Suomi Kulsprutepistol m/37-39

9 mm Pistolet maszynowy Suomi Kulsprutepistol m/37-39

9 mm Pistolet maszynowy Suomi KP-31 z magazynkiem pudełkowym

Historia konstrukcji

W 1937 roku Szwecja zakupiła 900 sztuk fińskich pistoletów maszynowych Suomi Kulsprutepistol (Kpist) m/37. Była to specjalna odmiana, skonstruowana specjalnie dla Szwecji, strzelająca nabojem pistoletowym 9 x 20R mm Browning Long, jedyna seryjna odmiana produkowana pistoletu maszynowego Suomi inne, niż naboje Parabellum 9 x 19 mm. Broń była produkowana w szwedzkich zakładach Carl Gustavs Stads Gun Factory w Eskilstuna magazynki o pojemności 56 naboi (co wynikało z pakowania amunicji w kartonowe opakowania mieszczące 28 naboi – tak więc magazynek dostosowano do pomieszczenia 2 opakowań amunicji), a następnie podjęto ich produkcję licencyjną w szwedzkich zakładach Husqvarna Vapenfabriks AB w Husqvarna. Jesienią 1939 roku w obliczu rozpoczętej u jej granic II Wojny Światowej Szwecja rozpoczęła gorączkowe zakupy uzbrojenia, w tym większej ilości pistoletów maszynowych, takich jak niemiecki Bergmann MP. 34/1 (Kpist m/39), amerykańskie M1928 Thompson (Kpist m/40), a ostatecznie w 1940 roku Szwecja zakupiła licencję na fiński pistolet maszynowy Suomi w podstawowej wersji na nabój 9 x 19 Parabellum, pod oznaczeniem Kpist m/37-39. Na czas uruchomienia produkcji sprowadzono 500 gotowych długolufowych 320 mm fińskich odmian pistoletów maszynowych Suomi, które Szwecji oznaczono jako Kpist m/37-39F. Seryjny szwedzki Kpist m/37-39, który był produkowany od 1941 roku przez Firmę Husqvarna Vapenfabiks AG. (HVA), miał komorę zamkową stosowaną w średnicy mniejszej o 3 mm od oryginału, jego lufa była skrócona o 250 mm, przerzutowy celownik zamiast stosowanego celownika ramieniowo- krzywiznowego i używał czterorzędowy magazynek pudełkowy, z jednopozycyjnym wyprowadzaniem na 50 naboi, zamiast stosowania np. tak jak w fińskich wersjach magazynków bębnowych na 72 naboje. Wprowadzone poprawki zdołały doprowadzić do odchudzenia szwedzkiego pistoletu maszynowego o prawie 2 kg, dzięki czemu Kpist m/37-39 stał się bardziej poręczny od fińskiego oryginału. Bardzo charakterystyczną cechą szwedzkiej wersji była mocno zadarta w górę drewniana kolba, unosząca punkt podparcia na ramieniu strzelca broni, a przez to zmniejszająca podrzut broni. W latach 1941-1945 szwedzki Kpist m/37-39 stał się pierwszym masowo produkowanym szwedzkim pistoletem maszynowym, który powstał w liczbie 35 000 egzemplarzy. Finlandia podjęła także licencyjną produkcję szwedzkich magazynków. Pistolet maszynowy Suomi Kulsprutepistol m/37-39

Autor – zdjęcia: Dawid Kalka Eksponat ze zbiorów: Fort Gerharda – Muzeum Obrony Wybrzeża, Świnoujście, Polska

Zastosowana amunicja: 9 x 19 mm Parabellum

50-nabojowy pudełkowy: 0,7 kg pusty, 1,32 kg załadowany 1. Amunicja zwykła:

Długość: 30 mm

Masa naboju: 12,5 g

Masa pocisku: 7,5 g

Masa materiału miotającego: 0,37 g

Prędkość wylotowa: 395 m/s

Pocisk pełnopłaszczowy z ołowianym rdzeniem

2. Amunicja Ślepa:

Długość: 30 mm

Masa naboju: 5,2 g

Amunicja używana do celów szkoleniowych

Magazynek do broni

Autor – Dawid Kalka Bibliografia

1. http://www.dws-xip.pl/encyklopedia/pistmaszkp31-fi/ 2. Karabiny karabinki i pistolety maszynowe Encyklopedia długiej broni wojskowej XX wieku – Żuk Aleksandr B. 3. Witold Głębowicz, Roman Matuszewski, Tomasz Nowakowski: Indywidualna broń strzelecka II wojny światowej, Warszawa 2010

WR-40 „LANGUSTA”

122 mm wyrzutnia rakietowa WR-40 „LANGUSTA”

Typ i przeznaczenie uzbrojenia

Wieloprowadnicowa artyleryjska wyrzutnia niekierowanych pocisków rakietowych. Przeznaczone do niszczenia środków ogniowych i bojowych, fortyfikacji polowych, umocnień i budowli umocnionych oraz obezwładniania i rażenia siły żywej w rejonach ześrodkowania wojsk nieprzyjaciela.

Historia konstrukcji

Polska 122 mm polowa wyrzutnia rakietowa WR-40 Langusta została opracowana przez Hutę Stalowa Wola S.A., a pierwsze wozy wprowadzono do Wojska Polskiego w 2008 roku.

Uruchomiony w 1998 roku program modernizacji wyrzutni rakietowej BM-21 o przyjętym kryptonimie „Langusta”. Program zakładał wymianę podwozia oraz opracowanie Zautomatyzowanego Systemu Dowodzenia i Kierowania Ogniem WR-40 i zastosowania nowego typu amunicji rakietowej, przy zachowaniu „starej”, lecz gruntownie zmodernizowanej części artyleryjskiej, pochodzącej z wyrzutni BM-21 „Grad”. W trakcie trwania prac powstały prototypy z wykorzystaniem kołowych podwozi Star-1466 i na podwoziu kołowym Jelcza P662D.350-M27, które były wyposażone w sześcioosobową, czterodrzwiową opancerzoną kabinę załogi 144WPP (ochrona balistyczna na poziomie 1 według normy STANAG 4569). Opracowano również nowoczesną, elektroniczną opalarkę pocisków rakietowym z modułem diagnostycznym.

Podstawową amunicją do zmodernizowanych wyrzutni mają być docelowo opracowane w kraju pociski rakietowe o zwiększonej donośności z rodziny Fenix, która bała bardzo zaawansowana jeżeli chodzi o kaliber 122 mm.

Do chwili obecnej zostało wyprodukowanych (zgodnie z przyjętymi zamówieniami), łącznie 75 egzemplarze WR-40 Langusta, które zastąpiły starsze wyrzutnie BM-21, jako dawcę części artyleryjskiej. Ogólna charakterystyka broni

Przeznaczenie; wyrzutnia służy do zwalczania siły żywej i niszczenia sprzętu technicznego przeciwnika nieopancerzonego lub lekko opancerzonego.

Zasada działania: broń rakietowa w układzie wyrzutni rakietowych – wieloprowadnicowych

Zasilanie; 40-prowadnicowy pakiet wyrzutni rurowej.

Naprowadzanie w płaszczyźnie pionowej i poziomej: elektryczne i ręczne

Typ podwozia; podwozie kołowe Jelcz P662D.35 G-27 6×6 z kabiną załogową 144WPP, układ z centralnym pompowaniem kół, rozmiar opon 14.00 R20 z zainstalowaną wkładką umożliwiającą krótkotrwały przejazd z rozszczelnioną oponą, osie są zawieszone na resorach półeliptycznych, w tym tylnego tamtemu, który został zawieszony wahliwie na dwóch resorach półeliptycznych, odwróconych i złączonych z ramą drążkami reakcyjnymi.

Układ napędowy; Iveco Aifo Cursor 8, Euro 3, wysokoprężny, czterotaktowy, 6-cylindrowy, rzędowy, pionowy z turbodoładowaniem i chłodzeniem powietrza doładowującego.

Układ przeniesienia mocy; 12-biegowa zautomatyzowana przekładnia firmy ZF

Zastosowany celownik; zależny, mechaniczny D726-45 z kątomierzem działowym PG-1M i kolimator K-1.

Wyposażenie specjalne; urządzenie Systemu Kierowania Ogniem – komputer balistyczny typu DD9620T, radiostacja typu UKF RRC-9311 AP, system łączności wewnętrznej typu Fonet, system nawigacji inercyjnej typu Talin-5000, odpalarka stacjonarna i wynośna, urządzenie filtrowentylacyjne, wyciągarkal elektroniczny programator zapalników WITU EP-100. Zastosowana amunicja

Typ amunicji; pociski rakietowe, stabilizowane podczas loty obrotowo.

Rodzaje zastosowanej amunicji; odłamkowo-burzący typu M-21 OF, odłamkowo-burzący M-21FHE, kasetowy M-21FK

Masa pocisków rakietowych; typ M-21OF – 66,0 kg, M-21FHE – 60,1 kg, M-21FK – 63,4 kg

Długość pocisku rakietowego; 2870 mm

Prędkość maksymalna pocisku na aktywnym w torze lotu; 69 m/s.

Masa zastosowanego ładunku kruszącego; 6,4 kg.

Liczba zastosowanych granatów GKO; 42 sztuki.

Zapas przewożonej amunicji; 40 sztuk przewożonych w prowadnicach.

REKON 2019 – Centrum Szkolenia Wojsk Inżynieryjnych i Chemicznych im. gen. Jakuba Jasińskiego

Podstawowe dane taktyczno- techniczne

Kraj – Polska

Producent – Huta Stalowa Wola S.A.

Kaliber prowadnicy – 122,4 mm

Długość przewodu prowadnicy – 3000 mm

Liczba bruzd – jedna, o stałym skoku

Wymiary konstrukcji: (długość x szerokość x wysokość) w położeniu bojowym – 8580 mm x 3130 mm x 4510 mm w położeniu marszowym – 8580 mm x 2540 mm x 2750 mm

Prześwit konstrukcji – 410 mm

Masa bojowa – 17 100 kg

Kąt ostrzału w płaszczyźnie – poziomej od 70 stopni w prawo od osi pojazdu i 102 stopni w lewo od osi pojazdu, pionowej od 0 stopni do +55 stopni

Sektor ograniczonego ostrzału w płaszczyźnie poziomej: od 0 stopnia do 40 stopni

Najmniejszy kąt ostrzału w płaszczyźnie pionowej w sektorze ograniczonego ognia ostrzału – +11 stopni

Prędkość początkowa wystrzelonego pocisku rakietowego – w zależności od typu 42-52 m/s

Maksymalna donośność pocisków rakietowych – M-21OF-20 400 metrów, M-21FHE-40 000 metrów, M-21FK-32 000 metrów

Szybkostrzelność praktyczna – 40 strzałów w ciągu 20 sekund

Obsługa – czterech żołnierzy

Moc silnika – 259 kW (352 KM)

Pojemność zbiorników paliwa – 350 dm3

Prędkość maksymalna – 85 km/h

Zasięg jazdy po drodze utwardzonej – 650 km

Zdolność pokonywania terenu; brody o głębokości – 1,2 metra wzniesienia o nachyleniu – 30 stopni wzniesienia o pochyleniu – 19 stopni

Autor: Dawid Kalka

23. Śląski Pułk Artylerii

Bibliografia

1. Najnowsze uzbrojenie Wojska Polskiego Siły lądowe, Wydawnictwo Bellona 2018 2. Artyleria polowa Wojska Polskiego 1943-2018, Autor: Szostek Leszek

Leopard 2

Czołg podstawowy

10. Brygada Kawalerii Pancernej – Drawsko-Pomorskie 2013 rok

1. Historia powstania konstrukcji

W czasie trwania II Wojny Światowej III Rzesza była jednym z czołowych producentów sprzętu pancernego. W wyniku przegranej w tym konflikcie i podziału kraju niemiecki przemysł zbrojeniowy w znacznej mierze przestał istnieć. Dopiero powstanie w 1949 roku Republiki Federalnej Niemiec oraz jej dość szybkie przyłączenie do Organizacji Sojuszu Północnoatlantyckiego w 1955 roku, umożliwiły odbudowę sił zbrojnych tego kraju i rekonstrukcję ośrodków produkcyjnych dla armii i na rynek cywilny.

Początkowo potencjał pancerny nowo powstałej Bundeswehry bazował na sprzęcie produkcji amerykańskiej. Czołgi średnie M47 i M48 Patton, które jednak nie zyskały większego uznania przez niemieckich czołgistów. Podkreślano znaczną paliwożerność napędzanych silnikami silnikami benzynowymi maszyn (jednostki niemieckie podczas wojny także używały takich silników, ale uważano to rozwiązanie za mało efektywne), ich ociężałość, wysoką sylwetkę, a także trudności obsługowe amerykańskich maszyn. Dlatego w 1956 roku w Republice Federalnej Niemiec (RFN) rozpoczęto prace nad nowym czołgiem, własnym „czołgiem standardowym” (Standard-Panzer). Do programu wkrótce przyłączyła się następnie Francja, a następnie także Włochy, dzięki czemu realne stało się skonstruowanie wspólnej maszyny (tzw. program Europa-Panzer) dla sił zbrojnych trzech państw należących do NATO. Ostatecznie jednak drogi partnerów rozeszły się: Francuzi dokończyli rozwój maszyny oznaczonej jako AMX-30. Niemcy zaś zbudowali swojego własnego Leoparda (czyli po polsku lamparta lub panterę – wszystkie trzy nazwy są prawidłowe i odnoszą się do tego samego gatunku dużych kotowatych). Ostatecznie wszystkie zamierzenia konstrukcyjne dla nowego niemieckiego czołgu podstawowego zostały zakończone w 1963 roku, a już rok później ruszyła pierwsza produkcja seryjna nowej maszyny w zakładach koncernu Krauss-Maffei. We wrześniu 1965 roku pierwszy Leopard (następie Leopard 1) został przekazany do stanu sił Bundeswehry. Wozy te zastąpiły już mocno przestarzałe i nieefektywne czołgi średnie M47.

Na tle innych ówczesnych czołgów podstawowych z lat 60. XX wieku, niemiecka konstrukcja odznaczała się przede wszystkim wielką ruchliwością taktyczną na polu walki. Zawdzięczała to zaś bardzo dopracowanemu zespołowi napędowemu, złożonego z 830-konnego silnika wysokoprężnego Daimler-Benz MB 838 CaM 500 oaz dodatkowo hydromechanicznego układu przeniesienia mocy ZF 4 HP 250. Czołg był jednak dość słabo opancerzony, ponieważ zgodnie z przyjętą doktryną dla nowych niemieckich sił pancernych, to właśnie mobilność wozu miała decydować o przeżywalności czołgu na polu walki. Jej głównym uzbrojeniem była gwintowana (bruzdowana) armata, która była produkowana na brytyjskiej licencji – L7A3, kalibru 105 mm.

Opracowanie oraz produkcja własnego czołgu stanowiła bardzo silny bodziec dla odbudowy i rozwoju niemieckiego przemysłu zbrojeniowego tzw. Niemiec Zachodnich oraz ich powrót na światowy rynek. Czołg Leopard został sprzedany do wielu krajów w Europie oraz na Świecie. Kolejnym ważnym krokiem stała się teraz ekonomiczna oraz wojskowa współpraca z Amerykanami. Na początku lat 60. XX wieku, po drugiej stronie Atlantyku, na terenie USA, rozpoczęła się tak zwana: „Era Roberta McNamary”, nazywana tak do bardzo charyzmatycznego, ale zarazem bardzo kontrowersyjnego sekretarza obrony Stanów Zjednoczonych Ameryki. Pragnął on jak najlepiej usprawnić machinę logistyczną NATO, poprzez ujednolicenie sprzętu wojskowego państw należących do układu. McNamara bardzo szybko zwrócił uwagę na odradzające się siły zbrojne RFN. W 1963 roku oba państwa zawarły nowe porozumienie, na podstawie którego państwa te wspólnie miały opracować nowy czołg podstawowy dla sił zbrojnych NATO, mającego wejść na uzbrojenie w latach 70. XX wieku. Wspólny cel współpracy pomiędzy państwami został dość dobrze oddany w obu językach przez nazwę nowego programu: 70 (MBT70) i KampfPanzer 70 (KPz 70). Autor – zdjęcia: Paweł Draga Niemcy, Deutsches Panzermuseum Munster

W rezultacie tej współpracy amerykańsko-niemieckiej, powstał projekt niejako bardzo awangardowej maszyny (jak na ten okres), na tle innych konstrukcji sił pancernych NATO – wyróżniającej się pod każdym względem.. Bardzo niekonwencjonalny układ konstrukcyjny, z 3-osobową załogą zajmującą stanowiska w obrotowej wieży. Czołg ten otrzymał pancerz grodziowy, który chronił także przed promieniowaniem, oraz układ ochrony przed bronią masowego rażenia (system ochrony przed ABC). Uzbrojenie stanowiła (w amerykańskim i na początku niemieckiego projektu) armata-wyrzutnia kalibru 152 mm, która współdziałała z mechanicznym układem ładującym. Mogła ona wystrzeliwać pociski kumulacyjne (HEAT), burzące (HE) oraz kierowane pociski rakietowe typu Shillelagh. Uzbrojenie pomocnicze stanowiła automatyczne działko/armata kalibru 20 mm. MBT70/KPz 70 został wyposażony w nowoczesny układ zasilania armaty, system kierowania ognia wozu (SKO), który był w pełni zintegrowany z dalmierzem laserowym oraz dzienno-nocnymi przyrządami celowniczo-obserwacyjnymi. Bardzo precyzyjne układy stabilizacyjne (jak na ówczesne standardy), umożliwiały prowadzenie ognia podczas jazdy z dużą możliwością trafieniu w cel za pierwszym razem. Potężny zespół napędowy czołgu o mocy 1500 KM (koni mechanicznych), zapewniał maszynie jeszcze lepszą manewrowość niż w przypadku niemieckiego Leoparda. Hydropneumatyczne zawieszenie nie tylko poprawiało dzielność w terenie, lecz także umożliwiało sterowanie pochyleniem i przechyleniem kadłuba wozu.

Pomimo początkowo bardzo obiecujących wyników nowego czołgu dla NATO i zbudowania kilku prototypów, ostatecznie program MBT70/KPz 70, zakończył się spektakularnym fiaskiem. Od początku był obarczony bardzo dużym ryzykiem technicznym. Przeszkody, na jakie natrafiono podczas rozwijania programu, oraz może zbyt duże ambicje zespołów prowadzących (tak amerykańskiego, jak i niemieckiego), spowodowały, że na siłę dążono do opracowywania swoich własnych podzespołów konstrukcyjnych dla czołgów. Przekreśliło to oczywiście jakąkolwiek szansę na standaryzację produkcji i wymienność podzespołów. Stanowiło to przecież główny motor współpracy pomiędzy obydwoma narodami oraz dodatkowo generowało niepotrzebne już koszty i tak bardzo drogiego programu nowego czołgu. Przyjęte przecież założenia techniczne oraz taktyczne miały stanowić kompromis, który był bardziej widoczny dla ówczesnych władz niemieckich, które w tym programie stanowiły stronę słabszą. W rezultacie powyższych czynników w kwietniu 1969 roku Niemcy ostatecznie zawiesili współpracę i zdecydowali się na rozpoczęcie własnego programu narodowego nowego czołgu. Ostatecznie parę lat później osamotnieni w programie Amerykanie, także skasowali swojego MBT70 w jego ostatecznej mutacji, która została nazwana XM803. Rozpoczęli wówczas prace nad własnym programem narodowym, tworząc już konstrukcję znacznie mniej awangardową, która niedługo później otrzymała nazwę XM1, stając się przyszłym Abramsem.

Jednak udział Niemiec Zachodnich w między narodowym przedsięwzięciu nie stanowił dla tamtejszych konstruktorów straty czasu. W trakcie prac i użytkowania prototypów ich własnego KPz 70, na terenie RFN powstał bardzo nowoczesny zespół napędowy o mocy 1500 KM oraz układ hydropneumatycznego zawieszenia kadłuba wozu. Otwarty dostęp do wyników rozwoju w Ameryce czołgowych armat gładkolufowych oraz ich prowadzenie do użytku przez stronę radziecką w czołgach T-62, który wszedł na uzbrojenie Armii Radzieckiej – doprowadziło do rozpoczęcia badań nad własnymi konstrukcjami.

W trakcie trwania jeszcze programu MBT70/Kpz 70, na terenie Niemiec toczyły się dodatkowo również prace koncepcyjne dotyczące dalszych modernizacji czołgów Leopard. W 1967 roku na zlecenie resortu obrony RFN – przedsiębiorstwo Porsche przygotowało bardzo obszerny pakiet dalszych rozwiązań technicznych których wykorzystanie oznaczałoby de facto opracowanie całkowicie nowej konstrukcji czołgu. Vergoldeter Leopard („Leopard pozłacany”) miał otrzymać m.in.: całkowicie nowy zespół napędowy i zawieszenie kadłuba, przekonstruowany kadłub oraz nową wieżę, znacznie udoskonalony system kierowania ogniem i sprzężoną z głównym uzbrojeniem armatę automatyczną kalibru 30 mm.

Wiosną 1968 roku w RFN zdecydowano się o budowie dwóch prototypów nowego Leoparda. Ponieważ zapisy umowy z Amerykanami, 1 1963 roku zabraniały partnerom prowadzenie jednostronnych praz nad własnym czołgiem podstawowym nowej generacji, w czasie uczestnictwa w programie MBT70/KPz 70. Dlatego konstruowane maszyny oficjalnie zostały określone jako „wozy testowe” (Erprobungstrager). Miały one posłużyć do prób nowych podzespołów, które były opracowywane dla „Leoparda pozłacanego”. Do nowych prototypów bardzo szybko przylgnęła nazwa „Dzik” (Keiler).

Prototyp czołgu Leopard 2 z gładko przewodową armatą kalibru 105 mm

Wozy prototypowe ET 1 i ET 2 zostały skompletowane w 1969 roku. Na pierwszy rzut oka różniły się one od Leoparda 1 kilkoma ważnymi detalami: nieco wydłużonym kadłubem, jednak o tej samej wysokości, stanowiskiem kierowcy po prawej jego stronie oraz spawaną wieżą o ostrym zarysie (do tej pory czołgi Leopard 1 posiadały wieże o obłym kształcie, które tworzono metodą odlewania). Przód i boki wież czołgów prototypowych miały konstrukcję warstwową – osłona ta składała się z dwóch płyt stalowych, które były oddzielone od siebie pustą przestrzenią lub tworzywem sztucznym o małej gęstości. Układ taki, nazywany pancerzem grodziowym był wzorowany na KPz 70. Wozy ET (1 i 2) jako eksperymentalne, zostały jednak wykonane z tzw. miękkiej stali konstrukcyjnej, a nie pancernej. Napęd wozów stanowił silnik wysokoprężny Motoren- und Turbinen – Union (MTU) MB 872 Ka-500 o mocy 1250 KM, która była połączona z hydromechaniczną transmisją ZF 4HP 400. W porównaniu z silnikami z serii 830, takimi jak MB 383sprawiający w ruch Leoparda (1), nowe jednostki z serii 870 miały znacznie lepsze osiągi i bardziej korzystne parametry eksploatacyjne, były także zauważalnie niższe. Potężna jednostka napędowa pozwalała „Leopardowi pozłacanemu” na osiąganie znacznie lepszych parametrów i współczynnika mocy do masy, niż przecież i tak bardzo mobilnemu Leopardowi (1). Rozmiary zespołu pozwoliły na obniżenie przedziału napędowego kadłuba, dzięki czemu zwiększył się nieco zakres ruchu armaty w pionie po skierowaniu wieży czołgu w tył. We wnętrzu zdołano wygospodarować miejsce dla niewielkiego pomocniczego dwucylindrowego silnika wysokoprężnego Mercedes-Benz OM 636 o pojemności niespełna 1,8 litra. Jego głównym zadaniem było zasilanie (napędzanie) agregatu prądotwórczego o mocy 20 kW, który mógł być wykorzystywany w sytuacjach awaryjnych do przemieszczania się czołgu na bardzo niewielką odległość i bez możliwości kierowania wozem (tylko jazda do przodu i tyłu). Takie rozwiązania były w nieco zmienionej formie, wcześniej w szwajcarskich czołgach serii Panzer 58/61. Wykorzystywanie udoskonalonych wałków skrętnych, wykonanych z użyciem nowej technologii, poprawiło dzielność terenową nowej konstrukcji.

Uzbrojenie stanowiła opracowana przez koncern Rheimetall armata kalibru 105 mm o gładkim przewodzie lufy. Jej wymiary odpowiadały stosowanej w Leopardie 1 „sto piątce” L7A3, jednak nowa konstrukcja była zauważalnie cięższa – miała masę ponad czterech ton, w porównywaniu z niespełna trzema tonami brytyjskiej L7. Wozy te różniły się przede wszystkim zróżnicowanym systemem naprowadzania uzbrojenia oraz stabilizacji: w ET 1 zamontowano układ naprowadzania, który został opracowany przez przedsiębiorstwo Caddilac Cage, w drugim (ET 2) – przez przedsiębiorstwo Honeywell; w obu przypadkach są to firmy amerykańskie.

Nowością w przypadku prototypów Keilera było zastosowanie zintegrowanego systemu kierowania ogniem. Jego sercem był elektroniczny, analogowy przelicznik balistyczny. Działonowemu oddano do dyspozycji celownik-dalmierz EMES-12. Postał on z myślą o zastąpieniu używanego we wozach Leopard (1), przyrządu TEM-2. W przyrządzie zintegrowano dalmierz koincydencyjny, z bazą optyczną długości 1720 mm oraz laserowy. Zastosowanie dwóch różnych sposobów pomiaru odległości wynikało w tych czasach z braku jeszcze pełnego zaufania do techniki laserowej. Ówczesne dalmierze laserowe tego rodzaju bazowały wtedy na laserach rubinowych, które nie tylko bywały dość zawodne, ale także potrafiły podawać błędne wyniku pomiaru odległości do celu.

EMES-12 był stabilizowany zależnie w płaszczyznach pionowym oraz poziomym, co stanowiło niejako krok wstecz w porównaniu z rozwiązaniami zastosowanymi z KPz 70. W warunkach nocnych należało używać przyrząd teleskopowy z aktywnym noktowizorem – będący zarazem celownikiem awaryjnym. Do podświetlania terenu wokół wozu służył reflektor, który był podnoszony z wnęki z niszy wieży. Dowódcy wozu oddano do dyspozycji panoramiczny przyrząd obserwacjo-celowniczy nowej generacji PERI R12, stabilizowany w obu płaszczyznach.

Na stropie wieży pomiędzy włazami umieszczano wyrzutnię granatów odłamkowych. Broń ta była posadowiona na jednej obrotowej podstawie, która stanowiła jednocześnie pokrywę luku. Do ładowania odprzodowego, granatnik był wtedy wciągany do wnętrza przedziału bojowego.

Prototyp czołgu Leopard 2 z prototypową armatą kalibru 120 mm (gładko przewodową)

Pierwszy z prototypów rozpoczął próby wojskowe w 1970 roku, drugi już w następnym roku. Projekt eksperymentalny wywarł duży wpływ na rozwój czołgu Leopard. W 1973 roku rozpoczęto produkcję seryjną Leopard 1A3, który teraz otrzymał nową spawaną wieżę, z tak zwanym pancerzem grodziowym (jak opisane zostało to wcześniej), którą wzorowano na wozach Keilera. Już rok później do produkcji wszedł wóz Leopard 1A4, który został wyposażony w testowany wcześniej system kierowania ogniem w omawianych prototypach, gdzie zastosowano przyrząd EMES-12A1, który jednak nie posiadał dalmierza laserowego. Innym, niezwykle ważnym efektem prób Keilera, było zebranie doświadczeń, które miały zostać wykorzystane w trakcie realizacje programu nowego czołgu podstawowego.

W 1969 roku bezpośrednio po wycofaniu się Niemiec ze współpracy nad MBT70/KPz 70, w Republice Federalnej Niemiec rozpoczęto intensywny program narodowy ich nowego czołgu podstawowego. Nowe maszyny miały już w połowie następnej dekady zastąpić ze stanu już mocno przestarzałe czołgi średnie M48A2 Patton oraz kilka set lekkich dział/niszczycieli czołgów Kanonenjagdpanzer. Uznano, że tak ambitny harmonogram jest w stanie do zrealizowania, jeśli tylko niemieccy konstruktorzy aktywnie wykorzystają już zdobyte doświadczenie i podzespoły konstrukcyjne.

Jedną z pierwszych przymiarek było studium Eber (Odyniec). Projekt ten został opracowany w 1969 roku i stanowił niejako połączanie wcześniejszego KPz 70 i Keilera. Podobnie jak wozy eksperymentalne ET 1 i ET 2, Eber miał klasyczny układ konstrukcyjny. Bardzo zbliżone były również kształty pancerza wieży oraz kadłuba. Natomiast po KPz 70 przejęto zespół napędowy, hydropneumatyczne zawieszenie kadłuba oraz główne uzbrojenie – armato-wyrzutnię XM150 kalibru 152 mm i system rakietowego uzbrojenia kierowanego Shillelagh. Na wąskiej masce armato-wyrzutni zamontowano układ naprowadzania rakietowych pocisków kierowanych. W pierwszej odmianie nowego wozu, obsługa w wieży była 3-osobowa. Ładowniczy miał do swojej dyspozycji układ wspomagający proces ładowania, obsługiwał on również wyrzutnię granatów odłamkowych. Drugi wariant zakładał zastosowanie mechanicznego układu ładowania armato-wyrzutni. Magazyn amunicyjny zajmował przestrzeń we wnętrzu wieży czołgu, po jej lewej stronie. Taśmowy obrotowy donośnik mieścił 16 nabojów. Dla porównania oryginalne urządzenie zastosowane w KPz 70 mieściło w nim o 10 naboi więcej (26 sztuk). W trakcie działania tego mechanizmu, przemieszczał on amunicję na linię dosyłania. Dosyłacz umieszczono centralnie w niszy wieży. Uzbrojenie pomocnicze stanowiłyby armata/działko automatyczne kalibru 20 mm, które zamontowano na stropie po lewej stronie niszy wieży wozu.

W 1970 roku po oficjalnym rozpoczęciu prac nad nowym niemieckim czołgiem podstawowym, nazwanym następnie Leopard 2, projekt Eber został wtedy przemianowany na nazwę Leopard 2FK (FK należy rozwijać jako Flugkorper – pocisk rakietowy). Niemniej już wtedy jego przyszłość była mocno wątpliwa. System rakietowy Shillelagh, teoretycznie zapewniał stosunkowo wysokie prawdopodobieństwo trafienia innego czołgu lub celu z dużej odległości, samemu będąc bezpiecznym. Jednak w ocenie analityków Bundeswehry, w warunkach topograficznych zachodniej Europy (brak większej ilości dużych płaskich przestrzeni, pofałdowany teren), najważniejsze zalety tej broni nie mogły zostać optymalnie wykorzystywane. Także rozmiary tej broni powodowały, że jej zapas był mocno ograniczony, a sama broń była bardzo kosztowna, co znacznie ograniczało by i tak szkolenie załóg. Ponadto na terenie RFN, jeszcze w latach 60. XX wieku rozpoczęto pierwsze projekty opracowywania nowoczesnych armat czołgowych nowej generacji, które uznano za korzystną alternatywę dla amerykańskiej armato-wyrzutni. Czołgi w nie uzbrojone początkowo nazywano jako Leopard 2K (Kanone – armata). Dlatego jeszcze pod koniec 1970 roku ostatecznie anulowano projekt czołgu Leopard 2FK. Leopard 2 z przełomu 1978, a 1979 roku

Leopard 2 – prototyp pierwszej generacji

Po zaniechaniu prac nad czołgiem Leopard 2FK, teraz wysiłek konstruktorski skoncentrował się na projekcie Leopard 2K, którą nazwę niedługo później skrócono do Leoparda 2. Pęd przedsięwzięciu nadały wyniki prac nad uzbrojeniem nowej generacji, które zainicjowano w 1965 roku. Wówczas Niemcy całkowicie zdecydowali się na odejście od przewodów armatnich bruzdowanych, na rzecz o płaskościennym przewodzie lufy. Miały one strzelać amunicją, która była by stabilizowana brzechwowo: pociskami podkalibrowimi o znacznym wydłużeniu, wielozadaniowymi pociskami kumulacyjnymi, o działaniu przeciwpancernym oraz odłamkowym. Planowano tutaj zastosować naboje scalone z samospalającą się łuską z metalowym dnem do wielokrotnego wykorzystania. Wdrożenie do uzbrojenia nowoczesnej amunicji miało znacznie poprawić jej możliwości na tle amunicji z dział czołgowych kalibru 105 mm. Oznaczało by to także znaczną poprawę charakterystyk technologicznych i eksploatacyjnych, ponieważ płaskościenne działa czołgowe były prostsze w produkcji masowej oraz zużywały się w mniejszym stopniu niż ich odpowiedniki o bruzdowanym przewodzie lufy.

Nie jest tutaj wykluczone, że niemieckich konstruktorów były tak naprawdę wiedza jaką zdobyto na temat amerykańskich dział płaskościennych oraz nowoczesnej amunicji stabilizowanej brzechwowo, jakie zdobyto w trakcie wspólnej współpracy nad programem MBT70/KPz 70. Istotnym zastosowaniem ich we własnej konstrukcji mogła być zdobyta wiedza na temat czołgów średnich T-62 (gładkolufowa armata kalibru 115 mm), które były stosowane w Armii Radzieckiej.

Pierwsze próbne strzelania z doświadczalnych armat kalibru 105 mm, przeprowadzono jeszcze w 1966 roku w siedzibie koncernu Rheinmetall w Unterluss. Wyniki tych oraz następnych testów były na tyle obiecujące, że zastosowano je w prototypach Keilera. Na przełomie lat 60., a 70. XX wieku zainicjowano także dalsze prace nad armatami kalibru 120 mm, ponieważ uznano, że nie tylko większy kaliber pozwalałby nie tylko na eliminowanie pojazdów pancernych przeciwnika z większej odległości, ale także posiadało znacznie większy potencjał rozwojowy.

Drugim z najważniejszych opracowań planowanych do wykorzystania w programie nowego czołgu był zespół napędowy, który został bezpośrednio opracowany z myślą o czołgu KPz 70. Jego sercem miał być zespół MTU MB 873 Ka-500, rozwijający moc 1500 KM prze prędkości 2600 obrotów na minutę. Była to widlasta jednostka 12-cylindrowa, chłodzona cieczą, o pojemności 39,8 litra. MB 873 wyposażono w dwie turbosprężarki, z chłodnicami powietrza doładowującego. Silnik ten zblokowano z transmisją Renk HSWL 354. Dzięki hydrostatycznemu mechanizmowi kierowania zapewnia nieskończenie wiele możliwości obliczeniowych promieni skrętu, kierowca Leoparda 2 miał znacznie lepsze możliwości kontroli nad wozem podczas jazdy, niż jego koledzy który obsługiwali czołgi Leopard 1 czy w Keilerze. HSWL 354 otrzymał również bardzo wydajny zwalniacz hydrodynamiczny. W praktyce ten retarder realizował 90% pracy wykonywanej przez transmisję w czasie trwania procesu hamowania. Był również bardzo przydatny w czasie jazdy w warunkach górskich.

Głównym wykonawcom kontraktu na budowę czołgów prototypowych czołgów Leopard 2 został koncern Krauss-Maffei. Umowa ta opierała się na budowie aż 17 kompletów wież, które zostały oznaczone literami T o numerami 01 do 17 oraz kadłubów (PT01-17). Ostatecznie w trakcie programu zrezygnowano z budowy jednego kadłuba (PT12). Z prototypów, które pierwsze zostały skompletowane już w 1972 roku, na pierwszy rzut oka przypominały one czołgi Keilera, jednak zastosowano w nim zespół napędowy z KPz 70, wymusiło podniesienie stropu nad przedziałem napędowym.

Kadłuby i wieże, miały być testowane za równo w zestawach, jak i samodzielnie. Pomimo zewnętrznego podobieństwa, jednak znacznie się od siebie różniły z wykorzystanych części oraz całych podzespołów. Zróżnicowanie to pozwoliło niemieckim konstruktorom na gruntowne przetestowanie prototypów w poszczególnych konfiguracji i dokonanie najlepszego wyboru dla przyszłej specyfikacji.

Sześć kadłubów wykonano z miękkiej stali konstrukcyjnej, pozostałe z pancernej. Większość maszyn otrzymała zawieszenie z łącznie 14-stoma podwójnymi kołami jednymi, zawieszonymi za pośrednictwem wahaczy na drążkach skrętnych. Wałki te zostały wykonane ze stali o podwyższonych parametrach, dzięki czemu, w porównaniu z Leopardem 1, znacząco wzrosła wartość ich ugięcia. Wozy PT11 oraz PT17 otrzymały układ jezdny posiadający 12 podwójnych kół jezdnych z indywidualnym zawieszenie hydropneumatycznym. Posłużyły one do prób, których wyniki pozwoliły konstruktorom odrzucić to rozwiązanie na przecz znacznie prostszych i mniej zawodnych drążków skrętnych.

W części niemieckich prototypów wykorzystano oryginalne zespoły napędowe przejęto wprost od KPz 70, w innych fabrycznie nowe silniki i transmisje. Same różnice polegały także na użyciu odmiennych typów gąsienic, a także testów kutych lub odlewanych kół jezdnych. Testowano dodatkowo dwa różne modele pomocniczych agregatów prądotwórczych o mocy 9 kW, napędzanych dwucylindrowymi silnikami wysokoprężnymi o mocy 20 oraz 22 KM. Jeden z prototypów PT07 – został następnie sprzedany Amerykanom, który w wyniku jego prób posłużyły prawdopodobnie jako punkt odniesienia w czasie dopracowania projektu XM1.

Dziesięć wież (T01-10), zostało uzbrojonych w gładkolufowe działa kalibru 105 mm. W przypadku siedmiu pozostałych zdecydowano się na uzbrojenie w potężniejsze „sto dwudziestki”. Nowa armata stworzona przez koncern Rheinmetall, strzelała amunicją nieco cięższa od stosowanych w 105 mm, z prawie całkowicie spalającej się łuską (posiadające metalowe dno). Konstruktorzy zastosowali układ wspomagający bezpośrednie zasilanie armaty wozu. Miał on za zadanie ułatwić ładowniczemu oraz znacząco zmniejszyć ryzyko uszkodzenia naboju w trakcie trwania ładowania, zwłaszcza w czasie trwania jazdy terenowej z włączonym układem stabilizacji armaty. Po umieszczeniu naboju w karetce urządzenie stawiało go w pozycji dosyłania i zachowywało się niezależnie od ruchów wahadłowych armaty. Samo dosyłanie odbywało się ręcznie, przez ładowniczego.

Prototyp czołgu Leopard 2 z zmodyfikowaną wieżą T14

Wszystkie wieże otrzymały obrotową wyrzutnię granatów odłamkowych w stropie wieży, oraz nieruchome wyrzutnie granatów dymnych po burtach wież. Ponadto na stropie T11 zamontowano automatyczną armatę/działko kalibru 20 mm. Podstawę pod instalację identycznego zestawu, umieszczono na T05. W skład systemu kierowania ogniem wchodził m.in.: analogowy przelicznik balistyczny FLER-H, celownik i dalmierz optyczno- laserowy EMES-12, przyrząd obserwacji dowódcy PERI R12 oraz liczne czujniki: pochylenia czopów armaty, siły oraz prędkości wiatru, ciśnienia i temperatury powietrza, prędkości własnej wozu, a także temperatury ładunków miotających. Wieżę T16 oraz T17 wyposażono w układ diagnostyczny systemu kierowania ogniem. Leopard 2 miał dobre właściwości walki nocnej. PERI R12 był wyposażony w kanał nocny. W wieżach z armatami kalibru 105 mm, noktowizor został wbudowany z teleskopowy celownik awaryjny. Przyrządy do obserwacji nocnej mogły pracować w trybie pasywnym lub aktywnym – wówczas do podświetlania otoczenia służył podnoszony z wnęki w niszy wieży reflektor XSW-30U z filtrem podczerwonym. Ponadto w przypadku wież T11, T12, T16 oraz T17, wypróbowano dwa modele dodatkowych przyrządów noktowizyjnych. Urządzenie montowano obok reflektora w osobnym luku, którego podnosiło się teleskopowo. Zwierciadło przyrządu było stabilizowane w obu płaszczyznach. Noktowizor bazował na kamerze światła szczątkowego, tak uzyskany obraz był wyświetlany na monitorach kineskopowych, które umieszczono przy stanowiskach dowódcy i działonowego (celowniczego).

We wrześniu 1973 roku rozpoczęły się próby wojskowe prototypów Leoparda 2. Badano wówczas nie tylko poszczególne elementy wozów, lecz także poszczególne kadłuby i wieże w różnych konfiguracjach. Początkowo odbywały się one na poligonach znajdujących się w Republice Federalnej Niemiec. W 1974 roku dwa wozy prawdopodobnie wzięły udział w manewrach „Bold Guard”. Istotnym elementem badania możliwości czołgów były testy w skrajnych warunkach klimatycznych. Zimą 1975 roku kolejne dwa prototypy, jeden z armatą kalibru 105 mm, a drugi ze „sto dwudziestką”, odbyły intensywne próby w kanadyjskim ośrodku Shilo Camp. Temperatura wówczas spadała poniżej -45 stopni Celsjusza, a wozy miały wówczas okazję przedzierać się przez śnieżne zaspy. Wiosną niemieckie wozy zaś trafiły na rozpalony słońcem amerykański poligon doświadczalny Yuma, znajdujący się w stanie Arizona. Temperatura w cieniu sięgała +43 stopni Celsjusza, a w samym wnętrzu zanotowano temperaturę przekraczającą +60 stopni Celsjusza. Bardzo dużym wyzwaniem dla wszelkich, zwłaszcza ruchomych elementów zespołów napędowych i jezdnego był wszechobecny kurz i pył piaskowy.

Próby jezdne oraz ogniowe i eksploatacyjne udowodniły poprawność większości rozwiązań technicznych. Czołgi wówczas imponowały ruchliwością, które zawdzięczały m.in.: bardzo wysokiemu współczynnikowi mocy jednostkowej, wyższemu o połowę w stosunku do Leoparda 1.

W 1975 roku Leopard 2 był praktycznie dojrzałą konstrukcją, opracowaną zgodnie z harmonogramem i początkowymi założeniami. Jednak pomimo tego, nie został on wdrożony do produkcji w wypracowanej postaci technicznej i taktycznej. W tym czasie bowiem zachodziły bardzo istotne zmiany, które uwarunkowały się pojawieniem całkowicie nowych rozwiązań, jak i wydarzeniami na świecie.

Prototypy drugiej generacji

Jednym z wymagań względem kolejnego niemieckiego „kota pancernego” było teraz utrzymanie masy bojowej, na poziomie umożliwiającej nowej konstrukcji przekraczania mostów przeprawowych (saperskich) o parametrach odpowiadającej klasie obciążenia wojskowego MLC 50 (ok. 45,4 tony). W trakcie prac warunek ten okazał się niemożliwy do spełnienia. Masa prototypów nowej generacji sięgnęła 50,5 tony.

Jeszcze w lecie 1973 roku przedsiębiorstwo Wegmann, odpowiedzialne za projektowanie wieży, zaproponowało rozwiązanie, pozwalające na odchudzenie czołgu o ok. 1,5 tony. W tej propozycji przyrząd EMES-12, którego szeroki tubus znacząco wpłynął na wymiary wieży, zastąpiono nowym urządzeniem; EMES-13, które było wspólnym dziełem koncernów Leitz oraz AEG-Telefunken. Był to celownik dalmierz z bardzo krótką bazą optyczną, mierzącą zaledwie 350 mm. W tym przyrządzie zastosowano bardzo nowatorski wówczas optoelektroniczny układ detekcji fazy, umożliwiający automatyczne uchwycenie ostrości (autofokus), a następnie korelację obrazów przechwyconych przez oba obiektywy, EMES-13 pozwalał na mniej więcej w ciągu jednej sekundy określić odległość do celu, znajdującego się w centrum pola widzenia obiektywów. W różnicy jaką wykorzystywały urządzenia posiadające wiązkę laserową, rozwiązanie to było całkowicie pasywne. Głowica EMES-13 była niezależnie stabilizowana w obu płaszczyznach. Wyposażono ją również w pasywny noktowizyjny kanał nocny.

Celownik planowano umieścić na nowej wieży, opracowanej przez Wegmanna. Ostry zarys jej bryły, zwężającej się klinowato ku przodowi, sprawiło że do wieży bardzo szybko przylgnęła nazwa Spitzmaus (ryjówka). Zmieniły się także nieco kształty kadłuba, upodobniając jego front do Keilera. Pojedynczą płaszczyznę górnej przedniej płyty „złamano”, odchylając fragmenty znajdujące się po bokach nad gąsienicami w tył.

Do budowy wieży jednak nie doszło. W październiku 1973 roku wybuchł kolejny konflikt arabsko-izraelski. Działania w czasie trwania tzw. Wojny Yom Kippur cechowały się niespotykaną do tej pory intensywnością walk pancernych. Same straty w dziedzinie broni pancernej były bardzo dotkliwe: Izrael stracił prawie 400 maszyn, natomiast Arabowie musieli spisać ze stanu bojowego ponad 2000 czołgów. Widoczna przewaga środków przeciwpancernych – granatników piechoty i zestawów przeciwpancernych pocisków kierowanych oraz przeciwpancernej amunicji armatniej sprawiła, że niektórzy analitycy zaczęli powoli wieścić koniec istnienia czołgów na współczesnym polu walki.

Wnioski analityków Bundeswehry były zgoła odmienne. Główną przyczyną tego stanu był postępujący rozwój techniczny w dziedzinie pancerza. Pod koniec lat 60., w Niemczech opracowano nowe rodzaje osłon pancerzy warstwowych, eksperymentowano również z pancerzami reaktywnymi. Ponadto na początku lat 70. XX wieku wybrana grupa niemieckich wojskowych i naukowców związanych z przemysłem zbrojeniowym została zapoznana z brytyjskimi osiągnięciami w dziedzinie osłon specjalnych. Ujawnienie wiedzy na temat układu ochronnego, które rozwijano na Wyspach Brytyjskich od 1963 roku, pod kryptonimem „Burlington”, było związane z zainicjowaniem brytyjsko-niemieckiego programu czołgu przyszłości (Future Main Battle Tank – FMBT), który miał wejść do służby na początku lat 80. XX wieku. Nowa osłona zapewniała 3-krotny przyrost odporności na ostrzał bronią kumulacyjną w porównaniu z klasycznym jednolitym pancerzem stalowym o tej samej grubości i masie.

Leopard 2A4

Zgodnie z dwustronną umową wiedza o brytyjskim „Burlingtonie” miała zostać wykorzystana przez Niemców wyłącznie w pracach nad FMB. Ostatecznie sam program nie przyniósł powodzenia, choć na terenie samych Niemiec doprowadził do powstania interesujących prototypów tzw. czołgów kazamatowych. W 1976 roku obie strony zdecydowały się na ostateczne zakończenie współpracy. Do dziś nie za bardzo wiadomo w jakim stopniu brytyjski pancerz zainspirował niemieckich konstruktorów. Nie ulega jednak wątpliwości, że już w 1973 roku projekt Leoparda 2 został już wtedy mocno przewartościowany. Właściwe wykorzystanie możliwości osłon specjalnych, wymagało jednak zwiększenia objętości i masy układu ochronnego wozu. Wobec tego zdecydowano się na podniesienie limitu klasy obciążenia wojskowego do MLC 60 (54,4 tony) i wyznaczono wówczas wieżę T14 jako demonstrator nowego pancerza.

W wyniku przebudowy wieża, przemianowana na T14 mod., zmieniała dotychczasową formę. Przód i boki, chronione osłoną warstwową, stały się niemal pionowe. Klinowatą, szeroką i mocno wydłużoną maskę armaty zastąpiła węższa, pudełkowata w kształcie. Zamiast przyrządu EMES-12 i charakterystycznych wycięć dla jego obiektywów, zastosowano EMES-13. Celownik został umieszczony w wycięciu pancerza, po prawej stronie od uzbrojenia. Z demonstratora usunięto wyrzutnie granatów dymnych. W celu zwiększenia przeżywalności czołgu i załogi zdecydowano się na całkowicie usunięcie systemów elektrohydraulicznych i ich zastąpienie systemami całkowicie elektrycznymi napędami obrotu wieży i naprowadzania uzbrojenia głównego. Część jednostki ognia, która miała służyć do natychmiastowego użytku została zainstalowania w magazynie amunicyjnym, który znajdował się w niszy wieży (15 sztuk nabojów), odseparowanych od przedziału bojowego przesuwanych grodzią pancerną. W stropie ponad tą niewielką przestrzenią umieszczono luk, który był zamknięty osobną płytą. Stanowiła ona to tzw. – słabsze ogniwo, gdzie w przypadku pożaru amunicji rozprężające się gazy zrywały tę pokrywę, dzięki czemu nie przedostawała się ona do przedziału bojowego. Inspirowane to było amerykańskim prototypem nowego czołgu XM1, gdzie zostało to także zastosowane, w tym jednak, że zabezpieczono tak amunicję pierwszego, jak i drugiego rzutu, nawet tą, która została ulokowana w kadłubie.

Pod koniec pierwszej połowy lat 70. XX wieku niemiecki narodowy program czołgu podstawowego ponownie zyskał kontekst międzynarodowy. W tym czasie odżyła koncepcja uproszczenia łańcucha logistycznego najliczniejszych sił zbrojnych państw NATO. Dała ona wyraz m.in.: w porozumieniu podpisanymi w marcu 1974 roku przez Republikę Federalną Niemiec, Stany Zjednoczone Ameryki i Wielką Brytanię w prawie w sprawie przyszłego uzbrojenia czołgowego. Na mocy ustaleń niemiecka armata kalibru 120 mm, o gładkim przewodzie lufy i długości 44 kalibrów, miała wziąć udział w testach porównawczych z amerykańskim oraz brytyjskim uzbrojeniem w celu wybrania optymalnego uzbrojenia dla nowego amerykańskiego czołgu XM1. W 1978 roku niemiecka „sto dwudziestka” Rheinmetalla pokonała swoich rywali, nie dając im żadnych szans. Licencyjny wariant tej armaty o oznaczeniu M256 od 1985 roku stanowi podstawowe uzbrojenie kolejnych wersji amerykańskiego czołgu Abrams.

Dla historii Leoparda 2 większe znaczenie miało jednak porozumienie zawarte w grudniu 1974 roku a dotyczące maksymalnej standaryzacji podzespołów pomiędzy opracowywanymi w obu państwach czołgami podstawowymi. Jeden z zapisów przewidywał przeprowadzenie w niedalekiej przyszłości porównawczych testów prototypów w celu określenia, która z konstrukcji mogłaby spełnić wymagane zarówno Bundeswehry, jak i US Army.

Opierając się na tych ustaleniach oraz stale prowadzonych rozmowach strona niemiecka dojrzała szansę wprowadzenia czołgu Leoparda 2 do uzbrojenia amerykańskich sił zbrojnych. Koordynujący program koncernu Krauss-Maffei otrzymał zadania opracowywania wariantu czołgu spełniającego wymagania US Army dotyczące samych parametrów technicznych i taktycznych oraz ostatecznego pułapu ceny jednostkowej. W półtora roku powstały dwa kadłuby (PT19 oraz PT20) oraz jedna wieża (T19).

Skompletowany czołg otrzymał następujące oznaczenie – Leopard 2AV – litery w skrócie oznaczały austere version, czyli wariant uproszczony. Aby zmniejszyć koszt do akceptowalnego przez Amerykanów poziomu zdecydowano się na zrezygnowanie z licznych udogodnień, jakie zastosowano w poprzednich prototypach pierwszej generacji. Usunięto pomocniczy agregat prądotwórczy, część czujników systemu kierowania ogniem, wyrzutnię granatów odłamkowych na stropie wieży, wysuwane z niszy wieży reflektor i celownik nocny. Przyrząd dzienno-nocny dowódcy PERI R12 zastąpiono wyłącznie dziennym modelem PERI R17. Działonowemu oddano do dyspozycji przyrząd EMES-15, opracowano przez amerykański koncern Hughes. Różnił się on od EMES-13: polegał wyłącznie na dalmierzu z laserem neodymowym (Nd:YAG, który pracujący na fali długości 1,06 μm), stabilizowana była nie cała głowica, lecz wyłącznie zwierciadło wyjściowe. Stabilizacja pierwotna celownika umożliwiła rezygnację z układu wspomagającego ładowanie armaty – na czas dosłania naboju przez ładowniczego uzbrojenia było odłączane od układu stabilizacji i sprowadzane w ustalone położenie.

System kierowania ogniem Leoparda 2AV należał, podobnie jak w przypadku czołgów KPz 70 to tzw. typu dyrekcyjnego: działonowy naprowadzał na cel znak celowniczy, a komputer balistyczny wypracowywał niezbędne poprawki i sterował pracą układu naprowadzania uzbrojenia. Zgodnie z warunkami testów prototypy otrzymały gwintowane armaty kalibru 105 mm – tak jak w amerykańskim XM1. Uzbrojenie pomocnicze stanowiły trzy karabiny maszynowe MG3, kalibru 7,62 mm: jeden sprzężony z armatą, drugi przy włazie ładowniczego, trzeci wreszcie zamontowany na zdalnie sterowanym stanowisku przy luku dowódcy.

Na tle wcześniejszych wozów Leopard 2AV odznaczał się udoskonalonym pancerzem zasadniczym, który wykorzystywał osłony specjalne. Wieże otrzymały bardzo charakterystyczny, pudełkowaty kształt, który zawdzięczał zastosowaniu pionowych ścian. W porównaniu z wieżą T14 mod., układ opancerzenia zasadniczego został znacznie poprawiony, wstawiono m.in.: moduł pancerny za głowicą celownika i rozbudowano pancerz czołowy w przód, tak aby częściowo osłaniał on maskę armaty z jej boków. Zachowano ostatecznie elektrohydrauliczny układ naprowadzania uzbrojenia, ale najbardziej zagrażające dla załogi, takie jak pompa, przeniesiono do osobnego przedziału, znajdującego się w niszy wieży. Znalazł się również w niej magazyn amunicji pierwszego rzutu, który mieści 15 naboi. Przekonstruowano przód kadłuba, który osłonięto także pancerzem specjalnym. Leopard 2AV

Magnum-X

We wrześniu 1976 roku prototyp Leoparda 2AV (PT19/T19) wziął udział w testach porównawczych z XM1 Chryslera, który sam nieco wcześniej wygrał konkurs z konkurentem, skonstruowanym przez General Motors. Do Stanów Zjednoczonych Ameryki przetransportowano również wóz PT20 (z balastem symulującym ciężar wieży), który był przeznaczony do prób jezdnych oraz samą wieżę i kadłub, które posłużyły do prób balistycznych. Amerykanie bardzo wysoko ocenili niemiecki system kierowania ogniem oraz zespół napędowy niemieckiego czołgu, który nie tylko był znacznie lepiej zaprojektowany dając bardzo dobrą mobilność maszynie, ale także będąc znacznie mniej paliwożerny oraz bardziej niezawodny od silnika turbinowego zastosowanego w XM1. Jednak uważano, że nie jest tak dobrze opancerzony jak XM1 oraz jest cenowo za drogi, dlatego nie mając już dużej perspektywy na zwycięstwo w tym konkursie, ostatecznie w styczniu 1977 roku wszystkie prototypu powróciły do kraju. Tam PT19/T19 zostały uzbrojone w „sto dwudziestki” i stały się platformą dla serii dalszych testów.

Na podstawie zdobytych doświadczeń z Leoparda 2AV Bundeswehra uznała, że czołg ten jest bardzo bliski ostatecznemu spełnieniu jej wszystkich wymagań. W 1977 roku ustalono specyfikację Leoparda 2 ostatecznie. Pozostała jeszcze tylko kwestia ostatecznego wyboru celownika dla działonowego. Wykorzystywano do tego dwie prototypowe wieże: T20 i T21. W pierwszej z nich został zamontowany celownik EMES-13A1, wersję starszego EMES-13, którego dodatkowo zamontowano dalmierz laserowy, neodymowy, w drugiej zaś zainstalowano EMES-15. Testy wykazały, że oba urządzenia mają bardzo podobne parametry, jednak amerykańskie rozwiązanie (EMES-15) było nieco tańsze. W związku z tym kupiono prawa licencyjne do produkcji krajowej celownika amerykańskiego EMES-15.

Na potrzeby ostatnich prób wojskowych niemiecka Bundeswehra zamówiła jeden kadłub oraz trzy kompletne wozy z serii przedprodukcyjnej. W porównaniu z wozami prototypowymi, dokonano w nich pewnych modyfikacji. Zmienił się kształt przedniego pancerza kadłuba, a na półkach nad gąsienicowych, na wysokości przedziału napędowego, dodano ciężkie osłony boczne. Miały one za zadanie chronić wnętrze wozu, w razie ostrzału z przedniego sektora, do 25 stopni od osi wzdłużnej. Dzięki zastosowaniu udoskonalonych wałków skrętnych, ich maksymalna wartość ugięcia wzrosła z 310 mm do ponad 350 mm. W układzie jednym wprowadzono także hydrauliczne ograniczniki ruchu wahaczy. W porównaniu ze stosowanymi wcześniej, w prototypach ogranicznikami sprężynowymi lub z tworzywa sztucznego zapewniły one poprawę komfortu w takcie jazdy w trudnym terenie. Dotychczasowy model silnika MB 873 Ka500, zastąpiono wariantem Ka501, który posiadał zwiększoną pojemność z 39,8 litra, do 47,6 litrów. Moc jednostkowa nie zwiększyła się, ale znacząco wzrosła za to jego niezawodność, zwłaszcza podczas pracy w skrajnych temperaturach. Dodatkowo już w tym czasie wybrano pierwszych producentów, partii Leopard 2. Kontrakt ten opiewał na łącznie 1800 wyprodukowanych czołgów, a powierzono to koncernom Krauss- Maffei i MaK. Z powodu prowadzonych zmian masa bojowa seryjnych Leopardów 2, wzrosła do aż 55,15 ton.

Jednocześnie kontynuowano rozmowy w sprawie harmonizacji programów narodowych. W wyniku prac grup roboczych, powstał obszerny katalog podzespołów, które mogłyby zostać dwustronnie standaryzowane. Dotyczyło to m.in.: głównego uzbrojenia i amunicji, niektórych przyrządów optycznych i elementów systemu kierowania ogniem, gąsienic, zespołu napędowego i przeniesienia mocy. Ostatecznie Niemcy zdecydowali się na zakup licencji skanera termowizyjnego, który miał zastąpić pasywną noktowizję. Urządzenie miało to zostać zintegrowane z celownikiem EMES-15. Od Amerykanów przejęto również technologię neodymowego dalmierza laserowego, o wiele bardziej niezawodnego, od wcześniej stosowanych dalmierzy rubinowych. Ponadto zgodnie z porozumieniem, w jednym Leopardzie 2 zamontowano amerykański zespół napędowy. Próby te potwierdziły bardzo wysokie zużycie paliwa przez silnik turbowałowy i rozwiązanie te zostało szybko przez Niemców odrzucone.

W październiku 1978 roku ukończono pojedynczy kadłub serii przedprodukcyjnej. W lutym 1979 roku skompletowano trzy zamówione wozy także serii przedprodukcyjnej. Po ostatecznym zakończeniu prób poligonowych, czołgi Leopard 2 uznano za gotowe do wdrożenia. 24 października 1979 roku odbyła się oficjalna ceremonia odbioru pierwszego seryjnego pojazdu i symboliczne przejęcie czołgu podstawowego Leopard 2 do służby Sił Zbrojnych Republiki Federalnej Niemiec.

2. W służbie

Leopard 2A4

Leopard 2 był pierwszym produkowanym seryjnie czołgiem zachodnim, który był zaliczany do tzw. trzeciej generacji powojennej. Jego niemalże rówieśnik – amerykański czołg podstawowy M1 Abrams – został przyjęto na uzbrojenie amerykańskiej armii dopiero w 1980 roku. Jedynie radziecki czołg T-80B, który jest obecnie także zaliczany do tej generacji wszedł do służby rok wcześniej – w 1978 roku.

Pierwsza seria czołgów Leopard 2 (które zostały następnie określone jako czołgi Leopard 2A0, liczyła łącznie 380 wozów i została zbudowana w latach 1979-1980. Ponieważ uruchomienie do produkcji masowej skanerów termowizyjnych wymagało jeszcze czasu, pierwsze 200 czołgów z partii otrzymałozastępczy, pasywny system obserwacji w nocy o oznaczeniu PZB 200, do którego wchodziła przede wszystkim kamera światła szczątkowego, osłona, okablowanie oraz monitory. Podstawowe urządzenie, czyli układ optyczny luster i soczewek oraz super czuła kamera były montowane na masce armaty, nieco po lewej stronie. Tak przechwycony obraz wyświetlały dwa monitory kineskopowe, które były umieszczone na stanowiskach działonowego oraz dowódcy. Ten drugi dysponował dodatkowo możliwością obserwacji celownika z systemu EMES-15 za pośrednictwem układu optycznego, który łączył tubus celownika z przyrządem PERI R17, który był umieszczony z przodu stanowiska dowódcy. W razie jakiejkolwiek konieczności dowódca mógł przejąć kontrolę nad głównym uzbrojeniem, celując za pomocą celownika działonowego lub PERI. W związku z brakiem zamontowanych termowizorów w pierwszych wozach seryjnych, część wnęki kryjącej przyrząd EMES-15 została zakryta. Na stropie niszy wieży umieszczono maszt z czujnikiem kierunku i prędkości wiatru.

Leopard 2A3 – Bundeswehr

W marcu 1982 roku rozpoczęto produkcję udoskonalonego wariantu, określonego następnie jako Leopard 2A1. Najważniejszą cechą, jaka odróżniała go od poprzedniej wersji, było zastąpienie systemu PZB 200, docelowym skanerem termowizyjnym WBG-X. Urządzenie to zintegrowano z celownikiem EMES-15, dlatego też w Leopardach 2A1 odsłonięto całą szerokość wnęki urządzenia. Kolejną widoczną zmianą było podniesienie przyrządu PERI R17 o ok. 5 cm w górę, w celu poprawienia warunków obserwacji otoczenia. Wprowadzono również układ diagnostyczny systemu kierowania ogniem RPP, który był testowany wcześniej na prototypach pierwszej generacji. Stopniowo także zrezygnowano z czujnika prędkości wiatru i jego kierunku. Uznano bowiem, że te dane dotyczą tylko pomiaru wokół własnego czołgu, a nie oddają danych jakie występują wokół celu, dlatego uznano, że trwałe usunięcie sensora nie obniży prawdopodobieństwa trafienia wyznaczonego celu. Na lewą ścianę niszy wieży wprowadzono gniazdo służące do połączenia z systemem łączności wewnętrznej. Ponadto zmieniono lokalizację wlewów paliwa do czołgu, zmodyfikowano nieco osłony i układu ochronnego, chroniące przed bronią masowego rażenia i peryskopów dowódcy, żaluzje wlotu powietrza chłodzącego z przedziału napędowego, wprowadzono na stan także dłuższe liny holownicze go czołgu.

Ogółem w latach 1982-1983 wyprodukowano 750 czołgów Leopard 2A1. Wozy te powstały w dwóch partiach. Równocześnie do standardu A1 wprowadzono wszystkie wozy tzw. „serii zerowej”, które następnie przemianowano na wersję Leopard2A2. W grudniu 1984 roku ruszyła produkcja 4. serii produkcyjnej, oznaczonej jako Leopard 2A3. Tutaj najważniejszą zmianą było wprowadzenie w wozach tej specyfikacji, było zastąpienie radiostacji SEM 25, nowymi cyfrowymi urządzeniami SEM 80/90. Stacje te umożliwiły kodowanie transmisji oraz przesyłanie danych. Do końca 1985 roku zbudowano łącznie 300 wozów w wariancie A3.

Najliczniej produkowaną wersją czołgu był Leopard 2A4. Od grudnia 1985 roku do marca 1992 roku powstało łącznie 695 sztuk nowo wyprodukowanych wozów, które były tworzone w kolejnych czterech seriach produkcyjnych. Ponadto do standardu wersji A4, stopniowo wprowadzano wszystkie starsze wersje czołgów Leopard 2. Leopard 2A4 stanowiło niejako ukoronowanie rozwoju niemieckich czołgów okresu zimnej wojny. Główną zmianą w stosunku do poprzednich wersji było znaczne podniesienie poziomu ochrony. Przyrost ochrony osiągnięto nie tylko poprzez wymianę wkładów pancerza specjalistycznego, lecz również przekonfigurowanie osłony boków kadłuba (od maszyn 6. serii produkcyjnej). Wozy otrzymały również nowoczesny system przeciwpożarowy i przeciwwybuchowy z gaśnicami halonowymi.

Kolejną zasadniczą różnicą z maszynami wcześniejszych wersji, było także wprowadzenie cyfrowych komputerów balistycznych, zamiast używanych dotychczas przełączników analogowych.W latach 70. i na początku lat 80. tego typu urządzenia analogowe swoimi właściwościami praktycznie nie ustępowały swoim odpowiednikom digitalnym, były natomiast znacznie od nich tańsze. Jednak ich głównym ograniczeniem, była ścisła specjalizacji oraz niewielka podatność na modyfikacje. Nie był to jednak duży problem, dopóki tylko Bundeswehra użytkowała gładkolufowe działa kalibru 120 mm, produkcji Rheinmetalla. W połowie lat 80. na terenie Stanów Zjednoczonych Ameryki uruchomiono produkcję seryjną czołgów podstawowych M1A1 Abrams, który został uzbrojony w tą samą armatę co Leopard 2 (produkowaną w USA na licencji). Po tym znaczącym sukcesie eksportowym, także i inne państwa zainteresowały się tego typu uzbrojeniem. Właśnie tutaj cyfrowe systemy pozwalały na aktualizację głównego oprogramowania oraz przechowywania danych o każdej amunicji oraz producentach armat gładkolufowych kalibru 120 mm. Był to ważny krok, jeżeli chodzi o standaryzację uzbrojenia głównego, używanych przez czołgi sił zbrojnych NATO. Ponadto bardzo ważną zaletą maszyn digitalnych była ich możliwość wykorzystywania w przyszłości wielkiej mocy obliczeniowej do innych zadań w wojsku, takich jak obsługa elektroniki pojazdowej (wetroniki).

W Leopardach 2A4, które należały do ostatniej, 8. serii produkcyjnej, które zbudowano już pod sam koniec Zimnej Wojny, gdzie wprowadzono układ zgrywania armaty z przyrządami celowniczymi. W jego skład wchodziło niewielkie zwierciadło, montowane w pobliżu wylotu lufy. Łącznie zbudowano zaledwie 75 maszyn tej partii produkcyjnej.

Leopard 2A4 – Bundeswehr

Leopard 2A5

W momencie rozpadu Bloku Wschodniego i zakończenia ostatecznego Zimnej Wojny, w Niemczech trwały już prace nad udoskonaleniem czołgów podstawowych Bundeswehry. Jeszcze w 1988 roku zainicjowano „Program zwiększenia wartości bojowej” Kampfwersteigerungsprogramm (KWS). Przedsięwzięcie to miało na celu zwiększyć możliwości bojowe czołgów Leopard 2. Program, obliczony został na następne kilkanaście lat, został on podzielony na trzy główne etapy. W pierwszej fazie (KWS I) położono nacisk na zwiększenie siły ognia. Opracowano armatę kalibru 120 mm o dłuższej lufie oraz nową generację amunicji przeciwpancernej. W drugiej fazie (KWS II) zamierzano znacznie powiększyć przeżywalność czołgu na przyszłym polu walki oraz udoskonalić system kierowania ogniem. Najbardziej rewolucyjne były założenia trzeciej fazy programu (KWS III). Dopuszczono w niej możliwość głębokiej ingerencji w konstrukcję czołgu. Miał on posiadać całkowicie nową wieżę, z armatą kalibru 140 mm, która miała posiadać mechaniczny układ ładowania armaty.

W ramach fazy KWS III przewidywano również pełną cyfryzację systemów łączności i dowodzenia orazwprzęgnięcie ich w sieciocentryczny system zarządzania polem walki. Prace te umożliwiły do powstania systemu IFIS. Umożliwiał on szybkie określenie własnej pozycji, obrasowując dowiązanie na monitorze. Ponadto były zbierane i nanoszone dane na temat położenia oddziałów własnych oraz sił przeciwnika. Zastosowanie tego systemu mogło pozwolić na osiągnięcie przewagi informacyjnej nad przeciwnikiem, który sam nie dysponował taką pomocą.

Do czasu zakończenia Zimnej najbardziej zaawansowaną fazą programu był KWS II. W 1989 roku skompletowano demonstrator KVT – czyli wóz do badań podzespołów. Otrzymał on nowy pancerz, wewnętrzną wykładzinę przeciwodpryskową i elektromechaniczny układ naprowadzania uzbrojenia. Zmieniono również konfigurację przyrządów optoelektronicznych. W późniejszym okresie KVT pod całkowicie nowym oznaczeniem IVT – był następnie wykorzystywany do prób systemu IFIS.

W latach 1990-1994 przeprowadzono próby kolejnym maszyn testowych, znanych jako TVM min, TVM max oraz TVM 2. Ostatecznym wynikiem było sformowanie technicznych oraz taktycznych wymagań dla „nowego” czołgu podstawowego Bundeswehry. Zasadnicza zmiana w sytuacji geopolitycznej i znaczna redukcja zagrożenia konfliktem pełnoskalowym, wpłynęła na zakres przewidywanej modernizacji. Ostateczna specyfikacja była zatem wynikiem wielu kompromisów. Najistotniejszą zmianą w stosunku do maszyn poprzednich wersji było gruntowne wzmocnienie osłony pancernej oraz częściowa eliminacja jej słabszych punktów, czyli rejonu montażu celownika działonowego oraz maski armaty. W procesie modernizacyjnym ograniczono swoje działania tylko do samej wieży, która otrzymała rozbudowane moduły pancerne, dość radykalnie zmieniając ogólną jej sylwetkę oraz wykładzinę przeciwodpryskową. Zrezygnowano przy tym z istotnego elementu KWS II, wypróbowanego na wozach serii TVM min oraz TVM max, czyli osłony stropu wieży, która miała ją chronić przed amunicją artyleryjską oraz lutniczą subamunicją przeciwpancerną. Mimo to masa samej wieży zwiększyła się znacznie, w porównaniu z Leopardem 2A4 z 17 ton, do ponad 20 ton w kolejnej wersji. W przypadku kadłuba wozu jego zmiany były niemal kosmetyczne – przekonstruowano właz kierowcy oraz wzmocniono kołpaki znajdujące się na kołach jezdnych. Ogółem masa wozu wzrosła teraz do 59,7 ton.

Wprowadzenie nowego modelu przyrządu panoramicznego PERI R17A2 spowodowało znaczący wzrost możliwości systemu kierowania ogniem. Zintegrowano w nim termowizor drugiej generacji, z matrycą skanującą, określany jako TIM. Wraz ze zmianą konfiguracji osłony przedniej wprowadzono nowy model celownika działonowego – EMES-15A2. Na liście ważniejszych modyfikacji znalazło się również zastąpienie elektrohydraulicznego układu naprowadzania uzbrojenia, na napędy całkowicie elektryczne oraz wdrożenie do obsługi hybrydowego układu nawigacji. Z tyłu kadłuba zamontowano kamerę cofania, której obraz jest wyświetlany w przedziale kierowania. Uzbrojenie przystosowano do użytkowania nowoczesnej amunicji, opracowanej w czasie programu KWS I.

Nowo zmodyfikowane wozy otrzymały nazwę Leopard 2A5. Pierwszy wóz tej serii został przekazany siłom Bundeswehry 30 listopada 1995 roku. Pierwotnie planowano aby aż 350 czołgów w wersji A4 zostało wprowadzonych do modernizacji na wersję A5. Pierwsza partia licząca 225 wozów została zmodernizowana w latach 1995-1998. Jednak już w tym czasie część wozów A4 została skierowana do konwersacji na wersję A6. Z 285 skompletowanych czołgów w wersji Leopard 2A5, wydzielono następne 160 sztuk wozów, które również zostały przezbrojone do wersji A6. Na początku XXI wieku Bundeswehra dysponowała łącznie 125 czołgami Leopard 2A5 oraz 225 Leopardami 2A6.

Leopard 2A5 – Bundeswehr Leopard 2A6

Różnice pomiędzy maszynami w wariancie A5, a A6 ograniczają się praktycznie do głównego uzbrojenia. W nowoczesnej wersji zastosowano armatę z lufą wydłużoną z 44 do 55 kalibrów. Została ona opracowana w czasie programu fazy KWS I. Dzięki drodze w przewodzie lufy dłużej o 1,3 m, prędkość wylotowa nowoczesnych pocisków podkalibrowych DM 53/63 wzrosła teraz z 1670 do prawie 1780 m/s. Oznacza to, że uzbrojenie Leoparda 2A6 może pokonać pancerz nieprzyjacielskiego czołgu z odległości około 1,5 km większej niż armata czołgu Leoparda 2A5, na tym samym dystansie zaś dysponuje wyraźną przewagą. Przebijalność pocisków DM 53 przy działach o długości 55 kalibrów wynosi ok. 740 mm na dystansie 2000 metrów, natomiast amunicja podkalibrowa DM 63 osiąga na tym samym dystansie ok. 810 mm.

W 2001 roku z inicjatywy państw użytkujących Leopardy 2, zaczęło kształtować swoje konstrukcje, aby przystosować je do misji stabilizacyjnych o charakterze asymetrycznym, w operacjach międzynarodowych. W ich trakcie czołgi były wykorzystywane głównie do działań patrolowych, wzmacnianie punktów kontrolnych i baz oraz typowej demonstracji siły. Najpoważniejszym zagrożeniem bojowym jakiego mogły wówczas doświadczyć załogi pojazdów były miny oraz improwizowane ładunki wybuchowe.

Eksperymenty jakie prowadzono w Niemczech, wykazały wrażliwość Leopardów 2 na wybuchy min. W rezultacie prac powstał zestaw konwersyjny, zgodnie z oficjalnymi informacjami, zapewniający odporność na detonację ładunków równoważnych 10 kg trotylu. Jego podstawową, widoczną z zewnątrz częścią, była dodatkowa płyta ekranująca dno kadłuba. Ponadto przekonstruowano niektóre wewnętrzne elementy w tym właz ewakuacyjny, pierścień ślizgowy oraz kosz wieży. Całkowicie zmieniono kadłubowy zasobnik amunicyjny armatniej. Nowy stelaż miał mniejszą pojemność – mieści teraz 22 naboje – ponieważ usunięto pięć gniazd amunicyjnych, które znajdowały się najbliżej dna kadłuba. Zamiast tego w konstrukcji znajdują się otwory, umożliwiający częściowe odkształcanie się zasobnika w przypadku deformacji płyty dennej kadłuba. Wałki skrętne, które w przypadku eksplozji pod pojazdem mogły się stać źródeł dodatkowych odłamków, zostały dodatkowo pokryte osłonami. Fotel kierowcy zastąpiono podwieszanym siedziskiem z pasami bezpieczeństwa. Zmiany spowodowały wzrost masy bojowej z porównaniu z Leopardem 2A6 z ok. 60 ton, do 62 ton modernizacji Leoparda 2A6M.

W 2003 roku, już w nowych warunkach trwającej wówczas „wojny z międzynarodowym terroryzmem”. Bundeswehra złożyła zamówienie na 70 wozów z pakietem przeciwminowym, nazywana Leopardami 2A6M. Pojazdy powstawały w wyniku modyfikacji czołgów w wersji A6 i zostały dostarczone w latach 2004 – 2008. 20 maszyn zostało wówczas wydzierżawionych przez Kanadę i wzięło czynny udział w operacji w Afganistanie.

Leopard 2A6 – Bundeswehr

Leopard 2A7

Przyjęcie na uzbrojenie Bundeswehry na początku pierwszych lat XXI wieku czołgów Leopard 2A6 i Leopard 2A6M, zapewniło tylko niewielki wzrost potencjału bojowego, w porównaniu z wcześniejszym Leopardem 2A5. Jeszcze słabiej czołgi niemieckich sił zbrojnych, reprezentowały się na tle nowych wariantów czołgów eksportowych, które były wyposażane w m.in.: systemy zarządzania polem walki, układy klimatyzacji i pomocnicze agregaty prądotwórcze, dodatkowy pancerz z wkładami specjalnymi, nowoczesne kamery termowizyjne oraz lepsze zabezpieczenie konteneru amunicyjnego znajdującego się w kadłubie. Opracowywanie wersji rozwojowej było jednak długim przedsięwzięciem, dodatkowo przeciągniętym w wyniku ciągłych zmian koncepcji przyszłego kształtu niemieckich sił zbrojnych, a szczególnie o roli i liczebności niemieckich sił pancernych na współczesnym polu walki.

W pierwszej dekadzie XXI wieku, większość poszukiwań nowych rozwiązań koncentrowała się na dostosowaniu niemieckich czołgów podstawowych do cech konfliktów o charakterze asymetrycznych. W 2006 roku koncern Krauss-Maffei Wegmann (utworzony w 1999 roku z połączenia spółek biorących udział w programie Leopard 2; Krauss-Maffei i Wegmann), przedstawił on silnie zmodyfikowany pojazd oznaczony jako Leopard 2 PSO (skrót ten należy rozwijać jako Peace Support Operation, odwołujący się do przeznaczenia wozu do wsparcia sił pokojowych). Wprowadzone zmiany dotyczyły przede wszystkim wzmocnienia dookólnej osłony, ale także poprawy świadomości sytuacyjnej załogi wozy. Kadłub i wieża czołgu (przejęta z wersji Leopard 2A5, zatem z krótką armatą o długości 44 kalibrów), otrzymały także boczne moduły pancerne, które chroniły także niszę wieży czołgu. Zastosowano także znaną z czołgu Leopard 2A6M, zainstalowano dodatkową płytę pancerną, wzmacniającą dno samonośnego nadwozia. Leoparda 2 PSO wyposażono w system kamer obserwacyjnych oraz zdalnie sterowane stanowisko strzeleckie. Z przodu kadłuba umieszczono także lemiesz-pług, z tyłu telefon do komunikacji z piechotą znajdującą się za tyłem wozu. Istotną modyfikacją było zamontowanie systemu IFIS.

Pakiet zaprezentowany na demonstratorze Leopard 2 PSO zwrócił uwagę niemieckich decydentów politycznych oraz wojskowych. W 2009 roku KMW opracował więc kolejną wersję tej odmiany czołgu, określoną jako Leopard 2 PSO-VT. Tym razem bazą modyfikacji był Leopardem 2A6M. Zachowano na nim większość rozwiązań z pojazdu PSO. Zauważalną różnicą było zastąpienie przyrządu PERI R17A2, urządzeniem nowej generacji PERI RTWL, z nowoczesną kamerą termowizyjną serii Attica. Rok później, w trakcie salonu Eurosatory w Paryżu, zmodyfikowany PSO-TV został oficjalnie przedstawiony jako demonstrator pakietu modernizacyjnego Leoparda 2A7+. Ciekawostką było zaprezentowanie na wozie dwóch różnych akietów opancerzenia, jednego do działania w warunkach konfliktu asymetrycznego, a drugiego podnoszącego odporność w warunkach konfliktu pełnoskalowego.

Mimo początkowych spekulacji o spodziewanym przyjęciu do uzbrojenia kilkudziesięciu wozów w konfiguracji zbliżonej do PSO-VT, Bundeswehra musiała jeszcze poczekać na nową odmianę jej czołgu podstawowego. Pierwszego Leoparda 2A7 wojsko niemieckie otrzymało dopiero w 2014 roku. W porównaniu z propozycjami przemysłu zbrojeniowego, zakres przeprowadzonych modyfikacji technicznej i taktycznej był znacznie bardziej ograniczony.

Największe zmiany wiążą się z wdrożeniem systemu IFIS. Jego terminale są montowane na stanowiskach dowódców i kierowców, a w przypadku wozów dowodzenia, także i ładowniczego. Do obsługi systemu – transmisji danych – służy dodatkowa radiostacja. Ponadto wozy wersji A7, otrzymały także nowy system łączności wewnętrznej SOTAS-IP wraz z zewnętrznym terminalem. Zwiększone zapotrzebowanie na energię elektryczną w czasie trwania bezruchu z wyłączonym silnikiem, pokrywa nowy pomocniczy agregat prądotwórczy, napędzany 2-cylindrowym silnikiem Steyr M12 o mocy 23 KM.

Leopard 2A7 otrzymał przyrząd obserwacyjno-celowniczy dowódcy PERI R17, w najnowszej wersji A3. Urządzenie wyposażono w kamerę termalną Attica oraz nowy dalmierz laserowy przestrojony z długości 1,064 μm do 1,57 μm, która uważana jest za znacznie bezpieczniejszą dla ludzkiego oka. Ze względów ekonomicznych w celowniku EMES-15, pozostawiono stary termowizor WBG-X. Nie mniej jednak można się spodziewać, że ten element zostanie wymieniony w przyszłości. W systemie kierowania ogniem oraz w samym uzbrojeniu wprowadzono modyfikacje niezbędne strzelania wielozadaniową amunicją programowalną DM11.

Pewną poprawę warunków pracy kierowcy osiągnięto dzięki zamontowaniu z przodu kadłuba dzienno-termowizyjnej kamery. Stary wyświetlacz kineskopowy zamieniono na monitor ciekłokrystaliczny, pozostawiono jednak używaną dotychczas kamerę cofania w trybie wyłącznie dziennym. W zakres modernizacji wchodzi pakiet ochrony przeciwminowej z wariantu Leoparda 2A6M. Skala opancerzenia zasadniczego nie uległa zmianie, ograniczono się tutaj do wymiany głównych wkładów opancerzenia na nowszej generacji. Zmodyfikowano zaczepy na półkach nadgąsienicowych, by w przyszłości mogły posłużyć do montowania nowych ekranów bocznych. We wnętrzu przedziału bojowego zamontowano udoskonalony układ przeciwpożarowy oraz przeciwwybuchowy. Przeżywalność Leoparda 2A7 na polu walki podnosi możliwość zastosowania wielozakresowego pokrycia maskującego Saab Barracuda.

Masa bojowa Leoparda 2A7 wzrosła do ok. 64 ton. Jest to obecnie poziom rekordowy dla czołgów używanych przez niemiecką Bundeswehrę. Nie mniej jednak i tym razem nie zdecydowano się na wprowadzenie modyfikacji zespołu napędowego, mimo że odpowiednie rozwiązania są gotowe od wielu lat. Jest nim tzw. Euro Power-Pack, który złożony jest z silnika MTU MB 883 – należącego do nowej serii 880 – zblokowanego z układem przeniesienia mocy Renk HSWL 295TM. Nowy zespół napędowy cechuje bardzo zwarta konstrukcja. Jest on o ponad metr krótszy i blisko jedną tonę lżejszy od dotychczasowego zespołu napędowego. Dysponuje on podobną mocą i charakteryzuje się mniejszym zużyciem paliwa. Zespół ten z powodzeniem testowano na drugim demonstratorze Leoparda 2A6EX, stanowiącego propozycję eksportową. Kadłub z Euro Power-Packiem został następnie wykorzystany w Leopardzie 2 PSO. Wykorzystanie tego zespołu napędowego wymaga jednak głębokiej ingerencji w konstrukcję przedziału napędowego, dlatego jak dotąd ani Bundeswehra, ani inni użytkownicy niemieckich czołgów nie zdecydowali się na jego zastosowanie.

Leopard 2A7V – Bundeswehr

3. Czołgi Leopard 2 w Wojsku Polskim – opis techniczny i taktycznych + informacje dodatkowe

Leopard 2 został zbudowany w tradycyjnym układzie konstrukcyjnym. W przedniej części kadłuba znajduje się przedział kierowania, w środkowej – przedział bojowy, który jest nakryty obrotową wieżą, zaś w tylnej części przedział napędowy. Kadłub i wieża posiadają konstrukcję spawaną. Miejsca najbardziej narażonych na trafienia, rejony płyt pancernych posiadają specjalne komory, które mieszczą wkłady pancerza specjalnego. Po bokach kadłuba znajdują się półki nadgąsienicowe. W ich przestrzeni ulokowano część baków paliwa, układ ochrony przed bronią masowego rażenia (po lewej stronie) oraz akumulatory.

Załogę wozu stanowią czterech żołnierzy. Kierowca jako jedyny zajmuje stanowisko w kadłubie, po prawej stronie przedziału kierowania. Czołgista ten dysponuje indywidualnym włazem, otwieranym przez uniesienie i obrót pokrywy na prawo. Wchodzenie do czołgu przez luk jest dość trudne, dlatego kierowcy bardzo często wybierają drogę przez jeden z włazów wieżowych i przedział bojowy. Wobec tego właz kadłubowy służy zazwyczaj do opuszczania wozu przez kierowcę. W zaistnieniu pewnych sytuacji awaryjnych kierowca oraz pozostali członkowie załogi mogą również skorzystać z luku awaryjnego znajdującego się na dnie kadłuba. Znajduje się on za siedziskiem kierowcy, dlatego by z niego skorzystać należy je wcześniej złożyć.

Konstrukcja siedziska umożliwia ustawienie go w dwóch położeniach. Górne położenie służy kierowcy, gdy prowadzi pojazd przy otwartym włazie, natomiast dolne, które jest ułożone przy zamkniętym luku. W odróżnieniu od amerykańskiego Abramsa czy brytyjskiego Challengera, kierowca nie zajmuje pozycji półleżącej, lecz siedzi w bardzo podobny sposób jak kierowca samochodu wyścigowego. Po zamknięciu włazu, kierowca obserwuje otoczenie przez trzy peryskopy. Dwa z nich są zainstalowane na pokrywie luku kierowcy, natomiast trzeci jest na stałe zainstalowany w przedniej, górnej płycie kadłuba. Sumaryczne pole widzenia tych peryskopów wynosi ok. 95 stopni. Na zewnątrz kadłuba, na jego przedniej płycie, umieszczono niewielki wskaźnik, który jest widoczny dla kierowcy przez centralny peryskop lub w przypadku jazdy z otwartym włazem. W razie sytuacji awaryjnej włącza się na nim odpowiednia kontrolka, zwracająca uwagę czołgisty na wystąpienie problemu. Warto wspomnieć o występującym przed czołgiem polu martwym dla kierowcy, które sięga na głębokość prawie 9 metrów. W czasie jazdy po np. publicznych drogach kierowca może korzystać z pomocy lusterek. W nocy środkowy peryskop zastępuje się pasywnym wzmacniaczem obrazu.

W przypadku Leoparda 2 w wersji A5 okolice włazu kierowcy zostały przekonstruowane. Nowa pokrywa jest otwierana przez przesunięcie w prawo. Z powodu zamontowania dodatkowych modułów pancernych na wieży opuszczenie stanowiska przez kierowcę czołgu jest jeszcze trudniejsze niż było do tej pory. Wcześniej używane peryskopy zostały zastąpione nowymi, o całkowicie innej konstrukcji, z dolnymi zwierciadłami, które są zamontowane uchylnie we włazie. Składają się one samoczynnie w trakcie otwierania luku przez kierowcę wozu. Jednak po zamknięciu włazu kierowca musi je sam ustawić ręcznie. Świadomość sytuacyjną kierowcy zwiększa monitor, który wyświetla obraz z kamery cofania zamontowanej z tyłu kadłuba. Dzięki temu kierowca do jazdy wstecz nie potrzebuje pomocy dowódcy czołgu. Sam monitor został umieszczony po lewej stronie stanowiska kierowcy. W polu widzenia jest rzutowana podziałka, która pozwala szacować odległość czołgu od przeszkody terenowej. Wspomniana kamera cofania jest umieszczona nad górną częścią tylnej części kadłuba. Wyposażono nią w zamykaną osłonę, pełniącą również rolę wycieraczki.

Sterowanie czołgiem odbywa się za pośrednictwem płynnych (bezstopniowych) ruchów kierownicy. Prawa noga kierowcy obsługuje pedał akceleracji i hamulca. W zasięgu rąk czołgisty znajdują się także dźwignia hamulca ręcznego, wyboru trybu pracy skrzyni biegów oraz wybierak przełożeń, przydatny w reżimie ręcznej zmiany biegów. Po lewej stronie umieszczono panel kontrolny.

Pozostali trzej członkowie załogi zajmują swoje wyznaczone stanowiska w wieży. Z przodu kosza, stosunkowo nisko siedzi działonowy. Jego podstawowym środkiem obserwacyjnym jest dzienno-nocny celownik EMES-15. Ponadto działonowy dysponuje peryskopem, skierowanym w przód. Zapewnia on bardzo ograniczone pole widzenia, ale ułatwia czołgiście orientowanie się w położeniu. W czołgach wersji A5 i późniejszych, wspomniany peryskop został usunięty.

Za działonowym nieco wyżej, znajduje się siedzisko dowódcy. Jego głównym przyrządem obserwacyjnym jest dzienny celownik panoramiczny PERI R17A1. W czołgach Leopard 2 do wersji A4 celownik panoramiczny jest zainstalowany przed indywidualnym włazem dowódcy, po jego prawej stronie. W wozach A5 zastosowano udoskonalony przyrząd do obserwacji dzienno-nocnej PERI 17A2, którego tubus umieszczono za lukiem włazu dowódcy, blisko osi wzdłużnej wieży czołgu. Dodatkowo dowódca dysponuje wieńcem peryskopów, które umożliwiają mu obserwację dookólną wozu.. W Leopardzie 2A5 przedni przyrząd zastąpiono, nowym – szerokokątnym. Jego górna część ma przelotową osłonę i półprzepuszczalne zwierciadło wejściowe, dzięki czemu samo w sobie stanowi wizjer, przez który dowódca może obserwować przestrzeń przed czołgiem, nieznacznie tylko wystawiwszy głowę ponad poziom stropu wieży.

Stanowisko dowódcy i działonowego są częściowo rozdzielone od przestrzeni w której porusza się armata wozu. Służą do tego siatki ochronne. Niektóre z nich mogą być demontowane, gdy np. musi dojść do szybkiej ewakuacji z wozu. Podobne osłony znajdują się także wokół kosza wieży.

Po lewej stronie przedziału bojowego znajduje się stanowisko ładowniczego. Tak jak dowódca dysponuje on indywidualnym włazem. Ładowniczy czołgu Leopard 2 może wspomóc resztę załogi w obserwacji otoczenia, służy do tego pojedynczy peryskop, zamontowany na stropie wieży i skierowany na lewo i nieco w przód. Poza ładowaniem armaty i uzupełnianiem amunicji w magazynie podręcznym, czołgista ten zajmuje się obsługą (ładowanie, usuwanie zacięć) karabinu maszynowego sprzęgniętego z armatą czołgową oraz, ewentualnie prowadzenie ognia z karabinu maszynowego zamontowanego w obrotnicy przy jego włazie. Czołgi Leopard 2A4 – 10. Brygada Kawalerii Pancernej – Opole, 10. Brygada Logistyczna

W wozach pochodzących ze wczesnych serii produkcyjnych w lewej ścianie, przy stanowisku ładowniczego wykonano niewielki luk, służący do uzupełniania amunicji w czołgu. W czasie modernizacji czołgów do standardu A4, właz ten został zaspawany, a w nowych pojazdach (od serii 6.), w ogóle zrezygnowano z wykonywania wycięć dla niego.

Ochrona pancerna czołgów

Leopard 2 był pierwszym seryjnym czołgiem podstawowym sił NATO, który od początku został osłonięty pancerzem specjalnym. Chroni on wnętrze czołgu i jego załogę przed zagrożeniami ze strony przeciwpancernych środków bojowych przeciwnika. Rozmieszczenie osłon specjalnych wynika z prawdopodobieństwa trafienia nich w wóz.

W przypadku wieży najgrubszy pancerz ulokowany z przodu oraz częściowo po jego burtach. Ekranuje on przedział bojowy w przedniej 60-stopniowej strefie (po 30 stopni na lewo oraz na prawo od osi wzdłużnej wieży), zapewniając mniej więcej równy stopień ochrony pancernej. Kształt wieży został jednak podporządkowany wymaganiom konstrukcyjnym, wynikający przede wszystkim w ulokowania przyrządów obserwacyjnych i celowniczych. Jak wspomniano wcześniej, prototypowe wieże z osłonami specjalnymi – T14 mod oraz T19, T20 i T21 – powstały pod presją czasu. W ich projekcie niemieccy konstruktorzy musieli uwzględnić otwory technologiczne dla dwóch typów celownika głównego, w tym dla stosunkowo dużego celownika EMES-13, wymagającego pewnej dodatkowej przestrzeni dla ruchu stabilizowanej głowicy. Pancerz po prawej stronie wieży osłabia wewnętrznej komory dla celownika i wnęki dla jego obiektywów. Niemcy nie zdecydowali się na zastosowanie podobnego rozwiązania co w amerykańskim M1 Abramsie, czyli wyprowadzenie głowicy przyrządów celowniczych nad powierzchnię tropu wieży czołgu. Było to spowodowane koniecznością zabezpieczenia odpowiedniego pola widzenia dla panoramicznego peryskopu dowódcy.

W tym rezultacie, pod względem grubości pancerz wieży Leoparda 2A4 jest bardzo zróżnicowany. Po lewej stronie przed stanowiskiem ładowniczego, grubość sprowadzona osłony sięga 870 mm. Po prawej, na wprost działonowego, poniżej wnęki dla celownika, zastosowano dwa moduły, rozdzielono częściowo przestrzenią dla przyrządu EMES-15. Powyżej osłony celownika wstawiono blok o grubości 660 mm. Maska armaty zajmuje mniej więcej trzecią część całej powierzchni przedniej wieży, posiada grubość 420 mm. Masa tego elementu, demontowalnego na potrzeby wymiany armaty, wynosi nieco ponad tonę. Bloki warstwowe osłony pancerne boków wieży są grube na ponad 300 mm. Jak wspomniałem zadaniem modułów bocznych wieży jest powstrzymywanie pocisków przeciwpancernych, które trafiają z przedniej strefy wozy. Z tego powodu pancerz specjalny nie chroni boków wieży na całej jej długości przedziału bojowego.

Znacznie słabiej zabezpieczono niszę wieży czołgu. Ściany magazynu amunicyjnego pierwszego rzutu oraz przedziału, które mieszczą zasadnicze elementy układu naprowadzania uzbrojenia wykonano z jednorodnych płyt pancernych, chroniących najwyżej przed ogniem z broni małego kalibru. Co warto odnotować, w przypadku dwóch innych znanych podstawowych czołgów zachodnich III generacji: amerykańskiego Abramsa oraz francuskiego Leclerca, zastosowano układy warstwowe, osłaniające niszę wieży nie tylko przed zagrożeniem przeciwpancernym z przedniej strefy, lecz także przed ostrzałem bocznym, w tym, w pewnym stopniu przed ogniem z granatników przeciwpancernych piechoty.

W momencie wprowadzenia do produkcji seryjnej Leoparda 2, wielu analityków przemysłu zbrojeniowego, posiadało wiele wątpliwości, jeżeli chodzi o „pudełkowaty” kształt wieży czołgu. Doświadczenia jakie zdobyto podczas trwania II Wojny Światowej, udowodniły, że nie tylko liczy się grubość pancerza, ale także jego ukształtowanie (pochylenie) osłony pancernej ówczesnych czołgów. Dlatego konstruktorzy czołgów tzw. I oraz II generacji przywiązywali do tej roli bardzo duże znaczenie. W niektórych projektach, zwłaszcza w radzieckich czołgach tego typu osłony miały zapewnić jak najlepszą ochroną, przy stosunkowo niewielkim rozmiarom (widać to w polskich czołgach T-72M1 czy choćby ich modernizacji – PT-91), nawet znacząco zmniejszając przy tym komfort pracy załogi takiego wozu oraz zmniejszeniem ilości amunicji. Prace nad rozwojem pancerzy specjalnych udowodniło, że także ukształtowanie odpowiednie osłony ma duże znaczenie także dla pancerzy przestrzennych czy warstwowych, wykorzystujących elementy niemietalowe. Położenie płyt przekładkowych względem trajektorii pocisku było jednym z warunków poprawnego działania brytyjskiego pancerza specjalnego „Burlington”. Odchylenie od pionu o co najmniej 60 stopni wymagały również osłony reaktywne, które opracowywane były m.in.: w ZSRR i RFN. Dlatego „pudełkowatość” wieży Leoparda 2, kojarząca się w drugowojennym Tigerem, zrodziła wiele zrodziła wiele pytań o tego typu zastosowanie osłony pancernej w niemieckim czołgu. Możliwe, że miał na to znaczący pośpiech, w jakim opracowywano ostateczną konfigurację nowego czołgu, czy dla szybkiego opracowania Leoparda 2AV, której częściowo zmieniona konfiguracja została ostatecznie przyjęta dla Bundeswehry. Innym faktem też może być fakt, że niemieccy konstruktorzy zastosowali całkowicie inną strukturę, znacząco odmienną od brytyjskiego „Burlingtona”. Obecnie już bardzo ciężko ostatecznie rozstrzygnąć o tych wszystkich wątpliwościach – należy tutaj jednak pamiętać, że skład niemieckich wkładów pancerza specjalnego po dziś dzień nie są znane. Jest tutaj bardzo prawdopodobne, że wkłady pancerza specjalnego, które znajdują się w komorach przestrzennych są najprawdopodobniej równoległe zo zewnętrznych powierzchni pancerza stalowego. Niemniej jednak sama rezygnacja z wykorzystania chociaż częściowo pochylonego pancerza jak w amerykańskim M1 Abrams czy bardzo pochylonego jak w brytyjskim czołgu podstawowym Challenger 1/2, uniemożliwia efektowne wykorzystanie zewnętrznej warstwy pancerza. 10. Brygada Kawalerii Pancernej

Znacznie większą uwagę niemieccy projektanci przyłożyli do konstrukcji kadłuba wozu. Przód jest chroniony modułem pancerza specjalnego, o przekroju klina o grubości 640 mm. Górna płyta pancerna płyta kadłuba ma grubość jedynie 40 mm, została jednak odchylona o 83 stopnie od pionu. Znacznie zwiększa to prawdopodobieństwo, że trafiający pocisk kumulacyjny odbije się bez zainicjowania zapalnika pocisku, a penetrator kinetyczny zrykoszetuje bez wniknięcia w pancerz górny kadłuba. Tę samą metodę zastosowali konstruktorzy Abramsa.

Burty kadłuba wykonano z jednorodnych płyt pancernych (stalowych). Na wysokości przedziałów kierowania i bojowego zostały wzmocnione dodatkową warstwą pancerza stalowego. Kilkadziesiąt mm stali pancernej nie daje jednak takiej dostatecznej osłony, dlatego w skład układu ochronnego burt wchodzą także ciężkie sekcje fartuchów pancernych bocznych, po trzy z każdej strony. Mają one konstrukcję warstwową i grubość ponad 100 mm. Na potrzeby transportu kolejowego moduły te są podnoszone i blokowane w pozycji pionowej. Powyżej układu jezdnego osłonę boków stanowi struktura przestrzenna półek nadgąsienicowych oraz umieszczone w nich zbiorniki paliwa.

W przypadku Leopardów 2A4 od 6. serii produkcyjnej, wprowadzono nowe ciężkie fartuchy. Składały się one z dwóch podstawowych elementów, połączonych na dole zawiasami. Do transportu drogowego lub kolejowego, klapy tych modułów są opuszczane na tych zawiasach. Zmiana konstrukcji fartuchów pancernych umożliwiła dodatkowo wzmocnienie półek nadgąsienicowych dodatkowymi płytami pancernymi, które przykręcone są do burt.

Na pozostałej długości układ jezdny ekranują lżejsze osłony. Początkowo stosowano cienkie płyty z blachy perforowanej, zatopione w gumie epoksydowej. W trakcie trwania produkcji, a następnie modernizacji wprowadzono nowe, całkowicie stalowe fartuchy.

Poziom opancerzenia Leoparda 2A4 do dzisiaj nie jest oficjalnie znany. Według niektórych źródeł osłona pancerna była słabszą stroną wczesnych wariantów niemieckiej maszyny. Wskazywali na to Amerykanie, który testujący w 1976 roku Leoparda 2AV. Dwa lata później Brytyjczycy, rozważający zakup czołgów podstawowych za granicą, oceniali, że przeciw pancerny pocik kinetyczny w najlepszych miejscach Leoparda 2, chroni ekwiwalent płyty stalowej o grubości 300-320 mm. Ich wymagań także nie spełniał jednak także amerykański M1 Abrams, którego najlepsze miejsca szacowano na ekwiwalent 340-360 mm płyty stalowej. Niemniej jednak informacje, które są oficjalnie podawane przez niemieckiego producenta czołgów Leopard 2, seryjnie produkowane czołgi otrzymały pancerz chroniący je przed przebiciem ówcześnie używanych pocisków podkalibrowych wystrzeliwanych z armat czołgowych kalibru 120 mm i 125 mm, z odległości od 1000 metrów. Może to oznaczać, że musi on przekraczać ekwiwalent pancerza stalowego o grubości ponad 450 mm. Dla czołgów Leopard 2A4 jest on szacowany dla amunicji kinetycznej na grubość 500-580 mm, w zależności od miejsca.

W momencie wdrożenia do produkcji seryjnej, osłona specjalna Leoparda 2 była bardzo wytrzymała jeżeli chodzi o amunicję kumulacyjną. Ocenia się, że zależności od miejsca trafienia, pancerz specjalny zapewnia ekwiwalent 600-700 mm stali pancernej.

W trakcie trwania programu KWS II zidentyfikowano podstawowe mankamenty osłony wcześniejszych wersji Leoparda 2, zarówno pod względem osłony pancernej, jak i niejednorodności jej struktury na wieży wozu. Dlatego też szczególną uwagę skupiono na poprawie opancerzenia wieży czołgów Leopard 2. Od frontu jej korpus został osłonięty nowymi modułami o charakterystycznym kształcie i przekroju klina. Każdy z nich ma masę blisko 600 kg. Po między silnie odchylonymi od pionu płytami laminowanymi znajduje się w większości pusta przestrzeń. Znajdują się w niej jednak dodatkowo elementy mocowania do korpusu wieży czołgu oraz wewnętrzne trójkątne płyty warstwowe. Rozmieszczenie modułów bocznych wzmacnia ochronę burt wierzy w strefie przedniej. Zestawy te również mają budowę warstwową. Są one montowane wahliwie, w pustej przestrzeni mieszczą dodatkowo schowki na rzeczy dla załogi i przybory obsługowe czołgu. Ich ręczne odchylenie jest konieczne do uzyskania pełnego dostępu do przedziału napędowego czołgu, po odwróceniu wieży we którąś ze stron. We skład zestawu nowego opancerzenia schodzą również dwa nieruchome bloki, które w znaczący sposób ograniczają światło apertury na uzbrojenie. Lewy ma masę prawie 400 kg, prawy natomiast waży blisko 550 kg. Bloki te mogą zostać w miarę szybko zdemontowane, w razie przypadku potrzeby wymiany zespołu armaty. Pomiędzy tymi modułami pozostawiono niewielką przestrzeń, dla nowej i bardzo wąskiej maski armaty. Ruchoma osłona ma maksymalną grubość prawie 1300 mm i masę blisko 500 kg. Kolejna zmiana dotyczy przemieszczenia głowicy celownika EMES-15. Dotychczas ziejąca w pancerzu przednim wnęka została na stale zasłonięta pancerną plombą.

Łączny ciężar dodatkowego pancerza wieży Leoparda 2A5 wynosi aż 2,5 tony. Niejednorodna struktura, duże pochylenie warstw osłony i obecność pustej przestrzeni znacząco sprzyja defragmentacji pocisków podkalibrowych podczas uderzenia w pancerz, oraz znaczącego zaburzenia strumienia kumulacyjnego. Ocenia się, że teraz przednie opancerzenie wieży czołgu Leopard 2A5 wynosi około 810 mm dla amunicji kinetycznej i ponad 900 mm dla pocisków kumulacyjnych. Usunięto większość osłabionych miejsc, jednak nie udało się wyeliminować je wszystkie w odpowiednim stopniu. Zostały one wyeliminowane dopiero w wieży czołgu Leopard 2S (Szwecja, Grecja i Hiszpania, Katar, a za niedługo Węgry). Próby ostrzałów wieży czołgów Leopard 2A5 wykazały, że istnieje, prawdopodobieństwo rażenia w miejscu, gdzie obecnie znajduje się plomba, którą wmontowano w miejsce głowicy celownika EMES-15. Używano do tego wówczas amunicję DM53. Po wystrzeleniu 30 pocisków, dwa okazały się niebezpieczne dla załogi – jeden przebił plombę i wniknął w płytę pancerną za celownikiem. Drugi natomiast przebił także płytę i raził wnętrze przedziału bojowego.

34. Brygada Kawalerii Pancernej – 2017 rok

W przypadku kadłuba badania prowadzone w ramach programu KWS II ujawniły, że okolice włazu kierowcy stanowiły osłabione miejsce osłony pancernej. Dlatego dotychczasowy luk, z pokrywą, która otwierała się poprzez podniesienie i przesunięcie na prawo – zastąpiono nowym, z pokrywą przesuwaną w kierunku burty. Ostatnią barierą ochronną wozów Leopard 2A5, jest wykładzina przeciwodłamkowa i przeciwodpryskowa. Jej płytami o grubości 20 mm, wyłożono wnętrze wieży. W razie efektu przebicia pancerza osłona zmniejsza rozwarcie stożka fragmentów pocisku i osłony, które mogą razić załogę i podzespoły wozu.

Niemieckie pancerze kompozytowe

Niemieckie Zakłady Blohm und Voss podczas trwania opracowywania docelowego pancerza specjalnego dla czołgów Kampfpanzer Leopard 2 A0, który obecnie jest nazywaną Kompozycją B lub znacznie rzadziej pancerzem B, skupił się w głównej mierze nad odpowiednim doborem pancerza inercyjnego, które umieszczone zostało pomiędzy grubą, przednią płytą o niższej twardości, a stosunkowo cienką, tylną płytę o wysokiej twardości.

Z wielu powodów Niemcy, szybko uznali, że najlepszym rozwiązaniem dla nowego pancerza dla czołgów podstawowych Leopard 2 będzie zastosowanie kompozytu polimerowego, wzmacnianego włóknami, tzw. Fiber Reinforced Plastic, w skrócie FRP, dlatego też już w pierwszy dzień poszły cztery rodzaje polimerów oraz cztery rodzaje włókien pełniących rolę wzmocnienia. Polimer w kompozycie miał pełnić dodatkową rolę spall linera, który powstrzymał rozprzestrzenianie odłamków z warstw stalowych pancerza, jak też miał zapewnić pancerzowi reaktywnemu dodatkową osłonę przed promieniowaniem radioaktywnym i neutronowym, które może się przedostać przez pancerz do wnętrza czołgu. Ze względu na własności antyradiacyjne (a raczej ich brak), odrzucono w trakcie trwania testów gumy polietylenową oraz poliamidową. Natomiast w w wyniku przeprowadzenia testów kinetycznych w dalszym biegu odpadła żywica epoksydowa, dzięki temu pancerz NERA Leoparda 2. podobnie jak w zastosowanym wozie Leopard 2AV – zastosowana została guma poliuretanową. Jednocześnie z włóknistych umocnień, spośród tych testowano włókna szklane, nylonowe, stalowe, węglowe i aramidowe, zdecydowano się na wybranie tych ostatnich.

Zastosowanie wzmocnienia aramidowego w kompozycie przyniosło pozytywny skutek uboczny. Kompozyt poliuretanowo-aramidowy chronił bowiem znacznie lepiej przed przed trafieniami pociskami z głowicami kumulacyjnymi od zastosowanego w brytyjskim Burlingtonie i jego „niemieckiej” kopii „biskwitu”, w którym rolę umocnienia kompozytu polimerowego pełniły włókna szklane. Dzięki temu pomimo mniejszej grubości warstw stalowych w pancerzu inercyjnym, jego odporność na pociski kumulacyjne wzrosła z około 53-550 mm RHA do około 800 mm RHA, co potwierdziły zastosowane elementy Kompozycji typu B, z wykorzystaniem przeciwpancernych pocisków kierowanych HOT, które charakteryzowały się przebijalnością pancerza stalowego w zakresie 770-790 mm RHA.

Z drugiej strony zastosowanie Kompozycji B układ NERA już znacznie odbiegał od tego co było obecne w Leopardzie 2AV. W wieży układ czterogrodziowy (190 mm + 95 mm + 95 mm + 190 mm + płyty zewnętrzne i działowe), z zamontowanymi dodatkowymi parami „kanapkowymi” pancerza inercyjnego z zewnętrznych grodziach, czyli łącznie czterema „kanapkami”, został prawdopodobnie zastąpiony przez układ jednogrodziowy, w skład którego weszło pięć warstw NERA. Bardzo podobnie sytuacja miała miejsce z przodu kadłuba, gdzie zostały usunięte wymagane przez Amerykanów zbiorniki paliwa, które zostały tam umieszczone pomiędzy dwiema grodziami z pancerzem inercyjnym i został ujednolicony układ pancerza specjalnego z tym obecnym w wieży czołgu. Pierwsza warstwa pancerza NERA nieznacznie tylko różni się od pozostałych czterech warstw „kanapek”, tym że zastosowano w niej grubą płytę stalową o grubości nie 25 mm, jak w pozostałych warstwach, lecz o grubości 35 mm.

Wpływ na przeprowadzenie pewnej optymalizacji pancerza mogły mieć również rozmiary grodzi powietrznych. W Leopardzie 2AV przerwy po między warstwami pancerza NERA w wież wynosi co prawda 35 mm dla kąta wynoszącego 0 stopni), lecz tylna płyta miała grubość 4 mm. W przypadku pancerza opracowanego w Hamburgu, gdzie ustalono stosunek rozmiaru luk pomiędzy „kanapkami”, a grubościami tylnych płyt w „kanapkach” ma wynosić co najmniej 10 do 1. Dlatego też zmniejszono grubość tylnej płyty do 3 mm, gdzie dzięki czemu minimalna długość luki w pancerzu specjalnym mogła wynosić 30 mm. Wartości te mogły być jednak większe i tak luki w pancerzu NERA, ulokowanego w kadłubie wynosiły aż 50 mm (między pierwszą, a drugą warstwą oraz w ostatniej, piątej warstwie) i 35 mm dla pozostałych warstw. Takie same wartości mogły być obecne również w pancerzu specjalnym wieży, choć na ten sam moment można spekulować, czy Niemcy zdecydowali się na pozostawienie grodzi powietrznej o wielkości 95 mm za pancerzem inercyjnym. Potencjalna optymalizacja pancerza jednak temu zaprzecza, lecz przez długi okres Niemcy byli prawdziwymi „fanatykami”pancerzy przestrzennych i co najmniej połowa planów była przepełniona różnymi propozycjami ukrycia prostych, lecz już wtedy często mocno przestarzałych rozwiązań grodziowych na coraz to nowocześniejszą amunicję przeciwpancerną, tak kinetyczną jak z głowicami kumulacyjnymi.

Leopard 2A6

Finalnie dzięki zastosowaniu rozwiązań przyjętych przez zakład Blohm und Voss, Kompozycja B można obecnie szacować dla kadłuba na około 350 mm RHA przeciwko pociskom podkalibrowym oraz około 800 mm RHA przeciwko pociskom kumulacyjnym.

Ku zastosowaniu wkładów ceramicznych

Pomimo tego, że udało się doprowadzić do lepiej zoptymalizowania Kompozycji B pod kątem ochrony przez głowicami z wkładkami kumulacyjnymi względem pancerza grodziowego, zastosowanego w Leopardzie 2AV, konstruktorzy niemieckiego „kota” wciąż uważali pancerz NERA za zbyt ciężki pancerz dla ich dzieła. Z tego powodu zaczęto na terenie Republiki Federalnej Niemiec skłaniać się w zastosowaniu ceramiki w pancerzach specjalnych. Na podstawie dostępnych informacji, z których wynika, że na początku lat 80. XX wieku, czyli jeszcze na kilka lat przed rozpoczęciem produkcji seryjnej wersji Leopard 2 A4, skłaniano się ku montażowi ceramiki w obudowie aluminiowej. Pomimo tego, że taki układ pancerza specjalnego, z zastosowaniem ceramiki z aluminium, mógł być nawet o 1/3 lżejszy od obecnego wtedy pancerza inercyjnego, samo aluminium nie okazało się jednak najlepszym rozwiązaniem, stanowiąc jako obudowę dla wkładek ceramicznych, co mogło wprawdzie doprowadzić do zmniejszenia masy całkowitej wozu, to jednak też zmniejszało jego możliwości ochronne względem tego, co oferowały odpowiednio Kompozycja A i odchudzona względem niej Kompozycja B. Dlatego też rozpoczęto poszukiwania bardziej skutecznych alternatyw dla lekkiego aluminium.

Ostatecznie wybór mógł paść na podłoże w postaci płyt stalowych oraz spall linera, umieszczonych pomiędzy stalą, a ceramiką, który według opisu – „był błyszczącym metalem, który pomimo swojej twardości, był też bardzo elastyczny”. Pod tą nazwą najprawdopodobniej kryje się stop niklu oraz tytanu o nazwie nitinol. Metal ten jest wzorcowym przedstawicielem stopów metali, które charakteryzują się „efektem pamięci kształtu” (Shape Memory Alloys; SMA), który pozwala na przeprowadzenie regeneracji pod wpływem temperatury kształtu i mikrostruktury materiału poddanego wcześniej obciążeniu cieplnemu lub mechanicznemu. Sam wybór Nitinolu mógł być również spowodowany tym, że był lżejszy od proponowanych wtedy również odmian mosiądzów aluminiowych i innych stopów miedziowo-aluminiowych, które często charakteryzowały się często podobnymi właściwościami. Inną ważną uwagą było to, że sam nitinol charakteryzuje się dużą ciągliwością jak na SMA (rzędu 8%), w porównaniu z 2% maksymalnego wydłużenia stopów miedzi. Dodatkowo w obecnych rozwiązaniach w celu przeprowadzenia poprawy nadsprężystości materiału i zakresu temperatur jego pracy, używa się w stopach miedziowo- aluminiowych domieszek składniku berylu, który sam w sobie jest silnie rakotwórczym materiałem, zarówno dla samych producentów maszyn, jak i jego użytkowników, co może samo w sobie dyskwalifikować sam materiał zalecany w zastosowaniu w pancerzach specjalnych.

Jednak ze względu na charakterystyki niklotytanu nie zdecydowano się na klejenie ceramiki do podłoża standardowymi metodami. Zamiast tego nitinol obecny pomiędzy ceramiką, a stalą został przylutowany do nich z wykorzystaniem spoiwa ołowianego lub cynkowego, a w celu ułatwienia przeprowadzenia procesu spajania do powierzchni stopu dodano bardzo cienkie warstwy pośrednie w postaci srebno-tytanowej folii o grubości maksymalnie 0,2 mm. Dodatkowo inną wadą wykorzystania SMA jest konieczność przeprowadzenia mocnego ochłodzenia, a następnie stopniowego podgrzania całego układu w celu przeprowadzenia regeneracji jego kształtu oraz mikrostruktury, co obecnie byłoby trudno wykonalne w normalnym procesie eksploatacyjnym czołgu podstawowo Kampfpanzer Leopard 2.

Również wielką niewiadomą jest ustalenie rodzaju ceramiki zastosowanej w następnej Kompozycji C. Ze względu jednak na spodziewaną gęstość zastosowanych materiałów 3,1-3,2 g/cm3 krąg podejrzanych jest obecnie zawężony do standardowego węglika krzemu (SiC) oraz, która jeszcze w pierwszej połowie lat 80. XX wieku, będąca prawdziwą nowinką w technologii – ceramika z grupy sialonów, które się charakteryzują bardzo szerokim wachlarzem gęstości materiału od 2,8 do 4 g/cm3. Sama ceramika mogła przybrać kształt płytek o rozmiarze około 50 mm (jej boki) oraz o grubości 20 mm, która w pojedynczym, lecz mocno powtarzalnym układzie została położona na 5-milimetrowej płycie z nitinolu, która przykrywała cienką 10 milimetrową płytę stalową.

Finalnie w niemieckiej Kompozycji C, która jest obecna w kadłubie czołgu Leopard 2 A4, cztery warstwy pancerza inercyjnego NERA z poprzedniej wersji zostały zastąpione modułem pancerza specjalnego o tej samej grubości, zawierających prawdopodobnie pięć warstw ceramiki na podłożu niklotytanu-stalowym i osłoniętych szóstą warstwą RHA. Warstwy te nie zawierały luk powietrznych pomiędzy sobą, natomiast pierwsza warstwa pancerza inercyjnego NERA z płytą o grubości 35 mm prawdopodobnie nie została naruszona względem układu obecnego w Kompozycji B – została oddalona od modułu o grubości 50 mm. Sam układ z powodu użycia cięższych od aluminium metali nie okazał się jednak lżejszy od pakietów pancerza inercyjnego, wręcz jego masa nieznacznie wzrosła. Lecz pomimo wprowadzenia takich zmian jego wytrzymałość wzrosła od 350-370 mm RHA do zaledwie 420 mm RHA dla amunicji kinetycznej.

Biorąc jednak pod uwagę, że zaledwie raptem cztery lata później pojawiła się tzw. Kompozycja D, kiedy ją opracowano, a następnie wdrożono do produkcji, która sama w sobie charakteryzowała się wzrostem swoich możliwości odporności o około 40%, przy zastosowaniu tej samej grubości pancerza, można się otwarcie skłaniać ku temu, że w stosunku do wcześniejszej Kompozycji C, zastosowany pancerz ceramiczny nie został zoptymalizowany. Przyczyną tutaj nie było jednak ułożenie warstw ceramicznych, które podobnie jak wcześniej z warstwami NERA były ułożone pod kątem 60 stopni. Tutaj „winnym” całego zdarzenia mogło być zastosowanie płyt stalowych o grubości około 10 mm, gdzie ostatnia płyta pancerna została oddalona o 50 mm od tylnej płyty, z wykorzystaniem grodzi powietrznej o rozmiarze 50 mm. W Kompozycji D mogła zostać ona dodatkowo zabudowana powtarzalna warstwą pancerza specjalnego z ceramiką i nitinolu, a ułożenie ich na tylnej płycie. Doprowadził oto do faktu, że poza fizyczną grubością pancerza specjalnego, wzrosła również jego efektywność gabarytowa.

Dodatkowo pojawiły się informacje, że w Kompozycji D została zastosowana dodatkowa warstwa ceramiki, jednocześnie rezygnując wówczas z pierwszej warstwy pancerza inercyjnego NERA. Dlatego też uważa się, że w trakcie przeprowadzanie modernizacji czołgów Leopard 2 A$ do wariantu A5, zdecydowano się na zachowanie Kompozycji C w przedniej sferze kadłuba. Jednak jeszcze ani stworzone Kompozycje C i Kompozycje D nie były odmianami pancerzy kompozytowych, które wykorzystywały zarazem warstwy stopów metali ciężkich, w celu znaczącej poprawy przednich osłon pancernych – te w niemieckich konstrukcjach nie mogły się pojawić nie wcześniej niż w wariancie, który został opracowany dla Szwecji w czołgach Stridsvagen 122. Ich pancerz charakteryzuje się ulepszonymi przednimi warstwami pancernymi w stosunku do wersji A5, a ich dokładny skład i wytrzymałość po dziś dzień nie są jawne.

Ostatecznie Kompozycja C stała się docelowym pancerzem nie tylko czołgów Leopard 2 A4, które produkowano w latach 1988-1991, lecz również trafiła do wnętrz pancerzy specjalnych czołgów wyprodukowanych wcześniej, modernizowanych do wersji A4, które remontowano w tych że latach. Dotyczy to prawdopodobnie (powtarzam prawdopodobnie), wszystkich 142 czołgów podstawowych Leopard 2 A4, które znajdują się w służbie Wojska Polskiego. Natomiast zastosowanie Kompozycji D, która pojawiła się w ostatnich 75 czołgach Leopard 2 A4, które zostały wyprodukowane w 1992 roku. Zostały one zastosowane w wieżach oraz kadłubach (??? – jedne dane to potwierdzają, inne nie) czołgów. Natomiast mieszanina Kompozycji C oraz Kompozycji D pojawiły się w modernizacji wybranych czołgów Leopard 2 A4, które były modernizowane do wersji A5. Kompozycja C została w Kadłubie, natomiast w wieży zastosowano Kompozycję D. Dlatego też brak przedniej płyty pancerza inercyjnego NERA, mogło spowodować zastosowaniem tych bardzo charakterystycznych klinów pancernych w przedniej sferze wieży czołgu, mających właśnie charakter pancerza inercyjnego. Wiadomo też, że część lub być może wszystkie czołgi w wersji A6 mają taki sam układ pancerza (na pewno dotyczy to wozy eks- holenderskie).

Ciekawym dzisiaj i nieco przełomowym dokumentem, opisującym kwestię poszukiwania nowych czołgów dla brytyjskiego resortu obrony, które miały być następcami czołgów Chieftain. Raport: „Report of comparision of Chieftain replacement options”. Jako ówczesne opcje brano pod uwagę czołgi podstawowe Challenger, nowo projektowane czołgi rodziny Challenger: wersje po modyfikacji MLI, wersja PIP, czyli wóz z zmniejszoną masą i trzyosobowymi załogami wozu, Leoparda 2A4, amerykańskiego M1 Block 1 oraz wówczas wersji mocno prototypowego czołgu francuskiego, który w przyszłości stanie się Leclerkiem. W tym raporcie bardzo mocno rozpisano się nad możliwościami balistycznymi pancerzy czołgu Leopard 2A4, na które zostali zaproszeni obserwatorzy z Wielkiej Brytanii, Kanadyjczycy i delegacja, która przybyła z Szwajcarii. Przeprowadzone testy balistyczne miały miejsce 26 sierpnia 1986 roku w na niemieckim poligonie Meppen. Pewne informacje zawarte w raporcie stwierdzały:

Klin typu NERA, zdjęty czołgu Leopard 2A5

Niemcy mieli odejść od technologii pancerza specjalnego opartego o „wybrzuszanie” się płyty” – NERA, na rzecz nowej technologii, opartej o ceramikę balistyczną.

Pancerz z przedniej sfery wozu został zaprojektowany tak, aby chronić pojazd w sferze -30/+30 stopni od osi podłużnej wozu, czyli w pełnym zakresie 60 stopni.

Używana do przeprowadzenia testów balistycznych, używane były naboje przeciwpancerne APFSDS-T DM23 oraz przeciwpancerny pocisk kierowany z 136 mm głowicą kumulacyjną HOT 1. Pierwszy z czynników rażących, był wystrzeliwany z innego czołgu Leopard 2 (wersja nie została podana), stojącego tylko 200 metrów od wozu testowanego. Prędkość wylotowa pocisku podkalibrowego, uderzającego w cel wynosiła aż 1650 m/s. Zaś jego penetracja była określana na poziomie 420 mm RHA (stali przeliczeniowej), zaś z drugim czynnikiem, głowice kumulacyjne z ppk HOT 1 w podawanych w brytyjskim dokumencie penetracji sięgała w zakresie od 750 do nawet 800 mm RHA.

Pokazaną efektywność masową nowego typu pancerza określano w zakresie na 1,3-1,5 przeciwko amunicji podkalibrowej, ponieważ cały blok pancerza ważył tyle co 300-350 mm blok stalowy RHA, jednak przy wyższej zapewnianej ochronie balistycznej, efektywność masowa wobec amunicji z głowicami kumulacyjnymi, zaś została określona na 2.

Niemcy podawali, że trafienie w punt mniej niż, dwie średnice czynnika rażącego od poprzedniego należy uznać za mocno „niefartowne trafienie”, kiedy sam pancerz nie ma prawa odpowiednio zadziałać poprawnie, spowodowane to miało być rozmiarem zastosowanych samych płytek z ceramiki balistycznej.

Podczas prowadzonych testów kadłub czołgu Leopard 2A2 otrzymał łącznie sześć trafień, z czego jedno pociskiem z DM23 w płytę górną kadłuba co wywołało penetrację w tym miejscu, podobnie jak jedno trafienie głowicą z ppk HOT 1 w burtę kadłuba pod kątem 30 stopni w półkę nadgąsienicową oraz jedno trafienie (według brytyjskich danych „omyłkowe” – 200 metrów?), kiedy pocisk podkalibrowy trafił pod kątem 30 stopni w podstawę pierścienia wieży ponad półką nadgąsienicową.

Podczas testów balistycznych została ostrzelana też wieża czołgu wersji A4, która otrzymała siedem trafień, trafienia pod kątem 25 stopni i 30 stopni w burcie wieży przez DM23 (1 raz) i głowicą HOT 1 (dwa razy). Trafienia te okazały się nieskuteczne. Tak samo jak trafienie pociskiem DM23 w blok pancerny poniżej celownika systemu EMES-15, zaś trafienie głowicą kumulacyjną bezpośrednio w zwierciadło celownika EMES-15 zakończyło się przebiciem osłon balistycznych (osłabiony rejon), dwa trafienia w front wieży, tuż przed ładowniczym (1 raz DM23 i 1 raz HOT 1) spowodowane były przebiciem pancerza, ale jak zawarto w uwadze, następowało to pod kątem 85 stopni, kiedy grubość efektywna pancerza nie jest zbyt duża.

Ostatecznie na podstawie zaobserwowanych testów oraz często mocno enigmatycznych informacji od samych Niemców dla Brytyjczyków, delegacja tego kraju zawarła konkluzję na temat poziomu osłony balistycznej czołgów Leopard 2A4 znajdujących się wówczas w służbie na poziomie 250 mm RHA dla KE oraz około 700 mm RHA dla CE. Natomiast wóz z ulepszonym pancerzem miał być na poziomie 410-420 mm RHA dla KE oraz 750-800 mm RHA dla CE.

Nowy pancerz zastosowany w czołgach Leopard 2A4 miał nie powodować przyrostu masy wozu. Jego instalację planowano od wozów serii produkcyjnej z 1988 roku. Planowano też podczas przeprowadzania remontów fabrycznych, wyposażone miały zostać maszyny wyprodukowane w wcześniejszych latach.

Tak skrótowo, można wywnioskować kilka ciekawych konkluzji. Pancerz czołgów Leopard 2A4 w ulepszonej wersji mógłby się wydawać skuteczny w 1987-1988 roku, na tle ówcześnie produkowane uzbrojenia. Jednak jak dla mnie, gdy tylko coraz głębiej zajmuję się tematyką czołgów Leopard 2 i całej jego rodziny, mam wrażenie, że Niemcy nie do końca często wiedzieli, jak odpowiednio zapewnić bezpieczeństwo dla załóg własnych czołgów. Pamiętajmy, że same czołgi, w stosunku do wozów amerykańskich rodziny M1 nie brały udział w wielu konfliktach. Nie można było sprawdzić jego wad, a służba garnizonowa pozwalała na zachwycanie się jego zaletami. Dobrze, że nie doszło do starć z radzieckimi konstrukcjami pancernymi, ponieważ oprócz zalet samej maszyny, nie uwypukliły się jego wady, a straty wśród niemieckich załóg mogły być nawet bardzo poważne. Oczywiście wóz ten mógł zapewniać wówczas ochronę przed podstawową amunicją kalibru 125 mm, używaną w czołgach T-72/T-72A i jego eksportowych pochodnych, jaką była BM-15, to jednak już pod koniec lat 80. pojawiły się nowsze wersje amunicji podkalibrowej z zwiększonymi możliwościami penetracyjnymi, mogły być już o wiele bardziej niebezpieczne. Dlatego też ja bardzo żałuję faktu, że w modernizacji w Wojsku Polskim Leopardów 2A4 do wersji 2PL, nie został zmieniony pancerz zasadniczy wozu. Minęły już niemal 35 lat od tamtych testów balistycznych, a pancerz nie został zmieniony, natomiast amunicja przeciwpancerna, czy to kinetyczna, czy posiadająca głowice kumulacyjne mocno poszła do przodu. Ostatnio wraz z rozmowami, jakie prowadziłem, z żołnierzami z 10. Brygady Kawalerii Pancernej z Świętoszowa, nie ma tam aż tak dużego optymizmu,dla nowej wersji. Jest lepiej, ale osłona pancerna nie wzrosła. Może trochę dla samej wieży z dodatkowymi panelami NERA, ale kadłub nadal pozostaje mocno osłabiony i może być w miarę bezpieczny, gdy nie będzie w nim znajdowała się amunicja. W Leopardach 2A5 jest lepiej, ale nie tak bardzo. Wprawdzie zastosowana w wieży Kompozycja D daje lepsze własności balistyczne, to jednak nawet ona nie zapewnia już w takiej mierze skutecznej osłony balistycznej, a kadłuby nie są ruszone. Potrzebny nam jest nowy czołg i to o wiele lepiej opancerzony, a przede wszystkim z pełną izolacją amunicji i nie chcę tutaj powielać to co ciągle przedstawia Pan Damian Radka, ale prawda jest taka, że czołgi Leopardy 2 się starzeją, a jako wozy nie są konstrukcją bezpieczną dla jej załóg podczas trwania wojny. 40 lat minęło w 2019 roku

Magnum-X

Gdyby Niemcy zaraz po zastosowaniu pancerza specjalnego, zbudowali od nowa Leoparda 2, a nie zastosowali (obudowali) na wozie pierwszej generacji, to może sama konstrukcja dziś wyglądała nie tylko inaczej, ale gdyby bardziej nad nim popracowali i zrozumieli pewne kwestie, był by to dziś może jeden z najlepszych wozów, bo ja sam uważam i może wielu tak ma, że najcenniejszym fragmentem jest dobrze wyszkolona załoga, po jej stracie, tak łatwo nie da się tego odtworzyć – wyszkolenie trwa, a morale swoje robi. Dlatego ja mam nadzieję, że czołgi te nie zostaną zastosowane nigdy w autentycznym konflikcie z przeciwnikiem.

Dodatkowe rozwiązania zwiększające przeżywalność na polu bitwy

Na wieży Leoparda 2 są montowane wyrzutnie granatów dymnych, po osiem wyrzutni na każdym z boków wieży. Kontrolę nad nimi sprawuje dowódca za pomocą panelu. Układ umożliwia wybór lewej lub prawej wyrzutni. Odpalanie pocisków odbywa się kolejno w krótkiej sekwencji. Wykorzystywane granaty dymne mają możliwość okrycia czołgu w wielozakresowym maskowaniu dymnym – zarówno w paśmie widzialnym, jak i w zakresie podczerwonym. Wybuchające pociski tworzą zasłonę z odległości 50-60 metrów od wozu, od 0 do 45 stopni od osi wzdłużnej wieży czołgu.

Wraz z pojawieniem się wersji A5, wprowadzono wówczas nowe urządzenia kontrolne, umożliwiające wybór konkretnych luf oraz pocisków. Wraz z produkcją ostatnich wersji A4, a także podczas modernizacji do kolejnych wersji zmieniono także nieco konstrukcję samych wyrzutni granatów dymnych.

Czołg został wyposażony w zespołowy układ ochrony przed bronią masowego rażenia. Urządzenie to zostało zabudowanie na lewej półce nadgąsienicowej. Służy one do filtrowania powietrza dostającego się do wnętrza wozu. W razie konieczności, gdy pojazd musi pokonać np. skażony teren, lub występują pewne zagrożenia w otoczeniu, urządzenie to powoduje powstanie w czołgu nadciśnienia, które uniemożliwia wtedy wnikanie do wnętrza czołgu czynników letalnych. W razie awarii całego układu, załoga dysponuje własnymi środkami ochronnymi oraz maskami filtrującymi.

Peryskopy oraz optoelektroniczne układy obserwacyjne oraz celownicze otrzymały filtry, które miały chronić oczy czołgistów przed oślepieniem promieniowania dalmierza laserowego. W celownikach zastosowano również przysłony, zmniejszające intensywność promieniowania wnikającego do wnętrza układów optycznych w przypadku gwałtownych błysków np. towarzyszącej eksplozji nuklearnej.

Leopard 2 został wyposażony w układ przeciwpożarowy spółki Deugra. W jego skład wchodzą: przewodowy czujnik termiczny w przedziale napędowym, przewody doprowadzające czynnik gaśniczy, dysze rozpylające, cztery butle mieszczące środek (znajdują się one w przedziale kierowania) oraz pulpit kontrolny znajdujący się na stanowisku kierowcy. Układ automatycznie pozwala na rozpylenie dwóch butli z czynnikiem gaśniczym oraz odcięcie dopływu powietrza do przedziału napędowego. Rozprężający się halon przerywa dalszy proces spalania. W razie mało skutecznego ugaszenia pożaru, kierowca może ręcznie odkręcić dwie pozostałe butle z halonem. Kamera termowizyjna z celownika EMES-15

Podobną budowę posiada układ przeciwwybuchowy, który jest zamontowany wieży. Składa się z czterech czujników, zdolnych wykryć promieniowanie widzialne i podczerwone towarzyszące płomieniowi, oraz tyluż butli mieszczących łącznie 3,5 kg środka gaśniczego bazującego na halonie. Jego zadaniem jest ochrona załogi przed wysoką temperaturą, która powstawała podczas przebicia pancerza oraz powstawania pożaru w przedziale bojowym. O ile czas reakcji układu przeciwpożarowego trwa zaledwie kilka sekund, to czas reakcji układu przeciwwybuchowego uwalnia swój czynnik gaśniczy pomiędzy 10, a 100 milisekundami od trafienia. W nowszych rozwiązaniach halon jest zastępowany nowoczesnymi środkami gaśniczymi, które są neutralne dla załogi wozu.

Skuteczność układu przeciwwybuchowego nie obejmuje jednak pożaru ładunków miotających. Te dysponują własnym środkiem utleniającym, dlatego nie jest możliwe przerwanie ich reakcji halonem, czy żadnym innym środkiem gaśniczym. Dodatkowo we wnętrzu maszyny znajduje się dodatkowa gaśnica zawierająca 2 kg środka gaśniczego. Przenosi się ją pod armatą. Gaśnica ta jest przeznaczona do zwalczania pożaru wywołanego cieczą, gazem lub w przypadku zapalenia się układu elektrycznego. Ważnym biernym rozwiązaniem zwiększającym przeżywalność załogi, jest oddzielenie części zapasu amunicji od przedziału bojowego. Amunicja podręczna znajduje się w magazynie amunicyjnym, który ulokowano w niszy wieży, odseparowana od załogi przesuwaną pancerną grodzią. W przypadku zapłonu ładunków miotających rozprężające się gazy zrywają płytę, która stanowi tzw. słabsze ogniwo w stropie przedziału. Podobnego zabezpieczenia nie posiada drugi magazyn amunicyjny, znajdujący się w kadłubie. Zapalenie się ładunków miotających w magazynie kadłubowym na pewno będzie się wiązać się ze stratą w części, być może całej załogi oraz z zniszczeniem czołgu. Pewnym zabezpieczeniem jest fakt, że magazyn ten znajduje się w części kadłuba, najlepiej