styczeń-marzec2019KWARTALNIK AKOWTV V 1 FC NR1(84)ROKXXISSN 1506-9141

ŚWIATOWY ZWIĄZEK ŻOŁNIERZY ARMII KRAJOWEJ KOŁO W OPOLU AKOWIEC - Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole Nrl /84/2019r.

Szanowni Czytelnicy!

Przekazujemy do Waszych rąk wiosenno-świąteczny pierwszy numer (2019 r.) „Biuletynu informacyjnego AK. W chronologicznym porządku pomieściliśmy w nim reminiscencje z tegorocz­ nego spotkania opłatkowego w siedzibie opolskiego Koła ŚZŻAK. Z artykułem dr. Piotra Śtanka pt. Polacy z armii carskiej w niewoli niemieckiej powróciliśmy jeszcze do minionej setnej rocznicy odzyskania niepodległości w 1918 r. Ważnym wyda­ rzeniem dla Koła jest pamięć o skazanym na śmierć w 1953 r. przez komunistycz­ ne władze gen. Emilu Fieldorfie, pseud. Nil. Działacze Koła spotykają się corocznie przed Jego pomnikiem w Parku im. AK. Dzień Niezłomnych 1 marca 2019 r. przy­ pominamy dokumentami archiwalnymi i tytułami książek prezentujących różne punkty widzenia związane z byłym żołnierzem AK, który rościł sobie prawo do ściągania kontrybucji i wydawania wyroków skazujących na współmieszkańców. Armia Krajowa podczas wojny ścigała pospolity bandytyzm. Nie tak dawno uczci­ liśmy 94. urodziny żołnierza AK ppor. w st. spocz. Heleny Kamerskiej - Powstań­ ca Warszawskiego. Wizytę potomków polskich kombatantów z Białorusi przypo­ mniał Przemysław Harupa, który także przygotował do druku wspomnienie Stani­ sława Adamskiego (Lwów) o ks. bp. Władysławie Kiernickim. Spotkanie z Dermo- temTuringiem (bratankiem genialnego matematyka i kryptologa Alana Turinga), który przypomniał sukces polskich matematyków i kryptologów zaprezentowała Barbara Dembińska. O nadaniu przed laty Szkole Podstawowej nr 11 imienia Or­ ląt Lwowskich - napisał Jerzy Duda. Potem Maria Smolińska przypomniała postać ks. ppłk. Józefa Zatora-Przytockiego. Biuletyn zamykają kombatanckie nekrologi. Informujemy, że sprawozdawczy serwis fotograficzny związany z 77. rocznicą powstania AK zamieścimy w drugim numerze„Biuletynu informacyjnego AK".

Redakcja „Biuletynu informacyjnego AK"

Wydawca: Wojewódzka Biblioteka Publiczna w Opolu. Nakład: 400 egz. Światowy Związek Żołnierzy AK - Koło w Opolu, 45-068 Opole, 1 Maja 19 (w podwórzu), Dyżury: w czwartki 10.00-12.00., tel. Janusz Kwiatkowski 606702774, Krystyna Ejzerman 791517275, 691642100, Halina Borawska tel. 691 642 100, e-mail: [email protected]. Zespół redakcyjny: Danuta Schetyna - red. naczelna, Jerzy Duda, Krystyna Ejzerman, Halina Borawska, Przemysław Harupa. (Autorzy piszący do „Biuletynu informacyjnego AKOWIEC” otrzymują honorariów). Numer konta naszego Koła 96 2030 0045 1110 0000 0392 7750. Skład: Pracownia Komputerowa „Virtual” sc. Druk: Drukarnia Smolarski. Nakład: 400 egz.

2 styczeń-ma rzec 2019 AKOWIEC - Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole

WIELKANOC 2019 —'JLgrJy Kidtgruesiy nam djtys ruasht — tyczymy aty cfelrn ubsgy^Jdm duz& sfonca , i pGg&dy (tytycL3 ćbjjtt zcfosytiz i rad&sci z ka/tyeg® drucL s okuł Mhs-scL task, „ dana,

źarsad fórfa i &syot fóżbakcyjny

Źródło: Projekt graficzny życzeń - żołnierz Armii Krajowej i łagiernik kpt./mj Krzysztof Werner Źródło: Pocztówka sprzed 1918 r. - archiwum A.W. 3 AKOWIEC - Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole Nrl /84/2019r.

Spotkanie opłatkowe w Kole Opole ŚZŻAK

Krystyna Ejzerman podczas rozmowy z ks. kapelanem AK Grzegorzem Renczem (z prawej Krystyna Kulpa, z lewej Ryszard Szram)

12 stycznia 2019 r. odbyło się spotka­ kę z napisem Wojsko Polskie Żelbet Kra­ nie opłatkowe kombatantów, członków ków. Pamiętam, jak dla AK robiłem ry­ i gości naszego Koła AK w Opolu. Spot­ sunek, na dużej mapie Niemiec miałem kanie modlitwą rozpoczął kapelan Śro­ nanieść obozy jenieckie. Dostałem ma­ dowiska AK ks. Grzegorz Rencz. Zebra­ teriały z AK. Miałem to nanieść z legen­ nych przywitał prezes Koła ŚZŻAK Janusz dą na mapę z opisami, gdzie jaki obóz Kwiatkowski, a także przedstawiciel woje­ się znajduje. Pracowałem nad tym póź­ wody opolskiego Ryszard Szram. Po zło­ nym wieczorem w domu. Wtedy chodzi­ żeniu życzeń noworocznych głos zabrał łem do technikum budowlanego. Otwo­ nestor opolskich architektów Andrzej rzyli już szkołę budowlaną, więc praco­ Hamada, żołnierz AK, który młodość i II wałem też nad rysunkiem szkolnym. De­ wojnę światową przetrwał w Krakowie. ska rysunkowa to była zwykła dykta. Nie Przy kawie opowiedział historię o naj­ było mnie stać na kupno lepszej, ale to trudniejszym momencie z czasów woj­ właśnie ta dykta uratowała mi życie. Mam ny: „W drugiej połowie wojny wstąpiłem ją do dziś. Na jednej stronie dykty mia­ do Armii Krajowej, do dzisiaj mam opas­ łem rysunek szkolny, a na drugiej pinez-

Przywitanie Kombatantów i Gości przez prezesa Koła Opole Janusza Kwiatkowskiego 4 styczeń-marzec 2019 AKOWIEC - Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole

Zaproszeni goście z Zarządu Okręgu AK, Kombatanci, z prawej Andrzej Hamada kami przybity rysunek dla AK. Był późny chwalił mnie, poklepał po plecach. Ni­ wieczór, rodzice już spali, gdy nagle za gdy nie przyznałem się rodzicom do te­ drzwiami usłyszałem podniesione nie­ go, co robiłem. Za to groził nam Oświę­ mieckie głosy i pytanie: Was ist los? Gdy­ cim. To był najtrudniejszy moment, jaki by weszli cicho, nakryliby mnie z tą mapą. w życiu miałem w czasie wojny. Nie mo­ Szybko obróciłem deskę, pochowałem po głem spać do rana". kieszeniach resztę szpargałów. Wtedy ot­ Następnie obejrzeliśmy film pt. Pseudo­ worzyły się drzwi. Weszło trzech Niem­ nim dot. życia ks. płka Józefa ców w hełmach, z karabinami, i krzykiem: Zatora-Przytockiego kapelana AK z Gdań­ co tu się dzieje! Okazało się, że przyszli ska (Wicyniaka). Zapoznanie z fabułą było do nas, bo w mieście panował obowią­ możliwe dzięki hm. Rafałowi Janowskie­ zek zaciemnienia, a u nas prześwietlało mu, który zapewnił także sprzęt i obsłu­ światło przez szparę. Według nich Polak gą techniczną. Serdeczne podziękowania w nocy miał spać, bo jak nie spał, to przy­ należą się Przemysławowi i Krzysztofowi gotowywał napad na Niemca (śmiech). Harupom oraz pozostałym osobom z Za­ Struchlałem, rodzice się zbudzili, ojciec rządu Koła za pomoc w organizacji spot­ wytłumaczył, że syn chodzi do szkoły, ro­ kania. Uczestnicy dorocznego spotkania bi rysunki techniczne. Jeden z Niemców noworocznego przyczynili się do wspa­ zaczął mnie przepytywać, okazało się, że niałej, ciepłej atmosfery. zna się na tym, jest budowlańcem. Po­ Krystyna Ejzerman

Poczęstunek i pokaz filmu pt. Pseudonim Źródło: Archiwum PrzemysławT. Harupa 5 AKOWIEC - Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole Nrl /84/2019r.

Od Redakcji

W nawiązaniu do setnej rocznicy Odzyskania Niepodległości prezentujemy arty­ kuł dr. Piotra Stanka z Centralnego Muzeum Jeńców Wojennych na temat Polaków służących w armii rosyjskiej i walczących w Wielkiej Wojnie 1914-1918, którzy do­ stali się do niemieckiej niewoli.

Dr Piotr Stanek Centralne Muzeum Jeńców Wojennych

Polacy z armii carskiej w niewoli niemieckiej

W trakcie I wojny światowej Cesarstwo Niemieckie wzięło do niewoli nawet 2,5 min jeńców różnych armii, przede wszystkim carskiej. Ilu wśród nich było Po­ laków? Albo osób deklarujących polską przynależność narodową (lub uznanych za Polaków)? Szacuje się, że pod koniec wojny nawet ok. 100 tys., choć to liczba maksimum. Różnie przyjęte kryteria narodowościowe i terytorialne (np. teren tyl­ ko dziesięciu guberni Królestwa Polskiego) powodują jednak, że w literaturze wy­ stępują także znacznie mniejsze szacunki, np. nawet zaledwie ok. 25 tys. na prze­ łomie 1916 i 1917 r. Niewola Polaków z lat I wojny światowej z jednej strony była typowa, tzn. żoł­ nierzy tych spotkał standardowy wręcz los jeńca, od dostania się do niewoli na pla­ cu boju, przez codzienność obozową, przymieranie głodem, pracę, próby uciecz­ ki, zagospodarowywanie wolnego czasu itp. Z drugiej jednak strony była niety­ powa. Nietypowa, gdyż poddawano ich akcji propagandowej, by porzucili lojal­ ność wobec Rosji, w armii której dotychczas służyli i przeszli na stronę niemiecką. Chodziło o to, że wraz ze zwiększającymi się stratami na frontach, Niemcy rozwa­ żały użycie Polaków - jeńców, zakładając, całkiem słusznie, że to dobry materiał żołnierski. A sami Polacy uczestniczyli w tych działaniach patriotyczno-niepodle- głościowych, podejmowali próby stworzenia własnego polskiego wojska, bo ak­ cję zaborców chcieli wykorzystać do własnych, narodowych celów. Część Polaków chciała bowiem dalej walczyć, ale już tylko pod polskim sztandarem.

6 styczeń-marzec 2019 AKOWIEC - Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole

Początkowo jeńcy ci nie byli wydzieleni z tzw. obozów ogólnych (tj. wielonarodo­ wościowych obozów dla oficerów oraz dla żołnierzy szeregowych i podoficerów), w których przebywali w grupie jeńców rosyjskich, bo za takich byli przecież uzna­ wani. Znajdowali się w nich niekiedy również Polacy-osoby cywilne. W niektórych wyznaczano dla nich nawet specjalny, osobny sektor bądź barak, jak np. w obozie jenieckim Lamsdorf (Łambinowice) na Górnym Śląsku, gdzie w olbrzymiej masie w sumie 90 tys. jeńców różnych państw przebywali też Polacy-jeńcy. Byli to np. Polacy z Wileńszczyzny jak np. jeden z krewnych zasłużonego opolskiego działa­ cza Edmunda Osmańczyka.

Oprócz tych typowych obozów jenieckich powstawały też specjalne, przezna­ czone dla mniejszości narodowych i religijnych, by poddawać je agitacji. Powstanie takich specjalnych obozów tylko dla Polaków wiązało się z planami ich wcielenia do tworzonego pod auspicjami Niemiec Polnische Wehrmacht (Polska Siła Zbroj­ na), by ich użyć przeciw Rosji. Podstawę prawną tego projektu stanowił ogłoszo­ ny przez Państwa Centralne Akt 5 listopada 1916 r., mgliście zapowiadający utwo­ rzenie państwa polskiego z rosyjskiej części Polski (bez granic, rządu i pozostają­ cego pod okupacją wojskową), sprzymierzonego z Niemcami i Austro-Węgrami. Akt ten dawał jednak podstawę do nieco lepszego traktowania jeńców-Polaków. Dodatkowo niemiecka chęć instrumentalnego wykorzystania Polaków sprawiła, iż wprowadzono szereg rozwiązań korzystnych dla osadzonych, np. oficerowie mogli wyjść swobodnie poza obóz po daniu słowa honoru.

7 AKOWIEC - Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole Nr 1 / 84/2019 r.

W Niemczech takie obozy dla oficerów-Polaków z armii carskiej zlokalizowano w: Ellwangen (w Wirtembergii), Helmstedt (w Dolnej Saksonii) na wschód od Brun- szwiku i Neustadt (wTuryngii) w górach Harzu; a dla żołnierzy w: Celle (w Dolnej Saksonii) k. Hanoweru i Gardelegen (w Saksonii-Anhalt) k. Magdeburga. Oczywi­ ście na terenie monarchii austro-węgierskiej również one funkcjonowały. Powsta­ ły one w wyniku zawartej w Wiedniu 12 sierpnia 1916 r. umowy pomiędzy Niem­ cami i Austro-Węgrami i od sierpnia rozpoczął się proces koncentracji Polaków w tychże specjalnych obozach. W sumie przez tych pięć obozów przeszło kilkuset oficerów i ok. cztery tys. żoł­ nierzy. Liczba skromna, ale miała to być kadra, szkielet przyszłego wojska, a po­ za tym wszystko odbywało się w trudnych okolicznościach, przy wrogim stosun­ ku pozostałych jeńców carskich i najczęściej niechętnym Polakom prorosyjskich Francuzów i Brytyjczyków (dochodziło nawet do pobić!). Dodatkowo część na­ szych rodaków zareagowała na te obozy z rezerwą, inni wprost przeciwnie - z ra­ dością, niektórzy zostali arbitralnie przeniesieni, inni - choć chcieli przyłączyć się do polskiego wojska, pozostali w obozach ogólnych itp. Obok zadeklarowanych zwolenników niepodległej Polski, sporo było rusofilów i germanofilów, a zwłasz­ cza życiowych oportunistów, którzy np. dopóki funkcjonował carat bali się, że deklarując się po stronie niemieckiej mogliby zostać wydani Rosji i sądzeni jako zdrajcy. Przekładało się to na wewnętrzne tarcia, napięcia, które hamowały cały proces i powodowały zniechęcenie. W pięciu wymienionych wyżej obozach władze były dwojakie: niemieckie i sa­ morządowe polskie, czyli niemieccy komendanci, którzy sprawowali ogólną ad­ ministrację i władzę dyscyplinarną oraz zewnętrzni strażnicy, wewnątrz natomiast panowała duża autonomia społeczności jenieckiej na czele z tzw. starszymi obozu i komisjami. Ponadto obozy te miały przydzielonych specjalnych niemieckich ofi­ cerów do spraw polskich (Aufklarungsoffizier). Uświadamianiu Polaków służyła wydawana oficjalna jeniecka prasa w języku pol­ skim (cenzurowana). W Celle, a później w Gardelegen ukazywał się„Jeniec", które­ go egzemplarze wysyłano też do innych obozów z jeńcami-Polakami, a nawet do komand pracy. Wychodziły też„Gość",„Wiarus" i in. Ale dominował„Jeniec", które­ go maksymalny nakład to 1,5 tys. sztuk. Przebywającym w niewoli niemieckiej Polakom próbowali pomóc rodacy, któ­ rzy tworzyli specjalne związki i komitety. Pomagały także zagraniczne organiza­ cje charytatywne czy słynny Komitet Pomocy ofiarom wojny w Polsce, tzw. Ko­ mitet Veveyski ze Szwajcarii (z Henrykiem Sienkiewiczem na czele). Dzięki temu jeńcy polskiego pochodzenia z wielu obozów, jak Holzminden, Celle, Halle, Ha- velberg i in. nie tylko nie głodowali, ale zaczęto ich także przyuczać do konkret­ nych zawodów, prowadzono kursy czytania i pisania dla analfabetów. Organizo­ wano też akcję patriotyczną, m.in. pogadanki historyczne czy obchody rocznic, zwłaszcza tych nawiązujących do tradycji walk z Rosją (powstania listopadowe­ go czy styczniowego). Z drugiej strony jeńcy nie pozostawali obojętni na los ro­ daków w kraju i przesyłali środki pieniężne i świadczyli inną pomoc zwłaszcza dla dzieci polskich w ochronkach. Przy Departamencie Spraw Politycznych Tymczasowej Rady Stanu powstała wiosną 1917 r. komisja ds. jeńców polskich w Państwach Centralnych i biuro opieki nad nimi. Departament ten dążył także do objęcia ich opieką konsular­ ną i ułatwiał rodzinom przesyłanie korespondencji i paczek, zabiegał o zwal­ nianie chorych oraz przekazywał zasiłki na polepszenie wyżywienia interno­ wanych. Wystąpił też do rządów Państw Centralnych z prośbą o zwolnienie wszystkich Polaków, z uwagi na fakt, że są obywatelami powstałego 5 listo­

8 styczeń-ma rzec 2019 AKOWIEC - Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole pada 1916 r. Królestwa Polskiego. Sprawa jednak utknęła, udało się zwolnić zaledwie ok. 1,5 tys. osób. Obóz dla oficerów w Ellwangen utworzono najwcześniej, gdyż już 17 sierpnia 1916 r. przywieziono do niego pierwszą grupę oficerów, w tym z Neisse (z Nysy). Największą liczebność osiągnął pod koniec października 1916 r„ tj. 270 osób. Obóz by) traktowany właściwie tylko jako przejściowy, filtracyjny, by zorientować się, ja­ kim materiałem żołnierskim są Polacy i w zależności od tego pozostawali w nim, bądź nie. W styczniu 1917 r. zamknięto go, a Polaków przewieziono do oficerskie­ go obozu w Helmstedt, który utworzono w podobnym czasie, co obóz w Ellwan­ gen, tj. w sierpniu 1916 r., ale przeznaczono go raczej dla oficerów już odpowied­ nio wyselekcjonowanych, zadeklarowanych wstąpić do wojska polskiego, anty­ rosyjskich. Liczył maksymalnie ok. 300 oficerów i ordynansów. Prowadzono w nim aktywną akcję propolską i uświadamiającą, która choć nie była wprost ograniczana przez Niemcy, to jednak jak w każdym z tych obozów, musiała liczyć się z realiami. A nad postawą oficerów czuwał koleżeński sąd ho­ norowy. Dawano odczyty, organizowano obchody rocznic, wydawano czasopis­ mo, itp. Mimo cenzury wydawnictw, szczególnie prasy, dobrze się rozwijała obo­ zowa czytelnia i biblioteka (1,8 tys. książek przekazano później do Polski). Zorga­ nizowano też kaplicę.

Życie obozowe zdominowane było przez politykę, dwie zasadnicze kwestie: stosunek do naczelnych władz państwowych polskich i do sprawy polskiego wojska. W końcu 1916 r. z obozów oficerskich Niemcy wysłały specjalną dele­ gację 68 oficerów. 12 grudnia delegacja przybyła do Warszawy, gdzie zameldo­ wała się gen. Stanisławowi Szeptyckiemu, Komendantowi Legionów Polskich i złożyła deklarację wstąpienia do nich w imieniu własnym oraz kolegów po­ zostających w obozach. Zaliczono ich ewidencyjnie do 3 pp. LP, ale w charak­ terze urlopowanych. Ten krok dla jeńców miał duże znaczenie - to ostateczne wybranie opcji politycznej i zerwanie ze służbą w armii rosyjskiej. Ta postawa oficerów wynikała z poczucia obowiązku i chęci jak najszybszego wydostania się na wolność i powrotu do kraju. Parę dni później w wyniku rewolucji lutowej upadła carska Rosja, a 10 kwietnia gen.-gub. niemiecki Hans Hartwig von Be- seler otrzymał od Austro-Węgier zwierzchnictwo nad Legionami - co oznaczało przejście pod komendę i władzę niemiecką. Stąd w obozach nastroje były coraz bardziej nieprzychylne Niemcom. W czasie kryzysu przysięgowego w dalszym ciągu większość prezentowała antyniemieckie nastawienie, a mniejszość wręcz

9 AKOWIEC - Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole Nr 1 /84/2019r. przeciwnie, nawet potajemnie werbowała do Polnische Wehrmacht.Tarć\a i roz- dźwięki pogłębiały się. Niemcy zażądali jednak złożenia przysięgi na wierność cesarzowi niemieckiemu jeszcze w obozie, co spotkało się ze zdecydowanym sprzeciwem. Do obozu przybył nawet legionista Zbigniew Brochwicz-Lewiń- ski (ojciec słynnego powstańca warszawskiego Janusza B-L, tego od Pałacyku Michla i jeńca Stalagu 344 Lamsdorf), by zorientować oficerów w sytuacji i nie dopuścić do złożenia przysięgi. Po raz pierwszy i chyba ostatni obóz niepodle­ głościowy ustosunkował się w ten sposób do sprawy jeńców-Polaków, znajdu­ jących się w niewoli niemieckiej. Wkrótce potem Niemcy stracili szczególne zainteresowanie koncepcją utwo­ rzenia armii polskiej i zlikwidowali obóz w Helmstedt, przenosząc 12 września pozostałych oficerów (165) do nowego, ostatniego już obozu polskiego, w Neu- stadt, o którym wiadomości są bardzo skąpe.

Obozy żołnierskie natomiast były raczej punktami zbornymi, w których jeńców ewidencjonowano, formowano w oddziały robocze i wysyłano do pracy. Warun­ ki zakwaterowania, wyżywienia oraz sposób traktowania w obozach żołnierskich były relatywnie gorsze niż w oficerskich. Natomiast po utworzeniu specjalnych obozów dla Polaków zwolniono ich z komand roboczych, by skoncentrować w nowych obozach, w których poprawiono sytuację żywieniową, a tym, którzy zgłosili swój akces do wojska polskiego wypłacano nawet żołd. Z uwagi jednak na fakt, iż koncepcja wykorzystania jeńców jako kadry dla tworzonego wojska upadła bardzo szybko, to udało się wyodrębnić tylko część Polaków, reszta po­ została na dotychczasowych warunkach w obozach tzw. ogólnych i na koman­ dach pracy. W obozie Celle-Lager (zwany też Celle-Scheuen) z początkiem listopada 1916 r. wyodrębniono tysiąc jeńców - Polaków. Wewnętrzną jego działalność szybko ujęto w ramy organizacyjne, gdyż powołano centralną organizację jeniecką po­ dzieloną na sekcje: oświatową (kursy, szkoły, biblioteka), pomocy materialnej, spółdzielczą, pocztową, gospodarczą (nadzór nad kuchnią), higieniczną (higie­ na, łaźnia, opieka nad chorymi), prasy i dochodów. Zakres aktywności był za­ tem bardzo szeroki i intensywny. Jeszcze w 1916 r. powstało w obozie biuro propagandy, którym kierowali de­ legaci, przysłani z kraju. A jeńcy sami stworzyli w obozie Organizację Ochotni­ ków do Armii Polskiej (wielu zgłosiło także swą chęć wstąpienia do Legionów Polskich). Już w drugiej połowie stycznia 1917 r. powstał zorganizowany oddział

10 styczeń-marzec 2019 AKOWIEC - Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole ochotników do przyszłej armii polskiej, liczący w momencie likwidacji obozu ok. 300 osób, które odbywały ćwiczenia wojskowe (podobnie jak w Gardelegen). W kwietniu 1917 r. obóz dla Polaków w Celle zlikwidowano, przenosząc ich do istniejącego już obozu w Gardelegen, który również miał międzynarodowy charakter, ale sektor polski był oddzielony. W zależności od okresu liczył 1,3-3 tys. osób. Pod względem uświadomienia i zorganizowania prezentował się le­ piej, gdyż funkcjonowały w nim liczne instytucje, zwłaszcza oświatowe. Zawią­ zała się m.in. rada szkolna z zawodowymi nauczycielami i podjęto szeroko za­ krojone działania oświatowe, do których zaliczyć można: walkę z analfabety­ zmem (prawie co drugi jeniec nie umiał czytać ani pisać), kursy szkolne (język polski, arytmetyka, historia Polski, przyroda, co odbywało się w większości kosz­ tem odpoczynku pracujących codziennie jeńców) i inne kursy, jak: rzemieślni­ czy, gospodarski, dla inwalidów. Zorganizowano dobrze wyposażoną bibliote­ kę (prawie 5 tys. książek). Dawano odczyty, a także działał chór, który docierał ze swym repertuarem nawet do oddziałów roboczych i innych obozów. Utwo­ rzono orkiestrę, teatr, wewnątrzobozową pocztę, kaplicę w jednym z baraków i instytucje dobroczynne. Pracę te dodatkowo zintensyfikował przyjazd na stałe czterech wydelegowanych oficerów-Polaków z obozu Helmstedt, których wysła­ no na prośbę TRS i w porozumieniu z Józefem Piłsudskim, dzięki czemu rozpo­ częto systematyczne szkolenie żołnierzy, nawet utworzono Szkołę Podoficerską.

Wyrazem propolskich postaw jeńców z Gardelegen były np. prośby o nade­ słanie maciejówek, by nie nosić rosyjskich furażerek, a zwłaszcza zorganizowa­ ne w obozie obchody Konstytucji 3 Maja, z uroczystym apelem, defiladą ochot­ ników do wojska z czerwonym sztandarem z orłem białym. Odśpiewano też za­ grane przez obozową orkiestrę Jeszcze Polska nie zginęła i Boże coś Polskę.

11 AKOWIEC - Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole Nr 1 /84/2019r.

Potem Polacy w obozach wyczekiwali jedynie końca wojny. Z niewoli niemie­ ckiej wrócili jeszcze przed zakończeniem wojny lub dopiero po klęsce Państw Centralnych jesienią 1918 r. Generalnie 12 listopada zostali zwolnieni, ale po dro­ dze do kraju jednak znaczna część oficerów została na trzy tygodnie zatrzymana w doraźnym obozie - w twierdzy Torgau nad Łabą do 4 grudnia 1918 r. (na wieść o rozbrojeniu Niemców w Polsce), i dopiero 5 grudnia znaleźli się na terenie wol­ nej już Polski. Mimo propagandowych wysiłków tylko niewielka część jeńców-Polaków po­ zytywnie zareagowała na polityczno-patriotyczną agitację i odpowiedziała na za­ powiedź tworzenia polskich sił zbrojnych, będących jednak pod kontrolą Państw Centralnych (niektórzy widzieli w tym jedynie sposób na jak najszybsze wydo­ stanie się z niewoli). Większość pozostała jednak obojętna lub przyjęła postawę wyczekującą. Motywacja jednych i drugich była bardzo różna. A przecież ci żoł­ nierze, doświadczeni już w wojnie, po przejściu odpowiednich przeszkoleń, mo­ gli bardzo dobrze wzmocnić w późniejszym czasie szeregi armii polskiej (o czym świadczy casus Armii Polskiej we Francji gen. Józefa Hallera, złożonej m.in. z by­ łych jeńców (także przetransportowanych z Włoch). Byli jednak bezsilni, działali poza krajem, w warunkach niewoli i niezależnie od swoich postaw, celów i dążeń pozostawali całkowicie zależni od ogólnej polityki niemieckiej, której generalnie nie ufali. Niemcy rozczarowały się szybko słabym odzewem na ogłoszone przez siebie plany, utraciły zainteresowanie formowaniem polskiej armii, a obozy two­ rzone z myślą o tym stopniowo zamykano. Mimo fiaska tychzamierzeń, to jednak przyczyniły się one do poprawy warun­ ków bytu większości jeńców-Polaków. Pomogły również w budzeniu lub rozwo­ ju ich patriotyzmu, świadomości narodowej i niepodległościowych nastrojów. Za­ tem nawet instrumentalne potraktowanie jeńców przez Państwa Centralne zbie­ gło się z chęcią Polaków, by zorganizować się we własne, narodowe grupy i uzy­ skać pewne swobody i przeszkolenie, by być później przydatnym i do armii pol­ skiej. W ten sposób jeńcy okazali się w 1918 r. przygotowaną ideowo, zwartą gru­ pą. Potem stąpili do organizującego się Wojska Polskiego, spełniając tym samym dawno już powzięty zamiar.

Źródło: Archiwum Centralnego Muzeum Jeńców Wojennych

12 styczeń-ma rzec 2019 AKOWIEC - Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole

Generał bryg. WP Emil August Fieldorf, pseud. Nil, organizator Kedywu Armii Krajowej, zastępca Komendanta Głównego Armii Krajowej (1895-1953)

Koło Opole Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej corocznie 24 lutego pamięta o tym dniu, gdy w 1953 r. o godz. 15.00 w więzieniu mokotowskim w War­ szawie wykonano wyrok śmierci przez powieszenie na gen. Emilu Auguście Fiel- dorfie. [Wyrok zapadł w Sądzie Wojewódzkim dla m.st. Warszawy], Wybitnemu ofi­ cerowi II RP sposobem wykonania wyroku odebrano honor żołnierski. Walczył jako dowódca niższego szczebla w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 r. W 1928 r. został mianowany do stopnia majora WP. Potem służył w 1. pp Legio­ nów (Wilno) jako oficer Przysposobienia Wojskowego, a następnie objął funkcję kwatermistrza. 30 kwietnia 1930 r. zwolniony ze stanowiska w pułku i skierowa­ ny do dyspozycji Dyrektora PUWF i PW. Następnie oddelegowany do Ambasady RP w Paryżu, gdzie był zastępcą kierownika Instruktoriatu PUWF i PW (Komendant Strzelca we Francji). [Jednak wcześniej musiał przejść szkolenie specjalne w Cen­ trali wywiadu wojskowego (Oddział II Sztabu Głównego)]. Po powrocie z Francji z 1 stycznia 1932 r. awansowano go do stopnia podpułkownika WP. Następnie prze­ sunięty ponownie do 1. pp Leg., gdzie objął stanowisko zastępcy dowódcy (wyż­ szy przełożony płk. dypl. Wacław Stachiewicz). W czasie od 15 do 28 listopada tego roku ukończył w Oddziale II SG kurs informacyjno-wywiadowczy i zgodnie z obo­ wiązującą procedurą został skierowany do Referatu „Niemcy" (Studia). [Ustaliłem, iż wykonywał zadanie obserwacyjno-studyjne na obszarze Prus Wschodnich]. Od 1934 r. pełnił obowiązki dowódcy pułku, a pod koniec 1935 r. został odkomende­ rowany do granicznej formacji Korpusu Ochrony Pogranicza na dowódcę baonu „Troki" (koło Wilna). Następnie od 1937 r. objął funkcję zastępcy dowódcy pułku „Wilno". Po roku służby odkomenderowano go do Korpusu Piechoty, by objąć do­ wództwo 51. pp (Brzeżany) w składzie 12. DP.

Płk Emil Fieldorf na czele 51. pp (Brzeżany) wracającego z ćwiczeń. Źródło: Archiwum M. Fieldorf i L. Zachuty

13 AKOWIEC - Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole Nrl /84/2019r.

Na początku wojny pułk transportami kolejowymi przemieszczał się w kierun- ku ześrodkowania odwodowej Armii „Prusy". Źle dowodzona Grupa Operacyjna, w której walczyła dywizja i 51. pp uległa niefortunnemu rozwiązaniu. [Po wojnie kronikarz Września 1939 r. Marian Porwit napisał, że brak sukcesu przyniosło „je­ dynie przeżycie smutnej klęski"]. Po ukryciu sztandaru przedostał się przez Węgry do Francji i potem po czerwcu 1940 r. do Wielkiej Brytanii. We wrześniu jako kurier (emisariusz„Maj") dotarł do kraju. W 1941 r. został komendantem trudnego Obsza­ ru II ZWZ (Białystok), z którego potem w wyniku braku porozumienia z zastępcą - został odwołany. Latem 1942 r. gen. Grot (Stefan Rowecki) mianował go dowódcą Kierownictwa Dywersji KGAK„Kedywu". Dywersja zwalczała zdrajców, wykonywała akcje odwetowe i likwidowała przedstawicieli policji niemieckiej, gestapo i SD. Na­ tomiast nie prowadzono działań odwetowych przeciwko żołnierzom Wehrmachtu. Pod koniec lipca 1944 r. płk. Nil wraz z ppłk. Ludwikiem Muzyczką napisali raport przeciwko decyzji o rozpoczęciu powstania w Warszawie. Według niego było ono skazane na klęskę militarną i polityczną. Oceniał, iż powstanie zniszczy struktury organizacji „NIE" (w 1945 r. działała także druga organizacja o takiej nazwie, ale za­ pisana w instrukcji z małych liter„Nie"). Pułkownik Nil był wyłączony z działań bojo­ wych. Potem zachorowali po dwóch tygodniach wyjechał transportem PCK z mia­ sta. 28 września awansowano go do stopnia generała. Następne gen. Nil przedostał się do Częstochowie, a potem do Milanówka, gdzie został przypadkowo areszto­ wany przez NKWD jako Walenty Gdaniecki. Jako spekulanta wywieziono go do ła- gru za Ural. Spędził tam 2,5 roku przy wy­ rębie lasów. Katorgę ciężko odchorował.

Do powojennej konspiracji nie powró­ cił. Swoich podkomendnych (podobnie jak inni dowódcy AK) zachęcał do konty­ nuowania przerwanej nauki, studiowania w ławach uniwersyteckich i układania so­ bie normalnego życia. Realistycznie dora­ dzał podkomendnym, że wojna się skoń­ czyła i nie ma powodu pozostawać dłużej „pod bronią" i czekać na III wojnę w obli­ czu sojuszu aliantów (Franklin D. Roose- velt) z Józefem Stalinem. W 1948 r. ujaw­ nił się przed władzami nowej Polski, a pod koniec 1950 r. został aresztowany przez MBP - śledczy starali się nakłonić go do współpracy. Nie zgodził się. Po sfingowa­ nych zarzutach m.in., że wydawał rozka­ zy mordowania żołnierzy Armii Czerwo­ nej - skazano go na karę śmierci. Doko­ nano na Nim mordu sądowego. Józef Żyta w Uzasadnieniu do Postano­ wienia o zmianie prawomocnego posta­ nowienia o umorzeniu śledztwa z 7 marca 1989 r. w sprawie Augusta Emila Fieldorfa napisał pod koniec dokumentu:„August Olgierd Łukaszewicz - filmowy Emil Fieldorf pozostawał pod zarzutem, że gen. E. Fieldorf, pseud. Walenty Gdaniecki , w drodze do łagrów gdy w istocie przez cały czas okres wojny Źródło: Historyczna prasa polska

14 styczeń-marzec 2019 AKOWIEC - Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole

Gen. E. Fieldorf foto więzienne (MBP 1950, nr 378) Źródło: Historyczna prasa polska walczył w szeregu AK z okupantem hitlerowskim. Zebrane w aktach dowody świadczą o całkowitej i oczywistej bezpodstawności tego zarzutu, co stano­ wi kolejny przyczynek do stwierdzenia, iż A. Fieldorf nie popełnił zarzucane­ go mu czynu. Z tych względów, aby dać dowód niewinności tego żołnierza i jed­ nego z wyższych dowódców Armii Krajowej, należało zmienić podstawę umorze­ nia prowadzonego przeciwko Augustowi Emilowi Fieldorfowi postępowania kar­ nego przez przyjęcie, że nie popełnił on zarzucanej mu zbrodni".

Źródło: M. Fieldorf, L. Zachęta, Generał „Nil" August Emil Fieldortf. Fakty, dokumenty, relacje, Warszawa 1993.

Corocznie Koło Opole ŚZŻAK pamięta o dacie: 24.2. - dniu, w którym w więzie­ niu mokotowskim dokonano mordu sądowego na jednym z najodważniejszych dowódców AK. Hołd Generałowi w dzielnicy Armii Krajowej przed pomnikiem od­ dał prezes Koła ŚZŻAK Janusz Kwiatkowski wraz z przedstawicielami Zarządu (od lewej Helena Kamerska, żołnierz AK, Powstaniec Warszawski).

Źródło: Archiwum Koła Opole ŚZŻAK Aleksander Woźny

15 AKOWIEC - Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole Nr 1 / 84/2019 r.

Od Redakcji

Po sojuszniczym porozumieniu w Jałcie w lutym 1945 r. głównych mocarstw biorących udział w II wojnie światowej i po spotkaniu Wielkiej Trójki (USA, Zwią­ zek Radziecki/Związek Sowiecki, Wielka Brytania) w Poczdamie (wschodni rejon III Rzeszy/Niemcy) w lipcu tego roku - przypuszczenia, że po pokonaniu reżimu faszystowskiego i podziale tego państwa na strefy okupacyjne (+Francja) wy­ buchnie III wojna światowa, by wyzwolić Polskę - były mrzonką. Tym bardziej, że podczas wspomnianych spotkań polityczno-wojskowych zachodni sojuszni­ cy zgodzili się na wszystkie sugestie i żądania Józefa Stalina (Europa Środkowo- Wschodnia bezpośrednią strefą wpływu Związku Sowieckiego). Kraj ten dzię­ ki kolosalnym stratom ludzkim (żołnierze i ludność cywilna) i olbrzymiej pomo­ cy materiałowej Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii i wsparciu m.in. Pol­ skiej Marynarki Wojennej, która ponosząc straty w okrętach i poległych maryna­ rzach chroniła północne i atlantyckie konwoje oraz wsławiła się obroną sowie­ ckich miast i portów na Dalekiej Północy, m.in. Archangielska (pisaliśmy „Biule­ tynie informacyjnym AK"o działaniach PMW w latach 1941-1945). Gdy w maju 1945 r. o Jałcie dowiedzieli się żołnierze li (2.) Korpusu polskie­ go we Włoszech - wybuchł żołnierski bunt [uwolnieni przez gen. Władysława Si­ korskiego internowani (aresztowani) polscy żołnierze i wywiezieni na Syberię oraz do innych obszarów Związku Sowieckiego Polacy z Kresów Wschodnich], których karność i dyscyplina bitnego żołnierza spowodowała m.in., że problem został zażegnany przez dowódców taktycznych i gen. Władysława Andersa. Na­ leży przypomnieć, że również we Włoszech, premier brytyjskiego gabinetu po­ wiedział podczas spotkania dowódcy KP, by zabrał sobie polskie jednostki, gdyż nie są już Koronie Brytyjskiej potrzebne! Poza tym na obszarze Polski stacjonowały do 1947 r. trzy dywizje Wojsk We­ wnętrznych NKWD. Zostały powołane przezŁawrientija Berię dla wsparcia władz komunistycznych i zniszczenia przeciwników. Pozostały także oddziały Armii Czer­ wonej (Radzieckiej; do 1990 r.) i armie ludowego Wojska Polskiego (zachodnią i północną granicę państwa, której architektem był J. Stalin) obsadziły jednost­ ki 7.DP). Po zakończeniu wojny żołnierze z poboru (synowie chłopscy) i w wielu przy­ padkach z przymusu (byli żołnierze AK) chcieli wracać na rolę, do zakładów pracy i na uczelnie. Wkrótce nastąpiła także stopniowa demobilizacja jednostek fronto­ wych. 19 stycznia tego roku rozwiązano Armię Krajową. Na obszarze kraju dzia­ łały także tajne i jawne organizacje poakowskie (i nie tylko) i oddziały partyzan­ ckie (zwalczały MBP/UB, żołnierzy Armii czerwonej i ludowego WP, działaczy PPR i pracowników komisji rozdzielających ziemię), których głównym zadaniem by­ ło wyprowadzenie żołnierzy (partyzantów) z lasów i skierowanie ich do szkół i uczelni. Zniszczony i wyniszczony barbarzyństwem niemieckim kraj potrzebo­ wał wykształconych fachowców i pracowników. Niektórzy wybitni dowódcy, jak np. płk i gen. Emil Fieldorf wzywali podkomendnych i żołnie­ rzy do ujawniania się i aktywnej pracy przy odbudowie kraju. Inni dowódcy niż­ szego szczebla taktycznego reprezentujący różne ugrupowania polityczne liczy­ li jednak na wybuch III wojny światowej, szczególnie po przemówieniu 5 mar­ ca 1946 r. W. Churchilla w amerykańskim mieście Fulton. Brytyjski premier po­ wiedział m.in.„Od Szczecina nad Bałtykiem doTriestu nad Adriatykiem opuściła się żelazna kurtyna w poprzek kontynentu". Powiedział też, iż istnieją tyranie, i, że w wielu krajach obywatele nie mogą korzystać z wolności, takich, jak w Wiel­ kiej Brytanii. Pamiętny dzień zapoczątkował„zimną wojnę". Ale początkiem po­

16 styczeń-marzec 2019 AKOWIEC - Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole litycznego przewartościowania był J. Stalin, który w lutym tego roku na przed­ wyborczym wiecu w Moskwie wygłosił pogląd, że„dopóki istnieć będą państwa kapitalistyczne realne będzie zagrożenie nowym konfliktem zbrojnym". Ostatnim zgodnym działaniem aliantów był Proces Norymberski (1946 r.). Tymczasem w Polsce nowa komunistyczna władza stosując raz amnestię wo­ bec byłych żołnierzy AK i innych ugrupowań polityczno-wojskowych, a z drugiej oskarżając ich o współpracę z okupantem hitlerowskim („zaplute karły reakcji") - więziła, torturowała, sądziła i wykonywała wyroki na wielu z nich. Niecne po­ stępowanie nowych władz spowodowało, jak napisałTomasz Strzembosz:„unie- możliwiło wyjście z lasu nawet tym, którzy chcieli powrócić do normalnego, cy­ wilnego życia - i do lasu tych, którym deptało po piętach UB, [...] którzy nie mogli nigdzie dostać pracy, którym stale proponowano rolę , szantażując i grożąc". Profesor napisał, że do wiosny 1947 r. „lasy były pełne", czyli do sfałszowanych wyborów do Sejmu, które„złamały wszel­ kie nadzieje". Napisał także, że „nie Żołnierze Wyklęci z lat 1945-1956, a po pro­ stu żołnierze i oficerowie AK z czasu wojny, byli inwigilowani i poddani rożnym dyskrymincjom jeszcze w latach siedemdziesiątych [...]". W. Churchill był w tajemnicy pomysłodawcą operacji Unthinkable (Nie do po­ myślenia). Zakładała ona współdziałanie armii sojuszniczych z czasów II wojny światowej (w tym PSZ na Zachodzie), wzmocnionych oddziałami niemieckimi (byli żołnierze Wehrmachtu), które miały uderzyć na Armię Czerwoną i ludowe WP w dwóch kierunkach na Szczecin i Wrocław (do zimy planowano przełama­ nie linii Wrocław-Gdańsk). Głównym celem było „wyzwolenie Polski spod radzie­ ckiej okupacji". Plan W. Churchilla nie zaakceptowali brytyjscy generałowie i rząd, którzy nie chcieli wojny ze względu na wyczerpanie zasobów byłego Imparium Brytyjskiego; nie pragnęli jej także Amerykanie, za których na Dalekim Wscho­ dzie walczyli Rosjanie. W styczniu 1947 r. prezydentem RP został Bolesław Bierut, z tą chwilą zakoń­ czył się - jak napisał prof. Jerzy Eisler - „czas pozorów". 8 lutego 1947 r. powo­ łano w Polsce rząd Józefa Cyrankiewicza (ale bez przedstawicieli PSL), a 11 dni później (19) uchwalono tzw. małą Konstytucję (do 1952 r.). 28 marca UPA doko­ nała zamachu na gen. Karola Świerczewskiego. Wkrótce rozpoczęła się akcja„Wi- sła" przeciwko ludności ukraińskiej (oparcie dla UPA). Stopniowo w walce zbrojnej i propagandowej z PPR (PZPR), wojskiem, pol­ skimi i sowieckimi siłami bezpieczeństwa - podziemie niepodległościowe tra­ ciło oparcie i poparcie wyczerpanego wojną społeczeństwa. Nie bez znacze­ nia dla tamtego czasu był także pospolity bandytyzm (który w czasie wojny zwalczała AK). W powojennych latach zginęło, zostało zamordowanych z punktu widzenia ideologicznego według różnych ocen ponad 5 tys. Polaków (mężczyzn, kobiet i dzieci). Łącznie bratobójcza wojna domowa pochłonęła ok. 25 tys. ludzi. W tej wojnie nie wszyscy walczący władzą ludową byli „święci". Wielu dopuściło się po­ spolitych zbrodni na Polakach, Żydach, Białorusinach i Słowakach. Jednym z nich był były żołnierz AK Józef Kuraś, pseud. Ogień, uważany przez niektórych za bo­ hatera, a innych za bandytę (Słowacy). Prezentujemy scany okładek książki Tadeusza Byrdaka pt. Świadkowie mówią: „Ogień" byl bandytą, Bolesława Derenia, Józef Kuraś „Ogień". Partyzant Podhala i publikację pod red. Pawła Dybicza, Wyklęci nie święci. „Ogień" fałszywy mit, roz­ kaz Ognia o egzekucjach i kontrybucjach i Plan likwidacji „Ognia" i jego bandy z lutego 1947 r„ który został przedłożony powojennym służbom specjalnym (od­ naleziony w archiwum IPN), a także fragment artykułu prasowego.

17 AKOWIEC - Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole Nrl /84/2019r.

1 marca 2018 r

03? 13

Do d - cy - 2 komp.

1. Wykonać następujące ekzekucje

1. / MarduZa Andrzej powiesić 2. / " Anna ro przelać 3. / " Helena Olcza 4. / Drożna Maria n Cyrla 5. / baz ręki Bukowina/zną Lot/ 6. / Duraj Jerzy Zakooane iJ-Zywczańskie 7. / Willinger N Parcele urzędnicze

Kontrybucj e 1. Kalała - Murzasichle /3taro/do odebrania 22.000 zł. 2. Para Franciszek " " • " 50.000 zł. 3. Chowaniec Józef /Rybkn/Poronin 100.000 zł.z dn.19.VIII.Nr.107 4. Król .Andrzej - Szaflary 80.000 zł.z dn.25.VIII.Nr.116 5. Nałożyć kontrybucje : 1. Duraj, stary ojciec Jerzego,szewc 200.000 zł.Zakopane iifiłe , iywczańskie.Po otrzymaniu pieniędzy wysiedlić. 2. Krzeptowska,której został oddany koń 100.000 zł. 3. Polaj - Zakopane -Bystre /żonie - 2001)00 zł./ Zaznaczam.że pierwszego trzeba zlikwidować Ih.rdułę Andrzeja a późni resztę.U Willingera -całkowita konfiskata.,hrduła ‘‘oifina -Cyrla 50 punktów . Resztę kontrybucji wysłać według nakazów, .'yznaczyć dla wszystkich termin.Być bezwzględnym.Konfiskatri kas ijminnych i Społem BukowihatPoronin,Chochołów,Kościeliska, Biały Dunajec, Szaflary,Cza my Dunajec.Wszędzie zostawić blankiet.W Czarnym Dunajcu są dwie panny,jedna wyszła za mąż za funkcjonariusza a druga Jest w kc ntakcio, obciąć włosy i punkty 50. Posyłam ulotki. Wybić na maszynie jak największą ilość, aby doszły do każdego zakontka. Rozkaz musi byś ściśle wykonany w jak najkrótszym czasie.Z konfiska^ ty kas gminnych Społem i"kontrybucji d-ca 2 komp.wyśle do d-wa w jednym dniu 75%. razie gdyby ktoś nie nosiadał gotówki skonfi­ skować bydło, konie, świnie i sprzedać. Ostrze,'nim aby nie było kantów - natychmiast sąd połowy.

12.II.1947.r. /-/ Ogień

.7 raporcie aodać dokładno dane,imię nazwisko,data -miejscowość.

18 styczeń-marzec 2019 AKOWIEC - Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole

7v\ © i. i i 4 o j' u elk "W

pycji -'

oUuw A • i > A &.M | *«

Tadeusz Byrdak

19 AKOWIEC - Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole Nr 1 /84/2019 r.

Honory dla „Ognia” Wzniecił ludowe powstanie przeciw obcej władzy. Prezydent Lech Kaczyński i syn I za to mu się pomnik należy... legendarnego partyzanta odsłonili pomnik Józefa Kurasia „Ognia” i jego podkomendnych. Monument, wzniesiony staraniem Fundacji .Pamiętamy" i z pomocą Podhale pamięta władz miasta, stanął w parku przy ul. Kościuszki, naprzeciwko dworca auto­ wym Targu, na skwerze naprzeciw­ - rabowanie mieszkańców wsi busowego. Na kurhanie usypanym GAZEuKrakowska ko Urzędu Miasta. I na to nie było pod pozorem rekwizycji i pozosta­ z górskich kamieni wyryto 97 nazwisk Nr 188 (12-13. VIII ). Cena 0,90 zł zgody. Burmistrz Marek Fryźlewicz wianie ich w biedzie, partyzantów .Ognia", którzy w latach Kiedy prawie dwa lata temu „Ga­ tak wyjaśniał wówczas swoje stano­ - gwałty na kobietach. 1943-1950 oddali życie .za niepodle­ zeta Krakowska" napisała o pro­ wisko: - morderstwa na Żydach, głość Polski i wolność człowieka". jekcie postawienia pomnika - Wydaje mi się. że za wcześnie współpraca z sowiecką party­ Umieszczono też słowa Zbigniewa „Ognia” i jego żołnierzy, odpowie­ na takie inicjatywy, pamięć jest jesz­ zantką, Herberta: .Nie dajmy zginąć pole­ dzią było niedowierzanie. cze zbyt żywa. Co dzień spotykam - udział w działaniach Armii Ludo­ głym”. - Komuniści chcieli zabić Niektórzy podejrzewali nawet, że się z ludźmi stojącymi po dwóch wej, MO i UB...". .Ognia" podwójnie: najpierw zginął była to prowokacja, która autorowi stronach Przy całym szacunku dla Akowcy też wciąż oskarżaj; w walce, potem usiłowano zgładzić pa­ miała przysporzyć rozgłosu, gazecie jednych i drugich, nie uważam, by .Ognia" o dezercję z AK, za co mie mięć o nim. Dziś spłacamy wobec nie­ zwiększyć sprzedaż, a przy okazji miasto powinno angażować się otrzymać jakoby wyrok śmierci go dług, przywracamy go do panteonu znowu skłócić górali. Minęło ledwo w przedsięwzięcie, które może a także o bezprawne używanie na bohaterów narodowej sławy" mówił dwadzieścia miesięcy i słowo stało skonfliktować mieszkańców. zwy AK dla stworzonego przez sie­ podczas uroczystości Andrzej Prze­ się faktem Pomnik Józefa Kurasia, Odważniejszy, a może bardziej bie oddziału po wojnie Dawno zo­ woźnik, sekretarz Rady Ochrony Pa­ zbudowany staraniem Fundacji „Pa­ przekonany, że .ogniowcom” po­ stało wyjaśnione, że żadnego wyro­ mięci Walk i Męczeństwa. Przypo­ miętamy", zostanie jutro uroczyście mnik naprawdę się należy, okazał ku śmierci nie było, a po odejściu mniał, że wcześniej uhonorowano in­ odsłonięty w Zakopanem się burmistrz Zakopanego Piotr Bąk z AK, na skutek konfliktu z przełożo­ nych dowódców podziemia: „Łupasz- Długi cień komuny Rada Miasta, która wcześniej odrzu­ nymi, grupa Kurasia została wcielo­ kę", „Młota”, .Huzara", „Zapora", ,Za- ciła projekt nadania imienia Kurasia na do Ludowej Straży Bezpieczeń­ gończyka" i .Orlika". Jednak .Ogień’ Pomnika .Ognia" nie chciał ani je­ jednej z ulic, po burzliwych dysku stwa, zbrojnej formacji PSL. Mimo to na Podhalu cały czas wzbudza kontro­ go rodzinny Waksmund, ani sąsied­ sjach w kwietniu wyraziła wreszcie Kazimierz Guzikowski uważał, że: wersje. nie Ostrowsko, gdzie partyzancki zgodę na pomnik. „Umieszczenie nazwiska kpr. rez. j.sad dowódca poległ przed blisko 60 laty. Czy przez dwa lata tak wiele się Józefa Kurasia -Ognia*- w panteonie („Rzeczpospolita" nr 189) Pojawił się pomysł, by stanął w No­ zmieniło w ocenie .Ognia"? Raczej walczących o Wolną Ojczyznę było­ nie, choć zaproszony na sesję histo- by dla ofiarnie i godnie walczących

20 styczeń-marzec 2019 AKOWIEC - Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole

94. Urodziny ppor. w st. spocz. Heleny Kanclerskiej 25.03.2019 r. Żołnierz Armii Krajowej Zgrupowanie Chrobry II (Powstanie Warszawskie, sanitariuszka)

W Kole Opole Światowego Związku Armii Krajowej od 1990 r. Mieszka w Opolu od 67 lat

Zgrupowanie „CHROBRY II" (Śródmieście Północ)

Źródło: Archiwum Babary Dembińskiej (Warszawa)

Od prawej: Helena Kamerska, Krystyna Ejzerman, Henryk Wierny

21 AKOWIEC - Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole Nrl /84/2019r.

Od prawej: Zdzisława Niżankowska i prezes Koła ŚZŻAK Janusz Kwiatkowski

Od lewej: kpt. w st. spocz. Zdzisław Borawski (żołnierz AK Płock) i Halina Borawska.

Źródło: Foto, archiwum PrzemysławT. Harupa

22 styczeń-marzec 2019 AKOWIEC - Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole

Przemysław Harupa

Potomkowie polskich kombatantów z Białorusi w Głuchołazach

Goście z Białorusi Źródło: PrzemysławT. Harupa

W dniach 10-23 marca br. w Diece­ przywiózł ks. Jan Gawęcki proboszcz zjalnym Ośrodku Formacyjno-Rehabili- Parafii pw. Świętych Piotra i Pawła w Iw- tacyjno-Wypoczynkowym„Skowronek" ju. Są to kolejne osoby, których przy­ w Głuchołazach przebywali na turnusie jazd zorganizował ks. Jan. Jego owoc­ rehabilitacyjnym znajdujący się w trud­ na współpraca ze społecznikami zwią­ nej sytuacji materialnej i zdrowotnej zanymi z Towarzystwem Polonia- potomkowie polskich kombatantów trwa już od prawie 20 lat. W Iwju założył z Iwja na Białorusi. Już w pierwszym Oddział Caritas, organizuje również od dniu ich pobytu w Polsce uczestniczyli wielu lat duże imprezy kulturalne, np. w Mszy Sw. w Częstochowie. Ponadto Dekanalny Festiwal Kolęd i Pastorałek odwiedzili Podlesie, czeskie Zlate Ho­ „Gloria In excelsis Deo". Dzięki Niemu ry oraz tamtejsze Sanktuarium Maryj- powstał pierwszy na Białorusi pomnik re. Bardzo ważne było dla nich spotka­ św. papieża Jana Pawła II. Ksiądz Jan nie z Macierzą, z rodakami, z językiem niestrudzenie podtrzymuje polskość polskim. Ich pobyt w Głuchołazach sfi­ naszych rodaków za wschodnią grani­ nansowała Fundacja„Wiarus''z Bielska- cą i wspiera ostatnich żyjących komba­ Białej. Grupę, którą zaprosiło na Opol­ tantów i Sybiraków oraz ich rodziny. szczyznę Towarzystwo Polonia-Kresy

23 AKOWIEC - Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole Nr 1 /84/2019r.

Rafał Kiernicki, właśc. Władysław Kiernicki (ur. 3.5.1912 r. w Kułaczkowcach, zm. 23.11.1995 r. we Lwo­ wie) - polski duchowny rzymskokatolicki, biskup pomoc­ niczy lwowski w latach 1991-1995. Podczas okupacji nie­ mieckiej był łącznikiem i kapelanem konspiracji od 1939 r„ potem Armii Krajowej nosząc pseud. Dziunio. Następnie został mianowany skarbnikiem i szefem oddziału V Ko­ mendy Okręgu Lwów AK. 24 czerwca 1941 został aresz­ towany przez NKWD i osadzony u Brygidek. 29 czerw­ ca zbiegł z więzienia wraz z prof. Romanem Renckim, unikając egzekucji podczas akcji wymordowania przez NKWD więźniów politycznych. W 1944 r. został areszto­ wany przez NKWD za działalność patriotyczną. Do 1948 r. był więziony w obozach w Charkowie, Riazaniu, Dia- gilewie, Czerepowcu i obozie jenieckim NKWD w Gria- zowcu, po czym otrzymał wyrok pobytu w łagrze. Został z niego zwolniony w 1948 i otrzymał pozwolenie na pracę w katedrze lwowskiej, z którą związał resztę ży­ cia - 47 lat posługi.

Moje wspomnienia o ks. Dziuniu O. Rafale bp. Władysławie Kiernickim

Na wiadomość, że zbiera ktoś materiały do opracowania szerszej monografii tej ogólnie znanej, nie tylko Iwowiakom, postaci, bez za­ stanowienia wyraziłem gotowość napisania swoich o Nim wspomnień. Zapytałem tylko czy mają to być wspomnienia wspólnego po­ bytu w sowieckich łagrach, bo te można by właściwie zamknąć w parunastu zdaniach, co zresztą zrobiłem pisząc nekrolog umieszczony po Jego śmierci w [numerze] 22„Gazety Lwow­ skiej'^ 1995 r. Po zastanowieniu doszedłem do wniosku, że moje już nie z Ks. Dziuniem, tak go wszyscy nazywali, a Ojcem Rafałem kon­ takty konspiracyjne trwały daleko dłużej, po­ Źródło: Foto, archiwum za obozy, bo właściwie przez cały okres dru­ Przemysław T. Harupa giej okupacji sowieckiej, gdyż nadal się wciąż coś„konspirowało", od łacińskiego słowa con- spiratio - spiskowanie. O Jego działalności w lwowskiej konspiracji dowiedziałem się zupełnie przypad­ kowo, dość późno, bo chyba w maju 1944 r„ gdy idąc z [byłym] szefem Wydziału V (łączność konspiracyjna)„Inżynierem Mieczysławem" (przybrane nazwisko Stani sław Sypniewicz) Mieczysławem Laskowskim u wylotu ulicTorosiewicza i Koch? nowskiego omal nie zostaliśmy potrąceni przez rowerzystę, hamującego po łc- buzersku nogą przednie koło roweru. Zwróciłem uwagę, że mimo niezbyt ciepłe­ go dnia był w sandałach na bosych nogach, w podwiniętej sutannie. Łobuzersci uśmiech na twarzy, spoza dużych okularów radośnie spoglądały na nas wesołe oc;y,

24 styczeń-marzec 2019 AKOWIEC - Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole a nam właściwie daleko było do radości. Po przywitaniu Mieczysław zdziwił się, że się nie znamy, bo jak powiedział:„To przecież twój obecny szef, a mój następca na stanowisku szefa Wydziału V" i ze zwykłym sobie humorem dodał:„To najbogatszy członek żebraczego zakonu, jakiegoznam". Później się od Mieczysława dowiedzia­ łem, że jego aluzja dotyczyła sprawowanej przez Ks. Dziunia równocześnie funkcji skarbnika Komendy Okręgu AK. Wyjaśniłem wówczas, że nie możemy się znać, bo ostatnio w Inspektoracie Lwów Północ pełniłem już tylko funkcję szefa II Wydzia­ łu, a od kwietnia zostałem przeniesiony do Dzielnicy Wschód miasta. Moja nowa funkcja zetknęła mnie wkrótce powtórnie z Ks. Dziuniem, gdy w ramach przygoto­ wań do„Burzy", mającjuż wyznaczony odcinek działań z m.p. w budynku VI gimna­ zjum przy ul. Łyczakowskiej, musiałem rozpoznać swój teren, zapoznać się z klasz­ torem i ogrodem Zakonu Franciszkanów, po których mnie oprowadzał właśnie Ks. Dziunio. Jeszcze raz na wolności spotkaliśmy się na odprawie w Komendzie Okrę­ gu AK na ul. Kochanowskiego w czasie„Burzy" skąd 31 [sierpnia 1944 r.] wraz z ca­ łym sztabem Okręgu Ks. Dziunio został aresztowany. Mnie na razie udało się unik­ nąć aresztowania, a nawiązany z klasztorem kontakt pozwalał mi korzystać z ich pomieszczeń, gdzie nadal prowadziłem prace likwidacyjne po„Burzy"aż do kwiet­ nia 1945 r., kiedy zostałem aresztowany przez organa sowieckiego kontrwywiadu „Smiersz" i osadzony w ich więzieniu przy ul. Kadeckiej. Gdy w pierwszych dniach stycznia 1946 r. przywieziono nas, grupę więźniów kontrwywiadu, do obozu w Riazaniu - Diagilewo, zastaliśmy już tam, przywiezio­ nych parę dni wcześniej, kolegów z Komendy Okręgu AK aresztowanych 31 [lip- ca] 1944 r., więzionych dotąd w Charkowie. W baraku oficerskim, tzw. lwowskim, zastałem już tam rozlokowanych: Ks. Dziunia, wspomnianego już„Mieczysława", [kpt.] Karola Borkowetza (Lola) szefa Wydziału Organizacyjnego Okręgu, adiutanta [dowódcy] 19 pp., [kpt.] Mariana Waltera, wprawdzie nie z lwowskiego AK, ale też starszego kolegi z wojska z 19 pp., wielu kolegów z wojska, konspiracji, z którymi zacząłem dzielić miejsce na twardych deskach tzw. nar. Od samego początku po­ bytu z uwagi na dalej toczące się moje śledztwa, nie przyznawałem się do znajo­ mości z wieloma kolegami. Zachowałem ostrożność, by się niczym nie wyróżniać, nie brałem żywego udziału w życiu obozu. Natomiast Ks. Dziunio wkrótce wszedł w kontakt z pozostałymi w obozie księżmi, kapelanami z Okręgów: wileńskiego, poleskiego, lubelskiego, którzy wkrótce roztoczyli opiekę duchową nad liczną, bo przeszło trzytysięczną rzeszą internowanych oficerów i żołnierzy AK. [Ksiądz] Dziu­ nio od pierwszych dni pobytu w obozie przygotowywał się do ucieczki, a gdy ta się nie udała włączył się w nurt życia obozu, nie przestając walczyć dalej o ludz­ kie traktowanie więźniów. Wcześnie rano, przed pobudką, odprawiał codziennie w umywalni barakowej Mszę św., do której mu służyło kilku ministrantów z gro­ na starszych, wiekiem i stopniem wojskowym kolegów, m.in. wspomniany już kpt. st. st. 19 pp. Walter, którego Ks. Dziunio uczył łaciny i przygotowywał do zmiany zawodu. Dziś już nieżyjący śp. Mariańciu, tak my Jemu najbliżsi nazywaliśmy Go, miał zamiar, po szczęśliwym przetrwaniu i przeżyciu obozu, zmienić mundur woj­ skowy na habit zakonny, co Mu się zresztą częściowo udało, mimo, że święceń ka­ płańskich nie uzyskał (z uwagi na podeszły wiek). Zmarł po powrocie do kraju ja­ ko brat zakonny w Zakonie 00. Bernardynów. [Ksiądz] Dziunio w naszym baraku„mieszkał"na górnej pryczy naprzeciw drzwi, aby być do dyspozycji w każdej chwili dla penitentów, czy też poszukujących rad, pomocy duchowej, a nawet materialnej. W obozie panowała gorączka uczenia się, więc wokół Ks. Dziunia gromadziła się liczna grupa kolegów rozważająca, roztrzą­ sająca rozmaite kwestie teologiczne i filozoficzne. Skupiła się wokół Niego grupka najbliższych znajomych jeszcze z okresu Jego działalności w katolickiej młodzieżo­

25 AKOWIEC - Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole Nr 1 / 84/2019 r. wej organizacji Juventus Christiana, m.in.„Lila",„Lilka"(Paulina Stachowicz) wystę­ pująca pod nazwiskiem, szef Kancelarii Sztabu Komendy Okręgu AK„Lena" (Hele­ na Terlecka) łączniczka Komendanta Okręgu, początkowo moja,„Roch" - inżynier Stanisław Turowicz, szef Wydziału V łączności operacyjnej Okręgu, w obozie kie­ rownik, dyrygent i dobry solista chóru. Ks. Dziunio pozostawał w stałym kontakcie z kolegami z Komendy Okręgu, z jego Komendantem płk. dypl. Stefanem Czerwiń­ skim, ale również z młodymi chłopcami z Kedywu, przeważnie mieszkańcami tzw. baraku roboczego, którym szczególnie była potrzebna Jego opieka duchowa. Za­ wsze pogodny, uśmiechnięty, pełen optymizmu podtrzymywał ich na duchu, po­ magał przeżyć ten ciężki czas. A nie było to łatwe, ani fizycznie ani duchowo. Je­ dzenie było niewystarczające, niskokaloryczne, mimo, że otrzymywaliśmy tzw. ofi- cerski„pajok". Niepewność jutra, odpowiednia propaganda, agitacja, całkowita izo­ lacja od świata, ludzi bliskich, z którymi kontakt nawet korespondencyjny był za­ kazany, podkopywało i zdrowie i nerwy ludzi wprawdzie zahartowanych w cięż­ kich czasach okupacji, ale zniszczonych przez pobyt w więzieniach, obozach je­ nieckich, tak niemieckich jak i sowieckich, większości nam już znajomych z pierw­ szej okupacji sowieckiej. I tu Ks. Dziunio był zawsze z pomocą. Pomagał przetrwać, podtrzymując na du­ chu załamujących się, ale pomagał też przetrwać fizycznie, bo dzielił się nawet swą skromną porcją cukru, jak również palaczom ofiarował swój przydział tytoniu, choć był to najlepszy środek płatniczy, za który się kupowało najdroższy towar w obo­ zie - chleb. Sam niejednokrotnie głodował. Choć zapadał dość często na chronicz­ ny skręt kiszek, był duszą i jednym z inicjatorów powszechnej głodówki w obo­ zie, trwającej [siedem] dni, szeroko potem wśród licznych obozów komentowa­ nej, która spowodowała częściowe przyspieszenie likwidacji riazańskiego obozu i powrót większości internowanych kolegów do Kraju (już w drugiej połowie 1947 r.), gdzie niestety na niektórych czekało i polskie więzienie, ale o tym dowiedzieli­ śmy się dość późno, już kiedy sami byliśmy na wolności. Władzom chodziło o roz­ bicie solidarności w obozie i chyba w tym kryła się tajemnica na jakiej zasadzie przeprowadzono selekcję. Przeważnie oficerowie młodsi z lwowskiego AK znaleź­ li się w obozie w Czerepowcu, w którym jednak nie przebywaliśmy długo, bo nie­ całe 3 miesiące od VI do IX 1947 r„ skąd na zimę, już w bardzo małej grupie, oko­ ło 30 osób, przewieziono nas do Griazowca. Obóz griazowski, znany z tragedii ka­ tyńskiej, był to jeniecki obóz niemiecki. Przebywali tu wyżsi oficerowie niemieccy i państw sprzymierzonych z Niemcami, ale również żołnierze. Ci ostatni najwyraź­ niej byli przeznaczeni do likwidacji przez wyniszczającą pracę przy wyrębie lasu w warunkach bardzo ciężkiej zimy. Dla tak nielicznej grupy nasz polski barak, któ­ ry normalnie mógł pomieścić dziesięć razy więcej internowanych, był w warun­ kach tej ciężkiej zimy nie do ogrzania. Cieplej w nim zrobiło się wtedy, gdy obfite śniegi pokryły go z dachem grubą pierzyną. Dla pesymistów, a tych niestety by­ ła większość w naszej małej grupie, nawet intensywne odkarmianie po głodówce w obozie w Czerepowcu było też niepomyślnym znakiem, według porzekadła, że gęsi tuż przed zabiciem dokarmiają. Gdyjeszcze rozszyfrowaliśmy sekret selek­ cji, bo okazało się, że ta nieliczna grupa to oficerowie szczególnie„niebezpiecznych" specjalności: wywiadu, łączności, Kedywu, wymiaru sprawiedliwości, to wszystkie te aspekty wpłynęły fatalnie na samopoczucie, także zaczęły się szerzyć usiłowa­ nia targnięcia się na życie. I tu znów obecność Ks. Dziunia wśród nas najwyraźniej wpłynęła na to, że większość z nas przetrwała i szczęśliwie w kwietniu 1948 r. do­ czekała się powrotu do Lwowa. Choć los pozostałych w obozie kolegów zdawał się nam być przesądzony, przypuszczaliśmy, że czekają ich procesy i niemałe wyroki, to jednak wrócili oni do kraju po jakimś nawet niedługim czasie.

26 styczeń-ma rzec 2019 AKOWIEC - Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole

Po powrocie do Lwowa, teraz już częściej tak nazywany Ojciec Rafał, od razu pod­ jął pracę w Katedrze, mając zdecydowany zamiar pozostania we Lwowie, podczas gdy ja czyniłem starania, jak i większość kolegów, wyjazdu do nowej Polski. Dopie­ ro moje powtórne aresztowanie, ciężkie więzienie, z którego zostałem zwolniony późną wiosną 1949 r„ zbliżyły nas. O. Rafał, znając moje niejakie zdolności manu­ alne i fatalne warunki życiowe (brak mieszkania, środków do życia) zlecił mi roz­ maite prace remontowo-restauracyjne w Katedrze. Z czasem, gdy zawiodły pró­ by, nawet nielegalnego przekroczenia granicy, przyjąłem w końcu paszport so­ wiecki, ustabilizowałem swoje życie, zawarłem związek małżeński. Ślubu udzielał nam O. Rafał, chrzcił kolejno nasze dzieci, uczestniczył w naszych rodzinnych uro­ czystościach, jubileuszach, ostatnim z okazji czterdziestolecia małżeństwa w 1992 roku już jako Biskup. Przez długi ten czas byliśmy stale w kontakcie, nie afiszując się z tego powodu. Przez O. Rafała utrzymywałem kontakt z księżmi na zazbruczańskim Podolu, w Ka­ zachstanie i na odwrót - przez nasz dom przewijali się księża z Kraju, którzy incog­ nito wyjeżdżali na misje rozmaite do Rosji sowieckiej uzyskując odpowiednie in­ formacje i skierowania od O. Rafała. O. Rafał zawsze żywo interesował się imprezami organizowanymi przez nas w na­ szym domu dla dzieci i młodzieży: przedstawieniami, jasełkami, rozdawaniem da­ rów przez„św. Mikołaja", wspierając niejednokrotnie te akcje finansowo. Gdy w latach 1958-1965 władze odebrały mu pozwolenie na działalność dusz­ pasterską, pracował nie mniej intensywnie nielegalnie. Msze św. codziennie od­ prawiał w porach, gdy szpicle i donosiciele albo jeszcze spali, albo nie mieli dostę­ pu do kościołów, w których odprawiał nabożeństwa dla grona wtajemniczonych przy zamkniętych drzwiach, przy dobrej obstawie, która na czas mogła go ostrzec przed grożącą dekonspiracją. Odprawiał też Msze św. w domach prywatnych (m.in. u nas), w pomieszczeniach służbowych, po szpitalach, dokąd często był wzywa­ ny do chorych, czy też żegnał zmarłych, których na miejsce wiecznego spoczyn­ ku nie mógł oficjalnie odprowadzić. Miał do dyspozycji zawsze gotowych dyskret­ nych kierowców i samochody do Jego częstych wypadów, nawet na daleką pro­ wincję, gdzie na każde wezwanie spieszył z posługą, o której nie wiedzieli nawet usadowieni w Katedrze donosiciele, gdyż zawsze ostatni opuszczał kościół i pierw­ szy rano się w nim zjawiał. Cieszył się wielkim szacunkiem i autorytetem nawet wśród tych, którzy go prze­ śladowali, dlatego w mieście naszpikowanym szpiclami i donosicielami Jego nie­ legalna działalność mogła trwać długi czas nieujawniona. W Katedrze zawsze był dostępny dla wszystkich, mając tak ustalony tryb życia, by stale być do dyspozycji potrzebujących Go, gdyż całe swe życie wypełnił posłu­ gą dla innych, do której został prawdziwie powołany, nie znajdując czasu dla siebie ani na odpoczynek, urlop, czy nawet konieczny pobyt w szpitalu, a przecież odkąd Go znałem, tj. przez pół wieku, zawsze miał kłopoty ze zdrowiem.

Stanisław Adamski (1916-1999), nazwisko rodowe: Kruczkowski, w czasie II wojny światowej - organizator AK we Lwowie i samoobrony przed bandami OUN -UPA na Wołyniu, aresztowany przez sowietów za udział w akcji „Burza" we Lwo­ wie, więziony m.in. w Riazaniu. Od 1948 r. na wolności, do końca życia mieszkał we Lwowie, żonaty z córką prof. Politechniki Lwowskiej Wilhelma Mozera - Tere­ są. Wraz z pozostałymi we Lwowie Polakami aktywnie działał na rzecz zachowania polskiej spuścizny we Lwowie, na rzecz odbudowy Cmentarza Obrońców Lwowa. Jego dom był ostoją polskości. Materiał do druku przygotował: Przemysław Harupa

27 AKOWIEC - Biuletyn Informacyjny ŚZŹAK - Koło Opole Nrl 7 84/2019 r.

Barbara Dembińska (Warszawa)

Wokół Enigmy raz jeszcze

4 marca 2019 r. w Centrum Interpretacji Dziedzictwa w Poznaniu odbyła się kon­ ferencja naukowa pt.„Wokół Enigmy. Od narodzin kryptologii matematycznej i zła­ mania szyfrów Enigmy do rewolucji informatycznej". W tym miejscu należy pod­ kreślić, że genialni matematycy-kryptolodzy Marian Rejewski, Jerzy Różycki i Hen­ ryk Zygalski, którzy koncepcyjnie rozwiązali tajemnicę Enigmy, studiowali i później pracowali właśnie w Poznaniu (potem w Warszawie, Pałac Saski, Oddział II Sztabu Głównego) - stąd wybór miejsca spotkania. Konferencję otworzył Mariusz Wiśniewski, zastępca Prezydenta Miasta Pozna­ nia. Poinformował m.in. zgromadzonych, że podpisał z marszałkiem wojewódz­ twa umowę na dofinansowanie ze środków europejskich budowy Centrum Szy­ frów Enigma. Interaktywne muzeum powstanie w budynku dawnego Collegium Historicum przy ul. Świętego Marcina do końca 2019 r. Udział w konferencji wzięli wybitni naukowcy (via przekaz video) prof. dr hab. Grzegorz Nowik z Instytutu Studiów Politycznych PAN (Warszawa) i Muzeum Jó­ zefa Piłsudskiego (Sulejówek), dr Marek Grajek z Uniwersytetu im. Adama Mickie­ wicza (Poznań), prof. em. UAM dr hab. Magdalena Jaroszewska z Wydziału Mate­ matyki i Informatyki (UAM), którzy wygłosili obszerne wystąpienia. Z kolei w na­ stępnych panelach wystąpili Mirosław Zientarzewski, dyrektor Narodowego Mu­ zeum Techniki (Warszawa), prof. dr hab. Jacek Błażewicz, Artur Laskowski oraz Jan Badura i Karolina Zwiefka z Instytutu Informatyki Politechniki Poznańskiej, a tak­ że dr Cezary Mazurek, dr Maciej Stroiński oraz prof. dr hab. Jan Węglarz z Poznań­ skiego Centrum Superkomputerowo-Sieciowego/Instytutu Informatyki Politech­ niki Poznańskiej. Nie jestem matematykiem ani kryptologiem, bardzo się natomiast interesuję hi­ storią II wojny światowej, a w szczególności współpracą Polski i Wielkiej Brytanii w tym czasie. Dlatego zwróciłam szczególną uwagę na zamykające pierwszą część konferencji wystąpienie dra Johna DermotaTuringa, prawnika i ekonomisty, człon­ ka Rady Powierniczej Fundacji i Muzeum Bletchley. Jest on bratankiem genialne­ go matematyka Alana Turinga, dzięki któremu - jak się dotychczas powszechnie uważało - złamany został system szyfrów generowanych przez niemiecką maszy­ nę szyfrującą - Enigmę. Najnowsza książka Dermota Turinga, o której wspominał, nosi tytuł XYZ. Prawdziwa historia złamania szyfru Enigmy i niedawno ukazała się również w języku polskim. Podczas swego wystąpienia D.Turing nie zagłębiał się w matematyczne tajniki kryptologii czasów II wojny światowej, skupiając się raczej na szczegółach współ­ pracy wywiadowczej państw: Francji, Polski i Wielkiej Brytanii (oznaczonych przez Francuzów trzema literami odpowiednio - X, Y i Z). Współpraca ta miała na celu odczytywanie zaszyfrowanych depesz niemieckich, dzięki czemu wojska alianckie mogłyby uzyskać podczas II wojny światowej przewagę. Ustalenia i pomysły J. D. Turinga okazały się przełomowe. Do tej pory w niektórych pracach wspominano o udziale - nieznacznym - Polaków w pokonaniu najsłynniejszej wojennej maszy­ ny szyfrującej, z kolei o zasługach Francuzów - prawie nigdy. Tymczasem Francu­ zi sfinansowali siatkę szpiegowską w Trzeciej Rzeszy, dzięki czemu alianci mieli dostęp do szeregu strategicznych informacji, m.in. tych, które pozwoliły Polakom złamać kod Enigmy. To wreszcie Francuzi zorganizowali w lipcu 1939 r. spotkanie

28 styczeń-marzec 2019 AKOWIEC - Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole wywiadów przedstawicieli Wielkiej Brytanii, Francji i Polski (wcześniejsze spotka­ nie w styczniu 1939 r.), podczas którego polscy kryptolodzy przekazali Brytyjczy­ kom rezultaty swoich prac. Polacy w odróżnieniu od ówczesnej praktyki podeszli do problemu szyfru nie od strony lingwistycznej, a matematycznej. Zrozumieli, jak działa maszyna szyfru­ jąca, a konkretnie - w jaki sposób klawiatura Enigmy łączy się z trzema wirnikami, których wzajemne położenia dawały ponad 17 tys. możliwych kombinacji szyfru, i podzielili się swoją wiedzą z sojusznikami. Brytyjczycy zaczęli angażować mate­ matyków do prac nad Enigmą dopiero w 1939 roku, gdy już dysponowali rezulta­ tami wieloletniej pracy badawczej Polaków. Prawdopodobnie z czasem doszliby sami do podobnych rezultatów co polscy kryptolodzy, jednak na pewno złamanie szyfru, które bezpośrednio przekładało się na szanse aliantów na frontach II wojny światowej, nie nastąpiłoby tak szybko. J. D.Turing podkreślił, że żadne z wymienionych państw nie miało szans, by sa­ modzielnie pokonać Enigmę. Jego wuj nie zbudowałby słynnych bomb kryptolo- gicznych, zwanych także bombami Turinga, gdyby polscy matematycy (zbudowa­ li wcześniej bomby, czyli szeregowo połączone maszyny) nie wpadli na pomysł za­ stosowania matematycznych algorytmów do złamania szyfru Enigmy, a Francuzi nie gromadziliby materiałów wywiadowczych i nie dostarczaliby ich do Bletchley Park (od 1940 r.), gdzie prowadzone były prace (pośredniczyli pomiędzy kryptolo- gami francuskimi i polski a Bletchley Park). Nie sposób w krótkiej notatce przekazać wszystkich informacji, jakimi podzielił się ze słuchaczami J.D.Turing w swoim błyskotliwym wystąpieniu. Po jego zakoń­ czeniu można było nabyć polskie tłumaczenie jego najnowszej książki XYZ..., po­ rozmawiać z autorem i otrzymać dedykację, z czego wiele osób biorących udział w konferencji skorzystało.

Opracowała: Joanna Gonczarow

Bletchley Park, od lewej (tyłem) ks. Kentu, kombatant (Wielka Brytania, (NN), oficerowie byłych PSZ na Zachodzie: płk dypl. pilot Tadeusz Andersz (VM), płk Zdzisław Picheta, kmdr. Tadeusz Lesisz. Źródło: Archiwum Barbara Dembińska (Warszawa).

29 AKOWIEC - Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole Nr 1 / 84 / 2019 r.

To książka o ludziach, a nie o matematycznym łamaniu szyfrów

ria o ludziach, a nie o mate­ j osób poszukiwanych przez I czego do wiedział się pan matycznym łamaniu szy­ I Niemców. Była ona kolpor- od ich rodzin? frów. towana w Europie. Gdy pod - Jak powiedziałem, to | pułkownik Gwido Langer książka przede wszystkim Rozpoczyna pan książkę i Maksymilian Ciężki o ludziach, a nie o tech­ od rzeczy bardzo ciekawej i w 1944 roku zostali schwyta- nicznych aspektach Enigmy, -od sytuacji w Polsce j ni przez Niemców, byli prze- toteż napisanie książki bez po odzyskaniu niepodle­ 1 słuchiwani. Istniały dwa za- rozmowy z ludźmi byłoby zsir Johnem Dermo tern głości. Rozumiem.żewią- i grożenia. Pierwsze, to oczy- niemożliwe. Chciałem wie­ Turlngiem. autorem książki że się to z faktem, że już 23 i wiście bycie aresztowanym dzieć, jak komunikowali się ,X YZ.Prawdziwa historia zła lutego 1918 roku w Niem­ | nie oznaczało urlopu Drugie pomiędzy sobą, kiedy prze­ mania szyfru Enigmy". czech złożono wniosek j zagrożenie dotyczyło tego, bywali w Wielkiej Brytanii, o opatentowanie że jeśli wyszłaby na jaw ta- i jak radzili sobie z rozłąką, Jak pan się czuje w Pozna Enigmy... I jemmca, że kod Enigmy zo- i Gwido Langer i Maksymi nlu. mieście, w którym Wiedza na temat szyfrów I stał rozszyfrowany w całoś­ I lian Ciężki po opuszczeniu działali Henryk Zygalski. znajdowała się, moim zda­ ci, wówczas Niemcy zmieni- Polski w 1939 roku nigdy Jerzy Różycki I Marian niem. w DNA narodu pol­ I liby szyfrowanie I więcej swoich rodzin nie zo- Rejewski? Kryptolodzy. skiego po 1 wojnie światowej i . baczyli. Rejewski zdecydo - którzy złamali kod i jak się okazało była Czy na temat szyfrów j wał się na powrót do Polski, Enigmy? w przyszłości bardzo ważna | Enigmy wiemy już wszyst­ 1 co było dla niego śmiertel - Poznań był miastem naro­ dla historii Europy i świata | ko? : nie niebezpieczne, ponie­ dzin walki z Enigmą... Jestem przekonamy, że waż miał bardzo niebez­ Jest pan bratankiem Alana jeszcze dużo jest do pozna­ pieczną dla mego wiedzę Wie pan. gdzie mieścił się turinga. brytyjskiego ma­ nia. bo odtajnianie doku , i nie chodziło o to, że łamał budynek, w którym oni tematyka. który pracował mentów dokonuje się etapa­ szyfry niemieckie, ale o to, pracowali? także jako kryptoanalit yk. mi i jeszcze bardzo wiele po- ze łamał szyfry w ogóle, Wiem gdzie to jest i wiem, Jaka była jego rola w łama­ zostaje do odszukania i od- ■ a w szczególności w drugiej że kiedy zajmowali się łama­ niu szyfru Enigmy? I tajnienia. Wiele jeszcze się połowie wojny łamał też | szyfry radzieckie. Komuni- niem szyfrów, znajdowali się Tak naprawdę, on wziął tę j | dowiemy.. w podziemiach, ale w tych wiedzę, którą już mieli Pola­ i styczny rząd nie cieszył się podziemiach nie byłem. cy i zaczął ją rozwijać, ponie­ Czego jeszcze możemy się z ludzi, którzy znali komu­ Wiem, gdzie znajduje się waż Niemcy z czasem zaczęli dowiedzieć, skoro najważ- nistyczne tajemnice. pomnik Enigmy i wiem, że zmieniać szyfrowanie | niejsze zostało zrobione? ma powstać całe centrum od strony wojskowej. Każde Szyfry zostały złamane. Przyjechał pan na promo­ Enigmy. To bardzo ekscytu­ go dnia pojawiały się nowe g Jeszcze wiele archiwaliów cję swojej książki. Poznań S na ten temat pozostaje nie- odegrał sporą rolę w jej jące. elementy. Alan Turing i w ofiarciu o wcześniejsze B odtajnionych. Tego, co tworzeniu, bo kontakto­ Tak naprawdę budynku, prace polskich matematy- ' w nich się znajduje, nie wie- wał się pan z rodzinami kryptoiogów. któretu w którym pracowali kryp- ków zaprojektował tak zwa- | tołodzy, nie ma. Został ną .bombę Turinga", urzą- i mieszkają. Czy przyjedzie zburzony. Po wojnie na je­ dzenie służące do łamania mienia pan w książce całe A czy Rosjanie sami nie pan na otwarcie Muzeum go miejscu zbudowano kodu Enigmy. Było to urzą mnóstwo innych nazwisk narki wojennej. próbowali złamać szyfru Enigmy? dzenie, dzięki któremu roz­ polskich. Jaka była rola Enigmy? Mam nadzieję, że tak. le lat był siedzibą komuni­ szyfrowanie wiadomości za­ tych lodzi, o których histo­ Dlaczego tak mało się mó­ ! To jest część odpowiedzi Czekam na to. ©® stów. a dziś jest własnoś­ pisanych przy użyciu ria raczej mMczy? wi o tym. że Amerykanie 1 na poprzednie pytanie cią Uniwersytetu im. Ada­ Enigmy było dużo prostsze, Faktycznie było wielu in­ mlełi własny ośrodek? ! Oczywiście wiemy, ze w Rosji ma Mickiewicza. tańsze, a co najważniejsze - nych Polaków, którzy byli W Stanach Zjednoczo­ | znajdują się wojenne doku nych sytuacja jest bardzo menty jeszcze nieodtajnione Tak. Słyszałem o tym. skuteczniejsze. związani z tą historią. Nato­ JOHN DERMOT TURING miast historia niesłusznie znana. Tam znajduje się mu­ i znajdują się też tam zdobyte Cała operacja polegała | skupia się tylko na tych zeum i jedyny zachowany polskie dokumenty. Same ra­ Urodził się 26 lutego 1961 w dużej mierze na współ­ ; trzech matematykach, któ- egzemplarz „bomby” z cza­ dzieckie agencje zajmujące roku Ukończył King ' pracy wywiadów. Jaka by­ I rzy złamali Enigmę. Są też sów wojny właśnie tam jest się łamaniem szyfrów wciąż College w Cambridge i New Enigmy "? Czy jest jeszcze ła w niej rola Francuzów? inni bohaterowie, którzy nie eksponowany. Tamta histo- kryją wiele tajemnic. Jest College w (Mordzie Tam jakaś inna historia Francuzi tak naprawdę I byli matematykami, ale od­ > ria łamania szyfrów była prawdopodobne, że Sowieci obronił pracę doktorską Enigmy? byli tym spoiwem, które łą­ powiadali za całą akcję, jak | wstępnym etapem do tama- czytali szyfry Enigmy, w któ­ Przez wiele lat pracował Obraz dotyczący Enigmy czyło Polaków i Anglików. inżynierowie, którzy wyko­ i ma szyfrów podczas zimnej rymś momencie wojny. Nato­ jako prawnik lest w Wielkiej Brytami jest zabu­ Dlatego ich rola była ogrom­ rzystując te matematyczne I wojny. miast nie wiadomo czy po­ członkiem Rady rzony i ten tytuł jest bardziej na. Gdyby nie oni. tego połą­ koncepty, stworzyli repro siadali zdolności do łamania Powierniczej Bletchley Park adresowany do brytyjskiego czenia by nie było. Ich rola | dukcję maszyny. Gdyby nie Złamanie szyfru Enigmy szyfrów na podobieństwo l autorem biografii Alana była szczególnie znacząca, I oni, to wszystko by się nie było sporym wyzwaniem. umiejętności polskich czy Tunnga zatytułowanej czytelnika niż do polskiego. .Prof Posada ogromną Wielu Brytyjczyków jest jeśli chodzi o Rejewskiego I wydarzyło. Jakie zagrożenia brytyjskich. przekonanych, że ośrodek i tego, co on wniósł do lama wiązały się z nim iczy da­ wiedzę dotyczącą łamania Bletchley Park i Alan Turing nia. Na końcu Francuzi stwo­ Na ile rozszyfrowanie wały się one we znak i? A jaką rolę odegrał Poznan szyfrów podczas II wojny tak naprawdę łamali szyfr rzyli Polakom miejsce, Enigmy pomogło Amery Gdy Niemcy zdobyli War­ w pana badaniach1 światowej. Regularnie sami. A to jest przekłamanie. do którego mogli się udać, kanom? szawę w 1939, zabrali ze sobą Nie można napisać histo­ wygłasza wykłady z zakresu W Polsce ten podtytuł nie gdy Enigma już została zła­ Bardzo znacząco. Często wszystkie dokumenty poi rii nie zaczynając od począt­ krytpologH jest konieczny. Polacy wie­ mana. Gdyby nie wiedza Po­ się zapomina, że Ameryka­ skiego wywiadu, jakie tylko ku. A jioczątek rozszyfrowy­ dzą, że ich rodacy w łamaniu laków i to, że Anglicy mogli nie mieli u siebie rozbudo­ udało im się znaleźć. Wśród wania Enigmy był właśnie Enigmy odegrali ogromną z tej wiedzy skorzystać, to wany własny ośrodek łama­ tych dokumentów znajdo­ w Poznaniu. Tu zaczęła się rolę. W Polsce przeważa wie­ tak naprawdę nie wiemy, jak nia Enigmy. W specjalnym wało się szereg wzmianek, cała histona. Tutaj trzeba dza na temat całej technicz­ by się wszystko potoczyło. budynku w Waszyngtonie z których można było wyw­ było przybyć, dlatego rola nej części. Natomiast praw Historia mogłaby wyglądać znajdowały się amerykan nioskować, ze Polacy czytali Poznania w całej książce jest dopodobnie zaburzone są in­ I zupełnie inaczej. ' skie wersje polskich maszyn i łamali szyfr Enigmy w la­ istotna i co jeszcze ważniej­ formacje na temat biografii ! typu .bomba", które były tach przedwojennych. Dlate­ sze - tutaj mieszkają rodziny tych ludzi i tego, łdm byli. Z jednej strony Zygałski. ' kopiami Enigmy Wykorzy go w 1943 roku polscy kryp­ bardzo wielu polskich I to tak naprawdę jest histo- Rejewski. Różycki, ale wy ! stywano je m.in do łamania tolodzy znaleźli się na liście kryptoanali tyków.

30 styczeń-marzec 2019 AKOWIEC - Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole

Rondo Antosia Pietrykiewicza w Opolu

...Oni wzniecili siły Ducha w narodzie, Krwią uświęcili broń, I w niewstrzymanym szeregów pochodzie Wroga skruszyli dłoń. - „Ziemi Czerwińskiej nie damy nikomu, - Lwów musi naszym być I założymy twierdzę w każdym domu W redutach będziem żyć... Mój komendant. Ks. Biskup Władysław Bandurski

Minęło dziesięć lat od najważniejszego w dziejach opolskiej Szkoły Podstawo­ wej nr 11 wydarzenia, w dniu 27 listopada 2008 roku, gdy szkołę odwiedził Pre­ zydent RP Lech Kaczyński. Obecność prezydenta związana była z nadaniem pla­ cówce imienia Orląt Lwowskich. Dzięki staraniom Opolskiego Oddziału Towarzy­ stwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich, przy wielkiej życzli­ wości władz miejskich doszło do tego spotkania. Przyjęcie imienia przez społecz­ ność szkolną poprzedzone było dwuletnia pracą wychowawczą, ukierunkowaną na wybór patrona, końcowe głosowanie zdecydowanie wskazało, że wychowan­ kowie uznali młodych bohaterów, obrońców Lwowa za tych, którzy najpiękniej od­ powiadają tym wartościom, które dzisiaj są szczególnie ważne dla wkraczającego w życie pokolenia, a więc ukochanie Ojczyzny, zdolność do poświęcenia w imię świętej sprawy. To był początek uhonorowania w szkolnych murach pamięci o Lwowskich Orlę­ tach. Dziesięć lat później, na sesji opolskiej Miejskiej Rady Narodowej podjęto jed­ nogłośnie - na wniosek młodzieży szkolnej i nauczycieli - uchwałę o nadaniu no­ wo wybudowanemu rondu komunikacyjnemu, u zbiegu ulic Chabrów i Luboszy- ckiej imienia jednego z Lwowskich Orląt, Antosia Petrykiewicza. 11 października 2018 roku zdejmując szarfę z tablicy z nazwą Ronda, prezy­ dent Opola Arkadiusz Wiśniewski powiedział;,,!...] To jest lekcja historii, ale rów­ nież lekcja obywatelska, gdyż same dzieci wystąpiły z inicjatywą. Dzieci nie tylko uczą się historii, ale także tego jak działa demokracja w praktyce. Szkoła jest po­ łożona nieopodal Ronda, wszystko wpisuje się w jedną całość. Trzeba sięgać do historii, mamy różne autorytety, ale warto podkreślać co się działo podczas walki o polskość Lwowa [...]". Trzynastoletni Antoś Petrykiewicz zginął w obronie rodzinnego Lwowa, sta­ ło się to w styczniu 1919 roku. Był jednym z 1421 obrońców miasta, którzy nie ukończyli 18 roku życia, spośród nich aż 114 poległo tylko w listopadzie 1918 roku. Obrona Lwowa była koniecznością wobec zdradzieckiej polityki Austriaków i Niemców, nie bacząc na zbliżającą się klęskę w lutym 1918 roku w Brześciu Li­ tewskim podpisali z Rusinami haniebne porozumienie, w ramach którego przy­ znali im Podlasie, Ziemię Chełmską i Wschodnią Galicję. Społeczeństwo polskie

31 AKOWIEC - Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK- Koło Opole Nrl/84/2019 r.

bez różnicy politycznych przekonań uznało pokój brzeski za IV rozbiór Pol­ ski i niemiecko-austria- cką prowokację. Fala obu­ rzenia ogarnęła miasta, miasteczka i wsie Galicji. W tym czasie w Krakowie powstała Polska Komisja Likwidacyjna z zamiarem przejęcia władzy na Kre­ sach Wschodnich i prze­ niesienia się do Lwowa. Kiedy w październiku za­ padła decyzja przenosin, nadeszła hiobowa wieść: w nocy z 31 października na 1 listopada Rusini niespodziewanie opanowali Lwów i niemal wszystkie miasta Małopolski, poczynając od Przemyśla. Przyszło im to łatwo, wcześniej za cichą zgodą Austriaków ściągnęli do Lwowa wschodnie pułki, w których Rusini stanowili zdecydowaną większość, w ten sposób mieli do dyspozycji kilka tysięcy żołnierzy zakwaterowanych w koszarach przy ulicach Sw. Piotra i Św. Pawła, Jabłonowskich i Zyblikiewicza. W wyniku zajęcia ważnych strate­ gicznie obiektów, w tym: poczty z centralą telegraficzną, dworców, banków miasto zostało odcięte od Polski. Polacy mogli liczyć tylko na kilkuset mniej lub bardziej zorganizowanych wojskowych. Miejscem zbiórki wojskowych i ochotników były Szkoła Podstawowa przy ulicy Sienkiewicza i Dom Techni­ ków przy Issakowicza. Pierwszą, udaną akcję bojową przeprowadził oddział ochotników pod wodzą por. Jerzego Felsztyna, rozbroił koszary policji przy Ro­ gatce Gródeckiej, wkrótce potem odbito Dworzec Czerniowiecki, zdobywając znaczne ilości broni i amunicji. Na przedmieściu Persenkówka, gdzie walczył Antoś Petrykiewicz w połowie listopada opanowano elektrownię, następnie dworzec kolejowy. Po ciężkich i krwawych bojach Lwów został oczyszczony z Rusinów z chwilą przybycia odsieczy pod wodzą ppłk. Michała Karasewicza-Tokarzewskiego, stało się to 22 listopada 1918 roku. Armia Halicka wyco­ fała się z miasta, otaczając je szczelnym pierście­ niem i rozpoczynając oblężenie. Lwów ponownie został odcięty od Polski, pozbawiony dostaw żyw­ ności, bez wody i prądu. Pod koniec grudnia Rusini przystąpili do „świątecznej ofensywy". Na Persen- kówce 23 grudnia ciężko ranny został Antoś Petry­ kiewicz. Z placu boju - jak podaje Stanisław S. Ni- cieja - wyniosła go sanitariuszka Stanisława Klim- kowska-Bieńkowska, trzykrotnie ranna. Przenie­ siony do szpitala na Politechnice Lwowskiej Antoś zmarł 16 stycznia 1919 roku. W Księdze poległych w obronie Lwowa i Kresów podano, że„[...J bił się nie gorzej od starych doświadczonych żołnierzy [...]". Pośmiertnie został odznaczony Krzyżem Vir- tuti Militari V ki., do dziś jest najmłodszym kawa-

32 styczeń-marzec 2019 AKOWIEC - Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole lerem tego prestiżowego orderu. Dopiero przybycie w kwietniu 1919 roku armii gen. Józefa Hallera zakończyło walkę o Lwów, Armia Halicka w obawie przed okrążeniem wycofała się na Wschód, niebawem całe Kresy Wschodnie, ze stolicą we Lwowie powróciły do Polski. Bohaterskie zmagania na Persen- kówce upamiętniono obeliskiem projektu Rudolfa Indrucha, który zburzono po wkroczeniu Armii Czerwonej w 1939 roku. Na obelisku umieszczono na­ zwiska 55 poległych i zamordowanych w niewoli ochotników oraz umieszczo­ no inskrypcję oddającą cześć 76 nieznanym poległym:„Pamięci bohaterów, którzy w walkach o Lwów na polach Persenkówki, Kozielnik i Śniadówki od 1 XI 1918 do 20 IV 1919 życie za Polskę oddali". Stanisław S. Nicieja w Lwow­ skich Orlętach napisał:„[...] Biogram Antosia jest tak krótki jak jego życie

Urodził się w 1905 roku. Mieszkał na przedmieściu Zniesienie. Był uczniem II klasy Państwowego Gimnazjum w Lwowie. W walkach w obronie Lwowa uczest­ niczył od samego początku, był w oddziale„Góry Stracenia" rtm. Romana Abraha­ ma, przyszłego generała Wojska Polskiego. Ojciec Kasper Petrykiewicz miał nie­ wielką posiadłość i był wójtem Zniesienia. Cała rodzina Petrykiewiczów walczyła w obronie Lwowa - trzy siostry i czterech braci Antosia. Na Cmentarzu Orląt obok Antosia spoczywają ojciec, stryj Michał i brat Zygmunt. Portret Antosia Petrykie- wicza będzie zdobił paszport Rzeczypospolitej Polski.

Poeta Henryk Zbierzchowski dedykował Antosiowi wiersz:

„...W pamięci ten żołnierz mały, Który ocalił Lwów, Dla Polski chwały. Czapka większa od głowy Pod którq widać włos płowy, A na obszernym mundurze, Jak ze starszego brata, Na łacie łata, Dziura na dziurze...

Najpiękniejszym uhonorowaniem bohaterskich Orląt Lwowskich Antosia Pe- trykiewicza i jego nieco starszych kolegów, m. in. Jurka Bitschana, Tadzika Ja­ błońskiego, Jasia Dufrata,Tadzia Loewensteina, Dołka Doleżala były słowa mar­ szałka Józefa Piłsudskiego, wygłoszone w dniu odznaczenia miasta Krzyżem Vir- tuti Militari: „[...] Tu we Lwowie codziennie walczyć trzeba było o nadzieję, co­ dziennie walczyć o siłę wytrwania. Ludność stawała się wojskiem, wojsko sta­ wało się ludnością. I kiedy ja jako sędzia wojskowy dający nagrody, odznacza­ jący ludzi, myślał nad kampanią pod Lwowem, to wielkie zasługi Waszego mia­ sta oceniam tak, jakbym miał jednego, zbiorowego żołnierza, dobrego żołnie­ rza i ozdobiłem Lwów Krzyżem Orderu , tak że wy jesteście jedy­ nym miastem w Polsce, które z mojej ręki, jako Naczelnego Wodza, za pracę wojenną, za wytrzymałość otrzymało ten dar

Jerzy Duda

Źródło: Zdjęcia archiwum A.W.

33 AKOWIEC - Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole Nr 1 / 84 / 2019 r.

Maria Smolińska

Uczyniwszy na wieki wybór, w każdej chwili wybierać muszę

Co znaczy być niezłomnym? Nieoceniony profesor Piotr Szubarczykwtym momencie odnosi się do definicji klasycznej, tak wyrażonej przez filozofa i tragika rzymskiego, Senekę Młodszego: „Poznałem charakter tego człowieka. Można go złamać, ale nie zgiąć" (frangas, non flectes}. Z kolei współczesna polszczyzna nazywa niezłomnym człowieka, którego nie można zwyciężyć ani zmienić. Niezmienność była próbą najwyższą w Polsce czasów terroru stalinowskiego. Pozostać tym, kim było się wcześniej nie ulegając rozpaczy... złudzeniom, zmęczeniu, przekonaniu, że nic ode mnie nie zależy, bo inni, wielcy tego świata, postanowili że Polska będzie pod sowiecką kuratelą, a Kościół niech najlepiej pozostanie w kruchcie. A oto myśl przewodnia każdego aspektu życia księży prawdziwie niezłomnych, tych, którzy byli przecież w sposób szczególny szykanowani podczas każdej oku­ pacji: „Jestem żołnierzem Kościoła katolickiego, muszę zawsze i wszędzie zacho­ wać równowagę wewnętrzną. Pesymizmowi poddawać mi się nie wolno. Muszę przetrwać ze spokojem wszystko, co mnie spotka". Myśl sformułowana jednak tak jasno - przez jednego z nich. On to trwał w swym postanowieniu również po wy­ puszczeniu go z więzienia, które nie było końcem prześladowań.

Ksiądz podpułkownik Józef Zator-Przytocki, urodzony 21 stycznia 1912 roku, w Wicyniu (powiat złoczowski województwa tarnopolskiego), w rodzinie Katarzyny (z domu Zagrobelnej) i Józefa. W czasie wojny ten kapłan-żołnierz, który swoje przedwojenne życie spędził na Kresach, przyjął pseudonim „Czeremosz". Czeremosz to rzeka wypływająca z Karpat Wschodnich, przecinająca Pokucie (Huculszczyznę) i wpadająca do Prutu. Dziś na terytorium Ukrainy - w okresie II Rzeczypospolitej stanowiła południowo-wschodni fragment polskiej granicy. Czeremosz właśnie przekraczały polskie władze we wrześniu 1939 roku, udając się do Rumunii; to do wód tej rzeki wyrzucali z mostów granicznych swoje karabiny polscy żołnierze, aby nie dostały się w ręce wroga. Uczył się w Szkole Powszechnej w Wicyniu, potem w Gimnazjum im. Króla Jana Sobieskiego w Złoczowie. W maju 1930 r. zdał maturę i został studentem Wydziału Prawa Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie z którego wkrótce zrezygnował aby wstąpić do Wyższego Seminarium Duchownego we Lwowie. 29 czerwca 1935 r. w katedrze lwowskiej przyjął święcenia kapłańskie z rąk ks. abp. Bolesława Twardowskiego. Był wikarym oraz katechetą w szkole w Delatynie. Po dwóch latach, w roku 1937, został przeniesiony do kolegiaty w Stanisławowie. Jednocześnie widział, jak kształtowała się sytuacja międzynarodowa, widział, że starcie wojenne angażujące Polskę jest nieuniknione, a więc polskim żołnierzom konieczni będą kapelani. Już, teraz decyzję podjął w samą porę. Odebrał przysięgę oddziałów 48. Pułku Piechoty wyruszających na front. Po wkroczeniu wojsk sowieckich do Polski pomagał w organizacji przerzucania oficerów polskich na Węgry i do Rumunii. Jednocześnie ponownie podjąłobowiązki duszpasterskie w kolegiacie stanisławowskiej. Zagrożony aresztowaniem przez NKWD znalazł schronienie w seminarium duchownym we Lwowie. Następnie, już w 1940 roku, udał się przez zieloną granicę do niemieckiej strefy okupacyjnej

34 styczeń-marzec 2019 AKOWIEC - Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole

(Galicja Zachodnia). Zatrzymany przez niemiecki patrol podczas przekraczania Sanu, dzięki pomocy niemieckiego oficera-katolika, został zwolniony z aresztu i dotarł do Krakowa. Zamieszkał przy ulicy Krowoderskiej, w pobliżu klasztoru Sióstr Wizytek. Wkrótce nawiązał kontakt z organizującym się wojskiem Podziemnego Państwa Polskiego - skutkiem czego został kapelanem ZWZ, prekursora AK. Posługując jako duszpasterz prowadził spotkania formacyjne dla oficerów i żołnierzy. Dawał im odczuć własną miłość ojczyzny, ale jednocześnie odpowiadał na trudne pytania dotyczące śmierci. Zgodnie ze swym wcześniejszym postanowieniem - potwierdzonym całym życiem - nauczał słowem i przykładem, iż w każdych warunkach żołnierz powinien zachować równowagę ducha. Jego podopieczni po latach wspominali krytyczne sytuacje, w których nie stracili wiary lub ją odzyskali - za przyczyną właśnie księdza Zator-Przytockiego. W międzyczasie nauczał w tajnych klasach gimnazjalnych i licealnych. Poza tym udzielał się ratując ludzi zagrożonych aresztowaniem między innymi wystawiając fałszywe dokumenty, w tym metryki chrztu. Współpracował w tym zakresie z ks. Ferdynandem Machayem, działaczem Związku Obrony Kresów Zachodnich. W tym czasie, przy udziale księdza Bolesława Grudzieńskiego, kanonika kapituły lwowskiej, związał się z ruchem narodowym. W kościele św. Anny „Czeremosz" brał udział w rozmowach kierownictwa podziemia niepodległościowego. W roku 1942 metropolita krakowski książę arcybiskup Adam Sapieha, właściwie oceniając wartość tego Kapłana, mianował go dziekanem okręgu krakowskiego ZWZ-AK. Wtedy też przyjął swój pseudonim -„Czeremosz". Od tego czasu księdzu kapelanowi podlegało osiem inspektoratów AK należących do tzw. Obszaru 4 AK: Kraków, Nowy Sącz, Tarnów, Jasielsk, Przemyśl, Rzeszów, Miechów i Kolbuszowa. W ramach swoich funkcji, odbywał„Czeremosz" w Warszawie spotkania z szefem Służby Duszpasterstwa Sił Zbrojnych w Kraju, księdzem Tadeuszem Jachimowskim, pseudonim „Budwicz". Wizytował oddziały AK ale i BCh; żołnierze darzyli swego kapelana wielkim szacunkiem i poważaniem. W dniu Święta Niepodległości roku 1944 został mianowany podpułkownikiem Wojska Polskiego. Za swoje zasługi został wtedy odznaczony Orderem Virtuti Militari.

Na Pomorzu Zator-Przytocki kontynuował wykłady w szkołach jak i pomoc żołnierzom, w tym aresztowanym po wkroczeniu Sowietów do Krakowa w styczniu 1945 r. W lipcu 1945 roku, gdy okazało się ze "Czeremosz" jest poszukiwany w obwodzie krakowskim przez NKWD, książę Adam kardynał Sapieha wysłał go do Gdańska. Czy wyłącznie dlatego, żeby księdza chronić czy też po to, aby Polaków nowo zasiedlających Gdańsk umacniać w wierze - przypuszczalnie już się nie dowiemy. Po drodze trafił ksiądz Przytocki do Katowic, gdzie został aresztowany przez NKWD i przekazany komendzie miasta. Udało mu się uciec i - wedle różnych źródeł przez Poznań lub Warszawę - dotarł do Gdańska. W marcu 1945 roku na terenie Gdańska pozostało 22 niemieckich księży. Polscy kapłani zaczęli napływać w kwietniu - pierwsi byli ojcowie cystersi. Początkowo ksiądz pułkownik znalazł lokum u sióstr zakonnych w Gdyni-Orłowie. Po przydział zgłosił się do biskupa Karla Marii Splett'a, który był ordynariuszem tego terenu od czasów przedwojennych. Z miejsca dostał tzw. dekret na parafię, w lipcu 1945 roku stał się więc administratorem i proboszczem parafii Najświętszego Serca Jezusowego w Gdańsku-Wrzeszczu. Nie chciał być eksponowany. Jednak na jego protest kardynał prosto stwierdził: ma ksiądz tutaj swoich ludzi. Oni tu właśnie przychodzą. Księdza powinnością jest się nimi zająć.

35 AKOWIEC - Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole Nr 1 7 84/2019 r.

Kościół trzeba było ratować również jako budynek-zdewastowany, bez dachu. I bez pieniędzy. W krótkim czasie jak na te warunki, do roku 1948, ksiądz Przytocki doprowadził budynek do stanu używalności. Pracował również jako katecheta m.in. w Technikum Budowy Okrętów „Conradinum". W maju 1948 roku obronił doktorat na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika wToruniu. Ponadto, wiedząc że jego nowi parafianie to w dużej części osoby z okolic Wilna i Lidy, zaczął organizować utworzenie ołtarza bocznego z podobizną Matki Bożej Ostrobramskiej. Jak to bywa w sprawach kierowanych przez Opatrzność, okazało się ze jeden z jego parafian był w posiadaniu sukienki, jeszcze z Wilna, przeznaczonej na inny obraz. Inny parafianin, pan W. Kowalski, podjął się namalowania obrazu, który został poświęcony 30 kwietnia 1947 roku. Ołtarz powstał więc i jest otaczany stałą czcią po dziś dzień. W tym samym roku w Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego w Gdańsku sporządzano już notatki na temat księdza i jego działalności. W tych warunkach garnęli się do niego również byli żołnierze, młodzi jeszcze chłopcy. Wtedy też swoim wyczuciem i doświadczeniem działał cuda - dosłownie. Powodował ze młodzi ludzie, którym wojna zwichnęła i życie i wiarę w Boga - wracając do wiary nie szukali już ucieczki z tego świata. Jego kazania przyciągały tłumy ludzi - w czasie gdy wokół panoszył się czerwony terror, a samo uczestnictwo w nabożeństwach groziło konsekwencjami. Ksiądz Przytocki był odważny i konsekwentny i taki też przykład dawał. Żyją jeszcze ówcześni chłopcy którym dał drugie życie - w tym komandor w stanie spoczynku Roman Rakowski (okręg lwowski AK), kapitan w stanie spoczynku Jerzy Grzywacz... Rok po objęciu parafii, w lipcu 1946 roku, odprawił ksiądz Józef Mszę Świętą z udziałem Stanisława Mikołajczyka, który w tamtym czasie odwiedził Gdańsk razem z czołowymi politykami Polskiego Stronnictwa Ludowego. Rzecz znamienna - poświęcił również nowy sztandar PSL. Kazanie wygłosił o Polsce. O wolności. O tym, że z wiarą, z Bogiem - można przetrwać wszystko. Na co dzień mówił swoim podopiecznym o tym, że obecna władza nie jest legalna. Przed wojną była. I jeszcze wróci. Po prostu, że nawet w warunkach terroru można a nawet należy kultywować wewnętrzną wolność - wybierając dobro myślą, słowem i czynem. Jednoznaczność jego poglądów, nadzieja, którą dawał całym rzeszom ludzi garnących się do niego z terenu nie tylko okolicznego Wrzeszcza, ale całego Trójmiasta, jego etyka, patriotyzm czynu, energia, prawda, którą głosił - to wszystko było nie do przyjęcia dla władz bo wystawiało na pośmiewisko wydmuszkę tamtejszych z trudem kleconych przez aparat bezpieczeństwa „realiów". Znowu, cytując słowa świętego ojca Kolbego, które w sposób bezpośredni doprowadziły do jego śmierci: Żadnej prawdy nie może NIKT zmieniać, ale może tylko szukać jej, znaleźć ją i uznać, by do niej życie dostosować; pójść drogą prawdy we wszystkich sprawach, a zwłaszcza dotyczących ostatecznego celu życia. Wieczorem 4 września 1948 roku na plebanii kościoła NSPJ zadzwonił dzwonek. Gwałtownie, natrętnie. Na terenie Stoczni Gdańskiej jest pobity człowiek, który koniecznie pragniepojednaćsięzBogiem, aletylko wobecności księdza Przytockiego. Dawny „Czeremosz" odmówił posługi, informując że parafią odpowiedzialną za teren stoczniowy jest kościół ojców dominikanów pod wezwaniem św. Mikołaja. Dwóch osobników niechętnie odeszło od furty. Następnego dnia rano ksiądz sprawdził, czy sytuacja została zgłoszona do wskazanej parafii., otóż, nie. A więc zmysł konspiracyjny go nie zawiódł. Jednak wiedząc, że jego życie jest zagrożone, jak tylu wspaniałych kapłanów w przeszłości, posterunku nie opuścił. Wieczorem 5 września oprawcy już nie szukali wymówki - aresztowali go. Ówcześni panowie życia i śmierci śmiali się:„nawet twój Bóg już ci nie pomoże".

36 styczeń-marzec 2019 AKOWIEC - Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole

Więzienie A więc - zasilił szeregi księży uwięzionych na Rakowieckiej. Oto kary, które wspominał w swoich pamiętnikach, nakładane na kapłana modlącego się głośno w celi oraz niosącego w tych warunkach pomoc duszpasterską swoim współbraciom: „Dwadzieścia dni bez siennika na betonie. Na noc pozwalano mi zostawić w celi metalową miskę. Ona służyła mi za poduszkę. Ponieważ na betonie było bardzo zimno, sypiałem skurczony na stoliku mającym 70 cm długości (...). Silnie świecące przez całą noc światło, prowadzenie na śledztwo, krzyki śledczych, jęki torturowanych". Przez ponad miesiąc trzymany był w nieogrzewanej celi na drugim piętrze X Pawilonu. Metody śledcze stosowane wtedy były wyłącznie poniżeniem i torturą. Czeremosz poddany był biciu po całym ciele w tym po głowie, wyrywano mu włosy z brody i głowy, wbijano go na śrubę wkręconą w ścianę, trzymano w celi z zimną wodą na posadzce. Ksiądz trzymał się jednak swojej Bogu złożonej przysięgi. Bogu i ludziom! Podtrzymywał więźniów na duchu i w wierze, odprawiał modlitwy prywatne i msze święte. Spowiadał. W czasie przesłuchań i tortur, które - należy zaznaczyć - były organizowane i przeprowadzane przez NKWD a funkcjonariusze UB byli w tym wypadku pionkami, bywało ze słyszał: „niech ci klecho teraz pomoże twój Chrystus", „ot, gadałeś, gadałeś, będziesz siedział. Mamy cię - a artykuł się znajdzie". Sednem każdej błędnej doktryny jest relatywizm prawdy. Ktokolwiek w dziejach skazuje Chrystusa na śmierć, ten zawsze powtarza gest Piłata, oraz słowa: cóż to jest Prawda? Do karceru trafiał również w święta kościelne, w tym Boże Narodzenie. Wśród oskarżeń wysuwanych przeciw niemu była przynależność kapłana do AK oraz WiN a także „chęć przejęcia władzy i zmiany ustroju państwa" - z art. 86 par. 1 i 2 Kodeksu Karnego Wojska Polskiego. 30 grudnia 1949 roku skazany został na 15 lat pozbawienia wolności oraz 5 lat pozbawienia praw obywatelskich i honorowych, z tym ze starano się aby omijała go amnestia próbując okresowo zmuszać do zmiany zeznań. Po złożeniu rewizji do Naczelnego Sadu Wojskowego, wyrok złagodzono do 8 lat pozbawienia wolności. Na jego szlaku więziennym w styczniu 1951 roku Mokotów zamieniono na Wronki a następnie Rawicz i powtórnie Mokotów. Widocznie w planach Opatrzności miał świadczyć o Bogu właśnie tam... Wyszedł z więzienia w marcu 1955 roku.

Na „wolności" Za tortury więzienne za płacił utratą zdrowia-szwankował przewód pokarmowy i nerki, a w porę przeprowadzona operacja na krótki czas uratowała mu wzrok. Przy wyjściu z więzienia nie szczędzono mu ostrzeżeń i pogróżek. Miał stawiać się regularnie w WUBP w Gdańsku. Oczywiście do parafii wrócić nie mógł. Nie mógł spowiadać, wygłaszać kazań - jedynie miał prawo odprawiania cichej Mszy Świętej. Ta decyzje zmieniła interwencja sekretarza Episkopatu Polski u dyrektora Urzędu ds. Wyznań. W kwietniu 1958 r. biskup Edmund Nowicki powierzył mu samodzielny rektorat w kościele Mariackim w Gdańsku, a w listopadzie 1960 r. probostwo parafii Ducha Świętego przy Kaplicy Królewskiej w Gdańsku, na co początkowo nie zgodziło się prezydium gdańskiej Wojewódzkiej Rady Narodowej. Był jednym z ostatnich rehabilitowanych więźniów tamtych czasów, sprawa ciągnęła się do roku 1957. To nie była amnestia - a uniewinnienie od zarzutów. Wydział wyznań miał jednak zastrzeżenia. Ksiądz Przytocki nadal był „nieposłuszny" i „łamiący prawo", za co stawał wielokrotnie przed komisją do spraw wykroczeń. Władzy nie podobały się

37 AKOWIEC - Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole Nr 1 / 84/2019 r. popularne wśród wiernych rekolekcje, procesje Bożego Ciała, prace remontowe w Bazylice Mariackiej, oraz m.in działania na rzecz pamięci historycznej, np. odsłonięcie i poświęcenie kaplicy-pomnika ku czci ponad dwóch tysięcy księży zamordowanych podczas II wojny światowej. Pierwsza gdańska manifestacja z okazji święta 11 listopada, przypadła dwa tygodnie przed jego śmiercią-pochód wyszedł z Bazyliki Mariackiej... Przychodzili do niego byli żołnierze ale również robotnicy.To był pierwszy gdański duszpasterz, przez którego czuli się zrozumiani i gdzie otrzymywali realną pomoc. To właśnie tam był zaczątek Solidarności. W wyniku przeżyć więziennych stracił zdrowie w tym stopniu ze przed śmiercią zaczął gwałtownie tracić wzrok. Emigranci polscy we Francji dowiedziawszy się o tym zorganizowali dla niego urządzenie przy pomocy którego mógł poruszać się po budynku bez przeszkód (na zasadzie echolokacji). Był prawdziwym Żołnierzem Kościoła. W gdańskim okresie swej służby pracował z zaangażowaniem równym swym działaniom w czasie wojny. Piastował różne stanowiska, został nagrodzony wieloma odznaczeniami. Był diecezjalnym przewodniczącym Komisji Duszpasterstwa Rodzin, stał na czele Rady Kapłańskiej diecezji gdańskiej. W 1978 roku ordynariusz gdański, biskup Lech Kaczmarek, mianował go członkiem kapituły Katedry Trójcy Przenajświętszej w Gdańsku- Oliwie. W1963 roku z kolei papież PawełVI nadal mu tytuł szambelana papieskiego, a w 1969 roku - prałata honorowego. Jeśli chodzi o odznaczenia wojskowe - za działalność w Armii Krajowej od władz RP na uchodźstwie otrzymał w 1963 roku Order Virtuti Militari V klasy; został też odznaczony Krzyżem Armii Krajowej, Krzyżem Walecznych, złotym Krzyżem Zasługi z Mieczami, we Francji zaś - Krzyżem Kombatantów Europejskich.

Śmierć Duszę oddał Najwyższemu Dowódcy w trakcie sumy, 26 listopada 1978 roku, odprawiając Najświętszą Ofiarę w intencji więźniów politycznych. Pełnił w tym czasie posługę proboszcza Bazyliki Mariackiej w Gdańsku. Na życzenie biskupa Lecha Kaczmarka został pochowany w kaplicy bocznej - poświęconej właśnie przez niego polskiej martyrologii II wojny światowej. Kaplica i jej okolice zachowały ten charakter do dziś, bowiem do dziś środowiska kombatantów i Sybiraków uznają to miejsce za swą „kaplicę domową". Spoczywał w niej do niedawna - Kapłan-Źołnierz pochodzący z Kresów Wschodnich, służący bliźnim z Kresów i na Kresach, do końca swoich dni... Jednak kilka miesięcy temu jego szczątki doczesne zostały bez rozgłosu przeniesione do nowo powstałej krypty kapłanów gdańskich w tej samej świątyni. Ksiądz Zator-Przytocki pozostał niezłomnym całe swoje życie. Żołnierskie doświadczenia czasu wojny i całkowite oddanie Bogu - pomogły mu znieść udręki ponad ludzką miarę. Jak na progu wojny oddał całego siebie do Bożej dyspozycji wśród tych, którzy szli na front walk cielesnych i duchowych tak i na początku ubeckiego „śledztwa" przyrzekł sobie: „Jestem żołnierzem Kościoła katolickiego". Pozostał wierny Bogu, Polsce i bliźniemu - do śmierci.

Miłość ojczyzny - patriotyzm czynu i etyki. Rozważając życie księdza pułkownika nie można oprzeć się wrażeniu ze był on jednym z najwartościowszych obywateli polskich ostatniego wieku. W tym samym czasie i podobnie jak święty Maksymilian, błogosławieni kapelani Polonii gdańskiej i im podobni, podjął decyzję konkretnej służby, zrobił to w duchu posłuszeństwa, a następnie w każdych warunkach swego życia potwierdzał swą wierność - Bogu, ludziom sobie powierzonym - i Ojczyźnie.

38 styczeń-marzec 2019 AKOWIEC - Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole

Pseudonim wybrany przez Księdza Przytockiego brzmi w tym kontekście znamiennie. Czeremosz - krótka rzeka, w tzw. zapadłym kącie Kraju. Na Kresach - które zawsze wymagają gotowości ich obrony. A jednak kluczowa, aby oddzielić Dobro od zła i bronić powierzonego sobie Dobra do ostatka. Nienawiść do Kościoła i tych, którzy go reprezentują, przerasta ludzkie uczucia, ma korzenie metafizyczne. Zmieniają się hasła doktryn totalnych. Niekiedy zwalczają się one nawzajem. Łączy je jednak ta sama pasja eksterminacyjna wobec wszystkiego co katolickie, a więc włączające Chrystusa w nurt ludzkiego życia. Znak to niezawodny. Ksiądz Przytocki, tak samo jak ksiądz Rogaczewski oraz święty ojciec Maksymilian - oni wszyscy ponieśli swą ofiarę do końca. Oni i im podobni wiedzieli po prostu, czyją zabawką staje się ten, który nie chce być narzędziem Bożym.

Źródła Relacje ustne osób znających Księdza osobiście Literatura Konspiracja i opór społeczny w Polsce 1944-1956. Słownik biograficzny, 1.1 (biogram). M. Winowska, Szaleniec Niepokalanej-ojciec Maksymilian Kolbe, Londyn 1954 (Veritas) J. Zator-Przytocki, Pamiętniki z lat 1939-1956,1987 (Aspekt). Film Pt. Józef Zator Przytocki pseudonim Czeremosz 2017 (TVP3 Gdańsk) Internet P. Szubarczyk, http://mtrojnar.rzeszow.opoka.org.pl/ksieza_niezlomni/jozef_zator-przytocki/

39 AKOWIEC - Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole Nr 1 /84/2019 r.

Pożegnanie Pogrążeni w zadumie chylimy czoła przed Majestatem Śmierci, która zabrała z naszych szeregów, mocno przerzedzonych, kolejnego żołnierza - Prezesa Za­ rządu Okręgu Opolskiego ŚZŻAK, jednego z wielu tysięcy Akowców, którzy wal­ czyli o wyzwolenie naszej Ojczyzny. Kapitan Dariusz Dyba żołnierz Armii Krajowej, syn Franciszka i Eleonory ur. 31 lipca 1925 r. w Kleszczo­ wej, gmina Pilica, w rodzinie pracownika Polskich Lasów Państwowych. W wie­ ku młodocianym wstępuje do Związku Harcerstwa Polskiego. W czasie okupacji, w kwietniu 1942 r. zgłasza się do Armii Krajowej, zostaje zaprzysiężony przez do­ wódcę plutonu Bronisława Urbańskiego, przyjmuje pseudonim Wicher. Po prze­ szkoleniu wojskowym zostaje łącznikiem między dowódcą Plutonu Kleszczowa, a zgrupowaniami bojowymi w kompleksie lasów kleszczowsko - porębskich. Od grudnia 1943 r. w konspiracyjnej Szkole Podchorążych Rezerwy Piechoty przy Ko­ mendzie Podobwodu w Obwodu Olkusz. W lipcu 1944 r. awansowany do stop­ nia kaprala podchorążego. W okresie akcji „Burza” pełni funkcję dowódcy druży­ ny plutonu Oddziału Dywersyjno-Partyzanckiego „Sfinks”, po czym zostaje do­ wódcą drużyny w Plutonie Kleszczowa do czasu rozwiązania w lutym 1945 r. Ar­ mii Krajowej przez gen. Leopolda Okulickiego pseud. Niedźwiadek. W kwietniu 1947 r. ujawnia się, był kilkakrotnie przesłuchiwany. We wrześniu 1947 r. został powołany do odbycia czynnej służby wojskowej w ramach resocjalizacji. Po od­ byciu służby wojskowej podejmuje pracę w Zjednoczeniu Energetycznym Okrę­ gu Dolnośląskiego. W roku 1951 podejmuje pracę w Hucie Szkła w Murowie, któ­ rej pozostał wierny do czasu przejścia na emeryturę. Po przemianach ustrojowych w Polsce i po powołaniu Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej wstępuje w jego szeregi. W strukturach organizacyjnych pełni różne funkcje, jest aktywnym działaczem i współzałożycielem Okręgu Opolskiego ŚZŻAK. Od 1987 r. do 2007 r. pełni funkcję Prezesa Zarządu Okręgu Opolskiego. Aktywnie współdziałał z wła­ dzami wojewódzkimi i Miasta Opola, z dowództwem opolskiej 10. Brygady Logi­ stycznej, Szefem Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego, z organizacjami młodzie­ żowymi (m.in. harcerstwem) i dyrekcjami szkół, z organizacjami kombatanckimi. Pełniąc funkcję Prezesa Zarządu Okręgu, czynił starania o nadanie należytej rangi polskiej sprawie niepodległościowej. Nie szczędził czasu ani trudu w utrwa­ laniu Etosu Polskiego Państwa Podziemnego i Jego siły zbrojnej Armii Krajowej. Za swoją żołnierską pracę uzyskał prawo do zaszczytnego tytułu: „Weteran Walk o Niepodległość Ojczyzny”. Ojczyzna wolna i niepodległa w dowód uznania na­ dała Mu wysokie odznaczenia państwowe i żołnierskie odznaczenia honorowe. - Złoty Krzyż Zasługi - Srebrny Krzyż Zasługi z Mieczami - Krzyż Walecznych - Krzyż Armii Krajowej - Medal Wojska (trzykrotnie) - Brązowy Medal Obronności Kraju - Odznaka Akcja „Burza”

40 styczeń-marzec 2019 AKOWIEC - Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole

Szanowny Dariuszu!

Odszedłeś nagle na zawsze pozostawiając w smutku swoich najbliższych - ro­ dzinę, kolegów i przyjaciół żołnierzy, by stanąć u Wrót Najwyższego, by zasilić akowskie szeregi Wiecznej Warty. Pogrążeni w smutku żegnają Ciebie komba­ tanci - Żołnierze Armii Krajowej, Prezesi i członkowie Kół Terenowych i człon­ kowie Zarządu Okręgu Opolskiego. Pozostaniesz w naszej pamięci na zawsze ja­ ko orędownik naszej wspólnoty akowsko - kombatanckiej, jej ideałów, tradycji i upamiętniania historii Polski w świadomości młodego pokolenia Polaków, i na zawsze pozostaniesz tutaj na tej Polskiej Ziemi.

Żegnamy Ciebie, Spoczywaj w spokoju wiecznym Wanda Nowak

Pułkownik mgr Stefan Szelka (23 XII 1924-9X2017)

Mija pierwsza rocznica śmierci niezwykle dla Śląska Opolskiego zasłużonego pułkownika w stanie spoczynku Stefana Szelki, który został uroczyście, z woj­ skowym ceremoniałem wojskowym 15 października 2017 roku pochowany na opolskim Cmentarzu Komunalnym. Ponad pół wieku związany był z wojewódz­ twem opolskim służbą wojskową, przeszedł wszystkie szczebli awansu, piasto­ wał wiele funkcji dowódczych (do dywizji włącznie), a także w administracji wojskowej m. in. jako szef Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego w Opolu. Po przejściu na emeryturę podjął niezwykle intensywną działalność na rzecz ru­ chu kombatantów wojskowych.

Od 1990 roku, aż do ostatnich chwil życia sprawował funkcję prezesa Zarządu Wo­ jewódzkiego Związku Kombatantów Rzeczypospolitej Polski i Byłych Więźniów Politycznych, najliczniejszego na Opolszczyźnie i w Opolu związku kombatan­ ckiego, wchodził w skład Zarządu Głównego tej organizacji. Szczególną uwagę - jako czynny uczestnik walk partyzanckich w latach II wojny światowej - zwracał na przekazywanie historycznej wiedzy o tamtym czasie. Bywał stałym, serdecznie witanym gościem w szkołach, współorganizował spotkania z mieszkańcami Opo­ la i naszego regionu, do udziału zapraszał uczestników walk, a także historyków i pisarzy zajmujących się problematyką II wojny światowej.

Urodził się 23 grudnia w 1924 roku w rodzinie chłopskiej o patriotycznych trady­ cjach. Już jako chłopiec związał się z ruchem oporu, do października 1944 roku przebywał w leśnym oddziale Batalionów Chłopskich, w oddziale podporuczni­ ka Antoniego Roguli pseud. Wiktor. W marcu 1945 roku jako ochotnik wstąpił do (ludowego) Wojska Polskiego, w którym służył do 1984 roku.

41 AKOWIEC - Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole Nr 1 7 84/2019 r.

Od 1972 roku pełnił funkcję przewodniczącego Komisji dla spraw Klubów Ofice­ rów Rezerwy, z powodzeniem organizował społeczne komitety fundacji sztandarów dawnych jednostek i formacji wojskowych. Przez dwie kadencje był radnym Woje­ wódzkiej Rady Narodowej w Opolu. Zorganizował na Opolszczyźnie Związek By­ łych Żołnierzy Zawodowych. Był twórcą hasła: „Kombatancie nie jesteś sam”, które upowszechniło się w całym kraju, uważał że kombatantom należy się głęboki sza­ cunek wszystkich rodaków i otoczenie ich troską ze strony państwa.

Jego bezpośrednią zasługą było odstąpienie od decyzji narzuconej przez władze woj­ skowe o likwidacji w Opolu Szpitala Wojskowego, nadal zapewnia on bezpośred­ ni i przyjazny dostęp do opieki lekarskiej kombatantom i całemu społeczeństwu.

W kwietniu 2000 roku powołał do życia w Opolu Stowarzyszenie Kombatantów Polskich Misji Pokojowych ONZ. Z Jego inicjatywy w 2006 roku zorganizowano w Opolu zlot „Synów Pułku”, w którym uczestniczyło 160 uczestników, kiedyś naj­ młodszych żołnierzy II wojny światowej, wydarzenie to odbiło się szerokim echem w krajowych mediach.

W wyniku Jego starań ufundowano i wręczono organizacjom kombatanckim 37 sztandarów, wykonano 11 tablic memorialnych, odsłoniętych w 60 rocznicę zakoń­ czeni II wojny światowej. W Kaplicy Garnizonowej przecięto szarfę na pamiątko­ wej tablicy poświęconej wszystkim polskim żołnierzom walczącym na frontach II wojny światowej.

W 2003 roku w składzie delegacji rządowej uczestniczył w Londynie w uroczystych obchodach 60 rocznicy śmierci generała Władysława Sikorskiego.

Jako stały współpracownik brał udział w pracach zespołów redakcyjnych czasopism: „Polsce wierni”, „Kombatant”, Głos Weterana i Rezerwisty”, systematycznie prze­ kazywał informacje o wydarzeniach środowiskowych w regionie. Praca ta została uhonorowana na sejmiku czasopism wojskowych wyróżnieniem „Srebrnej Sowy”.

Z Jego inicjatywy na Cmentarzu Komunalnym w Opolu wydzielono kwaterę dla zasłużonych kombatantów. Kwatera ma charakter ściśle wojskowy - jednolite na­ grobki, na krzyżach godło państwowe. Kwaterę wyróżnia 155-milimetrowa hau­ bica, obelisk i ufundowany przez prezydenta miasta okazały maszt flagowy. Kwa­ tera opiekują się harcerze z Opolskiego Hufca ZHP im. Aleksandra Kamińskiego.

Spośród rozlicznych odznaczeń i wyróżnień pułkownika Stefana Szelki wymie­ nić należy m. in.: Krzyż Komandorski OOP, Krzyż Walecznych, Krzyż Batalionów Chłopskich, Medal KEN, Odznakę Zasłużonemu Opolszczyźnie, Odznakę Za za­ sługi dla Miasta Opola.

Pochowany został w Kwaterze Kombatantów Cmentarza Komunalnego w Opolu. Od­ chodzącego na Wieczną Służbę pułkownika wierszem pożegnał opolski poeta Harry.

Jerzy Duda

42 styczeń-marzec 2019 AKOWIEC - Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole

Alfred Piotr Duda Na śmierć Kombatanta

Twą młodość rozstrzelała wojna. I do lasu poszedłeś miast na tańce, z chłopskiej biedy w biedę partyzanta. Karabin królem Twego czasu, a w miejscach do zabawy - nagła śmierć kulami czarny chorał wciąż grała. W sercu miałeś schedę pokoleń. A gdy stale nie gasło zdziczenie

banderowców z krwawymi od mordu ślepiami, straż brałeś, gdzie stać trzeba. Każde z tych wspomnienie -

jak skrytobójczy sztylet w ranie - nie dawało zapomnieć. I wbrew innym, nie chcącym pokory, miałeś tylko orzełka (na wielkość za mało), co nad głową jak płomyk Ci płonął: przez niego oddawałeś Ojczyźnie żołnierskie honory służby Bogu i bliźnim - po wszystkie dni swoje jako wierny pracownik trudu codziennego. Budowała Cię praca - tak jak dawne boje.

Nawet duch niespożyty koniec końców gaśnie, nim uwolniony w niebo wzięci - Twój z orzełka skrzydła nagle ogromne, jakie znają baśnie, do podróży tej weźmie. Iprzed tronem Pańskim zamelduje się dziarsko, a przy nas cegiełka Twej dobroci zostanie. Żegnaj, Pułkowniku. Niech do nieba radośnie, z wigorem ułańskim, Duch Twój leci w asyście pegaza...

43 AKOWIEC - Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole Nr 1 / 84/2019 r.

Nasz przyjaciel Józef Argasiński odszedł od nas 9.8.2018 r.

Urodził się w Wicyniu 10 lutego 1935 r. Józef Argasiński miał zaledwie 10 lat, kiedy opuścił Wicyń. Od 9 maja 1945 r. mieszkał w Bielsku-Białej. Uniwersy­ tet Jagielloński ukończył jako magister filologii polskiej. Od początku pracy za­ wodowej godził ze sobą trzy pasje życiowe: uczył w szkole, prowadził młodzie­ żowy teatr amatorski, patronował Międzyszkolnemu Uczniowskiemu Rucho­ wi Humanistycznemu w Bielsku-Białej (z prężną sekcją literacką, publicystyczną i naukową). Dwie pierwsze pasje realizował nawet wtedy, gdy był pracownikiem kuratorium oświaty. Zainteresowania historią i sztuką traktował jako naturalne uzu­ pełnienie warsztatu pracy nauczyciela i filologa.

Żegnała Go młodzież

Z ogromnym żalem żegnamy śp. Profesora Józefa Argasińskiego - wspaniałe­ go polonistę, wyjątkowego wychowawcę, pełnego pomysłów kreatora życia kultu­ ralnego w środowisku bielskim (i nie tylko), pisarza, teatrologa, krytyka, redaktora periodyków poświęconych społeczności wicyńskiej, badacza historii, opiekuna te­ atrzyków uczniowskich i młodzieżowych klubów poetyckich. Był wspaniałym kole­ gą z pasją twórczą, którą potrafił zarazić nauczycieli i młodzież, człowiekiem o nie­ zwykłej osobowości; łączył w sobie fantazję i kreatywność humanisty ze skrupu­ latnością, dokładnością, rzetelnością i systematycznością. Kochał ludzi i zachwycał taktem, kultura osobistą, erudycją... Zabrał z sobą cząstkę świata, który powoli od­ chodzi - niestety - w niepamięć. Mieliśmy szczęście, że Pan Profesor zdążył prze­ kazać nam o nim wiedzę. Żegnaj nasz Profesorze, Wychowawco, Kolego, Mistrzu!

Prezes Klubu Wicynian Andrzej Krupa

Wielebni Księża, Szanowna Rodzino, Szanowni Zgromadzeni

Ostatnio czytałem o Armenii. Ormianie, jako naród, przetrwali klęski i rzezie dzięki słowom. Swoją historię utrwalali w księgach i kamieniach. A my, chlubią­ cy się pochodzeniem z Wicynia, niezwykłej wsi na Podolu, jak mogliśmy przeka­ zać swoją historię kolejnym pokoleniom? - Tylko dzięki słowom. Te słowa trzeba złożyć w zdania i akapity przekazując treść. Praca to niełatwa, wymagająca talen­ tu. Mieliśmy szczęście, że był wśród nas Wicynianin Józef potrafiący te słowa skła­ dać. Powstała książka„Wicyń - niezwykła wieś na Podolu", powstały słowniki i teksty w gwarze wicyńskiej, powstały sztuki teatralne. Każdy kolejny zjazd Wi­ cynian nobilitował kolejny numer „Wicyńskich Zeszytów". Zapewne jesz­ cze nie jesteśmy w stanie ocenić znaczenia i ogromu pracy dokonanej przez Józefa Argasińskiego. Czuliśmy natomiast wszyscy, Wicynianie mający z Józefem kontakt, że jest postacią szczególną, dla nas opatrznościową. Staraliśmy się to wyrazić poprzez nasze uhonorowania - Medal ks. Józefa Zatora-Przytockiego„Od- waga dla Przyszłości" Krzyż Kresowy, ale to tylko zewnętrzne znaki naszej wdzięczności. Wdzięczność pozostaje w sercu każdego z nas za to co zrobił dla społeczności Wicynian wprowadzając ją poprzez słowa do pisanej tradycji i historii. Spoczywaj w spokoju Przyjacielu. Twoja misja się skończyła. Kiedyś się spotkamy.

44 styczeń-marzec 2019 AKOWIEC - Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole

dr Bronisław MJ Kamiński

Słowo na pożegnanie Józefa Argasińskiego Drogi Józefie! Ty wzbudziłeś w nas poczucie wspólnoty, zachęciłeś do działania, napisałeś podstawowe teksty do zachowania historii Wicynia, umocniłeś nasze ro­ dzinne korzenie, przypomniałeś Madonnę Wicyńską z Krasnopuszczy, stała się dla nas znowu Symbolem wiecznego trwania spraw dobrych. Dziękujemy Ci. Niech Cię Ten Symbol poprowadzi w wielki świat ducha, w którym mamy nadzieję się spotkać.

Kuzyn Leon Argasiński

Kuzyn Józek Osoby do dzisiaj związane z przeszłością swoich przodków w Wicy- niu i będące prawie co roku uczestnikami Zjazdu Wicynian pewnie nie wy­ obrażają sobie, że kolejny zjazd mógłby się odbyć bez referatu zwykle te­ go samego lektora, bez jego przez kolejnych dziesięć lat redagowanych i rozprowadzanych Wicyńskich Zeszytów. Dotarła już do was smutna wiadomość o śmierci Józefa Argasińskie­ go, o Nim w pierwszym powyższym zdaniu piszę i z Jego odejściem od kil­ ku miesięcy nie mogę się pogodzić. Był to mój bliski kuzyn, syn stry­ ja Piotra. Ostatnie zjazdy odbywały się bez mojej obecności, przez listowny i telefoniczny kontakt z kuzynem jeszcze na etapie przygotowań byłem wprowa­ dzany w treść kolejnego Zeszytu, dzięki łaskawej przychylności Józka wiele razy odnotowywane było moje nazwisko jako autora mniej czy bardziej udanych arty­ kułów. Była taka umowa, że jakiś czas pozjeździe otrzymam przesyłkę z Zeszytem. Tym razem minął czerwiec, lipiec i sierpień - coś mój kuzyn się opóźnia. I pytanie od kuzynki z Rzepina, czy wiem, że Józef Argasiński zmarł 9 sierpnia 2018 roku. Szok, niewiara i refleksja, że tak okrutnie Krysia by nie zażartowała. Ostatecz­ ne potwierdzenie otrzymałem od syna Józka, Leszka Argasińskiego. On to spo­ wodował, że będący przejazdem przez Wrocław prezes Andrzej Krupa dostarczył mi ostatni zredagowany przez kuzyna jubileuszowy, dziesiąty egzemplarz Wicyń­ skich Zeszytów. Drodzy, czytając powyższy zastanawiałem się czy Redaktor podświadomie nie żegnał się z nami jedną stronę zapełniając nazwiskami osób, które pisząc współ­ tworzyły Zeszyty. Mam wrażenie, że ta strona była pożegnaniem się ze zbiera­ niem archiwaliów, prowadzeniem korespondencji, tworzeniem każdego nume­ ru od projektu do ostatecznej redakcji. Czy ktoś z nas potrafi tak opracować otrzy­ mane materiały z kwerendy w archiwach Złoczowa, Lwowa, Krakowa, wynajdo­ wać wypisy o powstaniu wsi Wicyń od XVII wieku, że jakiś fornal Źrałko był odno­ towany w księdze dworu w Wicyniu już w XVIII wieku, że mieszkający dzielili się na tych z Mazurze szlachty zagrodowej i tych z przysiółka Wicynia, Mereszówki, od­ rabiających pańszczyznę. I opis jak„tubylcy" zlali się w jedną społeczność z przy­ byszami, też z tymi z pobliskich wiosek, że wymienię tu Krupów, Bubałę, Łeńczu- ków, Bojczuków czy takich Argasińskich, którzy z kilkoma dziećmi i parą kóz przy­ wędrowali aż z dalekiego Lubaczowa. Jeszcze niedawno, jakieś dwadzieścia lat temu stary Wicyniak pytał mnie czy w rodzinie opowiada się o kozach, które oglądał cały Wicyń, bo takich zwierząt nie znali. Dziwi może czytelnika, że pisząc o zmarłym kuzynie piszę„Józek".Tak, dla was to zawsze w pamięci powinien pozostać Józef, starszy pan, na którym opierała się działalność wydawnicza, tworzony słownik gwary wicyńskiej, zbiór anegdot o Wi- cyniakach, prowadzący chór i teatrzyk. Ja jestem uprawniony do „Józka". Znałem

45 AKOWIEC - Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole Nr 1 / 84/2019 r.

Go jeszcze z Wicynia, był starszy ode mnie o trzy lata. Zapamiętane pierwsze spot­ kanie to wizyta u stryjostwa w chałupie na końcu wsi w kierunku na Złoczów, gdy miałem 4 lata. Piotr Argasiński z rodziną już pierwszym transportem repatriacyj­ nym dojechał do Bielska-Białej i został osiedlony na dziesięciohektarowym gospo­ darstwie rolnym w Starym Bielsku, który wówczas był jeszcze wsią. Józek w Bielsku -Białej skończył szkołę średnią a później został studentem polonistyki na Uniwer­ sytecie Jagiellońskim. Przez dłuższy czas znajomość naszych rodzin utrzymywa­ na była na zasadzie„nasłuchu". Dzieliła nas około 250 km odległość.To mama po­ jechała do Bielska z wizytą, to któraś z ciotek. Przywoziły wieści o rodzinie stryja i Wicyniakach tam osiadłych. Jakież było zaskoczenie mamy, siostry Celi i moje gdy ktoś raptem przerywa nam prace żniwne życząc „Szczęść Boże". To Józek przyje­ chał z Bielska, wywiedział się gdzie jesteśmy i przejął ode mnie pracę kosiarza. Mia­ łem 13 lat i byłem mu wdzięczny za pomoc. Znów wiedzieliśmy, że istniejemy, ale na osobiste kontakty było za daleko. Kuzyn po dyplomie uniwersyteckim zatrud­ nił się w szkolnictwie miasta Bielsko-Biała. Doszedł do stanowiska dyrektora, rów­ nolegle pracował z trudną młodzieżą, pracował społecznie. Stryjostwo już wcześ­ niej zrezygnowali z prowadzenia gospodarstwa rolnego; zostali przy obszernym podwórzu, sadzie i ogrodzie. Stare Bielsko stało się ośrodkiem miejskim. Pamięć o miejscu urodzenia zaowocowała tęsknotą by jeszcze, choć raz je zobaczyć, by utrwalić w słowie pisanym. Dzieliłem z nim tę pasję i ona nas łączyła. Józef Arga­ siński z racji przygotowania zawodowego i zachowanej duszy kresowiaka bardzo dobrze wpasował się do spontaniczne zapoczątkowanej działalności utworzone­ go Klubu Wicynian. Był nagradzany za swoją pracę pedagogiczną i społeczną sze­ regiem odznaczeń. Przez ostatnich kilka lat, mimo wyniszczającej choroby nadal szukał ciekawych materiałów do redagowanych Wicyńskich Zeszytów, przygoto­ wywał młodzież z bielskich średnich szkół do odgrywania na zjazdach scenek ro­ dzajowych, śpiewu, prezentowania zjazdowiczom wicyńskiej gwary mówionej, na­ pisał kilka utworów scenicznych. Bardzo późno poszedł na emeryturę; chory, do końca swoich dni zajmował się pracą społeczną. Jako dygresję wspomnę, że obok przez siebie wybudowanego domu wspólnie z synem Leszkiem dobudował piw­ niczkę (po wicyńsku loch) by móc składać przetwory z papryki, którą przez wiele lat z powodzeniem uprawiał. Żałuję bardzo, że odszedł. Niech spoczywa w pokoju. Żegnaj kuzynie i dobry człowieku. Pożegnanie Krystyny Ejzerman Nie żegnam się Józefie nasz Przyjacielu. Na ostatnim Zjeździe Wicynian spieszyłeś się, miałeś mało czasu - tak stwierdziłeś. Muszę czas jeszcze poświęcić młodemu Zagrobel- nemu. Och jeszcze z Kasią Brojanowską trzeba słowo zamienić. Zatem żegnamy się - do zobaczenia. Kiedy? Zapytałeś - Nie wiem - gdzieś, kiedyś tam. Hmm. No dobrze jak tak. Gdzieś kiedyś tam - nie wiedziałam gdzie i kiedy. A dzisiaj nie po­ trafię sobie wyobrazić Zjazdu bez Ciebie. Brakuje mi rozmów zTobą. Komu mam powiedzieć, że Kisielewski„Pancerz" wprowadzał do AK Longina Gajewskiego na­ szego AK-owca. Jesteś gdzieś tam wśród Wicyniaków i niech Wam wszystkim Bóg niebo na Wicyń zamieni. Ten Wicyń, gdzie Gniła Lipa płynie leniwie. Ukwieco­ ny wiosennym kwieciem gwarny, radosny Wicyń. Miałeś tyle pytań do Wicynia­ ków, którzy już odeszli m. in. mojego dziadka M. Barabasza - skąd wiedział i czy wcześniej wiedział etc. Co „Kuna" miała zamiar zrobić, do kogo iść? To wszystko już wiesz. Ale negocjuj z Panem Bogiem, aby Twoje Zeszyty Wicyńskie dalej wy­ chodziły, a nasze Zjazdy były pożytkiem dla potomnych tu i oby nas na nich było coraz więcej, a średnia wieku się obniżała. I nie mówię żegnaj.

46 styczeń-marzec 2019 AKOWIEC - Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK - Koło Opole

Jego dorobek literacki

Wicyń - niezwykła wieś na Podolu Jest to monografia miejscowości i związanych z nią ludzi od 1389 do 1945 ro­ ku. Bogaty materiał dokumentacyjny autor przedstawił w konwencji anegdotycz- no-felietonowej, koncentrując się przede wszystkim na wydarzeniach i postaciach potwierdzających niezwykłość zasygnalizowaną w tytule. Wicyń to wieś ze wspaniałą historią, której początki sięgają XIV wieku. Przez pe­ wien czas należała do Jana III Sobieskiego, a w czasie II wojny światowej odegrała ważną rolę w polskim ruchu podziemnym. Wiedza o tym miejscu, przekazywana jest wśród Wicynian z pokolenia na pokolenie.

Dziewczęta z tragicznym piętnem, 2017

„Ja, Danuta Siedzikówna INKA" „Ja, Danuta Siedzikówna - Inka" to wstrząsająca opowieść o młodej, niespełna 18 - letniej dziewczynie wrzuconej przez los w tryby działalności konspiracyjnej, a później represji służb aparatu bezpieczeństwa PRL. Główna bohaterka sztuki - Inka, przedstawiona jest nie tylko jako niezłomny bohater - sanitariuszka, wierna do końca złożonej przysiędze, ale również jako zwykła nastolatka ze swoimi mło­ dzieńczymi marzeniami, emocjami, tęsknotami... To są jakby dwie różne postacie, na scenie grane są przez siostry bliźniaczki, rówieśniczki Inki, które występują ja­ ko Inka, w tę rolę wciela się Monika Faruga i jej Alter Ego - Anna Faruga. Towarzy­ szą jej postacie historyczne, żołnierze majora Łupaszki, urzędnicy i żołnierze apara­ tu bezpieczeństwa PRL - Naczelnik Oddziału Śledczego, obrońca z urzędu, wresz­ cie wikary zastępujący więziennego kapelana. Wygłaszane przez te osoby i głów­ ną bohaterkę kwestie są tworem autora dramatu. Również tworem autora są dru­ goplanowe postacie: Komendantka obozu harcerskiego, Harcerka I, II i III, Współ­ więźniarka, Ubowiec I i II, Chodziarz i Reprezentant Autora Widowiska. Ukazane w spektaklu sceny dotyczą wydarzeń autentycznych. Złożenie przez Inkę żołnier­ skiej przysięgi AK przed porucznikiem Stanisławem Wołonciejem -"Konusem", nie­ spodziewane spotkanie oddziału Olgierda Christy "Leszka"z harcerkami wakacyj­ nego obozu ZHP, przesłuchanie w więzieniu, rozmowa z obrońcą z urzędu, wizyta księdza w celi śmierci. Sceny odbywają się w skromnej, lecz czytelnej scenografii.

„Wicyńska Kuna z Lasowych" Opowieść o Annie Źrałko - Kunie z Lasowych (1914-1943). Wykonanie na niej wyroku sądu doraźnego AK utrwaliło się i funkcjonowało przez kilkadziesiąt lat w świadomości Wicyniaków jako wydarzenie wstydliwe, niegodne zapamiętania dla rodziny i całej wicyńskiej społeczności.Te wydarzenia stały się kanwą dramatu.

Gwara Wicyńska w przystępnej formie cechy języka Wicynian do roku 1945, słownik wyrazów, wyrażeń i zwrotów, oraz trzy humorystyczne dialogi: „Przed wyjazdem w nieznane", „Pierwsza wiosna na Zachodzie", „Kilka lat później". Krystyna Ejzerman

47 Prosimy o przekazanie 1 % podatku

Szanowni Państwo, uważając za stosowne wspieranie celów i zadań realizowanych przez Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej, a w szczególności utrwalanie pamięci o bohaterskiej przeszłości Polskiego Narodu dołącz do nas i pomóż w

■ utrwalaniu miejsc walki, każni i pochówku żołnierzy walczących o niepodległość Polski, - popularyzacji badań i wydawnictw dotyczących historii i tradycji dziedzictwa narodowego, • organizowaniu potrzebnej pomocy medycznej i socjalnej dla weteranów Armii Krajowej i innych jednostek kombatanckich Polskiego Państwa Podziemnego. Możesz w tym wszystkim wziąć udział poprzez przekazanie w zeznaniu podatkowym 1% podatku dochodowego od osób fizycznych

na rzecz

Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej

Numer KRS 0000113420

W pozycji cel szczegółowy 1 % należy wpisać: Zarząd Główny/ lub dowolny Okręg/ lub dowolne Koło/ lub dowolne Środowisko

J. WNIOSEK O PRZEKAZANIE 1% PODATKU NALEŻNEGO NA RZECZ ORGANIZACJI POŻYTKU PUBLICZNEGO (OPPj Matem oodać nmt do Kideowego Rerewru Sadowego fnrnw KRS i orgamzaai wytranet z wykazu orowaazcnegc na podstawy odrębny przepisów oraz wysokosc kwoty na je; rzecz ■ Niznw-Bl >u 00001 13420 K INFORMACJE UZUPEŁNIAJĄCE PoaMncy którzy wyp#n czfk J w to: 130 moęą pocąc ow szcagotewy 1%. a zaznaczane towacr* w pot 1«0 wyraac zgodę na łrsefcacame OPP wokl rrwna -jo -sM adresu i nfcrmaaa o swooe z pce '36 W por Ml -nożna podać dodatkowe Hfcrr.aoe r» ikatwuyłce tontMt z podatni.*™ tweton e^nal ’1» Cal «r«ż*ostewy ■*> 1 znów Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej - Koło Opole

48