MAJ 2018

Miesięcznik internetowy poświęcony jazzowi

i muzyce improwizowanej ISSN 2084-3143

TOP NOTE Eskaubei: Marcin Masecki Sophia Grand Club & Jerzy Rogiewicz Ragtime

Rozmowy: Mateusz Pałka Mateusz Gawęda Kuba Płużek Kwiaty nie ścigają się, kwitną fot. Kuba Majerczyk

Od Redakcji redaktor naczelny Piotr Wickowski [email protected]

Kraków jest mocny w jazzie. Od początku ery jazzu nowoczesnego, a nawet jesz- cze przed jego powszechnym rozprzestrzenieniem się w PRL-u, do stolicy Małopolski zmierzali z całego kraju muzycy i publiczność, aby móc grać tę muzykę i słuchać jej na żywo. A potem rozjeżdżali się, by w swoich stronach dzielić się entuzjazmem do nowych brzmień. Podobnie jest dziś. Dlatego taki numer JazzPRESSu, w którym oddajemy głos trzem muzykom z Krakowem związanym (obecnie lub w przeszłości, mniej lub bardziej) po prostu musiał się przydarzyć. I niewykluczone, że jeszcze nie raz się przydarzy. Nie- przypadkowo są to również trzej pianiści. Wszak nie od wczoraj Kraków jest mocny w... jazzowej pianistyce. A historia też zna przypadki nadmiaru jazzowych pianistów w grodzie Kraka. Można dalej szukać kolejnych, mniej oczywistych podobieństw – a przede wszyst- kim zaliczyć wszystkich trzech do pojemnej kategorii młodego polskiego jazzu. Gdy jednak wsłuchamy się w ich muzykę i wczytamy się w to, co mówią, sprawa przestaje być tak jednoznaczna. Kuba Płużek: „Grę traktuję poważnie, wiem że jest to jedyna rzecz, którą potrafię robić i jakoś się z niej utrzymywać. Z drugiej strony nie można być zbyt poważnym”. Mateusz Pałka: „W muzyce ogromną wagę przykładam do brzmienia, dbam o dźwięk, szukam jego szlachetności. Myślę, że wiąże się to z moją naturą, dużo myślę o dźwię- ku, o tym, jak powstaje i w którym miejscu się kończy, staram się od samego począt- ku w niego zagłębić. Jednak analizowanie lubię konfrontować z emocjonalnością”. Mateusz Gawęda: „Jestem fanem najbardziej szczerej improwizacji, czyli jeśli czuję, że przychodzi mi do głowy albo pod palce jakiś pomysł, który jest już wcześniejszym pomysłem, to wolę się z tego wycofać lub zrobić pauzę i poczekać. Po prostu impro- wizacja musi być improwizacją”. Jak podobni i jednocześnie różni? Jak polski . Miłej lektury 4|

SPIS TREŚCI 3 – Od Redakcji 4 – Spis treści 6 – Portrety improwizowane 7 – Wydarzenia 12 – Płyty 13 Pod naszym patronatem 20 TOP NOTE 23 Recenzje Jazz Band Młynarski-Masecki – Noc w wielkim mieście Emil Miszk & The Sonic Syndicate – Don’t Hesitate! Mateusz Gawęda Trio – Falstart Janczarski & McCraven Quintet – Liberator Marek Pospieszalski – Marek Pospieszalski gra piosenki, które śpiewał Frank Sinatra Morte Plays – Postapo MaBaSo – We Will Rock U Bibobit – Podróżnik Julia Kania – Here Agata Kuliś – Come a Little Closer Kapela Maliszów – Wiejski Dżez Lawaai – Lawaai Tal Cohen – Gentle Giants Roxy Coss – The Future Is Female Mathias Eick – Ravensburg Dr. Lonnie Smith – All In My Mind Kurt Elling – The Questions Dalia Faitelson – Powered By Life Brad Mehldau – After Bach Boneshaker – Thinking Out Loud GoGo Penguin – A Humdrum Star Bill Frisell – Music IS 68 – Książki – recenzje Magdalena Grzebałkowska – Komeda. Osobiste życie jazzu 72 – Koncerty 72 Przewodnik koncertowy 80 Wszystkie kolory jazzu 84 Elastyczne ramy gatunkowe 91 Globalny festiwal 96 Gracja w Krakowie JazzPRESS, maj 2018 |5

98 Górecki w zupełnie nowym świetle 101 Lady Sings the Blues 103 Jazzowa pomoc dla bezdomnych 105 Eksponują rodzimy jazz 111 – Rozmowy 111 Kuba Płużek Kwiaty nie ścigają się, kwitną 121 Mateusz Pałka Wolę mniej niż więcej 128 Mateusz Gawęda Cały ten jazz! MEET! 136 – Słowo na jazzowo 136 Złota Era Van Geldera Swing i luz 138 Kanon Jazzu Zaskakująco nietypowa 140 Wszystkie drogi prowadzą do Bitches Brew Islam i amerykański jazz część 5 142 My Favorite Things (or quite the opposite…) Jest akwarium, ale rybek brak 144 – Pogranicze 144 Down the Backstreets Z miłości do kultury – Jurassic 5 147 – Redakcja

F L a : www.jazzpress.pl

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. 6| Wydarzenia Portrety improwizowane rys. Jarosław Czaja Jarosław rys. Wydarzenia JazzPRESS, maj 2018 |7

Weezdob Collective Indywidualnością Jazzową 2018

rupa Weezdob Collective Gzwyciężyła w konkursie wrocławskiego festiwalu Jazz

nad Odrą, zyskując 29 kwiet- Basel Lech fot. nia miano Indywidualności Jazzowej 2018. Kacprowi Smolińskiemu, gra- jącemu w Weezdob Collecti- ve na harmonijce, przypad- ła również nagroda specjalna dla największej indywidual- ności konkursu. Drugą nagro- dę zespołową wywalczył The Cuban Latin Jazz, a trzecią Ex- tradition Quintet. Podczas konkursowych prze- słuchań Weezdob Collective – w składzie Kacper Smoliń- moso Lugar i Galactic Collision. Mladi Ladi Jazz Festival w Pra- ski (harmonijka), Kuba Mar- Indywidualność Jazzowa nie dze oraz Grand Prix Ogólno- ciniak (saksofon tenorowy), jest pierwszym konkursowym polskiego Przeglądu Zespo- Piotr Scholz (gitara), Damian trofeum Weezdob Collective. łów Jazzowych i Bluesowych Kostka (kontrabas) i Adam Za- Grupa ma już na koncie mię- w Gdyni. górski (perkusja) – zaprezento- dzy innymi Grand Prix Biel- Refleksje po 54. edycji festiwa- wał trzy własne kompozycje: skiej Zadymki Jazzowej, Grand lu Jazz nad Odrą – Koncerty / Back at Lizard’s Canteen, Her- Prix konkursu Jazz Fruit na Relacje. ›

Powraca letnie Pardon, To Tu arszawski klub Pardon, ją sezonową działalność. Po- opiekę nad letnią kluboka- WTo Tu wznawia swo- dobnie jak rok temu, obejmie wiarnią i świetlicą Nowego Te- atru. Koncerty w tym miejscu będą się odbywały od maja do września. Oficjalne otwarcie zaplano- wano na 23 maja, kiedy zagra grupa Chicago / London Un- derground trębacza i korne- cisty Roba Mazurka, z perku- sistą Chadem Taylorem, kon- trabasistą Johnem Edward- sem i po raz pierwszy gosz- czącym na pardonowej sce- nie pianistą Alexandrem

fot. Sylwia Smoczyńska Sylwia fot. Hawkinsem. › 8| Wydarzenia

Fryderyki Macieja Obary

aciej Obara otrzymał 24 Fryderyka za jazzowy debiut roku uznano wideo do piosen- Mkwietnia, podczas gali roku otrzymał Kuba Więcek. ki Abduł Bey w wykonaniu Mły- nagród polskiej Akademii Fo- W kategorii Muzyka Jazzowa na- narski-Masecki Jazz Band. nograficznej, dwie statuetki grodę Złotego Fryderyka, przy- W trakcie gali zagrali między Fryderyków. W kategorii jazzo- znawaną za całokształt osiąg- innymi Piotr Pianohooligan wej Obara został artystą roku, nięć artystycznych, Andrzejo- Orzechowski oraz kierowany a jego najnowsze dzieło Unlo- wi Dąbrowskiemu wręczył Zbi- przez dwukrotnie nominowa- ved uznano za album roku. gniew Namysłowski. Za teledysk nego Marka Napiórkowskiego Freedom Jazz Dance, w które- go składzie znaleźli się Domi- nik Wania, Kuba Więcek, Mi- chał Miśkiewicz i Sławomir Kurkiewicz. Gościem specjal- nym tegorocznej gali była Ba- sia Trzetrzelewska. Galę zamknął muzyczny hołd dla Zbigniewa Wodeckiego, w którym udział wzięli: zespół Laboratorium, Bernard Ma- seli oraz Joanna Sokołowska i Aleksandra Bilińska z Mitch

fot. Darek Kawka Darek fot. & Mitch. ›

Mózg już nie Powszechny

arszawska filia bydgo- przestania działalności klu- kują obecnie nowych lokali do Wskiego klubu Mózg pod bu. Niektóre ze stałych inicja- realizacji swoich działań arty- koniec czerwca wyprowadzi tyw prowadzonych w Warsza- stycznych. Warszawska wersja się ze swojej siedziby w Tea- wie przez Mózg będą nadal od- Mózgu w siedzibie Teatru Po- trze Powszechnym. Nie ozna- bywać się w innych lokaliza- wszechnego działała od 2014 cza to jednak zupełnego za- cjach. Organizatorzy poszu- roku. ›

Hanna i Artur Dutkiewiczowie nagrodzeni za Jazz w Podziemiach Kamedulskich

anna i Artur Dutkie- w Podziemiach Kamedul- Hwiczowie zostali laure- skich. atami pierwszej Bielańskiej Galę zorganizował urząd war- Gali Kultury. W kategorii szawskiej dzielnicy Bielany. Bielański Cykl doceniono or- Laureaci otrzymali statuetki ganizowane przez nich od 12 wyrzeźbione przez Józefa Wil-

lat koncerty pod nazwą Jazz konia. › prasowe materiały fot. JazzPRESS, maj 2018 |9 10| Wydarzenia

Marketingowo-promocyjna polska prezentacja w Bremie Targi jazzahead! – Brema – 19-22 kwietnia 2018 r.

rzez cały kwiecień – czas Pfestiwalu i targów jazza- head! – Brema pełna była pol- skich artystów i osób z branży muzycznej. Partnerski status naszego kraju spowodował, że poprzedzający targi festi- wal zdominowała różnorodna fot. Jan Rathke, Messe Bremen Messe Rathke, Jan fot. oferta kulturalna z Polski. Cztery targowe dni to przede wszystkim arena spotkań bi- znesowych, w których uczest- niczyła liczna grupa polskich artystów, managerów, pro- ne, acz niezbędne działania, Mickiewicza, który doprowa- motorów, organizatorów kon- które – miejmy nadzieję – za- dził do polskiego partnerstwa certów i festiwali oraz przed- owocują obecnością polskie- oraz obecności polskiej jazzo- stawicieli mediów branżo- go jazzu na festiwalach i kon- wej reprezentacji w Bremie. wych. Obok zespołów, któ- certach na całym świecie oraz Obecności przypieczętowanej re prezentowały się podczas w katalogach światowych wy- szeroką prezentacją polskiej showcase’ów oraz w trakcie twórni. kultury, showcase’ami, a także nocy klubowej, w targowych Ów marketingowo-promo- przeznaczoną dla Polski prze- kuluarach spotkać można cyjny aspekt obecności Pol- strzenią w hali targowej, gdzie było także wielu innych krajo- ski na jazzahead! należy uznać istniała możliwość zorganizo- wych muzyków i ich przedsta- za sukces. Zasługa to przede wania spotkania czy otrzyma- wicieli, prowadzących żmud- wszystkim Instytutu Adama nia materiałów promocyjnych. fot. Jan Rathke, Messe Bremen Messe Rathke, Jan fot. JazzPRESS, maj 2018 |11

Okazja do osobistych spotkań, uściśnięcia dłoni osób zna- nych niekiedy tylko z elektro- nicznej korespondencji jest właśnie podstawową zaletą bremeńskiej imprezy. Toczącej się w dość luźnej, przyjaciel- skiej atmosferze. Nic tak nie fot. Nikolai Wolff, Messe Bremen Messe Wolff, Nikolai fot. zbliża jak bezpośrednia roz- mowa. Tym razem przy piero- gach, swojskiej kiełbasie i wy- robach browarów znad Wisły. Za rok pałeczkę kraju partner- skiego przejmie Norwegia. My powrócimy jeszcze do relacji Możliwości pozostawienia rękę. To wszystko w ramach z jazzahead! w kolejnym nu- swojej oferty, informacji, na- prowadzonego od dziesięciu merze JazzPRESSu, tym razem grań, otwarte były także dla lat programu wspierania kra- z refleksjami koncertowymi. tych krajowych przedstawicie- jowego przemysłu muzycz- li branży, którzy pobyt w Bre- nego, nazwanego chwytliwie Małgorzata Smółka mie organizowali na własną Don’t Panic! We’re from Poland. Krzysztof Komorek 12| Pod naszym patronatem

SOPHIA GRAND CLUB – 4 A.M. Staram się łapać stracony czas fot. Patryk Kaflowski Patryk fot.

„To album, w którym mocno osadzony brzmienia kontrabasu Vitolda Reka” – rytm przeplata się z nieskrępowanym tak mówią o 4 a.m. członkowie zespo- graniem free, a ładne melodie prze- łu Sophia Grand Club. Grupa powstała radzają się w dziką improwizację. Rap z inicjatywy konsekwentnie łączącego przechodzi w spoken word, a to wszyst- na polskiej scenie hip-hop z jazzem ra- ko w towarzystwie niepodrabialnego pera Eskaubeia. artykuł promocyjny artykuł JazzPRESS, maj 2018 |13

Piotr Wickowski: Sophia Grand Club to kontynuacja twojej dotychczasowej grupy tworzonej z Tomkiem Nowakiem, alterna- tywa dla niej czy jeszcze coś innego?

Eskaubei: To raczej alternatywa dla mnie samego, możliwość rozwinięcia formuły łą- czenia słowa mówionego z muzyką impro- wizowaną w trochę inny sposób. Staram się łapać stracony czas, kiedy przez kilkana- ście lat muzycznej działalności nie miałem możliwości współpracy z tak znakomitymi muzykami. Wzorem kolegów z Eskaubei & Tomek Nowak Quartet postanowiłem rea- ten zespół z nim. Wiedziałem, że sporo kom- lizować się w więcej niż jednym zespole. Je- ponuje i dysponuje czasem. Na płycie Sophii steśmy z Tomkiem Nowakiem na różnych mógł wykazać się kompozycyjnie w więk- etapach muzycznego rozwoju, mamy róż- szym stopniu niż na płytach z Tomkiem No- ną skalę doświadczeń i różne tempa pra- wakiem, co automatycznie uczyniło płytę cy. Sophia Grand Club nie jest konkuren- 4 a.m. inną niż nasze oba albumy z EiTNQ. cją i nie oznacza zaprzestania działalności Nie obawiałem się, że powielimy poprzednie EiTNQ. Regularnie koncertujemy i pracu- nagrania, bowiem z Tomkiem Nowakiem jemy nad trzecim albumem. zmierzamy w kierunku bardziej elektrycz-

4 a.m. to pierwsza od 27 lat płyta z udziałem Vitolda Reka nagrana z polskimi muzykami i wydana w Polsce

Dlaczego nie zdecydowałeś się na sformo- nym i inspiracje Tomka, ale i całego zespo- fot. Patryk Kaflowski Patryk fot. wanie grupy w całości w zupełnie nowym łu, krążą wokół szeroko pojętej Black Ame- składzie? rican Music. W przypadku Sophia Grand Club reszta zespołu, czyli Bartłomiej Pruc- Wiedziałem, że przy powstawaniu nowego nal i Max Olszewski to koledzy, z którymi nie zespołu musi znaleźć się w nim ktoś piszą- spotykałem się w studio. Wiedziałem też, że cy muzykę, a że cenię sobie bardzo grę i kom- Vitold Rek ceni sobie nasze nagrania, co za- pozycje Kuby Płużka, no i dobrze dogaduje- owocowało zaproszeniem Tomka Nowaka my się towarzysko, postanowiłem stworzyć i mnie do projektu Vitold Rek & the Spark, artykuł promocyjny artykuł 14| Pod naszym patronatem

w którym opracowaliśmy program inspiro- muzyki jeszcze wzrosła. Od tej pory syste- wany Solaris Stanisława Lema. Chciałem za- matycznie ją zgłębiam i podziwiam. Vitold tem, żeby w nowym zespole Vitold miał oka- ma unikalny sound i technikę. To fenome- zję popracowania również z Kubą Płużkiem. nalny muzyk. Prawdziwy wirtuoz. Tak naprawdę wszyscy jesteśmy jedną ekipą! Jak właściwie doszło do nawiązania wa- Czy teksty, które wykonujesz z SGC, wyko- szej współpracy? nałbyś z Tomek Nowak Quartet? Połączył nas Rzeszów. Zaczęło się od relacji Oczywiście mógłbym wykonać je pewnie na towarzyskiej, wspólnych wypadów w mia- płytach z Tomkiem, ale klimatem wpasowa- sto podczas pobytów Vitolda w Rzeszowie. ły się w muzykę, którą zaproponowali Ku- Nie bez znaczenia był fakt, że Vitold bardzo ba i Vitold. Zawsze mam w zanadrzu trochę ciepło wypowiadał się o naszych nagraniach tekstów, część piszę pod wpływem otrzymy- z kwartetem Tomka Nowaka. To niejako

Nigdzie się nie wybieram i swoją przyszłość łączę ze sceną jazzową

wanej muzyki. Kluczem jest odpowiedni do- ośmielało mnie do nawiązania relacji kole- bór, podobnie jak przy planowaniu składu żeńskich ze starszym kolegą, i to z tak znako- zespołu czy komponowaniu muzyki. mitym dorobkiem. Vitold pierwszy zapropo- nował nam współpracę przy wspomnianym Kiedy po raz pierwszy zetknąłeś się z mu- wcześniej projekcie Vitold Rek & the Spark. zyką Vitolda Reka? Po tych doświadczeniach postanowiłem po- dzielić się z nim moim pomysłem na nowy Przyznam szczerze, że stosunkowo nie- zespół, któremu on przyklasnął. Kiedy dał dawno. Oczywiście wiedziałem, kim jest mi znać, że przyjeżdża do Polski, zmobilizo- Vitold i skąd pochodzi, ale dopiero przy wałem się do pracy. Pojechaliśmy w Biesz- okazji przygotowań do wywiadu, który czady, do cudownej Zagrody Magija, gdzie za- miałem okazję przeprowadzić z Vitoldem wsze dzieją się dobre rzeczy. Tam wytworzyła kilka lat temu, zacząłem poznawać jego ży- się między nami chemia i tam powstał mate- ciorys i muzykę. Skonstatowałem wtedy, że riał. 4 a.m. to pierwsza od 27 lat płyta z udzia- słyszałem jego grę wcześniej, chociażby na łem Vitolda Reka nagrana z polskimi mu- albumach Tomasza Stańki. Po pierwszym zykami i wydana w Polsce. Chciałbym, żeby

spotkaniu i koncercie chęć poznania jego Vitold był w Polsce coraz częstszym gościem. promocyjny artykuł JazzPRESS, maj 2018 |15

Jesteście po pierwszej części trasy promu- ny sposób tekstami? Czy tak jak jest miej- jącej 4 a.m. Koncerty jakoś zweryfikowały sce na wokalistykę jazzową, jest miejsce ten materiał? również na jazzowy rap? Czy nie będziemy traktowani tylko jako ciekawostka, na któ- Okazało się, że na żywo rozumiemy się rów- rą po kolejnej płycie nie będzie zwracać się nie dobrze, co nie było jakimś wielkim od- uwagi, czy też nagrania Kuby Płużka, Vitol- kryciem, bo cały album był nagrywany na da Reka czy Alana Wykpisza w połączeniu setkę i w Bieszczadach również sporo muzy- ze słowem będą traktowane tak samo po- kowaliśmy. Reakcje publiczności były bar- ważnie, jak ich dokonania w innych zespo- dzo pozytywne. Koledzy nie przestają mnie łach? Na te pytania nie mam odpowiedzi. zaskakiwać. Zagraliśmy w jeszcze bardziej Wiem tylko, że nigdzie się nie wybieram otwarty sposób, wyzwoliliśmy dodatkową i swoją przyszłość łączę ze sceną jazzową. energię. Mam wrażenie, że każdy wzniósł Uważam, że jeszcze wiele można na niej się na wyżyny swoich umiejętności. Duża zrobić. w tym rola Vitolda, który zawsze namawia Po pierwszym „efekcie nowości” spoty- nas na muzyczne „odjazdy”. Nie mogę docze- kam się często z obojętnością, z głuchą ci- kać się kolejnych wspólnych koncertów. szą ze strony wielu miejsc koncertowych, festiwali etc. Nie skłania mnie to jednak Jaką przyszłość widzisz przed Sophia do zaprzestania działalności, bo muzyka Grand Club? to część mnie i nie mogę bez niej funkcjo- nować. Najbardziej cieszy mnie akcepta- Odpowiedź na to pytanie jest związana cja kolegów muzyków, swoiste braterstwo, z szerszym kontekstem. Czy jest na pol- z którym się spotykam. Czuję się częścią skiej scenie jazzowej, i w ogóle muzycznej, tej sceny i zarówno Sophia Grand Club, jak miejsce na zespoły łączące w sposób per- i Eskaubei & Tomek Nowak Quartet to ze- manentny rasowe jazzowe improwizacje społy, których działalność chciałbym roz- świetnych muzyków z mówionymi w róż- wijać koncertowo i fonograficznie. › artykuł promocyjny artykuł fot. Adam Lampart Adam fot. 16| Pod naszym patronatem

Oleś Brothers & Christopher Dell Dawid Lubowicz – Górecki Ahead – Inside

Płytą Górecki Ahead znów przypomina o sobie Dawid Lubowicz jest jednym z czołowych repre- polsko-niemieckie trio braci Marcina i Bartłomieja zentantów polskiej wiolinistyki jazzowej, znanym Olesiów (kontrabas i perkusja) i Christophera Del- przede wszystkim z działalności w zespole Atom la (wibrafon). String Quartet. Choć jest laureatem licznych pre- Podobnie jak przy poprzednim albumie Komeda stiżowych nagród muzycznych i ma w swoim do- Ahead, który ukazał się w 2014 roku, trzej mu- robku wiele płyt, to jednak płyta Inside jest jego zycy znowu sięgnęli po dorobek ważnego dwu- długo oczekiwanym debiutem solowym. dziestowiecznego polskiego kompozytora – tym Na albumie znalazło się osiem autorskich kom- razem jednak z zupełnie innego gatunku. Utwory pozycji Dawida Lubowicza (między innymi Jazz Henryka Mikołaja Góreckiego zyskały w ich wy- Babariba, Medium, Obercology) oraz improwi- konaniu nowe wersje, jednak, jak podkreślają, nie zacja na temat Pieśni Roksany Karola Szyma- powstał kolejny materiał w konwencji muzyki po- nowskiego. Dawidowi Lubowiczowi (skrzypce, ważnej przearanżownej na modłę jazzową. skrzypce pięciostrunowe) w nagraniach towa- Album zawiera jedenaście kompozycji z różnych rzyszyli znani muzycy jazzowi: Krzysztof Her- okresów twórczości Henryka Mikołaja Góreckie- dzin (fortepian, akordeon, flet), Robert Kubiszyn go, między innymi Diagram (oryginalnie Trzy (kontrabas, gitara basowa, gitara tenorowa), Łu- Diagramy op. 15 na flet solo), Musiquette I (Mu- kasz Żyta (perkusja) oraz gościnnie Jacek Kot- zyczka I op. 22 na dwie trąbki i gitarę) oraz Ad larski (wokal) i Tomasz Kałwak (instrumenty kla- Matrem (według Ad Matrem op. 29). wiszowe). Premiera płyty Górecki Ahead odbyła się 6 kwiet- Premierę płyty Inside zaplanowano na 11 maja. nia. Jej wydawcą jest Audio Cave. Jej wydawcą jest Universal Music Polska. JazzPRESS, maj 2018 |17 18| Pod naszym patronatem

Gary Guthman Dominik Kisiel Exploration Quartet – Salute to Swing! – Exploration

Album Salute to Swing! upamiętnia – zgodnie Dominik Kisiel Exploration Quartet powstał z tytułem – twórców złotej ery swingu. Jest to w 2016 roku z inicjatywy lidera grupy – Dominika dwupłytowe wydawnictwo Garego Guthmana, Kisiela, pianisty i kompozytora, studenta Włodzi- mieszkającego w Polsce amerykańskiego tręba- mierza Nahornego i Sławka Jaskułke, na co dzień cza, kompozytora i aranżera. związanego z trójmiejską sceną jazzową. W 2017 Gary Guthman na albumie Salute to Swing! zgro- roku muzycy kwartetu zdobyli główną nagrodę madził zorkiestrowane przez siebie przeboje le- na Ogólnopolskim Przeglądzie Zespołów Jazzo- gend muzyki jazzowej, między innymi Benny’ego wych i Bluesowych w gdyńskim klubie muzycz- Goodmana, Duke’a Ellingtona i Glenna Millera, nym Ucho, a w tym roku zwyciężyli w konkursie oraz trzy autorskie kompozycje (Love Talk, Fore- Bielskiej Zadymki Jazzowej. ver You i You And I Are One), również utrzymane Zespół tworzą: Dominik Kisiel (fortepian), Michał w charakterze swingowym. W sumie na dwóch Jan Ciesielski (saksofony altowy i tenorowy), płytach - zatytułowanych Sing Sing Sing i Love Piotr Szajrych (kontrabas) i Antoni Wojnar (per- Talk - zmieściło się po jedenaście pozycji, z cze- kusja). Na debiutanckiej płycie kwartetu, zatytu- go kilka z nich jako powiązane tematycznie med- łowanej Exploration, znalazło się osiem kompo- ley. Program wykonany został przez prowadzony zycji Dominika Kisiela, w których inspirującą go przez Guthmana big-band złożony z uznanych muzykę klasyczną autor skonfrontował z nur- kanadyjskich muzyków. tem freejazzowym. Płyty były wcześniej wydawane w Kanadzie, jest Album Exploration Dominik Kisiel Exploration to jednak ich pierwsza polska edycja. Album Quartet trafi do sprzedaży w maju. Jego wydaw- ukazał się 26 kwietnia nakładem Solitonu. cą jest Alpaka Records. JazzPRESS, maj 2018 |19

Ritual Art Orchestra – Atmosphere

Atmosphere – to płyta działającego od 2015 roku bydgoskiego zespołu Ritual Art Orchestra. Formacja wykorzystuje typowo etniczne instru- menty, jak udu, sazu, bałałajki, dżemba, darbuka, zestawiając je z elektroniką oraz śpiewem gar- dłowym i alikwotowym. Ritual Art Orchestra tworzą: Steve Kindler (skrzypce dziewięciostrunowe, programowanie), Bogusław Raatz (gitary, instrumenty etniczne, syntezatory) i Daniel Mackiewicz (instrumenty perkusyjne, shruti box). Swą najnowszą płytę Muzycy RAO zadedykowali współpracownikowi z zespołu, tragicznie zmarłe- mu Michaelowi Ogorodowi. Nagrania jego śpiewu oraz gry na flecie i instrumentach klawiszowych, zarejestrowane z myślą o tym albumie, wykorzy- stane zostały w dwóch utworach. Poza tym goś- cinnie zagrał gitarzysta Randy Raatz i zaśpiewał Michał Esz Szerląg. Album miał premierę 13 kwietnia. Jego wydawcą jest RG Records. 20 NOTE TOP |

Płyty / Top Note Top / Płyty

TTOOPPNNOOTTEE go roku w Warszawie, podczas transmitowanego na żywo kon ubiegłe żywo na transmitowanego październiku podczas w w Warszawie, roku go go wykonali Artyści RadiaJAZZ.FM. słuchaczom wielu znany zapewne też Jest świecie. na miejscach wielu w wcześniej duet przez już był wykonywany zawarty niej Płyta niewielki i fortepian bądź perkusyjny. zestaw pianino – duet” poja „skromny bandu się jazz wia rozbudowanego miejsce w formie, zupeł w innej jednak nie razem Tym jazzu. narodzin czasów do wraca ponownie Masecki Marcin słuchaczy, wciąż i w świadomości emitują) „świeża” muzykę typu tego które nielicznych, tych na, Młynarski-Masecki Bandu mieście Jazz płyta Choć – Marcin Masecki & Jerzy Rogiewicz

BMC Records, 2018BMC Records, Ragtime Ragtime cą js oen n rdoyh neah rez jas (rzecz antenach radiowych na obecna jest wciąż ukazała się wiosną tego roku, ale materiał na na materiał ale roku, tego wiosną się ukazała Noc w wielkim wielkim w Noc

- - - - - uznawany za jedną z najsłynniej z jedną za uznawany ragtime Disneylandu, usłyszał do wycieczki czas pod chłopiec, kilkuletni jako cki Mase Marcin legenda, głosi Jak płyta! świetna zdań dwóch bez to mnie dla ale sam, tym o się przekonać powinien każdy wiście do miesięcy odniesieniu w kilku wszystkim i przede perspektywy się z sprawdza więc Jak rozmachem. większym znacznie ze poczynione koncepcji kameralnej tej wrażenie, rozwinięcie to że odnieść było można Młynarski-Masecki, Bandu Jazz płyta się pojawiła potem Kiedy wkrótce wrażenie. ogromne mnie na zrobił że pierw przyznać, muszę i szy raz po program ten łem usłysza Wtedy Kultury. Centrum Bemowskim z rocznicy radia drugiej współpracy okazji z certu wpisuje w stylistykę epoki ragtime’u własne kompozycje bezbłędnie wiekowym standardom, z drugiej i zarazem współczesny charakter niepowtarzalny, bardzo osobisty Z jednej strony Marcin Masecki nadaje oy wekm mieście wielkim w Nocy h Entertainer The Ragtime Oczy ? ------,

grany przez pianistę na białym pianinie i wyda pianinie białym na Joplina, pianistę przez grany Scotta legendarnego kompozycji szych im ado rsa mzk deu aek & Masecki duetu muzyka – prosta bardzo niem zda moim jest zarzut taki na odpowiedź ale ko”, dale temu to ragtime’u prawdziwego „do wiedzą: po którzy słuchacze, się znajdą że Podejrzewam, ragtime’u. epoki stylistykę w wpisujebezbłędnie kompozycje własne drugiej z standardom, wiekowym rakter rzalny,bardzo osobisty zarazemi współczesny cha niepowta nadaje Masecki Marcin strony jednej Z współczesne. te oraz lat stu niemal sprzed pozycje zupełnie nie wyczuwamy jednak podziału na kom YorkBaby Młynarski-Masecki Bandu Jazz wykonania już z znany tym w – „klasyki” cztery oraz seckiego Ma kompozycji pięć słuchaczom prezentuje Duet efektu dobrego końcowego. tak do się tej przyczynił dojrzewanie fascynacji długiego proces Być właśnie pianisty. może poczynaniach znaleźć w mogła ujścia nie twórczego długo ale wcześnie, bardzo więc przyszła ragtime’em Fascynacja on. grać jak zapragnął tak – życie jego odmieniło to rzenie Fanny Gordon. Słuchając tego materiału, JazzPRESS, maj 2018 2018 maj JazzPRESS, [email protected] Piotr Rytowski New New | 21 ------TOP NOTE TOP NOTE 22 |

Płyty / Top Note Top / Płyty le wspólnego. wie Monkiem z mająhumoru cie poczu muzyczne jego i seckiego BlueSea Monka ( wykonań z także znamy które utwory, dwa przypadkowo) nie (zapewne się znajdują bumie al na że tym, Poza Monk. lonious The mianowicie a jazzu, historii z skojarzenie jedno jeszcze tu się ca narzu ragtime’em samym Poza historycznych. kategoriach w raczej już waliśmy trakto może który gatunek, zabrzmieć współcześnie jak kazuje, po przeciwnie, Wręcz ginałom. ory grania wiernie możliwie ragtime’ów próbami późniejszymi bardziej z tym a epoki, wyko z naniami oryginalnymi z rowania konku celu na ma nie Rogiewicz tpi peetj słuchaczom prezentuje stopniu równym w Pianista płyty”. się cej „zacinająefektów i „błędów” nychO zaplanowa dokładnie „potknięć”, brakuje nie ragtime’ach W ków. dźwię pierwszych od poznawalny rozjest gry styl charakterystyczny jego to pierwszy, raz Ma po seckiego wysłuchać możemy tuarze reper ragtime’owym w że Mimo N T TT OPP Deep The And Devil The Between NOO TEE

oraz Dinah ),Ma togry styl ------y rworwą oę r Je gra rolę równoprawną rym zapominać, że jednak można Nie nym artystą. in żadnym z pomylenia do liwą niemoż próby najwyższej nistykę pia – humoru doskonałepoczucie wszystkim przede oraz wizatorską impro inwencję niezwykłą zerię, wirtuo przewrotną nieco swoją historii – to raczej lekcja dobrej dobrej zabawy. lekcja raczej to – historii dziś! bawić może jak ludzi poczujcie, i jednocześnie bawić potrafił kiedyś jak jazz zobaczcie, powiedzieć: się starają nam Rogiewicz i Masecki falach”. samych tych na „nadają że rozumieją, i ją zna się świetnie muzycy że Czuć, Maseckiego. stylem ze responduje ko doskonale gra Jego potrzebne. naprawdę tam są które dźwięki, te tylko płycie związku na zostawia w z tym i perkusyjnym wie zesta niewielkim na oszczędnie, bardzo gra Rogiewicz Band). Jazz Młynarski-Masecki Orkiestra Rozrywkowa, Warszawska nalizm, Profesjo grupach w innymi (mię dzy Maseckim z współpracujący wcześniej już Rogiewicz, rzy Ragtime › to płyta duetu, w któ w duetu, płyta to Ragtime to nie lekcja lekcja nie to ------JazzPRESS, maj 2018 |23

Jazz Band Młynarski-Masecki – Noc w wielkim mieście

Jędrzej Janicki [email protected]

płycie. Z warstwy stricte muzycz- nej przede wszystkim należy po- chwalić stylowy wokal Jana Emila Młynarskiego. Muzyk ten, kojarzo- ny do tej pory głównie jako perku- sista, śpiewa z charakterystycznym dla piosenek z lat trzydziestych „za- ciągnięciem”. Nie epatuje jednak przesadnie tą manierą, zachowując urocze proporcje między muzycz- nym wyczuciem a nutką humory- styczną. Lado ABC, 2017 Muzyczne poczucie humoru naj- Marcin Masecki to duch niespokoj- lepiej słyszalne jest chyba w utwo- ny. Zwiedził całkiem pokaźny ka- rze Abduł Bey. Ten orientalny fox- wałek muzycznej galaktyki. Od Ba- trot stworzony przez Fanny Gordon cha przez ragtime po Chopina. Tym w 1933 roku doczekał się licznych razem połączył swoje siły z Janem interpretacji, lecz wersja spółki Ma- Emilem Młynarskim. Panowie na secki-Młynarski robi chyba naj- warsztat wzięli przedwojenne pol- większe wrażenie. Luz, dystans, skie szlagiery, czego skutkiem płyta taneczność, a przede wszystkim Noc w wielkim mieście. Jak nietrud- wirtuozeria całego zespołu, rzecz no się domyślić, efekt spotkania jasna z Maseckim na czele, napraw- tych dwóch muzycznych indywidu- dę przyprawiają o zawrót głowy. alności jest iście piorunujący. Moim prywatnym faworytem jest Bez żadnych wątpliwości najwięk- jednak utwór Czy ty wiesz, mała szymi gwiazdami wieczoru są Ma- miss, śmiało nawiązujący do Bei secki i Młynarski. Genialnej Nocy mir bist du schön, a spopularyzo- w wielkim mieście by jednak nie wany w polskiej wersji językowej było, gdyby nie takie postacie jak Je- przez Adama Astona. Swing, urok rzy Petersburski, Henryk Wars czy i jakiś rodzaj nieuchwytnej tęsk- Adam Aston – twórcy utworów na noty wersji Jazz Bandu Młynarski- 24| Płyty / Recenzje

Masecki powodują, że Glenn Miller li je przez swoją jazzową wrażli- mógłby czuć się zaniepokojony wi- wość, tworząc dzieło zachwycające zją detronizacji. świeżością, szczerością przekazu Noc w wielkim mieście to kolejny i oryginalnością. Pozostaje tylko dowód na niczym nieskrępowa- pytanie, na jakie tereny podryfu- ną potęgę wyobraźni Maseckie- ją Masecki i Młynarski następ- go i Młynarskiego. Niech nikogo nym razem. Tak czy inaczej, Nocą nie zwiedzie, że panowie na war- w wielkim mieście podbili serca sztat wzięli dobrze znane klasyki miłośników dobrej muzyki, nie muzyki popularnej. Przefiltrowa- tylko tej stricte jazzowej. › JazzPRESS, maj 2018 |25

Emil Miszk & The Sonic Syndicate – Don’t Hesitate!

Rafał Zbrzeski [email protected]

Może to wysokie stężenie jodu w powietrzu, świeża morska bry- za, dieta bogata w ryby albo wsłu- chiwanie się w szum morza i krzy- ki mew mają takie działanie? Tego w niniejszym tekście nie mam za- miaru rozstrzygać. Faktem jest, że od kilku lat moż- na zaobserwować wzmożony twór- czy ruch wśród młodego pokolenia trójmiejskich muzyków jazzowych, którzy tworzą niezwykle interesu- Alpaka Records, 2018 jące środowisko, skupione wokół Muzycy pochodzący z Trójmia- działającej stosunkowo krótko, ale sta mają ogromne zasługi w histo- wielce obiecującej wytwórni Al- rii rodzimego muzykowania (rzecz paka Records. Grono to wydaje się jasna – nie tylko jazzowego). Do tej być mocno nastawione na zespo- pory nie dostarczono jednak dowo- łowe działanie – także poza sce- dów, co tak znakomicie wpływa na ną i studiem nagraniowym. Takie regularnie pojawiające się na Wy- podejście przynosi chyba wymier- brzeżu świeże koncepty muzycz- ne efekty, bo nie wierzę, że wśród ne. W epoce Polski Ludowej to por- osób interesujących się naszym ty morskie były oknem na świat, rodzimym jazzem są takie, któ- a na statkach wraz z marynarzami re nie zetknęły się jeszcze z jedną przybywały nieosiągalne w kraju z nazw: Algorhythm, Tomasz Chy- nagrania, które następnie zapład- ła Quintet, Michał Bąk Quartetto niały umysły młodych twórców. lub z nazwiskami muzyków: Pio- Jednak w epoce internetu – kie- tra Chęckiego, Emila Miszka, Sław- dy każda nowa płyta właściwie już ka Koryzno czy Szymona Burnosa. w momencie premiery jest dostęp- Pisanie o trójmiejskim środowi- na po kilku kliknięciach – wytłu- sku młodych jazzmanów jako o ro- maczenie takie traci rację bytu. dzącej się nowej scenie wydaje mi 26| Płyty / Recenzje

się tym bardziej usprawiedliwio- (saksofon altowy), Paweł Niewia- ne, że grono muzyków współpracu- domski (puzon), Szymon Burnos jących ze sobą w rozlicznych zespo- (fortepian), Michał Zienkowski (gi- łach oraz pojawiających się u boku tara), Konrad Żołnierek (kontrabas starszych kolegów (część z wymie- i gitara basowa) oraz Sławek Kory- nionych grywa na przykład z Ty- zno (perkusja). Jak widać – mamy monem Tymańskim) wypracowało do czynienia z zespołem złożonym już sobie zręby swojego własnego, z muzyków młodych, ale już nie charakterystycznego brzmienia. debiutantów. Trzeba zaznaczyć – bardzo ekspre- Muzyka zawarta na albumie mieni syjnego, buzującego od emocji, ale się rozmaitymi barwami. O ile ot- komunikatywnego i lokującego wierający płytę utwór Solid to dość się po tej stronie jazzowego main�����- oczywisty jazzowy środek (choć za- streamu, na którą z zainteresowa-zainteresowa- grany z werwą i ładnym balan- niem zerkają też miłośnicy mu- sem pomiędzy poszczególnymi in- zycznych eksperymentów. strumentami), to już kolejny utwór Piszę o tym wszystkim z jednego – For S. – zaczyna się od agresyw- powodu – doczekaliśmy się albu- nego, niemal rockowego wstę- mu, który jest nie tylko pierwszą pu perkusji, a w trakcie jego trwa- płytą, na której froncie widnie- nia muzycy serwują nam rozmaite je nazwisko trębacza Emila Misz- zmiany tempa i nastroju z powra- ka jako samodzielnego lidera. Don’t cającym co jakiś czas rwanym te- Hesitate! jest też pierwszym albu- matem. Z kolei następująca później mem nagranym przez muzyków kompozycja Chorale (Ballad Nr 3) związanych z młodą trójmiejską ma w sobie sporo ponurych, balla- sceną (ze wsparciem kolegów z in- dowych elementów, skontrastowa- nych regionów) w tak rozbudowa- nych freejazzowymi partiami solo- nym, ośmioosobowym składzie. wymi saksofonu, które przełamują Autorem wszystkich zawartych utwór mniej więcej w połowie cza- na albumie kompozycji jest lider, su jego trwania. a towarzyszący mu zespół The So- Heart of Darkness od początku roz- nic Syndicate tworzą: Piotr Chęcki tacza mroczną aurę, która zni- (saksofon tenorowy), Kuba Więcek ka gdzieś w ekspresji zespołowych JazzPRESS, maj 2018 |27

partii okraszonych porywający- Emilowi Miszkowi nie brakuje poczucia humoru mi solówkami. Szczególnie przy- – oko puszczone do słuchaczy w końcówce Returns, padł mi do gustu utwór Hate No gdzie zespół imituje swingujący big-band, jest roz- More z kapitalnym popisem gi- brajające. Jeśli do tak barwnej i wielowymiaro- tarzysty Michała Zienkowskiego. wej muzyki dodamy jeszcze kapitalną pracę wyko- Co charakterystyczne dla muzyki naną przy realizacji albumu i wszystkie smaczki z tego albumu, nawet podczas par- aranżacyjne i realizatorskie – nie obawiajmy się tii solowych pozostali muzycy nie o efekt końcowy. Koniecznie trzeba znać tę płytę, próżnują i choć chwilowo pozosta- bo może okazać się, że to jeden z najlepszych pol- ją w tle – tam też sporo się dzieje skich albumów wydanych w tym roku – i wcale i warto uważnie wsłuchać się tak- nie byłbym zdziwiony, gdyby pojawił się wysoko że w dalsze plany. w grudniowych podsumowaniach. › 28| Płyty / Recenzje

Mateusz Gawęda Trio – Falstart

Paulina Sobczyk [email protected]

łym krążku. Stopniowo prowa- dzi słuchaczy do przepełnionego emocjami punktu kulminacyjne- go. Forma przybiera postać klamry, spinającej początek i koniec utwo- ru partią fortepianu solo. Muzycy kreują tajemniczą aurę w niemal klasycznej odsłonie. Witold Kula rozpoczyna się intro- dukcją, która, nagle przerwana, prowadzi do lirycznego tematu. Audio Cave, 2018 Całość uzupełniona jest o niestan- dardowe wykorzystanie brzmienia Mateusz Gawęda to jeden z naj- kontrabasu, preparację fortepianu bardziej rozpoznawalnych i uzna- i efekty elektroniczne. Skompliko- nych młodych pianistów w Polsce. wane fragmenty równoważone zo- Współpracował z wieloma zespo- stają lirycznymi melodiami i kon- łami, równocześnie komponując wencjonalną grą sekcji. własne materiały. Jego autorski Orkan Grzegorz przynosi odpo- zespół tworzą wraz z nim zna- czynek po tak wymagającym po- komici instrumentaliści polskiej przednim utworze. Wszystko to za sceny jazzowej: Alan Wykpisz na sprawą wyraźnego, melodyjnego kontrabasie oraz Grzegorz Pał- tematu w partii fortepianu i swin- ka na perkusji. Nie jest to trio for- gowemu opracowaniu w tle. tepianowe w standardowym ro- Tytułowy Falstart rozpoczyna się zumieniu, co odzwierciedlają bardzo nowocześnie. Jest to nie- album Falstart oraz gra i brzmie- zwykłe przeżycie i wyzwanie dla nie zespołu. słuchacza. Znowu przeplatają się Falstart złożony został z siedmiu złożone odcinki o charakterze free autorskich kompozycji lidera. Roz- z tymi nieco prostszymi. Wkrada poczynający płytę Old House jest się też sporo elektroniki, która na- najspokojniejszym i, według mnie, suwa na myśl XX-wieczne tenden- najpiękniejszym utworem na ca- cje w muzyce klasycznej. JazzPRESS, maj 2018 |29

Zamykający album utwór Lit- tle Ghost rozpoczyna się melan- cholijnie, wręcz poruszająco. De- likatne przebiegi w fortepianie uzupełniane są różnymi szmera- mi. Spreparowany fortepian miej- scami – przynajmniej dla mnie – imituje brzmienie dzwonów, co dodatkowo podkreśla ową nie- określoność i tajemniczość. Wraz z rozwojem kompozycji przybywa ciekawych zabiegów i mieszanek brzmień. Nie muszę dodawać, że muzycy spisali się tutaj wybitnie. Zespół jest zgrany i świetnie wtapia swo- je brzmienie w klimat materiału. Falstart charakteryzuje różnorod- pozytorską. Nie jest to prosta w od- ność pod względem formy i efek- biorze muzyka. Jest wymagająca, tów brzmieniowych. Mateusz Ga- pełna szczegółów, skomplikowana węda w swoich utworach przejawia pod wieloma względami i bardzo dużą otwartość oraz swobodę kom- intelektualna. ›

Rozmowa z Mateuszem Gawędą – dział ROZMOWY fot.Lech Basel fot.Lech 30| Płyty / Recenzje

Janczarski & McCraven Quintet – Liberator

Rafał Garszczyński [email protected]

albumu. Od tego czasu ani razu nie trafiłem na koncert zespołu, nie miałem również świadomości, że muzycy kontynuują współpracę. Album Liberator stanowi mate- rialny dowód działania zespołu i jego twórczego rozwoju. Do po- przedniej płyty w ciągu ostatnich kilku lat nie powróciłem, uznając ją za poprawną, ale niekoniecznie wartą większej uwagi. Liberator to

For Tune, 2018 już zupełnie inna liga. Zespół doj- rzał, materiał nagrany w studiu Poprzedni album nagrany przez kilka lat temu, na koncercie wy- kwintet Borysa Janczarskiego padł zdecydowanie lepiej. i Stephena McCravena, wydany Nadal gwiazdą zespołu pozostaje w 2015 roku Travelling East West, absolutnie zjawiskowa Joanna Gaj- nie zrobił na mnie jakiegoś szcze- da, która gdyby urodziła się w Sta- gólnego wrażenia. Odnotowałem nach, już dziś byłaby wielką świa- w swoim dzienniku kolejne poja- tową gwiazdą. Liberator to jedna z wienie się niezwykle utalentowa- najbardziej amerykańskich płyt nej i równie skutecznie ukrywa- nagranych w Polsce, jaką słysza- jącej się przed mediami pianistki łem. Ten album jest światową pro- Joanny Gajdy, którą pamiętałem dukcją, która powinna być kan- sprzed paru lat z jej własnego albu- dydatem do wszelkich jazzowych mu Heaven Earth Earth Heaven, na- nagród. Niestety, pewnie nie bę- granego również z udziałem Bory- dzie, bo nikt poza Polską o istnie- sa Janczarskiego. niu niezwykłego zespołu, odpo- Formację działającą w tym skła- wiedzialnego za nagranie tego dzie, jak wiele tego rodzaju zespo- albumu, się nie dowie. Strata tych, łów, uznałem w 2015 roku za skład, którzy nie wiedzą. który nigdy się nie powtórzy i któ- Dojrzałość i pewność własnych po- ry powstał dla nagrania jednego mysłów to cecha nie tylko Joanny JazzPRESS, maj 2018 |31

Gajdy. Dotyczy to również duetu Ra- Kiedy powstała pierwsza płyta sula Siddika i Borysa Janczarskiego, zespołu, nie czekałem na kolej- których wspólna gra przypomina ną. Dziś mam pewność, że zrobię największych trębaczy i saksofoni- wiele, żeby następnej nie prze- stów wszech czasów. Zespół tworzy gapić i żeby usłyszeć zespół na oparte na najlepszych światowych żywo. › wzorcach jazzowe kompozycje, na- wiązując zarówno do hardbopo- wych klasyków, jak i przebojowych melodii z czasów, kiedy jazz był mu- Recenzja płyty zyką rozrywkową. Dziś niewiele osób kupuje płyty, Janczarski słuchając ich fragmentów w skle- pie. Jeśli Wy tak robicie, a nie prze- & McCraven Quintet padacie za freejazzowymi im- Travelling East West prowizacjami, to nie zaczynajcie przygody z Liberatorem od pierw- szego utworu na krążku. Ten jest najtrudniejszy. Dalej jest, moim JazzPRESS 5/2016 zdaniem, ciekawiej i bardziej prze- bojowo. Płyta tygodnia www.radiojazz.fm Rafała Garszczyńskiego w RadioJAZZ.FM godz. od poniedziałku do piątku 11:45 32| Płyty / Recenzje

Marek Pospieszalski – Marek Pospieszalski gra piosenki, które śpiewał Frank Sinatra

Jędrzej Janicki [email protected]

strumentalistów. Sekcję rytmiczną tworzą: Max Mucha i Max Andrze- jewski (odpowiednio kontrabas i perkusja), a za fortepianem usiadł jeden z najbardziej utalentowa- nych muzyków austriackiej sceny jazzowej – Elias Stemeseder. Pospie- szalski, rzecz jasna, zagrał na sak- sofonie tenorowym. Całą płytę otwiera króciutkie so- lowe wykonanie przez Pospieszal- Marek Pospieszalski, 2017 skiego jednego z największych przebojów Sinatry – My Way. Z ory- Marek Pospieszalski w muzycz- ginału zostało jednak naprawę nym życiu nie ma lekko. Bezustan- niewiele, tylko kilka początkowych nie zmagać się musi z popularnoś- dźwięków pozwala nam ten utwór cią i klasą swojego ojca – Mateusza. rozpoznać. Resztę stanowi swobod- Ciągłe porównania do legendy ojca na improwizacja Pospieszalskie- mogą stać się naprawdę męczą- go, bardzo luźno związana z mo- ce dla ambitnego muzyka, chcące- tywem przewodnim. Jest to jednak go napisać swoją historię. On sam pewna wskazówka, jak kwartet ten nakłada na siebie tej presji jeszcze traktuje utwory Sinatry. Raczej są więcej. Na warsztat bierze utwory to skojarzenia związane z tymi pa- śpiewanie przez samego Franka Si- miętnymi melodiami, niż ich wier- natrę – melodie, które wszyscy zna- ne odegranie. ją i większość lubi. Marek Pospie- Ciekawie wypada ballada I Think szalski nie jest jednak muzycznym Of You, o posępnym charakterze, żółtodziobem, dlatego po tym spot- z bardzo ciekawą partią perkusji, kaniu na szczycie można było spo- która cały utwór zamyka. W You ro oczekiwać. Make Me Feel So Young znakomi- Do tego projektu Pospieszalski za- cie prezentuje się Stemeseder. Jego prosił trzech bardzo ciekawych in- frazowanie, pozornie oderwane JazzPRESS, maj 2018 |33

od linii utworu prowadzonej przez prawdopodobnie istotną rzeczą jest zespół, jest zdecydowanie najcie- muzyczna komunikacja artystów kawszym fragmentem całej kom- i ich wzajemne „napędzanie się”, pozycji. a słuchając tego kwartetu owej za- Na płycie Marek Pospieszalski gra leżności nie zauważyłem. piosenki, które śpiewał Frank Sina- Wspomniane mankamenty to, jak tra grają świetni instrumentaliści, na standardy jazzowe, dość duży dla których ograniczenia technicz- zarzut. Interpretacji utworów Sina- ne nie istnieją. Brzmienie jest bar- try w wykonaniu Pospieszalskie- dzo profesjonalne, lecz płycie tej go warto jednak posłuchać. Mimo brakuje cechy, która by ją wyróż- wszystko, to kawałek solidnej mu- niała na tle innych wydawnictw zyki, dzięki któremu może po raz jazzowych. Brakuje w niej chyba kolejny uświadomimy sobie jak troszeczkę ognia i pasji. Mam wra- niedoścignionym mistrzem był żenie, że ten skład nie jest do końca Frank Sinatra. › zgranym zespołem. W jazzie nie-

WSPIERAJ WYDAWANIE KOLEJNYCH NUMERÓW JAZZPRESSU

Fundacja Popularyzacji Muzyki Jazzowej EUROJAZZ nr konta: 05 1020 1169 0000 8002 0138 6994 Ważne: wpłata tytułem "Działalność statutowa Fundacji" 34| Płyty / Recenzje

Morte Plays – Postapo

Jędrzej Janicki [email protected]

ca kompozycja, jak ulał pasują- ca klimatem do jakiegoś starego polskiego filmu. W drugiej czę- ści utworu płyną spod palców Marcina Łukasiewicza (głównego kompozytora i gitarzysty) świet- nie zbalansowane dźwięki, daleko wykraczające poza utarty schemat brzmienia gitary w jazzie. Choć szefem całego składu jest właśnie Łukasiewicz, w bardzo wielu kom-

Soliton, 2017 pozycjach prym wiedzie saksofo- nista Patryk Mott. Dzieje się tak Kto powiedział, że muzycy jazzo- chociażby w takich utworach jak: wi nie mogą nagrać płyty koncep- Ogniwa, Fluor czy Kwarantanna. cyjnej? Mogą, jak najbardziej, a ży- To właśnie melodyjne, wręcz wym dowodem na to płyta Postapo śpiewne brzmienie saksofonu – drugi krążek w dorobku zespołu tworzy charakterystyczne moty- Morte Plays. wy, które w dojrzały sposób roz- Jak sam tytuł płyty wskazuje, jej wijane są przez cały czas trwa- motywem przewodnim jest apo- nia utworu. Śmiało można rzec, kalipsa i opis świata po tym nie- że właśnie owo brzmienie genero- sympatycznym wydarzeniu. Za- wane przez Motta i taki sposób bu- głada świata nigdy nie nastraja dowania kompozycji jest wyróżni- zbyt optymistycznie, jednak pano- kiem Morte Plays. wie z Morte Plays nie tracą rezo- Dwie ostatnie kompozycje (Ko- nu i prezentują świetną mieszankę rozja i Zmieciowisko) są gratką zdominowaną przez jazz, w któ- dla każdego szanującego się mi- rej pobrzmiewają niedalekie echa łośnika rocka progresywnego kojarzące się ze stylistyką smooth, (do grupy, której autor tej recen- funku, a czasami nawet rocka. zji z przyjemnością się zalicza). Płytę kwartetu zielonogórzan ot- Brudniejsza, bardziej przestero- wiera Bakcyl – z lekka swingują- wana gitara i złożona kompozy- JazzPRESS, maj 2018 |35

cja to coś, co tygrysy lubią naj- plusów. Cały zespół jest doskonale zgrany, pracuje bardziej. jak dobrze naoliwiona maszyna, której każdy po- Pewna schematyczność, zwłaszcza szczególny element funkcjonuje bez zarzutu. w budowaniu utworów, jest jednak Postapo, pomimo swoich niedociągnięć, przyciąga jednym z dwóch mankamentów uwagę i jest godne zauważenia. Z całego morza pol- Postapo. Drugim jest koncept całej skich świetnych płyt jazzowych wyróżnia tę płytę płyty, który sprawia wrażenie tro- charakterystyczne brzmienie wypracowane przez szeczkę wymyślonego na siłę i nie kwartet Morte Plays i łatwo zapadające w pamięć dodaje niczego do narracji i drama- melodie, nigdy nie przekraczające jednak granicy turgii całego nagrania. Niech mi- tandety i kiczu. Zielona Góra może być naprawdę nusy nie przesłonią nam jednak dumna z zespołu Morte Plays. › 36| Płyty / Recenzje

MaBaSo – We Will Rock U

Jakub Krukowski [email protected]

skład, który tworzą wibrafonista Bernard Maseli (mallet kat), Michał Barański grający na basie elektrycz- nym oraz słowacki perkusista Da- niel Soltis. Poza utworem tytułowym kompozycje są autorstwa Maselego, jednak równie dobrze mogłyby być interpretacją innych „stadionowych” przebojów. Reakcje publiczności, za- rejestrowane pomiędzy utworami, Soliton, 2017 świadczą o znakomitej atmosferze podczas występu. Mam wrażenie, że Wielki przebój zespołu Que- zespół, niczym brytyjskie legendy, en We Will Rock You jest central- spokojnie rozruszałby wielokrotnie nym punktem najnowszego albu- większą publikę. mu formacji MaBaSo. Interpretację Jak wspomniałem, repertuar prze- szlagieru odnajdziemy oczywiście de wszystkim dostarcza świetnej pośród sześciu zawartych tu utwo- rozrywki, nie znaczy to jednak, rów, myślę jednak, że tytuł, któ- że w warstwie kompozytorskiej, ry dał płycie nazwę, pełni przede czy przede wszystkim wykonaw- wszystkim funkcję śmiałej zapo- czej, nie imponuje jakością. MaBa- wiedzi. Cały materiał utrzymany So to zespół złożony z prawdziwych jest w rockowym klimacie, nasta- specjalistów, od lat pracujących na wionym na zapewnienie pierw- swoją pierwszorzędną opinię. Opi- szorzędnej rozrywki. Czuje się to sywana płyta jest tego kolejnym szczególnie wyraźnie, tym bar- dowodem, a lider podkreśla, że to dziej, że mamy do czynienia z reje- dopiero druga część tryptyku. Ze- stracją występu na żywo. spół wziął już na warsztat przebo- Koncert odbył się w grudniu 2016 je Cream oraz Queen, ciekawe więc roku w katowickim Teatrze Old Ti- gdzie poszukają inspiracji do za- mers Garage i jest drugą po Sunshi- mknięcia serii? Na pewno możemy ne Of Your Love pozycją w dyskogra- spodziewać się kolejnej dawki zna- fii grupy. Niezmienny pozostaje jej komitej energii. › JazzPRESS, maj 2018 |37

Bibobit – Podróżnik

Adam Tkaczyk [email protected]

Adamczewski (saksofony), Walde- mar Franczyk (perkusja) i Patry- cjusz Gruszecki (trąbka). Panowie pochodzą z Poznania, a materiał na ich debiutancki album – Podróżnik powstawał przez ostatnie trzy lata. W swojej karierze mieli już oka- zję występować na dużych festiwa- lach, takich jak Orange Fe- stival i Enea Spring Break, a także Plac Kultury, 2018 rozgrzewać publiczność przed kon- certami Hypnotic Brass Ensemble, Jako słuchacz rapu od prawie 20 Richarda Bony, Keyona Harrolda lat, można by rzec, zrzędliwy, zez- czy Dirty Loops. gredziały i wymagający zbyt dużo, Mam duży kłopot z tym albumem. mam poważny dysonans podczas Z jednej strony – jest bardzo pozy- słuchania albumu, o którym pi- tywny, naładowany energią i wy- szę poniżej. Postaram się, by wada daje się, że właśnie taki efekt miał albumu, która szczególnie przy być celem nadrzędnym dla twór- pierwszym odsłuchu sprawiła mi ców. Z drugiej – czy powinienem ig- dużo problemów, irytowała i psu- norować teksty wypełnione (zbyt) ła humor, nie przesłoniła Państwu, prostymi rymami, czasami cza- Drodzy Czytelnicy, całej gamy atu- sownikowymi? Jeśli nadgorliwie tów tego bardzo porządnego dzieła. czepiałem się prezentującego abso- Na czele zespołu Bibobit stoją Da- lutnie inny, wyższy o kilka(naście) niel Moszczyński (odpowiedzial- pięter, poziom Eskaubeia przy dru- ny za wokal i elektronikę, człowiek gim albumie z kwartetem Tomka o bardzo ciekawej przeszłości mu- Nowaka (inna sprawa, że tam moje zycznej, na przykład członek legen- oczekiwania były zdecydowanie darnej – bez żadnej ironii – grupy wyższe), to nie mogę przejść obo- Just 5) i Bartek Pietsch (gitara ba- jętnie od zbitek takich, jak na przy- sowa i wokal), a wspomagają ich kład otwierające album (!) rapowa- Zdzisław Babiarski (klawisze), Jan ne wersy: 38| Płyty / Recenzje

„Piszę te monologi sam nie wiem jak i mnogość projektów artystycz- po co nych na koncie, uczyniły z Mosz- Piszę te monologi tak przeważnie czyńskiego bestię wokalną. Rap nocą jest jego piętą achillesową, ale my- Piszę te strofy mocno się pocąc ślę że 90 procent słuchaczy przy- Piszę te wersy z całą mą mocą.” mknie na to oko. Nie każdy musi być Rakimem, no Sietak poderwie do tańca nawet ale ludzie... Serce mnie tak nie bo- puszczony na pogrzebie (co za trąb- lało od czasu, gdy Lady Gaga zry- ka w refrenie, o mój Boże!), Astro- mowała „Alejandro” z „Fernan- nauta to wspaniały disco-funko- do”. Teraz myślę, że niekoniecznie wy napędzacz imprezowy, Telefon dobrze się stało, że zadanie zre- jest tak chwytliwy, że odnalazłby cenzowania Podróżnika przypad- się zarówno na największej rotacji ło akurat mnie, bo album posiada w radiu Eska, jak i na antenie Ra- tę jedną poważną wadę, na któ- dioJAZZ.FM. Świetnie wplecione są rą moje ucho jest szczególnie wy- elektroniczne dźwięki, trochę koja- czulone i która psuje mi odbiór ca- rzące się z grami komputerowymi łości. Na szczęście Pan Daniel nie sprzed 30 lat, w tytułowym utwo- próbuje rapować przez cały czas rze. Tak naprawdę, gdyby przy- – śpiewa, harmonizuje i wycho- mknąć oko na zwrotki rapowane, dzi mu to znacznie, znacznie le- to nie ma na Podróżniku wyraźnie piej. Jego ciepły głos i przekazywa- słabszego momentu. na energia wspaniale komponują Czy delikatnie zwalniają w Czasa- się z instrumentalnymi popisami mi i Tajemnicy, czy znacznie przy- kolegów z zespołu. spieszają w Astronaucie – słucha Unikatowe jak na Polskę doświad- się ich z ogromną przyjemnoś- czenie sceniczne (bo ilu wokali- cią. Może tylko Wyliczanka zawie- stów okołojazzowych ma w CV by- ra trochę dziwne, niezrozumia- cie idolem nastolatek w latach łe dla mnie motywy i pojawia się dziewięćdziesiątych?) oraz chęć ni z gruchy, ni z pietruchy. Bo tań- rozwoju, udokumentowana za- czymy, tańczymy, a tu nagle ktoś równo przez edukację formalną, „depcze śmiech”, płynie „rzeka łez” JazzPRESS, maj 2018 |39

i w ogóle zaczynam rozglądać się za antychrystem, po czym sekundę później wracamy do tańca w Plotce. Fakt, Plotka i Astronauta to utwory dodatkowe, ale wydane są razem ze standardową wersją albumu, więc Każdy festiwal może mieć swój możemy uznać że tworzą całość JazzPRESS... z całą resztą utworów. Bibobit to paczka piekielnie uta- lentowanych ludzi, a Podróżnik jest petardą pozytywnej energii o sile bomby termobarycznej. To musi być prawdziwy koncertowy nisz- czyciel – nie mogę doczekać się zo- baczenia Bibobitu na żywo! Zaan- gażowani (czytaj: przewrażliwieni jak autor) słuchacze rapu muszą jednak ignorować bardzo poważne braki w rapowej technice wokali- sty, a czasami nie jest to łatwe. Nieśmiała rada na przyszłość: albo mocno doszlifować rapowanie, albo trzymać się śpiewu i harmo- nizowania – wtedy jest świetnie. Płyta na tyle uniwersalna, że nada się na prezent „w ciemno” dla ko- goś bardziej wymagającego i krę- cącego nosem na składanki. Nie zmieni może niczyjego życia, ale zapewni godziny zabawy. Popowy jazz (istnieje coś takiego?) na po- ziomie. › 40| Płyty / Recenzje

Julia Kania – Here

Jarosław Czaja [email protected]

untry à la Norah Jones albo nawet popu. Ale następny, już wyraźnie pulsujący i potoczysty temat Silly Dream – który prowadzi vamp basu – rozwiał wszelkie wątpliwości. Śpiewa rasowa wokalistka jazzowa i gra zespół jazzowy z prawdziwego zdarzenia. Właśnie – zespół. Płyta Here jest dziełem kolektywnym. Julia Kania wie dobrze jako kobieta, że diament wymaga odpowiedniej oprawy. SJ Records, 2017 Znalazła świetnych instrumenta- Do tego, że mamy zdolną młodzież, listów. Partnerów, nie tylko akom- zdążyłem się przyzwyczaić, ale cią- paniatorów. Grają już ze sobą ja- gle zaskakują mnie takie dzieła jak kiś czas i to słychać. Na fortepianie Here Julii Kani. Podczas słuchania Kajetan Borowski – lider własnego ani przez chwilę nie czułem, że to tria i autor znakomitego albumu dopiero debiut płytowy młodej wo- Totem, o którym miałem już przy- kalistki, kompozytorki i autorki jemność pisać na tych łamach. Na tekstów. Mimo że Julia jest chyba perkusji Piotr Budniak, na kontra- jeszcze studentką (sic!) wokalisty- basie Adam Tadel. To trzon pod- ki jazzowej Akademii Muzycznej stawowy. Dołączył jeszcze Szymon w Katowicach, jej płyta brzmi nie- Mika na gitarze. Godne podziwu zwykle dojrzale. A dojrzałość koja- jest samoograniczenie muzyków, rzy się ze szlachetnym umiarem choćby pianisty, bo przecież znamy i dobrym rozpoznaniem swoich jego możliwości. Tutaj Kajetan Bo- atutów. rowski gra oczywiście świetne par- Wprawdzie pierwszy utwór Advice, tie solowe, ale momentami bardziej z oszczędnymi, ostinatowymi figu- myśli o współpracy z gitarzystą niż rami gitary i fortepianu, jest nie- o swoich popisach. Podobnie uda- co zwodniczy – miałem obawy, że na kooperacja dwóch instrumen- całość pójdzie w stronę quasi-co- tów harmonicznych to u nas nadal JazzPRESS, maj 2018 |41

rzadkość. Szymon Mika wprowa- nie przekombinowane. Po amery- dza na gitarze ciekawe efekty bar- kańsku brzmi także Sense. wowe i kolorystyczne, grając innym Kulminacją tego krążka są z pew- dźwiękiem w każdym utworze. nością Masterpiece i Better Go. Ale Here to taka płyta, która zy- W tym pierwszym utworze mamy skuje z każdym przesłuchaniem. swing i niezwykły polot, Julia Julia Kania nie tylko śpiewa lek- pięknie frazuje, a Piotr Budniak ko i ze swobodą, z dużą pewnością gra wirtuozersko na samych ob- siebie oraz – co równie ważne – ze ręczach bębnów. W Better Go jest sporym zapasem ekspresji, który szybsze tempo z popisowym akom- wyczuwamy podskórnie, a to już paniamentem fortepianu i iście najwyższa szkoła jazdy, ale tak- przebojową melodią. Szymon Mika że ciekawie komponuje. Przesłu- wyciął tutaj na gitarze solo w sty- chałem ten album wiele razy, nic lu... Santany. To powinno „chodzić” się tutaj nie powtarza. Każdy te- w radiu! mat to osobna historia. Na przy- Zupełnie inny nastrój spotkamy kład Forget brzmi jak klasyczny w śpiewanej po polsku, powolnej standard amerykański, do tego pieśni Nie Ty. Przyznam, że to nie ma budowę szkatułkową. To jak- moje klimaty, ale chylę czoła przed by kilka kompozycji w jednej. Przy wszechstronnością Julii. General- czym zróżnicowanie tempa i fak- nie bardzo udana płyta, czekam na tury jest intrygujące i naturalne, następną. ›

#JazzDoIt! na antenie RadioJAZZ.FM od poniedziałku do piątku, godz. 11:00-13:00 www.radiojazz.fm 42| Płyty / Recenzje

Agata Kuliś – Come a Little Closer

Piotr Pepliński [email protected]

Miksem albumu Come a Little Closer zajął się laureat Grammy – Alex Ven- guer, produkował go zaś Debo Ray. Na płycie znajduje się siedem tra- cków. Stanowią one połączenie róż- nych stylistyk. Słyszę tu wpływy kla- sycznego soulu spod znaku Motown, gospel, bluesa, R’n’B lat dziewięćdzie- siątych. Mamy tu też delikatny jazz. Jak głosi tytuł płyty, Agata Kuliś po- zwala nam zbliżyć się do siebie, od-

Agata Kuliś, 2017 słania przed nami swoje tajemnice, emocje, wnętrze. Opowiada histo- Agata Kuliś to młoda wokalistka, rie o miłości, relacjach międzyludz- autorka tekstów, kompozytorka. kich. Krążek ten jest swego rodzaju Jest stypendystką prestiżowej ame- dziennikiem, zapisem pięcioletnie- rykańskiej uczelni Berklee Colle- go pobytu wokalistki w Bostonie. ge of Music. Na swoim koncie ma Na Come a Little Closer wybrano cov- też stypendium Włoskiego Insty- ery takich tuzów jak: , tutu Kultury w Rzymie i we Flo- Joni Mitchell czy Buddy Johnson. rencji. Współpracowała z krakow- Nie zabrakło tu jednak oryginal- skimi festiwalami, tamtejszą operą nych kompozycji napisanych przez oraz filharmonią. Jej edukacja mu- protagonistkę (Idę przez sen, Pod skó- zyczna rozpoczęła się w Krakowie, rą Ty, Two Halves Of My Heart). w Szkole Muzycznej im. Wiecho- Obdarzona bardzo wysokim gło- wicza, w klasie fortepianu. Następ- sem oraz ciepłą barwą Kuliś, śpie- nie kształciła również głos. Kuliś wa emocjonalnie, delikatnie. Potrafi jest absolwentką i wykładowczy- jednak uderzyć w dźwięki. Operu- nią Instytutu Kultury Uniwersyte- je wówczas łamiącym się tembrem. tu Jagiellońskiego. Ma za sobą kon- Słuchając wokalu Agaty Kuliś, mia- certy po obu stronach Atlantyku. łem wrażenie, że jest ona reinkarna- W moje ręce trafił właśnie debiut cją Minnie Riperton. Zawarte na al- fonograficzny tej artystki. bumie utwory stanowią dowód na JazzPRESS, maj 2018 |43

muzykalność debiutantki. Płyta ta Kanadyjka, nestorka songwritingu Joni Mitchell od jest spójna stylistycznie, co jest jej ko- dekad inspiruje młodych (i nie tylko) wokalistów. lejną zaletą. Bardzo kobiecy, osobisty, Ponad 12 lat temu Ian Shaw nagrał album-hołd dla nastrojowy, perfekcyjny technicznie niej Drawn To All Things: The Songs Of Joni Mitchell. debiut! Młodszym wokalnym majstersztykiem jest płyta Album otwiera kompozycja tytuło- After Blue Amerykanki Tierney Sutton. Na polskim wa napisana przez profesora z Bo- rynku dwa lata temu pojawił się zaś krążek Back stonu – Armsteda Christiana. Jego To The Garden Moniki Borzym. Agata Kuliś w bar- protegowana zdaje egzamin celują- dzo oryginalny sposób podeszła do utworu Blue Mit- co. Piosenka przyjemnie kołysze, ma chell. Wokaliza pieśniarki wprowadza nas w nie- subtelny groove. Jest zapowiedzią powtarzalny klimat. Novum aranżacyjnym jest tu tego, co czeka nas dalej. Na uwagę pojawiająca się harfa, na której gra Pia Salvia. Wsłu- zasługują tu idealne wręcz chórki. chajcie się w tę znakomitą interpretację. Cymes! Słychać dobrą komitywę między li- Wonderowski temat Come Back As A Flower rozpo- derką a instrumentalistami. Utwór czyna się od świergotu ptaków, szumu wody. Tętni ten ma hitowy potencjał. Następny on życiem, młodzieńczą energią, radością, wiosną. track to klasyczna ballada Save Your Ma ciekawą pulsację. Po coverze pojawia się kolejna Love For Me napisana w połowie lat piękna ballada Pod skórą Ty. Na finał Agata Kuliś i jej pięćdziesiątych XX wieku. Któż jej producent zostawili Two Halves Of My Heart. Piosen- nie śpiewał? Bardzo lubię interpre- ka napisana przez krakowiankę to popis kunsztu in- tację Nancy Wilson. Kuliś przedsta- terpretacyjnego samej Kuliś, dialogu liderki i zespo- wia nam ciekawy aranż tejże. Bawi łu. Okraszono ją znakomitą partią solową skrzypiec się swoim głosem, zawiesza go, szep- (Tim Reynolds). Ma ona iście polski, folkowy sznyt. cze, pokazuje możliwości swojej ska- Natomiast chórki przywołują na myśl najlepsze do- li i wibrata. Idę przez sen zasługu- konania amerykańskiego gospel, spirituals. Moc! je na pochwałę nie tylko ze względu Julia Kania, Kari Sál, Judyta Pisarczyk, Alicja Sero- na to, że jest to oryginalna kompozy- wik, Kinga Pruś, Agata Zamirska, Agnieszka Ma- cja zaśpiewana po polsku. Gitara ba- ciaszczyk, Gaba Janusz, Krystyna Gedzik oraz Agata sowa Wesleya Wirtha, instrumenty Kuliś – to tylko niektóre przedstawicielki młodego perkusyjne Patricka Simarda wio- pokolenia wokalistek jazzowych i soulowych. Do- dą tu prym, podbijają rytm. A trąb- wodzą one, że idzie nowe w polskim jazzie wokal- ka Noaha Conrada brzmi nieskazi- nym. Girl Power! A Come a Little Closer to solidny telnie. debiut! Go on, Agata! Highly recommended. › 44| Płyty / Recenzje

Kapela Maliszów – Wiejski Dżez

Katarzyna Nowicka [email protected]

spół ewoluuje w rejony improwi- zacji, dając upust jazzowej wolności i transowemu brzmieniu tradycyj- nych melodii. „Kiedyś to tak na wsi bywało, że swoją grą się w inne światy zapę- dzało”. Wiejski dżez to płyta prze- de wszystkim znakomita instru- mentalnie. Lecz nie chodzi tu tylko o technikę czy wirtuozerię. Ta mu-

Unzipped Fly Records, 2017 zyka jest eksplozją wrażliwości ar- tystów, podstawą do wyrażenia „Kiedyś to tak na wsi bywało, że siebie. I tak wymykające się z ram muzykanctwo i tradycję się z po- zniewalające improwizacje wielo- kolenia na pokolenie kontynuowa- krotnie nagradzanego Kacpra (dla ło”*. I tak muzyczną i polską tra- mnie jednego z najlepszych skrzyp- dycję rozwinął Jan Malisz (basy, ków ludowych w Polsce) oraz ener- harmonia, śpiew) wśród swo- getyczne bębnienia Zuzanny dia- ich dzieci – Zuzanny (śpiew, bara- logują tu z, wydawać by się mogło, ban, bęben obręczowy) i Kacpra prymitywnym i tradycyjnym ba- (skrzypce). Co interesujące, Malisze sowaniem Jana, co oczywiście nie w swej muzyce wykorzystują tak- jest tu nacechowane pejoratywnie. że skrzypce dziadka Kacpra oraz Kiedyś przecież bez dobrego basisty basy i bębny wykonane przez Jana nie mogło się odbyć żadne wesele. w jego pracowni. Muzyka wsi w wykonaniu Kapeli Rodzinna kapela z Męciny Małej Maliszów mieni się tu kontrastami w Beskidzie Niskim, grająca mu- – subtelnością i uduchowieniem, zykę inspirowaną głównie tradycją a także szatańskim porywem od- własnego regionu, czyli powiatu ległych od tego improwizacji, prze- gorlickiego, sięga też dalej, inspi- kraczających granicę wsi, a nawet rując się tańcami i przyśpiewkami regionu. Często od prymitywnego z innych regionów Polski. Na dru- tematu – ludowej esencji – narra- gim albumie – Wiejski Dżez – ze- cja zostaje rozbudowana w sposób JazzPRESS, maj 2018 |45

tak nowoczesny i urozmaicony, dowali się w swoim naturalnym że pozostaje się w niej tylko zatra- środowisku, gdzieś w chałupie na cić. I można poczuć tu zarówno ty- pogórzu Beskidu Niskiego, ot tak, pową wieś, jak i miasto, ekspansję dla własnej przyjemności. młodości dzieci jednocześnie z doj- Utworem zamykającym Wiejski rzałością ojca, a także po prostu po- Dżez jest Chmiel, wielokrotnie in- łączenie tradycji z nowoczesnością. terpretowany przez większość fol- „Kiedyś to tak na wsi bywało, że kowych formacji. Jednak tu, wśród mazurkowe granie się najbardziej zmysłowego głosu Zuzanny i całej doceniało”. Wiejski Dżez jest kon- aranżacji zespołu, można napraw- tynuacją pierwszego albumu ro- dę usłyszeć archaiczność i obrzę- dzinnej kapeli – Mazurki Niepoję- dowość jednej z najstarszych pieśni te (2015). Na drugim krążku także oczepinowych. wpadamy w trójmiarowe metrum, „Kiedyś to tak na wsi bywało, że oscylujące wokół najbardziej tran- w grze muzykantów się zatracało”. sowego tańca tradycyjnego – ma- I tak pięknie umożliwia to Kapela zurka. Album otwiera mój ulubio- Maliszów. Wydaje mi się nawet, że ny Zawiślocek, który choć w innej na koncertach jest jeszcze więcej ma- wersji, pojawił się już na pierw- gii i przeniesienia muzycznej prze- szym krążku zespołu. Wokół mo- szłości na scenę. A może to po prostu notonnych basów pojawiają się oszałamiające wrażenie pasji troj- unoszące swoją lekkością skrzypce, ga muzyków, którzy zarówno z tra- wyprowadzające na pierwszy plan dycyjnych melodii, jak i własnych zjawiskowy zaśpiew. kompozycji stworzyli historię od po- Z tej dosyć majestatycznej opo- czątku do końca barwną i wyrazi- wieści przenosimy się do ekspre- stą. Jednocześnie tak silnie związaną sji wprost z wiejskich potańcówek. z regionem i tradycją, jak i odważnie I w tym dialogu jazzowych zmian przekraczającą granice muzycznej tempa i metrum połączonych z tra- swobody interpretacyjnej. › dycyjnym instrumentarium pozo- stajemy już do końca. Ta płyta jest * Cytaty inspirowane: Wit Szostak – Ober- przede wszystkim spójna. Zagrana ki do końca świata, Wydawnictwo Power- została tak, jakby muzykanci znaj- graph, 2014. 46| Płyty / Recenzje

Lawaai – Lawaai

Jakub Krukowski [email protected]

trowiczem. Sam artysta podkreślał, że jest dla niego dużym wyzwa- niem odgrywanie nie w pełni au- torskiego materiału. Zespół poza Polakiem tworzą duński perkusi- sta Jeppe Høi Justesen oraz belgij- ski kontrabasista Stan Callewaert. Panowie poznali się podczas stu- diów w Kopenhadze, mamy więc okazję zapoznać się również z wy- nikiem ich wspólnej edukacji. Do Warszawy zespół przyjechał pro- mować coś, co ciężko nazwać dłu- gogrającą płytą – sześć utworów przekłada się na nieco ponad pół go- dziny muzyki. Sformułowanie „pły- ta” jest w tym przypadku zresztą Lawaai, 2018 nieprawidłowe – wbrew mainstre- Kamil Piotrowicz jest artystą szcze- amowym oczekiwaniom, materiał gólnie absorbującym uwagę środo- wydano na kasecie magnetofonowej wiska jazzowego. Obie jego autor- i to w nakładzie zaledwie stu egzem- skie płyty, w opinii krytyki, należały plarzy. Do premiery niewiele też tej do najlepszych produkcji ostatnich muzyki można było znaleźć w inter- lat, stąd trudno się dziwić, że każdy necie, a aurę tajemniczości potęgo- kolejny przejaw jego muzycznej ak- wała nazwa grupy, z niderlandzkie- tywności jest bacznie śledzony. Naj- go tłumaczona jako „hałas”. nowszą formacją z Piotrowiczem Co w takim razie prezentuje mię- w składzie jest trio Lawaai. Premie- dzynarodowy kolektyw? Dla wszyst- rowy koncert jego debiutanckiego al- kich, których urzekła melodyka bumu miał miejsce 22 marca w war- poprzednich albumów Piotrowi- szawskim Pałacu Szustra. cza, nowa produkcja może okazać Niesprawiedliwością byłoby utoż- się zaskoczeniem. Sesja nagranio- samianie projektu wyłącznie z Pio- wa opierała się na improwizacji, JazzPRESS, maj 2018 |47

a minimalistyczne kompozycje wy- Tendencje do minimalizmu zdra- odrębniono chyba tylko na potrzeby dzał natomiast współtworząc pro- wydawnictwa – podczas koncertu jekt Minim Experiment. Dużą rolę tworzyły praktycznie nieprzerwa- odegrała też duńska uczelnia, za- ny set. Muzycy sprawiali wraże- chęcająca adeptów do poszukiwa- nie introwertyków skupionych na nia nowych środków ekspresji. kreowaniu własnej przestrzeni, Recenzując poprzedni album pia- ale pozornie chaotyczna polifonia nisty doszedłem do wniosku, że dźwięków ułożyła się w jednolity, w każdym projekcie wprowadza wciągający przekaz. Domyślam się, on pierwiastek własnej osobowo- że dla części publiczności niepoha- ści. Obserwując jego zachowanie mowany sposób ich gry zakrawał na podczas koncertu, odniosłem wra- dewastację sprzętu, którego możli- żenie, że ze wszystkich, które sły- wości wykorzystano do maksimum. szałem na żywo, ten występ był Wynika to jednak z absolutnej świa- najbardziej organiczny. Dźwięki domości techniki warsztatowej, da- zdawały się być dyktowane z we- leko wykraczającej poza ogólnie wnątrz, całkowicie angażując go przyjęty kanon. W efekcie otrzyma- w wykonanie. To samo można rów- liśmy paletę dźwięków rzadko utoż- nież powiedzieć o grze jego kompa- samianych z tradycyjnym triem for- nów. Obcując dłużej z muzyką za- tepianowym. wartą na albumie, daje się jeszcze Myślę, że gdyby dokładnie prześle- lepiej odczuć tę naturalną pulsację. dzić poszczególne etapy kariery Ka- Kamila Piotrowicza nieraz wychwa- mila, tego rodzaju eksperyment lano za otwartość i dążenie do ciągłe- okazałby się naturalną konsekwen- go rozwoju. Przy zetknięciu z projek- cją jego bezkompromisowej natury. tem Lawaai dobitnie uświadamiamy Wystarczy przypomnieć, że macie- sobie, jak niewiele wiemy o możli- rzysty, doborowy przecież kwintet, wościach tego wyjątkowego arty- postanowił rozszerzyć o nietuzin- sty. W otoczeniu kolegów podzielają- kowe brzmienie saksofonisty Kuby cych potrzebę zgłębiania muzycznej Więcka, modyfikując przy tym sek- wolności okazuje się on ciągle prze- cję rytmiczną – co dało fenomenal- suwać granicę, daleko poza tę, którą ny efekt w postaci Popular Music. każdorazowo mu kreślimy. › 48| Płyty / Recenzje

Tal Cohen – Gentle Giants

Basia Gagnon [email protected]

jest przesłuchać go „na zimno”, wy- rabiając sobie własną opinię, ale słowa kompozytora opowiadają- ce historię każdej kompozycji przy- sparzają muzyce dodatkowego wy- miaru. Album otwiera jeden z moich ulu- bionych utworów Milesa Davisa – Nardis. Odważny wybór na przeko- nanie nowych słuchaczy, ale Cohen i jego team wygrywają tę bitwę, nie biorąc jeńców. Ich wersja jest Inner Circle Music, 2017 free i organiczna zarazem, co nie Drugi album Tala Cohena w roli li- jest oczywistą kombinacją. Otwie- dera jest równie imponujący jak ra ją kontrabas, wyznaczając rytm, muzycy, z którymi go nagrał. Wir- a akordy fortepianu dodają głębi. tuozerską grę pianisty wspiera mi- Delikatna melodia szybko rozwi- strzowsko Greg Osby na saksofo- ja się w burzę karkołomnych pa- nach – altowym i sopranowym, saży, szalonego dęcia saksofonów Jamie Oehlers na saksofonie teno- i dudniących bębnów, wspomaga- rowym, Robert Hurst na kontraba- nych przez kontrabas. Już w pierw- sie i Nate Winn na perkusji. szym numerze Cohen pokazuje Wielcy wykonawcy dzielą się na pełną skalę swoich umiejętności tych, którzy nie znoszą tłumaczyć – powściągliwe dostojne dźwięki, swojej muzyki – wolą, żeby mówiła kaskady harmonicznych progre- sama za siebie (koszmar dzienni- sji, krystalicznie delikatne staccata karza) i tych głęboko świadomych i liryczne frazy. Głęboki, klarowny twórczego procesu. Tal Cohen zde- dźwięk saksofonu Oehlersa dopeł- cydowanie zalicza się do tych ostat- nia brzmienia tej aranżacji. nich. Gentle Giants to bardzo oso- Reszta albumu to już wyłącz- bisty album i bogata jest paleta nie kompozycje Cohena. Great PK, różnorodnych doświadczeń, opi- wyprawa do krainy dzieciństwa, sanych w notatce płytowej. Dobrze mistrzowsko bawi się bebopem, JazzPRESS, maj 2018 |49

a lider demonstruje wirtuozerię nym solo Oehlersa i zawiłym labi- i wyobraźnię w fortepianowym ryntem fortepianowych wariacji. solo. Ujmującą melodię Ducks Gavetsch zawdzięcza tytuł izrael- wprowadza tenor Oehlersa i na- sko-europejskiej potrawie o zło- strojowy kontrabas, które znako- żonym smaku, tak jak i jego dwie micie uzupełniają delikatne akor- wersje: pierwsza bopowa, bardziej dy fortepianu. zdyscyplinowana, druga bardziej Cohen ma talent do pozornie pro- otwarta, free, ze spontaniczną wy- stych melodii o wyrafinowanej mianą dynamicznych fortepiano- strukturze harmonicznej – to za- wych progresji, z wyrazistym al- sługa jego izraelskich korzeni, na tem Grega Osby’ego. równi z fascynacją klasykami jak Chopin Meets Abach zamyka pły- Scriabin i Chopin. Świetną tego tę melancholijną melodią, pro- ilustracją jest dwuczęściowa Lo wadzoną przez fortepian i sopran Haya, imponująca wielowarstwo- Osby’ego, przechodzącą w zespo- wa kompozycja, dedykowana ro- łową improwizację, a grana przez dzinie. Ta minisuita rozwija się od Hursta smykiem na kontrabasie prostych dźwięków tenoru i forte- fraza zamyka kompozycję perfek- pianu do skomplikowanych har- cyjną konkluzją. monii doskonałych zespołowych Gentle Giants to niezwykle satys- improwizacji, finezyjnych soló- fakcjonująca płyta, o szerokim wa- wek, szaleńczych duetów i poje- chlarzu muzycznych niespodzia- dynków na saksofony, które Cohen nek. Bywa powściągliwa i zarazem podkreśla subtelnymi progresja- odważna. Cohen zręcznie wyko- mi, a wszystko scala doskonała rzystuje swoją mistrzowską tech- sekcja rytmiczna. nikę, semickie korzenie, jak też The Gentle Giant jest hołdem złożo- i klasyczne fascynacje szukając no- nym impresjonistom z imponują- wych muzycznych kierunków. To cym dialogiem fortepianu z kontra- idealna płyta na wiosnę – śmia- basem i znakomitym solo Hursta. ła i bezkompromisowa, z nieogra- Inspirowana Blanchardem Legacy niczonym potencjałem młodości. to z kolei postbopowa kompozycja Bardzo jestem ciekawa dokąd po- z wyrafinowanym, ale energetycz- prowadzi. › 50| Płyty / Recenzje

Roxy Coss – The Future Is Female

Jakub Sokołowski [email protected]

jącego na myśl klasyków – Hanka Mobleya czy Franka Fostera), p0 na- der zręczne aranżacje. To bardzo świadoma płyta środka. Jest tu na- mysł, jest elokwencja, jest swing, me- lodycznie pobrzmiewa to zupełnie świeżo. Bardzo zgrabnie wygląda in- terakcja między członkami zespołu. Szczególnie partie gitary i fortepianu albo pozostają w ciekawym kontra- punkcie (Mr. President), albo spraw- nie za sobą podążają (She Needed Posi-Tone Records, 2018 A Hero, So That’s What She Became). W jazzie nie brakuje płyt społecznie Mamy tu rozsądny balans między zaangażowanych. Jak choćby legen- różnymi nurtami nowoczesnego darne We Insist!. Tam niezgoda na jazzu. Może gdyby jakiś mocniejszy społeczne realia Ameryki, dyskry- podmuch (rykoszetem z płyty Ma- minację i segregację rasową przybra- tany Roberts?) natchnął ku większej ła formę pełnego desperacji protestu. radykalności, głos Roxy Coss nabrał- The Future Is Female też jest politycz- by jeszcze rozmachu. Radykalizm nie zaangażowane i protestuje. Bunt w sztuce to przecież nie szokowanie wygląda tu jednak zgoła inaczej. na siłę, lecz niezgoda na powielanie To czwarta płyta Roxy Coss jako li- utartych środków wyrazu. derki. Tak jak na poprzednich gra Feministyczny duch manifestuje na saksofonach tenorowym i sopra- się w tytule płyty i kawałków (#Me- nowym, dodatkowo sięga po klarnet. Too czy Females Are Strong As Hell). Towarzyszą jej: Alex Wintz na gita- W warstwie muzycznej to dojrzała rze, Miki Yamanaka na fortepianie, i pełna ciekawych rozwiązań pły- Rick Rosato na basie, Jimmy Macbri- ta umiaru. Polityczna manifestacja, de na perkusji oraz gościnnie Lucas ale spokojna i rozsądna. Prowadzo- Pino na klarnecie basowym. na z pozycji większego komfortu, Za liderką stoją konkretne atuty. Od niż mogli mieć Max Roach i Abbey sprężystego brzmienia (przywołu- Lincoln. › JazzPRESS, maj 2018 |51

Mathias Eick – Ravensburg

Michał K. Dybaczewski [email protected]

zanie do jego germańskich korze- ni. Otwierający całość utwór Family stanowi pejzaż kreślony przez for- tepian, skrzypce i trąbkę. Children rozpoczyna się pulsującym basem, który po chwili staje się tłem dla wokalizy Eicka toczącego trąbką nieśpieszny dialog ze skrzypcami. Friends urzeka z kolei rzewnym klimatem, skrzypce Aase’a za- mierają, czasem tylko dając o so- bie znać, a Andreas Ulvo wytycza ECM Records, 2018 drogę Eickowi grającemu melo- Czwarta płyta Mathiasa Eicka wy- dyjne solo na trąbce. Równie me- dana w stajni ECM to kontynuacja lodyjnie jest w kompozycji Au- intymnej narracji zapoczątkowa- gust, gdzie frazy trąbki przeplatają nej na Midwest (2015). Tym ra- się z ckliwą wokalizą, fortepian zem trębacz serwuje nam podróż brzmi tutaj niezwykle delikatnie, w rejony bliskie każdemu czło- a bas i perkusja ledwie zaznacza- wiekowi, opowiadając o rodzinie, ją swą obecność. Tak właśnie ilu- przyjaciołach, dziadkach, dzieciń- struje się letnią porę roku! Podob- stwie, etc. W tej podróży towarzy- nie skonstruowany został utwór szy mu norweska ekipa w skła- Parents. dzie: Torstein Lofthus (perkusja), Girlfriend jest natomiast najbar- Helge Andreas Norbakken (perku- dziej dynamiczną kompozycją na sja, instrumenty perkusyjne), Au- płycie, schowana wcześniej gita- dun Erlien (gitara basowa), Andre- ra basowa wyraźnie się tu ożywia, as Ulvo (fortepian) i Håkon Aase imitując przyśpieszone tętno zako- (skrzypce). chanego człowieka, nagle wszystko Osobisty wymiar koncept albumu milknie, urywa się – czyżby była zwiastuje już tytuł – Ravensubrg to miłość nieszczęśliwa? W tytu- to niemiecka miejscowość, z któ- łowym Ravensburg nadal mamy rej pochodzi babcia Eicka, i nawią- aktywny bas, brzmiący wręcz 52| Płyty / Recenzje

w klimacie reggae. Natomiast fi- warzyszą na nim norwescy jazz- nałowa kompozycja For my Gran- mani, a muzyka tam zawarta jest dmothers, choć jest najkrótsza ze osobistą opowieścią o sprawach wszystkich, to zarazem najbardziej kardynalnych oraz intymnych. przejmująca – melancholijna wo- Co ciekawe, towarzyszące Eickowi kaliza Mathiasa wywołuje ciarki, a skrzypce brzmią na wskroś „bałdy- fortepian i skrzypce podbijają nie- chowsko”. zwykły wymiar hołdu, jaki trębacz Moim zdaniem to właśnie skrzyp- składa swym babciom. ce i metafizyczne wokalizy stano- Najnowsze dzieło Eicka, zarówno wią największy atut tego albumu. w warstwie muzycznej, ideowej, Podkreślić należy także niezwy- ale również narodowościowej jest kłą melodyjność utworów skompo- tożsame z wydanym w ubiegłym nowanych przez Eicka, ale w jego roku albumem Adama Bałdycha przypadku stanowi to w zasadzie Brothers. Polskiemu skrzypkowi to- normę. ›

WWW.JAZZPRESS.PL/ARCHIWUM >> JazzPRESS, maj 2018 |53

Dr. Lonnie Smith – All In My Mind

Rafał Garszczyński [email protected]

ści, jest ponadczasowa i aktual- na do dziś. Album taki jak All In My Mind mógłby powstać rów- nie dobrze ćwierć wieku temu. Współcześnie brzmienie klasycz- nego hammonda można uzupeł- nić o inne instrumenty klawi- szowe, z czego jednak Dr. Lonnie Smith korzysta dość sporadycznie. Ten umiar w wykorzystaniu elek- troniki jest doskonałą decyzją, po- zwala wzbogacić brzmienie, ale Blue Note Records, 2018 zespół dalej porusza się w ramach Evolution – poprzedni album Dr. sprawdzonej formuły. Uważam, że Lonnie Smitha – był niezwykle uda- owych dodatkowych instrumen- nym powrotem tego muzyka do tów nie powinno być więcej. No- wytwórni Blue Note. Wtedy w na- woczesną elektronikę warto zosta- graniu uczestniczyli goście specjal- wić innym. ni – Joe Lovano i Robert Glasper. Brzmieniową zagadką tego albu- Tym razem dużych nazwisk zabra- mu jest dla mnie intro do Alhamb- kło, liderowi towarzyszył jego stały ry. Nie podejrzewam Dr. Lonnie zespół, a album zarejestrowano na Smitha o użycie wcześniej przy- jednym z koncertów. W efekcie po- gotowanego fragmentu zagrane- wstała nowoczesna płyta, będąca go przez kogoś na trąbce, to raczej zapisem bieżącej, wyśmienitej for- jakieś dobrze wykorzystane moż- my artystycznej 75-letniego artysty. liwości syntezatora pozwoliły na Czasy świetności zespołów opar- chwilę wyczarować trąbkę z tłumi- tych o organy Hammonda i gita- kiem w stylu Milesa Davisa z okre- rę przypadały na końcówkę lat sie- su nagrań dla Prestige. demdziesiątych ubiegłego wieku, To właśnie z powodu Alhambry – jednak wymyślona wtedy formu- utworu skomponowanego przez ła melodyjnego grania przebojów, lidera – będę często wracał do znanych koncertowej publiczno- tego albumu – pierwszej istotnej, 54| Płyty / Recenzje

wydanej w 2018 roku jazzowej pły- kalistki (Alicia Olatuja) urozmai- ty firmowanej przez wielką kiedyś ca program występu. Zestawienie jazzową wytwórnię i wyproduko- nowych utworów własnych (Al- wanej przez Dona Wasa, produ- hambra) ze sprawdzonymi klasy- centa z dużym dorobkiem, mają- kami swojego autorstwa (utwór cego jednak „na sumieniu” sporo tytułowy pojawił się po raz pierw- prostych, banalnych i komercyj- szy na płycie Funk Reaction w 1977 nych muzycznych produktów. roku) uzupełniają standardy – Jego współpraca z Dr. Lonniem Juju Wayne’a Shortera i On A Mi- Smithem nie stanowi jednak pró- sty Night Tadda Damerona, a tak- by uczynienia z tego doskonałego że zaskakujący cover, zaczerpnięty muzyka dostawcy przebojów dla z muzyki popularnej – 50 Ways To poszukującej nowej tożsamości Leave Your Lover Paula Simona. legendarnej wytwórni. All In My Występami w nowojorskim Jazz Mind to jazzowy klasyk, podob- Standard Dr. Lonnie Smith świę- nie jak poprzedni album muzy- tował swoje 75 urodziny. W ta- ka, wyprodukowany przez Dona kiej formule można nagrywać co Wasa – Evolution. chwilę nowy album, na przykład Na All In My Mind zestaw utworów z okazji każdych kolejnych uro- jest typowy dla koncertowego re- dzin, a ja po każdy z nich usta- pertuaru zespołów działających wię się w kolejce. All In My Mind w podobnym składzie. Zapewnia nie jest płytą historycznie waż- wyeksponowanie brzmienia or- ną, przełomową ani zaskakują- ganów, okazję do zagrania chwyt- cą. Jest tylko, i aż, doskonałą jazzo- liwych melodii na gitarze i prze- wą płytą, w szczególności wartą strzeń na solówki dla wszystkich. polecenia tym, którzy, tak jak ja, Dodatkowy gościnny udział dru- uwielbiają brzmienie klasycznych giego perkusisty (Joe Dyson) i wo- organów Hammonda. ›

F L a : www.jazzpress.pl JazzPRESS, maj 2018 |55

Kurt Elling – The Questions

Krzysztof Komorek [email protected]

zo. Ich muzykę uzupełniły stro- fy poezji laureata Pulitzera Franza Wrighta oraz Wallace’a Stevensa. Pozostałe wybrane na The Que- stions utwory są dziełem klasy- ków. Są oczywiście wyjątki z Wiel- kiego Śpiewnika Amerykańskiego, ale sięgnięto także na półki z in- nymi gatunkami. Dzięki sugestii Marsalisa nagrano Washing Of The Water Petera Gabriela. Jest Bob Dylan – ośmiominutowa wersja OKeh / Sony Music, 2018 A Hard Rain’s A-Gonna Fall zaczy- Bądź cierpliwy, jeżeli chodzi o kwe- na się długim wstępem a capella, stie nierozstrzygnięte. Polub py- delikatnie wspomaganym przez tania same w sobie. Żyj nimi, nie bas w drugiej części. Dopiero po szukając odpowiedzi, a wtedy one dwóch minutach włącza się do ak- może same przyjdą do ciebie. Ta- cji cały zespół. Wreszcie, „niejazzo- kimi sentencjami z Listów do mło- we” standardy uzupełnia Ameri- dego poety Rainera Marii Rilkego can Tune Paula Simona. opatrzony jest najnowszy album Są utwory, które w pierwotnych Kurta Ellinga, dedykowany pamię- wersjach były instrumentalne. ci Jona Hendricksa. Pytania i poe- A Secret In Three Views napisał zja – te dwa elementy będą przewi- niegdyś Jaco Pastorius, a Kurt El- jać się przez całą płytę i jej historię. ling wpasował teraz w jego mu- Wśród instrumentalistów towa- zykę tekst Rumiego. Z kolei En- rzyszących Ellingowi – w różnych dless Lawns jest dziełem Carli Bley, konfiguracjach – podczas nagrań a wokalista uznał, że najlepiej pa- byli: , Joey Cal- sują tu fragmenty poematu Sary derazzo, Marquis Hill, Jeff „Tain” Teasdale. Watts, Stu Mindeman. Dwie kom- Dziesięć kompozycji podanych pozycje przygotowali na album jest w niezwykle elegancki sposób, pianiści: Mindeman i Calderaz- niestety czasami zbyt aksamitny, 56| Płyty / Recenzje

tak perfekcyjny, że aż pozbawiony emocji. Nie na śmy wersje bardzo nijakie. Lu- wszystko udało się znaleźć dobry pomysł. Ktoś bię Kurta Ellinga, a The Questions o pozycji i klasie Kurta Ellinga, biorąc się za Lo- bez wątpienia zapewnia godzinę nely Town czy Skylark, znane z wielu fantastycz- przyjemnej muzyki, jednak szko- nych interpretacji, powinien zaproponować coś da, że wpadek, choć niewielkich, wyjątkowego. Niestety, tym razem otrzymali- nie udało się uniknąć. ›

Pasmo LIVE (piątki, godz. 20.00) Horny Trees 11 maja Take Seven! 7 urodziny JazzPRESSu, Bemowskie Centrum Kultury, Warszawa

18 Piotr Schmidt Electric Group. Cały ten jazz! LIVE! maja PROM Kultury Saska Kępa, Warszawa

25 Sławek Jaskułke Sextet maja 12on14 Jazz Club, Warszawa

1 100 na 100 Cały ten jazz w Noc Muzeów czerwca PROM Kultury Saska Kępa, Warszawa

8 Made in JAZZ – String Connection czerwca Dom Kultury KADR, Warszawa JazzPRESS, maj 2018 |57

Dalia Faitelson – Powered By Life

Katarzyna Syguła [email protected]

dziei i radości. Niemniej słucha- jąc tej płyty ma się wrażenie, jakby w każdym dźwięku, czy to granym, czy też śpiewanym, była prawda i autentyczność. Try- wialne określenie „kobiecy jazz”, w tym przypadku właśnie jest jak najbardziej na miejscu ze wzglę- du na wymiar emocjonalny dzie- ła, jak również terapeutyczny charakter tekstów. Artystka spra- wia wrażenie, jakby starała się Losen Records, 2018 przekazać swoim słuchaczkom, Niezwykle osobistą płytą Powe- że można się podnieść z każdej red By Life powraca po czterech la- sytuacji. tach od sukcesu As The World Sle- Styl, w którym śpiewa Dalia Fa- eps charyzmatyczna wokalistka itelson przywołuje na myśl cho- i gitarzystka Dalia Faitelson. Sama ciażby takie ikony wokalisty- artystka przyznaje, że album ten ki jak: Joni Mitchell, Marlenę powstał pod wpływem doświad- Dietrich czy też chwilami Dia- czenia tragicznej śmierci, z któ- nę Krall. Płytę Powered By Life rą się zetknęła, co zmieniło w niej cechuje swoista fuzja inspira- postrzeganie istoty życia. Odno- cji, bowiem odnajdujemy tutaj si się bezpośrednio do kręgu życia, bałkańskie przebiegi melodycz- jako niekończącej się podróży ku ne, cytaty wprost z kręgu kul- zrozumieniu na czym polega rów- turowego jidysz, instrumenta- nowaga pomiędzy narodzinami cje o skojarzeniach typowych dla a śmiercią oraz światłem a ciem- muzyki symfonicznej (solo wio- nością. lonczeli), a to wszystko doprawio- Taka właśnie jest jej muzyka: mo- ne zostało nutką hiszpańskiego mentami posępna, przepełniona temperamentu w partiach gita- rezygnacją i melancholią, a cza- rowych, wykonywanych osobi- sem niosąca za sobą promyk na- ście przez wokalistkę. Wokalistce 58| Płyty / Recenzje

towarzyszą na płycie muzycy Spring Alliance z 2007 roku, Ro- kojarzeni głównie z duńską sce- und The World z albumu As the ną jazzową: pianista i aranżer World Sleeps z 2014 roku). Analo- Thomas Clausen, perkusiści An- giczny komentarz muzyczny bez ders Provis i Ayi Solomon, basista słów, w którym wiodącą partię Fredrik Damsgaard oraz wiolon- powierzyła wiolonczeli (wcześ- czelistka Soma Allpass. niej wspomniana Soma Allpass), Album Powered By Life wyróżnia na tle szumu wody i akompaniu- spójność budowanej przez Dalię jącego fortepianu dialogującego Faitelson historii, od początkowe- z gitarą, występuje w przejmu- go odwołania się do wspomnień jącym Eye Of The Dawn. Już sam w utworze My Inner Storage Room, świat dźwięków sprawia, że sło- poprzez utrzymaną w konwen- wa stają się zbędne. Ten melan- cji mrocznej ballady, z wykorzy- cholijny, nieco oniryczny klimat staniem gitary, kompozycję Out zostaje przełamany w finałowej Of The Black, kończąc przewrot- piosence będącej klamrą dla ca- nie pytaniem, czy los się aby nie łej płyty. W Destiny Made A Mi- pomylił w Destiny Made a Mista- stake artystka godzi się z losem ke. Wszystkie te elementy w peł- i podąża za utartym stwierdze- ni odwołują się do komentarza niem, że życie toczy się dalej, co o przeżytej przez artystkę oso- podkreśla wypowiadając słowa bistej tragedii. Ponadto jej cie- „or it meant to be”. pła i głęboka altowa barwa gło- Powered by Life jest zbiorem nie- su i różnorodny styl muzyczny przeintelektualizowanych tekstów, spajają się z autorskimi teksta- interesujących i różnorodnych za- mi piosenek, którym przyświeca równo stylistycznie, jak i formal- wspólna, wspomniana idea zata- nie kompozycji. Płyną z tej pły- czającego krąg życia. ty też trzy pozytywne refleksje: by Dalia Faitelson już na poprzed- wierzyć i nie poddawać się (I Belie- nich solowych płytach dała się ve In), aby nie bać się marzyć (Make także poznać jako kompozytor- A Wish) i aby, kolokwialnie mó- ka utworów czysto instrumen- wiąc, wrzucić na luz (Cut Ourselves talnych (Empty Or Full z płyty Some Slack). › JazzPRESS, maj 2018 |59

Brad Mehldau – After Bach

Krzysztof Komorek [email protected]

dują się na albumie, ale to nie one stanowią o jego wartości. Słuchacz oczekujący lekkich, łatwych i przy- jemnych wariacji à la Jacques Lous- sier może się mocno rozczarować. Intencje Mehldaua świetnie oddaje właśnie wspomniany wieloznaczny tytuł. Bach ma być punktem wyj- ścia, a sedno tkwi w tym, co nad- chodzi po nim, rodząc się z niego. Pięć utworów wybranych z ksiąg Das Wohltemperierte Klavier to zaledwie Nonesuch Records, 2018 kwadrans muzyki. Resztę ponad Był Bach. Minęło lat 220 i nastał Meh- godzinnej płyty wypełnia siedem ldau. Zapewne żaden fan amerykań- kompozycji Mehldaua. Otwierają- skiego pianisty nie obrazi się za takie cy album Before Bach: Benediction porównanie. Czy sam Brad Mehldau i zamykający go, porażająco piękny by się z nim zgodził? Tego nie wiem, Prayer for Healing – oba będące mu- mam tylko nadzieję, że wybaczyłby zycznym, ale i ideologicznym mani- mi to afektowane stwierdzenie. Af- festem – oraz pięć nagrań, które ukła- ter Bach – język polski nie odda pro- dem na płycie, tytułem i zawartością sto wszelkich odniesień, jakie nio- stanowią komentarz do wybranych są ze sobą te dwa słowa. Bo przecież z bachowskiego zbioru oryginałów. to nie tylko prosta sugestia czasowe- After Bach jest i będzie jedną z naj- go następstwa (epok, postaci, a tak- bardziej znaczących pozycji w dy- że utworów na niniejszym albumie), skografii Brada Mehldaua. Pozostaje ale także odwołanie się do tradycji, tylko spór, czy bardzo dobrą, czy wy- zdefiniowanie źródeł. bitną, czy też wymykającym się do- Na wstępie trzeba jednak zazna- stępnemu spektrum komplementów czyć, że nie jest to płyta z mniej lub monumentem. Żądnych precyzyjnej bardziej ujazzowionymi interpre- analizy odsyłam do opublikowane- tacjami dzieł Jana Sebastiana. Ow- go w książeczce do płyty, eseju kom- szem, bachowskie kompozycje znaj- pozytora i pianisty Timo Andersa. › 60| Płyty / Recenzje

Boneshaker – Thinking Out Loud

Rafał Zbrzeski [email protected]

utwory, które składają się na nie- przesadnie długą, trwającą nieco ponad 40 minut całość. Nie pamię- tam, czy przy okazji innej recenzji poruszałem w przeszłości ten te- mat, ale właśnie taka, nieprzekra- czająca 50 minut, zawartość wyda- je mi się optymalna w przypadku albumu muzycznego. By utrzymać skupienie i uwagę słuchacza przy dłuższym czasie trwania płyty, trzeba naprawdę niesamowicie się Trost Records, 2017 wykazać – a to nawet najlepszym Thinking Out Loud to trzeci album udaje się stosunkowo rzadko. Nie- w dorobku grupy Boneshaker. Trio stety część artystów i wydawców tworzą muzycy, których nazwi- z niewytłumaczalnym dla mnie ska od razu powinny przyciągnąć uporem pakuje na kompakt po sie- uwagę miłośników free – i zapew- demdziesiąt i więcej minut muzy- ne spora części czytelników na- ki, w ogóle nie zastanawiając się, szego magazynu, która atencją da- czy ktoś będzie miał ochotę tego rzy ten właśnie nurt, z twórczością słuchać. Tu widzę ogromną zaletę zespołu miała już do czynienia. powrotu na rynek winyli. Z przy- Jeśli nie, pora nadrobić zaległo- czyn technicznych płyty muszą ści – i tu, w zależności od upodo- być krótsze – i bardzo dobrze. bań, można sięgnąć po kompakto- Wróćmy do sprawy zasadniczej, we lub winylowe wydanie albumu czyli zawartości Thinking Out Loud. nagranego przez Marsa Williamsa Album rozpoczyna się od nie- (instrumenty dęte drewniane oraz spiesznego, solowego wstępu wy- zabawki muzyczne), Kenta Kesslera bębnionego przez Nilssena-Love’a, (bas) i Paala Nilssena-Love’a (per- do którego po kilku taktach dołą- kusja). cza Kessler z dźwięcznym baso- Trzeci krążek amerykańsko-skan- wym pochodem. Jako ostatni od- dynawskiego tria zawiera cztery zywa się Williams, wygrywając JazzPRESS, maj 2018 |61

bardzo przystępną, prościutką, bije aura, która towarzyszyć musi choć odrobinę zadziorną, melodię. kilkuletniemu dziecku odkrywa- Panowie nie byliby sobą, gdyby jącemu swój pierwszy instrument. przez cały czas wszystko szło tak Być może muzykom tria częściowo ładnie i klarownie, jak w kilkuna- udało się osiągnąć cel, do którego stu pierwszych taktach. Po kilku podczas sesji nagraniowej albu- chwilach muzycy dają się ponieść mu Empty Foxhole zmierzał Or- nieskrępowanej energii, a dźwię- nette Coleman, sadzając za perku- ki zdają się eksplodować pod po- sją swojego dziesięcioletniego syna stacią hiperekspresyjnej improwi- Denardo. Coleman chciał uzyskać zacji. nieskrępowaną przez edukację Poprzez cały czas trwania albu- muzyczną i powielane klisze eks- mu muzycy konsekwentnie trzy- presję, wyzwolić swego rodzaju mają się obranej strategii, płynnie dziecięcą niewinność i naiwność łącząc ze sobą proste, wpadające oraz przekuć je w nową jakość. w ucho motywy z erupcjami sza- Rzecz jasna członkowie Bonesha- leńczych freejazzowych galopad. ker dziećmi od dawna nie są, ale Poszczególne elementy z gracją zapału, energii i wiarygodności łączą się w całość, a od muzyków im nie brakuje. › 62| Płyty / Recenzje

GoGo Penguin – A Humdrum Star

Jakub Krukowski [email protected]

riery mają w zwyczaju zaskakiwać repertuarem, tym razem jednak posunęli się jeszcze o krok na- przód. Album otwiera krótka kompozy- cja Prayer, w której tle usłyszeć można mechaniczne dźwięki, jak- by za ścianą studia odbywał się solidny remont. Ten nieco dziw- ny zabieg całkiem udanie wpro- wadza w nastrój reszty materiału. Nie jest to bynajmniej zwiastun Blue Note Records, 2018 industrialnej stylistki, ale bardziej Gdy w 2015 roku zespół GoGo Pen- tego, co we współczesnej muzyce guin podpisał kontrakt z francu- jest najbardziej aktualne. Po prze- skim oddziałem Blue Note, wy- różne elektroniczne efekty zespół dawało się, że osiągnął branżowy sięga z dużo większą śmiałością szczyt. Pierwszy z trzech zaplano- niż wcześniej, imponując swobodą wanych pod legendarnym szyldem w budowaniu swojego świata. albumów – Man Made Object ze- Jest to przy okazji dowód, że naj- brał świetne recenzje (JazzPRESS słynniejsza jazzowa wytwórnia, 6/2016), a przed zespołem otworzy- stara się nadążać za panujący- ły się drzwi do najważniejszych fe- mi trendami i nie zamyka się na stiwali. Po dwóch latach Brytyjczy- podobne eksperymenty. W jed- cy powrócili z nowym materiałem nej z zagranicznych recenzji ich i trzeba przyznać, że nie zamierza- poprzedniej płyty zetknąłem się ją odcinać kuponów od wcześniej- z opinią, że „sporo miłośników szych dokonań. muzyki house oraz techno mogło- A Humdrum Star jest czwartym by zdziwić się, jak ta jazzowa grupa krążkiem w dyskografii tria Chris potrafi się bawić”. Jeśli tamten al- Illingworth (fortepian) / Rob Tur- bum ich nie przekonał, to najnow- ner (perkusja) / Nick Blacka (kon- szy z pewnością rozwieje już wszel- trabas). Panowie od początku ka- kie wątpliwości. JazzPRESS, maj 2018 |63

Mam wrażenie, że każdy zareje- bardziej musi cieszyć, że pojawia- strowany utwór mógłby trafić na ją się w nim wciąż nowe pomysły. playlistę czołowych DJ-ów i biorąc Do tego GoGo Penguin nie wywa- pod uwagę jak szerokie potrafią być rza zamkniętych drzwi. Recenzu- ich inspiracje – tak też się pewnie jąc poprzedni album napisałem, że stanie. Imponujący energicznym zespół podąża ścieżką wyznaczo- beatem Raven, oparty na repetycyj- ną przez trio Esbjörna Svenssona nym motywie fortepianu Bardo czy i nowa produkcja to stwierdzenie wypełniony porywającą linią basu potwierdza. Strid mają w sobie dramaturgię, Na koniec warto pochylić się nad która sprawdziłaby się na każdym znaczeniem tytułu płyty, w wol- parkiecie. Według mnie szczegól- nym tłumaczeniu oznaczającym nie dobrze wypadł utwór Transient „banalną gwiazdę”. Jest to nawią- State, znakomicie łączący potencjał zanie do serialu telewizyjnego wymienionych wcześniej pozycji Carla Sagana Cosmos, w którym z jazzową tradycją, o której muzycy autor udowadniał jak mały i nie- absolutnie nie zapomnieli. Brzmie- istotny jest nasz świat, a co za tym niowo bliżej mu do Man Made Ob- idzie – nasze drobne problemy. ject, co potwierdza, że mamy do Fraza pochodzi z cytatu: „Odkry- czynienia z ewolucją stylu kolekty- wamy, że żyjemy na nieistotnej wu, a nie jego rewolucją. planecie, przy banalnej gwieź- Zdaję sobie oczywiście sprawę, że dzie, w jakimś zapomnianym za- znajdzie się wśród słuchaczy spo- kątku wszechświata, w którym re grono osób kwestionujących jest znacznie więcej galaktyk niż jazzowy wymiar tej muzyki. Pew- ludzi”. Ta przejmująca perspekty- nie wyłożą oni nawet sensowne ar- wa nadaje muzyce jeszcze bardziej gumenty, by to potwierdzić. Ja jed- patetycznego charakteru. Album, nak uważam, że sztuka ma prawo, choć jak wspominałem wypełnio- a wręcz obowiązek rozwoju. Zresz- ny jest chwytliwymi melodiami, tą, żaden inny gatunek muzycz- w odbiorze wypada chłodno i no- ny jak jazz, nie doświadczył tylu stalgicznie. To kolejny dowód, że stylistycznych przemian, na tak zespół tworzy muzykę oddającą krótkiej przestrzeni czasu – tym ducha współczesności. › 64| Płyty / Take Two

Bill Frisell – Music IS

Krzysztof Komorek [email protected]

Frisellowskich klasyków? Do solo- wych wykonań zaadaptował gita- rzysta chociażby tytułowe nagra- nia ze swoich dwóch pierwszych albumów In Line oraz Rambler (ten drugi utwór, nagrywany później między innymi z Charliem Ha- denem, na Music IS zagrany jest w dwóch różnych wersjach), remi- niscencje z prac dla kina i teatru w postaci Kentucky Derby, wspo- mnienia współpracy z Paulem OKeh / Sony Music, 2018 Bleyem (Monica Jane) czy Jimem W roku 2000 ukazał się solowy al- Keltnerem (The Pioneers), wyjąt- bum Billa Frisella Ghost Town. Po ki z albumu Blues Dream (Ron Car- osiemnastu latach gitarzysta, lek- ter oraz otwierające płytę Pretty ko modyfikując zastosowane pod- Stars i kończące ją Made To Shine, czas poprzedniej sesji nagranio- w pierwowzorze będące jednym wej instrumentarium, prezentuje utworem – Pretty Stars Were Made Music IS. Nieco inny jest także do- To Shine). bór repertuaru. Do dziesięciu włas- Przy pracy nad albumem postawił nych kompozycji znanych z wcześ- Frisell na spontaniczność. Przygo- niejszych płyt Frisell dołożył pięć towania rozpoczął od tygodnio- nowości (Change In The Air, Thank- wej rezydencji w nowojorskim The ful, What Do You Want, Miss You Stone. Sesja nagraniowa, która na- oraz Go Happy Lucky), tworząc go- stąpiła tuż po serii solowych kon- dzinny, przekrojowy, muzyczny au- certów, była ich naturalną konty- toportret. nuacją i pozwoliła na wyklucie się Warto przy tej okazji wspomnieć, zawartości płyty. Gitary elektrycz- że nietrudno byłoby wypełnić pre- ne i akustyczne, gitarę basową, mierami cały album, bowiem arty- ukulele oraz spory zasób elektroni- sta komponuje niemal codziennie. ki zabrał ze sobą Bill Frisell na czte- Co natomiast pojawiło się spośród rodniową wizytę w portlandzkim JazzPRESS, maj 2018 |65

studiu Flora Recording and Play- że utwór ten nagrał Frisell, wkła- back. dając wzmacniacz gitarowy do Już od pierwszych dźwięków Mu- środka pianina. Bardzo szczegól- sic IS można łatwo rozpoznać nego, bowiem należącego niegdyś brzmienie tak charakterystycz- do Keitha Moona ne dla tego gitarzysty. Styl, w któ- Frisell gra, czasem używając tyl- rym miesza się jazz, blues, folk, ko jednego instrumentu, niekiedy country, awangarda. Znajdzie się miksuje ścieżki, zapętla je, tworząc nawet krótka próbka ostrej, na- bardziej skomplikowane faktury. prawdę ostrej, rockowej gita- Nieodmiennie jednak zawsze znaj- ry w zaledwie jednominutowym dujemy w nich ducha jego twórczo- Think About It. Ciekawostką jest, ści. Cały Bill, cały on. ›

JazzPRESS poszukuje współpracowników - autorów relacji z koncertów w Warszawie, Szczecinie, Trójmieście, Wrocławiu i Katowicach.

Zgłoszenia, najlepiej z próbkami własnych tekstów: [email protected]

Zapewniamy wstęp na wszystkie relacjonowane dla nas koncerty i festiwale. 66| Płyty / Take Two

Bill Frisell – Music IS

Rafał Garszczyński [email protected]

skomponowanych pewnie w więk- szości już w czasie nagrania w stu- diu przez samego Billa Frisella. Artysta wraca też do tytułowego utworu z jednej z pierwszych płyt nagranych dla ECM Rambler z 1984 roku i kilku innych kompozy- cji znanych z jego wcześniejszych płyt, które w solowym wykonaniu uzyskują nowe, ciekawe brzmienie. Użyte efekty elektroniczne stają się przedłużeniem brzmienia gitary Okeh / Sony Music, 2018 Billa Frisella, jego naturalnym roz- Najnowszy album Billa Frisella winięciem. Music IS jest pierwszą od kilku lat Kilka ostatnich płyt Billa Frisella jego solową płytą. Frisell odpowie- wydanych przez Okeh – wytwór- dzialny jest za wszystkie zapisane nię, z którą artysta współpracuje na tej płycie dźwięki, zagrane na od kilku lat – skupiało się na eks- przeróżnych gitarach, ukulele, ba- plorowaniu katalogu amerykań- sie i często mocno zmodyfikowa- skich klasyków. Tym razem Fri- ne elektronicznie, choć w większo- sell postanowił stworzyć album ści w taki sposób, że ciągle łatwo najbardziej solowy z możliwych skojarzyć pojawiające się barwy i nie tylko zagrał sam wszystkie z brzmieniem gitary. dźwięki, ale też uprzednio wszyst- Music IS nie jest albumem ekspe- ko wymyślił. W efekcie powstała rymentalnym brzmieniowo. Nie bardzo osobista płyta, muzyczna jest to płyta wypełniona elektroni- wizytówka wielkiego artysty. Czę- ką. Oczywiście potrzebne było uży- sto w strzępkach melodii można cie przeróżnych urządzeń elektro- odnaleźć skrawki znanych prze- nicznych, żeby jeden muzyk mógł bojów. W muzyce jednak wszyst- zagrać wszystkie dźwięki. Album ko już było i coraz częściej mam jest jednak propozycją kameral- złudzenie, że już to kiedyś słysza- ną, zbiorem muzycznych impresji, łem. JazzPRESS, maj 2018 |67

Pewnie każdy odnajdzie na krąż- traktów z wydawcami nie mają ku inne źródła inspiracji. Ja nie jednak żadnego znaczenia dla ja- mogę pozbyć się echa Shenandoah, kości muzyki. Music IS to niezwy- słuchając Made To Shine. Podob- kle osobista, wizjonerska i pełna nie jest z The Pioneers, w którym ciekawostek płyta. Chciałbym ją słychać inspirację Blowin’ In The w jakiś sposób wyróżnić, jednak Wind. To kompozycja, która po raz Bill Frisell nie nagrywa płyt słab- pierwszy pojawiła się na jednej szych, w związku z tym jest tylko z moich ulubionych płyt Billa Fri- i aż równie genialna, jak wiele jego sella – Good Dog, Happy Man, na- poprzednich nagrań. granej w 1999 roku w towarzystwie Całkiem często słychać głosy, że Grega Leisza, Wayne’a Horvitza, Bill Frisell już dawno nie jest gi- Viktora Kraussa i Jima Keltnera. tarzystą jazzowym. Niektórzy Thankful też coś mi przypomina, uważają wręcz, że nigdy nim nie ale na razie nie potrafię ze swojej był. Polemika w zasadzie nie ma pamięci wydobyć potencjalnego sensu. Z pewnością Bill Frisell za- źródła inspiracji. Być może to zu- wsze był i nadal pozostaje muzy- pełny przypadek. Każdy ze słucha- kiem innowacyjnym, poszukują- czy usłyszy pewnie jeszcze inne cym nowych brzmień i twórczo znane sobie melodie. To zupełnie wykorzystującym możliwości no- nie oznacza jakiejkolwiek wtórno- woczesnych technologii nagra- ści czy próby oskarżenia Billa Fri- niowych. Z pewnością również sella o plagiat. To jedynie ciekawa korzysta z bogatej amerykańskiej muzyczna łamigłówka. tradycji muzycznej. Dyskusja na Całkiem niedawno naszą płytą ty- temat definicji gatunków może godnia w RadioJAZZ.FM był wy- być zajmująca i z pewnością dla śmienity album Small Town na- wielu jest ciekawa. Ja jednak wolę grany przez duet Bill Frisella w tym samym czasie posłuchać i Thomasa Morgana dla ECM. Fri- dobrej muzyki, a najnowszy al- sell nie rozstał się z tą wytwórnią, bum Billa Frisella to muzyka do- nagrał niej dużą część swojej dy- skonała, niezależnie od tego, na skografii. Album Music IS pasował- której półce w sklepie z płytami by do jej katalogu. Zawiłości kon- ją znajdziecie. › 68| Książki / Recenzje

Magdalena Grzebałkowska – Komeda. Osobiste życie jazzu

Krzysztof Komorek [email protected]

Trudno nie zauważyć, że dotych- czasowy wspomnieniowy przekaz o Komedzie zdominowany był nar- racją pochodzącą od Zofii Kome- dowej-Trzcińskiej. Ze zrozumia- łych powodów bardzo subiektywną, emocjonalną, osobistą. Potrzeba było chłodnego oka, aby okazało się, że hi- storię tą można uzupełnić i (pośred- nio) skomentować. Przede wszyst- kim jednak, reporterskie spojrzenie – odcinające emocje, ale przecież mimo tego nie bezduszne – pozwo- liło odmalować zupełnie inny, peł- niejszy obraz znakomitego artysty. Można nawet zaryzykować twier-

Wydawnictwo Znak, 2018 dzenie, że obraz bliższy prawdzie. Brakowało dotąd opowieści o dzie- Wydawałoby się, że o Krzysztofie ciństwie Komedy. Teraz cały ten Komedzie napisano już wszystko. fragment życiorysu wraz z poka- Czy można by więc spodziewać się zaniem rodzinnych relacji, docze- znalezienia jakichkolwiek nieod- kał się omówienia. Dużo jest także krytych dotąd szczegółów? Infor- informacji o Komedzie – człowie- macji, które zaciekawią i wniosą ku, jego pozamuzycznych fascy- coś nowego do portretu Komedy? nacjach, choćby motoryzacyjnych. Wydawnictwo Znak zapropono- Wreszcie znalazło się miejsce na wało zmierzenie się z tym wyzwa- spojrzenie z boku na związek niem Magdalenie Grzebałkowskiej. Krzysztofa i Zofii. Dotąd, jak już Autorce między innymi znakomi- wspomniałem, z przyczyn oczywi- tej biografii Beksińscy. Portret po- stych opisany mocno subiektyw- dwójny, z uznaniem przyjętej przez nie. Znakomitym pomysłem było czytelników i przez krytykę. pokazanie, na tle życiorysu Kome- JazzPRESS, maj 2018 |69

dy tego, co działo się w polskim jaz- torka napisała o wielu sprawach zie w czasach jego muzycznej ak- dotąd przemilczanych, to taniej tywności. Stąd zresztą podtytuł sensacji udało się jej uniknąć. Od książki Osobiste życie jazzu. Zu- zabrania głosu nikt się nie wymi- pełnie nie zaburzyło to opowieści giwał. Odniosłem nawet wrażenie, o samym Komedzie. Nie okazało że rozmowy te były świetnym pre- się zbyt odległą dygresją. Co więcej, tekstem do zrzucenia ciężaru za- dało szersze spojrzenie zarówno na trzymanych w sumieniu zdarzeń. biografię Komedy, jak i na historię To był chyba ostatni moment na polskiego jazzu. napisanie takiej książki. Świad- Dodatkowym walorem było odkry- ków tamtych czasów powoli zaczy- cie przez Magdalenę Grzebałkow- na brakować. Całkiem niedawno ską materiałów – spoczywających zmarł Jerzy Milian, którego wy- gdzieś w archiwach z opisem suge- powiedzi w biografii się znajdują. rującym zupełnie inną zawartość – Z Januszem Muniakiem, Magdale- dotyczących pierwszych sopockich nie Grzebałkowskiej już nie udało festiwali jazzowych. Wstrząsnął się porozmawiać. mną także niepozorny zabieg zaty- Muszę przyznać, że nawet biorąc tułowania części rozdziałów licz- pod uwagę renomę autorki, nie bami, dobranymi w niejasny – na spodziewałem się niczego intrygu- pierwszy rzut oka – sposób. Uświa- jącego. I srodze się pomyliłem. Po- domienie sobie, że stanowią one wstała książka niezwykle fascy- swoiste odliczanie, skracające cza- nująca. Znakomita, rzeczywiście sową perspektywę opowieści, daje osobista, opowieść o samym Kome- efekt porażający. dzie, ale także o wszystkim tym, co Czy należy oczekiwać skandalu po go otaczało i stanowiło sens jego publikacji? Nie sądzę, bo choć au- artystycznego istnienia. ›

F L a : www.jazzpress.pl JazzPRESS dostępny jest na takich urządzeniach jak iPhone i iPad w bardzo przyjaznej formie! Mamy nadzieję, że ułatwi Wam to lekturę naszego miesięcznika! By przetestować jak czyta się nasz magazyn na Waszych urządzeniach, kliknijcie tutaj » Piszemy dla Was i dzięki Wam JazzPRESS, maj 2018 |71

KONCERTY fot. Piotr Banasik Piotr fot. 72| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy

10 GLIWICE maja18 marca

CZWARTEK JAZZOWY Z GWIAZDĄ: JACEK KOCHAN & MUSICONSPIRACY Jacek Kochan & musiConspiracy zagra 10 maja w Śląskim Jazz Clubie w Gliwicach. Kwartet w składzie: Jacek Kochan – perku- sja, Zbigniew Chojnacki – akordeon, Kuba Mizeracki – gitara i Michał Kapczuk – kon- trabas zagra autorskie kompozycje Jacka Kochana inspirowane dalekimi podróżami i artystycznymi doświadczeniami muzyka, z wpływami etnicznymi, elementami funku, rocka, aż po fusion i jazz. Najnowsza płyta Jacka Kochana i musiConspiracy – Parentes – ukazała się w ubiegłym roku. WIĘCEJ >>

17 GLIWICE maja18 marca

CZWARTEK JAZZOWY Z GWIAZDĄ: WORLD CITIZEN BAND Międzynarodowa formacja World Citizen Band wystąpi 17 maja w Śląskim Jazz Clu- bie w Gliwicach. Zespół tworzy sześciu mu- zyków z różnych krajów: francuski sakso- fonista Alex Terrier, polski trębacz Tomasz Dąbrowski, argentyński gitarzysta Ramiro Olaciregui, hiszpański pianista Marcos Meri- no, duński kontrabasista Martin Buhl Staun- strup i kostarykański perkusista Rodolfo Zuniga. Zespół założony został w 2011 roku w Berlinie i za cel stawia sobie jednoczenie muzyków różnych kultur. WIĘCEJ >> JazzPRESS, maj 2018 |73 74| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy

JAZZ W PODZIEMIACH KAMEDULSKICH: ZAGÓRSKI/KĄDZIELA & EHUD ETTUN 17 Polsko-izraelskie, młode i kreatywne trio Zagórski/Kądziela & Ehud maja Ettun usłyszeć będzie można 17 maja w Podziemiach Kamedulskich na warszawskich Bielanach. Perkusista Adam Zagórski, saksofoni- WARSZAWA sta Maciej Kądziela i kontrabasista Ehud Ettun zaprezentują fuzję amerykańskiego i europejskiego jazzu z elementami polskiej i ży- dowskiej muzyki folkowej. Towarzyszący polskiemu duetowi muzyk z Jerozolimy jest współpracownikiem, między innymi, Freda Herscha, Danilo Pereza, Donny’ego McCaslina i Anat Cohen.

RADOMSKA BITWA BIG-BANDÓW Dwa młode big-bandy wykonujące na przemian dwadzieścia aranża- 18 cji orkiestrowych, współzawodniczące ze sobą i walczące o uznanie maja publiczności – tego spodziewać się można po ósmej edycji Radom- RADOM skiej Bitwy Big Bandów. Rywalizację tym razem zaplanowano na 18 maja w Zespole Szkół Muzycznych w Radomiu. Tegorocznymi kon- kurentami będą: gospodarze – Big Band Zespołu Szkół Muzycznych im. Oskara Kolberga w Radomiu pod dyrekcją pomysłodawcy bitwy Dariusza Krajewskiego oraz Big Band Nowosolski z Nowosolskiego Domu Kultury pod dyrekcją Kacpra Wojtkowiaka. JazzPRESS, maj 2018 |75 76| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy

ATLANTIC GDYNIA: KENNY GARRETT „Możemy zacząć od ładnych ballad, następnie dodać trochę inten- 27 sywności, a potem możemy się bawić. Tańcz! Nie martw się tym, co maja robi druga osoba” – tak zachęca swoich fanów do poderwania się GDYNIA z miejsc i uwolnienia drzemiących w nich emocji, podczas występów w ramach swojej aktualnej trasy koncertowej, wielokrotny zdobywca nagrody Grammy, saksofonista Kenny Garrett. Utwory z najnowszej płyty Kenny’ego Garretta zatytułowanej Do Your Dance! zabrzmią na koncercie, który odbędzie się 27 maja w Klubie Atlantic w Gdyni.

ENTER ENEA FESTIVAL Ósma edycja Enter Enea Festival nad Jeziorem Strzeszyńskim 28 w Poznaniu potrwa od 28 do 30 maja. Wystąpi dyrektor artystycz- maja ny festiwalu Leszek Możdżer, który towarzyszyć będzie za każdym POZNAŃ razem innym artystom. W pierwszy wieczór będą to Miłosz Pękala, Bartosz Weber i Wiktor Podgórski, w drugi Lars Danielsson, Adam Pierończyk, Magnus Öström, Sławomir Koryzno i Poznański Chór Chłopięcy pod dyrekcją Jacka Sykulskiego, a w trzeci najpierw Alek- siej Archipowski oraz następnie Tia Fuller z Orkiestrą Collegium F. pod dyrekcją Marcina Sompolińskiego. W programie również: To- masz Chyła Quintet, First Strings on Mars i Maciej Obara Quartet. JazzPRESS, maj 2018 |77 78| RozmowyKoncerty / Przewodnik koncertowy

25 WARSZAWA maja18 marca

12ON14: MANUEL VALERA TRIO Manuel Valera, kubański pianista i kompo- zytor, na stałe związany ze sceną nowo- jorską, zagra wraz ze swoim triem 25 maja w 12on14 Jazz Club w Warszawie. Wspólnie z liderem wystąpią: kontrabasista Hans Gla- wischnig i perkusista E.J. Strickland. Manu- el Valera ma na koncie nominację do Gram- my za wydany w 2012 roku album New Cuban Express. Najnowsze płyty tria, nagra- ne w tym samym składzie, w którym pojawi się ono w Warszawie, to ubiegłoroczna The Seasons i opublikowana zaledwie miesiąc temu The Planets. WIĘCEJ >>

4 WARSZAWA czerwca18 marca

JAZZ I FORTEPIAN: ANDRZEJ JAGODZIŃSKI TRIO Centrum Łowicka w Warszawie, zaprasza- jące od marca tego roku na swoją scenę pia- nistów jazzowych na solowe recitale pod na- zwą Jazz i fortepian, 4 czerwca wyjątkowo gościć będzie trio Andrzeja Jagodzińskie- go. Specjalizujący się w jazzowych przerób- kach utworów Fryderyka Chopina pianista, wraz ze swoimi stałymi współpracownikami – Adamem Cegielskim (kontrabas) i Cze- sławem „Małym” Bartkowskim (perkusja) – zagra premierowy materiał. WIĘCEJ >> JazzPRESS, maj 2018 |79 80| Koncerty / Relacje fot. Lech Basel Lech fot.

Wszystkie kolory jazzu

Lech Basel 54. Jazz nad Odrą – Wrocław, Barbara, Impart, [email protected] Autograf, Plac Społeczny – 26-30 kwietnia 2018 r.

Mieniący się wszystkimi kolora- Fani jazzu mogli usłyszeć prawie mi tęczy balon unoszący się nad wszystkie współcześnie grane jego placem przylegającym do wroc- odmiany. Od dixielandu poprzez ławskiego Impartu stał się nie- swing do współczesnego mainst- oczekiwanym symbolem całego reamu i free. Grały przeróżne for- tegorocznego festiwalu Jazz nad macje, od tria po mały big-band. Odrą. Wydarzenia wielobarwnego, Zabrakło tylko solowych recitali zaskakującego w wielu aspektach i duetów, a z dużych form – klasycz- oraz w opinii wielu jego uczestni- nego, rozbudowanego big-bandu ków, niezwykle udanego. oraz koncertu z udziałem wielkiej Festiwal był bardzo kolorowy prze- orkiestry symfonicznej. de wszystkim za sprawą swo- Koncerty odbywały się w Sali Te- jej programowej różnorodności. atralnej Impartu, na jego Scenie JazzPRESS, maj 2018 |81

Kameralnej, w klubie Autograf oraz na otwartym powietrzu: na nad- odrzańskim bulwarze, w centrum miasta oraz na plenerowej scenie przed budynkiem. Jazz nad Odrą po raz kolejny wyszedł do ludzi spoza kręgu swoich zagorzałych miłoś- ników, zaprosił ich nawet na trzy- dniowy jazzowy piknik, na którym ludzie jedli, pili, lulki palili i nie tylko jazzu na żywo słuchali. Były koncerty wspaniałe, ale i ta- kie, z których słuchacze wychodzi- li, mocno zdziwieni, po kilkunastu minutach... A mnie osobiście zdarzy- ło się po raz pierwszy od 45 lat, czyli od czasu, gdy po raz pierwszy aktyw- nie uczestniczyłem w organizacji festiwalu, coś zupełnie nieoczeki- wanego: zabrakło mi prądu i opuści- łem cały nieomal dzień festiwalowy. Stało się to z powodu sporego za- gęszczenia bardzo dobrych koncer- tów i zachłanności na uczestnictwo w fantastycznych nocnych jamach. To, co jest ogromną zaletą festiwa- lu, dla niektórych staje się przekleń- stwem, gdy jednego dnia można wysłuchać trzech znakomitych ze- społów, a następnego jest podobnie. W pewnym momencie kończy się chłonność, zapycha się twardy dysk, następuje blokada percepcji, a jedy- nym ratunkiem jawi się reset. Podzi- wiam tych najwytrwalszych. Bardzo podobała mi się wielopoko- leniowość tego spotkania artystów i fanów jazzu. Widoczna ona była

na wielu płaszczyznach. Wśród Mrowca Anna fot. 82| Koncerty / Relacje

muzyków dominowało co praw- da średnie pokolenie, ale najmłod- szy uczestnik konkursu był jednak jeszcze nastolatkiem, a w głównym nurcie festiwalu usłyszeć można było szacownych weteranów, któ- rzy przekroczyli już siedemdzie- siątkę. Na pikniku świetnie bawili się w swojej altanie najmłodsi fe- stiwalowicze w wieku przedszkol- nym, młodzież studencka zna- komicie wypełniła przestrzeń konkursu na indywidualność jazzo- wą, ale i tłumnie stawała do kolejek przy stoiskach gastronomicznych, a młodzi inaczej dodawali kolorytu tej barwnej mieszance pokoleń. Ba! Całości dopełniały rodziny, które na piknik przychodziły z niemow- lakami oraz zwierzakami! Kolorowa była też plastyczna opra- wa festiwalu. Wychodząc od bar- dzo udanego zwycięskiego projek- tu plakatu autorstwa studentki ASP fot. Lech Basel Lech fot. JazzPRESS, maj 2018 |83

Martyny Wiernickiej, konsekwen- tnie i ze świetnym efektem przepro- wadzono proces kompletnej wizu- alizacji. Bardzo mi się to podobało, w końcu, co nie wszyscy zauważa- ją, słucha się również oczami... Tak jak na przykład Artur Strąg, autor bardzo ciekawej wystawy fotografii robionych jazzmanom za sceną, za kulisami, w garderobach. Wydaje mi się, że do organizacyjne- go i programowego sukcesu tego- rocznej edycji przyczynił się umie- jętnie wykorzystany efekt synergii młodzieńczej fantazji i zapału wo- lontariuszy, otwartości na nowe po- mysły ścisłego kierownictwa, jak i jego umiejętne korzystanie z do- świadczeń działaczy poprzednich edycji. Po prostu prawie wszystko zagrało i nie mogło to zakończyć się inaczej niż ogromnym sukcesem. Dzielę się z Wami swoimi reflek- sjami festiwalowymi, prawie wca- le nie pisząc o artystach, o muzyce, o nagrodach. Już Frank Zappa rzekł fot. Anna Mrowca onegdaj, że „pisanie o muzyce...” – tak, tak, wszyscy znają te słowa. kiem, a dotyczy on mojego ulubionego festiwalu Muzyka, jak rzadko która z dzie- Jazz nad Odrą. Na niego ZAWSZE WARTO! dzin sztuki, nie lubi opisywania, klasyfikowania czy też porówny- PS. wania. I jak żadna inna powinna W moim prywatnym rankingu największym i sen- być odbierana na żywo, a szczegól- sacyjnym odkryciem tegorocznego festiwalu był nie jazz – tu i teraz. jego konferansjer. Dawno nie słyszałem jazzowych Bardzo często zadawane mi jest py- zapowiedzi podawanych z takim znawstwem tema- tanie o to, czy warto na dany kon- tu, kulturą i dowcipem, dystansem i spokojem. Po cert iść. Z reguły odpowiadam, że prostu – nasz człowiek u nas. Rochu! (Siciński), wiel- nie wiem, bo jeszcze na nim nie kie dzięki i, jak to mawiają młodsi ode mnie o kilka byłem. Z jednym jedynym wyjąt- lat, wielki szacun! 84| Koncerty / Relacje fot. Aya Al Azab Al Aya fot.

Elastyczne ramy gatunkowe

Lublin Jazz Festiwal – Lublin, Centrum Kultury, Spirala Jazz&Blues, Heca Cafe, Just Crafted, Trybunalska City Pub – 15-22 kwietnia 2018 r.

Po raz kolejny organizatorzy Lublin Jazz Festiwalu udowodnili, że trak- tują jazz jako szeroko rozumianą muzykę improwizowaną. Elastyczne ramy gatunkowe programu dziesiątej edycji festiwalu ponownie okazały się strzałem w dziesiątkę i przyciągnęły tłumy na tygodniowe spotkanie z muzyką. Oto pofestiwalowe impresje naszych wysłanników.

Michał K. Dybaczewski [email protected]

Klasyczny początek syczną inaugurację – rozpoczął ją Włodzimierz Nahorny. To- Tegoroczna, dziesiąta już edycja warzyszyli mu Mariusz Bogda- Lublin Jazz Festiwal miała kla- nowicz na kontrabasie i Piotr JazzPRESS, maj 2018 |85

Biskupski na perkusji oraz udzie- lający się wokalnie studenci Wy- działu Artystycznego UMCS. Pub- liczność miała okazję usłyszeć wielkie przeboje, między innymi Jej portret oraz Czas rozpalić piec. Doświadczenie występu u boku mistrza dla młodych adeptów jazzowej sztuki było z pewnoś- cią nie do przecenienia, ale chyba jednak wolałbym posłuchać Na- hornego w klasycznym triu. Drugi dzień cyklu Jazz w mie- ście miał specyficzny charakter. W maleńkiej kawiarence Cafe Heca, skrycie ulokowanej w cen- trum miasta, zagrał duet Mateusz Rybicki (klarnet) i Zbigniew Koze- ra (kontrabas). Nie było tu czegoś takiego jak scena, to publiczność wyznaczyła muzykom przestrzeń do grania. Dźwięki klarnetu prze- platały się w intymnym tańcu z kontrabasem, czasem dostając do towarzystwa… brzęk filiżanek i od- głos parzonej kawy. Ostatnim z koncertów w ramach Jazzu w mieście był występ austria- ckiego HI5. Tym razem swe pod- woje otworzył jazzowi pub Trybu- nalska na Starym Mieście. U boku wibrafonisty Matthiasa Legnera stanęli Chris Norz (perkusja), Phi- lipp Ossanna (gitara) i Clemens Rofner (bass). Austriacy snując wielobarwne dźwiękowe pejzaże, zabrali publiczność w muzyczną podróż poza obrzeża jazzu, gdzieś

w rejony postrocka. Azab Al Aya fot. 86| Koncerty / Relacje fot. Aya Al Azab Al Aya fot.

Przepyszne brzmienie gan Run. Pod tą nazwą działa dwóch przesympatycznych Bry- Czystą esencją jazzu był koncert, który dał w piw- tyjczyków. Andrew Hayes na sak- nicach Centrum Kultury E.J. Strickland Quin- sofonie altowym i Dan Johnson tet, prezentując brzmienie spod znaku wytwórni na perkusji pokazali, jak z pasją Blue Note. Ton nadawał oczywiście lider – perku- połączyć jazz z newage’owymi, sista E.J. Strickland, który co chwila słał do boju spirytualnymi rytmami. Hay- swych kompanów – szczególne wrażenie robiły so- es cisnął w swój saks, ile fabryka lówki saksofonisty altowego Godwina Louisa, na- dała – brzmienie surowe, szorst- tomiast pianista Taber Gable brzmiał momentami kie, przepyszne. jak Adam Makowicz z lat siedemdziesiątych. Dzień zakończył Jaząbu, czyli nowy Było już grubo po godzinie 23, gdy na scenie poja- projekt niestrudzonego tytana wili się chłopcy z Trójmiasta: Krzysztof Topolski trąbki Wojciecha Jachny wspar- (perkusja) i Jacek Steinbrich (kontrabas) zasilani tego przez Marka Kądzielę (gita- przez tubylca – Tomasza Gadeckiego (saksofony). ra) i Jacka Buhla (perkusja) oraz Publiczność otrzymała dawkę jazzowej improwiza- gościnnie przez Piotra Mełecha cji free, w której rockowo brzmiącą perkusję prze- (klarnet). Jachnę w piwnicach CK cinały dźwięki neurotycznego saksofonu. O tej po- widziałem już po raz trzeci i po- rze było to nie lada wyzwanie dla percepcji. dobnie jak poprzednimi razy, zno- Następnego, sobotniego, wieczoru w piwnicach wu zrobił na mnie duże wraże- Centrum Kultury czekał na jazz fanów Run Lo- nie. Muzyka na pograniczu jazzu JazzPRESS, maj 2018 |87 psychodelicznego, trudna do pre- cyzyjnego zdefiniowana. Koncert skłaniał do wyciszenia po szaleń- stwach wcześniej grających grup.

Piekielny finał

Kuba Więcek na czele swojego tria – z Michałem Barańskim na kon- trabasie i Łukaszem Żytą na per- kusji – otworzył ostatni dzień festi- walu, grając utwory z płyty Another Raindrop. Mam trochę mieszane uczucia: album znam, a jego wi- nylowa wersja już do mnie mknie pocztą, ale na koncercie zabrakło tego czegoś, tego jazzowego pazura, który jest w nagraniach. Może wy- nikało to też z nastawienia, jakie miałem tego dnia – byłem ukie- runkowany na postpunkowe wy- czyny Marca Ribota. W finale festiwalu piekielne moce zstąpiły w czeluście piwnic CK. Oto bowiem włoski triumwirat pod ty- tułem Ottone Pesante zaprezento- wał nurt do tej pory mi nieznany, a który roboczo nazwałem satanic jazzem. To, co wyczyniali Paolo Raineri na trąbce, Francesco Buc- ci na puzonie i Beppe Mondini na perkusji, woła o pomstę do nieba! To był koncert i rytuał w jednym – na scenie pojawiły się diabelskie rogi, a grany szaleńczo heavy me- tal jazz dał publiczności potężne- go kopniaka na koniec – tak, żeby zapamiętała dziesiątą edycję festi- walu na długo! fot. Aya Al Azab 88| Koncerty / Relacje

Aya Lidia Al-Azab [email protected]

Jazz w mieście za chwilę jednak przerywane było jazzową improwizacją. W niektó- Należy traktować dosłownie ten rych utworach nie był to jednak podtytuł, bo jak co roku oprócz pozytyw. Miało się wrażenie, że głównych weekendowych kon- spójny temat był atakowany przez certów w Centrum Kultury, jazz wtrącenia saksofonu Piotra Chę- zabrzmiał najpierw w mieście. ckiego, który nie dawał dokoń- W ciągu tygodnia mieszkańcy Lub- czyć głównej myśli muzycznej. Nie- lina mogli zajrzeć do kawiarni, okiełznana chęć przetworzenia baru czy restauracji i trafić na kon- tematu przez Chęckiego wysuwała cert różnych zespołów. Pierwszym się na pierwszy plan całego wystę- z nich, i chyba najbliższym muzy- pu. Mimo to koncert trójmiejskie- ce jazzowej, był trójmiejski Michał go kwartetu uważam za najlepszy Bąk Quartetto, który zagrał w ba- z całego cyklu Jazz w mieście. rze Spirala. Oprócz lidera w skład Fuzję brzmienia miał zapewnić pub- zespołu wchodzą Piotr Chęcki, liczności szwajcarski Kaos Proto- Emil Miszk i Sławek Koryzno. koll. Muzyka tria określana jest jako Choć Michała Bąka można przypi- „elektroniczny punk jazz”. Przeglą- sać do trójmiejskiej sceny jazzowej, dając recenzje ich płyt, a także czyta- to nie sposób go potraktować jako jąc noty prasowe, przygotowałam się części zjawiska bez znaków szcze- na elektryzujący koncert, który móg- gólnych. Bąk – przez klasyczne wy- łby otworzyć mi kolejne okno na kształcenie – w muzyce jazzowej świat improwizacji. Sugerując się za- nawiązuje do dawnych wzorców. wartością płyt, liczyłam na większą „Dawny” nie jest określeniem przy- energię i dialog międzygatunkowy. padkowym, bowiem muzyka daw- Najmniej spodziewałam się po tym na jest w centrum jego kompozycji. zespole zachowawczości, a nawet Jazz jedynie przeplata się tu z kla- nużącej ostrożności podczas wyko- sycznymi założeniami. nywania utworów. Często oczekiwa- Koncert w Lublinie był walką kla- nia słuchacza są jednak zbyt duże. syki z jazzem. Kiedy wybrzmiewa- Kaos Protokoll okazał się estetycznie ły pierwsze takty utworu, słuchacz spójnym składem, który improwiza- miał przyjemność obcowania z li- cje sprowadza do minimum, a dra- ryczną, melodyjną kompozycją, pieżność i agresywny rock zawiera osadzoną w barokowej tradycji, co tylko na płytach. JazzPRESS, maj 2018 |89

Dojrzałość i klasa

Po pięciu dniach koncertów w róż- nych miejscach miasta przyszedł czas na prawdziwy maraton, a ra- czej triatlon, bowiem w finalnym etapie festiwalu w ciągu trzech dni odbyło się dziewięć koncertów w Centrum Kultury. Jednym z najbardziej wyczekiwa- nych koncertów podczas tegorocz- nej edycji był występ Billa Evansa i jego reaktywowanego projektu Petite Blonde II. O wyjątkowości wydarzenia świadczył fakt, że koncert w Lublinie otwierał eu- ropejską trasę będącą uświetnie- niem 25. rocznicy założenia ze- społu. Dodać trzeba, że tylko Bill Evans i Dennis Chambers repre- zentują oryginalny skład, co nie przeszkodziło jednak w doskona- łym zgraniu wszystkich muzy- ków. Było to słychać już od pierw- szych dźwięków występu. Pierwsze dwa utwory były ekspo- zycją, zaprezentowaniem każdego instrumentalisty. Repertuar Peti- te Blonde wybrzmiał na nowo, roz- szerzony o charakterystyczne ce- chy muzyków – funkowy slapping basisty Gary’ego Graingera i rocko- we brzmienie gitary z bluesowym pulsem Ulfa Wakeniusa. Wszyst- kiego dopełniał Bill Evans, który oprócz gry na saksofonie altowym i sopranowym dodawał co jakiś czas kilka akordów na keyboar-

dzie. Podstawą był jednak Dennis Azab Al Aya fot. 90| Koncerty / Relacje

Chambers, który swoją nieocenioną techniką i gro- chyba nie ma wątpliwości co do ovem oczarował publiczność. wyjątkowości i rangi lidera tego ze- społu. Pomijając jego olbrzymi do- Jazz do tańczenia robek, a także współpracę z taki- mi gigantami jak Robert Plant czy Lublin Jazz Festiwal jest wydarzeniem o konkretnej Tom Waits, trzeba podkreślić, że formule, którą organizatorzy starają się kontynuować Ribot jest przede wszystkim naj- podczas wszystkich edycji. Jednym z punktów, który bardziej wyrazistą osobowością zawsze pojawia się w programie, jest koncert do tań- w muzyce bliżej nieokreślonej. Pró- czenia. Rok temu rozrywkową rolę pełnił zespół Melt ba jego klasyfikacji nie ma sensu, Yourself Down, w tym zaś – Kutiman Orchestra. bo to on wyznacza nowe standar- Izraelski artysta Ophir „Kutiman” Kutiel, znany dy i zmienia myślenie o muzyce na z niekonwencjonalnych metod tworzenia muzy- styku jazzu i rocka. ki – łączenia w kompozycjach odrębnych i na po- Muzyka, którą podzielili się Cera- zór niepasujących do siebie części, czego wyrazem mic Dog z lubelską publicznością, jest album Thru-You. Kutiman Orchestra jest gru- była pełna grozy, frustracji i zara- pą barwnych, pozytywnych ludzi, którzy od pierw- zem wdzięku. Na koncercie Marca szych dźwięków wciągają publiczność do swojego Ribota wyczuwa się poważne podej- świata. Można im jedynie zazdrościć kolorystyki ście lidera do występów. Nie są one melodii, niezaprzeczalnego poczucia rytmu i ener- tylko odegraniem piosenek, ale rea- gii, której nie da się nauczyć. lizowaniem społecznej misji. Ribot W tej beztrosce i wolności – będących kontrą do na- doskonale wyważa emocjonalność szego świata, pełnego zahamowań i sztucznych po- przekazu przez swoją grę na gitarze działów – przypominają mi polski zespół Łąki Łan. i głos. Dramatyczne w swym prze- Mimo różnic w stylistyce, przyświeca im podobna słaniu teksty utworów doskona- filozofia, a przynajmniej na koncertach obu grup le wybrzmiewały w towarzystwie czułam biologiczną dzikość i swobodę. mocnej perkusji Chesa Smitha. Występ Kutiman Orchestra poprzedziło polskie Ostatnim utworem koncertu był trio Senhora Efebo z krótkim elektro-akustycznym protest song, a raczej protest spe- setem. Prawdopodobnie z powodu lokalizacji, czy- ech, w którym oprócz merytorycz- li dużej sceny, muzyka gdzieś się ulotniła. Począt- nych walorów tekstu, stosowanej kowo myślałam, że trafiłam na próbę dźwiękową. argumentacji i opisywanych prob- Szkoda, że organizatorzy nie przeznaczyli dla tria lemów, docenić należy poetyckość piwnicy, w której ta muzyka mogłaby się obronić. samej recytacji – jej melodycz- ność i rytmiczność. Marc Ribot jest Rockowy protest awangardzistą, który potrafi pięk- nie krzyknąć i stanowczo szep- Ostatni dzień jubileuszowej edycji Lublin Jazz Fe- tać o sprawach ważnych, o których stiwalu uświetnił Marc Ribot’s Ceramic Dog. Nikt świat dziś milczy. › JazzPRESS, maj 2018 |91 fot. Paulina Krukowska Paulina fot.

Globalny festiwal

Era Jazzu: Aquanet Jazz Festiwal – Poznań, Blue Note, Jakub Krukowski Aula UAM, CK Zamek – 11-15 kwietnia 2018 r. [email protected]

Australijka, Szwed, Niemiec, Włoch, było doświadczyć jazzu pocho- dwóch Kubańczyków, a do tego licz- dzącego wprost z jego kolebki – ni reprezentanci Stanów Zjednoczo- Nowego Orleanu. Miasto zwycza- nych i Polski – nie pamiętam wcześ- jowo określa się jako Big Easy, co niejszej edycji Ery Jazzu, podczas świetnie oddaje również eklek- której otoczono cały glob, by wypeł- tyczny styl artysty otwierające- nić program artystyczny! Nieocze- go imprezę – Nicholasa Paytona. kiwanie największym sukcesem Trębacz przyjechał promować al- okazał się jednak udział lokalnych bum Afro-Carribbean Mix Tape, muzyków, wśród których brylował którego koncertowa premiera zdobywca festiwalowej nagrody – miała miejsce właśnie w Pozna- Kacper Smoliński. niu. Nie sposób pominąć, że sto- lica Wielkopolski stała się praw- Po dwóch brzegach oceanu dziwą przystanią dla muzyków z Luizjany, niedawno gościła bo- Zanim wybrzmiał dźwięk har- wiem również Wyntona Marsali- monijki laureata, widowni dane sa oraz Terence’a Blancharda. 92| Koncerty / Relacje

siątkę”, przybliżając współczesną skandynawską scenę osobą Marti- na Tingvalla. Szwedzki pianista razem z fenomenalnym Kubań- czykiem Omarem Rodriguezem Calvo (kontrabas) oraz Niemcem Jürgenem Spiegelem (perkusja) tworzą trio, które podążając śla- dami Esbjörna Svenssona, wy- pracowało własny, czerpiący z ro- dzimych tradycji, styl. Panowie większość występu wypełnili ma- teriałem z ostatniej płyty Cirklar, każdym utworem wzbudzając en- tuzjazm publiczności. Pomimo porywającego show, boha- terem dnia był wspomniany Smo- liński. Zaraz po otrzymaniu wy- różnienia, artysta zaprezentował autorski kwintet, w składzie: Kac- fot. Paulina Krukowska per Smoliński – harmonijka, Atti- Mimo że gwieździe towarzyszyli jedynie dwaj la Muehl – gitara, Adam Zagórski młodsi koledzy – kontrabasista Barry Stephenson – perkusja, Alan Wykpisz – kontra- oraz perkusista Joe Dyson – trudno nazwać zespół bas, Tomek Sołtys – fender rhodes, jazzowym triem. Lider jedną ręką trzymał trąb- rozgrzewając publiczność przed kę, a drugą żywiołowo grał na klawiszach, co jed- występem pianisty. Harmonijka nocześnie nie przeszkadzało mu w prezentowaniu ustna jest rzadkim jazzowym me- możliwości wokalnych. Repertuar stanowił prze- dium, stąd trudno znaleźć Pola- krój bogatej twórczości Paytona, usłyszeliśmy mię- kowi stosowną konkurencję. Po- dzy innymi Shades of Hue (z albumu Bitches), L (z przeczkę wyznacza więc sam, albumu Letters), a także nowy materiał, jak inspi- współpracując z Piotrem Scholzem rowane karaibskim dziedzictwem La Guajira, czy i grupą Weezdob Collective. W koń- nagrane w hołdzie Maxowi Roachowi Jazz is a Four cu jednak scena należała tylko do -Letters Word. niego i otrzymany czas wykorzy- Zgoła odmienny charakter miał drugi dzień festi- stał perfekcyjnie. Świetny koncert walu. Przyzwyczajona do amerykańskich wyko- nie skończył się na czterech autor- nawców publiczność Ery Jazzu rzadko odnajduje w skich kompozycjach, gdyż muzyk programie twórczość europejską, inaczej było w tym gościnnie pojawił się obok tria Tin- roku. Trzeba oddać, że organizatorzy „trafili w dzie- gvalla. Szwed od dwudziestu lat nie JazzPRESS, maj 2018 |93 zmieniał składu zespołu i, jak za- jak uniwersalnym jest artystą, a zwłaszcza brawu- deklarował, nigdy nie zapraszał ni- rowe wykonanie Midnights Clearing: Eclipse of Fire. kogo do współpracy. Tym większe Perkusista przyjechał do Poznania ze swoim kwin- brawa należą się laureatowi, który tetem w składzie którego znaleźli się saksofoniści odnalazł przestrzeń w tak herme- – Jure Pukl i Godwin Louis, pianista Taber Gab- tycznym gronie. le oraz kontrabasista Josh Ginsburg. Zespół ogry- Podobne kooperacje polskich i za- wa materiał z jeszcze niewydanej płyty, stąd kil- granicznych muzyków odbywa- ka utworów miało premierowy charakter. Jeden ją się co roku w ramach sekcji z nich – Let It Go, zwiastował naprawdę interesu- Poznań Jazz Project, tym razem jed- jący materiał, pytanie czy dorówna poprzedniemu nak nasz rodak przekonał do siebie The Undying Spirit? Bardzo udany koncert zespół dodatkową gwiazdę. Jak się oka- zakończył kompozycją When Time Passes By, opar- zało, występ Smolińskiego wysłu- tej na gorącym dialogu saksofonistów. Przyznam, chał grający trzeciego dnia festi- że wbrew początkowym obawom wynikającym walu E.J.Strickand. Amerykanin z braku w składzie brata perkusisty – świetnego zaintrygowany brzmieniem har- saksofonisty Marcusa, sekcja dęta zaprezentowała monijki zaprosił Polaka na scenę. dużą klasę. Odbywający się nazajutrz koncert stylistycznie powrócił na zachodni Radość z dzielenia sceny brzeg oceanu, więc Kacper musiał wykazać wszechstronność w od- Przedostatni dzień festiwalu przeniósł publiczność nalezieniu wspólnego języka. Dwa w eleganckie wnętrza auli poznańskiego uniwer- utwory wystarczyły, by udowodnić sytetu. Za fortepianem miała zasiąść nowa gwiaz- fot. Paulina Krukowska Paulina fot. 94| Koncerty / Relacje

da wytwórni Impulse! Sarah McKenzie, wraz dów, których interpretacja sprawia z międzynarodowym kwartetem. O ile jednak Au- jej ogromną przyjemność. Trze- stralijka planowo pojawiła się na lokalnym lotni- ba przyznać, że wielkie przeboje sku, o tyle członkowie jej zespołu nie mieli już tego jak I’m Old Fashioned, Bye, Bye Bla- szczęścia. Widmo odwołania koncertu nie zdepry- ckbird, czy Dindi idealnie pasowały mowało organizatorów, którzy w ekspresowym do dystyngowanych przestrzeni hi- tempie zaangażowali doborowe zastępstwo – Da- storycznego budynku. Największy miana Kostkę (kontrabas), Dawida Kostkę (gitara) aplauz wywołały bossa nova i trud- i Mateusza Brzostowskiego (perkusja). Muzycy na- no się dziwić – artystka w subtelny leżą do czołówki lokalnego środowiska, a dwa lata sposób podchodzi do oryginałów, wcześniej grali na Erze Jazzu z Chico Freemanem, imponując pianistyczną wirtuoze- powierzenie im więc tak odpowiedzialnego zada- rią oraz delikatnością śpiewu. nia było całkowicie zrozumiałe. Panowie spisali się „Eros (…) słodko-gorzkie, niekontro- znakomicie, co więcej, wyraźnie było widać, że pia- lowane stworzenie” – brzmi mot- nistka po prostu dobrze się z nimi bawiła. to wydanego w 2016 roku albumu Pod szyldem legendarnej wytwórni w ubiegłym Eros. Maksyma znakomicie od- roku wydała album Paris in the Rain, z którego ma- daje ducha tego niecodziennego teriał zdominował repertuar koncertu. Usłyszeli- wydawnictwa, a także finałowe- śmy szereg autorskich kompozycji jak One Jealous go koncertu tegorocznej Ery Jazzu. Moon, czy tytułowy Paris in the Rain. McKenzie jest Autorami obu są artyści, teoretycz- jednak przede wszystkim miłośniczką standar- nie z przeciwległych biegunów – fot. Paulina Krukowska Paulina fot. JazzPRESS, maj 2018 |95 fot. Paulina Krukowska Paulina fot.

jowialny Kubańczyk Omar Sosa Nie oznaczało to bynajmniej spowolnieniu tem- (instrumenty klawiszowe) oraz pa granych melodii. Zaskakująco ciekawie wypad- poetycki Włoch Paolo Fresu (trąb- ła interpretacja Teardrop zespołu Massive Attack, ka). Nietuzinkowa kolaboracja zwłaszcza, gdy weźmiemy pod uwagę niezliczone swój początek bierze w 2012 roku, jej wykonania innych instrumentalistów. Im bliżej kiedy artyści wspólnie nagrali al- końca występu tym więcej dało się usłyszeć aku- bum Alma. W trakcie niedzielne- stycznej gry, w mojej opinii jeszcze ciekawszej. Taki go koncertu usłyszeliśmy utwory jednak był charakter show – nieprzewidywalny z obu płyt, wybrzmiały one jednak i całkowicie autorski. w inny, często zaskakujący sposób. Na jesieni 2018 roku Era Jazzu obchodzić będzie dwu- Muzycy z każdym dźwiękiem udo- dziestolecie działalności. To bez wątpienia jeden wadniali duchowe porozumienie, z najciekawszych festiwali w Polsce, przybliżający które wbrew dzielących różnic kul- przeróżne, nie tylko jazzowe zjawiska. Tegoroczna, turowych, zapewniało nieoczeki- wiosenna edycja, udowodniła absolutną otwartość wane efekty. na muzyczne zainteresowania organizatorów. Im- Już na samym początku duet na- ponuje zwłaszcza ich konsekwencja, w prezento- kreślił swój świat, sięgając po ta- waniu premierowych wykonań, nierzadko zaska- jemniczą kompozycję Eros Medi- kujących samych artystów. Wydawać się może, że terraneo. Pierwszą część koncertu na poznańskiej imprezie grali już wszyscy, trudno zdominowały elektroniczne efek- więc przewidzieć, kto uświetni dostojny jubileusz. ty pogłębiające mistyczną aurę. A może czeka nas spektakularny powrót? › 96| Koncerty / Relacje fot. Piotr Banasik Piotr fot.

Gracja w Krakowie

Basia Gagnon Lizz Wright – Kraków, ICE Congress Center [email protected] – 4 kwietnia 2018 r.

Grace to tytuł najnowszej pły- była divą, a każdy jej występ wiel- ty Lizz Wright, którą promuje jej kim show. Być może nie z wyboru, obecna trasa. Słowo ma wiele zna- podobno najbardziej lubiła śpiewać czeń oprócz tytułowego – wdzięk, gospel, ale to już, niestety, tragiczna takt, poczucie przyzwoitości, łaska historia. W śpiewie Lizz Wright nie i modlitwa, tak jak wiele wymia- ma odrobiny wysiłku, starania, dą- rów i gatunków składa się na sztu- żenia do dosięgnięcia czy bez koń- kę tej niezwykłej wokalistki. ca utrzymania jakiejś nuty, te lek- Gdyby chciała, mogłaby być dru- cje odrobiła już bardzo dawno, gą Whitney Houston. Ma jej ska- śpiewając od dzieciństwa w chórze lę, nieskazitelną intonację i siłę, gospel jej ojca-pastora. Jej występ ale ma też coś bezcennego – wokal to niewymuszona rozmowa z pub- tak naturalny jak oddech. Houston licznością. Opowiada historie, jak JazzPRESS, maj 2018 |97 te które w dzieciństwie usłyszane Jest niesamowicie powściągliwa, bardzo oszczędnie od ojca, od Biblii i starożytnych mi- operując potężnym głosem o nienagannej intona- tów po Szekspira. cji i głębokiej barwie, które odsłoniła w całej krasie Zapowiadając tytułowy utwór Gra- na bis w przepięknej wersji folkowego hitu Ewana ce, powiedziała, że pierwszy raz (to MacColla The First Time Ever I Saw Your Face. jej szósty album) wiedziała dokład- Oczywiście nie bez znaczenia był znakomicie dobra- nie, co chce powiedzieć, ale „za- ny zespół: Martin Kolarides – gitara, Bobby Sparks – nim znalazłam słowa one znalazły instrumenty klawiszowe, Nicholas D’Amato – gitara mnie, dzięki Rose Cousins, autor- basowa, Brannen Temple – perkusja. Gitarzysta już ce Grace”. Tylko jeden utwór na pły- w drugim utworze Oh, Men Look At My Life rozpętał cie All The Way Here, jest autorstwa burzę godną Jimmy’ego Page’a, a sekcja rytmiczna Wright, reszta to covery – Boba Dy- zapewniła rozkołysany groove całego wieczoru. lana, k.d. lang, Raya Charlesa, Alli- Po koncercie kupiłam trzecią płytę Lizz – The Or- son Russel. Przepiękne Barley Alli- chard (Grace wyprzedała się błyskawicznie). Jest na son Russel otwiera płytę i otwierało niej hit Speak Your Heart, którego głośno domaga- też koncert. To pozornie bardzo pro- ła się krakowska publiczność. Prosta ballada, na sta folkowa ballada, ale zaśpiewana skrzyżowaniu folku i popu, ale jest w niej coś, co z tak oryginalną frazą i mistrzow- kwalifikuje Wright do miana wokalistki jazzowej – sko opanowaną mocą, że słucha- bezdyskusyjny groove i timing, które słychać już po jąc, wstrzymuje się oddech, bo każ- kilku dźwiękach. Jeśli o mnie chodzi, absolutnym de słowo, każdy dźwięk coś znaczy, hitem Orchard jest jej wersja klasyka Page’a i Planta a powtarzające się wersy rosną Thank You, prawie nie do poznania, wybitna. A pły- w siłę z każdą artykulacją. tę Grace, której słucham na okrągło, polecam jako Lizz Wright nie sposób sklasyfiko- lek kojący wszelkie dolegliwości – jest jak łyk źród- wać, bo na pewno nie śpiewa czyste- lanej wody w upalne popołudnie. › go jazzu. Ma głos jak Beyoncé, ale bez fajerwerków, dramaturgię i szcze- rość Adele, ale kompletnie bez tremy, i intymność Norah Jones. Na scenie zdejmuje buty i śpiewa, jakby nuci- ła dziecku kołysankę. Ma ten rodzaj talentu i charyzmy, które sprawiają, że jej występ jest zarazem intymny i pełen dramaturgii. Lubi między nu- merami rozmawiać i podczas jednej z zapowiedzi zwierzyła się, że cho- ciaż mówi się o niej jako o wokalist- ce jazzowej, bluesowej czy roots, to ona po prostu opowiada historie. fot. Piotr Banasik 98| Koncerty / Relacje fot. Beata Gralewska Beata fot.

Górecki w zupełnie nowym świetle

Piotr Rytowski Oleś Brothers & Christopher Dell – Warszawa, [email protected] Studio S2 Polskiego Radia – 5 kwietnia 2018 r.

Dwa tygodnie przed tym koncer- go przyjęła zupełnie inne oblicze tem, podczas Wielkanocnego Fe- – zdecydowanie bardziej kameral- stiwalu Ludwiga van Beethove- ne i nieoczywiste. Jednak duch mi- na, miałem okazję wysłuchać II strza nadal czuwał nad dźwiękami, Symfonii „Kopernikowskiej” Hen- które płynęły do uszu słuchaczy. ryka Mikołaja Góreckiego. Wspa- Warszawski koncert związany był niała muzyka i potężne, wręcz z premierą albumu Górecki Ahead, monumentalne brzmienie połą- nagranego rok wcześniej „za ścia- czonych sił orkiestry Sinfonia Var- ną” – bo w sąsiednim studiu S4. Pa- sovia, Chóru Filharmonii Narodo- miętam i wciąż cenię poprzednie wej i solistów. W radiowym studiu dokonanie tria – zarówno koncer- S2, za sprawą braci Olesiów i Chri- ty, jak i płytę Komeda Ahead. Ale stophera Della muzyka Góreckie- zrobić Komedę na kontrabas, per- JazzPRESS, maj 2018 |99 kusję i wibrafon, a zrobić Góreckie- go na taki sam zestaw instrumen- tów to wyzwania z zupełnie innej kategorii. fot. Beata Gralewska Beata fot. Jak muzycy poradzili sobie z tym oryginalnym, ale i niezwykle am- bitnym pomysłem? Muzyki wyko- nywanej przez trio zdecydowanie nie powinniśmy zaliczać do nurtu „klasyka na jazzowo”. Zaprezento- wane kompozycje nie były aranża- cjami oryginałów, pomimo że no- siły tytuły takie same jak utwory Góreckiego. Czasem słuchacze mo- gli rozpoznać motywy wyciągnię- te wprost z partytur kompozytora, ale najczęściej był to autorski, pe- łen inwencji program artystów za- inspirowany twórczością mistrza. Sam Górecki mówił, że cała jego muzyka przekazuje jedną ideę. Bracia Olesiowe i Christopher Dell odnaleźli tę ideę i zaprezentowa- li ją w swój oryginalny, charakte- rystyczny sposób. Pokazali muzy- kę Góreckiego w zupełnie nowym świetle, być może zachęcając do niej słuchaczy, którzy nie sięgnęli- by po nią w oryginale. Muzyka wykonywana na koncercie pomimo tego, że pełna zadumy, na- wet w bardzo spokojnych utworach zawierała momenty, kiedy tempe- ratura rosła do granic możliwości. Partie poszczególnych instrumen- tów stawały się gęste i intensywne, tworzyły barwne faktury. W więk- szości utworów słuchacze mogli po- czuć się wprowadzeni w transowy, 100| Koncerty / Relacje

hipnotyczny stan za sprawą powtarzanych partii czy Musiquette. Improvisations on ostinato, granych na przemian przez kontrabas, per- Górecki kwintetu Lambinet / Pa- kusję i wibrafon. łosz / Sokołowski / Szuszkiewicz Niemiecki wibrafonista Christopher Dell pokazał, / Ziporyn) to propozycja Olesiów że potrafi grać bardzo dynamicznie. Często atako- przez zredukowane do minimum wał słuchaczy całymi kaskadami dźwięków, aby środki wyrazu stara się zaprezen- po chwili grać niezwykle oszczędnie „cedząc” po- tować samą esencję idei Góreckie- jedyncze nuty. Jednak jego gra była zdecydowanie go, prostotę pełną metafizyki, du- bardziej „konwencjonalna” w stosunku do tego, co chowości. Ciekawy jest też dobór pokazali bracia. I chociaż często tego typu skład ro- utworów, nie będący zestawem zumiany jest jako solista plus sekcja rytmiczna, typu „the best of”. Podczas koncer- w tym przypadku mamy trio trzech solistów, przy tu usłyszeliśmy między innymi czym właśnie muzycy grający w sekcji są najmoc- autorskie wersje utworów Małe re- niejszym punktem tego składu. quiem dla pewnej Polki, The Bells Na ogromne słowa uznania zasługuje przede are Ringing for the Angelus Domini, wszystkim sam pomysł – pokazania Góreckiego Good Night czy Ad Matrem. w taki właśnie oryginalny, autorski sposób. Choć Mimo że materiał nie zawierał mieliśmy już takie próby (na przykład (A Reimagi- aranżacji stricte jazzowych, muzy- ning of Górecki’s Third Symphony Colina Stetsona cy pokazali, że muzyka Góreckie- go może mieć groove! Program koncertu podążał ścieżką wiodącą pomiędzy światem muzyki współ- czesnej a światem jazzu i improwi- zacji. Czasem skręcał na terytorium tej pierwszej a czasem zdecydowa- nie drugiej. Słuchacze mogli do- świadczyć wirtuozerii i maestrii wykonawców, ale przede wszyst- kim w pełni kreatywnego podejścia do muzyki i swoich instrumentów, jakie pokazali bracia Olesiowie. Koncert ten może być świetnym przykładem, jak wciąż inspirująca jest muzyka Henryka Mikołaja Gó- reckiego – zwłaszcza, jeśli inspira- cja ta trafi na podatny grunt – mu- zyków o niezwykłej wrażliwości, otwartości i biegłości instrumen-

fot. Beata Gralewska Beata fot. talnej jednocześnie. › JazzPRESS, maj 2018 |101 fot. Sylwia Smoczyńska Sylwia fot.

Lady Sings the Blues

Made in Jazz: Aga Zaryan – Warszawa, Dom Kultury Kadr Katarzyna Syguła – 8 kwietnia 2018 r. [email protected]

Made in jazz jest nowym, intere- na scenę artystów, potwierdzał sująco się zapowiadającym cyklem brak wolnych miejsc na widowni. wydarzeń na koncertowej ma- Wieczór otworzył koncert Agi Za- pie Warszawy. Dzięki współpracy ryan, która – chcąc uczcić przypa- Domu Kultury Kadr z Fundacją Eu- dającą dzień wcześniej 103. rocznicę roJAZZ na Mokotowie odbywać się urodzin Billie Holiday – wykona- będą koncerty znakomitych arty- ła największe przeboje z jej reper- stów polskiej sceny jazzowej, a tak- tuaru. Do wspólnej uczty muzycz- że towarzyszyć im będą pokazy fil- nej wokalistka zaprosiła swojego mów dokumentalnych w reżyserii stałego współpracownika, piani- Andrzeja Wasylewskiego, opiewa- stę Michała Tokaja, oraz wybitne- jących historię i dokonania pol- go polskiego trębacza i kompozyto- skiego jazzu. ra Roberta Majewskiego. Lepszego rozpoczęcia Made in jazz Zmysłowe przeboje: The Man I Love, organizatorzy nie mogli sobie wy- They Can’t Take That Away From marzyć. Co, jeszcze przed wejściem Me autorstwa braci Gershwinów, 102| Koncerty / Relacje

What Is This Thing Called Love? Cole’a Portera, czy cią, zachęcając nas do wspólnego też Lady Sings The Blues Billie Holiday i Herbie- śpiewania refrenu. Zwieńczeniem go Nicholsa, były zaledwie początkiem spotkania koncertu był przebój I Hear Music z muzyką w hołdzie Lady Day. Aga Zaryan w żad- z filmu Dancing on a Dime. Na bis nym aspekcie nie kopiowała sposobu prowadzenia zabrzmiał standard jazzowy Comes głosu przez Billie Holiday, wręcz przeciwnie, czasa- Love. mi zmieniała kierunek linii melodycznej i wzboga- Tuż po jednym znakomitym kon- cała ją o wysmakowane elementy improwizacyjne. cercie przenieśliśmy się na zu- Co więcej, w nietuzinkowy sposób kończyła frazy pełnie inny, równie wyjątkowy. i oddawała pole do popisu swoim fenomenalnym Mowa o pokazie dokumentu An- muzykom. Przykładowo: w utworze Come Rain or drzeja Wasylewskiego, zatytuło- Come Shine wykonawcy odświeżyli jego brzmienie wanego Better Luck Next Time. Film poprzez zmianę metrum na nieparzyste 5/4. o Andrzeju Trzaskowskim. Seans za- Aga Zaryan zaprezentowała się nie tylko jako spek- szczycił swoją obecnością sam re- takularna interpretatorka utworów Billie Holiday, żyser. Kanwą dla filmu stały się ale także znawczyni i miłośniczka jej burzliwe- fragmenty Koncertu Finałowego go życiorysu. Przystępnie i z humorem opowiadała XVIII Letniego Festiwalu Jazzowe- o każdej wykonywanej kompozycji oraz okolicznoś- go w Piwnicy Pod Baranami seks- ciach jej powstania. Szczególnie bliska sercu woka- tetu Jana Ptaszyna Wróblewskiego. listki okazała się płyta symfoniczna Lady in Satin Muzycy wykonali wtedy najsłyn- z 1958 roku. Album ten stał się inspiracją do zagra- niejsze kompozycje Andrzeja Trza- nia medley stworzonego z kompozycji Franka Sina- skowskiego (między innymi tytu- try, Jacka Wolfa i Joela Herrona I’m a Fool to Want łowe Better Luck Next Time z 1974 You oraz You’ve changed autorstwa Billa Careya roku, polimorficzną z elementami i Carla Fischera. W pierwszej części tej kompilacji aleatoryki Magmę z 1972 roku oraz zabrzmiał głos Agi Zaryan jedynie w towarzystwie Vision napisane dla Studia Pol- dźwięków fortepianu Michała Tokaja, co nadało jej skiego Radia). Na szczególną uwa- intymny klimat i podbiło znaczenie słów piosen- gę zasługuje montaż Katarzyny ki I’m a Fool to Want You. W drugiej części na sce- Leśniak, dzięki któremu spójnie nę powrócił Robert Majewski z flugelhornem i wy- z muzyką na ekranie pojawiały się pełnił salę kwiecistymi improwizacjami na temat archiwalne zdjęcia, fragmenty fil- You’ve Changed. mów z podróży kompozytora, not- Innym mocnym punktem wieczoru była wyjąt- ki opowiadające chronologicznie kowo przejmująca interpretacja słynnego Strange o wydarzeniach z jego życia, opinie Fruit, którym to utworem Billie Holiday zwykła wybitnych muzyków, cytaty z Ru- zamykać swoje koncerty bez bisu. Dla kontrastu chu Muzycznego i Jazz Forum, listy usłyszeliśmy także What a Little Moonlight Can Do i wiele innych zachowanych mate- z lat trzydziestych, w którym Aga Zaryan dowiod- riałów o zmarłym w 1998 roku mu- ła, że uwielbia wchodzić w interakcję z publicznoś- zyku. › JazzPRESS, maj 2018 |103 fot. Adam Krause Adam fot.

Jazzowa pomoc dla bezdomnych

Koncert dobroczynny na rzecz podopiecznych Fundacji Daj Herbatę z okazji Dnia Ludzi Bezdomnych – Warszawa, Prom Kultury Saska Kępa – 27 kwietnia 2018 r.

Wyjątkowy zestaw wykonawców, Wydarzenie rozpoczęła Kasia Pietrzko, nietypowo, bo grających do tego w niespotykanych na fortepianie solo, grając swój nowy, jeszcze niena- zestawieniach nietypowy repertu- zwany utwór. Po chwili dołączył do niej saksofonista ar. W przerwach poszczególnych Tomasz Wendt, by wykonać wraz nią melodię Krzysz- występów licytacja przedmiotów, tofa Komedy z filmu Dwaj ludzie z szafą. Następnie za- których nie można było dostać ni- brzmiała muzyka Fryderyka Chopina w interpreta- gdzie indziej. A wszystko zorgani- cji Andrzeja Jagodzińskiego i jego tria, obowiązkowo zowane w celu zebrania funduszy z Adamem Cegielskim i Czesławem Bartkowskim na pomoc ludziom bezdomnym. w składzie, z którymi następnie zaśpiewała również Nie mogła nudzić się publicz- Agnieszka Wilczyńska i zagrał Tomasz Wendt. ność, wypełniająca 27 kwietnia Oboje przyłączyli się tego wieczoru również do mu- do ostatnich miejsc Prom Kultury zyków Atom String Quartet. Atomy zyskały poza Saska Kępa w Warszawie, podczas tym, przez chwilę, specjalną sekcję rytmiczną Ce- tego ponad trzygodzinnego kon- gielski-Bartkowski. Najbardziej sensacyjne zesta- certu. wienie na scenie stworzyli jednak Andrzej Jago- 104| Koncerty / Relacje

dziński i Michał Urbaniak, który zagrał tym razem wyłącznie na saksofonie tenorowym. Wystąpili również goście z Węgier, w postaci Kárpáti Dódi Priváti Project. Poza własnymi kompozycjami biorą- cy udział w koncercie muzycy przy- pomnieli znane polskie ballady jak między innymi Lubię być szczęśli- wa Jerzego Wasowskiego i Antonie- go Marianowicza oraz Nie jest źle Krzysztofa Komedy i Agnieszki Osie- ckiej. Zabrzmiało też wiele jazzowych standardów, a wśród nich Now’s The Time Charliego Parkera, który wyko- nano zbiorowo na finał koncertu. Muzyce na żywo towarzyszyły au- kcje, między innymi jedynego, wy- drukowanego egzemplarza plaka- tu nowej formacji Tomasza Stańki z Kasią Pietrzko w składzie, z auto- grafami muzyków oraz piłki, na któ- rej swoje podpisy złożyli: Zbigniew Boniek, piłkarze aktualnej polskiej reprezentacji w piłce nożnej oraz… Leszek Możdżer. Dochód z aukcji, jak również z koncertu, przeznaczony był na działalność Fundacji Daj Her- batę, pomagającej na co dzień war- szawskim bezdomnym. Organizowany przez Jarka Wierzbi- ckiego koncert dedykowany był, po- dobnie jak jego poprzednie edycje, pamięci Marka Kotańskiego, któ- ry zainicjował obchody Dnia Ludzi Bezdomnych i zainspirował powoła- nie podobnych inicjatyw. Wydarze- nie doszło do skutku dzięki wspar- fot. Adam Krause ciu Promu Kultury Saska Kępa. › JazzPRESS, maj 2018 |105 fot. Govert Driessen Govert fot.

Eksponują rodzimy jazz

Transition Jazz Festival – Utrecht, Małgorzata Smółka 14 kwietnia 2018 r. [email protected]

Transition Festival w Utrechcie serwujemy zmianę pokoleniowej to był nowy pomysł jednej z naj- warty. Ikony poprzedniego stulecia większych agencji koncertowych ustępują miejsca nowym bohate- w Europie Mojo Concerts na popu- rom”. Dalej jesteśmy w „transition laryzację jazzu w Królestwie Nider- years”. landów, we współpracy z North Sea Jazz i Tivoli Vredenburg w Utrech- 14 kwietnia 2018 w Utrechcie odby- cie. Nic nie zmieniło się od pierw- ła się trzecia edycja Transition Jazz szej edycji festiwalu, czyli od 26 Festival. Wybierałam się na te kon- marca 2016 roku. Założenia pozo- certy z wielką ochotą i nadzieją, że stały takie same: „Jazz jest żywą zostanę równie miło zaskoczona materią. W nowym milenium ob- jak na Sound Of Europe w Bredzie. 106| Koncerty / Relacje

Mistrzostwo Hana

Tego koncertu byłam ciekawa w szczególności – Beets-Bennink -Glerum-Goudsmit-Baas: Tribute To Wes Montgomery. Kariera Wesa Montgomery’ego nie trwała dłu- go, bo tak naprawdę około dziesię- ciu lat, ale zostawił po sobie waż- ne nagrania, które wywarły duży wpływ na późniejszych artystów, takich chociażby jak Pat Metheny. Ukłon w stronę Montgomery’ego wykonał tym razem The Quartet NL w składzie: Peter Beets – for- tepian, Han Bennink – perkusja, Ernst Glerum – bas, Anton Goud- smit – gitara i Reinier Baas – gita- ra. Dla mnie przeżyciem było po- słuchanie na żywo guru perkusji, czyli Hana Benninka, który po- dobno na koncert przyleciał pro- sto z Warszawy (gdzie przybył na występ z Tomaszem Gwincińskim w Mózgu Powszechnym – przyp. red.). Ten perkusista jazzowy, per- kusjonista, multiinstrumentalista, rzeźbiarz zachwyca publiczność fot. Govert Driessen od lat sześćdziesiątych. Niezwykła osobowość sceniczna, nietuzinko- Najbardziej w tych festiwalach podoba mi się eks- wy człowiek i genialny perkusista. ponowanie rodzimego jazzu. Zdrowa proporcja go- Koncert spełnił wszystkie oczeki- ści i potencjału sceny jazzowej w Holandii. Używa- wania. Co za energia, mistrzostwo! jąc sprawdzonej wszędzie recepty, zaproszono kilka Lekkość dźwięków, pełna impro- znanych, przyciągających publiczność nazwisk. Mie- wizacja, mnóstwo zabawnych mo- dzy innymi byli to Dhafer Youssef i Lizz Wright. mentów i godzina jazzu na naj- Niestety, miało to odbicie również w cenie biletów, wyższym poziomie. Najmłodszego które od pierwszej edycji podrożały o sto procent. Je- w tym składzie, gitarzystę Reiniera śli jednak nie da się inaczej... Baasa, trzeba koniecznie zapamię- JazzPRESS, maj 2018 |107

tać. Ten muzyk na holenderskiej derskich portalach trudno było mi wywnioskować scenie umacnia swoją pozycję co- czy recenzenci odbierają tę muzykę pozytywnie, raz bardziej. Czas na podboje mię- czy uznają za coś fascynującego, ale nie do końca dzynarodowe? zrozumiałego. Dlatego postanowiłam sprawdzić to sama. I dołączyłam do grona niezdecydowanych. Polski akcent Szkoda, że nieustanne otwieranie drzwi od sali, gdzie grało trio i pomieszczenia, w którym odby- W Young VIPs tour 2018, obecnym wał się koncert wokalistki Jazzmei Horn, utrudnia- w programie Transistion, mieliśmy ło skupienie się na dźwiękach. Z reakcji publiczno- tym razem polski akcent w posta- ści i kuluarowych dyskusji wywnioskowałam, że ci basisty Macieja Domaradzkie- to przede wszystkim Jazzmeia podbiła serca pub- go, wchodzącego w skład Sebastia- liczności na tej edycji festiwalu. Po tym z pewnoś- an Van Bavel Trio. Grupa w 2014 cią będzie ją można posłuchać w najlepszych sa- roku została nagrodzona prestiżo- lach koncertowych Holandii. wą nagrodą Edisona. Poza polskim muzykiem tworzą ją pianista Seba- Skrajne emocje stiaan van Bavel i perkusista Jim- mi Hueting. Ich gośćmi specjalny- Najbardziej czekałam na koncert Phronesis i New mi byli też: wokalistka Vera Naus Rotterdam Orchestra Extended. Phronesis, czyli Ja- i saksofonista Jasper Blom. sper Høiby – bas, Anton Eger – perkusja i Ivo Ne- W roku 2016 ukazał się drugi al- ame – fortepian, to jak uderzenie piorunem, mu- bum tria Cosmic Dance. Czytając zyczne olśnienie, zachwyt od pierwszego utworu. różne recenzje tej płyty na holen- Kiedy, zupełnie zresztą przypadkiem, trafiłam na fot. Małgorzata Smółka Małgorzata fot. 108| Koncerty / Relacje poprzednim festiwalu do Sali Hertz na ich koncert, pod nazwą Gatecrash. Przyznam się zakochałam się w tym triu bez pamięci. szczerze, że trzy utwory to wszyst- Tym razem zaprezentowali płytę The Behemoth ko, co moje zmysły mogły przyswo- z towarzyszeniem orkiestry z Rotterdamu i gośćmi ić tego wieczoru. Dawka mocnych z holenderskiej sceny jazzowej, którymi byli Bart dźwięków, godnych niejednego Wirtz, Rob van de Wouw i Jan Duikeren. Wow!!! hardrockowego zespołu. Moją uwa- Mam nadzieję, że czytelnicy wybaczą mi te wy- gę zwróciły piękne melodie. Z przy- krzykniki, ale inaczej opisać tego nie potrafię. jemnością będę okrywać ich więcej. Kompozycje Phronesis poruszają mnie, dotykając Na razie jednak tylko z płyt. najskrytszych strun mojej muzycznej duszy, wy- Festiwalowy dzień zakończyłam na wołując skrajne emocje, dając poczucie komplet- koncercie charyzmatycznego Dhafe- nego nienasycenia dźwiękami w ich wykonaniu. ra Youssefa, który zaprezentował en- Pozorny chłód, wstrzemięźliwość utworów powoli tuzjastycznej publiczności w Utrech- przeradza się w wulkaniczne wybuchy energii, po- cie materiał z najnowszej płyty rywając słuchacza w nieodkryte zakątki muzycz- Diwan Of Beauty And Odd. Dziewięć nych map. Muzycy tria przygotowują swoją kolejną pięter festiwalowych to dosyć sporo płytę, na którą czekam z niecierpliwością. jak na jeden wieczór. Kolejna edycja Ogromną publiczność, jak można się było spodzie- zapowiedziana na 6 kwietnia 2019 wać, miał Dhafer Youssef i oczywiście jedna z naj- roku. Nieustannie mam nadzieje, ze jaśniejszych gwiazd holenderskiego jazzu, czyli Eric pojawi się na niej jakiś mocny polski Vloeimans i „odświeżony” elektryczny projekt z 2017 muzyczny akcent. › fot. Małgorzata Smółka Małgorzata fot. JazzPRESS, maj 2018 |109 110| Rozmowy fot. Kuba Majerczyk Kuba fot. JazzPRESS, maj 2018 |111

Kuba Płużek – cicha woda, która w kontakcie z instrumentem staje się praw- dziwym żywiołem. Pianista, kompozytor i improwizator. Wydał trzy świetnie przyjęte albumy – solową płytę Eleven Songs oraz nagrane z Maxem Muchą, Markiem Pospieszalskim i Dawidem Fortuną First Album i Froots. Współtwo- rzy wiele ciekawych i ważnych zespołów i projektów, dla których nierzadko pisze muzykę. Do roli tak nietuzinkowego i jednego z najciekawszych muzy- ków na polskiej, nie tylko jazzzowej, scenie dorastał i dojrzewał między inny- mi u boku Janusza Muniaka.

Kwiaty nie ścigają się, kwitną

Mery Zimny [email protected]

Mery Zimny: Piszą o tobie, że jesteś to jedno, a życie to drugie [śmiech]. niepokorną postacią w świecie W liceum przytrafiła mi się ta- muzyki, jak to jest i jak się z tym ka sytuacja – ćwiczyłem pierw- czujesz? szą Etiudę C-dur Chopina i pod ko- niec zagrałem dodatkowy akord… Kuba Płużek: Nigdy nie myślałem przechodząca obok sali nauczyciel- o sobie w ten sposób. Zawsze stara- ka usłyszała to, weszła i krzyknęła: łem się znaleźć swoją ścieżkę i gra- „Nie wolno zmieniać geniusza!”. Za- łem to, co słyszałem w głowie, a czy pytałem: „Dlaczego? Chciałem tyl- to się wpisywało w ideę niepokor- ko zobaczyć, jak to zabrzmi”. Wy- ności... nie wiem. szła, trzaskając drzwiami.

Czyli nie masz natury buntowni- Szkołę masz już za sobą, ale czas ka, osoby, która nie podporządko- oceniania wcale się nie skończył, wuje się regułom? funkcjonujemy przecież w świe- cie rankingów i przydzielanych Zależy, jakim regułom. Jeśli cho- gwiazdek... dzi na przykład o szkoły i uczelnie, to rzeczywiście nie dogadywałem Rankingi, czy tego chcemy czy nie, się z nimi zbyt dobrze. Ale szkoły to efekt uboczny naszej pracy, nie 112| Rozmowy są jednak jej głównym założeniem, nie nagrywam wyszukane, zintelektualizowane przecież płyty po to, żeby dostać pięć gwiazdek czy rzeczy, w których brakuje emocji znaleźć się wysoko na liście. Gram muzykę po to, i czystej muzyki. żeby w jakiś sposób poruszyć słuchaczy. Czuję speł- nienie i radość, kiedy ktoś po koncercie podchodzi Jaki masz stosunek do muzyki, to i mówi, że właśnie przeżył coś ciekawego i że to, co świętość czy starasz się trzymać robię, w jakiś sposób go dotyka. Muzyka to znacz- pewien dystans? nie poważniejszy temat niż rankingi. A recenzje, owszem, czasami mogą być przydatne. Trochę i to, i to. Grę traktuję poważ- nie, wiem że jest to jedyna rzecz, Czytasz je, śledzisz, co piszą na temat twojej muzyki? którą potrafię robić i jakoś się z niej utrzymywać. Z drugiej strony nie Czytam, jestem bardzo ciekawy, jaki jest odbiór te- można być zbyt poważnym. Kie- go, co robię. Zdarzało się, że musiałem wyjaśniać dy słucham swoich wcześniejszych pewne rzeczy recenzentom... nagrań, to albo się śmieję, albo mam ochotę się schować… Dlatego Naprawdę? Możesz podać jakiś przykład? staram się zachować balans. Mu- zyka, to ten rodzaj energii i wibra- W kontekście płyty Eleven Songs ktoś napisał, że ta- cji, który bezpośrednio wpływa na ka muzyka może się spodobać co najwyżej gospo- człowieka, słyszymy ją uszami, ale dyniom domowym. Zapytałem więc, co jest złego odbieramy całym ciałem. Dlatego w gospodyniach domowych? Czy one nie mają gu- staram się dbać o to, jakie dźwięki stu muzycznego? daję publiczności.

A było coś, co cię zdenerwowało? Starałem się znaleźć swoją Raczej nie. Niestety od recenzen- ścieżkę i grałem to, co słyszałem tów nierzadko zależy to, w jaki sposób ludzie postrzegają płytę, w głowie ale na to nie mamy już chyba wpływu. Czy w muzyce istnieją dla ciebie kompromisy? Pytanie, ile osób rzeczywiście czyta recenzje i su- geruje się nimi. Powiedz, czy jest w muzyce coś, Jeśli ktoś proponuje mi zagranie czego nie akceptujesz? muzyki, a ja czuję, że nie jestem w stanie nic do niej wnieść od sie- Disco polo [śmiech]. Poza tym nie akceptuję mu- bie albo że nie pasuję do projek- zyki, w której słyszę głównie ego artysty. Coraz tu, to nie brnę w to. Poza tym, je- bardziej drażni mnie, kiedy ktoś się popisuje, gra śli podczas prac „coś mi nie brzmi”, JazzPRESS, maj 2018 |113 fot. Piotr Banasik Piotr fot.

to zawsze proponuję jakieś rozwią- różnych rzeczy… Od klasycznego hip-hopowego bi- zanie, które inaczej dotrze do słu- tu, poprzez balladę i free jazz. To dość dziwna mie- chacza. Kompromisy mogą być wy- szanka… Gram tam nawet na flecie prostym. zwaniem, ale i mają swoje granice. Staram się też zawsze stawiać włas- Opis może rzeczywiście brzmieć dziwnie, ale kie- ne projekty na pierwszym planie. dy się tej muzyki posłucha, wszystko pasuje i wy- daje się bardzo naturalne. Niedawno nagrałeś płytę z ra- perem Eskaubeiem i zespołem Rzeczywiście jest to spójne, sam nie wiem, jak to się Sophia Grand Club. Jak doszło do stało… tej współpracy? Kiedy dostałeś wspomniane teksty, jaki był twój Bartek Skubisz porozumiał się stosunek do słów? Jakoś się z nimi identyfiko- z Vitoldem Rekiem i wspólnie zde- wałeś? cydowali o powstaniu nowego ze- społu. Bartek przysłał mi swoje Ze słowami mam pewien problem. Dla mnie bar- teksty, do których napisałem mu- dziej naturalną formą przekazu jest muzyka, dla- zykę. Naprawdę nie wiem, jak ją tego swobodniej czuję się, grając. Do tej pory pod- opisać, na tej płycie dzieje się tyle czas współpracy z wokalistkami ciężko było mi się 114| Rozmowy wsłuchiwać w tekst, zamiast próbować zrozumieć Gdzie jeździłeś na tego typu festi- słowa, przekładałem je raczej na brzmienie, bar- wale? wy. Nie starałem się wcześniej poznać wystarczają- co dobrze tekstu, czego żałuję. Na Węgry – festiwal pod Budapesz- tem lub Bieszczady na Goadupa Starasz się uciekać od jazzowej etykietki? Festival. Na tym drugim zagram w tym roku koncert solo oraz z ze- Zaszufladkowanie i tak zdarzy się gdzieś po drodze. społem Gadabit. Generalnie nie zastanawiam się, czy to, co gram, to jazz, klasyka czy jeszcze coś innego. Na przestrzeni Brzmi co najmniej intrygująco. ostatnich kilku lat zawędrowałem w różne rejony Idąc tym tropem, kiedyś w jakimś i bardzo otworzyło mi to głowę. Bywałem na przy- wywiadzie powiedziałeś, że nie kład na festiwalach muzyki transowej, przy której miałbyś nic przeciwko graniu na bawią się tysiące ludzi z całego świata. Kiedy pobę- imprezach techno... dziesz w takim miejscu tydzień, a potem wrócisz do domu i pograsz Bacha, to w głowie zaczyna ci Zgadza się, nie mam nic przeciw- się układać nowa perspektywa. Równie dobrze „ba- ko, a nawet więcej, chciałbym to wię się” na tego typu festiwalach, jak przy Bachu, kiedyś zrobić. Wykorzystując elek- do którego ostatnio często wracam i sporo ćwiczę. tronikę można tworzyć piękne Nadrabiam zaległości z dzieciństwa, ale dopiero te- brzmienia. Rok temu wraz z per- raz dostrzegam i rozumiem, co tam się dzieje! kusistą Maxem Olszewskim testo- wałem brzmienie jakiegoś progra- mu na iPada i wyszedł nam z tego piękny set. Planujemy to rozwinąć, jeśli się uda. Z pewnością będzie nas można usłyszeć na jakiejś im- prezie.

Powiedziałeś, że teraz ćwiczysz Ba- cha, czyli wracasz do klasyki?

Tak, jest to ten element, którego mi brakuje, zaczynałem trochę od końca. Wprawdzie z nut zacząłem grać w wieku siedmiu lat, ale do szkoły muzycznej poszedłem do- piero w gimnazjum, notabene na klarnet, nie pamiętam, dlaczego. Skończyłem szkołę i klasę klarnetu fot. Kuba Majerczyk JazzPRESS, maj 2018 |115 z oceną dobrą, po czym sprzedałem gadnienia, które wydają mi się muzycznie ciekawe. instrument. Ale były też plusy, gra- łem w orkiestrze, z którą koncerto- Wróćmy jeszcze do okresu edukacji. Formalnie wałem we Francji i w Niemczech. nie skończyłeś muzycznej szkoły średniej ani aka- demii muzycznej, Trochę igrałeś z ogniem. Pójście Skąd wziął się u ciebie jazz, wynio- dalej bez takiego zaplecza było chyba ryzykowne? słeś go z domu? Być może. Przez kilka lat mama próbowała mnie W domu zawsze rozbrzmiewała ja- skłonić do zrobienia dyplomu. Rozumiem to, ale kaś rozrywkowo-jazzowa muzyka, ja nie chcę uczyć w szkole, nie widzę siebie ocenia- którą puszczał ojciec. Z kolei wu- jącego na egzaminie czyjąś grę. Z kolei do grania jek uczył mnie grać boogie-woogie. papierek nie jest mi potrzebny. Wiele było bardzo Teraz nadrabiam klasyczne zale- trudnych momentów, które mogły mnie zniechę- głości, brakuje mi tej muzyki, czu- cić, rodzice byli sceptyczni i powtarzali, że z muzy- ję to w głowie i w palcach. Kiedy ki nie da się wyżyć. Jednak te wszystkie ciosy uod- pogram klasykę, lepiej gra mi się porniły mnie i utwierdziły w przekonaniu, że to, co jazz. Im więcej medytuję przy fu- robię, ma sens. gach i preludiach Bacha, tym bar- Domyślam się, że twoi rodzice nie są związani z muzyką? Muzyka to znacznie poważ- niejszy temat niż rankingi Są, wychowałem się w muzycz- nej rodzinie. Tata kończył klasę perkusji na krakowskiej Akade- dziej otwiera i układa mi to myśle- mii, gra też na fortepianie, mama skończyła szko- nie w improwizacji. Podobnie jest łę średnią w klasie wokalnej. Babcia też śpiewa- w przypadku Chopina. ła i prowadziła chór, dziadek był organistą, drugi akordeonistą. W jaki sposób komponujesz? W takim razie musiała być w tobie duża pewność Zwykle jest tak, że kompozycje po siebie i tego, co robisz, skoro się nie poddałeś. prostu ze mnie wypływają. W swo- ich utworach staram się zamknąć W ogóle nie miałem pewności siebie, jeśli chodzi coś, co mnie muzycznie dręczy, o to, co robię i dokąd w tym zmierzam. Zalążki tej a czego nigdzie nie znalazłem, nie pewności zaczęły się pojawiać stosunkowo niedaw- słyszałem u nikogo innego. Mogą no. To dlatego wcześniej trochę „siedziałem w cie- to być rzeczy związane z harmonią, niu” i zastanawiałem się, jak to wszystko ugryźć. aranżacją czy strukturą. Staram się Kiepsko odnajdywałem się na rynku muzycz- w tych kompozycjach zawrzeć za- nym, z trudem przychodziło mi nawiązywanie 116| Rozmowy kontaktów i ogarnianie kwestii organizacyjnych. giej strony nikt ci nic nie narzuca, Te wszystkie rzeczy, poza grą, nie leżą w mojej na- to ty jesteś kreatorem. Lubię grać turze, nie mam do tego ani talentu, ani umiejęt- solo, mam wtedy bardziej bezpo- ności. Dlatego bez pomocy managera byłem tro- średni kontakt z publicznością, je- chę bezradny. Na szczęście od jakiegoś czasu to się stem z nią sam na sam, moja ener- zmieniło i pracuję z Hanią Kożuchowską. Znamy gia miesza się z energią płynącą od się od kilku lat, ale współpracę rozpoczęliśmy w ze- ludzi, to wszystko wpływa na in- szłym roku. Jestem jej bardzo wdzięczny za to, że ny odbiór muzyki. Kocham też grać się na nią zgodziła. Jesteśmy w zasadzie w codzien- w zespole. Kiedy jestem z kumpla- nym kontakcie, rozmawiamy na wszystkie, nawet mi staram się grać tak, by to oni pozamuzyczne, tematy, wspólnie planujemy kolej- brzmieli lepiej i żeby była między ne kroki. nami rozmowa. Zamiast wymie- niać się tak zwanymi czwórka- Wydałeś trzy świetnie przyjęte płyty. Czy przeło- mi czy ósemkami, wolę akompa- żyło się to jakoś na twoją sytuację – jest lepiej, ła- niować perkusji, która gra solo, twiej? Zauważasz jakąś zmianę? uwielbiam to. Poza tym Max Mu- cha i Dawid Fortuna grają tak, że Poznaję wielu ciekawych ludzi, z którymi wymieniam swoje po- mysły, planuję nowe rzeczy. Bar- Czytam recenzje, jestem bar- dzo mnie to rozwija, rodzi nowe dzo ciekawy, jaki jest odbiór tego, przemyślenia. Dobrze przyjęte co robię. Zdarzało się, że musia- płyty przynoszą rozpoznawal- ność, zainteresowanie mediów łem wyjaśniać pewne rzeczy re- i organizatorów festiwali, kon- cenzentom... certów. To także apetyt na kolej- ne projekty i stawianie wyżej poprzeczki… Choć tak ja w zasadzie nie muszę już nic ro- naprawdę moją główną motywacją jest po prostu bić. Świetnie mi się z nimi tworzy granie, nagrywanie i dzielenie się muzyką. i pracuje. Kiedy z kimś tak dobrze się rozumiesz i czujesz chemię, to Co skłoniło cię do solowej wypowiedzi na Eleven się tego trzymasz i wspólnymi siła- Songs? mi rozwijasz.

Przede wszystkim producent płyty Adam Domaga- Skąd tytuł ostatniej płyty – Froots? ła. Poza tym, odkąd w wieku chyba 16 lat zagrałem swój pierwszy solowy koncert, chciałem taki ma- To prosty zamysł, chodzi o korze- teriał nagrać. Z jednej strony jest to wyzwanie, bo nie i owoce. Wychodzimy od zera, w sytuacji koncertowej możesz liczyć tylko na sie- od jakiejś prościzny, rozwijamy to, bie, sam też musisz wypełnić cały ten czas. Z dru- obserwujemy, jak rośnie, dojrzewa, JazzPRESS, maj 2018 |117 w końcu spada na ziemię, a my mo- żemy to zjeść i grać następną rzecz.

A elektryczny fortepian?

Zdobyłem go półtora roku temu i bardzo się polubiliśmy. I rhodes i wurlitzer mają piękne brzmienie, postrzegam je trochę jako następ- ców fortepianu. Nie akceptuję tych wszystkich elektrycznych udawa- czy, jeśli grać muzykę, to na instru- mentach. Mam tu na myśli znie- nawidzony, nie tylko przeze mnie, Gran Touch Yamahy – coś, co udaje fortepian, a co niestety coraz częś- ciej widzę w miejscach, w których powinien stać ten pierwszy. Nato- miast nie mam nic przeciwko syn- tezatorom.

Na Froots znalazła się piękna i bardzo emocjonalna ballada de- dykowana Januszowi Muniakowi. To musiała być bardzo ważna dla ciebie osoba.

Chyba każdy, kto miał z nim kon- takt, stwierdzi, że to był prawdzi- wy mistrz i mentor. Nikt nie dał fot. Piotr Banasik mi tyle, co Muniak. Najpiękniej- sze było to, że on ani słowem nie grałem, tylko dlatego, że gitarzysta uciekł. Od tego wspominał wprost o muzyce. Pa- czasu regularnie chodziłem do klubu i dużo z nim miętam początki, kiedy chodziłem rozmawiałem. Trudno mi o nim opowiadać, to był do gimnazjum, stale przesiady- człowiek o wielkiej duszy, umyśle i muzykalności. wałem w klubie U Muniaka i słu- Czuję, jakbym nim nasiąknął. Zawsze z uwagą słu- chałem. W końcu pamiętny dzień chałem tego, co gra, a po koncertach wracałem do – trzynastego, w piątek, w 2007 ro- domu z jakąś lekcją czy wskazówką, jak coś zrobić ku, kiedy po raz pierwszy z nim za- lepiej. 118| Rozmowy

Obok Muniaka, jest jeszcze ktoś tak ważny dla Hancock w środku nocy przyszedł ciebie? do jego hotelowego pokoju z wi- nem i powiedział mniej więcej Ostatnio grałem kilka koncertów z Gregiem Os- tak: „Przepraszam, ja taki nie je- bym, w planach są kolejne. To było niesamowite stem, po prostu nie wiem, co ty doświadczenie, przeżyłem coś zupełnie nowego, grasz”. Greg Osby to dla mnie taki ponieważ linie melodyczne Grega prowokowa- zastrzyk świeżości, bardzo ważny ły do kreowania nowych współbrzmień harmo- i potrzebny. nicznych, które na co dzień po prostu nie wy- chodzą mi spod palców. Musiałem intensywniej Czego ostatnio słuchasz? słuchać i wysilić głowę, żeby wpasować się w jego muzykę, złapać linię melodyczną. Nie było to ła- Na przykład muzyki z gry Wiedź- twe. Greg opowiedział taką historię – kiedy w la- min, Jimiego Hendrixa, Swiatosła- tach osiemdziesiątych grał z Hancockiem, ten wa Richtera, płyty Bad Hombre przez tydzień w ogóle się do niego nie odzywał. Antonio Sáncheza czy najnowszej Greg stwierdził więc, że skoro to ma tak wyglą- płyty Brada Mehldaua, która jest dać, to on nie może grać w jego zespole. Wtedy fenomenalna! fot. Piotr Banasik Piotr fot. JazzPRESS, maj 2018 |119

Niektórzy recenzenci porównują Masz taki plan? cię właśnie do Brada. Jego muzyka jest ci bliska? Pracujemy nad tym z Hanią.

Zdecydowanie tak. To muzyka bar- Dużo teraz grasz koncertów? dzo szczera, a taka do mnie naj- bardziej trafia. On gra tak, że jest Ostatnio było ich całkiem sporo, do tego stopnia, że to czysta energia i muzyka w naj- nie miałem czasu grać na komputerze w symulator prawdziwszej postaci. wyścigowy. Poświęcam temu trochę czasu, ale nie na darmo, kilka razy uratowało mnie to na drodze i uniknąłem Grę traktuję poważnie, wiem, wypadku. Dlatego właśnie warto że jest to jedyna rzecz, którą po- grać w gry [śmiech]. Ale wracając trafię robić i jakoś się z niej utrzy- do koncertów, chciałbym grać ich więcej. Mam przeczucie, że mywać mogę przekazać ludziom coś cie- kawego, prawdziwego, coś, dzięki Nie lubię porównań. Kiedy zaczy- czemu wyjdą z koncertu odrobinę bogatsi w uczu- nasz się do kogoś porównywać, to cia i przemyślenia. Przynajmniej takie jest moje za- rozpoczynasz wyścig, podczas któ- łożenie. rego zapominasz o swojej drodze. Kwiaty rosną tak po prostu, nie Jakie masz plany na najbliższą przyszłość? ścigają się, kwitną. To jest cała fi- lozofia, trzeba kwitnąć. Życie jest Dużo się dzieje i będzie działo. W kwietniu byłem znacznie prostsze, kiedy przesta- na targach jazzahead! w Bremie, gdzie integro- niesz oceniać i porównywać. Nie wałem się z branżą i szukałem inspiracji do dzia- ma to sensu, każdy jest przecież in- łania. Na początku maja zagrałem z Idą Zalewską ny i inaczej czuje. w Bahrajnie, Kuwejcie i Dubaju. Już pod koniec maja wylatujemy z kwintetem Staszka Słowiń- Jesteś bardziej marzycielem czy skiego w trasę do Chin. Będziemy grać między in- twardo stąpasz po ziemi? nymi muzykę z naszej płyty Visions. Between Lo- ve and Death. Zdarzało mi się marzyć, ale jak już Do końca czerwca dom wydawniczy For Tune wy- pomarzyłem, to starałem się spoj- da trzeci album mojego kwartetu – Creationism. Bę- rzeć, jak to się ma do rzeczywisto- dzie w większości improwizowany, w jednej jego ści, no i się załamałem [śmiech]. części zagram utwory solo na przestrojonym for- Jeśli chce się coś osiągnąć, trzeba tepianie, a w drugiej na syntezatorze oraz akorde- marzyć, zrobić sobie plan realizacji onie na prąd w duecie z Markiem Pospieszalskim i działać. grającym na klarnecie altowym. Całości dopełnią 120| Rozmowy utwory w pełnym składzie (dołączą Max Mucha, czeli zagrał Bartek Staniak, realiza- oraz Dawid Fortuna). tor moich płyt Froots i Creationism. W tym roku zarejestruję materiał na solową Powierzono mi także napisanie płytę, tym razem w Londynie. Muzykę nagram muzyki do filmu dokumentalne- przy użyciu rezonatora magnetycznego. To urzą- go Mój dziadek w Bugatti. Cieszę dzenie składające się z magnesów, które wi- się z tego wyzwania tym bardziej, szą nad strunami fortepianu. Dzięki nim moż- że zawsze interesowały mnie raj- na uzyskać zupełnie nowe, nieprzypominające dy samochodowe. Dziadek reżyse- fortepianu brzmienie. Wpadłem na ten wyna- ra filmu jako pierwszy Polak kupił lazek zupełnie przypadkiem, znajdując w inter- w 1929 roku bugatti T43. Teraz bę- necie demo. Jego konstruktorem jest inżynier ze dę musiał się zastanowić, co waż- Stanów Zjednoczonych, który wykłada na Queen niejsze – muzyka czy dźwięk sil- Mary University, a mieszka właśnie w Londynie. nika, którego też kocham słuchać. Udało mi się już go odwiedzić i pograć, niesamo- I to, i to posiada swoje częstotliwo- wita sprawa! ści. Chyba lepiej, żeby wybrzmie- W kinach wkrótce prezentowany będzie film, do wały osobno... Premiera filmu -od którego nagrałem partię fortepianu – The Last Wit- będzie się w październiku podczas ness, między innymi z Robertem Więckiewiczem. Warszawskiego Festiwalu Filmo- Autorem muzyki jest Bartek Chajdecki, a na wiolon- wego. › fot. Piotr Banasik Piotr fot. JazzPRESS, maj 2018 |121 fot. Piotr Banasik Piotr fot.

Mateusz Pałka – pianista, improwizator i kompozytor. Student Akademii Muzycznej w Krako- wie w klasie fortepianu jazzowego Piotra Wyleżoła. Pod jego nazwiskiem działa trio, w którego skład, obok lidera, wchodzą Piotr Południak i Patryk Dobosz. Dzięki drugiemu miejscu pod- czas 40. edycji Festiwalu Jazz Juniors wydali swój debiutancki krążek Sansa. Rozmowę rozpoczęliśmy przy barze, zanim jeszcze zdążyłam włączyć dyktafon. Mateusz opowiadał o studiach, które w tym roku kończy, i przytłaczającej go uczelnianej „papirologii”, którą musi ogarniać. Cieszy się, że powoli zamyka już ten rozdział, ale jednocześnie spogląda w przyszłość. Nie znamy się, ale robi na mnie wrażenie melancholika. Pod pretekstem rozmo- wy o życiu podpytuję więc o emocje, które towarzyszą mu podczas tworzenia muzyki. Wolę mniej niż więcej

Mery Zimny [email protected]

Mateusz Pałka: Myślę, że w mo- jest tak, że tworzę tylko wtedy, kiedy jestem po- im życiu stosunek pesymizmu zytywnie nastawiony lub kiedy dopada mnie do optymizmu jest jak 2:1. To nie dołek, w każdym z tych stanów może powstać 122| Rozmowy

Pewnie w jakimś stopniu tak jest. W muzyce ogromną wagę przykła- dam do brzmienia, dbam o dźwięk, szukam jego szlachetności. Myślę, że wiąże się to z moją naturą, du- żo myślę o dźwięku, o tym, jak po- wstaje i w którym miejscu się koń- czy, staram się od samego początku w niego zagłębić. Jednak analizo- wanie lubię konfrontować z emo- cjonalnością.

Co cię inspiruje?

Otaczający świat. Staram się go bacznie obserwować i być jego częścią. Nie przechodzę obojętnie obok żadnej z gałęzi sztuki. Cenię malarstwo, kocham film i to jest coś, co niezwykle mnie inspiru- je. Ostatnio ważni dla mnie twór- cy to Michael Haneke i Lars von Trier. Wszystko, czego nie mogę wyrazić w słowach, próbuję wy- razić przy pomocy instrumentu, ale czasami zdarza mi się zoba- fot. K. Kukiełka czyć coś, co bardzo silnie do mnie przemówi. Reżyserzy, których wy- wiele ciekawych rzeczy. Nie zaprzeczam jednak, mieniam, ukazują w swoich fil- że charakterologicznie rzeczywiście jestem me- mach pewną rzeczywistość, któ- lancholikiem. Lubię analizować, sporo myślę też ra jest bliska mojemu wnętrzu. Dla o emocjach. Najważniejszą wartością w życiu mnie muzyka spełnia trochę rolę człowieka jest spokój wewnętrzny, który poma- obrazu. Gdybym miał opisać, jaka ga wierzyć, że to co robimy i czujemy, ma war- jest moja muzyka, powiedziałbym, tość i sens. że ilustracyjna. To jest dla mnie jej naczelna funkcja. Natomiast naj- Mery Zimny: Wyglądasz na bardzo spokojną, nie- ważniejszą częścią muzyki jest dla co zdystansowaną osobę. Mam wrażenie, że prze- mnie kompozycja, to zwykle od kłada się to na twoją muzykę. niej wychodzę w swoich analizach. JazzPRESS, maj 2018 |123

Zastanawiam się, jak wygląda ten tymny kontakt i obcowanie z emocjami. Kiedy moment, w którym zaczynasz pi- przystępuję do pracy, nie myślę nad tym, jak coś ma sać muzykę. Pojawia się jakiś po- wyglądać w całości, nie wyznaczam sobie żadnych mysł i od razu podchodzisz do nie- ram, to proces, podlega więc nieustannemu rozwo- go bardziej analitycznie czy raczej jowi. Wspominałem o śpiewie, wychowałem się na pozwalasz mu się rozwijać, kieru- bardzo melodyjnej muzyce, w dużej mierze ludo- jąc się emocjami? wej, stąd też formy, które lubię pisać, są raczej pro- ste, krótkie, często taneczne. Kocham prostotę. Różnie, każdy dzień jest przecież inny, my sami też się zmieniamy. Muzyka ludowa, a dokładniej? W muzyce fascynuje mnie percep- cja, ale także jej zmienność. Zdol- W moim domu obecna była muzyka pochodzą- ności percepcyjne zależą w du- ca z ziemi krakowskiej, ale też z innych części Pol- żej mierze od nas samych, od tego, ski. Poza tym sporo słuchałem muzyki góralskiej, folkowej. Pierwszym instrumen- tem, na którym zacząłem grać, W muzyce ogromną wagę był akordeon. Pochodzę z bar- przykładam do brzmienia, dbam dzo muzykalnej rodziny, każdy o dźwięk, szukam jego szlachet- na czymś grał, przy rodzinnych zjazdach często wspólnie śpie- ności wamy. Dominują wtedy krót- kie formy – piosenki, regionalne czy jesteśmy otwarci i chcemy je przyśpiewki. To zawsze było i nadal jest coś natu- poszerzać. Najczęściej, kiedy wpa- ralnego. Słuchałem także dużo Boba Dylana, Cho- dam na jakiś pomysł, zaczynam go pina, Szymanowskiego i Kilara – muzyki, którą do sobie nucić. Śpiew jest uniwersal- dziś kocham. nym i chyba najpiękniejszym języ- kiem wypowiedzi. Czasami siada- Często tak razem grywaliście w domu? jąc do pisania, zaczynam od prostej linii melodycznej, czasami od ja- Tak. Z tatą często graliśmy na dwa akordeony, on kiegoś rytmicznego motywu, który jest w zasadzie moim pierwszym nauczycielem. staram się rozwijać. Proces twór- Mój zmarły już dziadek niesamowicie kochał mu- czy jest czymś zmiennym i nieod- zykę, miał wybitny słuch i fantastycznie grał na gadnionym, za każdym razem mo- harmonijce ustnej. Wraz z moim bratem Grzego- że wyglądać inaczej. rzem – wybitnym muzykiem (perkusistą) często ra- Warto zwracać uwagę na szczegó- zem ćwiczyliśmy. To była ludowa muzyka i cieka- ły, rzeczy, sytuacje które mogą nas wy, bo nietypowy sposób gry, różniący się od tego, wprawić w jakiś nastrój. Przetwa- czego uczą w szkole. Wychowałem się na wsi i pew- rzając je, pozwalamy sobie na in- na ludowość, jest mi bardzo bliska, kocham ją i nie 124| Rozmowy odcinam się od niej. Dzięki rodzicom w domu by- wtedy na rozwój warsztatu. Trafi- ło też sporo muzyki popularnej, na przykład The łem też na wspaniałych nauczycie- Beatles czy Queen, a także muzyki polskich twór- li, na Izę Kochańską, moją drugą ców – Seweryna Krajewskiego czy Czesława Nieme- mamę [śmiech] oraz Jerzego Suru- na. Samym jazzem zainteresowałem się stosunko- łę. Oboje fantastycznie uczyli i po- wo późno, gdzieś w szkole średniej. zwolili mi się rozwinąć bez wywie- rania presji. To ludzie pełni pasji, Na początku grałeś na akordeonie, kiedy zatem radości, a co najważniejsze, pełni podjąłeś decyzję, że fortepian będzie twoim głów- piękna wrażliwości. Często zwraca- nym instrumentem?

Kiedy w szkole muzycznej do- Nie przechodzę obojętnie obok szedł drugi instrument – obo- żadnej z gałęzi sztuki. Cenię ma- wiązkowy fortepian dodatkowy, larstwo, kocham film i to jest coś, gra na nim całkowicie mnie po- chłonęła. Coraz więcej ćwiczy- co niezwykle mnie inspiruje łem na fortepianie, jego dźwięk był dla mnie bardziej interesujący niż dźwięk akor- li uwagę na to, by zamiast się stre- deonu, niczego mu nie umniejszając. Już wtedy za- sować, spróbować zrozumieć siebie stanawiałem się, czy mogę sam komponować, i two- i sytuację, przed którą się stoi. rzyłem pierwsze, proste melodie. W twojej muzyce słuchać duże Nadal grywasz na akordeonie? przywiązanie do muzyki klasycz- nej. Na jakim etapie zainteresowa- Tak, mało tego, ostatnio coraz częściej wracam do łeś się jazzem i zdecydowałeś, że to tego instrumentu. Mam plan wykorzystać go w w tym kierunku będziesz się roz- swojej muzyce, ale jeszcze za wcześnie, by mówić wijał? o szczegółach. Jestem ciekawy, co z tego wyjdzie. Ostatnio dużo pracowałem nad solowym materia- Jeśli dobrze pamiętam, to było łem, który, mam nadzieję, ukaże się w niedalekiej w trzeciej klasie gimnazjum. Któ- przyszłości, i to tam znalazłem miejsce dla brzmie- regoś dnia do moich rąk trafił The nia tego instrumentu. Köln Concert Keitha Jarretta, który mnie niesamowicie poruszył, ale Rozumiem, że twoje doświadczenia ze szkoły mu- też wprawił w szok, że grając solo zycznej były dobre? Pytam, bo z tym różnie bywa. można obudzić tyle emocji i poka- zać tak ogromną paletę barw. Ni- Sporo osób narzeka, dla mnie był to bardzo dobry gdy wcześniej czegoś takiego nie czas, który miło wspominam. Szkoła muzyczna to słyszałem, dlatego zacząłem drążyć były dość beztroskie lata, dużo czasu poświęcałem temat. Później przez chwilę grałem JazzPRESS, maj 2018 |125 w big-bandzie w Krzeszowicach, I w tobie, i w twojej muzyce jest ogromny spokój. pod batutą Jerzego Suruły. To do- Nie masz czasami ochoty walnąć w klawiaturę, świadczenie było o tyle ważne, że wyżyć się trochę na swoich i publiczności uszach? zetknąłem się z zupełnie innymi partyturami niż w muzyce kla- Chyba nie ma we mnie takiej potrzeby. Staram się sycznej. Szybko stwierdziłem, że grać świadomie, by ta muzyka była zgodna z tym, ogromną przyjemność sprawia mi co czuję. Poza tym cenię minimalizm, wolę mniej improwizacja i granie własnych niż więcej. Często też gram to, co chciałbym zaśpie- rzeczy. Jest we mnie duży szacunek wać, przelewam więc te melodie na dźwięki. Śpiew do muzyki klasycznej, można z niej to naturalny sposób wypowiedzi, ujście emocji. Kie- mnóstwo wyciągnąć, poza tym sta- dy myślę o muzyce, to w pierwszej kolejności myślę nowi świetną szkołę, ale wolność, właśnie o śpiewie. Może jest tak dlatego, że w domu jaką daje jazz i muzyka improwizo- dużo śpiewaliśmy i był to ważny element wspólne- wana, jednak przeważyła. go spędzania czasu. Kolejnym krokiem były prywat- ne lekcje u Piotra Kalickiego, czło- wieka wielkiego serca i wiedzy. Z jego pomocą w sposób usyste- matyzowany zacząłem uczyć się jazzu. I dużo więcej słuchać. Póź- niej rozpocząłem studia na Aka- demii Muzycznej w Krakowie w klasie Piotra Wyleżoła, ale pobie- rałem nauki również u Dominika Wani i Joachima Mencla. Wszyscy oni są wspaniałymi artystami. To wielki zaszczyt móc z nimi pra- cować. Poza tym sporo było spot- kań z innymi artystami – legen- dami. Rozmowy z nimi były dla mnie ważną nauką. Takimi osoba- mi byli Janusz Muniak, Chick Co- rea, Kirk Lightsey, Billy Hart, Ben Street, David Liebman, Kenny Gar- rett, Eddie Henderson, ale też pia- nista klasyczny Grigorij Sokołow. Kontakt z ludźmi i ich twórczością jest niezwykle ważny dla własnego rozwoju. fot. K. Kukiełka 126| Rozmowy

Na pewno jest wymagająca. Pod- czas koncertu trzeba najpierw zła- pać pewne porozumienie ze słu- chaczem, stworzyć więź, by razem skupić się na muzyce. Kiedy do- strzegam, że ludzie są skupieni i wytworzył się odpowiedni na- strój, to podejmuję zabawę z ciszą. Nie robię niczego na siłę, chciał- bym, by ludzie czuli się dobrze z moją muzyką. Interesuje mnie to, jak brakiem dźwięku można stymulować ciało i jakie emocje może to wywoływać. Lubię prowokować dźwiękiem, ale też dzielić się pewnym obrazem, który mam w głowie.

Wracając do obrazu, chciałbyś kie- dyś swoją muzyką zilustrować film? fot. K. Kukiełka Zdecydowanie tak, to nurt, który Słychać u ciebie też elementy muzyki współczesnej. mnie bardzo interesuje. Czasami piszę muzykę do niemych filmów, Fascynuje mnie płaszczyznowość, sonoryzm i szu- albo wyłączam głos i zaczynam kanie nowych ścieżek, pomysłów i rozwiązań improwizować do obrazu. Niesa- brzmieniowych. Ostatnio sporo słucham też muzy- mowite jest wzajemne przenikanie ki elektronicznej. się obrazu i dźwięków, ich współ- praca, budowanie znaczeń. A cisza? Gdybym miała opisać twoją muzy- Jest bardzo ważna. Cisza koi i inspiruje, daje nowe kę przy pomocy dwóch kategorii, możliwości. Wydaje mi się, że czasami pauza jest odnoszących się nie tylko do mu- ważniejsza niż dźwięk. Poza tym cisza też może być zyki, byłby to romantyzm i impre- dźwiękiem. Fascynujące jest też to, jak różnie lu- sjonizm. Co o tym myślisz? dzie ją definiują. Jest w tym prawda, tak czuję, tak Cisza może być trudna dla słuchacza… odbieram świat. Sporo w mojej JazzPRESS, maj 2018 |127 muzyce impresjonistycznej fak- drugie miejsce podczas konkursu Jazz Juniors tury i nastrojowości. Bardzo za- – umożliwiła nam nagranie materiału, który wy- leżało mi, by to właśnie oddać dała włoska wytwórnia Emme Record Label. Po- na Sansie, która jest dla mnie za- zwoliło nam to wejść na międzynarodowy rynek mknięciem pewnego okresu. To muzyczny. Mięliśmy też piękną premierę na Fara album konceptualny – miniatu- Music Festival. Włoska publiczność wspaniale nas rowe formy, dbałość o każdy ele- przyjęła. Ale Jazz Juniors to nie tylko wygrana, ale ment, szacunek dla dźwięku. też mnóstwo ciekawych rozmów, nowych kontak- Ważny jest tutaj temat tożsamo- tów, nowych ludzi. To wielka, barwna i sensownie ści. Tytuł nie jest przypadkowy, zorganizowana i ważna społecznie platforma kul- Sansa ma wiele znaczeń, między turowa. innymi jest to imię. Kiedy rodzi się nowy człowiek, nadajemy mu Jakie masz plany na najbliższą przyszłość? jakieś imię, które już z nim zo- staje na całe życie, coś o nim mó- Zapowiada się bardzo intensywny i ciekawy czas. wi, oddaje jego tożsamość. Stąd Na wiosnę nagrywam płytę z Wojciechem Lich- na Sansie słowiańska melodyj- tańskim w ramach jego projektu Questions. Bar- ność, którą chciałem przemycić, dzo mnie to cieszy, gdyż jego kompozycje stanowią intrygujący materiał. Niecierp- liwie czekam też na wydanie Dla mnie muzyka spełnia tro- płyty Szymona Miki, którą po- chę rolę obrazu. Gdybym miał pełniliśmy z Maxem Muchą, Zi- opisać, jaka jest moja muzyka, vem Ravitzem, obdarzoną wspa- powiedziałbym, że ilustracyjna niałym głosem Basią Derlak z Chłopców kontra Basia, także autorką części świetnych teks- by pokazać, kim jestem, co mnie tów. Pojawi się również Joachim Mencel na lirze ukształtowało, i odnieść się do korbowej! Ta sesja nagraniowa była jedną z naj- korzeni. Nasza tożsamość to war- piękniejszych w moim życiu, jestem ciekaw, jak tość osobista, którą trzeba się cie- publiczność przyjmie tę muzykę. Poza tym cze- szyć i dzielić. kają mnie jeszcze solowe koncerty we Francji. Bę- dą też projekty związane z muzyką klasyczną, za- Tę płytę nagrałeś ze swoim zespo- gram między innymi Tańce węgierskie Brahmsa. łem po wygranej na Jazz Juniors. W sierpniu nagrywamy materiał na płytę w ra- mach fortepianowo-gitarowego duo z Szymonem Konkurs właściwie sprawił, że Miką. Cieszę się, że jest co robić. Chciałbym nigdy uformowało się to ważne dla mnie nie doświadczyć presji, ale robić rzeczy, które na- trio z Piotrem Południakiem i Pa- prawdę chcę robić. Życzyłbym sobie jeszcze więcej trykiem Doboszem. Wygrana – spokoju. › 128| Rozmowy projekt: Agnieszka Sobczyńska Agnieszka projekt:

Mateusz Gawęda – pianista, kompozytor i aranżer młodej sceny polskiego jazzu. Zdobywca wielu nagród na prestiżowych festiwalach, nominowany do nagrody Fryderyki 2017 w kate- gorii Jazzowy Debiut Fonograficzny. Współtwórca licznych zespołów, między innymi: Pezda / Gawęda Duo, Mateusz Gawęda Trio, Silberman New Trio / Quintet, D. R. A. G., Cracow Jazz Collective, z którymi wykonuje głównie swoje autorskie utwory. Podkreśla, że potrzeba odkry- wania świata napędza go do ciągłych poszukiwań muzycznych, czego dowodem jest wydanie już siódmej płyty Falstart, która jest jednocześnie drugą płytą zespołu Mateusz Gawęda Trio.

Cały ten jazz! MEET! – Mateusz Gawęda

Jerzy Szczerbakow [email protected]

Jerzy Szczerbakow: Po jaką muzy- Mateusz Gawęda: W trasie najchęt- kę sięgasz w wolnych chwilach, na niej słucham relaksującej muzy- przykład podczas jazdy samocho- ki. W takich momentach wybie- dem? ram muzykę najbardziej oddaloną JazzPRESS, maj 2018 |129

od tej, z którą się spotykam na co Czy jesteś w stanie usiąść do fortepianu i zaimpro- dzień. To pomaga trochę odświeżyć wizować gotowy pomysł? mózg. Jednak nie mogę podać jed- nego gatunku, który wybieram w Tak, jak improwizuję, to właśnie tak robię. Jestem wolnych chwilach, ponieważ właś- fanem najbardziej szczerej improwizacji, czyli jeśli ciwie nie ma takiego, po który bym czuję, że przychodzi mi do głowy albo pod palce ja- nie sięgnął. Staram się słuchać kiś pomysł, który jest już wcześniejszym pomysłem, wszystkiego, co jest muzyką na do- to wolę się z tego wycofać lub zrobić pauzę i pocze- brym poziomie. kać. Po prostu improwizacja musi być improwizacją.

Myślałeś o tym, żeby nagrać so- Staram się robić jak najwię- lową, improwizowaną płytę? cej. Chcę dobrze wykorzysty- Granie z zespołem jednak wy- wać czas, aby się nie zatrzymy- maga, żeby improwizacja była zamknięta w ramy kompozycji, wać w miejscu żeby zespół również mógł się do niej odnieść. W wieku siedmiu lat zacząłeś naukę gry na fortepianie. Czy po Oczywiście myślałem o tym, ale o wiele przyjem- tylu latach kontaktu z jednym niej tak się gra koncerty, niż nagrywa w studiu. So- instrumentem miałeś momen- lowa płyta nie jest dla mnie priorytetową kwestią. ty takiej nienawiści do fortepia- Bardziej zależy mi na graniu solowych koncertów. nu, że chciałeś z tym skończyć i przestać grać? Czy gdybyś miał Jednak masz na swoim koncie już siedem wyda- zacząć jeszcze raz edukację mu- nych płyt. To pokaźny dorobek u tak młodego ar- zyczną, to również wybrałbyś tysty. Cały ten jazz! MEET! fortepian? Staram się robić jak najwięcej. Chcę dobrze wyko- Zdecydowanie nadal wybrałbym rzystywać czas, aby się nie zatrzymywać w miejscu. – Mateusz Gawęda fortepian. Nigdy nie poczułem nie- Trzeba nagrywać płyty, żeby być zapraszanym do nawiści do tego instrumentu. Zda- koncertowania i móc grać swoją muzykę dla ludzi. rzyło się, że miałem dość jazzu, ale Nagranie płyty jest dla mnie trochę pretekstem, że- fortepianu raczej nigdy. by móc grać koncerty.

Dużo komponujesz? Kiedyś, dla starszego pokolenia, nagranie pły- ty było celem samym w sobie. Były to czasy, kie- Tak. Można powiedzieć, że robię to dy płyt się szukało, kupowało się je, stojąc w ko- bez przerwy. Nawet teraz cały czas lejkach. Teraz zmieniło się podejście. 23 marca układam w głowie jakieś wątki. ukazała się płyta Falstart, druga twojego tria 130| Rozmowy z Alanem Wykpiszem i Grzegorzem Pałką. Do- Tak się zdarza. Bardzo miłą okazję datkowo grasz i nagrywasz płyty w duecie ze będę miał w listopadzie, ponieważ Sławkiem Pezdą, a także uczestniczysz w projek- wydaję płytę z kwintetem, który cie Cracow Jazz Collective. Czy czujesz się lide- założyłem wspólnie z saksofonistą rem tych zespołów? Kubą Więckiem. Zaprosiliśmy do współpracy wspaniałego, amery- Tak, jestem liderem tych zespołów, za każdym ra- kańskiego trębacza Ralpha Alessie- zem. Staram się jak najczęściej pracować z przyja- go. Z Kubą podjęliśmy się napisa- ciółmi z Krakowa, w dużym składzie, który mamy nia utworów na ten skład. Podczas pod nazwą Cracow Jazz Collective. komponowania musiałem mieć wyobrażenie brzmienia trąbki Ral- Te zespoły głównie grają twój autorski materiał? Najczęściej komponując od Tak, jak wspominałem, sta- razu myślę o konkretnych mu- ram się cały czas komponować zykach, z którymi gram. Inspi- utwory, żeby mieć materiał, ruje mnie indywidualna barwa który mogę grać na koncer- tach. To pomaga w graniu swo- muzyka jej muzyki. Gdybym tego nie robił, to nie miałbym wyjścia i musiałbym zaj- pha. Dodatkowo sekcję rytmiczną mować się graniem nie swoich utworów. A tak będą tworzyć Moritz Baumgärtner mogę w stu procentach przekazać słuchaczom z Berlina, na perkusji, i Max Mu- swoje nuty. cha na kontrabasie.

Jak u ciebie przebiega proces komponowania Jak ci się pracuje z Kubą Wię- utworu? Przygotowujesz materiał dla danego ze- ckiem? Kuba jest liderem,w bar- społu czy odwrotnie? Korzystasz z pojawiającej się dzo stanowczy sposób przekazu- inspiracji, tworząc materiał, po czym decydujesz, jącym swoje pomysły. W waszym jaki skład go zagra? składzie jest właściwie dwóch li- derów. Najczęściej komponując od razu myślę o konkret- nych muzykach, z którymi gram. Inspiruje mnie Każdy lider zespołu powinien być indywidualna barwa muzyka. stanowczy [śmiech]. Przyjaźnię się z Kubą, na studiach przez rok Zdarza ci się słyszeć jakiegoś muzyka, z którym mieszkaliśmy razem. Dobrze się nie współpracowałeś, a który poruszy cię na tyle, dogadujemy. W innym wypadku że chciałbyś go zaprosić do projektu i stworzyć dla nie stworzylibyśmy wspólnego pro- niego kompozycje? jektu. To zawiązało naszą przyjaźń, JazzPRESS, maj 2018 |131

zarówno prywatną, jak i muzycz- kwintetu. Każdy z nas na co dzień gra z zupełnie ną. Dobrze nam się gra ze sobą i po- inną sekcją. doba nam się nasza muzyka, nawet ta, którą wykonujemy osobno. Masz swoją świetną sekcję jazzową z zupełnie in- nej bajki. Alan Wykpisz i Grzegorz Pałka repre- Skąd pomysł na taką sekcję ryt- zentują zupełnie inne pokolenie i inną edukację miczną? muzyczną. Alan jest znanym krakowskim basistą, natomiast Grzegorz Pałka nie jest jeszcze dobrze Już dawno temu z Kubą wpadli- znany szerszej publiczności. śmy na pomysł, żeby zagrać ra- zem z Alessim. Bardzo długo roz- Grzegorz Pałka jest bardzo młodym człowiekiem myślaliśmy, jaką sekcję rytmiczną i obecnie kończy studia. Zaczęliśmy współpracę już wybrać do tego składu i po wie- parę lat wcześniej, czego efektem była pierwsza pły- lu dyskusjach wybraliśmy Ma- ta naszego trio Overnight Tales. To była też pierwsza xa i Moritza. Chcieliśmy stwo- płyta Grzesia. Praca z nim bardzo mi odpowiada, rzyć osobną sekcję właśnie do tego dla mnie ważne jest, jak ktoś gra oraz czy się lubimy. fot. Lech Basel Lech fot. 132| Rozmowy

Duża liczba projektów, w których uczestniczysz, basista Kuba Mielcarek, z którym otwiera ci możliwość współpracy z najróżniejszy- również pracuję w składzie Sliber- mi muzykami. Grając w formacji D. R. A. G., wraz man New Sextet. ze skrzypaczką Dominiką Rusinowską, poruszasz się w rejonach jazzu ukierunkowanego na muzy- Inna wersja tego zespołu – Silber- kę folk i etno. man New Trio – to projekt, z któ- rym współpracuje Jan Peszek, Tak, to jest zespół, który został założony z myślą, że- wykonujący melodeklamacje do by zajmować się repertuarem „korzennym”. waszej muzyki.

Czy w tym zespole też jesteś liderem? Tak, to projekt Łukasza Stworzewi- cza. Muszę przyznać, że praca w ze- Nie, nareszcie [śmiech]. W końcu mogę odetchnąć. spole z Łukaszem jest bardzo wy- Ale zdarza się, że coś skomponuję. Ten zespół został magająca, ponieważ ten człowiek powołany, żeby grać utwory ludowe, mniej lub bar- ma niesamowicie indywidualne dziej znane i przez nas indywidualnie interpreto- wizje i jest naprawdę bardzo ory- wane. Działalności zespołu nie można określić jako ginalny. Jeśli porównałbym go do jazzową. Warto wspomnieć, że gra z nami kontra- innych moich kolegów perkusi- fot. LArtur Serafinowicz LArtur fot. JazzPRESS, maj 2018 |133 stów, to on jest najbardziej „inny” Tak, zawsze bardzo lubiłem poszukiwać i cały czas ze wszystkich. Myślę, że wynika to mam taką potrzebę, żeby odkrywać najnowsze re- z tego, że jest też kompozytorem jony brzmień. i ma naprawdę niepowtarzalne wi- zje swojej własnej muzyki. Bardzo Ale z drugiej strony oprócz fortepianu, instrumen- to u niego lubię. Jan Peszek jest na- tu akustycznego, w zespole Silberman New Sextet tomiast niezwykle zajętym czło- grasz na keyboardach. Czy poszukiwania różnych wiekiem. Ale też przecież muzycy form wyrazu i różnych brzmień przenoszą się tak- też są bardzo zajętymi ludźmi. Dla- że na instrumenty elektroniczne?

To jest poszukiwanie, które prze- Dla mnie ważne jest, jak ktoś nosi się wszędzie. Nie chcę się gra oraz czy się lubimy ograniczać. Na najnowszej płycie Falstart powiększyliśmy ekwipu- nek o efekty elektroniczne. Bez tego koncerty i sesje nagraniowe syntezatorów, tylko wykorzystaliśmy elektroniczne trzeba organizować bardzo skru- efekty do kontrabasu i do fortepianu. pulatnie i planować z odpowied- nim wyprzedzeniem. Jan Peszek Na twojej stronie internetowej wymieniasz kilku jest bardzo rozchwytywany, ale pianistów, którzy cię inspirują. Herbie Hancock udaje nam się z nim pracować. Od jest dość oczywistym wyborem, ale wymieniłeś czasu do czasu wykonujemy z nim również Ahmada Jamala, fantastycznego pianistę, koncerty. Bardzo się cieszymy, że który jednak nie jest szczególnie popularny. jest to możliwe. Łukasz zawsze ma- rzył, żeby zrobić płytę z utworami Hancock jest po prostu bardzo popularnym czło- Krystyny Miłobędzkiej, awangar- wiekiem. Wydaje mi się, że każdy kto grał w zespole dowej polskiej poetki. Wymyślili- Milesa Davisa, jest w dzisiejszym świecie oczywistą śmy, że fajnie byłoby, gdyby Jan Pe- inspiracją. Natomiast Ahmad Jamal jest przykła- szek przeczytał tę poezję. Zgraliśmy dem bardzo dużej konsekwencji artystycznej. By- to wszystko na płytę, która okazała łem na jego koncercie parę lat temu w Bielsku pod- się całkiem fajna. Dzięki temu od- czas Zadymki Jazzowej. To był jeden z najlepszych było się już całkiem sporo koncer- koncertów, na którym kiedykolwiek byłem. Czuć tów z panem Janem. było od niego energię, jego i całego zespołu. Niesa- mowite jest, że czasami przy największych i naj- W swojej muzyce dość odważ- głośniejszych metalowych zespołach nie słychać nie traktujesz fortepian. Zawsze takiej energii, jak od tego osiemdziesięciosiedmio- chciałeś szukać nowych środków letniego człowieka, który siada za fortepianem i ca- wyrazu i wychodzić poza klawia- ły czas zaskakuje. Gdy się go słucha, przeżywa się turę w tym instrumencie? zaskoczenie za zaskoczeniem. Od około czterdzie- 134| Rozmowy stu lat praca zespołowa w jego sekcji wygląda bar- Podam przykład matematycz- dzo spójnie. Ludzie przychodzą, odchodzą, umie- ny. Jest mnóstwo muzyków, któ- rają i rodzą się, ale Ahmad od dwudziestu paru lat rzy są świetni technicznie, dobrze ma tę samą sekcję rytmiczną. Widać rozwój oraz wykształceni, ale jeśli weźmie- to, że mają receptę na swój zespół, ale cały czas po- my dwóch muzyków o identycznej trafią zaskakiwać. Lubię, jak jest nieoczywiście. Ten technice i swobodzie wykonawczej, koncert bardzo pogłębił moją fascynację. który z nich bardziej się spodoba? Ten, którego muzyka cię poruszy Interesuje mnie twoje słyszenie muzyki. Co i dotknie w jakiś sposób. gra w twojej duszy, można sprawdzić na pły- tach, które nagrałeś z różnymi zespołami. Nato- Trzeba wielkiego znawstwa, że- miast co porusza cię w muzyce, której słuchasz? by odróżnić, czy artysta pukają- Czy oddziałują na ciebie konkretni muzycy lub cy w instrument przypadkowo określony sposób grania? Jakie elementy muzy- jest wyrazicielem sztuki czy to jest ki powodują, że słuchasz jej szerzej otwartymi oszustwo. Szczególnie że powszech- uszami? nie uważa się jazz za trudny.

Przede wszystkim muzyka mu- si być interesująca i nienudna. W rozwoju powinno się być Można wymieniać środki mu- szczególnie konsekwentnym zyczne czy środki kompozytor- skie, harmonię, rytm, motory- kę, ale oczywiście oprócz ciekawej harmonii czy Jak stuka przypadkowo, to jest to podziałów rytmicznych należy zwrócić uwagę oszustwo. Na poziomie pojedyn- na coś ważniejszego. Ważne jest, czy te wszystkie czych stuknięć trudno czasami środki mają jakiś przekaz z serca artysty. Czy jest ocenić, czy to jest artystyczne stu- jakieś uczucie związane z tymi wszystkimi wy- kanie – czy przypadkowe, czy może myślonymi środkami muzycznymi. Są różne te- performance. Stąd się chyba wzię- orie, niektórzy mówią, że po prostu najbardziej ło przekonanie, że jazz jest trud- szczera muzyka to muzyka prosta harmonicznie ny, ponieważ jest awangardowy. Na i prosta rytmicznie. Cała trudność, moim zda- pewno, tak jak w każdej dziedzinie niem, polega na tym, żeby, jeśli oczywiście ma- sztuki, pojawiali się oszuści i łatwo my ochotę cokolwiek komplikować w rytmie, się nabrać. brzmieniu, harmonii lub melodii, nie pozbawiać się żadnych uczuć. Czy bycie muzykiem jazzowym jest trudne? Należysz do pokole- Podkreślasz znowu, że prawda w muzyce jest waż- nia, które ma świadomość, że by- niejsza niż środki techniczne. Nie należy skupiać cie muzykiem jazzowym to nie się na budowaniu bardziej skomplikowanej frazy? tylko warsztat i granie muzyki. To JazzPRESS, maj 2018 |135

również komponowanie, wizeru- nak w rozwoju powinno się być szczególnie konse- nek, kontakty z mediami jazzowy- kwentnym. W moim przypadku pomagają liczne mi, a także organizacja koncertów, projekty, w których uczestniczę. Ułatwiają funk- planowania tras koncertowych cjonowanie na rynku muzycznym oraz organi- itd. Twoje pokolenie jest pierwsze, zację koncertów. Jednak różnorodność zespołów, które widzi to tak kompleksowo. które posiadam, absolutnie nie wynika z dostoso- Ty znakomicie się w tych wszyst- wywania się do rynku, a jest odwzorowaniem tego, kich elementach sprawdzasz. Jak jaką muzykę chcę uprawiać. Ważna jest też umie- ty, ze swojej perspektywy, okre- jętność dopasowania zespołu do odpowiedniego ślasz, co oznacza w dzisiejszych miejsca na koncert. Na przykład na koncert moje- czasach bycie muzykiem jazzo- go freejazzowego duetu ze Sławkiem Pezdą dopa- wym? suję miejsce lub festiwal, gdzie właśnie freejazz bę- dzie pożądany. › W dzisiejszych czasach w niektó- rych kwestiach jest łatwiej, ale nie we wszystkich. Wydaje mi się, że Cały ten jazz! / www.calytenjazz.pl Jerzy Szczerbakow – autor cyklu najważniejsze jest robić to, co się Agnieszka Sobczyńska – autorka plakatów kocha, i się w tym rozwijać. Jed- Piotr Karasiewicz – kanał YT karasek52 fot. LArtur Serafinowicz LArtur fot. 136| Słowo na jazzowo / Złota Era Van Geldera

Swing i luz

Jarosław Czaja [email protected]

Do tej pory skupiałem się na dzia- nalnym chłodem i zimnym profe- łalności nagraniowej Rudy’ego sjonalizmem. No i ta powaga. Nikt Van Geldera, pomijając jej tło, czyli z muzyków się nie uśmiechał i nie szerszy kontekst rynku muzyczne- kontaktował z widownią. Ponie- go. A jest on ważny z wielu powo- waż pamiętam nieco rozrywko- dów. Przecież tak zwany modern wą atmosferę „starych” Jaszczurów, jazz – bebop i hard bop – nie rozwi- zwróciłem na to uwagę. Może mie- jał się w próżni. Wręcz odwrotnie, li gorszy dzień albo byli zmęcze- działał w głębokim cieniu ówczes- ni, ale na Swaroga – to klub, a nie nych gigantów, zwłaszcza dwóch Warszawska Jesień! band liderów: Duke’a Ellingtona Otóż różne są definicje jazzu, jed- i Counta Basiego. Pamiętajmy, że ni mówią o improwizacji, dru- na przełomie lat pięćdziesiątych dzy o rytmie itd., zgoda, to wszyst- i sześćdziesiątych orkiestry „księ- ko jest ważne, ale dla mnie równie cia” i „hrabiego” chwyciły drugi istotny jest ten specyficzny „dow- oddech i wyznaczały niedościg- cipny duch” i humor, granie po pro- nione standardy na wielu jazzo- stu dla przyjemności własnej oraz wych polach. Jeśli chodzi o Basie- publiki. Jeśli tego nie ma, mamy do go, był to z pewnością atomowy czynienia z – jak mawia Ptaszyn swing. I luz. – zdechłym jazzem. Wypadałoby Ale najpierw taki obrazek. Niedaw- kiedyś zrobić dochodzenie i spraw- no w jednym z krakowskich klu- dzić, kiedy mianowicie uznano, że bów byłem świadkiem koncertu. jazz należy grać tylko „na poważ- Grali muzycy w średnim wieku. nie”. Podejrzewam, że winne są ste- Aby była jasność – nie pochodzi- reotypy. li z grodu Kraka. Owszem, gra- Bebop uznano za pierwszy styl li świetnie, ale ich zachowanie na w modern jazzie, który ponoć nie scenie dało mi dużo do myślenia. nadawał się już do tańca, a jedynie Zwłaszcza w aspekcie wychowa- do słuchania. Ale jak dowcipnymi nia młodszego pokolenia, które- zgrywusami byli na scenie Parker, go przedstawicieli można było za- Gillespie czy Monk – to wiedzą już uważyć na widowni. Mimo bardzo tylko nieliczni. Niemal cały klubo- późnej pory ze sceny wiało emocjo- wy jazz lat pięćdziesiątych można JazzPRESS, maj 2018 |137 fot. Jarosław Czaja Jarosław fot.

wywieść z legendarnych czasów Kansas City w latach trzydziestych. Stamtąd pochodził Parker i oczy- wiście Count Basie. Tutaj znowu jest okazja, aby pokło- nić się nisko najwspanialszemu „detektywowi jazzu” – Michaelo- wi Cuscunie. Ten facet od lat prze- szukuje archiwa wielu wytwórni Count Basie – Basie At Birdland i ciągle znajduje stosy taśm, któ- Roulette, 1962 re nigdy nie ujrzały światła dzien- nego. W tym przypadku sięgnął zyków z hardbopowego podwórka. Choćby trębacz do archiwum wytwórni Roulet- Thad Jones, który nagrywał już przecież wtedy pły- te i w 2007 roku wzbogacił klasycz- ty jako lider dla Blue Note. Dwaj Frankowie, czy- ną edycję płyty Basie At Birdland li saksofoniści Wess i Foster – autorzy kompozycji z 1962 roku aż o osiem niewyda- i aranżacji, także wywodzili się ze środowiska mo- nych wcześniej utworów. W efek- dern jazzu. cie mamy na jednym krążku aż 17 Aby była jasność – ta muzyka jest mordercza. Ba- pozycji nagranych podczas dwóch sie uwielbiał dynamiczne efekty, które mogły przy- koncertów w legendarnym klubie prawić o palpitację serca. Dowcip polegał na tym, Birdland w Nowym Jorku. A nie- że plumkał sobie coś na fortepianie i podśpiewy- zwykłość tej płyty polega nie tyl- wał pod nosem, aż tu nagle wchodziła orkiestra bez ko na samej muzyce, ale również ostrzeżenia z taką salwą dźwięku, że niejeden słu- – a może przede wszystkim! – na chacz na widowni mógł spaść ze swojego stołka. uchwyceniu niesamowitej atmo- A potem znowu relaks i plumkanie… sfery klubowego luzu par excellen- Na Basie At Birdland nie ma prawie przerw mię- ce. O muzyce Basiego ktoś kiedyś dzy utworami. Nagrano wszystko jak leci z całym napisał: „rolls-royce z silnikiem klubowym zapleczem. Odgłosy rozmów z prawa buldożera”. I to jest to. Niesamowity i z lewa, brzęk szkła, gromkie śmiechy, przekoma- odjazd na miękkich resorach. rzania muzyków, nawet jakieś muzyczne kawa- Gwoli ścisłości: w składzie orkie- ły w postaci przedrzeźniania – to jest po prostu coś stry Basiego zarejestrowanej w Bir- wspaniałego. Jazz w swoim naturalnym otoczeniu. dlandzie było wielu młodych mu- Just fun! › 138| Słowo na jazzowo / Kanon Jazzu

Zaskakująco nietypowa

Rafał Garszczyński [email protected]

Do standardowego dla lidera zestawu instrumentów jazzo- wych – choć tym razem z ba- sem zamiast organów Hammon- da – dochodzi dwóch muzyków grających na instrumentach da- lekowschodnich – Balakrishna i Reggie Ferguson. Związek z mu- zyką Wschodu sugerują nie tyl- ko egzotyczne instrumenty, ale również nietypowe podziały ryt- miczne. Dla Pata Martino podzia- Pat Martino – Baiyina (The Clear Evidence) Prestige / Fantasy, 1968 ły w rodzaju 10/9, 7/4 czy 9/4 to nic szczególnego. Pat Martino to mój ulubiony gita- Na płycie pojawia się też Bobby rzysta. Od wielu lat właściwie nie Rose – gitarzysta, z którym w po- ma tygodnia, w którym w moim czątkowym okresie kariery czę- odtwarzaczu CD lub gramofonie sto grywał Pat Martino, a którego przynajmniej na chwilę nie ląduje postać przypomniał niedawno al- któraś z płyt tego muzyka. Nie opi- bumem Alone Together with Bobby sałem jeszcze wszystkich jego al- Rose, wydobywając z archiwów tro- bumów. Nie wszystkie znalazły się chę starych nagrań. w Kanonie Jazzu. Pora więc na ko- Pat Martino nie ukrywał inspira- lejny odcinek jego dyskografii. cji Koranem – dziś to niezbyt popu- Baiyina (The Clear Evidence) to larny w USA pomysł, ale pod koniec czwarta z wydanych, a piąta z na- lat sześćdziesiątych muzycy jazzowi granych autorskich płyt gitarzy- często przechodzili na islam. Z per- sty. Album powstał w 1968 roku, u spektywy czasu zdaje się, że dla czę- szczytu pierwszej fascynacji auto- ści z nich to było jedynie poszuki- ra kulturą wschodu. Został zareje- wanie czegoś oryginalnego, chęć strowany w niespełna pół roku po wyróżnienia się z tłumu, a nie rze- nagraniu East!. Znam go niemal czywiste zainteresowanie odmien- na pamięć. nym systemem religijnym. Dla Pata JazzPRESS, maj 2018 |139

Inne płyty Pata Martino w Kanonie Jazzu Rafała Garszczyńskiego

Martino islam był źródłem inspi- ce odrobinę egzotycznego orientu, racji muzycznej, raczej filozofią niż trochę psychodelii i hipisowskiego religią, systemem wartości, a nie luzu, a jednocześnie niezwykle sta- modlitewną aktywnością. ranne podejście do kompozycji, co Baiyina to muzyka ekscytująca, in- zawsze cechowało i cechuje do dziś spirująca i zaskakująco nietypowa, bardzo uporządkowanego, szczęś- biorąc pod uwagę czas i miejsce po- liwego i spokojnego, na wschod- wstania, a także fakt, że za chwi- ni właśnie sposób, Pata Martino. lę cały jazzowy świat miał obrócić To muzyka wymykająca się wsze- się – łącznie z Patem Martino (Joy- lakim klasyfikacjom, a takie pły- ous Lake) – w stronę elektryczne- ty potrafią nagrywać jedynie naj- go fusion. Znajdziecie w tej muzy- więksi… ›

Kanon Jazzu Rafała Garszczyńskiego w RadioJAZZ.FM od poniedziałku do piątku

godz. 14:45 140| Słowo na jazzowo / Wszystkie drogi prowadzą do Bitches Brew

Islam i amerykański jazz część 5

Cezary Ścibiorski [email protected]

W ostatnich czterech numerach Bechetem, Louisem Armstrongiem JazzPRESSu omówione zostały syl- i Ellą Fitzgerald. Jest współkompo- wetki czterech amerykańskich mu- zytorem takich ponadczasowych zyków wyznania islamskiego, któ- standardów, jak Epistrophy (z Mon- rzy wywarli olbrzymi wpływ na kiem) czy Salt Peanuts z Gillespiem. historię jazzu: Arta Blakeya, Yusefa Styl jego gry przyczynił się do zde- Lateefa, Ahmada Jamala i McCoya finiowania bebopowej perkusji. Tynera. Bębniarze Kenny Clarke, Bil- W 1955 roku uczestniczył w nagra- ly Higgins i Rashied Ali są kolejnymi niu jednej z najbardziej wpływo- przedstawicielami tej społeczności, wych płyt w historii jazzu – The Trio których wkład warto odnotować. Hanka Jonesa. Był współzałożycie- lem i w latach 1951-55 członkiem ze- Kenny Clarke społu-instytucji Modern Jazz Quar- tet, zanim zastąpił go Connie Kay. Kenny Clarke był perkusistą, który zaczynał granie w latach trzydzie- Billy Higgins stych. Występował z takimi mu- zykami, jak Roy Eldridge, Coleman Billy Higgins to bębniarz, który miał Hawkins, Dizzy Gillespie czy The- odwagę stanąć u boku Ornette’a lonious Monk, ale także z Sidneyem Colemana, kiedy ten zatrząsnął JazzPRESS, maj 2018 |141

światem, wydając swoje pierw- wał całkowicie wyzwolony styl perkusyjny, tak po- sze albumy Something Else!!!!, The trzebny Coltrane’owi w najpóźniejszym etapie jego Shape of Jazz to Come. Uczestniczył twórczości. Transcendentalne wycieczki obydwu też w nagraniu płyty Free Jazz, która muzyków sprawiły, iż powstał niepowtarzalny al- zaczęła nową erę i dała jej nazwę. bum nagrany jedynie w duecie: Interstellar Space. Później, kiedy problemy z narkoty- Unikalna gra Rashieda Ali wywarła istotny wpływ kami doprowadziły go do konflik- na charakter takich nagrań ostatniego zespołu Joh- tu z prawem, musiał opuścić zespół na Coltrane’a, jak między innymi Meditations, Live at Colemana. Niemniej, jako wzię- the Village Vanguard Again! i Stellar Regions. ty muzyk studyjny, znalazł się przy kolejnych historycznych przedsię- Był to ostatni artykuł z cyklu Islam i amerykański wzięciach, takich jak Go! Dextera jazz. Pomimo że największy ruch przechodzenia Gordona, A Fickle Sonance Jackiego muzyków jazzowych na wiarę islamu miał miej- McLeana, The Sidewinder Lee Mor- sce w latach czterdziestych i pięćdziesiątych, także gana, a także w późnych nagraniach współcześnie amerykańscy artyści tego wyznania Charlesa Lloyda: Voice in the Night odgrywają ogromną rolę. Siłą rzeczy wybór prezen- i The Water Is Wide. Podobnie jak towanych postaci zawsze będzie subiektywny. Ce- najprawdopodobniej John Coltrane, lem tych artykułów nie było stworzenie encyklope- Higgins w okresie przyjmowania dii jazzmanów wyznających islam. Zamykając ten narkotyków zaraził się wirusowym cykl, powtórzę uzasadnienie jego powstania. Może to zapaleniem wątroby i zmarł wsku- zabrzmi banalnie, ale w dobie narastających uprze- tek powikłań tej choroby, nie docze- dzeń i stereotypów chciałbym otworzyć oczy, uszy kawszy kolejnego przeszczepu. i serca i wskazać, że wielkość człowieka i jego wpływ na nas, a także dobro, jakie mu zawdzięczamy,, w naj- Rashied Ali mniejszym stopniu nie zależą od pochodzenia, wy- znania ani statusu społecznego. Wartości te leżały Rashied Ali, w odróżnieniu od swo- u podstaw sukcesu jazzu i przyczyniły się do wzro- jego poprzednika w zespole Johna stu jego znaczenia dla całej historii kultury. Tym Coltrane’a – Elvina Jonesa, prezento- bardziej zyskują one na wartości ostatnimi czasy. › 142| Słowo na jazzowo / My Favorite Things (or quite the opposite…)

Jest akwarium, ale rybek brak

Piotr Rytowski [email protected]

W 2016 roku miałem przyjem- rzących artystów są także rzeczą ność relacjonować na łamach zupełnie normalną. Na przykład JazzPRESSu koncertową premie- wydana przez Polton w 1995 roku rę projektu Piotra Wojtasika Tri- płyta Tribute to Eric Clapton, która bute to Akwarium – świetniej su- dziś jest białym krukiem i osiąga ity w hołdzie temu kultowemu kilkusetzłotowe ceny na portalach warszawskiemu klubowi, wyko- aukcyjnych. nanej podczas festiwalu Warsaw Wracając do Akwarium: z jakiego Summer Jazz Days. Program zna- typu tributem mamy tu do czynie- lazł swoje odzwierciedlenie na nia? W zasadzie wydawałoby się, wydanej w 2017 roku płycie, któ- że nie ma czego roztrząsać. Mate- ra według kolegium redakcyjne- riał powstał z myślą o klubie, któ- go JazzPRESSu i RadioJAZZ.FM zo- ry już nie istniał. A że teraz znów stała polską jazzową płytą roku. funkcjonuje, tribute zmienił swoją Kiedy Wojtasik tworzył tę muzy- „kategorię”. Ale czy na pewno? kę, Akwarium nie funkcjonowa- Po pierwsze, muzyka Wojtasika ło już od wielu lat. Jednak zanim przywołuje klimat złotych lat klu- płyta ukazała się na rynku, klub bu, kiedy mieścił się on w pierwot- odrodził się w nowej lokalizacji. nej siedzibie, w przeszklonym pa- Podczas inauguracyjnego koncer- wilonie przy ulicy Emilii Plater. tu na skwerze Hoovera w Warsza- Jak mówi sam kompozytor, był to wie zagrali Zbigniew Namysłow- czas, gdy „na jego scenie prezento- ski i Piotr Rodowicz. wano muzykę najwyższej próby, Tribute nie musi przecież oznaczać był miejscem spotkań wybitnych hołdu dla osób, które odeszły, czy polskich artystów”. Była to prze- miejsc, których już nie ma. Choć z strzeń bez wątpienia wyjątkowa pewnością, przede wszystkim, ko- – nie tylko dlatego, że było znaj- jarzy się takie przedsięwzięcia jak dował się tam jedyny klub jazzo- Tribute to Miles Orchestra Wojcie- wy w stolicy. Na przestrzeni ostat- cha Konikiewicza, czy Tribute to nich kilkunastu lat na pewno gra Don Cherry z udziałem Tomasza się trochę inną muzykę, zmienia Stańki i Osjanu, to tribute’y będące się publiczność, a tym samym kli- wyrazem uznania dla wciąż two- mat w klubach. Szczególnie, jeśli JazzPRESS, maj 2018 |143

odniesiemy to do Akwarium z lat ki Osieckiej. Poza wydarzeniami siedemdziesiątych i osiemdziesią- sportowymi, klub szczyci się boga- tych ubiegłego wieku, kiedy klub tą ofertą drinków i koktajli. Wiado- w ówczesnym systemie politycz- mo, czasy dla kultury niełatwe (jak nym był często rodzajem okna na zawsze) – na trzeźwo człowiek (za- świat czy azylu, nie tylko dla arty- równo artysta, jak i odbiorca kul- stów. Tamtego Akwarium już nie tury) tego nie przetrzyma. Czyżby ma i bez dwóch zdań należy mu artyści stali się zbyt kosztownym się hołd. dodatkiem do konsumpcji w loka- Drugi aspekt tej sprawy dotyczy lu położonym na szlaku turystycz- obecnej działalności klubu. Po nym stolicy? tym, jak wiosną ubiegłego roku Nie wiem, jakie przyczyny stoją za podczas gali rozdania Frydery- takim stanem rzeczy, może moje ków Paweł Maria Kwiatkowski sądy są zbyt pochopne, ale w świet- zakomunikował ponowne otwar- le tego, co widzę, tribute Wojtasi- cie klubu we współpracy z Pol- ka to zdecydowanie hołd dla tego, skim Stowarzyszeniem Jazzowym, co minęło. Oby nie bezpowrotnie. w mediach pojawiły się liczne de- Może do czasu, kiedy ten materiał klaracje. O chęci przywrócenia „le- ukaże się w JazzPRESSie, koncerto- gendy” Akwarium, o miejscu spot- we życie Akwarium obudzi się z zi- kań dla ludzi sztuki i kultury, mowego snu. o muzycznej otwartości stylistycz- Tymon Tymański śpiewał kiedyś nej. I rzeczywiście, coś zaczyna- z grupą Kury: „mój dżez dziś znów ło się dziać w Akwarium, tyle że… zionie czosnkiem, wódą i kiełba- przestało. są (oh yeah)”. Nie wpadł na to, że W tym roku na facebookowym można do tego zestawu dodać pot. profilu klubu regularnie pojawia- Pot sportowców, którzy zdecydo- ły się zaproszenia. Na transmi- wanie częściej goszczą na ekra- sję otwarcia olimpiady zimowej, nach klubowych monitorów niż na „strefę kibica”, na skoki nar- muzycy na jego scenie. Pozosta- ciarskie, na ligę mistrzów. Jedyne je mieć nadzieję, że ten utwór nie muzyczne zaproszenie kierowało stanie się tributem dla Akwarium do radiowego studia im. Agniesz- A.D. 2018. › 144| Pogranicze / Down the Backstreets

Z miłości do kultury – Jurassic 5

Adam Tkaczyk [email protected]

Wcześniej wydali EP-kę, której reedycja z dodatkowymi utworami mogła być uznana za debiutanckie LP, ale jeśli w zamierzeniu miała być to jedynie EP-ka – uznajmy że właśnie Quality Control to debiu- tancki album długogrający Juras- sic 5. Sporo tłumaczenia jak na tak błahą sprawę. „Jurajska piątka” to sześciu typów – czterech raperów: Akil, Zaakir, Marc 7, Chali 2na oraz dwóch DJ- Jurassic 5 – Quality Control Interscope Records, 2000 ów/producentów: Cut Chemist oraz DJ Nu-Mark. W lipcu zeszłego roku pisałem Cechą charakterystyczną warstwy w tym miejscu o pierwszym al- wokalnej Quality Control jest czę- bumie Freestyle Fellowship – fun- sta zmiana głównego głosu – mó- damencie alternatywnej rapowej wiąc jaśniej, MC często wymieniają sceny Los Angeles – wypełnionej się między sobą mikrofonem, za- ciepłym brzmieniem, pozytywny- zwyczaj co kilka wersów. A oprócz mi tekstami i stanowiącej hołd dla czystego rapowania jest też dużo tradycyjnych wartości hip-hopo- śpiewania i harmonizowania. Ra- wych: szlifowaniu umiejętności, perów jest aż czterech, więc nawi- oryginalności oraz zabawy. Na ko- janie pełnych szesnastu wersów niec rzuciłem takie zdanie: „Naj- na łebka niczym Slaughterhouse prawdopodobniej nie byłoby Ju- mogłoby zamęczyć słuchaczy. Tu- rassic 5, Pharcyde czy Souls of taj mamy wyraźną zabawę formą, Mischief bez opisywanej grupy”. niesamowitą chemię między rape- Dzisiaj bierzemy się za kolejny rami i zmianę głosu co kilkanaście ważny przystanek w podróży po al- sekund. W efekcie grupa tworzy ternatywnej scenie L.A. – pierwszy bardzo zgrany organizm, słucha- pełnoprawny longplay Jurassic 5 – cze czują się jakby stali z jej człon- Quality Control z 2000 roku. kami w kółku i uczestniczyli w tej JazzPRESS, maj 2018 |145

rymowanej zabawie, a co za tym tego unikatowego magnetyzmu – idzie ich uwaga utrzymywana jest ich produkt działa, ale części skła- przez raperów dłużej. dowe, wyjęte z silnika, najczęściej Pamiętam jak w pewnych zaka- nie zachwycają. Z wyjątkiem Cha- markach polskiego internetu Cha- liego 2ny. li 2na był, obok Gift of Gaba z Bla- Ich teksty nie są również prze- ckalicious, uważany za najlepszego sadnie głębokie – mamy tu lekkie rapera na świecie. No cóż – tak do- braggadocio (chyba po raz czwarty brze nie ma, ale głos to on ma nie- tłumaczę, ale wciąż uważam to za samowity. Generalnie jest świet- konieczne: tekst polegający na jak nym, wyróżniającym się raperem najoryginalniejszym przechwala- – pod każdym względem. Jego niu się swoimi umiejętnościami), zwrotki zdecydowanie górują nad odrobinkę zaangażowania społecz- resztą wokali, które, choć cały czas nego, rymów bitewnych, ale przede na wysokim poziomie, czasami zle- wszystkim całe tony zabawy i ra- wają się w jeden strumień. dości. Nacisk położony jest zdecy- Celem nadrzędnym dla J5 są war- dowanie bardziej na flow i brzmie- tości, które wymieniłem w pierw- nie, zgranie z bitem, niż poetyckie szym akapicie – zaprezentowanie teksty. kreatywności, oryginalności i po- Produkcją zajmują się DJ Nu- zytywny przekaz. Czasami jest to Mark i Cut Chemist, dwa bity do- aż nazbyt „grzeczne” – fajni, sym- rzuca Shafiq Husayn – członek patyczni dla wszystkich kolesie grupy producenckiej Sa-Ra. Po- niekoniecznie są najwyraźniej pa- dobnie jak warstwa wokalna, pod- miętani, najbardziej charyzma- kłady pełnymi garściami czerpią tyczni. W Wu-Tang Clanie było z oldschoolowego hip-hopu. Czy- ośmiu raperów, ale o charakterze li prosta formuła: tłusta linia basu, każdego z nich można by pisać nieskomplikowane bębny i sam- tomy – każdy z nich był unikatowy, ple (ewidentnie odbyło się „grzeba- natychmiast rozpoznawalny. To nie w kratach”*, bo są między in- samo dotyczy na przykład D.I.T.C. nymi Blowfly, The Hi-Lo’s, Rufus czy większości Boot Camp Clik. Ra- Thomas, Shelly Manne, Sandy Nel- perom z Jurassic 5 brakuje właśnie son, Marty Paich) oraz imponujące 146| Pogranicze / Down the Backstreets

popisy turntablistyczne. Produkcja są tak kultową grupą jak dla fali niesie raperów jak powinna, impo- mody na hip-hop z początku XXI nuje lekkością i chwytliwością. Po- wieku, w tym dla mnie. dobnie jak zwrotki, bity niosą ze Jurassic 5 stali wtedy na czele całej sobą sporo energii, nakręcają koń- fali alternatywnego rapu z Zachod- czyny do rytmicznych drgań i trzy- niego Wybrzeża, obok na przykład mają poziom przez cały czas trwa- Dilated Peoples, People Under the nia albumu. Stairs czy Hieroglyphics. Widzę Od 2000 roku Jurassic 5 wydali dwa też, że coraz częściej w kontekście albumy, ostatni w 2006 roku. Zdą- Quality Control pojawia się określe- żyli się rozpaść, zejść i zagrać kon- nie „niekorzystnego starzenia się”. cert w Warszawie (2015, cała Saska Z tym się nie zgadzam – styl wo- Kępa i ptaki w Parku Skaryszew- kalny jest mocno specyficzny i nie- skim pewnie do dzisiaj pamiętają spotykany w 2018 roku, ale bity zde- bas dudniący spod Stadionu Naro- cydowanie się bronią i do dzisiaj dowego na całą dzielnicę podczas brzmią świetnie. Quality Control jednego z popisów DJ-skich. Im- to nadal kawał albumu, nagrany ponujące, ale średnio przyjemne z miłości do kultury, pełen radości dla słuchaczy, a ludzie stojący przy i pozytywnie nastrajający. › głośnikach pewnie do dzisiaj leczą uszy). Coraz rzadziej nazwa gru- py pojawia się we wszelakich me- *„Grzebanie w kratach” („digging in the diach i obawiam się, że powoli są crates”) – poszukiwanie rzadkich płyt wi- zapominani. Dla nowego pokole- nylowych i niewykorzystanych wcześniej nia hip-hopowców na pewno nie ampli.

DTB Live Adama Tkaczyka w każdy piątek godz. 14:00 w audycji JazzPRESSjonizm radiojazz.fm/player Kontakt z redakcją: [email protected] Wydawca ul. Górczewska 201, 01-459 Warszawa Fundacja Popularyzacji Muzyki www.jazzpress.pl Jazzowej EuroJAZZ ISSN 2084-3143 Redakcja redaktor naczelny: Fotograficy: Piotr Wickowski Piotr Gruchała Marta Ignatowicz-Sołtys Mery Zimny Kuba Majerczyk Jerzy Szczerbakow Lech Basel Rafał Garszczyński Marcin Wilkowski Aya Lidia Al-Azab Piotr Fagasiewicz Ryszard Skrzypiec Piotr Banasik Wojciech Sobczak-Wojeński Jarek Misiewicz Krzysztof Komorek Barbara Adamek Sławomir Orwat Bogdan Augustyniak Jakub Krukowski Krzysztof Wierzbowski Radek Wośko Katarzyna Stańczyk Lech Basel Paulina Krukowska Małgorzata Smółka Katarzyna Kukiełka Aleksandra Zbrzeska Jarosław Wierzbicki Vanessa Rogowska Mateusz Drewnik Basia Gagnon Przemek Kleczkowski Jarosław Czaja Anna Mrowca Marek Brzeski Piotr Rytowski Korekta Barnaba Siegel Katarzyna Czarnecka Cezary Ścibiorski Zuzanna Tuliszka Adam Tkaczyk Dorota Matejczyk Anna Piecuch Kira Leśków Kasia Białorucka Przemek Bychawski Rafał Zbrzeski Łucja Kubicka Marta Szostak Projekt layoutu Anna Mrowca Beata Wydrzyńska Piotr Pepliński Opracowanie graficzne, Michał K. Dybaczewski skład i łamanie Klara Perepłyś-Pająk Katarzyna Nowicka Marketing i reklama Agnieszka Holwek [email protected]

Wszystkie materiały w numerze objęte są licencją Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomer- cyjne-Bez utworów zależnych 3.0 Polska, to znaczy, że wolno je kopiować i rozpowszechniać, jednak należy oznaczyć w sposób określony przez Twórcę lub Licencjodawcę, nie wolno używać do celów komercyjnych i nie wolno zmieniać, przekształcać ani tworzyć nowych dzieł na podstawie tego utworu. Z tekstem licencji można zapoznać się na stronie » A R C H I W U M JAZZPRESS WWW.JAZZPRESS.PL/ARCHIWUM

Kwiecień 2017

Miesięcznik internetowy poświęcony jazzowi

i muzyce improwizowanej ISSN 2084-3143

All of Ella: 100 lat Elli Fitzgerald

TOP NOTE Kuba Cichocki's A.L.E. Audubon Lab Experiment

Rozmowy: Michael Arbenz Krzysztof Kobyliński

Mateusz Smoczyński Jednocześnie w różnych kierunkach

fot. Kuba Majerczyk