<<

LIPIEC-SIERPIEŃ 2020 Miesięcznik internetowy poświęcony jazzowi

i muzyce improwizowanej ISSN 2084-3143

100 LAT BIRDA

The Consonance Trio Orient Express

TOP NOTE Marcin Wasilewski Trio, Joe Lovano Arctic Riff Kuba Więcek Saksofon to mój język

Marcelina Gawron Teus Nobel

fot. Kuba Majerczyk 2nd 'We Want ' Poster Competition:

THEME POLISH COMPOSERS PRIZE 10.000 PLN DEADLINE: 24.08.2020 INFO: www.radiojazz.fm/wewantjazz2020 Od Redakcji redaktor naczelny Piotr Wickowski [email protected]

Po pierwsze: „To on nie tylko wynalazł pewien idiom, ale go w najwyższym stopniu udoskonalił! Owszem, czy John Coltrane dołożyli swoje, ale mieli już go- towy wzorzec z Sèvres! Parkera uważa się powszechnie za najbardziej kreatywnego improwizatora, jaki do tej pory pojawił się w muzyce jazzowej i nie tylko”. Po drugie: „Obcując z postacią Parkera, ma się dziwne wrażenie, że strumień inwen- cji twórczej był u niego zupełnie niezależny od marnej zazwyczaj kondycji życiowej”. Po trzecie: „Bird był w zasadzie samoukiem – jeśli nie liczyć krótkiego epizodu z jakąś orkiestrą szkolną, z której szybko go wyrzucono za brak... talentu”. Po czwarte: „Parker z Gillespiem zmienili już strukturę jazzu na poziomie melodycz- nym, harmonicznym i rytmicznym, tak jak 20 lat wcześniej zrobili to Louis Arm- strong z Kingiem Oliverem w Chicago”. Po piąte: „W przypadku Parkera nie ma czegoś takiego, jak «wersja ostateczna» da- nego utworu. On nie nagrywał muzyki w taki sposób, w jaki robiła to i robi większość wykonawców na tej planecie. Niczego nie «szlifował», nie próbował, nie udoskonalał. Po prostu spontanicznie muzykował”. Po szóste: „Parker udowodnił, że jazz można grać w inny niż dotychczas sposób. Ot- worzył furtkę, której nikt prawie (bo byli też inni przed nim, choćby Duke Ellington) wcześniej nie otwierał”. Z tych i wielu innych powodów, przywołanych przez Jarosława Czaję w eseju Bird Lives!, jeżeli nie słuchamy nagrań Charliego Parkera na co dzień, zróbmy to przy- najmniej w sierpniu, kiedy mija setna rocznica jego urodzin. Biorąc też pod uwagę głos młodego saksofonisty Kuby Więcka: „U Charliego bardzo cenię otwartość na błędy, szukanie niedoskonałości, co wydaje mi się w jazzie niezwykle istotną kwe- stią. Myślę, że tutaj warto jeszcze dodać – chociażby w kontekście tej spontaniczności Parkera – że nigdy nie byłem zwolennikiem organizowania wielu prób z moim zespo- łem. Nawet jeśli muzyka jest skomplikowana, to i tak robię tyle prób, żeby dokładnie być na granicy tego, że czujemy się w tym pewnie, ale że zawsze wyjdzie to trochę inaczej. I myślę, że to jest właśnie to przełożenie wpływu Charliego Parkera na mój własny pogląd na tworzenie”. 4|

SPIS TREŚCI 3 – Od Redakcji 6 – Portrety improwizowane 7 – – 100 LAT 7 Bird Lives! 21 Koncerty, winyle, komiks 22 Nieistniejąca biografia Charliego Parkera 24 Charlie Parker na dużym i małym ekranie 27 – That’s NYC jazz, Babe 28 – Wydarzenia 32 – Wspomnienie 32 Freddy Cole Wykreował własny styl 34 – Płyty 34 Pod naszym patronatem 40 TOP NOTE Marcin Wasilewski Trio, Joe Lovano – Arctic Riff Emil Miszk & The Sonic Syndicate – Artificial Stupidity 43 Recenzje Piotr Lemańczyk Trio – In Simplicity Tomasz Grzegorski / Marcin Ślusarczyk / Tomasz Białowolski / Maciej Adamczak / Arek Skolik – To Muniak With Love Marta Wajdzik Quartet – My Planet Agnieszka Hekiert – Soulnation Olo Walicki & Jacek Prościński – Llovage Pimpono Ensemble – Survival Kit Awatair – Awatair Plays Coltrane Esperanza Spalding & Fred Hersch – Live At The Sophie Tassignon – Mysteries Unfold New York Voices – Reminiscing In Tempo Dinosaur – To The Earth Sarathy Korwar – More Arriving Ricardo Grilli – 1962 Elias Stemeseder & Max Andrzejewski – Light/Tied Enzo Carniel / House of Echo – Wallsdown The Mark Harvey Group – A Rite for All Souls Nie nudzić! The Eddy JazzPRESS, lipiec-sierpień 2020 |5

70 – Rozmowy 70 Kuba Więcek Saksofon to mój język 81 Marcelina Gawron Tęsknota za kontrabasem 89 Teus Nobel Podróż do muzycznej dorosłości 98 – Słowo na jazzowo 98 My Favorite Things (or quite the opposite…) Metafizyka życia małżeńskiego 101 Złota Era Van Geldera Dwie zasłuchane gitary 103 Kanon Jazzu Nie-awangarda dwóch liderów 106 – Pogranicze 106 Down the Backstreets Celebracja kreatywności na przekór białej wściekłości 109 – Redakcja

F L a : www.jazzpress.pl

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. 6| Wydarzenia Portrety improwizowane rys. Jarosław Czaja Jarosław rys. CHARLIE PARKER – 100 LAT JazzPRESS, lipiec-sierpień 2020 |7

Bird Lives! Jarosław Czaja [email protected]

„Wszystko co grał, kiedy mu zależało i naprawdę grał – było przerażające, a ja byłem tam co wieczór!” Miles Davis

Setna rocznica urodzin Charlie- Dla wielu współczesnych słucha- go Parkera noszącego przydomek czy dodatkową barierą trudną do Bird – Ptak – zapewne obchodzo- pokonania jest to, że Parker na- na będzie z należytym ceremonia- grywał w czasach fonograficz- łem. Przypomniane zostaną od- nej prehistorii. Wystarczy sięg- powiednie urywki z encyklopedii, nąć do internetowych portali a w sklepach pojawią się odkurzo- społecznościowych, wejść na ja- ne nagrania Birda w nowych opa- kiekolwiek forum miłośników kowaniach. Nie łudźmy się jednak. audio, żeby się o tym przekonać. Parker był zawsze raczej muzy- Ot, całkiem niedawno natkną- kiem dla muzyków, a nie dla sze- łem się na dyskusję o „genial- rokiej publiczności. Popularnoś- nych” jazzowych albumach w ro- cią cieszyli się jego liczni epigoni dzaju Kind Of Blue Milesa Davisa i naśladowcy, a „pożyczali” od nie- i ktoś z głupia frant zapytał o ja- go wszyscy bez wyjątku – świado- kiś jeden „genialny” album Char- mie czy nieświadomie, i tak jest do liego Parkera. I okazało się, że dzisiaj. czegoś takiego nie ma! Są tylko jakieś składanki, boksy i boksi- ki. Nie wiadomo, od czego zacząć, żeby – jak to ktoś napisał – „na minę nie trafić”. Jest to nawet do- syć zabawne w kontekście faktu, że akurat w dorobku Birda – jak u mało kogo – trudno doszukać się jakiejkolwiek artystycznej mielizny. A dyskutowali przecież ludzie dobrze, wydawało by się, osłuchani w jazzie, a nie zwolen- nicy disco polo! 8| CHARLIE PARKER – 100 LAT

Nikt go jeszcze nie przeskoczył

Utarty schemat myślenia jest taki, że muzyka cały czas rozwija się liniowo. Parkera traktuje się po- wszechnie jako wielkiego innowatora i wynalaz- cę, ale wiadomo, że wszystkie wynalazki wymagają ulepszeń. Więc owszem, on coś tam wymyślił, coś grał, ale to wszystko było zarejestrowane w prymi- tywny sposób i dzisiaj na sprzęcie odtwarzającym za kilka albo nawet kilkanaście tysięcy złotych szkoda tego słuchać. Tyle jest nowszych wykonań choćby Now’s The Time albo Anthropology różnych innych artystów, które na pewno lepiej brzmią i są być famę i pieniądze. Zaczepia- w stereo. Reasumując: poważamy Parkera, ale go ją mnie fani jazzu, którzy lata całe nie słuchamy. I teraz właśnie, należałoby uświa- spędzili na słuchaniu Charliego domić tym wszystkim ludziom jedną podstawową Parkera, Buda Powella, Theloniousa rzecz, która najwyraźniej im umyka, a mianowicie Monka, i pytają: «Joe, co się do chole- taką, że do tej pory Birda – mówiąc językiem spor- ry dzieje z tą muzyką? Jeszcze nigdy towym – nikt w jazzie jeszcze nie przeskoczył! nie widziałem takiej miernoty na To on nie tylko wynalazł pewien idiom, ale go estradach, jak teraz»”. Za ostro? Kie- w najwyższym stopniu udoskonalił! Owszem, Mi- dyś myślałem, że owszem, ale z wie- les Davis czy John Coltrane dołożyli swoje, ale mieli kiem coraz bardziej przyznaję Hen- już gotowy wzorzec z Sèvres! Parkera uważa się po- dersonowi rację. Sedno problemu wszechnie za najbardziej kreatywnego improwiza- tkwi w tym, że zaniknęła tak na tora, jaki do tej pory pojawił się w muzyce jazzowej prawdę sztuka improwizacji „tu i te- i nie tylko. Potem na dobrą sprawę tylko sama tech- raz”. Pozostał tylko termin, którym nika nagrań poszła do przodu, chociaż i o to mam chętnie szafujemy – określając nim zamiar się za chwilę pokłócić. Im dalej od śmier- bezrefleksyjnie każdą bez mała in- ci Parkera, tym bardziej poletko jazzu ulegało wy- strumentalną partię solową, a tym- jałowieniu. Albo inaczej: stare, rozłożyste dęby, lipy czasem, jak to ujął inny zasłużo- i buki zniknęły, a zastąpiła je monokultura świer- ny saksofonista : ków rosnących gęsto i równo jak od linijki. „Dziś muzycy nie improwizują, tyl- Pamiętam taki wywiad z Joe Hendersonem w nie- ko uczą się schematów, jak grać na istniejącym już magazynie Studio (nr 6/1994), gdzie akordach. Granie tych schematów znakomity saksofonista powiedział o swoich młod- w kółko to nie improwizacja, tylko szych kolegach coś takiego: „Doprawdy, czuję się oto- przeżuwanie już strawionej potra- czony przez zadowolonych z siebie klownów, którym wy” (Jazz Forum, 9/2006). wystarczy nauczyć się paru chwytliwych schema- Jest pod koniec słynnego filmuBird tów, by mieć czelność wejść na estradę, a potem zdo- Clinta Eastwooda taka symbolicz- JazzPRESS, lipiec-sierpień 2020 |9 na scena, kiedy zdumiony Parker ne krążki Charlie Parker Live Performances (Polskie przygląda się zza kulis występo- Nagrania) i Anthropology (Poljazz), wydane w na- wi swojego byłego mentora z Kan- szym kraju bodaj u progu lat osiemdziesiątych XX sas City – alcisty Franklina Bustera wieku. Słuchało się ich wtedy z prawdziwym na- Smitha. Wykonuje on jakiś prosty bożeństwem, chociaż nie były dla twórczości Birda i efekciarski utwór rock’n’rollowy zbyt reprezentatywne. No, ale czarne płyty stały się ku aplauzie wielkiej widowni. wkrótce niemodne, a potem nadeszły lepsze czasy W następnym ujęciu widzimy, jak i można było wyjechać wreszcie za granicę. Pamię- Charlie idzie i gra na saksofonie tam, że pierwszą płytą kompaktową, jaką kupiłem z tandetnie błyszczącymi inkru- na mitycznym dla nas Zachodzie, chyba w Londy- stacjami, a za nim biegnie wściekły nie – było coś, co nazywało się The World Of Charlie Buster. Parker odwraca się i mówi: Parker. Była to składanka, którą wydała holender- „Chciałem tylko sprawdzić, czy na ska wytwórnia Trace. Wspominam o tym, bo uwa- tym saksofonie da się zagrać więcej żam, że nie mogłem trafić lepiej. Ktoś, kto ułożył te niż jedną nutę na raz”. Mam wraże- 16 nagrań (co ciekawe – niechronologicznie!) z całe- nie, że wielu współczesnych muzy- go dorobku Birda musiał dobrze znać się na rzeczy, ków korzysta bezkarnie z faktu, że bo zrobił to perfekcyjnie. od 65 lat Parker spoczywa w grobie. Oczywiście dostrzegłem to dopiero po wielu latach, Inaczej musieliby grać z duszą na kiedy już ten dorobek znałem dużo lepiej. Więc nie ramieniu, jak ten biedny Buster... mam nic przeciwko składankom, jeśli faktycznie są robione przez znawców, bo to znakomity punkt Ćpać jak Bird wyjścia. Inna sprawa, że w połowie lat czterdzie- stych XX wieku nie rejestrowało się jeszcze nagrań Ja poznawałem dorobek Birda na taśmie, lecz na pojedynczych płytach szelako- w czasach, kiedy nie było problemu wych, które zachowały się w różnym stanie. Dla- z wyborem, bo nie było dostępu do tego utwory z tej samej sesji nagraniowej brzmią oryginalnych płyt. Patrzę właśnie niekiedy całkiem inaczej jakościowo, co może spra- z sentymentem na dwa stare czar- wiać wrażenie, że pochodzą z różnych okresów i stanowią składankę. Oczywiście pierwsze skojarzenie, jakie nam się na- suwa w związku z Parkerem oprócz muzyki, to nar- kotyki. W latach czterdziestych i pięćdziesiątych były one nieodłączną częścią jazzowego środowiska. Odpowiadały za to z pewnością ciężkie warunki ży- cia w epoce segregacji rasowej, ale niektórzy histo- rycy twierdzą, że skłonność do używek była w spo- łecznościach czarnych obywateli Ameryki także spuścizną kolonializmu. Właściciele plantacji nie- wolników celowo podawali im narkotyki, by mniej 10| CHARLIE PARKER – 100 LAT jedli i ciężej pracowali. Parkera obarcza się winą za szczęściarzem. Urodził się 29 sierp- to, że cokolwiek nieświadomie wpędził w nałóg całe nia 1920 roku w Kansas City i chy- młode pokolenie muzyków tamtego okresu. ba nie mógł trafić lepiej. W latach Ogólne przekonanie było takie, że jeśli chcesz grać kryzysu lat trzydziestych XX wie- tak jak Bird, musisz ćpać tak jak on. Mało kto był ku, kiedy rynek pracy dla czarnych w stanie uwierzyć, że można osiągnąć podobnie wy- muzyków dramatycznie się skur- soki poziom bez stosowania „dopalaczy”. Oczywiście czył, jedynym miastem, gdzie sce- był to mit, bo są świadectwa, że Bird potrafił ćwi- na jazzowa dalej funkcjonowała, czyć na swoim instrumencie, tak jak później Coltra- a nawet się rozwijała, było właś- ne – nawet 10 godzin bez przerwy. Aczkolwiek gdy- nie Kansas City. Charlie Parker nie by spojrzeć na historię muzyki XX wieku pod tym musiał więc nigdzie wyjeżdżać, szczególnym kątem, to jednak musimy przyznać, aby posłuchać na żywo najwybit- że cała sprawa nie jest taka prosta. Podobny do be- niejszych ówczesnych instrumen- bopu lat czterdziestych ferment twórczy, połączony talistów z Lesterem Youngiem na z wybitnymi osiągnięciami artystycznymi, zdarzył czele. się przecież w latach sześćdziesiątych na styku jazzu, Po drugie – specyficzny styl, jaki rocka i bluesa w epoce tak zwanej psychodelii. W tle wykształcił się w tamtejszych klu- również były duże ilości środków odurzających… bach, oparty na niekończących się Obcując z postacią Parkera, ma się dziwne wraże- nocnych pojedynkach muzycz- nie, że strumień inwencji twórczej był u niego zu- nych, sprzyjał ryzykantom i inno- pełnie niezależny od marnej zazwyczaj kondy- watorom. Wprawdzie początki Par- cji życiowej. Pełno jest opowieści o tym, że nagle ker miał trudne, bo jak wiadomo, gdzieś znikał, a potem zjawiał się na występy ob- podczas jednego z jam sessions, szarpany w wymiętych ubraniach, jakby w nich kiedy był na scenie i usiłował grać spał i w dodatku bez instrumentu, który zastawił w podwójnym tempie, perkusi- w lombardzie. Pochłaniał ogromne ilości narko- sta Jo Jones z grupy Counta Basie- tyków i alkoholu, a jednak zawsze grał „jak nigdy go rzucił mu pod nogi duży ta- dotąd”. Nawet ta słynna „pokiereszowana” wersja lerz na znak dezaprobaty. Jednak Lover Man z 1946 roku, którą nagrał w stanie pół- przytomności – emanuje dziwnym rodzajem pięk- na. W jednym z wywiadów powiedział o sobie, że żył jakby ciągle w jakiejś panice.

Talerz Jo Jonesa

Co ciekawe, Bird był w zasadzie samoukiem – jeśli nie liczyć krótkiego epizodu z jakąś orkiestrą szkol- ną, z której szybko go wyrzucono za brak... talen- tu. Ale, można śmiało powiedzieć, Parker był też JazzPRESS, lipiec-sierpień 2020 |11 już w 1936 roku (kiedy miał 16 lat) jako młody alcista grał zawodowo DZIESIĘĆ DAT Z ŻYCIA BIRDA w miejscowych grupach i jeździł ∙∙ 29 sierpnia 1920 – w Kansas City, w stanie Kansas, w trasy koncertowe po okolicy. przychodzi na świat Charles Christopher Parker Jr. Właśnie podczas takiej trasy zda- ∙ 1935 – porzuca szkołę, rozpoczynając karierę rzył się wypadek drogowy, w któ- ∙ profesjonalnego muzyka rym Parker został ciężko ran- ny (miał uszkodzony kręgosłup), ∙∙ 1939 – wyjeżdża do Nowego Jorku a jego towarzysz zginął na miejscu. ∙∙ 1940 – z zespołem Jaya McShanna dokonuje To zdarzenie jest mało na ogół zna- pierwszych nagrań, podczas współpracy ne, ale to właśnie w nim upatruje z McShannem zyskuje przydomek Bird się początków poważnego nałogu ∙∙ 1944 – spotyka 18-letniego wówczas Milesa narkotykowego muzyka, bo poda- Davisa i nawiązuje z nim współpracę wano mu w szpitalu morfinę dla ∙∙ 1945-46 – koncerty w Los Angeles wraz z Dizzym uśmierzenia bólu. Gillespiem, trasa koncertowa szczególnie ważna Przełom w karierze Parkera nastą- dla ukształtowania się bebopu pił na początku 1938 roku, kiedy ∙∙ 1946 – w wyniku załamania nerwowego wszedł do sześcioosobowej grupy spowodowanego między innymi uzależnieniem wspomnianego już Bustera Smit- od heroiny zostaje skierowany na przymusowy ha. Wiele się od swojego lidera na- sześciomiesięczny pobyt w szpitalu uczył, bo Smith miał wówczas opi- psychiatrycznym w Camarillo, w Kalifornii nię wirtuoza saksofonu altowego ∙∙ 1947 – po powrocie do Nowego Jorku tworzy i znał wiele sztuczek. Jak to jednak zespół wraz z Milesem Davisem i Maxem Roachem zwykle bywa, wkrótce uczeń prze- ∙∙ 1949 – po raz pierwszy występuje w Europie, rósł mistrza. Razem z tym zespo- na festiwalu w Paryżu łem Parker przeżył także pierwszą ∙∙ 12 marca 1955 – Charlie Parker umiera w Nowym chwilę większego triumfu i przy Jorku w apartamencie baronowej Pannoniki de okazji wyrównał rachunki z Jo Jo- Koenigswarter, tydzień po ostatnim koncercie, nesem. W kwietniu 1939 roku do który zagrał w nazwanym na swoją cześć klubie Kansas City zawitała po dwulet- Birdland niej nieobecności – opromieniona oprac. Krzysztof Komorek już sławą w całym kraju – orkie- stra Counta Basiego. Buster Smith i jego grupa zostali zaangażowani jako rozgrzewka przed występem tego wieczoru zagrał, zrobiły ponoć wielkie wraże- sławnego big-bandu. Dzięki temu nie na publiczności, a także na muzykach Basiego – Parker miał wreszcie okazję udo- łącznie z Lesterem Youngiem i Jo Jonesem. Nie mo- wodnić, że wiele się przez te kil- gli wręcz uwierzyć, że to jest ten sam saksofonista, ka lat nauczył. Improwizacje, które którego widzieli wcześniej. W tamtym okresie Par- 12| CHARLIE PARKER – 100 LAT ker został także zaangażowany do big-bandu pia- nisty Jaya McShanna i z nim dokonał w 1941 roku pierwszych nagrań. Tutaj wtrącę swoje trzy grosze. Podaje się zazwyczaj w opracowaniach, że Charlie błysnął swoim talen- tem dopiero w 1942 roku, kiedy zagrał solo w utwo- rze McShanna Sepian Bounce. Nie wiem, skąd się to wzięło, bo przecież już rok wcześniej został za- rejestrowany w Dallas jeden z największych prze- bojów tego big-bandu – świetny z cie- kawą partią Parkera bliską stylowi Lestera Younga. Tutaj chyba po raz pierwszy uwidoczniło się to, co będzie charakterystyczną cechą wszystkich niemal grano do tańca. Nie wszyscy właś- późniejszych nagrań Birda, a mianowicie ów na- ciciele chcieli go płacić, więc w kon- gły i wyczuwalny podmuch „wiatru”, kiedy zaczyna sekwencji upadały big-bandy, które grać solo. Wpływa to od razu na cały zespół, jakby – o czym dzisiaj się już nie pamię- ktoś doładował muzykom baterię. ta, grały przecież do tańca. Muzycy z konieczności zaczęli występować Urodzony improwizator w mniejszych składach i w małych klubach w rodzaju Minton’s Play- Potem był Nowy Jork. Tutaj nadal – można powie- house, gdzie nie wolno było tań- dzieć – sprzyjało Parkerowi szczęście. Najpierw czyć. przez pół roku (musiał czekać na specjalną kartę Sytuacja niejako wymusiła nowe pozwalającą na grę w tym mieście) zmywał naczy- podejście do prezentacji jazzu. Mu- nia w jednym z klubów, a przy okazji słuchał wy- zycy mieli teraz przed sobą pub- stępującego tam pianisty Arta Tatuma. Jest taka liczność, która słucha, a nie tań- anegdota, że ten niemal ociemniały artysta potra- czy. Aby przyciągnąć jej uwagę fił grać jak dwóch pianistów naraz, ponieważ słu- musiano jednak wyjść poza utar- chał w dzieciństwie nagrań, gdzie faktycznie grało te schematy swingowe. Zaczął się dwóch mistrzów klawiatury, tylko nikt mu o tym popyt na prawdziwych wirtuo- nie powiedział. Od niego właśnie Parker nauczył zów, którzy potrafili ciekawie im- się, że w muzyce wszystko jest możliwe. prowizować. Tak oto, niejako z ko- Potem alcista wszedł w środowisko podob- nieczności, jazz z muzyki typowo nych sobie, młodych buntowników – w osobach użytkowej i rozrywkowej zmienił Dizzy’ego Gillespiego, Charliego Christiana, Ken- się w dziedzinę czysto artystyczną. ny Clarke’a i Theloniousa Monka. Przede wszyst- I właśnie ta okoliczność sprzyjała kim jednak trafił na bardzo ciekawy okres w jaz- Parkerowi, który był urodzonym zie. Podczas II wojny światowej rząd USA nałożył improwizatorem. Ponoć podczas słony podatek na lokale rozrywkowe, w których jednego wieczoru, kiedy długo grał JazzPRESS, lipiec-sierpień 2020 |13 solo w oparciu o popularny temat ry napędzał całą ówczesną scenę muzyczną. Parker Cherokee – przypadkiem zastoso- nie od razu stał się jednak liderem, tak jak Dizzy. wał w linii melodycznej wyższe Pierwszych nagrań na przełomie 1944/45 dokonał interwały akordów co doprowa- jako członek różnych zespołów, które firmowali dziło do odkrycia zbliżonych, ale tacy muzycy jak gitarzysta Tiny Grimes (wrzesień nowych harmonii i to był właśnie 1944 roku – wtedy zarejestrowano pierwszą kompo- początek nowego stylu – bebopu. zycję autorstwa Parkera Red Cross), puzonista Cly- Rynek płytowy też się wówczas de Bernhardt (styczeń 1945), (luty zmieniał. W 1943 roku powsta- i maj 1945) i wibrafonista Red Norvo (czerwiec 1945). ły pierwsze nagrania kwartetowe To nagrania sekstetu, którego liderem formalnie (saksofon plus sekcja rytmiczna) był Gillespie, dla maleńkiej wytwórni Guild, z lu- Lestera Younga i Colemana Haw- tego 1945 roku, uchodzą powszechnie za pierwszą kinsa, które wyznaczyły standard manifestację nowego stylu. Zarejestrowano wtedy dla całej branży. Parker z Gille- dwie kompozycje trębacza: Groovin’High, Dizzy At- spiem w tym samym czasie wypra- mosphere i jeden standard: All The Things You Are. cowali inny wzorzec: klasyczny do Słychać tutaj wyraźnie, że Parker z Gillespiem dzisiaj kwintet, czyli trąbka i sak- zmienili już strukturę jazzu na poziomie melo- sofon plus sekcja rytmiczna. Do- dycznym, harmonicznym i rytmicznym, tak jak 20 brali się jak w korcu maku. Z tym lat wcześniej zrobili to Louis Armstrong z Kingiem że Dizzy miał wrodzony talent sce- Oliverem w Chicago. Nie była to jednak do końca niczny, a Parker był z natury nie- rewolucja, raczej ewolucja. Pewne jest natomiast śmiały i w efekcie to Gillespie zy- to, że wymagał lepszej techniki instrumen- skał od razu większą popularność talnej od tej, jaką dysponowała większość jazzma- i szybsze uznanie krytyków. Jed- nów tamtego okresu. Całkowitemu przeobrażeniu nak obaj na siebie wpływali i mo- uległa zwłaszcza warstwa rytmiczna. Zmienił się bilizowali się nawzajem. sposób, w jaki sekcja rytmiczna realizowała beat Ta rywalizacja była motorem, któ- i rytmiczne pomysły solistów. Główna odpowie- dzialność za puls spadała na kontrabasistę, a bęben taktowy przestał dublować bas i zaczął być używa- ny przez perkusistów do akcentów i podkreślania melodii.

Nie udoskonalał

Młodzi „bopersi” nie zostali w ogóle zauważeni przez największe amerykańskie wytwórnie typu RCA czy Columbia, dlatego ich wczesny dorobek wydawały małe, niezależne oficyny, które wówczas powstawały jak grzyby po deszczu. Na szczęście 14| CHARLIE PARKER – 100 LAT

Parkerem zainteresowała się także nieco większa Pomijam w tym momencie póź- i lepiej prosperująca wytwórnia Savoy – założona niejsze rejestracje koncertowe. przez emigranta z naszej części Europy Hermana W takich sytuacjach czytanie opra- Lubinsky’ego. Dla niej w listopadzie 1945 roku Bird cowań nic nie daje. Trzeba po pro- zarejestrował swoją pierwszą autorską sesję, która stu posłuchać muzyki. Znacie taki wyszła na płycie pod nazwą Charlie Parker’s Rebop- temat Parkera jak Thriving From pers. Jest słusznie uznawana za legendarną. Mówi A Riff? Zarejestrował go właśnie się też słusznie, że choćby nawet Bird niczego już na tej swojej pierwszej sesji z „Re- później nie nagrał, to i tak stałby się nieśmiertelny. boppersami”. Nie? A to jest właś- Gdyby teraz zrobić ranking, ale taki z prawdziwe- nie Anthropology, tylko pod inną, go zdarzenia, w stylu „topu wszech czasów”, czyli li- zapewne „roboczą” nazwą. W do- sty najbardziej „genialnych” jazzowych płyt, to spo- datku jeszcze, tylko w tym utwo- kojnie można by umieścić te nagrania na samym rze, a raczej różnych jego wersjach jej szczycie! Dość wspomnieć, że obok dwóch kory- – grał na trąbce Dizzy Gillespie! feuszy bopu w osobach Birda i Dizzy’ego wystąpił Doszliśmy przy okazji do kwestii tutaj także młodziutki Miles Davis. I co zaskakują- podstawowej. W przypadku Parke- ce – Gillespie grał głównie na fortepianie! Ale jest ra nie ma czegoś takiego, jak „wer- ciekawsza kwestia. Przeglądałem ostatnio wszyst- sja ostateczna” danego utworu. On kie popularne opracowania o bebopie, jakie tylko nie nagrywał muzyki w taki spo- znalazłem. Wszędzie napisane jest, że na tej sesji sób, w jaki robiła to i robi więk- zarejestrowano pięć kompozycji Parkera w różnych szość wykonawców na tej planecie. wersjach. Mnie się wydaje – patrząc na płytę, że Niczego nie „szlifował”, nie pró- tych kompozycji było jednak sześć, ale chodzi o coś bował, nie udoskonalał. Po prostu innego. Znajdźcie gdziekolwiek (nie wyłączając in- spontanicznie muzykował. Słu- ternetowej Wikipedii) informacje, jakie to były do- chając kilku wersji Billie’s Bounce kładnie kompozycje! Podaje się wszędzie tylko trzy albo Now’s The Time – nie jesteśmy tytuły: Billie’s Bounce, Now’s The Time i Ko Ko – bo w stanie powiedzieć, która z nich niby są najbardziej znane. To teraz proste pytanie: proszę wskazać, kiedy zare- jestrowano pierwszą wersję jednego z najsłynniej- szych tematów Parkera Anthropology. Biorę do ręki dwupłytowe wydawnictwo Charlie Parker The Com- plete Savoy Masters i szukam. Nie ma. Biorę dwa dyski Charlie Parker Story On Dial. Też nie ma. Nie- odżałowany Henryk Choliński na okładce starej, czarnej płyty o tytule Anthropology napisał, że ten utwór nazywał się pierwotnie Be Bop Bonds. Więc szukam. Też nie ma! To gdzie, do cholery – za prze- proszeniem – jest Anthropology? JazzPRESS, lipiec-sierpień 2020 |15

pozycja Parkera Meandering, która zarejestrowana została na wspomnianej sesji w listopadzie 1945 roku, zrodziła się podczas improwizacji do Ger- shwinowskiego standardu Embraceable You. Parker wymyślił na poczekaniu nową melodię, czyli stwo- rzył całkiem nowy utwór. Podobnie rzecz się mia- ła z Ko Ko, gdzie bazą dla improwizacji były akordy wspomnianego już tematu Cheroke

Nie wypadał z rytmu

To może zaskakujące dla niektórych, ale Bird nale- jest lepsza, bo każda jest inna. Dla- żał do naprawdę nielicznej grupy wybitnych muzy- tego najlepiej słuchać tej muzyki ków, którzy potrafili faktycznie improwizować bez w szerszych opracowaniach, gdzie powielania uprzednio wypracowanych tak zwa- zamieszczono wszystkie utwory nych licków, czyli powtarzających się zagrywek. z danej sesji nagraniowej. Im więk- Pod tym względem, tak samo jak w życiu osobi- szy box, tym lepiej. Przygoda gwa- stym – był kompletnie nieprzewidywalny. Ignoro- rantowana! wał kreskę taktową i stosował nieregularne frazy, Parker udowodnił, że jazz moż- do tego – jak mówił Miles – grywał krótkimi, gwał- na grać w inny niż dotychczas spo- townymi wystrzałami oddechu. sób. Otworzył furtkę, której nikt Uwielbiał też szybkie tempa i nie dość, że nigdy prawie (bo byli też inni przed nim, nie wypadał z rytmu, to jeszcze zdawał się być cały choćby Duke Ellington) wcześniej czas zrelaksowany, nigdy nerwowy czy napięty. Do- nie otwierał. W erze przedbopo- skonale również czuł się w balladach. W jego im- wej melodię oryginalną danego te- prowizacjach pełno było zmyłkowych szczątków matu, niezależnie od tego, jak była motywów i błyskawicznych przeskoków w naj- przekształcona, uważano zwykle dziwniejsze skale i tonacje. Jak pisał producent za fundament. W bopie wywró- i właściciel firmy Dial Ross Russell w książce Bird cono wszystko do góry nogami, bo Lives! – sola Parkera ani przez moment nie traciły melodia oryginalna często w ogóle ciągłości i proporcji formy. „Nie cofał się przed żad- nie jest grana, lecz obecna w umy- nym ryzykiem, rwał frazę pomijając oczywistości, śle wykonawcy czy słuchacza. Naj- a mimo to lądował zawsze na pewnym gruncie”. częściej znany schemat akordo- Wracając jeszcze do sesji Charlie Parker’s Rebop- wy wykorzystywany jest jako baza pers. Nie wiem, czy wielbiciele dzisiejszej techni- dla zupełnie innej melodii, tak jak ki nagraniowej słuchali kiedyś uważnie tej pły- na przykład w Groovin’ High Gille- ty. Owszem, brzmi archaicznie, ale ma coś, czego spiego – opartej na akordach popu- ze świecą szukać na współczesnych digitalach. Po larnej piosenki Whispering. Kom- pierwsze integralność. W tamtych czasach nagry- waniczną sporządzano matryce do tłoczenia płyt płyt tłoczenia do matryce sporządzano waniczną gal metodąnastępnie z których acetatowych, tem po woskowych, płytach miękkich na wprost był zapisywany dźwięk bo temperatura, wysoka nio piekielnie gorąco. W studiu musiała być odpowied było jeszczedodatkowo gdzie pomieszczeniu, nym wało się „na setkę”, Zespółnaczyli żywo. grał w jed 16 | * Kompozycje Charliego Parkera lub innych autorów przez niego wykonywane. niego innych lub Parkera autorów przez * Kompozycje Charliego How High the Moon Ornithology Grzech Piotrowski Confirmation Segment Maciej Sikała My Old Flame Donna Lee Parker’s Mood Piotr Baron Ornithology Donna Lee Henryk Miśkiewicz A Night in Tunisia Parker’s Mood Ko-Ko Jan Ptaszyn Wróblewski według polskich saksofonistów* Lista przebojów Birda HRI PRE – 0 LAT 100 – PARKER CHARLIE

Ornithology Mikołaj Trzaska Donna Lee Ornithology Billie’s Bounce Wojciech Staroniewicz Anthropology Confirmation Zbigniew Namysłowski Little Willie Leaps Relaxin’ At Camarillo Cherokee Kuba Więcek Yardbird Suite Ornithology Jerzy Mączyński Cherokeed Confirmation - - - - ale wyczuwalne fluidy.ale wyczuwalne niesłyszalne, poprzez podprogowo teżdziała muzyka Bo w powietrzu. się unosiło co to, atmosferę, czyli – wszystkim przede może a – także jeden, zwyczaj łapał wszystko,więc za był Mikrofongramofonowych. -

fot. od góry od lewej: Marcin Czajkowski, Katarzyna Stańczyk, Piotr Gruchała, Lech Basel, Lech Basel, Kuba Majerczyk, Przemek Kleczkowski, Yatzek Piotrowski, Kasia Stańczyk fot. od góry od lewej: Marcin Czajkowski, Katarzyna Stańczyk, Piotr Gruchała, Lech Basel, Lech Basel, Kuba Majerczyk, Przemek Kleczkowski, Yatzek Piotrowski, Kasia Stańczyk piej dzisiaj zarejestrować, ale czy czy ale zarejestrować, dzisiaj piej czy le by Perkusję można zapewne kontrabas Parker. grał rym któ na altowego, saksofonu und so unikalny jestsprawąNastępną dość obcowania z muzyką! ra nazywa się To bawi. tym przy i dobrzesię w życiu raz pierwszyje słyszy gdy zaskakują, ciągle go re któ Birda, frazy w pokręconenuty wstawiać próbuje fortepianie przy siedzący Dizzy bo jest, wszystko to mi? Ano właśnie. Na płycie Parkera okrzyka go zagrzewa albo dośnie, ra się śmieje kompan jego tle w saksofonisty, sola popisowego cie pły w trak jakiej że ostatnio, słyszeliście cie na i Kiedy Angeles? w Los a drugi Jorku, w Nowym tię par swoją gra muzyk jeden skoro mająjak A niby się one wytworzyć, fluidów! dobrych Brak dlaczego. wracamy. Niew zasadzie wiadomo i po pewnym czasie dojuż płyty nie brakuje nam czegoś ale brzmi, to super i znakomicie panowie grają zgadza, niby się wszystko Czasem ------mikrofonu są najbardziej... audiofilskie. jednego pomocy przy realizowane tego i do mono w systemie nagrania że twierdzą, poważnie którzy nieją nieźle na zakręceni punkcie audio specjaliści, Woods. I jeszcze jedno. To nie jest wcale ale żart, ist Phil był mnie, Najbliżej,według udało. nie się mu niko chyba ale osiągnąć, takiego coś próbowało alcistówWielubrzmiący.późniejszych pięknie stu pro i po rejestrach wszystkich we zrównoważony – razu od się rozpoznaje który ton, rakterystyczny cha ten miał właśnieton?Parker niepowtarzalny własny swój mają i naturalnie bardziej brzmią ty płytach, instrumen niektóre nagranych, gorzej starych niby tych na mianowicie Dlaczego ście. tek swoim jakimś w tym nad się zastanawiał na Śmieta Jarek nieodżałowany kiedyś jak miętam, Pa wątpić. Śmiem Birda? instrument pewno na yai mezni rdó pbdaąyh al i pobudzających środków mieszanki żywania za z powodu krytycznym niemal w stanie już się znajdował Parker lipcu w sesji następnej Podczas bird Suite jak tematów takich bopu, legendarnych wersji kilka zarejestrowano Davisa w Hollywood w marcu 1946 roku z udziałem Milesa sięodbyła którasesji, Na Dial. założonejwytwórni nowo dla nagrań doskonałychwielu dokonał Bird narkomanówPrzedtem ludla jednak w Camarillo. w szpita pobytem półrocznym Skończyłogo.tosię psychiczne wyczerpania skraj na miesiącach ku kil po go doprowadził Wybrzeżu Zachodnim na artysty pobyt niestety aleAngeles, w Los harmonii fil w koncert promocyjny Parkerowi ganizowano zor roku 1946 W styczniu dopieropoczątek!był to pisze.żesięmało o niej zaPrawda taka, jest jednak sesji nagraniowej Parkera, ale celowo, bo stanowczo autorskiejpierwszej tej poświęciłem miejsca Dużo Relaxin’ at Camarillo , Ornithology JazzPRESS, lipiec-sierpień 2020 2020 lipiec-sierpień JazzPRESS, i A Night In Tunisia Moose The Mooche The Moose . , Yard | 17 ------18| CHARLIE PARKER – 100 LAT koholu. Z trudem przebrnął przez wspomniany już Panteon bopu wcześniej temat Lover Man, a po zakończeniu na- grań wzniecił pożar w hotelu i biegał po nim całko- Pod koniec lat czterdziestych Char- wicie nago. W szpitalu w Camarillo doszedł jednak lie Parker podpisał lukratywny do siebie i wznowił nagrania dla Dialu w lutym kontrakt z wytwórnią Verve. Nie- 1947 roku. Odbyły się one z udziałem między inny- którzy są zdania, że producent Nor- mi pianisty Errolla Garnera (Bird’s Nest, Cool Blues) man Granz, który miał raczej za- i trębacza Howarda McGhee (Relaxin At Camarillo). chowawczy gust, starał się Birda Potem Parker wrócił do Nowego Yorku i nastąpił „oswoić” i przyciągnąć do główne- bodaj najbardziej twórczy okres w jego karierze, go nurtu. Płyta nagrana z orkiestrą znaczony długą serią nagrań dla wytwórni Dial smyczkową, choć do dzisiaj stano- i Savoy. Najważniejsze było to, że wreszcie miał wi kość niezgody pomiędzy fana- swój stały zespół – kwintet, którego nieformalnym mi (jedni ją uwielbiają, inni wręcz „kierownikiem muzycznym” był Miles Davis. Obok odwrotnie), stała się pierwszym trębacza byli w nim także Duke Jordan (fortepian), komercyjnym sukcesem w życiu Tommy Potter (kontrabas) i Max Roach (perkusja). Parkera. Po prawdzie jednak arty- Ciekawostką było to, że lider, czyli Bird, w ogóle nie sta nigdy nie obniżył lotów. Z tego uczestniczył w próbach, a pojawiał się (bądź nie) okresu pochodzi kilka bardzo uda- tylko na koncertach i w studiach nagraniowych. nych sesji, choćby ta z udziałem Pomimo tego grupa ta osiągnęła imponującą spo- Gillespiego z 1950 roku, która uka- istość i dokonała wspaniałych, nowatorskich na- zała się na płycie . grań, które stały się wzorcem dla całego ówczesne- Warto wspomnieć, że to jedyna sy- go jazzowego świata. tuacja, kiedy w studiu spotkali się W zasadzie każdy utwór po kolei wnosił coś nowego wszyscy trzej koryfeusze bebopu, i świeżego w brzmieniu, fakturze, rytmice i melody- bo na fortepianie zagrał Thelonio- ce. Obok typowego dla bebopu grania tematów uni- us Monk. Szkoda tylko, że Granz sono pojawił się kontrapunkt, a fugatowe wejścia Milesa Davisa zainicjowały całą późniejszą modę na granie fug w nowoczesnym jazzie. Te klasyczne nagrania dla firmy Savoy (między innymi Chasin’ The Bird, Donna Lee, , Constellation, Parker’s Mood, Ah-leu-Cha) i Dial (między innymi Dexteri- ty, Bird Feathers, Embraceable You, Scrapple From The Apple, Quasimodo) z lat 1947-48 są dzisiaj łatwo do- stępne, ba – nawet w wersjach dla audiofilów. Sam posiadam japońskie tłoczenia Charlie Parker Story On Dial firmowane przez koncern Toshiba. Owszem, trzeszczą, bo inaczej się nie da, ale brzmią więcej niż przyzwoicie, a muzycznie są bezkonkurencyjne. JazzPRESS, lipiec-sierpień 2020 |19

partnerki życiowej Chan Richardson. Grał tutaj razem prawdziwy panteon bopu: Dizzy Gillespie, Bud Powell, Charlie Mingus i Max Roach. Wielu miłośników talentu Birda, w tym także niżej pi- szący te słowa, uważa tę płytę za ulubioną w do- robku geniusza. Zaiste muzyka jest przednia, ale bardziej jeszcze istotna jest tutaj niepowtarzalna atmosfera koncertu. Parker potrafił być niezłym zgrywusem. Widząc, że Dizzy przyjmowany jest na widowni z o wiele większym aplauzem, od nie- zatrudnił perkusistę Buddy Richa, chcenia rzucił w zapowiedzi do jednego z utwo- który delikatnie mówiąc, był z in- rów, że trębacz jest jego (czyli Parkera) „przydat- nej parafii. Ale ważne, że ta płyta nym pomocnikiem”… jest bardzo przyzwoicie nagrana, bo używano już taśm magnetycz- Życie w tytułach nych. Znakomita jest także sesja z roku 1951, nagrana w kwintecie Pisząc o dokonaniach Charliego Parkera, wspo- z Redem Rodneyem (trąbka), Joh- mina się zazwyczaj o płytach opatrzonych znacz- nem Lewisem (fortepian), Rayem kiem Savoy, Dial albo Verve. Ale jego dyskografia Brownem (kontrabas) i Kennym jest dużo bogatsza i ciągle ukazują się jakieś „wyna- Clarkiem (perkusja). No i koniecz- lazki”. Na przykład w latach osiemdziesiątych wy- nie trzeba posłuchać także pły- twórnia Storyville wydała znakomitą płytę pod ty- ty dosyć nietypowej w dyskogra- tułem Charlie Parker In Sweden. Bo Parker w 1950 fii Birda, bo nagranej w 1953 roku roku spędził w Szwecji aż trzy tygodnie i odbył tra- w kwartecie – tylko z sekcją ryt- sę koncertową z zespołem złożonym tylko z muzy- miczną. Nosiła ona tytuł 10. ków szwedzkich. A ci Szwedzi nie mieli żadnych W tym już – jak piszą biografo- kompleksów i naprawdę umieli (już wtedy!) grać wie – schyłkowym okresie kariery bebop! Ba, tamtejsi krytycy byli tak zarozumiali, Parkera wydarzył się jeszcze jeden że w recenzjach najbardziej chwalili swoich kraja- cud, czyli koncert w Toronto. Było nów, a o Parkerze któryś napisał, że był „nieco ba- to w 1953 roku, czyli dwa lata przed nalny” (sic!). śmiercią muzyka. Dzięki temu, że W 1961 roku wytwórnia Savoy wydała krążek An Eve- występ zarejestrował na swoim ning Home With The Bird. Ciekawostka polega na prywatnym magnetofonie Char- tym, że nagrań dokonano w 1950 roku w mieszka- lie Mingus, powstała płyta o ty- niu Parkera na prywatnym jam session z udzia- tule The Quintet’ – Jazz At Massey łem kompletnie dzisiaj nieznanych muzyków. A ta- Hall. Na okładce nie ma nazwiska śmę ofiarował ponoć wytwórni sam Parker. Sądząc Parkera, tylko pseudonim Charlie z odgłosów, było w tym pomieszczeniu sporo ludzi, Chan – od imienia jego ostatniej a Bird pomimo tego, że jego partnerzy grają mało 20| CHARLIE PARKER – 100 LAT błyskotliwie – nie stosuje wobec siebie taryfy ulgo- tuły kompozycji Parkera. Uwi- wej. Jest taki moment w utworze Fine and Dan- dacznia się w nich najbliższe dy, kiedy Parker zaczyna grać solo, i znowu jest ten otoczenie artysty, bo jego muzyka efekt – jakby wiatr dmuchnął przez otwarte okno. zawsze wyrastała z prawdziwe- Coś niesamowitego! go życia. I tak na przykład Buzzy Nagrań koncertowych Birda jest na rynku całkiem pochodzi od imienia syna właś- sporo, ale wiele z nich ma bardzo kiepską jakość. ciciela wytwórni Savoy Herma- Są jednak takie, których da się posłuchać z przy- na Lubinsky’ego, a to z ko- jemnością. Wytwórnia Savoy rejestrowała na prze- lei imię córki Milesa Davisa. Tytuł łomie 1948/49 występy zespołu Parkera w klubie Marmaduke wziął się stąd, że tak Royal Roost. Powstał z tego choćby album The Bird mówiła na swojego kota żona Par- Returns, gdzie do klasycznego kwintetu – na trąb- kera Doris, Shaw ’Nuff odnosi się ce Miles Davis wymiennie z Kennym Dorhamem do agenta Billy’ego Shawa, a z ko- – dołączył w kilku utworach Milt Jackson na wi- lei Billie’s Bounce do jego sekretar- brafonie i Lucky Thompson na tenorze. To jed- ki o imieniu Billie. Tytuł Moose na z najlepszych płyt nagranych przez Parkera na The Mooche to ksywka dostaw- żywo. cy heroiny z Los Angeles, Laird Polecam jeszcze rejestracje z koncertu, który odbył Bird to syn Parkera, a Kim to cór- się w 1951 roku w klubie Birdland – nazwanym tak ka bliskiej przyjaciółki (wbrew na cześć Parkera – z udziałem Gillespiego i Buda temu, co się zwykle pisze, Parker Powella. Wydawały ten materiał różne wytwórnie. nie miał z nią formalnego ślu- Aha, i jeszcze coś, a mianowicie płyta wydana nie- bu) Chan Richardson. I można to oficjalnie jako bootleg w 1960 roku o nazwie Le Jazz ciągnąć dalej: Mohawk to ksywka Cool. Są to nagrania prawdopodobnie także z Bird- basisty Teda Sturgisa, a tytuł An landu, dokonane przez trzy różne zespoły Birda po- Oscar For Treadwell pochodzi od między 1948 i 1950 rokiem. Można tutaj usłyszeć na- trębacza George’a Treadwella... › stępujących trębaczy: Milesa Davisa, Fatsa Navarro i Kenny’ego Dorhama, pianistów: Ala Haiga, Buda Powella i Tadda Damerona, perkusistów: Maxa Ro- acha i Arta Blakeya, oraz basistów: Curly’ego Rus- sella i Tommy’ego Pottera. Nic dziwnego, że ten bootleg otrzymał w prestiżowym magazynie Down Beat w 1961 roku aż pięć gwiazdek, a wiele pocho- dzących z niego utworów błąka się po różnych skła- dankach do dzisiaj. I dobrze, bo na przykład wyko- nania Ornithology czy ‚Round Midnight z udziałem Fatsa Navarro są fantastyczne! Na koniec kilka ciekawostek, bo może kogoś za- interesuje, skąd się wzięły dosyć nietypowe ty- JazzPRESS, lipiec-sierpień 2020 |21

Koncerty, winyle, komiks

go w Nowym Jorku zorganizowano dyskusję panelo- wą poświęconą Birdowi. Dalsze koncertowe plany na pierwszą połowę roku pokrzyżowała pandemia. Jed- nak cały czas czynione są starania, by odbyły się wy- stępy przygotowywane przez Rudresha Mahanthappę i Terri Lyne Carrington, którzy do specjalnego pro- gramu koncertowego zaprosili wokalistkę Charenée Wade, trębacza Adama O’Farrilla, pianistkę Kris Da- vis, kontrbasistę Larry’ego Grenadiera oraz DJ-a Kassę Overalla. W zawieszeniu pozostaje decyzja o przepro- wadzeniu Charlie Parker Jazz Festival, organizowa- nego dorocznie w rodzinnym mieście saksofonisty – Kansas City – oraz w Nowym Jorku, gdzie spędził większość swoich najbardziej twórczych lat. Na szczęście nic nie zatrzymało ekspansji wydawni- czej. Już w listopadzie 2019 roku, specjalnie z okazji Re- cord Store Day, ukazała się limitowana edycja 12-calo- wego winyla The Magnificent Charlie Parker. Z tej okazji Przygotowania do obchodów jubile- przygotowano również do sprzedaży reprodukcje tej uszu setnej rocznicy urodzin Char- i czterech innych okładek albumów muzyka autor- liego Parkera rozpoczęto już w 2019 stwa Davida Stone’a Martina: Big Band, Machito Jazz roku. Pierwsze koncertowe celebracje With Flip & Bird, Charlie Parker With Strings oraz Charlie rozpoczęły się w styczniu roku 2020. Parker With Strings – Vol. 2. W lutym Craft Recordings Podczas odbywającego się corocz- opublikowały zestaw 10-calowych winyli The Sa- nie w styczniu Kongresu Jazzowe- voy 10-inch Collection zawierających zremasterowane wersje nagrań dla Savoy Records z lat 1944-48 z udzia- łem Milesa Davisa, Dizzy’ego Gillespiego, Johna Lewi- sa, Buda Powella i Maxa Roacha. W przygotowaniu znajduje się również kolejny winylowy zestaw Char- lie Parker: The Clef 10” Albums Collection, którego wyda- nie zaplanowano dokładnie na rocznicę urodzin Bir- da. W wydanym przez Verve boksie znajdą się płyty nagrane niegdyś dla Clef Records: Bird and Diz, Charlie Parker, Charlie Parker Plays South Of The Border, Charlie Parker With Strings i Charlie Parker With Strings – Vol. 2. Wyjątkową publikację przygotowuje Wydawni- ctwo Z2 Comics, które zapowiedziało komiks Cha- 22| CHARLIE PARKER – 100 LAT sin’ the Bird: Charlie Parker in California poświęcony zapowiada premierę na wrzesień, pobytowi Birda w Kalifornii w latach 1945-47. Au- a obok standardowej edycji chce za- torem rysunków jest Dave Chisholm, który współ- oferować fanom wydanie zawiera- pracował przy tym wydawnictwie z Peterem Mar- jące winyl z muzyką Birda. › kowskim. Książka zaczynać się będzie od przyjazdu Parkera do Los Angeles w końcu 1945 roku. Wydawca Krzysztof Komorek

Nieistniejąca biografia Charliego Parkera

Zbliżająca się setna rocznica urodzin Charliego Parkera skłoniła mnie do przyjrzenia się jego ist- niejącym biografiom. Jeden z największych muzy- ków jazzowych wszech czasów nie ma jakoś szczęś- cia do książek. Oczywiście powstało ich całkiem sporo, ale żadnej z nich do dziś nie uważam za bio- grafię doskonałą. Nie znalazłem książki o życiu Charliego Parkera, która potrafiłaby pogodzić nar- rację ciekawą dla czytelnika, niekoniecznie zwią- zanego mocno z jazzem, z rzetelnym i należycie udokumentowanym wywiadami i dokumentami zaprezentowaniem jego życia i muzyki. Może któ- ryś z autorów szykuje taką publikację z okazji set- nej rocznicy urodzin Parkera? Słyszałem o paru za- powiadanych publikacjach, jednak nawet jeśli ich autorzy mają na swoim koncie solidny dorobek biograficzny, zawsze książka o Charliem Parkerze może im się nie udać. Nie wypada polecać książek, zanim się ich nie przeczyta. książce – moim zdaniem najlepszej Tak więc dla tych, którzy chcą poznać życie i twór- publikacji na temat Charlie Parke- czość Charliego Parkera, mam propozycję multi- ra, jaka została do dziś napisana – medialnej układanki. Moją biografię geniusza sak- obejmują okres od 1920 do 1940 roku, sofonu składam z dwu publikacji – wyśmienitego czyli do momentu, kiedy na stałe filmu Clinta Eastwooda Bird, opisującego lata sła- przeniósł się do Nowego Jorku. wy i chwały Parkera, oraz równie genialnej książ- O filmie Clinta Eastwooda napisano ki Kansas City Lightning: The Rise And Times Of Char- wiele, być może umieszczone w nim lie Parker Stanleya Croucha, opisującej dzieciństwo dialogi nie mają wiele wspólnego i młodość Parkera, które w większości spędził w ty- z rzeczywistą wymianą zdań mię- tułowym Kansas City. Wydarzenia opisane w tej dzy realnymi postaciami. Prawdopo- JazzPRESS, lipiec-sierpień 2020 |23 dobnie jednak doskonale oddaje on jest biografii tak dobrze udokumentowanych. Stan- nowojorską historię Charliego Par- ley Crouch pisał tą książkę 30 lat, odnajdując szkol- kera. Wniosek taki pozwalam sobie nych przyjaciół Charliego Parkera, dotarł również wyciągnąć, porównując fabułę filmu do jego pierwszej żony Rebekki Ruffin i muzyków, z wieloma innymi publikacjami, z którymi Parker grał w Kansas City. niekoniecznie o samym Parkerze, To książka o jazzowym świecie Kansas City – waż- ale również o jego czasach – biogra- nej na mapie muzycznego świata lat trzydziestych fiami innych muzyków, książkami metropolii, o muzykach, od których uczył się jazzu opisującymi narodziny bebopu i ar- młody Charlie Parker, kiedy porzucił szkołę, chcąc tystyczne życie Nowego Jorku prze- zostać zawodowym muzykiem. O jego pierwszych łomu lat czterdziestych i pięćdziesią- krótkich wizytach w Nowym Jorku i początkach tych. Niespotykanego gdzie indziej problemów z narkotykami. Znajdziecie w tej pub- realizmu dodaje filmowi niezwykła likacji również historię niekończących się, wręcz ścieżka dźwiękowa przygotowana obsesyjnie wypełnionych jedynie samotnymi ćwi- z użyciem prawdziwych partii sak- czeniami na saksofonie, dniach spędzonych przez sofonu Charliego Parkera i nowego Parkera w jego rodzinnym domu, pierwszych mu- zespołu, w którego skład weszli też zycznych porażkach, kiedy próbował dostać się na muzycy pamiętający Parkera i nie- scenę w czasie koncertów starszych kolegów (ten pozbawieni szans na muzyczną in- motyw pojawia się w filmie Clinta Eastwooda). terakcję z bohaterem filmu za jego Poza niezwykłą dbałością o szczegóły i staraniem, życia. W ten sposób powstały nowe by prezentować fakty poznane w wyniku rozmów nagrania z udziałem między inny- z bezpośrednimi świadkami wydarzeń, Stanley- mi Raya Browna, Waltera Davisa Ju- owi Crouchowi, doświadczonemu autorowi wie- niora i Reda Rodneya, którzy gra- lu jazzowych publikacji, udało się stworzyć książkę li w młodości z Parkerem. To jedna nie tylko dla fanów Charliego Parkera, ale również z najciekawszych filmowych płyt, wielbicieli amerykańskiej kultury i obserwatorów jakie znam. przedwojennego stylu życia. To historia tak cieka- W filmie Clinta Eastwooda pierw- wa i dobrze napisana, że mogą ją przeczytać z dużą sze 20 lat życia Charlie Parke- przyjemnością również osoby, które nie znają mu- ra jest w zasadzie zredukowane zyki ani historii życia Charliego Parkera. do nieudanych prób zaistnienia Gdyby kiedykolwiek Stanley Crouch napisał dru- na scenie, tymczasem jest to te- gą część – opowiadającą o pozostałych 14 latach ży- mat bardzo złożony. Książka Stan- cia Parkera – powstałaby jedna z najlepszych jazzo- leya Croucha opowiada z detalami wych biografii wszech czasów. Jednak nawet jeśli o tym okresie życia Parkera, w wy- nie doczekamy się drugiego tomu, połączenie fil- niku którego znalazł się w Nowym mu Clinta Eastwooda z książką Stanleya Croucha Jorku z własnymi muzycznymi po- to najlepsza biografia Charliego Parkera. › mysłami i legendarnymi umiejęt- nościami gry na saksofonie. Mało Rafał Garszczyński 24| CHARLIE PARKER – 100 LAT

Charlie Parker na dużym i małym ekranie

W historii światowej kinematografii Charlie Par- nach Zjednoczonych. Oczywiście ker kojarzy się nam przede wszystkim ze słyn- bez postaci Parkera nie da się opo- nym fabularnym dziełem Clinta Eastwooda Bird wiedzieć historii jazzu z połowy z 1988 roku, opartym na wątkach z życia saksofoni- XX w., dlatego wątków związanych sty. O ile jednak we współczesnym kinie, a zwłasz- z tym artystą znajdziemy wiele cza w nurcie kina fabularnego, rzeczywiście film w licznych dokumentach o muzyce Eastwooda jest ważnym, a nawet wybitnym, choć jazzowej realizowanych współcześ- odosobnionym, przypadkiem, to jednak w produk- nie, choćby w emitowanym w roku cji dokumentalnej postać Birda pojawia się o wiele 2015 roku w TVP2 wieloodcinko- częściej. Szkoda tylko, że większość tych dokumen- wym serialu dokumentalnym Jazz tów nie jest niestety szerzej znana. Kena Burnsa (w USA – 2000-2001). Popularność Birda wśród dokumentalistów wynika To między innymi Burns przypo- z co najmniej kilku powodów, ale chyba najważniej- mniał w swojej filmowej opowieści szym jest niezwykle znacząca rola, jaką Parker ode- o bardzo nielicznych zachowanych grał w historii jazzu. Już w rok po premierze biogra- fragmentach nagrań audiowizual- ficznego filmu Eastwooda norweski dokumentalista nych z epoki, kręconych jeszcze za Jan Horne stworzył, wydaje się, najciekawszy i do życia Parkera, z nim samym w roli dziś najbardziej obszerny filmowy dokument o ar- głównej. Stanowią one bezcenną tyście – Charlie Bird Parker. 1920-1955. Składająca się pamiątkę, zwłaszcza że w tych uję- z czterech odcinków całość dzieli życie Parkera na zamknięte rozdziały – od czasów dorastania w ro- dzinnym Kansas City przez współpracę z najwięk- szymi gwiazdami jazzu przełomu dekad lat czter- dziestych i pięćdziesiątych po relacje jego ostatniej partnerki Chan (nazywanej często Chan Parker). Dzięki materiałom zebranym do filmu przez Horne’a poznajemy wiele nieznanych faktów z bio- grafii saksofonisty, na przykład ten, że Parker intere- sował się malarstwem, a nawet próbował malować i przyjaźnił się z malarzami. Poszczególne rozdzia- ły noszą tytuły popularnych jazzowych standardów, kojarzonych także z Parkerem, na przykład Now’s The Time (odc. 1) czy Autumn in New York (odc. 4). Do dziś nie zrealizowano pełniejszego filmowego obrazu poświęconego saksofoniście, choć takie pró- by podejmowano zarówno w Europie, jak i w Sta- JazzPRESS, lipiec-sierpień 2020 |25

tetu Parkera i Gillespiego (Dick Hyman – fortepian, Sandy Block – kontrabas, Charlie Smith – perkusja) wykonującego słynny standard Hot House (stąd ów film często w literaturze przedmiotu i zbiorach ar- chiwalnych filmów funkcjonuje pod tym tytułem). Drugi równie cenny audiowizualny materiał, w któ- rym pojawia się Bird, pochodzi z roku 1950 i stano- wi właściwie fragment większego nagrania zaty- tułowanego Improvisation, zrealizowanego przez Gjona Miliego1, a wyprodukowanego przez Norma- na Granza2. Parker pojawia się już w pierwszej części tego 15-minutowego filmu, towarzysząc Colemanowi Hawkinsowi. Wokół tej dokumentalnej rejestracji narosło sporo kontrowersji. Głównie z powodu syn- chronizacji (a w zasadzie jej braku) obrazu i dźwię- ku, których to elementów w procesie produkcji nie nagrano jednocześnie. Niezależnie od tego słyszymy tam dokładnie tych artystów, których widzimy. Ów fragment z filmu Miliego jest jedyną zachowa- ną do dziś (w tak dobrej jakości) rejestracją grające- go Parkera (nagranie z udziałem saksofonisty trwa 4 minuty i 30 sekund i zarejestrowano je w dwóch odsłonach). Oba nagrania, zarówno Hot House, jak i to uwiecznione w filmie Improvisation często cy- ciach widzimy i słyszymy praw- towane są w wielu filmach dokumentalnych -od dziwą legendę światowego jazzu. noszących się do historii jazzu, nie tylko związa- Pierwszy z nich to telewizyjna re- nych z postacią Charliego Parkera. Wykorzystali je jestracja dokonana przez Billa Seas- w swoim filmie Celebrating Bird (1987) także Gary mana, amerykańskiego producenta Giddins i Kedrick Simmons zapraszając do rozmów i reżysera, który uwiecznił ceremo- wielu świadków artystycznej aktywności Parkera nię przyznawania nagród pisma z przełomu dekad lat czterdziestych i pięćdziesią- DownBeat Parkerowi i Gillespiemu tych (między innymi Dizzy’ego Gillespiego i Roya w roku 1952 (nagrody przyznawano Haynesa). Podobnie w filmie francuskiego doku- za rok 1951). Prócz sceny z wyraźnie mentalisty Marca Huraux Bird Now. A Tribute to zakłopotanymi artystami uchwy- jazz legend Charlie Parker (1988) widzimy aż cztero- conymi w chwili odbierania statu- minutowy cytat z filmu Hot House. etek widzimy również, w formie Nurt filmu dokumentalnego, choć najbardziej cen- muzycznego suplementu, krótką ny z punktu widzenia historii jazzu i popularyzacji rejestrację występu w studiu kwin- biografii Parkera, nie zamyka obecności jego mu- 26| CHARLIE PARKER – 100 LAT

zyki w dziejach światowego kina. Muzyka Parke- ra pojawia się jako ilustracja w co najmniej kilku filmach fabularnych. Spośród nich chyba najcie- kawszy jest obraz Larry’ego Clarka Passing Through (1977), którego bohaterem jest muzyk jazzowy War- mack. Wyjście z więzienia otwiera przed nim nowe możliwości realizacji własnych życiowych pasji. Wspomnieć również warto o filmie animowanym, w którym Parker pojawia się za sprawą choćby słynnej serii „jazzowych” krótkometrażówek reali- zowanych w latach dziewięćdziesiątych pod wspól- nym tytułem Birdland – A History of Jazz w reżyserii Duńczyka Jannika Hastrupa. Zabawne rysunkowe opowieści wzbogacane są oryginalnymi nagrania- mi wybranych artystów. Każdy z odcinków poświę- cony jest wybranemu jazzmanowi z wykorzysta- niem jednego z jego nagrań. nak dowodzi to jego sporej popular- W animacji ślad obecności Charlie Parkera znaj- ności i znaczenia dla historii jazzu, dziemy jeszcze w twórczości filmowca i jazzmana mimo że od jego śmierci minęło już Petera Bodge’a. W zrealizowanym w roku 1977 fil- 65 lat. Może właśnie rok 2020, w któ- mie rysunkowym Bird Lives obecność Parkera jest rym obchodzimy 100. rocznicę uro- co prawda symboliczna, ale główna rysunkowa po- dzin artysty, będzie dobrą okazją stać dość jednoznacznie sugeruje osobowy pier- do przypomnienia jego znaczącej wowzór, co podkreśla dodatkowo wydmuchiwa- obecności w dziejach światowej ki- ny z saksofonu wielki ptak. W triu wykonującym nematografii.› muzykę w tym filmie zagrał na perkusji sam jego twórca – Peter Bodge. Animacja jest częścią pół- Andrzej Winiszewski godzinnego zestawu czterech krótkometrażówek o jazzowej tematyce Honky Tonky Bud (1986). 1 Gjon Mili (1904-1984) – wybitny fotografik Ten krótki przegląd filmów z udziałem Charliego i dokumentalista albańskiego pochodzenia, Parkera, z wykorzystaniem jego muzyki lub (sym- działający w USA. Twórca dwóch filmów krótkometrażowych zawierających studyj- bolicznie) postaci, nie wyczerpuje oczywiście tema- ne nagrania gigantów jazzu lat czterdzie- tu. Wciąż zdarza mi się trafiać na fragmenty filmów stych Jammin’ the blues (1944) i Improvi- z lat czterdziestych, pięćdziesiątych czy sześćdziesią- sation (1950). 2 Norman Granz (1918-2001) – amerykański tych, w których wyraźnie pojawia się muzyka Par- promotor jazzowy i impresario najwięk- kera w formie ilustracji, komentarza lub dźwięko- szych gwiazd jazzu, między innymi Oscara Petersona, Elli Fitzgerald i Stana Getza. wego tła. I choć często obecność Birda (a dokładnie Twórca i organizator cyklu koncertowego – jego muzyki) nie jest tam wprost oznaczona, to jed- Jazz at the Philharmonic. JazzPRESS, lipiec-sierpień 2020 |27

That’s NYC jazz, Babe fot. Kasia Idźkowska Kasia fot.

Wspomnienie z próby nowojorskiego składu, podczas jego światowego tournée, w ITESCO (Guadalajara w Meksyku). Na zdjęciu mistrz i uczeń: Jon Faddis i Bruce Harris. Jon Faddis, pro- tegowany wielkiego Dizzy’ego Gillespiego, znany jest nie tylko ze swojej mistrzowskiej gry na trąbce, ale też z olbrzymiego poczucia humoru. Bruce Harris to jeden z najbardziej utalentowa- nych nowojorskich jazzmanów młodej generacji. ›

Kasia Idźkowska 28| Wydarzenia

Jazzowe festiwale wracają

o kilkumiesięcznej prze- programie znaleźli się muzy- Strączek Quartet, Jakub Paul- P rwie spowodowanej ko- cy różnych pokoleń, reprezen- ski Trio, Yumi Ito z Szymonem ronawirusem wracają polskie tujący różne stylistyki, między Miką, Adam Bałdych, Piotr festiwale jazzowe. Publiczność innymi Stanisław Soyka, La- Budniak Essential Group z Da- będzie mogła wziąć udział boratorium, High Definition videm Dorůžką i Dorota Miś- w wielu koncertach, mając do Quartet z Igorem Boxxem, Jazz kiewicz z Atom String Quartet. wyboru niemal wyłącznie pol- Band Ball Orchestra, Jorgos Summer Jazz Days za- skich muzyków. Skolias z Dominikiem Wanią, pewnia, że koncerty zagranicz- 1 lipca wystartował Vertigo Mariusz Bogdanowicz Seks- nych gwiazd, pierwotnie za- Summer Jazz Festival, który po- tet, Andrzej Olejniczak z Or- planowane na ten rok, zosta- stawił sobie ambitny cel roz- gan Spot Trio, Mateusz Pał- ły przeniesione na następny. przestrzeniania synkopowanej ka Trio, Kamila Drabek Tercet, Tym razem natomiast festiwal, muzyki po Wrocławiu. „Chce- Adam Pierończyk Trio i bracia którego hasłem stało się „Ma my trafić do jak największej Olesiowie. Na sierpień zapla- trwać!”, zaprezentuje od 9 do liczby miejsc, dlatego nie sku- nowano specjalne wydarzenia 12 lipca wyłącznie polski pro- piamy się na jednym punk- - Ula Dudziak Show i Fusion gram. Ułożony on został w taki cie, a razem z muzyką «podró- Night, czyli występ Billy’ego sposób, aby połączyć koncer- żujemy» po Wrocławiu, zara- Cobhama, Adama Bałdycha ty polskich gwiazd z występa- żając wszystkich naszą sympa- i Władysława Sendeckiego. mi młodych adeptów jazzu. tią i miłością do jazzu. Festival Bez zmian – w każdą sobo- Wystąpią grupy Zgniłość, Al- Vertigo to próba przełamania tę wakacji na warszawskiej gorhythm, Błoto, EABS, włas- «zamkniętych» form muzyki Starówce nadal na żywo roz- ne formacje poprowadzą Ma- jazzowej i pokazania jej szero- brzmiewać będzie jazz. Tego- ciej Obara, Kuba Więcek, Piotr kiej publiczności. To promocja roczna edycja festiwalu różni Damasiewicz, Marcin Mase- zarówno ciekawych miejsc we się od poprzednich tylko tym, cki i Adam Pierończyk. Nie za- Wrocławiu, jak i wspaniałych że na scenie pojawią się wy- braknie laureatów konkursu wrocławskich muzyków” – wy- łącznie polscy wykonawcy. Jazzowy debiut fonograficzny, jaśniają organizatorzy. Rozpoczął Piotr Schmidt Quar- tym razem są to Kasia Osterczy W programie znalazło się kil- tet z programem Tribute to To- Trio i Damian Hyra Quartet. kadziesiąt zespołów, a wśród masz Stańko, jako następni za- W ostatnich dniach sierp- nich Marek Napiórkowski planowani są Krzysztof Her- nia odbędzie się festiwal So- z Robertem Kubiszynem i Ce- dzin Quartet, Paweł Kaczmar- pot Jazz. W programie Maciej zarym Konradem, The Cuban czyk & Adam Bałdych, Krzysz- Obara (Polish) Quartet, EABS, Latin Jazz, Zawartko/Piasecki, tof Ścierański Special Band High Definition Quartet, Piotr Stanisław Słowiński Quar- Edition, Piotr Baron Quintet, Wojtasik Septet z udziałem tet i EABS. Festiwal potrwa do EABS, Michał Urbaniak, Mar- Chóru Synagogi pod Białym końca lipca. cin Wasilewski Trio z Ada- Bocianem we Wrocławiu pod Tradycyjnie stawiający na roz- mem Pierończykiem oraz Le- dyrekcją Stanisława Rybar- mach Summer Jazz Festival szek Możdżer Polish Trio. czyka, Marta Wajdzik Quar- Kraków i w tym roku zapro- JAZZtrzębie Festiwal zapropo- tet oraz Henryk Miśkiewicz ponował wiele koncertów, nie- nował w tym roku nie tylko Quin­tet z Dorotą Miśkiewicz, mal wyłącznie polskich arty- koncerty z ograniczoną licz- Polską Filharmonią Kameral- stów. Wszystko rozpoczęli 3 bą miejsc dla publiczności, ną pod dyrekcją Woj- lipca Aga Zaryan z Szymonem ale również transmisje onli- ciecha Rajskiego oraz gościem Miką oraz Eskaubei & Tomasz ne. W Jastrzębiu-Zdroju od 9 specjalnym – Janem Ptaszy- Nowak Quartet. W lipcowym do 11 lipca zagrają Przemysław nem Wróblewskim. › JazzPRESS, lipiec-sierpień 2020 |29

Walczą o opłaty za „czyste nośniki”

ie wierz lobbystom - po- o smartfony, tablety, kompute- w ostatnim, czwartym etapie „Nmóż artystom!” – to ha- ry i telewizory smart. „Wma- planu rządowego. Na dodatek sło akcji Związku Zawodowe- wiają Polakom nieprawdziwe specjaliści branżowi sugeru- go Muzyków RP. Muzycy do- informacje, nazywając opła- ją, że duże wydarzenia kultu- magają się wprowadzenia tę reprograficzną podatkiem, ralne i pełna aktywność kon- w Polsce opłat za smartfony, sugerując, że opłata ta jest po- certowa powróci najwcześ- tablety, komputery i telewizo- mysłem polskich organiza- niej na jesieni 2021. To ozna- ry smart. cji zbiorowego zarządzania, cza wielomiesięczną biedę Zarząd związku w petycji do a nie regulacją prawną UE” dla dziesiątek tysięcy arty- premiera i ministra kultu- – wyjaśniają autorzy pisma. stów polskich. Aktualnie po- ry i dziedzictwa narodowe- Jak wyliczają, działania lob- trzebne są zdecydowane dzia- go napisał, że z dużym nie- bystów uszczupliły już środ- łania, które pozwolą na rato- pokojem obserwuje wzmożo- ki na polską kulturę o około 2 wanie ich wszystkimi możli- ne działania lobbystów repre- miliardy złotych. wymi sposobami. Postuluje- zentujących interesy gigan- „Niestety branże artystyczne my jak najszybsze przerwa- tów technologicznych walczą- są jednymi z najbardziej po- nie procederu wyprowadza- cych przeciwko planom rzą- szkodowanych przez epide- nia za granicę pieniędzy na- du zmierzającym do poszerze- mię. Wydarzenia kulturalne leżnych polskim artystom” – nia listy „czystych nośników” zostaną «odmrożone» dopiero apelują muzycy. ›

R E K L A M A 30| Wydarzenia

INES#talent 2021

o 31 lipca przyjmowane będą zgłoszenia D do programu INES#talent 2021. Mogą zgła- szać się do niego również młode polskie zespo- ły – bez ograniczeń gatunkowych. INES prowadzony jest przez organizację Inno- vation Network of European Showcases i fi- nansowany ze środków Unii Europejskiej. Aplikacje do programu na rok 2021 prowadzo- ne są za pośrednictwem platformy Gigmit. W październiku ogłoszona zostanie pula ze- społów, spośród których zaangażowane festi- nii, Szwecji, Szwajcarii i Wielkiej Brytanii. wale wybierać będą artystów do zaprezento- Przedstawiciele festiwali wybierają do puli od wania w poszczególnych imprezach. dwóch do dziesięciu reprezentantów swojego INES rozpoczął działanie jako porozumienie kraju. ośmiu showcase’owych festiwali, w tym pol- Wybrane zespoły mogą liczyć na występy przez skiego Enea Spring Break. Obecnie sieć zrze- dwa lata, na przynajmniej ośmiu imprezach. sza 20 imprez z 19 krajów. Do programu mogą Zespoły zakwalifikowane do występów mogą zgłaszać się młode zespoły z Austrii, Czech, liczyć ponadto na karnety wstępu na cały festi- Niemiec, Grecji, Węgier, Włoch, Litwy, Luk- wal, na którym wystąpią, pokrycie kosztów za- semburga, Macedonii Płn., Polski, Portugalii, kwaterowania i wyżywienia oraz honorarium Rumunii, Serbii, Słowacji, Słowenii, Hiszpa- za występ w kwocie 250 euro. ›

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury w ramach programu „Muzyka”, realizowanego przez Instytut Muzyki i Tańca 2020 od 3 SIERPNIA w RadioJAZZ.FM 100 AUDYCJI

https://archiwum.radiojazz.fm/ PODCASTY MISTRZOWIE POLSKIEGO JAZZUvol.2 JazzPRESS, lipiec-sierpień 2020 |31 32| Wspomnienie

Freddy Cole (1931-2020) Wykreował własny styl

27 czerwca w wieku 88 lat w domu w Atlancie od- kreował własny styl. Każdą z wyko- szedł Lionel Frederick Cole. Legenda pianisty- nywanych piosenek, standardów ki i wokalistyki jazzowej. Ikona amerykańskiego zamieniał w osobistą opowieść. Li- jazzu. Jeden z najznakomitszych głosów drugiej po- ryczny gawędziarz. łowy XX wieku i początku wieku XXI. Znany sze- Kilkukrotnie koncertował w Pol- rzej jako Freddy Cole. sce. Aga Zaryan na swojej świątecz- Był młodszym bratem wielkiego Nat King nej płycie What Xmas Means To Me Cole’a oraz wujkiem Natalie Cole. Na pianinie za- z 2018 roku miała zaszczyt zaśpie- czął grać w wieku sześciu lat. Było to nieuniknio- wać duety z Freddym Colem. › ne w domu przepełnionym muzyką. Przyjaciółmi jego rodziny byli Duke Ellington, Count Basie oraz Piotr Pepliński Billy Eckstine. Początkowo Cole wiązał swoją przy- szłość ze sportem, szczególnie z amerykańskim fo- otballem. Kontuzje sprawiły, że porzucił sport, by zająć się muzyką. W 1951 roku przeniósł się z Chicago do Nowego Jor- ku, gdzie studiował na Juilliard School. Lata spę- dzone w zadymionych klubach jazzowych Nowego Jorku dały początek karierze, która trwała niemal siedem dekad. Niebywałe! Dyskografia Freddy’ego Cole’a liczy ponad czterdzieści albumów. Był cztero- krotnie nominowany do nagród Grammy w kate- gorii Best Jazz Vocal Album. Jedną ze swych sztan- darowych płyt zatytułował I’m Not My Brother, I’m Me (1991). Repertuar albumu wypełniają klasy- ki spopularyzowane przez Nat King Cole’a, który zmarł w 1965 roku. Udowadniał tym longplayem, że ma swój styl. Kilkanaście lat później wydał ko- lejny hołd dla brata He Was The King (2016). Choć obaj mieli podobne barwy głosu, tembr bary- tonu Freddy’ego jest bardziej wyrazisty, zachryp- nięty, przygaszony, płaczliwy. Jazz zwycięża u nie- go nad popem. Mistrz subtelnej gry na fortepianie, oddawania niuansów, zdobień. Zawsze elegancki i skromny, romantyk, prawdziwy dżentelmen. Wy- JazzPRESS, lipiec-sierpień 2020 |33

ROZMOWY

ZOBACZ WYWIAD ZOBACZ WYWIAD ZOBACZ WYWIAD

ZOBACZ WYWIAD ZOBACZ WYWIAD ZOBACZ WYWIAD

ZOBACZ WYWIAD ZOBACZ WYWIAD ZOBACZ WYWIAD

PREMIERA W KAŻDĄ SOBOTĘ!

JERZY AYA AL AZAB SZCZERBAKOW 34| Pod naszym patronatem

THE CONSONANCE TRIO – ORIENT EXPRESS Wzrastanie w improwizacji

he Consonance Trio – założone scy założyciele tria. Do zespołu dołączył przez pianistę Maksa Fedoro- kontrabasista Piotr Chociej, który uczest- T va, kontrabasistę Karola Sypyt- niczył w sesji nagraniowej. Na płycie ty- kowskiego oraz perkusistę Wojciecha tułowy utwór umieszczony jest w dwóch Bronakowskiego. Nagła śmierć Karo- wersjach, studyjnej i koncertowej z udzia- la Sypytkowskiego w 2019 roku skłoniła łem autora kompozycji Karola Sypytkow- kolegów z zespołu do nagrania albumu skiego, któremu muzycy zadedykowali Orient Express. Materiał powstawał w la- album. Wydawcą płyty jest firma Quality tach 2014-2018, a jego autorami są wszy- Monika Lipska. artykuł promocyjny artykuł fot. Michał Obrycki Michał fot. JazzPRESS, lipiec-sierpien 2020 |35

Aya Al Azab: Kompozycje zawarte na wa- szej płycie Orient Express powstawały od 2014 do 2018 roku. W jakim stopniu zmie- niły się one na przestrzeni tych kilku lat? Ewoluowały czy może pozostawiliście je w niezmienionym kształcie?

Wojciech Bronakowski: Na początku były to spontaniczne pomysły w trakcie wspól- nego grania, improwizowania. Napędza- liśmy się wzajemnie i mieliśmy ogromną potrzebę tworzenia melodii w tym właś- nie składzie. Każdy utwór składa się z te- matu, bądź kilku tematów, i improwizacji. Naszym wspólnym celem było i nadal jest Maksymie, Wojciechu, znacie się z Ope- wzrastanie w improwizacji i w umiejętno- ry i Filharmonii Podlaskiej Europejskiego ści wyrażania naszych emocji poprzez in- Centrum Sztuki im. Stanisława Moniusz- strumenty. Na przestrzeni kilku lat same ki w Białymstoku, gdzie wspólnie pracu-

artykuł promocyjny artykuł tematy raczej się nie zmieniały. Jeżeli były jecie. Kiedy i dlaczego zdecydowaliście się jakieś zmiany, to w budowie lub aranżacji założyć własny zespół jazzowy? utworu. Zmieniały się również oczywiście improwizacje, które zajmują znaczną cześć MF: Gramy z Wojtkiem od 2011 roku. Za- każdego utworu. częliśmy wspólnie muzykować na potrze-

Brzmienie orkiestry podświadomie wpływa na nasz sposób grania

Max Fedorov: Tak się dzieje w zasadzie ze by projektu z musicalem dla dzieci, kiedy wszystkimi utworami. Pierwotne wersje nasz wspólny kolega zaprosił nas do współ- były tak zwanym szkicem, a z upływem pracy. Tam też poznaliśmy Karola. Pewne- czasu i prób zmieniały swoje brzmienie, go dnia zadzwonili do mnie z Opery i Fil- czasem formę. W tytułowym utworze harmonii Podlaskiej z pytaniem, czy mam płyty Orient Express, którego kompozyto- skład, z którym zagramy koncert z piosen- rem jest nieobecny już z nami Karol Sy- kami międzywojennymi. Tak powstał ze- pytkowski, główna melodia była trochę spół Zimne Dranie z wokalistą Maciejem inna, ale z czasem, jak już ogrywaliśmy Nerkowskim na czele. Z Zimnymi Drania- ten utwór, to klarowała się właściwa linia mi zagraliśmy szereg koncertów i do tej

fot. Michał Obrycki Michał fot. melodyczna. pory gramy. W tym samym czasie, kiedy 36| Pod naszym patronatem spotykaliśmy się na próbach do utworów długie wieczory przy tworzeniu partytur, międzywojennych, każdy z nas coś zaczy- tak na składy kameralne, jak i pełne sym- nał improwizować, pokazywać własne po- foniczne. Zapewne wpłynęło to również na mysły. I z tej potrzeby wyrażania siebie po- brzmienie TCT. Nagrywając Orient Express, wstało The Consonance Trio. Każdy z nas każdy z nas wypełniał pewną przestrzeń miał wewnętrzną potrzebę realizowania dźwiękową. Nie przypominam sobie, żeby- się jako kompozytor. śmy celowo próbowali wydobyć brzmienie orkiestrowe i gęste, to wychodziło natural- WB: Już grając w zespole Zimne Dranie, nie. Często po koncertach słyszeliśmy głosy czuliśmy, że to jest to. Bardzo dobrze się od słuchaczy, że odnosili wrażenie, jakby rozumieliśmy i mogliśmy na wiele sobie grało nie trio, tylko większy skład. Zagrali- pozwolić w tym składzie. Nie sądziliśmy śmy kilka koncertów z Suwalską Orkiestrą wcześniej, że nasze granie z Zimnymi Dra- Kameralną i na potrzeby tych wydarzeń niami pójdzie w tym kierunku. powstały aranżacje niektórych naszych

Karol pozostawił nam pomysły, które być może uda się zrealizować na kolejnej płycie

Jesteście triem, choć muzyka zawarta na al- utworów. Moim marzeniem jest napisać bumie Orient Express brzmi jak grana przez do większości utworów partie orkiestrowe sekstet, jest gęsta, dynamiczna, słyszę w niej i zagrać materiał z Orient Express z orkie- wschodnioeuropejskie krajobrazy, trochę strą symfoniczną. promocyjny artykuł orientalne. Wynika to z waszego zawodowe- go upodobania do brzmienia orkiestry? Piotrze, dołączyłeś do The Consonance Trio w 2019 roku. Twoja działalność mu- WB: Myślę, że brzmienie orkiestry podświa- zyczna nie ogranicza się do jednej styli- domie wpływa na nasz sposób grania. Je- styki, grasz w wielu różnorodnych pro- steśmy przesiąknięci klasyką, ale nie tyl- jektach. Jak odnajdujesz się w dynamice ko. Uwielbiam bębniarzy grających muzykę i kolorystyce TCT? jazzową z wpływami muzyki latynoamery- kańskiej. Moim niedoścignionym wzorem Piotr Chociej: Nie jest to dla mnie zupełnie jest Antonio Sánchez, który gra bardzo gęsto, nowa sytuacja muzyczna, nowością jest na łącząc przy tym dynamikę i muzykalność. pewno współpraca z Maksem i Wojtkiem Z niebywałą kolorystyką gra też . (których znam też nie od dziś) i ich muzy- kalność oraz kompozycje, których wcześ- MF: W swojej przygodzie z muzyką miałem niej nie grałem. Zawsze starałem się stwa- dużo styczności z orkiestrą. Zaczynałem ja- rzać sobie okazje do obcowania z muzyką ko słuchacz i śpiewak chóralny, potem – improwizowaną, by dać upust swojej na- JazzPRESS, lipiec-sierpien 2020 |37

turze. Lubię moje „romanse” zahaczające o „małżeństwa” – zespoły, projekty, współ- praca z muzykami z tych kręgów, prace na

zlecenie – z jazzem, jazz rockiem, a ostatnio, Obrycki Michał fot. jeszcze przed The Consonance Trio, z free jazzem – moją nieprzemijającą fascynacją.

W historii waszego zespołu zapisane jest przykre doświadczenie – utrata waszego przyjaciela, kontrabasisty, współzałoży- ciela The Consonance Trio Karola Sypyt- kowskiego, który zmarł w 2019 roku. De- cyzja o wydaniu płyty – która jest częścią twórczości Karola, jemu ją także dedyku- jecie – jest próbą pójścia dalej, zamknięcia pewnego etapu?

WB: Po utracie Karola przez jakiś czas nie wiedzieliśmy, czy grać dalej. Jednak z Mak- sem podjęliśmy decyzję, że będziemy kon- tynuować nasze granie z TCT. Zapropo- nowaliśmy Piotrkowi, aby dołączył do Karol Sypytkowski zespołu. Szkoda nam było tego wszystkie- więc zrobiliśmy to. Udało się zarejestro- artykuł promocyjny artykuł go, co do tej pory razem zrobiliśmy. Mie- wać muzykę w przepięknym i inspirują- liśmy już gotowy materiał na płytę Orient cym miejscu, w studiu Monochrom. Jestem Express. Bardzo pomogła nam siostra Ka- wdzięczny Monice Lipskiej za pomoc oraz rola Monika Lipska, z którą doszliśmy do Piotrowi Chociejowi za to, że podjął się na- wniosku, że trzeba nagrać tę płytę. Mamy grania naszego materiału oraz za wniesie- nadzieję, że będziemy kontynuować na- nie ciekawych pomysłów do całości i za to, szą muzyczną przygodę. Powstają już no- że teraz jest częścią TCT. we utwory. Karol pozostawił nam pomysły, Powstają już nowe utwory, również Piotra. które być może uda się zrealizować na ko- Z założenia The Consonance Trio miało być lejnej płycie. zespołem, w którym muzykę tworzy każdy z nas. Każdy z załogi TCT jest kompozyto- MF: Minęło już trochę czasu od śmierci Ka- rem, co moim zdaniem może być ciekawe rola, teraz można pewnie trochę spokojniej dla słuchacza. Każdy z nas ma inną wrażli- spojrzeć na całokształt TCT, na płytę, na na- wość, co wprowadza większą i zróżnicowa- szą muzykę. Czy to jest zamknięcie pewne- ną kolorystykę dźwiękową. Ze swojej stro- go etapu… w pewnym sensie tak. Materiał ny będę się starał nieustannie dopingować już od jakiegoś czasu czekał na nagranie, zespół, by tworzył i grał. › 38| Pod naszym patronatem

Wlodek Gulgowski – Beyond Infinity Mundinova – W drodze

Spotkanie jazzu z muzyką klasyczną to obszar Mundinova – to nazwa, która wzięła się od łaciń- fascynujący i pobudzający do twórczych poszu- skiego słowa mundus, czyli świat, wszechświat, kiwań. Beyond Infinity to pełna odniesień, emocji kosmos, oznacza więc bezmiar i wolność. Debiu- i pianistycznej wirtuozerii eksploracja tego ob- tancki album grupy W drodze, dla jego twórców szaru przez Wlodka Gulgowskiego. jest przekraczaniem muzycznej wyobraźni i peł- Ważną częścią muzyki Gulgowskiego jest humor ną przygód podróżą przez słowa i dźwięki. oraz zabawa. Artysta uwielbia balansować po- Płyta zawiera dziesięć autorskich kompozycji między dwoma różnymi stylami, powaga traci oscylujących między jazzem, world i alternatywą, wtedy na znaczeniu i ustępuje zabawie. Dosko- których autorką jest kontrabasistka i gitarzystka nale słychać to w utworach, które znalazły się na basowa Marzena Cybulka. Skład uzupełniają wo- płycie, a które w całości są autorstwa pianisty. kalistka Dorota Kołodziej i gitarzysta Michał Wil- Wlodek Gulgowski to pianista, kompozytor i aran- czyński oraz zaproszeni goście. Ważnym aspek- żer. Studiował fortepian w Państwowej Wyższej tem są teksty, które napisały Justyna Paluch, Szkole Muzycznej w Warszawie. Współpracował Marzena Cybulka i Dorota Kołodziej. z dixielandowo-swingową formacją New Orleans Zespół Mundinova istnieje od 2017 roku. Już Stompers. Jako pianista jazzu nowoczesnego za- w następnym roku zwyciężył między inny- debiutował na Jazz Jamboree ’63 w kwartecie mi podczas drugiej edycji międzynarodowego Zbigniewa Namysłowskiego. W latach sześćdzie- Bass&Beat Festival, a w 2019 roku otrzymał na- siątych wyemigrował do Szwecji, gdzie mieszka grodę specjalną za kompozycję W drodze na Fe- do dziś. stiwalu Wschody. Płyta ukazała się 5 maja w wytwórni Soliton. Płyta ukazała się 3 lipca nakładem Mundi Art. JazzPRESS, lipiec-sierpień 2020 |39

Norman Granz: The Man Who Used Jazz For Justice – Tad Hershorn #czytamJAZZ vol. 3

Książka Tada Hershorna jest biografią Normana Granza – najbardziej wpływowego producenta, promotora i managera największych gwiazd w historii jazzu. Jej współautor najpierw niemal 30 lat namawiał bohatera historii do wspólnego napisania książki, zbierając w tym czasie materiały faktograficzne, a później przez prawie pięć lat wielokrotnie spotykał się z nim i nagrywał rozmowy, które posłużyły za główny materiał. To Norman Granz odpowiedzialny jest za setki koncertów Jazz At The Philharmonic na całym świecie. To on był przez wiele lat managerem Oscara Petersona i Elli Fitzgerald, dla której wymyślił jej Songbooki. I to on stworzył wytwórnie: Verve, Pablo, Clef i Norgran. O tym wszystkim i wielu innych istotnych dla jazzu wydarzeniach dowiecie się z tej lektury. zobacz recenzję

Jaco – Bill Milkowski #czytamJAZZ vol. 4

Biografia Jaco Pastoriusa jest jedną z ważniejszych książek o jazzie lat siedemdziesiątych. Napisana z niezwykłą starannością, w oryginalnym amerykańskim wydaniu uzupełniona o płytę z unikalnymi nagraniami jej bohatera. Jest również historią ze znakomicie poprowadzoną narracją. Milkowski doskonale opisuje skomplikowany życiorys Pastoriusa i do dziś uchodzi za eksperta w tej dziedzinie. Po nim nikt nie spróbował napisać innej biografii Pastoriusa, bo ta w wykonaniu Milkowskiego jest kompletna i kolejna nie jest raczej potrzebna.

zobacz recenzję 40 NOTE TOP |

Płyty / Top Note Top / Płyty

TTOOPPNNOOTTEE Trio, nagrali album album nagrali Trio, roku, jeszcze w 2001 jako SimpleMiśkiewiczem,z którym Acoustic z Henrykiem współpraca dziwi nie relacje rodzinne na Z uwagi trębaczy zapraszaliniż do saksofonu. współpracy wirtuozów to patrząc na ich dyskografię, można odnieśćwrażenie, chętniejże ny)najistotniejsza jego dla członków była gra z Tomaszem Stańką, nieprawdopodobsię wydaje a wciąż rokiem, przed miejsce miał (jubileusz kolektywu karierze wieku ćwierć już w trwającej Choć tria. odbiorców grono poszerzając szacunek, wzbudziło lepszymi autorskiej.twórczościudanej dzieleniez naj gle, scenyTo jednak równolerozwijanej bez okazjitemu ku mieliby nie muzycy ście Oczywi solistami. znakomitymi zewspółpracując wypracowało, renomę swoją perkusja) – Miśkiewicz Michał kontrabas, – wicz fortepian,SławomirKurkie– Wasilewskiego Trio(lider Marcina – Marcin Wasilewski Trio, Joe Lovano

ECM 2020 Records, Arctic Riff Lyrics W 03 ou reh uyó weszło muzyków trzech roku 2013 W .

- - - - - toy łse jk interpretacje i jak własne, utwory sięna składający Materiał Eichera. freda Man okiem pod jasna rzecz roku, Buissonne La studiu francuskim we miejsce ła mia nagraniowa Sesja norowy). (saksofonteLovano Joenatomiast dołączył składu polskiego do ctwa wydawni monachijskiego talogu Na najnowszej, szóstej pozycji w ka Mildera.Joakima zaprosilisaksofonistę Szwecji zecy ECM – wytwórni w wydany tria album autorski czwarty się ukazał roku samym W tym Seim. Trygve nista saksofo norweski wówczas był łu Young Younga, album nagrywając Jacoba gitarzysty kwintetu w skład im bliższa wskazać estetykę, która byłaby doskonale się odnajdują i trudno W każdej konwencji muzycy pąy mzke zespo muzykiem piątym – Arctic Riff Arctic Spark Of Life w sierpniu ubiegłego w sierpniu stanowią zarówno stanowią , na który muzy Forever ------roku Lovano był członkiem jej zespołu, a trzy trzy nagraniu a w uczestniczył nią zespołu, z razem później jejlata członkiem był Lovano roku z twórczością niedziwić. powinna W 1983pianistki więź silna Tak wydawnictwo. promujący singiel kar kompozycję interpretuje grupa Dwukrotnie Amerykanina). głowy nakryć charakterystycznych spokojniejsząjącą płytę, zamyka oraz melodii) adresata określałojasno co fou z myślą o zaproszonym gościu – energiczną balladę kolejną utwory: inne trzy jeszcze przygotował tria odnajdującego się subtelnymw tym klimacie. Lider znakomiciesaksofonu Lovano, dla dują przestrzeń której dołączają po chwili koledzy z tria. Razem bu melodyczną, modzielnielinię inicjujedo delikatną sa Pianista dalej. spodziewać się możemy czego Hope. of mer Wasilewskiego kompozycja otwiera Album twórczościcudzej oraz improwizacje. kolektywne (początkowo opatrzoną nazwą nazwą opatrzoną (początkowo Carli Bley, z czego pierwszą wersję wybrano na wersjęwybranopierwszą Bley, Carli z czego

Fading Sorrow Fading o atooa ald sygnalizująca, ballada nastrojowa To JazzPRESS, lipiec-sierpień 2020 2020 lipiec-sierpień JazzPRESS, oraz dwie pozycje napisane pozycje dwie oraz OldHat (tu tytuł odnosi do (tutytuł [email protected] rz fr Lovo for Crazy Jakub Krukowski L’amour Vash Glim | 41 - - - - - , TOP NOTE TOP NOTE 42 |

Płyty / Top Note Top / Płyty

OO napisane nich, z drugiego tytuł jestZnamienny polskiego pianisty. utworów subtelnych lodycznych, kontrastme do wyraźny stanowią N Walk Cat N– Lovano Joe przygotował cje pozy pozostałe Dwie nagraniowe. studio odwiedzili składzie tym w pierwszy raz po ci że mimo ków, muzy porozumienia świetnego świadectwem są kompozycje trzy Wszystkie kontrabasu. strunach oparte na grze tytuł, smyczkiem na sugeruje jak tak dokładnie – nicze się odróżnia zdecydowanie tle ich Na denza nie, najdłuższyw tym na płycie kolektyw powstały utwory TTrzy Tve? Trio stic jej już li interpretowa wcześniej nowym, nie utwór jest niczym Amerykanki po sięgnięcie zaś PolakówDla stra. LiberationMusicOrcheThe i jego Keeper Dream

T P O , 1996). E T P OArco, E rz najkrótszy oraz

bardziej posępne i tajem posępne bardziej When Will The Blues Lea Blues The Will When i ig Korn King n h Ohr Side Other the On hrig Hadena Charliego Sml Acou (Simple Glimpse. A Obie . Stray Stray Ca ------

oć Pz wplą rs koncer trasą wspólną Poza przyjem ność. dużą sprawia albumu słuchanie a bezbłędnie, tym brzmi przy całość Eichera, dukcjami z pro bywa zwykle to Jak bliższa. im byłaby która estetykę, wskazać trudno i odnajdują się muzycy doskonale konwencji każdej w ne, waż Co możliwości. zakres wręcz, nieograniczony prezentu szeroki, bardzo je kolektyw za że nie uważyć, sposób tu nie opisane kompozycje sobą ze Zestawiając tego doborowego składu. stronę” „inną bowiem on ukazuje okazję, tę na specjalnie zresztą go projekt. projekt. ten formie kontynuowali w jakiejś gdyby się, zdziwiłbym nie więc ne, uda szczególnie się okazało ków muzy dopasowanie że wrażenie, jednak odnoszę przypadku W tym jednorazowy. charakter miały ne, produkcje uda równie choć tria, typu z udziałem tego przednie Po współpracę. dalszą planach w mają Panowie czy wiem, nie tową › ACNWASILEWSKI MARCIN omwaJrySzczerbakow Jerzy Rozmawia JazzDoIt! wideo Wywiad ZOBACZ WYWIAD ------JazzPRESS, lipiec-sierpień 2020 |43

jazzowych tematów do omó- Zespół Emila Miszka, złożo- wienia. W takich warun- ny z muzyków młodego po- kach, przynajmniej dla mnie, kolenia, choć w większości muzyka jest raczej zbędnym już całkiem doświadczo- hałasem, jednak nawet w ten nych, nazwę demokratycz- sposób, słuchając jednym nym, co moim zdaniem naj- uchem, odkryłem, że szyb- lepiej oddaje charakter tej ko muszę nadrobić zaległo- formacji. Jednak sama rów- ści i poznać najnowszą płytę ność i należyta ilość miej- Emil Miszk & The Emila dokładniej. Sięgnąłem sca w muzycznej przestrze- Sonic Syndicate więc do naszego radiowe- ni nie zda się na nic, jeśli – Artificial Stupidity go schowka, w którym odna- nie ma dobrych kompozy- Alpaka Records, 2020 lazł się mój egzemplarz płyty cji, lidera, który ma pomysł kompaktowej, i w ten sposób na brzmienie zespołu, i mu- Moje pierwsze spotkanie zawaliłem kilka rzeczy, bo zyków, którym instrumenty z premierowym materiałem poświęciłem wieczór na Ar- nie przeszkadzają w wyra- zespołu Emila Miszka mia- tificial Stupidity. żaniu emocji i myśli lide- ło dość nietypowy charakter. Dziś już wiem, że to jedna ra. Niewątpliwie członko- Zwykle lubię z największą z tych płyt, które koniecznie wie The Sonic Syndicate możliwą uwagą, najchętniej muszę zdobyć w formacie (albo może TheSonicSyndi- późno wieczorem, odkrywać analogowym. Takie zakupy cate, jak napisano na okład- nowe płyty, sięgając po ko- ograniczam do najlepszych ce) są niezwykle pewni tego, lejne albumy z ciągle rosną- nagrań, bo inaczej strop co robią, i technikę gry mają cego, mimo epidemicznego w moim mieszkaniu mógłby opanowaną wyśmienicie. zwolnienia w muzycznym tego nie wytrzymać. Nie lu- Podoba mi się na tej pły- biznesie, stosu albumów, któ- bię płyt CD, ale one są mniej- cie szczególnie fortepian rych jeszcze nie słuchałem, sze i lżejsze. Poza tym łatwiej i wspólne brzmienie trzech, a które ktoś do mnie przy- z nich przygotować materiał, a momentami czterech, in- słał albo które sam kupiłem, który prezentuję w radiu, to strumentów dętych. Podoba wierząc, że to będą dobrze zwyczajnie technologicznie mi się pomysł na oszczęd- wydane pieniądze. W przy- prostsze, choć oczywiście je- ne i pełne dynamicznych padku Artificial Stupidi- śli analog jest dobrze przygo- zmian muzycznej akcji ty było nieco inaczej. Emila towany i wytłoczony, zawsze brzmienie i kompozycje, spotkałem u naszego wspól- brzmi lepiej. W przypad- jak się domyślam – albo au- nego znajomego, któremu ku najnowszej płyty Emi- torstwa lidera, albo będą- przyniósł starannie wyda- la Miszka i jego zespołu tak ce dziełem całego zespołu. ną płytę analogową. Krążek właśnie jest, więc nie mar- Żałuję, że mało miejsca do- szybko wylądował na talerzu nujcie pieniędzy na kom- stał muzyk, którego usły- gramofonu, ale my mieliśmy, pakt i szukajcie od razu wy- szałem na tej płycie chyba jak to zwykle bywa, setki dania analogowego. po raz pierwszy – gitarzysta 44| Płyty / Recenzje

Michał Zienkowski. Może swego rodzaju gwarancję ja- na koncertach zagra więcej, kości. I tak jest tym razem. choć zespół złożony z ośmiu Panowie na In Simplicity po- muzyków to organizacyj- wędrowali w stronę skandy- ne i finansowe wyzwanie, nawską, ku paradygmatowi szczególnie w trudnych cza- ECM-owskiemu, co dziwić sach. nie może, biorąc pod uwa- Album jest niezłą muzycz- gę, że Miśkiewicz i Wania ną łamigłówką – możecie po- Piotr Lemańczyk Trio dla stajni Eichera już nagry- szukiwać przeróżnych źródeł – In Simplicity wali. Album Lemańczyka inspiracji, przypisywać sobie Soliton, 2020 przełamuje też inną zasadę fragmenty muzyki do róż- – głoszącą, że staż związku nych jazzowych stylów czy Jest godzina piąta nad ra- determinuje jego doświad- konkretnych zespołów. To nem, kiedy zaczynam pisać czenie. Trio ma krótką hi- jednak muzyka oryginalna, tę recenzję. Ciepły czerwco- storię współpracy, ale mu- świeża i zupełnie nieskrępo- wy poranek, majaczące nad zycznie jest „dotarte” wręcz wana jakąś konkretną mu- łąkami mgły – to idealna idealnie. zyczną konwencją czy tra- pora, żeby pochylić się (a ra- Kontrabasista jako lider tria dycją. Album jest doskonałą czej zasłuchać) nad nowym nie wyrywa się przed sze- kontynuacją debiutanckiej albumem Piotra Lemańczy- reg, mamy tu raczej do czy- płyty zespołu Don’t Hesita- ka In Simplicity. Jakże inna to nienia z „grą na Wanię” (po- te!. Właściwie mogę przycze- płyta od poprzedniej. Wyda- zostając przy piłkarskiej pić się tylko do tego, że w dzi- ny w 2016 roku Quart-er, któ- nomenklaturze). Otrzymu- siejszych czasach wydawanie ry niedawno trafił w moje jemy w efekcie to, co jazzowe płyty kompaktowej zawiera- ręce w winylowej postaci, trio może dać najlepszego: jącej 34 minuty muzyki jest był koncertową ekspresją plastyczną opowieść forte- dość ryzykowne, znam sin- zakorzenioną gdzieś w re- pianu snutą w korytarzach gle, które mają mniej wię- jonach bliskich Charliemu dźwiękowych wytyczonych cej tyle muzyki. Uważam Hadenowi. Estetyka nagra- przez sekcję rytmiczną. Siłą jednak, że lepiej wydać 34 mi- nego w formule tria In Sim- rzeczy uwrażliwiałem swo- nuty doskonałego materia- plicity jest zgoła odmienna. je ucho na kontrabas i jego łu niż 60 minut takiego so- Obsługującemu kontrabas pierwszoplanowy głos, ta- bie. Przypuszczam, że płyta liderowi towarzyszy Do- kich momentów nie ma powstała z myślą o formacie minik Wania na fortepia- zbyt wiele, jednak gdy się analogowym – wtedy wszyst- nie i Michał Miśkiewicz na pojawiają (na przykład For ko by się zgadzało. Dlatego też perkusji. W języku kibiców M.S.), to w wydaniu, jakie lu- analog wpisuję na początek zwykło się mówić, że „na- bię najbardziej, czyli mięsi- mojej listy zakupów. › zwiska nie grają”, ale jazz to stego brzmienia. nie piłka nożna, tu nazwi- Polska scena jazzowa coraz Rafał Garszczyński ska można traktować jako bardziej manifestuje swą JazzPRESS, lipiec-sierpień 2020 |45 siłę, jeśli chodzi o klasycz- ba zrozumienia okoliczno- często tylko odrobinę starsze- ne tria jazzowe. Najnowsza ści powstania określonych go i bardziej doświadczone- płyta Piotra Lemańczyka dźwięków, a także zwyczaj- go, ale zawsze mającego dar trend ten pcha dalej ku gó- na ciekawość i chęć zajrze- przekazywania trudnej do rze. Premiera płyty wręcz co nia za kulisy tam, gdzie nie zdefiniowania istoty jazzu, do dnia zbiegła się z wybu- da się już zajrzeć osobiście. jest bardzo ważna. W zasa- chem pandemii COVID-19. Część jazzowych książek jest dzie nie spotkałem historii Nie ma co ukrywać, w prak- moim zdaniem warta pole- ogólnie znanej jazzowej po- tyce niemożliwa stała się cenia. Dlatego powstał nowy staci, która nie wymieniłaby koncertowa promocja płyty, cykl recenzji jazzowych ksią- choćby jednego z legendar- teraz jednak jazzmani po- żek, który pod hasłem #czy- nych muzyków lub zupełnie nownie wchodzą na scenę tamJAZZ znajdziecie na na- nieznanych szerszej publicz- i czekam z utęsknieniem, aż szym radiowym kanale ności, ale wśród muzyków Piotr Lemańczyk swój arcy- w serwisie YouTube. Skoro znanych powszechnie na- mistrzowski materiał zagra o muzyce można mówić i pi- uczycieli gry na instrumen- na żywo. › sać, to o książkach można cie, jako niezwykle ważnych opowiadać na wizji. w ich rozwoju artystycznym. Michał Dybaczewski W większości biografii wiel- W nieco mniejszym polskim kich amerykańskich gwiazd środowisku jazzowym, o jed- jazzu istnieje przynajmniej ną generację młodszym niż jedna opowieść o ważnym amerykańskie, zwykle słyszę nauczycielu. Co dość sympto- historie o naszej doskonałej matyczne: gatunkowy ciężar formalnej edukacji muzycz- opowieści o nauczycielach, nej. Historie o relacji mistrza tych formalnych związanych z uczniem nie zdarzają się ze szkolną edukacją i tych często. Sporo potencjalnych zwykle ważniejszych – nie- kandydatów na legendar- formalnych, których muzycy nych edukatorów i nauczy- Tomasz Grzegorski / spotykają często już po roz- cieli, zanim dorobiło się ta- Marcin Ślusarczyk / poczęciu profesjonalnej ka- kiej pozycji, opuściło Polskę Tomasz Białowolski / riery – rośnie wprost propor- i straciło szansę na wycho- Maciej Adamczak / cjonalnie do „oficjalności” wanie swoich następców. Arek Skolik – To danej biografii. Jeśli książ- Pewnym wyjątkiem od tej hi- Muniak With Love ka jest oficjalna i powsta- storii jest działalność Janusza Prod. Arek Skolik & Tomasz Biało- ła na podstawie wywiadów Muniaka. O jego podejściu do wolski, 2019 sporządzonych przez autora młodych muzyków i działal- Czytam sporo jazzowych bio- z muzykiem lub – co jest zde- ności związanej z krakow- grafii. Zdecydowanie częściej cydowanie najlepsze – mu- ską piwnicą u Muniaka, któ- wybieram muzykę, jednak zyk sam napisał swoją hi- ra nosi dziś nazwę Jazz Club z czasem przychodzi potrze- storię, wtedy rola mentora, u Muniaka, słyszałem wiele 46| Płyty / Recenzje opowieści. Na paru płytach muzyków, którzy z pewnością znajdziecie nawet dedykacje jeszcze nie raz zaskoczą nas i podziękowania dla niego za swoimi autorskimi dźwięka- cenne wskazówki. mi. To symboliczne podzię- Sam nieste- kowanie dla mistrza Munia- ty nie udzieli już wskazówek ka, jego muzycznego świata żadnemu z młodych muzy- i tego, co zrobił dla członków ków, zmarł w 2016 roku. Wie- zespołu. Jak słychać, nauczył lu zawdzięcza mu jednak cał- ich bardzo wiele. Przede Marta Wajdzik kiem sporo. W tej grupie są wszystkim świadomości tego, Quartet – My Planet autorzy płyty To Muniak With że jazz to nie tylko dźwięki, Stowarzyszenie Sztuka Teatr – Za- dymka Multi Production, 2020 Love: Tomasz Grzegorski, Mar- ale też to, co między nimi. Ale cin Ślusarczyk, Tomasz Bia- również, że jazz to gra zespo- łowolski, Maciej Adamczak łowa i że dzisiejsze nowoczes- Debiut nagraniowy 18-let- i Arek Skolik. Na nagranym ne granie nie powstało wczo- niej Marty Wajdzik brzmi przez nich niemal rok temu raj. Nie jestem przeciwnikiem obiecująco. Album nagra- i wydanym jesienią ubiegłe- nowych dźwięków, ale one za- ny w towarzystwie doświad- go roku albumie znajdziecie wsze z czegoś wynikają. czonych muzyków pokazuje garść jazzowych standardów. Album To Muniak With Love spory potencjał młodej sak- Zgaduję, że granych zgodnie to zbiór świetnie zagranych sofonistki. Warto podkre- ze wskazówkami ich mistrza, jazzowych klasyków. Po- ślić, że My Planet to projekt a może nawet zagranych swe- dejrzewam, że mistrz byłby autorski, w całości skompo- go czasu z nim lub pod jego dumny ze swoich uczniów. nowany i wymyślony przez czujnym okiem w krakow- Nazwiska autorów wpisu- liderkę. skiej piwnicy, którą przez wie- ję na moją listę muzyków, Marta Wajdzik gra na sak- le lat artystycznie dowodził. których trzeba obserwo- sofonach i flecie, ale zajmu- Oczywiście każdy z tych wy- wać, a Tomaszowi Białowol- je się również komponowa- śmienitych jazzowych utwo- skiemu gratuluję świetnie niem i programowaniem rów został wcześniej nagrany napisanej tytułowej balla- dźwięków. Jak dla mnie, mu- setki razy przez wszystkich dy. Wielu światowej sławy zyka jest tym lepsza, im wię- wielkich improwizatorów. jazzowych kompozytorów cej saksofonu i mniej progra- Na płycie To Muniak With zaczynało właśnie w ten spo- mowania. Klimat tworzony Love nie znajdziecie przeło- sób: grając standardy i jed- przez Roberta Kubiszyna, Pa- mowych aranżacji, brawu- nocześnie umieszczając swo- wła Tomaszewskiego i Pawła rowych solówek czy jakichś je pierwsze utwory gdzieś na Dobrowolskiego przypomina zaskakujących dźwięków. końcu dziś uważanych za klasyczne płyty Pat Metheny Ten album to jazzowy kla- klasyki jazzowych albumów Group, choć w zespole brak syk, pokaz możliwości war- sprzed lat. › gitary. Kolorowe kompozycje, sztatowych i muzycznej świa- w których słychać inspiracje domości historii gatunku Rafał Garszczyński muzyką świata, mogą się po- JazzPRESS, lipiec-sierpień 2020 |47 dobać i z pewnością mają po- sofonistką, która, jak przy- szkoleniowych i inspiracji tencjał rozwojowy, pozwa- puszczam, nie wykorzystała z całego świata. Trzymam lając na koncertach pokazać do końca swoich możliwo- kciuki za kolejną płytę sak- pełniej improwizacyjną in- ści, nagrywając My Planet. sofonistki i już nie mogę się wencję autorki. Zaproszenie do współpracy doczekać, kiedy będę mógł Kiedy ruszy sezon koncer- przy albumie doświadczo- jej posłuchać na żywo. › towy, pewnie trudno będzie nych kolegów wymagało od- Rafał Garszczyński Marcie Wajdzik zebrać ze- wagi i świadomości celu na- spół w takim składzie, w ja- grania. kim powstała płyta. Liczę Doskonale jest słyszeć no- jednak na to, że na koncer- wych muzyków, którzy nie tach materiał zabrzmi jesz- przeszli przez standardową cze ciekawiej, uwolniony w Polsce ścieżkę jazzowej z ram studyjnej produkcji, edukacji obejmującą któryś która nieco zdominowała z doskonałych wydziałów album. Płyta My Planet jest jazzu. W przypadku Marty momentami zbyt grzeczna Wajdzik to kwestia wieku, i brak jej spontaniczności, w przypadku innych muzy- czego ja akurat nie lubię, ale ków, wybierających zagra- Agnieszka Hekiert dla wielu słuchaczy może to niczne uczelnie lub samo- – Soulnation oznaczać relaksujący i przy- dzielną edukację w oparciu Agnieszka Hekiert, 2019 jemnie przewidywalny roz- o model znany w muzyce wój muzycznej akcji. jazzowej od niemal 100 lat, Ewa Bem, w niedawnym Przewaga produkcji nad sak- oparty na relacjach ze star- wywiadzie przeprowadzo- sofonowymi improwizacja- szymi kolegami, to świado- nym przez Jerzego Szczerba- mi nie jest powodem do kry- my wybór. kowa (RadioJAZZ.FM, kanał tyki, a jedynie do wyrażenia Nie mam nic przeciwko YouTube – https://www.yo- uznania dla stopnia opano- działalności polskich wy- utube.com/c/RadioJAZZFM wania instrumentu przez działów jazzu na akade- -PL), narzekała na to, że Martę Wajdzik. Zwyczaj- miach muzycznych. Wręcz wśród polskich wokalistek nie na kolejnym albumie przeciwnie, wśród ich ab- i wokalistów jazzowych bra- chciałbym usłyszeć więcej solwentów jest wielu muzy- kuje prawdziwych osobo- saksofonu i mniej elektroni- ków, których bardzo cenię. wości. Umiejętności pio- ki, choć to wyraz osobistych Jednak liczy się różnorod- senkarzy są coraz większe, preferencji. Nie miałem ność i dlatego z nadzie- a osłuchanie, technika czy okazji usłyszeć Wajdzik na ją obserwuję alternatywne znajomość języka angiel- żywo, więc dziś, z perspekty- drogi edukacji muzycznej skiego są na zdecydowanie wy jednego albumu jest ona i rozwój młodych talentów wyższym poziomie niż jesz- dla mnie świetnym kompo- w oparciu o nieograniczo- cze kilkanaście lat temu. zytorem i obiecującą sak- ny dostęp do materiałów Jednak adeptom sztuki 48| Płyty / Recenzje wokalnej brakuje własnego Stories z 2012 roku ponownie Tytułowe Soulnation to po- „ja”, kośćca, budulca. Trud- zagrał Kostov, a poza nim łączenie dusz. W dziesięciu no nie zgodzić się z pierwszą Cezary Konrad, Robert Ku- piosenkach Hekiert i jej ko- damą polskiego jazzu. O bra- biszyn, Krzysztof Herdzin, ledzy snują opowieści o kon- ku charyzmy i wyrazistości Kuba Badach i Atom String dycji i roli człowieka na Zie- nie można jednakże mówić Quartet. Jak widać, w studiu mi. Jesteśmy tu tylko na w przypadku pieśniarki, któ- wokalistka otacza się zna- chwilę, jesteśmy kroplą, falą ra jesienią 2019 roku przypo- komitymi instrumentali- we Wszechświecie. Artyst- mniała o sobie słuchaczom stami. Należy wspomnieć ka namawia do otwarcia się, płytą Soulnation. Agniesz- także jej długoletnią współ- spojrzenia w głąb siebie. Łą- ka Hekiert to artystka, której pracę z Bobbym McFerri- czenia, a nie dzielenia. Nie udało się połączyć niszową nem. Hakiert zaśpiewa- mogło też zabraknąć pieśni sztukę i artyzm z komercyj- ła ze swym mistrzem wiele o ludzkich uczuciach, rozter- ną odsłoną swojego zawodu. wspólnych koncertów w ra- kach. Przepływ energii mię- Szerszej publiczności znana mach projektu Vocabularies. dzy ludźmi, korelacja homo jest z programów rozrywko- Po siedmiu latach od wy- sapiens i natury – porusza- wych – od 2014 roku pracuje dania krążka Stories do na- na tematyka jest pokłosiem jako trenerka wokalna jed- szych rąk trafiła płyta So- lektur pieśniarki, między in- nego z talent shows telewizji ulnation. To kolejny efekt nymi z zakresu fizyki kwan- Polsat. współpracy z bułgarskim towej. Jest też song o miłości Hekiert ukończyła studia maestro fortepianu Kon- spełnionej – On z nią. Lullaby na Wydziale Jazzu i Muzy- stantinem Kostovem. Po to kołysanka napisana przez ki Rozrywkowej Akademii przyjrzeniu się trackliście Konstantina Kostova dla Muzycznej w Katowicach. zauważamy, że mamy do jego dzieci. Ja wierzę to credo Od lat z powodzeniem łą- czynienia z autorskimi kom- artystki: jest o tym, w którą czy swoje dwie pasje: liderki pozycjami. Wyjątek stano- stronę zmierza, jakie jest jej i nauczycielki śpiewu. Sama wią dwie tradycyjne pieśni: powołanie. Do otwierającej komponuje, produkuje, pi- cygańska Ederlezi oraz buł- płytę, a zanurzonej w Księ- sze teksty, aranżuje. Pro- garska Rosice. Do studia za- dze Rodzaju, Genesis powstał wadzi chóry oraz warsztaty proszono perkusistę Cezare- wysmakowany wizualnie wokalne z nauką improwi- go Konrada i kontrabasistę i choreograficznie teledysk. zacji, interpretacją i emisją Pawła Pańtę – pierwsza liga! Udział w nim wzięła aktor- głosu. Doceniana na pol- Gościnnie zagrali saksofoni- ka Teatru Współczesnego skiej, ale też na europejskich sta Vladimir Karparov oraz w Warszawie Katarzyna Dą- scenach. Nagrała cztery au- dmący w trąbkę Jerzy Małek. browska. torskie płyty, w tym wyda- Ich obecność przyczynia się Mocnym punktem repertu- ną w 2009 roku European do tego, że album ten śmiało aru krążka jest wspomniany Impressions z Leszkiem Żąd- można zakwalifikować jako wyżej cygański utwór Eder- ło, Konstantinem Kostovem soczyste polskie (szerzej: eu- lezi. Ten tęskny folkowy te- i Nevyanem Lenkovem. Na ropejskie) fusion. mat znamy doskonale jako JazzPRESS, lipiec-sierpień 2020 |49

Nie ma, nie ma ciebie z best- chacza przez 43 minuty. Eki- sellerowej płyty Kayah i Go- pom z Trójmiasta wyobraźni rana Bregovicia z 1999 roku. i polotu nigdy nie brakowa- Wersja na Soulnation to au- ło, a jeśli dołączymy do tego torska wariacja na temat bał- jeszcze ewidentną radość kańskiej pieśni. Wokalist- ze wspólnego grania (pole- ka powściąga emocje, śpiewa cam zerknąć na YouTube na scatem, improwizuje. Piosen- klip z nagraniem ze studia ka Deszcz nie jest lirycznym – uśmiech gwarantowany), snujem. Przeciwnie, to dyna- Olo Walicki & Jacek to mamy do czynienia z pro- miczny numer, hołd dla przy- Prościński – Llovage jektem nietuzinkowym. rody. Deszcz to życie, deszcz to Gusstaff Records, 2019 Obaj Panowie, grając na swo- piękno przyrody. Utwór zain- ich instrumentach, ochoczo spirował Kostov. Podobno po Wiatr wieje od morza i nie- korzystają też z elektroniki. jego nagraniu przestał narze- sie ze sobą zapach lubczy- I tu należą się wielkie ukło- kać na niepogodę. Kończąca ku… Frazes na początku ny dla Prościńskiego, któ- album piosenka Wy to wiecie tekstu to zawsze ryzyko, ry wykorzystuje to perfek- ujmuje lekkim, optymistycz- tyle że to wszystko praw- cyjnie – gra efektownie, ale nym tekstem. da. Twórcy tej płyty pocho- nie efekciarsko, raz podbi- Soulnation to płyta do za- dzą z Gdańska, a angielskie ja mocniej rytm (Reno), kie- słuchania, pełna ciekawych słowo „lovage” tłumaczymy dy trzeba, daje przestrzeń, rozwiązań aranżacyjnych, jako „lubczyk”. Co więcej, do co tworzy nieco ambiento- niebanalnych tekstów, im- pudełka z płytą dodano liść wą aurę (Jino). Elektroni- prowizacji. Ma pozytywne tego zioła. ka i twórcze wykorzystanie przesłanie. › Olo Walicki, kontrabasista, sampli, wykonanych przez kompozytor, znany choć- Cezarego Duchnowskiego, Piotr Pepliński by z Łoskotu oraz wielu so- to zresztą wielka siła i spoi- lowych projektów, spotyka wo kompozycji znajdujących perkusistę Jacka Prościń- się na Llovage. Chyba najle- skiego (Lasy, Perfect Son) piej słychać to w Katordze, – jeśli ktoś wie niewiele utworze najbardziej „monu- o tym drugim (zaliczam się mentalnym”, gdzie dostaje- do tego grona), po tej płycie my sample wokalne Kiry Bo- zdecydowanie powinien reczko-Dal i saksofonowe zapamiętać to nazwisko. w wykonaniu starego zna- Realizacja koncepcji due- jomego z Gdańska, czyli Mi- tu okrojonego do sekcji ryt- kołaja Trzaski. Nie można micznej wymagała nie lada też nie wspomnieć o Dziecku wyobraźni i umiejętności, z Rossmanna, które wprost żeby utrzymać uwagę słu- nawiązuje do pewnej bardzo 50| Płyty / Recenzje

znanej kompozycji, pewnego ją drogą to bardzo cieka- bardzo znanego pana na K., we, jak w ostatnich latach również z dzieckiem w tytu- ten rzadko używany w jaz- le – posłuchajcie, a od razu zie instrument wysuwa odgadniecie. się na pierwszy plan. Lubczyk ma opinię natu- Zaczyna się bardzo moc- ralnego afrodyzjaku (czy to no, od utworu Mały, w któ- przypadek, że Walicki gry- rym wita nas niemal- wał też w Miłości?) i nawet że metalowe uderzenie. nie konsumując wspomnia- Pimpono Ensemble W trzecim utworze Tęsk- nego liścia z opakowania al- – Survival Kit nota do światopoglądu ze- bumu, można się w Llova- Love & Beauty Music, 2020 spół zwalnia, co nie zna- ge zabujać. Dlatego też swój czy, że łagodnieje. Ociera stan po zapoznaniu się z tą Pierwsza płyta polsko- się wręcz o muzykę współ- płytą opisałbym jako po- duńsko-norweskiego ko- czesną, zresztą pojawia ważne zauroczenie. I nawet lektywu pod przywódz- się w nim gościnnie dyry- jeśli komuś, jakimś cudem, twem perkusisty Szymona gentka Greta Eacott. Ten w pierwszej chwili nie zabi- Pimpona Gąsiorka ukazała posępny, minimalistycz- je mocniej serce, to z czasem się w 2016 roku i była nie- ny utwór to duży kontrast dojrzeje do tego uczucia. wątpliwie wydarzeniem. po tak mocnym początku. Wyobraźnia, umiejętności Cztery lata przerwy, duże A już naprawdę mnóstwo muzyków, poczucie humo- oczekiwania i w styczniu zaczyna się dziać, kiedy ru – poproszę o więcej. › 2020 roku dostaliśmy Sur- takie kontrasty występu- vival Kit. ją w obrębie jednej kom- Grzegorz Smędek Pomysł na granie pozo- pozycji. stał teoretycznie ten sam W Fear Is The Only Nega- – ekspresja, rozbudowa- tive Phenomenon na sekcja dęta, ale jed- miesza się z noise, to ścia- nak sporo się zmieniło. na perkusji i przesterów, JazzPRESSjonizm Z dwunastoosobowego z którą zderza się melodyj- składu zostało osób sie- ny motyw dęciaków. dem, zniknęła gitara, W zamykającym płytę Hol- ustępując miejsca efek- men Saxophone Etude jed- tom elektronicznym (za nostajny motyw rytmiczny

POSŁUCHAJ podcastu >> elektronikę odpowiada jest tłem dla rozbuchanej gitarzysta basowy Jonatan sekcji dętej, by w drugiej Olo Walicki & Jacek Prościński Uranes), pojawiła się za to połowie utworu przejść tuba (Rasmus Svale) i to w punkowo-metalowy o Llovage właśnie ona w wielu mo- zgiełk całości. Zderzenia mentach nadaje ton. Swo- dzikości z chwytliwymi, JazzPRESS, lipiec-sierpień 2020 |51 często rzewnymi melodia- nie, czy mogę w pełni prze- mi, potęgują odczucie, jak- żyć ten materiał, słuchając by dwa zespoły grały w tym jedynie płyty. W tym miej- samym czasie swoje, jed- scu uwidoczniło się wyczucie nocześnie się przy tym nie muzyków. Zawsze gdy emo- wykluczając. cje towarzyszące ich grze są Odnoszę wrażenie, że w po- autentyczne, widownia odda- równaniu z debiutem, na je energię, wznosząc impro- drugiej płycie Pimpono En- wizację na wyższy poziom – semble zrobiło się poważ- Awatair – Awatair trudno o lepszy moment na niej i ciężej – taki swego ro- Plays Coltrane nagranie. Oczywiście nic nie dzaju przeskok z okresu Fundacja Słuchaj, 2019 zastąpi bezpośredniego kon- młodzieńczego w dorosłość, taktu z artystą, ale przy odpo- ze wszystkimi tego konse- Opisywanie płyty rejestru- wiednim skupieniu, podda- kwencjami. It’s Not About jącej improwizowany kon- niu się dźwiękom, można się Fun, jak głosi tytuł jednego cert, sięgający głębokich in- poczuć, jakby było się świad- z utworów, paradoksalnie spiracji członków zespołu, kiem wydarzenia. jednego z bardziej przystęp- nie jest łatwym zadaniem. Trzeba mieć sporo odwa- nych. Zupełnie inaczej odbie- gi, by dotknąć spuścizny Bo nie jest to łatwe gra- ra się taki materiał, mając Coltrane’a. Status saksofoni- nie. W większości kom- w pamięci osobiste uczest- sty ma charakter wręcz sa- pozycje mają bardzo gę- nictwo w wydarzeniu. Od- kralny, a jego twórczość jest stą fakturę, co wymaga od nosi się to szczególnie do kamieniem milowym roz- słuchacza zaangażowa- wydawnictw Fundacji Słu- woju muzyki w ogóle. Do nia i uwagi. Nie powin- chaj, specjalizującej się podjęcia próby interpreta- no to jednak odstraszać, w podobnych realizacjach. cji tych utworów powinna wręcz przeciwnie: te za- Niedawno recenzowałem uprawniać jedynie szcze- bawy dynamiką, struktu- wydawnictwo sygnowane ra fascynacja, poprzedzona rami rytmicznymi i styli- tym szyldem – RAFA tria latami zgłębiania ich ma- styką naprawdę działają. RGG z Trevorem Watt- estrii. A właśnie tak było I kiedy Gąsiorek w jednej sem (JazzPRESS nr 5/2019). w przypadku trójmiejsko- z rzadkich partii wokal- Wówczas miałem możli- lwowskiego kolektywu, któ- nych wyśpiewuje „We just wość konfrontacji muzyki ry stworzyli: Tomasz Ga- need to survive”, to wiedz, ze wspomnieniem występu decki (saksofon tenorowy że coś się dzieje. grupy na żywo i dużo łatwiej i barytonowy), Michał Gos Bardzo mocna propozycja było mi poczuć atmosferę (perkusja) oraz Mark Tokar muzyczna, równie mocny wypełniającą album. Przed (kontrabas). Pierwszy z nich kandydat do zestawień. › pierwszym odtworzeniem przyznaje: „Słuchałem róż- Awatair plays Coltrane nie nej muzyki, ale wszyscy Grzegorz Smędek opuszczało mnie więc pyta- mówili tylko o Coltranie. 52| Płyty / Recenzje

Poszedłem do sklepu, kupi- emocje. Podejrzewam, że re- łem Meditations i cały mój akcje na tę koncepcję mogą świat muzyczny wywrócił być skrajne, ja jednak doce- się do góry nogami” (Awata- niam próbę spojrzenia na ir: morze, powietrze i Coltra- popularny standard z zu- ne, Tygodnik Powszechny). pełnie innej perspektywy. Na albumie znajdują się Jest to przecież istota stylu, cztery kompozycje: trzy z re- jaki praktykował sam Col- pertuaru mistrza oraz je- trane. den dedykowany mu utwór Przywołany przeze mnie Esperanza Spalding zespołu. Trudno mówić tu album RAFA ma z Awatair & Fred Hersch – Live o odtwarzaniu oryginałów, plays Coltrane ważne podo- At The Village muzycy używają wycin- bieństwo – oba zarejestro- Vanguard ków legendarnych tematów wano podczas festiwalu Jazz Esperanza Spalding & Fred Hersch, 2020 obudowując je intensywny- Jantar, w gdańskim klubie mi, freejazzowymi potoka- Żak. Dodając do tego albu- mi dźwięków. O ile jednak my Dominika Bukowskie- Pandemia spowodowała w przypadku The Father And go, Macieja Sikały czy Pio- niewątpliwe spustoszenie The Son And The Holy Ghost, tra Lemańczyka, również w świecie kultury. Jed- Seraphic Light oraz autor- nagrywane w tym miejscu, nak dość szybko urucho- skiej Improvisation For Mr. trudno pominąć, jak ważny miła również mechani- J.C konwencja bezkompro- to punkt na jazzowej mapie zmy obronne: koncerty misowej improwizacji wpi- Polski. Gadecki nie ukrywa, on-line, nowe inicjatywy, suje się w pierwotny zamysł że właśnie tam uczestniczył specjalne edycje fonogra- Coltrane’a, o tyle Naima zo- w czymś niepowtarzalnym: ficzne. Z taką właśnie sy- stała przecież precyzyjnie „Wielu muzyków modli się, tuacją mamy do czynie- przez niego skonstruowana. by poczuć na scenie taką nia w przypadku nagrań Można wręcz zadać pytanie energię, jaka wydarzyła się Esperanzy Spalding i Fre- o sens takiej interpretacji. tego wieczora między nami da Herscha. Nie jest to jed- Wiadomo, że autor dedyko- i publicznością”. Dzięki pły- nak kolejna odsłona due- wał kompozycję ówczesnej cie również ci, którym nie towych nagrań Herscha, żonie, stąd cechujące utwór było dane znaleźć się na wi- które publikowane są od delikatność, czułość czy downi, mogą poczuć na- pewnego czasu. Chociaż melancholia są kluczowe, miastkę tej mistycznej ener- oboje spotkali się po raz by wyrazić uczucia, jaki- gii. Szczególnie teraz, kiedy pierwszy na scenie właś- mi ją darzył. W wykonaniu tak bardzo brakuje wszyst- nie podczas cyklicznych Awatair charakterystycz- kim doświadczania muzyki koncertów Herscha z za- ny temat otaczają natomiast na żywo. › proszonymi gośćmi w roku agresywniejsze tony, przy- 2013. Tym razem dwójka wołujące zgoła odmienne Jakub Krukowski utytułowanych muzyków JazzPRESS, lipiec-sierpień 2020 |53 postanowiła opublikować But Not For Me Gershwi- swoje nagrania w szczyt- nów. Do własnego Dream nym celu. Dochód ze sprze- Of Monk Fred Hersch do- daży przeznaczony został pisał również słowa. Na- w całości na rzecz Jazz Fo- stępnie poprzez Girl Talk undation of America. Kto spółki Neal Hefti / Bob- przeoczył wydanie, może by Troup, nie tylko zaśpie- jedynie żałować, bowiem wane, ale również fanta- nagrania były dostępne stycznie zagrane aktorsko, w sprzedaży jedynie do oraz Some Other Time Cah- końca czerwca 2020. na i Styne’a podążamy ku Sophie Tassignon Prezentowane utwory zareje- finałowi. Na zakończenie – Mysteries Unfold strowano podczas trzydnio- otrzymujemy Loro Egberto RareNoise Records, 2020 wych koncertów Spal­ding Gismontiego z kapitalnym i Herscha w nowojorskim scatem Esperanzy Spal- Urodzona w Belgii, a miesz- Village Vanguard, w paź- ding. Fantastyczny i pory- kająca w Berlinie woka- dzierniku 2018 roku. Mamy wający. Muszę przyznać, że listka Sophie Tassignon do czynienia z materia- tak jak wielbię Freda Hers- obecna jest w muzycznym łem na wielu poziomach cha, tak do dzieł Esperan- biznesie od ponad 20 lat. unikalnym. Niezbyt często zy Spalding podchodziłem Usłyszeć ją można na albu- udaje się uchwycić Espe- zazwyczaj z rezerwą. Tym mach zespołów Charlot- ranzę Spalding wyłącznie duetem kupiła mnie jed- te & Mr. Stone, Azolia, Zos- w roli wokalistki. Równie nak bezwarunkowo. Chy- hia, Khyal oraz na płytach rzadkie są przypadki, gdy lę więc niniejszym czoło nagranych z mężem Pete- artystka sięga po utwory przed klasą znakomitej ar- rem Van Huffelem. Mu- innych twórców. Zarówno tystki. zyczne spektrum działań, Spalding jak i Hersch – jak Nagrań jest wprawdzie tyl- w które jest zaangażowa- sami wspominają – boryka- ko pięć, ale za to najkrótsze na, rozciąga się od muzyki li się wówczas z osobisty- z nich trwa aż siedem i pół improwizowanej, awan- mi kłopotami. Jednak na minuty. Zarówno Spalding, gardowego jazzu, po pro- nagraniu zupełnie tego nie jak i Hersch zostawiają so- jekty elektro-akustyczne słychać. Muzyka pozwoli- bie nawzajem sporo prze- i spektakle teatralne rea- ła na ujście emocji, odrea- strzeni na indywidual- lizowane we współpracy gowanie wszelkich niepo- ne eskapady, a słuchaczom z reżyserką Elżbietą Bed- kojów. oferują prawdziwą ucztę narską. Mysteries Unfold Słuchacze mogą zapoznać dla zmysłów, dając nam to pierwszy album, któ- się z trzema kwadransa- dzieło bez wątpienia wy- ry firmuje swoim nazwi- mi wykrojonymi z week- bitne. › skiem. endowych występów pary. Na wydanej przez Rare­ Piątkę utworów otwiera Krzysztof Komorek Noise płycie słuchać tyl- 54| Płyty / Recenzje ko głos artystki. Sophie sji. Do tego zestawu do- Tassignon wspomaga się dajmy jeszcze Cum Dederit również elektroniką, ale Antonio Vivaldiego oraz głównie po to, by nakładać Witches wzięte z reper- na siebie kolejne wokalne tuaru folk-rockowej ka- ścieżki we własnym wyko- nadyjskiej grupy Cowboy naniu. Dość krótki, nieco Junkies. Jednak ta styli- ponad półgodzinny album styczna różnorodność ory- składa się z czterech kom- ginałów w żaden sposób New York Voices pozycji wokalistki i czte- nie wpływa na jednorod- – Reminiscing In rech coverów. Dobór tych ność albumu. Kreatyw- Tempo ostatnich będzie dla każde- ność aranżacji i wykona- Origin Records, 2019 go słuchacza nie lada nie- nia powoduje, że mamy do spodzianką. czynienia z perfekcyjnie Lambert, Hendricks & Ross, Mysteries Unfold zaczy- spójnym materiałem. The Manhattan Trans- na się od rosyjskiej pieśni Własne utwory nie ustępu- fer, The Singers Unlimi- Губы окаянные (Usta prze- ją przy tym coverom. Kró- ted, Take 6, Rare Silk, The klęte) autorstwa pieśniarza ciutki i niezwykle smako- Swingle Singers – to nie- Julija Czersanowicza Kima, wity Don’t Be So Shy With pełne zestawienie grup wo- znanej z filmu Nikity Mi- Me przenosi nas sto lat kalnych, które zapisały się chałkowa Pięć wieczorów wstecz ku ówczesnym sce- złotymi zgłoskami (i nuta- i… zaśpiewanej w języku nom kabaretowym. mi) w historii jazzu i muzy- oryginału. Tassignon bie- W innych nagraniach nie- ki rozrywkowej. Większość gle włada pięcioma języka- trudno doszukać się har- z nich już nie istnieje. Nie- mi, a obecnie uczy się szó- monii rodem z chorałów zaprzeczalnie wśród pierw- stego – arabskiego (poezję gregoriańskich. Orkiestra szoligowych zespołów wo- tego regionu łączy z jazzem głosów (głosu) Sophie Tas- kalnych, które nadal cieszą we wspomnianym projek- signon w każdym z tych entuzjastów pięknych gło- cie Khyal). Trzeba artyst- przypadków robi ogromne sów na całym świecie, wy- ce oddać, że jej rosyjski nie wrażenie. różniają się mistrzowskimi razi nawet słowiańskiego Nie znałem wcześniej tej interpretacjami oraz har- ucha. artystki. Mysteries Unfold moniami i zadziwiają sym- Na kolejne zaskoczenie sprawiło, że będę jej do- biotycznym zespoleniem nie trzeba długo czekać, konania uważnie śledził, głosów, jest New York Voi- bowiem po rosyjskiej mi- a opisywaną tu płytę już ces. W ubiegłym roku gru- łosnej pieśni, otrzymuje- teraz szczerze i gorąco po- pa ta świętowała jubileusz my Jolene – wielki prze- lecam Jest bowiem znako- trzydziestolecia kariery. Ze- bój Dolly Parton, tutaj mita. › spół nie rozpieszcza fanów. w przejmującej, choć da- Ich jubileuszowy krążek lekiej od oryginału, wer- Krzysztof Komorek Reminiscing In Tempo jest JazzPRESS, lipiec-sierpień 2020 |55 dziesiątym albumem wyda- święcona twórczości Paula dwa kubańskie songi kla- nym na przestrzeni trzech Simona, krążek świątecz- sycznego kompozytora Ig- dekad. ny, album brazylijski, long- nacio Cervantesa. Nowojorskie Głosy powo- play współtworzony z Bob Całość rozpoczyna zjawi- łane zostały do życia w It- Mintzer Big Band. Ucieka- skowa interpretacja Round, haca College. Ich debiut ją w swojej twórczości poza Round, Round (Blue Rondo á fonograficzny New York Vo- szlagierowy schemat, wy- la Turk) Dave’a Brubecka ze ices ukazał się w 1989 roku mykają się klasyfikacjom. słowami nieodżałowane- w wytwórni GRP. Choć za- Konsekwentnie tworzą go Ala Jarreau. Moją uwa- czynali jako kwintet, to własną stylistykę, której gę przykuł track nr 2. Open jednak od 1994 roku dzia- pozostają wierni od dekad. Your Eyes, You Can Fly Co- łają w kwartecie. W jego Członkowie New York Voi- rei znam doskonale z wy- skład wchodzą: śpiewający ces mają na swoim koncie konań Flory Purim i Lizz tenorem saksofonista Dar- entuzjastycznie przyjmo- Wright. Rozpisany na czte- mon Meader, główny aran- wane przez krytyków i mi- ry głosy brzmi nieziem- żer grupy baryton Peter El- łośników solowe projekty. sko. Piękny aranż ponad- dridge oraz sopranistki Niemal równolegle do gru- czasowego peanu na cześć Lauren Kinhan i Kim Na- powych dokonań możemy wolności. Po nim następu- zarian. Dwukrotnie zdo- cyklicznie śledzić ich indy- je Answered Prayers (É De byli Grammy. Najważniej- widualne kariery. Nie usta- Deus). Kolejna egzemplifi- sze sale koncertowe oraz ją w edukowaniu młodych kacja tego, że kwartet zna- festiwale świata zabiega- adeptów sztuki wokalnej. komicie się czuje w bra- ją, by New York Voices zna- Wydany przez Origin Re- zylijskiej sambie. A Dance leźli się w line-upie impre- cords Reminiscing In Tem- For Me to zmysłowa i ciepła zy. Wokalny Olimp. Cztery po zawiera dwanaście róż- ballada Herscha. Moments wielkie głosy. Cztery cha- norodnych stylistycznie In A Mirror jest z kolei ory- ryzmatyczne osobowości. utworów. To kolejne arty- ginalnym tematem napi- Cztery żywioły. styczne zwycięstwo kwar- sanym przez Darmona Me- Koncertowali i nagrywa- tetu z Nowego Jorku. Pro- adera. Tytułowa piosenka, li z wybitnymi postacia- ducentami są tu Elliot nieco zapomniany standard mi świata jazzu i piosenki, Scheiner i Darmon Mea- Ellingtona, daje kwartetowi na liście ich współpracow- der. Repertuar płyty wy- możliwość pokazania siły ników są: Bobby McFer- pełniają standardy tuzów – głosów. Jest moc! Na finał rin, Paquito D’Rivera, Jim Cole’a Portera i Ala Jolsona, wybrano liryczną i senty- Hall, Till Brönner, Ann kompozycyjne perły Chi- mentalną In My Life tande- Hampton Callaway, Renée cka Corei oraz Freda Hers- mu John Lennon / Paul Mc- Fleming oraz The Count cha, klasyk Duke’a Elling- Cartney. Napisana ponad Basie Orchestra. W ich tona, popowe piosenki The pół wieku temu pieśń za- eklektycznej dyskogra- Beatles oraz mistrza z Bra- śpiewana a cappella poru- fii znajduje się płyta po- zylii Ivana Linsa. Są też sza od pierwszych nut. 56| Płyty / Recenzje

Reminiscing In Tempo to ków, których Laura Jurd wy- bardzo udany album no- mienia pośród swoich in- wojorskiego ansamblu. spiracji. Znajdują się na niej Eklektyczna podróż przez współrodacy instrumenta- różne style od klasyki listki: Liam Noble, Chris Ba- przez pop, swing, musical tchelor i Huw Warren, nor- po latin jazz. Zespół bawi weskie trio Moskus, a także się dźwiękami, skalami, historyczni jazzowi gigan- śpiewa scatem. Perfekcyjne ci: Duke Ellington, Charles brzmienie, harmonie peł- Dinosaur – To The Mingus oraz Miles Davis. ne radości życia, kreatyw- Earth Cały zespół prezentuje się ne wokalizy, zachwycająca Edition Records, 2020 fantastycznie. Na pierw- maestria. Cztery głosy, któ- szym planie dominuje oczy- re współbrzmią jak jeden Brytyjska grupa Dinosaur wiście trąbka, ale licznych, organizm. Wyczuwamy też swoim trzecim albumem ekscytujących doznań do- przyjacielską chemię mię- zamyka i podsumowuje starczają nam także pozo- dzy nimi. Nie pozostaje dziesięciolecie działalności. stali muzycy. Już tytułowe nic innego, jak życzyć New W czterdziestu minutach To The Earth, zaczynające York Voices kolejnych 30 zespół oferuje słuchaczom całość, daje przedsmak tego, lat na jazzowych scenach pięć kompozycji liderki – czego możemy oczekiwać, świata! Top class! › Laury Jurd, jeden utwór w siedmiu minutach z okła- podpisany przez cały kwar- dem oferując chwytliwy te- Piotr Pepliński tet oraz standard Billy’ego mat prowadzony przez li- Strayhorna. derkę i uzupełniany przez To The Earth może nieco za- fortepian. Długie solo kon- skoczyć wielbicieli Dino- trabasu i podsumowujący zaurów. Jak opisuje to Laura je popis perkusji. Podobnego Jurd, album jest zbiorem ra- zespołowo-indywidualne- dosnych melodyjek, w któ- go show mamy jeszcze oka- re zespół zanurzył się i po- zję posmakować w rewela- traktował jako podstawę do cyjnym Mosking. Świetnie rozwinięcia w dłuższe for- wybrzmiało także Absinthe my. Trębaczka i towarzyszą- Strayhorna – jak przystało cy jej pianista Elliot Galvin, na standard, zagrane bar- kontrabasista Conor Cha- dzo klasycznie. Za to nowo- plin oraz perkusista Corrie cześniejszą odsłonę muzy- Dick pokazali tym razem ki zespołu pokazało Held by fanom swoje bardziej aku- Water. Album zamyka, naj- styczne oblicze. Ciekawie krótszy utwór – kapitalny, przedstawia się lista muzy- mroczny blues For One. JazzPRESS, lipiec-sierpień 2020 |57

Trudno wybrać ulubio- xitu, a przede wszystkim po- tem”. Tak rapuje Zia Ahmed ny utwór na płycie, bowiem lityki wobec uchodźców. w utworze Bol, wymierzając wszystkie są po prostu bar- „Przybywa ich więcej i bę- tym samym ironiczną fangę dzo dobre. To The Earth trze- dziesz musiał sobie z tym po- w nos różnej maści nacjona- ba więc zdecydowanie okre- radzić” – zapowiada najnow- lizmom. Etniczność, a szcze- ślić podobnym mianem. szy album perkusisty. gólnie ta bliskowschodnia, Super album – super grupy. Sarathy serwuje nam mu- przeniesiona i wpleciona Konieczny do posłuchania. › zykę tożsamościową, nie ba- w nurt jazzu jest tym, co ku- wiąc się w półśrodki i nar- puję od razu i w całości – co Krzysztof Komorek racyjną ogładę. Można rzec: po prostu uwielbiam. wali cepem między oczy, W warstwie muzycznej al- krzyczy o tym, o czym inni bum More Arriving jest esen- boją się nawet pomyśleć. Jako cją orientu, po którą mogę Hindus urodzony w USA, do- sięgać zawsze, gdy zaczynam rastający w Indiach, a miesz- czuć deficyt w tej materii. kający w Londynie, wydaje Wspomniany już Bol – gdzie się być do tego typu manife- obok deklaratywnej poetyki stu wręcz predestynowany. Ahmeda mamy przeświet- Staje tym samym w pierw- ną wokalizę, którą wykonu- szej linii frontu ideo-jazzo- je Aditya Prakash – przenosi wego multikulti na Wyspach nas na pulsujące życiem in- Sarathy Korwar Brytyjskich, obok Shabaki dyjskie bazary (tak to sobie – More Arriving Hutchingsa, Yazz Ahmed czy wyobrażam). Oddechem od The Leaf Label, 2019 Melt Yourself Down. gęstej i szalonej atmosfery Sarathy zaangażował do na- jaka muzycznie panoszy się Jazz jest muzyką wolności, grań MCs z Indii, którzy na tej płycie jest utwór City a jazzmani jako wolności tej zrobili cholernie dobrą ro- Of Words, gdzie porywającą piewcy nierzadko komen- botę, stając się w zasadzie wokalizą częstuje nas tym tują (dźwiękiem, ale i sło- postaciami pierwszopla- razem Mirande, ukazując wem) zawirowania geopoli- nowymi. W efekcie mate- uduchowioną stronę hindu- tycznego ładu. More Arriving riał muzyczny jaki zwiera skiej kultury. Sarathy’ego Korwara jest tego ten album jest istnym kot- Można by postawić pytanie doskonałym przykładem. To łem, w którym jazz miesza na ile to jazz etniczny, a na protest album wymierzony się z elektroniką, indyjskim ile muzyka etniczna z do- w uprzedzenia, rasizm, po- folklorem i słownymi de- mieszką jazzu, ale po co? Sa- działy na świecie, swoisty in- klaracjami ideowymi typu: rathy jasno wyznaczył pole tergatunkowy komentarz na „Jestem Shiva. Jestem al Ka- pytań i dotyczą one zgoła temat globalnych przeobra- ida. Mam przesłuchanie do odmiennych kwestii. › żeń jakie w ostatnich latach roli terrorysty. Yeah, mogę zaszły na świecie: casus bre- to zrobić z arabskim akcen- Michał Dybaczewski 58| Płyty / Recenzje

1962 bardzo miło się słucha. Co prawda solowe otwarcie 1954-1962 jest trochę jakby roz- ciągnięte w czasie, lekko roz- kołysane i z nutką niepokoju, jednak płynnie przechodzi w zespołowe granie kwintetu – w którym poza wspomnia- Ricardo Grilli – 1962 ną sekcją znaleźli się Mark Tone Rogue Records, 2020 Turner (saksofon tenorowy) Elias Stemeseder i Kevin Hays (fortepian) – so- & Max Andrzejewski Ricardo Grilli to brazylij- czyste i pełne w brzmieniu. – Light/Tied ski gitarzysta młodego po- Połączony ze wstępem Mars WhyPlayJazz, 2020 kolenia (urodzony w 1985 jest trochę nerwowy, można roku) z São Paulo, mieszka- by rzec – bebopowy, na po- Obu muzyków, o których naj- jący w Nowym Jorku. Wśród ziomie sekcji rytmicznej, ale nowszej płycie tutaj piszę, muzyków różnych stylistyk, saksofon i gitara pełnią tu świetnie znamy z … polskiej z którymi grywał, są mię- funkcję uspokajającą. Zwłasz- sceny jazzowej. O wcześniej- dzy innymi Chris Potter, cza dłuższe tony saksofonu szych albumach z udziałem Will Vinson i John Escre- odgrywają taką kojącą rolę. Eliasa Stemesedera i Max An- et. Własną płytą zadebiu- Kolejne utwory pozbawio- drzejewskiego pisaliśmy już tował w wieku 28 lat (If On ne są tego rozwarstwienia. kilkakrotnie. Obaj spotyka- A Winter’s Night A Trave- Bardzo mainstreamowe gra- li się już wcześniej, chociażby ler). Trzy lata później poja- nie wzbogacone jest gdzie- przy nagrywaniu płyty i na wiła się kolejna (1954), nagra- niegdzie lekką nutą łacińską koncertach zespołu Marka na z Aaronem Parksem oraz (Coyote) i częściej – delikat- Pospieszalskiego. Tym razem z Joe Martinem i Erikiem nym nawiązaniem do cza- połączyli siły w dziele kom- Harlandem. Dwaj ostatni sów bebopu (E.R.P.; 183 W 10th pozycji i rejestracji wspól- tworzą też sekcję rytmicz- St). W całości płyta warta nej, autorskiej muzyki. Light/ ną towarzyszącą mu na naj- jest docenienia ze względu Tied zawiera cztery kompo- nowszej płycie, znów z ro- na dobre brzmienie i solid- zycje perkusisty (Andrzejew- kiem w tytule – 1962. Tytuły ny warsztat muzyków. Warto ski) i pięć pianisty (Stemese- dwóch ostatnich krążków to podelektować się tymi dźwię- der – tu grający również na daty urodzenia rodziców Ri- kami, będą one dobrym to- syntezatorach). W składzie cardo i mają być wskazówką warzystwem na wieczór spę- zespołu znaleźli się ponadto: do historycznych odniesień dzany w kameralnym gronie, Biliana Voutchkova – skrzyp- muzycznych. Gitarzysta jest w którym nie wszyscy muszą ce, Lucy Railton – wioloncze- tu nie tylko liderem zespołu, być miłośnikami jazzu. › la, Christian Weidner – sak- lecz również kompozytorem sofon altowy oraz Joris Rühl wszystkich utworów. Yatzek Piotrowski – klarnet i klarnet basowy. JazzPRESS, lipiec-sierpień 2020 |59

Light/Tied trwa 56 minut. Pięć Oczywiście jest w tym pe- dłuższych, złożonych form, wien kruczek. W składzie przeplata się z dwu-trzyminu- ekipy mamy operującego towymi impresjami. Zespół szeroko pojmowaną „elek- sytuuje swoje działania w ob- troniką” pianistę Enzo szarze współczesnej kamera- Carniela, a towarzyszą mu listyki. I choć można uznać, koledzy: Simon Tailleu na że rzeczywiście dominuje ona kontrabasie, Ariel Tessier w przekazie sekstetu, to w po- na perkusji, a także Marc szczególnych utworach odnaj- Enzo Carniel / House Antoine Perrio obsługu- dziemy także – całkiem wy- of Echo – Wallsdown jący okazjonalnie gitarę, raźne niekiedy – ślady innych Jazz&People, 2020 a na przestrzeni całej pły- stylistyk. Znakomicie przepla- ty dokładający dodatko- tają się one właśnie we wspo- Przeróżne współczesne na- wą warstwę dźwiękowych mnianych dłuższych utwo- grania trzyosobowych skła- efektów. rach, przechodząc czasem dów typu fortepian-kontra- Taka struktura zespo- niemal niepostrzeżenie po- bas-perkusja, jakkolwiek łu pozwala fortepianowe- między różnorodnymi mu- nie­kiedy wysokiej jakości, mu triu zabłysnąć, poru- zycznymi światami. To tak- najczęściej umacniają mnie szać się w dźwiękowym że wynik pracy z gotowymi w przekonaniu, że katego- środowisku, które tchnie nagraniami, które poddano ryczne przełamanie utar- świeżością, i tym samym elektronicznej obróbce, pra- tych konwencji fortepiano- uniknąć w dużym stopniu cując nad poszczególnymi wego tria jest wyzwaniem, wtórności. ścieżkami osobno i składając któremu sprostać mogą tyl- Piszę tu o fortepianowym je potem ponownie w całość. ko najwięksi. I choć za- triu, bo to ono jest w tej Cały album jest znacznie sto- brzmię tu może konserwa- dźwiękowej alchemii pro- nowany. Daje się odczuć, że tywnie, cofając się aż o 12 lat duktem głównym. Oczy- każdy z elementów muzycz- – od czasów Leucocyte (2008) wiście, francuski tandem nej konstrukcji ulokowany e.s.t. nie słyszałem nicze- operuje środkami muzycz- jest z namysłem, a jednocześ- go, co mogłoby w równym nej wypowiedzi dobrze nie z chirurgiczną wręcz pre- stopniu wstrząsnąć moim znanymi naszym Czytel- cyzją. Wirtuozowskie popi- postrzeganiem tej formuły. nikom z innych współczes- sy zastąpiło skupienie się na Dzisiaj nieco zaintrygować nych nagrań. Są więc ści- integralności zespołowego autora tej recenzji udaje się śle aranżowane, doskonale przekazu. Muzyka na Light/ Francuzom – i choć Enzo zsynchronizowane frazy, Tied absorbuje szybko i bez- Carniel & House of Echo to powtarzające się obsesyj- warunkowo, fascynując od nie są do końca moje ulu- nie motywy, elektroniczne samego początku. › bione klimaty, to oryginal- rytmy w jazzowym antu- ności dźwiękowej nie spo- rażu. Dodajmy do tego ele- Krzysztof Komorek sób tym panom odmówić. menty tak zwanej muzy- 60| Płyty / Recenzje ki konkretnej (na przykład saksofony i flety) oraz Cra- pobrzękiwania kamyków, ig Ellis i Michael Standish głosy ludzkie, bliżej nie- (na instrumentach perku- określone szmery), kli- syjnych). O wydaniu płyty matyczne synth pady – w pewnym sensie zadecy- i mamy już wyobrażenie, dował przypadek – Harvey jak ta płyta „smakuje”. odnalazł taśmy podczas po- W ogólnym rozliczeniu rządków w piwnicy. Kie- brakuje mi trochę dziko- The Mark Harvey dy przesłuchali je razem ści, bo wszystko jest po eu- Group – A Rite for z Bloomem, stwierdzili, że ropejsku chłodne – wię- All Souls nagranie sprzed niemal 50 cej tu zimnej kalkulacji Americas Musicworks, 2020 lat zdecydowanie warte jest niż ognistego ducha eks- tego, aby usłyszało je więcej presyjnego bopu. Co wię- Mark Harvey znany jest osób. Zdecydowanie mieli cej, przydługawe ambien- przede wszystkim jako rację. towe klamry, które oplatają twórca dla wielu słucha- A Rite for All Souls to nie tyl- co dynamiczniejsze części czy kultowej, bostońskiej ko zapis ówczesnych po- utworów, mogą wprawiać Aardvark Jazz Orchestra. szukiwań muzycznych, ale w zniecierpliwienie („Kie- Ale to także aktywista także możliwość poczucia dy wreszcie zagrają coś z bi- jazzowy, pastor metody- atmosfery społecznej i ar- glem?!”). stów, trębacz, improwizator tystycznej w Ameryce prze- Jeżeli jednak uznajemy i poszukiwacz nowych tery- łomu lat sześćdziesiątych Wallsdown za coś warte- toriów dźwiękowych. Wyda- i siedemdziesiątych. Muzy- TOP OF THE LIVE go posłuchania, a szczegól- ny właśnie przez Americas ce towarzyszy recytacja poe- nie coś „nowego”, to tym Musicworks (premiera – 17 zji, między innymi o wojnie PASMOLIVE PIĄTEK GODZ. 20:00 WWW.RADIOJAZZ.FM bardziej warto posłuchać lipca) podwójny album to za- w Wietnamie. W komenta- dokonań polskiej kapeli pis koncertu, który odbył rzu do płyty Harley mówi: (w mojej ocenie niecieszą- się w 1971 roku w Old West „Żyjemy w burzliwych cza- cej się jakąś szczególną „wi- Church w Bostonie. Na kon- sach, a jak powiedział Al- 10.07.2020 Duke Ellington At Newport docznością”) o nazwie Pa- cercie wystąpił skład, który bert Ayler, muzyka jest tryk Kraśniewski Trio (Less poprzedzał powstanie Aar- uzdrawiającą siłą wszech- 17.07.2020 Miles Davis – The Complete Live At Motreux Disc 11 Is Bless, 2015). Klimaty bar- dvark Jazz Orchestra. świata”. Zarówno muzyka dzo podobne, produkcja Kwartet Marka Harveya zawarta na płycie, jak i jej 24.07.2020 Duke Ellington with – Cote d'Azur Concerts równie smaczna, a talen- składał się wyłącznie z in- przekaz brzmią dziś świeżo ty ulokowane w kraju nad strumentów dętych oraz i aktualnie. 31.07.2020 Oscar Peterson – The London House Sessions Wisłą. Choć ci znad Loary perkusyjnych. Oprócz lide- Materiał, zgodnie z tytułem też są w porządku. › ra (między innymi trąbka, albumu, to rodzaj rytuału. 07.08.2020 Various Artists – Jazz 56 – I Ogolnopolski Festival Muzyki Jazzowej flugelhorn) wystąpili: Peter Słyszymy to i czujemy już Wojciech Sobczak-Wojeński H. Bloom (między innymi od pierwszych dźwięków Sopot, 6-12 Sierpnia 1956 JazzPRESS, lipiec-sierpień 2020 |61

Inwokacji (Invocation) – de- gardy, wpływy world mu- W muzyce grupy jest miej- likatnych, tajemniczych, sic, twórczość zaangażowa- sce na zgiełk i ciszę, mno- budujących napięcie. Po niej ną społecznie i politycznie gość rytmów i medytacyjne rozbrzmiewa Fanfare – na czy wreszcie teatr muzycz- mantry. Improwizacje mu- instrumentach dętych, jak ny. Tego ostatniego aku- zyków przenikają się two- na fanfarę przystało. Ko- rat nie widać na płycie, ale rząc niezwykłą przestrzeń, lejne części prowadzą nas koncertom Mark Harvey w którą warto wejść, aby aż do zakończenia rytuału Group towarzyszyła na ogół doświadczyć czegoś nie- (The Rite Concluded). niezwykła oprawa. Muzy- zwykłego na koncercie Myślę, że próba jakiegokol- cy grali w ciemności, tylko sprzed pół wieku. Niezwy- wiek zdefiniowania tej mu- przy świecach, ze starannie kłe dzieło muzyczne i do- zyki byłaby dla niej krzyw- zaplanowaną scenografią kument historyczny. › dząca. Słuchacze odnajdą tu (karty tarota) i rozkładem elementy free jazzu, awan- instrumentów na scenie. Piotr Rytowski

TOP OF THE LIVE

PASMOLIVE PIĄTEK GODZ. 20:00 WWW.RADIOJAZZ.FM

10.07.2020 Duke Ellington At Newport

17.07.2020 Miles Davis – The Complete Live At Motreux Disc 11

24.07.2020 Duke Ellington with Ella Fitzgerald – Cote d'Azur Concerts

31.07.2020 Oscar Peterson – The London House Sessions

07.08.2020 Various Artists – Jazz 56 – I Ogolnopolski Festival Muzyki Jazzowej

Sopot, 6-12 Sierpnia 1956 62| Płyty / Recenzje

Nie nudzić!

Jakub Krukowski [email protected]

Jerzy Milian otwarcie dzielił się skiego jazzu. Najważniejsze to opiniami o poznawanych na swo- z pewnością współpraca z Krzysz- jej drodze osobach. Pomijając tofem Komedą, debiut w kulto- tych, których nazywał „cmokie- wej serii (fenomenal- rami, wazeliniarzami i spryciu- ny Baazaar) czy aranżowanie dla lami”, wielu z nich nie szczędził cenionych europejskich big-ban- ciepłych słów. „Zafrapował mnie dów radiowych. Nie ulega jednak młody człowiek (…) pomyślałem wątpliwości, że przez całe życie «cholera, tu już nie ma żartów», najintensywniej zaangażowany trzeba coś dla niego napisać”1 – był w pracę krajowych zespołów stwierdził ponoć po koncercie na radiowych, zwłaszcza Orkiestry festiwalu Jazz na Starówce w 2010 Polskiego Radia w Katowicach. roku. „Zafascynował mnie także W ciągu siedemnastu lat zagrał człowiek znakomicie wychowa- z nią dziesiątki koncertów, nagry- ny (…) oddałem mu do wykorzy- wając kilka tysięcy minut muzy- stania wszystkie swoje nagrania ki. Wytwórnia GAD Records skru- z rozgłośni europejskich”2 – napi- pulatnie archiwizuje ten dorobek sał w swojej autobiografii. Byli to kolejno Maciej Fortuna (trębacz z Poznania) i Michał Wilczyń- ski (szef wytwórni GAD Records). Za te miłe słowa obaj, korzystając z właściwych sobie środków, od- wdzięczają się w najlepszy możli- wy sposób.

Jerzy Milian, Orkiestra Rozrywkowa PRiTV w Katowicach – Bez przesady

Życiorys Miliana wypełnia sze- Jerzy Milian, Orkiestra Rozrywkowa PRiTV reg epizodów kluczowych tak dla w Katowicach – Bez przesady GAD Records, 2018 jego kariery, jak i rozwoju pol- JazzPRESS, lipiec-sierpień 2020 |63

działalności orkiestry, w którym po nieśmiałych początkach zaczęła wyrastać na czołową radiową formację grającą muzykę rozrywkową w Polsce.

Jerzy Milian – Circulations

Mogłoby się wydawać, że w połowie lat sześćdzie- siątych Jerzemu Milianowi brakowało jeszcze biegłości i doświadczenia kompozytorskiego. Na pewno miał za sobą przygotowanie teoretyczne (studiował w berlińskiej Hochschule für Musik Jerzy Milian – Circulations oraz prywatnie u Bogusława Schaeffera i Wolfra- GAD Records, 2018 ma Heickinga) i początki pracy zawodowej (mię- dzy innymi dla rozgłośni poznańskiego radia), – w 2017 roku pod jej szyldem uka- czegóż jednak oczekiwać od artysty, który led- zał się krążek Pretekst przybliża- wie dekadę wcześniej zaistniał na jazzowej sce- jący pierwsze półtorarocze dzia- nie? W rzeczywistości to raczej brak wykonaw- łalności Orkiestry. Bez przesady ców skłonnych realizować jego pomysły hamował jest chronologiczną kontynuacją ten potencjał. Kiedy w 1965 roku muzyk nawiązał tamtej produkcji, przedstawiającą współpracę z orkiestrą radia BRT, okazało się, że nagrania z lat 1975-76. ma gotowe pomysły, skrojone na międzynarodo- Tak jak repertuar zespołu, rów- wy sukces. nież niniejsza kompilacja zawie- Po udanym występnie na Jazz Jamboree ’64 szef ra bardzo zróżnicowany mate- działu jazzowego belgijskiej rozgłośni Elias Giste- riał. Słyszymy tu echa fascynacji linck zaprosił Polaka do tamtejszego studia. Na stylem filadelfijskim (Wybacz mi Circulations (tłum. cyrkulacje, obiegi) znajdują się Barry), funkiem (Bez przesady), nagrania dokonane w kolejnych latach, od 1966 bossa novą (Bossa nova piknik), do 1969 roku. Tytuł siódmego woluminu serii Je- popularnymi przebojami (Hej, rzy Milian Tapes zaczerpnięto z jednej z najwcześ- pomóżcie ludzie), a nawet muzy- niej zarejestrowanych kompozycji, której inspi- ką klasyczną, uosobioną w swin- racją była odmowa przyjęcia autora do Związku gującej adaptacji Straussa (Baron Kompozytorów Polskich, którą argumentowano cygański). O stylistycznej spójno- jego rzekomą „obiegową inwencją”. ści utworów decyduje solidarne Praca dla Belgów okazała się ważnym epizo- wykorzystanie siedmioosobowe- dem twórczości Miliana. Był to punkt wyjścia dla go zespołu wokalnego przez aran- współpracy z choreografem Konradem Drzewie- żerów, których wizję znakomicie ckim, co z kolei przyczyniło się do angażu muzy- realizują dyrygenci: Milian i Piotr ka we wschodnioniemieckim big-bandzie Güntera Kałużny. Album rejestruje okres Gollascha. 64| Płyty / Recenzje

Jerzy Milian – Stigma

Ósma odsłona serii Jerzy Milian Tapes nosi podtytuł 1970 – First German Adventures. „Niemiecka przygo- da Milina”, który dość przypadkowo został aranże- rem big-bandu Güntera Gollascha, trwała piętna- ście lat. Po okresie współpracy z grupami Gustava Broma i belgijskiego radia artysta otrzymał pro- pozycję skomponowania muzyki do baletu Conra- da Drzewieckiego Rywale, dla wschodnioniemie- ckiej telewizji. Rejestracja materiału miała miejsce w berlińskiej rozgłośni w 1969 roku właśnie z or- Jerzy Milian – Stigma kiestrą Gollascha, który po wyjściu ze studia zapro- GAD Records, 2018 ponował Polakowi współpracę. Podczas tamtej sesji wibrafonista poznał saksofonistę Ernsta-Ludwiga zentowała w pierwszej odsłonie se- Petrowsky’ego, podobnie jak on zainteresowanego rii (When Where Why, 2012). „DDR free jazzem. Big Band Grooves... again” – czyta- Petrowsky równolegle z pracą w big-bandzie kie- my na okładce woluminu, znów rował własną formacją radiową – Ensemble Stu- bowiem wracamy do rozrywkowej dio 4. Milian przygotował dla nich utwór Near działalności kompozytora. Nie ule- But Far, który nagrano w kwietniu 1970 roku. Trzy ga wątpliwości, że w ramach współ- miesiące później ponownie gościł w Berlinie, by pracy z Rundfunk-Tanzorchester osobiście zarejestrować z grupą dalsze kompozy- Berlin Polak osiągnął w tej dziedzi- cje. Stigmę wypełnia ten materiał, uzupełniony nie najwyższy artystyczny poziom. dwoma utworami granymi przez zespół Gollas- cha. Płyta ukazuje trzecionurtowe poszukiwania Mi- liana, który w swojej biografii stwierdza, że En- semble Studio 4 grał: „free prawie na pograniczu (...) «muzyki nowej»”3. To szansa odkrycia awan- gardowych zainteresowań polskiego artysty, kon- trastujących z jego działalnością rozrywkową.

Jerzy Milian – Cutting

„Niemiecką przygodę” kontynuuje najnowszy krą- żek cyklu Jerzy Milian Tapes, prezentujący nagrania z Berlina Wschodniego z lat 1971-77. Są to te same se- Jerzy Milian – Cutting GAD Records, 2020 sje nagraniowe, które wytwórnia GAD Records pre- JazzPRESS, lipiec-sierpień 2020 |65

Dysponował wówczas znakomitym ze świetnym wibrafonowym solem, znalazła się aparatem wykonawczym, pozwala- nostalgiczna melodia Silvias Traume. jącym konkretyzować jego koncep- Każda z 16 kompozycji potwierdza wysoki po- cje. „Czułem się jak artysta malarz, ziom orkiestry, przy czym kilka z nich (zwłasz- który nagle otrzymał wspaniale cza Kung Tanz i Lauf zur Kasse) z łatwością mo- wyposażoną pracownię, najlepsze głoby wejść do kanonu standardów gatunku. farby i pędzle, wino i legion mode- Cutting okazuje się szczególnie ważną pozycją, lek do wyboru”4 – to porównanie, dokumentuje bowiem, jak ogromny rozrywko- którego użył Milian, tym bardziej wy potencjał miała współpraca Miliana z nie- jest trafne, że wypowiedziane przez mieckimi kompanami. dawnego studenta Akademii Sztuk Pięknych... Kwintet Barowy – Do widzenia Imponuje przede wszystkim sze- roka barwa, jaką operują muzy- W wydanej niedawno ostatniej części serii Krzysz- cy. Tradycyjnie silne orkiestrowe tof Komeda w Polskim Radiu (Vol. 8: Suplement, sekcje – dętą i rytmiczną – posze- 2019) znalazło się sześć utworów z lat pięćdziesią- rzają syntezatory, organy Ham- tych sekstetu legendarnego kompozytora. Nagra- monda oraz gitary elektryczne. nia miały miejsce w Rozgłośni Poznańskiej Pol- Przekłada się to na zróżnicowa- skiego Radia i uczestniczyli w nich między innymi ny, przeważnie energiczny ma- Jerzy Milian (wibrafon, ksylofon) oraz Jan Ptaszyn teriał, w którym swing miesza Wróblewski (saksofon tenorowy, flet). W tym sa- się z funkiem. Nie przeszkadza mym mniej więcej czasie razem z Benonem Har- to wszakże, by po mocnym Jerzy dym (fortepian) zawiązali oni Kwintet Barowy. und Gunter (hołd obu liderom), Krótką działalność składu dokumentują dwie se- sje zarejestrowane w tym samym radiowym studiu we wrześniu i październiku 1959 roku. Obie wspomniane płyty są niezwykle cennym (bo rzadkim) świadectwem okresu świetności sceny jazzowej w Poznaniu. Niestety w przypadku Kwin- tetu niemożliwe jest odtworzenie dokładnych per- sonaliów wszystkich jego członków. Poza wspo- mnianą trójką gościnnie pojawiają się związani z lokalnym środowiskiem Janusz Hojan (trąbka) i Wojciech Lechowski (gitara), reszta zaś pozostaje w sferze domysłów. Trzech liderów sięga po lekki, przede wszystkim autorski materiał Miliana i Ptaszyna, zwiastują- Kwintet Barowy – Do widzenia cy ich rozrywkowe zainteresowania, realizowa- GAD Records, 2020 ne później z własnymi orkiestrami. Charakter 66| Płyty / Recenzje albumu znakomicie oddaje okładka – wyjęta jak- by z dawnego plakatu turystycznego, samo jej oglądanie wprowadza w miły nastrój. Jak zwy- kle w przypadku produkcji GAD Records album opatrzony jest merytorycznym esejem Michała Wilczyńskiego, w którym znajdziemy wypowie- dzi członków grupy oraz ciekawe anegdoty z ich działalności.

Jerzy Milian / Maciej Fortuna – Big Club Band Jerzy Milian / Maciej Fortuna – Big Club Band Gdy w 1957 roku pod kierownictwem Zygmunta Stowarzyszenie Jazz Poznań, 2018 Mahlika powstała Poznańska Piętnastka Radiowa, stolica Wielkopolski stała się ważnym ośrodkiem Jerzy Milian – Ostatnia muzyki rozrywkowej. Kluczową dla kolektywu po- kompozycja stacią był Jerzy Milian – instrumentalista oraz au- tor przeszło stu jego utworów. Tradycję grupy kon- Album jest ostatnią częścią tryp- tynuuje poznański trębacz Maciej Fortuna, który tyku Macieja Fortuny poświęco- nie tylko reaktywował skład, ale też zarejestrował nego pamięci legendarnego wi- szereg albumów poświęconych pamięci lidera. brafonisty. Zawiera kompozycje Big Club Band jest drugą pozycją serii Poznań Mi- – Music For Mr. Fortuna oraz Dyle- liana, dedykowanej urodzonemu w Poznaniu ar- maty dla pięciu – napisane przez tyście. Na płycie znalazło się siedem jego kom- Miliana pod wpływem wspólnych pozycji (oraz dwie Andrzeja Zielińskiego), w tym koncertów z poznańskimi muzy- kanoniczne Bazar w Aszchabadzie (Jerzy Milian kami na jesieni 2009 roku. Towa- Trio Baazaar, 1970), Waleczny Biedron (Jerzy Milian rzyszący mu wówczas na scenie Nagrania 1975-1977, 1977) czy Motive in Blues (Seks- Maciej Fortuna (trąbka), Maciej tet Krzysztofa Komedy, lata pięćdziesiąte). Choć Kociński (saksofon) i Piotr Banyś materiał obejmuje jedynie 30 minut muzyki, to (puzon), w towarzystwie Kuby wystarcza, by przekonać się o wysokiej jakości Stankiewicza (fortepian), Jakuba poznańskiego kolektywu. Repertuar ma charak- Mielcarka (kontrabas), Stanisława ter rozrywkowy, a jego aranżacje (autorstwa Iwo- Aleksandrowicza (perkusja) oraz ny Witek) zgrabnie łączą bogatą tradycję z oczeki- Orkiestry Symfonicznej pod dy- waniami współczesności. Płyta jest więc zarówno rekcją Grzegorza Stasiuka, zare- świadectwem historii, o której dotąd niewiele się jestrowali materiał na niniejszą mówiło, jak i produkcją wprowadzającą pozytyw- płytę. Zamykające ją trzyczęścio- ną atmosferę, z łatwością trafiającą w gusta szer- we Konsylium z żyrafą Milian na- szego grona słuchaczy. pisał po wysłuchaniu pierwszego JazzPRESS, lipiec-sierpień 2020 |67

pięciu. Wewnątrz trójkątnego opakowania płyty znajdziemy wkładkę z reprodukcją oryginalnego zapisu nutowego, opatrzonego komentarzami au- tora. Jeden z nich podkreśla: „Free! Free for all” – muzykom nie wypadało więc zlekceważyć takich instrukcji. Obecność mistrza na albumie jest też bardziej bezpośrednia. Pomiędzy trzema wskaza- nymi kompozycjami umieszczono dwa Interludia, w których słyszymy go grającego na wibrafonie. Są to archiwalne nagrania wzbogacone o orkie- stracje Stasiuka. Jerzy Milian – Ostatnia kompozycja Wspomniany przedruk wypełnia również okład- Stowarzyszenie Jazz Poznań, 2019 kę Ostatniej Kompozycji. W tym fragmencie od- najdujemy dopisek Miliana, nakazujący żeby „Nie wydawnictwa z tej serii (Music nudzić!”. Poznając biografię muzyka oraz wsłu- For Mr. Fortuna, 2017). Jak się oka- chując się w kolejne pozycje sygnowane jego na- zało, była to ostatnia kompozycja zwiskiem, można śmiało przyjąć to za credo jego w jego karierze. różnorodnej twórczości. Trudno przecenić wysi- Album ponownie ukazuje inne łek Wilczyńskiego i Fortuny w jej propagowaniu. oblicze Miliana. Inaczej niż na Bez ich pracy dziedzictwo tego wybitnego artysty pieczołowicie skomponowanym mogłoby ulec zapomnieniu, co byłoby niewyob- Big Club Band – muzyka opiera się rażalną stratą dla polskiego jazzu. › tu na swobodniejszej improwiza- cji. Przejawia się ona zwłaszcza 1 Kajetan Kurkiewicz, Maciej Fortuna przypomina Jerzego Milia- w żywiołowych solówkach, choć- na. Klasyka poznańskiego jazzu na nowo, poznan.wyborcza.pl. 2 Jerzy Milian, Wiem i powiem, GAD Records 2017, s. 211. by w świetnym popisie Kocińskie- 3 Ibid., s. 130. go z drugiej części Dylematów dla 4 Ibid., s. 130. 68| Serial / Recenzja

Jak to w Hollywood bywa, Zanim jednak Chazelle do- każdy projekt szuka swo- stał budżet dla „dużych jego czasu. The Eddy mu- chłopców”, zainteresował siał poczekać na uznanego wszystkich skromnym, ale brytyjskiego scenarzystę Ja- bardzo ekspresyjnym Whi- cka Thorne’a (wyrobił so- plash (główna nagroda na bie markę, pisząc przez 10 festiwalu w Sundance w 2014 lat genialny serial Shame- roku). Historia sadomaso- less), który do jazzowych chistycznej, w jakimś sensie, kompozycji Ballarda dopi- relacji surowego nauczycie- sał całe libretto, posklejał la prestiżowego konserwa- wszystkie historie. Najwięk- torium (Oscarowa kreacja The Eddy szym jednak magnesem dla J.K. Simmonsa) i młodego The Eddy, scen. Jack Thorne (i in.), producentów z Netflix Eu- perkusisty pulsuje rytmem reż. Damien Chazelle (i in.), muz. Glen Ballard & Randy Kerber, rope było zainteresowanie standardów jazzowych. Ma- Netflix, 2020 przedsięwzięciem Damiena estro swingowej orkiestry, Chazelle’a. Kolejnego „złote- fan innowatora bębnów Joe „The Eddy to w pierwszej ko- go chłopca” z fabryki snów. Jonesa, jasno komunikuje lejności portret ludzi, dla któ- Jest najmłodszym w histo- swoim wychowankom, co rych muzyka stała się ca- rii laureatem Oscara za re- sądzi o innych gatunkach łym życiem” – twierdzi żyserię (miał 32 lata) za La muzycznych: „Kto nie ma ta- w wywiadzie dla serwi- La Land. Całkowicie zasłu- lentu, kończy w kapeli ro- su Collider pomysłodawca żenie, bo dzięki jego wyob- ckowej”. Podobno opowieść serialu, amerykański kom- raźni i lekkości warsztato- gnębionego ucznia szkoły pozytor i producent Glen Bal- wej wróciliśmy do dawnego muzycznej została wsparta lard. Przyznaje w nim rów- Hollywood. Do klimatu jak przez reżysera wątkami au- nież, że idea nakręcenia z West Side Story. Wymy- tobiograficznymi. serialu o klubie jazzowym za- ślonego we współczesnej W pierwszym odcinku The kiełkowała, kiedy mieszkał scenerii z fabularną fine- Eddy towarzyszymy Ellioto- w Paryżu, już w latach dzie- zją godną Billy’ego Wildera. wi Udo (fenomenalny An- więćdziesiątych. „Moja pierw- W tym chaotycznym post- dré Holland), niegdyś wybit- sze poważna kompozycja to gatunkowym kinie, muzy- nemu pianiście jazzowemu, był rok 1980 i piosenka What ka, jazz, zapewniają opowie- który po stracie syna i roz- Is On Your Mind? napisana ści spójność i konsekwencję. padzie małżeństwa prze- dla wielkiego George’a Ben- Dodatkowo główny bohater, nosi się ze Stanów do Pary- sona i wyprodukowana przez grany przez Ryana Goslinga, ża i zakłada ze wspólnikiem Quincy’ego Jonesa” – opowia- jest pianistą zakochanym klub jazzowy. Dostajemy ty- da o swoich jazzowych po- w klasycznym jazzie Counta pową dla Chazelle’a (wyre- czątkach Ballard. Basiego czy Gila Evansa. żyserował dwa pierwsze od- JazzPRESS, lipiec-sierpień 2020 |69 cinki serialu) mozaikę stylów Davis. Teraz zamiast klasy- nizowani ze sobą. Pianista i opowieści. Rozdartego i nie- cystycznych sal koncerto- Randy Kerber (współautor pewnego głównego bohatera, wych czy stylowych knajpek ścieżki dźwiękowej) jest historię miłosną z bardzo wy- ze sceną widzimy przed- Amerykaninem, kontraba- razistym współudziałem na- mieścia, blokowiska i ob- sista Kubańczykiem, perku- szej Joanny Kulig w roli wo- skurny klub w podrzędnej sistka pochodzi z Chorwacji, kalistki, wątek kryminalny i, dwudziestej dzielnicy. Szare, saksofonista z Francji, trę- od drugiego odcinka, szorstki wyzute z magicznego blasku bacz z Kanady, a Polka śpie- poemat o dojrzewaniu. i blichtru miasto świateł. wa. Spaja ich muzyka i klub, Towarzyszymy codzienno- Właściwie to nie musi być mocno i interesująco. ści muzyków. Kamera bardzo Paryż, to mogą być dowol- Najbardziej charakterystycz- celnie akcentuje życie Elliota. ne europejskie przedmieś- ną cechą jazzu jest impro- Widzi, jak rytm codzienności cia, chociażby w Brukseli czy wizacja. Serial The Eddy zo- podporządkowuje kompono- Berlinie. Tu swój muzyczny stał tak pomyślany, żeby waniu i wprawkom na trąbce zawód uprawiają emigranci, oddziaływać na widza jak z młodymi hip-hopowcami. a ciekawe nowe brzmienia dokument, akcją jakby po- Strach i zagubienie manife- kiełkują w garażach wśród zbawioną scenariusza. Rela- stuje w pustym klubie nad diaspory muzułmańskiej. cjonowaniem zdarzeń tylko klawiaturą. Formalnie obraz W jazzowym utworze jed- tu i teraz, z pozornie niekon- narzuca bliskość. Kadry są nym z elementów decydu- trolowaną dramaturgią. To ciasne, szukają emocji w de- jących o atrakcyjności czy oczywiście zabieg, świadomy talu. Całość wizualnie spre- unikalności może być fak- pomysł narracyjny, ale gdy parowana efektem ziarna tura. Określenie trochę nie- opowiada o muzykach jazzo- i kurzu. Nie szlachetną paty- muzyczne i nieprecyzyjne. wych oraz ich życiu i pra- ną, raczej brudem. Opisujące interakcje instru- cy, nabiera autentyczności. Dzisiejszy jazzowy Paryż mentów i ulotne relacje mię- Szczególnie jeśli większość wcale nie przypomina tego dzy nimi. Okazuje się, że taki zespołu to prawdziwi muzy- z lat pięćdziesiątych i sześć- konstrukt może być uniwer- cy, dla których to był debiut dziesiątych. Wtedy mo- salny dla każdego wielowąt- aktorski. „Graliśmy jazz na glibyśmy spędzić tam noc kowego dzieła, serialu też. żywo na planie, codziennie w towarzystwie poniewie- W The Eddy każdy odcinek przez dziesięć miesięcy, a cała ranych rasowo w ojczyź- koncentruje się na innej po- akcja toczyła się wokół nas” – nie gwiazd amerykańskiego staci. Muzycy i wszyscy inni wspomina Glen Ballard. › jazzu, jak Art Blakey, Dex- bohaterowie są niespokojni ter Gordon czy sam Miles i frustrująco niezsynchro- Janusz Falkowski PLAYLISTA 07-08/2020 70| Rozmowy fot. Kuba Majerczyk Kuba fot. JazzPRESS, lipiec-sierpień 2020 |71

Kuba Więcek – na początku zawsze piszą, że to najmłodszy debiutant słynnej serii Polish Jazz, a jego osiągnięć i muzycznych projektów, które współtworzy, nie sposób ująć zwięźle. Przede wszystkim reprezentant młodego pokolenia polskiego jazzu, saksofonista i kompozy- tor, dziś nieruszający się z domu bez syntezatorów. Absolwent Rytmisk Musikkonservatorium w Kopenhadze. Jego fonograficzne osiągnięcia akcentują nagrane w autorskim triu Another Raindrop (2017) i Multitasking (2019). Twórca tych płyt to rybniczanin z wielką pasją kulinar- ną. Co zgotuje w polskim jazzie?

Saksofon to mój język

Marta Goluch [email protected]

Marta Goluch: Kiedy twój debiut naturalne, prawdziwe. Dopiero te- fonograficzny Another Raindrop raz zaczynamy te akcenty zauwa- ukazał się w słynnej serii Polish żać. Tak wiele dzieje się na europej- Jazz, doszłam do wniosku, że to skiej scenie i to, że idziemy po coś dla polskiej sceny jazzowej kolej- własnego, po prostu nas uskrzyd- ny przełom. Niby przepływasz ba- la. Jeśli chodzi o mnie, to nie wiem, sen tej samej długości, ale co płyta, jaki będzie mój stosunek do jazzu to na innym torze. Może to pró- w niedalekiej przyszłości, ponie- ba udowodnienia, że w polskim waż od pół roku muzycznie zgłę- jazzie jeszcze nie wszystko wy- biam inne rzeczy niż jazz i nie brzmiało? wiem, co się ze mną stanie za jakiś czas. Wciąż mam nadzieję wracać Kuba Więcek: Wydaje mi się, że do tych moich jazzowych korzeni, to zdecydowanie dopiero począ- ale to, co teraz robię, będzie mia- tek. Widzę to nie tylko u siebie, lecz ło ogromny wpływ na moją dalszą i u innych, że każdy przechodzi ta- drogę. ki moment fascynacji jazzem zza oceanu i dopiero później orientuje Mimo wszystko coś tę drogę się, że na naszym podwórku mamy ugruntowało. Nie można prze- bardzo dużo rzeczy, które możemy cież iść pod prąd, nie znając pod- wykorzystać i którymi możemy się staw. W kopenhaskim konserwa- chwalić. Które są dla nas szczere, torium, które oferowało ci sporą 72| Rozmowy swobodę tworzenia, czy w Nowym Jorku, gdzie ślasz, że jako muzyk i słuchacz pobierałeś nauki u wybitnych saksofonistów, np. zwracasz uwagę oraz czerpiesz nieżyjącego już Lee Konitza. A miałeś też swój era- inspiracje z muzyki czasem zde- smusowy incydent w Krakowie. Czym z perspek- cydowanie stroniącej od jazzu. tywy studenta jazzu różni się system edukacji Jednak taka otwartość oraz wypa- artystycznej w Polsce od tego za granicą? Czy uwa- trywanie innych muzycznych ho- żasz, że Polska względem innych krajów jest zbyt ryzontów mimo wszystko na koń- zachowawcza i zamknięta na innowacje? cu zawsze prowadzi do korzeni. W końcu muzyka rozrywkowa po- Polskie uczelnie są zbliżone tokiem nauczania cho- wstała głównie na kanwie jazzu ciażby do tych nowojorskich czy tej z Amsterda- i bluesa. Zresztą wszyscy powiela- mu, gdzie studiowałem przez rok. W kopenhaskiej my schematy – najwięksi jazzmani szkole świetne jest to, że tam wszyscy zostajemy przecież sami zbuntowali się prze- wsadzeni do jednego wora z ludźmi, którzy nie ma- ciw ówczesnej rzeczywistości mu- ją, na przykład, nic wspólnego z muzyką jazzową, zycznej – ty i inni młodzi muzycy nie potrafią czytać nut, mają in- ną wrażliwość muzyczną. I wy- daje mi się, że to jest bardzo do- Muzycy popowi nie współ- bre. Takie sposoby właściwie pracują z jazzmanami czy mu- działały już w jazzie wcześniej, kiedy jacyś band liderzy łączyli zykami klasycznymi, a uwa- ze sobą różne osobowości, żeby żam, że byłoby lepiej, gdyby spowodować powstanie jakichś pojawiło się więcej inicjatyw nieoczywistości w muzyce. łączących te różne światy W Kopenhadze takie połączenia jazzmanów z songwriterami czy osobami robiącymi muzykę wyłącznie elektronicz- robicie to samo. Na myśl przycho- ną i w ogóle niegrającymi na tradycyjnych instru- dzi tu postać Charliego Parkera, mentach odbywają się na szerszą skalę i to jest coś, który taką swoją muzyczną nie- co te szkoły wyróżnia. subordynacją wprowadził w jazz Teraz mieszkam w Warszawie i brakuje mi tego. Te stylistykę bebopową. W sierpniu wszystkie środowiska działają odrębnie. Muzycy będziemy obchodzić setną roczni- popowi nie współpracują z jazzmanami czy muzy- cę urodzin tego saksofonisty. Może kami klasycznymi, a uważam, że byłoby lepiej, gdy- warto pochylić się nad jego wpły- by pojawiło się więcej inicjatyw łączących te różne wem na ukształtowanie twojego światy. jazzowego charakteru?

W twojej muzyce można doświadczyć właśnie ta- Muszę przyznać, że nie był to kiej hybrydy gatunków. Zresztą często podkre- pierwszy saksofonista, na którego JazzPRESS, lipiec-sierpień 2020 |73 trafiłem, kiedy zainteresowałem się jazzem, a jak już trafiłem, to trochę mi zajęło, żeby się do niego przekonać. Może dlatego, że kiedy słuchałem muzyki, to podchodzi- łem do tego bardzo analitycznie, a łatwiej mi było zrozumieć ję- zyk tych czasów, ucząc się solówek Sonny’ego Stitta czy Hanka Mob- leya. Jednak dopiero kiedy zgłębi- łem twórczość Charliego Parkera, mogłem tak naprawdę to poczuć. Wydaje mi się, że nie był tak „do- skonały” jak muzycy, których wy- mieniłem wcześniej, ale za to mo- głem się od niego nauczyć wielu innych rzeczy, które bardzo go wy- różniały. Najważniejszy dla mnie jest aspekt ryzyka, trzymania słuchacza w na- pięciu, humor i naturalność. Pomi- mo tego, że czasami zdarza mu się na przykład powtarzać frazy, ro- fot. Yatzek Piotrowski bi to w zupełnie nieprzewidywal- ny sposób, przedstawiając podob- my się w tym pewnie, ale że zawsze wyjdzie to tro- ną treść w różnych kontekstach chę inaczej. I myślę, że to jest właśnie to przełożenie – to bardzo inspirujące. U Charlie- wpływu Charliego Parkera na mój własny pogląd go bardzo cenię też otwartość na na tworzenie. błędy, szukanie niedoskonałości, co wydaje mi się w jazzie niezwy- Wspomniana Another Raindrop zasiała w pol- kle istotną kwestią. Myślę, że tu- skim środowisku jazzowym niemały ferment. Ty, taj warto jeszcze dodać – chociażby niedoszły wiolonczelista, zmierzyłeś się z trady- w kontekście tej spontaniczności cją gatunku. Myślę, że jesteś tą osobą, która stanę- Parkera – że nigdy nie byłem zwo- ła między pokoleniami, inicjując nowy etap. Czym lennikiem organizowania wielu młody polski jazz różni się od tego „komedowego” prób z moim zespołem. Nawet je- i dlaczego zaistniał taki podział? Jesteś kontynua- śli muzyka jest skomplikowana, to torem polskiej myśli jazzowej czy jednak innowa- i tak robię tyle prób, żeby dokład- torem i kreatorem zupełnie innego poglądu na tę nie być na granicy tego, że czuje- muzykę? 74| Rozmowy

Ja w ogóle nie jestem w stanie zrozumieć, skąd się Może to kwestia sytuacji społecz- to wzięło, dlatego cieszę się, że mogłem jakoś to no-politycznej? Jazz w PRL-u był przełamać, kiedy zaprosiłem do mojego zespołu muzyką, z którą się nie afiszowa- wspaniałych Michała Barańskiego i Łukasza Ży- no, a wręcz ukrywano ją, słuchano tę. Kiedy mieszkałem w Danii, takie wspólne mię- w tajemnicy, dlatego może muzycy dzypokoleniowe granie było na porządku dzien- i kompozytorzy bardziej doceniali nym i nie było w tym jakiegoś poczucia wyższości eksplorowanie jego brzmień. Dziś, czy dominacji starszych, wszystkich traktowano kiedy jazz jest muzyką wyzwolo- jak równych sobie. Wydaje mi się, że możemy się ną, muzyków nie pociąga już to, od siebie bardzo dużo nauczyć, niezależnie od te- co zakazane, więc mając nieskoń- go, ile mamy lat. Oby więcej takich kolaboracji! czoność możliwości, tak naprawdę Współczesny polski jazz od tego za Komedy różni niewiele z nich korzystają. się na pewno techniką – teraz muzycy są dosko- nalsi, bo mają wszelkie możliwości, których kie- Tak, coś w tym jest, chociaż nie dyś nie było, ale nie wiem, czy to dążenie do do- chciałbym stwierdzić jednoznacz- skonałości czasami nie przeszkadza. Wydaje mi nie obecności jakiejś diametral- się, że kiedyś większy procent jazzmanów wy- nej różnicy pokoleniowej w pol- różniał się swoim oryginalnym stylem. W dzi- skim jazzie. czy siejszych czasach łatwo jest wskoczyć do takiego Andrzej Trzaskowski robili muzy- wiru, w którym wszyscy obracają się wokół tych kę, która dziś brzmi równie świe- samych inspiracji. Mamy dzisiaj dużą paletę moż- żo. Sami przekonujemy się o tym, liwości, a ludzie wciąż korzystają z tych najpopu- widząc, jak często muzycy sięgają larniejszych. właśnie po Komedę. Jest to muzy- ka, która się nie zestarzała i do dziś fot. Lech Basel wywiera ogromny wpływ na nas wszystkich.

Po sentymentalnej podróży przy- szła pora na nowy kierunek w two- jej twórczości. Przed zapuszcze- niem się w gęstwinę tegorocznych projektów chciałabym nawiązać do albumu, którym przypieczęto- wałeś rok 2019. Po gorączce związa- nej z Multitasking ukazała się pły- ta Berry. Opowiadałeś, że materiał na ten album, nagrany w kwin- tecie Mateusza Gawędy, powstał już dużo wcześniej i jest ukłonem JazzPRESS, lipiec-sierpień 2020 |75 dla twojej miłości. Co zatem spra- i utwory, aż do całego życia. Ale czy Berry jest ja- wiło, że mogliśmy posłuchać Ber- kimś zamknięciem, tą klamką, która zapada? Nie ry w tym konkretnym momencie? sądzę. Na pewno będzie jeszcze dużo powrotów. Czy było to domknięcie pewnego etapu muzycznego? Mimo wszystko w lata dwudzieste wchodzisz w pe- wien sposób oderwany od jazzowej przeszłości. Na pewno chciałem poczekać z wy- W twoich „ostatnio słuchanych” na Spotify’u jest puszczeniem Berry do momentu, aż fala hip-hopu, rapu, a nawet popu, a ty sam stałeś wyjdzie Multitasking, tak po prostu się producentem tworzącym beaty. Muzyka zaha- widziałem narrację mojej muzycz- czająca o lo-fi, dance i EDM, którą udostępniasz za nej wypowiedzi. Kiedyś w Kopen- pośrednictwem SoundClouda nieco przypomina mi twoje słowa, że jesteś w sta- nie wejść do tramwaju i w dro- Najważniejszy dla mnie jest dze z Ronda Radosława do aspekt ryzyka, trzymania słu- Dworca Gdańskiego wymyślić beat i bawić się nim, tak jak ba- chacza w napięciu, humor i na- wiłeś się gameboyem jako mło- turalność dziutki chłopak. Na czym pole- ga dziś specyfika twojej pracy hadze spotkałem się z norweskim z dźwiękiem, pracy producenta beatów korzysta- saksofonistą Mariusem Nesetem jącego z syntezatorów i czy to według ciebie tym- i podczas naszej wielowątkowej czasowy odwrót od jazzu, czy wręcz przeciwnie rozmowy dał mi jedną ciekawą ra- – kreowanie jego nowych sfer i podgatunków na dę, żeby każdy koncert zaczynać przyszłość? od dwóch zupełnie różnych utwo- rów. Pierwszy i drugi utwór po- Kiedy zaczynałem grać muzykę jazzową, to w ogó- winny być tak zróżnicowane, żeby le mnie nie interesował jazz tradycyjny, lata czter- zawierały w sobie całą kwintesen- dzieste, pięćdziesiąte i sześćdziesiąte też nie miały cję twojej gry, pełne spektrum two- dla mnie znaczenia. Na studiach w Amsterdamie jej muzyki. I korzystając z tej rady, zmuszano mnie do słuchania tego, co oczywi- postanowiłem wydać jako drugi ście miało skutek odwrotny, ale mimowolnie słu- krążek kontrastowy względem de- chałem tej muzyki, bo była podstawą mojej nauki. biutu Multitasking, zamiast Berry, W Danii nikt mnie nie zmuszał, ale młodzi słu- która jest zbyt bliska stylistycznie chali tylko tych staroci, jednak robili to z ogrom- Another Raindrop. Rada Neseta jest nym uczuciem i wyczuciem, co sprawiło, że na- dla mnie nadal niezwykle istotna prawdę się w tej muzyce zakochałem. Od tamtego i priorytetowa w procesie tworze- czasu ćwiczyłem tylko jazz, nauczyłem się setek so- nia. Stosuję ją od rozpisywania po- lówek jazzowych i standardów, aż stało się to moją jedynczych taktów, przez całe frazy ogromną pasją. Studia w Kopenhadze wiązały się 76| Rozmowy też z zajęciami, które wymagały ode mnie umie- tycznych rzeczy, tylko o nowej tre- jętności producenckich. Nie chodziłem na zajęcia ści. Na tyle mnie to wciągnęło, że z programów, nie pociągało mnie to. I właściwie od pół roku codziennie rano mu- dopiero gdy wróciłem do Polski, mnie wzięło. Na- szę się siłą powstrzymywać, żeby grałem Multitasking, na której to płycie sporo tych po przebudzeniu nie siadać od ra- elektronicznych tematów ma swoje ujście. Co skło- zu do komputera i nie robić kolej- niło mnie do myślenia, że to nie może się tak skoń- nych beatów. czyć i może warto iść w to dalej, że potrzebuję na- Jeśli chodzi o saksofon, to mam uczyć się czegoś zupełnie nowego. świadomość, że w świecie produ- Pewnego razu z Jankiem Młynarskim jedliśmy ra- centów warto się wyróżnić czymś men na Saskiej Kępie i on powiedział mi, że zna charakterystycznym, wykorzystu- takiego gościa, który jest licencjonowanym na- ję więc mój instrument, który jest uczycielem abletona. Wzią- łem kontakt, odezwałem się po pół roku i umówiłem na lek- Współczesny polski jazz od cje. Tak naprawdę, oprócz lek- tego za Komedy różni się na cji saksofonu, nigdy nie mia- pewno techniką – teraz muzycy łem takich regularnych lekcji gry na czymkolwiek innym. Te- są doskonalsi, bo mają wszelkie raz zainspirowały mnie do te- możliwości, których kiedyś nie go stopnia, że zacząłem dostrze- było, ale nie wiem, czy to dą- gać możliwości. To jest tak, że żenie do doskonałości czasami miałem tę muzykę w głowie, ale brakowało mi narzędzi, żeby ją nie przeszkadza realnie odtworzyć, dlatego po- trzebowałem nauczyć się tego programu jak swo- dla mnie niezwykle istotnym sym- jego instrumentu. Musiałem zrobić ten krok w tył, bolem, ale też oparciem dla mojej by móc zrealizować swoje aktualne wizje muzycz- twórczości elektronicznej. Saksofon ne. Ten krok otworzył przede mną muzykę na no- to mój znak rozpoznawczy, włas- wo, więc teraz mogę układać ją na wszelkie sposo- ny język. Gdy odciąłem się od aku- by, a jedynym ograniczeniem jest moja wyobraźnia. stycznego komponowania i wciąg- Grając na saksofonie, uczyłem się od mistrzów, jak nąłem się w wir elektronicznego, Parker, Stitt, Coltrane, i kiedy poznałem ten język, to wracając do tego uprzedniego, zaprzyjaźniłem się z nim, ale zacząłem szukać no- myślę o nim zupełnie inaczej. Te- wych wyzwań. I tak samo było z muzyką elektro- raz właściwie nie potrafię myśleć niczną. Chciałem się nauczyć języków różnych pro- o komponowaniu tak, jak myślałem ducentów. Jak zrobić beat jak Timbaland, Pharrell kiedyś. Nie wyobrażam sobie wej- Williams, J Dilla – to stało się dla mnie nowym ob- ścia w lata dwudzieste bez umiejęt- szarem, w którym mogę się uczyć formalnie iden- ności produkowania muzyki. JazzPRESS, lipiec-sierpień 2020 |77

Wiele mówimy o rewolucji tech- nologicznej, która przez okres pan- demii nawet przybrała na sile. Tak słucham tego jazzmana z synteza- fot. Kuba Majerczyk Kuba fot. torami i myślę: czy jazz też nam się skomputeryzuje?

Wydaje mi się, że nie. Tak napraw- dę trzeba zdefiniować, czym jest jazz, bo dziś już nie chodzi o jakiś konkretny układ dźwięków czy harmonii, tylko o tę wspomnianą przeze mnie wcześniej spontanicz- ność. Najważniejsze, żeby to by- ła muzyka nieprzewidywalna. Po prostu. Komputerom chyba trudno będzie się tego nauczyć.

Może to zabrzmi paradoksalnie, ale o ile przemysł muzyczny ucierpiał pod kątem czysto ekonomicznym, tak realizacji twoich projektów ten czas zdecydowanie służy. Zaangażo- wałeś się w dosyć mainstreamowe działania, co według mnie w przy- zeszłym roku obfitującym w niekończące się tra- jemny sposób pozwoliło zapoznać sy koncertowe w styczniu przeprowadziłem się do się wielu nowym słuchaczom z two- Berlina na dwa miesiące, by poświęcić się muzyce imi kompozycjami. Podczas Home elektronicznej, bo to akurat był czas raczej bezkon- Session dla Warner Music Poland certowy, który stanowił dla mnie taki reset, odpo- mogliśmy poznać twoją domową czynek od jazzu. Tak mi się spodobało, że na myśl strefę twórczą. Nominowany przez o powrocie i trasie znów mnie przyćmiło i nie cie- Monikę Borzym włączyłeś się tak- szyłem się na ten powrót dawnego porządku i prze- że w akcję pomocy dla medyków, ra- rwanie, zahamowanie rozwoju w kierunku elek- pując swoje #Hot16Challenge2. Jak tronicznym. A tu nagle pandemia – i mogłem nadal się czułeś, podejmując te wyzwania beztrosko poświęcić się bieżącemu projektowi. rzucone przez lockdown? To dla mnie o tyle ważne, że nigdy nie zrobiłem tak wielkiego progresu muzycznego przez zaledwie Muszę przyznać, że dla mnie ten kilka miesięcy, więc to przełom w moim życiu. To lockdown był zbawienny. Po całym nie tak, że nie chcę wracać, ale zacząłem doceniać 78| Rozmowy

ten domowy tryb pracy producenta, który jest dla na jazzowych zasadach. Nasuwa mnie równie satysfakcjonujący co granie koncer- się pytanie, gdzie w tym wszystkim tów, dlatego jeszcze nie jestem pewien, jak to będzie odnajdziemy twoje trio z Micha- rzutować na moją przyszłość. łem Barańskim i Łukaszem Żytą? Czy podczas letnich festiwali usły- Mimo że kwarantanna to czas izolacji i pracy nad szymy was ze świeżą wizją? sobą, spędzany w spokoju i przeważnie w pojedyn- kę, to chyba masz świadomość, że wychodzisz z te- Od wydania Multitasking urozma- go okresu w pokaźnym gronie muzyków i różnego iciłem nasz repertuar, napisałem rodzaju kolaboracji. Aktywnie udzielasz się w pro- kilka nowych utworów, które mo- jektach Pianohooligana, z którym zresztą gracie że faktycznie eksplorują te bardziej w Daniel Toledo Quartet, a przedkwarantannowy elektroniczne strony, ale na pew- rok 2020, oprócz albumu Fletch tego kwartetu, przy- no nie będzie to zaprezentowanie niósł także Artificial Stupidity od Emil Miszk & The czegoś znacząco odległego od tego, Sonic Syndicate, więc o ile solo stawiasz teraz na co graliśmy przez cały czas naszej eksperymenty, to w składach nadal funkcjonujesz działalności. Na pewno jest jeszcze sporo wizji, które chcę w triu zre- alizować, ale sam stoję teraz przed wieloma muzycznymi dylemata- mi, więc nie potrafię stanowczo wy- biec w przyszłość i zaplanować so- bie, czym się zajmiemy. W sierpniu szykujemy premierę zdecydowanie specyficznego repertuaru wzmoc- nionego wokalem wybitnej polskiej artystki. Równolegle współpracuję z kilkoma artystami ze świata hip- hopu. Materiał na Multitasking two- rzony był naturalnie, utwory po- wstawały na trasie i ogrywaliśmy je na koncertach. Wszystko po kolei, we własnym tempie. W lipcu gramy podczas Warsaw Summer Jazz Days i pewnie osoby, które zdecydują się wziąć udział w naszym koncer- cie w ramach tego wydarzenia, bę- dą mogły zaobserwować ten proces zmian, ale nie będą to jeszcze zdefi-

fot. Yatzek Piotrowski Yatzek fot. niowane, sprecyzowane zmiany. JazzPRESS, lipiec-sierpień 2020 |79

Kolejną nowością u ciebie jest czyzny, żeby też więcej krajowych muzyków kom- KOLD. Jak z twojego punktu wi- ponowało. Czego wielu z nich się po prostu boi. dzenia wygląda działalność tej Według mnie w tej sferze nie potrzeba jakiegoś ol- grupy, która stała się impulsem do brzymiego talentu, tylko determinacji do nauki tej stworzenia tak zwanych SKS-ów? umiejętności, ale tak chyba jest ze wszystkim. My sami chcieliśmy pokomponować, a poza tym KOLD czyli Kompozytorzy Organi- pragnęliśmy udowodnić ludziom, że komponowa- zujący Liczne Działania to jest ko- nie jest czymś normalnym, dlatego sami przed każ- lejna z tych rzeczy, które wynikły dym SKS-em dajemy sobie ograniczenia, żeby mieć naturalnie. To grupa ludzi, którzy tak naprawdę dzień czy dwa na przygotowanie cze- studiowali w Kopenhadze i czer- goś od siebie. Poza tym jesteśmy przedsięwzięciem wydawniczym, dlatego w ra- mach KOLD-u pojawiają się od Miałem tę muzykę w gło- czasu do czasu niezależne wyda- wie, ale brakowało mi narzę- nia członków stowarzyszenia. dzi, żeby ją realnie odtworzyć, Te inicjatywy mocno kojarzą dlatego potrzebowałem na- mi się z klimatem jednego kon- uczyć się tego programu jak kretnego miejsca. Ono także zo- swojego instrumentu staje przedstawione w teledysku do Multitasking. Na kameral- nej scenie warszawskiego SPA- pią z tego, że musieli regularnie TiF-u miałeś okazję bywać nie raz. Wydaje mi się, komponować, bo szkoła nałoży- że wokół tego miejsca powstało twoje warszaw- ła na nich taki obowiązek. To były skie środowisko. Podczas kwarantanny mieliście dosyć szybkie zlecenia, czasem co- możliwość znów stanąć na deskach tej sceny i wes- dziennie musieliśmy stworzyć no- przeć ten klub, angażując się w projekt Muzyka dla wą kompozycję. Tamten czas był SPATiF-u, w ramach którego zagrałeś między in- bardzo rozwijający dla nas wszyst- nymi z Grzesiem Tarwidem. Czym jest dla ciebie kich, nauczyliśmy się większego to miejsce? dystansu do tego, co robimy, i nie mogliśmy pozwolić sobie na kilku- SPATiF jest na pewno miejscem, w którym się czuję godzinne rozmyślanie, czy to jest bardzo swobodnie. I to jest chyba dla mnie najważ- dobre, czy złe. Trzeba było podejść niejsze, żeby tam, gdzie gram koncert, samopoczu- do muzyki „na zimno”. cie uczestników tego koncertu było równie pozy- Przeprowadziliśmy się do Polski tywne, co muzyków na scenie. Dobrze kiedy klub i trochę nam tego brakowało, dla- stwarza odpowiednie warunki do grania, słucha- tego pomyśleliśmy, że może warto nia i odczuwania muzyki. SPATiF jest faktycznie byłoby przenieść ten format do oj- takim miejscem, które to wszystko oferuje, i może 80| Rozmowy dlatego nas tak tam ciągnie. A do tego mają pyszną A teraz wyszła nowa książka Jadło- wegańską pizzę [śmiech]. nomia Marty Dymek i mam pomy- sły pod nosem. W twoich projektach mocno czuć przyjacielski Gotowanie właściwie stało się dla pierwiastek. Za animację do Jazz Robots z płyty mnie ratunkiem. Życie muzyka jest Multitasking odpowiada twoja przyjaciółka Ola dosyć rozregulowane, niestandar- Mleczko. Jakie znaczenie mają dla ciebie takie ko- dowe, wymaga poświęceń – wczes- leżeńskie czy przyjacielskie więzi i ich przełożenie nych pobudek i zarywania nocy, na muzykę, współtworzenie jej? wielu godzin w drodze i jedzenia co popadnie na trasie. To w pewnej W muzyce relacje międzyludzkie są jedną z ważniej- chwili się odbiło na moim zdrowiu, szych rzeczy. Gdybym robił to, co robię, ale siedząc dlatego zacząłem się ratować jedze- w pokoju zupełnie sam, to myślę, że nie zaszedłbym niem. Mam taką koncepcję, że jeśli nigdzie. Tak naprawdę to dzięki ludziom – moim przy- nie czuję się dobrze w swoim ciele, jaciołom znajduję się dzisiaj w takim punkcie. Mam to nie jestem w stanie zrobić nicze- też taki sposób pracy, że gdy zrobię coś nowego, to pytam się najbliż- szych znajomych o feedback. Ci Teraz właściwie nie potrafię znajomi niekoniecznie są mu- myśleć o komponowaniu tak, jak zykami, to często moje licealne myślałem kiedyś przyjaźnie z klasy o profilu ma- tematyczno-fizycznym, ale są dla mnie naprawdę istotni i sam robiąc muzykę, myślę go dobrego muzycznie. Dlatego też nie o jazzmanach, a właśnie o nich. Ten pierwiastek jestem propagatorem zdrowego try- ludzki pełni w mojej muzyce niebywałą rolę. Współ- bu życia i odżywiania. To jest chyba praca, kolaboracje – są według mnie konieczne. też coś, co odróżnia nasze pokolenie od pokolenia Komedy – tamten jazz Muzyka to w końcu proces komunikacyjny, choć kojarzył się z zakrapianymi alkoho- często bywa banalnie porównywana do rewolu- lem imprezami do późna w nocy, cji stricte kuchennych. Na zakończenie muszę jed- a teraz większość moich znajomych nak przyprawić tę rozmowę pytaniem o przeboje jazzmanów to weganie i jogini! Mo- kulinarne. Co teraz jazzuje w twojej kuchni? że to banalne, ale naprawdę czuję, że zdrowy tryb życia, takie spowol- Okres pandemii był dla mnie dosyć owocny w goto- nienie, gwarantuje mój pęd tworze- waniu. Co środę udawałem się na targ, gdzie jeden nia. W związku z tym jednym z mo- z najsławniejszych w Warszawie farmerów przyjeż- ich marzeń czy planów jest to, żeby dżał z ogromną skrzynią świeżo zerwanych warzyw troszkę mniej koncertować, a w za- najlepszej jakości. Oczywiście u tego pana robiłem mian po prostu tworzyć więcej mu- porządne zakupy i kombinowałem, co zgotować. zyki i zadbać o siebie. › JazzPRESS, lipiec-sierpień 2020 |81

Na początku był widelec i łyżka oraz szczotka do włosów na sznurku. Tyl- fot. FoToM fot. ko tyle potrzebowała do dziecięcych zabaw. Sztućce, których używała do gry, w wyobraźni brzmiały jak skrzyp- ce, przywiązana do sznurka szczot- ka była natomiast mikrofonem, do którego z pasją śpiewała. Tak jedno- znaczne zainteresowania były dla jej rodziców sygnałem, do jakiej szkoły powinna skierować swoje kroki ich córka. Wydawałoby się, że droga roz- poznana i obrana w tak młodym wie- ku będzie prosta i z góry określona. Okazało się jednak, że pojawiło się na niej więcej zakrętów i niespodzianek, niż można się było spodziewać. Marcelina Gawron w 2019 roku wy- dała upragnioną i dobrze przyjętą debiutancką płytę Notes Of Life. Jest wokalistką i kontrabasistką, która swoją muzyczną drogę zaczynała, grając na skrzypcach. Realizuje się nie tylko artystycznie, ale także jako pedagożka. Tęsknota za kontrabasem

Mery Zimny [email protected]

Mery Zimny: Ze względu na dosyć Widziałam w twoich mediach niezwykły czas, w którym się spo- społecznościowych, że trochę two- tykamy, i niedawny okres izolacji rzyłaś. Był to więc bardziej praco- społecznej, chciałam cię zapytać, wity muzycznie okres czy może też jak sobie radziłaś i radzisz teraz? czas niepokoju? 82| Rozmowy

Marcelina Gawron: Odczucia w tym czasie były robić zbyt dużo rzeczy na raz. Za- przeróżne, od tych mniej przyjemnych, po bardzo uważyłam też, jak bardzo potrze- pozytywne doświadczenia. Do tych drugich zalicza bujemy takiego czasu sam na sam się możliwość zatrzymania się i refleksji nad tym, ze sobą, czasu refleksji, dzięki któ- w jakim miejscu artystycznie teraz jestem, co i jak remu mamy z czym wyjść do ludzi. robię. Miłe było też to, że miałam więcej niż zwy- Z drugiej strony, bez toczącego się kle czasu dla muzyki i własnego rozwoju, by jesz- wokół życia trudno jest na dłuższą cze głębiej wejść w siebie i dać wypłynąć temu, co metę tworzyć, bo brakuje pożyw- jest w środku. Z czasem pojawiły się też różne nie- ki dla inspiracji, brakuje też czegoś, pokoje, na przykład przeraziło mnie to, jak du- co nadaje treść przemyśleniom. żą presję działania potrafię samej sobie narzucić. W ostatnich miesiącach było więc Muszę popracować nad pewnym spokojem i selek- w moim życiu sporo skrajnych od- tywnością w tym, co robię. Często jest tak, że chcę czuć. Cieszę się z dodatkowego wol- nego czasu, tęsknię jednak za nor- malnością.

Udało ci się odpocząć? Pamiętam, jak rozmawiałyśmy na początku tego roku i mówiłaś, że trochę do- skwiera ci brak czasu na odpoczy- nek i na spokojne zajęcie się swoją muzyką.

Tak, udało mi się odpocząć. Zauwa- żyłam też, jak wiele czasu tracimy na przykład na przemieszczanie się, choć ja akurat to lubię. Kiedy je- stem w drodze, daję sobie czas na swobodę myśli i na refleksję. Mam wtedy sporo cennych przemy- śleń, dlatego uważam, że nie jest to zmarnowany czas.

Na twoich ostatnich nagraniach zaczął się pojawiać kontrabas, czyżbyś do niego wróciła?

Dzięki temu, że miałam więcej cza-

fot. Dorota Czoch Dorota fot. su, rzeczywiście odkurzyłam tro- JazzPRESS, lipiec-sierpień 2020 |83 chę kontrabas i mam nadzieję, że granie przestrzenią, której w tamtym momencie tak już zostanie. Czuję silną więź potrzebowałam. Dlatego też utwór ten nie jest gę- z tym instrumentem. Wzięłam go sty harmonicznie, raczej oszczędny. W pewnym do rąk na kwarantannie, gdy po- momencie poczułam, że chciałabym z tą prze- czułam się źle, co podziałało na strzenią między dźwiękami wyjść do ludzi. Rze- mnie terapeutycznie. Od tamtej czywiście pojawia się tam, choć w oszczędnej for- pory coraz częściej do niego wra- mie, także kontrabas. całam, czując, że pozwala mi on na wyrażanie siebie. Okazało się, Masz zamiar kontynuować tę drogę i więcej na- że cały czas gdzieś we mnie ukry- grywać z kontrabasem?

Zdecydowanie tak, choć roz- Bardzo potrzebujemy takie- grzebanie tematu pokazało go czasu sam na sam ze sobą, mi, jak odległy jest horyzont. Na kontrabasie grałam klasy- czasu refleksji, dzięki któremu kę w drugim stopniu szkoły mamy z czym wyjść do ludzi muzycznej i choć rozwijałam swoją świadomość muzyczną w kierunku jazzu, to ta świado- ta była tęsknota za kontrabasem, mość nie do końca przekłada się na działanie rę- tęsknota, którą skutecznie odsuwa- ki na gryfie. Świadomość jasno mi mówi jak ma łam ze względu na brak czasu. Te- być, ale palce nie zawsze są jej w stanie sprostać. raz odkryłam ją na nowo i mam Poza tym sposób myślenia i działania w muzy- zamiar pielęgnować. ce klasycznej, są nieco inne niż w jazzie. Z jed- nej strony czuję, że mam w tym jakąś łatwość i to Widziałam, że na YouTubie udo- zintegrowanie świadomości z ręką może nastąpić stępniłaś kawałek solowy, w któ- szybko, niemniej przede mną dużo pracy, aby ro- rym nie tylko śpiewasz, ale też bić to dobrze, i duża lekcja cierpliwości. Zdecydo- grasz na kontrabasie – Kochaj na- wałam, że będę pracować i podnosić poziom swo- prawdę. jej gry na kontrabasie.

Tak i mam nadzieję, że takich Wiem, że byłaś na warsztatach z Ronem Carterem utworów będzie więcej. Piosen- podczas Bielskiej Zadymki Jazzowej. Jak było? Co ka, o której wspomniałaś, powsta- z nich wyniosłaś? ła podczas jednego wieczoru, kie- dy eksperymentowałam głosem Zawsze lubiłam jeździć na takie ogólnorozwo- z harmonią, pracowałam nad po- jowe warsztaty dla instrumentalistów. Choć je- szerzeniem jego spektrum i praw- stem wokalistką, to traktuję swój głos jak instru- dziwości. Chodziło mi wtedy o po- ment i stawiam sobie takie same wymagania co 84| Rozmowy do świadomości, harmonii, rytmu itd. Warsztaty szukałam. Natomiast po doświad- z Ronem Carterem to było jedno z podpaleń tęsk- czeniach pierwszej płyty wiem, że noty do kontrabasu i może nie przypadkiem wy- muszę się jeszcze wiele nauczyć, darzyło się to tuż przed kwarantanną. To spotka- by ten spokój i przestrzeń były osa- nie dostarczyło mi też dużo takich czysto ludzkich dzane na gruncie pewności. przemyśleń. Jedno z inspirujących zdań, które po- wiedział wtedy Carter, brzmiało: „Żeby tworzyć Powiedziałaś wcześniej, że pracu- muzykę w zespole, graj tak, żeby innym grało się jesz nad głosem i jego prawdziwoś- dobrze z tobą”. To właśnie zdanie zapadło mi w pa- cią, co to oznacza? mięć. Ostatnimi czasy różne sytuacje z tym właśnie korelowały, łącz- Świadomość jasno mi mówi nie z pracą nad techniką wokal- jak ma być, ale palce nie zawsze ną, pracą z przestrzenią w muzy- ce, z oddechem czy ze spokojem. są jej w stanie sprostać Nie chodzi mi tu o wolne tempo utworu, ale o spokój w każdym tempie, który daje Wraz z wiekiem zdajesz sobie spra- wgląd w nas. Myślę, że kontrabas, z punktu widze- wę, że praca nad głosem i nad jego nia odbiorcy, jest w dużej mierze mało eksponowa- barwą jest poszukiwaniem praw- nym instrumentem, a równocześnie to on pozwala dy. Rozwój polega na poznawa- wszystkim czuć się dobrze w zespole. Trzyma tem- niu swoich niedoskonałości i tego, po, decyduje o harmonii, żartobliwie mówi się, że co nie pozwala nam we właściwy słuchacz słyszy go dopiero wtedy, gdy przestanie sposób działać, dlatego nazwałam grać. Coś w tym jest, bo kiedy go zabraknie, nie ma to poszukiwaniem prawdy. Myślę, spoiwa. że jest to paralelne z szukaniem prawdy o sobie – praca nad głosem Zastanawiałam się też, dlaczego wybrałam takich jest powiązana z rozwojem nas ja- a nie innych muzyków do nagrania pierwszej pły- ko ludzi – przynosi dużo refleksji, ty, i okazuje się, że oni właśnie dają drugiemu czło- wiedzy o sobie. wiekowi wspomnianą przestrzeń i komfort gry. Bardzo ważna dla mnie w muzyce jest osobowość Masz doświadczenie i w śpiewie, współgrających osób. i w grze na instrumencie. Zasta- nawiam się, czy to, o czym powie- Wymieniłaś dwa, chyba kluczowe dla ciebie i two- działaś, w równym stopniu odnosi jej muzyki słowa, czyli przestrzeń i spokój. się też do instrumentu? Czy jed- nak głos jest tutaj bardziej uprzy- Rzeczywiście są to ważne elementy – w muzyce za- wilejowany z racji tego, że jest równo mojej, jak i tej, której słucham. Zawsze lu- częścią nas, wydobywamy go z na- biłam właśnie taką muzykę i takiej też zawsze szego wnętrza. JazzPRESS, lipiec-sierpień 2020 |85

Myślę, że wiele z tych lekcji prze- Może to intuicja – wybierasz tę trudniejszą drogę, chodzi się też pracując nad war- przypuszczając, że będzie ciekawsza, a owoce bar- sztatem na instrumencie. Nie dziej obfite. wiem, czy to wynika z różnicy wieku, w którym eksplorowałam Tak. Pamiętam, że czułam tęsknotę za tym, żeby instrument i głos, czy może z cze- wydobyć ze swojego ciała ładny dźwięk, chociaż je- goś innego, ale praca nad gło- den. Marzyłam o tym. Ta tęsknota cały czas mnie sem przysporzyła mi dużo więcej prowadziła, dawała siły do tego, żeby nie poddawać trudności, które wymagały prze- się w ciężkich chwilach, a jeśli chciałam się pod- pracowania pewnych rzeczy we dać i wszystko rzucić, to tylko na jeden dzień. Pod- mnie i usunięcia blokad. Pamię- czas koncertów piękny dźwięk potrafi na nowo roz- tam ten pierwszy raz, kiedy wy- palać we mnie tę tęsknotę. Teraz, kiedy rozmawiam szłam na scenę i zaczęłam śpie- z kimś, komu chcę pomóc, a kto jest na tej samej wać. Było to dla mnie zupełnie drodze, mówię – idź i szukaj takich momentów, nowe doświadczenie, choć wcześ- które podpalą w tobie tęsknotę, one dadzą ci wia- niej już grałam na instrumencie, rę i siłę. najpierw na skrzypcach, później na kontrabasie, i występowałam Pamiętam, że kiedyś opowiedziałaś mi coś bardzo na scenie. ładnego. Gdy byłaś dzieckiem, próbowałaś grać Nie chcę przez to powiedzieć, że sztućcami tak, jak na skrzypcach. Nosiłaś też ze nie miałam żadnych trudności sobą szczotkę do włosów na sznurku, która z kolei z instrumentem, one były, była imitowała mikrofon. też walka z tremą i walka o to, by być prawdziwym, ale jak zaczęłam To są właśnie momenty, które pamiętam z czasów śpiewać, to stanęłam przed ścia- dzieciństwa – śpiewanie do szczotki i grę na sztuć- ną, która w tamtym momencie wy- cach, nagrywanie teledysków w domu oraz „do- dawała mi się nie do pokonania. starczanie poruszeń” dźwiękami: muzyka na spot- Być może to tylko moje doświad- kaniach rodzinnych i atmosfera radości, która czenie i odczucie, niemniej stanę- towarzyszyła tym momentom, a także branie in- łam w obliczu czegoś bardzo trud- strumentu do ręki w chwilach smutku, kiedy po- nego i jednocześnie fascynującego. trzebowałam to wyrazić, a niekoniecznie byłam Teraz, z perspektywy lat widzę, że chętna o tym mówić. To chyba też podpowiedziało praca nad głosem zaprowadziła rodzicom, by popchnąć mnie w tę stronę. Wpraw- mnie w miejsca, w które inaczej dzie moje starsze rodzeństwo przetarło przede mogłabym nie dotrzeć. Ta ściana mną ten szlak, jednak z tego, co opowiadali rodzice, była dla mnie wyzwaniem i choć jako dziecko wykazywałam dużą chęć i motywację się bałam, czułam, że jest za nią coś jeśli chodzi o muzykę. Pamiętam, że kiedy pierw- naprawdę dobrego, o co warto wal- szy raz poszłam do szkoły muzycznej i poczułam czyć. zapach instrumentów, usłyszałam dobiegającą zza 86| Rozmowy

bali. Ta przerwa była za długa, że- bym na poważnie mogła konty- fot. FoToM fot. nuować naukę gry na skrzypcach. Stąd zmiana na kontrabas. Skrzyp- ce jednak nadal są mi bliskie i cza- sami do nich wracam.

Wybrałaś kontrabas...

W ogólnokształcącej szkole mu- zycznej wybrałam kontrabas, po- szłam też na śpiew solowy do szko- ły popołudniowej. Musiałam też nadrobić program przewidziany dla kontrabasu w dosyć krótkim czasie. Pamiętam, że grając na nim, nadal myślałam tak, jak na skrzyp- cach. Teraz myślę, że to było cieka- we i przydatne doświadczenie.

Wspominałaś, że miałaś obawę przed publicznym śpiewaniem, jak to się więc stało, że zdecydowa- łaś się w liceum na klasę wokalną?

każdych drzwi muzykę, zachwycona pomyślałam, Nie pamiętam jakichś głębszych że chcę tu być. Teraz widzę, że te pragnienia, które przemyśleń z tamtego czasu. Chyba miałam jako dziecko, wcale się nie zmieniły, tylko za mało wierzyłam, że jest to moż- dojrzały. liwe, dlatego wcześniej nie myśla- łam poważnie o śpiewie i nie robi- Co się stało, że między pierwszym a drugim stop- łam nic w tym kierunku. Pomimo niem szkoły muzycznej skrzypce zamieniłaś na tego chciałam wyrażać się przez kontrabas? śpiew, czułam, że będzie to silnie współgrający ze mną instrument. Było to spowodowane głównie przerwą w edukacji Wtedy chyba nie zdawałam sobie muzycznej, którą miałam pomiędzy szkołami. Od- sprawy, że ta droga będzie tak trud- ległość szkoły muzycznej drugiego stopnia od mojej na, a jej przemierzanie tak bardzo miejscowości była zbyt duża, żebym sama jako dzie- rozwijające. Takie świadome roz- cko mogła ją pokonywać, rodzice zbyt się o mnie myślania na ten temat pamiętam JazzPRESS, lipiec-sierpień 2020 |87 z czasów późniejszych, kiedy cho- co zawsze mnie intrygowało w muzyce, dlatego dziłam już do szkoły. śpiewanie w harmonii było dla mnie tak interesu- jące. Jestem wyczulona na kolor dźwięków, co po- Na Facebooku napisałaś, że domowe ciąga za sobą też pewne konsekwencje. Niektórzy zacisze prowokuje cię do muzycz- nauczyciele zwracali mi uwagę, że czasami wyczu- nych eksperymentów. Oprócz tych lony słuch muzyczny niesie konsekwencje w po- z kontrabasem wydarzyło się coś staci komplikacji w działaniu całego aparatu gło- jeszcze, o czym nie wspomniałaś? sotwórczego. Generalnie czasami po prostu za dużo kombinuję [śmiech]. Od zawsze interesowało mnie i po- ciągało śpiewanie w harmonii, Przypuszczam, że czujesz niedosyt wywołany bra- dlatego zadbałam o sprzęt, któ- kiem koncertów po wydaniu debiutanckiego al- ry pozwolił mi troszkę poekspery- bumu. Było ich kilka, ale kolejne miały wydarzać mentować także w tym zakresie. się wiosną.

Te kilka koncertów, które wyda- Bardzo ważna dla mnie rzyło się po wydaniu płyty, spra- w muzyce jest osobowość wiło, że ten materiał zaczął doj- współgrających osób rzewać. Nagraliśmy go dosyć świeżo, więc z każdym koncer- tem czułam, że ta muzyka jest Poza tym spędzałam dużo czasu na jeszcze lepsza. Później nastąpiła przymusowa izo- łonie natury i próbowałam muzy- lacja. Może tak miało być? Natomiast nagranie tej kować na przykład z ptakami, któ- muzyki przyniosło sporo różnych refleksji, które re często zapętlają swój śpiew w po- pomogły mi zrobić krok do przodu, w tym kolejne wtarzalny riff. Pomyślałam, by plany, także na drugą płytę. skorzystać z tego w muzyce, ale wy- maga to odpowiedniego sprzętu do Czy myśląc o kolejnych koncertach, kiedy już na- rejestracji, więc na razie jest to tyl- stanie jakaś normalność, chciałabyś wrócić do te- ko sfera rozmyślań. go materiału, czy będzie to już czas na coś nowego?

Czyli udawałaś się na wycieczki Myślałam o tym ostatnio. Trochę nowego mate- i wtapiałaś się dźwiękowo w na- riału czeka, by ujrzeć światło dzienne, ale mam turę. też ochotę wrócić do utworów z płyty. Wyda- je mi się, że teraz, gdy jestem już w trochę in- Dokładnie tak [śmiech]. Starałam nym miejscu, zabrzmią one inaczej. Natomiast się podchwycić dźwięki, do któ- jeśli wszystko pójdzie dobrze z planami i prag- rych będę w stanie zrobić duet. Re- nieniami, to kolejny album będę nagrywać już lacje miedzy dźwiękami to jest coś, w międzynarodowym składzie. Nie jestem jesz- 88| Rozmowy cze pewna, czy repertuar będzie całkowicie au- gają tego, żeby stanąć i z czegoś się torski, zobaczymy. wywiązać. Staram się jednak, żeby to nie zatrzymywało mojej moty- A ja myślałam, że twoim kolejnym krokiem bę- wacji. Gdybym przestała się rozwi- dą działania w duecie z Adamem Jarzmikiem. Za- jać, oznaczałoby to, że nie jestem graliście kilka razy razem i bardzo pozytywnie się dobrym materiałem na nauczy- o tym wyrażałaś. ciela. Chciałabym, żeby to, co robię dla uczniów i z nimi, było świeże Na pewno będziemy kontynuować tę współpra- i prawdziwe. cę. Przestrzeń, którą daje ten skład, niesie możli- wość eksploracji wyobraźni muzycznej, a pocho- Uderzające jest to, jak lubisz uczyć. dząc z Adamem z podobnych okolic i wychowując To wręcz widać i czuć. się na podobnym rodzaju me- lodyjności, dobrze się rozumie- my, muzykując. W czasie izola- Praca nad głosem i nad jego cji również mieliśmy kontakt barwą jest poszukiwaniem online, gdyż eksplorując harmo- nię jazzową, mimo wielu dostęp- prawdy nych źródeł, do których się ucie- kam, często i jemu zawracałam głowę pytaniami. Kiedy wchodzę w materię ucze- Coś udało nam się wspólnie stworzyć, dlatego du- nia, całkowicie mnie ona po- etowe działania na pewno niebawem się pojawią. chłania. Czasami wychodząc wieczorem ze szkoły, jestem bar- Opowiadałaś o wielu planach, nowych przedsię- dzo zmęczona i myślę, wpadając wzięciach. Nie boisz się, że powrót do jakiegoś nor- w panikę, że teraz przecież po- malnego trybu funkcjonowania, a więc także do winnam iść tworzyć, a nie mam nauczycielskich obowiązków, zabierze ci tę waż- siły. Jednak kiedy jestem na lek- ną przestrzeń do tworzenia, której ostatnimi cza- cjach, nie czuję powodu do na- sy miałaś trochę więcej? rzekania. Czuję, że to, co robię z uczniami, jest ciągle tą samą To jest pytanie, które często ostatnio mi towarzy- muzyczną materią i to, że komuś szy. Na razie znalazłam sposób na połączenie tych mogę coś przekazać, jest czymś działalności. Pracując, staram się skupiać na „tu dobrym dla ludzi i muzyki w ogó- i teraz”, staram się też samorozwijać i tworzyć, by le. Być może przyjdzie czas, kiedy zarażać tą świeżością uczniów. Uświadomiłam so- będę musiała z czegoś zrezygno- bie, że przecież wcale nie muszę stawać w miejscu, wać, na razie jednak udaje mi się żeby mieć dla nich czas, a ten prąd, który mnie wszystko jakoś łączyć i mam na- ciągnie, może pociągnąć też ich. Oczywiście nie dzieję zarażać swoją pasją kolej- zawsze jest łatwo, są też obowiązki, które wyma- nych ludzi. › JazzPRESS, lipiec-sierpień 2020 |89 fot. Fleur Huijsdens Photography Huijsdens Fleur fot.

Teus Nobel – holenderski trębacz i band lider, ostatnio pochłonięty odkrywaniem tajników do- robku Antônia Carlosa Jobima, czym muzyk podzielił się na swojej najnowszej płycie Sauda- de. Co nie zmienia faktu, że kluczowym etapem w dotychczasowej karierze Nobla pozostaje poprzednie, wydane w 2019 roku, dzieło Journey Of Man oparte na idei, że ludzkość wywodzi się od jednego człowieka. Muzyka zainspirowała książka o takim samym tytule, autorstwa an- tropologa i genetyka Spencera Wellsa. Poniższy tekst powstał w wyniku rozmów, które prze- prowadziłam z Teusem wiosną ubiegłego roku i w maju 2020. Podróż do muzycznej

dorosłości Małgorzata Smółka [email protected]

Małgorzata Smółka: Tytuł twojej Teus Nobel: Zgodnie z inten- płyty Journey Of Man wskazuje na cją autora. Poczułem, że to jest ważny moment, przełom w życiu ten moment: na ważne decyzje, i w karierze. Czy dobrze go zrozu- na kolejny krok. Byłem muzycz- miałam? nie gotowy na ten projekt. Znala- 90| Rozmowy złem się w ważnym miejscu swojej drogi, swojej Inspiracją twoich muzycznych podróży. Tak się złożyło, że zakończyła się moja działań jest wspominany Spen- przygoda z orkiestrą Niderlandzkich Sił Powietrz- cer Wells, ale chyba również twój nych (Het Orkest van de Koninklijke Luchtmacht). największy muzyczny bohater Po dziewięciu latach poczułem, że chciałbym bar- Woody Shaw. Co cię w nim tak fa- dziej skupić się na samym jazzie. Wierzę w ideę scynuje? Spencera Wellsa, dlatego też mam wewnętrzną potrzebę, by pomóc mojemu synowi w jego podró- Nie chciałbym skupiać się tutaj na ży przez ten świat. Ciekawy jest chociażby fakt, że technicznych aspektach, używać rozmawiamy tutaj razem. W Niderlandach mo- trudnej terminologii. Niedawno, je nazwisko jest już znane, ale w Polsce nikt ra- po jednym z wywiadów ze mną czej o mnie nie słyszał. To, że dzięki Tuurowi (Tu- opublikowanych w sieci, ukazał ur Moens – perkusista w projekcie Teusa – przyp. się komentarz słuchacza: „Nieste- red.) możemy przeprowadzić ten wywiad. To też ty, nie znam się zupełnie na mu- część pewnej drogi, która w pewnym momen- zyce. Może powinienem zrobić ja- cie prowadzi do „odpowiednich” ludzi – wierzę, że kiś kurs, aby lepiej rozumieć to, wcale nieprzypadkowych. Zdecydowanie jest to czego słucham?”. Odpowiedzia- dla mnie wyjątkowy czas w życiu. łem, że muzyki nie trzeba rozu- fot. Dufoto Photography Dufoto fot. JazzPRESS, lipiec-sierpień 2020 |91 mieć, jeśli chodzi o terminologię. 2002-2006 mój wykładowca Jarmo Hoogendijk, Muzykę trzeba przede wszystkim wielki fan Shawa, próbował mnie zaintereso- czuć. wać jego muzyką. Nie byłem na to jeszcze go- Ale wracając do Shawa: to stało się towy. Skupiłem się na stylistyce i pentatonice bardzo organicznie. Zacząłem swo- Randy’ego Breckera, bo to wtedy było dla mnie ją edukację muzyczną na trąbce zrozumiałe. w wieku siedemnastu lat, na wy- Po zdobyciu licencjatu postanowiłem poczekać dziale klasycznym. Szybko jednak ze studiami magisterskimi. Chciałem zrobić tak doszedłem do wniosku, że klasy- zwane kilometry, czyli pograć, posłuchać, pood- ka jest dla mnie zbyt ograniczająca. krywać. Po dziesięciu latach doszedłem do ścia- ny. Harmonicznie i melodycz- nie. Wszystko, czego się do tego Muzyki nie trzeba rozumieć, czasu nauczyłem, mieściło się jeśli chodzi o terminologię. Mu- w bardzo wyraźnie określo- zykę trzeba przede wszystkim nych ramach. A dla mnie za- częło robić się zbyt ciasno w tej czuć przestrzeni. Chciałem więcej, czegoś innego. I wróciłem do Zacząłem odkrywać jazz i poczu- Woody’ego Shawa, mając nadzieję, że będę mógł łem, że to jest dla mnie właściwa użyć jego narzędzi do znalezienia własnego języ- droga. W tym czasie słuchałem ka. Zrobić krok dalej. bardzo dużo Michaela Jacksona. W 2016 postanowiłem wrócić do Konserwatorium. Szukałem więc w jazzie czegoś czy Jedynym nauczycielem, który mógł mi w tym po- kogoś, kto byłby najbliższy temu móc, był Jarmo Hoogendijk, u którego zresztą Shaw stylowi. Tym sposobem trafiłem na mieszkał kilka miesięcy w czasie jego pobytu w Ni- okres elektroniczny Milesa Davi- derlandach. Byłem już wtedy gotowy na tę wiedzę. sa, na Tutu itd. Język Milesa nie był Nie dlatego, że mój nauczyciel to zaproponował, ale jednak tym, czego potrzebowałem ponieważ doszedłem do tego sam, przez te dziesięć w tym czasie. lat poszukiwań. Mogliśmy wymieniać się naszy- Kolejnym etapem poszukiwań mi odkryciami na temat Shawa i był to naprawdę był oczywiście Chet Baker. Przede niesamowity, piękny i inspirujący proces. Przez te wszystkim ze względu na ten wy- dwa lata udało mi się jako improwizatorowi zrobić jątkowo liryczny sposób jego gry, wielki postęp. przejrzystość solówek, które we- dług Bakera powinny być na tyle Jaką rolę odegrał w tym Shaw? oczywiste, żeby można było je za- śpiewać. To Shaw pokazał mi, jak znaleźć sposób, aby ten Szukałem jednak dalej i dotar- swój własny muzyczny obrazek pomalować piękną łem do braci Breckers. W latach kreską nie tylko w ramkach, ale i poza, zachowując 92| Rozmowy spójność całego obrazu. Udało mu się przeciwsta- W styczniu ukazała się płyta Sau- wić twardym regułom bebopu i wyjść poza trady- dade nagrana z orkiestrą smyczko- cję. Bo nie chciał grać tego, co już ktoś inny zagrał wą. To moje interpretacje Jobima. przed nim tysiąc razy. Myślę o tym, żeby kolejną płytę na- Woody Shaw to dla mnie ucieleśnienie wolności. grać z wiolonczelą. Ciągle szukam, Tej wolności, której szukałem, mając dziewiętna- eksperymentuję, próbuję. Wydaje ście lat, postanawiając zrezygnować z muzyki kla- mi się, że teraz mogę pójść w stro- sycznej na rzecz jazzu. I trochę, jak na ironię, zato- nę Davisa i Bakera, wyciąć przynaj- czyłem koło, wracając do muzyki klasycznej. Shaw mniej czterdzieści procent dźwię- czerpał inspiracje z muzyki klasycznej, na przy- ku, zostawić tylko tyle, ile jest kład z Bartóka. absolutnie niezbędne. Kiedy słucham swoich albumów, Ta historia potwierdza, jak bardzo ważne są wydaje mi się, że najlepsze są jed- w życiu inspiracje kimś, kto pomaga nam zrobić nak te akustyczne. Lubię elektro- ten kolejny, ważny krok. Pomaga odkryć siebie nikę, fascynuje mnie, ale wszyst- i własny język. Myślisz, że znalazłeś swój styl? ko wychodzi mi zdecydowanie Język, styl, którym tylko Teus potrafi się posłu- lepiej w wersji akustycznej. Cho- giwać?

Mam nadzieję, że jeszcze nie! Bo Byłem już wtedy gotowy na to oznaczałoby koniec podróży. tę wiedzę. Nie dlatego, że mój Wydawało mi się, że znalazłem nauczyciel to zaproponował, swój język na pierwszej płycie, jednocześnie zdawałem sobie ale ponieważ doszedłem do sprawę z tego, że jest dużo miej- tego sam, przez te dziesięć lat sca na poprawę. Ale przy moim poszukiwań ostatnim albumie znowu czu- ję to samo. I mimo że mam du- żo wiary w to, co robię, szukam nadal. Mam wra- ciaż jest to być może tylko suge- żenie, że osiągnąłem dopiero jeden procent swoich rowanie się opiniami prasy, kry- możliwości. Mam też nadzieję, że kiedy w koń- tyków. W Niderlandach muzyka cu ten styl znajdę, to będzie w nim dużo mniej elektroniczna nie do końca chyba dźwięków, dużo mniej młodzieńczego entuzja- jest rozumiana i doceniana. Siłą zmu i chęci pokazania wszystkiego, czego się na- rzeczy odbija się to na recenzjach. uczyłem. Wiem, że to kwestia smaku, ale mimo wszystko… Mam wrażenie, że każdy artysta uznaje swój ostat- nio nagrany album za najlepszy. Dopóki nie zrobi Ostatecznymi recenzentami są kolejnego. Co jest w sumie logiczne… jednak sam artysta i jego pub- JazzPRESS, lipiec-sierpień 2020 |93 fot. Fleur Huijsdens Photography Huijsdens Fleur fot.

liczność. Jej gust jest chyba naj- która być może nigdy na koncert jazzowy by się nie ważniejszy. Nie znaczy to, żeby wybrała. tworzyć pod publikę, ale to jed- Można też odpowiednio zastosować materiały nak ważne, aby akceptację pub- promocyjne. Podejrzewam ze niewiele osób zna liczności znaleźć. Zgadzasz się i czyta w Polsce takie gazety jak De Volkskrant czy z tym? Trouw, więc recenzje, które się w nich pokazują, niewiele dadzą. Kiedy jednak używamy w pakie- Prawda leży jak zwykle gdzieś po- tach promocyjnych materiałów telewizyjnych, to środku. Jeśli ja za bardzo nie lubię już coś więcej może powiedzieć i mieć jakieś zna- tego, co gram, to nie będę w stanie czenie. W ostateczności to też narzędzie do osiąg- przekonać publiczności. Są na to nięcia jakiegoś celu. To może udowodnić w kraju, różne sposoby. Chociażby występy w którym niewiele osób o tobie słyszało, że tam, w programach typu De wereld dra- skąd pochodzisz, jesteś już widoczny, masz pe- ai door (bardzo popularny w Ni- wien status. To pomaga. derlandach codzienny talk-show omawiający aktualności w kraju Wracając do Journey Of Man. Jesteś liderem, to i na świecie – przyp. red.), które dla twój projekt, ale wyraźnie słychać, że muzy- niektórych muzyków, szczególnie ka jest dziełem zespołu. Tak na płycie, jak i na jazzowych purystów, są posunię- koncertach każdy z muzyków ma ogromną prze- ciem kontrowersyjnym. Dla mnie strzeń dla swoich pomysłów. Stało się to w wy- to sposób dotarcia do publiczności, niku twojego świadomego wyboru, czy może 94| Rozmowy

spowodowały to okoliczności pracy nad tym ma- jazzmana. Kilka lat temu miał- teriałem? bym z tym jakiś problem. Być może to jest właśnie muzyczna Filozofia stojąca za tą płytą bierze się z przeko- dojrzałość? To w ogóle dla mnie nania, że jesteśmy rodziną, wywodzimy się z jed- wyjątkowy materiał. Nasze kom- nego miejsca, tworzymy powiązaną ze sobą ści- pozycje są narzędziem, a nie ce- słą całość. Jesteśmy sobie potrzebni i niezbędni lem. Tworzymy ten materiał nie- do funkcjonowania. Własną melodią i solówka- ustannie na nowo i to jest bardzo mi wystarczająco naznaczam ten materiał jako fascynujące. frontman. Bardzo świadomie wiele miejsca od- dałem w tym projekcie pianiście. Alexander van Organiczne granie – bardzo popu- Popta jest znany tutaj przede wszystkim z elek- larne określenie ostatnimi czasy. troniki i popu, ale ja uważam go za genialnego Ale chyba bardzo trafne. Do tego naprawdę potrzebna jest pewnego rodzaju dojrzałość i przede wszyst- kim zaufanie. Bo nie mamy nad wszystkim stałej kontroli. I wszy- scy czterej w kwartecie muszą się z tym czuć komfortowo. Jeśli cho- ciaż jeden z muzyków woli mieć bardzo ściśle ustalone ramy, nic z tego nie będzie. Miałem takie do- świadczenia. Sam byłem tym, któ- ry potrzebował wyraźnych zasad i ograniczeń. Teraz z taką wolnoś- cią czuję się bardzo dobrze. Dlatego też nazwaliśmy się Teus Nobel Li- berty Group.

Trudno coś takiego udowodnić, ale wydaje mi się, że ten rodzaj wolno- ści jest wyczuwalny dla słucha- cza. Tylko zastanawia mnie, czy to wzięło się samo z siebie czy jest wykreowane?

Publiczność dojdzie do tego. Je-

fot. Fleur Huijsdens Photography Huijsdens Fleur fot. śli przyjdzie na dziesięć koncer- JazzPRESS, lipiec-sierpień 2020 |95 tów i przekona się, że żaden nie Davis, John Coltrane, Clifford Brown... Ta oka- będzie taki sam, to będzie wraca- zja nadarzyła się dzięki Wedgeview Studios. To ła. I o to mi chodzi w moim gra- miejsce, w którym nagrałem wszystkie moje al- niu. Aby wykreować w słuchaczu bumy, z wyjątkiem Social Music. Wykorzystywa- ciekawość, chęć ponownego spot- li mnie wcześniej na nagrywanych przez siebie kania, proponując za każdym ra- albumach, często właśnie ze smyczkami. We- zem coś nowego, innego. Do tego dług nich mój styl grania idealnie do tego paso- potrzebuję muzyków, którzy chcą wał. Marzenie, aby zrobić taką płytę pod swoim nazwiskiem, żyło we mnie do- syć długo. Szukając odpowied- Mam wrażenie, że osiągną- niego repertuaru, trafiliśmy łem dopiero jeden procent swo- na Antônia Carlosa Jobima, ab- solutnego guru jazzu i bossa ich możliwości novy. Jego muzyka wydała się nam idealna. tego samego. Eric Vloeimans po- Materiał powstawał przez prawie trzy lata, we wiedział w którymś z wywiadów, współpracy z koproducentem Roelandem Jacob- że po jednym czy dwóch koncer- sem. Nie tyle chciałem odkryć na nowo Jobima, tach już wiadomo, z kim można co pokazać inną stronę mojego muzycznego spek- iść na wojnę i ją wygrać. To się trum. Może się to wydawać trochę bardziej komer- po prostu czuje. Ja mam wraże- cyjne, ale wciąż jest muzycznie integralne ze mną nie, że z tymi muzykami mamy i eksponuje moją liryczną stronę. jeszcze bardzo wiele do odkrycia. I wygrania. Im więcej będziemy Muzyczne plany na 2020 rok zostały nieznacznie koncertować, tym większą wol- zmodyfikowane. Jaki jest twój pomysł na prze- ność osiągniemy. trwanie tego trudnego okresu? Pracujesz obecnie nad nowymi projektami na przyszłość? Krążek Saudade może być dość za- skakujący po bardzo jazzowym Przez jakiś czas możemy przeżyć na oszczędnoś- Journey Of Man. Co sprawiło, że ciach, ale łatwo nie jest. Powoli pojawiają się no- muzykę Jobima chciałeś odkryć na we plany, robione bardzo nieśmiało i ostrożnie. nowo? Pełen sezon jesienny jest nadal bardzo wątpli- wy. Rozszerzona trasa promująca album z sep- Przez lata wysoko na mojej liście tetem Jefa Neve’a zatytułowana Mysterium jest życzeń było nagranie albumu nieustannie zmieniana. Nowe projekty dotyczą z dużą sekcją smyczkową. Wszy- Paradox Jazz Orchestry. Zaczęliśmy koncerta- scy wielcy z przeszłości mają al- mi w klubie Paradox w Tilburgu raz w miesią- bum ze smyczkami, dlaczego nie cu na początku tego roku, wszystkimi wyprze- ja? [śmiech] Charlie Parker, Miles danymi. Oczywiście teraz mam nadzieję na 96| Rozmowy więcej. W tym celu utworzono fundację PJO, pić się bardziej niż do tej pory na której jestem dyrektorem wykonawczym. Za- nauczaniu, na przykład na kur- łożyłem także Liberty Music Foundation, głów- sach internetowych i tym podob- nie dla mojego kwartetu Liberty Group. Pomoże nych zajęciach. to na przykład w ubieganiu się o dotacje na tra- Środki rządowe często planowa- sy zagraniczne. Poza tym udzielam lekcji w kon- ne są bez żadnej wizji. Weźmy na serwatorium w Tilburgu. Kolejnym planem na przykład łączenie kwestii wzno- przyszłość, w sytuacji, kiedy bardzo trudno jest wienia festiwali i imprez plenero- zebrać środki na własny album, jest nagranie wych z tym, czy dostępna będzie przez Wedgeview Studios kontynuacji Saudade. szczepionka. Po pierwsze, bada- Tym razem z muzyką Ivana Linsa. Ten natural- nia pokazują, że transfer na świe- ny następca Jobima, jak się o nim pisze, skończy żym powietrzu jest praktycznie w tym roku 75 lat i ma szczególną więź z Nider- niemożliwy. Po drugie, istnieją landami. Budżet zapewnia studio, a nagrania choroby takie jak malaria i zika, smyczków, czyli Metropole Orkest i Radio Phil- na które również wciąż nie ma harmonic Orchestra, zostały już zrobione jakiś czas temu. Poza tym nadal będę koncer- Jeśli ja za bardzo nie lubię tował w duecie z Jefem, co jest tego, co gram, to nie będę w sta- nieco łatwiejsze na małych scenach – szczególnie jeśli na- nie przekonać publiczności dal nie będzie można wpusz- czać licznej widowni. szczepionki. Bardzo dziwnie słu- Rząd holenderski nie jest tak naprawdę przyjazny cha się takich pokrętnych wyjaś- dla kultury, jeśli spojrzymy na środki przeznacza- nień naszych ministrów. Niech ne na walkę z COVID-19. Jak w tej sytuacji widzisz powiedzą po prostu: „Zawiesza- swoją przyszłość i przyszłość całego sektora kultu- my działalność całego sektora, za- ralnego w tym kraju? pomnijcie o swoich festiwalach”. Mało dyplomatyczne, ale przy- Niezbyt różowo. Obawiam się, że honoraria najmniej będziemy wiedzieć, na spadną jeszcze bardziej, nawet na najwyższej czym stoimy. Teraz została nam półce, do której zaliczam i siebie. Muzycy częś- tylko niepewność i to bez świateł- ciej akceptują niższe opłaty, ponieważ po prostu ka w tunelu. muszą grać, aby związać koniec z końcem. A fe- stiwale na razie zostały odwołane zupełnie. Ja W takim razie życzę dużo światła mam szczęście. Uważam, że moja pozycja w Ho- na nadchodzący czas. I do zobacze- landii jest nadal silna. Będę musiał jednak sku- nia na koncertach. › JazzPRESS, lipiec-sierpień 2020 |97 98| Słowo na jazzowo / My Favorite Things (or quite the opposite…)

Metafizyka życia małżeńskiego

Piotr Rytowski [email protected]

W lipcu 1990 roku, podczas waka- współmiernie istotniejszego. Dziś, cyjnego wyjazdu poznałem dziew- po tylu latach, Wagiel nadal gra żo- czynę. Piękną sweet sixteen – jak nie Grażynie, a ja nadal rozkoszu- u Iggy’ego Popa. Było ognisko, gi- ję się tymi dźwiękami wspólnie tara i… coś zaiskrzyło. Tak to się z żoną Joanną – tą poznaną trzy- w tamtych czasach odbywało. Pięć dzieści lat temu. miesięcy później Wojciech Wa- „Metafizyka życia małżeńskie- glewski, równolegle do realizacji go jest faktem oczywistym, nada- drugiej płyty Małego Wu Wu, za- jącym żywotowi ludzkiemu blask rejestrował w studiu Tonpressu so- cudu, tak jak przyglądając się hi- lowy album Waglewski Gra-Żonie. storii świata, kraju, jednego życia Niedługo potem nabyłem kasetę nie możemy oprzeć się wrażeniu, z tym nagraniem i weszło ono do że splata się ona w jedno, trudne ścisłego kanonu moich muzycz- do ogarnięcia, pasmo następują- nych evergreenów. cych po sobie rzeczy niezwykłych W tym roku przypada trzydzie- (nie można przy tym zapominać, sta rocznica obu tych wydarzeń. że sam proces przyglądania jest Z pozoru nie mają one ze sobą nic czymś cudownym…)”. Ten tekst po- wspólnego poza osobą piszącego te jawił się na wkładce płyty nagra- słowa. Ale jest jeszcze coś. Coś nie- nej 30 lat temu. Znalazł się także JazzPRESS, lipiec-sierpień 2020 |99 w booklecie nowego wydawnictwa. strzeni lat – za każdym razem z równą atencją. Dla Tego typu stwierdzenia ze swej na- mnie to wciąż wspaniała muzyka. Wznowienie to tury są ponadczasowe i uniwer- bez wątpienia gratka dla fanów, ponieważ zdoby- salne, a czy tak samo jest z mate- cie oryginału wydanego przez Polton nie było do- riałem zawartym na podwójnym tąd prostą sprawą, a w dodatku teraz otrzymujemy albumie wydanym w czerwcu tego świetnie brzmiący remaster. roku? Orędownikiem nagrania solowej płyty Waglew- Zacznijmy od pierwszego krążka skiego w 1990 roku był Jan Chojnacki – dziennikarz – zremasterowanej reedycji pły- muzyczny, ówczesny szef artystyczny Poltonu. Te- ty sprzed trzech dekad. Pamiętam, raz również za jego namową muzyk zdecydował się że materiał zawarty na Waglewski na wznowienie albumu. Wagiel pomyślał jednak, Gra-Żonie był dla fanów Voo Voo żeby „uzupełnić to wydawnictwo koncertową wer- pewnym zaskoczeniem. Po pierw- sją, wykonaną tym razem przez osoby, które potra- sze Wagiel dał się poznać jako gi- fią grać na swoich instrumentach…”. W ten sposób tarzysta pokazujący zdecydowanie uformował się skład artystów, którzy zagrali w Stu- bardziej „klasyczne” blues-rockowe diu Trójki im. Agnieszki Osieckiej 22 lutego tego podejście do instrumentu, niż to roku. Obok Waglewskiego na scenie znaleźli się Ka- miało miejsce w zespole. Po drugie sai (Kasia Piszek – instrumenty klawiszowe, śpiew), – płyta emanowała swoistą kame- Masha Natanson (śpiew), Michał Bryndal (perku- ralnością, wręcz intymnością. sja), Max Mucha (gitara basowa, kontrabas), Anto- Złożyły się na to dwie podstawowe ni Ziut Gralak (trąbka), Piotr Chołody (instrumenty przyczyny. Artysta nagrał materiał perkusyjne) oraz DJ Eprom (gramofony, elektroni- w pełni tego słowa znaczeniu solo- ka, scratche). Zapis tego koncertu wypełnia drugi wy – grał na gitarze, gitarze baso- krążek albumu. wej, perkusji, klawiszach, śpiewał, Słuchacze otrzymują więc „zestaw podwójny” – oczywiście komponował i pisał na obu płytach znajdują te same utwory w inter- teksty. Tylko w niektórych utwo- pretacjach, które dzieli 30 lat! (Na płycie z 2020 nie rach wspomagali go Piotr Stopa ma dwóch utworów z oryginału: Her Melancholy Żyżelewicz i Edyta Bartosiewicz. z udziałem Edyty Bartosiewicz oraz Kłopotów z for- Drugi powód – album, zgodnie ze mą). Przy takim zestawieniu trudno uciec od po- swoim tytułem, jest zbiorem pio- równań. Od strony wykonawczej czy aranżacyjnej senek dedykowanych żonie i wy- płyty są zupełnie różne – Waglewski solo kontra danych na jej urodziny. Jak ta mu- wielopokoleniowa grupa świetnych muzyków zyka przeszła próbę czasu? Zdanie (w tym jazzmanów). Improwizacje Ziuta Gralaka, fana muzyki Wojtka Waglewskie- gra sekcji Bryndal / Mucha, scratche DJ’a Eproma go może nie być obiektywne. Poza wnoszą do tej muzyki niesamowity koloryt, boga- tym to nie jest mój pierwszy kon- ctwo brzmień, których nie było na pierwowzorze. takt z tą płytą po latach – wraca- Natomiast od strony emocjonalnej oba wykonania łem do niej regularnie na prze- są równie mocne. 100| Słowo na jazzowo / My Favorite Things (or quite the opposite…)

To, co tak silnie działało trzy dekady temu, działa już po imprezie, na której spotkała do dziś. Dlaczego? Z całą pewnością nie tylko przez się grupa znajomych, uczestników zaangażowanie wspaniałych instrumentalistów wakacyjnego wyjazdu z lipca 1990. i odświeżenie aranży. Tajemnica tkwi w… metafi- Piszę ten materiał na tydzień przed zyce życia małżeńskiego. Jak twierdził autor (w od- umówionym terminem. Dla nie- niesieniu do wcześniej zamieszczonego cytatu), których będzie to spotkanie po wie- kiedy ukazywał się oryginalny materiał, „należało- lu, wielu latach. Nie wiem, w jakim by tę płytę potraktować jako ściśle historyczny opis kierunku potoczą się nasze rozmo- cudu” i tym razem jest chyba tak samo, bo cud trwa wy, na ile będziemy wspominać nadal! wspólnie spędzony czas, na ile dzie- Koncert w Studiu im. Agnieszki Osieckiej i jego za- lić się tym, co wydarzyło się potem, pis na płycie to piękny sposób na świętowanie trzy- a na ile emocjonować się tematem dziestej rocznicy. My również znaleźliśmy sposób na wyborów prezydenckich. Jednego uczczenie tej naszej – prywatnej. Kiedy do sieci tra- jestem pewien – wiem, jakiej płyty fia ten numer JazzPRESSu, najprawdopodobniej jest nie zabraknie na imprezie. ›

Grupa na facebooku! PODCASTY O JAZZIE I OKOLICACH

Dołącz do nas i dziel się jazzem!

O D Z W I E D Ź G R U P Ę >> JazzPRESS, lipiec-sierpień 2020 |101

Dwie zasłuchane gitary

Jarosław Czaja [email protected]

Pisałem ostatnio o dokonaniach teresowań, od fusion, rocka, blu- Japończyków na polu produkcji esa do jazzu. Natomiast Diorio to płyt jazzowych, dzisiaj pora na na- ktoś, kogo można by określić mia- szych zachodnich sąsiadów. Niem- nem „najlepszy gitarzysta, o któ- cy przecież wcale nie są gorsi od rym nigdy nie słyszeliście”. Japończyków w tej dziedzinie. I my- Po prawdzie Diorio, który nagry- ślę tutaj o „prawdziwym” jazzie, wał niegdyś z takimi mistrza- a nie o „lżejszym” fusion i funku, mi jak Eddie Harris i Sonny Stitt, w czym specjalizuje się Joachim w Ameryce ma status legendy. Od Becker. W Monachium istnieje coś lat zajmuje się edukacją muzycz- takiego jak Instytut Gitarowy, któ- ną w Kalifornii i jest autorem ry między innymi zajmuje się pro- bardzo cenionych w branży in- dukcją płyt. Dowodem na to, że jego struktażowych filmów i porad- działalność przynosi znakomite ników gry na gitarze. Nie dziwi efekty, jest krążek, który chciałbym więc, że to on na Minor Elegance gorąco polecić wszystkim adeptom – że się tak wyrażę – gra pierw- gry na gitarze, a także koneserom sze skrzypce i jest autorem więk- i kolekcjonerom. szości kompozycji. Ale uwaga. Grupa Nazywa się Minor Elegance. Wy- Cały urok i wartość tej płyty pole- na facebooku! produkowali go i osobiście zmik- ga na tym, że to nie jest produkcja sowali już dosyć dawno (30 lat do jakich jesteśmy przyzwyczaje- zleciało) dwaj panowie z Nie- ni. Wręcz przeciwnie. Gitarzyści, miec: Andreas Vahsen i – uwa- zwłaszcza rockowi i blues-rocko- PODCASTY O JAZZIE ga! – Horst Polland. Materiał na- wi, cierpią zazwyczaj na prze- grany został „na setkę”, czyli na rost ego. Dotyczy to w mniejszym żywo w słynnym onegdaj studiu stopniu, ale jednak także gitarzy- I OKOLICACH Mad Hatter w Los Angeles w 1989 stów jazzowych. Muzycy, którzy roku, a firmowali go dwaj mi- grają na instrumentach dętych, strzowie gitary Joe Diorio i Rob- muszą często brać oddech i ro- Dołącz do nas i dziel się jazzem! ben Ford. Ten drugi jest szero- bią przerwy, co skutkuje tym, że ko znany (choćby dlatego, że grał słuchają otoczenia. Natomiast gi- przez chwilę z Milesem Davisem) tarzyści mogą „wymiatać” prak- – również ze swoich wielu zain- tycznie non stop i ochoczo z tego

O D Z W I E D Ź G R U P Ę >> 102| Słowo na jazzowo / Złota Era Van Geldera

korzystają. Są oczywiście wyjąt- z nich próbował grać w stylu ko- ki, jak choćby John Scofield, ale legi. Dzięki temu następuje inte- o nim będzie za chwilę. A jeśli gracja i wzajemne zrozumienie na jeszcze obok jednego gitarzysty poziomie spotykanym tylko w sy- stanie drugi, zaczyna się współza- tuacjach, kiedy muzycy grają ze wodnictwo. sobą dłuższy czas, a nie tylko oka- Tymczasem na Minor Elegance zjonalnie. mamy dziwne i bardzo rzadkie Oczywiście jest to także zasłu- zjawisko: dwóch gitarzystów cał- ga wspaniałej sekcji rytmicznej kowicie zasłuchanych w… grę part- w osobach basisty Gary’ego Wil- nera. Zero popisów! Ba, nawet do lisa i bębniarza Petera Erskine’a. tego stopnia, że o ile na początku W dwóch utworach słyszymy też płyty mamy wyraźny kontrast sty- pianistę Olivera Hahna, ale w roli lów i brzmień – bo Diorio gra na zaledwie harmonicznego tła, bo dużym „pudle” dźwiękiem okrą- koncepcja ogólna jest taka, że gitary głym i przyciemnionym, a Ford mają tutaj maksimum przestrzeni. jest bardziej bluesowy i agresyw- Jak wspomniałem, większość ma- ny, to już od połowy krążka obaj teriału (na czele z urzekającym te- zbliżają się do siebie tak, że mo- matem E-Minor Ballad) skompono- mentami mamy kłopot z ich od- wał Diorio , ale są tutaj także dwa różnieniem. Tak, jakby każdy standardy, Soul Eyes Waldrona i So What Davisa, zagrane w sposób urzekający. I teraz konkluzja. Idę o zakład, że tę płytę, mimo tego, że ukazała się w Niemczech, musieli w swoim

fot. Jarosław Czaja Jarosław fot. czasie dokładnie przesłuchać dwaj luminarze: Pat Metheny i John Scofield. Wszak niedługo potem, w 1994 roku, zrealizowali razem płytę I Can See Your House From Here w podobnym zestawie: gitary plus bas i bębny. Osobiście uważam zresztą, że to jedno z najlepszych dzieł, jakie kiedykolwiek nagra- li. Dlaczego? Bo Pat i John również potrafili uważnie słuchać się wza- Joe Diorio & Robben Ford – Minor Elegance jemnie i robić muzykę, a nie zawo- MGI, 1990 dy sportowe… › JazzPRESS, lipiec-sierpień 2020 |103

Nie-awangarda dwóch liderów

Rafał Garszczyński [email protected]

trochę więcej, bowiem trzy z pięciu utworów na tej krótkiej płycie napi- sał Coleman, a kolejny – Cherryco – Don Cherry, który kiedy powstawał ten materiał, w 1959 i 1960 roku, na- fot. Rafał Garszczyński Rafał fot. grywał i koncertował z Colemanem. John Coltrane nigdy niczego oficjal- nego z Ornettem Colemanem nie nagrał, tak więc album The Avant -Garde jest do dziś najbardziej do- John Coltrane & Don Cherry – The Avant-Garde Atlantic / Rhino / WEA, 1966 skonałym zbliżeniem muzycznych światów tych dwu wielkich muzy- Album The Avant-Garde to jed- ków. Dla fanów Coltrane’a album na z najbardziej osobliwych płyt jest również ważny z wielu innych w bogatym katalogu nagrań Johna względów. To pierwsze nagranie Joh- Coltrane’a. Niektórzy uważają, że po- na Coltrane’a po sesji do Giant Steps winna być raczej umieszczona w dy- i choć płyta ukazała się dopiero po skografii Dona Cherry’ego i że na- sześciu latach od zarejestrowania, zwisko Coltrane’a znalazło się na do dziś jest też historycznie pierw- pierwszym miejscu jedynie z po- szym studyjnym oficjalnym nagra- wodów czysto marketingowych. To niem Johna Coltrane’a grającego na oczywiście nie do końca prawda, bo- sopranie. Zagrał na nim co prawda wiem album powstał w czasie, kiedy tylko w dwóch utworach, ale była John Coltrane miał kontrakt z wy- to premiera nowego (przynajmniej twórnią Atlantic i choć nie był od w studiu) dla Coltrane’a instrumen- razu zaplanowany do wydania, to od tu, zapowiadająca nagrania w rodza- samego początku jego nazwisko było ju My Favorite Things. na pierwszym miejscu na okładce. Kiedy zabrakło pomysłów na re- Znam też osoby, które uważają, że to pertuar, muzycy sięgnęli, co dla w zasadzie album Ornette’a Colema- mnie brzmi do dziś zaskakująco, po na, tylko akurat jego – lidera zespo- Bemsha Swing Theloniousa Mon- łu – zabrakło na tej konkretnej sesji. ka i Denzila Besta. Kiedy całkiem W tym stwierdzeniu prawdy jest już niedawno przygotowywałem odci- 104| Słowo na jazzowo / Kanon Jazzu nek radiowego cyklu CoverToCover o tej kompozycji, Avant-Garde to dziś raczej jazzowy sięgnąłem po album The Avant-Garde, który w mo- mainstream. Nawet w 1966 roku, jej muzycznej pamięci był czymś strasznie skompli- kiedy album po raz pierwszy się kowanym i należącym do gatunku spontanicznego ukazał, umieszczony na nim mate- hałasu, za którym nie przepadam. Fakty są jednak riał był raczej dość konserwatyw- inne, o czym przekonałem się, słuchając tej pły- ny, jednak początek lat sześćdzie- ty po jakichś kilkunastu latach przerwy. Dziś przy- siątych to dużo zmian w muzyce puszczam, że jedynie początek albumu – kompozy- Johna Coltrane’a i równie dużo no- cja Dona Cherry’ego Cherryco jest częścią całkowicie wych pomysłów w muzyce im- zespołowo improwizowaną, reszta robi dziś na mnie prowizowanej. Na osi czasu se- wrażenie nieco bardziej przygotowanych i zorganizo- sji Trane’a album należy umieścić wanych partii oddanych do dyspozycji obu liderom. krótko po Giant Steps. Zaledwie kil- Dalej trochę razi mnie brzmienie, które kojarzy mi ka miesięcy później powstał Africa/ się z nagrywaniem w kompletnej ciemności, bez wie- Brass, a kiedy album ukazał się po dzy na temat miejsca ustawienia mikrofonów prze- raz pierwszy w 1966 roku, Coltra- znaczonych dla trąbki i saksofonu. Chciałbym wie- ne nagrywał Meditation i Expres- rzyć, że przyczyną była ciemność w studiu, a nie sion, a wydanie The Avant-Garde nadmiar używek zmieniający w losowy sposób po- pewnie w ogóle go nie interesowa- zycję instrumentów w relacji do mikrofonów. Jednak ło, bowiem o kontrakcie z Atlantic jakość dźwięków rekompensuje te techniczne niedo- już dawno zapomniał. Muzycznie skonałości. Zastanawiam się też, i nawet próbowałem był już w zupełnie innym miejscu. odnaleźć jakieś tropy w stosownych publikacjach, Z punktu widzenia fanów Ornet­ dlaczego Atlantic czekał aż sześć lat na publikację tak te’a Colemana i Dona Cherry’ego, doskonałego materiału, nagranego przez dwóch mu- muzyka na tej płycie może rów- zyków, z których każdy gwarantował wysoką, oczy- nież wydawać się konserwatyw- wiście jak na jazzowe standardy, sprzedaż? na, będąc dobrym wstępem do mu- Z dzisiejszej perspektywy tytuł albumu wydaje się zycznego świata Colemana, który niezbyt dobrze oddawać charakter nagrania, The nie jest łatwy, ale z pewnością nie- zwykły i inspirujący. Tak więc The Avant-Garde z pewnością jest dosko- nałym uzupełnieniem każdej jazzo- wej kolekcji, choć często w ze- stawieniach najlepszych płyt lat sześćdziesiątych jest pomijane, bo zarówno w dyskografii Johna Coltrane’a, jak i Dona Cherry’ego z tego okresu znajdziecie ciekawe płyty o większym znaczeniu histo- rycznym. › JazzPRESS, lipiec-sierpień 2020 |105

LIPIEC-SIERPIEŃ 2020 Miesięcznik internetowy poświęcony jazzowi

i muzyce improwizowanej ISSN 2084-3143

100 LAT BIRDA

The Consonance Trio Orient Express

TOP NOTE Marcin Wasilewski Trio, Joe Lovano Arctic Riff Kuba Więcek Saksofon to mój język

Marcelina Gawron Teus Nobel

fot. Kuba Majerczyk

JazzPRESS dostępny jest na takich urządzeniach jak iPhone i iPad w bardzo przyjaznej formie! Mamy nadzieję, że ułatwi Wam to lekturę naszego miesięcznika! By przetestować jak czyta się nasz magazyn na Waszych urządzeniach, kliknijcie tutaj » Piszemy dla Was i dzięki Wam 106| Pogranicze / Down the Backstreets

Celebracja kreatywności na przekór białej wściekłości

Adam Tkaczyk [email protected]

cy i nową generacją kreatywnych buntowników, najczęściej przed- stawicieli mniejszości rasowych. Bez cienia strachu wykrzykiwa- li oni swoje racje prosto w twarz Ameryce, a ta nie do końca wie- działa jak reagować. Piszę o tym artykule dlatego, że ko- lejny dzień był dla kultury niemal równie ważny. 20 marca 1990 roku ukazały się trzy istotne dla czarnej

Digital Underground – muzyki albumy: Sex Packets gru- Tommy Boy, 1990 py , Blacks’ Magic Salt-N-Pepy oraz Poison Bell 19 marca 1990 roku w tygodniku Biv DeVoe. Przypomnę dzisiaj ten Newsweek ukazał się pamiętny, pierwszy. Nietypowy, nieoczeki- skrajnie krytyczny dla kultury hip wany przebój na listach przebo- -hopowej artykuł The Rap Attitu- jów i sprzedaży. Rapowy album de, autorstwa Jerry’ego Adlera. De- koncepcyjny, który niespodziewa- precjonował on rap jako muzykę, nie stał się mainstreamowym hi- hip-hop jako kulturę oraz wyko- tem dzięki: po pierwsze świetnemu nawców jako artystów i twórców. singlowi, który zwrócił uwagę, a po Pomimo kolejnych hitów podbi- drugie wspaniałej, kolorowej resz- jających listy przebojów i błyska- cie utworów, które tę uwagę utrzy- wicznego wzrostu znaczenia rapu mały. w kulturze amerykańskiej i świa- Pochodzący z rejonu Zatoki (Oak- towej, przewidywał raczej prędki land i okolice) zespół Digital Un- upadek gatunku. Och, jak bardzo derground to różnorodny zbiór się pomylił! Pokazał tym samym osobowości pod batutą lidera – Sho- wielki strach białych ludzi, teo- cka G. Razem z nim mamy tutaj retycznie posiadających kontrolę Humpty’ego Humpa i MC Blowfis- i władzę, przed młodą kulturą uli- ha (czyli różne alter ego Shocka G), JazzPRESS, lipiec-sierpień 2020 |107

Piano Mana (którego „grali” Shock Underground, czemu dają wyraz G i, uznany w Zatoce, klawiszowiec zarówno werbalnie, jak i od bar- Rodney Franklin), Chopmaster J-a, dziej niewerbalnej strony – wy- Money-B i DJ Fuze’a, którzy potem raźnie chcieli się bawić nagrywa- wydawali albumy jako duet Raw jąc Sex Packets. Puszczają wodze Fusion, i wielu innych, zmieniają- wyobraźni i kreatywności, zrzu- cych się przez lata członków. W la- cają kajdany gatunkowe i schema- tach 1990-91 był też jeszcze młody tyczne, urządzają wielką impre- człowiek, pełniący podczas trasy zę w formie albumu muzycznego. koncertowej Digital Underground Robią, co im się żywnie podoba – rolę tancerza. Na Sex Packets jesz- byleby efekt końcowy był funky. cze nie udziela się wokalnie, ale Z tego chaosu powstał klasyczny, dał mu możliwość zara- brzmiący świeżo nawet po 30 la- powania zwrotki w utworze Same tach album. Song ze ścieżki dźwiękowej do ko- był wielkim hi- medii Same kłopoty… – niejaki Tu- tem w USA i do dzisiaj brzmi zaje- pac Shakur. Kojarzycie go? Chyba biście. Tak – zajebiście. Nie fanta- jakąś karierę zrobił potem, czy coś… stycznie, nie pięknie – ale właśnie Jak mogliście się, Szanowni Czy- zajebiście. Poprawia humor, nie- telnicy, zorientować z treści wcześ- malże zmusza do tańca, pokazu- niejszego akapitu, w którym wy- je w pełnej krasie najbardziej zna- mienione były trzy różne persony ne alter ego Shocka G. Jest również lidera grupy – Digital Underground jednym z najczęściej samplowa- podchodzą do swojej twórczości nych utworów w historii rapu – w dość specyficzny sposób. Hump- wykorzystywali go, w mniejszych ty Hump jest tego najlepszym przy- lub większych porcjach, w swo- kładem. Jest on wymyśloną przez ich dziełach między innymi Gang Shocka G postacią – wyróżnia się Starr, Public Enemy, LL Cool J, Ice kolorowymi strojami i sztuczny- Cube, Jay-Z, ale także Sade i Spi- mi okularo-wąsami, à la Groucho ce Girls. Digital Underground nie Marx. mieli z tym żadnego problemu, Teksty są wypełnione żartami a nawet żartobliwie wykorzysta- i przesadzonymi, niedorzeczny- li popularność The Humpty Dance mi linijkami na temat seksualno- wśród producentów w utworze The ści i swojej budowy ciała (szcze- Humpty Dance Awards z albumu gólnie dużego nosa i chudości). The Body-Hat Syndrome. Kreatywność i nieskrępowana Chwała im za to, bo mieli prawo konwenansami zabawa jest my- odczuwać frustrację i urządzić pie- ślą przewodnią twórczości Digital kło, „wyżyć” się na twórcach za to, 108| Pogranicze / Down the Backstreets

przez co sami musieli przejść pod- nia pozycji wytwórni Tommy Boy czas tworzenia Sex Packets. Albo- jako silnej rapowej stajni. Spójrz- wiem proces „czyszczenia sampli” my na przedstawicieli tego labelu był istnym koszmarem – co nie- na przestrzeni jedynie pięciu lat: stety bywa bardzo częstym proble- w latach 1989-90 wydawali De La mem wielu producentów. A skoro Soul, Queen Latifah, Digital Under- o tym mowa, to album jest bar- ground i Stetsasonic, w 1991 roku dzo mocno inspirowany twórczoś- doszli Naughty by Nature, w 1992 cią Parliament i George’a Clintona. House of Pain, a w 1994 Coolio. Im- Oprócz ich utworów, wykorzystu- perium. je również sample, między inny- Sex Packets miał wielki wpływ na mi, z utworów Herbiego Hancocka, trendy produkcyjne i koncepcyjne Chic, Sly & The Family Stone i Don- w branży muzycznej. Zestarzał się ny Summer. Bardzo mocno bazu- wspaniale, do dzisiaj brzmi świe- je na funku i fusion. The Humpty żo i radośnie. Shock G jest wizjone- Dance było największym przebo- rem i geniuszem, którego katalog jem, ale pozostałe single z Sex Pa- nie jest tak szanowany i pamięta- ckets: oraz Freaks ny w środowisku jak powinien być. Of The Industry również były hita- Mam świadomość, że nie wszyst- mi radiowymi, szczególnie w re- kie opisywane przeze mnie w tym gionie Zatoki. miejscu albumy będą łatwe w od- Sex Packets sprzedało się w owym biorze przez słuchaczy innych ga- czasie lepiej niż wydane niewiele tunków. Uważam, że Sex Packets wcześniej 3 Feet High And Rising De jest jednym z tych bardziej „dostęp- La Soul i przyczyniło do umocnie- nych” i wartych odsłuchu. › Kontakt z redakcją: [email protected] Wydawca ul. Górczewska 201, 01-459 Warszawa Fundacja Popularyzacji Muzyki www.jazzpress.pl Jazzowej EuroJAZZ ISSN 2084-3143 Redakcja redaktor naczelny: Fotograficy: Piotr Wickowski Piotr Gruchała redaktor prowadzący jazzpress.pl Marta Ignatowicz-Sołtys Krzysztof Komorek Kuba Majerczyk Lech Basel Janusz Falkowski Marcin Wilkowski Aya Al Azab Piotr Fagasiewicz Mery Zimny Piotr Banasik Jerzy Szczerbakow Jarek Misiewicz Rafał Garszczyński Barbara Adamek Ryszard Skrzypiec Bogdan Augustyniak Wojciech Sobczak-Wojeński Krzysztof Wierzbowski Sławomir Orwat Katarzyna Stańczyk Jakub Krukowski Paulina Krukowska Radek Wośko Katarzyna Kukiełka Lech Basel Jarosław Wierzbicki Małgorzata Smółka Beata Gralewska Vanessa Rogowska Przemek Kleczkowski Basia Gagnon Anna Mrowca Jarosław Czaja Kasia Idźkowska Marek Brzeski Jacek Piotrowski Piotr Rytowski Plakaty Barnaba Siegel Agnieszka Sobczyńska Cezary Ścibiorski Korekta Adam Tkaczyk Katarzyna Czarnecka Anna Piecuch Zuzanna Tuliszka Rafał Zbrzeski Dorota Matejczyk Anna Mrowca Przemek Bychawski Piotr Pepliński Łucja Kubicka Michał K. Dybaczewski Marta Pijanowska-Kwas Katarzyna Nowicka Jędrzej Janicki Projekt layoutu Beata Wydrzyńska Paulina Sobczyk Opracowanie graficzne, Marcin Czajkowski skład i łamanie Klara Perepłyś-Pająk Marketing i reklama Agnieszka Holwek [email protected]

Wszystkie materiały w numerze objęte są licencją Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomer- cyjne-Bez utworów zależnych 3.0 Polska, to znaczy, że wolno je kopiować i rozpowszechniać, jednak należy oznaczyć w sposób określony przez Twórcę lub Licencjodawcę, nie wolno używać do celów komercyjnych i nie wolno zmieniać, przekształcać ani tworzyć nowych dzieł na podstawie tego utworu. Z tekstem licencji można zapoznać się na stronie » A R C H I W U M JAZZPRESS WWW.JAZZPRESS.PL/ARCHIWUM

LISTOPAD 2019 GRUDZIEŃ 2019 STYCZEŃ 2020 LUTY 2020

Miesięcznik internetowy Miesięcznik internetowy Miesięcznik internetowy Miesięcznik internetowy poświęcony jazzowi poświęcony jazzowi poświęcony jazzowi poświęcony jazzowi

i muzyce improwizowanej ISSN 2084-3143 i muzyce improwizowanej ISSN 2084-3143 i muzyce improwizowanej ISSN 2084-3143 i muzyce improwizowanej ISSN 2084-3143

Przemysław Strączek TOP NOTE TOP NOTE Fig Tree RASP Lovers Jazz Piotr Damasiewicz & Power Romantic Alternative of The Horns Ensemble Schizophrenic Punk 2019 Polska ZWYCIĘZCY TOP NOTE Tomasz Dąbrowski Surreal Players Free4Arts Ideogram When I Come Across

TOP NOTE Tie Break The End

Zbigniew Chojnacki Krzysztof Herdzin Urszula Dudziak Marcin Wasilewski Trio Michał Bąk Kamil Piotrowicz Anna Serafińska Andrzej Święs Paweł Pańta Andrzej Jagodziński Adam Jarzmik Wojciech Staroniewicz Jazzowy klej Pomysł życia Muzyk nie musi być samotny Uzależniony od morza

fot. Kuba Majerczyk fot. Kuba Majerczyk fot. Kuba Majerczyk fot. Kuba Majerczyk

MARZEC 2020 3 MAJ 2020 4 1 3 - 4 Miesięcznik internetowy 8 Miesięcznik internetowy 20

poświęcony jazzowi poświęcony jazzowi N poświęcony jazzowi S S

i muzyce improwizowanej ISSN 2084-3143 i muzyce improwizowanej I i muzyce improwizowanej ISSN 2084-3143

Leopold Tyrmand 100 Lat

Ewa Uryga Mahalia Jackson in Memoriam New Bone Longing

TOP NOTE High Definition Quartet TOP NOTE Dziady Anna Gadt & Marcin Olak Gombrowicz

Kuba Wójcik Kuba Stankiewicz Tatvamasi Jorgos i Antonis Skoliasowie Jerzy Mączyński 100 Łukasz Ojdana Robię coś innego Naturalnie albo wcale N r fot. Kuba Majerczyk fot. Kuba Majerczyk