<<

Wstęp

TEKI GDAŃSKIE

T. VI–VII

1

GDAŃSK 2004–2005 Wstęp

TEKI GDAŃSKIE

Rada Naukowa Selim Chazbijewicz, Tadeusz Górski (sekretarz), Andrzej Groth (przewodniczący), Marian Mroczko, Zdzisław Kropidłowski, Tadeusz Linkner, Bogdan Zalewski

Redakcja Waldemar Jaroszewicz (redaktor naczelny), Piotr Tadeusz Górski, Ferdynand Froissart

Skład i łamanie Jacek Dąbrowski

Projekt okładki 2 „Grupa A5”

Adres redakcji 80–803 Gdańsk ul. Nowe Ogrody 35 tel./fax 302–51–63 Wydawca Oddział Pomorski Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana”

„Teki Gdańskie” ukazują się dzięki wsparciu ISSN 1509–2879 Rady Miasta Gdańska Wstęp

Spis treści

GDAŃSK Ewa Czerniakowska Lektorzy języka polskiego w Gdańskim Gimnazjum Akademickim za panowania króla Stanisława Augusta ...... 7 Piotr Tadeusz Górski Kapelusze damskie od drugiej połowy lat 80 XIX wieku do 1914 roku w reklamach „Danziger Zeitung” ...... 18 Aleksander Klemp Galeria herbów szlachecko-mieszczańskich Biblioteki Gdańskiej z 1905 roku ...... 25 Maciej Żakiewicz Ks. Magnus Bruski – ofiara gdańskiej epidemia tyfusu z roku 1945 ...... 35 Antoni Kakareko Gedaniana w spuściźnie archiwalnej Andrzeja Bukowskiego w Bibliotece Głównej Uniwersytetu Gdańskiego ...... 44

KOŚCIÓŁ NA ZIEMII GDAŃSKIEJ Sławomir Kościelak 3 Kryzys w gdańskim klasztorze św. Brygidy w świetle wizytacji biskupiej z 1580 roku ...... 60 Aleksandra Wilczewska Uczennice szkoły klasztornej norbertanek w Żukowie jako matki chrzestne ...... 67 Ks. Stanisław Bogdanowicz Konkordat z Wolnym Miastem Gdańskiem ...... 76 Piotr Szczudłowski Z dziejów Redemptorystów w Gdyni (1964–1974) ...... 88 Wstęp

POMORZE I POLITYKA MORSKA Tadusz Górski Polityka morska Piastów w epoce św. Wojciecha ...... 105 Andrzej Kotecki „Dziennik Podróży Lądowych i Morskich” ...... 140 Arkadiusz Modrzejewski Społeczność lokalna miasta Kościerzyny wobec globalnego procesu kształtowania się społeczeństwa informacyjnego i cywilizacji postindiustrialnej ...... 149

WSPOMNIENIA Irena Bednarek Żyliśmy w Bissau ...... 164

RECENZJE Rafał Witkowski. Jerzy Schwengel (1697–1766) przeor kartuzji kaszubskiej i dziejopis Kościoła (Zdzisław Kropidłowski) ...... 192

4 Wstęp

Wstęp

Kultura gdańska stanowiła integralną ła odgrywać reklama. Stawała się ona co- część ogólnonarodowej kultury polskiej raz skuteczniejszym środkiem nowocze- i rozwijała się wraz z nią harmonijnie aż snego handlu ukazuje to artykuł Piotra do momentu kiedy miasto przeszło pod Tadeusza Górskiego o reklamie Kapeluszy obce, pruskie panowanie. Gdańsk, choć sil- damskich w „Danziger Zeitung” nie związany z niemieckim kręgiem kul- Biblioteka Gdańska PAN posiada jeden turowym, ośrodkiem kulturalnym o euro- z najciekawszych w Polsce zbiorów polo- pejskim znaczeniu był tak długo, jak długo ników z XVI–XVIII wieku. Aleksander był związany z Rzeczypospolitą. Jednak kul- Klemp w artykule: Galeria herbów szla- turę, postawę jego społeczeństwa kształ- checko-mieszczańskich Biblioteki Gdań- towało wiele tradycji narodowych i różne skiej z 1905 roku, przedstawia herby wid- wyznania. W Tekach Gdańskich ukazywa- niejące na murach biblioteki, gdańskich liśmy to wielokrotnie i nie inaczej jest zbieraczy książek z XVI–XIX wieku, którzy w tym podwójnym numerze, który odda- w decydującym stopniu określiły profil jemy do rąk czytelników. zbiorów tej Książnicy. Ówczesne kierow- Obecny tom otwiera artykuł Ewy Czer- nictwo Biblioteki pragnęło w ten sposób niakowskiej o lektorach języka polskiego upamiętnić rodziny, których przedstawi- w Gdańskim Gimnazjum Akademickim się- ciele wybitnie przyczynili się do wzboga- 5 gającym swymi początkami 1558 roku, sta- cenia zbiorów. nowi on ważny przyczynek do historii tej Dział poświęcony głownie Gdańskowi kulturotwórczej instytucji w dawnym kończą dwa artykuły: Macieja Żakiewicza, Gdańsku. Artykuł jest tym cenniejszy, że Ks. Magnus Bruski – ofiara gdańskiej epi- dzieje języka polskiego w Gdańsku są nie- demii tyfusu z roku 1945 oraz Antoniego rozłącznie związane z historią miasta. Kakareko, Gedaniana w spuściźnie archi- W życiu społeczeństwa gdańskiego na walnej Andrzeja Bukowskiego w Bibliote- przełomie XIX i XX w. znaczną rolę zaczę- ce Głównej Uniwersytetu Gdańskiego. Wstęp

Biskup Stanisław Karnkowski – przewod- osoby szukające swoich przodków czy two- niczący królewskiej komisji w sprawach rzące drzewa genealogiczne swoich rodzin Gdańska – okazał się nie tylko sprawnym a przez historyków – głównie danych de- politykiem, ale mógł się także pochwalić mograficznych i statystycznych. Autorka pierwszymi udanymi rewindykacjami ko- natomiast dokonała analizy społecznej ściołów w archdiakonacie pomorskim. Jego i przedstawiła charakterystykę matek działania na rzecz umocnienia Kościoła chrzestnych. katolickiego w Gdańsku przypadły jednak Dwa następne artykuły dotyczą okre- na bardzo trudny powojenny czas pacyfi- su znacznie późniejszego. Ks. Stanisław kacji wyznaniowych animozji i odbudowy Bogdanowicz przedstawia historię prób ze zniszczeń. On też zarządził wykonanie zawarcia Konkordatu Stolicy Apostolskiej wizji lokalnej w przeżywającym kryzys z Wolnym Miastem Gdańsk a Piotr Szczu- klasztorze. Opisuje ten fakt w otwierają- dłowski opisuje dzieje parafii Redempto- cym dział Kościół na ziemi gdańskiej arty- rystów w Gdyni w latach 1964–1974. kule Kryzys w gdańskim klasztorze św. Obecny tom kończą artykuły poświę- Brygidy w świetle wizytacji biskupiej cone Pomorzu i polityce morskiej oraz z 1580 roku Sławomir Kościelak. wspomnienia i recenzja książki Rafała Wit- Aleksandra Wilczewska w swoim przy- kowskiego poświęconej przeorowi kartu- czynkarskim artykule Uczennice szkoły zji kaszubskiej Jerzemu Schwengelowi. klasztornej norbertanek w Żukowie jako Mam nadzieję, że tak jak poprzednie matki chrzestne, ukazuje inny sposób spoj- również i obecny tom zostanie przyjęty rzenia na księgi metrykalne. Do tej pory przychylnie przez czytelników. były one wykorzystywane głównie przez Waldemar Jaroszewicz

6 Lektorzy języka polskiego... GDAŃSK

Ewa Czerniakowska

Lektorzy języka polskiego w Gdańskim Gimnazjum Akademickim za panowania króla Stanisława Augusta

Urząd mój i szkoły języka polskiego w Gdańsku są nierozłącz- w polszczyznę jest wprawować nie związane z historią samego miasta, jak w cnotę kościoły1 w którym znajomość języka polskiego za- wsze była pierwszą potrzebą. Wśród wielu instytucji kulturotwór- Wydana 50 lat temu praca Władysława czych w dawnym Gdańsku ważną rolę ode- Pniewskiego Język polski w dawnych szko- grało Gimnazjum Akademickie, sięgające łach gdańskich3, do tej pory niezastąpio- początkami 1558 roku i prowadzące dzia- na, przyniosła sporo wiedzy o wielu na- łalność bez przerwy aż do początku XIX uczycielach i lektorach języka polskiego wieku2. Minęło ponad 440 lat, kiedy to 13 działających w nadmotławskim grodzie. czerwca 1558 r. sprowadzony z Elbląga Jednak sam autor widział pewne braki swe- rektor Jan Hoppe, ściągnąwszy z różnych go opracowania, wynikające głównie z nie- stron nauczycieli założył w Gdańsku szko- możliwości dotarcia do potrzebnych źródeł. łę zwaną początkowo partykularzem. Mimo Gdy pisał swą książkę istniało już analo- obchodzonych w każdym stuleciu, a więc giczne studium badacza niemieckiego Wal- już czterokrotnie, jubileuszów uczelnia ta tera Fabera Die polnische Sprache im Dan- nie doczekała się monograficznego opra- ziger Schul- und Kirchenwesen von der 7 cowania. Artykuł ten stanowi przyczynek Reformation bis zum Weltkrieg4, które w tym zakresie, tym bardziej, że dzieje Pniewski ocenił jako niepełne i stronnicze5,

1 J.G. Gusowiusz, Dzięki gdańskie do tronu Najjaśniejszego Pana Stanisława Augusta…, Gdańsk 1784, cyt. za: E. Kotarski, Gdańska poezja okolicznościowa XVIII wieku, Gdańsk 1997, s. 90. 2 Z. Nowak, Miejsce piśmiennictwa polskiego w kulturze Gdańska do 1793, [w:] Z. Nowak, D. Majkow- ska, M. Pelczar, Książka polska w dawnym Gdańsku, Gdańsk 1974, s. 9. 3 W. Pni0ewski, Język polski w dawnych szkołach gdańskich, Gdańsk 1974, s. 9. 4 W. Faber, Die polnische Sprache im Danziger Schul- und Kirchenwesen von der Reformation bis zum Weltkrieg, Zeitschrift des Westpreussischen Geschichtsvereins, Hf. 70, 1930. 5 W. Pniewski, Recenzja pracy W. Fabera, „Rocznik Gdański” VI, 1932, s. 416–419. Ewa Czerniakowska

ale przyznawał, że „Dr Faber natrafił na za- właściwie tylko Warszawa, w wyniku za- niedbany ugór, a jako zasługę poczytać mu chodzących wtedy w kraju przemian9. Sy- trzeba, że ugór ten z grubsza przeorał”6. tuacja gospodarcza Gdańska od lat osiem- Zdawał sobie sprawę Pniewski z tego, że dziesiątych XVII wieku ulegała stałemu przed przygotowaniem syntezy konieczne pogorszeniu. Ciągle było to jednak, jak są monografie obejmujące poszczególne w XVII wieku, najbardziej wielkomiejskie wieki i zagadnienia, wreszcie – biografie – wedle określenia Marii Boguckiej – mia- wybitniejszych osobistości. Po drugiej woj- sto polskie. Mimo niesprzyjających oko- nie światowej badania te kontynuowali liczności przez większość stulecia był on m.in. Regina Pawłowska7. ośrodkiem miejskim o ustalonym autory- Ponieważ kilka lat temu obchodziliśmy tecie z racji bogactwa i wysokiego poziomu pięćsetną. rocznicę powstania sztuki dru- kulturalnego jego mieszczaństwa10. karskiej w Gdańsku warto przypomnieć Charakteryzując ogólnie kulturę Gdań- wnioski A. Jędrzejowskiej i M. Pelczaro- ska współcześni badacze piszą, że była to wej: „Obserwując produkcję drukarską Gdań- przede wszystkim kultura mieszczańska, pro- ska w ciągu trzech wieków (XVI–XVIII) testancka i niemieckojęzyczna11. Jednocze- w odniesieniu do podręczników języka pol- śnie powszechnie podkreśla się życzliwy skiego widzimy, że liczba ich jest bardzo stosunek uczonych gdańskich XVIII w. do znaczna, bo na 149 wydań używanych Polski. Najlepszym dowodem jest mowa w gdańskim szkolnictwie, 90 przypada na profesora Gottlieba Wernsdorfa12 wygło- oficyny gdańskie”8. szona z polecenia senatu w 1754 roku dla Wiek XVIII nie był już dla Gdańska tak uczczenia trzechsetnej rocznicy przyłącze- szczęśliwy, jak poprzedni. Miasta polskie nia Prus i Gdańska do Polski, a zakończo- – Toruń i Gdańsk – podupadły znacznie. na życzeniem, aby Gdańsk po wieczne cza- Okres rozwoju przeżywała w tych latach sy podlegał królom polskim i słuchał ich13.

6 W. Pniewski, Język polski…, s. 5. 7 Zob. np. R. Jefimow, Z dziejów języka polskiego w Gdańsku. Stan wiedzy o polszczyźnie w XVII wieku, Gdańsk 1970; R. Pawłowska, Nauczanie języka polskiego w Gdańsku w XVII wieku, [w:] Polszczyzna regionalna Pomorza 7, Warszawa 1996, s. 43–52. 8 8 A. Jędrzejowska, M. Pelczarowa, Polskie piśmiennictwo w gdańskich oficynach drukarskich (XVI– XVIII w.), [w:] Pomorze nowożytne, pod red. G. Labudy i S. Hoszowskiego, Warszawa 1959, s. 135. 9 M. Bogucka, Dawna Polska, Warszawa 1998, s. 402. 10 T. Zielińska, Przyczynek do sprawy własności szlacheckiej w Gdańsku XVIII stulecia, [w:] Ludzie, kontakty, kultura XVI–XVIII w. Prace ofiarowane Profesor Marii Boguckiej, pod red. J. Koweckiego i J. Tazbi- ra, Warszawa 1997, s. 101. 11 Por. A. Grześkowiak-Krwawicz, Gdańsk oświecony, Warszawa 1998, s. 18. 12 Bogumił Wernsdorf (1717–1774) był w latach 1744–1749 profesorem języków wschodnich, a następnie wymowy i poezji. Synem jego był Jan Wilhelm Wernsdorf (1749–1737), który jako sekretarz miejski od 1777 r. rezydował w l. 1784–1791 przy dworze królewskim w Warszawie, por. J. Zdrenka, Wernsdorf Jan Wilhelm, [w:] Słownik biograficzny Pomorza Nadwiślańskiego, Suplement I, Gdańsk 1998, s. 336–337. 13 Cyt. za: Ł. Kurdybacha, Stosunki kulturalne polsko-gdańskie w XVIII wieku, Gdańsk 1937, s. 91. Lektorzy języka polskiego...

Zgodzić się trzeba bowiem z konkluzją Dla podjętej tu sprawy istotna była po- Z. Nowaka, że „kultura gdańska w swej ge- stawa Stanisława Augusta w sprawach wy- nezie, strukturze i funkcjach była w tym znaniowych. Według ustaleń Emanuela czasie (lata 1454–1793) integralną częścią Rostworowskiego ostatni król Polski był ogólnonarodowej kultury polskiej i rozwi- z przekonania tolerancyjny, chociaż stano- jała się wraz z nią harmonijnie aż do 1793 wiska takiego w zasadzie nie podzielała roku, kiedy to Gdańsk drogą przemocy prze- ówczesna hierarchia kościelna. Już na po- szedł pod obce, pruskie panowanie”14. Po- czątku swego panowania rozwinął na rzecz dobnie A. Grześkowiak-Krwawicz pisze, że tolerancji szeroką akcję propagandową przy „nieco paradoksalnie można powiedzieć, że pomocy jezuitów z „Monitora”. Taka posta- Gdańsk, choć silnie związany z niemieckim wa króla przyczyniła się do tego, że za jego kręgiem kulturowym, był ośrodkiem kultu- panowania nastąpiło zrównanie w prawach ralnym o europejskim znaczeniu tak długo, politycznych szlachty katolickiej z bardzo jak długo był związany z Rzecząpospolitą nieliczną już szlachtą dysydencką. Również (…) z chwilą odcięcia od polskiego zaplecza mimo pewnych oporów przemówienie stawał się pomału niemiecką prowincją”15. sejmowe króla rozstrzygnęło też sprawę W przeciwieństwie do Gdańska, gdzie równouprawnienia przy obsadzaniu urzę- szczyt oświecenia przypadł na lata czter- dów miejskich (kwiecień 1791 r.)17. dzieste i pięćdziesiąte XVIII w., w Polsce W tej nowej sytuacji ewangelików pol- zasadniczo przemiany oświeceniowe roz- skich, których znaczenie za panowania Sta- począły się ze wstąpieniem na tron Stanisła- nisława Augusta znacznie wzrosło, inaczej wa Augusta. Wtedy to ukształtował się no- też trzeba spojrzeć na pozycję lektorów woczesny polski język literacki. Polszczyzna polskich Gdańskiego Gimnazjum Akade- wykształciła wszystkie odmiany funkcjo- mickiego18. Początki tej uczelni sięgają 1558 nalno-stylistyczne, obsługując całokształt roku, kiedy to zostało założone reforma- życia narodu stała się środkiem porozumie- cyjne studium particulare, które za rek- nia w obszarze całej kultury16. toratu Andrzeja Franckenbergera19 otrzymało

14 Z. Nowak, Miejsce piśmiennictwa polskiego…, s. 13. 15 A. Grześkowiak-Krwawicz, Gdańsk oświecony…, s. 194. 9 16 B. Walczak, Zarys dziejów języka polskiego, Poznań 1995, s. 188. 17 E. Rostworowski, Religijność i polityka w czasach Stanisława Augusta, [w:] Życie kulturalne i religij- ność w czasach Stanisława Augusta Poniatowskiego, Warszawa 1991, s. 17. 18 Ówczesna warszawska gmina ewangelicka stawała się coraz liczniejsza, skutkiem wieloletniego napły- wu do Polski, w czasach panowania dynastii saskiej i nowej fali kupców i rzemieślników z krajów niemieckich. I tak, jak podaje F.M. Sobieszczański „w Warszawie 5000 mieszkańców wyznania ewangelickiego liczono, a między nimi wielu czynnych, światłych i zamożnych ludzi”. Wzniesiony w latach 1777–1781 kościół Ewange- licki w Warszawie był najwyższą, a także jedną z największych budowli XVIII wieku w Warszawie, por. M.I. Kwiat- kowska, Kościół Ewangelisko-Augsburski, Warszawa 1982, s. 18–19, 44. 19 Biogram A. Franckerbergera zob. E. Czerniakowska, Franckenberger Andrzej, [w:] Słownik Biogra- ficzny Pomorza Nadwiślańskiego, Gdańsk 1992, T. I, s. 431–432. Ewa Czerniakowska

specjalny statut i nazwę Gymnasium Dan- nie były obce poglądy uczonych i pedago- tiscanum, zaś po reformach Jakuba Fabri- gów, głoszących konieczność wprowadze- ciusa w 1580 r. przekształciło się w wyżej nia do szkół języków współczesnych24. zorganizowaną szkołę średnią, aby około Pierwszym profesorem języka polskie- 1643 r. przybrać miano Gymnasium Acade- go od 11 lipca 1589 r. był wybitny poeta micum sive Ilustre lub Athenae Gedanen- pomorski Jan Rybiński25, który swą pracę ses. Na czele stał rektor, którym był za- rozpoczął publicznym wykładem sławiącym wsze pastor kościoła św. Trójcy, będący piękno i użyteczność języka polskiego. Wy- doktorem teologii. Prowadzona przez szko- pracował on pewien model nauczania, któ- łę Księga wpisów za lata 1580–1814 z luką ry przyjął się w Gdańsku i był kontynuo- dla lat 1758–1768 i obejmuje razem 13066 wany świadomie aż do początku XIX wieku. osób20. Gimnazjum Gdańskie dzięki swemu Na prowadzonych przez Rybińskiego lek- obliczu wyznaniowemu i poziomowi nauko- cjach młodzież nie tylko zdobywała prak- wemu przyciągało zawsze rzesze uczniów tyczną umiejętność posługiwania się pol- z głębi kraju i spoza jego granic21. Upra- skim językiem literackim, ale zaznajamiała wiano tu szeroki wachlarz nauk od teolo- się z jego historią i znaczeniem, poznawa- gicznych i humanistycznych do przyrod- ła teksty najwybitniejszych polskich auto- niczych i medycznych. Świetnie rozwijała rów, wkraczała w sferę oddziaływania pol- się także nauka języka polskiego22. skiej dóbr kultury26. Od roku 1589 istniał tu specjalny lek- Lata 1701–1793 nie były zbyt pomyśl- torat języka polskiego, na którym przez ne dla gdańskiego szkolnictwa, przy czym ponad 230 lat nauczało 22 wykładowców. sytuacja kryzysowa nie ominęła także Gim- Jak ustalił J. Majchrowski był to pierwszy nazjum Akademickiego. Jednak przez cały lektorat w dziejach szkolnictwa polskie- czas z różnym nasileniem trwało nauczanie go23. Włączenie do programu Gimnazjum języka polskiego. Zarządzenie Rady z dnia lektoratu języka polskiego świadczyło nie 26 sierpnia 1709 r. ustalało wymiar tego tylko o realizmie współczesnych władz przedmiotu na dwie godziny tygodniowo miasta, ale także o tym, że gdańszczanom w klasie przedostatniej i cztery godziny 10 20 Księga wpisów uczniów Gimnazjum Gdańskiego 1580–1814, oprac. Z. Nowak i P. Szafran, Warszawa- Poznań 1974. 21 Ibidem, s. 20. 22 M. Bogucka, Żyć w dawnym Gdańsku, Gdańsk 1997, s. 238. 23 J. Majchrowski, O lektoratach języka polskiego na konferencji polonistów zagranicznych w Warszawie w dniach 5–6 września 1938 roku, „Rocznik Towarzystwa Literackiego im. A. Mickiewicza” XXXII, 1997, s. 153. 24 M. Babnis, O ważności języka polskiego. Szkice z dziejów języka polskiego w Gdańsku, Gdańsk 1992, s. 16. 25 Księga wpisów…, s. 10. Zob. też biogramy autorstwa Z. Nowaka: Rybiński Jan. Polski Słownik Biogra- ficzny, T. XXXIII i Słownik Biograficzny Pomorza Nadwiślańskiego, Gdańsk 1997, T. IV, s. 120–121. 26 Z. Nowak, Miejsce piśmiennictwa polskiego…, s. 15. Lektorzy języka polskiego... w klasach niższych27. W tymże roku Rada kościoła św. Trójcy z przeznaczeniem dla ustanowiła osobny urząd kaznodziejski ludności polskojęzycznej31. Funkcję tę utrzy- w kościele św. Anny połączony ze stano- mała po objęciu kompleksu klasztoru i ko- wiskiem lektora języka polskiego w Gim- ścioła przez luteranów, od 1552 roku odby- nazjum. Po raz pierwszy ten podwójny urząd, wały się w niej nabożeństwa dla władających kościelny i szkolny, objął Andrzej Wasze- językiem polskim wiernych wyznania aug- ta28 powołany nań 12 sierpnia 1709 roku. sburskiego. Przez długi okres kazania w ka- Andrzej Waszeta wstąpił na urząd ko- plicy wygłaszali diakoni z kościoła św. Trójcy ścielny dnia 1 września, wygłaszając kaza- i dopiero w 1709 powołano osobnego kazno- nie inauguracyjne, zaś na urząd lektora dzieję polskiego, który jako ostatni z rzę- wprowadzony został z powodu panującej du zasiadał odtąd również w Ministerium zarazy i zamknięcia Gimnazjum dopiero 28 Duchownym32. Fakt ten stanowił o samo- stycznia 1710 roku przez ówczesnego rek- dzielności organizacyjnej kaplicy, upraw- tora Samuela Schelwiga29. Słusznie zauwa- niając jej kaznodziejów do udzielania sa- żył Pniewski, że „za jego czasów lektorat kramentów polskojęzycznym luteranom języka polskiego podniesiony został do na- z całego miasta i prowadzenia osobnych leżytej godności. Waszeta zrozumiał swo- ksiąg kościelnych. Kaplica św. Anny nie je zadanie, podniósł poziom nauki i pełnił posiadała gminy określonej terytorialnie; przez lat dwadzieścia urząd swój owocnie była parafią typu personalnego. O przyna- i sumiennie”30. leżności do niej decydowało kryterium Istotną rolę pełniła kaplica św. Anny, zwa- znajomości języka polskiego33. na też potem kościołem, dobudowana do Kolejno funkcję kaznodziejów tego

27 Historia Gdańska, pod red. E. Cieślaka, Gdańsk 1993, T. III, cz. 1, s. 674. 28 Biogram A. Waszety zob. T. Oracki, Słownik biograficzny Warmii, Prus Książęcych i Ziemi Malborskiej od połowy XV do końca XVIII wieku, Olsztyn 1988, T. II, s. 200 oraz E. Czerniakowska, Słownik biograficzny Pomorza Gdańskiego, Suplement II, Gdańsk 2002, s. 303–304. 29 Biogram S. Schelwiga zob. Z. Nowak, Słownik biograficzny Pomorza Nadwiślańskiego, Gdańsk 1997, T. IV, s. 153–154. 30 W. Pniewski, Język polski w dawnych szkołach gdańskich…, s. 121. 31 Dotychczasowa literatura przedmiotu datuje powstanie tej kaplicy na lata 1480–1484, jednakże według ustaleń M. Żychowicza zawartych w jego artykule Średniowieczna kaplica p.w. św. Anny przy franciszkańskim 11 kościele św. Trójcy w Gdańsku, Acta Universitatis Nicolai Copernici, z. 225, XVI, Zabytkoznawstwo i Konser- watorstwo, Toruń 1992, s. 80, czas powstania tej budowli da się określić na ok. 1505 r. (przed 1514). Badacz ten uważa, że świątynia powstała prawdopodobnie jako fundacja królewska z przeznaczeniem dla Polaków, a przebudowano ją być może w związku z wizytą Aleksandra Jagiellończyka w Gdańsku (1504 r.). 32 Listę diakonów kościoła św. Trójcy podaje L. Rhesa, Kurzgefasste Nachrichten von allen sit 1775 an den evangelischen Kirchen in Westpreussen angestellten Predigern, Königsberg 1834, s. 62. Pisał o tym J.G. Guzowiusz: „Ostatnim diakonem i kapłanem polskim był śp. X. Wojciech Pesarowiusz. Rozestawszy się bowiem ten Jegomość z polskim zborem, Ojcowska Zwierzchność nasza Miejska osobnego kaznodzieję pol- skiego przy kościele S. Anny postanowiła, który oraz lektorem języka polskiego w Gimnazjum naszym Aka- demickim być powinien” (Zbiór nowy dogmatycznych i moralnych pieśni gdańskich, Gdańsk 1782, T. II, s. 173). 33 J. Baszanowski, Przemiany demograficzne w Gdańsku w latach 1601–1846, Gdańsk 1995, s. 51–53. Ewa Czerniakowska

kościoła i jednocześnie lektorów języka lał mu nauczać w szkole, ale wyraził goto- polskiego Gdańskiego Gimnazjum Akade- wość udzielania lekcji w swoim mieszkaniu. mickiego pełnili: Paweł Świetlicki (1730– Za jego czasów liczba młodzieży w Gimna- 1734), Jan Grzegorz Godlewski (1735–1737), zjum zmalała do tego stopnia, że z 200 ucz- Jan Duchna (1737–1773), Jan Gotfryd Gu- niów pozostało zaledwie 65, co sprawiło, sovius (1773–1785), Jan Wilhelm Lehmann że nauka języka polskiego ustała niemal zu- (1785–1795), Maciej Crispin (1796–1797) pełnie. Gimnazjalne spisy wykładów z tych oraz Krzysztof Celestyn Mrongowiusz lat przerwy w nauczaniu języka polskiego (1798–1855)34. jednak nie zaznaczają. Przez cały czas aż Koronacja Stanisława Augusta Poniatow- do roku 1773 J. Duchna zamieszczał corocz- skiego (25 XI 1764) nastąpiła za kadencji ne informacje o swoich lekcjach36, z któ- lektorskiej Jana Duchny (1701–1773)35. rych wynika, że początków języka polskie- Pochodził z niezamożnej rodziny rzemieśl- go nauczał przez całe 26 lat z podręcznika niczej. Ukończywszy szkołę miejską w ro- Jana Karola Woyny Kleiner Lustgarten37, dzinnej Nidzicy, w 1716 r. udał się na dalszą a następnie czytał i omawiał fragmenty No- naukę do Gimnazjum Gdańskiego, a w la- wego Testamentu, Dzieje Apostolskie, tach 1727–1730 studiował teologię na uni- Listy św. Pawła. Ponadto czytał uczniom: wersytecie w Lipsku. Po powrocie do Labirynt świata i dom pociechy Jana Amo- Gdańska został zatrudniony jako kandydat sa Komeńskiego w polskim przekładzie teologii w Ministerium Duchownym. Po Jana Petroselina Korwina, polskiego ka- śmierci J.G. Godlewskiego na prośbę nad- znodziei w kościele św. Piotra i Pawła zoru kościelnego oraz gminy ewangelicko- (Gdańsk 1695), a także popularną wówczas -polskiej został kaznodzieją polskim przy książkę Anglika Rykota Monarchia turec- kościele św. Anny i lektorem języka pol- ka, Rozmowy Artaxesa i Ewandera Stani- skiego w Gdańskim Gimnazjum Akademic- sława Lubomirskiego, Historię Telemaka kim. Został wyświęcony na pastora 27 marca – przeróbkę dzieła Fénelona pióra Jana Sta- 1737, a 31 marca wygłosił kazanie wstęp- nisława Jabłonowskiego (1726), Stół mą- ne. Od 1750 słaby stan zdrowia nie pozwa- drości jezuity Wojciecha Tylkowskiego, 12 J.G. Guzowiusza „w samym tylko kościele Ś. Anny na kazaniach 200–300, a często i więcej słuchaczow polskich; komunikantow zaś co rok 750–800 się liczy… Język polski bezmała wszystkich językiem ojczystym, tak iż czystej mowy niemieckiej nie rozumieją” (Przedmowa do Zbioru nowej dogmatycznych i moralnych pieśni gdańskich, T. I, Gdańsk 1781, s. 5). 34 W. Faber, Die polnische Sprache…, s. 132. 35 Biogramy J. Duchny – zob.: T. Oracki, Słownik biograficzny Warmii, Olsztyn 1984, T. I, s. 49 i E. Czer- niakowska, Słownik biograficzny Pomorza Nadwiślańskiego, T. I, s. 357. 36 Catalogus lectionum et operarum publicarum in Athenaeo Gedanensi, Gedani 1761–1773, Egz. Bibl. Gd. PAN, sygn. Od 17760, 8°. 37 J.K. Woyna, Kleiner Lustgarten, worin gerade Gänge zur Polnischen Sprache angewiesen werden, 1693. W latach 1693–1791 ukazało się siedem wydań, por. W. Pniewski, Język polski…, s. 118, 179–181. Lektorzy języka polskiego...

Oratora politycznego Jana Kazimierza Guzowiusz rozwinął w Gdańsku rozległą Woysznarowicza (Kraków 1648) oraz Geo- działalność nauczycielską, literacką i dusz- grafię Polski Naumańskiego38. pasterską. Szczególnie zasłużył się jako Jan Duchna zmarł 12 lutego 1773 roku dobry nauczyciel, a później jako lektor ję- w 72. roku życia. Podsumowując dorobek zyka polskiego. Prywatnych lekcji języka tego lektora, słusznie zauważył W. Pniew- polskiego udzielał od 1770 r., wyznaczając ski, że nie można zgodzić się z wnioskiem na nie 10 godzin tygodniowo. Zgodnie W. Fabera o coraz bardziej zaznaczającym z tradycją jako lektor języka polskiego pu- się upadku lektoratu polskiego w Gimna- blicznie prowadził dwa kursy, jeden dla po- zjum39. czątkujących, drugi dla „weteranów”. Po- Najbardziej zasłużonym lektorem z trój- dobnie jak poprzednicy informacje o swych ki kaznodziejów okresu stanisławowskie- lekcjach zamieszczał w katalogach gimna- go był Jan Gotfryd Gusovius (Guzowiusz)40. zjalnych42. Wynika z nich, że początków Urodził się 5 kwietnia 1735 r. w Pruskiej uczył zasadniczo z podręcznika Jana Karo- Iławce k. Królewca. Naukę rozpoczął w Brod- la Woyny, a od 1782 r. zamienil go na En- nicy, gdzie kształcił się do 14 roku życia, chiridion Jana Monety w przeróbce Da- a w kwietniu 1749 r. wstąpił do Gimnazjum niela Vogla z Wrocławia (1774). Pomocniczo Akademickiego w Toruniu, gdzie uczył się posługiwał się tekstami ewangelicznymi zwłaszcza języka polskiego. W 1751 r. prze- lub wypisami wydanymi przez Dzwonkow- niósł się do Gdańska41. W latach 1755–1759 skiego w Toruniu pt. Wyborny zbiorek hi- odbył studia teologiczno-filozoficzne na storyjek… Na podkreślenie zasługuje fakt, uniwersytecie w Rostocku. Po powrocie że Guzowiusz zgodnie z tendencjami oświe- osiadł w Gdańsku jako kandydat Ministe- cenia nie stronił od tekstów świeckich, rium Duchownego. Od 1766 r. był nauczy- zwłaszcza współczesnych. Wśród objaśnia- cielem tercji w Gimnazjum Akademickim, nych przez niego utworów wymienić na- a 10 marca 1773 został lektorem języka leży przede wszystkim Bajki Ignacego polskiego i kaznodzieją polskim gminy Krasickiego, które dawały mu okazję do ewangelickiej przy kościele św. Anny i oba zapoznania uczniów z poetyką polską. God- te urzędy pełnił do śmierci w dniu 3 wrze- ny podkreślenia jest fakt, że do lektury wpro- 13 śnia 1785 r. wadził najnowsze komedie polskie w celu

38 Por. W. Pniewski, Język polski…, s. 128; E. Kotarski, Gdańska poezja okolicznościowa…, s. 11. 39 W. Pniewski, Język polski…, s. 127–128. 40 Biogramy J.G. Guzowiusza zawarte są [w:] Polski słownik biograficzny, T. IX, s. 174 (autorstwa Wł. Choj- nackiego); T. Oracki, Słownik biograficzny Warmii…, T. I, s. 82 i Słownik biograficzny Pomorza Nadwiślańskie- go, T. II, s. 144–145 (I. Żukowska). 41 W Księdze wpisów Gimnazjum Gdańskiego został zapisany jako: Johannes Godofredus Gusovius, Teuto-Ilavia Bor. (s. 338). 42 Catalogus lectionum…, s. 131. Ewa Czerniakowska

zapoznania swych wychowanków z potocz- Niezależnie od pracy duszpasterskiej nym językiem polskim. Wśród autorów i dydaktycznej zajmował się Guzowiusz wymienić trzeba przede wszystkim, nau- twórczością literacką i translatorską. Z te- czyciela retoryki Collegium Nobilium, Fran- go zakresu jego działalności wymienić tu ciszka Bohomolca (1720–1784), który był trzeba panegiryczny utwór poetycki pt. głównym dostarczycielem repertuaru pol- Dzięki gdańskie do tronu Najjaśniejszego skiej sceny publicznej w początkowej fa- Pana Stanisława Augusta, Króla i Pana Na- zie jej istnienia. Ten oświecony jezuita pi- szego Najłaskawszego, Najmiłościwszego, sał przede wszystkim komedie, gatunek w najgłębszej pokorze złożone przez…44 ulubiony przez ówczesnych pisarzy z po- Dla naszego tematu interesujący jest zwłasz- wodu walorów dydaktycznych zawierają- cza następujący fragment: cy sporo walorów dydaktycznych. Według „Ja też na dwojaki mój urząd wyniesiony, Ignacego Krasickiego komedie miały bo- A dobrocią Augusta dziwnie uraczony, wiem „bawiąc uczyć i dążyć do tego, aby Wielbię i wielbić będę, zabawa była przystojna, a nauka prowadzą- pókim żyw z okrzykiem, ca do cnoty”. Wśród komedii czytanych na Króla Polskiego polskim sercem lekcjach Guzowiusza autorstwa F. Boho- i językiem”45. molca są: powstała w 1766 komedia Sta- Edmund Kotarski, analizując ten utwór ruszkiewicz oraz o rok późniejsze Pan do- napisał: „W drugiej części panegiryku ujaw- bry (1767) oraz Ceremoniant. Z innych nił autor oblicze najgłębiej osobiste, prze- komedii na uwagę zasługuje Nagroda cno- mówił jako lektor języka polskiego Gimna- ty, będąca przekładem komedii Le café zjum Akademickiego i polski kaznodzieja, Woltera, dokonanym przez Augusta Mo- świadomy długu zaciągniętego wobec kró- szyńskiego w 1767 roku. Wybór tych wła- la, gotowego wielbić go „polskim sercem śnie utworów dowodzi dużej tolerancji Gu- i językiem”. Spośród gdańskich autorów zowiusza oraz nadążania za duchem epoki. tylko Guzowiusz w ten sposób zwracał się Słusznie zauważył W. Pniewski, że Guzo- do polskiego władcy”46 . wiusz „pracy nauczycielskiej oddaje się ze Guzowiusz uczcił króla Stanisława Au- 14 szlachetną namiętnością, zachęcając wy- gusta również jako tłumacz. Przełożył mia- brednych i kapryśnych wówczas studen- nowicie dwie ody Adama Naruszewicza: tów gdańskich do nauki różnymi sposoba- odę I, 26 Do ojczyzny i odę III, 13 Do Sta- mi”43. nisława Augusta Króla Polskiego…47

43 W. Pniewski, Język polski…, s. 131. 44 Zob. przyp. 1. Por. K. Estreicher, Bibliografia polska. Stulecie XV–XVII, T. 17, Kraków 1899, s. 472. Jedyny egzemplarz zachował się w Bibliotece Czartoryskich w Krakowie. 45 Cyt. za: E. Kotarski, Gdańska poezja okolicznościowa…, s. 90. 46 Ibidem, s. 91. 47 Analizę przekładu obu ód przeprowadza E. Kotarski, ibidem, s. 79–89. Lektorzy języka polskiego...

Po Guzowiuszu na kaznodzieję polskie- czytał z uczniami następujące pozycje: wy- go kościoła św. Anny i lektora języka pol- pisy D. Vogla Polska książka do czytania, skiego w Gdańskim Gimnazjum Akademic- tj. Zbiór nauk i zabawek filologicznych kim powołany został Jan Wilhelm Lehmann, (w 1786), O obyczajach i zwyczajach ludu urodzony 11 lutego 1731 r. w Starogardzie48. rzymskiego (w 1787) oraz Dzieje Króle- Początkowo uczył się w domu, a później stwa Polskiego (Warszawa 1776). W latach uczęszczał jako alumn stypendium Voege- 1789–1790 z powodu odejścia kilku ucz- dinga do Gimnazjum Gdańskiego49. W ostat- niów lekcje odbywały się z przerwami. Na nim roku studiów bronił pod kierunkiem lata 1791 i 1792 zapowiadał naukę o ile profesora Groddecka dysertacji De punc- znajdą się chętni, a jako podręcznik poda- tis Hebraeorum vocalibus. W 1754 wyje- je Polską książkę D. Vogla. Za jego lekto- chał na studia uniwersyteckie do Królew- ratu nastąpił zabór Gdańska przez Prusy. ca, a samtąd w następnym roku przeniósł Znamienne więc jest, że w ogłoszeniu na się do Rostocku, skąd po trzech latach wró- rok 1793 polecał naukę języka polskiego, cił do Gdańska w 1758 r. Tutaj 20 lipca zdał „szczególnie po wcieleniu Gdańska do egzamin i został zaliczony w poczet kandy- Prus bardzo potrzebnego”. Udzielał także datów Ministerium Duchownego. W 1764 r. lekcji prywatnych. został pastorem zboru więziennego w Gdań- W. Pniewski, podsumowując zasługi sku, a w 1772 został kaznodzieją w Helu. J.W. Lehmanna jako lektora pisze: „Leh- W 1785 powołany został do kościoła św. mann nie wykazał ani szczególnych zasług Anny, gdzie przybył 26 października. Po- około nauczania i rozpowszechniania języ- dobnie jak jego poprzednicy równocześnie ka polskiego, ani zapału, nie można mu jed- objął też lektorat polski w Gimnazjum Aka- nak zarzucić opieszałości w spełnianiu obo- demickim, wprowadzony przez profesora wiązków lektora”50. poezji i wymowy Wernsdorffa. J. Wilhelm Lehmann był ostatnim lek- Lehmann lekcje języka polskiego od- torem za panowania króla Stanisława Au- bywał codziennie między godziną 7 i 8 gusta. Zmarł 4 września 1795 r. rano. Prowadził dwa kursy, jeden dla po- Niezależnie od wspomnianych lekto- czątkujących, drugi wyższy dla zaawanso- rów Gimnazjum Gdańskiego, zdarzało się, 15 wanych. Na pierwszym uczył początków że nauczaniem języka polskiego zajmowa- gramatyki, posługując się prawdopodobnie ły się też inne osoby, związane z Gimna- Polską gramatyką Jana Monety w przerób- zjum i kościołem św. Trójcy i św. Anny. Jak ce Daniela Vogla. Wg spisów wykładów ustalił E. Kotarski, byli nimi np. Jan Bo-

48 Życiorys J.W. Lehmanna podaje W. Pniewski, Język polski…, s. 135-136, natomiast brak biogramów tego lektora w cytowanych już słownikach biograficznych. 49 Wpisany do Gimnazjum Gdańskiego w 1747 r. jako Joannes Wilhelmus Lehmann, Starogardia Polonus, zob. Księga wpisów…, s. 333. 50 W. Pniewski, Język polski…, s. 137. Ewa Czerniakowska

gumił Nikołay, śpiewak kościoła św. Trój- opublikował około 20 prac, wnosząc do pi- cy i św. Anny (w 1780 r.) i kantor Michał śmiennyctwa gdańskiego rzadkie w tym Plage (w 1794 r.)51. czasie elementy polskiego języka i kultu- Istotne jest pytanie o rolę lektorów ję- ry polskiej54. zyka polskiego Gdańskiego Gimnazjum Dla zapoznania młodzieży z Polską wspom- Akademickiego w okresie stanisławowskim niani lektorzy wykorzystywali dzieła auto- w kształtowaniu kultury literackiej w Gdań- rów polskich, np. Geografię Polski Naumań- sku. Problemem tym zajął się m.in. E. Ko- skiego (J. Duchna) oraz Dzieje Królestwa tarski, który skonstatował, że największy Polskiego (J.W. Lehmann)55. udział w procesie kształtowania kanonu Fakty te zasługują niewątpliwie na uwa- lektur i poglądów na literaturę mieli szcze- gę, zważywszy, że mówiąc o wykształce- gólnie profesorowie wymowy i poezji. Nie niu literackim, jakie mogło zapewnić Gdań- można jednak też pominąć lektorów języ- skie Gimnazjum, to do końca XVIII wieku ka polskiego czynnych w Gimnazjum, za- było to wykształcenie klasyczne. Mimo wy- razem duchownych pełniących funkcje kaz- suwanych przez samych profesorów postu- nodziejów w kościele św. Anny52. latów wprowadzenia do programów języ- Już W. Pniewski dostrzegł, że lektorzy ków nowożytnych i literatury niemieckiej, polscy w Gdańskim Gimnazjum sięgali też nie doszło przecież do takiej reformy. Pod- do literatury pięknej, chociaż znajomość stawą nauczania pozostała literatura łaciń- literatury polskiej zasadniczo nie wchodzi- ska56. ła w zakres ich nauczania. Wprowadzenie Na zakończenie przypomnijmy jeszcze nauki literatury do szkół europejskich było inny fragment znanego już panegiryku zdobyczą dopiero połowy XIX wieku. Zda- J.G. Guzowiusza Dzięki gdańskie: rzało się jednak często, że omawiani lek- „Padam przed Panującym prawdziwie torzy zachęcali do czytania polskich auto- po Pańsku rów i sami ich uczniow czytywali53. Czynił Ja z łaski Jego kaznodzieja w Gdańsku tak zwłaszcza J.G. Guzowiusz, który sam i w Gimnazjum lektor języka polskiego,

16 51 E. Kotarski, Gdańska poezja okolicznościowa…, s. 314. 52 E. Kotarski, Zaplecze instytucjonalne kultury literackiej osiemnastowiecznego Gdańska, [w:] Miesz- czaństwo gdańskie, pod red. S. Salmonowicza, Gdańsk 1997, s. 239; tegoż, Gdańska poezja…, s. 10. 53 W. Pniewski, Język polski…, s. 46. 54 Ostatnio E. Kotarski opublikował napisany po polsku epigram w 1784 r., sygnowany kryptonimem G., który słusznie przypisuje J.G. Guzowiuszowi. Zob. E. Kotarski, Zaplecze instytucjonalne kultury…, s. 245 i tegoż, Gdańska poezja…, s. 20–21. 55 Por. E. Kotarski, Gdańsk literacki XVIII wieku, Gdańsk 1997, s. 34: „Nietrudno zauważyć, że w polu widzenia profesorów wymowy i poezji oraz lektorów Gimnazjum Gdańskiego była literatura w szerokim tego słowa znaczeniu: dzieła nie tylko poetów, ale i historyków, filozofów, pisarzy politycznych”. Wybory literackie gdańskich lektorów omawia E. Kotarski, Gdańska poezja okolicznościowa…, s. 10–11. 56 A. Grześkowiak-Krwawicz, Gdańsk oświecony…, s. 108. Lektorzy języka polskiego...

Umieszczony pod piory Orła go dogmatycznych i moralnych pieśni tak Wielkiego. gdańskich: Urząd zlecon katedry, ambony, ołtarza „Wreszcie uprzeymie życzę, abyśmy krzyż Tym więcej ku Monarsze tak publiczny, jako i prywatny serca nasze wdzięczności przysparza…”57 krwią oblewaiący cierpliwie znosili, lwiey W ten osobisty sposób przemawiał gdań- wielkomyślności, y nielękliwości bywali, ski lektor, głosząc pochwałę króla Stani- y zawsze mocno ufali, że łaska Boska pod sława Augusta jako władcy58. Ale polscy dawną złotą koroną nam, abo potomkom kaznodzieje kościoła św. Anny najczęściej naszym owych dawnych złotych znowu da utożsamiali się z gdańską zbiorowością, dożyć czasów!”59. którą reprezentowali pełniąc swój dwoja- Na zakończenie warto przytoczyć wnio- ki urząd. Nieśli jej pociechę nawet w chwi- sek prof. Z.L. Zaleskiego, że godność lek- lach trudnych, czego dowodzi piękna lite- tora jest o wiele wyższa od jego stanowi- racka analogia do herbu Gdańska, zawarta ska60, bo tego właśnie dowodzi działalność w Przedmowie do I tomiku Zbioru nowe- omówionych lektorów gdańskich. r 17

57 Por. przyp. 1. 58 O wielkim przywiązaniu J.G. Guzowiusza do króla Stanisława Augusta świadczy zwłaszcza przedład dwu ód A. Naruszewicza, por. W. Pniewski, Język polski…, s. 134. 59 Zob. przyp. 33: J.G. Gusovius, Zbiór nowy…, T. I, s. 9. Dziękuję p. mgr Janowi M. Krzemińskiemu za wskazanie mi tej analogii. 60 J. Majchrowski, O lektorach języka polskiego…, s. 164. Piotr Tadeusz Górski

Piotr Tadeusz Górski

Kapelusze damskie od drugiej połowy lat 80. XIX wieku do 1914 roku w reklamach „Danziger Zeitung”

Od lat 70. XIX wraz z rozwojem gospo- tanie. W latach 1890–1908 pojawił się szy- darczym, nastąpił szybki rozwój przemysłu fon, krepa z Chin, które były w tych latach odzieżowego w Rzeszy, co miało odbicie najmodniejsze. Stosowano dużo koronek, również w Gdańsku. Pojawiały się maso- falbanek do ozdób, pliski i różnego rodza- wo nowe materiały do produkcji odzieży, ju haftowania. Dla bogatych kobiet spro- kolory i ozdoby oraz dodatki do ubiorów. wadzano tiule i pióra, a w kolorach pano- Na modę wpływ miały – obok przemysłu wał kontrast. Zaczęto skracać sukienki i techniki, rozwój lokomocji, środków ko- i dostosowywać je do pracy poza domem. munikacji miejskiej, pociągów, rowerów Nowe wzory mody stawały się powszech- a niebawem i samochodów. W ślad za tym ne od 1897 roku, kiedy w Niemczech po- pojawiła się spódnica oraz spodnie poni- djęto starania, aby odzież była wygodna. żej kolan zakończone różnymi ozdobami. Powołano nawet specjalne towarzystwo, Na co dzień coraz powszechniej kobiety które wydawało pismo pt. Nowa kobieca nosiły kostiumy, a spódnice – swoim kro- odzież. Popularyzowało ono nową odzież, jem i długością, pozwalały na swobodne sprawy higieny, kultury życia, itd., co mia- chodzenie1. Zaś koszule, majteczki z bar- ło również odbicie w Gdańsku. 18 dzo miękkich materiałów, obszyte koron- W życiu społeczeństwa gdańskiego znacz- kami i kokardkami, miały nawet erotyczne ną rolę odgrywała reklama, która stawała zabarwienie. Na rynku pojawiły się mate- się coraz skuteczniejszym środkiem nowo- riały wełniane i bawełniane, stosunkowo czesnego handlu2. W mieście stosowano zna-

1 Kostium – był to ubiór kobiecy wzorowany na męskim, noszony od końca XIX wieku. W jego skład wchodziły: spódnica, żakiet, a czasami również kamizelka. 2 Reklama (od łac. reclamo – krzyczę, protestuję) – rozpowszechnianie informacji o towarach, ich zaletach, wartości, miejscach i możliwości nabycia. Powadzono ją za pomocą plakatów, ogłoszeń w prasie, szyldów i napisów, będące zachętą do nabywania towarów lub korzystania z określonych usług (Słownik Kapelusze damskie... ne już powszechnie zasadnicze rodzaje nego wysiłku, do czego najchętniej uży- reklamy, do których należały: ogłoszenia wano odpowiedniego ilustracji - rysunku. prasowe, prospekty, plakaty i afisze, rekla- Miało na celu przyciągnięcie wzroku czy- ma przydrożna (okna wystawowe, tablice, telnika, zwrócenie jego uwagi i zachęce- szyldy itp.), ponadto reklama okolicznościo- nie do dalszego czytania. Ponadto ogłosze- wa – wystawy, targi itd. Wśród różnych nia kierowano do określonych odbiorców. towarów reklamowanych między innymi Dlatego używano odpowiedniego języka, w gazetach, były również kapelusze i ich zwracając się zależnie od propozycji okre- wytwórcy. ślonej firmy – albo do wszystkich, albo do Rozwój techniki drukarskiej, rozwój ilo- mężczyzn, kobiet, ludzi wykształconych ściowy i jakościowy prasy i wzrost czy- bądź prostych, do rzemieślników, ziemian, telnictwa w Gdańsku, powodował wzrost do rodziców czy młodzieży itp.3 poziomu reklamy gazetowej. A cel ogło- W Gdańsku ukazywało się wiele tytu- szeń gazetowych był jasny i prosty – zdo- łów prasowych, np. w 1892 roku – 12 ty- bycie odbiorców, powiększenie obrotów tułów (11 w języku niemieckim i 1 w języ- i zysków. W ogłoszeniach gazetowych pi- ku polskim), 1904 roku – 13 tytułów (12 w sano to, co interesowało potencjalnego języku niemieckim i 1 w języku polskim), klienta, bowiem chodziło o przekonanie 1907 roku – 12 tytułów (11 w języku nie- go do określonej usługi, towaru, budząc w mieckim i 1 w języku polskim), w 1914 nim zainteresowanie. Skuteczność rekla- roku – również 12 tytułów (11 w języku my osiągano systematycznym powtarza- niemieckim i 1 w języku Polskim)4 . Wśród niem ogłoszeń w gazetach, ponieważ jed- nich poczesne miejsce zajmował Danziger norazowe nie dawało zamierzonych Zeitung. Organ für Handel, Schiffhart, In- rezultatów. Ogłoszenia formułowano tak, dustrie und Landwirtschaft der Weichsel5 . aby czytelnik rozumiał je od razu i bez żad- Tytuł ten, stanowiący zasadnicze wydanie wyrazów obcych, pod red. Jana Tokarskiego, Warszawa 1972, s. 636). Reklama nie była (i nie jest) celem, ale środkiem do celu. 3 M. Konieczny, Reklama. Podręcznik do nauki nowoczesnej kupieckiej reklamy, Poznań 1936, s. 23 nn; H. Kurta, Reklama prasowa (wybrane zagadnienia, wyd. II, Warszawa 1969, passim; Reklama w prasie. Zwar- tość, język, odbiór (oprac. Paweł Dubiel), Kraków 1965. W gdańskiej prasie można znaleźć reklamy związane 19 z: żeglugą i regularnymi rejsami; ubiorem – buty damskie, męskie i dziecięce, krawaty, cylindry, rękawice, parasole, gorsety; narzędzia rolnicze; zakłady pracy; rozrywka – cyrk, teatr, strzelanie sportowe,; papierosy; urządzenia domowe – meble; usługi medyczne; powozy; usługi fotograficzne; hotele; zabawki; krawiectwo; zegary; gry i loteria oraz wiele innych, których nie sposób tu wymienić. 4 A. Romanow, Gdańska prasa polska 1891-1920, Warszawa 1994, s. 118 (tabela 17). 5 W Bibliotece Gdańskiej PAN znajdują się wszystkie numery z lat 1858–1914. Są to już bardzo stare gazety, z którymi należy posługiwać się szczególnie ostrożnie, ponieważ wiele z nich po prostu rozsypuje się w ręku. Wiele numerów jest zniszczonych, ponieważ wycinano z nich artykuły lub ilustracje. Dlatego do czytania należy korzystać z mikrofilmów, które zostały dobrze opracowane i przygotowane do pracy w czytelni. Gorzej jest wówczas, gdy należy korzystać wyłącznie z ilustracji (rysunków), do czego niezbędna jest aparatu- ra cyfrowa i elektroniczna. Piotr Tadeusz Górski

prasowe dla środowisk handlowych i go- XIX i XX wieku – kapelusze o dużych ron- spodarczych w Gdańsku, stanowił również dach. Były one formowane na drucianych główne źródło reklam. Swoje reklamy i in- szkieletach lub plecione ze słomki. ne ogłoszenia umieszczały niemal wszyst- Przybranie głowy było zawsze bardzo kie firmy działające w mieście lub mające ważne dla każdego kierunku mody, z któ- swoje przedstawicielstwa w Gdańsku. Obok rym się utożsamiała. Szczególnie w XIX wie- różnych firm związanych z ubiorami, zna- ku, kiedy zaczęły pojawiać się coraz pięk- leźć można również te, które oferowały ka- niejsze i wymyślniejsze kapelusze8. pelusze damskie. To te firmy miały znacz- Kapelusz i związana z nim odpowied- ny wpływ na kształtowanie mody kobiecej nia fryzura, stanowił rozwiązanie dwóch w mieście6. spraw, na co dzień: własnej twórczości i po- Modną kobietę, w tym i gdańszczankę, słuszeństwo modzie. Stanowił (i stanowi charakteryzowały – obok właściwego ubio- nadal) ważny problem dla psychiki i indy- ru i obuwia, kapelusz, fryzura oraz różne widualności kobiety – chęć zwrócenia na dodatki – biżuteria, torebka, parasolka, siebie uwagi i jednocześnie obawa przed wstążki, kokardy i inne. Zasadniczym jed- samotnością w miejscu publicznym, – aby nak był kapelusz, zresztą po dziś dzień. nie do końca wyglądać zupełnie inaczej. Kapelusz, to nakrycie głowy składające I czy inna osoba posiada taki sam, lub po- się z główki i ronda. Wykonywano je z fil- dobny kapelusz. Dla kobiety majętnej i in- cu, skóry, tkanin, słomki, a wraz z rozwojem dywidualistki, pierwszy przypadek był po przemysłu chemicznego z innych tworzyw7. prostu niemal tragedią. Ponadto już w XIX Od drugiej połowy XIX wieku następowa- wieku przyjęto, że okrycie głowy kobiety ło szybkie upowszechnienie kapeluszy wśród – kapelusz, stanowi ulotny wyraz każdej kobiet. Noszono kapelusze małe, ozdobio- mody. Właśnie to on najszybciej się zmie- ne piórami i kwiatami, zaś na przełomie nia i przemija9. Stanowił, więc ważny szcze-

6 Znaczną rolę w upowszechnianiu mody spełniały zakłady krawieckie, które rozwinęły się po wprowa- dzeniu maszyny do szycia. W zakładach tych produkcja była tania, a szyte ubrania, ubiory i dodatki były niemal na każdą kieszeń wszystkich tych, którzy gdziekolwiek pracowali. A pracy w Gdańsku było coraz więcej, 20 ponieważ miasto rozwijało się coraz prężniej. 7 Kapelusze znano i stosowano już w starożytności na Dalekim Wschodzie, w starożytnej Grecji i Rzy- mie, a w średniowiecznej Europie były w powszechnym użyciu. W modzie męskiej od XV do końca XVII wieku ulegały różnym zmianom, modom, a na ich rozwój zasadniczy wpływ miała moda hiszpańska, francuska i an- gielska. W pozostałych krajach starano się jedynie zachować niektóre elementy miejscowe. Dalszy, powszech- ny rozwój kapeluszy miał miejsce w XIX wieku. Wprowadzono wówczas kapelusze sztywne – cylindry, melo- niki, i szpaklaki. Natomiast od końca XIX wieku miękkie kapelusze słomkowe – panama, zaś od początku XX wieku kapelusze filcowe. W modzie kobiecej kapelusze odgrywały znacznie mniejszą rolę, aniżeli w męskiej. Właściwy ich rozwój nastąpił dopiero od XVIII wieku, a formy kapeluszy damskich zmieniały się często i sta- nowiły z zasady uzupełnienie fryzury. 8 M. Gutkowska-Rychlewska, Historia ubiorów, Wrocław 1968, passim. 9 A. Banach, O modzie XIX wieku, Warszawa b.r.w., s. 137. Kapelusze damskie... gół kobiecego stroju i ulegał nieraz zmia- głowy w kapelusze. Ich piękno podkreśla- nom kilka razy w ciągu sezonu10. li również ilustratorzy w reklamach na ła- Kapelusz – nawet ten niedrogi i powszech- mach Danziger Zeitung. Podawano tam ny w miejscach publicznych, dodawał lub również adresy firm wykonujących kape- podkreślał urodę kobiety, co było przecież lusze, a specjalny dodatek do gazety pt. widać już z daleka. Ponadto kapelusz ukry- Mode und Heim, popularyzował obok ubio- wał nawet najmniejsze niedoskonałości rów również kapelusze. Jedne z nich miały w uczesaniu i noszeniu określonej fryzury. kształt kołpaczku z zawiniętymi z boków Stanowił jednocześnie taki przemyślny ele- rondkami, z pięknie upiętymi od przodu ment stroju, który noszony był przez dziew- piórkami i innymi ozdobami (Rys. 1)12. In- częta, młode i dojrzałe kobiety, a nawet ne – podobnie sformowane, ale z niepowta- przez starsze panie. Mimo, że np. żurnale rzalnymi elementami dekoracyjnymi, skła- mody z 1895 roku podawały, że Zenitem dające się z odpowiednio upiętych taśm piękności kobiety są lata pomiędzy 35 w formie kokard oraz ptaszka, który z roz- a 40 rokiem życia11. Po prostu niemal każ- wartymi piórkami i z rozpuszczonym ogo- dy kapelusz dodawał piękna również star- nem, wśród kokard zwisał w dół (Rys. 2)13. szym paniom, co ma miejsce po dziś dzień. W kilkanaście lat później były modne nie- Np. Hanka Bielicka – wybitna polska ak- co inne kapelusze. Mocno fałdowane od torka, już mocno starsza Pani, mimo wie- góry, z lekko podniesionymi końcami z bo- ku jest nadal elegancką kobietą, co jest ków, z pięknie otoczonymi zwojami taśm. zasługą m.in. noszeniu przez nią gustow- Z lewej zaś strony od góry, zwisały do tyłu nych kapeluszy (zależnie od pory roku, pięknie uformowane duże pióra (Rys. 3)14. dnia, sytuacji itd.). Docenia ich rolę dla Inna reklama, zachęca do noszenia mod- piękna i dobrego samopoczucia każdej ko- nego obuwia. Piękny kostium, przy któ- biety bez względu na wiek, dobiera je rym spódnica ma szczególnie urokliwe za- wedle mody i jest niepowtarzalną propa- kończenie z falbanek dopełnia elegancki gatorką kapeluszy. kapelusz. Upięty, z piórami, dodaje szcze- Tak było zapewne wśród gdańszczanek gólnego uroku całej postaci (Rys. 4)15. Inny w XIX wieku, które nie bacząc na koszta kapelusz z tego samego okresu, jest bar- 21 i inne przeciwności, dbały o wystrój swej dzo obszerny, z dużą ilością i różnorodno-

10 Bywało również i tak, że bogatsza mieszkanka Gdańska, nie pozbywała się według niej niemodnego kapelusza (albo na spacerze w miejscach publicznych spotkała inną kobietę mającą taki sam lub podobny kapelusz) i oddawała go znajomym w innej okolicy, albo prezentowała służbie. Mimo, że jej się podobał , i był drogi. 11 Banach, Tamże, s. 358. 12 Danziger Zeitung 1887, nr 16390. Dodatek Mode und Heim nr 1. 13 Tamże. 14 Tamże, 1909, nr 138. 15 Tamże, 1910, nr 201. Piotr Tadeusz Górski

ścią dekoracji. Znajdują się na nim zwoje nosiły kapelusze bardzo dobrze leżące na taśm i tasiemek, wstążek i innych dodat- głowie ze słomki koloru czarnego, grana- ków dekoracyjnych, stanowiąc o niepowta- towego, brązowego i w innych ciemnych rzalności tego nakrycia kobiecej głowy barwach. Modne były również bardzo twa- (Rys. 5)16. Noszono również kapelusze rzowe, dekorowane chińską koronką we obszerne, w formie dzwonu. Miał on ele- wszystkich kolorach (Rys. 9, 10)20. gancką dekorację kwiatową i aksamitna Popularyzowano kapelusze bardzo z mięk- wstążkę, a spod rozłożystego ronda wyła- kich materiałów, z wywiniętym rondem, niały się modnie ułożone włosy (Rys. 6)17. które wraz z ułożoną fryzurą podwyższały Obok powyższych kapeluszy, bogato rangę reklamy prasowej. W gdańskich skła- strojonych i zapewne drogich, były rów- dach handlowych znajdował się duży wy- nież o wiele mniejsze, nowocześniejsze, nie- bór kapeluszy filcowych i słomkowych. mniej eleganckie. Wyrabiano je w dużych Ponadto kapelusze panama, które można ilościach i w różnych wzorach tak, że ko- było szybko i czysto wyprać i modelować. biety miały znaczny wybór. Fasony bywa- M.in. w Gdańsku znany był zakład kape- ły różne i można było za niezbyt duże pie- luszniczy przy ul. Św. Ducha 26/27 nale- niądze kupić kapelusz taki, jaki pragnęła żący do Augusta Hoffmanna. Znajdował się mieć Gdańszczanka (Rys. 7 i 8)18. Były to tam duży wybór nowych kapeluszy dla pań małe kapelusze, dekorowane różnymi pió- i panów (Rys. 11, 12)21. rami i innymi ozdobami. Powstała również Zadbano również o kobiety jeżdżące sa- możliwość dekorowania kupionych kape- mochodami, które pojawiły się również luszy w domu, według gustów ich właści- w Gdańsku. Nosiły one specjalne płaszcze, cielek. Firmy i sklepy, wytwórcy kapeluszy, a na głowie duży kapelusz z welonem za- sprzedawali różne dodatki do kapeluszy: wiązanym pod brodą. Podobne kapelusze, kwiaty, bukiety z piór, czarne pióra i białe zawiązywano pod brodę, kobiety nosiły oraz różnego rodzaju wstążki, wstęgi itp.19 w podróży z zaprzęgiem konnym, na wy- Produkcja małych kapeluszy, które sta- cieczkach i na statkach. wały się coraz powszechniejsze i modne, Kapelusze damskie, które pojawiały się 22 były bardzo urokliwe i podkreślały znaczą- w Gdańsku, pochodziły z importu z wielu co piękno kobiety. Miały ładne wzory i przy ośrodków mody w Niemczech (, Mo- odpowiednio dobranej fryzurze, dodawa- nachium, Lipsk i inne), z Austro-Węgier ły kobietom wiele wdzięku. Gdańszczanki i z Francji, głównie z Paryża. Jednak dla

16 Tamże. 17 Tamże, nr 199. 18 Tamże, 1913, nr 140 19 Tamże. 20 Tamże, 1913, nr 195. 21 Tamże. Kapelusze damskie... większości gdańszczanek pochodziły one ka lub małe loczki. Dziewczęta dekorowa- z miejscowej produkcji, czym zajmowały ły włosy kwiatami24. Przez pewien czas się tzw. modystki. To właśnie one formo- modne były fryzowane pióra, które odpo- wały i wykonywały kapelusze dla pań, sta- wiednio kształtowano z kapeluszem i sza- rając się, aby ich wzory w niczym nie ustę- lem, również z piór. powały tym kapeluszom, które co pewien Do kapelusza i pięknej fryzury kobie- czas w odmiennej formie pojawiały się ty nosiły biżuterię, której wartość zależa- w głównych ośrodkach mody Europy. ła od majętności. Biżuteria – to niewiel- Piękno i niepowtarzalność kapelusza kie wyroby złotnicze i jubilerskie, używane podkreślała odpowiednia fryzura: uczesa- jako ozdoby ciała i stroju, w tym również nie, ułożenie włosów, często uzupełnione kapeluszy. Wykonywano je ze szlachetne- wstążkami, koronkami, piórami, biżuterią, go metalu, drogich kamieni, kości słonio- kwiatami itp., niekiedy zastępowane pe- wej, masy perłowej itp. Zdobiono je róż- ruką. Od zarania cywilizacji fryzura stano- nymi technikami – filigran, granulacja, wiła nieodłączny element mody, zmienia- emalia i szlifowanie kamieni. Wyroby te jąc się wraz z ubiorem i nakryciem głowy. odznaczały się artystycznym wykonaw- Formy jej kształtowały się w zależności stwem, które w Gdańsku miały wielowie- od gustów epoki i lokalnej tradycji oraz kową tradycję. warunków geograficznych i środowiska Biżuterii używano do dekoracji stroju społecznego22. W uczesaniu kobiet domi- – były to agrafy, klamry, guzy, szpile, bro- nowały loki, do formowania, których przy- sze i pasy. Agrafy, szpile i brosze często kładano wiele uwagi. W Gdańsku również stanowiły element dekoracyjny w kapelu- przykładano znaczną wagę do pięknych szach. Natomiast do dekoracji ciała używa- i wymyślnych nieraz fryzur. Obok loków, no diademy, naszyjniki, łańcuchy, wisiory, upinano wstążki, paseczki z biżuterią, ko- medaliony, kolczyki, bransolety i pierście- kardy i kokardeczki, pióra i inne dodatki, nie. które upiększały fryzurę (Rys. 13)23. Wie- Do pięknego kapelusza, fryzury i biżu- le rodzajów fryzur układano również tak, terii, niezbędne były i inne elementy, któ- aby dodatkowo podkreślały piękno noszo- re stanowiły niejako uzupełnienie ubioru. 23 nego kapelusza. Należały do nich parasolki – od deszczu W latach 80. XIX wieku kobiety nosiły i od słońca, noszone w różnych porach włosy lekko falowane, zaczesane za uszy, dnia i pogody. W dni gorące były to deli- z tyłu głowy spięte razem. Z przodu grzyw- katne parasolki chroniące przed promie-

22 Wielka encyklopedia powszechna PWN, t. 4, Warszawa 1964, s. 44. 23 Danziger Zeitung, 1887, nr 16390. Dodatek Mode und Heim nr 1. 24 E. Thiel, Geschichte des Kostüms. Die europäische Mode von den Anfängen bis zur Gegenwart, Berlin 1973, s. 597. Piotr Tadeusz Górski

niami słonecznymi, często dekorowane fal- Kapelusze dodawały piękna i uroku ko- bankami lub koronkami, a nawet kwiata- biecie w różnych kompozycjach ubioru. mi. Ponadto coraz wymyślniejsze torebki Elegancko wyglądały mając na sobie ko- i rękawiczki (Rys. 14)25. stium (Rys. 15, 16)26 oraz przy noszeniu ka- Rękawiczki okrywały dłoń i palce, a cza- pelusza będąc w bluzie (Rys. 17)27. sem również część przedramienia. Przy W rozwoju i utrzymaniu na wysokim po- kapeluszu noszone jako szczegół stroju. ziomie gdańskiej mody kobiecej, w tym mod- Wykonywano je z cienkiej skóry, tkanin nych kapeluszy, znaczną rolę odgrywała i koronki. Miały takie kolory, aby zacho- miejscowa reklama prasowa. Głównie zaś wać odpowiednią kompozycję. Danziger Zeitung. r

24

25 Danziger Zeitung, 1910, nr 160. 26 Tamże, nr 153 i 160. 27 Tamże, 1894, nr 20836. Galeria herbów szlachecko-mieszczańskich...

Aleksander Klemp

Galeria herbów szlachecko-mieszczańskich Biblioteki Gdańskiej z 1905 roku

Oddany 16 lutego 1905 roku czytelni- Bardziej interesujący jest jednak zespół kom do użytku nowy budynek Biblioteki herbów rodowych umieszczonych na mu- Gdańskiej (wówczas Biblioteki Miejskiej) rach budynku. Pierwszy jego opis znamy posiada dwie galerie herbowe. Pierwsza już z relacji z uroczystego otwarcia nowego z nich złożona z 15 herbów rodów gdań- budynku w dniu 26 lutego 1905 roku. Po- skich – obecnie w dużym stopniu zniszczo- pularny gdański dziennik „Danziger. Neueste na – znajduje się na zewnątrz budynku. Nachrichten” (dodatek 2 do nr 49 z 27 II Od ulicy Wałowej nad oknami parterowej 1905 r.) poinformował wówczas, iż herby kondygnacji magazynu głównego a następ- należały do 15 rodów gdańskich najbardziej nie nad oknami przy ulicy Łagiewniki oraz zasłużonych dla Biblioteki Gdańskiej. Tego prawdopodobnie na niewidocznej już od wyboru dokonał ówczesny bibliotekarz lat siedemdziesiątych XX wieku ścianie miejski i kierownik Biblioteki Miejskiej dr umieszczono wyrytych w murze 15 her- Otto Günther1. Z pewnością ówczesne kie- bów rodów mieszkających w Gdańsku rownictwo Biblioteki dokonując subiek- w XVI–XIX wieku. Natomiast druga gale- tywnego wyboru pragnęło upamiętnić ro- ria herbów 22 miast Prus Zachodnich skła- dziny, których przedstawiciele wybitnie da się z dwóch części. Pierwsza licząca 14 bezpośrednio przyczynili się wzbogacenia 25 herbów, umieszczona została na drewnia- zbiorów książnicy (np. Bodeckowie) jako nej galeryjce w dzisiejszej czytelni zbiorów protobibliotekarze nadzorujący w imieniu specjalnych. A druga z 8 herbami miejski- Rady Miasta działalność Biblioteki (przede mi wykonana zapewne z drewna dębowe- wszystkim Adrian Engelke, Jan Ernest go znajduje się w hollu głównym nad scho- Schmieden i Daniel Schlieff) albo jak w przy- dami prowadzącymi do katalogu. padku Gotfryda Reygera, Jana Uphagena

1 Die Entstehung der Danziger Stadtbibliothek, „Danziger Zeitung” nr 568 – Zweites Blatt, 3 XII 1904, Abend-Ausgabe, s. 1. Aleksander Klemp

i Daniela Gralatha zajmowali się działal- najpierw przez rajcę Jana Albrechta (1675– nością naukową. Członkowie rodów upa- 1749) a później jego syna tajnego radcę miętnionych herbami na murach nie za- dworu polsko-saskiego i podsyndyka gdań- wsze osobiście przekazywali swe cenne skiego Henryka Wilhelma była największą, zbiory do Biblioteki Gdańskie jak uczynił prywatną biblioteką w Gdańsku. Liczyła zmarły na początku XVII wieku burmistrz aż 22500 woluminów dlatego może być po- gdański Bartłomiej Schachmann, gdyż np. równywalna jedynie ze zbiorami Bibliote- ogromna kolekcja Jana Uphagena trafiła ki Miejskiej. Zbiory obejmowały poza książ- tam wiele lat po jego śmierci Podobnie było kami także rękopisy, sztychy, obrazy oraz również w przypadku księgozbioru praw- inne zbiory specjalne. Po śmierci Henry- nika i historyka Daniela Gralatha, którego ka Wilhelma biblioteka Rosenbergów zo- część została zakupiona dla Gdańskiej Książ- stała sprzedana na licytacji, skąd część zbio- nicy na licytacji. Z całą natomiast pewno- rów trafiło do kolekcji Jana Uphagena. ścią wszystkie rody upamiętnione herba- Z kolei jako ostatni do omawianej gale- mi na murach łączyło jedno – posiadanie rii herbowej trafił herb przybyłej w XVIII własnych, najczęściej dziedziczonych i po- wieku do Gdańska rodziny Zernecke. Po- mnażanych bogatych księgozbiorów, któ- nieważ jednak jego rysunek nie zachował re później częściowo lub w całości trafiły się na murze Biblioteki, możemy go zre- do Biblioteki. Świadczą o tym książkowe zna- konstruować na podstawie szyby herbowej ki własnościowe z herbami niemal wszyst- z 1705 roku przechowywanej w Muzeum kich rodów zamieszczone na starodrukach Okręgowym w Toruniu oraz dwóch eksli- dzisiejszej Biblioteki Gdańskiej PAN. brisów miedziorytowego i drzeworytowe- Galerię od strony ulicy Wałowej otwie- go z przełomu XVIII i XIX wieku znajdują- rał istniejący do dnia dzisiejszego herb ro- cych się w Bibliotece Gdańskiej PAN. dziny Rosenbergów przedstawiający na Przedstawia on w niebieskim polu (kolory tarczy dwupolowej ściętej w pierwszym zachowane są na szybie witrażowej) tar- górnym polu trzy księżyce a w dolnej trzy czy czerwone serce, z którego wyrastają róże z łodygami rosnące na zielonej mura- trzy pięciolistne czerwone róże. W klej- 26 wie. Róże znajdują się także w klejnocie. nocie herbu rodziny Zernecke, nad heł- Jest to typowy, wcale nie odosobniony mem pomiędzy trzema różami znajduje się w Gdańsku, herb mówiony ilustrujący na- ptaszek z rozłożonymi skrzydłami. Z osia- zwisko właściciela: „róża-Rosenbeg”. Roz- dłych w Gdańsku przedstawicieli tej ro- poczęcie galerii właśnie tym herbem mo- dziny najbardziej znani są: zamieszany w gło świadczyć, iż w ten sposób dyrektor rozruchy antyjezuickie w Toruniu i skaza- Biblioteki Miejskiej najprawdopobniej chciał ny na śmierć były burmistrz toruński, podkreślić, iż biblioteka Rosenbergów gro- prawnik i historyk Jakub Henryk (zm. madzona niemal przez cały XVIII wiek 1741), również były burmistrz toruński Jan Galeria herbów szlachecko-mieszczańskich...

Samuel (1713–1780), który posiadał w Gdań- półotwartym hełmem znajdował się lew sku dość sporą bibliotekę z własnym eks- (właściwie pół lwa) trzymający w łapach librisem oraz syn burmistrza gdańskiego kule. Warto zwrócić uwagę, że w przeci- Walenty Henryk (1754–1838), który po- wieństwie do herbu w ekslibrisie herb ry- siadał również własną bibliotekę, która po sunkowy pozbawiony jest labrów z akan- jego śmierci uległa rozproszeniu, ale nie- tu. które książki trafiły do zbiorów Biblioteki Natomiast żadnych wątpliwości nie bu- Gdańskiej. dzi fakt upamiętnienia rodów posiadających Herb Zernecków nie był jedynym, któ- największe w Gdańsku biblioteki właśnie ry nie dotrwał do naszych czasów, gdyż herbami. Na podstawie zebranych przeze z utworzonej w 1904 roku galerii zachowa- mnie materiałów udało się ustalić, iż w ło się jedynie 7 herbów: 2 od strony ulicy okresie staropolskim ok. 400 rodów gdań- Wałowej (Rosenbergów i Schwartzwal- skich używało herbów. W niedawno opu- dów) oraz 5 od strony ulicy Łagiewniki (En- blikowanym herbarzu patrycjatu gdańskie- gelków, Ferberów, Wahlów, Bömelnów go Mariusz Gizowski zamieścił ponad 300 i Schmiedenów). Wśród 8 zniszczonych, herbów i ich odmian, którymi posługiwa- prawdopodobnie jeszcze w czasie ostatniej ło się 245 rodów gdańskich w XVI–XVIII wojny, herbów aż 3 herby należące rodów wieku2 . Autor kontynuuje swoje badania Bodecków, Gralathów i Uphagenów nale- nad herbami gdańskimi. żały do rzadkiej w gdańskiej heraldyce Powszechne posługiwanie się herbem grupy herbów czteropolowych. Na szcze- przez mieszczan gdańskich posiadało róż- gólną uwagę zasługuje unikatowy wręcz norakie przyczyny. Niekiedy podkreślano herb autora wielu prac naukowych, znane- w ten sposób swoje szlacheckie pochodze- go gdańskiego prawnika, historyka i biblio- nie jak np. zamieszczony na początku XVII fila Daniela Gralatha (1730–1809). Jego ro- wieku w sztambuchu gwardzisty papieskie- dowy herb czteropolowy w skos tzn. z tarczą go Giovaniego Alto herb Wieniawa przez podzieloną ukośnie na cztery pola jest je- pochodzącego ze szlachty kaszubskiej przy- dynym znanym mi przykładem takiego szłego rajcy gdańskiego Jana Kolkau-Kol- herbu w Gdańsku. Na podstawie zachowa- kowskiego ale najczęściej używano herbów 27 nego w zbiorach Biblioteki Gdańskiej PAN na pomnikach epitafijnych i epitafiach. ekslibrisu oraz rękopisu z XVIII wieku moż- Herby w gdańskich kościołach dość po- na ustalić, że herb umieszczony na murze wszechnie pojawiły się w XVI wieku nie Książnicy posiadał tarczę czteropolową tylko na epitafiach tzw. „starej” szlachty krzyżowo-ukośną a w każdym polu znajdo- i przedstawicieli rodów uszlachconych wała się lilia. Natomiast w klejnocie nad w XV–XVII wieku lecz także osób nieusz-

2 Herby patrycjatu gdanskiego. Wappenschilder des Danziger Patriziats, Gdańsk 1999–2000, ss. 733. Aleksander Klemp

lachconych3. Przeważnie jednak używali Dachnowski spośród Ferberów wymienia ich bogaci przedstawiciele gdańskiego patry- jedynie biskupa warmińskiego Maurycego cjatu, których szlachectwa nie kwestiono- (zm. 1527), którego portret przechowywa- wał nawet raczej niechętny mieszczaństwu no pieczołowicie w XVI–XVIII wieku w zbio- protestanckiemu siedemnastowieczny au- rach Biblioteki, ale dla Gdańskiej Książni- tor herbarza szlachty Prus Królewskich cy najbardziej zasłużył się żyjący w latach i Książęcych Jan Karol Dachnowski. W swo- 1625–1704, burmistrz gdański i burgrabia im herbarzu powstałym w latach czterdzie- królewski Konstanty Ferber, który nie tyl- stych XVII wieku wymienił on aż 30 ro- ko sumiennie sprawował obowiązki proto- dów szlacheckich pochodzących z Gdańska bibliotekarza, lecz okazał się także hojnym lub Torunia4. Autor nie wiedział jednak, iż donatorem6. Z innych Ferberów należałoby lista rodów uszlachconych lub posiadają- wymienić jeszcze burmistrza i burgrabiego cych szlacheckie pochodzenie była już wów- królewskiego Jana Nataniela (1659–1727), czas znacznie dłuższa. Starannie jednak opi- który pod koniec XVII wieku sporządził ka- sał wszystkie patrycjuszowskie i jednocześnie talog Biblioteki Mariackiej oraz jego ku- szlacheckie rody, których epitafia z her- zyna, również burgrabiego królewskiego bami oglądał w gdańskim kościele mariac- Jana Zygmunta(1672–1751). W latach 1749– kim. Wśród nich znajdowały się rody bar- 1751 pełnił on obowiązki protobiblioteka- dzo zasłużone dla Biblioteki, których herby rza. umieszczono na początku XX wieku na mu- Galeria herbów rodowych Biblioteki rach Gdańskiej Książnicy (m.in. Ferberów, Gdańskiej w zestawieniu z innymi kolek- Bodecków, Engelków) albo nie doczekały cjami herbów, które znajdowały się lub już takiego uznania przez inicjatorów po- jeszcze fragmentarycznie zachowały się wołania galerii (m.in. Zierenbergów, Bran- w tutejszych kościołach, jest bardzo nie- desów i Lindów). typowa, gdyż w zdecydowanej większości Np. w ten sposób opisuje herb Ferbe- (11 spośród 15) składa się z herbów rodów rów: „ Noszą za herb w żółtym polu trzy nobilitowanych lub posiadających polskie głowy czarne ucięte[...] dzikich wieprzów. lub obce (ale tylko w trzech przypadkach) 28 Na hełmie głowa czarna wieprzowa ze kłami szlachectwo. Pewne wątpliwości budzi je- i z szyją. Za nią pawi ogon. Skrzydła dwoje dynie polskie szlachectwo Weikhmannów po [obu] stronach żółte tak jako baczysz.”5 podobno przyznane tej rodzinie w 1587

3 K. Cieślak, Kościół – cmentarzem. Sztuka nagrobna w Gdańsku (XV–XVIII w.). „Długie trwanie” epitafium, Gdańsk 1999, s. 54 nn. 4 J. K. Dachnowski, Herbarz szlachty Prus Królewskich z XVII wieku, z rękopisów Biblioteki Kórnickiej i Biblioteki Narodowej odczytał, wstępem i przypisami opatrzył Z.Pentek, Kórnik 1995, passim. 5 Tamże, 396–397. 6 Z. L. Pszczółkowska, Custodes Librorum Gedanensium, [w:] W kręgu książki, nr 12, Gdańsk 1989, s. 61. Galeria herbów szlachecko-mieszczańskich... roku, ale historykom nie udało się dotrzeć nia szlacheckiego lub nobilitacji7. Najlicz- do ich dokumentów nobilitacyjnych. Herb niejszą grupę stanowili gdańszczanie lub Weikhmannów wraz z herbami Reygerów, ich przodkowie uszlachceni przez królów Uphagenów i Zernecków prawdopodobnie polskich. W latach 1457–1793 polskie szla- znajdował na niewidoczniej już dzisiaj ścia- chectwo otrzymało 85 gdańszczan i gdańsz- nie starego budynku, połączonej z dobudo- czanek – reprezentantów 45 rodów. W tym wanym na początku lat siedemdziesiątych samym okresie 30 rodów gdańskich zosta- XX wieku nowym gmachem Biblioteki. ło nobilitowanych przez obcych władców, Przedstawiał on na tarczy ściętej, w polu głównie cesarzy niemieckich. Ponadto co pierwszym górnym dwudzielnym (być najmniej 25 rodów gdańskich albo rzeczy- może jednak były to dwa osobne pola) 2/3 wiście posiadało szlacheckie pochodzenie, mężczyzny z włócznią w dwubarwnej sza- albo używało tytułu bez sprzeciwu środo- cie. W dolnym polu na tle srebrnego muru wiska szlacheckiego. Jednak większość z cegły – pośrodku róża. W klejnocie nad gdańszczan używających herbu nie posia- hełmem w złoto-czarno-czerwonym zawo- dała tytułu lub szlacheckiego pochodzenia. ju powtórzona postać mężczyzny z włócznią Tak powszechne używanie herbu nie tyl- w otoczeniu dwu trąb myśliwskich. Posia- ko przez rodziny patrycjuszowskie ale tak- dacze tego herbu Weickmannowie należe- że średniego mieszczaństwa, przedsta- li do rodów bardzo zasłużonych dla miasta wicieli nauki i wyższego duchowieństwa i Gdańskiej Książnicy w drugiej połowie a nawet zwykłych nauczycieli nie świad- XVIII i na początku XIX wieku. Do Biblio- czyło o podszywania się do szlacheckiego teki trafiły książki ze zbiorów rajcy gdań- pochodzenia, lecz podkreślaniu swego sta- skiego i burgrabiego królewskiego oraz tusu człowieka wolnego, niezależnego. autora wielu rozpraw filozoficznych Ga- Zwyczaj używanie herbu przez osoby nie- briela Joachima (1734–1792) oraz superin- uszlachcone został upowszechniony w Gdań- tendenta zborów i szkół ewangelickich sku przez przybyszy z Europy Zachodniej. z początku XIX wieku Samuela Gotliba Czy wobec odmiennego niż w środowi- (1753–1825). sku szlachty polskiej rozumieniem w Gdań- Jak już wspomniałem omawiana galeria sku roli herbu oraz sprawowaniu przez 29 herbów, w której zdecydowanie przewa- uszlachconych mieszczan i ich potomków żają herby szlacheckie, nie jest reprezen- urzędów miejskich możemy uważać rody tatywna dla gdańskiej heraldyki. Wśród ok. upamiętnione obecnością na bibliotecznej 400 rodów gdańskich używających w XVI– galerii w większości za rody szlacheckie? XVIII wieku herbów tylko ok. 100 rodów Wiele argumentów przemawia, za tym, posiadało do tego prawo z tytułu pochodze- ze tak, chociaż o wyraźnym przejściu do

7 A. Klemp, Sarmatyzacja gdańskich rodzin mieszczańskich (schyłek XVI–XVII wiek), [w:] Cywilizacja prowincji Rzeczypospolitej szlacheckiej, pod red. A. Jankowskiego i A. Klondera, Bydgoszcz 1994, s. 246 nn. Aleksander Klemp

środowiska szlacheckiego możemy mó- ziemianina i patrona tamtejszego zboru wić jedynie w przypadku Schachmannów ewangelickiego. Zatem już od połowy XVII i Schwartzwaldtów a w XVIII wieku Gra- wieku herb tej rodziny jest bardziej her- lathów i Rosenbergów. Najwcześniej do- bem rodu szlacheckiego niż mieszczańskie- konali tego bracia Jan, Melchior, Kasper, go. W galerii bibliotecznej znajdował się on Łukasz i Jakub Schachmannowie, których jako drugi (po herbie rodu Engelke) od stro- już w 1555 roku nobilitował cesarz Ferdy- ny dzisiejszej ulicy Łagiewniki. Niestety, nand I (wcześniejszy indygenat polski obecnie zniszczony, ale można go odtworzyć z 1552 roku jest raczej wątpliwy). Jeszcze na postawie licznym ekslibrisom i innym w pierwszym pokoleniu uszlachceni nie- znakom własnościowych dobrze już zna- mal wszyscy bracia Schachmannowie peł- nym dzięki publikacji Heleny Dzienis8. Na nili urzędy miejskie, choć najstarszy Jan tle labrów znajduje się dwupolowa tarcza nabył majątek ziemski, a w następnym po- herbowa. W żółtym polu górnym – liść lipy koleniu już tylko Bartłomiej (1559–1614), z ogonkiem w lewo (uwaga: strony he- syn Kaspra, do końca życia sprawował urząd raldyczne czytamy odwrotnie niż pa- burmistrza gdańskiego. Był on nie tylko trzymy), w dolnym polu szachownica. Na najwybitniejszym przedstawicielem swo- hełmem otwartym w koronie jako klejnot jej rodziny, lecz należał także do grona naj- występuje niepełna postać mężczyzny, któ- bardziej zasłużonych gdańszczan swojej ry w prawej ręce trzyma liść lipy, a w le- epoki. M.in. z ramienia Rady nadzorował wej miecz. Istnieje aż siedem odmian tego przebudowę Sali Czerwonej w Ratuszu herbu, co jest zjawiskiem dość częstym Głównomiejskim oraz budowę Zbrojowni w przypadku herbów własnych nie tylko i fortyfikacji miejskich. Znany był też jako w heraldyce gdańskiej. Wszystkie jednak kolekcjoner dzieł sztuki i numizmatów. odmiany herbu Schachmann zawierają sza- Zgromadził także cenny księgozbiór z któ- chownicę, dlatego herb ten zaliczamy do rego ofiarował Bibliotece Rady Miasta kil- herbów mówionych. kadziesiąt woluminów, w tym jeden inku- Z kolei Schwartzwaldów, podobnie jak nabuł. kilkanaście rodów gdańskich, aż do schył- 30 Jego syn również Bartłomiej nie spra- ku XVIII wieku możemy zaliczyć zarówno wował już żadnych funkcji miejskich. Na- do środowiska patrycjuszowskiego, jak rów- tomiast kuzyn sławnego burmistrza Jakub nież do szlachty pruskiej. Za wierność Rze- Schachmamm pod koniec XVI wieku zre- czypospolitej w 1658 roku szlachetnie uro- zygnował z urzędu sekretarza miejskiego, dzeni obywatele Prus Królewskich bracia zakupił dobra bolszewskie w powiecie puc- Jan, Henryk i Karol Schwartzwaldowie kim i całkowicie poświęcił się zajęciom oraz ich potomkowie obdarzeni zostali pol-

8 Książkowe znaki własnościowe XV–XVIII wieku. Katalog wystawy ze zbiorów Biblioteki Gdańskiej Polskiej Akademii Nauk, Malbork 1998, skat. 13b, 13c. Galeria herbów szlachecko-mieszczańskich... skim indygenatem9. Dokument nie wspo- ką. Przekazany w XIX wieku jego księgo- mina ani o gdańskim pochodzeniu braci, zbiór według katalogu liczył ponad czter- ani o ich miejskich, gdyż jako kalwiniści dzieści poloników, choć prawdopodobnie mieli w tym czasie bardzo utrudniony do nie obejmuje on wszystkich druków doty- wyższych urzędów. Co prawda jeszcze pod czących Polski, które zgromadził ten biblio- koniec XVII wieku bardzo sporadycznie fil. Posiadał on wiele dzieł historycznych niektórzy przedstawiciele rodu sprawowali (m.in. J. Długosza, M. Bielskiego, W. Ko- urzędy radzieckie, ale większość przeszła chowskiego, S. Starowolskiego) oraz lite- do środowiska ziemiańskiego. W XVII rackich (m.in. A. Fredry, J. Sobieskiego, i XVIII wieku Schwartzwaldowie posiada- S. Orzechowskiego). li liczne majątki ziemskie w powiatach Herb Schwarzwaldtów umieszczony jest gdańskim i tczewskim. Pod koniec XVIII jako drugi od strony ulicy Wałowej. Na tar- wieku ich liczba dochodziła do 9 wsi. Po- czy w polu górnym złotym – zielona gałąz- nadto spowinowaceni byli z kilkoma roda- ka dębowa z trzema złotymi żołędziami. mi starej szlachty pruskiej (Krokowskimi, W polu dolnym błękitnym – brązowobru- Jackowskimi i Wejherami) oraz szlachty po- natna głową psa. Nad tarczą jako klejnot chodzenia mieszczańskiego. O ich całko- występuje powtórzone godło. witej adaptacji w środowisku szlacheckim Liczne polonika zawierały również księ- świadczy fakt obecności na sejmikach ziem- gozbiory innych uszlachconych (Bodecków, skich, skąd w latach siedemdziesiątych Walentego Schlieffa) a nawet nieuszlach- wybrano nawet Henryka syna Jana Schwartz- conych (Jana Uphagena, burmistrza Kon- waldta jako posła na generał pruski10. stantego Pahla). Świadczy to, że w XVII wie- Obdarzonego w 1658 roku polskim in- ku językiem polskim i kulturą sarmacką dygenatem Henryka Schwartzwaldta także interesowali się nie tylko uszlachceni gdań- trudno uważać za typowego przedstawicie- szczanie pragnący korzystać ze wszystkich la mieszczaństwa gdańskiego. Pomimo wy- praw szlachty polskiej lecz także patrycju- kształcenia prawniczego nie sprawował sze, którzy zachowali swój status miesz- żadnego urzędu miejskiego. Utrzymywał czanina. Dotyczy to jednak wyłącznie pa- natomiast zażyłe stosunki z polską szlach- trycjatu, np. duchowni ewangelicy, nawet 31 tą kalwińską a swą jedyną córkę Konstan- prowadzący działalność duszpasterską cję wydał za małopolskiego współwyznaw- wśród ludności polskiej, rzadko gromadzi- cę Stanisława Gorayskiego. Zgromadził li literaturę w tym języku. Podobnie prze- duży, liczący ok. 3000 książek, interesował prowadzone ostatnio przez Olgę Fejtovą się również medalierstwem i numizmaty- badania 238 prywatnych księgozbiorów

9 Volumina Legum, t. IV, s. 264. 10 Chodzi prawdopodobnie nie o znanego kolekcjonera lecz jego bratanka, również Henryka, syna Jana Schwartzwalda. Aleksander Klemp

gdańskich wykazały, że polskie druki poja- lew wspięty z podniesionym ogonem i przed- wiały się w nich niezmiernie rzadko11. nimi łapami. Takiż lew w klejnocie. W największej kolekcji liczącej 11950 W Bibliotece Gdańskiej znajdują się tak- woluminów, pochodzącej ze zlicytywane- że kolorowe wizerunki tego herbu. W ga- go w 1720 roku księgozbioru spadkobier- lerii bibliotecznej herb zajmował ostatnie ców Mikołaja Bodecka, zachowało się co miejsce na ścianie od ulicy Wałowej. Nie- najmniej 120 poloników (odrębnych dru- stety nie zachował się do naszych czasów. ków i kilka całych klocków). Były to książ- Podobnie zniszczeniu uległ sąsiadujący ki dotyczące zarówno historii Polski, pra- z nim herb gdańskiego ławnika, uczonego wa, kultury i literatury sarmackiej a także i kolekcjonera książek herb Walentego Schlief- wiele wydań katolickich i kalwińskich Pi- fa (1680–1750). Przestawia on na tarczy sma Świętego i postylli. Nie zabrakło rów- dwudzielnej na górnym polu pół lwa stoją- nież dzieł Stanisława Hozjusza oraz kilka cego na tylnych łapach a w dolnym polu polskich wydań Psałterza. 2/3 mężczyzny bez rąk i nóg. Takiż męż- Najbardziej znany przedstawiciel kal- czyzna powtarza się w godle. W Gdańsku wińskiego rodu Bodecków, burmistrz gdań- nie zachował się kolorowy herb Schlieffe- ski i burgrabia królewski Mikołaj (1611–1676) nów, ale z dokumentu nobilitacyjnego odziedziczył po ojcu, również burmistrzu wynika, iż tarcza była błękitna a mężczy- gdańskim Walentym II (zm. 1635) okazałą zna posiadał czerwoną szatę i takąż czap- bibliotekę, która pomnożył do 11000 wo- kę. luminów. Moim zdaniem biblioteka ta była Od ulicy Łagiewniki drugą cześć gale- uzupełniana jeszcze po jego śmierci i sprze- rii otwiera częściowo już zniszczony dwu- dana na licytacji dopiero w1720 roku. Na- polowy herb rodu Engelke. Na górnym ja- tomiast licytacja w 1695 roku dotyczyła strząb lub kruk z pierścieniem w dziobie księgozbioru jego bratanka Walentego Ka- zwrócony w prawo. W polu dolnym trzy rol, który nie był ostatnim przedstawicie- przenikające się pierścienie.Nad hełmem lem rodu, gdyż ostatni męski potomek bur- w zawoju między trąbami taki sam ptak mistrza gdańskiego Walentego II zmarł z pierścieniem w dziobie. Pierścień sym- 32 dopiero w 1829 roku. bolizujący w obyczajowości różnych ludów W Bibliotece Gdańskiej PAN zachowa- trwałość przysięgi, wierność i moc bardzo ło wiele książek opatrzonych znakami wła- rzadko pojawiał się na gdańskich herbach. snościowymi z herbem Bodecków. Przed- Niewątpliwie herb z galerii wzorowany na stawiają one czteropolową tarczę herbową. miedziorytowym ekslibrisie z XVII wieku W polu pierwszym górnym prawym i czwar- rajcy gdańskiego i protobibliotekarza Bi- tym lewym krzyż a polu drugim i trzecim blioteki Rady Miasta Adriana Engelke

11 O. Fejtová, Privatbibliotheken der Danziger Bürrger im 17.Jahrhundert, „Studia Germanica Gedanen- sia”, 10:2002, s. 20. Galeria herbów szlachecko-mieszczańskich...

(1605–1661). Był on autorem pierwszego dolnym dwa klucze skrzyżowane ukośnie katalogu rzeczowego Biblioteki. Swój cen- i trzy gwiazdy. ny księgozbiór liczący ok. 1500 wolumi- Dla Biblioteki najbardziej zasłużył się jego nów przekazał testamentem Bibliotece. syn, również burgrabia królewski i bur- W nieco lepszym stanie znajduje się umiesz- mistrz gdański Jan Ernest (1626–1707), któ- czony obok omówionego już herbu Ferbe- ry jako protobibiotekarz pod koniec XVII rów herb używany przez rodzinę Wahlów. wieku przez kilkanaście lat opiekował się Przedstawia on w polu tarczy herbowej Gdańską Książnicą. Dzięki jego zabiegom topór skierowany ostrzem w prawo. Nad Biblioteka otrzymała stałe środki na zakup tarczą hełm w koronie szlacheckiej, pomię- książek a drukarnie miejskie zostały zobo- dzy dwoma skrzydłami topór lewoukośnie wiązane do dostarczania egzemplarza obo- ale na miedziorytowym ekslibrisie burgra- wiązkowego. Swoją prywatną bibliotekę biego królewskiego Jana Wahla (1588–1672) liczącą ponad 2 tys. tomów przekazał Bi- topór jest wbity ostrzem w koronę. Herb bliotece Miejskiej. Zawierała ona m.in. używany przez Wahlów – Oksza jako jedy- sporo poloników np. dzieła J.Kochanow- ny na galerii był herbem pochodzącym skiego, A.Frycza-Modrzewskiego i J. Kro- z Polski. Pierwotnie od nobilitacji w 1559 mera. roku Wahlowie w następstwie adopcji ro- Na ostatniej, trzeciej ścianie znajdowa- dowej dopuszczeni zostali do innego her- ły się cztery ostatnie herby, z których dwa bu polskiego –Topór, gdzie ostrze skiero- środkowe nie zostały jeszcze omówione. wane jest w prawo. Ale w 1658 roku rajca Pierwszy z nich był herbem własnych Rey- gdański i szlachcic pruski Jan Wahl uży- gerów i możemy go zrekonstruować na wał już herbu Oksza tj Topór Odmienio- podstawie ekslibrisu z biblioteki burgra- ny. Niewielu gdańszczan używało średnio- biego królewskiego i burmistrza Frydery- wiecznych herbów polskich. Zaledwie 20 ka Reygera (1692–1753). W polu owalnej takich herbów przyjęło przeważnie w wy- tarczy stojąca na kępie trawy w płytkiej niku adopcji rodowej prawie 30 rodzin gdań- wodzie czapla z rybą w dziobie. Godło po- skich. Tak więc herby pochodzące z Polski wtórzone nad hełmem. Ekslibrisy z tym stanowiły 5 % wszystkich herbów gdań- herbem zachowały w zbiorach Biblioteki 33 skich. Gdańskiej, gdyż wiele książek i cennych Ostatni z zachowanych herbów umiesz- rękopisów ze zbiorów Fryderyka Reyge- czonych przy ulicy Łagiewniki należał do ra znajduje się w tej Książnicy. Herb nale- obdarzonego w 1658 roku polskim indyge- żał do herbów mówionych, gdyż jego na- natem burgrabiego królewskiego i burmi- zwisko z odmianą Reyher oznacza w języku strza Nataniela Schmiedena (zm. 1663). niemieckim „czapla”. Obok herbu Reygerów W polu górnym klucz skrzyżowany pod ką- na galerii umieszczony był herb Uphage- tem prostym ze strzałą i gwiazdą. W polu nów. Należał on grupy stosunkowo rzad- Aleksander Klemp

kiej w Gdańsku grupy z tarczą czteropolową. * * * Dzięki zachowanym ekslibrisom i barwne- mu rysunkowi z XIX wieku możemy do- Kolekcje gdańskich zbieraczy książek kładnie odtworzyć jego wizerunek. Na z XVI–XIX wieku, których herby widnieją polach górnych trzy infuły biskupie i pies na murach Biblioteki Gdańskiej, w decy- (zdaniem M. Gizowskiego srebrny lub zło- dującym stopniu określiły profil zbiorów ty lew). W pierwszym polu dolnym dwa tej Książnicy. Dzięki nabyciu druków i rę- pasy: biały i czerwony. Na białym pasie kopisów z ich bibliotek Biblioteka Gdań- trzy gwiazdy. Także trzy gwiazdy na nie- ska PAN posiada jeden z najciekawszych bieskim (błękitnym) czwartym polu. W klej- w Polsce zbiorów poloników z XVI–XVIII nocie nad hełmem srebrny łabędź. wieku. Przedwczesne byłoby jednak tego Herbem tym posługiwał się historyk z faktem posiadania przez wielu kolekcjo- i kolekcjoner książek Jan Uphagen (1731– nerów –patrycjuszy polskiego szlachectwa. 11692).Jego zbiory poważnie powiększone Zabieganie o polski indygenat nie zawsze dzięki nabyciu w 1795 roku części zbiorów musiał jeszcze oznaczać szczególnego za- Rosenbergów liczyły ponad 12 tysięcy to- interesowania kulturą sarmacką. Podobnie mów należały do największych i najcen- uproszczeniem byłoby przyjęcie tezy, iż po- niejszych w Gdańsku. lonika gromadzili przede wszystkim kal- winiści, choć dotychczasowe, pobieżne przeglądy największych bibliotek zdają się wskazywać na istnienie takiej prawidłowo- ści. Problem ten mogą wyjaśnić dopiero dalsze analityczne badania nad największy- mi bibliotekami gdańskich kolekcjonerów z XVI–XVIII wieku. 34 r Ks. Magnus Bruski...

Maciej Żakiewicz

Ks. Magnus Bruski – ofiara Gdańskiej epidemii tyfusu z roku 1945

odbudowano zaś w połowie lat dziewięć- Dominikaninowi Ojcu Sławomirowi Słomie dziesiątych w pierwszym okresie istnie- nia II Republiki Litewskiej1. W Wilnie w katakumbach pod kościo- Epidemia tyfusu – taniec śmierci, na- łem dominikanów spoczywają doczesne leżały do stałych zjawisk towarzyszących szczątki ludzi, którzy zmarli w okresie epi- prawie każdej wojnie. Już w starożytnej Gre- demii tyfusu wywołanej skutkami wojny, cji, w okresie wojny peloponeskiej, w prze- jaką Wielkie Księstwo Litewskie stoczyło ludnionych Atenach, do których schroni- w połowie XVII wieku z Carem moskiew- li się uciekinierzy z attyckich wsi w obawie skim Aleksym Michajłowiczem. Wojska przed wrogiem, wybucha epidemia, której moskiewskie wdarły się do miasta 8 sierp- ofiarą padł między innymi Perykles2. nia 1655 roku – zginęło wtedy przypusz- Przyczynami jej powstawania były nędza, czalnie kilkanaście tysięcy Wilnian, sie- głód, cierpienia. Tak też stało się w ostat- demnaście dni szalał pożar, zrabowano nich dniach marca 1945 roku, kiedy woj- i zniszczono wiele dobytku. Dopiero w ro- ska sowieckie w walce z wojskami hitle- ku 1660 miasto wyzwolił hetman Michał Ka- rowskimi zajęły Gdańsk. Już w kwietniu zimierz Pac. Dla uczczenia tych wydarzeń w więzieniu na Kurkowej, gdzie Rosjanie 35 Pac zbudował perłę wileńskiego baroku – a później i Polacy, przetrzymywali jeńców kościół św. Piotra i Pawła, zaś w podmiej- przeważnie narodowości niemieckiej, wy- skich Werkach założono drogę krzyżową buchła epidemia. Jedną z jej przyczyn były – Kalwarię wileńską. Tę ostatnią zburzo- niehigieniczne warunki istniejące w prze- no w okresie sowieckiej Litwy za rządów ludnionych celach. Epidemia szalała w wię- I sekretarza KC KPZR, N. Chruszczowa, zieniu cały rok i pochłonęła blisko 1100 ofiar.

1 T. Venclowa, Wilno, Wilno 2002. 2 Tukidydes, Wojna peloponeska, Wrocław 1991. Maciej Żakiewicz

Największe natężenie choroby miało miej- wyniósł znajomość literackiego języka nie- sce w okresie letnim. mieckiego, przy słabej znajomości polskie- Ogniska epidemii pojawiły się również go. Po ukończeniu szkoły zdecydował się w zniszczonym mieście i okolicach. W nie- na wybór drogi życiowej jako kapłan kato- których dzielnicach Gdańska już w końcu licki. Święcenia kapłańskie otrzymał na rok marca wojska sowieckie napotykając domy przed wybuchem I wojny światowej 9 mar- ze zmarłymi, podpalały je właśnie w oba- ca 1913 roku. Przez cały okres wojny, aż wie przed epidemią. do jesieni 1922 roku był młodym wikariu- Wśród zmarłych wówczas osób, znalazła szem w centrum Gdańska w kościele św. się matka poety Czesława Miłosza, która Mikołaja. opiekując się pod Gdańskiem, z pobudek Wraz z powstaniem Wolnego Miasta religijno-samarytańskich, chorą na tyfus Gdańska, ten stary nadmotławski gród po Niemką, napotkaną na drodze repatriacyj- raz pierwszy od czasów Reformacji otrzy- nej z Wilna zaraziła się chorobą. Inną oso- muje katolicką diecezję apostolską. Już 24 bą zasługującą na pamięć był ks. Alfonsas kwietnia 1920 roku papież Pius XI miano- Lipniunas, w okresie międzywojennym dusz- wał byłego biskupa Rygi, pochodzącego z ir- pasterz młodzieży nie tylko w Poniewieży, landzkiej rodziny osiadłej w Nowogródku, gdzie mieszkał i ale całej przedwojennej Lit- w młodości oficera carskiego Edwarda hr. wy. W czasie wojny został skierowany przez O’Rourke jej administratorem. Ks. Magnus swego biskupa do Wilna, gdzie podjął pra- Bruski rozpoczyna pracę z nowym bisku- cę w kościele św. Jana. W roku 1940 od- pem zostając jesienią 1922 roku przenie- mówił wzięcia udziału w sowieckich wy- siony do nowej parafii przy kościele św. borach, zaś w roku 1943 został aresztowany Wojciecha, stając się jej administratorem. przez Niemców za to, że otwarcie wystąpił W trzy lata później 3 stycznia 1925 roku przeciwko poborowi młodzieży litewskiej Pius XI mianuje E. O’Rourke biskupem no- do armii hitlerowskiej. Został wysłany do obo- wopowołanej samodzielnej diecezji gdań- zu koncentracyjnego w Stutthofie. Po uwol- skiej, podległej bezpośrednio papieżowi. nieniu zmarł na tyfus na terenach opanowa- Pod koniec tegoż roku w dniu 11 listopa- 36 nych przez armię czerwoną. Miało to miejsce da, ks. Magnus Bruski otrzymuje nomina- w dniu 28 marca 1945 roku w Pucku3. cję na proboszcza katedralnego w Gdań- Jeszcze innym kapłanem zmarłym w tym sku – Oliwie. Pracę rozpoczyna 20 stycznia czasie był ks. Magnus Bruski. Warto przy- 1926 roku. Pracować będzie w parafii oliw- pomnieć jego sylwetkę. Urodził się 31 lip- skiej do początku 1935 roku. ca 1886 roku w Brusach na Kaszubach, tam W roku 1930 jako proboszcz zachoro- też uczęszczał do pruskiej szkoły, z której wał ciężko na zapalenie krtani i musiał udać

3 A. Hlebowicz, Wielkie Księstwo Pana Boga i okolice, Pelplin 2004. Ks. Magnus Bruski... się na kurację do Ems. Jednak był to rów- oczywiste. Na początku roku w Gdańsku nież rok brzemienny dla miasta. W dniu było 40726 bezrobotnych, którzy liczyli na 24 października w Gdańsku pojawia się realizację programów zatrudnienia, ponad- osobisty wysłannik Hitlera, Albert Forster. to wszyscy niemal gdańszczanie życzyli Otrzymał on zadanie utworzenia silnej or- sobie powrotu do Rzeszy, niezależnie od ganizacji partyjnej narodowych socjali- tego, czy należeli, czy też sympatyzowa- stów, pod hasłem apelowania do świado- li z NSDAP5. W październiku 1933 roku mości „świadomych swej niemieckości M. Bruski zachorował ciężko na ropne za- mieszkańców miasta”, którzy zostali siłą palenie migdałków tak, iż musiał poddać oderwani od Rzeszy w wyniku niesprawie- się poważnej operacji. dliwego traktatu wersalskiego. Pojawienie Po dojściu do władzy NSDAP również się Forstera było, jak się miało okazać, za- i w stolicy Niemiec w Berlinie, od 1934 ro- powiedzią nowej drogi, która Gdańsk i Eu- ku do biskupstwa oliwskiego coraz częściej ropę miała doprowadzić na skraj przepaści. napływały prośby z III Rzeszy o metryki Ale wówczas, mało kto był tego świadom. w celu udokumentowania „aryjskiego po- Pierwszą noc po przybyciu do miasta chodzenia”. Wikary prowadzący księgi pa- Forster spędził w lokalu partyjnym, wer- rafialne musiał od lutego do października tując papiery. Następnego dnia wyszukał 1934 roku ułożyć alfabetyczny wykaz ochrz- w miejscowej gazecie ogłoszenie oferują- czonych w latach 1751–1900. W warunkach ce wynajęcie niedrogiego i niekrępujące- narastającej fali faszyzacji życia politycz- go pokoju przy Jagowstrasse 2 (obecnie nego, w dniu 4 grudnia 1934 roku Magnus Derdowskiego) w Oliwie. Ogłoszenie to Bruski otrzymuje nominację na stanowi- dał, chcąc podreperować swój budżet, wi- sko wikariusza generalnego diecezji gdań- kary kościoła parafialnego ks. Carl Maria skiej. W tym samym roku zostaje również Spett. Kilkuletnie osobiste kontrakty For- radcą konsystorialnym Kurii Biskupiej, by stera z niezamożnym i skromnym wówczas w końcu w dniu 21 stycznia 1935 roku zo- rzymskokatolickim duchownym miały nie- stać proboszczem w gdańskim kościele św. wątpliwy wpływ na późniejszą karierę ks. Mikołaja, w którym rozpoczynał swoją dro- Spletta jako biskupa gdańskiego4. gę kapłańską jako młody wikariusz. 37 W trzy lata później 28 maja 1933 roku, Najpoważniejszym wydarzeniem poli- kiedy 35 gdański Senat ustalił termin no- tycznym roku 1935 w Gdańsku było usu- wych wyborów, okazało się, że ich wyniki nięcie Prezydenta Senatu Wolnego Miasta, dla narodowych socjalistów były znakomi- doradcy rolnego gdańskiego NSDAP Her- te. NSDAP uzyskało absolutną większość. manna Rauschinga. Prezydent jako właści- Przyczyny zwycięstwa wyborczego były ciel ziemski był za zbliżeniem gdańsko-

4 D. Schenk, Albert Forster – gdański namiestnik Hitlera, Gdańsk 2002. 5 Tamże, s. 66. Maciej Żakiewicz

polskim. Ekstremiści narodowo-socjalistycz- Towarzystwa Trzeźwości. Otrzymał ponad- ni, którzy walczyli z czarnymi (tak określa- to zaszczytny tytuł szambelana papieskie- no kler), czerwonymi i reakcją (tak okre- go. ślano ziemian) nadali mu miano „zdrajcy Osoby, które znały księdza tak opisują narodu” i oskarżyli że „zaprzedał Gdańsk jego cechy charakteru: „Magnus Bruski był Żydom”. W dniu 7 kwietnia 1935 roku Rau- człowiekiem o zupełnie innym charakterze schning wystosował list otwarty do miesz- niż jego poprzednik w kościele św. Miko- kańców Gdańska, ostrzegając ich przed łaja – prałat Maćkowski. Był wyjątkowo „nieograniczoną dyktaturą Forstera i jego sumienny, twardy, surowy wobec siebie, awanturniczą polityką”. W obawie o wła- żądając identycznych cech od swoich pa- sne życie uciekł wkrótce do Polski, potem rafian. (...) Był abstynentem, nie pił alko- przedostał się do Szwajcarii6. holu i nie palił papierosów. Jako syn ober- Ksiądz M. Bruski był człowiekiem, któ- żysty (jego rodzice mieli w Brusach dobrze ry nie należał do zwolenników Hitlera. To- prosperujący sklep z artykułami żywnoś- też już jako proboszcz kościoła św. Mikoła- ciowymi oraz innymi przedmiotami użyt- ja, a szczególnie jako wikariusz generalny kowymi dla ludności rolniczej połączony od czasu opanowania w mieście władzy z karczmą), poznał, jak rodziny cierpiały przez nazistów, bywał często wzywany na na skutek nadużywania alkoholu. Z tego przesłuchania do Policji Kryminalnej, któ- powodu poświęcił się, dając osobisty przy- rej wydział polityczny już od roku 1934 kład zrzeczenia się używania alkoholu. przerodził się w filię berlińskiego gesta- Unikał też gry w karty. Niektórzy osądzi- po. Ksiądz z Brus nade wszystko był dusz- li go, że jest samotnikiem. W swoim życiu pasterzem ale angażował się również w pra- postępował z umiarem i był bardzo zdy- cę społeczną i opiekuńczą. Był członkiem scyplinowany. Sam ustalał dla siebie po- Rady Administracyjnej Szpitala pod wezwa- rządek dzienny, przestrzegając go nad wy- niem Najświętszej Matki Marii w Gdańsku raz dokładnie. Nikt nie mógł wymusić na oraz Domu Sierot dla chłopców. Jako wi- nim zmiany porządku spraw. O godzinie kariusz oraz proboszcz czasowo pracował 11 przed południem zamykał swoje biuro 38 jako nauczyciel religii w szkołach średnich. parafialne. Po tym czasie nie przyjmował Tam zetknął się z nim młody wówczas uczeń już nikogo. Nawet jego wikariusze musie- , przyszły kapłan i biskup. li posłużyć się telefonem, aby uzyskać z nim Był on również prezesem diecezjalnym Kon- kontakt w pilnych sprawach. Od godziny gregacji Mariańskiej dla młodzieży żeń- 11 do 12 odmawiał codzienny brewiarz. skiej oraz innych związków katolickich dla O godzinie 12 odmawiał modlitwę na Anioł młodzieży, w tym m.in. „Kreuzbund” – Pański, a następnie szedł na obiad. Po

6 Tamże, s. 86; H. Rauschning był autorem pracy Rewolucja nihilizmu, która obnażała filozofię ruchu narodowych socjalistów Ks. Magnus Bruski... południu studiował, składał wizyty domo- nia 1935 roku. Uroczyste otwarcie odbyło we, załatwiał sprawy administracyjne, nie się w katedrze zaś obrady w domu para- zapominając również o krótkim spacerze. fialnym. Wzięło w nim udział 42 kapłanów Z reguły prałat Bruski wcześnie szedł spać, diecezji gdańskiej, w tym księża polscy. wstawał jednak punktualnie każdego po- Ks. Biskup O’Rourke osobiście odprawił ranka o godzinie 6-tej. Codziennie był o go- pierwszego dnia sumę pontyfikalną De dzinie 630 w konfesjonale, a o godzinie 715 Spiritu Sancto. Jako pierwszy referent wy- przed ołtarzem. Był człowiekiem silnej po- stąpił wikariusz generalny ks. Bruski z re- stury, znacznego wzrostu. Jego postać spra- feratem pt. Współczesne problemy dusz- wiała wrażenie okazałości i dobrej prezen- pasterstwa. Posiedzenie synodalne w dniu cji, chociaż sam nie cenił reprezentacji swojej 12 grudnia zakończyło się Decretum de osobowości. Jego wierni byli mu prawie finiendo Synodo i odśpiewaniem Te De- wszyscy dobrze znani, a oni również jego um8. bardzo wysoko cenili. Dotyczyło to zarów- Wraz z coraz bardziej agresywną poli- no jego działalności w probostwie katedral- tyką hitlerowców w Gdańsku, skierowaną nym w Oliwie jak również w kościele św. głównie przeciwko ludności polskiej i ka- Mikołaja w Gdańsku. Bardzo ceniły go szubskiej, w dniu 14 czerwca 1938 roku nun- zrzeszenia młodzieży żeńskiej i kobiet, nad cjatura w Warszawie zgodziła się z prośbą którymi sprawował opiekę w Kongregacji bp. O’Rourke, o jego odwołanie z biskup- Mariańskiej oraz w Katolickim Związku stwa oliwskiego. W tym dniu Papież po- Matek. Jego biuro parafialne było miejscem wołał na drugiego biskupa gdańskiego ks. częstych odwiedzin, a jego konfesjonał oble- dr Karla Marię Spletta. Było to efektem te- gali wierni. Chętnie słuchano jego kazań, go, że O’Rourke poparł w latach 1935–1937 które były bardzo dobitne, wyraziste i peł- starania polskich księży o utworzenie ne wyrazu, a zachęcały do dobrych uczyn- w Gdańsku polskich parafii personalnych, ków. Lekarz, który pochodził z parafii św. przez co stał się celem ostrej nagonki gdań- Mikołaja w Gdańsku powiedział kiedyś: skich hitlerowców. W konsekwencji bi- „My studenci podczas wakacji oczekiwali- skup odwołał swoje dekrety erekcyjne zaś śmy z napięciem na jego kazania. Kazania w październiku 1937 roku złożył rezygna- 39 te były pełne treści i nas porywały. Ko- cję z urzędu. rzystaliśmy również chętnie z okazji spo- Lata 1938 i 1939 zapowiadały smutny wiadania się u niego”7. okres dla wszystkich katolików mieszka- Ważnym wydarzeniem dla biskupstwa jących w Gdańsku i okolicach, w tym szcze- był pierwszy Gdański Synod Diecezjalny. gólnie dla Polaków i Kaszubów. Zostały Miał on miejsce w adwencie 10–12 grud- usunięte wszystkie krzyże stojące na skrzy-

7 R. Stachnik, Danziger Priesterbuch 1920–1945, 1945–1965, Niemcy 1965. 8 Kronika parafii (katedralnej) w Oliwie 1904–1945, wyd. Zygmunt Iwicki, Gdańsk 1999, s. 40. Maciej Żakiewicz

żowaniu dróg, polach i przy szosach. Przed ny w obronie Polski, biskup K. M. Splett kościołami stali SS-mani i odbierali wier- ogłosił list pasterski, polecając odprawienie nym polskie książeczki do nabożeństwa – modłów w intencji Hitlera i powrotu Gdań- nie wolno było mówić słowa po polsku na- ska do Rzeszy. wet przy spowiedzi, na to zwracano szcze- W pierwszych miesiącach wojny i oku- gólną uwagę9. pacji Pomorza polskiego hitlerowcy przy- W tym smutnym czasie w marcu 1938 stąpili do likwidacji kościoła polskiego. roku ks. prałat M. Bruski uroczyście ob- W diecezjach gdańskiej i chełmińskiej z ogól- chodził 25 rocznicę święceń kapłańskich. nej liczby 670 księży wymordowano 450, Wydarzenie to odnotowała prasa gdańska. głównie jesienią 1939 roku. Po wymordo- W polskiej gazecie handlowej – „Gazecie waniu księży w diecezji chełmińskiej, w lu- Gdańskiej” z 12–13 marca pisano: „W imie- tym 1940 roku urząd biskupi K.M Spletta niu Diecezjalnej Akcji Katolickiej – Pola- sporządził listę wszystkich poszukiwanych ków i duchowieństwa polskiego, składał księży i z osobistym pismem biskupa prze- życzenia w języku polskim ks. prob. Roga- słano ją m.in. do Kancelarii Rzeszy i Do- czewski, prezes Centralnego Komitetu Ka- wództwa Wermachtu z prośbą o wyjaśnienie tolików – Polaków Diecezji Gdańskiej. Na losu zaginionych. Dowództwo Wermach- co odpowiedział bardzo serdecznie w koń- tu uznało, że jeżeli nie można ich odnaleźć cowym podziękowaniu ks. Jubilat, podkre- to widocznie zostali wymordowani przez ślając, że będzie katolików – Polaków ota- „bandy polskie”11. czał tą samą opieką, jak innych katolików, Gdańsk w okresie wojny, poza wrześniem bo wymaga tego sprawiedliwość i dobro 1939 roku, nie był miejscem gwałtownych dusz...”10. walk. Gospodarkę w mieście zmilitaryzo- Ks. Magnus Bruski w roku 1938 ustę- wano, wprowadzając również całkowitą puje ze stanowiska wikariusza generalne- prohibicję. Wraz ze zbliżaniem się frontu go Biskupstwa Gdańskiego, zaś w 1939 z końcem 1944 roku sytuacja w mieście za- roku ze stanowiska radcy konsystorialne- ostrzyła się. O narastającej trwodze świad- go Kurii Biskupiej. czy bezlitosny rozkaz 49/44 z 29 listopada 40 1 września 1939 roku III Rzesza napa- 1944 wydany przez Komendanta twierdzy da na II Rzeczypospolitą, w tym samym dniu Gdańsk, który informował: „Dnia 26 listo- Wolne Miasto Gdańsk zostaje przyłączo- pada 1944 roku podczas przeładunku w por- ne do III Rzeszy. W dniu 4 września 1939 cie zatrzymano sowieckiego jeńca wojen- roku, w dzień po wypowiedzeniu III Rze- nego Siemiona Prokofiewa, jak zabierał szy przez Wielką Brytanię i Francję woj- alkohol ze skrzyni przeznaczonej na front.

9 Tamże, s. 51. 10 D. Pietkiewicz, Zasłużył na pamięć i szacunek, „Gwiazda Morza” nr 18/2003. 11 D. Schenk, Albert Foster... Ks. Magnus Bruski...

Dałem rozkaz, by zebrał się natychmiast Płonący Gdańsk został zajęty w ostat- sąd wojenny, który skazał przestępcę na nich dniach marca 1945 roku. Kościół św. karę śmierci za zabór zaopatrzenia o wiel- Mikołaja, jako jeden z nielicznych w mie- kiej wadze. Wyrok ten zatwierdziłem, a ce- ście został ocalony od podpalenia. Lu- lem odstraszenia kazałem egzekucję na- dzie, którzy w trakcie działań wojennych tychmiast na miejscu wykonać”. szukali w nim ocalenia, uratowali się. W okresie wojny również księżom nie- Stało się to dzięki postawie ks. Magnusa mieckim trudno było pełnić posługę dusz- Bruskiego, który odważnie wyszedł do nad- pasterską, takim przykładem jest ks. Karl ciągających Rosjan i przemówił po rosyj- König (1912–2001), który po przybyciu sku. Z determinacją argumentował ofice- 1 stycznia 1940 roku z archidiecezji ko- rowi rosyjskiemu, że dla honoru żołnierza lońskiej do Gdańska i został wikariuszem byłoby wstydem i hańbą znęcanie się nad w parafii katedralnej w Oliwie. Funkcję tę grupką bezdomnych, żywych wśród mar- pełnił do 9 stycznia 1944 roku. W czasach twych, którzy schronili się w świątyni. Za- nazistowskich ludzi starych uważano za proponował też, aby wszyscy bezdomni ze bezużytecznych ekonomicznie, toteż ksiądz zniszczonego miasta mogli znaleźć schro- niósł potajemnie pomoc mieszkańcom Do- nienie w tej świątyni, by mogli przenoco- mu Starców na ulicy Polanki w Oliwie. Uda- wać i pożywić się. Chociaż świątynia zo- wał się do nich, przebierając w łachmany stała splądrowana, a i w niej działy się starca, tak aby na ulicy być nierozpozna- dantejskie sceny, oficer rosyjski ostatecz- walnym. W domu odprawiał msze św. i przy- nie przystał na tę propozycję. Ludzie ci nosił jedzenie. W latach powojennych nie wyjeżdżali później transportami do Nie- zapomniał o swoich dawnych parafianach, miec13. którzy pozostali w Gdańsku12. Z wiosennym ociepleniem 1945 roku Od stycznia 1945 roku Armia Czerwo- rozpoczęła się epidemia tyfusu. Cierpienia na rozpoczęła atak na Prusy Wschodnie, ludności miasta, głód, w końcu nie pocho- a Zatoka Gdańska stała się miejscem ewa- wane zwłoki ludzkie i martwe zwierzęta kuacji blisko 2 milionów osób na okrętach wyzwoliły ogniska epidemii. Aby przeciw- Kriegsmarine. Pod koniec marca było ja- stawić się wszechogarniającej atmosferze 41 snym, że na placu boju pozostanie Armia zwątpienia, ks. M. Bruski zorganizował Czerwona, która atakowała całe Pomorze w cierpiącym mieście procesję euchary- spychając wojska hitlerowskie coraz bar- styczną. Procesja rozpoczynała się od ko- dziej ku morzu. ścioła św. Mikołaja, by przez bramę na uli-

12 Maciej Żakiewicz, Kronika wojennej Burzy – 1945, Gdańsk 2002 13 Rozmowa w roku 2002 z oliwiankami, Marią F. Byczkowską i Sabiną Gaczoł, które w 1944 roku miały po 17 lat. Dzisiaj na miejscu Domu Starców, którego mieszkańcy zmarli wskutek epidemii i głodu wiosną 1945 roku, istnieje powstałe na początku III Rzeczypospolitej Centrum Ekumeniczne. Powstało ono dzięki pomocy Polonii Amerykańskiej i ówczesnego proboszcza bazyliki św. Brygidy, ks. prałata Henryka Jankowskiego Maciej Żakiewicz

cy Długiej wśród wypalonych ruin przejść liwości opiekował się chorymi oraz służył do Dworca Głównego. umierającym. Przebywając wśród chorych Inną plagą pierwszych miesięcy po od- zaraził się tyfusem i zmarł 9 lipca w swo- zyskaniu Gdańska, było pojawienie się jej plebanii. Jego śmierć wywołała wstrząs, w mieście grup szabrowników, którzy czę- smutek oraz żałość wśród ludzi. Nikt nie sto szli tuż za przesuwającym się frontem. oczekiwał, że ten kiedyś zdrowy, silny czło- Kościół św. Mikołaja stał się również do- wiek tak tragicznie odejdzie z tego świa- brym miejscem dla rabunku. Pewnego dnia, ta. Wielkie zgromadzenie w pochodzie ża- gdy ludzie modlili się w kościele, siostra łobnym pod przewodnictwem biskupa dr zakonna przybiegła do plebani, wołając do Karla Marii Spletta z udziałem innych księ- księdza Bruskiego – „Jakiś mężczyzna chce ży kurii biskupiej, zgotowało mu na cmen- okraść Tabernakulum ze świętych kieli- tarzu św. Mikołaja przy Alei Wielkiej (obec- chów!”. Duchowny pobiegł do kościoła nie Zwycięstwa) godziwy pochówek15. i zaskoczył złodzieja. Łamaną polszczyzną W opustoszałej parafii św. Mikołaja po powiedział do niego – „To są święte kieli- zmarłym pozostały księgi parafialne i cen- chy! Niech je pan natychmiast zostawi i od- na osobista biblioteka w języku niemiec- łoży z powrotem!”. Złodziej musiał być po- kim. Jeszcze w lipcu 1945 roku w polskie ruszony zdecydowanym wkroczeniem posiadanie objął ją przybyły z Krakowa ks. księdza Bruskiego, bo odłożył kielichy ko- Kamieński. Nominację otrzymał od bp. ścielne na ich miejsce, ale wychodząc po- K. M. Spletta, który miesiąc później został wiedział po polsku – „Eminencjo, powinien aresztowany powtórnie, już nie przez NKWD, się pan postarać lepiej mówić po polsku”14. jak to miało miejsce bezpośrednio po wkro- O ostatnich tygodniach życia ks. Ma- czeniu Rosjan do miasta, ale tym razem przez gnusa Bruskiego, gdańscy katolicy tak na- władze polskie i spędzi kilka lat w komu- pisali w roku 1959 w Niemczech Zachod- nistycznym więzieniu, poddany ciężkim nich: „Katastrofalny koniec wojny nie prześladowaniom. Po wyjściu z więzienia zniszczył wprawdzie kościoła św. Mikoła- spotkał się osobiście w Warszawie z pry- ja ani plebani, ale kościół stał się miejscem masem Stefanem Wyszyńskim i następnie 42 schronienia dla setek bezdomnych. Wielu udał do Niemiec Zachodnich16. W Gdań- z nich chorowało, byli głodni oraz umierli sku kościół św. Mikołaja stał się własno- na skutek tyfusowej choroby. Ks. Magnus ścią polskiej prowincji dominikanów. Bruski działał wśród nich jako dobry pa- Epidemia, która zabrała ks. Magnusa sterz, łagodził biedę, w miarę swoich moż- Bruskiego trwała do pierwszych grudnio-

14 D. Pietkiewicz, Zasłużył na pamięć i szacunek, „Gwiazda Morza” nr 18/2003. 15 R. Stachnik, Danziger Priesterbuch 1920–1945, 1945–1965, Niemcy 1965. 16 S. Bogdanowicz, Bo przemoc widzę w mieście i niezgodę. Trudny początek Kościoła Gdańskiego 1922–1945 rok, Gdańsk 2001. Ks. Magnus Bruski... wych mrozów 1945 roku. Wygasła w grud- pośrodku. Miejsce to znajduje się w daw- niu zabierając blisko 6000 ofiar w spalo- nej fosie w pobliżu gdańskich fortów. nym mieście i drugie tyle w Grudziądzu, Myślę, że dobrze by się stało, aby tej ini- w którym mieścił się punkt etapowy jeń- cjatywie patronowała postać ks. M. Bru- ców niemieckich wywożonych na Sybir. skiego. Zasługuje on na pamięć bowiem W przeddzień 1 listopada 2003 roku z ini- do niego odnoszą się słowa Goethego – cjatywy Związku Mniejszości Niemieckiej „Die Statte die ein guter Mensch betrat / w Gdańsku i przy aprobacie władz miasta Ist eingeweiht hundert Jahrenklingt / w miejscu masowego pochówku zmarłych Sein Wort und seine That dem Enkel wie- na epidemię w więzieniu na Kurkowej der“.(Miejsce, na które wstąpił dobry czło- postawiono kamienny obelisk z krzyżem wiek, uświęcone jest po wieczne czasy)17. r

43

17 T. Skutnik, Nie dzielmy prochów, Dziennik Bałtycki, 22 VIII 2003. Antoni Kakareko

Antoni Kakareko

Gedaniana w spuściźnie archiwalnej Andrzeja Bukowskiego w Bibliotece Głównej Uniwersytetu Gdańskiego

Postać Andrzeja Bukowskiego (1911– cieli (w r. 1956) Zrzeszenia Kaszubsko-Po- –1997) na trwałe zapisała się na kartach morskiego i wybitnego jego działacza2. dziejów Pomorza w XX wieku, zwłaszcza Przede wszystkim zaś jako nie tylko wy- w aspekcie badań regionalnych: w kontek- bitnego historyka literatury, ale również ście nauk historycznych i historii litera- jako czołowego znawcę i badacza dziejów tury oraz biografistyki. Okres jego życia regionalnych Pomorza, szczególnie zaś Ka- wypełnił prawie całe stulecie, obejmując szub – w szerokim kontekście historycznym, wszystkie momenty przełomowe dla histo- z podkreśleniem problematyki społeczno- rii Pomorza, w tym Kaszubszczyzny, której kulturalnej, zwłaszcza piśmiennictwa i li- to poświęcił znaczną część swojej aktyw- teratury regionu. W kontekście tematu ni- ności1. Jego działalność pisarska, nauko- niejszego opracowania należy nadmienić, wa, dydaktyczna i społeczna zostawiła nie- iż Andrzej Bukowski jako niezwykle ak- zatarte ślady. Przed 1939 r. jako redaktora tywny działacz Gdańskiego Towarzystwa jednego z najlepszych periodyków, zajmu- Naukowego, przez trzydzieści lat sprawo- jących się problematyką regionalną – to- wał funkcję redaktora naczelnego „Roczni- ruńskiej „Teki Pomorskiej”. Po wojnie jako ka Gdańskiego”, w którym to periodyku 44 pracownika, następnie rektora (w l. 1956– prezentował różnorodną problematykę gdań- –1962) gdańskiej WSP oraz jednego z ini- ską. cjatorów Uniwersytetu Gdańskiego i jego Urodzony w wiosce Stare Polaszki k. Ko- profesora. Również jako jednego z założy- ścierzyny, w którym to mieście zdobył

1 Zob. biogram A. Bukowskiego autorstwa Józefa Borzyszkowskiego w Słowniku Biograficznym Pomorza Nadwi- ślańskiego (Suplement I, Gdańsk 1998, s. 47–49) oraz tegoż autora artykuł biograficzny w „Pomeranii” (nr z lutego 1998, s. 46–50). 2 Jak stwierdza J. Borzyszkowski: „W Zrzeszeniu reprezentował środowisko działaczy, członków PZPR, bardzo oddanych sprawom kaszubskim, wierzących w ideały socjalizmu” (J. Borzyszkowski, A. Bukowski, w: „”, op. cit., s. 48). Gedaniana w spuściźnie archiwalnej Andrzeja Bukowskiego... pierwsze szlify edukacyjne w sławetnym w Bibliotece Gł. Uniwersytetu Gdańskie- Gimnazjum Klasycznym, później (w l. 1932– go. Natomiast przebogate zbiory archiwal- –1936) studiował polonistykę na Uniwer- ne i rękopiśmienne, owoc twórczości i dzia- sytecie Poznańskim, który – jako uczeń łalności a także zgromadzone kolekcje, prof. Romana Pollaka – ukończył z tytułem stanowiące zarazem bazę źródłową i warsz- magistra. Do 1939 r. związany był szcze- tat naukowy Andrzeja Bukowskiego, wszyst- gólnie z Toruniem, gdzie pracował m.in. ko to zostało 15 kwietnia 1997 r. przekaza- w Książnicy Miejskiej i gdzie (w latach ne przez jego córkę, Miłosławę Bukowską 1936–38) redagował „Tekę Pomorską”3. Po Schielmann6 Bibliotece Głównej UG, gdzie wojnie, którą – po kampanii wrześniowej w Oddziale Zbiorów Specjalnych jest prze- – spędził w niewoli niemieckiej (w więk- chowywane i opracowywane7. szości w niemieckim oflagu Woldenberg4), Prof. Józef Borzyszkowski, jeden ze spad- wrócił do Torunia, skąd w r. 1946 – wraz kobierców fragmentu spuścizny8, następu- z Instytutem Bałtyckim, gdzie był zatrudnio- jąco charakteryzuje jej twórcę: „Będąc ny – przeniósł się na krótko do Bydgosz- wszechstronnym badaczem dziejów ka- czy. Od r. 1948 zamieszkał z całą rodziną szubsko-pomorskich oraz redaktorem kil- na stałe w Gdańsku. Z tym grodem nad Mot- ku czasopism regionalnych o charakterze ławą związał całe swe dalsze życie, działal- społeczno-kulturalnym i naukowym, tak ność i twórczość pisarską, naukową i dy- przed, jak i po wojnie, zgromadził w swo- daktyczną – aż do swej śmierci w r. 1997. ich zbiorach wiele unikatowych dokumen- Jego – gromadzona w ciągu całego życia tów archiwalnych, rękopisów wybitnych – spuścizna naukowa5 znajduje się aktual- twórców i fragmenty spuścizn najwybit- nie w kilku miejscach. Księgozbiór częścio- niejszych działaczy...”9. Cytowany wyżej wo w WSP w Słupsku, częściowo w Insty- autor stwierdza również fakt, „że o bogac- tucie Kaszubskim w Gdańsku a także twie zgromadzonych przezeń cassubianów

3 Do Redakcji „Teki Pomorskiej” został Bukowski dokooptowany w drugiej połowie r. 1936 (od nru 3/4), zaś w r. 1937 objął w niej funkcję sekretarza i red. odpowiedzialnego. Zob. A. Kakareko, Archiwa redakcyjne „Teki Pomorskiej” i Życia Pomorza” (Z prac nad spuścizną Andrzeja Bukowskiego w Bibliotece Głównej Uniwersytetu Gdańskiego. Kolekcje warsztatowe dotyczące czasopiśmiennictwa, literatury oraz biografistyki i leksykografii Pomorza i Kaszub, [w:] „Acta 45 Cassubiana” T. V/2004, s. 91–92). 4 Obecnie Dobiegniew w woj. lubuskim. 5 Losy całej spuścizny prof. Bukowskiego po jego śmierci przedstawił prof. Józef Borzyszkowski: Spuścizna Andrze- ja Bukowskiego (1911–1997), [w:] „Acta Cassubiana” T. 1, 1999, s. 353–360. 6 Prof. nadzw. w Instytucie Filologii Polskiej na Wydz. Fil.-Hist. UG, zm. 1.05.2002 r. 7 Ogółem zostało przekazanych 36 kartonów materiałów, w tym 4 kartony kartotek + szafka do kart katalogowych, wypełniona mnóstwem kartotek z fiszkami bibliograficznymi i źródłowymi. Jako dokument przekazania służył, sporządzo- ny przez M. Bukowską-Schielmann „Wykaz materiałów ze spuścizny prof. Andrzeja Bukowskiego przekazanych Bibliotece Uniwersytetu Gdańskiego”. 8 We wspomnianym w przypisie 5 „Wykazie materiałów” znajdujemy również informację, iż karton z materiałami, dotyczącymi Floriana Ceynowy otrzymał prof. Józef Borzyszkowski, zaś prof. Jan Data – materiały dotyczące kultury i literatury Wielkopolski w XIX w. oraz postaci i twórczości J. I. Kraszewskiego. 9 J. Borzyszkowski, Spuścizna Andrzeja Bukowskiego (1911–1997), op. cit., s. 354. Antoni Kakareko

krążyły od dziesiątków lat przeróżne opo- wych14 – głównie historyków a także były wieści, wręcz mity.”10 już wykorzystywane jako materiał źródło- Jako jeden z tych11, któremu przypadło wy do prac magisterskich. opracowanie spuścizny A. Bukowskiego, Gedaniana w spuściźnie A. Bukowskie- w pełni potwierdzam powyższe stwierdze- go, stanowią wcale pokaźny wycinek zbio- nia, zwłaszcza odnośnie ilości zgromadzo- rów. Zadaniem niniejszego opracowania nych materiałów oraz ich różnorodności jest poinformowanie zainteresowanych i bogactwa treściowego. Potwierdzam w kon- o ważniejszych kolekcjach i materiałach, tekście już uporządkowanego i zinwenta- dotyczących Gdańska oraz postaci z Gdań- ryzowanego fragmentu spuścizny, który skiem związanych, znajdujących się w czę- to stanowi zaledwie jej wycinek (niecałe ści spuścizny już opracowanej. Pomimo ta- 40% całości), a który już zadziwia swoim ogro- kiego ograniczenia wydaje się, iż walor mem. Efekt tej pracy poza inwentarzami naukowy i badawczy przedstawianych ma- i kartotekami inwentarzowymi (wraz z in- teriałów, jest tak znaczny, że nawet ten deksem) dostępnymi w Pracowni Zbiorów fragment omawianego zbioru, zasługuje na Specjalnych, w gmachu Biblioteki Głów- przybliżenie go szerszemu gremium. Przed nej UG w Sopocie12, znalazł swoje odzwier- przejściem do meritum, należy jednak ciedlenie również w szeregu publikacji (w kontekście złożonej historii największe- w roczniku Instytutu Kaszubskiego „Acta go niegdyś portu dawnej Rzeczypospoli- Cassubiana”, które tworzą cykl „Z prac nad tej) zaznaczyć, iż zebrane bądź wytworzone spuścizną Andrzeja Bukowskiego w Biblio- przez A. Bukowskiego gedaniana dotyczą tece Głównej Uniwersytetu Gdańskiego”.13 polskiego Gdańska oraz ludzi którzy tę Zespoły już opracowane znalazły też już polskość utwierdzali, szerzyli i bronili. Chro- swoje odbicie w szeregu publikacji nauko- nologicznie gedaniana znajdujące się w spu-

10 Ibidem, l.c. 11 Aktualnie opracowywaniem spuścizny Andrzeja Bukowskiego w Bibl. Gł. UG zajmuje się dwóch pracowników Oddziału Zbiorów Specjalnych: Angelika Dąbal oraz autor niniejszego opracowania. 12 Do momentu przeniesienia się do nowego gmachu Biblioteki Głównej w Gd. Oliwie, przy ul. Grunwaldzkiej. 13 Jak dotąd ukazały się cztery opracowania tematyczne tego cyklu, poszczególne zespoły spuścizny już zinwentary- 46 zowane: T. III. R. 2001, s. 177–189 (A. Kakareko, Kolekcje warsztatowe dotyczące Hieronima Derdowskiego, Izydora Gulgowskiego, Ks. Leona Heyke, Jana Karnowskiego, Władysława Pniewskiego i Franciszka Sędzickiego); T. IV. R. 2002, s. 112–135 (A. Kakareko, J. Łuszczyńska, Kolekcje warsztatowe dotyczące osób [...] oraz środowisk, organizacji, towa- rzystw i instytucji [...]); T. V. R. 2003, s. 89–117 (A. Kakareko, Kolekcje warsztatowe dotyczące czasopiśmiennictwa, literatury oraz biografistyki i leksykografii Pomorza i Kaszub; A. Dąbal, Kolekcja warsztatowa dotycząca Waplewa i Rodziny Sierakowskich). Do druku w T. VI. (za rok 2004) zostały złożone dwa opracowania: A. Kakareko, 57 biograficznych kolekcji warsztatowych oraz A. Dąbal, Kolekcje warsztatowe dotyczące strajków szkolnych na Pomorzu oraz kółek rolniczych. 14 J. Borzyszkowski, Aleksander Majkowski (1876–1938). Biografia historyczna, Gdańsk– 2002; W. Pe- pliński, Czasopiśmiennictwo kaszubskie w latach zaboru pruskiego. Aspekty programowe, publicystyczne i wydawnicze, Gdańsk 2002; C. Obracht Prondzyński, Jan Karnowski (1886-1939). Pisarz polityk i kaszubsko-pomorski działacz regional- ny, Gdańsk 1999 oraz Kaszubi. Między dyskryminacją a regionalną podmiotowością, Gdańsk 2002; J. Schodzińska, Franciszek Sędzicki (1882–1957) – działacz narodowy, regionalista i poeta kaszubski, Gdański–Wejherowo, 2003; J. Ol- bert, Dzieje „Gryfa” 1931–1934, „Teki Gdańskie” R. 2002; A. Kakareko, Nauczyciel polskiego rozmiłowany w polskości: dr Władysław Pniewski (1893–1940), „Skałka”, nr 3/2002. Gedaniana w spuściźnie archiwalnej Andrzeja Bukowskiego...

ściźnie obejmują okres od wieku XVIII po –1855), pastor ewangelicki, zarazem wiel- czasy obecne. ki szermierz polskości i miłośnik języka Omówienie niniejsze rozpocznę od ma- polskiego, którego nauczał m. in. w gdań- teriałów biograficznych, odnoszących się skim Gimnazjum Akademickim15. W oma- do ludzi, których życie i działalność – kró- wianej spuściźnie znajduje się kolekcja war- cej lub dłużej – przebiegały w Grodzie nad sztatowa16. jego dotycząca, w skład której Motławą, którzy zaś szczególnie zasłużyli wchodzą notatki i wypisy źródłowe a także się dla utrzymania i umacniania polskiego opracowania biograficzne A. Bukowskiego charakteru miasta i całego regionu w cza- i innych autorów17. Na uwagę zasługuje ma- sach rozbiorów, kiedy to zaborca pruski czy- szynopis artykułu A. Bukowskiego: Krzysz- nił wszelkie wysiłki – po części skuteczne tof Celestyn Mrongowiusz – obrońca pol- – dla uczynienia z Gdańska ośrodka nie- skości, Gdańska i Pomorza18. mieckiej kultury. W spuściźnie Andrzeja Podobny charakter mają kolekcje bio- Bukowskiego znajdują się kolekcje biogra- graficzne odnoszące się do Jana Roehra ficzne bądź poszczególne materiały doty- (1816–1877) oraz Jana Kantego Pomierskie- czące takich działaczy na rzecz polskości go (1855–1926). Pierwszy, jako prokurent Gdańska (zarówno w okresie rządów pru- Domu Handlowego Aleksander Makowski- skich a także Wolnego Miasta Gdańska) Ludwik Kendzior und Co, organizował jak: Krzysztof Celestyn Mrongowiusz, Jan w okresie Powstania Styczniowego prze- Roehr, Jan Kanty Pomierski, Jakub Gliniec- rzuty broni19, drugi zaś to (m.in.) współza- ki, Józef Czyżewski, Bernard Zygmunt Mil- łożyciel i pierwszy prezes Towarzystwa ski, Józef Marian Palędzki, Wiktor Hirsch, Przyjaciół Nauki i Sztuki w Wolnym Mie- Aleksander Majkowski, Franciszek Leon ście Gdańsku20. Spośród materiałów jego Kręcki, Wilhelm Krystian Grimsmann, Wła- dotyczących na szczególną uwagę zasługu- dysław Pniewski, Stanisław Brzęczkowski, ją dwa rękopiśmienne opracowania biogra- Franciszek Sędzicki. ficzne autorstwa Andrzeja Bukowskiego21. Najwcześniej swoją działalność rozwi- Kolejne „gdańskie” kolekcje materiałów jał Krzysztof Celestyn Mrongowiusz (1764– biograficznych dotyczą współtwórców 47 15 Zob. biogramy Mrongowiusza: autorstwa Wiesława Bieńkowskiego w Polskim Słowniku Biograficznym (PSB), T. XXII/1, zesz. 92, s. 190–195 oraz autorstwa H. Dzienis w Słowniku Biograficznym Pomorza Nadwiślańskiego (SBPN), T. III L–P, Gdańsk 1997, s. 265–267. 16 Terminem tym określam zbiór materiałów (oryginalnych oraz wytworzonych przez autora spuścizny), służących jako warsztat naukowy dla przygotowywanych prac. 17 Łącznie 36 całostek merytorycznych, stanowiących jednostkę inwentarzową Rs II 306. 18 Sygn. Rs II 306/15. 19 Zob. A. Bukowski, Pomorze Gdańskie w Powstaniu Styczniowym, Gdańsk 1964, s, 50, 79, 85, 123. Zbiorek liczy 3 całostki merytoryczne objęte sygn. Rs II 322, zawierające wypisy nekrologów i biogramów Roehra z prasy pomorskiej. 20 Zob. biogram autorstwa Stanisława Mikosa w SBPN, T. III, op. cit., s. 468. Dotycząca tej postaci kolekcja materiałów biograficznych liczy 24 całostki merytoryczne, stanowiące jednostkę inwentarzową Rs II 319. 21 „Jan Kanty Pomierski – Współzałożyciel i pierwszy prezes Towarzystwa Przyjaciół Nauki i Sztuki w Gdańsku”, k. 12; „Pomierski Jan Kanty (1855–1926) ...”, 2 k. Antoni Kakareko

i wybitnych przedstawicieli „Gazety Gdań- publikacji w „Słowie Pomorskim” z r. 1931 skiej”, pisma którego zasługi dla umacnia- pt. Moje chełmińskie czasy gimnazjalne.28 nia polskości Pomorza Gdańskiego nie spo- Oprócz wspomnień w zbiorze ponadto znaj- sób przecenić. dują się: kserokopie akt personalnych Pa- Do pierwszego jej wydawcy, Bernarda lędzkiego29 oraz jego korespondencji Zygmunta Milskiego (1856–1926), odnosi z l. 1902–190330, a także niezwykle inte- się zbiór 11 całostek merytorycznych, sta- resująca korespondencja biograficzna A. Bu- nowiących blok sygnaturowy Rs II 102– kowskiego z córkami J. M. Palędzkiego: Rs II 104. Znajdują się tam m.in.: opraco- Klementyną i Anielą31. wania: Z kroniki Rodziny Milskich. Spisał Jednym z inspiratorów powstania „Ga- Bernard Milski. Poznań w lutym 1919 r.22 zety Gdańskiej” był Jakub Gliniecki (1849– oraz Ku własnej obronie23; wydany przez –1923)32, współtwórca i lider słynnego „Og- Milskiego „Katalog Biblioteki Towarzystwa niwa”, stowarzyszenia bardzo aktywnego «Ogniwo» w Gdańsku”24; korespondencja na niwie krzewienia polskości w Gdańsku Milskiego z Antonim Osuchowskim25 oraz na przełomie XIX i XX w. Wśród materia- korespondencja biograficzna A. Bukowskie- łów jego dotyczących, szczególną wartość go z rodziną Milskiego26. przedstawia wspomnieniowe opracowanie Następnym właścicielem – po B. Z. Mil- córki, Jadwigi z Glinieckich Kurowskiej skim – „Gazety Gdańskiej” był Józef Marian Wspomnienia o życiu i rozwoju Polonii Gdań- Palędzki (1857–1940). Odnosząca się do skiej w latach 1895–190033 oraz fotografie: niego kolekcja warsztatowa w spuściźnie autorki cyt. tekstu i jej ojca Jakuba34. A. Bukowskiego stanowi blok sygnaturowy Współzałożycielem „Gazety Gdańskiej” Rs II 99–101. Na szczególną uwagę w tym i wielce zasłużonym działaczem społeczno- zbiorze zasługuje 93 stronicowy maszyno- oświatowym oraz na polu kultury, był rów- pis z r. 1937, zawierający wspomnienia nież Józef Czyżewski (1857–1935), drukarz J. M. Palędzkiego27 oraz kserokopia jego gdański oraz twórca towarzystw ludowych

22 Kserokopia rękopisu, k 14, sygn. Rs II 104/1. 23 Kserokopia rękopisu, 19 k., sygn. Rs II 104/2. 48 24 Fotokopia, 14 k., sygn. Rs II 104/3. 25 Kserokopie, 2 listy, sygn. Rs II 102. 26 4 listy z l. 1975–1988, sygn. Rs II 103. 27 Sygn. Rs II 101/1. 28 Sygn. Rs II 101/2. W zbiorze znajduje się również kserokopia wspomnień żony Palędzkiego, Pelagii z Pawłow- skich, opublikowanych również w r. 1931 w „Słowie Pomorskim” pt. Kościerskie czasy szkolne. Urywek ze wspomnień z lat 1974–1881, sygn. Rs II 100. 29 Z zespołu „Koenigliches Polizei Praesidium Posen” w Woj. Archiwum Państwowym w Poznaniu, sygn. Rs II 99. 30 Ze zbiorów Biblioteki Kórnickiej PAN, sygn. Rs II 99. 31 Sygn. Rs II 100. Wśród załączników do korespondencji m.in. fotografia rodzinna. 32 Zob. biogram autorstwa A. Bukowskiego w SBPN T. II G-K, Gdańsk 1994, s. 61–62. 33 Maszynopis, k. 4, sygn. Rs II 284/2. 34 2 fot. cz.b., 8,5×13,5 oraz 9×13,5 cm, sygn. Rs II 284/2 (Jakub Gliniecki) oraz Rs II 284/3 (Jadwiga z Glinieckich Kurowska). Gedaniana w spuściźnie archiwalnej Andrzeja Bukowskiego... na Pomorzu Gdańskim, w tym pierwszego szem Rogalą41 i Janem Brejskim42; Akt mia- towarzystwa ludowego w Gdańsku – „Jed- nowania Józefa Czyżewskiego starostą gdań- ność”35. W spuściźnie A. Bukowskiego znaj- skim przez Towarzystwo ku Obronie Spraw duje się – licząca 86 całostek merytorycz- Ekonomicznych i Społecznych „Straż” nych – kolekcja materiałów biograficznych w Poznaniu w r. 190543; Zawiadomienie odnoszących się do postaci J. Czyżewskie- Komitetu Krzyża i Medalu Niepodległości go, również oryginalnych dokumentów z je- z 1935 r. o przyznaniu odznaczenia44; Tekst go spuścizny osobistej i rodzinnej. Całość zaproszenia na zebranie Narodowego Stron- tworzy blok sygnaturowy Rs II 105–Rs II nictwa Ludowego45; List–rachunek J. Czy- 114. Szczególną wartość źródłową mają fo- żewskiego dla mec. Juliana Szychowskie- tografie J. Czyżewskiego i jego rodziny, go z r. 1911, zawierający listę członków pochodzące z archiwum rodzinnego córki Narodowego Stronnictwa Ludowego, opła- Jadwigi Borowskiej36. Jest też odręczny, wy- cających składki46; Rachunek wystawiony konany ołówkiem przez Władysława Dra- przez J. Czyżewskiego za druk odezw Ko- piewskiego, portret Czyżewskiego37. W zbio- mitetu budowy Domu Polskiego w Gdań- rze znajdują się też dwa jego autografy: tekst sku47; druk z ok. r. 1935 pt. Memoriał Jó- przemówienia patriotycznego38 oraz rela- zefa Czyżewskiego z Gdańska w sprawie cja z uczestnictwa w Zjeździe Katolickim pokrzywdzenia jego [...]48. Wyjątkową war- w Warszawie w r. 1926, z okazji dwusetnej tość przedstawiają (być może unikatowe) rocznicy kanonizacji św. Stanisława Kost- egzemplarze prasy gdańskiej, pomorskiej ki39. Z innych oryginalnych materiałów ze i poznańskiej z artykułami odnoszącymi się spuścizny Czyżewskiego wymienić należy: do osoby J. Czyżewskiego49, zwłaszcza zaś korespondencję z Janem Boną40, Toma- z jego nekrologami50. Bardzo istotne źró-

35 Rok założenia 1884. 36 9 fot. cz.b., sygn. Rs II 106/3[1–8] oraz Rs II 106/5. 37 Sygn. Rs II 106/4. 38 Po r. 1918, pisany ołówkiem, sygn. Rs II 106/6. 39 Tekst pisany ołówkiem, sygn. Rs II 106/7. 40 1 list z r. 1911, sygn. Rs II 105/1. 41 1 list z r. 1911, sygn. Rs II 105/2. 49 42 1 list z r. 1911, sygn. Rs II 105/3. 43 Fotokopia, Rs II 106/1. 44 Sygn. Rs II 106/2. 45 Autograf z r. 1911, sporządzony na odwrocu ulotki (również założonego przez Józefa Czyżewskiego) Towarzystwa „Oświata”, sygn. Rs II 106/8. 46 Sporządzony na firmowym blankiecie drukarni Czyżewskiego, sygn. Rs II 106/9. 47 Sporządzony na firmowym blankiecie drukarni Czyżewskiego, sygn. Rs II 106/10. 48 Sygn. Rs II 106/11. 49 Jedn. inwent. Rs II 108: „Prasa gdańska pomorska i poznańska z artykułami dotyczącymi Józefa Czyżewskiego”. Zawiera egz. „Kuriera Poznańskiego” (r. 1918), „Gazety Gdańskiej” (r. 1918 i 1928), „Gazety Kartuskiej” (r. 1934) oraz „Słowa Pomorskiego” (r. 1934 i 1935). 50 Jedn. inwent. Rs II 109: „Prasa gdańska z nekrologami Józefa Czyżewskiego”. Zawiera egz. z r. 1935: „Gazety Gdańskiej”, Gminy Polskiej”, „Straży Gdańskiej”, „Związkowca”, „Der Danziger Vorposten”. Antoni Kakareko

dłowo są również wspomnienia kolegów tarzowa Rs II 288, zawiera, obfitującą i przyjaciół Czyżewskiego: Ludwika No- w dane biograficzne, korespondencję wackiego51, Stanisława Ptaka52 oraz Stefa- A. Bukowskiego z żoną Heleną i synem na Podgórskiego53. Kolekcja zawiera rów- Wiktorem, a także dwie – cenne źródłowo nież szereg ważnych, zarazem b. rzadkich, – fotografie z okresu międzywojennego61. druków (część z nich z oficyny Czyżewskie- Jakby dzisiaj nieco zapomnianym a jed- go): „Ruch Ludowy i jego reorganizacja”54, nym z najwybitniejszych działaczy polskich „Program Polskiego Stronnictwa Ludowe- w Gdańsku, zarówno przed I wojną świato- go” z r. 191955, „Statut Gminy Polskiej wą jak i po niej, był Franciszek Leon Kręc- w Wolnym Mieście Gdańsku”56, ulotka wy- ki (1883–1940)62. Wielorakość i różnorod- borcza (w j. pol. i niem.) Listy Polskiej nr 7 ność jego inicjatyw, przedsięwzięć i działań w wyborach do Volkstagu WMG z r. 193557, w licznych strukturach organizacyjnych „teksty całkowite do utworów śpiewanych czynią jego sylwetkę jeszcze dzisiaj nie do przez Tow. Śpiewu „Lutnia” w Gdańsku końca znaną, czekającą dopiero na swoje [...]”58 i in. Cennym materiałem źródłowym odkrycie. Ta wielorakość i różnorodność są również opracowania i wycinki praso- sprawia też, iż w już opracowanej partii we dotyczące J. Czyżewskiego, powstałe spuścizny Andrzeja Bukowskiego znajdu- zaś po r. 1945.59 je się wiele miejsc i zespołów, zawierających Osoby znakomitego dziennikarza „Ga- szereg dokumentów i materiałów dotyczą- zety Gdańskiej” Wilhelma Grimsmanna cych tego wielkiego Polaka i Gdańszczani- (1883–1940) dotyczy oryginalny dokument na zarazem. Przede wszystkim znajduje się z 29 października r. 1913, będący świadec- tutaj liczna, oryginalna korespondencja twem pracy, zarazem też opinią wystawio- Kręckiego, związana z jego działalnością ną jemu przez Zarząd Wydawnictwa60. w środowisku „Gryfa” i Młodokaszubów Wybitnym działaczem narodowym na przed pierwszą wojną światową. Zgroma- niwie społeczno-oświatowej w Wolnym Mieś- dzona ona została w oddzielnej jednostce cie Gdańsku był lekarz-dentysta, dr Wik- inwentarzowej Rs II 35. Znajduje się ona tor Hirsch (1886–1940). Jednostka inwen- również w kolekcjach dotyczących czoło- 50 51 „Wspomnienie o Józefie Czyżewskim”, rkps z r. 1959, k. 2, sygn. Rs II 107/2. 52 „Moje wspomnienia z akcji plebiscytowej w 1920 r.”, maszyn. z r. 1960, k. 3, sygn. Rs II 107/3. 53 Rkps z r. 1959, k. 2, sygn. Rs II 107/4. 54 Poznań: nakładem Towarzystwa Demokratyczno-Narodowego, 1912, s. 8, sygn. Rs II 110/1. 55 Gdańsk 1919, s. 14, sygn. Rs II 110/2. 56 Gdańsk, „Gazeta Gdańska” Tow. Akc., 1921, s. 8, sygn. Rs II 110/3. 57 Sygn. Rs II 110/4. 58 Gdańsk, s. 16, sygn. Rs II 110/5. 59 Jedn. inwent. Rs II 107 oraz Rs II 111. 60 Sygn. Rs II 286. 61 Portret W. Hirscha, cz.b. (9×14 cm), sygn. Rs II 288/3 oraz fot. z balu akademickiego w Sopocie w r. 1938, cz.b. (14×9 cm), sygn. Rs II 288/4. 62 Zob. biogram autorstwa B. Hajduka w SBPN T. II., op. cit., s. 505–507. Gedaniana w spuściźnie archiwalnej Andrzeja Bukowskiego... wych przedstawicieli tego środowiska: Ale- tej organizacji, zarazem również do osoby ksandra Majkowskiego63, Jana Karnow- jego prezesa, zostały zgromadzone w jedn. skiego64, ks. Leona Heyke65 a także w jed- inwent. Rs II 27. Jest to korespondencja nostkach inwentarzowych Rs II 17–Rs II 20, Kręckiego z l. 1913–1914 oraz spis książek zawierających korespondencję Redakcji „Gry- ofiarowanych przez niego w r. 1912 biblio- fa”. Postać F. Kręckiego jest także obecna teczce Towarzystwa. W kolekcji dotyczą- w dokumentacji stanowiącej zawartość ze- cej wielkiego pisarza i poety kaszubskie- społów: Spółdzielni Wydawniczej „Gryf”66 go Franciszka Sędzickiego, znajduje się oraz Redakcji „Gryfa”67. Franciszek Kręcki autograf recenzji (napisanej przez F. Kręc- był osobowością o wszechstronnych hory- kiego pod kryptonimem „Bobrius”) dru- zontach intelektualnych i zainteresowaniach, giego numeru periodyku „Swój do swego”, co objawiało się m.in. w jego szerokich redagowanego przez Sędzickiego a służą- kontaktach, również korespondencyjnych. cego „popieraniu przemysłu i kupiectwa Dlatego też jego korespondencję z lat polskiego”69. W monumentalnej zaś bazie 1911–1912, znajdujemy np. w kolekcji war- materiałowej Biografie pomorskie XIX sztatowej, dotyczącej znamienitego nie- i XX w., znajdują się cztery biogramy Fran- mieckiego badacza Kaszub, Friedricha Lo- ciszka Kręckiego, autorstwa Andrzeja Bu- rentza68. W sierpniu 1912 r. w Gdańsku kowskiego70. odbył się zjazd wspomnianego wyżej śro- Z Gdańskiem był też ściśle związany, dowiska, powołujący do życia formalną jego zarówno w okresie międzywojennym jak strukturę organizacyjną w postaci Towa- i po r. 1945 (aż do swej śmierci), wspomnia- rzystwa Młodokaszubów. Kręckiemu przy- ny wyżej Franciszek Sędzicki (1882–1957)71. padła w nim funkcja skarbnika. Korespon- Dotyczącą jego osoby kolekcję warsztato- dencję dotyczącą tego wydarzenia, w tym wą w spuściźnie Bukowskiego, obejmuje również i jego osoby, obejmuje jednostka blok sygn. Rs II71–Rs II 8272. Wśród znaj- inwentarzowa Rs II 30. Od r. 1911 Franci- dujących się tam gedanianów na wyróżnie- szek Kręcki przez wiele lat prezesował nie zasługują: zbiór odręcznych odpisów w Gdańsku Towarzystwu Gimnastyczne- jego utworów poetyckich, opublikowanych mu „Sokół”. Materiały odnoszące się do w „Gazecie Gdańskiej”73 oraz jego życiorys 51

63 Rs II 126 oraz Rs II 127. 64 Sygn. Rs II 60. 65 Sygn. Rs II 47. 66 Blok sygn. Rs II 10 – Rs II 12. 67 Blok sygn. Rs II 17 – Rs II 20. 68 3 listy F. Lorentza do F. Kręckiego, rkps w j. niem., sygn. Rs II 299/1–3. 69 Wyd. w r. 1913, sygn. Rs II 80/1. 70 Sygn. Rs II 198/180–184. 71 Zob. biogram autorstwa Józefa Borzyszkowskiego i Joanny Schodzińskiej w SBPN T. IV. R–Ż, Gdańsk 1997, s. 276–278. 72 Łącznie 142 całostek merytorycznych. 73 Sygn. Rs II 81. Antoni Kakareko

i inne wypisy z akt personalnych Sędzic- drzej Bukowski. Czwartej edycji „Gryfa” kiego z okresu jego pracy w Bibliotece (również w kontekście postaci Władysła- Gdańskiej PAN74. wa Pniewskiego) dotyczą w większości Czołowym intelektualistą i jednym z naj- (przedstawiane już wcześniej) dwa zespo- wybitniejszych Polaków w Wolnym Mie- ły spuścizny, zawierające dokumentację ście Gdańsku, był dr Władysław Pniewski Spółdzielni Wydawniczej „Gryf” oraz do- (1893–1940)75. Odnoszący się do niego kumentację redakcyjną „Gryfa”79. W znaj- zbiór materiałów biograficznych oraz doty- dującym się w omawianej spuściźnie ar- czących jego twórczości naukowej, stanowi chiwum redakcyjnym „Teki Pomorskiej” w spuściźnie blok jedn. Sygn. Rs II 83– oraz „Życia Pomorza”80, znajduje się rów- –Rs II 89. Znajduje się tutaj m.in. niepu- nież korespondencja W. Pniewskiego81 blikowany maszynopis jego pracy „Gdańsk oraz autograf jego artykułu, rozpoczynają- w niemieckiej literaturze pięknej”76 a tak- cego się od słów „Sytuacja nasza w tak zwa- że jego korespondencja, m.in. z Stanisła- nym «Wolnym Mieście Gdańsku» [...].”82 wem Brzęczkowskim (1897–1955), rów- Oprócz materiałów Władysława Pniewskie- nież znaczącej postaci wśród Polaków go, w omawianym wyżej archiwum znaj- W.M.Gd.77 oraz z Andrzejem Bukowskim, duje się również korespondencja innych Janem Konwińskim i Stanisławem Łąckim78. znamienitych Gdańszczan, m.in.: Mariana Dotyczy ona m.in. (jednej strony) spraw Pelczara (1905–1983)83, (cytowanego już redakcyjnych czwartej edycji „Gryfa”, re- wyżej) Stanisława Brzęczkowskiego, ks. dagowanej w Gdańsku przez Władysława Stefana Kamila Kantaka (1881–1976)84. Pniewskiego i Stanisława Brzęczkowskie- Bardzo licznie w spuściźnie A. Bukow- go, a także (z drugiej strony) współpracy skiego reprezentowane są różnorodne ma- (już po upadku „Gryfa” w r. 1934) z „Teką teriały dotyczące czasopiśmiennictwa gdań- Pomorską”, którą w Toruniu kierował An- skiego. Znajdują się one w opracowanej

74 Sygn. Rs II 72. 75 Zob. biogram autorstwa Stanisława Mikosa w SBPN T. III. L–P, Gdańsk 1997, s. 444–445. 76 Sygn. Rs II 83. 52 77 Zob. biogram autorstwa Józefa Borzyszkowskiego w SBPN T. I. A–F, Gdańsk 1992, s. 172–173. 78 Sygn. Rs II 86. 79 Zawartość treściową zespołu, w aspekcie również osoby Władysława Pniewskiego, omówili szczegółowo: A. Ka- kareko, Z prac nad spuścizną Andrzeja Bukowskiego w Bibliotece Głównej Uniwersytetu Gdańskiego. Kolekcje dotyczące osób [...] oraz środowisk, organizacji, towarzystw i instytucji [...], [w:] „Acta Cassubiana T. IV/2002, s. 128–132 oraz Joanna Olbert w swoim artykule źródłowym Dzieje „Gryfa” 1931–1934, [w:] „Teki Gdańskie”, T. IV/2002, s. 35–52. 80 Blok sygn. Rs II 142–Rs II 159 („Teka Pomorska” oraz Rs II 160–Rs II 162 („Życie Pomorza”) Szczegółowe omówienie tego zespołu przedstawił A. Kakareko: Z prac nad spuścizną Andrzeja Bukowskiego. Kolekcje warsztatowe dotyczące czasopiśmiennictwa, literatury, oraz biografistyki i leksykografii Pomorza i Kaszub, [w:] „Acta Cassubiana” T. V, op. cit., s. 90–99. 81 Sygn. Rs II 150 . 82 K 2, sygn. Rs II 156. 83 Zob. biogram autorstwa Zbigniewa Nowaka [w:] SBPN T. III, op. cit., s. 402–403. 84 Zob. biogram autorstwa J. Borzyszkowskiego [w:] SBPN T. II, op. cit., s. 344–345. Gedaniana w spuściźnie archiwalnej Andrzeja Bukowskiego... już części, przede wszystkim w dużym ze- ska”, „Kuryer Gdański”, „Dziennik Gdań- spole: „Czasopiśmiennictwo Pomorza i Ka- ski”; Walka na gdańskiej reducie o polskość szub”85, stanowiącym blok 22 jedn. inwen- Wybrzeża. (Kartki z dziejów „Gazety gdań- tarzowych oznaczonych sygn. Rs II 163–Rs skiej”); „Gazeta Gdańska” w walce o pol- II 184. Są to głównie opracowania i mate- skość Wybrzeża; Rola „Gazety Gdańskiej” riały warsztatowo-źródłowe A. Bukowskie- w utrzymaniu polskości północnego Pomo- go. Aż siedem jednostek inwentarzowych rza; Walka „Gazety Gdańskiej” o byt mate- (Rs II 164–Rs II 170) odnosi się do „Gaze- rialny, język polski, z germanizacją; Obli- ty Gdańskiej”, której rolę i znaczenie dla cze społeczne „Gazety Gdańskiej”; Oblicze krzewienia polskosci i polskiego ducha pod- „Gazety Gdańskiej”; Henryk Sienkiewicz kreślałem już wcześniej. Szczególną wagę na łamach Gazety Gdańskiej”. Szereg in- dla badaczy przedmiotu może przedstawiać teresujących materiałów, związanych z ju- zbiór notatek źródłowych A. Bukowskiego, bileuszem 75-lecia „Gazety Gdańskiej” ukazujących bogate dzieje pisma, w ukła- w maju 1966 r. obejmuje sygn. Rs II 169. dzie trzech okresów chronologicznych: Zaś jednostka inwentarzowa Rs II 163 za- 1891–1901, 1901–1913, 1913–192086. Jedn. wiera nstp. opracowania i materiały zebra- inwent. Rs II 166 zawiera fiszki z rejestra- ne przez A. Bukowskiego, dotyczące innych cją zawartości poszczególnych roczników tytułów czasopiśmiennictwa gdańskiego: „Gazety Gdańskiej” lat 1914–1917 oraz Gdańskie „Pomorze” – poprzednik „Rocz- rocznika 1930. W tej części omawianego nika Gdańskiego”; Podwójny jubileusz zespołu znajduje się również kilka tema- „Rocznika Gdańskiego”; zbiór notatek źró- tycznych zbiorów wypisów z „Gazety Gdań- dłowych dotyczących „Pomorza” z l. 1921– skiej”: Prasa na Pomorzu. Znaczenie zało- –1925. Tytuły czasopism gdańskich obec- żenia „Gazety Gdańskiej”; Organizacje ne są również w kartotece notatek, wypisów polskie w Gdańsku w l. 1876–1910, Słowac- źródłowych i wycinków prasowych87. Na ki na Pomorzu, Kult Mickiewicza. W jedn. uwagę zainteresowanych zasługuje też nie- inwent. Rs II 164 zostało zgromadzonych wątpliwie „Kartoteka czasopiśmiennictwa szereg różnorodnych opracowań Andrze- gdyńskiego 1921–1939”88. ja Bukowskiego, odnoszących się do „Ga- W innym wielkim zespole opracowanej 53 zety Gdańskiej”, m.in.: „Gazeta Gdańska” spuścizny A. Bukowskiego, dotyczącej jego na tle polskiego życia kulturalnego na Wy- twórczości na polu biografistyki i leksyko- brzeżu w latach 1891–1939; „Gazeta Gdań- grafii89, znajdują się liczne materiały do-

85 Szczegółowy opis tego zespołu sporządził A. Kakareko: „Z prac nad spuścizną A. Bukowskiego. Kolekcje warsz- tatowe dotyczące czasopiśmiennictwa, literatury ..., op. cit., s 101-105. 86 Sygn. Rs II 165. 87 Sygn. Rs II 184. Kartoteka zawiera 119 całostek tematycznych na 307 k., obejmujących 41 haseł-tytułów. 88 Sygn. Rs II 183. 89 Blok sygn. Rs II 198–Rs II 256. Szczegółowe omówienie zespołu zob. w oprac. A. Kakareko w Aktach Cassubiana T. V/2004, op. cit., s. 108–112. Antoni Kakareko

tyczące m. in. takich znaczących i wielce Kończąc tę bardzo pobieżną prezenta- już zasłużonych „gdańskich” przedsięwzięć cję ważniejszych gedanianów, obecnych wydawniczych jak: seria wydawnicza „Po- w (dotąd opracowanej) części spuścizny morze Gdańskie”90 oraz Słownik Biogra- A. Bukowskiego, pragnę – przynajmniej ficzny Pomorza Nadwiślańskiego (SBPN)91. zasygnalizować ich obecność w części spu- Ten sam zespół stanowi również „kopal- ścizny jeszcze oczekującej na opracowanie. nię” materiałów biograficznych, również Dotyczy to zwłaszcza papierów, stanowią- gdańszczan i osób z Gdańskiem związanych. cych – w momencie przekazania – zasób Na szczególną uwagę zasługuje, cytowana kartonów: X („a” i „b”), XVII, XXII i XXIV. już wyżej, baza warsztatowa opracowań Pierwszy z nich nazwano „Wiek XIX na Po- A. Bukowskiego „Biografie pomorskie XIX morzu (do 1907)” i zawiera on m.in. wiele i XX w.”, obejmująca 181 sylwetek92. Wspo- materiałów dotyczących czasu Powstania mnieć również warto o egzemplarzu pracy Styczniowego i okresu popowstaniowego. magisterskiej córki Władysława Pniewskie- Następny zbiór dotyczy literatury na Po- go, Julitty Andrulewiczowej, traktującej morzu i o Pomorzu w wieku XIX i w 20- o jej ojcu a zatytułowanej „Dr Władysław leciu międzywojennym, a także marynisty- Pniewski – gdański działacz społeczno- ki oraz literatury gdańskiej i o Gdańsku. oświatowy (1924–1939)”93. Materiały z kartonu XXII dotyczą m.in. po- Liczne gedaniana literackie znajdują się staci Józefa Wybickiego i jego archiwum. w zespole, noszącym nazwę „Literatura Po- Ostatni zaś z wymienionych wyżej zaso- morza i Kaszub”94, zwłaszcza zaś w opra- bów nosi nazwę „Chopin w Gdańsku”. Licz- cowaniach antologii poezji i prozy pomor- ne gedaniana znajdują się i w pozostałych, skiej i kaszubskiej, sporządzonych przez niezinwentaryzowanych jeszcze zasobach, A. Bukowskiego dla celów wydawniczych: które to stanowią przedmiot nieustannych „Pomorze w poezji polskiej”95, „Kaszuby a sukcesywnych wysiłków zespołu opraco- w poezji (Mała antologia)96, „Gdańsk wującego tę monumentalną i wyjątkowo w poezji”97 . ważną spuściznę.

54

90 Sygn. Rs II 251. 91 Blok sygn. Rs II 239–Rs II 250. 92 Łącznie 429 opracowań biograficznych, sygn. Rs II 198. 93 Gdańsk 1961, maszynopis, k. 2+102+2. 94 Blok sygn. Rs II 185–Rs II 197. 95 Trzy maszynopisy, sygn. Rs II 185–Rs II 187. 96 Sygn. Rs II 192. 97 Zbiór wyc. pras. z tekstami poetyckimi, sygn. Rs II 191. Gedaniana w spuściźnie archiwalnej Andrzeja Bukowskiego...

Andrzej Bukowski z córką i wnuczką Hieronima Derdowskiego, fot. z r. 1961, sygn. Rs II 136/1 [4]

55 Antoni Kakareko

56

Nekrolog J. Czyżewskiego w organie Gminy Polskiej WMGd., sygn. Rs II 109/2 Gedaniana w spuściźnie archiwalnej Andrzeja Bukowskiego...

57

Ulotka Listy Polskiej w wyborach do Volkstagu WMGd. w r. 1935, drukowana w oficynie Rodziny Czyżewskich, sygn. Rs II 110/4 Antoni Kakareko

58

Statut Gminy Polskiej wyd. w r. 1921 przez „Gazetę Gdańską”, sygn. Rs II 110/3 Gedaniana w spuściźnie archiwalnej Andrzeja Bukowskiego...

59

Jedno z wydawnictw drukarni Józefa Czyżewskiego (pod zarządem syna Stanisława) z r. 1919, sygn. Rs II 110/2 Sławomir Kościelak KOŚCIÓŁ NA ZIEMI GDAŃSKIEJ

Sławomir Kościelak (Gdańsk)

Kryzys w gdańskim klasztorze św. Brygidy w świetle wizytacji biskupiej z 1580 roku

W powszechnej świadomości badaczy tolickiego w momencie rodzenia się zja- stosunków wyznaniowych nowożytnego wiska kontrreformacji – rozumianej w tym Gdańska pozostaje fakt głębokiego niedo- wypadku jako szeroko pojęta reakcja na władu organizacyjnego i moralnego, jaki sukcesy ideologicznego przeciwnika. Na- ogarnął wszystkie ocalałe z pogromu refor- leży mieć świadomość, że w zamożnym macji instytucje katolickie w tym mieście. i wpływowym Gdańsku kontrreformacja roz- Szczególnie dotkliwy kryzys dał się odczuć poczęła się z pewnym opóźnieniem. W Wiel- po grabieżach i tumultach z lat 1576–1577, kopolsce i Małopolsce przełomowa w tym kiedy to Gdańsk toczył wojnę z królem Ste- zakresie wydaje się być już nawet druga fanem Batorym1. Był to szczytowy moment połowa lat 60-tych XVI wieku. Na obszarze regresu, po którym nastąpiła bardzo po- Prus Królewskich pierwsze tego rodzaju wolna i z początku prawie niezauważalna skuteczne poczynania obserwujemy w po- poprawa kondycji miejscowych struktur łowie lat 70-tych, natomiast w Gdańsku Koś- kościelnych. Brak jednak wciąż szczegó- ciół wydaje się być całkowicie bezwolny łowej analizy zaistniałych wówczas zjawisk, w stosunku do zwycięskich nurtów prote- raportu o faktycznym stanie Kościoła ka- stantyzmu aż po lata 80-te tego stulecia2. 60 1 L. Redner, Skizzen aus der Kirchengeschichte Danzigs, Danzig 1875, s. 19–22; J. Vollbaum, Pfarrhof von St. M in Danzig und seine Bewohner, Danzig 1876, s. 20–21; P. Simson, Geschichte der Stadt Danzig, Bd II, Danzig 1918, s. 323–324; R. Stachnik, St. Brigitten Danzig, Danzig 1940, s. 45–46; R. Stachnik, Die katolische Kirche in Danzig, Muenster 1959, s. 96–97. 2 Diecezja chełmińska. Zarys historyczno-statystyczny, Pelplin 1928, s. 79; T. Glemma, Stosunki ko- ścielne w Toruniu w stuleciu XVI i XVII na tle dziejów kościelnych Prus Królewskich, Toruń 1934, s. 91–92, 105; J. Dygdała, Biskupi chełmińscy i kujawscy doby potrydenckiej i ich rola w życiu Prus Królewskich 1569– 1772, „Studia Pelplińskie”, t. XVI, 1985, s. 39–40. Należy jednak pamiętać, że w odniesieniu do Gdańska swoistym ale raczej jednostkowym sukcesem było uchronienie klasztoru dominikańskiego od sekularyzacji w połowie lat 60-tych XVI stulecia – por. T. Glemma, Odzyskanie klasztoru dominikańskiego w Gdańsku w latach 1565–1568, „Rocznik Gdański”, t. XII, 1938 [1939], s. 74–116. Kryzys w gdańskim klasztorze św. Brygidy...

Stało się tak dlatego, że miasto nad Mo- – m.in. przewodniczący królewskiej komi- tławą w ciągu niewielu lat po nadaniu przy- sji w sprawach Gdańska – okazał się nie wileju swobodnego głoszenia słowa Boże- tylko sprawnym politykiem, ale mógł się go i komunii pod dwiema postaciami (1557) także pochwalić pierwszymi udanymi re- dostąpiło miana niekwestionowanego ba- windykacjami kościołów w archdiakonacie stionu protestantyzmu w skali całej Rze- pomorskim (m.in. Nowe – 1577). Jego dzia- czypospolitej. łania na rzecz umocnienia Kościoła kato- Propagatorem reformy Kościoła i zwy- lickiego w Gdańsku przypadły jednak na cięskim (na ogół) przywódcą kontrrefor- bardzo trudny powojenny czas – pacyfika- macji na Pomorzu był bez wątpienia biskup cji wyznaniowych animozji i odbudowy ze włocławski, Hieronim Rozrażewski (1581– zniszczeń. Ocalałe z reformacji klasztory –1600). To on uczynił oficjałem gdańskim – zarówno te w mieście, jak i poza nim – i pomorskim Mikołaja Miloniusza (1582), były splądrowane, ich dobra materialne, ru- wychowanka jezuitów i papieskiego wy- chome i nieruchome, w poważnym stopniu słannika w rejon basenu Morza Bałtyckie- uległy grabieży. Jednym z tych ograbionych go3. Obaj oni, zarówno nowy ordynariusz domów zakonnych był klasztor św. Brygi- jak i nowy oficjał byli jednymi z pierwszych dy na gdańskim Starym Mieście. na Pomorzu kapłanów działających zgod- Jeszcze podczas oblężenia budynki klasz- nie z duchem Soboru Trydenckiego. Już toru św. Brygidy gdańszczanie przyznali wkrótce po swojej desygnacji na oficjalat podopiecznym zniszczonego podczas dzia- Miloniusz zorganizował pierwszy synod de- łań wojennych szpitala św. Gertrudy. No- kanalny (1585) a zostawszy proboszczem wych mieszkańców wprowadzono w miej- gdańskim (1586) przy kierowanej przez sce usuniętych mniszek. Gdy po grudniu 1577 siebie parafii pozwolił osiąść zakonnikom roku nastąpiła normalizacja stosunków z Towarzystwa Jezusowego, tworząc pierw- pomiędzy miastem a królem, brygidki po- szą stałą placówkę jezuicką w Gdańsku4. wróciły do swojej siedziby, ale pogorzelcy W cieniu tych niewątpliwych sukcesów po- jeszcze długi czas korzystali z przymuso- zostają pierwsze reformujące poczynania, wej gościnności zakonnic. Z tego powodu jakich podjął się w tym mieście u schyłku w klasztorze nie można było przestrzegać 61 swoich rządów na Pomorzu i Kujawach bi- klauzury a brygidki żyły w skrajnym ubó- skup Stanisław Karnkowski. Karnkowski stwie5. W 1579 roku zakon św. Brygidy

3 S. Załęski, Jezuici w Polsce, Lwów 1900, t. 1, cz. 1, s. 429; por. P. Czaplewski, Miloniusz Mikołaj (ok. 1545–1611), [w:] Słownik Biograficzny Pomorza Nadwiślańskiego, pod red. Z. Nowaka, t. 3, Gdańsk 1997, s. 224–225. 4 S. Kościelak, Jezuici w Gdańsku od drugiej połowy XVI do końca XVIII wieku, Gdańsk 2003, s. 29–30. Ostatecznie jezuici osiedli przy parafii (na plebanii NMP) w roku 1589. 5 R. Stachnik, St. Brigitten Danzig, Danzig 1940, s. 45–46; S. Kamińska, Klasztory brygidek w Gdańsku, Elblągu, Lublinie. Założenie i uposażenie, Gdańsk–Wrocław 1970, s. 123. Sławomir Kościelak

złożył przed sądem królewskim pozew prze- logii (wówczas bez jasno określonej funk- ciwko Radzie Gdańska i burmistrzowi Geo- cji) oraz Marcin Kulkius Leomanus, kazno- rgowi Rosenbergowi. W pozwie skarżył się dzieja gdański9. Można się domyślać, że na obecność intruzów w klasztorze i na usu- pod nieobecność ówczesnego proboszcza wanie przez Rosenberga z terenu Siedlec gdańskiego, Mikołaja Kosa10, Kulkius był zamieszkujących tam rzemieślników. Po- kapłanem faktycznie opiekującym się gdań- czynania władz miasta nosiły w tym wy- skimi katolikami. Po dokonaniu kontroli padku charakter walki z rzemieślniczą kon- protokół i zalecenia otrzymały zatwierdze- kurencją. Gdańsk w odpowiedzi na skargi nie ze strony biskupa Karnkowskiego. zasłaniał się działaniem w porozumieniu Wizytacja skupiła się w pierwszej ko- z ksienią klasztoru6. Tego rodzaju niekon- lejności na sprawach dyscypliny zakonnej. sekwentna polityka przełożonych brygi- W części pierwszej protokołu wizytacji, za- diańskiego konwentu była najprawdopodob- tytułowanej De choro et templo upomniano niej efektem silnej presji wywieranej na się przede wszystkim o te elementy życia klasztor przez trzymające kuratelę nad do- zakonnego, które były najbardziej widocz- brami mniszek miasto7. Spór pozostał nie- ne na zewnątrz: świadczyły niejako o zaan- rozstrzygnięty, rozpaczliwa sytuacja gażowaniu konwentu w sferę wiary i tym klasztoru wymagała zatem podjęcia natych- samym mogły wpływać na postawy i wy- miastowych działań naprawczych. bory wiernych. Przypomniano zatem o ści- Przebieg wizytacji słym przestrzeganiu tzw. godzin kanonicz- Pod koniec roku 1580, a więc na niewie- nych, czyli wspólnych śpiewów i modlitw le miesięcy przed nominacją na prymasow- w części wydzielonej kościoła – chórze. skie Gniezno (marzec 1581), biskup Stani- Nowicjuszki miały w tym celu pilnie uczyć sław Karnkowski zarządził wykonanie wizji się stosownych pieśni. Zwrócono uwagę, lokalnej8 w przeżywającym kryzys klasz- aby bracia z męskiego konwentu, czyli ob- torze. Zgodnie z pismem ordynariusza wło- sługujący świątynię kapłani celebrowali cławskiego, Stanisława Karnkowskiego msze zgodnie z zaleceniami Soboru Try- (Smarżewice, 8 października 1580 roku) denckiego, zawartymi w tzw. Rubrycelli 62 wizytacji klasztoru dokonali w imieniu bi- włocławskiej (Rubricella Vladislaviensis). skupa ks. Mikołaj Miloniusz, doktor teo- Ciż sami kapłani mieli głosić wiernym ka-

6 P. Simson, op. cit., s. 324. Simson powołuje się na obecnie zaginiony dokument z zespołu Spraw klasztorów w Radzie: 300, 86/41. 7 Miasto współdzierżyło z brygidkami podmiejską posiadłość Siedlce. 8 ADP, G–11 , f. 150v–f. 152. Akta te dołączono w formie aneksu do wizytacji biskupa Mikołaja Wojcie- cha Gniewosza z roku 1649, dzięki temu się zachowały. Nie ma bowiem obecnie akt czynności biskupa Karnkowskiego. 9 ADP. G–11, f. 150v. 10 S. Achremczyk, Mikołaj Kos (1541–1605), [w:] Słownik biograficzny Pomorza Nadwiślańskiego, pod red. Z. Nowaka, t. 2, Gdańsk 1994, s. 460–461. Kryzys w gdańskim klasztorze św. Brygidy... zania we wszystkie dni świąteczne a tak- dynie poprzez kratę rozmównicy. Tym sa- że w te dni powszednie, które cieszyły się mym zalecano wyodrębnienie z klasztor- większą frekwencją podczas mszy. O at- nego zespołu części budynku (budynków) mosferze tego czasu świadczy też nakaz objętej ścisłą klauzurą. W jej obręb nieco zamykania drzwi kościoła, aby uchronić swobodniej mogły przenikać tylko kobie- jego wnętrze przed skutkami jakiegoś przy- ty – służące – posługujące na rzecz klasz- padkowego tumultu. Wreszcie największy toru, m.in. kupujące żywność i sprzedające zdaje się problem stanowiły pochówki pro- towary. Mogło się to jednak dziać każdo- testantów w obrębie brygidiańskiej świą- razowo za specjalną zgodą ksieni. Kore- tyni. Dokonywano ich z całą stosowną opra- spondencja wysyłana i odbierana przez bry- wą, śpiewami i egzekwiami. W tym wypadku gidki miała być uprzednio kontrolowana w protokole wizytacji wnioskowano, aby przez superiora konwentu męskiego. Człon- – jeśli nie jest możliwa odmowa dokona- kinie konwentu nie mogły posiadać czego- nia pogrzebu – pochówki te nie przeszka- kolwiek osobistego. O wszystkie ich po- dzały w prowadzeniu godzin kanonicz- trzeby, zarówno ubranie jak i pożywienie, nych11. miała zadbać stosownie do zaleceń reguły Dopiero w drugiej części dokumentu – przełożona konwentu. Mniszkom nie wol- De disciplina claustrali Virginum – doko- no było także opuszczać klasztoru, chyba, nujący wizytacji komisarze zajęli się dys- że wymagała tego konieczność. Wówczas cypliną wewnętrzną i formacją duchową – za zgodą obojga konwentów i po konsul- mniszek. Przypomniano, że zgodnie z za- tacji z prowizorami wolno im było opuścić rządzeniem konsystorza osoby świeckie, mury klasztoru. Na co dzień jednakże wspól- w tym zwłaszcza mężczyźni (za wyjątkiem ne drzwi do obu konwentów pozostawały prowizorów dóbr klasztornych) nie mają zamknięte, a klucze do nich – znajdujące dostępu do brygidek. W wyjątkowych przy- się w gestii superiorów – tylko na wspól- padkach kontakty takie mogłyby się odby- ne życzenie obu konwentów mogły być wać za zgodą obydwu konwentów. Ten sam udostępniane. Zakazane było ponadto no- zakaz dotyczył również świeckich niewiast, szenie świeckich sukien, a te z zakonnic, i to zarówno protestantek jak i katoliczek, które takowymi dysponowały, winny się 63 które dotąd – zdarzało się – przemieszki- były ich pozbyć. Do obowiązków członkiń wały w szeroko pojętym obrębie klaszto- konwentu należało również noszenie od- ru. Być może były jeszcze pośród nich re- powiedniej tonsury (krótko ostrzyżonych zydentki ze szpitala św. Gertrudy. Zgodnie włosów). Sypialnia (dormitorium) mniszek z zaleceniem wizytatorów kobiety te powin- miała być na noc zamykana. Przewinienia, ny odtąd kontaktować się z mniszkami je- szczególnie ucieczki miały być surowo ka-

11 ADP, G–11, f. 151v. Sławomir Kościelak

rane zgodnie z regułą św. Brygidy. Przewi- no, że pod dachem konwentu męskiego nie dywano naganę w obliczu obu konwentów, powinno być żadnych gości, w tym zwłasz- karę karceru o chlebie i wodzie, a nawet chło- cza jakichkolwiek kobiet. Zalecano też, aby stę. W szczególnie trudnych przypadkach powstrzymać się od wszelkich kłótni i spo- ostatnią instancją miał być sąd miejscowe- rów, zwłaszcza na forum publicznym, by go biskupa12. Liczono na odnowę prowa- nie zaszkodziły one religii katolickiej, god- dzonej przez brygidki szkoły dla dziewcząt. ności zakonu, a protestantom nie dały oka- Spodziewano się, że dostarczy ona konwen- zji do zgorszenia. Brygitanów w pracy towi nowicjuszek. duszpasterskiej na rzecz gdańskich katoli- Ważnym przypomnieniem zasad reguły ków miał wesprzeć jeden z wizytatorów, Mar- brygidiańskiej było żądanie ograniczenia cin Kulkius Leomanus. Protokół wizytacji kontaktów pomiędzy obu konwentami. Mo- niedwuznacznie przypisuje go do klaszto- gły się one odbywać – zgodnie z zasadami ru, nazywając go przydanym do pomocy przewidzianymi dla sakramentu pokuty – (innym tutejszym kapłanom) socjuszem. tylko poprzez kraty i przegrody. Zalecano Miał on otrzymać wszelką pomoc w wy- ksieni, aby mniszki nie lekceważyły zale- pełnianiu swojej misji dla dobra gdańskiej ceń spowiedników z konwentu męskiego. społeczności katolików. Spowiednikiem ksieni winien być przeor Na koniec biskup apelował do obu kon- konwentu męskiego, w tym wypadku de- wentów, aby wszelkie przygotowane przez sygnowany przez ordynariusza. Powinien komisarzy zalecenia, służące dobru ogółu, on nie tylko słuchać jej spowiedzi, ale tak- a przede wszystkim – dobru zakonu – były że służyć jej radą13. pilnie przestrzegane i jak najszybciej za- Zreformowania wymagała także sytuacja prowadzone w życie. w konwencie męskim. W części trzeciej Ocena stanu klasztoru i sytuacji gdań- protokołu – De claustrali disciplina fratrum skich katolików w świetle wizytacji z 1580 – upominano zatem braci, aby posiadali roku. i nosili habity zgodne z regułą brygidiań- Należy zauważyć, że wizytacja skupiła ską. Zwracano się z apelem do przeora bry- się wyłącznie na sprawach wewnętrznej 64 gidianów – dekretem legata apostolskiego dyscypliny klasztoru. Nic zatem nie wia- zwolnionego z tego obowiązku – aby dla domo o stanie brygidiańskich posiadłości, przykładu i dobra konwentu poddał się do- w tym tak ważnych dla zakonu – ale i dla browolnie temu zaleceniu. Braciom nie miasta – Siedlec. Zwraca uwagę przemoż- wolno było posiadać świeckich sukien, wszel- ny wpływ prowizorów – zarządców mająt- kie odstępstwa od tej zasady zastrzeżone ku klasztornego z ramienia miasta, a więc były do dyspozycji przeora. Przypomina- świeckich urzędników – na tak wewnętrz-

12 ADP, G–11, f. 151v–152. 13 ADP, G–11, f. 152. Kryzys w gdańskim klasztorze św. Brygidy... ne sprawy zakonne, jak opuszczanie przez diańskich opactwach do rzadkości14. Trze- zakonnice murów klasztoru. Trzeba pod- ba zatem podkreślić, że gdański klasztor kreślić, że wizytatorzy zdawali sobie spra- przedstawiał się na tym tle jeszcze całkiem wę, że z dnia na dzień nie da się wyelimi- przyzwoicie. Próba ratowania męskiego nować czynnika świeckiego z obrębu konwentu brygitanów w Gdańsku była nie- klasztornej jurysdykcji. Drastyczne posu- wątpliwie pozytywnym zjawiskiem na tle nięcia w tym zakresie byłyby tym bardziej marazmu miejscowych struktur kościel- nie do zaakceptowania przez miasto, gdy- nych. Wizytatorzy zwracali zakonnikom by kwestia ta rzeczywiście dotyczyła prze- uwagę na jak najczęstsze głoszenie – po- siedlonych w mury klasztoru dawnych przez kazania – doktryny katolickiej. Ist- mieszkańców szpitala św. Gertrudy. Zatem niała zatem świadomość słabości tego wła- wskazania, jakie w sprawie tej poczynili śnie elementu propagowania katolickiej biskupi komisarze, zmierzały na początek wiary. Protestantyzm osiągnął swoje naj- jedynie do ograniczenia kontaktów pomię- większe sukcesy właśnie poprzez kazalni- dzy członkiniami konwentu a świeckimi ce i ambony. mieszkańcami klasztoru. Pojawienie się w klasztorze świeckie- Istotną kwestią dla odbudowania siły go kapłana, Marcina Kulkiusa Leomana, za- gdańskiego klasztoru pozostawała odnowa początkowuje wykorzystywanie kościoła szkoły – pensji dla świeckich dziewcząt. św. Brygidy, jako zastępczego kościoła gdań- Wizytatorzy słusznie dopatrywali się we skiej parafii katolickiej, osiem lat wcześniej wznowieniu jej działalności remedium na pozbawionej swojej parafialnej świątyni15. brak powołań zakonnych i niedobór mło- Był zatem Kulkius pierwszym katolickim dego pokolenia w gdańskim konwencie. kapłanem (jeszcze przed oficjałem – pro- Ale już sam fakt, że zalecenia wizytacji for- boszczem Miloniuszem), któremu przypa- mułowano także w stosunku do nowicju- dła w udziale rola rezydenta – wikarego szek świadczył o tym, że w roku 1580 kon- przy obcym obiekcie sakralnym. Należy went żeński zakonu Zbawiciela dysponował nadmienić, że kościół św. Brygidy utrzy- jednak – bliżej nieokreślonymi – nowymi mał się w tej funkcji do lat 40-tych następ- kadrami. W gdańskim klasztorze wciąż też nego stulecia (oczywiście z pewnymi prze- 65 pozostawali brygitanie, przedstawiciele mę- rwami, np. po pożarze z roku 1587), kiedy skiego konwentu tego zakonu. U schyłku to umocniony i odbudowany w Gdańsku XVI a nawet na początku XVII wieku utrzy- zakon Zbawiciela – na drodze konfliktu mywanie podwójnych konwentów – mę- z innymi instytucjami katolickimi – wy- skich i żeńskich – należało już w brygi- mógł przywrócenie dlań zakonnej wyłącz-

14 M. Borkowska, Panny siostry w świecie sarmackim, Warszawa 2002, s. 34. Jeszcze w 1593 był w Gdańsku co najmniej jeden taki brat – brygitanin. 15 Wraz z przejęciem przez protestantów głównego ołtarza kościoła Mariackiego. Sławomir Kościelak

ności – egzempcji ze struktur diecezjalne- w klasztorze i kościele św. Brygidy, poja- go Kościoła. wienie się na horyzoncie Towarzystwa Je- W tekście wizytacji czuje się wyraźną zusowego, osadzenie w gdańskim klasztorze obawę przed ewentualnym tumultem ze konwentu ze szwedzkiej Vadsteny) spra- strony protestantów. Zamknięte drzwi ma- wił, że wizytacja dokonana w imieniu bi- ją wymuszać większą dyscyplinę, ale i chro- skupa Stanisława Karnkowskiego okazała nić przed atakami z zewnątrz. To zdanie się nieskuteczna. Gdy w latach 90-tych tego protokołu wizytacji najlepiej chyba oddaje stulecia biskup Hieronim Rozrażewski ga- atmosferę tamtego czasu i chaos panujący nił brygidki za niemal te same nadużycia w stosunkach wyznaniowych Gdańska. Led- i braki, o których mowa w protokole z 1580 wo bowiem ustały napady i grabieże z okre- roku, pobrzmiewał w tych słowach przede su wojny z Batorym, a w mieście nabrzmie- wszystkim zamiar zlikwidowania niewygod- wały już nowe konflikty wyznaniowe, nego konwentu, nie było natomiast fak-tycz- chociażby pomiędzy luteranami a rosnący- nej woli zreformowania klasztoru17. Taka mi w siłę i znaczenie kalwinistami16. Ostroż- wola przeziera z dokumentu sporządzone- ność zalecana gdańskim brygidkom mogła go w imieniu biskupa Karnkowskiego. się okazać przydatna we wszelkich kontak- Klasztor brygidek wkrótce – w początku tach z innowiercami, tym bardziej nie- XVII wieku – pójdzie drogą wytyczoną uniknionych, skoro katolicki kościół św. właśnie przez tę – z pozoru nieskuteczną Brygidy nie był wolny od protestanckich wizytację. Powstanie nowicjat, odnowieniu pochówków. ulegnie szkoła dla dziewcząt, na końcu zaś Na koniec tych uwag warto zwrócić – jako chyba jedyny w klasztorach brygi- uwagę na fakt, że tylko splot niekorzyst- dek na obszarze Rzeczypospolitej – odro- nych wydarzeń następujących w kolejnych dzi się męski konwent zakonu. latach (zmiana na stolicy biskupiej, pożar 66 r

16 K. Cieślak, Między Rzymem, Wittenbergą a Genewą, Wrocław 2000, s. 142–149. 17 R. Stachnik, op. cit., s. 48; S. Kościelak, op. cit., s. 35–36. Por. Archiwum Państwowe w Gdańsku, Dyplomy i korespondencja m. Gdańska, 300, D/45F, 242 – akt przekazania klasztoru św. Brygidy fundacji Kolegium Gdańskiego Jezuitów w Starych Szkotach – 1 lipca 1593 roku. Uczennice szkoły klasztornej nobertanek w Żukowie...

Aleksandra Wilczewska

Uczennice szkoły klasztornej norbertanek w Żukowie jako matki chrzestne1

Wymienienie nazwisk uczennic szkoły że w czterech innych miejscowościach3. klasztornej norbertanek w Żukowie przy- Z powodu występowania tego dualizmu nor- sparza wielu problemów z powodu braku malną sytuacją była wymuszona koegzysten- takich źródeł jak – roczne spisy uczennic, cja obu grup – parafian i konwentu. Mogło księgi rachunkowe czy inne materiały stric- to polegać też m.in. na tym, że dziewczę- te szkolne. Potrzebnych informacji trze- ta oddane na ćwiczenie siostrom były chęt- ba szukać w innych dokumentach. Między nie wybierane na matki chrzestne. W tak innymi w relacjach osób odwiedzających małej miejscowości, gdzie stan majątkowy klasztor, czy biogramach zakonnic. Okaza- ludności nie był zasobny, wzięcie w kumy ło się, że pomocą służyć mogą parafialne księ- szlachcianki, czy patrycjuszki było jedno- gi metrykalne2. Po raz pierwszy tą możli- razowym zaszczytem dla rodziny i same- wość wykorzystała historyk benedyktynka go chrześniaka. Zakonnice nie mogły peł- s. Borkowska. Zaczęło się od spostrzeże- nić tej roli ze względu na konieczność nia, że zdarzały się w Rzeczpospolitej sy- przestrzegania klauzury, ale nie było prze- tuacje, gdy jeden kościół pełnił podwójną ciwwskazań, aby ich wychowanki jej nie funkcję – parafii oraz kościoła klasztorne- pełniły. go. Taka okoliczność zaistniała m.in. w Żar- W jaki sposób w żukowskiej księdze me- 67 nowcu – rodzimym klasztorze siostry, a tak- trykalnej wyróżniono uczennice wśród

1 Artykuł stanowi podrozdział pracy magisterskiej Szkoła klasztorna norbertanek w Żukowie od II połowy XVI do połowy XIX wieku, maszynopis pracy obroniony na seminarium z historii nowożytnej Polski dr hab. Edmunda Kizika prof. UG w X 2004 roku. 2 Księgi metrykalne parafii pw. Św. Jana Chrzciciela znajdowały się wcześniej w Archiwum Biskupim w Ratyzbonie. Wróciły do Polski i zgodnie z obecnym podziałem diecezjalnym zostały umieszczone w Archi- wum Diecezjalnym w Gdańsku Oliwie, gdyż od kilkudziesięciu lat obecna parafia pw. Wniebowzięcia Najświęt- szej Maryi Panny znajduje się w diecezji gdańskiej. Do 1992 roku wszystkie nowo odnalezione materiały dotyczące klasztoru i kościołów w Żukowie trafiały do Archiwum Diecezjalnego w Pelplinie. 3 M. Borkowska, Panny siostry w świecie sarmackim, Warszawa 2002, s. 113. Aleksandra Wilczewska

innych matek chrzestnych? Przede wszyst- wzięcia Najświętszej Maryi Panny nie był kim poprzez określenia, które dopisywa- kościołem parafialnym, tę funkcje pełnił no przy nazwisku np. educationis causa, kościół pw św. Jana Chrzciciela, znajdują- pro tunc in monasterio manens, instructio- cy się zaledwie paręset metrów bliżej dro- nis causa, virgo saecularis, puella saecularis. gi Gdańsk – Kartuzy niż klasztorny. Księ- Wymienione terminy mogły być stosowa- gi, jako rękopisy, są trudne do odczytania, ne tylko do panienek świeckich mieszkają- ze względu na niewyraźne pismo oraz czę- cych w klasztorze4. Dodatkowym potwier- sto zmieniające się osoby dokonujące wpi- dzeniem faktu, że dana matka chrzestna sów. Bardzo brak konsekwencji w formu- była uczennicą jest odnalezienie w latach le wpisów. Ilość umieszczanych informacji późniejszych jej nazwiska w klasztorze ja- o dziecku, jego rodzinie i chrzestnych za- ko mniszki. Nie było zasadą, aby dana pan- leżała od chęci i zdolności prowadzącego na musiała od razu po szkole wstąpić do księgi. klasztoru, mogła to uczynić po kilku latach, W omawianej księdze występuje wiele gdy dojrzała w niej myśl o życiu zakon- matek chrzestnych z określeniem Virgo nym5. Istniała też możliwość, że dana mat- i Virgo nobilis, lecz nie mogę mieć pewno- ka chrzestna mogła być krewną jakiejś ści, że chodzi o uczennice – nie ma innych mniszki, ponieważ częstym zwyczajem by- opisów potwierdzających ten wniosek. ło posyłanie córki do szkoły, gdzie zakon- Pierwszą matka chrzestną, co, do której nicą była ciotka. Zdarzało się też, że rodzi- można mieć podstawy twierdzić, że była ce zastrzegali, że oddadzą dziecko do w trakcie edukacji i została poproszona wybranej szkoły, ale tylko wtedy, gdy bę- w kumy do dziecka, jest nieznana z imienia dzie ono pod opieką krewnej. W żukow- panna, przy której znajduje się określenie skiej księdze zmarłych często powtarzają virgo ex monasterio. Sakrament odbył się się te same nazwiska, jedynie imiona po- w 1621 roku, a ojcem chrzestnym był or- szczególnych członków występują w róż- ganista Piotr6. nych rubrykach – dobroczyńcy, siostry lub Kolejną panną, którą można uważać za bracia, stąd widać, że niektóre rodziny upo- uczennicę klasztoru żukowskiego jest Alek- 68 dobały sobie norbertanki żukowskie. sandra Łaszewska. Pojawia się ona sześcio- Właśnie to odkrycie skłania do przejrze- krotnie na stronach księgi metrykalnej od nia księgach metrykalnych Żukowa pod roku 1703 do 1705. Na jej przykładzie wi- kątem odnalezienia uczennic jako matek dać dużą niekonsekwencję pisarza doko- chrzestnych. Choć kościół p.w. Wniebo- nującego wpisów. Każdorazowo Aleksandra

4 Tamże, s. 116. 5 Tamże, s. 117. 6 Księga metrykalna parafii pw św. Jana Chrzciciela w Żukowie z lat 1608–1703, Archiwum Diecezjalne w Gdańsku Oliwie (dalej cyt ADG), sygn. W 1777, s. 16. Uczennice szkoły klasztornej nobertanek w Żukowie... była określana jako panna, ale przy róż- waż mowa jest o Virgo nobilis, czyli szlach- nych datach zmieniają się opisy dotyczące ciance. Nie jest to zakonnica, bo zakonni- jej osoby. W 1703 roku występuje jako com nie wolno było pełnić takiej funkcji. nobilis virgo Alexandra Łaszewska, czyli U norbertanek są trzy panny o tym samym szlachcianka7. W maju tegoż roku pada okreś- nazwisku, które wybrały życie zakonne – lenie Virgo Alexandra Łaszewska degens Ewa, (obłóczona w 1709, zmarła w 1719), pro tunc in Monasterio Zuckoviensi, któ- Katarzyna (obłóczona w 1675, zmarła w re jednoznacznie wskazuje na edukacyjny 1699) i Marianna (obłóczona w 1695, zmar- cel jej pobytu przy klasztorze8. W tym sa- ła w 1744, pełniła funkcję subprioryssy)14. mym roku, w czerwcu zanotowano – Virgo Wśród matek chrzestnych są jeszcze trzy Alexandra Łaszewska e monasterio Zuc- panny Łaszewskie – Anna (168815), Kon- koviensi9. Pod koniec roku występuje tyl- stancja (169616, dwukrotnie w 169717), ko jako Virgo Alexandra Łaszewska10, dwa Magdalena (170118, 170219, 170520 – wraz lata później podana jest miejscowość jej z określeniem miejscowości pochodzenia pochodzenia – Virgo Aleksandra Laszew- – Stężyca), Marianna (169121, dwukrotnie ska de Stenzico11. Po raz ostatni spotyka- w 169322) oraz Teresa (168223). Na podsta- my ją 8 października 1705 roku, gdy jest wie zbieżnych dat występowania można chrzestną wraz ze skrybą klasztornym – przypuszczać, że Marianna jest tą samą, któ- Adalbert Markowski Scriba Monast. Zu- ra w 1695 roku wstąpiła do klasztoru. Przy kowiensis et V. Aleksandra Łaszewska12. wymienionych dziewczętach brak jedno- Stężyca znajduje się w tym samym deka- znacznego opisu, jak jest to przy Aleksan- nacie, co parafia żukowska13. Jest pewność, drze, ale można założyć, że skoro wystę- że nie chodzi o służącą klasztorną, ponie- powały w księdze mniej więcej w tym

7 Tamże, s. 133. 8 Tamże, s. 134. 9 Tamże, s. 134. 10 Tamże, s. 135. 11 Księga metrykalna parafii pw. św. Jana Chrzciciela w Żukowie z lat 1705–1802, ADG, s. 9. 12 Tamże, s. 10. 13 M. Biskup, A. Tomczak., Mapy województwa pomorskiego w II połowie XVI wieku., „Roczniki Towa- 69 rzystwa Naukowego w Toruniu”, t. 58, z. 1, 1953, s. 1–169. 14 W. Szołdrski, Miscellanea żukowskie, „Nasza Przeszłość”, 6, 1957, s. 345. 15 Księga metrykalna parafii pw. św. Jana Chrzciciela w Żukowie z lat 1608–1703, ADG, s. 113. 16 Tamże, s. 121. 17 Tamże, s. 121, 122. 18 Tamże, s. 127. 19 Tamże, s. 131. 20 Tamże, s. 9. 21 Tamże, s. 117. 22 Tamże, s. 119. 23 Tamże, s. 104. Aleksandra Wilczewska

samym czasie i pochodziły z tej samej miej- ich umieszczania. Z omawianego okresu scowości, to były bliską rodziną, jeśli nie występują trzy spisy. Dzięki nim mogę po- siostrami, i dlatego też mogły razem zna- szerzyć wiedzę o szkole o kolejne nazwi- leźć się w szkole klasztornej. Często zda- ska panien świeckich. Pierwszy przekaz rzało się, że rodzina danej zakonnicy była o udzielonym sakramencie bierzmowania związana więzami towarzyskimi, czy finan- pochodzi z 1702 roku, obejmuje około 130 sowymi z klasztorem, w którym żyła ciot- nazwisk bez rozróżnienia na osoby świec- ka, siostra, czy kuzynka. kie czy zakonne27. Nie znajduję wśród nich Trzecią i ostatnią panną, co, do której dziewcząt, które później zostały zakonni- można uważać, że będąc uczennicą została cami, ani żadnego określenia pozwalające- poproszona na matkę chrzestną jest Nobi- go na wyciągniecie takiego wniosku. lis Virgo Joanna Wybicka ex Monasterio Kolejna lista została umieszczona pod Zuckoviensi24. Był to rok 1743. Wśród nor- datą 15 października 1749 roku i obejmu- bertanek występuje zakonnica Brygida Wy- je tylko panny i są to następujące nazwi- bicka, która zmarła w 1788 roku25. Brak ska: daty jej wstąpienia do klasztoru. Biorąc pod – Venerabilis Virgo Marianna Clara Bar- uwagę średnią życia u premonstatensek bara Czapiewska żukowskich – 37 lat – można założyć, że – V. Virgo Catarina Barbara Retrowiczow- wstąpiła do klasztoru w latach pięćdziesią- na tych, ale po 1748 roku, ponieważ wtedy ks. – V. Constantia Catarina Brigitta Lyoniew- Gamratowski zrobił spis konwentu i Bry- ska gidy w nim nie ujął26. Wstąpiła do klaszto- – Ewa Catharina (nazwisko nieczytelne) ru długo po pobycie Joanny w szkole, moż- – Victoria Catarina Ludvica (nazwisko nie- liwe, że była jej krewną. czytelne) W Księdze Chrztów oprócz katechume- – Panna Anna Magdalena Czarlińska nów wymieniono bierzmowanych w para- – Panna Justina Anna Magdalena Czar- fii św. Jana Chrzciciela. Wzmianki te są lińska o tyle ciekawe dla niniejszego opracowa- – Panna Marianna Magdalena Cirocka 70 nia, że czasem wśród parafian wymienia- – Panna Teresa Barbara Bogumiła Male- no dziewczęta będące w nowicjacie, albo kowna też uczennice. Tak samo jak przy opisach – Panna Marianna Magdalena Kożyczkow- chrzestnych brakuje konsekwencji nie tyl- ska ko do opisów, ale również częstotliwości – Panna Urszula Brigitta Ewa Zaleska

24 Księga metrykalna parafii pw. św. Jana Chrzciciela w Żukowie z lat 1705–1802, ADG, s. 233. 25 Das Totenbuch des Pramonstratenserinnen – Klosters Zuckau bei Danzig, wyd. M. Perlbach, Danzig 1906, s. 126. 26 W. Szołdrski, dz. cyt., s, 327–377. 27 Księga metrykalna 1608–1703, ADG, s. 129–131. Uczennice szkoły klasztornej nobertanek w Żukowie...

– Panna Veronica Barbara Bogumiła Za- widłowość, że rodziny mogły upodobać leska sobie jeden klasztor i wiązać z nim swoje – Panna Joanna Barbara Zaleska życie religijne. Na zakończenie listy znaj- – Panna Appolonia Joanna Barbara Bar- duje się podpis biskupa bierzmującego – bara Donimierska Aleksandra Czapskiego oraz jego sekreta- – Panna Barbara Teresa Bogumiła Pału- rza Józefa Muradowicza29. Dodatkowo bicka umieszczono informacje, że wymienione – Panna Anna Appolonia Barbara Anna panny przyjęły sakrament bierzmowania w Kosowska kościele klasztornym, stąd można domnie- – Panna Ludovica Barbara Teresa Kożycz- mywać, że skoro nie są to zakonnice, to kowska jest to lista dziewcząt będących na ćwicze- – Panna Dorothea Constantia Catharina niu. Zacharynkowna Ostatni wykaz bierzmowanych pochodzi – Panna Anna Barbara Magdalena Micha- z 1759 roku. Obejmuje około 50 nazwisk łowska oraz dodatkowo sześć nowicjuszek żukow- – Panna Ewa Barbara Anna Poczernicka skich, bez wyróżnienia uczennic30. – Panna Marianna Anna Barbara (nazwi- Tamże odnajduję nazwiska dziewcząt, sko nieczytelne) które kilkakrotnie pełnią funkcje kumy, – Elisabeth Barbara Magdalena… a potem występują jako zakonnice, są to: – Marianna Anna Borkowska… – Justyna Czarlińska – 1682, 1684 (w klasz- – Teresa Ewa Panna… torze w latach 1690–1717) – Ewa Barbara Magdalena… – Barbara Gralewska – 1695, 1696 (w klasz- – Ewa Anna Barbara… torze w latach 1697–1727) – Catharina Teresa Marianna… – Barbara Łazarska – 1697 (w klasztorze – Anna Barbara…28. w latach 1700–1746) Żadna z wymienionych panien nie zo- – Marianna Andresonówna – 1699 (w klasz- stała później zakonnicą, niektóre nazwi- torze w latach 1706–1741) ska jak – Czapiewska, Czarlińska, Maleków- – Marianna Dorota Renkówna – 1702, 1703 na, Koziczkowska, Zaleska, Donimierska, (w klasztorze w latach 1706–1735) 71 Pałubicka, Poczernicka – powtarzają się – Konstancja Donimierska – 1707 (w klasz- w klasztornych księgach zmarłych i spisach torze w latach 1709–1770) zakonnych. Wszystkie występują w oma- – Konstancja Wolska – 1711 (w klasztorze wianym okresie, – czyli przełom XVII/XVIII w latach 1713–1755). wieku, co potwierdza omówioną już pra-

28 Księga metrykalna 1608–1703, ADG, s. 129; pisownia całego tekstu oryginalna. 29 Tamże, s. 129. 30 Księga metrykalna 1705–1802, ADG, s. 267, 268. Aleksandra Wilczewska

Wymienione osoby nie pochodzą z pa- nazwiska uczennic żukowskich. Są to pan- rafii św. Jana Chrzciciela, więc nie może ny z określeniem ex monasterio. Dodatko- być to przypadek, że były matkami chrzest- wo o siedmiu innych uzyskałam podstawy, nymi właśnie w Żukowie. Zauważa się też, aby uważać je za uczennice, ponieważ są że wstąpienie do zakonu nie musiało od- później zakonnicami, a miejsce ich pocho- być się bezpośrednio po zakończeniu edu- dzenia nie pozwalało na to, aby tak często kacji. Wymienione panny do norbertanek przyjeżdżały do Żukowa i z tego powodu wstępowały po dwóch, trzech latach od po- były matkami chrzestnymi. W przypadku bytu w szkole. Marianny Rynkówny potwierdziła się re- Określenie Virgo nobilis znajduje się lację przekazana przez ks. Jakuba Fanki- przy nazwiskach wielu innych matek chrzest- dejskiego. nych, jednak nie daje to podstaw do stwier- Księgi metrykalne do tej pory były wy- dzenia, że są to wychowanki norbertanek. korzystywane głównie przez osoby szuka- Na wyciagnięcie takiego wniosku nie po- jące swoich przodków i tworzących drze- zwala również analiza miejsca pochodze- wo genealogiczne swojej rodziny, a przez nia danej chrzestnej. Szlachcianki te pocho- historyków głównie do danych demogra- dzą z miejscowości należących do parafii ficznych. Jeśli już pojawiają się prace na- żukowskiej. Bardzo częstym zwyczajem ukowe korzystające z nich, to są to dane było proszenie w kumy właściciela wsi, lub czysto statystyczne, rzadko obejmują anali- innej szanowanej osoby. Choć był to jed- zę społeczną, czy charakterystykę wymie- norazowy zaszczyt i później chrzestny nie nionych osób. Niniejsze opracowanie pro- troszczył się o los jednego z wielu chrze- ponuje nowy sposób patrzenia na ten śniaków. W omawianych przypadkach są rodzaj źródła. to panny – Bronkówny z Małkowa, Chmie- Mając nazwiska tylu uczennic można pod- lińskie z Mezowa i Miszewa, Czapiewskie sumować dane o nich samych i ich rodzi- z Mezowa, Czarnołęckie ze Skrzeszewa, nach. W przypadku, gdy dostępne źródła Glińskie z Glińcza Szlacheckiego, Kosów- nie zawierają konkretnych informacji, sięg- ny z Niestępowa, Kosznickie z Lnisk, Le- nęłam do spisów szlachty, urzędników itp. 72 wińskie z Wyczechowa i Tokar, Miszewskie Dzięki temu można domniemywać z jakie- z Miszewa, Pałubickie z Borkowa, Sarnow- go obszaru wywodziły się wymienione wy- skie z Małkowa, Tokarskie z Tokar i Mi- chowanki i w przybliżeniu określić z ja- szewa, Ustarbowskie z Tokar, Węgierskie kiej grupy społecznej pochodziły. z Małkowa, Wolskie z Niestępowa31. Reasumując – dzięki analizie ksiąg chrzciel- nych uzyskałam trzy nieznane do tej pory

31 Przyporządkowanie miejscowości pochodzi z księgi metrykalnej. Uczennice szkoły klasztornej nobertanek w Żukowie...

Tabela 1. Zestawienie danych na temat uczennic w XVII wieku Miejsce Czas pobytu Rodzice Imiê i nazwisko Grupa spo³eczna urodzenia Marianna Rynkówna32 I dekada Zygmunt Mieszczanka Królewiec 33 Aniela de Neri III/IV dekada Piotr Mieszczanka Lukka / Gdañsk 34 Katarzyna de Neri III/IV dekada Piotr Mieszczanka Lukka / Gdañsk 35 Aurelia de Neri III/IV dekada Piotr Mieszczanka Lukka / Gdañsk 36 Barbara de Neri III/IV dekada Piotr Mieszczanka Lukka / Gdañsk (imiê nieczytelne) III dekada - - - Zuzanna Pastoriusówna37 VII/VIII dekada Joachim i Anna Indygen Prusy Królewskie Krystyna Pastoriusówna38 1671–1672 Joachim i Anna Indygen Prusy Królewskie 39 Filipina Schmiedenówna 1676–1677 Jan Ernest i Mieszczanka Gdañsk Adelgunda 40 (?) El¿bieta Gratczanka VII dekada Franciszek i Mieszczanka Genua / Gdañsk Agnieszka z domu Classen 41 Justyna Czarliñska IX dekada Jan (kanonik Szlachcianka Prusy Królewskie w³oc³awski) 42 Marianna £aszewska ostatnia dekada - Szlachcianka Prusy Królewskie Anna £aszewska ostatnia dekada - Szlachcianka Prusy Królewskie Konstancja £aszewska ostatnia dekada - Szlachcianka Prusy Królewskie Barbara Gralewska43 ostatnia dekada - Szlachcianka Prusy Królewskie 44 Marianna Andresonówna ostatnia dekada - Mieszczanka Gdañsk 45 Barbara £azarska ostatnia dekada - Szlachcianka Kujawy 32 W. Szołdrski, dz. cyt., s. 349. 33 Wyszła za mąż za profesora retoryki w Gdańsku Jana Mochingera – B. Nadolski, Jan Mochinger, s. 497. 34 Wyszła za mąż za Daniela Friedricha – mieszczanina gdańskiego – Ch. Ogier, Dziennik podróży do Polski, tł. E. Jędykiewicz, cz. 2, Gdańsk 1953, s. 141 (informacja o małżeństwie w przypisie). 35 Wyszła za mąż za Arnolda von Bobert’a – J. Zdrenka, Rats- und Gerichtspatriziet der Rechten Stadt Danzig, t. 2, 1526–1792, Hamburg 1999, s. 163. 36 Wyszła za mąż za Jerzego Strakowskiego. Informacja z serwera www.gdansk.pl/gdansk/article.php?ca- tegory=295&article=662&history=. 37 L. Mokrzecki, Joachim Pastorius, Polski Słownik Biograficzny, 25, 1980, 2, s. 264. Indygenat dla ojca i potomków został nadany w 1662 roku. 38 Tamże. 39 Z. Nowak, Jan Schmieden, Polski Słownik Biograficzny, 35, 1995, 147, s. 557. 40 F. Jakubowski, Paweł i Franciszek Grattowie – generalni poczmistrze Prus Królewskich, „Rocznik 73 Gdański”, t. 17/18, 1958–1959, s. 555. 41 W. Szołdrski, dz. cyt., s. 340. 42 Łaszewscy zaczęli piastować stanowiska m.in. stolników w wiek później niż panny Łaszewskie prze- bywają w szkole – S. Achremczyk, Reprezentacja stanowa Prus Królewskich w latach 1696–1772. Skład społeczny i działalność, Olsztyn 1981, s. 181, 165, 44, 12, 57, 181, 78, 155. 43 Adam Gralewski był ławnikiem tczewskim – Urzędnicy Prus Królewskich XV–XVIII wieku. Spisy, red. A. Gąsiora, Wrocław – Warszawa – Kraków 1990, s. 163. 44 Anna Maria Andresen w 1688 roku wyszła za mąż za Johanna von Horn, była córką Stephena. Można przypuszczać, że była krewną Marianny – J. Zdrenka, Rats- und..., s. 217. 45 Karol Łazarski był wojskim w XVIII wieku w miejscowości Wenden – Urzędnicy kujawscy i dobrzyńscy XV–XVIII wieku. Spisy, red. A. Gąsiorowski, Kórnik 1990, s. 115. Aleksandra Wilczewska

Tabela 2. Zestawienie danych na temat uczennic w XVIII wieku

Imiê i nazwisko Czas pobytu Rodzice Grupa spo³eczna Miejsce urodzenia Konstancja Donimierska46 I dekada - Szlachcianka Prusy Królewskie Magdalena £aszewska I dekada - Szlachcianka Prusy Królewskie Aleksandra £aszewska I dekada - Szlachcianka Prusy Królewskie Konstancja Wolska II dekada - - - 47 Ludwika B¹kowska III/IV dekada - Szlachcianka Prusy Królewskie Joanna Wybicka48 V dekada - Szlachcianka Prusy Królewskie

Tabela 3. Zestawienie danych na temat uczennic z 1749 roku Imiê i nazwisko Rodzice Grupa spo³eczna Miejsce pochodzenia Marianna Czapiewska - - - Catarina Barbara Retrowiczowna - - - Ewa Catharina (nazwisko nieczytelne) - - - Victoria Catarina Ludvica (nazwisko nieczytelne) - - - 49 Anna Magdalena Czarliñska - Szlachcianka Prusy Królewskie Justina Anna Magdalena Czarliñska - Szlachcianka Prusy Królewskie Marianna Magdalena Cirocka - - - Teresa Barbara Bogumi³a Malekowna - - - Marianna Magdalena Ko¿yczkowska - - - Urszula Brigitta Ewa Zaleska50 - Szlachcianka Kujawy Veronica Barbara Bogumi³a Zaleska - Szlachcianka Kujawy Joanna Barbara Zaleska - Szlachcianka Kujawy Appolonia Joanna Barbara Barbara Donimierska - Szlachcianka Prusy Królewskie Barbara Teresa Bogumi³a Pa³ubicka - - - Anna Appolonia Barbara Anna Kosowska51 - Szlachcianka Kujawy Ludovica Barbara Teresa Ko¿yczkowska - - - Dorothea Constantia Catharina Zacharynkowna - - - 52 Anna Barbara Magdalena Micha³owska - Szlachcianka Kujawy Ewa Barbara Anna Poczernicka - - - Marianna Anna Barbara (nazwisko nieczytelne) - - - Elisabeth Barbara Magdalena (brak nazwiska) - - - Marianna Anna Borkowska - - - Teresa Ewa (brak nazwiska) - - - Ewa Barbara Magdalena (brak nazwiska) - - - 74 Ewa Anna Barbara (brak nazwiska) - - - Catharina Teresa Marianna (brak nazwiska) - - - Anna Barbara (brak nazwiska) - - -

46 Ludwik Donimierski był ławnikiem w Mirachowie – Urzędnicy Prus Królewskich, s. 124. 47 Bąkowski był starostą kiszewskim – Tamże, s. 195. 48 Maciej Wybicki był sędzia ziemskim w Kościerzynie – S. Achremczyk, Życie sejmikowe Prus Królew- skich w latach 1647 – 1772, Olsztyn 1999, s. 156. 49 Samuel Czarliński był tczewskim sędzią ziemskim i posłem Prus Królewskim – S. Achremczyk, Życie..., s. 134. 50 Zalescy byli urzędnikami na Kujawach – Urzędnicy kujawscy, s. 147, 196, 176. 51 Kosowscy byli urzędnikami na Kujawach – Tamże, s. 240. 52 Michałowski był skarbnikiem w miejscowości Kowal, Tamże, s. 126. Uczennice szkoły klasztornej nobertanek w Żukowie...

Na podstawie zamieszczonych danych Neri, które wyszły za mąż za luteran, albo zauważyć można, że uczennicami były głów- przeszły z luteranizmu na katolicyzm jak nie szlachcianki. Informacje, które przed- Filipina Schmiedenówna. stawiłam nie pozwalają na wyciągnięcie W XVIII wieku połowa wymienionych wniosków co do proporcji grup społecz- nazwisk nie występuje w dostępnych mi nych wśród wychowanek. Na podstawie spisach szlachty i urzędników. Mogły one nazwisk widać, że w XVII wieku częściej pochodzić z drobnej szlachty, niepiastują- występowały mieszczanki, ale dane te nie cej wysokich stanowisk. Można domnie- są reprezentacyjne. Wymienione są tylko mywać, że mieszczanki były mniejszością dziewczęta, które w szczególny sposób wy- wśród wychowanek, ale nie wiadomo w ja- różniły się w historii szkoły,r jak panny de kich proporcjach.

75 Ks. Stanisław Bogdanowicz

Ks. Stanisław Bogdanowicz

Konkordat z Wolnym Miastem Gdańskiem

Uchwałą Traktatu Wersalskiego z dnia należał on do diecezji warmińskiej, Polacy 28 czerwca 1919 r. utworzone zostało Wol- by do chełmińskiej. Organizowano wiece, ne Miasto Gdańsk o powierzchni 1926 km2. demonstracje, delegacje, zbierano podpisy Terytorium to zamieszkiwało 365 740 osób. pod petycjami. Rządy obu państw podej- Sam Gdańsk posiadał 194 993 mieszkań- mowały wiele interwencji dyplomatycz- ców. Pod względem wyznaniowym na te- nych jawnych i zakulisowych. Wraz z upły- renie WMG znajdowało się ponad 200 tys. wem czasu naciski te oraz towarzyszące protestantów, blisko 120 tys. katolików, po- im emocje przybierały na sile. nad 10 tys. Żydów. Resztę stanowili przed- Stolica Apostolska zdecydowała się na stawiciele innych wyznań. rozwiązanie chyba najbardziej optymalne Konstytucja WMG, oprócz zapewnienia i 24 kwietnia 1922 r. na terytorium WMG wolności wyznania, w żaden sposób nie re- ustanowiła samodzielną administrację apo- gulowała zakresu i rodzaju wzajemnych re- stolską. Administratorem mianowany zo- lacji i zobowiązań państwa i wspólnot reli- stał biskup Edward Aleksander Władysław gijnych. hrabia O’Rourke1. Terytorium to należało do dwóch die- Uspokojenie emocji po utworzeniu tej- 76 cezji: chełmińskiej i warmińskiej. Jeszcze że samodzielnej jednostki kościelnej było przed podpisaniem Traktatu Wersalskiego krótkotrwałe. Już wkrótce na nowo zaczę- rozpoczęły się starania i naciski, zarówno to prząść dyplomatyczne nici. ze strony społeczności niemieckiej i pol- Pragnieniem władz WMG stało się ure- skiej, jak i rządów Niemiec i Polski, co do gulowanie stosunków państwowo-kościel- dalszej przynależności kościelnej nowego nych na płaszczyźnie konkordatowej. Był- państwowego tworu. Niemcy chcieli by by to bowiem precedensowy, znaczny krok

1 Ks. S. Bogdanowicz, Bo przemoc widzę w mieście i niezgodę, (Trudny początek Kościoła Gdańskiego, 1922–1945), Gdańsk 2001, s. 71–110 (Dalej: Bogdanowicz). Konkordat z Wolnym Miastem Gdańskiem w umocnieniu „państwowości” Gdańska, ja- nień pomiędzy Wolnym Miastem Gdań- ko podmiotu międzynarodowych relacji. Opi- skiem a Polską”4. W tej sytuacji senat opo- nii takiej sprzyjał również biskup E. O’Ro- wiadał się za określeniem „projekt ustawy”. urke. 31 maja 1922 r. w czasie pierwszego Uważał, że w ten sposób, z wykluczeniem spotkania z powołanym przez siebie kole- wpływu Polski, będzie mógł sam przepro- gium konsultorów, omawiając sprawy dusz- wadzić tego rodzaju fundamentalne uregu- pasterskie i organizacyjne, zastrzegł sobie lowanie stosunków Kościół-państwo5. sferę kierownictwa administracją, sprawy 20 czerwca biskup administrator prze- personalne oraz pertraktacje dyplomatycz- słał na ręce sekretarza stanu kardynała no-polityczne, które dotyczyły przede wszyst- P. Gasparri sprawozdanie dotyczące sytu- kim rokowań konkordatowych2. acji w Kościele gdańskim. Przedstawił W czasie pierwszej wizyty w senacie w nim aktualne stosunki między Kościołem WMG biskup E. O’Rourke oświadczył wprost, a gdańskim senatem, problemy patrona- że ostateczne uregulowanie gdańskich za- tu, zagadnienia sekularyzacji, wzajemne gadnień kościelnych zależne jest od kon- zobowiązania Kościoła i państwa, możliwo- kordatu. To oznacza, że musiałoby dojść do ści zawarcia konkordatu i partyjno-politycz- zawarcia takiego układu zanim zostałaby nego przeprowadzenia jego ratyfikacji6. utworzona diecezja gdańska3. Sprawa nie W odpowiedzi kardynał podkreślił, że pro- była jednak prosta. Już pod koniec maja pozycje rozwiązań dyskutowanych zagad- prezydent senatu wyraził nień powinny opierać się na bazie nowego wobec biskupa słuszne domniemanie, że Kodeksu Prawa Kanonicznego, zwłaszcza gdański konkordat napotka trudności z punk- co do uprawnień kościelno-państwowego tu widzenia prawa międzynarodowego. zwierzchnictwa. Co do sposobu porozumie- Przesłał nawet egzemplarz konwencji pol- nia się sugerował model wypracowany sko-gdańskiej, która w art. 6 stanowiła, że w Czechosłowacji. Aby uniknąć jakichkol- międzynarodowe umowy lub konwencje wiek zatargów dyplomatycznych układ miał- z WMG mogą być zawierane tylko przez by być uzgodniony bezpośrednio między stronę polską. Podobnie watykański sekre- biskupem a senatem7. tarz stanu kardynał Pietro Gasparri pod- Stanowisko Polski w sprawie ewentual- 77 kreślał, że ewentualny układ nie może nego gdańskiego konkordatu było począt- doprowadzić do „dyplomatycznych zadraż- kowo ambiwalentne8. Począwszy od lute-

2 Akten des Konsultoriums, Errichtung eines Domkapitels, Aufzeichnung über die 1. Sitzung am 13 V 1922 – Archiwum Archidiecezji Gdańskiej (AAG). 3 Bericht des Generalkonsulats z 17 V 1922 – GKD 100/2 – Politisches Archiv des Auswaertigen Amtes – Berlin (PA). 4 Akten des Bischofs, Staatssekretariat Bd. 1, Imbarazzi diplomatici, Gasparri do O’Rourke z 5 VII 1922 – AAG. 5 Akten des Bischofs, Senat. Bd. 1, Sahm do O’Rourke z 29 V 1922 – AAG. 6 Akten des Bischofs, Staatssekretariat Bd. 1, O’Rourke do Gasparri z 20 VI 1922 – AAG. 7 Akten des Bischofs, Staatssekretariat Bd. 1, Imbarazzi diplomatici, Gasparri do O’Rourke z 5 VII 1922 – AAG. 8 Bogdanowicz, s. 112–113. Ks. Stanisław Bogdanowicz

go 1922 r. polskie MSZ zwracało się kilka natowi. Tam, gdzie Kościół pokrywałby cał- razy, za pośrednictwem komisarza gene- kowicie wynagrodzenie proboszcza, byłby ralnego RP, do senatu WMG. Wzywało wła- też jedynym decydentem. W ten sposób dze gdańskie do przysłania swego eksperta w gdańskiej administracji apostolskiej pra- w celu omówienia problemów związanych wo prezentacji kandydatów na proboszczów, z konkordatem. Nie otrzymało jednak od- za wyjątkiem dwóch parafii, przypadałoby powiedzi i nie było informowane w jaki państwu10. Duchowny ekspert ks. Sergiusz sposób WMG zamierza uregulować swe baron von Grum-Grzymajło wyraził opinię, stosunki ze Stolicą Apostolską. W tajnym że senat WMG kieruje się przede wszyst- piśmie, dostarczonym 14 sierpnia 1922 r. kim zamiarami narodowo-politycznymi, sko- przez specjalnego kuriera, instruowano ko- ro takie rozwiązanie umieścił w propozycji misarza generalnego RP w Gdańsku, że: swej umowy z Watykanem. Senat natomiast „Ponieważ merytorycznie rzecz biorąc, spra- wyjaśniał berlińskiemu MSZ, że obawia wa konkordatu jest sprawą wewnętrzną się, iż przyszły, a do tego jeszcze polski bi- Gdańska, Rządowi Polskiemu, jako dyplo- skup mógłby obsadzać parafie duchowny- matycznemu zastępcy interesów Wolnego mi o wyłącznie propolskich sympatiach11. Miasta, nasuwa się możliwość ingerencji Jednostronny charakter projektu umowy, dopiero z chwilą wejścia całej sprawy na pominięcie w nim wielu istotnych dziedzin drogę rokowań dyplomatycznych.”9 – szkół wyznaniowych, nauczania religii Pod koniec września senat WMG przed- w szkołach państwowych, statusu zakonów, stawił pierwszy projekt układu i poprosił a nawet wielce wątpliwe zobowiązania fi- o trójstronne spotkanie: reprezentantów se- nansowe deklarowane przez tak karłowa- natu, kolegium konsultorów i biskupa. Oś- te państwo, musiały spowodować oczywiste miopunktowy katalog wiązał z akceptacją odrzucenie go przez stronę kościelną. senatu: nominację ordynariusza, konsulto- Dalsze konsultacje odbywały się prze- rów oraz tworzenie nowych parafii. Dla se- ważnie za pośrednictwem senatora ks. An- natu rezerwował też prawo prezentacji pro- toniego Sawatzkiego. Redagowanie nowego boszczów na te wakujące parafie, w których projektu odbywało się w siedzibie Sena- 78 byliby wynagradzani w ponad 50% z kasy tu12. W połowie grudnia 1922 r. przekaza- państwowej. Tam, gdzie świadczenia pań- no biskupowi nowy 15-punktowy projekt stwa wynosiłby mniej niż 50% uposażenia, umowy konkordatowej, z prośbą o prze- prawo prezentacji byłoby stosowane prze- słanie go do Rzymu w celu uzyskania ak- miennie: raz przypadałoby biskupowi, raz se- ceptacji Stolicy Apostolskiej13.

9 MSZ do Komisarza Generalnego z 10 VIII 1922, 259/I/738, s. 162-163 – Archiwum Państwowe w Gdańsku (APG). 10 Akten des Bischofs, Senat. Bd. 1, Entwurf des Senats vom Oktober 1922 – AAG. 11 Von Grum do von Maltzan (sekretarz stanu w Niemieckim MSZ) z 15 I 1923, DBV 356 – PA. 12 Bogdanowicz, s. 111–112. 13 Akten des Bischofs, Senat. Bd. 1, O’Rourke do Senatu z 16 XI 1922 oraz Senat do O’Rourke z 18 XII 1922 – AAG. Konkordat z Wolnym Miastem Gdańskiem

W pierwszy tygodniu stycznia biskup 11 marca przyjął w monachijskiej nuncja- przesłał ów projekt do Sekretariatu Stanu turze gdańskiego administratora. Zapoznał Stolicy Apostolskiej. Opatrzył go komenta- się z informacją o problemach Kościoła rzem w j. francuskim. Zaznaczył, że autorem w Gdańsku i obiecał w tej sprawie doko- projektu jest senat WMG. Nie wspomniał nać sondażu w Rzymie15. Interwencja Mo- o konsultacjach przy jego redagowaniu. nachium osiągnęła widocznie zamierzony Wobec projektu zajął stanowisko krytycz- skutek, gdyż 7 maja 1923 r. senat WMG ne. Podkreślił, że senat proponuje dla WMG poprosił biskupa o kontrpropozycje do pro- niezależną jednostkę jurysdykcji kościel- jektu układu. W odpowiedzi biskup O’Rour- nej, myśląc o diecezji. Oczekuje również ke wysunął poprawki, oparte na rzymskim pewnych gwarancji narodowych przy ob- katalogu opracowanym dla konkordatu ba- sadzaniu stanowisk duchownych. Sugero- warskiego. Według nich nominacji bisku- wał, że dobrze byłoby poczekać na rezulta- pa dokonywałaby Stolica Apostolska, przy ty konkordatu Rzeszy, z którego można by czym konsultowany byłby senat. Przy no- przejąć pewne artykuły. Zwrócił uwagę, że minacji kanoników i proboszczów byłyby w kwestiach szkolnych projekt układu nie brane pod uwagę względy narodowe i po- daje niczego, poza prawem nadzoru lekcji lityczne. Kwestie patronatu oparte powin- religii. Należałoby zatem uzyskać państwo- ny być na przepisach nowego Kodeksu we gwarancje dla trybu zakładania szkół Prawa Kanonicznego16. Katecheci w szko- wyznaniowych, swobodnej działalności za- łach państwowych musieliby uzyskiwać konów, kształcenia kapłanów. Zapewnił, że misję kanoniczną od biskupa. Mieliby też istnieje możliwość dalszych negocjacji zapewniony stosowny udział w komisjach z senatem. Nakreślił również obraz par- egzaminacyjnych17. tyjnych i politycznych układów w senacie Te dalsze ożywione kontakty WMG oraz perspektywę ratyfikacji konkordatu. z Rzymem nie mogły ujść uwadze władz W końcu prosił kardynała P. Gasparri polskich. W końcu lipca 1923 r. do gmachu o zajęcie w powyższych sprawach stano- senatu przybył przedstawiciel komisaria- wiska14. tu generalnego i oświadczył, że rząd pol- W styczniu 1923 r. sekretarz stanu prze- ski stoi na stanowisku, iż rokowania po- 79 słał biskupowi instrukcje dotyczące dalsze- między kurią rzymską i senatem powinny go prowadzenia gdańskich rokowań i za- być prowadzone na drodze dyplomatycznej, lecił, by zwrócić się z prośbą o pomoc do zgodnie z art. 2 konwencji polsko-gdań- nuncjusza w Bawarii arcybiskupa Eugenio skiej. W imieniu senatu wiceprezydent Ernst Pacelli. Rzeczywiście, arcybiskup Pacelli Ziehm oświadczył, że nie ma żadnych per-

14 Akten des Bischofs, Staatssekretariat Bd. 1, O’Rourke do Gasparri z 10 I 1923 (1 i 2) – AAG. 15 Akten des Bischofs, Nuntiaturen, Bd.1, Pacelli do O’Rourke z 13 I, 27 II I 12 V 1932 – AAG. 16 Codex Iuris Canonici z 1917 r. 17 Stefan Samerski, Die Katholische Kirche in der Freien Stadt Danzig 1920–1933, Köln 1991 (Samerski). Ks. Stanisław Bogdanowicz

traktacji między senatem a Stolicą Apostol- Benedyktynom Opactwa w Oliwie, usły- ską. Jedynie, jak mu wiadomo, papież po- szana tegoż dnia od jednego z tutejszych lecił biskupowi O’Rourke, aby uregulował wysokich duchownych. Kwestia Oliwy, „stosunki wewnątrz państwowe pomiędzy o której nikt tu dotychczas nie słyszał, wy- gdańską zwierzchnością kościelną a gdań- płynęła w ten sposób po raz pierwszy na skimi władzami państwowymi18. tutejszym terenie, potwierdzając pośred- W sprawę coraz intensywniej włączało nio wiadomości nadesłane nam z Minister- się poselstwo polskie przy Stolicy Apostol- stwa. skiej19. 20 lipca 1923 r. poseł J. Perłowski Natychmiast zwróciłem się do paru wpły- ściśle tajnym, obszernym pismem infor- wowych osób duchownych, między inny- mował warszawski MSZ o swych działa- mi do O. Genocchiego, aby za ich pośred- niach: nictwem pobocznie oddziałać na Watykan, „Dnia 12 lipca ze Szwajcarii zostałem sam zaś niezwłocznie udałem się do Se- poinformowany, że projekt „konkordatu” kretariatu Stanu, gdzie odtąd codziennie, między biskupem O’Rourke a Senatem Gdań- w ciągu tygodnia konferowałem z Msgr skim nie tylko na pewno jest rozważany, Pizzardo, z Msgr Ciriaci, zastępcą nieobec- lecz nawet pertraktacje znajdują się w fa- nego Msgr Borgongini Duca oraz dwukrot- zie końcowej, tak dalece, iż tekst układu nie z kardynałem Sekretarzem Stanu. Teza przetłumaczono w Szwajcarii na język wło- ich była następująca. ski. Nazwa „konkordat” użyta przez mego Przede wszystkim oświadczyli, że nie informatora, nie mogła być co prawda ści- znają umowy, o czym nie mam powodu wąt- słą z prawniczego punktu widzenia, pozwa- pić, ponieważ ks. O’Rourke zależy bezpo- la jednak także wnioskować, iż chodzi średnio od Kongregacji Konsystorialnej, o układ obszerny, mogący mieć istotnie na z nią mógł się znosić, o ile w ogóle do Rzy- celu zastąpienie formalnego konkordatu. mu się zwrócił. Następnie jednak stwierdzi- Poza tym fakt przetłumaczenia tego doku- li, że Watykan, o ile by nawet ks. O’Rourke mentu na język włoski wskazywał nie- zawierał rzeczoną umowę, byłby względem wątpliwie, iż miał on być przedstawiony Rządu polskiego w zupełnym porządku, 80 wyższym jakimś czynnikom Stolicy Apo- ponieważ oświadczył, że Stolica Apostol- stolskiej, co jeszcze bardziej ujawniało jego ska ani bezpośrednio, ani przez biskupa doniosłość. W ten sposób znalazłem się pertraktacji z Gdańskiem nie będzie pro- w posiadaniu danych nie dopuszczających wadzić, w tym zaś wypadku biskup mógł żadnej dalszej zwłoki w działaniu. Za do- działać sponte sua, do czego jest uprawnio- datkową wskazówkę posłużyła mi jeszcze ny przez kanony. Dopóki nie ma traktatu nieoczekiwana wzmianka o przekazaniu podpisanego z jednej strony przez Wolne

18 Akten des Bischofs, Senat, Bd. 1, Senat do O’Rourke z 9 VIII 1923 – AAG. 19 Po zawarciu konkordatu z Polską podniesione do rangi ambasady. Konkordat z Wolnym Miastem Gdańskiem

Miasto, a z drugiej przez Kardynała Se- gii, przedstawiłem kilkadziesiąt dzienników kretarza Stanu, to nie ma konkordatu, nie- przepełnionych wiadomościami o Gdańsku podobna zaś biskupowi odmawiać prawa i stwierdzających niezmierne wzburzenie zawierania niezbędnych Kościołowi umów opinii, stwierdziłem, że Rząd kraju tak bar- „lokalnych”. Wobec tego Watykan nie zamie- dzo zasłużonego katolicyzmowi i stanowią- rza interweniować wobec biskupa i uważa cego dotychczas jedyną jego podporę na ingerencję w tę sprawę ze strony polskiej Wschodzie, uważałby za dowód nieżyczli- za wkraczanie w sprawy czysto kościelne. wości Watykanu, gdyby dopuścił on do za- Argumentacja wskazywała niezbicie, że warcia tego rodzaju układu. Wszystkie te i Watykan, nie znając tych pertraktacji, uwa- argumenty pozostawały bez skutku. ża je jednak za zupełnie możliwe. Wówczas przy każdej z licznych rozmów Na to replikowałem, że tak wielka sa- wysuwałem warunkowo następujące rozu- modzielność Administratora Apostolskie- mowanie. Nie wiem, jak mój Rząd postąpi go, posunięta aż do spełniania czynów, któ- i nie mam w tym przedmiocie żadnej in- rych Stolica Apostolska zobowiązała się nie strukcji, lękam się jednak, by doprowadzo- dokonywać, nie dla wszystkich może być ny do ostateczności i widząc, że żadnego zrozumiałą. Zdaniem ogółu, Administrator poparcia z Watykanu nie może otrzymać, Apostolski jest jak każdy biskup podwład- nie zaniechał dalszych starań z tej strony nym Stolicy Świętej, odpowiada przed nią i nie zwrócił się przeciw drugiemu kontra- za każdy czyn i za każdy czyn jego Stolica hentowi, Wolnemu Miastu, przeciw które- Święta także jest odpowiedzialną. Polsce mu nie jest pozbawiony rekursu. Być może, nie chodzi o literę kanonicznego prawa lecz że o ile Gdańsk podpisałby umowę, a doku- o treść otrzymanych zapewnień i wszyst- ment taki, choćby ze względu na swe klau- ko jej jedno, jaki podwładny Watykanu po- zule finansowe i ekonomiczne (gmachy, zbawia ją należnych jej praw. Podkreśli- pensje), tajnym długo nie mógłby pozostać, łem zasadnicze znaczenie Gdańska dla to Rząd Polski ewentualnie mógłby zapy- Polski, przeszłość naszą w tym mieście, tać Radę Ligi, względnie Najwyższy Try- rolę naszą dawniej i dziś dla katolicyzmu bunał w Hadze, czy tekst tego dokumentu w tym protestanckim środowisku, ucisk re- nie odpowiada właściwie konkordatowi 81 ligijny obecnych Polaków, nastroje chwili. i czy Gdańsk in fraudem Traktatu Wersal- Złożyłem notę Ministra do Ligi, interview skiego i konwencji nie zawarł w ten sposób Prezydenta Ministrów z „Temps”, cały stos układu rezerwowanego normalnie do umów dokumentów z ostatniego posiedzenia Ra- międzynarodowych. Do kroku takiego dy Ligi, sprowadzony telegraficznie z Ge- może nakłonić Rząd Polski wzgląd jeszcze newy, wykazałem zgubne skutki nowego, inny. Chodzić mu może nie tylko o obale- tak ważnego konfliktu dla próby ugody nie umowy, zawartej zdaniem jego, niepraw- przedsiębranej właśnie pod auspicjami Li- nie, lecz także o autentyczne sprecyzowa- Ks. Stanisław Bogdanowicz

nie istotnego jej charakteru. Gdańsk po kich. Była to pierwsza odznaka stopnio- jakimś czasie mógłby przecież zacząć za- wej zmiany nastrojów. Wreszcie dziś, rów- wierać różne inne międzynarodowe trak- no tydzień po pierwszych rozmowach, po taty, zasłaniając się tym, że w umowie ko- bardzo mozolnej ponownej audiencji u Kar- ścielnej posiada precedens, pozwalający dynała, otrzymałem od niego zapewnienie, mu na tego rodzaju czyny. iż natychmiast poleci przestrzec telegraficz- Opinia miarodajna instytucji międzyna- nie Biskupa O’Rourke, by umowy nie pod- rodowych mogłaby więc być potrzebną Pol- pisywał i by jej tekst niezwłocznie nade- sce choćby dla autentycznego stwierdze- słał do Sekretariatu Stanu. Równocześnie nia, że teza Watykanu jest słuszną. Ale Kardynał nakazał zwrócić się do Kongre- gdyby do dyskusji przed Radą Ligii lub gacji Konsystorialnej z zapytaniem, czy w Hadze istotnie doszło, to jakby wyglą- tekstu tego nie posiada. dało w oczach świata to subtelne distinguo, Na razie więc niebezpieczeństwo zosta- które słyszę codziennie o różnicy między ło zażegnane. Nie wątpię, iż sprawa skoń- Stolicą Apostolską a jej funkcjonariusza- czoną nie jest jeszcze, śmiem jednak wypo- mi, o działaniu przez Administratora Apo- wiedzieć nadzieję, że po ponownych próbach stolskiego, a jego działaniu sponte sua? By- przekonania mnie o legalności postępowa- łoby bardzo godnym ubolewania, gdyby nia biskupa, Stolica Apostolska nie uzna- czynniki mało obeznane z prawem kano- jąc moich argumentów de iure, da jednak nicznym, a za to doskonale znające świec- sprawie upaść de facto, o ile Rząd zechce kie prawo, powołane zostały do wypowie- podtrzymać mnie w mojej tezie względem dzenia swego sądu o tym szczególnym, Gdańska. a tak dla Polski ciężkim w następstwa „nie- Załączam aide memoire złożone na dru- porozumieniu”. gi dzień po rozpoczęciu rozmów w Sekre- Nie otrzymawszy wtedy jeszcze odpo- tariacie Stanu. Jest ono tylko szkieletem wiedzi z Ministerstwa na mój telegram, bardzo niekompletnym, ze zrozumiałych po- proszący o pozwolenie oficjalnego zasto- wodów, istotnej mej argumentacji. O zwró- sowania tego argumentu z dodatkiem, że ceniu się Rządu przeciwko Gdańskowi wspo- 82 zastosowany on już został względem gdań- minam tylko głucho w zdaniu, że Rząd jest skiego Senatu, przedstawiałem powyższy desireux d’eviter des litiges dans ses rap- bieg myśli tylko w formie hipotetycznej, ports avec la Ville Libre. wszelako nie bez skutku. Wczoraj oświad- O ustne, a nie na piśmie uprzedzenie czono mi po raz pierwszy, że Biskup O’Ro- Gdańska prosiłem ze względu na to, iż prze- urke znany jest w Watykanie ze swej ma- strzeżenie Wolnego Miasta w tak ważnej nii zawierania konkordatów, gdyż bawiąc i jurydycznie skomplikowanej kwestii nie w Łotwie, rozpoczął podobną niewczesną mogło nastąpić pisemnie z potrzebnym akcję względem wszystkich państw bałtyc- pośpiechem i że w takiej dokumentalnej Konkordat z Wolnym Miastem Gdańskiem formie krępowałoby zbytnio swobodę dal- nała Pietro Gasparri, do sekretarza Kon- szych ruchów Rządu. gregacji ds. Nadzwyczajnych Kościoła ar- Nic bardziej nie szkodzi w Watykanie, cybiskupa Giuseppe Pizzardo oraz do Fran- jak głoszenie swoich nad nim przewag. cesco Borgongini Duca z tejże kongregacji. Stwierdził to na sobie niedawno p. Poin- Biskup O’Rourke zaznaczył, że osobiście care. uważa ów projekt za nieprzekonywujący Dlatego też mam nadzieję, iż rzecz bę- i sądzi, że prawie każdy paragraf należało- dzie zachowana w najściślejszej poufności. by w nim zmienić23. J. Perłowski.”20 Stawało się jednak coraz jaśniejsze, że W Gdańsku nadal prowadzone były pra- Stolica Apostolska nie poświęci dobrych ce i rozmowy. Po konsultacjach i próbach stosunków z Polską dla chimerycznych, dwu- naśladownictwa prawnego, 1 listopada znacznych i do tego dyplomatycznie wiel- 1923 r. senat przesłał na ręce gdańskiego ce niezręcznych, konkordatowych ambicji administratora poprawiony projekt ukła- Gdańska. Tym bardziej, że coraz aktyw- du. Propozycje biskupa nie były w nim pra- niejsze były zabiegi dyplomatyczne Polski. wie wcale uwzględnione21. Przekazano go O aktywizacji posunięć dyplomatycznych równocześnie niemieckiemu konsulowi Polski depeszował z Watykanu niemiecki generalnemu w Gdańsku Herbertowi von ambasador Diego von Bergen. Donosił, że Dirksen, który przez swego szwagra w Rzy- ze względu „na istotne interesy ludności mie, poza plecami biskupa, miał wybadać polskiej w Wolnym Mieście Gdańsku” Pol- stanowisko Stolicy Apostolskiej22. Senat ska domaga się włączenia do rozmów, gdy- musiał jednak rychło dojść do wniosku, że by takie z WMG były prowadzone, swego układu nie da się wypracować z pominię- reprezentanta w charakterze doradcy24. ciem biskupa. W pośpiechu zebrano się Dyplomacja watykańska musiała próbo- wspólnie i 16 listopada wypracowano nową wać jeszcze jakiegoś rozwiązania pośrednie- wersję projektu. Rozmowy z biskupem na go. Pod koniec stycznia 1924 r. poselstwo jego temat prowadzone były jeszcze w stycz- polskie przy Stolicy Świętej w poufnej no- niu i lutym 1924 r. Senat nalegał, by pro- cie radziło MSZ rozważenie kwestii ukła- jekt ów wysłać do Rzymu, co biskup E. O’Ro- du pomiędzy WMG a Watykanem w formie 83 urke uczynił na początku kwietnia. Projekt tzw. małego konkordatu, z zastrzeżeniem, został wysłany do sekretarza stanu kardy- że senat WMG, w porozumieniu z Polską,

20 Poselstwo Polskie przy Stolicy Apostolskiej do MSZ z 20 VII 1923, 259/I/738, s. 254–256 – APG oraz MSZ do Komisarza Generalnego RP w Gdańsku z 24 VII 1923, 259/I/738, s. 251–252 – APG. 21 Akten des Bischofs, Senat, Bd. 1, Gesetzesentwurf (15 paragrafów), List prezydenta Sahma do biskupa O’Rourke z 16 XI 1923 – AAG. 22 Von Dirksen do von Bergen z 14 II 1924 z projektem układu z 1 XI 1923, DBV 356 – PA. 23 Akten des Bischofs, Staatssekretariat Bd. 2, O’Rourke do Borgongini Duca oraz do Pizzardo z 5 IV 1924; O’Rourke do Gasparri z 4 VI 1924 – AAG. 24 Bericht von Bergen z 14 V 1924, DBV 356 – PA. Ks. Stanisław Bogdanowicz

wyrazi w Watykanie życzenie takiego ukła- tu WMG Heinrich Sahm. Miał on również du25. Inicjatywa ta nie została podjęta wesprzeć pertraktacje a nawet doprowa- przez żadną ze stron. Należy sądzić, że dla dzić je do końca27. Oczywiście, życzenia Watykanu sprawa wówczas została defini- te nie mogły się spełnić. Władze Wolnego tywnie zamknięta. Gdański administrator Miasta musiały to wreszcie zrozumieć, gdy apostolski powinien był zrozumieć, że Sto- na początku 1925 r. wypłynęły polityczne lica Apostolska nie chce już i z zasadniczych skutki postanowień polskiego konkordatu. względów nie może zawrzeć z Wolnym Art 3. tego układu przyznawał nuncjuszowi Miastem Gdańskiem międzynarodowego warszawskiemu pełnomocnictwa na tere- układu o charakterze konkordatu. nie WMG, również w delikatnej sprawie Biskup jednak nie odstępował od pro- mianowania rządcy Kościoła gdańskiego. jektu. Z jednej strony zmuszał go to tego Od wiosny 1925 r. senat Wolnego Mia- nacisk gdańskiego senatu, z drugiej ko- sta zaczął wreszcie zastanawiać się nad in- nieczność uregulowania stosunków Kościół- ną formą układu między Kościołem a pań- -państwo. Łudził się nawet, że sprawę bę- stwem28. Podejmowano wprawdzie dalsze dzie jednak można załatwić. Od maja 1924 r. konsultacje dyplomatyczne w Berlinie. Roz- aż do jesieni podejmowano więc w Gdań- mowy z radcą niemieckiej ambasady przy sku dalsze konsultacje między senatem Watykanie infułatem Johannesem Stein- a biskupem. W połowie listopada gdański mannem prowadził gdański senator Huber- administrator apostolski udał się do Rzy- tus Schwartz. Uzgodniono, że ambasada mu. Po audiencji u Piusa XI i rozmowie zajmie się ostrożnym wybadaniem sytuacji. z kardynałem Pietro Gasparri biskup po- Lecz msgr Francesco Borgongini Duca wy- informował prezydenta Heinricha Sahma, raźnie już i bez niedomówień wykluczał że projekt zasadniczo uzyskał zgodę i po- bezpośrednie rokowania pomiędzy Waty- zostałoby tylko przeprowadzić w nim nie- kanem a Gdańskiem i zalecał przestrzega- liczne zmiany redakcyjne. Korzystny obraz nie modus procedendi29. sytuacji miał się również wyłaniać z roz- Tymczasem 30 grudnia 1925 r. Ojciec mów z arcybiskupem Giuseppe Pizzardo Św. Pius XI gdańską administrację apostol- 84 oraz Francesco Borgongini Duca z Kon- ską podniósł do rangi diecezji30. 4 stycz- gregacji ds. Nadzwyczajnych Kościoła26. nia 1926 r. pierwszym gdańskim ordyna- W połowie grudnia na posiedzenie Ligi Na- riuszem został biskup Edward O’Rourke31. rodów udał się do Rzymu prezydent sena- Sprawa układu między państwem i Ko-

25 Poselstwo Polskie przy Stolicy Apostolskiej do MSZ z 31 I 1924, 259/I/739, s. 10 – APG. 26 Akten des Bischofs, Senat, Bd. 1, O’Rourke do Sahm z 20 XI 1924 – AAG. 27 Akten des Bischofs, Senat, Bd. 1, Pro memoria z 3 XII 1924 – AAG. 28 Samerski, s. 181–182. 29 Steinmann do Schwartz z 15 XI 1925, DBV 357 – PA. 30 Bogdanowicz, s. 130–156. 31 Tamże, s. 98–110 oraz 132–138. Konkordat z Wolnym Miastem Gdańskiem

ściołem w WMG, po dłuższej przerwie, po- senator Hubertus Schwartz podpisali uro- wróciła znowu w kwietniu 1927 r. Wypły- czyście „ustalenia”, jak nazywano ową umo- nęła w kontekście wynagrodzeń dla ducho- wę35. wieństwa. Senat zaczął podkreślać, że w ślad Z końcem stycznia biskup gdański udał za świadczeniami musi iść możliwość ewen- się do Rzymu z wizytą ad limina apostolo- tualnego odwołania duchownego przez rum. W Kongregacji ds. Nadzwyczajnych państwo oraz że owe świadczenia, jak do- Kościoła podsekretarz stanu msgr France- tąd, nie wynikają z żadnych uregulowań sco Borgongini Duca oświadczył mu, że prawnych32. sprawa nominacji biskupów nie leży w jego W pośpiechu, 12 listopada zwołano na- kompetencjach, nie wolno mu występować radę, której rezultat ujęto w protokół. Opra- w roli partnera układu, formuła ewentual- cowano również załącznik z paragrafami nej przysięgi powinna brzmieć bardziej ogól- układu. Stwierdzono w nim, że Stolica Apo- nikowo, nie do przyjęcia są postanowienia stolska będzie zobowiązana brać pod uwa- dotyczące patronatu. Według radcy amba- gę wątpliwości rządu Wolnego Miasta przy sady niemieckiej przy Watykanie infułata nominacji biskupa. Ustalono formułę przy- Johannesa Steinmann kardynał Pietro Gas- sięgi, w której nowy biskup zobowiązywałby parri miał powiedzieć biskupowi, że prze- się do respektowania konstytucji i ustaw śle mu poprawiony projekt układu36. Am- gdańskich. W sprawie mianowania duchow- basada miała być w tym pośrednikiem. nych i praw patronackich użyto sformuło- W marcu 1928 r. biskup E. O’Rourke wań bardziej ogólnikowych33. zwrócił się jeszcze raz do Francesco Bor- Protokół i załącznik po podpisaniu przez gongini Duca informując go o korzystnej biskupa i prezydenta miały uzyskać natych- w Gdańsku sytuacji politycznej dla ratyfi- miastową ważność. Obie strony zapewnia- kacji traktatu przez senat37. Nic z tego jed- ły się wzajemnie o dotrzymaniu umowy. nak nie wynikało. Na ponowną interpelację Biskup miał uzyskać potwierdzenie jej waż- biskupa podjętą we wrześniu, 17 paździer- ności ze strony Stolicy Apostolskiej pod- nika odpowiedział sekretarz stanu kardy- czas wizyty ad limina na początku 1928 r.34 nał Pietro Gasparri. Stwierdził, że rząd pol- 4 stycznia 1928 r. w samo południe, po ski został zapoznany z każdym szczegółem 85 sześciu latach od wszczęcia zabiegów, bi- propozycji układu i w razie jego akceptacji skup Edward O’Rourke i w imieniu Sena- domaga się współdecydowania przy nomi- tu WMG – prezydent Heinrich Sahm oraz nacji biskupa gdańskiego i duchownych.

32 Akten des Bischofs, Senat Bd. 1, Senat do Konsultorium z 19 IV 1927 – AAG. 33 Akten des Bischofs, Senat Bd. 1, Senat do O’Rourke z 24 XI 1927 oraz Protokoll und eine Anlage – AAG. 34 Samerski, s. 183–184. 35 Verhandlungen mit dem Senat der Freien Stadt Danzig, A 1, s. 26-32 – AAG. 36 Steinmann do O’Rourke z 30 I 1928, DBV 358 – PA. 37 Akten des Bischofs, Staatssekretariat Bd. 2, O’Rourke do Borgongini Duca z 3 III 1928 – AAG. Ks. Stanisław Bogdanowicz

Sekretarz stanu oddalał wszelkie gdańskie nymi sporami. Zanim H. Sahm opuścił ambicje na układ międzynarodowy. Pole- Gdańsk, aby zostać nadburmistrzem Ber- cał, by Stolica Apostolska była informowa- lina, rozważał wraz z biskupem, jaki bę- na o rokowaniach. Sama jednak nie będzie dzie stosunek do Kościoła jego następcy. niczego akceptować ani niczego nie pod- Następnie nowe nadzieje rozbudziło w Gdań- pisze. Dopuszczalne jest porozumienie sku odejście ze stanowisk kardynała Pie- w sprawach: tworzenia nowych parafii, szkol- tro Gasparri i arcybiskupa Francesco Bor- nych, wynagrodzeń dla duchowieństwa lecz gongini Duca, który został nuncjuszem przy nie można podejmować niczego co wcho- Kwirynale. Zwłaszcza tego drugiego senat dziłoby w kompetencje Stolicy Apostol- uważał za głównego „hamulcowego” w pro- skiej38. cesie pertraktacji dotyczących gdańskiego Umowa podpisana 4 stycznia 1928 r. konkordatu40. Nowym sekretarzem stanu nie osiągnęła zatem nigdy prawnej ważno- Stolicy Apostolskiej został Eugenio Maria ści. Nie uzyskała bowiem ani akceptacji Sto- Giuseppe Giovanni Pacelli41. Z nim to wła- licy Apostolskiej, ani nie ratyfikował jej śnie w Monachium biskup E. O’Rourke senat WMG. konsultował niegdyś treść i formę konkor- W grudniu 1928 r. tekę senatora ds. datowych rokowań. W związku z czym spo- wyznań po Hubertusie Schwartzu objął Wil- dziewano się „korzystniejszego klimatu”. li-bald Wierciński-Keiser, przyszły promi- Zarówno kończący kadencję prezydent nentny działacz NSDAP. Nie okazywał on H. Sahm jak i biskup E. O’Rourke ponow- większego zainteresowania sprawą umo- nie nawiązali więc kontakt z niemiecką am- wy Kościół-państwo. Wprawdzie 15 lute- basadą przy Watykanie42. Rzym jednak ig- go 1929 r. podjęto w tej sprawie konsulta- norował wszelkie próby podejmowania cje w berlińskim MSZ, jednak tam również tematu czy to przez prezydenta czy przez radca Freiherrn von Weizsaecker nie po- biskupa43. zostawił wątpliwości, że w relacjach WMG 10 stycznia 1931 r. nowym prezydentem z Watykanem nie da się obejść Polski39. Senatu Wolnego Miasta Gdańska wybra- Sprawa wróciła po dwóch latach, jesie- ny został Ernst Ziehm z DNVP44. 86 nią 1930 r. Najpierw, w związku z upływem W 1932 r. brak uregulowań prawnych kadencji prezydenta Heinricha Sahma. w stosunkach Kościół-państwo odezwał się Kończyła się ona wewnętrznymi i partyj- pośrednio po śmierci proboszcza Kłodawy

38 Akten des Bischofs, Staatssekretariat Bd. 2, Gasparri do O’Rourke z 17 X 1928 – AAG. 39 Vermerk z 15 II 1929, 260/1148 – APG. 40 Bogdanowicz, s. 124–125. 41 W 1929 r. kreowany kardynałem. 42 Sahm do von Bergen z 24 XI 1930, 260/1137 – APG; Steinmann do O’Rourke z 24 XI 1930, 260/1137 – APG; Vermerk Ferbers z 22 X 1930, 260/1137 – APG. 43 Samerski, s. 188. 44 Niemiecka Narodowa Partia Ludowa. Konkordat z Wolnym Miastem Gdańskiem

Ottona Lessela. Senator ds. wyznań Wil- jęcia ponownych rokowań konkordatowych. libald Wierciński-Keiser oświadczył, że nie Także biskup Edward O’Rourke podejmo- ma zamiaru uznawać dawnych uzgodnień wał nieraz w następnych latach temat kon- między byłym prezydentem a biskupem kordatu w rozmowach z nowym prezyden- i wysunął na wakującą parafię swego kan- tem Arturem Greiserem46. dydata. Zapewniał przy tym, że nie chodzi Co nie udało się jednak w okresie rzą- tu o precedens lecz o pojedynczy przypa- dów parlamentarnych, nie udało się również dek, który jednak pociąga za sobą koniecz- nowym, brunatnym władcom Gdańska47. ność ostatecznego uregulowania stosun- Z nieuregulowanymi stosunkami prawny- ków Kościół-państwo w WMG45. mi między Kościołem i państwem diece- Po przejęciu władzy w Gdańsku przez zja gdańska wkroczyła w nową erę swych narodowych socjalistów Willibald Wierciń- burzliwych dziejów. ski-Keiser próbował doprowadzićr do pod-

87

45 Akten des Bischofs, Senat Bd. 2, Protokoll der Vereinbarung betr. Besetzung der Pfarrstelle Kladau z 25 XI 1932; Senat do Konsultorium z 28 X 1932 – AAG. 46 Vermerk z 8 XII 1934, 260/1138/7-8; Vermerk z 20 II 1935, 260/1138/11; Greiser do O’Rourke z 22 II 1935, 260/ 1138/13; Wydział Spraw Zagranicznych Senatu WMG z 4 VII 1936, 260/1138/15-16 – APG. 47 Bogdanowicz, s. 125–126; Samerski, s. 189. Piotr Szczudłowski

Piotr Szczudłowski

Z dziejów Redemptorystów w Gdyni (1964–1974)

W powojennej historii Redemptorystów dy na budowę kościoła i funkcjonowanie pa- w Gdyni można wyróżnić kilka okresów. rafii, której profil duszpasterski byłby ukie- Pierwszy przypadł na lata 1957–19631. runkowany na duszpasterstwo morskie. W 1957 r. zakonnicy przybyli do Gdyni. Ten drugi okres rozpoczął się uszczu- W 1963 r. ostatecznie zdobyli u władz uzna- pleniem przez władze powierzchni parce- nie swego prawa do istnienia w mieście. Wy- li jaką Redemptoryści posiadali w Gdyni dział do Spraw Wyznań (WdSW) Prezydium przy ul. Portowej 2. W 1964 r. urzędnicy Wojewódzkiej Rady Narodowej (PWRN) Wydziału Gospodarki Komunalnej i Miesz- w Gdańsku uznał wówczas istnienie ich kaniowej (WGKiM) Prezydium Miejskiej placówki zakonnej w Gdyni za legalne. Nie Rady Narodowej (PMRN) w Gdyni wystą- oznaczało to automatycznie zgody na nor- pili z inicjatywą przymusowego wywłasz- malną działalność duszpasterską. Działal- czenia za odszkodowaniem części nierucho- ność taka wymagała posiadania kościoła ze mości Redemptorystów, pod pozorem, że statusem świątyni parafialnej. Tego wła- jest ona potrzebna firmie państwowej pod śnie Redemptorystom w latach 1957–1963 nazwą Morska Centrala Zaopatrzenia. W władze konsekwentnie odmawiały i na- roku następnym Wydział Spraw Wewnętrz- 88 brzmiały w ten sposób problem stał się nych (WSW) PMRN w Gdyni wydał w tej udziałem okresu następnego, który objął sprawie decyzję wykonawczą, w związku lata 1964–1974. Posiadając już zalegalizo- z czym nieruchomość zakonników o po- waną obecność, Redemptoryści kontynuo- wierzchni około 3638 m2 zmniejszyła się wali w tych latach starania o uzyskanie zgo- o 290 m2.

1 Okresu tego dotyczy artykuł zamieszczony [w:] „Teki Gdańskie” t. 5 z 2004 r. 2 Akta wojewódzkiego Wydziału do Spraw Wyznań w Gdańsku (dalej: W WdSW Gd.), Teczka nr 93 pt. Akta parafii MB Nieustającej Pomocy i św. Piotra Rybaka (dalej: 93), Notatka dot. nieruchomości przy ul. Portowej 2 [z lutego 1970 r.], sporządził kier. WGKiM PMRN w Gdyni Włodzimierz Krause. Z dziejów Redemptorystów w Gdyni...

Na początku 1965 r. przełożony gdyń- z którą to parafią łączono przed wojna ty- skiej placówki Redemptorystów o. Józef tuł Gwiazda Morza. Do tego wezwania w ła- Krok przekazał swe obowiązki następcy cińskiej wersji, Redemptoryści nawiązali o. Henrykowi Szulcowi. Nowy przełożony dopiero w latach 80., tworząc przy swoim kontynuował starania o zgodę na budowę kościele i parafii ośrodek dla marynarzy kościoła wytrwale, ale bez skutku. Upór i rybaków pod nazwą Stella Maris. władz stanowił wówczas barierę nie do po- W 1967 r. władze postanowiły wystą- konania. W dniu 28 stycznia 1966 r. Wła- pić przeciw Redemptorystom posługując dysław Klikowicz, architekt miejski Gdy- się urzędnikami pionu finansowego Gdyni ni i kierownik Wydziału Budownictwa, i PWRN w Gdańsku. Kontrole dokonywa- Urbanistyki i Architektury (WBUiA) PMRN ne przez komisje pod kierownictwem Jana w Gdyni, polecił Redemptorystom zdjąć Michnowicza z WdSW PWRN w Gdańsku z placu przy ul. Portowej 2 tablicę informa- (24 marca 1965 r. i 22 sierpnia 1966 r.) cyjną z napisem: Teren budowy kościoła pod w domu zakonnym przy ul. Portowej 2 wy- wezwaniem Matki Boskiej Nieustającej Po- kazały, że Redemptoryści nie prowadzili mocy i św. Piotra Rybaka OO. Redempto- księgi inwentarzowej. Władze kościelne ryści.3 O. H. Szulc odwoływał się od tej de- zabraniały zakładania takich ksiąg, strona cyzji4 i tablica pozostała na swoim miejscu. państwowa natomiast uczyniła z ich zało- Wyprzedzając chronologiczny bieg wypad- żenia i prowadzenia główny probierz lo- ków warto stwierdzić, że uznana ostatecz- jalności wobec państwa. Ponadto zakonni- nie w późniejszych latach przez władze gdyń- cy nie płacili w latach 1959–64 nałożonych ska parafia Redemptorystów także przyjęła na ich dom wygórowanych podatków wezwanie Matki Boskiej Nieustającej Po- (dochodowego i obrotowego za rzekomy mocy i św. Piotra Rybaka.5 Tak więc w tytu- handel dewocjonaliami). Ich prośba o umo- laturze nowego kościoła, a potem parafii, zre- rzenie zaległości została w maju 1967 r. zygnowano z wezwania Gwiazda Morza. odrzucona na wspólnym posiedzeniu in- Zachowanie tego wezwania podkreślałoby spektora Kasperowicza z wojewódzkiego fakt kontynuacji przez Redemptorystów po- Wydziału Finansowego (WF) i Józefa Ma- wstałego przed wojną duszpasterstwa por- zura z wojewódzkiego WdSW. Co więcej, 89 towego, a szczególnie tradycji parafii Bazy- kierownik WF PMRN w Gdyni Stanisław liki Morskiej. W końcu lat 50. bp chełmiński Brun wystąpił do gdańskiego WdSW 29 wrze- Kazimierz Józef Kowalski zaprosił ich do śnia 1967 r. z propozycją konfiskaty domu Gdyni właśnie po to, by ożywili istniejącą zakonnego przy ul. Portowej 2 na rzecz jedynie formalnie parafię Bazyliki Morskiej, Skarbu Państwa w zamian za zaległości

3 W WdSW UW Gd. 93, Kopia pisma W. Klikowicza z 28.01.1966 r. do o. H. Szulca. 4 W WdSW UW Gd. 93, Pismo o. H. Szulca z 9.02.1966 r. do WBUiA PWRT w Gdańsku. 5 Spis kościołów i duchowieństwa diecezji chełmińskiej na rok 1975, Pelplin 1975, s. 108. Piotr Szczudłowski

podatkowe6. Tenże urzędnik wyliczył, że głych podatków (starczyło to na pokrycie gdyńscy Redemptoryści z tytułu zaległych małej tylko ich części) kilkadziesiąt tysię- podatków dochodowych i obrotowych za cy sztuk cegły przygotowanej do budowy lata 1959–1966 są państwu winni 434.732 kościoła. Cegła ta, już jako własność pań- zł plus 25% dodatku za zwłokę. Natomiast stwa, dalej pozostawała składowana na par- wartość szacunkową domu i parceli okre- celi zakonnej i w skutek działania warun- ślił (na podstawie dokumentów PZU) na ków atmosferycznych szybko niszczała9. 315 tysięcy zł7. Tak więc nawet gdyby kon- Zaległości podatkowe nie były jedyną fiskata doszła do skutku, nie pokryłaby okazją dla władz do wystąpień przeciw Re- wszystkich roszczeń państwa. Wpływy mie- demptorystom. Inną sposobnością były sięczne przypadające na jednego zakonni- rzekome tzw. występki skarbowe. Zakon- ka wynosiły około 900 zł8. Widać na tym nicy mieli w gdyńskim oddziale Narodo- przykładzie jak straszną bronią w rękach wego Banku Polskiego swój rachunek na urzędników był mechanizm wciągania in- którym przechowywali dary z zagranicy: stytucji kościelnych w otchłań zadłużenia. 210 dolarów USA, 10 dolarów kanadyjskich Plany WF PMRN w Gdyni zostały nieocze- i 100 dinarów jugosłowiańskich. Były to kiwanie zastopowane przez J. Mazura, któ- sumy niemal symboliczne. Pieniądze te po- ry uznał, że egzekucja majątku nierucho- chodziły z zagranicznych ofiar na budowę mego przy ul. Portowej 2, a więc własności kościoła. Władze finansowe dowiedziały się Prowincji Polskiej Zgromadzenia Redemp- o tym depozycie i podejrzewały, że pienią- torystów, byłaby możliwa, tylko wtedy gdy- dze te nie zostały zaksięgowane w księ- by zadłużenia wynikały z niezapłaconego dze rachunkowej. Prowadzenie takiej księ- podatku od nieruchomości. Jeśli powstały gi było nakazane przepisami prawnymi z tytułu nie zapłaconych podatków docho- i dopuszczane przez władze kościelne. Za- dowych i obrotowych, to – jego zdaniem jęto te ofiary a o. H. Szulcowi postanowio- – egzekucja byłaby bezprawna. Stanowi- no wytoczyć sprawę karno-skarbową o po- sko to tylko pozornie jest wyrazem troski pełnienie występku skarbowego. W dniu o praworządność. Istotną przyczyną zanie- 21 stycznia 1967 r. o. H. Szulc był nawet 90 chania proponowanej egzekucji nierucho- przez wojewódzkich urzędników finanso- mości była obawa przed niepokojami spo- wych przesłuchiwany. W dniu 24 maja łecznymi. Odstąpiono więc od planu, ale 1967 r. Witold Rymsza kierownik Oddziału zabrano Redemptorystom na poczet zale- Karnego Skarbowego i Zastępstwa Sądo-

6 W WdSW Gd. 93, Poufne pismo S. Bruna z 29.09.1967 r. do WdSW PWRN w Gdańsku. 7 W WdSW Gd. 93, Poufne pismo S. Bruna z 6.11.1967 r. do WdSW PWRN w Gdańsku. 8 W WdSW Gd. 93, Notatka służbowa z 25.09. 1969 r. sporządzona przez T. Krawczyńskiego st. inpekt. WdSW PWRN w Gdańsku. (Jest to notatka po kontroli domu zak. przy ul. Portowej 2, wg. autora notatki kwotę ok. 900 zł. podali podczas tej kontroli sami zakonnicy). 9 W WdSW Gd. 93, Notatka służbowa z 25.09.1969 r., sporządził T. Krawczyński. Z dziejów Redemptorystów w Gdyni... wego WF PWRN w Gdańsku oraz J. Mazur handel fałszywymi dolarami i po wyjaśnie- wspólnie uzgodnili wysokość kar grzywien niu sprawy ukarany został przez Wydział w trybie karno-skarbowym za przestęp- Finansowy grzywną 125 tys. zł13. Zarzut stwa skarbowe w stosunku do ks. Henry- handlu fałszywymi pieniędzmi był fałszywy, ka Szulca10. Wysokość ta wynosiła 125 i 25 ale stanowił wygodny pretekst do areszto- (w sumie 150) tysięcy zł. Uzgodniono też, wania, a cała akcja miała na celu skompro- że w razie niewypłacalności księdza, obcią- mitowanie duchownego w oczach wiernych. żony grzywną zostanie dom zakonny. Do- Władze trwały w oporze przeciw budo- piero w trzy dni później W. Rymsza wydał wie świątyni, a ludność dzielnicy portowej postanowienie o przekazaniu prowadzenia była coraz bardziej rozgoryczona tym fak- sprawy przeciwko zakonnikowi do WF PMRN tem. Próby poderwania w oczach Gdynian w Gdyni11. W osobnym poufnym piśmie autorytetu o. H. Szulca przynosiły odwrot- z 27 maja 1967 r. polecił WF PMRN w Gdy- ny skutek. Zakonnik otwarcie uprzedzał ni dokonać szczegółowego śledztwa łącznie gdański WdSW o wzrastającym wśród lu- z przesłuchaniem zakonników i kontrolą dzi poczuciu krzywdy, jednocześnie apelu- ksiąg rachunkowych oraz inwentarzowych. jąc o wydanie zgody na budowę14. W kwiet- Dalej w zależności od sytuacji polecił spo- niu 1969 r. do WdSW przybyła delegacja rządzić przeciw o. H. Szulcowi akt oskar- ludności dzielnicy przyportowej z Alfre- żenia lub orzeczenie karne wymierzając dem Pronobisem, sekretarzem Oddziału grzywnę w wysokości 125 tysięcy zł z klau- Miejskiego Zrzeszenia Rybaków Morskich zulą odpowiedzialności posiłkowej domu w Gdyni na czele w sprawie budowy. Z ko- zakonnego. W przypadku odwołania się lei 21 października 1969 r. miała miejsce oskarżonego od orzeczenia karnego do Są- rozmowa pomiędzy ordynariuszem bpem du dopilnować, by Sąd również w wyroku K.J. Kowalskim a przewodniczącym PWRN orzekł odpowiedzialność posiłkową Zako- w Gdańsku Tadeuszem Bejmem. Głównym nu za grzywnę.12 Jan Szewczyk kierownik jej tematem także było uzyskanie zgody WdSW PWRN w Gdańsku tak pisał na te- na budowę kościoła. T. Bejm w sposób jed- mat tej sprawy: Następca ks. Kroka, nowy noznaczny wyjaśnił powody, dla których przełożony domu zakonnego – ks. Szulc władze państwowe nie mogą udzielić zgo- 91 (1965–1969) podobnie jak jego poprzednik dy na budowę kościoła w Gdyni przy ul. w 1966 r. został zatrzymany w areszcie za Portowej15.

10 W WdSW Gd. 93, NOTATKA SŁUŻBOWA z 24.05.1967 r., sporządził J. Mazur. 11 W WdSW Gd. 93, Odpis POSTANOWIENIA z 27.05.1967 r. wydanego przez W. Rymszę. 12 W WdSW Gd. 93, Kopia poufnego pisma W. Rymszy z 27.05.1967 r. do WF PMRN w Gdyni. 13 W WdSW Gd. 93, Kopia Notatki służbowej dot. OO. Redemptorystów w Gdyni, z 11.12.1970 r., sporządził J. Szewczyk. 14 W WdSW Gd. 93, Pismo o. H. Szulca z 23.04.1968 r. do WdSW PWRN w Gdańsku. 15 W WdSW Gd. 93, Kopia Notatki służbowej dot. OO. Redemptorystów w Gdyni z 11.12.1970 r., sporządził J. Szewczyk. Piotr Szczudłowski

W drugiej połowie 1969 r. o. H. Szulc ciętych starć ulicznych, w których uczest- przekazał obowiązki przełożonego placów- niczyło około 10 tysięcy ludzi18. Przypo- ki w Gdyni o. Stanisławowi Kuczkowi. Wzo- mnienie wypadków jakie miały miejsce kil- rem swoich poprzedników o. S. Kuczek kon- ka lat wcześniej w Zielonej Górze zrobiło tynuował usilne starania o zgodę na budowę na J. Szewczyku duże wrażenie. Urzędnik kościoła. Był poważnie zaniepokojony fak- po spotkaniu napisał o swoim rozmówcy: tem, że władze miejskie Gdyni planowały W świetle tego spotkania wydaje się, że ks. poprowadzić przez parcelę Redemptory- Kuczek chce na terenie Gdyni zrealizować stów drogę, by w ten sposób uniemożli- plan budowy kościoła za wszelką cenę, co wić budowę świątyni16. W osobistej rozmo- nie udało się jego poprzednikom. W związ- wie z J. Szewczykiem 9 grudnia 1969 r. ku z tym nie zawaha się przypuszczalnie o. S. Kuczek domagał się zgody na budowę zmobilizować mieszkańców tego rejonu Gdy- kościoła proponując w zamian odstąpienie ni do aktywnej działalności na rzecz budo- miastu części nieruchomości zakonnej pod wy kościoła, z budową nielegalną włącz- budowę drogi. Jednocześnie – według re- nie19. Co więcej J. Szewczyk uznał, że lacji urzędnika – w sposób wyraźnie zaak- o. S. Kuczek ucieka się nawet w korespon- centowany, dał do zrozumienia, że jeśli, dencji i rozmowach z przedstawicielami or- bez zgody na budowę kościoła, władze będą ganów władzy państwowej do prób szan- chciały w przyszłości, przy realizacji dro- tażu20. Ciekawy doprawdy był tok myślenia gi, rozebrać kaplicę, to on nie wyobraża so- J. Szewczyka. Gdy urzędnik mówił: jeśli bie tego. Może się powtórzyć Zielona Góra. rozpoczniecie budowę, spotkają was repre- On oczywiście nie dąży do tego i nie na- sje niezadowolonej władzy – to nie była „pró- mawia wiernych, ale Kaszubi są ludźmi bar- ba szantażu”. Gdy natomiast kapłan mó- dzo wierzącymi i dlatego on po prostu wił: jeśli nie wydacie zgody na budowę, o tym wspomina, żeby później nie miano społeczność dzielnicy będzie niezadowo- do niego pretensji, że nie sygnalizował na- lona i nie wiadomo jakie to niezadowole- strojów w społeczeństwie17. W Zielonej nia przybierze formy, to – zdaniem J. Szew- Górze w 1960 r. władze zarządziły zajęcie czyka – była „próba szantażu”. 92 kościelnego budynku. Podczas rozpoczęcia Jednym z problemów z jakimi musiał przez urzędników w asyście milicji akcji uporać się o. S. Kuczek było zdobycie prze- eksmisyjnej doszło do całodniowych, za- bywającym zakonnikom w Gdyni stałego

16 W WdSW Gd. 93, Pisma poufne J. Mariańskiego przewod. PMRN w Gdyni z 28.10.1969 r. i 24.11.1969 r. do WdSW PWRN w Gdańsku. 17 W WdSW Gd. 93, Notatka służbowa z 10.12.1969 r. sporządzona przez J. Szewczyka. 18 A. Dudek: Państwo i Kościół w Polsce 1945-1970. Kraków 1995, s. 142. 19 W WdSW Gd. 93, Notatka służbowa z 10.12.1969 r. sporządzona przez J. Szewczyka. 20 W WdSW Gd. 93, Kopia Notatki służbowej dot. OO. Redemptorystów w Gdyni, z 11.12.1970 r., sporządził J. Szewczyk. Z dziejów Redemptorystów w Gdyni... zameldowania. Władze bowiem od począt- cze22. Tymczasowa kaplica stała na terenie ku lat 60. odmawiały Redemptorystom przeznaczonym do wywłaszczenia. stałego zameldowania. W związku z tym W sierpniu 1970 r. oświadczono Redemp- musieli oni co jakiś czas odnawiać zamel- torystom, że teren przy ul. Portowej Nr 2 dowanie czasowe. Taka polityka meldun- w Gdyni przeznaczony jest w zatwierdzo- kowa pozwalała władzom na usuniecie, po nym, uchwałą Prezydium Wojewódzkiej Ra- wygaśnięciu czasowego zameldowania, dy Narodowej w Gdańsku Nr 290/XXXII/ każdego dowolnego zakonnika. Samemu 62 z dnia 20. VIII. 1962 r., planie ogólnym o. S. Kuczkowi władze odmawiały nawet zagospodarowania przestrzennego Zespo- zameldowania czasowego (na przykład łu Portowo-Miejskiego G/D pod budowę w grudniu 1970 r.)21. Nie zważając na kon- węzła komunikacyjnego. Wydział Budow- sekwencje trwał na powierzonej sobie pla- nictwa, Urbanistyki i Architektury Pre- cówce. zydium Miejskiej Rady Narodowej w Gdy- Płynął czas a władze konsekwentnie ne- ni decyzją Nr 2/70 w dniu 14.V.1970 r. gowały istnienie parafii morskiej (porto- zatwierdził plan realizacyjny przebicia uli- wej). Z przestawionego cenzurze do akcep- cy Jana z Kolna do ulicy Portowej. Planem tacji schematyzmu diecezji chełmińskiej na tym ustalone są linie rozgraniczające te- rok 1969 usunęły informacje o parafii por- reny przeznaczone do przejęcia przez mia- towej Redemptorystów. Wyraźnym zna- sto, pod budowę węzła drogowego. Reali- kiem tej cenzorskiej ingerencji są puste, zacja tej inwestycji przewidziana jest niezadrukowane miejsca na stronie 72 Spi- w latach 1971–1975. (...) nieruchomość su kościołów i duchowieństwa diecezji cheł- użytkowana przez Zgromadzenie znajduje mińskiej na rok 1969. Upór władz przeja- się na trasie projektowanej ulicy23. Pismo wiał się także na inny sposób. Według to oznaczało, że władze zamierzały wywłasz- zapisu J. Szewczyka: Wydz. GKiM PMRN czyć większą część terenu Redemptory- w Gdyni w dniu 23.VII.1970 r. wystąpił do stów łącznie z terenem na którym stała Urzędu Spraw Wewnętrznych w Gdańsku kaplica. W piśmie odrzucono także rozwią- z wnioskiem o wywłaszczenie (prawie ca- zanie przesunięcia planowanego kościoła, łej nieruchomości zakonnej – P.Sz.). W dys- tak by dało się pogodzić jego lokalizację 93 pozycji zakonu pozostałby teren o po- z budową nowej ulicy. Stary więc plan ode- wierzchni około 260 m2, dom mieszkalny brania zakonnikom parceli odżył, ale po- Redemptorystów i 2 obiekty gospodar- nownie został zaniechany. J. Szewczyk tak

21 W WdSW Gd. 93, Kopia Notatki służbowej dot. OO. Redemptorystów w Gdyni, z 11.12.1970 r., sporządził J. Szewczyk. 22 W WdSW Gd. 93, Kopia Notatki służbowej dot. OO. Redemptorystów w Gdyni, z 11.12.1970 r. sporządził J. Szewczyk. 23 W WdSW Gd. 93, Kopia pisma Janiny Melerskiej, z-cy kier. WGKiM PWRN w Gdańsku z 15.08.1970 r. do Redemptorystów w Gdyni. Piotr Szczudłowski

na ten temat pisał: Przeprowadzenie wy- czystości, że ich charakter mógłby ujemnie właszczenia napotyka jednak na trudności wpłynąć na obecne stosunki z tut. klerem25. spowodowane tym, że OO. Redemptoryści Uroczystość odbyła się 4 października uniemożliwiają biegłym dokonanie pomia- 1970 r. i przebiegła zgodnie z planem. In- rów i szacunku nieruchomości oraz obiek- tencja w jakiej sprawowano Ofiarę Mszy tów na niej stojących, argumentując swą Świętej nie została zmieniona i brzmiała: odmowę złożoną skargą do Min. Budow- uzyskanie od władz państwowych zezwo- nictwa i Urzędu ds. Wyznań24. Rzeczywi- lenia na budowę kościoła duszpasterstwa stym czynnikiem, który ponownie odebrał morskiego. Przemawiał m.in. bp K.J. Ko- władzom zdecydowanie w działaniu była walski. Uroczystość była naturalnie śledzo- obawa przed niepokojami społecznymi. na przez informatorów. Relację o jej prze- Urzędnicy WdSW starali się ingerować biegu sporządził 15 października 1970 r. także w działalność duszpasterską Redemp- pracownik WdSW Tadeusz Krawczyński. torystów. Zakonnicy w dniu 4 październi- Oto fragment tego dokumentu dotyczący ka 1970 r. zamierzali odprawić, z udziałem wystąpienia ordynariusza chełmińskiego: ordynariusza bpa K.J. Kowalskiego, uro- w lipcu b.r. będąc zaproszony do PWRN czystą Ofiarę Mszy Świętej w intencji wy- w Gdańsku, z ust samego Przewodniczą- budowania nowego kościoła. Wiadomość ta cego usłyszał, że „musimy wspólnie pra- dotarła do WdSW, którego urzędnicy zaalar- cować dla pokoju i spokoju społecznego”. mowali Jana Mariańskiego przewodniczą- Aby jednak to osiągnąć – zaznaczył biskup cego PMRN w Gdyni, prosząc o spowodowa- – potrzeba mam kościołów i modlitwy. Nie nie usunięcia z uroczystości kwestii budowy chce mi się wierzyć – powiedział biskup – nowego kościoła. Przewodniczący zamie- aby władza ludowa, która tak pięknie do rzał takiego usunięcia domagać od o. S. Kucz- mnie przemawiała, miała dać zielone świa- ka ale wobec nieobecności zakonnika we- tło dla poczynań niepoczytalnych bezboż- zwał do urzędu na rozmowę dwóch dziekanów ników, którzy tu krążą niby wilki, aby po- gdyńskich. Spotkanie odbyło się 2 paździer- żreć miejscową placówkę. Budowa tego nika 1970 r. Obecni byli także J. Szewczyk kościoła będzie najlepszym dowodem, że 94 i Marian Lewandowski kierownik WSW Polska Ludowa nie chce walczyć z bogiem, PMRN w Gdyni. Przewodniczący tak zre- religią i kościołem26. T. Krawczyński po- lacjonował przebieg spotkania: Poinformo- dał, iż w uroczystości wzięło udział 450 wałem dziekanów, że władze terenowe nie osób, czyli według niego skromna ilość. życzą sobie organizowania podobnych uro- Pisał: Ta skromna ilość zgromadzonych do-

24 W WdSW Gd. 93, Kopia Notatki służbowej dot. OO. Redemptorystów w Gdyni, z 11.12.1970 r. sporządził J. Szewczyk. 25 W WdSW Gd. 93, Poufna Notatka z rozmowy... z 2.10.1970 r., sporządził J. Mariański. 26 W WdSW Gd. 93, Informacja dotycząca zamierzonego budownictwa sakralnego ze strony OO. Redemp- torystów w Gdyni ul. Portowa 2, z 15.10.1970 r., sporządził T. Krawczyński. (zachowano pisownię oryginału). Z dziejów Redemptorystów w Gdyni... wodzi, że proboszczowie gdyńskich para- określanej umownie „wydarzeniami z grud- fii nie zastosowali się do apelu ks. Kuczka nia 1970 roku”. Jak wiadomo od kul mili- o przysłanie delegacji księży i wiernych oraz, cjantów i żołnierzy padli wówczas zabici że przeprowadzone w dniu 2.X.1970 r. roz- cywile. Redemptoryści starali się tak wpły- mowy z gdyńskimi dziekanami w PMRN wać na mieszkańców Gdyni, by uspokajać w Gdyni odniosły skutek27. Władze z wiel- nastroje i do minimum ograniczyć liczbę nie- kim niezadowoleniem odniosły się do faktu potrzebnych ofiar. Według J. Szewczyka, uczestnictwa ordynariusza w uroczystości. o. S. Kuczek tak miał określić rolę Redemp- J. Szewczyk napisał w tej sprawie: Należy torystów w grudniu 1970 r.: w okresie wy- podkreślić, że Kuria Chełmińska w zdecy- darzeń grudniowych placówka Redempto- dowany sposób popiera Redemptorystów rystów działała na uspokojenie umysłów, za w ich dążeniu do budowy kościoła w rejo- co pracownik służby bezpieczeństwa w Gdy- nie portu...28. ni pochwalił księży Redemptorystów31. Jeszcze w początkach grudnia 1970 r. W 1971 r. zaszły ważne w powojennej J. Szewczyk29 i przewodniczący PMRN historii Redemptorystów gdyńskich wy- w Gdyni J. Mariański wykluczali stanowczo darzenia. Zanim jednak nastąpiły, o. S. Ku- możliwość budowy kościoła Redemptory- czek i wierni musieli jeszcze na końcu do- stów. Ten ostatni wykluczył nawet przenie- świadczyć wielu przeciwności. Przełożony sienie lokalizacji wobec potrzeby budowy placówki był nagabywany przez funkcjona- ulicy przez parcelę zakonną pisząc: Suge- riuszy Służby Bezpieczeństwa, którzy pró- stia OO Redemptorystów – dot. zlokalizo- bowali wciągać go w różnorakie rozmo- wania Kaplicy w innym miejscu miasta jest wy32. Pomimo tego wytrwale kontynuował w warunkach m. Gdyni nie do przyjęcia, starania uzyskania zgody na rozpoczęcie choćby z uwagi na istnienie już dostatecz- budowy kościoła i uznanie parafii. Zdawał nej ilości ów na tut. terenie, wystarczy wy- sobie sprawę, że „pogrudniowa” atmosfe- mienić OO Franciszkanów, OO Jezuitów, ra sprzyja ustępliwości władz. W dniu 1 lu- SS Urszulanki i SS Służebniczki30. tego 1971 r. z własnej inicjatywy przybył do Niewiele dni po wyrażeniu powyższych PWRN w Gdańsku i rozmawiał z J. Szew- opinii, stała się miejscem tragedii czykiem. Miał powiedzieć dyrektorowi 95

27 W WdSW Gd. 93, Informacja dotycząca zamierzonego budownictwa sakralnego ze strony OO. Redemp- torystów w Gdyni ul. Portowa 2, z 15.10.1970 r., sporządził T. Krawczyński. 28 W WdSW Gd. 93, Kopia Notatki służbowej dot. OO. Redemptorystów w Gdyni z 11.12.1970 r., sporządził J. Szewczyk. 29 W WdSW Gd. 93, Kopia Notatki służbowej dot. OO. Redemptorystów w Gdyni z 11.12.1970 r., sporządził J. Szewczyk. 30 W WdSW Gd. 93, Poufna Informacja odnośnie nieruchomości przy ulicy Portowej 2 w Gdyni – zajmowa- nej przez OO. Redemptorystów z 1.12.1970 r., sporządził J. Mariański. 31 W WdSW Gd. 93,. Kopia Notatki służbowej z 2.02.1971 r., sporządził J. Szewczyk. 32 Wynika to z: W WdSW Gd. 93, Kopia Notatki służbowej z 2.02.1971 r., sporządził J. Szewczyk. Piotr Szczudłowski

WdSW m.in., że z punktu widzenia psy- zwany Zespół Wojewódzki skupiający chologicznego odmowa budowy kościoła wszystkich najważniejszych funkcjonariu- nie znalazłaby aprobaty mieszkańców tej szy i urzędników działających na terenie dzielnicy w Gdyni, a wręcz przeciwnie spo- województwa (lub ich przedstawicieli). tkałaby się ze zrozumiałą oceną negatyw- Władze uznały, że trudno im będzie nadal ną...33. J. Szewczyk natomiast podtrzymał zachowywać dotychczasowe stanowisko sprzeciw władz co do budowy kościoła i że muszą pójść na jakieś ustępstwo. Co i wprost opowiedział się przeciwko stałe- skłoniło je do tego? Zasadniczym powodem mu zameldowaniu Redemptorystów w Gdy- była wspomniana już wyżej „pogrudniowa” ni. W dniu 3 lutego 1971 r. o. S. Kuczek zło- atmosfera polityczna, a także postawa miesz- żył kolejną wizytę, tym razem T. Bejmowi, kańców dzielnicy portowej. Ujawnił to przewodniczącemu PWRN w Gdańsku. J. Szewczyk: w rejonie tym zamieszkują Urzędnik wyraził przekonanie, że w cią- w przeważającej mierze rybacy, robotni- gu miesiąca sprawa budowy kościoła sta- cy portowi i inni pracownicy gospodarki nie się przedmiotem rozmów roboczych. morskiej od lat korzystający z posług reli- O. S. Kuczek ripostował: wierni zachowu- gijnych duszpasterstwa morskiego. W du- ją cierpliwą postawę wyczekującą34. W rze- żym stopniu rekrutują się oni z miejsco- czy samej, wierni byli cierpliwi, ale wy- wych kaszubów, których religijność jest czekujący, co świadczyło, że wciąż sprawę wyższa niż przeciętnego obywatela z Gdy- bacznie obserwują i nie ulegają zniechę- ni. (...) Przebicie trasy kontenerowej z ul. ceniu. Wobec trwającej bierności władz już Władysława IV do Portu przez posesję Re- 11 lutego 1971 r. czteroosobowa delegacja demptorystów pociągnie za sobą rozbiór- wiernych z dzielnicy portowej na czele ze kę kaplicy, krzyża i ołtarza polowego. Roz- Stefanem Walczakiem, udała się do UdSW biórka tych obiektów nie odbyłaby się w Warszawie, gdzie przyjął ją naczelnik bezkonfliktowo35. Aleksander Wołowicz. Urzędnik zaapelował Wybrano jednak taki wariant, by ustęp- o cierpliwe oczekiwanie na pomyślne załat- stwo było jak najmniejsze. Postanowiono wienie sprawy. Delegaci wrócili więc do skłonić Redemptorystów do rezygnacji 96 Gdyni pełni nadziei, że zgoda na rozpoczę- z budowy kościoła, rozebrania istniejącej cie budowy niebawem zostanie wydana. kaplicy. W zamian proponowano dobudo- Sprawę budowy kościoła Redemptory- wanie nowej małej kaplicy do istniejącego stów rozpatrywał na początku 1971 r. tak już domu zakonnego36. Większość parceli,

33 W WdSW Gd. 93, Kopia Notatki służbowej z 2.02.1971 r., sporządził J. Szewczyk. 34 W WdSW Gd. 93, Pismo o. S. Kuczka z 13.02.1971 r. do T. Bejma. 35 W WdSW Gd. 93, Kopia Notatki służbowej przeznaczonej dla przewod. PWRN w Gdańsku z marca 1971 r., sporządził J. Szewczyk. 36 W WdSW Gd. 93, Kopia Notatki służbowej, przeznaczonej dla przewod. PWRN w Gdańsku z marca 1971 r., sporządził J. Szewczyk. Z dziejów Redemptorystów w Gdyni...

łącznie z placem przewidzianym na budo- maja 1971 r. została o tym powiadomiona wę kościoła, miała zostać wywłaszczona. Już Kuria Biskupia Chełmińska (KBCh). 13 kwietnia 1971 r. Redemptoryści otrzy- Nie wiedząc jeszcze o tym delegacja wier- mali z PMRN w Gdyni pismo w sprawie nych, tym razem już dziesięcioosobowa, na wywłaszczenia całego terenu kościelnego czele ze S. Walczakiem i Józefem Melerem, przeznaczonego i zatwierdzonego na ten cel udała się 12 maja 1971 r. do PWRN w Gdań- przez władze PRL. O miejscu zastępczym sku. Przewodniczący Prezydium T. Bejm na kościół ani słowa37. Wzburzeni wierni odmówił przyjęcia delegacji, odsyłając ją ponownie wysłali do UdSW delegację ze do J. Szewczyka. Członkowie delegacji tak S. Walczakiem na czele. W dniu 19 kwiet- opisali to spotkanie: odnieśliśmy wrażenie, nia 1971 r. spotkała się ona z naczelnikiem jak gdyby Ob. Szewczyk zrobił nam wiel- A. Wołowiczem, który ponownie uspaka- ką łaskę, iż raczył się zniżyć do rozmowy jał przybyłych i zapewniał, że sprawa znaj- z nami. Oznajmił, iż on tę sprawę załatwia dzie pomyślny dla wiernych finał. Decyzją z Biskupem, a my nie jesteśmy kompetent- o wywłaszczeniu wydawał się być zasko- ni...39. Natomiast J. Szewczyk tak opisał czony. Obiecał w ciągu tygodnia udzielić spotkanie: Poszczególni delegaci, a szcze- delegacji pisemnej odpowiedzi. Z tej obiet- gólnie Meller i Walczak, w dość napastli- nicy się nie wywiązał, ale już następnego wym tonie domagali się od Wydziału ds. Wy- dnia dzwonił do gdańskiego WdSW, gdzie znań odpowiedzi, kiedy wydane zostanie zażądał wyjaśnień. Powiedziano mu, że zezwolenie na budowę kościoła, gdyż ich w sprawie zgody na budowę kościoła Redemp- cierpliwość została wyczerpana. (...) Z ich torystów nie ma jeszcze decyzji politycz- wywodów wynikało, że nasza argumenta- nej. Oznaczało to po prostu, iż sprawy tej cja to nic innego jak gra na zwłokę, ażeby jeszcze nie przesądził Komitet Centralny później nie dać zezwolenia. (...) delegacja partii komunistycznej. Polecił w tej sytu- wyszła z rozmowy niezadowolona. Przy- acji, by do czasu zajęcia stanowiska przez puszcza się, że określeni ludzie z tej dele- władze centralne w tej sprawie, zaleca się gacji mogą udać się jeszcze do KC PZPR40. wstrzymanie postępowania wywłaszczenio- W dniu 26 maja 1971 r. delegacja ponow- wego38. Rzeczywiście wstrzymano wywłasz- nie udała się do PWRN i tym razem zosta- 97 czenie, ale także odłożono decyzje o wyda- ła przyjęta przez T. Bejma. Wierni zobowią- niu zgody na budowę kościoła. Na początku zali się więcej nie przychodzić do urzędu

37 W WdSW Gd. 93, Skarga na postępowanie Urzędu do Spraw Wyznań w Warszawie i Prezydium Woje- wódzkiej Rady Narodowej w Gdańsku do Premiera RM Ob. Piotra Jaroszewicza z 20.05.1971 r. podpisana przez S. Walczaka i in. 38 W WdSW Gd. 93, Odręczna notatka bez tytułu i daty sporządzona przez J. Mazura. 39 W WdSW Gd. 93, Skarga na postępowanie Urzędu do Spraw Wyznań w Warszawie i Prezydium Woje- wódzkiej Rady Narodowej w Gdańsku do Premiera RM Ob. Piotra Jaroszewicza z 20.05.1971 r. podpisana przez S. Walczaka i in. 40 W WdSW Gd. 93, Notatka służbowa z 12.05.1971 r., sporządził J. Szewczyk. Piotr Szczudłowski

w zamian za obietnicę nadesłania im do koń- zadowolenie i rozgoryczenie, jakie udzie- ca czerwca 1971 r. odpowiedzi41. la się coraz szerszym kręgom naszego spo- Przypuszczenia J. Szewczyka sprawdzi- łeczeństwa. Nasuwa się pytanie w czyim ły się. Rzeczywiście niebawem delegacja interesie leży, by w czasie nie zagojonych wiernych zwróciła się do władz central- jeszcze ran tragicznych wydarzeń grudnio- nych, co prawda nie do Komitetu Central- wych na Wybrzeżu, powodować nowe nie- nego partii komunistycznej, ale do premie- pokoje i rozgoryczenie i przez to podko- ra Piotra Jaroszewicza ze skargą na UdSW pywać zaufanie do Nowych Władz42. i PWRN. Autorzy petycji: J. Meler, S. Wal- W dniu 20 sierpnia 1971 r. o. S. Kuczek czak, Janina Lewandowska i Janina Grub- podczas rozmowy z J. Szewczykiem dowie- ba, przedstawili ciąg starań o budowę ko- dział się, że władze ewentualnie zgodzą się ścioła i podsumowali: Oto krótka ale jakże jedynie na dobudowanie do domu zakon- bolesna historia poczynań nowych władz nego niewielkiej kaplicy, a większość grun- w stosunku do nas obywateli wierzących. tów Redemptorystów będzie wywłaszczo- Chcieliśmy wierzyć słowom zapewnienia, na. Do dyspozycji OO. Redemptorystów jednak boleśnie rozczarowaliśmy się. My, pozostanie – napisał J. Szewczyk – jedy- ludzie wierzący, tak jak wszyscy po tragicz- nie niewielki obszar przy istniejącym bu- nych wydarzeniach grudniowych popiera- dynku mieszkalnym (klasztor), na którym liśmy Nowe Kierownictwo, podejmowali- rozważana jest ewent. lokalizacja obiektu śmy zobowiązania. W dobrej wierze nie sakralnego, który z konieczności musiałby przypuszczaliśmy, że przez te Nowe Wła- być bardzo ograniczony swoimi wymiara- dze zostaniemy tak boleśnie wykpieni. Zu- mi43. Władze wyznaniowe definitywnie for- pełnie nas zlekceważono. Na pisma nasze sowały już projekt małej kaplicy połączony w formie skargi kompetentne władze nie z rezygnacją z kościoła i zgodą na wywłasz- zechciały nawet udzielić żadnej odpowie- czenie większości terenu zakonnego. Oj- dzi. (...) Lekceważył nas również Naczel- ciec S. Kuczek stwierdził, że proponowane nik Urzędu do Spraw Wyznań Ob. Woło- rozwiązanie trasy kontenerowej w kierun- wicz, który do ostatniej chwili zwodził nas ku portu przez PMRN w Gdyni jest tenden- 98 obietnicami (...) Bardzo nam przykro, ale cyjne i z technicznego punktu widzenia trudno nam uwierzyć, że to jest nowy styl niezrozumiałe, ponieważ przewiduje wie- załatwiania spraw ludzi pracy. Pragniemy le niepotrzebnych zakrętów, które można poinformować, że tego rodzaju postępowa- by wyeliminować przy tańszym rozwiąza- nie władz powoduje wielki niepokój, nie- niu przez przedłużenie ul. Władysława IV

41 W WdSW Gd. 93, Pismo wiernych ze S. Walczakiem na czele z 17.09.1971 r. do T. Bejma. 42 W WdSW Gd. 93, Skarga na postępowanie Urzędu do Spraw Wyznań w Warszawie i Prezydium Woje- wódzkiej Rady Narodowej w Gdańsku do Premiera RM Ob. Piotra Jaroszewicza z 20.05.1971 r. podpisana przez S. Walczaka i in. 43 W WdSW Gd. 93, Notatka służbowa z 20.08.1971 r., sporządził J. Szewczyk. Z dziejów Redemptorystów w Gdyni... i połączenie jej w porcie z ul. Polską44. Nie z domem zakonnym i wywłaszczenia więk- wykluczył zgody na wywłaszczenie znacz- szości terenu zakonnego przy ul. Porto- nej części terenu Redemptorystów (rzeko- wej 2 wywołały sprzeciw wiernych. Ojciec mo koniecznej dla budowy drogi). Postawił S. Kuczek na bieżąco informował ich z am- jednak kilka warunków, a najważniejszymi bony o przebiegu rozmów z władzami. były: władze państwowe umożliwią zako- Naturalnie urzędnicy WdSW z wielkim nie- nowi wejście w posiadanie innego przyle- zadowoleniem przyjmowali ten stan rze- głego terenu i umożliwią wybudowanie tam czy. Najchętniej życzyliby sobie całkowi- przewidzianego planem dużego kościoła. tej bierności świeckich katolików. W jednej Wierni stawali się coraz bardziej nie- z rozmów (27 sierpnia 1971 r.) z o. S. Kucz- cierpliwi. Wobec oświadczeń urzędników, kiem w gdańskim WdSW Poradzono ks. że sprawa kościoła jest przez nich omawia- Kuczkowi aby powstrzymał się od dyskuto- na z bpem Bernardem Czaplińskim i jed- wania z wiernymi omawianych projektów noczesnego braku postępu w jej załatwie- roboczych (...) Informowanie wiernych od- niu, wierni zwrócili się do KBCh z prośbą nośnie przebiegu wstępnych rozmów może o większe i skuteczniejsze zaangażowanie tylko zaszkodzić sprawie46. Duchowny jed- się w uzyskanie pozwolenia. Bp B. Czapliń- nak wiedział, że zaangażowanie świeckich ski 24 sierpnia 1971 r. zadzwonił w tej spra- ma kluczowe znaczenie dla sprawy i nie dał wie do WdSW i rozmawiał z J. Mazurem. się wprowadzić w błąd. Już następnego dnia Według relacji tego urzędnika biskup miał po wyżej wspomnianej rozmowie, tj. 28 powiedzieć: księża i wierni z placówki OO. sierpnia 1971 r., wierni (Rada Parafialna Redemptorystów w Gdyni wywierają duży w imieniu całej społeczności wiernych Pa- nacisk na Kurię Biskupią w kierunku po- rafii Portowej M.B.N.P. w Gdyni) wysto- czynienia energiczniejszych starań o uzy- sowali nowe pismo do PWRN a w nim sło- skanie pozwolenia na budowę nowego wa: Jesteśmy zaskoczeni i zdziwieni, że kościoła w Gdyni u OO. Redemptorystów. plac przeznaczony od wielu lat na budowę Dodał przy tym, że w wysuwanych zarzu- kościoła, uświęcony nabożeństwami i pro- tach wnoszą pretensje pod jego adresem cesjami, z Krzyżem na środku chce się nam obwiniając go o zbytnie ustępstwa wobec odebrać i przeznaczyć na inny cel. Jesz- 99 władz państwowych i czynią go odpowie- cze bardziej nas zaskoczyła wiadomość, że dzialnym za nie otrzymanie zgody na bu- zamiast kościoła na naszym placu kościel- dowę kościoła45. nym mamy otrzymać pozwolenie na wybu- Propozycje WdSW wybudowania za- dowanie małej kapliczki połączonej z ple- miast kościoła małej kaplicy połączonej banią. Oświadczamy, że nie możemy zgodzić

44 W WdSW Gd. 93, Notatka służbowa z 20.08.1971 r., sporządził J. Szewczyk. 45 W WdSW Gd. 93, Notatka służbowa [z przebiegu rozmowy telefonicznej bpa z urzędnikiem WdSW] z 24.08.1971 r., sporządził J. Mazur. 46 W WdSW Gd. 93, Notatka służbowa z 28.08.1971 r., sporządził J. Mazur. Piotr Szczudłowski

się na tego rodzaju sugestie47. Co więcej nym. To była najważniejsza część propo- w dniu 17 września 1971 r. wierni zapo- nowanego ustępstwa. Wierni natomiast wiedzieli wznowienie wysyłania do PWRN oczekiwali, że świątynia będzie budowlą w Gdańsku delegacji. Uzasadnili to tym, wolnostojącą. Trzy dni po tym spotkaniu że T. Bejm nie dotrzymał danego im słowa w PMRN, a więc 24 września 1971 r. na udzielenia do końca czerwca 1971 r. odpo- placu Redemptorystów pojawiła się spe- wiedzi. Napisali: słowo ze strony Pana Prze- cjalna komisja w składzie: Mieczysław Szy- wodniczącego nie zostało dotrzymane (...) dłowski z Wydziału Administracyjnego Ko- będziemy zmuszeni wznowić delegacje mitetu Centralnego PZPR, E. Linda, ppłk i to w najbliższym czasie48. Aleksander Świerczyński zastępca komen- Można uznać, że we wrześniu 1971 r. danta wojewódzkiego MO do spraw bez- funkcjonariusze KW PZPR w Gdańsku pieczeństwa w Gdańsku i J. Szewczyk. Ten i urzędnicy gdańskiego WdSW na czele ostatni tak opisał wynik: Lustracja ponow- z J. Szewczykiem pogodzili się definityw- nie potwierdziła konieczność pozytywne- nie z koniecznością ustępstw, choć wciąż go rozstrzygnięcia budowy obiektu sakral- jeszcze dążyli do tego by były one jak naj- nego w tym rejonie. Aktualnie oczekuje się mniejsze. Oto 21 września 1971 r. odbyło decyzji politycznej władz centralnych50. się w PMRN w Gdyni spotkanie specjal- M. Szydłowski, w następnych dniach, nie poświęcone sprawie kościoła Redemp- przedstawił sprawę w KC PZPR, a J. Szew- torystów. Uczestniczyli w nim: J. Mariań- czyk w UdSW. Ten ostatni w piśmie z 9 ski przewodniczący Prezydium, Stanisław października 1971 r. napisał: Wydarzenia Legucki sekretarz KM PZPR w Gdyni, Ed- grudniowe wpłynęły na aktywizację zakon- mund Linda starszy instruktor w Wydzia- ników, Kurii Chełmińskiej, a także osób le Administracyjnym KW PZPR w Gdań- świeckich, które to czynniki w różny spo- sku i J. Szewczyk. Ustalono, że Sprawa sób napierają na władze miejskie, woje- wymaga ostatecznego, pozytywnego zała- wódzkie oraz centralne – w tym także nas twienia przez podjęcie odpowiedniej de- Urząd do Spraw Wyznań – domagając się cyzji na szczeblu centralnym. Po uzyska- zrealizowania ich projektu w zakresie bu- 100 niu takiej decyzji, zespół w w/w składzie dowy kościoła w Gdyni przy ul. Portowej. uważa, że należy ją rozwiązać w sposób na- (...) Przewodniczący PWRN i Zespół Wo- stępujący...49. Mianowicie urzędnicy po- jewódzki w dalszym ciągu uważa, że spra- stanowili zgodzić się na budowę dużego wa kwalifikuje się do pozytywnego zała- kościoła, ale w połączeniu z domem zakon- twienia i to jeszcze w tym roku, z uwagi

47 W WdSW Gd. 93, Pismo Rady Parafialnej Parafii MB Nieustającej Pomocy w Gdyni z 28.08.1971 r. do PWRN w Gdańsku. 48 W WdSW Gd. 93, Pismo wiernych na czele ze S. Walczakiem z 17.09.1971 r. do T. Bejma. 49 W WdSW Gd. 93, Pismo J. Szewczyka z 27.09.1971 r. do przewod. PWRN w Gdańsku T. Bejma. 50 W WdSW Gd. 93, Pismo J. Szewczyka z 27.09.1971 r. do przewod. PWRN w Gdańsku T. Bejma. Z dziejów Redemptorystów w Gdyni... na zaangażowanie się społeczeństwa51. W atmosferze „popaździernikowej” Redemp- W ocenie tego fragmentu należy podkreślić, torystom (o. J. Krok) udało się osiąść że jego autorowi zależało na czasie. Kilka- w Gdyni. W atmosferze „pogrudniowej” naście lat władze zwlekały, aż nagle bardzo Redemptoryści (o. S. Kuczek) zdobyli osta- zaczęło im zależeć na pośpiechu (i to jesz- teczną zgodę na budowę swojej świątyni. cze w tym roku). Ostatecznie w KC PZPR Zakonnicy mogli osiągnąć sukces tylko i w UdSW pogodzono się z wybudowaniem przy widocznym dla władz i zdetermino- kościoła Redemptorystów w Gdyni. wanym wsparciu wiernych świeckich. Du- Upragniona przez wiernych i Redemp- że znaczenie miało też wsparcie KBCh. torystów zgoda została wydana 11 listopa- Gdyby zostali przez wiernych i KBCh po- da 1971 r. przez WdSW PWRN w Gdańsku zostawieni sami sobie, władze byłyby nie- i podpisana przez J. Szewczyka52. Natural- ustępliwe i zapewne nawet kryzysy poli- nie w piśmie tym jako organ wydający zgo- tyczne by nie pomogły. dę zostało wymienione PWRN w Gdańsku. Ojcowie J. Krok i S. Kuczek są znaczą- O decydującej roli organów centralnych cymi postaciami w powojennych dziejach nie wspomniano. W ten sposób zakończy- Prowincji Polskiej Zgromadzenia Kapłanów ły się czternastoletnie starania o zgodę na pod wezwaniem Najświętszego Odkupicie- budowę kościoła. Tyle czasu zajęło wier- la. Dali przykład determinacji w zmaganiach nym przełamanie oporu władz. Kościół ten z komunistycznymi urzędnikami i funkcjo- jest widomym znakiem trudu ludzi morza nariuszami o słuszne prawa Kościoła. Na i ofiar Grudnia 1970 r. – takie zdanie wy- temat drugiego z wymienionych zakonni- szło spod pióra samych gdyńskich Redemp- ków zachowała się poufna Charakterysty- torystów53. Kluczowe znaczenie w ich hi- ka z dnia 20 kwietnia 1971 r. napisana przez storii miały dwa wydarzenia polityczne: T. Krawczyńskiego, urzędnika gdańskie- z czerwca 1956 r. i z grudnia 1970 r. Kry- go WdSW: Ks. Stanisław Kuczek przybył zysy polityczne w powojennych dziejach do Gdyni w październiku 1969 r. z Tucho- rządzonej przez komunistów Polski miały wa, gdzie w okresie dwuletniego pobytu znaczący wpływ na wiele spraw Kościoła w klasztorze OO. Redemptorystów nale- i narodu. W ich rezultacie władza traciła żał do zespołu misyjnego, stale wyjeżdża- 101 czasowo zdecydowanie i szła na ustępstwa, jąc w teren dla głoszenia nauk misyjnych. różne zaś środowiska społeczne nabierały W działalności tej był mocno zaangażowa- śmiałości i coraz głośniej domagały się ny i bojowy, gdy chodziło o sprawy prak- zgody na realizacje swoich postulatów. tyk religijnych i moralności. (...) Wśród

51 W WdSW Gd. 93, Kopia pisma J. Szewczyka z 9.10.1971 r. do dyrekcji UdSW. 52 W WdSW Gd. 93, Pismo (pt. Decyzja) WdSW PWRN w Gdańsku podpisane przez J. Szewczyka z 11.11.1971 r. do KBCh. 53 Zob.: Modlitewnik dla marynarzy. Wyd. Duszpasterstwo Ludzi Morza - Stella Maris Gdynia 1990, s. 142. Piotr Szczudłowski

innych zakonników wyróżniał się dużym łem się do prowincjała, aby delegował swe- zdyscyplinowaniem tak w stosunku do sie- go specjalnego przedstawiciela, który bie jak i w stosunku do swych przełożo- będzie reprezentował na stałe prowincję nych. (...) czyni wszystko, aby na terenie w załatwianiu różnych spraw związanych Gdyni w dzielnicy portowej zrealizować z budową. Przy okazji uprzedziłem prowin- plan budowy kościoła, co nie udało się jego cjała, że ks. Kuczek nie może być brany poprzednikom. (...) należy do jednostek pod uwagę, a wręcz przeciwnie winien on dobrze ułożonych i energicznych. Jest nie- jak najszybciej opuścić Gdynię55. Stało się zmiernie konsekwentny i uporczywy w dzia- tak jak zażądał urzędnik. Ojciec S. Kuczek łaniach i dążeniu do raz wytkniętego celu. został przeniesiony do Krakowa, gdzie peł- Posiada całkowite zaufanie władz nadrzęd- nił także ważną funkcję rektora miejsco- nych, czego najlepszym dowodem jest upo- wego klasztoru56. Na powody usunięcia ważnienie go przez Kurię Chełmińską do o. S. Kuczka rzuca pewne światło pismo prowadzenia rozmów z władzami państwo- T. Krawczyńskiego, urzędnika gdańskiego wymi na temat budowy kościoła54. Wy- WdSW: W ostatnim okresie ze strony OO. mowna charakterystyka, tym cenniejsza, Redemptorystów (...) w Gdyni (...) nie no- iż napisana przez przeciwnika. tuje się działalności szkodliwej dla Pań- Kiedy władze uznały się zmuszone do stwa, co miało miejsce za poprzednich wydania zgody na budowę kościoła, obec- przełożonych, jak np. ks. Kuczka w Gdy- ność w Gdyni o. S. Kuczka stała się dla nich ni, który w korespondencji i w rozmowach symbolem własnej porażki. W oczach wier- z przedstawicielami organów władzy pań- nych autorytet zakonnika był od początku stwowej na temat konieczności budowy wysoki, ale po zdobyciu zgody na budowę kościoła posuwał się niekiedy do prób szan- kościoła wzrósł jeszcze znacząco. Taka oso- tażu, grożąc występami („występami”? - P. ba, taki symbol był dla władz nie do znie- Sz.) wiernych. Z tych przyczyn zmuszony sienia. J. Szewczyk wezwał do siebie na został w końcu do opuszczenia tej placów- rozmowę przełożonego prowincji Redemp- ki57. torystów o. Stanisława Stańczyka. Spotka- Usunięcie o. S. Kuczka z Gdyni nie było 102 nie odbyło się 22 listopada 1971 r. w WdSW. jedynym żądaniem J. Szewczyka. Relacjo- Urzędnik wręczył prowincjałowi zgodę na nując przebieg powyższego spotkania z pro- budowę (wydaną 11 listopada 1971 r.), ale wincjałem urzędnik napisał: W związku ze jednocześnie – jak sam napisał – zwróci- zbliżającą się rocznicą wydarzeń grudnio-

54 W WdSW Gd. 93, Poufna Charakterystyka – Ks. Stanisław Kuczek z 20.04.1971 r., sporządził T. Krawczyński. 55 W WdSW Gd. 93, Notatka służbowa z 24.11.1971 r., sporządził J. Szewczyk. 56 J. Więckowiak ks., Kościół Katolicki w Gdyni. Pelplin–Gdynia 2000, s. 405. 57 W WdSW Gd. 93, Pismo pt. Informacja dotycząca działalności OO. Redemptorystów i OO. Dominika- nów na terenie województwa gdańskiego, z 10.04.1973 r., sporządził T. Krawczyński. Z dziejów Redemptorystów w Gdyni... wych na Wybrzeżu, zwróciłem się do ks. ników był wielki. Po porażce (konieczność Stańczyka, aby tenże w odpowiedni sposób wydania zgody na budowę kościoła) i suk- wpłynął na podległych mu OO. Redemp- cesie (odwołanie z Gdyni o. S. Kuczka), wła- torystów w Gdyni, aby nie nadali tej rocz- dze musiały raz jeszcze ugiąć się wobec nicy specjalnego wydźwięku58. I tu została praw ludzi wierzących. W 1974 r. tzw. Ze- ujawniona rzeczywista przyczyna wydania spół Wojewódzki i osobiście I sekretarz zgody na budowę kościoła, a mianowicie lęk KW PZPR w Gdańsku T. Bejm, a następ- przed obchodami pierwszej rocznicy tra- nie UdSW, zgodzili się na uznanie parafii gedii z grudnia 1970 r. Tym należy tłuma- Redemptorystów w Gdyni za legalną60. czyć widoczny wśród urzędników pośpiech Trzy lata później budowa kościoła dobie- w wydaniu zezwolenia jeszcze przed grud- gła końca a bp B. Czapliński dokonał jej niem 1971 r. Pozwolenie to miało uspokoić konsekracji, co znalazło swój oddźwięk tak- mieszkańców dzielnicy portowej i dać pod- że w prasie ogólnopolskiej.61. stawę do żądania, by Redemptoryści rocz- Ks. dr Jerzy Więckowiak62. napisał o świą- nicy grudniowej nie nadawali specjalnego tyni: wyjątkowej urody kościół, a w innym wydźwięku. Władze bały się, że Gdy- miejscu: kościół niezwykłej kreacji archi- nia w pierwszą rocznicę tragedii z grud- tektonicznej63. Zapewne pośród różnora- nia 1970 r. znów stanie się miejscem wy- kich nowoczesnych kościołów zbudowanych buchu społecznego niezadowolenia. w Polsce, świątynia Redemptorystów w Gdy- Rozpoczętą budowę kościoła prowadzo- ni pozytywnie się wyróżnia. Daleko jej jed- no bardzo szybko. Dzieło budowy przepro- nak do osiągnięcia pełni tych walorów ar- wadził i ukończył kolejny przełożony gdyń- chitektury sakralnej, jakie posiadają kościoły skich Redemptorystów o. Edward Ryba. wybudowane dawniej, a nawiązujące do tra- W jednej z gazet tak relacjonowano we wrze- dycyjnych wzorów, na przykład gotyckich. śniu 1972 r. przebieg budowy: ...budowę Brak w niej choćby naw, które zastąpiono wykonuje się systemem gospodarczym. zwykłą halą. Nie została zbudowana na pla- W tej chwili mężczyźni z tej parafii wyko- nie łacińskiego krzyża. Gdyby zdjąć zewnętrz- nują wykopy pod fundamenty, a kobiety ne znaki wiary: krzyż z nad wejścia do oczyszczają i segregują cegły rozbiórkowe kościoła i krzyż z osobno stojącej dzwon- 103 do budowy59. Entuzjazm parafian i zakon- nicy, to trudno byłoby się zorientować, że

58 W WdSW Gd. 93, Notatka służbowa z 24.11.1971 r., sporządził J. Szewczyk. 59 Notatka nie podpisana pt. Budowa kościoła portowego w Gdyni, „Słowo Powszechne” z 6.09.1972 r. 60 W WdSW Gd. 93, Kopie pism J. Szewczyka poufnego z 21.05.1974 r. do UdSW oraz z 15.06.1974 r. do KBCh. 61 Dwie notatki: (Red.): Konsekracja kościoła MB Nieustającej Pomocy w Gdyni, „Słowo Powszechne” nr 116 z 24.05.1977 r. oraz a.[ndrzej] w.[ysocki]: bez tytułu, „Za i Przeciw” nr 39 z 25.09.1977 r. 62 Jeden z najlepszych znawców dziejów kościelnych Gdyni i ceniony na Pomorzu Wschodnim historyk sztuki. 63 J. Więckowiak ks., Kościół Katolicki w Gdyni, Pelplin–Gdynia 2000, s. 403 i 404. Piotr Szczudłowski

to budowla sakralna. Dawne kościoły na- Głównym celem, który od 1957 r., a więc wet po zdjęciu, na przykład świętokradczą od przybycia do Gdyni, przyświecał gdyń- ręką rewolucjonistów francuskich lub bol- skim Redemptorystom było prowadzenie szewików, krzyży z wież, samą swoją ar- duszpasterstwa ludzi morza. Do jego wy- chitekturą dalej niezmiennie świadczyły pełniania Redemptoryści potrzebowali obok o Bogu. By to świadectwo zamazać trzeba kościoła i parafii także specjalnego ośrod- było kościół zburzyć, albo całkowicie prze- ka dla marynarzy i rybaków. Na zakoń- budować, co też zarówno w rewolucyjnej czenie więc dodać należy, iż 19 września Francji jak i w Związku Sowieckim często 1984 r. bp chełmiński Marian Przykucki miało miejsce64. Natomiast by wyglądowi poświęcił w ich domu zakonnym pierwszy zewnętrznemu wielu nowoczesnych ko- w Polsce katolicki klub ludzi morza Stella ściołów odebrać charakter sakralny wystar- Maris65. W ten sposób dzieło budowy czy niestety usunąć tylko zewnętrzne krzy- struktur potrzebnych do wypełniania mi- że. Kościół Redemptorystów do tej grupy sji duszpasterskiej zostało dopełnione. się zalicza. r

104

64 Wiele przykładów dotyczących ZSSR zostało podanych w pracy red. Adama Hlebowicza, Kościół odro- dzony. Katolicyzm w państwie sowieckim 1944–1992, Gdańsk 1993. 65 Jadwiga Sokołowska-Czerska, Powstał katolicki klub marynarzy i rybaków „Stella Maris” w Gdyni, „Słowo Powszechne” z 10.10.1984 r. Polityka morska Piastów w epoce św. Wojciecha POMORZE I POLITYKA MORSKA

Tadeusz Górski

Polityka morska Piastów w epoce św. Wojciecha

Polska już u swego zarania była liczą- Korzystne stosunki z państwami nad- cym się państwem europejskim. Na dwór bałtyckimi miały niemały wpływ na budo- książęcy w Gnieźnie przybywali z różnych wę floty wojennej podległej Bolesławowi stron świata wybitni mężowie stanu i oso- Chrobremu. Co prawda jej podstawą były by duchowne. Odegnały one niemałą rolę rodzime doświadczenia, ale z pewnością w stosunkach naszych przodków z sąsia- korzystano z dorobku szkutnictwa Wikin- dami, stolicą apostolską i cesarstwem oraz gów – panów ówczesnych mórz północnej krajami nadbałtyckimi. Szczególną – ode- Europy i Atlantyku1. grał św. Wojciech, polityk, misjonarz, po- wszechnie znany i szanowany, który od- ROZWÓJ PAŃSTWA POLSKIEGO NA TLE był podróż misyjną z Gniezna do Gdańska, CHRYSTIANIZACJI EUROPY a stamtąd do Prus, na pokładzie jednostki wojennej floty polskiego księcia. Chrześcijaństwo łączyło państwa euro- Silna władza książęca w Gnieźnie i rozu- pejskie. Szczególnie druga połowa X wie- mienie spraw morza dla państwa, dały pod- ku stanowiła okres burzliwego jego roz- stawy wszechstronnego rozwoju Polski już woju – na północy i wschodzie kontynentu za pierwszych Piastów. O współpracę z Bo- oraz umacnianie na południu. W ten spo- 105 lesławem Chrobrym zabiegało cesarstwo sób wiele krajów i narodów, dotychczas i papież, liczyli na jego wsparcie królowie mało lub całkiem nieznanych, zyskało pod- nadbałtyccy. Bezpieczny rozwój księstwa stawy i wsparcie do rozwoju cywilizacji za- zabezpieczały świetnie zorganizowane siły chodniej lub bizantyjskiej. zbrojne na lądzie i flota wojenna, bazują- W północnej części Europy chrześcijań- ca w rejonie ujścia Odry i Wisły. stwo przyjęły kraje skandynawskie: Dania,

1 M. Farley, Wyprawy Wikingów. Dawni Normanowie w Grenlandii i Ameryce Północnej, przekł. W. Nie- pokólczycki, Katowice 1995. Tadeusz Górski

Szwecja i Norwegia. Na ogromnych obsza- jami leżącymi na zachód od Rusi Kijow- rach leżących między Odrą i Dnieprem – skiej. Ruś Kijowska i Polska, zaś na południu – Chrystianizacja Bułgarii miała miejsce Bułgaria, Czechy i Węgry. Tworzenie się w czasach panowania Borysa I, który otrzy- królestw lub księstw i ich chrystianizacja mał imię chrześcijańskie – Michał. Data zasadniczo przebiegało równolegle, a wraz jego urodzenia nie jest znana, zmarł w 907 z instytucjami państwowymi tworzono pod- roku. Był chanem, a następnie księciem buł- stawy organizacji kościelnej. garskim panujący w latach 853–889. W 865 Próba chrystianizacji Danii miała miejsce roku wraz ze swymi poddanymi przyjął już w 826 roku. Ostatecznie jednak chrzest chrzest z rąk duchownych bizantyjskich, Duńczycy przyjęli w 965 roku, w czasach a następnie energicznie rozprawił się z opo- panowania króla Haralda I Sinozębego (936 zycja pogańską. Koniec swego życia spę- –986) pochodzącego z dynastii Skjôdun- dził w klasztorze, oddając władzę swemu gów. Zaś w Szwecji próbę chrystianizacji synowi – Włodzimierzowi. Po śmierci czczo- przeprowadzono około 830 roku. Jednak ny był jako święty. chrześcijaństwo na trwałe w tym kraju wpro- U schyłku IX wieku chrześcijaństwo wadził około 1000 roku król Olaf III Sköt- przyjął również pierwszy historyczny ksią- konung z dynastii Skjôldungów, panujący żę czeski Borzywoj I. Jednak początki chrze- w latach 995–1020. Natomiast chrześcijań- ścijaństwa na tych ziemiach miały miej- stwo w Norwegii wprowadził król Olaf I sce o wiele wcześniej, głównie za sprawą Trygvason, również z dynastii Skjôldun- Cyryla i Metodego. Byli to dwaj bracia świę- gów, panujący w latach 995–1000. Umocnił ci, działający w zakresie chrystianizacji je król Olaf II święty Haraldson, z tej sa- w drugiej połowie IX wieku. mej dynastii, panujący w latach 1016–1030. Cyryl (właściwe imię Konstanty), żył Olaf II poległy w bitwie z Duńczykami, nie- w latach 827–869. Zaś Metody – rok uro- bawem został kanozowany i uznany za pa- dzenia nieznany, zmarł w 885 roku. Obaj by- trona Norwegii. li wykształconymi duchownymi, których Ruś Kijowska przyjęła chrzest za czasów w 863 roku cesarz bizantyjski Michał III 106 panowania księcia Włodzimierza Wielkie- wysłał w celach misyjnych na Morawy. go w roku 988/989 za pośrednictwem Bi- Tam wprowadzili oni do liturgii język sło- zancjum. Organizacja kościelna w zasadzie wiański. Metody udał się w 879 roku do podlegała patriarsze bizantyjskiemu, ale Rzymu, gdzie od papieża uzyskał przywi- w praktyce zależała od księcia2. Dzieje chrze- lej używania języka słowiańskiego w litur- ścijaństwa nad Dnieprem potoczyły się gii i został mianowany arcybiskupem Mo- niebawem odrębnie, w porównaniu z kra- raw.

2 W krajach, które przyjęły chrzest od Bizancjum stało się regułą, że kościół prawosławny był zależny od panującego monarchy. Po podboju Bizancjum przez Turków stało się to zasadą. Polityka morska Piastów w epoce św. Wojciecha

Na ziemiach czeskich chrześcijaństwo coraz częściej światli książęta i możni wi- rozwijało się od strony Moraw i z zacho- dzieli w pogaństwie zaporę na drodze roz- du, ale ostatecznie przeważyły wpływy za- woju swoich krajów. Niebawem okazało się, chodnie i Czechy znalazły się o obrębie że te kraje pogańskie, które nie przyjęły diecezji Tarysbońskiej. Początkowo prace chrześcijaństwa, nie mogły sprostać no- misyjne prowadzili najwyżsi duchowni nie- wym czasom. Utraciły nie tylko swoją nie- mieccy, ale niebawem działania te przeję- zależność, ale po prostu zniknęły, zostały li już wykształceni na miejscu duchowni wchłonięte przez księstwa i królestwa czescy. Chrystianizację przyśpieszali naj- chrześcijańskie, na przykład plemiona po- wyżsi dostojnicy państwa czeskiego. łabskie przez Niemców, a wreszcie niektó- Chrześcijaństwo na Węgrzech przyję- re przez Polskę. to w czasach panowania Gejzy (972–997), W chrystianizacji główną przeszkodę a utrwalił je Stefan I Święty (997–1038), stanowili pogańscy kapłani, stojący na stra- król od 1001 roku. Obaj monarchowie po- ży starych porządków. Nie umiejąc i nie chodzili z dynastii Arpadów. chcąc dostosować się do wymogów nowych Nawracanie pogan siłą na chrześcijań- czasów, aby nie utracić władzy, wszczyna- stwo nie miało wówczas zasadniczo miej- li bunty – doprowadzając do zbrojnych wy- sca, poza kilkoma wyjątkami3. Proces ten stąpień i bratobójczych walk. Po niepowo- przebiegał raczej bez ingerencji sił zbroj- dzeniach, kryli się w borach i po lasach, nych, wyłącznie z inicjatywy miejscowych na moczarach, zbierali niezadowolonych, władców – książąt, przy pomocy zaproszo- wytrwale przygotowując się do obalenia nych duchownych, głównie z zakonu be- chrześcijaństwa na swoich terenach. Stali nedyktynów. na przeszkodzie utrwalenia się państw – W misjach chrześcijańskich w nowych księstw lub królestw. Jeszcze przez wiele krajach występowali przeważnie biskupi, lat w krajach, które przyjęły chrześcijań- pochodzący z liczących się rodów. W tym stwo, z dala od ośrodków władzy, w opar- również z książęcych. Pomagało to w istot- ciu o kapłanów tliło się pogaństwo. Również ny sposób w dialogu z pogańskimi książę- na obrzeżach księstwa polskiego istniały tami i w pracy misyjnej. Liczącą się rolę relikty pogaństwa. Dlatego każda osoba 107 w procesie chrystianizacji odgrywały rów- duchowna była tu mile widziana, otaczano nież księżniczki wchodzące w związki mał- ją szczególnym szacunkiem i honorami, ale żeńskie z pogańskimi władcami4. Ponadto i maksymalnie wykorzystywano w celach

3 Były pewne próby ze strony niemieckich grafów, głównie, Wichmana, którzy mimo przyjęcia chrztu przez Mieszka I, zamierzali podbić jego ziemie w 967 roku. Jednak lepiej zorganizowane i dowodzone wojska polskie rozbiły najazd, co spowodowało potępienie Wichmana nawet na dworze cesarskim. 4 Wielkie zasługi w chrystianizacji Polski wniosła czeska księżniczką Dobrawa – córka Bolesława I czeskiego, żona Mieszka I – księcia polskiego, według późniejszych tradycji – Dąbrówka, Dubrawka. Była matką Bolesława – późniejszego króla Polski i Świętosławy – Sygrydy. Tadeusz Górski

misyjnych, co z powodzeniem wykorzystał przyjęcie chrztu było jednym z ważniej- Bolesław Chrobry – sprowadzając św. Woj- szych wydarzeń w dziejach państwa polskie- ciecha i udzielając mu w tym wszechstron- go – politycznym i kulturowym. Prowadzi- nej pomocy. Było to w interesie nie tylko ło do centralizacji władzy – uniezależniając umacnianej wiary, ale i państwa. Obecność księcia od wiecu, wpływów kapłanów do- w Polsce tak światłego biskupa, nad po- tychczasowej religii i prawnie chroniło pań- dziw pracowitego i oddanego sprawie, któ- stwo od agresji germańskich grafów. Miesz- rej służył, umacniała chrześcijaństwo w księ- ko I to jedyny władca zachodniosłowiański, stwie Bolesława – głównie zaś na Pomorzu który przyjął chrześcijaństwo dobrowol- i samym Gdańsku. nie. Uchronił swoje państwo przed chrztem Według ówczesnych poglądów, panują- przymusowym, wyniszczeniem i germani- cych przez niemal całe średniowiecze, po- zacją, co spotkało naszych zaodrzańskich gańskie państwo nie liczyło się, nie miało pobratymców. Nie mając żadnych wzorców, żadnego znaczenia. Chrześcijaństwo od książę działał z rozwagą i przezornością. czasów św. Augustyna operowało pojęciem Na ziemiach pierwszych Piastów nie Państwa Bożego, w skład, którego wcho- było zasadniczych przemian klimatycznych dzili wyłącznie chrześcijanie5. Zaś ten, kto w porównaniu z naszymi czasami. A jeżeli nie przyjął nauki Chrystusa był członkiem były, to raczej o znaczeniu lokalnym, po- państwa zła – szatana. Państwo szatana na- nieważ dorzecza Wisły i Odry porastały leżało tępić i narzucić mu chrześcijaństwo. gęste lasy – o wiele większe niż dziś. Sil- W Państwie Bożym najwyższą władzę świec- ne zalesienie powodowało wysoki poziom ką miał cesarz i do niego należało szerze- wód i obfitość wód gruntowych, przez co nie chrześcijaństwa wśród pogan. Dlatego trudniejsze było przenoszenie się z miej- co światlejsi władcy samodzielnie wprowa- sca na miejsce. Jednak mimo ogromnych dzali swoje kraje w poczet państw zachod- połaci leśnych, było wiele miejsca do upra- nioeuropejskich. wy rolniczej. Istniały, bowiem znaczne ob- Chrześcijaństwo w Polsce zaczęto wpro- szary niezalesione – na wschód od Wisły, wadzać w czasach szybkiego rozwoju go- na południe od Gór Świętokrzyskich wzdłuż 108 spodarczego księstwa i jego rosnącego zna- Wisły oraz na Śląsku. Terenami osadniczy- czenia politycznego. Był to moment, który mi były również doliny rzek z żyzną glebą znakomicie wykorzystali Mieszko I i Bo- nanoszoną przez rzeki podczas wylewów, lesław Chrobry dla dalszego – tysiąclet- a w puszczach i lasach znajdowały się po- niego rozwoju naszego państwa. Zaś samo lany, przydatne do uprawy.

5 Św. Augustyn (354–430), teolog, ojciec kościoła, główny autorytet filozofii chrześcijańskiej. Głosił, że człowiek jest odbiciem Boga, czego wyrazem jest dusza ludzka, zawierająca idee boże. Przyznawał wierze prymat nad rozumem. Podporządkowywał wiedzę rozumową wiedzy objawionej. Głosił również, że prawdziwe szczęście człowiek może znaleźć poza światem ziemskim przez miłość i dążenie do Boga jako najwyższego dobra i przyczyny wszelkiego dobra. Polityka morska Piastów w epoce św. Wojciecha

Zasadniczym rodzajem produkcji w księ- W budownictwie występowało drewno stwie Piastów było rolnictwo, hodowla i niemal każdy poddany księcia umiał wznieść zwierząt domowych, warzywnictwo, sa- dom i obiekty gospodarcze. Przeważały downictwo, a ponadto leśnictwo, różne rze- osiedla zwarte, mało było osadnictwa roz- miosła i gospodarka wodna. proszonego. Osady wznoszono na miej- Na długo przed przyjęciem chrztu nasi scach wzniosłych, a więc tam, gdzie nie przodkowie wprowadzili orkę, uprawiali zagrażały podtopy. Jedynie dla celów obron- cztery gatunki pszenicy, dwa jęczmienia, nych niektóre wznoszono na terenach proso, żyto, owies i len. W ogrodach upra- nieraz nawet zabagnionych oraz na torfo- wiano bób, soczewicę, cebulę, groch, mak wiskach. i rzepę, a ponadto hodowano drzewa owo- Niektórym osadom nadawano cechy cowe, głównie wiśnie, jabłonie, czereśnie, obronne od początku ich budowy i otrzymy- grusze i śliwy, a nawet brzoskwinie. W ho- wały one nazwę grodów. Przy ich wzno- dowli zwierząt domowych występowały szeniu wykorzystywano obronne warun- świnie, bydło rogate – krowy rasy czerwo- ki terenu, na przykład trudno dostępne nej, konie, a ponadto owce oraz kozy. Na wzgórza – Wawel, wysokie krawędzie ta- terenach zalesionych duże znaczenie mia- rasów rzecznych – Płock, nad jeziorem – ło łowiectwo i bartnictwo. Zaś nad rzeka- Gniezno, w dolinach rzek na przeprawach mi i jeziorami łowiono ryby. – Czerwień, nad ujściem rzek do morza – Ważną rolę w gospodarce odgrywało Wolin, Gdańsk i inne. Grody chroniły wał rzemiosło, które rozwijało się w osadach ziemny, fosa i ostrokół6. Pod osłoną gro- wiejskich, grodach i na podgrodziach. dów rozwijały się podgrodzia zamieszkałe Wysoki stopień rozwoju uzyskała obrób- przez kupców, rzemieślników i rolników, ka drewna, do czego używano takich narzę- gdzie znajdowały się place targowe. Wie- dzi jak topory, dłuta, świdry, strugi, kliny le podgrodzi w tych czasach zaczęto rów- i pałki ciesielskie. Znane było bednarstwo, nież otaczać wałami, co z czasem dało po- koszykarstwo, tokarstwo i szkutnictwo. czątki miast polskich. Ważną rolę odgrywało garncarstwo, po- Polskie grody, mimo, że nie należały wstało również szklarstwo, rozwinięte by- do dużych, budziły podziw i respekt przed 109 ło tkactwo, kowalstwo (w tym płatnerstwo), wrogami. Już w 844 roku frankoński skry- szewstwo, obróbka metali, wytwarzano ba Geograf Bawarski pisał, że Na Śląsku, ozdoby ze srebra, złota, brązu, bursztynu, w okolicach Krosna i Głogowa mieszkali kości i rogu. Dziadoszyce, posiadający dwadzieścia

6 Większość grodów stanowiły osiedla stałe, zamieszkałe przez różne grupy społeczne. Rzadko wystę- powały grody wyłącznie o charakterze wojskowym, w których znajdowała schronienie okoliczna ludność w czasach zagrożenia. Najwięcej grodów o charakterze wojskowym budowano na kierunkach strategicznych państwa, w rejonie przepraw i ujściach rzek, na szlakach handlowych i węzłach polityczno-gospodarczych księstwa. Tadeusz Górski

grodów obronnych. Tyle samo grodów po- Stolica państwa znajdowała się w Gnieź- siadali Opolanie. Golęszyce z okolic dzi- nie, stanowiąca ośrodek władzy księstwa, siejszego Cieszyna tylko pięć. Ślężanie zbu- centrum handlowe związane z drogami wio- dowali piętnaście grodów, a nad Wartą dącymi nad Bałtyk oraz do ujścia Wisły oraz mieszkało plemię słowiańskie, które takich w innych kierunkach państwa i poza jego twierdz miało dziewięćdziesiąt osiem. Bu- granice. Gród otoczono wałem obronnym downictwo grodów doskonalono, doprowa- szerokim około 25 metrów i fosą, a po przy- dzając je niemal do perfekcji7. jęciu chrześcijaństwa pojawiły się pierwsze Księstwo polskie prowadziło żywe kon- budowle kamienne – kościół oraz zabudo- takty handlowe z licznymi krajami i to na- wania książęcego pałacu. Pod koniec X wie- wet z bardzo odległymi. Leżąc na szlakach ku Bolesław Chrobry na podgrodziu wzniósł europejskich wiodących ze wschodu na za- pierwszą przedromańską katedrę. Pozosta- chód i z południa na północ, pozwalało na łe budynki były głównie jednoizbowe, zbu- kontakty handlowe z Niemcami, Rusią, Cze- dowane na zrąb z okrąglaków, wyposażo- chami, Węgrami, krajami skandynawskimi ne w paleniska i często podłogi drewniane, i Bałtami. Ponadto z Bizancjum, a nawet zaś budynki gospodarcze miały ściany ple- z Azją. Kontakty te ułatwiały korzystne wa- cionkowe. Podgrodzie zamieszkiwali głów- runki komunikacji na ziemiach polskich, nie rzemieślnicy, pracujący nie tylko na na których zorganizowano system drogo- potrzeby dworu książęcego, ale i na eks- wy rzeczny i lądowy. Na rzekach i jezio- port nawet do dalekiego Bizancjum i Skan- rach budowano mosty, a na trasach między dynawii. Trudnili się oni obróbką metali, grodami utrzymywano drogi. Przez Polskę gliny, skóry, drewna, rogu i kości, wytwa- wiodły szlaki handlowe nad Bałtyk po bur- rzali wspaniałe uzbrojenie ochronne. sztyn, odkuwki ze stali węglowej8 i futra. Gniezno było ulubioną siedzibą Bole- Nad Bałtykiem tętniły życiem miasta sława Chrobrego, gdzie w 1000 roku przyj- portowe, gdzie mieszkali kupcy rodzimi, mował cesarza Ottona III i gdzie rozwią- germańscy, frankońscy, italscy, ruscy, skan- zywano najważniejsze sprawy polskiego dynawscy, greccy i arabscy. Takie miasta księstwa. Stało się również siedzibą me- 110 nadmorskie jak – Wolin (Jomsborg, Jumne, tropolii i arcybiskupów, a później pryma- Jama, Jamno), Szczecin, Kołobrzeg i Gdańsk, sów Polski. były znanymi w ówczesnym świecie mia- Rozwój gospodarczy i wzrost dobroby- stami handlowymi. tu w księstwie dawał podstawę własnej kul- 7 Polskie osady otaczano wałami ziemno-drewnianymi. Nie należały one do wielkich, ale potrafiły zatrzy- mywać silne wojska przeciwników przez całe stulecia – od wieku X do XII. Potrafiły zatrzymać i zmusić do odstąpienia z ziem polskich potężną armię cesarską atakującą Polskę w czasach Bolesława Krzywoustego. Przepojone pychą i niedawnymi sukcesami w zdobywaniu twierdz w Italii, wojska niemieckie nie mogły poradzić sobie z polskimi umocnieniami. Machiny oblężnicze wroga skutecznie kruszące kamienne mury w Italii, okazały się po prostu bezużyteczne wobec trwałości polskich umocnień. I wróg musiał odejść. 8 Stal węglowa – to wytop rud żelaznych zapoczątkowany przez celtyckich Partów już w starożytności. Polityka morska Piastów w epoce św. Wojciecha turze, w rezultacie, czego powstało nawet wijali je wykształceni duchowni przybywa- własne pismo. Było to ważne tym bardziej, jący do księstwa pierwszych Piastów, któ- że Polska powstawała z wielu plemion, rzy na miejscu przygotowywali już polskich o bardzo starej kulturze, a każde z nich duchownych. Nowe idee poznawano rów- wnosiło swój własny wkład w cywilizację nież w licznych podróżach, wyjazdach, na na ziemiach między Wisłą i Odrą. spotkaniach z ludźmi nauki i kultury, z dwo- Wiele elementów dotychczasowych rem cesarskim i innych władców zachod- wierzeń z powodzeniem włączono do nich. W podróżach zagranicznych bacznie chrześcijaństwa9. oglądano budowle z kamienia, fortyfikacje, Dalsze tempo wszechstronnego rozwo- miasta, kościoły i klasztory oraz inne obiek- ju Polski było możliwe dzięki wejściu na- ty. Poddani polskiego księcia jawili się jako szego państwa w krąg krajów chrześcijań- bogaci, mężni i obyci w codziennym ży- skich, znajdujących się pod politycznym ciu, szybko przyswajającymi zasady zachod- wpływem cesarstwa rzymskiego i ducho- niej filozofii i kultury. wym papiestwa. Kraj nie chcąc być zamknię- tym w sobie, potrzebował wiedzy, kultury MORSKA POLITYKA BOLESŁAWA CHROBREGO i mądrych, wykształconych przywódców. Bowiem tylko światli przywódcy na czele Po przyjęciu chrztu, Mieszko I przystą- z dworem książęcym byli w stanie zabez- pił do marszu nad morze, dążąc do utrwa- pieczyć byt i dalszy rozwój państwa. A to lenia polskości nad Bałtykiem. Oręż i umie- dawało wyłącznie chrześcijaństwo. Obala- jętna polityka z cesarstwem i Skandynawią ło ono mur oddzielający Polskę od zachod- sprawiły, że panowanie Mieszka I objęło niej cywilizacji. Stało się wreszcie możli- całe Pomorze. we przepływanie i rozumienie filozofii Bolesław Chrobry, zwany Wielkim, odzie- i różnych nauk, które nie miały by miej- dziczył po swoim ojcu – Mieczysławie I, sca bez kontaktu z zachodnią Europą. Roz- silne państwo10. Znaczną rolę na dworze

9 W czasach, gdy w Polsce rozwijało się chrześcijaństwo, na zachodzie obserwowano pewien kryzys, głównie wśród tamtejszych kapłanów. W X wieku – tzw. czarnym wieku kościoła, upadek moralny kapłanów był tak wielki, ze nawet pojawiło się w Anglii przerażające przysłowie: Jeśli chcesz iść do piekła, zostań kapłanem 111 (Istota i cel Bractwa Św. Piusa X, Zawsze Wierni 2004, nr 1, s. 5). Było to m.in. przyczyną trudności z przy- jęciem chrztu w krajach skandynawskich i powracania pogaństwa. 10 Bolesław Chrobry od najmłodszych lat przygotowywany był do działalności politycznej i wojskowej. W 973 przebywał jako zakładnik na dworze cesarza Ottona I. Kontynuował politykę współpracy z cesarstwem, co przynosiło znaczne korzyści dla Polski. Na zjeździe gnieźnieńskim w 1000 roku uzyskał zgodę cesarza Ot- tona III na utworzenie polskiego arcybiskupstwa oraz uznanie pełnej niezależności. Jednak po śmierci Ottona III, na dworze cesarskim doszły do głosu żywioły nieprzyjazne Bolesławowi, co doprowadziło do długotrwa- łych wojen polsko-niemieckich 1002–1018. Na mocy pokoju zawartego w Budziszynie, Bolesław Chrobry zatrzymał ostatecznie Milsko i Łużyce. Następnie wyprawił się ponownie na Ruś, udzielając poparcia swemu zięciowi Świętopełkowi walczącemu o tron kijowski z Jarosławem Mądrym. Pokonał Jarosława i przyłączył do Polski Grody Czerwieńskie, utracone przez Mieszka I. Na krótko przed śmiercią koronował się na króla. Tadeusz Górski

tych władców odgrywała polityka morska, Opanowanie ujścia Odry i Wisły oraz rzutująca na całokształt spraw zewnętrz- wybrzeża morskiego było niezbędne pod nych i wewnętrznych państwa, którą sys- względem politycznym, militarnym i go- tematycznie rozwijał Bolesław Chrobry. spodarczym, a opanowanie portów pozwo- Jednocześnie działania polityki morskiej liło na bezpośrednie nawiązanie stosun- – gospodarcze i wojskowe, współistniały ków politycznych i handlowych z Danią, z działalnością chrystianizacyjną, misyjną, Norwegią oraz Szwecją14. Po prostu opa- stanowiąc nierozerwalną więź. nowanie Pomorza przez Piastów wprowa- Księstwo polskie rozwijało się w kie- dziło Polskę w orbitę działań morskich runku ujścia do morza głównych rzek – państw nadbałtyckich. Do polskich portów Warty, Odry i Wisły, albowiem dla następ- zawijały statki krajów bałtyckich i z kra- ców Mieszka I panowanie na Pomorzu było jów pozabałtyckich, ponadto utrzymywa- najważniejszym zagadnieniem11. Walka no kontakty handlowe z portami pogań- o Pomorze trwała nie tylko z miejscowy- skimi leżącymi na wschód od ujścia Wisły. mi pogańskimi plemionami słowiańskimi, Wiązały się z tym silne starania o podpo- ale i z Duńczykami. Ci wsparci przez Ruś, rządkowanie plemion pogańskich: w ujściu spowodowali okresową utratę Pomorza Odry zachodnich, a w ujściu Wisły pruskich i Grodów Czerwieńskich przez księstwo – stąd misja św. Wojciecha. polskie. Jednak umiejętna polityka bałtyc- Stosunki polityczne wymagały podró- ka dworu gnieźnieńskiego, z wykorzysta- ży morskich, które mogły odbywać się na niem działań dynastycznych i wspólną zwy- jednostkach wojennych lub, co najmniej cięską bitwą morską w 1000 roku, silnie w ich osłonie. Tak podróżowała księżnicz- powiązała dwory skandynawskie z Piasta- ka Świętosława, jej dwór i inni15. Święto- mi12. Pozwoliło to Chrobremu nie tylko na sława (967–1014), córka Mieszka I i Do- umocnienie się nad Bałtykiem, ale i ponow- brawy – została żoną Eryka Zwycięskiego, ne opanowanie Grodów Czerwieńskich13. króla Szwecji, a potem Swena I Widłobro-

11 G. Labuda, Polska w zlewisku Bałtyku, „Jantar” 1948, z. 1. s. 33. 12 W. Filipowiak, Port wczesnośredniowiecznego Wolina, „Materiały Zachodnio-Pomorskie”, t. 2, 1956, 112 s. 183 nn.; Tenże, Sprawozdanie z prac wykopaliskowych w Wolinie w latach 1953–1954, „Sprawozdania Arche- ologiczne”, t. 1, 1955, s. 179 nn.; Tenże, Badania archeologiczne nad początkami państwa polskiego na Pomorzu Zachodnim, „Z Otchłani Wieków” 1959, nr 4; Tenże, Wolin – największe miasto Słowiańszczyzny zachodniej, [w:] Pomorze Średniowieczne, Warszawa 1958, s. 36 nn.; Kiersnowski R., Legenda Winiety, Kraków 1950, s. 32 nn.; Koczy L., Polska i Skandynawia za pierwszych Piastów, Poznań 1934, s. 8–9; Zakrzew- ski S., Bolesław Chrobry Wielki, Lwów – Warszawa – Kraków 1925, s. 150–160, 248. 13 Działania polskiej polityki bałtyckiej spowodowały również i to, że część Normanów z drużyny ruskiej odeszła z Kijowa, osłabiając w ten sposób księcia nad Dnieprem. 14 W. Kowalenko, Polska żegluga na Wiśle i Bałtyku w XIV i XV wieku, „Roczniki Historyczne”, 1948, t. XVII, s. 338. 15 L. Koczy, Związki małżeńskie Piastów ze Skandynawami, Poznań 1933, s. 12; J. Pertek, Polacy na szlakach morskich świata, Gdańsk 1957, s. 2. Polityka morska Piastów w epoce św. Wojciecha dego – króla Danii16. Była matką Olafa III Chrobremu, w znacznym stopniu pozba- – króla Szwecji17 oraz Kanuta Wielkiego – wiały go władzy na terenach pogańskich. króla Danii i Anglii18. W sagach skandy- Polski książę wspierał aktywnie misję nawskich ta wybitna królowa i matka kilku św. Wojciecha do Prus w 997 roku, a na- władców państw chrześcijańskich wystę- stępnie nawiązał współpracę z niemieckim puje pod imionami Sygrydy i Storrady. mnichem Brunonem z Kwerfurtu i około Wszyscy oni dysponowali silnymi flotami 1008 roku wyprawił go na teren Jaćwingów wojennymi, a prowadząc politykę dyna- (Prusy) i Szwecji. Misje te zakończyły się styczną wchodzili w różnego rodzaju soju- jednak niepowodzeniem, a obaj misjona- sze lub antagonizmy na Bałtyku, w czym rze zginęli śmiercią męczeńską. Bolesław z korzyścią dla siebie brał również udział Chrobry wykupił ciało św. Wojciecha i umie- dwór gnieźnieński. ścił w stolicy państwa – Gnieźnie. Wkrót- Bolesław Chrobry aktywnie uczestniczył ce Wojciech został kanonizowany, a misja w chrystianizacji Pomorzan i próbował uczy- jego przysporzyła Polsce nie tylko rozgło- nić to również w Prusach. W tym zakresie su, ale i chwały. Pomogło to księciu w reor- na ziemiach Wieletów i Obodrzyców współ- ganizacji kościoła i utworzenie w 999 roku pracował z cesarzem Ottonem III, sposo- arcybiskupstwa w Gnieźnie. Zaś w 1000. bił zakonników do misji na ziemiach po- roku do stolicy polskiej przybył osobiście łabskich. Akcję misyjną prowadził również cesarz Otton III dla oddania hołdu reli- w następnych latach, widząc w tym korzy- kwiom św. Wojciecha i potwierdzenia fun- ści nie tylko dla swego państwa, ale i dla in- dacji arcybiskupstwa. Jednocześnie cesarz nych państw chrześcijańskich. Słowiańskie przekazał Chrobremu prawo inwestytury plemiona pogańskie – głównie pomorskie, w nowo utworzonych biskupstwach pol- podobnie jak pruskie, zagrażały stale napa- skich (poza Poznaniem, gdzie istniało daw- dami rabunkowymi, niszczycielskimi i de- niej – w Gnieźnie, Kołobrzegu, Wrocławiu stabilizowały życie polityczne od ujścia Odry i Krakowie). Ponadto obiecał poprzeć pol- po Rugię oraz w ujściu Wisły i w północ- skiego księcia o koronę królewską. nej części państwa. Ponadto wprowadzenie Rozwijała się również gospodarka mor- chrystianizacji przez misje niepodlegające ska, początkowo głównie w rejonie ujścia 113

16 Swen I Widłobrody (około 965–1014), król Danii od około 986, syn Haralda Sinozębego. Od około 990 roku prowadził wojnę z Erykiem VIII szwedzkim, później z jego synem Olafem III. Po 995 roku ożenił się z wdową po Eryku – Świętosławą i zawarł przymierze z Olafem. Po zwycięstwie w 1000 nad Olafem Trygvaso- nem podporządkował sobie Norwegię. W latach 1013–1014 podporządkował część Anglii, którą przekazał swemu synowi Kanutowi. 17 Olaf III (985–1020), król Szwecji od 995, syn Eryka Zwycięskiego i Świętosławy. Utrwalił zapoczątko- wane przez ojca zjednoczenie kraju, popierał chrystianizację. Zagarnął część Norwegii. 18 Kanut I Wielki (994–1035), król Danii, a po podbiciu Anglii król angielski. W 1027 roku zawarł przymierze z cesarzem Konradem II przeciwko Mieszkowi II, królowi polskiemu. W 1028 roku uzależnił od siebie Norwegię i część Szwecji, przebywał stale w Anglii. Tadeusz Górski

Odry. Natomiast w ujściu Wisły szybko roz- na w realizacji zadań politycznych na mo- budowywano Gdańsk, a na środkowym wy- rzu i występowała w koalicjach morskich brzeżu Kołobrzeg. Uprawiano handel mor- przydatnych dla interesów Polski. ski w rejonach ujść rzek, na rozlewiskach, W zależności od akwenów operacyjnych wzdłuż wybrzeża, a także z portami skan- funkcjonowały w Polsce dwa ośrodki sił dynawskimi. Handlowano produktami rol- morskich: w ujściu Odry i w ujściu Wisły. nymi, leśnymi, hodowlanymi, bartniczymi Ośrodek odrzański, najsilniejszy, groma- i różnego rodzaju innymi towarami. Upra- dził flotylle większych jednostek i znaczną wiano rybołówstwo, między innymi łowio- ich liczbę, bazujących głównie w Wolinie, no, solono i handlowano śledziami. Ponad- Kamieniu i Szczecinie. Ich organizatorami to dobrze funkcjonowało korabnictwo, byli pomorscy książęta, uznający zwierzch- wy-twarzające jednostki pływające do upra- nictwo Bolesława Chrobrego. Flotylle te wiania handlu, rybołówstwa i na potrzeby operowały na pełnym morzu w interesie obronne. polskiego księstwa. Nie było jeszcze spławu towarów rze- Ośrodek wiślany gromadził mniejsze kami do portów morskich, tak jak w póź- jednostki, a główną bazą flotylli był Gdańsk. niejszych czasach, ale wody śródlądowe Flotylla operowała na wodach dolnej Wi- w życiu księstwa odgrywały znaczną rolę. sły, na Zalewie Wiślanym i na Zatoce Gdań- Rzeki pozwalały na szybszy rozwój gospo- skiej, strzegąc ten rejon przed ewentual- darczy, tworzyły system taniej i bezpiecz- nym napadem ze strony Prusów. Silna baza nej komunikacji, dawały również warunki morska – Gdańsk i silna flotylla w stałej do organizacji sprawnej obrony. Rozwija- gotowości utrzymywała pokój na wodach ły się porty rzeczne, różnego rodzaje przy- wiślanych, dając możliwość roju gospodar- stanie, tworzono coraz to nowe szlaki lą- czego Pomorza. dowe wiodące do tych portów. Powstawały również coraz to nowe szlaki wodne nie WOJSKO KSIĘSTWA POLSKIEGO tylko na rzekach, ale i na jeziorach. Dbano o przeprawy wodne, aby w ten sposób uła- W skład polskich sił zbrojnych wcho- 114 twić transport lądowy w rejonach więk- dziła zawodowa drużyna – piesza i konna, szych rzek. Utrzymywano brody i odpo- którą wysoko ocenił wybitny podróżnik wiednio je zabezpieczano. Ibrahim ibn Jakub19. Ponadto pospolite ru- Dla bezpiecznego rozwoju gospodarki szenie, grody, grupy rzemieślników do bu- i nienaruszalności morskich granic państwa dowy machin miotających, sprzętu oblęż- niezbędne były odpowiednie siły, w tym niczego i przeprawowego oraz flota. flota wojenna. Była ona również niezbęd- Już pierwszy polski historyczny wład-

19 Relacja Ibrahima ibn Jakuba z podróży do krajów słowiańskich w przekazie Al-Bekriego, wyd. T. Ko- walski, „Monumenta Poloniae Historica”, t. I, Kraków 1946, s. 50. Polityka morska Piastów w epoce św. Wojciecha ca Mieszko I, miał świetną drużynę, wypo- cą ognie) oraz akustyczne (okrzyki, gra- sażoną w pancerze. Wśród nich mogły być nie na rogach). kolczugi, ale większość zapewne stanowiły Skuteczność operacyjna wojska podno- kurty z naszytymi żelaznymi kółkami lub siło odpowiednie uzbrojenie, które budziło pancerze łuskowe. W większości uzbroje- podziw nie tylko u przyjaciół, ale i u prze- niem ochronnym wojów były tarcze (szczy- ciwników. W skład uzbrojenia zaczepnego ty). Bolesław Chrobry podczas wyprawy ki- wchodziły miecze, włócznie z lancetowatym jowskiej miał w Poznaniu 1300 pancernych grotem do walki wręcz (w razie potrzeby i 4000 tarczowników, z Gniezna odpowied- do rzucania), oszczepy oraz topory, a na- nio 1500 i 5000 oraz z Giecza 800 i 2000. wet maczugi i siekiery. Uzbrojenie miota- Oddziały wojskowe organizowano we- jące składało się z łuków, występowała rów- dle dwóch zasad: dziesiętnej i trój dzie- nież proca. Łuki, wykonywane głównie siętnej. Były takie, które liczyły tysiąc, z cisu, miały skuteczny zasięg od 180 do setkę i dziesiątkę lub trzystu i trzydziestu. 300 metrów, a dobry łucznik strzelający System dziesiętny zasadniczo stosowano od 8 do 12 strzał na minutę trafiał celnie w piechocie, a potrójny w jeździe20. z odległości 200 metrów, przestrzeliwując Siły zbrojne były sprawnie kierowane, tarcze i zbroje22. Uzbrojenie ochronne skła- a książę miał do pomocy radę wojenną skła- dało się z tarczy barwionej zewnątrz, kol- dającą się z wybitnych dowódców. Organi- czugi i hełmu. Dla jazdy prowadzono specjal- zowano i prowadzono wywiad na terytorium ne hodowle koni bojowych23. Nic zatem przeciwników oparty na pracy tajnie wysy- dziwnego, że wojska Mieszka I i Bolesła- łanych tam agentów i przekupywanych na wa Chrobrego charakteryzowały się sku- miejscu mieszkańców21. Takimi agentami tecznością walki, niespodziewanym i szyb- dysponowano również w Prusach, głównie kim uderzeniem. z plemionami sąsiadującymi z Polską. Przez Na podkreślenie zasługuje duża umie- takie osoby usiłowano zapewne nawiązy- jętność organizowania przepraw wodnych wać współpracę i z tymi, którzy zamierzali i stosowanie machin miotających. Wyni- wprowadzić u siebie chrześcijaństwo. kało to stąd, że obróbka drewna w polskim Łączność w wojskach była podobna jak księstwie była powszechna, ponieważ bu- 115 i w innych krajach, w tym zachodnich. Na downictwo i narzędzia pracy opierano na polu bitwy wykorzystywano gońców, sy- drewnie. Dlatego niemal każdy wojownik gnały optyczne (ruch chorągwią, dymy, a no- musiał brać udział w pracach wymagających

20 B. Miśkiewicz, Wojskowość polska w okresie wczesnofeudalnym, [w:] Historia wojskowości polskiej, Warszawa 1972, s. 27. 21 Zarys dziejów wojskowości polskiej do roku 1864, t. I, Warszawa 1965, s. 42, 45. 22 Tamże, s. 34. 23 A. Nadolski, Badania archeologiczne a historia wojskowości polskiej okresu wczesnofeudalnego, [w:] Historia wojskowości, passim. Tadeusz Górski

obróbki drewna. Ponadto w wojsku orga- – pozorny manewr odwrotowy z pola wal- nizowano grupy rzemieślników do budo- ki celem wprowadzenia przeciwnika wy machin miotających, sprzętu oblężni- w błąd, a następnie zaatakowanie go czego i przeprawowego, a do ich obsługi w pościgu; i wykorzystania w walce – odpowiednio – obronę grodów i umocnionych rejo- wyszkolonych specjalistów24. nów, przepraw i brodów na rzekach; Wiele uwagi zwracano na przygotowa- – zasadzki i ataki na małe grupy lub ko- nie obrony przepraw i brodów, zabezpie- lumny wojsk przeciwnika itp. czając je różnego rodzaju pułapkami, za- W siłach zbrojnych Mieszka I i Bolesła- siekami i innymi znanymi wówczas wa Chrobrego znaczną rolę odgrywały rów- sposobami utrudniającymi wejście obcych nież grody nadmorskie oraz flotylle jed- wojsk do księstwa. Ponadto na głównych nostek bojowych. W ujściu Odry silnym kierunkach zagrożenia budowano grody, punktem oporu, przy których pracowały por- stanowiące długotrwałe punkty oporu25. ty i ośrodki produkcji rzemieślniczej oraz Strategia księcia, to głównie strategia handlu, były: Szczecin, Wołogoszcz, Ka- obronno-zaczepna. Polegała ona na tym, mień i Wolin. Zasadniczy element obronny że w początkowym okresie wojny prowa- każdego grodu stanowił wał ziemno-drew- dzono aktywne działania obronne w opar- niany, którego podstawa dochodziła do 20 ciu o nadgraniczne grody lub umocnione metrów szerokości, a wysokość od 10 do12 specjalnie, dogodne odcinki rzek albo pusz- metrów. Ich konstrukcja była trwała i trud- czy, a po wyczerpaniu przeciwnika prze- no dostępna od zewnątrz, a istotnym ogni- chodzono dopiero do operacji bojowych wem obrony był most prowadzący z grodu zaczepnych. Działania zaczepne prowadzo- na brzeg, który obok funkcji komunikacyj- no metodą wojny szarpanej i starano się nej stanowił zaporę dla jednostek bojowych je przenosić jak najszybciej na terytorium przeciwnika. Ponadto grody zabezpiecza- nieprzyjaciela26. Natomiast taktyka na lą- no od strony wody wielkimi głazami oraz dzie obejmowała cztery zasadnicze formy: wbijano w dno pale odpowiednio masko- – walkę podjazdową polegającą na unika- wane i niewystające z wody oraz strażni- 116 niu bitwy w otwartym polu, a atakowa- ce w okolicy budowane tak, aby nieprzyja- nie grupami lub całymi zespołami – ra- ciel miał trudne podejście do grodu27. czej z zaskoczenia; Grody w ujściu Odry i Wisły stanowiły

24 Miśkiewicz, Tamże, s. 26. 25 Obronność polskiej granicy zachodniej w dobie pierwszych Piastów, pr. zb., Wrocław – Warszawa – Kraków – Gdańsk - Łódź 1984, passim. 26 Zawadzki S., Wojsko, sztuka wojenna i teoretyczna myśl wojskowa w Polsce w tysiącleciu. Skrypt, Akademia Sztabu Generalnego, Katedra Historii Sztuki Wojennej, Warszawa 1967, s. 6. 27 K. Pieradzka, Walki Słowian na Bałtyku w X–XII wieku, Warszawa 1953, s. 39–40. Grody u ujścia Odry stanowiły istotny element sił zbrojnych i obejmowały oddziały zawodowe, machiny miotające oraz oddziały Polityka morska Piastów w epoce św. Wojciecha również dobrze chronione bazy morskie można celować z grubsza, ponieważ kąt pod- dla flotylli wojennych. Leżały w głębi roz- niesienia ustawiano kołyską, a kierunek lewisk wodnych, od morza w odległości: obrotem całej machiny. Duże balisty strze- Szczecin – 65 kilometrów, Wolin – 22 ki- lały pociskami o ciężarze około 30 kilogra- lometry, Kamień – 6 kilometrów, a Gdańsk mów na odległość do 500 metrów, przy – 4,5 kilometra. Wynikało to z konieczno- szybkostrzelności od 15 do 30 minut, do ści zapewnienia bezpieczeństwa wojskowe- 1 godziny. Używano do nich pocisków ka- go oraz obrony umocnień i statków przed miennych, dużych strzał i pojemników za- sztormami, a to z kolei pozwoliło na roz- palających. Do drugiego rodzaju należały wój miast portowych. machiny barobalistyczne, charakteryzujące Grody były fortyfikacjami chronionymi się dużą celnością i skutecznością ognia. Ich pasem zróżnicowanych wałów, zasieków zasięg wynosił od 100 do 250 metrów, przy i przeszkód wodnych. Miały doskonałe wa- ciężarze pocisków od 20 do 200 kilogra- lory obronne. U podnóża wałów obronnych mów, chociaż były i o większym zasięgu29. budowano drewniane pomosty z palami Machiny miotające ustawiano w obrębie cumowniczymi od strony wody, a w porcie grodów nadmorskich, grupując je na kierun- bazowały flotylle wojenne. W grodzie znaj- kach głównego zagrożenia. Ich ogień nie dowała się przynajmniej jedna pozwalał zbliżyć się flotylli nieprzyjacielskiej baszta obserwacyjna – zasadniczo w sie- do grodu i wysadzić desant, powodował dzibie komendanta grodu, skąd widoczne dziurawienie jego okrętów, niszczył burty, były okalające wody i ląd. Stąd w razie wiosła, zabijał wojowników i mógł wywo- potrzeby alarmowano obronę lądową i flo- łać pożar. Nawet krótkie unieruchomienie tyllę28. jednostki było bardzo niebezpieczne, ponie- Do zwalczania łodzi wojennych prze- waż stawała się ona dogodnym celem dla ciwnika z odległości służyły machiny mio- obsług machin miotających. Do walki w obro- tające, w które uzbrojone były wszystkie nie grodu na odległość angażowano również polskie grody nadmorskie. Były one róż- łuczników, miotających strzały powszechnie nej wielkości – ciężkie, średnie i lekkie, używane oraz zapalające. Obezwładniali i dzieliły się na dwa rodzaje – strzelające oni strzelców nieprzyjaciela, sterników, 117 torem płaskim i torem stromym. Do pierw- próbowali również wywołać pożar na po- szego rodzaju należały balisty, z których kładach okrętów napastników. Obronę gro- organizowane z ludności miejskiej. W grodach tworzono również zespoły bojowych jednostek pływających, których stałą załogę stanowili wioślarze i żeglarze. Naczelne dowództwo sprawował książę w Gnieźnie, a w jego imieniu na miejscu namiestnicy. Flotą wojenną na morzu dowodził wyznaczony książę z Pomorza, a oddziałami lądowymi namiestnik. Ten ostatni dowodził całością w czasie współdziałania w obronie bazy i w operacji desantowej na wybrzeżu przeciwnika (Tamże, s. 32). 28 A. Zbierski, Port gdański na tle miasta w X–XIII wieku, Gdańsk 1964, s. 273. 29 T. Górski, Machiny miotające w walkach morskich, „Przegląd Morski” 1994, nr 9, s. 74–75. Tadeusz Górski

du wzmacniały mosty, zmuszające do zatrzy- choty zabezpieczających te prace, pełniły mania się łodzi bojowych oraz naturalne również służbę łodzie bojowe, które pro- i sztuczne przeszkody nawigacyjne. wadziły stałe rozpoznane okolicznych wód W bezpośredniej walce obronnej rzu- i zabezpieczały przed ewentualnym napa- cano belki i inne ciężkie przedmioty, lano dem od strony zalewu Wiślanego lub morza. wrzątek, używano drągów do spychania Przygotowanie obronne nad morzem pod- drabin i wojowników przeciwnika oraz in- danych księcia polskiego było powodem, nych narzędzi. W ważnych punktach obro- że nie stwierdza się dłuższego pobytu Wi- ny stawali żołnierze zawodowi, a gdzie indziej kingów na Pomorzu od ujścia Odry do ujścia ludność miejska z siekierami, maczugami, Wisły. Należycie zorganizowana wojsko- procami i nożami. wość ujść tych rzek skutecznie odstrasza- Za obronę grodu odpowiedzialny był ła Wikingów i zniechęcała ich do penetra- naczelnik (komendant), któremu podlegał cji polskiego wybrzeża31. nie tylko sam gród, ale i przyległy okręg. FLOTYLLE WOJENNE Ponadto podlegała mu stała załoga grodu oraz ludność zobowiązana do walki – w gro- Organizatorem floty wojennej u zara- dzie i okolicy30. nia dziejów Polski byli książę Mieszko I Grody w rejonie ujścia Odry i Wisły by- oraz Bolesław Chrobry. W tych czasach ły doskonałymi bazami dla flotylli wojen- w Polsce funkcjonowały dwa ośrodki orga- nych. W tych czasach gród nadmorski i flo- nizacji nie tylko floty wojennej, ale i han- tylla wojenna nawzajem się ubezpieczały. dlowej oraz rybackiej. Pierwszy obejmo- Z jednej strony flotylla bez bazy nie mo- wał rejon ujścia Wisły: dolną Wisłę, zalew gła istnieć, a z drugiej – jednostki bojowe Wiślany i Zatokę Gdańską. Drugi zaś roz- wzmacniały gród i stanowiły jedyną siłę legły rejon ujścia Odry, jej rozlewiska zdolną do pojęcia walki na morzu lub na i Zatokę Pomorską. W ujściu Odry wyko- rzece. Już Mieszko I przy budowie Gdańska rzystano dorobek miejscowej słowiańskiej brał to pod uwagę. Ponieważ budowano go ludności – głównie Wolinian, dysponują- na rozlewiskach wodnych, w zasięgu ope- cych już wcześniej odpowiednią flotyllą 118 racyjnym wrogich Prus, dysponujących wojenną32. Natomiast w ujściu Wisły, z ba- przecież znacznymi siłami wodnymi, na- zą w Gdańsku lub w jej pobliżu, flotę wo- leżało już w toku budowy grodu zabezpie- jenną rozbudowywano od podstaw. czyć pracę ludzi i materiały budowlane, ich Okręt wojenny stanowił system bojo- transport oraz zaopatrzenie żywnościowe. wy, łączący urządzenia niezbędne dla woj- Dlatego wydaje się, że obok oddziałów pie- skowej jednostki pływającej, pozwalający

30 Miśkiewicz, Tamże, s. 27. 31 W. Kowalenko, Dawna Słowiańszczyzna i Polska nad Bałtykiem (I–XII stul.), „Nautologia” 1975, nr 1–4, s. 67. 32 Kowalenko, Tamże, s. 388. Polityka morska Piastów w epoce św. Wojciecha na skuteczne użycie wojowników do walki zasięg pływania, zwrotność, zanurzenie, morskiej. Stosowano na nim najnowsze ro- możliwość pływania na fali). związania techniczne, jak i w uzbrojeniu, któ- W zależności od głównego przeznacze- re pojawiały się w rzemiośle i w wojskach. nia, wyposażenia i liczby wojowników, Posiadał załogę z uzbrojeniem pozwalają- używano kilka rodzajów okrętów: bojowe, cym na przeprowadzenie ataku i obronę, pomocnicze i transportowe. Ponadto jed- odpowiednią prędkość i zdolność manew- nostki śródlądowe. Zaś ich wielkość okre- rową. W czasie operacji bojowej na morzu ślano liczbą wioseł33. okręt przebywał długi czas, ale w akcji bo- Jednostki bojowe stanowiły trzon sił jowej stosunkowo krótko. morskich i główną siłę uderzeniową każ- W zależności od wielkości okręty wio- dej floty wojennej, a ich moc decydowała słowe mogły przebywać do odpowiednie- o zwycięstwie lub klęsce w bitwie morskiej. go stanu morza, a sztorm i zima uniemoż- Były to długie jednostki, wąskie, o śred- liwiały wykonywanie zadań bojowych. nim zanurzeniu około pół metra, w walce Istotny element sprawności technicznej idące dużymi prędkościami. W marszu po- stanowiła walka o żywotność okrętu, któ- ruszały się raczej przy pomocy żagla, aby ry był narażony na zatonięcie ze względu na oszczędzać siły wojów, ale podczas podej- trafienie środkami niszczącymi – głównie ścia do abordażu osiągały znaczne prędko- zapalającymi ze strony przeciwnika, sztor- ści na wiosłach, nawet do ponad dziesię- mem lub awarią spowodowaną z innych ciu węzłów. Miały jednak duże trudności przyczyn. Najgroźniejszym było trafienie w manewrowaniu i im były dłuższe, tym te pociskiem zapalającym z machiny miotają- trudności narastały. Rósł wówczas promień cej lub wejście na skały. Czas tonięcia wy- cyrkulacji, wydłużała się droga podejścia nosił od kilku minut do kilku godzin, zależ- lub odejścia okrętu do lub od przeciwnika. nie od skutków trafienia i przygotowania Można przypuszczać, że w trudnych i kry- załogi do walki o żywotność okrętu. tycznych sytuacjach taktycznych, w razie Właściwości bojowe okrętu określały ele- potrzeby, zamiast przeprowadzać rozległe menty taktyczno-techniczne: ataku (łuki, zwroty, po prostu wiosłowano w odwrot- oszczepy, proce, czasami machiny miota- nym kierunku, oszczędzając czas na ma- 119 jące); obrony (różnego rodzaju wzmocnie- newry. nia kadłuba, głównie części dziobowej, pod- W pierwszym ośrodku organizacji flo- noszenie osłon na burtach chroniących ty wchodziły jednostki mniejsze, węższe, załogę przed strzałami przeciwnika, środ- zasadniczych jak najlepszych właściwo- ki do gaszenia ognia); manewru (prędkość, ściach manewrowych możliwych wówczas

33 We flotach wojennych o napędzie wiosłowym, wielkość okrętów określano liczbą wioseł, albo liczbą par wioseł. Stosowane na nich żagle lub żagiel, stanowiły element napędowy pomocniczy i marszowy pozwa- lający na podejście w rejon walki bez męczenia wioślarzy. Zaś w czasie bitwy morskiej o ruchu okrętu decydowali wyłącznie wioślarze. Tadeusz Górski

do osiągnięcia. Wymagał tego teatr dzia- wenów, do czego wykorzystywano jed- łań wojennych i przeciwnik, głównie Pru- nostki szybkie; sowie. Flota ta miała charakter zaczepno- – przeprowadzania działań o charakterze obronny i stale przygotowywano ją do ratowniczym, do łączności, prac napraw- operacji bojowych na wodach dolnej Wi- czych, holowniczych, wytyczania szla- sły, Zalewu Wiślanego i na Zatoce Gdań- ków dla żeglugi itp.; skiej. Długość okrętów nie przekraczała – pozostałe jednostki pływające portowe 20 metrów, a średnia około 15 metrów, przy i inne, wykonywały zadania na rzecz napędzie od 9 do 15 par wioseł. Większe statków i bezpieczeństwa ruchu żeglu- okręty zdarzały się raczej rzadko i nie sta- gowego. nowiły o sile uderzeniowej floty. Zabiera- Siły zbrojne księstwa wymagały rów- ły jednak na wyprawę bojową od 30 do nież jednostek transportowych. Służyły one ponad 40 wojowników, na co pozwalały nie- do transportu wojów i sprzętu bojowego. wielkie odległości od własnej bazy. Wykorzystywano do tego obok jednostek Obok walki, jednostki tego rodzaju prze- bojowych i pomocniczych wiele statków prowadzały operacje specjalne – przerzut handlowych zmobilizowanych na czas woj- na wybrzeża pruskie ważnych osób, na ny, lub określonej kampanii wojennej. Jed- przykład św. Wojciecha, zwiadowców, róż- nostek o charakterze handlowym w pol- nych emisariuszy i tajnych pracowników skich portach było wiele, różnej wielkości dworu książęcego lub komendantów gro- i rodzajów. Budowano je głównie we wła- dów nadgranicznych. Ponadto jednostki te snych warsztatach korabniczych, ale co- przeprowadzały demonstracje siły zasad- raz częściej pochodziły również z importu niczych pobliżu wód pruskich. lub jako zdobycz wojenna. Na miejscu ko- Natomiast w ośrodku ujścia Odry uży- rzystano ze wzorów rodzimej produkcji, wano nieco większych okrętów, a flotylle skandynawskiej i zachodniej, gdzie zaczę- wojenne miały charakter ofensywny, do ope- ły pojawiać się statki handlowe o większej racji z dala od własnych baz morskich. Do ładowności i bezpieczniejsze w żegludze. wypraw o charakterze desantowym, zabie- Rozwijające się kontakty handlowe powo- 120 rano obok wojów machiny miotające i ko- dowały rozwój i doskonalenie sztuki korab- nie (średnio na jednym okręcie 44 wojów niczej. Statki handlowe pokrywano pokła- i dwa konie). Okręty miały nieco ponad dem lub przynajmniej podpokładem, obok 20 metrów, do 16 par wioseł zasadniczych drobnicy mogły przewozić również zwie- do 60 wojów. rzęta: konie, bydło, owce itp. Wiele z nich Jednostki pomocnicze różnych typów miało już pomieszczenia dla pasażerów. Co i rodzajów, różnej wielkości, służyły do: prawda były one jeszcze ciemne, bez dostę- – stałego i okresowego patrolowania wła- pu światła dziennego, ale dawały schronie snych wód i rozpoznania pobliskich ak- podróżnym przed deszczem, wiatrem i do- Polityka morska Piastów w epoce św. Wojciecha kuczliwym zimnem, zwłaszcza wczesną odparcie ataku obcych sił morskich na wła- wiosną i jesienią. Takie pomieszczenia nie- sne wybrzeże, stała gotowość do działań zbędne były do przewozu znaczniejszych zaczepnych, służba patrolowo-policyjna podróżnych – posłów, członków rodziny oraz udział w akcjach specjalnych, między książęcej, a zwłaszcza kobiet ich służby. innymi misja św. Wojciecha i podróż Świę- Ponadto w ten sposób podróżowały osoby tosławy34. Aby uniknąć zaskoczenia, część duchowne w różnych misjach. Być może, jednostek trzymano w gotowości do na- takim statkiem odpowiednio przygotowa- tychmiastowego wyjścia na morze – cumo- nym, w asyście normańskich okrętów, po- wały one zasadniczo obok wałów grodu. dróżowała siostra Chrobrego – Świętosława. Obok żeglugi morskiej, ważną rolę CHARAKTERYSTYKA w księstwie polskim odgrywała również JEDNOSTEK POLSKICH gospodarka śródlądowa: żegluga, rybołów- stwo, szkutnictwo i inne dziedziny z nimi W Polsce wytworzono własny, charak- powiązane. Szkutnictwo śródlądowe było terystyczny typ jednostek pływających, bardzo dobrze rozwinięte, mając oparcie różniący się w szczegółach od skandynaw- w materiałach budowlanych i świetnych skich i pruskich35. Budowano je w pobliżu budowniczych. Statki służyły do przewozu wody, nad brzegiem, używając takich na- towarów, łowienia ryb, do przeprowadza- rzędzi, jak: siekiery, topory, drewniane pał- nia prac wodnych i nadbrzeżnych, ratow- ki i kliny do rozszczepiania pni, świdrów niczych i innych. Ponadto wykorzystywano i ciosła. Budową kierował specjalista szkut- je do działań o charakterze policyjno-woj- nik, który kierował pracami cieśli i robot- skowych dla zapewnienia bezpieczeństwa, ników. Były to łodzie pełnomorskie klep- kontroli szlaków wodnych, zabezpieczenia kowe, budowane głównie z dębiny, tym żeglugi i przepraw wodnych. W razie za- bardziej, że na Pomorzu przeważały lasy grożenia wojennego większość z nich wy- liściaste, zwłaszcza dębowe. Z dębiny wy- korzystywano do celów o charakterze wy- konywano zasadnicze elementy i wiązania łącznie wojskowych. konstrukcyjne – zestaw trzonowy, poszy- Do zasadniczych funkcji polskiej floty cie i ożebrowanie, natomiast inne, na przy- 121 wojennej należało: transport wojska na te- kład ławy wioślarskie – z innych gatunków ren przeciwnika, stoczenie bitwy na mo- drewna, między innymi z sosny. Do budo- rzu (z zasady przy brzegu lub na zatoce), wy używano drewna odpowiednio przygo-

34 P. Smolarek, Studia nad szkutnictwem Pomorza Gdańskiego X–XIII wieku, Prace Muzeum Morskiego w Gdańsku, t. III, Gdańsk 1969, s. 98; Zbierski, Tamże, s. 272. 35 O polskich jednostkach bojowych patrz: M. Prosnak, Flota polska w dobie pierwszych Piastów w świetle zachodnich źródeł, „Nautologia” 1991, nr 3–4, s. 28 nn, a o okrętach krajów skandynawskich patrz: P. Smolarek, Zabytki szkutnictwa skandynawskiego, Prace Muzeum Morskiego w Gdańsku, t. I, Gdańsk 1963, s. 117 nn. Tadeusz Górski

towanego, starannie osuszonego, a niektó- den element. Jednak przy budowie dużych re elementy zawczasu konserwowano36. jednostek, niezbędne były łączenia. Dna tych jednostek były płaskie, a klep- Podczas budowy, zanim dokonano trwa- ki na poszycie uzyskiwano z pni rozwar- łego połączenia każdej z par klepek, moco- stwianych wzdłużnie klinami. Wykonane wano je wstępnie klamrami. Następnie usz- w ten sposób deski miały trójkątny prze- czelniano styki i spajano je, wprowadzając krój poprzeczny. Po odcięciu włókien drew- drewniane kołeczki w wywiercone otwory. na z rdzenia pnia, uzyskiwano przekrój Kołeczki te miały po stronie zewnętrznej zgru- trapezowy. Powierzchnie boczne klepek bienia utrzymujące je w miejscu. Od we- wygładzano siekierami. Do spajania uży- wnątrz kadłuba rozcinano je lub wiercono wano drewnianych kołków o średnicy od w nich otwór na klin. Dzięki temu, po namo- 10 do 30 mm, o profilowanej głowicy, po- knięciu drewna, tego rodzaju łączenia były zostającej po zewnętrznej stronie poszy- trwałe. Natomiast płaskość dna osiągano cia i klinowanych po stronie wewnętrz- mocując klamrami krawędziowe klepki do nej. Natomiast w miejscach szczególnych, ułożonej poprzecznie w najszerszym miej- na przykład u zbiegu krawędzi klepek po- scu belki. Podobny skutek mogło przynieść szycia z dziobnicą oraz tylnicą, posługiwa- stopniowe, w miarę mocowanie kolejnych no się żelaznymi gwoździami. pasów, obciążanie dna kamieniami. Do stępki przymocowywano wpierw Po umocowaniu znacznej części poszycia, dziobnicę i tylnicę37. Wycinano je z natu- wstawiano do środka usztywnienia – denni- ralnie wyrośniętych krzywulców, nadając ki (belki lub krzywulce dopasowywane do ich krawędziom zewnętrznym łukowe, za- miejsca przylegania oraz przedłużające je okrąglone kształty. Dlatego łodzie takie na burtach wręgi). Ponadto nad dennika- miały podobne dzioby i rufy, a połączone mi układano poziomo belki, które jedno- stępką, stanowiły zestaw trzonowy. Po je- cześnie pełniły funkcje ław. Usztywnienia go uformowaniu układano kolejno, na za- mocowano do klepek drewnianymi kołka- kładkę, pasy poszycia. Mocowano je od mi o większej niż w szwach poszycia śred- tylnicy ku dziobnicy tak, by ewentualne nicy. Gotową łódź smołowano38. 122 łączenia dwóch klepek w pas, zamykane Ówczesne jednostki były otwarte i bez- były zgodnie z opływem wody. Starano się pokładowe, długie, wąskie i niskie. Rufa przy tym, aby wykonać każdy pas jako je- i dziób jednakowo wygięte ku górze, a sto-

36 Historia budownictwa okrętowego na Wybrzeżu Gdańskim, praca zbiorowa pod red. E. Cieślaka, Gdańsk 1972, s. 51–52. 37 Technika budowy jednostek pływających w czasach panowania pierwszych Piastów wywodzi się ze sposobu, w jaki modyfikowano dłubanki, przytwierdzając do nich klepki burtowe, a następnie mocując do ich boków wręgi. Łodzie klepkowe budowano podobnie. 38 Koncepcja budowy kopii łodzi św. Wojciecha, Rozważania wstępne, opracował dr inż. Jerzy Litwin, Centralne Muzeum Morskie w Gdańsku, 1995, s. 1–3 (maszynopis udostępniony autorowi). Polityka morska Piastów w epoce św. Wojciecha sunek szerokości do długości we wszyst- jąc jednostkę dziobem do fali. Na wiosłach kich typach niemal identyczny. Uszczelnia- również przystępowano do walki, ponie- no je suchym mchem bagiennym39. Miały waż ułatwiało to manewrowanie. Żagiel niewielkie zanurzenie i mogły operować opuszczano również wówczas, gdy zamie- na zalewach, rozlewiskach i w ujściach rzek rzano skrycie podejść do brzegu przeciw- oraz na rzekach. Jednostki bojowe miały nika oraz przy wchodzeniu do portu41. wysmukłą budowę, mniejszą pojemność od Uzbrojenie takiej jednostki składało towarowych, ale większą liczbę wioseł za- się z trzech elementów: zaczepnego, ochron- pewniającą większą prędkość. Do zacho- nego i pomocniczego, które specjalnie nie wania kierunku używano steru-wiosła lub różniły się od uzbrojenia lądowego. W skład specjalnej, szerokiej płetwy umocowanej uzbrojenia zaczepnego wchodził topór, przegubowo do prawej burty na rufie. Po- oszczepy, miecz i łuk. Każdy wojownik miał nadto wyposażone były w kotwice różnej po kilka oszczepów do miotania na odle- budowy oraz rozmiarów. głość oraz odpowiedni zapas strzał do łuków. Za napęd służyły żagiel i wiosła. Pro- Uzbrojenie ochronne obejmowało pancerz stokątny żagiel rozpinany na maszcie, sta- (głównie kaftany skórzane naszywane meta- wianym w specjalnym klocu mocowanym lowymi kółkami lub blaszkami oraz kolczu- do dennika, był podstawowym napędem. gi), hełm kształtu stożkowego oraz tarcze W razie braku wiatru i podczas walki używa- wykonane z drewna, obite skórą i okute me- no wioseł, opieranych na mniejszych jed- talem. Jako uzbrojenie pomocnicze stoso- nostkach w dulkach (wykonane z natural- wano haki z linami do przyciągania jednost- nych krzywulców mocowanych do górnych ki nieprzyjaciela celem przeprowadzenia krawędzi burt), a na większych w wyciętych abordażu oraz osłony drewniane służące otworach w klepkach burtowych40. Jedno do ochrony wioślarzy i walczących, podno- wiosło obsługiwał jeden wioślarz, a w sy- szone przed bitwą42. Jako osłon używano tuacjach wymuszonych, dla uzyskania więk- również tarcz zaokrętowanych wojów. szej prędkości – dwóch. Przy sprzyjających Ważnym elementem wszystkich jedno- wiatrach wykorzystywano żagiel. W razie stek wojennych były wysokie dziobnice i tyl- braku wiatru albo przy zbyt silnym, prze- nice, mocno wysunięte ku górze. Pełniły 123 kładano nawet termin wyjścia na morze. one ważną funkcję bojową, ponieważ znacz- W toku rejsu, gdy zerwała się burza, ża- nie wpływały na ówczesna taktykę walki giel albo refowano lub opuszczano, składa- morskiej. Okręty – wówczas duże łodzie no maszt i pracowano wiosłami, ustawia- bojowe, bitwę na morzu staczały w szyku

39 Pruskie jednostki uszczelniano nieco inaczej. Stosowali do tego sierść zwierząt z terem (mieszanina smoły, kalafonii i tłuszczu). 40 Koncepcja, s. 3. 41 Smolarek, Tamże, s. 107–108. 42 Pieradzka, Tamże, s. 33–37. Tadeusz Górski

zwartym, dziobami do przodu. Szyk stawał żagla 130 metrów kwadratowych. Załoga się ciasny, chroniono wiosła i było więcej liczyła około 90 ludzi. wojowników do bitwy, łodzie ścieśniano, Skeidy – przeznaczone również do dal- wiążąc linami wystające wysoko dziobni- szych rejsów, miały od 50 do 60 wioseł ce i tylnice. W ten sposób powstawał nie- i były odpowiednio większe od poprzednich. jako wielki pomost umożliwiający podję- Drakary były największymi okrętami cie walki wręcz. Niektóre jednostki bojowe wojennymi, mającymi średnio od 60 do 70 miały zdobione dziobnice, a czasami nawet wioseł, a niektóre więcej. Szczególnie te du- i tylnice. Miało to miejsce głównie na jed- że miały aż 120 wioseł. Sześciesięciowio- nostkach skandynawskich w czasie wypraw słowe miały długość od 42 do 45 metrów, wojennych, a na największych – książęcych szerokość – 7 metrów, zanurzenie – 2 me- i wyższych dowódców były one montowa- try, powierzchnię żagla od 230 do 240 me- ne na stałe wyobrażając smoki, węże itp. trów kwadratowych, a załoga składała się z 260 ludzi43. Stanowiąc własność wodzów, JEDNOSTKI SKANDYNAWSKIE I PRUSKIE drakary były jednostkami reprezentacyjny- mi, a w czasie walki spełniały funkcję okrę- Ponieważ polskie jednostki wchodziły tów flagowych. Na przykład drakar króla w kontakty o charakterze politycznym i bo- duńskiego Kanuta I Wielkiego (1018–1035) jowym ze skandynawskimi i czasami z pru- miał 120 wioseł i 70 metrów długości. skimi, należy je również krótko scharak- Jednostki pruskie były o wiele mniej- teryzować. sze i nie stanowiły większego zagrożenia Typowymi jednostkami bojowymi skan- dla polskiej floty w rejonie ujścia Wisły, dynawskimi były wówczas długie okręty ani tym bardziej dla całego wybrzeża mor- (langskipy), które można podzielić na jed- skiego księstwa Chrobrego. Na pruskim nostki pełnomorskie i przybrzeżne. Do wybrzeżu znajdowała się jednak znaczna pełnomorskich należały sneki, skeidy i dra- liczba statków handlowych, które kursowa- kary, a więc te, które nieraz podchodziły ły do wielu portów nadbałtyckich, a w Tru- w rejon ujścia Odry – nie zawsze w ce- so, nieopodal Gdańska, znajdował się duży 124 lach przyjaznych. ośrodek morski pogan. Mogli oni stosun- Sneki – przeznaczone do dalszych rej- kowo szybko utworzyć zespoły wspierające sów, stanowiły najliczniejszą grupę okrę- własne oddziały lądowe i z tym się zapewne tów i miały od 30 do 40 wioseł. Przy 40 liczono. W Truso i w innych grodach nad- wiosłach ich długość wynosiła od 27 do 28 morskich, pruskie garnizony dysponowa- metrów, szerokość do 5 metrów, zanurze- ły małymi jednostkami rozpoznawczymi, nie około 1 metra, wysokość burty nad linią kilku wiosłowymi, z załogą również kilku- wodną około 1,8 metrów, a powierzchnia osobową, które stale patrolowały pobliskie

43 E. Kosiarz, Bitwy na Bałtyku, Warszawa 1978, s. 16–17; Smolarek, Zabytki, passim. Polityka morska Piastów w epoce św. Wojciecha wody. Taka właśnie jednostka pochwyciła wanie ograniczało falowanie, wiatr, a sztorm św. Wojciecha udającego się do Truso. i lód uniemożliwiały działania bojowe na Polskie jednostki były również mniej- morzu. Silne fale powodowały uszkodze- sze od skandynawskich, ale charakteryzo- nia jednostki, utratę prędkości i obniżały wały się większymi prędkościami i lepszy- gotowość bojową całego zespołu. Zimą mi właściwościami taktycznymi. Były to i wczesną wiosną w ujściach rzek wystę- zasadniczo dwudziestowiosłowce44. Podob- powały mgły, co spowodowane było scho- ną jednostką udał się w podróż misyjna dzeniem kry lodowej do morza. Mgła, sil- św. Wojciech do Prus45. ne deszcze i śnieg ograniczały znacznie widoczność i utrudniały pływanie, tym bar- DZIAŁANIA MORSKIE dziej, że załoga nie miała możliwości schro- nienia się. Nawigację prowadzono w dzień według Działania bojowe prowadzono od wiosny znanych widocznych punktów na brzegu do jesieni, stosując taktykę charakterystycz- – wzgórza, drzewa itd., a nocą orientowa- ną dla wiosłowców. Jej istotnym elemen- no się według ciał niebieskich. Wymagało tem był szyk czołowy, chroniący wiośla- to praktyki i dużego doświadczenia. Pły- rzy i pozwalający na zwartość ugrupowania wano zasadniczo w pobliżu brzegu, wycho- na morzu. Łodzie bojowe w takim szyku dząc na pełne morze w wyjątkowych wy- często łączono linami, uwiązując nimi dzio- padkach. Na postoju większe jednostki by i rufy, aby uniemożliwić rozczłonkowa- stały na kotwicy przy brzegu, a mniejsze nie i utrudnić przeciwnikowi abordaż. Po- wyciągano na brzeg. wstawał wówczas pomost, a zespół taki Czas podróży zależał od odległości mię- zamieniał się w pływającą fortecę46. dzy portami, na przykład z Danii do Truso Przed walką opuszczano żagiel i skła- podróż trwała 5 dni i nocy, z Wolina do dano maszt, a łucznicy rozpoczynali inten- ujścia Newy – 14 dni i nocy, a z ujścia Odry sywne strzelanie z łuków, już z odległości do Danii – 3 dni i noce. zasięgu tej broni. Łucznicy, mistrzowie Łodzie bojowe mogły operować przy do- w strzelaniu, w dzisiejszym znaczeniu strzel- brej pogodzie i przy takiej walczono. Pły- cy wyborowi, osłaniani przez tarczowni- 125 44 Pieradzka, Tamże, s. 43–45. 45 Z okazji rocznicy 1000-lecia Gdańska, wynikającej z historycznego zapisu morskiej podróży św. Wojcie- cha, zrodził się pomysł zbudowania kopii łodzi. 24 listopada 1995 roku zawiązał się Społeczny Komitet Budowy Łodzi Wojciechowej, który w toku kolejnych posiedzeń przyjął koncepcję budowy łodzi na podstawie dokumentacji zabytku z X wieku, określanego jako „Orunia II”. Zbudowano ją w warsztacie szkutniczym Aleksandra Celarka w Chałupach. 23 kwietnia 1996 roku położono stępkę, którą poświęcił metropolita gdański arcybiskup Tadeusz Gocłowski. Rejs próbny odbył się 14 grudnia tego roku na trasie Chałupy – Kuźnica. Łódź ma następującą charakterystykę: długość – 11 metrów, szerokość – 2,47 metrów, wysokość masztu – 8,20 metrów, długość rei – 5,80 metrów, powierzchnia żagla – 30 metrów kwadratowych, 8 wioseł, ster burtowy. 46 Kosiarz, tamże, s.18. Tadeusz Górski

ków prowadzili strzelanie do wybranych ła to typowa bitwa dynastyczna między celów na jednostce nieprzyjaciela. Byli to władcami skandynawskimi, stoczona tym głównie dowódcy, sternicy, wioślarze wzo- razem na morzu, w której interes politycz- rowi – nadający tempo pracy wioseł oraz ny miał również Bolesław Chrobry. Bitwę łucznicy i na bliższych odległościach – oszczep- stoczyła norweska flota króla Olafa I Tryg- nicy. Przed strzałami łuczników przeciw- gvasona z połączonymi flotami Danii, Szwe- nika stosowano wiele sposobów ochrony, cji i Polski i jarla Erika Haakona – preten- między innymi podnoszono tarcze, a w od- denta do tronu Norwegii48. powiednich warunkach załoga przechodziła W skład floty norweskiej wchodziło 60 na przeciwną burtę, aby podniesiona burta jednostek – sneki, duże skeidy i 11 draka- dawała lepszą ochronę przed gradem strzał47. rów. Największą i najsilniejszą jednostką W ujściu Wisły nie stwierdza się walk bojową był drakar Długi Wąż – flagowy morskich, co świadczy o sile gdańskiego okręt Tryggvasona z 68 wioślarzami i 200 grodu i jego flotylli wojennej. Moc obron- wojownikami. Natomiast sprzymierzeni na polskiego księcia trzymała w ryzach dysponowali około 120 jednostkami o wie- nieprzyjaciół, zapewniając bezpieczny roz- le mniejszymi od przeciwnika, ale o lep- wój Pomorza. Natomiast jednostki bojowe szych właściwościach manewrowych. w rejonie ujścia Odry były angażowane Flota sprzymierzona zajęła pozycje w toczonych walkach między państwami w jednej linii ciągłej w szyku czołowym: skandynawskimi. Ich władcy w walce o wpły- w centrum stanęły jednostki duńskie, na wy i ziemie przeciwnika szukali sprzymie- prawym skrzydle szwedzkie, a na lewym rzeńców, w tym również na dworze gnieź- – norweskie jarla i polskie. Zaś flota nor- nieńskim. Ponieważ były to wojny głównie weska uformowawszy szyk czołowy ścisnę- dynastyczne, Piastowie widzieli w tym ła swoją linię, a jednostki związano linami pewne interesy dla własnego księstwa. dziobami i rufami. W ten sposób powstała W istotny sposób pomagało w tym i to, że forteca, która uderzyła w centrum sprzy- w Polsce działał św. Wojciech, dobrze zna- mierzonych. Flota duńska nie wytrzymała ny w krajach nadbałtyckich. uderzenia i zaczęła się cofać, a w jej miej- 126 Jedna z większych bitew morskich, w któ- sce weszły jednostki szwedzkie z prawe- rej uczestniczyli poddani polskiego księ- go skrzydła. Również flota szwedzka nie cia, stoczono kilka lat po śmierci św. Wojcie- mogła sprostać dużym jednostkom prze- cha – 9 września 1000 roku pod Svoldern ciwnika, ale związała go walką. Zaś flota w Sundzie (między Skanią a Zelandią). By- polska i jarla norweskiego otoczyły prawe

47 Tamże, s. 17. Na łodziach bojowych używano okrągłych tarcz, a więc mniejszych od lądowych. Ponie- waż były obciągnięte skórą, która wysychała i kurczyła się na słońcu, polewano ja wodą. Naprężone i kurczące się mogły popękać (Pieradzka, Tamże, s. 37). 48 Olaf I Trygvason (969–1000), król Norwegii od 995. Był świetnym wodzem wikingów, w 994 oblegał Londyn. Krzewił chrześcijaństwo. Zaginął bez wieści po bitwie pod Svoldern. Polityka morska Piastów w epoce św. Wojciecha skrzydło floty Tryggvasona i przystąpiły chwili zbudowania grodu na polecenia Gniez- do abordażu. Opanowane jednostki odwią- na, Wisłę w niewielkim stopniu wykorzy- zywano i wyprowadzono z linii, szyk Tryg- stywano jako drogę wodną, a osadnictwo gvasona na prawym skrzydle został złama- na Pomorzu Wschodnim skierowane było ny, a w powstałe luki zaczęły wchodzić na w stronę lądu. dużych prędkościach inne jednostki sprzy- Żegluga śródlądowa zależała w przeszło- mierzonych. W ten sposób rozerwany szyk ści między innymi od tego, w czyich rę- norweski spowodował powstanie małych kach znajdowało się ujście rzeki do mo- grup i pojedynczych jednostek rozpaczli- rza, co doskonale rozumieli dla przyszłości wie broniących się przed dużą liczbą mniej- państwa pierwsi Piastowie52. Rzeki – obok szych sprzymierzonych, które z impetem roli transportowej, połowowej i energe- atakowały z różnych stron. Flota Tryggva- tycznej, spełniały również ważna rolę sona poniosła klęskę, a on sam zaginął49. obronną. Wzdłuż ich biegu posuwały się W wyniku tej bitwy wróciła dawna po- wojska, ponieważ woda była niezbędna dla tęga Szwecji związanej z dworem gnieź- ludzi i koni; ponadto te ostatnie w pobliżu nieńskim przez małżeństwo siostry księcia rzek miały pod dostatkiem paszy. Tak jak – Świętosławy. Zapewniło to bezpieczeń- inne rzeki, tak i Wisła wraz dopływami sta- stwo ujścia Odry i Wisły od najazdów nor- nowiła przeszkodę trudną do opanowa- mańskich i aktywną politykę bałtycką już nia przez wojska nieprzyjacielskie; walczo- u zarania powstania naszego państwa. no o zachowanie lub zdobycie przepraw, a rzeki powszechnie wykorzystywano do GDAŃSK I WISŁA W CZASACH ŚW. WOJCIECHA transportu sprzętu wojskowego oraz żoł- nierzy. Drugim ośrodkiem organizacji floty pia- Wody śródlądowe, stanowiąc poważne stowskiej – obok rejonu ujścia Odry, było przeszkody dla wojsk przeciwnika, własnym ujście Wisły, z wykorzystaniem Gdańska, stwarzały dogodne warunki wzmocnienia który był jedynym polskim obiektem por- obrony. Stanowiły trwałe przeszkody te- towo-grodowym na Pomorzu50. renowe – im rzeka była szersza i głębsza, Gdańsk w formie znanej biskupowi po- tym trudniejsze było opanowanie przeciw- 127 wstał około 980 roku jako osada zamiesz- ległego brzegu. Na szlakach komunikacyj- kała z potrzeby polityczno-wojskowej Miesz- nych budowano nadrzeczne umocnienia – ka I przez rzemieślników i rybaków51. Do głównie grody i organizowano obronę bro-

49 Kosiarz, tamże, s. 19–21; M. Prosnak, Bitwa pod Svoldor, „Nautologia” 1972, nr 3, s. 86 nn. 50 Istniał jeszcze Puck, ale była to raczej osada o charakterze rybackim. Dopiero w XIII wieku wykształ- ciły się następne liczące się porty – zwłaszcza Tczew i Puck. 51 Gdańsk jako ośrodek portowy kształtował się z zespołu osad od końca VI wieku. 52 Ponieważ ujście Wisły opanowali potem Krzyżacy, Jagiellonowie zmuszeni byli do ich rozbicia w kilku kolejnych wojnach, aby rzeka znalazła się w polskiej wyłączności. Tadeusz Górski

dów53. W rejonach ujść rzek do zalewów niu jednostki do dalszego rejsu. Zaś brak i do większych zbiorników wodnych budo- wiatru nie miał wpływu na ruch jednostki wano specjalne przeszkody utrudniające na rzece, ponieważ wszystkie obok żagla operacje przeciwnika z wykorzystaniem używały wioseł i drągów do odpychania się łodzi i tratew – różne zamaskowane pułap- od dna. Wiatr wywoływał również falowa- ki nawigacyjne, zatopione kamienie i głazy, nie wody. W zależności od jego siły mogły wbite w dno pale i drągi. Istotną przeszko- to być niewielkie zmarszczenia, bryza, drob- dę stanowiły również mosty budowane na na lub duża fala. Bywało, że żeglugę trze- palach wbijanych w dno rzeki. Z jednej stro- ba było przerywać na pewien czas, aby unik- ny umożliwiały one szybkie i sprawne zao- nąć awarii. patrywanie grodu, a z drugiej – przegradza- Opady atmosferyczne – deszcz i śnieg, ły rzekę łodziom przeciwnika. Z biegiem ograniczały widzialność, a mocząc ubrania lat nadrzeczne obiekty rozbudowywano, załogi wyziębiały ludzi i zmniejszały spraw- a w ujściu Wisły powstał największy z nich ność eksploatacyjną jednostek. W połącze- – Gdańsk. Nad Wisłą i jej dopływach funk- niu z wiatrem lub przy obniżonej tempe- cjonowały liczne porty rzeczne i przysta- raturze powietrza, wpływały ujemnie na nie, z siecią dróg dojazdowych, a w wielu stan zdrowotny załóg, które nie miały mo- miejscowościach pracowały warsztaty żliwości schronienia się. Żeglugę utrudnia- szkutnicze. ły również mgły, które na naszych rzekach Wykorzystywanie Wisły i jej dorzeczy pojawiły się od końca lata, a najczęściej utrudniały warunki atmosferyczne: silny jesienią. Mgła powstawała wieczorem, wiatr, opady atmosferyczne i mgła, lód zaś a najgęstsza była nad ranem. W dolinach – uniemożliwiał wszelką nawigację, ale po- rzecznych, przy bezwietrznej pogodzie, zwalał jednak na pokonywanie zamarznię- mgła zalegała nieraz do godzin popołudnio- tych wód przez wojska. wych i poważnie utrudniała żeglugę. Wiatr wywierał wpływ na jednostki rzecz- Lód uniemożliwiał żeglugę na Wiśle. Na ne, utrudniał manewr czy cumowanie i ho- rzece bardzo niebezpieczne były przymroz- lowanie, mógł spowodować awarię nawi- ki jesienne, a szczególnie śryż. W czasie 128 gacyjną. Przy silnym wietrze następowało ruchu jednostki śryż przylepiał się do drew- przedwczesne zmęczenie oczu, po czym nianego dna, tworząc w ciągu kilku godzin pojawiało się łzawienie. A to osłabiało ost- gruba warstwę powodującą duży opór. Po rość wzroku i mogło stanowić przyczynę 2–3 dniach przy tężejącym mrozie śryż za- awarii na rzece. Zbyt silny wiatr powodo- marzał i przeistaczał się w krę. Nawigacja wał uszkodzenia takielunku i wymagał stawała się wówczas niemożliwa. Następo- zwiększonego wysiłku załogi w utrzyma- wała przerwa w żegludze rzecznej, która

53 Wisła z Wieprzem i Dunajcem stanowiła linię obronną od wschodu, południowego wschodu i południa, a jej bieg dolny osłaniał od Prus. Polityka morska Piastów w epoce św. Wojciecha trwała od późnej jesieni do wczesnej wio- Gdańsk pełnił również funkcje ośrod- sny. Okres ten wykorzystywano do przy- ka władzy, produkcji rzemieślniczej, por- gotowania sprzętu i zapasów do kampanii, tu morsko-rzecznego i co najważniejsze – którą rozpoczynano już po spłynięciu pierw- militarne, ale zasadniczy port najprawdo- szych lodów54. podobniej znajdował się w Lipcach (obec- Te właściwości geograficzne i nawiga- nie jedna z dzielnic Gdańska). Ponieważ cyjne Wisły z pewnością brano pod uwagę sam Gdańsk leżał na kępie otoczonej wo- w czasie przygotowywania misji św. Woj- dami Wisły, Motławy i Raduni, nie mógł ciecha do Gdańska, a następnie do Prus. pełnić funkcji portowych. Tu jedynie znaj- Dlatego mogła ona przebiegać wyłącznie dował się przystań dla jednostek bojowych drogą lądową do Gdańska. i zaopatrzeniowych, a zasadnicza baza, warsz- Gdańsk był grodem pogranicznym nad taty szkutnicze, składy oraz port handlo- granicą pruską. Zamykał mierzeję łączącą wo-rybacki z miejscami przeładunkowymi Pomorze z Sambią, wykorzystywaną jako i magazynami, były dalej od właściwego szlak handlowy i do wypraw rabunkowych grodu57. Nie mając bezpośredniego zaple- przez Prusów55. Gród został obwarowany cza wiejskiego, żywność do grodu sprowa- według założeń pierwotnych, a więc już dzano z dalszych okolic. od początku powstał jako obiekt fortyfika- Możliwości obronne były dobre, ale pew- cyjny – dopiero później utworzono zaple- ne niebezpieczeństwo groziło w czasie cze osadnicze. Gdańsk strzegł przeprawy mroźnych zim, gdy wody otaczające gród na Wiśle prowadzącą na mierzeję, czyli na pokrywała gruba warstwa lodu. Dlatego drodze sambijskiej. Zamykał od wschodu wały obronne miały odpowiednią konstruk- dostęp do ziemi pomorskiej. Nie był to cję i wysokość. Ponadto załoga w razie odosobniony przypadek, ponieważ w tym zagrożenia wykonywała różnego rodzaju samym czasie powstał gród obronny na pułapki – odpowiednio maskowane śnie- południe od Gdańska – Gorzędziej56. Po giem, przeręble, prowadziła obserwację i wy- prostu, po włączeniu Pomorza Wschodnie- wiad u pobliskich Prusów oraz podejmo- go do Polski, zasadniczą sprawą było zbu- wała inne przeciwdziałania. dowanie na granicy odpowiednich fortyfi- Na południe od Gdańska ważną rolę – 129 kacji i obsadzenie ich stałymi załogami. szczególnie wcześniej, odgrywała osada

54 T. Górski, Wisła – obronny szlak wodny Jagiellonów i Wazów, „Przegląd Morski” 1998, nr 11, s. 8–13. 55 S. Mielczarski, Misja pruska świętego Wojciecha, Gdańsk 1967, s. 76. Sambia – półwysep leżący między Zalewem Wiślanym i Kurońskim, zamieszkiwany przez plemię pruskich Sambów, podbity przez Krzy- żaków w latach 1244–1245. 56 Tamże, s. 77. Gorzędziej leżąc nad Wisłą, strzegł z kolei lądowego szlaku komunikacyjnego z kierunku Truso-Cholin z Prus i podobnego szlaku lądowego Starogard-Gdańsk. Usytuowany był mniej więcej w połowie drogi Wisłą – od jej rozgałęzienia z Nogatem a ujściem do Zalewu Wiślanego. Do zabezpieczenia przeprawy Gorzędziej zapewne posiadał również łodzie bojowe. 57 Tamże, s. 81–84. Tadeusz Górski

nosząca dziś nazwę Święty Wojciech. Znaj- 3. Bolesław Chrobry wykorzystał mak- dowało się tu miejsce kultu pogańskiego – symalnie pobyt św. Wojciecha w swo- święty dąb58. Miejsce to znane było wśród im kraju do celów religijnych, a misję ludności pomorskiej i tu ściągały rzesze lud- biskupa do Prus przygotował starannie. ności wiernej tradycji pogańskiej, nawet Należy pamiętać, że Polska była mło- po przyjęciu chrztu przez okolicznych miesz- dym państwem chrześcijańskim. Ledwie kańców. Tu również nauczał św. Wojciech, 31 lat wcześniej – w 996 roku, księstwo piętnując pozostałości idei pogańskiej, oficjalnie przyjęło chrzest. Przy niedostat- mającej jeszcze miejsce tu i ówdzie59. ku duchownych, których należało przygo- tować w kraju – chociażby ze względu na IDEA MISJI ŚW. WOJCIECHA W POLSCE znajomość języka i miejscowych obycza- jów, relikty pogaństwa tkwiły w wielu Pobyt św. Wojciecha i jego pruska misja miejscach. Głównie na północnych i pół- po dziś dzień budzą emocje, wiele kontro- nocno-wschodnich obszarach księstwa, wersji, a opisy zdarzeń są często sprzecz- w puszczach i wśród ludności na niezliczo- ne. Ale nikt nie może zaprzeczyć, że biskup nych moczarach. Dlatego dwór książęcy praski odegrał liczącą się rolę w utrwala- wykorzystał św. Wojciecha również do mi- niu Polski jako państwa chrześcijańskie- sji na swoich ziemiach. Sam pobyt u księ- go, a ponadto, dzięki niemu poznano ksią- cia był już misją, ale najważniejsza – za- żęcy gród nadmorski – Gdańsk. Zaś polski czynała się na północy kraju, wzdłuż Wisły. książę stał się również orędownikiem dzia- Dlatego trasę podróży misyjnej starannie łalności misyjnej. opracowano, przygotowano i realizowano. Opisując misję św. Wojciecha należy Uwzględniono w niej przeprawy wodne, uwzględnić – obok przekazów źródłowych miejsca odpoczynku i pracy misyjnej – dotyczących jego osoby, również takie ele- głównie kazań, rodzaj terenu i transpor- menty, jak: tu, warunki bezpieczeństwa i pogodę, ze 1. Starania Bolesława Chrobrego mające względu na porę roku. na celu kształtowanie poprawniejszych Podróż do Gdańska odbyła się więc lą- 130 stosunków politycznych z pograniczny- dem, a nie Wisłą. Rzeką trwała by krócej, mi pogańskimi plemionami pruskimi. ale wówczas nie było możliwości pracy mi- 2. Polska stanowiła istotny element chrześ- syjnej po drodze. Ponadto była wczesna cijańskiej Europy, a księstwo Piastów wiosna, zimno, długie jeszcze noce. Na ot- należało do nielicznych wspierających wartej łodzi, bo wówczas takich środków misje chrystianizacyjne. transportu na wodzie używano, nie było

58 W czasach pogańskich na Pomorzu, podobnie jak i w Prusach i w innych krajach, istniał kult drzew, wśród których szczególne znaczenie miał dąb. Mógł to być dąb, kilka, a nawet cały gaj dębowy. 59 Żywot św. Wojciecha przez Jana Kanaparza, wyd. A. Batowski, „Monumenta Poloniae Historica”, Lwów 1864. Polityka morska Piastów w epoce św. Wojciecha możliwości zapewnienia odpowiednich wa- lesława, stanowiło wielkie wydarzenie dla runków życia i pracy. Podróż Wisłą ze ludności, o czym rozprawiano potem przez względu na pogodę, stanowiła również wiele, wiele lat. Przyjmowano go godnie, pewne zagrożenie dla życia św. Wojciecha, a obok rycerstwa i możnych, tłumnie przy- do czego polski książę na pewno by nie bywali kmiecie oraz rzemieślnicy. Biskup dopuścił. Podróż misyjna do Gdańska od- podróżował w asyście przedstawicieli księ- była się znanym, utartym szlakiem lądo- cia, a orszak ochraniała straż złożona z trzy- wym. Po drodze św. Wojciech nauczał, przy- dziestu wojów Bolesława Chrobrego. Wojo- czyniając się w ten sposób do wzmocnienia wie ci dodawali splendoru misji św. Wojciecha, chrześcijaństwa na miejscu. W Gdańsku i a organizacja podróży stała na wysokim jego okolicach św. Wojciech również umoc- poziomie. Podróżni korzystali ze wszyst- nił chrześcijaństwo, a tym samym władzę kich udogodnień świadczonych przez lud- Bolesława Chrobrego w ujściu Wisły i nad ność – z przepraw wodnych, wyżywienia, morzem. Wspomagał morską politykę pol- noclegów i sprawnej organizacji miejsc zbor- skiego księcia. Zaś podróż z Gdańska do nych do pracy misyjnej. Prus, odbyła się jednostką flotylli wojen- Przejazd św. Wojciecha przez Pomorze, nej księcia60. Nie lądem, gdzie mogła być jego nauki potępiające relikty pogaństwa rozpoznana i szybko zlikwidowana, a wodą i odprawianie nabożeństw, w istotny spo- – bo szybciej i skrycie do wyznaczonego celu. sób wzmacniało chrześcijaństwo tych ziem. Pobyt św. Wojciecha w Polsce stano- Była to również pierwsza misja chrześci- wił wielką misję, zakończoną w Prusach. jańska na Pomorzu na taką skalę, prowa- Podkreślała ona znaczenie księstwa Bole- dzona przez znanego i wybitnego już za sława Chrobrego, jako istotnego elemen- życia biskupa. Co prawda chrystianizacja tu chrześcijańskiej. Na stałe wpisała rów- Pomorza zaczęła się kilkanaście lat wcze- nież na mapę krajów nadbałtyckich śniej, ale nie była ona jeszcze pełna, szcze- Gdańsk. gólnie z dala od ośrodków lokalnych władz. Było to bardzo ważne dla miejscowych, co- PODRÓŻ ŚW. WOJCIECHA DO GDAŃSKA raz światlejszych władz, ponieważ chrystia- nizacja ułatwiała łączność z pozostałymi zie- 131 Podróż misyjna do Gdańska odbyła się miami polskimi. Ponadto stanowiła skuteczną znanym, utartym szlakiem lądowym – z Wiel- zaporę przed pogańskimi ideami idącymi kopolski na Pomorze przez Wyszogród, od Prusów do niektórych grup ludności – Świecie i Lubiszewo do Gdańska. Przebie- szczególnie w przygranicznych rejonach. gała spokojnie, a wieść o pojawieniu się Podważała również działania ukrywających w okolicy biskupa – przyjaciela księcia Bo- się pogańskich kapłanów, marzących o po-

60 Fakt ten potwierdza genialność Bolesława Chrobrego jako wodza, który we własnych siłach zbrojnych miał również zespoły pływających jednostek bojowych. Tadeusz Górski

wrocie starych, dawnych czasów, w któ- Wschodnie plemiona Bałtów sięgały kli- rych byli najważniejszymi osobistościami nem nawet dorzeczy górnej Wołgi i Oki. i decydowali o życiu okolicznej ludności. Były one znane jeszcze nawet w IX wie- Misja św. Wojciecha trwała najdłużej ku, słynąc głównie z wypraw łupieskich w Gdańsku, gdzie biskup ochrzcił ludność na sąsiadujące kraje. Bardzo trudne warun- przed swoją podróżą misyjna do Prus – ki terenowe ze względu na ogromne pasy w przeddzień Wielkanocy – 27 marca 997 niedostępnych puszcz, błot, rozlewisk i mo- roku61. Po tym wydarzeniu pozostał trwały czar, powodowały, że Bałtowie nie brali ślad62. W grodzie i na podgrodziu arche- udziału w ruchach migracyjnych. Były to olodzy znaleźli pewną liczbę bursztynowych plemiona wyłącznie leśne, żyjące z tego, krzyżyków, obok skandynawskich amule- co dawała im puszcza. Po wyroby niemoż- tów – młoteczków Thora63. Te krzyżyki liwe do wykonania na miejscu, obok wymia- są widomym znakiem odrzucenia pogań- ny handlowej, organizowali wyprawy łu- skiego animizmu. pieskie na sąsiadujące z nimi księstwa – Św. Wojciech umacniając chrześcijań- głównie Prusowie na Polskę64. stwo w Gdańsku i jego okolicach, umacniał Misja św. Wojciecha skierowała się do po- w ten sposób również władzę Bolesława granicznych Pogezanów nad zalewem Wi- Chrobrego w ujściu Wisły i nad morzem. ślanym, których ziemie rozciągały się od Faktem tym wspierał ponadto początki pol- dzisiejszego Elbląga po górną Łynę65. skiej polityki morskiej, czego ukoronowa- W tych czasach nad Zalewem Wiślanym niem miała być misja u Prusów. znajdowało się kilka pruskich ośrodków Prusowie – to plemiona ludów bałtyc- polityczno-gospodarczych. Największym kich, spokrewnione głównie z Litwinami spośród nich było Truso – gród z portem le- i Łotyszami, które osiadły u schyłku sta- żący przy ujściu rzeki Wąskiej do Zalewu rożytności i w średniowieczu na tych tere- Wiślanego66. Port tętnił życiem, zawijały nach. Bałtowie zamieszkiwali wybrzeże tu statki z wielu miast nadbałtyckich, w tym Morza Bałtyckiego na wschód od dolnej Wi- również z wielu miejscowości nadrzecz- sły i obszary do górnej Dźwiny i Dniepru. nych księstwa polskiego.

132 61 W czasach misji św. Wojciecha udzielanie chrztu odbywało się uroczyście w Wielką Sobotę. Pozostało- ścią tego jest między innymi zachowanie w dzisiejszej liturgii święcenia wody chrzcielnej. 62 Sanctus Adalbertus. Łódź św. Wojciecha, praca zbiorowa, Gdańsk 1997, s. 15–16. 63 Thor – jeden z głównych bogów u ludów północnogermańskich. Liczne ślady jego kultu przetrwały w niemieckich i skandynawskich wierzeniach długo po przyjęciu przez nich chrześcijaństwa 64 Prusowie, podobnie jak pozostałe ludy bałtyckie, nie utworzyli jednolitego państwa. Dzielili się na wiele plemion – Pomezanów, Pogezanów, Warmów, Nataganów, Sambów, Bartów, Nadrowów, Skalowów, Galinów, Sasinów i Sudowów, czyli Jaćwingów. Plemiona te zamieszkiwały ziemie leżące między Niemnem a Wisłą, Bałtykiem a pasmem puszcz mazurskich włącznie. 65 Łyna – rzeka o długości 289 kilometrów, stanowiąca lewy dopływ Pregoły. 66 Truso – pruski gród, jako osada handlowo-portowa, znana już była w X–XIII wieku. Wiadomość o jego istnieniu pochodzi z końca IX wieku za pośrednictwem przekazu anglosaskiego podróżnika Wulfstana. Polityka morska Piastów w epoce św. Wojciecha

Droga wodna do Truso wiodła z morza ższych szczebli, widzący w chrześcijań- przez cieśninę na Mierzei Wiślanej, a od Wi- stwie rozwój swego ludu na wzór pobli- sły – dostęp był całkowicie wolny, otwar- skiej Polski. ty67. Truso – to pierwsza miejscowość, Po ostatecznych przygotowaniach i po w której św. Wojciech publicznie spotkał się uroczystej mszy świętej, misja udała się z Prusami. Drugą stanowił Cholin – obron- na przystań poza wałami obronnymi, gdzie ny gród pograniczny pogan. wyprawa zajęła miejsce na pokładzie jed- nostki wojennej. Podróż odbyła się z Gdań- MORSKA WYPRAWA ŚW. WOJCIECHA DO PRUS ska szlakiem wodnym przez morze, jed- nostką wojenną książęcej flotylli. Wobec Prowadząc pracę chrystianizacyjną możliwości spotkania po drodze przeciw- w Gdańsku, św. Wojciech przygotowywał nika, do dyspozycji biskupa oddano z pew- się jednocześnie do misji wśród pogan nością najsprawniejszą jednostkę flotylli, w pobliskich Prusach. Celem jego misji by- z najlepiej przygotowaną i wyszkoloną za- ło Truso – największe zgrupowanie pogań- łogą do specjalnej misji, jaką miał wykonać skiej ludności w tych okolicach. Miejscowość św. Wojciech. Łódź bojowa sprawnie płynęła ta była również łatwo dostępna, a wiosna korytem Wisły na morze, a tam niebawem sprzyjała pracy. zmieniono kurs na wschodni, posuwając się Wśród Prusów było wielu zwolenników wzdłuż mierzei, z dala od brzegu, do cie- chrześcijaństwa, w tym i w Truso. Co praw- śniny łączącej Bałtyk z Zalewem Wiślanym68. da nie byli oni liczni, skrywali przed inny- Łódź płynęła początkowo na wiosłach, mi swoje uczucia, ale z pewnością chętni do z zachowaniem ostrożności, co do istoty współpracy w obaleniu pogaństwa, hamu- wyprawy. Zdawano sprawę z tego, że przez jącego rozwój cywilizacyjny tych ziem. cały czas pobytu św. Wojciecha w Gdań- Należeli do nich głównie światlejsi Pruso- sku, przygotowania do podróży morskiej wie – urzędnicy, niektórzy wojskowi wy- i jego działalność misyjna były bacznie ob-

67 W dziejach Zalewu Wiślanego przejście łączące go z morzem ulegało zmianom. Na przykład w średnio- wieczu głównym przejściem z morza do Elbląga była „stara głębia” – leżąca naprzeciw Bałgi, przecinająca Mierzeję Wiślaną. Stąd zwano ją Cieśniną Bałgijską. „Stara głębia” ustąpiła potem miejsca „nowej głębi” – dzisiejszej Cieśniny Piławskiej w latach 1510–1530 i od tego czasu zaczęła mieć decydujące znaczenie dla 133 miejscowej żeglugi. Do ponownego przebicia Mierzei Wiślanej w Polsce wracano wielokrotnie. Miedzy innymi po „potopie szwedzkim” powstał plan przekopania mierzei między wioskami Przebrno i Skowronki, celem uaktywnienia handlu morskiego Elbląga z pominięciem pruskiej Piławy. Dla zabezpieczenia funkcjono- wania przekopu, zamierzano wznieść obok dwa forty. Potem Kazimierz Rogala Zawadzki, współtwórca planów Sobieskiego w odzyskaniu Prus Książęcych, proponował budowę miasta i portu na Helu, lub na Mierzei Wiślanej. Również w latach 1766–1768 w czasie dyskusji nad usprawnieniem komunikacji wodnej, kanclerz biskup Andrzej Stanisław Młodziejowski przedstawił projekt przebicia Mierzei. 68 Niektórzy przyjmują, że misję żegnały tłumy Gdańszczan zgromadzone na wałach i przystani. Sugeruje się w ten sposób jakoby misja pruska była powszechnie znana i spodziewano się jej powodzenia. Wydaje się jednak bardziej prawdopodobne, że poza osobami wtajemniczonymi w celu misji św. Wojciecha nikt nie znał jej zamiarów, a tym bardziej miejsca w Prusach, do którego podążał. Tadeusz Górski

serwowane przez szpiegów pruskich. Sta- noszą dziś od około 2,5 metrów do 4,7 rali się oni dociec, co biskup dalej zamie- metrów, a wzdłuż brzegów występowały rza i po co przebywa w Gdańsku tak dłu- mielizny70. go, a następnie, – dokąd udał się wojenną Charakter wybrzeża morskiego w kie- łodzią księcia. Dlatego misja udała się do runku pruskim, miejsce przejścia na Za- Truso przez morze, a więc o wiele dalszą lew Wiślany oraz warunki nawigacyjne pa- drogą a nie na wprost, przez wody Zatoki nujące na tym zalewie z pewnością były Wiślanej, którędy byłoby bliżej i wygod- dobrze znane załogom flotylli wojennej ba- niej. Chodziło o zapewnienie tajności mi- zującej w Gdańsku. Wymagały tego po pro- sji w jej początkowej fazie, aby na miejscu stu potrzeby obronne. Dlatego rejs łodzi wejść szybko w kontakt z miejscowymi prus- wojennej przebiegł tak szybko i sprawnie. kimi zwolennikami chrześcijaństwa. To z Jednostka udała się początkowo zapew- kolei pozwoliłoby na łatwiejsze przepro- ne na dalsze wody Zatoki Gdańskiej, aby wadzenie pracy misyjnej biskupa. ujść uwadze szpiegów pruskich obserwu- Warunki nawigacyjne i pogoda były do- jących ją nie tylko z Gdańska, ale być może bre i sprzyjały żegludze. Głębokości na Za- z innych punktów obserwacyjnych na pol- toce Gdańskiej były znaczne, wiosną tem- skim wybrzeżu. Rejs odbywał się pod ża- peratura wody powierzchniowej wynosi glem celem zachowania sił załogi na nie- powyżej 5 stopni. Stan morza pozwalał na przewidziane okoliczności oraz na pracę rejs, ponieważ wiosną i w naszych czasach wiosłami przy mierzei, w pobliżu ziem prus- w miesiącach wiosennych wynosi on od 0 kich. Następnie opuszczono żagiel, tarcze do 3 stopni, a wówczas z pewnością wahał ułożono wewnątrz łodzi, a przy wiosłach się od 0 do 1 stopnia. Wiosna zazwyczaj mogło pracować niewielu wioślarzy – tak jest chłodna, wiatry w porównaniu z zimą wymagały ówczesne potrzeby maskowane- są słabsze, a ich kierunki częściej się zmie- go przejścia na wody przeciwnika. Starano niają. Prędkość wiatru na tych wodach się zapewne, aby jak najwierniej upodob- dochodziła przeważnie do 15 metrów na nić się do jednostki handlowej, a takich sekundę, głównie z kierunków północnych na wodach prowadzących z zatoki na za- 134 i zachodnich, a cisze były rzadkie. Mgły lew było sporo, ponieważ Truso prowadzi- wiosną są również rzadkie i występują ło szeroki handel morski. okresowo przy brzegu69. Zalew Wiślany Po przepłynięciu cieśniny, łódź zatrzy- oddzielony od morza, porośnięty był lasa- mała się na nocleg, odpoczynek, spożycie mi. W okolicach Truso miejscami brzeg posiłku i przygotowanie się do dalszej pod- jest wysoki, stromy i pewnie również po- róży, następnego dnia. Ponieważ była krywały go lasy. Średnie głębokości wy- wczesna wiosna, dokuczliwe zimno na ło-

69 Locja Bałtyku, część południowa, wybrzeże polskie, nr 502, Gdynia 1980, s. 183nn. 70 Tamże, s. 226 nn. Polityka morska Piastów w epoce św. Wojciecha dzi niemającej schronienia przed chłodem, Prusów, z którymi nie można było jednak z pewnością w pobliskim osłoniętym za- nawiązać rozmowy. Wyróżniającego się ubio- gajniku palono ognisko, aby się ogrzać rem św. Wojciecha i śpiewającego psalmy, i osuszyć. Palono go tak, aby ogień nie jeden z Prusów uderzył wiosłem w plecy był widoczny. tak silnie, że biskup padł na ziemię. Być Rankiem następnego dnia łódź ruszyła może, straże pruskie, powiadomione przez w kierunku Truso i po przebyciu około 25 swoich szpiegów o ruszeniu misji chrze- kilometrów zatrzymała się u brzegu nie- ścijańskiej z Gdańska, uporczywie szukały wielkiej wysepki leżącej w ujściu rzeki Wą- biskupa, nie rozpoznając go. Po tym przy- ska. W ciągu dwóch dni, okrężną drogą, krym doświadczeniu misja pozostała na przebyto z przystani gdańskiej w to miej- wysepce aż do wieczora, po czym udała się sce około 100 kilometrów. Tu również na- do pobliskiego Truso. Tam po kryjomu przy- stąpiło rozstanie. Bowiem zgodnie z pla- jął ich dowódca straży portowej, który ich nem tej specjalnej operacji łódź książęca oczekiwał w umówionym miejscu z zamia- obrała kurs powrotny do Gdańska, na pew- rem pomocy dla misji. Tu jednak nastąpiły no jak najkrótsza drogą. Na brzeg wysepki niepowodzenia, ponieważ następnego dnia wysiedli jedynie misjonarze: św. Wojciech, – 17 kwietnia, biskupa postawiono przed Radzim-Gaudenty i Bogusz-Benedykt. Ci oblicze wiecu – nadrzędnej instytucji wła- trzej duchowni pozostali sami, licząc wy- dzy wśród pogan. A w wiecu takim główną łącznie na siebie i w pomoc sympatyzującym rolę odgrywali nie, kto inny, jak kapłani. Tam im Prusom. Nie znali miejscowego języ- św. Wojciech odpowiadał na liczne pytania, ka, licząc, że wielu spośród nich zna polski. do czego zmuszano go siłą i mimo niebez- Było to możliwe, ponieważ ludność pogra- pieczeństwa wyjaśniał zebranym zasady niczna z obu stron uprawiała handel i inne wiary w jedynego Boga, męczeńską śmierć dziedziny gospodarki, ponadto powszech- Chrystusa i wzywał do przyjęcia chrztu. ne były przemieszczenia ludności z Prus Wiec był oczywiście temu przeciwny, do Polski i odwrotnie. Misjonarze mieli ze a misję posądzono o zamiary polityczne na sobą niewielkie bagaże, wśród których za- rzecz polskiego księcia, uważając misjona- sadniczymi były naczynia kościelne i księ- rzy za szpiegów. Przychylni biskupowi zo- 135 gi liturgiczne. stali zakrzyczani i zastraszeni przez tłum, Misja była należycie przygotowana i św. którym sprawnie kierowali pogańscy ka- Wojciech wiedział, do kogo ma się udać płani. Dlatego wyrok był jednoznaczny – w Truso, aby uzyskać tam wsparcie dla swo- św. Wojciech ze swoimi towarzyszami zo- ich poczynań. Jednak pierwsze spotkanie stał wygnany z Truso pod groźbą kary śmier- z poganami nastąpiło nieoczekiwanie w miejs- ci, a ci Prusowie, którzy misję chcieli po- cu lądowania – na wysepce. przeć, zostali publicznie napiętnowani. Wiec Przybyła tam niewielką łodzią grupa zagroził im również, że w przyszłości za Tadeusz Górski

popieranie chrześcijaństwa w Prusach zo- Nad misją zawisło jednak wielkie nie- staną skazani na śmierć, ich rodziny sprze- bezpieczeństwo. Otóż wieść o misji chrze- dane w niewolę, a siedziby zostaną spalo- ścijańskiej z wiecu w Truso rozeszła się ne. Kapłani pogańscy triumfowali. błyskawicznie, odpowiednio preparowana Nocą św. Wojciech wraz z towarzysza- przez pogańskich kapłanów. Zrodziła się mi opuścili Truso, wsadzono ich na łódź podsycana przez nich histeria antychrze- i przewieziono na polski brzeg – na zachód ścijańska. Nic, więc dziwnego, że bacznie od granicznej rzeki Dzierzgoń, w okolice przypatrywano się przybyszom z pobliskiej Żóławki. Zaś pogańscy kapłani rozpoczęli Polski, szukając w nich misjonarzy. Podczas ostrą kampanię przeciwko próbom chry- przechodzenia przez most na stronę pru- stianizacji Prusów, wiążąc to ze strasze- ską, misjonarze w ubiorach mocno różniących niem miejscowego ludu o próbach podbi- się od innych, zostali rozpoznani, o czym na- cia ich ziem przez polskiego księcia. tychmiast doniesiono do pobliskiego gro- Św. Wojciech nie zrezygnował jednak du. Stąd na interwencję pogańskich kapła- z misji w Prusach mimo groźby śmierci, nów wysłano pododdział żołnierzy celem przez pięć dni rozważając jej dalsze aspek- schwytania przybyszów. Była to typowa ty. Po ostatecznej naradzie misjonarze zde- w tych stronach drużyna piechoty złożona cydowali o kontynuowaniu swego posłan- z ośmiu żołnierzy, których dowódca był jed- nictwa i 23 kwietnia ruszyli ponownie do no-cześnie kapłanem niższego szczebla72. pogańskiego kraju. Do południa przebyli Misjonarzy pochwycono w czasie od- około 20 kilometrów, idąc brzegiem Zale- poczynku. Zmęczeni długim marszem, sen- wu Wiślanego, skrajem lasów. W pobliżu ni, zostali nagle zaatakowani przez pruską rzeki Dzierzgoń, już na otwartej przestrze- drużynę – prawdopodobnie na terenie wsi ni, na ukwieconych łąkach, w południe, Święty Gaj. Napastnicy bestialsko zamor- misja zatrzymała się, a św. Wojciech za- dowali św. Wojciecha, który zginął od sied- rządził przerwę w podróży. Wszyscy byli miu ciosów włóczni, a następnie jeden już mocno zmęczeni i strudzeni, a w samo z żołnierzy uciął mu głowę. Ciało wrzuco- południe Gaudenty odprawił mszę świętą no do rzeki Dzierzgoń, a głowę wbito na pal, 136 – już na pruskiej ziemi. Była to pierwsza ustawiając go na widocznym miejscu na chrześcijańska msza święta na ziemiach widok publiczny73. Pal z głową św. Wojcie- Prusów, a misja znalazła się nieopodal gro- cha ustawiono najprawdopodobniej nieopo- du pogańskiego – Cholin71. dal mostu wiodącego z Polski, jako ostrze- 71 Górski, Misja, s. 21–25. 72 Zadaniem takiego dowódcy było rozpoczynanie bitwy, szedł on zawsze z przodu. Ponadto wykonywał obowiązki rytualne przy ofiarach religijnych, wyroki sądowe i inne tego rodzaju czynności mające miejsce w plemionach pogańskich Prusów. Drużyna była uzbrojona we włócznie i topory – podstawowe uzbrojenie pruskiej piechoty. 73 Obcinanie głów i wystawianie ich na widok publiczny stanowi barbarzyński zwyczaj i miało miejsce głównie wśród pogan i ludów azjatyckich. Było obce chrześcijaństwu, chociaż w późniejszych czasach i tu Polityka morska Piastów w epoce św. Wojciecha

żenie dla tych, którzy chcą omijać zwycza- Przebieg wizyty cesarza przedstawił je, prawa i naruszać wiarę pogańskich Pru- Gall Anonim w następujący sposób: Bole- sów. Zaś drużyna pruska, która dokonała sław przyjął go tak zaszczytnie i okazale, mordu, z okrzykami radości, wróciła do Cho- jak wypadło przyjąć króla, cesarza rzym- lina. Tam wiadomość o zabójstwie św. Woj- skiego i dostojnego gościa. Albowiem na ciecha przyjęto z ogromna radością, a ra- przybycie cesarza przygotował przedziw- dowali się głównie kapłani, widząc w tym ne (wprost) cuda; najpierw hufce przeróż- zwycięstwo swoich ideałów. Natomiast ne rycerstwa, następnie dostojników roz- Gaudenty i Benedykt zostali przy życiu, ale stawił, jak chóry, na obszernej równinie, ich losy tuż po męczeńskiej śmierci św. a poszczególne, z osobna stojące hufce wy- Wojciecha są nam bliżej nieznane74. różniała odmienna barwa strojów. A nie Osoba św. Wojciecha zdobyła niebywały była to (tania) pstrokacizna byle jakich oz- rozgłos w świecie chrześcijańskim. Szcze- dób, lecz najkosztowniejsze rzeczy, jakie gólnie benedyktyni z klasztoru na Awenty- można znaleźć gdziekolwiek na świecie. Bo nie i Monte Cassino, cesarz Otton III, pa- za czasów Bolesława każdy rycerz i każda pież Sylwester II oraz królowie, książęta niewiasta dworska zamiast sukien lnianych i dostojnicy kościoła w różnych krajach za- lub wełnianych używali płaszczy z kosztow- częli czcić św. Wojciecha jako męczennika, nych tkanin, a skór, nawet bardzo cennych, który oddał życie w imię chrześcijaństwa. choćby nowe, nie noszono na jego dworze Dla polskiej polityki zagranicznej i we- bez (podszycia) kosztowną tkaniną i bez wnętrznej szczególnie ważna była wizyta złotych frędzli. Złoto bowiem za jego cza- cesarza Ottona III w Gnieźnie w marcu 1000 sów było tak pospolite u wszystkich jak roku. Nadano jej szczególne znaczenie, (dziś) srebro, srebro zaś było tanie jak sło- a w uroczystościach o charakterze między- ma. Zważywszy jego chwałę, potęgę i bo- narodowym uczestniczyła drużyna książę- gactwo, cesarz rzymski zawołał w podzi- ca. Była to pierwsza uroczystość wojskowa wie: „Na koronę mego cesarstwa! to, co w Polsce o znamionach rewii, a ceremo- widzę, większe jest, niż wieść głosiła!”. nia zgromadziła tłumy rycerstwa oraz I za radą swych magnatów dodał wobec mieszkańców Gniezna i okolic. wszystkich: „Nie godzi się takiego i tak wiel- 137 zdarzały się podobne przypadki. Stanowiło hańbiący rodzaj kary stosowany zasadniczo przeciwko zbrodnia- rzom, ale i jako polityczno-religijny. Było również elementem odstraszającym. Zaś w wypadku św. Wojciecha jako przestroga ze strony kapłanów pogańskich w próbach chrystianizacji Prus. 74 Górski, Tamże, s. 29. Głowę św. Wojciecha po trzech dniach zdjął z pala nieznany bliżej podróżnik, który dostarczył ją Bolesławowi Chrobremu i opowiedział księciu o męczeńskiej śmierci misjonarza. Zaś książę wysłał swoich pełnomocników i uczniów biskupa ze skarbami – wysoką zapłatą, aby wykupili ciało św. Wojciecha. Odnalezione nad Zalewem Wiślanym pochowano, a następnie zabrał je orszak księcia do Wielkopol- ski. Na drodze przejścia ciała św. Wojciecha ludność przejmowała je z ogromnym żalem i szacunkiem. A wiadomość o męczeńskiej śmierci biskupa rozchodziła się po kraju bardzo szybko i dalej, poza granice księstwa, do wszystkich krajów chrześcijańskich. Ciało początkowo złożono w Trzemesznie, a następnie w Gnieźnie jako święte relikwie archidiecezji, patrona Polski. Tadeusz Górski

kiego męża, jakby jednego spośród dostoj- złote i srebrne naczynia, bo żadnych drew- ników, księciem nazywać lub hrabią, lecz nianych tam nie było, mianowicie kubki, (wypada) chlubnie wynieść go na tron kró- puchary, misy, czarki i rogi, i ofiarował je lewski i uwieńczyć koroną”. A zdjąwszy cesarzowi dla uczczenia go, nie zaś jako z głowy swej diadem cesarski, włożył go dań (należną) od księcia. Komornikom zaś na głowę Bolesława na (zadatek) przymie- rozkazał zebrać rozciągnięte zasłony i ob- rza i przyjaźni, i za chorągiew tryumfalną rusy, dywany, kobierce, serwety, ręczniki, dał mu w darze gwóźdź z krzyża Pańskie- i cokolwiek użyte było do nakrycia, i rów- go wraz z włócznią św. Maurycego, w za- nież znieść to wszystko do izby zajmowa- mian za co Bolesław ofiarował mu ramię nej przez cesarza. A nadto jeszcze złożył św. Wojciecha. (mu) wiele innych darów, mianowicie na- I tak wielką owego dnia złączyli się czyń złotych i srebrnych rozmaitego wy- miłością, że cesarz mianował go bratem robu i różnobarwnych płaszczy, ozdób nie i współpracownikiem cesarstwa i nazwał go widzianego (dotąd) rodzaju i drogich ka- przyjacielem i sprzymierzeńcem narodu mieni; a tego wszystkiego tyle ofiarował, rzymskiego. Ponadto zaś przekazał na rzecz ze cesarz tyle darów uważał za cud. Po- jego oraz jego następców wszelką władzę, szczególnych zaś jego książąt tak okazale jaka w zakresie (udzielania) godności ko- obdarował, że z przyjaznych zrobił ich so- ścielnych przysługiwała cesarstwu w kró- bie największymi przyjaciółmi 75. lestwie polskim, czy też w innych podbi- Wizyta cesarza Ottona III w Gnieźnie tych już przedniego krajach barbarzyńców, spowodowała polityczne wejście Polski oraz w tych, które podbije (w przyszłości). w europejski system państw chrześcijań- Postanowienia tego układu zatwierdził (na- skich na równi z innymi królestwami. Zaś stępnie) papież Sylwester przywilejem św. państwo Bolesława Chrobrego stało się Rzymskiego Kościoła. ważnym elementem wojskowości i polity- Bolesław więc, tak chlubnie wzniesio- ki cesarskiej, rozwijającej się na kanwie ny na królewski tron przez cesarza, okazał misji św. Wojciecha. Cesarz Otton III re- wrodzoną sobie hojność urządzając podczas prezentował dążenie do stworzenia monar- 138 trzech dni swej konsekracji prawdziwie chii, obejmującej wszystkie narody chrze- królewskie i cesarskie biesiady i codzien- ścijańskie, w której jednym z filarów miała nie zmieniać wszystkie naczynia i sprzę- być Polska. W czasie pobytu cesarza w Gnieź- ty, a zastawiając coraz to inne i jeszcze bar- nie doszło między Ottonem III a Bolesła- dziej kosztowne. Po zakończeniu bowiem wem do porozumienia w wielu istotnych biesiady nakazał cześnikom i stolnikom sprawach politycznych, u podstaw których zebrać ze wszystkich stołów z trzech dni leżały – idea silnej scentralizowanej monar-

75 Anonim tzw. Gall, Kronika Polska, przełożył Roman Gródecki, wydanie szóste, Wrocław – Warszawa – Kraków – Gdańsk - Łódź 1989, s. 21–22. Polityka morska Piastów w epoce św. Wojciecha chii europejskiej wspieranej przez papieża. pejskiej. Miało to również niemały wpływ Rezultatem tego było między innymi utwo- na umocnienie się księstwa polskiego, a po- rzenie samodzielnej archidiecezji gnieź- tem królestwa, w zachodniej i środkowow- nieńskiej. schodniej Europie. Zaś w czasach dzisiej- Otton III uznawał prawa Polski do samo- szych św. Wojciech, w tysiąclecie swojej dzielności i niezależności, a książę wystę- męczeńskiej śmierci, nadal stanowi łącz- pował jako sprzymierzeniec narodu rzym- nik Polski z zachodnią Europą. Bowiem skiego cesarstwa, miał prawo brać udział droga od Pragi do Rzymu, Magdeburga, w życiu politycznym, w elekcji cesarzy i brać Gniezna i Gdańska, którą przemierzał nie- udział w innych wydarzeniach w cesarstwie. strudzony misjonarz – to droga europej- Bolesław Chrobry współpracował z cesa- skiej cywilizacji zachodniej. Jego osoba rzem, jako najwyższym władcą chrześci- jest również na stałe związana z polską ma- jaństwa, z którym spotkał się osobiście po rynarką wojenną76 . raz pierwszy w 995 roku. Bowiem w tym Pierwszą datą dokumentującą istnienie roku wraz z cesarzem wyprawili się na po- polskiej floty wojennej w Gdańsku jest rok gańskich Obodrzyców. 997. Jednostką flotylli wojennej księcia św. Rok 1000 był czasem podjęcia próby Wojciech odbył specjalną podróż – misję zjednoczenia chrześcijańskich państw Eu- chrystianizacyjną do Prus. Tak, więc w ten ropy, w którym znalazła Polska. Zaś zasad- sposób nasza marynarka wojenna ma po- niczą inspiracją tych dążeń stał się Św. wyżej 1000 lat. Jest to również pierwsze Wojciech, który krótko po śmierci został zetknięcie się z Bałtykiem Czecha, co jest mocno osadzony nie tylko w religii chrze- ważne i dla tego narodu. ścijańskiej, ale i w polityce oraz sztuce euro-

r 139

76 Ponieważ gród gdański jako ośrodek obronny o charakterze morsko-lądowo-rzecznym, z przystanią dla flotylli wojennej zaczęto budować około 980 roku, datę można hipotetycznie przyjąć jako rok istnienia polskiej floty wojennej. Andrzej Kotecki

Andrzej Kotecki

„Dziennik Podróży Lądowych i Morskich”

właśnie tematyce. Próby te zaowocowały Budowniczym autostrad i odpowiedzialnym za stan dróg Rzeczypospolitej ku rozwadze ukazaniem się w styczniu 1827 r. pierwsze- go numeru miesięcznika noszącego nazwę Dziennik Podróży Lądowych i Morskich1. Polskie czasopiśmiennictwo geograficz- Siedzibą redakcji była Warszawa. Dlatego ne nie może poszczycić się wieloletnią tra- też owo czasopismo rozprowadzane było dycją. Trudno mówić o tym fakcie edytor- tylko na terenie ówczesnego zaboru ro- skim, jako że w czasach, gdy dokonywano syjskiego. Było ono również drukowane niezwykle istotnych przedsięwzięć w zakre- w tym mieście w drukarni Józefa Węckie- sie badań geograficznych, a więc od po- go nakładem redakcji. Oczywistym faktem czątku XIX w., państwo nasze nie istniało. jest również to, iż każdy numer ukazywał Podzielone pomiędzy trzy zaborcze mocar- się za zgodą rosyjskiej cenzury rządowej, stwa nie stworzyło dogodnych warunków o czym informował odpowiedni zapis znaj- do rozwoju wielu przejawów ówczesnego dujący się w poszczególnych zeszytach – życia społecznego. Problem ten nie ominął „Za zezwoleniem cenzury Rządowej”. również prasy geograficznej i podróżni- W obszernym omówieniu motywów wy- 140 czej. Jednakże wbrew wymienionym prze- dania Dziennika2 redakcja rozwinęła uzasad- ciwnościom, w tak trudnej sytuacji, zna- nienie racji przemawiających za wydawa- leźli się ludzie, którzy postanowili podjąć niem periodyku o takiej właśnie tematyce. próbę wydania polskiego periodyku o tej Z jednej strony pragnieniem inicjatorów

1 Zainteresowanych czytelników poszerzeniem wiedzy na temat obu periodyków pragnę odesłać do dwóch artykułów: A. Kotecki, Początki polskiej prasy geograficzno-podróżniczej (1827–1829), „Zeszyty Pra- soznawcze” R. 39:1996, nr 1/2, s. 130; A. Kotecki, Nieznane czasopismo – „Dziennik Podróży Lądowych i Mor- skich”, „W Kręgu Książki”, Gdańsk 1990, nr 15, s. 24. 2 „Dziennik Podróży Lądowych i Morskich”, 1827, nr 1 s. nlb. Cytaty z obu pism z zachowaniem pisowni oryginału. Drogi polskie przed 180 laty edycji jest poszerzenie horyzontów pol- jony globu, które albo doczekały się wła- skiego czytelnika zainteresowanego opi- śnie odkrycia, albo tez stanowiły doskona- sami podróży, odkryciami geograficznymi łe opisy nieznanych państw i ludów, ich i ciekawostkami na ten temat. Z drugiej – życia codziennego. Jeśli przeprowadzimy zależy im, by przysporzyć temu odbiorcy go- analizę statystyczną treści, to nasuwa się dziwej, rzeczowej rozrywki, jak w tamtych wniosek, że opublikowane materiały nie- czasach określano czytanie, poznawanie no- zbyt równomiernie rozłożyły się tematycz- wych obszarów naszego globu. Wydawnic- nie na wszystkie kontynenty. Najwięcej, two to miało przybliżyć nowy, odkrywany bo aż 22 dotyczyły Europy, 17 Azji, 10 obu i badany świat. Miało, zdaniem redakcji, Ameryk i 5 Afryki. umożliwić poznanie zwyczajów i kultury no- W tym miejscu należy zwrócić uwagę wych społeczeństw, a to z kolei miało rów- na jeszcze jedno. Otóż, aby ułatwić czytel- nież przyczynić się do zmniejszenia szo- nikowi lekturę, wszystkie wartości mone- winizmu i zlikwidowaniu różnego rodzaju tarne przeliczono na złote polskie według uprzedzeń i konfliktów narodowościowych. ówczesnego kursu. Jest to bardzo ważne Jest jeszcze jeden motyw, który przy- z różnych względów: Ułatwia orientację świecał naszym poprzednikom. Spora część czytelnikowi, stosunek zaś ówczesnej jed- społeczeństwa nie znała języków obcych. nostki monetarnej Królestwa do walut jak Nie było również powszechnego dostępu funt brytyjski czy frank francuski lub szwaj- do wydawnictw obcojęzycznych już nie tyl- carski daje dzisiejszemu odbiorcy dosko- ko na ten temat, ale i wielu innych. Toteż nały materiał porównawczy. obaleniu i tej bariery miał posłużyć Dzien- Drugą część każdego numeru miesięcz- nik Podróży Lądowych i Morskich. nika stanowił dział zatytułowany „Rozmai- Każdy numer Dziennika składał się tości”. Publikowano tutaj krótkie notatki z trzech części. Pierwszą stanowiło kilka czy też informacje, które nie mieściły się obszernych artykułów. Niejednokrotnie Re- w pierwszej, zasadniczej części zeszytu. Wie- dakcja publikowała tekst w formie odcin- le z nich można scharakteryzować mianem ków w kilku kolejnych numerach. Zdarzy- ciekawostek czy nawet „ploteczek” o tema- ło się często, iż przerwa między odcinkami tyce geograficznej, przyrodniczej albo hi-sto- 141 wynosiła kilka numerów. W przeważającej rycznej. Oczywiście trudno je dziś oceniać większości zamieszczano tłumaczenia prze- pod względem merytorycznym. Niektóre druków z podobnych wydawnictw z Fran- z nich wydają się nawet śmieszne, by nie cji, Anglii, Niemiec czy Rosji. Było również rzec niepoważne. Ale musimy sobie zda- i tak, że treść artykułów stanowiły obszer- wać sprawę, że taka była wówczas znajo- ne fragmenty (wyjątki lub wyimki, jak je mość świata. Z tego punktu widzenia zacho- wówczas nazywano) dzieł nawet wieloto- wane numery Dziennika dają informację mowych. Miały one zaprezentować te re- o stanie ówczesnej wiedzy oraz jej rozwo- Andrzej Kotecki

ju. W wielu przypadkach publikacja nawet W takiej formie Kolumb ukazywał się w formie krótkiego, jednozdaniowego ko- do końca roku 1829. W ostatnim jego nu- munikatu o podejmowanej wyprawie ba- merze, z drugiej połowy grudnia 1829 r., dawczej ma dla nas istotne znaczenie. na końcu znalazł się anons o zakończeniu I w końcu część trzecia – „Nowe Dzieła”. edycji czasopisma. Ten sam komunikat ob- W tym miejscu redakcja zamieszczała anon- wieścił ukazywanie się od stycznia 1830 r. se na temat nowo wydrukowanych publi- cyklicznego wydawnictwa, a raczej sesji kacji mieszczących się w profilu wydawnic- wydawniczej o zupełnie odmiennej formu- twa. Obejmowały one tytuł i autora książki, le: ma to być raczej seria wydawnicza niż miejsce jej wydania. Oprócz tego znaleźć czasopismo. Miała ona nosić tytuł Wybór można było w nich krótkie informacje, najnowszych i najciekawszych podróży charakteryzujące dane wydawnictwo. Na- ladowych i morskich z dwunastu tomików wet zdarzało się, że zamieszczano infor- złożony. A oto jakie uzasadnienie takiej macje, gdzie można je nabyć lub zamówić decyzji podała redakcja: „[…] Pismo perio- i po jakiej cenie. dyczne tylko w obrębie Królestwa upo- Po pierwszym roku ukazywania się za- wszechniać się może, do innych zaś pro- szły dwie zasadnicze zmiany. Pierwszą by- wincji Polskich mały miał przystęp […]”. ła zmiana tytułu periodyku. Od stycznia I dalej „[…] Dzieło temuż samemu przed- 1826 r. brzmiał on Kolumb. Pamiętniki miotowi poświęcone, połączające dogod- Podróży Lądowych i Morskich, najnow- ność wychodzenia w oznaczonych termi- szych odkryć geograficznych, wiadomo- nach i częściowey zapłaty; wolne będzie ściom statystycznym oraz z temi w stycz- od przeszkód i trudności, tamujących u nas ności zostający, poświecony. Tak długi, rozwijanie się pism periodycznych. […]3 rozbudowany wręcz tytuł, był czymś nor- Z przytoczonych słów wynika, że redak- malnym w ówczesnej publicystyce, o czym cja miała pewne trudności natury finansowej. możemy przekonać się, analizując tytuły Nie bez znaczenia – o czym również wspom- poszczególnych artykułów czy publikacji, niano, były okoliczności natury politycznej. których anonse zamieszczano w dziale „No- Usilne próby rozpowszechniania wydaw- 142 we Dzieła”. Drugą istotna zmianą, jaka zo- nictwa poza granicami Królestwa Polskie- stała w tym roku wprowadzona, to zmiana go napotykały na spore trudności. Zwięk- częstotliwości ukazywania się periodyku. szenie ilości materiałów nawiązujących do Od stycznia 1828 r. staje się on dwutygo- historii Polski mogło zaostrzyć ingerencje dnikiem ukazującym się na początku i na cenzury. Stśd mogły się brać również utrud- końcu każdego miesiąca. Poza tymi dwo- nienia w rozpowszechnianiu Kolumba. ma zmianami, w charakterze tego czasopi- Pora słów kilka poświęcić inicjatorowi sma nie zaszły żadne istotne zmiany. i wydawcy tych czasopism. Zarówno w pierw-

3 „Kolumb” 1829, t. 8, nr 48. II połowa grudnia 1829 r. Drogi polskie przed 180 laty szym, jak i w drugim periodyku w żadnym wania się tego wydawnictwa periodyczne- miejscu nie znajdujemy najmniejszej wzmian- go, na łamach tak Dziennika jak również ki wskazującej na tą postać. Dopiero przy i Kolumba znajdziemy liczne polonica. Moż- trzeciej inicjatywie wydawniczej z roku 1830 na je podzielić na dwie grupy. Pierwsza (wymienionej już serii „Wybór najnow- z nich to teksty, których autorami są sami szych…”) dowiadujemy się, że inspiratorem Polacy i odnoszą się one do ziem polskich, i realizatorem tego przedsięwzięcia był albo też terytoriów obcych, po których na- Michał Tadeusz Dembiński. Urodzony oko- si rodacy w początkach XIX w. podróżowa- ło roku 1803 w Warszawie, już jako student li. Druga grupa to teksty dotyczące ziem Uniwersytetu przejawiał aktywną posta- polskich opisane przez obcokrajowców. wę patriotyczną. W latach 1820–1821 był Od pierwszego numeru omawianego cza- działaczem „Gospody Akademickiej”, za co sopisma, na jego łamach ukazywały się wła- został relegowany z uczelni. Wraz z po- śnie takie teksty. Już w pierwszym numerze dobnymi sobie działaczami wyjechał do Dziennika, tekstem otwierającym edycję Krakowa celem podjęcia działań wśród jest materiał na temat stanu dróg na zie- tamtejszych studentów. Za tę działalność miach polskich. Jest on na tyle ciekawy został aresztowany. Po powrocie do War- i aktualny, że warto tutaj go przytoczyć. szawy podjął pracę w Komisji Rządowej W chwili obecnej, po wstąpieniu do Unii Przychodów i Skarbu. Jednocześnie zwią- Europejskiej ogromnym problemem jest zał się z tajnym sprzysiężeniem Wysokie- rozwój krajowej sieci dróg, szczególnie go. W efekcie tych kontaktów zaciągnął się autostrad. Nikogo tutaj nie trzeba przeko- do wojska. W Towarzystwie Patriotycznym nywać, jak ważne stanowią one ogniwo łą- pełnił funkcję wiceprezesa. Po upadku po- czące systemy gospodarcze wewnątrz pań- wstania listopadowego, wraz z całą falą emi- stwa, a także jak są ważne dla wymiany grantów znalazł się we Francji. Przeby- międzynarodowej. wał także w Belgii. Również i tu prowadził Opublikowanie tego artykułu już wów- ożywioną działalność patriotyczną w sze- czas miało ogromne znaczenie. Wynika regach Towarzystwa Demokratycznego z niego niezbicie, że ziemie polskie w sto- Polskiego. Na emigracji również powraca sunku do innych państw ówczesnej Euro- 143 do pracy dziennikarskiej. W roku 1851 był py pod tym właśnie względem stały na współredaktorem Demokraty Polskiego. europejskim poziomie. A pamiętać mu- Zmarł w 1873 r. w Brukseli4. simy, że okres ten to pierwszy (przedpow- Wróćmy teraz do samego wydawnictwa. staniowy) czas rozbiorów. Wynika stąd, że O zawartości jego artykułów była już wcze- pomimo upadku Rzeczypospolitej Szlachec- śniej mowa. Należy tu jednak jeszcze zwró- kiej nadal dokonuje się rozwój tych tere- cić uwagę, że przez owe trzy lata ukazy- nów, przynajmniej w tej dziedzinie.

4 A. Zieliński, op. cit. Andrzej Kotecki

Aby ułatwić dzisiejszemu czytelnikowi lestwa Polskiego. Jedna wiorsta równała odbiór cytowanego tekstu, winniśmy doko- się około 1068,8 m. I w końcu najbardziej nać pewnych objaśnień. Otóż pierwsze znana i funkcjonująca po dziś dzień zwłasz- z nich powinno dotyczyć zasięgu teryto- cza w krajach anglosaskich czyli mila. Jed- rialnego tego tekstu. Już pierwsze zdanie nostka ta dzieli się jeszcze na milę morską określa nam ten zasięg. Wynika z niego i lądową. Ta ostatnia wynosi dziś 1853,184 m. jednoznacznie, że opis ten ma na celu przy- W dawnej Polsce mila geograficzna wyno- nieść informacje z ziem polskich znajdują- siła 7146 m, zaś tzw. mila nowopolska obo- cych się pod zaborem rosyjskim. wiązująca po 1819 r. wynosiła 8534,31 m. Należy również zwrócić uwagę na prze- Wśród użytych jednostek znalazła się licznik zastosowanych w oryginale miar na jedna dotycząca wagi, czyli funt. W Polsce jednostki współczesne. Przy tej okazji mu- obowiązywał wówczas tzw. XIX-wieczny simy pamiętać, iż sprawy przeliczania jed- funt niemiecki, który równał się 0,5 kg. nostek nie były tak rygorystycznie unormo- Słów kilka należy się również autoro- wane. Niejednokrotnie, ta sama jednostka wi. Otóż zgodnie z podtytułem wynika, iż w różnych krajach i w różnych okresach był on Niemcem. Niestety jest to jedyna in- historycznych miała różne przeliczniki. formacja, jaka posiadamy na jego temat. W tekście mamy do czynienia z różnymi Nie wiemy również jakie jest źródło po- jednostkami, a najwięcej – jako, że o dro- chodzenia tego tekstu. Jednak z dużą dozą gach mowa – odnosi się do miar długości prawdopodobieństwa możemy domniemy- i odległości. Autor używa tutaj jednostki, wać, iż ten tekst został napisany specjalnie która i dziś jest jeszcze używana szczegól- dla Dziennika. Mimo to możemy stwier- nie w krajach anglosaskich. Jest nią cal. dzić, iż tekst został napisany z dużą dozą Wówczas, w pierwszej ćwierci XIX w. prze- obiektywizmu, bez złośliwości i akcentów licznik cala wahał się od 0,2 do 0,45 m. napastliwych. Dziś jego wartość wynosi 0,30480 m. Ko- I jeszcze jedna uwaga. W poniżej cyto- lejną jednostką pojawiającą się w tym tek- wanym tekście została zachowana orygi- ście jest sążeń. Jest ona na tyle ciekawa, nalna pisownia. W oryginalnym tekście przy- 144 iż jej wyznacznikiem czy raczej pierwo- pisy były zamieszczone na końcu tekstu i wzorem była rozpiętość ramion. Na zie- oznaczone gwiazdkami. miach polskich obowiązywał w tamtym czasie równoważnik od 1,728 do 1,789 m. II. O stanie dróg i komunikacji w Kró- Niektóre z odległości były podawane lestwie Polskim (Wyjątek z opisu podró- w wiorstach. Ta jednostka była szczegól- żującego po Polsce Niemca)5 nie rozpowszechniona na terytorium Ro- W ostatnich czasach zaprowadzono sji, a zatem również na obszarze ziem Kró- z wielką dokładnością urządzenie dróg i

5 „Dziennik Podróży Lądowych i Morskich”, R. 1:1827, T. 1, nr 1, styczeń 1827, s. 7. Drogi polskie przed 180 laty komunikacji w Królestwie Polskim; drogi pokładu, tak iż po obu stronach mała na 4 są tak wyborne, iż bez wątpienia przyjem- stóp a szeroka ścieszka pozostaje, dosta- nie będzie każdemu, kto niemiał sposob- teczna, aby koniowi twardej drogi oszczę- ności naocznie ich poznać, powziąć o nich dzić. Nadto, gdy ścieszka z obu stron idzie wiadomość przez opisanie. podaje sposobność ulżenia tak naręczne- Podobnie jak we Francji, zaprowadzo- mu jak siodłowemu koniowi. na została w Polsce dla tej ważnej gałęzi Większa część drogi bitej jest wysadza- publicznej administracji Dyrekcja Dróg na młodemi drzewkami. Z resztą, środko- i Mostów, z którą połączono Szkołę Inży- wa tłuczonym kamieniem pokryta prze- nierii Cywilnej stanowiącą oddział Królew- strzeń nie jest tak twarda, aby się przykrą sko – Warszawskiego Uniwersytetu. stawać miała, i bynajmniej kopyta końskie- Drogi założone są być może najprościej, go nie razi6. Spodni podkład Chausee, jest w czem nie postępowano tak ściśle, iżby z grubych kamieni, pokrycie zaś z tłuczonych z uszkodzeniem wszelkich miejscowych kamyków tak, ze nawet po świeżo pokry- wygód, prowadzić je od parafji do parafji; tych tego rodzaju drogach utrudzenia jechać drogi szerokie, nienazbyt jednakże, opatrzo- można, kiedy tymczasem na wielu nie- ne są po obu stronach rowami i wysadzo- mieckich drogach bitych wielkimi i ostry- ne w wielu miejscach drzewiną. mi kamieniami pokrytych bez narażenia Gdzie to uczynić można było, pokryte koni, na skaleczenia jeździć trudno. Ta gliną warstwy piasku, w miejscu osobliwie, przykrość, za którą podróżny niezmiernie które najbardziej podróż utrudzał. wysoko opłacać musi, zupełnie jest w Pol- Właściwe Chausses albo sztuczne drogi, sce nieznaną, co Dyrekcji drogowej zaszczyt, są doskonale urządzone, i wykonanie ich a handlowi publicznemu wielkie przynosi jest gruntowne. Szerokość drogi tej ma korzyści7. Podróż, zatem na Polskich chaus- tylko 36 stóp jednakże dwa spotykające się sees nie tylko jest wygodna, ale nadto bar- pojazdy wygodnie mijać się mogą. Po obu dzo przyjemna, i ze względu na jazdę samą stronach brzegu na 7 stóp szeroko zarośnię- nic do życzenia nie pozostawia. te są darniną, na których leżą kupki drob- Wszelkie odległości liczone są od War- no potłuczonych kamieni, tak iż środkową szawy, jako od punktu środkowego kraju. 145 przestrzeń na 22 stóp szeroka wolną po- Miarą odległości są wersty [wiorsty], któ- zostaje do jazdy. Ta przestrzeń znowu ma rych około 7 idzie na milę geograficzną. 18 stóp twardego, a 4 stopy miększego Wersta dzieli się na 5 równych części.

6 Podróż moja trzydziesto kilko milowa, końmi niekutemi na tylne nogi bynajmniej ich kopyt nie uszkodziła, co by np.: na bazaltowem chaussee ledwie podobnym być mogło. 7 Uderzająca sprzeczność z polskimi Chaussees daje się widzieć na odległości 11/4 mili drogi do Nordhalben lub Lobenstein, która wielkiemi i ostremi w przecięciu 1 3/5 funta ważącymi sztukami skał; jest brukowana, i przy największym usiłowaniu dwugodzinnej przynajmniej wymaga jazdy. Podobnego wandalizmu nie ma w Polsce przykładu. Andrzej Kotecki

Za każdą werstą znajduje się słup wer- nej połowy czerwone, do drugiej białe ka- stowy8. Jest on wyrobiony z drzewa; ma mienie.(?). 12 stóp wysokości, i 1 dobrą szerokości; Kamienie do pokrywania drogi ułożo- kształt ma czworoboczny, i ostrym kantem ne w pryzmatycznych, regularnych kup- zwrócony jest ku drodze. W górze znajdu- kach, piękny przedstawiają widok, gdyż je się gruba czworoboczna głowa, której i ściany pochyłe wyłożone są na przemian obie strony do drogi obrócone, opatrzone czerwonemi i białemi kamieniami. są wielka arabską liczba z żelaza lanego. W pewnych odległościach postrzegać Jedna liczba oznacza, ile już werset na tej można na przeciwnych bokach drogi czer- stacji ujechano, druga zaś ile ich jeszcze wony i biały słupek na wzór sążniowych słup- do jazdy pozostaje, tak, iż summa obu daje ków wyrobiony, na którym litera K. i nu- liczbę werst, z których stacja się składa. – mer się znajduje. Znak ten wskazuje, iż tem Podstawa słupa werstowego jest okrągła, przechodzi pod drogą kanał do odprowa- i ma na sobie ilość werst od Warszawy wy- dzania wilgoci i aby przy reparacjach punkt rachowaną w bieżących liczbach. Średnia ten dokładnie wskazać można, numera słu- część słupa jest w czerwone i białe pasy żą za kontrolę. malowana, głowa jest biała, podstawa zaś Podobny słupek stoi przy każdym mo- szarego koloru. Wszystkie słupy są tak dos- ście, numerem albo głoską M. (most) ozna- konałe jednostajne, jak gdyby z jednej po- czony, tak, iż tym sposobem każdy most chodziły fabryki. Na każdym słupie znajdu- swój ma właściwy numer. je się w środku nazwisko miejsca, na którym Wszystkie mosty bez wyjątku mają sze- słup stoi, z jednej strony kolorem czerwo- rokość drogi. Są one z drzewa pokryte ba- nym na białym polu, z drugiej zaś białym lami i szosowane, tak iż gdyby nie czerwo- na czerwonym polu napisana, tak, iż, pod- no i biało malowane poręcze, niemożnaby różny spostrzedz je można z którejkolwiek wiedzieć, że się przez most przejeżdża. jadąc strony. Nawet większe mosty jak np. 130 stóp dłu- Co dwa słupy, znajdują się 4 słupki, to gi i pod Sochaczewem na Bzurze, są tym jest co 100 sążni jeden: są one czworobocz- sposobem szosowane, i zdają się wybornie 146 ne 2 1/2 stopy wysokie, 8 cali grube i mają w tym stanie rzeczy utrzymywać. wymalowaną tarczę z liczbami 1,2, 3 lub Stacje nie są wszystkie równe; najmniej- 4. Słupki maja czerwony i biały kolor, tar- sza ma 10, największa do 24 werst długo- cza zaś jest biała owalowata. Stoją one na ści. małej pryzmatycznej podstawie z kamieni Na każdej stacji znajduje się słup sta- szosowych; i tutaj nawet dobierano do jed- cyjny, podobny do werstowego, lecz 15

8 Na każdej więc mili znajduje się 7 słupów werstowych. Mnogość ta znaków jest rozrywką dla podróż- nego, i dała początek tej anegdocie, iż pewny podróżny miał twierdzić jakoby tak szybko jechał w Polsce, że słupy drogowe wydawały się mu rzędami sztachet (Renata refero). Drogi polskie przed 180 laty stóp wysokości mający. Oznaczają one Wiele już drogi bitej zrobionej jest po- o ile werst to miejsce oddalone jest od punk- dług wyżej opisanego sposobu, część pew- tów głównych n. p. Warszawy, Petersbur- na jest rozpoczęta w robocie, inna jeszcze ga, Brześcia Litewskiego, Słupców itp. w projekcie zostaje. Podług głównych kierun- Co 6 lub 8 werst znajduje się dom stra- ków rozklassyfikowane są drogi nastepne: ży szosowej, Koszarami drogowemi zwa- 1/ Od Warszawy na Mińsk, Cegłów, Siedl- ny, przy drodze. Są one, tak jak wszystkie ce, Międzyrzec, Białą do Terespola, dłu- publiczne budowle w Polsce, czysto, wy- gości mil 30 (210 werst) zupełnie ukoń- godnie, a nawet pięknie zbudowane. Więk- czonej drogi. Od Międzyrzeca ma być sza część ma na przodzie cztery kolumny, prowadzona gałąź drogi bitej z złama- płaski dach, na którego frontonie znajdu- nej linji do Lublina (mil 12). je się Herb Królestwa i napis Koszary dro- 2/ Od Warszawy na Jabłonnę, Zgierz, Ro- gowe; półokrągłe okna okazuje, iż w tem żan, Ostrołękę, Łomżę, Stawiska, Au- dobremu smakowi poświęcono wygodę. gustowo (obok sławnego rozpoczętego Domki omalowane blado żółtawym kolo- tutaj kanału), Marjampol, do Kowna. rem, otoczone są do koła malowanemi czer- Projektowana droga jest długości 57 wono z białem poręczami i obsadzone to- mil, dotąd jednakże ukończono dopie- polami. Mają one nader przyjemną dla oka ro 2 1/4 czyli 16 werst od Warszawy do postać, zwłaszcza, że wiele z nich zrobione Jabłonny; od Jabłonny ma być zrobio- są w gotyckiem, wiele w egipskim stylu, na gałąź drogi do Twierdzy Modlina na wszystkie zaś nader gustownie i kształtnie. dwie mile odległości. Domki Poboru myta drogowego podob- 3/ Od Warszawy na Mniszew, Puławy do ne są do poprzedzających, ale cokolwiek Lublina projektowana jest droga łączyć mniejsze. Przednimi znajdują się szlabany, się mająca z idącą na Radzyń gałęzią czyli rogatki. (N 1) a następnie ciągniona ma być Pia- Myto drogowe jest cztery razy mniejsze ski, do Krasnego-Stawu, w odległości mil jak w Prusach. Wszystko co należy do rzą- 32; drogi tej dopiero 1/2 mili do Mni- du, przypisane ma w Polsce mundur właś- szewa ukończono. Od Krasnego-Stawu ciwy; nawet pobory myta drogowego i straż- ma się ciagnąć droga 147 nicy drogowi; pierwsi granatowy z blachą a/ na Uchanie, Hrubieszów do Uściułu- okrągłą na piersiach, drudzy zaś szaracz- ga na granicy Rosyjskiej mil 11 kowy z kołnierzem czarnym, z wypustka- b/ na Twierdzę Zamość do Tomaszowa, mi zielonymi i klapkami sukiennemi na na granicy Galicyjskiej. ramieniu. Niegrzeczny poborca drogowy Obie te ma gałęzie są dopiero projek- jest w Polsce nader rzadkim zdarzeniem. towane. 4/ Od Warszawa, az do Piaseczna (2 mili) * * * i podobnież do Raszyna (2 mili). Obie te Andrzej Kotecki

drogi już uskutecznione, leżą na trak- więcej przeto jak trzecią część tych dobro- cie Krakowskim. Nie zdecydowano do- czynnych zakładów ukończono. tąd jeszcze, która z tych dwóch dróg rozpoczętych ma być dalej ciągnione; * * * w projekcie iść miała droga na Raszyn, Grójec (7 mil) a z tąd: Oprócz tego probowano wiele ulic w War- a/ na Radom, Szydłowiec, Kielce do Ję- szawie samej częścią szosować, częścią na drzejowa 923 mil) albo sposób Mac-Adama urządzić. Piękna nowo b/ na Mogielnicę, Nowemiasto, Końskie, założona Ulica od Jeruzalemskich Rogatek, Malogoszcz do Jędrzejowa (25 mil). Z Ję- w prostej linji aż do Wisły 1700 sążni czyli drzejowa zaś na Miechów i Iwanowie 4200 kroków długa, która co do piękności do Krakowa (mil 11). tylko z Aleją Lipową w Berlinie porównana Pod Kielcami ukończono już około 2 mi- być może, jest cała Szossowana i czterema le, równie jak i stacją 3 milową do Kra- rzędami drzew wysadzana. Podobnymże spo- kowa, reszta jest jeszcze w projekcie. sobem wszystkie aleje w bliskości letnie- 5/ Od Warszawy na Błonie, Sochaczew, Koz- go Pałacu Łazienkami (gdzie teraz znajdu- łów, Łowicz, Pieską Dąbrowę, Kutno, ją się bardzo obszerne Koszary Kawalerji), Krosniewice, Kłodawę, Koło, Turek do oraz Aleje Ujazdowskie, ulice od Belwede- Kalisza (mil 34) zupełnie ukończono. ru (letniej Rezydencji Wielkiego Księcia (Dalsze prowadzenie tej drogi od Koła Cesarzewicza KONSTANTEGO) do Sa- przez Konin do Słupców na drodze Poz- skiego Pałacu (Placu Parady) prowadzące nańskiej oznaczone jest w projekcie i wiele innych ulic sa szossowane. przez wytkniety kilkuwerstowy gości- Przed Zbrojownią Warszawską akade- niec pod Koninem, celem dokonania ko- mizowano również drogę, zdaje się jednak- munikacji z Prusami przez drogę bitą). że, iż jeszcze na prawdziwą metodę nie 6/ Od Kalisza na drodze Częstochowskiej trafiono. Wszystkie te ulice utrzymują się wykańczana jest droga bita długości 2 wybornie, ale mają tę niedogodność, iż mil do Opatówka. w lecie z przyczyny nadzwyczajnego ku- 148 7/ Od Warszawy ukończona jest droga do rzu, w zimie zaś błota staja się przykremi Bielan długości jednej mili ciągnie się na do chodzenia. płaszczyźnie wyższego brzegu Wisły, Z opisu tego przekonać się można, że potem zaś ponad Wisłą prowadzi nazad przez dobrze i właściwie pozakładane i pięk- do Warszawy. nie uskutecznione drogi, równie w stoli- cy jak i po kraju trudno jest więcej dogod- Podług tego wznoszą wszystkie wytknię- ności dla handlu publicznego, jak zobiono te w Królestwie Polskim drogi bite w ogó- codziennie jeszcze robią w tem Króle- le mil 237, z których wykonano już 79 1/2; stwie. Społeczność lokalna miasta Kościerzyny...

Arkadiusz Modrzejewski

Społeczność lokalna miasta Kościerzyny wobec globalnego procesu kształtowania się społeczeństwa informacyjnego i cywilizacji postindustrialnej

Charakterystycznym procesem zacho- używa się powszechnie terminu knowled- dzącym obecnie w skali całego globu jest ge society. Alvin Toffler, znany i poważany kształtowanie się tzw. społeczeństwa in- amerykański futurolog, twierdzi, że „Naj- formacyjnego. Jest ono kolejnym – po spo- bardziej podstawowym surowcem – i to łeczeństwie rolniczym i przemysłowym – takim, którego nigdy nie zabraknie – jest stadium w rozwoju cywilizacyjnym ludz- w cywilizacji trzeciej fali (Tofflerowskie kości. Dlatego też współczesną cywiliza- określenie cywilizacji postindustrialnej – cję zwykło się określać mianem postindu- A.M.) informacja, pospołu z wyobraźnią”2. strialnej (poprzemysłowej). Wśród wielu Wzrost znaczenia wiedzy i informacji konstytutywnych jej cech wyróżnia się ta- w społeczeństwie implikuje przemiany w sy- kie komponenty, jak: dominację sektora stemie edukacji. Coraz powszechniejszym usług w gospodarce, w tym szczególnie usług staje się wykształcenie wyższe; w wielu finansowych, informatycznych i edukacyj- krajach osoby z wyższym wykształceniem nych, powszechną informatyzację i dyna- stanowią grupę kilkudziesięcioprocentową, miczny rozwój technologii komunikacji a nawet jak w przypadku Kanady połowę społecznej, globalizację i odmasowienie dorosłej populacji; posiadanie świadectwa gospodarki i kultury. Najistotniejszym jed- ukończenia szkoły średniej jest w krajach 149 nak czynnikiem konstytuującym zarówno wysokorozwiniętych zjawiskiem powszech- cywilizację postindustrialną, jak i społeczeń- nym. Wzmaga się nacisk na kształcenie stwo informacyjne jest wiedza1. Krótko w zakresie języków obcych, technologii ko- mówiąc, społeczeństwo informacyjne to munikacyjnych i informatycznych. Swoistą społeczeństwo wiedzy, a ściślej powszech- lingua franca współczesnego świata stał się nego dostępu do niej. W języku angielskim język angielski, którym posługuje się ok.

1 Zob. J. Naisbitt, Megatrendy. Dziesięć nowych kierunków zmieniających nasze życie, Poznań 1997, s. 33. 2 A. Toffler, Trzecia fala, Warszawa 1985, s. 396. Arkadiusz Modrzejewski

półtora miliarda osób3. Pojawiają się nowe, skich) społecznościach lokalnych. Celem często alternatywne, metody kształcenia, niniejszego artykułu jest ukazanie prze- dostosowane do indywidualnych potrzeb mian postindustrialnych w 24-tysięcznym i predyspozycji. Zwiększa się liczba osób pomorskim mieście Kościerzyna. Ze wzglę- studiujących oraz kierunków i specjalno- du na złożoność i wieloaspektowość prze- ści studiów; popularna jest tzw. edukacja obrażeń cywilizacyjnych analiza i interpre- permanentna nazywana też edukacją przez tacja skupia się tylko na niektórych, jak się całe życie. Wzrasta też rola kształcenia ogól- zdaje najistotniejszych, zjawiskach i pro- no humanistycznego, stanowiącego bazę do cesach występujących w systemie edukacji dalszego zdobywania wiedzy specjalistycz- i sferze gospodarki. Należy jednak przy- nej, nowych umiejętności i stałego pod- najmniej zaznaczyć, że zachodzą one rów- noszenia kwalifikacji4. nież w takich dziedzinach społecznych, jak Słuszny wydaje się pogląd, że informacja administracja (np. decentralizacja), polity- określa współczesne życie gospodarcze5. ka (np. odideologizowanie życia publiczne- Główną gałęzią nowoczesnej gospodarki są go), kultura (np. globalizacja kulturalna usługi. Ich wykonywanie wymaga przede i towarzyszący jej renesans lokalizmu), re- wszystkim określonej wiedzy, nierzadko ligia (np. indywidualizacja postaw religij- wysoko specjalistycznej zdobywanej w ośrod- nych)7. kach akademickich oraz praktycznych umie- jętności. Dlatego mówi się obecnie przede O szkolnictwie w warunkach wszystkim o tzw. kapitale intelektualnym; kształtowania się społeczeństwa następuje też tzw. „dematerializacja gospo- informacyjnego darki” polegającą na wzroście znaczenia elementów niematerialnych, tj. wiedza na- Powszechne dążenie do zdobycia wy- ukowa, dostęp do informacji, reklama, itp.6 kształcenia średniego i dalszego podnosze- Przemiany cywilizacyjne, mimo że no- nia kwalifikacji (na różnych poziomach) szą zwykle miano globalnych, ze względu ujawniło się wśród mieszkańców miasta Ko- na ich światowy zasięg, ujawniają się prze- ścierzyny w drugiej połowie lat 90. XX w. 150 cież w różnych skupiskach ludzkich, tak- Na początku dekady sytuacja w szkolnic- że w małych (małomiasteczkowych i wiej- twie ponadpodstawowym przypominała tę

3 Zob. E. Polak, Popularność języka angielskiego jako miernik ekspansji cywilizacji zachodniej, „Cywi- lizacje w czasie i przestrzeni” 2001, nr 7, s. 21–26. 4 Por. A. Chodubski, Wyzwania edukacyjne wobec kształtowania się współczesnego ładu globalnego, „Gdańskie Studia Międzynarodowe” 2002, vol. 1, nr 2, s. 7–24. 5 A. i H. Toffler, Budowa nowej cywilizacji. Polityka trzeciej fali, Poznań 1996, s. 83. 6 Por. A. Gwiazda, Globalizacja i regionalizacja gospodarki światowej, Toruń 1998, s. 151. 7 Kompleksowym studium poświęconym współczesnym przemianom cywilizacyjnym jest praca Ewy Polak: Przemiany cywilizacji współczesnej w sferze kultury materialnej, Gdańsk 1996. Społeczność lokalna miasta Kościerzyny... z lat 80. i przedstawiała się pokrótce na- że na przełomie lat 80. i 90. edukacja po- stępująco: w mieście funkcjonowały 4 ze- nadpodstawowa była w dalszym ciągu zo- społy szkół ponadpodstawowych8, w tym rientowana przede wszystkim na przeka- jeden zespół szkół ogólnokształcących (li- zywanie wiedzy praktycznej, na zdobycie cea ogólnokształcące o różnych profilach); określonych, często „wąskich”, kwalifika- w zespołach szkół zawodowych istniały cji i umiejętności. Był to typ edukacji „indu- średnie szkoły zawodowe – licea i technika strialnej”, a więc dostawanej do warunków oraz szkoły zasadnicze. W 1990 r. w 8 szko- przemijającej ery przemysłowej, w której łach średnich zawodowych kształcono przede każdy wykonywał zgodnie z regułami stan- wszystkim techników ekonomistów, me- daryzacji, specjalizacji i synchronizacji swo- chaników samochodowych, techników bu- ją profesję – i to często przez całe życie dowlanych, chemików, rolników, sprze- zawodowe. Kierunki kształcenia nie obej- dawców i pielęgniarki, a od 1991 r. również mowały nowych pojawiających się zawo- techników technologii drewna. W zasad- dów, związanych chociażby z komunikacją niczych szkołach zawodowych przeważały społeczną, usługami turystycznymi i socjal- kierunki: budowlany, mechaniczny, handlo- nymi, ekologią czy technologiami informa- wy, ceramiczny i drzewny. W roku szkol- tycznymi. Zaledwie 11% uczniów zdobywało nym 1990/1991 we wszystkich typach szkół wykształcenie ogólnokształcące, przygoto- ponadpodstawowych edukowało się 3779 wujące do podjęcia studiów wyższych, sta- uczniów; z czego 3354 uczęszczało do szkół nowiące bazę do dalszej edukacji. kształcących zawodowo – średnich (1259 Sytuacja zmieniała się z biegiem lat 90. uczniów) i zasadniczych (2095 uczniów). Średnie szkoły zawodowe wzbogacały swo- W jedynym wówczas liceum ogólnokształ- ją ofertę edukacyjną, tworząc nowe kierun- cącym w mieście uczyło się 425 liceali- ki kształcenia zarówno licealnego, jak i tech- stów, tj. 25% ogółu uczniów szkół średnich nicznego. Powstało m.in. liceum techniczne (jedynie 11% ogółu uczniów szkół ponad- o profilach: administracyjno-ekonomicz- podstawowych). Łącznie w szkołach śred- nym, społeczno-socjalnym i usługowo-go- nich, zarówno zawodowych, jak i ogólno- spodarczymi, liceum handlowe, kształcą- kształcących, uczyło się 44,6% ogółu uczniów ce techników handlowców. W II ostatniej 151 szkół ponadpodstawowych, podczas gdy dekady XX w. rozpoczęto kształcenie w za- w szkołach zasadniczych zawodowych 55,6%9. wodach związanych z ochroną środowiska Przedstawiona powyżej struktura kształ- naturalnego, obsługą ruchu turystycznego, cenia w kościerskich szkołach przekonuje, hotelarstwem, technologią żywienia i le-

8 Były nimi: Zespół Szkół Ogólnokształcących im. Józefa Wybickiego, Zespół Szkół Zawodowych nr 1, Zespół Szkół Zawodowych nr 2 im. gen. broni Zygmunta Berlinga oraz Zespół Szkół Technicznych. W 1992 r. Zespół Szkół Ogólnokształcących przyjął nazwę Liceum Ogólnokształcące. 9 Obliczenia na podstawie: Gminy województwa gdańskiego 1990–1994, Gdańsk 1995, s. 260; 266; 268–269. Arkadiusz Modrzejewski

śnictwem. Zwiększyło się jednocześnie nologia drewna, rolniczo-spożywczej, so- zapotrzebowanie na kształcenie ogólno- cjalnej, transportowo-spedycyjnej, usługo- kształcące, co przyczyniło się do otwarcia wo-gospodarczej, zarządzanie informacją. w 1998 r. przy Szkole Podstawowej nr 4 Funkcjonują też czteroletnie technika, II Liceum Ogólnokształcącego. Utworzo- w których zdobyć można technika budow- no wówczas Zespół Szkół Ogólnokształcą- nictwa, ekonomisty, hotelarstwa, kucharza, cych, przemianowany w 1999 r. na Zespół technologii ceramicznej i technologii drew- Szkół Publicznych nr 2. W 2001 r. II LO na. Poza szkolnictwem średnim istnieje przeniesiono do Zespołu Szkół Technicz- również szkolnictwo zasadnicze zawodowe, nych. przygotowujące do takich zawodów, jak W 2002 r. zreorganizowano, zgodnie elektromechanik, malarz, mechanik samo- z wytycznymi reformy systemu oświaty chodowy, monter urządzeń sanitarnych, mu- w Polsce, sieć szkolnictwa – tym razem rarz, operator przemysłu ceramicznego, już – ponadgimnazjalnego w Kościerzynie rolnik, stolarz11. i powiecie kościerskim oraz zmodyfikowa- Nowe kierunki kształcenia w szkolnic- no kierunki kształcenia10. W reformie pro- twie średnim uwzględniają tendencje roz- muje się przede wszystkim kształcenie wojowe regionu. Korespondują z założenia- ogólne. Od września 2001 r. funkcjonują mi strategii rozwoju gospodarczego miasta w mieście 3 trzyletnie licea ogólnokształ- i powiatu, w której kładzie się nacisk na cące. Dwa lata później (w 2003 r.) utwo- m.in. ochronę środowiska naturalnego, rzono czwarte przy Powiatowym Zespole promocję walorów turystycznych, budowę Szkół nr 1 (wcześniej ZSZ nr 1). W lice- i modernizację infrastruktury turystycznej, ach ogólnokształcących zajęcia prowadzo- wykorzystanie nowych technologii komu- ne są w klasach matematyczno-fizyczno- nikacyjnych, wspieranie małej i średniej informatycznych, biologiczno-chemiczno- przedsiębiorczości12; odzwierciedlają też -ekologicznych, humanistycznych i ogól- odgórne oczekiwania kształtującej się go- nych. Ponadto utworzono trzyletnie licea spodarki postindustrialnej, szczególnie profilowane o takich specjalnościach, jak: w aspekcie kształcenia ogólnego oraz 152 chemiczne badania środowiska, ekono- w zakresie nowoczesnych technologii ko- miczno-administracyjnej, elektronicznej, munikacyjnych i generalnie sfery usług. kształtowanie środowiska, leśnictwo i tech- W planowaniu kierunków kształcenia za-

10 A. Modrzejewski, Działalność samorządu powiatu kościerskiego w latach 1998–2002, „Z Ziemi Ko- ścierskiej. Zeszyty Regionalne” 2002, s. 31. 11 Wykaz szkół prowadzonych przez powiat kościerski, które rozpoczną działalność od 01.09.2002 r. z uwzględnieniem typów szkół i kierunków kształcenia, materiały Wydziału Oświaty Starostwa Powiatowego w Kościerzynie, s. 1–2. 12 Zob. Strategia rozwoju gospodarczego Ziemi Kościersko-Zaborskiej przygotowana przez Komisję Rozwoju Gospodarczego w ramach programu „Partnerstwo dla Samorządu Terytorialnego” we współpracy z firmą Uniglob Group. Materiały powielane, grudzień 2000, s. 16. Społeczność lokalna miasta Kościerzyny... wodowego na poziomie zarówno średnim, podstawowych) zawodowych uczęszczało jak i zasadniczym bierze się też pod uwagę ok. 50% ogółu młodzieży. Łącznie w szko- istnienie tradycyjnych dla miasta i jego za- łach średnich zawodowych i ogólnokształ- plecza gałęzi gospodarki, tj. leśnictwo, rol- cących kształciło się ok. 78% uczniów, nictwo, przemysł ceramiczny i spożywczy. z czego ok. 28% w liceach ogólnokształcą- Przemiany w szkolnictwie średnim cych. Młodzież uczęszczająca do LO sta- i zasadniczym zawodowym poprzedzone nowiła 35,7% ogółu uczniów pobierających były reformą szkolnictwa podstawowego. naukę w ponadgimnazjalnych szkołach śred- W 1999 r. skrócono do 6 lat czas trwania nich. Jedynie 22% młodzieży uczyło się kształcenia podstawowego oraz utworzone w zasadniczych szkołach zawodowych14. trzyletnie gimnazja13, których celem jest W II połowie lat 90. wraz z popularyzacją przedłużenie edukacji ogólnokształcącej. wykształcenia średniego oraz coraz więk- W Kościerzynie otwarto 3 gimnazja, two- szym zainteresowaniem zdobywaniem no- rzące wraz ze szkołami podstawowymi ze- wych umiejętności i kwalifikacji rozwinę- społy szkół. ło się w Kościerzynie szkolnictwo dla osób Prócz zmian jakościowych (nowe kie- dorosłych. Powstały zarówno szkoły śred- runki kształcenia) w kościerskim szkolnic- nie, zawodowe i ogólnokształcące, jak i po- twie zauważalne były również zmiany ilo- licealne; publiczne i prywatne. Od 1999 r. ściowe (wyrażone w liczbach względnych przy Zespole Szkół Technicznych (obecnie i bezwzględnych). Od drugiej połowy lat przy Centrum Kształcenia Ustawicznego 90. młodzież najczęściej wybierała śred- zał. w 2003 r.) działa Państwowa Komisja nie szkoły zawodowe; wzrósł też wyraźnie Egzaminacyjna Eksternów, przed którą oso- odsetek uczniów klas ogólnokształcących. by z wykształceniem podstawowym bądź W roku szkolnym 1995/1996 w liceum ogól- zasadniczym zawodowym zdają egzaminy nokształcącym uczyło się 629 uczniów, co z przedmiotów obowiązujących w szkole stanowiło 29% ogółu uczących się w szkol- średniej; umożliwia to w praktyce zdobycie nictwie średnim w mieście. Zanotowano wykształcenia średniego w przeciągu jed- wzrost w stosunku do roku 1990/1991 o ok. nego roku szkolnego. Taka forma uzyskiwa- 4%. Liczba uczniów szkół średnich wynio- nia wykształcenia jest nierzadko negatyw- 153 sła łącznie 2152, co stanowiło ok. 53% ogółu nie oceniana. Można zarzucić jej zachwianie młodzieży szkół ponadpodstawowych, czyli relacji pomiędzy czasem uzyskania formal- o 8,4% więcej niż przed pięcioma laty. nego wykształcenia a czasem potrzebnym W roku szkolnym 2003/2004 do ponadgim- na rzetelne przysposobienie wiedzy i umie- nazjalnych szkół średnich (nie uwzględ- jętności intelektualnych wymaganych od nia się ostatnich klas szkół średnich ponad- osób z wykształceniem średnim.

13 W Europie Zachodniej o tego typu szkołach mówi się jako o szkołach średnich pierwszego stopnia. 14 Informacje przekazane przez Wydział Oświaty Starostwa Powiatowego w Kościerzynie. Arkadiusz Modrzejewski

Kształcenie policealne i pomaturalne kich Trójmiasta (szczególnie Uniwersytet w Kościerzynie – pierwsza tego typu szkoła, Gdański, Politechnika Gdańska, Akademia Policealne Studium Architektoniczne przy Morska w Gdyni, Akademia Medyczna Zespole Szkół Technicznych, powstała 1 w Gdańsku)16. września 1993 r. – koncentruje się na ta- W 2002 r. na podstawie umowy między kich specjalnościach, jak podstawy architek- samorządem miasta a Wyższą Szkołą Spo- tury, pielęgniarstwo (Pomaturalne Studium łeczno-Ekonomiczną w Warszawie (zał. Pielęgniarstwa zakończyło działalność 1996 r.) utworzono w Kościerzynie tzw. w 2001 r.), informatyka, administracja, ra- „satelitarny ośrodek kształcenia”. Studia chunkowość; kształci się też w zakresie zawodowe (kończące się uzyskaniem tytu- przygotowania do pracy w straży miejskiej łu zawodowego licencjata) odbywają się oraz agencjach ochrony i detektywistycz- w systemie zaocznym na dwóch kierun- nych. Konkurencją dla szkół policealnych kach: ekonomii i pedagogice. W procesie są studia płatne, umożliwiające uzyskanie kształcenia przyszłych ekonomistów i pe- wykształcenia wyższego oraz tytułu zawo- dagogów wykorzystuje się nowoczesne na- dowego licencjata bądź magistra. Część ab- rzędzia komunikowania społecznego, tj. solwentów szkół średnich z Kościerzyny, Internet i telewizja interaktywna. W listo- którzy nie uzyskali indeksów studiów dzien- padzie 2002 r. studia w kościerskim ośrod- nych państwowych szkół wyższych, kon- ku kształcenia WSSE rozpoczęło ok. 70 tynuuje edukację m.in. na płatnych stu- studentów; w październiku 2003 r. na pierw- diach w uczelniach Trójmiasta, Koszalina, szym roku studiów znalazło się ok. 90 osób. Słupska, Bydgoszczy oraz Chojnicach, Nawiązanie współpracy między mia- gdzie funkcjonuje filia Politechniki Kosza- stem a WSSE nastąpiło po nieudanej pró- lińskiej15. bie utworzenia w Kościerzynie i Chojni- Część młodzieży kontynuuje kształce- cach wspólnej dla obu miast samodzielnej nie w trybie stacjonarnym na uczelniach państwowej wyższej szkoły zawodowej (Ka- publicznych i prywatnych, zwłaszcza w naj- szubsko-Pomorska Państwowa Wyższa Szko- bliższej położonych ośrodkach akademic- ła Zawodowa Chojnice-Kościerzyna). Kształ-

154 15 Z przeprowadzonych badań w Starostwie Powiatowym w Kościerzynie, wynika, że pracownicy studiu- jący zaocznie (rok akademicki 2000/2001) kształcili się w następujących uczelniach: Uniwersytet Gdański (5 osób) – kierunek administracja, chojnicka filia Politechniki Koszalińskiej (3) – ekonomia, Akademia Podlaska w Siedlcach (1) – zarządzanie i marketing, Bałtycka Wyższa Szkoła Humanistyczna w Koszalinie (1) – admini- stracja, Wyższa Szkoła Pedagogiczna w Bydgoszczy (1) – administracja, Wyższa Szkoła Pedagogiczna w Słup- sku (1) – pedagogika oraz Wyższa Szkoła Turystyki i Hotelarstwa w Gdańsku (1) – turystyka i rekreacja. 16 Liczba młodzieży podejmującej studia dzienne jest znacznie niższa od liczby osób kształcących się w trybie zaocznym i eksternistycznym. Szkoły ponadpodstawowe nie prowadzą jednak statystyk, dotyczących losów zawodowych i edukacyjnych swoich absolwentów. W 2000 r. na 15 młodych (w wieku do 30 lat) pracowników Starostwa Powiatowego w Kościerzynie jedynie 3 ukończyło dzienne studia akademickie na uczelniach państwowych, a jedna uzyskała w trybie stacjonarnym tytuł zawodowy licencjata i kontynuowała studia magisterskie uzupełniające w systemie zaocznym. Społeczność lokalna miasta Kościerzyny... cenie miało w zamyśle inicjatorów obej- urządzano multimedialne pracownie kompu- mować takie specjalności, jak zarządzanie terowe. Pod koniec ostatniej dekady XX w. rozwojem regionalnym, polityka regional- szkoły uzyskały dostęp do globalnej sieci na, europeistyka, zarządzanie małą firmą, – Internetu. W 2001 r. wszystkie szkoły po- kształtowanie środowiska i turystyka re- nadgimnazjalne posiadały pracownie kom- gionalna17. Projekt pilotowany przez samo- puterowe. Łącznie znajdowało się w nich rządy kościerskie i chojnickie otrzymał ne- 121 komputerów, z których korzystają gatywną opinię Komisji Akredytacyjnej uczniowie podczas zajęć lekcyjnych i fa- Szkolnictwa Wyższego i Rady Głównej kultatywnych. Szkolnictwa Wyższego, w efekcie czego od- Wraz z rozwojem technik informatycznych rzucony został przez Ministerstwo Edu- pojawiło się zapotrzebowanie na kształ- kacji Narodowej i Sportu. Projektowi za- cenie z zakresu podstaw informatyki. Po- rzucano błędy formalnoprawne oraz brak czątkowo zajęcia te miały charakter fakul- przygotowania należytej bazy lokalowo- tatywny. W II połowie lat 90. przedmiot dydaktycznej i brak odpowiedniej kadry informatyka we wszystkich typach szkół naukowo-dydaktycznej18. stał się obowiązkowy. Przeważnie kształ- Ważkie przemiany w sferze edukacji ceniem informatycznym zajęli się nauczy- przejawiały się nie tylko w zmianach form ciele przedmiotów ścisłych: matematycy, i kierunków kształcenia, ale również w co- fizycy i absolwenci studiów technicznych. raz częstszym zastosowaniu nowoczesnych W 2001 r. wszyscy nauczyciele informaty- technologii komputerowych oraz w pro- ki w szkołach ponadgimnazjalnych w Ko- pagowaniu nauki języków obcych, szcze- ścierzynie ukończyli podyplomowe studia gólnie zachodnich (angielskiego i niemiec- z zakresu podstaw informatyki. Żadna oso- kiego). ba nie była natomiast absolwentem infor- Na początku lat 90. wyposażono placów- matyki. ki oświatowe w sprzęt komputerowy. Po- Do 1990 r. w szkołach podstawowych czątkowo były to komputery niskiej jakości, oraz ponadpodstawowych obowiązkowym nadające się do tworzenia nieskompliko- przedmiotem był język rosyjski. Tylko w li- wanych programów oraz zabawy. Sukce- ceach ogólnokształcących nauczano drugie- 155 sywnie wprowadzano coraz bardziej za- go języka obcego. Nauczyciele języka rosyj- awansowany technologicznie sprzęt oraz skiego byli na ogół absolwentami filologii

17 Kaszubsko-Pomorska Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa Chojnice-Kościerzyna. Projekt, Chojnice – Kościerzyna 2000, s. 7. 18 Pismo z Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu z dn. 2001-11-15, nr DSW-1-0141-381/EK/01 do Zbigniewa Stencla, starosty kościerskiego wraz z załącznikiem: Opinia Nr 82/01 Komisji Akredytacyjnej Wyższego Szkolnictwa Zawodowego z dn. 25 października 2001 r.; Pismo z Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu z dn. 2001-12-04, nr DSW-1-0141-407/EK/01 do Zbigniewa Stencla, starosty kościerskiego wraz z załącznikiem: Uchwała Nr 456/2001 Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego z dn. 15 listopada 2001 r. Arkadiusz Modrzejewski

rosyjskiej. Kończyli uniwersytety oraz uczel- o znajomości języka obcego. Nierzadko nie pedagogiczne. W 1990 r. język rosyjski były to certyfikaty pierwszego stopnia. Sy- przestał być przedmiotem obowiązkowym. tuacja w tym względzie poprawiła się nie- Początkowo brak kadry pedagogicznej, znacznie pod koniec lat 90., m.in. dzięki posiadającej odpowiednie kwalifikacje do podnoszeniu przez nauczycieli kwalifika- nauki jednego z języków zachodnich nie cji zawodowych. Z przeprowadzonych badań sprzyjał wprowadzaniu ich do szkół. Od II ankietowych wynika, iż w 2001 r. w szko- połowy lat 90. we wszystkich szkołach pod- łach ponagimnazjalnych w Kościerzynie 7 stawowych i gimnazjach w mieście dzieci (30 %) nauczycieli posiadało tytuł zawodo- i młodzież uczą się języka angielskiego bądź wy magistra z zakresu nauczanego języka, niemieckiego. W gimnazjach prowadzone a 6 (26 %) tytuł zawodowy licencjata. Za- są zajęcia z obu tych języków. W szkołach tem 56% nauczycieli posiadało wykształce- podstawowych i gimnazjalnych nie prowa- nie filologiczne. 4 (17 %) nauczycieli legi- dzi się obecnie zajęć z języka rosyjskiego. tymowało się wykształceniem wyższym W szkołach zawodowych i średnich nato- magisterskim niefilologicznym oraz odpo- miast język rosyjski jest dalej wykładany wiednim certyfikatem potwierdzającym w niektórych klasach. Ponadto w szkołach znajomość języka obcego bądź studiami tych uczy się języka angielskiego, francus- z zakresu nauczanego języka. 3 (13 %) na- kiego i niemieckiego. Do 2002 r. w zasad- uczycieli posiadało wykształcenie wyższe niczych szkołach zawodowych i w średnich zawodowe niefilologiczne oraz certyfikat szkołach zawodowych, za wyjątkiem tech- znajomości języka obcego. 2 (8 %) nauczy- nikum obsługi ruchu turystycznego i ho- cieli z wykształceniem wyższym uczyło telarstwa, nauczany był jeden język obcy. języka obcego, nie posiadając odpowied- W liceach ogólnokształcących obowiązywa- nich certyfikatów potwierdzających jego ły dwa języki obce. W zreformowanej szko- znajomość. 1 (4 %) z nauczyciel legitymo- le średniej, bez względu na jej typ, obo- wał się jedynie wykształceniem średnim wiązują dwa języki obce. i posiadał certyfikat znajomości nauczane- Wprowadzając do szkół podstawowych go języka19. 156 i ponadpodstawowych naukę języków za- Do II połowy lat 90. mieszkańcy miasta chodnich, zatrudniano nauczycieli bez na- języków obcych poza szkołą uczyli się na leżytego przygotowania merytorycznego prywatnych lekcjach udzielanych najczę- i metodycznego. Do szkół trafiły osoby bez ściej przez nauczycieli tych języków – tego wysokich kwalifikacji zawodowych. Zatrud- typu zajęcia w dalszym ciągu cieszą się dużą niano nierzadko absolwentów szkół śred- popularnością, oraz na kursach organizo- nich, którzy podjęli zaoczne studia języko- wanych przez domy kultury i parafie rzym- we bądź posiadali certyfikaty zaświadczające skokatolickie. W 1997 r. powstała pierw-

19 Na podstawie ankiet przeprowadzonych w szkołach ponadgimnazjalnych w Kościerzynie w 2001 r. Społeczność lokalna miasta Kościerzyny... sza w Kościerzynie prywatna szkoła języ- byta wiedza, umiejętności czy doświadcze- ka angielskiego dla dzieci i młodzieży – nie. Teddy Bear. W 2000 r. założono kolejną szkołę prowadzoną przez native speaker’a Wyłanianie się gospodarki z Wielkiej Brytanii – New School of En- postindustrialnej glish. W tym samym roku powstała szkoła języków obcych „Kosmos”, w której oprócz Analizy potwierdzające nastanie gospo- języka angielskiego istnieje możliwość darki postindustrialnej koncentrują się nauki języka niemieckiego, francuskiego przede wszystkim na makroskali, podczas i hiszpańskiego. Kursy prowadzone w szko- gdy zjawiska i procesu charakterystyczne łach języków obcych, podobnie jak korepe- dla postindustrializmu ujawniają się także tycje są płatne. Bezpłatne bądź za „symbo- w mniejszych społecznościach, tj. miasto liczną” opłatą organizowane są lekcje języków Kościerzyna, w której od przełomu lat 80. obcych w domach kultury. W 2001 r. w Mło- i 90. dokonały się znaczące przeobrażenia dzieżowym Domu Kultury istniały 3 gru- cywilizacyjne w sferze gospodarki. Z jed- py nauki języka angielskiego, do których nej strony zaznacza się regres sektora prze- uczęszczało łącznie ok. 50 uczniów20. Rów- mysłu, wzrastające bezrobocie i likwida- nież w szkołach prowadzone są zajęcia fa- cja zakładów pracy, z drugiej dynamicznie kultatywne z języków obcych. rozwija się sektor usług, zarówno prostych Ogólnie, analiza rozwoju oświaty w Ko- wykonywanych przez osoby o niskich kwa- ścierzynie na przełomie XX i XXI w. prze- lifikacjach zawodowych, jak i wymagających konuje, że tendencje lokalne są przejawem specjalistycznej wiedzy, zdobywanej nie- globalnych przeobrażeń cywilizacyjnych, rzadko w ośrodkach akademickich. Głów- w tym rosnącej wartości wiedzy jako podsta- nym „kapitałem” usług jest wiedza oraz jej wowego, niematerialnego surowca nowej, pochodne: umiejętności praktyczne, do- postindustrialnej cywilizacji i kształtujące- świadczenie zawodowe i innowacyjność. go się społeczeństwa informacyjnego. Rów- W okresie tzw. Polski Ludowej Koście- nocześnie obserwuje się, że coraz wyraź- rzyna stawała się miastem przemysłowym. niejsza staje się antynomia między ilością Stale, aż do końca lat 80. wzrastała liczba 157 osób podwyższających kwalifikacje i zdo- zakładów produkcyjnych oraz osób zatrud- bywających określone wykształcenie nionych w sektorze przemysłu. Przemysł a jakością procesu edukacyjnego. Podwyż- kościerski koncentrował się na przetwór- szanie kwalifikacji ma często charakter po- stwie rolno-spożywczym i drzewnym, me- zorny. Ważny staje się sam dokument blarstwie, wyrobach galanteryjnych i me- poświadczający ich uzyskanie, nie zaś zdo- talowych. W 1969 r. w Łubianie pod

20 Projekt organizacji Młodzieżowego Domu Kultury w Kościerzynie na rok szkolny 2001/2002, Mate- riały Wydziału Oświaty Starostwa Powiatowego w Kościerzynie, s. 1–4. Arkadiusz Modrzejewski

Kościerzyną uruchomiono produkcję por- tościach bezwzględnych i względnych) celitu stołowego. pracowników przemysłu była niższa niż W 1985 r. w tzw. przemyśle uspołecz- w 1976 r.24 nionym pracowało 1712 osób21. Jeszcze Podobne zjawiska uwidoczniły się w ma- w latach 80. władze miasta działały na rzecz łych prywatnych zakładach produkcyjnych. pozyskania kapitałochłonnych inwestycji, Mimo że w latach 90. ich liczba wrastała – mających głównie na celu rozwój przemy- w 1993 r. istniało 107 tego typu zakładów, słu. Przewidywano utworzenie w północ- a w 1995 r. już 139 – stan ten porównywal- no-wschodniej części miasta strefy koncen- ny był z latami 80. (wzrost nastąpił po uprzed- tracji działalności gospodarczej, w tym nim spadku). W 1985 r. istniało tyle samo przede wszystkim produkcji materialnej. małych zakładów produkcyjnych (128), co W strefie tej docelowo pracę miało zna- w 1994 r. W ostatniej dekadzie XX w. zmie- leźć ok. 6000 osób22. Jedną z najważniej- nił się udział tych zakładów w ogólnej licz- szych inwestycji miała być, mimo braku bie małych przedsiębiorstw. W 1988 r. 60% wykwalifikowanej w tym kierunku kadry, małych firm (zakłady rzemieślnicze) trudni- budowa fabryki sprzętu elektronicznego, ło się produkcją, a w 1997 r. już tylko 11% w której planowano zatrudnić ok. 1300 (zakłady zatrudniające do 5 pracowników); pracowników23. Kryzys w gospodarce kra- 89% to zakłady z szeroko rozumianego sek- jowej oraz upadek systemu centralnego tora usługowego, od handlu po finanse25. planowania sprawiły, że planów tych nie W latach 1994–1997 przybyło 11 zakładów udało się wcielić w życie. Ideologia indu- produkcyjnych (wzrost o 8,5%), podczas strializacji, często przecząca zdrowemu gdy, np. zakładów w sekcji handel i napra- rozsądkowi, została zdezawuowana. Konse- wy przybyło 134 (wzrost o 35%), budow- kwencją tego było zmniejszanie się w la-tach nictwo 76 (wzrost o 71%), pośrednictwo 90. liczby osób zatrudnionych w przemyśle finansowe 15 (wzrost 500%), obsługa nie- oraz likwidacja nierentownych i nierzad- ruchomości i firm 47 (wzrost 121%)26. ko źle zarządzanych zakładów produkcyj- Małe, często jednoosobowe, firmy nie- nych. W 1999 r. liczba (wyrażona w war- wątpliwie sprzyjają procesowi wyłaniania

158 21 Rocznik statystyczny województwa gdańskiego 1985, Gdańsk 1986, s. 46. 22 Miasto Kościerzyna, miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. Materiały Urzędu Miasta w Kościerzynie, s. 23. 23 Archiwum Państwowe w Gdańsku, Informacje i prognozy rozwoju społeczno-ekonomicznego miasta i gminy Kościerzyna w 1989 r., sygn. 2408, nr 135. 24 Rocznik statystyczny województwa gdańskiego, Gdańsk 1981, s. 71; Rocznik statystyczny wojewódz- twa pomorskiego, t. II, Gdańsk 2000, s. 189. 25 Rocznik statystyczny województwa gdańskiego 1985…, s. 553; Rocznik statystyczny województwa gdańskiego 1988, Gdańsk 1989, s.506; Gminy województwa gdańskiego 1990–1994…, s. 60; Gminy woje- wództwa gdańskiego 1996, Gdańsk 1996, s. 86; Gminy województwa gdańskiego 1998, Gdańsk 1998, s. 136. 26 Obliczenia własne na podstawie: Gminy województwa gdańskiego 1990–1994…, s. 60; Gminy woje- wództwa gdańskiego 1998…, s. 136. Społeczność lokalna miasta Kościerzyny... się gospodarki postindustrialnej, a właści- osoby (1,1%) w pozostałej działalności usłu- wie, jak wynika z przedstawionych wyżej gowej27. statystyk, są głównym motorem postindu- W latach 1994–1999 w służbie zdrowia, strializmu. W działalności tej głównym ka- głównie dzięki otwarciu szpitala specjalistycz- pitałem jest zwykle wiedza i specyficzne nego, w którym pracuje ok. 680 osób, za- umiejętności. Dlatego inwestycje z zwią- trudniono 502 nowych pracowników (wzrost zane z rozpoczęciem działalności usługo- o 65,1%). W 1999 r. w tej sekcji gospodar- wej są często niewielkie, jeśli nie wlicza ki narodowej pracowało 1273 osób (20,8% się w to oczywiście wydatków na eduka- ogółu zatrudnionych). W handlu i napra- cję i doskonalenie zawodowe. W przypad- wach zatrudnienie w latach 1994–1999 wzro- ku niektórych profesji możliwe jest wy- sło o 146 miejsc pracy (wzrost o 22,8%). konywanie pracy w miejscu zamieszkania W 1999 r. pracownikami sekcji handlu i na- lub w domach klientów, np. usługi eduka- praw było 785 osób (12,8%). Przybyło rów- cyjne, terapia medyczna, rehabilitacja, za- nież miejsc pracy w transporcie, składo- jęcia logopedyczne, pośrednictwo ubezpie- waniu i łączności. W sekcji tej zatrudniono czeniowe. 48 nowych pracowników (wzrost o 7,6%). Przemiany postindustrialne uwidacz- W 1999 r. w transporcie, składowaniu i łącz- niają się również wśród większych pod- ności pracowało 674 osoby (11,0%). W bu- miotów gospodarczych, zatrudniających co downictwie w latach 1994–1999 utworzono najmniej 5, a od 1999 r. co najmniej 9 pra- 38 miejsc pracy (wzrost o 10,0%). W 1999 r. cowników. Głównymi sekcjami sektora pracownikami sekcji budownictwa były usług w Kościerzynie w latach 90. były: 417 osób (6,8%). 49 miejsc pracy (wzrost ochrona zdrowia, handel i naprawy, trans- o 26,8%) przybyło w pośrednictwie finan- port, edukacja, budownictwo i administra- sowym. W 1999 r. w tej sekcji gospodarki cja publiczna. narodowej zatrudnionych było 232 pracow- W 1994 r. w ochronie zdrowia praco- ników (3,8%). W latach 1994–1999 przy- wało 771 osób, czyli 13,9% zatrudnionych było także miejsc pracy w administracji w gospodarce narodowej, w handlu i na- publicznej, w której zatrudnienie wzrosło prawach 639 osób (11,5%), w transporcie, o 50 osób (15,0%). W 1999 r. w admini- 159 składowaniu i łączności 626 osób (11,2%), stracji publicznej zatrudnione były 383 w edukacji 609 osób (10,9%), w budownic- osoby (6,3%). Powodem wzrostu zatrudnie- twie 381 osób (6,8%), administracji publicz- nia w administracji publicznej było utwo- nej 333 osoby (6,0%), w obsłudze nierucho- rzenie nowych urzędów administracji sa- mości 245 osób (4,4%), w pośrednictwie morządowej oraz przejecie przez samorządy finansowym 183 osoby (3,3%), w hotelar- lokalne nowych zadań. Zredukowano na- stwie i gastronomii 61 osób (1,1%) oraz 64 tomiast o 86 miejsc pracy (o 34,7%) zatrud-

27 Obliczenia własne, na podstawie: Gminy województwa gdańskiego 1990–1994…, s. 60-61. Arkadiusz Modrzejewski

nienie w obsłudze nieruchomości. Reduk- a później w 2001 r. przy drugim w mieście cja była skutkiem przejęcie tej sekcji go- urzędzie pocztowym uruchomiono punkt spodarki narodowej przez małe firmy osób obsługi klienta tegoż banku. Od 1998 r. fizycznych. W latach 1994–1999 zreduko- istnieje w Kościerzynie filia środkowoeu- wano także 9 miejsc pracy w edukacji ropejskiego lidera wśród instytucji finan- (o 1,5%) i 5 w hotelarstwie i gastronomii sowych, banku PEKAO S.A. Banki, by (8,2%). W 1999 r. w edukacji zatrudnionych usprawnić obsługę klienta i tym samym było 600 (9,9%), a w hotelarstwie i gastro- zachęcić do korzystania ze swoich usług, nomii 56 osób (0,9%)28. otwierają w mieście, głównie w centrum Jednym z ważkich procesów nowej świa- oraz w miejscach często uczęszczanych, no- towej ekonomii jest dynamiczny rozwój we punkty i agencje. W oparciu o sieć agen- sektora finansów. Wiąże się z tym, m.in. cji działa m.in. PKO Bank Polski S.A. wzrost aktywności instytucji finansowych Wraz z nowoutworzonymi bankami oraz globalizacja rynku finansowego. Na pojawiły się też firmy pośredniczące w uzy- poziomie lokalnym tendencje te ujawniają skaniu kredytów konsumpcyjnych i gotów- się w postaci wzrostu konkurencji w sek- kowych. W 1999 r. istniały 2 tego typu in- torze finansowym. stytucje29. W 2000 r. utworzono oddział W latach 90. i na początku XXI w. poja- Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo-Kre-dy- wiły się w Kościerzynie nowe instytucje towej im. Franciszka Stefczyka, a w 2003 r. finansowe, co skutkował generalnie popra- SKOK „Wesoła”. wą konkurencyjności oraz, co przedstawio- Rozwój sektora usługowego: powstanie no powyżej, wzrostem zatrudnienia w sek- nowych firm świadczących różnego rodza- torze finansowym. Na przełomie lat 80. i 90. ju usługi i wzrost zatrudnienia w tym sek- w mieście funkcjonowały trzy banki, nale- torze oraz tendencje odwrotne w dwóch żące do tzw. sektora uspołecznionego (in- pierwszych sektorach gospodarki (rolnic- stytucje państwowe i spółdzielnie): ogól- two z leśnictwem i przemysł) mają swoje nopolska Powszechna Kasa Oszczędności, konsekwencje w zmianie struktury zatrud- rodzimy Bank Spółdzielczy (zał. 1902 r.) nienia. W latach 90. zmniejszał się udział 160 i od 1989 r. Bank Gdański. Wraz z liberali- sektora rolnictwa i leśnictwa oraz przemy- zacją w 1989 r. prawa dewizowego powsta- słu w ogóle zatrudnienia. Permanentnie ły kantory wymiany walut, należące rów- wzrastał natomiast udział sektora usług. nież do sfery finansów (obrót walutowy). W 1994 r. w przemyśle pracowało 28% pra- W 1996 r. przy Rejonowym Urzędzie Pocz- cowników gospodarki narodowej w Koście- towym otwarto filię Banku Pocztowego, rzynie. W 1995 r. o 1,4% mniej (26,6%).

28 Obliczenia własne na podstawie: Gminy województwa gdańskiego 1990–1994…, s. 60-61; Rocznik statystyczny województwa pomorskiego 2000…, s. 189. 29 Uwarunkowania rozwoju województwa pomorskiego. Pomorskie studia regionalne, pod. red. T. Parte- ki, Gdańsk 1999, s. 166. Społeczność lokalna miasta Kościerzyny...

W 1996 r. udział ten wyniósł 26%, w 1997 r. specjalistów od marketingu i reklamy, księ- – 25,3%, w 1998 r . – 24,8%, w 1999 r. – gowych, kadrowych, programistów kom- 23,2%, a w 2000 r. już tylko 22,3%. Podob- puterowych, jak i portierów i sprzątaczki. ne tendencje zachodzą w pierwszym sek- W Zakładach Porcelany Stołowej „Lubia- torze gospodarki, czyli rolnictwie i leśnic- na” S.A. w Łubianie pod Kościerzyną twie. W 1994 r. udział zatrudnionych w grudniu 2001 r. zatrudnionych było 1378 w tym sektorze wynosił 1,7%. W latach pracowników, z czego 1188 to pracownicy następnych malał, aż do poziomu 0,6% produkcji a 190 administracji. Personel sprzą- w 2000 r. Nieznaczny wzrost zarejestro- tający i ochronę zatrudnia natomiast firma wano jedynie w 1996 r., wtedy to w pierw- świadcząca usługi dla „Lubiany”. Na prze- szym sektorze gospodarki pracowało 1,6% łomie XX i XXI w. w Zakładach Porcelany zatrudnionych, czyli o 0,3% więcej niż Stołowej „Lubiana” udział osób zatrudnio- w 1995 r. Redukcji udziału zatrudnienia nych w administracji kształtował się w gra- w dwóch pierwszych sektorach gospodar- nicach 13–14 procent30. ki narodowej towarzyszył wzrost udziału Kształtowaniu się ładu postindustrial- sektora usług. W 1994 r. w przedsiębior- nego w Kościerzynie towarzyszą zjawiska stwach usługowych na terenie miasta Ko- negatywne, z których najbardziej uciążli- ścierzyny pracowało 70,3% ogółu zatrud- wym jest z pewnością problem wysokiego nionych w gospodarce narodowej. W 1995 r. bezrobocia. W 2000 r. bez pracy było 1748 udział ten zwiększył się do 72,1%, w 1996 r. mieszkańców miasta, co stanowi 12% ogó- – do 72,4%, w 1997 r. – do 73,3%, w 1998 r. łu mieszkańców w wieku produkcyjnym31. – do 74,3%. W 1999 r. w usługach zatrud- W 2002 r. bezrobotnych było już 2184 ko- nionych było 76,0%, a w 2000 r. 77%. Zmia- ścierzynian32. Bez pracy pozostają przede ny w strukturze zatrudnienia w gospodar- wszystkim osoby o niskich kwalifikacjach ce narodowej przedstawiono w tablicy 1. zawodowych, a przez to mało atrakcyjne Spora część pracowników zatrudnio- w nowych warunkach ekonomicznych, nie nych w sektorze przemysłu, co charakte- dysponujące w stopniu dostatecznym głów- rystyczne jest szczególnie dla gospodarki nym „surowcem” gospodarki poprzemysło- postindustrialnej, wykonuje zajęcia niezwią- wej, a więc wiedzą; są to m.in. sprzedawcy, 161 zane bezpośrednio z produkcją, charakte- stolarze, mechanicy pojazdów samochodo- rystyczne dla sektora usług. Do kategorii wych, rolnicy, ślusarze. W 2000 r. bezro- tej zalicza się zarówno kadrę menedżerską, botni z wykształceniem podstawowym sta-

30 Struktura zatrudnienia w ZPS „Lubiana” S.A. w Łubianie, dane Działu Kadr i Szkolenia „Lubiana” S.A. w Łubianie z dnia 13.12.2001 r. 31 Rocznik statystyczny województwa pomorskiego 2001…, s. 239. 32 Informacja miesięczna o stanie bezrobocia w powiecie kościerskim w kwietniu 2002 r., występujących tendencjach i podejmowanych działaniach zmniejszających to zjawisko, Powiatowy Urząd Pracy w Kościerzy- nie, 2002, s. 4. Arkadiusz Modrzejewski

nowili 26,5% ogółu osób bez pracy, a z za- 5,4% ogółu bezrobotnych posiadało wy- sadniczym zawodowym 45,7%. 21,2% bez- kształcenie średnie ogólne, a 1,2% wyższe. robotnych to absolwenci szkół policeal- Strukturę bezrobotnych według poziomu nych i średnich zawodowych. Zaledwie wykształcenia przedstawiono w tablicy 2.

Tablica 1. Struktura zatrudnienia (w procentach) w Kościerzynie w latach 1994–2000 w gospodarce narodoweja

Rok Rolnictwo i leśnictwo Przemysł Usługi b 1994 1,7 28,0 70,3 1995 1,3 26,6 72,1 1996 1,6 26,0 72,4 1997 1,4 25,3 73,3 1998 0,9 24,8 74,3 1999 0,8 23,2 76,0 2000 0,6 22,3 77,0

a dotyczy zatrudnionych w gospodarce narodowej bez zakładów osób fizycznych zatrudniających do 5 lub 9 pracowników (w zależności od badanego roku) oraz bez rolnictwa indywidualnego i duchowieństwa; b wraz z usługami budowlanymi; Źródło: Opracowanie własne na podstawie: Gminy województwa gdańskiego 1990–1994…, s. 60–61; Gminy województwa gdańskiego1996…, s. 62–63; Gminy województwa gdańskiego 1998…, s. 138–139; Województwo pomorskie w 1998…, s. 372–373; Raport o stanie miasta, edycja II, oprac. M. Modrzejewski, Kościerzyna 2000, s. 13; Rocznik statystyczny województwa pomorskiego 2000…, s. 189; Rocznik statystyczny województwa pomorskiego 2001, Gdańsk 2001, s. 226–227.

Tablica 2. Struktura bezrobotnych według wykształcenia w Kościerzynie w 2000 r.

Poziom wykształcenia Liczba bezrobotnych Udział (w %) 162 Ogółem 1748 100 Podstawowe 463 26,5 Zasadnicze zawodowe 799 45,7 Policealne i średnie zawodowe 370 21,2 Średnie ogólne 94 5,4 Wyższe 22 1,2

Źródło: Sytuacja materialna mieszkańców Kościerzyny, oprac. M. Modrzejewski, Urząd Miasta w Kościerzynie, 2001, s. 9. Społeczność lokalna miasta Kościerzyny...

Ok. 25% ogółu bezrobotnych to byli pra- w tym względzie ma rozwój małych firm, cownicy sektora produkcyjnego, pozosta- również jednoosobowych. Są to przeważ- li pracowali przed wypowiedzeniem umo- nie podmioty świadczące różnego rodzaju wy o pracę przeważnie w takich działach, usługi. Niezbędnym przy ich uruchomieniu jak handel i naprawy (20% ogółu bezrobot- jest „kapitał” intelektualny, a więc wiedza, nych), budownictwo (15%), rolnictwo i le- specyficzne umiejętności, kreatywność śnictwo (10%); 17% ogółu bezrobotnych nie i innowacyjność osób, podejmujących dzia- posiadało żadnego stażu pracy, a więc nie łalność gospodarczą. Należy mieć na uwa- zdobyli żadnego doświadczenia zawodowe- dze, że transformacja gospodarki wywołu- go33. je niechciane, uboczne skutki m.in. w postaci Ogólnie, należy stwierdzić, że na prze- wysokiego poziomu bezrobocia, którym łomie XX i XXI w. w życiu gospodarczym dotknięci są przede wszystkim ludzie nie miasta Kościerzyny ujawniają się tendencje posiadający wysokich kwalifikacji zawodo- przekształcające rzeczywistość industrial- wych, najczęściej osoby z wykształceniem ną w postindustrialną; ważkim czynnikiem podstawowym i zasadniczym zawodowym. konstytuującym gospodarkę postindustrial- Bezrobocie jest przede wszystkim wyni- ną jest struktura zatrudnienia, w której do- kiem niedostosowania do nowych warun- minują usługi jako podstawowy sektor ków ekonomicznych. nowoczesnej ekonomii. Duże znaczenie r 163

33 Rynek pracy powiatu kościerskiego w 1999 roku, oprac. M. Ginter, Powiatowy Urząd Pracy w Koście- rzynie, 2000, s. 11. Irena Bednarek WSPOMNIENIA

Irena Bednarek

Żyliśmy w Bissau

Wspomnienie, które napisałam, obejmu- na, ale na szczęście miejsce przeznaczenia ją czas okupacji hitlerowskiej w Bysewie. nie było daleko. Ojciec otrzymał nakaz pra- Wszyscy chcieliśmy przeżyć ten okropny cy jako kierowca z własnym samochodem czas. Udało się nam. Bysewa z lat okupa- właśnie w Bysewie. cyjnych dawno już nie ma. Dwór spalono. Była to listopadowa niedziela 1939 roku. Z czworaków zostały tylko dwa. Nie ta ce- Dzień mglisty. Wiał zimny wiatr. Dobrze, gielnia, co teraz wytwarza cegły. Nie istnie- że mrozu nie było. Przez całą drogę nie spot- je droga bysewska, która wiodła do krzy- kaliśmy żadnej furmanki, żadnego rowerzy- żówki. Zbudowano tu lotnisko. Nie wiem, sty, żadnego pieszego, a przecież minęli- co stało się z rodziną dziedzica. Tych życz- śmy już Banino. A tu pech! Z przeciwka liwych, pracowitych Bysewian też już nie jechał samochód osobowy, który zatrzymał ma. Ale pamięć zostaje. się. Siedziało w nim dwóch Niemców w brunatnych mundurach. Zauważyłam * * * niepokój na obliczach rodziców. Jeden z S.A.-manów wysiadł, podszedł do ojca Ojciec zatrzymał swój stary, trochę i pozdrowiwszy Hitlera zapytał: 164 przeładowany samochód i wysiadł – chciał – Wo fahren Sie? (Dokąd pan jedzie?) coś w nim sprawdzić, bo z chłodnicy uno- – Nach Bissau (Do Bysewa) – odpowie- siły się kłęby pary. Na skrzyni samochodu dział ojciec. znajdował się nasz prawie cały dobytek. – Auf dem Gut? (Do majątku?) W szoferce siedziała matka z dziesięciomie- – Ja. sięczną Niną i trzyletnią Halinką. Trzyma- – Was ist passiert? (Co się stało?) ła je na kolanach. Pięcioletni Staś i sied- – Der Kühler. (Chłodnica) mioletnia Rena siedzieli z tyłu za mamą na – Ich bin der Gemeindevorsteher von skrzyneczce. Jazda była bardzo niewygod- Banin. (Jestem wójtem Banina). Żyliśmy w Bissau

Stukając obcasami i podnosząc rękę po- najpierw wnieśli stół do mieszkania i ko- wiedział „Heil Hitler”. Ojciec skinął gło- szyk z jedzeniem. Mówiła, że to taki zwy- wą. W szoferce była cisza. Nie poruszyły czaj, żebyśmy nie zaznali głodu w tym miesz- się nawet maluchy. Dopiero, gdy ojciec kaniu. Potem wnieśli leżankę, na której nas wsiadł, a SA-mani odjechali – odetchnęli- – dzieci usadowili, abyśmy nie przeszkadzali. śmy. „Jak to dobrze, że nie chcieli doku- Rodzice i pomocnicy uwinęli się sprawnie mentów. Źle by się to dla nas skończyło” z wyładunkiem. A zbliżał się szyb-ko listo- – powiedziała mama. padowy wieczór. Do pokoju weszła matka Na horyzoncie widać było wysoki, dy- z lampą naftową. Zapanowała cisza. Cała miący komin. „To jest cegielnia. Tam się nas czwórka dzieci gapiła się jak urzeczo- wyrabia cegły. Tam jedziemy. Tam będzie- na w tę lampę. W Bissau niestety nie było my teraz mieszkać. Będziemy musieli się elektryczności. Dwór miał. Ale to dwór. przyzwyczaić do nowego życia. Będzie nam Mieszkanie nasze było pierwszym od trudno. To jest Bissau – Bysewo” – mówił strony północnej. Składało się z dwóch izb ojciec. i z kuchni. Jeden pokój był duży, miał pod- Dojeżdżaliśmy do krzyżówki z Ramkau łogę z desek, sufit ładnie wykonany z be- – Rębiechowa. Dalej na wprost wiodła szo- lek i równiutkich desek pomiędzy nimi. sa na Viereck – Firogę, a dalej do Lang- W rogu pokoju, przy drzwiach, stał piec fuhr – Wrzeszcza. Na lewo do Gluckau – z cegieł, który zimą ogrzewał pokój. Na- Klukowa, a na prawo do Bissau – Bysewa. przeciw drzwi było okno. Drugi pokój, izba Ojciec skręcił na prawo. Jechaliśmy te- i kuchnia miały podłogi z czerwonej by- raz szosą bysewską. Minęliśmy cegielnię sewskiej cegły, a sufity takie same jak – wielką cegielnię. A komin cegielni z czer- w dużym pokoju. W kuchni był duży trzon wonej cegły wciąż dymił. Dalej jechaliśmy kuchenny, na którym mama gotowała po- drogą z góry. Zaczynała się wieś. Samo- siłki na płycie, a z drugiej strony był duży chód wjechał na podwórze pierwszego bu- piec. Można było w nim upiec dużo chle- dynku po lewej stronie drogi i zatrzymał ba. Bo chleba nie można było kupić. Każ- się. da gospodyni w Bysewie sama piekła chleb – Zajechaliśmy, tu będziemy mieszkać dla swojej rodziny. Zdarzało się, że go w ro- 165 – powiedział ojciec. dzinie zabrakło. Wtedy pożyczało się chleb Wygramoliliśmy się z szoferki. Zaraz od sąsiadki, a oddawało po upieczeniu. pojawiło się czterech rosłych, uśmiechnię- W kuchni przez luk wchodziło się do tych mężczyzn do pomocy, nasi przyszli piwnicy. Była wielka – prawie tak wielka sąsiedzi – Paweł, Jan, Franciszek Wend- jak kuchnia, wybetonowana, masywna. La- towie i Zbigniew Piotrowski. Do mieszka- tem było w niej chłodno. Była nieodzow- nia trzeba było wnieść meble, walizki, ko- na na zimę, gdyż przechowywaliśmy w niej sze. Mama poprosiła pomocników, by ziemniaki, brukiew, buraki pastewne i in- Irena Bednarek

ne warzywa. Podobnie czyniły pozostałe i innych. W białym domku mieszkała pani rodziny. Jeśli ziemniaki nie mieściły się Kuś z córkami – Ireną i Marysią i syn- w piwnicy, składowano je w kopcach na kiem. Tą polną drogą można było dojść do działkach. Rębiechowa, Banina. Tą drogą też często W budynku, w którym zamieszkaliśmy, chodziliśmy do pani Mali Krauze. Była na- prócz nas mieszkały jeszcze trzy rodziny: szą krawcową, bardzo dobrą. Szyła miesz- rodzina szofera Zielińskiego, rodzina kowa- kańcom sukienki, kostiumy, płaszcze, bluz- la Piotrowskiego, rodzina murarza Wendtó- ki. we i rodzina Stenclów. Nasz dom nazywał Wszystkie czworaki były do siebie podob- się Rotberg, bo stał na gruzie z czerwonej ne. Różniły się tylko wejściami do miesz- cegły. Zbudowany był z czerwonej cegły kań, gdyż były usytuowane z różnych stron. jak wszystkie pozostałe domy w Bysewie. Tuż za Rotbergiem, w drugim czworaku, Miał spadzisty dach z czerwonej dachów- mieszkały rodziny Pettków, a po nich Kar- ki. W ścianach szczytowych ze strony pół- czewskich, Sonntagów, Meierów, Trede- nocnej i południowej znajdowały się wła- rów. W trzecim czworaku, ostatnim po le- zy na strych. Każda rodzina miała swój wej stronie od cegielni, mieszkały rodziny strych. Wchodziło się nań po drabinie. Na Kwidzińskich, Zielonków, Zarachów, a po strychy składowało się siano, słomę, ple- nich rodzina Myszków i rodzina Stelma- wy. W odległości dziesięciu metrów od chów. W pierwszym czworaku po prawej domu stała obórka z czterema pomieszcze- stronie drogi od cegielni, mieszkały rodzi- niami dla zwierząt domowych. Każdej ro- ny Sassów, Schulzów, Stenzlów i Słowi- dzinie przysługiwało jedno pomieszczenie. ków, po nich Haremzowie. W czworaku za Prawie każda rodzina miała krowę, hodo- nimi mieszkały rodziny Wandtków, Forme- wała świnią kury, czasem kaczki, gęsi i kró- lów, Grotów i Płotków. liki. Konia we wsi nikt nie miał, nie był Szosa bysewska była dobrze utrzyma- potrzebny. Za obórką stały wygódki. Każ- na, dbano o nią. Po obu stronach rosły lipy. da rodzina miała taki swój domeczek. Jak one pachniały w okresie kwitnienia! Domów mieszkalnych, czyli czworaków Zapach dochodził aż do naszych domostw. 166 w Bysewie było pięć. Trzy po jednej stro- Po lewej stronie szosy od krzyżówki, sta- nie i dwa po drugiej stronie drogi. Prawie ły słupy telegraficzne. W dworze był tele- w środku wsi stała pompa. Ładna pompa, fon. Szosa kończyła się za cegielnią a da- masywna, metalowa. Dobra była z niej lej przez wieś, aż do bramy dworskiej, na woda. Czysta, rześka – jak ze źródła. Wodę drodze były „kocie łby”. Widać je było tyl- pompowało się do własnych dwóch wiader ko latem, gdy było sucho. Zimą przykry- i na nosidłach zanosiło do domów. wał je lód i śnieg. Nie widać ich było też Tuż obok pompy prowadziła droga do ani na wiosnę, ani jesienią. Pokrywało je gospodarstw państwa Bastianów, Krauzów wtedy błoto, bysewskie błoto! Utrapienie Żyliśmy w Bissau wszystkich ludzi. Buty były zawsze zabło- kiem, warsztat ślusarza, w którym często cone i mokre. A nie mięliśmy butów gu- pracował mechanik, szofer Zieliński i war- mowych. Nie można ich było kupić nawet sztat kołodzieja, w którym pracował Stel- na Bezugschein – (kartę odzieżową). Bło- mach. Ogromna stajnia była miejscem to było także na podwórzu dworskim. Po- odpoczynku dla wielu masywnych koni po- wodowały je roztopy wiosenne i jesienne ciągowych. Stajnią i końmi opiekowali się deszcze (tym łatwiej, że ziemia bysewska silni i dorodni synowie Płotków, Wandt- to przeważnie ziemia gliniasta). A także ków, Wendtów, Grotów, Stenzlowie i Maje- wozy dworskie wielkie, ciągnięte przez czte- rowie. To oni je karmili, czyścili, zaprzęga- ry konie, wracające z pól z ładunkiem. Ale li po cztery do furmanki i zwozili nimi z pól ludzie przywykli do błota. Można się było plony. Miejsce obok stajni zajmowały sto- do tego przyzwyczaić. Po podwórzu, po doły ze zbożem, grochem, kukurydzą, sia- wsi, chodziliśmy w chodakach. W butach nem. Potem była wielka obora. Ogromne chodziliśmy do szkoły, po zakupy, do ko- stado krów i kilka buhajów zajmowało obo- ścioła i w niedzielę po wsi. rę zimą, a latem wypasały się na łąkach. Najważniejszy i najciekawszy we wsi był Buhaje zawsze osobno. Pracą w oborze kie- dwór. Na ogromny teren dworski prowa- rowali Zielonkowie. Oni doili krowy, kar- dziła wysoka brama. Zbudowano ją z litych mili je, czyścili, dbali i odbierali rodzące bali. Podwoje otwierano w dzień a zamy- się cielaczki. W chlewni chrumkały świ- kano wieczorem. Teren dworski otoczony nie. Kury, kaczki, gęsi i indyki też miały był pięknym murem z czerwonej cegły, swe miejsce na dworskim podwórzu. Ale wysoką siatką drucianą, a także wysokim wśród ptactwa wzrok zawsze przykuwały żywopłotem. Tuż za bramą po prawej stro- perliczki. nie, w maleńkim ogródku z lipami stał par- Dalej była powozownia i stajnia dla koni terowy budynek z okiennicami. Mieszkał do dyspozycji właściciela. Tu końmi i po- w nim inspektor z rodziną, pan Piłat. „Herr jazdami opiekował się pan Treder. On dbał Piłat” – jak wołał właściciel. W domku tym o karetę, powóz, brykę i konie. On karmił mieszkał też pan Węsierski. Mieszkał sam. konie, czyścił je, przygotowywał dojazdy Pan Piłat posiadał wyższe wykształcenie i powoził nimi. Był stangretem. 167 i zajmował się wszystkimi sprawami go- Za powozownią stały cieplarnie, ogród spodarskimi w majątku bysewskim. Był ni- warzywny i sad. Pracował tu ogrodnik – czym pan Niechcic z Nocy i Dni. Pan Wę- pan Formela z synem. sierski był nauczycielem z zawodu a tu Na podwórzu pod dachem stały wiel- w Bysewie zajmował się buchalterią całej kie wozy. Furmanki na cztery konie, wozy posiadłości. Dalej był mały magazyn, kuź- drabiniaste, traktory, samochód ciężarowy nia, w której pracował kowal – Zygmunt – pięciotonowy – „Krupp” przyczepy. Tak- Piotrowski z pomocnikiem, bratem Zbysz- że inny sprzęt i maszyny rolnicze. Bo nic Irena Bednarek

nie mogło się niszczyć. Za wszystko odpo- stej, z godzinną przerwą na obiad, a zimą wiadali ludzie no i Herr Piłat – pan inspek- krótszy – od godziny siódmej do piętna- tor. stej. Jeśli pracę wykonywano daleko od Ale najciekawszy to był zawsze pałac, wsi, pracownicy zabierali jedzenie ze sobą dom, w którym mieszkał właściciel. Dom z domu, lub przynosił im je ktoś z rodziny zbudowany z czerwonej cegły klinkiero- w dwojakach. Do pracy w polu, ludzie zbie- wej, z wieżą, w której mieścił się hydro- rali się rano pod bramą dworską. Tu był for. Pałac od podwórza oddzielony był wy- inspektor i ekonom, którzy rozdzielali pra- sokim żywopłotem i siatką drucianą. Przed cę na dany dzień. Mężczyźni pracowali pałac zajeżdżano drugą bramą. Za pałacem w cegielni i w polu z końmi. Kobiety pra- rozciągał się ogród pałacowy. cowały na polu lub wykonywały łatwiejsze Bysewo rozciągało się od Rębiechowa prace na cegielni. Ciężka była praca ludzi do Firogi, od Firogi do Kokoszek, od Ko- na polu, ze względu na warunki pogodo- koszek do Leźna i Czapli. Właścicielem był we. Upał, zimno, deszcz nie zwalniały ich Herr Arnold Hensel Rittergutsbesitzer von od pracy w polu. A przecież pracownicy Bissau. Mieszkał w pałacu z żoną i dwójką nie mieli gumowych butów, płaszczy, chro- dzieci – dziewczynkami w wieku przed- niących ich od deszczów. Gdy pracownicy szkolnym. Jedna z dziewczynek była star- zmokli w polu, a ulewa nie ustawała, prze- sza może o dwa lata. W pałacu pracowały rywali pracę i wcześniej wracali do domu. panny Anna Wendt, Agnieszka Grot, obie Jednak zdarzało się to bardzo rzadko. By- z Bysewa, i Anna Reclaw. Nie pochodziła wało, że trzeba było pracować na lekkim z Bysewa. Były pokojówkami we dworze. mrozie. Prace w polu, dozorował dworz- Również inne panny ze wsi w razie po- nik, ekonom – pan Wandtke. Był to męż- trzeby wykonywały różne prace w pałacu. czyzna starszy, wielki, tęgiej budowy cia- Całością prac w pałacu kierowała starsza ła. Miał wąsy i ogorzałą twarz. Na głowie pana Trautchen. Była ochmistrzynią. Do- spłowiały kapelusz. Na nogach buty z cho- glądała sadu, ogrodu, drobiu, a zwłaszcza lewami i zawsze laskę, którą się podpie- swoich ulubionych perliczek. W razie po- rał. Był odpowiedzialny za pracę w danym 168 trzeby wzywano do pałacu córkę Schulz- dniu w polu. Składał sprawozdanie z jej ców – Mimi na kilka godzin. Ona bawiła wykonania panu inspektorowi. się z córkami dziedzica lub wychodziła Wiele prac w polu wykonywały maszy- z nimi na niedaleki spacer. ny rolnicze – traktory, siewniki, kosiarki, Ludzie z Bysewa pracowali głównie w ce- snopowiązałki, zgrabiarki, koparki do ziem- gielni i w polu. Do pracy zobowiązany był niaków. Ale praca rąk ludzkich była nie- każdy od 18 roku życia. Jedynie chorzy odzowna. Żniwa i wykopki w Bysewie to ludzie nie pracowali. Czas pracy latem był był trudny okres w życiu wsi: ludzie byli dłuższy, od godziny szóstej do dziewiętna- zmęczeni, a do tego to jesienne błoto. Nie Żyliśmy w Bissau pracowały dzieci i młodzież do 18 lat, no Kwidziński. Pracowało tu również wielu in- i gospodynie, matki i żony pracujących. Zaj- nych ludzi. Za pracę na cegielni odpowie- mowały się one domem, gotowaniem po- dzialny był pan Dost a potem pan Kopan- siłków, wychowywaniem dzieci, opiekowa- ke. Mieszkali w domu obok cegielni. Dom ły się i karmiły zwierzęta w swojej obórce. ich – własność pana Hensla – stał w ogro- Bywało, że w czasie żniw brakowało rąk do dzie. Rosły w nim drzewa owocowe. Były pracy. Wtedy pomagała młodzież męska, to jedyne drzewa owocowe w Bissau prócz zgrabiając zgrabiarką zaprzężoną w konia. tych rosnących w sadzie przy pałacu. Robili to z ochotą, nie była to praca przy- Oprócz cegielni w Bysewie istniała jesz- musowa, ale płatna. cze cegielnia w Glukowie (Gluckau), na Fi- Na cegielni najciężej pracowali ludzie rodze (Viereck) i w Matarni (Mattern). Te przy kopaniu gliny. Pracę tę wykonywali cegielnie nie były własnością pana Hen- łopatą. Ładowali glinę do wagoników na sla. Ale cegielnia bysewska była najwięk- szynach, a pchacze pchali je aż do cegiel- sza i słynęła z najlepszych wyrobów. ni. Glinę rozrabiano na cegielni. Powsta- Życie w Bissau nie było łatwe. Wymaga- wały z niej różne rodzaje cegły: dziuraw- ło wielu wyrzeczeń i pracy. Ciężkiej pracy. ka, różne dachówki, rurki i rury o różnym Prócz pracy w cegielni, na polu i we dwo- przekroju i długości. Wyroby z gliny su- rze ludzie pracowali w domu, w swojej szono w szopach. Wysuszone składowano obórce, na swojej działce. Każdej rodzinie w piecach. Każdy piec zamurowywano, przydzielono działkę z dworu. Pracowni- a jego zawartość wypalano. Zajmowali się cy dworscy orali, bronowali ją, przygoto- tym palacze – Riebandt, Roppel. Dokłada- wując do sadzenia ziemniaków. To była li do pieca opału by dymił czerwony komin usługa gratis, dla pracowników. Na tej dział- bysewskiej cegielni. Ten czerwony komin ce zwykle niedaleko od domu uprawialiśmy czy dymił czy nie dymił, był dla nas, ludzi przede wszystkim wczesne ziemniaki i jak z Bissau, ciągłym drogowskazem. Po wy- najwięcej warzyw. Niestety, ziemniaków paleniu rozkuwano ścianę pieców, ich za- i warzyw ludzie z Bissau nigdzie nie mogli wartość wywożono wagonikami na szy- kupić. Dlatego trzeba było dbać o działki. nach na plac przed cegielnią i ustawiano Nie było również owoców. Latem dzieci 169 w stosy na sprzedaż. W cegielni prócz pa- zbierały jagody w leźnieńskim lesie. Jeśli laczy, pracowali murarze – Franciszek Wen- spotkał je leśniczy przy zbieraniu, trzeba dta, ojciec i syn – też Franciszek. Kwidziń- było zapłacić za zbieranie, a jeśli ktoś nie scy, Schulzowie, Sass, Myszkowie, Tada, miał pieniędzy, temu leśniczy zabierał ze- Zieliński, który pięciotonowym Kruppem brane jagody. Owoce i warzywa otrzymy- z przyczepą wywoził wyroby z gliny do waliśmy często od krewnych i znajomych różnych miejscowości – często bardzo da- mających własne gospodarstwa, ale miesz- lekich. Szoferowi pomagał w pracy młodszy kających daleko. Ziemniaki uprawiane na Irena Bednarek

naszych działkach musiały starczyć nam aż Z mąki gospodynie – bysewianki piekły do jesieni, dopóki nie przywieźli ziemnia- niezwykle smaczny chleb. Każda gospody- ków z dworu na zimę, w ramach deputatu. ni miała własną recepturę, ale w każdej ko- Każda rodzina składowała swoje ziemniaki nieczne były obrane, ugotowane i potłu- w swojej piwnicy, która mieściła się w miesz- czone starannie ziemniaki, mleko i zakwas. kaniu pod kuchnią. Ziemniaków starczało Chleb piekło się raz na tydzień albo na do spożycia dla rodziny i dla zwierząt do- dwa tygodnie. I, o dziwo, chleb bysewski póki znowu nie urosły własne na działce. był świeży nawet po dwóch tygodniach. Mojej rodzinie przysługiwały dwie dział- Zawsze trzeba było pamiętać o pozostawie- ki. Powierzchnia naszych dwóch działek niu zakwasu na następny wypiek. Wygnie- była równa powierzchnią jednej działki cione ciasto na chleb kładło się do dużych u innych rodzin. Nasza działka, ta po prze- blach. Było ich zwykle dziewięć lub dzie- ciwnej stronie drogi, czyli na przeciw na- sięć, bo tyle mieściło się zwykle w piecu szego mieszkania, była mało urodzajna. do pieczenia chleba. Napalić w piecu, aby Natomiast druga działka, między dwoma upiec nie tylko chleb, ale i ciasto, trzeba stawami – gliniankami, dawała dobre plo- było umieć. Bysewskie gospodynie słynę- ny. Łatwo było ją nawadniać, bo woda była ły z dobrych wypieków chleba. tuż obok w stawach. Ziemniaki i warzywa Oprócz deputatu pracownicy otrzymy- były dorodne. wali zapłatę – pieniądze za swoją pracę. Pie- Oprócz ziemniaków każda rodzina otrzy- niądze wypłacał pisarz – pan Węsierski. Do mywała z dworu opał – węgiel i drewno, obowiązku każdej gospodyni i matki w By- ziarno dla drobiu, siano dla krowy, słomę, sewie należało pilnowanie, aby pieniądze plewy, buraki pastewne, brukiew a czasami wystarczały rodzinie do następnej wypła- i słomę grochową, którą zwierzęta bardzo ty, a deputat – do następnego rozdziału. lubiły. Bysewianie dostawali także mąkę Bywało, że pieniądze i deputat nie zawsze pszenną i żytnią, otręby i groch. Deputat wystarczały. Wtedy się pożyczało od sąsia- otrzymywaliśmy pewnie na podstawie ja- dów, bo ludzie w Bysewie byli życzliwi, ser- kiegoś kryterium i stawek dla pracowni- deczni i chętnie pomagali potrzebującym. 170 ków. Przydziałem deputatu zajmował się pi- Nikt nic nikomu nie ukradł. sarz buchalter – pan Węsierski. A rozwoził Czasami trzeba było narwać naręcze ko- po wsi wyznaczony pracownik, wielkim niczyny czerwonej lub lucerny z pola dzie- wozem zaprzęgniętym w cztery perszero- dzica, bo króliki i krówki we wsi były głod- ny. Mąkę, otręby, groch musiała odebrać ne. Pracownicy w Bysewie nie mięli łąk. osoba wyznaczona przez rodzinę. Za pa- Nasze krowiny ktoś z rodziny – rano i po pierosy zawsze znalazł się ktoś, kto chęt- południu zapędzał pod dworską bramę, skąd nie pomógł, jeśli w rodzinie nie było aku- pastuch Ali zapędzał je na łąkę dziedzica. rat nikogo do dźwigania. Trawy było mało, bo uprzednio pasły się Żyliśmy w Bissau tu stada dworskie. Musieliśmy nasze krów- padający na kartki mięsne u rzeźnika Ri- ki dokarmiać: od jesieni do wiosny bydląt- cherta – kiepską Leberwurst (wątrobian- ka karmiliśmy w naszych obórkach. Mle- kę), taką samą Blutwurst (salceson czarny) ko przecież było nam potrzebne. i Fleischwurst (parówkowa), jeśli była, lub Ludzie w Bissau otrzymywali kartki jakiś ochłap mięsny, jeśli kartek starczy- żywnościowe. Po nie trzeba było udać się ło. U Frascha kupowaliśmy cały przydział do Gemiende Banin (do gminy Banino). By- cukru na miesiąc, cały przydział proszku ły to kartki dla Polaków. Otrzymywaliśmy do prania, który źle prał, mydło gliniaste na nie zmniejszoną rację żywnościową. Na do mycia i marmoladę najczęściej złej ja- kartki kupowaliśmy cukier (nam bardzo kości, fermentującą tzw. Polenaufstrich. potrzebny), proszek do prania, mydło gli- Brało się ją z naczynia, a ciągle było jej niaste i margarynę. Także mięso i kiełba- tyle samo. Tylko waga jej się zmniejszała. sę. Zakupy na kartki robiliśmy w Firodze. Czasami zamiast cukru można było kupić W jedynym sklepie spożywczym, którego Zuckerkand (cukier kandyzowany) – brył- właścicielem był Frasch. Firoga była od- ki cukru o średnicy pięć centymetrów lub dalona, od Bysewa o około 3,5 km. Było tu większe. Wtedy mieliśmy, radochę, bo więcej zabudowań niż w Bysewie. Oprócz przez całą drogę z Firogi do Bysewa zaja- cegielni była poczta, sklep spożywczy i rzeź- daliśmy się tymi kawałkami cukru. Cukier- niczy. Mieszkała tu akuszerka – pani Tar- ków dla Polaków przecież żadnych nie nowska i szewc Potrykus. Vis a vis cegiel- było. Nie mogliśmy ich kupić. Oprócz za- ni mieszkała nasza koleżanka z klasy Ewa kupów na kartki trzeba było jeszcze kupić Wischniewska, trochę dalej Urszulka Kum- około dwóch, trzech kilogramów soli, ka- mer w czerwonym domku w ogródku i ko- wę zbożową, ocet, musztardę, pieprz zio- lega z klasy Richert, którego ojciec był łowy, (bo prawdziwego pieprzu kupić nie rzeźnikiem, a jego matka prowadziła sklep można było), proszek do pieczenia i inne. rzeźniczy. Po zakupy przeważnie udawały Zakupy ciężko było mi nieść. Bolały ręce się dzieci. Miałyśmy najwięcej czasu, ale i plecy. Zostawałam w tyle. Inne dzieci ze było nam niezmiernie ciężko, bo zakupy swoim ciężarem już poszły do domu. Ja nie były lekkie. Raźniej było iść w grupie, szłam już powoli. Od jednego słupa tele- 171 ale najczęściej szło się w pojedynkę. Ba- graficznego do drugiego. Krótki odpoczy- łam się tych zakupów, nie lubiłam po nie nek i znowu do słupa. Dobrze, gdy nie było chodzić. Ale byłam najstarsza z rodzeń- mrozu i nie padał deszcz. Jeśli był mróz, stwa, drobna, mała, a ciężar zakupów prze- marzły mi nogi w trzewikach, marzły ręce. kraczał często piętnaście kilogramów. Wsku- Chciało mi się spać, ale wiedziałam, że cze- tek złej pogody – deszczu, mrozu, śniegu ka na mnie chora i spracowana mamusia i błota po zakupy chodziliśmy raz na mie- i maluchy. Mały Staś, mała Halinka i mała siąc. Trzeba było kupić cały przydział, przy- Nina. W domu była radość, gdy przycho- Irena Bednarek

dziłam. Grzali mi nogi i ręce. Masowali żyło się smalce, peklowało mięso, a potem mi zbolałe ręce i plecy. Czasami mama albo wędziło. Bysewo pachniało wyrobami mię- mały Staś wychodzili mi naprzeciw i po- snymi. Panowie Zielonkowie wędzili. I mie- magali nieść zakupy. li, co robić, bo mięsa było dużo. Wędzone Rzadko kupowaliśmy pończochy, bie- przez nich mięso było aromatyczne i smacz- liznę osobistą, kawałki tkanin na przyo- ne. Ubój był legalny. Dostawaliśmy Schlacht- dziewek. Te rzeczy były na Kleiderkarten schein (zezwolenie na ubój z gminy). Nie (kartki odzieżowe). Buty też były na Bez- dostawaliśmy wtedy kartek na mięso. Waga ugschein (kartki na obuwie). Po te rzeczy mięsa ubitej świni musiała wystarczyć na trzeba było się udać do Langfuhr (do Wrzesz- określony czas. Zdarzało się, że rodzinom cza) na piechotę, lub pociągiem ze stacji zabrakło mięsa i tłuszczu, wtedy musiał na- Kokoschken (). Mówiliśmy, że stąpić Notschlachtung – ubój konieczny. idziemy do dołu lub, że byliśmy w dole, bo Na przykład z powodu choroby zwierzę- leżał w dole. W Langfuhr – we cia. W chlewiku zawsze była jedna świnia Wrzeszczu byłam kiedyś z koleżankami. więcej niż podawało się do spisu. Chciałam bardzo zobaczyć to miasto. Po- Nam – ludziom w Bysewie, brakowało szłyśmy na piechotę przez Barniewice, owoców, odzieży, obuwia, zabawek dla było to bliżej o pięć kilometrów. Na uli- dzieci, nie było elektryczności, lekarstw. cach było dużo ludzi. Między nimi widzia- Nie było pijaństwa i nie byliśmy głodni. łyśmy „Hajoty” – młodzież hitlerowską, Nikt w Bysewie głodny od stołu nie od- dziewczęta i chłopcy. „Czarnych” i „brą- chodził. Frykasów najczęściej też nie ja- zowych” a także wojskowych w mundurach daliśmy. Byliśmy zwyczajnymi ludźmi. Za feldgrau. Przed Sternfeldem spotkałyśmy domem, w którym mieszkaliśmy, przy dro- damy i panów elegancko ubranych. Panie dze, prowadzącej przez wieś, stała wielka miały futra i kapelusze i pięknie pachnia- boma (drzewo) – wierzba, (średnica pnia ły, a panowie – eleganckie ubrania, płasz- miała około 1 m). Za ścianą mieszkała ro- cze i też kapelusze. Na rękawach natomiast dzina Piotrowskich. Jego żona – pani Wan- białe opaski z gwiazdą Dawida. Strasznie da była zaradną kobietą i pracowitą. Mieli 172 było mi ich żal. U Sternfelda kupiłam ko- córkę – pannę Konstancję i synka, który lorowe pocztówki na urodziny. nie chodził jeszcze do szkoły. Z sąsiadów Kartki na mięso ludziom w Bysewie nie najbardziej lubiliśmy rodzinę Wendtów. wystarczały. Ale bysewskie gospodynie ho- Była to rodzina dość liczna – pan Franci- dowały w chlewikach świniaki. W listopa- szek, pani Marta, ich dzieci (Paweł, Anna, dzie lub wczesną wiosną, gdy jeszcze mróz Gertruda, Jan, Franciszek, Łucja, Buni, mroził – lodówek nie mieliśmy, w Byse- Beli). Byli pracowici i chętnie pomagali wie było świniobicie. Robiło się wątrobian- innym w potrzebie. Najbardziej rezolutna ki, salcesony, metki i inne kiełbasy. Sma- była pani Marta – osoba sympatyczna, miła, Żyliśmy w Bissau uśmiechnięta, lekko puszysta. Była ładna, oni nie mogli nam pomóc. Bardzo nam współ- miała delikatne rysy. Włosy ciemne, upięte czuli. Skarżenie innym ludziom było bez- w kok. Umiała pomóc w życiu i w chorobie. skuteczne. Baliśmy się tych psów. Mogli- Nie lubiła kobiet, które miały dwie lewe śmy bez przeszkód do szkoły dojść przez ręce do roboty. Nazywała je – „majowe go- Firogę. Droga była dłuższa o pół kilome- spodynie”. Starsi jej synowie – Paweł tra. Groziło to spóźnieniem i w konsekwen- i Jan – pracowali końmi na dworskim polu, cji karą za spóźnienie. Z powodu ciągłych córka Anna w pałacu, a Gertruda w polu opadów deszczu, silnego mrozu, dużego i w pałacu. Syn Franciszek był murarzem śniegu, mamusie zatrzymywały nas w do- i razem z ojcem (też murarzem) pracowali mu. Mama musiała napisać wtedy uspra- w cegielni. Natomiast Łucja, Buni i Beli – wiedliwienie – oczywiście po niemiecku. chodzili do szkoły. Łucja była moją najlep- Przez Firogę wracaliśmy do domu wtedy, szą koleżanką, towarzyszką wypraw po gdy trzeba było kupić drożdże u piekarza zakupy i do lasu. Była starsza ode mnie w Klukowie, jakiś zakup zrobić u Frascha o dwa lata. Buni i Beli kochali konie. Godzi- w Firodze lub nadać list na poczcie. nami im się przyglądali. Patrzyli jak pracu- Szkoła w Klukowie posiadała dwie sale ją, jak się poruszają. W czwartym miesz- lekcyjne. Uczyły dwie panie nauczycielki kaniu żyła rodzina Stenzlów. To także była – Niemki. Zajęcia lekcyjne odbywały się wy- liczna rodzina. Ojciec pracował końmi we łącznie w języku niemieckim. Biada dziec- dworze a matka zajmowała się dziećmi ku, jeśli nic nie rozumiało. Czasami się to i pracą w domu i w obórce. Ich dzieci: Wan- zdarzało. Nie wolno było dzieciom na lek- da, Jaś, Paweł, Jania, Gerard, Herbert cjach, na przerwach, nawet w czasie dro- i inne młodsze. Wanda, Paweł i Jania brali gi do szkoły lub do domu rozmawiać po udział w naszych dziecięcych wyprawach polsku lub kaszubsku. Język polski był za- i zabawach. kazany. Jeśli któreś z dzieci odezwało się Wszystkie dzieci z naszej wsi musiały niechcąco, chociaż tylko słowem, było bite chodzić do szkoły. To był nakaz. Polskie mit dem Rohrstock (kijem bambusowym), dzieci musiały uczęszczać do niemieckiej często bardzo dotkliwie. Bicie zależało od szkoły. Najbliżej była szkoła in Gluckau humoru nauczyciela. Przez krótki okres 173 (w Klukowie), oddalona od Bysewa 4 kilo- czasu sale lekcyjne były przepełnione, ław- metry w jedną stronę. Idąc do szkoły mi- ki też. Uczniów było dużo. Nauczycielki nie jaliśmy cegielnię klukowską, a wraz z nią radziły sobie ani z dydaktyką, ani z wy- musieliśmy ominąć sforę ujadających i ata- chowaniem. Przez jakiś okres czasu odwo- kujących nas psów. Były wielkie i silne. łano zajęcia lekcyjne. Dzieciom bardzo po- Zdarzało się, że psy napadły na ostatnie dobały się te dodatkowe wakacje. Gdy po dziecko, które w biegach nie było zbyt do- przerwie przybyliśmy do szkoły było mniej bre. Skarżyliśmy się naszym rodzicom, ale uczniów w klasach, mniej chaosu. Pojawi- Irena Bednarek

li się za to nowi nauczyciele. Starsi nau- kowe. Jeden do języka niemieckiego i je- czyciele, małżeństwo Jander, i młodszy na- den do rachunków. Pisaliśmy obsadkami uczyciel Thomas – mieszkali w szkole. ze stalówkami z atramentem z kałamarza, Starszy nauczyciel na zajęcia lekcyjne przy- który mieścił się w każdej ławce. Teraz chodził najczęściej w mundurze SA a młod- robiliśmy kleksy w zeszytach. Nauczycie- szy w mundurze SS. W klasie mojej były le nie byli z tego zadowoleni. Dzieci też stare ławki, pewnie jeszcze polskie, tabli- nie. W torbach naszych musiała być Fie- ca, stół, krzesło dla nauczyciela i szafa. Tej bel – książka do nauki czytania i pisania szafy baliśmy się najbardziej. W niej mie- i piórnik. W piórniku była obsadka, kilka ścił się stojaczek z kijami bambusowymi stalówek, minimum jeden ołówek i gum- do bicia o średnicy jednego centymetra ka. Służyła nam do wycierania kleksów. do dwóch i pół. Kijów było dużo. Dzieci by- Trudno je było usunąć. Najczęściej powsta- ły bite za najmniejsze przewinienia. Do- wały dziury. stałam wielkie lanie od pani Jande, za to, Nad tablicą w klasie wisiał w ramie por- że koleżanka siedząca obok mnie strąciła tret Hitlera. Zajęcia lekcyjne trwały zwy- niechcący mój piórnik. Pomocy naukowych kle trzy do czterech godzin z przerwami. prócz kilku map, nie było. Zaczynały się na stojąco w ławkach od pod- W naszych uczniowskich torbach, naj- niesienia prawej ręki i głośnego powiedze- częściej uszytych przez mamusie też się nia Heil Hitler. Do sali lekcyjnej, w której niewiele mieściło. Do pisania i rachowa- się uczyłam, uczęszczały jednocześnie dwie nia służyła nam czarna tabliczka. Z jednej klasy. System klas łączonych obowiązywał strony na tabliczkach były czerwone po- również w niemieckiej szkole. Dzieci pol- dwójne linie a na odwrocie czerwone krat- skich było około 75%, resztę stanowiły dzie- ki. Z prawej strony w ramce, w dziurce przy- ci niemieckie. W Bysewie nie było niemiec- wiązany był sznurek z dwoma szmatkami kich dzieci w wieku szkolnym. Dzieci polskie do ścierania tabliczki na mokro i na sucho. z Bysewa: Łucja, Buni i Beli Wendt, Stef- Tabliczka musiała być zawsze porządnie cia Grot, Urszulka, Lidia, Brigida i Gerard starta, zmazana. Porządek musiał być. Na Treder, Marysia i Jadzia Formela, Stefcia 174 tabliczce pisaliśmy rysikami. Mało się na i Wali Mejer, Małgosia Sonntag, Agniesz- niej zmieściło. Jeśli spadła, potłukła się, ka Płotka, Mickiewicz, którego opiekunem rodzice musieli kupić wtedy nową. Po ja- był inspektor Piłat, Jania i Paweł Stenzlów, kimś czasie kazano nam kupić tabliczki Jadwiga Stenzlów, Mimi i Gertruda Schulz, z tworzywa sztucznego. Były białe, nie mia- Staś i Irena Zieliński Gertruda Sass i inni. ły ramek. Linie i kratki były niebieskie. Pi- Z Matami: Ziemann, Schmidtke, Elżbieta sanie na nich było trudne, ale przynajmniej Konke i inni. Z Firogi: Kummerowie, Tar- się nie tłukły. Nie mieliśmy ich długo. Po- nowski – siostra i brat, Rychert, Ewa Wi- jawiły się zeszyty. Cienkie, czternastokart- schniewski i inni. Z Gluckau: Irma Daus, Żyliśmy w Bissau

Olga Dietz, Helga Wolf i inni. Dołączyła łam bez błędu i literami gotyckimi po raz do nas Erna Hildebrandt. Niemki wobec pierwszy w życiu. Pisać literami gotycki- dzieci polskich zachowywały się obojętnie. mi nauczyłam się od koleżanki Łucji Wendt. Helga Wolf czasami rozmawiała z polskimi Nie była w mojej klasie. Była dwa lata star- dziećmi. Chłopcy Niemcy bali się w więk- sza ode mnie, już ukończyła szkołę. La- szości chłopców polskich. Do starć docho- ment w klasie przemienił się w wielki ryk. dziło rzadko. Erna Hildebrandt przybyła Nauczyciel wrzeszczał Ruhe (spokój). To do klasy w roku 1942. Koleżanki „na ucho” nie pomagało. Był coraz bardziej zły i co- mówiły, że Hildebrandtowie przybyli do raz mocniej bił. W pewnym momencie Gluckau aus Besarabien (Besarabia) – i za- drzwi do klasy otworzyły się i wszedł na- jęli gospodarstwo po Polakach, które Po- uczyciel Jander w mundurze SA. Zapytał: lacy musieli opuścić. Krążyły rozmaite opo- Was ist hier los? (co tu się dzieje?). Po- wieści, opowiadane po cichu o dziwnym prosił SS-mana na korytarz na rozmowę gospodarowaniu Bezarabów. Ale głośno a nam dzieciom kazał iść do domu. SS-mana nikt o tym w szkole nie rozmawiał. Bali- więcej nie ujrzeliśmy. Bicie w szkole zel- śmy się. żało. Zdarzało się sporadycznie. Na jesieni 1944 roku przeżyliśmy w kla- Ze szkoły najczęściej wracaliśmy w gru- sie koszmar. Nasz nauczyciel ubrany w mun- pach. W innej grupie dziewczynki, w inne dur SS sprawdzał poprawę dyktanda. chłopcy. Nie było waśni między nami. By- W poprawach były błędy ortograficzne, liśmy nieśmiali. Baliśmy się psów przy kleksy, niepoprawna kaligrafia. Pisaliśmy klukowskiej cegielni i chcieliśmy jak naj- wyłącznie literami gotyckimi i każdemu szybciej dojść do krzyżówki. Tu zaczynała dziecku zdarzało się źle dociągnąć literkę. się droga do Bysewa – 2 km. To była nasza Za każdy błąd popełniony w poprawie na- droga, która wiodła do domu. Na niej czu- uczyciel wzywał dziecko do siebie, do sto- liśmy się raźniej i bezpieczniej. Po obu jej łu, brał kij i bił. Dziewczynki otrzymywa- stronach rozciągały się pola bysewskie. ły razy na ręce a chłopcy na siedzenie. Wielkie połacie pól uprawnych. Były pięk- Słychać było płacz. Nie był to taki zwykły ne i kolorowe. Żółte od rzepaku, niebie- płacz, jaki był po zwykłym biciu. Płacz był skie od lnu, czerwone od dzięcieliny, zie- 175 coraz silniejszy i głośniejszy. Płakały te lone od ziemniaków, buraków cukrowych dzieci, które już otrzymały swoją porcję, i pastewnych i złociste od zbóż. Na chabry, te, które bito w danej chwili i ze strachu maki i margerytki przy drodze też było te, którym nauczyciel zeszytów jeszcze nie miło popatrzeć. Czasem widzieliśmy ludzi sprawdził. Nie płakały dzieci niemieckie, pracujących na polu lub dziedziczkę, albo bo tych nie bito. Ja też nie otrzymałam la- inspektora na koniach. nia. Mnie się udało. Bałam się. Byłam prze- Idąc naszą drogą rozmawialiśmy po pol- cież Polką, ale poprawę dyktanda napisa- sku i po kaszubsku wtedy, gdy nikt obcy Irena Bednarek

nas nie słyszał. W dzień pogodny, ciepły, ka była zakazana. Wszyscy w Bysewie wie- gdy byliśmy w dobrym nastroju, śpiewali- dzieliśmy, że niedaleko Gdańska jest Stu- śmy na głosy różne pieśni. Oczywiście po thoff. Baliśmy się tam znaleźć. O polityce niemiecku. Raźniej nam się szło i szybciej mówiło się na pewno, ale wyłącznie wśród byliśmy w domu. Idąc do domu często spo- zaufanych ludzi, no i tak, żeby nikt inny tykaliśmy panią i pana Hensel na koniach nie słyszał. W Firodze przy sklepie, przy lub piechotą, na spacerze z psem, razem poczcie, w Klukowie, w Kokoszkach, na lub osobno. Zawsze pozdrawialiśmy pań- dworcu nakleili plakaty – Pst! Feind hört stwo dygając Guten Tag w dzień, a wie- mit (Pst! Wróg też słucha). Dla Polaka wro- czorem – Guten Abend. giem był Niemiec. A dla Niemca – Polak. Był maj świeciło słoneczko i dzień był Gazet nie czytaliśmy, a zwłaszcza takich cieplutki. Szłam sama do szkoły na drugą jak „Danziger Vorposten” albo „Danzige zmianę. Mama ubrała mnie w chabrową Neuesten”. Były to hitlerowskie szmatław- spódnicę w fałdy, takiego koloru bolerko, ce. Moja matka zabezpieczyła się prenu- białą bluzkę, a do warkoczów przywiązała merowaniem „Lauenburger Zeitung” (Ga- chabrowe wstążki. Z przeciwka na koniu zetę lęborską). SA-man przybył do nas do jechał pan Hensel. Dygnęłam, pozdrowi- naszego mieszkania i namawiał do prenu- łam Guten Tag. Dziedzic zatrzymał konia, meraty hitlerowskich gazet. Matka odpo- odpowiedział i spytał: Hast du heute Ge- wiedziała mu, że prenumeruje już gazetę. burtstag? (masz dziś urodziny?) Odpowie- Zeitung aus meine Heimat – gazetę z mo- działam grzecznie – Nein, ich gehe zur ich rodzinnych stron. Musiała mu ją poka- Schule. Aufwiedersehen. (Nie, ja idę do zać. Popatrzył i poszedł. szkoły. Do widzenia). Radia nie słuchaliśmy, bo nikt we wsi Wszelkie przesyłki pocztowe od osób radia nie posiadał, prócz dworu. Nawet bliskich, znajomych, a bywało, że od władz, elektryczności nie mieliśmy. Siedzieliśmy otrzymywaliśmy na adres: Herr, Frau, Frau- i pracowaliśmy przy lampie naftowej. Do- lein XY in Bissau. Post: Viereck. Kreis: Kart- brze było, gdy jeszcze była nafta i świece haus. Reichsgau: Danzig Westpreussen. w zapasie. Na jesieni 1941 roku przybie- 176 Naszym Reichsgau rządził Albert Forster. gła moja koleżanka, wszędobylska Małgo- Byssau – Bysewem rządził Gemeinde Vor- sia Sonntag, z wiadomością, że elektrycy steher Banin – wójt Banina. Natomiast soł- przyjechali do wsi i będą światło zakłada- tys nie był nam znany. Naszym panem był li. Nie wierzyliśmy. Ale Małgosia mówiła Arnold Hensel i to było wystarczające. Obo- prawdę. W każdym domu, w każdym miesz- wiązkiem naszym było pracować, a w za- kaniu elektrycy przytwierdzali do ścian na mian dostawaliśmy kartki żywnościowe, wierzch blaszane przewody elektryczne, wynagrodzenie za pracę w markach i de- kontakty i lampy w każdym pomieszcze- putat. Dalecy byliśmy od polityki. Polity- niu i jedno gniazdko w największym poko- Żyliśmy w Bissau ju. Gdy elektrycy skończyli prace, braci- zabrało . Przez szparkę zaciemnie- szek Staś podszedł do kontaktu, przekrę- nia w oknie widziała rozstawionych gesta- cił i stała się jasność. Nareszcie Bysewia- powców. Naszego kowala wpakowali na nie mięli prąd. Do obórek w dalszym ciągu samochód, gestapowscy wskoczyli i odje- musieliśmy zabierać latarnie. Tam elek- chali. Kowala wywieźli do Stuthofu. Rano tryczność nie dochodziła. Za elektryfika- widzieliśmy zapłakaną panią Piotrowską, cję Bysewa zapłacił pan Hensel. Bardzo się naszą sąsiadkę zza ściany i posępne miny cieszyliśmy. Teraz zaczęliśmy marzyć o ra- Bysewian. Nikt o nic nie pytał. Wieś wie- diu. Mój kuzyn, jeszcze uczeń szkoły elek- działa. Milczała. Nasz sąsiad kowal w po- trycznej w Gdańsku – Janek Jankowski – ciągu wdał się w politykę z nieznajomym, zdolny uczeń, zbudował dla nas radio i przy- którym był SSman w cywilu. Dla całej wsi wiózł je nam. Podłączył je nam i od tej po- była to przestroga i ostrzeżenie. ry mięliśmy kontakt ze światem. Głośno Na łące, między domem, w którym miesz- grało marsze żołnierskie i piosenki tyrol- kały rodziny Płotków, Grotów, Wandtków skie, a cichuteńko BBC. Cichuteńko, żeby i Formelów a murem i budynkiem zamiesz- nikt obcy nie usłyszał. Wiedzieliśmy, że kałym przez inspektora Piłata, wybudowa- wieczorami pod nasze okna przychodzą no podziemną, wielką betonową piwnicę hajoty, (Hitlerjugend w czarnych mundur- na buraki, brukiew i marchew dla koni. Przed kach i podsłuchują). Musieliśmy cicho roz- tą piwnicą leżał na wznak zabity mężczy- mawiać w domach, aby nie usłyszeli, choć zna – cywil. Miał ciemne spodnie i białą słowa ani kaszubskiego, ani polskiego. nieświeżą koszulę na sobie. Żołnierz w mun- A co by było gdyby usłyszeli sygnał BBC? durze niemieckim z karabinem chodził tam Strach było pomyśleć. Za hajoty wzięli się i z powrotem. Małgosia i ja widziałyśmy młodzieńcy bysewscy. Złapali jednego, zabitego mężczyznę przechodząc drogą. powiedzieli mu Du bist ein Dieb. Wu wol- Spieszyłyśmy się do domu. Zobaczyłyśmy test klauen. (Ty jesteś złodziejem i chcia- wtedy drugiego żołnierza, który z wygódki łeś kraść) – i sprali mu tyłek. Potem manto za domem Małgosi wyprowadzał siłą dru- otrzymał jeszcze jeden chłopaczek z Hi- giego cywila. Byłyśmy przestraszone i uciek- tlerjugend. I skończyły się wyprawy mło- łyśmy do domów. Po około 30 min. poszły- 177 dych hitlerowców do Bysewa. Wieś była śmy obie zobaczyć, co dzieje się przed nadal pod kontrolą naszej bysewskiej mło- piwnicą. Teraz leżeli zabici obaj cywile. Żoł- dzieży. nierzy nie było. Na miejscu przy zabitych Zdarzyło się we wsi nowe nieszczęście, był inspektor Piłat, Polak i dziedzic Hen- a jednocześnie poważne ostrzeżenie. Ma- sel w bryczesach, białej koszuli, z krótki- ma rano zbudziła brata i mnie, abyśmy przy- mi rękawami, w długich, czarnych butach gotowali się do szkoły. Cicho nam powie- i pejczem w ręku. Obaj rozmawiali. Prze- działa, że naszego sąsiada kowala w nocy biegłyśmy szybko i drogą okrężną wróci- Irena Bednarek

łyśmy do domu. Nikogo z Bysewian nie A przecież Staś był tylko sześcioletnim zauważyłyśmy. dzieckiem Rodzice po dwóch dniach zabrali Zdrowie nam w Bysewie dopisywało. go ze szpitala do domu. Ja też byłam po- Rzadko chorowaliśmy. To, że byliśmy zdro- ważnie chora. Przez ponad dziesięć dni le- wi, zawdzięczać trzeba matkom. One dbały żałam nieprzytomna. Dlaczego? Nikt nie o swą rodzinę, aby nie chorowała. Wszy- wiedział. Lekarza nie wzywano. Po dzie- scy wiedzieliśmy, że na lekarza nie może- sięciu dniach odzyskałam przytomność. Na my liczyć. Byliśmy Polakami. A do chorego nocnej szafce stała zimna kartoflanka z za- Polaka lekarz nie mógł przybyć. Musieli- smażką z wędzonki i pietruszką z działki, śmy radzić sobie sami. W każdym domu świeżą, pachnącą. W domu nikogo nie było. gospodyni miała ziółka, tabletki, maści, so- Zjadłam tę pachnącą pietruszką kartoflan- dę oczyszczoną. Były one dostępne w ap- kę z apetytem. Do dziś czuję zapach tej tekach bez recept. Aby je kupić potrzebna świeżej pietruszki. Wracałam do zdrowia. była znajomość języka niemieckiego. Naj- Do lekarza też nikt ze mną nie poszedł, częstsze były przeziębienia. Tego rodzaju gdy spadłam z wysokości 2,3 metra do obór- dolegliwość nie była w Bysewie chorobą ki przez luk na kupę żelastwa. Straciłam – za wyjątkiem maluchów. W naszej wsi, tylko przytomność i trochę się potłukłam. jak wszędzie, zdarzały się poważne choro- Nasze największe nieszczęście rodzinne by. Wtedy pomagał dwór. Rodzic prosił pi- to eksplozja bańki z benzolem, która stała sarza, ten pana Hensla i telefonicznie we- za blisko od paleniska w kuchni. Wybuch zwany lekarz z Wrzeszcza lub Gdańska nastąpił o 630 rano. Eksplozja spowodowa- przybył jakimś wysłanym z dworu pojaz- ła oparzenia wszystkich stopni na twarzy, dem konnym do chorego. kończynach górnych i dolnych i częściowo Moja siostrzyczka Halinka zachorowa- klatce piersiowej matki i małej Niny, któ- ła ciężko na zapalenie płuc. Pomógł dwór. ra miała półtora roku i akurat w chwili wy- Przybył lekarz. Halinka szybko wyzdrowia- buchu weszła do kuchni. Na mamie paliły ła. Zachorował braciszek Staś – zakażenie. się ubrania, a na siostrzyczce nocna ko- Potrzebna była operacja. Pomógł dziedzic szulka. Szczęście, że ojciec jeszcze nie wy- 178 Hensel. Rodzice zawieźli Stasia furmanką szedł do pracy, jadł śniadanie w pokoju. do szpitala w Gdańsku (dzisiaj Akademia Na krzyk matki i Niny wpadł do kuchni, Medycyna). Matka znała świetnie język nie- zerwał z nich odzież płonącą i obie zaniósł miecki i w szpitalu sądzili, że dziecko jest do pokoju. W kuchni paliły się sprzęty. Za- Niemcem. Zoperowali Stasia a gdy odzy- czął je gasić. Na ratunek przybyli sąsie- skał przytomność po polsku wzywał mamę. dzi. Szybko ugaszono pożar. Trzeba było Siostry, Niemki ze zdziwieniem wykrzy- zająć się poparzonymi. Z pomocą przyszła kiwały: O dubist ein Pole (O, ty jesteś Po- dziedziczka. Przyniosła ze sobą maści na lakiem) i zmieniła się opieka na gorszą. oparzenia i jedną tubkę bardzo dobrej ma- Żyliśmy w Bissau

ści, którą mama smarowała bardzo oszczęd- nia się ojca w gestapo w Gdyni na Kamien- nie twarz, ramiona i ręce małej Niny i swo- nej Górze. Ucieczka dokądkolwiek nie je. Pani Hensel zorganizowała pomoc do wchodziła w rachubę, gdyż przyczyniłaby prac przy zwierzętach i w domu. Halinka, się do wywózki do Stuthofu matki i nas, Staś i ja nie ucierpieliśmy w skutek eks- czwórki dzieci. Rodzice postanowili, że oj- plozji, ale byliśmy mali jeszcze i nami też ciec uda się swoim Kruppem z cegłą w da- musiał się ktoś zająć. Mama i Nina musia- leką trasę, a na gestapo w Gdyni zjawi się ły leżeć. Były w bandażach. Lekarza nie matka – sama. Biedna mama. Ubrała się wzywano. Pani dziedziczka odwiedziła jesz- elegancko, wyperfumowała i pojechała z du- cze raz poparzoną mamę i Ninę, której po- szą na ramieniu. Długo żegnała się z dzieć- darowała piękną lalkę z zamykającymi się mi, zwierzętami, a nami zaopiekowała się oczami, rodzice serdecznie podziękowali sąsiadka. Ojca dawno już nie było. Był jej za pomoc. Na twarzach, ramionach, rę- w trasie, (co przedtem ustalił z panem in- kach u mamy i Niny nie zostało śladu. Rany spektorem – Piłatem). Na Kamiennej Gó- wygoiły się. Zostały ślady na łopatkach, rze było czerwono od hitlerowskich flag na udach. Został również ślad na lewym i czarno od SS-manów. Matka bez wszel- oku Niny. Był powodem wielu jej cierpień. kich przeszkód dotarła do komendanta. Dopiero po kilku latach udało się zopero- Wszędzie stali hitlerowcy w czarnych mun- wać oko. durach z bronią od wejścia aż na piętro. Ciężkie choróbska zdarzały się także Nikt jej nie zatrzymał. Nikt nie spytał gdzie innym ludziom w naszej wsi. W lżejszych idzie. Zapukała, weszła. Zza biurka zerwał wypadkach pomagaliśmy sobie wzajemnie, się komendant. Wie sind sie hier rein ge- a w ciężkich dwór wzywał lekarza do cięż- kommen? (Jak pani tu weszła?) – Na, durch ko chorego pracownika, lub członków jego die Tür (Przez drzwi) – powiedziała mama. rodziny. Cierpieliśmy, gdy bolały nas zęby. Wtedy SS-mam wybiegł i zrugał służbowych Do dentysty udawaliśmy się do Wrzesz- za drzwiami, ale mama była już w środku cza, Gdańska lub Kartuz. Bywały przykre i nie kazał jej wyjść. Znała świetnie nie- zdarzenia. Z naszego bysewskiego społe- miecki. Pokazała wezwanie i wytłumaczyła czeństwa odszedł dziadek Meierów. Śmierć niestawiennictwo ojca. Niemiec się wście- 179 jego była smutnym wydarzeniem dla całej kał. Chodził po pokoju tam i z powrotem. wsi. Zaś przybycie pani Tarnowskiej, naj- I wrzeszczał. Er kommt nich selbst, son- częściej ma rowerze, było radością. Wraz dern schickt er seine Frau! Er ist ein Feig- z jej przybyciem, przylatywał bocian i przy- ling! (On nie przybył sam, tylko przysłał nosił nowego członka bysewskiej rodzinie. swoją żonę! On jest tchórzem!). Matka nie W domu trwoga i nowe zmartwienie. reagowała – milczała. Wiedziała, że nie mo- Nadeszło to, czego najbardziej się baliśmy. że dyskutować z hitlerowcem. Jakiś czas Listonosz przyniósł wezwanie do stawie- maszerował jeszcze. Matka zauważyła, że Irena Bednarek

kroki jego są trochę cichsze. Usiadł. My- rzęta. Matka przygotowała nam dzieciom ślał, myślał, przekładał jakieś pisma i dru- śniadanie. Rodzice nic nie wzięli do ust. ki, coś czytał. Potem powiedział, że zawia- Ubrali się i mnie przykazali pilnować resz- domią. Mama była cała w skowronkach. Nie ty rodzeństwa. Byłam najstarsza. Wyszli. zamknęli! Wróci do domu, do czekających Dzień był wolny od pracy. Po około trzech dzieci i zwierząt. Ojciec wrócił z Kruppem godzinach, Bysewianie zaczęli wracać do po dwóch dniach. I cieszył się wolnością. swoich domów. Nikt na nikogo nie patrzył, Pan inspektor Piłat i pani Marta też. Jesz- tak jakby nikogo nie widział. Każdy przeży- cze jesteśmy i nic złego nam się nie stało. wał na swój sposób ten przymus. Przeży- Na razie... wał swój smutek, ból i żal. Ludzie z Bissau Nadchodziło nowe zło. Zło dla ludzi ca- zostali zmuszeni do podpisania niemieckiej łego Bysewa. Ludzie po skończonej pracy listy narodowościowej trzeciej grupy. Te- przyszli do domu ponurzy i zalęknieni. raz byli Eingedeutscht. Wszyscy podpisa- Dowiedzieli się, że każdy miał złożyć swój li trzecią grupę a jedna rodzina drugą gru- podpis freiwillig (dobrowolnie) na niemiec- pę – Volksdeutsch. Było to 21 marca 1942 ką listę narodowościową III grupy. Wszy- roku. Eingedeutschte – otrzymali zielone scy wiedzieli, co to znaczy freiwillig. Jeśli dowody osobiste. – niebie- ktoś nie podpisze, to załatwią go tak jak skie dowody. Reichsdeutsche – różowe. kowala Piotrowskiego. W Bysewie wszystko powoli wracało do Nazajutrz ludzie odpowiednio ubrani normalności. Eingedeutschte otrzymywali mieli zebrać się o godzinie 1000 w środku teraz większe przydziały żywności i tro- wsi, skąd furmankami pojadą do Firogi – chę większe wynagrodzenie za pracę. Te- Nach Fireck. Ogłoszenie obejmowało By- raz zabierali ojców i synów do niemieckiej sewian od szesnastego roku życia. W do- armii. (Na Kananoenfutter) – na mięso ar- mach było cicho i ponuro. Ten, kto przekli- matnie. Gestapo dało ojcu spokój. Kruppa nał Hitlera i hitlerowców, przeklinał cicho, – samochód, którym pracował – zabrali żeby nikt nie słyszał. Wieś jak gdyby wy- Niemcy. Koła jego musiały się toczyć dla marła. W moim domu też było cicho i po- zwycięstwa – tak jak głosił plakat niemiec- 180 nuro. Ojciec denerwował się i złorzeczył. ki – Alle Räde müssen rollen für den Sieg. Chciał znowu uciekać, ukryć się. Mama W końcu ojciec też musiał być żołnierzem przypomniała ojcu, że jest czwórka dzieci niemieckim. Żołnierzem-szoferem. i ona piąta i na pewno znajdziemy się Bysewo trochę się wyludniło. Brakowa- w Stuthofie. Budziłam się często w nocy. ło rąk do pracy. Do naszej wsi przywieźli Rodzice nie kładli się do łóżka. Nie spali. robotników ze Wschodu – Rosjanki i Ukra- Siedzieli przy stole i dyskutowali. Słysza- inki. Przywieźli też jeńców wojennych łam płacz. Płakali oboje. Rozmawiali raz armii radzieckiej, Ukraińców – cywilów. cicho, raz głośniej. Rano oporządzili zwie- Był jeden jeniec Jugosłowianin, dwóch Po- Żyliśmy w Bissau laków – Pan Śledź spod Starogardu i pan śpiewali po pracy. A jak pięknie śpiewali! Stankiewicz – nauczyciel z Węsior w po- Wychodziliśmy na pagórek, by słuchać ich wiecie kartuskim. I Francuz Jean. śpiewu. Ale byli w Bysewie tylko do jesie- Ukrainki i Rosjanki zamieszkały w dużym ni. pokoju opuszczonego przez rodzinę Kowala Ukraińcy pracowali na cegielni. Niem- mieszkania. Były naszymi sąsiadkami przez cy nazywali ich Ostarbeiter (wschodni ro- ścianę. Było ich około 30, spały pojedyn- botnicy). Mieszkali daleko od centrum wsi. czo na piętrowych pryczach. Koce, odzież Przychodzili często w niedzielę w odwie- roboczą, żywność i wynagrodzenie za pra- dziny do Rosjanek i Ukrainek. Rosjanki, cę otrzymywały z majątku. Były zdyscypli- Rosjanie, Ukrainki i Ukraińcy byli silni, nowane, ale smutne. I musiały pracować. zdrowi, rzadko chorowali. Podziwialiśmy Nie było słychać nigdy głośniejszej wymia- zahartowane Ukrainki, gdy w siarczysty ny zdań między nimi. Pracowały na polu. mróz wychodziły z mieszkania tylko w cho- Wielką rolę wśród nich spełniała Oksana dakach, spódnicy, kurtce kufajce i chuście – kucharka. Ona gotowała, piekła chleb, na głowie. Czasami się przeziębiały w pra- ale sprzątać w kuchni pomagały jej inne cy. Od Ukrainek przyjęliśmy sposób lecze- dziewczęta. Niektóre były sympatyczne. nia kataru. Zapalały starą, czystą bawełnia- Nastia, Lena i Marta często pomagały mo- ną szmatkę, potem ją gasiły a dym wciągały jej mamie przy szyciu lub innej naglącej nozdrzami. Był to niezawodny sposób na pracy domowej. Za pomoc otrzymywały coś katar. Ten sposób wykorzystywali także By- z bielizny osobistej lub odzieży, której bar- sewianie. dzo potrzebowały. Rosjanki i Ukrainki By dostać się nach Kokoschken (do Ko- miały dużo swobody. Nikt ich nie pilno- koszek), chodziliśmy na stację kolejową, wał. dwa kilometry przez pola. Z dworca wyru- Przez krótki okres czasu w Bysewie pra- szaliśmy do Gdańska przez Klein Kelpin cowali jeńcy angielscy. Pracowali tylko (Mały Kiełpinek), albo w kierunku Karthaus osiem godzin dziennie. Ponieważ było lato, (do Kartuz). Jeździliśmy tam po zakupy, grali po pracy w piłkę nożną na ogrodzo- do lekarza albo do dentysty. W Kokoszkach nej łące dla koni dziedzica. Z czerwonego zbudowano filię obozu koncentracyjnego 181 krzyża otrzymywali paczki, zwłaszcza kon- Stuthot. W podobozie tym żyły więźniar- serwy. Pan Hensel nie był zadowolony ki. Skąd pochodziły – nie wiedzieliśmy. Ja- z ich pracy, a zwłaszcza ze zniszczonej łąki kikolwiek kontakt był surowo zabroniony. zamienionej na boisko. Widzieliśmy je najczęściej w Klukowie na Prace na polu i w cegielni wykonywali cegielni, gdy, szliśmy do szkoły lub wraca- radzieccy jeńcy wojenni. Było ich około liśmy ze szkoły. Pracowały przy załadun- 50. Mieszkali w domu na skraju Bysewa ku cegły na samochody pod strażą, bez niedaleko Leźna. W dni pogodne i ciepłe względu na warunki atmosferyczne. Nie Irena Bednarek

wolno nam było się do nich zbliżyć. W By- nia. Była zaproszona, była gościem. Byli sewie nie widywaliśmy więźniarek z obo- także inni goście. Zdjęcia od pierwszej Ko- zu. Czasami przyjeżdżali samochodami munii Św. robiliśmy potajemnie w Kartu- radzieccy jeńcy wojenni. Ładowali cegły zach ze względu na zakaz władz. na samochody. Im łatwiej można było pod- Ludzie z Bysewa nie tylko pracowali. rzucić chleb, bo wartownicy zostawiali ich By odpocząć, chodzili na spacery po mie- na parę chwil samych. dzach polnych, do lasu, dyskutowali i roz- Do kościoła chodziliśmy nach Mattern mawiali o sprawach tylko im znanych. Po- (do Matarni) – 5 km przez las w jedną stro- tańcówek i zabaw tanecznych w Bysewie nę. To była nasza parafia. Ze względu na nie było. Nikt nie miał żadnego instrumen- odległość i złą pogodę na nabożeństwa nie tu muzycznego, prócz pani Wandy Piotrow- chodziliśmy często. W pewną piękną let- skiej. Grała na harmonii, ale tylko w domu nią niedzielę przed bramą kościoła w Ma- dla siebie i dla rodziny. Chłopcy grali na tami kwestował nasz nauczyciel Thomas, organkach, ale ich gra nie była piękna, a do w mundurze SS. Matka i nas czwórka nie tańca w ogóle się nie nadawała. Latem mogła go ominąć, bo innej drogi nie było. w dni upalne kąpaliśmy się w stawie, w naj- Nauczyciel potrząsnął przed matką puszką lepszej i najbliższej gliniance, około 40 me- i musiała wrzucić jakąś monetę. Następ- trów od naszego domu. W gliniance kąpały nie chciał zobaczyć książeczkę do nabożeń- się dzieci, starsi chłopcy, także robotnicy stwa mamy i pytał czy to książeczka w ję- ukraińscy. I bardzo rzadko panienki. Dzie- zyku niemieckim. Mama odpowiedziała, że ci zawsze pilnował ktoś z osób dorosłych, to jest jej książeczka i nie może mu jej po- aby się nie utopiły. Kiedyś niedzielna ką- kazać i oczywiście jest w języku niemiec- piel zakończyła się przykrym wypadkiem. kim. A książeczka była polska. Z kolędą Utopił się robotnik ukraiński. W tejże gli- ksiądz nigdy w Bissau nie był. W Matarni niance dzieci łowiły koszem na sznurku odbywały się śluby, pogrzeby, chrzciny karaśki. Rybki były za małe, aby je usma- i przyjęcia do pierwszej Komunii Świętej. żyć. Zjadały je koty ze smakiem. W stawie Dla dzieci z Bissau ostatnia pierwsza Ko- żyły dorodne żaby. Francuz Jean zdobył 182 munia Święta była w sierpniu 1944 roku. gdzieś siatkę i poszedł łowić żaby. Oddzie- Było to także święto moje i braciszka Sta- lone i umyte ładne żabie udka przyniósł do sia. Miałam śliczną białą sukienusię, białe kuchni Oksany. Wziął dużą patelnię, usma- buciki z paskiem, a braciszek granatowy żył sobie swój przysmak i zjadł ze smakiem. garnitur i czarne półbuty. O ubiór postara- Gdy Oksana dowiedziała się o tym, wyrzu- ła się mama, choć było bardzo trudno. Szy- ciła patelnię na śmietnik i skrzyczała Fran- ła pani Mala Krause, była wspaniałą kraw- cuza po ukraińsku. Francuz nic nie zrozu- cową. Przyjęcie w domu też było wspaniałe. miał. Żałował tylko tych dorodnych żab Tortu i ciasta upiekła moja kuzynka Jadwi- i udek, których nie mógł sobie usmażyć. Żyliśmy w Bissau

Dziewczęta lubiły grać piłką w „piętna- dy na rowerze była trudna. Sińce i skale- ście” lub w „dziesięć”. Mogło grać kilka czenia były prawie na całym ciele. Poma- dziewcząt, a najmniej – dwie dziewczyn- gały mi moje miłe i cierpliwe koleżanki. ki.. Gra polegała na odbijaniu piłki o mur Jazdę opanowałam dość szybko. Jeździłam głową, klatką piersiową, rękoma, kolana- świetnie. Rower przydawał mi się po za- mi. Były różne „przewijanki”. Najważniej- kupy do Firogi, do szkoły do Klukowa, po sza była pogoda i piłka. A piłkę miała tylko kartki żywnościowe do Banina. Mój braci- Małgosia. Jedna piłka w całej wsi! W grze szek Staś też na nim jeździł. Użyczałam poruszały się wszystkie mięśnie naszego go koleżankom i znajomym. Na zimę obo- ciała. To była wspaniała gimnastyka. Naj- wiązywała dokładna jego konserwacja. lepsze w grze była Małgosia i Łucja. Prze- Jesienią niektóre dziewczynki budowa- ważnie wygrywały. Mnie nie bardzo szło ły sobie domek dla siebie i lalki z łętów kar- w grze w piłkę. Rzadko wygrywałam. Ma- toflanych na swojej działce. Dach pokry- rzyłam o swojej własnej piłce. Kupić jej nie ty był najczęściej kawałkiem starej papy. można było. W domu towarowym u Stern- Budka nie była duża. Około 1,5×1 m. Był felda były piłki, dużo. Zresztą, nie tylko w niej malutki stolik i taboreciki zrobione piłki. Było tam wielkie stoisko z zabawka- najczęściej z cegieł, których w Bysewie mi, których nie mogliśmy kupić. Była tam było pod dostatkiem. Szafka, też z cegieł, tablica z napisem Nur für Bombenbescha- lub półka służyły do przechowywania róż- digte (Tylko dla poszkodowanych przez nych drobiazgów, szmatek, przyborów do bomby). W Bysewie odwiedziła nas ciotka szycia i ubiorów dla lalki. Dziewczynki sa- Klara z kuzynką Brygidą i kuzynem Sta- me szyły lalki – szmacianki i różne ubran- siem i dostałam od nich w prezencie piłkę ka. Bardzo miło było zaprosić koleżankę gumową, żółtą. Trochę była mała, ale bar- lub koleżanki na podwieczorek do swojej dzo, bardzo się cieszyłam. Miałam naresz- budki i pokazać uszytą lalkę i ubiory. W ten cie swoją własną piłkę. sposób wzajemnie się odwiedzałyśmy Późną wiosną, latem i jesienią jeździ- i miło spędzałyśmy jesienne popołudnia. łam na swoim rowerze. Nie wiem, jakim Ważne było to, że nikt nam budek nie nisz- cudem tata go zdobył. Był przecież rok czył, nie rozwalał. Gdy było już zimno, 183 1942. Przysłano go pociągiem na stację Ko- dziewczynki musiały rozebrać swoje dom- koszki. Odebrałam go z tatą z wielką rado- ki, budki. Lalki i ubranka zabrałyśmy do ścią. Przynieśliśmy go do domu, cały za- domu. Działki były orane na zimę. pakowany w papiery. Rower był śliczny, W mroźne zimy, gdy nasza glinianka nowiutki, czarny. Błyszczała kierownica, zamarzała na dobre, a śnieg jeszcze nie piasty i szprychy. Damka młodzieżowa. spadł lub było go mało, była naszym lodo- Przy tylnym kole miał siateczkę kolorową wiskiem. Jeździliśmy na stawku na „kłer- jak tęcza. Bardzo się cieszyłam. Nauka jaz- kach” – na drewniakach lub na sankach na Irena Bednarek

żerdzi, jak na karuzeli. Gdy spadł śnieg śmy je. Całe naręcza tych pasków przyno- chłopcy robili ślizgawkę we wsi przy dro- siliśmy do domu. Naszym mamom to się dze. Polewali ją wodą. Była długa, około nie podobało, bo śmieciliśmy, a dziedzicowi 50 m, wiodła z Rotbergu z górki. Ślizgać pewnie też nie, bo niszczyliśmy pola. Nam się wolno było tylko w starych drewnia- dzieciom paski służyły do zabawy. Samolo- kach. Paweł i Ali – nasi koledzy, spraw- ty angielskie przylatywały coraz częściej dzali dokładnie drewniaki każdego, chcą- a pięknie wyglądały w smugach świateł re- cego skorzystać ze ślizgawki. Ślizgawki nie flektorów z ziemi – zwłaszcza wieczorem. wolno było pory-sować, bo to groziło wy- Cieszyliśmy się. Na Wielkanoc 1944 r. z nie- padkiem. Cała radość polegała na tym, żeby dzieli na poniedziałek, Gdańsk i Wrzeszcz się rozpędzić a potem przejechać te 50 m. przeżył wielki nalot. Ludzie w Bysewie Nie było nam zimno, choć mokre były na- stali na podwórkach, patrzyli w północne sze siedzenia i rękawice. Komu było zim- niebo, wsłuchiwali się w ryki samolotów no, szedł do domu. Na sankach prawie nie angielskich, wybuchy bomb i ostrzał ar- jeździliśmy – bo mało, kto je miał. Za to mat obrony przeciwlotniczej. Patrzyłam młodzież jeździła na saniach przednich z innymi ludźmi na łunę pożaru w Gdań- spod furmanki dworskiej. Pożyczali je. Były sku i na kolorowe światełka na niebie – wielkie i silne. Bardzo dużo panienek kule świetlne, które przypominały choin- i młodzieńców mogło na nie wsiąść. Ślizg kę. Nalot trwał prawie do rana. był szybki. Sanie jak wicher przemykały z Coraz gorzej żyło się ludziom w Gdań- góry spod cegielni, przez całą wieś, koń- sku, Wrzeszczu, Oliwie. Zaczęło im brako- cząc ślizg prawie przy dworskiej bramie. wać żywności. Przychodzili do nas do By- Tylko panienki piszczały ze strachu. sewa na Hamster – na handel, najczęściej Przed wakacjami 1944 roku, nasz na- w niedzielę, przez Barniewice. Mogli do uczyciel Jander wygłosił pogadankę dla nas Bysewa także przyjść przez Brentau (Bren- uczniów o niebezpiecznych zabawkach. Mó- towo), ale tam przeważnie pilnowali mun- wił, że te zabawki zrzucają wrogie samolo- durowi wszelkiej maści, a ci ludzie bali się ty i nie wolno nam ich dotykać. Dotknię- dostać w ich szpony. Hamstern – chomi- 184 cie takiej zabawki powoduje eksplozję, więc kować, był zabroniony, ale ludziom chcia- zranienie, a nawet śmierć dziecka. Ale to ło się jeść, a przydziały na kartki były co- była taka propaganda niemiecka. Nikt z dzie- raz mniejsze i coraz gorsze. Przynosili nam ci z Bysewa i wsi okolicznych żadnej za- bardzo potrzebne rzeczy – pończochy, skar- bawki nie znalazł i nie widział. Samoloty pety, kawałki tkanin, odzież i obuwie, naj- angielskie przelatywały nad naszym tery- częściej nowe, lub prawie nowe. W zamian torium i zrzucały paski staniolu (cynofolia) otrzymywali żywność – kurę, wędzonkę, 50 cm długości. Podziwialiśmy błyszczące, jaja, masło, mąkę, groch, a także mleko spadające z nieba paski na pola i zbierali- i chleb nasz bysewski, który ze względu Żyliśmy w Bissau na jego walory smakowe – bardzo chętnie Wschodnich. Uciekali przed armią radziec- przyjmowali. U nas we wsi handlarze byli ką. Nasi „dokwaterowani” mieścili się bezpieczni. Nic im nie groziło, ale my By- w dwóch wozach ocieplonych. Na wozach sewianie baliśmy się prowokacji. Na szczę- znajdował się ich dobytek. Rzeczy warto- ście nic złego nam się nie przytrafiło. ściowe wnieśli do naszego mieszkania. By- Zima 1944/1945 była mroźna i śnież- li niesympatyczni. Prawie nie rozmawiali na. Przed pierwszym stycznia 1945 roku z nami. Najczęściej słyszeliśmy tylko dwa do naszej wsi przybyli żołnierze niemiec- słowa – ja, nein. Matka uprzedziła nas – cy – Wehrmacht, na odpoczynek z krajów dzieci, żeby z nimi nie rozmawiać, nic od nadbałtyckich. Rodziny mniej liczne z na- nich nie brać. Zresztą, niczym nas nie czę- kazu musiały przyjąć ich na kwaterę. Moja stowali. Karmę dla koni i mleko brali od rodzina także. Przychodzili późnym wie- nas bez pytania. Uciekinierka musiała piec czorem, dwaj żołnierze wyłącznie na noc- chleb. Miała swoją mąkę, ale nie mieli leg. Rano sami przygotowywali sobie śnia- drewna do pieczenia chleba. Chcieli wziąć danie. Byli dobrze zaopatrzeni w żywność. nasze – porąbane przez matkę, ale mama Zachowywali się przyzwoicie, grzecznie. stanowczo się sprzeciwiła. Było dwóch Braciszek mój – Staś bardzo lubił czarny, krzepkich Niemców. Sił im nie brakowa- wojskowy chleb, więc wymieniał się z żoł- ło. Baliśmy się tych uciekinierów, nie zbli- nierzami na nasz chleb wiejski, który im żaliśmy się do nich. We wsi wisiało Be- bardzo smakował. Także wymieniał z nimi kanntmachung – ogłoszenie. Gdyby ktoś naszą wędzonkę, na żółty ser tylżycki. z nas Bysewian im coś wziął, ukradł, był- Śmialiśmy się z tego handlu, ale wszyscy by ukarany śmiercią. Tak zdarzyło się byli zadowoleni. Żółtego sera nie jedliśmy w Kartuzach koło kościoła ewangelickie- przez całą wojnę. go. Ukarano śmiercią dwoje ludzi. Na pier- We wsi nowe nieszczęście. Dur brzusz- siach przywieszono im tablicę z napisem ny. Nie wiadomo skąd. Zachorowały trzy Ich habe die Fluchtlingen geplundert (Plą- osoby – jedna zmarła. Lekarza nie było, le- drowałem uchodźców). Nie było to praw- karstw też nie. Lekarz żołnierzy niemiec- dą. Zginęli niewinni ludzie. Odetchnęli- kich poradził matkom, by tłusto karmiły śmy wszyscy w Bysewie, gdy uciekinierzy 185 swoje rodziny, jeśli mogą sobie na to po- otrzymali rozkaz odjazdu. zwolić. Bysewianki, matki mogły – epide- Sensacja we wsi! Pani Hensel wraz z dwój- mii nie było. Żołnierze niemieccy w krót- ką dzieci i ochmistrzynią w połowie stycz- kim czasie opuścili naszą wieś. nia opuścili Bysewo. Pan Hensel dawno Po Wehrmachcie zjawili się nowi goście został wcielony do wojsk obrony przeciw- „z nakazu” (Fluchtlingen) – uchodźcy. Mu- lotniczej. Nie było go w majątku. Dwa wiel- sieliśmy do naszego mieszkania przyjąć kie wozy bysewskie obudowano i ocieplo- rodzinę niemiecką z Ostpreußen – z Prus no i przystosowano do jazdy w dalekie. Irena Bednarek

Zabrano rzeczy najwartościowsze, żyw- siadów. Jedliśmy najczęściej chleb ze smal- ność dla ludzi i karmę dla koni. Zabrano cem i piliśmy nieprzegotowane mleko od kożuchy także dla dwóch woźniców. Jed- krów. Posiłki gotowały matki najczęściej nym z nich był Francuz Jean – ten od sma- późnym wieczorem. Uciekać nie było do- żonych żabich udek. Pałacu i majątku mie- kąd i gdzie. Walki były straszne. Kanona- li dopilnować ludzie z Bysewa. da i ostrzał były coraz głośniejsze. Od Żu- Dawno wiedzieliśmy, że zbliża się ko- kowa po Bysewo przez dwa tygodnie. Nasz niec wojny. Gospodynie we wsi przygoto- dom Rotberg – osłaniała wielka wierzba. wywały zapasy żywności. Do Firogi, do – Nasza ulubiona rozłożysta wierzba. To ona sklepu żywnościowego i mięsnego już nie obroniła nasz dom. W nasz dom też trafi- chodziliśmy, bo w sklepach żywności nie ło. W nasze mieszkanie też. W murze, w któ- było. Do naszych masywnych piwnic znie- rym było okno, w górnym wierzchołku utkwił śliśmy nasz najwartościowszy dobytek. pocisk, ale nie wybuchł. Żołnierze nie- Z naszej piwnicy do piwnicy Rosjanek mieccy byli zmęczeni i głodni. Bywało, że i Ukrainek, i z piwnicy Wendtów do piw- w ciemnościach wieczornych przychodzi- nicy Stenzlów wybito otwór w murze na li do nas po jakikolwiek posiłek. Na po- wypadek zawalenia się którejś z piwnic. dwórzu naszym stał samochód ciężarowy, Słuchaliśmy radia i wiedzieliśmy, że w którym było radio. W porze obiadowej zbliża się wojsko radzieckie. Byli jeszcze przemawiał gubernator Albert Forster do bardzo daleko. Jeszcze nie słyszeliśmy ka- żołnierzy. Mówił o walce dla Niemiec i że nonady. Ludzi we wsi ogarnął strach. Woj- żołnierze mają walczyć do ostatniej kropli sko niemieckie pojawiło się we wsi dość krwi. Żołnierze słuchali z opuszczonymi wcześnie. Przygotowywali się do obrony głowami. Nie wytrzymał ich dowódca – po- nie Bysewa, a Gdańska. Odgłosy walk sły- wiedział: Komm du Satan hier, und kämpf chać było daleko. Raz się zbliżały, potem du (przyjdź tu szatanie i walcz ty). Z kolei oddalały. Na początku marca do naszej piw- Rosjanie przez to samo radio po niemiec- nicy, a siedzieliśmy w piwnicy razem z ro- ku mówili, aby Niemcy przyszli do nich. dziną Wendtów, przybył żołnierz niemiec- Zapraszali żołnierzy niemieckich do sie- 186 ki z rozkazem – nikomu nie wolno opuścić bie. Wir haben Braten, Wein, und schöne piwnicy, mamy się zabezpieczyć, gdyż mu- Mädchen” (mamy pieczeń, wino i piękne szą zburzyć komin na cegielni. Nasz pięk- dziewczynki). Dowódca wyłączył radio. ny czerwony komin! Naszego drogowska- Po 15 marca luk piwnicy Wendtów, zu już nie będzie. Nie będzie stanowił celu w której siedzieliśmy otworzył około 16-let- dla ostrzału. Było słychać, gdy komin opa- ni chłopiec z hajot w czarnym mundurku. dał, kurzu też było mało. Prowadził czołg i wrzeszczał: Was macht Wszyscy Bysewianie mieszkali teraz ihr hier noch?, Ihr wartet auf dem Iwan, w piwnicach, w swoich lub gościnnie u są- Wartet ich schmeiß? ein Handgranat rein Żyliśmy w Bissau

(Co wy tu jeszcze robicie? Czekacie na Iwa- nam do kolan. Szliśmy w tym błocie powo- na. Czekajcie, ja wrzucę granat ręczny.) – li, inni na czworakach. Silniejsi pomagali Granatu nie wrzucił. Musiał wsiąść do swe- słabszym. Siostrzyczce Ninie w tym bło- go czołgu i szybko odjechać w kierunku cie utopiły się buty i pończochy. Mama wy- Gdańska. Inne czołgi też odjechały. Niem- ciągnęła ją z błota, bo utopiłaby się. Z bra- cy zaciekle bronili szosy od Rębiechowa ciszkiem pomagałam Halince. Zgubiliśmy przez Firogę do Gdańska. Atakowali Rosja- chleb i smalec. Nie szukaliśmy zguby, bo nie. Wielka strzelanina z obu stron. I z obu bez przerwy świszczały kule. Po obu stro- stron zabici i ranni. We wsi nie było już nach drogi, prawie równolegle w odległo- Niemców. Przybyło wojsko radzieckie. Dziw- ści 100 metrów od niej rozciągały się pas- ne to było wojsko – bez mundurów. Ubra- mowate wzniesienia, pełne okopów z biedą ni byli w kufajki, spodnie i kurtki. Na gło- na dwóch żołnierzy. Z lewej strony drogi wie uszanki, na plecach worek, a w ręku na wzniesieniu okopali się Rosjanie. Oko- pepesza. Sąsiadowi zabrali czasy (zegarek). py z drugiej strony drogi, które przedtem Wszyscy Bysewianie w piwnicach do- zajmowali Niemcy, teraz były puste. Niem- wiedzieli się o opuszczeniu wsi przez Niem- cy pewnie wycofali się. Rosjanie strzelali ców o godzinie 12. Był dzień 20 marca 1945 do nas cywilów jak do kaczek. A my wszy- roku. Każda rodzina opuszczająca swoją scy brnęliśmy dalej w tym błocie. Padali- piwnicę zabrała przede wszystkim doku- śmy, podnosiliśmy się, czołgaliśmy się, menty i żywność. Mama pobiegła do obór- chcieliśmy się jak najszybciej wydostać się ki. Zwierzątkom wrzuciła szybko karmę. z niebezpiecznej dla nas strefy. Kilku Ro- Zabrała z piwnicy Wendtów bochen nasze- sjan w kufajkach zbliżyło się do nas, czuć go chleba w poszewce, który ja niosłam, było od nich alkohol. Chcieli wódki. Nie około 5 kg smalcu w małym, białym wiader- mieliśmy. Z torebki pani Anny zabrał żoł- ku, które niósł Staś, torbę z dokumentami nierz, flakon perfum. Wśród nas cywilów i swoją czwórkę dzieci. Wyszliśmy opusz- byli zabici i ranni. Ranny ciężko został mój czając dom, nasz dobytek i zwierzątka. Wy- brat Staś – rana szarpana biodra i lewego szła także rodzina Wendtów. Z wszystkich uda. Nasza mama też ciężko ranna, poni- stron wsi wychodziły pozostałe rodziny. żej lewego kolana. I nasza sąsiadka też, 187 Musieliśmy przejść linię frontu. Szliśmy równie ciężko w lewe biodro. Gdy prze- wielką gromadą rozsypaną w odstępach. brnęliśmy przez to błoto znaleźliśmy się Jedni szybciej, jedni wolniej. Zamierzali- niedaleko zabudowań – zdaje się państwa śmy przedostać się do Rębiechowa. Dro- Bastianów. Wszyscy poszli jak najszybciej ga i pola po obu jej stronach były teraz za front – w kierunku Rębiechowa. Nasza rozległym błotem. Spowodowały je topnie- czwórka dzieci i mama zostaliśmy na zbo- jące śniegi, przedwiosenne deszcze, pojaz- czu tego wzniesienia. Po nas przyszedł dy wojenne i ruchy wojsk. Błoto sięgało żołnierz radziecki w kufajce, bez pepeszy, Irena Bednarek

z trójkątną częścią namiotu. Ułożył na niej Trzeciego dnia rano przybył żołnierz braciszka i założył sobie na plecy. Mamie z wiadomością, że musimy opuścić schron i nam dziewczynom kazał iść za sobą. i iść dalej. Żołnierze, którzy są tutaj już Umieścił nas w schronie, niezbyt głębo- odpoczęli i muszą maszerować na Gdańsk. kim, obok domu w gospodarstwie. Dał nam Tu przyjdą inni i może to być dla nas nie- dwom mokre koce, które zdjął ze zwłok bezpieczne. Przeraziliśmy się, a najbardziej poległych żołnierzy. Mama podziękowała mama. Schowała pod ziemię w schronie do- mu za pomoc, za koce też, bo było nam kumenty. Żołnierze rzeczywiście opuścili zimno. Było około godziny 14. Był to nasz gospodarstwo. Jedni w samochodach, inni dzień wyzwolenia. na koniach, na wozach – zwłaszcza ranni, Ludzi z Bysewa nie widzieliśmy. Niko- inni ustawieni czwórkami. go. Wieczorem żołnierz przyniósł mały bo- Mama bardzo kulała. Bolała ją noga. Ale chenek czarnego chleba i trochę masła musiała znaleźć w gospodarstwie coś do z beczki w papierze. Nie mogliśmy nic jeść. przewiezienia brata. Znalazła taczkę i lin- Spaliśmy źle. Leżeliśmy na mokrej słomie. kę. Nasze zimowe palta były nam niepo- Pod wierzchnią warstwą słomy była woda. trzebne. Było ciepło. Mama położyła je na Nie było to jednak nasze największe zmart- taczce, a na nich Stasia. Przywiązała linkę wienie. Najbardziej martwiły nas rany bra- do taczki. Jeden jej koniec ciągnęła Halinka, ta i mamy. „Za potrzebą” musieliśmy się a drugi ja. Mama pchała taczkę z wielkim wyczołgać ze schronu i przejść obok mar- wysiłkiem. Mała Nina z nóżkami owinięty- twych żołnierzy. Powoli zaczęliśmy się przy- mi w szmaty szła obok mamy. Dotarliśmy zwyczajać do wojennych warunków. Jedze- zmęczeni do gospodarstwa oddalonego nie przynosili nam żołnierze – Rosjanie. o pół kilometra. Gospodarstwo było duże, Ponieważ było bardzo tłuste, jedliśmy ma- dom mieszkalny też, ale splądrowany. Zwie- ło. Wczesnym popołudniem dotarły do nas rząt nie było żadnych. W piwnicy domu dwie Polki. Przyszły z Gdańska, były tam leżał jedyny cywil, staruszek, nie był ran- na robotach a teraz szły do Warszawy, do ny. Umieściliśmy się w tejże piwnicy ze domu. Znały język rosyjski. Mama prosiła staruszkiem za jego pozwoleniem. Nieda- 188 je, aby przysłała kogoś z pomocą dla brata leko domu był rów z mostkiem, po którym i dla siebie. Nazajutrz około południa przy- wjeżdżano na podwórze gospodarskie. Pod szły dwie sanitariuszki w kwiecistych su- mostkiem schowany był dobytek właścicie- kienkach. Warszawianki pomogły. Sanita- li. Teraz schowek był otwarty, a rozmaite riuszki oczyściły rany, polały jodyną, co rzeczy znajdowały się dookoła. Otwarty był bardzo bolało, zabandażowały i poszły. Mó- kopiec z ziemniakami, a spore kawałki wę- wiły, że wracza, niet. Na dworze zrobiło dzonego boczku i słoniny walały się po po- się ciepło. Była przecież wiosna, a słonecz- dwórzu. Mama ugotowała posiłek z ziem- ko zaczęło grzać. niaków i usmażonego wędzonego boczku. Żyliśmy w Bissau

Posiłek zjedliśmy z apetytem, także dzia- się do łóżka, ja zajęłam krzesło i na nim dek, staruszek. Wieczorem kilku żołnierzy spałam. Rano matka z bratem na taczce radzieckich przyprowadziło większą gro- udała się do szpitala. Owszem, był szpital madę kobiet, dziewczyn i dzieci niemiec- wojskowy, był lekarz, sanitariuszki, ale cy- kich z Brętowa. Niemki w nocy przeżyły wilów nie przyjmowali. Brat czuł się co- koszmar. Rano prowadzono je dalej w kie- raz gorzej. runku Rębiechowa. My też opuściliśmy go- W nocy i w dzień do mieszkania w tym ścinne gospodarstwo z rannym, gorączku- małym domku doszło wielu ludzi. Doszedł jącym braciszkiem na taczce. Podążaliśmy nawet nasz ksiądz z Matarni z dwiema ku- do Banina. Żołnierze radzieccy mówili, że zynkami. Wieczorem i w nocy często przy- tam jest szpital dla wojska. Mama liczyła, chodzili żołnierze radzieccy i brali kobiety że pomogą tam braciszkowi i jej. Więc szli- na komendanturę. Budzili wtedy wszyst- śmy, odpoczywając, co kawałek. kich. Było to nie do zniesienia. Ratunku W rowach, na poboczach drogi leżały tru- żadnego. Wtedy mama podjęła decyzję po- py żołnierzy niemieckich. Leżały karabiny, wrotu do Bysewa. Taczki już nie mieliśmy, pepesze, pancerfausty, granaty, moździerze, bo potrzebna była innemu człowiekowi. nawet pistolety. Także naboje wszelkiego Mama pożyczyła wózek stary dziecięcy dla kalibru. Na polu stały czołgi, samochody cię- brata. Obiecała go zwrócić. (Niestety nie żarowe i osobowe, już nieprzydatne. Strasz- zwróciła – nie z jej winy). Do Bysewa było ny widok przedstawiały zwłoki żołnierza 9 km drogi szosą. Po obu stronach szosy niemieckiego, któremu odcięto genitalia. rozbite czołgi i samochody, broń, naboje, Zwłoki były okrwawione od pasa w dół. wielkie i małe, oraz trupy, jak wszędzie. Mama zabroniła nam patrzeć. Uszliśmy I ciepło! Cywilów nie spotkaliśmy. Mijały około 1 km i ujrzeliśmy pierwszy spalony nas samochody z żołnierzami radzieckimi. dom. Jeszcze czuć było swąd. Na podwórzu Nie zatrzymywali się. Często odpoczywa- obok spalonego domu ujrzeliśmy panią Sass liśmy się. Późnym popołudniem byliśmy i jej córkę Trudzię, moją koleżankę z By- w Bysewie, w naszym mieszkaniu. W gór- sewa. Byli to pierwsi znajomi, których spot- nym wierzchołku w pokoju tkwił nadal nie- kaliśmy po wyzwoleniu naszej wsi. Byliśmy wypał. W mieszkaniu nie było nikogo, obok 189 już w Rębiechowie. Pani Sass poczęsto- nie było już Rosjanek, Ukrainek i Ukraiń- wała nas ziemniakami z sosem. Bardzo nam ców. I jeszcze nie było Bysewian. smakowało. Mamy porozmawiały o swoich Nasze mieszkanie było splądrowane. kłopotach i ruszyliśmy dalej do Banina. Zo- Zostały tylko łóżka i komoda bez lustra. stało nam jeszcze 3 km. do przebycia. Tam Inne mieszkania w Bysewie też splądro- zajęliśmy pokój w małym, opuszczonym, wano. Rzeczy Bysewian mało wartościowe parterowym domku vis a’vis urzędu gmin- leżały 50 m od naszego domu na wielkiej nego. Mama, brat, Halinka i Nina położyli hałdzie. W obórkach naszych nie było żad- Irena Bednarek

nych zwierząt. Wszystkie piwnice były Wszędzie były tylko śmieci i gruz. Za bra- puste. Strychy też. mą dworu, której teraz też nie było, były Mama ułożyła brata w łóżku i położyła kopce z ziemniakami. W ogromnej piwni- się obok niego. Drugie łóżko zostało dla cy, przed którą kiedyś leżeli zabici, była Niny, Halinki i dla mnie. Nie mogłam już marchew dla koni. Wzięłyśmy tej marchwi liczyć na pomoc Stasia, w pracy dla domu, i ziemniaków tyle, ile mogłyśmy tylko dla rodziny. Musiała mi teraz pomóc dzie- udźwignąć. Zaniosłyśmy do domu i wróci- więcioletnia Halinka. Sprzątnęłyśmy po- łyśmy po następna porcję. Wieczorem do kój, umyłyśmy podłogę. Poszłyśmy na hał- naszego mieszkania doszli Bysewianie, dę szukać naszych rzeczy. Przyniosłyśmy którym spalił się piąty czworak. Byli bez te, które były naszą własnością. Niewiele dachu nad głową. Wróciły do swych miesz- tego było. Pięknej pościeli, obrusów, ręcz- kań inne rodziny. Wróciła także ze swą ro- ników, bielizny, odzieży, w tym pięknych dziną nasza miła sąsiadka – pani Marta. sukienek mamy i garniturów taty nie zna- Jej rana też się nie goiła. Z trudem się po- lazłyśmy. Zginęły bezpowrotnie. Wszyst- ruszała, ale przyszła zobaczyć ranę brata ko straciliśmy, prócz łóżek bez materaców, i mamy. Orzekła, że u brata wdało się za- komody i nocnych stolików bez szuflad. każenie. Pomocy medycznej żadnej nie by- Halinka rozpaczała, ja też. Mama nic nie ło. Staś coraz bardziej cierpiał. Miał wy- mówiła. Staś czuł się coraz gorzej. Zasta- soką temperaturę, majaczył. nawialiśmy się, w jaki sposób mu pomóc. Ludzie spali pokotem na podłodze. Niestety, pomocy żadnej nie zdołaliśmy W dzień pod strażą żołnierzy radzieckich wymyślić. Mama zmieniała opatrunki jemu wszyscy zdrowi ludzie oprócz dzieci, po- i sobie. Nic innego nie można było zrobić. szli na pola grzebać zabitych. Było coraz Kończyła nam się, i tak już skromna, cieplej. żywność. Z Halinką poszłam do dworu. Po Pierwszy raz od chwili wyzwolenia zoba- drodze zauważyłyśmy spalony czworak. czyliśmy wszy. Były we włosach, a jeszcze Mieszkały w nim rodziny Stelmachów, Zie- więcej w odzieży. Były naszym utrapie- lonków, Kwidzińskich i Myszków. Teraz niem. Brakowało nam środków czystości. 190 była to kupa gruzów. We wsi zostały już Brakowało nam również chleba, nie tylko tylko cztery domy. Niestety, dwór też był nam. Mama przeszukała piec do pieczenia spalony. Smutny był to widok. Nie było tu chleba w kuchni i znalazła w nim bochen niczego. Ani zwierząt, ani zabudowań go- naszego chleba. Jeszcze był świeży, a jaki spodarczych, maszyn ani pałacu. Gruzy do- smaczny! Mama oddała część chleba dla okoła i zgliszcza. Byłam ciekawa, jak teraz dzieci chorych na krwawą biegunkę. wygląda wnętrze pałacu. Weszłam z Halin- Braciszek był coraz słabszy, coraz bar- ką do piwnic pałacu i do pokoików pokojó- dziej cierpiał, majaczył i coraz częściej tra- wek. Pomieszczenia te nie miały dachu. cił przytomność. W nocy z 29 na 30 marca Żyliśmy w Bissau

1945 roku odszedł od nas na zawsze. Zo- kiem z wodą. Odmówił modlitwę, pokro- stała mama i nas trzy dziewczynki. Trum- pił grób, trumnę i poszedł. My modliliśmy nę zrobił pozostawiony przez żołnierza się jeszcze, a stolarz zakopał trumnę i ufor- radzieckiego stolarz, nam nieznany, nie mował grób. Kwiatów nie mieliśmy. Pozo- musiał grzebać zabitych. Trumna była pro- stał smutek i żal. Stasia nie było. Było nam sta z desek heblowanych, nie malowanych. ciężko, gdy odszedł jedyny nasz brat. Nie Stolarz wybił ją naszym białym obrusem, był to jedyny pogrzeb w Bysewie. Przed który znalazłyśmy z Halinką. Braciszka pogrzebem Stasia pochowano, zmarłą jesz- ubrała mama w ubranko granatowe od cze przed wyzwoleniem, koleżankę Wan- pierwszej komunii świętej. Miała je w swo- dę. jej torbie. Za spory kawał naszego chleba Bysewianom było teraz ciężko. Zaczę- mama dostała czarne pończochy dla brata. ło nam brakować żywności. Jeszcze w By- Butów nie było. Na piersi położyłyśmy Sta- sewie były w dworskich kopcach ziemnia- siowi nasz krucyfiks bez podstawy. Naza- ki. Kartoflanka i kartofle w mundurkach jutrz był pogrzeb. Na prośbę mamy żoł- były teraz naszymi najczęstszymi potrawa- nierz radziecki pozwolił zawieźć Stasia na mi. Jeszcze parę dni byliśmy w Bysewie. wozie w jednego konika do Matarni na Przenieśliśmy się do drugiej izby, mniej- cmentarz. Stolarz zaczął kopać grób. Mama szej. Było nam tu wygodniej. Duży pokój poszła z Halinką po księdza na plebanię. pozostawiliśmy ludziom bez dachu nad gło- Kościół był splądrowany i zaśmiecony. Ta- wą. bernakulum zniszczone. Hostie leżały za Mieliśmy wielkie szczęście! Mamie uda- kościołem. Ksiądz na plebanii (ten sam, ło się złapać furmankę ciągnioną w jedne- który z nami był w Baninie) nie chciał udzie- go konika. Tą furmanką wróciliśmy do lić ostatniej posługi. Tłumaczył się bra- swego miasta – Kartuz, które opuściliśmy kiem szat i przyborów liturgicznych. Ma- w listopadzie 1939 roku. nia bardzo go prosiła. Przyszedł tylko ze Dziś w Bysewie na lotnisku im. Lecha zniszczonym kropidłem i z małym naczyń- Wałęsy startują i lądują samoloty. r 191 Recenzje RECENZJE

Rafał Witkowski, Jerzy Schwengel (1697–1766) przeor kartuzji kaszubskiej i dziejopis Kościoła, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2004, ss. 422, il. 9

Bohaterem recenzowanej książki jest dziejopisarstwo kościelne i zakonne, zwłasz- Jerzy Schwengel żyjący w latach 1697–1766, cza barokowe i oświeceniowe, jest mniej który był najwybitniejszą postacią spośród znane niż sarmackie i mieszczańskie, przez zakonników żyjących w polskich kartuzjach. co jest jeszcze niedoceniane. Dlatego nale- Dzieło jego życia wpisuje się w tradycję kar- ży przyjąć z uznaniem pracę Rafała Witkow- tuską, która cechowała się umiłowaniem skiego, pracownika naukowego Instytutu surowego trybu życia i szacunkiem dla ksią- Historii Uniwersytetu Adama Mickiewi- żek. cza. Schwengel pochodził z Warmii. Urodził Autor przedstawił postać i działalność się w starej rodzinie mieszczańskiej. Uczył J. Schwengala w 4 nieproporcjonalnych pod się w kolegiach jezuickich i w młodym wie- względem zawartości rozdziałach. W roz- ku wstąpił do kartuzji Domus Paradisi Ma- dziale 1 podał informacje, które zwykle riae, w którym z czasem pełnił różne funk- przedstawia się we wstępie do prac nauko- cje, wspinając się po drabinie hierarchii wych. W paragrafie 1 omówił bowiem stan zakonnej, aż został wybrany przez wspól- dotychczasowych badań nad dziejami kar- notę przeorem. tuzów w klasztorach leżących na ziemiach 192 Jego dzieła to odbudowanie klasztoru polskich, czasowo lub na stałe oraz z nimi po zniszczeniach wojennych, wzbogacenie związanych. Zastosował metodę porządko- duchowe i materialne wspólnoty zakonnej wania chronologiczną i zaczął od klaszto- oraz praca naukowa, która stawia go w gro- rów położonych na Spiszu (najwcześniej nie największych dziejopisów zakonu kar- powstał klasztor w pobliżu wsi Letanowi- tuzów. Wybór tej postaci i odkrycie jej na ce koło Lewoczy, drugim był Czerwony nowo (jak pisze we wstępie Rafał Witkow- Klasztor). Następnie powstawały kartuzje ski) jest przedsięwzięciem celowym i na- pod Szczecinem, w Kartuzach na Kaszu- der słusznym, bo w historiografii polskiej bach, w Darłowie, Legnicy, Świdwinie, Recenzje

Gildiach i Berezie Kartuskiej. W 2 paragra- J. Schwengla. Rozdział 3 zawiera opraco- fie 1 rozdziału przedstawił postać Jerzego wanie spuścizny historiograficznej i archi- Schwengla w świetle dotychczasowych walnej tego kartuza. R. Witkowski zaczy- badań. Dokładnie omówił nie tylko histo- na od przedstawienia dotychczasowych prób riografię na jego temat, ale również (co nie zestawień dorobku naukowego Schwengla zostało odnotowane w tytule paragrafu) wykonanych przez historyków przy oka- opisał dzieje jego spuścizny literackiej. zji publikowania prac dotyczących dziejów Rozdział ten jest bardzo krótki w swo- kartuzji kaszubskiej lub wydawania drukiem jej treści, a większą jego część zajmują ob- któregoś z rękopisów przeora kartuzji. Do- fite przypisy. Świadczą one o zapoznaniu strzegając fragmentaryczność dotychcza- się Autora recenzowanej książki z bardzo sowych dokonań R. Witkowski podjął się bogatą literaturą na temat dziejów całego wykonania pełnego zestawienia i usyste- zakonu, jak również poszczególnych, ale matyzowania jego dorobku. Autor ten uwa- tylko niektórych wybranych, klasztorów. żał, że najpierw należy omówić dotychczas Treść tego paragrafu świadczy o skrupu- nieznane historykom dzieło przyrodnicze latnym zapoznaniu się z historiografią do- Schwengla (s. 118). Jest to kilkustronico- tyczącą bohatera książki oraz jego spu- wy artykuł, w którym opisuje osobliwości ścizną naukową. przyrodnicze zaobserwowane na terenach W rozdziale 2 ukazał życiorys Schwen- majętności kartuzów pod Gdańskiem. gla dzieląc go na cztery okresy. W paragra- Dzieła czysto historyczne podzielił na te, fie 1 przedstawił na podstawie dokładnej które dotyczyły całego zakonu, następnie i bardzo szeroko zakrojonej kwerendy dzie- historii macierzystego klasztoru – Domus je rodziny Schwenglów w dwóch jej gałę- Paradisi Mariae. Trzecią grupę stanowiły ziach, warmińskiej i inflandzkiej, do koń- opracowania dotyczące historii Kościoła, ca XVIII w. Na tym tle w paragrafie 2 opisał przede wszystkim na Pomorzu i w Rzeczy- dzieciństwo i wykształcenie Jerzego w ko- pospolitej. Czwartą grupę stanowiły kodek- legiach jezuickich w Reszlu i Braniewie. Pró- sy dyplomatyczne ułożone i przepisane bował tu doszukać się przyczyn wstąpienia przez Schwengla, a piątą, ostatnią, kolek- swojego bohatera do kartuzów i rozbudze- cje wypisów z dzieł historycznych innych 193 nia w nim zainteresowań historycznych. autorów odnoszące się do określonego te- W paragrafie 3 opisał przyjęcie Jerzego do matu. W tym względzie ma R. Witkowski klasztoru i zakonu, drogę jego awansu pewne osiągnięcia, bowiem odnalazł niezna- w hierarchii zakonnej, a w paragrafie 4 ne dotychczas historykom kodeksy zawie- jego rządy jako przeora klasztoru w latach rające wypisy dokonane ręką Schwengla, 1735–1766. a obecnie przechowywane w Bibliotece Po tym następują dwa rozdziały, których Kórnickiej PAN i Archiwum Państwowym celem jest ukazanie działalności naukowej w Gdańsku (s. 138–139). Recenzje

Schwengel korzystał z biblioteki i zbio- kim tymi tradycjami był przeor ten zwią- rów archiwum kartuzji kaszubskiej, które zany, kontaktował się i korzystał z dorob- segregował według treści odnoszącej się ku i spuścizny zakonów mniszych, czyn- do poszczególnych wsi lub według spraw nie uczestniczył w życiu naukowym Prus. spornych, procesowych lub według pew- W końcu Autor recenzowanej pracy omó- nych tematów ogólnych. Zebrane i prze- wił warsztat naukowo-historyczny Schwen- pisane materiały gromadził w poszytach gla, na który składały się źródła rękopi- zaopatrzonych w kartę tytułową i spis do- śmienne zgromadzone w klasztorze lub kumentów w nim zawartych. Układał je pozyskane w formie odpisów uzyskanych chronologicznie i numerował. Własnoręcz- dzięki ożywionej korespondencji z innym nie wykonywał mapy, które ilustrowały domami kartuskimi. Podjął też próbę okre- zebrany materiał. Dlatego Autor recenzo- ślenia sposobu pojmowania historii przez wanej publikacji wyróżnił również zbiór J. Schwengla i doszedł do wniosku, że był map, planów sytuacyjnych, rysunków i her- on dziejopisem, którego warsztat nie odbie- bów. Są one cennym źródłem kartograficz- gał ani od osiągnięć osiemnastowiecznych nym i świadectwem wysokiego poziomu zachodnioeuropejskich historyków Ko- wykonywania map. ścioła, ni mieszczańskiej historiografii po- Rozdział ten kończy omówienie losu morskiej i że należy mu się godne miejsce prac J. Schwengla po kasacji zakonu w Pru- w oświeceniowej republique des lettres. sach, zaginięcie rękopisów lub wydania za- Na podkreślenie zasługuje zamieszcze- chowanych drukiem. nie w aneksach pięciu dokumentów lub ich Następuje rozdział 4, najbardziej ob- wykazów. Aneks I zawiera wykaz źródeł szerny, zajmujący około 120 stron druku, odnoszących się do kartuzji kaszubskiej w którym R. Witkowski próbuje ukazać przechowywanych w Archiwum Państwo- pisarstwo historyczne Jerzego Schwengla wym w Gdańsku, Bibliotece Gdańskiej na tle epoki. Punktem odniesienia dla tego PAN, Urzędzie Parafialnym w Kartuzach, zadania mają być trzy sfery historiografii. Archiwum Diecezji Pelplińskie i w Biblio- Pierwszym punktem jest dziejopisarstwo tece Seminarium Duchownego w Pelpli- 194 tworzone w dobie potrydenckiej w zakonie nie. W Aneksie II podał spis rękopisów kartuskim na terenie całej Europy. Drugim Jerzego Schwengla znajdujących się obec- jest dziejopisarstwo zakonów mniszych na nie w British Museum w Londynie. terytorium Rzeczypospolitej szlacheckiej. W Aneksie III zawarł schwengeliana w Bi- Autor szeroko prezentuje tu historiogra- bliotece Kór-nickiej PAN. W Aneksie IV fię odnoszącą się do benedyktynów, cyster- zamieścił Elenchus librorum Bibliothecae sów i kamedułów. Trzecim jest dziejopi- Cartusiae Paradisi Beatae Virginis Mariae, sarstwo, głównie mieszczańskie, tworzone który już wcześnie został wydany i opra- na terenie Prus Królewskich. Ze wszyst- cowany w pracy Kazimierza Nierzwickie- Recenzje go1 . W Aneksie V znajdujemy jedyną przy- nad dziejami zakonu kartuzów w Europie rodniczą pracę Schwengla w tłumaczeniu i w Polsce. Jest też ważnym dziełem uka- niemieckim wydaną w 1756 r. zującym przeszłość Pomorza, jego życie W sumie należy uznać książkę R. Wit- naukowe i kulturotwórcze oraz oddziały- kowskiego za dzieło ważne, cenne i udane, wanie na kulturę europejską. będące wynikiem wszechstronnych badań Zdzisław Kropidłowski

1 K. Niedrzwicki, Biblioteki kartuzji kaszubskiej oraz jej konwentów filialnych w Berezie Kartuskiej i Gidlach, Pelplin 2001. r 195