W ydawnictwo N aukowe Aka d em ii P edagogicznej

KRAKÓW Studia z dziejów miasta Akademia Pedagogiczna im . Kom isji Edukacji Narodowej w Krakowie

Prace M onograficzne nr 483 POD REDAKCJĄ NAUKOWĄ JERZEGO RAJMANA

W 75O ROCZNICĘ LOKACJI

W ydaw nictw o N aukow e Ak a d e m ii P edagogicznej K raków 2 0 0 7 Recenzent prof. dr hab. Jan M. Małecki

Projekt zrealizowany przy udziale finansowym Gminy Miejskiej Kraków

redaktor Zuzanna Czarnecka projekt okładki, wyklejek i stron tytułowych Rafał Sosin indeks zestawiła Ewa D. Czarnecka

Na okładce wykorzystano rycinę z 1536/1537: „Widok Krakowa od południa z kopca Krakusa i Krzemionek” ze zbiorów Muzeum Historycznego Miasta Krakowa

© Copyright by Wydawnictwo Naukowe AP, Kraków 2007

ISSN 0239–6025 ISBN 978–83–7271–452–7

Redakcja/Dział Promocji Wydawnictwo Naukowe AP 30-084 Kraków, ul. Podchorążych 2 tel./fax (012) 662–63–83, tel. 662–67–56 e-mail: [email protected]

Zapraszamy na stronę internetową: http://www.wydawnictwoap.pl

Łamanie, druk i oprawa Wydawnictwo Naukowe AP, zam. 50/07 Wstęp

racownicy Instytutu Historii Akademii Pedagogicznej im. Komisji Edukacji PNarodowej mają niewątpliwie szczęście, ale i honor pracować w mieście dla historii naszego kraju szczególnym. Nie ma historii Polski bez Krakowa, choć dzieje miasta i otaczających je terenów sięgają w czasy pradawne, w których jesz- cze ani Polski, ani Polaków nie było. Żyzne ziemie tych okolic zasiedlili w dalekiej przeszłości jedni ze starożytnych mieszkańców Europy – Celtowie. Na ich wy- borze można polegać, zazwyczaj bowiem wybierali tereny najlepsze. Potwierdza to także specyfika dziejów Krakowa, który od czasu pierwszego pojawienia się w źródłach (relacja Ibrahima ibn Jakuba z około 966 roku) aż po dzień dzisiejszy był i jest miastem ważnym. Wyrósł jako ośrodek grodowy, może stołeczny, związ- ku plemiennego Wiślan, a w okresie panowania czeskiego na ziemiach południo- wej Polski pełnił rolę administracyjną i handlową na szlaku z Bizancjum przez Ruś Kijowską do Pragi i stamtąd dalej na zachód. Z uwagi na swoje znaczenie i dogodne położenie miasto wielokrotnie w swojej historii stawało się przedmio- tem rywalizacji monarchów, rywalizacji uchwytnej już od samego początku po- świadczonych źródłowo dziejów – to przecież o Kraków rozegrała się największa w X wieku wojna polańsko-czeska. Za Bolesława Chrobrego Kraków stał się sie- dzibą biskupią, a Kazimierz Odnowiciel właśnie miasto przy wawelskim grodzie wybrał na bazę dla dzieła odbudowy państwowości polskiej. Senioralna stolica księcia zwierzchniego w okresie podziałów dzielnicowych Polski po ponownym zjednoczeniu kraju pod jednym berłem stała się stolicą odrodzonego Królestwa. Stołeczny, królewski Kraków czasów Kazimierza Wielkiego, Andegawenów i Jagiellonów, z jednym z najstarszych uniwersytetów Europy Środkowej, przy- ciągał jak magnes kupców, rzemieślników, artystów i uczonych z całej Europy. Przedstawiciele różnych nacji znajdowali w cieniu Wawelu dogodne warunki dla bezpiecznego, dostatniego życia, a nierzadko i zgromadzenia prawdziwej fortu- ny. Etniczna różnorodność, ale i asymilacja przybyszów tworzyły wyczuwalną do dziś niezwykłą atmosferę miasta. Swoją pozycję Kraków utrzymywał także w okresach osłabienia państwa polskiego, przestał co prawda być stolicą państwa, ale urósł do rangi duchowej stolicy narodu, który przetrwał i ponownie odbudo- wał swą państwowość. O znaczeniu Krakowa decydował i decyduje fakt pełnienia przez nasze miasto rozlicznych funkcji kulturalnych, kościelno-religijnych, admi- nistracyjnych i gospodarczych, choć od schyłku XVI wieku praktycznie nie jest stolicą kraju, a krakowscy bardowie proszą nawet usilnie, by stolicy do Krakowa nie przenosić. Omówienie instytucji i centrów administracji, które miały w ciągu wieków swą siedzibę w Krakowie, wymagałoby osobnej, obszernej monografii. 6 Bogactwo problematyki dziejów Krakowa sprawia, że każdy historyk może znaleźć dla siebie wdzięczne pole badania. Historycy krakowskiej Akademii Pedagogicznej za jeden z ważniejszych kierunków badań uznali prace nad pozna- waniem historii regionalnej – dziejów Krakowa, Ziemi Krakowskiej oraz miast i osad Małopolski. Z biegiem czasu powstała spora grupa historyków prowadząca badania regionalne, wśród których problematyka dziejów Krakowa zajmuje po- czesne miejsce Tom, który Czytelnik ma przed sobą, jest darem Instytutu Historii Akademii Pedagogicznej dla Krakowa z okazji 750 rocznicy lokacji na prawie magdebur- skim. Postąpiliśmy zgodnie z dawnym zwyczajem, nie szukaliśmy prezentu w luksusowych sklepach, gdzie więcej się wkłada w dar grosza niż serca, lecz przygotowaliśmy nasz dar własną pracą, korzystając ze swej wiedzy i umiejętno- ści. W ten sposób powstała ta książka. Porusza ona różne problemy na przestrzeni całych dziejów miasta. Data 1257 roku, przyjmowana zazwyczaj jako początek funkcjonowania gminy miejskiej rządzącej się prawem magdeburskim, jest w dziejach Krakowa datą bardzo ważną. Kraków uzyskał zachowany do dziś kształt przestrzenny, naj- ważniejszą instytucję samorządową, jaką była rada miejska, a i specyficzna do dziś „mieszczańskość” trwa nieprzerwanie od XIII wieku. Krakowa nie założono jednak ani w 1257 roku aktem nadania prawa magdeburskiego, ani w roku 1000, kiedy Bolesław Chrobry fundował biskupstwo krakowskie. Historyk wczesne- go średniowiecza, zajmujący się problematyką Słowian w IX wieku i wpływem państwa Franków na przemiany etniczne w basenie środkowego Dunaju, podsu- mowuje w niniejszym tomie stan badań nad okresem, kiedy Kraków istniał jako gród i miasto słowiańskie, będące od IX wieku w polu zainteresowania władców Wielkich Moraw, a następnie książąt Czech i książąt państwa Polan. Czy równie stare jak sam Kraków jest zainteresowanie jego przeszłością? Jak daleko sięgano w przeszłość, gdy po raz pierwszy starano się opisać legendarne dzieje Krakowa? Próby odpowiedzi na to pytanie, analizując różne wątki antyczne występujące w najstarszych krakowskich legendach, podjął się w niniejszym tomie starożytnik, badacz dziejów późnego antyku i plemion germańskich. Przyjęcie i upowszech- nienie się chrześcijaństwa przyniosło znajomość Biblii i sięganie do niej przy ob- jaśnianiu najstarszych dziejów miasta i kraju. Zainspirowało to drugiego spośród naszych starożytników do zajęcia się tematami biblijnymi w wybranych dziełach piśmienniczych powstałych w Krakowie. Otrzymaliśmy dzięki temu przyczynek do znajomości kultury piśmienniczej Krakowa XIII–XIV stulecia widziany z per- spektywy badacza starożytnej kultury judaistycznej. Mediewiści, prowadzący badania nad dziejami miast, osadnictwem, rzemio- słem, duchowością, zakonami, prezentują studia na temat procesu lokacji w powią- zaniu z wydarzeniami ze sfery religijności i odtworzenia społeczności mieszczan 7 krakowskich po wielkiej lokacji, analizę znaczenia Krakowa jako węzła drogowe- go i krakowsko-zawichojskiego odcinka drogi wzdłuż Wisły oraz rozważania na temat porządku cechowego i rozwoju rzemiosła w Krakowie średniowiecznym. Badacze epoki nowożytnej, mający w swym dorobku prace o miastach i ich instytucjach, rzemiośle, socjotopografii miejskiej, o elitach władzy i strukturach urzędniczych, o roli kobiet w dziejach, zamieścili studia będące pokłosiem ich co- dziennych badań źródłowych: artykuł poświęcony ewolucji samorządowej repre- zentacji mieszczan krakowskich, studium na temat relacji miasta z wielkorządcami krakowskimi oraz obraz mentalności mieszczan krakowskich widziany przez spe- cyficzne źródło, jakim są testamenty. Badania nad okresem utraty przez Polskę niepodległości zaowocowały w na- szym Instytucie studiami nad Wielką Emigracją, szkolnictwem okresu galicyjskie- go, strukturami społeczeństwa XIX i początków XX wieku, w tym zwłaszcza nad mieszczaństwem krakowskim, społecznością żydowską i ziemiaństwem, dziejami sportu, kształtowaniem się nowoczesnych partii politycznych, związkami między Krakowem a Lwowem i wieloma innymi problemami. W niniejszym zbiorze pro- ponujemy czytelnikom interesujący epizod z ostatniego okresu istnienia Księstwa Warszawskiego, kiedy w 1813 roku przez kilka miesięcy w Krakowie przebywa- ły władze Księstwa Warszawskiego, prezentujemy studium poświęcone pobytowi w Krakowie niektórych generałów Powstania Listopadowego, następnie przegląd badań nad dziejami Żydów krakowskich w XIX wieku, a także artykuł podejmu- jący problem rady miejskiej Krakowa widzianej jako atrakcyjne miejsce dzia- łania dla krakowskich właścicieli nieruchomości. Z innego tekstu dowiemy się, czym zajmowali się krakowscy gimnazjaliści na przełomie XIX i XX stulecia w czasie wolnym od zajęć szkolnych. Przedstawiony został również zarys dziejów sportu krakowskiego przed wybuchem I wojny światowej. W dłuższej perspekty- wie czasowej, od momentu ukształtowania się aż po rok 1945 ukazano znaczenie Krakowa dla rozwoju ruchu ludowego. Okresu międzywojennego dotyczy arty- kuł o stowarzyszeniu Szomer Umonim skupiającym rzemieślników żydowskich w Krakowie, wpisujący się w bogatą w naszym Instytucie problematykę badawczą historii społecznej i gospodarczej dwudziestowiecznej Polski. Bardzo płodne są także badania nad szkolnictwem okresu okupacji oraz wy- korzystujące metody psychohistorii studia nad postawami społeczeństwa polskiego wobec okupanta. Rozwijają się również badania nad rekonstrukcją losów ludności Kresów Wschodnich pod okupacją sowiecką. W niniejszym tomie nurty te pre- zentują dwa artykuły. Pierwszy z nich ukazuje Kraków jako stolicę Generalnego Gubernatorstwa, dając możliwość poznania postaw mieszkańców wobec okupan- ta, nie unikając przy tym polemiki z „z warszawskim” spojrzeniem na Kraków lat okupacji niemieckiej. Drugi z artykułów odtwarza proces osiedlania się ludności pochodzącej z Kresów Wschodnich w Krakowie po 1945 roku, kiedy miasto na- 8 sze, nie po raz pierwszy przecież, okazało gościnność ludziom pokrzywdzonym, szukającym nowej ojczyzny. Na specyfikę Instytutu Historii Akademii Pedagogicznej w Krakowie wpływ mają badania historyków zajmujących się dydaktyką historii. W niniejszym tomie prezentujemy próbę ukazania ewolucji terminologii i doboru informacji podręczni- kowych o średniowiecznym Krakowie. Dzieje Krakowa stanowią również, jak poka- zuje inny artykuł napisany przez dydaktyka historii, interesujące i wdzięczne źródło eksploracji w zakresie regionalnej ścieżki edukacyjnej. Mamy nadzieję, że proponujemy Czytelnikom wybór interesujących tema- tów związanych z różnymi aspektami dziejów Krakowa. Jeżeli w jakimś stopniu przyczyni się on do lepszego poznania i rozumienia jego przeszłości, uznamy nasz jubileuszowy dar za udany. Jerzy Rajman redaktor tomu Marek Wilczyński dyrektor IH AP Krzysztof Polek

Kraków w IX i X wieku

oza położeniem geograficznym i warunkami naturalnymi, które kształtowa- Pły rozwój przestrzenny krakowskiego zespołu osadniczego, znaczący wpływ na jego dzieje w okresie IX i X wieku wywarły także zmiany zachodzące w stre- fie środkowego Dunaju. Impulsem do nich stał się upadek chaganatu awarskiego i rosnąca rola państwa karolińskiego, które w połowie IX stulecia wyraźnie oddzia- łało na tereny plemion słowiańskich osiadłych w jego sąsiedztwie1. Szczególnie widoczne stało się to w odniesieniu do terenów Kotliny Czeskiej, Moraw i Sło- wacji zachodniej, gdzie powstały pierwsze organizacje państwowe – księstwo Mojmirowiców i Przemyślidów. Innym skutkiem wymienionych wydarzeń była zmiana w przebiegu dalekosiężnych szlaków handlowych, z których jeden prowa- dził przez tereny dorzecza górnej Wisły. Stanowił on część większej arterii komu- nikacyjnej łączącej zachodnią część Europy z regionem położonym nad Morzem Czarnym, Krymem, deltą Wołgi, państwami muzułmańskimi w Azji Środkowej i cesarstwem bizantyjskim. Znaczenie tego połączenia komunikacyjnego w oma- wianym okresie sukcesywnie rosło, zwłaszcza od czasu powstania chaganatu cha- zarskiego oraz państwa ruskiego. O przemianach wewnętrznych, jakie zachodziły wśród plemion osiadłych w dorzeczu górnej Wisły, niewiele dotychczas wiadomo. Ze źródeł pisanych cha- rakteryzujących stosunki polityczne i etniczne na obszarze pomiędzy Bałtykiem a środkowym Dunajem wiadomo, że na interesującym nas obszarze w 2 połowie IX wieku istniała organizacja plemienna, która swym zasięgiem objęła ziemie po- łożone w dorzeczu górnej Wisły. Świadczą o tym relacje karolińskiej zapiski zwa- nej Geografem Bawarskim (Uuislanie), opis Europy w przekładzie anglosaskiego

1 Annales regni Francorum inde ab a. 741 usquae ad a 829, ed. F. Kurtze, Monumenta Germaniae Historica. Scriptores rerum Germanicorum in usum scholarum seperatim editi (dalej MGH SRGerm.), Hannoverae 1895 (reed. 1950), a. 822, s. 159; Descriptio civitatum et regionum ad septentrionalem plagam Danubii, ed. L. Havlík, [w:] Magnae Moraviae fontes historici, vol. 3, Brno 1969, s. 285–291. 10 Krzysztof Polek króla Alfreda Wielkiego (Wiśle land), a także Żywot Metodego (vъ Vislěchъ)2. W ostatnim z wymienionych źródeł znajdujemy pierwszą wiadomość dotyczącą dziejów Wiślan i ich stosunków z księstwem Świętopełka I. Pozostawiając na boku problem przynależności Wiślan do państwa moraw- skiego i charakteru ich wzajemnych kontaktów, wzmianka o „potężnym księciu”, będącym adresatem przesłania proroctwa arcybiskupa Metodego, potwierdza przemiany, jakie zaszły wśród Wiślan, a które związane były z kształtowaniem się władzy książęcej. Przekaz Żywota Metodego nasuwa także pytanie o lokaliza- cję siedziby księcia Wiślan. Początkowo wymieniano Wiślicę, do czego niewąt- pliwie przyczyniło się upowszechnienie w kolejnych edycjach polskich zwrotu na Wiśle (v Visle). Choć bowiem w większości przekazów występowała for- ma vъ Vislěchъ3, to w polskim przekładzie użyto liczby pojedynczej, tj. ve Vislech. Ostatnią formę uważa się za najbardziej poprawną, albowiem w swej genezie nawiązuje do Wiślan – plemienia osiadłego nad rzeką Wisłą 4. Jest to zatem nazwa odplemienna i odnosi się do terytorium, a nie do konkretnej miejscowości. Przy wyjaśnianiu roli Wiślicy w omawianym okresie duże nadzieje łączono z pracami wykopaliskowymi rozpoczętymi w ramach przygotowań milenijnych oraz odkryciem tzw. basenu chrzcielnego. Jest to owalna niecka wykonana z gipsu o średnicy około 4,20 m i głębokości 20–37 cm, do której przylegało trapezowate „podium” z niewypalonej gliny. Obiekt znajduje się przy północnej ścianie absydy romańskiego, jednonawowego kościółka. W pobliżu „misy” znajdowały się liczne dołki po drewnianych słupach. Stan zachowania znaleziska wiślickiego nie jest najlepszy, a bardzo nieliczne przedmioty występujące w warstwach osadniczych utrudniają datowanie obiektu. Na podstawie datacji glinianego pucharka na pustej nóżce znalezionego na trapezowatym „podium”, czas powstania „misy” (mimo wątpliwości i głosów krytycznych) ustalono na 3 ćwierć IX wieku. Datację tę zwe- ryfikowano na podstawie kolejnych badań i obecnie przeważa pogląd, że pucharek

2 Descriptio civitatum et regionum, s. 291; Chorografia Orozjusza w anglosaskim przekładzie króla Alfreda, ed. G. Labuda, [w:] tegoż, Źródła skandynawskie i anglosaskie do dziejów Słowiańszczyzny (Źródła objaśniające początki państwa polskiego. Źródła nordyckie, t. 1), Warszawa 1961, c. 12, s. 66; Żywot Metodego, [w:] Żywoty Konstantyna i Metodego (obszerne), przykład, wstęp i objaśnie- nia T. Lehr-Spławiński, Poznań 1959 (dalej cyt. wg tego wydania), c. XI, s. 115. 3 Żywot Metodego, ed. A. Bielowski, Monumenta Poloniae Historica (dalej MPH), t. 1, Lwów 1864, s. 107; Żywot Metodego, c. XI, s. 115 i przyp. 58, gdzie wydawca podał obie formy zapisu. Na temat poprawności formy vъ Vislěchъ zob. L. Moszyński, Czy misja cyrylometodejska dotarła do Małopolski, [w:] Dzieje Podkarpacia, t. 5 (Początki chrześcijaństwa w Małopolsce), pod red. J. Garncarskiego, Krosno 2001, s. 25–26. 4 Żywot Metodego, XI, s. 115 oraz przyp. 58. Kraków w IX i X wieku 11 pochodził z 2 połowy X wieku. Wyrób ten odznaczał się starannym wykonaniem. Widać, że zrobiony był przez garncarzy posiadających wysokie umiejętności. Analizując rozmieszczenie znalezisk pucharków na ziemiach polskich, J. Leś- ny zwrócił uwagę, że nie występowały one na terenie Małopolski we wczesnym średniowieczu5. Tu pojawiły się dopiero w późniejszym średniowieczu. Rejonem ich wytwarzania była Połabszczyzna oraz południowo-zachodnia Wielkopolska. Z uwagi na niepełny stan zachowania pucharka ustalenie chronologii niecki wiśli- ckiej nie jest obecnie możliwe. Większe kontrowersje wzbudziło określenie przeznaczenia znaleziska w Wi- ślicy. Analogii dostarczyły podobne obiekty pochodzące z Ostrowa Tumskiego w Poznaniu, datowane na okres chrztu państwa polskiego. Ustalając chronologię „misy” wiślickiej K. Józefowiczówna6 datowała ją na okres piastowski, niecka wiślicka bowiem nawiązuje budową i kształtem do wymienionych wyżej obiek- tów, choć różni ją rodzaj zastosowanej zaprawy – gips zamiast wapna. Za bap- tyzmalną funkcją nieckowatego obiektu opowiedzieli się prowadzący wykopali- ska w Wiślicy Z. Wartołowska i W. Antoniewicz7. Również K. Józefowiczówna8, rozpatrując znalezisko wiślickie na tle zarówno polskich, jak i europejskich mis chrzcielnych, zaliczyła omawiany obiekt do grupy prowizorycznych baptysteriów misyjnych, wznoszonych doraźnie dla dokonania chrztu miejscowej ludności. Zły stan zachowania oraz trudności w ustaleniu chronologii zabytku nie pozwalają na wyjaśnienie wielu wątpliwych kwestii. W toku dyskusji zwrócono uwagę na inną możliwość zastosowania „misy”, traktując ją jako pozostałość po urządzeniu służącym do mieszania zaprawy pod- czas wznoszenia kościoła9. Na terenie ziem polskich znanych jest obecnie 5 tego

5 J. Leśny, Uwagi o podstawach chronologicznych misy chrzcielnej w Wiślicy, „Slavia Antiqua” 23:1976, s. 199 (dalej Sl. Ant.). 6 Taż, Uwagi w spornej sprawie „baptysteriów” w Polsce X i XI wieku, Sl. Ant. 14:1967, s. 45–46; taż, Construisait – an des baptistères en Pologne aux temps des premiers Piasts?, [w:] I Między- narodowy Kongres Archeologii Słowiańskiej, t. 3, Wrocław 1970, s. 309–310. 7 Z. Wartołowska, Osada i gród w Wiślicy w świetle badań wykopaliskowych do 1962 r., [w:] Od- krycia w Wiślicy. Rozprawy Zespołu Badań nad Polskim Średniowieczem UWiPW, t. 1, Warszawa 1963, s. 33–34; W. Antoniewicz, Znaczenie odkryć w Wiślicy, „Silesia Antiqua” 10: 1968, s. 105– 115; tenże, głos w dyskusji, [w:] I Międzynarodowy Kongres..., s. 343–344; K. Józefowiczówna, głos w dyskusji, [w:] tamże, s. 354. 8 K. Józefowiczówna, Uwagi w spornej sprawie „baptysteriów”..., s. 50, 125–127. 9 Wątpliwości odnośnie do datowania i przeznaczenia wiślickiego znaleziska podniósł A. Toma- szewski, Misy, ale czy chrzcielne?, [w:] I Międzynarodowy Kongres..., s. 345–347; odpowiedź K. Józefowiczówny, tamże, s. 354–357. 12 Krzysztof Polek typu obiektów, łączonych jednoznacznie z warsztatami budowlanymi powstałymi na potrzeby wznoszonych kościołów, w pobliżu których zostały odkryte10. Pomimo postępu badań na temat znajomości ówczesnych praktyk związa- nych z przygotowaniem do chrztu oraz poznania wczesnośredniowiecznego warsztatu budowlanego, znalezisko wiślickie nadal nie daje się jednoznacz- nie zaklasyfikować. W porównaniu do analogicznych obiektów z terenu Europy zachodniej stwierdzić trzeba, że „misa” wiślicka nie ma na powierzchni nieckowa- tego zagłębienia pozostałości po zaprawie, nie stwierdzono także śladów po row- kach, jakie zostawiały drewniane konstrukcje, służące do mieszania poszczegól- nych składników zaprawy11. Przeznaczenie znaleziska wiślickiego pozostaje nadal niejasne. Jednak – uwzględniając informacje, jakimi obecnie dysponujemy, a także biorąc pod uwagę podniesione w toku dyskusji wątpliwości, omawianego obiektu nie można uznać jednoznacznie za pozostałość misy chrzcielnej, a tym samym za ślad działalności chrystianizacyjnej we wczesnośredniowiecznej Małopolsce. Po- twierdziły to następne badania, w świetle których zabytek ten ma znacznie później- szą, bo XI-wieczną chronologię12. Ponadto materiał archeologiczny pochodzący z rejonu znaleziska nie potwierdzał, by na przełomie wieków IX i X Wiślica była aż tak znacznym ośrodkiem politycznym i kościelnym. Za najbardziej prawdopodobne miejsce lokalizacji siedziby bezimiennego księcia Wiślan, o którym wspomniał autor Żywota Metodego, należy uznać Kraków. Jakkolwiek w trakcie dotychczasowych prac archeologicznych prowadzonych na terenie wzgórza wawelskiego nie natrafiono na okazałe budowle czy umocnienia mogące w jednoznaczny sposób potwierdzić „stołeczny” charakter tego miejsca, to pewne przesłanki przemawiają za tym. Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na koncentrację ziemnych kopców – Krakusa i Wandy. Pod względem rozmiarów oba obiekty są prawie jednakowe – 16 i 14 m wysokości, a średnice u podstawy

10 P. Urbańczyk, Czy istnieją archeologiczne ślady masowych chrztów ludności wczesnopolskiej?, „Kwartalnik Historyczny” (dalej KH) 102:1995, nr 1, s. 10, tab. 1; tenże, Jeszcze o funkcji wczesno- średniowiecznych „mis” wapiennych, KH 103:1996, nr 1, s. 65–68; por uwagi T. Rodzińskiej-Cho- rąży, Kilka uwag w sprawie sporu o funkcję domniemanych mis chrzcielnych w poznaniu i Wiślicy, KH 103:1996, nr 1, s. 61–63; taż, Kuliste struktury w Poznaniu i Wiślicy – misy chrzcielne czy urzą- dzenia do mieszania zaprawy?, [w:] Wiślica. Nowe badania i interpretacje, red. A. Grzybkowski, Biblioteka Muzealnictwa i Ochrony Zabytków, seria B, t. 98, Warszawa 1997, s. 73–74. 11 J. Kalaga, Przyczynek do sporu o Wiślicę, „Z otchłani wieków” (dalej ZOW) 47:1981, s. 143–145; ponowne badania nieckowatego zagłębienia przeprowadzono w latach 90., zob. J. Kalaga, Wiślicka „misa chrzcielna” w świetle źródeł archeologicznych, [w:] Wiślica..., s. 82–85; J. Kalaga, W. Gliń- ski, Wiślicka „misa chrzcielna” w świetle nowych badań archeologicznych, [w:] Dzieje Podkarpa- cia, t. 5, s. 161–170; Z. Pianowski, O „misie” wiślickiej i budowlach na „regii” (głos w dyskusji), [w:] tamże, s. 171–176. 12 T. Rodzińska-Chorąży, Koliste struktury..., s. 71, 72. Kraków w IX i X wieku 13 wynoszą odpowiednio 60 i 50 m. Znajdujący się przy ujściu Dłubni do Wisły ko- piec Wandy nie został poddany eksploracji. Natomiast dzięki finansowemu wspar- ciu wydawcy „Ilustrowanego Kuriera Codziennego” w okresie międzywojennym podjęto zakrojone na szeroką skalę badania archeologiczne kopca Krakusa, któ- re – wbrew początkowym oczekiwaniom – przyniosły bardzo skromne rezultaty. Po usunięciu górnej części kopca rozkopano jego wnętrze, zdejmując kolejne war- stwy ziemi o grubości 1 m. Po dotarciu do podstawy obiektu okazało się jednak, że wnętrze nie zawiera komory grobowej ani śladów jakiegokolwiek pochówku. Poznano natomiast sposób konstrukcji i metodę pracy zastosowaną przez budow- niczych przy jego wznoszeniu, pozyskano też kilka cennych przedmiotów. Ze zna- lezisk datowanych na okres wczesnego średniowiecza wymienić należy awarskie okucie pasa, którego pochodzenie ustalono na VIII wiek13, oraz monetę (denar) Bolesława II z X wieku14. Bardzo skromny materiał archeologiczny pochodzący z wnętrza eksplorowa- nego obiektu utrudnia jego datowanie. Obok poglądu wiążącego powstanie kop- ca z działalnością Celtów na ziemiach polskich15, panuje obecnie przekonanie, że wzniesiony on został we wczesnym średniowieczu, około VIII wieku16. Przema- wia za tym przede wszystkim sposób konstrukcji nasypu (centralnie umieszczony pal, od którego promieniście odchodziły rzędy kołków przeplatanych gałązkami wierzby, zapewniających stabilizację poszczególnych warstw sypanej ziemi; przed osypywaniem się ziemi chroniły umieszczane dodatkowo kamienie i piasek) ana- logiczny do tego typu obiektów występujących w innych częściach Europy, a da- towanych na 2 połowę I tysiąclecia po Chr.17 Chociaż oba kopce nie znajdują się

13 R. Jamka, Wyniki badań wykopaliskowych na Kopcu Krakusa w Krakowie, Sl. Ant. 12:1965, s. 217; W Szymański, Uwagi w kwestii zabytków awarskich znalezionych na terenie Polski, „Archeologia Polski” 7:1962, z. 1, s. 303–304. 14 W. Semkowicz, Denar Bolesława II czeskiego znaleziony na Kopcu Krakusa, „Sprawozdania PAU” 40:1935, nr 3, s. 92–93. 15 J. Kotlarczyk, Tumulus Gallicus dictus Rękawka, „Sprawozdania z posiedzeń Komisji Oddziału PAN w Krakowie”, 17:1974, s. 9–12; tenże, Kopiec Krakusa – kopiec zagadek i rozczarowań, ZOW 45:1979, z. 1, s. 52–62. 16 T. Reyman, Krakusa kopiec, Słownik Starożytności Słowiańskich (dalej SSS), 2: 1964, s. 513; R. Jamka, Wyniki badań wykopaliskowych..., s. 227; H. Łowmiański, Początki Polski, t. 4, Warsza- wa 1970, s. 456; K. Radwański, Raz jeszcze o wielkich kopcach krakowskich, „Acta Archeologica Carpathica” 35:1999–2000, s. 173–190; tenże, Wielkie kopce krakowskie i próba uściślenia ich chronologii, „Rocznik Krakowski” (dalej RK) 69:2003, s. 5–23. 17 R. Van de Noort, The context of Early Medieval barrows in western Europe, „Antiquity” 67:1993, s. 66–73; L.P. Słupecki, Monumentalne kopce Krakusa i Wandy pod Krakowem, [w:] Studia z dzie- jów cywilizacji. Studia ofiarowane Profesorowi Jerzemu Gąssowskiemu w pięćdziesiątą rocznicę pracy naukowej, pod red. A. Buko, Warszawa 1998, s. 62–65; A. Buko, Wielkie kopce małopolskie 14 Krzysztof Polek w bezpośrednim sąsiedztwie Wawelu, to ich obecność stanowi wyraźną przesłan- kę, by uważać je za ślad koncentracji władzy [...] w okolicy18. Potwierdza to także rola nadwiślańskiego grodu w cyklu podań związanych z najdawniejszymi dziejami Polski. Choć pojawiły się one dopiero w dziele Mistrza Wincentego (XIII w.), to jednak odzwierciedlają lokalną tradycję sięgają- cą czasu założenia Krakowa. Przytoczone dwie wersje wyjaśniające pochodzenie nazwy miasta nie są efektem erudycji kronikarza. Na pewno pochodzą z dawniej- szego okresu i – jak dowodzi tego J. Banaszkiewicz – odzwierciedlają one pew- ne podstawowe – skrótowo zarysowane przesłania dawniejszych czasów19. Oba krakowskie kopce wskazują, że w lokalnej tradycji pojawiły się osoby bądź też zdarzenia związane z powstaniem grodu (miasta) oraz kształtowaniem się ośrodka władzy książęcej. Zjawiska te na obecnym etapie badań są mało poznane. W dotychczasowych badaniach archeologicznych prowadzonych w obrębie Wawelu nie stwierdzono koncentracji znaczniejszych obiektów czy budowli mających wyraźny związek z władzą książęcą. Należy jednak pamiętać, że wielowiekowe przekształcenia wzgórza wawelskiego poprzez prowadzone na jego terenie prace budowlane mo- gły przyczynić się do zniszczenia pozostałości wcześniejszego osadnictwa. Na- tomiast w okresie po II wojnie światowej odsłonięto kilka fragmentów umocnień (w zachodniej, południowej i południowo-wschodniej części wzgórza), które po- zwoliły na rekonstrukcję ich przebiegu oraz sposobu wykonania (do ich budowy użyto skrzyń wykonanych z bali drewnianych i wypełnionych gliną, piaskiem oraz kamieniami). W niektórych partiach podstawy wału stwierdzono pozostałości po słupach tworzących palisadę, będącą najstarszą warstwą umocnień. Do kwestii związanych z datowaniem wzniesionych wałów powrócę w dalszej części. Kolejną przesłankę przemawiającą za umieszczeniem w Krakowie centrum politycznego plemienia Wiślan dostarczyły rezultaty badań wykopaliskowych na terenie Okołu. W omawianym okresie tworzył on wraz z Wawelem dobrze czytel- ny i wyróżniający się przestrzennie zespół osadniczy. W toku badań ujawniono, że osada była broniona początkowo za pomocą palisady, której dobrze zachowane

z okresu wczesnego średniowiecza, [w:] Polonia Minor Medii Aevi. Studia ofiarowane Profesorowi Andrzejowi Żakiemu w osiemdziesiątą rocznicę urodzin, red. Z. Woźniak, J. Gancarski, Kraków– Krosno 2004, s. 287–310. 18 R. Jamka, Wyniki badań wykopaliskowych..., s. 228; H. Łowmiański, Początki Polski, t. 4, s. 457; L.P. Słupecki, Wawel jako święta góra a słowiańskie mity o zajęciu kraju, „Przegląd Religioznaw- czy” 1993, z. 2, s. 3–18; A. Buko, Pogańskie miejsca święte w krajobrazie osadnictwa Wyżyny Sandomierskiej, [w:] Człowiek, sacrum, środowisko. Miejsca kultu we wczesnym średniowieczu, pod red. S. Moździocha, Wrocław 2000, s. 69–70. 19 J. Banaszkiewicz, Polskie dzieje bajeczne Mistrza Wincentego Kadłubka, Wrocław 1998, s. 120. Kraków w IX i X wieku 15 pozostałości stwierdzono we wschodniej części (rejon Skarpy)20. Na podstawie za- chowanego materiału ceramicznego jej budowę ustalono na 2 połowę IX–1 połowę X wieku21. Znaczenie osady podnosiła funkcjonująca w rejonie Wawelu przeprawa przez Wisłę, którędy przebiegał szlak w kierunku Rusi. O roli Okołu w gospodarce ówczesnego ośrodka osadniczego świadczyć może odkrycie skarbu – 4212 grzy- wien siekieropodobnych o wadze 3,6 t na terenie posesji przy ulicy Kanoniczej 13 w Krakowie22. Brak nekropolii datowanych na omawiany okres uniemożliwia określenie wielkości zaludnienia ówczesnego Krakowa23, jednak jego rozległość oraz skala przeprowadzonych prac przy wznoszeniu umocnień na Wawelu i Okole przemawia za tym, że obszar ten był gęsto zaludniony. W dotychczasowych pracach wykopaliskowych 2 połowa IX wieku nie jest na tyle uchwytna w materiale archeologicznym, by można było wyodrębnić zasad- nicze przemiany w ówczesnym osadnictwie, świadczące o bezpośrednim związku bądź też kontaktach z państwem (wielko-)morawskim. Sprawą kontrowersyjną pozostaje określenie związków Krakowa z państwem Świętopełka I w omawia- nym okresie, o których wspomina rozdział XI Żywota Metodego. Dotychczaso- wa dyskusja oraz rezultaty badań nad dziejami państwa Mojmirowiców nie dają wystarczających podstaw do przyjęcia hipotezy o przyłączeniu terytorium Wiślan do państwa Świętopełka. Odrębnym zagadnieniem pozostaje określenie na pod- stawie licznych znalezisk wyrobów kultury wielkomorawskiej charakteru i for- my kontaktów pomiędzy ziemiami polskimi a Morawami i Słowacją zachodnią. Relacja Żywota Metodego dotycząca perypetii księcia Wiślan24 dała podstawy, by na omawiany okres datować początki chrystianizacji Krakowa i Małopolski25.

20 K. Radwański, Kraków przedlokacyjny. Rozwój przestrzenny, Kraków 1975, s. 115–121; o gatunku drewna użytego do jej budowy zob. B. Pawlikowa, Wczesnośredniowieczne węgle drzewne z badań archeologicznych w wykopie III i IV na Skarpie w Krakowie, „Materiały Archeologiczne” (dalej Mat. Arch.) 10:1969, s. 191–194. 21 T. Radwańska, Umocnienia Okołu w Krakowie, Mat. Arch. 12:1971, s. 36; K. Radwański, Kraków przedlokacyjny..., s. 120. 22 E. Zaitz, Wczesnośredniowieczne grzywny siekieropodobne z Małopolski, Mat Arch. 25:1990, s. 142–174. 23 H. Zoll-Adamikowa, Wczesnośredniowieczne cmentarzyska szkieletowe Małopolski, cz. I, Wrocław 1966, s. 142–143; taż, Wczesnośredniowieczne cmentarzyska szkieletowe Małopolski, cz. II, Wroc- ław 1971, s. 132–150; A. Żaki, Archeologia Małopolski wczesnośredniowiecznej (Prace Komisji Archeologicznej PAN o/Kraków nr 13), Wrocław 1974, s. 529–531; E. Zaitz, Kraków u progu drugiego tysiąclecia, [w:] Dzieje Podkarpacia, t. 5, s. 134–152. 24 Żywot Metodego, c. XI, s. 114. 25 J. Mitkowski, Kraków wczesnodziejowy, [w:] Kraków i Małopolska przez dzieje, pod red. C. Bo- bińskiej, Kraków 1970, s. 119; J. Wyrozumski, Dzieje Krakowa, t. 1: Kraków do schyłku wieków 16 Krzysztof Polek Nie wiemy, czy krzywdy, jakie ów władca wyrządzał Morawianom, ustały w na- stępstwie mediacji Metodego, czy też był to rezultat porażki, jaką książę poniósł w starciu z oddziałami Świętopełka. Z wymienionego fragmentu Żywota Meto- dego nie wynika także, by doszło do chrystianizacji ogółu ludności. Ponadto do- tychczasowe prace wykopaliskowe prowadzone na terenie Krakowa nie dostar- czyły znalezisk mogących bezsprzecznie wskazywać na recepcję chrześcijaństwa z terenów Moraw czy Słowacji zachodniej: na przykład reliktów kościołów (także drewnianych), pojawienia się w ich pobliżu małych nekropolii oraz zaniku wcześ- niejszych zwyczajów sepulkralnych (np. pochówki szkieletowe ze śladami zwy- czajów pogańskich, kurhany)26. Oczywiście, nie można wykluczyć przypadków indywidualnych konwersji, lecz pozostają one nieuchwytne w dotychczasowych znaleziskach. Występująca w tekście wzmianka dotycząca chrześcijan odnosi się prawdopodobnie do Morawian w ogóle bądź też do ich przedstawicieli działają- cych wśród Wiślan (kupcy, wysłannicy księcia), których spotkały szykany ze stro- ny miejscowej ludności27. Obecnie kontrowersje wzbudza nie tyle przynależność Krakowa (wraz z Małopolską) do państwa czeskiego w X wieku, lecz ustalenie daty i okoliczno- ści, w jakich to nastąpiło, a także określenie roli, jaką okres ten odegrał w roz- woju nadwiślańskiego grodu. Ekspansję księstwa Przemyślidów na tereny Polski południowej potwierdza w swej relacji al-Mascūdi (Łąki złota i kopalnie drogich kamieni)28. Tekst stanowi streszczenie obszerniejszego (niezachowanego) dzieła o charakterze encyklopedycznym, liczącego 30 ksiąg i powstałego około 947 r. Twórczość al-Mascūdiego oceniana jest bardzo wysoko, jakkolwiek autor nie był z wykształcenia ani geografem, ani historykiem, nie podróżował też nigdy do kra- jów Europy wschodniej czy środkowej, a jego informatorami byli kupcy muzuł- mańscy, którzy docierali do tych krajów29. Z relacji wynika, że państwo al-Firag

średnich, Kraków 1992, s. 70–73, gdzie sceptycznie ocenia ich rezultaty na podstawie dostępnych źródeł historycznych i archeologicznych; A. Żaki, Początki chrześcijaństwa w Polsce południowej w świetle źródeł archeologicznych i pisanych, „Symposiones” 1: 1978–1981, s. 20–41. 26 H. Zoll-Adamikowa, Formy konwersji Słowiańszczyzny wczesnośredniowiecznej a problem przed- piastowskiej chrystianizacji Małopolski, [w:] Chrystianizacja Polski południowej, pod red. J. Wyro- zumskiego, Kraków 1994, s. 136; A. Żaki, Początki chrześcijaństwa..., s. 9–108; J. Poleski, Grodzi- sko w Lubomii i Naszacowicach. Przyczynek do kontaktów terenów południowej Polski z Wielkimi Morawami, „Śląskie Studia Prahistoryczne” 2:1991, s. 193, 195. 27 L. Moszyński, Czy misja cyrylometodejska..., s. 26, opowiedział się za użyciem przez autora Żywota Metodego określenia „chrześcijanie” w odniesieniu do sfery politycznej, a nie religijnej. 28 Łąki złota i kopalnie drogich kamieni, ed. I. Hrbek, [w:] Magnae Moraviae fontes historici, vol. 3, Brno 1969, s. 405–408; nowe wydanie J. Pauliny, Arabské správy o Slovanoch (9.–12. storočie), Bratislava 1999, s. 107–108, 109–112 (komentarz). 29 M. Kowalska, Al-Mascūdi’s Stellung in Geschichte der arabischen Literatur, „Folia Orienta- lia” 32:1996, s. 115–121; T. Lewicki, Znajomość krajów i ludów Europy u pisarzy arabskich IX Kraków w IX i X wieku 17 sąsiadowało z ziemiami al-Dira, który sprawował rządy nad rozległym terytorium znajdującym się w Europie wschodniej30. Na podstawie arabskiego tekstu przy- jęto datować przynależność Krakowa do państwa Przemyślidów od co najmniej pierwszej ćwierci X stulecia31. Biorąc pod uwagę obecny stan badań historycznych i archeologicznych nad początkami państwa czeskiego, pogląd ten budzi jednak sporo zastrzeżeń. Jak świadczą rezultaty badań, aż do okresu rządów Bolesława I Srogiego rozmiary terytorialne państwa Przemyślidów były skromne i obejmowały jedy- nie tereny położone nad środkowym dorzeczem Wełtawy (Kotlina Praska). Wzrost terytorialny państwa następował stopniowo, aż do schyłku X wieku, na co wska- zuje rozprawa z rodem Sławnika w Libicach (wrzesień 995). Nie mniej istotnym powodem były także uwarunkowania zewnętrzne, w tym przede wszystkim sto- sunki z Bawarią i Saksonią32, nie mówiąc już o aktywności węgierskiej w 1 tercji X wieku33. Dlatego do podjęcia ekspansji na ziemiach Polski południowej bar- dziej dogodny byłby okres po 950 bądź też 955 roku, a więc nieco później, ani- żeli wynika to z relacji al-Mascūdiego. W tej sytuacji należy zastanowić się nad możliwością stopniowego opanowywania terenów położonych na północ od Kar- pat i Sudetów. Początkowa faza przypadałaby na okres poprzedzający powstanie arabskiego tekstu. Tocząca się od 936 roku wojna czesko-niemiecka34 potwierdziła zdolność państwa Przemyślidów do prowadzenia długotrwałego konfliktu. Dzia- łania zbrojne przerywane były okresowymi rozejmami, co pozwoliło Czechom na zaplanowanie i przeprowadzenie akcji opanowania Krakowa. Należy przy tym pamiętać o trudnościach wewnętrznych, jakie napotkał Otton I w początkowym

i X w., „Studia Źródłoznawcze” (dalej St. Źródł.) 3:1958, s. 77 w odniesieniu do Słowian po- łabskich. 30 Łąki złota..., c. 7, s. 407. Użyte w tekście określenie Al- może odnosić się do osoby bądź też ozna- czać tytuł. 31 J. Mitkowski, Kraków wczesnodziejowy..., s. 119; Z. Pianowski, Z dziejów średniowiecznego Wa- welu, Kraków 1984, s. 31; J. Wyrozumski, Dzieje Krakowa..., s. 74; A. Żaki, Początki chrześcijań- stwa..., s. 43. 32 J. Žemlička, Das „Reich” des böhmischen Boleslavs und die Krise an der Jahrtausendwende. Zur Charakteristik der Frühen staaten in Mitteleuropa, „Archeologické rozhledy” 47:1995, č. 2, s. 267– 278; tenże, Čechy v době knížecí (1034–1198), Praha 1997, s. 35–37; J. Strzelczyk, Bohemia and Poland: two exemples of successful Slavonic state-formation, [w:] The New Cambridge Medieval History, vol. 3, c. 900–c. 1024, ed. by T. Reuter, Cambridge 1999, s. 518–519. 33 G. Györffy, Święty Stefan I król Węgier i jego dzieło, Warszawa 2003, s. 31–43. 34 Widukindi monachi Corbeiensis, Rerum gestarum Saxonicarum libri tres, ed.G. Waitz, K.A. Kehr, recognovit P. Hirsch, H.-E. Lohmann, MGH SRGerm., Bd 50, Hannoverae 1935, lib. II c. 3, s. 70; konflikt ten i jego następstwa omówił G. Labuda, Fragmenty dziejów Słowiańszczyzny zachodniej, t. 1, Poznań 1960, s. 278–281. 18 Krzysztof Polek okresie swych rządów35. Znacznie ograniczyły one możliwości pełniejszego zaan- gażowania militarnego Niemców w walkę przeciwko Czechom. Dlatego moment ten uważam za odpowiedni do podjęcia akcji podporządkowania ziem w dorzeczu górnej Wisły. Czynnikiem ułatwiającym tego typu działania był brak na tym terenie silne- go ośrodka politycznego, mogącego przeciwstawić się realizacji planów księcia Bolesława I, który dążył do zdobycia znacznych środków, potrzebnych mu dla kontynuowania wojny z królestwem niemieckim oraz utrzymania drużyny. W za- interesowaniu państwa Przemyślidów Krakowem istotną rolę odgrywał też czyn- nik gospodarczy. Spodziewano się zdobycia znacznych obszarów ziemi oraz wielu łupów. Ponadto przez tereny Małopolski przebiegał jeden z ważniejszych szlaków handlu dalekosiężnego ówczesnej Europy, który zapewniał komunikację pomię- dzy zachodnią a wschodnią jej częścią. Jednym z celów polityki Bolesława I było dążenie do zdobycia kontroli nad tym jego odcinkiem, który prowadził z Pragi w kierunku ziem ruskich. Z relacji al-Mascūdiego dowiadujemy się o znaczeniu Pragi jako ważnego ośrodka w handlu dalekosiężnym. Jeszcze wyraźniej jej rola została wyeksponowana w relacji Ibrahima ibn Jakuba, który dobitnie ukazuje znaczenie Krakowa jako ważnego ośrodka w handlu dalekosiężnym w państwie Przemyślidów w 3 ćwierci X wieku36. Warto podkreślić, że przy opisie terytorium państwa Bolesława I Srogiego Kra- ków był poza Pragą jedynym grodem, któremu autor poświęcił uwagę. Jednak w przeciwieństwie do opisu Pragi poskąpił szczegółów dotyczących wyglądu Kra- kowa, nie mówiąc już o charakterystyce jego mieszkańców. Należy zaznaczyć, że zachowana cześć tekstu stanowi zaledwie fragment znacznie obszerniejszego raportu, z którego późniejsi autorzy muzułmańscy wybrali interesujące ich partie. Musiały być cenne, skoro zdecydowali się na powtórzenie ich w swych dziełach. W związku z rolą Pragi jako głównego w Europie środkowej ośrodka, gdzie funk- cjonował targ niewolników37, warto zastanowić się, czy działania Bolesława I nie

35 G. Labuda, Fragmenty dziejów Słowiańszczyzny..., s. 270–275 (walki ze Słowianami połab- skimi); T. Reuter, Germany in the Early Middle Ages 800–1056, London–New York 1998, s. 148–154. 36 Datę tej podróży obszernie uzasadnił T. Kowalski, Relacja Ibrāhīma ibn Ja’kūba z podróży do kra- jów słowiańskich w przekazie Al-Bekriego, MPH, n.s. t. 1, Kraków 1946, s. 36–42. Według opinii K. Potkańskiego, Kraków przed Piastami, [w:] tegoż, Lechicu, Polanie, Polska. Wybór pism, oprac. G. Labuda, Warszawa 1965, s. 409, przyp. 121, ówczesny Kraków mógł być „składem” emporium towarów między Pragą i [...] daleką Rusią. 37 Drzwi Gnieźnieńskie. Album, pod red. M. Walickiego, Wrocław 1956, tab. 40, 42, ukazujące niewolników prowadzonych przez handlarzy; J. Karwasińska, Drzwi Gnieźnieźskie a rozwój le- gendy o świętym Wojciechu, [w:] Drzwi Gnieźnieńskie, t. 1, pod red. M. Walickiego, Wrocław Kraków w IX i X wieku 19 były podyktowane dążeniem do zapewnienia jego rozwoju poprzez stały dopływ „towaru”. Obok ikonografii ważnym źródłem w tym zakresie są znaleziska żela- znych obręczy i kajdan, za pomocą których zakuwano niewolników w czasie ich transportu. Z opublikowanego przez J. Henninga38 katalogu znalezisk tych przed- miotów wynika, że w najbliższym sąsiedztwie Małopolski odkryto kilka stano- wisk, w których znajdowały się kajdany i okowy. Z omawianego przez nas okresu pochodzi egzemplarz z Brna (grodzisko Stare Zamky), datowany na IX–początek X stulecia, a także egzemplarz z Mołdawii, datowany na X–początek XI wieku. Podobną chronologię posiadają analogiczne egzemplarze z Ukrainy (Zamljansk, IX-pocz. X w.) i Rosji (Majoki, 1 połowa X w.). Pozostałe znaleziska pochodzące z terenu środkowej i zachodniej Ukrainy mają późniejszą chronologię. Podczas prac wykopaliskowych na ziemiach polskich dotychczas nie natrafiono na analo- giczne znaleziska, dlatego też na obecnym etapie badań pozostaje w sferze domysłu sugestia, czy poza kontrolowaniem przez Czechów handlu z Rusią, ich ekspansja na ziemie polskie nie była spowodowana dążeniem do zdobycia niewolników. Ko- rzyści, jakie czerpali Czesi z tego handlu, były znaczne. Świadczy o tym wzmianka Ibrahima ibn Jakuba o charakterze zabudowy Pragi, ustępującej wprawdzie mia- stom w Europie zachodniej, lecz w odniesieniu do ziem zachodniosłowiańskich nie mającej odpowiednika39. Pytanie, które intryguje historyków i archeologów, dotyczy roli, jaką w roz- woju Krakowa odegrała jego przynależność do państwa czeskiego. W badaniach archeologicznych natomiast czołową kwestię stanowi ustalenie chronologii naj- starszej konstrukcji umocnień na Wawelu. W toku dotychczasowych prac wykopa- liskowych fragmenty wału o konstrukcji drewniano-ziemno-kamiennej stwierdzo- no w różnych częściach wzgórza i na tej podstawie ustalono przypuszczalny jego przebieg40. Czas budowy określono na 2 połowę X wieku, łącząc ją z przynależ- nością Krakowa do Czech.

1956, s. 22, uznała, że podstawą dla tej sceny poza relacjami żywotów Wojciecha (zob. Sancti Adal- berti Pragensis episcopi et martyris Vita prior, ed. J. Karwasińska, MPH, n.s., IV.1, Varso- viae 1962, c. 12, s. 18; Sancti Adalberti Pragensis episcopi et martyris Vita altera auctore Brunone Querfurtensi, ed. J. Karwasińska, MPH, n.s., IV.2, Varsoviae 1969, c. 11, s. 12) była także tradycja ustna. 38 J. Henning, Gefangenenfesseln im slawischen Siedlungsraum und der europäische Sklavenhandel im 6. bis 12. Jahrhundert. Archäologisches zum Bedeutungswendel von „skläbos-sakāliba-scla- vus”, „Germania” 70: 1992, Teil 2, s. 419–425. 39 Relacja Ibrāhīma ibn Ja’kūba..., c. 3, s. 49; T. Kowalski, Opis Pragi w arabskim słowniku geogra- ficznym Al-Himjarīego (XV wiek), „Archeologia Polski” 16:1971, s. 695–700. 40 A. Żaki, Archeologia Małopolski wczesnośredniowiecznej..., s. 54, 58 ryc. 20 (stanowisko w re- jonie X); S. Kozieł, K. Żurowska, Wawel, SSS, t. 6:1980, cz. 2, s. 342, ryc. 165; J. Firlet, Wyniki 20 Krzysztof Polek Nowych danych do dyskusji nad chronologią wałów obronnych na Wawelu dostarczyły prace wykopaliskowe prowadzone w południowo-zachodniej części wzgórza (rejon IX: wykop 1C). Obok reliktów konstrukcji wału w badanym stano- wisku stwierdzono występowanie dużych ilości ceramiki, wśród której wyodręb- niono fragmenty naczyń o czeskiej proweniencji (okolice Pragi) z końca X bądź po- czątku XI wieku41. Pobrane z wykopu próbki drewna zostały przebadane laborato- ryjnie, a uzyskane wyniki analizy dendrochronologicznej wykazały, że pochodziło ono z około 1016 roku42. Ustalenia te wykazują dużą rozbieżność chronologiczną z materiałem ceramicznym pochodzącym z badanego wykopu43. Wynika z nich, że najstarszy fragment umocnień na Wawelu należałoby datować dopiero na okres piastowski. Alternatywą byłoby ponowne rozpatrzenie chronologii ceramiki pochodzącej z Wawelu w kontekście wyników badań metodami fizykalnymi. W 1992 roku podczas prac wykopaliskowych prowadzonych w rejonie po- między prezbiterium katedry a zamkiem odsłonięto gliniany nasyp, stanowiący przypuszczalnie relikt umocnienia – wału przecinającego w poprzek wzgórze wa- welskie. W ten sposób jego północno-wschodnia część została oddzielona od po- zostałego areału. Z powodu bardzo skromnych znalezisk dokładniejsze określenie chronologii nasypu nie jest możliwe44. Także w odniesieniu do Okołu prace archeologiczne wykazały, że jego naj- starsze umocnienia mają analogiczną budowę co wał na Wawelu, a ich powstanie łączy się z 3 ćwiercią X wieku, tj. okresem czeskich rządów w Krakowie45. Nie wiadomo, biorąc pod uwagę ostatnie wyniki badań nad umocnieniami Wawelu, czy w przyszłości chronologia ta zostanie utrzymana.

nowych badań nad konstrukcją i chronologią wałów obronnych na Wawelu, „Archeologia Histori- ca” 19:1994, s. 274, ryc. 1; s. 275, ryc. 2. 41 A. Kukliński, Wczesnośredniowieczne warstwy osadnicze Krakowa–Wawelu (odkryte w wy- kopie IC, rejon IX) a relikty jego wału obronnego datowanego dendrochronologicznie na okres po 1016 roku, „Sprawozdania Archeologiczne” (dalej Spr. Arch.) 50:1998, s. 284, ryc. 5 a-f; 285. 42 A. Kukliński, Pierwsze odkrycie wału wczesnopiastowskiego (?) na Wawelu datowanego den- drochronologicznie, Spr. Arch. 47:1995, s. 237–254; M. Krąpiec, Dendrochronologiczne dato- wanie węgli drzewnych z wczesnośredniowiecznego wału na Wawelu, Spr. Arch. 50:1998, s. 293–297. 43 A. Kukliński, Wczesnośredniowieczne warstwy..., s. 287, 288; schemat rozwoju i datowania cerami- ki dla Krakowa opracował K. Radwański, Kraków przedlokacyjny..., rozdz. IX. 44 J. Firlet Wyniki nowych badań..., s. 277. 45 K. Radwański, Kraków przedlokacyjny..., s. 121–128; J. Poleski, Malopolsko v 10. století, [w:] Pře- myslovský stát kolem roku 1000. Na pamĕť knížete Boleslava II (+7. února 999), ed. L. Polanský, J. Sláma, D. Třeštík, Praha 2000, s. 232. Kraków w IX i X wieku 21 Od dawna nurtował też historyków problem ustalenia daty i okoliczności, dzięki którym Kraków znalazł się pod rządami Piastów. Według relacji Kosmasa koniec rządów czeskich nastąpił po śmierci Bolesława II (zm. 7 II 999)46, jednak relacja ta wzbudziła liczne kontrowersje, przede wszystkim z powodu wymienie- nia Mieszka I jako zdobywcy Krakowa. W związku z tym wysunięto przypusz- czenie, że Kosmas pomylił albo też celowo podał błędną datę tego wydarzenia. G. Labuda rozpatrując ten problem uznał, że mamy do czynienia z typowym błę- dem powstałym podczas redagowania tekstu kroniki, a całe zdarzenie należy da- tować 10 lat wstecz47. Podanej przez Kosmasa daty nie da się utrzymać przede wszystkim w konfrontacji z innymi przekazami źródłowymi. Za wcześniejszym opanowaniem nadwiślańskiego grodu przez Piastów prze- mawia relacja Thietmara dotycząca sporu polsko-czeskiego z 990 roku48. Gene- za tej wojny nie jest dokładnie znana, albowiem tekst kroniki opisuje konflikt w momencie, gdy działania zbrojne już trwały. Ponadto autor relacji ograniczył się do przedstawienia jednego jej epizodu, jakim był udział niemieckich posiłków wysłanych przez cesarzową Teofano z pomocą dla księcia polskiego. Z przekazu Thietmara wiemy, że przedmiot sporu (regnum ablatum) znajdował się w posia- daniu Mieszka I jeszcze przed wybuchem wojny. Z konfiguracji politycznej ziem polskich w omawianym okresie wynika, że z dużym prawdopodobieństwem okre- ślenie to należy odnieść do Małopolski49. Wynik wojny z 990 roku nie był dla Czechów pomyślny. Pomimo wykorzy- stania niemieckich hrabiów w charakterze zakładników, Bolesławowi II nie udało się skłonić Mieszka I do ustępstw. Nie tylko regnum ablatum pozostało w rękach księcia polskiego, lecz także zdołał on zająć Śląsk. Potwierdza to zanotowana pod rokiem 990 przez Mnicha Sazawskiego (kontynuatora kroniki Kosmasa) wzmianka

46 Cosmae Pragensis Chronica Boemorum. Die Chronik der Böhmen des Cosmas von Prag, ed. B. Bretholz, MGH SRGerm., n. s. , Bd 2, Berlin 1923, lib. I, c. 34, s. 60 (dalej Kosmas, Chronica). 47 G. Labuda, O rzekomej utracie Krakowa przez Czechów w roku 999, „Slavia Occidentalis” 20:1960, z. 2, s. 84–90; tenże, Studia nad początkami państwa polskiego, t. 2, Poznań 1988, s. 272–280. 48 Kronika Thietmara, ed. M.Z. Jedlicki, Poznań 1953, lib. IV c. 12, s. 163. 49 Ustalenie, do jakich terenów odnosiło się to określenie, stanowi przedmiot licznych polemik. Na ogół przeważa opinia, że regnum ablatum to Małopolska bądź Śląsk, zob. K. Buczek, Polska po- łudniowa w IX i X wieku, „Małopolskie Studia Historyczne” 2:1959, z. 1, s. 38–39; M.Z. Jedlicki w komentarzu do kroniki Thietmara, s. 161, przyp. 91; L.A. Tyszkiewicz, Przyłączenie Śląska do monarchii piastowskiej pod koniec X wieku, [w:] Od plemienia do państwa. Śląsk na tle wczesno- średniowiecznej Słowiańszczyzny Zachodniej, pod red. L. Leciejewicza, Śląskie Sympozja Histo- ryczne, t. 1, Wrocław–Warszawa 1991, s. 143. 22 Krzysztof Polek o utracie Niemczy przez Czechów50. Według przeważającej opinii badaczy powyż- sza informacja odnosi się do grodu występującego na terenie Kotliny Kłodzkiej, a nie na Łużycach51. Kolejnej przesłanki przemawiającej za wcześniejszym zajęciem Krakowa przez Piastów dostarcza przekaz Powieści dorocznej pod rokiem 6490 (=981), do- tyczący wyprawy księcia kijowskiego Włodzimierza I na Lachów. Jej rezultatem było zajęcie położonych na zachodnim pograniczu polsko-ruskim Grodów Czer- wieńskich. Wzmianka o Lachach nasuwa domysł, że w omawianym czasie za- chodnimi sąsiadami państwa ruskiego nie byli Czesi. Inaczej problem ten widzi G. Labuda. Zwrot k Lachom odnosi on nie do Polan, lecz Lędzian, których siedziby znajdowały się we wschodniej części Małopolski52. Dla nas nie zmienia to zasadni- czo faktu, że na początku lat 80. X wieku pozycja i wpływy Przemyślidów na tym obszarze uległy osłabieniu. Innym dowodem o wcześniejszej, aniżeli podał to Kosmas, utracie Krakowa przez Czechów jest zawarcie przez Chrobrego drugiego małżeństwa. Tym razem jego wybranką została księżniczka węgierska53. Związek ten, zgodnie z ustalenia- mi O. Balzera, datowany jest na około 986 rok54. Dysponujący zazwyczaj dobrymi informacjami, Thietmar w tym przypadku nie podał ani imienia księżniczki, ani jej ojca. To utrudnia ustalenie, czy pochodziła ona z głównej linii Arpadów, czy też

50 Monachi Sazavensis continuatio a. 932–1161, ed. H.G. Pertz, MGH Scriprores IX, Hannoverae 1851, a. 990 s. 149: Item eodem anno Nemci perdita est. 51 L.A. Tyszkiewicz, Przyłączenie Śląska..., s. 144–145; J. Strzelczyk, Mieszko Pierwszy, Poznań 1992, s. 168–180, zwł. 180. Odmienne stanowisko w tej kwestii zajął S. Kętrzyński, Mieszko I, [w:] tenże, Polska w X i XI wieku, Warszawa 1961, s. 183, 186–188, 202, opowiadając się za terenem południowego Połabia; G. Domański, Niemcza Łużycka – centrum polityczno-go- spodarcze w X–XIII wieku, [w:] Lokalne ośrodki władzy państwowej w XI–XII wieku w Europie Środkowo-Wschodniej, pod red. S. Moździocha, Wrocław 1993, s. 178, zidentyfikował Niemczę z relacji Mnicha sazawskiego z grodem w Polanowicach (stanowisko 1), położonym w dolinie Nysy Łużyckiej. Był to teren osadnictwa plemienia Selpuli. Zob. G. Labuda, Selpuli, SSS 5:1975, s. 128. 52 G. Labuda, Studia nad początkami..., t. 1, s. 229–230, uważa, że wzmianka o Lachach pochodziła od Nestora i pierwotnie nie występowała w źródłach, z których korzystał kronikarz. Na tej pod- stawie oparto hipotezę o zajęciu przez Piastów wschodniej części Małopolski już w 981 r. Sta- nowisko takie odrzucał K. Buczek, Pierwsze biskupstwa polskie, KH 52:1938, z. 2, s. 169–209 (reed. Kraków 1995, cyt. wg ostatniego wydania), s. 43–44, powołując się na argumenty geogra- ficzne. 53 Kronika Thietmara, lib. IV c. 58, s. 225. 54 O. Balzer, Genealogia Piastów, Kraków 1895, s. 38–43; G. Labuda, Ze stosunków polsko-węgier- skich w drugiej połowie X wieku, [w:] Europa–Słowiańszczyzna–Polska. Studia ku uczczeniu pro- fesora Kazimierza Tymienieckiego, Poznań 1970, s. 82; K. Jasiński, Rodowód pierwszych Piastów, Warszawa–Wrocław 1992, s. 85–86. Kraków w IX i X wieku 23 któregoś z lokalnych rodów55. Dla naszych rozważań istotne jest stwierdzenie, że mariaż ten odzwierciedlał kontakty państwa polskiego z węgierskim, do nawiąza- nia których doszło po opanowaniu przez Mieszka I Małopolski56. Reasumując, należy stwierdzić, że Kraków wszedł w skład państwa piastow- skiego wcześniej, aniżeli sugerował to Kosmas. Dokładne ustalenie tego wydarze- nia jest trudne, gdyż poza datą podaną przez czeskiego kronikarza oraz ogólnikową relacją Thietmara o utraconym przez księcia czeskiego regnum nie dysponujemy innymi źródłami w tym względzie. Odrębny problem stanowi ustalenie, do jakich terenów mógł odnosić się powyższy termin. Jakkolwiek w literaturze przedmiotu spotykamy pogląd, że prowincją tą był Śląsk, to jednak najwięcej argumentów przemawia za Małopolską. Panuje wśród badaczy zgodny pogląd, że opanowanie Krakowa przez Mieszka I nastąpiło po śmierci Dobrawy, kiedy stosunki polsko- -czeskie uległy wyraźnemu pogorszeniu. W ustalenia daty tego wydarzenia rozpo- wszechnione są dwa stanowiska. Autorem pierwszego z nich jest K. Buczek, który wysunął domysł, że nastąpiło to pomiędzy rokiem 977 a 98157, natomiast G. La- buda na podstawie analizy stosunków polsko-niemiecko-czeskich wskazał na lata 986–989 jako najodpowiedniejszy moment do przeprowadzenia tej akcji58. Moim zdaniem, pewną przesłankę w tej kwestii może stanowić data zawarcia przez Chro- brego małżeństwa z Węgierką. Związek ten, podobnie jak i pozostałe mariaże, sta- nowił rezultat polityki dworu piastowskiego, tym razem zainteresowanego kontak- tami z państwem Arpadów. Sprzyjała planom Mieszka I trudna sytuacja wewnątrz cesarstwa niemieckiego powstała na skutek działań Henryka księcia bawarskiego, który aspirował do objęcia tronu po śmierci Ottona II, jak też wybuch wielkiego

55 Tę drugą możliwość przyjmował S. Zakrzewski, Bolesław Chrobry Wielki, Lwów 1925, s. 65, tłu- macząc okoliczności bardzo krótkiego czasu trwania tego związku. 56 Odmiennie H. Łowmiański, Początki Polski, t. 5, s. 568–569, który widział w tym inicjatywę dworu praskiego, za czym przemawiać ma imię Bezprym, nadane urodzonemu z tego związku synowi Bolesława Chrobrego. Por. J. Hertel, Imiennictwo dynastii piastowskiej we wcześniejszym średnio- wieczu, „Roczniki Towarzystwa Naukowego w Toruniu” 79:1980, z. 2, s. 107; K. Jasiński, Rodo- wód..., s. 106–107. 57 K. Buczek, Polska południowa..., s. 40–44; tenże, Pierwsze biskupstwa polskie..., s. 43–44. 58 J. Widajewicz, Państwo Wiślan, Kraków 1947, s. 94–96, wysunął domysł o zajęciu przez Pia- stów Krakowa w 989 r.; G. Labuda, O rzekomej utracie Krakowa..., s. 79–93, zwł. 80; tenże, Stu- dia nad początkami, t. 2, s. 290–293; do stanowiska tego nawiązali J. Strzelczyk, Mieszko Pierw- szy..., s. 191; tenże, Bolesław Chrobry, Poznań 1999, s. 25; J. Žemlička, Das „Reich” des böhmi- schen Boleslavs und die Krise.... s. 272–273; tenże, Expanze, krize a obnova Čech v letach 935– 1055. (K systémovým promĕnám raných států ve střední Evropě), „Český časopis historický” 93:1995, č. 2, s. 211–212; tenże, Čechy v době knižcí..., s. 41; J. Slamá, Ekonomické praměny v přemyslovském státě za panování nástupců Boleslava II, [w:] Přemyslovský stát kolem roku 1000..., s. 261. 24 Krzysztof Polek powstania Słowian połabskich (983)59. Spowodowało to w konsekwencji zmianę w stosunkach polsko-niemieckich60, następstwem której było podjęcie przez Mieszka I działań przeciwko Czechom nad górną Wisłą. Niewykluczone jednak, że opanowanie Małopolski mogło nastąpić nie w toku jednej akcji, lecz przebiegać etapami, w każdym bądź razie możemy przyjąć, że przed poślubieniem niezna- nej z imienia Węgierki Bolesław Chrobry rezydował w Krakowie, a stacjonująca w grodzie załoga czeska uległa według relacji Kosmasa zagładzie61. Wyraźna zmiana w stosunkach polsko-czeskich nastąpiła na początku lat 90. X stulecia, a jej odzwierciedlenie stanowi Dagome iudex, zawierający opis granic państwa u schyłku życia Mieszka I. Z zagadnień, jakie nastręcza analiza treści rege- stru, wymienić należy określenie w nim statusu Krakowa (=Małopolski) oraz brak wśród oddanych w opiekę Stolicy Apostolskiej najstarszego syna księcia polskiego Bolesława Chrobrego. W opisie terytorium, jakie Mieszko i Oda przekazali Rzymo- wi, uwagę zwraca fragment odnoszący się do przebiegu jego granicy południowej. Mimo wielu spornych kwestii, które pojawiają się przy interpretacji wymienionych w tekście szczegółów geograficznych, interesujący nas fragment nie pozostawia wątpliwości, że civitas Craccoua (odnosząca się do Małopolski) znajdowała się poza terenami tworzącymi trzon państwa gnieźnieńskiego stanowiącego cel daro- wizny. Jednocześnie występujący zwrot cum omnibus suis pertinentiis wskazuje na występujący związek pomiędzy civitas Schinesghe a civitas Craccoua. Inaczej mówiąc – Kraków (wraz z Małopolską) znajdował się w państwie piastowskim. Taka konfiguracja wewnętrznych granic w państwie piastowskim u schyłku rządów Mieszka I spowodowana była dążeniem starego władcy i jego drugiej żony Ody do zapewnienia dzieciom z drugiego małżeństwa prawa do spadku. W tej sytuacji nie dziwi nieobecność Chrobrego wśród beneficjentówDagome iudex, on bowiem – według zgodnej opinii historyków – nie został wydziedziczony. Brak wzmianki o nim wynikał także z faktu, że w chwili wystawienia darowizny Bolesław władał już własną dzielnicą, którą była Małopolska, przekazana mu przez ojca po tym, jak

59 K. Reindel, Bayern der Liutpoldingern, [w:] Handbuch der bayerischen Geschichte, Erster Band: Das Alte Bayern das Stämmesherzogtum bis zum Ausgang des 12. Jahrehunderts, hrsg. M. Spindler, München 1982, s. 301–302; G. Labuda, Fragmenty dziejów Słowiańszczyzny zachod- niej, t. 1, Poznań 1960, s. 294–299; Die Slawen im Deutschland. Geschichte und Kultur der slawi- schen Stämme westlich von Oder und Neiße vom 6. bis 12. Jahrhundert, hrsg. J. Hermann, Berlin 1985, s. 345–349; K. Myśliński, Polska wobec Słowian połabskich do końca wieku XII, Lublin 1993, s. 53–57. 60 G. Labuda, Fragmenty dziejów Słowiańszczyzny..., t. 1, s. 297–299; K. Myśliński, Polska wobec Sło- wian..., s. 58–59; Ch. Lübke, Die Elbslaven –Polens Nachbarn im Westen, [w:] The Neighbours of Poland in the 10th century, ed. P. Urbańczyk, Warsaw 2000, s. 69–71; tenże, The Polabian alterna- tive: paganism between Christian Kingdoms, [w:] Europe around the year 1000, ed. P. Urbańczyk, Warszawa 2001, s. 386. 61 Kosmas, Chronica, lib. I c. 34, s. 60. Kraków w IX i X wieku 25 została zdobyta na Czechach. Wśród badaczy nie znalazła akceptacji hipoteza sfor- mułowana przez H. Łowmiańskiego o osadzeniu Bolesława Chrobrego w Krakowie za zgodą i w porozumieniu z Przemyślidami62. Kwestią otwartą pozostaje pytanie, czy w Krakowie znajdował się czeski ośrodek misyjny prowadzący akcję chrystianizacyjną63. Przemawia za tym trwa- jąca około 30 lat przynależność ziem Polski południowej do państwa Przemyśli- dów, co powinno było pozostawić jakieś ślady. Dowodem na związki Krakowa z organizacją kościoła w Czechach jest opis granic diecezji praskiej występujący w dokumencie cesarza Henryka IV z 1086 roku64. Czas wystawienia i towarzy- szące mu okoliczności świadczą, że jego treść odzwierciedla stan granic diecezji praskiej z 2 połowy X wieku65. Analiza krytyczna dokumentu wykazała występujące różnice w opisie zachodniej i wschodniej granicy diecezji praskiej, spowodowane tym, że do jego redagowania wykorzystano treść autentycznych dokumentów funda- cyjnych biskupstwa praskiego i ołomunieckiego66. Ponadto zawiera on wskazówkę, że Kraków (wraz z Małopolską), a także Słowacja zachodnia (provintiaque cui Uuag nomen est) znajdowały się w 2 połowie X wieku w granicach diecezji ołomunie- ckiej67. Miało to silniej związać ziemie zakarpackie z państwem czeskim.

62 H. Łowmiański, Bolesław Chrobry w Krakowie w końcu X wieku, „Małopolskie Studia Historycz- ne” 4:1961, z. 3–4, s. 1–12; tenże, Początki Polski, t. 5, s. 567–575, 611–614. 63 Sceptycznie zapatrywał się na to K. Potkański, Kraków przed Piastami, [w:] tenże, Lechici–Po- lanie..., s. 410–412; J. Wyrozumski, Dzieje Krakowa, s. 79–80; K. Buczek, Polska południowa..., s. 37–38. Por. wnikliwe uwagi G. Labudy, Jakimi drogami przyszło do Polski chrześcijaństwo?, „Nasza Przeszłość” 69:1988, s. 71–72; na podstawie badań językoznawczych wpływ Czech na chrześcijaństwo na ziemiach polskich krytycznie ocenił D.A. Sikorski, O czeskiej proweniencji pol- skiej terminologii kościelnej, [w:] Przemyślidzi i Piastowie – twórcy i gospodarze średniowiecznych monarchii, pod red. J. Dobosza, Poznań 2006, s. 101–106. 64 Codex diplomaticus et epistolaris regni Bohemiae, ed. G. Friedrich, 1, Pragae 1904, nr 86, s. 93–95; Kosmas, Chronica, lib. II, c. 37, s. 138. 65 Z bogatej literatury dotyczącej interpretacji treści tego dokumentu zob. J. Widajewicz, Kraków i Poważe w dokumencie biskupa praskiego z 1086 r., „Prace Komisji Historycznej PTPN” t. 11:1938, z. 4; K. Buczek, O dokumencie biskupstwa praskiego z r. 1086, „Roczniki Historyczne” 15:1939–1946, s. 1–48; L. Hauptmann, Die Regensburger Privileg von 1086 für Bistum Prag, „Mitteilungen des Instituts für Österreichische Geschichtsforschungen” 62:1954, s. 146–154; B. Krzemieńska, D. Třeštík, O dokumencie praskim z roku 1086, St. Źródł. 5:1960, s. 79–88; R. Turek, Listina Jindřicha IV z 29 dubna 1086 (DH IV 390) a jeji teritoria, Sl. Ant. 22:1975, s. 60–114; H. Łowmiański, Początki Polski, t. 4, s. 479–489; G. Labuda, Studia nad początkami..., t. 2, s. 145–146; tenże, Czeskie chrześcijaństwo na Śląsku..., s. 92–94. 66 K. Buczek, O dokumencie..., s. 1–48; J. Dąbrowski, Studia nad początkami państwa polskiego, RK 34:1958, z. 1, s. 23 i n.; K. Buczek, Polska południowa..., s. 27–28; H. Łowmiański, Początki Polski, t. 4, s. 487–490; G. Labuda, Studia nad początkami..., t. 2, s. 128–146. 67 Zob. przyp. 62; J. Widajewicz, Kraków i Poważe; G. Labuda, Studia nad początkami państwa..., t. 2, s. 228–237. 26 Krzysztof Polek Tymczasem zrekonstruowany przez historyków obraz dziejów w tym okresie nie znajduje odzwierciedlenia w materiale archeologicznym. Z badań nad wystę- powaniem cmentarzysk szkieletowych (stanowiących wyraźny dowód recepcji nowej wiary) wynika, że dotychczas na terenie Krakowa nie natrafiono na nekro- polie (nie mówiąc już o pojedynczych grobach) o wyraźnie czeskiej proweniencji, datowane na okres przedpiastowski. Sytuacja ta ulega zmianie dopiero na przeło- mie X i XI stulecia68. Niemałe trudności występują także przy datowaniu najstarszych budowli sakralnych na Wawelu. Ich liczba uległa powiększeniu od czasu pamiętnego odkrycia przez A. Szyszko-Bohusza w 1917 roku czteroabsydowej rotundy69. Obecne rezultaty wieloletnich badań archeologicznych i architektonicznych ujawniły na Wawelu znaczną koncentrację obiektów sakralnych pochodzących z omawianego okresu70. Do najstarszych zalicza się: rotundę czteroabsydową p.w. NPMarii71, tzw. kościół B72, prostą rotundę przy bastionie Władysława IV73.

68 A. Tyniec, H. Zoll-Adamikowa, Stan i potrzeby badań nad wczesnośredniowiecznymi cmentarzy- skami Małopolski, [w:] Stan i potrzeby badań nad wczesnym średniowieczem w Polsce, pod red. Z. Kurnatowskiej, PTPN, Prace Komisji Archeologicznej, t. XI, Poznań–Wrocław–Warszawa 1992, s. 213, 215 oraz 217–223 (wykaz stanowisk). 69 A. Szyszko-Bohusz, Rotunda śś. Feliksa i Adaukta (NPMarii) na Wawelu, RK 18:1919, s. 51–80. Prace archeologiczno-architektoniczne prowadzono kolejno w latach 1948–1949, 1956–1966, 1974–1975 – zob. G. Leńczyk, Prace wykopaliskowe na Wawelu w 1948 i 1949 r. „Studia Wczes- nośredniowieczne” 2:1953, s. 83–88; A. Żaki, Badania wykopaliskowe na Wawelu w latach 1950 i 1951, „Studia do Dziejów Wawelu” 1:1955, s. 419–428; tenże, Sprawozdanie z prac archeo- logicznych na Wawelu w 1954 roku, Spr. Arch. 2:1956, s. 96–107; K. Żurowska, Rotunda wa- welska w świetle nowych badań i odkryć archeologicznych, „Studia do Dziejów Wawelu” 2:1960, s. 435–440; taż, Studia nad architekturą wczesnopiastowską, ZN UJ. Prace z Historii Sztuki 1983, z. 17, s. 11–18. 70 S. Kozieł, K. Żurowska, Wawel, SSS, 6:1982, cz. 2, s. 343–344; Z. Pianowski¸ Z dziejów średnio- wiecznego..., s. 43–48, 51–58; tenże, Najstarsze kościoły Wawelu, [w:] Chrystianizacja Polski połu- dniowej, s. 99–119; T. Rodzińska-Chorąży, Architektura kamienna jako źródło do najdawniejszych dziejów Polski, [w:] tamże, s. 145–151; taż, Co nam mówi architektura..., s. 373–374, tam dalsza literatura. Cenne ustalenia historyczne odnośnie do najstarszych kościołów na Wawelu prezentuje G. Labuda, Studia nad początkami..., t. 2, s. 322–377. 71 K. Żurowska, Rotunda wawelska. Studium nad centralną architekturą epoki wczesnopiastowskiej, „Studia do Dziejów Wawelu” 3:1968, s. 91. 72 S. Kozieł, M. Fraś, Stratygrafia kulturowa w rejonie późnoromańskiego kościoła „B” na Wawelu, Prace Komisji Archeologicznej PAN o/Kraków 1979, nr 17, s. 67–68, 124–135; Z. Pianowski¸ Z dziejów średniowiecznego..., s. 61–65; J. Firlet, Waewlska rezydencja władcy około roku 1000, [w:] Polska na przełomie I i II tysiąclecia, red. Sz. Skibiński, Poznań 2001, s. 313 73 Z. Pianowski¸ Z dziejów średniowiecznego..., s. 48; J. Firlet, Z. Pianowski, Odkrycie dwu wczes- nośredniowiecznych kościółków w rejonie tzw. Bastionu Władysława IV na Wawelu, Spr. Arch. 37:1985, s. 123–166. Kraków w IX i X wieku 27 W toku dalszych prac wykopaliskowych na dziedzińczyku Batorego i w rejonie baszty Złodziejskiej natrafiono na relikty murów, interpretowanych jako pozosta- łości kolejnych kościołów74. Do grupy najstarszych budowli wawelskich zaliczyć należy także tzw. bu- dowlę czworokątną z korytarzykiem, odsłoniętą pod poziomem dziedzińca arkado- wego. Jej przeznaczenie (mogło to być mauzoleum, skarbiec bądź pomieszczenie do przechowywania żywności), podobnie jak przypuszczalny wygląd wzbudzają liczne kontrowersje wśród archeologów75. Na podstawie analizy techniki wznosze- nia murów i materiału budowlanego ustalono, że obiekt ten nawiązuje do innych budowli wawelskich. Na tej podstawie określono czas jego powstania na schyłek X bądź początek XI wieku. Za wyjątkiem rotundy p.w. NPMarii stan zachowania pozostałych reliktów architektury przedromańskiej nie pozwala na ustalenie poszczególnych faz bu- dowy. Dlatego do określenia chronologii posłużyła nie tylko stratygrafia bada- nych obiektów, lecz także technika wiązania murów, użyty materiał i sposób jego łączenia76. Na tej podstawie określono czas ich wzniesienia na 2 połowę X w. bądź przełom X i XI wieku77. Podobnie ustalono chronologię budowli czworo- kątnej z korytarzykiem na koniec X bądź początek XI stulecia. Żadnego jednak z odkrytych obiektów nie można bezpośrednio łączyć z okresem czeskiego pano- wania w Krakowie, choć z drugiej strony pojawia się stwierdzenie, że powstanie kościoła ewentualnie kaplicy wydaje się bardzo prawdopodobne78. Najczęściej jako przykład czeskiego oddziaływania w zakresie budownictwa na Wawelu wy- mieniano tetrakonchos, dla którego wzorcem miała być wniesiona w latach trzy- dziestych X wieku w Pradze rotunda p.w. św. Wita79. Przypuszczenia te nie zna-

74 Z. Pianowski, Najstarsze budowle sakralne..., s. 163; tenże, Z dziejów średniowiecznego Wawelu..., s. 66–67; S. Kozieł, Zagadkowy kościół „B” na tle innych przedromańskich budowli wawelskich, „Kwartalnik Architektury i Urbanistyki” 18:1973, z. 2, s. 123. 75 Z. Pianowski, Z dziejów średniowiecznego..., s. 58–60; tenże, Najstarsze budowle sakralne..., s. 168; A. Żaki, Archeologia Małopolski..., s. 145–147; tenże, Początki chrześcijaństwa..., s. 47–48. 76 S. Kozieł, M. Fraś, Stratygrafia kulturowa, s. 41–43. Zob. uwagi A. Żakiego, Początki chrześcijań- stwa..., s. 55 przyp. 134. 77 Z. Pianowski¸ Z dziejów średniowiecznego..., s. 48–58, 61–69; S. Kozieł, M. Fraś, Stratygrafia kul- turowa..., s. 67–68, 80–81; K. Żurowska, Architektura monumentalna..., s. 118–123; Z. Pianowski, Najstarsze budowle sakralne..., s. 166–170; A. Żaki, Początki chrześcijaństwa..., s. 52, ryc. 10, przedstawiająca lica murów przedromańskich budowli wawelskich. 78 A. Żaki, Początki chrześcijaństwa..., s. 56. 79 J. Cibulka, Václavova rotunda sv. Vita, [w:] Svatováclavsy sborník, D. I, ed. V. Chaloupecký, Praha 1934, s. 596–598; A. Merhautová, Rotunda knižete Václava na Pražském hradě, „Umeni” 13:1965, s. 88–92; J. Pošmourny, Svatováclovská rotunda na Pražském hradě ve světle rotund velkomora- 28 Krzysztof Polek lazły jednak potwierdzenia w badaniach polskich historyków sztuki, datujących budowę interesującego nas kościoła dopiero na schyłek X–początek XI wieku80. Na podstawie analizy archeologicznej stanowisk, reliktów architektonicznych oraz składu chemicznego zaprawy murarskiej i techniki wznoszenia murów S. Kozieł łączy z okresem rządów czeskich w Krakowie powstanie budowli czworokątnej z korytarzykiem oraz przedromańskiego kościoła B (1 i 2 faza jego rozwoju)81. Na kolejne kościoły o przedromańskiej chronologii natrafiono w rejonie katedry i baszty Złodziejskiej, lecz ze względu na ich fragmentaryczność nic bliższego obecnie o nich nie można powiedzieć82. Natomiast z badań S. Kozieła wynika, że kościół B miał pierwotnie kształt rotundy czteroabsydowej, a następnie przy- brał formę dwuabsydową z silnie zredukowanymi absydami na osi poprzecznej oraz aneksem dobudowanym od strony północnej83. Mimo bogactwa informacji, które uzyskano w trakcie prac wykopaliskowych prowadzonych na terenie wzgórza wawelskiego, pełna ich ocena z powodu znacz- nej rozpiętości w datowaniu nie jest obecnie możliwa. Wielość form architekto- nicznych reprezentowanych we wczesnośredniowiecznym budownictwie sakral- nym na Wawelu świadczy o rozległych kontaktach kulturowych i różnorodnych źródłach inspiracji ich twórców. Podkreśla także rolę Krakowa w początkach pań- stwa i Kościoła na ziemiach polskich u progu II milenium. Obraz, jaki wyłania się z dotychczasowych ustaleń archeologicznych dotyczących omawianego okresu, kontrastuje z relacjami źródeł pisanych na temat związków Krakowa z państwem Przemyślidów. Wśród nich na czoło wysuwa się kwestia związana z powstaniem biskupstwa. Na podstawie przekazu kroniki Thietmara, dotyczącego podporządkowania me- tropolii w Gnieźnie biskupów wrocławskiego i krakowskiego, wysunięto domysł

vských, „Pamaktý archeologicke”, 62:1971, č. 2, s. 457–484; Z. Pianowski, Uwagi o początkach architektury na ziemiach czeskich, [w:] Polska na przełomie..., s. 359–363. 80 K. Żurowska, Rotunda NPMarii na Wawelu..., s. 42, 91; podobnie Z. Pianowski, Z dziejów śred- niowiecznego..., s. 58; T. Rodzińska-Chorąży, Co nam mówi architektura monumentalna..., s. 382, uważa, że czeskie oddziaływania budowlane są w tym przypadku niewystarczające. 81 S. Kozieł, Zagadkowy kościół „B”..., s. 117–125; tenże, Tajemnice wczesnośredniowiecznych budowli na Wawelu, ZOW 43:1977, nr 4, s. 260–270; tenże, Kościół „B” na Wawelu..., s. 6–7; S. Kozieł, M. Fraś, Stratygrafia kulturowa..., s. 47–61. 82 Z. Pianowski¸ Z dziejów średniowiecznego..., s. 66–67; A. Żaki, Archeologia Małopolski..., s. 147; tenże, Początki chrześcijaństwa..., s. 50. 83 S. Kozieł, Stratygrafia kulturowa..., s. 47–61; S. Kozieł, K. Żurowska, Wawel..., s. 344, ryc. 167, 168; natomiast A. Żaki, Początki chrześcijaństwa..., s. 56–57, zgłosił wątpliwości odnoś- nie do analizy zapraw murarskich jako kryterium służącego do ustalania chronologii, s. 55, przyp. 134. Kraków w IX i X wieku 29 o funkcjonowaniu w Krakowie przed rokiem 1000 biskupstwa84. W dyskusji zwrócono uwagę na możliwość istnienia w omawianym okresie nie jednej, lecz dwóch diecezji. Innym argumentem w tej sprawie są występujące w katalogu biskupów krakowskich imiona Prohora i Prokulfa jako poprzedników ordynowa- nego w 1000 roku biskupa Poppona85. We wszystkich 11 redakcjach Katalogów działalność obu biskupów – przy pewnych nieznacznych różnicach chronologicz- nych – datowana jest na 2 połowę X wieku86. Stąd dane dotyczące Prohora i Pro- kulfa trafiły następnie do późnośredniowiecznej annalistyki małopolskiej87, a także do dzieła Jana Długosza88. Ze względu na późne pochodzenie wiarygodność informacji dotyczących sprawowania przez obu biskupów rządów w Krakowie jest często kwestionowana. Niezależnie od poglądów dotyczących okresu ich działalności, ogół history- ków jest zgodny co do autentyczności tych postaci. Odosobnione pozostaje w tej sprawie stanowisko H. Łowmiańskiego, który przyjmował historyczność tylko jed- nego z biskupów89. Początkowo ich działalność łączono z okresem (wielko-)mo- rawskim, jednak z czasem przeważył pogląd W. Abrahama90, że byli to biskupi ołomunieccy z końca X wieku91.

84 Kronika Thietmara, IV, c. 45, s. 209; sugestie w tym względzie wypowiedział W. Kętrzyński, Biskupstwa i klasztory polskie w X i XI wieku, „Przegląd Powszechny” 9:1889, s. 609–627, a rozwi- nął K. Buczek, Pierwsze biskupstwa polskie..., s. 15–17. 85 Katalogi biskupów krakowskich, wydał J. Szymański, MPH s. n., t. X, cz. 2, Kraków 1974, s. 24. 86 Katalogi biskupów krakowskich, s. 30, 40–41, 53. Daty sprawowania rządów biskupich Prohora i Prokulfa występują dopiero w drugiej redakcji katalogu. 87 Rocznik Sędziwoja, ed. A. Bielowski, MPH, t. 2, Lwów 1872, s. 129; Rocznik małopolski, tamże, s. 873; Rocznik Traski, tamże, s. 828, 829; Rocznik Krasińskich, ed. A. Bielowski, MPH, t. 3, Lwów 1878, s. 129. 88 Annales seu cronicae incliti regni Poloniae, ed. J. Dąbrowski, vol. 1–2, Warszawa 1964, s. 273. 89 H. Łowmiański, Początki Polski, t. 4, s. 501–502. 90 W. Abraham, Początek biskupstwa i kapituły katedralnej w Krakowie, [w:] Organizacja kościoła w Polsce do połowy XII wieku, Poznań 1962, s. 289–291; sugestię tę obszernie uzasadnił źródłowo G. Labuda, Kraków biskupi przed rokiem 1000. Przyczynek do rozważań nad dziejami misji meto- diańskiej w Polsce, „Studia Historyczne” 27:1984, z. 3, s. 371–411 (reed. w: tenże, Szkice histo- ryczne X–XI wieku,. Z dziejów organizacji Kościoła w Polsce we wczesnym średniowieczu, Poznań 2004, s. 49–87 – cyt. wg ostatniego wydania). 91 Najdawniejsze Roczniki krakowskie i Kalendarz krakowski, ed. Z. Kozłowska-Budkowa, s. 217 przyp. 1, gdzie zestawiono poglądy na temat najstarszych biskupów krakowskich; J. Widajewicz, Prohor i Prokulf najdawniejsi biskupi krakowscy, „Nasza Przeszłość” 4:1948, s. 18–19, 24–26, 28; zob. J. Szymański we wstępie do Katalogów biskupów krakowskich, s. 6; G. Labuda, Kraków biskupi..., s. 65–76; J. Hertel, Prohor, Polski Słownik Biograficzny 28/3, z.118, Wrocław 1985, s. 476–479; tenże, Prokulf, tamże s. 491–492; W. Korta, Prohor i Prokulf pierwsi biskupi misyjni 30 Krzysztof Polek W przeciwieństwie do biskupstwa praskiego dzieje diecezji morawskiej w omawianym okresie pozostają bardzo słabo poznane. Genealogia biskupów morawskich sprzed 1063 roku wymieniła tylko jednego biskupa – Wracena, o któ- rym z kroniki Kosmasa wiadomo, że jego działalność przypadała na okres przed połączeniem obu diecezji czeskich92. Występująca spora luka czasowa, obejmu- jąca okres pomiędzy 976 rokiem (kiedy to wzmiankowany był udział biskupa morawskiego na synodzie w Moguncji) a działalnością Wracena, skłoniła niektó- rych badaczy do poglądu, że diecezja morawska funkcjonowała tylko przez krótki czas93. Przeciwko traktowaniu tego biskupstwa jako efemerydy wypowiedział się G. Labuda. Na okres przed pojawieniem się wzmianki o Wracenie przyjmuje on działalność dwóch biskupów, którymi byli właśnie Prohor i Prokulf94. Ważnym argumentem w koncepcji tego badacza jest zapiska występująca w Necrologium Bohemicum-Martyrologium Pragense, źródle pochodzącym z XII wieku, w któ- rej biskup Jan został określony jako trzeci pasterz diecezji morawskiej95. Z ich listy G. Labuda wyłączył Wracena, on bowiem nominację zawdzięczał Chrobremu (w czasie gdy Morawy wchodziły w skład państwa polskiego) i z tego powodu była przez Czechów kwestionowana96. Na temat obecności Prohora i Prokulfa w Krakowie zarysowały się dwa po- glądy. Rekonstruując dzieje Małopolski w 4 ćwierci X wieku, K. Buczek uznał obu duchownych za biskupów misyjnych. Utrata tych ziem przez Czechów i objęcie rządów w Krakowie przez Bolesława Chrobrego czyniła obecność w nim osobnego biskupa niemal koniecznym postulatem. W przeciwnym bowiem razie dzielnica ta

w Małopolsce, [w:] Słowiańszczyzna w Europie średniowiecznej, t. 1, pod red. Z. Kurnatowskiej, Wrocław 1996, s. 147–154. 92 Codex diplomaticus et epistolaris regni Bohemiae, ed. G. Friedrich, vol. 1, Pragae 1904, nr 34, s. 40; Kosmas, Chronica, lib. II, c. 21, s. 113; W. Swoboda, Wracen, SSS 6:1982, cz. 2, s. 596. 93 K. Buczek, Zagadnienie wiarygodności regestu Dagome iudex, St. Źródł. 10:1965, s. 133; M. Ze- mek, Zum Problem der Kontinuität dem Bistum Mähren und dem Bistum Olmütz, [w:] Der heilige Method, Salzburg und der Slawenmission – Zum 1100 Todestag des heiligen Method, Pro Oriente, hrsg. Th. Piff-Perčevic, Innsbruck–Wien 1987, s. 115–116, opowiedział się za przetrwaniem bi- skupstwa ołomunieckiego do końca X w. Wyraźną cezurę stanowiło przyłączenie Moraw do pań- stwa Bolesława Chrobrego. Nowością w tej koncepcji jest przyjęcie przez autora podziału Moraw na część polską (płn.), podczas gdy środkowa (Kotlina Brneńska) znajdowała się pod zależnością Przemyślidów. 94 G. Labuda, Kraków biskupi..., s. 76. 95 Fontes Rerum Bohemicarum, II, s. 390; F. Graus, Necrologium Bohemicum–Martyrologium Pra- gense, „Český časopis historický” 15:1967, s. 793. 96 G. Labuda, Kraków biskupi..., s. 74–76. Kraków w IX i X wieku 31 byłaby nadal uzależniona kościelnie od diecezji morawskiej97. Natomiast G. Labu- da – w nawiązaniu do domysłu W. Abrahama – uznał Prohora i Prokulfa za bisku- pów morawskich, których jurysdykcji podlegał w tym okresie Kraków (i Małopol- ska)98. Właśnie za pośrednictwem Ołomuńca miały trafić imiona obu duchownych do spisów biskupów krakowskich.

Prokulf zaś byłby tym pasterzem ołomunieckim, który po wyodrębnieniu Krakowa z jego diecezji na synodzie gnieźnieńskim w roku 1000 przekazał tę część swej die- cezji nowo ordynowanemu w Krakowie biskupowi Popponowi. [Prohor i Prokulf] byli tylko biskupami w Krakowie, natomiast Poppo był pierwszym biskupem krakowskim sensu stricto99.

W obu poglądach kluczową rolę odgrywa zapatrywanie obu badaczy na sprawę funkcjonowania diecezji w Ołomuńcu, od czego zależy określenie roli, w jakiej występowali Prohor i Prokulf w Krakowie. Jednak materiał źródło- wy w tej kwestii nie pozwala jednoznacznie ustalić, który z poglądów odnoszą- cych się do dziejów biskupstwa morawskiego w omawianym okresie jest wiary- godny. Dlatego opinie obu badaczy zasługują na wnikliwe rozważenie w dalszych badaniach. J. Wyrozumski, rozpatrując zagadnienie początków biskupstwa w Krako- wie, uznał za możliwe wcześniejsze aniżeli w roku 1000 jego założenie. Zasad- niczego argumentu w tym względzie dostarcza wezwanie kościoła katedralnego dedykowane św. Wacławowi100. Ślady rozwoju kultu św. Wacława na ziemiach polskich należą jednak do bardzo słabo udokumentowanych źródłowo101. Dla omawianego okresu najważ- niejszym z nich jest wezwanie kościoła katedralnego w Krakowie, które było, jak przekonująco wykazała Z. Kozłowska-Budkowa, głównym patrocinium tej świą-

97 K. Buczek, Pierwsze biskupstwa polskie..., s. 48; tenże, Polska południowa w IX i X wieku..., s. 40–41. 98 G. Labuda, Studia nad początkami państwa polskiego, t. 1, Poznań 1946 (reed. 1987, cyt. wg ostat- niego wydania), s. 208–218; tenże, Kraków biskupi..., s. 73. 99 Tamże, s. 76. 100 J. Wyrozumski, Zagadnienie początków biskupstwa krakowskiego, [w:] Chrystalizacja Polski połu- dniowej, pod red. J. Wyrozumskiego, Kraków 1994, s. 128–129. 101 Święta związane z Wacławem, jak data śmierci czy translacja jego ciała do Pragi, poświadczone są w najdawniejszym kalendarzu pochodzącym z kodeksu Gertrudy z XI w., zob. Chronologia polska, pod red. B. Włodarskiego, Warszawa 1957, s. 202, 205; MPH, ed. A. Bielowski, Warszawa 1864, s. 377 (spis zawartości skarbca i biblioteki kapituły katedralnej na Wawelu z 1110 r. oraz wezwanie wzmiankowane w Kodeksie dyplomatycznym katedry krakowskiej św. Wacława, ed. F. Piekosiński, cz. 1, Kraków 1874, nr 1, (1166 r.), s. 1, i nr 4 (1189 r.), s. 8. 32 Krzysztof Polek tyni102. Dogodnym momentem do rozwoju kultu św. Wacława była przynależność Krakowa do państwa czeskiego w 2 połowie X wieku bądź też okres późniejszy, gdy Małopolska przeszła pod rządy Piastów103. Uwzględniając obecny stan badań, za bardziej prawdopodobny uważam moment przypadający na ostatni z wymie- nionych, a potwierdza to intensywny, uchwytny źródłowo rozwój monumental- nej architektury sakralnej na Wawelu104. Inną ważną wskazówką potwierdzają- cą rozwój kultu św. Wacława za rządów Chrobrego było pojawienie się denara z umieszczonym na rewersie krzyżem w środku, a w otoku napisem VENCIEZLA- VVS, podczas gdy na awersie figurowało imię BOLEZLAUUS105. Analiza stemp- la, szczegóły technologiczne oraz analogie do monet pochodzących z tego okresu z innych znalezisk na ziemiach polskich skłoniły S. Suchodolskiego, by ich emi- sję przypisać Bolesławowi Chrobremu106. Słuszność tego stanowiska potwierdziły późniejsze ustalenia numizmatyków107. Zainteresowanie przez Bolesława Chrobrego kultem patrona Czech nie wy- nikało wyłącznie z rodzinnych koneksji władcy. Był to także wyraz opozycji poli- tycznej wobec Przemyślidów108. Osobą, która odegrała znaczącą rolę w propago- waniu kultu św. Wacława w Polsce, był biskup praski Wojciech, znany z czci, jaką

102 Z. Kozłowska-Budkowa, Który Bolesław?, [w:] Prace z dziejów Polski feudalnej ofiarowane Ro- manowi Grodeckiemu, Warszawa 1960, s. 87–88; podobnie T. Dunin-Wąsowicz, Kulty świętych w Polsce w X w., [w:] Polska w świecie. Szkice z dziejów kultury polskiej, pod red. J. Dowiata, A. Gieysztora, J. Tazbira, S. Trawkowskiego, Warszawa 1972, s. 72–73; J. Rajman, Średniowieczne patrocinia krakowskie, Kraków 2002, s. 106–114. 103 J. Wyrozumski, Dzieje Krakowa, s. 79–80; tenże, Zagadnienie początków biskupstwa krakowskie- go..., s. 129, przyjmując, nie później niż przed męczeńską śmiercią św. Wojciecha (997); w trakcie prac archeologicznych w katedrze na Wawelu natrafiono w południowo-zachodniej części na dwa fragmenty stanowiące fundament znacznych rozmiarów drewnianego obiektu, prawdopodobnie o charakterze sakralnym, które zdaniem Z. Pianowskiego, Uwagi o początkach architektury..., s. 373–374, należy łączyć z okresem czeskim, lecz czy były to pozostałości kościoła poświęconego św. Wacławowi, nie sposób obecnie stwierdzić. J. Rajman, Średniowieczne patrocinia..., s. 115. 104 K. Żurowska, Architektura monumentalna..., s. 129; Z. Pianowski, Najstarsze budowle sakralne..., s. 163, 168–171; tenże, Z dziejów średniowiecznego..., s. 48–50; T. Rodzińska-Chorąży, Co nam mówi architektura..., s. 372, 376–379. 105 S. Suchodolski, Moneta polska w X/XI wieku (Mieszko I i Bolesław Chrobry), „Wiadomości Nu- mizmatyczne” 11:1967, z. 2–3, s. 85; tenże, Początki mennictwa w Europie Środkowej, Wschodniej i Północnej, Wrocław 1971, s. 106–107. 106 Tenże, Moneta polska..., s. 85–95; tenże, Święty Wojciech w świetle źródeł numizmatycznych, [w:] Święty Wojciech i jego czasy, pod red. A. Żakiego, Kraków 2000, s. 166. 107 M. Lutovský, Z. Petráň, Slavníkovci, mýtus českého dějopisectvi, Praha 2004, s. 89–90. 108 Z. Kozłowska-Budkowa, Który Bolesław?, s. 88–89. Kraków w IX i X wieku 33 okazywał patronowi Czech109. Wydaje się bardzo prawdopodobne przypuszczenie, że po opanowaniu Krakowa, a następnie Śląska strona polska podjęła działania ma- jące na celu uregulowanie spraw kościelnych na tych terenach. Nie można wyklu- czyć, że znajdowały się one już w planach Mieszka I, choć decydującą rolę odegrał w tym przypadku Bolesław Chrobry. Wówczas bowiem zaistniała korzystna sy- tuacja w Niemczech, związana z rządami Ottona III i zmianą polityki cesarstwa wobec Polski. Dodatkowym czynnikiem było osłabienie na dworze cesarskim po- zycji arcybiskupa mogunckiego Willigisa, któremu podlegały obie diecezje czeskie (praska i ołomuniecka). W Czechach natomiast narastał ostry spór Bolesława II z biskupem praskim. Wojciech (mimo początkowej mediacji arcybiskupa mogun- ckiego) z powodu trudności, na jakie napotykał podczas pracy duszpasterskiej, dwukrotnie rezygnował z pełnienia obowiązku biskupa w Pradze110. Wzmiankowana już relacja Thietmara informuje wprawdzie o podporząd- kowaniu arcybiskupowi Gaudentemu między innymi biskupa krakowskiego Po- ppona, lecz nie wspomina, czy miało to miejsce tuż przed rokiem 1000, czy też wcześniej. Dlatego G. Labuda uważa, że przekaz biskupa merserburskiego odnieść należy do postanowień synodu rzymskiego z roku 998–999, na którym podjęto wiążące decyzje dotyczące organizacji kościoła polskiego111. Uwzględniając zło- żoność spraw dotyczących powstania nowych diecezji i metropolii (szczególnie w przypadku, gdy tereny ich przyszłego działania znajdowały się wcześniej w ju- rysdykcji innych ośrodków), bardzo prawdopodobne jest przypuszczenie, że przy- gotowania do powstania w Krakowie biskupstwa musiały rozpocząć się znacznie wcześniej. Dotyczy to również wzniesienia odpowiednich obiektów sakralnych i siedziby biskupa. Na podjęcie tych prac w omawianym okresie wskazują rezulta- ty obecnych badań archeologiczno-architektonicznych związanych z datowaniem budowli wawelskich (rotunda p.w. NPMarii, przebudowa przedromańskiego koś- cioła B – trzecia faza, pierwsza katedra). Działania, których efektem był znany nam kształt organizacji kościoła w Polsce w 1000 roku, rozpoczęły się wcześniej – co najmniej od objęcia przez Chrobrego rządów w całym państwie.

109 B. Paszkiewicz, Święty Wojciech i monety, [w:] Środkowoeuropejskie dziedzictwo świętego Wojcie- cha, pod red. A. Barciaka, Katowice 1998, s. 294–295 oraz s. 298, tabl. I:3. 110 Sacti Adalberti Pragensis episcopi et martyris Vita prior, c. 12, s. 17–19. Szerzej problem rela- cji książę–biskup omówiła M. Matala-Kozłowska, Czy państwo Przemyślidów u schyłku X wieku „zasługiwało” na arcybiskupstwo?, [w:] Cognitioni gestarum. Studia z dziejów średniowiecza dedykowane Profesorowi Jerzemu Strzelczykowi, red. D.A. Sikorski, A.M. Wyrwa, Poznań–War- szawa 2006, s. 139–143; nieco inaczej A. Kuźmiuk-Ciekanowska, Mnich Krystian i jego stosunek do św. Wojciecha, St. Źródł. 43:2005, s. 21–22; w tej sprawie por. stanowisko D. Třeštíka, Přemys- lovec Kristian, „Archeologické rozhledy” 51:1999, č. 4, s. 602–612. 111 W. Abraham, Organizacja kościelna w Polsce..., s. 126; K. Buczek, Pierwsze biskupstwa polskie..., s. 29; G. Labuda, Studia nad początkami państwa polskiego..., t. 2, s. 482–484. 34 Krzysztof Polek Rezultaty dotychczasowych badań potwierdzają, że Kraków był w okresie przedpiastowskim ważnym ośrodkiem władzy. Tworzył okazały, prężnie rozwija- jący się zespół osadniczy wraz z rozległym zapleczem wytwórczym i usługowym, którego intensywny rozwój zaznaczył się w 2 połowie X wieku. Należy przypusz- czać, że zarówno przyszłe prace wykopaliskowe z terenu obecnego miasta, jak też materiały archeologiczne uzyskane z prac prowadzonych w związku z budową autostrad w znaczącym stopniu dostarczą nowych danych, które wzbogacą stan naszej wiedzy o wczesnośredniowiecznym Krakowie. Dotyczy to przede wszyst- kim oceny czeskich wpływów, ich charakteru i zakresu oddziaływania na ziemiach Polski południowej, w dziejach których przynależność do państwa Przemyślidów nadal stanowi mało poznany okres. Marek Wilczyński

Antyczne wątki w legendach założycielskich Krakowa

powieści o początkach Krakowa weszły na trwałe do podstawowego kano- Onu kulturowego i świadomości historycznej wielu pokoleń Polaków1. Któż będąc dzieckiem nie słuchał z lękiem o strasznym smoku pożerającym w cało- ści zwierzęta i ludzi, kto nie słyszał o mądrym i dzielnym Kraku i nie wzruszał się losem pięknej Wandy odrzucającej zaloty Rytygiera? Ci, którzy sięgnęli głę- biej, dowiadywali się jeszcze o zabójczej braterskiej zawiści pomiędzy synami Kraka, o rzymskim rodowodzie założyciela Krakowa, o fantastycznych zmaga- niach Lechitów z Aleksandrem Macedońskim i Juliuszem Cezarem2. Opowieści te

1 Problemem prapoczątków Polski jak też Krakowa zajmowało się już tak wielu i tak wybitnych znaw- ców historii średniowiecznej, że trudno dodać do ich ogromnego dorobku coś nowego i oryginalnego. Także aspektom percepcji antycznych wątków przez twórców najstarszych przekazów poświęcono dużo znaczących prac. Wśród autorów wymienić należy Brygidę Kürbis, badaczkę twórczości Win- centego Kadłubka, Henryka Łowmiańskiego, Czesława Deptułę, jak też badaczy kultury antycznej – Kazimierza Kumanieckiego i Mariana Plezię. 2 Mistrz Wincenty Kadłubek w Kronice Polskiej I 9, przeł. i oprac. B. Kürbis, Wrocław–Kraków–War- szawa 1996 (wszystkie dalsze cytaty za tym wydaniem), opisuje wyimaginowane starcie Lechitów z Aleksandrem Macedońskim, który usiłował ściągnąć z nich trybut. Posłów króla Macedończyków Lechici po barbarzyńsku zamordowali, łamiąc im kości i zdzierając z nich skóry, które wypchano najlichszą trawą morską (skąd oni ją mieli?) i odesłano zdobywcy świata jako dar od królewskiej władczyni Polski. Aleksander wkroczył do Polski przez Morawy, zagarnął ziemię krakowską i śląską i zburzył Kraków, niszcząc miasto w podobny sposób, jak uczynili to Rzymianie z Kartaginą w 146 r. p.n.e. Chytry lechicki złotnik ustawił na zboczu niedaleko obozu macedońskiego drewniane tarcze po- malowane srebrną i złotą farbą tak, że błyszczały w słońcu jak prawdziwe. Argyraspidzi (srebrnotarczy – elita wojsk Aleksandra, poświadczona w źródłowych przekazach o jego wyprawie przeciw Persji) rzucili się do ucieczki, myśląc, że to liczniejszy przeciwnik, wpadli w zasadzkę zastawioną przez Le- chitów, którzy przebrawszy się w ich zbroje, siali zamęt w obozie wroga. Aleksander musiał ustąpić. Do opowieści zaangażowano nawet Arystotelesa, który w fikcyjnym liście do Aleksandra pisał, że mimo tryumfu nad miastem Caraucas (Krakowem) sława Aleksandra została przez lechickich argy- raspidów mocno nadszarpnięta. Cała opowieść jest zupełnie fikcyjna. Aleksander najdalej na północ dotarł do Dunaju w prewencyjnej wyprawie w 335 r. p.n.e. Podobno dotarły do niego poselstwa Celtów z północy, ale to wszystko, co można na temat jego północnych podbojów powiedzieć. Juliusza Cezara natomiast pokonać miał w trzech bitwach Lestek (III) (Mistrz Wincenty, Kronika Polska I 17), który także w kraju Partów zniósł Marka Licyniusza Krassusa (aluzja do bitwy pod Karrhe w 53 r. p.n.e.). W tym przypadku znający Justynusa (M. Iuniani Iustini, Epitoma Historiarum Philippicarum Pom- 36 Marek Wilczyński przekazali polscy kronikarze w wiekach od XII do XV. Pierwszym był Mistrz Win- centy Kabłubek, po nim wątki te podjęli Dzierzwa i autorzy Kroniki śląsko-polskiej i Kroniki Wielkopolskiej, a na końcu tego szeregu dziejopisów stoi Jan Długosz. Przekazy te, które mimo znanych różnic na ogół są ze sobą zbieżne, bazują na dorobku pierwszego z autorów, który położył zrąb kanonu wydarzeń z najstar- szej, legendarnej historii Krakowa – Mistrza Wincentego. Znaczne wykształcenie pierwszego polskiego historyka wpłynęło na pojawienie się w jego dziele wielu zapożyczeń z kultury i literatury antycznej i tradycji biblijnej. W tomie prac po- święconych różnym aspektom i okresom historii Stołecznego Królewskiego Mia- sta Krakowa warto przypomnieć te wątki. Wszak wskazywanie powiązań i korzeni starożytnych, najchętniej rzymskich, zawsze było ulubionym zajęciem Sarmatów znad Wisły.

Krak – eponim, założyciel miasta

Zdaniem Mistrza Wincentego w odległych czasach Polacy nie mieli władcy, a podlegali kolektywnym rządom wybieranych okresowo naczelników3. Jako lud wojowniczy zajęli wielkie obszary w Europie4, jednak znaleźli godnych sie- bie przeciwników w Gallach, którzy zagrażali ich dziedzinom. Wybrali więc so- bie księciem Grakchusa, który wskazał im korzyści płynące z ustanowienia wła- dzy królewskiej i zorganizował państwo dzięki ustaleniu i wprowadzeniu praw5. Mistrz Wincenty nadał pierwszemu władcy polskiemu Krakowi zlatynizowane imię Grakchus, nawiązując tu zapewne świadomie do wielkiego reformatora rzym- skiego Tyberiusza Semproniusza Grakchusa i jego brata Gajusza Semproniusza Grakchusa, którzy w drugiej połowie II wieku p.n.e. starali się wzmocnić stan obywatelski przez przeciwdziałanie upadkowi niewielkich gospodarstw rolnych, a by przywrócić bezrolnym chłopom pełny status obywatelski, dążyli do po-

pei Trogi. Accedunt Prologi in Pompeium Trogum, XLII 4, ed. O. Seel, Stuttgardiae 1972). Mistrz Wincenty przypisał Lestkowi zwycięstwo Orodesa, króla Partów, który rzeczywiście pobił Krassusa pod Karrhe. 3 Kronika Wielkopolska 1. mówi o dwunastu mężach rozważnych i bogatych, rządzących i rozstrzyga- jących spory. 4 Z punktu widzenia historii starożytnej obecność Polaków czy też w ogóle Słowian nad Wisłą przed V/VI w. n.e. jest mocno problematyczna, a polskie podboje sięgające kraju Partów są osobliwością, jednak mediewiści, którzy także oczywiście nie biorą tych przekazów dosłownie, uważają, że może chodzić w tym przypadku o Połowców (B. Kürbis, Holophagus. O smoku wawelskim i innych smo- kach, Ars Historica. Studia z dziejów powszechnych i Polski, Poznań 1976, s. 163). 5 Mistrza Wincentego Kronika Polska I 5. Antyczne wątki w legendach założycielskich Krakowa 37 działu należącej do państwa rzymskiego ager publicus. Na mocy uchwalonej dzięki Tyberiuszowi lex Sempronia ziemia publiczna zagarnięta przez nobilów miała być częściowo rewindykowana i przydzielana w postaci działek o wielko- ści ok. 7,5 ha bezrolnym, którzy w ten sposób jako pełnoprawni obywatele mogli ponownie zasilać szeregi obywatelskiej armii republiki. Skutkiem oporu nobilów podjęte w 133 i 123 roku p.n.e. próby reform nie powiodły się, a reformatorzy zgi- nęli, ale ich imię stało się dla pewnych kręgów symbolem obywatelskiej virtus. Zastanawiające jest, że Mistrz Wincenty, posiadający sporą wiedzę o dziejach rzymskich, wybrał właśnie Grakchów spośród wybitnych rzymskich przywód- ców6. Może Grakchus pasował do Kraka, którego imię przekazywała plemienna tradycja? Takie założenie wymagałoby jednak jednoznacznego rozstrzygnięcia problemu, czy Krak pochodzi od Grakcha, czy Grakch od Kraka7. Wzmocnienie legitymacji władzy księcia-założyciela dzięki wprowadzeniu ładu i ustanowieniu praw należy również do popularnych motywów literatury antycznej, począwszy od Romulusa, a kończąc na czasach barbarzyńskiej wędrówki ludów. Wizygocki król Ataulf na początku V w. rezygnując z dążenia do zniszczenia Romanii i za- stąpienia jej Gotią na rzecz restytucji Romanii siłami Gotów, jako powód zmiany zamiarów podał konieczność istnienia systemu praw, regulujących życie państwa8. Nie wiemy, czy Mistrz Wincenty znał tą opowieść przekazaną przez Orozjusza, ale wykluczyć tej możliwości nie możemy. Innym podobieństwem do wątku kultury antycznej jest przemówienie Kraka ukazującego walory monarchii i porównują- cego państwo bez króla do okaleczonego bydlęcia, bezgłowego człowieka, lampy bez światła i świata bez słońca. Ta krótka pochwała jedynowładztwa nasuwa sko- jarzenie z inną, przekazaną nam przez Herodota, dużo dłuższą, wygłoszoną przez Dariusza po zamordowaniu uzurpatora Gaumaty, gdy Persowie radzili, jaką formę rządów ustanowić w ich państwie9.

6 Zaznaczyć należy, że wbrew różnym późniejszym fantastycznym teoriom narracja Mistrza Win- centego i innych źródeł nie zawiera nawet cienia sugestii, że krakowski Grakchus był którymś z braci, np. Gajuszem cudem ocalonym z Rzymu. Tyberiusz zginął zabity przez senatorów pod przy- wództwem Scypiona Nazyki, natomiast Gajusz po krwawych walkach w Mieście w 122 r. p.n.e., by nie wpaść wrogom w ręce, polecił się przebić mieczem zaufanemu niewolnikowi, zatem stanowił wdzięczniejszy materiał do snucia przypuszczeń o cudownym ocaleniu i ucieczce na daleka północ do miłujących wolność Lechitów. 7 Podawane przez Kronikę Wielkopolską wyjaśnienie, że Krak po łacinie znaczy corvus – kruk, może wskazywać na rodzime pochodzenie imienia mądrego władcy. Mądrość Kraka warta jest tu podkre- ślenia w aspekcie rozważań umieszczonych w dalszej części artykułu, poświeconej krukom i ich mi- tycznej roli. W takiej sytuacji założenie, że Grakchus pasował do Kraka / Kruka jest o wiele bardziej prawdopodobne. Wydaje się, że kolejność Krak–Grakchus potwierdza też Jan Długosz (nomine Grak sive Graccum). 8 Paulus Orosius, Historia adversum paganos libri VII, ed. K. Zangemeister, Leipzig 1889, VII 43, 6. 9 Herodot, Dzieje, III, 82. I, w tym przypadku nie wiadomo, czy Mistrz Wincenty mógł znać ten frag- ment Herodota. Podkreślić jednak trzeba, że nie znamy wszystkich lektur pierwszego uczonego Po- 38 Marek Wilczyński Jan Długosz uważał Kraka-Grakcha za Rzymianina i pisał o tym wprost, ale nie usiłował go identyfikować z jednym ze sławnych braci Grakchów, a jedynie nadmieniał, że pochodził on z ich rodu. Barwnie i dużo szerzej niż poprzednicy opisuje rządy Kraka, a opis ten przypomina telegraficzny skrót wielkiego obrazu cesarza Justyniana, kreślonego w dziełach Prokopiusza z Cezarei (nadanie praw, nowe budowle w istniejących już miastach i nowe osady w puszczach, poskromie- nie sąsiadów bądź orężem, bądź grozą swego imienia)10. Najważniejszym obok ustanowienia praw czynem Kraka było, zdaniem Długosza, założenie grodu i mia- sta Krakowa w zakolu Wisły11. Rolę Kraka odpowiadającą roli starożytnego za- łożyciela-herosa eponima Długosz odnosi wprost do roli Romulusa, porównując grobowce obydwóch bohaterów, których podobieństwo świadczyć ma dodatkowo o rzymskości Kraka12. Jest to odejście od tradycji Mistrza Wincentego, który budowę Krakowa opisał już po śmierci smoka i Kraka. Miasto ma być rodzajem po- mnika dla zmarłego władcy, a jego nazwa pochodzi od imienia władcy (Grakchów/ Kraków) lub od krakania kruków, które zleciały się do ścierwa smoka13.

Smok – wróg Kraka

Był bowiem w załomach pewnej skały okrutnie srogi potwór, którego niektórzy zwać zwykli całożercą (holophagus). Żarłoczności jego każdego tygodnia według wyliczenia dni należała się określona liczba bydła. Jeśliby go miesz- kańcy nie dostarczyli niby jakichś ofiar, byliby przez potwora pokarani utratą tyluż głów ludzkich14.

laka poznanych w czasie studiów, aby znać fragment Herodota nie była potrzebna znajomość dzieła ojca historiografii, wystarczały późnoantyczne wypisy i skróty. 10 Czyli po prostu kwintesencja cech wielkiego imperatora – dobroczyńcy natchnionego przez Boga, opi- sanych w Prokopiuszowych De bellis i De aedificiis (Anekdota oczywiście nie wchodzi w rachubę). 11 Mistrz Wincenty natomiast stwierdza, że miasto założono dopiero na skale całożercy po zabiciu smo- ka i po śmierci Kraka niejako dla upamiętnienia władcy. Nazwa miasta od eponima na wzór Liwiusza i jego opowiadania o Romulusie – ... condita urbs conditoris nomine appellata. 12 Usypany Krakowi kopiec górujący nad miastem porównuje Długosz z kamiennym grobem Romulu- sa o podobnej formie: Que eciam sepulcri edicioris formacio Romanum eum fuisse convincit, ut ea fabrica conditorem Urbis Romulum, sepulcrum in collis modum ex petra congestum habentem, pro viribus exprimeret. 13 Mistrz Wincenty, Kronika Polska I, 7. Znawczyni twórczości Wincentego Kadłubka, Brygida Kürbis, mimo fascynacji kronikarzem, za bardziej logiczną uważa wersję Długoszową, wspartą też wcześniej- szym świadectwem Kroniki Wielkopolskiej – zob. B. Kürbis, Holophagus..., Poznań 1976. s. 166. 14 Mistrz Wincenty, Kronika Polska I, 5. Antyczne wątki w legendach założycielskich Krakowa 39 Dobry król Krak/Grakch trapił się tą sytuacją niezmiernie i wreszcie miłość do poddanych stawiając wyżej niż miłość do własnych dzieci – zlecił swoim oby- dwóm synom zabicie potwora. Podjęcie otwartej walki zbrojnej zakończyło się niepowodzeniem, więc młodzieńcy podrzucili zamiast zwyczajnej ofiary skóry bydlęce napełnione podpaloną siarką. Całożercę zgubił fakt, iż był całożercą – poł- knął pokarm nie delektując się nim i zadusiły go buchające w trzewiach płomienie. Kronika śląsko-polska powtarza wiernie opowieść Mistrza Wincentego, natomiast, co ciekawe, Kronika Wielkopolska wcale jej nie przytacza, ignorując smoczy wą- tek w legendarnych dziejach Krakowa. Dzierzwa idzie wiernie za relacją Mistrza Wincentego, a Jan Długosz uzupełnia pierwotną wersję szczegółami, podając, że smok zamieszkiwał pod wzgórzem wawelskim, a liczba zwierząt rzucanych mu codziennie wynosiła trzy. Różnice zaczynają się dopiero przy końcu opowieści. Długosz zasługę zabicia smoka przypisuje bezpośrednio Krakowi. To on obmy- ślił podstęp i rozkazał do wnętrza rzucanego smokowi ścierwa napchać siarki, próchna, wosku, żywicy i smoły i podpalić mieszankę. Smok skonał tak samo, jak w opowiadaniu Mistrza Wincentego15. Smoki występują we wszystkich niemal kulturach świata, a fenomenem tym, ich znaczeniem, rolą w systemach mitów i tłumaczeniem kodów kulturowych i li- terackich topoi z nimi związanych, zajmuje się spora liczba jak najbardziej poważ- nych badaczy uprawiających coś, co nazwać by można drakografią lub może na- wet drakologią. Na ogół smoki są uosobieniem sił złych i wrogich człowiekowi16, choć w niektórych odległych od obszaru europejskiego kulturach grają rolę pozy- tywną17. Szukając opowieści podobnych do założycielskich legend dotyczących Krakowa, należy powstrzymać się od poszukiwania zbyt daleko idących smoczych powiązań. Poszukiwanie wzorców w odległych ziemiach i czasach nie ma sen- su, choć oczywiście opowiadania te mogą wykazywać zaskakujące podobieństwa. Wymienieni powyżej autorzy przekazów o początkach Krakowa nie mogli mieć

15 Popularny szewczyk Skuba pojawia się dopiero w XVI w. w kronice Marcina Bielskiego. Patrz C. Deptuła, Archanioł i smok. Z zagadnień legendy miejsca i mitu początku w Polsce średniowiecz- nej, Lublin 2003, s. 40. 16 Już w Eposie o Gilgameszu występuje potwór Humbaba o smoczych zębach i lwim obliczu. Lite- ratura Babilonu zna opowieść o smoku Labbu, który zagrażał całemu królestwu i bogom, a którego na polecenie boga księżyca Sina zgładził Tiszpak. W Egipcie starożytnym strach budził wielki wąż Apopis, wróg słonecznego boga Ra. Hetyci znali opowieść o konflikcie boga burzy z potworem Illujanką, którego imię w języku hetyckim oznacza smoka lub węża. Warto zaznaczyć, że i w tej opo- wieści obżarstwo gubi smoka, ponieważ Illujanka i jego synowie jedli i pili ze złożonej sobie ofiary aż do zupełnego upicia się, a Illujanka był tak nażarty, że nie mógł wcisnąć się do swojej nory i dzięki temu bohater Hupasija mógł go pojmać. W irańskiej mitologii znany jest trójgłowy wąż – smok Ażi Dahaka. 17 W kulturze chińskiej smoki są istotami człowiekowi życzliwymi i dobrymi, podobnie prekolumbijski Quezacoatl, który jako upierzony wąż jak najbardziej kwalifikuje się do rodziny smoczej, uznawany był za bóstwo względem ludzi przyjazne. 40 Marek Wilczyński bezpośredniej styczności ze spuścizną kulturową Mezopotamii czy Syrii, a cóż dopiero Iranu, Dalekiego Wschodu albo Ameryki prekolumbijskiej. Realne wy- daje się założenie, że na ich wyobraźnię mogło oddziaływać przekazane kultu- rze średniowiecznej dziedzictwo greckiego i rzymskiego antyku, tradycja biblij- na oraz, choć trudno orzec jak i w jakim stopniu, także świat mitów celtyckich i germańskich z okresu starożytności. Założenie to dotyczy nie tylko aspektów smoczych, ale także wszystkich rozwijanych poniżej wątków. W tradycji biblijnej naturalnie występują obficie smoki i potwory, będące często reminiscencją legendarnych stworów z literatury mezopotamskiej. Warto wspomnieć znane i często cytowane przykłady. W Księdze Hioba pojawiają się dwa monstra o ogromnej posturze i sile – Behemot i Lewiatan18. Pierwszy stwór pożera głównie trawę, jednak rozmiary jego ciała i jego budowa budzą respekt, a nie masz takiego, który by go zdołał schwytać. Drugi potwór reprezentuje wszel- kie zewnętrzne cechy klasycznego smoka – pokryty jest łuskowym pancerzem tak ścisłym, że nie wedrze się pod niego nawet powietrze, pod brzuchem ma ostre skorupy (kolce), którymi żłobi w ziemi bruzdy, gdy po niej pełznie, paszczęka zbrojna w rząd strasznych zębów przeraża każdego, oczy ma jak powieki zorzy, jego kichnięcie rozsiewa światłość, z paszczy buchają płomienie i iskry, a z nozdrzy dym. Niestraszna mu żadna broń, bo od pancerza odbija się żelazo miecza i strzały z łuku, a maczuga znaczy dla niego tyle co trzcina. Nowsze przekłady bazujące ściśle na hebrajskim oryginale odarły w znacznym stopniu obydwa potężne zwie- rzęta ze smoczego czaru19, mimo to można jednak przypuszczać, że szczególnie fragment opisujący Lewiatana musiał wywrzeć znaczący wpływ na średniowiecz- nych twórców opowieści o smokach, a oparty na autorytecie Pisma obraz smo- czej powierzchowności na trwałe zdobył miejsce w fantastycznych opowieściach przyszłych wieków, aż po dzień dzisiejszy. Drugi smok biblijny, którego warto wspomnieć, to smok Babilonu, zgładzony przez Daniela po uprzednim skompromitowaniu boga Bela (lub raczej jego kapła-

18 Hi 40 i 41. Jeszcze tłumaczenia polskie publikowane w latach 60. XX w., oparte na tekście Jakuba Wujka, nazywają obydwa stwory z imienia, jednak nowsze przekłady nie kontynuują już tej tra- dycji. 19 Już w znakomitym przekładzie Biblii Tysiąclecia Behemota i Lewiatana zastąpiły odpowiednio hipopotam i krokodyl (hipopotam – Hi, 40, 15–24, a krokodyl – Hi 40, 25–32 i 41, 1–26). Podobnie zresztą w przekładzie zespołu pod redakcją ks. Michała Petera (wyd, Księgarnia św. Wojciecha, Po- znań 2003 – Jb, 40, 15–24 i Jb 40, 25–32 oraz 41, 1–26). Tłumacz Księgi Hioba w Biblii Tysiąclecia ks. Władysław Borowski w objaśnieniach do tekstu wskazywał, że behemot w hebrajskim to po prostu dzikie zwierzę, bestia. Zsunięcie obydwóch zwierząt ze „smoczego” piedestału nie zmienia jednak zamysłu autora biblijnego, który opisując je, wykazać chciał niemoc człowieka i potęgę Boga. Przyznać też trzeba autorom biblijnym, że opis zawarty w księdze Hioba budzi respekt przed oby- dwoma stworami, a krokodyl opisany jest szczególnie trafnie i ze znajomością rzeczy (oczywiście pomijając przypisywane mu pirotechniczne zdolności). Antyczne wątki w legendach założycielskich Krakowa 41 nów20). Z punktu widzenia badaczy krakowskich legend bardzo ciekawy jest spo- sób, w jaki Daniel poradził sobie ze smokiem. Otóż by wykazać, iż bestia nie jest istotą boską, obiecał królowi Cyrusowi, że zgładzi ją bez pomocy miecza lub kija, co też uczynił. Przemyślnie przygotował ciasto z łoju, sierści i słomy, a po wymie- szaniu i ugotowaniu dał je pożreć bestii. Smok po skonsumowaniu specjału roz- pękł się, a wraz z nim nimb jego boskości. Poszukując inspiracji średniowiecznych autorów legend o założeniu Krakowa, zastanawiamy się nad tym, czy pewne mity i opowieści antyczne, które przywołujemy, mogły im być znane. W przypadku Biblii postawienie takiego pytania jest zbędne, ponieważ wszyscy oni, od Mistrza Wincentego poczynając, byli duchownymi i nie sposób poddać w wątpliwość ich znajomości Biblii. W mitologii greckiej jest wiele mitów o zabiciu smoków i potworów. Przy- toczone zostaną jedynie najważniejsze. Smokiem o zdolnościach wieszczych był Pyton, syn Gai, zamieszkujący nad źródłem w Delfach. Apollo chciał w tym miej- scu umiejscowić swoją wyrocznię, pragnął więc usunąć rywala, tym bardziej że miał z Pytonem zadawnione porachunki. Gdy matka Apollina Latona była w ciąży, Hera czyniła wszystko, by zapobiec narodzinom dziecka, a sekundował jej w tych staraniach Pyton21. Podobno wnet po urodzeniu Apollo pochwyciwszy swój nie- zawodny łuk, ruszył na wroga, którego pokonał i ciężko ranił, a umykającego do delfickiego sanktuarium dopadł we wnętrzu i uśmiercił. Podobno od gnijącego ze- zwłoku smoka wzięło się jego imię (gr. pytho – obrócić w zgniliznę, butwieć, zgnić). Smoka wawelskiego i delfickiego łączy podobieństwo miejsca zamieszkania (u wody) oraz los pośmiertny, gnijące padło greckiemu przyniosło imię, natomiast krakanie kruków nad szczątkami krakowskiego miało według części przekazów wpłynąć na nadanie miastu jego nazwy. Innego smoka spotkał Kadmos, wywodzący się z Tyru, syn Agenora i Telefassy, który wyruszył wraz z matką w świat, by poszukiwać porwanej przez Zeusa siostry Europy. Poszukiwania, z góry skazane na niepowodzenie, nie przyniosły rezultatu, a podróż przez Rodos, Terę i Delfy zawiodła Kadmosa do Beocji, dokąd zgodnie z rada Pytii udał się za krową przewodniczką. Tam gdzie krowa legnie, powinien był założyć miasto. Wreszcie zmęczone zwierzę ustało w miejscu, gdzie Kadmos

20 Dn 14, 1–22 opowiada o fortelu Daniela, dzięki któremu król Cyrus uwierzył, że Bel jest bogiem fałszywym, a w dalszej narracji (Dn 14, 23–27) opisano, jak Daniel zgładził smoka, za co wrzucono go do lwiej jamy (Dn 14, 28–42). Warto nadmienić, że Biblia Tysiąclecia zrywa ze „smoczym” nazewnictwem i w tym przekładzie występuje wielki wąż, natomiast wydanie redagowane przez ks. Michała Petera wraca ponownie do określenia „wielki smok”. 21 Gaius Iulius Hyginus, Fabule 140: Python Terrae filius draco ingens. Hic ante Apollinem ex oraculo in monte Parnasso responsa dare solitus erat. Huic ex Latonae partu interitus erat fato futurus. […] Post diem quartum quam essent nati, Apollo matris poenas exsecutus est; nam Parnassum venit et Pythonem sagittis interfecit (inde Pythius est dictus) ossaque eius in cortinam coniecit et in templo suo posuit, ludosque funebres ei fecit, qui ludi Pythia dicuntur. 42 Marek Wilczyński potem założył Teby. By złożyć krowę w ofierze życzliwej sobie Atenie, posłał towarzyszy po wodę, tych jednak niemal wszystkich wygubił straszny smok–wąż strzegący Źródła Kastalskiego. Kadmos udał się do źródła i zabił smoka wielkim głazem, nie wiedząc, że zabija syna Aresa. Teraz mógł bez przeszkód złożyć ofiarę Atenie, a bogini poradziła mu posiać smocze zęby w ziemi. Z posianych kłów wyrósł zastęp groźnych wojowników. Kadmos skłócił ich tak, że wzajemnie się wybili, a z walki ocalało pięciu bohaterów, służących mu potem wiernie22. By przebłagać Aresa, służył mu osiem lat, a nawet potem poślubił Harmonię, córkę Aresa i Afrodyty. Założył miasto Teby, a na starość wraz z żoną został zamie- niony w węża i przeniesiony na Wyspy Błogosławionych. Niestety na władają- cych Tebami ciążyła klątwa związana podobno z zabiciem smoka, spowodowa- ła ona wiele tragicznych wydarzeń w historii miasta, takich jak tragedia Edypa, Polynejkesa i Antygony. I tu nasuwa się myśl o podobieństwie złego fatum, które po smoczej śmierci prześladuje ród Kraka23. Bliską znajomość ze smokami zawarł też Herakles. Hyginus przekazuje, że już w kolebce zadusił dwa smoki (węże)24. Wiele lat później, wykonując jedenastą pracę zadaną przez Eurysteusa, wyruszył po jabłka Hesperyd, których na polece- nie Hery strzegł owinięty wokół pnia drzewa, nigdy nie znużony snem stugłowy i mądry (poliglota znający wiele języków) smok-wąż Ladon, syn Keto i Forkysa25. Herakles do zerwania jabłek namówił Atlasa, jednak ten bał się Ladona, więc ukry- ty za murem Heraklesem powalił smoka strzałą z łuku. Najcięższą walkę ze smokiem stoczył jednak Herakles na równinie trojań- skiej. Król Troi Laomedont, syn Ilosa i Eurydike, panujący w czasach Argonautów i Heraklesa, oszukał Apollina i Posejdona26, dlatego okolice Troi nękał smok, który porywał i pożerał mieszkańców, pustoszył też pola wypluwając na nie wodę morską

22 Gaius Iulius Hyginus, Fabule 178: Cadmus sorte audita cum imperata perfecisset et aquam quaere- ret, ad fontem Castalium venit, quem draco Martis filius custodiebat. Qui cum socios Cadmi inter- fecisset, a Cadmo lapide est interfectus, dentesque eius Minerva monstrante sparsit et aravit, unde Spartoe sunt enati. Qui inter se pugnarunt. Ex quibus quinque superfuerunt, id est Chthonius Udaeus Hyperenor Pelorus et Echion. Ex bove autem, quem secutus fuerat, Boeotia est appellata. 23 Patrz niżej w punkcie „Synowie Kraka i smocza klątwa”. 24 Tenże – Infans cum esset, dracones duos duabus manibus necavit, quos Iuno miserat, unde primige- nius est dictus. Jednak większość przekazów mówi o dwóch lazurowołuskich wężach. 25 Hezjod, Teogonia 333–335, przeł. J. Łanowski, Biblioteka Antyczna, Warszawa 1999: Keto po raz ostatni z Forkysem w miłości złączona / Węża zrodziła strasznego, co w czarnej ziemi głębinie / w zwojach swoich olbrzymich jabłek złocistych pilnuje. 26 Laomedont zatrudnił Posejdona i Apollina do pracy przy wznoszeniu murów Troi i pilnowaniu królewskich trzód. Według jednych przekazów mieli za to otrzymać ofiary z rocznych pierwocin trzód, a według innych pracowali za umówioną, skandalicznie niska stawkę dzienną, ale chciwy Laomedont i tak ich miał oszukać wypłacając o 30 drachm mniej, niż zakładano w umowie. Apollo zgodnie ze swymi obyczajami ukarał miasto nieuczciwego króla zarazą, natomiast Posejdon zesłał w okolice Ilionu potwora morskiego – smoka. Antyczne wątki w legendach założycielskich Krakowa 43 i niszcząc wszelkie plony. Wyrocznia, do której zwrócili się o pomoc Laomedont i Trojanie, poleciła królowi, by przebłagał Posejdona rzucając swoją córkę Hezjone morskiemu smokowi na żer. Laomedont usiłował oddalić straszny los od córki, w końcu jednak losowanie wymuszone przez zgromadzenie ludu również wyło- niło Hezjone. Laomedont polecił przykuć córkę do skały na wybrzeżu, by ułatwić smokowi ucztę. Tam zastał ją Herakles wędrujący w okolicy. Skruszył łańcuchy i uwolnił ofiarę. W zamian za dwie legendarnie rącze klacze Laomedonta podjął się walki ze smokiem w obronie królewny. Z pomocą (a zapewne i za radą) Pallas Ateny Trojanie wznieśli na nadbrzeżnej równinie wysoki mur, który miał osłonić herosa przed wzrokiem potwora, gdy ten wystawi łeb z morza27. Istotnie bestia nie zauważyła Heraklesa, który wyczekawszy momentu, gdy smok rozwarł paszczę, wskoczył mu w gardło w pełnym uzbrojeniu i został połknięty. Przez trzy dni po- zostawał we wnętrznościach potwora, niszcząc go od środka, aż wreszcie dopro- wadził bestię do śmierci. Zwycięstwo kosztowało go jednak włosy na głowie, po- nieważ z nieznanych powodów wyłysiał w trzewiach smoka. Laomedont próbował i tym razem oszukać herosa, co spowodowało najazd Heraklesa i jego towarzyszy na Ilion, zagładę miasta i śmierć króla28. W streszczonym powyżej micie doszukać się można kilku ciekawych podo- bieństw do „całożercy” spod Wawelu. Obyczaje monstrum trojańskiego były dość podobne do sposobu bycia jego młodszego, krakowskiego kolegi, który jedynie nie zalewał pól woda morską, bo o nią było w okolicy trudno. Natomiast porywanie trzody i ludzi upodabnia obydwa smoki do siebie. Wprawdzie potwór spod Troi nie został nazwany „całożercą”, ale połknięcie Heraklesa w pełnej zbroi na pew- no kwalifikuje go do noszenia tego miana. Warto też zauważyć, że sposób walki z bestią jest tylko pozornie różny. W obydwóch przypadkach nie mamy do czy- nienia z bezpośrednią walką, a raczej z destrukcją monstrum od środka, nieza- leżnie od tego, czy dokonują jej trujące, żrące substancje, czy też oręż Heraklesa. Inaczej było w przypadku pokonania smoka Hesperyd, którego Herakles po prostu zabił. Wynikać z tego może, że sposób walki zależał od „kalibru” smoka. Wszak i bohaterscy rycerze średniowieczni zabijali pobratymców krakowskiego smoka w bezpośredniej walce, tak jak to początkowo próbowali uczynić synowie Kraka. Czy więc podstępny sposób zgładzenia nie świadczy o rozmiarach smoka wawel- skiego i grozie, jaką budził, podobnie jak jego trojański odległy kuzyn?

27 Homer, Iliada XX 143–147, przeł. I. Wieniewski, Kraków 1984: Rzekłszy tak, ciemnokędziorny bóg poprowadził ich w stronę, / Gdzie Heraklesa boskiego mur wysoki się wznosił. / Zbudowany dla niego przez Trojan i Pallas Atenę, / żeby za nim mógł znaleźć schronienie przed morskim potwo- rem, / Kiedy ten od wybrzeża wypadnie i natrze nań w polu. 28 Cały ród królewski został wygubiony z wyjątkiem Hezjone, wydanej przez Heraklesa za Telamona, który pierwszy wdarł się do Troi, oraz jednego z jej braci – Podarkesa, którego Hezjone wykupiła za swój złoty welon, odtąd zwano go „wykupiony” czyli Priam. 44 Marek Wilczyński Podobnie jak Herakles, także Perseusz wyzwolił Kasjopeę od śmierci w smo- czej paszczy, nie zawsze jednak zmagania z potworami kończyły się szczęśliwie, jak poucza historia Laookona i jego dwóch synów Antifasa i Tymbrajosa, uduszo- nych w potwornych splotach dwóch morskich węży-smoków29. Na koniec smoczych historii jeszcze jedna, arcyciekawa, bo związana z Aleksandrem III Wielkim, królem Macedończyków, osobą, która zdaniem Mi- strza Wincentego też miała w swym życiu „krakowski” epizod. Marian Plezia zwrócił uwagę, że wśród opowieści przygodowych Pseudokallistenesa o Alek- sandrze, popularnych i czytanych jeszcze w średniowieczu, znajduje się opowia- danie o smoku utrudniającym budowę Aleksandrii przy Egipcie. Badacz wyróżnił nawet kilka warstw tego opowiadania – syryjską, koptyjska i perską30. Smok wy- nurzał się z morza, a był tak wielki, że na raz połykał całego słonia (to dopiero holophagus!). Aleksander polecił go zgładzić przez podłożenie zwierząt wypcha- nych trującymi, palącymi substancjami31. To jednak nie wystarczyło i zdychają- ce monstrum trzeba było dobić rozpalonymi w ogniu kulami (pewnie miotanymi z pomocą machin). I tutaj założycielowi eponimowi na drodze do budowy i po- myślności miasta stawał smok, zgładzony potem podstępną metodą.

Synowie Kraka – smocza klątwa

Mistrz Wincenty, a za nim Kronika śląsko-polska i Dzierzwa uznawali, że smo- ka zabili synowie Kraka, jednak dzielnych młodzieńców podzieliła zawiść i młodszy zabił brata, pozorując jego śmierć w walce ze smokiem. Krak uwierzył zabójcy, ale ten po krótkim panowaniu został zdemaskowany i skazany na wy- gnanie. Kronika Wielkopolska jednym zdaniem sucho informuje o bratobójstwie, a Długosz podaje dużo obszerniejszy opis i imiona braci – starszego Kraka (II) i jego mordercy Leszka nie wiąże jednak morderstwa z walką ze smokiem, ale twierdzi, że nastąpiło ono dopiero po śmierci Kraka, a Leszek upozorował śmierć na polowaniu, po odkryciu prawdy został wygnany i zmarł bezpotomnie na obczyźnie. Pierwsza wersja pochodząca od Mistrza Wincentego wiąże jednak bratobójstwo ściśle ze śmiercią smoka.

29 Gaius Iulius Hyginus, Fabule 135, mówi o smokach (dracones), zaś Wergiliusz, Aeneis II 204–233, o wężach morskich (angues, serpentes). 30 M. Plezia, Legenda o smoku wawelskim, „Rocznik Krakowski” 42, 1971, s. 21 nn. 31 Wersje różnią sie tylko składem przygotowanego dla smoka menu – gips, smoła, ołów i siarka (sy- ryjska), trucizna i nafta (koptyjska), smoła, siarka, śmiertelna trucizna i żelazne haki (perska). Opo- wiadanie to miało też swoją łacińska wersję spisaną w IV w. przez Juliusza Waleriusza (patrz – Iulius Valerius, Res gestae Alexandri Macedonis. Editio correctior cum addendis, ed. M. Rosellini, Munich / Leipzig 2004), mogło więc w różnej formie docierać do średniowiecznych erudytów. Antyczne wątki w legendach założycielskich Krakowa 45 W wielu opowieściach klątwa zabitej bestii ściga zwycięzcę i jego ród32. Klasycznym przykładem jest cytowany powyżej grecki mit o Kadmosie i rodzie władców Teb. Przyznać trzeba, że scenariusz krakowskiego bratobójstwa jest ogromnie „kadmejski”, czyn początkowo dobry zamienia się w zbrodniczy. Obraz nieświadomego starego ojca, który radośnie fetuje młodszego syna, mordercę syna starszego, godzien jest porównania z tragicznymi postaciami Edypa lub Jokasty. Z drugiej strony wielu badaczy widziało w bratobójstwach towarzyszących za- kładaniu miast rodzaj tak zwanej ofiary zakładzinowej, która gwarantować miała pomyślność. Klasycznym przykładem takiego działania jest oczywiście mord do- konany przez Romulusa na bracie Remusie. Za bardziej prawdopodobną wersję tej znanej opowieści Tytus Liwiusz uznawał tę, która mówiła, że Remus drwiąc z brata przeskoczył wyznaczoną przez niego świętą granicę miasta, a Romulus bez wahania zabił brata, by pokazać, co grozi osobie, która pogwałci świętość granicy33. Co prawda, w żadnym z przekazów młody Krak nie był uznawany za założyciela miasta, a większość badaczy skłonna jest widzieć ofiarę zakładzinową w zabitym przez Kraka starszego smoku34, ale to nie wyklucza uznania wpływu opowieści o Romulusie na koncepcję bratobójstwa wśród synów Kraka.

Krakanie kruków

Mistrz Wincenty podaje, że niektórzy nazwę Krakowa wywodzili od krakania kruków pożerających zabitego smoka, natomiast Kronika Wielkopolska jako je- dyne źródło wskazuje na związek imienia księcia eponima z krukiem, informując, że imię Krak przekłada się na łacinę jako corvus. W czasach pogańskich na dzi-

32 W tradycji mitologii germańskiej przykładem może być opowieść o człowieku-smoku Fafnirze i jego zabójcy Sygurdzie (patrz – Fáfnismál 31 nn. – Edda poetycka, przeł. A. Załuska-Strömberg, Wrocław–Warszawa–Kraków 1986, s. 260 nn. i Brot af Sigurdarkvidu 20 nn. – Edda poetycka, jw. s. 281 nn). Piekąc serce Fafnira Sygurd oblizał palec spryskany gorącą krwią z pieczeni i zaczął rozumieć mowę ptaków, dzięki czemu dowiedział się, że pozornie z nim współpracujący brat zabi- tego Fafnira, Reginn, planuje go zgładzić, więc uprzedził Reginna i zabił go, a potem posiadł skarby Fafnira, jednak nieszczęście ścigało go w konsekwencji aż do końca życia. 33 Livius Titus, Ab Urbe condita libri, I, 7: Volgatior fama est ludibrio fratris Remum novos transiluisse muros; inde ab irato Romulo, cum verbis quoque increpitans adiecisset, „Sic deinde, quicumque alius transiliet moenia mea”, interfectum. Ita solus potitus imperio Romulus; condita urbs conditoris nomine appellata. 34 Patrz C. Deptuła, Archanioł i smok. Z zagadnień legendy miejsca i mitu początku w Polsce średnio- wiecznej, Lublin 2003, s. 52 nn. Autor skłonny jest raczej porównywać Leszka do Kaina niż Romulusa i twierdzi, że Krak młodszy nie był ofiara zakładzinową, bo jego brat morderca nie zakładał Kra- kowa, sądzi też, że Mistrz Wincenty przejmując rzymski mit, chciał go przekształcić według tekstu biblijnego. 46 Marek Wilczyński siejszym Salwatorze czcić miano święte kruki. Mimo iż czarnoskrzydły ptak nie budzi sympatii, można jednak wskazać wiele, niekoniecznie negatywnych kono- tacji w kulturach starożytnych. Kruk uznawany był za szczególnego ptaka już w najstarszych kulturach hi- storycznych. Jego ważną rolę jako przewodnika w niebezpiecznym bezkresie wód podkreślał Epos o Gilgameszu35. Podobnie w Biblii występuje kruk „zwiadowca” Noego, jednak w przeciwieństwie do wersji sumeryjskiej to nie on, a gołąb po- wiadamia Noego o opadnięciu wód potopu. Kruki karmią, chronią lub ostrzega- ją proroków Starego Testamentu. W mitologii greckiej kruk doniósł Apollinowi o zdradzie ukochanej Koronis. Odtąd białe pióra ptaka stały się czarne. Apollo zgła- dził Koronis, ale wyjął z jej ciała ich dziecko – Asklepiosa, boga-lekarza, dlatego kruki uważano za święte ptaki i Apollina, i Asklepiosa. Szczególną rolę odgrywał kruk w często zapominanym świecie mitologii Europy „barbarzyńskiej”. Prastary celtycki Lug, srebrnoręki bóg dostatku i urodzaju, był bogiem „kruczym”, a kruk do dzisiaj zdobi herb jego miasta Lyonu (starożytne Lugdunum). Jedną z postaci Luga był Grannos, gorący bóg porównywany z irlandzkim Branem (krukiem), że- glującym na rozkoszną wyspę kobiet i przekraczającym wymiar doczesnego życia. W innym micie irlandzkim żona boga Dagdy nazywa się Bodb, czyli wrona, uzna- wana za żeńską odmianę kruka w mitologii. Poczesne miejsce zajmowały kruki w mitologii Germanów jako święte ptaki Wotana-Odyna. Nieprzerwanie towa- rzyszyły mu dwa kruki o imionach Hugin (Myślący) i Munin (Pamiętający36). W średniowiecznych sagach skandynawskich Odyn sam zmieniał się w kruka, jednak można założyć, że dwa boskie kruki, przynoszące Wotanowi-Odynowi wiadomości ze świata i będące symbolem jego inteligencji i wiedzy, muszą mieć rodowód sięgający głębokiej germańskiej starożytności. Ślady starożytnych mito- logii celtyckiej i germańskiej w legendach krakowskich poświadczają znany fakt, że przed przybyciem plemion słowiańskich na ziemie polskie w czasie Wielkiej Wędrówki Ludów zamieszkiwała je barwna mozaika etniczna. O wielkich pod- bojach Gallów (Celtów) pisze wszak sam Mistrz Wincenty, natomiast obecność Germanów jest w legendach sygnalizowana przekonaniem, że Wandalowie byli przodkami Polaków, a nawet byli z nimi tożsami, o czym będzie dalej mowa. Może

35 W tekście jedenastej tablicy Utanapisztim opowiada Gilgameszowi historię potopu i ocalenia ludz- kości, a gdy opowieść dochodzi do wspomnienia siódmego dnia, gdy żywioł ucichł i zajaśniało słońce, a łódź osiadła na górze Nissir, wspomina, że po kolejnych siedmiu dniach wypuścił gołębia, ten jednak powrócił, po nim Utanapisztim wypuścił jaskółkę, ale i ta powróciła. O tym, co było potem, tak opowiada: Wystawiam kruka, wypuszczam kruka, iżby poleciał. Wyfrunie kruk i obaczy, jak ziemia schnie i oddycha spod przygniotu opadających wód. Kruk żre, grzebie, kracze i już nie wraca. Naówczas wszystko wypuszczam na cztery wiatry z korabiu i żertwę czynię z baranka. Patrz Gilgamesz, Powieść starobabilońska, przeł. J. Wittlin, Warszawa 1986, s. 69. 36 Grimnismál 20: Hugin i Munin co dzień latają / Nad ziemią / Boję się o Hugina, że może nie wrócić / Lecz o Munina jeszcze większą mam troskę – Edda poetycka, s. 70. Patrz też A. Szyjewski, Symbo- lika kruka. Między mitem a rzeczywistością, Kraków 1991, s. 54 nn. Antyczne wątki w legendach założycielskich Krakowa 47 imię Kruk / Krak/ Grakch miało wyrażać szczególne walory intelektualne pierw- szego mitycznego władcy Lechitów? Obecność Celtów pod Krakowem jest nieza- przeczalna i archeologicznie poświadczona37, najnowsze wykopaliska pozwalają coraz lepiej poznać szlaki wędrówki plemion germańskich na terytoriach dzisiej- szej Polski. Założenie, że kontakty pomiędzy różnymi grupami etnicznymi musia- ły być wrogie, jest z gruntu błędne, natomiast możliwe jest przenikanie się różnych kultur i absorbowanie pewnych elementów z jednej kultury do drugiej jak też od jednej za pośrednictwem drugiej do trzeciej.

„Wanda morzu, Wanda ziemi, obłokom niech Wanda rozkazuje”

Opowieść o Wandzie to chyba jedna z najlepiej znanych polskich legend. Szkoda tylko, że skutkiem późniejszych zaszłości historycznych sprowadza się ją wyłącznie do toposu Polki, co nie chciała Niemca i wolała śmierć niż małżeństwo. Pierwsze nasze źródło wiedzy o krakowskich legendach – Mistrz Wincenty – ignoruje wą- tek erotyczny w opowieści o Wandzie, choć wyraźnie zachwyca się jej powabem i wdziękiem, pisząc, że obdarzając ją natura nie hojna była, lecz rozrzutna. Mądrości jej dziwili się najrozważniejsi, a wrogowie łagodnieli na jej widok38. Pisze też, że miłość ludu do Kraka była tak wielka, że po śmierci i wygnaniu synów księcia lud i senat Lechitów powierzyli rządy jedynej jego córce Wandzie. Faktu tego nie uzna- wał pewien władca (tyranus) alemański (niemiecki), chcący zagarnąć opuszczony jego zdaniem tron Lechitów, jednak kiedy stanął oko w oko z Wandą prowadzącą do boju swoje wojska, uległ jej czarowi, a i jego zbrojne zastępy, jakby rażone promie- niem słońca, odstąpiły od walki. Tyran wypowiedział wtedy podane w tytule tego akapitu słowa, dodając: bogom nieśmiertelnym za swoich niech da się w ofierze, a ja za was, o moi dostojnicy, uroczystą bogom podziemnym składam ofiarę, abyście

37 Zdaniem archeologów można na terenie dzisiejszej Polski wyróżnić trzy wielkie centra osadnicze Celtów – Dolny Śląsk, Wyżyna Głubczycka i okolice Krakowa. Na tym ostatnim obszarze znaleziska celtyckie podzielić można na grupę z Pogórza Wielickiego, doliny Prądnika i pasa nadwiślańskie- go na wschód od Krakowa, grupę ze środkowego i górnego biegu Szreniawy wraz z Iwanowica- mi i grupę znad Nidzicy i Nidy i okolicy ujścia Szreniawy. Liczne znaleziska celtyckie pochodzą z osad w Krakowie-Mogile, Krakowie-Krzesławicach, w Podłężu czy Pleszowie. Ciekawe jest, że brak śladów osadnictwa celtyckiego w dobrze przebadanym centrum dzisiejszego Krakowa, a prze- cież ten teren wydaje się być wyjątkowo atrakcyjny osadniczo. (Jest bardzo duża liczba publikacji dotyczących Celtów w Polsce. Jako punkt wyjścia można polecić klasyczną już, ale nadal cenną pracę Z. Woźniaka, Osadnictwo celtyckie w Polsce, Wrocław–Warszwa–Kraków 1970). Tak czy owak, Celtowie mieli w okolicach Krakowa w okresie starożytnym liczną reprezentację i przejęcie od nich pewnych elementów mitycznych lub kulturowych przez przybywających potem Słowian nie byłoby niczym dziwnym. 38 Mistrz Wincenty, Kronika Polska I 7. 48 Marek Wilczyński tak wy, jak i wasi następcy w nieprzerwanym trwaniu starzeli się pod niewieścimi rządami. Po czym przebił się mieczem. Jak widać, nie miłość do Wandy, ale chęć podboju pchnęła bezimiennego wodza germańskiego do najazdu, a uczuciem zapa- łał dopiero na widok Wandy, i to na krótko. Próżno szukać u Mistrza Wincentego motywu samobójstwa Wandy w nurtach Wisły. Jest tylko wzmianka, że do końca życia trwała w dziewictwie. Pojawia się i Wisła, ale jedynie w informacji, że po- nieważ płynęła przez środek jej królestwa, nazwano ją Wandal (Vandalus)39, a pod- danych królowej zwać zaczęto Wandalami (Vandali). W kolejnym rozdziale Mistrz Wincenty nawiązuje do starożytnej królowej Semiramidy, jednoznacznie porównu- jąc do niej Wandę40. Kronika Dzierzwy powtarza relacje Mistrza Wincentego nie- mal słowo w słowo i dopiero Kronika Wielkopolska wprowadza nowe informacje. Tłumaczy imię Wandy jej urodą, dodając, że imię to na łacinę przekłada się jako hamus (wąda, węda, haczyk od wędy), bo jak węda mężczyzn pociągała. Historia z królem alemańskim przebiega podobnie jak u Mistrza Wincentego, z tą jednak różnicą, że nie tylko on, ale i Wanda popełnia samobójstwo rzucając się do Wisły w ofierze dziękczynnej bogom. Dlatego też Wisła stała się Wandalem, a Lechici Wandalitami. Jan Długosz, jak należało tego oczekiwać, rozbudował całą historię i nazwał też niemieckiego księcia imieniem Rytygier, dodając, że chciał on posiąść kraj polski we władanie, a piękną jego królową pojąć za żonę. Wysłał do Wandy wspaniałe poselstwo oferując dary, ale i grożąc wojną w razie odrzucenia pro- pozycji. Wobec odmowy najechał ziemie Wandy, ale wypadki przebiegły według znanego nam scenariusza. Wanda w podzięce za ocalenie po trzydziestodniowych ceremoniach dziękczynnych sama ofiarowała się bogom skacząc w fale Wisły41. W opowieści o Wandzie roi się od wątków i niemal dosłownych zapoży- czeń z literatury antycznej, co bezspornie dowiódł już znakomity znawca kultury i literatury Greków i Rzymian Kazimierz Kumaniecki42. Wykazał, że opis urody królewny należy do popularnych topoi poezji antycznej, wskazując jako przy- kłady Apulejusza i Apolloniusza z Tyru oraz znane z Epitome Marka Junianusa Justynusa przykłady opisów kobiet władczyń Semiramidy i Tomyris. Wywód Kumanieckiego można próbować uzupełnić, dodając jeszcze jeden przykład mą-

39 Jest to novum nieznane literaturze rzymskiej, która konsekwentnie używa nazw Vistla, Viscla, Visula, Vistula. Dokładniej na ten temat M. Wilczyński, Wisła w źródłach starożytnych, „Pamiętnik Sando- mierski”1993, nr 1, s. 7 nn. 40 Porównanie do Semiramidy nasunęło się Mistrzowi Wincentemu pod wpływem lektury dzieła Mar- ka Junianusa Justynusa księgi I rozdziału 2. Podobny wzór stanowić dla niego mogła opisana dalej w rozdziale 7 tej samej księgi dzielna królowa Scytów Tomyris, stawiająca zbrojnie czoła wojskom Cyrusa perskiego. 41 Jan Długosz twierdzi, że rzekę nazwano Wandalus, a poddanych Wandy Wandalami i przywołuje dla porównania przykład pochodzenia nazwy rzeki Tyber. 42 K. Kumaniecki, Podanie o Wandzie w świetle źródeł starożytnych, „Pamiętnik Literacki” 1925/1926, nr 22/23, s. 46 nn. Antyczne wątki w legendach założycielskich Krakowa 49 drej i pięknej królowej wzięty z literatury późnoantycznej. Mowa o królewnie Amalaswincie (Amalaswintha), córce Teodoryka Wielkiego, która po śmierci ojca podobnie jak Wanda przejąć musiała rządy nad ludem (jako regentka przy boku swojego syna Atalaryka, a po jego śmierci jako królowa u boku króla Teodahada)43. Kazimierz Kumaniecki omówił też z niezwykłą erudycją problem samobójstwa wodza Lemanów, uważając je albo za klasyczny przykład znanego z wielu opi- sanych przez starożytnych historyków wypadków devotio, czyli dobrowolne- go poświęcenia przez wodza swojego życia za pomyślność wojska, albo rodzaj klątwy rzuconej na niewierne wojsko, wzorowanej na opisanej przez Justynusa i na pewno znanej Mistrzowi Wincentemu dewocji, klątwie jednego z diado- chów Aleksandra – Eumenesa, który walcząc o sprawowanie opieki nad następ- cami Aleksandra Wielkiego został ostatecznie w 316 roku p.n.e. pokonany przez Antygona Jednookiego dzięki zdradzie części podległych sobie wojsk44. Przyjęcie wersji klątwy jest z punktu widzenia logiki bardziej zrozumiałe, bo przecież agre- sor chciał zdobyć kraj i królową, a oczarowanie wojsk urodą Wandy, które i jemu się udzieliło, zamiary te pokrzyżowało. Ten wywód można uzupełnić o jeden wą- tek z Jordanesa. Analogiczna sytuacja miała zajść w bitwie pod Tuluzą stoczonej przez rzymskiego komesa Litoriusza z wojskami Wizygotów Teodoryka I. W re- lacji Jordanesa do bitwy nie doszło. Podobnie jak wojska Lechitów i Alemanów Rzymianie i Goci mierzyli się wzrokiem podziwiając szyk i gotowość walki prze- ciwnika, po czym uściskawszy sobie prawice, rozeszli się w pokoju45. Inną postać budzącą odległe skojarzenia z późnym antykiem wprowadza do legendy o Wandzie Jan Długosz, który jako pierwszy nadaje imię królowi Alema- nów – Rytygier. Zawiłymi drogami prowadzi nas to aż do króla Hunów Attyli. W 435 roku burgundzki król Gundahar najechał rzymską prowincję Belgica I. Rzymski głównodowodzący Aecjusz przy pomocy Attyli pokonał w następnym roku Gundahara. Rzeź, jaką Rzymianie i oddziały Attyli urządzili Burgundom, tak zapadła w pamięć plemienia, że Attyla odżył w średniowiecznej Pieśni

43 Jordanes, Getica 79, 246, 297, 304, 307, ed. Th. Mommsen, MGH aa V, 1 (1882), s. 53 nn. Jej wy- borne literackie wykształcenie sławił Cassiodorus Aurelius, Variae XI 1, 6 nn., ed. Th. Mommsen, MGH AA XII (1894) s. 1 nn. Nie wiadomo, czy dzieła Jordanesa i Kasjodora było dobrze znane polskim kronikarzom średniowiecznym, ale możliwa jest chyba znajomość, jeśli nie bezpośrednia to pośrednia. 44 M. Iuniani Iustini Epitoma Historiarum Philippicarum XIV, 4. 45 Jordanes, Getica 177, s. 53 nn: Hunnis quoque auxiliariis Litorio ductante contra Gothos Romanus exercitus movit procinctum, diuque ex utraque parte acies ordinatae cum utrique fortes et neuter infirmior esset, datis dextris in pristina concordia redierunt, foedusque firmatum ab alterutrum fida pace peracta recessit uterque. Rzeczywistość była zupełnie inna. Mimo licznych zwycięstw Litoriu- sza poprzedzających oblężenie Tuluzy, w rozstrzygającej bitwie Teodoryk I zwyciężył, a pojmanego Litoriusza kazał stracić. Wódz rzymski miał przed bitwą zarządzić zakazane wtedy prawem pogań- skie auspicja, za co Bóg ukarał go, odbierając niemal pewne zwycięstwo. 50 Marek Wilczyński o Nibelungach jako potężny Etztel. Tenże Etztel starał się o rękę owdowiałej po Zygfrydzie Krymhildy, a jako swata posłał do Burgundów margrafa Rydegiera. W tym wypadku imiennik zalotnika Wandy okazuje się taktownym, szlachetnym i mądrym mężem, który Krymhildę, bolejącą po śmierci Zygfryda, namawia nie- zwykle delikatnie do poślubienia Etztela46. Ostatnim problemem, który warto w związku z Wandą poruszyć, jest prob- lem Polaków-Wandalitów. We wszystkich przekazach wprawdzie nazwę tą wy- prowadza się od Wandy, ale zanim ten wątek się pojawia, Dzierzwa już w wy- kazie pokoleń wymienia Wandala syna Negnona, którego zwie ojcem Polaków (pater Polonorum), zaś Jan Długosz także daleko przed przytoczeniem opowieści o Wandzie w Chorografii pisze, że od Negny pochodził Wandal, od którego nazwę wzięli Wandalowie, których teraz zwie się Polakami. Historiografia polska wieku XIX i XX do lat 70. czyniła wszystko, by fakty te neutralizować i nie dopuścić do powiązania germańskich Wandalów, którzy w okresie pomiędzy I a IV wiekiem za- mieszkiwali część dzisiejszych ziem polskich, z jakimkolwiek dziedzictwem prze- jętym przez Polaków. Przeczyło to bowiem forowanej wtedy i wspieranej przez czynniki polityczne tezie o odwiecznej i nieprzerwanej obecności Słowian na zie- miach polskich. W najlepszym razie próbowano bagatelizować problem, tworząc teorie o Wandalach germańskich i „udomowionych” Wandalach niegermańskich, lechickich. Po przełomie spowodowanym odważnymi badaniami Kazimierza Godłowskiego możemy dziś spokojnie i bez emocji naświetlać rolę Wandalów wśród wielu plemion zamieszkujących ziemie polskie47. Możemy dostrzegać w nich nie tyle naszych przodków w sensie etnicznym, ale naszych poprzedników w rozwoju cywilizacji na ziemiach polskich, którzy podobnie jak Celtowie wnieśli trwały wkład w rozwój tych ziem, wkład, który w jakiejś części przejęli i kontynuo- wali po swoim przybyciu Słowianie. Używając przenośni, można powiedzieć, że Wandzie, co nie chciała Niemca, zawdzięczać możemy w pewnym sensie mądrość (jak wiemy jej przyrodzoną), która pozwala badać dzieje bez niepotrzebnego poli- tycznego zacietrzewienia. Próba podsumowania przytoczonych powyżej wybranych wątków antycznych w legendach o założeniu Krakowa nie musi koniecznie prowadzić do przełomo- wych konkluzji. Na pewno dowodzą one szerokiego horyzontu intelektualnego polskich kronikarzy okresu średniowiecza. Są też świadectwem oczywistej praw-

46 Pieśń o Nibelungach, Przygoda XX 1231 nn., przeł. A. Lam, Warszawa 1995. 47 Bardzo ciekawe zestawienie występujących w polskiej literaturze kronikarskiej wątków wandalskich przedstawia J. Strzelczyk, Wandalowie i ich afrykańskie państwo, Warszawa 1992, s. 311 nn. Na pewno godna jest polecenia publikacja Wandalowie strażnicy bursztynowego szlaku, Lublin–War- szawa 2004. Jest to katalog wystawy o tej samej nazwie, opatrzony znakomitymi opracowaniami archeologów i historyków. Z przesadnym entuzjazmem, ale ciekawie wandalski rodowód naszych przodków wywodzi Z. Skrok, Słowiańska moc, czyli o niezwykłym wkroczeniu naszych przodków na europejską arenę, Warszawa 2006, s. 29 nn. Antyczne wątki w legendach założycielskich Krakowa 51 dy, że starożytność, tak jak i inne epoki nie zakończyła się właściwie nigdy i jej elementy trwały w następnych okresach. Kronikarze średniowieczni poszukiwali odpowiedzi na pytanie o pochodzenie Polaków i ich królestwa, a posługując się po części własną wyobraźnią, a po części nabytą wiedzą i ogładą literacką, udzie- lali odpowiedzi, które w zasadzie przypominają ontologiczne i genealogiczne wywody Herodota i innych autorów antycznych. Kopiowanie greckich i rzym- skich wzorów z niemal dokładnym przepisywaniem fragmentów dzieł Owidiusza, Justynusa i innych świadczy najlepiej o tym, że w grodzie Grakcha / Kraka znala- zły uprzejmą gościnę latyńskie muzy. Pamiętajmy o tym, że gród ten leży daleko za Górami Ryfejskimi, na terenach, gdzie życie ludzi, zdaniem części uczonych greckich, jest niemożliwe, bowiem nawet wilki ślepną tam od mrozu, a przecież przy ciepłym kominie zasiadano nieraz za panowania Piastów i Jagiellonów, by czytywać Arystotelesa, Izydora z Sewilli, poetów łacińskich i dzieła Ojców Kościoła, które mimo wszelkich przeciwności zawędrowały w te odległe od Rzymu i Hellady strony. Jerzy Ciecieląg

Tematy i postaci biblijne w Kronice Polskiej Kadłubka i wybranych żywotach świętych

tekstach średniowiecznych pochodzących z Krakowa lub też jego dotyczą- W cych występuje sporo tematów biblijnych. Odniesienia do Biblii dowodzą nie tylko jej znajomości przez średniowiecznych autorów, ale stanowią również pretekst do uwag natury głównie moralnej. Bez wątpienia najlepszym znawcą Bi- blii w interesującym nas okresie był mistrz Wincenty Kadłubek, który zaliczał się do najlepiej wykształconych ludzi swojej epoki w Polsce. Nie jest to zresztą rzeczą dziwną u osoby duchownej, która zrobiła w Kościele wielką karierę. Człowiek o marnym wykształceniu nie zasiadłby na biskupstwie krakowskim. Pamiętać jednak należy, że wszelkie cytaty biblijne były jedynie komentarzem do narracji poświęconej dziejom ojczystym. W Kronice Kadłubka jest w ogóle niezbyt wiele odniesień biblijnych, a w dodatku są to głównie przysłowia, obiegowe zwroty1, które powodują, że dzieło biskupa ma charakter moralizatorski, o czym świadczy zresztą fakt, że Kadłubek cytuje przede wszystkim księgi Starego Testamentu, ta- kie jak Księga Przysłów, Księga Psalmów czy Księgi Królewskie. Cytaty biblijne służą Kadłubkowi przy wielu sprawach. Jakże pięknie wkom- ponowany jest cytat poświęcony synowi Salomona, Roboamowi, do którego pod- dani zwrócili się z prośbą o zmniejszenie obciążeń2. Jest swoistym pouczeniem, ale nade wszystko ostrzeżeniem, powiązanym z postacią Mieszka III, dla każdego władcy, który ulega zgubnej pysze. Tenże bowiem syn Bolesława Krzywoustego cieszył się uznaniem w krajach ościennych, sprzyjali mu władcy, spotykały cią- gle nowe zaszczyty3. Wydawać by się więc mogło, że osiągnął szczyt szczęścia, ale młodemu Roboamowi też zdawało się, że lepiej posłuchać młodych, krewkich towarzyszy niż doświadczonych mężów. Objął przecież rządy po prześwietnym panowaniu swego mądrego ojca. Czyż istnieje jakaś siła, która może mu prze- szkodzić? Jest w końcu wybrańcem losu. Wkrótce jednak przekonał się, że naj- większa pomyślność sprowadza największe nieszczęścia; gdy szczególnie wszelka

1 B. Kürbis, Wstęp, [do:] Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika Polska, Wrocław 1996, s. XCV. 2 1 Krl 12, 10–11. 3 Kronika Polska IV, 2. Tematy i postaci biblijne w Kronice Polskiej Kadłubka... 53 sława, im znaczniejsza jest, tym do upadku skłonniejsza4. Albo też napominania biskupa Gedki, który przywołał Dawida, największego króla Izraela, szczegól- nego ulubieńca Boga. Ale nawet on nie mógł sprzeciwiać się woli Bożej. Tyle, że wielki król się ukorzył i wyznał skruchę, bowiem postąpił niegodziwie (cho- dziło o przeprowadzenie spisu ludności)5. Mieszko III zaś do pasienia owiec swoich, czyli ludu Ziemi Krakowskiej, wyznaczył nie pasterzy, lecz wrogów, dbających o własne, a nie owiec korzyści6. Gedko nie ogranicza się jednak tyl- ko do napomnienia, jest też ostrzeżenie z Ewangelii według św. Łukasza o ścię- ciu korzenia siekierą7. Nie zapominajmy, że sam Dawid – ulubieniec Jahwe – za pozbycie się męża Batszeby został srodze ukarany śmiercią ich pierworodnego syna8. Prawom Bożym nikt się bowiem sprzeciwić nie może. Mamy jednakże i przykłady będące jednocześnie wezwaniem i zachętą do pobożnego postępowa- nia, że wspomnimy o Kazimierzy Sprawiedliwym, który uwolnił, wzorując się na Elizeuszu9, jeńców służących Mieszkowi III10. Trzeba więc być władcą łaskawym i sprawiedliwym, bowiem podoba się to Panu. Czyż można było użyć tu innych niż biblijne odniesień? Nie mniej interesujące jest stosowanie odniesień biblijnych jako swoistego komentarza do dziejów ojczystych. Poczesne miejsce zajmuje kwestia miłości do ojczyzny, szczególnie silnie podnoszona w okresie rozbicia dzielnicowego. Jak rzecze biskup Kadłubek: Czego podejmujemy się z miłości do ojczyzny, mi- łością jest, nie szaleństwem, męstwem, nie zuchwałością; bo mocna jest miłość jak śmierć, im trwożliwsza, tym śmielsza11. Przytoczenie fragmentu szóstej pieśni z Pieśni nad Pieśniami jest najpewniej wyrazem nadziei na powrót wielkości Polski, bowiem Izrael w okresie niewoli babilońskiej również był lekceważony, ale miłość do Jahwe i jego opieka przywróciły Izraelowi wielkość. Tak też i stanie się z podzieloną Polską, miłość do niej musi być tylko bezwarunkowa i bezgraniczna. Tak jak braci Machabeuszów, którzy pamiętali o swoich ziomkach, nie zaś o włas- nej śmierci12. A co ich do tego pobudziło? Miłość ojczyzny13. Nie zapominajmy, że Kronika Kadłubka jest jednym wielkim wołaniem o jedność Polski. Erudycja

4 Tamże; 1 Krl 16 nn. 5 2 Sm 24, 17. 6 Kronika Polska IV, 3. 7 Łk 3, 9. 8 1 Sm 11, 1–27; 12, 15. 9 4 Krl 6, 8–23. 10 Kronika Polska IV, 17. 11 Tamże, II, 27; PnP 8, 6. 12 1 Mch 1, 9. 13 Kronika Polska II, 27. 54 Jerzy Ciecieląg i wykształcenie Mistrza Wincentego pozwoliło na przytoczenie wielu przykła- dów poświęcenia dla dobra ojczyzny i współobywateli, zaczerpniętych nie tylko z Biblii, ale i z literatury antycznej. Skupiając się jednak na odniesieniach bi- blijnych, wspomnijmy historię Jonatana, syna Saula, który wywołał popłoch w szeregach filistyńskich14. Zresztą Jonatan może służyć nie tylko jako przykład miłości do własnego kraju, ale również jako wzór wszelkich cnót, nade wszyst- ko zaś przyjaźni i lojalności. Przejmującym przykładem poświęcenia dla ojczystej ziemi była śmierć Eleazara, również wspomniana przez kronikarza15. Wątki biblijne były też stosowane jako swego rodzaju rady. Szczególnie przydatna okazała się Księga Koheleta, będąca rodzajem poradnika, jak korzystać z mądrości. Stąd jej przywołanie, kiedy mowa o tym, iż krajem nie może rządzić dziecię16, bowiem władca powinien być mądry, rzetelny, ostrożny i przemyślny17. Wiele jest też wtrętów biblijnych w narrację Kadłubka, które mają odgrywać rolę umoralniającą, bowiem czymże innym jest odnoszący się do Leszka Białego frag- ment Ewangelii według św. Mateusza, mówiący o odrobinie kwasu, który zakwasił całe ciasto18, czy też stwierdzenie, że Bez wiary nikim staje się ktoś, ponieważ sprawiedliwy żyje z wiary19. Warto wreszcie wspomnieć, że biskup Wincenty odwołał się też do starotesta- mentowej symboliki opisując relację biskupa Mateusza o cudownych zjawiskach, jakie miały miejsce nad ciałem biskupa Stanisława20. Nadleciały bowiem z czte- rech stron świata orły, które odpędzały od ciała męczennika sępy i inne krwiożer- cze ptaki. Czuwały dniem i nocą. Biskup Mateusz zapytuje, czy ma to nazwać nocą czy dniem, i cytując fragment psalmu stwierdza, że dzień to raczej był21, a to za sprawą boskich świateł. Nasuwa się tu analogia ze starotestamentowym wyjściem z Egiptu, kiedy to Jahwe mówił do swego ludu, jak niósł go na orlich skrzydłach22. Owo odniesienie jest dowodem już nie tylko na erudycję biblijną Kadłubka, ale również na jego uczoność, bowiem najwyraźniej posiadał wiedzę na temat trady- cyjnej symboliki ludu wybranego. Możemy zatem przejść tym samym do postaci św. Stanisława, biskupa skon- fliktowanego z królem Bolesławem Śmiałym. W związku z jego kanonizacją, która zresztą nie przebiegała bez problemów, powstały dwa żywoty, gdzie rów-

14 1 Sm, 14, 14. 15 1 Mch 6, 43–46; Kronika Polska II, 27. 16 Koh 10, 16. 17 Kronika Polska IV, 21. 18 Mt 13, 33; Kronika Polska IV, 26. 19 Rz 1, 17; Ga 3, 11; Hbr 10, 38. 20 Kronika Polska II, 20. 21 Ps 138 (139), 12. 22 Wj 19, 4. Tematy i postaci biblijne w Kronice Polskiej Kadłubka... 55 nież możemy znaleźć wiele odniesień biblijnych. Wspomnijmy tu m.in. Marię Magdalenę23, pod której wezwaniem biskup konsekrował kościół w swoim rodzin- nym Szczepanowie; odniesienie do niej pojawiło się też w tekście poświęconym świętej Kindze, żonie księcia Bolesława Wstydliwego24. Sama postać sławnej ladacznicy, która zyskała przebaczenie w oczach Jezusa, jest niezwykle fascynu- jąca, tym bardziej że była najważniejszą kobietą w życiu Chrystusa obok Jego Matki. Warto jednak zauważyć, że Maria z Magdali jest utożsamiana przez koś- cielną tradycję z nawróconą nierządnicą, co niekoniecznie jest zgodne z prawdą historyczną. Czasem, choć zupełnie niesłusznie, łączy się ja także z nawróconą w Betanii grzesznicą25. Ewangelie synoptyczne ukazują ją również jako nieodłącz- ną, wierną towarzyszkę Jezusa26, usługującą Mu np. w Galilei, obecną przy Jego ukrzyżowaniu i pogrzebie27, która dodatkowo dostąpiła zaszczytu bycia pierwszym świadkiem zmartwychwstania28. Maria z Magdali była też utożsamiana z Marią z Betanii, siostrą Marty i Łazarza29 oraz z kobietą, która namaściła Jezusa w domu Szymona trędowatego w Betanii30. Mamy tu bez wątpienia do czynienia z różny- mi wariantami tego samego wątku traktującego o nawracaniu grzeszników i ich prawdziwej skrusze. Oczywiście nie jesteśmy w stanie wszystkich łączyć z Marią Magdaleną, ale dla historyka wielce frapujący jest fakt, że tradycja chrześcijańska tak bardzo ją sobie upodobała, wzorując się tu zapewne na samym Zbawicielu. Zarówno Wincenty z Kielczy, jak i nieznany nam autor Mniejszego Żywota bi- skupa krakowskiego znali zapewne wszelkie tradycje związane z Marią Magdaleną. Skądinąd, nasuwa się tu też analogia z samym św. Stanisławem, który nie był takim kryształowym człowiekiem, jak to chcą nam przedstawić żywoty. Nie miej- sce tu na wdawanie się w dyskusję, czy był on zdrajcą, czy też nie, jednak już sam fakt bardzo długiego – jak na męczennika za wiarę – procesu kanonizacyjnego daje wiele do myślenia. W tym kontekście jawi się nam biskup męczennik jako największy grzesznik, który jednakże, podobnie jak Maria Magdalena, dostąpił Boskiego przebaczenia, a nawet wyniesiony został na ołtarze.

23 Vita sancti Stanislai episcopi Cracoviensis (Vita minor) 1, 5; Vita sancti Stanislai Cracoviensis episcopi (Vita maior) I, 4, 5. 24 Vita et miracula sanctae Kingae ducissae Cracoviensis IX. 25 Łk 7, 36–50. 26 Mk 15, 41. 27 Mt 27, 56, 61; Mk 15, 40, 47; J 19, 25; 20, 1–18. 28 Mt 28, 1, 9–10; Mk, 16, 1–11; Łk 24, 10. 29 J 12, 2–3. 30 Mk 14, 3; Mt 26, 6–7. 56 Jerzy Ciecieląg W żywotach św. Stanisława pojawia się też postać Piotra Apostoła31, któ- remu Jezus powierzył swoje baranki32. Piotr jest w ewangeliach przedstawia- ny jako rubaszny, ale przez to sympatyczny rybak, który popełnia często błędy wybaczane mu przez jego Nauczyciela. Dla wielu czytelników ewangelii wybór Piotra jako Skały może dziwić, ale nie należy zapominać, że w każdej sytuacji wy- kazywał gotowość do uczenia się, a jego wiara była naprawdę głęboka i auten- tyczna. Wraz z Jakubem i Janem należał do najbliższych i najwierniejszych ucz- niów Jezusa, ale w gruncie rzeczy od początku stał się rzecznikiem wszystkich Dwunastu Apostołów, niejako w naturalny sposób obejmując przywództwo. Piotr zdaje się być klasycznym przykładem człowieka wątpiącego, ale jednocześnie za- patrzonego w swojego Mistrza, który wybiera go pomimo tylu wad. Ale przecież do takich właśnie ludzi skierowane było między innymi nauczanie Jezusa. Apostoł Piotr został patronem wszystkich chrześcijan, św. Stanisław zaś został patronem Polski. I znów, niezależnie od prawdy historycznej, możemy doszukiwać się pew- nych podobieństw, bowiem pierwszy i najważniejszy uczeń Pana nie był doskona- ły, a nawet trzykrotnie zaparł się Jezusa, a mimo to Chrystus oparł na nim swoje królestwo. Przeto także Stanisław, choć grzesznik, zasługiwał na królewskie prze- baczenie, którego się jednak nie doczekał. W gruncie rzeczy uzyskał rozgrzeszenie dopiero od Boga, kiedy został wyniesiony na ołtarze. Dla chrześcijanina jest więc przykładem człowieka, który dostąpił miłosierdzia Bożego. Jednym z ciekawszych odniesień jest też postać Jana Chrzciciela, który był głosem wołającego na puszczy: Przygotujcie drogę Panu, Dla Niego prostujcie ścieżki!33, pojawiająca się w Żywocie świętej Kingi34. Rola Jana jako proroka przy- gotowującego przyjście Zbawiciela była niezwykle ważna, nie mówiąc już o roz- poznaniu w Jezusie mesjasza i Jego chrzcie w rzece Jordan. Jan był synem kapła- na Zachariasza i Elżbiety, również wywodzącej się z rodu kapłańskiego, krewnej Marii, matki Jezusa. Przyszedł na świat, kiedy jego rodzice byli już w bardzo po- deszłym wieku, bowiem Pan wysłuchał ich gorących modłów35. Według ewange- listy Łukasza Jan rozpoczął swą publiczna działalność w piętnastym roku rządów cesarza Tyberiusza, który przypadał na okres od października 27 do października 28 roku po Chr.36 Jego głównym zadaniem było udzielanie chrztu skruchy dla od- puszczenia grzechów w rzece Jordan37. Prorok ubrany był w wielbłądzią skórę,

31 Vita s. Stanislai (minor) 17; Vita s. Stanislai (maior) II, 12, 10. 32 J 21, 15–19. 33 Mk 1, 3. 34 Vita et miracula sanctae Kingae IV; LXIII. 35 Łk 1, 14–20. 36 Łk 3, 1. 37 Mk 1, 4. Tematy i postaci biblijne w Kronice Polskiej Kadłubka... 57 a żywił się szarańczą i miodem leśnym38. W przekazie tzw. ewangelii synoptycz- nych, a więc według św. św. Marka, Mateusz i Łukasza, chrzest z rąk Jana był przede wszystkim przygotowaniem do przyjścia Mesjasza, a można to było osiąg- nąć tylko przez pokutę. Warto jednak zwrócić uwagę, iż Ewangelia według św. Jana pokazuje Jana Chrzciciela jako świadka i poprzednika Jezusa. Co więcej, do uwięzienia proroka jego działalność jest równoległa z działalnością samego Jezusa i trwa aż do czasu, gdy Chrystus zaczął przyciągać znacznie większe tłumy i Jan uznał, iż może się wycofać39. Nie zapominajmy, że czwarta ewangelia powsta- ła jako ostatnia pod koniec I wieku po Chr., i nie jest wykluczone, że mogli jeszcze wówczas żyć jacyś uczniowie Jana Chrzciciela, którzy uważali go za ważniejszego od Jezusa. Stąd pojawiła się konieczność podporządkowania Jana Mesjaszowi40. Jan Chrzciciel, obok udzielania chrztu, jest chyba znany głównie jako ofia- ra Heroda Antypasa, tetrarchy Galilei i Perei, który uległ życzeniu swej pasier- bicy Salome, podjudzanej przez Herodiadę. Prawdę mówiąc, małżeństwo syna i wnuczki Heroda Wielkiego przyniosło Antypasowi same kłopoty. Nie jesteśmy niestety w stanie dokładnie ustalić daty uwięzienia Jana Chrzciciela, bowiem w grę wchodzi albo wiosna 28 roku po Chr., albo rok 30 czy 31 po Chr. Niełatwo też wskazać motywy decyzji Antypasa. Według relacji Józefa Flawiusza wokół pro- roka gromadziły się tłumy, w których jego nauka wzbudzała wielki entuzjazm. Tak więc działania Antypasa miałyby w tym przypadku charakter prewencyjny, władca chciał zapobiec ewentualnemu buntowi, dlatego też kazał aresztować Jana i uwię- zić w twierdzy Macheront, gdzie został później stracony z inspiracji Herodiady i Salome41. Inny obraz wydarzeń przekazują nam ewangeliści, według których Jan ostro krytykował małżeństwo Herodiady i Antypasa42, które było niezgodne z prawem (Jan krytykował związek Antypasa z żoną swego brata). Herodiada była kobietą bezwzględną, mającą na swego męża spory wpływ. Możemy się tylko domyślać, jaką złość wywoływał w niej, dumnej przedstawicielce rodu herodiań- skiego, ów prorok odziany w wielbłądzią skórę. Nie należy naturalnie zapomi- nać, że Józefowi Flawiuszowi i ewangelistom przyświecały zupełnie różne cele. Żydowskiego historyka interesowały głównie aspekty polityczne, a nade wszystko klęska Antypasa w wojnie z Nabatejczykami, która była przez Żydów uznawana za karę Bożą za zabicie świątobliwego męża43. Zauważmy, jak piękną mamy tu analogię losu króla Bolesława Śmiałego, który poważył się targnąć na życie bisku-

38 Mt 3, 4. 39 J 3, 29–30. 40 R. Brownrigg, Wszystkie postacie Nowego Testamentu, Warszawa 2003, s. 90. 41 Józef Flawiusz, Antiquitates Iudaicae XVIII, 118–119. 42 MK 6, 19. 43 Józef Flawiusz, Antiquitates Iudaicae XVIII, 118–119. 58 Jerzy Ciecieląg pa Szczepanowskiego i stracił władzę. Można się tylko zastanawiać, czemu takie odniesienie nie znalazło się w żadnym z żywotów męczennika. Nie jest to prze- cież chyba skutek nieznajomości Biblii, bowiem obydwaj autorzy odwołują się do tekstów biblijnych. Może po prostu nie dostrzegali żadnej analogii. Ewangeliści natomiast chcieli wytłumaczyć, co się stało z Janem i dlaczego tak się stało. Czy jednak moglibyśmy się doszukać jakichś elementów politycznych w nauczaniu Jana Chrzciciela? Relacje ewangeliczne nie pozwalają w zasadzie na taki wniosek, choć być może głoszenie nadejścia królestwa Bożego można by uznać za element politycznej propagandy44. Gdyby jednak tak rzeczywiście było, to należałoby wy- razić zdziwienie, iż nie wspomina o tym Józef Flawiusz. Zastanawiające jest rów- nież, że później podobnie głosił Jezus, ale Antypas nie chciał Go więzić, lecz tylko poznać45. A przecież słowa Chrystusa miały znacznie większą wagę polityczną niż słowa Jana Chrzciciela. Czyżbyśmy więc mieli do czynienia z dowodem na siłę kobiecej perswazji? Kolejny temat biblijny w piśmiennictwie krakowskim, o którym warto wspo- mnieć, związany jest z postaciami Samuela, ostatniego sędziego Izraela i Saula, pierwszego króla46. W Żywocie św. Stanisława Wincenty z Kielczy przyrównuje Samuela do Kazimierza Odnowiciela, a Saula do jego syna Bolesława Śmiałego, który jak syn marnotrawny ośmielił się podnieść rękę na biskupa krakowskiego. Saul także – przynajmniej z punktu widzenia Samuela – okazał się być synem marnotrawnym, bowiem nie spełnił pokładanych w nim nadziei. W końcu nawet Jahwe się od niego odwrócił i wybrał na króla grajka Dawida. Warto zauważyć, że głównym czynnikiem zewnętrznym mającym wpływ na powstanie monarchii w Izraelu było pojawienie się i napór Filistynów, jednego z tzw. Ludów Morza, na tereny zajmowane przez plemiona izraelskie. Te ostatnie były od siebie od- izolowane, co uniemożliwiało w praktyce skuteczną obronę. Warto pamiętać, że Filistyni zagrażali Izraelitom nie tylko na płaszczyźnie politycznej, ale również ekonomicznej i religijnej. Dramatyczną kulminacją tego zagrożenia była klęska wojsk izraelskich w bitwie pod Eben-Haezer w połowie XI wieku przed Chr., w wyniku której w ręce filistyńskie dostała się Arka Przymierza47 (wątek ten poja- wia się również u Mistrza Wincentego)48. Nie należy jednak wyobrażać sobie, że Izraelici i Filistyni wyłącznie ze sobą walczyli, bez wątpienia przynajmniej przez jakiś czas żyli w koegzystencji, głównie o charakterze ekonomicznym. Odnosiło

44 H.W. Hoehner, Herod Antipas, Grand Rapinds 1981, s. 140–141. 45 Łk 9, 9; 23, 8–9. 46 Vita s. Stanislai (maior), I, 9, 10; Kronika Polska III, 6. 47 1 Sm 4, 1–22. 48 Kronika Polska I, 20; III, 11. Tematy i postaci biblijne w Kronice Polskiej Kadłubka... 59 się to przede wszystkim do terenów przygranicznych49. Nie należy jednak zapomi- nać, że bardzo duży wpływ na powstanie monarchii izraelskiej miały też procesy demograficzne, a zwłaszcza rozprzestrzenianie się osadnictwa, które prowadziło do rozwoju stosunków gospodarczych, a to z kolei miało zasadniczy wpływ na rozwój organizacji społeczeństwa. Tak więc można stwierdzić, że podstawowymi przyczynami wewnętrznymi pojawienia się monarchii były czynniki geograficzne i społeczne, wzrost liczby ludności, a co za tym idzie poszukiwanie nowych tere- nów osadniczych, a także rozwój gospodarki, powodujący rozwarstwienie społecz- ne. Nie należy również zapominać o zagrożeniach zewnętrznych50. W historii Izraela przetrwały dwie tradycje o powołaniu pierwszego króla Saula. Według pierwszej powstanie monarchii było zamachem na suwerenność Jahwe wobec Izraela51. Druga przekazuje spokojny obraz namaszczenia Saula przez ostatniego Sędziego Samuela, który mimo utraty władzy nie sprzeciwia się woli Pana52. Obraz panowania pierwszego króla Izraela został zdominowany ra- czej przez tradycję antymonarchiczną, która ukazuje Saula w niezbyt przychylnym świetle, w czym zresztą swoją niemałą rolę odegrał też Samuel53. Król został od- malowany jako człowiek niegodny sprawowania tak wysokiego urzędu54. Saul wy- raźnie został przeciwstawiony dwóm bardzo silnym osobowościom – Samuelowi i Dawidowi. Na tym polega przede wszystkim tragizm jego postaci. Co więcej, można odnieść wrażenie, że odgrywa on tylko rolę tła dla Dawida, największego króla w dziejach Izraela55. Warto jednak pamiętać, że historyk musi ocenić doko- nania Saula znacznie przychylniej. W powyższym świetle frapujące jest doszukiwanie się pewnych analogii po- między tragizmem Saula i Bolesława Śmiałego, bowiem obydwaj uwikłali się w kon- flikt z władzą duchowną, co doprowadziło do ich upadku. Szczególnie przejmujące w tym kontekście jest odwrócenie się ludu, który nie wahał się ich porzucić mimo ich niewątpliwych zasług dla państwa. Zauważmy, że pewne podobieństwo ist- nieje również w przypadku pojawienia się monarchii. Już samo odwołanie się do Samuela i Kazimierza Odnowiciela jest bardzo ważne, bowiem rządy ostatniego izraelskiego Sędziego jawią się jako okres w miarę spokojny, szczególnie w świetle fiaska rządów pierwszego króla Saula. Zaś w przypadku Kazimierza doprowadził

49 J. Warzecha, Historia dawnego Izraela, Warszawa 2005, s. 139. 50 I. Finkelstein, The Emergence of the Monarchy in Israel. The Environmental and socio-economic Aspects, „Journal for the Study of the Old Testament” 44 (1989), s. 53–64; J. Warzecha, Historia…, s. 143. 51 1 Sm 8, 12. 52 1 Sm 9, 1–10, 16. 53 1 Sm 12; 13, 7; 14, 24–34. 54 O Dawidzie i Saulu zob. Kronika Polska II, 4. 55 J. Warzecha, Historia..., s. 145. 60 Jerzy Ciecieląg on do odrodzenia się państwowości polskiej po mrocznym okresie powstania ludo- wego i najazdu Brzetysława. Kolejnym etapem było w przypadku Polski odrodze- nie monarchii, a w przypadku Izraela jej powstanie. Saul i Bolesław nie okazywali szacunku ludziom Bożym. Co ciekawe, obydwaj przekonani byli o swej racji, byli bowiem pomazańcami, a więc władcami wskazanymi przez Boga. Na tym przede wszystkim polegał ich tragizm. Nie sposób w krótkim artykule przedstawić wszystkie wątki biblijne, jakie można znaleźć w średniowiecznym piśmiennictwie krakowskim. Siłą rzeczy nale- żało dokonać wyboru. Zauważmy, że mamy do czynienia z odniesieniami zarówno do Starego, jak i Nowego Testamentu, co świadczy o tym, iż ludzie średniowie- cza darzyli estymą obydwie części Biblii, a nie tylko tę, która mówi o Mesjaszu. Średniowieczni pisarze byli ludźmi dogłębnie znającymi Biblię, a nawet trady- cję izraelską i chrześcijańską, nie wahali się szukać w obu analogii do czasów im współczesnych. Jest rzeczą ciekawą, że najstarsze teksty średniowieczne pocho- dzące z Krakowa nie odnoszą się do Biblii zbyt często, wręcz przeciwnie, tematy biblijne zostały potraktowane dość powierzchownie. Nie należy się więc spodzie- wać, że teksty te są skarbnicą wiedzy na temat Biblii. Jerzy Rajman

Gmina miasta lokacyjnego w XIII i początkach XIV wieku

oczątki organizowania w Krakowie gminy miejskiej rządzącej się prawem nie- Pmieckim znacznie wyprzedzają wystawienie przywileju w 1257 roku przez księcia Bolesława Wstydliwego. Nie zachował się najwcześniejszy krakowski przywilej lokacyjny, wiadomo jednak, że pierwsza gmina miasta lokacyjnego ukształtowała się zapewne w okresie ostatnich dziesięciu lat rządów jego ojca księ- cia Leszka Białego1. W 1228 roku Piotr, który sprzedał wówczas opactwu cystersów w Mogile swoją wieś za 50 grzywien srebra, został w wystawionym w tej sprawie dokumencie określony jako sołtys krakowski. Na tej podstawie można stwierdzić, że najstarsza krakowska gmina miejska powstała w latach 20. XIII wieku. Wzmian- ki o najdawniejszych lokacjach miast śląskich wskazują, że tytuł ten przysługiwał zwierzchnikom organizowanych na prawie zachodnim gmin miejskich2. Na doku- mencie z 1228 roku świadkowali ponadto dwaj kupcy: Burchard i Arnold3. W doku- mencie z 1230 roku wystąpili kupcy krakowscy Dionizy, Gosław i Wilkin oraz znany nam już sołtys Piotr4. Początek procesu powstawania najstarszej gminy miejskiej Kra- kowa, w którym Piotr realizował zamierzenia księcia Leszka Białego, możemy dato- wać około 1220 roku. W 1222 roku po raz pierwszy Kraków został nazwany civitas, a więc miastem w sensie miasta lokacyjnego, i sprowadzono wówczas do niego zakon dominikanów, który objął istniejący już kościół Trójcy Świętej. Zakon Braci Kazno-

1 S. Zachorowski, Kraków biskupi, „Rocznik Krakowski” (dalej RK), 8: 1906, s. 122; H. Münch, Kra- ków do roku 1257 włącznie, „Kwartalnik Architektury i Urbanistyki”, 1958, nr 1, s. 25; B. Zientara, Przemiany społeczno-gospodarcze i przestrzenne miast w dobie lokacji, [w:] Miasta doby feudalnej w Europie środkowo-wschodniej. Przemiany społeczne a układy przestrzenne, pod red. A. Gieysztora i T. Rosłanowskiego, Warszawa 1976, s. 66 i n.; P.W. Knoll, The Urban Development of Medie- val Poland, with Particular Reference to Kraków, [w:] Urban Society of Eastern Europe in Pre- modern Times, red. B. Krekić, Berkeley–Los Angeles–London 1987; J. Wyrozumski, Dzieje Kra- kowa, t. 1: Kraków do schyłku wieków średnich, Kraków 1992, s. 154; J. Rajman, Kraków. Zespół osadniczy, proces lokacji i mieszczanie do roku 1333, Kraków 2004, s. 173–182. 2 A. Rutkowska-Płachcińska, Gmina miejska w początkach XIII w. w Polsce, [w:] Wieki średnie. Medium aevum. Prace ofiarowane Tadeuszowi Manteufflowi w 60 rocznicę urodzin, Warszawa 1962, s. 149. 3 Zbiór dyplomów klasztoru mogilskiego, wyd. E. Janota, Kraków 1867 (dalej Mog.), nr 8. 4 Mog. nr 11. 62 Jerzy Rajman dziejów podejmował z reguły działalność tylko w miastach lokacyjnych. Zezwala- jąc na lokację miasta w Krakowie około 1220 roku, książę Leszek Biały wzorował się zapewne na przedsięwzięciach księcia Henryka Brodatego. Tak jak on upatrywał w sprowadzaniu obcych osadników sposobu na gospodarcze wzmocnienie swego księstwa. Świadczy o tym wystawiony po 1218 roku dokument księcia Leszka dla bi- skupstwa krakowskiego, zezwalający sprowadzonym do kopalń biskupich Niemcom, Włochom oraz górnikom innej narodowości rządzić się własnym prawem5. Zapewne, jak o tym świadczą wzmianki o kupcach krakowskich, napływ przedstawicieli obcych nacji nastąpił także do stolicy księstwa. W kilkanaście lat po sprowadzeniu do Krakowa dominikanów przybyli tu również franciszkanie, drugi z zakonów żebrzących prowadzący działalność duszpasterską w miastach. Dla Braci Mniejszych wojewoda krakowski Teodor ufundował w 1237 roku klasztor św. Franciszka. Postępowała wówczas także budowa głównej świątyni miejskiej, kościoła Najśw. Marii Panny. Część prezbi- terialna została ukończona w 1224 roku, wówczas bowiem został poświadczony w źródłach pierwszy znany nam proboszcz Stefan6. Najstarsza gmina miejska Krakowa doznała znacznych strat podczas najaz- du mongolskiego na Kraków w 1241 roku. Część mieszczan schroniła się przed na- jeźdźcami w kościele św. Andrzeja, część uciekła z miasta, inni popadli w niewo- lę. Zapewne jednym z ocalałych był Riner, żonaty z Radosławą, określony w źródle z lat 1250–1252 jako civis Cracoviensis. Jego córka Przybysława w rok po najeździe pogan doznała uzdrowienia za wstawiennictwem św. Stanisława7. Dokładne, jedno z nielicznych w protokole cudów, datowanie tego wydarzenia pozwala stwierdzić, że rodzina Rinera żyła w Krakowie około 1242 roku. Nie da się natomiast datować wy- darzeń opisanych w protokole cudów św. Stanisława związanych z innymi miesz- czanami krakowskimi. W protokole czytamy m.in. o mieszczaninie krakowskim Rinerze, którego żoną była Emleta, a córką Małgorzata, wśród świadków wy- stąpili też Drabota i Konrad. Wzmianka o franciszkaninie Benedykcie, który był u Tatarów, wskazuje, że cud ten wydarzył się po 1247 roku8. Inne artykuły tego pro- tokołu przynoszą wiadomości o ludziach żyjących w Krakowie, a określonych jako Teutonici, czyli Niemcy. Za Niemców źródła hagiograficzne uważały Adlejtę i jej dzie- ci Wilberta i Konrada, a także poświadczającą cud Hejlidę. W innym miejscu mówi

5 Kodeks dyplomatyczny katedry krakowskiej św. Wacława, t. 1–2, wyd. F. Piekosiński, Kraków 1874–83 (dalej KK), nr 12. 6 KK 1, nr 13–14. 7 Cuda św. Stanisława, art. nr XL [w:] Monumenta Poloniae Historica (dalej MPH), t. 4, s. 314. O znaczeniu tej zapiski dla badań nad gminą miasta lokacyjnego zob. B. Wyrozumska, Kancelaria miasta Krakowa w średniowieczu, Kraków 1995; J. Rajman, Żywoty świętych jako źródła do dziejów Krakowa w XIII wieku, pod red. A. Jureczki, F. Leśniaka, Z. Nogi, Księga jubileuszowa Profesora Felik- sa Kiryka, „Annales Academiae Pedagogicae Cracoviensis” z. 21, Studia Historica III, 2004, s. 181. 8 Cuda św. Stanisława, nr XXII. Gmina miasta lokacyjnego w XIII i początkach XIV wieku 63 się o Niemcu Wikerze, jego żonie Marocie córce Bogdany i ich synach Gerardzie i Richoldzie. Świadkiem cudu, jakiego doznali, był również Niemiec imieniem Detryk9. Wzmianka o mieszczaninie Rinerze, którego córka doznała cudu w 1242 roku, oraz wzmianki o innych mieszczanach i Niemcach zeznających przez komisją sugerują, że gmina mieszczańska w jakiejś części przetrwała kataklizm 1241 roku. W Żywocie bło- gosławionej Salomei wzmiankowana jest mulier Teutonica, niewidoma kobieta, która nie znała języka polskiego, prosiła jednak przy pomocy braci franciszkanów, którzy z kolei nie znali niemieckiego, o wstawiennictwo Świętej10. Z dokumentu wysta- wionego w 1250 roku dowiadujemy się, że krakowska gmina mieszczańska miała swojego zwierzchnika, którym był sołtys Salomon, występujący wówczas jako świadek w procesie o część Czyżyn11. Wzmianki te, nieliczne, ale wymowne, wskazują, że w okresie pracy komisji przygotowującej kanonizację św. Stanisława, czyli około 7 lat przed wystawieniem przywileju lokacyjnego przez księcia Bolesława Wstydliwego, gmina mieszczań- ska nadal w Krakowie funkcjonowała. W jakimś stadium znajdował się wówczas także proces zasiedlania Krakowa przez Niemców. Jakie znaczenie ma zatem dla Krakowa przywilej lokacyjny Bolesława Wstydliwego z 1257 roku? Po co go wy- stawiono, skoro mieszczanie już przedtem w Krakowie byli? Działania księcia Bolesława Wstydliwego, które możemy umownie określić mianem nowej lokacji, były kontynuacją procesu sprowadzania do Krakowa osadników, zapoczątkowane- go przez jego ojca, a zrealizowanego w nieznanej bliżej skali przez sołtysa Piotra. Nowa lokacja miała w odróżnieniu od starej zdecydowanie szerszy, na miarę europejską skrojony program rozwoju przestrzennego. „Stara” gmina była osiedlo- na na niewielkim, zapewne, fragmencie zespołu osadniczego Krakowa. Pewne śla- dy przeprowadzania pomiarów związanych z lokacją historycy urbanistyki dostrze- gają w rejonie kościoła Mariackiego i dominikańskiego kościoła Trójcy Świętej12. W okolicach kościoła Najśw. Marii Panny znalazła swą siedzibę, jak sądzę, najstar- sza gmina z sołtysem Piotrem, ale to wczesne miasto rozciągało się także w okoli- cach kościoła dominikańskiego. Treść zapiski Rocznika kapitulnego krakowskiego z 1257 roku, wielokrotnie w literaturze naukowej omawianej w kontekście nowej

9 Cuda św. Stanisława, art. XXVII, XXIX. 10 MPH 4, s. 791. 11 Mog. nr 22. Wbrew J. Wyrozumskiemu, Dzieje Krakowa, s. 156, uważam, że lista świadków, na której wystąpił sołtys Salomon, datuje się na ok. 1250 r., nie zaś na czasy przed 1238 r., zob. J. Rajman, Kraków…, s. 185. 12 Na podstawie Kodeks dyplomatyczny Małopolski, 1–4, wyd. F. Piekosiński, Kraków 1876–1905, t. 2, nr 471 (dalej KMp); H. Münch, Podstawowe problemy urbanistyczne przedlokacyjnego Krakowa, cz. I: Kraków wczesnośredniowieczny (do końca w. XII), „Teka Komisji Urbanistyki i Architektury”, 2, 1968, s. 171 i n.; J.S. Jamroz, Układ przestrzenny miasta Krakowa przed i po lokacji 1257 roku, „Kwartalnik Architektury i Urbanistyki”, 12, 1967, nr 1, s. 22; T. Kozaczewski, O Krakowie lokacyjnym inaczej, [w:] tegoż, Wielkość i program budowy miasta średniowiecznego, Wrocław 1972, s. 65–80. 64 Jerzy Rajman lokacji, ujawnia jednak również ważny aspekt dotyczący starej lokacji. Czytamy tam mianowicie, że Cracoviensis civitas iuri Theutonico traditur et situs fori per advocatos et domorum et curiarum immutatur13. Pierwsza część tej zapiski mówi o prawie niemieckim, jakiemu zostało poddane miasto, i ta informacja w kontekście szeroko się na ten temat rozpisującego przywileju z 1257 roku nie stanowi żadnej rewelacji. Nie znajdziemy natomiast we wspomnianym przywi- leju informacji na temat położenia targu, domów i dworów. Zgodnie z Roczni- kiem kapitulnym czytamy więc, że targ i zabudowa mieszczańska już wcześniej istniały, teraz – w 1257 roku – ich położenie zostało zmienione, inaczej mówiąc, gmina miejska, którą znamy od czasów księcia Leszka Białego – została przesu- nięta w nowe miejsce. Rozległość programu przestrzennego podjętego w 1257 roku wskazuje, że spodziewano się bardzo licznego napływu kolonistów. Nie da się odtworzyć procesu zasiedlania miasta lokacyjnego, przypuszczać jednak można, że zabudo- wywano najpierw działki położone przy Rynku, następnie przy ulicach z niego wychodzących, a w dalszej kolejności przy przecznicach. Zasadźcy-wójtowie dziedziczni, wzmiankowani w przywileju z 1257 roku, zobowiązali się sprowa- dzić osadników z różnych stron świata14. Zasadźcy ci pochodzili ze Śląska. Gedko Stillvoyt oraz Ditmar Volk byli wrocławianami, trzeci, Jakub, pełnił funkcję sę- dziego w Nysie. Śląsk był zatem naturalnym terenem ich kontaktów, powiązań, działalności. Podzielony politycznie, targany wewnętrznymi konfliktami, stanowił teren napływu ludności niemieckiej, a od dawna przodował w rozwoju gospodar- czym XIII-wiecznej Polski15. Na temat pochodzenia mieszczan krakowskich z czasów Leszka Białego i Bolesława Wstydliwego nie posiadamy żadnych informacji. Zjawisko napływu mieszczan do Krakowa może być badane dopiero dla okresu po 1300 roku16. Naj- starsza zachowana zapiska w krakowskiej księdze miejskiej pochodzi z przełomu 1289 i 1290 roku. Wówczas to Willeburga wdowa po Albercie z Zawichostu wystą- piła w sprawie z Albertem, synem córki siostry jej męża, o dwór przy ulicy Braci Mniejszych. Wzmiankowany w niej został wójt krakowski Jaszko, prawdopodob- nie tożsamy z zasadźcą i wójtem Wieliczki17. Wśród innych osób wzmiankowa-

13 MPH s.n. 5, s. 87; zapiskę tę poddał analizie J. Wyrozumski, Dzieje Krakowa, s. 160–161. 14 intendentes locare civitatem in Cracovia et homines inibi de diversis climatibus congregare. 15 J. Wyrozumski, Dzieje Krakowa, s. 172 i 176. 16 Kwestią pochodzenia mieszczan krakowskich zajmował się J. Ptaśnik, Studya nad patrycyatem kra- kowskim wieków średnich, cz. 1, RK 15: 1913; cz. 2, RK 16, 1914; najnowszą analizę przedstawia J. Rajman, Kraków..., s. 212–218. 17 Przywilej lokacyjny Wieliczki pochodzi z 1290 r., KMp 2, nr 515. W 1308 i 1309 r. zostały po- świadczone krakowskie transakcje Jaszka wójta Grossen Salce, Najstarsze księgi i rachunki miasta Krakowa od 1300 do 1400, wyd. F. Piekosiński i J. Szujski, Kraków 1878 (dalej KRK), nr 65, 82. Gmina miasta lokacyjnego w XIII i początkach XIV wieku 65 nych w tej zapisce zwraca uwagę rajca Gerasz, szwagier Mikołaja z Zawichostu18. Rajca Gerasz to znany skądinąd wpływowy Gerard Borus, zasadźca wsi Modlnica. Wzmianka o jego szwagrze Mikołaju sugeruje, iż należałoby uznać Zawichost za pierwsze znane nam miasto, z którego pisali się mieszczanie krakowscy. Oprócz Mikołaja z Zawichostu znamy także Alberta z Zawichostu i jego żoną Willeburgę – oboje nosili niemieckie imiona. Interesujące są dane o rajcy Janie z Zawichostu, zięciu wspomnianego Mikołaja z Zawichostu, ale zarazem bracie Hanusza z Nysy. Nazwisko Zawichost przyjął po swoim teściu19. W zapiskach najstarszej krakow- skiej księgi miejskiej zachowało się kilkanaście informacji o związkach miesz- czan krakowskich z różnymi miastami Małopolski (zapisywanymi tak, jakby były one miejscami ich pochodzenia). Mamy informacje o mieszczanach kra- kowskich, którzy pisali się z Miechowa20, Nowego Miasta Korczyna21, Nowego Sącza22, Sandomierza23, Lelowa24, Zawichostu25. Dobczyc26, Książa27, Skalbmie- rza28, Wiślicy29, Wodzisławia30 i Wojnicza31. Zwraca uwagę obecność mieszczan piszących się z miast górnictwa solnego Bochni32 i Wieliczki33, górnictwa ołowio- wego Sławkowa34, Olkusza35 i Nowej Góry. Nie wysuwałbym jednak wniosku,

18 KRK, nr 19. 19 J. Ptaśnik, Studya..., cz. 2, s. 10. 20 Gerhard, od 1290, KMp 1, s 138, wójtostwo dziedziczone przez jego potomka, KMp 2, s. 240; mieszczanie z Miechowa: KRK 275; 499; 905; 996. Wspomniany przez J. Wyrozumskiego, Dzieje Krakowa, s. 195, Otto z Miechowa mógł być Niemcem. 21 KRK 132; 485; 668. 22 F. Kiryk, Mieszkańcy, [w:] Dzieje miasta Nowego Sącza, pod red. F. Kiryka, t. 1, Warszawa–Kraków 1992, s. 169; KRK s. 4; KRK 341; 500; 895; 1114; 1151. 23 KRK 1092. 24 KRK 305; 743; 906. 25 KRK 25. 26 KRK 147: zapiska ta wzmiankuje Etwinę, żonę wójta Dobczyc, która wraz z dziećmi zrzeka się wójtostwa i zapisanych na nim 40 grzywien niejakiemu Zicuinis. 27 KRK 933. 28 KRK 977. 29 KRK 336. 30 KRK 454. 31 KRK 1095. 32 KRK 125; 262; 469; 495; 1073. 33 KRK 882. 34 KRK 67; 1005; zob. ostatnio F. Kiryk, Miasto średniowieczne, [w:] Dzieje Sławkowa, pod red. F. Kiryka, Kraków 2001, s. 86. 35 KRK; J. Ptaśnik, Studya..., cz. 1, s. 55, uznawał za mieszczanina krakowskiego także Henryka z Olkusza, który w 1299 r. lokował wieś Zimnodół (KMp 1, s. 157). 66 Jerzy Rajman że miasta małopolskie były miejscami urodzenia się Zawichostów i innych zna- nych nam z imienia mieszczan krakowskich. Zwrócić należy uwagę, że wymie- nione tu miasta były lokowane na prawie niemieckim w XIII wieku i wówczas stały się ośrodkami napływu mieszczan niemieckiego lub śląskiego pochodzenia. Można przypuszczać, że przenosili się z nich po 1257 roku do Krakowa. Dostrzec można także fakt zachowywania przez nich obywatelstwa obu miast, np. Krakowa i Nowego Sącza. W obfitym materiale źródłowym małopolskie pochodzenie części mieszczan krakowskich nie stanowi grupy dominującej liczbowo. Najwięcej zapisek z okresu po 1300 roku dotyczy miast i miejscowości znaj- dujących się na terenie księstw zaliczanych w XIV wiek do Śląska i księstwa opol- skiego. Jako druga pod względem liczebności wyłania się grupa mieszczan pi- szących się z terenu dawnego księstwa wrocławskiego, ale grupie tej, ze względu na wspomniane wyżej pochodzenie wójtów, przypisujemy dominujące znaczenie w formowaniu się gminy miasta po wielkiej lokacji. Być może w ślad za znanym z 1257 roku Jakubem z Nysy przybyło do Krakowa kilka rodzin z tego miasta biskupów wrocławskich, gdyż po roku 1300 możemy zidentyfikować 8 mieszczan piszących się z Nysy36. Prawie tak samo liczni (7) byli wówczas mieszczanie kra- kowscy z Brzegu nad Odrą37. Inne miasta dolnośląskie, z których pisali się miesz- czanie krakowscy, to (według liczebności) Głogów, Świdnica, Wrocław, Oleśnica, Głuchołazy, Grotków, Syców, Kluczbork, Byczyna i Żary38. Więcej niż przybyszy z Śląska właściwego było natomiast mieszczan wywodzących się z miast daw- nego księstwa opolskiego. Liczna, co najmniej 6, była grupa rodzin z Raciborza, na kolejnych miejscach zaś z Cieszyna, Ostrawy, Olesna, Bytomia, Opola, Koźla, Krapkowic, Bielska, Skoczowa i Bohumina39. Wśród Ślązaków uwzględnić ponadto należy tych, którzy od początku XIV wieku zapisywani byli w krakowskiej księdze miejskiej jako z Roseno- we lub z Rosnow. Miejscowości o podobnie brzmiących nazwach napotyka- my koło śląskiej Byczyny lub w Meklemburgii40. Śląskiego pochodzenia było także dziewięciu mieszczan, którzy w krakowskiej księdze miejskiej poda- wali jako swoje miejsce pochodzenia miejscowość o nazwie Pactznow

36 KRK s. 6; 214; 468; 640 i liczne inne. 37 KRK 142; 352; 378; 971. 38 KRK 1010, 1012, 45; 1138, 8; 610, 127, 663, 449, 679, 942, 816, 160; 1120. 39 Raciborczycy: K s. 4, 6–10 i n., K 286K 497; Jan kupiec K 738 i 1087, K 912, K 984; cieszynia- nie: K s. 8; K 159; K 210; K 611; K 1004; K 1013 i inne; kolejno następni: K 200, 835, 1076 i n.; K 605 i 998; K 534 i K 1109; K 45; K 244; K 275; K, s. 66, K 677, 695 i n.; K 111, 119, 192. 40 KRK 15. Gmina miasta lokacyjnego w XIII i początkach XIV wieku 67 (Pacznow)41, ale nie wiadomo, czy należy ją identyfikować z Paczkowem, czy z Paczynem koło Kamiennej Góry. Osiedlali się w Krakowie również Czesi, gdyż źródła informują nas o miesz- czanach zapisywanych jako Czech42 lub de Bemisse43. Czeskiego lub śląskiego pochodzenia byli ci, którzy pisali się z Lubeshtz albo Lubczicz, gdyż chodzi tu zapewne o Głubczyce44. Poświadczono także pięciu mieszczan krakowskich wy- wodzących się z Kietrza (Ketscher)45 oraz dwóch z Opawy46. Czeskie pochodzenie można by ewentualnie przypisać tym, którzy pisali się z Grabowa47 albo z Lysecz48, bowiem Hrabovą i Lysice odnajdujemy w okolicach Ołomuńca. Nie mamy nato- miast możliwości przesądzenia, czy wsi Paulow lub Paulowe49 również doszuki- wać się w Czechach (okolice Jihlavy, Brna i Ołomuńca), czy też na Śląsku (okolice Brzegu, Raciborza, Trzebnicy). Podobnie trudna jest identyfikacja wsi Muchow50, gdyż osada o tej nazwie istnieje koło Złotoryi, ale w grę wchodzić może także Mochov koło Pragi czeskiej. Oprócz Ślązaków i Czechów, zapewne w większości niemieckojęzycznych, poświadczono w Krakowie liczną grupę rodowitych Niemców. Jako miejsca pochodzenia zapisywano takie miasta, jak Fulda51, Norymberga52, Lubeka53, Essen54, Kolonia55, Grimme w Miśni 56, Dornburg57, Hohenhausen (Hohen Haus,

41 KRK nr 336, 432; 845; 925; 528; 908; 818. 42 KRK 95. 43 KRK 133. 44 KRK s. 4. 45 KMog, 35; Zbiór dokumentów małopolskich, 1–8, wyd. S. Kuraś, I. Sułkowska-Kuraś, Kraków– Wrocław 1962–1975 (dalej ZDM), t. 4, nr 887, KRK 18. 46 KRK 107; KRK 374. 47 KRK 744. 48 KRK 634. 49 KRK 20, 169, 500. 50 KRK s. 3, 7; 14; s. 71; 335; 900. 51 KRK 182; 410. 52 KRK 194. 53 KRK 1144. 54 KRK 576. 55 KRK 1120. 56 KRK 297. 57 KRK 517; 980. 68 Jerzy Rajman de Alta Domo)58, Hunderdorf (Hunder) w Bawarii59, Muggendorf (Mucken- dorf)60, Thürkow (Turkow) w Meklemburgii61, Clingen na północ od Erfurtu (Clingenberk)62, Rosenthal63, Datteln (Dattel)64, Mülheim (Mulhem)65, ogólnie Saksonię66, zapewne także Turyngię67. Identyfikacje te traktuję jako dość prawdo- podobne. Jako przypuszczalne miejsca pochodzenia mieszczanina krakowskie- go piszącego się z Krakowa uważam miejscowość Krakau68. Wymienia się tak- że pochodzenie z Kempen69, z Saal (Sale)70. Z Austrii wywodził się być może mieszczanin piszący się już w 1290 roku z Brucke71 oraz ten, którego zapisano jako Ostirichcher72. Z kręgiem niemiecko-śląsko-czeskim wiązałbym także te nazwy miejsc pochodzenia, których nie potrafię zidentyfikować, np. Demero- we73, Gewisse (od tej miejscowości pochodzi nazwisko Gwis), Sidenberk74; Suderman (od tej miejscowości pochodzi nazwisko), Aptowice75, Gro76; Zschudicz (Czudic)77, Zschumerman78, Edel, Chogar79, Enden, Wrigenstadt (Wriginstadt)80

58 KRK s. 6, 9, 25, 57, 111, 295, 362, 365, 768 i n. 59 KRK 57 i n. 60 KRK 116. 61 KRK 732; K 901. 62 KRK 606. 63 KRK 1046 (koło Marburga lub koło Drezna). 64 KRK 803. 65 KRK 25. 66 KRK 167. 67 KRK 731. 68 KRK 1; Jerichow w Starej Marchii lub z Krakau na Łużycach. 69 KRK 70 Kempen, kojarzące się z nazwą miasta w Nadrenii, występuje w formie nazwiska. 70 KRK 1142. 71 KRK 25. 72 KRK 156. 73 KRK 14. 74 KRK 11. 75 KRK 113; 290. 76 KRK s. 16. 77 KRK 1119 (istnieje Czudec koło Rzeszowa). 78 KRK 171. 79 KRK 665. 80 KRK 901. Gmina miasta lokacyjnego w XIII i początkach XIV wieku 69 oraz Dyne81. Za Niemców uznać można także mieszczan z Torunia82 i Chełmna (Kulpen)83. Po lokacji napłynęła do Krakowa także niewielka liczba mieszczan z Węgier84 oraz tzw. Gallików (z Francji lub Włoch). Przedlokacyjną genezę miała krakow- ska gmina żydowska, której przedstawiciele nader często bywali odnotowywani w księgach radzieckich. Dla dociekań nad etnicznym pochodzeniem gminy miasta lokacyjnego w Krakowie ważne jest dostrzeżenie w zapiskach księgi miejskiej grupy miesz- czan, przy których imionach dopisywano zawsze Polonus. Wraz z tymi, których określano jako Iudeus, Gallicus, Ungarus, a sporadycznie także jako Ruthenus czy Tartarus, stanowili oni wyraźnie podkreślone przez księgę miejską mniejsze grupy etniczne w morzu tej, która w Krakowie dominowała. Biorąc pod uwagę różne przesłanki, możemy twierdzić, że śląsko-niemieccy w całej swej masie niemiecko- języczni mieszczanie mieli przewagę liczebną w Krakowie w czasach Władysława Łokietka. Stan ten możemy bez większego ryzyka odnieść także do drugiej poło- wy XIII wieku. Jak widać, grupa mieszczan wywodzących się z Niemiec i Śląska, włączając w to także Austriaków i poddanych Zakonu Krzyżackiego, była bardzo liczna. Tylko przy części mieszczan notowano miejsce ich pochodzenia. Nie będę tego faktu tutaj bliżej rozważał, wydaje się, że mamy do czynienia z świadomym kontynuowaniem tradycji o obcym pochodzeniu przez tych, co się osiedlili w Krakowie. Kraków w pierwszym 50-leciu po lokacji stał się silnym ośrodkiem rzemiosła i handlu. Zapiski z okresu 1300–1333 w najstarszej księdze miejskie wymieniły rze- mieślników aż 30 różnych specjalności. W przywileju lokacyjnym występują tylko trzy rodzaje rzemiosł, a mianowicie rzeźnictwo, piekarstwo i szewstwo. Dochody z tych rzemiosł czerpać mieli wójtowie i był to, jak się wydaje, powód ich wymie- nienia w dokumencie. Wyszczególnienie akurat tych trzech rodzajów rzemiosła, a pominięcie innych, można uznać za typowe dla przywilejów lokacyjnych. Nie oddaje ono z pewnością stanu rzemiosł w danym ośrodku miejskim, aczkolwiek nie dziwi fakt wczesnego rozwinięcia się w Krakowie rzemiosł branży spożyw- czej. Miasto położone przy ważnym szlaku handlowym produkowało żywność nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim przeznaczoną dla przejeżdżających tędy kupców. Najstarszy znany nam skład kolegium ławników uwidacznia sil- ną pozycję rzemieślników. Wystarczy stwierdzić, że na 7 ławników pięciu było

81 KRK 1120. 82 KRK 274b. 83 KRK 104. 84 KRK nr 376; 557; 1062; 575. 70 Jerzy Rajman rzemieślnikami, a mianowicie słodownik, szewc, dwóch kuśnierzy i rzeźnik85. Pełniejszy materiał źródłowy zachował się z okresu po roku 1300. Można wy- wnioskować, że wówczas do najbardziej znaczących i liczebnych należeli rzeź- nicy86. Prawdopodobnie była to pierwsza zawodowo zorganizowana grupa rze- mieślników. Wzmianka z 1332 roku o Erwinie, seniorze rzeźników, pozwala wnioskować o istnieniu w tym czasie, a zapewne i długo wcześniej, cechu rzeź- niczego87. O znaczącej liczbie szewców świadczy istnienie w mieście lokacyjnym ulicy o nazwie Szewska, będącej zapewne najstarszym skupiskiem rzemieślni- ków tej branży. Odnotowana została po raz pierwszy w 1309 roku. Przypuszczać wolno, że szewcy, podobnie jak rzeźnicy, po lokacji zorganizowali się w cech. W czasach Przemyślidów i Władysława Łokietka można także domyślać się ist- nienia organizacji zawodowych piekarzy, piwowarów, krawców i kuśnierzy, mógł istnieć także cech skupiający rzemiosło metalowe i drzewne88. Rozpatrując znaczenie Krakowa jako ośrodka handlowego, na pierwszym miejscu, zgodnie z brzmieniem przywileju lokacyjnego, należy wymienić handel suknem89. Książę Bolesław Wstydliwy deklarował w 1257 roku, że wybuduje włas- nym kosztem kramy sukienne. Podział dochodów z tzw. sukiennic przewidywał, że większość będzie pobierał skarb książęcy, a wójtowie otrzymają 1/6. Krakowskich właścicieli kramów, kupców sukiennych widzimy potem gremialnie na urzędach miejskich. O handlu dalekosiężnym nie ma wzmianki w przywileju lokacyjnym z 1257 roku. W 1288 roku książę Leszek Czarny zwolnił kupców z Krakowa z pła- cenia ceł w ziemi krakowskiej, sandomierskiej i sieradzkiej, czyli na terenie swoje- go księstwa. Wolni od tych opłat byli wszyscy kupcy, niezależnie od rodzaju towaru i sposobu jego przewożenia (cum curribus, peditibus, et equitantibus)90. W przywi- leju księcia Władysława Łokietka z 1306 roku czytamy o kupcach z różnych stron

85 Skład ławy zawiera zapiska w KRK s. 7; omawia ją J. Wyrozumski, Dzieje Krakowa, s. 195. 86 J. Wyrozumski, Dzieje Krakowa, s. 178, przywiązuje wielką wagę do zapiski Rocznika Traski o wydarzeniach r. 1288 i uważa, że to rzeźnicy krakowscy otworzyli miasto przed wojskami księcia wrocławskiego Henryka Probusa. Odmienną interpretację tej zapiski dał H. Łowmiański, Początki Polski. Polityczne i społeczne procesy kształtowania się narodu do początku wieku XIV, Warszawa 1985, t. 6, cz. 2, s. 846, którego zdaniem rzeźnicy w Roczniku Traski było pogardliwym określeniem mieszczan krakowskich. 87 KRK 1097; M. Bogucka, H. Samsonowicz, Dzieje miast i mieszczaństwa w Polsce przedrozbioro- wej, Wrocław 1986, s. 202, podają bez uzasadnienia, że cechy rzemieślnicze w Krakowie działały od połowy XIII w. 88 J. Rajman, Kraków..., s. 218–220. 89 S. Kutrzeba, Handel Krakowa w wiekach średnich, Kraków 1902; J. Sikorski, Przywileje celne mia- sta Krakowa i kwestia autentyczności dyplomu Łokietka z roku 1306, RK, 35: 1961; J. Wyrozumski, Handel Krakowa ze wschodem w średniowieczu, RK 50: 1980. 90 Kodeks dyplomatyczny miasta Krakowa, 1–2, wyd. F. Piekosiński, Kraków 1879–1882 (dalej KMK), t. 1I, nr 2. Gmina miasta lokacyjnego w XIII i początkach XIV wieku 71 świata sprzedających swobodnie swoje towary w Krakowie. Książę im tę swobo- dę gwarantował91. Do Krakowa sprowadzano ołów wydobywany w kopalniach położonych na pograniczu ślasko-małopolskim. W najstarszym nazewnictwie ulic krakowskich znalazły odzwierciedlenie kontakty Krakowa tylko z jednym tych miast, a mia- nowicie ze Sławkowem. Ołów tam wydobywany był sprowadzany do Krakowa i tu podlegał ważeniu (krakowska waga ołowiowa poświadczona jest w 1302 roku), a następnie był eksportowany przez krakowskich kupców do innych krajów. Wbrew temu, co się zazwyczaj pisze o początkach górnictwa olkuskiego, także w tym przypadku krakowska księga miejska pozwoliła na ważną korekturę do- tychczasowych ustaleń. W 1326 roku mieszczanin Ulryk Tartarus ustąpił swojej żonie Małgorzacie dwór i dom murowany w Krakowie oraz wszystkie dobra, jakie posiadał w Krakowie oraz w Olkuszu wraz z kopalnianymi szybami (cum foveis sachtis)92. Dobra w Olkuszu posiadał także w świetle zapiski z 1327 roku miesz- czanin Hanko z Kietrza93. Kraków stanowił prawdopodobnie od przełomu XIII/XIV wieku ważny ośro- dek handlu miedzią przywożoną z Węgier, czego potwierdzeniem było otrzymanie przywileju składu na ten towar. W 1306 roku książę Władysław Łokietek postano- wił, że miedź węgierska przed przetransportowaniem jej drogą wodną do Torunia miała być wystawiona na sprzedaż w Krakowie. Miedź, którą kupcy obcy przywożą z Węgier i Sącza (de Hungaria vel de Sandecz) lub z jakiegokolwiek innego miejsca, miała być sprzedana w Krakowie kupcom krakowskim (nulli extraneo, nisi civibus nostris Cracoviensibus debet vendi). Kraków stawał się monopolistą w handlu miedzią94. Miedź ta była w jakiejś części także przetwarzana na miejscu, o czym świadczy wzmianka z 1325 roku o mieszczaninie krakowskim Mikołaju, kowalu miedziowym95. Handlowano w Krakowie również solą, o czym świadczy zapis w cytowanym przywileju Łokietka z 1306 roku. Książę zgodził się, aby krakowianie sprzedawa- li w swym mieście sól, którą kupują u żupników książęcych96. Z wspomnianego przywileju dowiadujemy się także, że kupcy krakowscy zostali zwolnieni od opłat celnych od sprowadzanych przez nich do Krakowa śledzi i innych ryb. Nowa gmina mieszczańska była w 1257 roku na tyle wewnętrznie skonso- lidowana, że zdołała uzyskać korzystną dla rozwoju samorządności klauzulę

91 KMK 1, nr 4; J. Wyrozumski, Dzieje Krakowa, s. 229. 92 KRK 847. 93 KRK 897. 94 KMK 1, nr 4; J. Wyrozumski, Dzieje Krakowa, s. 180 i 214, 220. 95 KRK 762. 96 KMK t. I, nr 4: civium nostrorum sepedicte civitatis sal apud nostros emerint zupparios, vendendi idem sal in civitate nostra Cracoviensi liberam habeant facultatem. 72 Jerzy Rajman w przywileju lokacyjnym stanowiącą, że wprawdzie Kraków jest lokowany na wzór wrocławski, ale ma się stosować do zwyczajów i prawa magdeburskiego. Do prawa pisanego Magdeburga miano się także zwracać w razie wątpliwości. Już Roman Grodecki zauważył, że wskazanie na Magdeburg, a nie na Wrocław jako na wzór dla Krakowa, wiąże się z istnieniem w 1257 roku reprezentacji mieszczan, z której wyłoni się już w tym roku bądź niewiele później rada miejska97. Rada miejska była dobitnym dowodem samorządowych aspiracji krakowskiej gminy miejskiej, stanowiła konkurencję dla związanej z wójtem ławy sądowej. Losy kra- kowskiego wójtostwa dziedzicznego są dobrze znane w literaturze przedmiotu. Przypomnijmy, że trzej znani nam z przywileju z 1257 roku wójtowie-zasadźcy prawdopodobnie sprzedali swe udziały w dziedzicznym wójtostwie. Znani z póź- niejszego okresu kolejni wójtowie obracali się wśród najbogatszych mieszczan, przeprowadzali transakcje różnymi nieruchomościami, prowadzili rozległą działal- ność handlową, o Albercie wiadomo nawet, że mieszkał w kamienicy usytuowanej przy Rynku. Wójtowie jednak, jako przedstawiciele monarchy-pana gruntowego98, nie mieli związku z kształtowaniem się elit samorządowych miasta lokacyjnego. Za przedstawicieli elity urzędniczo-finansowej, ukształtowanej w Krakowie po lokacji, możemy uznać zarówno mieszczan zasiadających w ławie i radzie miej- skiej, jak i tych, którzy wyraźnie wyróżniali się posiadanym majątkiem i podejmo- wanymi przedsięwzięciami lokacyjnymi. W 1283 roku na jednym z dokumentów wystąpili rajcy krakowscy Hartlieb, Henryk z Kietrza, Jaśko (prawdopodobnie za- razem wójt Wieliczki), Rejnold, Wolrad z Kietrza oraz Lupold (prawdopodobnie ojciec Richwina)99. Synem Wolrada z Kietrza był Krystian, również piszący się z Kietrza100. Nie należy go mylić z innym Krystianem z Kietrza, synem Ditmara, który w 1294 roku podjął się lokacji wsi Bronowice101. Wspomniany w 1283 roku

97 ut non quod ibi fit, sed quod ad Magydburgensis civitatis ius et formam fieri debeat advertatur, ut si quando de hoc dubitatum fuerit, ad ius scriptum a dubitantibus recurratur ; R. Grodecki, Początki rady miejskiej w Krakowie, „Rocznik Dziejów Społecznych I Gospodarczych” 25, 1963, s. 56; za nim J. Wyrozumski, Dzieje Krakowa, s. 164. Zeznanie w sprawie cudu związanego z św. Jackiem, norbertanka Bronisława ze Zwierzyńca złożyła w klasztorze dominikańskim w 1257 r. w obecności Andrzeja i Piotra, rajców miasta Krakowa (videlicet Andrea et Petro consulibus civitatis Cracovie), MPH 4, s. 866–867. Dyskusję omawia ostatnio J. Rajman, Kraków..., s. 194–199. Pierwsza nie budzą- ca wątpliwości wzmianka o krakowskiej radzie miejskiej pochodzi z 1264 r.; M. Patkaniowski, Kra- kowska rada miejska w średnich wiekach, Kraków 1934; M. Bogucka, H. Samsonowicz, Dzieje miast i mieszczaństwa…, s. 58, podają błędnie, że krakowska rada miejska wzmiankowana jest w 1270 r. 98 A. Vetulani, Geneza statutu warckiego o wykupie sołectw, „Kwartalnik Historyczny”, 1969, nr 3, s. 557; losy krakowskiego wójtostwa rekonstruował M. Niwiński, Wójtostwo krakowskie w wiekach średnich, Kraków 1938. 99 Mog. 35. 100 KRK 33. 101 ZDM 4, nr 878. Gmina miasta lokacyjnego w XIII i początkach XIV wieku 73 Lupold był rajcą także w okresie rządów krakowskich Henryka Probusa, figuruje również w spisie rajców z 1300 roku102. Jaśka wójta Wieliczki widzimy na urzę- dzie rajcy krakowskiego także kilkakrotnie w okresie 1300–1311, podobnie jak Henryka z Kietrza. Rajcę Rejnolda identyfikujemy z ławnikiem Rejnoldem kuś- nierzem odnotowanym w 1289/1290 roku. Najstarszymi znanymi nam ławnikami (1289/1290) byli Henryk Godener, Peregryn z Uszwi, Tymo słodownik, Zygfryd szewc, Gumpert kuśnierz, Rejnold kuśnierz i Buchel rzeźnik103. Na podstawie najstarszej księgi miejskiej można zestawić imiona kilkudzie- sięciu najbardziej znaczących mieszczan okresu od ok. 1289 do ok. 1312 roku. Wszystkich ich spotykamy na urzędach ławników i rajców krakowskich, a dane źródłowe o ich majątku każą w nich upatrywać przedstawicieli finansowej elity mia- sta. Dostrzec można istnienie w tym okresie wpływowych rodzin mieszczańskich, jak Moryców, Winrychów, Zawichostów, Kietrzan (Keczerów), Muchowczyków, Borusów, Edelów. Na urzędach rajcy i ławnika zasiadali także pisarze miejscy, tacy jak Fryczko czy Gotfryd z Kietrza, a sporadycznie również miejski wagowy i postrzygacz sukna. Szczegółowa kwerenda w księdze miejskiej pozwala na ze- stawienie ważniejszych składników majątku ławników i rajców krakowskich. Jako właściciele kramów sukiennych zostali poświadczeni rajcy krakowscy: Amilegiusz z Muchowa, Gotfryd z Kietrza, Hejnman z Edel, Hejnman Moric, Hejnman Turkow, Hejnusz z Nysy, Henryk z Kietrza, Henryk z Sudermann, Henryk z Hohenhaus, Herman z Grabowa, Herman z Raciborza, Jan Modil, Jan Winrich, Jan Moryc (syn Hejnmana), Jan z Brzegu, Ludwik z Cieszyna, Mikołaj Moryc (syn Moryca), Mikołaj z Zawichostu, Mikołaj Wierzynek, Peczold z Rosenne, Piotr z Hohenhaus, Piotr Gwis, Tylman Brant, Wigand z Głubczyc, Wilusz kuśnierz. Wielu z nich zostało poświadczonych także jako właściciele gruntów pod miastem. Wśród ławników właściciele kramów sukiennych występują 27 razy. Do najczęściej poświadczonych źródłowo należeli Amilegiusz z Muchowa, Arnold Sunprister, Bertold syn Lupolda, Gierasz, Gotfryd pisarz, Gotfryd z Nysy, Hejnman z Edel, Hejnusz z Nysy, Henko z Kietrza, Henryk Winrich, Herman z Grabowa, Herman z Nysy, Jan Fryse, Jan Modil, Jan syn Hejnmana Moryca, Jan z Brzegu, Jan z Opawy, Jan syn Hejnmana z Muchowa, Jan z Nysy, Maciej krewny Wiganda z Głubczyc, Mikołaj Moryc syn Moryca, Mikołaj z Zawichostu, Mikołaj Wierzynek, Peczold z Rosenowe, Piotr z Hohenhaus, Wigand z Głubczyc, Wilusz kuśnierz. Zawody rzemieślnicze odnotowano przy 19 ławnikach znanych nam z okre- su 1289–1333. Byli to: Arnold kuśnierz (1302), Buchel rzeźnik (1289/90, 1300, 1306), Franczko słodownik (1323, 1324), Gumprecht kuśnierz (1289, 1300, 1303), Hejncze ze Świdnicy rzeźnik (1300, 1301, 1305, 1308, 1312, 1313), Hejnko złot-

102 KRK 25 oraz s. 4. 103 KRK s. 7. 74 Jerzy Rajman nik (1330, 1331), Herman słodownik (1323), Jan wytwórca płaszczy (1302, 1306, 1309, 1314, 1314, 1319), Krystian rzeźnik (1326), Piotr rzeźnik (1310), Piotr sło- downik (1327, 1328, 1333), Rejnold kuśnierz (1289/1290), Rudus kuśnierz (1321, 1322), Tilo Pelcer kuśnierz (1319, 1323), Tomasz postrzygacz sukna (1324, 1325), Timo słodownik (1289/90), Walter kuśnierz (1300, 1303, 1307, 1310, 1314, 1316), Wilusz kuśnierz (1319) i Winrich rzeźnik (1332, 1333). Nic chyba nie stoi na prze- szkodzie, by zgodnie z wymową źródła uznać tych ławników za przedstawicie- li krakowskiego rzemiosła. Dodać jednak trzeba, że kilku z nich według danych źródłowych posiadało także kramy sukienne, jatki rzeźnicze oraz dobra ziemskie pod miastem104. Rzemieślników odnotowywano także w składzie krakowskiej rady miejskiej. Listę ich otwiera Ditrich krawiec, rajca poświadczony 21 XI 1302. Liczbę tę mo- żemy nieznacznie powiększyć, jeżeli przyjmiemy, że znany z 1283 roku rajca Rejnold (odnotowany bez żadnego zawodu) był tożsamy ze znanym nam z wyka- zu ławników z 1289/1290 roku Rejnoldem kuśnierzem105. Na podstawie nazwiska dopuścić także można, że kuśnierzem był Tilo Pelcer, wielokrotny ławnik i rajca z ramienia króla poświadczony w 1323 roku106. Co ciekawe, kuśnierzem był także rajca Wilusz, poświadczony wielokrotnie na tym urzędzie w latach 1321–1333107 (oprócz niego występuje współcześnie rajca Wilhelm). Wspaniały rozwój gospodarczy i kulturalny, który stał się udziałem Krakowa w XIV i XV wieku, był konsekwencją udatnie przeprowadzonej lokacji. W Kra- kowie powstała silna gmina mieszczańska, której przedstawiciele brali udział w dalekosiężnym handlu, zwłaszcza z Rusią i Węgrami. Pewne dane wskazują, że od przełomu XIII/XIV wieku najbogatsi mieszczanie krakowscy włączali się w eksploatację górnictwa. Wiadomo także, że podejmowali oni przedsięwzię- cia lokacyjne w Małopolsce, a w samym Krakowie ich działalność przyczyniła się do zagospodarowania przedmieść. Kraków dzięki swej gminie stał się waż- nym ośrodkiem rzemiosła. Miasto cieszyło się opieką władców, co wyraziło się już w przywileju księcia Bolesława Wstydliwego, który dał wolność od płace- nia czynszów na swoją rzecz przez okres 6 lat i zobowiązał się do wybudowa- nia kramów sukiennych. Jego następca książę Leszek Czarny wydał pierwszy znany nam przywilej handlowy dla kupców krakowskich i walnie przyczynił się, mimo niechęci rycerstwa, do powstania systemu fortyfikacyjnego miasta lokacyjnego. Przypuszczać wolno, że zarówno Henryk Probus jak i Przemysł II nie byli miastu niechętni. Wacław II król Czech i Polski otoczył Kraków murami

104 Np. Wilusz kuśnierz, odnotowany w 1329 r. jako właściciel kramu sukiennego, KRK 1005. 105 Mog., nr 35; KRK 25. 106 KRK s. 69. 107 KRK s. 62; KRK nr 674 i s. 87, KRK nr 1124, 1135. Gmina miasta lokacyjnego w XIII i początkach XIV wieku 75 i basztami. Przywilej księcia Władysława Łokietka z 1306 roku jest kontynuacją opieki władców nad Krakowem. Wreszcie – choć chyba nie należało tego wymie- niać na końcu – krakowska gmina miejska cieszyła się bliskością grobów świętych i ich opieką, nie mniej ważną niż opieka władcy. Kanonizacja św. Stanisława ogło- szona w 1253 roku, a uroczyście obchodzona w Krakowie w maju 1254 roku, była z pewnością magnesem przyciągającym nie tylko pielgrzymów, ale i tych, którzy w szczęsnym tym Krakowie, uposażonym świętym ciałem, chcieli osiąść na stałe i cieszyć się opieką świętych108.

108 Parafraza pochodzi z słynnego hymnu poświęconego św. Stanisławowi, Gaude Mater Polonia, któ- rego autorem był krakowski dominikanin Wincenty z Kielczy, Najstarsza poezja polsko-łacińska (do połowy XVI wieku), oprac. M. Plezia, Wrocław 1952, s. 18. Feliks Kiryk

Porządek cechowy w lokacyjnym Krakowie

rzecim czynnikiem samorządowym rozwiniętego miasta średniowiecznego T– obok ławy i rady miejskiej – byli starsi cechów (magistri contuberniorum, seniores contuberniorum, magistri mechanicorum), zapytywani o zdanie w spra- wach zwykle dla miasta nagłych, jak klęski żywiołowe i wojenne czy nadzwy- czajne podatki i kontrybucje. Znaczenie rzemieślniczych organizacji zawodowych było zdecydowanie większe w sferze gospodarczej i społecznej, a nawet kultural- nej niż ustrojowej miasta. Są one znacznie późniejsze od rzemiosła, które stanowiło od zarania dzie- jów podstawową dziedzinę w stosunkach gospodarczych, zanim pojawiły się miasta jako osadnicza forma życia społecznego. Rzemiosło krakowskie jest bo- wiem tak dawne, jak pojawienie i osiedlenie się człowieka na wzgórzu wawelskim i w rozwiniętych wokół niego osadach podgrodowych. Produkcja rzemieślnicza wyprzedziła zatem o całe wieki powstanie cechów, które narzucił intensywny roz- wój gospodarki towarowo-pieniężnej, a konkretnie stosunki rynkowe. Zanim po- wstały w Krakowie cechy rzemieślnicze, przeszło rękodzielnictwo bowiem długą ewolucję, związaną ze zmianami w stosunkach produkcyjnych na ziemiach całej Polski. Jego skupiskiem były pierwotnie wsie służebne, następnie osady podgro- dowe oraz wsie targowe i dopiero później miejskie osady lokacyjne. Do lokacji na prawie niemieckim (średzkim czy magdeburskim) brakuje jakichkolwiek śladów istnienia rękodzielniczych organizacji zawodowych, mimo że przetrwało sporo in- formacji o samym rzemiośle. Kolejne fazy jego rozwoju dają się śledzić znakomi- cie na przykładzie dziejów dawnego Krakowa1. Warunki naturalne sprzyjały rozwojowi osady grodowej i miasta2. Obfitość żyznych gruntów uprawnych, lasów i wód, dostępność kopalin (sól, metale żelazne

1 Por. J. Wyrozumski, Dzieje Krakowa, t. 1: Kraków do schyłku wieków średnich, Kraków 1992, s. 82–146. 2 Podkreśla to wielu autorów, w tym zwłaszcza J. Szujski, Kraków do początków XV wieku. Słowo wstępne do najstarszych ksiąg tego miasta, [w:] Najstarsze księgi i rachunki Krakowa od r. 1300 do 1400, wyd. F. Piekosiński i J. Szujski, Kraków 1878, s. XI oraz XLVI–LIII; K. Bąkowski, Kra- ków przed lokacją z roku 1257, Biblioteka Krakowska nr 88, Kraków 1935, s. 8–18; J. Mitkowski, Porządek cechowy w lokacyjnym Krakowie 77 i kruszcowe, kamień i kruszywo), a także łagodny stosunkowo klimat, były czynni- kami stymulującymi rozwój gospodarczy podwawelskiego zespołu osad. Przywilej lokacyjny Krakowa z 1257 roku nie odnotował organizacji cechowych, które tu z pewnością jeszcze nie istniały, zawierał jednak wzmianki o rzeźnikach, pieka- rzach, sukiennikach i szewcach oraz kramarzach, potwierdzając istnienie skupi- ska rękodzielników w tworzącym się mieście3. Można przyjąć jednak, że pierwsze rękodzielnicze organizacje zawodowe zostały zaszczepione w Krakowie przez osiedlających się tu jeszcze w drugiej połowie XIII stulecia rzemieślników z Nie- miec i miast śląskich. Stwierdzenia tego nie można oprzeć wprawdzie na bezpo- średnim świadectwie źródłowym, lecz zachowana najstarsza księga miasta Krako- wa z lat 1300–1400 odnotowała tak wielu rękodzielników różnych specjalności, że trudno wątpić w istnienie organizacji rękodzielniczych. Poświadcza ona bowiem, że główna rola w rozwoju gospodarczym miasta przypadła właśnie produkcji rękodzielniczej i wymianie towarowej. Na kartach tej księgi odnotowano w latach 1300–1333, a więc w okresie życia jednego pokolenia wytwórców dóbr material- nych, ponad 130 rzemieślników specjalności spożywczych, w tym 11 młynarzy, 34 słodowników i piwowarów, 30 piekarzy i aż 50 rzeźników, następnie blisko stu rękodzielników tekstylnych (sukienników, tkaczy płótna) i właścicieli kramów sukiennych, a także niewiele mniej szewców, kuśnierzy i innych rzemieślników branży skórzanej. Był nadto Kraków już wówczas ośrodkiem wytwórczości meta- lowej, w tym kowalstwa i ślusarstwa, produkujących i naprawiających narzędzia pracy. Z tej dziedziny zajęć zostało odnotowanych we wspomnianej księdze do roku 1333 kilkunastu kowali i ślusarzy, trzech mieczników, odlewnik dzwonów, miedziennik i ołownik (plumbanus) oraz 10 złotników. A przecież nie wszyscy rękodzielnicy zostali zarejestrowani na kartach najstarszej księgi miejskiej Krako- wa. Wiadomo bowiem skądinąd, że działało w mieście wówczas wiele pracowni nożowniczych i iglarskich, o których nie spotykamy do roku 1333 na jej kartach jakiejkolwiek wzmianki. Dotyczy to rzemieślników również innych dziedzin. Za- rejestrowała za to jeszcze producenta luster, kilku malarzy, 7 łaziebników, kilku medyków i aptekarzy4. Ale nawet ten niepełny rejestr rzemieślników i uprawia- nych przez nich specjalności poświadcza, iż rzemiosło krakowskie stanowiło pięć-

Warunki geograficzne, podłoże, na którym rozwinął się zespół osad krakowskich, tenże, Kraków lokacyjny, [w:] Kraków. Studia nad rozwojem miasta, red. J. Dąbrowski, Kraków 1957, s. 60–64 oraz 117–139; K. Pieradzka, Rozkwit średniowiecznego Krakowa w XIV i XV wieku, [w:] tamże, s. 141–187. 3 Kodeks dyplomatyczny miasta Krakowa (dalej KMK), cz. I, wyd. F. Piekosiński, Kraków 1879, nr 1.; por. analizę tego przywileju u M. Niwińskiego, Wójtostwo krakowskie wieków średnich, Kra- ków 1938, s. 22–23 oraz u K. Bąkowskiego, Dzieje Krakowa, Kraków 1911, s. 54–58. 4 F. Kiryk, Etos pracy (podstawy gospodarcze formowania się Krakowa lokacyjnego 1257–1333) [w druku]; por. J. Rajman,. Kraków. Zespół osadniczy, proces lokacji, mieszczanie do roku 1333, Kraków 2004, s. 218–220. 78 Feliks Kiryk dziesiąt lat po lokacji miasta dziedzinę wytwórczości rozwiniętą i nieźle zorga- nizowaną. Przemawiają za tym również nazwy ulic krakowskich z tego okresu, a to ulicy Szewskiej, Rzeźniczej, Kowalskiej, a nieco później również Garncar- skiej, oraz nazwy kramów rzemieślniczych5. W drugiej i trzeciej ćwierci XIV stule- cia obraz rzemiosła, tak jak i obraz miasta, zmienił się wyraźnie. W wyniku dalsze- go rozwoju gospodarczego Krakowa lokacyjnego w obrębie murów, a zwłaszcza lokacji podkrakowskich miast satelitarnych Kazimierza i Kleparza ukształtowała się krakowska aglomeracja miejska, a w niej potężne środowisko rękodzielnicze i kupieckie. Z 1358 roku pochodzi wiadomość o kramach rzemieślniczych, w których majstrowie sprzedawali swoje wyroby, opłacając miastu czynsz w wysokości od 21 groszy do 1 grzywny rocznie. Było to od 7 do 21 kramów każdej z następują- cych specjalności: szklarskich, piekarskich, sadelniczych, powroźniczych, garncar- skich, solnych, mydlarskich i czapniczych oraz wiele sklepów z różnym towarem, w tym również towarem kramnym. Przy tandecie mieli swoje punkty sprzedaży natomiast barchannicy, nożownicy, kowale, paśnicy, iglarze, białoskórnicy, farbia- rze oraz garbarze i tkacze6. Owi mistrzowie, to z pewnością starsi cechów, tzw. seniores pro tempore existentes. W źródłach średniowiecznego Krakowa spotyka się różne nazwy cechu: die Zieche, Innung, Zunft, contubernium,confraternitas7, oznaczające zorganizowaną terytorialnie, na podstawie swoistego układu norm prawnych, zwanych statutem, rzemieślniczą grupę zawodową8. Ogólna ta definicja nie podkreśla identyczności prac jako czynnika łączącego rzemieślników, gdyż w średniowieczu i później nie przestrzegano jej konsekwentnie (np. przy cechach łącznych, zbiorowych), eks- ponowała natomiast czynnik terytorialny: do cechu należeć mogli rzemieślnicy określonego ściśle obszaru. Cech mógł skupiać nadto ludzi wyłącznie trudniących się rzemiosłem. Powołać do życia organizację cechową mogli tylko mistrzowie, których musiało być przynajmniej czterech. Tak mówiły przepisy. W rzeczywisto- ści cech przy owej minimalnej liczbie majstrów nie mógł się utrzymać. W związku z tym także w praktyce średniowiecznego Krakowa zakładano cechy zbiorowe, grupujące majstrów różnych, chociaż zbliżonych specjalności, tworząc organizmy silne liczebnie. Znaczną rolę odgrywał przy tym przymus cechowy, a więc zja- wisko powstałe na gruncie praktyki, że poza organizacją cechową nie posiadał w zasadzie nikt prawa wykonywania rzemiosła. Owo prawo wyłączności cechowej

5 Najstarsze księgi i rachunki, nr 69, 72, 74, 153,172, 175, 188, 337, 518, 1063 i wg indeksu; KMK, cz. IV, s. 749. Informacje o nich zbiera F. Kiryk, Etos pracy.... 6 KMK, cz. IV, s. 748–752. 7 J. Szujski, Kraków do początków XV wieku…, s. LXXI; por. W. Chotkowski, Rzemiosła i cechy kra- kowskie w XV wieku, Kraków 1891, s. 7 i n. 8 G.J. Rolbiecki, Prawo przemysłowe miasta Wschowy w XVIII wieku, Poznań 1951, s. 46. Porządek cechowy w lokacyjnym Krakowie 79 było oczywiście omijane, a walka z partaczami, to jest rzemieślnikami nie należą- cymi do cechu, zajmowała starszyźnie poszczególnych zgromadzeń rękodzielni- czych i władzom miejskim sporo czasu9. W rękodzielnictwie Krakowa staropolskiego istniały organizacje cechowe jednostkowe, zrzeszające rzemieślników jednej tylko specjalności (np. pieka- rzy, rzeźników, złotników, iglarzy, konwisarzy, krawców, szewców itp.) oraz ce- chy zbiorowe czyli łączne, skupiające rękodzielników kilku rzemiosł, najczęś- ciej niezbyt dużych, jak np. stolarzy, malarzy i pozłotników, następnie płatnerzy i mieczników, a nawet kowali i in. Większość cechów krakowskich uznawała siebie za cechy naczelne, to znaczy posiadające prawo wyrokowania i pouczania innych miast polskich w sprawach produkcji, zakupu i jakości surowca czy też rygorów kształcenia uczniów i wyzwalania czeladników oraz ich wędrówek. Funkcje cechu naczelnego spełniał krakowski cech złotniczy, została mu ona potwierdzona zresz- tą w 1507 roku w przywileju króla Zygmunta Starego10. Pozycja cechu naczelnego daje się udokumentować również w odniesieniu do zgromadzeń konwisarzy, ślu- sarzy, kotlarzy, mieczników i nożowników. Nie można żywić wątpliwości co do tego, że podobną rolę wobec cechów innych miast polskich odgrywały pozostałe wielkie i dawne zgromadzenia rękodzielnicze. Do nich właśnie, jako cechów wzor- cowych, zwracały się o pouczenia rzemieślnicze organizacje zawodowe Lwowa, Lublina i Warszawy11. Istniały w Krakowie średniowiecznym krótko także cechy narodowościowe, jak np. na przełomie XIV i XV wieku cech szewców niemieckich i cech szewców polskich12 czy w sąsiednim Kazimierzu zgromadzenie ślusarzy polskich i oddziel- nie ślusarzy niemieckich13, oraz cechy wyznaniowe. Te istniały zresztą przez całe średniowiecze, gdyż do cechu mógł należeć w Krakowie tylko rzemieślnik wiary rzymskokatolickiej, a praktyki religijne wycisnęły silne piętno na życiu rzemieśl- niczych organizacji zawodowych. Brak natomiast informacji, jakoby którykolwiek cech krakowski stanowił organizację zamkniętą, to znaczy cech o ograniczonej liczbie majstrów, ale cechy takie istniały w niektórych miastach małopolskich, obawiających się nadmiernej liczby majstrów i warsztatów rzemieślniczych14.

9 Por. F. Kiryk, Cechowe rzemiosło metalowe. Tysiąclecie rzemiosł metalowych w Krakowie, Warsza- wa–Kraków 1972, s. 80. 10 Biblioteka Jagiellońska (dalej BJ) rps 5353, t. 2, s. 680. 11 Tamże, rps 5353, t 1, s. 147; Ł. Charewiczowa, Lwowskie organizacje zawodowe czasów Polski przedrozbiorowej, Lwów 1929, s. 4. 12 Cracovia artificum 1300–1500, wyd. J. Ptaśnik, Kraków 1917, nr 127, 130, 139, 147. 13 Księgi radzieckie kazimierskie 1369–1381, 1385–1402, wyd. A Chmiel, Kraków 1932, s. 52 i zob. indeks. 14 W Myślenicach organizacją zamkniętą był cech szewski. Zob. F. Kiryk, Rozwój urbanizacji Mało- polski XIII–XVI w. Województwo krakowskie (powiaty południowe), Kraków 1985, s. 243. 80 Feliks Kiryk Najbardziej liczebnymi organizacjami cechowymi były w Krakowie zgromadze- nia szewców i krawców oraz kuśnierzy, a także piekarzy i rzeźników, ale i one nie uciekały się do ograniczania liczby swoich członków. Jednym z wyróżniających się elementów ustroju cechowego był atrybut wy- łączności produkcji określonych wyrobów rękodzielniczych i ścisłe rozgraniczenie czynności produkcyjnych i handlowych danej specjalności w stosunku do drugiej w cechu zbiorowym czy w ramach cechów pokrewnych. Wyłączność czyli mo- nopol na produkcję danego wytworu na określonym obszarze nadawała cechowi władza zwierzchnia (nożownicy krakowscy korzystali np. z prawa wyłącznego wytwarzania noży w Krakowie w promieniu 20 km), zaś ścisłe rozgraniczenie czynności rzemieślników danej specjalności regulowały statuty. Np. rusznikarze nie mogli wyrabiać łoży drewnianych, kościanych i innych do wytwarzanych przez siebie rusznic, gdyż była to domena szyftarzy. Wyłączność produkcji określonych przedmiotów była powiązana mocno ze wspomnianym przymusem cechowym, zabraniającym rzemieślnikowi wykonywania zawodu poza własną organizacją cechową. W praktyce jednak cechy nie miały warunków do egzekwowania przy- musu cechowego, gdyż poza jurysdykcją miejską trudniło się rzemiosłem nie tyl- ko wielu partaczy, lecz także rzemieślników zatrudnionych przez dwór królewski, zwalnianych przez panujących od wszelkich ciężarów prawa miejskiego, w tym i obowiązku należenia do cechu. Mimo ostrych zakazów podejmowania produk- cji rzemieślniczej i usług przez Żydów, nie udało się ich również wyeliminować zupełnie, gdyż dostarczali na rynek różne wyroby rzemieślnicze15. Tak silnie powiązanych z rękodzielnictwem organizacji cechowych nie narzu- cała zatem produkcja, skoro można było kiedyś, tak jak i dzisiaj, uprawiać rzemio- sło bez przynależności do cechów. Były za to produktem stosunków rynkowych, gdyż zabezpieczały rzemieślnikom dostęp do surowca, a przede wszystkim umoż- liwiały im sprzedaż wytworzonych produktów. Najważniejszą funkcją cechów było przygotowanie młodzieży rzemieślniczej do przyszłego zawodu, a następ- nie obrona murów i bram miejskich przed wrogiem zewnętrznym. Były one nadto bractwami religijnymi i charytatywnymi oraz prowadziły działalność społeczną i towarzyską. W kształtowaniu funkcji obronnej cechów odegrało wielką rolę od głębo- kiego średniowiecza Bractwo Kurkowe, zwane stowarzyszeniem strzeleckim (Societas Jaculatorum), mające strzelnicę w rejonie kościoła św. Mikołaja, zaś strzelnicę artyleryjską, odkąd nastała broń palna, na Dąbiu16. Zestrzelenie kura i zdobycie tytułu króla kurkowego, było wielkim zaszczytem i marzył o tym każ- dy mistrz cechowy czy też członek kongregacji kupieckiej i cechu kramarskie- go. Do dzisiaj zachował się w zbiorach Muzeum Historycznego miasta Krako-

15 F. Kiryk, Cechowe rzemiosło metalowe..., s. 81. 16 Tamże, s. 99–102 i n. Porządek cechowy w lokacyjnym Krakowie 81 wa srebrny kur z XVI stulecia, symbol tzw. Bractwa Strzeleckiego, zaś Baltazar Behem zamieścił w swoim kodeksie przepiękny obraz miniaturowy, przedstawia- jący strzelanie do kura z kuszy. Organizację cechową tworzyli majstrowie, mimo że do ksiąg cechowych byli wciągani skrupulatnie także uczniowie i czeladnicy. Tylko mistrzowie stanowili członków pełnoprawnych, a najwyższą władzę cechową – zgromadzenie ogólne wszystkich majstrów należących do cechu. Owe zebrania ogólne, czyli jak je na- zywano w okresie staropolskim sesje cechowe, dzieliły się na zwyczajne, zwo- ływane w terminach przewidzianych przez statuty cechowe i nazywane sesjami suchedniowymi, oraz sesje nadzwyczajne, odbywające się w razie potrzeby na polecenie rajców lub na prośbę członka cechu z powodu np. wyzwolin uczniów czy też egzaminu mistrzowskiego czeladników, w obu przypadkach na koszt zain- teresowanych. Niewielka była liczba sesji zwyczajnych w ciągu roku, mimo tego wzmacniały one władzę starszych cechowych, załatwiających sprawy bieżące, reprezentujących cech na zewnątrz, w tym również wobec zwierzchnika, jaką była rada miejska, kierujących życiem zgromadzenia, sprawami uczniów, czeladników i majstrów, dbających o surowiec i zbyt wytworzonych towarów przez swoich członków, rozstrzygających spory pomiędzy majstrami i czeladzią, organizujących wreszcie walkę z partaczami itp. Wyboru starszych cechowych (w niektórych wiel- kich cechach krakowskich po czterech) dokonywano za zezwoleniem rajców co roku, a sam dzień elekcji, uważany za ważne wydarzenie w życiu rzemieślników, był świętowany uroczyście17. Dynamiczny rozwój rzemiosła w drugiej połowie XIII i w XIV stuleciu dopro- wadził do zgromadzenia się w Krakowie uczniów i czeladzi, znęconej godziwymi warunkami pracy i perspektywą osiągnięcia uprawnień mistrzowskich. Okazało się rychło jednak, że interesy mistrzów i czeladników nie są jednakowe, co dopro- wadzało między nimi do częstych sporów. Pociągało to za sobą uświadomienie konieczności obrony interesów pracującej w warsztatach czeladzi przed majstrami i doprowadziło do organizowania się czeladników w stowarzyszenia (związki) cze- ladnicze18. Istniały one w Krakowie w drugiej połowie XIV wieku19. Źródła z XV i XVI stulecia przynoszą informacje o kolejnych związkach czeladniczych, pod- kreślając ich organizację i wielowiekową działalność, w tym zwłaszcza na polu organizowania i ułatwiania wędrówek czeladniczych, w tamtych czasach i póź- niej głównego instrumentu upowszechniania postępu technicznego w rękodzielni- 17 Tamże, s. 90–94. 18 J. Wyrozumski, Związki czeladnicze w Polsce średniowiecznej, „Przegląd Historyczny” 68: 1977, nr 1, s. 1–14; por. S. Herbst, Toruńskie cechy rzemieślnicze, Toruń 1936, s. 27. 19 Por. R. Grodecki, Z dziejów walki klasowej w rzemiośle i w górnictwie polskim, „Kwartalnik Histo- ryczny” LXI: 1954, nr 1, s. 139. 82 Feliks Kiryk ctwie20. Dodając do tego, że w dawnym Krakowie każdy cech i każdy związek cze- ladniczy posiadał swoją gospodę, a niektóre cechy nawet własne domy, nie mówiąc już o kościołach cechowych, a także kaplicach i ołtarzach brackich, musi się za- uważyć, że cechy przyczyniały się do rozwijania życia społecznego rzemieślników, wpływając na powiązania towarzyskie i stosunki kulturalne w mieście. Kraków średniowieczny był wyjątkowo rozwiniętym centrum produkcji rękodzielniczej i wielkim ośrodkiem kształcenia zawodowego. Tętnił gwarem gospód rzemieślni- czych, przyciągał wędrownych czeladników z miast polskich i obcych, wytworzył też interesującą obyczajowość rękodzielniczą. Zatrzymując się nieco przy kwestii statutów cechowych, należy stwierdzić, że nie znamy jakiegokolwiek statutu odnoszącego się do cechów krakowskich z XIII i XIV stulecia, Wiadomo jednak, że takie statuty istniały, lecz nie zachowały się. Z XVI wieku pochodzi informacja o statucie cechu złotników, przekazanym temu zgromadzeniu w 1370 roku21, ale nie oznacza to, że stowarzyszenie zawią- zało się tak późno. Świetność złotnictwa krakowskiego w czasach króla Kazimie- rza Wielkiego wskazuje, że organizacja cechowa złotników w Krakowie istniała wcześniej, podobnie jak inne cechy metalowe, cechy branży spożywczej, tekstylnej i skórzanej, które rozkwitły się w okresie burzliwego rozwoju gospodarczego mia- sta za czasów wspomnianego władcy, kiedy Kraków stał się głównym rynkiem ca- łego królestwa polskiego22. O istnieniu statutów cechowych w XIV w. (poza wspo- mnianą wzmianką o cechowym przywileju złotników) świadczy, posiadająca formę statutu, uchwała rady miejskiej z 1375 roku, dotycząca konfliktu w cechu piekarzy między majstrami a czeladnikami, czy też wilkierz z 1387 roku zakazujący czelad- nikom cechów krakowskich świętowania w poniedziałki23. Dysponujemy wreszcie bardzo ważną zapiską z 1394 roku o tzw. trzeciej księdze, spisanej na polecenie władz miejskich, a zawierającej przywileje cechowe24. Księga ta, pełna przywilejów i pouczeń cechowych, nie dochowała się do naszych czasów. Zachował się jednak tekst przysięgi starszych cechowych z XIV stulecia25, świadczący również o roz- woju organizacji cechowych w stolicy ówczesnej Polski.

20 F. Kiryk, Z dziejów wędrówek czeladników krakowskiego rzemiosła metalowego, „Rocznik Nauko- wo-Dydaktyczny WSP w Krakowie”, z. 35, Prace Historyczne V, 1970, s. 47–62. 21 L. Lepszy, Cech złotniczy w Krakowie, „Rocznik Krakowski” 1898, s. 143. 22 Kraków jego dzieje i sztuka, red J. Dąbrowski, Kraków 1965, s. 71 i n.; por. J. Wyrozumski, Dzieje Krakowa, s. 175–186 i n. 23 F. Kiryk, Cechowe rzemiosło metalowe..., s. 22. 24 Najstarszy zbiór przywilejów i wilkierzy miasta Krakowa, wyd. S. Estreicher, Kraków 1936, s. XIV. 25 Tamże, s. 44, nr 1; s. 49, nr 14. Porządek cechowy w lokacyjnym Krakowie 83 Pogląd o rozwiniętym w Krakowie życiu cechowym podbudowują wreszcie wzmianki z 1390 i 1392 roku o czeladzi cechowej, która szukając rekompensa- ty za nadmierną pracę w ciągu tygodnia, walczyła o (wspomniane wyżej) prawo świętowania w poniedziałki. Najbardziej interesująca jest w tej mierze wiadomość z 1375 roku o strajku czeladzi piekarskiej przeciwko wyzyskowi majstrów. Rada miejska wzięła wówczas w obronę interesy majstrów, nie czeladników. Wyrok był surowy: 35 towarzyszy piekarskich musiało podporządkować się warunkom ka- pitulacji, które zostały im narzucone. Jeden z nich jest szczególnie interesujący: czeladnicy zobowiązali się, że nie będą zawiązywać między sobą jakiegokolwiek stowarzyszenia, z czego wynika bez wątpienia, że związki czeladnicze, których tak bardzo obawiali się majstrowie, nie były wówczas w stolicy polskiego królestwa nowością, być może nawet dochodzili towarzysze swoich praw niejednokrotnie drogą strajku, opartego na solidarności czeladzi całego cechu, względnie nawet kil- ku cechów26. Biorąc powyższe pod uwagę, sądzimy, że organizacje cechowe były w Krakowie XIV wieku rozwinięte i sięgały swoimi początkami w głąb drugiej połowy XIII stulecia. W 1399 roku wykazano imiennie starszych 13 cechów krakowskich: paśników, rękawiczników, miechowników, garbarzy, czerwonoskórników, szewców niemie- ckich, krawców, szewców polskich, piekarzy, sadelników, kuśnierzy, kapeluszni- ków i rzeźników.27 W 1400 roku odnotowano starszych 18 zgromadzeń cechowych, gdyż do wymienionych doszły jeszcze cechy nożowników, siodlarzy, tkaczy, kowali i białoskórników28. Pod rokiem 1403 zapisano imiona starszych i podstarszych 21 stowarzyszeń rękodzielniczych (uzupełniając już wymienione o o cechy garn- carzy, prasołów i malarzy), zaś w 1404 roku starszych 25 zgromadzeń cechowych (z cechami kramarzy, rybaków, złotników, łuczników, mieczników i płatnerzy oraz konwisarzy), a w 1427 roku cechmistrzów 28 cechów29. Porównując wykazy starszych cechów, wpisywane na przełomie wieku XIV i XV w księgi radzieckie z okazji corocznej elekcji starszyzny w poszczególnych cechach z informacjami o organizacjach cechowych z innych źródeł tego okresu, dochodzimy do wniosku, że są one bardzo niekompletne30 i na podstawie tych rejestrów nie da się ustalić ści- śle faktycznej liczby cechów, a tym bardziej dochodzić chronologii ich powstawa- nia. Przyjąć można jednak, że w końcu XIV wieku i w stuleciu następnym istniało w Krakowie co najmniej 30 organizacji cechowych, a sto lat później, w czasach

26 R. Grodecki, Z dziejów walki klasowej..., s. 139–140; por. J. Wyrozumski, Związki czeladnicze..., s. 4. 27 Cracovia artificum I, nr 127. 28 Tamże, nr 130. 29 Tamże, nr 139,147, 255 30 Por. tamże, nr 147, 149, 153, 158. 84 Feliks Kiryk Baltazara Behema, liczba ich dochodziła do czterdziestu31. Była to, jak na warun- ki polskie, liczba cechów duża. Grupowały one przy tym ponad 60 specjalności rękodzielniczych, gdyż były to w połowie cechy zbiorowe, z których – na skutek rozwijającego się ciągle podziału pracy – wyodrębniały się nowe rzemieślnicze organizacje zawodowe. W ciągu XIV stulecia, jak to widać w rzemiosłach metalo- wych, przybyło w Krakowie kilkanaście takich zgromadzeń rękodzielniczych32. Również wspomniany, a powstały przed 1505 rokiem kodeks Baltazara Behe- ma odzwierciedla tylko częściowo potencjał produkcyjny rzemieślniczego Krako- wa średniowiecznego, gdyż jego twórca nie doprowadził swojego dzieła do końca nie tylko dlatego, że nie zamieścił statutów większości czynnych za jego dzia- łalności pisarskiej stowarzyszeń rękodzielniczych, lecz także miniatur. Statutów nie zdążył wpisać, bo zajmował się intensywnie również działalnością publiczną, a potem zabrała go nagła, przedwczesna śmierć. Natomiast wykonanie miniatur zlecił któremuś ze znakomitych malarzy krakowskich, ale nie wiadomo, czy zamó- wił ich komplet, a odebrał tylko 27? Choć niekompletny, pozostaje kodeks ważnym i wspaniałym zabytkiem kultury polskiej przełomu średniowiecza i renesansu. Godzi się podkreślić przy tym, że zabytek ten33 przekazał nauce historycznej, poza interesującymi świat naukowy od dawna miniaturami, najstarsze znane re- dakcje statutów kongregacji kupieckiej (f. 237–240), następnie kolejno zgroma- dzenia przekupniów (f. 240–243), dalej statuty kuśnierzy (f. 244–245), kraw- ców (f. 250–252), rymarzy (f. 253–255), kapeluszników (263–264), stelmachów (f. 269) i garncarzy (f. 272–274)34. Wszystkie one, poza statutem cechu garnca- rzy, który Behem wpisał na karty swojego kodeksu po łacinie, są zredagowane w języku niemieckim, rozumianym na początku XVI wieku w Krakowie przez nie-

31 W 1450 r. wykazano cechmistrzów 32, w 1504 r. 33, zaś w 1508 r. 35 starszych sto- warzyszeń cechowych. Tamże, nr 419, 520; t. II, nr 138; por. też nr 44, 69, 84, 129. W każdym z owych wykazów liczba cechów jest niekompletna. 32 Por. F. Kiryk, Cechowe rzemiosło metalowe..., s. 23–44. 33 Autor niniejszego tekstu korzystał (z dokonanego przez krakowski Oddział Krajowej Agencji Wy- dawniczej w latach osiemdziesiątych XX w.) reprintu Behemowskiego kodeksu, dostępnego dzisiaj we wszystkich ważniejszych bibliotekach naukowych kraju. Był inicjatorem wydania tego dzieła techniką reprintu i autorem koncepcji edycji. Nie została ona zrealizowana w pełni. Reprintowi miały towarzyszyć studia nad Krakowem czasów Behema i jego działalnością publiczną, nad za- bytkiem jako dziełem sztuki pisarskiej, kodykologicznej, introligatorskiej, nad wymową artystycz- ną i ideową miniatur. Prace te, wykonane pod kierunkiem prof. Lecha Kalinowskiego, nie zostały z wielką szkodą dotąd wydrukowane z powodu najpierw ograniczenia, a następnie w 1989 r. za- mknięcia działalności KAW. Świadectwem trafności wyboru pozycji do reprintu i towarzyszących temu działań badawczych jest fakt obdarowania Papieża Jana Pawła II w 1987 r. oprawionym w białą skórę reprintem kodeksu przez najwyższe władze państwowe podczas jego kolejnej wizyty w kraju ojczystym. 34 Treść statutów cechu piekarzy (f. 246–249), złotników (f. 257–259) i kuszników (f. 260–262) znamy z zachowanych do naszych czasów oryginałów pergaminowych. Zob. KMK II, nr 328, 331, 344. Porządek cechowy w lokacyjnym Krakowie 85 wielu już rzemieślników. Świadczy to niewątpliwie, że Behem przepisał je z orygi- nałów sporządzonych dla potrzeb cechów w większości jeszcze w XIV stuleciu35. Statuty krawców, kuszników, czapników, malarzy i garncarzy zawierają opisy sztuk mistrzowskich. Zwrócenie uwagi na ten fragment przywilejów cechowych jest o tyle interesujące, że daje się zaobserwować pewną zbieżność pomiędzy opi- sem owych majstersztyków a detalami wyobrażonymi na miniaturach. Dotyczy to zwłaszcza kuszników, kapeluszników, malarzy, garncarzy i krawców. Możli- we zatem, że miniaturzysta korzystał z opisów sztuk mistrzowskich zawartych w statutach albo – co bardziej prawdopodobne – odwiedzał dla zebrania materiału pracownie poszczególnych rękodzielników. Tak znaczna liczba cechów, jakie istniały w Krakowie XIV i XV stuleciu, była rezultatem rozwoju gospodarczego miasta, a w ramach niego podziału pra- cy, co ujawniało się w powstawaniu nowych specjalizacji rzemieślniczych, a w końcu nowych zgromadzeń cechowych. Rozwój owych specjalności świad- czył również o nie najgorszym poziomie technicznym poszczególnych warsztatów, w tym zwłaszcza pracowni metalowych, w których produkowano narzędzia pra- cy dla innych rękodzieł produkujących i świadczących usługi. Był Kraków wów- czas największym w kraju ośrodkiem rzemiosła metalowego, skupiającym dzie- siątki kuźni kowalskich, jeszcze więcej pracowni ślusarskich i nożowniczych, złotniczych, miedzienniczych i kotlarskich oraz innych, w których produkowano wyroby od narzędzi chirurgicznych i brzytew do golenia po ciężkie topory, od subtelnych pierścieni i naszyjników po potężne dzwony i armaty, od gwoździ, ma- łych zamków i kluczy po gigantyczne bramy i kraty, od zwykłych noży, sztyletów i mieczy po kosy i sierpy. Był Kraków rozwiniętym centrum odlewnictwa, koncen- trującego się w dziesiątkach pracowni konwisarskich i ludwisarskich, a także wiel- kim ośrodkiem rzemiosł zbrojeniowych (płatnerstwo, miecznictwo, rusznikarstwo i ludwisarstwo), kotlarstwa i rzemiosł precyzyjnych, do których należało igielni- ctwo, niektóre działy ślusarstwa z zegarmistrzostwem i złotnictwo.To ostatnie, jak i całe rzemiosło artystyczne, przeżywało za czasów króla Kazimierza Wielkiego, a następnie królowej Jadwigi i Władysława Jagiełły nieprzerwany rozkwit. Z kra- kowskiego warsztatu złotniczego pochodzi gotycka pieczęć majestatyczna z około 1333 roku, będąca chlubą rodzimej sfragistyki, obok pieczęci Władysława Łokiet- ka z 1320 i Wacława II z 1292 roku. Założyciel uniwersytetu krakowskiego dał dowód umiłowania sztuk pięknych przez liczne fundacje sprzętów liturgicznych i kielichów, z których podziw wzbudzają takie wytwory złotnictwa krakowskiego, jak kielich dla kościołów w Trzemesznie (1351), Stopnicy (1362) czy Kaliszu (1363) oraz relikwiarze dla kościoła stopnickiego i katedry płockiej. W Krakowie wyko- nano Kazimierzową koronę, berło i jabłko królewskie, a także ostrogi, tu powstały

35 O polonizacji rzemieślników krakowskich zob. uwagi pióra M. Friedberga, Kultura polska a niemie- cka, t. I, Poznań 1946, s. 287–295 oraz F. Kiryka, Cechowe rzemiosło metalowe..., s. 36–37. 86 Feliks Kiryk z pewnością również klejnoty królowej Jadwigi, najstarsze berła uniwersyteckie i większość kielichów oraz monstrancji fundowanych przez króla Władysława Jagiełłę, który popierał również rozwój sztuki ludwisarskiej. Największymi dzie- łami tych czasów nie są wszakże zdobione artystycznie armaty czy też fundowane wyroby złotnicze, lecz ołtarz w kościele Mariackim dłuta Wita Stwosza. Do końca średniowiecza panował tu jeszcze gotyk, odbijający się nie tylko w malarstwie, rzeźbie i budownictwie, lecz także w wyrobach złotniczych, chociaż na przełomie XV i XVI stulecia pojawiają się kielichy i inne wytwory złotnicze o specjalnej dekoracji, jaką stanowiły wówczas ozdoby emalierskie. Był to nieomylny znak wkraczania do pracowni krakowskich stylu renesansowego. Świadectwem tego skłonu ku renesansowi jest kodeks Baltazara Behema, a zwłaszcza zamieszczone w nim miniatury. Poziom techniczny rzemiosła krakowskiego podtrzymywały żywe kontakty jego przedstawicieli z krajami Europy zachodniej. Ogromną rolę odegrały w tej mierze wędrówki czeladnicze, obyczaj dawny jak działalność cechów na polu oświaty zawodowej. Na podstawie świadectw źródłowych, którymi dysponujemy, można twierdzić, iż wander był zjawiskiem rozpowszechnionym w Krakowie już XIV wieku. Mówi o tym mało dotąd znana ustawa cechu względem czeladzi no- żowniczej krakowskiej z 1403 roku: Gdy jaki towarzysz obcy zinąd przywędruje do naszego cechu, ku naszym towarzyszom, takowego towarzysze poczęstować na warsztacie albo przy piwie mają szklanicą piwa. A potem swej roboty ma pilnować. Aż będzie po nieszporze – tedy mogą się napić. Z 1423 roku posiadamy wiadomość o wędrówce czeladników cechu samostrzelników krakowskich, produkujących kusze i będących w jakimś sensie poprzednikami w produkcji broni późniejszych rusznikarzy. Mówi o niej bowiem statut tego cechu zawierający warunek, iż na wander może udać się czeladnik po uprzednim dwutygodniowym opowiedzeniu się majstrowi i uzyskaniu odeń tzw. odpuszczenia. O wędrówkach czeladniczych zawierają wiadomości późniejsze statuty cechów, ale wiele wskazuje na to, że już w XV wieku nie można było uzyskać uprawnień mistrzowskich bez odbycia przymusowego wandru. Niektóre statuty obowiązek wędrówki formułowały ry- gorystycznie. W statucie nożówników krakowskich czytamy: każdy czeladnik po wyterminowaniu wędruje w cudze kraje dwie leciech dla uchwycenia rzemiosła i obyczajów, bo jeśli wędrował nie będzie, takowy mistrzem zostać nie może36. Organizacje cechowe w kształcie nadanym im przez średniowiecze przetrwa- ły do końca epoki staropolskiej. Zapisały się treściwie w dziejach Krakowa, prze- żywając stulecia jego świetności oraz schyłku znaczenia. Ich przeszłość dawna i późniejsza tkwi korzeniami w wielkiej lokacji miasta w 1257 roku.

36 Zob. F. Kiryk, Z dziejów wędrówek..., s. 49. Andrzej Jureczko

Którędy kupcy ruscy do Krakowa jechali? kilka uwag o drodze krakowsko-sandomierskiej w średniowieczu

olska średniowieczna sieć drożna stanowiła przedmiot zainteresowania PA. Szelągowskiego, S. Lewickiego, S. Weymanna oraz H. Samsonowicza1. Nowe metody w badaniach dróg zaproponowała T. Wąsowiczówna2. Interesujący nas szlak komunikacyjny i inne średniowieczne drogi w Małopolsce i na Śląsku zostały omówione przede wszystkim przez B. Wyrozumską3 oraz T. Wąsowiczów- nę4. Takim urządzeniom komunikacyjnym, jak przewozy czy mosty na środkowej i górnej Wiśle, poświęcili swą uwagę T. Wąsowiczówna i A. Jureczko, a prawnymi aspektami funkcjonowania przewozów rzecznych zajął się P. Dąbkowski5. W wielu pracach, szczególnie z zakresu dziejów handlu czy osadnictwa, znajdujemy zwy-

1 A. Szelągowski, Najstarsze drogi Polski na Wschód, Kraków 1909; S. Lewicki, Drogi handlowe w Polsce w wiekach średnich, Warszawa 1926; S. Weymann, Cła i drogi w Polsce piastowskiej, Poznań 1938; H. Samsonowicz, Przemiany osi drożnych w Polsce późnego średniowiecza, „Prze- gląd Historyczny” (dalej PH) LXIV: 1973. 2 T. Wąsowiczówna, W sprawie metody badań przebiegu wczesnośredniowiecznych dróg lądowych Polski, „Przegląd Zachodni” (dalej PZ) 1953, nr 9–10; tejże, Uwagi w sprawie badań nad siecią drożną wczesnośredniowiecznej Małopolski, „Zespół badań nad polskim średniowieczem Uniwer- sytetu Warszawskiego i Politechniki Warszawskiej. Sprawozdania 1961”; tejże, Les routes com- merciales en Pologne du haut Moyen-Age, „Ergon”, vol. 3, fasc. Suppl. [do] „Kwartalnika Historii Kultury Materialnej” (dalej KHKM) 1962, nr 1/2; tejże, Le reseau routier de la Pologne du XIe XIIIe siècle, „Moyen-Age”, t. 68. 3 B. Wyrozumska, Drogi w ziemi krakowskiej do końca XVI wieku, Wrocław–Warszawa–Kra- ków 1977. 4 T. Wąsowiczówna, Sandomierska sieć drożna w wiekach średnich, [w:] Studia Sandomier- skie. Materiały do dziejów miasta Sandomierza i regionu sandomierskiego, Sandomierz 1967, s. 115–122. 5 T. Wąsowiczówna, Wczesnośredniowieczne przeprawy przez środkową Wisłę, KHKM, IV: 1957, s. 439–444; A. Jureczko, Średniowieczne mosty i przewozy na górnej Wiśle (na wschód od Krako- wa), [w:] Wisła w dziejach i kulturze Polski. Studia i materiały z dziejów osadnictwa i gospodarki górnej Wisły w okresie przedrozbiorowym, pod red. F. Kiryka, Warszawa 1990, s. 7–35; P. Dąb- kowski, Przewóz wodny. Studium z historii prawa polskiego, „Rozprawy Akademii Umiejętności. Wydział Humanistyczno-Filozoficzny” (dalej RAU WHF) LVII: 1914, s. 196–301. 88 Andrzej Jureczko kle pewne uwagi na temat tego i innych średniowiecznych szlaków handlowych w Małopolsce6. Już Ibrahim ibn Jakub wspomniał o kupcach ruskich w Pradze, którzy przy- byli tu z Krakowa7. Do Pragi mogli ci kupcy na terenie Polski jechać przez Sando- mierz, Połaniec, Wiślicę, Kraków, Oświęcim, Pszczynę, Wodzisław albo Cieszyn, a stąd na południowy zachód przez Bramę Morawską. Mogli też skorzystać z dru- giej drogi z Rusi do Krakowa przez Przemyśl, Rzeszów, Tarnów, Bochnię8. Zda- niem literatury, obydwa szlaki ruskie mogły istnieć już w połowie X wieku9, na co jednak dowodów nie ma. Według K. Buczka i B. Wyrozumskiej droga z Krakowa na Ruś przez Tarnów, Rzeszów i Przemyśl miała do końca XIV wieku charakter wojskowo-strategiczny. Handlową rolę ten szlak miał zacząć odgrywać dopiero po zajęciu Rusi Czerwonej przez Kazimierza Wielkiego. Poglądy te wymagają pewnego komentarza. Wyprawy zbrojne Rusinów, Litwi- nów czy Tatarów na Polskę wykorzystywały drogę nadwiślańską. K. Buczek uwa- żał, że w X wieku wykorzystanie drogi na Ruś przez Sandomierz było niemożliwe z powodu bardzo niekorzystnych warunków geograficznych10. Wiemy, że w na- stępnych wiekach droga biegnąca lewym brzegiem Wisły była główną arterią ko- munikacyjną z Rusią. Wobec małej ingerencji człowieka w hydrografię warunki geograficzne nie uległy zbyt wielkiej zmianie w stosunku do stanu z X wieku. Rzut oka na mapę umieszczoną w innej pracy K. Buczka11 wskazuje, że tereny na lewym brzegu Wisły, owszem miejscowo podmokłe, należały jednak do katego- rii krajobrazu polno-leśnego (parkowego), z wyjątkiem obszaru między Czarną a Koprzywianką, gdzie Puszcza Sandomierska przechodziła na lewy brzeg Wi- sły. Patrząc na tę samą mapę można bez trudu stwierdzić, że to właśnie droga z Krakowa na Rzeszów, Przemyśl musiała stwarzać w czasach wczesnośrednio- wiecznych o wiele większe trudności komunikacyjne niż trasa nadwiślańska. Co

6 Dla interesującego nas terenu będą to przykładowo takie prace jak: S. Kutrzeba, Handel Krakowa w wiekach średnich na tle stosunków handlowych Polski, RAU WHF XLIV: 1903, s. 1–196; Ł. Charewiczowa, Handel średniowiecznego Lwowa, Lwów 1925; K. Maleczyński, Najstarsze targi w Polsce i stosunek ich do miast przed kolonizacją na prawie niemieckim, Lwów 1926; J. Małe- cki, Studia nad rynkiem lokalnym Krakowa w XVI wieku, Warszawa 1963; E. Dąbrowska, Studia nad osadnictwem wczesnośredniowiecznym Ziemi Wiślickiej, Wrocław–Warszawa–Kraków 1965; J. Rajman, Pogranicze śląsko-małopolskie w średniowieczu, Kraków 1998. 7 Relacja Ibrahima ibn Jakuba, wyd. T. Lewicki, Kraków 1946, s. 49. 8 Drogę tą wytyczano różnie. K. Maleczyński, Najstarsze targi…, s. 12, uważa, że droga na Ruś Czer- woną prowadziła przez Kraków, Wieliczkę, Bochnię, Brzeźnicę. 9 K. Buczek, Polska południowa w IX i X wieku, „Małopolskie Studia Historyczne” (dalej MSH) R. II, z. 1, s. 40; B. Wyrozumska, Drogi…, 54. 10 K. Buczek, Polska południowa...., s. 40. 11 Tenże, Ziemie polskie przed tysiącem lat (Zarys geograficzno-historyczny), Wrocław–Kraków 1960, mapa po s. 100. Którędy kupcy ruscy do Krakowa jechali? 89 prawda znajdujemy na niej wąski pas ziem lessowych ciągnący się od Krakowa po Przemyśl wzdłuż dzisiejszej magistrali kolejowej, ale sam K. Buczek określił te tereny jako krajobraz leśno-polny. Teren ten od południa i od północy otaczała puszcza Karpacka, Niepołomicka i Sandomierska12. Puszcze te na pewno wcina- ły się na wielu odcinkach na tereny wspomnianej formacji. Główną jednak prze- szkodą dla podróżujących tą drogą była konieczność przeprawiania się, nie licząc mniejszych cieków wodnych, przez takie duże rzeki, jak Raba, Dunajec, Biała, Wisłoka, Wisłok i San. Te karpackie dopływy Wisły stanowiły na pewno większe przeszkody niż o wiele mniejsze lewobrzeżne dopływy, typu Nidzica czy Nida. Droga więc z Krakowa na Sandomierz wysokim brzegiem Wisły była wygod- niejsza, a twierdzenie K. Buczka, że drogą na Rzeszów, Przemyśl wyprawiał się Mieszko I na zdobycie Grodów Czerwieńskich i Przemyśla13, musi budzić zdumie- nie. Nie mogę zrozumieć, dlaczego ten znakomity krakowski badacz uważał, że wyprawa Mieszka I na Grody Czerwieńskie wyszła z Krakowa, należącego w tym czasie do państwa czeskiego. Sądzę, że w okresie wczesnośredniowiecznym główną drogą na Ruś był trakt nadwiślański. Szlak na Rzeszów i Przemyśl zyskał na znaczeniu dopiero po zajęciu Rusi Czerwonej przez Kazimierza Wielkiego. Pewną rolę odegrała tu także akcja kolonizacyjna prowadzona przez ostatniego Piasta. Charakterystyczne, że pra- wie wszystkie ośrodki miejskie na lewym brzegu Wisły zostały lokowane jeszcze w wieku XIII14, a miasta na drodze z Krakowa do Przemyśla, z wyjątkiem gór- niczych Wieliczki i Bochni, otrzymały prawa miejskie dopiero w wieku XIV i to oprócz Tarnowa w okresie panowania Kazimierza Wielkiego i jego następców15. Potwierdza to dostatecznie fakt, że do połowy XIV wieku głównym traktem han- dlowym i wojskowym na Ruś była droga nadwiślańska. Kupcy na pewno wybierali drogę, na której co kilkadziesiąt kilometrów trafiali na targ, a i mogli się chronić za miejskimi murami. Podobnie własne wojska łatwiej znajdowały schronienie, za- kwaterowanie i wyżywienie w miastach, a najeźdźcy też woleli napadać na tereny, gdzie można było liczyć na bogaty łup w ludziach czy w towarach. Nadwiślańska „ruska droga” zaczynała się pod Zawichostem, gdzie istniał bród, stanowiący dogodne przejścia także dla wojennych wypraw Rusinów i Litwi- nów. Tu pod Zawichostem znalazła swój kres wyprawa księcia halickiego Romana

12 Tamże, s. 29. 13 Tenże, Polska południowa..., s. 40. 14 Kraków przed 1228 i 1257, Brzesko 1282, Opatowiec 1271, Nowe Miasto Korczyn 1264, Połaniec 1264, Koprzywnica 1268, Sandomierz przed 1243, Zawichost 1242. Jedynie Koszyce lokowane były w 1374, a Wawrzeńczyce w 1470. 15 Wieliczka 1289, Bochnia 1253, Wojnicz 1369, Tarnów 1330, Pilzno 1354, Dębica 1358, Ropczyce 1362, Sędziszów 1483, Rzeszów 1354, Łańcut 1349, Przeworsk 1393, Jarosław 1375, Radymno 1431. 90 Andrzej Jureczko w 1205 roku. Pod rokiem 1261 Kronika Ipatiewska zanotowała: I posem poide Buranda w borze w Liubliniu, ot Liublina że poide do Zawichostu. I prodoszcza k rece k Wisli i tu iznajdoszcza sobie brod w Wisłu i poidoszcza na onu stronu reki16. W Rocznikach Jana Długosza znajdujemy pod rokiem 1351 opowieść o Piotrze Pszonce, który służąc za przewodnika wojsk litewskich, znalazł w nocy potajemnie bród niedaleko miasta Zawichost i oznaczył go wbitymi w koryto rzeki gałęzia- mi17. W 1376 roku napadając na ziemię sandomierską, Litwini przeszli Wisłę pod Zawichostem18. Bród ten musiał znajdować się w pobliżu wyspy wiślanej, na której istniał gród strzegący tej przeprawy. Pod rokiem 1564 czytamy: Insulam, que vulgo Grodzisko dictam, ad castellanatu Zavichostensem pertinentem19. Teresa Wąsowiczówna sądzi, że pierwotny gród, osada targowa i węzeł drożny znajdo- wały się na wysokim tarasie wiślanym w dzisiejszej wsi Trójca. Tutaj miały się zbiegać drogi z Sandomierza i Opatowa ze szlakami ruskimi oraz z traktem nadwi- ślańskim w kierunku Solca20. Późniejsza przeprawa pod Zawichostem jest jednak związana z obronnym cyplem nad Wisłą, gdzie w XII wieku powstała osada o charakterze kościelnym, z kościołami Najśw. Panny Marii i Św. Maurycego21. Tu też krzyżowały się szla- ki handlowe z Sandomierza i Opatowa. Drogę z Opatowa przez Zawichost na Ruś mamy potwierdzoną w roku 1448, kiedy to Kazimierz Jagiellończyk zezwa- la mieszczanom Opatowa jeździć na Ruś przez Zawichost, Kraśnik, Turobin22. W 1450 roku kupcy z Krasnostawu mieli jeździć do ziemi sandomierskiej i kra- kowskiej przez Wysocice, Kraśnik i Zawichost23. Z tymi drogami krzyżowała się także w Zawichoście „trasa toruńska”, gdyż w 1314 roku Władysław Łokietek ze- zwala mieszczanom toruńskim na wolny przejazd do Krakowa oraz na Ruś przez Brześć, Łęczycę, Inowłódź lub Sulejów, Wąchock, Opatów, Zawichost24. Mamy także potwierdzoną drogę z Zawichostu do Dąbia25. Przy takiej koncentracji szlaków handlowych w Zawichoście oprócz brodu wiślanego musiał istnieć przewóz. W 1513 roku przewóz w Zawichoście obsługi-

16 Połnoje sobranije russkich ljetopisiej. Ipatewskaja Ljetopis, t. II, Petersburg 1843, s. 199. 17 Joannis Dlugosii, Annales seu cronicae incliti Regni Poloniae (dalej DHn), t. IX, Warszawa 1978, s. 262. 18 Monumenta Poloniae Historica (dalej MPH), t. II, Lwów, s. 675. 19 Archiwum Główne Akt Dawnych w Warszawie (dalej AGAD), Metryka Koronna (dalej MK) 71, k. 192; W. Pałucki, Kasztelania czechowska, Warszawa 1964, s. 121. 20 T. Wąsowiczówna, Sandomierska sieć...., s. 120–121. 21 Tamże, s. 120. 22 Zbiór dokumentów małopolskich, wyd. S. Kuraś, I. Sułkowska-Kuraś, Kraków–Wrocław 1965 (da- lej ZDM), t. III, nr 800. 23 Tamże, nr 869. 24 Tamże, nr 892. 25 Tamże, II, nr 462. Którędy kupcy ruscy do Krakowa jechali? 91 wały dwa promy i dwie łódki, co przynosiło dochód w wysokości 40 grzywien26. Wydaje się, że w XVI wieku przewóz zawichojski miał już swój okres świetności za sobą. Lustracja z 1564 roku odnotowała funkcjonowanie przewozu na Wiśle na drodze z Krakowa na Litwę i Ruś i na drodze na Kazimierz, powiada jednak, że kupcy z tego przewozu nie korzystają od lat, idąc na Sandomierz i na przewozy ziemiańskie w Linowie na Wiśle27. Sto lat później sytuacja wyglądała podobnie, gdyż dochód z przewozu zawichojskiego wynosił 60 zł rocznie, a lustratorzy za- notowali, że dawniej przynosił większy zysk, ponieważ teraz więcej się takowych namnożyło promów i w pobliżu w dobrach dziedzicznych, jako to w majętności JMP kasztelana sendomirskiego i innych okolicznych barkami, promami przewożą28. Z Zawichostu droga biegła w górę rzeki przez Winiary, Winiarki, Słupczę, Dwikozy, Szczytniki, Łękę, Bożydar, Mściów, Gierlachów, Makoszyn, Kamień do Sandomierza. Poszczególne odcinki mamy w różnym stopniu potwierdzone źródło- wo. Na tym odcinku drogi ruskiej przeszkodę stanowiła Opatówka zwana dawniej Łukanią, uchodząca do Wisły circa villam Słupcza29. W 1440 roku w zatwierdzonej przez sąd ziemski sandomierski w ugodzie granicznej między Prandotą zwanym też Łukaszem właścicielem Słupczy a kapitułą sandomierską, do której należała wieś Dwikozy, kantor sandomierski wyraża zgodę na postawienie przez Łukasza ze Słupczy mostu na rzece Łukanie (Opatówce), sięgającego brzegu należącego do kantora. Kantor zapewnia sobie wolny przejazd przez ten most. Sąd utrzymuje Łukasza w posiadaniu drogi, która prowadzi przez las i role Dwikóz prosto do Sandomierza30. W roku następnym Łukasz uzyskał zgodę króla Władysława War- neńczyka na budowę mostu miedzy Słupczą a Dwikozami i pobór tu mostowego31. W 1451 roku sąd ziemski sandomierski stwierdził, że Otto kantor kolegiaty św. Marii w Sandomierzu zobowiązał się nie wystawiać znaków oznaczających pobór cła sandomierskiego i myto zawichojskie na drodze z Sandomierza do Zawichostu, ze szkodą dla cła mostowego Łukasza ze Słupczy32. W roku 1488 mamy potwier- dzoną drogę ze Słupczy do Bożydaru33.

26 AGAD, Archiwum Skarbu Koronnego (dalej ASK), LIV, 9, k. 105. 27 Lustracja województwa sandomierskiego 1564–1565, wyd. W. Ochmański, Wrocław 1963 (dalej Lustr. 1564), s. 154–155, 158–159, 161. 28 Lustracja województwa sandomierskiego 1660–1664, cz. 1, wyd. H. Oprawko i K. Schuster, Kra- ków 1971 (dalej Lustr. 1660), s. 197. 29 DHn I, 78. 30 ZDM II, 557. 31 Tamże, nr 573. 32 Biblioteka Naukowa PAU i PAN w Krakowie, Materiały do t. 5 kodeksu dyplomatycznego Małopol- ski, (dalej Mp. V) A–41. 33 Tamże, A–97. 92 Andrzej Jureczko Dalej droga dochodziła do osady Kamień, tu istniał stary, bo mający po- twierdzenie już w 1300 roku navigium lapideum na Wiśle naprzeciw wsi Gorzy- ce. Przewóz ten znajdował się prawdopodobnie w pobliżu ujścia Sanu do Wisły. Ujście Sanu ciągle „wędruje” na północ. Obecne ujście rzeki znajduje się ok. 11 km od Sandomierza, w XVIII wieku ta odległość wynosiła ok. 5 km. Można przypuszczać, że w XIV i XV stuleciu ujście znajdowało się na pewno jeszcze bliżej Sandomierza, prawdopodobnie właśnie na wysokości Kamienia34. Kamienny przewóz i pochodząca od niego nazwa wsi Kamień oznacza, że istniejąca tu przystań miała utwardzoną nawierzchnię, pozwalającą na wjazd na prom ciężkich wozów z dużym ładunkiem. Kilka razy nad Wisłą występują osady o nazwie Kamień sprzężone z miejscowościami na przeciwległym brzegu o na- zwie Solec (koło Piotrowina, w Warszawie, Solec Kujawski i może pod Wyszogro- dem)35. Wynika z tego, że przedmiotem transportu tutaj była sól. Przewóz w Kamieniu rodzi pewne wątpliwości. Dlaczego w tym miejscu opłacało się budować kosztowną kamienną przystań, jeżeli stosunkowo niedaleko pod Zawichostem istniał dogodny przewóz? Kto decydował się na przeprawę na prawy brzeg rzeki w widły Wisły i Sanu, na podmokły teren zalewany wodami Sanu, Łęgu i Trześniówki? Przewóz w Kamieniu w 1300 roku nadał starosta krakowski Thasso z Vissen- burga rycerzowi Stefanowi Węgrowi, zwalniając mieszkańców tej przewoźniczej osady od jurysdykcji kasztelana, wojewody, sędziów oraz ciężarów prawa polskie- go, ustanawiając ich podległość wyłącznie przed sądem władcy i jego starosty36. Mamy więc tu przykład przywileju sądowniczego dla osady, której mieszkańcy obsługiwali przewóz. Przewóz ten mógł mieć także znaczenie strategiczne dla pa- nowania Wacława II w ziemi sandomierskiej. Już w 1294 roku ten sam Thasso z Vissenburga, zaufany króla czeskiego starosta krakowski, wynagradzając zasłu- gi komesa Stefana Węgra wobec króla czeskiego, nadaje mu obie wsie Wrzawy w ziemi sandomierskiej za Wisłą, wolne od świadczeń prawa polskiego i sądow- nictwa wojewodów, kasztelanów i innych sędziów37. Widocznie starosta Thasso z Vissenburga obsadzał tereny strategicznie ważne (jak obszar w widłach Wisły i Sanu) stronnikami czeskiego panowania w Polsce. Prawdopodobnie też dla ce- lów militarnych przewóz w Kamieniu został wyposażony w kamienną przystań, pozwalającą na przeprawę wojska.

34 U. Kraszewska, Warunki naturalne rozwoju Sandomierza, [w:] Studia Sandomierskie..., s. 146. 35 T. Wąsowiczówna, Sandomierska sieć..., s. 115; P. Dąbkowski, Przewóz wodny…, s. 212. 36 Kodeks dyplomatyczny Małopolski, wyd. F. Piekosiński (dalej Mp.), Kraków, t. II, 538; P. Dąbkow- ski, Przewóz wodny…, s. 202. 37 Mp. II, 527; Sprawozdanie z poszukiwań na Węgrzech dokonanych z ramienia Akademii Umiejętno- ści, Kraków 1919, s. 9. Którędy kupcy ruscy do Krakowa jechali? 93 Ten przewóz przez Wisłę w Kamieniu w 1439 roku należał do sołtysa w Go- rzycach38. W 1510 roku mamy w Kamieniu stwierdzony prom należący do pana Słupeckiego z 2 zagrodnikami39. W tym także roku zostaje zatwierdzony dokument Jana Olbrachta z 1496 roku w sprawie przysądzenia brzegu Wisły w Kamieniu plebanowi kościoła św. Piotra w Sandomierzu40. W roku 1515 sołtys Gorzyc Sta- nisław miał obowiązek przeprawiać urzędników, sługi i chłopów zamku sando- mierskiego przez Wisłę w Kamieniu, natomiast był wolny od wyprawy wojennej41. Przewóz ten został odnotowany także w lustracjach z roku 1564 i z lat 1660–1664. Ta ostatnia informuje, że przewóz na Wiśle należał do posesora wójtostwa pana Stanisława Gorzyckiego, który ma poddanych starostwa sandomierskiego na i z robocizny przewozić za darmo42. Przewóz na Wiśle w Kamieniu związany był z mostem w Gorzycach na Trześniówce. W 1331 roku Władysław Łokietek zezwolił Arnoldowi plebanowi w Gorzycach na budowę mostu na Trześniówce, karczmy oraz pobieranie cła. W 1459 roku Kazimierz Jagiellończyk orzekł, że jeśli mieszczanom sandomier- skim, zwłaszcza rzeźnikom, wygodnie pędzić bydło lub nierogaciznę przez most plebański w Gorzycach, to w tym jednym wypadku są zobowiązani płacić cło tamtejszemu plebanowi Piotrowi43. W Liber beneficiorum Jana Długosza mamy potwierdzenie mostu na Trześniówce i pobieranego przez plebana cła od kupców jeżdżących na Ruś44. W 1529 roku także pobierano cło i mostowe od sandomierzan pędzących woły przez Gorzyce45. Podane wyżej przykłady wskazują wyraźnie na związek z Sandomierzem i na fakt, że ten przewóz oprócz swego lokalnego znaczenia obsługiwał przede wszyst- kim handel bydłem. Tędy poprzez drogę wzdłuż lewego brzegu Sanu na Rudnik, Leżajsk, Jarosław istniało połączenie z drugim szlakiem na Ruś, biegnącym od Krakowa przez Bochnię, Tarnów, Rzeszów, Przemyśl. Jadąc dalej w górę Wisły trafimy na skrzyżowanie dróg w Sandomierzu. W 1564 roku mamy potwierdzone w Sandomierzu drogi: krakowską, w kierun-

38 Lustr. 1564, s. 124, 141. 39 AGAD, ASK I, Rejestry poradlnego województwa krakowskiego z l. 1490–1529. 40 Matricularum Regni Poloniae Summaria, wyd. T. Wierzbowski, Warszawa 1912 (dalej MS), t. IV/2, nr 9715. 41 F. Bujak, Studia nad osadnictwem Małopolski, Kraków 1905, s. 185. 42 Lustr. 1564, s. 123–124; Lustr. 1660, II, s. 105. 43 Mp. V, F–6. 44 Joannis Dlugosz senioris canonici Cracoviensis, Liber beneficiorum dioecesis Cracoviensis, ed. A. Przezdziecki, Kraków 1863 (dalej LB), t. II, s. 354. 45 Księga dochodów beneficjów diecezji krakowskiej z roku 1529 (tzw. Liber Retaxationum), wyd. Z. Leszczyńska-Skrętowa, Wrocław 1968 (dalej LR), s. 249. 94 Andrzej Jureczko ku Rusi, piotrkowską, pruską, lubelską46. W 1344 r. Kazimierz Wielki polecił, by hospites [...] de partibus [...] Russie [...] transeant per Lublin, Sandomiriam, per Wisliciam in Cracouiam, ibique non ultra, zaś kupcy z Torunia na Węgry mieli jeździć przez Brześć, Łęczycę, Inowłódź, Opoczno, Sandomierz, Wiślicę, Kraków i Sącz47. Podobne polecenie znajdujemy pod rokiem 1349, kiedy Kazimierz Wielki nakazuje kupcom toruńskim jeździć w stronę Sandomierza przez Brześć, Łęczycę i Opoczno, a z powrotem też tą samą drogą48. W 1376 roku Ludwik Węgierski pozwala kupcom toruńskim wozić towary na Ruś przez Sandomierz, a na Węgry przez Bardiów49. W Sandomierzu widać najwyraźniej rywalizację dwóch traktów handlowych na Ruś, tego nadwiślańskiego i tego z Krakowa w kierunku Tarnowa, Rzeszowa i Przemyśla. W 1452 roku Kazimierz Jagiellończyk rozstrzyga spór między miesz- kańcami Sandomierza i Nowego Sącza, wyznaczając kupcom sądeckim drogę na Ruś i do Lublina przez Sandomierz, Zawichost50. W rok później rajcy krakowscy w obecności króla i doradców złożyli przysięgę na zamku krakowskim w spra- wie dróg. Postanowiono, że wszyscy, którzy pędzą woły z Rusi, powinni iść przez Sandomierz. Wyjątek uczyniono dla rzeźników krakowskich, którzy mogli jeździć drogą na Ropczyce. Przez Sandomierz lub Kraków powinni jechać wszyscy, któ- rzy z Lublina i Rusi podążają do Wielkopolski i na Śląsk, et qui tangunt terram Cracouiensem, debent ire per Cracouiam, et qui tangunt terram Sandomiriensem, debent ire per Sandomiriam. Nawet wozy z towarami kupców krakowskich, jeże- li jadą do Lwowa, mają także iść przez Sandomierz, natomiast kupcy z wozami pustymi i jadący na jarmarki do Przemyśla, Jarosławia i Rzeszowa mogą wybrać drogę na Ropczyce51. W 1493 roku Jan Olbracht rozstrzyga w sprawie o cło między celnikami sandomierskimi i rajcami lubelskimi i postanawia, że woły z Wołynia pędzone przez Bełz, Hrubieszów, Lublin, Radom, z Radomia zwykłymi drogami nie są obciążone cłem pobieranym przez celników sandomierskich, którzy mają pobierać cło od wołów pędzonych z Podola, ziemi lwowskiej, przemyskiej przez Sandomierz52. W tymże roku Jan Olbracht zezwala rzeźnikom krakowskim pędzić woły na zabicie w jatkach krakowskich z ziemi przemyskiej i ruskiej przez miasta

46 Archiwum Państwowe w Krakowie (dalej AP Kraków), Archiwum Sanguszków (dalej AS), nr 19, s. 286–287. 47 Najstarszy zbiór przywilejów i wilkierzy miasta Krakowa, wyd. S. Estreicher, Kraków 1936, nr 3. 48 Kodeks dyplomatyczny Wielkopolski, t. I–IV, wyd. I. Zakrzewski, Poznań 1877–1881, t. II, nr 1289. 49 Codex diplomaticus Prussicus, wyd. J. Voigt, Königsberg 1848, t. III, nr 122. 50 AGAD, Dyplomy pergaminowe 3535; Lustracja województwa sandomierskiego 1789, wyd. H. Ma- durowicz-Urbańska, Wrocław 1965 (dalej Lustr. 1789), t. I, s. 19; Mp. V, 55. 51 Kodeks dyplomatyczny miasta Krakowa, wyd. F. Piekosiński, Kraków 1879 (dalej KMK), t. I, nr 156; MS III, s. 155. 52 MS III, s. 234. Którędy kupcy ruscy do Krakowa jechali? 95 Rzeszów, Ropczyce, Sandomierz z zachowaniem ceł starych królewskich, a uwal- niając ich od wszystkich innych53. Jeszcze w 1530 roku sąd ziemski krakowski na polecenie króla orzeka, że kupcy z towarami i wołami z Rusi, Podola i Wołoszczy- zny idą od Przemyśla na Sandomierz54. W 1499 roku Jan Olbracht postanawia, by kupcy z Szydłowca przeprowadzali sól przez skład sandomierski55. W 1504 roku Aleksander postanawia, by kupcy postronni przechodzili z solą przez skład san- domierski56. O cle sandomierskim wspominaliśmy już wielokrotnie. Do powyższych wzmianek dodajmy jeszcze kilka. W 1300 roku Jadwiga żona Władysława Łokietka uwalnia mieszczan krakowskich od cła w Sandomierzu57. W roku 1321 Władysław Łokietek z żoną zakładając i uposażając prebendę św. Walentego i św. Grzegorza w kościele kolegiackim w Sandomierzu daje jej 4 grzywny czynszu w mieście, a Jadwiga także 4 grzywny z cła w Sandomierzu58. W 1424 roku Jagiełło nadaje klasztorowi dominikanów św. Jakuba poza murami Sandomierza czynsz roczny 10 grzywien z cła sandomierskiego59. Ten sam król nadaje w roku 1431 konwento- wi św. Jakuba dwie kupy monety z cła sandomierskiego60. W 1461 roku Kazimierz Jagiellończyk zapisał panu Danielowi 350 florenów pożyczki na cle sandomier- skim61. Jan Długosz odnotował w Liber beneficiorum, że do klasztoru dominika- nów należy m.in. 10 grzywien z cła62. W 1501 roku Jan Olbracht wydzierżawił na okres jednego roku Mikołajowi i Janowi Gayslerom mieszczanom sandomier- skim cło za 1400 florenów63. W 1502 roku Aleksander potwierdza nadanie Jana Olbrachta dla Zygmunta księcia Głogowa na cle sandomierskim i 1000 florenów w monecie i 800 w złocie na żupach wiślickich, płatne corocznie64. Jako celnik sandomierski w latach 1442, 1449, 1450 występuje Piotr Bądzek65. W 1525 roku cło sandomierskie zostało nadane w arendę Achacemu Jordanowi z Zakliczy-

53 MS III, 232. 54 AS, nr 199. 55 Lustr. 1789, t. I, s. 19. 56 Tamże. 57 KMK I, 11. 58 Mp. II, 581. 59 MS, IV, 583. 60 Mp. IV, 1281. 61 MS, I, 1965. 62 LB, III, 454–456. 63 MS, II, 1457. 64 MS, III, 85. 65 Starodawne prawa polskiego pomniki (wypisy) z ksiąg dawnych sądowych ziemskich i grodzkich ziemi krakowskiej, wyd. A.Z. Helcel, Warszawa 1879 (dalej SP 2), nr 3107, 3401, 3429. 96 Andrzej Jureczko na za sumę 2000 florenów na okres 1 roku66. 4 lata później wikariusz prebendy dwikoskiej pobiera 6 grzywien z cła sandomierskiego, a 50 florenów z cła nale- ży do klasztoru łysogórskiego67. W tymże roku wikariusz prebendy „pierścienia królowej” pobiera 4 grzywny z cła sandomierskiego68. Istnienie tak rozgałęzionej sieci dróg musiało wiązać się z możliwościami przeprawy przez Wisłę. O moście w Sandomierzu mamy wiele wzmianek. W 1564 roku mieszczanie przekładają dokument lokowania miasta przez Leszka Czarnego z roku 1286, w którym otrzymali zgodę na budowę mostu na Wiśle, a w czasie jego zepsucia na przewóz przez rzekę69 W 1461 roku Kazimierz Jagiellończyk na- daje rajcom miasta Sandomierza prawo pobierania mostowego – od każdego wozu 2 denary70. W tymże roku król przyznaje rajcom miasta Sandomierza prawo wyku- pu cła mostowego71. W 1501 roku król Aleksander odnawia mieszczanom sando- mierskim przywilej Jana Olbrachta wydany im na mostowe pobierane przez nich w wysokości pół grosza od każdego kraja72. W roku 1502 ten sam król potwierdza mostowe sandomierskie, ustanowione przez Jana Olbrachta na wzór innych staro- stowych myt73. Oprócz mostu funkcjonował w Sandomierzu przewóz. Wzmiankę o nim mamy już w 1461 roku, a w 1583 roku kosztował on 3 grzywny74. W lustracji z lat 1660–1664 zapisano: przewóz na Wiśle pod Sandomierzem trzyma nescitur quo iure. Od poddanych starostwa przewożących się na robociznę i z robocizny, od przewozu nie brać mieszczanie powinni albo przewoźnicy, ponieważ im dają z starostwa względem tego przewozu ogólnie na rok żyta korcy 1275. W latach 1459–1460 mamy potwierdzoną drogę z Koprzywnicy do Sando- mierza76. Ta droga biegła wzdłuż Koprzywianki. Dzisiaj droga z Sandomierza do Koprzywnicy biegnie lewym brzegiem Koprzywianki, przez Złotą, Samborzec, Gorzyczany, Zarzecze. Wydaje się, że w średniowieczu droga ta biegła prawym brzegiem Koprzywianki. Mamy potwierdzenie źródłowe poszczególnych jej od-

66 MS, IV, 4775. 67 LR, s. 226, 264, 265. 68 LR, s. 263. 69 Lustr. 1564, s. 82–86. 70 Mp. V H–7. 71 MS, I, 580. 72 MS, III, 34. 73 MS, III, 262; AP Kraków, AS, 285–286. 74 MS, I, 580; Źródła dziejowe. Polska XVI w. pod względem geograficzno-statystycznym, Małopolska, wyd. A. Pawiński, Warszawa 1886, t. IX, s. 122; P. Dąbkowski, Przewóz wodny…, s. 215, przyp. 2. 75 Lustr. 1660, s. 103. 76 Mp. V, F-10, G-33. Którędy kupcy ruscy do Krakowa jechali? 97 cinków. Na prawym brzegu Koprzywianki leży wieś Zajezierze, przez którą, jak czytamy w źródle, biegła droga z Krakowa do Lublina, chociaż sama osada poło- żona była na terenie niskim, bagnistym i otaczały ją wkoło jeziorzyska77. Znamy też drogę od klasztoru koprzywnickiego do wsi Skotniki i z Błonia do Ciszycy78. Wobec tego ta droga z Sandomierza do Koprzywnicy prowadziła przez Zajezierze, Skotniki, Świeżycę, Ciszycę, Błonie. W Koprzywnicy z drogą krakowską krzyżował się trakt z Opatowa do Rze- szowa przez Rzochów, a więc połączenie z drugim szlakiem na Ruś. Nad Wisłą potwierdzenie źródłowe znajdujemy i dla odcinka tej drogi z Koprzywnicy, który biegnie w kierunku Opatowa do wsi Gnieszowice79 i drugiego w stronę Wisły, do Krzcina80. W 1448 roku Kazimierz Jagiellończyk nakazuje swoim urzędnikom, aby nie zabraniali mieszczanom Opatowa jeździć z Rzeszowa przez Koprzywni- cę, Rzochów81. Tą decyzję Kazimierza Jagiellończyka znajdujemy w tym samym dokumencie, w którym król zezwala mieszczanom Opatowa jeździć na Ruś przez Zawichost, Kraśnik, Turobin82. Widocznie w XV wieku te dwa trakty handlowe z Rusi były już tak samo ważne, a mieszczanie Opatowa postarali się uzyskać swo- bodę poruszania się na obydwóch. Dalej nadwiślańska droga biegła z Koprzywnicy przez Łoniów, Osiek, Poła- niec, Ruszczę, Zabiec, Świniary, Zielonki do Nowego Miasta Korczyna. Następnie przez Opatowiec, Rogów, Piotrowice do Koszyc i stąd przez Morsko, Książnice, Jaksice, Dolany, Sierosławice, Śmiłowice, Brzesko, Wawrzeńczyce, Złotniki, Igo- łomię, Pobiednik, Cełko83. W granicach wielkiego Krakowa droga ta biegła przez Wyciąże, Branice, Ple- szów, Mogiłę, Czyżyny, Rakowice na Grzegórzki84. Następnie kupcy jechali koło kościoła św. Mikołaja, przez Mały Rynek, okolice klasztoru dominikanów, przez Okół, dzisiejszymi ulicami Grodzką lub Kanoniczą, do przeprawy przez Wisłę85.

77 AP Kraków, AS, s. 282–283. 78 Mp. V, G-33. 79 Mp. IV, 1194. 80 Mp. II, 433; Mp, V F-10. 81 ZDM, III, 800; MS, II, s. 63, III, MS, s. 149. 82 Zob. s. 5. 83 Droga ta i jej poszczególne odcinki ma bogatą dokumentacje, której tu nie przytaczam z powo- du braku miejsca. O tej drodze w granicach ziemi krakowskiej zob. B. Wyrozumska, Drogi…, s. 51–57. 84 Lustracja dróg województwa krakowskiego z 1570, wyd. B. Wyrozumska, Wrocław 1971 (dalej LDK), s. 25–29. 85 J. Rajman, Kraków. Zespół osadniczy, proces lokacji mieszczanie do roku 1333, Kraków 2004, s. 43, 96; za przebiegiem tej drogi przez Grodzką, Stradom, Kazimierz opowiada się H. Münch, Kraków do roku 1257 włącznie, „Teka Komisji Urbanistyki i Architektury” III: 1958, nr 1, s. 17–18; 98 Andrzej Jureczko Położenie wsi Wyciąże określił Jan Długosz jako in strata publica qua itur in Wawrzinczicze86. Pierwsza wzmianka źródłowa o tej wsi pochodzi z 1338 roku87. Jednak osadnictwo wczesnosłowiańskie na tym terenie jest znacznie starsze. Na terenie Wyciąża archeolodzy odkryli osadę, w której chatę zbudowano z dębów ściętych pomiędzy rokiem 625 a 63588. Podobnie ślady dawnego osadnictwa od- kryto w sąsiadujących z Wyciążem należących do Gryfitów Branicach. Tu osadni- ctwo wczesnośredniowieczne znajdujemy na cyplu terasy nadzalewowej Wisły89. W następnej osadzie na drodze nadwiślańskiej w Pleszowie wykryto wczesnosło- wiańskie osadnictwo istniejące tu z przerwami od końca V do X wieku. Tu też znajdujemy dowód, że tą drogą kupcy ruscy podróżowali już w IX czy na początku X stulecia. Odkryto w Pleszowie srebrny wisiorek w kształcie lunulki, który być może przywieźli tu kupcy ruscy w IX lub na początku X wieku90. Rolę handlową tego szlaku w kontaktach z Rusią i z innymi krajami potwierdza znaleziony tu skarb 1067 wyrobów ze srebra i monet. Skarb został zakopany prawdopodobnie w latach 30. XI wieku91. Większość monet w tym skarbie pochodzi z terenów Nie- miec, jednak na ożywione kontakty z Rusią Kijowską wskazuje znaleziony tu en- kolpion, czyli pojemnik na relikwie z zachowaną postacią św. Borysa92. W literaturze mocno podkreśla się twierdzenie, że najstarsze osady słowiań- skie w rejonie Pleszowa i Mogiły mogły być zaczynem dla kształtowania się ze- społu wczesnośredniowiecznego Krakowa93. Osada w Mogile na wysokiej terasie Wisły zajmowała obszar 10–15 km2 , na którym mogło znajdować się 200–300

K. Radwański, Problemy badawcze Krakowa przedlokacyjnego, [w:] Kraków przedlokacyjny. Ma- teriały sesji naukowej z okazji Dni Krakowa w 1984 r., Kraków 1987, s. 17, wyznacza ten szlak dzisiejszą ulicą Kanoniczą ku Wawelowi i przeprawie przez Wisłę. 86 LB I, s. 153. 87 KKK I, nr 164. 88 P. Poleska, J. Bober, Wczesnosłowiańska półziemianka ze stanowiska 5B (Wyciąże) w Krakowie- Nowej Hucie, „Materiały Archeologiczne Nowej Huty” (dalej MANH) 19: 1996, s. 101–126; M. Krąpiec, Dendrochronologiczne datowanie zwęglonych prób drewna z wczesnośredniowiecznej półziemianki z Krakowa-Nowej Huty-Wyciąża (stanowisko 5 B), tamże, s. 134. 89 Archeologiczne Zdjęcie Polski (kartoteka w Muzeum Archeologicznym w Krakowie). 90 R. Hachulska-Ledwos, Materiały wczesnośredniowieczne ze stanowisk 17, 18 i 20 w Krakowie-No- wej Hucie (Pleszów), MANH 19: 1986, s. 107–147. 91 S. Buratyński, Badania archeologiczne na terenach budowy Huty im. Lenina i Nowej Huty, MANH I: 1968, s. 12; T. Reyman, Wczesnośredniowieczny skarb srebrny z Nowej Huty-Pleszowa. Część katalogowa, MANH XI: 1987, s. 121–173; tenże, Wczesnośredniowieczny skarb srebrny z Nowej Huty-Pleszowa. Część analityczna, MANH XII: 1988, s. 131–148. 92 E. Gródek-Kciuk, Enkolpiony znalezione na terenie Polski, „Przegląd Archeologiczny” 36: 1989, s. 97–134. 93 J. Rajman, Kraków..., s. 22–26, 48, 351. Którędy kupcy ruscy do Krakowa jechali? 99 chat. Od VI do X wieku osada była ośrodkiem produkcji hutniczej94. Lustracja z 1570 roku biegnący przez Mogiłę trakt określa jako starodawną drogę na Ruś95. Droga tu była podmokła, szczególnie w rejonie Dłubni. W 1525 roku Zygmunt Sta- ry polecił opatowi mogilskiemu wybudować most na Dłubni między klasztorem a Pleszowem, ponieważ w tym miejscu droga była zła i kupcy cierpieli niewygo- dy, oraz zezwolił pobierać mostowe96. Przy tej drodze określonej jako publiczna istniała w XV w. karczma97. Droga z Krakowa na Ruś ma także poświadczenie źródłowe w Czyżynach98. Pierwsza wzmianka o tej wsi pochodzi z roku 121799, ale stwierdza się także ist- nienie osady wczesnośredniowiecznej100. Tutaj na granicy Czyżyn z Dąbiem prze- jazd przez istniejące bagno umożliwiał kamienny most101. W 1348 roku Kazimierz Wielki zezwolił klasztorowi w Mogile lokować karczmę w dobrach klasztornych przy końcu mostu stojącego nad bagnem Czyżyny102. W 1389 roku granice Dąbia zaczynają się od wielkiego Kamiennego Mostu a spacio magni pontis lapidei, in quo est aque decursus103. J. Rajman przypuszcza, że ten kamienny most musiał znajdować się na jednym z koryt Prądnika104. Jest to prawdopodobne, bo chociaż źródła mówią o bagnie, to w 1428 roku granice między dobrami klasztoru mogil- skiego a dobrami miasta Krakowa zaczynają się od Kamiennego Mostu, czyli od Czyżyn non procul ab eius pontis lapidei radice Cracouiam versus, ab eo inquam, loco, quo in flutrinna aqua per eundem pontem olim fluxerat, procedendo tan- quam per zonam versus fossam longam usque ad agrum ville Pracze. Karczmarz należącej do klasztoru karczmy przy Kamiennym Moście może wypasać bydło na pastwiskach miejskich koło Czyżyn tak jednak, by bydło pędzone przez Kamien- ny Most nie tratowało i uszkadzało fos105. Z tego przekazu wynika, że Kamienny

94 R. Hachulska-Ledwos, Wczesnośredniowieczna osada w Nowej Hucie-Mogile, MANH III: 1971; taż, Wczesnośredniowieczny skarb żelazny z Mogiły, pow. Kraków, „Wiadomości Archeologiczne” 26: 1959, s. 259; taż, Wczesnośredniowieczne strzemiona z Nowej Huty-Mogiły, „Materiały Arche- ologiczne” VI: 1965, s. 117–126. 95 LDK, s. 25–26. 96 Zbiór dyplomów klasztoru mogilskiego, wyd. E. Janota, Kraków 1867 (dalej Mog.), nr 161. 97 LB III, s. 423. 98 LDK, s. 25. 99 Mp. II, nr 384. 100 A. Żaki, Archeologia Małopolski wczesnośredniowiecznej, Wrocław 1974, s. 520. 101 J. Laberschek, Kamienny Most, [w:] Słownik historyczno-geograficzny województwa krakowskiego w średniowieczu, cz. II, z. 3, s. 398. 102 Mog., nr 67. 103 KMK I, nr 68. 104 J. Rajman, Kraków..., s. 221. 105 Mog., nr 123; KMK t, I, nr 126. 100 Andrzej Jureczko Most znajdował się w miejscu, gdzie przepływa cieknąca woda (flutrina aqua), a więc mogła to być jakaś odnoga Prądnika. O karczmie przy Kamiennym Moście słyszymy jeszcze w latach 1432, 1456, 1470–1480, a w 1568 roku została nawet nazwana Kamienną106. Dalej „droga ruska” do Krakowa biegła przez Rakowice i Grzegórzki. Pierw- sza z nich była wsią królewską należącą do parafii kościoła św. Mikołaja107. W 1244 roku wymienione są Rakowice jako graniczące z Czyżynami108. Znalezisko archeologiczne z XIV wieku z przedmiotami z wyposażenia rycerskiego pozwalają domniemywać istnienie na terenie Rakowic jednodworczej osady rycerskiej109. Do parafii św. Mikołaja należały także Grzegórzki, które w źródłach pisanych poja- wiają się dopiero w 1388 roku 110, a znalezione tu ostroga i strzemię są datowane na XIV–XV wiek. Podane tutaj dane świadczą, że nadwiślańska droga z Krakowa na Ruś funk- cjonowała od czasów plemiennych przez całe średniowiecze. Do czasów Kazi- mierza Wielkiego ten trakt handlowy miał podstawowe znaczenie w kontaktach z Rusią. Po zajęciu Rusi Czerwonej przez ostatniego Piasta wzrosła rola drogi z Krakowa przez Bochnię, Tarnów, Rzeszów, Przemyśl. Przyczynę tego faktu nale- ży wiązać z rozwojem osadnictwa na tych terenach, co stwarzało możliwość utrzy- mania tej drogi w należytym stanie, gwarantowało w miarę bezpieczną podróż i zapewniało funkcjonowanie infrastruktury w postaci karczem, zajazdów, mostów czy przepraw rzecznych. Jednak do końca średniowiecza droga z Krakowa na San- domierz była w dalszym ciągu szlakiem handlowym na Ruś i dopiero w pierwszej połowie XVI wieku znaczenie jej wyraźnie zmalało111.

106 J. Laberschek, Kamienny Most…, s. 398. 107 Encyklopedia Krakowa, Warszawa–Kraków 2000, s. 835. 108 Mog., nr 20. 109 J. Rajman, Kraków…, s. 98. 110 KMK, I, nr 66. 111 B. Wyrozumska, Drogi…, s. 55. Zdzisław Noga

Między oligarchią a reprezentacją. Uwagi o ewolucji władz miejskich Krakowa w okresie przedrozbiorowym

yrosłe na gruncie prawa magdeburskiego podstawowe instytucje samorzą- dowe Krakowa przedrozbiorowego przechodziły w ciągu wieków istotną W 1 ewolucję . Z organów miejskich najdawniejszą reprezentację mieszkańców sta- nowiła rada, ukształtowana w początkach funkcjonowania miasta lokacyjnego. Zróżnicowanie majątkowe mieszczaństwa i zawirowania polityczne (po buncie wójta Alberta 1311/1312) doprowadziły do kumulacji władzy przez radę miejską, która już w pierwszej połowie XIV wieku wyrosła na reprezentację przede wszyst- kim górnej warstwy obywateli, a nie całego mieszczaństwa. Nie ulega kwestii, że nastąpiła oligarchizacja samorządu miejskiego, aczkolwiek historiografia Kra- kowa nie doczekała się dotąd monograficznego opracowania prozopograficzne- go krakowskiej elity władzy w średniowieczu, co pozwoliłoby odpowiedzieć na pytanie, jak silny był stopień owej oligarchizacji. Wiadomo, że do rady awanso- wało wielu ludzi nowych (często przybyszy), a mobilność elity władzy okazała się większa niż na przykład w miastach pruskich i niemieckich2. Istotną tego przy- czyną był brak pełnej autonomii w zakresie wyboru rady. Jak wiadomo, ośmiooso-

1 W problematykę podstawowych organów miejskich Krakowa wprowadzają prace: J. Ptaśnik, Kilka słów o dawnej radzie, [w:] Obrazki z przeszłości Krakowa, Biblioteka Krakowska nr 21, Kraków 1902, s. 45; M. Patkaniowski, Krakowska rada miejska w wiekach średnich, Biblioteka Krakowska, nr 82, Kraków 1934, s. 49; M. Niwiński, Wójtostwo krakowskie w wiekach średnich, Biblioteka Krakowska nr 95, Kraków 1958, s. 46–98; R. Grodecki, Początki rady miejskiej w Krakowie, „Rocz- niki Dziejów Społecznych i Gospodarczych” 25: 1963; J. Bieniarzówna, Mieszczaństwo krakowskie XVII wieku. Z badań nad strukturą społeczną miasta, Kraków 1969, taż, Rada miejska w czasach saskich, „Rocznik Krakowski” 47: 1976, s. 123–135; Z. Noga, Przestrzeń władzy, [w:] Kraków. Dziedzictwo wieków, pod red. J.M. Małeckiego, Kraków 2006, s. 47–73; W. Bukowski, Z. Noga, Ustrój miasta Krakowa w XIII–XVIII wieku, [w:] Kraków europejskie miasto prawa magdeburskie- go 1257–1791, Kraków 2007, s. 49–68. 2 Z. Noga, Krakowska rada miejska w XVI wieku. Studium o elicie władzy, Kraków 2003, s. 111–141; R. Czaja, Patrycjat starego miasta Torunia i starego miasta Elbląga w średniowieczu, [w:] Elity mieszczańskie i szlacheckie Prus Królewskich i Kujaw w XIV–XVIII wieku, pod red. J. Staszew- skiego, Toruń 1995, s. 23–24; K. Mikulski, Wymiana elity władzy w Toruniu w drugiej połowie XV wieku (Przyczynek do badań nad mechanizmami kształtowania się elit), [w:] Elity mieszczańskie…, s. 55; zob. też Bürgerliche Eliten in den Niederlanden und in Nordwestdeutschland. Studien zur So- 102 Zdzisław Noga bowy skład rady urzędującej powoływał corocznie w niedzielę po święcie Trzech Króli urzędnik królewski (od drugiej połowy XIV wieku wojewoda krakowski), który uwzględniał wprawdzie przedstawione przez dotychczasową radę propozycje personalne, ale niekiedy dokonywał wyboru samodzielnie, a nawet wbrew radzie. Dodam od razu, że prawo kooptacji uzyskała rada dopiero w 1677 roku3. Nadto obowiązywał zakaz zasiadania w radzie jednocześnie ojca i syna oraz braci rodzo- nych. Mimo to analiza związków powinowactwa wśród członków rady miejskiej w epoce nowożytnej pokazuje jasno, iż wielu z nich było związanych rodzinnie z dotychczasową oligarchią. Wszechobecny nepotyzm był solą w oku pospólstwa. W 1747 roku skarżyło się do króla, że rajcy tak sobie poradzili, że umyślnie samych zięciów i szwagrów bliskością skolligowanych na radziectwo obierają, przez co [...] pospólstwu w każdym punkcie wielkie dzieją się praejudicia4. Proceder ten poświadczają źródła od średniowiecza. Kooptowano nowych, zdolnych, przedsię- biorczych i już zamożnych przybyszy, wiążąc ich z grupą rządzącą przez małżeń- stwa z córkami dotychczasowych rajców. Owego powinowactwa, nie przebadane- go dotąd szczegółowo awansu „po kądzieli”, nie należy pomijać, gdyż był to jeden z mechanizmów zmieniających strukturę grupy rządzącej, poświadczający nadto niedocenianą często w badaniach historycznych rolę kobiet w społeczeństwie śred- niowiecznym i nowożytnym. W każdym razie faktyczny zarząd miastem pozostawał w ograniczonym kręgu nielicznych rodzin patrycjuszowskich, a większość obywateli (w tym stanowiący znaczną siłę rzemieślnicy) nie miała żadnego wpływu na życie polityczne. Próby wprowadzenia do władz miasta reprezentacji cechów (dekret króla Kazimierza Wielkiego nakazujący wybierać połowę rady z rzemieślników, a połowę z kup- ców) okazały się nieudane. Dominację w radzie utrzymali kupcy5. Autonomia mia- sta stwarzała jednak pospólstwu dobre warunki do walki politycznej, doprowa- dzając do wykształcenia jego instytucjonalnej reprezentacji, której genezy można szukać w średniowiecznej instytucji burdingu czyli zebrania ogółu obywateli oraz w konfliktach z radą o gospodarkę finansową miasta. Communitas czyli pospólstwo było zwoływane w chwilach trudnych dla Krakowa, jak na przykład w 1407 roku po rozruchach antyżydowskich, gdy mia-

zialgeschichte des europäischen Bürgertums im Mittelalter und in der Neuzeit, hrsg. v. H. Schilling, H. Dederiks, Köln–Wien 1985. 3 Np. w 1532 r. wojewoda Andrzej Tęczyński mianował do rady urzędującej trzech Polaków, za- czynając tym proces polonizacji rady miejskiej, Archiwum Państwowe w Krakowie (dalej APKr.), Consularia Cracoviensia (dalej Cons. Crac.), sygn. 434, s. 558; Prawa, przywileje i statuty miasta Krakowa (1507–1795), wyd. F. Piekosiński, Kraków 1890 (dalej Prawa), t. II, s. 496–498; Kraków europejskie miasto..., s. 233. 4 J. Bieniarzówna, Rada miejska..., s. 122–125. 5 W. Bukowski, Z. Noga, Ustrój miasta Krakowa..., s. 58. Między oligarchią a reprezentacją 103 stu groziły kary i rada chciała rozłożyć odpowiedzialność na ogół mieszkańców. W strachu przed odpowiedzialnością zbiorową za popełnione na Żydach prze- stępstwa pospólstwo wybrało po długich naradach (odbywanych za wiedzą rady) czterech swoich przedstawicieli (capitanei plebis), którzy w jego imieniu zobo- wiązali się stać solidarnie przy radzie6. Była to jeszcze akcja doraźna. Wkrótce wykształciła się stała instytucja 16 Mężów jako reprezentacja pospólstwa (złożona w połowie z przedstawicieli kupców, a w połowie z rzemieślników), która miała przez jakiś czas wgląd w stan finansów miejskich7. Nie utrzymała się jednak na stałe, gdyż zasiadający w niej przedstawiciele obywateli wybierali często karie- ry indywidualne. Zabiegali o poparcie kolegium radzieckiego i byli kooptowani do rady, co w oczywisty sposób osłabiało ich „opozycyjność”8. Nadto w okresie walki rady urzędującej ze starą rajcy starzy przejęli w XV wieku przysługujące jej funkcje kontrolne nad kasą miejską kosztem wspomnianej komisji i do początków XVI wieku rada rozliczała się przed pospólstwem jedynie w sporadycznych sytua- cjach, zwłaszcza wówczas, gdy chciała w zamian osiągnąć inne cele9. Ostatecznie dopiero w XVI wieku wykształciła się instytucja 40 Mężów (Quadragintaviratus), będąca formalnym przedstawicielstwem pospólstwa. Po kolejnym konflikcie o finanse publiczne król Zygmunt I w dokumencie wysta- wionym 18 października 1521 roku odniósł się do skarg pospólstwa, że rada nie udostępnia mu przywilejów, i nakazał, aby były one czytane w obecności dwunastu wybranych kupców i dwudziestu mistrzów rzemieślniczych osiadłych w mieście. Zobowiązał też władze miejskie do przedstawienia przed tą reprezentacją rozli- czenia dochodów i wydatków miejskich. Powtórzył to w dekrecie wystawionym 3 marca 1524 roku, zalecając „czynienie liczby” w obecności ławników (było ich jedenastu), dwunastu kupców i dwudziestu starszych cechowych. Reprezentacja pospólstwa liczyła zatem 43 osoby. Po raz pierwszy nazwa Quadragintaviratus pojawiła się natomiast w źródłach dopiero w roku 1548, gdy zebrane na ratuszu pospólstwo dokonało doń wyborów10. Zasady elekcji przedstawicieli pospólstwa znamy z pouczenia udzielonego w roku 1578 przez wójta i ławę krakowską na

6 S. Krzyżanowski, Morsztynowie w XV wieku. Karta z dziejów krakowskiego patrycjatu, „Rocznik Krakowski” I: 1898, s. 356–357; H. Zaremska, Jan Długosz o tumulcie krakowskim w 1407 roku, [w:] Między polityką a kulturą, pod red. C. Kukli, Warszawa 1999, s. 155–165. 7 Podobne instytucje powstawały w tym czasie w innych miastach, np. wendyjskich, K. Fritze, Bür- gervertretungen in wendischen Hansestädten vom 14. bis zum 16. Jahrhundert, [in:] Verwaltung und Politik in Städten Mitteleuropa. Beiträge zu Verfassungsnorm und Verfassungswirklichkeit in Altständischer Zeit, Köln–Weimar–Wien 1994, s. 150–152. 8 Kodeks dyplomatyczny miasta Krakowa 1257–1506, cz. I, wyd. F. Piekosiński, Kraków 1879, nr CXI, s. 158; M. Patkaniowski, Krakowska rada miejska..., s. 42, 98–103; J. Ptaśnik, Walki o de- mokratyzację Krakowa w wieku XVII–XVIII, „Kwartalnik Historyczny” XLIV: 1929, s. 1–33. 9 J. Ptaśnik, Miasta i mieszczaństwo w dawnej Polsce, Warszawa 1949, s. 91–93. 10 Prawa, t. 1, z. 1, nr 133; z. 2, nr 17 (p. 5), 24, 133. 104 Zdzisław Noga zapytanie Pawła Szczerbica pisarza miasta Lwowa. Czytamy tam, że zgodnie z dawnym zwyczajem wszyscy starsi cechowi wybierali reprezentację kupców, zaś kupcy przedstawicieli rzemiosła. Do tego grona dołączało jedenastu ławników miejskich (mianowanych corocznie przez radę). Ustalone zasady funkcjonowania instytucjonalnej reprezentacji pospólstwa potwierdza pouczenie rady krakowskiej dla władz miejskich Lwowa z roku 161411. Formalnie rada zatwierdzała te kandydatury, a odmowa zdarzała się niezmier- nie rzadko. Dodajmy jeszcze, że ten sposób elekcji przetrwał do końca XVIII wie- ku12. Natomiast zakres kompetencji quadragintawiratu nie został dotąd szczegóło- wo zbadany. Oprócz obowiązku nadzoru nad kwestiami finansowymi instytucja ta miała pewien wpływ na obsadę niższych urzędów. Wiadomo na przykład, że w roku 1610 Sebastian Kłosowic ławnik i Michał Atelmajer kupiec zostali przez 40 Mężów wybrani na zbożnych (dispensatores seu provisores frumenti civilis)13. Od początku XVII wieku instytucja 40 Mężów traciła jednak na znaczeniu. Przegrała kilka ważniejszych konfrontacji z radą (np. w latach 1623–1626), a co bardziej aktywni przywódcy ludu zostali złośliwie pozbawieni dotychczasowych funkcji i utracili wpływy 14. Nie udało się przeforsować zasady, że awans do ławy miejskiej musi być poprzedzony praktyką w quadragintawiracie. Rada nadal mianowała do ławy uległych mieszczan według własnego uznania, a instytucja 40 Mężów straciła charakter reprezentacji ogółu mieszczan i stała się w istocie jednym z podporządkowanych radzie organów. Na jej miejsce wykształciła się kolejna, szersza reprezentacja pospólstwa: zgromadzenie ławników, kupców i starszych cechowych (communitas). Korporacja ta wyrosła z tajnego sprzysiężenia mieszczan krakowskich zawiązanego w 1657 roku podczas okupacji miasta w okresie „potopu”, a obejmującego ponoć aż 280 obywateli, głównie mistrzów cechowych15. Po uwolnieniu Krakowa od

11 Prawa, t. 1, z. 1, nr 24; J. Ptaśnik, Miasta i mieszczaństwo..., s. 97–99; tenże, Walki o demokraty- zację Lwowa od XVI do XVIII wieku, „Kwartalnik Historyczny” XXXIX: 1925, s. 234–235; ten- że, Dokumenty objaśniające Quadragintavirat w Krakowie i Lwowie, „Kwartalnik Historyczny” XXXIX: 1925, s. 315–317; M. Bogucka, H. Samsonowicz, Dzieje miast i mieszczaństwa w Polsce przedrozbiorowej, Wrocław 1986, s. 463. 12 Np. w 1709 r. zgromadzenie pospólstwa zaproponowało do składu 40 Mężów „z cechów”: Krzysz- tofa Domańskiego, Wojciecha Gasińskiego, Marcina Wełdę, Stanisława Gościejowica, Szczepana Bielowicza, Kazimierza Babickiego, Stana Siejkowskiego, Jana Narebeckiego, Augustyna Sowiń- skiego, Macieja Brąglewicza, Józefa Jackowskiego, Pawła Korbińskiego, Jana Piotrowskiego, Eze- chiela Lochotyńskiego, APKr., rps 1366, s. 327, 330. 13 Biblioteka Jagiellońska w Krakowie (dalej BJ), rps 5350, s. 254. 14 J. Ptaśnik, Walki o demokratyzację Krakowa..., s. 2–5; J. Bieniarzówna, Mieszczaństwo krakow- skie..., s. 103–126. 15 BJ, rps 5350, s. 358; J. Bieniarzówna, J.M. Małecki, Dzieje Krakowa, t. 2: Kraków w wiekach XVI–XVIII, Kraków 1984, s. 382. Między oligarchią a reprezentacją 105 Szwedów spiskowcy wykorzystali swoje zasługi do zdobycia lepszej pozycji po- litycznej. Pierwsze sukcesy odnieśli już w roku 1661, gdy król Jan Kazimierz wy- różnił ich nadaniem honorowych miejsc podczas uroczystości kościelnych i pań- stwowych. Walka o wpływy w mieście weszła w nową fazę, a wzrost znaczenia pospólstwa potwierdzają liczne przykłady. Oto na zebraniu pospólstwa wyrażono zgodę na proponowaną przez władze miejskie dodatkową składkę na „barwę” dla piechoty miejskiej, ale tylko wówczas, jeżeli przystąpią do niej również rajcy, któ- rzy zwykle starali się zrzucić ciężary publiczne na innych, zasłaniając się swoją pracą na rzecz miasta. Przekazujący respons starszy ławnik uzasadniał na wspól- nym zebraniu 17 grudnia 1665 roku w ostrym tonie (Bo ci co majętności trzymają, do nas się przykładać nie chcą [...], a jak co, to o kosztach mówicie. Miasto ma przywileje, a wy ich macie strzec)16. Wkrótce zażądali prawa wyboru rady. Jednak kolegium radzieckie zaprotestowało w liście do króla 7 listopada 1667 roku, pod- kreślając, że nie ma w mieście innych zwierzchności tylko radziecka, ławnicza i 40 Mężów17. Ostatecznie król Jan Kazimierz nadał bractwu zaprzysiężonych mieszczan 2 kwietnia 1668 roku szerokie przywileje, dzięki którym przejęli oni faktycznie dotychczasowe uprawnienia Quadragintawiratu. Postanowienia nowo ukształtowanej instytucji nabrały na podstawie decyzji królewskiej rangi uchwał miejskich18. Communitas stanowiło zgromadzenie trzech porządków (ordinibus): ławni- ków, kupców i rzemieślników, z których każdy miał 1 głos. Procedura zwoływania i przebieg obrad były (jak w każdym ciele kolegialnym) czasochłonne. Zebrania pospólstwa odbywały się z inicjatywy rady, a burmistrz powiadamiał o tym w przeddzień starszego ławnika, pozostali schodzili się nazajutrz na dźwięk dzwo- nu ratusznego o godzinie ósmej rano do izby radzieckiej. Głos zabierali wyłącznie burmistrz w imieniu magistratu i starszy ławnik w imieniu pospólstwa. Burmistrz przedstawiał tzw. punkta, czyli problemy, do których communitas miała się usto- sunkować, a następnie pospólstwo odbywało naradę i dawało odpowiedź za po- średnictwem starszego ławnika19. Uzgodnienie odpowiedzi wywoływało niekiedy spory wewnątrz pospólstwa. Wiadomo na przykład, że w 1747 roku starsi cechowi skarżyli się, że kupcy sami podejmują decyzje finansowe, lekceważąc stanowisko rzemieślników20. Pospólstwo obradowało często, zwłaszcza w okresie natłoku ważkich spraw, podczas wojny, zagrożenia kontrybucją, koniecznością spłaty długu pod groźbą

16 APKr., rps 1364, s. 45. 17 BJ, rps 5350, s. 359v. 18 Prawa, t. 2, s. 26.; S. Krzyżanowski, O sejmikowaniu mieszczaństwa krakowskiego, „Rocznik Krakowski” II: 1899, s. 222. 19 S. Krzyżanowski, O sejmikowaniu…, s. 207–224. 20 BJ, rps 5350, s. 423. 106 Zdzisław Noga egzekucji. Wystarczy tylko stwierdzić, że na przykład od 10 maja 1659 do 5 marca 1660 roku odbyły się 74 sesje, a w sierpniu 1659 aż 17. Uciążliwość zebrań wy- woływała narzekania i komplikacje. Ponieważ z powodu wysokiej absencji wiele razy daremnie sesje bywają, wysuwano radykalne i nieskuteczne postulaty, aby nieobecnych karać grzywnami. Również władze miasta ubolewały nad koniecz- nością częstych spotkań i rozumiały postulaty pospólstwa, a niekiedy nawet wy- korzystywały to jako element nacisku w celu szybszego uzyskania uchwały. Na przykład burmistrz Michał Behm na zebraniu 21 sierpnia 1659 roku mówił, że życzyłby sobie, aby tak często dzwonienia na ratusz nie było, ale oczekuje od po- spólstwa decyzji w sprawie „podarku” dla podskarbiego nadwornego Władysława Reja, który pośredniczył w zabiegach o wyprowadzenie uciążliwego dla mieszczan garnizonu wojskowego z Krakowa: Poradźcie – jak tę sumę złożyć, bo my [rada] żadnego sposobu nie widzimy21. Najważniejszą bronią zgromadzenia pospólstwa okazały się kompetencje w zakresie finansów (rada nie mogła bez jego zgody uchwalać żadnych podatków ani wydać z kasy miejskiej więcej niż 100 zł), dlatego te kwestie były głównym tematem obrad. Regularnie proszono radę o rozliczanie zbieranych podatków, ale nadzór nad finansami nie ograniczał się do wysłuchania sprawozdań finansowych. Przedstawiciele pospólstwa mieli stały wgląd w finanse publiczne, uczestnicząc w zbieraniu pieniędzy na każdym etapie. Do zebrania „składki”, poboru simpli (na co communitas musiała wyrazić zgodę), wybierano za każdym razem poborców (osobno z panów cechów, osobno spośród kupców). Rada zatwierdzała z reguły kandydatów pospólstwa, odrzucając je tylko w wyjątkowych wypadkach. Oto na przykład 13 marca 1700 roku burmistrz Mikołaj Królik nie przyjął kandydatury Stanisława Klisia, uzasadniając, że on ważnikostwo trzyma, a tam trza być stale i zażądał wskazania innej osoby. Wówczas na miejsce Klisia obrano Stanisława Biegańskiego22. W czasie wojny rada musiała niekiedy zebrać szybko pieniądze na kontry- bucję, nie mając możliwości zwołania zgromadzenia pospólstwa. Wykształcił się zwyczaj, że w sytuacjach nadzwyczajnych do podjęcia decyzji finansowych (np. wypłaty kontrybucji) wystarczyła zgoda quadragintawiratu. Władze miasta mu- siały jednak potem uzyskać akceptację zgromadzenia pospólstwa. W XVIII wie- ku quadragintawirat był niekiedy upoważniany przez zgromadzenie pospólstwa do rozliczania poborców także w okresie pokoju, gdy nie zachodziło podejrzenie defraudacji pieniędzy publicznych23. Oto 13 października 1716 roku burmistrz Jan Słowakowic oznajmił, że ławnik Stanisław Węgrzynowic (jeden z poborców

21 APKr., rps 1363, s. 46; rps 1364, s 140; Urzędnicy centralni i nadworni Polski XIV–XVIII wieku. Spisy, oprac. K. Chłapowski i in., pod red. A. Gąsiorowskiego, Kórnik 1992, nr 794. 22 APKr., rps 1366, s. 16, 21. 23 Tamże, s 5. Między oligarchią a reprezentacją 107 podatku dymowego) wyraził chęć rozliczenia się i zwrócił się z zapytaniem, czy mogłoby się to odbyć w obecności 40 Mężów, ażeby się to jak najprędzej odprawić mogło24. Rajcy nie mogli samodzielnie dysponować majątkiem miejskim nawet wów- czas (co zdarzało się często), gdy potencjalni dzierżawcy uzyskiwali wsparcie wpływowych protektorów. Na zebraniu pospólstwa 17 marca 1706 roku burmistrz Jan Zajączkowic poinformował o listach od króla i od podkanclerzego koronnego Jana Szembeka, wspierających starania rodziny Okońskich o dzierżawę folwarku miejskiego na Dąbiu, i pięć dni później uzyskał zgodę (skoro taka jest wola kró- la...), z prośbą o rozliczenie poprzedniego dzierżawcy Stanisława Lenczowskiego syndyka przed wyznaczonymi deputatami: Władysławem Grątkowskim i Jakubem Tencerem ławnikami, a także kupcami Stanisławem Szymankowicem, Janem Szynklerem25. Oprócz stałych spraw finansowych przedmiotem regularnych konsultacji była sprawa kosztów delegacji sejmowej i sejmikowej26. Na ten cel zostały wprawdzie przeznaczone czynsze od kramów żelaznych, ale od połowy XVII wieku wykorzy- stywano je coraz częściej do łatania dziur w budżecie miasta. Na zapytania władz miejskich o składkę na poselstwo, pospólstwo wskazywało w pierwszej odpo- wiedzi zawsze to źródło dochodów, dodając, że można brakującą sumę uzupełnić z zaległych składek. Przeciągało też ze względów oszczędnościowych termin wy- jazdu, próbowało redukować liczebność delegacji (zamiast dwóch, jednego posła). Zwykle uchwalało jednak dodatkowy podatek, rozumiejąc konieczność reprezen- tacji interesów miasta w tym gronie. Tym bardziej, że miało prawo do wskazania delegacji miejskiej problemów do załatwienia, a po powrocie posłów wysłuchiwa- ło ich sprawozdania. Oprócz problemów finansowych na zebraniach pospólstwa poruszano naj- ważniejsze sprawy miasta. Szczególnie bulwersowały mieszczan gwałty szlachty. Na zebraniu 28 czerwca 1701 roku burmistrz Stanisław Słowakowic przypomniał brutalne zachowanie Władysława Reja, który napadł i zelżył sędziwego wójta w izbie sądowej na ratuszu (szablę dobywszy ku niemu szermował, woźnego pora- nił i violentia miasta popełnił, czapkę na głowę nałożył i nieskromnie się zachował, wrzeszczał na inne osoby w urzędzie), za co został pozwany do sądu grodzkiego. Pospólstwo poparło stanowisko władz miejskich, obiecując wsparcie finansowe w przyszłym procesie, zauważając jednak, że należało krewkiego szlachcica aresz-

24 Tamże, s. 69. 25 Tamże, 182–183. 26 Miasto Kraków miało przywilej uczestnictwa w obradach sejmu i sejmiku. J. Ptaśnik, Udział miast polskich w dawnych sejmach, „Samorząd Miejski” V: 1925, s. 705–730; L. Rymar, Udział Krakowa w sejmach i sejmikach Rzeczypospolitej, „Rocznik Krakowski” VII: 1905, s. 187–196. 108 Zdzisław Noga tować na ratuszu27. Do bijatyk dochodziło także między samymi mieszczanami. Dlatego regularnie (np. 14 października 1666 roku) magistrat napominał cechy, aby ich czeladź z szablami ani innym orężem nie chodziła po mieście. Rzemieślnicy zażądali tego samego od kupców28. Z należytą dbałością przygotowywano uroczystości kościelne, a szczegól- nie coroczną procesję Bożego Ciała. Z tej okazji przypominano o obowiązku po- sprzątania miasta. Każdy właściciel nieruchomości powinien usunąć nieczystości przed swoją kamienicą. W samo święto wszyscy mieli obowiązek trzeźwi stawać pod swoimi chorągwiami. Ponieważ uroczysta procesja była okazją do rywaliza- cji pomiędzy poszczególnymi cechami, pospólstwo regularnie prosiło, aby rotmi- strze kwartalni zadbali o porządek i uniemożliwili wyprzedzanie się poszczegól- nych chorągwi. Nad krewką czeladzią mieli sprawować nadzór starsi cechowi. Ponawiano też (widocznie mało skutecznie) zakazy noszenia muszkietów i strze- lania na wiwat29. Z zakresu porządku wewnętrznego podejmowano stale problem zabezpiecze- nia przeciwpożarowego i przypominano regularnie zasady postępowania w wy- padku wystąpienia zarazy. Wielokrotnie władze upominały mieszczki, że noszą zbytkowne stroje. Było to o tyle niebezpieczne, że zachęcało okupantów do żąda- nia większego okupu, a argument władz miejskich o zupełnej biedzie stawał się mało wiarygodny. Gdy jednak przypomniał o tym 11 czerwca 1704 roku burmistrz Józef Częczkiewicz, wówczas starszy ławnik Aleksander Schedel (godząc się na te ograniczenia i proponując, aby egzekwował je instygator miejski) zwrócił uwa- gę, że ograniczenia obejmują także panie rajczynie. Zakazy te okazały się jednak nieskuteczne, skoro regularnie powracały postulaty ograniczenia zbytkownych strojów30. W świetle zachowanych protokołów z posiedzeń tego organu, trudno się zgodzić z wyrażoną przed ponad stu laty tezą Stanisława Krzyżanowskiego, że aktywność pospólstwa w XVIII wieku zamarła. Wydaje się nawet, że było odwrot- nie. Osłabienie górnej warstwy mieszczan po „potopie”, kryzys finansowy gminy, niszczące wojny i kontrybucje zmuszały radę do stałych konsultacji z reprezenta- cją pospólstwa. Częstotliwość narad magistratu i pospólstwa oraz zakres porusza- nej problematyki nie pozostawiają wątpliwości, że była to faktyczna reprezenta- cja ogółu mieszczan, która miała istotny wpływ na wszystkie ważniejsze sprawy miasta. Dosyć spokojny w porównaniu z innymi miastami przebieg konfliktów ustrojowych potwierdza wysoką kulturę polityczną mieszczaństwa krakowskiego.

27 APKr., rps 1366, s. 44–45, 47. 28 APKr., rps 1364, s. 135. 29 APKr., rps 1366, s. 21, 41, 81, 83, 114, 115. 30 Np w 1710 r. ten sam burmistrz znów podjął walkę ze zbytkiem w strojach, APKr., rps 1366, s. 120, 362. Między oligarchią a reprezentacją 109 Jeżeli jeszcze dodamy do tego ograniczenia ze strony władz państwowych, nie- ustanne protekcje i wtrącanie się w sprawy Krakowa nie tylko króla, ale i dostoj- ników państwowych, a także ich angażowanie przez pospólstwo do rozwiązy- wania konfliktów wewnętrznych, to nasuwają się wątpliwości, czy używany wówczas powszechnie termin res publica na określenie gminy miejskiej rze- czywiście oznaczał „republikanizm miejski”, który funkcjonował w miastach zachodnioeuropejskich31.

31 H. Schilling, Gab es in spätem Mittelalter und zu Beginn der Neuzeit in Deutschland einen stä- dteschen Republikanismus zur politischen Kultur des alteuropäischen Stadtbürgentums, [in:] Repu- bliken und Republikanismus in Europa der Frühen Neuzeit, hrsg. v. H.G. Koenigsberger (Schriften des Historischen Kollegs. Kolloquien Bd 11), München 1988, s. 101–143. Franciszek Leśniak

Wielkorządcy krakowscy a mieszkańcy Krakowa w epoce nowożytnej

ielkorządy krakowskie, jeden z ważniejszych elementów majątku monar- Wszego w średniowieczu, w okres nowożytny weszły ze znacznie okrojoną domeną. Niemniej tytuł wielkorządcy – gospodarzy zamku wawelskiego i zarząd- ców majątku wielkorządowego1 – pozostał prestiżowy do przełomu XVI i XVII wieku, do czasu przeprowadzenia się dworu królewskiego do Warszawy (1609)2. Zmiany dotyczyły zarówno faktu pozbawienia wielkorządców niemal wszystkich uprawnień do licznego dotąd dworu monarszego, jak też charakteru zarządzania majątkiem. Ograniczenia pojawiły się wcześniej w związku z zaliczeniem wiel- korządów (1590) do wydzielonych z królewszczyzn dóbr stołowych króla, tzw. ekonomii3. Wielkorządca spadał w hierarchii urzędniczej do roli administratora jednej z wielu domen monarszych na zasadzie już nie tyle powierzania mu majątku w zarząd „do wiernych rąk”, co do „zwykłej” dzierżawy4. W ślad za tymi prze- kształceniami zmieniała się rola wielkorządcy w odniesieniu do Krakowa, miasta stołecznego rozwijającego się poprzez wieki w cieniu zamku wawelskiego. W średniowieczu wielkorządy krakowskie odnotowały ogromne straty ma- jątkowe, które zatrzymały się dopiero na progu nowej epoki5. Za Zygmunta I

1 F. Leśniak, Wielkorządcy krakowscy XVI–XVIII wieku. Gospodarze zamku wawelskiego i majątku wielkorządowego, Kraków 1996. Tamże obszerna bibliografia przedmiotu. 2 M.J. Małecki, Kiedy i dlaczego Kraków przestał być stolicą Polski, „Rocznik Krakowski” 44: 1973, s. 21–36; M. Bogucka, Kraków – Warszawa – Gdańsk: trójkąt stołeczności jako wyraz policentry- zmu polskiej urbanizacji, [w:] Kraków–Małopolska w Europie środka. Studia ku czci profesora Jana M. Małeckiego w siedemdziesiątą rocznicę urodzin, red. K. Broński, J. Purchla, J. Szpak, Kraków 1996, s. 73–77. 3 F. Leśniak, Zarys problematyki dóbr stołu królewskiego w Koronie i na Litwie (koniec XVI–XVIII wieku), „Rocznik Naukowo-Dydaktyczny WSP w Krakowie”, z. 203, Prace Historyczne XX, 1999, s. 31. 4 Tenże, Wielkorządcy krakowscy..., s. 43–44. 5 Piszą o tym Władysław Kierst i Franciszek Sikora w pracach: W. Kierst, Wielkorządy krakowskie w XIV–XVI st., „Przegląd Historyczny” 10: 1910, s. 1–33, 137–167, 281–309; F. Sikora, Wielko- rządy krakowskie na przełomie XIV i XV wieku, [w:] Urzędy dworu monarszego dawnej Rzeczy- pospolitej i państw ościennych, red. A. Gąsiorowski, R. Skowron, Kraków 1996; tenże, Dzieje Wielkorządcy krakowscy a mieszkańcy Krakowa w epoce nowożytnej 111 w wyniku akcji rewindykacyjnej Andrzeja Kościeleckiego, Jana i Mikołaja Jor- danów oraz Jana i Seweryna Bonerów, wielkorządców krakowskich, odzyskały sporą część dawnego blasku. W kolejnych stuleciach zmiany dotyczyły stosunko- wo niewielkich już przekształceń majątku, obejmującego w okresie nowożytnym 5 miast, 3 jurydyki i 22 wsie6. Ozdobą majątku podlegającego panu na zamku wawelskim był niewątpliwe Kraków z jego miastami satelickimi Kazimierzem i Kleparzem oraz jurydykami (Podzamcze, Smoleńsk wielkorządowy, Węgrzyckie). Pod względem administra- cyjno-sądowniczym władza wielkorządcy rozciągała się na ludność zamieszku- jącą wspomniane jurydyki i wzgórze wawelskie, a więc na stosunkowo niewiel- ki obszar. W drugiej instancji sąd wielkorządowy obejmował już mieszkańców nie tylko tych terenów, ale przede wszystkim ludność Kazimierza i Kleparza oraz całej włości wielkorządowej. Zawiadywał nim wielkorządca, a w praktyce zwykle jego zastępca, czyli podrzędczy7. Kraków podlegał odrębnemu sądownictwu z jego ścieżkami jurysdykcyjnymi. W wymiarze ekonomicznym urząd wielkorządowy był postrzegany jako część struktury fiskalnej składającej się na utrzymanie króla i jego dworu, przez mieszkańców natomiast jako jeden z wielu urzędów, z którymi musieli dzielić się wypracowanymi zyskami. Król poprzez urząd wielkorządowy wybierał z Krakowa i jego najbliższego otoczenia dochody jemu przynależne. W tym zakresie obejmowały one wpływy finansowe z podatków i czynszów z urządzeń rzemieślniczych i handlowych, takich jak warsztaty i kramy należące do krakowskich rzeźników, szewców, sukienników, piekarzy, garncarzy, garbarzy, krupników i piernikarzy oraz od ciastkarek i po- strzygaczy z Podzamcza. Ściągano również czynsze z dwóch „bogatych” kramów kupieckich, ze składu na łososie, węgorze i śledzie oraz od tzw. tłustego rybnego. Do prowentów wielkorządowych należały i przynosiły wysoki dochód krakowskie młyny królewskie – Kutlowski ze ślusarnią, Kamienny z Dębnym, w którym pra- cował folusz garbarski i sukienniczy, oraz Mikołajski i Piaseczny. Znaczny dochód przynosił browar wielkorządowy usytuowany w ogrodzie na Zwierzyńcu, także stróża rybna, która obejmowała czynsz od bud rybnych przy ratuszu krakowskim i od „sadzawic” z rybami złowionymi w Wiśle. Nad Wisłą na przystani zwierzy- nieckiej pracowali włóczkowie, którzy pobierali na wielkorządy 2/3 dziesięciny od spławianego drewna. Do wielkorządów wpływały również opłaty celne pobierane w bramach krakowskich (tzw. bramne) i od przewozu promowego przez Wisłę. Znacznie mocniej niż z Krakowem wielkorządca krakowski związany był więzami ekonomiczno-jurysdykcyjnymi z Kazimierzem i Kleparzem oraz podkrakowskimi

podrzędztwa i starostwa niepołomickiego w średniowieczu, cz. I, „Teki Krakowskie” VIII: 1998, s. 123–150; cz. II, tamże, X: 1999, s. 73–104. 6 F. Leśniak, Wielkorządcy krakowscy..., s. 18. 7 Tamże, s. 47. 112 Franciszek Leśniak wsiami: Dębnikami, Płaszowem, Skotnikami, Łobzowem, Nową i Czarną Wsią, Rakowicami. Podstawę jego dochodów stanowiły jednak miasta, klucze majątko- we i wsie wielkorządowe8. Charakterystyczne, że niemal wszyscy wielkorządcy w XVI wieku (poza Mar- cinem Borzymowskim, Bernardem Maciejowskim, Maciejem Błeszyńskim i Fran- ciszkiem Rylskim), piastujący urzędy powiązane z Krakowem i województwem krakowskim, wywodzili się ze szlachty krakowskiej. Wielu z nich dochodziło do wysokich stanowisk państwowych. Wiążemy to m.in. z faktem przebywania tutaj dworu królewskiego. Cezurę końcową tego zjawiska wyprowadzamy z degradacji Krakowa jako formalnej stolicy Rzeczypospolitej. Jan Jordan (1502–1507) i Mi- kołaj Jordan (1515–1521) posiadali w swym dorobku urzędy kasztelana bieckiego, wiślickiego, wojnickiego, starosty oświęcimskiego, zatorskiego i spiskiego, żupni- ka krakowskiego, poborcy krakowskiego, wójta myślenickiego; dygnitarz czasów Zygmunta I Andrzej Kościelecki (1508–1515) był w swoim czasie kasztelanem bieckim, wiślickim i wojnickim, burgrabią krakowskim, żupnikiem krakowskim, starostą spiskim, oświęcimskim i sądeckim. Jan Boner st. (1522–1523) to nie tyl- ko rajca krakowski, ale i burgrabia i żupnik krakowski oraz starosta krzeczowski, ojcowski i rabsztyński; jego bratanek Seweryn Boner (1524–1549) przebył drogę od burgarabiego i żupnika krakowskiego, posesora wielu starostw, po godności senatorskie – kasztelana żarnowskiego, bieckiego i sądeckiego. Jego syn Jan Boner mł. (1551–1567) to m.in. wójt kęcki, olkuski, biecki, starosta rabsztyński, spiski i biecki oraz burgrabia krakowski, kasztelan oświęcimski i biecki. Po Bonerach na wielkorządach osiadali mniej utytułowani dygnitarze, a to: Bernard Maciejowski (1549–1551), który był bratem kanclerza i biskupa krakowskiego Samuela Macie- jowskiego; obaj Decjusze – Jost Ludwik (1567) i Ludwik (1568–1576) to karbariu- sze wieliccy oraz żupnicy olkuscy i chęcińscy, podobnie jak zaufany króla Stefana Batorego Michał Maleczkowski (1577–1592), żupnik olkuski i chęciński. Od początku XVII wieku zdecydowanie wzrosła liczba wielkorządców pia- stujących urzędy i godności poza województwem krakowskim czy nawet Małopol- ską. Tylko nieliczni wywodzili się ze szlachty krakowskiej, jak Jan (1608–1615) łowczy krakowski, starosta krzeczowski i Aleksander (1655) starosta rabsztyński Płazowie – ten ostatni z patriotycznym epizodem w czasie oblężenia Krakowa przez Szwedów. Zdecydowaną większość w XVII i XVIII stuleciu tworzyli lu- dzie napływowi, zainteresowani Krakowem i wielkorządami przede wszystkim ze względu na możliwości pomnażania własnych dochodów z jednej z wielu ekono-

8 Tamże, s. 18–19, 22, 28–29, 33–38. Zob. Lustracja województwa krakowskiego 1564, cz. I, wyd., J. Małecki, Warszawa 1962, s. 3–52; Lustracja województwa krakowskiego 1659–1664, cz. II, wyd. A. Falniowska-Gradowska, F. Leśniak, Warszawa 2005, s. 315–428, oraz inwentarze i rachunki wielkorządowe z XVI-XVIII w. – zob. ich zestawienie w: F. Leśniak, Wielkorządcy krakowscy..., s. 12, przyp. 24. Wielkorządcy krakowscy a mieszkańcy Krakowa w epoce nowożytnej 113 mii królewskich, głównie zasłużeni żołnierze (Adrian Broniewski, Andrzej Nie- lepiec, Jan Kempiński, Michał Święcicki, Stanisław Antoni Jaszewski, Stanisław Łętowski, Józef Jerowski, Ignacy Mikołaj Benoe). Do wpływowych dygnitarzy można zaliczyć Mikołaja (1603–1608) i Zygmunta (1635–1655) Opackich, wy- wodzących się z Mazowsza, dalej Stanisława Witowskiego (1615–1633), polity- ka, podobnie jak Hieronima Radziejowskiego (1647–1648). Bardziej budowaniem własnych karier i pomnażaniem majątku niż rzeczywistą opieką nad wielkorząda- mi byli zainteresowani ludzie pokroju Stanisława Skarszewskiego (1665–1675), Jana Szumowskiego (1675–1678), Marcina Kątskiego (1679–1680), Adama Ko- towskiego (1680–1683) i Michała Floriana Rzewuskiego (1685–1687). Wyraź- niejsze piętno na wielkorządach odcisnęli Hieronim Wierzbowski (1657–1665), Atanazy Miączyński (1689–1692) i Adrian Baltazar Bełchacki (1692–1702). W wydarzenia wielkiej wojny północnej byli uwikłani wielmoże: Franciszek Wie- lopolski (1702–1705) starosta i wojewoda krakowski, Józef Potocki (1705–1709) hetman wielki koronny z poruczenia Stanisława Leszczyńskiego oraz Jan Seba- stian Szembek (1706–1709) podkanclerzy i kanclerz koronny Augusta II. Po nich władzę w wielkorządach przejęli zausznicy sascy – Wilhelm Mier (1715–1724) i Gaspar Ernest Blumenthal (1725–1728), a nieco później niezwykle wpływowy na dworze saskim zarządca wielu ekonomii królewskich Jerzy Jan Detlov Flem- ming (1744–1763) podskarbi litewski. Na urząd wielkorządowy powrócili jeszcze Polacy, i to tak wybitni, jak Jerzy Marcin Ożarowski (1729–1733) oboźny wielki koronny, Jan Małachowski (1734–1736) kanclerz koronny i Wojciech Kluszewski (1767–1779) senator (m.in. kasztelan biecki i wojnicki)9. Można przypuszczać, że problemy administracyjne i gospodarcze Krakowa znali najlepiej wielkorządcy mieszkający w tym mieście, przebywający często na dworze królewskim na Wawelu, a zatem zdecydowana większość urzędujących w XVI stuleciu. Rysem charakterystycznym Jana Bonera st. była szczególna dba- łość o krakowską farę (kościół Mariacki), w której posiadał kaplicę i ufundował m.in. bogato zdobione stalle rady miejskiej10. Postrzegany jako wybitny bankier i kupiec Seweryn Boner obnosił się niemal demonstracyjnie ze swoim przywią- zaniem do polskości i Krakowa, z zadowoleniem przyjmując oznaki sympatii ze strony krakowian, wyrażane chociażby poprzez nazywanie go Bonarkiem – sam chętnie nazywał się Bonarem11. Pomocnicze urzędy wielkorządowe pełnili przed awansem Marcin Borzymowski (podrzędczy), Maciej Błeszyński (wrotny zamko-

9 F. Leśniak, Wielkorządcy krakowscy..., s. 269–276. 10 J. Budka, Boner Jan, Polski Słownik Biograficzny (dalej PSB), II, s. 297–298. Kaplicę w koście- le Mariackim (Loretańską) i klasztor karmelitanek bosych na Wesołej ufundował Jan Szembek. F. Leśniak, Wielkorządcy krakowscy..., s. 137. 11 A. Boniecki, Herbarz polski, t. I, Warszawa 1899, s. 379; W. Pociecha, Boner Seweryn, PSB, II, s. 301. Zob. akta sądu wielkorządowego. 114 Franciszek Leśniak wy), Adrian Baltazar Bełchacki (wiceregens, sędzia grodu krakowskiego). Jako komisarze królewscy z ramienia skarbu nadwornego przebywali tutaj Wojciech Kluszewski i Ignacy Benoe. Częstą obecność nie tylko na zamku, ale i w mieście możemy potwierdzić w odniesieniu do Andrzeja Nielepca, rozwijającego działal- ność gospodarczą na Podzamczu (farbiarnia, magiel, browar, szynk), do Stanisła- wa Skarszewskiego, który dokonywał licznych zakupów nieruchomości (m.in. plac z domem na Podzamczu, zagrody i cegielni w Dębnikach), oraz Stanisława Jaszewskiego i Józefa Jerowskiego, wizytujących regularnie majątki powierzone ich pieczy12. Kamienice w Krakowie posiadali Bonerowie, Jordanowie i Decjusze (pałac Pod Barany), Bernard Maciejowski, Franciszek Rylski, Jan i Aleksander Płaza, Stanisław Witowski, Mikołaj i Zygmunt Opacki, Stanisław Skarszewski, Franciszek Wielopolski, Stanisław Jaszewski (tylko wynajmował), Wojciech Klu- szewski i Ignacy Benoe. Niektórzy posiadali nieruchomości w sąsiedztwie miasta, np. Marcin Borzymowski (dom na Kazimierzu), Andrzej Nielepiec (posiadłości na Podzamczu) i Marcin Kątski (dwór na Podbrzeziu). W działalności gospodarczej wielkorządcy orientowali się przede wszystkim na całość majątku. W odniesieniu do Krakowa była ona mniej widoczna, a reguły gospodarcze od dawna wyznaczone. „Oczkiem w głowie” niemal wszystkich wiel- korządców były uprawnienia propinacyjne i młyńskie na terenie Krakowa. Pod tym względem dbałości o nie należy wyróżnić (do połowy XVII wiek) Seweryna Bo- nera, Ludwika Decjusza, Macieja Błeszyńskiego, Michała Maleczkowskiego, Jana Płazę, Adriana Broniewskiego i Mikołaja Opackiego13. Do najbardziej aktywnych w przemianach infrastruktury gospodarczej wielkorządowej w Krakowie należał też Hieronim Wierzbowski, który odbudował po „potopie” młyny krakowskie, uzdatnił produkcyjnie Rudawę i przypilnował nakazu szynkowania w Krakowie piw z browaru wielkorządowego, oraz Stanisław Skarszewski, Adrian Bełchacki, a zwłaszcza Andrzej Nielepiec, który naraził się jednak mieszczanom działalnoś- cią konkurencyjną w wystawionych na Podzamczu browarach i szynkach14. Walka o propinację, uprawnienia młyńskie i inne dochody z wielkorządów (m.in. cło bramne) wzmogła się jeszcze w XVIII wieku. Dzierżawę tych dochodów jeszcze w 2 połowie XVII wieku opanowali bogaci i wpływowi mieszczanie krakowscy, którzy nie zawsze należycie wywiązywali się z obowiązków gospodarzy, dopusz- czali się nadużyć finansowych, zwłaszcza za rządów sukcesorów Macieja Bartscha. Wiceadministratorzy wielkorządcy Jerzego Detlova Flemminga oddali zatem pro- wenty wielkorządowe w dzierżawę przedsiębiorcom żydowskim z krakowskiego Kazimierza, co wywołało ostre protesty cechu piwowarów krakowskich i wznawia-

12 F. Leśniak, Wielkorządcy krakowscy..., s. 247–249. 13 Tamże, s. 61, 70, 74, 79, 85, 95, 98. 14 Tamże, s. 103–104, 108, 113, 128. Wielkorządcy krakowscy a mieszkańcy Krakowa w epoce nowożytnej 115 ne co kilka lat procesy sądowe, w których podnoszono jako ważny argument brak solidaryzmu z katolikami, mieszczanami krakowskimi, w czym brylował poprzed- ni dzierżawca piwowar Ferdynand Heindl15. Warto wyróżnić wielkorządcę Wojcie- cha Kluszewskiego, skutecznie chroniącego przed zakusami magistratu dochody wielkorządowe z Krakowa, z propinacji i młynów królewskich, które gruntownie odbudował i wyremontował w 1776 roku (młyn Kutlowski wystawił niemal od podstaw)16. Notabene, Kluszewski uchodził za eksperta od jakości win obecnych w handlu krakowskim tak dalece, że otrzymywał zlecenia z dworu królewskie- go na wyszukiwanie co przedniejszych trunków i organizował ich wysyłkę do Warszawy (1776–1777)17. Na dzierżawie niektórych majątków i dochodów wielkorządowych bogaci- li się mieszczanie (chociaż nie była to praktyka powszednia), m.in. swego czasu Zielonki i Trojanowice dzierżawił rajca krakowski Krzysztof Krauz18. Warto zwrócić uwagę jeszcze na sprawę wykorzystywania w wielkorządach urzędników miejskich, rajców, jurystów, plenipotentów, pisarzy, których klasycznymi reprezentantami byli m.in. posiadający wielkie wpływy w wielkorządach Maciej Bartsch, bogaty miesz- czanin, kupiec i rajca krakowski, właściciel kamienicy z winiarnią przy Rynku kra- kowskim, czy Stanisław Rysiewicz, wielkorządowy pisarz prowentowy19. Wielkorządcy wielokrotnie prowadzili spory sądowe między Krakowem a dziedziną wielkorządową. Z ważniejszych warto wymienić spór o ochronę lud- ności wielkorządowej przed sądownictwem miejskim krakowskim, także przed próbami uszczuplania prowentów wielkorządowych na rzecz Krakowa, zatargi graniczne między Krakowem a Kleparzem i Rakowicami (Wojciech Kluszewski). Za Ludwika Decjusza doszło do uregulowania sprawy kosztów ponoszonych przez miasto i wielkorządy na umacnianie wałów wiślanych. Ignacy Benoe bronił wy- trwale w okresie reform Sejmu Wielkiego (ale bez sukcesu) niezależności Kazi- mierza i Kleparza od Krakowa. W zatarg z Krakowem przerodziła się zrozumiała skądinąd kwestia dbałości wielkorządców o umacnianie Kazimierza i Kleparza jako naturalnych bastionów obrony Krakowa20.

15 Archiwum Państwowe w Krakowie (dalej APKr.), Teki Schneidra, nr 337; F. Leśniak, Wielkorządcy krakowscy..., s. 152, 154–159, 175, 186. 16 Archiwum Główne Akt Dawnych (dalej AGAD), ASK, Oddz. XLVI, rps 52a, 52b; AKam., rps III/55, nr 2550b, 2574; rps III/231a, III/231b, bp; APKr., IT, rps 74; J. W. Rączka, Młyny królewskie w krajobrazie Krakowa, cz. II, „Teka Komisji Urbanistyki i Architektury”, XII: 1978, s. 11. 17 Także m.in. kocy węgierskich. AGAD, AKam, rps III/154. 18 AGAD, ASK, Oddz. XLVI, rps 48, k. 82; APKr., Teut., t. 75, s. 654–656. 19 Więcej na ten i pokrewne tematy znajdzie się w opracowywanej do druku pracy: F. Leśniak, Urzęd- nicy wielkorządowi, tabele. 20 Tamże, s. 250–251. 116 Franciszek Leśniak Najwięcej spraw sądowych toczyło się na tle uprawnień rzemieślniczych i handlowych. Procesy miały na celu ochronę rzemieślników i kupców z Kazimie- rza i Kleparza przed dominacją gospodarczą potężnego Krakowa. Wiele z nich prowadzili Bonerowie, m.in. Jan Boner mł. uregulował zasady sprzedaży drewna budowlanego i opałowego21. Z inicjatywy Stanisława Witowskiego włóczkowie krakowscy otrzymali artykuły w roku 1633 i skuteczną ochronę przed nieuczciwą konkurencją handlarzy drewnem22. Józef Jerowski przeciwstawił się najbardziej skutecznie próbom zajęcia kramów rybnych pod ratuszem przez władze Krako- wa23, które z kolei zablokowały sprawę założenia cechu murarzy na Kazimierzu. Uprawnień rzemieślniczych broniło wielu wielkorządców, m.in. Jan Kempiński, który zadbał o odbudowanie krakowskich cechów rzeźników i garbarzy. W za- targach z gminą krakowską wielkorządcy wspierali zwykle Żydów kazimierskich – można wspomnieć chociażby pomoc prawną Michała Maleczkowskiego dla jubilerów żydowskich w sporze ze złotnikami krakowskimi24. Warto dodać, że wielu rzemieślników krakowskich, głównie branży budow- lanej, znajdowało zatrudnienie przy przebudowie Wawelu w renesansową siedzibę władców polskich. Zarabiali nie tylko krakowscy muratorzy, cieśle i ich pomoc- nicy, ale również rzemieślnicy i kupcy zajmujący się ich aprowizacją, także ci, którzy dostarczali na Wawel surowce i gotowe wyroby. Świadczą o tym rachunki budowy, generalne, wielkorządowe i inne prowadzone przez Andrzeja Kościele- ckiego, Mikołaja Jordana, Jana Bonera st., Seweryna Bonera i Jana Bonera mł.25 Do odbudowy spalonego w 1595 roku zamku włączył się niezwykle aktywnie Franciszek Rylski, następnie Jan Płaza oraz Stanisław Witowski, który utrwalił praktykę zatrudniania do konserwacji zamku członków krakowskich cechów mu- rarzy, cieśli, kamieniarzy, traczy, szklarzy i garncarzy, zaś do prac bieżących (m.in. zgarniania śniegu z budowli zamkowych) ludności okolicznych wsi. Zamek prze- żył jeszcze co najmniej dwa gruntowniejsze remonty – po pożarze w roku 1702 i przed przyjazdem Stanisława Augusta (1787)26. Wśród kierowników przebudów u schyłku XVII wieku wybił się na czoło Jan Gaudenty Zacherla, rajca krakowski i sekretarz królewski27.

21 APKr., Teut., 62, s. 67, 133–134; 63, s. 41. 22 F. Leśniak, Wielkorządcy krakowscy..., s. 250. 23 AGAD, AKam., rps III/32, nr 708–709; III/34, nr 958–959; III/38, nr 1310–1311. W walce o upraw- nienia rybaków krakowskich wyróżnili się jeszcze Michał Maleczkowski i Jan Szembek. 24 F. Leśniak, Wielkorządcy krakowscy..., s. 252–253. 25 Część z nich została opublikowana – zob. zestawienie w: Rachunki budowy zamku krakowskiego 1532, opr. M. Ferenc, Kraków 2003. 26 R. Skowron, Rachunki reperacji zamku krakowskiego z lat 1705 i 1741, „Studia Waweliana” II: 1993, s. 41–54; tenże, Restauracja i urządzenie zamku wawelskiego na przyjazd króla Stanisława Augusta Poniatowskiego w roku 1787, tamże, I: 1992, s. 78. 27 APKr., ASang., rps 187, s. 542, 543; IT, rps 81. Wielkorządcy krakowscy a mieszkańcy Krakowa w epoce nowożytnej 117 Z miejscowym duchowieństwem układali wielkorządcy krakowscy sto- sunki poprawnie, nawet ci, którzy przyznawali się otwarcie do wyznania kal- wińskiego, jak Jan Boner mł., o którym mówiono, iż siedliskiem nowej wiary uczynił rezydencję wielkorządową. Był on faktycznie inspiratorem zajść in- nowierczych w katedrze, zachęcał też do zamieszek w czasie pogrzebu jednej z mieszczek krakowskich, widoczne było jego reformacyjne zaangażowanie w roz- grywce z radą kazimierską28. Ludwik Decjusz uczestniczył w demonstracji pod kościołem Wszystkich Świętych o wydanie mieszczki krakowskiej, która schroniła się tam przed mężem innowiercą29. W rozgrywki z katolicką społecznością Kazi- mierza zaangażował się Michał Maleczkowski. Do incydentalnych należały takie problemy, jak powstały za Wojciecha Kluszewskiego spór o wchodzenie na grunta wielkorządowe księży przy rozbudowie ich kamienic przy ul. Kanoniczej – proces z kapitułą krakowską ciągnął jeszcze Ignacy Benoe. Zadrażnienia z biskupami kra- kowskimi wywoływała kwestia kosztów konserwacji dzwonu Zygmunta i wieży dzwonniczej przez wielkorządy – przez pewien czas zaniechał tych prac Hieronim Wierzbowski. W jakimś sensie miał rację, bowiem sławny dzwon uruchamiany był od czasów Seweryna Bonera i służył swym głosem w chwilach uroczystych nie tylko mieszkańcom wzgórza wawelskiego, ale może przede wszystkim miesz- czanom krakowskim i okolicznej ludności30. Poważniejsze zatargi powstawały na tle uprawnień gospodarczych, a zwłaszcza dochodów dzielonych między wielko- rządy a klasztor augustianów kazimierskich z młynów Kutlowskiego i Kamien- nego, z klasztorem norbertanek zwierzynieckich na tle młynów (zwłaszcza wody z Rudawy) i naprawiania brzegów wiślanych. Także na tle uprawnień propinacyjnych oraz nadużywania zwolnień od dziesięciny drzewnej niektórych instytucji kościel- nych. Niewiele znamy zadań specjalnych, zlecanych przez władców wielkorząd- com w stosunku do mieszczan krakowskich. Można do nich zaliczyć np. kontrolę ustawicznego podnoszenia kwalifikacji strzeleckich przez mieszkańców Krakowa (Maciej Błeszyński). Józef Jerowski włączył się m.in. w poszukiwanie fachow- ców do pracy na królewskich budowach w Warszawie, nie znalazł jednak wolnych w cechach krakowskich, rozpoczął zatem w 1767 r. rekrutację murarzy i cieśli spośród przybyszów od Morawy31. Wielkorządcy aktywizowali się na terenie Krakowa w ważniejszych momentach dziejowych, towarzyszyli orszakom królewskim przy okazji ich wjazdów na Wawel związanych z koronacjami i sejmami koronacyjnymi, uczestniczyli także w obrzę-

28 Materiały do dziejów reformacji w Krakowie. Zaburzenia wyznaniowe w latach 1551–1598, oprac. R. Żelewski, Wrocław 1962, s. 4–14; K. Pieradzka, Boner Jan, PSB, II, s. 299; F. Leśniak, Wielko- rządcy krakowscy..., s. 65. 29 Materiały do dziejów reformacji..., nr 17. 30 F. Leśniak, Wielkorządcy krakowscy..., s. 60, 253–254. 31 AGAD, AKam., rps III/34, nr 970; III/37, nr 1297; III/38, nr 1316–1317, 1330–1331. 118 Franciszek Leśniak dach pogrzebowych, w ingresach władców i ich żon za życia i po śmierci, zaczynają- cych się często w wielkorządowym Łobzowie. W uroczystościach tych uczestniczy- li, a nawet organizowali je m.in. Ludwik Decjusz (obrzędy pogrzebowe Zygmunta II Augusta i wjazd Henryka Walezego), Zygmunt Opacki, Aleksander Płaza (wizyty Jana Kazimierza) czy też Ignacy Benoe (odwiedziny Stanisława Augusta). Niektórzy wielkorządcy wykorzystywali okazję przebywania w wielkim mie- ście dla prywatnych celów, przede wszystkim wzmocnienia swoich wpływów na dworze królewskim. Tak jak Zygmunt Opacki, któremu podczas jednej z wizyt trzymał do chrztu w katedrze wawelskiej córkę Jan Kazimierz, a swych imion uży- czyła królowa Ludwika Maria32. W drugiej połowie XVII wieku wielkorządcy jawili się jako dysponenci bez- piecznego schronienia podczas zagrożeń wojennych. Aleksander Płaza przyjmo- wał w 1655 roku na zamku na naradach wojennych Stefana Czarnieckiego, roz- mawiał z magistratem krakowskim i uzgadniał ze Szwedami warunki kapitulacji33. Hieronim Wierzbowski w czasie „potopu” dowodził walką o odzyskanie Krakowa z rąk szwedzkich34, czym zaskarbił sobie wdzięczność mieszczan tak wielką, że ich reprezentacja ofiarowała mu podczas chrztu córki sowity podarunek35. Marcin Kątski swego czasu promował rozbudowę fortyfikacji Krakowa i ludwisarni pod Wawelem36. To także wielkorządca Franciszek Wielopolski, starosta i komendant obrony Krakowa, za czasów którego w 1702 roku Szwedzi spalili Wawel. Na pole- cenie innych mocodawców w okresie konfederacji tarnogrodzkiej i wyjściu wojsk saskich nieoficjalną kontrolę wojskową nad Krakowem sprawował Wilhelm Mier, o którym pisał pamiętnikarz: podczas tych rozruchów nie było i u Sasów gorszego hultaja i zajadliwszego na krew polską szlachecką jako ten Mier, prawdziwy pod- dańczuk polski, z Szotów narodu37. Daleko później, w okresie konfederacji barskiej, o sytuacji militarnej w Krakowie i okolicy donosił królowi Wojciech Kluszewski. O sytuacji w pogranicznym już mieście informował gorliwie ostatni wielkorządca krakowski Ignacy Benoe38.

32 A. Keckowa, Opacki Zygmunt, PSB, XXIV, s. 71–72. 33 W. Kochowski, Historia panowania Jana Kazimierza, wyd. E. Raczyński, t. I, Poznań 1859, s. 232; A. Grabowski, Starożytnicze wiadomości o Krakowie, Kraków 1852, s. 98–100; A. Kersten, Stefan Czarniecki 1599–1665, Warszawa 1963, s. 228–232; L. Sikora, Szwedzi i Siedmiogrodzianie w Krako- wie od 1655 do 1657 roku, Kraków 1908, s. 29–31; A. Przyboś, Płaza Aleksander, PSB, XXVI, s. 776. 34 Akta sejmikowe województwa krakowskiego, t. II: 1621–1660, wyd. A. Przyboś, Kraków 1953, s. 623. 35 A. Grabowski, Starożytnicze wiadomości…, s. 221. 36 F. Leśniak, Wielkorządcy krakowscy..., s. 111. 37 Pamiętniki do panowania Augusta II napisane przez niewiadomego autora, wyd. E. Raczyński, Poznań 1838, s. 248–249. Zob. też: Chronografia albo dziejopis żywiecki, wyd. S. Grodziski, I. Dwornicka, Żywiec 1987, s. 479–480. 38 F. Leśniak, Wielkorządcy krakowscy..., s. 258–260. Wielkorządcy krakowscy a mieszkańcy Krakowa w epoce nowożytnej 119 Do zadań wielkorządców należał nadzór nad rezydencją królewską w Łob- zowie. Od czasów Michała Maleczkowskiego do jej utrzymania, w tym ogrodu włoskiego, włączono mistrzów rzemiosła i ogrodnictwa39. Owa ozdoba majątku krakowskiego była przedmiotem szczególnej troski Stanisława Witowskiego, Hie- ronima Wierzbowskiego (wyremontował i dobudował budynki gospodarcze, odno- wił zniszczony w „potopie” ogród) i Stanisława Jaszewskiego40. Adrian Bełchacki projektował założenie tutaj pieca do przetopu bliżej nieokreślonych metali (być może nawet mennicy)41. Na czas przebywania na zamku żołnierzy saskich rezydo- wał w Łobzowie Jan Kempiński42. W aktach sądu wielkorządowego sprawy mieszczan krakowskich pojawiały się tylko w sytuacjach, kiedy jedna ze stron podlegała jurysdykcji wielkorządo- wej. W okresie nowożytnym wielkorządca zachował tylko niewielkie uprawnienia w stosunku do Sądu Wyższego Prawa Niemieckiego na Zamku Krakowskim. Do- tyczyły one jedynie wyboru wójta i ławników oraz odbierania od nich stosownej przysięgi43. Z sądem grodzkim krakowskim łączyło urząd wielkorządowy pozyski- wanie z grodu jurystów zasiadających jako subdelegaci urzędu grodzkiego w są- dzie wielkorządowym. W grodzie oblatowano niektóre dokumenty i rozpatrywano sprawy dotyczące poddanych wielkorządowych, także samych wielkorządców44. Warto jednak zwrócić uwagę, że po śmierci starosty krakowskiego Piotra Zborow- skiego, od września do grudnia 1580 roku sąd wielkorządowy przejął uprawnienia sądownicze urzędu grodzkiego krakowskiego. Ówczesny wielkorządca Michał Maleczkowski przyczynił się walnie w następnym roku do położenia kresu zamie- szaniu wywołanemu przez Mikołaja Dłuskiego, surogatora na urzędzie starościń- skim45. Niezależność jurysdykcji wielkorządowej chronili wszyscy wielkorządcy, a najbardziej ostry protest w tej sprawie wystosował w 1625 roku Stanisław Wi- towski. Zadrażnienia ze starostą krakowskim wywoływał najczęściej nie zawsze jasny podział dochodów propinacyjnych i z dziesięciny drzewnej. Przewagi wielkorządców nad Krakowem symbolizował (ale od początków XVII wieku w coraz mniejszym stopniu) Wawel i splendor płynący z kierowania jedną z dwóch najważniejszych rezydencji królewskich w Koronie. Z tym nie li- cował w okresie nowożytnym zakres kompetencji i oddziaływania na stołeczne miasto Kraków i na życie jego mieszkańców. Dla wielkorządców ważniejsze nad to okazały się dzierżawione przez nich majątki ziemskie.

39 Tamże, s. 260–261. 40 Tamże, s. 92, 104, 154. 41 APKr., CCRel., t. 128, s. 177-179; BJ, rps 5357, t. 2, k. 137v. 42 APKr., Teut., t. 77, s. 930, 1081–1082, 1113–1117. 43 F. Leśniak, Wielkorządcy krakowscy..., s. 262. 44 Tamże, s. 263. 45 APKr., Teut., t. 67, s. 77, 80, 113, 116, 123–124, 151–156, 165–168; CCRel., t. 7, s. II/411, 413, 416. Bożena Popiołek

Kraków i jego mieszkańcy w świetle testamentów mieszczan krakowskich z XVII–XVIII wieku

rzełom XVII i XVIII w. w historii Krakowa nie należy do okresów szczęśli- Pwych. Tragiczne piętno na dziejach miasta i jego mieszkańców wycisnęły wy- darzenia związane z wielką zarazą i długotrwałą okupacją szwedzką w okresie „potopu”, silnym załamaniem gospodarczym kwitnącego niegdyś miasta i postę- pującym regresem ekonomicznym. Wyludnienie miasta, gwałtowny spadek ob- rotów handlowych i obniżenie poziomu rzemiosła nadszarpnęły mocno pozycję mieszczaństwa krakowskiego, a szczególnie kupców, którzy nie potrafili utrzy- mać przodującej pozycji na rynku. Niewiele lepiej wyglądała sytuacja Krakowa w pierwszych latach rządów saskich, kiedy na z trudem odbudowujące się mia- sto spadła kolejna nawałnica wojenna. Liczne ślady tych wydarzeń i postępującej silnie pauperyzacji mieszkańców odnajdziemy w testamentach mieszczan, które stanowią nie tylko dokument ich materialnej pozycji czy też religijnych przekonań, ale przede wszystkim znakomite świadectwo ich mentalności1.

1 Badania nad testamentami zaowocowały już sporą ilością prac. Warto wymienić najważniejsze: M. Borkowska, Dekret ferowany w niebieskim parlamencie. Wybór testamentów z XVII–XVIII wie- ku, Kraków 1984; K. Zielińska, Więzi społeczne na Mazowszu w połowie XVII w. w świetle testa- mentów konsystorza pułtuskiego, „Przegląd Historyczny” 77: 1986, z. 1, s. 46–58; S. Hołdys, Więzi rodzinne w świetle mieszczańskich testamentów z pierwszej połowy XVII wieku, „Studia Historycz- ne” XXIX: 1986, z. 3, s. 347–357; A. Karpiński, Zapisy „pobożne” i postawy religijne mieszczek polskich w świetle testamentów z drugiej połowy XVI i XVII w., [w:] Triumfy i porażki. Studia z dzie- jów kultury polskiej XVI–XVIII w., pod red. M. Boguckiej, Warszawa 1989, s. 203–234; U. Augu- styniak, Testamenty ewangelików reformowanych w Wielkim Księstwie Litewskim, Warszawa 1992; M. Aleksandrowicz-Szmulikowska, Radziwiłłówny w świetle swoich testamentów. Przyczynek do badań mentalności magnackiej XVI–XVIII wieku, Warszawa 1995; Testamenty szlachty krakow- skiej, Wybór tekstów źródłowych z lat 1650–1799, oprac. A. Falniowska-Gradowska, Kraków 1997; D. Główka, Podstawy prawne testamentów i inwentarzy pośmiertnych duchowieństwa katolickiego w Polsce w epoce potrydenckiej, „Archeologia Historica Polona” 5: 1997, s. 203–210; E. Danowska, „Taka jest ostatniej woli mojej ordynacja”. Testament Elżbiety Kuligowiczowej z roku 1709, „Teki Krakowskie” 4: 1997, s. 117–128; taż, Pawła Gajewskiego obrachunek z życiem. Testament z 1786 r., „Rocznik Naukowo-Dydaktyczny WSP w Krakowie”, z. 203, Prace Historyczne XX, 1999, s. 143–153; taż, W kręgu krakowskiego mieszczaństwa. Testament Barbary z Attelmajerów Belli z 1722 roku, „Rocznik Biblioteki PAN w Krakowie” 44: 1999, s. 83–110; J. Dumanowski, „Pom- pa funebris”? Z testamentów szlachty wielkopolskiej z XVIII w. [w:] Wesela, chrzciny i pogrzeby Kraków i jego mieszkańcy... 121 Wielu spośród mieszczańskich testatorów nie tylko że nie przyznaje się do posiadania znacznego majątku, co pozwoliłby zaliczyć ich do grona patrycjatu, ale wręcz odwrotnie – użala się nad fatalnym stanem swoich interesów lub otwarcie skarży na dręczącą ich biedę, i nie mamy powodów, by w to nie wierzyć. Kiedy bowiem zgłębimy staropolskie testamenty, odnajdziemy wręcz katastrofalny obraz majątkowy ówczesnego społeczeństwa, a szczególnie jego średnich i niż- szych warstw, zarówno w przypadku mieszczan, jak i szlachty. Mieszczanie czę- sto wspominają o ruinie kamienic i ogromnych kosztach ich reperacji, zadłuże- niu kramów i jatek, zastawionych towarach i lichwiarskich procentach, upadku warsztatów rzemieślniczych czy licznych długach przekazywanych z pokolenia na pokolenie w testamentach. Wśród testatorów przeważają nastroje zniechęcenia, pozornej zgody na wyroki boskie, żalu, rezygnacji, wywołane nie tylko zbliżającą się śmiercią, ale i zwątpieniem w możliwość poprawy losu. Niektórzy za taki stan rzeczy winią sytuację polityczną kraju i postępujący kryzys gospodarczy2. Mieszczanin Jerzy Unger skarżył się w swoim akcie ostatniej woli, że nie mógł zapisać ukochanej żonie obiecanych sum, gdyż handel kupie- cki porzucić przyszło i więcej usługami memi innym osobom narabiałem, niżelim Fortuny mojej szukał, dlaczego substancji zebrać nie mogłem3. Stanisław Słowa- kowic, tytułujący się doktorem medycyny i filozofii, tłumaczył swoją skromną for- tunę licznymi wydatkami, które

w XVI–XVIII wieku. Kultura życia i śmierci, pod red. H. Suchojada, Warszawa 2001, s. 315–322; J. Główka, Testamenty mieszczan kieleckich z końca XVIII w. zwierciadłem epoki (w świetle księ- gi rady miejskiej Kielc 1789–1792), [w:] Wesela, chrzciny i pogrzeby..., s. 323–332; T. Wiślicz, Zarobić na duszne zbawienie. Religijność chłopów małopolskich od połowy XVI do końca XVIII wieku, Warszawa 2001; A. i J. Szymczakowie, Legaty testamentowe kanonika krakowskiego Adama z Będkowa z 1451 roku dla rodziny, „Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis”, z. 21, Studia Historica III, 2004, s. 421–429; Cui contingit nasci, restat mori. Wybór testamentów staropolskich z województwa sandomierskiego, oprac. M. Lubczyński, J. Pielas, H. Suchojad, Warszawa 2005; B. Popiołek, „Dziatki moje błogosławię i obliguję” – testament jako źródło do historii wychowania, „Ars Educandi” (w druku); taż, Testamenty mieszczan lwowskich i krakowskich w XVII i XVIII w., referat wygłoszony na międzynarodowej konferencji „Lwów – miasto, społeczeństwo, kultura”, maj 2006 r. (w druku); taż, Rodzina szlachecka w świetle testamentów z XVII i XVIII w., referat wygło- szony na konferencji „Badania nad rodziną staropolską”, Białystok 2006 (w druku); taż, „Na ratu- nek duszy mojej” – pobożne fundacje w świetle testamentów staropolskich XVII–XVIII w., referat wygłoszony na konferencji „Mecenas i fundator. Magnateria Rzeczypospolitej XVI–XVIII wieku”, Supraśl 14–16 V 2007 (w druku). 2 Por. J.M. Małecki, Przemiany mentalności mieszczan krakowskich (Nieudane próby ożywienia han- dlu Krakowa w drugiej połowie XVIII wieku), „Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis”, z. 21, Studia Historica III, 2004, s. 321–330. 3 Jerzy Unger (zm. po 1689), kupiec i mieszczanin krakowski, od 1666 żonaty z niejaką Marianną, z którą miał córkę Annę Marię, ż. Felicjana Bukowskiego, kapitana i kwatermajstra królewskie- go, oraz małoletniego syna Jana Jerzego. Testament Jerzego Ungera, kupca krakowskiego, spisany w Krakowie 9 VIII 1689, Biblioteka PAU i PAN Kraków (dalej PAU i PAN), mf 21236, k. 233. 122 Bożena Popiołek obróciły się na edukacją Dziatek moich, promocje bakalarskie i mistrzowskie, na prawo z Trebecką, na czynsz do Olkusza, na podatki, na reparację rujnującej się kamienicy et alias occurentia. Medicina albowiem słaba, plores numerosa, czasy ciężkie, educatia difficilis, lokacje summarum niebezpieczne4. Słowakowic był postacią znaną i cenioną w Krakowie. Wykształcony w Pa- dwie, gdzie uzyskał doktorat z medycyny, został profesorem Akademii Krakowskiej i wielokrotnie sprawował urząd burmistrza, należał więc do miejscowej elity5. Przykładem postępującej pauperyzacji są testamenty dwóch przedstawicie- li znanej krakowskiej rodziny Pernusów – Jana (zm. 1677), rajcy krakowskiego, i jego bratanka Franciszka (zm. 1699). Wnioskując z testamentu Jana Pernusa, był on człowiekiem dość zamożnym, właścicielem składu aptecznego, dzierżawcą miejskiej cegielni i dóbr Piaski oraz dożywotnim użytkownikiem prymasowskiego dworku, który wielkim kosztem zbudował6. Po przedwczesnej śmierci jedynej córki Reynikierowej i jej synka Jan pozostał bezdzietny, więc w testamencie przekazał cały majątek żonie i bratankowi Franciszkowi Pernusowi, synowi Daniela. Trudno określić rzeczywistą wartość ofiarowanego majątku, na który złożyły się prawa do arendy cegielni, dóbr Piaski i dworu, jak i rozmaite precjoza – biżuteria, obrazy, sza- ty, obicia, przybory i regestry apteczne. Franciszek odziedziczył też jakiś majątek po swoim ojcu Danielu Pernusie, tymczasem śmiertelnie chory, spisując dwadzieścia lat później swój testament w krakowskim szpitalu św. Urszuli ojców bonifratrów, pro- sił zakonników, żeby mając respekt na wielkie ubóstwo moje, chcieli go pochować i pogrzeb ze mszami świętymi według możności swojej sprawili7. Wszystko co miał, a były to zastawione przedmioty aptekarskie stryja i długi u różnych osób, które ra- chował na 800 tynfów, przekazał bonifratrom, by sobie windykowali8. W szczególnie trudnej sytuacji znajdowały się kobiety, zwłaszcza wdowy, które pozbawione oparcia w małżonku musiały zadbać o przyszłość swoją i osie- roconych dzieci, a ponadto zmierzyć się z surową rzeczywistością9. Pozbawione

4 Stanisław był dwukrotnie żonaty, z pierwszego małżeństwa z Elżbietą z Domżalów (zm. 1677) miał dwóch synów Stanisława i Jana, którzy podobnie jak ojciec zostali doktorami filozofii. Z drugiego małżeństwa zawartego 24 II 1680 z Franciszką Attelmajerówną pięcioro dzieci: synów Antoniego i Franciszka oraz córki Teresę, Annę, Katarzynę. Testament Stanisława Słowakowica, doktora me- dycyny i filozofii, spisany w Krakowie 3 II 1696, tamże, k. 260. 5 Por. E. Danowska, W kręgu krakowskiego mieszczaństwa…, s. 87. 6 Testament Jana Pernusa, rajcy krakowskiego, spisany 16 IX 1677, PAU i PAN, k. 221. 7 Testament Franciszka Pernusa, spisany 28 XII 1699, Archiwum Państwowe na Wawelu (dalej AP Wawel), C.C.Rel. 127 A, k. 160. 8 Tamże, k. 163. 9 Szerzej na ten temat m.in. W. Urban, Kobiety w świetle krakowskich ksiąg sądów duchownych z 1548 r., „Rocznik Dziejów Społeczno-Gospodarczych” 48: 1987 (1991), s. 117–138; A. Wyro- bisz, Rodzina w mieście doby przedprzemysłowej a życie gospodarcze. Przegląd badań, „Przegląd Historyczny” 77: 1986; J. Kracik, M. Rożek, Hultaje, złoczyńcy, wszetecznice w dawnym Krakowie. Kraków i jego mieszkańcy... 123 praw, jakie posiadali mężczyźni, w gruncie rzeczy przejmowały znaczną część ich obowiązków związanych zarówno z opieką nad dziećmi, jak i prowadzeniem go- spodarstwa czy warsztatu10. Nie wszystkie miały dostateczne oparcie w rodzinie i opiekunach, jak Barbara z Attelmajerów Bella, która po śmierci męża oddawszy klucze od sklepu bławatnego nieboszczykowskiego, nie tylko handel nieboszczy- kowski z towarami, księgami i wszystkiemi do kupieckich korespondencyi nale- żącymi papierami przekazała opiekunom11. Jej postępowanie spowodowane było sytuacją polityczną, gdyż naonczas różne były w Polszcze rewolucyje przy inkursyi nieprzyjacielskiej, przy której mnie białogłowie nie podobna było oprzeć się12. Agnieszka Klimuntowa, pobita, okradziona i opuszczona przez drugiego męża Kaspra Klimunta, skarżyła się: pieniędzy żadnych nie mam, gdyżem tak w mojej starości zubożała, iż ledwie mogę się żywić13. Mieszczanka Weronika Szychowa (zm. po 9 X 1762), dwukrotna wdowa, wspominała w testamencie, że po śmierci swojego pierwszego męża garbarza Krzysztofa Fenzera nie sporządziła inwenta- rza, bo nie pozostawił żadnego majątku, podobnie jak drugi małżonek, także gar- barz Jerzy Szych, bom go czeladnikiem sobie za męża wzięła i żadnej substancyi nie miał i nie zostało się nic jego własnego tylko dzieci dwoje żyjących14. Możemy się domyślać, że Weronika, chcąc utrzymać garbarnię po śmierci pierwszego męża, poślubiła byłego czeladnika, być może nawet młodszego od siebie. Prawo miejskie bowiem nie zezwalało wdowie po rzemieślniku prowadzić zakładu dłużej niż kil- kanaście miesięcy15. Zresztą Weronika wspomniała w swoim testamencie, że po

O marginesie społecznym XVI–XVIII wieku, Kraków 1986; A. Karpiński, Pauperes. O mieszkańcach Warszawy XVI i XVII wieku, Warszawa 1983; tenże, Prostytucja w dużych miastach polskich w XVI i XVII w. (Kraków, Lublin, Poznań, Warszawa), „Kwartalnik Historii Kultury Materialnej” 36: 1988, nr 2, s. 277–304; tenże, Przekupki, kramarki, straganiarki. Zakres feminizacji drobnego handlu w miastach polskich w drugiej połowie XVI i XVII wieku, „Kwartalnik Historii Kultury Materialnej” 38: 1990, nr 1–2, s. 81–91; tenże, Kobieta w mieście polskim w drugiej połowie XVI i w XVII wieku, Warszawa 1995; C. Kuklo, Kobieta samotna w miastach Europy przedprzemysłowej jako przedmiot badań historycznych, [w:] Miasto – region – społeczeństwo, Białystok 1992, s. 281–293; tenże, Ro- dzina w osiemnastowiecznej Warszawie, Białystok 1991; tenże, Kobieta samotna w społeczeństwie miejskim u schyłku Rzeczypospolitej szlacheckiej. Studium demograficzno-społeczne, Białystok 1998; M. Bogucka, Kobieta w społeczeństwie polskim XVI–XVII wieku, [w:] Pamiętnik XV Powszechnego Zjazdu Historyków Polskich, t. 2: Przemiany społeczne a model rodziny, pod red. A. Żarnowskiej, Toruń 1995, s. 3–15. 10 Por. A. Karpiński, Kobieta w mieście polskim…, s. 22 i n. 11 Testament Barbary z Attelmajerów Belli, cyt. Za E. Danowska, W kręgu krakowskiego mieszczań- stwa..., s. 96. 12 Tamże. 13 Testament Agnieszki Klimuntowej, mieszczanki krakowskiej, spisany 25 XII 1694 AP Wawel, C.C.Rel., k. 125. 14 Testament Weroniki Szychowej, mieszczanki krakowskiej, spisany 9 X 1762 (wpis do akt 1 XII 1762)., B PAU i PAN, mf 21236, k. 357. 15 A. Karpiński, Kobieta w mieście polskim…. 124 Bożena Popiołek odejściu (śmierci?) drugiego męża, gdy pozostała sama z dziećmi, znów z czelad- nikiem de novo dorabiałam się, jakom przy błogosławieństwie Boskim, dał mi się Pan Bóg dorobić fortunki według stanu mego16. Rajczyni krakowska Zofia z Ambrozowiczów Węgrzynowiczowa narzekała w swoim testamencie na drugiego męża Andrzeja Węgrzynowicza, który w myśl kontraktu małżeńskiego spisanego 16 V 1636 według obietnicy swojej przeszkody żadnej w handlu i szynku moim czynić nie miał, przecie mnie przeszkodę czynił, a co gorsza, nawet mnie jednym złotym nigdy […] nie zakładał i nie ratował17. Zofia skarżyła się, że mąż zajął w jej własnej kamienicy piwnice i wyprzedawał jej stare wina na beczki, a na domiar złego nie chciał prowadzić z nią wspólnego gospodarstwa. Ubolewała nad ruiną, w jaką popadła z powodu ciągłych pretensji małżonka, od których uwolnił ją dopiero sąd duchowny, potem prawo duchowne między nami zaszło, kiedy mąż pozwał ją o unieważnienie małżeństwa, ale sam nie chciał z nią mieszkać i zakazał jej wstępu do własnej kamienicy. W tym samym czasie zmarł jej syn Szymon Słowikowski, osierociwszy pięcioro dzieci i w wiel- kim ubóstwie z żoną swoją zostawiwszy, któregom już nie miała czym, wyniszczona będąc z ostatka substancji mojej ratować. Nawet po śmierci męża spotkał ją wielki afront ze strony jego rodziny, gdyż wprawdzie mnie do kamienicy wpuszczono, ale do sprawowania pogrzebu i dóbr jego nie przypuszczono, klucze od wszystkie- go pobrano, areszt na dobra jego, którym od urzędu wójtowskiego krakowskiego zakładała, przyjąć nie chciano, a z dóbr jego po tym tylko mi żałobę posłano, co z wielkim wstydem i osławą moją było18. Wiele kłopotów przyczyniały mieszczanom nieposłuszne dzieci, które wcześ- nie wymykały się spod rodzicielskiej kontroli, a niekiedy działały na niekorzyść rodziny. Najwięcej problemów sprawiały te, które wbrew oczekiwaniom rodzi- ców odmawiały kontynuowania ich profesji, porzucały rodzinny warsztat i szu- kały zajęcia w świecie. Jan Henryk Hilbrant narzekał na syna Fryderyka, któremu życzyłem, aby co dobrego z niego było i wiele mu z utratą substancji mojej do dobrego pomagałem, ale że on to wszystko pomarnował, mnie Ojca jako należało według boskiego przykazania słuchać nie chciał i nie szanował, słuszna by o nim cale zapomnieć, ale nie pozwalała na to ojcowska miłość19. Jadwiga z Szwandrów, wdowa po kupcu krakowskim Dawidzie Krauze, skarżyła się na starszego syna

16 Testament Weroniki Szychowej, k. 357. 17 Zofia była żoną Pawła Słowikowskiego, ławnika krakowskiego, z którym miała syna Szymona, a po śmierci pierwszego męża poślubiła w maju 1636 r. Andrzeja Węgrzynowicza, rajcę krakow- skiego. Testament Zofii z Ambrozowiczów Węgrzynowiczowej spisany 11 IX 1668, B PAU i PAN, mf 21236, k. 211. 18 Tamże, k. 212v. 19 Fryderyk był synem Jana Henryka z pierwszego małżeństwa, z drugą żoną Barbarą miał córkę Mariannę i kilkoro małych dzieci. Testament Jana Henryka Hilbarnta, mieszczanina krakowskiego, spisany w Krakowie 22 IX 1686, B PAU i PAN, mf 21236, k. 229. Kraków i jego mieszkańcy... 125 Dawida, który szkody nam w handlu poczynił i został odsunięty przez ojca od suk- cesji20. Matka jednak z miłości oddała mu po śmierci męża 12 tys. zł, podobnie jak pozostałym trojgu dzieciom. Czasem mieszczanie skarżą się na zbyt wysokie koszty wychowania potomków, ich niewdzięczność i brak rekompensaty. Jacenty Łopacki, doktor medycyny, z żalem wspominał zmarłego syna Jana i sumy wyło- żone na jego wykształcenie. Drugiemu synowi Stanisławowi też nie mógł wyba- czyć kosztów poniesionych na edukację we Włoszech: czyniłem dla niego prawie nad siły moje z uszczerbkiem substancyi swojej, przez co drugim dziatkom mało się musi dostać. Łopacki dołożył jeszcze synowi 4 tys. zł na zagospodarowanie, ale wyrzucał mu w testamencie, iż sam wie, jakie koszty łożyłem do postanowienia jego i należałoby według słuszności, aby powrócił nazad, co przebrał21. Wśród mieszczan nadal silny pozostawał etos pracy. Wielu testatorów pod- kreślało, że do fortuny doszli własną, ciężką pracą. Naprzód tedy o substancji mojej pieniężnej albo kapitalnych sumach w goto- wiźnie nie mianuje, ani się z tym szczycić, sławić i chełpić, bo cokolwiek może być, to z wiernej pracy i starania mego nabyłem z łaski Pana Boga mojego, za pomocą i wygodą kredytorów moich, dobrych ludzi, przyjaciół moich, z której promocyej dorabiałem się siłą i pracą, zabiegając sobie jako tylko mogło być według możności do sztuki chleba – pisał mieszczanin Józef Łańcucki22. Agnieszka Zaleska zalecała wyznaczonemu przez siebie opiekunowi, nieja- kiemu Stametowi, kupcowi krakowskiemu, by zaraz po jej śmierci oddał jej syna go do jakiegoś kupca w Gdańska, gdzie by się sztuki chleba poczciwie nauczył zarabiać23. W testamentach odnajdziemy również ślady kontaktów ekonomicznych i rodzinnych z różnymi ośrodkami gospodarczymi Rzeczypospolitej i Europy, m.in. Gdańskiem, Wrocławiem, Krosnem, Lwowem, Koszycami. Kontaktów jednak co- raz słabszych i zamierających. Szymon Lukiani, ławnik krakowski, wspomniał w akcie ostatniej woli o włoskim interesie, jeszcze finalnie nie zakończonym po stryju moim, z Panem Balbinim, opiekunem w Lukce, który zakończyć potrze- ba24. Tadeusz Ducci zapisał w testamencie cały swój majątek żonie Wiktorii z Marchettich, pozbawiając jakichkolwiek praw do niego swoich krewnych tak tu

20 Jadwiga z Szwandrów była żoną Dawida Krauze, kupca krakowskiego, z którym miała synów Dawida i Stanisława oraz córki Elżbietę Paczoszczynę i Jadwigę Blemową. Testament Jadwigi Szwandrówny Krauze, kupcowej krakowskiej, spisany w Krakowie 28 III 1651, tamże, k. 189. 21 Testament Jacentego Łopackiego, doktora medycyny, spisany 25 VIII 1701, tamże, k. 265. 22 Testament Józefa Łańcuckiego, mieszczanina, spisany 8 XI 1701, tamże, k. 268. 23 Testament Agnieszki Zaleskiej spisany w Krakowie 19 XII 1657, tamże, k. 202. 24 Testament Szymona Lukiani, ławnika wyższego prawa zamku krakowskiego, spisany w Krakowie tamże, k. 329. 126 Bożena Popiołek w Polszcze, jako i we Włoszech znajdujących się25. Plenipotentem Ducciego, upo- ważnionym do prowadzenia interesów na terenie Florencji, gdzie znajdowała się część jego dóbr, był Józef Gherardyni, przebywający w tym czasie w Krakowie. Jedyną spadkobierczynią majątku tak w Polsce, jak i na Węgrzech uczynił Bonawentura swoją małżonkę Małgorzatę Bartsch26. O zamożności mieszczaństwa krakowskiego w tym okresie świadczą dobitnie sumy przekazywane przez testatorów na organizację własnego pochówku, msze zaduszne i pobożne legaty na rzecz kościołów, zgromadzeń zakonnych i bractw dewocyjnych. Są nie tylko miernikiem ich bogactwa, ale i wyrazem stosunku do kwestii zbawienia, religijności i mentalności. Schodząca z tego świata bezpotom- nie wdowa Konstancja Puckowa przeznaczyła całą należną sobie sumę posagową – 16 tys. zł – na religijne fundacje27. Kwotę 10 tys. zł przekazała na ustanowienie fundacji dla księdza przy kościele św. Anny, który miał odprawiać nabożeństwa za duszę fundatorki i jej krewnych, a 6 tys. zł rozdała pozostałym kościołom, klasz- torom i bractwom. Ufundowała też koronę do monstrancji dla kościoła św. Anny i sześć lichtarzy. Konwertyta żydowski Jan Kazimierz Woliński przeznaczył w te- stamencie sumę 5 tys. zł na te osoby, które z błędu żydowskiego nawrócone do wiary ś. katolickiej będą, i przekazał na klasztory ubogie i szpitale po 400 zł28. Pominął natomiast brata i siostrę, którzy w błędzie jeszcze żydowskim zostający, pozostawiając ewentualne ich uposażenie żonie Katarzynie. Rzadko suma przeznaczana na organizację ceremonii pogrzebowej i opłace- nie miejsca wiecznego spoczynku przekracza wartość 1000 zł, choć zdarzali się testatorzy, którzy przeznaczali na ten cel nawet 3000 zł, jak złotnik Adam Długosz (zm. po 1696). Wielu nie dysponowało jednak gotowymi pieniędzmi, zalecając spadkobiercom lub egzekutorom ich ostatniej woli sprzedaż części majątku ru- chomego (odzież, biżuterię, naczynia), warsztatu rzemieślniczego lub towarów kupieckich. Andrzej Bielski, pasamonik, upoważnił żonę do sprzedania jednego z warsztatów pasamoniczych, by mogła zorganizować mu godziwy pochówek. Swoją trudną sytuację finansową tłumaczył faktem, że jako młodzian ożenił się z wdową Katarzyną Jastrzębską, która żadnej fortuny nie miała, szczególnie tylko

25 Żona Ducciego Wiktoria z Marchettich była córką Teresy Belli i Flawiego (Flawiusza) Marchettiego (zm. 1722), Włocha z pochodzenia, kupca oraz rajcy lubelskiego i krakowskiego. Z małżeństwa tego Ducciemu urodziło się kilkoro dzieci – Teresa, Józef, Anna, Marianna, Jadwiga. Testament Tadeusz Ducci, mieszczanina krakowskiego, spisany w Krakowie 13 IV 1728, tamże, k. 318. 26 Testament Bonawentury Bartscha spisany w Krakowie 2 XI 1746, tamże, k. 350. 27 Testament Konstancji Puckowej, mieszczanki krakowskiej, spisany 20 III 1714, Archiwum Kurii Metropolitalnej w Krakowie (dalej AKM Kraków), acta officialia 165, k. 1439. 28 Testament Jana Kazimierza Wolińskiego spisany w Krakowie 25 IX 1731, B PAU i PAN, mf 21236, k. 322–323. Kraków i jego mieszkańcy... 127 kamienicę na Żydowskiej ulicy, a do tego w nienajlepszym stanie29. Restauracja zrujnowanej kamienicy i spłata długów jej pierwszego małżonka pochłonęła wszystkie zarobki. Można mniemać, że młody Bielski – być może czeladnik – oże- nił się z wdową po pasamoniku skuszony majątkiem, a ona w ten sposób ratowa- ła się przed utratą warsztatu po śmierci pierwszego małżonka. Regina Heboska (zm. 1732), wdowa po kamieniarzu, zaleciła egzekutorom sprzedaż towaru z kramu szklanego i przekazanie uzyskanej sumy na antepedium do kościoła św. Wojciecha30. Ona też oszacowała koszt swojego pogrzebu zaledwie na 90 zł. Niektórzy testatorzy zalecali upominać się o stosowne sumy u dłużników, co poważnie komplikowało sytuację krewnych zmuszonych do zorganizowania pochówku. Stąd też wynikało znaczne nieraz opóźnienie ceremonii, gdyż rodzi- na musiała zgromadzić odpowiednie fundusze. Weronika Szychowa ofiarowała karmelitom krakowskim 600 zł na ratunek duszy, które egzekutorzy testamentu po śmierci mojej odebrawszy od kredytorów moich długi i oddawszy fanty, oddać im będą obligowani, żądała jednak, by sumę tę ulokować na dobrach ziemskich, a zakonnikom płacić roczny procent w postaci renty31. Na tym tle interesująco wygląda kwestia pobożnych fundacji i legatów na rzecz kościołów, klasztorów i rozmaitych instytucji dewocyjnych. Pobożne legaty były częścią chrześcijańskiego programu „dobrej śmierci”, katolikom pozwalały spełnić obowiązek miłosierdzia wobec chorych i ubogich oraz odnaleźć drogę do zbawienia duszy. Były też istotnym elementem każdego niemal testamentu, co wskazuje na silnie zakorzenioną w mentalności ówczesnego społeczeństwa katoli- ckiego konieczność „dusznego ratunku”, czyli poszukiwania zgodnej z eschatolo- giczną nauką Kościoła drogi do zbawienia i wiarą w czyściec. Czasem testatorzy uzależniali wysokość datków od zgody danego zgromadzenia czy władz kościel- nych na pochówek na wybranym przez siebie cmentarzu czy kaplicy, czasem decy- dowały o tym względy rodzinne – wcześniejsza fundacja, przynależność do parafii, pobyt dzieci lub krewnych w określonym zgromadzeniu zakonnym. Trzykrotna wdowa Marianna Tondynina oddała 200 zł do kościoła NMP na msze zaduszne, 200 zł, 11 srebrnych łyżek i koneweczkę srebrną do kapucynów, kędy mam syna swego w klasztorze, i 200 zł do franciszkanów, kędy drugi syn, pozostałe zgro- madzenia otrzymały legaty w wysokości 50–100 zł32. Najwyższe legaty miesz-

29 Pierwszą żona Bielskiego była Katarzyna Jastrzębska, wdowa po Piotrze Jastrzębskim, pasamoniku krakowskim, drugą Anna z Bartoszewiczów, siostra Wojciecha, pasamonika krakowskiego. Testa- ment Andrzeja Bielskiego, pasamonika krakowskiego, spisany 31 VII 1751, tamże, k. 334. 30 Testament Reginy Heboskiej, majstrowej kunsztu kamieniarskiego, spisany w Krakowie 20 X 1732, tamże, k. 325. 31 Testament Weroniki Szychowej, k. 358. 32 Marianna wyszła trzykrotnie za mąż: za Jana Kłosowicza, z którym miała synów Józefa, Stanisława, Marcina wspomnianego kapucyna, Jana i córki Helenę, Zuzannę, Bontanią (?) i Annę, która zmarła 128 Bożena Popiołek czanie przekazywali na kościoły, w których miały spocząć ich doczesne szczątki. Popularnością cieszył się zwłaszcza kościół Mariacki, gdzie część rodzin posiada- ła własne kaplice grobowe, a pochówek należał do szczególnie prestiżowych. Na 46 testatorów w latach 1650–1800 aż 26 pragnęło spocząć w kościele NMP w Rynku. Wielu mieszczan prosiło też o pogrzeb we franciszkańskim kościele Wszystkich Świętych (5), u reformatów (2), przy jezuickim kościele św. Barbary (2) lub u karmelitów (2). Najubożsi chowani byli zwykle u bonifratrów przy szpi- talu św. Urszuli. Niektórzy zgłaszali szczególne życzenia, jak rajca krakowski Jan Zaleski, który prosił o zorganizowanie ceremonii pogrzebowej w kościele NMP w Rynku, ale spocząć chciał u jezuitów w kościele św. Barbary, w tymże grobie, kędy najmilsza Małżonka moja leży33. Niektórzy testatorzy oddawali jako legaty rozmaite wartościowe przedmio- ty w dowód swej wdzięczności dla zgromadzeń zakonnych czy świeckich dobro- dziejów lub z braku spadkobierców. Wspomniany wyżej, należący z pewnością do krakowskiej elity Jan Pernus wyłączył ze spadku zapisanego żonie i bratankowi cenne obrazy, które przekazał klasztorom. Cztery obrazy, co na nich kwiaty, jednej wielkości wszystkie roboty rzymskiej na dwa łokcie circater wysokości mające, te z dawna ofiarowałem na Bielany, bom ja od tych Ojców z młodości mojej i zawsze wielkiego dobrodziejstwa doznawał34. Natomiast obraz Presentationis, co w Izbie mojej nade drzwiami wielki Rube[nsa?!] roboty z dawna ofiarowałem do konwentu Jej Mości Panny Czeskiej na Szpitalnej ulicy35. Trzy inne włoskie obrazy malo- wane na miedzi Pernus podarował królowi Janowi III Sobieskiemu (Narodzenie Pańskie i Wniebowzięcie NMP) i sekretarzowi koronnemu (Wniebowzięcie NMP), chcąc zapewnić ich przychylność dla swej żony i bratanka36. Odrębną grupę stanowiły legaty na rzecz bractw dewocyjnych, które to in- stytucje od XVII wieku zaczęły odgrywać ważną rolę w życiu mieszczan, sta- jąc się – jak się zdaje – jedną z popularniejszych form aktywności religijnej. A. Karpiński wymienia aż 55 bractw i 22 szpitale dla ubogich działające w tym

wkrótce po śmierci ojca; Tomasza Smaczkiewicza, po którym pozostała córka Antonina i syn Jan franciszkanin; Ludwika Tondyniego (zm. przed 1725), z którym miała córkę Wiktorię. 33 Żoną Jana Zaleskiego była Anna Hipolitówna, z którą miał syna Stanisława, ławnika krakowskiego, i córkę Annę za Jerzym Romualdem Schedlem, rajcą krakowskim, nie żyjącą już w chwili spisa- nia testamentu przez ojca. Anna Schedlowa pozostawiła trzy córki Agnieszkę, Annę i Magdalenę. Testament Jana Zaleskiego, rajcy krakowskiego, spisany w Krakowie 6 IX 1693, tamże, k. 243. 34 Testament Jana Pernusa, k. 221. 35 Konwent Panny Czeskiej – to Zgromadzenie Panien Ofiarowania Najświętszej Marii Panny, czyli prezentki (łac. presentatio – ofiarować), zgromadzenie założone przez Zofię z Maciejewskich Cze- ską (1584–1680) dla kształcenia dziewcząt. Za początek działalności sióstr prezentek uważa się datę aktu erekcyjnego 31 V 1627 wydanego przez biskupa Marcina Szyszkowskiego. Tamże, k. 221. 36 Tamże, k. 222. Kraków i jego mieszkańcy... 129 czasie w Krakowie37. Przynależność do bractw religijnych aktywizowała szczegól- nie kobiety, otwierając przed nimi nowe pole działania we wspólnotach brackich i ukierunkowując ich pobożność na specyficzny rodzaj barokowej dewocji. Tak np. w krakowskim Bractwie św. Ducha w początkach XVII wieku aż 85% członków stanowiły kobiety, w Bractwie Wniebowzięcia NMP 62%, w Bractwie Szkaplerza NMP 55,6%, a w Bractwie Miłosierdzia 49%38. Znaczny odsetek stanowiły przy tym kobiety wywodzące się z kręgów biedoty miejskiej. Istotnym elementem dzia- łalności dobroczynnej była też opieka nad szpitalami dla chorych i ubogich, która z jednej strony pozwalała realizować obowiązek chrześcijańskiego miłosierdzia, a z drugiej zapewniała minimum opieki cierpiącym i potrzebującym. Zwykle legaty występowały w postaci pieniężnej, czasem jednak mieszczanie fundowali określone przedmioty czy przekazywali różne rzeczy ruchome – odzież, biżuterię, obrazy, książki, a nawet żywność. Rajca krakowski Walenty Szmidt (Smidt), który przeznaczył na pogrzeb sumę 1000 zł, prosił też o rozdanie w czasie ceremonii 50 zł ubogim i przekazanie innym ubogim, leczonym, po ulicach leżącym i tym, co się żebrać wstydzą, 200 zł39. Ponadto chojnie obdarował kościoły, szpitale i bractwa, przekazując każdemu z nich po 100 zł. Mieszczanin Jakub Samsonowicz zapisał w 1652 roku Bractwu Miłosierdzia Pańskiego na ulicy Siennej w Krakowie łańcuch pancerzowy złoty, który wycenił na sumę 312 złp., na zapomożenie ubo- gich mieszczan […], aby P. Boga prosili za dusze w czyśćcu będące, mojej też nie przepominając40. Kazał również spieniężyć część dobytku i rozdać ubogim do kra- kowskich szpitali. Podobnie uczynił z rzeczami zmarłej małżonki, które oddał do szpitali św. Szczepana i św. Ducha, aby za nie przyczynili ubogim do stołu chleba i piwa41. Wspomógł ponadto szpital św. Sebastiana sumą 500 zł na opatrzenie cho- rych, kościół św. Anny kwotą 100 zł, także bernardynom i reformatom przeznaczył 100 zł. Kwotę 150 zł przekazał do kościoła św. Szczepana na zasklepienie kościo- ła. Braciom z Kongregacji Najświętszej Panny oddał 1000 zł na kolendę szczod-

37 A. Karpiński, Kobieta w mieście polskim…, s. 209–210. 38 Tamże, s. 216. 39 Schmidt z pewnością był człowiekiem zamożnym i ustosunkowanym. Jego dwie córki wyszły za mąż za szlachciców – Cecylia poślubiła Dionizego Romanowicza, viceregensa litewskiego, a Zofia 1v. Plaskowska, po śmierci pierwszego męża poślubiła Jana Kretkowskiego, chorążego gostyńskie- go. Trzecia córka była żoną Łuksza Winklera, mieszczanina krakowskiego. Testament Walentego Szmidta (Smidta), rajcy krakowskiego, spisany w Krakowie 17 X 1691, tamże, k. 238. 40 Jakub Samsonowicz alias Kanicki, pochodził z Warszawy, o czym wspomniał na wstępie swoje- go testamentu, ale mienił się mieszczaninem krakowskim. Był rzemieślnikiem lub malarzem, gdyż pozostawił znaczną liczbę obrazów, o których pisał, że są mojej roboty. Miał syna Grzego- rza, który uczył się rzemiosła blacharskiego. Testament Jakuba Samsonowicza spisany w 1652 r., tamże, k. 189. 41 Tamże, k. 190. 130 Bożena Popiołek rą za nasze usługi, a ich pracę42. Darowiznę wzbogacił jeszcze indywidualnymi legatami dla członków bractwa o liczne obrazy o tematyce religijnej malowane na płótnie i szkle lub w szkło oprawne mojej roboty43. Odrębne legaty na rzecz kościołów krakowskich pochodziły ze sprzedaży wina – 400 zł dla kościoła je- zuitów św. Barbary, aby P. Boga za mnie i za przodków moich prosili, a 50 zł dla św. Marka na pozłocenie krucyfiksu, 50 zł dla jezuitów od św. Szczepana, aby przynajmniej w piątki ubogim studentom przy furcie chleb dawali44. Przedmioty ze srebra i złota, jak wielkie puzdro łyżek srebrnych, przekazał do kościoła NMP na msze za dusze czyśćcowe, a 6 łyżek złotych na pozłocenie ołtarza Pasji św. przy cyborium w tymże kościele. Zasilił także sumą 1000 zł miejski fundusz posagowy, tzw. skrzynkę św. Mikołaja. Fundacje te istniały w wielu miastach Rzeczypospolitej, stanowiąc zabezpieczenie dla ubogich panien pragnących wyjść za mąż lub pójść do klasztoru45. W Krakowie estymą darzono fundację dla ubogich wdów przy klasztorze dominikanek na ulicy Stolarskiej, obdarowywaną często przez testatorów. Mieszczanin Jakub Celesta ufundował do kaplicy Przemienienia Pańskiego, która się też Celestowską zwie, w kościele NMP srebrną lampę46. Rajczyni Zofia Węgrzynowiczowa zapisała w testamencie 40 zł na szpital św. Ducha ubogim na koszule do niemocnicy47. Zalecała też kupno chleba, piwa i mydła oraz przygoto- wanie kąpieli dla wszystkich przebywających tam chorych i ubogich. Niewielkie datki przeznaczyła dla innych ośmiu szpitali oraz różnych klasztorów żeńskich w mieście. Zamożna mieszczanka Jadwiga Popiołkowa, wdowa po drukarzu Pawle, która z dwu małżeństw nie doczekała się potomka, zapisała część mająt- ku na krakowskie kościoły i rozmaite bractwa z poleceniem odprawiania mszy za siebie, swoich mężów i za dusze w czyśćcu ratunku nie mające48. Nie omi- nęła nawet bractwa cechowego piekarzy krakowskich i kościołów w innych miastach. Szczególną opieką otoczyła ubogich, którym miano sprawić ucztę po- grzebową, wydając po tabliczce mydła, kawałku chleba i po garncu piwa oraz

42 Tamże, k. 191. 43 Tamże, k. 192. 44 Tamże, k. 192 i 194. 45 Zob. C. Kuklo, Kobieta samotna…, s. 184 i n. 46 Testament Jakuba Celesty, mieszczanina krakowskiego, spisany 6 XII 1668, B PAN i PAU, mf 21236, k. 210. 47 Testament Zofii z Ambrozewiczów Węgrzynowiczowej, k. 210–211. 48 Jadwiga Popiołkowa, 1v. Marcin Kącki, 2v. Paweł Popiołek. Miała siostrę Zofię Siarczyńską i niezna- nego z imienia brata, którego córkę Katarzynę wychowywała i dwukrotnie wydała za mąż, sprawia- jąc jej wyprawę i wesele (1v. Kurczewską, 2v. Stroikiewiczową). Jako bezdzietna Jadwiga zadbała o zaopatrzenie swojego siostrzeńca Jana Miarczyńskiego karmelitę i bratanicy oraz trójki jej dzieci Jana Kurczewskiego oraz Magdaleny i Kantego Stroikiewiczów. Testament Jadwigi Popiołkowej spisany 30 III 1696, tamże, k. 256. Kraków i jego mieszkańcy... 131 imbir i sól. Zafundowała im także obowiązkową łaźnię. Przekazała również na rzecz szpitala bonifratrów swoją kamienicę, którą z rąk szlacheckich dostałam i wielkie pustki objąwszy, podatki wszelkie z niej opłaciłam, w zamian zakonnicy mieli w każdy piątek śpiewać pasję z muzyką, a w sobotę odmawiać litanię także przy dźwiękach muzyki49. Wielu mieszczan krakowskich szukało protektorów wśród zamożnej szlach- ty lub u przełożonych klasztorów, zapewniając sobie w ten sposób opiekę i do- datkowe dochody jako dostawcy towarów, dzierżawcy majątków, słudzy dwor- scy i żołnierze prywatnych wojsk. Paweł Zegadłowicz wspomniał w testamencie, że oddał swego syna na służbę do kasztelana oświęcimskiego50. Tadeusz Ducci wymienia jako swojego wielkiego opiekuna i protektora Franciszka Gonzagę Wielopolskiego, wojewodę sieradzkiego i starostę krakowskiego, i podkreśla: za- znawałem łask Pańskich w różnych occurentiach moich51. Zwykle też mieszczanie wymieniali swoich dobrodziejów i opiekunów w testamentach jako egzekutorów ostatniej woli, licząc, że dzięki powadze znamienitych osób nikt nie podważy ich zapisów. Mieszczanin krakowski węgierskiego pochodzenia Jan Christi (zm. 1740) mimo dwukrotnego małżeństwa nie doczekał się potomka i uczynił swoim głów- nym spadkobiercą bratanka Roberta Christi, powierzając mu cały majątek zarówno w Polsce, jak i na Węgrzech. Christi prosił o pomoc kupca warszawskiego Forbesa, ale przede wszystkim zwracał się do księdza Michała Kunickiego, sufragana kra- kowskiego, aby tej mojej dispozycyi był Protektorem i synowca mego jako praw- dziwej sieroty łaskawym opiekunem, jemu krzywdy czynić nie pozwolił i od wszel- kich niesłusznych impetycyi obronić raczył52. A Christi miał się czego obawiać, gdyż był on niezamierzonym bohaterem jednego z największych skandali XVIII wieku, kiedy jego pierwsza żona, piękna Elżbieta z Culler-Cumingów, porzuciła go dla przyszłego wojewody krakowskiego, potężnego Teodora Lubomirskiego. Była pani Christi ograbiła ponoć swego pierwszego małżonka z klejnotów i pie- niędzy, po czym wspólnie z kochankiem usiłowała udowodnić swoje szlacheckie pochodzenie, a w końcu została jego żoną. Być może Christi spodziewał się, że tym razem Lubomirska zechce podważyć jego testament. Warto też zwrócić uwagę na występującą wśród mieszczan solidarność za- wodową. Testatorzy wybierają zwykle na świadków i egzekutorów testamentów nie tylko osoby znaczące i zamożne, ale przede wszystkich należące do własne- go kręgu zawodowego – rajcy rajców, ławnicy ławników, a rzemieślnicy okre- ślonych profesji członków własnych bractw cechowych. Alojzy Lucini (Lukiani)

49 Tamże, k. 256. 50 Testament Pawła Zegadłowicza spisany w Krakowie 24 III 1689, B PAU i PAN, mf 21236, k. 289. 51 Testament Tadeusza Ducci, k. 319. 52 Pierwszą żoną Jana była wspomniana Elżbieta z Culler-Cumingów, 2v. Lubomirska, wojewodzina krakowska, drugą Katarzyna. Testament Jana Christi spisany w Jeleniu 1 VI 1740, tamże, k. 344. 132 Bożena Popiołek dziękował magistratowi krakowskiemu i Ich Mościom Panom ławnikom, kolegom moim, za wszelkie łaski i prosił o wybaczenie wyrządzonych przykrości53. Doktor Jacenty Łopacki, rajca krakowski, przekazał swoim przyjaciołom z magistratu krakowskiego zegar stołowy, żeby się pamiątka w Izbie Radzieckiej została54. Tomasz Opłatkowicz, mieszczanin i rzeźnik krakowski, wyznaczył na egzekuto- rów swej ostatniej woli Jędrzeja Dworakowicza, także mieszczanina i rzeźnika, oraz Sebastiana Słowikowskiego, mieszczanina i strzelca przy magistracie kra- kowskim55. Podobnie rzecz się ma w przypadku zawieranych małżeństwa, czego liczne świadectwa odnajdziemy także w testamentach. Dwukrotna mężatka Dorota Cie- niątkowiczowa wspomina, że jej pierwszym mężem był pasamonik Jan Sobański, po jego śmierci wyszła ponownie za przedstawiciela tej profesji Kazimierza Cie- niątkowicza, a jej córka Barbara poślubiła także pasamonika Marcina Brzeziń- skiego56. Egzekutorami jej testamentu obok męża i zięcia został przedstawiciel cechu pasamoników Kazimierz Jankowski. Nie sposób w takim krótkim szkicu przedstawić wszystkich zagadnień, które kryją testamenty. Warto jednak jeszcze raz zwrócić uwagą na konieczność wyko- rzystania tych jakże cennych dokumentów do badań nad mentalnością, strukturą demograficzną, zawodową i materialną mieszczan.

53 Testament Alojzego Lucini, ławnika krakowskiego, spisany 15 IX 1725, tamże, k. 315. 54 Testament Jacentego Łopackiego, k. 266. 55 Testament Tomasza Opłatkowicza, rzeźnika krakowskiego, spisany 25 VI 1703, tamże, k. 275. 56 Testament Doroty Cieniątkowiczowej, pasamoniczki krakowskiej, spisany 26 II 1705, k. 277. Hubert Chudzio

Kraków „stolicą” Księstwa Warszawskiego. Ostatnie miesiące potylżańskiego państwa

ytuł prezentowanego tu artykułu oczywiście jest dość przewrotny. Kraków Ttak naprawdę nigdy formalnie nie był stolicą Księstwa Warszawskiego. Jed- nak czas między lutym a majem 1813 roku był w historii miasta szczególny. Wtedy to Kraków gościł władze Księstwa Warszawskiego i wojsko tego potylżańskiego państwa wraz z jego wodzem księciem Józefem Poniatowskim. To tutaj, na tym ostatnim skrawku wolnej polskiej ziemi zbierała się Rada Ministrów Księstwa Warszawskiego i Rada Generalnej Konfederacji Królestwa Polskiego. Tu reorga- nizowano polską armię i prowadzono politykę zagraniczną, mającą zapewnić byt polityczny państwa polskiego. Jerzy Skowronek w pracy poświęconej księciu Poniatowskiemu pisał, że w tym okresie: Miasto stało się na dziesięć tygodni faktyczną stolicą upadające- go państwa1. Podobnie Marian Zgórniak w swym artykule o Krakowie w czasach Księstwa odnotował: Kraków stał się w tym okresie prawdziwą stolicą2. Natomiast Barbara Grochulska, znakomity znawca tematu Księstwa Warszawskiego, w swych pracach nie poświęciła Krakowowi roku 1813 wiele miejsca. W znanej powszech- nie monografii Księstwo Warszawskie znalazło się zaledwie kilka zdań na temat pobytu w Krakowie rządu i wojska księstwa3. W artykule poświęconym wyłącznie Krakowowi pt. Kraków w systemie francusko-warszawskim porównując sytuację dwóch polskich stolic, Barbara Grochulska bardzo wyraźnie podkreśliła stołecz- ność Warszawy i prowincjonalność Krakowa, miasta według niej praktycznie nic nie znaczącego w Księstwie Warszawskim4. Dużo w tym prawdy, jednak nie ze wszystkim wypada się zgodzić, a szczególnie z tak dosadną krytyką. Dowodem na to jest wysiłek Krakowa, a raczej jego mieszkańców w ostatnich dniach istnie- nia Księstwa. Ten trudny czas, który najczęściej w historiografii polskiej przedsta-

1 J. Skowronek, Książę Józef Poniatowski, Wrocław 1984, s. 237. 2 M. Zgórniak, Kraków a operacje wojenne Księstwa Warszawskiego, [w:] Kraków w czasach Księ- stwa Warszawskiego, pod red. J.M. Małeckiego, Kraków 1989, s. 28. 3 Zob. B. Grochulska, Księstwo Warszawskie, Warszawa 1966, s. 209. 4 Zob. B. Grochulska, Kraków w systemie francusko-warszawskim, [w:] Kraków..., s. 7–18. 134 Hubert Chudzio wia się jako okres zabaw, balów, uroczystości patriotycznych, niekończących się przyjęć, był także czasem wytężonej działalności politycznej i wojskowej ma- jącej na celu ratowanie ginącej ojczyzny. Parafrazując, nie była to tylko grająca do końca orkiestra na tonącym „Titanicu”, jak można by to potocznie rozumieć, a raczej pewna forma obrony przed depresją, spowodowaną zagrożeniem ze strony Rosji i coraz bardziej otwarcie popierających jej działania Prus oraz (na razie) w mniejszym stopniu Austrii. Być może dzięki tym krakowskim zabawom, które przynajmniej na pewien czas uspokajały umysły rządzących, można było racjonal- niej prowadzić politykę. A nastroje były gorące. Wystarczy przypomnieć, że książę Józef, który przecież wielokrotnie brał udział w wielu uroczystościach i balach, bił się jednocześnie z myślami samobójczymi. Tak więc te niekończące się zabawy, które się często przywołuje, nie były li tylko nieodpowiednim i nieodpowiedzial- nym zajęciem w trudnym położeniu ojczyzny, a raczej dla wielu formą obrony przed tym, aby po prostu nie zwariować, i dalej móc racjonalnie działać. O tym niezwykłym okresie w dziejach Krakowa jest właśnie ten artykuł, w którym poni- żej będą się przewijać zarówno wątki związane z działalnością polityczną władz Księstwa Warszawskiego, jak też codzienne życie miasta, które już nigdy potem nie będzie mogło pretendować do miana stolicy państwa polskiego.

W Warszawie 1 lutego 1813 roku zapadła ostateczna decyzja o opuszcze- niu miasta przez rząd i wojsko5. Dwa dni później przebywający jeszcze w stoli- cy Józef Poniatowski informował księcia Eugeniusza Beauharnais, że opuszcza stolicę i rusza na Piotrków6. Podczas pobytu w Warszawie udało się księciu ze- brać pod bronią w sumie około 28 tysięcy wojska. 5 lutego z głównym trzonem armii książę wyruszył drogą w kierunku na Kalisz. Do Piotrkowa dotarł 7 lutego7. Szybko jednak musiał skierować się jeszcze bardziej na południe. Najpierw gościł w Częstochowie (przybył tam 17 lutego), a 28 lutego był już w Krzeszowicach. Zamieszkał w pałacu, gdzie oczekiwał nadejścia reszty swoich wojsk. Stąd zawiadamiał króla westfalskiego Hieronima Napoleona, że idzie na Kraków, gdzie dalej będzie prowadził reorganizację armii, która jest pełna zapału do walki8. 19 lutego 1813 roku do Krakowa przybyła Rada Ministrów Księstwa Warszaw- skiego, a z nimi ambasador francuski Louis Pierre Edouard Bignon9. Tak więc

5 B. Grochulska, Księstwo..., s. 209. 6 Poniatowski do ks. Eugeniusza Beauharnais, Warszawa 3 luty 1813 [w:] Correspondance du prince Joseph Poniatowski avec la France, t. V, 1813, Poznań 1929, s. 66. 7 M. Łukasiewicz, Armia księcia Józefa 1813, Warszawa 1986, s. 110. 8 Poniatowski do Hieronima Napoleona króla westfalskiego, Krzeszowice, 28 lutego 1813, [w:] Correspondance..., s. 95– 96. 9 J. Skowronek, Książę Józef..., s. 237. Kraków „stolicą” Księstwa Warszawskiego. 135 droga z Warszawy do Krakowa zajęła ministrom 16 dni, bowiem ze stolicy wy- ruszyli 3 lutego10. W końcu również głównodowodzący wojskami Księstwa Warszawskiego przybył do Krakowa, gdzie uroczyście witano go przy Bramie Floriańskiej11. Przybycie księcia oznajmiały dzwony kościelne. W powitaniu wzięło udział duchowieństwo, gwardia narodowa, cechy rzemieślnicze z chorąg- wiami, orkiestry i tłumy mieszczan12. Książę zamieszkał tak jak przed czterema laty (czyli w 1809 roku, gdy w wojnie z Austrią zdobywał Kraków dla Księstwa Warszawskiego) w Pałacu Spiskim nieopodal Krzysztoforów13. Na początku XIX wieku wygląd miasta pozostawiał wiele do życzenia. Kra- ków był mocno zaniedbany: przedstawiał się z zewnątrz jako upadłe średniowieczne miasto. Otaczały go mury, które wszędzie waliły się, baszty opustoszałe, które były siedliskiem szczurów, fosy szerokie, pełne wody stojącej, w którą wrzucano zdechłe zwie- rzęta i różne nieczystości [...] na rynku stały odrapane sukiennice i równie odrapany ratusz, a wokoło nich pełno było bud niechlujnych. Zamek na Wa- welu był w ruinie...14 W latach przynależności do Księstwa Warszawskiego była stolica państwa polskiego ożywiła się. Zwiększyła się liczba ludności. Do miasta, szczególnie na zimę, przybywało wiele rodzin, aby przetrwać słotny czas. W 1813 roku wraz z rządem i wojskiem do Krakowa dotarły karawany osób prywatnych, można rzec, nastąpił prawdziwy „desant” z Warszawy. Z księciem Poniatowskim w Krakowie znalazły się jego przyjaciółki, leciwa już pani Henrietta de Vauban oraz młoda i piękna Zofia z Potockich Czosnowska. W zasadzie już od stycznia, jeszcze przed zapadnięciem decyzji o wycofywaniu się rządu i woj- ska na Kraków, w Warszawie rozpoczął się powszechny proces przenosin do by- łej stolicy. W dotarciu do Krakowa nie przeszkodziły roztopy, a następnie ostra zima15. Należało też unikać miejscowości, gdzie rozstawione były oddziały rosyj- skie. Marian Stępowski w stulecie opisywanych wydarzeń, na walnym zebraniu Towarzystwa Opieki nad Zabytkami Sztuki i Kultury w Krakowie, przypominał:

10 K. Bąkowski, Kronika krakowska 1796–1848, część 1: od r. 1796 do 1815, Kraków 1905, s. 89–90; M. Łukasiewicz, Armia księcia..., s. 97. 11 M. Zgórniak, Kraków..., s. 28. 12 M. Stępowski, Pożegnanie księcia Józefa z Krakowem (8 maja 1813), Odczyt wygłoszony na Wal- nym Zgromadzeniu Towarzystwa Opieki nad Polskimi Zabytkami Sztuki i Kultury w Krakowie, dnia 7 marca 1913, Kraków 1913, s. 12. 13 J. Skowronek, Książę Józef..., s. 237; M. Stepowski, Pożegnanie księcia..., s. 17. 14 J. Falkowski, Obrazy z życia kilku ostatnich pokoleń w Polsce. Księstwo Warszawskie, t. IV, Poznań 1877–1887, s. 194, 210. 15 [K. Kołaczkowski], Wspomnienia Jenerała Klemensa Kołaczkowskiego, księga II od roku 1813 do 1820, Kraków 1899, s. 7. 136 Hubert Chudzio Nikt z zamożniejszych nie chciał w Warszawie pozostać, wycofywano pienią- dze, zastawiano klejnoty i srebra stołowe, byle móc wyjechać do Krakowa. [...] zamarły w czasach stanisławowskich Kraków z napływem emigracji z Warszawy budzi się do życia i zaczyna bić tętnem silnym, zwłaszcza że wszystko, co wówczas Polska miała najświetniejszego, wszystkie najznako- mitsze osobistości i rodziny znalazły się nagle w murach starego Krakowa16.

Faktycznie, do znamienitych miejscowych rodów krakowskich, jak choćby Wielopolscy, Wodziccy, Morsztynowie czy Mokronowscy, dołączały kolejne. Ten prawdziwy zjazd arystokratów zaowocował licznymi uroczystościami patriotycz- nymi, balami i innymi zabawami. Już wtedy wielu się to nie podobało. Twierdzili, że nie wypada tak się bawić, skoro kraj stoi nad przepaścią. Wśród nich był poeta i pisarz Kajetan Koźmian. W anonimowym, mocno zjadliwym wierszu Na tańcu- jący Kraków dał upust swemu niezadowoleniu17. W swych pamiętnikach zaś od- notowywał: Kraków zaczął być tak ludny, tak huczny, tak szumny, jak go nigdy jeszcze nie widziano. W ciągu karnawału, a nawet i w poście, bal następował po balu, obiad wielki po wielkim śniadaniu, nawet fety publiczne jedna po drugiej, zdawało się, iż spokojni mieszkańcy chcieli znękanym, wracającym rycerzom wynagrodzić ich trudy i nędze wojenne18.

Francuz Bignon był również naocznym świadkiem tych wydarzeń. I choć w jego pamiętniku nie znajdziemy aprobaty dla rozbawionego krakowskiego towa- rzystwa, to jednak starał się je usprawiedliwiać:

16 M. Stępowski, Pożegnanie księcia..., s. 12. 17 Oto tekst wiersza Kajetana Koźmiana (za: J. Skowronek, Książę Józef..., s. 238–239): Kiedy los sprzysiężony na kraju ruinę Smutną przeznaczeń Polski dobija godzinę, Gdy z ostatniego szczątka ojczystej uchrony Wyparty mężny rodak w obce zmierza strony, Gdy nie masz, kto by nas mógł, kto by chciał zasłonić, Było komu kraj niszczyć, nie ma komu bronić... Co za szczęśliwy powód do uczt i do tańców! Skaczą żony i córki niebacznych mieszkańców, Skaczą rycerze, skaczą pierwsi urzędnicy, Skaczą w domach i ledwo już nie na ulicy. Dają nam brawo obcy i każą grać dalej, Zawsze tak Polak skakał, jak mu oni grali, Od walca i od kadryla zaczął się bal w kraju, A skończy się kozakiem, jak było w zwyczaju. 18 Cyt. za: M. Stępowski, Pożegnanie księcia..., s. 14–15. Kraków „stolicą” Księstwa Warszawskiego. 137 Mieszkańcy Krakowa przyjęli u siebie z całą serdecznością liczne rodziny wychodźców i wszelkimi sposobami usiłowali bawić swych gości. Układano przechadzki i wycieczki w okolice miasta. Śród wiru eleganckich pań jadących w powozach i towarzyszącej im młodzieży na koniach, niejednego dreszcz przeszła, gdy sobie wspomniał, że to czasy wojenne, że Kraków był jedynym przytułkiem dla Polski, przytułkiem zagrożonym przez nieprzyjaciela. Byłoż występkiem poddawać się ułudom śród rzeczywistych niebezpieczeństw? Je- żeli wpływ kobiet zasługuje tu na jaki wyrzut, to z drugiej strony bliskie wy- padki zbyt prędko nastroiły je do poważnych i smutnych rozmyślań19.

Już w styczniu pojawiały się w mieście pierwsze oddziały20. Nie prezen- towały się okazale. Na ulicach można było spotkać zmizerniałych i nędznie odzianych żołnierzy. Najbardziej potrzebujący trafiali do lazaretów tworzo- nych w pośpiechu przez miejscową społeczność. Po przybyciu księcia Józefa z głównym członem armii (w części były to pozostałości V korpusu armii napo- leońskiej w wyprawie na Moskwę, którym dowodził Poniatowski) rozpoczęły się gorączkowe działania nad powiększeniem stanu wojska. Książę Poniatowski z rozproszonych oddziałów rozpoczął formowanie nowego korpusu. Miał się on w przyszłości połączyć z armią Napoleona stacjonującą w Saksonii. Napływali też ochotnicy. W końcu udało się utworzyć trzy szwadrony krakusów. Te specyficzne oddziały jazdy ubrane były w białe sukmany i krakowskie czapki. Główną ich bronią były lance, ale także szabla i para pistoletów21. Według planów Napoleona krakusi mieli być „polskimi kozakami”. Antoni Baum, dyplomata austriacki, dono- sił z Krakowa 5 maja księciu Metternichowi: Prawdę mówiąc, widząc tych ludzi nieubranych, ich konie do pracy stosowne, bez tresury wojskowej, można było mieć wątpliwości do ich służby; lecz była to armia patriotów, często trudna w dyscyplinie... ale pełna entuzjazmu, do- magająca się walki, której zapał trzeba było łagodzić ciągle, aż do dnia, kiedy rozkaz pozwoli ich użyć22. Krakusi podlegali generałowi Janowi Weyssenhoffowi. Po zapoznaniu się ze swymi oddziałami generał zanotował w swym pamiętniku: Tymczasem organizowano i opatrywano pułki, w co było można. Z powsta- nia krakowskiego uformowano szwadrony, później krakusami zwane. Te nam wielką później oddały usługę; męstwo i wytrwałość, równie jak gorące przy- wiązanie do kraju, znamionują wieśniaka krakowskiego, on lepiej zdaje się

19 L. Bignon, Polska w 1811 i 1813, Kraków 1862, s. 293. 20 J. Bieniarzówna, J.M. Małecki, Dzieje Krakowa, t. 3: Kraków w latach 1796–1918, Kraków–Wroc- ław 1979, s. 33. 21 R. Bielecki, Encyklopedia wojen napoleońskich, Warszawa 2001, s. 330. 22 Cyt. za: M. Łukasiewicz, Armia księcia..., s. 131. 138 Hubert Chudzio pojmować te szlachetne uczucia niż reszta naszego ludu. W Wielkopolsce szlachta gorliwa, ale lud już obojętnością i flegmą niemiecką zarażony. Prze- ciwnie szlachtę krakowską egoizm znamionuje, a po części i obojętność (nie bez wyjątku wszakże), a cały zapał narodowy jest w pospólstwie23. Ten interesujący opis pokazuje, że stan patriotycznego ducha był wszech- obecny, a morale wojska nastrajało do dalszej walki. Niestety, nie do końca dało się to wykorzystać. Problemem były fundusze, a raczej ich permanentny brak. W podobnym tonie co gen. Weyssenhoff opisywał sytuację w Krakowie w swych pamiętnikach przedstawiciel Napoleona Edouard Bignon: Stan moralny tego kawałka ziemi polskiej, gdzieśmy się jeszcze trzymali, był nader zadowalający. Z bardzo małym wyjątkiem, duch ludności okazywał się najprzyjaźniejszy dla Francji. Przez linię austriacką zamykającą nas w Krako- wie codziennie przybywali rekruci z departamentów przez Rosję zajętych. Gdzie indziej dezerterowie nie używają takich wybiegów, aby zbiec ze swoich pułków, jakich używali rekruci polscy, aby się do nich dostać. Korpus księcia Poniatow- skiego mógł był w krótkim czasie skompletować swoje szeregi, gdyby brak fun- duszów w skarbie Księstwa i powolność w nadesłaniu takowych z Francji nie były przeszkodą w umundurowaniu i uzbrojeniu garnących się ochotników24. Dużą rolę w zaopatrzeniu armii odgrywał prefekt departamentu krakowskie- go Stanisław Wodzicki25. Jednak pod koniec pobytu armii księstwa w Krakowie poprosił o dymisję, a gdy jej nie udzielono, o urlop w celu podratowania zdrowia. Rada Ministrów na czele ze Stanisławem Potockim przychyliła się do tej prośby uchwałą z dnia 26 kwietnia26. Kwota, jaką dysponowały władze Księstwa na początku pobytu w Krakowie (24 lutego), wynosiła około 308 tys. franków, czyli mniej więcej 500 tys. zło- tych27. Była to suma dalece niewystarczająca. Potrzeba było przecież utrzymać armię (żywność dla wojska i pasza dla koni), zapłacić żołd oraz wyekwipować nowego rekruta. Należy do tego dodać niezapłacone rekwizycje wojenne, które 17 kwietnia 1813 roku oszacowano na 463 188 zł28. Z informacji przekazanej Radzie Ministrów 24 lutego przez gen. Józefa Wielhorskiego wynika, że na nie- zbędne wydatki (w tym głównie wyposażenie armii, szczególnie zaś jej umunduro- wanie) potrzeba było 6 124 289 zł (czyli 3 776 646 franków). Pieniądze na wojsko starano się uzyskać od Napoleona, który w konsekwencji tych zabiegów przezna-

23 J. Weyssenhoff, Pamiętnik generała, Warszawa 1904, s. 164–165. 24 L. Bignon, Polska w 1811..., s. 290. 25 M. Łukasiewicz, Armia księcia..., s. 135. 26 [S. Wodzicki], Pamiętniki Hr. Stanisława Wodzickiego, Kraków 1888, s. 22. 27 M. Łukasiewicz, Armia księcia..., s. 131. 28 Tamże. Kraków „stolicą” Księstwa Warszawskiego. 139 czył na odbudowę armii w sumie cztery milionów franków. Był jednak problem z dostarczeniem tych sum do Krakowa. Pierwsze 600 tys. franków w wekslach od generalnego płatnika Wielkiej Armii dotarło na ręce ambasadora Bignona dopiero 31 marca. Tu jednak pojawiła się poważna przeszkoda – można było zrealizować powyższe weksle wyłącznie z wielką stratą. Poza tym suma ta i tak była tylko przy- słowiową kroplą w morzu potrzeb. Poszukiwano więc usilnie innych źródeł finan- sowania wojska. Do tych należały dochody z żup solnych w Wieliczce. Na wniosek ministra sprawiedliwości Feliksa Łubieńskiego Rada Ministrów postanowiła zapła- cić miejscowym kupcom za sukno na mundury właśnie odpowiednią ilością soli29. Płacono nią też za konie wraz z siodłami. I tak 21 kwietnia za sól udało się zakupić 200 koni z siodłami (nieco wcześniej taką samą liczbę wierzchowców zakupiono również za sól). Bez produktu z Wieliczki reorganizacja wojska i pobór byłyby nie- zwykle utrudnione. Sól rozwiązywała wiele problemów. Jedyna gotówka, jaka dotar- ła od cesarza Napoleona do Krakowa, to 250 tys. franków w złocie. Stało się to jed- nak dopiero 5 maja, czyli tuż przed przekroczeniem przez wojska księstwa granicy austriackiej. Sumy te nie mogły więc zostać wykorzystane w kraju30. Obok wzmożonej pracy na rzecz poprawienia stanu armii w Krakowie kwitło ożywione życie towarzyskie. Już 6 marca świętowano imieniny księcia warszaw- skiego Fryderyka Augusta. W uroczystościach wzięli udział ministrowie i wódz naczelny dogorywającego państwa31. 7 marca „Gazeta Krakowska” donosiła: Dzień onegdajszy jako dzień Imienin N. Pana, obchodzony tu był z okaza- łością... Uroczystość tę od rana ogłosiły dzwony po wszystkich kościołach; Gromadził się zewsząd lud po świątyniach Pańskich dla błagania Najwyższej Istności o przedłużenie dni dla całego narodu tak drogich. O wpół do jedena- stej przed południem JJ. WW. Senatorowie, Ministrowie, Rada Konfederacji, Członki Rządu Litewskiego i inne Władze Krajowe oraz liczne obywatelstwo zgromadzili się do JW. Potockiego Prezesa Rady Ministrów, dokąd także przy- był JW. Baron Bignon, Poseł Nadzwyczajny i Minister Pełnomocny Najjaś. Cesarza Francuzów i Króla Włoskiego, wraz z osobami do ambasady na- leżącymi, nie mniej JW. Baron de Baum, Konsyliarz Nadworny i Komisarz N. Cesarza Austriackiego. O jedenastej wszyscy zgromadzeni udali się do Kościoła Archiprezbiterialnego Panny Maryi... Po nabożeństwie JW. Prezes Rady Ministrów wraz z władzami Rządowymi powrócił do swego mieszkania, a JO. Xże Naczelny Wódz odprawił rewią wojska przy asystencyi swego

29 Był to zastaw do czasu przekazania gotówki za sukno. Jeśli jednak w oznaczonym terminie nie otrzymaliby zapłaty, mogli sól sprzedać. Szerzej na temat finansowania wojska Księstwa War- szawskiego podczas pobytu w Krakowie w 1813 roku zobacz: M. Łukasiewicz, Armia księcia..., s. 131–133, 141. 30 Tamże, s. 133. 31 J. Bieniarzówna, J.M. Małecki, Dzieje Krakowa, s. 33. 140 Hubert Chudzio sztabu głównego, Jenerałów i Officerów. Tegoż dnia JW. Poseł nadzwyczajny Francuski dawał wspaniały obiad, w czasie którego pił zdrowie Najjaśniej. Pana, a JW. Prezes Rady Ministrów Najjaś. Cesarza Francuzów, Króla Wło- skiego. W wieczór mieszkańcy Krakowa z własnej chęci oświecili swe domy. Gmach zaś Sukiennice zwany kosztem rządowym rzęsistym ogniem przepysznie był iluminowany. Gorzała pośród niego cyfra ukochanego Króla, a liczna i dobrana muzyka bawiła przytomnych, między którymi znajdowały się osoby rządowe, JW. poseł Pełnomocny Francuski i przeszło 4000 obojej płci osób, które obchód tej tak przyjemnej uroczystości w to tak obszerne miejsce zgromadził, a którym chłodniki i różne napoje w późną noc obficie roznoszono32.

Gwiazdą pierwszej wielkości był oczywiście książę Józef Poniatowski. Pod jego oknem przed Pałacem Spiskim godzinami wystawały tłumy gapiów, prag- nących ujrzeć oblicze wodza33. Wszędzie witano go owacyjnie burzą oklasków. Aby podtrzymać na duchu Polaków, książę 12 marca urządził uroczystą dekorację odznaczeniami bohaterów z kampanii moskiewskiej 1812 roku. Wielokrotnie rów- nież musztrował swoich żołnierzy na krakowskich Błoniach. Te przeglądy wojska i samego księcia paradującego w słynnej burce i ułańskiej czapce z entuzjazmem podziwiały rzesze krakowian34. W pierwszych tygodniach pobytu w Krakowie bawiono się hucznie. Rynek Główny był świadkiem wielu uroczystości. Sukiennice często były ilumino- wane. Był to przecież czas karnawału. Rodziny krakowskie gościły u siebie te z Warszawy. Na proszonych śniadaniach, obiadach i kolacjach rozprawiano o sy- tuacji kraju. Powoli jednak przybyszom spoza Krakowa zaczął doskwierać pobyt w grodzie Kraka. Panie z Warszawy skarżyły się w listach na drożyznę oraz na samych krakowian. Przykładowo, pani Anna Nakwaska żaliła się, że gdy minął karnawał, panie krakowskie zaczęły bawić się między sobą, zupełnie nie troszcząc się już o panie z Warszawy, o które mocno zabiegano w czasie karnawału, gdy trzeba było zapełnić salony35. O wydawaniu balów nie zapominali również najważniejsi przedstawicie- le władz. Sam książę Józef za wielokrotne zaproszenia ze strony innych musiał rewanżować się wystawnymi przyjęciami. Szczególnie efektowne było przyję- cie wydane przez niego w Krzeszowicach 19 marca 1813 roku. Na swoje, jak się okazało ostatnie, imieniny książę przygotował obiad dla generałów, pułkowników i okolicznych ziemian. Zabawa przeciągnęła się także na dzień następny. Wtedy

32 „Gazeta Krakowska”, nr 19 z 7 marca 1813, cyt. za: K. Bąkowski, Kronika krakowska..., s. 90–91. 33 M. Stępowski, Armia księcia..., s. 17. 34 J. Skowronek, Książę Józef..., s. 239. 35 M. Stępowski, Armia księcia..., s. 16. Kraków „stolicą” Księstwa Warszawskiego. 141 to bowiem obchodzono urodziny króla rzymskiego „Orlątka”, syna Napoleona Bonaparte i Marii Ludwiki austriackiej36. Na tę uroczystość zaproszono nawet zwykłych żołnierzy. Podczas obchodów wznoszono toasty za Napoleona, jego po- tomstwo oraz za polskie nadzieje na utrzymanie wolnego państwa. Uroczystość uświetniło 300 wystrzałów armatnich oraz bal. Na nim książę Józef dostał oklaski za staropolską grację, która ponoć miała wyróżniać go w tańcu. Rezydent francuski przy władzach polskich tak wspominał ten dzień: W jednym mieście, jakie nam pozostało w ziemi polskiej, urodziny króla Rzym- skiego były obchodzone nie tylko w najświetniejszy, lecz i najsympatyczniejszy sposób. Wszystkie władze polskie cywilne i wojskowe wynurzyły mi dla cesarza i jego syna uczucia tchnące szczerością nie przyćmioną naszymi klęskami37. Książę Poniatowski brał także udział w uroczystościach kościelnych. Podczas Wielkanocy 1813 roku wraz ze swoim sztabem pełnił wartę przy grobie Chrystusa podczas mszy celebrowanej przez biskupa Jana Pawła Woronicza w katedrze na Wawelu38. Wspominany już ambasador francuski Bignon również starał się wieść prym w wydawaniu przyjęć. Niezależnie od tego, czy to lubił, czy nie, musiał jako przedstawiciel Francji utrzymać sojusznika i odwieść go od defetystycznych my- śli. Zwłaszcza że w gronie polskich ministrów i samego wodza naczelnego wojska pojawiali się coraz częściej przedstawiciele orientacji prorosyjskiej, namawiający do przejścia na stronę cara. Bignon uparcie tropił takie spiski i starał się im prze- ciwstawiać. Francuz nie był ponoć lubiany w mieście, a jego przyjęcia nie zawsze udane. Ze wspomnień księżnej Marii Wirtemberskiej z Czartoryskich można się między innymi dowiedzieć, że ambasador wydał podwieczorek dla dam w pałacu w Łobzowie. Przyjęcie uznano jednak za nieudane, m.in. z powodu braku odpo- wiedniej liczby krzeseł dla gości39. Być może właśnie na tym przyjęciu Bignon rozmawiał z córkami Adama Kazimierza Czartoryskiego, przywoływaną już Marią Wirtemberską i piękną Zofią Zamojską, które potwierdzały swoje przywiązanie do obozu napoleońskiego. Podobało się to Francuzowi na tyle, że informację o tym zamieścił w swoim pamiętniku:

Nawet siostry księcia Adama Czartoryskiego: księżna Wirtemberska i Ordy- natowa Zamoyska, aczkolwiek umiały ocenić powody odmiennego postępo- wania brata, żałowały jednak, że nie był z nami, i przewidywały bezowocność

36 J. Skowronek, Książę Józef..., s. 238; M. Stępowski, Armia księcia..., s. 16–17. 37 L. Bignon, Polska w 1811..., s. 289. 38 L. Dębicki, Puławy (1762–1830), t. II: Czasy porozbiorowe, Monografia z życia, politycznego i literackiego na podstawie archiwum ks. Czartoryskich w Krakowie, Lwów 1887, s. 204. 39 Tamże, s. 205–206. 142 Hubert Chudzio jego usiłowań. Niewiasty w polityce idą najczęściej za sercem; a chociaż prze- wodnik ten nie zawsze bywa trafny, niemniej bywa zaszczytnym40.

Francuz uczestniczył w wielu uroczystościach i przyjęciach podczas pobytu w Krakowie. Nie stronił także od wycieczek za miasto. Zwiedził Tyniec, kopce Kraka i Wandy, jednak w pamięci szczególnie zapadła mu wyprawa do kopalni w Wieliczce. Odbył ją w towarzystwie ministrów Księstwa Warszawskiego. W jego wspomnieniach czytamy: Z licznych wycieczek żadna mię tak nie zajęła jak wycieczka do Wieliczki w towarzystwie hr. Stanisława Potockiego i innych ministrów. Spuszczaliśmy się w głąb kopalni, usiadłszy w wielkim koszu, skąd wzrok nasz trwożliwie mierzył czarną przepaść otwartą pod nami. Przebiegłszy tę napowietrzną drogę, sta- nęliśmy w ogromnej sali ozdobionej dwoma rzędami kolumn, gdzie oczekiwało na nas liczne grono osób przybyłych tam inną dłuższą drogą, wschodami. Obok tej sali była kaplica z ołtarzem i posągami wykutymi ze soli. Zarząd żupniczy przygotował dla nas śniadanie w głównej sali i kazał oświetlić najpiękniejsze miejsca tego podziemia. Mimo tego robotnicy pracowali w swoich szychtach, co sprawiało widok magiczny. [...] Trudno było w owym czasie, aby myśli politycz- ne nie doścignęły nas nawet we wnętrznościach ziemi. Znajdując się tam w gro- nie pierwszych urzędników polskich, zdawało mi się widzieć samą Polskę, jakby szukającą w głębi tajemniczych podziemi ostatniego dla siebie schronienia41. Ambasadora Bignona szczególnie wzruszyło zachowanie wielickich górników, którzy wykazali się patriotyczną postawą: nigdy nie doznałem takiego wzruszenia, jak kiedy w r. 1813 imię Napoleona rozlegało się w podziemiach Wieliczki42 – pisał. Można powiedzieć, że te wszystkie uroczystości, bale, wycieczki podsumował i usprawiedliwił Bignon w jednym zdaniu swojego pamiętnika: W taki sposób skracaliśmy sobie te długie dnie oczekiwania i niepewności; każdy chciał w sobie zagłuszyć pamięć złego, co się już stało, i groźną niepewność przyszłości43. Choć książę Józef Poniatowski tak jak dawniej potrafił się bawić (tańczył i nierzadko śpiewał), to jednak podczas pobytu w Krakowie głównie pracował usil-

40 L. Bignon, Polska w 1811..., s. 282–283. Książę Adam Jerzy Czartoryski, o którym wspominał Bignon, był, przeciwnikiem związania się Polaków z Napoleonem. Jako przyjaciel cara Aleksan- dra I i były minister spraw zagranicznych Rosji liczył na sojusz z Moskwą. Inaczej jego ojciec Adam Kazimierz i brat Konstanty, zwolennicy Francji. Ten ostatni wziął nawet udział w wyprawie na Moskwę w 1812 r. W bitwie pod Możajskiem zabito mu konia, a sam ranny stracił przytomność (zob. L. Dębicki, Puławy..., s. 203). Potem jednak książę Konstanty Czartoryski przyjął argumenta- cję brata i stał się zwolennikiem porozumienia z Rosją (zob. J. Skowronek, Adam Jerzy Czartoryski 1770–1861, Warszawa 1994, s. 179). 41 L. Bignon, Polska w 1811..., s. 293–294. 42 Tamże, s. 295. 43 Tamże, s. 297–298. Kraków „stolicą” Księstwa Warszawskiego. 143 nie nad poprawą stanu armii i jej powiększeniem. Pod koniec marca pod bronią w piechocie było 6562 ludzi, w zakładach 2380. Kawaleria liczyła 4205 jeźdźców, w zakładach 2907. Artyleria zaś składała się z 1165 żołnierzy. W sumie Poniatowski miał pod bronią 11 932 żołnierzy i 5287 w zakładach. Nie wliczono tutaj około 1500 wojskowych przebywających w szpitalach. Tak więc armia księstwa zebrana w Krakowie i jego okolicach liczyła ponad 18 500 żołnierzy44. W Krakowie stało też wojsko saskie w liczbie około 2500 i około 800 Francuzów45. Wojsko polskie mimo ogromnych wysiłków, nie prezentowało się najlepiej. Żołnierze nie mieli ładownic i czapek, niewielu posiadało pełne umundurowanie, a niektórzy wystę- powali na przeglądach w cywilnych ubraniach. W końcu zaczęło brakować też amunicji46. Jak w swych pamiętnikach wspominał Ludwik de Laveaux, były jed- nak i chlubne wyjątki w armii: Jeden tylko widziałem cały na nowo umunduro- wany i uzbrojony pułk pierwszy piechoty, który wystąpił w paradzie na wielkim rynku; postawa jego, a szczególnie grenadierów, nic nie zostawiała do życzenia47. Oczywiste, że na pokaz na Rynku Głównym wysyłano najlepiej umundurowanych żołnierzy. Przecież oglądanie armii w łachmanach prowadziłoby niechybnie do pogorszenia morale ludności i defetystycznych myśli. Opisywany przypadek był jednak tylko pojedynczym przykładem. W ogromnej większości pułki księstwa potrzebowały natychmiastowego dozbrojenia i poprawy stanu umundurowania. Już w pierwszych dniach marca Poniatowski pisał do księcia Eugeniusza o mało owocnych staraniach zakupu prochu i ołowiu48. Minister wojny o złej sytuacji woj- ska alarmował w swych listach także innych przedstawicieli francuskich władz (w tym m.in. ministra spraw zagranicznych Huguesa Bernarda Mareta, księcia Bassano) oraz księcia warszawskiego Fryderyka Augusta49.

44 M. Łukasiewicz, Armia księcia..., s. 129. 45 L. Bignon, Polska w 1811..., s. 292. Francuzi przybywali do Krakowa z różnych stron Polski. Byli to najczęściej ranni żołnierze Wielkiej Armii, zagubieni podczas odwrotu spod Moskwy. O przyby- szach tych pisał Bignon: Pomimo przeszkód zrządzonych przez wojnę, Polacy z prowincji będących pod Rosją i z Księstwa Warszawskiego ciągle okazywali nam przychylność, nie oziębioną naszymi klęskami. Patrzałem na to, jak do Krakowa dostało się przeszło pięćset wojskowych francuskich przechowanych i ocalonych na Litwie podczas rejterady. Chociaż pod najsurowszymi karami rozka- zano wydawać każdego Francuza władzom rosyjskim, jednakże nieszczęśliwi ci wszędzie znachodzi- li pomoc i przytułek, a następnie wszelkie ułatwienia w dostaniu się do nas. We dnie przechowywano ich, a w nocy prowadzono z dworu do dworu, z chaty do chaty, dopóki nie dostali się do pierwszych czat polskich. Oby Francja umiała kiedyś być wdzięczną za tyle poświęcenia się i gościnności! (zob. tamże, s. 291). 46 J. Skowronek, Książę Józef..., s. 239. 47 L. De Laveaux, Pamiętniki, Kraków 1879, s. 251. 48 Poniatowski do ks. Eugeniusza wicekróla Włoch, Kraków 5 marca 1813 [w:] Correspondance..., s. 98–103. 49 Poniatowski do Mareta, Kraków 28 marca 1813, [w:] Correspondance..., s. 145–146; Poniatowski do Fryderyka Augusta, Kraków 28 marca 1813, [w:] Correspondance..., s. 144–145. 144 Hubert Chudzio Jak już wspominano, przyczyną takiego niekorzystnego stanu wojska w du- żej mierze był brak funduszy w kasie Księstwa Warszawskiego. Jednak pienią- dze nie stanowiły jedynego problemu. Również sytuacja polityczna, a w szcze- gólności dwuznaczna postawa Austrii sprawiały, że reorganizacja armii polskiej nie przebiegała tak, jakby życzył sobie tego książę Poniatowski i Francuzi. To właśnie Austriacy (przecież teoretycznie nadal sprzymierzeńcy Napoleona i Księstwa Warszawskiego) nie chcieli dostarczać amunicji ani nawet zezwolić na jej sprowadzanie. Książę Poniatowski podczas pobytu w Krakowie wielo- krotnie prowadził rozmowy z generałem Johannem von Frimontem, głównodo- wodzącym wojsk austriackich. Frimont, mimo okazywanej oficjalnie życzli- wości, realizował jednak politykę Klemensa Metternicha, dążącego do sojuszu z Rosją. W związku z tym 29 marca w Kaliszu został zawarty tajny układ między Rosją i Austrią dotyczący między innymi wspólnego działania przeciw korpuso- wi Poniatowskiego. Celem tych działań miało być wypchnięcie wojsk polskich z ostatnich wolnych terenów Księstwa Warszawskiego50. Już 9 marca przeciwko armii Poniatowskiego wyruszył z Warszawy 10-tysięczny rosyjski oddział genera- ła Fabiana Sackena. Wtedy też nasiliły się zabiegi dyplomatyczne strony rosyjskiej względem Austrii, aby ta rozwiązała polski korpus lub też zezwoliła Rosjanom na jego izolację. Efektem tego było wspomniane kaliskie porozumienie. Właśnie w związku z tą sytuacją naciskany przez Austriaków, zdradzony przez sojusznika (choć jeszcze o tym nie wiedział), głównodowodzący wojsk polskich zgodził się na zgrupowanie swych wojsk wokół Krakowa, za liniami austriackimi. Od tego czasu rozpoczęły się zabiegi austriackie prowadzące do wypchnięcia polskiej armii za linię Wisły, a potem dalej poza granice Księstwa Warszawskiego i Austrii. Jednocześnie prowadzono starania przeciągnięcia Rady Ministrów, księcia Poniatowskiego i jego armii na stronę rosyjską. Propozycje rosyjskie wysuwane przez cara Aleksandra I coraz częściej docierały do Krakowa. Nie były one jednak konkretne, a car uchylał się od wyraźnych deklaracji. Zwolennikiem sojuszu z pań- stwem Romanowów był zaprzyjaźniony z carem książę Adam Jerzy Czartoryski, były minister spraw zagranicznych Rosji. Uważał on, że w krytycznej sytuacji,

50 M. Łukasiewicz, Armia księcia..., s. 135; J. Skowronek, Książę Józef..., s. 240; Problemy z Au- striakami miał też gen. Jan Weyssenhoff. Wspominał o tym w swych pamiętnikach: Za przyby- ciem do Krakowa kazano mi iść za Wisłę na Podgórze i zająć stanowisko na Krzemionkach, wzgó- rzach panujących nad tym przedmieściem. Rychło potem powiększono moje dowództwo batalionem Francuzów, zebranych z pozostałych po lazaretach; batalionem tym dowodził major francuski, człowiek światły i na wszystko gotowy. Wojsko austriackie, niby przyjazne, usiłowało wszystko nam utrudnić. Generał ich, Bianchi, postanowił zająć Podgórze, a tym sposobem stanąć między nami a Krakowem. Jakoż wprowadził, nie ostrzegłszy nas, batalion grenadierów do przedmieś- cia, między nami a miastem położonego. Nie odwołując się dalej, wysłałem sztabsoficera do tego batalionu z oświadczeniem, że to przedmieście do mnie należy, że jeżeli nie ustąpią natychmiast, to z nastawionym bagnetem uprzątnę sobie ten kwaterunek. Wymowne to oświadczenie skłoniło Austriaków do wymaszerowania bez zwłoki (zob. J. Weyssenhoff, Pamiętniki..., s. 164). Kraków „stolicą” Księstwa Warszawskiego. 145 w jakiej znalazło się Księstwo Warszawskie, należy nawiązać ścisłą współpracę z Rosją. To strona polska (w osobach Czartoryskiego i jego zwolenników) starała się o pozyskanie Aleksandra I dla sprawy polskiej. Car nie angażował się jednak oficjalnie w propolskie działania. Ważniejsze bowiem było dla niego przeciągnię- cie na swoją stronę, a zarazem do koalicji antynapoleońskiej Prus i Austrii. Nie chciał więc tych państw drażnić otwartym sojuszem z Polakami51. W łonie samej Rady Ministrów księstwa zwolennikami cara byli minister skar- bu Tadeusz Matuszewicz i minister spraw wewnętrznych Tadeusz Mostowski52. Aby przekonać księcia Poniatowskiego do przejścia na stronę przeciwników Napoleona, do Krakowa przyjechał Antoni Radziwiłł53. Ożeniony z pruską księż- niczką Fryderyką Luizą, był związany z dworem króla Fryderyka Wilhelma III (Radziwiłł był też bratem pierwszej żony Konstantego Czartoryskiego, stąd bliskie kontakty z Czartoryskimi). W czasach Księstwa Warszawskiego przebywał w Berlinie. Kiedy Antoni Radziwiłł 20 kwietnia pojawił się w Krakowie u księż- nej Zofii Zamoyskiej, ambasador Bignon natychmiast rozkazał go aresztować. Z więzienia Radziwiłła uwolnił ponoć osobiście książę Poniatowski, który za- stępującego mu drogę strażnika uderzył pięścią w pierś i wyprowadził aresztanta z celi na ulicę54. Następnie bez oficjalnych rozmów, już nazajutrz, rozkazał odwieźć Radziwiłła do granicy pod Krakowem, tym samym uratował go od oskarżenia o zdradę i tragicznych tego skutków. Mimo wielu polskich zabiegów, aby utrzymać wojsko na ostatnim wol- nym skrawku Księstwa Warszawskiego, sytuacja stawała się coraz trudniejsza. Stacjonujący w pobliżu Krakowa rosyjski korpus Sackena i z każdym dniem bar- dziej wroga postawa Austriaków potęgowały defetystyczne uczucie. 20 kwietnia Kraków opuściły sojusznicze wojska saskie. Również książę Poniatowski postano- wił o ewakuacji swojej armii za Wisłę, w rejon Podgórza. Uczynił to 30 kwietnia. Jego wojska rozlokowały się w okolicach Tyńca i Skotnik, na prawym brzegu rzeki. Swoją kwaterę przeniósł do Prokocimia55. Miejsce wojsk polskich zajęli Austriacy. W swym dzienniku poeta Brodziński tak wspominał te chwile: Ruszyliśmy przez miasto na Podgórze, przechodu tego nikt nie był nierozrzewnionym świadkiem. Przyjaciele i krewni wychodzili przed domy ze łzami w oczach, podawali dłonie wychodzącym56. Tegoż dnia Rada Generalna Konfederacji Królestwa Polskiego odbyła swą ostatnią sesję, na której nastąpiło jej rozwiązanie.

51 J. Skowronek, Adam Jerzy..., s. 176–181. 52 M. Łukasiewicz, Armia księcia..., s. 153. 53 [K. Kołaczkowski], Wspomnienia Jenerała..., s. 8. 54 L. Dębicki, Puławy..., s. 206–207. 55 J. Skowronek, Książę Józef..., s. 247. 56 K. Brodziński, Wspomnienia mojej młodości, Kraków 1928, s. 71. 146 Hubert Chudzio W uzasadnieniu głoszono: kiedy zabrakło ziemi, na której by czynnie pozostać można i nie masz blisko niej siedliska, gdzie by niepodległe schronienie przyzwoite powadze Narodowej znaleźć się dało, Rada Jeneralna Konfederacji Jeneralnej Królestwa Polskiego w tak okropnym dla czucia Narodowego położeniu widzi się być przymuszoną zawiesić zwyczajne posiedzenia57. Jednak jeszcze 29 kwietnia przeprowadzono w Krakowie jedną z najważniej- szych batalii o pozostanie wojsk w kraju. Wieczorem w pałacu Pod Baranami ze- brała się Rada Ministrów Księstwa Warszawskiego. Początkowo nie było na niej jednak Józefa Poniatowskiego. Ministrowie jednogłośnie postanowili nie opusz- czać zajmowanego terytorium. W końcu na zebraniu pojawił się również wódz na- czelny. Po otrzymaniu informacji o uchwale Rady, w długim wystąpieniu przeciw- stawił się tej decyzji. Książę wytłumaczył ministrom położenie wojska, które we- dług niego bardziej przyda się sprawie polskiej i francuskiej po reorganizacji armii za granicą, niż gdy wykrwawi się w starciach z silniejszym wrogiem. Mówił też, że gdyby doszło do walki z wojskami rosyjskimi i pruskimi, to działania wojenne przeniosłyby się na ulice Krakowa, a miasto niewątpliwie bardzo by na tym ucier- piało. To przekonało ministrów, którzy zmienili poprzednią decyzję. Ustąpienie z miasta zostało postanowione58. Książę był bliski załamania nerwowego. Do końca rozważał z Bignonem śmiały atak na wojska przeciwnika. Myślał też o prowadzeniu walki partyzanckiej na terytorium Księstwa Warszawskiego. Kiedy wszystkie te rozważania zawiod- ły, chciał nawet popełnić samobójstwo. Zwierzył się z tego Aleksandrowi Linow- skiemu, który tuż przed wymarszem z kraju zaklinał go, aby tego nie czynił. Książę odpowiedział mu ponoć takimi słowami: Widzisz te pistolety? Dziś je w nocy dwa razy miałem w ręku, chciałem w łeb sobie strzelić, aby wyjść z tak trudnego położe- nia, ale na koniec wziąłem determinację: nie odstąpię Napoleona... Jako żołnierz honoru swego strzegę59. Już wcześniej z Austriakami ustalono warunki przejścia armii polskiej przez terytorium ich państwa. Początkowo miały być one bardzo niekorzystne. Korpus Poniatowskiego chciano rozbroić, podzielić na oddziały maszerujące w dużej odle- głości od siebie. Broń miała być wieziona na wozach. Nie spodobało się to samemu Napoleonowi. Pisał o tym Louis Berthier do francuskiego posła w Wiedniu: Cesarz wolałby dowiedzieć się o zgonie tych 15 000 Francuzów i Polaków, którzy są w Krakowie, niż widzieć ich składających broń. Cesarz nie dba o życie ludzi zhań-

57 „Gazeta Krakowska” nr 35 z 2 maja 1813. 58 S. Askenazy, Książę Józef Poniatowski 1763–1813, Warszawa 1922, s. 214–215; M. Łukasiewicz, Armia księcia..., s. 157–159. 59 J. Skowronek, Książę Józef..., s. 248; Sz. Askenazy, Książę Józef..., s. 216; M. Stępowski, Pożegnanie księcia..., s. 22–23. Kraków „stolicą” Księstwa Warszawskiego. 147 bionych60. Po pertraktacjach Austriacy zgodzili się, aby marsz wojska odbywał się w zwartych kolumnach. Artyleria miała iść z armatami i amunicją, podobnie kawa- leria oraz jedna trzecia piechoty zachowywała swą broń. Reszta karabinów miała być wieziona na wozach, ale pośrodku kolumn61. Pierwsze kolumny wyruszyły do granicy austriackiej 7 maja o 6 rano. Według tradycji, książę Poniatowski ostatnie przyjemne chwile na ojczystej ziemi spędził 8 maja na wieczornym przyjęciu u Zofii Zamoyskiej (ponoć mocno rozkochanej w wodzu) w domu Pod Lipkami (dzisiaj ulica Księcia Józefa 55) wraz ze swoim sztabem i kilkoma generałami62. Nazajutrz na zawsze pożegnał ojczyznę. Do Krakowa powróciły już tylko jego doczesne szczątki. W 1817 roku książę jako bohater narodowy został pochowany w krypcie wawelskiej. Jeszcze 12 maja w Podgórzu ostatni raz obradowała Rada Ministrów Księ- stwa Warszawskiego63. Następnego dnia do Krakowa wkroczyły wojska rosyjskie gen. Sackena. Tak wspominał tę chwilę Ambroży Grabowski:

weszły pierwsze oddziały wojsk rosyjskich do Krakowa, złożone z różnej nie- regularnej zbieraniny jako to: kozaków, kałmuków i baszkirów, także z różnej hołoty pospolitego ruszenia zwanego „opołczenie”, a byli to po prostu chłopi czasem w późnym wieku [...], za całe uzbrojenie mieli dzidy. Zaś jazda basz- kirska i kałmucka, w ubiorach jakie kto posiadał, uzbrojona była w przero- zmaity oręż, a niektórzy w łuki i strzały, lecz tych nie było wiele. Znakomitsi pomiędzy baszkirami nosili na wierzchu ubrania pancerze [...]. Szczególny to był widok, gdy wojska te na Rynku krakowskim stanęły. Wszyscy otoczyliśmy je, rozdziawiając gęby, przypatrując się ciekawie ludom i koniom, ubiorom i orężom zastępów64.

Tak zakończył się ponaddwumiesięczny okres pobytu na terenie Krakowa władz i armii Księstwa Warszawskiego. Był to czas zabawy, a zarazem wiel- kich wysiłków, mających uratował rozpadające się państwo i zreorganizo- wał armię. Sytuacja zewnętrzna, w tym porażki Francji i wrogość zaborców, nie pozwoliła na realizację tych zamierzeń. Księstwo Warszawskie wymazano z politycznej mapy Europy, a wódz naczelny polskiej armii zginął w nurtach Elstery. Jednakże historia tych kilku tygodni na zawsze wpisała się w tradycję Krakowa.

60 M. Kukiel, Dzieje oręża polskiego w epoce napoleońskiej, Poznań 1912, s. 395. 61 Sz. Askenazy, Książę Józef..., s. 214. 62 M. Stępowski, Pożegnanie księcia..., s. 24. 63 J. Bieniarzówna, J.M. Małecki, Dzieje Krakowa, s. 34. 64 [A. Grabowski], Wspomnienia Ambrożego Grabowskiego, wyd. St. Estreicher, t. I, Kraków 1909, s. 100. Henryk Żaliński

Krakowskie lata generałów Powstania Listopadowego

owstanie Listopadowe skierowane przeciwko Rosji objęło tereny Królestwa PPolskiego oraz tzw. ziemie zabrane, czyli Litwę, część Białorusi i Ukra- iny. Zyskało także pomoc Polaków żyjących w Wielkim Księstwie Poznańskim i Galicji1. Również społeczeństwo Wolnego Miasta Krakowa poparło powstanie – a na plac boju pospieszyli liczni ochotnicy, głównie młodzież studencka. W marcu 1831 roku zawiązano w mieście Komitet, który zbierał fundusze i dary w naturze, niósł pomoc rannym powstańcom i ich rodzinom. Natomiast Senat Rządzący, sta- nowiący oficjalny organ władzy, zgodnie z sugestiami powstańczego Rządu Naro- dowego zachował neutralność. Powstańcze władze cywilne i wojskowe uważały bowiem, że nie można narażać się Austrii, a neutralność Krakowa powinna zostać wykorzystana do kontaktów dyplomatycznych z Europą oraz nabywania sprzętu wojennego, koniecznego do prowadzenia walki z armią rosyjską2. Kraków związany jest z Powstaniem Listopadowym także poprzez biografie kilku przedstawicieli starszyzny wojskowej, wyróżnionych stopniem generalskim, którzy w tym mieście przyszli na świat, tu mieszkali przed lub po 1830 roku albo tu zakończyli swoje życie. W Krakowie urodził się gen. dywizji Franciszek Żymirski – dowódca po- wstańczej 2 dywizji piechoty, który poległ pod Grochowem 25 lutego 1831 roku. W tym mieście przyszedł na świat i studiował w Szkole Głównej Koronnej gen. brygady Julian Sierawski, pełniący w powstaniu kolejno funkcje: gubernatora War- szawy, komendanta Zamościa, dowódcy województwa sandomierskiego, dowódcy 5 dywizji piechoty3. Tu uczył się oraz ukończył studia na uniwersytecie w 1788

1 W. Węgliński, Udział Wielkiego Księstwa Poznańskiego i Galicji w Powstaniu Listopadowym, [w:] Powstanie Listopadowe 1830–1831. Dzieje wewnętrzne. Militaria. Europa wobec powstania, pod red. W. Zajewskiego, Warszawa 1980, s. 270–287. 2 S. Stetkiewicz, Rzeczpospolita Krakowska w dobie powstania listopadowego, Kraków 1912; J. Bie- niarzówna, Wolne Miasto Kraków, [w:] J. Bieniarzówna, J. Małecki, Dzieje Krakowa. t. 3: Kraków w latach 1796–1918, Kraków–Wrocław 1979, s. 73–80. 3 K. K[arolczak], Żymirski Franciszek, [w:] Słownik biograficzny historii Polski, t. 2, pod red. J. Chodery i F. Kiryka, Wrocław–Warszawa–Kraków 2005, s. 1767; M. Tarczyński, Z. Zacharewicz, Krakowskie lata generałów Powstania Listopadowego 149 roku gen. brygady Stanisław Małachowski, który w początkowym okresie Po- wstania Listopadowego powołany został regimentarzem województw położonych na lewym brzegu Wisły4. Po upadku Powstania Listopadowego Kraków zajęły wojska rosyjskie. Pretekstem do okupacji był przemarsz oddziału powstańczego pod dowództwem gen. Samuela Różyckiego przez terytorium Rzeczypospolitej Krakowskiej, celem złożenia broni w Galicji przed Austriakami. 27 września 1831 r. do miasta wkro- czyły wojska rosyjskie gen. Teodora Rüdigera. Okupacja miasta, zakończona dopiero 24 listopada 1831 roku, wywołała panikę nie tylko wśród mieszkańców, ale głównie wśród przebywających tu uchodźców powstańczych cywilnych i woj- skowych5. Wśród uchodźców znaleźli się m.in.: ks. Adam Jerzy Czartoryski – prezes Rządu Narodowego, gen. Józef Chłopicki – dyktator powstania i gen. Jan Skrzy- necki – jego wódz naczelny. Książę Czartoryski w obawie przed aresztowa- niem już w dniu wejścia wojsk rosyjskich uszedł w przebraniu z miasta, a ucieczkę ułatwił mu sam Franciszek Lorenz, rezydent austriacki. Także gen. Jan Skrzynecki opuścił Kraków m.in. dzięki pomocy Franciszka Lorenza. Gen. Józef Chłopicki pozostał w mieście, więc gen. Rüdiger kazał wystawić rosyjskie warty przed jego mieszkaniem. Gorzej potraktował gen. dywizji Stanisława Klickiego, który po zło- żeniu dyktatury przez gen. Chłopickiego był krótko zastępcą wodza naczelnego powstania, a potem dowódcą sił zbrojnych na lewym brzegu Wisły. Pod koniec powstania leczył się on w Krzeszowicach, a po wkroczeniu wojsk rosyjskich do Krakowa został internowany w tym mieście, zaś później zesłany do Kastromy6. Krótkotrwały związek z Krakowem miał także gen. dywizji Henryk Dembiń- ski, jeden z dowódców wyprawy na Litwę, później gubernator Warszawy i pełniący obowiązki wodza naczelnego powstania. Został internowany przez Prusaków, ale dzięki gen. Maciejowi Rybińskiemu otrzymał „cichy” paszport zezwalający mu na wyjazd do Krakowa, gdzie przebywała jego żona z dziećmi. Ponieważ w mieście stacjonowało wojsko rosyjskie, Dembińscy zamieszkali w Podgórzu i tu urodziła się ich najmłodsza córka. Na wiosną 1832 roku gen. Dembiński otrzymał pozwo-

Sierawski Jan Kanty Julian, [w:] Polski Słownik Biograficzny (dalej PSB), t. XXXVII, Warsza- wa–Kraków 1996, s. 323–329. 4 E. Kozłowski i S. Przewalski, Małachowski Stanisław Aleksander Ignacy Józef h. Nałęcz, PSB, t. XIX, s. 420–422. 5 J. Bieniarzówna, Wolne Miasto Kraków..., s. 79–80. 6 J. Skowronek, Adam Jerzy Czartoryski 1770–1861, Warszawa 1994, s. 318; S. Kalembka, Wielka Emigracja 1831–1863, Toruń 2003, s. 15; S. Harbut, Józef Chłopicki. W 100-letnią rocznicę Po- wstania Listopadowego, Warszawa 1930, s. 193; J. Wegner, Klicki Stanisław, PSB, t. XII, s. 614; W. Śliwowska, Zesłańcy polscy w Imperium Rosyjskim w pierwszej połowie XIX wieku, Warszawa 1998, s. 271. 150 Henryk Żaliński lenie władz austriackich na wyjazd wraz ze starszym synem do Drezna, skąd po krótkim pobycie wyemigrował do Francji, zaś żona z córkami i młodszym synem powróciła do Krakowa. Rodzina Dembińskich posiadała w mieście kamienicę, kupioną przez matkę generała jesienią 1805 roku7. Uczestnicy Powstania Listopadowego, oficerowie i prości żołnierze, którzy po zakończeniu walki schronili się w Krakowie, musieli opuścić to miasto już w 1833 roku. Wówczas to władze austriackie wyprawiły kilka statków z portu w Trieście z kilkusetosobowymi grupami niedawnych powstańców, których wyłapała policja w Wolnym Mieście Krakowie i w całej Galicji8. Poświęcimy teraz więcej uwagi generałom Józefowi Chłopickiemu i Janowi Skrzyneckiemu, oni bowiem mieszkali dłużej w Krakowie niż inni przedstawi- ciele starszyzny wojskowej, zyskali tutaj status szacownych obywateli i sympatię współmieszkańców, w tym mieście także zakończyli swoje życie. Generał Józef Chłopicki w towarzystwie lekarza Maurycego Wolffa przybył do Krakowa prawdopodobnie 10 marca 1831 roku, w celu leczenia ran odniesio- nych w bitwie o Olszynkę Grochowską9. Początkowo zamieszkał w dworku przy ulicy Wesołej, później przeprowadził się na ulicę Floriańską, następnie przeniósł się do mieszkania przy Rynku Głównym nr 13, a w 1853 roku wyprowadził się do kamienicy należącej do cukiernika Parisa Maurizia, stojącej także w Rynku na linii A–B pod numerem 38. Tam w mieszkaniu usytuowanym na pierwszym piętrze, składającym się z trzech dużych pokoi, mieszkał Chłopicki do końca życia w towa- rzystwie dwóch służących: Józefa Kurowskiego i Ignacego Bigasia. W podwórzu kamienicy znajdowały się stajnie, w jednej z nich stały konie generała10. 14 lutego 1832 roku gen. Chłopicki zwrócił się do Senatu Wolnego Miasta Kra- kowa z prośbą o przyjęcie go w poczet obywateli Rzeczypospolitej Krakowskiej. Senat spełnił prośbę i Chłopicki został pełnoprawnym mieszkańcem miasta11. Lata płynęły Chłopickiemu spokojnie i bez większych wstrząsów. Starał się nie angażować w działalność o charakterze politycznym. Gdy w 1836 roku zaczęto usuwać z Krakowa wszystkich „uczestników rewolucji”, czyli Powstania Listo- padowego, rezydenci „trzech dworów opiekuńczych” pozwolili generałowi pozo- stać w mieście12. W czasie powstania krakowskiego w 1846 roku Chłopicki razem

7 B. Szyndler, Henryk Dembiński 1791–1864, Warszawa 1984, s. 11, 235. 8 S. Kalembka, Polskie wychodźstwa popowstaniowe i inne emigracje polityczne w Europie w XIX wieku, [w:] Polska XIX wieku. Państwo – społeczeństwo – kultura, pod red. S. Kieniewicza, War- szawa 1977, s. 202. 9 S. Harbut, Józef Chłopicki..., s. 191; B. Szyndler, Dyktator generał Józef Chłopicki 1771–1854, Częstochowa 1998, s. 139. 10 J[ózef] L[ouis], Przechadzka kronikarza po Rynku Krakowskim, Kraków 1890, s. 178. 11 B. Szyndler, Dyktator generał Józef Chłopicki..., s. 141. 12 Tamże, s. 142. Krakowskie lata generałów Powstania Listopadowego 151 z biskupem Ludwikiem Łętowskim, rezydentami i senatorami opuścił Kraków i zamieszkał w Podgórzu w zajeździe Pod Jeleniem13. Aktywniej zachował się Chłopicki w czasie Wiosny Ludów. W kwietniu 1848 roku wybuchły wal- ki uliczne w Krakowie. Generał uratował wówczas członków Gwardii Narodo- wej, którzy zajęli pozycje między Sukiennicami a pałacem Pod Baranami. Kie- dy zorientował się, że mogą zostać ostrzelani przez artylerię austriacką znaj- dującą się na wzgórzu wawelskim, stanął przed frontem i wskazał żołnierzom bezpieczny kierunek odwrotu. Wkrótce na opuszczone miejsce padły pociski arty- lerii austriackiej. Dzięki uratowaniu gwardzistów od niechybnej śmierci zyskał Chłopicki sympatię mieszkańców Krakowa14. Gdy w 1851 roku cesarz austriacki Franciszek Józef I odwiedził Kraków, przyjął na audiencji generała z zachowa- niem pełnego ceremoniału wojskowego. Wobec Adama Potockiego, przyjaciela generała, cesarz nie był już tak łaskawy. 25 września 1851 roku, na skutek de- nuncjacji Adam Potocki został aresztowany, Chłopicki zaoferował się wówczas jako zakładnik, władze austriackie nie przyjęły jednak tej oferty i nie wypuściły uwięzionego15. W Krakowie generał Chłopicki prowadził ustabilizowane, regularne życie. Rozkład jego dnia wyglądał następująco: rano po porannej toalecie, ubrany w tu- recki szlafrok, opuszczał sypialnię i zasiadał do śniadania we frontowym pokoju, w którym znajdowało się biurko, duży stół okryty zielonym suknem, szafy z książ- kami i mapami, szezlong obity zielonym safianem i kilka krzeseł. Na ścianie wisiał tylko jeden obraz – litografia przedstawiająca bitwę pod Waterloo. Na śniadanie wypijał herbatę zabielaną kilkoma kroplami surowej śmietanki, zjadał zazwyczaj cztery jajka na miękko z rogalem bądź bułeczką ze świeżym masłem, zagryzając to wszystko sardynkami lub kawiorem16. Około południa udawał się na spacer do ogrodu Siemieńskiego przy ulicy Długiej albo do ogrodu z kręgielnią Aleksan- drowej, gdzie wypijał kwaśną śmietankę. Zachodził też na pogawędki do jubilera Karola Modesa17. Obiady jadał przeważnie w restauracji hotelu Pod Różą na uli- cy Floriańskiej, znanej z dobrej kuchni francuskiej. Po obiedzie wracał do domu, gdzie załatwiał korespondencję lub pisał pamiętniki. Spalił je w czasie powstania krakowskiego, obawiając się, że mogą dostać się w niepowołane ręce. Od około

13 M. Tyrowicz, Jan Tyssowski i rewolucja 1846 roku w Krakowie. Dzieje porywu i pokuty, Kraków 1986, s. 76, 89. 14 S. Szenic, Generał Józef Chłopicki 1771–1854, Warszawa 1971, s. 146–147; S. Przewalski, Józef Grzegorz Chłopicki 1771–1854, Warszawa 1995, s. 193. 15 B. Szyndler, Dyktator generał Józef Chłopicki..., s. 148; Józef Chłopicki. Luźne wspomnienia towa- rzyszów broni jenerała, zebrał L. Osten, Poznań 1903, s. 34. 16 S. Wasylewski, Życie polskie w XIX wieku, Kraków 1962, s. 494. 17 M. Estreicherówna, Życie towarzyskie i obyczajowe Krakowa w latach 1848–1863, Kraków 1968, s. 167, 178. 152 Henryk Żaliński 1849 roku po obiedzie jeździł do resursy, gdzie często spędzał też wieczory, paląc cygaro i kibicując grającym w bilard18. Generał Chłopicki miał wielu przyjaciół w Krakowie. Najbliższa mu była ro- dzina Adama i Katarzyny Potockich. Gościł często w ich krakowskim pałacu Pod Baranami oraz w rezydencji w Krzeszowicach, szczególnie w lecie. W pałacu spo- tykał wybitnych przedstawicieli elity arystokratycznej Krakowa i Małopolski, wielu uczonych i intelektualistów. Jako serdeczny przyjaciel Potockich Chłopicki trzymał do chrztu najstarszą ich córkę Różę (w 1849 roku w Krakowie) i najstarszego syna Artura (w 1850 roku w Krzeszowicach)19. Do grona przyjaciół Chłopickiego na- leżał Józef Mączyński, historyk Krakowa, dramaturg i późniejszy dyrektor Teatru Krakowskiego, profesor Józef Kremer, Paweł Popiel z Ruszczy, bracia Dunajewscy Albin i Julian, pierwszy – sekretarz Adama Potockiego, później kardynał, drugi – późniejszy rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego i austriacki minister skarbu20. Ge- nerał spacerując po ulicach Krakowa zwracał na siebie uwagę przechodniów. Wyso- kiego wzrostu, czerstwy, z długimi siwymi włosami zakrywającymi uszy, wyglądał raczej na filozofa niż wojskowego21. Do końca życia pozostał kawalerem, mimo iż w powszechnym mniemaniu był szarmancki, czuły i uwodzicielski wobec dam. Potrafił zabawiać je rozmową i prawić komplementy22. W końcu 1853 roku generał Chłopicki ciężko zaniemógł. Leczyli go dwaj znani krakowscy lekarze: dr Jan Radziwoński i dr Józef Brodowicz. Niestety pod koniec lata 1854 roku nastąpiło zaostrzenie choroby. Józef Chłopicki zmarł 30 września tego roku w godzinach rannych23. Przed śmiercią wyraził życzenie, aby pochować go w Krzeszowicach, bez żadnych orderów, tylko z Krzyżem Legii Ho- norowej przypiętym do fraka. 1 października 1854 roku o godz. 17 trumnę ze zwłokami eksdyktatora przeniesiono z mieszkania do kościoła Mariackiego. Nazajutrz rano uroczy- ste nabożeństwo żałobne odprawił biskup Ludwik Łętowski, zaś wieczorem trumnę ułożoną na dużym furgonie przewieziono do Krzeszowic. Tłumy krako- wian odprowadzały zmarłego przez Rynek, ulicę i plac Szczepański aż do ro- gatki Łobzowskiej24. Orszakowi żałobnemu przyglądały się z dala austriackie władze cywilne i wojskowe, bowiem na pytanie skierowane do Wiednia, czy mają

18 B. Szyndler, Dyktator generał Józef Chłopicki..., s. 144. 19 S. Harbut, Józef Chłopicki..., s. 197. 20 S. Przewalski, Józef Grzegorz Chłopicki..., s. 198. 21 Tamże, s. 195. 22 B. Szyndler, Dyktator generał Józef Chłopicki..., s. 144. 23 Biblioteka Czartoryskich w Krakowie (dalej BCz), rps 110586 III, Chłopicki Józef Grzegorz (1771– 1853). Nekrolog. 24 S. Szenic, Generał Józef Chłopicki..., s. 161–162; B. Szyndler, Dyktator generał Józef Chłopicki..., s. 152–153. Krakowskie lata generałów Powstania Listopadowego 153 być oddane honory wojskowe, odpowiedziano, że generał „żył w Krakowie i umarł jak prywatny”25. Prasa krakowska poświęciła zmarłemu niewiele miejsca, ograniczając się do krótkich komunikatów w dniu nabożeństwa i pogrzebu26. Więcej o dokonaniach dyktatora krakowianie przeczytali w „Czasie” dopiero 16 lat później, w czter- dziestą rocznicę bitwy o Olszynkę Grochowską27. Ale wtedy Galicja cieszyła się już autonomią. Drugi ze sławnych generałów Powstania Listopadowego Jan Skrzynecki wyjechał z Warszawy do Krakowa 8 września 1831 roku. Podróż na południe kraju odbywał bocznymi drogami, obawiał się bowiem wpaść w ręce oddziałów rosyjskich, które w owym czasie poruszały się po głównych traktach. Po przy- byciu do Krakowa zamieszkał u przyjaciela senatora kasztelana Franciszka Wężyka. Obawiając się klubistów, których nie brakowało nawet w Krakowie, generał konserwatysta nie pokazywał się w mieście. Po wejściu wojsk rosyjskich do Krakowa ukrył się najpierw u biskupa Karola Skórkowskiego, a następnie przez dwa dni znalazł schronienie na zamku, wśród pensjonariuszy Towarzystwa Dobroczynności. Dzięki pomocy Franciszka Wężyka i – jak już wspomniano – Franciszka Lorenza szczęśliwie przekroczył most na Wiśle i w Podgórzu oddał się pod opiekę „majora węgierskiego”28. Przekraczając Wisłę generał Skrzynecki nie zdawał sobie sprawy, że aż 25 lat będzie przebywał poza krajem. Początkowo był internowany przez Austria- ków w Linzu, a następnie w Pradze czeskiej. 13 stycznia 1839 roku uciekł z Pragi do Brukseli, gdzie 4 lutego 1839 roku otrzymał od króla Leopolda I nominację na generała dywizji armii belgijskiej. Wobec sprzeciwu Austrii, Prus i Rosji nie dano mu przydziału służbowego. Zamieszkał w Brukseli jako generał „w stanie rozpo- rządzalności”. W 1848 roku przeszedł na emeryturę wojskową. W 1850 roku żona generała Amelia wraz z córkami Jadwigą i Zofią opuściły Brukselę i osiadły w Krakowie. Gdy namiestnikiem Galicji został Agenor Gołuchowski, cioteczny brat żony, a car Aleksander II ogłosił amnestię dla emigrantów, Jan Skrzynecki w 1857 roku opuścił Brukselę i przybył do Krakowa, gdzie połączył się z rodziną29.

25 T.Z. Bednarski, Krakowskie lata generała Józefa Chłopickiego, „Dziennik Polski”, nr 280 z 1 XII 1989, s. 6. 26 „Czas”, nr 224 z 1 X 1854, s. 3; nr 225 z 3 X 1854, s. 2. 27 „Czas”, nr 46 z 26 II 1870. 28 F. Wężyk, Powstanie Królestwa Polskiego w roku 1831, Kraków 1875, s. 208–210; F. [Barański], Z teki jenerała Skrzyneckiego, „Przegląd Polski” 20: 1885/86, t. LXXX, s. 127–129; M. Godlewski, Jenerał Skrzynecki i biskup Skórkowski (1831–1851), Warszawa 1935, s. 6–11. 29 Zob. szerzej: H. Żaliński, Emigracyjne losy generała Jana Zygmunta Skrzyneckiego, [w:] Po- lacy w cywilizacjach świata. Biografie emigrantów – portret zbiorowy, pod red. N. Kasparka i M.P. Prokopa, Olsztyn 1999, s. 110–123; tenże, Skrzynecki Jan Zygmunt, PSB, t. XXXVIII, s. 445–447. 154 Henryk Żaliński Wkrótce za generałem Skrzyneckim przybył tu jego przyjaciel, także gene- rał armii belgijskiej Ignacy Kruszewski. W czasie Powstania Listopadowego był on adiutantem Skrzyneckiego i szybko awansował z porucznika do stopnia puł- kownika, a w końcowym okresie wojny dowodził pułkiem i brygadą. Gen. Kru- szewski kupił dworek w Łazanach koło Wieliczki i mieszkał zarówno w nim, jak i w Krakowie, gdzie prowadził dom otwarty30. Państwo Skrzyneccy mieszkali przy placu Szczepańskim, gdzie prowadzi- li salon towarzyski. Skrzynecki, w odróżnieniu od generała Chłopickiego, lubił gości. Podobnie jego małżonka oraz córki lubiły rozrywki i dobrze się czuły jako gospodynie salonu. Jak podaje Maria Estreicherówna, panny Skrzyneckie w okre- sie karnawału tańczyły „nieraz po pięć razy na tydzień” na balach lub wieczor- kach tanecznych organizowanych przez Dzieduszyckich, Sułkowskich, Badenich i Skorupków31. Wprawdzie Jan Skrzynecki był człowiekiem towarzyskim i dobrze czuł się w krakowskich salonach w gronie przyjaciół, nigdy jednak nie przekroczył pew- nej narzuconej sobie normy. Stronił od alkoholu oraz zachowywał się dostojnie, jak przystało na generała armii polskiej i belgijskiej. Z domu rodzinnego wyniósł wielką pobożność, którą kultywował przez całe dorosłe życie. Piotr Łagowski – autor wspomnień z wojen napoleońskich i Powstania Listopadowego – pisał, że Skrzynecki w czasie kampanii 1831 roku klęczał często przed ołtarzem do- mowym oraz zatrzymywał się przed krzyżami przydrożnymi. Pobożność ta kon- trastowała z jego lenistwem (spał przeważnie do godz. 9 rano, z rozkazem nie- budzenia) i przyzwyczajeniem do wygód (kampanię odbywał w powozie, konia dosiadał tylko wyjątkowo)32. Aleksander Fredro szydził, że mieszkaniec Krako- wa gen. Skrzynecki jest świętszy od biskupa krakowskiego. Fredro miał na myśli biskupa Ludwika Łętowskiego, który prowadził salon literacki i naukowy przy ul. Kanoniczej i za kołnierz nie wylewał33. Prawie codziennym gościem u genera- łostwa Skrzyneckich był Lucjan Siemieński, chociaż wcześniej, na emigracji nie szczędził słów krytyki na łamach w „Pszonki” byłemu wodzowi powstania i jego małżonce34. Gen. Jan Zygmunt Skrzynecki zmarł w Krakowie 12 stycznia 1860 roku35. Informację o tym ważnym w życiu Krakowa wydarzeniu zamieścił w „Czasie”

30 M. Kledzik, Ignacy Marceli Kruszewski 1799–1879, Warszawa 1989, s. 266. 31 M. Estreicherówna, Życie towarzyskie..., s. 52–53. 32 Biblioteka Polska w Paryżu, rps 429, Papiery płka Piotra Łagowskiego, t. VI, k. 45–66. 33 Z. Święch, Wódz naczelny gen. Jan Skrzynecki spoczywa u krakowskich o.o. dominikanów, „Gazeta Krakowska”, nr 278 z 28 XI 1988, s. 4; H. Barycz, Łętowski Ludwik, PSB, t. XVIII, s. 361–364. 34 M. Estreicherówna, Życie towarzyskie..., s. 81–82. 35 B.Cz, rps 6983, Nekrologi: Jan Bończa Skrzynecki, k. 791. Krakowskie lata generałów Powstania Listopadowego 155 znakomity publicysta Maurycy Mann36. Pogrzeb generała zgromadził kilkanaście tysięcy krakowian i mieszkańców okolicznych wsi. Rzec można, cała ludność dawnej stolicy naszej, oddała dzisiaj ostatnią usługę śp. Skrzyneckiemu, byłe- mu naczelnemu wodzowi wojsk polskich, bohaterowi spod Dobrego i Grochowa – donosił „Czas”. Trumnę z domu Skrzyneckich do kościoła Najśw. Marii Panny, a następnie na cmentarz Rakowicki nieśli dawni towarzysze broni na przemian ze studentami uniwersytetu. Sznury całunu trzymali generałowie Józef Załuski i Ignacy Kruszewski, pułkownicy Michał Badeni i Franciszek Salezy Gawroński oraz podpułkownik Roman Załuski. Konduktowi żałobnemu towarzyszyły dźwięki dzwonów wszystkich kościołów krakowskich, z „Zygmuntem” na czele. Generał pochowany został w grobowcu Leonarda Galli37. Prawie przez cały styczeń 1860 roku krakowski „Czas” zamieszczał wspomnienia dotyczące życia i działalności generała oraz informacje o nabożeństwach żałobnych odprawianych za jego duszę w kraju i za granicą38. Pięć lat po pogrzebie generała jego szczątki przeniesiono z cmentarza do osobnej kaplicy w kościele Dominikanów, gdzie staraniem księcia Stanisława Jabłonowskiego, kapitana artylerii z Powstania Listopadowego, wystawiono mu pomnik dłuta Władysława Oleszczyńskiego. Rzeźbiarz ten związany był z Hote- lem Lambert, kształcił się niegdyś w paryskiej pracowni Davida d’Angers. Wyko- nał nagrobne pomniki Julianowi Ursynowi Niemcewiczowi i gen. Kazimierzowi Kniaziewiczowi, znajdujące się na cmentarzu polskich emigrantów w Montmoren- cy pod Paryżem. Pomnik Skrzyneckiego rzeźbił Oleszczyński w białym marmu- rze we Florencji i osobiście montował później w Krakowie39. Oceniany był przez współczesnych jako najlepsze dzieło spośród wszystkich grobowych monumentów w krakowskich kościołach40. Pamięć gen. Jana Skrzyneckiego uczczono w Krakowie nazywając jego imie- niem jedną z ulic w Podgórzu. Także gen. Józef Chłopicki ma swoją ulicę w po- bliżu Ronda Mogilskiego. O mieszkańcu Krakowa gen. Chłopickim przypomina również tablica wmurowana w 1930 roku we frontonie kamienicy przy Rynku Głównym 38, w której niefortunny dyktator Powstania Listopadowego zakończył życie.

36 „Czas”, nr 10 z 13 I 1860, s. 1, 3. 37 Tamże, nr 12 z 15 I 1860, s. 3; M. Estreicherówna, Życie towarzyskie..., s. 213–214; H. Żaliński, Skrzynecki Jan Zygmunt, PSB, t. XXXVIII, s. 447. 38 „Czas” nr 13 z 17 I 1860, s. 3; nr 14 z 18 I 1860, s. 3; nr 15 z 19 I 1860, s. 4; nr 17 z 21 I 1860, s. 3; nr 20 z 25 I 1860, s. 1–2; nr 23 z 28 I 1860, s. 1–2; nr 24 z 29 I 1860, s. 1–2. 39 Koszty wykonania pomnika, przewiezienia go do Krakowa i zamontowania w kościele wyniosły 9000 franków. Datki na pomnik zbierali książę Stanisław Jabłonowski, hrabia Hanryk Wodzicki i Michał Badeni (Archiwum Państwowe w Krakowie, E–13 Teka Ambrożego Grabowskiego, Spis wydatków na koszta pomnika dla gen. Jana Skrzyneckiego, k. 218). 40 „Czas” nr 151 z 6 VII 1865, s. 1–2; Z. Święch, Wódz naczelny..., s. 4. Łukasz Tomasz Sroka

Stan badań nad historią Żydów krakowskich w XIX wieku

ocząwszy od 1989 roku, historia Żydów cieszy się w Polsce bardzo dużym Pzainteresowaniem. W znacznej mierze wynika to z upadku cenzury, która obowiązywała w okresie PRL, a także głębokich przemian społecznych. Niemniej narodziny nowoczesnych, krytyczno-analitycznych badań nad dziejami Żydów na ziemiach polskich datuje się już na przełom XIX i XX wieku. Od tego czasu szcze- gólną uwagę skupiają na sobie Żydzi krakowscy, głównie dlatego, że przez wieki Kraków stanowił jeden z ważniejszych ośrodków żydowskiego życia w Europie, zarówno pod względem gospodarczym, jak i kulturowym oraz demograficznym. Nie bez znaczenia jest także fakt, iż tutejsi wyznawcy religii mojżeszowej w po- ważnym stopniu przyczynili się do rozwoju miasta. Część historyków za początek nowożytnej historiografii żydowskiej w Pol- sce przyjmuje pracę doktorską Mojżesza Schorra Organizacja Żydów w Polsce od czasów najdawniejszych do r. 1772, obronioną na Uniwersytecie Lwowskim w 1899 roku1. Wyjątkowo obfity w wysokiej klasy twórczość okazał się okres II Rzeczypospolitej. Wówczas prace badawcze prowadzili historycy tej miary, co Majer Bałaban, Szymon Dubnow, Artur Eisenbach, Rafał Mahler i Emanuel Rin- gelblum. Kraków szczególnie wiele zawdzięcza profesorowi Majerowi Bałabano- wi, który tutejszym Żydom poświęcił dzieło swojego życia zatytułowane: Histo- ria Żydów w Krakowie i na Kazimierzu 1304–18682. Autor skupił się na relacjach polsko-żydowskich, zagadnieniach gospodarczych, życiu religijnym i kulturalnym Żydów oraz prądach religijnych i ideowych docierających do Krakowa. Nie po- minął konfliktów wewnętrznych, których nigdy nie brakowało, przez co praca momentami ma charakter niemal sensacyjny. Inne opracowania Majera Bałabana poświęcone Żydom krakowskim to m.in. Dzieje Żydów w Galicji i w Rzeczypospo-

1 Zob. R. Żebrowski, Wokół genezy historiografii żydowskiej w Polsce, [w:] Żydzi i judaizm we współ- czesnych badaniach polskich, t. II, pod red. K. Pilarczyka i S. Gąsiorowskiego, Kraków 2000, s. 189–203. 2 Tom pierwszy (1304–1655) wydano w Krakowie w 1931 roku, natomiast tom drugi (1656–1868) wydano w Krakowie w 1936 roku. Warto nadmienić, że pierwsze wydanie pierwszego tomu, wów- czas zatytułowane Dzieje Żydów w Krakowie i na Kazimierzu, ukazało się w 1912 roku. Stan badań nad historią Żydów krakowskich w XIX wieku 157 litej Krakowskiej 1772–1868 (Lwów 1914) oraz Przewodnik po żydowskich zabyt- kach Krakowa (Kraków 1935). Po drugiej wojnie światowej historycy skupili się głównie na tragedii Shoah, co jest w pełni uzasadnione.

Zagadnienia religijne, ideowe oraz społeczno-polityczne

Do największych osiągnięć polskiej historiografii poświęconej Żydom należy zaliczyć pracę Andrzeja Żbikowskiego Żydzi krakowscy i ich gmina w latach 1869–1919 (Warszawa 1995). Na obfitą ilość źródeł wykorzystanych przez Au- tora składają się głównie bogate zbiory związane z gminą krakowską, przede wszystkim Archiwum Żydowskiej Gminy Wyznaniowej w Krakowie, przejęte w okresie powojennym przez Żydowski Instytut Historyczny w Warszawie3. Andrzej Żbikowski skupił się na genezie i zasadach funkcjonowania gminy, jej finansach oraz inicjatywach: kulturalnych, edukacyjnych i charytatywnych4. Na analogiczną monografię zasługuje Żydowska Gmina Wyznaniowa w Podgórzu. Dobrymi przyczynkami do tego rodzaju studiów są prace: Barbary Zbroi Żydowska Gmina Wyznaniowa w Podgórzu 1891–19365 oraz mojego autorstwa Duchowość żydowska w Podgórzu. Różnorodność, zaangażowanie, napięcia6, a także Żydzi podgórscy. Kondycja społeczna i ekonomiczna 7. Fundamentalny a zarazem pionierski charakter posiadają prace Tomasza Gąsowskiego, który najczęściej ujmuje historię Żydów z perspektywy Galicji, jednakże wiele uwagi poświęca mieszkańcom Krakowa. Wypada w tym miejscu wymienić takie tytuły, jak: Między gettem a światem. Dylematy ideowe Żydów ga- licyjskich na przełomie XIX i XX wieku (Kraków 1997); Struktura narodowościo-

3 Zob. J. Hensel, Zasoby archiwalne Żydowskiego Instytutu Historycznego, [w:] Źródła archiwal- ne do dziejów Żydów w Polsce, opracowanie zbiorowe pod redakcją naukową B. Woszczyńskiego i V. Urbaniak, Warszawa 2001, s. 463–467. 4 Zob. również: A. Żbikowski, Starania Żydów krakowskich o odzyskanie autonomii gminnej na prze- łomie lat 60. i 70. XIX stulecia, „Biuletyn Żydowskiego Instytutu Historycznego w Polsce” 1990, nr 2 (154), s. 53–77; tenże, Żydowska Gmina Wyznaniowa w Krakowie na przełomie lat 60. i 70. XIX stulecia. Struktura i zakres działania, „Biuletyn Żydowskiego Instytutu Historycznego w Polsce” 1990, nr 3–4 (155–156), s. 49–71. 5 Praca opublikowana w: „Rocznik Krakowski” LXX: 2004, s. 45–59. 6 Praca złożona do druku w tomie Materiałów VII Sesji Podgórskiej. 7 Praca opublikowana w: „Rocznik Krakowski” LXXII: 2006, s. 173–180 oraz W 90 rocznicę po- łączenia Podgórza i Krakowa. Materiały VI Sesji Podgórskiej, red. J. Żółciak, Kraków-Podgórze 2005, s. 89–108. 158 Łukasz Tomasz Sroka wa ludności miejskiej w autonomicznej Galicji 8 oraz Żydzi krakowscy w latach 1796–1939 9. Wiele zagadnień społeczno-gospodarczych związanych z Żydami podniósł w swoich pracach Jan M. Małecki, który jako jeden z pierwszych w gronie history- ków uwzględniał dzieje Żydów w wykładach historii Krakowa i Galicji10. Do XIX i początku XX wieku odnoszą się takie jego prace, jak: Ludność żydowska Galicji w dobie autonomii (1867–1914)11; Zamieszki w Krakowie w kwietniu 1918 r. Po- grom czy rozruchy głodowe?12; Żydzi krakowscy w XIX wieku, wyjście z getta13. Historia Żydów małopolskich, w tym także krakowskich, w XIX wieku znala- zła odzwierciedlenie w zredagowanej przez Feliksa Kiryka pracy zbiorowej Żydzi w Małopolsce. Studia z dziejów osadnictwa i życia społecznego (Przemyśl 1991). W tym zbiorze studiów znajdują się między innymi artykuły: Elżbiety Horn Kwe- stia żydowska w obradach Galicyjskiego Sejmu Krajowego pierwszej kadencji (1861–1866), s. 171–179; Kazimierza Karolczaka Ludność żydowska w Krako- wie na przełomie XIX i XX wieku (s. 251–264); Michała Śliwy Kwestia żydowska w polskiej myśli socjalistycznej (s. 273–288) oraz Ludwika Mroczki Przyczynek do kwestii żydowskiej w Galicji u progu Drugiej Rzeczypospolitej (s. 297–308). Istotnym źródłem wiedzy są publikacje pod wspólnym tytułem Żydzi i ju- daizm we współczesnych badaniach polskich, stanowiące pokłosie cyklicznych konferencji. Dotychczas ukazały się trzy tomy pod redakcją Krzysztofa Pilarczy- ka, współredaktorem drugiego tomu jest Stefan Gąsiorowski. W pierwszym to- mie (Kraków 1997) znajduje się m.in. praca Bogusławy Czajeckiej Działalność żydowskich stowarzyszeń kobiecych (zawodowych, oświatowych i charytatywnych) w Krakowie 1869–1939 (s. 249–256). Autorce, zasłużonej krakowskiej archiwist- ce, zawdzięczamy również wydane drukiem inwentarze: Archiwum Związku Ży- dowskich Stowarzyszeń Humanitarnych „B`nei B`rith” w Krakowie (1892–1938). Zarys dziejów Związku. Historia zespołu i inwentarz (Kraków 1994) oraz opraco- wany wspólnie z Markiem Gędkiem Stowarzyszenie Humanitarne „Schlaraffia”

8 Praca opublikowana w: „Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Jagiellońskiego. Prace Historyczne” 1998, z. 125, s. 89–108. 9 Praca opublikowana w: „Krzysztofory”. Zeszyty Naukowe Muzeum Historycznego miasta Krako- wa 1988, nr 15, s. 19–32. 10 Zob. J. Bieniarzówna, J.M. Małecki, Dzieje Krakowa, t. III: Kraków w latach 1796–1918, Kra- ków–Wrocław 1979. 11 Praca opublikowana w: O związkach demografii, statystyki i ekonometrii. Księga jubileuszowa dla uczczenia 50-lecia pracy naukowo-dydaktycznej Profesora Kazimierza Zająca, Kraków 1994, s. 231–245. 12 Praca opublikowana w: The Jews in Poland, t. 1, pod red. A.K. Palucha, Kraków 1992, s. 245–257. 13 Praca opublikowana w: Wspólnoty lokalne i środowiskowe w miastach i miasteczkach ziem pol- skich pod zaborami i po odzyskaniu niepodległości. Studia nad dziejami miast i mieszczaństwa, s. 143–153. Stan badań nad historią Żydów krakowskich w XIX wieku 159 w Krakowie (1909–1938). Zarys dziejów Stowarzyszenia. Historia zespołu i inwen- tarz (Kraków 1996). Owocem podjętych przeze mnie badań jest praca poświęcona udziałowi Ży- dów w życiu publicznym Krakowa w latach 1850–1918, skupiająca się na elicie miasta: przedsiębiorcach, działaczach gospodarczych, radnych miejskich, uczo- nych, artystach etc14. W życiu Żydów poczesne miejsce zajmowały problemy natury religijnej i światopoglądowej. Od czasu równouprawnienia coraz częściej stawali przed za- sadniczym wyborem między gettem a światem15. Swoich zwolenników zyskiwała haskala oraz bliska jej idea asymilacji. Systematycznie rosła grupa Żydów nazy- wanych postępowymi, świetnie wykształconych i władających obcymi językami, obeznanych z dorobkiem światowej kultury. Domagali się oni reformy gminy ży- dowskiej oraz wzmożenia ogólnej aktywności Żydów w mieście. Wynikiem skru- pulatnych prac badawczych poświęconych temu środowisku jest książka Hanny Kozińskiej-Witt Die Krakauer Jüdische Reformgemeinde 1864–1874 (Frankfurt nad Menem 1999)16. Na przeciwległym biegunie stał syjonizm, który postulował utworzenie niepodległego państwa żydowskiego w Palestynie. Syjoniści uważali, iż czas życia w diasporze powinien służyć przygotowaniu się do budowy własne- go państwa. Owo przygotowanie się mogło następować na gruncie filozoficznym, kulturowym, naukowym etc. Syjoniści, którzy rozpoczynali swoją działalność pod koniec XIX wieku, w dwudziestoleciu międzywojennym stanowili już najważniej- szą siłę polityczną wśród Żydów krakowskich. Oczekiwana jest praca traktująca o syjonistach w pierwszych latach ich działalności. To właśnie wtedy zasiane zo- stało ziarno, które po 1918 roku przyniosło pokaźny plon. Przedmiotem analizy naukowej powinny stać się między innymi: ideologia, taktyka działania, sylwetki działaczy, kontakty i współpraca z organizacjami zagranicznymi oraz spotkania czy też zderzenia ze środowiskami ideologicznie odmiennymi. Odrębne studia powinny być poświęcone krakowskim chasydom, których rola w historii tego ruchu dotychczas nie została należycie wyeksponowana. Tym- czasem Kraków znalazł się na międzynarodowej mapie ośrodków chasydyzmu już w XVIII wieku za sprawą Kalonymosa Kalmana Epsteina (1754–1823)17, autora

14 Maszynopis pracy zatytułowany Żydzi w Krakowie w latach 1850–1918. Studium o elicie miasta został złożony w 2006 r. do druku w Wydawnictwie Naukowym Akademii Pedagogicznej w Krakowie. 15 Tytuł wymienionej wyżej pracy T. Gąsowskiego. 16 Zob. również H. Kozińska-Witt, Stowarzyszenie Izraelitów Postępowych w Krakowie 1864–74, [w:] Duchowość żydowska w Polsce. Materiały z Międzynarodowej Konferencji Dedykowanej Pamię- ci Profesora Chone Shmeruka. Kraków 26–28 kwietnia 1999, pod red. M. Galasa, Kraków 2000, s. 309–325. 17 Kalonymos Kalman Epstein był uczniem dwóch wybitnych cadyków: Elimelecha z Leżajska, a póź- niej Jaakowa Icchaka z Lublina, zwanego Widzącym z Lublina. Syn K. K. Epsteina Aron został zię- 160 Łukasz Tomasz Sroka Maor wa-szemesz (hebr. Światło i słońce)18, kabalistycznego komentarza do Pię- cioksięgu – jednego z fundamentalnych dzieł chasydzkich, które wydano po jego śmierci w 1842 roku. W 1785 roku Epstein zorganizował w Krakowie pierwszą grupę chasydów, którzy modlili się wśród śpiewów, skoków, pląsów i klaskania w ręce19. Pod koniec XVIII wieku tutejsza gmina żydowska kilkakrotnie obrzucała ich klątwami, przez co Epstein musiał na pewien czas opuścić miasto. Od około 1815 roku skupiona wokół cadyka grupa posiadała własną modlitewnię20.

Dorobek kulturalny i oświatowy

Węzłowym zagadnieniem dotyczącym historii Żydów krakowskich są ich do- konania na niwie kulturalnej. Dotychczas dominowały badania poświęcone Ka- zimierzowi i Stradomowi. Wyróżniamy tu prace: Bogusława Krasnowolskiego Rozwój urbanistyczny i architektoniczny miasta żydowskiego na krakowskim Ka- zimierzu21; Ulice i place krakowskiego Kazimierza. Z dziejów chrześcijan i Żydów w Polsce (Kraków 1992); Izabelli Rejduch-Samkowej Polska Jerozolima. Bóżni- ce na Kazimierzu w Krakowie22; Stefana Świszczowskiego Miasto Kazimierz pod Krakowem (Kraków 1981); Jacka Zgrzebnickiego Żydowski Kazimierz. Vademe- cum (Kraków 1994)23 oraz Katalog zabytków sztuki w Polsce, tom IV: Miasto Kra- ków, część VI: Kazimierz i Stradom. Judaica: bóżnice, budowle publiczne i cmen- tarze, pod redakcją Izabelli Rejduch-Samkowej i Jana Samka (Warszawa 1995). Coraz częściej podejmowane są studia poświęcone aktywności kulturalnej Żydów w obrębie gminy, a także poza nią. Udanym przykładem takiej kompilacji jest praca Barbary Zbroi Miasto umarłych. Architektura publiczna Żydowskiej Gmi-

ciem Widzącego z Lublina; przewodził krakowskim chasydom do swojej śmierci w 1881 r. Polski słownik judaistyczny. Dzieje – kultura – religia – ludzie, t. I, oprac. Z. Borzymińska i R. Żebrowski, Warszawa 2003, s. 398. 18 Tytuł ten został zaczerpnięty dla nazwania zbioru studiów: Światło i słońce. Studia z dziejów chasy- dyzmu, pod red. M. Galasa, Kraków 2006. 19 H. Halkowski, Kalman Kalonimus Epstein, [w:] Krakowianie. Wybitni Żydzi krakowscy XIV–XX wieku, red. A. Kutylak, Kraków 2006, s. 31. 20 Polski słownik judaistyczny…, s. 398. 21 Praca opublikowana w: „Krzysztofory”. Zeszyty Naukowe Muzeum Historycznego miasta Krako- wa 1988, nr 15, s. 84–98. 22 Praca opublikowana w: „Projekt”, nr 2´91 / 197, s. 34–38. Wersja angielskojęzyczna zatytułowana: Polish Jerusalem. Synagogues in the Cracow district of Kazimierz. 23 Praca w dwóch wersjach językowych: polskiej i angielskiej. Stan badań nad historią Żydów krakowskich w XIX wieku 161 ny Wyznaniowej w Krakowie w latach 1868–1939 (Kraków 2005)24, której atutem jest bogaty materiał ilustracyjny (projekty architektoniczne, zdjęcia współczesne i archiwalne). Warto wiedzieć, że piękny gmach Collegium Medicum przy ulicy Grzegórzeckiej 16 projektował żydowski architekt Józef Sare, a popularną wśród krakowian i turystów (ze względu na mieszczący się w niej EMPiK) kamienicę przy Rynku Głównym 5 Henryk Lamensdorf. Nie są to jedyne dokonania żydow- skich architektów, a szły one w parze z tzw. marszem czy też migracją Żydów, która wiodła z Kazimierza, przez ulicę Stradom i Grodzką do centrum miasta, aż na Rynek Główny. Jackowi Purchli zawdzięczamy interesujące i bardzo dobrze udokumentowane studia poświęcone budowie Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie oraz zaangażowanemu w to dzieło architektowi żydowskiego pocho- dzenia Janowi Zawiejskiemu. Praca zatytułowana Teatr i jego architekt (Kraków 1993) napisana jest w dwóch językach: polskim i niemieckim (Das Theater und sein Architekt)25. W aktywność kulturalną Żydów wpisują się również przedstawienia teatralne. Możliwości badawcze związane z tym tematem zostały zarysowane w pracy Teatr żydowski w Krakowie. Studia i materiały, pod redakcją Jana Michalika i Eugenii Prokop-Janiec (Kraków 1995). Redaktorzy już na wstępie sygnalizują: Oddając do rąk Czytelników niniejszą pracę zbiorową, pragniemy zwrócić uwagę, że nie jest ona historią teatru żydowskiego w Krakowie. To nie zamknięcie, nie summa dotychczasowych badań, ale swoisty rekonesans, szeroko pojęte „materiały” (s. 7). Ze względu na zakreślone w niniejszej pracy ramy chronologiczne należy zwró- cić uwagę na studia Jana Michalika Tropem pierwszych przedstawień teatru ży- dowskiego w Krakowie (s. 13–24) i Kazimierza Nowackiego Gdzie dzisiaj gramy? O pomieszczeniach dla żydowskich zespołów teatralnych (s. 25–27). Niemniej jed- nak nie można pominąć pozostałych studiów oraz materiałów. Kluczem do zrozumienia dziejów Żydów jest edukacja. Ich szacunek dla wie- dzy i wykształcenia sięga starożytności. Na przestrzeni wieków nie uległa zmianie zasada, wedle której człowiek uczony cieszył się większym szacunkiem niż boga- ty. Nie znaczy to wszakże, iż w XIX wieku nie zaszły żadne zmiany, wręcz prze- ciwnie. W monarchii habsburskiej poprzez edukację próbowano „cywilizować” i asymilować Żydów26. Polityka ta skończyła się fiaskiem. Jeśli ulegali asymilacji, to zazwyczaj na gruncie kultury polskiej (większe zainteresowanie Żydów kul- turą niemiecką występowało we Lwowie). Tak czy inaczej Żydzi w coraz więk-

24 Wśród innych prac autorki znajduje się m.in. Edward Kreisler – zapomniany krakowski architekt, „Rocznik Krakowski” LXXII: 2006, s. 181–211. 25 Zob. również J. Purchla, Z dziejów mieszczaństwa krakowskiego w XIX i XX wieku, „Znak” 1985, nr 370–371 (9–10), s. 109–125. 26 Zob. M.J. Adamczyk, Edukacja a przeobrażenia społeczności żydowskich w monarchii habsburskiej 1774–1914, Wrocław 1998. 162 Łukasz Tomasz Sroka szym stopniu interesowali się studiowaniem świeckich dyscyplin, takich jak prawo i medycyna. Nie bez znaczenia było w tym wypadku wprowadzenie równoupraw- nienia, dzięki któremu podwoje uczelni, na czele z Uniwersytetem Jagiellońskim, zostały dla młodzieży żydowskiej szerzej otwarte. Niniejsze zagadnienia zostały poddane naukowej eksploracji przez profesora Mariusza Kulczykowskiego, cze- go efektem jest znakomita książka Żydzi – studenci Uniwersytetu Jagiellońskiego w dobie autonomicznej Galicji (1867–1918)27. Inne prace dotyczące tego zagad- nienia, to m.in.: Janiny Bieniarzówny Studenci – Żydzi na Wydziale Lekarskim UJ w pierwszej połowie XIX stulecia28, Kazimierza Rędzińskiego Żydowskie szkolni- ctwo świeckie w Galicji w latach 1813–1918 (Częstochowa 2000)29 oraz Jadwigi Suchmiel Żydówki ze stopniem doktora wszech nauk lekarskich oraz doktora filo- zofii w Uniwersytecie Jagiellońskim do czasów II Rzeczypospolitej (Częstochowa 1997)30. Brakuje opracowań o charakterze monograficznym, analizujących ży- dowskie szkolnictwo świeckie i religijne oraz działalność oświatową stowarzyszeń i fundacji.

Działalność gospodarcza

Historiografia wiele miejsca poświęca działalności handlowej Żydów krakowskich w XIX wieku, aczkolwiek nie jest to jeszcze temat gruntownie opracowany. Poży- teczne są w tym względzie prace o charakterze uniwersalnym, np. Juliusza Demela Stosunki gospodarcze i społeczne Krakowa w latach 1846–1853 (Kraków 1951); Stosunki gospodarcze i społeczne Krakowa w latach 1853–1866 (Wrocław 1958); Stanisława Kutrzeby i Jana Ptaśnika Dzieje handlu i kupiectwa krakowskiego (Kra- ków 1910) oraz Ignacego Schipera Dzieje handlu żydowskiego na ziemiach pol- skich (Warszawa 1937)31.

27 Praca wydana w Krakowie w 1995 roku. Zob. również M. Kulczykowski, Żydzi – studenci Uniwer- sytetu Jagiellońskiego w Drugiej Rzeczypospolitej (1918–1939), Kraków 2004. 28 Praca opublikowana w: „Krzysztofory”. Zeszyty Naukowe Muzeum Historycznego miasta Krako- wa 1988, nr 15, s. 33–39. 29 W szczególności podrozdział: Szkoła na Kazimierzu w Krakowie (s. 122–134). 30 Por. U. Perkowska, Studentki Uniwersytetu Jagiellońskiego w latach 1894–1939. W stulecie imma- trykulacji pierwszych studentek, Kraków 1994. 31 W szczególności rozdziały: XXI – Handel żydowski w Galicji i Wolnym mieście Krakowie w okre- sie 1772–1848 (s. 332–345), XXVI – Rozwój handlu żydowskiego na obszarze Galicji w okresie 1848–1914 (s. 436–456). Stan badań nad historią Żydów krakowskich w XIX wieku 163 Zainteresowanie historyków handlem żydowskim jest uzasadnione chociaż- by z tego powodu, że przez wieki większość Żydów utrzymywała się właśnie z tej profesji. Najliczniejsi byli drobni sklepikarze, kupcy obnośni i kramarze, którzy pchali swoje wózki z Kazimierza do centrum, wrośnięci mocno w pejzaż miasta. Zdecydowanie rzadziej występowali handlarze hurtowi. W 1811 roku z 303 Żydów – osób głównych, wyszczególnionych w spisie – 151 (49,8%) stanowili kra- marze, straganiarze i inni kupcy detaliczni; 26 (8,6%) kupcy hurtowi i wekslarze; 52 (17,1%) szynkarze, sprzedawcy wina i miodu; 13 (4,3%) przemysłowcy (fabry- kanci tytoniowi i właściciele mydlarni); 57 (18,8%) rzemieślnicy. Ponadto odno- towani zostali: 1 chirurg i 3 muzykanci (1,4%)32. Dzięki spisowi uzyskaliśmy cie- kawy obraz rzeczywistości, który mógłby być dokładniejszy, gdyby uwzględniono w nim liczbę urzędników kahalnych, służbę domową, a przede wszystkim Żydów bez zawodu. Żydzi zdołali zdominować krakowski handel, ale wielokrotnie miało to dla nich negatywne konsekwencje. Jako pierwsi bowiem w najwyższym stopniu od- czuwali różnego rodzaju kryzysy polityczne i gospodarcze, kataklizmy oraz epi- demie, które nawiedzały miasto. Mocno dał im się we znaki upadek gospodarczy i polityczny miasta, jaki rozpoczął się w połowie XVII wieku na wskutek epidemii, najazdu szwedzkiego i okupacji obcych wojsk33. Ustrój Wolnego miasta Krakowa (1815–1846) pozostawiał wiele do życzenia, ale faktem jest, że handel rozwijał się w nim pomyślnie. Załamanie nastąpiło po wcieleniu Krakowa do Austrii (1846), a następnie do austriackiego obszaru celnego (styczeń 1847). Wiele firm nie zdo- łało się utrzymać w tym trudnym okresie i splajtowało. Juliusz Demel cytuje za „Gazetą Krakowską” listę firm, które w latach 1846 i 1847 upadły, aż dziewięć z dwunastu wymienionych należało do Żydów. Spis jest nieścisły, wymienia dwie firmy, które później z niego wycofano, nie uwzględnia natomiast wielu przedsię- biorstw i zakładów zlikwidowanych z innych powodów34.

32 Dane procentowe wykazują stosunek do ogółu zawodowo czynnych osób głównych podanych w spisie. Na podstawie: I. Schiper, Dzieje handlu żydowskiego na ziemiach polskich, Warszawa 1937, s. 342. 33 Niniejsze zagadnienia obecne są w pracach: J. Bieniarzówny, Handel żydowski w stuleciu upad- ku Krakowa, [w:] Żydzi w dawnej Rzeczypospolitej. Materiały z konferencji „Autonomia Żydów w Rzeczypospolitej Szlacheckiej”, Międzywydziałowy Zakład Historii i Kultury Żydów w Polsce, Uniwersytet Jagielloński 22–26 IX 1986, red. naukowa A. Link-Lenczowski, T. Polański, Wrocław 1991, s. 226–235; J.M. Małeckiego, Handel żydowski u schyłku XVI i w 1 połowie XVII w. w świetle krakowskich rejestrów celnych, [w:] Żydzi w dawnej Rzeczypospolitej..., s. 214–225; Sz. Kazuska, Żydzi w handlu Krakowa w połowie XVII wieku, Kraków 2005. 34 J. Demel, Stosunki gospodarcze i społeczne Krakowa w latach 1846–1853, Kraków 1951, s. 259– 261. Por. W. Kalinka, Galicja i Kraków pod panowaniem austriackim. Wybór pism, wyboru doko- nał, wstępem i przypisami opatrzył W. Bernacki, Kraków 2001. 164 Łukasz Tomasz Sroka Lepszy czas dla handlu nastał pod koniec XIX wieku wraz z wkroczeniem miasta na ścieżkę industrialnej transformacji35. Asortyment oferowany przez Ży- dów był bardzo szeroki, w jego skład wchodziły między innymi: bławaty, sukna, odzież używana, wyroby skórzane, fajans, artykuły norymberskie i mydlarskie, wyroby kolonialne (m.in. korzenne, herbata), mleko, jaja i ryby. Pośredniczyli w handlu zbożem i bydłem. Trudnili się również sprzedażą alkoholu, w tym także handlem hurtowym wódką, co ze względu na wzrastające w XIX wieku zjawisko alkoholizmu nie przysporzyło im sympatii. Pamiętajmy, że to właśnie Żydzi byli pionierami w handlu książkami na ziemiach polskich. Rozprowadzając książki, także te zakazane przez cenzurę, przyczyniali się do rozwoju kultury i oświaty. W swojej ofercie posiadali wydawnictwa polskie i zagraniczne, nowe i używane. Niniejszy temat podjął jako jeden z pierwszych Ryszard Löw, autor m.in. O żydow- skich antykwariuszach księgarskich w Krakowie36 oraz O (żydowskiej) miłości do (hebrajskich) ksiąg37. Znamienne, że historiografia potraktowała rzemiosło żydowskie w Krakowie – jeżeli można tak to określić – po macoszemu. A przecież ta gałąź gospodarki obok handlu i obrotu pieniędzmi również stanowiła domenę tutejszych Żydów. Póki co, mamy do dyspozycji opracowania, skądinąd dobre lub bardzo dobre, które jednak nie wyczerpują tego niezmiernie ważnego i ciekawego tematu, gdyż najczęściej nie odnoszą się bezpośrednio do interesującego nas okresu i obszaru. Zainteresowani historią Krakowa mogą sięgnąć do prac: I. Bornsteina Rzemiosło żydowskie w Pol- sce (Warszawa 1936), Aleksandra Hafftki Żydowski stan rzemieślniczy w Polsce odrodzonej38 oraz Maurycego Horna Żydowskie bractwa rzemieślnicze na ziemiach polskich, litewskich, białoruskich i ukraińskich w latach 1613–1850 (Warszawa 1998). Cenne informacje można znaleźć w pracach: Klemensa Bąkowskiego Daw- ne cechy krakowskie (Kraków 1903); Feliksa Kiryka Cechowe rzemiosło metalo- we. Zarys dziejów do 1939 roku (Warszawa–Kraków 1972) oraz Walentyny Najdus Ewolucja stowarzyszeń rzemieślników galicyjskich w latach 1772–191839. Literatura, którą dysponujemy, powinna stanowić punkt wyjścia do dalszych, pogłębionych prac analitycznych. Jest to postulat tym ważniejszy, iż osobiście przy okazji kwerend archiwalnych miałem okazję przekonać się, iż źródła związane

35 Zob. L. Mroczka, Krakowianie. Szkice do portretu zbiorowego w dobie industrialnej transformacji 1890–1939, Kraków 1999. 36 Praca opublikowana w: „Biuletyn Żydowskiego Instytutu Historycznego w Polsce” 1992, nr 2–3 (162–163). 37 Praca opublikowana w: „Scriptores” 2003, nr 1 (27), s. 50–54. 38 Praca opublikowana w: Żydzi w Polsce odrodzonej, pod red. I. Schipera, A. Tartakowera, A. Hafftki, Warszawa 1932–1933. 39 Praca opublikowana w: Drobnomieszczaństwo XIX i XX wieku. Studia, t. III, pod red. S. Kowalskiej- Glikman, Warszawa 1992, s. 68–130. Stan badań nad historią Żydów krakowskich w XIX wieku 165 z rzemiosłem znajdują się w wyjątkowo złym stanie. Czytane w Archiwum Pań- stwowym w Krakowie księgi, na przykład Księga posiedzeń cechu filialnego pie- karskiego40, w niektórych miejscach po prostu kruszyły się. Cenne byłoby rychłe podjęcie prac poświęconych organizacji cechowej w okresie porozbiorowym oraz roli rzemiosła żydowskiego w rozwoju gospodarczym miasta, a także studia prozo- pograficzne dotyczące tej grupy społecznej. Nie spotkało się z należytym odzewem pytanie Mariusza Kulczykowskiego: Protoindustrializacja – nieprzyjęta propozy- cja badawcza? – postawione na łamach pracy zbiorowej Poprzez stulecia41. Polska nauka nie jest w odpowiednim stopniu reprezentowana w programie badań proto- industrialnych (pionierami tych badań w Polsce są Wacław Długoborski i Mariusz Kulczykowski). Jeśli badania związane z protoindustrializacją zostałyby podjęte, to powinni w nich zostać uwzględnieni Żydzi krakowscy, którzy w tym procesie odegrali rolę niepoślednią. Przy tej okazji można by oddać należne w historiografii miejsce Żydom podgórskim, którzy na tle galicyjskim wyróżniali się wysoką kon- dycją społeczną i ekonomiczną42. W tym miejscu natrafiamy na kolejne, zasadnicze z punktu widzenia kulturo- wego i gospodarczego zagadnienie, jakim są stosunki własnościowe i środowisko właścicieli kamienic. Pionierskie badania w tym zakresie podjął Kazimierz Karol- czak, spod którego pióra wyszła doskonała praca Właściciele domów w Krakowie na przełomie XIX i XX wieku. Z badań nad dziejami Krakowa (Kraków 1987). Jej lektura stanowi punkt wyjścia do studiów poświęconych krakowskim kamieniczni- kom oraz transformacji, jaką miasto przeżyło na przełomie XIX i XX wieku.

Biografie

Poważną lukę w historiografii uzupełniła praca zbiorowa Krakowianie. Wybitni Żydzi krakowscy XIV–XX w., wydana przez Muzeum Historyczne Miasta Krakowa (Kraków 2006). Integralną część projektu stanowiła wystawa o tym samym ty- tule. Całym przedsięwzięciem kierował Eugeniusz Duda, ceniony badacz historii krakowskich Żydów43. Omawiane wydawnictwo to słownik biograficzny, jak to

40 Archiwum Państwowe w Krakowie, sygn. III/11/11. 41 M. Kulczykowski, Protoindustrializacja – nieprzyjęta propozycja badawcza?, [w:] Poprzez stu- lecia. Księga ofiarowana Profesorowi Antoniemu Podrazie w 80. rocznicę Jego urodzin, pod red. D. Czerskiej, Kraków 2000, s. 145–153. 42 Zob. Ł.T. Sroka, Żydzi podgórscy. Kondycja społeczna i ekonomiczna, „Rocznik Krakowski” LXXII: 2006, s. 173–180. 43 Autor m.in. Krakowskich judaików, Kraków 1991; Starej Bóżnicy na Krakowskim Kazimierzu, „Krzysztofory”. Zeszyty Naukowe Muzeum Historycznego miasta Krakowa 1998, nr 20, s. 39–50. 166 Łukasz Tomasz Sroka ujęto w tytule, wybitnych Żydów krakowskich44, prezentujący sylwetki rabinów, polityków i społeczników, kupców, przemysłowców, działaczy gospodarczych, lekarzy, naukowców, drukarzy i wydawców oraz artystów i literatów. Biogramy uzupełnione zostały unikatowymi fotografiami oraz zestawieniami źródeł. Czytel- nicy otrzymali świadectwo fascynujących dokonań wielu pokoleń. Kreślącemu niniejszy artykuł powierzono przygotowanie biogramów ośmiu osób, w tym Józefa Oettingera (1818–1895), lekarza i wykładowcy historii medy- cyny, który w 1873 roku został pierwszym profesorem Uniwersytetu Jagiellońskie- go wyznania mojżeszowego, oraz Abrahama Ozjasza Thona (1870–1936), rabina, socjologa, publicysty, a nade wszystko jednego z głównych ideologów syjonizmu na ziemiach polskich, który w 1897 roku objął (po przyjeździe ze studiów w Berli- nie) funkcję rabina i kaznodziei w reformowanej synagodze Tempel. Z tego powo- du nie wziął udziału w I Kongresie Syjonistycznym w tym samym roku w Bazylei, chociaż wspomagał Teodora Herzla w jego przygotowaniu. W latach 1919–1935 Thon zasiadał w polskim Sejmie. Do bardziej znanych postaci pochodzenia żydowskiego w gronie XIX-wiecz- nych uczonych należy Ludwik Gumplowicz (1838–1909), prekursor nowoczes- nej socjologii i prawnik. Jego biografia doskonale odzwierciedla złożoność relacji polsko-żydowskich w XIX-wiecznym Krakowie. Chociaż darzył szacunkiem kul- turę polską, kształcił się na Uniwersytecie Jagiellońskim i posiadał wśród Pola- ków wielu przyjaciół, to jako Żyd, a na dodatek wolnomyśliciel, znajdował się na cenzurowanym. Załamanie jego kariery naukowej nastąpiło w 1868 roku wraz z podjętymi przez niego staraniami o habilitację. Przedłożył dwie rozprawy: Wola ostatnia w rozwoju dziejowym i umiejętnym („Czasopismo Poświęcone Nau- ce Prawa” 1863, z. VI, IX, X; 1864, z. II, Kraków 1864) oraz Prawodawstwo polskie względem Żydów (Kraków 1867), które ze względu na ich antyklerykal- ny charakter zostały odrzucone przez recenzentów. Kilka lat poświęcił działal- ności społecznej (zasiadał w Radzie Miasta) oraz publicystycznej (związany był z redakcją dziennika informacyjno-politycznego „Kraj”). Ostatecznie w 1875 roku zdecydował się na wyjazd do Grazu, gdzie na tamtejszym uniwersytecie ponownie oddał się pracy naukowej. W 1876 roku habilitował się w zakresie nauk prawnych, a tytuł profesora nadzwyczajnego uzyskał w 1882. Uczestniczył w kongresach socjologicznych w Paryżu oraz Londynie, został członkiem, a w 1895 roku wi- ceprzewodniczącym międzynarodowego Instytutu Socjologicznego w Paryżu45.

44 Autorami biogramów są: Czesław Brzoza, Elżbieta Długosz, Eugeniusz Duda, Henryk Halkowski, Anna Jodłowiec-Dziedzic, Hanna Kozińska-Witt, Beata Łabno, Sean Martin, Jacek Salwiński, Łu- kasz Tomasz Sroka, Kamil Stepan, Natasza Styrna i Ewa Szaflarska. 45 Do najważniejszych prac Gumplowicza, które przetłumaczono na języki obce, zaliczają się: Der Rassenkampf. Soziologische Untersuchungen (1883), Die soziologische Staatsidee (1892), Geschichte der Staatsteorien (1905), Rasse und Staat (1875), Rechtsstaat und Socialismus (1881), Socialphilosophie im Umriss (1909), Soziologie und Politik (1892) oraz System socjologii (1887). Stan badań nad historią Żydów krakowskich w XIX wieku 167 Życie i twórczość Ludwika Gumplowicza opisują: K. Bytomska, Ludwik Gumplo- wicz — Polak, Żyd, twórca europejskiej socjologii na wrogim tle swoich czasów46, A. Gella, Ewolucjonizm a początki socjologii (Ludwik Gumplowicz i Lester Frank Ward), (Wrocław 1966), A. Niemojewski, Listy A. Niemojewskiego do L. Gum- plowicza z okresu „Legend” i przekładu „Życia Jezusa”, wyd. H. Barycz (Wroc- ław 1950), R. Żebrowski, Mojżesz Schorr i jego listy do Ludwika Gumplowicza (Warszawa 1994). Na wyróżnienie zasługują prace Hanny Kozińskiej-Witt, m.in.: Asymilacja po krakowsku. Przypadek Ludwika Gumplowicza47, Das „Judenver- besserungsprogramm” von Ludwik Gumplowicz in der Krakauer Tageszeitung „Kraj”48, Ludwig Gumplowicz`s Programme for the Improvement of the Jewish Situation49. W 1986 roku w Wiedniu wydano wybór prac Ludwika Gumplowicza zatytułowany Ludwig Gumplowicz oder Die Gesellschaft als Natur, w opracowa- niu i ze wstępem Emila Brixa. Wielu wybitnych rabinów, naukowców, artystów, przedsiębiorców i polityków wciąż czeka na swoich biografów. Poza tym nadal brak leksykonu dziejów ludności żydowskiej w Krakowie w XIX wieku. Za wzór może uchodzić Leksykon dziejów ludności żydowskiej Kielc 1789–1999, autorstwa Krzysztofa Urbańskiego (Kraków 2000, wyd. 2 poprawio- ne Kraków 2002). Uzupełnieniem dla leksykonu obejmującego swoim zasięgiem XIX wiek powinna być encyklopedia Żydów krakowskich, której ramy chronolo- giczne z jednej strony sięgałyby średniowiecza, z drugiej czasów współczesnych. Wydaje się, że tego rodzaju wyzwanie może podjąć zespół badawczy, składający się z naukowców związanych z Akademią Pedagogiczną w Krakowie, Uniwersyte- tem Jagiellońskim, Archiwum Państwowym w Krakowie, Muzeum Historycznym miasta Krakowa, Międzynarodowym Centrum Kultury w Krakowie oraz innymi instytucjami.

Badania prasoznawcze

Omawiając historiografię poświęconą Żydom krakowskim w XIX wieku, nie można pominąć możliwości, jakie stwarzają badania prasoznawcze. Stan badań

46 Praca opublikowana w: Kwestia żydowska w XIX wieku. Spory o tożsamość Polaków, pod red. G. Borkowskiej i M. Rudkowskiej, Warszawa 2004, s. 181–191. 47 Praca opublikowana w: „Teksty Drugie” 1992, nr 5, s. 92–101. 48 Praca opublikowana w: „Newsletter. Archiv für die Geschichte der Sozologie in Österreich” 1992, nr 9, s. 3–8. 49 Praca opublikowana w: „Polin” 1999, t. 12, s. 73–78. 168 Łukasz Tomasz Sroka prasoznawczych związanych z tematyką żydowską jest wciąż niezadowalający. Prace, które można czynić w tym zakresie, dzielą się na te związane z prasą pol- ską oraz żydowską, dalszych podziałów można dokonać na płaszczyźnie języko- wej. Szczególne niedostatki odnotowujemy w stosunku do prasy wydawanej przez samych Żydów, w językach jidysz i hebrajskim50. Naukowcy, którzy chcieliby obec- nie podjąć tego rodzaju wyzwanie, mają już do dyspozycji podstawowe narzędzia. Nakładem wydawnictwa Austeria ukazał się Słownik polsko-jidysz (Kraków 2006). W przypadku języka hebrajskiego wyróżnia się Nowy słownik polsko-hebrajski, hebrajsko-polski (Warszawa–Tel Awiw 1999). Wielce użyteczne jest opracowa- nie Mariusza Jakubka Prasa krakowska 1795–1918. Bibliografia (Kraków 2003). Do wydawnictwa książkowego dołączona jest wersja elektroniczna na płycie CD. Autor zebrał tytuły wielu czasopism oraz podstawowe, a jednocześnie kluczowe informacje na ich temat, takie jak: czas ukazywania się, miejsce i częstotliwość wydawania, redaktorzy naczelni i odpowiedzialni, wydawca, drukarnia, cena i for- mat. Praca ta powinna znajdować się w bibliotece każdego badacza dziejów dzie- więtnastowiecznego Krakowa, nie tylko prasoznawcy. Poznając prasę, lepiej poznamy życie toczące się wewnątrz społeczności żydowskiej. Jakże mało wiemy o naszych żydowskich sąsiadach, nie tylko tych najbardziej zasłużonych, ale także tzw. szarych ludziach. Jakie były ich myśli, prag- nienia, aspiracje? Co sprawiało im radość, a co smutek? Kogo z Polaków darzyli szacunkiem i za co? Kogo nie lubili, a kogo się obawiali? Kto napawał ich dumą, a kto przysparzał im wstydu? Coraz lepiej poznajemy elity żydowskie, a co z margi- nesem społecznym, który występuje przecież w każdej społeczności? Jakie wydarze- nia natury towarzyskiej i kryminalnej wstrząsały Żydami krakowskimi? Jak rabini i inni Żydzi religijni reagowali na negatywne zjawiska społeczne? Na wiele z tych pytań możemy odpowiedzieć tylko dzięki studiowaniu prasy. Świadkowie już nie żyją, a ludzie z niższych sfer nie mieli zwyczaju pisania pamiętników. Równie oczekiwane są badania związane z prasą katolicką wydawaną w XIX wieku. Dokładne przestudiowanie relacji na linii Kościół katolicki–Ży- dzi pozwoliłoby zrozumieć wiele procesów, które miały wówczas swój początek, a zdecydowanie rozwinęły się już w XX wieku. Interesujący jest również dialog (przechodzący momentami w spór) na temat Żydów, prowadzony wewnątrz środo- wiska kościelnego właśnie na forum prasy.

50 Żydzi wydawali oczywiście również prasę w języku polskim. Kazimierz Karolczak

Radca – to brzmi dumnie... Właściciele nieruchomości w walce o miejsce w krakowskiej Radzie Miejskiej w latach 1902–1914

d czasu wprowadzenia w życie w 1866 roku „Tymczasowego statutu gmin- Onego dla miasta Krakowa” właściciele domów posiadali swoją reprezenta- cję w 60-osobowej Radzie Miejskiej. Ordynacja dzieliła wyborców na trzy koła: inteligencji, właścicieli nieruchomości oraz właścicieli przedsiębiorstw przemy- słowych i handlowych. W pierwszym znalazły się też osoby opłacające większy podatek dochodowy, a dwa ostatnie podzielono dodatkowo na dwie grupy według wysokości płaconego podatku. Każde koło wybierało 20 radców na sześć lat, przy czym co trzy lata ustępować miała połowa Rady. W 1901 roku nowy statut gminny powiększył liczbę radców do 72, a wiec po 24 z każdego koła. Koło handlu i prze- mysłu dzielono też odtąd na trzy grupy. Przed wybuchem I wojny światowej, po rozszerzeniu granic miasta i wprowadzeniu przedstawicieli gmin przyłączonych, ciało to liczyło ostatecznie 87 osób.

Tabela 1. Uprawnieni do głosowania podczas wyborów do Rady Miejskiej w poszczególnych kołach w latach 1902–1911

1902 1908 1911 Koło Uprawnionych do głosowania

I. Inteligencja i opłacający podatek powyżej 32 koron 3408 4443 5488

II. a) Wielka własność nieruchoma 209 248 263 b) Mała własność nieruchoma 1111 1093 1044

III. a) Wielki handel i przemysł 107 96 100 b) Rękodzielnicy 364 414 455 c) Mały handel i przemysł 1136 1319 1370

Razem 6335 7524 8720

Źródło: Statystyka miasta Krakowa, t. 9, cz. 1; t. 10; t. 11. 170 Kazimierz Karolczak Prawo wyborcze, zgodnie z obowiązującą wówczas ordynacją, posiadał co czternasty mieszkaniec Krakowa, a co czwarty dorosły mężczyzna. W wyborach do reprezentacji gminnej nie mogli brać udziału drobni kupcy i rękodzielnicy opłacający mniej niż 10 koron podatku zarobkowego rocznie, a także właścicie- le nieruchomości płacący rocznie poniżej 12 koron podatków realnych. Przyznać jednak trzeba, że ordynacja wyborcza była bardzo korzystna dla właścicieli do- mów. Niecałe 21% ogółu uprawnionych do głosowania w drugim kole wybierało 1/3 składu Rady.

Tabela 2. Uprawnieni do głosowania w 1902 roku

Wyborców Liczba Uprawnionych Koło % na jeden mandatów do głosowania mandat

I. Inteligencja 24 3408 53,5 142

II. Właściciele nieruchomości 24 1320 21,0 55

III. Handel i przemysł 24 1607 25,5 67

Razem 72 6335 100,0 88

Źródło: Statystyka miasta Krakowa, t. 9, cz. 1, s. 62–65.

Uprzywilejowana pozycja najzasobniejszej grupy mieszkańców Krakowa (potwierdzona własnością nieruchomą bądź prowadzeniem firm handlowych czy też przedsiębiorstw przemysłowych) widoczna staje się szczególnie po uwzględ- nieniu podziałów obowiązujących wewnątrz koła drugiego i trzeciego. W myśl § 33 Statutu miejskiego każdy wyborca miał jeden głos i prawo głosowania tyl- ko w jednym kole wyborczym. O umieszczeniu w konkretnym spisie decydowało zatrudnienie (główne) wyborcy. Tak więc kupca wpisywano do koła trzeciego, a np. adwokata do pierwszego, mimo że byli oni jednocześnie właścicielami nie- ruchomości. W takim jednak wypadku mieli oni prawo przeniesienia się do koła drugiego w drodze reklamacji. Bez wątpienia uprzywilejowanymi grupami spo- łecznymi byli bogaci kupcy i przemysłowcy oraz posiadacze wielkich nierucho- mości, stanowiący 4,5% ogółu wyborców, a obsadzający 30% mandatów. Podobne proporcje utrzymały się podczas kolejnych wyborów w 1905, 1908, 1911 i 1914 roku, kiedy to liczba wyborców na jeden mandat wzrosła znacznie jedynie w kole pierwszym i dwóch ostatnich grupach koła trzeciego. Radca – to brzmi dumnie... 171 Tabela 3. Uprawnieni do głosowania w 1902 roku (z podziałem na oddziały)

Liczba Uprawnionych Wyborców na Koło % mandatów do głosowania jeden mandat

I. Inteligencja – opłacający 2689 42,5 142 podatek powyżej 32 koron 24 719 11,0

II. oddział a) 12 209 3,0 17 oddział b) 12 1111 18,0 93 III. oddział a) 10 107 1,5 11 oddział b) 4 364 6,0 91 oddział c) 10 1136 18,0 114

Źródło: Statystyka miasta Krakowa, t. 9, cz. 1, s. 62–65

Utrzymywany w Krakowie system kurialny przy wyborach do Rady Miej- skiej z założenia preferował osoby opłacające najwyższy podatek. Przyjmując takie założenie, można zrozumieć przewagę posiadaną przez najbogatsze grupy miejskiej społeczności. 1320 właścicieli nieruchomości opłacało ponad 1 mln 20 tys. koron podatku rocznie, przewyższając pod tym względem zdecydowanie wyborców w innych kołach. Dochody przynoszone przez nich państwu, krajowi i gminie miejskiej stanowiły około 80% całości wpływów od ludności posiadającej prawo wyborcze.

Tabela 4. Podatek opłacany z nieruchomości w grupie wielkiej własności w 1902 roku

Wysokość podatku w koronach Liczba opodatkowanych właścicieli Wartość modalnej 1500–2000 71 2000–3000 78 3000–5000 37 Mo = 2146 koron 5000–10 000 21 10 000–15 000 2 Razem 209

Źródło: Obliczenia na podstawie Statystyki miasta Krakowa, t. 9, cz. 1, tab. IV, s. 66.

Interesująco wypada porównanie podatków opłacanych przez najbogatszych wyborców w 1902 roku. Średni podatek z nieruchomości w grupie wielkiej wła- sności, wyznaczony za pomocą modalnej, wynosił 2146 koron, natomiast płacony w grupie wielkiego handlu i przemysłu (koło trzecie) przyjął wartość jedynie 436 172 Kazimierz Karolczak koron, czyli nawet mniej, aniżeli w obrębie małej własności nieruchomej. Jeśli dodać do tego, iż średni podatek roczny wszystkich uprawnionych wyborców led- wo przekraczał 60 koron, to stwierdzić możemy, iż przy tak pomyślanej ordynacji wyborczej, preferującej osoby wysoko opodatkowane, dominująca pozycja właści- cieli nieruchomości wydawała się być uzasadniona. Wybierali oni ze swego koła 24 radców, a ponadto wielu z nich miało również prawo głosowania i kandydowa- nia w drugiej grupie koła pierwszego, z tytułu opłacanego podatku dochodowego, pensyjnego lub rentowego powyżej 32 koron. Co więcej, wśród wyborców koła trzeciego wielu zajmujących się handlem i przemysłem było jednocześnie właści- cielami nieruchomości.

Tabela 5. Podatek roczny z nieruchomości w grupie małej własności w 1902 roku

Wysokość podatku Liczba opodatkowanych Wartość modalnej w koronach właścicieli 12–32 16 32–100 89 100–200 182 200–300 131

300–500 191 Mo = 743 korony 500–1000 306 1000–1500 184 1500–2000 12

Razem 1111

Źródło: Obliczenia na podstawie Statystyki miasta Krakowa, t. 9, cz. 1, tab. IV, s. 66.

Analiza składu Rady Miejskiej pod względem stanu posiadania własności nieruchomej wydaje się potwierdzać tezę o zdominowaniu jej przez właścicieli domów. W 1902 roku 36 radców, tj. 50% wszystkich, posiadało nieruchomości, a w 1905 roku po kolejnych wyborach aż 44, tj. 61%! W tej sytuacji wydawać się mogło, że koło inteligencji, w którym przypadała największa liczba wyborców na jeden mandat, nie powinno mieć w zasadzie wielkich szans na wprowadzenie wielu przedstawicieli do Rady. A jednak przez cały okres autonomiczny pierwszo- planową rolę w krakowskiej Radzie Miejskiej odgrywała inteligencja, i to nie tylko pod względem aktywności, ale i liczebności. Radca – to brzmi dumnie... 173 Tabela 6. Struktura zawodowa radców miejskich po wyborach 1902 i 1905 roku

Liczba radców Zawód 1902 1905 Właściciele dóbr 1 – Urzędnicy 9 7 Adwokaci i notariusze 14 13 Profesorowie i nauczyciele 161 162 Dziennikarze i literaci 5 7 Duchowni 1 1 Lekarze 1 2 Kupcy i bankierzy 14 12 Przemysłowcy i rzemieślnicy 6 9 Budowniczowie i technicy 3 3 Inne zawody 2 2 Ogółem 72 72 1 W tym 12 profesorów UJ. 2 W tym 11 profesorów UJ. Źródło: Na podstawie Statystki miasta Krakowa, t. 9, cz. 1, s. 68; t. 10, s. 116

W 1902 roku aż 50 radców, tj. 70%, wywodziło się z koła pierwszego, re- prezentując głównie inteligencję, a tylko 2 z koła drugiego. Ordynacja wyborcza dopuszczała bowiem kandydowanie w różnych kuriach, bez względu na włas- ną przynależność od określonego koła. Jedynie połowa radców (12) wybranych z drugiego koła było jednocześnie właścicielami nieruchomości, ale za to wśród 24 radców z koła trzeciego, aż 17 posiadało domy. Pozostałych 7 reprezentowało koło pierwsze. Niezwykle ciekawie przedstawia się struktura zawodowa radców wybranych w kole właścicieli nieruchomości. Właściciele nieruchomości jako tacy nie stanowili odrębnej, zwartej grupy zawodowej. Wyjątkowo tylko kamienicznik nie miał żadnego zawodu i żył wy- łącznie z dochodów ze swej kamienicy. Na ogół byli to kupcy, przemysłowcy, rzemieślnicy, adwokaci, lekarze, urzędnicy, profesorowie uniwersytetu. Podobną strukturę wykazuje również skład zawodowy radców miasta będących właścicie- lami nieruchomości. Wyborcy koła drugiego obdarzali zaufaniem ludzi znanych, szanowanych w mieście bez względu na to, czy posiadali oni własność nierucho- mą. Często też z powodu braku orientacji w lokalnych rozgrywkach politycznych akceptowali kandydata wręcz wrogo usposobionego do kamieniczników. Nawet radcy mający własne domy bardziej czuli się związani ze swoim środowiskiem 174 Kazimierz Karolczak zawodowym aniżeli z właścicielami nieruchomości. Nierzadko inteligent, będą- cy jednocześnie kamienicznikiem, dochody z czynszu – aczkolwiek pożądane i stanowiące podstawowe źródło utrzymania – traktował jako rzecz wstydliwą, do której nie należy przyznawać się głośno. Dlatego też na posiedzeniach Rady często manifestacyjnie odżegnywał się od jakichkolwiek związków z niepopular- nym środowiskiem kamieniczników.

Tabela 7. Struktura zawodowa radców wybranych do Rady Miejskiej z koła właścicieli nieruchomości w roku 1902 i 1905

1902 1905 Liczba radców wybranych z koła drugiego Zawód Wielka Mała Wielka Mała Razem Razem własność własność własność własność Właściciele dóbr 1 – 1 – – – Urzędnicy 3 1 4 2 1 3 Adwokaci i notariusze 3 3 6 1 3 4 Profesorowie 2 1 3 5 1 6 i nauczyciele Dziennikarze i literaci 2 – 2 2 – 2 Duchowni – 1 1 – – – Kupcy i bankierzy – 4 4 – 3 3 Przemysłowcy – 2 2 – 4 4 i rzemieślnicy Budowniczowie 1 – 1 1 – 1 i technicy Inne zawody – – – 1 – 1 Razem 12 12 24 12 12 24

Źródło: Na podstawie Statystki miasta Krakowa, t. 9, cz. 1, s. 68; t. 10, s. 116

W Radzie Miejskiej właściciele domów nie stanowili nigdy grupy związanej ze sobą poprzez fakt posiadania nieruchomości. W 1905 roku wśród 44 radców 11 było jednocześnie kupcami i bankierami, 9 profesorami uniwersytetu i nauczycie- lami, 7 adwokatami, 7 przemysłowcami, 4 urzędnikami, 3 dziennikarzami. Więk- szość z nich na pierwszym planie stawiała interesy zawodowe i związaną z nimi osobistą karierę. Nie czuli się nawet zobowiązani do utrzymywania ściślejszych kontaktów ze swoimi wyborcami. Z takim postępowaniem radców przez wiele lat walczyło Towarzystwo Właścicieli Realności, domagając się, aby wszyscy wy- brani z kurii właścicieli domów należeli do Wydziału Towarzystwa. Spodziewano Radca – to brzmi dumnie... 175 się w ten sposób uzyskać wpływy na pracę Rady Miejskiej oraz zintegrować tę znacznie podzieloną grupę. W pierwszych latach istnienia Towarzystwo nie miało większych możliwości oddziaływania na wyborców, ograniczając się jedynie do prób przyciągnięcia do pracy w organizacji wybranych już radców, będących właś- cicielami domów. Na ogół jednak zawsze w składzie Wydziału znajdowało się co najmniej 3–4 członków Rady Miejskiej, co wcale nie oznaczało, iż odgrywali oni w nim pierwszoplanowe role. Wyjątkowo pełnili funkcje kierownicze, jak chociaż- by Karol Łepkowski (wiceprezes) czy Adam Bobilewicz (prezes przez jedną ka- dencję), bądź też wykazywali się dużą aktywnością, jak Stanisław Stachowski. Ze względu na małe możliwości oddziaływania na wybory droga do kariery w Radzie Miejskiej nie wiodła raczej przez Towarzystwo. Wręcz przeciwnie, godność radcy ułatwiała wejście do ścisłego kierownictwa w organizacji osobom posiadającym takie ambicje.

Wybory 1911 roku

Przed każdymi wyborami wśród liderów Towarzystwa Właścicieli Realności odży- wały nadzieje na uzyskanie upragnionego mandatu. W 1911 roku w kurii własności nieruchomej ustępowało 13 radców. Towarzystwo spodziewało się, iż przynajmniej cztery miejsca obsadzą kandydaci spośród członków Wydziału1. Zważywszy, że wśród ustępujących radców znajdował się tylko jeden członek Wydziału, Stani- sław Stachowski, wprowadzenie dalszych trzech przedstawicieli byłoby niewąt- pliwym sukcesem Towarzystwa. Oczywiście, optymizm ten opierano głównie na zakładanym solidarnym głosowaniu zrzeszonych właścicieli domów na kandyda- tów Wydziału. Walka o pozyskanie głosów rozpoczynała się na kilka tygodni przed oficjal- nie wyznaczonym dniem wyborów. Dotyczyła głównie uzyskania pełnomocnictw i legitymacji wyborczych od właścicielek nieruchomości, które osobiście nie miały prawa brać udziału w głosowaniu. Ostatecznie Towarzystwo zebrało oko- ło 50 pełnomocnictw, ale napotkało na zbyt silnego rywala, jakim był Komitet Mieszczański, któremu przewodniczył Jan Kanty Federowicz. Prócz stronnictwa mieszczańskiego w 1911 roku do walki o mandaty przystąpili bardzo aktywnie działający demokraci oraz chcący odzyskać utracone pozycje konserwatyści. Am- bicje zgłosili też wszechpolacy i Związek Ekonomiczny Urzędników (na czele z radcą dworu Bilińskim), dotąd występujący razem z demokratami. Na scenie poli-

1 „Krakowianin”, R. 3, 1911, nr 15. 176 Kazimierz Karolczak tycznej pojawiło się również stronnictwo antysemickie, istniejące dotychczas tylko na papierze, tzn. na łamach „Głosu Narodu”. Oczywiście ta wielość grup politycz- nych zainteresowanych wyborami zmniejszała się w miarę zbliżania się terminu głosowania. Zawierano różnego rodzaju kompromisy mające przynieść chociażby połowiczny sukces. W kole drugim najwięcej do powiedzenia miało stronnictwo mieszczańskie, dlatego też Towarzystwo Właścicieli Realności nie zdecydowało się samodziel- nie stanąć do walki wyborczej, ale weszło z nim w porozumienie. Do Komite- tu Mieszczańskiego zostali zaproszeni: prezes dr Franciszek Mussil, wiceprezes Stanisław Krzyżanowski i Stanisław Stachowski2. Znaleźli się więc w ścisłym gronie osób mających ułożyć ostateczne listy kandydatów z koła wielkiej i małej własności nieruchomej. Nadzieje na umieszczenie na tych listach własnych na- zwisk nie były więc bezpodstawne. Wybory w kole wielkiej własności, odbyte 31 marca 1911 roku, przeszły bez większych emocji, jako że prawie wszystkie pełnomocnictwa skoncentrował Komitet Mieszczański, przeprowadzając w całości swoją listę. Wybory z małej własności (3 kwietnia) sprawiły olbrzymi zawód kan- dydatom Towarzystwa Właścicieli Realności. Komitet Mieszczański liczył się ze swym sojusznikiem wyborczym jedynie do czasu, kiedy zapewnił sobie większość pełnomocnictw i głosów. W sytuacji zaistniałej na kilka dni przed wyborami udział przedstawicieli Towarzystwa przy układaniu listy stał się więc zbędny. Pominięto też proponowanych przez Wydział kandydatów mających do końca nadzieję, że w najbliższym czasie dopiszą przed swoim nazwiskiem cenione w mieście słowo „radca”. Udział w pracach Rady Miejskiej nobilitował przedstawicieli inteligencji, kupiectwa i rzemiosła, a tym bardziej kamieniczników. Wszelkie nadzieje rozwiały się jednak w przeddzień wyborów, kiedy to poranne wydanie „Nowej Reformy” zamieściło proponowaną listę kandydatów. Zapoznali się z nią wyborcy oraz... kie- rownictwo Towarzystwa Właścicieli Realności, informowane dotąd, że lista nie została jeszcze ułożona! Zaskoczenie było pełne, zwłaszcza dla prezesa Mussila, Krzyżanowskiego i Stachowskiego, pewnych bliskiego sukcesu, jako że znalezienie się na liście tak wpływowego komitetu równoznaczne było z wyborem. Ujawniona w ostat- niej chwili lista nie zawierała jednak ich nazwisk, natomiast znalazło się na niej trzech poprzednio zasiadających już w Radzie, tj. Stanisław Drozdowski, Henryk Schwarz i dr Samuel Tilles, oraz trzech nowych kandydatów: masarz Józef Bialik, budowniczy Adam Czunka i aptekarz Ksawery Mikucki. Doznanego zawodu nie rekompensował Towarzystwu fakt, iż wszyscy z wymienionych byli właścicielami domów, a niektórzy nawet członkami Towarzystwa3. Władze tego ostatniego uzna-

2 „Krakowianin”, R. 3, 1911, nr 16. 3 Spośród radców wybranych w 1911 r. z koła własności nieruchomej członkami Towarzystwa Właś- cicieli Realności byli: Adam Doboszyński, Rajmund Meus, Józef Rosenblatt (wielka własność) oraz Radca – to brzmi dumnie... 177 ły bowiem, że wybrani winni być funkcyjni działacze stowarzyszenia, zajmujący się niejako zawodowo sprawami dotyczącymi właścicieli nieruchomości. Publicz- nie tłumaczyli, że na liście radców widzimy osoby, będące wprawdzie właścicie- lami realności, osoby, którym nie mamy nic do zarzucenia, jednak zajęte swymi zawodowymi obowiązkami i nie interesujące się jak dotąd sprawami obchodzącymi właścicieli realności4. Przyczyn porażki upatrywało Towarzystwo w braku solidarności i szersze- go zainteresowania wyborami ze strony własnych członków. Potwierdzała to nie- jako frekwencja wyborcza, kształtująca się w kole wielkiej własności na poziomie około 76%, a w kole małej własności jedynie 68%. Mała aktywność członków nie pozwoliła Towarzystwu wystawić własnej listy ani stać się poważnym part- nerem dla innych ugrupowań przedwyborczych. Z tego też powodu nawet zwią- zanie się z Komitetem Mieszczańskim nie przyniosło spodziewanych rezultatów: włożyliśmy za wiele zaufania do sfer miastem (zwłaszcza zaś wyborami) rządzą- cych. Mimo że Towarzystwo nasze ma obowiązek i prawo być poważnie repre- zentowane w Radzie Miejskiej samą siłą rzeczy, kombinacje – nazwijmy je poli- tycznymi – mimo rzekomego umieszczenia prezesa Towarzystwa na liście, wypadły w ostatniej chwili ujemnie dla naszego reprezentanta5. Oskarżenia kierowano głównie pod adresem Jana Kantego Federowicza i Jana Perosia, odgrywających kluczowe role w Komitecie Mieszczańskim, nazywając ich z przekąsem „specjalistami” od przeprowadzania wyborów! Rzecz jasna, me- tody stosowane przez wymienioną parę byłyby prawdopodobnie uznane za dobre, gdyby do Rady weszło przynajmniej dwóch przedstawicieli ścisłego kierownictwa Towarzystwa. Obok prezesa Mussila najbardziej poszkodowany czuł się członek Wydziału, dotychczasowy radca Stachowski, który na wezwanie Komitetu Miesz- czańskiego złożył nawet kwotę kilkuset koron na akcję przedwyborczą, a mimo to nie znalazł się na liście kandydatów. Na walnym zgromadzeniu Towarzystwa Właścicieli Realności podnoszono także pewne nieprawidłowości w przepro- wadzeniu samych wyborów w dzielnicy Krowodrza. Wskutek braku informacji o przeniesieniu biura radcy Sikorskiego, wyborcy nie odebrali wielu kart, na które potem głosowały jakieś inne osoby. 60 kart było rzekomo wypełnionych jedną ręką, a w dodatku nie opieczętowano urn. Pokrzywdzeni wyborcy złożyli nawet telegraficzną skargę do Namiestnictwa we Lwowie6. Nadużycia stwierdzono także w Pałacu Spiskim, gdzie skradziono dużą liczbę kart legitymacyjnych, co opinia publiczna wiązała z urzędowaniem tam „organi-

Stanisław Drozdowski, Henryk Schwarz i Adam Czunko (mała własność). 4 „Krakowianin”, R. 3, 1911, nr 16. 5 Tamże. 6 Protokół z walnego zgromadzenia Towarzystwa Właścicieli Realności w Krakowie z dn. 30 kwiet- nia 1911 r., „Krakowianin”, R. 3, 1911, nr 17. 178 Kazimierz Karolczak zatorów wyborów”: dr Ludwika Schneidra, Piotra Kossobuckiego i Federowicza, którzy, jak podawała ówczesna prasa, uciekali bez czapek przed oburzonymi wybor- cami. Wszczęte śledztwo nie potwierdziło wprawdzie bezpośrednio ich winy, ale po przesłuchaniu kilkuset świadków sędzia śledczy skierował akt oskarżenia prze- ciwko dwom agitatorom dra Schneidra. Ostatecznie skazano ich na 7 dni aresztu7. Doniesienia o nieprawidłowościach nie mogły jednak zmienić faktu, iż Wydział Towarzystwa nie wprowadził do Rady Miejskiej w 1911 roku swojego przedsta- wiciela. Uznano więc, że w przyszłości właściciele domów winni skupić się wokół jednego sztandaru, na którym wpisane są, jak tego już dowiedliśmy, nie same tylko ekonomiczne hasła. Wszystko, co interesuje ogół mieszkańców Krakowa, nas ob- chodzi, bo najbliżej jesteśmy z miastem i jego losami związani i być chcemy jego siłą podstawową, obywatelami miasta, a nie tylko kamienicznikami8. Posiadanie własności nieruchomej samo przez się nie stwarzało poczucia wspólnoty interesów. Decydującą rolę odgrywało miejsce, jakie zajmowały wpły- wy z czynszu w ogólnym bilansie wszystkich dochodów właściciela. Bez wątpie- nia posiadacz traktujący zysk z domu jako dodatek do swoich dochodów uzyski- wanych z racji wykonywanego zawodu, niewiele miał wspólnego z kamieniczni- kiem, dla którego czynsz był głównym, a czasem jedynym źródłem utrzymania. Ci ostatni stanowili niewielką grupę cieszącą się raczej złą sławą wśród mieszkańców Krakowa z racji nadmiernej dbałości o zawartość własnego portfela. Byli potępia- ni nie tylko przez lokatorów, ale w skrajnych wypadkach również przez innych właścicieli domów. Wybory potwierdzały tylko olbrzymie zróżnicowanie i brak solidarności w kole właścicieli nieruchomości. Porażka wyborcza nie spowodowała jednak utraty kontaktu Towarzystwa Właścicieli Realności z Radą Miejską. Liczba radców będących członkami Wy- działu nie tylko nie uległa zmniejszeniu, ale nawet wzrosła z dwóch do czterech, na skutek dokooptowania przedstawicieli gmin podmiejskich, wśród których także znaleźli się reprezentanci Rady. Tak więc, obok kupca Jana Godzickiego i właś- ciciela zakładu pogrzebowego Jana Wolnego, radcami byli także dr Karol Krze- tuski i urzędnik kolejowy Jan Pająk9. Krzetuski, urzędnik Banku Hipotecznego, autor wielu cennych broszur i artykułów z zakresu ekonomii, wygrał wybory w Nowej Wsi kandydując z listy Koła Mieszczańskiego w okresie, kiedy doszło w nim do poważnych rozdźwięków wśród kierownictwa. Był jednym z kandy- datów niepopieranych przez dotychczasowego niekwestionowanego lidera Koła, Piotra Kossobuckiego, a tym samym i przez prezydenta Juliusza Leo, z którym tenże ściśle współdziałał. W Nowej Wsi frakcja Kossobuckiego przegrała, ale

7 „Tygodnik Mieszczański”, 1912, nr 7. 8 „Krakowianin”, R. 3, 1911, nr 17. 9 „Kalendarz Krakowski Józefa Czecha” na rok 1912, s. 190. Radca – to brzmi dumnie... 179 w Dębnikach przeforsowała kandydaturę urzędnika kolejowego Jana Pająka, szczególnie popularnego w szerokich kręgach społeczeństwa Krakowa. Był on atakowany przez część miejscowej prasy – na czele z „Gazetą Poniedziałkową”10, a później „Tygodnikiem Mieszczańskim”11 – w której to nazywano go kreaturą, która przez (różne) konszachty [...] stała się ważną [...] i tak on, adiunkt kolejowy potrafił sobie postawić na Dębnikach dwie kamienice. To świadczy, jakim on jest pająkiem naprawdę. Porządny człowiek na tym stanowisku nie da rady dojść do kamienicy12. Kamienica stawała się więc wyznacznikiem uczciwości urzędnika... Przy okazji niejako dostało się też „Nowej Reformie”, popierającej kandyda- turę Kossobuckiego, za forsowanie w wyborach Jana Pająka, człowieka mającego odwagę wydać broszurę w obronie kamieniczników, w której stwierdzał, że miesz- kania w Krakowie są jeszcze zbyt tanie... Oburzano się sugerowaną tam minimal- ną ceną wynajmu dwupokojowego mieszkania za 141 koron13. W rzeczywistości „Nowa Reforma” nie popierała wzrostu czynszów, a wręcz przeciwnie, często występowała przeciwko drożyźnie mieszkań, podkreślała, że uważa się wręcz za organ reprezentujący najbardziej dotkniętych wysokimi cenami. Wybory (i opinie wygłaszane przy tej okazji) rządziły się jednak odrębnymi prawami. Wydawało się, że Krzetuski i Pająk, mając diametralnie różne poglądy i będąc w dwóch zwalczających się obozach politycznych, nie znajdą płaszczyzny dla po- rozumienia. A jednak obu odnajdujemy wśród członków Towarzystwa Właścicieli Realności, gdzie w dodatku wcale się nie zwalczali! Przynależność do określonych ugrupowań politycznych w mieście nie wykluczała bowiem możliwości współ- działania w organizacji zawodowej. Czerwcowe wybory 1910 roku w gminach podmiejskich stały się okazją dla części prasy do ataków na przywódców poszczególnych komitetów wybor- czych. W publikowanych wówczas artykułach i wierszach wyraźnie wskazywano, kogo uważano za głównego promotora nowych radców, mimo iż podczas wybo- rów posługiwał się zaufanymi ludźmi, sam pozostając w cieniu.

Po kiego diabła smucić się w Krakowie? Wszakże na tronie krakowskim siadł „papa”,

10 „Gazeta Poniedziałkowa” wychodziła od 25 kwietnia 1910 r. w każdy poniedziałek o godz. 6 rano (inne gazety w Krakowie w poniedziałek rano nie wychodziły). Zawierała telegramy z niedzieli, kronikę niedzielną, sprawozdania teatralne i sportowe, kronikę tygodniową, artykuły polityczne i szczególnie rozbudowany dział poświęcony gospodarce miejskiej. 11 „Tygodnik Mieszczański” ukazywał sie od 1911 r. jako organ klubu rękodzielniczo-mieszczańskie- go, na którego czele stał Tomasz Bujas, po rozejściu się z Kossobuckim. Stąd też ciągłe ataki tygo- dnika na tego ostatniego i jego zwolenników. Bujasa i działaczy klubu atakował natomiast organ Kossobuckiego „Głos Mieszczański”. 12 „Gazeta Poniedziałkowa”, 1910, nr 8. 13 Tamże. 180 Kazimierz Karolczak Co wszystko zrobi, kiedy słówko powie, Słowo – rozkazem; skończone i klapa! Ostatnie tego wybory dowiodły, A kto nie wierzy, ten jest człowiek podły.

O ojców miasta większa jedenastu14 Rada krakowska zgoi wszystkie smutki I nowe życie przygotuje miastu. Są przecie w Radzie Pająki i Dudki15 Których wybrali – wyborcy? Ale o! Ich trzy litery wybrały: L, E, O16.

Wybory 1914 roku

Zagorzali zwolennicy prezydenta Lea znajdowali się także w Towarzystwie Właś- cicieli Realności17, co jednak nie przeszkadzało tej organizacji w krytykowaniu po- lityki Rady Miejskiej, w której zabrakło funkcyjnych działaczy Wydziału. Sprzy- jały temu szczególnie prowadzone przez prezydenta prace nad unowocześnieniem miasta, pochłaniające olbrzymie fundusze. Jak zawsze w takich wypadkach, znacz- ną część kosztów ponosiła własność nieruchoma, co musiało rodzić niezadowole- nie kamieniczników. Sytuację tę wykorzystało Towarzystwo Właścicieli Realności przystępując w maju 1914 roku do ostatnich przed I wojną światową wyborów do Rady Miejskiej. Tym razem walka przedwyborcza prowadzona była dość bezwzględnie. Dzia- łacze Towarzystwa wyjątkowo ostro zaatakowali dotychczasowe stosunki panujące w Radzie, co szczegółowo analizowała prasa. Uznali, pisano w „Krakowianinie”, iż właściciele domów

14 Wybierano po jednym radcy z gmin: Zwierzyniec, Półwsie Zwierzynieckie, Czarna Wieś, Dębni- ki, Zakrzówek, Nowa Wieś Narodowa, Łobzów, Warszawskie, Grzegórzki, a dwóch z Krowodrzy (okręg miejski i wiejski). 15 Walenty Dudek, majster murarski (wcześniej asesor), wybrany został w Półwsiu Zwierzynieckim. W ciągu kilku lat dorobił się znacznej fortuny. Uchodził za ślepo oddanego stronnika prezydenta Juliusza Lea. 16 „Gazeta Poniedziałkowa”, 1910, nr 9. Wiersz zamieszczony w kronice tygodniowej podpisany: Kronikarz. 17 Były prezes Towarzystwa, Konstanty Lipowski, otrzymał od „Bociana” taką oto wizytówkę: Konstanty Lipowski prezes kamieniczników wiernych prezydentowi miasta. „Bocian” R. 11: 1908, nr 4. Radca – to brzmi dumnie... 181 dbać muszą o to, by rządy w mieście wyszły spod dotychczasowej konstelacji geszefciarstwa partyjnego i osobistego, by o ich kwalifikacji rozstrzygał nie tylko spryt tu lub ówdzie ujawniony, lecz także charakter, sumienie, liczenie się z przyszłością i poczucie odpowiedzialności wobec własnego społeczeństwa. By zewnętrzne pozory i blichtr nie zakrywały niewysłowionego marnotrawstwa grosza publicznego, umożliwionego tylko przez wewnętrzny rozkład, niewolni- cze mameluctwo i moralną anarchię, jakie zapanowały w rządach miejskich18. Nie obyło się również bez szermowania hasłami narodowymi, dzięki którym chciano ratować sędziwą stolicę Polski wydaną obecnie na łup rozmaitego rodzaju karierowiczów i wrogich nam żywiołów19. Te „wrogie żywioły”, to próba nieśmia- łego ataku na Żydów, których głosy już dawno Towarzystwo spisało na straty. Głosząc hasła walki o „chrześcijański i polski charakter miasta”, próbowano pozyskać sobie właścicieli katolików. Wybieg tego typu był dość często stosowa- ny w kampaniach przedwyborczych prowadzonych przez różne stronnictwa, i to w sposób bez wątpienia o wiele bardziej drastyczny. Oburzało to niekiedy nawet tę część prasy, którą trudno byłoby posądzać o zbytnie sympatyzowanie z Żydami. „Gazeta Poniedziałkowa”, popierająca Koło Mieszczańskie, przypominała, że przy wyborze i mianowaniu kandydatów mieszczańskich żadnej roli nie powinny od- grywać względy wyznaniowe, gdyż Rada Miejska to nie Synod, lecz reprezentacja wolnych obywateli dla spełnienia zadań czysto świeckich20. Na kilka miesięcy przed wyborami, jak zwykle, trwała już walka o pełno- mocnictwa właścicielek domów. Towarzystwo załączyło nawet do kwietniowego numeru „Krakowianina” gotowy formularz pełnomocnictwa, który wystarczy- ło tylko podpisać w miejscu oznaczonym krzyżykiem! W samym Towarzystwie burzliwą dyskusję wywołała uchwała powołanego przez tą organizację komitetu wyborczego, zalecająca samodzielne wystawienie wszystkich dwunastu kandyda- tów, zarówno w kole małej, jak i wielkiej własności nieruchomej. Zareagowali na to przede wszystkim dotychczasowi radcy, będący członkami Towarzystwa. Dr Krzetuski uznał, że uchwała ta, kryjąca w sobie votum nieufności wobec aktualnych radców członków Wydziału, spowoduje jedynie rozproszenie głosów. Domagał się wejścia w porozumienie z komitetem wyborczym grupy miesz- czańskiej, w czym poparli go August Miedniak, Jan Godzicki i Stefan Iglicki. Z wyjątkiem ostatniego, byli osobiście zainteresowani zbliżającymi się wyborami, z racji kończącej się im sześcioletniej kadencji w Radzie Miejskiej. Orientując się w stosunkach panujących w samej Radzie i znając układy wyborcze, nie widzieli szans na ponowne dostanie się do sali posiedzeń ojców miasta przy poparciu jedy-

18 „Krakowianin”, R. 6, 1914, nr 45. 19 Tamże. 20 „Gazeta Poniedziałkowa”, 1911, nr 8. 182 Kazimierz Karolczak nie Towarzystwa zrzeszającego kamieniczników. Jedynie radca Jan Wolny uznał, iż lepiej paść z honorem w walce pod sztandarem sanacji stosunków miejskich, niźli wchodzić w wątpliwej wartości kompromisy, które i tak nie byłyby dotrzymane przez drugą stronę. Należy położyć kres dotychczasowemu systemowi mianowania przez partię rządzącą kandydatów przy pomocy korupcji wyborczej21. Przy okazji oskarżył też prezydenta miasta o niweczenie samodzielności myślowej i tłumienie wszelkiej rozważnej krytyki zwłaszcza w sprawach ekonomicznych. Śledząc ową dyskusję przedwyborczą w łonie Towarzystwa Właścicieli Realności, bez trudu można odgadnąć przynależność jej uczestników do okre- ślonych ugrupowań politycznych. Z grupą rządzącą niewątpliwie najbliżej zwią- zany był Krzetuski, który podjął się nawet obrony prezydenta i jego polityki, co w tym gronie było dość ryzykowne. Uznał wprawdzie autokratyzm Juliusza Lea, ale podkreślił niewątpliwe korzyści, jakie miastu przyniosła jego prezydentura, zaś korupcję wyborczą nazwał malum necessarium, jakie niesie z sobą życie konstytu- cyjne22. Ostatecznie Towarzystwo Właścicieli Realności przystąpiło po raz pierw- szy samodzielnie do wyborów jedynie w kole małej własności. Uznano bowiem, że wybory w kole wielkiej własności pozostają pod przemożnym wpływem żydowskim i nie dają odpowiednich szans powodzenia23. Pojawienie się mocniejszych akcen- tów antysemickich w akcji przedwyborczej nie oznaczało jeszcze generalnej zmia- ny stosunku Towarzystwa do Żydów, ale świadczyło o stopniowym wycofywaniu się z pozycji tolerancyjnych. Żydzi od dawna już głosowali w każdych wyborach solidarnie na swoich kandydatów, a próby pozyskania ich głosów przez inne ugru- powania kończyły się na ogół fiaskiem. W rezultacie Towarzystwo zdecydowa- ło się odwołać do hasła – używanego przez większość ugrupowań politycznych w mieście – jedności chrześcijańskiej. Od czasu usunięcia z Wydziału w kwietniu 1913 roku adwokata dra Józefa Steinberga, wpływy Towarzystwa wśród żydow- skich posiadaczy powoli zanikały, tak że w połowie 1914 roku organizacja mogła sobie pozwolić na wysuniecie hasła obrony polskiego charakteru miasta, nie mając w swoich szeregach w ogóle właścicieli domów Żydów. W ostatnich przed I wojną światową wyborach do Rady Miejskiej w Kra- kowie w kole małej własności ustępowało siedmiu radców i tylu też kandydatów znalazło się na liście zgłoszonej przez Towarzystwo Właścicieli Realności. W ko- lejności byli to: 1. Franciszek Drobniak, inżynier, właściciel fabryczki 2. Józef Matz, rewident kolejowy, prezes Związku Katolickich Właścicieli Real- ności gmin podmiejskich

21 Protokół z posiedzenia Wydziału Towarzystwa Właścicieli Realności w Krakowie z dn. 27 marca 1914 r. „Krakowianin”, R. 6, 1914, nr 46. 22 Tamże. 23 „Krakowianin”, R. 6, 1914, nr 47. Radca – to brzmi dumnie... 183 3. dr Franciszek Mussil, adwokat krajowy, prezes Towarzystwa Właścicieli Real- ności w Krakowie 4. Karol Sławiński, właściciel domu 5. dr Marian Starzewski, urzędnik kolejowy 6. dr Alfred Szołayski, sekretarz Towarzystwa Właścicieli Realności w Krakowie 7. Stanisław Gabriel Żeleński, inżynier architekt, właściciel zakładu witraży, wice- prezes Towarzystwa Właścicieli Realności w Krakowie W szranki stanęli więc przede wszystkim liderzy Towarzystwa, a każdy z nich miał nadzieję na odegranie sporej roli w przyszłej Radzie, mającej wypracować nową gminną ordynację wyborczą. Wybory w kole małej własności odbyły się 18 maja i przyniosły, mimo usilnych starań, całkowitą klęskę kandydatom To- warzystwa. Sukces ponownie odniosło stronnictwo mieszczańskie, z listy które- go wybrani zostali m.in. Jan Godzicki i August Miedniak. Obok nich w Radzie znaleźli się także dwaj inni członkowie Towarzystwa: dr Wacław Damski i Józef Mitasiński, którzy jednak poza oficjalną przynależnością nie odgrywali większej roli w pracach organizacji kamieniczników. Praktyka wyborcza pokazywała, że prawdziwe wybory odbywały się w ówczesnym Krakowie w zasadzie jedynie w kole inteligencji, a w innych niewiele różniły się od nominacji przez najbardziej wpływowe komitety wyborcze. Znalezienie się na ich liście niemal gwarantowało wejście do szacownego grona radców. Powszechne były też różnego rodzaju nad- użycia, będące znakomitą pożywką dla ówczesnej prasy. Ilustruje to chociażby fragment wiersza kronikarza z „Gazety Poniedziałkowej”24:

Czyście widzieli onych wyborców szyki, Czyście widzieli wyborcze hieny, Jak z grobów zmarłe ciągły nieboszczyki? Przy urnie nieraz macie takie sceny, Jakie ujrzycie aż w dzień ostateczny. Ciało śmiertelne jest, głos człeka wieczny.

Umrzesz człowiecze, z ziemskiego padołu Znikniesz, w drewnianej pochowany trumnie, Lecz w czasie wyborów z żywymi pospołu Do urny staniesz ze swym głosem dumnie, A głos twój nieraz zaważy na szali Aż ci zgłupieją, co cię w grób chowali.

24 „Gazeta Poniedziałkowa”, 1910, nr 9. 184 Kazimierz Karolczak Tedy wam radę dam, póki żyjecie: Asekurujcie na wieczność swe głosy, Bo nic droższego nie ma dziś na świecie Jak głos wyborczy... to najlepsze losy, Na których człek się nigdy nie zawodzi I co wybory, to z grobu wychodzi!

Towarzystwo Właścicieli Realności przeprowadziło w końcu 1913 roku we- ryfikację w swoich szeregach i ogłosiło z dniem 1 stycznia 1914 imienny wykaz członków25. Można znaleźć na nim nazwiska przynajmniej kilkunastu radców wy- branych w połowie 1914 r., wśród których są prezydent Leo i poseł Federowicz, uważani przez kierownictwo Towarzystwa wręcz za wrogów właścicieli domów! W samym kole wielkiego handlu i przemysłu na sześciu nowo wybranych radców aż czterech należało do Towarzystwa. Prócz Federowicza byli to: wiceprezydent Henryk Szarski, Zygmunt Mendelsburg i August Porębski26. W organizacji pozo- stawał też nadal były wiceprezes, poróżniony swego czasu z członkami Wydziału, Ludwik Halski, wybrany z koła małego handlu i przemysłu. Nowa Rada Miejska nie zdążyła się jeszcze w pełni ukonstytuować, gdy wy- buchła wojna. Wkrótce też, 9 listopada 1914 roku, została rozwiązana reskryptem Namiestnictwa, opartym na §53 Statutu miasta Krakowa. Oficjalnym powodem był wyjazd członków prezydium miasta oraz przygotowania do obrony twierdzy zagrożonej oblężeniem. Funkcje Rady Miejskiej przejął mianowany przez Wy- dział Krajowy komisarz rządowy, którym został profesor uniwersytetu dr Julian Nowak. Na jego zastępców wyznaczono rektora UJ prof. Kazimierza Kostane- ckiego i dra Ernesta Bandrowskiego27. W trzynastoosobowej radzie przybocznej komisarza znaleźli się m.in. Ludwik Halski i Jan Pająk. Z inicjatywy Towarzystwa Właścicieli Realności utworzono 27 listopada t. r. szesnastoosobowy Komitet Oby- watelski dla ochrony mieszkań. Prezesem wybrano radcę Augusta Porębskiego, zastępcą dra Mussila, a sekretarzami dra Ignacego Lauera i Artura Romanowskie- go. Członkowie komitetu nosili na ramieniu opaski opatrzone nazwą komitetu oraz posiadali legitymacje wystawione przez prezydium miasta, a wizowane przez ko- mendę twierdzy. Ich zadaniem była ochrona opuszczonych mieszkań na wyraźne życzenie ich właścicieli28. Wszystkie niemal ślady zbiorowej działalności właścicieli domów prowadzą do Towarzystwa Właścicieli Realności. W nim właśnie rodziły się opinie wyrażane na forum publicznym w odniesieniu do spraw dotyczących bezpośrednio lub po-

25 „Krakowianin”, R. 6, 1914, nr 46. 26 „Kalendarz Krakowski Józefa Czecha” na rok 1915, s. 34–35. 27 „Gazeta Krakowska”, 1914, nr 109. 28 „Kalendarz Krakowski Józefa Czecha” na rok 1915, s. 40. Radca – to brzmi dumnie... 185 średnio kamieniczników. Trudno jednak sądzić, że poglądy jego członków były re- prezentatywne dla całego środowiska kamieniczników. Teoretycznie powinny one być właściwe dla 10–20% wszystkich właścicieli nieruchomości, jako zrzeszonych w Towarzystwie. W praktyce wyrażały zdanie kilkunastoosobowego Wydziału, z którym jednak identyfikowała się olbrzymia grupa średnio zamożnych kamie- niczników. Większych rezultatów nie przynosiły próby zintegrowania środowiska kamieniczników podczas walki wyborczej do władz miejskich. Wszyscy mający ambicje odgrywania poważnej roli na arenie politycznej miasta (i nie tylko) należe- li do określonych grup politycznych liczących się niekiedy w skali całej monarchii. W Towarzystwie nie przejawiali na ogół żadnej aktywności, ograniczając się do płacenia składek i traktując je jako organizację typowo zawodową. Kierownictwo Towarzystwa zgłaszało – wbrew statutowi – pewne pretensje polityczne. Nie mogło jednak uzyskać poparcia nawet swych członków w sytuacji, gdy występowało przeciwko nim, wkraczając w rewiry będące domeną ugrupowań politycznych. Nastąpiło wręcz pewne pomieszanie pojęć, gdy liderzy organizacji mającej w swym założeniu grupować ludzi różnych orientacji politycznych, rozpo- częli rywalizację z partiami i ugrupowaniami działającymi w mieście. Przywódcy tych ostatnich, atakowani przez Wydział Towarzystwa, byli najczęściej również właścicielami domów i co więcej członkami Towarzystwa! Dowodzi to także braku więzi kierownictwa organizacji z podstawową grupą swych członków. Ta piramida miała tylko wierzchołek szukający jedynie z konieczności – i to niekiedy – swej podstawy. Towarzystwo Właścicieli Realności najwięcej pretensji zgłaszało pod adre- sem Rady Miejskiej, oceniając podejmowane przez nią uchwały jako szkodliwe dla właścicieli nieruchomości. Należy jednak pamiętać, że owa Rada zdomino- wana była przez właścicieli domów! Kamienicznicy występowali więc przeciw kamienicznikom, ponieważ jedni wyżej stawiali interes własny, a drudzy potrzeby miasta. Lucyna Kudła

Pozaszkolne życie gimnazjalistów krakowskich doby autonomicznej (1867–1918)

Charakterystyka społeczności uczniowskiej

prowadzenie autonomii w Galicji miało swoje konsekwencje w ożywie- Wniu oświaty, co przejawiało się również zwiększaniem liczby zakładanych szkół średnich i większym napływem do nich młodzieży. Liczba gimnazjów dzia- łających w Galicji rosła systematycznie od końca XIX wieku dzięki działalności krajowych władz szkolnych, a także inicjatywie organizacji społecznych i oświa- towych. Najwięcej gimnazjów działało we Lwowie i w Krakowie. W okresie au- tonomicznym w Krakowie funkcjonowały następujące męskie gimnazja państwo- we: św. Anny, św. Jacka, III gimnazjum im. Króla Jana III Sobieskiego, IV, V, a także gimnazjum w Podgórzu (które nie należało jeszcze wówczas do Krakowa). W okresie autonomicznym powiększyła się znacznie liczba uczniów kształcących się w gimnazjach klasycznych. W roku szkolnym 1867/68 w Krakowie pobiera- ło naukę 626 uczniów (przy końcu roku szkolnego), a w roku szkolnym 1915/16 aż 2675. Przy czym najwięcej uczniów gimnazjalnych przypada na rok szkolny 1905/06 – było ich wtedy 34461. Uczniów w gimnazjach przybywało, a było to spowodowane zwiększonym przyrostem naturalnym oraz sytuacją gospodarczą w Galicji, która zmuszała mło- dzież do szukania zawodów w zajęciach pozarolniczych, także inteligenckich. Droga do nich wiodła przez gimnazja. To zaś wymuszało konieczność powięk- szenia sieci szkół średnich. Zainteresowaniem uczniów i ich rodziców cieszyły się placówki o ustalonej tradycji i wysokiej renomie, działające w większych mia- stach. Istotny był również fakt, że duża część uczniów pochodziła z rodzin nieza- możnych i była zmuszona zarabiać na swoje utrzymanie udzielaniem korepetycji, o co łatwiej było w miastach posiadających więcej szkół. Przyczyn większego zainteresowania się gimnazjami w zachodniej części Galicji można również upa- trywać w tym, że działające tam szkoły ludowe reprezentowały wyższy poziom i lepiej przygotowywały swoich uczniów do dalszego kształcenia. Brakowało in- nych szkół ponadpodstawowych, drogą do uzyskania matury pozostawało kształ-

1 M. Stinia, Państwowe szkolnictwo gimnazjalne w Krakowie w okresie autonomii galicyjskiej, Kraków 2004, s. 93. Pozaszkolne życie gimnazjalistów krakowskich doby autonomicznej (1867–1918) 187 cenie gimnazjalne lub realne. A zatem młodzież nie miała wyboru. Wzrastająca liczba uczniów gimnazjalnych w Krakowie była również konsekwencją zwiększa- nia się liczby mieszkańców miasta, rozszerzania jego granic, napływu młodzieży z innych części Galicji oraz z zaboru pruskiego i rosyjskiego. W Galicji doby autonomicznej przeważała młodzież z wykształceniem huma- nistycznym, co nie przyczyniło się do rozwoju ekonomicznego i rozwiązywa- nia problemów gospodarczych tego terenu już w Polsce odrodzonej. Jednak zy- skano w ten sposób kadry urzędnicze, które w przyszłości odegrały pewną ro- lę w kształtowaniu rzeczywistości politycznej i ekonomicznej odrodzonej II Rze- czypospolitej. Zwiększająca się liczba gimnazjów nie odpowiadała jednak potrzebom eduka- cyjnym. Każda nowo powstała szkoła średnia dawała szansę na zdobycie wykształ- cenia bez ponoszenia wydatków na zamieszkanie ucznia daleko od domu rodzin- nego. Miało to szczególne znaczenie dla powiększającej się grupy młodzieży po- chodzącej z rodzin chłopskich. Było to wynikiem emancypowania się chłopów, zwłaszcza tych zamożniejszych, dla których kształcenie dzieci w szkołach śred- nich stanowiło formę awansu społecznego, a możliwość znalezienia przez po- tomka pracy poza rolnictwem pozwalało ograniczyć rozdrabnianie gospodarstw2. Wzrost zamożności chłopów pozwalał przeznaczać część dochodów na kształcenie dzieci. Przyczyn dużego napływu chłopskich dzieci do szkół średnich można się dopatrywać także w podniesieniu poziomu kultury i oświaty na wsi, dzięki powsta- waniu na początku XX wieku większej liczby szkół ludowych, przygotowujących wiejskie dzieci do dalszej nauki. Napływ do gimnazjów dzieci chłopskich spotykał się z krytyką konserwatystów, którzy przyczyn tego zjawiska upatrywali we wpro- wadzonym przymusie szkolnym3. Społeczność szkół galicyjskich była zróżnicowana pod względem narodo- wościowym, wyznaniowym i społecznym. To wymagało od władz szkolnych i gron nauczycielskich przemyślanych i zaplanowanych działań edukacyjnych i wychowawczych. Społeczność uczniowska ze względu na swoje pochodzenie re- prezentowała różny poziom intelektualny, co wymuszało na szkole indywidualiza- cję nauczania. Nauczyciele skupiali się głównie na realizacji zbyt rozbudowanych programów nauczania, kosztem rozbudzania intelektualnego uczniów, zachęcania ich do rozszerzania swoich wiadomości i umiejętności, wskazywania kierunków rozwoju. Duża liczba uczniów, często pozbawiona opieki rodzicielskiej, stanowiła trudną do kontroli grupę młodzieży. Nie odczuwając w szkole troski ze strony na- uczycieli, pomocy w ukierunkowaniu swoich zainteresowań, nader łatwo ulegała

2 F. Bujak, Rozwój gospodarczy Galicji, Lwów, 1917, s. 46; J. Rutkowski, Historia gospodarcza Pol- ski, t. II, Warszawa 1960, s. 304–305. 3 W. Zakrzewski, Nasze gimnazja i Rada Szkolna Krajowa, „Przegląd Polski” 1892, t. I, s. 514; Mi- chał Bobrzyński w Radzie Szkolnej Krajowej, Kraków 1901, s. 31. 188 Lucyna Kudła rozmaitym wpływom, również politycznym. Nieuświadomieni rodzice nie umieli przestrzec swoich dzieci przed możliwymi konsekwencjami politycznego zaanga- żowania.

Udział w życiu politycznym

Aktywność organizacji młodzieżowych kierowała się głównie ku działalności pa- triotycznej i narodowowyzwoleńczej. Z uwagi na panujące w zaborze austriackim swobody większość z tych organizacji działała legalnie. Nieco inaczej miała się rzecz z młodzieżą szkolną. Przepisy ustawy szkolnej, zabraniały przynależności do organizacji o charakterze politycznym i przez to wymuszały na gimnazjali- stach prowadzenie działalności tajnej. Do lat 80. XIX wieku większość działa- jących organizacji nie miała charakteru politycznego, choć występowała przeciw sprawującym w Galicji władzę konserwatystom i propagowała hasła demokra- tyczne. Dopiero powstanie nowoczesnych partii politycznych spowodowało, że organizacje młodzieżowe zaczęły nabierać politycznego charakteru4. Młodzież szkół średnich zrzeszała się w tajnych związkach, głównie o charak- terze niepodległościowym. Powstawały one często samoistnie lub pod wpływem bardziej uświadomionych studentów. Organizacją niepodległościową działającą wśród gimnazjalistów w Krakowie i Podgórzu w latach 1898–1901 byli „Wolni Bracia” 5. Wydawali oni pismo „Wolność”. Organizacja była ściśle zakonspirowa- na, wstępujący do niej uczniowie składali przysięgę i zapoznawali się ze statutem organizacji, który za naczelną uznawał ideę niepodległości. Widziano koniecz- ność odzyskania niepodległości przez Polskę, zarówno w sferze politycznej, jak i ekonomicznej, i ostro krytykowano lojalizm wobec Habsburgów. Koła działa- jące w gimnazjach Krakowa i Podgórza zbierały się raz w tygodniu, członkowie wysłuchiwali przemówienia na temat idei niepodległości, a jeden z członków wygłaszał referat, najczęściej dotyczący historii powstań lub innego zagadnienia historycznego. Zapoznawali się również z pismami innych ugrupowań, czytali „Tekę” i „Promień”, „Przyjaciela Ludu”, „Polaka”, gromadzili książki i broszury o tematyce społeczno-politycznej i historycznej. W wydawanym przez siebie piśmie zamieszczali artykuły atakujące zaborców, a zwłaszcza Austrię. Z czasem jednak taka działalność przestała wystarczać i członkowie związku zajęli się uprawianiem

4 J. Myśliński, Organizacje młodzieży polskiej w Galicji w dobie autonomicznej 1867–1918, „Poko- lenia” 1972, nr 2, s. 7–11. 5 Z. Kisielewski, Wolni Bracia, „Niepodległość” 1937: XV, s. 321–327. Pozaszkolne życie gimnazjalistów krakowskich doby autonomicznej (1867–1918) 189 polityki, a swe sympatie polityczne kierowali ku ruchowi ludowemu (związanemu z Janem Stapińskim) i ku PPS (na czele z Ignacym Daszyńskim), czego skutkiem było m.in.pisanie korespondencji do „Promienia”. Zaczęto się domagać również bezpośredniego udziału w życiu społecznym, nie widziano konieczności utrzymy- wania dalszej konspiracji. Na zjeździe odbytym w 1901 roku w Zakopanem orga- nizacja została rozwiązana. Pod koniec XIX wieku w społeczeństwie polskim dominowały dwa nur- ty ideowe – prawicowy i lewicowy, reprezentowane odpowiednio przez Ligę Narodową i Polską Partię Socjalistyczną6. Pierwsza z nich reprezentowała kieru- nek narodowy, a druga socjalistyczny, ale obie budowały swoją przyszłość na mło- dzieży, zaczynając od uczniów szkół średnich, a na słuchaczach szkół wyższych kończąc7. Oddziaływaniem swym objęły młodzież we wszystkich zaborach oraz za granicą. Skutkiem było powstanie „Teki” i „Promienia”, które to nazwy na- leży utożsamiać nie tylko z organami prasowymi, wychodzącymi jawnie we Lwowie, ale i ugrupowaniami młodzieżowymi. Program „Teki” reprezentował idee młodzieży narodowej i zawierał wytyczne zmierzające do rozwoju organiza- cji, uświadomienia narodowego, spotęgowania samowiedzy narodowej, oceniania bieżących wypadków politycznych i ostrego zwalczania trójlojalizmu. Program „Promienia” początkowo głosił hasła niepodległości narodowej, dochodząc w 1905 roku do propagowania idei socjalizmu. Krytykowano galicyjski system szkolny i podjęto próbę sformułowania programu ideologicznego. Żądano m.in. bezpłatnej nauki na poziomie szkoły średniej, uważano, że o kształceniu młodzieży w szkole średniej powinny przesądzać jedynie zdolności. Atakując szkołę trady- cyjną, deklarowano dążenie do zmiany systemu wychowawczego na taki, który będzie zapewniał warunki dla rozwoju fizycznego i umysłowego uczniów, pełniej- sze przygotowanie do życia w społeczeństwie, a nade wszystko przygotowanie do samodzielnego zdobywania wiedzy8. Dla galicyjskich socjalistów edukacja stano- wiła ważny punkt programu społecznego, w którym kultura i oświata traktowane były jako czynniki rozwoju społeczeństwa9. Oba programy – mimo niezaprzeczalnych różnic – posiadały pewne cechy wspólne. Była to walka o wolność i niepodległość Polski oraz wrogi stosunek do zaborców i ich systemów szkolnych. Obie organizacje rozwinęły się szyb-

6 J. Wojnar-Sujecka, Idea socjalizmu w polskiej myśli społecznej na przełomie XX wieku, [w:] Polska myśl filozoficzna i społeczna, t. III, pod red. B. Skargi, Warszawa 1977, s. 240–245. 7 S. Łempicki, Złote paski, Warszawa 1957, s. 140. 8 W. Jamrożek, Galicyjska socjalna demokracja wobec problemów edukacji, [w:] Myśl edukacyjna w Galicji 1772–1918. Ciągłość i zmiana, pod red. Cz. Majorka i A. Meissnera, Rzeszów 1996, s. 108. 9 Myśl socjalistyczna i marksistowska w Polsce 1878–1939, t. I, oprac. S. Dziamski, Warszawa 1984, s. 288. 190 Lucyna Kudła ko, zyskując zwolenników wśród galicyjskiej młodzieży w większości szkół średnich. Rozbieżności programowe dawały się zauważyć zwłaszcza w czasie różnego rodzaju obchodów narodowych i wieców, na których każda grupa dą- żyła do dominacji i pozyskania poparcia niezorganizowanych lub niezdecydo- wanych. Różnice partyjne były słabiej widoczne wśród młodzieży szkolnej niż w środowisku akademickim. Krytykę przeciwników politycznych prowadzono na łamach pism „Teka” i „Promień”. Starcia międzypartyjne nie przeszkodziły w prowadzeniu sporów z nauczycielami reprezentującymi postawy lojalne wobec zaborcy. Uczniowie gimnazjów krakowskich bardzo aktywnie uczestniczyli w pra- cach organizacyjnych, czytali polecaną literaturę, spotykali się na zebraniach i od- czytach, pisali artykuły i korespondencje do „Teki” i „Promienia”.

Czytelnictwo

Uczniów obowiązywał zakaz wypożyczania książek z bibliotek i czytelni pub- licznych10. W każdym gimnazjum galicyjskim funkcjonowała szkolna bibliote- ka. Szkoła chciała sobie zapewnić kontrolę nad lekturą uczniów, by w ten spo- sób zapobiec niepożądanym wpływom. Znalazło to wyraz w ogólnych przepisach szkolnych, gdzie zaznaczono, że czytanie nieopowiednich książek jest stratą czasu i szkodzi uczniom. Przykładem może być Gimnazjum św. Anny, gdzie na nad- zwyczajnej konferencji nauczycieli (28 IX 1880) ustalono, że: lektura prywatna nie powinna się wymykać spod kontroli nauczycieli, którzy powinni jej nadawać kierunek11. Dyrektor gimnazjum zalecał, by uczniowie z każdą lekturą udawali się do nauczycieli, którzy decydować mieli, czy jest ona stosowna. Zadaniem biblioteki szkolnej było udostępnianie utworów klasycznych litera- tury polskiej i dzieł, które w sposób dla uczniów odpowiedni służyć miały rozsze- rzeniu i ożywieniu treści poszczególnych przedmiotów. Władze szkolne polecały ponadto, aby w każdym gimnazjum znajdowały się dobre przekłady klasycznych dzieł literatury światowej, o ile nie są one czytane w szkole w oryginale. Zabraniały natomiast czytania i rozpowszechniania książek i pism, których treść skierowa- na była przeciw religii, moralności lub państwu12. Biblioteka szkolna dla wielu 10 Archiwum Państwowe w Krakowie (dalej APKr), Zespół Akt Gimnazjum i Liceum im. B. Nowo- dworskiego w Krakowie (dalej GLN) 12, Akta administracyjne (Przepisy szkolne dla uczniów szkół średnich w Galicji). 11 APKr, GLN4, Protokoły konferencji nauczycielskich. 12 Zbiór ustaw i rozporządzeń administracyjnych, oprac. J. Piwocki, t. VI, Sprawy szkolne, Lwów 1913, s. 524. Pozaszkolne życie gimnazjalistów krakowskich doby autonomicznej (1867–1918) 191 gimnazjalistów najczęściej była jedynym źródłem lektur. To z kolei pozwalało nauczycielom kontrolować czytelnictwo gimnazjalistów i przynajmniej teoretycz- nie odsuwało ich od literatury niestosownej, zarówno pod względem politycznym jak i obyczajowym. Uczniowie klas młodszych najchętniej sięgali po książki przygodowe, powiast- ki historyczne, biografie bohaterów. W klasach wyższych gimnazjum uznaniem cieszyła się poezja i proza polska. Czytelnictwo stanowiło pasję wielu uczniów, nie zawsze było związane z biblioteką uczniowską, pożyczano sobie wzajemnie prywatne książki także poza szkołą. Uchybiano w ten sposób dyscyplinie szkolnej i jeszcze w XIX wieku wykroczenia przeciw przepisom szkolnym były karane przez nauczycieli-wychowawców oraz dyrekcje szkół Jednak z biegiem czasu władze szkolne nie tylko łagodziły przepisy, ale i mniej surowo traktowały odstęp- stwa od nich. Dotyczyło to czytelnictwa, uczęszczania do teatru, działalności kół naukowych itp. Mimo zakazów szkolnych i ewentualnych represji i kar uczniowie korzystali z wypożyczalni przy ul. Szpitalnej (Munza), przy pl. Franciszkańskim (Gum- plowicza). Wypożyczali m.in. Wieczory pod lipą L. Siemieńskiego, Wspomnienia niebieskiego mundurka W. Gomulickiego, Czerwonego korsarza J.F. Coopera, Czarne Indie, Piętnastoletniego kapitana J. Verne’a, Przygody Sherlocka Holmesa A.C. Doyle’a13. Chętnie czytano powieści historyczne o dziejach ojczystych. Młodzież gimnazjów galicyjskich uczyła się wprawdzie w szkole historii kra- ju rodzinnego, ale w formie skróconej, ocenzurowanej i często zafałszowanej. Powieść dawała szansę na większą swobodę w interpretacji faktów historycz- nych, mogła uzupełnić podręcznik lub nawet go zastąpić i przedstawiała ożywio- ny obraz dziejów. Autorzy uważali za swój patriotyczny obowiązek publikować utwory „ku pokrzepieniu serc”. Nic więc dziwnego, że niesłabnącą popularnoś- cią cieszyła się trylogia Henryka Sienkiewicza, cykl powieści historycznych J.I. Kraszewskiego: Król w Nieświeżu, Stara baśń, Kordecki, Masław, Lubonie, Bracia zmartwychwstańcy, Boleszczyce, Infantka, Banita, Bajbuza, Władysław IV14. Na początku wieku XX w bibliotekach gimnazjalnych dostępne były rów- nież książki W. Przyborowskiego: Było to pod Jeną, Grom maciejowicki, Adiutant naczelnego wodza, Bitwa pod Raszynem, Szwoleżer Stach15. Ich popularność utrzymywała się jeszcze w latach międzywojennych, a nawet można zaryzykować stwierdzenie, że i dzisiaj mają swoich zwolenników. Chętnie pożyczano książki A. Domańskiej, która w swej twórczości łączyła żywą i sensacyjną akcję ze sta- rannie odmalowanym tłem historycznym i realiami obyczajowymi. Wszystkie jej

13 A. Słapa, Chłopięca pasja książek, [w:] Kopiec wspomnień, Kraków 1964, s. 90. 14 APKr, GLN 4, Protokoły konferencji nauczycielskich z lat 1874–1878; GLN 12, Protokół konferen- cji nauczycielskiej z 22 XI 1885. 15 APKr, GLN 7, Protokół konferencji nauczycielskiej z 25 XI 1882. 192 Lucyna Kudła powieści były związane z Krakowem i stanowiły cenne źródło wiedzy o czasach i ludziach. Szczególnie upodobała sobie epokę Jagiellonów. Tworzyła plastyczne postaci historyczne i fikcyjne, a także przytaczała anegdoty historyczne. W zbiorach uczniowskich znalazły się: Hanusia Wierzynkówna, Paziowie króla Zygmunta16. Popularne i poczytne były również powieści historyczne Z. Kaczkowskiego, by- łego powstańca styczniowego, chętnie czytano Huragan W. Gąsiorowskiego, powieść historyczną z czasów napoleońskich. Z zainteresowaniem poznawa- no powieści detektywistyczne, przyciągał „zakazany owoc” w postaci książek S. Przybyszewskiego i uznane za skandalizujące Dzieje grzechu S. Żeromskiego. Zapoznawano się również z dziełami dojrzałego realizmu, czytając utwory E. Orzeszkowej, B. Prusa i M. Konopnickiej. Do poczytnych należały dzieła lite- ratury obcej, szczególnie powieści E. Zoli. Popularnością cieszyły się też dzieła Szekspira. Chętnie czytano czasopisma. Zbiory czytelni gimnazjalnych składały się naj- częściej z pism o charakterze popularnym: „Wieniec”, „Nasz Kraj”, „Tygodnik Ilustrowany”, „Rolnik”. Były również pisma o charakterze naukowym: „Biblioteka Warszawska”, „Kosmos”, „Kwartalnik Historyczny”. Raczej rzadko spotkać mo- żemy w czytelniach szkolnych tytuły dzienników. Prawdopodobnie to władze oświatowe w ten sposób chroniły młodzież od „zgubnych” wpływów polityki. To powodowało szczególne zainteresowanie „Tygodnikiem Ilustrowanym”, zawie- rającym przegląd aktualnych wydarzeń na świecie i w kraju. To pismo założone w 1859 roku, zwłaszcza w początkowym okresie zdominowane było tematyką hi- storyczną. Podawana ona była w formie przystępnej dla przeciętnego czytelnika, zamieszczano teksty krótkie, żywo i ciekawie napisane. Przeważały wspomnienia, powiastki, szkice i opowiadania. Pod koniec stulecia „Tygodnik Ilustrowany” ogra- niczył nieco tematykę historyczną. Lektura tego czasopisma była przystępna dla gimnazjalistów, dawała najczęściej pogłębioną znajomość wybranych fragmentów dziejów ojczystych, a zatem z dydaktycznego punktu widzenia mogła jedynie uzu- pełniać lekturę książki historycznej, ale nie była w stanie jej zastąpić.

Teatr i kino

W sferze zainteresowań młodzieży gimnazjalnej Krakowa znalazł się także teatr. Przepisy szkolne wyraźnie określały (par. 17), iż do teatru i na widowiska pub- liczne (wyłącznie o treści stosownej) mogą uczęszczać tylko uczniowie klas starszych, natomiast uczniowie klas młodszych tylko w towarzystwie rodziców

16 K. Kuliczkowska, Literatura dla dzieci i młodzieży w latach 1864–1914, Warszawa 1965, s. 98–99. Pozaszkolne życie gimnazjalistów krakowskich doby autonomicznej (1867–1918) 193 i opiekunów. Dyrektor gimnazjum mógł zabronić obejrzenie spektaklu, jeśli uznał, że nie jest wskazany dla młodzieży17. Całkowicie zabronione było uczęsz- czanie do kabaretu. Surowo zabraniano też uczniom występowania w roli akto- rów w publicznych przedstawieniach teatralnych18. Władze szkolne uważały za szczególnie demoralizujące oglądanie przedstawień farsowych i komediowych, bowiem uważano, że zło podane w powabnej formie, przenika do głębi19. Jednak ciekawość rzeczy zakazanych była tak duża, że mimo groźby surowych kar gim- nazjaliści oddawali się z upodobaniem tym rozrywkom. Wielokrotnie można spotkać w protokołach konferencji nauczycielskich czy kurendach ostrzeżenia dyrekcji gimnazjów przypominające o surowych karach grożących za łamanie przepisów (nawet usunięcia ze szkoły). Dowodzi to, że proceder miał miejsce. Uczęszczano do nowego gmachu Teatru Miejskiego, który został otwarty w la- tach 90. XIX wieku, a w roku 1909 przemianowany na Teatr im. J. Słowackiego. Młodzież odwiedzała także teatr na pl. Szczepańskim. Uczniowie kupowali bilety na popołudniówki, siedzieli głównie na „jaskół- ce”, a w starszych klasach już na parterze. Oglądano repertuar rozmaity, m.in. wy- stawiane po raz pierwszy utwory, takie jak: Złota czaszka, Kordian, Sen srebrny Salomei, Ksiądz Marek, Dziady, Nieboska komedia, czy klasykę: Don Carlosa, Fausta, Hamleta, Sen nocy letniej, Zbójców. Podziwiano wielkich artystów: Modrzejewską, Kotarbińskiego, Kamińskiego, Solskiego, Siemaszkę, Trapszównę, Tarasiewicza20. Ciekawość teatru była tak wielka, że uczniowie, chcąc ominąć zakazy szkolne, uciekali się do przeróżnych podstępów. M.in. przebierali się za strażaków i udawali do teatru, by pełnić dyżur. Nie wiadomo, jak długo trwał ten proceder, jednak został odkryty (1881) w Gimnazjum św. Anny, ale ponieważ kon- kretnych młodzieńców nie przyłapano, konsekwencją było jedynie napomnienie o surowym zakazie takich praktyk21. Niektórzy gimnazjaliści próbowali sił aktorskich biorąc udział w przedsta- wieniach Teatru Ludowego jako statyści (1905). Ponieważ było to niezgodne z przepisami szkolnymi, zdarzenie zostało szczególnie napiętnowane przez dyrek- tora Gimnazjum św. Anny, który zagroził karami dyscyplinarnymi, tym bardziej że doniosła o nim dyrekcja policji22. W czasie wakacji w Krakowie gościła opera i operetka lwowska. Dawała spektakle w teatrze na pl. Szczepańskim lub w Parku Krakowskim. Uczęszczano

17 APKr, GLN 40, Akta administracyjne (Przepisy szkolne dla szkół średnich w Galicji z 3I 1897). 18 Zbiór ustaw i rozporządzeń…, s. 526–527. 19 Tamże. 20 A. Balicki, My i oni, [w:] Pół wieku wspomnień uczniów gimnazjum im. B. Nowodworskiego (św. Anny) w Krakowie, Kraków 1938, s. 84–85. 21 APKr, GLN 6, Protokoły konferencji nauczycielskich. 22 APKr, GLN 66, Kurrendy. 194 Lucyna Kudła także na recytacje Stanisława Konopki do Sali Strzeleckiej w siedzibie Bractwa Kurkowego przy ul Lubicz, popularnością cieszył się repertuar patriotyczny: Maraton, Pogrzeb Kościuszki, Skargi Jeremiego. W Ogrodzie Strzeleckim odby- wały się koncerty orkiestry wojskowej, a na Błoniach i w Parku Jordana letnie festyny dobroczynne23. Upowszechnianie się na początku XX wieku kina i entuzjazm młodzieży dla X muzy budził zaniepokojenie władz szkolnych. Zwracano uwagę, że kinoteatry są przedsiębiorstwami obcego kapitału, stanowią spory wydatek, szkodzą zdrowiu i szerzą fałszywie pojmowany model bohaterstwa24. Odradzano zatem młodzieży od- wiedzania kina i przestrzegano przed jego zgubnymi wpływami również rodziców.

Zajęcia sportowe i skauting

Młodzież oddawała się rozrywkom i pasjom właściwym dla swojego wieku. Chłopcy zbierali znaczki pocztowe i wymieniali się nimi, grali w pióra i „cyza” (rzucanie scyzorykiem). Zwiedzali przyjeżdżające do miasta menażerie. Kraków gościł m.in. menażerię Syngalezów z Cejlonu, która zatrzymywała się na Wielopolu lub w Parku Krakowskim. Szczególny podziw budził wystawiany tam aligator. Gimnazjaliści grali w „zielone”, piłkę, bawili się w „zbójów i żandar- mów”, „przerywanego króla”, chodzili na szczudłach w Parku Jordana, puszczali latawce przy koszarach wojskowych na ulicy Szlak. Wyprawiano się na Sikornik i nad Wisłę. Łobuzowano, gasząc wieczorami latarnie gazowe na Plantach. Emocje zawsze wzbudzał cyrk. Rozbijał on swoje namioty na Błoniach, na Wielopolu. Oglądano występy cyrku Sidoliego i Jansly’ego. Pasjonowano się zapasami, zręcz- nością akrobatów, tresurą zwierząt oraz urodą woltyżerek. Zajęcia sportowe w drugiej połowie XIX stulecia nie należały do szczegól- nie popularnych. Sprawność fizyczną chłopców miały wyrabiać lekcje gimnastyki, będące w latach 80. przedmiotem nadobowiązkowym. Nie tylko nie dbano o kulturę fizyczną, a wręcz źle postrzegano uczniów, którzy jej się z upodobaniem oddawali. Amatorzy ślizgawki uchodzili za gorszych. Gimnazjaliści, nie chcąc narazić się na gniew nauczycieli, jeździli na łyżwach potajemnie. Sport ten uprawiano na stawie Mroza za mostem kolejowym na Grzegórzkach. Wstęp kosztował 2 centy, ślizgano się przy dźwiękach harmonii, a dla rozgrzewki na brzegu palono dla łyżwiarzy

23 J. Bąk, Semper in altum. Z dziejów szkół Nowodworskich, Kraków 1976, s. 151. 24 L. Skoczylas, Młodzież a kino, „Muzeum” XXXI: 1916, z. 1. s. 307–314. Pozaszkolne życie gimnazjalistów krakowskich doby autonomicznej (1867–1918) 195 ognisko25. Sytuacja zmieniła się na korzyść dopiero w 1890 roku, kiedy to Rada Szkolna Krajowa poleciła dyrekcjom gimnazjów dbałość o sprawność fizyczną młodzieży. Było to próbą odciągnięcia młodzieży od wzrastającego zaintereso- wania aktywizującymi się w Galicji ugrupowaniami politycznymi. Konsekwencją było udostępnienie dla uczniów pływalni i ślizgawki w Parku Krakowskim. W 1888 roku dr Henryk Jordan zaproponował radzie miejskiej urządze- nie własnym kosztem parku na miejscu pawilonu Wystawy Krajowej Rolniczo- Przemysłowej, która miała miejsce w 1887 roku. W parku znajdowało się 13 boisk do uprawiania różnych sportów i zabaw, grupy młodzieży ćwiczyły pod kierun- kiem przodownika, który realizował ustalony program i odpowiadał za sprzęt26. Z czasem dla upowszechnienia zajęć sportowych otwarto ślizgawkę Szkolnego Towarzystwa Łyżwiarskiego, która funkcjonowała obok Ogrodu Botanicznego na Wesołej. Także dla uczniów otwarto w ujeżdżalni obok kościoła Kapucynów szkołę jazdy konnej (1892). Koszt 10 lekcji wynosił 6 guldenów, gimnazjali- stom przysługiwała zniżka27. W okresie wakacyjnym uczniowie mogli korzystać z dwóch kręgielni, karuzeli, huśtawki, terenu do jazdy na bicyklach; można też było pływać łódkami. Popularnością cieszyła się gra w szachy. W krykieta grano w ogrodach przy Bibliotece Jagiellońskiej. Ponadto uczono się szermierki, co zaowocowało np. za- wiązaniem w Gimnazjum św. Anny kółka szermierzy28. Od początku XX wieku coraz większe zainteresowanie budziła piłka nożna. Grano początkowo na małych boiskach i w niewygodnych mundurach szkolnych (nawet w czapkach). Pod koniec XIX wieku zaczęto dostrzegać zalety uprawiania sportu w szkole i poza nią. W programach szkolnych pojawiły się obowiązkowe zajęcia z gimna- styki. W 1885 roku założono w Krakowie Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół”, upowszechniające wśród młodzieży kulturę fizyczną. Wkrótce już działała sekcja szermiercza, wioślarska, jeździecka i tenisowa. Ponieważ przynależność młodzie- ży do klubów sportowych była zakazana, działalność Towarzystwa stanowiła jedną z niewielu dozwolonych możliwości czynnej aktywności sportowej. Wśród krakowskiej młodzieży szybko upowszechniły się idee skautingu. Powstawały liczne drużyny, w których prowadzono zajęcia z obozownictwa, sa- marytanki, terenoznawstwa, gimnastyki, musztry, sygnalizacji, strzelectwa i krajo- znawstwa. Skauci musieli przestrzegać zasad moralnych i etycznych, wystrzegać się kłamstwa, pomagać bliźnim, nie używać tytoniu i alkoholu. Z czasem wprowa-

25 K. Korta, Gimnazjum św. Anny w Krakowie. Wspomnienia ucznia z lat 1888–96, Kraków 1938, s. 175. 26 J. Lustgarten, Narodziny krakowskiego sportu, [w:] Kopiec…, s. 369–371. 27 J. Bąk, Semper in altum…, s. 158–159. 28 S. Estreicher, Kilka wspomnień z lat szkolnych 1879–1887, [w:] Pół wieku wspomnień…, Kraków 1938, s. 15. 196 Lucyna Kudła dzono także wymóg dobrych wyników w nauce. Ruch początkowo nie został zaak- ceptowany przez Radę Szkolną Krajową, która profilaktycznie zabraniała działal- ności drużyn w szkołach. Z czasem jednak zmienił się stosunek władz szkolnych do skautingu i RSK, chcąc zachować kontrolę nad działalnością młodzieży, po- zwoliła na zakładanie drużyn w szkołach (1912). Potrzeba tworzenia organizacji o charakterze paramilitarnym była wśród młodzieży krakowskiej dość powszechna. Jeszcze pod koniec lat 90. XIX wieku powstała Organizacja Wojsk Polskich. Miała ona w programie wyrabianie siły fi- zycznej, ćwiczenie karności i dyscypliny. Należeli do niej uczniowie młodszych klas gimnazjalnych. Nie była to prawdopodobnie organizacja nielegalna, bowiem cieszyła się poparciem profesorów gimnazjalnych29. Przynależność uczniów do „Strzelca” i innych tego typu organizacji była zabroniona. Rada Szkolna Krajowa wyraźnie przestrzegała uczniów (1913), że niestosowanie się do przepisów spowo- duje natychmiastowe usunięcie ze szkoły30.

Udział w znaczących wydarzeniach krakowskich

Gimnazjaliści uczestniczyli zazwyczaj w uroczystościach patriotycznych mają- cych miejsce w Krakowie. Jedną z nich były obchody 100. rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 Maja w 1891 roku. Uczniowie brali udział w mszach świętych, śpie- wali Z dymem pożarów, Boże coś Polskę. Podobnie uroczyste były obchody 500. rocznicy założenia Uniwersytetu Jagiellońskiego (1900). Uczniowie Gimnazjum św. Anny udali się z muzyką na Rynek, tam utworzyli szpaler (na linii A–B), a po zakończeniu nabożeństwa w kościele Mariackim w pochodzie przeszli na Wawel. W 1912 roku w 100. rocznicę urodzin Józefa Ignacego Kraszewskiego gimnazja- liści wraz z całą społecznością miasta brali udział w pamiątkowym nabożeństwie na Skałce. Popularny w Krakowie był również udział w mszach dla uczczenia pa- mięci Tadeusza Kościuszki. Młodzież uczestniczyła m.in. w mszach na Wawelu w rocznicę śmierci wodza Insurekcji oraz w manifestacji na Rynku31. Dyrekcje szkół, przestrzegając przepisów szkolnych, zawsze wymagały zgody rodziców na udział dzieci tego typu wydarzeniach. Młodzież szkół średnich włączyła się aktywnie w organizowane przez władze miejskie obchody 100. rocznicy Insurek- cji (1894); brała udział w składaniu wieńców w miejscach upamiętniających te wydarzenia.

29 „Teka” R. 1, nr 10, s. 370–372. 30 APKr, GLN 66, Kurrendy. 31 APKr, GLN 67, Kurrendy. Pozaszkolne życie gimnazjalistów krakowskich doby autonomicznej (1867–1918) 197 Urządzano również uroczystości ku czci księcia Józefa Poniatowskiego, ale stały się one domeną skautów. Organizowano nie tylko wieczorki czy poranki w szkołach, ale i pochody w mieście, często gimnazjaliści brali udział w polowych nabożeństwach. Legalnie i za zgodą władz szkolnych odbywano je dopiero od 1912 roku, kiedy ruch skautów został w pełni zaaprobowany przez władze szkolne32. Gimnazjaliści krakowscy uczestniczyli też w pogrzebach sławnych Polaków. Zasłużonych chowano w krypcie w kościele Paulinów na Skałce, gdzie po raz pierwszy w 1880 roku złożono prochy Jana Długosza, a potem spoczęły ciała Józefa Szujskiego, Teofila Lenartowicza w 1893 roku (mimo że oficjalnie dy- rekcja zabroniła udziału przedstawicieli gimnazjum, uczniowie mogli uczest- niczyć jako osoby prywatne), Jana Matejki, Józefa I. Kraszewskiego (1887), Henryka Siemiradzkiego (1902). Uczestniczyli też w przeniesieniu do krypty w katedrze wawelskiej szczątków Adama Mickiewicza w 1890 roku, która to uroczystość zgromadziła tłumy Polaków z różnych zaborów33.

Rozrywki zakazane

Przepisy szkolne nakładały na władze oświatowe i nauczycieli obowiązek surowej kontroli życia młodzieży poza zajęciami. Uczniom zabraniano udziału w grach hazardowych, nie wolno było im uczęszczać do restauracji, kawiarni, cukierni, pi- wiarni czy kręgielni34. Brak respektu dla zakazów był karany od upomnienia do wydalenia z zakładu. Młodzież jak zwykle wiele z tych zakazów bagatelizowała, np. uczniowie grali nielegalnie w bilard i odwiedzali zakazane lokale. Szynkarze nawet dawali kredyty na organizowanie libacji ostro zakrapianych alkoholem. Problem nadużywania alkoholu przez gimnazjalistów wcale nie należał do odosobnionych. Uczniowie mieszkający w bursach czy na stancjach, wyrwani spod kontroli domu rodzinnego, próbowali poznać wszystkie aspekty dorosłego życia. Nadzieją na poprawę sytuacji było powstanie organizacji propagujących abstynencję (np. harcerstwo, ruch Eleusis), organizowanie wykładów szkolnych ukazujących zgubny wpływ alkoholu na życie, zwiększanie kontroli burs i stancji uczniowskich oraz wydalanie ze szkoły uczniów przyłapanych na tym procede- rze. Bardzo rozpowszechniony był zwyczaj palenia papierosów. Miało to miejsce zarówno w szkole jak i poza nią. Palenie było oczywiście zakazane, surowo

32 APKr, GLN 72, Kurrendy. 33 J. Bąk, Semper in altum…, s.144–145. 34 APKr, GLN 40, Akta administracyjne (Przepisy szkolne dla uczniów szkół średnich Galicji). 198 Lucyna Kudła tępione przez nauczycieli, którzy niekiedy z żelazną konsekwencją prześladowali palaczy. Palono w ubikacjach szkolnych, na boiskach, za budynkami szkolnymi. Podobnie bez większego powodzenia walczono z grą w karty. Ta rozrywka stała się bardzo popularna zwłaszcza wśród młodzieży mieszkającej na stancjach. Grano dla zabicia czasu, a nawet hazardowo. Próbowano grać także w szkole, nawet w trakcie lekcji, wykorzystując nieuwagę nauczyciela. Było to możliwe dzięki du- żej liczebności klas (niekiedy liczba uczniów w klasie przekraczała 50 osób), co uniemożliwiało pełną kontrolę. Wymienione problemy związane z wychowaniem młodzieży wydają się ciągle bardzo aktualne. Młodzi ludzie, mimo groźby relegowania z gimnazjum, uczęszczali do domów publicznych czy zdobywali edukację seksualną od ulicznych prostytutek. Wypadki takie niejednokrotnie były notowane przez policję i miały swoje konsekwencje w decyzjach rad pedagogicznych, które chroniąc moralność innych uczniów usu- wały „zepsutych” młodzieńców ze szkoły. Przykłady na to można znaleźć w spra- wozdaniach z posiedzeń konferencji nauczycielskich szkół krakowskich. Dochodziło także do konfliktów między uczniami a policją. Przyczyną naj- częściej był udział w zabronionych manifestacjach i pochodach (często nie mają- cych nic wspólnego z polityką i patriotyzmem). Czasopismo „Wiek Nowy” opisa- ło zachowanie gimnazjalistów (III 1904), którzy obrzucali kamieniami, piaskiem i błotem policjantów usiłujących rozpędzić demonstrację uliczną. Uczniowie obu- rzeni artykułem, który krytykował ich zachowanie, wezwali młodzież Krakowa do solidarnego zebrania się pod pomnikiem Grażyny na Plantach i udania na ul. Szewską, by wybić szyby w oknach redakcji gazety. W wydanej specjalnie na tę okoliczność odezwie uczniowie Gimnazjum im. króla Jana Sobieskiego apelowali o „uzbrojenie” się uczestników akcji w butelki, zgniłe jajka i kamienie. Cała akcja miała konsekwencje karne nie tylko w szkole, ale i w prokuraturze35. Można zauważyć uniwersalność niektórych problemów wychowawczych, z którymi borykali się nauczyciele przed ponad stulaty. Łatwo także doszukać się wielu analogii między młodzieżą współczesną i XIX-wieczną: podobne zaintere- sowania, aspiracje oraz dążenie do omijania zakazów i przepisów szkolnych.

35 APKr, GLN 43, Akta administracyjne. Czesław Michalski

Sport krakowski do 1914 roku

ultura fizyczna stanowiła nieodłączny element życia społecznego. Zorgani- Kzowane formy współzawodnictwa sportowego liczą sobie nie mniej lat niż samo państwo polskie, a świadczą o tym choćby liczne zapisy, w tym literackie, dotyczące staropolskich sportów konnych. Najstarszy znany opis zawodów kon- nych znajduje się Kronice Polskiej Wincentego Kadłubka (1160–1225), biskupa krakowskiego. Przedmiotem opisu są wyścigi konne rozegrane w Dolinie Prądnika w czasach półlegendarnych, przed powstaniem państwa polskiego1. Tradycje wychowania fizycznego i sportu w Krakowie sięgają czasów śre- dniowiecza. Ćwiczenia fizyczne uprawiano od bardzo dawna, a rozwój ich form i funkcji pozostawał w ścisłym związku z przemianami gospodarczo-społecznymi, politycznymi, kulturalnymi i obyczajowymi miasta średniowiecznego i podlegał przemianom typowym dla europejskiego kręgu kulturowego. Zorganizowane for- my współzawodnictwa sportowego liczą sobie nie mniej lat niż historia samego miasta lokowanego na prawie magdeburskim w 1257 roku, a świadczą o tym dzieje krakowskiego Bractwa Kurkowego. Wybudowanie murów obronnych wokół mia- sta nakładało na jego mieszkańców nowe obowiązki. Mieszczanie słabo znali się na sztuce wojennej, trzeba było więc utworzyć stowarzyszenie pozwalające doskona- lić się w strzelaniu. Do stowarzyszenia obowiązkowo musieli należeć członkowie wszystkich rzemieślniczych cechów. Istotą dorocznych zawodów było strzelanie z łuku lub kuszy do drewnianego lub glinianego kura, stąd nazwa – Bractwo Kurko- we. Krakowianie zawody strzeleckie przeprowadzali na błoniach za furtą Mikołaj- ską, na tzw. celestacie – zawodnicy strzelali z kuszy do umocowanego na wysokiej żerdzi ptaka. Zwycięzcę ogłaszano Królem Kurkowym, pito jego zdrowie, po czym nowy król wydawał ucztę dla zebranych. Zawodom tym przyglądała się niekiedy ro- dzina królewska. Pierwsze relacje na ten temat spotykamy u Jana Długosza. Podaje on, że 26 maja 1455 roku wybuchł pożar, którego nie miał kto gasić, prawie wszyscy bowiem rzemieślnicy, którzy mieli strzelać do ptaka, i pozostali ludzie, którzy mieli

1 Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika Polska, przeł. i oprac. B. Kürbis. Wrocław 1992, s. 26– 27; W. Lipoński, Sport, literatura, sztuka, Warszawa 1974, s. 48, 327. 200 Czesław Michalski zobaczyć to widowisko, udali się z miasta na miejsce zwykłe2. Często zawodom towarzyszyło wiele innych zabaw. Prawie zawsze była to gra w kręgle o pieniądze w kręgielni zbudowanej w pobliżu strzelnicy. Władze miejskie obdarzały bractwo i zwycięzców zawodów strzeleckich (królów kurkowych) znacznymi przywileja- mi ekonomicznymi. Król Kurkowy mógł sprowadzać bez cła towary, a zwłaszcza wina z zagranicy, miał prawo pobierania daniny od synagogi żydowskiej (obo- wiązywało to do roku 1748) oraz dochodu z kręgielni przyległej do celestatu3. Krakowscy mieszczanie doskonaląc umiejętności strzeleckie, potrafili skutecznie i z wielką ofiarnością bronić miasta przed nieprzyjacielem. Od czasów panowania Bolesława Krzywoustego w ośrodkach dworskich od- bywały się turnieje rycerskie zwane też gonitwami. Przeprowadzano je według średniowiecznego kodeksu rycerskiego, nakazującego walkę uczciwą, z pominię- ciem podstępu i niedozwolonych środków, stanowiącego do dziś etyczne podsta- wy walki sportowej i zasady fair play. Turnieje rycerskie opisywane były często przez Jana Długosza w Annales seu Cronicae incliti Regni Poloniae, następnie przez wszystkich znaczących dziejopisów polskich: Marcina Bielskiego, Marcina Kromera, Świętosława Orzelskiego i Macieja Stryjowskiego. Krakowscy rycerze słynęli z odwagi, sprawności fizycznej i bojowej. Odnosili wiele sukcesów w tur- niejach rycerskich. Ludowe odmiany sportów, bez wahania uznawane za początek sportu w wie- lu państwach, istniały na setki lat przed powstaniem Towarzystwa Gimnastyczne- go „Sokół”, co tak niefortunnie uznano za początek ruchu sportowego w naszym kraju. Dzieje gier i zabaw ruchowych młodzieży i dorosłych stanowią fascynu- jącą, lecz tylko fragmentarycznie zapisaną kartę historii wychowania fizycznego i sportu w Krakowie. Do tradycji sięgających w odległą przedlokacyjną przeszłość należy wiosenne święto zwane Rękawką, podczas którego urządzano igrzyska pod miastem w pobliżu kopca Krakusa. Prastarym zwyczajem było puszczanie wian- ków na wody Wisły, Rudawy i Prądnika, w czasie najkrótszej nocy w roku. Praw- dopodobnie z nadejściem wiosny wiązała się inna zabawa ludowa, która do historii przeszła pod nazwą tzw. lajkonika. Niemałą też okazją do uciechy i przedmiotem zainteresowania są pewne za- bawy cechowe o zasięgu szerszym niż gospoda cechowa. W pierwszy dzień wielkiego postu na rynek wychodzą rzeźnicy, prowadząc wołu przystrojonego w zieleń. Towarzyszy temu muzyka i śpiewy oraz tańce na rynku. Pali się też rogi i cuchnące przedmioty, co w czasie zabawy mieszkańcy znoszą bez protestów4.

2 Cyt. za: L. Ludwikowski, T. Wroński, Z dziejów Towarzystwa Strzeleckiego w Krakowie, Warszawa 1978, s. 26. 3 Tamże, s. 26. 4 A. Jelicz, Życie codzienne w średniowiecznym Krakowie (wiek XIII–XV), Warszawa 1966, s. 158. Sport krakowski do 1914 roku 201 Z okresu renesansu i oświecenia pochodzą liczne wzmianki, uwagi i rozwa- żania na temat wychowania fizycznego, które odnajdujemy w literaturze pięknej oraz w dziełach myślicieli, pedagogów i lekarzy. Krakowianie zajmowali poczesne miejsce wśród rzeczników i propagatorów wychowania fizycznego. Najważniejszy wkład w tę dziedzinę wniósł Sebastian Petrycy z Pilzna, filozof i lekarz, profesor Akademii Krakowskiej, tłumacz dzieł Arystotelesa. W dziele Polityka Arystotele- sowa to jest rządu Rzeczypospolitej z dokładem ksiąg ośmioro, wydanej w Krako- wie w 1605 roku, uznał ćwiczenia fizyczne za jeden z ważniejszych czynników wychowania młodego pokolenia. Głosząc Arystotelesowską zasadę harmonijnego rozwoju fizycznego i umy- słowego dzieci i młodzieży, wskazywał, że

ćwiczenia fizyczne nie stanowią celu samego w sobie, lecz powinny być podpo- rządkowane potrzebom kształcenia umysłu i wychowania moralnego. […] Gra w piłkę również wzmacnia zdrowie, nadaje ciału zręczność, czyni ludzi zgrabnymi w ruchach, dodaje sił, wyrabia mięśnie rąk i nóg, nadaje członkom ciała piękny wygląd. Biegi również ćwiczą ciało. Przydają się one najbardziej żołnierzom, aby umieli jak najszybciej iść przeciwko nieprzyjacielowi, aby zajmowali korzystne miejsca szybciej niż nieprzyjaciel […]. Skoki są także potrzebnym ćwiczeniem. Jeśli się je dobrze opanuje, łatwo potem uskoczyć w bok w walce na szable z przeciwnikiem i w tejże sytuacji natrzeć szybko i uprzedzić cios, zanim przeciwnik się spostrzeże […]. Pływanie jest właści- wym dla młodzieży sposobem ćwiczenia ciała. Umiejętność ta nie jest wrodzo- na ludziom tak jak niektórym zwierzętom, toteż trzeba ją zdobyć ćwiczeniem się w niej. Umiejętność pływania częstokroć ratuje ludzi w niebezpieczeństwie, a w ogóle dodaje śmiałości i pewności siebie5.

Początki kultury fizycznej we współczesnym znaczeniu związane są z pro- gramem edukacji fizycznej Komisji Edukacji Narodowej. W Krakowie uczy- niono stosunkowo wiele dla spopularyzowania dorobku europejskiego Oświe- cenia w tej dziedzinie, szczególnie w pracach profesorów Józefa Muszyńskiego i Marcina Fiałkowskiego. Pojawiały się publikacje na ten temat na łamach jedy- nego wówczas czasopisma krakowskiego „Zbiór Wiadomości Tygodniowych”. Jednakże trudno mówić o szerszym ruchu na rzecz rozwoju kultury fizycznej. Zorganizowanym wychowaniem fizycznym (musztrą) objęci byli wyłącznie uczniowie jedynej miejscowej szkoły średniej. Nie prowadzono jakichkolwiek

5 Cyt za: Rozwój myśli o wychowaniu fizycznym w dobie odrodzenia, oprac. W. Ferens i R. Wroczyń- ski, Wrocław–Kraków 1959, s. 217. 202 Czesław Michalski zajęć rozwijających tężyznę fizyczną w szkołach ludowych. Brak też informa- cji na temat ewentualnych przejawów pozaszkolnego wychowania fizycznego w tym okresie, nie licząc działalności Bractwa Kurkowego6. Po upadku Rze- czypospolitej wycofano lekcje z jedynego krakowskiego gimnazjum. Celestat został zamieniony na koszary, a jego urządzenia zniszczono. Na domiar złego 14 sierpnia 1794 roku spłonęła siedziba bractwa. W roku 1795 Kraków znalazł się pod władaniem Habsburgów, a jego szkolnictwo po kilku latach poddano dyrektywom władz austriackich w Wiedniu. Świadectwem pewnych działań na rzecz rozwoju kultury fizycznej było założenie w lutym 1803 roku przez Hiacynta Różańskiego Szkoły Jazdy Konnej. Szkoła ta, zlokalizowana przy ul. Starowiślnej 297, najprawdopodobniej istniała przez kilka lat. W latach 1809–1815, w czasach krótkiego epizodu Księstwa Warszawskiego, szkolnictwo podlegało zarządzeniom Izby Edukacyjnej. Oprócz obowiązkowych zajęć z musztry władze oświatowe za- lecały uczniom gry oraz zabawy ruchowe. Dopiero utworzenie w 1815 roku Wolnego Miasta Krakowa (tzw. Rzeczy- pospolitej Krakowskiej) i związane z tym swobody polityczne i kulturalne stwo- rzyły dogodniejsze warunki dla rozwoju wychowania fizycznego. Przywrócono system oświaty w duchu reform Komisji Edukacji Narodowej. Wprowadzono do szkół ludowych wychowanie fizyczne w formie niezbyt atrakcyjnej dla dzie- ci musztry (nie wzbudzało to też entuzjazmu rodziców, dopatrujących się w tych ćwiczeniach zapowiedzi przyszłej służby wojskowej). Bardziej wszechstronny był zakres wychowania fizycznego w szkołach średnich. Władze szkolne Rze- czypospolitej Krakowskiej nawiązywały do dawnych tradycji polskiej rekrea- cji, polegającej na organizowaniu tzw. majówek, a więc swego rodzaju świąt wychowania fizycznego. Brała w nich udział cała młodzież szkolna, łącznie z gronem nauczycielskim, a ulubionymi zabawami były gry wojenne, popisy siły i zręczności, gry w piłkę, gra w lisa (podchody), biegi do mety, huśtawka7. W pierwszej ćwierci XIX stulecia wychowanie fizyczne rozwijało się tak- że na Uniwersytecie Krakowskim, kiedy do programu nauczania ogólnego wpro- wadzono ćwiczenia fizyczne dla studentów. Sprawa wprowadzenia nauk gimna- stycznych na Uniwersytecie była przedmiotem wielu sesji komitetu powołanego wśród profesorów przygotowujących Statut. Senat rządzący ogłosił go jako obo- wiązującą ustawę w dniu 16 października 1818 roku, ale ćwiczenia fizyczne pro- wadzono w uczelni już w 1817 roku, kiedy zatrudniono pierwszych nauczycieli tego przedmiotu i kiedy w listopadzie napłynęły do rektora pierwsze podania stu- dentów o pozwolenie na lekcje fechtunku, jazdy konnej i tańca. Zachowane Listy

6 R. Wasztyl, Wychowanie fizyczne i sport w Krakowie w latach 1773–1890, Kraków 1993, s. 41. 7 C. Michalski, Z dziejów wychowania fizycznego i sportu w Krakowie od końca XVIII wieku do 1918 roku, „Rocznik Naukowo-Dydaktyczny WSP w Krakowie”, z. 59, Prace Historyczne VIII, 1977, s. 323. Sport krakowski do 1914 roku 203 audytorów uczących się tańców, fechtowania i ekwitacji przy Uniwersytecie z lat 1817–1826, jak również nazwiska uczących tych dyscyplin oraz korespondencja rektorów Uniwersytetu Jagiellońskiego z lat 1826–1836 dowodzą, że wychowaniu fizycznemu nadano w tym okresie już formę zorganizowaną8. Wprawdzie zajęcia prowadzono tradycyjnymi metodami, a liczba ich uczestników była stosunkowo nieznaczna, nie można jednak nie zauważyć zrozumienia ówczesnych władz uni- wersyteckich dla rzeczywistych potrzeb młodzieży w zakresie kultury fizycznej. Zajęcia odbywały się systematycznie, były objęte regulaminami, uwzględnione w budżecie uczelni, prowadził je fachowy personel skompletowany z etatowych instruktorów. Największym powodzeniem cieszyły się zajęcia hippiczne prowa- dzone systematycznie w ciągu całego roku akademickiego. Inne ćwiczenia, jak np. nauka pływania, była ściśle uzależniona od pory roku i pogody, zajęcia odbywały się bowiem nad brzegiem Wisły. Nauka pływania w zorganizowanej formie od- bywała się w latach 1818, 1827–1845. Działalność szkół jazdy konnej, szermier- ki, tańca była także krótkotrwała. W 1833 roku zlikwidowano Szkołę Fechtunku i Tańca, zaś w 1858 roku jazdy konnej. Przykładem programu nauczania hippiki była broszurka Teodora Cogena pt. Krótka teoria jeżdżenia na koniu, na pytania i odpowiedzi rozłożona przez nauczyciela sztuki jeżdżenia na koniu przy Uniwer- sytecie Jagiellońskim, wydana w Krakowie w 1828 roku. Publikacja owa, napisa- na na podstawie opracowań zagranicznych i doświadczeń autora, stanowiła nader przystępny podręcznik i była pierwszym tego typu wydawnictwem krakowskim z zakresu wychowania fizycznego9. W 1831 roku grono obywateli dążące do odrodzenia Bractwa Kurkowego zawiązało Towarzystwo Filantropijne, które wkrótce przybrało nazwę Amatorów Strzelnictwa, a 19 lipca 1831 r. przyjęło nazwę Towarzystwo Strzeleckie. Po pra- wie półtorarocznym oczekiwaniu w dniu 31 maja 1833 r. Senat Wolnego Miasta Krakowa nadał statut nowo zarejestrowanej organizacji pod nazwą Towarzystwo Krakowskie Strzeleckie10. Na miejsce ćwiczeń i strzelań władze miasta przeka- zały byłą letnią rezydencję królewską w Łobzowie. Tam też odbył się w maju 1834 roku po raz pierwszy od 1793 roku turniej o tytuł króla kurkowego. Ogród Łobzowski był zbyt oddalony od centrum miasta, w związku z tym Towarzystwo Strzeleckie nabyło posiadłość na Wesołej, urządzając tam swoją siedzibę, zwaną do dziś Parkiem Strzeleckim, której otwarcie nastąpiło w dniu 15 września 1837 roku. W parku wzniesiono neogotycki pałacyk ze strzelnicą i okrągłą wieżą widokową11. Własna siedziba pozwalała członkom Towarzystwa na regularne organizo- wanie dorocznych zawodów o tytuł Króla Kurkowego i coniedzielnych strzelań

8 Archiwum Uniwersytetu Jagiellońskiego (dalej AUJ), rps S I 409, S I 410, S I 411, S I 412. 9 R. Wasztyl, Wychowanie fizyczne…, s. 50–52. 10 T. Wroński, Krakowskie Towarzystwo Strzeleckie. Bractwo Kurkowe, Kraków 1984, s. 12. 11 Tamże. 204 Czesław Michalski zwyczajnych, których triumfatorzy otrzymywali zrazu nagrody pieniężne, a potem specjalne medale. Gdy Wolne Miasto Kraków po klęsce powstania krakowskie- go w 1846 roku zostało włączone do monarchii austriackiej, zakazano strzelania i skonfiskowano broń, a strzelnicę zajęto na potrzeby armii. W tym czasie Towa- rzystwo liczyło 93 członków, rekrutujących się z bogatego mieszczaństwa krakow- skiego. W 1850 roku przywrócono Towarzystwu Strzeleckiemu prawo korzystania ze strzelnicy i od roku następnego powróciły coniedzielne ćwiczenia i zawody strzeleckie oraz doroczne zawody w strzelaniu do kura. Do upowszechnienia wychowania fizycznego w Krakowie w latach 30. XIX stulecia dążył Ludwik Bierkowski, profesor Wydziału Lekarskiego UJ, propaga- tor ćwiczeń cielesnych. Zetknąwszy się podczas studiów w Niemczech i Francji z nowoczesnymi prądami pedagogicznymi w zakresie wychowania fizycznego, postanowił po powrocie do kraju utworzyć w Krakowie zakład gimnastyczny. W tym celu zwrócił się w 1837 roku do Senatu Rzeczypospolitej Krakowskiej o zaakceptowanie programu i przydział odpowiednich pomieszczeń, które otrzy- mał w dniu 13 listopada 1837. Zakład Bierkowskiego zlokalizowano w pomiesz- czeniach po opuszczonym kościele św. Scholastyka (przy zbiegu ulic św. Krzyża i św. Marka) wraz z należącym do niego podworcem. Otwarta 27 kwietnia 1838 roku szkoła funkcjonowała przez cztery lata, a już w pierwszym roku zdołała zgro- madzić około 40 uczniów12. We wrześniu 1849 roku przeprowadzono reorganizację szkolnictwa krakow- skiego w duchu przepisów austriackich, które tylko formalnie wprowadzały wy- chowanie fizyczne do programów nauczania. Władze oświatowe stały na stano- wisku, że wychowanie fizyczne jest sprawą wyłącznie domowego, a tym samym prywatnego wychowania. Dlatego po roku 1849 nie spotykamy się właściwie z żadnymi informacjami o prowadzeniu jakichkolwiek zajęć sportowych w kra- kowskich szkołach średnich i ludowych. Nie zanikła jedynie prywatna działalność w tej mierze entuzjastów tańca, gimnastyki oraz szermierki. Propagatorami ich byli prywatni nauczyciele, często absolwenci Wydziału Lekarskiego UJ. Należał do nich m.in. Wincenty Boznański, który w swojej Szkole Ekwitacji prowadził lekcje jazdy konnej oraz szermierki, a ponadto w latach 1838–1858 był nauczycielem w Szkole Jazdy Konnej Instytutu Technicznego i Uniwersytetu Jagiellońskiego. Lekcje były nieodpłatne i odbywa- ły się w dzierżawionej na ten cel przez Instytut Techniczny ujeżdżalni Wincen- tego Boznańskiego przy ulicy Starowiślnej cztery razy w tygodniu po godzinie, a kończyły dorocznym popisem w lipcu. Po likwidacji szkoły nieliczni studenci uniwersytetu po roku 1861 uczęszczali na zajęcia do zakładu gimnastycznego Fer- dynanda Tuszyńskiego, mieszczącego się w budynku z ogrodem przy ulicy Stra-

12 J. Bugajski, Ludwik Bierkowski jako prekursor nowoczesnego wychowania fizycznego w Polsce w pierwszej połowie XIX w., „Rocznik Naukowy WSWF Kraków” 1965. Sport krakowski do 1914 roku 205 szewskiego13. Zakładem Tuszyńskiego zainteresował się Józef Dietl, profesor Wy- działu Lekarskiego UJ, prezydent miasta. Dla zachęcenia jak najszerszych rzesz młodzieży do korzystania z ćwiczeń prezydent Dietl spowodował obniżenie opłat za naukę, a najuboższym umożliwił udział w bezpłatnych kursach gimnastycznych. Zalecał wprowadzenie do programu ćwiczeń gimnastyki szwedzkiej, zapewnił też zakładowi opiekę lekarską, zlecając ją adiunktowi Wydziału Lekarskiego UJ dr. Józefowi Fałęckiemu. Placówki tego typu organizowały naukę ćwiczeń lub leczenie ruchem – od- płatnie, co nadawało im charakter elitarny. W ówczesnych warunkach odegrały one pozytywną rolę w propagowaniu zajęć gimnastycznych. Należy również pod- kreślić, że z ich absolwentów rekrutowali się działacze i nauczyciele wychowania fizycznego14. W 1850 roku uruchomił kurs gimnastyczny w ogrodzie na Kleparzu, Zacisze 2, wprost ulicy Szpitalnej Jakub Zieliński, nauczyciel upoważniony tań- ców, gimnastyk konkursowy i egzaminowany nauczyciel daru pływania15. W latach 1851–1866 działała także Szkoła Gimnastyki i Szermierki pedagoga i fechmistrza Michała Starzewskiego. Ważnym wydarzeniem było otwarcie przy c.k. Szkole Głównej w domu barona Larischa (ulica Bracka 22) wzorcowej sali gimnastycznej dla uczniów tego zakładu, uczniów seminarium nauczycielskiego oraz II Gimna- zjum św. Jacka. W tym nowym obiekcie nauczanie gimnastyki powierzono Leo- nowi Weissowi, który w latach 1867–1870 organizował publiczne popisy swych uczniów. Czynna też była Szkoła Ekwitacyjna Krakowska R. Piechoskiego przy ul. Starowiślnej, a od 1876 roku Szkoła Gimnastyczno-Ortopedyczna Ernesta Pru- szyńskiego. Od 1879 roku lekcji jazdy konnej udzielał A. Grottger, działała także Szkoła Gimnastyczna dr. Aleksandra Gędłka. Prawdopodobnie również w tym sa- mym czasie ówczesny student Wydziału Lekarskiego UJ Wenanty Piasecki zorga- nizował kurs ćwiczeń gimnastycznych oraz wykłady z teorii wychowania fizycz- nego dla studentów Wydziału Lekarskiego. W kursie mogli uczestniczyć słuchacze innych wydziałów. Jednak ta niezwykle cenna i nowatorska inicjatywa zakończyła się niepowodzeniem z powodu braku funduszy w kasie miejskiej16. Swój udział w upowszechnianiu wychowania fizycznego i sportu w środo- wisku uniwersyteckim miały organizacje studenckie Do nich należała w pierw- szym rzędzie Czytelnia Akademicka. W roku 1869 zorganizowała dla studentów klub szachistów, który co prawda rychło upadł, ale gra w szachy cieszyła się coraz

13 R. Wasztyl, Wychowanie fizyczne…, s. 57–58. 14 P. Stok, Powstanie i rozwój sportu na terenie Krakowa, „ Biuletyn Informacyjny PKOL” 1966, nr 8, s. 5–6. 15 „Czas”, 1850, nr 110, 146, 277, 283; 1851, nr 119. 16 W. Piasecki, Dzieje zakładu wodoleczniczego w Zakopanem, „Pamiętnik Towarzystwa Tatrzań- skiego” VIII: 1883, s. 125; E. Kałamacka, Zdrowotno-higieniczne aspekty wychowania fizycznego w poglądach i działalności polskich lekarzy do 1914 roku, Kraków 2003, s. 250. 206 Czesław Michalski większą popularnością, a jesienią 1876 roku założono ponownie kółko szachistów. Działalność owego kółka, liczącego pod koniec roku 1880/81 już 86 członków, sprowadzała się do organizacji różnych zawodów i turniejów. Spośród nich na osobną wzmiankę zasługuje niewątpliwie korespondencyjny mecz z szachista- mi Czytelni Akademickiej we Lwowie, rozegrany w powyższym roku z inicja- tywy Klemensa Bąkowskiego, a zakończony sukcesem krakowskich studentów. Na przełomie roku 1885/86 kółko liczyło aż 93 członków. Oba stowarzyszenia szachistów były niewątpliwie placówkami o charakterze sportowym i najpraw- dopodobniej stanowiły pierwsze formy organizacyjne sportu akademickiego na ziemiach polskich17. Dotkliwy brak obiektów i urządzeń sportowych oraz wykwalifikowanych nauczycieli powodował znaczne zaniedbania w szkolnym wychowaniu fizycznym. Istotna poprawa nastąpiła w latach 80. XIX wieku. Młodzież i dorośli zażywali kąpieli w Wiśle i na stawach zwierzynieckich, uprawiali jazdę na łyżwach, odby- wali spacery i wycieczki w okolice Krakowa, w kawiarniach i piwiarniach rozpo- wszechniły się szachy, domino, bilard i kręgle. W 2 połowie XIX stulecia pojawiły się stowarzyszenia propagujące uprawianie sportu. Jedynym z pierwszych było Towarzystwo Gimnastyczne „Orzeł Biały”, założone w 1870 roku. Pod koniec 1871 roku powstało Towarzystwo Łyżwiarzy, które urządzało place ślizgawkowe dla ludności Krakowa, początkowo na stawie zwierzynieckim, a następnie zaś na stawach dawnego ogrodu Macewiczów przy ulicy Łobzowskiej. Istniejące od 1877 roku Krakowskie Towarzystwo Łyżwiarzy place ślizgawkowe urządzało na ulicy Kopernika (obok Ogrodu Botanicznego), a od 1889 roku w Parku Krakowskim, który stał się niebawem głównym ośrodkiem jazdy na łyżwach. W 1881 roku prze- prowadzono pierwsze zawody łyżwiarskie. W 1873 roku powstało Towarzystwo Tatrzańskie propagujące turystykę górską, a w późniejszym okresie narciarstwo i taternictwo18. Jesienią 1883 roku przeprowadzono pomyślnie sprawę ćwiczeń gimnastycz- nych dla studentów Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wydział Czytelni Akademickiej wynajął salę gimnastyczną przy placu Franciszkańskim. Ćwiczenia gimnastyczne dla młodzieży akademickiej Krakowa odbywały się tu pod kierownictwem Jana Kośmińskiego, kwalifikowanego nauczyciela wychowania fizycznego. Wydział Czytelni Akademickiej propagował nadto wioślarstwo i w tym celu zakupił łódź wioślarską, a w 1884 roku przystąpił również do organizacji ćwiczeń szermier- czych19. Od 1884 roku wioślarstwo i pływanie popularyzowało Krakowskie Towa- rzystwo Wioślarskie, które w 1892 roku przekształciło się w Oddział Wioślarski Krakowskiego „Sokoła” (OWKS).

17 R. Wasztyl, Wychowanie fizyczne…, s. 145. 18 Tamże, s.158–181. 19 Tamże. Sport krakowski do 1914 roku 207 W 1885 roku zapoczątkowało swą wieloletnią działalność na polu wychowa- nia fizycznego, a następnie sportu Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół”. Krakow- ski „Sokół” ukonstytuował się ostatecznie w maju, a pod koniec tego roku zrzeszał już 426 członków, w tym 81 studentów UJ, skupionych w kilku oddziałach, m.in. gimnastycznym (1885–1914), wioślarskim (1892), jazdy konnej (1892–1897), (1912–1914), kolarskim (1885–1914), szermierczym (1904–1912), turystyki górskiej (1900–1901). Ćwiczenia gimnastyczne odbywały się w sali Funduszu Szkolnego obok kościoła Franciszkanów, pod kierunkiem nauczycieli A. Gędłka i J. Kośmińskiego. Dzięki ofiarności członków zorganizowano w okresie letnim tzw. letnie boisko „Sokoła”, które mieściło się w realności Niedziałkowskich przy placu Latarnia. Dopiero w 1889 roku TG „Sokół” otrzymało własną salę gimna- styczną przy ulicy Wolskiej20. Od 1886 roku popularyzował kolarstwo Krakowski Klub Cyklistów, od 1899 roku także Krakowski Klub Młodzieży Cyklistów, następnie Krakowski Klub Cy- klistów i Motorzystów. W latach 1893–1894 odbyły się pierwsze szosowe wyścigi kolarskie na trasie Kraków–Bochnia i Kraków–Lwów21. W 1891 roku został zatwierdzony statut Akademickiego Klubu Szermiercze- go, którego kuratorem był profesor UJ dr Józef Kleczyński. Klub przestał istnieć w 1895 roku. Kilka lat później (1896) zawiązało się na Uniwersytecie stowarzy- szenie akademickiej „Jagiellonia”, koncentrując swą działalność na pomocy w na- uce oraz organizacji imprez rozrywkowych, w tym ćwiczeń szermierczych22. W styczniu 1893 roku Hieronim Czarnowski założył Krakowski Klub Sza- chowy, którego statut został zatwierdzony przez c.k. Namiestnictwo we Lwowie 10 maja tegoż roku. Jako pierwsze polskie stowarzyszenie szachowe w dużym stopniu przyczynił się do rozwoju tego sportu w Polsce. Początkowo KKSz mieś- cił się w kawiarni Schmidta przy ul. Szewskiej, a następnie, stale borykając się z kłopotami lokalowymi, w kawiarniach Kijaka, Bizanca, Wolskiego, Mrożyń- skiego i Franczaka. Pierwszym jego prezesem był poeta i malarz Ludomir Bene- dyktowicz. W latach 1894–1899 prezesem był H. Czarnowski, który organizował doroczne turnieje o mistrzostwo klubu, gry i turnieje korespondencyjne, zapraszał sławnych szachistów na mecze, symultany i gry pokazowe. Zdobył również mi- strzostwo klubu w 1897 roku. Wśród członków do I wojny światowej wyróżniali się: adwokat Józef Bannet (mistrz KKSz w 1913 roku), aptekarz Henryk Bart- mański, Józef Dominik, pisarz Karol Irzykowski, Adam Żuk-Skarszewski (prezes

20 K. Toporowicz, Działalność Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” w Krakowie na polu wychowa- nia fizycznego i sportu pod koniec XIX w. i na początku XX w. (1885–1914), „Rocznik Naukowy WSWF Kraków” 1965, t. IV, cz. 1; tenże, Geneza i rozwój organizacyjny Towarzystwa Gimnastycz- nego „Sokół” w Krakowie w latach 1885–1914, „Rocznik Naukowy WSWF Kraków” 1966, t. V. 21 B. Tuszyński, Złota księga kolarstwa polskiego, Warszawa 1995, s. 34. 22 AUJ, S II 777, Kronika Uniwersytetu Jagiellońskiego 1891/92, s. 22. 208 Czesław Michalski klubu w latach 1908–1910; w latach 1912–1914 wydawał własnym sumptem i redagował w Krakowie czasopismo „Szachista Polski”). W 1889 roku został założony Krakowski Klub Szermierzy (od roku 1900 im. Michała Wołodyjowskiego). Założone w 1890 roku Towarzystwo Międzyna- rodowych Wyścigów Konnych, skupiające przedstawicieli wszystkich zaborów, organizowało coroczne wyścigi konne. Szczególne miejsce w propagowaniu wychowania fizycznego i sportu w Kra- kowie zajmuje jordanowski ruch gier i zabaw ruchowych, którego twórcą był wy- bitny lekarz i profesor UJ. W 1939 roku napisano:

I chociaż zasługi Jordana na polu pedagogiczno-naukowym są znaczne, bledną jednak przy ogromie zasług, jakie położył dla zdrowia społeczeństwa oraz rozwoju fizycznego młodzieży. Nie Jordan profesor, lecz Jordan działacz społeczny zapisał się złotymi głoskami dla społeczeństwa23.

Świadectwem trafności tych spostrzeżeń jest popularny wśród krakowian również współcześnie park nazwany jego imieniem. O zezwolenie na założenie parku zwrócił się prof. Henryk Jordan w roku 1888 do Rady Miejskiej, która nie przyjęła pomysłu autora życzliwie. Niezrażony trudnościami, finansując pracę własnymi funduszami, doprowadził do otwarcia parku w roku 1889. Park powstał według planów Bolesława Małeckiego na terenie dawnej Krajowej Wystawy Rol- niczo-Przemysłowej na lewym brzegu Rudawy, w bezpośrednim sąsiedztwie Błoń. Miał być miejscem do uprawiania ćwiczeń fizycznych i gier ruchowych dla dzieci i młodzieży pod kierunkiem instruktorów zwanych przewodnikami i według ściśle ustalonych zasad. Urządzono w nim kilkanaście boisk o różnym przeznaczeniu i rozmiarach. Obok nowoczesnych przyrządów gimnastycznych znajdowały się korty tenisowe, boiska do gry w piłkę nożną, krykieta, a w zimie także ślizgawka. Park był dostępny bezpłatnie dla młodzieży szkolnej, a dla rzemieślniczej w nie- dzielę i święta. Młodzież ćwiczyła w 35-osobowych zespołach. Henryk Jordan był też pomysłodawcą i twórcą od roku 1895 dwuletnich kur- sów wychowania fizycznego przy Uniwersytecie Jagiellońskim, pierwszej na zie- miach polskich instytucji zajmującej się kształceniem na poziomie akademickim nauczycieli wychowania fizycznego dla szkół średnich24. W dniu 16 lutego 1893 roku odbyła się na UJ narada naukowa poświęcona sprawie kursów wychowania fizycznego. W obradach tych pod przewodnictwem prof. dr Franciszka Schwarzenberga-Czernego, dziekana Wydziału Filozoficz-

23 R. Talarczykówna, Zasługi Henryka Jordana na polu higieny i wychowania fizycznego młodzieży, Poznań 1939, s. 10. 24 J. Dybiec, Ateny Polskie. Rola Krakowa w życiu społeczeństwa polskiego na przełomie XIX i XX wieku, [w:] Przeszłość polskiej kultury fizycznej, pod red. M. Orlewicz-Musiał i R. Wasztyla, Kra- ków 2004, s. 23–24. Sport krakowski do 1914 roku 209 nego i dyrektora Komisji Egzaminacyjnej dla nauczycieli szkół średnich, wzię- li udział: dr Leon Falban, dziekan Wydziału Lekarskiego UJ, dr Henryk Jordan, prof. medycyny UJ, dr Tadeusz Browicz, prof. medycyny UJ, dr Kazimierz Ko- stanecki, prof. medycyny UJ, dr Leon Cyfrowicz, prof. UJ, dr Wawrzyniec Sty- czeń, prezes stowarzyszenia „Sokół”, a także dwóch nauczycieli z Krakowa. Na posiedzeniu podjęto uchwałę o zorganizowaniu dwuletniego kursu naukowego dla kandydatów na nauczycieli gimnastyki w szkołach średnich i seminariach nauczy- cielskich, opracowano jego program, a jako kierownika kursu wybrano Henryka Jordana25. Inicjatywa ta zyskała aprobatę Senatu UJ na posiedzeniu w dniu 17 lipca 1893 roku i zatwierdzona została reskryptem z dnia 18 stycznia 1894 roku przez c.k. Radę Szkolną Krajową. W tym samym roku powołano Państwową Komisję Egzaminacyjną dla absolwentów kursów. Pierwszymi członkami komisji egzami- nacyjnej byli profesorowie medycyny: Odo Bujwid, Kazimierz Kostanecki i Teo- fil Tyszecki. Kierownikami kursów byli kolejno profesorowie UJ: Henryk Jordan (1894–1907), Odo Bujwid (1907), Emil Godlewski junior (1907–1914). Pierwszy kurs rozpoczął się w roku akademickim 1895/1896. Do wybuchu wojny w 1914 roku odbyło się 9 pełnoletnich cykli kształcenia dla 204 słuchaczy26. Galicyjski Klub Jazdy Panów, założony przez Józefa Giżyckiego w Krakowie 14 maja 1903 roku, zorganizował pierwsze konkursy hippiczne na torze wyści- gów konnych na Błoniach. Zawody odbywały się na niedużą skalę aż do wybuchu I wojny światowej27. Przechodząc do omówienia początków masowego ruchu sportowego, należy zaznaczyć, że pojawił się on dopiero na początku XX wieku i jego genezę należy wiązać z powstaniem Parku Jordana i działalnością TG „Sokół”. Już wówczas naj- popularniejszą dyscypliną sportową była piłka nożna i z tą dyscypliną związane były początki wielu klubów sportowych. Organizatorzy sportowego ruchu wywodzili się zazwyczaj z inteligencji, byli to lekarze, prawnicy, literaci i pedagodzy. Przeło- mowym momentem rozwoju krakowskiego sportu była wizyta lwowskich drużyn „Czarnych” i IV Gimnazjum w czerwcu 1906 roku. Odtąd piłka nożna znajdowała coraz szersze rzesze zwolenników, żywiołowo zaczęły powstawać szkolne kluby sportowe. Turniej piłkarski zorganizowany przez literata Tadeusza Kończyńskiego w październiku 1906 roku zgromadził już 16 drużyn. W 1907 roku doszło do po- łączenia „Biało-Czerwonych” z Akademickim Klubem Footbalowym „Cracovia” oraz „Czerwonych” z „Wisłą”. Obok nich do najstarszych klubów zaliczyć należy powstały również w 1906 klub młodzieży rzemieślniczej „Czarni”, którego tradycje kontynuował później Robotniczy Klub Sportowy. W 1909 roku powołano do życia

25 AUJ, sygn. S/II/83. 26 K. Toporowicz, Zarys dziejów krakowskiej uczelni wychowania fizycznego, [w:] Przeszłość polskiej kultury fizycznej..., s. 27–28. 27 W. Pruski, Dzieje konkursów hippicznych w Polsce, Warszawa 1982, s. 18. 210 Czesław Michalski na UJ studencką organizację sportową – Akademicki Związek Sportowy, młodzież żydowska natomiast założyła Żydowski Klub Sportowy „Makkabi” (1909). W dal- szej kolejności powstały: Żydowski Klub Sportowy Jugend” (1910), Klub Spor- towy „Polonia” (1911), Klub Sportowy „Lauda” (1911), Klub Sportowy „Sparta” (1912), Żydowski Klub Sportowy „Jutrzenka” (1913), Klub Sportowy „Merku- ry” (1914). Sport narciarski uprawiany był w Tatrzańskim Towarzystwie Narciar- skim (1909), kolarstwo w Krakowskim Klubie Cyklistów i Motorzystów (1912), sport samochodowy w Krakowskim Klubie Automobilowym (1906), zapaśnictwo w Robotniczym Klubie Sportowym. Kraków odegrał olbrzymią rolę w upowszechnianiu sportu w omawianym okresie. Stowarzyszenia i kluby sportowe nie tylko propagowały zdrowy tryb życia i rozwijanie sprawności fizycznej młodzieży, ale pogłębiały patriotyzm i przygotowywały do walki o niepodległość Polski. Józef Hampel

Związki Krakowa z ruchem ludowym do 1945 roku

okresie porozbiorowym Kraków mimo zamysłów jego prowincjonali- W zacji przez zaborcę, zachował i stopniowo umacniał pozycję centrum kulturalnego i naukowego Galicji, a później Małopolski Zachodniej. Pełnił rów- nież znaczącą rolę w rozwoju nowoczesnych ruchów politycznych XIX i pierw- szej połowy XX wieku. W obiegowej opinii uznawany za centrum ruchu kon- serwatywnego, od słynnej Teki Stańczyka, czy socjalistycznego, dzięki postaci Ignacego Daszyńskiego oraz „Naprzodu”, rzadko bywał kojarzony z ruchem ludowym. Jeśli na ruch ludowy spojrzymy jednak nie tylko przez działalność organizacyjną i stricte polityczną, to okaże się, że miasto to i związani z nim ludzie mieli znaczący udział w tworzeniu podstaw ideowych oraz rozwoju tego nurtu politycznego. Udział ten odnotować można w kilku płaszczyznach. Pierwsza z nich, może najmniej uchwytna, ale przecież podstawowa, to wszystko to, co wpływało na proces kształtowania wśród ludności chłopskiej w Galicji świadomości społecznej i narodowej. Wyprowadzenie stanu chłopskiego z wiekowego poniżenia, mimo ziaren rzuconych przez szlacheckich demokratów i ruchy narodowowyzwoleńcze 1 połowy XIX wieku, musiało być procesem długotrwałym. Chłopi nie czuli się Polakami, nie posiadali poczucia przynależności do polskiej wspólnoty państwowej. Nie funkcjonował nawet mit dobrego władcy, który w innych społecznościach europejskich stanowił istotną przesłankę w kształtowaniu się nowoczesnej świadomości politycznej warstw plebejskich. Późniejszy mit „chłopa cesarskiego”, mający zresztą pejoratywne konotacje, roli takiej spełniać nie mógł. Tragiczne doświadczenia rabacyjne zrodzić musiały w niektórych kręgach społecznych nie tylko refleksję, ale też przeświadczenie o konieczności podjęcia systematycznej pracy w środowisku wiejskim1. Warunki do jej podjęcia zaistniały w zasadzie dopiero w dobie autonomicznej. Rozwój oświaty ludowej, instytucji sa- morządu terytorialnego, czasopism dla ludu, ale również konieczności polityczne

1 Por. F. Ziejka, Jakub Szela i chłopi rabacyjni, [w:] tegoż, Złota legenda chłopów polskich, Warszawa 1984, s. 233–265. 212 Józef Hampel (wybory), to tylko najistotniejsze przesłanki zmuszające do ponownego „pójścia w lud”. Rodzące się nowoczesne ruchy społeczno-polityczne, bez względu na ich orientacje ideowe oraz rzeczywiste cele, miały w tym swój udział. W działalności tej szczególna funkcja przypadła Krakowowi, traktowanemu jako pomnik żywej historii, symbol świetlanej przeszłości. Ze swymi zabytkami i tradycją był celem wycieczek młodzieży szkolnej, miejscem uroczystości patriotycznych, z coraz liczniejszym udziałem delegacji chłopskich z odległych nieraz wsi. W relacjach i korespondencjach w prasie, wspomnieniach chłopskich pamiętnikarzy znaleźć można wiele wypowiedzi świadczących o wpływie tych uroczystości i towarzyszą- cych im przeżyć na kształtowanie się poczucia narodowego, nie tylko w granicach Galicji. Wspomnijmy jedynie o tak istotnej w ruchu ludowym tradycji kościuszkow- skiej, dla utrwalenia której wśród mieszkańców wsi uroczyste obchody w Krakowie 31 marca 1894 roku miały wielkie znaczenie. Warto odnotować, że w krakowskim Komitecie Obywatelskim obchodów znaleźli się posłowie ludowi Jakub Bojko i Franciszek Wójcik z Wyciąż. Pierwszy z nich wygłosił pod kopcem Kościuszki przemówienie do uczestników wiecu. Tradycja ta nabrała szczególnego wyrazu po uchwale Rady Naczelnej Polskiego Stronnictwa Ludowego dnia 30 maja 1903 roku w Rzeszowie, uznającej rocznicę bitwy pod Racławicami za dzień Święta Lu- dowego2. Nie może więc dziwić, że kiedy w roku 1937 władze zakazały obchodów kościuszkowskich w Racławicach, zainicjowanych przez Zarząd Okręgowy Stron- nictwa Ludowego w Krakowie, uznane to zostało na zamach na demokrację i pró- bę pozbawienia chłopów historycznej tożsamości. Odczucie to pogłębione zostało przez wydarzenia w Racławicach 19 kwietnia, gdzie po zakończonej nielegalnej manifestacji doszło do starć z policją i śmierci od kul dwóch chłopów3. Podobna rola przypadła Krakowowi w przypadku propagowania idei ob- chodów grunwaldzkich, zainicjowanych w 1902 roku. Wśród zorganizowanych wówczas uroczystości upamiętniających bitwę pod Grunwaldem, jakie odbyły się w różnych powiatach Galicji, krakowska, obok lwowskiej i bielskiej, zgromadzi- ła największe rzesze chłopów. Kraków został wyznaczony jako miejsce central- nych obchodów w 1910 roku. W składzie Krajowego Komitetu Grunwaldzkiego spotykamy, obok wielu szacownych osobistości, również Jakuba Bojkę. Program trzydniowych uroczystości (15,16,17 lipca) przewidywał masowy udział delegacji chłopskich z całej Galicji oraz innych zaborów. Oczekiwania się spełniły. Maso-

2 Por. J. Kur, Tradycja kościuszkowska w publicystyce i działalności ruchu ludowego, „Roczniki Dzie- jów Ruchu Ludowego” (dalej RDzRL) 1994, nr 28, s. 23–36; S. Pastuszka, Tradycja kościuszkow- ska w ruchu ludowym, tamże, 1985, nr 25, s. 63–73. 3 E. Bielenin, Szkice z przeszłości, Warszawa 1980, s. 118–125; J. Hampel, Geneza i przebieg strajku chłopskiego w Małopolsce, [w:] K. Przyboś, J. Hampel, B. Dereń, Strajk chłopski w Małopolsce w sierpniu 1937 roku, Warszawa 1988, s. 169. Związki Krakowa z ruchem ludowym do 1945 roku 213 wość uczestnictwa chłopów podczas odsłonięcia Pomnika Grunwaldzkiego, dłuta Antoniego Wiwulskiego, ufundowanego przez Ignacego Jana Paderewskiego, za- dziwiła obserwatorów. Na trybunie honorowej zasiedli ludowi posłowie: J. Bojko, F. Wójcik, Bolesław Żardecki, Michał Jedynak i Franciszek Stefczyk4. Podczas uroczystości na Wawelu przemawiał do zgromadzonych tłumów Wincenty Witos, który w pamiętnikach zanotował:

Rok 1910 wstrząsnął bardzo silnie społeczeństwem polskim, bez względu na zabory, stany i przekonania polityczne […]. Obchód grunwaldzki przemienił się w wielkie, wspaniałe święto, w którym nie tylko udział wzięły […] nie wi- dziane dotąd tłumy ludu, ale które tryskało nowym mocnym życiem i silniejszą nadzieją lepszej przyszłości. Deptany butem najeźdźców i rozdarty naród pol- ski łączył się w jednym zgodnym chórze, a podnosząc głowę, dumnie przypo- minał im, że mógł i umiał być wielkim, że jeszcze nim będzie5.

Wydawnictwa pamiątkowe poświecone temu wydarzeniu, korespondencje do prasy, wspomnienia uczestników, przede wszystkim zaś akcja stawiania tzw. krzyży grunwaldzkich, zdobiących do dziś place i wzgórza Małopolski, zdają się dokumentować jego wpływ na rozwój świadomości historycznej i postaw patriotycznych wśród mieszkańców wsi. Wywoływały też refleksję obecnych na temat przeszłości i oczekiwań na przyszłość. Posłużmy się przykładem odnotowanym przez W. Witosa, który wspominał:

Wracając z moimi sąsiadami do domu wieczorem, rozmawialiśmy całą drogę, rozważając przeżycia tego wielkiego dnia. Jeden z nich, Franciszek Stawarz, siedział wciąż zamyślony, a kiedy się zapytałem, skąd jego zadu- ma, odpowiedział: „Wiecie co, chłopy? Dobrze, że my dziś do Krakowa przyjechali, bośmy widzieli dużo i lżej się robiło człowiekowi na sercu, ale ja myślę, że my Prusakowi nigdy nie damy rady i z tego mnie ten smutek zbiera”. Nie umiałem dać mu na to odpowiedzi, choć starałem się dowo- dzić, że mogą być różne rzeczy, których człowiek swoim rozumem nie jest w stanie ogarnąć6.

Drugą płaszczyzną oddziaływania, a równocześnie kształtowania podstaw ruchu ludowego były wydawnictwa prasowe. Kraków z początkiem XX wieku stał

4 S.J. Pastuszka, J.R. Szaflik, R. Turkowski, Chłopi i ruch ludowy w obchodach grunwaldzkich przed 1914 r., [w:] Tradycja grunwaldzka, cz. V, pod red. J. Maternickiego, Warszawa 1990, s. 118, 123–130. 5 W. Witos, Moje wspomnienia, cz. I, do druku przygotowali i przypisami opatrzyli E. Karczewski i J.R. Szaflik, Warszawa 1998, s. 237. 6 Tamże, s. 238. 214 Józef Hampel się jednym z głównych ośrodków prasy ludowej. W 1903 roku przeniesiona została tu została ze Lwowa redakcja „Przyjaciela Ludu”, organu PSL. Jego redaktor Jan Stapiński podjął liczne działania organizacyjne, zmierzające do zabezpieczenia fi- nansowego pisma, rozszerzenia prenumeraty oraz nadał mu bardziej polemiczny, a nawet bojowy ton. Pismo to stało się instrumentem walki z przeciwnikami ruchu ludowego, konserwatystami, narodowymi demokratami oraz zdecydowanie zwal- czającym ludowców biskupem tarnowskim Leonem Wałęgą. Po początkowych problemach finansowych oraz potyczkach z cenzurą, „Przyjaciel Ludu” zyskiwał coraz większą liczbę czytelników. Sprzyjała temu ostra publicystyka polityczna, podejmowanie problematyki żywo interesującej chłopów, nierzadko w sposób demagogiczny, szeroko rozbudowany dział listów z terenu, a także skrupulatnie odnotowywane wszelkie działanie ludowców w powiatach i miejscowościach, wy- stąpienia posłów ludowych w Sejmie Krajowym i austriackiej Radzie Państwa. Szerzej informowano o wydarzeniach w innych zaborach oraz losach chłopów na emigracji7. Znacznie powiększył się krąg korespondentów i współpracowników, byli wśród nich W. Witos, Michał Olszewski, Stanisław Szczepański, Jan Dąbski, Władysław Dunin-Wąsowicz, a także wybitni przedstawiciele świata literackie- go, jak Władysław Orkan, Stanisław Wyspiański, Włodzimierz Tetmajer, Maria Konopnicka, Jan Kasprowicz i in., również literaci ludowi. Nawiązane też zostały ściślejsze kontakty z chłopską młodzieżą akademicką8. Po rozłamie PSL w 1913 roku „Przyjaciel Ludu” stał się organem PSL-Lewi- ca, zaś nowo utworzone PSL-Piast rozpoczęło wydawanie w Krakowie tygodnika „Piast”, którego nominalnym redaktorem naczelnym został Jakub Bojko. Faktycz- nym organizatorem wydawnictwa był dr Franciszek Bardel, syn chłopski z Masz- kienic powiatu brzeskiego, prowadzący kancelarię adwokacką w kamienicy przy Małym Rynku 1. Tam też początkowo mieściła się redakcja pisma. Kierownikiem redakcji został młody prawnik Jan Gagatek, następnie Józef Rączkowski do 1924 roku9. Wysoką ocenę wystawił mu W. Witos w swoich wspomnieniach:

Po próbach z amatorami w redagowaniu „Piasta” objął obowiązki redak- tora Józef Rączkowski. Dzięki wybitnemu talentowi, a może więcej wytężonej pracy jego żony, „Piast” stał się najpoczytniejszym i najwięcej pożytecznym pismem ludowym. Przy jego pomocy dotarliśmy do każdej prawie wioski,

7 Skalę tych kontaktów, w różnych wymiarach świetnie ilustrują wydane przez A. Pasternaka, Listy emigrantów do „Przyjaciela Ludu”, „Wieńca i Pszczółki”, „Zarania”, „Piasta”, „Wyzwolenia” w latach 1899–1938, wybór i oprac. A. Pasternak, Rzeszów 1994. 8 Por. K. Dunin-Wąsowicz, Czasopiśmiennictwo ludowe w Galicji, Wrocław 1952; J. Myśliński, Prasa polska w Galicji w dobie autonomicznej (1867–1918), [w:] Prasa polska w latach 1864– 1918, t. II, Warszawa 1976. 9 J. Rączkowski, Wśród polityków i artystów (ze wspomnień redaktora), oprac. W. Stankiewicz, M. Wronkowska, Warszawa 1969, s. 237–239. Związki Krakowa z ruchem ludowym do 1945 roku 215 a w przeciągu paru miesięcy zdołaliśmy zorganizować niemal wszystkie powiaty, w których Stapiński do niedawna rządził niepodzielnie. Pismo „Piast” przetrwało całą wojnę, docierając nie tylko do chat, ale i okopów. Stało na stanowisku zupełnej niepodległości narodu polskiego i oddało tej sprawie bardzo duże usługi10.

Po zawieszeniu przez J. Stapińskiego na okres wojny „Przyjaciela Ludu” „Piast” stał się najważniejszym pismem ludowym na terenie Galicji. Umacniająca się pozycja polityczna PSL-Piast w latach I wojny światowej wpłynęła znacząco na treści prezentowane na jego łamach, to zaś poszerzało krąg czytelników, nie tylko ze środowisk wiejskich i ludowych. Wpływ na to miało też systematyczne publikowanie doniesień z frontów, wykazów poległych, rannych, wziętych do nie- woli. Ludzie szukali w gazecie informacji o swoich najbliższych i ich losach. Po zakończeniu I wojny światowej „Piast” był centralnym organem PSL-Piast, a na przełomie lat 1918/1919, według ustaleń Andrzeja Paczkowskiego, osiągnął ponad 50 tys. egzemplarzy nakładu. Pozostał nim do 1931 roku, do zjednoczenia ruchu ludowego, kiedy rolę tę przejął „Zielony Sztandar”, ale „Piast” utrzymał swoją odrębność, chociaż jego nakłady spadły w latach 1932–193911. Nie można też pominąć wydawanego w Krakowie w latach 1930–1939 „Zni- cza”, czasopisma Związku Młodzieży Wiejskiej, którego pierwszy numer ukazał się 15 stycznia 1930 roku. Wprawdzie nie osiągał wysokich nakładów (1000–1500 egzemplarzy) i ukazywał się nieregularnie, głównie z uwagi na trudności finanso- we, ale obok warszawskich „Wici” należał do najważniejszych tytułów prasowych Związku Młodzieży Wiejskiej RP Wici. Inicjatywa jego założenia wyszła z krę- gów Działaczy Polskiej Akademickiej Młodzieży Ludowej z Józefem Marcinkow- skim na czele, a redaktorami byli kolejno: Franciszek Mleczko, Józef Olechowski, Stanisław Matysik, Roman Złotek i Jan Wojdak. Kolegium redakcyjne stanowili Stanisław Miłkowski, F. Mleczko, Józef Dąbrowski, Wojciech Skuza oraz aktual- ny prezes ZMW Znicz. Siedziba redakcji z początku mieściła się w pokoju J. Marcinkowskiego w domu akademickim przy ul. Jabłonowskich, następnie w lokalu PAML przy ul. Gołębiej 2, a od 1933 roku w Domu Ludowym „Wisła” przy ul. Radziwiłłowskiej 2312. Na łamach „Znicza” toczyły się debaty programowe, stanowiące ważny głos w dyskusji nad ideą agrarystyczną, a do najbardziej aktywnych autorów należe- li, Jędrzej Cierniak, Ignacy i Zofia Solarzowie, Kazimiera Świątkówna, Włady-

10 W. Witos, Moje wspomnienia…, cz. 1, s. 267. 11 A. Paczkowski, Prasa polityczna ruchu ludowego (1918–1939), Warszawa 1970, s. 108, 333. 12 J. M. [J. Marcinkowski], Związek Młodzieży Wiejskiej w Krakowie (Sześciolecie pracy i walki), Kraków 1936, s. 15–17; J. Borkowski, Wizje społeczne i zmagania wiciarzy, Warszawa 1966, s. 123–125. 216 Józef Hampel sław Kojder, Franciszek Urbańczyk13. Twórcy „Znicza” mieli też znaczący udział w tworzeniu struktur organizacyjnych Związku na terenie województwa krakow- skiego. Obok członków jego Zarządu byli faktycznie ich założycielami. Według ustaleń J. Borkowskiego, w roku 1937 organizacja posiadała 4999 kół z 14 637 członkami14. Zarówno pismo, jak i działalność kół zniczowych od początku spot- kały się z silnym przeciwdziałaniem władz administracyjnych, prasy klerykalnej oraz duchowieństwa. Oskarżenia o nieobyczajność, warcholstwo, szerzenie bez- bożnictwa i komunizmu należały do stałych argumentów, mających dyskredyto- wać to środowisko w oczach opinii społecznej. Trudno nie uwzględnić roli Uniwersytetu Jagiellońskiego, mówiąc o znacze- niu Krakowa dla dziejów ruchu ludowego w drugiej połowie XIX i na początku XX stulecia. Systematyczny wzrost liczby studentów pochodzenia chłopskiego wpływał w oczywisty sposób na charakter społeczności akademickiej, ale także sprawił, że ośrodek ten stał się jednym z głównych centrów kształcenia inteligencji ludowej. Według ustaleń Zbigniewa Tabaki, od roku 1850/51 do 1915/1916 wśród ogółu zapisanych słuchaczy synowie chłopów stanowili, z wyjątkiem 3 lat, po- nad 11% studiujących na poszczególnych rocznikach. W rocznikach zaś 1905/06 i 1910/11 ponad 16%, co dawało im odpowiednio trzecią i drugą lokatę15. Wielu z nich z konieczności życiowej, inni z potrzeby serca angażowało się w pracę or- ganizacji studenckich. Z czasem obejmowali funkcje w ich kierownictwach, szcze- gólnie w Czytelni Akademickiej im. Adama Mickiewicza, gdzie funkcję prezesa w 1883 roku objął Szymon Bernadzikowski, wybitny później działacz ludowy. W roku akademickim 1904/05, po wyborze prezesem Gabriela Dubiela, działacza ludowego, później bliskiego współpracownika W. Witosa, ludowcy uzyskali więk- szość w Zarządzie16. Z organizacjami akademickimi związane były m.in. takie postacie, zasłużo- ne dla ruchu ludowego jako działacze lub sympatycy, jak Franciszek Bujak, Jan Bystroń, Jan Paśnik, Stanisław Pigoń, Jędrzej Cierniak, Franciszek Stefczyk, Jan Stapiński, Jan Owiński, Antoni Szmigiel, Józef Putek, Józef Sanojca, Tomasz Dą- bal, Ignacy Solarz, Adam Vetulani i wielu innych. Na przełomie wieków nasilił się proces napływu inteligencji z wyższym wykształceniem do PSL, głównie po-

13 J.M., Związek Młodzieży Wiejskiej…, s. 17. 14 J. Borkowski, Wizje społeczne…, s. 134. 15 Z. Tabaka, Analiza zbiorowości studenckiej Uniwersytetu Jagiellońskiego w latach 1850–1918. (Studium statystyczne), „Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Jagiellońskiego” CCXXVIII, Prace Histo- ryczne, z. 29, s.136–137. 16 Szczegółowo przedstawia te zagadnienia gruntowne studium J. Mężyka, Młodzież chłopska na Uni- wersytecie Jagiellońskim i jej udział w ruchu ludowym (od powstania styczniowego do 1923 r.), RDRL 1965, nr 7, s. 17–50; tenże, Organizacje akademików ludowców w środowisku krakowskim 1923–1939, tamże, nr 9, s. 96–129. Związki Krakowa z ruchem ludowym do 1945 roku 217 chodzenia chłopskiego, co w różnych płaszczyznach wpłynęło na charakter całego ruchu ludowego. Zmieniała się też atmosfera na samym uniwersytecie, tym bardziej że wielu synów chłopskich, poświęcając się nauce, obejmowało stanowiska profesorskie i katedry. W większości współpracowali oni z ludowcami, a niektórzy działali w strukturach organizacyjnych. Interesująco ich sylwetki i dokonania nakreślił m.in. Franciszek Ziejka, w artykule Nauce i ludziom przypisani17. Wszystko to z pewnością legło u podstaw kształtowania się w Krakowie nowego środowiska ideowotwórczego, które wniosło zasadniczy wkład w myśl polityczną ruchu ludowego. Przedstawicieli młodego pokolenia ludowców kra- kowskich, skupionych w Polskiej Akademickiej Młodzieży Ludowej i Związku Młodzieży Wiejskiej, ze Stanisławem Miłkowskim na czele, uznać należy za głów- nych konstruktorów koncepcji agrarystycznej. Stała się ona podstawą programów ZMW RP Wici oraz Stronnictwa Ludowego z 1935 roku18. W koncepcji tej, syn- tetyzującej niejako doświadczenia historyczne ludu polskiego, kreślili nową wizję ładu społeczno-politycznego w państwie, wizję społeczeństwa obywatelskiego. Od początku XX wieku centrum organizacyjne ruchu ludowego w Galicji stopniowo przesuwało się ze Lwowa do Krakowa. Po rozłamie w 1913 roku, za- równo władze PSL Piast, jak również PSL-Lewica miały swe siedziby w Krako- wie. Po zakończeniu wojny, już w niepodległej Polsce, kiedy PSL-Piast stało się partią ogólnokrajową i władze centralne siłą rzeczy mieściły się w Warszawie, or- ganizacja krakowska utrzymała pewnego rodzaju autonomiczną pozycję. Już 8 lu- tego 1919 roku odbyło się założycielskie zebranie oddziału organizacyjnego PSL- Piast w Krakowie, podczas którego wybrany został pierwszy zarząd, późniejszy Okręgowy Zarząd PSL. Pierwszym jego prezesem został nauczyciel gimnazjalny Józef Zachara, od roku 1914 członek Rady Naczelnej PSL-Piast, zastępcą dr Józef Włodek, sekretarzem Albin Jura, jego zastępcą Franciszek Koziara19. Głównym zadaniem zarządu było prowadzenie pracy organizacyjnej w tere- nie, kontakty z zarządami powiatowymi oraz rozbudowa struktur gminnych. Za- sięg działalności obejmował tereny województwa krakowskiego, Śląska Cieszyń- skiego, a także sprawowanie opieki nad województwami Małopolski Wschodniej.

17 F. Ziejka, Nauce i ludziom przypisani, „Roczniki Ludowego Towarzystwa Naukowo-Kulturalnego. Oddział w Krakowie” 1995, nr 2, s. 69–83. Por. też: B. Dereń, Adama Vetulaniego doświadczenia ludowe, [w:] Adam Vetulani (1901–1976). Materiały z posiedzenia Naukowego PAU w dniu 16 listo- pada 2001 roku, Kraków 2005, s. 63–71. 18 Por. M. Śliwa, Krakowski ośrodek ideowotwórczy w ruchu ludowym w XIX i XX wieku, [w:] Dzieje i przyszłość polskiego ruchu ludowego, t. 2: Polska Ludowa (1944/45–1989), pod red. W. Parucha, S.J. Pastuszki, R. Turkowskiego, Warszawa 2002, s. 15–25. 19 Archiwum Zakładu Historii Ruchu Ludowego przy NKW PSL (dalej AZHRL), PSL Piast 12. Pro- tokoły posiedzeń ZO PSL Piast w Krakowie 1919–1931. Protokół z I założycielskiego zebrania w dniu 8 lutego 1919 r., k. 1. 218 Józef Hampel W 1921 roku sekretariat przekształcony został w Zarząd Okręgowy w Krakowie, powołane też zostało jego prezydium, z Ludwikiem Rączkowskim na czele. Za- chowane protokoły posiedzeń dokumentują nie tylko zakres i metody prac organi- zacyjnych, które zadecydowały o późniejszym miejscu Małopolski na politycznej mapie kraju i pozycji w niej PSL-Piast, ale także o wpływie małopolskiej organi- zacji na kierunki działalności władz centralnych. Stałym uczestnikiem posiedzeń i konferencji programowych organizowanych przez zarząd był W. Witos, który od stycznia 1923 roku stanął czele jego prezydium, posłowie Stronnictwa i zapraszani politycy z innych rejonów Polski. Po zjednoczeniu ruchu ludowego w 1931 roku Zarząd Okręgowy Stronnictwa Ludowego w Krakowie, w zmienionych już warunkach politycznych oraz odej- ściu z kierownictwa SL w 1935 roku czołowych działaczy z byłej Kongresówki, utrzymał swoistego rodzaju dominację małopolskiej organizacji w Stronnictwie oraz jej zwartość. Świadczy o tym dynamiczny rozwój w okręgu struktur organi- zacyjnych SL oraz skala strajku chłopskiego w 1937 roku. Z zestawienia władz administracyjnych z 1938 roku wynika, że na 4727 kół SL i 146 171 członków w Polsce na obszar Małopolski (województwa krakowskie, lwowskie, stanisła- wowskie i tarnopolskie) przypadały 2144 koła z 90 945 członkami, a więc działało tu 45,4% ogółu kół SL, zrzeszających 62,2% członków w skali kraju20. Nie dziwi zatem, że w czasach wojny i okupacji Kraków i Małopolska odegrały znaczącą rolę zarówno w organizacji ruchu oporu, jak również kształ- towaniu koncepcji programowych konspiracyjnego ruchu ludowego. Już 5 grudnia 1939 roku z inicjatywy działaczy wywodzących się z kręgów „wicia- rzy” powołane zostało do życia Okręgowe Kierownictwo Ruchu Ludowego dla Małopolski i Śląska (OKRL). Weszli do niego: Mieczysław Kabat, Józef Marcinkowski, Stanisław Mierzwa, Józef Migała i Jan Witaszek. Wkrótce po dokonanych uzgodnieniach ze „starymi” działaczami M. Kabata i J. Migałę za- stąpili Zygmunt Lasocki i Władysław Kiernik. Zespół ten, poszerzony w 1943 roku o Narcyza Wiatra „Zawojnę”, funkcjonował do końca okupacji z pewny- mi wymuszonymi okolicznościami okupacyjnymi ograniczeniami21. Stanisław Miłkowski natomiast stanął na czele Komisji Programowej Centralnego Kie- rownictwa Ruchu Ludowego, której owocem pracy była Deklaracja ideowo- -programowa ruchu ludowego z 1944 roku22. Ustalenia zawarte w opracowaniach

20 Por. J. Hampel, Ruch ludowy w Małopolsce. Materiały z konferencji naukowej w Tarnowie 2 grudnia 1995, pod red. J. Gmitruka i D. Pasiak, Warszawa 1997, s. 19–20; Por. też: J. Borkowski, Rozwój organizacyjny Stronnictwa Ludowego w latach 1931–1939, RDzRL 1968, nr 10, s. 200–201. 21 J. Marcinkowski, A. Fitowa, Ruch ludowy w Małopolsce i na Śląsku 1939–1945. Ludzie, myśl pro- gramowa, prasa konspiracyjna, Warszawa 1987, s. 13–15. 22 S. Dąbrowski, Koncepcje przebudowy Polski w programach i publicystyce ruchu ludowego 1939– 1945, Warszawa 1981. Związki Krakowa z ruchem ludowym do 1945 roku 219 Aliny Fitowej i innych historyków dziejów konspiracji dokumentują działalność oraz poważny wkład w myśl programową ludowców środowiska krakowskiego23. Wśród przedsięwzięć organizacyjnych podjętych w Krakowie trudno pominąć przedstawiony na łamach „Kultury Polski” w 1918 roku przez Helenę Radlińską pomysł zwołania międzyzaborowego zjazdu inteligencji ludowej. Zjazd taki odbył się w Krakowie 2 czerwca 1918 roku, a uczestniczyło w nim 76 delegatów repre- zentujących PSL-Piast, PSL w Królestwie Polskim i PSL-Lewicę. Wśród organi- zatorów i uczestników byli m.in. Jan Paśnik, Gabriel Dubiel, Franciszek Bujak, Franciszek Bardel, Władysław Kiernik, Józef Rączkowski, Maciej Rataj. Zjazd w swoich uchwałach przedstawił stanowisko w najważniejszych sprawach narodo- wych oraz podkreślił mocno potrzebę zjednoczenia działających na ziemiach pol- skich stronnictw ludowych. Powołał też do życia Nieustającą Komisję Zjazdową Inteligencji Ludowej, pod przewodnictwem G. Dubiela. W jej prezydium znaleźli się nadto: Juliusz Poniatowski, Stanisław Stączek, Helena Radlińska, Józef Putek i Michał Baścik24. Uwarunkowania polityczne, szczególnie zaś rozbicie ruchu ludowego oraz kontrowersje w sprawie miejsca w nim inteligencji, uniemożliwiły utworzenie ogólnopolskiej organizacji. Wprawdzie odbyły się kolejne zjazdy, w tym zorga- nizowany w maju 1920 roku przez Zarząd Okręgowy PSL-Piast wspólnie z zało- żonym jeszcze w kwietniu 1919 roku przez Stanisława Grodziskiego i Benedykta Łąckiego Krakowskim Kołem Inteligencji Ludowej, zrzeszającym wówczas około 100 członków. Nie doprowadził on do założenia organizacji, ale wniósł nowe ele- menty do dyskusji nad rolą inteligencji ludowej oraz zapoczątkował wydawniczą działalność krakowskiego ośrodka. Sprawa ponownie stanęła na porządku dzien- nym podczas zjazdu inteligencji ludowej Małopolski, obradującego 3 i 4 grud- nia 1932 roku w Domu Ludowym „Wisła”, z udziałem W. Witosa oraz głównym referentem Stanisławem Kotem. Powołany wówczas został komitet organizacyj- ny dla przygotowania ogólnokrajowego zjazdu25. Niestrudzonym orędownikiem utworzenia ogólnopolskiej organizacji inteligencji ludowej był Franciszek Bujak, który w 1930 i 1936 roku podejmował taką inicjatywę, ale władze systematycznie odmawiały zgody na rejestrację. Dopiero 9 marca 1937 roku zarejestrowany został

23 Por. m. in. A. Fitowa, Bataliony Chłopskie w Małopolsce 1939–1945, Kraków 1984; tejże, Stanisław Mierzwa „Słomka” na tle swoich czasów, Wierzchosławice 1994; A. Wojtas, Działalność polityczna ludowców w okresie II wojny światowej, t. 1, Warszawa 1981, t. II, Warszawa 1988; R. Turkowski, Polskie Stronnictwo Ludowe w obronie demokracji 1945–1949, Warszawa 1992. 24 J. Hampel, Ruch inteligencji ludowej – formy organizacyjne i działalność polityczna, [w:] Chłopi – naród – kultura, t. 2: Działalność polityczna ruchu ludowego, pod red. S. Dąbrowskiego, Rzeszów 1996, s. 50–51. 25 Rozpoczęto m. in. wydawanie miesięcznika „Ogniwo” redagowanego przez Jana Owińskiego. S. Grodziski, Krakowskie Koło Inteligencji Ludowej, „Wieś i Państwo” 1947, nr 3, s. 99; J. Hampel, Ruch inteligencji ludowej…, s. 54–56. 220 Józef Hampel w Warszawie Statut Zrzeszenia Inteligencji Ludowej i Przyjaciół Wsi i rozpoczęto tworzenie kół terenowych stowarzyszenia. W Krakowie w składzie zarządu zna- leźli się: Jakub Zachemski, dyrektor Gimnazjum im. B. Nowodworskiego, Piotr Marczak, Stanisław Szczotka, Franciszek Goc, Bronisław Załęski, Zygmunt Laso- cki i ks. Ferdynand Machay. Drugi Walny Zjazd Delegatów z całego kraju odbył się w Krakowie 28 i 29 maja 1939 roku w auli Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zgromadzonych powitał prof. Leon Marchlewski, były rektor UJ, członek SL. W swoim wystąpieniu o ważnej roli i miejscu ludu polskiego w dziejach narodu podkreślił:

Nie osłabi tego twierdzenia okoliczność, że w sprawach ludu Polska wciąż się spóźnia, i jak słusznie powiedział gen Żeligowski [również uczestniczył w Zjeździe], spóźniła się Konstytucja 3 Maja, spóźniła się sukmana Kościuszki, spóźniło się uwłaszczenie, a Waszą rzeczą, Sz. Zebrani, jest dbać o to, aby ta- kich spóźnień w przyszłości dla dobra całego narodu nie było26.

Wybuch wojny przerwał działalność organizacji, ale już 13 sierpnia 1945 roku zrzeszenie zostało reaktywowane, chociaż w nowej rzeczywistości też nie mogło długo przetrwać. Niejednokrotnie ludowcy wybierali Kraków jako miejsce do zademonstro- wania w ważnych dla kraju i narodu chwilach swojego stanowiska, i z pewnością nie był to wybór przypadkowy. Trzy takie wydarzenia, szeroko w literaturze historycznej omawiane, chciałbym jedynie odnotować: Kongres Obrony Prawa i Wolności Ludu (29 czerwca 1930); Kongres Stronnictwa Ludowego 27–28 lutego 1938 roku oraz wizytę Stanisława Mikołajczyka 29 i 30 czerwca 1945. Każde z nich odbywało się w szczególnej sytuacji, różnych okolicznościach politycznych, ale łączyła je wspólna troska w obliczu zagrożenia podstaw ustrojowych demo- kratycznego państwa.

26 II Walny Zjazd Delegatów Kół Powiatowych Zrzeszenia Inteligencji Ludowej i Przyjaciół Wsi, „Zagon”, 1939, nr 7. Piotr Trojański

Stowarzyszenie Rękodzielników Żydowskich Szomer Umonim w Krakowie – jego rozwój i działalność w okresie międzywojennym

raków w okresie międzywojennym był jedynym dużym miastem polskim, Kgdzie zwiększyła się nie tylko liczba bezwzględna Żydów, ale także ich od- setek. W 1921 roku ludność wyznania mojżeszowego liczyła 45 229 osób, co sta- nowiło 24,6% ogółu mieszkańców Krakowa. Dziesięć lat później liczba ta wzrosła o ponad 11 tys., a jej odsetek o 1,2 punktu procentowego1. Wzrost liczebny Żydów szedł w parze ze wzrostem znaczenia, jakie społeczność ta odgrywała w życiu miasta. W międzywojennym Krakowie nastąpił bujny rozkwit żydowskiego życia społecznego, który przejawiał się m.in. w zakładaniu licznych organizacji o cha- rakterze gospodarczym, kulturalnym i politycznym. Szczególną rolę wśród nich odgrywały organizacje społeczno-zawodowe, zrzeszające przedstawicieli różnych profesji. Jedną z nich było Stowarzyszenie Rękodzielników Żydowskich Szomer Umonim, które za cel stawiało sobie obronę zawodowych i ekonomicznych intere- sów rzemieślników żydowskich miasta i okolicy, działające w okręgu Krakowskiej Izby Rzemieślniczej2, podlegające przepisom prawa o stowarzyszeniach, czym różniło się zasadniczo od cechów rzemieślniczych, jako organizacji tworzonych na bazie prawa przemysłowego.

1 Obliczono na podstawie: Skorowidz miejscowości RP, Województwo Krakowskie i Śląsk Cieszyń- ski, t. XII, Warszawa 1925; Drugi powszechny spis ludności z 9 grudnia 1931 r. Miasto Kraków, „Statystyka Polski”, Seria C, z. 64. 2 W 1938 r. w okręgu krakowskiej Izby Rzemieślniczej działało 6 tego typu organizacji, w tym dwie żydowskie: Stowarzyszenie Rękodzielników Żydowskich Szomer Umonim w Krakowie i Zwią- zek Rzemieślników Żydowskich w Tarnowie. (Sprawozdanie Izby Rzemieślniczej w Krakowie za rok 1938, Kraków 1939, s. 40). Dokumenty znajdujące się w Archiwum Państwowym w Krako- wie wskazują na istnienie w tym czasie na terenie miasta jeszcze jednej organizacji rzemieślni- czej, tj. Krakowskiego Oddziału Związku Rzemieślników Żydów w Rzeczypospolitej Polskiej (1928–1939). Działalność tego stowarzyszenia ze względu na powiązania jego członków z ruchem socjalistycznym i komunistycznym napotykała na różne ograniczenia ze strony władz państwo- wych, które przez kilka lat odmawiały wydania zgody na jego rejestrację. Szczególna obserwa- cja stowarzyszenia prowadzona była przez cały okres jego istnienia. (Zob. Archiwum Państwowe w Krakowie, Starostwo Grodzkie-Kraków (dalej APKr, StGKr), Związek Rzemieślników Żydów w Rzeczypospolitej Polskiej. Oddział w Krakowie [1928–1936–1939], sygn. 247). 222 Piotr Trojański Do głównych zadań statutowych Stowarzyszenia Szomer Umonim, jak i innych tego typu organizacji rękodzielniczych w Polsce, należała obrona in- teresów swych członków zarówno z punktu widzenia zawodowego w Izbach Rzemieślniczych, w Wydziałach Czeladniczych i cechach, jak i z punktu wi- dzenia społecznego przez organizowanie spółdzielni rzemieślniczych: surowco- wych, wytwórczych i kredytowych, udzielanie im pomocy prawnej, interwencji w przypadkach indywidualnych oraz przez określanie ogólnego kierunku pracy gospodarczej poszczególnych sekcji zawodowych3. Działalność tych stowarzyszeń nabierała szczególnego znaczenia, gdy spadała aktywność organizacji cechowych, co de facto nastąpiło w okresie międzywojennym. Ta właśnie przewaga stowarzy- szeń nad cechami stanowiła podstawową różnicę miedzy rzemieślniczymi organi- zacjami żydowskimi i nieżydowskimi w Polsce okresu międzywojnia.

Powstanie i początki działalności Stowarzyszenia w XIX wieku

Stowarzyszenie powstało 2 grudnia 1872 z inicjatywy dra Maurycego Wechslera pod nazwą Stowarzyszenie Rękodzielników Żydowskich Szomer Umonim Weachi Ezer w Krakowie4. Jego pierwotną misją było kształcenie rzemieślników, rozbu- dzanie życia towarzyskiego, wspieranie na wypadek choroby (udzielanie pomocy lekarskiej, zakup leków i wypłacanie zapomóg) oraz opieka nad sierotami i wdo- wami5. Cele te realizowano m.in. poprzez zakup książek, czasopism, urządzanie odczytów i wieczorków. Członkiem mógł zostać każdy rzemieślnik lub przemysło- wiec wykonujący swój zawód samodzielnie i cieszący się nieposzlakowaną opinią. Działalność statutowa finansowana była głównie ze składek członkowskich oraz darowizn. Od założenia organizacji do końca I wojny światowej funkcję preze- sa sprawowali: Salomon Blodek, Getzel Kleinberger, Izrael Birnbaum, Emanuel Mirtelbaum, Michał Fränkel i Jakub Herman Brummer6. Od początku swego istnienia Stowarzyszenie Szomer Umonim cieszyło się sympatią i poparciem społeczeństwa żydowskiego Krakowa, o czym świadczy-

3 A. Hafftka, Żydowski stan rzemieślniczy w Polsce Odrodzonej, [w:] Żydzi w Polsce Odrodzonej, pod red. I, Schipera, A. Tartakowera, A. Hafftki, t. II, Warszawa 1936, s. 568. 4 W dniu jubileuszu – kartka z dziejów Stowarzyszenia Rękodzielników Żydowskich „Szomer Umo- nim” w Krakowie, „Rękodzieło i Przemysł” VI: 1927, nr 6, s. 3. 5 Por.: Statut Stowarzyszenia dla wsparcia izraelickich rękodzielników „Szomer Umonim”, Kraków 1874, s. 5. 6 J. Steinberg, 60 lat istnienia Stowarzyszenia Rękodzielników Żydowskich „Szomer Umonim” w Kra- kowie, „Rękodzieło i Przemysł” X: 1932, XII, s. 6. Stowarzyszenie Rękodzielników Żydowskich Szomer Umonim w Krakowie 223 ły liczne wpłaty wybitnych krakowian oraz stale wzrastająca liczba członków. Działalność organizacji sprowadzała się głównie do wspierania najbiedniejszych rzemieślników żydowskich, którym udzielano pomocy lekarskiej oraz finansowej w postaci różnego rodzaju zapomóg i pożyczek. Z biegiem lat przestało to odpo- wiadać potrzebom rozwijającego się rzemiosła, którego niektórzy przedstawiciele otwarcie krytykowali władze Stowarzyszenia. Wyrazem tej krytyki były następują- ce słowa: zdaje się, że prócz pomocy doraźnej i urządzania kilku bankietów dla po- kazania na zewnątrz o istnieniu stowarzyszenia, nie rozumieli ówcześni kierownicy potrzeby nowoczesnego rękodzielnika, który gardzi jałmużną, żądając natomiast pracy, uznania tej pracy i uczynienia zeń obywatela, godnego członka społeczeń- stwa7. Dlatego zaraz po wojnie grupa młodszych rękodzielników, przejęta myślą niesienia pomocy nie drogą jałmużny, lecz przez uświadomienie [...] i udoskonale- nie rzemiosła, podjęła starania o przejęcie władzy w organizacji.

Odrodzenie i reorganizacja Stowarzyszenia po I wojnie światowej

15 grudnia 1918 pod przewodnictwem Hermana Stieglitza odbyło się poufne ze- branie rzemieślników żydowskich, którzy postawili sobie za cel restytucję i reorga- nizację Stowarzyszenia Szomer Umonim8. W maju 1919 r. zreorganizowano wła- dze Stowarzyszenia. Wybrano nowy zarząd, z Joachimem Steinbergiem na czele. Nowy prezes rozpoczął swą działalność od skupienia w szeregach Stowarzyszenia jak największej liczby rękodzielników. W krótkim czasie ze 120 przed wojną wzrosła do 800 członków rzeczywistych, co stanowiło ok. 2/3 wszystkich ów- czesnych rzemieślników żydowskich9. Wychodząc naprzeciw potrzebom człon- ków, wybrano pierwsze komisje: odczytową i szkolną, organizacji zawodowej i pośrednictwa pracy, kredytową, dobroczynną oraz administracji. W rezultacie kolejnych uchwał Stowarzyszenie rozwinęło bardzo aktywną działalność gospodarczą, celem której było udzielenie pomocy zniszczonym wojną zakładom rzemieślniczym. Postanowiono założyć własny konsum oraz organizo- wać kooperatywy (spółdzielnie) rzemieślnicze dla zakupu surowców dla majstrów malarskich, szklarskich i pokostniczych oraz szewców, ślusarzy i fryzjerów. Z ko- operatyw tych najlepiej się rozwijały trzy pierwsze, przynosząc swym członkom wielkie oszczędności przy zakupie materiałów. Kooperatywa fryzjerska wskutek

7 Przed walnym zgromadzeniem, „Rękodzieło i Przemysł” 1925, nr 19–20, s. 3. 8 J. Steinberg, 60 lat istnienia…, s. 9. 9 Przed walnym zgromadzeniem, „Rękodzieło i Przemysł” 1925, 31 X, s. 3–5. 224 Piotr Trojański nieporozumień pomiędzy jej kierownictwem przedwcześnie upadła. Podobny los spotkała kooperatywę szewską, która tak jak ślusarska z powodu braku kapitału obrotowego po półtorarocznej działalności czynności swoje zawiesiła, prowadząc jednak dalej agendy jako spółdzielnia cholewkarska10. Kooperatywy istniały do początku lat 20., kiedy to w związku z poprawą sytua- cji na rynku zaopatrzenia w materiały, zaczęto je likwidować. Kapitały pozyskane z ich sprzedaży zdecydowano przeznaczyć na rozbudowę budynku Stowarzyszenia przy ul. Podbrzezie 6, który z uwagi na szybki rozwój organizacji okazał się zbyt ciasny. Rozbudowę rozpoczęto od postawienia w podworcu baraku z przeznacze- niem na salę zgromadzeń. Ponadto postanowiono, że w tym budynku w przyszłości powstanie bursa dla terminatorów żydowskich oraz kasa kredytowa. Dzięki wspar- ciu Maurycego Grünberga, który pierwszy zainicjował budowę bursy i zaofiarował na ten cel pokaźną jak na ówczesne czasy kwotę 50 000 koron, przystąpiono do nadbudowy II i III piętra. Budowę prowadzono według planów i pod kierowni- ctwem Henryka Lamensdorfa, przy wydatnej pomocy Saula Feldmusa. Po 3 latach pracy przy współudziale i czynnym poparciu rękodzielników żydowskich stanął trzypiętrowy gmach, w którym znalazły się lokale stowarzyszenia, siedziba Kasy Kredytowej i istniejących kooperatyw, a także przeznaczono miejsce na planowaną bursę rękodzielniczą.

Działalność społeczna i charytatywna

Zmiana priorytetów Stowarzyszenia po jego reorganizacji w 1919 roku nie ozna- czała zaniechania pracy społecznej i charytatywnej. Przeciwnie, zintensyfikowa- no działania, co wynikało m.in. z rosnących potrzeb członków, szczególnie wi- docznych w okresach załamania ekonomicznego, a zwłaszcza w czasie wielkiego kryzysu gospodarczego. W pierwszych latach po wojnie działalność charytatywna Stowarzyszenia pro- wadzona była głównie przy wydatnym wsparciu amerykańskiego Joint Distribution Committee (Joint). Od instytucji tej zarząd uzyskał dla swoich członków bardzo wiele pożyczek w gotówce i w narzędziach, co przyczyniło się znacznie do od- budowy licznych zakładów rzemieślniczych. Ponadto dzięki staraniom zarządu Joint przekazał Stowarzyszeniu dary rzeczowe: ubrania, bieliznę i obuwie, któ- re dzielono pomiędzy najbardziej potrzebujących, w szczególności terminatorów rękodzielniczych.

10 Tamże. Stowarzyszenie Rękodzielników Żydowskich Szomer Umonim w Krakowie 225 Pomocą dla ubogich zajmowały się dwie sekcje: Komisja Społeczna i Komisja Bratniej Pomocy. Do zadań pierwszej należało m.in.: organizowanie opieki le- karskiej, pomoc w uzyskiwaniu zniżek przy zakupie lekarstw, podnoszenie stan- dardu życia członków oraz prowadzenie biura porad prawnych. Druga komisja zajmowała się głównie udzielaniem doraźnych zapomóg dla biednych członków i ich rodzin. Zapomogi te wypłacane były z okazji świąt oraz w nagłych przy- padkach. Środki na ten cel pozyskiwano z różnych źródeł. Część z nich pocho- dziła z czynszów, indywidualnych ofiar i opłat sądów polubownych. Urządzano również specjalne kwesty, nabożeństwa, bale i zabawy dobroczynne. Korzystano ze wsparcia dużych organizacji, takich jak Joint czy Komitet Pomocy Żydom w Polsce. W własnym zakresie zarząd ustanowił nowy fundusz na starość oraz wypadek śmierci, dla zabezpieczenia wdów po zmarłych rzemieślnikach. Również ubodzy chorzy otrzymywali bezpłatną pomoc lekarską, a przyjezdni rękodzielnicy subwencję na dalszą podróż. Władze Stowarzyszenia przystąpiły również do stworzenia własnej spół- dzielni kredytowej, do której powstania wydatnie przyczynił się jej zarząd z inż. Józefem Weinbergerem, Henrykiem Kaufmanem i Arnoldem Steinerem. Powołano do życia Związek Kredytowy, który potem stał się członkiem Centrali Żydowskich Towarzystw Spółdzielczych w Warszawie. Cieszył się on dużym zaufaniem, czego dowodem były wkłady i inkasa weksli. Związek wprowadził w życie premiowane książeczki oszczędnościowe i oprócz udzielania poży- czek załatwiał dla swych członków wszelkie czynności bankowe za stosunkowo niską opłatą. Konkurencyjność Związku Kredytowego wynikała m.in. z faktu, że koszty utrzymania pomieszczeń pokrywane były przez Stowarzyszenie, a nie Związek. W okresie wielkiego kryzysu gospodarczego Związek Kredytowy po- mimo skromnych funduszy świadczył rzemieślnikom usługi, co przysporzyło mu wielu udziałowców i sympatyków, a w konsekwencji doprowadziło do jego roz- woju w latach 30.

„Rękodzieło i Przemysł”

Jedną z najbardziej znaczących decyzji, jaką podjął nowy zarząd Stowarzysze- nia Szomer Umonim, było rozpoczęcie w 1923 roku wydawania własnego facho- wego pisma pod nazwą „Rękodzieło i Przemysł”. Pismo to w latach następnych stało się jednym z najbardziej liczących się periodyków o tematyce społeczno- -gospodarczej na terenie Krakowa i regionu małopolskiego. Odegrało istotną rolę w historii zarówno samego Stowarzyszenia, jak również całego rzemiosła. To 226 Piotr Trojański w dużej mierze dzięki niemu udało się zreorganizować wewnętrznie Stowarzysze- nie i dotrzeć z tą informacją do szerokich mas rzemieślników żydowskich. Ponadto pismo wzięło na siebie zadanie pracy nad uświadamianiem rzemieślników żydow- skich i obrony ich interesów, początkowo tylko w Krakowie, a potem także i na prowincji. Cele te konsekwentnie realizowali jego redaktorzy: Teodor Dembitzer, Julian Goldstein, Joachim Steinberg i Wilhelm Heuberger. Dzięki ich ogromnemu osobistemu zaangażowaniu i mozolnej pracy pismo rozwijało się bardzo pomyśl- nie i zdobywało coraz większe rzesze czytelników. Od stycznia 1928 r. „Rękodzieło i Przemysł” stało się organem pasowym Centrali Rejonowej Związku Rzemieślników Żydów w Polsce na Zachodnią Ma- łopolskę, Śląsk i Zagłębie Dąbrowskie11. Było niezastąpionym środkiem łączności pomiędzy krakowską Centralą a rzemieślnikami w Krakowie i na prowincji. Przez cały czas swojego istnienia, w latach 1923–193612, ukazywało się nieregularnie, choć ambicją wydawców było drukowanie dwutygodnika, a nawet tygodnika. Jed- nak z powodu trudnej sytuacji Stowarzyszenia i braku odpowiednich dotacji oka- zało się to niemożliwe. „Rękodzieło i Przemysł”, w przeciwieństwie do np. „Przeglądu Kupieckiego”, starało się nie ulegać wpływom partii politycznych. Swą apolityczność wielokrot- nie podkreślano, czym redaktorzy pisma nieraz narazili się na ataki, głównie ze strony syjonistycznego „Nowego Dziennika”. Pomimo to w niektórych kręgach postrzegane było jako organ pozostający pod wpływem rzemieślników należących do Poale Syjon-Prawica. Czasopismo redagowane było w zasadzie wyłącznie w języku polskim13. Jego problematyka obejmowała przeróżne sprawy związane z funkcjonowa-

11 W latach 1923–1927 „Rękodzieło i Przemysł” było organem Stowarzyszenia Rękodzielników Ży- dowskich w Krakowie. W 1928 r. stało się także organem Centrali Rejonowej Związku Rzemieślni- ków Żydów w Polsce na Zachodnią Małopolskę, Śląsk i Zagłębie Dąbrowskie. W latach 1928–1931 pismo było organem Związku Stowarzyszeń Rękodzielniczych i Przemysłowych Żydowskich Wo- jewództwa Krakowskiego; w 1932 – Stowarzyszenia Rękodzielników Żydowskich Szomer Umo- nim w Krakowie; w latach 1932–1934 – Stowarzyszenia Rękodzielników Żydowskich w Krakowie; w okresie 1934–1935 – Rękodzielników Żydowskich Zachodniej Małopolski, a w 1935 organem Związku Rękodzielników Żydowskich Województwa Krakowskiego. W latach 1935–1936 ukazy- wało się jako dwutygodnik dla spraw rzemiosła i drobnego przemysłu. (Cz. Brzoza, Materials to- wards the Bibliography of the Jewish Press in Cracow (1918–1939), [w:] Bibliographies of Polish Judaica, International Symposium, Cracow 5–7 July 1988, Cracow 1933, s. 98–99). 12 Ostatni zachowany numer czasopisma pochodzi z 1936 r. Jednak najprawdopodobniej wydawni- ctwo nie zakończyło swej działalności w tym roku. W Archiwum Państwowym w Krakowie znaj- dują się dokumenty wskazujące na wznowienie działalności wydawniczej w latach późniejszych, (zob.: B. Kulińska, Stowarzyszenie Rękodzielników Żydowskich „Szomer Umonim” w Krakowie w dwudziestoleciu międzywojennym. Praca magisterska napisana w Instytucje Historii Akademii Pedagogicznej w Krakowie, pod kierunkiem prof. J. Gołębiowskiego, Kraków 2002, s 38). 13 Podjęta w 1928 r. próba wprowadzenia języka jidysz zakończyła się niepowodzeniem. Stowarzyszenie Rękodzielników Żydowskich Szomer Umonim w Krakowie 227 niem rzemiosła i przemysłu. Autorami artykułów byli głównie członkowie za- rządu Stowarzyszenia Rękodzielników Żydowskich w Krakowie, m.in.: Joachim Steinberg, Maurycy Fischer, Julian Goldstein, Wilhelm Heuberger. Poruszali oni sprawy życia społeczno-zawodowego rzemieślników, tłumaczyli nowe przepi- sy i udzielali porad prawnych. Uwrażliwiali czytelników na potrzeby ich współ- wyznawców w okresie kryzysu, zachęcali do organizowania się w Krakowie i na prowincji, nawoływali do różnych form protestu przeciwko polityce antyrzemieśl- niczej prowadzonej przez władze lokalne i państwowe. Stałą rubrykę pisma sta- nowiły komunikaty i ogłoszenia, spisy nowych członków oraz kronika żałobna. Tym sposobem na jego łamach znalazły swoje odbicie wszystkie najważniejsze wydarzenia, jakie miały miejsce w życiu żydowskich rzemieślników Krakowa i okolicy, co czyni to pismo niezwykle wartościowym źródłem do badań dziejów żydowskich organizacji rzemieślniczych w Krakowie i Polsce14.

Aktywność na polu kultury i oświaty

Stowarzyszenie Szomer Umonim prowadziło bogatą działalność kulturalno- -oświatową, m.in. utworzyło sekcję teatralną oraz sekcję kobiet, organizowało uro- czystości i różne formy dokształcania członków czy zajęcia klubowe, udostępniało zbiory własnej biblioteki15. W 1933 roku powstało koło teatralne, składające się z członków Stowarzyszenia i ich rodzin. Organizatorami jego byli Dawid Scheinowitz i Jakub Kandel – kie- rownik artystyczny oraz aktor. O dużej aktywności amatorskiej sceny świadczy liczba wystawianych sztuk – przy ul. Podbrzezie 6 w ciągu kilkunastu miesięcy wystawiono sześć spektakli w osiemnastu przedstawieniach, odbywały się głównie w soboty i niedziele16. Przejawem aktywności kulturalnej Stowarzyszenia było organizowanie róż- nych uroczystości rocznicowych i patriotycznych, związanych z życiem jego członków, jak i mieszkańców całego miasta, nie tylko Żydów. W okresie mię- dzywojennym udało się zorganizować dwa wielkie jubileusze Stowarzyszenia (w 1927 i 1932), w których udział wzięli przedstawiciele najwyższych władz

14 P. Trojański, Żydowska prasa zawodowa i jej rola w rozwoju aktywności społeczno-gospodarczej kupców i rzemieślników małopolskich w okresie międzywojennym, „Annales Academiae Paedagogi- cae Cracoviensis”, z. 29, Studia ad Institutionem et Educationem Pertinentia I, 2005, s. 75. 15 B. Kulińska, Stowarzyszenie Rękodzielników…, s 38. 16 J. Steinberg, Sprawozdanie prezesa Stowarzyszenia z czynności zarządu za czas 1 V do końca V 1933 r., „Rękodzieło i Przemysł” XI: 1933, V–VI, s. 3. 228 Piotr Trojański miasta i województwa oraz delegaci zaprzyjaźnionych organizacji rzemieślni- czych z innych miast Polski. Stowarzyszenie brało także czynny udział w różnych obchodach patriotycznych, m.in. w uroczystościach ku czci gen. Józefa Bema czy złożeniu hołdu przebywającemu na letnim wypoczynku w Krakowie prezydento- wi Ignacemu Mościckiemu. Uroczyście świętowało także dzień imienin marszał- ka Józefa Piłsudskiego specjalną akademią oraz odegraniem fragmentów sztuki Szabes Kojdesz17. Celem statutowym Stowarzyszenia było podnoszenie poziomu intelektualne- go i wykształcenia rzemieślników. Zadanie to realizowano poprzez organizowanie wykładów, odczytów i pogadanek. Istotną część działalności oświatowej stanowiły kursy o charakterze zawodowym, z których korzystali głównie czeladnicy. Prowadzenie działalności oświatowej nie byłoby możliwe bez własnej dobrze zaopatrzonej biblioteki. W 1927 roku z inicjatywy I. Kemlera wznowiono dzia- łanie istniejącej jeszcze przed wojną biblioteki i powołano do życia nową sekcję biblioteczną, która zajęła się rozbudową księgozbioru oraz prowadzeniem wypo- życzalni. Dzięki staraniom i apelom kierowanym do członków Stowarzyszenia udało się zgromadzić księgozbiór liczący w 1933 roku 570 woluminów (150 ksią- żek żydowskich i 420 polskich)18. Z biblioteki poza jego członkami mogli także korzystać wychowankowie Bursy Sierot Rękodzielników Żydowskich19. W 1925 roku na I piętrze w lokalu przy ul. Podbrzezie 6 otwarto klub Stowarzyszenia, gdzie odbywały się zebrania towarzyskie członków. W latach trzydziestych przy klubie urządzono bufet, stoliki do gier towarzyskich, czytelnię czasopism oraz udostępniono radio20. Swoje miejsce w Stowarzyszeniu znalazły także kobiety, które w 1932 roku założyły własną sekcję. Celem jej było prowadzenie działalności kulturalnej i społecznej wśród członków rodzin rzemieślników, jak również próba zorgani- zowania kobiet pracujących w rzemiośle (m.in. modniarek, bieliźniarek, kraw- cowych czy hafciarek), do tej pory w większości niezrzeszonych. Efektem pracy sekcji kobiet były amatorskie przedstawienia teatralne wzbogacane grą na instru- mentach, tańcem i śpiewem. W imprezach tych czynny udział brały całe rodziny, także dzieci21.

17 Akademia ku czci Marszałka J. Piłsudskiego, „Rękodzieło i Przemysł” XII: 1934, III/IV, s. 4–5. 18 B. Kulińska, Stowarzyszenie Rękodzielników …, s. 45. 19 Bursa dysponowała własną biblioteką której księgozbiór w 1935 r. liczy 690 książek (zob. „Z naszego życia”. Jednodniówka samorządu wychowanków Bursy sierot żydowskich w Krakowie, Kraków XII 1935, s. 18–19). 20 Otwarcie Klubu Towarzyskiego w Stowarzyszeniu Rękodzielników Żydowskich w Krakowie, „Ręko- dzieło i Przemysł” X, XII: 1932, s. 26; „Rękodzieło i Przemysł” IV, 1 III 1936, s. 9. 21 B. Kulińska, Stowarzyszenie Rękodzielników …, s. 47. Stowarzyszenie Rękodzielników Żydowskich Szomer Umonim w Krakowie 229

Bursa Sierot Żydowskich

Jednym z największych osiągnięć Stowarzyszenia Szomer Umonim było powo- łanie do życia w 1927 roku Bursy Sierot Żydowskich. Misja kształcenia i wy- chowywania młodzieży rękodzielniczej pojawiła się już w pierwszym statucie Stowarzyszenia, jednak udało się ją zrealizować dopiero po 50 latach od utwo- rzenia organizacji. Dzięki ofiarności kilku osób i pomocy Jointu oraz Centosu dokonano adaptacji części budynku Stowarzyszenia przy ul. Podbrzezie 6 na po- trzeby bursy. Jej uroczyste otwarcie nastąpiło 12 kwietnia 1927 w ramach obcho- dów jubileuszu organizacji. Zgodnie z porozumieniem podpisanym z Zakładem Sierot Żydowskich Róży Rockowej, w bursie mieli się kształcić chłopcy od czter- nastego (względnie piętnastego) roku życia do ukończenia terminu rzemieślnicze- go (nie dłużej jednak niż cztery lata). Pierwszym prezesem bursy został inż. Józef Weinberger. Jego następcą był Zygmunt Aleksandrowicz, który stanowisko to piastował przez wiele lat, przyczy- niając się do jej rozwoju. Fundusze na jej działalność pochodziły w dużej mierze z subwencji krakow- skiej Izby Handlowej i Przemysłowej, Zarządu Miasta, a także datków składanych przez osoby prywatne, m.in. z okazji ślubów, pogrzebów oraz z organizacji zabaw i balów. O wysokim poziomie kształcenia w bursie świadczy fakt, że jej wychowan- kowie stosunkowo łatwo znajdowali pracę, a rzemieślnicy wyrażali zadowolenie z jakości przygotowania zawodowego. W czasie pobytu w bursie wychowankowie otrzymywali oprócz nauki rzemiosła pełne utrzymanie, mieszkanie i opiekę lekar- ską. Kształcili się w 32 zawodach, spośród których największą renomą cieszyły się zawody: stolarski, ślusarski, krawiecki, wodociągowy, lakierniczy, kuśnierski i malarski22. Początkowo bursa była przeznaczona dla 20 uczniów. W miarę pozyskiwa- nia nowych pomieszczeń liczbę te podwojono, planując docelowo 100 miejsc. Do 1938 roku udało się wykształcić 141 czeladników. Kierownictwo bursy stało na stanowisku, że kształcenia wychowanków nie należy ograniczać wyłącznie do przygotowania zawodowego, ale także trzeba dbać o ich rozwój społeczny i intelektualny. Dlatego przebywający w bursie chłopcy odbierali również wychowanie patriotyczne i religijne. Uczestniczyli w kursach językowych, słuchali referatów, pogadanek, korzystali z czytelni gazet i biblioteki. Ponadto chodzili do teatru i kina, zwiedzali muzea, uprawiali sport, jeździli na wycieczki i kolonie. O tym, jak bogate było życie wychowanków, możemy się dziś

22 Bursa Rękodzielnicza Sierot Żydowskich przy Stowarzyszeniu Rękodzielników Żydowskich „Szomer Umonim”. Sprawozdanie z 10-lecia istnienia 1927–1937, Kraków 1938, s. 23. 230 Piotr Trojański dowiedzieć z jednodniówki zatytułowanej „Z naszego życia”, którą samodzielnie wydawali23. Krakowska Bursa Sierot Żydowskich była jednym z najlepszych internatów rzemieślniczych w Polsce, dlatego nigdy nie narzekała na brak kandydatów. Mimo trudnej sytuacji finansowej przetrwała aż do czasu wojny, kiedy to w 1941 roku została objęta opieką Żydowskiego Komitetu Opiekuńczego i połączona z inną podobną instytucja prowadzoną przez Matyldę Schenkerową.

Wpływy na prowincji i aktywność na polu ogólnopolskim

Poza działalnością skierowaną do swoich członków Stowarzyszenie, jako repre- zentant stanu rzemieślniczego, otwarte było także na zewnątrz. Jego przedstawi- ciele włączali się w publiczne dyskusje dotyczące kondycji rzemiosła w Polsce, poddawali krytycznej analizie zarządzenia władz i projekty ustaw dotyczące prawa przemysłowego, finansów oraz opieki społecznej, które dotyczyły rzemieślników. Istotne znaczenie miała także aktywność na polu konsolidacji i zjednoczenia ruchu rzemieślniczego w Polsce. Po zreformowaniu organizacji Stowarzyszenie Rękodzielników Żydowskich w Krakowie przystąpiło do aktywizowania działalności żydowskich stowarzy- szeń gospodarczych na prowincji oraz nawiązania kontaktu z centralą warszaw- ską24. Realizacji pierwszego celu służyło wzmacnianie, reaktywowanie względnie tworzenie od podstaw stowarzyszeń rękodzielniczych na terenie województwa krakowskiego. Najszybciej udało się to w Tarnowie i Chrzanowie25, w rezultacie czego organizacje rzemieślnicze tych miast podjęły decyzję o zacieśnieniu kontak- tu z krakowskim Stowarzyszeniem Rękodzielników Żydowskich. W kwietniu 1920 roku odbył się w Krakowie staraniem Szomer Umonim Zjazd Rzemiosła Żydowskiego Zachodniej Małopolski, na którym uchwalono za-

23 Zob.: „Z naszego życia”. Jednodniówka samorządu wychowanków Bursy sierot żydowskich w Kra- kowie, Kraków XII 1935. 24 Żydowskie stowarzyszenia rzemieślnicze o charakterze społeczno-gospodarczym w Polsce zogni- skowane były wokół trzech organizacji centralnych, działających pod egidą różnych partii politycz- nych: Centralnego Związku Rzemieślników Żydów Rzeczpospolitej Polskiej (folkiści), Związku Cechów i Korporacji (syjoniści) i Związku Rzemieślników Żydów w Rzeczypospolitej Polskiej (bundowcy). Dwie z nich (pierwsza i ostatnia) posiadały swoje oddziały na terenie woj. krakowskie- go. W Krakowie siedzibę miała także Centrala Rejonowa Związku Rzemieślników Żydów w Polsce na Zachodnią Małopolskę i Śląsk. Centrala ta, podobnie jak lwowska (dla Małopolski Wschodniej), posiadała przedstawicieli we władzach Centralnego Związku Rzemieślników Żydów w Polsce. 25 Z organizacji rękodzielników w Chrzanowie, „Rękodzieło i Przemysł” 1925, nr 10, s. 9. Stowarzyszenie Rękodzielników Żydowskich Szomer Umonim w Krakowie 231 łożenie Organizacji Rękodzielników Żydowskich na Zachodnią Małopolskę26. Ideę utworzenia krakowskiej Centrali poparli rzemieślnicy żydowscy z prowincji. W dniach 12–13 czerwca 1927 roku obradował w Krakowie Zjazd Rękodziel- ników Żydowskich Małopolski i Śląska, na którym uchwalono stworzenie cen- trali rejonowej, obejmującej swym zasięgiem Małopolskę, Śląsk i województwa kieleckie, mającej utrzymywać łączność między organizacjami rękodzielniczy- mi z tego terenu przy zachowaniu pełnej ich autonomii. W 1928 roku Centrala ta został przekształcona w Związek Stowarzyszeń Żydowskich Rękodzielniczych i Przemysłowców Województwa Krakowskiego. Związek wystawił wspólną listę kandydatów w czasie wyborów do Izby Rzemieślniczej. Ponadto jego delegat brał udział w pierwszym Zjeździe Światowych Organizacji Rękodzielników Żydowskich, który obradował w Bytomiu. W 1929 roku miał miejsce II zjazd delegatów Związku. W siedzibie Stowarzyszenia odbywały się systematycznie zebrania członków Związku, podczas których omawiano politykę Izby Rzemieślniczej, ogólne poło- żenie rzemiosła w Polsce oraz ustalano wspólne stanowisko wobec różnych spraw dotyczących rzemieślników.

Działalność na rzecz zjednoczenia ruchu rzemieślniczego

Skuteczną obronę interesów stanu rzemieślniczego w Polsce utrudniały wy- stępujące wśród rzemieślników podziały polityczne, będące często przyczyną wielu konfliktów wewnętrznych, osłabiających możliwości działania organizacji rzemieślniczych. Problem ten w zasadzie nie dotyczył Stowarzyszenia Szomer Umonim, bowiem jego władze od początku stały na stanowisku apolityczności. Znając korzyści z tego płynące, zasadę tę próbowały przeszczepić na grunt innych organizacji rzemieślniczych w Polsce, zwłaszcza warszawskich, gdzie zróżnicowanie politycznie było największe. W lutym 1920 roku w Warszawie odbył się I Zjazd Rękodzielników Żydowskich w Polsce, na którym krakowskie rzemiosło reprezentowała liczna delegacja Stowarzyszenia, z jego prezesem J. Steinbergiem na czele. Zadaniem delegacji było zapoznanie ze stosunkami, programem i działalnością Centralnego Związku Żydów w Polsce przed podjęciem ewentualnej decyzji o przystąpieniu do niego. Po zapoznaniu się na miejscu z sytuacją, J. Steinberg w imieniu delegacji

26 J. Steinberg, Sześćdziesiąt lat istnienia Stowarzyszenia Rękodzielników Żydowskich „Szomer-Umo- nim” w Krakowie, „Rękodzieło i Przemysł” 1932, Numer Jubileuszowy, s. 13. 232 Piotr Trojański krakowskiej i lwowskiej stwierdził, że stowarzyszenia rzemieślników żydowskich Małopolski tak długo nie przystąpią do żadnego związku w Warszawie, jak długo w organizacjach tych będzie uprawiana polityka. W istocie okazało się bowiem, że w Warszawie działały dwa związki, jeden pozostawał pod wpływem organizacji folkistycznej, drugi syjonistycznej. Postawiony na zjeździe wniosek o wyklucze- nie w stowarzyszeniach rzemieślniczych żydowskich całej Polski wszelkiej walki politycznej i ograniczenie ich działalności do spraw czysto gospodarczych i zawo- dowych, po długiej i żywej dyskusji został przyjęty. W konsekwencji uchwała ta spowodowała, że po kilku latach negocjacji obydwa związki połączyły się w jedną organizację27. Zacieśnieniu wzajemnych kontaktów i współpracy służyły krajowe Zjazdy Rzemiosła Żydowskiego, które centrala warszawska organizowała co kilka lat. Także rękodzielnicy małopolscy, pomimo że w Warszawie wciąż jeszcze działały dwa skłócone ze sobą związki, uważali za celowe uczestniczenie w tych zjazdach. W zjeździe, który odbył się w dniach 3–5 marca 1924 roku, w gmachu Centralnej Rady Rzemieślniczej przy ul. Nalewki 2, uczestniczyło ogółem prze- szło 200 delegatów reprezentujących ponad 170 miast i miasteczek z całej Polski. Przedstawicielami rzemieślników z Małopolski zachodniej byli: Teodor Dembitzer, Maurycy Fischer, Izrael Steiner i Mond (Kraków) oraz Selig Braw (Tarnów)28. Do stałej komisji zjazdu jako przewodniczący wybrany został M. Fischer, który w imieniu rękodzielników krakowskich w swoim przemówieniu wzywał do po- rzucenia nieporozumień politycznych i łączenia się w jeden front, aby siłą i jedno- ścią zdobyć sobie powagę i lepszą przyszłość. Tak wyraźnie i wielokrotnie deklarowane stanowisko apolityczności przez rękodzielników żydowskich z Małopolski wynikało z ich lokalnych doświadczeń, które na skutek ignorowania przez polityków spraw rzemiosła pokazały koniecz- ność utworzenia własnego przedstawicielstwa we władzach. Dawano temu wie- lokrotnie wyraz, szczególnie podczas toczących się kampanii wyborczych do ka- hału, Rady Miejskiej czy Sejmu, które stawały się często widownią ostrych walk politycznych wśród Żydów. Dlatego np. po rozwiązaniu w 1924 roku krakowskiej Rady Miejskiej i ustanowieniu rządów komisarycznych, kiedy powstała koncep- cja powołania nowej Rady w oparciu o poprzednie wyniki wyborów do Sejmu, Stowarzyszenie Rękodzielników zaprotestowało, uznając taki sposób rozdziału mandatów za niewłaściwy, bowiem jak napisano: wybory do Sejmu, które z natury

27 Połączenie organizacji rzemieślniczych (tj. Centralnego Związku Rzemieślników Żydów w Polsce i Związku Rzemieślników) nastąpiło w 1925 r. Do 1931 r. Związek Rzemieślników wchodził w skład Centralnego Związku Rzemieślników Żydów, kiedy to rzemieślnicy syjoniści, zrzeszeni w poszczególnych korporacjach, wystąpili z Centralnego Związku i utworzyli odrębny Związek Cechów i Korporacji. 28 Nasz Zjazd, „Rękodzieło i Przemysł” 1924, nr 3, s. 4. Stowarzyszenie Rękodzielników Żydowskich Szomer Umonim w Krakowie 233 rzeczy organizowane są pod kątem widzenia zagadnień politycznych, odbywają się ze zupełnym pominięciem, spraw ekonomicznych i społecznych, co było oczywiście sprzeczne z interesami rzemiosła29. Wyrazem apolityczności władz krakowskiego Stowarzyszenia Rękodzielni- ków Żydowskich było także oświadczenie, które po kilku spotkaniach z przed- stawicielami różnych partii żydowskich (m.in. syjonistów i ortodoksów) wydane zostało 13 maja 1924 w sprawie zbliżających się wyborów do kahału:

Zebrani ręk.[odzielnicy] wyrażają żal, że obecne wybory odbywają się z jednej strony pod hasłem walki nacjonalistycznej, z drugiej strony pod ha- słem najbardziej wstecznego zacofania religijnego. Zebrani ręk.[odzielnicy] oświadczają, że są i czują się dobrymi Żydami, jednakże tak jak z jednej stro- ny nie mogą poprzeć nacjonalistycznej części programu partii syjonistycznej, tak samo z drugiej strony nie mogą uznać i popierać wszelkiego wstecznictwa i zacofania. Na skutek tego zebrani rękodzielnicy wzywają wszystkich Żydów, aby zarzucili swoje skrajne poglądy, całej ludności żydowskiej tylko szko- dę przynoszące, i że przy wyborach do kahału poprą tylko tych kandydatów, którzy w myśl powyżej wyłuszczonych zasad dla dobra ludności żydowskiej w kahale pracować będą30.

Stanowisko takie naraziło władze Stowarzyszenia na ataki różnych żydow- skich partii politycznych (głównie syjonistów), które m.in. zarzucały im negowa- nie istnienia narodowości żydowskiej lub też w ogóle poddawały w wątpliwość apolityczny charakter zajmowanego przez nich stanowiska31. Ataki te kierowni- ctwo zdecydowanie odpierało, posługując się następującą argumentacją:

Kierownictwo Stow.[arzyszenia] ręk.[odzielników] żyd.[owskich] wobec potrzeb ludu żyd.[owskiego] zawsze i wszędzie okazywało pełne zrozumienie i wszelkimi siłami stara się ono ducha żyd.[owskiego] w gronie swych człon- ków krzewić i podnosić [...]. Nie można nam więc w żaden sposób zarzucić, abyśmy stali wyłącznie na stanowisku ciasnych interesów klasowych, a zarzut, jakobyśmy interesa ogó- łu żyd.[ostwa] sprawom naszym klasowym podporządkowywali, odpieramy z całą stanowczością. Jesteśmy i czujemy się całym sercem Żydami, a jeże- li czuwamy nad tym, aby ręk.[odzielnik] żyd.[owski] jako taki pod wzglę- dem politycznym w żadnym, ale to w rzeczywiście żadnym kierunku się nie

29 Tamże, s. 4. 30 Wybory do kahału, „Rękodzieło i Przemysł” 1925, nr 5, s. 8. 31 Rękodzielnik żydowski, „Nowy Dziennik” 1924, nr 109. 234 Piotr Trojański angażował, to czynimy to w pełnym przeświadczeniu, że stanowisko to dla ręk.[odzielnika] żyd.[owskiego] jest jedynie racjonalne, że leży ono w pierw- szym rzędzie w interesie swobodnego rozwoju ręk.[odzieła] żyd.[owskiego], a tym samym też i w interesie rozwoju całego żydostwa [...]. Kto zaś dla osiągnięcia pewnej liczby głosów przy wyborach rozdwojenie takie wśród ręk.[odzielników] żyd.[owskich] Krakowa wprowadzić usiłuje, temu oświadczamy, że jest może dobrym politykiem, ale bardzo niedobrym Żydem32.

O ile o Stowarzyszeniu Rękodzielników Żydowskich w Krakowie można po- wiedzieć, że stanowisko apolityczności organizacji rzemieślniczej w zasadzie przez cały okres międzywojenny było dla jego władz obowiązujące, o tyle w centrali warszawskiej cały ten czas z większym lub mniejszym natężeniem dochodziło do tarć politycznych, także w latach 1931–1935, kiedy to formalnie istniała tylko jed- na organizacja centralna. Z całą stanowczością i wielkim zaangażowaniem sytuacji tej starał się przeciwdziałać prezes Komitetu Centralnego Związku Rzemieślników Żydów w Polsce Joachim Steinberg oraz jego zastępca Maurycy Fischer, którzy wielokrotnie dawali temu wyraz. W 1935 roku, gdy Centralna Organizacja Żydów w Polsce przeżywała naj- większy kryzys, spowodowany właśnie wewnętrznymi rozgrywkami polityczny- mi33, jeden z nich tak scharakteryzował ówczesną sytuację w Związku:

Koledzy warszawscy byli rozpolitykowani, dlatego zwracaliśmy im niejed- nokrotnie uwagę, że organizacja rzemieślników żydowskich jako zawodowa musi stać ponad wszelkimi partiami politycznymi, gdyż w szeregach naszych znajdują się ludzie o różnych poglądach politycznych, a tylko wspólna linia organizacyjna i walka o prawa pracy oraz polepszenia bytu rzemieślniczego może nam przynieść korzyści34.

32 Rękodzielnik żydowski, „Rękodzieło i Przemysł” 1925, nr 5, s. 8–9. 33 W łonie organizacji ścierały się dwa główne nurty polityczne: folkistyczny, którego reprezentantem był adwokat Pryłucki, i syjonistyczny z posłem Grynbaumem na czele. W latach 30. do ataków na Związek przyłączyły się także inne żydowskie partie polityczne (m.in. Bund). Powodem szczegól- nie zaciekłej kampanii prasowej skierowanej przeciwko jej prezesowi Ch. Rassnerowi stał się fakt wysuwania przez Centralny Związek Rzemieślników Żydów w Polsce w wyborach do ciał auto- nomicznych, takich jak kahał, rady i gminy miejskie, swych własnych kandydatów prezentujących program czysto gospodarczy, co odbierało partiom politycznym znaczną liczbę ich dotychczaso- wych zwolenników. 34 M. Fischer, Trochę z historii Centralnej Organizacji Rzem. Żydów w Polsce, „Rękodzieło i Prze- mysł” 1935, nr 1–3, s. 4. Stowarzyszenie Rękodzielników Żydowskich Szomer Umonim w Krakowie 235 Niestety, tarcia polityczne, pogoń za mandatami, chęć zaspokojenia prywat- nych ambicji okazały się silniejsze i w konsekwencji, wbrew ostrzeżeniom ma- łopolskich rękodzielników, doprowadziły do ponownego rozpadu centralnych or- ganizacji rzemieślniczych, znów grupujących rzemieślników żydowskich według kluczy partyjnych.

Aktywność Stowarzyszenia na forum miejskim i ogólnopolskim

Stowarzyszenie, stojąc na stanowisku apolityczności, ograniczało swoje zaanga- żowanie w sprawy wyborów do Sejmu i Senatu jedynie do zwoływania wieców celem uświadomienia swoim członkom znaczenia posiadania przedstawicieli w tych instytucjach. Wyrazem tej postawy było wstąpienie do Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem, ze strony którego uzyskano obietnicę życzliwego rozpa- trzenia większości rzemieślniczych postulatów. Dlatego Stowarzyszenie żywo interesowało się wszystkimi sprawami dotyczącymi rzemiosła w Polsce. Dbać o interesy rzemieślników mieli ich reprezentanci obecni w różnych organach samorządowych i gospodarczych miasta i kraju. Stowarzyszenie Szomer Umonim miało swoich przedstawicieli prawie we wszystkich ważnych insty- tucjach, od decyzji których zależały sprawy rzemiosła, tj. w Izbie Handlowej i Przemysłowej, Kasie Chorych, Zakładzie Ubezpieczeń, Radzie Miejskiej. W 1929 roku Stowarzyszenie odniosło ogromny sukces uzyskując w czasie wyborów do krakowskiej Izby Rzemieślniczej 10 mandatów, z których 2 odda- li rzemieślnikom chrześcijańskim w dowód dobrej współpracy. Reprezentan- tami Stowarzyszenia w Izbie Rzemieślniczej byli m.in.: Selig Braw, Izrael Steiner, Abraham Kleinberger, Leon Gestring i Karol Matznar. Wszyscy oni zo- stali zobowiązani przez zarząd do składania sprawozdań ze swej działalności na forum Izby. Żydowscy rzemieślnicy byli również silnie reprezentowani we wła- dzach Izby Handlowej i Przemysłowej, w której w latach 1926–1939 zasiada- ło 5 członków Stowarzyszenia: J. Steinberg (wiceprezes), Z. Gottlieb, Ł. Rock, L. Holzer i I. Halpern. Oprócz organizacji samorządu gospodarczego Stowarzy- szenie miało także swoich przedstawicieli w Radzie Miejskiej, gdzie ich intere- sów bronili: Łazarz Rock, Władysław Kleinberger i Józef Steinberg. Przedstawiciele Szomer Umonim wchodzili również w skład władz cen- tralnych organizacji rzemieślniczych szczebla ogólnopolskiego. I tak, w składzie Centralnego Komitetu Związku podczas IV Kongresu Rzemiosła Żydowskiego, który obradował z końcem września 1930 roku, znalazło się dwóch delegatów 236 Piotr Trojański z Krakowa: Joachim Steinberg, który został prezesem, i Maurycy Fischer, jeden z wiceprezesów. Obaj przez wiele lat pełnili ważne funkcje we władzach organi- zacji centralnej. Zasługi działaczy, a co za tym idzie i całego Stowarzyszenia dla sprawy rzemiosła w Polsce okresu międzywojennego są znaczące. Dzięki ich aktywności udało się pozytywnie rozpatrzyć wiele postulatów zgłaszanych przez rzemieśl- ników. Stowarzyszenie było także animatorem petycji i memoriałów do władz państwowych odpowiedzialnych za gospodarkę szczebla zarówno lokalnego, jak i krajowego. Organizowało wiece dotyczące sytuacji w rękodzielnictwie, domaga- ło się wprowadzenia tanich kredytów dla rzemiosła. Ponadto protestowało prze- ciwko nasilającej się w latach 30. fali antysemityzmu w Polsce i innych krajach Europy, zwłaszcza w Niemczech. Działalność Szomer Umonim w okresie międzywojennym wywarła pozy- tywny wpływ na rzemiosło żydowskie w Krakowie i okolicy. Przyczyniła się do rozwoju aktywności i samorządności wśród rzemieślników w ogóle. Tym samym wpisało się ono bardzo pozytywnie w losy społeczno-gospodarcze Krakowa okre- su międzywojennego. Jego prężny rozwój, przejawiający się m.in. w rosnącej licz- bie członków, jak i w dużej reprezentacji w różnych instytucjach samorządowych Krakowa, stawia rzemieślników żydowskich w bardzo dobrym świetle35.

35 B. Kulińska, Stowarzyszenie Rękodzielników…, s. 110. Jacek Chrobaczyński

Kraków – „stolica” Generalgouvernement (1939–1945)

września 1939 roku pierwsze oddziały Wehrmachtu wkroczyły do nie bro- 6 nionego (otwartego) Krakowa. Początkowy etap wojennego dramatu dla Polski, który rozpoczął się 1 września, zakończył się zatem dla Krakowa już po kilku dniach. Jeszcze w fazie bitwy granicznej, co sygnalizowało, że klę- ska wojenna będzie nieuchronna, nikt nie dopuszczał takiej myśli. Wpłynęło to w sposób znamiennie traumatyczny na krakowian. Początkowo w formie tzw. wrześniowego syndromu, później już na postawy i zachowania mieszkańców „stołecznego” Krakowa. To również początek dramatu, który trzeba wiązać nie tylko z niemieckimi celami wojennymi, systemem okupacyjnym, ale również niewątpliwym krakowskim wyróżnikiem na tle innych miast okupowanego kra- ju – stołecznością dla organizmu, który trudno zdefiniować, czym był, a daleko łatwiej, czym nie był – początkowo Generalnym Gubernatorstwem dla okupo- wanych obszarów polskich (Generalgouvernement für die besetzten polnischen Gebiete), później Generalnym Gubernatorstwem (Generalgouvernement – GG). Była stolica Polski to przecież w 1939 roku ważny ośrodek kultury, nauki i szkolnictwa (Polska Akademia Umiejętności1, Uniwersytet Jagielloński2, znako- mite gimnazja i licea3), siedziba metropolity (Kuria Metropolitalna i arcybiskup ks. Adam Stefan Sapieha4), miasto historyczne z niewątpliwym genius loci, symbol dla Polaków w kraju i na obczyźnie. Zatem cezura początku września 1939 roku, to cezura znamienna – miasto oraz jego społeczność „wchodziły” w jeden z najtrud-

1 Por. P. Hübner, Siła przeciw rozumowi... Losy Polskiej Akademii Umiejętności w latach 1939–1989, Kraków 1994. 2 Już 6 listopada 1939 roku Niemcy w sposób szczególny upokorzą Uniwersytet brutalną Sonderak- tion Krakau (aresztowanie profesorów), a w trzy dni później 9 listopada tzw. Zweite Sonderaktion Krakau zniszczą krakowski system szkolnictwa średniego. Por. S. Gawęda, Uniwersytet Jagielloń- ski w okresie okupacji hitlerowskiej 1939–1945, Kraków 1986 (wyd. II). 3 Szerzej m.in. J. Chrobaczyński, Tajna szkoła w okupowanym Krakowie 1939–1945, Kraków 2000. 4 Por. Księga Sapieżyńska, pod red. ks. J. Wolnego przy współpracy R. Zawadzkiego, t. 1: Archidiece- zja Krakowska za pasterzowania Adama Stefana Sapiehy, Kraków 1982; t. 2: Działalność kościelna i narodowa Adama Stefana Sapiehy, Kraków 1986. 238 Jacek Chrobaczyński niejszych okresów swej historii. Będzie on trudny zarówno w okresie niemieckiej okupacji, jak i pamiętany po jej zakończeniu. Okres ten, często nieopatrznie albo złośliwie, nie tylko zresztą przez warszawiaków (taka to już krakowsko-warszaw- ska tradycja), ale również i mieszkańców innych ośrodków będzie Krakowowi w czasach okupacji niemieckiej i po wojnie szczególnie wytykany. Bowiem niewiedza o tym, czym była w rzeczywistości niemiecka „stołeczność” Krakowa, stanowiła cechę dominującą nie tylko w czasie wojny i okupacji, później w PRL-u, ale też i po roku 1989, gdy w podręcznikach historii i wielu nowych opracowa- niach historycznych ta prawda o wojenno-okupacyjnym Krakowie nie zdołała – to subiektywne zdanie – na trwale zagościć. Zatem warto przybliżyć ten fragment krakowskiej historii5. Kataklizm wrześniowy został w Krakowie odebrany, podobnie jak w całym kraju, zróżnicowanymi postawami, z olbrzymim zaskoczeniem, sporą emocją, napięciem bitewnym, strachem, doświadczeniem exodusu, choć nie tak masowego, jak Polaków z Poznańskiego, Śląska czy Pomorza (także doświadczenie września na wschodzie), wreszcie poczuciem klęski, której traumatycznym i weryfikującym zarazem punktem odniesienia było brzmiące jeszcze w uszach propagandowe: nie oddamy guzika. To zderzenie tromtadracji propagandy państwowej z wrześniową rzeczywistością stanowiło ważną oś późniejszych zachowań, ale przede wszystkim było bolesnym zaskoczeniem dla społeczeństwa we wrześniu 1939 roku. Nazywam ten okres wrześniowym syndromem6. Ponieważ to pierwsza, znamienna cezura dla wojennych dziejów Krakowa, kilka uwag warto jej poświęcić. Wojna 1939 roku to niebywała dynamika zdarzeń, rozpad w miarę czytel- nej, stabilnej codzienności (często biednej, ale bezpiecznej), zburzenie spo- koju, to dramat ludzki (społeczny, rodzinny, indywidualny), dramat wreszcie miasta jako organizmu, wielki ruch migracyjny. Także amplituda postaw – od solidaryzmu aż po egoizm, ten ostatni nie był we wrześniu 1939 roku postawą typową, aczkolwiek dostrzegalną. Także polaryzacja postaw: ofiary, bohatero- wie i złodzieje, zdrada i zaprzaństwo, anomia moralna. Ta polaryzacja postaw jest szczególnie wyróżniającą się cechą tego okresu, zarówno w skali kraju, jak

5 Literatura, zarówno naukowa, edycja źródeł, jak i wspomnienia to obfity dorobek krakowskiej – i nie tylko – historiografii. Jak na całą polską historiografię, także i na tę „krakowską” piętno swe wywarł okres PRL-owski (z głośną chociażby pseudomonografią propagandową Manewr, który ocalił Kraków), ale również i tzw. teoria wahadła, którą w historiografii rozpoznać nietrudno po roku 1989. Ten drugi okres cechowała nadmierna egzaltacja, idealizacja procesu historycznego, ale też ważne badania nad problematyką zakazaną przez PRL-owską cenzurę itd. Osobiście uważam, że dopiero połowa lat 90., a przede wszystkim okres następny przyniosły „wyrównanie” i właściwą proporcję w badaniach. Tu cezurą tego okresu w „krakowskiej” historiografii pozostaje – moim zdaniem – piąty tom Dziejów Krakowa pióra Andrzeja Chwalby: Kraków w latach 1939–1945, Kraków 2002. 6 Szerzej na ten temat por. J. Chrobaczyński, „Nie okrył się niesławą naród polski”. Społeczne aspek- ty Września 1939 roku, Kraków 2002 (tam również szersza bibliografia). Kraków – „stolica” Generalgouvernement (1939–1945) 239 i Krakowa7. Nie da się zresztą ograniczyć tu analizy wyłącznie do klęski 1939 roku w wymiarze niemieckim, a pod uwagę należy też brać cezurę 17 września 1939 roku. Spowodowała bowiem ona też niemało reperkusji w krakowskim śro- dowisku, choć bezpośredniego doświadczenia sowieckiej agresji, jak w przypad- ku Kresów, tutaj oczywiście nie było. Ale wniosek nasuwa się jeden: społeczność Krakowa, podobnie jak i społeczność całego, jeszcze pozostającego w stanie woj- ny wrześniowej kraju, postawiła znak równości (iunctim) pomiędzy 1 i 17 wrześ- nia 1939 roku. Potraktowano zatem pakt Stalin–Hitler i daty 1 oraz 17 września jako wynik tożsamego źródła: totalitaryzmu w dwu jego odmianach: nazistowskiej (brunatnej) i sowieckiej/stalinowskiej (czerwonej). To kolejne ważne doświadcze- nie syndromu wrześniowego w Krakowie. Ale wrześniowy syndrom porażał też gwałtownością i szybkością zadanej klę- ski, bezpośrednim zagrożeniem (brutalność wojny i okupantów), załamaniem się struktur państwa, ucieczką z kraju najwyższych władz oraz Wodza Naczelnego8, dramatycznym wreszcie doświadczeniem pierwszych tygodni okupacyjnych – zakładnicy, zbiorowa odpowiedzialność itd. Następstwem była zaś praktyka oku- pacyjna, natomiast cezurą, szczególną dla Krakowa, 12 października 1939 roku, kiedy to dekretem Adolfa Hitlera z części ziem polskich utworzono tzw. Generalne Gubernatorstwo jako prototyp nazistowskiej kolonialnej okupacji 9. 26 październi- ka 1939 roku generalny gubernator dr Hans Frank (urzędujący na Wawelu) prokla- mował przejęcie na tym terytorium całkowitej władzy cywilnej. Kończył się tym samym okres tzw. zarządu wojskowego, gdy główną rolę administrującą, pilnującą bezpieczeństwa, organizującą życie zajętego kraju itd. pełnił Wehrmacht. „Stolicą” Generalnego Gubernatorstwa został ogłoszony przez okupanta Kraków (Krakau). To kolejna, ważna cezura dla miasta i jego społeczności, w ten bowiem sposób miasto i mieszkańcy zostali „obciążeni” niemałym kosztem życia w „stołecznym, niemieckim” mieście. Poza Warszawą, którą okupant traktował w sposób szczególny (stolica kraju, względy patriotyczne i emocjonalne), Kraków stał się jednym z najważniejszych ogniw niemieckiej praktyki okupacyjnej. W sy- stemie tym ukształtowały się dwa wrogie sobie podsystemy: okupant – okupowani,

7 Por. A. Rokuszewska-Pawełek, Chaos i przymus. Trajektorie wojenne Polaków – analiza biogra- ficzna, Łódź 2002. 8 To oczywiście problem dyskusyjny: opuszczenie kraju czy ucieczka. Rozumiejąc problem „opusz- czenia” (nowa polityka historyczna, „genetyczny patriotyzm” itd.), nie podzielam tej usprawiedli- wiającej tezy/wyjaśnienia i uważam, że władze państwa, a przede wszystkim marszałek Edward Rydz-Śmigły, Wódz Naczelny, uciekły z kraju jeszcze przecież zmagającego się z niemiecką i so- wiecką nawałą. Nie zdając sobie przy tym sprawy, jakie to pociągnie za sobą reperkusje społeczne i polityczne. 9 C. Madajczyk, Faszyzm i okupacje 1938–1945. Wykonywanie okupacji przez państwa Osi w Euro- pie, t. 1, Poznań 1983, s. 149. 240 Jacek Chrobaczyński czasem (Curzio Malaparte) zwane trafnie dwoma światami10. Pomiędzy tymi świa- tami zachodziły przez wszystkie lata okupacji zmieniające się i uwarunkowane rozmaitymi czynnikami, ale zawsze wrogie relacje, które dotyczyły również pro- cesów zachodzących wewnątrz tych dwu podsystemów. Konsekwencją były czyn- niki uderzające w społeczność krakowską, często daleko bardziej dramatycznie niż w inne społeczności, tak miejskie, jak i wiejskie. Kraków w systemie okupacji niemieckiej pełnił ważne funkcje przede wszyst- kim dla okupanta. Musiało to mieć oczywiste konsekwencje nie tylko dla środo- wiska niemieckiego i w mniejszym stopniu ukraińskiego (głównie napływowego), ale przede wszystkim dla środowisk polskich (polskiego i żydowskiego). Poza tym jako „stolica” był – to ważna teza – swego rodzaju ogniwem pośrednim (za- pewne i w jakimś stopniu doświadczalnym) pomiędzy tzw. ziemiami wcielonymi do Rzeszy (Alt Reich), a Generalnym Gubernatorstwem (Generalgouvernement). Co w sposób szczególny „wyróżniało” praktykę okupacyjną wobec mieszkańców miasta. Cała sfera społecznego oporu – konspiracji w Krakowie także musiała tym okolicznościom podlegać, następstwem zaś była specyfika wpisująca się jednak w całość polskiej konspiracji antyniemieckiej – krakowskiej konspiracji (państwo podziemne11). Ta pośredniość pomiędzy tzw. ziemiami wcielonymi a GG nie wy- nikała oczywiście ze stanu prawnego („prawo” okupacyjne), ale przede wszystkim z pełnienia narzuconej funkcji stołecznej dla GG, co – podkreślam – miało nie- uchronne konsekwencje przede wszystkim w planach przyspieszonej w Krakowie germanizacji. Warunki konspirowania w Krakowie były przez tę narzuconą „sto- łeczność” zdecydowanie trudniejsze niż niemal w każdym innym okupowanym przez III Rzeszę mieście polskim, także Warszawie (nadal uznawanej przez oku- powane społeczeństwo za stolicą państwa, siedzibę centralnych struktur państwa podziemnego).

10 Zajmuję się w tym szkicu wyłącznie podsystemem okupant. Ze względu na ograniczoność miej- sca nie podejmuję, poza zakresem niezbędnym, problematyki podsystemu okupowani, w tym tak ważnych kwestii, jak Kraków „konspiracyjny” (drugi, po Warszawie, pomimo „stołeczności”, ośro- dek konspiracji w okupowanym kraju). Nie podejmuję też ważnego problemu postaw i zachowań społeczności Krakowa, wreszcie nie polemizuję z tezą prof. A. Chwalby o „czterech Krakowach”: niemieckim (Krakau), polskim (Kraków), żydowskim (Kroke) i ukraińskim (Krakiw), której nie podzielam (uważam bowiem, że były w latach 1939–1945 – by pozostać w stylistyce A. Chwal- by – „dwa Krakowy”: polski (Kraków) i niemiecki (Krakau). Por. A. Chwalba, Dzieje Krakowa... Por. też inne moje teksty, gdzie podejmowałem tę problematykę: Kraków 1939–1945. Funkcje mia- sta w systemie okupacyjnym i w konspiracji – zarys problematyki, „Rocznik Krakowski” LV: 1989, s. 247–254, oraz Postawy – zachowania – nastroje. Społeczeństwo Krakowa wobec wojny i okupacji 1939–1945, Kraków 1993. 11 Konstatuję jedynie fakt, bowiem w tym szkicu nie zajmuję się kwestią oporu społecznego, postaw i zachowań, a także konspiracją krakowską (państwo podziemne). Zainteresowanych odsyłam do obszernej literatury przedmiotu (szerzej – bibliografia: A. Chwalba, Dzieje Krakowa... Kraków – „stolica” Generalgouvernement (1939–1945) 241 Tu, na marginesie może też warto się odnieść do kwestii obiegowej negatyw- nej opinii o krakowianach, pojawiającej się również w literaturze przedmiotu oraz w licznych wypowiedziach, szczególnie mieszkańców stołecznej Warszawy. Kraków miał u warszawiaków [i nie tylko – J.Ch.] opinię miasta tchórzliwego12 – to najbar- dziej czytelna i jednoznaczna jej egzemplifikacja. W tej samej konwencji pozostaje też fragment książki T. Studzińskiego, Pięć mostów, który warto tu przytoczyć: Zbiorowisko ludzi zwane narodem jest w pewnym sensie podobne do cia- sta. Można sobie ręce zerwać, zanim da się wreszcie urobić. Są w Krakowie klawe chłopaki, ale inteligencja w swojej masie jest mało patriotyczna […]. Nieliczna bardzo. Żeby ogół był z tej gliny, to tu pod każdym krzakiem powi- nien być krakowski partyzant. Papu starczyłoby i dla nich. A jaki to wspaniały teren. Same góry i lasy [sic!, chyba, że Sikornik i krakowskie parki? – J.Ch.]! Tymczasem nas [dywersantów – J.Ch.] garsteczki małe, po trzydziestu, naj- wyżej stu, a kilkadziesiąt tysięcy krakowiaków okopy kopie13. Będą się oni tego wstydzili przez długie lata. W Warszawie powstanie. Niemcy jatkę ro- bią, a Kraków na okopach każdego wieczora fasuje wódę od Niemców. Wielu dzielnych chłopaków nie mogło patrzeć na to obrzydliwe lokajstwo. Powstały w ten sposób oddziały samych krakowian14. Trudno uznać te poglądy za wyważone czy racjonalne. Warszawskie, kon- spiracyjne, ale przede wszystkim nieco późniejsze, powstańcze uniesienia dobrze wpisywały się w romantyzm wojenno-konspiracyjnych gestów i zachowań, często podszytych narodową tromtadracją, ale za to bez racjonalnej analizy tego, co się udać może i dlaczego. Kraków i krakowianie z lat 1939–1945 pozbawieni zostali tego typu okupacyjno-konspiracyjnego doświadczenia, także i ze względu na liczne ograniczenia, jakie ta „stołeczność” stwarzała. W konsekwencji więc w Krakowie – „stolicy” brakowało aż w takiej skali i w takim zakresie warszawskiego kon- tekstu – stolicy państwa, centrali państwa podziemnego, walki bieżącej, niemałej ofiary15. Całe też szczęście, że w Krakowie było więcej racjonalizmu (Okręgowy Delegat Rządu RP na Kraj), szczególnie wobec panów z Warszawy, jak warszaw- skich konspiratorów, którzy zawitali do Krakowa po powstańczej hekatombie, nazywał Jan Jakóbiec, zresztą zupełnie zasadnie16. 12 S. Zięba, W okupowanym mieście, „Życie Literackie” 1973, nr 24. 13 Nawiązanie do masowej akcji nakazanej przez Niemców w 1944 roku, nie tylko zresztą w Krako- wie, ale niemal w całym kraju wykorzystania polskiej siły roboczej w przy kopaniu rowów obron- nych przed nacierającą Armią Czerwoną. 14 T. Studziński, Pięć mostów, Warszawa 1958, s. 55. 15 Choć trzeba tu jednoznacznie też wskazać (powtórzyć), co potwierdzają konspiracyjne dokumenty (raporty sytuacyjne), ale też i wnikliwe, szczegółowe badania, Kraków po Warszawie był drugim w okupowanym kraju ośrodkiem konspiracji. 16 Biblioteka Jagiellońska, Oddział Rękopisów, Jan Jakóbiec, Na drodze stromej i śliskiej. Autobio- grafia socjologiczna (Cztery lata Delegatury Okręgu Krakowskiego 1941–1945), Kraków 1946 – maszynopis. 242 Jacek Chrobaczyński „Warszawskie” poglądy o krakowianach i konspiracji krakowskiej, o których mowa powyżej, oczywiście fałszywe i nierzetelne, nie były jedynymi, choć na pewno w jakimś stopniu typowymi. Można bowiem w literaturze wspomnieniowej odnaleźć też i inne. Przede wszystkim bezpośrednie, weryfikujące obserwacje: W porównaniu z Warszawą ruch uliczny był tu [w Krakowie – J. Ch.] niewielki, a przechodnie bardziej poważni. Uderzała duża liczba ludzi w różnej maści uniformach i cywilów z hakenkreuzami w klapach. Na pierwszy rzut oka wy- dawało się, że mieszka tu więcej Niemców niż Polaków […] Wrażenia nie były w sumie budujące17. Warto to interesujące spostrzeżenie jednego z wybitnych konspiratorów, a także bystrego obserwatora rzeczywistości, skonfrontować z materiałem źródłowym, przede wszystkim statystycznym. Otóż w latach okupacji Kraków li- czył około 250–300 tys. mieszkańców, w tym nieco ponad 68 tys. Polaków żydow- skiego pochodzenia (stan z początków okupacji18). Natomiast w połowie 1943 roku szacunkowo Żydów można się w Krakowie doliczyć już tylko ok. 8 tys. Poniższe zestawienie pokazuje wyraźnie tę ogólną okupacyjną społeczną dynamikę:

Ludność i powierzchnia Krakowa w latach 1939–1945

Rok Powierzchnia w km2 Ludność w tysiącach 1939 48 259 000 1940 ˝ 270 000 1941* 169 321 000 1942 ˝ 380 000 1943 ˝ 285 000 1944 ˝ 280 000 1945 (styczeń) ˝ 298 000

* 28 maja 1941 roku, na mocy zarządzenia Wydziału Głównego Spraw Wewnętrznych „rządu” GG przyłączono do Krakowa 27 gmin wiejskich i części 2 gmin z ważnością od 1 czerwca 1941. Konsekwencją był gwałtowny statystyczny wzrost liczby ludności miasta. Uroczyste przyjęcie nowych dzielnic do miasta odbyło się w gmachu Rady Miejskiej 13 czerwca 1941 roku, z udziałem szefa „rządu” Generalgouvernement dra Józefa Bühlera oraz szefa dystryktu krakowskiego (Distrikt Krakau) dra Otto Wächtera. Źródło: T. Wroński, Kronika okupowanego Krakowa, Kraków 1974, s. 157.

17 R. Nuszkiewicz, Uparci, Warszawa 1983, s. 143, 151. 18 Por. m.in. A.D. Pordes, I. Grin, Ich miasto. Wspomnienia Izraelczyków, przedwojennych mieszkań- ców Krakowa, Warszawa 2004. Kraków – „stolica” Generalgouvernement (1939–1945) 243 Przeprowadzony zaś przez władze okupacyjne spis ludności w General- gouvernement (stan z 1 marca 1943 roku) wykazał w Krakowie następujące dane (tendencje raczej, ze względu na niepełne dane spisowe)19:

Polaków 151 912 Niemców 20 997 Żydów 8 753 Ukraińców 1 947 Innych narodowości 1 184

W spisie – to ważna informacja – nie zostały ujęte formacje policyjne (polska, niemiecka, ukraińska), wojsko niemieckie, a spośród ludności polskiej skoszarowane oddziały junackiej służby budowlanej (Baudienst). Spisowi nie podlegali też oczywiście aresztowani i więźniowie, więźniowie obozów zloka- lizowanych na terenie miasta (np. Arbeitslager). Niemało też osób, z różnych zresztą powodów, spisowi się po prostu nie poddało. Uwzględniając te „poprawki” statystyczne, można zgodzić się z tezą, iż liczba mieszkańców na 1 marca 1943 roku oscylowała wokół 300 tys. Ciekawie wyglądała struktura wiekowa mieszkańców ówczesnego Krakowa (też dane niepełne): Chłopcy do 10 lat 18 109 Dziewczęta w tym samym wieku 17 527 Mężczyźni (w tym także młodzież 10–18 lat) 93 039 Kobiety (w tym dziewczęta 10–18 lat) 124 237

Młodzież niemiecka w Krakowie: chłopcy – 1 069, dziewczęta – 1 139, ko- biety – 8 753, mężczyźni – 10 056. Natomiast przeprowadzona przez okupanta w dniach 8–21 listopada 1939 roku w Krakowie przymusowa rejestracja Żydów wykazała 68 482 osoby. I liczba ta stale od tego czasu malała: w czerwcu 1940 roku w Krakowie mieszkało już 67 tys. Żydów, zaś w latach następnych (getto w Podgórzu, obóz w Płaszowie, żydowskie obozy zagłady – Bełżec, Sobibór, Treblinka, Konzentrationslager Auschwitz-Birkenau i inne obozy) nastąpiła zagłada niemal całej krakowskiej społeczności żydowskiej (wiosną 1943 roku liczba Żydów w Krakowie wynosiła nieco ponad 8 tys.). To przede wszystkim statystyka, poza kwestiami „prawa” okupacyjnego i nie- mieckich celów, zdecydowanie dowodzi specyfiki okupacyjnej „stolicy” GG. Na uwagę zasługuje też stale zwiększająca się tu liczba Niemców (dość przypomnieć, że przed 1 września 1939 roku w Krakowie mieszkało nie więcej niż 500 osób

19 Cyt. za: „Małopolska Agencja Prasowa” (pismo konspiracyjne) 8 V 1943, nr 7. 244 Jacek Chrobaczyński pochodzenia niemieckiego lub Niemców20). Jeżeli zatem uczynić stosunek liczby Niemców do Polaków za czynnik wyróżniający, to taka dysproporcja nie wystą- piła w żadnym z innych okupowanych miast. Co 4–5 mieszkaniec Krakowa był Niemcem, a np. w Warszawie jedynie co 20–25, we Lwowie co 70–80. To dlatego („stołeczność” oraz przebywający tu Niemcy) okupacyjne władze Krakowa podjęły decyzję (nie odważyły się np. na to w Warszawie), by utworzyć niemiecką dzielnicę mieszkaniową (jej oś przebiegała pomiędzy trzema główny- mi punktami-symbolami niemieckiej okupacji w Krakowie: ulicą Pomorską – sie- dziba Geheime Staatspolizei, budynkiem A-0 Akademii Górniczej – siedziba tzw. rządu Generalgouvernement oraz Wawelem – siedziba generalnego gubernatora Hansa Franka21). Warto też dopowiedzieć, iż w latach 1941–1944 okupanci wybudowali na terenie Krakowa (siłami oczywiście polskich przymusowych robotników i Baudienstu) dzielnicę mieszkaniową o łącznej kubaturze ponad 300 tys. metrów sześciennych – do zamieszkania przez Niemców. Dopełnieniem były brutalne i bezwzględne wykwaterowania, Polaków przede wszystkim. Dlatego Kraków w systemie niemieckiej okupacji należał do miast najbardziej zagęszczonych, w którym znalezienie mieszkania należało do przedsięwzięć najtrudniejszych w Generalgouvernement. Następstwem tego, poza uciążliwościami codziennej egzystencji, były oczywiście utrudnione warunki konspirowania (lokale konspi- racyjne, bezpieczeństwo, archiwa itd.). „Stołeczność” implikowała dodatkowe zjawiska negatywne w systemie okupacyjnym miasta. Miasto było także siedzibą ośrodków władzy okupacyjnej szczebli niższych: dystryktowych (Distrikt Krakau), powiatowych (Krakau Land) i miejskich (Krakau Stadt); stąd olbrzymia w nim koncentracja funkcjonariu- szy okupacyjnych, tak wojskowo-policyjnych, jak i cywilnych. W „stolicy” GG „gościli” często najwyżsi rangą przedstawiciele reżimu nazistowskiego, dlatego ważną rolę odgrywało lotnisko Rakowice–Czyżyny (wojskowe i cywilne, prze- strzeń powietrzna)22, dworzec kolejowy oraz drogi dojazdowe do miasta od strony zachodniej (bezpieczeństwo itd.). Często również stosowano dodatkowe środki zabezpieczające ten ważny węzeł komunikacyjny, w następstwie niszcząc tkankę społeczną miasta.

20 A. Bieberstein, Zagłada Żydów w Krakowie, Kraków–Wrocław 1986, s. 265. 21 Interesujące, że zdecydowana większość Niemców starała się jednak zamieszkiwać poza dzielnicą, przede wszystkim ze względu na osobiste i rodzin bezpieczeństwo, np. aby uniknąć ewentualnego zbombardowania przez alianckie lotnictwo, co dodatkowo znacznie pogarszało sytuację mieszka- niową w mieście (również i ze względu na wewnętrzną migrację polską). 22 Por b. interesującą rozprawę doktorską Remigiusza Kasprzyckiego p.t. Rakowice–Czyżyny w latach 1921–1955. Krakowskie lotnisko w służbie wojskowej i cywilnej, Kraków 2007 (promotor: prof. Andrzej Chwalba – Instytut Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego). Kraków – „stolica” Generalgouvernement (1939–1945) 245 W Krakowie Niemcy ulokowali centrale niemal wszystkich urzędów i insty- tucji społecznych, gospodarczych i „kulturalnych” GG – np. Generalnej Dyrekcji Kolei Wschodniej (szczególna rola krakowskiego węzła kolejowego i drogo- wego po 22 czerwca 1941 roku), Niemieckiej Poczty Wschodu, Rady Głównej Opiekuńczej23. Wszystko to „przyciągało” do miasta Niemców – służbowo i tych, którzy przedkładali „karierę” urzędniczą nad front wschodni (stąd odnotowani przez krakowską prasę konspiracyjną obijacze, karierowicze itd.). Kwitły też inte- resy gospodarcze, rozwijał się niezgorzej czarny rynek, prostytucja, alkohol stano- wił ważny składnik tego rynku i okupacyjnej codzienności24. Dopełniał wszystko proces grabieży – społecznej, gospodarczej, a przede wszystkim kulturalnej – przez lata okupacji w Krakowie funkcjonowała centralna składnica dóbr kultury zrabo- wanych na terenie GG, pracował Instytut Niemieckiej Pracy Wschodniej (Institut für Deutsche Ostarbeit) z oddziałami w innych okupowanych miastach25. Do Krakowa ściągali nie tylko zresztą Niemcy i Austriacy – sporo było Ukraińców, można było spotkać też Węgrów, Bułgarów czy Rumunów (państwa satelitarne Rzeszy), czasem Łotyszy, Czechów i Słowaków. To wszystko destabi- lizowało tkankę społeczną (strach, zagrożenie, niepewność, aresztowania, egzeku- cje, więzienia). Przybywało też niemało Polaków – pierwsza fala związana była z kataklizmem 1 i 17 września 1939 roku, a potem wysiedlonych z Poznańskiego, Pomorza i Śląska (jesień–zima 1939). Cezurą stał się 22 czerwca 1941 roku (agre- sja III Rzeszy na Związek Sowiecki), w 1943 roku pojawili się uciekinierzy przed ukraińskim terrorem (1944) i przed Armią Czerwoną z Wołynia i Małopolski Wschodniej, wreszcie jedna z największych grup, które w czasie okupacji przybyły do Krakowa – mieszkańcy Warszawy, w tym część środowiska konspiracyjnego, po klęsce powstania warszawskiego26.

23 Por. A. Ronikier, Pamiętniki 1939–1945, Kraków 2001. 24 Szerzej na ten temat m.in. J. Chrobaczyński, Stan anomii. Wpływ okupacji na zjawiska negatywne i naganne w postawach społeczeństwa polskiego w latach 1939–1945, „Rocznik Naukowo-Dy- daktyczny WSP w Krakowie”, z. 126, Prace Historyczne XIII, 1992. Por. też J. Ströder, Oskarżony o przyjaźń z Polakami. Niemiecki pediatra w okupowanym Krakowie, Kraków 1988. 25 Por. m.in. A. Rybicka, Instytut Niemieckiej Pracy Wschodniej (Institut für Deutsche Ostarbeit. Kraków 1940–1945), Warszawa 2002; T. Bałuk-Ulewiczowa, Wyzwolić się z błędnego koła. Institut für Deutsche Ostarbeit w świetle dokumentów Armii Krajowej i materiałów zachowanych w Polsce, Kraków 2004. 26 Warto też wspomnieć, iż Kraków wejście Sowietów w styczniu 1945 przeżył raczej bez większych zniszczeń. Zachowanie tkanki miejskiej, w tym i społecznej (więzi lokalne), w przeciwieństwie do zniszczonej po powstaniu Warszawy i wypędzeniu jej mieszkańców, w Krakowie skutkowało po tzw. wyzwoleniu napływem sporej grupy uchodźców z Kresów (Lwów i Małopolska Wschod- nia, nieco później transporty z repatriantami na tzw. ziemie odzyskane również zatrzymywały się w Krakowie, gdzie część z nich pozostawała). To trudne procesy społeczne, gdzie z jednej stro- ny zderzały się wysokie wartości, patriotyzm, ofiarność, wojenno-powojenny solidaryzm z prob- lemami codzienności – ciasnotą mieszkaniową, kłopotami na rynku pracy, czarnym rynkiem, 246 Jacek Chrobaczyński Pozostaje jeszcze jeden, raczej publicystyczno-emocjonalny stereotyp, który w jakimś stopniu zaciążyć mógł również na opinii o mieście w okresie niemieckiej okupacji. Chodzi o szeroko w międzywojniu, a także i po wojnie kolportowaną opinię o Krakowie – mieście emerytów, studentów i gołębi. To pochodna – wspo- minanych już – warszawsko-krakowskich animozji, postrzeganych w perspektywie historycznej – przeniesienie stolicy z Krakowa do Warszawy, Warszawa w okresie zaboru rosyjskiego, Kraków w zaborze austriackim (szczególnie konsekwencje autonomii, Młoda Polska, Boy, Zielony Balonik, wielkie patriotyczne uroczysto- ści, wreszcie Twierdza Kraków z okresu Wielkiej Wojny27, konsekwencje stosun- ków królewiacko-galicyjskich). Niemiecka okupacja zmieniła dość radykalnie historycznie ukształtowaną tkanką społeczną miasta, naruszyła wiele wartości i standardów. Zmieniła też mentalność, wreszcie potrzebę rozrachunku (Są w ojczyźnie rachunki krzywd – pisał dziś uznawany za raczej niesłusznego poeta). Te rachunki, również warszawsko-krakowskie, nie zostały wyeliminowane w okresie okupacji, wręcz przeciwnie, ulegały niekiedy wzmocnieniu, niekiedy erozji, często dopełnieniem był zawsze niemal w tak skrajnych warunkach wystę- pujący stan anomii. Okupacja zakłóciła też stabilizację mieszkańców, szczególnie w Krakowie widoczną poprzez funkcje „stołeczne” GG. Pamiętać również należy o dużym sku- pisku inteligencji, szczególnie narażonej na represje okupanta niemieckiego28. Tradycję i historyczność, które w Krakowie wspierały ducha, budziły świa- domość w XIX wieku, kształtowały postawy i zachowania krakowian, okupant musiał w sposób szybki, brutalny i bezwzględny zniszczyć, by udowodnić „nie- mieckość” miasta. Z drugiej zaś strony właśnie tradycja stanowiła jeden z waż- nych wyróżników i paradygmat zarazem w kształtowaniu postaw i zachowań oraz w oddziaływaniu na wojenne i okupacyjne nastroje mieszkańców, to ona w nie- małym stopniu wpłynęła na to, że Kraków – powtórzę – był drugim po Warszawie ośrodkiem konspiracji w okupowanym kraju.

brakiem bezpieczeństwa itd. To dla Krakowa tuż po wojnie równie ważne doświadczenie. Także w jakimś stopniu następstwem procesów, o których powyżej, były wyniki krakowskie referendum (30 czerwca 1946) oraz wyborów do Sejmu Ustawodawczego (19 stycznia 1947), jak również decyzja o budowie Nowej Huty (Kombinatu Metalurgicznego im. Lenina oraz pierwszego socjalistycznego miasta, jak pisano w propagandowym szale, młodszej siostry Komsomolska, fortecy socjalizmu. To w ten właśnie sposób należy postrzegać ciągłość i zmianę procesu historycznego. 27 Szerzej na ten temat pisałem w tekście Kraków przed i w 1914 roku, „Dzieje Najnowsze”, 2004, nr 3, s. 63–78. 28 Warto przypomnieć, iż celem okupacji niemieckiej było zlikwidowanie społeczeństwa polskiego jako narodu, zaś polityki wobec Żydów i Romów ich zniszczenie fizyczne. Celem zaś okupacji sowieckiej była przede wszystkim sowietyzacja społeczeństwa oraz fizyczna likwidacja polskiej elity. Kraków – „stolica” Generalgouvernement (1939–1945) 247 Ta szczególna cecha okupowanego przez Niemców Krakowa miała również znaczący wpływ na stosunek krakowian do nowego systemu władzy po roku 1945. Bowiem przerw w procesie historycznym nie ma, tylko ciągłość i zmiana. Ta sama niemal społeczność, choć już prawie bez krakowskich Polaków żydowskiego po- chodzenia, która jeszcze pamiętała okres zaborów, wybuch niepodległości w 1918 roku, trudy budowania Niepodległej, dramat wojny i okupacji 1939–1945, stanę- ła w 1945 roku wobec dylematu: za czy przeciw nowej, komunistycznej i nie- akceptowanej władzy. Na dodatek narzucanej siłą, choć w perspektywie (ma- jestacie?) międzynarodowych „prawnych” uzgodnień alianckich – Wielkiej Trójki w Teheranie, Jałcie i Poczdamie. To swoisty fenomen socjohistoryczny. Uświadomienie sobie tego zjawiska ma kapitalne znaczenie metodologiczne i me- rytoryczne zarazem dla analizy i zrozumienia funkcji miasta w okresie niemieckiej okupacji. Nie bez znaczenia powinien być tu również i fakt – to refleksja sumująca te rozważania – że historia, by odwołać się do prof. Jerzego Jedlickiego, nie jest żadną przypowieścią moralną, na końcu której cnota odbiera nagrodę, podłość zostaje ukarana, a zdrada pomszczona29. Zatem nie możemy, także i w historycz- nej perspektywie dziejów Krakowa, w tym jego funkcji „stołecznych” w okresie Generalgouvernement, odciąć się od przeszłości, bo zawsze dziedziczymy po niej więcej, niż byśmy chcieli. Jest po prostu częścią ciągłości i zmiany, ważnych kate- gorii procesu historycznego.

29 J. Jedlicki, Źle urodzeni, czyli o doświadczeniu historycznym. Scripta i postscripta, Londyn–Warsza- wa 1993, s 160 i n. Anna Zapalec

Kresowiacy osiedleni w Krakowie w latach 1944–19501

pierwszych tygodniach II wojny światowej do Krakowa napłynęła fala W uchodźców z zachodniej Polski, cofających się przed działaniami zbroj- nymi. Część z uciekinierów po krótkim pobycie opuszczała miasto, inni zaś po- zostawali, próbując zdobyć pracę i mieszkanie. W okresie późniejszym przyby- wali też przesiedleńcy oraz osoby, które zbiegły spod okupacji sowieckiej. Po- większali oni liczną grupę osób poszukujących pomocy materialnej. Niektórzy żyli w skrajnie trudnych warunkach materialnych w nowym miejscu pobytu. W Krakowie w czasie okupacji pomoc potrzebującym niosły m.in.: Obywatelski Komitet Pomocy, Kuria Metropolitalna, Rada Główna Opiekuńcza, Polski Urząd Opieki Społecznej przy Zarządzie Miasta (Miejska Opieka Społeczna). Szczegól- nie ważną rolę odgrywał Polski Komitet Opiekuńczy. W działalność charytatywną czynnie angażowali się także krakowianie2. Napływ przesiedleńców z Kresów do Krakowa zaczął się późną jesienią 1943 roku, byli to uciekinierzy przed terrorem ukraińskim. Następnie dołączyły do nich osoby opuszczające dotychczasowe miejsca zamieszkania w obawie przed kolejną okupacją sowiecką. Tysiące uchodźców przybyło do miasta w okresie od maja do jesieni 1944 roku. Pierwszy duży transport Polaków wyruszył ze Lwowa do Kra- kowa 17 maja. Po przybyciu przyjezdni zostali skierowani do obozu przy ulicy Prądnickiej, ale potem większość trafiła na roboty do Rzeszy. Od 22 czerwca 1944 roku Rada Główna Opiekuńcza uzyskała przyrzeczenie, że wywózki kresowiaków do Niemiec ustaną. W czerwcu napływ uchodźców z Kresów był już systema- tyczny i codziennie do Krakowa przybywali mieszkańcy terenów zza Buga, np.: 20 czerwca – 27 osób z Brzeżan i Buczacza; tego samego dnia – 65 osób z Brzeżan, 26 czerwca – 61 osób z Rohatyna, 27 czerwca – 106 osób z Buczacza. Lokowani byli w krakowskich schroniskach i ochronkach które działały między innymi przy ulicy Dietla 73, u albertynek na ulicy Krakowskiej 43–47, przy ulicy Józefa 423.

1 Składam serdeczne podziękowania Panu Szczepanowi Świątkowi z Archiwum Państwowego w Krakowie za pomoc w kwerendzie do niniejszego artykułu. 2 A. Chwalba, Dzieje Krakowa, t. 5: Kraków w latach 1939–1945, Kraków 2002, s. 345–346. 3 Tamże, s. 354–355. Kresowiacy osiedleni w Krakowie w latach 1944–1950 249 Kolejna fala przybyszów z Kresów Wschodnich dotarła do Krakowa w kon- sekwencji umów z 9 i 22 września 1944 roku zawartych z rządami Białoruskiej, Ukraińskiej i Litewskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej. Porozumienia te umożliwiały wyjazd do Polski tylko osobom narodowości polskiej i żydowskiej, które przed 17 września 1939 r. posiadały obywatelstwo polskie i zamieszkiwały przed wojną oraz aktualnie na terytorium Białoruskiej, Ukraińskiej i Litewskiej SRS. Dopiero dodatkowa umowa z 6 lipca 1945, podpisana pomiędzy stroną polską i Związkiem Sowieckim, dozwalała na repatriację z głębi ZSRS osób narodowości polskiej i żydowskiej, które przed 17 września 1939 roku posiadały obywatelstwo polskie i w czasie wojny przeniosły się lub były przesiedlone w głąb ZSRS4. Pierwsze transporty z Kresów Wschodnich, na mocy wyżej wspomnianych umów, trafiały na obszar tzw. Ziem Dawnych, czyli tych, które należały przed 1939 rokiem do II Rzeczypospolitej i po wojnie nadal pozostały w granicach państwa polskiego. Dopiero w miarę stopniowego przejmowania przez polską administra- cję Ziem Odzyskanych transporty z przesiedlanymi kierowano na tereny zachod- nie. Ogólnie w sprawie organizacji osadnictwa obywateli polskich przybywających do kraju ze wschodu wydano wiele rozporządzeń. Ustalono między innymi, że do miast kierowana będzie „inteligencja zawodowa i urzędnicza, kupcy, rzemieślnicy miejscy, robotnicy wykwalifikowani”5. W tym czasie w Krakowie borykano się z wielkimi problemami lokalowymi. W mieście tuż po jego oswobodzeniu oprócz stałych mieszkańców znajdowały się rzesze wysiedleńców warszawskich. Zakwaterowywano tu także władze woj- skowe i administracyjne, dla których zajmowano całe kwartały ulic. Ponadto, jak podawano w „Dzienniku Polskim”, w lutym 1945 roku przebywało tu ok. 11 tys. cudzoziemców, między innymi byłych jeńców wojennych państw sprzymierzo- nych6. Z tych względów do miasta można było przyjąć ograniczoną liczbę osób przesiedlonych zza Buga. Jeszcze przed rozpoczęciem akcji repatriacyjnej pod- jęto kroki w celu ustalenia chłonności osiedleńczej województwa krakowskiego, a tym samym określenia wielkość kontyngentu ludzi, których można było przy- jąć. W jednym z pierwszych dokumentów Wojewódzkiego Oddziału Państwowego Urzędu Repatriacyjnego w Krakowie wzmiankuje się, że w mieście planowano umieścić ok. 15 tys. osób7. W prasie natomiast zamieszczono informację o za- miarze rozlokowania 20 tys. osób z Litwy, Białorusi i Ukrainy, ale limit ten już po miesiącu trwania akcji repatriacyjnej został przekroczony, a PUR nadal nad-

4 K. Piesowicz, Wielkie ruchy migracyjne w latach 1945–1950 (cz. I), „Studia Demograficzne” 1988, s. 53, 57. 5 Archiwum Państwowe w Krakowie (APKr), sygn. 1115, teczka 21, s. 337. 6 „Dziennik Polski”, nr 8 z 3 II 1945, s. 3; Tamże, nr 20 z 23 II 1945, s. 4. 7 APKr, sygn. 723: Państwowy Urząd Repatriacyjny Wojewódzki Oddział w Krakowie, teczka 182, s. 465, 481. 250 Anna Zapalec syłał dalsze transporty8. W tej sprawie w dniu 13 lutego 1945 roku Rząd Tym- czasowy wydał uchwałę, w której polecano wydzielić na terenie większych miast, w tym także Krakowa, pewną liczbę obiektów miejskich – domów mieszkalnych, zakładów rzemieślniczych, obiektów przemysłowych i handlowych – dla osób przybywających z terenów sąsiednich republik sowieckich, a przede wszystkim dla mieszkańców Lwowa i Wilna9. Głównie lwowiacy w Krakowie widzieli swoją przystań i dla wielu z nich osiedlenie się tutaj dawało możliwość przebywania jak najbliżej swojego dotychczasowego miejsca zamieszkania. Niektórzy byli przeko- nani, że powrócą do swoich domów, nie mogąc uwierzyć w trwałe skutki decyzji o przesiedleniu10. W okresie wstępnego napływu ludności Dział Osadnictwa krakowskiego PUR wyszukał poprzez swoich komisarzy mieszkaniowych i zarekwirował w mie- ście 205 mieszkań11. W dniu 2 marca 1945 roku powołano Krakowską Repatria- cyjną Komisję Kwaterunkową, która w ciągu miesiąca wydzieliła na terenie miasta Krakowa 800 kwater dla 800 rodzin. Według sprawozdania Działu Osadnictwa Wojewódzkiego Oddziału PUR, z przybyłych w marcu 1945 roku do Krakowa 3770 osób (w tym uwzględniono także tzw. dzikich repatriantów) Inspektorat Osadnictwa umieścił na terenie miasta 1925 osób12. Niektórzy przesiedleńcy za- mieszkali u krewnych, innych władze dokwaterowały do krakowskich rodzin, byli też tacy, którzy na własną rękę wynajęli pokój w mieście. Do 15 czerwca 1945 na teren Wojewódzkiego Oddziału PUR w Krakowie przybyło 242 transporty z obywatelami polskimi z Kresów Wschodnich II Rze- czypospolitej: w lutym i marcu 28 transportów – 3357 osób13, w kwietniu 29 trans- portów – 19 607 osób, w maju 109 transportów – 82 893 osób, a od 1 czerwca do 15 czerwca 1945 roku 76 transportów – 42 568 osób. Na terenie wojewódz- twa krakowskiego wyładowano wszystkie transporty w lutym i marcu, natomiast w kwietniu 7 transportów, a w maju już tylko jeden14. Zmniejszenie się liczby roz- ładowanych pociągów na terenie województwa krakowskiego było spowodowane

8 „Dziennik Polski”, nr 55 z 30 III 1945, s. 3. 9 S. Banasiak, Działalność osadnicza Państwowego Urzędu Repatriacyjnego na Ziemiach Odzyska- nych w latach 1945–1947, Poznań 1963, s. 178. 10 Nawet po konferencji krymskiej spora część społeczeństwa polskiego uważała, że sprawa Lwowa jeszcze nie została przesądzona. Sprawę tę przedstawił: S. Makarczuk, Ewakuacja Polaków ze Lwo- wa w latach 1944–1946, [w:] Lwów – miasto, społeczeństwo, kultura. Studia z dziejów Lwowa, t. IV, pod red. K. Karolczaka, s. 405–406. 11 APKr, sygn. 723, teczka 182, s. 1625–1627. 12 Tamże, s. 465, 481. 13 Liczba ta podana została w jednym ze sprawozdań PUR, ale budzi wątpliwość, gdyż wydaje się za niska. Nie udało się jej potwierdzić w innych dokumentach. 14 APKr, sygn. 723, teczka 182, s. 3–4. Kresowiacy osiedleni w Krakowie w latach 1944–1950 251 tym, że wzmagała się akcja osadnicza na terenach zachodnich i tam stopniowo kie- rowano transporty z przesiedlaną ludnością. Z tego też względu pod koniec kwiet- nia i w pierwszych dniach maja 1945 roku w pismach okólnych dyrektora PUR zabroniono kierowania transportów do Krakowa jako stacji docelowej. Określono też dokładnie trasy pociągów w kierunku zachodnim, ustalając, że przez Kraków przechodzić będą wagony ze Lwowa w kierunku na Katowice i Opole15. Dopusz- czano jednak przypadki, kiedy to przyzwalano na osiedlenie się poza Ziemiami Odzyskanymi. Mogli to uczynić ci, którzy nie byli w stanie sprostać warunkom pracy pionierskiej na zachodzie Polski: starcy, ciężko chorzy i inwalidzi, dzieci bez opieki, rodziny słabe ekonomicznie i pozbawione męskiej opieki, a także pod- opieczni sierocińców. Nie czyniono trudności przy wyborze miejsca zamieszka- nia pracownikom naukowym, literatom, artystom, wybitnym specjalistom. Pomoc w osiedleniu się na terenie tzw. Ziem Dawnych mogli otrzymać także pracownicy zatrudnieni na ważnych stanowiskach oraz ich rodziny, najbliżsi członkowie ro- dzin na stałe zamieszkałych w centralnej Polsce oraz rodzin wojskowych w służbie czynnej lub tych, którzy zginęli na wojnie16. W rzeszy przybyszów, która trafiła do Krakowa, znalazła się część kadry naukowej lwowskiego Uniwersytetu Jana Kazimierza17. W dniach 28 kwietnia i 2 maja 1945 r. przyjechało tu 28 profesorów z rodzinami. Wyjazdy naukowców ze Lwowa trwały do jesieni 1946 roku18. W Krakowie otrzymali oni możliwość zatrudnienia na wznawiającym swoje zajęcia Uniwersytecie Jagiellońskim. Wy- sunięto nawet propozycję, aby katedry i pozostałe jednostki dydaktyczne Uniwer- sytetu Jana Kazimierza stworzyły struktury równoległe do struktur Uniwersytetu Jagiellońskiego, co miało zapewnić im autonomię. Propozycja ta nie doczekała się realizacji, gdyż późną wiosną zrezygnowano z tworzenia struktur lwowskich, a zamiast tego włączono się w pracę nad organizacją Uniwersytetu Wrocławskie- go, którego kadrę naukową mieli tworzyć uczeni lwowscy19. Działania w kierunku

15 APKr, sygn. 723, teczka 4, s. 13; Przesiedlenie ludności polskiej z Kresów Wschodnich do Polski 1944–1947, wybór, oprac. i red. S. Ciesielski, Warszawa 1999, s. 156–158; D. Sula, Działalność przesiedleńczo-repatriacyjna Państwowego Urzędu Repatriacyjnego w latach 1944–1951, Lublin 2002, s. 68–69. 16 APKr, sygn. 723, teczka 4, s. 49; sygn. 1115, teczka 21, s. 153, 337. Swobodę w wyborze miejsca zamieszkania dla rodzin wojskowych ograniczono w drugiej połowie czerwca 1945 r., gdy ukazały się zarządzenia nakazujące kierowanie ich na tereny zachodnie. 17 Nazwiska profesorów lwowskich wykładających w tym czasie na Uniwersytecie Jagiellońskim przedstawił J. Draus, Uniwersytet Jana Kazimierza we Lwowie 1918–1946: portret kresowej uczel- ni, Kraków 2007, s. 174. 18 APKr, sygn. 1115: Państwowy Urząd Repatriacyjny Powiatowy Oddział w Krakowie, teczka 21, s. 127; J. Draus, Uniwersytet Jana Kazimierza..., s. 173. 19 T. Kulak, M. Pater, W. Wrzesiński, Historia Uniwersytetu Wrocławskiego 1702–2002, Wrocław 2002, s. 202–203, 207. 252 Anna Zapalec stworzenia tej uczelni prowadzili profesorowie lwowscy na czele z prof. Stanisła- wem Kulczyńskim i po ustanowieniu Uniwersytetu i Politechniki Wrocławskiej wielu z nich przeniosło się do Wrocławia. Jednak duża grupa związała się z Uni- wersytetem Jagiellońskim. Ich nazwiska znajdziemy wśród nauczycieli akademi- ckich wydziałów: Humanistycznego, Prawa, Matematycznego-Przyrodniczego i Rolniczego, Lekarskiego oraz Teologicznego20. Zresztą nie tylko uniwersytet stał się miejscem pracy dla kresowej kadry naukowej, ale także inne krakowskie uczel- nie oraz instytucje naukowe i kulturalne. I tak na przykład, w związku z planami uruchomienia politechniki w Krakowie zamierzano tu zatrudnić profesorów ze Lwowa, dla których mieszkania miały zapewnić władze miasta21. W ten sposób w Krakowie zamieszkała część lwowskiej inteligencji, między innymi: Juliusz Kleiner, Stanisław Łempicki, Henryk Wereszycki, Józef Zieliń- ski, Tadeusz Mańkowski, Marian Tyrowicz, Jerzy Kuryłowicz, Witold Taszycki, Stanisław Jodłowski i inni. Przybyli z Kresów także pisarze, w tym ze Lwowa Stanisław Lem, którego kariera literacka rozpoczęła się właśnie w Krakowie22. Po latach Stanisław Lem wspominał: Pociąg jechał do Bytomia i Wrocławia, my jednak wysiedliśmy w Krakowie, bo mąż naszej przyjaciółki miał tu dwupokojowe mieszkanie przy Śląskiej 3 – zamieszkaliśmy w trzy osoby w jednym pokoju. [...] Na początku trudno mó- wić o karierze. Chodziłem do „Odrodzenia” i do „Twórczości” na Baszto- wą 15, obok gmachu z globusem, w którym jest teraz Wydawnictwo Litera- ckie, i razem z moimi wierszami strącany byłem – oczywiście nie dosłownie – ze schodów i przez Przybosia, i przez Bieńkowskiego, i przez Wykę. Przyboś tłumaczył mi, że piszę pod Leśmiana i że nie należy rymować. Trafiłem w końcu na Wiślną do „Tygodnika Powszechnego” i zacząłem tam drukować zarówno opowiadania, jak i wiersze23.

Kraków sprzyjał kresowej inteligencji, a tuż po wojnie był, jak pisał Marian Tyrowicz, jedynym miastem w Polsce, którego zniszczenia wojenne nie dotknęły; styl życia zaburzały tu tylko tłumy napływających rodaków z Warszawy, Lwowa, ze wschodnich połaci Rzeczypospolitej24. Małe zniszczenia wojenne zachęcały do pozostania w mieście, sądzono także, że łatwiej tu będzie o pracę i mieszka- nie. Inteligencję, w tym profesorów lwowskich, umieszczano przejściowo w ho-

20 J. Draus, Uniwersytet Jana Kazimierza..., s. 189–191. 21 APKr, sygn. 1115, teczka 21, s. 211. 22 L. Podhorecki, Kraków–Lwów. Sześć wieków razem, [w:] Lwów u siebie i pod Wawelem. Wybór tekstów o polskiej historii i kulturze Lwowa i Małopolski Wschodniej z kwartalnika „Cracovia Leopolis” 1995–2003, Kraków 2004, s. 17–18. 23 Świat na krawędzi – ze Stanisławem Lemem rozmawia Tomasz Fiałkowski, Kraków 2000, s. 52–54. 24 M. Tyrowicz, W poszukiwaniu siebie..., cz. 2: Krakowskie lata, Lublin 1988, s. 7. Kresowiacy osiedleni w Krakowie w latach 1944–1950 253 telu „Polonia”, a następnie po 2–4 tygodniach kierowano do mieszkań subloka- torskich25. Choć w połowie 1945 roku administracyjnie ograniczono napływ ludno- ści do Krakowa w ramach akcji repatriacyjnej, to jednak nadal pewna jej liczba przybywała do miasta. W lipcu 1945 roku przyjechało tutaj 940 osób transportem samochodowym i kolejowym. Jednakże, według ocen pracowników PUR, dane te nie oddawały faktycznego stanu, gdyż większa część „repatriantów”26 przy- jeżdżała indywidualnie. W Krakowie tych ludzi brał pod opiekę PUR i lokował w schroniskach, a następnie rodziny, które uznano za słabe, kierowano do krew- nych, a rodziny ocenione jako silne wysyłano na Ziemie Odzyskane27. Osoby star- sze przebywające na punktach etapowych w Krakowie, które nie mogły osiedlić się na Ziemiach Odzyskanych i nie miały gdzie zatrzymać się w mieście, starano się umieszczać na kilkumiesięczny pobyt w przytułkach miejskich w porozumieniu z Miejskim Urzędem Opieki Społecznej i Miejskim Komitetem Opieki Społecznej. Podobną akcję objęto niemowlęta i dzieci. Ale już w listopadzie 1945 roku z po- wodu braku miejsc osoby chore i niedołężne rzadko umieszczano w schroniskach w Krakowie i starano się raczej kierować podopiecznych do obiektów położonych poza granicami miasta28. W najgorszej sytuacji materialnej byli ci, którzy pozostawali bez oszczęd- ności i pracy, a także rodziny pozbawione męskiej opieki, ciężko chorzy, osoby kalekie, starcy i sieroty. Ogółem Miejski Komitet Opieki Społecznej w Krakowie udzielił w okresie 1945–1947 pomocy 4137 osobom, które wróciły z ZSRS i 5178 osobom, które przybyły z terenów polskich włączonych do republik sowieckich29. Natomiast prezydent Krakowa pod koniec lipca 1945 roku wydał decyzję, że gmi- na będzie wypłacała zaopatrzenie emerytalne i wdowie dla osób pochodzących z terenów wschodnich II RP, a obecnie zamieszkujących na jej obszarze30. Najbied- niejszych, żyjących w nędzy i niedostatku starały się objąć opieką doraźną także organy PUR. Ponadto urząd ten pośredniczył w zatrudnieniu, i w samym Krako-

25 APKr, sygn. 1115, teczka 21, s. 59, 93, 127. 26 W dokumentach PUR z 1945 r. mianem „repatrianta” określano osoby wracające do Polski z te- renów przyłączonych do republik związkowych ZSRS oraz osoby, które znalazły się z różnych przyczyn w głębi ZSRS. Tak nazywano również wszystkich wracających z zachodu, którzy znaleźli się tam wskutek wydarzeń wojennych, m.in. więźniów obozów koncentracyjnych, żołnierzy II Kor- pusu. Jednak i w tym przypadku bardzo dużo osób pochodziło ze wschodnich terenów II Rzeczypo- spolitej. Z tego względu zdecydowana większość repatriantów przybyłych do Krakowa ze wschodu czy też z zachodu to osoby wywodzące się z Kresów Wschodnich II Rzeczypospolitej. 27 APKr, sygn. 723, teczka 260, brak paginacji stron, Sprawozdanie Działu Transportowego za miesiąc lipiec 1945 r. 28 Tamże, teczka 182, s. 151, 161; sygn. 1115, teczka 21, s. 903–905. 29 Tamże, baza danych „Repatriant”. 30 Tamże, sygn. 699: Zarząd Miejski, teczka 24, s. 39, 67. 254 Anna Zapalec wie skierował do pracy w 1945 roku 1099 repatriantów, a w 1946 – 1681 osób. Niektórzy kresowiacy znaleźli posady w placówkach PUR w Krakowie. Wielu z nich pozostawało w fatalnej sytuacji materialnej, czego potwierdzenie znajdu- jemy w dokumentach. W jednym z nich czytamy: posiada tylko to, co na sobie, obecny stan w zupełnym rozkładzie, stan majątkowy i sytuacja tragiczna (na utrzy- maniu żona i czworo dzieci)31. Przesiedleńcy ze wschodu, czyli przybywający z Kresów Wschodnich i z głę- bi ZSRS, mogli starać się o przydzielenie im w miastach obiektów poniemieckich na podstawie odpowiednich dokumentów stwierdzających pozostawienie przez nich majątku poza granicami Polski32. Jednak mienie poniemieckie na terenie miast znajdowało się w dyspozycji wielu jednostek, co nie wpłynęło korzystnie na osadnictwo prowadzone przez PUR. Zgodnie z ustawą z 6 maja 1945 o mająt- kach porzuconych i opuszczonych nieruchomości miejskie były własnością Skar- bu Państwa, a zarządzał nimi Tymczasowy Zarząd Państwowy (TZP), a następnie, zgodnie z dekretem z 8 marca 1946, zadania TZP przejęły urzędy likwidacyjne33. Przydział nieruchomości miejskich z puli majątków opuszczonych i porzuconych miał odbywać się na drodze porozumienia odpowiednich urzędów, m.in. PUR i TZP34. W Krakowie ta współpraca nie układała się poprawnie, gdyż najwięk- szą trudnością w akcji osadniczej na terenie miasta był brak odpowiednich miesz- kań i domów. Winą za to obarczano TZP, gdyż nie udostępnił on odnośnym wła- dzom PUR wykazu stosownych obiektów z obszaru Krakowa i województwa krakowskiego, a w październiku 1945 roku kierownik Działu Osadnictwa Wo- jewódzkiego Oddziału PUR informował nawet, że Delegatury TZP zajęły wro- gie wprost stanowisko wobec ewentualnego przydziału obiektów repatriantom35. W wrześniu 1945 roku TZP zawiadamiał, że osadnictwa na terenie Krakowa prze- prowadzić niepodobna ze względu na to, że już rozdano wszelkie obiekty i TZP niczym nie rozporządza. Sytuacja nie uległa zmianie przez następne miesiące36. W listopadzie 1947 roku Powiatowy Oddział PUR nadal nie dysponował wykazem mienia opuszczonego i poniemieckiego w Krakowie, pomimo wielokrotnych inter- wencji w Miejskim Zarządzie Nieruchomości Opuszczonych37. Sytuacja zmieniła

31 Tamże, sygn. 1115, teczka 21, s. 157, 525–545, 809; sygn. 723, teczka 182, s. 1625–1627; teczka 28, s. 223. 32 Tamże, sygn. 723, teczka 28, s. 217; Przydzielenie mieszkania nie oznaczało oddania go na własność. 33 W. Gieszczyński, Państwowy Urząd Repatriacyjny w osadnictwie na Warmii i Mazurach (1945– 1950), Olsztyn 1999, s. 140. 34 APKr, sygn. 1115, teczka 21, brak numeracji stron, Pismo z 26 maja 1945 r. do wszystkich Woje- wódzkich Oddziałów PUR w sprawie osadnictwa miejskiego. 35 Tamże, sygn. 723, teczka 182, s. 163. 36 Tamże, s. 199, s. 209, 231, 241, 249. 37 Tamże, teczka 187, s. 161. Kresowiacy osiedleni w Krakowie w latach 1944–1950 255 się na lepsze w styczniu następnego roku, gdy do dyspozycji PUR Miejski Zarząd Nieruchomości Opuszczonych przekazał 67 obiektów w Krakowie, a Okręgowy Urząd Likwidacyjny 28 nieruchomości miejskich w powiecie krakowskim w celu przekazania ich tym osobom, które posiadały prawa odszkodowawcze z tytułu po- zostawionego mienia na wschodzie38. Pomimo trudności lokalowych w kwietniu i maju 1945 roku rozlokowa- no na terenie województwa krakowskiego 3558 osób w miastach i na wsiach, a w sierpniu tego roku, jak podawał w miesięcznym sprawozdaniu Dział Osadni- ctwa Wojewódzkiego Oddziału PUR, przydzielono mieszkania i osadzono 4243 osoby. W samym Krakowie do 30 września 1945 obiekty miejskie przydzielono 222 rodzinom, tj. 1333 osobom, a dane te właściwie określały stan z końca czerwca 1945, gdyż wtedy akcję tę wstrzymano z powodu braku odpowiednich mieszkań. Natomiast dzięki oddaniu do dyspozycji PUR w styczniu 1948 roku kilkunastu nieruchomości z terenu Krakowa w następnym miesiącu zostały one przydzielone rodzinom z Kresów – w sumie nadano 95 obiektów39. Lata 1945 i 1946 charakteryzowały się ogromnymi ruchami migracyjnymi, w konsekwencji których przez Kraków przemieszczały się rzesze ludzi, głównie w kierunku zachodnim. Według danych Działu Planowania i Statystyki Wojewódz- kiego Oddziału PUR w Krakowie, tylko w okresie od 1 maja do 31 lipca 1946 przez jego Punkty Etapowe przewinęło się 303 888 osób40. Z tej liczby zarejestrowało się w województwie krakowskim 13 332 osoby ze wschodu41, pośród których było 2726 rolników, 1462 robotników, 680 rzemieślników, 355 kupców i handlowców, 2105 pracowników umysłowych oraz 6004 członków ich rodzin. Jednocześnie w tym samym czasie zarejestrowano 1228 repatriantów powracających z zachodu. Była to więc wielokrotnie mniejsza grupa, niż liczba osób przybyłych z terenów należących do ZSRS42.

38 Tamże, s. 269. 39 Tamże, s. 3–4, 7; teczka 182, s. 267, 561–564; teczka 205 i 206; teczka 198, brak paginacji stron, Wykaz repatriantów, którym Powiatowy Oddział PUR przydzielił obiekty miejskie w Krakowie. 40 Liczba ta wymaga potwierdzenia, gdyż z wykazu ruchu repatriantów za rok 1946 przygotowanego dla Delegatury Generalnego Pełnomocnika Rządu Rzeczypospolitej Polskiej do Spraw Repatriacji przy Ministerstwie Komunikacji wynika, że z zachodu nadeszło 18 246 osób, z głębi Rosji 69 279 osób, z terenów włączonych do republik sowieckich 176 603 osób, co daje razem 264 128 osób; w tym w maju, czerwcu i lipcu 1946 r. 119 266 osób; APKr, sygn. 723, teczka 259, s. 59–67. 41 Sumując wykazy miesięczne osób przybyłych z terenów polskich włączonych do republik związko- wych i z głębi ZSRS otrzymujemy nieco niższe dane – 13 258 osób przybyłych na teren wojewódz- twa krakowskiego, z których 9294 na teren powiatu krakowskiego; APKr, sygn. 723, teczka 72: Wy- kazy cyfrowe miesięczne repatriantów przybyłych na teren województwa krakowskiego 1945–1950, s. 7–119. 42 APKr, sygn. 723, teczka 72, s. 23. 256 Anna Zapalec Dla przykładu, w czerwcu 1946 roku do powiatu krakowskiego przyjechało z terenów zachodnich republik sowieckich i z głębi ZSRS 535 rodzin liczących 3642 osoby. Natomiast w tym samym czasie z zachodu przybyło 9 rodzin, w sumie 57 osób. Wśród przybyłych ze wschodu zdecydowana większość to mieszkańcy terenów polskich włączonych do republik sowieckich, gdyż około 2850 przy- jezdnych podało, że ich ostatnim miejscem zamieszkania były Kresy Wschodnie II RP. Przeważnie zostali rozmieszczeni w granicach miasta Krakowa. Pozostali to repatrianci z Syberii, z Rosji, Ukrainy Wschodniej i z Azji. Wśród nich przeważali zdecydowanie kresowiacy, ale były także osoby, które przed wojną zamieszkiwały w centralnej i zachodniej Polsce, a w wyniku zawieruchy wojennej znalazły się na wschodzie, skąd część z nich została deportowana w głąb ZSRS. W lipcu 1946 r. do Powiatowego Oddziału PUR w Krakowie trafiło ze wscho- du 1729 osób, z zachodu 26 osób. Podobnie jak miesiąc wcześniej, wśród tych, którzy przyjechali ze wschodu, zdecydowaną większość stanowili Polacy z Kre- sów Wschodnich – w przybliżeniu około 1400 osób. W sierpniu przybyło łącznie 1328 osób – w tym ze wschodu 1287, a z zachodu 41 osób. Wśród nich ci, którzy wywodzili się z Kresów Wschodnich, stanowili około 1060 osób. W powyższych przypadkach w dokumentacji brak danych, którzy z przyby- łych zamieszkali w samym Krakowie, a którzy w okolicznych miejscowościach. Dokładniejszymi danymi dysponujemy dla września tego roku, gdyż w tym wy- padku wykaz imienny przybyłych zawiera informacje o ich nowym miejscu za- mieszkania. Ogółem na teren powiatu krakowskiego trafiło wtedy 118 rodzin, obejmujących 761 osób, wśród których około 580 osób pochodziło z Kresów. W Krakowie zakwaterowanie znalazło około 520 kresowiaków. W styczniu 1947 roku przyjechało 220 osób ze wschodu i zachodu, pośród których było około 170 osób z Kresów. W mieście mieszkania znalazło 157 kresowiaków43. Niektórzy kresowiacy przyjeżdżający z terenów ZSRS najpierw dociera- li na tereny zachodnie Polski i dopiero stamtąd przybywali do Krakowa. Takie przeżycia dotknęły jedną z rodzin pochodząca z Wileńszczyzny, którą zesłano 13 kwietnia 1940 do Kazachstanu, skąd ci, co ocaleli, wrócili do kraju dopiero po sześciu latach. Skierowano ich najpierw do Gniezna, gdzie w okolicy mieli otrzymać gospodarstwo rolne. Jednak po przybyciu transportu na miejsce matki, które straciły mężów w czasie wojny, wymusiły na władzach zajmujących się repa- triacją skierowanie ich wraz z dziećmi na południe Polski do krewnych. Chętnych do wyjazdu zebrało się wtedy 2 wagony, które zostały wysłane do Krakowa. Po przybyciu tutaj część z nich znalazła się u krewnych, natomiast ci, którzy nikogo w mieście nie znali, zamieszkali początkowo w wagonie, a następnie w barakach

43 APKr, zesp. 723, teczka 72, s. 3–481; teczka 74, s. 3–249, 253–317, 323–365. Kresowiacy osiedleni w Krakowie w latach 1944–1950 257 przy ulicy Prądnickiej. Tam objęto ich opieką – przydzielono pomoc pieniężną i żywnościową. Następnie osoby, które znalazły pracę, opuszczały schronisko i szukały mieszkania.

Tab. 1. Osoby przybyłe ze wschodu* (z Kresów Wschodnich i z głębi ZSRS) oraz z zachodu na teren Oddziału PUR w woj. krakowskim od początku akcji repatriacyjnej do sierpnia 1950 roku

Ogółem liczba osób przybyłych W tym osoby przybyłe Rok na teren województwa krakowskiego na teren powiatu krakowskiego przybycia ze wschodu z zachodu ze wschodu z zachodu 1945 90 080** 17 603 41 537*** 12 568 1946 32 937 4 573 21 488 1 357 1947 2 403 2 049 1 242 1 192 1948 393 514 324 286 1949 47 111 40 60 1950 9 23 8 14 Razem 125 869 24 873 64 639 15 477

* Określenie „osoby przybyłe” nie było jednoznaczne z ich zamieszkaniem na stałe. Pewna część wyjechała na inne tereny. Jan Czerniakiewicz podaje, że na Ziemiach Dawnych osadnictwo osób przemieszczonych z ZSRS (z sąsiadujących z Polską republik sowieckich i z głębi Związku Sowieckiego) w latach 1945–1948 wynosiło 283 835 osób. W 1945 r. prawie po- łowa przemieszczonych osiedliła się w województwie krakowskim i pomorskim. Podaję za: J. Czerniakiewicz, Przemieszczenia ludności polskiej z ZSRR 1944–1959, Warszawa 2004, s. 56. ** W dokumentacji Działu Etapowego Oddziału Wojewódzkiego PUR podano 101 865 osób przybyłych ze wschodu w 1945 r.; APKr, sygn. 723, teczka 261, s. 539. *** Tamże podane zostało, że na teren powiatu krakowskiego przybyło 46 297 osób ze wschodu.

Źródło: APKr, sygn. 723, teczka 72: Wykazy cyfrowe miesięczne repatriantów przybyłych na teren województwa krakowskiego 1945–1950, s. 7–119. 258 Anna Zapalec Ci, którym to się nie udało, ponownie musieli udać się na tułaczkę w poszu- kiwaniu dachu nad głową i źródła utrzymania44. Podobne losy były udziałem jed- nej z rodzin pochodzącej z Horodenki w województwie stanisławowskim, zesłanej 10 lutego 1940 do Kazachstanu. W 1946 roku ich transport dojechał w okolice Piły, gdzie rodziny rozmieszczono w okolicznych gospodarstwach. Kilka z nich wyru- szyło do krewnych w Krakowie45. Inaczej potoczyły się losy Mariana Lamparta, mieszkańca województwa tarnopolskiego, zesłanego wraz z rodzicami i sześcior- giem rodzeństwa w lutym 1940 roku do Krasnojarskiego Kraju. Wrócił do Polski już w styczniu 1945 roku, ale pod opieką wojska – z Pierwszą Oficerską Szkołą Piechoty i Kawalerii z I Dywizji im. T. Kościuszki, gdzie służył jego ojciec. Za- mieszkał w Krakowie, ponieważ tu znalazł pracę46. Mieszkanka Równego, która pod okupacją sowiecką straciła matkę i ojca, a po przyjeździe do Polski znalazła się w Trzebini, do Krakowa trafiła w 1947 roku w związku z podjęciem nauki. Podobnie jak inne osoby w takiej sytuacji, starała się o umieszczenie w internacie na terenie Krakowa47. Nie wszyscy kresowiacy, którzy znaleźli się po wojnie w Krakowie, trafili tu w ramach akcji repatriacyjnej. Napływali również indywidualnie z różnych stron Europy i Polski. Dla przykładu, poza ruchem repatriacyjnym przybył do Krakowa prof. Stanisław Laskownicki48, który wyjechał ze Lwowa już w 1942 roku z obawy przed represjami ze strony Niemców, ale i z obawy przed ukraińskimi nacjonalista- mi. Najpierw zamieszkał w Warszawie u siostry, gdzie przebywali też jego rodzice. Ze stolicy wysiedlony został po powstaniu warszawskim, po wielu perypetiach do- tarł wraz z żoną do Krakowa i tu osiadł na stałe49. Podobnie potoczyły się losy prof. Eugeniusza Romera, który Lwów opuścił w 1944 roku z myślą o udaniu się do Londynu, gdzie wezwał go rząd polski. W tym celu struktury Polskiego Państwa Podziemnego przerzuciły go do Warszawy, skąd planowano przetransportować go dalej na zachód. Ze względu jednak na stan zdrowia nie opuścił stolicy. Tu przeżył powstanie, a następnie obóz w Pruszkowie. Ostatecznie swój dom znalazł w Krakowie50.

44 Tak było... Sybiracy, t. 12, Ratunkiem była nadzieja, Kraków 2005, s. 142, 227–229. 45 Tamże, s. 249–250. 46 Tamże, t. 11, Na dalekiej północy, s. 114, 276–286. 47 APKr, sygn. 1115, teczka 21, s. 805, 603–607, 611, 643–645. 48 Po przyjeździe do Krakowa wykładał na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Jagiellońskiego i był pracownikiem Kliniki Dermatologicznej. Dzięki niemu została uruchomiona we wrześniu 1951 r. Klinika Urologii Akademii Medycznej w Krakowie, którą kierował aż do emerytury. 49 S. Laskownicki, Szpada, bagnet, lancet: moje wspomnienia, Kraków 1979, s. 249. 50 S.M. Brzozowski, Romer Eugeniusz Mikołaj, Polski Słownik Biograficzny, t. XXXI, Wrocław–War- szawa–Kraków, 1988–1989, s. 636–645. Kresowiacy osiedleni w Krakowie w latach 1944–1950 259 Największa liczba kresowiaków przybyła do Krakowa w pierwszych dwóch latach trwania akcji przesiedleńczej. Początkowo osoby przyjeżdżające ze wschodu i trafiające do miasta starano się kierować do mieszkań prywatnych, z założeniem, że mają one po pewnym czasie wyjechać na Ziemie Odzyskane. Ostatecznie jed- nak część z nich pozostała bądź to u swoich krewnych, bądź starała się o przydział mieszkania. W Krakowie, podobnie jak w całym województwie, bardzo szybko ograniczono napływ ludności ze względu na przeludnienie. W sierpniu 1945 roku oceniano, że w mieście zamieszkiwało około 400 tys. osób51. Dozwolono więc osiedlać się tylko niektórym osobom, m.in. specjalistom potrzebnym do pracy w instytucjach i zakładach. Dokładne szacunki co do liczby przesiedleńców pochodzących z Kre- sów Wschodnich II Rzeczypospolitej, które zamieszkały w Krakowie w latach 1944–1950, są bardzo trudne ze względu na złożoność powojennych ruchów mi- gracyjnych. Niemniej jednak w okresie pierwszej repatriacji zdecydowana więk- szość napływających tu osób zamieszkiwała przed wojną na Kresach Wschod- nich, gdyż nawet wśród tzw. „repatriantów z zachodu”, czyli powracających z Niemiec i innych krajów Europy Zachodniej oraz repatriowanych z Bliskiego Wschodu, wielu pochodziło ze wschodnich terenów II RP. Część z nich przybyła do Krakowa, ponieważ posiadała tu krewnych lub poszukiwała pracy. Ponadto gru- py ludności z Kresów Wschodnich trafiały do Krakowa także poza zorganizowaną i nadzorowaną akcją przesiedleńczą, jak chociażby uchodźcy przed ukraińskimi nacjonalistami. Kolejna fala kresowiaków dotarła do Krakowa w drugiej połowie lat 50. XX wieku w ramach tzw. drugiej repatriacji52. Był to jednak zdecydowanie mniejszy napływ ludności niż kilka lat wcześniej, gdyż ogółem do województwa krakowskiego przybyło wtedy 4299 osób, tj. 1,6% ogólnej liczby powracających do kraju53. Nieco wyższe szacunki przedstawił Jan Czerniakiewicz, który podaje, że w tym czasie w województwie krakowskim osiedliło się 4595 osób z Ukrainy54. Brak natomiast szczegółowych danych, ile spośród nich zamieszkało w Krakowie i z tego względu sprawa ta powinna stać się przedmiotem dalszych badań.

51 APKr, sygn. 723, teczka 182; Dane zostały zawarte w materiałach sprawozdawczych Działu Osadni- ctwa za rok 1945 w zakresie akcji osadniczej i przesiedleńczej. Faktycznie w Krakowie stan liczeb- ny ludności po zakończeniu wojny był wyższy w stosunku do stanu przedwojennego. Szacowano, że w 1946 r. zamieszkiwało tu 299 tys. mieszkańców. Zob.: Rocznik Statystyczny miasta Krakowa, R. 1: 1945–1960, Kraków 1961, s. 9. 52 J. Czerniakiewicz podaje, że prawie wszyscy, tj. 89,62% przybywających do Polski z ZSRS w latach 1955–1959, pochodzili z jego części europejskiej. Oprócz nich w tym czasie wracali także Polacy z Europy Zachodniej. Zob.: J. Czerniakiewicz, Przemieszczenia ludności..., s. 67–68. 53 M. Latuch, Repatriacja ludności polskiej w latach 1955–1960 na tle zewnętrznych ruchów wędrów- kowych, Warszawa 1994, s. 156. 54 J. Czerniakiewicz, Przemieszczenia ludności..., s. 69. 260 Anna Zapalec Warto zaznaczyć, że obecnie w Krakowie środowisko kresowiaków jest dość mocno zintegrowane. Działa tu Oddział Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kre- sów Południowo-Wschodnich, który już od kilkunastu lat wydaje pismo „Cracovia Leopolis”, publikujące artykuły o historii Kresów Wschodnich, a także prezentu- jące sylwetki wybitnych osób wywodzących się ze wschodnich terenów II Rze- czypospolitej. Wielu kresowiaków należy do Związku Sybiraków w Krakowie, którego Komisja Historyczna ukazuje losy zesłanych na Syberię poprzez publi- kację wspomnień i materiałów źródłowych oraz organizację wystaw i spotkań poświęconych temu zagadnieniu. Czesław Nowarski

Kraków średniowieczny w języku szkolnych podręczników historii (1945–1989)

d pierwszych lat powojennych w programach i podręcznikach historii obec- One były wątki narracyjne, ukazujące różne epizody z dziejów średniowiecz- nego Krakowa1. Pojawiały się one przede wszystkim w kontekście szerszych rozważań, podejmujących takie kwestie, jak tworzenie się państwa, odbudowa i umacnianie kraju w czasach piastowskich, przemiany gospodarcze i społeczne w XII i XIII wieku, rozwój kultury materialnej i duchowej w okresie średniowiecz- nym. Autorzy chętnie posługiwali się przykładami z dziejów Krakowa, ilustrując nimi swoje tezy. Zanim to jednak następowało, w toku narracji podręcznikowej dominowały prezentacje mechanizmów urbanizacyjnych na terenie zachodniej Europy. Stamtąd wychodziły i rozprzestrzeniały się uniwersalne wzorce działań w zakresie zakładania miasta i szczegółowej organizacji życia miejskiego. Uczniowie poznawali więc na początku genezę miasta, jego zabudowę (ry- nek, ulice, mury miejskie), ludność (podział społeczny według zajęć i zamożno- ści), władze miejskie i ich kompetencje, rosnącą zamożność i kulturę mieszczan (domy, stroje, obyczaje), budownictwo miejskie. Autorzy większości podręczni- ków historii, zwłaszcza na poziomie licealnym, kreślili niezbędne tło prowadzo- nych rozważań, odkrywając przed młodymi czytelnikami zasadnicze uwarunko- wania oraz okoliczności procesów urbanizacyjnych kontynentu europejskiego w epoce średniowiecznej. W ich świetle wzrastała szansa właściwego rozumienia dziejów Krakowa, wszak od początku przenikały je inspiracje, wzorce i wpływy zachodnioeuropejskie.

1 Patrz np.: Ministerstwo Oświaty. Materiały do nauczania historii w klasie V szkoły podstawowej, Warszawa 1946, s. 9–15; Program nauki w 11-letniej szkole ogólnokształcącej. Historia (projekt), Warszawa 1950, s. 15, 17 i n.; Instrukcja programowa dla 11-letnich szkół ogólnokształcących na rok szkolny 1952/53, Warszawa 1952, s. 47–49; Instrukcja programowa i podręcznikowa dla 11-letnich szkół ogólnokształcących na rok szkolny 1956/1957. Historia, klasy V–VII, Warszawa 1956, s. 11–12; Program nauczania ośmioklasowej szkoły podstawowej (tymczasowy). Historia, klasy V–VIII, Warszawa 1963, s. 6–7; Program nauczania liceum ogólnokształcącego (tymczaso- wy). Historia, klasy I–IV, Warszawa 1970, s. 9 i n. 262 Czesław Nowarski Warto zatem dokonać analizy wybranych podręczników historii z lat powo- jennych w celu znalezienia odpowiedzi na następujące pytania: 1. Jaki był stopień zainteresowania autorów podręczników historii dziejami Krakowa w okresie średniowiecznym? 2. Jak przebiegał tok rozumowania autorów podręczników w zakresie odtwa- rzania dziejów miast w skali europejskiej i regionalnej, rzutujący na prezentację dziejów Krakowa średniowiecznego? 3. Z jakich pojęć, nazw i zwrotów językowych budowano narrację podręczni- kową, ukazującą dzieje średniowiecznego Krakowa? Szukając odpowiedzi, należało objąć analizą odpowiednie fragmenty inte- resujących nas podręczników, a także sięgnąć do niektórych tekstów naukowych i popularnonaukowych, które kompetentnie ukazywały genezę i rozwój miast. Z nich przecież powinni bezwzględnie korzystać autorzy podręczników szkolnych w trakcie pisania swoich dzieł, zapewniając naukowy charakter prezentowanych wywodów. Badaniami objęto 15 podręczników do szkoły podstawowej i średniej z lat 40., 50., 60., 70. i 80. Ich dobór ma charakter losowy. W poniższym spisie najpierw figurują podręczniki do szkoły podstawowej w układzie chronologicznym, następ- nie cztery podręczniki do szkoły średniej, także w porządku chronologicznym. W każdym z nich znajdują się dłuższe fragmenty narracji lub jedynie wzmianki dotyczące średniowiecznych dziejów miast i Krakowa. 1. M. Dłuska, Z naszych dziejów. Podręcznik historii dla szkoły powszechnej, pod redakcją W. Moszczyńskiej, Warszawa 1947 2. S. Zajączkowski, B. Baranowski, S. Krakowski, M. Siuchniński, Podręcznik historii dla VII klasy szkoły podstawowej, pod redakcją S. Zajączkowskiego, Warszawa 1947 3. Historia dla klasy VI szkoły podstawowej, pod redakcją M. Siuchnińskiego, War- szawa 1950 4. B. Baranowski, H. Katz, S. Krakowski, M. Siuchniński, W. Zwolska, Historia dla klasy VI, pod redakcją M. Siuchnińskiego, Warszawa 1951 5. M. Dłuska, J. Schoenbrenner, Historia dla klasy IV, Warszawa 1953 6. W. Hoszowska, Opowiadania z dziejów Polski, część pierwsza (do roku 1505), klasa V, Warszawa 1959 7. S. Szostakowski, Historia dla klasy VI, Warszawa 1964 8. G. Markowski, Historia dla klasy V, Warszawa 1968 9. W. Chłapowski, Historia dla klasy VI, Warszawa 1971 10. M. Kosman, Historia dla klasy VI, Warszawa 1976 11. J. Centkowski, A. Syta, Historia. Z naszych dziejów. Podręcznik dla klasy czwartej szkoły podstawowej, Warszawa 1986 Kraków średniowieczny w języku szkolnych podręczników historii 263 12. J. Dąbrowski, Historia średniowieczna i nowożytna dla klasy I (dawniej II) gimnazjum, Kraków 1946 13. B. Baranowski, S. Krakowski, M. Siuchniński, S. Zajączkowski, Podręcznik historii dla klasy IX. Epoka feudalizmu, pod redakcją M. Siuchnińskiego, War- szawa 1950 14. H. Michnik, L. Mosler, Historia Polski do roku 1795, Warszawa 1961 15. J. Dowiat, Historia dla klasy I liceum ogólnokształcącego, techników i liceów zawodowych, Warszawa 1967 Z uwagi na panujący w okresie Polski Ludowej dogmatyzm ideologiczny i marksistowskie rygory metodologiczne w powyższym zbiorze podręczników hołdowano jednolitym ujęciom poszczególnych zagadnień, szczególnie w zakresie ich wartościowania. Eksponowane były zwłaszcza aspekty klasowe i ideologicz- ne omawianych kwestii. Ich niewielkie wpływy można było zauważyć również prezentacji procesów urbanizacyjnych (np. rozwarstwienie społeczne w miastach, przejawy antagonizmów i konfliktów na terenie miast). Wtedy do głosu w narracji podręcznikowej dochodził żargon ideologiczny.

Miasta w narracji podręcznikowej

Z podręczników uczniowie dowiadywali się, iż do najważniejszych następstw kru- cjat należał dynamiczny rozwój miast2. Bardzo wiele z nich w zachodniej, a nawet i środkowej Europie wywodziło się jeszcze z czasów rzymskich. Inne powstawały stopniowo w miejscach krzyżujących się dróg handlowych, u stóp wielkich za- mków lub obok słynnych kościołów. Osady te, skupiające ludność rzemieślniczą i kupiecką, długo pozostawały jednak w całkowitej zależności od władców świe- ckich czy duchownych. Ci zaś, dbając o swe korzyści, hamowali z reguły ich rozwój. Dopiero od XI wieku, a zwłaszcza od czasu wypraw krzyżowych, któ- re ogromnie ożywiły handel, nastąpił szybszy rozwój osad miejskich. Rosła ich siła i bogactwo. Uzyskiwały coraz większą niezależność. Otrzymywały przywi- leje, umożliwiające rozwój. W ten sposób zaczęły stopniowo rządzić się ustale- niami własnego prawa, wyodrębniając się od reszty włości swych suwerenów i stając się miastami. Usilnie zabiegały też o prawo obwarowywania się murami. 2 J. Dąbrowski, Historia średniowieczna i nowożytna dla klasy I (dawniej II) gimnazjum, z licznymi mapami i ilustracjami, Kraków 1946, s. 59 i n.; por.: S. Zajączkowski, B. Baranowski, S. Krakow- ski, M. Siuchniński, Podręcznik historii dla VII klasy szkoły podstawowej, pod red. S. Zajączkow- skiego, Warszawa 1947, s. 73 i n.; B. Baranowski, S. Krakowski, M. Siuchniński, S. Zajączkowski, Podręcznik historii dla klasy IX. Epoka feudalizmu, pod red. M. Siuchnińskiego, Warszawa 1950, s. 72 i n. 264 Czesław Nowarski Mury bowiem chroniły miasto zarówno przed najazdem wroga, jak i przed samo- wolą możnowładców. Mieszkańcy miast podlegali wybieranym ze swego grona urzędnikom, two- rzącym radę miejską. Przewodniczył jej naczelnik zwany w Niemczech burmi- strzem, zaś we Francji merem. Ster rządów w mieście dzierżył najczęściej bogaty patrycjat, złożony przede wszystkim z kupców. Niechętnie dopuszczał on uboższą ludność (pospólstwo) do udziału w zarządzie miasta. W wielu miastach, gdzie roz- winął się przemysł, do wpływów dochodzili też rzemieślnicy. Cechy, czyli związki rzemieślników, czuwały nad ochroną ich interesów. Powstały one wpierw we Wło- szech i Francji. Kto nie należał do cechu, nie mógł wykonywać rzemiosła i okre- ślany był jako partacz. W rzemiosłach można się było kształcić jedynie u mistrzów uznanych przez cech i do niego należących. Starszyzna cechowa sprawdzała, czy mistrzowie nie przyjmują nadmiernej liczby uczniów i czy w pracy stosują się do przepisów cechu. Cechy miały też zadania wojskowe. Ich członkowie w razie woj- ny bronili wyznaczonych im części murów i baszt miejskich. Z dalszych wywodów podręcznikowych wynikało, iż życie w miastach, tak odmienne od życia rycerstwa, spokojniejsze i mniej barwne, pełne codziennego trudu, było nową ważną częścią kultury średniowiecznej. Nie tylko dwory książęce i klasztory, ale i miasta stawały się w coraz większym stopniu siedzibami nauki i sztuki oraz życia umysłowego3. Rozwój stosunków gospodarczych w miastach bardziej uprzemysłowionych (Flandria, Włochy) prowadził już w średniowieczu do zatargów i walk społecznych. Badacze przeszłości miast, a wraz z nimi autorzy podręczników historii pod- kreślali, iż pewna część ludności chłopskiej, skazanej na opuszczenie dotychcza- sowych miejsc rodzinnych, przenikała do miast, tworząc w nich rzesze biedoty bez określonego zajęcia4. Jedenastowieczne ośrodki miejskie na zachodzie nie różniły się pod względem prawnym od latyfundiów. W miastach o większym znaczeniu gospodarczym występowały symptomy mających wnet nastąpić zmian. Proces emancypacji mieszczaństwa stawał się zjawiskiem nieuchronnym. Utrwalenie gospodarki towarowo-pieniężnej podniosło znaczenie miast5. Wysunęły się one nie tylko na czoło życia gospodarczego, ale zaczęły również odgrywać poważną rolę polityczną. Ich współdziałanie z odradzającą się wła-

3 Patrz: J. Kleiner, O trwałych wartościach duchowych średniowiecza, „Rocznik Przemyski” 1983, 22/23, s. 59–74; por. M. Karaś, Uniwersytet Jagielloński. 1. Nazwa i jej dzieje, „Język Polski” 1967, nr 4, s. 241–259. 4 T. Manteuffel, Rozkwit średniowiecza, „Historia i Nauka o Konstytucji” 1957, nr 1, s. 5 n.; por. S. Zabłocki, Geneza i rozwój pojęć średniowiecza i renesansu jako przeciwstawnych sobie epok, „Eos” 60: 1972, fasc. 1, s. 149–163; A. Kasia, O genezie pojęcia „średniowiecze”, „Studia Filozoficzne” 1979, nr 10, s. 115–146; J. Dąbrowski, Historia średniowieczna...; S. Zajączkowski, B. Baranowski, S. Krakowski, M. Siuchniński, Podręcznik historii dla VII klasy... 5 T. Manteuffel, Rozkwit średniowiecza..., s. 12. Kraków średniowieczny w języku szkolnych podręczników historii 265 dzą monarchiczną przyczyniło się w niektórych krajach do opanowania anarchii feudalnej i zatrzymania postępującego tam rozdrobnienia. Obok miast dawnych, posiadających metrykę sięgającą niekiedy nawet czasów antycznych, coraz częś- ciej pojawiały miasta nowe, których powstanie wiązało się ze zwycięstwem go- spodarki towarowo-pieniężnej. Dawne miasta, wzrastające powoli i nieskrępowa- ne żadnymi przepisami, nie posiadały wyraźnego planu zabudowy. Rozrzucone nieregularnie tworzyły chaos krętych uliczek, przecinających się pod różnymi kątami i tworzących swego rodzaju labirynt. W świetle narracji podręcznikowej zgoła inaczej wyglądały miasta nowe. Budowano je wedle ustalonego planu. Wytyczano więc przede wszystkim czwo- roboczny rynek, od którego rozchodziły się pod kątem prostym cztery ulice, two- rzące krzyż. Przecznice poprowadzone prostopadle do ramion krzyża nadawały planowi miasta charakter regularnej szachownicy. Miasta średniowieczne były z reguły obwarowane. Poza murami znajdowały się przedmieścia zamieszkane przez ludność uboższą oraz tych wszystkich, którzy z różnych powodów nie byli dopuszczani do samego miasta. Tam posiadały swe najdawniejsze siedziby zakony żebracze oraz niektóre szpitale. Z wyjątkiem miast włoskich, które idąc za dawną tradycją rzymską, brukowa- ły ulice, miasta nie posiadały pierwotnie bruków. Ich mieszkańcy nie troszczyli się zbytnio o higienę i ulice znajdowały się w stanie rozpaczliwym. W okresie suszy pokryte kurzem i nieczystościami wyrzucanymi z domów, podczas słoty zamienia- ły się w bagno, w którym tonęli ludzie i zwierzęta. Komunikacja w tych warunkach była bardzo utrudniona. Aby ją ułatwić pieszym, układano w pewnych odstępach od siebie duże kamienie, po których skacząc można było dotrzeć do obranego celu. Z czasem zastąpiły je układane wzdłuż ulicy drewniane kloce, stanowiące na grzą- skim bagnie ulicznym coś w rodzaju mostu (niem. Brucke, stąd nasz bruk) lub kamienne chodniki, czyli trotuary (franc. trotter – stąpać)6. Podręczniki dowodziły, iż systematyczne brukowanie ulic na północ od Alp zaczęło się dopiero w XIV wieku. Niezwykle ważną okolicznością dla funkcjo- nowania miasta było sąsiedztwo rzeki. Ułatwiało zarówno utrzymanie czystości, jak i zaopatrzenie mieszkańców w wodę. W przypadku braku rzeki lub tam, gdzie odległość od niej była zbyt duża, kopano studnie publiczne na rynku miejskim, a prywatne w domach bogatszych mieszczan. Zakładano też wodociągi, doprowa- dzane do instytucji publicznych i niekiedy do domów prywatnych. Mimo to stan higieniczny miast pozostawiał wiele do życzenia i sprzyjał szerzeniu się epidemii. Rynek stanowił centrum, w którym skupiało się życie miasta. Tam znajdowały się najważniejsze gmachy publiczne, a więc kościół parafialny, ratusz, sukiennice,

6 Tamże; por. A. Nowakowski, Badania nad początkami miast, „Acta Universitatis Lodziensis” 1: 1979, z. 36, s. 53–64; T. Lalik, Z zagadnień genezy miast w Polsce, „Przegląd Historyczny” 1958, nr 3, s. 460 n. 266 Czesław Nowarski waga miejska, wreszcie siedziby głównych gildii i cechów. Miejski kościół para- fialny pozostawał pod specjalną opieką władz komunalnych. Zamożni mieszczanie dbali o jego wygląd, fundowali ołtarze i kaplice oraz czynili na jego rzecz zapisy w testamentach. Handel i rzemiosło stanowiły główne źródło dobrobytu miasta średnio- wiecznego. Władze otaczając je opieką starały się uprzywilejowywać miejscowy handel i rzemiosło. Najważniejszym środkiem, który pozwalał im zwalczać obcą konkurencję, było tzw. prawo składu. Występowało w dwojakiej postaci: pełne lub tylko częściowe. Prawo składu pełne polegało na tym, że obcy kupcy mogli wprawdzie przybywać z towarem do danego miasta, ale nie wolno im było wy- wozić go poza jego mury. Musieli towar albo sprzedać od razu, albo zostawić na składzie miejskim. Był to przywilej dla miejscowego kupiectwa, które nie tylko zyskiwało obce towary, ale mogło również narzucić przybyszowi cenę. Natomiast niepełne prawo składu zmuszało kupca bądź to do wyzbywania się w danym mie- ście tylko określonego towaru, najczęściej tam również produkowanego, bądź też do wystawienia całego transportu przez kilka dni do sprzedaży. Jeżeli po upływie tego czasu towar nie znalazł nabywcy, wolno było przyjezdnemu kupcowi udać się z nim w dalszą drogę7. W kontekście powyższych analiz nie ulega wątpliwości, iż spośród wielu zagadnień urbanistycznych, omawianych w historiografii polskiej okresu powo- jennego, stosunkowo najpełniej opracowano genezę miast w Polsce8. Pod wieloma względami (ustrój wewnętrzny, organizacja rzemiosła, handlu, sądownictwo, topo- grafia) średniowieczne miasto polskie korzystało ze wzorów miast zachodnioeu- ropejskich. Z chronologicznego punktu widzenia miasto polskie było zjawiskiem młodszym i zapewne jego pochodzenie mogło być uzależnione od wpływów za- chodnich.

7 Tamże, s. 14. 8 S. Krakowski, Geneza miast w Polsce. Problem i stan badań, „Wiadomości Historyczne” 1949, nr 2, s. 1 i n.; S. Trawkowski, Z zagadnień genezy średniowiecznych miast polskich, „Kwartalnik Historii Kultury Materialnej” 1960, nr 1, s. 148–153; Z. Kaczmarczyk, Początki miast polskich, „Czasopis- mo Prawno-Historyczne” 1961, nr 2, s. 9–45; A. Gieysztor, Geneza miast polskich, „Polska” 1967, nr 5, s. 31–32; F. Kiryk, Geneza, początki i rozwój miast w Polsce, „Wiadomości Historyczne” 1968, nr 1, s. 1–9; por. także: J. Wyrozumski, O stanie mediewistyki w Polsce (1945–1995), „Nauka” 1996, nr 3, s. 85–95; J. Topolski, Elementy syntezy w historii miast, „Studia i Materiały do Dziejów Wiel- kopolski” 11:1974, z. 1, s. 5–13; H. Jędruszczak, O metodach badań dziejów miast, „Kwartalnik Historyczny” 1978, nr 1, s. 115–119. Kraków średniowieczny w języku szkolnych podręczników historii 267

Kraków średniowieczny na kartach podręczników historii

Szukając w podręcznikach historii pierwszych wzmianek o Krakowie uczeń na- trafiał na treść rozdziału poświęconego sytuacji w Polsce po przedwczesnej śmier- ci Mieszka II oraz jego starszego syna i następcy Bolesława (Zapomnianego)9. Wtedy cały kraj ogarnął zamęt. Istniejące jeszcze w wielu jego rejonach pogaństwo „podniosło głowę” i siłami zwolenników uderzyło na kościoły, dążąc do obalenia chrześcijaństwa. Młodszy syn Mieszka II, Kazimierz, musiał opuścić kraj, a ksią- żę czeski Brzetysław, na fali rozprzężenia i zamętu, najechał na ziemie polskie (1038 r.) i łupiąc je dotarł aż do Gniezna. Najmniej ucierpiały ziemie nad górną Wisłą, wraz z Krakowem, gdzie utrzymało się chrześcijaństwo oraz polska trady- cja państwowa10. Książę Kazimierz po powrocie do kraju na czele niewielkiego za- stępu rycerzy rozpoczął odbudowywanie państwa właśnie w ośrodku krakowskim, a Kraków stał się od tego czasu główną siedzibą władców polskich.

Tab. 1. Dzieje średniowiecznego Krakowa w narracji podręcznikowej (pojęcia, nazwy i zwroty językowe występujące w badanych podręcznikach) Organizacyjno-prawne aspekty średniowiecznego Krakowa akt założenia biskupstwo polskie cechy cło czynsz dawna stolica dokument średniowieczny dziedziczne posiadanie fundacja patrycjatu fundusze miejskie gildie handel przewozowy kolonizacja niemiecka lokacja miasta lokowanie miasta miasto koronacyjne królów polskich miasto na prawie niemieckim

9 J. Dąbrowski, Historia średniowieczna..., s. 21; zob. E. Kowalczyk, Krak czy krak? (Pochodzenie nazwy Krakowa), „Z otchłani wieków” 1976, nr 3, s. 240–245; A. Żaki, Początki Krakowa, Kraków 1965. 10 J. Dąbrowski, Historia średniowieczna..., s. 22; por. M. Rożek, Rola Krakowa w świadomości naro- dowej, „Życie Szkoły Wyższej” 1984, nr 1, s. 49–57; Kraków stary i nowy. Dzieje kultury, pod red. J. Bieniarzówny, Kraków 1968; G. Olszowska, Ujrzeć w Krakowie Kraków, „Polonistyka” 1997, nr 9, s. 538–541. 268 Czesław Nowarski

odzyskanie Krakowa opłaty sądowe osadnictwo osadnictwo miejskie osadzanie pierwociny miasta podatek porady prawne (ortyle) pozwolenie książąt prawo biskupie prawo czynszowe prawo dziedziczne prawo książęce prawo magdeburskie prawo miejskie prawo niemieckie prawo składu pręgierz przymus drogowy przywilej lokacyjny przywileje handlowe rada miejska rozporządzenie (wilkierze) ruch handlowy samorząd miasta sądownictwo ławnicze siedziba książęca stolica kraju stołeczny Kraków straże miejskie tron krakowski ulgi celne uposażenie miasta uposażenie i uprawnienia wójtów urzędy miejskie ustrój Krakowa wielki zjazd monarchów władze miejskie właściciele miasta wolnizna zarząd skarbowy żywe obroty handlowe Źródło: analiza zawartości podręczników historii (wykaz tytułów, s. 262–263) Kraków średniowieczny w języku szkolnych podręczników historii 269 Osadzanie, czyli lokowanie miast, odbywało się w analogiczny sposób jak tworzenie wsi11. Miasta urządzano wedle gotowych wzorów, przyniesionych z za- chodu Europy, gdzie się rozwinęły i zorganizowały wcześniej. W Polsce lokowano je najpierw tam, gdzie istniały większe ośrodki targowe. Były to przede wszystkim osady leżące obok wielkich grodów lub przy skrzyżowaniach uczęszczanych dróg. Tam właśnie na stałe osiedlali się kupcy i rzemieślnicy. W ten sposób około poło- wy XIII wieku miastami stały się główne siedziby książęce, czyli Kraków, Poznań i Wrocław. Lokując miasto w sąsiedztwie grodu, nie zawsze wznoszono je na miejscu dawnego podgrodzia, jak w przypadku np. Krakowa. Nieraz wyznaczano pod zabu- dowę inny, pobliski teren, lepiej nadawający się do tego celu. Teren przeznaczony dla miasta zasadźca rozmierzał bardzo starannie, wytyczał w środku czworobocz- ny rynek, od którego zazwyczaj w liniach prostych rozbiegały się ulice. Wzdłuż ulic wyznaczał zaś niewielkie siedliska, czyli parcele dla osadników, na których budowali domy. Parcele te nie były wszakże ich własnością i musieli z nich płacić czynsz właścicielom miasta. Bywali nimi początkowo wyłącznie książęta, później zaczęli lokować miasta także dostojnicy kościelni i panowie świeccy. Z reguły w Polsce lokowano miasta na prawie magdeburskim, na którym także wzorował się przywilej lokacyjny miasta Krakowa12. Na jego czele stał dziedzicz- ny wójt, odpowiednik sołtysa na wsi. Zostawał nim zasadźca. Wyjątkowo mogło być ich kilku. Wójt był dobrze uposażony. Dostawał pewną liczbę siedlisk wol- nych od czynszu, część czynszów i opłat sądowych. On też wymierzał sprawiedli- wość wraz z ławą złożoną zwykle z 7 ławników. Zarówno w urządzeniu miasta, jak i w sądach trzymano się najczęściej prawa niemieckiego, obowiązującego w Mag- deburgu. Pod koniec XIII wieku zaczęto w polskich miastach organizować rady miejskie. Na ich czele stali burmistrzowie. Do rady, zmieniającej się co rok, wcho- dzili najzamożniejsi mieszczanie. Oni stanowili instytucję kierującą miastem. Z prawa miejskiego i przywilejów, jakie zdobyło miasto, mogli korzystać tyl- ko jego mieszkańcy. Zaliczano do nich pierwotnych osadników i ich potomków oraz osoby, którym władze miejskie nadały obywatelstwo. Początkowo mieszczań- stwo polskich miast, sprowadzone przeważnie z obczyzny, było w swojej więk- szości niemieckie. Powoli jednak postępowało w miastach polszczenie obcego żywiołu i wzrost elementu polskiego. Polacy w końcu średniowiecza osiągnęli w miastach wyraźną przewagę. Miasta usilnie starały się o pozwolenie książąt na budowę murów obron- nych. Nie tylko chroniły one przed niebezpieczeństwem ze strony wroga, ale także

11 J. Dąbrowski, Historia średniowieczna, s. 67 i n. 12 Tamże, s. 73; zob. także: Historia dla klasy VI szkoły podstawowej, pod red. M. Siuchnińskiego, cz. I, Warszawa 1950, s. 27–28; B. Baranowski, H. Katz, S. Krakowski, M. Siuchniński, W. Zwol- ska, Historia dla klasy VI, pod red. M. Siuchnińskiego. Warszawa 1951, s. 27–28. 270 Czesław Nowarski zabezpieczały prawa i niezależność miasta w stosunkach wewnętrznych. Kraków i Poznań otoczone były murami jeszcze przed końcem XIII wieku. Starano się też o przywileje handlowe. Najważniejszym z nich było prawo składu. W mieście, które takie prawo posiadało, obcy kupcy byli zmuszani do wysprzedaży przywie- zionych towarów: częściowo lub całkowicie. Dalej wieźć ich nie mogli. W rezul- tacie miejscowi kupcy ciągnęli wielkie zyski z dalszej rozprzedaży nabytych w ten sposób towarów. Zabudowa miast i życie miejskie związane były ściśle z ich przeznaczeniem. Chcąc pomieścić na niewielkiej przestrzeni objętej murami jak najwięcej miesz- kańców, hołdowano ciasnocie. Ulice były wąskie, pełne błota i nieczystości. Tylko znaczniejsze miasta, jak np. Kraków w XIV wieku, zdobywały się na bruki i wo- dociągi. Ulic w nocy nie oświetlano, bo cały ruch handlowy odbywał się za dnia i kończył pod wieczór, gdy zamykano bramy miasta. Z reguły skupiał się on na rynku, gdzie obok ratusza, siedziby władz miejskich, wznoszono wagę, kontro- lowaną przez zarząd miasta, a czasem także osobne domy kupieckie w rodzaju krakowskich sukiennic. Z podręczników wynika, iż przez wiele wieków największym miastem Polski był Kraków, lokowany na prawie niemieckim przez księcia krakowsko-sandomier- skiego Bolesława Wstydliwego. Przywilej lokacyjny z 1257 roku był przykładem praw i obowiązków przydzielanych ówczesnym miastom. Uczniowie po analizie jego treści w podręczniku wykonywali np. ćwiczenia, polegające na szukaniu od- powiedzi na następujące pytania13: Jak zaczynał się i jak kończył dokument średniowieczny? Na jakich miastach wzorowano ustrój Krakowa? Dokąd miano się udawać po rozstrzygnięcie wątpli- wości? Jak się to nazywało? Określ, kto był zasadźcą Krakowa, jakie było uposa- żenie i uprawnienia wójtów? Jakie obowiązki ciążyły na mieszczanach? Jakie było uposażenie miasta w gruntach podmiejskich? Jakie znaczenie dla miasta miało po- siadanie lasu i praw na rzece? Jak uregulowano sądownictwo i służbę wojskową?

Tab. 2. Dzieje średniowiecznego Krakowa w narracji podręcznikowej (pojęcia, nazwy i zwroty językowe występujące w badanych podręcznikach)

Materialno-architektoniczne aspekty średniowiecznego Krakowa Barbakan krakowski baszty (wieże) berło Akademii Krakowskiej Brama Floriańska brama zamkowa bramy miasta

13 J. Dąbrowski, Historia średniowiecza... Kraków średniowieczny w języku szkolnych podręczników historii 271

bruki bursy czworoboczny rynek czworokątny plac domy zajezdne drewniane domki dwór biskupi główna siedziba książęca gospody grobowiec gród książęcy grunty podmiejskie hale targowe insygnia królewskie jarmarki jatki kantory kaplica grodowa karawana kupiecka karczma kasa miejska katedra krakowska komnaty zamku królewskiego kościoły kościół Mariacki krakowska osada krakowskie podgrodzie kramy kramy kupieckie książęcy dwór kuźnia lochy podziemne łaźnie mennice książęce mosty zwodzone murowane kamienice mury obronne obronne miasto obwarowanie miasta parcele (dworzyszcza) podgrodzie krakowskie przedmieście 272 Czesław Nowarski

ratusz Rotunda Najświętszej Marii Panny rów wodny rynek siedliska, czyli parcele sklepy styl gotycki styl romański sukiennice targ teren miasta warownia warsztaty warsztaty rzemieślnicze Wawel wodociągi wzgórze wawelskie zabudowanie miasta zamek krakowski zamek królewski

Źródło: patrz tab. 1.

Z podręczników wynikało, iż wyrazem dążeń do wskrzeszenia dawnej kró- lewskiej Polski była kanonizacja św. Stanisława, w którym poczęto widzieć pa- trona zjednoczenia kraju. Kult św. Stanisława podniósł na nowo rangę Krakowa jako dawnej stolicy. Ponadto przypomniał, że w katedrze krakowskiej przechowy- wano insygnia królewskie (koronę, berło i włócznię św. Maurycego), czekające na króla. Bezdzietny Bolesław Wstydliwy przekazał Małopolskę, z której stolicą, Krakowem, wiązały się tradycje królewskie, najbliższemu krewnemu, księciu Sie- radza, Leszkowi Czarnemu z linii kujawskiej. Ten, na podstawie porozumienia, wyznaczył swym następcą księcia wrocławskiego Henryka IV zwanego „Prawym” (Probus). Objąwszy rządy w Krakowie, podjął przykładem przodków zaniechane od dawna starania w Rzymie o koronę polską. Niestety przedwczesna śmierć nie pozwoliła mu ich ukończyć. Następny dziedzic Krakowa, Przemysław II, ustąpić musiał z Krakowa pod naciskiem Wacława II, króla czeskiego, którego wojska zajęły Kraków i Sandomierz. Dopiero Władysław Łokietek podjął na terenie Mało- polski walkę z Czechami. Garnęło się doń, zniechęcone do obcych rządów, polskie rycerstwo. W wyniku walk gród po grodzie przechodził w jego ręce. Zajął wreszcie i stołeczny Kraków. Kraków średniowieczny w języku szkolnych podręczników historii 273 Tab. 3. Dzieje średniowiecznego Krakowa w narracji podręcznikowej (pojęcia, nazwy i zwroty językowe występujące w badanych podręcznikach)

Społeczeństwo, kultura i nauka w średniowiecznym Krakowie Akademia Kazimierzowska Akademia Krakowska biedota miejska biskup krakowski burmistrz czeladnicy czeladź dostojnicy kościelni drobni kupcy (pospólstwo) dziedzic Krakowa kanonik krakowski książęta kupcy miejscowi i obcy ludność rzemieślnicza ławnicy majstrowie majstrowie cechowi mieszczanie mieszczaństwo niemieckie mincarz odnowienie wszechnicy odpust ognisko drukarstwa osadnicy osadnicy niemieccy pacholik pachołkowie pan Krakowa panowie świeccy „partacze” patrycjat plebs podgrodzianie rajcy rajcy miejscy rektor uniwersytetu rodzina krakowskich Wierzynków rzemiosło 274 Czesław Nowarski

rzemieślnicy służba domowa Studium Generalne szkoły katedralne i parafialne tradycje królewskie uczta u Wierzynka Uniwersytet Krakowski wójt Wszechnica Krakowska wydział sztuk wyzwolonych wydział medycyny wydział prawa wyrobnicy załoga grodowa załoga wawelska zapasy pieniędzy (kapitały) zasadźca (dziedziczny wójt) żacy

Źródło: patrz tab. 1.

W myśl tez podręcznikowych Władysław Łokietek, skupiwszy w swym ręku najważniejsze ziemie polskie, postanowił uwieńczyć swe dzieło koronacją. Uzy- skawszy zgodę papieża w 1320 roku, w katedrze krakowskiej arcybiskup gnieź- nieński w obecności innych biskupów polskich, licznie zgromadzonego ducho- wieństwa, a także dostojników świeckich i rycerstwa koronował go na króla Pol- ski. Po uroczystości odbyła się na zamku wspaniała uczta, w atmosferze radości i zabawy. Nazajutrz król udał się z zamku do miasta i objeżdżał je w uroczystym pochodzie. Następnie zasiadł na przygotowanym wcześniej tronie i odebrał hołd oraz przysięgę wierności od mieszczan krakowskich. Kraków został więc ostatecz- nie stolicą i miastem koronacyjnym królów polskich14. J. Dąbrowski, komentując w swoim podręczniku powyższe wydarzenie, z sa- tysfakcją skonstatował: Polska po długich latach walk i wysiłków otrzymała wresz- cie króla ze swej rodzimej dynastii Piastowskiej, takiego króla, o jakim od dawna marzyli Polacy pragnący odrodzenia potęgi i świetności państwa polskiego15.

14 G. Labuda, Jak i kiedy Kraków został stolicą Polski piastowskiej, „Rocznik Krakowski” 52:1986, s. 5–18; R. Grodecki, Dzieje Krakowa w wiekach średnich, „Rocznik Krakowski” 49:1978, s. 20–26; J. Wyrozumski, Roman Grodecki o średniowiecznym Krakowie, „Rocznik Krakowski” 49:1978, s. 5–19; zob. też W. Hoszowska, Opowiadania z dziejów Polski, część pierwsza (do roku 1505), Warszawa 1959, s. 91. 15 J. Dąbrowski, Historia średniowieczna..., s. 83. Kraków średniowieczny w języku szkolnych podręczników historii 275 Tab. 4. Dzieje średniowiecznego Krakowa w narracji podręcznikowej (nazwiska postaci występujących na kartach badanych podręczników)

Postacie historyczne związane z Krakowem w średniowieczu

Bolesław Śmiały Bolesław Wstydliwy Henryk IV Probus Jadwiga Jakub Parkoszowic Jan Długosz Jan Muskata Jan z Ludziska Kazimierz Jagiellończyk Kazimierz Odnowiciel Kazimierz Sprawiedliwy Kazimierz Wielki Leszek Czarny Mikołaj Kopernik Mikołaj Wierzynek Paweł Włodkowic Stanisław ze Szczepanowa Stanisław ze Skalbmierza Wit Stwosz Władysław Jagiełło Władysław Łokietek Wojciech z Brudzewa wójt Albert Zbigniew Oleśnicki

Źródło: patrz tab. 1

Dla autorów badanych podręczników nie ulegało wątpliwości, iż Polska za czasów króla Kazimierza Wielkiego była państwem silnym. Dowodził tego wielki zjazd monarchów (cesarza Karola IV, królów Węgier, Danii i Cypru), zorganizo- wany w Krakowie pod koniec rządów polskiego władcy. W barwnych słowach o jego przebiegu pisała W. Hoszowska: W roku 1364 zebrali się w Krakowie na naradę u Kazimierza cesarz niemiec- ki, trzej królowie i kilku książąt. Przybyli ze swymi dworami. Odbywało się bowiem w czasie tego zjazdu wesele wnuczki Kazimierza z cesarzem niemiec- kim. Huczne wesele trwało 20 dni. W mieście zastawiono stoły dla ugoszc- zenia ludności. Widać było na ulicach poważnie kroczących zamożnych ku- pców w długich szatach, ich żony i córki ubrane strojnie i bogato. [...] Snuły 276 Czesław Nowarski się też po ulicach gromady kuglarzy, sztukmistrzów, wędrownych śpiewaków. Rozbrzmiewały w Krakowie śpiewy i muzyka. Bawiono się wesoło i ochoczo. [...] Przyjęciem gości królewskich zajmował się zaufany zarządca dóbr króla Kazimierza Mikołaj Wierzynek. Był to bogaty mieszczanin krakowski, który przybył do Polski z Niemiec16. Z Krakowem średniowiecznym związane były różne postacie historyczne przywoływane na kartach podręczników (patrz tab. 4)17. Z reguły wątki biograficz- ne eksponowały charakterystyczne cechy zewnętrzne lub właściwości umysłowe danej postaci. Przykładowo, uczeń piątej klasy czytał w podręczniku, iż Kazimierz Wielki miał około 180 centymetrów wzrostu, budowę mocną, nos długi i wąski, garbaty, na końcu zgięty. Ponadto był otyły, poważnego lica, włosów gęstych i kę- dzierzawych, brody długiej. Zbigniew Oleśnicki natomiast – cechował się wielkimi zdolnościami, był człowiekiem na owe czasy bardzo wykształconym (poza łaciną znał język niemiecki). [...] Był dumny i ambitny z natury, żądny władzy. W innym podręczniku stwierdzono, iż Paweł Włodkowic zasłynął z wielkiego rozumu i szla- chetnego serca, natomiast Jan Długosz imponował znajomością historii Polski i innych krajów. Odznaczał się wielką miłością ojczyzny i pracowitością. Jako po- seł króla jeździł na obce dwory i załatwiał różne sprawy państwowe z wielkim dla Polski pożytkiem. Reasumując, należy podkreślić, iż podręcznikowy język opisów, wyjaśnień, ocen oraz wniosków, dotyczących średniowiecznego Krakowa zasługiwał na uwa- gę, bowiem operował bogatym repertuarem pojęć, nazw i zwrotów językowych (patrz tab. 1, 2, 3). Autorzy nie zawsze jednak wyjaśniali treść i zakres używanej terminologii, co powodowało zapewne trudności w ich recepcji. Niezbędna więc była nauczycielska pomoc podczas prac uczniów nad zrozumieniem treści pocho- dzącej z tego środka dydaktycznego. Niejednokrotnie dopiero z kontekstu rozwa- żań autorskich można się było zorientować, jaka jest istota i sens danego pojęcia czy zwrotu językowego. Przykład może dotyczyć ważnej nazwy „rada miejska”. W tym przypadku uczniowie nie spotkali się ze zwięzłą jej definicją, lecz przeczy- tali, że Rada stała na czele miasta. Reprezentowała ona miasto, była odpowiedzial- na za jego obronność, czuwała nad bezpieczeństwem wewnętrznym, wydawała za-

16 W. Hoszowska, Opowiadania z dziejów…, s. 102–103; zob. także M. Dłuska, Z naszych dziejów. Podręcznik historii dla szkoły powszechnej, pod red. W. Moszczyńskiej, Warszawa 1947, s. 66–70; J. Centkowski, A. Syta, Historia. Z naszych dziejów. Podręcznik dla klasy czwartej szkoły podstawo- wej, Warszawa 1986, s. 44–47; por. też: E. Hudyka, Jak bawiono się w średniowiecznym Krakowie, „Rocznik Krakowski” 64:1998, s. 35–52; A. Jelicz, Życie codzienne w średniowiecznym Krakowie, Warszawa 1966. 17 Materiały do nauczania historii w klasie V, s. 10 i n.; J. Dąbrowski, Historia średniowieczna..., s. 161–166; J. Dowiat, Historia dla klasy I liceum..., s. 409; W. Chłapowski, Historia dla klasy VI, s. 105 i n; G. Markowski, Historia dla klasy V, s. 166–167. Kraków średniowieczny w języku szkolnych podręczników historii 277 rządzenia, regulujące życie miejskie18. W ten sposób wyrażono naturę tego urzędu, wskazując na powinności i zadania spełniane przez radnych miejskich. Kraków średniowieczny często występował w toku narracji podręcznikowej. Autorzy badanych podręczników niejednokrotnie odwoływali się do różnych epi- zodów z jego dziejów. Był przecież miastem stołecznym, siedzibą królów pol- skich. Stawał się ważnym centrum nauki i kultury. W podręcznikach do szkoły podstawowej wątki krakowskie miały charakter wzmianek i kilkuzdaniowych in- formacji. Nieco szerzej w tej kwestii wypowiadali się autorzy podręczników liceal- nych. Należy także podkreślić, iż geneza miast, ich rozwój i miejsce w strukturze państwa i narodu zostały w badanych podręcznikach komunikatywnie ujęte, tak w perspektywie europejskiej, jak i polskiej. Nie brakowało oczywiście dłuższych lub krótszych komentarzy o charakterze ideologicznym, dążących do wykazania, iż w organizmach miejskich pulsowało zarzewie konfliktów i napięć społecznych na tle klasowym.

18 Materiały do nauczania historii w klasie V szkoły podstawowej, s. 14. Janina Mazur

Dziedzictwo kulturowe Krakowa w realizacji regionalnej ścieżki edukacyjnej

raków, jego dzieje i kultura, splatając się z dziejami ojczystymi były zawsze Kobecne w nauczaniu historii. Dotyczyło to zwłaszcza określonych okresów historycznych (średniowiecze, renesans, wiek XIX), dziedzin (polityka, kultu- ra, gospodarka, walki narodowowyzwoleńcze), postaci historycznych (władcy, uczeni, artyści, przywódcy). Treści realizowane na lekcjach były niejednokrot- nie poszerzane przez działalność pozalekcyjną. Znajdowały odbicie, zwłasz- cza w szkołach krakowskich, w pracy kół zainteresowań (kółek historycznych) i w działalności pozaszkolnej. Tematyka ta także często występowała w konkur- sach i olimpiadach historycznych, organizowanych przez instytucje oświatowe we współpracy z placówkami muzealnymi dla uczniów szkół podstawowych i śred- nich Krakowa i województwa1. Przygotowanie do nich wiązało się często z uczest- nictwem uczniów w wykładach, spotkaniach w muzeach, wycieczkach. Było także wspomagane przez specjalnie do tego celu opracowywane publikacje2. Poznawaniu Krakowa przez uczniów i nauczycieli służyły też inne, specjalnie z myślą o nich przygotowane opracowania, choć nie było ich zbyt wiele. Na uwagę zasługują zwłaszcza: Dzieje ziemi krakowskiej w wypisach Janiny Bieniarzówny i Jana Małeckiego3, Możliwości wykorzystania zbiorów muzealnych przez na-

1 Były one organizowane od lat 60. przez Kuratorium Oświaty i Wychowania, Instytut Kształcenia Nauczycieli, Oddział Doskonalenia Nauczycieli w Krakowie, Wojewódzki Ośrodek Metodyczny w Krakowie, przy współpracy muzeów krakowskich, zwłaszcza Muzeum Historycznego m. Krako- wa i Działu Oświatowego Państwowych Zbiorów Sztuki na Wawelu, instytucje pozaszkolne (Cen- trum Młodzieży im. H. Jordana). Niektóre z nich są kontynuowane także współcześnie, jak np. konkurs dla uczniów szkół średnich „Czy znasz Kraków”, którego eliminacje w roku 2006/2007 rozgrywały się pod hasłem „Kraków – miasto prawa magdeburskiego”. 2 Zob. L. Ludwikowski, A. Pollo, T. Siedlar, M. Wnuk, T. Wroński, Kultura i sztuka Krakowa, część 1: Prehistoria, romanizm, gotyk, Kraków 1967; tychże, Kultura i sztuka Krakowa, część II: Rene- sans, rokoko, klasycyzm, Kraków 1968; M. Gutowski, A. Kamińska, L. Ludwikowski, A. Pollo, M. Wnuk, T. Wroński, K. Zbijewska, Kultura i sztuka Krakowa, część III: Od roku 1800 – do roku 1970, Kraków 1970; Zagadkowy Kraków, red. M. Niezabitowski, Kraków 1998. 3 Dzieje ziemi krakowskiej w wypisach, oprac. J. Bieniarzówna, i J. Małecki, Warszawa 1965, znako- mite opracowanie źródłowe, szkoda, że nigdy nie wznowione. Dziedzictwo kulturowe Krakowa w realizacji regionalnej ścieżki edukacyjnej 279 uczycieli historii Mariana Dąbrowy4, Lekcje historii na ulicach Krakowa Mariana Dąbrowy i Bożeny Meissner5, Wędrówki po Krakowie Mariana Dąbrowy, Marii Stini i Henryka Palkija6. W latach 70. problematykę dotyczącą zabytków Krakowa i ich rewaloryzacji wpisano do programów szkolnych w całym kraju, uzasadnia- jąc to względami merytorycznymi i wychowawczymi. Wskazując na wiodącą rolę Krakowa w historii naszego państwa, a także znaczenie Krakowa jako miasta–mu- zeum, zaliczanego do najcenniejszych zabytków średniowiecza w Europie, uzna- no, że treści te są szczególnie ważne dla całego narodu, a młodzież powinna być wychowywana nie tylko w duchu szacunku dla skarbów kultury narodowej, do których należą zabytki Krakowa, ale też w przekonaniu, że troska o nie jest obo- wiązkiem całego narodu7. Z czasem na kanwie przemian lat 80. pojawiły się inne, ważne dla świado- mości narodowej młodych Polaków problemy merytoryczne i wychowawcze8. Równocześnie w podjętych pracach nad reformą systemu oświatowego dostrze- żono wagę wprowadzania dzieci i młodzieży w wiedzę o najbliższym środowisku, o dziejach tzw. małej ojczyzny. W 1994 roku na V Kongresie Regionalnych Towarzystw Kultury we Wrocławiu została uchwalona Karta Regionalizmu Pol- skiego, w której podkreślono szczególną rolę systemu edukacji w podtrzymywa- niu świadomości lokalnej i regionalnej 9. W 1995 roku opublikowano przygoto- wane przez MEN założenia programowe szeroko rozumianej edukacji regional- nej, które stały się punktem wyjścia do zmian systemowych, czyli wprowadzenia problematyki regionalnej do programów dydaktyczno-wychowawczych szkół na wszystkich etapach kształcenia10. Ich celem nadrzędnym miało być nadanie na-

4 M. Dąbrowa, Możliwości wykorzystania zbiorów muzealnych przez nauczycieli historii, Kraków 1971. Pozycja została opracowana przy udziale pracowników naukowych krakowskich muzeów. 5 M. Dąbrowa, B. Meissner, Lekcje historii na ulicach Krakowa, Kraków 1988. 6 M. Dąbrowa, M. Stinia, H. Palkij, Wędrówki po Krakowie, Kraków 1999. 7 Wytyczne dotyczące włączania problematyki odnowy zabytków Krakowa do procesu dydaktyczne- go (mps powielony KOiW, w posiadaniu autorki). Zob. też Propozycje wycieczek przedmiotowych dla uczniów szkół podstawowych, Kraków, kwiecień 1979; Propozycje wycieczek przedmiotowych dla uczniów szkół ponadpodstawowych, Kraków, kwiecień 1979; Wybór pozycji bibliograficznych o Krakowie do wykorzystania przy realizacji zagadnień związanych z historią Krakowa i jego rewa- loryzacją, oprac. J. Mazur, 1980 (mps powielony, IKNiBO, Kraków); Zestaw filmów krótkometra- żowych o Krakowie do wykorzystania przy realizacji zagadnień dotyczących historii Krakowa i jego rewaloryzacji, oprac. J. Mazur (maszynopis powielony, IKNiBO, Kraków 1980). 8 Dotyczyło to przede wszystkim likwidacji tzw. białych plam w nauczaniu historii. Zob. Czego nie ma w podręcznikach…, Kraków 1980. 9 Karta regionalizmu polskiego, [w:] Ministerstwo Edukacji Narodowej o edukacji regionalnej – dzie- dzictwie kulturowym w regionie, Warszawa 2000, s. 13. 10 Dziedzictwo kulturowe w regionie – założenia programowe, „Poznaj swój kraj” 1996, nr 1 i 2. 280 Janina Mazur leżnej rangi kształceniu i wychowaniu regionalnemu, pełniejsze poznanie własnej kultury i dziedzictwa historycznego, kształtowanie świadomych swych możliwości i powinności obywateli kraju i swojej „małej ojczyzny”, ale także kształtowanie postaw otwartych, nastawionych na zrozumienie innych ludzkich kultur, zbliżenie europejskie11. W sposób bardziej szczegółowy cele edukacji regionalnej rozumiano jako: – wyposażanie uczniów w zasób podstawowej wiedzy o własnym regionie (okolicy) w powiązaniu z szerszą rzeczywistością narodową, państwową, a nawet międzynarodową, dotyczący różnych płaszczyzn środowiska regionalnego: geo- graficznej, etnograficznej oraz kulturowej, – wydobywanie w całym procesie edukacji wielorakich wartości, tkwiących we własnym regionie w kontekście wartości narodowych, państwowych i ogólno- ludzkich, – wprowadzanie uczniów w świat wartości środowiska, przygotowywanie do identyfikacji z tymi wartościami i wspomaganie w tworzeniu własnej hierarchii wartości, – kształtowanie tzw. tożsamości pluralistycznej, której istota polega na tym, że młody człowiek poznając siebie i własne zakorzenienie w bliskiej sobie społecz- ności, kulturze i terytorium, uczy się trafniej odczytywać i interpretować zachowa- nia innych, uczy się szanować ich odmienność12. Innymi słowy, celem edukacji regionalnej w procesie dydaktyczno-wycho- wawczym powinno być […] kształtowanie poczucia własnej tożsamości ucznia jako podstawy zaangażowania się w funkcjonowanie we własnym środowisku, a także autentycznego otwarcia się na inne społeczności i kultury13. Ważny przy tym staje się aktywny udział uczniów w poznawaniu dziedzictwa najbliższego środowiska, postrzeganego jako część dziedzictwa narodowego z uwzględnianiem perspektywy europejskiej, nabywanie różnorakich umiejętności, w tym współpra- cy, komunikacji, prezentacji, otwartości na inne kultury i tradycje, czyli tego, co pozwala funkcjonować bez kompleksów we współczesnym świecie. Można zgo- dzić się także z innym twierdzeniem zawartym w promującym edukację regionalną materiale ministerialnym: Edukacja regionalna ma wymiar wychowawczy, nie tylko w odniesieniu do ucznia. Jawi się jako płaszczyzna integracji i przemiany świadomości także w odniesieniu do dorosłych, do nauczycieli. Świadome i przemyślane próby wejścia w edukację regionalną pozwolą nawiązać współpracę, przebudować

11 D. Grabowska, Wprowadzenie do założeń programowych, [w:] Dziedzictwo kulturowe..., s. 21. 12 Dziedzictwo kulturowe w regionie, [w:] tamże, s. 22; też Ministerstwo Edukacji Narodowej..., s. 17. 13 Ministerstwo Edukacji Narodowej... Dziedzictwo kulturowe Krakowa w realizacji regionalnej ścieżki edukacyjnej 281 warsztat pracy i – co więcej – przewartościować dotychczasowe myślenie o edukacji14. Czy tak się rzeczywiście dzieje? Gdy w 1999 roku w ramach kompleksowej reformy oświaty zaczęto wpro- wadzać treści regionalne do szkół, tzw. ścieżki edukacyjne15, nauczyciele oprócz założeń edukacyjnych zawartych w podstawie programowej – nie mieli żadnych pomocy w postaci programów, podręczników, materiałów metodycznych, a często także doświadczeń praktycznych w tym zakresie. Chociaż problematyka regional- na niejednokrotnie, jak już wcześniej wspomniałam, znajdowała swoje miejsce w szkołach, to wynikało to bardziej z tradycji określonych szkół lub pracy zaanga- żowanych w tę działalność nauczycieli. Nowa sytuacja postawiła przed wszystki- mi nauczycielami nowe wyzwania, które wielu z nich postanowiło przezwyciężyć w sposób twórczy, choćby poprzez podejmowanie się opracowań autorskich programów nauczania i innych materiałów metodycznych16. Wielu z nich, uzna- jąc swoją wiedzę za wartą uzupełnienia, podjęło różne formy doskonalenia w tym zakresie. Naprzeciw oczekiwaniom nauczycieli wyszedł Instytut Historii Akade- mii Pedagogicznej w Krakowie, organizując Studium Podyplomowe dla nauczy- cieli „Edukacja regionalna. Dziedzictwo kulturowe w regionie”, które spotkało się z dużym zainteresowaniem. Ponadto pracownicy Zakładu Dydaktyki Historii IH opracowali podręcznik do realizacji regionalnej ścieżki dydaktycznej przezna- czony dla uczniów gimnazjum (i możliwy do wykorzystania na innych etapach kształcenia)17. Prace dyplomowe, przygotowywane przez słuchaczy studium, oparte najczęś- ciej na doświadczeniach nauczycieli, wzbogaconych o nową dla nich tematykę,

14 Tamże, s. 19. 15 Przez ścieżkę edukacyjną należy rozumieć zestaw treści i umiejętności o istotnym znaczeniu po- znawczym i wychowawczym, których realizacja może się odbywać w ramach nauczania przedmio- tów lub w postaci odrębnych zajęć, Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej i Sportu z dnia 26 lutego 2002 r. w sprawie podstawy programowej wychowania przedszkolnego oraz kształcenia ogólnego w poszczególnych typach szkół, poz. 458, Dz. U. R.P. Nr 51, Warszawa, dnia 9 maja 2002, s. 3600. 16 Tak pisze o tym jedna z autorek programu nauczania do ścieżki dydaktycznej „Edukacja regional- na – dziedzictwo kulturowe w regionie”: Jestem nauczycielem języka polskiego. […] Niestety, nie znalazłam żadnego przewodnika dla nauczyciela polonisty czy zeszytu dla ucznia skorelowanego z obowiązującym [...] programem nauczania, który zawierałby wskazówki i treści szczegółowe edukacji regionalnej. […] Dlatego postanowiłam sama stworzyć pewien zarys realizowania ta- kiej ścieżki na lekcjach języka polskiego, traktując ją jako propozycję dydaktyczną dla nauczycieli przedmiotów humanistycznych, K. Strug-Urbanek, „Propozycja realizacji ścieżki dydaktycznej”, „Edukacja regionalna – Dziedzictwo kulturowe w regionie Małopolska” w klasie I Liceum Ogólno- kształcącego, „Praca dyplomowa”, Akademia Pedagogiczna w Krakowie, Kraków 2003. 17 Dziedzictwo kulturowe w regionie. Małopolska. Ścieżka edukacyjna, pod red. J. Mazur, Kraków 2000. 282 Janina Mazur w moim przekonaniu pokazywały to, co dzieje się aktualnie w szkołach, w jaki sposób jest w nich realizowana edukacja regionalna, jakie są jej efekty. Postanowi- łam się tym pracom przyjrzeć bliżej, wybierając do analizy te, które prezentowa- ły problematykę Krakowa i jego dziedzictwa kulturowego w szkolnej edukacji18. Zdaję sobie sprawę, że Kraków i jego kultura to tylko wycinek szeroko pojętej problematyki regionalnej, ale dla uczniów szkół krakowskich jest to w dosłownym znaczeniu „mała ojczyzna”, wprowadzanie w dzieje Krakowa może jak w soczew- ce ogniskować problemy, o których pisałam wcześniej. Należy dodać, że prace te często były wynikiem doświadczeń ich autorek19 i w moim przekonaniu, choćby w sposób wycinkowy, mogą oddawać stan współczesnej refleksji dydaktycznej na tym polu. Analizie badawczej poddałam 15 prac napisanych w latach 2000–2005, sta- wiając następujące pytania: – jaką tematykę uwzględniają nauczyciele (czemu poświęcone są prace)? – w jaki sposób wprowadzają swoich uczniów w tematykę Krakowa? – jakie metody i formy dydaktyczne stosują w pracy pedagogicznej? – w wypadku przeprowadzenia ewaluacji podejmowanych działań, jakie efek- ty zostały osiągnięte (patrząc z pozycji nauczyciela i ucznia) Innymi słowy, na podstawie analizy tych prac próbowałam ustalić, jakie elementy dziedzictwa kulturowego Krakowa uznano za ważne i w jaki sposób je realizowano w szkolnym nauczaniu, jakie aktywności i jakie wartości kształ- towano u uczniów podczas ich wdrażania, jakie doświadczenia wynosili z tego nauczyciele. Największą grupę prac stanowiły autorskie programy realizowania ścieżki dydaktycznej „Edukacja regionalna. Dziedzictwo kulturowe w regionie” na róż- nych etapach kształcenia. Tak więc znalazły się tu programy opracowane z myślą o dzieciach przedszkolnych („Szlakiem krakowskich legend”), w pierwszym okre- sie nauczania w szkole podstawowej („ Edukacja regionalna w nauczaniu wczes- noszkolnym na przykładzie dzielnicy Kazimierz”; „Elementy wiedzy o regionie w klasach I–III szkoły podstawowej”), a także na dalszych etapach edukacji („Dzie- dzictwo kulturowe w regionie. Ścieżka edukacyjna w szkole podstawowej”; „Dzie- dzictwo kulturowe w regionie. Małopolska. Ścieżka edukacyjna (gimnazjum)”; „Propozycje realizacji ścieżki edukacyjnej Dziedzictwo kulturowe w regionie w kl. I Liceum Ogólnokształcącego”). Programy te opracowane zostały bardzo starannie i spełniają wszystkie wy- mogi formalne właściwe dokumentom, które mogą być dopuszczone do użytku

18 Wszystkie analizowane prace znajdują się w Katedrze Edukacji Historycznej Instytutu Historii Akademii Pedagogicznej w Krakowie. 19 Wszystkie analizowane prace zostały przygotowane przez kobiety. Dziedzictwo kulturowe Krakowa w realizacji regionalnej ścieżki edukacyjnej 283 szkolnego20. Zawierają szczegółowe cele edukacyjne, kształcenia i wychowania, treści nauczania określone w podstawie programowej kształcenia ogólnego, pro- cedury osiągania szczegółowych celów edukacyjnych, opis założonych osiągnięć ucznia i propozycje metod ich oceny, omówienie założeń dydaktycznych i wycho- wawczych, na jakich została oparta koncepcja programu21. Wyrosły z pewnością z określonych potrzeb szkoły, niektóre z nich były też realizowane. Pod względem treści programy obejmują, zgodnie z założeniami podstawy programowej, takie elementy, jak środowisko geograficzne i przyrodnicze, ludność, tradycje rodzin- ne, historia i tradycje regionu, współczesne problemy Krakowa. Uszczegółowienie tych zagadnień w danej szkole zwykle następowało po rozpoznaniu wyjściowej wiedzy uczniów poprzez testy, sprawdziany, ankiety itp. Proponuję przyjrzeć się systematyzacji wiedzy programowej przez pryzmat dwóch programów przeznaczonych do realizacji w szkole podstawowej i liceum. Autorka programu przeznaczonego dla uczniów szkoły podstawowej22 rozpi- suje treści szczegółowe dla poszczególnych klas, kojarząc je z aktualnie realizowa- nym programem nauczania historii i społeczeństwa („A to historia”).

Kl. IV Legendy, tradycje i osobliwości mojej miejscowości 1. Nie od razu Kraków zbudowano 2. Gdzie jest mój dom? 3. Miejsce, w którym żyjemy 4. Stara Nowa Huta 5. Krakowskie legendy i miejsca z nimi związane 6. Kraków miastem średniowiecznym 7. Życie codzienne mieszkańców średniowiecznego Krakowa 8. Na świętym wzgórzu 9. Z wizytą w klasztorze 10. Tradycje, czyli tylko u nas 11. Krakowski folklor 12. Krakowskie kopce

20 Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej i Sportu z dnia 5 lutego 2004 r. w sprawie dopuszcza- nia do użytku szkolnego programów wychowania przedszkolnego, programów nauczania i podręcz- ników oraz cofania dopuszczenia. http://www.men.waw.pl/prawo/rozp_274.htm 21 Tamże. 22 B. Płonka, „Dziedzictwo kulturowe w regionie – program autorski”, Kraków 2003, Akademia Peda- gogiczna w Krakowie. 284 Janina Mazur Kl. V Czy znasz swoje miasto? Kraków – pomnik światowego dziedzictwa UNESCO Ślady bytowania człowieka prehistorycznego Starożytny Egipt, antyczna Grecja i Rzym w Krakowie? Miasto w mieście – dzieje krakowskich Żydów Wyznawcy różnych religii w naszym mieście Zabytki romańskie Budowle gotyckie Renesans Kraków barokowy Kraków XIX wieku XX wiek w Krakowie Krakowianie z urodzenia lub z wyboru Kl. VI Jesteśmy mieszkańcami Krakowa Samorząd lokalny i jego zadania Czy ode mnie coś zależy? Co możemy zrobić dla naszego miasta, dzielnicy, osiedla, szkoły? Kraków centrum nauki i edukacji Gdzie można spędzić wolny czas w Krakowie Gospodarcze problemy miasta Środowisko naturalne, czyli co zrobić z krakowskim smogiem i nie tylko Mieszkańcy Krakowa Najważniejsze wydarzenia z historii miasta i ich związek z historią państwa polskiego Konkurs wiedzy o Krakowie Każde z tych haseł znajduje szczegółowe rozwinięcie ujęte często w nieba- nalny, ciekawy sposób. I tak, np. pkt 4 (kl. IV) znajduje rozwinięcie poprzez za- gadnienia: zabytki w Nowej Hucie – miejsca historyczne i legendarne; miejsca pamięci narodowej i pomniki; czego możemy się dowiedzieć o naszej dzielnicy i mieście z rodzinnych fotografii? Podobnie pkt 4 (kl. V) to: historia Kazimierza; kazimierskie synagogi i cmentarz Remuh; zagłada Żydów w czasie II wojny; „potę- ga obyczaju” – zwyczaje i tradycje żydowskie; czym żyje współczesny Kazimierz. Najważniejsze wydarzenia z historii miasta (pkt 9, kl. VI) mają być rozpatrywane przez pryzmat zagadnień: Kraków biskupstwem; Kraków stolicą Polski; Kraków stolicą duchową Polaków; Kraków miastem wspaniałych ludzi. Założono, że treści programu będą realizowane m.in. przez projekty, wyciecz- ki, lekcje muzealne, debaty, spotkania ze „świadkami historii” – zarówno w ramach Dziedzictwo kulturowe Krakowa w realizacji regionalnej ścieżki edukacyjnej 285 przedmiotu (autorka załącza scenariusze zajęć), jak też na dodatkowych godzinach przeznaczonych na ścieżkę (20 godzin w roku szkolnym). Sposób postrzegania treści regionalnych w szkole zależy także od specjaliza- cji nauczyciela. Proponuję teraz przyjrzeć się programowi przygotowanemu przez uczącą języka polskiego w szkole średniej (kl. I LO)23. Program składa się z 3 modułów, wypełnionych szczegółowymi treściami: I. Elementy kultury śródziemnomorskiej w kulturze regionu i Polski 1. Polskość i europejskość kultury 2. Czy istniał polski Olimp? 3. Dziedzictwo przeszłości we współczesnym odbiorze – judaizm i chrześci- jaństwo 4. Katedra jako obraz świata – symbolika świątyni chrześcijańskiej 5. Polskie i regionalne wzory władców doskonałych i rycerzy niezłomnych 6. Polski ideał świętego 7. Kraków polską kolebką teatru liturgicznego II. Kraków miastem europejskim 1. Związki Krakowa z humanizmem europejskim 2. Rola Akademii Krakowskiej 3. Współczesne związki z Europą III. Moja ojczyzna Nowa Huta 1. Charakterystyka regionu 2. Kultura materialna – zespół urbanistyczny Nowej Huty jako przemysłowe miasto satelitarne 3. Wartość kulturalna dzisiejszej krakowskiej dzielnicy w kontekście histo- rycznym. Także i tu nauczanie przedmiotu (języka polskiego) zostało wzbogacone i uszczegółowione elementami dziedzictwa kulturowego Krakowa, począwszy od mitologii i dziejów legendarnych (przewidziano m.in. lekcję muzealną „Mitolo- gia w obrazach i tkaninach wawelskich”), poprzez debatę na temat współistnienia judaizmu i chrześcijaństwa w Krakowie, zwiedzanie obiektów kultury i muzeów (katedry wawelskiej, kościoła Mariackiego, opactw w Mogile i w Tyńcu, Muzeum Etnograficznego), zorganizowanie sesji poświęconej roli uniwersytetu w Krako- wie („Akademia Krakowska dawniej i dziś”), zaprojektowanie folderu lub plakatu reklamowego mającego ukazać związki Krakowa z kulturą europejską (w ramach rozwinięcia hasła: „Jesteśmy w sercu Europy”). Ważną rolę miały odgrywać wy- cieczki do muzeów, bibliotek, teatrów, ale także gromadzenie przez uczniów odpo- wiedniej dokumentacji, przeprowadzenie konkursów (fotograficznego, plastycz- nego), przygotowanie stron internetowych, wystaw itp. Te formy pracy mieszczą 23 Zob. program K. Strug-Urbanek. 286 Janina Mazur się także w jednej z bardziej preferowanych współcześnie metod aktywizujących uczniów w procesie poznania, a mianowicie w metodzie projektu. I właśnie tej metodzie poświęcona jest druga grupa analizowanych prac. Ciekawe wydają się uzasadnienia dydaktyczne i merytoryczne podejmowania pracy tą metodą w konkretnej sytuacji szkolnej. Wynikały one często, podobnie jak przygotowanie programów, z potrzeb danej szkoły, możliwości poznawczych uczniów, ale także z osobistych zainteresowań nauczycieli oraz przekonania, że warto wprowadzać uczniów aktywnie, w sensie najbardziej dosłownym, w proble- my najbliższego środowiska. Jedna z nauczycielek uczących historii w gimnazjum na terenie Nowej Huty tak pisze we wstępie do pracy:

Historia i okoliczności powstania Nowej Huty są niezwykle interesującym zja- wiskiem. Napisano na ten temat masę książek i rozpraw, postrzegających tę dziel- nicę jako ostoję komunizmu, bastion „Solidarności” czy wreszcie zagrożenie dla Krakowa i jego zabytków, jednak uczniowie naprawdę niewiele o niej wiedzą24.

Na potwierdzenie tych słów przytacza analizę wyników sprawdzianu na te- mat historii dzielnicy, przeprowadzonego wśród uczniów kl. I gimnazjum, które stały się punktem wyjścia do dalszej pracy. Uzasadniając wybór metody projektu, autorka uznała, że

należy ona do najbardziej atrakcyjnych form pracy z młodym człowiekiem. Uczy poznawać świat przez działanie i przeżywanie, a zdobyta wiedza i umiejęt- ności są zdecydowanie trwalsze. [...] koncepcja pracy opiera się na rozbudzeniu zainteresowań dziedzictwem przeszłości, wdrażaniu do samodzielnych poszukiwań i ukazywaniu pewnych procesów historycznych stale obecnych w naszym życiu25.

W ramach szczegółowo rozpisanego w czasie projektu uczniowie w grupach: bibliografów, historyków, kartografów, informatyków, literatów, dokumentalistów, podjęli określone zadania (też w formie działań praktycznych, np. sporządzenia bibliografii tematycznej, szkiców, planów, mapek itp.). Po ich wykonaniu nastąpiły prezentacje (m.in. podczas wycieczki po najstarszych kościołach położonych na terenie Nowej Huty) oraz podsumowanie projektu i sformułowanie wniosków na przyszłość. Autorka stwierdziła, że uczniowie dobrze ocenili taki sposób zapozna- wania się z historią Nowej Huty, przy czym najbardziej podobały im się samodziel- ne badania i poszukiwania, możliwość wykorzystania komputera w przygotowaniu do zajęć oraz oryginalność tej formy pracy, w której osobą najważniejszą nie jest

24 I. Sadłowska-Kudła, „O Nowej to Hucie są słowa...” – zapraszamy gimnazjalistów do zapoznania się z historią dzielnicy, Kraków 2003, Akademia Pedagogiczna w Krakowie, s. 2. 25 Tamże, s. 3. Dziedzictwo kulturowe Krakowa w realizacji regionalnej ścieżki edukacyjnej 287 nauczyciel, a uczeń26. Zwracali wszakże też uwagę na czasochłonność tej pracy i potrzebę głębszego zaangażowania w podejmowane działania. Inne prezentowane w analizowanych pracach projekty, to: „Nasze z historią spotkanie nad Wisłą...” (cykl wycieczek dla uczniów gimnazjum, mający na celu głębsze ich zapoznanie z historią nadwiślańskich bulwarów, zakończone wysta- wą pt.: „Wisło... jesteś życiem”); „Drogą królewską przez Stare Miasto. Projekt szkolnego przewodnika turystycznego” (gimnazjum); „Krakowskim szlakiem Sta- nisława Wyspiańskiego” (szkoła ponadpodstawowa); „Szlakiem kapliczek, krzyży i figur przydrożnych w Krakowie” (szkoła ponadpodstawowa). Założeniem wszystkich tych projektów był czynny udział uczniów, co przy- jęli z entuzjazmem. Autorki projektu o Stanisławie Wyspiańskim27 podkreślają, że uczniowie nie tylko chętnie uczestniczyli w specjalnych lekcjach i wycieczkach edukacyjnych, ale także wykorzystując zdobytą wiedzę i własne obserwacje przy- gotowali wiele albumów, plansz, wystawek, prezentacji multimedialnych, które sta- ły się znakomitymi pomocami dydaktycznymi. Część wykonanych albumów oraz prezentacje multimedialne („Wyspiański w swoim mieście”, Rydlówka – Muzeum Młodej Polski”) przekazano do biblioteki. Część pozostała w pracowni, wspoma- gając uzupełnianie przez uczniów wiedzy, ale też uwrażliwiając na otaczający nas świat kultury. Przygotowanie tych albumów, a także plansz pozwoliło uczniom w jakiś sposób wykreować ten świat i postrzegać go inaczej28. Jeszcze innym elementem podnoszonym w pracach nauczycieli związanych z realizacją treści o Krakowie były organizowane autonomicznie turnieje i kon- kursy regionalne29. Autorki prac im poświęconych podkreślają, że często były poprzedzone dłuższymi przygotowaniami, czyli wycieczkami, lekcjami muzeal- nymi, wykładami itp. Konkursy stanowią ciekawą formą wprowadzania uczniów w wiedzę na wszystkich etapach kształcenia, angażują też emocjonalnie całą spo- łeczność szkolną. W ich przygotowaniu często uczestniczą nauczyciele różnych przedmiotów: języka polskiego, historii, geografii, techniki, plastyki, wychowaw- cy klas, co działa integrująco w realizacji zamierzeń poznawczych i wychowaw- czych. Bywa, że uroczysty finał konkursu, w którym często biorą udział drużyny z poszczególnych klas, a do którego czasem włączają się rodzice a nawet dziad- kowie, przeradza się w swoiste święto szkoły30. Zaprezentowane w pracach kon- kursy były poświęcone zarówno miastu („Z Krakowem na ty. Turniej regionalny”,

26 Tamże, s. 26 27 G. Błądek, J. Ohar-Maksymiuk, „Krakowskim szlakiem Stanisława Wyspiańskiego”, Kraków 2005. Akademia Pedagogiczna w Krakowie. 28 Tamże, s. 28. 29 Konkursy pojawiały się także w innych metodach, zwłaszcza w metodzie projektu. 30 Taki sposób prezentuje M. Dębosz-Warchał, autorka pracy „Dziedzictwo kulturowe w regionie – Małopolska. Scenariusz konkursu „Nowa Huta – czy stąd daleko do Krakowa”. 288 Janina Mazur szkoła podstawowa), jak i najbliższej okolicy („Nowa Huta – czy stąd daleko do Krakowa?”, przeznaczony dla uczniów gimnazjum), a także określonej postaci historycznej („Stanisław Wyspiański – polski Leonardo da Vinci”, szkoła ponad- podstawowa). Udział w konkursach stwarzał możliwości rywalizacji uczniów na różnych płaszczyznach: poznawczej, związanej z przyswajaniem wiedzy, ale też nabywaniem rozmaitych umiejętności, np. przeprowadzania wywiadów, fotogra- fowania, sporządzania pracy pisemnej (listu, druku reklamowego), plastycznej lub rysunkowej (np. folderu, plakatu, komiksu), publicznego prezentowania swoje- go stanowiska. Konkursy mają także na celu uwrażliwianie młodzieży na pew- ne ważne poznawczo i wychowawczo treści. Idea konkursu o Wyspiańskim, jak pisze jego organizatorka i autorka pracy na ten temat31, związana była z chęcią poszerzenia wiedzy uczniów o tym artyście, ale też zwrócenie ich uwagi na jego bogaty, wszechstronny i niezwykły uniwersalny dorobek artystyczny, na silny zwią- zek z Krakowem, z kulturą lokalną, z historią Polski, dziedzictwem romantycznym, a jednocześnie otwartość na nowoczesne i modne w Europie prądy, kreatywność, prekursorstwo...32 Podsumowując, można przyjąć za uprawnioną tezę, że problematyka Krakowa znajduje swoje miejsce w pracy dydaktyczno-wychowawczej krakowskich szkół, realizując wiązane z edukacją regionalną założenia. Treści kształcenia obejmują całe spektrum zagadnień, a więc historię, tradycje, naukę, kulturę, dziedzictwo przyrodnicze, ludzi związanych z miastem itp. Szczególną rolę zdaje się odgrywać wprowadzanie dzieci i młodzieży w zagadnienia najbliższego środowiska (dziel- nicy)33. W niektórych pracach pojawiły się nowe obszary tematyczne, mało dotąd rozpoznane dydaktycznie, jak np. historia bulwarów nadwiślańskich czy kapliczek i krzyży przydrożnych w Krakowie. Na podstawie prac można sądzić, że wprowadzanie treści regionalnych do szkolnego nauczania było często ciekawą przygodą dla uczniów i nauczycieli. Słu- żyły temu stosowane metody – w przewadze aktywne, czasem angażujące całe

31 B. Bierówka, „Stanisław Wyspiański – polski Leonardo da Vinci”, Kraków, 2003, Akademia Peda- gogiczna w Krakowie. 32 Słowa te wspaniale współgrają, z tymi, które wypowiedział prof. Jacek Popiel w związku ze zbli- żającym się otwarciem festiwalu „Wyspiański 2007” z okazji Roku Wyspiańskiego. Wg profesora, należy odczarować Wyspiańskiego, uwolnić go od banalnych, schematycznych formuł interpretacyj- nych. Kraków, gdzie artysta urodził się i spędził niemal całe życie, jest do tego miejscem idealnym […]. Chcemy przypomnieć, że Wyspiański jest w Europie jednym z niewielu artystów uprawiających wszystkie rodzaje sztuk. Jego działalność miała niespotykana skalę intensywności. Odczarować Wy- spiańskiego. Rozmowa z prof. Jackiem Popielem, dziekanem Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Rozmawiała Jolanta Ciosek, „Dziennik Polski” z 1.06.2007. 33 Zupełnym przypadkiem jest to, że sporo analizowanych prac dotyczy Nowej Huty. Można to wiązać z miejscem pracy ich autorek, ale też można wnioskować, że środowisko to współcześnie odczuwa potrzebę zakorzenienia poprzez głębsze poznanie historii lokalnej. Dziedzictwo kulturowe Krakowa w realizacji regionalnej ścieżki edukacyjnej 289 środowisko. To uczniowie brali udział w procesach decyzyjnych, sami wybierali tematykę, którą chcieli poznać głębiej, zaś potem odpowiednio kierowani przez nauczycieli stawali się nie tylko poszukiwaczami wiedzy, ale też swoistymi twór- cami i ekspertami, a nawet menedżerami. Taki sposób pracy to także nowe do- świadczenia dla nauczycieli, którzy zyskiwali przekonanie, że różne formy aktywi- zowania uczniów są efektywne (czasem także efektowne!) i warto je kontynuować. Analiza prac dostarczyła też wiedzy o tym, jak jest odczytywane dziedzictwo kul- turowe Krakowa, jakie wartości z nim związane mogą służyć za podstawę kształ- towania tożsamości uczniów. Kraków jawi się tutaj jako miasto wielu kultur, tra- dycji, religii oraz ludzi (tolerancyjnych, światłych, otwartych), miasto pozostające od wieków w ścisłych związkach nie tylko z dziedzictwem narodowym, ale także z dziedzictwem europejskim. Indeks nazwisk

Abraham Władysław 29, 33 Badeni, rodzina 154 Achacy Jordan z Zakliczyna 95 Balzer Oswald 22 Adamczyk Mieczysław J. 161 Bałaban Majer 156 Aecjusz, wódz rzymski 49, 29, 33 Bałuk-Ulewiczowa Teresa 245 Albert z Zawichostu 64, 65 Banasiak Stefan 250 Albert, mieszczanin 64 Banaszkiewicz Jacek 14 Albert, wójt krakowski 72, 101 Bandrowski Ernest 184 Aleksander I Romanow, car Rosji 142, 144, Bannet Józef 207 145 Baranowski Bohdan 262–264, 269 Aleksander II Romanow, car Rosji 153 Barański F. 153 Aleksander III Wielki, król Macedonii 35, Barciak Antoni 33 44, 49 Bardel Franciszek 214, 219 Aleksander, król Polski 96 Bartmański Henryk 207 Aleksander, mieszczanin 95 Bartoszewicz Wojciech 127 Aleksandrowicz Zygmunt 229 Bartsch Maciej 115 Aleksandrowicz-Szmulikowska Małgorzata Bartsch Małgorzata 126 120 Barycz Henryk 154, 167 Alfred Wielki, król anglosaski 10 Baścik Michał 219 al-Mascūdi 16–18 Baum Antoni 137, 139 Amilegiusz z Muchowa, rajca krakowski Bądzek Piotr 95 73 Bąk Józef 194, 195, 197 Andegawenowie, dynastia 5 Bąkowski Klemens 76, 77, 135, 140, 164, Andrzej, rajca krakowski 72 206 Antoniewicz Włodzimierz 11 Beauharnais Eugeniusz 134 Antygon Jednooki, wódz macedoński 49 Bednarski T.Z. 153 Arnold, kupiec 61 Behem Baltazar 81, 84–86 Arnold, kuśnierz, ławnik krakowski 73 Behm Michał 106 Arnold, pleban w Gorzycach 93 Bella Barbara z Attelmajerów 123 Arpadowie, dynastia 22, 23 Bella Teresa 126 Arystoteles 35, 51, 201 Bełchacki Adrian Baltazar 113, 114, 119 Askenazy Szymon 146 Bem Józef 228 Ataulf, król Wizygotów 37 Benedykt, franciszkanin 62 Atelmajer Michał 104 Benoe Ignacy Mikołaj 113–115, 117, 118 Attelmajerówna Franciszka 122 Bernacki Włodzimierz 163 Attyla, król Hunów 49 Bernadzikowski Szymon 216 August II Mocny, elektor saski, król Polski Berthier Louis 146 113 Bertold, syn Lupolda, ławnik krakowski 73 Augustyniak Urszula 120 Bezprym, syn Bolesława I Chrobrego 23 Bialik Józef 176 Babicki Kazimierz 104 Bieberstein Aleksander 244 Badeni Michał 155 Biegański Stanisław 106 291 Bielenin Eugeniusz 212 Borkowski Jan 215, 216, 218 Bielowicz Szczepan 104 Bornstein I. 164 Bielowski August 10, 29, 31 Borowski Władysław 40 Bielska z Bartoszewiczów Anna 127 Borus Gerard, zw. również Geraszem, rajca Bielski Andrzej 126, 127 65 Bielski Marcin 39, 200 Borusowie, rodzina 73 Bieniarzówna Janina 101, 102, 104, 137, Borys, św. 98 139, 147–149, 158, 162, 167, 278 Borzymińska Zofia 160 Bieńkowski Władysław 252 Borzymowski Marcin 112–114 Bierkowski Ludwik 204 Boznański Wincenty 204 Bierówka Barbara 288 Brant Tylman, rajca krakowski 73 Bigaś Ignacy 150 Braw Selig 232, 235 Bignon Louis Pierre Edouard 134, 136–139, Brąglewicz Maciej 104 141–143, 145, 146 Biliński Leon 175 Bretholz Berthold 21 Birnbaum Izrael 222 Brix Emil 167 Bizanc, właściciel kawiarni 207 Brodowicz Józef 152 Blemowa Jadwiga 125 Brodziński Kazimierz 145 Blodek Szymon 222 Broniewski Adrian 113, 114 Blumenthal Gaspar Ernest 113 Bronisława ze Zwierzyńca, norbertanka 72 Błądek Grażyna 287 Broński Krzysztof 110 Błeszyński Maciej 112–114, 117 Browicz Tadeusz 209 Bober Janusz 98 Brownrigg Ronald 57 Bobilewicz Adam 176 Brummer Jakub Herman 222 Bobińska Celina 15 Brzetysław I, książę czeski 60, 267 Bogucka Maria 70, 72, 104, 110, 120, 123 Brzeziński Marcin 132 Bojko Jakub 212–214 Brzoza Czesław 166, 226 Bolesław I Chrobry, król Polski 5, 6, 22–25, Brzozowski Stanisław Marian 258 30, 32, 33 Buchel, rzeźnik, ławnik krakowski 73 Bolesław I Srogi, książę czeski 17, 18 Buczek Karol 21–25, 29–31, 88, 89 Bolesław II Śmiały, król Polski 13, 23–25, Budka Włodzimierz 113 30, 32, 33, 54, 57–60, 275 Bugajski Jan 204 Bolesław II, książę czeski 21 Bühler Józef 242 Bolesław Krzywousty, książę polski 53, Bujak Franciszek 93, 187, 216, 219 200 Bujas Tomasz 179 Bolesław V Wstydliwy, książę krakowski 55, 61, 63, 64, 70, 74, 272, 275 Bujwid Odo 209 Bolesław Zapomniany, syn Mieszka II 267 Buko Andrzej 13, 14 Boner Jan młodszy 112, 116, 117 Bukowska Anna Maria, żona Felicjana 121 Boner Jan starszy 111–113, 116 Bukowski Felicjan 121 Boner Seweryn 111–114, 116, 117 Bukowski Waldemar 101, 102 Bonerowie, rodzina 114, 116 Buratyński Stanisław 98 Boniecki Adam 113 Burchard, kupiec 61 Borkowska Grażyna 167 Bystroń Jan 216 Borkowska Małgorzata 120 Bytomska Katarzyna 167 292 Cassiodorus Aurelius (Kasjodor) 49 Daniel, mieszczanin 95 Celesta Jakub 130 Danowska Ewa 120, 122, 123 Centkowski Jerzy 262, 276 Dariusz, król Persów 37 Chaloupecký Václav 27 Daszyński Ignacy 189, 211 Charewiczowa Łucja 79, 88 Dawid, król Izraela 53, 58, 59 Chłapowski Krzysztof 106 Dąbal Tomasz 216 Chłapowski Władysław 262, 276 Dąbkowski Przemysław 87, 92, 96 Chłopicki Józef 149–152, 154, 155 Dąbrowska Elżbieta 88 Chmiel Adam 79 Dąbrowski Jan 29, 77, 82, 263, 264, 267, Chodera Janina 148 269, 270, 274, 276 Chotkowski Władysław 78 Dąbrowski Józef 215 Christi Jan 131 Dąbrowski Stanisław 218, 219 Christi Katarzyna, żona Jana 131 Dąbski Jan 214 Christi Robert 131 Decjusz Jost Ludwik 112 Christi z Culler-Cumingów Elżbieta, żona Decjusz Ludwik 112, 114, 115, 117, 118 Jana, później Lubomirska 131 Decjusze, rodzina 114 Chrobaczyński Jacek 237, 238, 245 Dederiks Hermann 102 Chwalba Andrzej 238, 240, 244, 248 Dembińscy, rodzina 150 Cibulka Josef 27 Dembiński Henryk 148 Cieniątkowicz Kazimierz 132 Dembitzer Teodor 226, 232 Cieniątkowiczowa Dorota 132 Demel Juliusz 162, 163 Cieniątkowiczówna Barbara, córka Kazi- Deptuła Czesław 35, 39, 45 mierza 132 Dereń Bolesław 212, 217 Cierniak Jędrzej 215, 216 Detryk, mieszczanin 63 Ciesielski Stanisław 251 Dębosz-Warchał M. 287 Ciosek Jolanta 288 Dietl Józef 205 Cogen Teodor 203 Dionizy, kupiec 61 Cooper James Fenimore 191 Ditmar Volk, wójt 64 Cyfrowicz Leon 209 Ditrich, krawiec, rajca krakowski 74 Czaja Roman 101 Długoborski Wacław 165 Czajecka Bagusława 158 Długosz Adam 126 Czarniecki Stefan 118 Długosz Elżbieta 166 Czarnowski Hieronim 207 Długosz Jan 37–39, 44, 48, 50, 90, 93, 95, Czartoryscy, rodzina 145, 152 98, 197, 199, 200, 275, 276 Czartoryski Adam Jerzy 142, 144, 145, 149 Dłuska Maria 262, 276 Czartoryski Adam Kazimierz 141 Dłuski Mikołaj 119 Czartoryski Konstanty 142, 145 Dobosz Józef 25 Czasowska z Potockich Zofia 135 Doboszyński Adam 176 Czerniakiewicz Jan 257, 259 Dobrawa, żona Mieszka I 23 Czerska Danuta 165 Domańska Antonina 191 Częczkiewicz Józef 108 Domański Grzegorz 22 Czunko Adam 177 Domański Krzysztof 104 Dominik Józef 207 d’Angers David 155 Dowiat Jerzy 32, 263, 272 Damski Wacław 183 Doyle Arthur Connan 191 293 Drabota, mieszczka 62 Finkelstein Israel 59 Draus Jan 251, 252 Firlet Janusz 19, 20, 26 Drobniak Józef 182 Fischer Maurycy 227, 232, 234, 236 Drozdowski Stanisław 176, 177 Fitowa Anna 218, 219 Dubiel Gabriel 216, 219 Fleming Detlov Jerzy Jan 113, 114 Dubnow Szymon 156 Franciszek Józef I, cesarz Austrii, król Wę- Ducci Tadeusz 125, 126, 131 gier 152 Ducci z Marchettich Wiktoria, żona Tadeu- Franciszek, św. 62 sza 125, 126 Franczak, właściciel kawiarni 207 Duda Eugeniusz 165, 166 Frank Hans 239, 244 Dudek Walenty 180 Fränkel Michał 222 Dumanowski Jarosław 120 Fraś Mieczysław 26–28 Dunajewski Albin, biskup 152 Fredro Aleksander 154 Dunajewski Julian 152 Friedberg Marian 85 Dunin-Wąsowicz Krzysztof 214 Friedrich Gustav 25, 30 Dunin-Wąsowicz Teresa 32 Frimont Johann von 144 Dunin-Wąsowicz Władysław 214 Fritze Konrad 103 Dworakowicz Jędrzej 132 Fryczko, pisarz, ławnik krakowski 73 Dwornicka Irena 118 Fryderyk August, elektor saski, król (od Dybiec Julian 208 1806), książę warszawski 139, 143 Dziamski Seweryn 189 Fryderyk Wilhelm III, król Prus 145 Dzieduszyccy, rodzina 154 Fryderyka Luiza, księżniczka pruska 145 Dzierzwa, kronikarz 36, 39, 44, 48, 50 Fryse Jan, ławnik krakowski 73

Edelowie, rodzina 73 Gagatek Jan 214 Eisenbach Artur 156 Gaius Iulius Hyginus 41, 42, 44 Elimelech z Leżajska, cadyk 159 Gajusz Semproniusz Grakchus 36, 37 Emleta, żona Rinera 62 Galas Michał 159, 160 Epstein Aron 160 Gallo Leonard 159 Epstein Kalonymos Kalman 159 Garncarski J. 10, 14 Erwin, rzeźnik 70 Gasiński Wojciech 104 Estreicher Stanisław 82, 94, 147, 195 Gaudenty, arcybiskup 33 Estreicherówna Maria 151, 154, 155 Gawęda Stanisław 237 Etwina, żona wójta Dobczyc 65 Gawroński Franciszek Salezy 155 Eugeniusz Sabaudzki, książę 142 Gaysler Jan 95 Eumenes 49 Gaysler Mikołaj 95 Gąsiorowski Antoni 106, 110 Falban Leon 209 Gąsiorowski Stefan 156, 158 Falkowski Juliusz 135 Gąsiorowski Wacław 192 Falniowska-Gradowska Alicja 120 Gąsowski Tomasz 157, 159 Federowicz Jan Kanty 175, 177, 178, 184 Gedko, biskup 53 Feldmus Saul 224 Gedko Stillvoyt, wójt 64 Ferens W. 201 Gella Aleksander 167 Ferenz Krzysztof 123 Gestring Leon 235 Fiałkowski Marcin 201 Gędłek Aleksander 205, 207 294 Gherardyni Józef 126 Habsburgowie, dynastia 188, 202 Gierasz, ławnik krakowski 73 Hachulska-Ledwos Renée 89, 99 Gieszczyński Witold 254 Hafftka Aleksander 164, 222 Gieysztor Aleksander 32, 61, 266 Halkowski Henryk 160, 166 Giżycki Józef 209 Halpern I. 235 Gliński Waldemar 12 Halski Ludwik 184 Główka Jan 120 Hampel Józef 212, 218, 219 Gmitruk Janusz 218 Hanko z Kietrza, mieszczanin 71 Goc Franciszek 220 Hanusz z Nysy 65 Godener Henryk, ławnik krakowski 73 Harbut Juliusz Stanisław 149, 150, 152 Godlewski Emil 209 Hartlieb, rajca krakowski 72 Godlewski M. 153 Hauptmann Ludmil 25 Godłowski Kazimierz 50 Havlik Lubomír 9 Godzicki Jan 178, 181, 183 Heboska Regina 127 Goldstein Julian 226, 227 Hejncze ze Świdnicy, ławnik krakowski 73 Gołębiowski Jerzy 226 Hejnko, złotnik, ławnik krakowski 73 Gołuchowski Agenor 156 Hejnman z Edel, rajca krakowski 73 Gomulicki Wiktor 191 Hejnusz z Nysy, rajca krakowski 73 Gosław, kupiec 61 Henko z Kietrza, ławnik krakowski 73 Gościejowic Stanisław 104 Henning J. 19 Gotfryd z Kietrza, pisarz, ławnik krakowski Henryk Brodaty, książę wrocławski i kra- 73 kowski 61 Gotfryd z Nysy, ławnik krakowski 73 Henryk II Święty, książę bawarski 23 Henryk IV Probus, książę krakowski 70, 73, Gottlieb Z. 235 74, 272, 275 Grabowska Danuta 280 Henryk IV, cesarz Cesarstwa Rzymskiego Grabowski Ambroży 118, 147, 155 Narodu Niemieckiego 25 Graus František 30 Henryk Walezjusz, król Polski 118 Grątkowski Władysław 107 Henryk z Hohenhaus, rajca krakowski 73 Grin Irek 242 Henryk z Kietrza, rajca krakowski 72, 73 Grochulska Barbara 133, 134 Henryk z Olkusza 65 Grodecki Roman 32, 72, 81, 83, 101, 274 Henryk z Sudermann, rajca krakowski 73 Grodziski Stanisław 118, 219 Hensel Jurgen 157 Grottger A. 205 Herbst Stanisław 81 Gródek-Kciuk Elżbieta 98 Herman z Grabowa, rajca krakowski 73 Grünberg Maurycy 224 Herman z Nysy, ławnik krakowski 73 Grynbaum, poseł 234 Herman z Raciborza, rajca krakowski 73 Grzegorz, św. 95 Herman, słodownik, ławnik krakowski 74 Grzybkowski Andrzej 12 Hermann Joachim 41 Gumpert, kuśnierz, ławnik krakowski 73 Herodot 37, 38, 51 Gumplowicz Ludwik 166, 167 Hertel Jerzy 23, 29 Gundahar, król burgundzki 49 Herzel Teodor 166 Gutowski Maciej 278 Heuberger Wilhelm 226, 227 Gwis Piotr, rajca krakowski 73 Hezjod 42 Györffy György 17 Hieronim Napoleon, król Westfalii 134 295 Hilbrant Barbara , żona Jana Henryka 124 Jan, biskup 30 Hilbrant Fryderyk, syn Jana Henryka 124 Jan, syn Hermana Moryca, ławnik krakow- Hilbrant Jan Henryk 124 ski 73 Hilbrant Marianna, córka Jana Henryka 124 Jan, syn Hermana z Muchowa, ławnik kra- Hipolitówna Anna 128 kowski 73 Hirsch Paul 17 Jan, wytwórca płaszczy, ławnik krakowski 74 Hitler Adolf 239 Jankowski Kazimierz 132 Hoehner Harold W. 58 Janota Eugeniusz 61, 99 Holzer L. 235 Jasiński Kazimierz 23 Hołdys Anna Sybill 120 Jastrzębska Katarzyna 126, 127 Homer 43 Jastrzębski Piotr 127 Horn Elżbieta 158 Jaszewski Stanisław Antoni 113, 114, 119 Horn Maurycy 164 Jaśko, rajca krakowski 72 Hoszowska W. 262, 274–276 Jedlicki Jerzy 247 Hrbek Ivan 16 Jedlicki Marian Zygmunt 21 Hübner Piotr 237 Jedynak Michał 213 Hudyka E. 276 Jelicz Antonina 200, 276 Jerowski Jan 116 Ibrahim ibn Jakub 5 Jerowski Józef 113, 114, 117 Iglicki Stefan 181 Jezus Chrystus 55–58 Irzykowski Karol 207 Jędruszczak Hanna 266 Izydor z Sewilli 51 Jodłowiec-Dziedzic Anna 166 Jodłowski Stanisław 252 Jaakow Ischak z Lublina, cadyk 159 Jordan Henryk 278 Jordan Jan 111, 112 Jabłonowski Stanisław 155 Jordan Mikołaj 111, 112, 116 Jackowski Józef 104 Jordanes 49 Jadwiga Andegaweńska, królowa Polski Jordanowie, rodzina 114 85, 86, 275 Józef Flawiusz (Josef Ben Matatia) 57, 58 Jadwiga, żona Władysława Łokietka 95 Józefowiczówna Krystyna 11 Jagiellonowie, dynastia 5, 51 Juliusz Cezar (Gaius Julius Caesar) 35 Jakóbiec Jan 241 Juliusz Waleriusz (Iulius Valerius) 44 Jakub z Nysy, wójt 64, 66 Jura Albin 217 Jakubek Mariusz 168 Jureczko Andrzej 62, 87 Jamka Rudolf 13, 14 Justynus (M. Iuniani Iustini) 35, 48, 49, 51 Jamroz Józef Stanisław 63 Jamrożek Wiesław 189 Kabat Mieczysław 218 Jan Chrzciciel, św. 56–58 Kaczkowski Zygmunt 192 Jan II Kazimierz Waza, król Polski 105, 118 Kaczmarczyk Zdzisław 266 Jan III Sobieski, król Polski 128 Kalaga Joanna 12 Jan Paweł II, papież 84 Kalembka Sławomir 149, 150 Jan z Brzegu, rajca krakowski 73 Kalinka Walerian 163 Jan z Nysy, ławnik krakowski 73 Kalinowski Lech 84 Jan z Opawy, ławnik krakowski 73 Kałamacka Ewa 205 Jan z Zawichostu 65 Kamińska A. 278 296 Kamiński Jan Nepomucen 193 Klicki Stanisław 149 Kandel Jakub 227 Klimunt Kasper 123 Karaś Marcin 264 Klimutowa Agnieszka 123 Karczewski Eugeniusz 213 Kliś Stanisław 106 Karol IV Luksemburski, król Czech i Nie- Kluszewski Wojciech 113–115, 117, 118 miec, cesarz 275 Kłosowic Sebastian 104 Karolczak Kazimierz 158, 165, 250 Kłosowicz Jan 127 Karpiński Andrzej 120, 123 Kłosowicz Jan, syn Jana 127 Karwasińska J. 18, 19 Kłosowicz Józef, syn Jana 127 Kasia Andrzej 264 Kłosowicz Marcin 127 Kasparek Norbert 154 Kłosowicz Stanisław 127 Kasprowicz Jan 214 Kłosowiczówna Anna 127 Kasprzycki Remigiusz 244 Kłosowiczówna Bontania 127 Katz Henryk 262, 269 Kłosowiczówna Helena 127 Kaufman Henryk 225 Kłosowiczówna Zuzanna 127 Kazimierz I Odnowiciel, król Polski 5, 58, Kniaziewicz Kazimierz 155 59, 267, 275 Knoll Paul W. 61 Kazimierz II Sprawiedliwy, książę wiślicki, Kochowski Wespazjan 118 krakowski, mazowiecki i kujawski Koenigsberger Helmut G. 109 53, 275 Kojder Władysław 216 Kazimierz III Wielki, król Polski 6, 82, 85, Kołaczkowski Klemens 135, 145 88, 89, 94, 99, 100, 102, 275, 276 Konopka Stanisław 194 Kazimierz Jagiellończyk, król Polski 90, Konopnicka Maria 192, 214 93–97, 275 Konrad, mieszczanin 62 Kazusek Szymon 163 Kończyński Tadeusz 209 Kącki Marcin 130 Korbiński Paweł 104 Kątski Marcin 113, 114, 118 Korta Konrad 195 Keckowa Antonina 118 Korta Wacław 29 Kehr Karolus Andreas 17 Kosman Marceli 262 Kemler I. 228 Kosmas, kronikarz 21, 24, 25, 30 Kempiński Jan 113, 116, 119 Kossobucki Piotr 178, 179 Kersten Adam 118 Kostanecki Kazimierz 184, 209 Kętrzyński Stanisław 22 Kościelecki Andrzej 111, 112, 116 Kętrzyński Wojciech 29 Kościuszko Tadeusz 196 Kiernik Władysław 218, 219 Kośmiński J. 206, 207 Kierst Władysław 110 Kotarbiński Józef 193 Kijak, właściciel kawiarni 207 Kotlarczyk Janusz 13 Kiryk Feliks 65, 77–80, 82, 84–87, 148, Kotowski Adam 113 158, 164, 266 Kowalczyk Elżbieta 267 Kleczyński Józef 207 Kowalska M. 16 Kledzik Maciej 154 Kowalska-Glikman Stefania 164 Kleinberger Abraham 235 Kowlaski Tadeusz 18, 19 Kleinberger Getzel 222 Kozaczewski Tadeusz 63 Kleinberger Władysław 235 Koziara Franciszek 217 Kleiner Juliusz 252, 264 Kozieł Stanisław 26–28 297 Kozińska-Witt Hanna 159, 166, 167 Kurowski Józef 150 Kozłowska-Budkowa Zofia 29, 31, 32 Kurtze F. 9 Kozłowski Eligiusz 149 Kuryłowicz Jerzy 252 Koźnian Kajetan 136 Kutrzeba Stanisław 70, 88, 162 Kracik Jan 122 Kutylak Agnieszka 160 Krakowski S. 262–264, 266, 269 Kuźmiuk-Ciekanowska Agnieszka 33 Krasnowolski Bogusław 160 Kraszewska Urszula 92 Laberschek Jacek 99, 100 Kraszewski Józef Ignacy 191, 196, 197 Labuda Gerard 10, 17, 18, 21–26, 29, 30, Krauz Krzysztof 115 31, 33, 274 Krauze Dawid 124, 125 Lalik Tadeusz 265 Krauze Dawid, syn Dawida 125 Lam Andrzej 50 Krąpiec Marek 20, 98 Lamensdorf Henryk 161, 224 Krekić Barisa 61 Lampart Marian 258 Kremer Józef 152 Larisch Karol 205 Kretkowski Jan 129 Laskownicki Stanisław 258 Kromer Marcin 200 Lasocki Zygmunt 218, 220 Królik Mikołaj 106 Latuch Mikołaj 259 Kruszewski Ignacy 154, 155 Lauer Ignacy 184 Krystian z Kietrza, syn Dimitra 72 Laveaux Ludwik de 143 Krystian, rzeźnik, ławnik krakowski 74 Leciejewicz Lech 21 Krystian, syn Wolanda z Kietrza 72 Lehr-Spławiński Tadeusz 10 Krzemieńska Barbara 25 Lem Stanisław 252 Lenartowicz Teofil 197 Krzetuski Karol 178, 179, 181, 182 Lenczowski Stanisław 107 Krzyżanowski Stanisław 103, 105, 108, Leńczyk Gabriel 26 176 Leo Juliusz 178, 180, 182, 184 Kukiel Marian 147 Leopold I Habsburg, król Węgier 153 Kukliński Andrzej 20 Lepszy Leonard 82 Kuklo Cezary 103, 123 Leszczyńska-Skrętowa Zofia 93 Kulak Teresa 251 Leszczyński Stanisław, król Polski 113 Kulczykowski Mariusz 162, 165 Leszczyński Władysław 155 Kulczyński Stanisław 252 Leszek Biały, książę krakowski, mazowie- Kuliczkowska Krystyna 192 cki i kujawski 61 Kulińska B. 226–228, 236 Leszek Czarny, książę krakowski 62, 70, 74, Kumaniecki Kazimierz 35, 48, 49 275 Kunicki Michał 131 Leśniak Franciszek 62, 110–119 Kur J. 212 Leśny Jan 11 Kuraś Stanisław 67, 90 Lewicki Stanisław 87 Kürbis Brygida 9, 10, 12, 35, 36, 38, 52, Lewicki Tadeusz 16, 88 199 Link-Lenczowski Andrzej 163 Kurczewska Katarzyna, patrz Popiołkowa Linowski Aleksander 146 Katarzyna Lipoński Wojciech 199 Kurczewski Jan 130 Lipowski Konstanty 180 Kurnatowska Zofia 26, 30 Litoriusz, wódz rzymski 49 298 Liwiusz (Livius Titus) 38, 45 Maleczkowski Michał 112, 114, 116, 117, Lochotyński Ezechiel 104 119 Lohmann Hans E. 17 Maleczyński Karol 88 Lorenz Fraciszek 149, 153 Małachowski Jan 113 Louis Józef 150 Małecki Bolesław 208 Löw Ryszard 164 Małecki Jan M. 88, 101, 104, 110, 112, 121, Lubczyński Mariusz 121 133, 137, 139, 147, 148, 158, 163, Lübke Christian 24 278 Lubomirski Teodor 131 Małgorzata, żona Rinera 62 Lucini Alojzy 131, 132 Małgorzata, żona Ulryka Tartarusa 71 Ludwik Węgierski, król Polski i Węgier 94 Mann Maurycy 155 Ludwik z Cieszyna, rajca krakowski 73 Manteuffel Tadeusz 264 Ludwikowski Leszek 200, 278 Mańkowski Tadeusz 252 Lukiani Szymon 125 Marchetti Flawiusz 126 Lupold, rajca krakowski 72, 73 Marchlewski Leon 220 Lustgarten Józef 195 Marcinkowski Józef 215, 218 Lutowský M. 32 Marczak Piotr 220 Marek Licyniusz Krassus 35, 36 Łabno Beata 166 Marek, św. 57 Łagowski Piotr 154 Maret Hugues Bernard 143 Łanowski Jerzy 42 Maria Ludwika Gonzaga, królowa Polski Łańcucki Józef 125 118 Łącki Benedykt 219 Maria Ludwika, żona Napoleona Bonaparte, cesarzowa 141 Łempicki Stanisław 189, 252 Markowski G. 262, 276 Łepkowski Karol 175 Martin Sean 166 Łętowski Ludwik 151, 152, 154 Matala-Kozłowska M. 33 Łętowski Stanisław 113 Matejko Jan 197 Łopacki Jacenty 125, 132 Maternicki Jerzy 213 Łopacki Stanisław, syn Jacentego 125 Mateusz, biskup krakowski 54 Łowmiański Henryk 14, 23–25, 29, 35, 70 Mateusz, św. 54, 57 Łubieński Feliks 139 Matuszewicz Tadeusz 145 Łukasiewicz Mariusz 134, 135, 137–139, Matysik Stanisław 215 143–146 Matz Józef 182 Łukasz, św. 53, 56, 57 Matznar Karol 235 Maurycy, św. 272 Machay Ferdynand 220 Mazur Janian 279, 281 Maciej, ławnik krakowski 73 Mączyński Józef 152 Maciejowski Bernard 112, 114 Meissner Andrzej 189, 279 Maciejowski Samuel 112 Mendelsburg Zygmunt 184 Madajczyk Czesław 239 Merhautová Anežka 37 Madurowicz-Urbańska Helena 94 Metody, biskup 10, 16 Mahler Rafał 156 Metternich Klemens Wentzel Lothar von, Majorek Czesław 189 książę 137, 144 Makarczuk Stepan 250 Meus Rajmund 176 299 Mężyk J. 216 Mrożyński, właściciel kawiarni 207 Miączyński Atanazy 113 Muchowczycy, rodzina 73 Michalik Jan 161 Münch Henryk 61, 63, 97 Michalski Czesław 202 Mussil Franciszek 176, 177, 183, 184 Michnik Helena 263 Muszyński Józef 201 Mickiewicz Adam 197, 216 Myśliński Jerzy 188, 214 Miedniak August 181, 183 Myśliński Kazimierz 24 Mier Wilhelm 113, 118 Mierzwa Stefan 218 Mieszko I, książę polski 21, 23, 24, 33, 89 Nakwaska Anna 140 Mieszko II, król Polski 267 Napoleon I Bonaparte, cesarz Francuzów Mieszko III Stary, książę wielkopolski i kra- 137–139, 141, 142, 144–146 kowski 52, 53 Narebecki Jan 104 Migała Józef 218 Nestor, kronikarz 22 Mikołaj z Zawichostu, rajca krakowski 65, Nielepiec Andrzej 113, 114 73 Niemcewicz Julian Ursyn 155 Mikołaj, kowal 71 Niemojewski Andrzej 167 Mikołajczyk Stanisław 220 Niezabitowski Michał 278 Mikucki Ksawery 176 Niwiński Mieczysław 72, 77, 101 Mikulski Krzysztof 101 Miłkowski Stanisław 215, 217, 218 Noga Zdzisław 101, 102 Mirtelbaum Emanuel 222 Noort van de Robert 13 Mitasiński Józef 183 Nowakowski Andrzej 265 Mitkowski Józef 15, 17, 76 Nuszkiewicz Ryszard 242 Mleczko Franciszek 215 Mnich Sazawski, kronikarz 21 Ochmański Władysław 91 Modes Karol 151 Oda Dytrykówna, żona Mieszka I 24 Modil Jan, rajca krakowski 73 Oettinger Józef 166 Modrzejewska Helena, właśc. Misel Jadwi- Ohar-Maksymiuk Joanna 287 ga Helena 193 Olechowski Józef 215 Mojmirowice, dynastia 9 Oleszczyński Władysław 155 Mommsen Theodor 49 Oleśnicki Zbigniew, kardynał 275, 276 Mond, rzemieślnik 232 Olszewski Michał 214 Moric Hejnman, rajca krakowski 73 Opacki Mikołaj 113, 114 Moryc Jan, rajca krakowski 73 Opacki Zygmunt 113, 114, 118 Moryc Mikołaj, rajca krakowski 73 Opłatkowicz Tomasz 132 Morycowie, rodzina 73 Oprawko Henryka 91 Mosler Ludwika 263 Orkan Władysław, właśc. Smreczyński Mostowski Tadeusz 145 Franciszek 214 Moszczyńska Wanda 262, 276 Orlewicz-Musiał Małgorzata 208 Moszyński Leszek 10, 16 Orozjusz (Paulus Orosius) 37 Mościcki Ignacy 228 Orzelski Świętosław 200 Moździoch Sławomir 14, 22 Orzeszkowa Eliza 192 Mroczka Ludwik 158, 164 Otto z Miechowa, mieszczanin 65 300 Otton I Wielki, cesarz Cesarstwa Rzymskie- Piekosiński Franciszek 31, 62–64, 70, 76, go Narodu Niemieckiego 17 77, 92, 94, 102, 103 Otton II, cesarz Cesarstwa Rzymskiego Na- Pielas Jacek 121 rodu Niemieckiego 23 Pieradzka Krystyna 117 Otton III, cesarz Cesarstwa Rzymskiego Piesowicz Kazimierz 249 Narodu Niemieckiego 33 Piff-Perčevic Th. 30 Owidiusz (Publius Ovidius Naso) 51 Pigoń Stanisław 216 Owiński Jan 216, 219 Pilarczyk Krzysztof 156, 158 Ożarowski Jerzy Marcin 113 Piłsudski Józef 228 Piotr z Hohenhaus, rajca krakowski 73 Paczkowski Andrzej 215 Piotr, pleban w Gorzycach 93 Paczoszczyna Elżbieta 125 Piotr, rajca krakowski 72 Paderewski Ignacy Jan 213 Piotr, rzeźnik, ławnik krakowski 74 Pająk Jan 178, 179, 184 Piotr, słodownik, ławnik krakowski 74 Paluch Andrzej K. 158 Piotr, sołtys 61, 63 Pałucki Władysław 90 Piotrowski Jan 104 Paruch Waldemar 217 Piwocki Jerzy 190 Pasiak Dorota 218 Plaskowska Zofia 129 Pasternak A. 214 Plezia Marian 35, 44, 75 Pastuszka Stefan 212, 213, 217 Płaza Aleksander 112, 114, 118 Paszkiewicz Bartosz 33 Płaza Jan 112, 114, 116 Paśnik Jan 216, 219 Płonka B. 283 Pater Mieczysław 251 Pociecha Władysław 113 Podhorecki Leszek 252 Patkaniowski Michał 72, 101, 103 Polanský Luboš 20 Paulina Ján 16 Polański Tomasz 164 Pawiński Adolf 96 Poleska Paulina 98 Pawlikowa Barbara 15 Poleski Jerzy 20 Peczold z Rosenne, rajca krakowski 73 Pollo Andrzej 278 Peczold z Rosenowe, ławnik krakowski 73 Poniatowski Józef, książę 133–135, 137, Pelcer Tilo, kuśnierz, ławnik krakowski 74 140, 142–147 Peregryn z Uszwi, ławnik krakowski 73 Poniatowski Juliusz 219 Perkowska Urszula 162 Popiel Jacek 288 Pernus Daniel 122 Popiel Paweł 152 Pernus Franciszek 122 Popiołek Bożena 121 Pernus Jan 122, 128 Popiołek Paweł 130 Pernusowie, rodzina 122 Popiołkowa Jadwiga 130 Pertz H.G. 22 Popiołkowa Katarzyna, później Kurczew- Peter Michał 40, 41 ska, 2v. Stroikiewiczowa 130 Petráň Z. 32 Poppon, biskup krakowski 29, 31 Petrycy Sebastian 201 Pordes Anis D. 242 Pianowski Zbigniew 12, 17, 26–28, 32 Porębski August 184 Piasecki Wenanty 205 Pošmourny J. 27 Piastowie, dynastia 21, 32, 51 Potkański Karol 18, 24 Piechoski R. 205 Potocka Katarzyna 152 301 Potocka Róża 152 Rassner Ch. 234 Potocki Adam 151, 152 Rataj Maciej 219 Potocki Artur 152 Rączka J.W. 115 Potocki Józef 113 Rączkowski Józef 214, 219 Potocki Stanisław 138, 142 Rączkowski Ludwik 218 Pranczko, słodownik, ławnik krakowski 73 Reindel K. 24 Prandota, zw. Łukaszem, właściciel Słupczy Rej Władysław 106, 107 91 Rejduch-Samkowa Izabella 160 Prohor, biskup krakowski 29–31 Rejnold, kuśnierz, ławnik krakowski 73, 74 Prokop M.P. 153 Rejnold, rajca krakowski 72 Prokopiusz z Cezarei 38 Reuter Timothy 17, 18 Prokop-Janiec Eugenia 161 Reyman Tadeusz 13, 98 Prokulf, biskup krakowski 29–31 Rędziński Kazimierz 162 Prus Bolesław, właśc. Głowacki Aleksander Riner, mieszczanin 62, 63 192 Ringelblum Emanuel 156 Pruski Witold 209 Rock Łazarz 235 Pruszyński Ernest 205 Rockowa Róża 229 Pryłucki, adwokat 234 Rodzińska-Chorąży Teresa 12, 26, 28, 32 Przemysław II, król Polski 272 Rokuszewska-Pawełek Alicja 239 Przemyślidzi, dynastia 18, 22, 28, 30, 32, 34 Rolbiecki Guntram Józef 78 Przewalski Stefan 150 Romanowicz Dionizy 129 Przezdziecki Aleksander 93 Romanowski Artur 184 Przyborowski Walery 191 Romer Eugeniusz 258 Przyboś Adam 118 Ronikier Adam 245 Przyboś Julian 252 Rosellini Michela 44 Przyboś Kazimierz 212 Rosenblatt Józef 176 Przybysława, córka Rinera 62 Rosłanowski Tadeusz 61 Przybyszewski Stanisław 192 Rożek Michał 122 Pszonka Piotr 90 Różycki Samuel 149 Ptaśnik Jan 64, 65, 79, 101, 103, 104, 107, Rüdiger Teodor 149 162 Rudkowska Magdalena 167 Puckowa Konstancja 126 Rudus, kuśnierz, ławnik krakowski 74 Purchla Jacek 110, 161 Rutkowska-Płachcińska Anna 61 Putek Józef 216, 219 Rutkowski Jan 187 Rybicka Anetta 245 Raczyński Edward 118 Rybiński Maciej 149 Radlińska Helena 219 Rydz-Śmigły Edward 239 Radosława, żona Rinera 62 Rylski Franciszek 112, 114, 116 Radwańska Teresa 15 Rymar L. 107 Radwański Kazimierz 13, 15, 20, 98 Rysiewicz Stanisław 115 Radziejowski Hieronim 113 Rzewuski Michał Florian 113 Radziwiłł Antoni 145 Radziwoński Jan 152 Rajman Jerzy 32, 61–64, 70, 72, 77, 88, Sacken Fabian 144, 145, 147 97–100 Sadłowska-Kudła Iwona 286 302 Salomea, św. 63 Skibiński Szymon 44 Salomon, sołtys 63 Skoczylas L. 194 Salwiński Jacek 166 Skorupkowie, rodzina 154 Samek Jan 160 Skowron Ryszard 110, 116 Samsonowicz Grzegorz 129 Skowronek Jerzy 133–136, 140, 141, Samsonowicz Henryk 87, 104 143–146 Samsonowicz Jakub, alias Kanicki 129 Skórkowski Karol 153 Sanojca Józef 216 Skraszewski Stanisław 114 Sare Józef 161 Skrok Zdzisław 50 Saul, król Izraela 54, 58–60 Skrzyneccy, rodzina 154, 155 Schedel Aleksander 108 Skrzynecka Amelia 153 Schedel Jerzy Romuald 128 Skrzynecka Jadwiga 153 Schedlowa Anna 128 Skrzynecka Zofia 153 Schedlówna Agnieszka 128 Skrzynecki Jan Zygmunt 149, 150, 153–155 Schedlówna Anna 128 Skuza Wojciech 215 Schedlówna Magdalena 128 Sláma Jiří 20, 23 Scheinowitz Dawid 227 Sławiński Karol 183 Schenkerowa Matylda 230 Sławkowic z Domżalów Elżbieta 122 Schilling Heinz 102, 109 Sławnikowice, ród 17 Schiper Ignacy 162–164, 222 Słowakowic Antoni 122 Ludwik 178 Słowakowic Franciszek 122 Schorr Mojżesz 156 Słowakowic Jan 122 Schuster Kamila 91 Słowakowic Jan 122 Schwarz Henryk 176, 177 Słowakowic Stanisław 107, 121, 122 Schwarzenberg-Czerny Franciszek 208 Słowakowic Stanisław, syn Stanisława 122 Scypion Nazyka 36 Słowakowicowa Franciszka, z Attelmaje- Seel Otto 35 rów 122 Semkowicz Władysław 13 Słowakowicówna Anna 122 Siarczyńska Zofia 130 Słowakowicówna Katarzyna 122 Siedlar T. 278 Słowakowicówna Teresa 122 Siejkowski Stan 104 Słowikowski Paweł 124 Siemaszko Wanda 193 Słowikowski Sebastian 132 Siemieński Lucjan 154, 191 Słowikowski Szymon 124 Siemiradzki Henryk 197 Słupecki Leszek Paweł 13, 14 Sienkiewicz Henryk 191 Smaczkiewicz Jan 128 Sierawski Julian 148 Smaczkiewicz Tomasz 128 Sikora Franciszek 110 Smaczkiewiczówna Antonina 128 Sikora Ludwik 118 Sobański Jan 132 Sikorski D.A. 25, 33 Solarz Ignacy 215, 216 Sikorski J. 70 Solarz Zofia 215 Sikorski, radca 177 Solski Ludwik 193 Siuchniński Mateusz 262–264, 269 Sowiński Augustyn 104 Skarga Barbara 189 Spindler Max 24 Skarszewski Stanisław 113, 114 Sroka Łukasz Tomasz 165, 166 303 Stachowski Stanisław 175–177 Sula Dorota 251 Stanisław August Poniatowski, król Polski Sułkowscy, rodzina 154 116, 118 Sułkowska-Kuraś Irena 67, 90 Stanisław ze Skalbmierza 275 Sunprister Arnold, ławnik krakowski 73 Stanisław, sołtys Gorzyc 93 Swoboda W. 30 Stanisław, św., biskup krakowski 54–56, 58, Syta Andrzej 262, 276 272, 62, 63, 75, 275 Szaflarska Ewa 166 Stankiewicz Waldemar 214 Szaflik Józef Ryszard 213 Stapiński Jan 189, 214–216 Szarski Henryk 184 Starzewski Marian 183 Szchmidt, właściciel kawiarni 207 Starzewski Michał 205 Szczepański Stanisław 214 Staszewski Jacek 101 Szczerbic Paweł 104 Stączek Stanisław 219 Szczotka Stanisław 220 Stefan Batory, król Polski 112 Szelągowski Adam 87 Stefan Węgier, rycerz 92 Szembek Jan 107, 116 Stefan, proboszcz 62 Szembek Jan Sebastian 113 Stefczyk Franciszek 213, 216 Szmidt Walenty 129 Steinberg Joachim 222, 223, 226, 227, 231, Szołayski Alfred 183 234–236 Szostakowski Stanisław 262 Steinberg Józef 182 Szpak Jan 110 Steiner Arnold 225 Szujski Józef 64, 76, 78, 197 Steiner Izrael 232, 235 Szumowski Jan 113 Stepan Kamil 166 Szwandrówna Jadwiga 124, 125 Stetkiewicz Stanisław 148 Szych Jerzy 123 Stępowski Marian 135, 136, 140, 141, 146, Szychowa Weronika 123, 124, 127 147 Szyjewski Andrzej 46 Stieglitz Herman 223 Szymankowic Stanisław 107 Stinia Maria 186, 279 Szymański J. 29 Stok P. 205 Szymański Wojciech 13, 29 Ströder Josef 245 Szymczak Anna 121 Stroikiewicz Kanty 130 Szymczak Jan 121 Stroikiewiczowa Katarzyna, patrz Popioł- Szyndler Bartłomiej 150–152 kowa Katarzyna Szynkler Jan 107 Stroikiewiczówna Magdalena 130 Szyszko-Bohusz Adolf 26 Strug-Urbanek Krzysztof 281, 285 Szyszkowski Marcin 128 Stryjowski Maciej 200 Strzelczyk Jerzy 17, 22, 23, 33, 50 Śliwa Michał 158, 217 Studziński Tadeusz 241 Śliwowska Wiktoria 149 Stwosz Wit 86, 275 Świątek Szczepan 248 Styczeń Wawrzyniec 209 Świątkówna Kazimiera 215 Styrna Natasza 166 Święch Zbigniew 154, 155 Suchmiel Jadwiga 162 Święcicki Michał 113 Suchodolski Stanisław 32 Świętopełk I, książę kijowski 10, 15, 16 Suchojad Henryk 121 Świszczowski Stefan 160 304 Tabaka Zbigniew 216 Tyszecki Teofil 209 Talarczykówna R. 208 Tyszkiewicz Lech A. 21, 22 Tarasiewicz Michał 193 Tytus Liwiusz (Livius Titus) 38, 45 Tarczyński Marek 148 Tartakower Ariel 164, 222 Ulryk Tartarus, mieszczanin 71 Taszycki Witold 252 Unger Jerzy 121 Tazbir Janusz 32 Urban Wacław 122 Tencer Jakub 107 Urbaniak Violetta 157 Teodor, wojewoda krakowski 62 Urbańczyk Franciszek 216 Teodoryk I, król Wizygotów 49 Urbańczyk Przemysław 12, 24 Teofano, cesarzowa Cesarstwa Rzymskiego Urbański Krzysztof 167 Narodu Niemieckiego, żona Ottona I 21 Vauban Henrietta de 135 Tetmajer Włodzimierz 214 Vetulani Adam 72, 216 Tęczyński Andrzej 102 Vinci Leonardo da 288 Thasso z Vissenburga, starosta krakowski Voigt Johannes 94 92 Thietmar z Merseburga 21–23, 28, 33 Wächter Otto 242 Thon Abraham Ozjasz 166 Wacław II, król Czech i Polski 74, 85, 92, Tilles Samuel 176 272 Timo, słodownik, ławnik krakowski 74 Wacław, św. 31, 32 Tomasz, postrzygacz sukna, ławnik krakow- Waitz Georg 17 ski 74 Walenty, św. 95 Tomaszewski Andrzej 11 Walicki M. 18 Tondyni Ludwik 128 Walter, kuśnierz, ławnik krakowski 74 Tondynina Marianna 127 Wałęga Leon 214 Tontyni Wiktoria 128 Wartołowska Zofia 11 Topolski Jerzy 266 Warzecha Julian 59 Toporowicz Kazimierz 207, 209 Wasztyl Ryszard 202, 203, 205, 206, 208 Trapszówna Tekla 193 Wąsowiczówna Teresa 87, 90, 92 Trawkowski Stanisław 32, 266 Wegner Jan 149 Třeštik Dušan 20, 25, 33 Weinberger Józef 225, 229 Trojański Piotr 227 Wełda Marcin 104 Turek Rudolf 25 Wereszycki Henryk 252 Turkow Hejnman, rajca krakowski 73 Wergiliusz (Publius Vergilius Maro) 44 Turkowski Romuald 213, 217, 219 Weymann Stefan 87 Tuszyński Bogdan 207 Weyssenhoff Jan 137, 138, 144 Tuszyński Ferdynand 204, 205 Węgliński Wiktor 148 Tyberiusz Semproniusz Grakchus 36, 37 Węgrzynowic Stanisaw 106 Tyberiusz (Tiberius Claudius Nero), cesarz Węgrzynowicz Andrzej 124 rzymski 37, 56 Węgrzynowiczowa z Ambrozowiczów Tymo, słodownik, ławnik krakowski 73 Zofia 124, 130 Tyniec A. 26 Wężyk Franciszek 153 Tyrowicz Marian 151, 252 Wiatr „Zawojna” Narcyz 218 305 Widajewicz Józef 23, 25, 29 Wojciech, biskup praski 19, 32, 33 Widukind, kronikarz 17 Wojdak Jan 215 Wielhorski Józef 138 Wojnak-Sujecka Janina 189 Wielopolski Franciszek 113, 114, 118 Wojtas Andrzej 219 Wielopolski Franciszek Gonzaga 131 Wolff Maurycy 150 Wieniewski Ignacy 43 Wolińska Katarzyna 126 Wierzbowski Hieronim 113, 114, 117–119 Woliński Jan Kazimierz 126 Wierzbowski Theodorus 93 Wolny Jan 178, 182 Wierzynek Mikołaj, rajca krakowski 73 Wolny Jerzy 237 Wigand z Głubczyc 73, 276 Wolrad z Kietrza, rajca krakowski 72 Wilczyński Marek 48 Wolski, właściciel kawiarni 207 Wilhelm, rajca krakowski 74 Woronicz Jan Paweł, biskup 141 Wilkin, kupiec 61 Woszczyński Bolesław 157 Willeburga, żona Alberta z Zawichostu 64, Woźniak Zenon 14, 47 65 Wójcik Franciszek 212, 213 Willigis, biskup 33 Wracen, biskup morawski 30 Wilusz, kuśnierz, rajca krakowski 73, 74 Wroczyński Ryszard 201 Wincenty Kadłubek 35–38, 44–48, 52–55, Wroński Tadeusz 200, 203, 242, 278 57, 59, 199 Wrzesiński Wojciech 251 Wincenty z Kielczy 58, 75 Wujek Jakub 40 Winkler Łukasz 129 Wyka Kazimierz 252 Winrich Henryk, ławnik krakowski 73 Wyrobisz Andrzej 122 Winrich Jan, rajca krakowski 73 Wyrozumska Bożena 62, 87, 88, 97, 100 Winrich, rzeźnik, ławnik krakowski 74 Wyrozumski Jerzy 15–17, 25, 31, 32, 61, Winrychowie, rodzina 73 63–65, 70, 71, 72, 76, 81–83, 266, Wirtemberska z Czartoryskich Maria 141 274 Wiślicz Tomasz 121 Wyrwa A.M. 33 Witaszek Jan 218 Wyspiański Stanisław 214, 287, 288 Witos Wincenty 213–216, 218, 219 Witowski Stanisław 113, 114, 116, 119 Zabłocki Stefan 264 Wittlin Józef 46 Zachara Józef 217 Wiwulski Antoni 213 Zacharewicz Z. 148 Władysław II Jagiełło, król Polski 95, 275 Zachemski Jakub 220 Władysław III Warneńczyk, król Polski Zacherla Jan Gaudenty 116 i Węgier 91 Zachorowski Stanisław 61 Władysław Łokietek, król Polski 69–71, 75, Zaitz Emil 15 85, 90, 93, 95, 272, 274, 275 Zajączkowic Jan 107 Włodarski Bronisław 31 Zajączkowski Stanisław 262–264 Włodek Józef 217 Zajewski Władysław 148 Włodkowic Paweł 275, 276 Zakrzewski Stanisław 23, 94, 187 Włodzimierz I, książę kijowski 22 Zaleska Agnieszka 125 Wnuk Marian 278 Zaleska Anna 128 Wodzicki Henryk 155 Zaleski Jan 128 Wodzicki Stanisław 138 Zaleski Stanisław 128 306 Załęski Bronisław 220 Zięba S. 241 Załuska-Strömberg Apolonia 45 Złotek Roman 215 Załuski Józef 155 Zmigiel Antoni 216 Załuski Roman 155 Zola Emile 192 Zamoyska Zofia 145, 147 Zoll-Adamikowa Helena 15, 16, 26 Zangemeister Karl 37 Zwolska W. 262, 269 Zaremska Hanna 103 Zygfryd, szewc, ławnik krakowski 73 Zawadzki Roman 237 Zygmunt I Stary, król Polski 99 Zawichostowie, rodzina 73 Zygmunt, książę głogowski 95 Zawiejski Jan 161 Zbijewska Krystyna 278 Żaki Andrzej 15–17, 19, 26–28, 32, 99, 267 Zborowski Piotr 119 Żaliński Henryk 153, 155 Zbroja Barbara 157, 160 Żardecki Bolesław 213 Zegadłowicz Paweł 131 Żarnowska Anna 123 Zemek M. 30 Żbikowski Andrzej 157 Žemlička Josef 17, 23 Żebrowski Rafał 156, 160, 167 Zgórniak Marian 133, 135 Żeleński Stanisław Gabriel 183 Zgrzebnicki Jacek 160 Żelewski Roman 117 Ziejka Franciszek 211, 217 Żeromski Stefan 192 Zielińska K. 120 Żółciak Jarosław 157 Zieliński Jakub 205 Żuk-Skarszewski Adam 207 Zieliński Józef 252 Żurowska Klementyna 19, 26–28, 32 Zientara Benedykt 61 Żymirski Franciszek 148 Spis treści

Wstęp 5 Krzysztof Polek Kraków w IX i X wieku 9 Marek Wilczyński Antyczne wątki w legendach założycielskich Krakowa 35 Jerzy Ciecieląg Tematy i postaci biblijne w Kronice Polskiej Kadłubka i wybranych żywotach świętych 52 Jerzy Rajman Gmina miasta lokacyjnego w XIII i początkach XIV wieku 61 Feliks Kiryk Porządek cechowy w lokacyjnym Krakowie 76 Andrzej Jureczko Którędy kupcy ruscy do Krakowa jechali? kilka uwag o drodze krakowsko-sandomierskiej w średniowieczu 87 Zdzisław Noga Między oligarchią a reprezentacją. Uwagi o ewolucji władz miejskich Krakowa w okresie przedrozbiorowym 101 Franciszek Leśniak Wielkorządcy krakowscy a mieszkańcy Krakowa w epoce nowożytnej 110 Bożena Popiołek Kraków i jego mieszkańcy w świetle testamentów mieszczan krakowskich z XVII–XVIII wieku 120 Hubert Chudzio Kraków „stolicą” Księstwa Warszawskiego. Ostatnie miesiące potylżańskiego państwa 133 308 Henryk Żaliński Krakowskie lata generałów Powstania Listopadowego 148 Łukasz Tomasz Sroka Stan badań nad historią Żydów krakowskich w XIX wieku 156 Kazimierz Karolczak Radca – to brzmi dumnie... Właściciele nieruchomości w walce o miejsce w krakowskiej Radzie Miejskiej w latach 1902–1914 169 Lucyna Kudła Pozaszkolne życie gimnazjalistów krakowskich doby autonomicznej (1867–1918) 186 Czesław Michalski Sport krakowski do 1914 roku 199 Józef Hampel Związki Krakowa z ruchem ludowym do 1945 roku 211 Piotr Trojański Stowarzyszenie Rękodzielników Żydowskich Szomer Umonim w Krakowie – jego rozwój i działalność w okresie międzywojennym 221 Jacek Chrobaczyński Kraków – „stolica” Generalgouvernement (1939–1945) 237 Anna Zapalec Kresowiacy osiedleni w Krakowie w latach 1944–1950 248 Czesław Nowarski Kraków średniowieczny w języku szkolnych podręczników historii (1945–1989) 261 Janina Mazur Dziedzictwo kulturowe Krakowa w realizacji regionalnej ścieżki edukacyjnej 278 Indeks nazwisk 290

P race M onograficzne n r 483 Akadem ia P edagogiczna ISSN 0239-6025 im . Ko m isji E du ka cji N arod ow ej ISBN 978-83-7271-452-7 w Krakow ie