Andrzej Izdebski (1925–2008)

Czerwiec-Grudzie 2011 PÓROCZNIK Nr 38/39 Redakcja: ADAM ROLISKI LUDOMIR OLKUNIK

Kolegium Redakcyjne: Jerzy Bukowski, Andrzej Fischer, Grzegorz Gill Tomasz Gsowski, Adam Roliski

Rada Naukowa: Prof. dr hab. Tomasz Gsowski, prof. dr hab. Andrzej Nowak, dr hab. Grzegorz Ostasz, prof. dr hab. Wojciech Rojek

Redakcja: Magdalena Mnikowska

Projekt okadki: Jan Szczurek

Skad i zamanie: Magorzata Manterys-Rachwa

ISSN 1425-1965

Publikacja dofinansowana przez: Wojewódzki Komitet Ochrony Pamici Walk i Mczestwa

KOMITET OPIEKI NAD KOPCEM JÓZEFA PISUDSKIEGO przy TOWARZYSTWIE MIONIKÓW HISTORII I ZABYTKÓW KRAKOWA 31-018 Kraków, ul. w. Jana 12 tel.: +48 (12) 421-27-83; faks: +48 (12) 423-10-74 e-mail: [email protected] www.tmhzk.kraków.pl konto: PKO BP I/O Kraków, 46 1020 2892 0000 5602 0156 8211 „dla Komitetu JP”

FUNDACJA CENTRUM DOKUMENTACJI CZYNU NIEPODLEGOCIOWEGO BIBLIOTEKA JAGIELLOSKA 30-059 Kraków, al. Mickiewicza 22 (biuro: ul. Syrokomli 21) tel./faks: +48 (12) 421-20-78 e-mail: [email protected] www.sowiniec.com.pl konto: Bank lski SA Oddzia w Krakowie, 34 1050 1445 1000 0012 0322 1674

Zamówienia (równie numerów wczeniejszych): KSIGARNIA AKADEMICKA 31-008 Kraków, ul. w. Anny 6 e-mail: [email protected] ksigarnia internetowa: www.akademicka.pl SPIS TRECI

Rozprawy

Adam witek, Pisudski w Winnicy. Epizod z dziejów polsko-ukraiskiego sojuszu .... 5 Tadeusz Kopy, W sprawie wgierskiej pomocy w okresie wojny polsko-bolszewickiej ...... 19 Justyna Roliska, Poezja z „doów mierci”. Wojna i tsknota w twórczoci poetyckiej polskich jeców wojennych, winiów obozów NKWD z lat 1939-1940 ...... 33 Szymon Fedorowicz, Walka kardynaa Wojtyy o katedraln procesj Boego Ciaa na Rynek krakowski (w wietle materiaów Suby Bezpieczestwa) ...... 51

Wspomnienia i relacje

Józef Baran, Ogólnopolski Komitet Oporu Rolników i inne wojenne wspomnienia ...... 95 Ryszard Bocian, Ilu nas byo w II Obszarze Konfederacji Polski Niepodlegej? ...... 107 Andrzej Izdebski, Od KOR-u do KPN-u (fragmenty wspomnie), do druku przygotowa Ludomir Olkunik ...... 119 Lech Klewyc, Rejestr Komisji Zakadowych NSZZ „Solidarno” w Krakowie ...... 141 Tadeusz Konik, Komisja Zakadowa NSZZ „Solidarno” Wytwórni Sprztu Komunikacyjnego PZL Kraków 1980-1989 ...... 149

Miscellanea

Tomasz Gsowski, „Solidarno” na szlaku Armii Krajowej w sztafecie Niepodlegoci ...... 165 Grzegorz Gill, Uczestnik Marszu Kadrówki w 1936 r. Harcerz – obroca Lwowa – partyzant ...... 169 Grzegorz Gill, Na tropach kalwiskiego smtka ...... 172

Sprawozdania

Andrzej Fischer, Sprawozdanie z dziaalnoci Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Pisudskiego w 2010 roku ...... 175 Wodzimierz liwczyski, Sprawozdanie z przebiegu prac na Kopcu Józefa Pisudskiego w 2010 roku ...... 178 4 Spis treści SOWINIEC nr 38/39

Antoni Cielik, Sprawozdanie z dziaalnoci Maopolskiego Oddziau Zwizku Pisudczyków w Krakowie w 2010 roku ...... 180 Adam Roliski, Sprawozdanie z dziaalnoci Fundacji Centrum Dokumentacji Czynu Niepodlegociowego w 2010 roku ...... 186

Odeszli od nas

Janusz Kamocki, Józef Tallat-Kiepsz (1923-2011) ...... 189 Maria Wo, Poegnanie Ireny Kluby (1932-2011) ...... 190 Edward Wilhelm Jankowski, Zdzisaw Ruszel (1930-2011) ...... 193

Noty o autorach ...... 196 ROZPRAWY

JÓZEF PISUDSKI W WINNICY

Epizod z dziejów polsko-ukraiskiego sojuszu

Adam witek

Kijów zdobyto! Chwaa Wojsku Ukraiskiemu! Chwaa Wojsku Polskiemu! Na wieki chwaa!!1

Tymi sowami wita winniczan 9. numer „Chwyli”, pierwszej gazety ukraiskiej w Winnicy, kilka dni po uroczystej defiladzie wojsk polskich i ukraiskich w wyzwo- lonym od wojsk bolszewickich Kijowie. Znaczenie tego wydarzenia dla Ukraiskiej Republiki Ludowej byo ogromne, albowiem wadze pastwa odzyskiway swoj histo- ryczn stolic, a jednocze miasto symbol ukraiskiej pastwowoci. Po okupacji Kijowa w lutym 1919 r. Dyrektoriat przeniós si na krótko do Win- nicy, a nastpnie skierowa do Kamieca Podolskiego2. Dopiero pod koniec kwietnia 1920 r., po postpach na froncie, postanowiono przenie siedzib wadz sojuszni- czego pastwa z powrotem na wschód. W licie do gen. Kazimierza Sosnkowskiego z 29 kwietnia 1920 r. Józef Pisudski pisa: „Ukraiski rzd chc wpakowa do Winnicy albo Berdyczowa, gdzie te chc przenie ca kadr z Brzecia […]”3. Po zawarciu sojuszu polsko-ukraiskiego 21 kwietnia 1920 r. w Kamiecu Po- dolskim do ukraiskiego rzdu wydelegowano z Warszawy dwóch Polaków z Ukrainy,

1 „Chwyla” 1920, nr 9 (13 V), s. 1 (tum. A. .). 2 W. Rezmer, Symon Petlura (22 V 1879 – 25 V 1926). Szkic biograficzny, [w:] Polska i Ukraina. So- jusz 1920 roku i jego nastpstwa. Materiay z konferencji naukowej „Polska i Ukraina. Sojusz 1920 roku i jego nastpstwa”. Toru, 16-18 listopada 1995 r., red. Z. Karpus, W. Rezmer, E. Wiszka, Toru 1997, s. 158; K. Grünberg, B. Sprengel, Trudne ssiedztwo. Stosunki polsko-ukraiskie w X-XX wieku, Warszawa 2005, s. 282-283. 3 List J. Pisudskiego do gen. K. Sosnkowskiego, 29 IV 1920, [w:] Listy Józefa Pisudskiego, wstp K. witalski, „Niepodlego” (Londyn–Nowy Jork) 1962, t. 7, s. 99. 6 Adam witek SOWINIEC nr 38/39 wadajcych jzykiem ukraiskim i rosyjskim. W dniu 3 maja 1920 r. tek ministra spraw rolnych obj ziemianin z Podola Stanisaw Stempowski, m znanej poetki, Marii Dbrowskiej; za funkcj wiceministra spraw wewntrznych URL mia peni wówczas zaledwie 28-letni Henryk Józewski, póniejszy wojewoda woyski i minister spraw wewntrznych II RP4. Obaj Polacy zachowali po sobie obszerny materia wspo- mnieniowy, który wiernie oddaje sytuacj polityczn i spoeczn Winnicy w okresie wojny z bolszewikami5. Rzd ukraiski, z polsk pomoc, przeniós si do Winnicy w pierwszej poowie maja 1920 r.6 Henryk Józewski wydarzenie to wspomina nastpujco: Po pewnym czasie, w zwizku z przesuwaniem si frontu, rzd ukraiski z Atamanem Petlur na czele zmieni miejsce pobytu i pewnego dnia znalelimy si w Winnicy. Niesamowite pikno Kamieca pozostao poza nami. Winnica spotkaa nas blaskiem soca, radosn zieleni, atmosfer optymizmu. Sprawy szy dobrze… Ukad polsko-ukra- iski coraz bardziej si stabilizowa, nie byo zaognie, nieporozumie, konfliktów. Pa- stwowa rzeczywisto ukraiska robia postpy. Front posuwa si na Wschód. Nastpnym etapem dla rzdu mia si sta Kijów7.

Decyzja o przeniesieniu stolicy URL z Kamieca do Winnicy miaa uzasadnie- nie zarówno strategiczne, jak i polityczne. Korespondenci „Ilustrowanego Kuriera Co- dziennego” donosili o niemonoci znalezienia porozumienia przez Petlur z politykami ukraiskimi w Kamiecu i o pogoskach, jakoby szykowano na niego zamach8. Nieza- lenie od tego, która wersja bya prawdziwa, przeniesienie stolicy do Winnicy gwaran- towao duo lepsz pozycj samemu Petlurze, jak i umoliwiao atwiejsz komunikacj ze wzgldu na poczenie kolejowe. Na stolic rozwaany by te Berdyczów9, ale osta- tecznie na siedzib wadz wybrano Winnic. Winnica – miejscowo malowniczo pooona na brzegami Bohu na pocztku XX w. bya sporych rozmiarów miastem na wschodnim Podolu. Za czasów carskich penia funkcj stolicy guberni podolskiej, posiadaa wic pen infrastruktur miejsk: urzdy, szpitale, szkoy, kluby, sklepy, kilkanacie fabryk, witynie rónych religii i ob- rzdków, brukowane ulice i stojce przy nich kilkukondygnacyjne kamienice i hotele. Jeszcze pod koniec XIX w. mieszkao tam 25 tys. mieszkaców, z czego przeszo 58%

4 Zob. rozporzdzenie Dyrektoriatu URL z 3 V 1920 r., [w:] Symon Petliura. Statti, ysty, dokumenty, t. 3, oprac. W. Serhijczuk, Kyjiw 1999, s. 205. 5 Zob. H. Józewski, Zamiast pamitnika (2), cz. 2: Sprawa ukraiska, „Zeszyty Historyczne” (Pary) 1982, z. 60, s. 89-134; S. Stempowski, Z pamitnika (dok.), rozdz. 9: Winnica (1917-1918), „Ze- szyty Historyczne” (Pary) 1973, z. 24, s. 76-131; idem, Excerpts from the Memoirs of Stanisaw Stempowski, red. A. Chojnowski, „Harvard Ukrainian Studies” 1990, vol. 14, nr 1/2, s. 151-159. 6 Badacze róni si w opiniach odnonie do daty osadzenia ekipy rzdzcej w Winnicy. Zbigniew Karpus podaje 7 maja jako dat przybycia rzdu do Winnicy, natomiast Jan Jacek Bruski – 13 maja 1920 r., por. Z. Karpus, Wschodni sojusznicy Polski w wojnie 1920 roku. Oddziay wojskowe ukra- iskie, rosyjskie, kozackie i biaoruskie w Polsce w latach 1919-1920, Toru 1999, s. 27; J. J. Bru- ski, Petlurowcy. Centrum Pastwowe Ukraiskiej Republiki Ludowej na wychodstwie (1919-1924), Kraków 2004, s. 171, Arkana historii. Stempowski w jednym ze swoich listów do ony Marii pisa, e sam osobicie przenosi si do Winnicy 12 maja 1920 r., por. idem, Excerpts…, s. 154. 7 H. Józewski, op. cit., s. 118-119. 8 Zamachy na ycie Petlury?, „Ilustrowany Kurier Codzienny” 1920, nr 124 (7 V), s. 3. 9 „Zwidki jego Lachy wziay i na szczo nam prysay?”. Powrót atamana Petlury na Ukrain. Tymcza- sow stolic Ukrainy Berdyczów, „Ilustrowany Kurier Codzienny” 1920, nr 126 (9 V), s. 3. SOWINIEC nr 38/39 Józef Pisudski w Winnicy 7 byo wyznawcami religii mojeszowej, 32% – religii prawosawnej, a ok. 7-8% – kato- lickiej10. Miasto rozwijao si szybko. W 1910 r. liczba mieszkaców Winnicy wzrosa ju do 30 tys.11 „Ilustrowany Kurier Codzienny” pod koniec kwietnia 1920 r. pisa, e „ywio polski” stanowi niemal 30% mieszkaców miasta12. Mimo i liczba ta wydaje si bardzo zawyona, to bez wtpienia polska mniejszo bya elementem zauwaalnym zarówno w yciu gospodarczym, jak i spoeczno-politycznym miasta. W Winnicy i jej najbliszej okolicy swoje paace miaa take polska szlachta, w tym znamienity ród Grocholskich ze sw siedzib w podwinnickich Pietniczanach (obecnie jedna z dzielnic miasta)13. Mieli tu te swoje domy przedstawiciele innych ro- dzin ziemiaskich z caego Podola. W okresie wojny domowej na Ukrainie, po 1917 r., miasto to stao si schronieniem dla uciekajcych – czy to przed bolszewikami, czy przed oddziaami carskimi, czy te ukraiskimi – rodzin szlacheckich z innych mia- steczek i wiosek guberni. Jedni kupowali sobie domy, inni zatrzymywali si u rodzin i znajomych. Utrata majtków, poczona z grabie i zagroeniem ycia, bya gów- nym tematem tamtych dni. Stempowski, który równie opuci swój majtek w Winni- kowcach, gdzie dezerterzy z rosyjskiej armii rozgrabili jego posiado, tak wspomina ocalaych rodaków, spotykanych w jeszcze bezpiecznej Winnicy: Miasto ju byo przepenione rodzinami ziemian a codziennie przybyway coraz to nowe ofiary pogromów. Na ulicy, w kawiarniach, w restauracji hotelu „Savoy”, w Syndy- kacie Rolniczym, w lokalu T-wa Rolniczego, w Banku Padlewskiego mona byo spotka ogorzae twarze ziemian i ich oficjalistów. Pod wpywem wieo przeytych, niezwykych wrae opowiadali sobie z oywieniem jak to byo. Nie zdawali sobie jednak sprawy, e si wszyscy znaleli pod koami historii i e adne narady nic ju nie pomog14.

Due skupisko polskiej inteligencji i ziemiastwa w Winnicy w owym czasie przyczynio si do znaczcego oywienia ycia politycznego i spoecznego tej grupy etnicznej. Jak wymienia Stempowski, powstao wówczas w Winnicy Zrzeszenie Wa- cicieli Polaków Ziemi Podolskiej ze stowarzyszeniem spódzielczym „Polkopodol” oraz Zwizek Polaków Pracowników Rolnych na Podolu z Biurem Porednictwa Pracy. Prócz tego nieustannie dziaa petersburski oddzia Centralnego Komitetu Obywatel- skiego (prezes Tadeusz Mostowski) oraz oddzia piotrogrodzkiego Towarzystwa Po- mocy Ofiarom Wojny (prezes Czesaw Jakubowski). Obie instytucje dbay o szpitale, przytuki, szkoy dla dzieci, ponadto wspomagay finansowo rodaków. W Winnicy funkcjonowaa te Macierz Szkolna (na czele z Let Jaroszysk) oraz Dom Polski, w którym dziaa teatr pod kierunkiem niejakiego Szczurkiewicza. Zorganizowano przy Domu Polskim take Uniwersytet dla Wszystkich im. Romualda Traugutta, gdzie odby- way si ogólnodostpne wykady z rónych dziedzin nauki. Z kolei przybywajcymi z armii rosyjskiej onierzami i oficerami polskimi opiekowa si Zwizek Wojskowych

10 Sownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów sowiaskich, t. 13, red. B. Chlebow- ski, Warszawa 1893, s. 553. 11 S. Carenko, W. Koziuk, Winnyca. Pohljad u mynue, Kyjiw 2008, s. 23. 12 Wojska polskie w pochodzie na Kijów. Zajcie merynki i Winnicy. Wojska czerwone uciekaj w po- pochu, „Ilustrowany Kurier Codzienny” 1920, nr 116 (28 IV), s. 1. 13 R. Aftanazy, Dzieje rezydencji na dawnych kresach Rzeczypospolitej, t. 10: Województwo bra- cawskie, Wrocaw 1996, s. 284-310. 14 S. Stempowski, Z pamitnika…, s. 77. 8 Adam witek SOWINIEC nr 38/39

Polaków15. Po zajciu Winnicy przez bolszewików na przeomie lat 1917-1918 powo- ano now instytucj majc reprezentowa interesy polskiej spoecznoci – Naczelny Komitet Polski, na którego czele stan Stanisaw Stempowski16. Czowiek ten odgry- wa wówczas znaczc rol w yciu spoeczno-politycznym Polaków w Winnicy. By prezesem Domu Polskiego, redagowa „ycie Polskie” – jedyn polsk gazet, która ukazywaa si w Winnicy, a take reprezentowa polskie interesy w tym miecie: po- maga Tadeuszowi Hoówce w utworzeniu Polskiej Organizacji Wojskowej w Winnicy, wspóredagowa odezw komendanta garnizonu wojskowego w Winnicy, zapewniaj- c o lojalnoci wojska wobec powstaego w kwietniu 1918 r. Hetmanatu, w kocu by wspóautorem i sygnatariuszem deklaracji polskich demokratów i socjalistów, w której uznawano prawo Ukrainy do niepodlegoci i zapewniano o gotowoci walki z polskim nacjonalizmem17. Winnica bya wic w tym czasie gównym obok Kijowa orodkiem ycia polskie- go na Ukrainie. Sytuacja tego miasta zmienia si radykalnie w styczniu 1919 r., kiedy zostao zajte przez wojska bolszewickie. Okres ten obfitowa w aresztowania polskich dziaaczy spoeczno-politycznych w Winnicy, czsto koczcych si wyrokami mierci. Zdjcia ofiar przed egzekucj, a take rozstrzelanych w czerwcu 1919 r. peowiaków pu- blikowaa polska prasa18. Pogrzeb zamordowanych móg si odby dopiero po wyzwo- leniu Winnicy przez wojska polsko-ukraiskie. Odzyska miasto udao si 28 kwietnia 1920 r., w ramach kampanii kijowskiej. Dnia 3 maja na ulicach Winnicy odbya si uroczysta defilada zwyciskich wojsk z udziaem generaa Wadysawa Jdrzejewskie- go, a po dwóch tygodniach, 16 maja, na dworzec kolejowy w Winnicy przyjecha Józef Pisudski. To wanie tam nastpio pierwsze po odsieczy kijowskiej spotkanie atamana Sy- mona Petlury z Marszakiem Polski Józefem Pisudskim. Jak uwaa Wodzimierz Sule- ja, byo ono „kulminacyjnym momentem polsko-ukraiskiego zbratania, a zarazem naj- wikszej harmonii pomidzy Marszakiem a Atamanem […]”19. Przyjazd Marszaka do Winnicy okaza si niezmiernie istotny przede wszystkim ze wzgldu na pojawiajc si okazj uregulowania kwestii spornych w interesach narodowych obu pastw sojuszni- czych. W literaturze przedmiotu czsto podkrela si znaczenie sojuszu Pisudski-Petlura, opisuje si zwyciskie dziaania militarne obu armii, zapomina si jednak o nierozwiza- nych problemach politycznych, które mimo polskiej pomocy wojskowej w dalszym cigu nurtoway ukraisk elit rzdzc. Spotkanie w Winnicy stwarzao zatem nie tylko mo- liwo zamanifestowania sojuszu polsko-ukraiskiego, ale take omówienia spornych kwestii przez wszystkie zainteresowane strony: Pisudskiego i jego dowództwo, Petlur i w kocu przez rzd z nowym premierem, Izaakiem Mazep na czele20.

15 Ibidem. 16 W. Rosowski, Spoeczno polska na Ukrainie naddnieprzaskiej w 1918 roku, [w:] Rok 1918 w Europie rodkowo-Wschodniej, red. D. Grinberg, J. Snopko, G. Zackiewicz, Biaystok 2010, s. 623. 17 A. Pacholczykowa, Stempowski Stanisaw, [w:] Polski sownik biograficzny, t. 43, Warszawa– –Kraków 2005, s. 408-409; W. Koesnyk, Widomi Poljaky w istoriji Winnyczczyny. Biohraficznyj slownyk, Winnyca 2007, s. 764-765. 18 „Tygodnik Ilustrowany” 1920, nr 23 (5 VI), s. 443-444. 19 W. Suleja, Pisudski a Petlura, [w:] Polska i Ukraina. Sojusz 1920…, s. 124. 20 Problem ten najszerzej omówi Jan Jacek Bruski, zob. J. J. Bruski, op. cit., s. 171-173. Dowódca dywizji lwowskiej, gen. Wadysaw Jdrzejewski w czasie defilady – Winnica, 3 V 1920

Semen Petlura i Józef Pisudski na dworcu w Winnicy – 16 V 1920 Dworzec kolejowy na Zamociu w Winnicy. Fotografia sprzed przebudowy

„Wzgórze Kumbary” z paacem-klinik doktora Nowiskiego nad brzegiem Bohu Koció pw. Matki Boskiej Anielskiej przy klasztorze oo. Kapucynów w Winnicy

Prawosawna cerkiew woznieseska Hotel „Savoy” na ulicy Pocztowej (dawniej koció i klasztor (obecnie Sobornej), zaprojektowany oo. Dominikanów) przez architekta G. Artynowa Gówna ulica miasta – Pocztowa (obecnie Soborna)

Pierwsza ukraiska gazeta w Winnicy – „Chwyla”. W numerze 12 z 16 maja 1920 r. Fotografia tablicy upamitniajcej zamieszczono program wizyty pobyt Józefa Pisudskiego w Winnicy Marszaka w miecie (fot. W. Kudela-witek) SOWINIEC nr 38/39 Józef Pisudski w Winnicy 9

Swój przyjazd do Winnicy Marszaek zaplanowa na 16 maja 1920 r., tego samego dnia wieczorem planowa te wyjecha21. Pobyt w Winnicy by ostatnim punktem na jego trasie powrotnej po udanej ofensywie kijowskiej. Dnia 12 maja meldowa gene- raowi Sosnkowskiemu: „16 bd w Winnicy, gdzie si bd widzia z Petlur i spraw- dz w jakim stanie jest rzd ukraiski, czy zdatny do pracy, czy jeszcze nie, i stamtd wprost jad do Równego, gdzie przesiadam si na pocig normalno-torowy, tak by na 18-go trafi do Warszawy”22. Warto w tym miejscu sprostowa informacj, jakoby Pisudski przebywa w Win- nicy dzie póniej, 17 maja. Pomyka, nagminnie pojawiajca si w polskiej historio- grafii, zapewne wynika z cytowania przez badaczy zbioru pism Pisudskiego wydanego w 1937 r. Zamieszczono tam, za „Kurierem Polskim” (nr z 26 V), przemow Pisud- skiego z Winnicy, podajc bdnie dat jej wygoszenia jako 17 maja23. Dat t w swych wspomnieniach poda równie w 1948 r. Wacaw Grzybowski, przytaczajc wspomnia- ny fragment odezwy Marszaka, zapewne w oparciu nie o wasn pami, a o wydruko- wany w dwudziestoleciu zbiór pism. Mona to wywnioskowa z tego, i tre przemo- wy cytowana przez Grzybowskiego jest niemal identyczna z wersj wydan drukiem. Pojawienie si dwóch dat w ródach (ogólnie znanej jako data przyjazdu – 16 maja oraz podanej w zbiorze pism daty 17 maja) autorzy kalendarium ycia Józefa Pisud- skiego zinterpretowali jako fakt dwudniowego pobytu Pisudskiego w Winnicy24. Po- dobnie uczynili autorzy ukraiskiej monografii dziejów Winnicy, którzy fakt pojawienia si wzmianki we wspomnieniach towarzyszcego Marszakowi w Winnicy Stanisa- wa Lisa-Boskiego o „kwaterunku Pisudskiego” u niejakiego doktora Nowiskiego w Winnicy25 – którego przywódca Polski rzeczywicie odwiedzi podczas swojej wizyty w tym miecie – potraktowali jako dowód na to, i Marszaek nocowa u niego26. Co wicej, do problemu przyczynia si take niejasno, jaka pojawia si w ukraiskiej gazecie „Chwyla”. W niedzielnym 12. numerze, z 16 maja 1920 r., gazeta wydruko- waa podobizn Pisudskiego na stronie tytuowej, a nad ni napis: „Witamy na swojej wielkiej ziemi przyjaciela Ukrainy – bojownika za wolno narodów, J. Pisudskigo”27. Podany w niej harmonogram bardzo szczegóowo opisywa przyjazd Marszaka, ma- jcy nastpi tego dnia. Z kolei w nastpnym numerze, wydanym z dat wtorkow, a wic 18 maja, napisano, e wadze URL podejmoway Pisudskiego „wczoraj”, ale z zamieszczonej w numerze relacji pobytu naczelnego wodza wojsk polskich bynaj- mniej nie wynika, aby urzdowa w Winnicy przez dwa dni. Zapewne wic gazet przy- gotowano jeszcze w poniedziaek 17 maja, a opublikowano dzie póniej, co równie

21 List J. Pisudskiego do premiera L. Skulskiego, ytomierz 6 V 1920, [w:] Listy…, s. 112. 22 List J. Pisudskiego do gen. K. Sosnkowskiego, ytomierz 12 V 1920, [w:] Listy…, s. 118. 23 J. Pisudski, Pisma zbiorowe. Wydanie prac dotychczas drukiem ogoszonych, t. 5, red. i wstp K. witalski, Warszawa 1937, s. 158-159. 24 W. Jdrzejewicz, J. Cisek, Kalendarium ycia Józefa Pisudskiego 1867-1935, t. 2, Warszawa 1998, s. 201-202. Bd w dacie pojawi si take w najnowszej publikacji dotyczcej roku 1920: J. Osica, A. Sowa, Bitwa warszawska 1920. Rok niezwyky, rok zwyczajny, Pozna 2011, s. 178- -179. Autorzy podali jako termin spotkania dzie 17 maja, ponadto niepoprawnie scharakteryzowali cel wizyty, piszc, i chodzio o lustracj wojsk ukraiskich przez Pisudskiego. 25 S. Lis-Boski, Pidziesit dni na Podolu w 1920 r., „Niepodlego. Czasopismo powicone najnowszym dziejom Polski” (Warszawa) 1939, t. 20, z. 2 (55), s. 318. 26 Winnyca. Istorycznyj narys, Winnyca 2007, s. 151. 27 „Chwyla” 1920, nr 12 (16 V), s. 1 (tum. A. .). 10 Adam witek SOWINIEC nr 38/39 przyczynio si do powstania niejasnoci. Warto w tym miejscu te podkreli, e w polskiej prasie, z wyjtkiem „Kuriera Polskiego” nie zwrócono uwagi na pobyt Pi- sudskiego w Winnicy, std temat ten umkn uwadze badaczy ukraiskiego epizodu w yciu Marszaka. Reasumujc, w literaturze przedmiotu pojawiaj si trzy róne wer- sje terminu pobytu Marszaka nad Bohem: 16 maja, 17 maja oraz dwudniowy wariant 16-17 maja 1920 r. Za pierwsz opcj definitywnie wiadcz wspomnienia Lisa-Bo- skiego, który dokadnie opisuje przyjazd Pisudskiego do Winnicy. Z kolei o jednodnio- wym pobycie Marszaka wiadczy szczegóowy harmonogram wizyty oraz póniejsza relacja zamieszczone we wspomnianej „Chwyli”28. W ramach wizyty w tymczasowej stolicy URL przewidziano bogaty program spo- tka. Pisudski mia przyby z Berdyczowa na dworzec kolejowy o 10.00 rano, gdzie oficjalne powitanie przygotowaa ukraiska delegacja z atamanem Petlur na czele29. Jak relacjonowa wysany przed Marszakiem do Winnicy Stanisaw Lis-Boski, tego poranka rzsicie padao, ale mimo to „z dworca na peron wysypuje si masa ludzi: panów w odwitnych strojach i pa w piknych, letnich kapeluszach pod parasolami i bez parasoli. Stojca na peronie kompania honorowa sprezentowaa bro”30. Okoo go- dziny 11.00 zaczo si przejania i w momencie przyjazdu Pisudskiego byo ju ca- kiem przejrzycie. Lis-Boski nastpujco zapamita chwile zwizane z przybyciem Marszaka: Pocig powoli si zblia. Parowóz przestaje sapa i zatrzymuje si przed peronem. Kompania honorowa prezentuje bro. Orkiestra gra hymny narodowe: polski i ukraiski. Tysice ludzi krzyczy: „Niech yje! Niech yje!” Okrzykom nie ma koca. Có za wzru- szajcy, uroczysty moment! […] Marszaek Pisudski wita si z Atamanem Petlur, z ministrami Rzdu ukraiskiego, z wyszymi oficerami wojsk polskich i ukraiskich. Krótkie przemówienia na dworcu, wrczenie wizanki kwiatów i odjazd do kwatery31.

Synne fotografie i film przedstawiajcy Petlur i Pisudskiego na dworcu kolejo- wym salutujcych przez okna w salonce pochodz wanie z wizyty w Winnicy32. Prócz Petlury i jego sztabu przywódc pastwa polskiego oficjalnie wita prezydent miasta oraz przedstawiciele ludnoci ukraiskiej, polskiej i ydowskiej z Winnicy. Na dworcu

28 Ceremonia zustriczi Naczalnyka Ryczi Pospolitoi Polkoi Pana Pisudkoho, „Chwyla” 1920, nr 12 (16 V), s. 2; Naczalnyj Wod’ wijsk Riczi Pospolitoi Polskoi I. Pisudskyj w Winnyci, „Chwyla” 1920, nr 13 (18 V), s. 1. 29 Wodzimierz Suleja uwaa, e scenariusz powitania w Winnicy by niemal identyczny jak wcze- niejszego spotkania obu polityków na dworcu w Berdyczowie 5 V 1920 r., zob. W. Suleja, op. cit., s. 115. Wraenia ze spotkania Pisudskiego z Petlur na dworcu w Berdyczowie umieci w swych wspomnieniach Juliusz Kaden-Bandrowski, zob. idem, Trzy wyprawy. Wyprawa do Polski, wypra- wa wileska, wyprawa na Kijów, Wrocaw–Warszawa–Kraków 1991, s. 100-104. Opis przyjaz- du Pisudskiego do Berdyczowa relacjonowaa take prasa, zob. W oswobodzonym Berdyczowie, „Czas” 1920, nr 116 (17 V), s. 2, oraz „Gazeta Lwowska” 1920, nr 112 (19 V), s. 2-3. 30 S. Lis-Boski, op. cit., s. 316. 31 Ibidem, s. 317-318. 32 Fragment kroniki filmowej prezentujcej dworzec w Winnicy wykorzystano w dokumencie Win- centego Ronisza A jednak Polska 1918-1921, powstaym w 1992 r., oraz w nakrconym sze lat póniej filmie Jerzego Lubacha Trudne braterstwo (zob. T. M. Garbacz, Trudne braterstwo polsko- -ukraiskie 1918-1920 w polskiej filmotece dokumentalnej, [w:] Polska i Ukraina w walce o niepod- lego 1918-1920, red. T. Krzstek, Warszawa 2009, s. 98). SOWINIEC nr 38/39 Józef Pisudski w Winnicy 11

Pisudski zdy jeszcze udzieli krótkiego wywiadu angielskiemu korespondentowi. Opublikowano go na amach „Daily News”33. Po oficjalnym przyjciu na dworcu Mar- szaek ruszy samochodem do centrum. Miasto na czas przyjazdu przywódcy polskiego pastwa zostao przystrojone fla- gami i godami polskimi oraz ukraiskimi, a take girlandami kwiatów. Wród miesz- kaców panowa podniosy nastrój, a modzie skupiona w harcerstwie i w POW zorga- nizowaa posterunki na poszczególnych punktach trasy Marszaka34. Z relacji Lisa-Boskiego wynika, i po przyjedzie do Winnicy Pisudski naj- pierw uda si do swojego przyjaciela, doktora Nowiskiego. W jego paacu, malowni- czo pooonym nad Bohem, na tzw. wzgórzu Kumbary, miecia si klinika. Funkcj t budynek peni zreszt do dzi jako Miejski Szpital Dziecicy35. Lis-Boski wspomina t rezydencj nastpujco: Paacyk by pikny. Cay otoczony mnóstwem drzew i krzewów. Ogród by peen kwia- tów. Tu Marszaek wypoczywa. Wewntrz mia szczcie peni sub podchory Kon- czyski. Ja peniem sub zewntrzn. Suba ta nie trwaa dugo36. Na podstawie dostpnych róde nie jestemy w stanie ustali, czy Pisudski prze- jecha przez gówn ulic miasta – Pocztow (aktualnie Soborn) przed czy po spo- tkaniu z Nowiskim. W kadym razie, bdc w centrum, odwiedzi duchowiestwo prawosawne przy cerkwi Woznieseskiej (mieszczcej si w budynku dawnego ko- cioa OO. Dominikanów) oraz katolickie w kociele pod wezwaniem Matki Boskiej Anielskiej przy klasztorze OO. Kapucynów. W obu wityniach uczestniczy w krótkiej modlitwie. Prócz tego, wedug planu, mia si te spotka z czonkami polskiego stowa- rzyszenia, a w kocu na Mikoajowskim Prospekcie by witanym chlebem i sol przez spoeczno miejsk37. Nastpnie Marszaek uda si do Sali Balowej w gmachu Rady Miejskiej, gdzie miao go podejmowa, jak wynika z „Chwyli”, cznie a 31 organizacji, grup czy sto- warzysze, zarówno polskich, ukraiskich, jak i ydowskich. Warto tu wymieni spo- ród organizacji ukraiskich m.in.: Ukraisk Narodow Rad, Towarzystwo Szkolnej Owiaty, Literackie Towarzystwo Naukowe, Czerwony Krzy, Bractwo Cyrylo-Me- todiaskie, Towarzystwo Proswita, redakcj „Chwyli”. Sporód polskich organizacji udzia wzia m.in. Polska Macierz Szkolna oraz Polska Macierz Gimnazjalna i Mo- dzieowa oraz harcerze38. Przedstawiciele poszczególnych organizacji czy grup spoecznych kolejno wita- li Pisudskiego przemowami. Jako pierwszy wystpi przedstawiciel Ukraiskiej Rady Narodowej, Masow, potem przedstawiciel ziemiastwa Borysawski, ks. Jarosie- wicz w imieniu polskiej Macierzy Szkolnej, Ostrowkyj z Naukowego Towarzystwa

33 Wywiad przedrukowano we wspomnianym zbiorze pism marszaka: J. Pisudski, op. cit., s. 157- -158. W wywiadzie tym (nieautoryzowanym), udzielonym Rothay Reynoldsowi, Marszaek nega- tywnie ocenia stan i dziaania armii bolszewickiej, a take wypowiedzia si na temat rzdu ukrai- skiego – podkrela, jakoby rzuca ich na gbok wod, by zmusi ich do pywania. 34 Por. S. Lis-Boski, op. cit., s. 317-318; Naczalnyj Wod’ wijsk…, s. 1. 35 S. Carenko, W. Koziuk, op. cit., s. 208-211, 240-241. 36 S. Lis-Boski, op. cit., s. 318. 37 Por. Ceremonia zustriczi…, s. 2; Naczalnyj Wod’ wijsk…, s. 1. 38 Ceremonia zustriczi…, s. 2. 12 Adam witek SOWINIEC nr 38/39

Ukraiskiego, Wacaw Grzybowski jako przedstawiciel polskiej spoecznoci, Pohoen- ko jako przedstawiciel ukraiskiej owiaty, a nastpnie polscy chopi i robotnicy, ukra- iscy pracownicy korporacji „Kowal”, czonkowie Spóki Czytelniczej, ydzi i niejaki Skaryski39. Poszczególne przemowy s nam dzisiaj znane dziki zebraniu ich i opu- blikowaniu przez redakcj „Chwyli”40. Nie ma potrzeby ich tutaj przytacza w caoci. Uogólniajc, wyraano rado z powodu przybycia Pisudskiego i zawartego sojuszu polsko-ukraiskiego. Podkrelano suszno podjtej przez Marszaka walki o takie pryncypia, jak demokracja, wolno czy niepodlego. Wacaw Grzybowski, jeden z przemawiajcych w imieniu polskich organizacji na Podolu, tak wspomina spotkanie w budynku Rady Miejskiej: „Biaa Sala” winnicka, miejsce zebra gubernialnego samorzdu, bya dla mnie pena wspomnie, do dnia 17 [!] maja 1920 r. drobnych. Czulimy si w niej jak u siebie w domu jako wspóbudowniczy kraju, w imieniu którego miaem zoy hod Odnowicielowi Pol- ski i opiekunowi Ukrainy. Pan Marszaek wszed na t sal swoim powolnym krokiem. Zdawa si dwiga nim brzemi historii. Zasiad na podium obok atamana Petlury i donie pooy na szabli. Wi- dziaem go po raz pierwszy w yciu i przemawiajc, po raz pierwszy czuem na sobie jego wzrok41.

Po wysuchaniu przemówie gos zabra take sam Pisudski, który zwróci si do Petlury i zebranych: Polska i Ukraina przeyy cik niewol. Oba te kraje nale do tych, na których pa- nowa stay terror. Ju dziecko uczono tutaj, aby trzymao na uwizi swe myli. Niewola i przeladowanie byy staym udziaem obydwu krajów. Wolna Polska nie moe by istot- nie swobodn, dopóki naokoo panuje wci haso niewolniczego poddawania woli naro- dowej przemocy terroru. Polska, osignwszy najwikszy skarb na ziemi tj. wolno, zde- cydowaa si odrzuci wszystko to, co wolnoci zagraa, jak najdalej od swych granic. I w bysku naszych bagnetów i naszych szabel nie powinnicie widzie nowego na- rzucania cudzej woli. Chc, abycie w nim widzieli odbysk swej wolnoci. Ataman wasz w piknej swej odezwie obieca zwoa jak najprdzej wolny sejm w wolnej Ukrainie. Szczliwym bd, kiedy nie ja – may suga swego narodu – ale przedstawiciele sejmu polskiego i ukraiskiego ustanowi wspóln platform porozumienia. W imieniu Polski wznosz okrzyk: Niech yje wolna Ukraina!42

Kluczowym punktem wizyty byo popoudniowe spotkanie Pisudskiego z Petlur i jego rzdem. Szczegóowego przebiegu niestety nie znamy. Wiktoria Koesnyk usta- lia jedynie, i Pisudski najpierw przyby do mieszkania Petlury na ulicy Monastyr- skiej, gdzie zebrali si czonkowie rzdu. W ich imieniu oficjalnie przywita Marszaka premier URL, Izaak Mazepa, potem za wszyscy udali si do gabinetu Petlury. Tam Pisudski rozmawia najpierw z atamanem, potem za z premierem43. Gównym celem

39 Ibidem. 40 Naczalnyj Wod’ wijsk…, s. 1. 41 W. Grzybowski, Spotkania i rozmowy z Józefem Pisudskim, „Niepodlego. Czasopismo po- wicone najnowszym dziejom Polski” (Londyn) 1948, t. 1, s. 91. 42 J. Pisudski, op. cit., s. 158-159. 43 W. Koesnyk, op. cit., s. 482-483. SOWINIEC nr 38/39 Józef Pisudski w Winnicy 13 spotkania byo omówienie kwestii spornych, nurtujcych zwaszcza premiera rzdu URL, Izaaka Mazep. Uwaa on, i przedstawiciele ukraiskiego rzdu w Warszawie, inicjujc sojusz, byli zbyt ustpliwi wobec Pisudskiego44. Zdaniem ukraiskiego preze- sa Rady Ministrów najwaniejszym problemem byo oddanie Polsce Galicji Wschod- niej, w tym jednak przypadku zachowano status quo, zgodnie z postanowieniami trak- tatu sojuszniczego z 21 kwietnia 1920 r. Przygotowany przez stron ukraisk pakiet spraw spornych dotyczy przede wszystkim kwestii polskiej okupacji na terenie Ukra- iny – apelowano, by polskie puki nie dokonyway rekwizycji ani grabiey, nie rewin- dykoway praw wacicieli ziemskich, nie rozbrajay ukraiskiej ludnoci, a take – by informoway miejscow ludno polsk, eby nie miaa zudze co do przynalenoci pastwowej tych ziem45. Wadze ukraiskie byy wiadome przypadków niewaciwego zachowania ze strony wojsk polskich. Podstaw dla rozmów na ten temat stanowi raport Iwana Ohi- jenki, rektora uniwersytetu w Kamiecu Podolskim oraz ministra owiaty i wyzna re- ligijnych URL, przekazany atamanowi 2 maja 1920 r. Jak pisze analizujcy spucizn Ohijenki Antoni Serednicki, nie jest znana tre tego raportu, ale ogrom przykadów niegodnego zachowania si polskich onierzy profesor zawar we wspomnieniach pu- blikowanych w 1936 r. na amach warszawskiego czasopisma „Nasza Kultura”46. Pro- blemy miay zacz si od czasu zajcia Kamieca Podolskiego 16 listopada 1919 r. przez 7 Dywizj Piechoty. Odbyway si rekwizycje ekwipunku wojskowego, sprztu oraz majtku rónych instytucji, w tym take nalecego do rzdu Ukrainy. Prócz tego polskie wadze wojskowe wydaway rónego typu zakazy, w tym organizacji ukrai- skich szkó wojskowych, noszenia umundurowania wojska ukraiskiego, dziaalno- ci urzdów ukraiskich. Równoczenie wydawano szereg rozporzdze sprzecznych z polityk wewntrzn wadz URL. Na przykad starosta w Kamiecu zaleci, aby we wszystkich szkoach zosta wprowadzony jzyk polski, a pracownikom urzdów pole- cono zoy przysig wiernoci pastwu polskiemu. Na pocztku 1920 r. wydano za- rzdzenie dotyczce wprowadzenia polskich napisów w miecie. Zdarzay si te, we- dug relacji Ohijenki, zachowania karygodne z politycznego i wojskowego punktu wi- dzenia, jak np. zatrzymywanie ukraiskich kurierów dyplomatycznych, wgld w prze- woon korespondencj, czy w kocu aresztowania – w tym nawet samego Ohijenki oraz Mazepy. Oliwy do ognia doleway odezwy i przemówienia oficerów, urzdników czy ksiy. Serednicki podaje jako przykad odezw komendanta Kamieca Podolskie- go, kpt. Ockiewicza, który mia napisa, i „prastara twierdza kresowa po dugich latach niewoli, ucisku i udrki do dawnej wraca macierzy”. Oburzenie wywoay take sowa ksidza obecnego na uroczystoci zorganizowanej w Kamiecu z okazji zajcia Kijowa.

44 I. Mazepa, Ukrajina w odni j buri rewoljuciji 1917-1921, t. 3, Praha 1942, s. 20, cyt. za: I. Lise- wycz, Polityczni aspekty ukrajinko-polkoho sojuzu 1920 r., [w:] Polska i Ukraina. Sojusz 1920…, s. 92. Mazepa tak wypowiada si o Marszaku: „Pisudski zrobi na mnie dobre wraenie. Wyso- ki, dobrze zbudowany, z energicznym obliczem i granatowo-bkitnymi, gbokimi, przenikliwymi oczyma, nalea on do takiego typu ludzi, którzy wzbudzaj zaufanie. Po rozmowie z Pisudskim za- czem przychyla si do myli, e nasi przedstawiciele w Warszawie byli zanadto ustpliwi w roz- mowach z Polakami” (tum. A. .). 45 J. J. Bruski, op. cit., s. 171-173. 46 A. Serednicki, Polsko-ukraiskie kopoty sojusznicze, [w:] Wojna polsko-sowiecka 1920 roku. Przebieg walk i to midzynarodowe. Materiay sesji naukowej w Instytucie Historii PAN 1-2 pa- dziernika 1990, red. A. Koryn, Warszawa 1991, s. 209-213. 14 Adam witek SOWINIEC nr 38/39

Mia on stwierdzi, e „Orze biay ju nad Dnieprem, Kijów wraca do swej macie- rzy”47. Ohijenko relacjonuje w swoich wspomnieniach rozmow z Petlur na temat tych wykrocze. Ataman by wiadomy naduywania „gocinnoci” przez polskie wojsko, ale jednoczenie podkrela, bdc pewnym co do ukrainofilskiej postawy Pisudskiego, e „z Polakami naley by albo w przyjani, albo we wrogoci”48. Co si tyczy spraw wojskowych, omówiono take los Ukraiskiej Halickiej Ar- mii. Zdecydowano, i zostanie z niej utworzona tzw. dywizja chersoska49. Co wicej, podczas spotkania w Winnicy strona polska wyrazia zgod na prowadzenie werbunku onierzy ukraiskich z terenu Galicji Wschodniej50. Ostatni sporn kwesti, poruszon podczas spotkania, by problem obecnoci w ukraiskim rzdzie polskiego ministra – Stanisawa Stempowskiego51. Trudno oceni negatywnie dziaalno polityczn tego polityka, jak i te Józewskiego, w rzdzie ukra- iskim. Niewiele mogli oni w tak krótkim czasie i wojennych okolicznociach zrobi. Stwarzali dobry klimat dla istnienia sojuszu polsko-ukraiskiego, byli, jak konstatowa Józewski, „mami zaufania”52. Ponadto ich obecno w ukraiskim rzdzie niewt- pliwie zapobiegaa konfliktowi na tle narodowociowym w nowo powstaym, wieloet- nicznym pastwie53. Niech Mazepy do Stempowskiego wynikaa z dwóch róde. Po pierwsze, chodzio o sam fakt obecnoci osoby o podwójnej lojalnoci w ukraiskim gabinecie, po drugie za, a moe przede wszystkim, i polski ziemianin z Ukrainy odpo- wiada za sprawy rolne, a to wykluczao moliwo wprowadzenia gruntownych zmian socjalnych. Wszak wielu posiadaczy ziemskich utracio swe majtki i nieustannie po- wracao pytanie o zwrot tych terenów prawowitym wacicielom. Niech bya jednak obustronna. Premier równie raczej nie przypad do gustu polskim politykom. Józewski wyda jednoznaczny osd na temat swojego zwierzchnika: „Zrobi na mnie wraenie nie bardzo sympatyczne. Bya to osobisto mrukliwa, typowy esdek. Mentalno esdecka robia na mnie zawsze nuce wraenie. Tak byo wanie z Mazep”54. Niedugo potem dokonano kilku roszad w gabinecie rzdu55. Dnia 26 maja Petlu- ra odwoa cay gabinet ministrów i mianowa premierem Woodymyra Prokopowycza. Stempowski ponownie obj tek ministra spraw rolnych, ale nie na dugo; 31 maja nowym ministrem spraw rolnych zosta byy pemier Izaak Mazepa, a Stempowski, utra- ciwszy t posad, obj stanowisko ministra zdrowia i opieki spoecznej w nowym rz- dzie56. Funkcj t, przynajmniej teoretycznie, peni do marca 1921 r.57

47 Ibidem, s. 211. Por. take J. Szczepaski, Spoeczestwo Polski w walce z najazdem bolszewickim 1920 roku, Warszawa–Putusk 2000, s. 113-114. 48 A. Serednicki, op. cit., s. 212. 49 W. Weryha, Wyzwolni zmahannia w Ukrajini 1914-1923, t. 2, Lwiw 1998, s. 206. 50 S. Szajdak, Polsko-ukraiski sojusz polityczno-wojskowy w 1920 roku, Warszawa 2005, s. 169. 51 J. J. Bruski, op. cit., s. 171. 52 H. Józewski, op. cit., s. 116, por. te: T. Snyder, Tajna wojna. Henryk Józewski i polsko-sowiecka rozgrywka o Ukrain, tum. B. Pietrzyk, Kraków 2008, s. 33. 53 M. Klimecki, Sojusz polsko-ukraiski 1920 roku, [w:] Polacy i Ukraicy dawniej i dzi, red. B. Grott, Kraków 2002, s. 31. 54 H. Józewski, op. cit., s. 119. 55 Atmosfer roszad gabinetowych ukazuj listy Stempowskiego do ony Marii, zob. idem, Excerpts…, s. 155-157. 56 Zob. rozporzdzenia Dyrektoriatu URL z 26 i 31 V 1920 r., [w:] Symon Petliura…, t. 3, s. 210-212. 57 A. Pacholczykowa, op. cit., s. 409. SOWINIEC nr 38/39 Józef Pisudski w Winnicy 15

Wracajc jednak do samej wizyty Pisudskiego w Winnicy, po omówieniu wszyst- kich spornych spraw, wedug relacji w „Chwyli”, Pisudski mia uda si jeszcze do Domu Polskiego w Winnicy oraz innych organizacji polskich, a nastpnie miao od- by si kolejne, indywidualne spotkanie Pisudskiego z Petlur58. Niestety nie wiadomo, gdzie ono si odbyo i o czym obaj przywódcy dyskutowali59. Zamykajcym punktem wizyty by uroczysty obiad wydany na cze Marszaka w hotelu „Savoy” na ulicy Pocztowej (Sobornej)60. Opis tego zamknitego dla publicz- noci spotkania zachowa w pamici obecny na nim wiceminister rzdu URL, Henryk Józewski: Pamitam ca uroczysto. Rzd URL in corpore. Wysi dowódcy wojskowi. Uro- czysty bankiet. Miejsce reprezentacyjne przy stole ustawionym w podkow zajli Petlura i Pisudski. W pewnym momencie Petlura wsta i wygosi na cze Pisudskiego dusze przemówienie. Petlura – wódz Ukrainy – przemawia z niezwykym talentem, mówi wzru- szajco, z waciw Ukraicom uczuciowoci, z polotem. Mówi o Pisudskim, wodzu Polski, o ukraisko-polskim braterstwie, o pomocy polskiej w walce o wolno Ukrainy. Sów Petlury suchano z otwartym sercem. Nie byo to urzdowe, formalne, zdawkowe. Byo w tym co z tchnienia prawdy. Po pewnym czasie gos zabra Pisudski. Suchano go w najwikszym napiciu – su- chano jak objawienia, jak wyroku. Pisudski mówi o polsko-ukraiskim sojuszu, o brater- stwie broni, o walce Ukrainy o wolno i pomoc w walce tej Polski, wreszcie o czekajcym Ukrain wysiku utrzymania swej wolnoci, o gromadzeniu wasnych si w obronie przed atakami wroga61.

Pod wieczór Pisudski opuci tymczasow stolic Ukraiskiej Republiki Ludo- wej. Przypomnijmy jeszcze opis poegnania Marszaka, autorstwa wspomnianego ju Wacawa Grzybowskiego: „Pan Marszaek i Ataman Petlura padli sobie w objcia. Gra- no hymny i zachodzio soce. Cao wrae tego dnia i jego sens byy zaprzeczeniem pospolitoci. Tak stao si, e Pan Marszaek zechcia przyjecha do nas do Winnicy. Byskiem swojego geniuszu rozwietli zawie sprawy polsko-ukraiskie […]”62. By to bez wtpienia kulminacyjny moment dla dziejów sojuszu polsko-ukrai- skiego. Ukraina cieszya si niepodlegoci, zawartym sojuszem, odzyskaniem szeregu ziem z Kijowem wcznie, odsuniciem bolszewików daleko na wschód. Równie Pol- ska moga czu si bezpiecznie, nie tylko pokonujc Rosj bolszewick, ale take majc za kordonem nowego, nastawionego na wspóprac partnera politycznego. wiadomo doniosoci tych wydarze dla losu niepodlegej Polski bya wród jej gównych au- torów ogromna. Warto przypomnie sowa cytowanego ju w tej pracy Józewskiego: „W rónych czasach i warunkach dane mi byo przeywa wielko Polski. Cykl histo- rycznych wydarze na przestrzeni mego ycia nie by may. Jednym z przey szczyto- wych by dzie pobytu Pisudskiego w Winnicy”63.

58 Naczalnyj Wod’ wijsk…, s. 1. 59 W. Koesnyk, op. cit., s. 483. 60 M. Palij, The Ukrainian-Polish Defensive Alliance 1919-1921. An Aspect of the Ukrainian Revolu- tion, Edmonton–Toronto 1995, s. 104. 61 H. Józewski, op. cit., s. 120. 62 W. Grzybowski, op. cit., s. 91. 63 H. Józewski, op. cit., s. 120. 16 Adam witek SOWINIEC nr 38/39

Po powrocie Pisudskiego do Warszawy sytuacja na froncie ulega gwatownemu zaamaniu. Dnia 26 maja ruszya kontrofensywa armii bolszewickiej. Front pod Kozia- tyniem przeamano 5 czerwca po natarciu 1 Armii Konnej Budionnego na Samhorodek. W kolejnych dniach bolszewicy zajli ytomierz, Kijów i Berdyczów64. Naleao zatem ewakuowa take orodek ukraiskiej wadzy w Winnicy. Józewski tak wspomina swo- je ostatnie poegnanie z tymczasow stolic Ukraiskiej Republiki Ludowej: Rozpoczy si dni winnickie przy cofajcym si froncie, inne od tych, kiedy front posu- wa si naprzód. W pewnym momencie dostaem dyspozycj ewakuowania miasta. Bolsze- wicy, jak informowano, byli tu, tu… Po wysaniu wszystkich miaem wyjecha ostatni. Tak te si stao. Pamitam mój ranny wyjazd samochodem. Za par godzin na ulicach Winnicy i w domach pojawi si bolszewicy. By liczny letni poranek65.

Rzd ukraiski, uciekajc przed ofensyw bolszewick, wycofa si do Kamie- ca, potem za zatrzyma si w Stanisawowie, a ostatecznie nieliczni jego czonkowie dotarli do Tarnowa. Samego Petlur ukrywali jego polscy ministrowie. Na nic zatem zday si ukady zawierane przez Pisudskiego z Petlur. Ukraina po kontrofensywie bolszewickiej ju nie doczekaa si ponownej odsieczy. Winnica zajta przez wojska bolszewickie, w wyniku traktatu ryskiego, nie znalaza si ani w Polsce, ani w Ukrai- skiej Republice Ludowej, która przestawaa istnie na mapie Europy, mimo i jej legal- ne wadze dalej funkcjonoway na wychodstwie. Chocia sojusz nie doczeka si wymiernych korzyci dla Ukrainy, a pobyt Pisud- skiego w Winnicy nie przyniós gwarancji uchowania tego miasta przed wtargniciem bolszewików, to jednak pozostaa pami o przyjedzie polskiego Marszaka w wiado- moci winniczan. Widocznym jej przejawem jest tablica pamitkowa ufundowana przed trzema laty na cianie budynku Rady Miejskiej, w którym Pisudski wygasza swoj przemow do mieszkaców miasta. Miejsce to ma znaczenie symboliczne dla Polaków w Winnicy i peni funkcj integrujc. Rónego typu inicjatywy polskie w tym miecie bardzo czsto zawieraj w swym programie spotkania przy tablicy pamitkowej; tu te przybywaj przedstawiciele polskich wadz, odwiedzajc stolic obwodu66. Przypomina ona w dwóch jzykach, po polsku i ukraisku, o odwiedzinach, jakie Naczelny Wódz zoy w tymczasowej stolicy URL: „…BEZ NIEPODLEGEJ UKRAINY NIE MOE BY NIEPODLEGEJ POLSKI…” ||

W SALI TEGO BUDYNKU | 17 [!] MAJA 1920 ROKU | WYSTPI Z PRZEMÓWIE- NIEM | NACZELNIK ODRODZONEGO | PASTWA POLSKIEGO | JÓZEF PISUD- SKI | PRZEBYWAJCY | W WINNICY NA ZAPROSZENIE | RZDU UKRAISKIEJ | REPUBLIKI LUDOWEJ. ||

Fundatorem jest Miasto Kielce, Winnica 2008 r. ||

64 Wicej na ten temat zob. W. Nowak, Samhorodek–Komarów 1920. Walki jazdy polskiej z konnic Budionnego. Maj-wrzesie 1920, Warszawa 2010, Historyczne Bitwy. 65 H. Józewski, op. cit., s. 123. 66 Zob. relacje z rónych wydarze kulturalno-patriotycznych na portalu internetowym Polaków w Winnicy: http://wizyt.net/. SOWINIEC nr 38/39 Józef Pisudski w Winnicy 17

PILSUDSKI IN VINNYTSIA An Episode in the History of the Polish-Ukrainian Alliance

This article aims to present the meeting between Pisudski and Petlura in Vinnytsia on May 16th 1920 against the background of the turmoil of the war fought against the Bolshevik Russia by the Sec- ond Polish Republic and the Ukrainian People's Republic, with the use of Polish and Ukrainian written sources: diaries and press releases. This work is not only an attempt to reconstruct a detailed plan for the arrival of Marshal Pisudski in the temporary capital of the Ukrainian People's Republic, but also to explain the situation in the city in the face of the Bolshevik threat, to present the situation of the Polish population of the city, and finally, to answer the question: what was the subject of the talks between the Ukrainian authorities and Pisudski. The importance of the Pisudski-Petliura alliance is often em- phasized, but what is often overlooked is the various burning issues that the participants of the meeting in Vinnytsia attempted to resolve. The moment of the arrival of Marshal Pisudski in the capital of the Ukrainian state should be regarded as the apogee of the Polish-Ukrainian alliance. It was, however, the final moment of glory for Vinnytsia. Following the counteroffensive by the Bolsheviks and the with- drawal of Polish and Ukrainian troops along with the Ataman, the city became part of Soviet Russia as a result of the Treaty of Riga. The great moments in the history of the Polish-Ukrainian alliance have been preserved, however, in the memories of the contemporary inhabitants of the city, a proof of which was the funding of a memorial plaque in honor of the Marshal in the centre of Vinnytsia in 2008.

Znaczek niezalenej poczty z drugiego obiegu – 1985 Znaczek niezalenej poczty Solidarnoci Maopolska – 1985 W SPRAWIE WGIERSKIEJ POMOCY W OKRESIE WOJNY POLSKO-BOLSZEWICKIEJ

Tadeusz Kopy

Celem niniejszego artykuu jest przedstawienie stosunków polsko-wgierskich w 1920 r., a w szczególnoci w okresie wojny polsko-bolszewickiej. Nie powstao dotd adne powaniejsze opracowanie na ten temat. Jedyna wzmianka, jaka istnieje w zwiz- ku z tym zagadnieniem, to wiadomo o pomocy wgierskiej w postaci wysania do Polski 80 wagonów amunicji w 1920 r.1 Po zakoczeniu pierwszej wojny wiatowej stosunki polsko-wgierskie nabray zupenie innego wymiaru. Pojawio si oto nowe polskie pastwo, z którym pastwo wgierskie nie miao prawie nigdy wikszych zatargów2. Jedynie na pocztku XX w. doszo do pewnego zgrzytu w stosunkach polsko-w- gierskich. Mowa tu o konflikcie terytorialnym o Morskie Oko. Jego apogeum miao miejsce w 1901 r. podczas rozprawy sdowej w Grazu. Spór o kilkanacie hektarów ska mia dla Polaków w Galicji znaczenie symboliczne, bowiem wacicielem ziem, o które toczy si spór, by pruski arystokrata Hohenlohe. Tak wic wyrok sdu austriac- kiego przyznajcy ziemie wokó Morskiego Oka Galicji móg nieco zasmuci braci W- grów. Tak si jednak nie stao; rok póniej przyjmowali oni bardzo yczliwie delega- cj ze Lwowa, która przybya na uroczystoci 20 sierpnia do Budapesztu. Wgrzy byli te jednym z nielicznych narodów, który wypowiedzia si otwarcie przeciwko aneksji Chemszczyzny przez Rosj3. Wgrzy i Polacy przystpowali do Wielkiej Wojny z rónymi nadziejami. Ci pierwsi byli dalecy od mocarstwowych mrzonek o madziarskiej dominacji na Baka- nach (planów w rodzaju tych, jakie w XIX w. snu Bela Grunwald). Pragnli jedynie

1 A. Diveky, Dziejowe wskazania polskiej i wgierskiej racji stanu, Warszawa 1935, s. 34-35. 2 Jedyn antywgiersk paszczyzn polityczn w Polsce reprezentowaa endecja, której przywódca Roman Dmowski dy do jak najwikszego terytorialnego ograniczenia znaczenia Wgier w Euro- pie rodkowej po pierwszej wojnie wiatowej. 3 Idem, Wgry i sprawa polska w okresie wojny, Warszawa 1917, s. 5. 20 Tadeusz Kopy SOWINIEC nr 38/39 utrzymania status quo, a to mogo sta si tylko przy wspópracy z Austri. Z kolei Po- lacy jeszcze przed wybuchem konfliktu na kontynencie modlili si „o wojn powszech- n”, bowiem tylko taka dawaa szanse odrodzenia si Niepodlegej. W okresie wojny Legiony Polskie zyskay na Wgrzech saw i szacunek. Po- wstrzymay one postpy armii rosyjskiej i zapewniy bezpieczestwo. Do legionów wstpowali te obywatele Wgier. Dziaania legionistów miay z pewnoci wpyw na odczyt byego ministra spraw wewntrznych Austro-Wgier, Gyuli Andrassyego w dniu 10 marca 1915 r. zatytuowany A jó béke céljairól (O celach dobrego pokoju). Andras- sy mówi w nim o koniecznoci odbudowy pastwa polskiego. Kiedy armie pastw centralnych zajy Warszaw i Kongresówk, tematyka polska gocia coraz czciej w prasie wgierskiej. Wówczas to na wniosek Stowarzyszenia Polsko-Wgierskiego rozpropagowano akcj dyskusyjn w wgierskich komitatach na temat sprawy polskiej. Sporód 63 komitatów w dyskusji wzio udzia 304. Hrabia Andrassy twierdzi, e za uwolnieniem Polski od Rosji przemawiao szereg wzgldów natury politycznej, bo- wiem taka sytuacja nadszarpnaby zasadno sojuszu francusko-rosyjskiego zawartego dugo przed wybuchem Wielkiej Wojny. Naród rosyjski byby wan si przeciwko supremacji Wschodu i cywilizacji wschodnich. W okresie najciszych walk Legionów Polskich (take na Rusi Zakarpackiej) pojawio si szereg gosów sympatii wobec naro- du polskiego. Marszaek Izby Wyszej wgierskiego parlamentu Jeno Rakosi twierdzi wrcz, e w cigu stuletniej historii narodu wgierskiego Wgrzy wypracowali blisze zwizki tylko z Polakami, Chorwatami i Turkami. Inny z wgierskich polityków Albert Apponyi zwróci nawet uwag na rol Pol- ski jako swoistego przedmurza przed agresywnymi wystpieniami ze strony Rosji. Sam Andrassy sprzeciwia si planowanym podziaom ziem pomidzy Niemcy a Au- stri. Twierdzi te, e bdem byoby oddawanie Polski na powrót Rosji. Ponadto – jak wspomina Andrassy – Polska nie powinna by naraona na niebezpieczestwo nowego podziau. Wane byo take to, aby poprzez zaoferowanie nowych warunków rozwo- jowych odcign j od ewentualnych panslawistycznych koncepcji wywodzcych si z Rosji. W dniu 14 czerwca 1916 r. Andrassy tak mówi na temat spraw polskich w w- gierskim parlamencie: „Przecie my Wgrzy doskonale wiemy, czym jest rozerwanie jednolitego ciaa [narodu – przyp. T.K.] […]. Przez t operacj wielokro ju przeszed nieszczliwy naród polski i teraz odczuwa straszne konsekwencje tego podziau”5. Roman Dmowski pisa z wielk szczeroci, e Wgrzy zawsze cieszyli si sym- pati wród Polaków – w okresie powsta narodowych, budowania zrbów swej quasi- -niepodlegoci. Sytuacja zmienia si – pisze Dmowski – kiedy Wgrzy, starajc si przeciwstawi ruchom niepodlegociowym w Koronie Wgierskiej, sprzymierzyli si z jedyn si pozwalajc im przetrwa w nienaruszonym terytorialnie pastwie – sprzy- mierzyli si z Cesarstwem Niemieckim. Dmowski pisa w jednej ze swoich prac o tym, e w okresie wojny podjto prób pozyskania polskich polityków przez wgierskich mów stanu w celu ratowania integralnoci Wgier. Majc silne zwizki z masone- ri, politycy wgierscy starali si ocali swój kraj. Zwizki te okazay si zbyt mao znaczce wobec zasug Serbii, Rumunii i Czechów w odniesieniu do Ententy6. Jak re-

4 Ibidem, s. 9. 5 J. Markowski, Pomoc Wgier w bitwie pod Warszaw, Warszawa 1935, s. 11-12. 6 R. Dmowski, Polityka polska i odbudowanie pastwa, t. 1, Warszawa 1989, s. 287-288. SOWINIEC nr 38/39 W sprawie wgierskiej pomocy… 21 lacjonowa dalej Dmowski, nie leao w interesie Polaków rozbicie Austro-Wgier na mae twory polityczne. Widzia on jednak konieczno oderwania Siedmiogrodu i przy- czenia go do Rumunii. Polski polityk opowiada si tylko za powoaniem niepodlege- go pastwa czeskiego, co, niestety, nie oznaczao, e nie signoby ono po Sowacj, zwaszcza e na Zachodzie idea czechosowacka miaa te zwolenników (np. historyk brytyjski Robert William Seton-Watson)7. Pomimo tych sprzecznych wizji i politycznych nadziei w obydwu narodach poli- tycznych pozosta pewien zmys, który nakazywa troszczy si o interesy ssiada. Sil- niej uwidoczni si ten zmys wród Wgrów, bowiem stanowili oni w miar jednolite ciao narodowe, mylce podobnie, nie uwzgldniajc tu tzw. skrajnoci politycznych. Od pocztku Wielkiej Wojny komitaty wgierskie rozwiny solidarn akcj wspierania idei niepodlegej Polski. Poszczególne komitaty – te prowincjonalne zarzewia lokalnej demokracji na Wgrzech – wziy udzia w akcji uchwalania apeli w sprawie koniecz- noci odbudowy pastwa polskiego. Momentem kulminacyjnym bya reakcja wgierskich polityków na ogoszenie przez wadców pastw centralnych Aktu 5 listopada w 1916 r. W prasie wgierskiej ukazao si wówczas szereg artykuów pochwalajcych ide powstania niepodlegej Polski. Kardyna Wgier János Csernoch odprawi msz wit w bazylice w. Stefana, podczas której dzwonami obwieszczono odrodzenie si niepodlegej Polski, a sam kar- dyna zaintonowa uroczyste Te Deum. Szybko jednak okazao si, jak Polsk zaplanowali cesarze w listopadzie 1916 r. Nie wspomniano w tych projektach o losach Poznaskiego i Galicji. W dniu 11 grudnia 1916 r. – jedynie kilka tygodni po ogoszeniu aktu 5 listopada – Tivadar Batthyany w przemówieniu parlamentarnym gosi, e Galicja, dotd jedna z najwier- niejszych prowincji pod berem Habsburgów, niepoczona z powstaym Królestwem Polskim stanie si w przyszoci ródem irredenty. Z kolei pozostawienie poza Króle- stwem Poznaskiego spowoduje wedug Batthyanyego, wzrost agitacji polskiej i de antyniemieckich8. Pod koniec pierwszej wojny wiatowej z ca ostroci uwidocznia si kwestia na- rodowociowa na ziemiach polskich i na Wgrzech. Minister spraw narodowociowych Oszkár Jászi dostrzega nawet podobiestwa w tej kwestii w Polsce i na Wgrzech. Pod- czas gdy w Polsce wyróniao si narody historyczne i narody chopskie, na Wgrzech istnia podzia na narody i narodowoci. W planowanym przez Jásziego federacyjnym pastwie na gruzach dawnej monarchii Habsburgów przewidzia on miejsce dla Polski jako pitego elementu federacji (obok Wgier, Austrii, Czech i Ilirii). Owa tzw. Pentar- chia miaa jednak da Wgrom wikszo ich dawnych historycznych terytoriów wraz z Siedmiogrodem i Górnymi Wgrami, ale bez Chorwacji. Ten ostatni kraj mia wej w skad nowo powstaej Ilirii, pastwa poudniowych Sowian. W przypadku nowo po- wstaej Polski Jászi nie precyzowa do dokadnie, jak miaa ona wyglda. Z pewno- ci jej zalkiem miaa by Galicja powikszona o Kongresówk. O przynalenoci Poznaskiego i Pomorza Jászi jednak nie wspomnia. Po Wielkiej Wojnie przesaniem polityki wgierskiej, a take pewnej czci pol- skich kó politycznych byo oderwanie Rusi Zakarpackiej od Czechosowacji (niekiedy

7 Ibidem, s. 286. 8 Sprawa polska w parlamencie wgierskim 1915-1918, Warszawa 1920, s. 81-83. 22 Tadeusz Kopy SOWINIEC nr 38/39 plany te dotyczyy nawet podziau caej Sowacji pomidzy Polsk a Wgry). Przyna- leno Rusi Zakarpackiej uznawano w obydwu krajach za fakt wysoce niesprawiedli- wy i sprzeczny z traktatami powojennymi. Podnoszono czsto argument, e to wadze wojskowe koalicji w kwietniu 1919 r. proklamoway przyczenie tego regionu do Cze- chosowacji, a nie lokalna spoeczno. Dopiero w czerwcu 1919 r. zebrana Central- na Ruska Rada Narodowa ogosia przyczenie Rusi do Czechosowacji9. W latach po pierwszej wojnie wiatowej koa polityczno-intelektualne II Rzeczypospolitej popieray ruch sowackich autonomistów. W Krakowie ukazywao si czasopismo „Sowak” oraz popierano sowackich madziarofilów, którzy chcieli zwiza Sowacj z Wgrami10. Zdecydowanym przeciwnikiem polityki czeskiej by Wadysaw Studnicki. W opublikowanej w 1935 r. ksice System polityczny Europy a Polska pisa on o fe- deracyjnej przebudowie Europy rodkowej. Jdrem tej federacji byyby Niemcy i Au- stria sprzymierzone wizami federacyjnymi z pastwami Europy rodkowej. Studnicki uwaa, e sprawa rewizji granic Wgier bya konieczna. Podnosi on w swojej pracy idee rozbioru Czechosowacji, a co za tym idzie take kwesti przynalenoci Sowa- cji. Wadysaw Studnicki by zwolennikiem zblienia polsko-wgierskiego, któremu na przeszkodzie staa Czechosowacja i jej „sowacki korytarz”; by te przeciwnikiem traktatu w Trianon. Jak dowodzi w swoich pismach, wszystkie partie polityczne W- gier w okresie Wielkiej Wojny stay na stanowisku odbudowy niepodlegego pastwa polskiego. Rónice pomidzy nimi tkwiy tylko w tym, e jedne chciay z przyszym pastwem zwiza take Poznaskie i Galicj11. Po pierwszej wojnie wiatowej w listopadzie 1919 r. na czele rzdu wgierskiego stan Károly Huszár, wielki przyjaciel narodu polskiego, ordownik idei niepodlegej Polski. Po wojnie sta na czele silnego w Budapeszcie nurtu filopolskiego. Jak opisuje lata powojenne Endre Kovács, w Budapeszcie bardzo liczono na moliwo poparcia przez Polsk stanowiska Wgier w sprawie zagodzenia stanowiska pastw Ententy od- nonie do granic w Europie rodkowej. Kilka miesicy po nominacji Huszára Wgry otrzymay w Paryu surowe warunki pokoju. W tym momencie próby rzd polski usta- mi swojego ministra spraw zagranicznych Patka stwierdzi, e linia przewodnia polityki polskiej pokrywaa si z celami Ententy12. O niesprawiedliwociach traktatu pokojowego w Trianon rozpisywa si w Pol- sce przed wojn Marian Zdziechowski. Zwraca on uwag na przywizanie Madziarów do historii i wartoci etycznych, pisa o tysicletnich zwizkach Madziarów z Górnymi Wgrami, które to wizi pastwa Ententy próboway przekreli. Zdziechowski pod- krela znaczenie powstaych na Wgrzech koncepcji przebudowy Europy. W 1920 r. pisa o ministrze owiaty Istvanie Hallerze: „Ze wschodu przyszo niebezpieczestwo bolszewizmu i na Wschodzie powsta powinna myl zbawcza, która Europ uzdrowi i wzajemne stosunki narodów uoy na nowej podstawie. T myl – powszechna chrze-

9 W. Bem de Cosban, Polsko-wgierska wspólna granica. Zagadnienia dotyczce Sowacczyzny i Rusi Zakarpackiej, Cieszyn 1936, s. 16-18. 10 A. Szklarska-Lahmannowa, Polsko-czechosowackie stosunki dyplomatyczne w latach 1918- -1925, Wrocaw 1967, s. 121-124. 11 S. Studnicki, Pisma wybrane, Toru 2002, s. 243-244. 12 „Pesti Hirlap” 1920, 1 II, cyt. za: E. Kovács, Stosunki polsko-wgierskie w latach 1919-1921, [w:] Studia z dziejów ZSRR i Europy rodkowej, t. 3, Warszawa 1967, s. 164. SOWINIEC nr 38/39 W sprawie wgierskiej pomocy… 23

cijaska solidarno narodów, ich wyzwolenie wewntrzne, czno i przymierze”13. W innym miejscu Zdziechowski wychwala naród wgierski za jego przywizanie do idei wspólnej granicy polsko-wgierskiej. Jego zdaniem podczas gdy czechosowacki minister Tusar „[…] tworzy w 1920 roku koalicj pastw neutralnych, Wgrzy zacho- wali najwicej rozsdku i mdroci politycznej”. I dalej, „e jeli powstaaby idea fe- deracyjna w Europie rodkowej to jej jdrem musieliby pozosta Wgrzy lub Jugoso- wianie jako posiadajcy zmys narodowy i «wol tward», bowiem Wgrzy jako jedni z pierwszych stanli przeciw rewolucji i zdoali j stumi u siebie, zdaj si powoani do skrystalizowania wszystkich ywioów zachowawczych w ssiedztwie swoim”14. „Kurier Warszawski” donosi, e delegat Wgier na konferencj w Wersalu zapro- ponowa w dniu 12 sierpnia, aby Czechosowacja z Wgrami podjy si obrony linii Karpat. Strona czechosowacka odrzucia t propozycj, oskarajc Budapeszt o roz- powszechnianie propagandy rewolucyjnej na Sowacji15. W tym samym numerze pi- sma sprostowano, e faktycznie na Sowacji szerzy si bolszewizm, ale dziao si to za spraw samych wadz praskich, które uczyniy ze Sowacji schronienie dla komunistów wgierskich wygnanych z Wgier po upadku Wgierskiej Rewolucji Rad. Po Wielkiej Wojnie zwizki polsko-wgierskie nie ustay. W dniu 10 grudnia 1918 r. szef polskiego MSZ Leon Wasilewski otrzyma od wgierskiego ministra wojny zapewnienie, e wadze Polski mog zawsze liczy na przyjazne poparcie Wgier16. Do- wodem na prawdziwo tych deklaracji byo podpisanie w dniu 4 marca 1919 r. umowy gwarantujcej dostarczanie sprztu wojennego i amunicji. Na mocy tego porozumie- nia Wgry dostarczyy w samym tylko 1919 r. 20 mln nabojów do karabinów Mannli- cher, 20 tys. adunków artyleryjskich oraz wyposaenia kuchni frontowych. Dostawy te w 1920 r. jeszcze bardziej nasilono, widzc rosnce zagroenie wojenne na wscho- dzie Polski. W dniu 6 marca 1920 r. zakady zbrojeniowe na Csepel, bdce wasnoci Manfreda Weissa, na danie rzdu wgierskiego miay przesa do Polski 40 tys. nabo- jów oraz 30 tys. czci do karabinów. O transportach broni z Wgier do Polski mówi te raport gen. dywizji Nándora Taróczyego17, oddelegowanego po pierwszej wojnie wiatowej przez wgierski Sztab Generalny do Wiednia. W okresie walk polsko-rosyjskich Taróczy wspópracowa z polskim attachatem wojskowym w Wiedniu. Z kolei attaché wojskowy RP baron Emil Prochaska dostarcza Wgrom informacji na temat Rumunii. Taróczy natomiast przekazywa dane na temat bolszewickiej agitacji w Wiedniu, nastrojów antypolskich oraz dziaalnoci Ukraiców i Sowaków w Austrii. W najbardziej krytycznym okre- sie walk polsko-bolszewickich attachat polski w Wiedniu zwróci si do Taróczyego z prob o pomoc w transporcie broni. Amunicja ta trafia do Polski przez terytorium Wgier, dlatego e, jak pisa Taróczy, czeskie wadze odmówiy przesania amunicji do Polski. Wgierski wojskowy wspomina, e Czesi wchodzili z Polakami w spory celne do tego stopnia, e wedle jego sów: „[…] jeli tak dalej pójdzie za materia wojskowy bd uwaa papier toaletowy”. Ofert pomocy w transporcie amunicji zoy Taróczy

13 M. Zdziechowski, Tragedia Wgier i polityka polska, Kraków 1920, s. 24-25. 14 Idem, Wgry i dookoa Wgier, Wilno 1933, s. 72-73. 15 Stanowisko Wgier, „Kurier Warszawski” 1920, 13 VIII. 16 L. Villat, Rola Wgier w wojnie polsko-bolszewickiej, Warszawa 1930, s. 4. 17 Nandor Taróczy (wac. Ferdynand Eugeniusz Ernest Maria Szmazsenka) urodzi si w Debreczy- nie w 1874 r. i pochodzi prawdopodobnie ze sowackiej rodziny. 24 Tadeusz Kopy SOWINIEC nr 38/39 polskim wadzom ju w czerwcu 1920 r. za porednictwem Edwarda Pöschka, bdcego wówczas szefem Polskiej Misji Likwidacyjnej w Wiedniu. Kiedy attaché wojskowy Prochaska zosta odwoany do Polski w okresie najci- szych walk pod Warszaw, jego obowizki powierzono porucznikowi Jerzemu P. Ole- siskiemu. Jednak cao spraw podlegaa faktycznie Taróczyemu. Warto zaznaczy, e za porednictwem Taróczyego dyrektor fabryki amunicji w Hinterbergu Ottokar Pflug zgodzi si „zmyli czujno” komunistycznych rad robotniczych w Austrii i osobicie mia dopilnowa przesania do Polski transportu 42 mln sztuk amunicji18. Taróczy po- redniczy take w kontaktach z reprezentantami misji alianckich w Wiedniu. Najwik- sze nadzieje dawali Wosi, dla których silne Wgry – ssiadujce z Jugosawi – stano- wiy jeden z filarów woskiej polityki zagranicznej. Francja sprzeciwiaa si transporto- wi broni przez terytorium wgierskie, ale jeli w gr wchodzia pomoc dla Polski, bya skonna patrze bardziej przychylnym okiem na takie przedsiwzicie. Wspópracujcy z polskim wywiadem wojskowym na terenie Wiednia gen. Nandor Taróczy osobicie in- terweniowa u woskich wadz sojuszniczych na Wgrzech, aby zezwoliy na transport amunicji z Austrii do Polski via Wgry. Nawet przedstawiciele wojsk sojuszniczych z ramienia Francji – którzy nieprzychylnie odnosili si do Wgrów – po interwencji woskich kolegów, kiedy tylko usyszeli, e amunicja jest przeznaczona dla polskiego rzdu, wyrazili zgod na jej przetransportowanie. Wgierskie czynniki rzdowe z sympati odnosiy si do walczcej z bolszewi- kami Polski. W dniu 3 sierpnia „Kurier Warszawski” donosi o wizycie wgierskich parlamentarzystów w Warszawie. Na czele delegacji wgierskiej sta baron Syntynis, przyjaciel Polaków. Delegacja ponowia propozycj udzielenia pomocy w toczcej si wojnie19. Ponadto Wgierski Czerwony Krzy przedstawi wówczas ofert otwarcia dziaalnoci w Polsce, a kardyna J. Csernoch zaproponowa udzielenie pomocy w po- staci dostaw zboa dla walczcego narodu polskiego20. Zdaniem Ludwika Villata przejcie jednego z transportów broni do Polski przez Czechów w Koszycach byo przyczyn zaamania si frontu wschodniego i wycofy- wania si wojsk polskich. Wskutek odmowy rzdu praskiego transporty pocztkowo przemierzay drog do Polski z Francji przez Wiede. Kolejnym etapem uzbrajania ar- mii polskiej w wgiersk bro byy transporty z Wgier przez obszar Rumunii. W dniu 30 czerwca 1920 r. wgierski minister wojny poleci, aby madziarskie oddziay kon- wojoway te transporty. Rzd wgierski w dniu 8 lipca 1920 r. ogosi, e rezerwuje dla Polski wszelkie zapasy broni i amunicji w fabrykach na wyspie Csepel. Kolejnym ciosem dla walczcej armii polskiej by strajk robotników w Wiedniu, którzy na yczenie III Midzynarodówki odmówili przesyania broni. W tych okolicz- nociach pozostay tylko negocjacje z Czechosowacj. Jednak w dniu 4 sierpnia rzd praski nieugicie sta na stanowisku neutralnoci. W dniu 9 sierpnia 1920 r. polski charge

18 Instytut Józefa Pisudskiego (Londyn), Relacja gen. dywizji Nandora Taróczyego w sprawie trans- portu amunicji przez terytorium Wgier w okresie wojny polsko-bolszewickiej w 1920 roku, s. 11 (oryginalny tekst notatki znajduje si w Muzeum Wojskowoci w Budapeszcie: sygn. HL VKF 1938-14833/eln.- vkf.2.o.,208 doboz.). 19 O strategicznym znaczeniu Galicji i pomocy wgierskiej, jaka trafia przez jej terytorium do Polski, pisa take Zdzisaw Musialik, zob. idem, General Weygand and the Battle of the Vistula – 1920, 1987, s. 57-58. 20 Wgry zaofiaruj pomoc, „Kurier Warszawski” 1920, 3 VIII. SOWINIEC nr 38/39 W sprawie wgierskiej pomocy… 25 d’affaires w Pradze zawiadomi reprezentanta Wgier o odmowie w sprawie tranzytu bro- ni. Ostatnie transporty z broni trafiy do Polski przez Rumuni. W dniu 12 sierpnia do Skierniewic dotar ostatni transport, który natychmiast skierowano na front bolszewicki21. W prasie polskiej pojawiay si w poowie 1920 r. artykuy nawizujce do po- trzeby wizi sojuszniczej z Wgrami. Wgry byy, wedug autorów tych tekstów, opty- malnym sojusznikiem dla Polski. Cz publicystów uwaaa wrcz, ze Polska powinna odegra rol porednika w pojednaniu rumusko-wgierskim, aby stworzy sojusz an- tysowiecki skadajcy si z trzech pastw, ale take by wpywa na Bukareszt w celu poprawy pooenia ludnoci wgierskiej w Siedmiogrodzie22. Polska prasa rozpisywa- a si o planach wgierskich w Europie rodkowej. Pisano, e w dniu, kiedy Wgry bd miay bezpieczne tyy, rozpocznie si wojna czesko-wgierska. Wybuch konfliktu pomidzy Wgrami a Czechosowacj jeszcze bardziej unaoczni fakt napitych rela- cji na osi Warszawa–Praga z powodu lska Cieszyskiego. Nawet jeli nie doszo- by do otwartego konfliktu polsko-czeskiego, to i tak dawao to Wgrom perspektyw odzyskania przynajmniej czci poudniowej Sowacji23. Polska po konferencji w Spa w lipcu 1920 r. tracia bardzo duo. Starajc si uzyska neutralno Czechosowacji i moliwo przesyania przez Sowacj transportów wojskowych, rzd Rzeczypospo- litej Polskiej zgodzi si na zawieszenie plebiscytu na lsku Cieszyskim i na Orawie, a w konsekwencji pozostawi kwesti przynalenoci lska Cieszyskiego do decyzji mocarstw Ententy24. Naley wspomnie, e w Krakowie dziaao rodowisko niezale- nych Sowaków, skupionych wokó redakcji czasopisma „Sowak”, które byo przeciw- ne zwizkowi politycznemu z Czechami. Lider tego ruchu dr Frantisek Jehliczka twier- dzi, e tylko w oparciu o naród polski moe wytrwa naród sowacki. Na Wgrzech te nie zapominano o Sowacji. Prasa polska donosia na pocztku lipca 1920 r., e w w- gierskiej Nyiregyhaza wybrano na posa niejakiego Dvožaka, który sta na stanowisku przyczenia Górnych Wgier (Sowacji) do Wgier waciwych. Mniej wicej w okresie ofensywy bolszewickiej w kierunku Warszawy, w „Cza- sie” krakowskim ukazaa si zapowied ksiki Mariana Zdziechowskiego Tragedia Wgier i polityka polska. Autor tego opracowania dowodzi, e Polska i Wgry od wie- ków miay zbiene interesy polityczne w Europie. Kilka dni po zapowiedzi teje pracy, w dniu 28 lipca 1920 r. pose wgierski w Wiedniu udzieli wypowiedzi jednej z gazet, w której zapewni o gotowoci rzdu wgierskiego do udzielenia pomocy militarnej Polsce w obliczu ofensywy sowieckiej. Pose mówi o 30 tys. ludzi, którzy mogliby by wykorzystani w bezporednich walkach. Interesujce, e na pytanie o cen tej pomocy, wgierski dyplomata wspomnia o niesprawiedliwociach traktatu pokojowego wobec Wgier25. W ostatnim dniu sierpnia w parlamencie wgierskim posowie pochodzenia sowackiego i rusiskiego jawnie opowiedzieli si za pozostawieniem Górnych Wgier i Zakarpacia w granicach pastwa wgierskiego. Warto zaznaczy, e jeszcze w czasie polskich sukcesów w walkach z bolszewick Rosj, latem 1920 r., rozwaano moliwo udzielenia pomocy Wgrom i uzbrojenia

21 L. Villat, op. cit, s. 7-8. 22 Polska a Wgry, „Czas” 1920, 22 VII, s. 3. 23 Wgry a „maa koalicja”, „Czas” 1920, 6 VIII, s. 2. 24 W. Studnicki, op. cit., s. 228-229. 25 Polska a Wgry, „Czas” 1920, 28 VII, s. 3. 26 Tadeusz Kopy SOWINIEC nr 38/39 ich armii. Wszystko zalene byo od zgody pastw Ententy. Ponadto w czerwcu 1920 r. planowano podpisanie tajnej konwencji wojskowej pomidzy Budapesztem a Warsza- w. Po stronie wgierskiej nie wykluczano jednak, e ewentualna wspólna akcja mo- gaby mie charakter antyczechosowacki. Porozumienie wojskowe zakadane byo na ewentualno, gdyby Czechosowacja zaatakowaa Polsk zmagajc si z Armia Czer- won, która przybliaa si do Warszawy. W dniu 9 sierpnia 1920 r. polska prasa donosia, e minister Edward Benesz ogo- si neutralno Czechosowacji w obliczu wojny polsko-sowieckiej. Neutralno ta miaa by do tego stopnia niewzruszona, e nawet gdyby armia sowiecka zbliaa si do granic Czechosowacji, Praga nie zamierzaa zmieni swojego stanowiska. Neutral- no ogoszono prawdopodobnie dlatego, e udzielenie ewentualnej wgierskiej po- mocy wojskowej Polsce wizao si z przemarszem tych wojsko przez Zakarpacie lub Sowacj, a to z kolei pocigao za sob moliwo upomnienia si ze strony rzdu w Budapeszcie o tereny zamieszkane przez ludno wgiersk. Na pocztku sierpnia strona wgierska zoya koalicji propozycj udzielenia Polsce pomocy zbrojnej. Pro- pozycj t odrzucono. W „Czasie” krakowskim odnotowano: „Neutralno czeska i po- moc wgierska powinny zadecydowa o polskiej polityce na przeszo w stosunku do ssiadów z poudnia”26. W dniu 27 lipca 1920 r. w Budapeszcie doszo do spotkania admiraa Horthyego z reprezentantami francuskiej misji wojskowej na Wgrzech. Na spotkaniu tym Wgrzy zaproponowali udzielenie Polsce pomocy w postaci wysanej amunicji oraz 140-tysicznego korpusu wojskowego. Propozycja bya rzekomo przyjta z zainteresowaniem przez Francuzów, lecz Wosi sprzeciwili si jej, poniewa mogo to wpyn na rezultaty konferencji pokojowej. W pierwszej poowie sierpnia 1920 r. wadze czechosowackie ogosiy stan wyjtkowy na Sowacji oraz w powiatach przy granicy z Polsk. Ogoszono, e postpiono tak gównie z powodu „zagroenia bolsze- wickiego” na Wgrzech. Zagroenie oderwaniem si Sowacji i Rusi Zakarpackiej od Czechosowacji okazao si cakiem realne, bowiem wgierskie wadze wysyay ku- rierów na tereny zajte przez Czechosowacj, próbujc znale zwolenników secesji27. W okresie najgortszych walk, armia czechosowacka przesuna si do granic i zabezpieczaa je tak, aby wgierskie oddziay nie przedostay si do Komarna i innych miast poudniowej Sowacji. Do poudniowej Sowacji, na granic z Wgrami czeski rzd wysa wzmocnione oddziay i artyleri28. O wzmocnieniu si czeskich w pou- dniowej Sowacji donosia polska prasa w dniu 12 sierpnia. Prasa wgierska krytyko- waa ostro polityk Czechosowacji w okresie ofensywy bolszewickiej na Warszaw. Rzd w Pradze zachowywa si, jakby jego sojusznikiem bya nie Francja, ale Rosja sowiecka. Naley przypuszcza, e wraz z udzieleniem pomocy Polsce politycy z Budapesz- tu pragnli „ugra” dla siebie korzystne rozstrzygnicia w sprawie granicy z Czechoso- wacj. Wgierscy dziennikarze w rozmowach z polskimi politykami próbowali oceni gotowo zaangaowania si si polskich w obron wgierskich interesów. Przykadowo podczas rozmowy z Wadysawem Grabskim dziennikarz „Pesti Hirlap” odnotowa, e

26 Czeska neutralno a pomoc Wgier, „Czas” 1920, 9 VIII, s. 1. 27 Archiwum Akt Nowych, Gabinet Rady Ministrów. Czechosowacja, Ruska Krajina, Dowództwo WP o sytuacji w Czechosowacji i jej stosunkach z ssiadami, s. 39. 28 Cseh stratégiai felvonulás a magyar határra, Világ, 15 VIII 1920, s. 1. SOWINIEC nr 38/39 W sprawie wgierskiej pomocy… 27

Grabski stwierdzi, i los Wgier znalaz w Polsce zrozumienie29. Na pocztku wrze- nia 1920 r. w jednym z numerów „Pesti Hirlap” pojawia si wypowied Wodzimie- rza Tetmajera komisarza rzdu polskiego w Krakowie, który owiadczy, e odbudowa dawnych granic to jedno z gównych zada obydwu krajów. Mówi on „[…] w sytu- acji kiedy jest midzy nami dzielca nas ciana, nie jestemy w stanie sobie pomóc na- wzajem”. W dalszej czci swojej wypowiedzi stwierdzi, e prawdopodobnie polityka wiatowa sama przyczyni si do tego, aby w interesie pokoju i porzdku w Europie odbudowa na nowo polsko-wgiersk granic30. Wypowied ta miaa pewien zwizek z wizyt delegacji wgierskiej i sowackiej w Krakowie w dniu 24 sierpnia 1920 r. Oby- dwie delegacje spotkay si z najwaniejszymi wadzami lokalnymi oraz wziy udzia w mszy witej w Kociele Mariackim, któr odprawiono w intencji zwycistwa nad bolszewikami. Na spotkaniach obecny by konsul wgierski w Krakowie oraz rektor Uniwersytetu Jagielloskiego Stanisaw Estreicher. Pojawiy si take w prasie wgierskiej odwoania do dawnej koncepcji obydwu krajów jako przedmurza Europy. Tym razem poszerzono t wizj o aspekty polityczne. Dziennik „Pesti Hirlap” pisa na pocztku wrzenia 1920 r. o roli Karpat i o polskich oraz o wgierskich wysikach w okresie pierwszej wojny wiatowej w obronie Europy przed armi rosyjsk31. Nastpnie zarysowano propozycje podziau Sowacji pomidzy Polsk a Wgry, aby w ten sposób uniemoliwi bezporednie kontakty Czechów z Ro- sj sowieck. Podobne dyskusje pojawiay si na wgierskiej arenie politycznej w drugiej poo- wie lipca 1920 r., kiedy zaprzysiono rzd Pala Telekiego. W parlamencie wgierskim doszo do debaty na temat polityki zagranicznej i podczas niej stwierdzono, e pomoc Wgier dla Polski jest uzaleniona od zwyciskich mocarstw; w takim zakresie, w ja- kim Wgry bd mogy, pomog Polsce nie tylko we wasnym interesie narodowym, ale i w interesie caego wiata chrzecijaskiego – stwierdzi pose Denes Patacsi32. Pre- mier Teleki doda wówczas, e przez stulecia Wgry stanowiy tarcz obronn chrze- cijastwa, bdc w tej sprawie wiernym sojusznikiem Polski. W chwili obecnej te bdziemy da od Zachodu zrozumienia i poszanowania wgierskich interesów, a jeli to nie nastpi, Wgry nie bd w przyszoci w stanie wypeni swoich odwiecznych zada: obrony Zachodu przed barbarzystwem napywajcym ze Wschodu – kontynu- owa Patacsi. Kwestia pomocy wgierskiej dla Polski bya kilkakrotnie podejmowana w dwu- stronnych rozmowach oraz na forum midzynarodowym. W dniu 24 lipca szef polskiego MSZ ks. Sapieha skierowa pytanie do wadz wgierskich dotyczce ewentualnej po- mocy wgierskiej w postaci 20-30 tys. kawalerii. Zanim doszo jednak do tej rozmo- wy, moliwo udzielenia pomocy sondowa, uywajc nieoficjalnych kanaów, prof. UJ Ludwik Kolankowski oraz pochodzcy z Orawy Adorjan Diveky. Take gen. Kazi- mierz Sosnkowski, za porednictwem gubernatora Rusi Zakarpackiej dr Stefana, skiero- wa pytanie do regenta Horthyego o moliwo udzielania pomocy walczcej Polsce33.

29 „Pesti Hirlap” 1920, 2 IX. 30 „Pesti Hirlap” 1920, 8 IX. 31 Európa védbastyája a bolszevizmus ellen, „Pesti Hirlap” 1920, 15 IX. 32 A lengyelek tamogotasat koveteljuk, „Pesti Hirlap” 1920, 23 VII. 33 Magyar Országos Levéltár [Wgierskie Archiwum Narodowe] (dalej cyt.: MOL), K-64-1920-17- 223, s. 2-3. 28 Tadeusz Kopy SOWINIEC nr 38/39

Niestety do udzielenia pomocy w postaci oddziaów kawalerii nie doszo z dwóch po- wodów. Po pierwsze, sytuacja na froncie poprawia si i nie byo potrzeby wysyania si wgierskich. Po drugie, stanowisko Ententy, a w gównej mierze Czechosowacji zadecydowao, e pomocy nie udzielono. O stanowisku Ententy poinformowa minister Sapieha wgierskiego posa w Warszawie34. Obydwa pastwa zawary w poowie roku 1920 porozumienie, które precyzowao warunki udzielenia takiej pomocy. Niezalenie od trudnoci, jakie napotkaa realizacja postanowie owego porozumienia, Wgry stara- y si pomóc Polsce. Po pierwsze, do Polski trafia amunicja i sprzt wojskowy. Zadanie to nie byo atwe do realizacji z powodu sprzeciwu Czechosowacji. Mimo tego w dniu 10 czerwca 1920 r. pose polski w Wiedniu zwróci si z pytaniem, czy Wgry byyby w stanie przesa do Polski 100 wagonów sprztu wojskowego z Francji. Odpowied strony wgierskiej bya natychmiastowa i pozytywna. Odrbnym tematem bya kwestia bezporedniej pomocy wojskowej. Rozmowy takie toczyy si najczciej kanaami nieoficjalnymi. Po raz pierwszy do rzdu wgier- skiego trafi sygna z Polski w dniu 10 lipca, dotyczcy wysania na front polsko-rosyj- ski 20-30 tys. konnicy. W dniu 13 lipca strona wgierska udzielia odpowiedzi. Z powo- du ogranicze wynikajcych z rokowa z mocarstwami Ententy strona wgierska nie moga wysa kawalerii na pomoc walczcej Polsce. Zwracano jednak uwag na fakt, e jeliby udao si stronie polskiej usun ograniczenie zwizane z postanowieniami zawieszenia broni, pomoc taka mogaby zosta dostarczona35. W dniu 1 sierpnia wgier- ski MSZ przesa do Polski informacj, za porednictwem poselstwa w Warszawie, e strona wgierska byaby zdolna do podjcia akcji poza granicami Wgier tylko w takim przypadku, jeli pastwa Ententy dostarczyyby wyposaenie armii wgierskiej36. Roz- patrywano nawet moliwo przesania do Polski samych ludzi i uzbrojenia ich na te- rytorium naszego kraju. Okoo 13-14 lipca rozpoczy si negocjacje i zgoda na udzie- lenie pomocy przez Wgry zdawaa si zalee tylko od postawy rzdu francuskiego. W dniu 4 sierpnia francuski MSZ wyrazi zgod na udzielenie pomocy, ale jednoczenie ca akcj uzaleniano od zgody rzdów Rumunii i Czechosowacji. W dniu 10 sierp- nia 1920 r. rzd Czechosowacji odmówi zgody na tranzyt si wgierskich i amunicji. W pierwszych dniach lipca 1920 r. rzd praski zamkn wze kolejowy w Bohuminie pod pozorem jego przepenienia37. Wadze w Pradze wystpiy z ostrymi rodkami przeciwko wszelkim przejawom aktywnoci ssiadów zagraajcej pastwowoci czechosowackiej. Cynicznie wyraali si prascy politycy na temat „poczenia” wgiersko-polsko-rumuskiego przeciw bol- szewikom. Stosunki wgiersko-czechosowackie byy bardzo napite. Dzienniki cze- skie naciskay na rzd, aby ten podj kroki przeciw propagandzie oraz przeciwko prze- puszczaniu armii wgierskiej idcej na pomoc walczcej z Armi Czerwon Polsce38. W tej sytuacji wadze wgierskie wystpiy z propozycj udzielania pomocy. Nie miaa ona jednak ju wikszego znaczenia, bowiem kilka dni potem doszo do przeomu

34 Lengyelország támogatása Magyarország részeról az 1920 évi lengyel-orosz haboru alkalmával, MOL-K-64- 1920-17, s. 191-193. 35 Zob. L. Villat, op. cit., s. 4. 36 Lengyelország támogatása…, s. 194-195. 37 „Ilustrowany Kurier Codzienny” 1920, 9 VII, s. 3. 38 Archiwum Akt Nowych, Gabinet Rady Ministrów. Czechosowacja, Dowództwo WP o sytuacji w Czechosowacji i jej stosunkach z ssiadami, Czechosowacja a Wgry, s. 55. SOWINIEC nr 38/39 W sprawie wgierskiej pomocy… 29 w wojnie polsko-bolszewickiej. W tym czasie prasa czeska publikowaa artykuy zdecy- dowanie wrogie Polsce. W dzienniku „Pravo Lidu” w dniu 15 sierpnia 1920 r. pisano, e rzd Czechosowacji pod adnym warunkiem nie odstpi od zadeklarowanej neutralno- ci i nie zmieni decyzji, choby miao doj do wybuchu nowej wojny. Wszystkie stron- nictwa czeskie – od socjaldemokratów do prawicy – byy zgodne w sprawie zachowania neutralnoci wobec Rosji sowieckiej. Relacje polsko-wgierskie po 1920 r. to gównie próby pogbienia wzajemnych stosunków podejmowane przez Budapeszt w tym celu, aby doprowadzi za pomoc porednictwa polskiego do wywarcia wpywu na pastwa Maej Ententy. Polska jed- nak ju po pomocy udzielonej przez Wgry w bitwie warszawskiej realizowaa po- lityk polegajc raczej na zblieniu z krajami Maej Ententy ni na popieraniu W- gier. W marcu 1921 r. doszo do podpisania ukadu wojskowo-politycznego pomidzy Polsk a Rumuni. Ukad ten by do dobrze postrzegany w Budapeszcie, poniewa przyblia perspektyw wykorzystania polskiej dyplomacji do poprawy stosunków w- giersko-rumuskich oraz wgiersko-francuskich. Znacznie gorzej postrzegano w Bu- dapeszcie próby nawizania stosunków pomidzy Polsk a Czechosowacj, zwie- czone w kocu sukcesem. Trzeba podkreli, e cz polskiej opinii publicznej bya przeciwna zblieniu pomidzy Warszaw a Prag. W 1921 r. w Budapeszcie doszo do podpisania umowy handlowej wgiersko-polskiej. Przyjmujcy delegacj polsk pre- mier Istvan Bethlen nie nawiza nawet sowem do kontaktów politycznych obu krajów, mówi jedynie o kontaktach gospodarczych. Z kolei witajcy polsk delegacje histo- ryk wgierski K. Szádeczky wspomina o koniecznoci posiadania wspólnej granicy polsko-wgierskiej39. Polsk polityk zagraniczn po 1918 r. zajmowaa gównie Francja, a co za tym idzie take jej sojusznik – Czechosowacja. Pary dy do ustabilizowania status quo w Europie rodkowej poprzez wykorzystanie dobrych stosunków polsko-rumuskich do pacyfikacji stosunków Wgier z krajami sukcesyjnymi. Spowodowao to, e stosun- ki polsko-wgierskie ulegy od 1921 r. znacznemu ochodzeniu. Umowa polsko-cze- chosowacka pooya kres wszelkim nadziejom polityków wgierskich, dotd wypo- wiadajcych si bardzo przychylnie o moliwociach wspólnych polsko-wgierskich dziaa. Albert Apponyi uzna ochodzenie stosunków z Polsk za nieuniknione. Albert Berzeviczy stwierdzi wrcz, e Polska jest prawdopodobnie bardziej wroga ni przyja- zna Wgrom40. W dniach 9-12 maja 1925 r. reprezentant Polski pose Wielowieyski bra udzia w konferencji Maej Ententy w Bukareszcie. Debatowano wówczas o stosunku pastw tego ugrupowania do przyczenia Austrii do Niemiec oraz potpiono polityk rewi- zji granic podejmowan przez wgierski rzd. To zblienie Polski do krajów Ma- ej Ententy prawdopodobnie skutkowao podpisaniem ukadu wgiersko-woskiego w 1927 r. Polska prowadzia polityk balansowania. W 1928 r. doszo do zblienia wgiersko-polskiego. W grudniu tego roku Polsk odwiedzi szef wgierskiego MSZ Lajos Walkó. Podczas rozmowy z Pisudskim usysza, e w obecnym ksztacie sto- sunków midzynarodowych sprawa rewizji granic Wgier jest niemoliwa. Próby po- godzenia Wgier i Polski nie uday si – jak twierdzi prof. Andrzej Essen – podob-

39 E. Kovács, op. cit., s. 179. 40 Ibidem, s. 183. 30 Tadeusz Kopy SOWINIEC nr 38/39 no z powodu, i Rzeczpospolita nie posiadaa odpowiednich instrumentów nacisku na Bukareszt41. Analizujc ewolucj polityki polskiej w Europie rodkowej, trzeba zaznaczy, e na przeomie lat 1919-1920 blisza Warszawie bya wspópraca z Królestwem Serbów, Chorwatów i Soweców oraz z Rumuni ni z Wgrami. Polscy politycy nie chcieli wdawa si w spory pomidzy politykami wgierskimi, a politykami krajów ssiednich w sprawie granic potrianoskich. Prasa endecka w Polsce bya pod wpywem tego, co pisano na temat „biaego terroru” na Zachodzie. Rozwijane plany rewizji granic Wgier pozwalay przypuszcza, e bd one realizowane w oparciu o berliski Auswartiges Amt, a to polskich polityków nie nastrajao pozytywnie do koalicji z Budapesztem. Po- nadto obawiano si w Warszawie, tak jak i w innych stolicach rodkowoeuropejskich, moliwoci restauracji dynastii Habsburgów na Wgrzech, co wydawao si grob re- aln, bowiem Karol Habsburg dwukrotnie próbowa powróci na wgierski tron. Polska prasa na pocztku 1920 r. celowo zohydzaa celowo sojuszu z Wgrami, przybliajc stanowisko Istvána Tiszy w sprawie polskiej w okresie wojny. Wskazywano take na przemiany wewntrzne Wgier po przejciu wadzy przez Horthyego, na terror skie- rowany przeciwko lewicy. Co prawda nie caa scena polityczna Polski bya krytycznie nastawiona wobec Wgier. Pisudczycy byli zdania, podobnie jak poudniowi Sowianie i Rumunii, e naley szuka zabezpieczenia przed kolejn wojn, a nie upatrywa oka- zji do jej wybuchu. Spodziewano si take w obozie Pisudskiego, e Ru Zakarpacka bdzie przyznana Czechosowacji, a wic region ten sam w sobie nie stanowi celu pol- skiej polityki zagranicznej. Reasumujc, dla pisudczyków waniejszy by ukad z Ru- muni, ni z Wgrami. Wród polityków wgierskich idea wspólnej granicy na terenie Rusi Zakarpackiej bya niezwykle ywa. Wspomina o tej granicy regent Horthy w li- cie do marszaka Pisudskiego w dniu 6 lipca 1920 r. W tym samym czasie, wiosn 1920 r. w Budapeszcie powoano do ycia Towa- rzystwo Wgierskich Przyjació Polski. Nawizane po wojnie stosunki dyplomatyczne wyraay si pocztkowo w dziaaniach urzdujcych w obu stolicach staych peno- mocników. Urzdujcy w Warszawie pose Csekonics czsto zmuszany by interwenio- wa w polskim MSZ z powodu pojawiajcych si negatywnych wypowiedzi w prasie polskiej pod adresem Wgier. Csekonics próbowa przekonywa polskich polityków do zblienia z Wgrami i zerwania wspópracy z Entent. Widzc jednak trudnoci we wspópracy politycznej, zainicjowano w Towarzystwie Wgiersko-Polskim dyskusj na temat wymiany handlowej pomidzy obydwoma krajami. Jedynie polska prasa prawi- cowa pisaa ze zrozumieniem o represjach Wgrów w stosunku do lewicy ydowskiej, aktywnej w okresie Wgierskiej Republiki Rad42.

41 A. Essen, Polska a Maa Ententa, Kraków 1992, s. 213-215. 42 „Gos Narodu” 1920, 11 VII. SOWINIEC nr 38/39 W sprawie wgierskiej pomocy… 31

HUNGARY AND IN 1920

As a result of the First World War, the historical Hungarian state was divided. Two Central Eu- ropean nations: the Hungarians and the , lost a millennium-old common border. The Treaty of Trianon (1920), and the emergence of Czechoslovakia, which separated Poland and , did not eliminate the idea of the re-creation of a common border. There were projects to annex by, or divide and incorporate it into the two countries. After the collapse of the historical Hungarian state, the Polish-Hungarian friendship took on a new meaning: Hungary strongly supported the Polish gov- ernment, grappling with the problem of borders following the Great War, and expected in return the support of Warsaw with regard to a possible revision of the Trianon borders. During the Polish-Sovi- et war and its decisive moments in the summer of 1920, the Hungarian government offered to send a 30 thousand-strong cavalry corps, and - in the most crucial time - sent to Poland military equipment and ammunition which proved crucial in repulsing the Red Army. Unfortunately, Hungarian help did not result in Warsaw's support for Budapest in the international arena. However, Hungary’s noble ges- ture demonstrates the closeness of the Polish and Hungarian national interests. Zabudowania obozowe w Kozielsku – rysunek z notesu ppor. rez. Zbigniewa Cichobaziskiego (AM 3225) (Archiwum Kurii Metropolitalnej w Krakowie, Dokumentacja katyska, XXXI, 2, s. 77) POEZJA Z „DOÓW MIERCI”

Wojna i tsknota w twórczoci poetyckiej polskich jeców wojennych, winiów obozów NKWD z lat 1939-1940

Justyna Roliska

I. WPROWADZENIE

O czym myla, zanim umiera za szeregiem walcy si szereg? Bdziemy kiedy wiedzieli, skoro ju wyszli spod ziemi1.

Za akt tego swoistego wyjcia, o którym pisze w swoim utworze Kazimiera Ia- kowiczówna, mona uzna liczne pamitki pozostae po polskich oficerach, ofiarach Zbrodni Katyskiej. Wród wydobytych podczas ekshumacji przedmiotów czsto znajdowano dokumenty, dzienniki i notesy zawierajce równie literackie wiadectwa dowiadcze winiów sowieckich obozów w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie. Std te mona polemizowa ze sowami poety o „nieugitych guzikach”2 jako jedy- nych pozostaych wiadkach dokonanej zbrodni. W obliczu pojawienia si tego róno- rodnego zbioru materiaów, stanowicego bezporednie wiadectwo ycia obozowego i tragicznych wydarze wiosny 1940 r., otworzyy si nowe perspektywy badawcze nie tylko dla historyków, ale równie dla badaczy literatury. Celem niniejszego opracowa- nia jest próba literaturoznawczego ujcia problemu poprzez analiz i interpretacj wy- branych utworów poetyckich, powstaych w latach 1939-1940, ukazujcych tsknot towarzyszc dowiadczeniu wojny oraz sam obraz konfliktu zbrojnego, a które wyszy spod pióra polskich oficerów wizionych w obozach NKWD.

1 K. Iakowiczówna, O Boe…, [w:] Katy w literaturze. Midzynarodowa antologia poezji, dra- matu i prozy, oprac. J. R. Krzyanowski, wstp W. Odojewski, wyd. 2 popr., Lublin 2002. 2 Z. Herbert, Guziki, [w:] Wiersze zebrane, oprac. R. Krynicki, Kraków 2008, s. 596. 34 Justyna Roliska SOWINIEC nr 38/39

Ze wzgldu na specyfik omawianej poezji naley rozwaa j w oparciu o trzy kryteria: historyczno-socjologiczne, biograficzne oraz literackie3. Pierwsze z nich za- kada uwzgldnienie kontekstu dziejowego i potraktowanie go jako ta przedstawionych sytuacji lirycznych, podczas gdy ostatnie wymaga osadzenia tekstów w tradycji pi- mienniczej. Z kolei wyznaczniki biograficzne cz si z tem historycznym, poniewa ycie poetów-onierzy stanowi jego znaczc cz. Przedstawione warunki pozwala- j na odwoanie si do metod genetycznych, a w szczególnoci do elementów krytyki genetycznej4. Ponadto, ze wzgldu na warto pimiennicz omawianych tekstów oraz moliwo traktowania ich jako przedmiotów bdcych „wytwórcami i nonikami zna- cze”5 odpowiednie wydaje si podejcie metodologiczne, wykorzystujce zagadnienia antropologii sowa oraz koncepcji semioforów Krzysztofa Pomiana6. Równie wyjtkowego podejcia wymaga okrelenie stanu dotychczasowych bada zwizanych z omawianym tematem. Nie mona bowiem waciwie zrozumie losów samej poezji oraz niesionego przez ni znaczenia bez odwoania si do wspomnianego ju kontekstu historycznego. Pomocne w tym okaza si mog opracowania stricte hi- storyczne z ksik Andrzeja Przewonika i Jolanty Adamskiej na czele, która wydaje si najbardziej aktualnym i penym opracowaniem historii Zbrodni Katyskiej7. Jeeli mowa o samej twórczoci literackiej powiconej temu zagadnieniu, to fragmentarycz- nie zostaa ona zgromadzona w kilku zbiorach tzw. poezji katyskiej, czyli s to utwory wprost opisujce bd te nawizujce do sowieckiego ludobójstwa dokonanego na pol- skich oficerach8. Jako pierwsz naley wymieni antologi Jerzego Krzyanowskiego9, bdc swoistym kompendium wiedzy o literaturze katyskiej, w której przedstawione zostay, dobrane wedug klucza gatunkowego, teksty pisane zarówno przez polskich, jak i zagranicznych pisarzy. Warte wspomnienia s take antologie: Poeci Katynia. onierz, który klczy10, Krzyk o wicie. Katy w poezji11, Matka Boska Kozielska12

3 W. Ligza, Poezja onierska: midzy autentykiem a mitem, [w:] Wiatr nas nosi po wiecie. Anto- logia polskiej poezji onierskiej na obczynie 1939-1945, przedmowa A. Midzyrzecki, wybór, oprac. i noty B. Klimaszewski, wstp i wspópraca W. Ligza, Kraków 1993, s. 20. 4 Zasadno zastosowania tej metody przejawia si w wartoci zapisu omawianej poezji. Zarzut sta- nowi moe jedynie fakt, e w niniejszej rozprawie nie wykorzystano bezporednio rkopisów poszczególnych utworów, lecz w wikszoci ich odpisy pochodzce z protokoów sdowych tzw. Archiwum Robla, co dokadniej objanione zostanie w dalszej czci pracy. Szerzej o krytyce gene- tycznej zob. Z. Mitosek, Teorie bada literackich, Warszawa 2004, s. 441-460. 5 A. Mencwel, Wyobrania antropologiczna. Próby i studia, Warszawa 2006, s. 74. 6 Szerzej zob. Antropologia sowa. Zagadnienia i wybór tekstów, oprac. G. Godlewski, A. Men- cwel, R. Sulima, wstp i red. G. Godlewski, Warszawa 2003; K. Pomian, Historia. Nauka wo- bec pamici, Lublin 2006, s. 115-139. Podobn strategi analizy przyj take Pawe Rodak, opisu- jc dzienniki osobiste (szerzej zob. P. Rodak, Dziennik osobisty jako praktyka pimienna: dziaa- nie, materialno, tekst, [w:] Antropologia pisma. Od teorii do praktyki, red. P. Artieres, P. Rodak, Warszawa 2010, s. 179-180). 7 A. Przewonik, J. Adamska, Katy. Zbrodnia. Prawda. Pami, Warszawa 2010. 8 W niniejszej pracy pojcie „poezja katyska” bdzie stosowane do okrelenia wycznie tekstów, których autorami byli winiowie sowieckich obozów jenieckich. 9 Katy w literaturze… 10 Poeci Katynia. onierz, który klczy, wybór i wstp S. Gowin, Warszawa-Rzeszów 2011. 11 Krzyk o wicie. Katy w poezji, wybór A. Patey-Grabowska, S. Melak, Warszawa 1992. 12 Matka Boska Kozielska, zebra i oprac. A. Podsiad, Warszawa 1990. SOWINIEC nr 38/39 Poezja z „doów mierci” 35 i …Ich los wpisany w dzieje ojczyzny13 oraz wybory dzienników14. Z kolei stan opraco- wa krytycznych przedstawia si do ubogo. Waciwie dotycz one wycznie poje- dynczych autorów, w szczególnoci Wadysawa Sebyy oraz Lecha Piwowara15. Braku- je natomiast precyzyjnej analizy tego nielicznego, lecz bogatego w znaczenia i nawiza- nia do tradycji literackiej zbioru wierszy, zajmujcego równie badaczy z perspektywy edytorskiej. Jak zostao wspomniane, w wyniku prac ekshumacyjnych zachowa si zasób ró- norodnych materiaów, który stanowi ródo do dalszych bada nad omawian tematy- k. Niniejsza praca napisana zostaa w oparciu o jeden z bardziej wartociowych zbio- rów dokumentów tego typu, jakim jest „Spucizna z Katynia” (tzw. Archiwum Robla)16. W wyniku przeprowadzonej kwerendy udao si ustali, e zachoway si w nim odpisy 14 liryków (w tym dwa teksty w jzyku rosyjskim), jedna krótka forma narracyjna oraz dwie modlitwy pisane proz. Ju na samym pocztku naley zaznaczy, e niniejsze opracowanie bdzie sta- nowio jedynie przyczynek do dalszych bada zwizanych z twórczoci polskich oficerów, winiów sowieckich obozów. Zostanie w nim zarysowana specyfika odna- lezionych utworów oraz nonika, dziki któremu udao im si przetrwa prób czasu. Ponadto podda si je analizie majcej ustali ich przynaleno do konkretnych nur- tów literatury wojennej (literatury obozowej oraz liryki onierskiej). Autorka spróbuje

13 …Ich los wpisany w dzieje ojczyzny, zebraa i oprac. K. Syposz-Borowska, Wrocawska Rodzina Katyska, Wrocaw 1990. 14 Pamitniki znalezione w Katyniu, z przedmow J. Zawodnego, wyd. 2 rozszerz., Paris-Warsza- wa 1990; S. M. Jankowski, Czterdziestu co godzin, [Warszawa 2002], Zeszyty Katyskie nr 14; Kozielsk w doach Katynia. Dzienniki Kozielskie, [fakty zestawili i dokumenty usystematyzowali] Z. J. Peszkowski, S. Z. Zdrojewski, Pelplin 2003. 15 E. Cichla-Czarniawska, Wadysaw Sebya. ycie i twórczo, Lublin 2000; J. J. Lipski, Wa- dysaw Sebya, [w:] Literatura polska w okresie midzywojennym, red. I. Maciejewska, J. Trzna- del, M. Pokrasenowa, t. 4, Kraków 1993, s. 87-118; T. Nyczek, Dialog z samym sob – Wa- dysaw Sebya, [w:] Poeci dwudziestolecia midzywojennego, pod red. I. Maciejewskiej, t. 2, Warszawa 1982, s. 159-179; J. Trznadel, Lech Piwowar, [w:] Literatura polska…, s. 422-438; R. Lubas-Bartoszyska, „Jestemy twoim obliczem, o Francjo”. Lech Piwowar wobec poetów francuskich, [w:] eadem, Szkice z poezji polskiej i francuskiej, Kraków 1995, s. 7-21. 16 Zbiór ten by sporzdzany w okresie od czerwca 1943 do sierpnia 1944 r. przez zespó specjali- stów medycyny sdowej pod kierownictwem dra Jana Zygmunta Robla z Oddziau Chemicz- nego Pastwowego Instytutu Medycyny Sdowej i Kryminalistyki w Krakowie. Na „Spuci- zn z Katynia” skadaj si protokoy z ekshumacji przeprowadzonej przez Niemców i zespó Polskiego Czerwonego Krzya w 1943 r. Krakowskim ekspertom udao si skrupulatnie opisa jedynie zawarto okoo 285 kopert z 4243 przywiezionych z Katynia. Zawarto przywiezio- nych kopert miaa zosta przebadana w charakterze dowodów sdowych, co stanowio jeden z powodów tak dokadnego, a co si z tym wie równie powolnego przeprowadzania wszelkich analiz. Dlatego te udao si sporzdzi protokoy jedynie z okoo 7% caego materiau. Jednak obecny stan bada nie pozwala na jednoznaczne ustalenie liczby zbadanych kopert. Obecnie eg- zemplarze Archiwum Robla przechowywane s w Instytucie Ekspertyz Sdowych im. prof. dra Jana Sehna w Krakowie oraz Instytucie Katyskim w Polsce. Prawdopodobnie nie jest to jedyne opra- cowanie materiaów ekshumacyjnych. Moliwe, e istniej jeszcze inne, opisujce zasób zgroma- dzony podczas wydobywania zwok w Charkowie i Miednoje w latach 1991, 1994-1996. Szerzej o Archiwum Robla zob.: J. Z. Robel, Zarys historii spucizny katyskiej, [Kraków 1945]; Z zagad- nie kryminalistyki. Suplement, Kraków 1991; A. Przewonik, J. Adamska, op. cit., s. 304-319; U. Olech, Indeks osobowy do Archiwum Robla, [w:] Ku cmentarzom polskim w Katyniu, Miednoje, Charkowie, Warszawa 1997, s. 147-149, Zeszyty Katyskie, nr 8. 36 Justyna Roliska SOWINIEC nr 38/39 take udowodni zasadno traktowania zebranych wierszy jako swoistego tomiku po- etyckiego, bdcego komplementarnym zapisem sytuacji dziejowej, w której znale- li si polscy oficerowie w pierwszym póroczu drugiej wojny wiatowej. Szczególnie uwzgldniona zostanie kwestia tsknoty jako elementu cile zwizanego z atmosfer konfliktu zbrojnego oraz sam problem dowiadczenia wojny. Refleksji zostan poddane take warunki, w których powstaway teksty oraz wpyw, jaki wywary one na formu tych utworów. Z powodu ogranicze objtociowych niniejszej pracy autorka pominie dokadniejsz klasyfikacj gatunkow oraz analiz powiza omawianego zbioru poezji z tradycj literatury romantycznej, dyskursem religijnym oraz pieni niepodlegocio- w, co stanowi interesujc perspektyw dalszych bada.

II. PAMITNIKI TE WSZYSTKIE – GDYBY JE KTO ZCZY, BYYBY POEMATEM, CO GO NIKT NIE STWORZY…17. SPECYFIKA ZACHOWANYCH UTWORÓW

Przystpujc do scharakteryzowania zachowanych tekstów literackich, naley zaznaczy, e zdecydowanie najwiksz ich cz stanowi dzienniki18 i listy, w któ- rych funkcja dokumentacyjna znaczco zdominowaa funkcj estetyczn, co pozwala zaliczy je do gatunków paraliterackich. Z kolei mniejszy zbiór stanowi teksty czysto literackie: mae formy narracyjne w postaci krótkich anegdot i artów, ale równie mo- dlitwy oraz utwory poetyckie. Te ostatnie mona podzieli na dwie grupy, uwzgld- niajc wspomniane wczeniej kryterium biograficzne. Na pierwsz z nich skadaj si teksty oficerów rozstrzelanych przez Sowietów w 1940 r., czyli dosownie znalezione w „doach mierci” (m.in. Andrzeja Haaciskiego, Kazimierza Woniaka, Wacawa Kruka). Z kolei drug tworz liryki autorstwa jeców, którym udao si przey i zostali przewiezieni do obozu w Griazowcu, a nastpnie w 1942 r., wraz z utworzon armi gen. Andersa, ewakuowali si z obszaru ZSRS na Bliski Wschód. Byli to m.in. Józef Czapski, Janusz Wedow, Bolesaw Redzisz oraz Seweryn K. Ehrlich. Jednak ten na po- zór klarowny podzia komplikuje si z powodu czasu powstania poszczególnych utwo- rów oraz migracji ich odpisów. Jako przykad mona poda Ballad wojenno-plennych J. Wedowa, powsta jeszcze w Kozielsku, której zapis znaleziono w trakcie ekshuma- cji w Katyniu19, podczas gdy jej autorowi udao si przey, oraz zbiór poezji Lecha Piwowara, napisany w Starobielsku, lecz przewieziony przez ocalaego J. Czapskiego i wydany póniej w Palestynie20. Problematyczna okazuje si take kwestia autorstwa

17 A. T. Grodziec, Katy (fragment poematu), cz. IV, [w:] Katy w literaturze…, s. 53. 18 W tym miejscu naley uwzgldni pewn nieciso w nazewnictwie tekstów tego typu. Powoujc si na definicje sownikowe gatunków takich jak pamitnik i dziennik, mona zaryzykowa stwier- dzenie, e to pierwsze okrelenie jest mao precyzyjne w stosunku do odnalezionych tekstów, (por. Dziennik, Pamitnik, [w:] M. Gowiski et al., Sownik terminów literackich, pod red. J. Sawi- skiego, wyd. 5, Wrocaw 2008, s. 118, 369, Vademecum Polonisty; na gruncie bada nad literatur Holocaustu por. J. Leociak, Tekst wobec zagady (o relacjach z getta warszawskiego), Wrocaw 1997, s. 16-22). 19 Zob. Instytut Ekspertyz Sdowych w Krakowie [dalej cyt. IES], „Spucizna z Katynia” [dalej cyt. „SK”] (teczka IIA, nr 17), koperta nr 0358 (Rytlewski Teofil), za. 1, s. 1-4. 20 Poszczególne utwory ukazay si w czasopismach wydawanych w Palestynie, byy to m.in.: o- nierz, który klczy, „W drodze” 1943, nr 5 (1 VI); Apostrofa, „Gazeta Polska” 1943, nr 147 (24 VI); Na pryczy, „Gazeta Polska” 1943, nr 147 (24 VI). Ponadto wszystkie liryki (wraz z tymi z cyklu SOWINIEC nr 38/39 Poezja z „doów mierci” 37 poszczególnych utworów. Zanim jednak zostanie ona omówiona, naley naszkicowa pokrótce specyfik rodowiska, w którym powstaway. Na mocy decyzji Biura Politycznego KC WKP(b) z pocztku padziernika 1939 r. ustalono przeznaczenie trzech obozów specjalnych w Kozielsku, Starobielsku i Ostasz- kowie, w których jesieni tego roku przebywao ponad 24 000 osób. Pierwsze dwa mia- y gromadzi wyszych i niszych stopniem oficerów oraz urzdników pastwowych, zarówno suby staej, jak i rezerwy, a w trzecim mieli przebywa funkcjonariusze po- licji, wywiadu i kontrwywiadu21. onierze rezerwy stanowili znaczn cz winiów – na co dzie byli to m.in. prawnicy, lekarze, literaci i artyci – przedstawiciele elity intelektualnej II Rzeczypospolitej. Warunki niewoli wpyny na zmian wiatopogl- du i sposobu pisania poetów, którzy zadebiutowali jeszcze przed wojn, oraz kszta- toway w swoisty sposób wiadomo, mogcych si objawi, potencjalnych nowych talentów pisarskich22. Mona powiedzie, e wród oficerów panoway wzgldnie opty- mistyczne nastroje. Byli przekonani, e po przerzuceniu ich z jednego obozu do drugie- go, ostatecznie zostan zwolnieni. Nikt z nich nie podejrzewa nawet tak tragicznego przebiegu wydarze, który mia nastpi. Omawiajc obozowe warunki bytowe, naley zaznaczy, e ycie kulturalne, pomimo zaistniaych trudnoci, rozwijao si wzgldnie prnie. Czstym zjawiskiem bya m.in. lektura ksiek, rónego rodzaju dyskusje oraz projekcje filmów23. Zwaszcza te ostatnie docelowo miay przyczyni si do indoktry- nacji jeców. Mona zatem zaryzykowa stwierdzenie, e zarówno ogólna atmosfera wojny, coraz bardziej dajca o sobie zna tsknota za rodzinami i ojczyzn, jak i y- cie obozowe warunkoway rozwój wiadomoci poetów-jeców. Naley wspomnie, e wród winiów znalazy si takie sawne nazwiska z przedwojennego wiata literac- kiego, jak: Wadysaw Sebya24, w 1938 r. uhonorowany Zotym Wawrzynem Polskiej Akademii Literatury, jeden z czoowych pisarzy „Kwadrygi”; Lech Piwowar, krakowski poeta, ucze Tadeusza Peipera i Juliana Przybosia, entuzjasta Apollinaire’a, redaktor „Gazety Artystów” oraz Józef Czapski – wybitny malarz nurtu kapistycznego i pisarz. Podczas pobytu w obozach swój talent pisarski odkryli m.in. wspomniani ju J. Wedow, B. Redzisz oraz S. K. Ehrlich25. Warto jednak nadmieni, e znaczn cz omawiane- go zbioru utworów tworz liryki powstae spontanicznie, pod wpywem chwili, bdce waciwie jedynymi próbami literackimi zarówno w dotychczasowych, jak i – co doty- czy póniejszych winiów Griazowca – w kolejnych etapach ycia. Zasygnalizowane wczeniej trudnoci w ustaleniu autorstwa odnalezionych tek- stów s spowodowane wspomnianym ju zjawiskiem krenia ich odpisów. Oficerowie dzielili si nimi i wymieniali, a cz z tych utworów powstawaa ze specjaln dedykacj.

Rysunki) zostay opublikowane w zbiorze: Azja i Afryka. Antologia poezji polskiej na rodkowym Wschodzie, oprac. J. Bielatowicz, Palestyna 1944, s. 12-15. 21 A. Przewonik, J. Adamska, op. cit., s. 56-57. 22 Por. U. Olech, Warunki egzystencji jeców polskich w obozach sowieckich w latach 1939-1940 (relacje), „Sowiniec” 2000, nr 16, s. 11-22. 23 Szerzej zob. IES, „SK” (teczka VIE, nr 263), koperta nr 04023 (Przystasz Zbigniew), za. 1. 24 Pomimo wysokiego poziomu poezji tego autora nie zostanie ona uwzgldniona w niniejszej pracy, poniewa w wyniku przeprowadzonej przeze mnie kwerendy nie udao si ustali, czy zachoway si utwory W. Sebyy z okresu jego bytnoci w Kozielsku (por. onierz, który klczy…, s. 8). 25 Szerzej o ich twórczoci zob.: Guag polskich poetów, wybór wierszy i przedmowa N. Taylor- -Terlecka, Warszawa 2011. 38 Justyna Roliska SOWINIEC nr 38/39

Istotnym czynnikiem wydaje si take moment przewoenia kopert z wykopanymi pa- mitkami katyskimi, w czasie którego mogo doj do wymieszania zawartoci niektó- rych z nich26. Ponadto cz oficerów uywaa pseudonimów, jak na przykad A. Haa- ciski, piszcy jako pukownik Panko27. Dlatego te autorstwo niektórych tekstów nie jest pewne. Tematyka omawianego zbioru poezji zwizana jest przede wszystkim ze wspo- mnianym dowiadczeniem wojny oraz nostalgi. Utwory ukazuj okruciestwo konflik- tu zbrojnego, bohatersk walk polskich onierzy w obronie ziem polskich i tsknot za ich maymi ojczyznami oraz t jedyn, zniewolon przez najedców. Niektóre z tek- stów przybieraj bezporednio form modlitwy lub w swojej treci nawizuj do opieki Opatrznoci Boej. Wzgldnie czstym zjawiskiem byo te parafrazowanie powszech- nie znanych piosenek z okresu II Rzeczypospolitej. Cz tekstów miaa charakter in- tymny, ich odbiorcami byy pozostawione w kraju ukochane osoby. Warto nadmieni, e pisano take krótsze utwory o tematyce artobliwej, majce na celu podtrzymywanie na duchu i odwrócenie cho na chwil uwagi od trudnego pooenia. Stopie rozwinicia funkcji estetycznej liryków katyskich jest rónorodny – po- czynajc od tekstów majcych jako gówne zadanie dokumentowanie konkretnej sy- tuacji, a koczc na tych, w których dominoway walory artystyczne. Std te mo- na wnioskowa, e warto literacka utworów przedstawia si niejednorodnie. Wród omawianego zbioru znajduj si wiersze prezentujce wysoki poziom artystyczny, ale s równie te nieco sabsze, których forma z zaoenia miaa by luniejsza i mniej do- pracowana28. Warto take nadmieni, e omawiana poezja przez swoj bezporednio umoliwia lepszy wgld w istot czowieczestwa, a w tym przypadku na jego funk- cjonowanie w obliczu wojny, niewoli oraz rozki z najbliszymi i ojczyzn. Jest to take jedna z cech charakterystycznych liryki onierskiej, w któr wpisuje si poezja katyska, co szerzej przedstawione zostanie w dalszej czci pracy. Z kolei jeeli mowa o formie podawczej omawianych tekstów, naley zaznaczy, e w wikszoci prezentu- j one liryk bezporedni, w której podmiot mówicy mona identyfikowa z autorem zewntrznym – poet-onierzem. Najczciej pisano je z zachowaniem tradycyjnych form genologicznych, stosujc regularne wzorce wersyfikacyjne. Unikano w ten spo- sób zbdnej zawioci przekazywanych sensów, stanowicej przeszkod w przyswaja- niu i zapamitywaniu poszczególnych tekstów, tym bardziej e czsto ich odbiorcy byli sabo wyksztaceni. Ponadto, jak byo ju wspomniane, wielu poetów-onierzy pod- czas wojny dopiero rozpoczynao swoj przygod z piórem, wic dla jasnoci swoje- go wywodu stosowali oni formy ju wypróbowane w literaturze. Odwoywano si do gatunków religijnych (np. Modlitwa jeca K. Wonego) oraz pieni onierskiej (m.in. parafraza Z modej piersi… Andrzeja Riegera), a take listu poetyckiego (List A. Ha- aciskiego), gatunków synkretycznych takich jak ballada (Ballada wojenno-plennych J. Wedowa) oraz tych o charakterze elegijnym.

26 Szerzej zob. K. Skaryski, Katy. Raport Polskiego Czerwonego Krzya, Warszawa 1989, s. 35-36. 27 S. M. Jankowski, Katyskie varia, „Sowiniec” 2000, nr 16, s. 106. 28 Te ostatnie w wikszoci przypadków miay charakter artobliwy i przeznaczone byy dla konkretne- go adresata. Naley bowiem wspomnie, e cz utworów bya take czytana na forum publicznym, jak na przykad teksty A. Haaciskiego, o czym wspomina Zbigniew Przystasz w swoim dzienniku (por. IES, „SK” (teczka VIE, nr 263), koperta nr 04023 (Przystasz Zbigniew), za. 1, s. 10). SOWINIEC nr 38/39 Poezja z „doów mierci” 39

Poczyniwszy pewn charakterystyk formaln liryków katyskich, naley pod- j prób osadzenia ich w konkretnym przedziale procesu historycznoliterackiego. Na podstawie zgromadzonych cech typowych dla omawianego zbioru zauwaalne okaza- y si analogie do liryki onierskiej. Ju na samym pocztku naley zwróci uwag na zastosowanie przymiotnika „onierski”, sugerujcego, e teksty tworzyli onierze regularnej armii29. Poezj tego typu z okresu drugiej wojny wiatowej dzieli si na oku- pacyjn, czyli t rozwijajc si na terenie pastwa polskiego30, oraz t na obczynie, która powstawaa podczas walk na Zachodzie i Wschodzie31. Std te wynika fakt, e liryka katyska zostanie zakwalifikowana jako ten drugi rodzaj. Warto take nadmieni, e poezja onierska miaa swoj genez jeszcze w czasach niewoli, poczynajc od kon- federacji barskiej, a na pieniach legionowych koczc. Dlatego te zdya wykszta- ci waciwe dla siebie cechy gatunkowe, niejednokrotnie czerpice wzorce z tradycji romantycznej i legionowej. Wród nich Wojciech Ligza wymienia m.in. absolutyzacj czynu onierskiego, czenie patriotycznego sacrum z chrzecijaskimi wyobraeniami i traktowanie wroga jako wcielonego za, ale równie pami o utraconej, zniewolonej ojczynie32. Dodatkowo w tego typu poezji kadziono nacisk na faktograficzny zapis zebranych dowiadcze wojennych oraz krzewienie wiary w sens walki i szkicowa- nie wartoci, od których onierze nie powinni odstpowa. Z kolei cechy formalne przedstawiaj si bardzo podobnie do tych zaprezentowanych przy omówieniu liryki katyskiej, dlatego te nie zostan poddane dogbniejszej analizie, a autorce pozo- staje odesa czytelnika do odpowiedniej literatury przedmiotu33. Natomiast ze wzgl- du na charakter przekazywanych treci mona równie wyróni kilka odmian poezji onierskiej34. Jedn z nich okrela si jako tyrtejsk, niezmiernie emocjonaln, wrcz mitologizujc, majc na celu podtrzymanie ducha walki wród onierzy, a swoimi korzeniami sigajc tradycji romantycznej, cznie z odwoaniami do motywu onie- rza-tuacza35. Inna z kolei okrelana jest mianem poezji nostalgicznej, której dominant stanowi tsknota za utracon wolnoci, spokojem, rodzinami, ale przede wszystkim ojczyzn. W tym miejscu naley zaznaczy, e omawiana liryka katyska prezentuje obie wymienione odmiany. Ponadto zasadne wydaje si wpisanie omawianej poezji w nurt literatury obo- zowej, co umoliwiaj okolicznoci jej powstawania. Pojawiaj si jednak pewne

29 W przeciwiestwie do poezji „dla onierzy”, która bya tworzona niekoniecznie przez samych po- etów-onierzy, ale przez literatów cywilnych z myl o walczcych i cechowaa si stylem wyso- kim. Jednak „«Zmobilizowana muza» wyposaona w mocny rynsztunek retoryki pomijaa konkrety codziennej walki”, których przytaczanie byo z kolei waciwoci poezji „onierzy” (W. Ligza, op. cit., s. 20-21). 30 Szerzej zob. J. wich, Poeci i wojna. Rozprawy i szkice, Warszawa 2000. 31 W. Ligza, op. cit. 32 Por. ibidem, s. 18-19. 33 Z. Oóg, Poezja onierska. Uwagi genologiczne, [w:] Liryka onierska. Estetyka i wartoci, pod red. A. Paliwody i J. Wolskiego, Rzeszów 2011, s. 29-39; A. Wal, Wiersze „nabrzmiae smut- kiem i tsknot”. O licie poetyckim w poezji onierskiej, [w:] ibidem, s. 65-82; J. wich, Gatunki a problemy komunikacji spoecznej, [w:] idem, Poeci i wojna…, s. 24-49. 34 Szerzej zob. E. Balcerzan, Od wrzenia do maja (1939-1945), [w:] idem, Poezja polska w latach 1939-1968, Warszawa 1998, s. 8-58. 35 Szerzej zob. Z. Andres, Motyw pielgrzyma i onierza-tuacza w poezji polskiej na obczynie po wrzeniu 1939 roku, [w:] Liryka onierska…, s. 40-52. 40 Justyna Roliska SOWINIEC nr 38/39 wtpliwoci. Zgodnie z definicj Sownika literatury polskiej XX wieku pisarstwo obo- zowe znamionuje niepowtarzalny zespó geograficznie i historycznie nacechowanych realiów, charaktery- zujcych rzeczywisto kacetów czy obozów pracy przymusowej […] jednak wyrónikiem jest fundamentalna odmienno „kamiennego wiata”, bdca rezultatem bezporednio do- wiadczanych mechanizmów wadzy totalnej, bezwzgldnego przymusu, degradacji czo- wieka do roli narzdzia36.

Jakkolwiek autorka hasa sownikowego wpisuje twórczo katysk do omawia- nego nurtu literackiego, to nie mona przyzna jej w zupenoci racji. Ze wzgldów historyczno-geograficznych, czyli samego faktu jej powstawania w realiach obozo- wych, oraz dowiadczenia dziaania wadzy totalitarnej rzeczywicie naley zgodzi si z powysz kwalifikacj. Jednak nie mona utosamia obozów jenieckich z agrami, poniewa w tych pierwszych winiowie byli izolowani i inwigilowani (poddawano ich rozpracowywaniu operacyjnemu sowieckich sub specjalnych w celu pozyskania wspópracowników w polskiej kadrze wojskowej), podczas gdy w guagach zmuszano ludzi do morderczej pracy i wrcz ich uprzedmiotowiano. Dlatego te mona zaryzyko- wa stwierdzenie, e poezj katysk naley wpisywa w odrbny nurt literatury i okre- li j jako literatur jenieck37.

III. SPRZCZKI I GUZIKI Z ORZEKIEM ZE RDZY […] ZGNIE ZDJCIA, PAMITKI MAPY MIAST I WSI38. ZAGADNIENIE NONIKA ZACHOWANYCH UTWORÓW

Rozpoczynajc opracowywanie materiaów katyskich, naley uwiadomi sobie, z jak wyjtkowo delikatn materi ma si do czynienia. Podstawowe ródo badawcze stanowi bowiem dokumenty wydobyte bezporednio z grobów polskich oficerów. Sy- tuacja wymaga wic zachowania szacunku i uwiadomienia sobie, e wkracza si w sfe- r prywatnoci poszczególnych osób i ich rodzin. Ju w 1943 r. Kazimierz Skaryski podkreli, e znalezione pamitki „dla narodu polskiego przedstawiaj […] bezcenny skarb, tak uczuciowo jak i historycznie”39. Ponadto samo zjawisko opierania wikszoci bada na materiale ekshumacyjnym mona traktowa jako fenomen, który waciwie nigdy dotd nie wystpi w przypadku analiz literaturoznawczych40.

36 L. Burska, Literatura obozowa, [w:] Sownik literatury polskiej XX wieku, pod red. A. Brodzkiej, M. Puchalskiej et al., Wrocaw 1992, s. 740-741, Vademecum Polonisty. 37 Kwalifikowaaby si do niego take twórczo m.in. winiów niemieckich oflagów i stalagów. Zasadno tego wyrónienia jest spowodowana nieadekwatnoci porównania statusu jeców wo- jennych (chronionych stosownymi konwencjami midzynarodowymi) oraz osób przetrzymywanych w guagu i obozach koncentracyjnych. 38 J. Kaczmarski, Katy, [w:] idem, Przejcie Polaków przez Morze Czerwone, Warszawa 1987, s. 10-11. 39 K. Skaryski, op. cit., s. 35. 40 Prób znalezienia pewnych analogii mona ewentualnie podj w stosunku do tekstów literackich odnajdywanych podczas wykopalisk archeologicznych. Wiersz Lecha Piwowara Z drogi napisany na bibuce w obozie w Starobielsku („Orze Biay” 1943, nr 24) Karta z odpisem notatnika ppor. Andrzeja Riegera z koperty nr 02431 (Archiwum Robla, Rieger A., s. 21) SOWINIEC nr 38/39 Poezja z „doów mierci” 41

Godna uwagi jest równie kwestia nonika, na którym przetrwa omawiany zbiór poezji, co oddaje francuskie pojcie support41. Warunki obozowe znaczco utrudniay dostp do materiaów pisarskich. W wikszoci przypadków oficerowie czynili zapiski w swoich notatnikach, które mieli ze sob od pocztku wojny, a kiedy zabrako w nich miejsca, wykorzystywali wszelkie rodzaje podoa papierowego42. Przykadem takiej nietypowej powierzchni pimienniczej byy bibuki do papierosów, o których w swoich wspomnieniach pisze J. Czapski: Róowa okadka z niezdarnie nadrukowanym czarnym marynarzem i napisem: Krasno- flotiec – kuritielnaja bumaga sojuzkulttog, zawiera w rodku kilkanacie bibuek do papie- rosów, na których czyst równ kaligrafi Piwowara s wypisane jego wiersze z obozu. Przerzucam delikatne przezroczyste stronniczki z ju zacierajcym si pismem43.

Wykonywano take wasnorczne notesy, co precyzyjnie opisuje dr J. Z. Robel w jednym z protokoów „Spucizny z Katynia”: Notatnik (wikszy) zosta zrobiony przypuszczalnie przez samego waciciela przez za- gicie i zszycie póarkuszy biaego nieliniowanego papieru, bez znaków wodnych. Notat- nik nie posiada okadek, a liczy 54 kartki. Z tego zapisano tylko dwie pocztkowe kartki, reszta kartek czysta, nosi jedynie lady po oówku chemicznym, który woony do rodka rozpuci si i przesyci cay szereg kartek fioletow barw. Oprócz tego zna lady odbicia si wyrazów wiersza, który spisany na osobnej kartce by woony midzy kartki notatnika. Podobnie zna lady odbicia si figur rysowanych na innej kartce; sdzc z treci notatnika, s one szkicem figur szachowych, o których wykonaniu autor w notatniku wspomina44.

Dodatkowo zagadnienie nonika mona rozpatrywa w kontekcie pisma jako for- my symbolicznej. Zwaszcza w panujcej obecnie erze maszynopisów docenia si war- to pisma rcznego, podkrelajc jego niepowtarzalno oraz „lad ludzkiej rki, czy- nicy z samej formy graficznej zapisu wiadectwo podmiotu i aktywny skadnik przeka- zu”45. Ten sposób zapisu pozwala bowiem przypisa poszczególne rkopisy konkretnym osobom, a tym samym potwierdzi niezaprzeczalno ich autorstwa. Naley zaznaczy, e kady autor, nawet jeeli jest on tylko kopist, zostawia w swoim tekcie czstk sa- mego siebie. Ponadto zauwaalne s w tych zapisach lady okolicznoci, w których zo- stay one sporzdzone. Ksztaty liter pozwalaj okreli, czy autor pisa pod wpywem silnych emocji, w popiechu, w obliczu niebezpieczestwa, czy te starannie stawia kad liter. Polscy oficerowie pisali gównie z zamierzeniem udokumentowania wyda- rze, których byli wiadkami, oraz utrwalenia swoich przey i przemyle z tego okre- su. Moliwe, e po zakoczeniu wojny chcieliby przedstawi je szerszemu gronu od- biorców; nie spodziewali si, e zabior swoj twórczo do grobu. Dlatego te kady z zachowanych odpisów omawianych tekstów stanowi wyjtkowe wiadectwo tamtych chwil. Niecodzienno tych dokumentów jako faktów pimienniczych potguj take

41 Okrelenie to nazywa „typy przedmiotów materialnych, suce do wyraenia lub utrwalenia zna- czcych kulturowo struktur sownych, obrazów bd przedstawie” (P. Rodak, Dziennik osobisty…, s. 185). 42 Liczne przykady zob. J. Leociak, op. cit., s. 85-88. 43 J. Czapski, Wspomnienia starobielskie. Prawda o Katyniu, Pary 1985, s. 21. 44 IES, „SK” (teczka VIIE, nr 288), koperta nr 0424 (Kruk Wacaw), za. 1, s. 1. 45 G. Godlewski, Antropologia pisma: nowe obszary, [w:] Antropologia pisma…, s. 42. 42 Justyna Roliska SOWINIEC nr 38/39 okolicznoci ich odnalezienia, dalszego zabezpieczania oraz próby odczytania zawar- tych w nich tekstów46. Te ostatnie nie zawsze koczyy si cakowitym powodzeniem, co przejawia si w obecnoci licznych niejasnoci, niekiedy znacznie utrudniajcych analiz i interpretacj utworów47.

IV. MODL SI PANIE ZA KRAJ, KTÓRY W MCE I KRWI SERDECZNEJ PAWI SI ZALEWIE…48. DOWIADCZENIE WOJNY W WYBRANYCH LIRYKACH KATYSKICH

W omawianym zbiorze poezji oblicze wojny przedstawione zostao w dwojaki sposób. Pierwszy ukazuje bezporedni obraz zawieruchy wojennej wraz z towarzysz- cymi jej okruciestwami i wszechobecnym zniszczeniem; drugi skupia si na sytuacji onierzy-tuaczy, którzy ponadto przebywaj w niewoli. Specyfik walk w pierwszych tygodniach wojny trafnie uj w swoim utworze L. Piwowar: Szrapnele w lasach rozdzieraj w strzpy jesie, w polu tropi zajce samolot myliwski. Jest to pejza pogardy dla czowieka, wic nie ma tu ludzi, ja jestem tylko drzewem w nocnym lesie49

Poeta podkreli gwatowno konfliktu zbrojnego oraz w przejmujcy sposób wy- korzysta skojarzenia zwizane z polowaniem i typem samolotu bojowego, co spowodo- wao wzrost dramatycznoci sytuacji lirycznej. Z kolei sam podmiot mówicy, uosabiajcy czowieka w ogóle, ukazany jako element statyczny, bierny i obojtny wobec wydarze, w których przyszo mu uczestniczy, zosta postawiony w opozycji do dynamiki prowa- dzonej walki. Zastosowanie symboliki nocy wydaje si potgowa wraenie niepewnoci i zagubienia wród walczcych, a majc na uwadze upiorne ksztaty, jakie zgodnie z ludz- k wyobrani przybieraj drzewa – take wraenie swoistej potwornoci w ich wygldzie. W przytoczonym fragmencie do gosu dochodzi ekspresjonistyczna wizja tego „pejzau pogardy dla czowieka”, akcentujca jego okruciestwo obrazowane m.in. w makabrycz- nych opisach, w myl której „nienawi wojny do czowieka jest bezgraniczna, jej szale- stwo zabijania jest nieskoczone, nie moe ona znie niczego, co ludzkie”50. Istotny element opisu zawieruchy wojennej stanowi charakterystyka dokonanych zniszcze. Dominuje w niej przejmujca relacja o krajobrazie zdegradowanej, wyjao- wionej ziemi, na której „pogorzelisko zewszd czarn gwiazd wita”51, na horyzon-

46 O przebiegu prac majcych na celu zabezpieczenie i opracowanie znalezionych przedmiotów zob. J. Dumaski, O technice badania dokumentów wydobywanych z ziemi przy ekshumacji zwok, [w:] Z zagadnie…, s. 39-43. 47 Szerzej o problemie nonika w tekstach okresu wojny i okupacji zob. P. Rodak, Wojna i zapis. O dziennikach wojennych, [w:] Wojna. Dowiadczenie i zapis. Nowe róda, problemy, metody ba- dawcze, red. S. Burya, P. Rodak, Kraków 2006, s. 38-54. 48 W. Kruk, *** (Modl si Panie za kraj…), IES, „SK” (teczka VIIE, nr 288), koperta nr 0424 (Kruk Wacaw), za. 1, s. 5. 49 L. Piwowar, onierz, który klczy, [w:] Poeci Katynia…, s. 37. 50 M. Janion, Wojna i forma, [w:] eadem, Pacz generaa. Eseje o wojnie, Warszawa 1998, s. 41. 51 L. Piwowar, Z drogi, [w:] Poeci Katynia…, s. 35. SOWINIEC nr 38/39 Poezja z „doów mierci” 43 cie majacz „wsi popalonych sterczce kominy” i „szcztki kocioów samotne ruiny”, a „wo pobojowisk i modej krwi strugi” miesza si z jkami konajcych oraz „mogi i krzyy rzdem dugim”52. Z kolei „bombami zaorane pola” s ironicznym ukazaniem odwróconego porzdku wiata pokoju – adu waciwego rzeczywistoci wojennej. Przedstawiona apokaliptyczna wizja ma ukaza udrk wyniszczonego przez wojn na- rodu oraz mk samej polskiej ziemi. Zwaszcza ta ostatnia w utworze W. Kruka ulega personifikacji i zostaje przedstawiona jako wspóuczestniczka modlitw podmiotu li- rycznego skierowanych do Boga: Modli si Panie Polska ziemia wszystka Jej wszystkie dawne i nowe kurhany I cae morze ez i krwi przelanej Lasy i pola i ki i ryska O wyzwolenie i z martwych powstanie Modl si Panie53

arliwo owego naboestwa podkrelona zostaje holistycznym ujciem Rzeczy- pospolitej jako jednorodnej przestrzennie i historycznie caoci. Osobne zagadnienie stanowi sytuacja walczcego onierza. W omawianej po- ezji jego heroiczna postawa i powicenie w obronie ojczyzny s czsto dodatkowo hiperbolizowane: Bohatersko z Niemcem walczy Dzielnie swej Ojczyzny broni Lecz zdradzieckim noem w plecy Bolszewik go z nóg powali54

W przedstawionym fragmencie odwaga onierza zostaa przeciwstawiona sile agresorów, której nie moga sprosta, a samo pooenie walczcych naleaoby okre- li jako znalezienie si w swoistym „potrzasku”. Warto take zaznaczy, e podmiot mówicy szczególnie pitnuje postaw wschodniego najedcy poprzez zastosowanie, powszechnej wówczas, metafory o „nou w plecach”, wzbogaconej o epitet „zdradziec- ki”. Czsto pojawia si take motyw serca, symbolizujcego polsko i istot onier- skiej codziennoci. W takim sposobie wyraania sensów mona dostrzec odwoania do tradycji romantycznej, a w szczególnoci do poezji tyrtejskiej. Warto równie zwróci uwag na specyfik ycia wojennego onierzy. Zostali oni wrzuceni w wir walki i byli prowadzeni przez oficerów, porównywanych do postaci biblijnego Mojesza, w „morze ognia”55. Dla nich najwaniejsz wartoci bya ojczyzna sama w sobie, uosabiajca ide wyzwolenia, a nie istota wojny jako takiej („nie wojna rosa, lecz Ojczyzna”)56. Nie sposób take w tym miejscu pomin kwestii wolnoci i niewoli. W liryce ka- tyskiej pojmowana jest ona w dwóch wymiarach. Pierwszy odnosi si do pozbawienia

52 W. Kruk, op. cit. 53 Ibidem. 54 W. Skaryski, *** (Bohatersko z Niemcem walczy…), IES, „SK” (teczka VE, nr 208), koperta nr 02830 (Skaryski Wojciech), za. 1, s. 1. 55 Por. L. Piwowar, onierz, który klczy…, [w:] Poeci Katynia…, s. 38. 56 L. Piwowar, Apostrofa, [w:] ibidem, s. 30. 44 Justyna Roliska SOWINIEC nr 38/39 wolnoci pastwa polskiego, a drugi dotyka ycia samych onierzy wizionych w obo- zach jenieckich. Problem zniewolonej ojczyzny przejawia si na róne sposoby waciwie we wszystkich lirykach katyskich. W pewnej ich czci stanowi jedynie kanw, na której budowana zostaje wizja konkretnego problemu zwizanego z dowiadczeniem wojny (np. utwór Wojciecha Skaryskiego), podczas gdy w innych stanowi gówny trzon sy- tuacji lirycznej (np. wiersz W. Kruka oraz modlitwa o litanijnym charakterze ks. Cze- sawa Wojtyniaka57). W znacznej czci przypadków charakterystyka ucinionego kraju nawizuje do tradycji romantycznej. Zostaje w nich zawarta proba o zmartwychwsta- nie Polski, czyli podniesienie si z upadku i odzyskanie niepodlegoci. Znamienny w tej kwestii wydaje si fragment utworu K. Wonego, gdzie obok proby o zmniejsze- nie udrki walczcych onierzy pojawia si wyróniony wczeniej problem: Lecz spraw, niech z gruzów Polska wstanie I ujrze daj Wskrzeszenia Cud!58 Natomiast jeeli mowa o realiach ycia przebywajcych w niewoli onierzy, to naley zaznaczy, e ich wiadectwa przejawiaj si w poezji w rónoraki sposób. Nie- którzy poeci-jecy skupili si na cile faktograficznym zapisie obrazu obozu, w którym byli przetrzymywani, panujcej w nim atmosferze oraz charakterystyce wspówiniów. Przykadem tego typu utworu moe by wspominana ju Ballada wojenno-plennych J. Wedowa, utrzymana w artobliwej konwencji, ale w szczegóowy sposób poetycko opisujca otoczenie autora: 1. W dawnym klasztorze obok Kozielska, gdzie to jest, to wszyscy wiecie ley kolonia tam oficerska najlepsza na caym wiecie. […]

3. A troszk dalej tu za klasztorem jest obóz w lesie schowany te otoczony czuym nadzorem przez zarzd „Skitem” nazwany.

4. W tym uzdrowisku wród will szeregu jest jedna duga – drewniana a stoi w tyle – przy samym brzegu 5-tym korpusem – przezwana59

57 Cz. Wojtyniak, *** (Z gbi udrczonych serc…), IES, „SK” (teczka VIIB, nr 279), koperta nr 01112 (Klarner Witold), za. 1, s. 6-7. W tym miejscu naley zaznaczy, e istniay wtpliwoci co do autorstwa modlitwy. W swojej antologii J. Krzyanowski przypisuje j W. Klarnerowi, pod- czas gdy Z. Peszkowski i S. Z. Zdrojewski Cz. Wojtyniakowi (por. Kozielsk w doach…, s. 764-765. 58 K. Wony, Modlitwa jeca, IES, „SK” (teczka VIIIA, nr 294), koperta nr 02261 (Lubinkowski Józef), za. 1, s. 1. 59 J. Wedow, Ballada wojenno-plennych, IES, „SK” (teczka IIA, nr 17), koperta nr 0358 (Rytlew- ski Teofil), za. 1, s. 1-4. Zauwaalne podobiestwo do rzeczywistoci zachca do zestawienia nie- których fragmentów utworu z planem obozu, powstaym równie na jego terenie (por. Plan obozu w Kozielsku znaleziony przy Stefanie Burzyskim, „Sowiniec” 2000, nr 16, s. 8, wklejki po s. 112). SOWINIEC nr 38/39 Poezja z „doów mierci” 45

Inni poeci skupiaj si na wpywie pooenia, w którym si znaleli, na swoj kon- dycj psychofizyczn. Podkrelone zostaje uczucie swoistego marazmu, monotonnego trwania, któremu towarzyszya nieodczna tsknota, ale take ponna nadzieja na lep- sze jutro. Stan ten zacz si nasila wraz z upywem czasu: Ju spada jesie niewoli z poamanych drzew, w dreszczu rozpywa si sen i gód, w wizach mgy i bota mnieje nasz czas60. W przytoczonym fragmencie opis niewoli zawiera aluzje do spadajcych z drzew jesiennych lici, symbolizujcych przemijanie. Pozornie jednak wydaje si, e bdzie to wiadczy o rychym nadejciu wyzwolenia, podczas gdy paradoksalnie w tym kon- tekcie porównanie to ma sens zupenie odwrotny. Powodowane jest to wyraeniem „mnieje nasz czas”. Mona zada pytanie, co oznacza wymieniona czynno? Z jed- nej strony wie si ona z dojrzewaniem. Czas przebywajcych w obozach jeców doj- rzewa do odpowiedniego momentu, punktu krytycznego, który mia zmieni ich los – w ich mniemaniu miao to by wyzwolenie. Inny sposób interpretacji skania, by po- da bardziej kolokwialnym tokiem rozumienia analizowanej frazy, czyli jako „nabie- ranie ciaa”. Czas, „nabierajc ciaa”, stawa si niejako gstszy, mniej przejrzysty, co potgowane byo jeszcze przez boto i mg. Pozwala to postrzega niewol jako okres niejasnoci i zagubienia oficerów przetrzymywanych w obozach. W innym przypadku zbiorowy podmiot liryczny, który mona utosami z onierzami, gotowy jest pokornie powici czas niewoli jako zadouczynienie za ask ocalenia dla jego rodziny oraz moliwoci jakiegokolwiek powrotu do ojczyzny: Niewoli kornie zniesiem czas, Lecz ratuj, Panie, nam rodziny, Do Polski cao sprowad nas!61 Analizujc liryk katysk przez pryzmat dowiadczenia wojny, czytelnik móg ponownie przenie si w czas drugiej wojny wiatowej, która trwa nadal: „my j toczy- my, a ona toczy nas. Nie ma ju armat, czogów i wojska, ale walka nie ustaje. Obsza- rem, na którym prowadzone s dziaania wojenne, jest front symboliczny”62, a na nim z kolei swój szlak bojowy przechodzi korpus poetycki.

V. NIECH PAN BÓG CZUWA NAD TOB MOJE BIEDNE KURCZTKO, TSKNO MI ZA TOB…63. TSKNOTA W TWÓRCZOCI POLSKICH OFICERÓW

Tsknota jest jednym z tych elementów ludzkiego ycia duchowego, który trud- no jednoznacznie okreli. Jako jeden z powodów takiego stanu rzeczy mona poda fakt, e czsto „kieruje si” ona nie metod racjonaln, lecz odwouje do podszeptów

60 L. Piwowar, Z drogi…, [w:] Poeci Katynia…, s. 36. 61 K. Wony, op. cit. 62 P. Czapliski, Wypowiadanie wojny. Literatura najnowsza wobec okresu 1939-1945, [w:] Wojna. Dowiadczenie…, s. 417. 63 IES, „SK” (teczka IVA, nr 126), koperta nr 01093 (Koniuszewski Józef), za. 1, s. 1. 46 Justyna Roliska SOWINIEC nr 38/39 serca, rozumianych jako uczucia64. Okrela ona bowiem stan umysu czowieka, przy- woujcego przeycia lub fakty, które w szczególny sposób zapisay si w jego pamici. W ten sposób staj si one dla niego jednoczenie dalekie, ze wzgldu na to, e roz- gryway si w przeszoci, ale te bliskie, poniewa czsto powraca do nich w swoich rozmylaniach. Ten paradoks przybiera na sile, zwaszcza gdy przedmiot tsknoty staje si coraz bardziej odlegy zarówno czasowo, jak i przestrzennie. Czowiek odczuwa nostalgi w stosunku do rónych elementów skadowych jego egzystencji. Dlatego te wyrónia si tsknot personaln, dotyczc konkretnej osoby lub grupy osób, material- n, skupiajc si na przedmiotach codziennego uytku, których dawno nie widzielimy lub odczuwamy do nich sentyment, oraz sytuacyjn, której przedmiot stanowi prze- sze sytuacje yciowe lub te pojawiajce si w ludzkiej wyobrani65. Ponadto znaczce okazuje si odniesienie tsknoty do przepywu czasu. Nie mona jej bowiem kojarzy wycznie z przeszoci, ale naley take z przyszoci. Podzia ten naznaczony jest równie opozycj pesymizm-optymizm, poniewa nostalgia zwizana z tym, co min- o, niejednokrotnie wywouje smutek, przygnbienie i wtpliwoci, czy kiedykolwiek upragnione okolicznoci si powtórz, podczas gdy czekanie z niecierpliwoci na to, co ma si dopiero wydarzy, czy si z ciekawoci, radoci oraz wiar, e majca nadej przyszo bdzie lepsza od dotychczasowych dowiadcze66. Przedstawione podziay zastosowa mona take wobec obrazu tsknoty w liry- kach polskich oficerów. Wród nich dominuje personalny oraz sytuacyjny jej odcie, przejawiajcy si w nostalgii za najbliszymi osobami pozostawionymi w kraju oraz spokojnym yciem w wolnej Polsce, zniszczonym przez zawieruch wojenn. Wymie- nione obok przykady mieszcz si take w odmianie tsknoty za przeszoci, przepe- nion ulotnymi „limi-wspomnieniami”67, ale równie przenikaj si z t, wyraajc oczekiwanie na lepsz przyszo. Wród winiów panowaa atmosfera wzgldnego optymizmu i nadziei na powrót do kraju, dodatkowo potgowana przez sowieck pro- pagand. Przejaw takiego pozytywnego mylenia widoczny jest w utworze J. Wedowa: i z utsknieniem tej chwili czeka gdy dadz haso wyjazdu68. Podstawowym motywem obecnym w poezji jeców, objawiajcym ju drugie swoje oblicze, jest serce jako nonik wspomnie, obrazów z dawnego ycia i nadziei na pomyln przyszo. To wanie ono umoliwia powrót do przeszoci. Towarzyszy onierzowi przez cay czas i wraz ze swoim bagaem pozytywnych dowiadcze sta- nowi dla niego wsparcie w momentach przeomowych, zwaszcza w obliczu obcoci, osamotnienia i tsknoty. Warto równie wspomnie o wizji „dodatkowych” serc, towa- rzyszcych walczcym, a nalecych do ich bliskich, które równie peniy rol katali- zatora negatywnych emocji:

64 Por. M. Kuzel, O odcieniach tsknoty, [w:] Tsknota w kulturze, pod red. J. Miziskiej, H. Ra- rot, Lublin 2009, s. 65, Lubelskie Odczyty Filozoficzne, zbiór 9. 65 Ibidem, s. 65-67. 66 Ibidem. 67 L. Piwowar, *** (Ten ptak…), [w:] Poeci Katynia…, s. 34. 68 J. Wedow, op. cit. SOWINIEC nr 38/39 Poezja z „doów mierci” 47

Z modej piersi si wyrwao W wielkim bólu i rozterce I za wojskiem uleciao Zakochane czyje serce. […] A gdy go raziy wielce Kule, gdy szed do ataku onierz mia si bo w plecaku Mia w zapasie drugie serce. […] A gdy w smutku i tsknocie onierzowi zamierao W tem pod gow co w plecaku Do cichutko si ozwao69.

Piszc o tsknocie w omawianych tekstach, trzeba wspomnie o postawie ich au- torów oraz ich potencjalnych odbiorców, najczciej rodzin. Poeci-jecy czsto w swo- ich utworach krelili portrety osób majcych szczególne znaczenie w ich yciu. Jako przykad takiego opisu mona wymieni ten autorstwa L. Piwowara, w którym charak- terystyka uczucia ulega stylizacji wojennej, co dodatkowo podkrela dramatyzm prze- y podmiotu mówicego i nakrela atmosfer, w której si on znajdowa: W blasku bomb, w socu mierci nie blednie twoja ukochana twarz. Wielki jest ogie artylerii, ale mocniejsze twe serce, w którym, zacity jak pocisk i gniewny, do koca bd trwa70.

„Ja” liryczne prezentuje postaw wiernoci wobec ukochanej. Fragment ten staje si rodkiem sucym wyraeniu mioci i umoliwia podmiotowi oczyszczenie emo- cji, penetrowanych przez stan nostalgii i osamotnienia. W znacznej czci liryków katyskich – take w przytoczonym powyej wyjt- ku z tekstu – obecne s apostrofy do bliskich osób, wród których najczciej figuruje ukochana kobieta. Z reguy podmiot liryczny podkrela istnienie pustki, dowiadcza- nej z powodu rozki z bliskimi, oraz próbuje wyobrazi sobie stan emocjonalny, w ja- kim si oni znajduj. Wyraa obaw o ich los, czsto nawet uciekajc si do modlitwy z prob o opiek nad pozostawionymi w zniewolonym kraju ukochanymi osobami. Pod tym wzgldem na uwag zasuguje utwór A. Haaciskiego List, adresowany praw- dopodobnie do ony. Podmiot mówicy niepokoi si o swoj rodzin, majc równocze- nie wiadomo, e ona martwi si o niego, moe nawet jeszcze bardziej:

69 A. Rieger, *** (Z modej piersi si wyrwao), IES, „SK” (teczka VB, nr 187), koperta nr 02431 (Rieger Andrzej), za. 1, s. 21-23. Ponadto naley zwróci uwag na fakt, e jest to parafraza pio- senki onierskiej z okresu midzywojennego pt. Serce w plecaku autorstwa Michaa Zieliskiego (szerzej zob. T. Szewera, Niech wiatr j poniesie, ód 1970, s. 64-65). 70 L. Piwowar, Z drogi, [w:] Poeci Katynia…, s. 35. 48 Justyna Roliska SOWINIEC nr 38/39

Ach! gdybym chocia wiedzia …….. co ja myl Boe Czy syn - ….. czy wy tam wszyscy ….. i czy chocia razem Tak wiem, e Twój niepokój stokro gorszy moe Bdzie ledzi lkliwie za kadym razem71

Znamienne w tym kontekcie wydaje si enigmatyczne sowo „Spartanka”, ko- czce cay utwór. W tradycji kulturowej znaczenie wyrazu utrwalio si jako okrele- nie czowieka „wytrzymaego na ból, nieustraszonego w obliczu niebezpieczestwa”72. Dlatego te eksponuje ono postaw ukochanej podmiotu mówicego, która pozostaa w kraju i walczy o zapewnienie bytu pozostaym czonkom rodziny. Warto równie pod- kreli, e „ja” liryczne próbuje w moliwie najwikszym stopniu doda otuchy adre- satce, zapewniajc j o swoim zdrowiu oraz podtrzymujc nadziej na ryche spotkanie. Dostrzegalna jest jednak pewna doza niepewnoci i podejrzliwoci w wypowiadanych sowach, tak jakby podmiot mówicy nie by cakowicie przekonany o swoich sdach: Jestem zdrów…. proste sowa a ile w nich treci. Tej treci utajonej co si wród nich kryje Jaka otcha podejrze w tych sowach si mieci. Chocia wieszcz radonie, e jestem, e yj Jest mi dobrze, bezpiecznie i jestem wesoy. Chocia tskni ogromnie za Tob ….. za Wami Lecz ujrzymy si wkrótce. […] I znowu blaski oczu zamiy si zami Trzeba wierzy Kochana. Tak trzeba koniecznie […] Mam wszystko co mi trzeba a nawet do zbytku. – Jeeli tak napisz pomylisz, e kami I bdziesz o mnie myle przy kadym napitku I kady ks jedzony oblewaa zami73 Godny uwagi jest take fakt, e poeci wyraaj tsknot za dawnym yciem, które w porównaniu z atmosfer zawieruchy wojennej nosio znamiona sielankowoci: Odszedem tak jak sen I znikem niby cie A ty z umiechem swym Zostaa w domku tym.

Gdzie mia si cudny wiat Z przeszoci piknych dni piewaa pie o której Kto z daleka ni.

Czy wróc chwile te Gdy pieni piewa wiatr

71 A. Haaciski, List, IES, „SK” (teczka VIIE, nr 286), koperta nr 0643 (Kmie Tadeusz), za. 2, s. 1. 72 W. Kopaliski, Sownik mitów i tradycji kultury, Warszawa 1987, s. 1092. 73 A. Haaciski, op. cit. SOWINIEC nr 38/39 Poezja z „doów mierci” 49

A soce patrzc si Kroczyo grzbietem Tatr.

Dziel nas setki mil Czy wróc prdko tam Gdzie piewasz pie Tam w domku tym Pie, któr znam74.

Widoczne jest w tym miejscu take poczenie motywu spokojnego ycia z towa- rzystwem najbliszych osób. Podmiot liryczny wspomina swój dom i pozosta w nim ukochan. Przemawia przez niego tsknota za „cudnym wiatem z przeszoci piknych dni”, ale równie obawa o swój los i moliwo powrotu, o czym wiadczy pojawiajce si w tekcie pytanie retoryczne. Zdarzao si, e pogreni w nostalgii oficerowie uciekali w sfer marze. W taki wanie sposób postpuje bohater liryczny kolejnego utworu Piwowara. Zastosowa- na przez poet symbolika akwatyczna wskazuje na zanurzenie i dryfowanie podmiotu w odmtach wyobrae. W zwizku ze stanem swoistego „oderwania” si od rzeczywi- stoci wyraa on swoj wyszo nad towarzyszami niedoli („Czekam na to, co bdzie / Jak wy na plotk z gazety” oraz „Gdy trzech was przez brzuch oddycha, / ja czwarty na pryczy ton”)75. Próbuje on take doprowadzi do spotkania ze swoj „gwiazd”, do której musi przedosta si przez „wod” nocy i marze. Symbolika astralna suy pod- kreleniu faktu istnienia bytu uosabiajcego wolno i bezpieczestwo, ale odlegego i nieosigalnego.

VI. ZAKOCZENIE

Jak zostao ukazane, zbiór zachowanej twórczoci polskich oficerów stanowi mate- ria, który mona podda wielorakim analizom. Zarówno te formalne, jak i merytorycz- ne wykazay z jednej strony swoisto i niepowtarzalno omawianej poezji, dodatkowo potgowane przez losy jej zapisów. Z drugiej jednak strony potwierdziy przynaleno liryki katyskiej do nurtu poezji onierskiej i nowo wyodrbnionej literatury jenieckiej. Kady z utworów jest integraln czci komplementarnej caoci, któr mona okre- li mianem „tomiku poezji katyskiej”. Stanowi on nieocenione wiadectwo przey, które towarzyszyy polskim oficerom w pierwszym póroczu drugiej wojny wiatowej. Ponadto odznacza si wyjtkow wartoci sentymentaln, zwaszcza z perspektywy dzisiejszego czytelnika, patrzcego przez pryzmat tragicznych losów poetów-autorów. Naley jednak zaznaczy, e dokonane w niniejszej pracy analizy i interpretacje stanowi jedynie przyczynek do dalszych, dogbniejszych bada omawianej twórczo- ci, która okazaa si niezwykle zajmujca zarówno z perspektywy stricte literaturo- znawczej, jak równie edytorskiej i historycznej. Godny uwagi jest take fakt otwarcia nowej perspektywy badawczej zakadajcej zestawienie liryki katyskiej z twórczo-

74 A. Rieger, *** (Odszedem tak jak sen), IES, „SK” (teczka VB, nr 187), koperta nr 02431 (Rieger Andrzej), za. 1, s. 21-23. 75 L. Piwowar, Na pryczy, [w:] Poeci Katynia…, s. 32. 50 Justyna Roliska SOWINIEC nr 38/39

ci poetów-jeców oflagów niemieckich i analizowanie jej w kontekcie nurtu liryki onierskiej76. Poezja z „doów mierci” to zapis oblicza wojny widzianego oczami walczcych onierzy, który „jak rka z tamtego wiata sterczy”77 wród pozostaej polskiej twór- czoci na obczynie i nie pozwala zapomnie o swoich autorach polegych za woln Polsk. Wiersze katyskie „cho oczywicie mog by potem przedrukowywane w opa- sych zbiorach dokumentów, antologiach czy podrcznikach […] to ich podstawowym, by tak rzec, sposobem istnienia jest zapis sowny […], zapis stanowicy jednoczenie materialny lad historii”78.

THE POETRY FROM THE “HOLES OF DEATH” The Works of Polish Prisoners of War in the NKVD’s POW Camps 1939-1940

The article, being only a contribution to the more in-depth studies, describes the Katyn’s legacy in a quite uncommon manner, between literary studies, historiography, and cultural anthropology. The subject of the research is the literary activity of Polish officers who were held in NKVD’s POW camps. Apart from the general description of these works, particular attention was paid to the yearning and the experience of war appearing in them. The article constitutes an attempt at placing this poetry in literary history, regarding it as a part of lyric poetry written by . Additionally, it aims to qualify such works to the newly-distinguished category of war literature – the prisoner-of-war literature.

76 Por. J. Knothe, A. Sia-Nowicki, Z. Wilma, „Woldenberczycy”. Twórczo oficerów w obozie jenieckim Woldenberg w latach 1939-1945, Warszawa 2004. 77 Azja i Afryka…, s. 5. 78 P. Rodak, Wojna i zapis…, s. 38. WALKA KARDYNAA WOJTYY O KATEDRALN PROCESJ BOEGO BIAA NA RYNEK KRAKOWSKI

(w wietle materiaów Suby Bezpieczestwa)

ks. Szymon Fedorowicz

Uroczysta procesja w wito Boego Ciaa na Rynek Gówny w Krakowie odby- waa si kadego roku przez cae stulecia od XIV w. Wyruszaa z katedry i ul. Grodzk dochodzia do Rynku, a obchodzc go wokó, zatrzymywaa si – prawdopodobnie do- piero od koca XVI w. – przy czterech otarzach ustawionych w kadym jego rogu. Na- stpnie powracaa na Wawel. Tak te byo przed drug wojn wiatow. Dopiero hitle- rowski okupant zakaza tego naboestwa. Wiadomo równie, e od 1940 r. taka proce- sja ju si nie odbya ani razu a do czasu wyboru metropolity krakowskiego na biskupa Rzymu w padzierniku 1978 r. Jednak bardzo niejasno przedstawia si ta sprawa w od- niesieniu do najbliszych lat po wojnie. Zbiory dokumentów po byych peerelowskich subach bezpieczestwa, zgromadzone w Krakowskim Oddziale Instytutu Pamici Narodowej, ani po innych partyjno-rzdowych organach, przechowywane w Archiwum Pastwowym, nie pozwalaj udzieli – na obecnym etapie poszukiwa – pewnej i za- dowalajcej odpowiedzi na pytanie o przyczyny, z powodu których te procesje si nie odbyway. Archiwa kocielne zasadniczo te milcz. Czy by to zakaz nowej wadzy, wyraony w jakikolwiek bd sposób? Trudno przesdzi1. Prawdopodobnie nie bya to obawa ludzi Kocioa przed przykrymi konsekwencjami ze strony tej wadzy, która nie krya swojego wrogiego stosunku do religii w ogóle, chocia nie podejmowaa jeszcze wrogich instytucjom kocielnym decyzji politycznych i administracyjnych. By moe jednak – jak niektóre z tych dokumentów sugeruj – chodzio o zanie- chanie strony kocielnej spowodowane jakimi wewntrznymi przyczynami. Po latach, w 1970 r., niektórzy ksia kurialni wyra pretensje pod adresem kardynaa Adama Sa-

1 W 1967 r. arcybiskup Karol Wojtya wypowiedzia nastpujce zdanie: „Od kilkunastu lat wa- dze nie pozwalaj na procesj” (Instytut Pamici Narodowej w Krakowie [dalej: IPN Kr] 039/32, k. 77, 79). 52 ks. Szymon Fedorowicz SOWINIEC nr 38/39 piehy, e w 1945 r. nie wznowi procesji po latach okupacji2. Czy wiedzieli jak byo na- prawd? Po 1945 r. procesje organizowane przez parafi katedraln odbyway si w ob- rbie Wawelu3 i dziao si tak, zdaniem niektórych przedstawicieli wadz pastwowych, wycznie na skutek decyzji czynników kocielnych, a nie zakazów administracyjnych, gdy do roku 1949 ówczesne prawo nie wymagao uzgadniania przebiegu z wadzami4. Czy rzeczywicie taka swoboda istniaa? Chocia sam kardyna Karol Wojtya wyjania w 1965 i w 1969 r., e powodem zaniechania po wojnie procesji na Rynek by podeszy wiek kardynaa Sapiehy, to jednak wadze nie przyjmoway do wiadomoci takiego uza- sadnienia. Odwoujc si do faktu, e celebrans gówny czsto prowadzi procesj tylko na maym jej odcinku, sugeroway przebiegle: „nie jest wykluczone, e kardyna Sapie- ha kierowa si przekonaniem, i szanowane powszechnie historyczne wzgórze wawel- skie nadaje wystarczajcy splendor tej uroczystoci religijnej”5. Z drugiej strony, istnie- je w pewnym dokumencie sporzdzonym przez stron pastwow opinia, e od 1945 r. procesje nie odbyway si, poniewa kardyna Sapieha „z nienawici do wadzy ludo- wej (nie bd paktowa z komunistami o zezwolenie) nie wznowi tradycji” procesji na

2 Ibidem 009/4373, t. 2, k. 324. 3 Wedug notatek sporzdzanych na bieco w latach 1934-1954 przez ks. Kazimierza Figlewicza, zatytuowanych „Ceremonie i tradycje zachowywane w Bazylice Metropolitalnej na Wawelu w Kra- kowie” (Archiwum Krakowskiej Kapituy Katedralnej [dalej: AKKK], b. sygn.), w 1945 r. procesja parafii katedralnej, prowadzona przez jednego z praatów, odbya si w kociele w. Andrzeja (ibi- dem, s. 138); w latach 1946-1949 prowadzona przez biskupa Rosponda i jeden raz przez kardynaa Sapieh odbywaa si wewntrz katedry (ibidem, s. 151, 166, 175, 186), za w latach 1950-1954 przez biskupów Rosponda lub Jopa na dziedzicu przykatedralnym (ibidem, s. 66, 96, 199, 220, 236). W notatkach tych nie ma adnych zapisów mówicych o jakichkolwiek staraniach i próbach organizowania procesji na Rynek, ani te o przeszkodach stawianych przez wadze. Najstarsza wzmianka na ten temat pojawia si dopiero w 1957 r. Ksidz Figlewicz zanotowa: „Wadze kra- kowskie nie chciay si zgodzi na procesj na Rynek motywujc odmow tym, e nie jest to trady- cj, gdy od 1940 r. procesji na Rynek nie byo, co jest oczywistym wykrtem” (AKKK, b. sygn., Kronika Archikatedralna od 15 V 1956 do 31 XII 1967, k. 13v). O probie skadanej tego roku przez arcybiskupa Baziaka wspomina kardyna Wojtya w 1967 r. w pimie do Urzdu do Spraw Wyzna w Warszawie, zob. Archiwum Pastwowe w Krakowie, Prezydium Rady Narodowej (dalej: AP PRN) 15, k. 36, oraz w kazaniu wygoszonym 10 VI 1971 r. podczas procesji Boego Ciaa, zob. Archiwum Kurii Metropolitalnej w Krakowie, Archiwum Kardynaa Karola Wojtyy (dalej: AKM, AKKW) B IId/60. Nie ma jednak dokumentów, które potwierdzayby oficjalne urzdowe dziaania w sprawie procesji, i by moe dlatego kierownik Stanisaw Parya zanotowa, e w 1957 r. „nikt procesji centralnej nie organizowa ani si o ni nie stara” (ibidem, B IId/53). Nie mona jednak wykluczy, e zabiegi o procesj ograniczyy si tylko do poziomu niekoniecznie oficjalnych roz- mów. W latach 1957-1959 procesj po wzgórzu prowadzi arcybiskup Baziak, a w latach 1962-1964 arcybiskup Wojtya (zob. AKKK, Kronika Archikatedralna…, k. 13v, 19r, 27r, 55r, 70r, 84r). 4 IPN Kr 039/56, cz. 2, k. 374. Doszukiwano si nawet jakiej motywacji: „czynniki kocielne z ne- gacji do naszego ustroju same zerway tradycj” (ibidem, k. 217). Jednak fakt, e „od wyzwolenia do roku biecego [1965] nie usiowano jej reaktywowa” (ibidem, 039/32, k. 242), e „tego typu procesje po 1945 r. nie byy kontynuowane” (ibidem, k. 116), e „nie ma tradycji po wyzwoleniu, a ostatni raz odbya si w 1939 r.” (ibidem, k. 48), nie móg stanowi obiektywnej podstawy do za- kazu dalszego jej organizowania. 5 Ibidem, 039/56, k. 374; AP PRN 15, k. 8. Wypada dopowiedzie, e 12 V 1946 r. procesj na Skak prowadzi sam kardyna Sapieha, gdzie po sumie udzieli bogosawiestwa relikwiami gowy w. Stanisawa, które nastpnie odwióz samochodem do katedry, zob. K. Figlewicz, „Ceremonie i tra- dycje…”, s. 149. SOWINIEC nr 38/39 Walka kardynaa Wojtyy o katedraln procesj Boego Ciaa… 53

Rynek6. A jednak – jak zobaczymy – kardyna Wojtya w póniejszych zabiegach o pro- cesje nigdy nie wspomina o jakimkolwiek zakazie wadz w tych pierwszych powojen- nych latach. Jeden z najstarszych odnalezionych ubeckich dokumentów dotyczcych tego za- gadnienia nie jest do koca zrozumiay. Notatka nie posiada daty – moe odnosi si do kadego roku midzy 1947 a 1954. Agent ukrywajcy si pod pseudonimem „Popraw- ski” donosi w niej, e ks. Stanisaw Czartoryski opublikowa pewn informacj. Dziw- na jest zarówno sama notatka, gdy nie wiadomo, co oznacza tutaj sowo „opublikowa” – prawdopodobnie tylko „stwierdzi” lub „gono powiedzia”, jak i owa informacja, a to ze wzgldu na sam jej sens. Otó ks. Czartoryski mia si wyrazi, e „tegoroczne wito Boego Ciaa nie bdzie obchodzone uroczycie, to znaczy, e nie bdzie pro- cesji z Eucharysti po Rynku Gównym, a na pytanie, dlaczego tak bdzie, odrzek, e jakby to mona byo urzdzi procesj, gdy na Rynku poowa domów jest zajta przez wrogów Kocioa i którzy by to jawnie drwili i mogliby jeszcze znieway”7. Niezbyt powany ton przytoczonej wypowiedzi sugerowaby raczej niech ks. Czartoryskiego do podejmowania rozmowy na ten temat, a odpowied zbywajca – zamiar zrobienia dyplomatycznego uniku. Odwoanie si do nadrzdnych wartoci religijnych umoli- wiao osignicie wanie takiego celu. Nie mona nie zauway, e takie stanowisko wspóbrzmi jako z wyej przytoczon wypowiedzi kardynaa Sapiehy. Zachowaa si natomiast lakoniczna i do niejasna notatka z 31 maja 1955 r., w której zawarto infor- macj, e: „sprawa procesji Boego Ciaa bya uzgadniana na terenie kurii diecezjalnej w Krakowie. Zostay wydane pewne dyrektywy odnonie przebiegu gównej procesji i procesji dochodzcych do niej. Kady z ksiy krakowskich zosta ju poinformo- wany, co i jak ma robi w dniu procesji i jak tras i”8. Nie wiadomo, czy chodzio o przygotowania do planowanej legalnej procesji, czy te do odprawianej z narusze- niem przepisów ówczesnego pastwowego prawa. Spraw reaktywowania procesji Boego Ciaa na Rynek podj arcybiskup Ka- rol Wojtya niemal natychmiast po objciu urzdu ordynariusza archidiecezji krakow- skiej: „od 1964 roku, rok rocznie z ca cierpliwoci, ale te i stanowczoci staram si o to”9. Jako arcypasterz poprowadzi procesj w uroczysto w 1964 r., ale tylko

6 AKM, AKKW B IId/53, Sprawa procesji Boego Ciaa w Krakowie, dokument opracowany w 1971 r. przez Stanisawa Pary, kierownika referatu Spraw Spoecznych Prezydium Rady Naro- dowej Miasta Krakowa w latach 1956-1980, byego pracownika Urzdu Bezpieczestwa. 7 IPN Kr 009/5375, t. 1, k. 126. W raporcie okresowym kierownika sekcji V wydziau V do Minister- stwa Bezpieczestwa Publicznego z 16 VI 1947 r. znajduje si interesujce stwierdzenie: „Procesje z innych kocioów [oprócz Boego Ciaa na Kazimierzu] nie chodziy na zewntrz, prócz kilku kocioów, które chodziy tylko dookoa kocioa, tumaczc si tym, e Kuria zakazaa chodzi po ulicach dlatego, aby ich wrogowie wedug wyraenia jednego ksidza nie wymiewali si co jest sprzeczne z kanonami kocioa wymiewanie si z sakramentów” (ibidem, 039/1, k. 38; pisownia oryginalna). Nie mona wykluczy, e chodzi tu o t sam osob ks. Czartoryskiego, a nawet o to samo zdarzenie. Natomiast w Dzienniku czynnoci Urzdu Parafialnego na Wawelu (1940-52), poz. 66/47 (AKKK, brak sygn.), pod dat 20 V 1947 r. zanotowano o zawiadomieniu chóru Filharmonii Krakowskiej, e procesja Boego Ciaa na Rynek nie pójdzie i o podzikowaniu za gotowo wzi- cia w niej udziau. 8 IPN Kr 009/5375, t. 2, k. 119. 9 Ibidem, 009/213, t. 1, k. 602; ibidem, 039/56, cz. 2, k. 446; por. AKM, AKKW B IId/53. W 1958 r. podjto – ju udokumentowan – nieudan prób przywrócenia procesji na Rynek. Zarzd Bazyliki na Wawelu wystosowa 19 V do Prezydium Rady Narodowej Miasta Krakowa pismo, w którym 54 ks. Szymon Fedorowicz SOWINIEC nr 38/39 po wzgórzu wawelskim. Tajny wspópracownik „Rosa”10 z nieukrywanym dystansem zauwaa, e „w stosunku do tego, co byo przed wojn, to niebo a ziemia. Obecnie jest absolutnie mniejsze zainteresowanie wszystkimi uroczystociami. Procesje nie bior lu- dzi. […] Wojtya kazania nie mówi, bo nie ma zwyczaju”11.

ROK 1965

Przed obchodami Boego Ciaa w roku 1965 „Rosa” donosi: „wiele mówi si w Kurii na temat przywrócenia procesji centralnej w Krakowie, która dawniej prze- chodzia przez Rynek Gówny”12. Nastpnie przekaza informacj, e biskup Wojtya poleci ks. Kazimierzowi Figlewiczowi, kustoszowi katedry, podj starania u wadz o zezwolenie na tak procesj. Ten, dziaajc w imieniu Zarzdu Bazyliki Metropoli- talnej, skierowan do Prezydium Dzielnicowej Rady Narodowej Stare Miasto prob motywowa – midzy innymi – tradycj tego naboestwa pielgnowanego w czasach kardynaa Sapiehy, i e w zwizku z tym obecny metropolita miaby prawo do kontynu- owania praktyk swojego poprzednika13. Zezwolenia na przejcie postulowan tras Wa-

powoujc si na okólnik MSW Departamentu Spoeczno-Administracyjnego z 25 VI 1957 r. zawia- damia, e w uroczysto Boego Ciaa wyruszy tradycyjna procesja z katedry na Rynek i po jego obejciu powróci t sam tras: ul. Grodzk, Placem W. Stwosza i ul. Kanonicz, AKKK, A.Cath. 4079/40. Okólnik ów, wydany na fali popadziernikowych ustpstw wadzy w zakresie polity- ki wyznaniowej, zawiera midzy innymi nastpujce wytyczne: „Wadze sprawujce nadzór nad zgromadzeniami i zebraniami bd uznawa i nie kwestionowa tradycyjnych zwyczajów i praktyk religijnych”; „Prezydia waciwych rad narodowych […] udziela bd zezwole miejscowym wa- dzom kocielnym na organizowanie procesji ulicznych i innych pochodów religijnych”. Prezydium zareagowao natychmiast pismem z 20 V, proszc o dostarczenie nastpujcych danych: motywy tradycyjnoci procesji i jej trasy, dat ostatniej procesji odbytej na tej trasie, trasy procesji w okresie midzywojennym, okupacyjnym i po wyzwoleniu, czy wezm w niej udzia wierni tylko parafii wawelskiej, czy te z innych kocioów i klasztorów oraz przypuszczaln liczb wiernych i pro- gram procesji, zob. ibidem, 4079/41. Zarzd odpowiedzia 26 V: procesja nie jest urzdzana przez parafi katedraln, ale jest gówn procesj miasta i diecezji i prowadzi j arcybiskup krakowski; od XIV w. wychodzia z katedry i sza na Rynek, ostatni raz 8 VI 1939 r.; przed wojn odbywaa si zawsze, w czasie okupacji nigdy, a po niej „z powodu trudnoci stawianych przez wadze po- przedniego okresu” te si nie odbywaa; zgodnie z kanonem 1291 KPK w procesji maj obowizek bra udzia wszystkie kocioy parafialne i klasztorne danej miejscowoci, co zawsze byo zacho- wywane; w obchodach bray udzia tysice wiernych, a program ustalony przez Rytua przewiduje piewy liturgiczne przy wystawionych otarzach. Dopowiedziano ponadto, „e obecnie wskutek bar- dzo trafnego usunicia linii tramwajowych z Rynku Gównego moliwoci przerw w komunikacji prawie zupenie zaniky” (ibidem, 4079/42). Jednak odpowied Prezydium z 28 V rozwiaa wszelkie nadzieje: powoujc si na ten sam okólnik MSW, stwierdzono, e nie ma moliwoci odbycia pro- cesji podan tras, gdy na przeszkodzie stoi „fakt rozwojowo-ekonomiczny, spoeczno-kulturalny i komunikacyjny naszego miasta” (ibidem, 4079/43). Ks. Kazimierz Figlewicz zapisa krótko: „na procesj na Rynek nie zgodzio si Prez. R. N.” (AKKK, Kronika Archikatedralna…, k. 19r). 10 Ks. Józef Szczotkowski. 11 IPN Kr 009/4373, t. 1, k. 78. 12 Ibidem, k. 352. 13 Ibidem, 039/32, k. 192. Pisma Zarzdu Bazyliki w aktach IPN nie ma; o jego treci w taki sposób informuje odrbny dokument sporzdzony przez pracownika SB. Znajduje si jednak w archiwum katedralnym. Proba z 10 VI okrelaa tras procesji: ul. Kanonicza – pl. W. Stwosza – ul. Grodzka – Rynek i z powrotem do katedry, zob. AKKK, A.Cath. 4079/44. SOWINIEC nr 38/39 Walka kardynaa Wojtyy o katedraln procesj Boego Ciaa… 55 wel–ródmiecie nie udzielono, wic ks. Figlewicz zorganizowa procesj – jak w roku poprzednim – na terenie samego Wawelu. Jednak, zdaniem tajnego wspópracownika „Jurka” (uprzednio uywajcego ps. „Rosa”), odmowa Dzielnicowej Rady Narodowej dotyczya nie tylko wnioskowanej przez ks. Figlewicza procesji centralnej z tras przez ul. Grodzk, ale w ogóle wyjcia na zewntrz wityni. Dlatego te zosta on ukarany przez Kolegium Karno-Orzekajce. „Jurek” dopowiada, e w roku ubiegym od karnej grzywny uchronia ks. Figlewicza amnestia14, ale informacje w esbeckich aktach przed- stawiaj to inaczej. Otó w ogóle zastanawiano si, czy organizowane przez katedr od kilku lat procesje na wzgórzu naruszay przepisy. Przyznano, e wczeniej nie zwracano na te procesje szczególniejszej uwagi. Uznano jednak, e chocia zakazana jest na Wa- welu komunikacja koowa, to wzgórze jest miejscem publicznym i na procesj powinno by udzielone zezwolenie wadz. Przypominajc ubiegoroczne umorzenie kary naoo- nej na ks. Figlewicza, zastanawiano si nad wymierzeniem jej tym razem15. Zanim jeszcze nadesza odmowna odpowied wadz dzielnicowych, arcybiskup zwróci si 11 czerwca do przewodniczcego Prezydium Rady Narodowej Miasta Kra- kowa Zbigniewa Skolickiego z prob o jego interwencj u tych wadz. Pisa, e proce- sja, o pozwolenie dla której proszono, zgodnie z tradycj sigajc niepamitnych cza- sów, wyruszyaby z katedry do ródmiecia i wróciaby na Wawel. Arcybiskup prosi o yczliwe ustosunkowanie si do sprawy, zauway, e „mono oddawania publicz- nej czci Najwitszemu Sakramentowi ze strony wiernych doznaa daleko idcego ogra- niczenia”, co odczuwaj oni jako krzywd, i wyrazi nadziej, e wysuwane przeszkody wynikajce z nasilenia ruchu ulicznego z pewnoci dadz si rozwiza na drodze od- powiednich uzgodnie. Ponadto doda, e od kilku lat nie dopuszcza si w ródmieciu tradycyjnej procesji w oktaw Boego Ciaa, a przecie ta procesja te odbywaa si od czasów niepamitnych16. Dlatego tym bardziej prosi o zgod na procesj z katedry w sam dzie witeczny. Bez niej katolicy bd pozbawieni procesji gównej, która od- bywa si w innych miastach, zwaszcza tych, które s siedzibami biskupów17. W odpowiedzi na wspomnian ju odmow Zarzd Bazyliki odwoa si 14 czerw- ca od decyzji umotywowanej zakóceniem ruchu koowego i pieszego na ul. Grodz- kiej i na Rynku Gównym oraz zagroeniem bezpieczestwa i porzdku publicznego. Uzasadnienie odwoania byo obszerne, wyczerpujce i racjonalne. Napisano w nim, e przed wojn procesja sza tradycyjn drog, gdzie wprawdzie ruch by mniejszy, ale ul. Grodzk i przez Rynek jedziy tramwaje, co nie przeszkadzao w odbyciu procesji. Teraz, wziwszy ten fakt pod uwag, naley stwierdzi, e ruch wcale nie jest wikszy, a zwaszcza w niedziele i wita, kiedy jest on minimalny i spokojny, bowiem urz- dy i sklepy s wtedy nieczynne. Przy niewielkim zabezpieczeniu porzdku ani ruch

14 IPN Kr 009/4373, t. 1, k. 381. 15 Ibidem, 039/32, k. 193. Ostatecznie kar grzywny na ks. Figlewicza naoono, zob. ibidem, k. 116. Ale, jak wynika z informacji o przebiegu uroczystoci Boego Ciaa w dniu 24 V 1951 r., procesja katedralna, która odbya si na placu przed katedr, bya wadzom zgoszona i z nimi uzgodniona, zob. Archiwum Pastwowe w Krakowie, Komitet Wojewódzki Polskiej Zjednoczonej Partii Robot- niczej [dalej: AP PZPR KW Kr] 1305, k. 84. 16 Przez kilka wieków, do poowy XVIII stulecia taka procesja sza z katedry do kocioa Boego Cia- a na Kazimierzu. Arcybiskupowi zapewne chodzio o jakkolwiek procesj parafialn w tej czci miasta. 17 IPN Kr 039/32, k. 237; AP PRN 15, k. 1. 56 ks. Szymon Fedorowicz SOWINIEC nr 38/39 koowy, który mona skierowa na inne ulice, ani pieszy nie byyby zakócone, a o za- groeniu bezpieczestwa i porzdku publicznego nie byoby mowy. Dopowiedziano jeszcze, e w Warszawie ruch jest znacznie wikszy, a mimo tego nie przeszkadza to procesji pój tras przez Krakowskie Przedmiecie. We wszystkich miastach, które s siedzibami biskupów, procesje Boego Ciaa id swobodnie ulicami i placami miast i nie staj si przyczyn wypadków ani zakócenia porzdku publicznego. Pismo tej treci podpisa ks. Figlewicz18. Tego samego dnia arcybiskup skierowa kolejny list do Skolickiego. Doczajc odpisy odmownej odpowiedzi Prezydium DRN i odwoania Zarzdu Bazyliki, zwró- ci uwag, e uzasadnienie wadz, cho bierze pod uwag stan ruchu na ul. Grodzkiej i na Rynku w dni powszednie, kiedy jest on rzeczywicie wielki, to jednak nie liczy si z jego nateniem w dni niedzielne i witeczne, gdy ten ruch jest skromny19. Skolic- ki jednak nie podj adnej interwencji u wadz niszego szczebla, a waciwie wprost jej odmówi ze wzgldu „na bardzo powane przeszkody natury komunikacyjnej. Zbyt wielkie nasilenie ruchu koowego nie pozwala na wielogodzinne wstrzymanie komuni- kacji na terenie ródmiecia”20. Natomiast samo Prezydium RN 16 czerwca podtrzyma- o w mocy decyzj niszej instancji, gdy – jak to ujto – „nie narusza obowizujcego prawa”, a odmowa „jest w peni uzasadniona wzgldami tak bezpieczestwa osobistego uczestników procesji, jak te wzgldami porzdku i bezpieczestwa ruchu drogowego”, co uwiarygodni swoim podpisem kierownik Urzdu Spraw Wewntrznych Stanisaw Wiórkowski21. Arcybiskup Wojtya natomiast interweniowa w Radzie Ministrów, ale nie wiadomo, w jaki sposób. W kadym razie efektem tego by – wedug relacji pra- cownika SB – „kompromis”, który polega na tym, e arcybiskup zrezygnowa z prób zorganizowania procesji do Rynku i owiadczy, e parafie w kwestii swoich procesji podporzdkuj si decyzjom wadz. Prosi tylko, aby procesja w parafii NMP z Lourdes moga odby si w godzinach popoudniowych, któr on sam ma prowadzi. Na t pro- b wyraono zgod. Zatem arcybiskup przed poudniem uczestniczy w naboestwie na Wawelu, a po poudniu we wspomnianej parafii, gdzie procesja – jak znów oceni pracownik SB – potraktowana zostaa jako centralna22. Na intrygujce pytanie, w jaki sposób zareagowano w Radzie Ministrów na interwencj arcybiskupa, niestety nie zna- my odpowiedzi.

ROK 1966

Przygotowania do uroczystoci Boego Ciaa tego roku arcybiskup Wojtya roz- pocz nieco wczeniej. Ju 18 maja skierowa w tej sprawie obszerny list do Skolic- kiego23. Powoa si w nim najpierw na Porozumienie przedstawicieli Rzdu i Episko- patu24, które w punkcie 15 postanawiao, e „kult publiczny, tradycyjne pielgrzymki

18 IPN Kr 039/32, k. 239. 19 Ibidem, k. 238; AP PRN 15, k. 4. 20 IPN Kr 039/32, k. 193; AP PRN 15, k. 3 (pismo z 15 VI). 21 AKKK, A.Cath. 4079/46; AP PRN 15, k. 5. 22 IPN Kr 039/32, k. 193, 197. 23 Ibidem, k. 169, 170. Tego pisma w aktach IPN nie ma, znajduje si natomiast w AP PRN 15, k. 6-11. 24 Porozumienie z 14 IV 1950 r. SOWINIEC nr 38/39 Walka kardynaa Wojtyy o katedraln procesj Boego Ciaa… 57 i procesje nie bd napotykay na przeszkody”, a „dla zachowania porzdku bd uzgadniane przez wadze kocielne z wadzami administracyjnymi” i zauway, e ten kult w odniesieniu do procesji Boego Ciaa jest na terenie Krakowa od kilku lat syste- matycznie ograniczany, a wadze stawiaj mu coraz dalej idce przeszkody. Nastpnie odniós si do argumentacji powoujcej si na bezpieczestwo i porzdek publiczny, stwierdzajc, e istnieje moliwo skierowania czasowo ruchu na równolege ulice w dniu, w którym ten ruch jest mniejszy ni w dni powszednie, a w niedziele i wi- ta ruch pieszy najliczniejszy jest wanie do i z kocioów. Oceni przy tym, e takie uzasadnienie odmowy procesji „ma szczególn wymow: jest przejawem nie tylko po- wszechnie na caym wiecie potpianej dyskryminacji ze wzgldu na wyznanie, ale nosi znamiona administracyjnej walki z religi”. W dalszej czci listu arcybiskup skryty- kowa uzasadnienie zakazu procesji sprzecznoci z interesem spoecznym: „zmusza do postawienia pytania: z czyim interesem spoecznym jest sprzeczne odbycie procesji Boego Ciaa? Ten argument jest zupenie goosowny i nieprzekonywujcy”, wysuwa- jc zarzut pod adresem organów wadzy, e dziaaj one wbrew 70. artykuowi Konsty- tucji PRL, który gosi: „Koció i inne zwizki wyznaniowe mog swobodnie wypenia swoje funkcje religijne”, oraz wbrew wspomnianemu Porozumieniu Rzdu z Episko- patem i deklaracjom kierowników PRL. Wskaza przy tym na odwrócenie porzdku logicznego, który przecie domaga si, aby przepisy niszego rzdu byy podporzdko- wane naczelnym zasadom prawa, a wic zasadom Konstytucji, i aby umoliwiay spe- nianie tych zasad. Tymczasem przepisy ruchu ulicznego wykorzystywane s tutaj do uniemoliwiania swobodnej dziaalnoci religijnej Kocioa, która ma oparcie wanie w zasadach konstytucyjnych. Oznacza to, e przepisy te stawiane s ponad Konstytucj. Duo miejsca powici arcybiskup samej procesji z katedry na Rynek. Przypomnia jej wielowiekow tradycj i zanik w czasie niemieckiej okupacji, za powojenny jej los uzasadni sdziwym wiekiem kardynaa Sapiehy i zym stanem zdrowia arcybiskupa Baziaka. Potem podj polemik z motywami odmowy przedstawionymi przez wadze w poprzednim roku. Nawiza do odwoania z 14 czerwca 1965 r. i wykaza raz jeszcze, e wobec minimalnego ruchu koowego i pieszego („nie ma tu kina”) w dni witeczne na drodze, któr miaaby i procesja, trwajca okoo 3 godzin, i gdy ul. Grodzk i Ry- nek mona dogodnie objecha, „nie moe by mowy o powanych przeszkodach natury komunikacyjnej”. Przywoa przy tym tradycyjny pochód Lajkonika, który odbywa si w porze popoudniowej dnia roboczego ulicami o znacznie wikszym nateniu ruchu ulicznego. Dla tego pochodu wstrzymuje si ruch, mobilizuje due siy MO, a Lajko- nik harcuje do woli przez dugie godziny i wtedy wstrzymanie komunikacji jako nie powoduje powanych utrudnie. Istotnie nie powoduje, „bo kad ulic mona obej inn”. Na koniec arcybiskup Wojtya wyrazi zrozumienie dla przekonujcych zmian tras procesji – take wawelskiej – spowodowanych rozbudow miasta i zarazem goto- wo do wspólnych w tym wzgldzie uzgodnie, zaznaczajc, e sytuacja ordynariusza krakowskiego na tle innych miast wykazuje wyrane upoledzenie. Skolicki 7 czerwca udzieli arcybiskupowi odpowiedzi w taki oto, sobie waciwy sposób: „pismo arcybiskupa odbiega od wymogów rzeczowej argumentacji i od form przyjtych w korespondencji do organów pastwowych. Pewne fragmenty, dotyczce rzekomo «procesu dyskryminacji» musz uzna za insynuacje. Ten typ korespondencji nie sprzyja uoeniu stosunków […]. Nie ma nic wspólnego z duchem Porozumienia, na które arcybiskup si powouje. Wyklucza moliwo merytorycznego ustosunkowania 58 ks. Szymon Fedorowicz SOWINIEC nr 38/39 si do poruszanych spraw”25. Znajc jednak jego sposób redagowania listów do urzd- ników rónych szczebli, nietrudno zauway, e wyprowadzony z równowagi Skolicki próbowa wasn agresj uzasadni brak rzeczowych argumentów i niech do podej- mowania poruszanego przez metropolit problemu procesji. Arcybiskup tego samego dnia telegraficznie zaprotestowa wobec pozbawienia go prawa odprawienia procesji tradycyjn tras26. A tak podczas konferencji dziekanów skomentowa – wedug infor- macji z 16 czerwca – reakcj Skolickiego sam arcybiskup: „Pan Skolicki […] na to pismo bardzo si oburzy. Z przesanej przez niego odpowiedzi wynika, e wobec przy- pisywania wadzom dyskryminacji nie bdzie merytorycznej odpowiedzi na nadesane pismo. Przesane do wadz pismo zawierao nie tylko sowo «dyskryminacja», ale rów- nie argumenty, do których przewodniczcy si nie ustosunkowa tylko dlatego, eby nie dyskutowa na temat procesji wawelskiej”. Arcybiskup „podkreli, e mówi o tym dlatego, e gdyby o tych sprawach nie mówili, nie deptali po pitach, nie domagali si, to by im t rzecz ca zlikwidowali, bo jest to przecie idea, do której d. Wadzom chodzi o to, aby w stosunku do tego rodzaju spraw nie protestowa i nie przedstawia swoich wywodów. Póniej by si to nazywao, e koció zerwa tradycj, e zaniedba- no stara itp. A do tego stanowczo nie mona dopuci. Kady rok […] jest nowym etapem tej kampanii, z tym, e to nie musi by tylko jako sia cikoci, ale to musi by jednak w a l k a [podkr. moje – S.F.]. Oczywicie, e «oni» bd stosowa rodki szcze- gólne, ale na to trzeba przedstawia swoj argumentacj”27. Niezalenie od tego Zarzd Bazyliki skierowa prob o pozwolenie na odpra- wienie procesji centralnej do Rynku, któr miaby poprowadzi arcybiskup. Zgody nie udzielono, ale odwoania te nie wnoszono. Wówczas ks. Figlewicz uda si osobicie 7 czerwca do Urzdu do Spraw Wyzna Prezydium RN z „propozycj” zorganizowa- nia procesji na dziedzicu wawelskim i nazajutrz, 8 czerwca, zoy stosowne pismo, co – jak zaznacza raportujcy urzdnik – uczyni „po raz pierwszy od szeregu lat”28.

25 IPN Kr 039/32, k. 183; AP PRN 15, k. 16. 26 AP PRN 15, k. 17. 27 IPN Kr 039/23, k. 315-316. Mniej wicej dwa tygodnie póniej, 2 VII, a wic ju po uroczystoci Boego Ciaa, arcybiskup Wojtya odpowiedzia Skolickiemu listem na jego pismo. Kopia listu – z którego wynika, e arcybiskup porusza spraw równie procesji wychodzcych z innych kocio- ów – zachowaa si w archiwum katedralnym. Arcybiskup ustosunkowuje si w nim do zarzutów Skolickiego i spokojnie dowodzi, e argumentacja z poprzedniego pisma jest jak najbardziej rzeczo- wa, poparta dowodami i dlatego uycie wyrazu „dyskryminacja” byo uzasadnione jako logiczny wniosek wynikajcy z oczywistych faktów. Nastpnie wyraa zdziwienie z powodu prawdziwego pomówienia o nieodpowiedni form korespondencji, która w niczym nie uchybiaa przyjtym re- guom. Wobec braku obiektywnych racji dla odmawiania zezwole lub ograniczania tras procesji zarzuca wadzom celowe „tumienie publicznych przejawów ycia religijnego, nawet tych, które maj za sob wielowiekow tradycj”. Natomiast jego zabiegi czynione w imieniu katolików o to, by wadze liczyy si z ich potrzebami religijnymi, nie stoj w sprzecznoci z deniem do waci- wego uoenia si wzajemnych stosunków, ani te z „duchem Porozumienia”, które „nie ma chyba na celu tumienia tego religijnego ycia”. W kocu przypomina fragment swojego poprzedniego listu z 18 V o gotowoci porozumienia si w sprawie tras procesji, wykazujc tym samym dobr wol. Broni prawa zwracania si obywateli do rónych instancji wadz wedug ustawowo przyj- tych form w celu osignicia ich susznych zamierze i przypomina wynikajcy z tego obowizek tych wadz udzielenia im merytorycznej odpowiedzi. Nie uznajc pisma z 7 VI za tak odpowied „w dalszym cigu oczekuj na waciwe ustosunkowanie si do problemu przedstawionego przeze mnie w pimie z 18.V.” (AKKK, A.Cath. 4079/51). 28 IPN Kr 039/32, k. 116, 169. SOWINIEC nr 38/39 Walka kardynaa Wojtyy o katedraln procesj Boego Ciaa… 59

Równoczenie kanclerz kurii ks. Mikoaj Kuczkowski, w rozmowie telefonicznej z kie- rownikiem Urzdu do Spraw Wyzna Prezydium RN, zapyta, czy wadze miejskie od- mawiaj ordynariuszowi jego prawa odprawienia procesji centralnej. Próbowa przeko- na rozmówc o niesusznoci argumentów wysuwanych przez wadze, wykazujc, e odmowa jest raczej pewn form dyskryminacji i ograniczania swobód Kocioa i bi- skupa. Zarzuty te uzasadnia wielowiekow tradycj procesji gównej i nie przyjmowa wyjanie o „nieistnieniu tej tradycji od 1945 roku”. Stwierdzi ponadto, e powojenne wadze postpoway w podobny sposób jak hitlerowcy, którzy przerwali t tradycj29. Nie wiemy, niestety, co mia na myli, mówic: „w podobny sposób”. Swoje dziaania podj równie sam arcybiskup. Wysa mianowicie cztery tele- gramy tej samej treci: do Sekretariatu Prymasa, do Koa Poselskiego „Znak”, do pre- miera Józefa Cyrankiewicza i do przewodniczcego Prezydium RN w Krakowie. Za- sadniczo zwraca si do samego premiera: „Prezydium Rady Narodowej odmówio ze- zwolenia na tradycyjn procesj Boego Ciaa z katedry do Rynku prowadzonej przez ordynariusza. Zoyem do Przewodniczcego protest wobec pozbawienia mnie jako biskupa prawa odprawiania tej tradycyjnej procesji. Protest ten ponawiam na rce Pana Prezesa Rady Ministrów i prosz o spowodowanie zmiany stanowiska Prezydium Rady Narodowej”30. W odpowiedzi na te wszystkie przedsiwzicia strony kocielnej wadze politycz- ne i administracyjne wyraziy zgod na prob ks. Figlewicza, dotyczc procesji po wzgórzu wawelskim31. W naboestwie bra udzia arcybiskup i sam poprowadzi pro- cesj. Odczytano wtedy tre telegramu do ks. Prymasa o tym, e procesja wskutek zakazu wadz odbdzie si tylko na Wawelu32.

ROK 1967

Wiadomoci o przygotowaniach do procesji tego roku jest w aktach IPN zdumie- wajco mao. Za to znacznie wicej znajdziemy ich w archiwum PRN. W maju 1967 r. znów pojawia si informacja od „Jurka”, e arcybiskup zamierza zorganizowa proce- sj Boego Ciaa z Wawelu do kocioa Mariackiego na Rynku oraz sugestia, e móg- by on zgodzi si na rozmieszczenie otarzy przy kamienicach na trasie, a nie, jak to byo przed wojn, na samym Rynku. Zabiegi podejmie drog pisemn, a starania bdzie czyni nawet przez najwysze czynniki, a wic przez kardynaa Stefana Wyszyskiego, ewentualnie którego z posów. Takie wiadomoci skoniy oficera sub do wyznacze- nia „Jurkowi” zadania bliszego zainteresowania si zamiarami arcybiskupa Wojtyy w sprawie przygotowa tej procesji33. Jednak adnych informacji od niego ju nie ma. Tymczasem Zarzd Bazyliki skierowa do Prezydium DRN dwa podania: o ze- zwolenie na procesj po wzgórzu wawelskim 16 maja i o zezwolenie na procesj do Rynku 17 maja. Równoczenie arcybiskup – te 17 maja – wysa pismo do Skolickiego,

29 Ibidem, k. 169, 171-172. 30 Ibidem, k. 118, 169, 172-173. 31 Ibidem, k. 116, 169, 173. 32 Ibidem, k. 112-113, 116, 142. 33 Ibidem, 009/4373, t. 2, k. 186. 60 ks. Szymon Fedorowicz SOWINIEC nr 38/39 proszc go, aby wpyn na podwadny mu organ administracji, dosownie – „poleci” udzieli odpowiedniego zezwolenia, przypominajc dawniejsze swoje wypowiedzi do- wodzce, e odbycie procesji da si pogodzi z wymogami komunikacyjnymi. Powoa si przy tym na procesj ku czci w. Stanisawa na Skak, która – mimo trasy dla ruchu ulicznego bardziej wymagajcej – nie spowodowaa powanych zaburze komunika- cyjnych i szkód w yciu gospodarczym miasta. Doda, e w sprawie drogi procesji – chocia nie przewiduje tu istotnych trudnoci – gotów jest podj rozmow, aby uzgod- ni j z wadzami miasta. Na koniec poprosi, aby przez odmow organa wadzy nie stawiay go w sytuacji gorszej ni sytuacja ordynariuszy innych diecezji34. Nastpnego dnia – 18 maja – jakby chcc zabezpieczy si przed manipulacj czasem, znów pro- si Skolickiego, aby ten zaatwi spraw w terminie umoliwiajcym poinformowanie wiernych w niedziel przed uroczystoci, czyli niejako w ostatniej chwili, i ponowi propozycj rozmowy35. Inicjatywa arcybiskupa nie powioda si, bowiem zastpca Skolickiego Edward Góra odpisa 20 maja, e przewodniczcy ze wzgldu na swój urlop wypoczynkowy nie moe przeprowadzi rozmowy na temat procesji, ale niezalenie od tego Prezy- dium podtrzymuje jego opinie zawarte w pismach z 1965 i 1966 r.36 Arcybiskup odpisa 22 maja, e propozycj rozmowy podtrzymuje i prosi o ni wanie wiceprzewodnicz- cego, jako upowanionego w tych sprawach, oraz podkreli, e wobec odmowy sy- tuacja jego w stosunku do innych ordynariuszy „pozostaje w racej dysproporcji”37. Tego samego dnia wysano z DRN do Zarzdu Bazyliki odpowiedzi na wczeniejsze podania. Na procesj po wzgórzu zezwolono, na Rynek – nie38. Arcybiskup Wojtya w pewnym sensie jednak dopi swego – do owej rozmowy w kocu doszo. Odbya si 23 maja. Najpierw podkreli, e w centralnej uroczystoci katedralnej widzi rekompensat procesji parafialnych, które s z roku na rok ograni- czane. „Jakkolwiek tradycja centralnej katedralnej procesji zostaa przerwana za moich poprzedników, którzy zaniechali jej ze wzgldu na swój wiek, ja w wyniku okastro- wania w 90% procesji parafialnych chc wróci do wielowiekowej tradycji”. Dlatego zaproponowa rozmowy, aby uzgodni odpowiadajc obu stronom tras. Zaznaczy tutaj, e nie chce si upiera przy trasie do Rynku, ale chce „rozmowy dialogowanej, konstruktywnej”, która zaspokoi aspiracje jego, jako arcybiskupa, duchowiestwa i wiernych, aby krzywdy i straty przez nich ponoszone byy jako zrekompensowane. Wiceprzewodniczcy Jan Skiba, który by gospodarzem spotkania, stwierdzi w odpo- wiedzi, e w wyniku dynamiki wielokierunkowego rozwoju miasta wyksztaciy si w Krakowie w cigu 20 lat nowe tradycje. Administracja odpowiedzialna za porzdek publiczny uwzgldnia na ile moe potrzeby organizacji religijnych, dlatego uzna, e potrzeba kultu publicznego jest zaspokajana, a tradycje Boego Ciaa s – wedug niego – w ramach nowych tradycji i w granicach niekolidujcych z t dynamik, uszanowane. Oceni, dosy kuriozalnie, e tak wyksztacon now tradycj jest procesja Boego Ciaa po wzgórzu wawelskim i zapowiedzia, e od tej tradycji nie mog odstpi na

34 AP PRN 15, k. 18-19. 35 Ibidem, k. 21. 36 Ibidem, k. 24. 37 Ibidem, k. 26. 38 Ibidem, k. 28-29. SOWINIEC nr 38/39 Walka kardynaa Wojtyy o katedraln procesj Boego Ciaa… 61 rzecz nowej, któr proponuje arcybiskup, i w zwizku z tym utrzymuj w mocy swoje stanowisko z poprzednich lat. Arcybiskup odpar na to, e procesja wawelska jest lo- kalna, parafialna, a staa si centraln na skutek odmawiania ju od 4 lat zgody na uro- czystoci centralne, jakie odbywaj si w innych diecezjach. Zniesiono wielowiekowe tradycje, jak procesja Mariacka; jeli si jedne znosi, to dlaczego nie mona tworzy nowych, dopasowanych do zmienionych warunków, skoro przepisy pastwowe gwa- rantuj swobod publicznego kultu – zapytywa retorycznie arcybiskup. Znów prosi o dialog: „jeeli ja przedstawiem konkretne propozycje, to panowie winni przedstawi kontrpropozycje i to byby dialog”. Zarzuci rozmówcy, e sprowadzi problem do tra- dycji parafialnej, pomijajc aspekt uroczystoci centralnych. Wyrazi jednak wdzicz- no za spotkanie, co oceni jako krok do przodu w stosunku do roku ubiegego, kiedy ignorowano jego propozycje rozmowy. Wyrazi nadziej, e – cho „jest to wszystko za póno” – rozmówcy zrozumiej potrzeb dialogu i poprowadzone wspólnie rozmowy przynios jaki zadowalajcy kompromis. „Arcybiskup by stanowiskiem wadz przy- gnbiony. Bya chwila wzruszenia i pokornej proby. Rozmówcy odnieli wraenie, e przyjby kad tras i podjby rozmow odnonie innych da wadz. Zachowa si taktownie i spokojnie”39 – zapisano w notatce subowej sporzdzonej dla dyrektora Aleksandra Skaryskiego. Natomiast 25 maja meldowano o ordziu arcybiskupa z 23 maja, które odczytywa- no w kocioach krakowskich w samo wito. Oto jego fragment zapisany zgodnie z po- trzebami sub: „Boe Ciao jest uroczystoci publiczn i publicznie jest obchodzone. Od kilkunastu lat40 wadze nie pozwalaj na procesj. Kraków jest chyba jedynym mia- stem w Polsce, gdzie nie pozwala si biskupowi na procesj. Obowizkiem biskupa jest przede wszystkim oddanie czci Bogu”41. Miesic póniej, 21 czerwca, arcybiskup Wojtya, ju jako kardyna nominat, wy- sa pismo do Urzdu do Spraw Wyzna w Warszawie42 dotyczce „systematycznego ograniczania procesji Boego Ciaa w Krakowie”. Po duszym rekursie historycznym przedstawiajcym odwieczn tradycj tych procesji, a wród nich zwaszcza katedralnej do Rynku, napisa, e ta tradycja zastpowana jest przez wadze Krakowa inn „trady- cj”, a mianowicie „tradycj” nieistnienia tej ostatniej procesji od czasu drugiej wojny wiatowej. Wykazywa te, i jej brak spowodowany by wtedy sdziwym wiekiem kar- dynaa Sapiehy, wygnaniem arcybiskupa Baziaka i jego chorob, e mimo tego tene ar- cybiskup prosi o zgod na tak procesj w 1957 r. Napisa dalej o owiadczeniu wadz pragncych utrzymania tej nowej „tradycji” i e wobec tego powiedzia jej przedstawi- cielom o tworzcej si z kadym rokiem w coraz wikszym zakresie „tradycji zakazów”

39 Ibidem, k. 31-33. 40 W aktach nie ma dokumentów wiadczcych o staraniach o procesj centraln przed 1965 r. 41 IPN Kr 039/32, k. 77, 79; AKM, AKKW B IId/26. A oto sowa arcybiskupa w peniejszym brzmie- niu: „W wito Boego Ciaa pragniemy publicznie wyzna nasz wiar w Eucharysti i jak najgod- niej podzikowa Bogu za ten Dar. […] Prosilimy natomiast i nadal prosimy tych, od których to zaley, aby nam tego publicznego kultu Boego Ciaa nie ograniczali i nie utrudniali. […] Kraków jest te chyba jedyn w Polsce siedzib biskupi, w której od szeregu lat w dniu Boego Ciaa nie moe wyruszy z katedry na ulice miasta tradycyjna procesja prowadzona przez Metropolit Kra- kowskiego. A przecie pierwszym jego obowizkiem jest troszczy si o cze Najwitszego Sa- kramentu i skupi wokó siebie w publicznym wyznaniu wiary i dzikczynieniu tak duchowiestwo jak i wiernych”. 42 Skd kopi tego pisma przesano 4 VIII do PRN w Krakowie. 62 ks. Szymon Fedorowicz SOWINIEC nr 38/39 tych procesji. Zauway, e odmowa na ich odprawienie jest istotnym ograniczeniem lub nawet zakazaniem kultu Boego Ciaa, a wydane ju zakazy pomniejszyy ten kult do 10% tego, co byo dziedzictwem tradycji. Wskaza równie na swoiste upoledzenie, jakie z tego powodu dotyka arcybiskupa krakowskiego na tle innych diecezji, i zwróci uwag na wysuwane przez siebie propozycje porozumienia, co do trasy procesji. Za- koczy: „Mam podstawy, aby utrzymywa, e przeszkody komunikacyjne, na jakie si wadze powouj, w istocie nie istniej. ywi przekonanie, e Urzd do Spraw Wyzna w Warszawie wpynie na PRN, aby zaprzestao swej szkodliwej dla spoeczestwa kato- lickiego dziaalnoci na odcinku procesji Boego Ciaa”43. Na to pismo odpowiedzia dyrektor Urzdu do Spraw Wyzna Aleksander Skar- yski 3 sierpnia. Poinformowa lakonicznie kardynaa, e Urzd zainteresuje si tym problemem i po wszechstronnym i wnikliwym zbadaniu zagadnienia przekae wadzom terenowym swoje stanowisko w sprawie rozwizania w roku przyszym44.

ROK 1968

Kwestia procesji wraca w nastpnym roku. Pismo do Skolickiego z prob o ze- zwolenie na procesj kardyna wysa 17 maja. Zaznaczy w nim, e jako arcybiskup ma obowizek tak procesj poprowadzi oraz przypomnia, e tradycyjnie odbywaa si ona na trasie z katedry do Rynku i z powrotem. Wyrazi ponadto, „jak w latach ubie- gych”, gotowo uzgodnienia drogi procesji45. Skolicki odpowiedzia 1 czerwca, in- formujc tylko, e pismo w sprawie procesji przekaza do Prezydium DRN46. Równie 17 maja kardyna napisa list do Skaryskiego, w którym nawizujc do jego pisma z 3 sierpnia 1967 r., poprosi o uwzgldnienie postulatów arcybiskupa, parafii i kocio- ów, „co na przestrzeni szeregu ostatnich lat spotyka si stale z przeciwn praktyk wadz wyznaniowych w Krakowie, zmierzajcych do radykalnego ograniczenia pu- blicznego kultu Najwitszego Sakramentu”47. Adresat nadawcy nie odpowiedzia, na- tomiast poinformowa o tym licie Skolickiego, któremu zaproponowa sposób dalsze- go postpowania: po zoeniu formalnego wniosku przez kuri zaprosi kardynaa na rozmow i zasugerowa rozwizanie uwzgldniajce w pewnym stopniu jego wnioski, a za punkt wyjcia przyj jego owiadczenie o nieupieraniu si przy trasie do Rynku48. Tymczasem tajny wspópracownik „Jurek”, tym razem bez wstpnego rozpy- tywania, otrzymuje to samo co w roku poprzednim zadanie: rozezna zamierzenia dotyczce procesji Boego Ciaa49. I szybko z niego si wywizuje. Po tygodniu do- starcza konkretne informacje, e mianowicie kapelan kardynaa Wojtyy ks. Sta- nisaw Dziwisz pojecha do Warszawy z pismami dotyczcymi stara metropoli- ty o procesj Boego Ciaa. Dorczy je biskupowi Bronisawowi Dbrowskiemu,

43 AP PRN 15, k. 35-37. 44 Ibidem, k. 38. 45 IPN Kr 039/32, k. 48, 68, 71. 46 AP PRN 15, k. 40. 47 Ibidem, k. 42; AKM, AKKW B IIb/10a. 48 AP PRN 15, k. 41. Pismo to Skolicki otrzyma 5 VI. 49 IPN Kr 009/4373, t. 2, k. 248. SOWINIEC nr 38/39 Walka kardynaa Wojtyy o katedraln procesj Boego Ciaa… 63 sekretarzowi Konferencji Episkopatu, który w zwizku z tym mia interweniowa u Skaryskiego50. W Warszawie byli te 4 czerwca w tej samej sprawie delegaci kapituy ksia Kuczkowski i wicekustosz katedry Franciszek Walancik. Rozmawiali z naczelnikiem Urzdu do Spraw Wyzna Aleksandrem Merkerem, „który owiadczy wyranie, e sprawa procesji Boego Ciaa poza wzgórze zostaa omówiona z wadzami administra- cyjnymi w Krakowie i e zezwolenie zostanie udzielone. Owiadczy te, e omawianie szczegóów w Urzdzie centralnym nie jest moliwe, ale dokonaj tego wadze krakow- skie, stosownie do wielokrotnych moich propozycji” – pisa kardyna51. Po powrocie delegatów kardynaa wród kurialistów zapanowa optymistyczny nastrój. Przywiezio- na zostaa wiadomo, e Urzd nie widzi przeszkód, a szczegóowe ustalenia uwaa za kompetencje wadz miejscowych52. Jednak, zdaniem „Jurka”, wspomniani ksia nie osignli nic konkretnego w rozmowie z Merkerem. Bowiem ten stwierdzi tylko, e Warszawa nie widzi adnych przeszkód, za szczegóy organizacyjne s do uzgodnienia z wadzami lokalnymi. Ksia byli wic przekonani, e tym razem procesja na pewno si odbdzie53. Dlatego te, mimo wysania proby w dniu 4 czerwca o pozwolenie na procesj ograniczon tylko do samego wzgórza wawelskiego, Zarzd Bazyliki 5 czerw- ca zoy kolejn prob – jednoczenie wycofujc t z dnia poprzedniego – o zgod na procesj, która przeszaby tradycyjn drog do Rynku54. Nastpnego dnia, 6 czerwca, kardyna zwróci si pisemnie do Skolickiego, in- formujc go o zapewnieniu, jakie otrzymali delegaci kapituy w USW w Warszawie, e w biecym roku procesja odbdzie si zgodnie z tradycj poza obrbem wzgórza wawelskiego, i e w zwizku z tym prosi o spowodowanie udzielenia przez Prezydium DRN zgody na procesj przed niedziel 9 czerwca, aby móc wiernych powiadomi o uroczystoci na czas55. Tymczasem decyzja wadz bya odmowna i spowodowaa olbrzymi szok. Na- desza 8 czerwca z DRN okoo godziny 12.30, a podjta zostaa przez kolektyw poli- tyczny, gdy – jak uznano – „procesja, o któr ubiega si Wojtya nie ma tradycji po wyzwoleniu”56, ale uzasadnienie oficjalne brzmiao: „z uwagi na bezpieczestwo ruchu drogowego”57. Kardyna poczu si dotknity i postanowi uruchomi wszystkie rodki, aby interweniowa i osign zamierzony cel. Natychmiast zatelefonowano z kurii do Merkera, „który okaza wielkie zaskoczenie stanowiskiem wadz krakowskich, owiad- czy, e przecie w rozmowie z delegatami kapituy w dniu 4 czerwca przedstawi, e Urzd ustali z wadzami krakowskimi, i procesja odbdzie si poza wzgórzem, e nie rozumie, dlaczego wadze krakowskie odmówiy zezwolenia” – kontynuowa kardyna w swoim odwoaniu zaadresowanym do Góry pod nieobecno Skolickiego. Podkreli równie, e wyrazi gotowo uzgodnienia trasy, ale wadze dzielnicowe nie podjy

50 Ibidem, k. 249; ibidem, 039/32, k. 48. 51 W póniejszym odwoaniu do Edwarda Góry dnia 8 VI, zob. ibidem, 039/32, k. 69, 72; AP PRN 15, k. 57-59. 52 IPN Kr 039/32, k. 48. 53 Ibidem, 009/4373, t. 2, k. 249. 54 Ibidem, 039/32, k. 68, 71, 76. 55 AP PRN 15, k. 51. 56 IPN Kr 039/32, k. 48. 57 Ibidem, k. 68, 71; AP PRN 15, k. 54. 64 ks. Szymon Fedorowicz SOWINIEC nr 38/39 jego propozycji. Dlatego prosi o spowodowanie wydania przez Wydzia Spraw We- wntrznych DRN zezwolenia na procesj poza obrbem wzgórza, podtrzymujc go- towo uzgodnienia jej trasy. Jednoczenie zakomunikowa, e nie przyjmuje do wia- domoci decyzji zezwalajcej na procesj po wzgórzu wawelskim (nadesza w osob- nym pimie Prezydium DRN take z 8 czerwca), poniewa proba Zarzdu Bazyliki z 4 czerwca zostaa wycofana w pimie z 5 czerwca i ju tego dnia bya bezprzedmioto- wa58. Tene Zarzd równie wysa 8 czerwca nieprzyjmujce do wiadomoci tej decyzji pismo do Urzdu Spraw Wewntrznych PRN (przez DRN), jednoczenie wnoszc od niej odwoanie, którego uzasadnienie stanowi odpis listu kardynaa do Góry59. Tego samego dnia kardyna zwoa spotkanie proboszczów i rektorów kocioów krakowskich, na którym poinformowa szczegóowo o przebiegu dotychczasowych sta- ra w sprawie procesji. Odmow wadz okreli jako policzek wymierzony kurii i jemu osobicie oraz zaznaczy, e gotów by uzgodni inn tras procesji ni pierwotnie proponowa i omówi jej szczegóy. Mimo zaistniaej sytuacji poleci ksiom ogosi z ambon, e w dniu Boego Ciaa odbdzie si z Wawelu procesja, któr on sam po- prowadzi i zaapelowa do nich o przysanie do katedry wiernych na to naboestwo. Na zakoczenie wrczy obecnym komunikat przeznaczony do odczytania w kocioach Krakowa w niedziel 9 czerwca. A oto tre tego komunikatu: „W Boe Ciao o godzi- nie 9.00 wyruszy z Wawelu procesja eucharystyczna do czterech otarzy, któr popro- wadzi ksidz kardyna, metropolita krakowski. Procesja ta stanowi uwicony tradycj stuleci akt publicznej czci Najwitszego Sakramentu. We wszystkich stolicach diecezji procesje na Boe Ciao prowadzone przez biskupów wychodz bez przeszkód na ulice. Wedle zapewnie wadz centralnych, tegoroczna procesja Boego Ciaa […] nie natrafi na przeszkody i odbdzie si poza obrbem wzgórza wawelskiego drog ustalon”60. Natomiast „Jurek” przekaza informacj: kardyna postanowi, e jeli zezwolenia nie otrzyma, to procesja odbdzie si na dziedzicu katedralnym. rodowisko kurialne nie wykluczao jednak, e mimo wszystko zdecyduje si on i przez miasto. „Jurek” uwaa, e taki krok jest mao prawdopodobny, cho naleao tak moliwo dopusz- cza. Wyraa take opini, e kardyna z nikim z wadz nie bdzie w sprawie procesji rozmawia, e wyle w tym celu biskupa Juliana Groblickiego lub kanclerza Kuczkow- skiego. Obaj ci duchowni twardo bd si upomina o wydanie zezwolenia. Ca ak- cj – jak okrela te zabiegi „Jurek” – kierowa i wszystko osobicie organizowa sam kardyna. Ksidz Figlewicz by tylko wykonawc jego polece, za ks. Walancik „te nie ma nic do powiedzenia”. Doniesienie „Jurka” koczy istotne dopowiedzenie. Jeeli procesja si nie odbdzie, wówczas w uroczysto Boego Ciaa odczytany zostanie w kocioach krakowskich list kardynaa – chyba o nieprzyjemnej treci – za on sam nie omieszka na Wawelu wypowiedzie si pod adresem wadz61. Wydanie przez kardynaa powyszego komunikatu zapowiadajcego procesj byo posuniciem odwanym, cho ryzykownym, stawiajcym wadze w niezrcznej sytuacji i z pewnoci prowokujcym ich nieprzychyln reakcj. Sam kardyna poszed za cio- sem i w poniedziaek 10 czerwca posa Górze jeszcze jedno pismo. Przypomnia w nim

58 IPN Kr 039/32, k. 69-70, 72-73; AP PRN 15, k. 53. 59 IPN Kr 039/32, k. 76; AP PRN 15, k. 55. 60 IPN Kr 039/32, k. 48, 49; AP PRN 15, k. 56. 61 IPN Kr 009/4373, t. 2, k. 249. SOWINIEC nr 38/39 Walka kardynaa Wojtyy o katedraln procesj Boego Ciaa… 65 najpierw o uzgodnieniach pomidzy Urzdem do Spraw Wyzna a wadzami Krakowa, o których mówi Merker 4 czerwca, a nastpnie: „Jakkolwiek jestem przekonany, e procesja Boego Ciaa mogaby bez adnych trudnoci odby si w sposób okrelony wielowiekow tradycj z Wawelu do Rynku Gównego i z powrotem na Wawel, to jed- nak chcc okaza jak najdalej idc gotowo do dojcia do porozumienia z wadzami Miasta w tej sprawie, proponuj na rok biecy ograniczon drog procesji”. Miaaby przebiega ulicami Podzamcze, Grodzk, placem Wiosny Ludów, Franciszkask, Stra- szewskiego, Podzamcze, Wawel od strony Bernardyskiej. Otarze usytuowano by przy kocioach w. w. Piotra i Pawa, w. Franciszka, w. Idziego i przy budynku kurii. Kardyna nie wykluczy zaakceptowania innej trasy, któr zaproponowaliby przedstawi- ciele wadz. Wyrazi wreszcie nadziej, e jego gotowo do porozumienia nie zostanie odrzucona62. Nie rezygnowa równie Zarzd Bazyliki w osobie ks. Figlewicza, posya- jc do Prezydium DRN 10 czerwca odpis listu kardynaa do Góry, proszc w ten sposób ponownie o zezwolenie na procesj63. Jak mona si byo spodziewa, decyzja Prezy- dium DRN z 11 czerwca bya odmowna i motywowana jak zwykle bezpieczestwem ruchu drogowego64. Nazajutrz, to jest 11 czerwca, w siedzibie Rady Narodowej Miasta Krakowa od- bya si 75-minutowa rozmowa biskupa Groblickiego i ks. Kuczkowskiego z przed- stawicielami wadz: wiceprzewodniczcym Gór, naczelnikiem Merkerem i kierowni- kiem Wydziau do Spraw Wyzna Leonem Królem. Inicjatywa tego spotkania wysza ze strony wadz, na co wskazuje obecno Merkera. W trakcie rozmowy ujawnia si radykalna zmiana stanowiska Merkera w stosunku do tego, co deklarowa 4 i 8 czerw- ca. „Mówi zgodnie z ustalonymi tezami” – zanotowa w meldunku pracownik SB, co oznacza, e przed spotkaniem przyjto okrelon strategi, majc na celu wycofanie si z wczeniejszych obietnic65. Teraz Merker twierdzi, e sens jego wypowiedzi zosta zrozumiany jako zgoda, a tymczasem on „nie wyrazi decydujcego sowa”, mia bo- wiem sugerowa rozmow kardynaa z przewodniczcym Prezydium RN. Ksidz Kucz- kowski jednak nie przypomina sobie tej sugestii, podtrzymujc stanowczo twierdze- nie o wyranie pozytywnym stanowisku Urzdu do Spraw Wyzna w sprawie procesji poza wzgórzem wawelskim. Z kolei Góra stwierdzi, e na negatywn decyzj wpyna nie tylko sytuacja rozwojowo-komunikacyjna w Krakowie, ale w szczególnoci posta- wa polityczna kardynaa66. Wówczas duchowni przeciwstawili si tezie o „politycznie szkodliwych wypowiedziach” metropolity i samego biskupa Groblickiego i owiadczy- li, e w takiej sytuacji decyzja w sprawie trasy procesji jest represj i kar dla kardy- naa. Rozmówcy przyjli to w milczeniu, tylko Góra dopowiedzia, e Prezydium RN podtrzymuje decyzj DRN, a do nowej proby o tras proponowan przez kardynaa take ustosunkuje si negatywnie. Wtedy biskup Groblicki odrzek, e procesja wawel- ska w ogóle si nie odbdzie, na co Król zoliwie zareagowa stwierdzeniem, e „w ten

62 Ibidem, 039/32, k. 74-75; AP PRN 15, k. 63. 63 AP PRN 15, k. 65. 64 Ibidem, k. 69. 65 Tezy te sformuowane na pimie – zob. ibidem, k. 70. 66 We wspomnianych tezach znajduj si sformuowania, e to wanie powody polityczne byy naj- istotniejsze dla sprawy i to one „uczyniy niemoliwym wyjcie naprzeciw probie Ks. Kardynaa”. Wród nich byo, na przykad, kazanie kardynaa w Piekarach, gdzie nawizywa on do peregrynacji obrazu Matki Boskiej Czstochowskiej w diecezji katowickiej, zob. ibidem. 66 ks. Szymon Fedorowicz SOWINIEC nr 38/39 sposób kuria ugruntuje swoj tradycj”. Biskup doda jeszcze, e kardyna nie zrezy- gnuje i kadego roku bdzie wystpowa o zezwolenie na procesj poza Wawelem67. Wobec ostatecznego braku zgody lokalnych wadz na procesj poza Wawel kuria rozesaa 12 czerwca do kocioów miasta komunikat, podpisany przez biskupa Gro- blickiego: „w ubieg niedziel zosta ogoszony z ambon komunikat kurii zapowia- dajcy, e wedle zapewnie wadz centralnych tegoroczna katedralna procesja Boego Ciaa nie natrafi na przeszkody i odbdzie si poza obrbem wzgórza wawelskiego dro- ga ustalon. Droga procesji nie zostaa podana do wiadomoci wiernych, gdy do chwi- li rozesania komunikatu ustalona nie bya. Obecnie kuria powiadamia, e ze wzgldu na wycofanie si wadz centralnych z zapewnie udzielonych delegatom kapituy i ze wzgldu na stanowisko wadz miasta zapowiedziana procesja nie odbdzie si”68. Tradycyjne naboestwo na Wawelu si odbyo. Podczas kazania kardyna mó- wi o swoim obowizku uczestniczenia w centralnej procesji Boego Ciaa, o podjtych zabiegach o pozwolenie na tak procesj, które nie przyniosy rezultatów mimo pozy- tywnych zapewnie wadz, o podejmowaniu dalszych usilnych stara o swobodne orga- nizowanie tradycyjnego kultu69. Rok póniej kardyna stwierdzi, e „równie i w roku ubiegym – pomimo, e sprawa zdawaa si przybiera inny obrót – ostatecznie spotka- em si z odmow”70.

ROK 1969

Tym razem kardyna Wojtya starania zacz bardzo wczenie, bo ju 31 grudnia 1968 r. wysa pismo do Komisji Wspólnej Rzdu i Episkopatu oraz do wicemarszaka Sejmu Zenona Kliszki z prob o spowodowanie, aby wadze krakowskie zezwoliy na procesj z Wawelu na Rynek. W pimie tym kardyna najpierw przedstawi aktualny stan sprawy, nastpnie przedstawi argumenty strony przeciwnej, wykazujc zarazem ich bezzasadno, by w kocu przedstawi wniosek do Komisji „o spowodowanie, by wadze krakowskie nie dopuszczay do dalszego ograniczania kultu Najwitszego Sa- kramentu w dniu Boego Ciaa. Szczególnie – bym móg wypeni mój obowizek”71. Odebrano ten krok jako ch wymuszenia zgody na procesj. Odpis tego pisma przeka- za kardyna przewodniczcemu Skolickiemu 16 stycznia 1969 r.72 Dugo pozostawao bez odpowiedzi, dlatego te kardyna skierowa do tego ostatniego kolejny list dopiero 12 maja, przesyajc jego kopi wicemarszakowi Kliszce. Nawiza w nim do pisma z 31 grudnia i poprosi ponownie, aby procesja nie napotykaa na przeszkody ze stro-

67 IPN Kr 039/32, k. 46-47, 50-51. 68 Ibidem, k. 45. 69 Ibidem, k. 2-5. 70 Ibidem, 009/213, t. 1, k. 602; ibidem, 039/56, cz. 2, k. 446. W aktach PRN znajduje si pismo kardynaa z 24 VI, zatytuowane: „Ekscelencjo, Najczcigodniejszy Ksie Biskupie”. Nie wiado- mo jednak, do kogo zostao skierowane. Z notatki PRN wynika, e miaoby by zaadresowane do dziekanów archidiecezji. Kardyna w duym skrócie relacjonuje w nim histori stara o central- n procesj Boego Ciaa w Krakowie w latach 1967-1968, zakoczonych niepowodzeniem, zob. AP PRN 15, k. 75-77. 71 AP PRN 15, k. 80-83. 72 Ibidem, k. 78. SOWINIEC nr 38/39 Walka kardynaa Wojtyy o katedraln procesj Boego Ciaa… 67 ny podlegych Skolickiemu organów wadzy. I znów zaznaczy, e chocia nie widzi dla procesji susznych przeszkód, to jednak gotów jest do rozmów na temat jej drogi. Dalsz odmow natomiast bdzie uwaa za ograniczenie wolnoci kultu religijnego73. Natomiast w ujciu oficera SB list ten zawiera danie spowodowania, aby kompe- tentne organa wyday zezwolenie na procesj i nadesania odpowiedzi przed 1 czerwca. Ponadto, niezalenie od tych zabiegów, pracownicy kurii mieli podj telefoniczne in- terwencje na rzecz pozytywnego i szybkiego zaatwienia owych da kardynaa74. To dosy tajemnicze stwierdzenie rodzi uzasadnione podejrzenia o obecnoci i aktywnoci esbeckiej agentury wród kurialistów. Niebawem, 14 maja, Zarzd Bazyliki Katedralnej po raz kolejny pisze prob do Prezydium DRN o zezwolenie na procesj majc si odby 5 czerwca tras: katedra, ul. Podzamcze, ul. Grodzka, Rynek i z powrotem wejciem od ul. Bernardyskiej, wraz z otarzami ustawionymi przy: kociele w. w. Piotra i Pawa, Bazylice Mariackiej, w. Wojciecha i w. Idziego. Przedstawiono równie drug ewentualno, jak w pimie z 10 czerwca 1968 r., to znaczy tras ul. Franciszkask z otarzem przy budynku kurii, sygnalizujc przy tym gotowo uzgodnienia równie innej, wedug propozycji wadz75. Tymczasem jeszcze w dniu 13 maja kardyna przygotowa komunikat w sprawie procesji Boego Ciaa, przeznaczony do odczytania w kocioach caej diecezji w nie- dziel 25 maja. Chocia w pierwszym rzdzie mia on na uwadze wszystkie tego rodza- ju naboestwa, to jednak szczególn uwag powici krakowskiej procesji centralnej. Stwierdzi najpierw, e przypadki odmowy zezwole musz dla wierzcych obywateli oznacza ograniczenie susznej swobody kultu religijnego, a take bolesn obraz ich najgbszych uczu religijnych zwizanych z czci Chrystusa w Najwitszym Sakra- mencie. Religijn motywacj prawa wiernych do procesji uzupeni nastpnie uzasad- nieniem wasnego biskupiego prawa do poprowadzenia takiej procesji: „w siedzibach biskupich odbywa si procesja centralna, któr prowadzi biskup jako pierwszy suga i szafarz Eucharystii w Kociele diecezjalnym. Ten akt publicznej czci Najwitszego Sakramentu jest jego szczególnym prawem i obowizkiem”. W kocu wyrazi pragnie- nie speniania tego obowizku „tak, jak spenia go mój wielki Poprzednik kardyna Adam Stefan Sapieha do wybuchu wojny w 1939 roku”76. Poniewa kierownik Wydziau do Spraw Wewntrznych DRN zapowiedzia wy- danie decyzji o zezwoleniu na procesj dopiero po niedzieli 1 czerwca, dlatego biskup Groblicki 29 maja posa telegram do Skolickiego, aby ten spowodowa udzielenie zgo- dy przed tym dniem, który jest ostatnim moliwym terminem, ze wzgldu na koniecz- no ogoszenia wiernym uroczystego naboestwa77. W takim podejciu wadz wyra- nie wida nieuczciw gr na przeczekanie, a zatem typow szykan. Dnia 31 maja kardyna wystosowa kolejne pismo do Skolickiego z prob o przy- jcie na rozmow biskupa Groblickiego. Przypomnia równie, e w innym pimie z 12 maja przedstawi, e niedziela 1 czerwca jest ostatnim terminem, w którym mo- na poda wiernym informacj o procesji. Dlatego omawianie jej po 1 czerwca jest ze

73 Ibidem, k. 85. 74 IPN Kr 039/56, cz. 2, k. 355-356. 75 AP PRN 15, k. 92. 76 IPN Kr 009/213, t. 1, k. 602; ibidem, 039/56, cz. 2, k. 446; AP PRN 15, k. 96. 77 AP PRN 15, k. 93-94. 68 ks. Szymon Fedorowicz SOWINIEC nr 38/39 szkod dla sprawy, prowadzi bowiem do utrudnie. Na to pismo Skolicki, podobnie jak na poprzednie, nie odpowiedzia78, ale na rozmow na dzie 2 czerwca biskupa Groblickiego poprosi pismem Góry do kardynaa, wysanym tego samego dnia, to jest 31 maja79. Kuria wydaa wic komunikat na niedziel, e z powodu braku odpowiedzi wadz w kwestii procesji nie mona poda wiernym adnej konkretnej informacji80. Podczas spotkania Skolicki, w obecnoci kierownika Króla, wrczy biskupowi Groblickiemu, który przyszed wraz z kanclerzem Kuczkowskim, pisemn odpowied na list kardynaa Wojtyy. Tre tej odpowiedzi i jej ton pokazuj, jak wielka przepa dzielia obie strony. Autor nie próbowa nawet ukrywa swojej zoliwoci i przewrot- noci. Poinformowa on kardynaa, e nie znajduje racji uzasadniajcych potrzeb zmiany tradycyjnej – jak si wyrazi – trasy procesji. Uzna bowiem, e odprawianie procesji na samym Wawelu od chwili zakoczenia wojny wytworzyo ju now tra- dycj, a u jej pocztków ley decyzja czynników kocielnych. Uksztatoway j nie zakazy wadz administracyjnych, jak twierdzi kardyna Wojtya, ale wola ordynariu- sza. Uznajc za nieprzekonywujcy argument o podeszym wieku kardynaa Sapiehy, zasugerowa arbitralnie inny motyw zaniechania przez niego po wojnie procesji na Rynek, e mianowicie miaby on uzna szanowane historyczne wzgórze za nadajce uroczystoci wystarczajcy splendor. W stanowisku partyjnego aparatczyka nie dziwi brak zrozumienia dla religijnych pobudek ludzi wierzcych, ale irytuje argumentacja odwoujca si do hipotetycznych przekona kardynaa Sapiehy i wynikajcej std logiki. W dalszym cigu swojego wywodu Skolicki twierdzi, e skoro „kompetentny organ administracji pastwowej, dziaajc w ramach swych uprawnie, potwierdza nadal wawelsk tras procesji, to nie wprowadza tym samym adnych zmian ani ogra- nicze w porównaniu ze stanem istniejcym od niemal wierwiecza. Kada trasa uliczna wymagaaby zamknicia ruchu drogowego, natomiast tradycyjna ju trasa na Wawelu pozwala na niezakócony przebieg procesji bez uszczerbku dla potrzeb komunikacyjnych miasta”81. wiadom manipulacj pojciem „tradycji” próbowano odwróci si pyncego z niego uzasadnienia. Natomiast wykorzystujc argument o zakócaniu ruchu drogowego, starano si zwróci uwag na rzekomo obiektywny wymiar zakazu. Ten motyw bdzie zreszt powtarzany wielokrotnie w przyszoci, wielokrotnie te bdzie podwaany przez kardynaa, który na konkretnych przyka- dach wykae jego nieprawdziwo. Skolicki zarzuci („zmuszony jestem z ubolewa- niem stwierdzi”) wadzom kocielnym, e – zamiast prowadzi rzeczowe rozmowy – w praktyce usiuj wytworzy wokó procesji Boego Ciaa „stan napicia i atmos- fer rzekomego ograniczenia swobody kultu”. Odrzuci natomiast oskarenia o owe ograniczenia i stawianie przeszkód w publicznych formach kultu religijnego, wska- zujc na odbywajc si bez przeszkód doroczn procesj w. Stanisawa na Skak („nie majc odpowiednika we wszystkich innych diecezjach”) i rozmaite procesje parafialne w uroczysto Boego Ciaa82.

78 IPN Kr 039/56, cz. 2, k. 424, 428. 79 AP PRN 15, k. 90. 80 IPN Kr 039/56, cz. 2, k. 425; AP PRN 15, k. 102. 81 IPN Kr 039/56, cz. 2, k. 374-375; AP PRN 15, k. 86-87. 82 IPN Kr 039/56, cz. 2, k. 375. SOWINIEC nr 38/39 Walka kardynaa Wojtyy o katedraln procesj Boego Ciaa… 69

W trwajcej okoo dwudziestu minut rozmowie Skolicki najpierw powiadomi o negatywnym stanowisku wadz, a nastpnie rozwin zawarte w pimie tezy, zawie- rajce faktyczne przyczyny odmowy. Wytkn kocielnej hierarchii, e bezkompromi- sowo wywiera naciski na wadze pastwowe, e swoim zabiegom nadaje aspekt po- lityczno-moralnej presji na aparat pastwowy i wcza wadze centralne do rozstrzy- gania tak „drobnej sprawy”, a za pomoc rónego rodzaju komunikatów – jak w roku ubiegym – mobilizuje ludno do naciskania na te wadze, aby je moralnie zmusi do ustpstw i podporzdkowania deniom niektórych „przywódców kurii”. Stwier- dzi, e w ten sposób stawia si wadze przed faktami dokonanymi. Biskup Groblicki powtórzy tylko argumenty wyraone w pismach kardynaa i zapyta, czy odmowa dana jest na ten rok, czy te na zawsze. Skolicki odpowiedzia na to: „odpowiadam za siebie, a nie za nastpc”. Biskup doda jeszcze, e odmowa jest dyskryminacj osoby kardynaa, na co Skolicki odrzek, e nie jest to dyskryminacja kardynaa, ale jego ambicji83. Biskup Groblicki zoy kardynaowi Wojtyle relacj z tej rozmowy. Podczas obia- du odbya si dyskusja, w której wyraano oburzenie, e Skolicki wezwa biskupa tylko po to, aby mu zakomunikowa negatywn decyzj. Kardyna natomiast rozwaa ewen- tualno zorganizowania procesji centralnej mimo wydanego zakazu. T myl popie- rali niektórzy kurialici, midzy innymi kanclerz Kuczkowski i ks. Walancik. Decyzji w tym momencie jednak adnej nie podj, dopiero nieco póniejsze sygnay, które do- cieray do pracowników sub, wskazyway, e kardyna odstpi od zamiaru nielegalnej procesji, a wemie tylko udzia w procesji wawelskiej84. Wida z tego, e informatorzy esbecji w najbliszym otoczeniu kardynaa byli aktywni i czujni. Wskutek niepowodzenia wszystkich dotychczasowych przedsiwzi kuria wyda- a 3 czerwca komunikat w celu odczytania go w kocioach 5 czerwca, w sam dzie Bo- ego Ciaa. By krótki: „Równie w tym roku wadze krakowskie odmówiy zgody na procesj wawelsk w uroczysto Boego Ciaa”, jednak nie wszyscy ksia go odczy- tali, gdy – wedug tajnego wspópracownika „Brodeckiego” – „wtedy nie ma miejsca na czytanie jakichkolwiek dokumentów”85. Swój odrbny komunikat o uniemoliwieniu centralnej procesji Boego Ciaa sporzdzi sam kardyna; odczytano go w kocioach w niedziel 8 czerwca86. Ten sam agent informuje o nastrojach wród ksiy: jedni uwa- ali, e kardyna powinien mie moliwo odbycia swojej procesji, inni natomiast, e gdyby procesja centralna zostaa zorganizowana, to nie udayby si procesje parafialne i straciyby na tym równie finansowo87. Wida z tego, e postawa duchowiestwa pa- rafialnego w Krakowie nie bya jednolita w tej sprawie, co przez nastpne lata równie bdzie widoczne, a kardyna nie mia absolutnego poparcia dla swoich zamierze dusz- pasterskich wród wielu swoich wspópracowników.

83 Ibidem, k. 356-357, 420, 422; AP PRN 15, k. 100-101. 84 IPN Kr 039/56, cz. 2, k. 418. Ostatecznie procesj na Wawelu poprowadzi biskup Groblicki, a w kazaniu powiedzia: „Procesja z Wawelu do Rynku Gównego, t drog królewsk, od wieków bya prowadzona przez kadorazowego arcybiskupa do 1939 roku. Po wyzwoleniu kardyna Sapie- ha jako 80-letni starzec procesji tej nie móg prowadzi, za obecny arcybiskup kardyna Wojtya, mimo stara nie otrzymuje zezwole” (ibidem, k. 357). 85 Ibidem, k. 357, 376, 418. 86 Ibidem, k. 354, 357; AP PRN 15, k. 103. 87 IPN Kr 039/56, cz. 2, k. 376. 70 ks. Szymon Fedorowicz SOWINIEC nr 38/39

W ocenie pracowników SB starania kardynaa wiadczyy o przykadaniu ogrom- nej wagi hierarchii krakowskiej do wznowienia procesji na Rynek. Daway podstaw do twierdzenia, e chodzio mu nie o „imprez” o charakterze czysto religijnym, lecz przede wszystkim o „manifestacj polityczn”, majc ukaza wadzom regionu kra- kowskiego „si Kocioa”88. Za przyczyn odmowy byo faktyczne nieistnienie daw- nej tradycji (zaniechanej przez wadze kocielne) oraz tworzenie bezkompromisowego nacisku, „graniczcego niemal z tym, jakby wadza administracyjna pastwowa bya podporzdkowana wadzy kocielnej”. Dla nich byy to rzeczywicie „drobne sprawy wobec ogromu przedsiwzi w budownictwie naszego pastwa”89. Odpowied Warszawy na pisma z 31 grudnia i 12 maja sygnowana zostaa przez dyrektora Skaryskiego. Zakomunikowa on w imieniu Kliszki, e nie widzi podstaw do interwencji na rzecz zmiany stanowiska wadz krakowskich, wyraonego w pimie Skolickiego w sprawie procesji z okazji Boego Ciaa90.

ROK 1970

Tego roku kardyna Wojtya rozpocz starania o zezwolenie na procesj równie bardzo wczenie, mimo przekonania o usztywnieniu stanowiska wadz w tej kwestii tak dalece, e „nie moe jej ruszy naprzód”91. Pod koniec lutego Suba Bezpiecze- stwa otrzymuje informacj o planowanych przez kardynaa zabiegach o zezwolenie na procesj centraln, a przynajmniej na jedn w centrum Krakowa, „to jest wokó Wawe- lu”. Gdyby taka si miaa odby, wówczas ksia tych parafii, gdzie procesje chodz wokó lub wewntrz kocioa, otrzymaliby zalecenie rezygnacji z procesji lokalnych i wysania wiernych na Wawel92. W dniu 28 lutego kardyna skierowa w tej sprawie pismo do przewodniczcego Prezydium RN Jerzego Pkali, który zastpi na tym sta- nowisku Skolickiego. Kardyna najpierw przypomnia, e ju wielokrotnie zwraca si ze stosown prob o pozwolenie na odbycie procesji Boego Ciaa na Rynek (po dwa razy w latach 1965, 1966, 1967, 1969 i a cztery razy w 1968). Nastpnie ustosunkowa si do ubiegorocznej odpowiedzi Skolickiego z 2 czerwca 1969 r. Wyrazi si, e jest ona nie do przyjcia, „bowiem wbrew moim wielokrotnym przedoeniom podtrzymuje ona dotychczasowe negatywne stanowisko w sprawie centralnej procesji Boego Ciaa, której prowadzenie w Krakowie jest obowizkiem Arcybiskupa - Ordynariusza”. Dalej, skrytykowa jednostronne i na wyran niekorzy katolickiej spoecznoci Krakowa stosowanie pojcia „tradycji”, sztuczne wyizolowanie problemu procesji od caokszta- tu zagadnienia, „jakby istnienie «tradycji» przemawiao przeciw wysuwanym w moich listach postulatom”. Bo oto zakazy wadz polikwidoway procesje Boego Ciaa w pa- rafiach centrum miasta: Mariackiej, Wszystkich witych, w. Krzya, w. Floriana, w. Mikoaja, Najwitszego Salwatora, karmelitów na Piasku i na Rakowickiej, na Skace i redemptorystów w Podgórzu. Zauwaywszy wreszcie, e odnona ustawa nie

88 Ibidem, k. 356. 89 Ibidem, k. 422. 90 Ibidem, k. 373. 91 Ibidem, 039/65, t. 2, k. 385. 92 Ibidem, k. 379. SOWINIEC nr 38/39 Walka kardynaa Wojtyy o katedraln procesj Boego Ciaa… 71 wspomina o argumencie „tradycji”, stwierdzi, e istniejcy stan faktyczny jest stanow- czo nie do przyjcia dla katolickiego spoeczestwa Krakowa. Dlatego te i tym razem wnosi ponownie spraw procesji, za kuria bdzie w dalszym cigu powiadamia wier- nych o staraniach w tej sprawie i o wszystkich szczegóach z ni zwizanych, gdy jest to jej cisym obowizkiem. Wytkn równie nieprawdziwo argumentu o „nie ma- jcej odpowiednika” procesji Stanisawowej, gdy analogiczne obchody odbywaj si kadego roku w Gnienie ku czci w. Wojciecha i tamtejsze wadze nie czyni trudnoci w przypadku procesji w wito Boego Ciaa. Okoliczno ta pozwala wic widzie w systematycznych odmowach wadz krakowskich rzeczywiste ograniczanie swobody publicznego kultu religijnego zwizanego z t uroczystoci. Na zakoczenie wyrazi przekonanie, e sprawa spotka si z pozytywnym zaatwieniem, na co czeka katolickie spoeczestwo Krakowa93. Pismo kardynaa przekaza Pkala Wydziaowi Spraw We- wntrznych Prezydium Dzielnicowej Rady Narodowej Stare Miasto, o czym powiado- mi nadawc dopiero po dwóch miesicach, to jest 2 maja, zaznaczajc jednoczenie, e odpowiedzi naley oczekiwa z tej wanie instancji94. Kolejnym krokiem byo zredagowanie i wysanie 10 marca do Pkali petycji pod- pisanej przez proboszczów i rektorów wymienionych w kardynalskim licie parafii i ko- cioów. Zwrócili si oni w sprawie procesji centralnej, przedstawiajc j jako zarów- no dotyczc ich poszczególnych parafii, jak i jako wspóln. Przed wojn wierni tych parafii szli najpierw na Wawel, aby uczestniczy w procesji na Rynek. Przez oktaw wita Boego Ciaa wszystkie te parafie i kocioy miay wasne procesje po ulicach miasta w swoich granicach bd w najbliszym zasigu kocioów rektorskich. Tak te dziao si po wojnie, a do roku 1959, kiedy rozpoczy si cakowite zakazy tych pro- cesji, poprzedzane rozmaitymi ograniczeniami tras, godzin i dni. W latach 1959-1966 zakazywano stopniowo wspomnianym kocioom organizowania procesji, co w pety- cji zostao udokumentowane. W wyniku tych decyzji ogromna cz katolickiego spo- eczestwa zostaa pozbawiona publicznego aktu czci dla Najwitszego Sakramentu. Pozbawiona zostaa te procesji centralnej, a ponawiane od 1964 r. starania kardynaa Wojtyy spotykaj si z odmow wadz. Sygnatariusze petycji powoali si na Porozu- mienie Rzdu i Episkopatu z 14 kwietnia 1950 r., które w ustpie 15 zapewnia, e „kult publiczny, tradycyjne pielgrzymki i procesje nie bd napotykay na przeszkody”, oraz na Konstytucj PRL, gdzie w artykule 70. stoi: „Koció […] moe swobodnie wype- nia swoje funkcje religijne”. Stwierdzili zatem, e kolejne odmowy uprawnie zagwa- rantowanych najwysz norm Koció krakowski przeywa bardzo bolenie i odczuwa to jako krzywd. Dlatego poprosili o zadouczynienie susznym prawom katolików i zasugerowali, e najwaciwszym rozwizaniem bdzie zezwolenie na przynajmniej jedn procesj, któr powinien prowadzi ordynariusz, jak to jest w innych stolicach biskupich w Polsce95. Coraz wiksza aktywno kardynaa Wojtyy i jego zabiegi o przywrócenie trady- cyjnej trasy procesji z katedry na Rynek spowodoway podwyszon czujno wadz i ich zapobiegawcze kroki. Ju pod koniec kwietnia 1970 r. usiowano zorientowa si w dalszych zamiarach kardynaa. Niezastpiony „Jurek” 25 kwietnia zapowiedzia, e

93 Ibidem, 039/56, cz. 2, k. 275, 307-308. 94 Ibidem, k. 343. 95 Ibidem, k. 275, 305-306. 72 ks. Szymon Fedorowicz SOWINIEC nr 38/39 sprawa procesji odyje z pen si po uroczystociach Stanisawowskich, a metropolita nie zrezygnuje z oficjalnych stara. Podj ju pierwsze dziaania w tym kierunku. Wy- stosowa mianowicie pismo do Rady Narodowej Miasta Krakowa. Kardynaowi zaley bardzo na tym, aby jako biskup mia wasn procesj centraln, jak to jest w innych diecezjach. Ksia natomiast wraali pogld, e kardyna nie zamierza nalega na to, by procesja sza z Wawelu na Rynek. Byby gotów podj z wadzami rozmowy na temat innej trasy, byleby uzyska zgod na przeprowadzenie procesji centralnej jako takiej. Padaj wic propozycje, e mogaby to by na przykad procesja wokó wzgórza wa- welskiego u jego podnóa, albo ulicami: Grodzk, Franciszkask, Straszewskiego lub jeszcze inn tras. „Jurek” otrzyma kolejne zadanie: interesowa si na bieco zamie- rzeniami kardynaa dotyczcymi tej procesji96. W ten sposób coraz bardziej dochodzi do gosu koncepcja kompromisowa, o któr w kolejnych posuniciach bd toczy si twarde boje. Tego samego dnia, w którym Pkala kurtuazyjnie odpowiada kardynaowi na jego pismo z 28 lutego, Wydzia Spraw Wewntrznych Prezydium Rady Narodowej przeka- za kopie obydwóch listów do Oddziau Spraw Spoecznych Urzdu Spraw Wewntrz- nych z wasnym zastrzeeniem i negatywn opini, któr uzasadniono wzgldami za- chowania porzdku i bezpieczestwa publicznego, nasileniem ruchu turystyczno-komu- nikacyjnego oraz zanikiem tradycji procesji, która nie odbywa si ju od trzydziestu lat97. Tymczasem Zarzd Bazyliki Metropolitalnej na Wawelu 13 maja oficjalnie popro- si o pozwolenie dla procesji na Rynek lub ulicami miasta z pominiciem Rynku, a kar- dyna Wojtya zebra krakowskich ksiy, przedstawiajc im swój punkt widzenia w tej sprawie: poniewa stanowisko wadz jest cigle nieprzychylne procesji, dlatego naley wytworzy atmosfer, która wykae krzywd, jaka jest wyrzdzana ordynariuszowi, parafiom oraz szerokim krgom spoeczestwa; bez wzgldu na decyzj wadz ducho- wiestwo i wierni maj zgromadzi si w dniu Boego Ciaa na Wawelu, gdzie zostan poinformowani, e – w razie odmowy zorganizowania procesji – odprawione zostanie tylko naboestwo przebagalne na zewntrz katedry, a procesji po samym wzgórzu nie bdzie; widok zgromadzonych tumów powinien przekona wadze, e procesja w gra- nicach wzgórza wawelskiego jest niemoliwa do przeprowadzenia, a obecno wier- nych bdzie wymownym wyrazem da procesji centralnej; ksia zobowizani s do poinformowania parafian o terminie katedralnej uroczystoci, o staraniach metropolity i do zapewnienia najwyszej frekwencji – „niech ta wymowa dziaa”; ponadto liczy si z moliwoci otrzymania zgody na procesj, bowiem „wadze czuj, e to jest co nie tak”; wreszcie podkreli, e nadal bdzie sta na stanowisku, „e nam ograniczaj prawa obywatelskie”98. Kilka dni póniej, w niedziel 17 maja, w niektórych kocioach krakowskich odczytano komunikat kurii, podpisany przez ks. Czesawa Obtuowicza, informujcy wiernych o ponownym wystpieniu kardynaa do wadz w sprawie procesji Boego Ciaa i zapraszajcy do wzicia w niej udziau wiernych tych parafii, które od lat nie maj wasnej procesji, z nadziej, e tego roku procesja centralna si odbdzie99. Nie

96 Ibidem, 009/4373, t. 2, k. 324, 326. 97 Ibidem, 039/56, cz. 2, k. 344. 98 Ibidem, 039/65, t. 2, k. 262-263. 99 Ibidem, 039/56, cz. 2, k. 341. SOWINIEC nr 38/39 Walka kardynaa Wojtyy o katedraln procesj Boego Ciaa… 73 byo w tym komunikacie mowy o procesji na Rynek, ale wskazanie, e odprawienie jej poza obrbem wzgórza wawelskiego jest uzasadnione – co najmniej wokó niego – i e tak procesj powinien prowadzi biskup swojej stolicy. Równoczenie dziesiciu pro- boszczów i przeoonych klasztorów wystpio o zezwolenie na procesje dochodzce do procesji centralnej. Wzory odpowiednich pism otrzymali w kurii. Podania zostay omówione przez tak zwane trójki dzielnicowe i z wnioskami przekazane przez nie do Urzdu Spraw Wewntrznych. Dnia 22 maja Zespó do Spraw Kleru w Wydziale Admi- nistracyjnym Komitetu Wojewódzkiego PZPR rozpatrzy je i postanowi odmówi – po- przez kompetentne organa – zezwole tak na procesj centraln, jak i, konsekwentnie, na procesje dochodzce. Postanowienie to, wedug esbeckiego raportu, potraktowano jako „stanowisko polityczne” i uznano jako zobowizujce w odniesieniu do kociel- nych postulatów w sprawie procesji100. Dnia 24 maja ks. Walancik w imieniu Zarzdu Bazyliki ponownie prosi („w lad za pismem z 13 maja”) Prezydium DRN o zezwolenie na procesj, proponujc nast- pujc tras jej przemarszu: katedra, ul. Kanonicza, ul. Senacka, ul. Grodzka, Wawel, z otarzami usytuowanymi przy kamienicy ul. Kanoniczej 21, przy kociele w. w. Pio- tra i Pawa, przy kociele w. Idziego i przy kociele bernardynów101. Poniewa decyzja bya odmowna, wic 25 maja kardyna wystosowa do Pkali kolejne pismo. Stanow- czo odmówi przyjcia tej decyzji jako krzywdzcej wielotysiczne rzesze katolickiego spoeczestwa Krakowa. Zauway, e takie rozstrzygnicie uporczywie podtrzymuje negatywne stanowisko wadz wobec susznych i gruntownie uzasadnionych postulatów i jest tym bardziej krzywdzce, e wraz z nim wnioso t prob dziesiciu proboszczów i rektorów kocioów pozbawionych od kilku lat moliwoci odprawienia wasnej pro- cesji w dniu Boego Ciaa, który – zgodnie z wielowiekow polsk i kocieln tradycj – przeznaczony jest dla publicznej czci Najwitszego Sakramentu. Zapowiedzia wnie- sienie odwoania do Prezydium RN przez Zarzd Bazyliki, a nastpnie poinformowa, e droga procesji moe by, „jak to zawsze stwierdzaem”, przedmiotem uzgodnienia pomidzy przedstawicielami wadz miasta i kurii metropolitalnej. Ponownie zapropo- nowa tras znan z pisma ks. Walancika (oprócz wymienionych moliwych dróg w pi- mie do Prezydium DRN z 13 maja, które jednak nie zachowao si w aktach). Na zakoczenie, proszc o pozytywne zaatwienie, zwróci uwag na fakt dugiego wy- stawiania wiernych na dotkliw prób, a „dalsze odmowy i ograniczenia nie dadz si adn miar pogodzi z goszon tez o wolnoci religijnej oraz równouprawnieniu wierzcych obywateli, skoro w sprawie tak oczywistej prawa te nie s respektowane”. Poinformowa take, e z powodu wyjazdu do Rzymu pene uprawnienia do kontaktu z wadzami w sprawie procesji otrzymali biskupi Groblicki i Pietraszko oraz ks. Wa- lancik102. Pkala w odpowiedzi napisa kardynaowi, e go uprzejmie zawiadamia, i w sprawie procesji podtrzymuje uprzednie stanowisko Prezydiów wyraone w odmow- nej decyzji z 25 maja (która te nie zachowaa si w aktach)103. Wszystkie zabiegi kardynaa Wojtyy i jego wspópracowników uzmysowiy wa- dzom jego denie do zorganizowania procesji centralnej oraz nadania uroczystoci

100 Ibidem, k. 275-276. 101 Ibidem, k. 340, 342. 102 Ibidem, k. 336-337, 340. 103 Ibidem, k. 304. 74 ks. Szymon Fedorowicz SOWINIEC nr 38/39 szerszej oprawy. Liczyy si zatem z ewentualnoci urzdzania procesji nielegalnych, bd samowolnego zmieniania tras tam, gdzie zezwole na parafialne naboestwa udzielono. Podjto wic dziaania operacyjne, majce na celu zapewnienie dopywu do- kadnych informacji o poczynaniach ksiy. A oto zadania dla funkcjonariuszy sub na dzie wita: od rana patrole MO i SB, dysponujce dwoma samochodami i apa- ratami fotograficznymi, maj rozpoznawa i dokumentowa ewentualne przygotowa- nia do nielegalnych procesji bd zmian tras, a o stwierdzonych takich przypadkach natychmiast informowany ma by KW PZPR; zabezpieczy dopyw informacji o wy- stpieniach biskupów; pracownicy operacyjni osobicie zabezpiecz parafie i kocioy, które nie otrzymay zezwole; tam, gdzie zachodzi obawa zmiany trasy, równie bd zabezpieczenia (przez tajnych wspópracowników); przekazywa biece informacje do kierownictwa subowego i partyjnego; uroczystoci na terenie województwa zabezpie- cz poszczególne referaty SB jednostek powiatowych MO; dla zapewnienia koordyna- cji i szybkiego przekazywania informacji bdzie peniony dyur w Wydziale IV oraz zostanie wyznaczony cznik z KW PZPR do dyspozycji104. W Boe Ciao 28 maja na Wawelu nie byo procesji. Na dziedzicu katedralnym msz wit odprawi biskup Groblicki, który w kazaniu obszernie ustosunkowa si do zakazu odbycia procesji centralnej. Mówi: W naszym miecie ostatnimi laty bardzo ograniczano ten kult publiczny Najwitsze- go Sakramentu przez zakazy procesji, jakie przez dugie stulecia odbyway si w Krako- wie, co stanowi dotkliw obraz naszych uczu religijnych. Szczególnie bolesny jest zakaz urzdzania procesji centralnej, z katedry wawelskiej, która przez stulecia sza z naszej ba- zyliki na Rynek – ostatnia odbya si Roku Paskiego 1939. wiadom bardzo wielkiej od- powiedzialnoci przed Bogiem za publiczny kult tej witej Eucharystii – nasz arcypasterz ksidz kardyna, odkd tylko zosta ordynariuszem krakowskim, zacz czyni starania o odwoanie tych krzywdzcych spoeczestwo krakowskie zakazów. Niestety, daremnie. W tym roku wniós prob, aby zezwolono na procesj centraln, do której ma i prawo, i obowizek, wraz z proboszczami i rektorami […] kocioów. Powoujc si na Porozu- mienie midzy Rzdem PRL a Episkopatem z 14 kwietnia 1950 roku […] oraz artyku 70 Konstytucji, proponowa nasz arcypasterz dyskusj na temat trasy procesji. Na wszystkie proby odpowied bya ta sama – nie pozwalamy […]105.

ROK 1971

W tym roku kardyna Wojtya podj bardziej zdecydowan ofensyw. I tak te oceniono jego zabiegi w SB: „Kardyna Wojtya wraz z kapitu woyli maksimum wysiku, inspiracji i oddziaywania, zarówno na wadz jak i na spoeczestwo, celem uzyskania zezwolenia”106. Sprzyjay temu – paradoksalnie – zdarzenia zwizane z wy- padkami grudniowymi w 1970 r. na Wybrzeu. Nastpia cakowita wymiana rzdzcej ekipy, która chcc zagodzi ze nastroje spoeczne, podja pewne pojednawcze, cho niezbyt daleko idce kroki. Wyrazem tej postawy bya zapowied normalizacji stosun- ków Pastwa z Kocioem. Wykorzystujc t okoliczno, kardyna napisa 11 marca

104 Ibidem, k. 309-311. 105 Ibidem, k. 276, 283-284. 106 Ibidem, k. 138. SOWINIEC nr 38/39 Walka kardynaa Wojtyy o katedraln procesj Boego Ciaa… 75 list do premiera Piotra Jaroszewicza, przesyajc jego kopi do: przewodniczcego Prezydium RN Miasta Krakowa, I sekretarza KW PZPR, kardynaa Wyszyskiego i bi- skupa Dbrowskiego. Nawizujc do tej zapowiedzi, napisa najpierw, e wielokrotnie ju zwraca si do wadz Krakowa z prob o zezwolenie na procesj eucharystyczn w uroczysto Boego Ciaa, której prowadzenie w miecie, gdzie rezyduje biskup, na- ley do jego obowizków. Nastpnie – zauwaajc, e biskupi innych diecezji na ogó nie natrafiaj w tej sprawie na przeszkody – wspomnia o systematycznym odmawianiu zezwole przez te wadze, pomimo obietnic czynionych przez przedstawicieli Urzdu do Spraw Wyzna w Warszawie. Powoyway si przy tym na rzekom tradycj, usi- ujc ograniczy naboestwo tylko do obrbu wzgórza wawelskiego, czyli do terenu parafii katedralnej, najmniejszej w caej archidiecezji. Takie ograniczenie kardyna okreli jako „równajce si w praktyce zakazowi procesji centralnej”, gdy tymczasem w takiej procesji pragn uczestniczy katolicy caego miasta, a zwaszcza z tych para- fii, które zakazem wadz zostay pozbawione procesji wasnej. W kocowej czci listu kardyna napisa: Spoeczestwo katolickie Krakowa widzi w tym daleko idcym ograniczeniu kultu Bo- ego Ciaa systematyczne upoledzenie ludzi wierzcych. Poniewa za ci ludzie wierz- cy swoj codzienn prac przyczyniaj si do wspólnego dobra – jak to zostao ostatnio stwierdzone w wielokrotnych owiadczeniach najwyszych czynników w naszym Pastwie – jest przeto nieodzownym warunkiem adu spoecznego, aby ich prawa w zakresie ycia religijnego byy respektowane. Wyraam przeto przekonanie, e Pan Premier w swoim d- eniu do normalizacji stosunków midzy Pastwem a Kocioem zechce si zaj równie i t bolesn spraw, uwzgldniajc prob, któr niniejszym przedkadam107.

Witajc przybyych na Skak na uroczyste obchody ku czci w. Stanisawa w dniu 9 maja, kardyna poruszy t kwesti: „nasze spoeczestwo katolickie od lat potrzebu- je, aby sprawa procesji Boego Ciaa, prowadzonej przez biskupa w Krakowie, zostaa wreszcie zaatwiona w sposób taki, jak to odpowiada powadze tej procesji i naszego miasta”108. W trakcie konferencji dziekanów 13 maja kardyna zapowiedzia, wzorem lat ubie- gych, podjcie stara o procesj na Rynek. Nazajutrz, 14 maja, odbyo si zebranie, podczas którego podpisywano podanie Zarzdu Bazyliki o zezwolenie na tras „kró- lewsk” procesji, zaadresowane do Wydziau Spraw Wewntrznych Prezydium DRN Stare Miasto. Zaproponowano w nim drog z Wawelu ulicami: Podzamcze, Grodzk na Rynek i z powrotem na Wawel od strony ul. Bernardyskiej, z otarzami usytuowanymi przy kocioach w. w. Piotra i Pawa, Mariackim, w. Wojciecha i w. Idziego. Powo- ano si na odwieczn tradycj procesji prowadzonej przez ordynariusza. Stwierdzono, e odmowy zezwolenia w ubiegych latach przyjmowane byy przez katolick spoecz- no miasta z bólem, a take z niemaym zdziwieniem z powodu stosunku wadz Kra- kowa do goszonej w PRL wolnoci sumienia i wyznania gwarantowanej Konstytucj. Duszpasterze podkrelili, e wierni kadego roku domagaj si od nich podejmowania stara o procesj, dlatego ich pretensje i ale byy tym wiksze, e w innych miastach wojewódzkich wadze lokalne nie czyniy przeszkód i uznaway tradycyjny charakter

107 Ibidem, k. 249-250; ibidem, 039/100, t. 1, k. 3; AKM, AKKW B IId/52. 108 IPN Kr 039/105, t. 1, k. 55. 76 ks. Szymon Fedorowicz SOWINIEC nr 38/39 procesji w wito Boego Ciaa. Spoeczestwo katolickie przywizuje jak najbardziej realn wag do zapowiedzianej normalizacji, dlatego wnioskodawcy wyraaj przeko- nanie pozytywnego zaatwienia sprawy w biecym roku, aby wierzcy obywatele mo- gli si przekona, e normalizacja ta wesza w stadium urzeczywistniania równie na terenie Krakowa. Podpisy i pieczcie zoyli zarzdcy 29 parafii, 6 kocioów rektoral- nych, 16 klasztorów mskich i 10 eskich. Pismo zostao zoone 15 maja109. Równoczenie kardyna zawiadomi w owym pimie krakowskich ksiy, o tym, e przesa je do wiadomoci wicepremierowi Wincentemu Krace i biskupowi D- browskiemu, a take o zamiarze wysania delegacji duchownych i wieckich do Kraki z prob o pozytywne ustosunkowanie si do sprawy110. Po zebraniu z 14 maja „Jurek” znowu donosi: „w tym roku, moe z jeszcze wiksz aktywnoci ni to miao miejsce w latach ubiegych, kuria, a zwaszcza kardyna bdzie zabiega o centraln procesj Bo- ego Ciaa w Krakowie. Ju wysa odpowiednie pisma w tej sprawie i bdzie podejmo- wa dalsze kroki”. W zwizku z tym „Jurek” otrzymuje po raz kolejny to samo zadanie: ustali zamierzenia zwizane z procesj111. Z dat 17 maja sporzdzono notatk, która zawiera informacj, e kardyna bdzie podejmowa (czas przyszy!) dalsze kroki, e zo- stanie opracowane wspólne pismo do wadz miejskich od wszystkich proboszczów Kra- kowa, a nowoci ma by wysanie delegacji do Kraki dla przedstawienia caoksztatu sprawy, poprzedzone odpowiednim pismem kardynaa, proszcym o wyznaczenie ter- minu. W skad tej delegacji mieli wchodzi biskup Albin Maysiak, ks. Bolesaw Sadu, proboszcz parafii Mariackiej ks. Teofil Kurowski, proboszcz parafii w. Floriana i pro- boszcz parafii w. Kazimierza ks. Zygmunt Bubak oraz kilka osób wieckich (o tym, czy dosza do skutku, nie ma mowy)112. Notatka powysza dowodzi istnienia przecieków w kurii, których autorem móg by tajny wspópracownik „Kanon”, jak wiadczy o tym jego póniejszy – z 3 czerwca – donos: „Kardynaowi bardzo na tym zaley, cigle pod- krela: jestem jednym jedynym biskupem w Polsce, który nie moe wyj z tej klatki Wawelu na miasto, na Rynek”113. Dziki takim informacjom pracownicy SB znali plany i zamiary kardynaa. Mogli wic spokojnie przygotowa swoje dziaania. Równie 14 maja kardyna sporzdzi odezw do wiernych przeznaczon na nie- dziel 23 maja. Wyrazi w niej, w imieniu caej spoecznoci katolickiej Krakowa, ocze- kiwanie na centraln procesj Boego Ciaa, prowadzon przez arcybiskupa z katedry na ulice miasta i Rynek114. W relacji oficera SB wygldao to nieco inaczej: „od zoenia podania przez trzy niedziele kardyna wydawa pisemne komunikaty dla wiernych […] informowano, e procesja centralna z Wawelu na ulice miasta odbdzie si w tym roku, zachcano do masowego uczestnictwa oraz powiadomiono o trudnociach, na jakie na- trafia kardyna”115. A wadze z odpowiedzi zwlekay. W takiej sytuacji w dniu 31 maja zebra si Zespó Polityczny do Spraw Kleru, który postanowi odpowiedzie odmownie na podanie Zarzdu Bazyliki o zezwolenie na procesj. Ustalono równie, e decyzj dorczy Wydzia Spraw Wewntrznych Pre-

109 Ibidem, k. 72-73; ibidem, 039/56, cz. 2, k. 138, 230, 238; AKM, AKKW B IId/57. 110 IPN Kr 039/56, cz. 2, k. 236. 111 Ibidem, 009/4373, t. 2, k. 362. 112 Ibidem, 039/105, t. 1, k. 71. 113 Ibidem, 039/56, cz. 2, k. 156-158. 114 Ibidem, k. 239. 115 Ibidem, k. 138. SOWINIEC nr 38/39 Walka kardynaa Wojtyy o katedraln procesj Boego Ciaa… 77 zydium DRN, sugerujc jednoczenie moliwo uzgodnienia trasy innej od zapropono- wanej w probie. Uczyniono tak na podstawie artykuów 8. i 10. ustawy z dnia 29 marca 1962 r. o zgromadzeniach, a uzasadnienie w pimie sporzdzonym tego samego dnia brzmiao: „gdy byoby to sprzeczne z interesem spoecznym”. Zespó polityczny prze- widzia, e w nastpstwie odmowy dojdzie do rozmowy z przedstawicielem Bazyliki, w czasie której uzgodniona zostanie inna wersja trasy, a na tak obustronnie uzgodnion ma by wydana zgoda. W myl tych ustale Wydzia dopuci w swoim pimie moli- wo wyznaczenia innej trasy poza obrbem Wawelu po uprzednim wysuchaniu pro- pozycji i ich omówieniu116. Ksidz Walancik, który odebra odmowne pismo, skomento- wa je najpierw wobec osób dostarczajcych, a nastpnie wobec wicekanclerza Stefana Marszowskiego, e „jest nielogiczne i omieszajce”. Ten natomiast doda, e zawiera ono „logik materialistyczn wynikajc z marksizmu, jedynego i wycznego wiato- pogldu naukowego”117. Jednak nieustpliwo zabiegów kardynaa przyniosa pierw- szy efekt – wadza uznaa, e nie moe duej wstrzymywa zejcia procesji z Wawelu. Konsekwencj odmowy byo wczenie si do akcji biskupa Maysiaka. Wysa on mianowicie 1 czerwca telegram do Kraki, zapowiadajc w nim przyjazd delegacji i ponownie proszc o jej przyjcie w celu omówienia caej sprawy. Nastpnego dnia ks. Walancik uda si z ks. Kuczkowskim do Wydziau do Spraw Wyzna i oznajmi jego kierownikowi, e bdzie skadane zgodnie z prawem odwoanie i ewentualne po- danie z propozycj innej trasy. Na 3 czerwca zwoano ponownie administratorów para- fii i kocioów z poleceniem zabrania ze sob pieczci zarzdzanych jednostek118. Na spotkaniu, które trwao od godziny 11.00 do 12.30, kardyna poinformowa zebranych o odmowie udzielenia zgody na tras procesji do Rynku, a majc na myli propozy- cj wadz, w odniesieniu do trasy Wawel – Kanonicza – Senacka – Grodzka – Wawel owiadczy: „wyszlimy wreszcie z klatki i to ju jest czciowe osignicie”. Podkre- li jednak, e „twardo stoimy na stanowisku odbycia procesji na Rynek”, w czym mu- sz pomóc duchowni zaproszeni wanie na spotkanie119. Na telegram biskupa Maysiaka do Kraki odpowiedziano z gabinetu tego ostat- niego telefonicznie (wedug niektórych notatek równie telegramem, który mia dotrze do kurii przez biskupa Dbrowskiego). Biskup Maysiak odczyta zebranym tekst swo- jej depeszy oraz przedstawi przebieg rozmowy, podczas której Krako wyjania, e nie moe przyj delegacji, gdy kompetencje w sprawie procesji zostay przekazane wa- dzom Krakowa i eby zwróci si z tym do przewodniczcego RN Pkali i z nim spra- w omówi w taki sposób, aby obie strony ustaliy kompromis. Kardyna zapropono- wa wic powtórne zwrócenie si do wadz miasta, zaznaczajc jednak, e w przypadku odrzucenia kolejnej petycji procesja pójdzie tras wyznaczon przez wadze i uzgod- nion z przedstawicielem kurii (niektórzy podpowiadali tras ulicami Straszewskie- go i Poselsk). Podkreli ponadto, e stosunek najwyszych wadz pastwowych do postulatów Kocioa „jest zawsze nacechowany jak doz obiektywizmu” („podcho- dz do nich z du doz obiektywizmu”) i poprosi proboszczów o pomoc w zorgani- zowaniu procesji i zadbaniu o frekwencj. Niektórzy ksia odpowiedzieli mu na to, e

116 Ibidem, k. 230, 240-241; ibidem, 039/105, t. 1, k. 68. 117 Ibidem, 039/56, cz. 2, k. 242; ibidem, 039/105, t. 1, k. 69. 118 IPN Kr 039/56, cz. 2, k. 231, 242-243; ibidem, 039/105, t. 1, k. 69-70. 119 IPN Kr 039/56, cz. 2, k. 218. 78 ks. Szymon Fedorowicz SOWINIEC nr 38/39 o udzia wiernych nie naley si martwi, gdy sprawa nabraa takiego rozgosu, e przy udzielonym pozwoleniu spowoduje to zupenie moliw frekwencj120. W trakcie tego spotkania niespodziewanie pojawia si przeszkoda wysunita przez samych ksiy, której kardyna nie przewidzia i z któr musia si zmierzy. Kiedy poinformowa ich, e maj zorganizowa swoje procesje parafialne w godzi- nach popoudniowych, a przedpoudniowe zarezerwowa dla procesji centralnej, wówczas przerwa mu ks. Walancik sowami: „niech ksidz kardyna siada, teraz ja bd mówi”. Najpierw odczyta negatywn decyzj wadz dzielnicowych, potem przygotowane odwoanie kurii, które – po podpisaniu przez zgromadzonych w omiu egzemplarzach – przesane bdzie do najwyszych wadz pastwowych i Sekretariatu Episkopatu. Nastpnie zarzuci ksiom dwulicowo, gdy co innego mówi na na- radach kurialnych, a zupenie co innego pomidzy sob, to znaczy wcale nie pragn popiera kardynaa w jego staraniach o procesj centraln, ale myl tylko o swo- ich parafialnych. W ten sposób sprowokowa yw dyskusj. Wystpi ks. Jan Baran z parafii w. Józefa w Podgórzu, mówic, e naley procesj na Rynek organizowa i prowadzi, nawet gdyby po odwoaniu zezwolenia na ni nie udzielono. On sam otrzyma zgod na procesj parafialn na godzin 10.00 i jej nie przeoy, bo nikt mu na ni po poudniu nie przyjdzie, a nadto musiaby stara si o ponowne zezwolenie i nie wiadomo, czy by je otrzyma. Gdyby za z niej zrezygnowa na konto procesji centralnej, to przerwaby tradycj i w przyszym roku na pewno nie otrzymaby zgo- dy. Tak przedstawione stanowisko poparli ks. Sadu, proboszcz parafii w. Katarzyny, i ks. Kubera, proboszcz parafii salezjaskiej na Dbnikach. Ten drugi nadmieni, e w podaniu napisa, i procesja u niego zacznie si o godzinie 11.00, ale nie poda, kie- dy si zakoczy, dlatego moe j rozpocz równie w godzinach popoudniowych. Po tych sowach, jak stwierdzili póniej ksia, kardyna „zosta zapdzony w za- uek”. Po namyle owiadczy, e ksia maj racj i e naley podtrzyma tradycyjne procesje w godzinach dopoudniowych. Bo, rzeczywicie, gdyby z nich teraz zrezy- gnowano, to w nastpnych latach proboszczowie mogliby nie otrzyma zezwole, po- niewa wadze wykorzystayby fakt zerwania tradycji przez nich samych. Tymczasem agenci sporód duchownych sondowali ksiy co do ich stanowiska w sprawie pro- cesji centralnej. Indagowani zgodnie twierdzili, e kardyna nie posunie si do tego, by i na Rynek bez zezwolenia, wiedzc te i o tym, i wikszo ksiy i wieckich sceptycznie si na ni zapatruje121. Podpisywano wic przygotowane pismo odwoawcze do Urzdu Spraw We- wntrznych Prezydium RN, przesyajc jego kopie do Kraki i biskupa Dbrowskiego. Przypomniano w nim tre poprzedniej petycji z 14 maja i odmownej odpowiedzi wadz z 31 maja, z któr podjto rzeczow polemik. Przyznano, e zgoda na odbycie procesji centralnej Boego Ciaa poza Wawelem jest jakim krokiem naprzód w stosunku do stanowiska zajmowanego przez wadze w cigu ostatnich lat. Jednak zarzucono im, e nie bior one pod uwag podstawowych racji sformuowanych w owej petycji, a miano- wicie, e procesja na Rynek odpowiada przekonaniu setek tysicy wiernych o deniu do penej normalizacji stosunków Pastwo–Koció, któr rzd zapowiada. Natomiast ograniczenie procesji i spychanie jej na boczne ulice podaje w wtpliwo to denie

120 Ibidem, k. 139, 156-158, 218-219; 244; ibidem, 039/105, t. 1, k. 74-75. 121 Ibidem, 039/56, cz. 2, k. 218-219; AKM, AKKW B IId/58. SOWINIEC nr 38/39 Walka kardynaa Wojtyy o katedraln procesj Boego Ciaa… 79 i wywouje wród katolików przewiadczenie, e s w swoich prawach obywatelskich upoledzeni, skoro widz, e tak istotny dla ich przekona i religijnych uczu publiczny kult Boego Ciaa natrafia w dalszym cigu na powane utrudnienia. Skonstatowano równie, e normalizacja nie moe oznacza czego innego ni doprowadzenie dziaal- noci Kocioa do normalnych stosunków w yciu publicznym, a w tych normalnych stosunkach procesja Boego Ciaa z katedry na Rynek wychodzia. Odrzucono wresz- cie uzasadnienie odmowy, uwaajc je za bdne i dyskryminujce. Rzesze wierzcych obywateli widz „interes spoeczny” wanie w zezwoleniu na procesj, a nie w jej za- kazie. Procesja na Rynek pozwoliaby im nabra przekonania, e ich prawa s w peni respektowane, co stanowi podstaw wspomnianej normalizacji i prawdziwego pokoju spoecznego. Pismo podpisao 60 administratorów parafii i kocioów122. Tym razem reakcja wadz bya natychmiastowa. Dnia 4 czerwca z Wydziau do Spraw Wyzna telefonicznie wystosowano do ks. Walancika zaproszenie na rozmow. Ten zapowiedzia, e przyjdzie z biskupem Maysiakiem o godzinie 12.00, ale osta- tecznie przyszed z ks. Kurowskim o 12.15. Rozmowa trwaa pó godziny, a w wyni- ku wymiany zda nie doszo do adnego porozumienia. Ksidz Walancik, wystpujc w imieniu kardynaa, owiadczy, e chodzi o reaktywowanie procesji na Rynek, ale dla ocalenia twierdzenia o manifestacji politycznej, jak rzekomo ma stanowi ta pro- cesja, prosi obecnie o now dla niej drog: Wawel – Straszewskiego – Franciszka- ska – Grodzka – Wawel. Podkreli przy tym, e kardynaa nie naley traktowa jako „chystka”, a poza tym nikomu przecie nic si nie stanie, jeeli procesja przejdzie tymi ulicami. Wadze pastwowe i Partia tylko na tym zyskaj zaufanie szerokich mas spoecznych. Proponowane trasy, zarówno w roku ubiegym ul. Senack (przez kuri), jak i obecnie ul. Poselsk (przez wadze) s dla kardynaa nie do przyjcia, bo „nie bdzie chodzi przez ulic, po której tylko psy lataj”. Ksidz Kurowski, popie- rajc opini ks. Walancika, doda, e kardyna nie rezygnuje z trasy na Rynek i nawet po otrzymaniu zezwolenia na przejcie ul. Franciszkask, co traktuje jako minimum, w przyszym roku ponownie wystpi o zorganizowanie procesji tras królewsk. Kie- rownik Król odpowiedzia na to, e – po wczeniejszym inspirowaniu spoeczestwa – organizowanie przejcia na Rynek lub ul. Franciszkask poprzez zwoywanie na- rad z proboszczami i rektorami, odczytywanie komunikatów z ambon, jest dziaaniem uprzedzajcym, podburzajcym spoeczestwo przeciwko wadzy, tym bardziej e poprzedniego roku sam kardyna prosi o zezwolenie na tras najkrótsz, czyli uli- cami Kanonicz i Senack, a teraz przedstawi tras maksymaln – na Rynek. „Jeeli bye czynniki kocielne z negacji do naszego ustroju same zerway tradycj teje uro- czystoci, to obecnie wadze pastwowe powinny dyktowa tras procesji – jeeli ju na ni wyra zgod – a nie czynniki kocielne”. Przerwa w tradycji trwa ju 32 lata. W tej sytuacji, jeeli kardynaowi nie odpowiada proponowana trasa ul. Poselsk, to na tym szczeblu rozmowa powinna zosta zakoczona. Wówczas ks. Walancik za- powiedzia, e skoro nie mog doj do porozumienia tutaj, to do przewodniczcego Prezydium uda si jeszcze dzisiaj biskup Maysiak i doda, e nazajutrz w Krakowie bdzie Krako, dajc do zrozumienia zamiar interweniowania równie u niego123.

122 IPN Kr 039/56, cz. 2, k. 203-205, 231; ibidem, 039/105, t. 1, k. 76-77. 123 Ibidem, 039/56, cz. 2, k. 139, 216-217. 80 ks. Szymon Fedorowicz SOWINIEC nr 38/39

O godzinie 13.00 przyszli do Pkali biskup Maysiak z ks. Kurowskim i ks. Walan- cikiem. Rozmowa odbywaa si w obecnoci kierownika Króla i trwaa 45 minut. Take ona nie doprowadzia do uzgodnienia stanowisk, gdy zarówno Pkala i Król bronili zdecydowanie trasy ul. Poselsk, a biskup z kurialistami trasy ul. Franciszkask. Wy- tworzya si sytuacja patowa, bowiem delegacja kocielna prosia o rozwaenie swoich propozycji, za przedstawiciele Prezydium zwracali uwag, aby wadze diecezjalne kie- roway si „rozsdkiem i skromnoci, a nie deniem do manifestacji politycznej”. Bi- skup owiadczy, e przebieg rozmowy zrelacjonuje kardynaowi w celu podjcia osta- tecznej decyzji. Kierownik Król zanotowa po tej rozmowie swoje wnioski: na zoone odwoania naley odpowiedzie negatywnie, poszerzajc uzasadnienie decyzji dobr wol wadz pastwowych, to znaczy kilkakrotnymi rozmowami z kocielnymi przed- stawicielami i propozycj trasy ul. Poselsk; takie wyjanienie – jego zdaniem – wpy- nie na powcigliwo hierarchii, gdyby zamierzaa pisemnie przedstawion decyzj wadz odczyta publicznie124. Tego samego dnia po poudniu biskup Maysiak wysa telegram do Kraki, proszc, aby poleci wadzom Krakowa, by te zaniechay poniania uczu religijnych setek tysicy wierzcych. Rano 5 czerwca do Krakowa przyby Kra- ko. Zapozna si z ca spraw, rozmawiajc o tym z kierownictwem KW PZPR i RN i zaakceptowa stanowisko miejscowych wadz125. Agent „Jurek” donosi 4 czerwca, e w kurii oczekuje si na decyzj wadz. Za- proponowano tras optymaln, ale istniaa wiadomo co do tego, e kardyna zgo- dziby si na inny jej przebieg. Gotów byby j uzgodni, bowiem chodzio mu przede wszystkim o to, aby – jako ostatni z ordynariuszów w Polsce – móg poprowadzi swoj procesj centraln. Wród innych moliwych wariantów trasy wymieniano: obejcie do- okoa Wawelu u jego podnóa, albo od bramy pónocnej ul. Grodzk obok kocioów dominikanów, franciszkanów i ul. Straszewskiego z powrotem do katedry, albo wresz- cie z Wawelu na Rynek bez obchodzenia go wokó126. W imieniu Zarzdu Bazyliki 5 czerwca ks. Walancik kolejny raz zoy podanie do Prezydium DRN o zezwolenie na przejcie procesji, tym razem poprzestajc na trasie ul. Franciszkask i „rezygnujc z drogi uwiconej wielowiekow tradycj”. Uczyni tak wobec odmowy przejcia procesji przez Rynek z dnia 31 maja oraz na skutek suge- stii Kraki o poczynieniu wzajemnych ustpstw. Zaznaczy, e procesja, która ma na celu oddanie czci Bogu Wcielonemu utajonemu w Najwitszym Sakramencie i jako prowadzona przez ordynariusza krakowskiego, przeznaczona dla setek tysicy miesz- kaców miasta, zwaszcza dla wiernych z parafii pozbawionych procesji parafialnych, nie moe by zepchnita na boczne i ciasne ulice, bo nie bd one w stanie pomieci rzesz uczestników i nie odpowiadaj tak wielkiej uroczystoci religijnej127. I ta proba, jak mona byo si spodziewa, zostaa odrzucona. Nie wiadomo tylko, w którym do- kadnie momencie j dorczono128. Zanim jednak t odmow przekazano, kardyna przygotowa komunikat dla wier- nych na niedziel 6 czerwca. Poinformowa w nim o negatywnej odpowiedzi wadz na

124 Ibidem, k. 139, 217-218. 125 Ibidem, k. 232-233; ibidem, 039/105, t. 1, k. 78-79. 126 Ibidem, 009/4373, t. 2, k. 363. 127 Ibidem, 039/56, cz. 2, k. 200. 128 Ibidem, k. 139, 234. SOWINIEC nr 38/39 Walka kardynaa Wojtyy o katedraln procesj Boego Ciaa… 81 prob o zgod dla drogi królewskiej, ale równie o przyzwoleniu na zejcie procesji ze wzgórza wawelskiego, czego do tej pory odmawiano. Stwierdzi, e argumentu o „inte- resie spoecznym” nie moemy przyj, gdy wedug naszego najgbszego przekona- nia prawdziwemu interesowi spoecznemu odpowiada wanie zaspokojenie susznych da setek tysicy wierzcych obywateli Krakowa i wcale mu si nie sprzeciwia. Po- niewa przedstawiciel rzdu prosi, aby spraw procesji zaatwi na drodze porozumie- nia, dlatego gotowi jestemy w tym roku przyj dla niej inn drog, jednake tylko tak, która odpowiada godnoci tego wielkiego aktu publicznej czci Najwitszego Sa- kramentu. Moemy zgodzi si na jak zmian, ale – z motywów cile religijnych – nie na nadmierne jej ograniczenie, czy te zepchnicie w boczne ulice. Rozmowy wci trwaj, a na przyszo dalej bdziemy zabiega o wejcie na Rynek, gdy taka procesja odpowiada w poczuciu wierzcych normalizacji stosunków pomidzy Pastwem a Ko- cioem w naszej ojczynie. Na zakoczenie zachci, aby to, co po tylu latach wspól- nym trudem osignlimy, zostao potwierdzone nasz postaw, i aby w ten sposób da wyraz temu, jak drogi jest nam publiczny kult Boego Ciaa129. Ju zapewne po otrzymaniu odmowy wadz na przejcie ul. Franciszkask, 8 czerwca rano kardyna sporzdzi dwie jednobrzmice depesze i wysa jedn do Kraki, drug do biskupa Dbrowskiego. Owiadczy w nich, e spoeczestwo i du- chowiestwo katolickie Krakowa widzi w odmowie zasadnicz sprzeczno z zapo- wiedzian normalizacj. Kierujc si gotowoci porozumienia, zaproponowa tras przez ul. Franciszkask, natomiast narzuconej trasy ul. Poselsk nie moe przyj, gdy wyraa si w niej znana nam metoda ograniczania i spychania procesji Boe- go Ciaa, gboko obraajca uczucia religijne wierzcych obywateli. Tego te dnia w godzinach popoudniowych ks. Walancik pojecha do Mylenic, gdzie przebywa kardyna, i tam podjto ostateczn decyzj. W rezultacie 9 czerwca skierowano pi- smo do Prezydium DRN o pozwolenie na proponowan przez wadze tras. Zawarto w nim zdanie, e strona kocielna „zmuszona jest przyj drog procesji […] nie b- dc wyrazem wzajemnego porozumienia, lecz jednostronnie okrelon przez wadze miejskie, wiodc z Bazyliki Metropolitalnej na Wawelu ulicami Podzamcze – Stra- szewskiego – Poselsk – Grodzk na Wawel”. W tym samym dniu Wydzia Spraw Wewntrznych wyda zgod130. Niebawem nadesza do kardynaa kurtuazyjna, ale chyba mimo zapewnie niezbyt szczera, odpowied od wicepremiera Kraki pisana 9 czerwca: Z przykroci dowiedziaem si, e rozmowy w Krakowie w sprawie ustalenia trasy centralnej procesji Boego Ciaa nie przyniosy rezultatów zadowalajcych obie strony. Moj szczer intencj byo […] doprowadzi do porozumienia godzcego aspiracje i po- trzeby kultowe wierzcych z wymogami sprawnego funkcjonowania organizmu miejskie- go. Porozumienie to mogo by zawarte jedynie na miejscu w Krakowie, poniewa w tego typu sprawach kompetentne s wycznie wadze lokalne. Wyraam przekonanie, e do dialogu […] naleaoby wróci w najbliszym czasie. By moe w trakcie szczerej i bez

129 Ibidem, k. 174, 212-213, 233; ibidem, 039/105, t. 1, k. 79-80; AKM, AKKW B IId/59. 130 IPN Kr 039/56, cz. 2, k. 139-140, 183, 234. W nastpnych latach procesja sza t sam drog, ale w odwrotnym kierunku. 82 ks. Szymon Fedorowicz SOWINIEC nr 38/39

uprzedze przeprowadzonej rozmowy da si osign porozumienie, które w przyszoci zapobiegnie powtórzeniu si analogicznych konfliktów131.

Dnia 10 czerwca odbya si procesja, o któr tak dugo zabiegano. Sukces by oczywisty, cho tylko poowiczny. Da temu wyraz sam kardyna podczas wygoszo- nego przy ostatnim otarzu przy kociele w. Idziego okoo 30-minutowego kazania. W duej mierze powici je tej sprawie. Poinformowa o przebiegu stara o reakty- wowanie procesji do Rynku. Wyrazi rado, e zesza z Wawelu, ale – jak to okreli – jest to „rado w bólu”. Bowiem dzisiejsza trasa zostaa wbrew jego woli wyznaczona i narzucona przez wadze. Oceni, e przesanek dla przywrócenia tej procesji w ogóle naley szuka w wydarzeniach na Wybrzeu132, w historycznych racjach i w penym do- brej woli stanowisku episkopatu w ostatnich miesicach, zmierzajcym do normalizacji stosunków z pastwem. Nawiza do zaborów, kiedy to lzacy nielegalnie przekracza- li granic, aby wzi udzia w uroczystociach Boego Ciaa w Krakowie, gdzie byy wiksze swobody. Obecnie ich sytuacja pod wzgldem politycznym jest lepsza ni Kra- kowian, czego przykadem s choby Piekary lskie. Nastpnie, odnoszc si znów do swoich zabiegów o procesj, wskazujc gestem wszystkich zebranych, podniesionym gosem powiedzia: „ludzie Krakowa i Warszawy, przyjdcie i zobaczcie, to jest nasz ar- gument”. Wyrazi wreszcie zdziwienie, e na Rynku odbywa si szereg imprez, ale „sto- pa biskupa krakowskiego z Najwitszym Sakramentem nie moe tam stan”. Zapo- wiedzia w kocu, e nie zrezygnuje ze stara o zgod na „tradycyjn tras królewsk” w przyszym roku i w dalszym cigu bdzie stara si o wejcie procesji na Rynek133. W relacji „Jurka” centralna procesja Boego Ciaa w 1971 r. w Krakowie zostaa oceniona przez wadze kocielne jako impreza udana. Kardyna by raczej zadowolo- ny, e wreszcie wysza poza Wawel. Agent zaznacza jednak, e kardynaowi nie chodzi o ustawienie na Rynku otarzy, ale tylko o to, aby procesja moga doj do kocioa Mariackiego. Gdyby jednak trasa bya wyduona choby do ul. Franciszkaskiej, to – wedug niego – mogaby si przyj. Albowiem ul. Poselska jest za ciasna, zwaszcza wejcie w ul. Grodzk jest niewygodne. Równie wedug opinii samego kardynaa pro- cesja si udaa134. Natomiast w przekonaniu strony przeciwnej kardyna i w ogóle kuria nasiliy presj na ksiy, aby pozyskiwali spoeczestwo, które by z kolei wywierao naciski na wadze w celu uzyskania zgody na procesj przez Rynek. Nabrano przekona- nia, e kardyna „pragnie wymusi na wadzach zezwolenie, aby móc w takiej procesji ukaza si Kocioa” i w tym celu w kazaniach wygaszanych podczas obchodów Bo- ego Ciaa „jtrzy spoeczestwo”135.

131 AKM, AKKW B IIb/15. 132 Kardyna mówi, e potrzebne byy „straszliwe ofiary na wybrzeu batyckim, aeby zrozumia- no dugoletnie woanie ludu boego Krakowa”; „nie moemy zapomnie tych wszystkich, którzy stracili ycie, aeby swoim yciem pooonym w ofierze utorowa drog do pewnych zmian. Jedn z nich jest i ta dzisiejsza procesja z Wawelu-katedry poza obrb murów” (AP PZPR KW Kr 1305, k. 435). 133 IPN Kr 039/56, cz. 2, k. 161; ibidem, 039/105, t. 1, k. 29-30. 134 Ibidem, 009/4373, t. 2, k. 365. 135 AKM, AKKW B IId/53. SOWINIEC nr 38/39 Walka kardynaa Wojtyy o katedraln procesj Boego Ciaa… 83

NASTPNE LATA

W kolejnych latach kardyna Wojtya równie podejmowa starania w sprawie pro- cesji Boego Ciaa. Ich celem byo ju tylko uzyskanie zgody na przejcie do Rynku. Niestety, nie posiadamy tak dokadnej dokumentacji tych zabiegów, jak z poprzednich trzech lat. Albo ich nie zarchiwizowano, albo je zniszczono, albo jeszcze si nie odnala- zy w ogromnych archiwach Instytutu Pamici Narodowej. Dysponujemy natomiast ob- szernymi stenogramami kaza kardynaa, które wygasza kadego roku podczas proce- sji, a które byy pilnie nasuchiwane, nagrywane, a potem spisywane z tamy magneto- fonowej. Treci tych kaza, w jakiej ich czci, bya na ogó cigle nierozwizywana po myli kardynaa kwestia procesji. Powicajc jej wiele uwagi i dzielc si z wierny- mi swoimi spostrzeeniami i przemyleniami na jej temat, pozostawi mimo wszystko wiele informacji odnoszcych si do czynionych stara. Warto wic przytoczy wiksze fragmenty tych wypowiedzi, których nagromadzenie wiadczy o drobiazgowym zainte- resowaniu SB stanowiskiem kardynaa. W 1972 r., w czasie spotkania przedwitecznego w kwietniu, kardyna, skada- jc ksiom yczenia, apelowa o odzyskanie pewnych utraconych wartoci, midzy innymi centralnej procesji Boego Ciaa, która nakadem olbrzymich wysików jest w tej chwili odzyskana w tylko niewielkim stopniu136. A podczas kazania w sam dzie Boego Ciaa mówi, e wyznaczona trasa procesji nie satysfakcjonuje spoeczestwa katolickiego. Dlatego nie przyjmuje do wiadomoci „tych rzekomych motywów, które uniemoliwiaj procesj traktem królewskim”. Przywizuje wielk wag do tej sprawy, gdy widzi w niej poszanowanie susznych praw, jakimi powinni cieszy si ludzie wie- rzcy i Koció we wspóczesnym pastwie137. W „Sowie o Eucharystii”, przygotowanym w zwizku z Kongresem Euchary- stycznym w Australii w styczniu 1973 r., kardyna pisa: „staramy si o wszelkie prze- jawy publicznego kultu Najwitszego Sakramentu, zwaszcza o uroczysto Boego Ciaa. Nie przestajemy zabiega o to, aeby procesja eucharystyczna w tym dniu bya wymownym aktem czci i mioci ze strony wszystkich parafii i kocioów, a zwasz- cza ze strony prastarej katedry wawelskiej oraz ponad pómilionowego spoeczestwa czcigodnej stolicy królów Polski”138. Dnia 29 maja kardyna wysa pismo do Pkali, na które ten odpowiedzia uprzejmie, e wyda polecenie udzielenia odpowiedniego ze- zwolenia, ale obejmowa ono bdzie jednak tras, któr procesja sza w ubiegych la- tach. „Za zmian dotychczasowej trasy […] nie przemawia ani istniejca od dziesicio- leci tradycja, ani postpujcy z roku na rok rozwój funkcjonalny Rynku krakowskiego. Osobicie uwaam, e podobnie jak w latach ubiegych, równie i obecnie zaspokojone zostan potrzeby wierzcych, zgodnie z istniejca od wielu lat tradycj”139. Za takim stanowiskiem staa decyzja trzyosobowego zespou politycznego w skadzie: Stefan

136 IPN Kr 039/100, t. 1, k. 13. Informacja z konferencji dziekaskiej z kwietnia 1972 r.: „Zdaniem metropolity ksia proboszczowie ponosz du win za spadek liczby zezwole wydawanych przez wadze na odbycie procesji Boego Ciaa. Wielu ksiy zraa si powstaymi przeciwnociami i rezygnuje z dalszych stara, tymczasem obowizkiem wszystkich proboszczów jest zabieganie o reaktywowanie tej tradycji na terenie ich parafii” (ibidem, k. 184). 137 Ibidem, 039/105, t. 1, k. 109. 138 Ibidem, 039/100, t. 1, k. 26. 139 Ibidem, 039/105, t. 1, k. 183. 84 ks. Szymon Fedorowicz SOWINIEC nr 38/39

Markiewicz – I sekretarz Komitetu Dzielnicowego PZPR, Wojciech Hydzik – przewod- niczcy Prezydium DRN i Stanisaw Wiensak – kierownik Wydziau Spraw Wewntrz- nych PDRN, który postanowi podanie Zarzdu Bazyliki Katedralnej o zezwolenie na procesje do Rynku rozpatrzy negatywnie140. W czasie procesji 21 czerwca, w wygoszonym przy kociele w. Idziego kazaniu, paday sowa coraz mocniejsze: Miaem sposobno uczestniczy w Kongresie Eucharystycznym w Australii […]. I wi- dziaem te, e chocia stanowi oni [katolicy] w tym kraju mniejszo – jest ich zaledwie 20%, to przecie w czasie kongresu wszystkie place, ulice, stadiony byy dla nich otworem. Mówi to dlatego, poniewa pomimo wszystkich moich stara wci jeszcze ulice Krako- wa, zwaszcza Rynek, nie jest dla nas otworem. Ja tych stara nie podejmuj jako ja. Podej- muj jako wasz biskup. To s wspólne starania caego katolickiego spoeczestwa Krako- wa, to s starania i dania dziesitków i setek tysicy ludzi. I nie mona ich traktowa tak, jak s traktowane. Nie mona stosowa w tej dziedzinie upokarzajcych zarzdze, eby Rynek krakowski, który jest dostpny dla wszystkich, który si udostpnia równie i po to, aby czasem szydzi z wiary i moralnoci, eby ten sam Rynek krakowski nie by dostp- ny dla spoeczestwa katolickiego w dniu Boego Ciaa. Owiadczam wic, e tradycyjna procesja Boego Ciaa, która wychodzi z katedry pod przewodnictwem biskupa Kocioa krakowskiego, nie chodzia ulic Poselsk i Straszewskiego, ale chadzaa zawsze z Wawelu na Rynek. I my w dalszym cigu t tradycyjn tras chodzi pragniemy141.

Interesujca notatka z dat 31 sierpnia 1973 r. informuje o rozmowach kardynaa z biskupem Andrzejem Deskurem i kardynaem Samore. Otó kardyna Wojtya mówi im, e znane s fakty wykorzystywania Rynku do rozmaitych imprez i e nawet wysta- wa psów si na nim odbywaa, natomiast procesja Boego Ciaa nie moe si uda na Rynek, gdy „przeszkadza w komunikacji”142. Agentura SB bya bardzo blisko metropo- lity i gorliwie wywizywaa si ze swoich zada. Kazanie wygoszone przez kardynaa 13 czerwca 1974 r. przy kociele w. Idziego byo czym w rodzaju manifestu religijno-spoecznego dotyczcego problemu procesji Boego Ciaa na Rynek. Kardyna nieustpliwie i konsekwentnie od lat go podnosi i stawia w coraz to innym wietle, na innej paszczynie i posugiwa si coraz to inny- mi argumentami. Procesja Boego Ciaa, zwaszcza ta krakowska i ta wawelska, ma swoj wielowiekow histori. Ma ona te swoj wspóczesn histori, histori naszego trzydziestolecia. Trzeba przyzna, e dugo czekalimy na to, aeby po czasach okupacji wyj z katedry wawel- skiej, z obrbu murów Wawelu na ulice naszego miasta – bo a do roku 1971. W roku bie- cym, powoujc si na szczególny charakter tego roku, e jest to rok wity, zwróciem si ponownie do wadz naszego miasta i naszego regionu – województwa, aeby liczc si z tym szczególnym charakterem roku, procesja centralna Boego Ciaa, procesja biskupia, moga pody tradycyjn tras z Wawelu na Rynek, z katedry do kocioa Mariackiego. Odpowiedziano mi, e równie i w tym roku pójdzie ona t sam drog, któr wyznaczono przed czterema laty. Powiedziano równie, e przeciwko zmianie trasy procesji przemawia

140 AKM, AKKW B IId/70. 141 IPN Kr 039/880, k. 658-659; ibidem, 039/105, t. 1, k. 138. 142 Ibidem, 039/100, t. 2, k. 91. SOWINIEC nr 38/39 Walka kardynaa Wojtyy o katedraln procesj Boego Ciaa… 85

rozwój funkcjonalny Rynku. Powiedziano wreszcie, e procesja Boego Ciaa prowadzona przez ksidza kardynaa ulicami Grodzk, Poselsk, Straszewskiego bez wchodzenia na Rynek Gówny powinna zaspokoi potrzeby wierzcych obywateli naszego miasta. Tak mi odpowiedziano. Oczywicie, e ta odpowied nie moga i nie moe pozosta bez odpowiedzi. Co do funkcjonalnego rozwoju krakowskiego Rynku, to mamy na to swój pogld, bo przecie mamy otwarte oczy i widzimy, e na tym Rynku róne rzeczy mog si odbywa. I moe by ten Rynek zajmowany na wiele godzin. Zeszego roku podano tak informacj, e ho- dowcy psów z Krakowa odbyli swój pochód na Rynek Gówny. Myl, e wykad na te- mat rozwoju funkcjonalnego prastarego Rynku krakowskiego moemy na tym zakoczy. Natomiast pozostaj sprawy o wiele bardziej podstawowe. Pozostaje sprawa zaspokojenia potrzeb wierzcych obywateli naszego miasta. Otó […] jestem razem z wami najgbiej przekonany i to zakomunikowaem wadzom, e te potrzeby nie s i nie bd zaspokojone a do czasu, kiedy procesja centralna Boego Ciaa bdzie moga uda si z Wawelu na Ry- nek Gówny. Z Wawelu, z katedry do kocioa Mariackiego. Bo co naley rozumie przez potrzeby ludzi wierzcych? Czy to znaczy, e nam wystarczy ten skrawek miejsca, wyzna- czony owymi czterema ulicami – czy to tylko to znaczy? Na tle tych wszystkich stwier- dzonych faktów my widzimy, e Rynek Gówny jest udostpniany wszystkim ludziom bez trudnoci. Dlaczego nam nie jest udostpniany? To ma swoj jak wymow. Chce si nam powiedzie, e jestemy marginesem, e nasze sprawy s marginalne, e dla innych jest Rynek Gówny. Dla nas, kiedy idziemy razem z Chrystusem eucharystycznym w procesji, ten Rynek jest niedostpny. Darujcie… ta decyzja ma tak wymow i nie moe mie innej. Jestemy ludmi inteligentnymi, umiemy czyta waciwe motywy. Ale dlaczego my chcemy i na Rynek Gówny? Chcemy dlatego, poniewa za tym przemawia nasza przeszo i nasze dzieje. Chcemy dlatego, poniewa za tym przemawia godno Chrystusa, Jego posta – przecie to jest Jego wito szczególne. My w dniu dzi- siejszym czcimy Boga: Twoja cze, chwaa, nasz wieczny Panie. I czcimy w Bogu czo- wieka, który przyj ten… sta si czowiekiem. Sta si czowiekiem, sta si jednym z nas i przyniós nam prawd, któr my wyznajemy, prawd, która jest wiatem caego ludu Boego i prawd, która ksztatuje dzieje czowieka, dzieje narodu, dzieje ludzkoci, nawet niezalenie od tego, czy poszczególni ludzie wierz, czy nie wierz. […] paradoksalnym jest, jeeli nam si pod hasem konstytucyjnej równoci wobec prawa – co take mi kiedy przypomniano w korespondencji – jeeli nam si pod tym hasem odmawia procesji na Ry- nek Gówny. W imi równoci stwarzajc nierówno. […] jestemy przekonani, e w spoeczestwie, które powouje si na zasad równo- ci, musi by równo: nie moe by Rynek krakowski stale otwarty dla jednych, a stale zamknity dla drugich, zwaszcza, jeeli ci drudzy stanowi tak ogromn liczebnie wik- szo, jeeli s wyrazicielami tradycji i dziejów swojego wasnego narodu. I jeeli przy- kadali si ze wszystkich si do pracy, do budowania swojej ojczyzny, takiej, jak ona jest dzi. Mówi o tym, bo bez przerwy ludzie mnie pytaj, czy bdzie procesja na Rynek […] A ja na moje starania otrzymuj takie odpowiedzi i takie argumenty, jak wam zacytowaem. Wic odpowiadam: potrzeby ludzi wierzcych nie s zaspokojone. Nie ma co stwarza pod tym wzgldem pozorów143. Kazanie wygoszone w tym samym miejscu nastpnego roku, 29 maja 1975 r., byo swoistym uzupenieniem przemówienia z 1974 r. Poprzedzi je komunikat odczy- tywany w kocioach 18 maja: „W tym dniu mówimy wszystkim: Zróbcie Mu miejsce, Pan idzie z nieba. Z nalenym szacunkiem, ale te i z ca stanowczoci zwracamy si

143 Ibidem, 039/88, k. 372-375. 86 ks. Szymon Fedorowicz SOWINIEC nr 38/39 do przedstawicieli rónych wadz, aeby nam tego miejsca dla Pana naszego Jezusa nie odmawiali pod adnymi pozorami […]. Wszystkim mieszkacom Krakowa przypomi- namy, e wedle wielowiekowej tradycji procesja centralna Boego Ciaa, prowadzo- na przez Metropolit krakowskiego z katedry wawelskiej powinna pody na Rynek Gówny […] i o to, jak co roku podejmujemy starania”144. W kazaniu kardyna najpierw wyrazi czno z nieobecnymi: Chrystus wszystkich odkupi […] i tych, którzy z nami nie maj odwagi i, którzy kryj si po ktach, którzy przychodz noc jak Nikodem, którzy mcz si ze swoim brakiem wiadectwa, odwagi wyznania […]. Zapowiadajc t procesj Boego Ciaa, procesj cen- traln, podalimy, e powinna si ona uda drog tradycyjn z katedry do kocioa Mariac- kiego […]. Wiadomo, e ta tradycja wielowiekowa jest jednym z elementów dziedzictwa, które my wszyscy nosimy w sobie. I dlatego nie moemy zrezygnowa ze stawiania tej sprawy rok po roku. I ja j w waszym imieniu rok po roku stawiam, przedstawiam zarówno w Krakowie jak i w Warszawie; nie inaczej, bo wiem, e takie jest danie spoeczestwa katolickiego caego Krakowa. I dlatego uwaam, wspólnie z wami, e stawiajc t spraw tak wytrwale i stanowczo, pracuj na rzecz tego, co si nazywa normalizacj stosunków midzy Kocioem a Pastwem Polskim […]. Z przykroci musz stwierdzi, e gdy nam odmawia si tej tradycyjnej drogi procesji, która jest jednym z elementów naszego polskie- go, chrzecijaskiego dziedzictwa, to myl, e takie postpowanie nie pracuje na rzecz normalizacji stosunków pomidzy Kocioem a Pastwem w naszej ojczynie. My bardzo powanie bierzemy t spraw i bardzo zasadniczo. My wszyscy, a zwaszcza my, biskupi, bardzo si gruntownie wczytujemy chociaby w Konstytucj naszego pastwa i zatrzymujemy si z uwag na takim, na przykad, artykule 69, gdzie wyranie jest zagwa- rantowana równo obywatelska wszystkim bez wzgldu na rónic rasy, pochodzenia, wy- znania i to równo we wszystkich dziedzinach ycia, nawet ycia politycznego. Czytamy to z gbokim zdziwieniem, zastanawiajc si nad tym, czy rzeczywicie jest tak, bo gdyby tak byo, to ja, biskup, nie musiabym zabiera w tych sprawach gosu, bo uczyniliby to przedstawiciele spoeczestwa katolickiego, posowie katoliccy w odpowiedniej oczywi- cie proporcji […]. Ten artyku Konstytucji, na który si powoaem, wanie zabezpiecza te prawa, jeeli chodzi o ich tre. Zabezpiecza wszystkich bez wyjtku, a w szczególnoci ludzi wierzcych, od jakiejkolwiek dyskryminacji. I tutaj, darujcie, darujcie, bo nie mog by maoduszny, bo i wy nie jestecie maoduszni – nie moemy absolutnie wytumaczy sobie, dlaczego procesja Boego Ciaa, prowadzona przez kardynaa w Krakowie, nie mo- gaby pój z katedry do bazyliki Mariackiej? Dlaczego by nie moga pój? I poniewa nie moemy przekona naszych rozmówców ani w Krakowie, ani w Warszawie – chocia czynimy to z caym szacunkiem, a równoczenie z ca konsekwencj – wówczas, daruje- cie, e uywamy sowa: dyskryminacja. Bdziemy wszystko czynili, aeby spoeczestwo nasze byo tym spoeczestwem równych nie tylko z imienia145.

Walka kardynaa o procesj przeniosa si z paszczyzny urzdowej i formalno- -prawnej na spoeczn i werbalno-polemiczn. Dnia 17 maja 1976 r. ks. Walancik, w imieniu Zarzdu Bazyliki, jak zwykle zoy wniosek w Urzdzie Dzielnicowym Kraków-ródmiecie. Zosta zaatwiony odmow- nie. Wadza przygotowywaa si na reakcj i nastpne dziaania ze strony kocielnej. Zachowaa si notatka, wedug której niewyraanie zgody na wnioskowan tras pro-

144 Ibidem, 009/213, t. 2, k. 415. 145 Ibidem, 039/105, t. 2, k. 33-34; ibidem, 039/88, k. 99-101. SOWINIEC nr 38/39 Walka kardynaa Wojtyy o katedraln procesj Boego Ciaa… 87 cesji z Wawelu na Rynek byo przyjtym stanowiskiem lokalnych wadz krakowskich i realizowanym od kilku lat. Okoliczno ta nakazywaa si im liczy z interwencjami kardynaa u wadz centralnych i z publikowaniem przez niego z ambon odpowiednich komunikatów. Sygna na ten temat SB otrzymaa od tajnego wspópracownika „Andrze- ja”, który oceni, e kardyna podejmie starania o procesj na Rynek. Ksidz Stanisaw Maysiak zaproponowa udzielenie spoecznego poparcia dla stara kardynaa przez, na przykad, wyoenie w kocioach odpowiedniej petycji do wadz i mobilizowanie wiernych do ich podpisywania. Ale „Patkiewicz” doniós, e pomys ten zosta odrzu- cony, gdy ksia uznali, e wiele osób z tego powodu mogoby dozna jakich represji i w ogóle jest za mao czasu do przygotowania wiernych do takiej akcji146. Ksidz Walancik 1 czerwca zoy odwoanie. Równoczenie podjto – prawdopo- dobnie z inicjatywy biskupa Maysiaka – akcj zbierania podpisów proboszczów i rek- torów kocioów pod petycj do Prezydenta Miasta, domagajc si zgody. Miaa by dorczona przez delegacj pod przewodnictwem tego biskupa. W tym celu 3 czerwca ks. Walancik zwróci si telefonicznie do dyrektora Wydziau do Spraw Wyzna Urzdu Miasta z prob o pomoc w uzyskaniu audiencji u prezydenta dla tej delegacji. Do- wiedzia si, e nie ma gwarancji, czy prezydent znajdzie czas, i zasugerowano zgo- szenie proby o przyjcie w ramach terminów wyznaczonych na przyjmowanie skarg i wniosków. Agentura SB zasygnalizowaa, e naley spodziewa si przybycia dele- gacji w najbliszym terminie przyjmowania skarg i wniosków, za sama esbecja miaa wiadomo, e powysze dziaania dokonywane byy za wiedz i zgod kardynaa147. Prezydent Pkala jednak nie chcia si spotka z delegacj kurialn. Z kazania kardynaa wygoszonego podczas procesji 17 czerwca zanotowano tyl- ko krótk improwizowan przez niego wstawk. Oto widzc przechodzc z dala grup onierzy, przerwa na moment i podniesionym gosem powiedzia: „zwracam uwag na to, e jeli si przechodzi wobec ludzi modlcych si, to naley uszanowa ich modli- tw i zdj czapki z gów”148. Daa o sobie tutaj zna wraliwo kardynaa na wszelkie przejawy przeszkadzania i utrudniania spokojnego przeprowadzenia naboestwa. W jesieni tego roku zaczy z kurii napywa – w donosach z padziernika, li- stopada, grudnia – niepokojce dla rzdzcych informacje. Wobec dotychczasowych niepowodze postanowiono tam wszcz starania znacznie wczeniej ni dotychczas. Rozwaano, aby ju w padzierniku 1976 r. wystpi do prezydenta o przyjcie od- powiedniej delegacji ksiy. Natomiast SB nie bez podstaw zakadaa, e kuria in- formowa bdzie wiernych z ambon o koniecznoci wsparcia jej zabiegów przez petycje i listy. Podpisy pod nimi miayby by zbierane przez wyoenie ich w ko- cioach albo przy okazji duszpasterskich wizyt, tak zwanej koldy. Ustalono, by najpierw zwróci si do wadz województwa krakowskiego, a dopiero w wypadku zdecydowanej odmowy interweniowa u wadz centralnych. Zdaniem esbeków ku- ria ma na celu peniejsze informowanie spoeczestwa o poszczególnych stadiach zaatwiania sprawy przez wadze miejscowe i tym sposobem zamierza zapobiec nie- przyjciu delegacji ksiy przez prezydenta bd przeduaniu odpowiedzi na pety- cje, „gdy interwencj dyskryminowanego spoeczestwa bdzie mona skutecznie

146 Ibidem, 039/105, t. 2, k. 87-88. 147 Ibidem, k. 85. 148 Ibidem, k. 89. 88 ks. Szymon Fedorowicz SOWINIEC nr 38/39 sterowa”149. Jednak pomys zwrócenia si w pierwszej kolejnoci do prezydenta nie zosta zrealizowany. Przygotowano natomiast w kurii pismo do I sekretarza KW PZPR Wita Drapicha. Agenci dostarczyli esbekom jego tekst roboczy (notatka z lutego 1977 r.), ponadto poinformowali ich, e kardyna gotów jest poprze kad inicjatyw, która przyczyni si do uzyskania zezwolenia na t procesj. Dlatego ocenili, e „traktuje j aktualnie jako prestiow”150. Oto tre tego pisma. Krakowska procesja Boego Ciaa odbywaa si przez wieki, zakaza jej dopiero hitlerowski okupant. Po wojnie nie zostaa przywrócona. Kardyna Wojtya zabiega o ni od lat, ale spotyka si z systematyczn odmow. Wprawdzie od 6 lat idzie po ulicach miasta, ale nie wchodzi na Rynek, który spo- eczestwo katolickie uwaa za najwaciwsze miejsce dla godnego wyraenia czci dla Najwitszego Sakramentu i zgodne z wielowiekow tradycj. Duszpasterze wie- lokrotnie prosili o pozwolenie na tak procesj, prosili prezydenta o audiencj, aby mu osobicie przedoy prob, ale jej nie udzieli. Wic udali si do wadz cen- tralnych w Warszawie, gdzie powiedziano im, e kompetentn instancj s wadze lokalne. Wierzcy mieszkacy Krakowa odczytuj takie postpowanie jako amanie praworzdnoci i rac dyskryminacj. Wiadomo, e na Rynku w cigu roku orga- nizuje si róne imprezy, a pozostaje on zamknity tylko dla wyraenia publicznej czci Chrystusowi eucharystycznemu. A ta jest obowizkiem katolików, a zarazem ich prawem, wynikajcym z wolnoci obywatelskiej i wolnoci religii. Prawa tych ludzi, którzy daj wyraz swoim obowizkom wobec Eucharystii, naley uszanowa tak, jak im to gwarantuje Konstytucja i midzynarodowe deklaracje (ta z Helsinek151 oraz deklaracja komunistów z 29/30 czerwca 1976 r. w Berlinie: „wan rol w walce o prawa ludzi pracy, o demokracj i pokój, odgrywaj coraz szersze siy katolickie, reprezentanci innych wyzna chrzecijaskich, stowarzysze religijnych i wierzcych innych wyzna. Partie komunistyczne i robotnicze wiadome s koniecznoci dia- logu i wspólnych dziaa z tymi siami, które stanowi nieodczn cz skadow walki o rozwój Europy demokratycznej, zmierzajcej ku postpowi spoecznemu”). Przywrócenie procesji jest wspóln spraw wszystkich katolików Krakowa i dlatego duchowiestwo wystpuje w ich imieniu. Wierni natomiast wyraaj gotowo oso- bistego i wspólnego przedoenia proby i da. Na koniec sygnatariusze listu wy- powiadaj si z nadziej na zadouczynienie przedoonej probie i spowodowanie przez I sekretarza wpuszczenia procesji na jej historyczny szlak152. Pracownicy SB gromadzili kolejne informacje przychodzce od agentury uloko- wanej w kurii. W notatce z 10 marca napisano, e petycja dorczona zostanie Drapicho- wi w najbliszych dniach, a jej kopie przesane kierownikowi Urzdu do Spraw Wyzna Kazimierzowi Kkolowi w Warszawie i prezydentowi Pkali. Delegacja pójdzie bez uprzedzenia, aby uzyska efekt zaskoczenia. Gdyby I sekretarz by nieobecny, wówczas jej czonkowie owiadcz, e przychodz z pismem, które chc wrczy osobicie i dla-

149 Ibidem, 039/100, t. 1, k. 167, 176-178, 185, 203, 209; ibidem, 039/105, t. 2, k. 100. 150 Ibidem, 039/105, t. 2, k. 117, 136. 151 Dnia 1 VIII 1975 r. w Helsinkach podpisano Akt Kocowy KBWE, w którym wród 10 funda- mentalnych zasad ycia midzynarodowego siódma zawieraa nastpujce sformuowanie: „Posza- nowanie praw czowieka i podstawowych wolnoci cznie z wolnoci myli i sumienia; religii i przekona”. 152 Ibidem, k. 118. SOWINIEC nr 38/39 Walka kardynaa Wojtyy o katedraln procesj Boego Ciaa… 89 tego prosz o wyznaczenie terminu przyjcia. Petycja w zamyle kurii miaa charak- ter odwoawczy, a to z tego wzgldu, e w roku ubiegym delegacji Pkala nie przyj i aktualnie udaj si ona do Drapicha w trybie skargi na tamt decyzj153. Uprzedzone o zamierzeniach kurii wadze przygotoway si. Na wysane pisma adna instancja nie daa odpowiedzi, a Drapich delegacji nie przyj. Dlatego zebrani na spotkaniu (notatka z 22 kwietnia) krakowscy proboszczowie zaproponowali odczytanie z ambon tych do- kumentów. Decyzj w tej sprawie mia podj sam kardyna. Udzia wiernych w proce- sji centralnej uznano za wykadnik siy Kocioa. Dlatego – wobec jego przeciwników – naley ten udzia mocno wyeksponowa. Wedug biskupa Groblickiego manifestacja ma by odpowiedzi na rozsiewane plotki o wiatowej tendencji do likwidowania nie- których katolickich wit i e trzeba wszystkim uwiadomi, e w Polsce nic takiego nie moe mie miejsca154. Mimo tego wszystkiego kardyna nie traci ducha i nie ustawa w zabiegach. Osi- gn to, e Drapich 26 kwietnia w kocu przyj delegacj krakowskich dziekanów, któ- r zarówno on sam, jak i dziekani ocenili pozytywnie, podkrelajc równie fakt, e I sekretarz zobowiza si rozmawia na temat procesji z Pkal. Nic z tego zreszt nie wyniko. Na konferencji dziekanów kardyna wypowiedzia opini, i wobec udostp- niania Rynku rónym grupom spoecznym odmowa uczynienia tego dla spoecznoci katolickiej jest w pewnym sensie oburzajca, „jest prawie e prowokacj”155. Dopywajce informacje pracownicy SB przetwarzali na swój uytek. Oto opis sytuacji i jej ocena w ich ujciu, sporzdzone 30 maja w oparciu o donosy. Uwaano, e brak zgody na procesj do Rynku kardyna traktuje jako bezporedni dyskryminacj swojej osoby. W cigu ostatnich lat cigle aktywizowa starania o pozwolenie, a równo- legle z nimi swoimi wystpieniami w trakcie „tej imprezy” nadawa jej coraz bardziej ostry charakter polityczny. W poprzednich latach kardyna publicznie wypowiada zda- nia: „jeszcze w tym roku nie pójdziemy” lub „nie pozwolono nam i do Rynku”, a ro- bi tak po to, aby zapewne podkreli tymczasowy charakter obecnej trasy. Natomiast zarzdzenia w kurii id w kierunku eliminowania wszystkich innych procesji w tym czasie na terenia miasta, co ma na celu zgromadzenie na procesji centralnej moliwie duej liczby wiernych, którzy powinni cakowicie zapeni dziedziniec wawelski. Mo- liwe jest, e z ambon zostanie odczytane oficjalne pismo przedstawione wadzom lub jaka inna odezwa o podobnej treci. Chodzioby o to, aby zainteresowa opini pu- bliczn spraw procesji, bowiem wierni czuj si nieco zdezorientowani faktem zniesie- nia uroczystych obchodów tego wita we Woszech. Pracownicy SB zorientowali si, e wród ksiy parafialnych idea procesji centralnej do Rynku, chocia nie znajduje penej akceptacji, to jednak nie budzi wikszych sprzeciwów, ale równoczenie kwe- stionuj oni uzasadnienie dawanej przez wadze odmowy zezwolenia, zasadzajcej si na argumentacji o ruchu drogowym. Z sonday dowiedzieli si, e krakowscy ksia s przekonani, i bez formalnej zgody kardyna nie skieruje procesji na Rynek, poniewa wiadomie przepisów nie bdzie narusza, ale wykorzysta sytuacj do „dalszych ata- ków politycznych na temat dyskryminacji wierzcych”. Nie przegapiono równie drob- nego przejawu zaktywizowania spoecznego w postaci napisu na murze koo kocioa

153 Ibidem, k. 120. 154 Ibidem, k. 129. 155 Ibidem, k. 136. 90 ks. Szymon Fedorowicz SOWINIEC nr 38/39 bernardynów: „kady Polak i student na procesji Boego Ciaa”, jedynego, jaki zosta zauwaony156. W 1977 r. uroczysto przypada 9 czerwca. Przy pierwszym otarzu usytuowa- nym przed kocioem w. Idziego kardyna wygosi gówne kazanie. Mówi: Wiecie […], e od lat stawiam wobec wadz krakowskich i centralnych spraw procesji Boego Ciaa […]. W cigu ostatniego roku w t spraw w szczególny sposób zaangao- wao si duchowiestwo caego Krakowa […]. Oni udali si w delegacji do wadz krakow- skich. Powiedziano, e jest to sprawa przyszoci, e tego si nie wyklucza, e musz jesz- cze zaistnie pewne warunki komunikacyjne w ródmieciu, take i proces porzdkowania Starego Miasta musi postpi naprzód. Moe to by w przyszoci uwzgldnione. Chc wyrazi al w imieniu caego spoeczestwa katolickiego, e tak si z t spraw zwleka […], e ta sprawa tak powoli dojrzewa, za powoli, za powoli […], e – myl – staa si wielka szkoda, e ponielimy nie tylko my, ale take i wadza, du strat. Bo gdyby ta procesja […] dosza na Rynek […] to by w tym mona byo zobaczy przynajmniej jaki sprawdzian tego, e prawa obywatelskie, ludzi wierzcych, Kocioa, tak bardzo wiernego ojczynie, s poszanowane. I ja myl, e trzeba si z tym spieszy, trzeba si spieszy z tymi dowodami, e prawa ludzkie, obywatelskie, s szanowane, bo ta sprawa bardzo narasta157.

W czasie tego kazania dwukrotnie niezbyt wysoko przelatywa nad zgromadzo- nym tumem samolot, co kardyna skomentowa nieco artobliwie: „Chce take i ten samolot odda z nami cze Panu Jezusowi, niech to uczyni, ja zaczekam; doceniamy!” i „dalej cieszymy si z tego aktu adoracji”158. A frekwencja bya, wedug raportu esbe- ków, wiksza ni w latach ubiegych159. Rok 1978 by ostatnim z kilkunastu lat stara kardynaa Wojtyy o to, aby central- na procesja Boego Ciaa w Krakowie posza na Rynek Gówny. Dnia 14 maja, na za- koczenie uroczystoci ku czci w. Stanisawa na Skace – jak i zreszt we wszystkich kocioach miasta – odczytano komunikat kardynaa dotyczcy tej procesji. Powiedzia- no w nim midzy innymi: „zostay skierowane w tej sprawie pisma do wadz. Spoe- czestwo Krakowa, wicej, opinia caej Polski, oczekuje na otwarcie drogi procesji Bo- ego Ciaa na Rynek. Domaga si tego spoeczne poszanowanie praw ludzi wierzcych, jako obywateli wspólnej Ojczyzny”160. Ksidz Walancik zoy podanie, które 22 maja zaatwiono odmownie, motywu- jc przeszkodami natury technicznej, duym nateniem ruchu drogowego i remontem w kociele Mariackim. Kardyna Wojtya odwoa si od tej decyzji pismem tego same- go dnia. Najpierw, polemizujc z argumentacj uzasadniajc odmow, zauway, e na przewidywanej trasie w dzie witeczny nie ma adnego ruchu koowego, a przej- cie przez przejazd tramwajowy na ul. Dominikaskiej trwao by okoo 20 minut, nato- miast na ul. Podzamcze panuje duy ruch koowy z powodu remontu mostu na Wile. W poprzednie lata zdarzao si, e pojazdy wanie na tej ulicy wjeday w procesj,

156 Ibidem, k. 136-137. 157 Ibidem, k. 142. 158 Ibidem, k. 142-143, 146. 159 Ibidem, k. 139. 160 Ibidem, k. 194, 195. SOWINIEC nr 38/39 Walka kardynaa Wojtyy o katedraln procesj Boego Ciaa… 91 stwarzajc zagroenie dla jej uczestników. Nastpnie zwróci uwag na to, e na ul. Grodzkiej i Straszewskiego zaparkowane samochody utrudniaj przejcie procesji, za na ul. Poselskiej z powodu remontu jednego z budynków stoi pot, który przegradzajc do poowy dostpn przestrze, niemal uniemoliwia godne przejcie wielotysicznej procesji, nie mówic ju o bezpieczestwie uczestników161. Wreszcie przypominajc, e wyznaczona trasa nie jest tradycyjn, powoa si na odnalezione wanie w gace wiey kocioa Mariackiego fotografie, dokumentujce procesj Boego Ciaa z katedry na Rynek 22 maja 1913 r. I w kocu stwierdzi: Systematyczne odmawianie pozwolenia na tradycyjn i centraln procesj z katedry na Wawelu do kocioa Mariackiego katolickie spoeczestwo Krakowa uwaa za niesuszne, krzywdzce i dyskryminujce. Pozwala si bowiem bez adnych trudnoci na wykonywa- nie rónego rodzaju imprez przez szereg godzin na terenie Rynku Gównego, za dla spo- eczestwa katolickiego przejcie w procesji Rynkiem do kocioa Mariackiego jest nie- dostpne. wiadczy to, e katolickie spoeczestwo Krakowa uwaane jest za obywateli, których postulatów, choby najzupeniej uzasadnionych tradycj, Konstytucj, deklaracj z Helsinek i zasugami dla wspólnego dobra, nie bierze si pod uwag162.

Ksidz Walancik, jeszcze raz proszc o zgod, zaznaczy, e procesj tego roku poprowadzi arcybiskup Luiggi Poggi, przedstawiciel Stolicy Apostolskiej do staych kontaktów z rzdem PRL. Jednak Wydzia Spraw Wewntrznych Urzdu Miasta Krakowa utrzyma w mocy decyzj Naczelnika Dzielnicy Kraków-ródmiecie i o ostatecznej decyzji powiadomi Zarzd Bazyliki 23 maja. Poinformowano o tym telefonicznie biskupa Dbrowskiego, który mia uprzedzi o faktach arcybiskupa Poggiego, przybywajcego do Polski na oficjalne rozmowy z polskimi wadzami, zaplanowane na 24 maja. Wród kurialistów krakowskich mówiono, e arcybiskup Poggi wzi na siebie zaatwienie sprawy procesji i e przed rokiem obiecano mu to, oraz e przyjeda wanie midzy innymi po to, aby wzi udzia w uroczystoci na historycznej trasie. Wyraano te pogld, e dobrze si stao, i mimo odmowy przyjedzie i sam stwierdzi, jak si te sprawy maj163. Ilo zgromadzonych przez esbeków informacji na temat nastrojów wród ducho- wiestwa wiadczy o obawach wadz co do ewentualnej reakcji Kocioa na odmow. I tak, ksia w kurii byli ni zaskoczeni i rozczarowani, gdy uwaali, e w ubiegym roku byo dane zapewnienie, e taka procesja w 1978 r. si odbdzie (chocia nie mówi- li kto i komu takie zapewnienie dawa). Zwaszcza e sam kardyna by tym razem bar- dzo powcigliwy, aby wadze nie miay zastrzee do jego wystpie. Ksia uwaali, e odmowa zaostrzya i usztywnia sytuacj na linii Pastwo–Koció i e jest to szcze- gólnie niekorzystne w chwili, gdy do Polski przyjeda przedstawiciel Watykanu do spraw dialogu, bowiem tego typu wiadomoci przechwytuje Zachód i na ich podstawie formuuje si tam opinie o polityce, politykach i stosunkach w PRL. Byli przekonani, e orodki zagraniczne wykorzystaj to przeciwko rzdowi, Polsce, a nawet ZSRR i to tym skuteczniej, e sytuacja w kraju jest napita. Natomiast wadze centralne i terenowe nie chc uoenia stosunków z Kocioem, nie chc kontaktów z hierarchami, skoro

161 Ten pot na okoliczno procesji wówczas usunito. 162 Ibidem, k. 198-199; AKM, AKKW B IIc/28. 163 IPN Kr 039/105, t. 2, k. 198-199. 92 ks. Szymon Fedorowicz SOWINIEC nr 38/39 przetarta droga, dziki rozmowie kanonika Franciszka Macharskiego z I sekretarzem Kazimierzem Barcikowskim, nie tylko nie zostaa wykorzystana, ale zaprzepaszczo- na, a stanowisko wadz lokalnych koliduje z zapowiadan popraw stosunków pastwa z Kocioem. Rozgoryczenie wród duchownych pogbia znany powszechnie fakt zor- ganizowania przed laty wystawy psów rasowych na Rynku, przy równoczesnym zaka- zie dla procesji w dniu najwikszego kocielnego wita. Kuria, jak wyrazi si ksidz Macharski, bya zbulwersowana. Przewidywano wic niekorzystne nastpstwa rodzce si na tym tle164. Kardyna jeszcze nie ustpowa – 24 maja, w przeddzie uroczystoci, napisa do Edwarda Barszcza: „Zwracam si do Pana Prezydenta w sprawie procesji […]. W obu przypadkach odmowa dotyczy nie samego odbycia procesji, ale odbycia jej zgodnie z wielowiekow tradycj z katedry wawelskiej na Rynek Gówny. Starania o t proce- sj maj ju dug histori. Spoeczestwo katolickie Krakowa, a nawet szersza opinia spoeczna w Polsce oczekuje zezwolenia. W zezwoleniu tym upatruje susznie dowodu poszanowania przekona ludzi wierzcych oraz uznania ich praw obywatelskich. Pro- sz Pana Prezydenta o wydanie zezwolenia na centraln procesj Boego Ciaa z kate- dry na Rynek”165. Nieustpliwy prezydent nie zmieni negatywnych decyzji wydanych przez nisze instancje166. W kazaniu kardyna nawiza do negatywnej postawy wadz w sprawie tej procesji, ale uczyni to – jak zanotowa pracownik SB – „w umiarkowa- nym tonie”167.

* * *

W 1979 r., czwartego dnia po opuszczeniu Polski przez Jana Pawa II odbywaj- cego swoj pierwsz pielgrzymk do Ojczyzny, 14 czerwca uroczysta procesja Boego Ciaa udaa si z katedry wawelskiej na Rynek krakowski i po skoczonych ceremo- niach spokojnie do niej powrócia. Walka ostatecznie zostaa wygrana.

164 Ibidem, k. 200, 202. 165 Ibidem, k. 201. 166 Ibidem, k. 201; AKM, AKKW B IIc/29. 167 IPN Kr 039/105, t. 2, k. 203. W tej samej notatce znajduje si informacja o udokumentowaniu prze- biegu uroczystoci na tamach filmowych i zdjciach. SOWINIEC nr 38/39 Walka kardynaa Wojtyy o katedraln procesj Boego Ciaa… 93

CARDINAL WOJTYA’S BATTLE FOR THE CORPUS CHRISTI PROCESSION FROM THE WAWEL HILL TO THE MARKET SQUARE (in the light of the Security Service documents)

The solemn procession of Corpus Christi in Krakow took place continuously since the four- teenth century. It would set out from Wawel Cathedral and finish at the Market Square. The German Nazi occupying forces forbade its organization in 1940. The procession did not resume immediately after the war, and growing persecution against the Church prevented it almost completely. The politi- cal and social situation in Poland, changing slowly but steadily, brought hope for change in the state authorities’ attitude towards religion. Requests for permission for the celebration of the traditional main procession from the cathedral to the Market Square, directed by the Church authorities to the state authorities, even those in Warsaw, were met with systematic and uncompromising refusals. The attempts at a justification of such a state of affairs were vague, convoluted, and dishonest. Cardinal Karol Wojtya, the initiator of the idea of restoring the traditional procession, began an uneven fight with the state authorities, using the methods of the Security Service. He presented logical arguments, and appealed especially to universal human rights. It did not bring the expected results, so he included an increasing number of the clergy and the faithful into the fight, moving the battle onto the verbal plane of public space. Although Wojtya did partially succeed to force the authorities to agree to the procession, the Cardinal did not manage to achieve his goal fully during his tenure in Krakow. It was only several months after his election as Pope that the solemn procession of Corpus Christi followed its ancient route to Krakow’s Market Square. „Solidarno Rolników” – czasopismo Ogólmopolskiego Komitetu Oporu Rolników WSPOMNIENIA I RELACJE

OGÓLNOPOLSKI KOMITET OPORU ROLNIKÓW I INNE WOJENNE WSPOMNIENIA

Józef Baran

Nieuchronny proces starzenia i coraz wiksze luki w pamici powoduj, e posta- nowiem spisa to, co pamitam, z burzliwych czasów stanu wojennego. Innym powo- dem s nierzadko napotykane bdne przedstawienia faktów, gdy mowa o Ogólnopol- skim Komitecie Oporu Rolników (OKOR). Mam nadziej, e dziki innym publikacj uda si ustali pewne zdarzenia, nim rozprawi si z nami czas.

13 GRUDNIA 1981 R.

Stan wojenny zasta mnie w Katowicach. Jako kierownik powstajcego przy rze- szowskiej „Solidarnoci” Orodka Bada Spoecznych braem udzia w konferencji po- dobnych orodków z caego kraju na temat cen ywnoci. Temat ten by niezwykle go- rcy nie tylko w czasie pierwszej „Solidarnoci”, ale i w caym okresie trwania komu- nizmu. Regulowane przez pastwo ceny decydoway o poziomie ycia, stay si przy- czyn wybuchu w 1976 r. i rozpoczy fal strajków w lipcu 1980 r. Poprzez tego typu konferencje Orodki Bada Spoecznych pomagay wypracowa stanowisko Zwizku wobec owego trudnego zagadnienia. Jeeli chodzi o ten konkretny przypadek, nie po- mogy. Praca zostaa przerwana. Osobicie jako wyksztacony w PRL ekonomista utra- ciem jedn z ciekawszych i twórczych prac, jakie sobie mogem wyobrazi. O czym tu mówi? Dookoa pony lasy. Bdc w Katowicach, odwiedzaem przy okazji swoj siostr. Pamitam guchy te- lefon rano, w niedziel 13 grudnia, wojskowe melodie w radiu. Dezorientacja. Wreszcie w telewizji pojawi si Jaruzelski: „Dzisiaj w nocy...”. Patrzc z wysokoci dziesitego pitra bloku na os. Tysiclecia na pust i skut mrozem przestrze, wszystko wydawao si nierealne. Jak to moliwe? Jeszcze kilka godzin temu... Internowania, zakaz poru- szania si poza obrbem województwa, przepustki na dalszy wyjazd, godzina policyjna. A ja tu w ciepeku na dziesitym pitrze. Ostaem si. I co teraz? Postanowiem wraca 96 Józef Baran SOWINIEC nr 38/39 do Rzeszowa jeszcze tego samego dnia. Jak najszybciej, by przed godzin policyjn by na miejscu. Co ryzykowaem? Albo docz do aresztowanych, albo... Tej caej wojennej przygody, która póniej si rozpocza, nie byem w stanie so- bie wyobrazi. Jedno jest pewne, zaprawa z wadz z trzech poprzednich lat przyda- waa si jak znalaz. Instynktownie czuem, e to jest to samo, co przed 1980 r., tylko zwielokrotnione brutalnoci wadzy. Przez puste miasto, pustym i zimnym tramwajem jechaem na dworzec. Gdzieniegdzie dostrzegaem wojenne posterunki, wozy pancerne. Na pustym dworcu bez problemu dostaem bilet. Pustym pocigiem (prócz konduktora nie pamitam nikogo) dojechaem do Rzeszowa. Szybko dostrzegaem luki dziaa re- imu. Nie wolno byo porusza si pocigami, ale nie byo nikogo, kto by to sprawdza. Dopiero w miar utrwalania zdobyczy stanu wojennego pojawiy si wojskowe patrole w pocigach. Jedziem bez przepustek wielokrotnie, zanim pojawiy si ich blankie- ty „w obrocie”. Szczytem bezczelnoci byy przepustki in blanco, bodaj z piecztkami Urzdu Miasta Krakowa. Wiadomo, wadza musi si porusza. W Rzeszowie mieszkaem od miesica, moe dwóch. Wnosiem z tego, e moje przemieszczenie si za prac, z Krakowa, mogo uj uwadze tych, którzy przygotowy- wali listy internowanych. Jan Musia wynaj mi pokój w swoim mieszkaniu gdzie na blokowisku. Dobre miejsce na bycie anonimowym, gdyby nie waciciel mieszkania. „Kogo jak kogo, ale Musiaa na pewno aresztowali” – mylaem sobie. Zdradzi partyj- ne „Nowiny”, wydawa biuletyn podczas strajku chopskiego w Rzeszowie. To pewnie jego mieszkanie stoi teraz puste. Nie byem w nim zameldowany. Mao kto wiedzia, gdzie mieszkaem. Czyli mam w miar pewne lokum. Dotarem do mieszkania. Byo ju ciemno. Dalekim ukiem omijaem patrole. Wszedem do rodka. Na wszelki wypa- dek zasoniem kocem okno w swoim pokoju. W pozostaej czci poruszaem si bez wiata. Byem w miar bezpieczny, a „wycieczka” z Katowic do Rzeszowa daa mi jaki taki ogld sytuacji. W ciemni i samotni blokowiska szybko dotaro do mnie, e trzeba robi wszystko to, co przed Sierpniem, tylko o wiele ostroniej. Groziy o wiele wik- sze sankcje za wpadki. Czyli znów odnowa, biedna Ojczyzno! Wychylajc si z nory w rodku dnia, kiedy trwa „normalny” ruch w miecie, próbowaem stwierdzi, kto si jeszcze osta. Nie zdyem pozna zbyt wielu ludzi. Do kogo mona pój? Komu mona zaufa? Nie wygldao to róowo. Ocaleni byli mocno wystraszeni. Zdobyem si te na bezczelno. Tu przed wyjazdem do Katowic odebraem awizo przesyki na moje nazwisko, ale z adresem MKZ Rzeszów. Wacek Mojek, który w Tarnowie drukowa broszurk o Komitecie Samoobrony Chopskiej Ziemi Rzeszow- skiej, wanie zdy przesa reszt wydruku. Poszedem na poczt odebra przesyk. Niestety nie byem pierwszy. Którego dnia wczenie rano rozlego si ostre pukanie do drzwi. Trwao do du- go. Jeli otworz, to mój los jest niepewny, nawet jeli nie przyszli po mnie. Jeeli si wami, to i tak trafi do miejsca odosobnienia. Odeszli. Domyliem si, e Jan Musia jest na wolnoci. Kilka dni póniej „zakrad si” do swojego mieszkania. Wyjeda na soboty i niedziele do ony, do Przemyla, i to go ocalio. Jednak nie by zachwycony „wolnoci”. Twierdzi, e czekaj, a zaczniemy konspirowa, by nas wsadzi na du- ej. Zagldn tylko do mieszkania. Pozwoli mi zosta. Potem spotkaem go dopiero jako senatora RP. Szy smutne wita Boego Narodzenia. W Wigili siedziaem w innym mieszka- niu z uratowan od wizienia Iren Kul, pracownic MKZ. Irena mocno przeywaa SOWINIEC nr 38/39 Ogólnopolski Komitet Oporu Rolników… 97 zatrzymanie Janusza Szkutnika. Niedugo póniej sama zostaa aresztowana. Zdoali- my zorganizowa chleb i du puszk szynki. To byo cae menu na wita. Jak na tam- te czasy cakiem dobrze. Kiedy miny wita i nasta rok 1982, uwiadomiem sobie, e raczej trudno bdzie mi przetrwa t wojn w Rzeszowie. Dla konspiracyjnej higieny naleaoby co jaki czas zmienia miejsce pobytu. O ile na pocztku mona si byo cieszy ocaleniem, o tyle w dalszej kolejnoci naleao organizowa na nowo rozbite struktury i wydawanie prasy. Ju przy próbie zmiany miejsca pobytu napotkaem trud- noci. Kilka dni spdziem na wsi u rodziców ks. Jana Szaro. Jednak na wsi obcy wzbu- dza wiksze zainteresowanie, tote wikszo czasu przesiedziaem w czterech cianach domu. By moe wskutek zamieszania zwizanego ze zmian miejsca pracy, a take wikszych perturbacji, które reim mia z ca operacj stanu wojennego, na razie nikt si nie zajmowa poszukiwaniem takich niedobitków jak ja, ale kiedy przyjdzie na to czas, czy bez zaplecza zdoam si tu ukry? Czy zdoam si ukry i jeszcze co zrobi? Nagle Rzeszów wyda mi si za may. Postanowiem przenie si do Krakowa. Notes peen adresów staje si mao uyteczny w takich sytuacjach. Zdecydowana wikszo znajomych pewnie zamienia swoje miejsce zamieszkania na internat. Nic nie wiedziaem o sytuacji w Krakowie. Potrzebny by kto z szerokim zapleczem znajo- moci. I tak postanowiem odwiedzi pani Mari Woniakowsk. Na wolnoci przeby- wa take pan Jacek. Oczywicie nie by to bezpieczny adres, ale... ryzyko pozostawao wci to samo, internat albo zaczn funkcjonowa w ukryciu, nie mogem tylko myle, gdzie by tu si zatrzyma. Krok ten okaza si niezwykle trafny. W niedugim czasie poznaem pastwa Ann i Stanisawa Pruszyskich1 i ruszya fala nowych znajomoci, które pozwoliy mi nie tylko przetrwa, ale wspólnie z nowo poznawanymi rozwin dziaalno. Tylko w zakresie codziennego bytowania: mieszkania, wyywienia i utrzymania trzeba by wymieni kilkanacie osób, dziki którym mogem przetrwa bez wikszych problemów w okresie olbrzymich trudnoci z zaopatrzeniem i racjonowaniem ywnoci.

PROFESOR EDWARD UKAWER

W swoich wdrówkach po wojennym Krakowie zagldnem take do profesora Edwarda ukawera. By czonkiem Towarzystwa Kursów Naukowych (TKN), usuni- tym z Wyszej Szkoy Ekonomicznej w 1968 r. jako dziaacz Studenckiego Komitetu Solidarnoci, wanie z WSE, a wtedy ju Akademii Ekonomicznej (obecnie Uniwersy- tet Ekonomiczny). Gdy tylko dowiedziaem si o represjonowanym profesorze, zacz- em zbiera podpisy pod listem o przywrócenie go do pracy. Dziao si to w roku 1978. Nie byo to najmilsze dowiadczenie, rozmowy w pokojach naukowców na skomunizo- wanej uczelni. Jednak i w murach tamtej uczelni zdarzay si wyjtki jak pani Jadwiga Stolarczyk i pani Maria Bieniarzówna (a wczeniej i przy innej sprawie prof. Antoni Maecki). Dzi ju nie pamitam, ile podpisów udao mi si wtedy zebra. Profesor u- kawer pracowa w Zakadach Opakowa Blaszanych „Artigraph”. Poniewa byo to po drodze do Zielonek, gdzie mieszkaem, zagldaem do niego od czasu do czasu. Po tele-

1 Anna i Stanisaw Pruszyscy – wspózaoyciele ruchu spoecznego Ku Cywilizacji Mioci oraz Fundacji im. w. Brata Alberta w Radwanowicach koo Krakowa. 98 Józef Baran SOWINIEC nr 38/39 fonie z portierni profesor zjawia si po kilku minutach. Na teren Zakadów nie mona byo wchodzi bez przepustki. Pozostawa spacer wzdu ogrodzenia. Profesor cieszy si z podpisów. Cieszy si, e jego sprawa w jaki sposób yje. Cieszy si z wykadów w ramach TKN, cho frekwencja bya saba i mao kto interesowa si ekonomi wród dziaaczy Studenckiego Komitetu Solidarnoci. A ja po tych spotkaniach dumaem nad losem czowieka w sile wieku, którego system zepchn do marnej urzdniczej pracy i który ciko paci za swoj degradacj. By ju po zawale serca. „Solidarno” przy- wrócia profesora ukawera do pracy na uczelni. Sprawa zamknita. Ale jest wojna. Szukam kontaktów, pomocy w ukrywaniu i zagldam do profesora ukawera. Nie rozmawialimy dugo. W pewnej chwili usyszaem: „Panie Józku, ja zawsze byem komunist”. W tym mrocznym czasie i po jego przejciach zabrzmiao to do osobliwie. Nie zainteresowa si moj sytuacj. To bya jedna z tych „szybkich” lekcji ycia. Wyszedem. Pamitam jeszcze skarg profesora na stojcych od czasu do czasu panów na klatce schodowej. Có, mimo takich deklaracji profesora komunistycz- na wadza miaa do niego ograniczone zaufanie. Mnie pozostawao si cieszy, e tego zimowego popoudnia klatka bya pusta.

KONSPIRACJA

Dziaalno konspiracyjna sza w dwóch kierunkach: – pierwszym bya odbudowa struktur „Solidarnoci”, które wskutek stanu wojen- nego i internowania wielu osób zostay zniszczone. Z czasem udao si powiza organizacyjnie grupy czsto odlege terytorialnie z Rzeszowa, Krosna i Przemyla, ale i z mniejszych miejscowoci jak Pcim czy Strzyów n. Wisokiem. Bya to dla nich co najmniej jeszcze jedna moliwo przepywu prasy i cznoci z Kra- kowem. Ta wspópraca zakoczya si aresztowaniami rozpocztymi w Kronie i zakoczonymi na mnie w Krakowie. – drugim bya dziaalno wród rolników. Niezaleny Samorzdny Zwizek Za- wodowy Rolników Indywidualnych „Solidarno” nie zdy si jeszcze do ko- ca zorganizowa, kiedy komunici uderzyli ze stanem wojennym. Chocia byo tak, e tworzcych si organizacji nikt nie dzieli na miejskie lub wiejskie i czsto dziaalno si zazbiaa i krzyowaa (zdarzali si i tacy, którzy wspópracowali z wieloma strukturami podziemnymi), to istniay pewne wyróniki waciwe dla wsi i pewne struktury stay si reprezentacj przynajmniej pewnej czci wsi.

Jedn z nowo poznanych osób w pocztkach 1982 r. by, nieyjcy ju dzi, pro- boszcz parafii Najwitszej Marii Panny w Bieanowie Starym ks. Adolf Chojnacki. Sam wyszukiwa kontakty, zawozi mnie na spotkania. Powstaa myl zorganizowania spotkania rolników z terenu szerszego ni województwo krakowskie, po którym mnie wozi. Ksidz Chojnacki zaproponowa plebani w Bieanowie jako dobre miejsce na ten cel. „Stale kto tu przychodzi i odbywaj si rone spotkania” – mówi. I tak si stao. Tyle tylko, e uczestnicy spotkania nic nie wiedzieli o jego miejscu. Zgaszali si pod wskazanym adresem w Krakowie. Stamtd doprowadzano ich na miejsce. By to pewien wysiek organizacyjny, ale na dusza met si opaca. Minimalizowa ryzyko wpadki caego przedsiwzicia. Spotkanie to odbyo si wczesn wiosn. Z przyjem- SOWINIEC nr 38/39 Ogólnopolski Komitet Oporu Rolników… 99 noci odtworzybym pen list jego uczestników, ale... Tak jak w przypadku innych spraw, staraem si wiedzie tylko to, co niezbdne. W rozmowie z jednym z uczestni- ków wyszo, e pochodzi z województwa toruskiego. Efektem tego spotkania bya odezwa opublikowana w „Serwisie Informacyjnym” (1982, nr 10 i póniejszy). Umó- wilimy si take na prac przez okrelony czas nad poszerzaniem grupy, tak by spo- tka si w bardziej reprezentatywnym gronie, take terytorialnie, i powoa struktury organizacyjne.

Pamitam co najmniej trzy spotkania, ale nie potrafi ich wszystkich umiejscowi, nie tylko w czasie. Pierwsze, spotkanie rolników z okolic Krakowa, odbyo si w salce przy kociele Miosierdzia Boego, przy ul. Bandurskiego. Byo to z pewnoci przed aresztowaniem Wadysawa Hardka2. Zosta poinformowany o tym spotkaniu. I nie pojawi si. Drugie zorganizowano gdzie w pónocnej czci województwa tarnowskiego w domu prywatnym. Uczestniczyo w nim okoo 15 osób. Do trzeciego doszo w województwie rzeszowskim. W „Serwisie Informacyjnym” (1982, nr 16A, 3 VII) znalazem po nim lad: „Apel do rolników”. Wi te spotkania z pewnymi przygotowaniami do spotkania ogólnopolskiego, ale take z odbudow Zwizku w nowych realiach. Pisz o nich, bo moe dziki temu odezw si uczestnicy tamtych spotka i uda si ustali wicej szczegóów. Moja nie- pami nie jest tylko zwizana z latami, które upyny od czasu stanu wojennego (i od urodzenia). Najbardziej obawiaem si wtedy nie aresztowania, cho i tych obaw nie bd umniejsza, ale chwili saboci, która spowoduje, e razem ze mn trafi do aresztu wielu poznawanych wtedy ludzi. W tym czasie sdy skazyway na wieloletnie wizienie za posiadanie kilku ulotek. Reguy gry byy ustalane z organizatorem spotkania. Nikt nie mia prawa wiedzie nic o innych uczestnikach, zanim doszo do spotkania. Zebrania w najgorszym okresie stanu wojennego i zwizanej z nim beznadziei miay jeden gówny cel: rozpoczcie konspiracyjnej dziaalnoci. Miay pokaza, i mimo aresztowa, rozbicia Zwizku jestemy w stanie co zrobi. Oczywicie nie mo- gy by staym elementem dziaalnoci. Po ustaleniu zasad wspópracy, sposobu kontak- towania si, struktury lokalne yy swoim yciem.

Nie wiem, czy uda mi si dokadnie ustali, kiedy odbyo si spotkanie powoujce Ogólnopolski Komitet Oporu. Dziao si to ju po sawetnym wystpieniu Jana Kuaja w telewizji (2 czerwca 1982 r.), bowiem byo ono tematem rozmowy. Przedstawiem do dyskusji przygotowany wczeniej projekt deklaracji programowej. Wszyscy otrzymali tekst i miesic na zgoszenie uwag (ten fakt akurat pamitam) po ewentualnych spotka- niach w terenie. Zadecydowano, e jeeli uwag nikt nie zgosi, tekst bdzie mona pu- blikowa w tych gazetkach, do których mamy dostp w rónych miejscach Polski. Pism chopskich jeszcze nie byo. Wszyscy wtedy myleli kategoriami wojny. Jeli przyjrzymy si nazwom rónych organizacji, widzimy, e sowo „opór” powtarza si bardzo czsto: Robotniczy Komitet

2 Wadysaw Hardek – przed 13 XII 1981 r. czonek wadz Maopolskiej „Solidarnoci”, w stanie wojennym ukrywa si i podpisywa dokumenty konspiracyjnych struktur regionalnych (RKW) i krajowych NSZZ „Solidarno Maopolska. 100 Józef Baran SOWINIEC nr 38/39

Oporu (WSK Kraków), Krakowska Rada Ruchu Oporu (NZS). To tylko niektóre. Tak byo i z rolnikami, szykowali si do oporu. Std nazwa: Ogólnopolski Komitet Opo- ru Rolników. Tekst zosta opublikowany z dat 15 sierpnia 1982 r., czyli w rocznic „Cudu nad Wis”. Z tego wynika, e drugie spotkanie na plebani w Bieanowie odbyo si w czerwcu lub w pocztkach lipca. Tyle dedukcji, a fakty pozostaj dalej nieznane. Wszystkich obecnych na drugim spotkaniu te nie potrafi wymieni. By wród nich Józef Teliga3, który majc lat prawie siedemdziesit (68), ukrywa si. Nalea do wadz „Solidarnoci” RI. By najstarszym wród obecnych. Kiedy dyskutowalimy sprawy or- ganizacyjne, zaproponowaem mu podpisywanie dokumentów. Byo dla mnie bardziej ni oczywiste, e podpisywanie oznacza prawie wycznie ukrywanie si. Tymczasem OKOR by w trakcie organizowania si. I to uznawaem za gówn prac. Teliga wyrazi zgod i tak si zaczo. OKOR zmierza w pierwszym rzdzie do odtworzenia struktur Zwizku. Dziaanie w nowych warunkach wymagao nie tylko odwagi, ale i nowych metod. Mielimy dziaa razem w kierunku, który sobie wyznaczylimy. Trudno mówi o formalnej strukturze OKOR. Wszystko opierao si na dobrej woli dziaania w tych trudnych warunkach. Zreszt w trakcie spotka akcentowano za- groenia. Celem byo trwanie i dziaanie, a nie zapenianie wizie. Kady obejmo- wa swoj dziaalnoci tyle, ile byo moliwe. Wie staa otworem, czekaa na nowych liderów, którzy przy zachowaniu regu konspiracji zorganizuj j ponownie po rozbi- ciu „Solidarnoci”. Moja rola bya jedynie usugowa. Wróciem do dziaalnoci pro- wadzonej przed 1980 r., tyle e w gorszych realiach zewntrznych. Ale wie ju zo- staa przebudzona zrywem „Solidarnoci”, zatem o wiele atwiejsze okazao si zna- lezienie kontaktu. W praktyce jedyne ograniczenia w rozbudowie struktur narzucay wzgldy bezpieczestwa. Z powodów praktycznych ograniczaem si do rejonu Polski Poudniowo-Wschodniej. W dniu 18 grudnia 1982 r. w salce w „dolnym” kociele w. Józefa w Podgórzu odbyo si spotkanie dziaaczy „Solidarnoci” wiejskiej i miejskiej wanie z terenu Pol- ski Poudniowej. O ile dobrze pamitam, to w tym kociele dziaao duszpasterstwo lu- dzi sztuki; tego samego dnia mia si odby opatek lub jakie inne spotkanie. Ta wiedza wymaga weryfikacji. Nasze spotkanie byo bodaj najliczniejsze w sensie reprezentowanych struktur. Miao umoliwi nawizanie kontaktów bliej pooonych rejonów, a zarazem utrzy- ma kontakt z Krakowem. Poza wszystkimi aspektami programowymi goym okiem by widoczny efekt psychologiczny bycia razem ludzi zaangaowanych w trudn prac konspiracyjn z odlegych miejscowoci; w tym pomieszczeniu, w którym mae okna znajdoway si na poziomie chodnika, dawao to poczucie wspólnoty i wolnoci. Po zrealizowaniu wszystkich punktów zebrania, uczestnicy nie bardzo chcieli si rozje- da do domów. Zdarzyo si jednak co, co przeduyo wspólny pobyt w podzie- miach. Kto poinformowa, e na ulicy stoj radiowozy i kr patrole. Na drugi dzie bya niedziela. Przeczekalimy reszt nocy i rano po kadej mszy kilka osób mieszao si z wychodzcymi z kocioa. Nie znalazem w dokumentach SB adnej informacji na temat tej obstawy, bd jej zwizku z naszym spotkaniem.

3 Józef Teliga (1914-2007), pochodzi z kieleckiego, oficer AK, czonek wadz NSZZ RI „Solidarno”, w stanie wojennym ukrywa si, aresztowany w 1983 r., podpisywa dokumenty OKOR. SOWINIEC nr 38/39 Ogólnopolski Komitet Oporu Rolników… 101

Byo to w kadym razie z mojej strony ostatnie tego typu spotkanie. Zachowanie wymogów bezpieczestwa przy organizowaniu zebrania to jedno. W dalszej kolejno- ci istniaa moliwo dekonspiracji w przypadku jakiegokolwiek zatrzymania którego z uczestników i jego zezna. We wrzeniu rozpoczlimy wydawanie pisma „Solidarno Rolników”. My, czy- li siostry Lucyna i Stefania Lubaskie4, zmary przed kilku laty Kazimierz Kramarz i Jolanta Dudek. Uczestniczyem niekiedy w zamykaniu pisma i zamieszczaem jakie notatki. Z czasem doczy do nas Wieczysaw Nowacki, który uciek z orodka inter- nowania i znalaz drog do mnie. Niestety nie wspominam tej wspópracy najlepiej. Ob- jeda Polsk, bywa w wielu miejscach, których nie uznabym za bezpieczne. Chcia stwarza wraenie kontrolowania wielu dziaa konspiracyjnych, w tym i tej zorganizo- wanej w Krakowie. Dyskusje o detalach cigny si nieraz godzinami i byy irytujce. Jeeli to pismo przez wszystkie lata ukazywania si, do 1987 r., nie miao wpadki, jest to zasuga tego podstawowego zespou. Ponad 30 numerów bez wpadki! Druk od- bywa si w rónych miejscach. Wydawc pisma bya na pocztku drukarnia „Wilno” im. gen. L. Okulickiego „Niedwiadka”, nastpnie Wydawnictwo KOS (WKOS), a w latach 1986-1987 wydaw- nictwo „Myl”. Pismo to obok „ywi i Broni” byo centralnym pismem OKOR-u. To drugie czasopismo byo wydawane przez Agencj Informacyjn Solidarnoci Wal- czcej. Inne pisma dla rolników z tego okresu to: „Goniec Wojenny” (Elblg) – Region Pónocno-Wschodni OKOR, „Goniec Wojenny” (Biaystok), „Solidarno RI” (War- szawa), „Solidarno Rolników” (Wrocaw), „Solidarno Walczca” i „Gospodarz” – Region Dolny lsk. Mimo przestrzegania rygorów konspiracji byo kwesti czasu, kiedy OKOR stanie si przedmiotem zainteresowania organów bezpieczestwa. ladów w postaci odezw i pism przybywao. Po incydencie przed kocioem w. Józefa zrezygnowaem z duych spotka. Pozostay spotkania w terenie w maych grupach. Zreszt posiadane kontak- ty i odbyte spotkania wystarczyy na dalszy rozwój struktur i ich wzajemny kontakt. Z tych spotka lokalnych szczególnie due znaczenie dla mnie miao spotkanie rolni- ków w gminie Zarzecze koo Jarosawia. Bya to gmina, z której pochodzi Jan Kuaj. Zatem by to dowód, e jego zachowanie nie jest aprobowane. Nie pamitam adnej, choby zoliwej uwagi na jego temat. Za to pamitam olbrzymi determinacj do dzia- ania. Zebrani pod przysig zobowizali si do dziaania w konspiracji i na rzecz wol- nej Polski. Spotkanie odbyo si w salce przykocielnej, przy okazji odpustu. W miar potrzeb spotykaem si z Józefem Telig i przekazywaem kolejne ode- zwy do akceptacji i publikacji. Zim lat 1982-1983 rozwino swoj dziaalno Duszpasterstwo Rolnicze. Bodaj po raz pierwszy od stanu wojennego spotykali si rolnicy z odlegych regionów. W cza- sie, kiedy si ukrywaem, nie uczestniczyem w adnym ze spotka. W sposób natu- ralny stay si one miejscem wymiany informacji, które przyspieszay póniej rozwój konspiracji. Nic dziwnego, e bezpieka uderzaa z tak furi w spotkania duszpasterstw. Jak chociaby po rekolekcjach w Czernej koo Krakowa na pocztku 1983 r.

4 Lucyna Lubaska – obecnie kierownik Centrum Kultury Katolickiej w Krakowie-Nowej Hucie. Stefania Lubaska – pracownik naukowy Zakadu Filozofii Uniwersytetu Pedagogicznego w Kra- kowie. 102 Józef Baran SOWINIEC nr 38/39

AKCJA „KRUK”

Jak wiadomo, w 1982 r. Jaruzelski nie zgodzi si na przyjazd Papiea do Polski. Wiedzia jednak, e pielgrzymki nie da si unikn. Wadze rozpoczy „przygotowa- nia” do wczenie. Swoistym preludium miaa by akcja „Kruk”, czyli próba skócenia ksiy poprzez napitnowanie i aresztowanie tzw. ksiy ekstremistów. Tyle tylko, e zaczy si pojawia rysy w szczelnej dotd fasadzie bezpieki. Którego dnia w poczt- kach 1983 r. ks. Chojnacki wrczy mi zapisan stroniczk z prob o jak najszybsz publikacj. Zapytaem tylko o autentyczno dokumentu. Mimo e „Solidarno Rol- ników” jako pismo miao si ju dobrze, nie chciaem ciga na niego zbytniej uwagi. Poza tym sprawa bya szerszej wagi. O akcji „Kruk” poinformowano niebawem w „Ser- wisie Informacyjnym” i szybko obiega podziemn pras i Woln Europ.

NIECH YJE PAPIE

W miar upywu miesicy stanu wojennego rodzio si pytanie o sens ukrywania. Znikna groba internowania, bo internowani wracali do domów. Z kolei mona byo trafi do wizienia za to, co si robio w trakcie ukrywania. Dylemat nie do rozwiza- nia. Kary wci byy wysokie. Zatem w sposób prosty pytanie o odpowiedni czas ukry- wania si nie miao odpowiedzi. Cho w miar zbliania si pielgrzymki Papiea reim stara si stwarza pozory normalnoci w kraju. Dziennik Telewizyjny epatowa infor- macjami o tych, co to si ujawnili, zrozumieli i nie zamierzali ju niczego podwaa w socjalistycznej ojczynie. Ze zrozumiaych wzgldów nie widziaem si w takiej roli. Nieoczekiwanie odpowied przysza wraz z Papieem. W Krakowie nie zamierzaem pój na Bonia. Mimo tumu uznaem to za zbyt ryzykowne. Ale nie chciaem cakiem odpuci sobie uczestnictwa w pielgrzymce. Postanowiem pojecha do Czstochowy. Staem poza sektorami, bez biletu. Unikaem grup z transparentami. Po uroczystociach ruszyem z ludmi. Skrciem w prawo w ulic przecinajc alej Najwitszej Ma- ryi Panny. Szedem kilkaset metrów. Wstpiem do ksigarni. Naogldaem si ksiek. Wychodz i widz kordon milicjantów/zomowców otaczajcych pókolem wejcia do ksigarni. Odwrotu nie byo. Jeszcze przez moment udziem si, e moe kto wa- ny oglda ksiki, moe czekaj na jakiego zodziejaszka. Niestety, po prawie trzech latach znów zderzyem si z tarcz i mieczem systemu. Wyonili si panowie w cywi- lu. Zadali dokumentów. Na okoliczno ukrywania si wygldaem inaczej, nosiem wsy i okulary. Ale dowód miaem swój, a w nim piecztk zatrudnienia w MKZ Rze- szów. Zatem na pytanie, gdzie pracuj, odpowiadaem, e w „Solidarnoci”. A oni, e nie istnieje. A ja, e mnie nikt nie zwolni (co zreszt byo prawd). Po drodze na ko- mend omal kto nie wpad pod fiata, którym jechalimy. Bezpiek siedzcy na przodzie krzykn „Osz ty, eby ci Matka Boska w gb naszczaa”. (Powtarzam, cho si wzdry- gam; kilka lat póniej te „umysy” zostay w wikszoci pozytywnie zweryfikowane do suby w III RP). Ten sam czowiek opowiada póniej swoim modszym kolegom, ja- kie to byy tumy, jak Wyszyskiego pucili z internowania. Oczywicie by na tamtych uroczystociach te subowo. Próbowali rónych sztuczek, by skoni mnie do rozmowy, m.in. postawili mnie pod cian, tak jakbym za chwile mia dosta ostre lanie. Baem si, wiedziaem, e SOWINIEC nr 38/39 Ogólnopolski Komitet Oporu Rolników… 103 umocniona stanem wojennym wadza ludowa moe dooy, ale i podejrzewaem, e na czas wizyty Papiea s inne instrukcje. I na szczcie bya to prawda. Zatem w mil- czeniu czekalimy. Po kilku godzinach zjawi si kto wany i chyba z Krakowa. Nic specjalnego nie chcia. Wdaem si w rozmow na temat ogólnej sytuacji politycznej. Im duej trwaa rozmowa, bezpiek stawa si coraz grzeczniejszy. W pewnym momen- cie, ku mojemu zdziwieniu, poinformowa mnie, e odprowadzi mnie do wyjcia. Role zych i dobrych bezpieków te ju przerabiaem, ale tu byo jeszcze co. Zeszlimy na dó. On odprowadza mnie a przed drzwi wyjciowe i wyciga rk na poegnanie. Taki sodki i umiechnity, ale nawet sodkim bezpiekom nie podawaem rki. Odwróciem si i widz stojc poniej schodów kamer telewizyjn. Wszystko trwao uamki se- kund. Za sob sysz „Niestety, nie udao si”. Zrozumiaem, e to miao by kolejne ujawnienie si dziaacza dla telewizji. Dziennik Telewizyjny co i raz donosi o nowych „skruszonych i ujawniajcych si” dziaaczach „Solidarnoci”. Odetchnem z ulg. Przecie rk wyciga si odruchowo. I pewnie przez lata bym si tumaczy... Odprowadzany szedem na dworzec. Widziaem ich take w pocigu. Ale co tam. Cay czas trwaem w zdumieniu. Czyby taki mia by fina ukrywania si? Niewiary- godnie proste rozwizanie. Mog pojecha do rodziny, zamiast zachodzi ukradkiem pónym wieczorem. Zd na Papiea w Krakowie. Szczcie! A dalej bd jak inni ko- rzysta z dobrodziejstw PRL-u w wersji zaproponowanej przez Jaruzelskiego. Mniejsze szczcie! Ale tak naprawd by to znów jaki pocztek...

TRZY WIERCI DO MIERCI PRL -U

Po kilku tygodniach rozpoczem poszukiwanie pracy. Wszystko byo dobrze do- póty, dopóki nie mówiem, e moim ostatnim miejscem pracy bya NSZZ „Solidarno”, wtedy miejsca pracy, które wczeniej byy wolne, nagle znikay. Po dwóch, trzech ta- kich rozmowach nie byo sensu dalej chodzi i uczestniczy w podobnych sytuacjach. Kto powiedzia mi o Bibliotece Jagielloskiej. Tam podobno przyjmowali takich jak ja. Bibliotekarzem nie byem, ale... Poszedem tak z ulicy i znowu nic. Jednak tu po odmownej rozmowie spotkaem kogo znajomego na korytarzu Jagiellonki i wtedy ju poszo gadko. Wykonywaem najpierw prace zlecone w wypoyczalni i w rónych in- nych miejscach, nim zasiadem na etacie w dziale Dokumentów ycia Spoecznego (y- cia spoecznego nie byo, ale dokumenty byy). W pokoju pracowa Lesaw Maleszka i Krzysztof wika (ten by chocia bibliotekarzem), a dyrygowaa nami, jak umia- a, pani Teresa Smolarczyk. Pracowalimy, ale byo i wiele dyskusji. Niekoniecznie w pokoju. Maleszka podpisa tzw. lojalk i to troch uprzedzio mnie do niego, mimo lat znajomoci z SKS-u, ale nie byo to, niestety, podejrzenie o wspóprac. Na szcz- cie nie miaem zwyczaju mówi o konspiracji z osobami, z którymi wtedy razem nie dziaaem. W tym caym polskim nieszczciu tamtego okresu Jagiellonka bya przyzwoitym miejscem pracy. Co do konspiracji, nowa sytuacja stawiaa mi dodatkowe wymogi, jeeli chodzi o ostrono. Do wielu osób mogem si teraz udawa bez zbdnych ceregieli, jak do ks. A. Chojnackiego. Byem na spotkaniu duszpasterstwa rolników w Czstochowie. Jed- nak tam, gdzie wymagay tego kwestie bezpieczestwa, obowizyway dalej specjalne 104 Józef Baran SOWINIEC nr 38/39 procedury. O co niektórzy maj „pretensje” dzisiaj, bo dziaali, a nie maj papierka z kryminau. Przyjem do wiadomoci, e bezpieka by moe nie ma wiedzy na temat mojej dziaalnoci. Jeszcze nie ma. Z dostpnych dzisiaj róde wiemy o powoanej 20 padziernika 1983 r. zarz- dzeniem nr 8 dyrektora Wydziau IV MSW szecioosobowej grupie operacyjnego roz- pracowania o kryptonimie „Gryzonie” pod kierownictwem pk. S. Wypycha (w ska- dzie m.in. Leszek Pkala, póniejszy zabójca ks. Jerzego Popieuszki), której zadaniem byo „prowadzenie ofensywnych dziaa operacyjnych w celu zlikwidowania nielegal- nej OKOR”. Z grup t miay cile wspópracowa wszystkie Wydziay IV komend wojewódzkich. Take w czasie jednego z posiedze Komisji Wspólnej Rzdu i Episkopatu stro- na rzdowa informowaa: „W ostatnim czasie nastpio ujawnienie pewnych struktur podziemia. Wykryto «Ogólnopolski Komitet Oporu Rolników» skadajcy si z osób pochodzcych z Warszawy i okolic oraz z Kielc [z kieleckiego pochodzi Józef Teliga – przyp. J.B.] i innych miejscowoci. Do tego wrócimy, gdy bdziemy mówi o dusz- pasterstwie rolników indywidualnych, bo byy plany oparcia o ogniwa kocielne”5. W dalszym cigu tego spotkania strona rzdowa wrcz zarzuca: „DR [Duszpasterstwo Rolników] wprowadzane jest jako struktura, która ma usun czy zastpi istniejc struktur organizacyjn na wsi [...]. Najbardziej niepokojce jest to, e wokó DR za- czynaj zgromadza si i aktywizowa dawni dziaacze «Solidarnoci RI», nalecy do skrajnego skrzyda czy kierownictwa. Na podstawie róde pisanych oraz pierwszych dziaa mona postawi hipotez, e chodzi o kontynuacj dziaalnoci «Solidarnoci RI», w nowej szacie organizacyjnej. Nie wróy to nic dobrego”6. Warto wspomnie przy okazji, e w tym czasie trway ju starania Kocioa o uruchomienie programu pomocy dla wsi znanego jako Kocielna Fundacja Rolnicza i przy tej okazji wadza chciaa wymusi ustpstwa Kocioa, atakujc DR. W grudniu przeprowadzono akcj przeciwko 64 osobom w caej Polsce. W dniu 11 grudnia aresztowany zosta Józef Teliga i Wieczysaw Nowacki. Gdzie w tym czasie, midzy padziernikiem a marcem, mieszkanie, które wynajmowaem, zrewidowano, co doprowadzio do jego utraty. Zostaem take wezwany do MSW w Warszawie na prze- suchanie. Nazwisko przesuchujcego umkno mi z pamici, ale wiem, e by „boha- terem” artykuów prasowych po 1989 r. Chodzio o udzia w represjach w stanie wo- jennym. Pojechaem do Warszawy pomilcze kilka godzin. Za podró pacio pastwo. Znów wróciem. Z obietnic od przesuchujcego, e si jeszcze spotkamy i z wiedz, e OKOR istnieje. Jakkolwiekby na to patrzy, oznaczao to dalsze zaostrzenie rygorów konspiracji. „Solidarno Rolników” ukazywaa si nadal regularnie, take po tym, jak w kocu marca 1984 r. zostaem aresztowany. Aresztowanie nie miao adnego zwiz- ku z OKOR-em. Byo rezultatem ujawnienia przez grup dziaajc w rejonie Krosna i Jasa swojej cieki kontaktowej. Prokurator T. Górski z Krosna, cho wiele chcia wiedzie, ani razu nie postawi pytania o OKOR. Niepytany milczy. A pytany? Z moich rozmów z tym panem: – Czemu mi pan nie mówi „dzie dobry”?

5 Tajne dokumenty Pastwo-Koció. 1980-1989, Londyn-Warszawa 1993, s. 335. 6 Ibidem, s. 347. SOWINIEC nr 38/39 Ogólnopolski Komitet Oporu Rolników… 105

– Dobry dzie dla pana to zy dzie dla mnie. W kocu marca 1984 r. wieli mnie skutego kajdankami autobusem do Krosna. Prokurator Górski „obiecywa” dugie lata w odosobnieniu. Niektórzy z przesuchuj- cych próbowali bicia i innych wyuczonych metod. W celach aresztu milicyjnego nie brak byo drobnych szpicli. A ja modliem si nie o niski wyrok, nie o szybkie wyjcie, lecz „by przey godnie odrobin wrogiego czasu” (Roman Brandstaetter). Ju w lipcu gnaem co ko wyskoczy z powrotem do domu. Znów z wielkiej chmury spad may deszcz. Kiedy na nowo zaczy si ujawnia struktury „Solidarnoci” i powstawaa jawna Tymczasowa Rada Rolników (21 listopada 1986 r.), w jej skad wszed take Józef Teli- ga, ale i inni dziaacze OKOR, jak np. Roman Bartoszcze.

PS. Autor prosi osoby uczestniczce w opisanych wydarzeniach o kontakt: poczta: [email protected]

ILU NAS BYO W II OBSZARZE KONFEDERACJI POLSKI NIEPODLEGEJ?

Przyczynek do pierwszego ródowego zarysu historii ogólnopolskiej KPN w latach 1979-1990, pióra Grzegorza Waligóry i Grzegorza Woka

Ryszard Bocian

Liczby jest to szereg krzyy nagrobnych na hipotezach naukowych. Leon Petraycki

Praca Grzegorza Waligóry i Grzegorza Woka to pierwsze, liczce zreszt zaled- wie 40 stron ródowe opracowanie krajowej historii Konfederacji Polski Niepodlegej z lat 1979-1990 (opublikowane po 20 latach od zakoczenia tego wstpnego etapu dzie- jów KPN)1. Historycy bardzo powoli zabieraj si do opracowania historii pierwszej w obo- zie komunistycznym partii antykomunistycznej, która dotrwaa w walce z moskiewsk komun do implozji komunizmu w Europie rodkowej w 1989 r. Grzegorz Waligóra obieca mi, e napisze krótki zarys naszej historii na trzydziestolecie zawizania Konfe- deracji i wywiza si z tej obietnicy, za co jestem mu wdziczny. Niedawno odwiedzi mnie Grzegorz Wok i poinformowa, e przystpi do pisania doktoratu na temat hi- storii ogólnopolskiej KPN u krakowskiego historyka, profesora Tomasza Gsowskiego. Idzie wic ku lepszemu! Trzeba w tym miejscu podkreli, e krakowski oddzia IPN wczeniej od pozo- staych oddziaów zainteresowa si histori KPN. Pierwsza bya Anna Kszycka, któ- ra na podstawie dokumentów krakowskiej SB dotyczcych II Obszaru KPN i relacji czonków kierownictwa krakowskiej KPN napisaa prac magistersk oraz opublikowa- a artyku zatytuowany Suba Bezpieczestwa wobec krakowskiej KPN w latach 1979-

1 G. Waligóra, G. Wok, Konfederacja Polski Niepodlegej 1979-1990, [w:] NSZZ Solidarno 1980- -1989, t. 7: Wokó „Solidarnoci”, red. . Kamiski, G. Waligóra, Warszawa 2010, s. 387-427. 108 Ryszard Bocian SOWINIEC nr 38/39

-19892. Nastpny by archiwista krakowskiego IPN Marcin Kasprzycki. Opracowany przez siebie obszerny wybór dokumentów poprzedzi kilkunastostronicowym wstpem stanowicym zarys historii pierwszego dziesiciolecia KPN w Krakowie3. Wrómy jednak do cennego opracowania Waligóry i Woka. Autorzy zajli si m.in. trudnym problemem liczebnoci KPN w pierwszym dziesicioleciu jej istnienia. Oparli si na nielicznych dokumentach z warszawskiego archiwum IPN, a gównie na jednym dokumencie wytworzonym przez Sub Bezpieczestwa w 1987 r.4, pomija- jc jak zwykle dokumenty dostpne w archiwum krakowskim. Krakowski fragment ba- da skdind rzetelnego i ostronego badacza, jakim jest dr Waligóra, przeladuje jaki pech. Podczas opracowywania opublikowanej w 2006 r. fundamentalnej monografii ROPCiO: Ruch Obrony Praw Czowieka i Obywatela (Kraków 2006) autor równie nie wykorzystywa archiwaliów maopolskiego IPN, o czym zreszt uczciwie poinformo- wa czytelników. Jeli chodzi o przywoany powyej dokument, naley podkreli, e jest on wy- soko ulokowany w hierarchii esbeckich dokumentów – jako adresowany do Jaruzel- skiego i wyselekcjonowanego grona jego najbliszych wspópracowników w aparacie represji PRL. Wok i Waligóra, nie dotarszy do maopolskiego archiwum IPN w Wieliczce, nie mogli skonfrontowa dokumentu warszawskiego z jego kopi, znajdujc si w wielic- kim archiwum. Kopia ta jest o tyle interesujca, e zawiera dopiski w tekcie naniesione przez krakowskich esbeków. Dopiski te kwestionuj bezporednio rzetelno warszaw- skiego dokumentu, w tym podawan w nim liczb konfederatów w II Obszarze5. Zacznijmy od odpowiedzi na pytanie, co w ogóle mówi dokumenty wytworzone na miejscu, w krakowskiej SB, o liczebnoci II Obszaru KPN. Po pierwsze, trzeba stwier- dzi, e liczebno konspiratorów z KPN z natury rzeczy bardzo interesowaa funkcjona- riuszy krakowskiej Suby Bezpieczestwa. W gównej „sprawie” esbecji na krakowsk KPN, czyli Sprawie Operacyjnego Rozpracowania (w skrócie: SOR) „Konspiratorzy” (prowadzonej od 1979 r. pod kryptonimem: SOR „Dama”)6 i liczcej 17 tomów (!) kilka- krotnie pojawiaj si szacunki liczebnoci konfederatów w II Obszarze KPN7. Do 1987 r. szacowana przez krakowsk SB liczebno II Obszaru raz tylko prze- kracza 20 osób. Mianowicie w ostatnich dniach padziernika 1982 r. esbecja krakowska zatrzymaa i przesuchaa ponad 60 krakowian podejrzewanych o zwizki z KPN. Tylko kilku z nich pozostao w aresztach w charakterze internowanych – reszta po przesucha- niu zostaa zwolniona (czsto po podpisaniu tzw. lojalki, czyli pisemnego zobowizania do niekontynuowania dziaalnoci politycznej). Od czasu tego „pogromu” w szeregach krakowskich konfederatów z 1982 r. przez kolejne pi lat, do poowy 1987 r., krakow-

2 A. Kszycka, Suba Bezpieczestwa wobec krakowskiej KPN w latach 1979-1989, „Sowiniec” 2005, nr 27, s. 73-108. 3 Konfederacja Polski Niepodlegej w Krakowie w latach 1979-1990. Wybór dokumentów, red. M. Kasprzycki, Kraków 2009, s. 5-19. 4 IPN Wa, 01228/2807, Dep. III MSW, Informacja dot. KPN z 10 VIII 1987 r. (zob. G. Waligóra, G. Wok, op. cit., s. 414). 5 IPN Kr 010/12356, SOR „Konspiratorzy”, t. 5. 6 SOR „Dama” zostaa wczona w 1987 r. do zapocztkowanej wiosn 1982 r. SOR „Konspiratorzy” i prowadzona pod t ostatni nazw do rozwizania SB w maju 1990 r. 7 IPN Kr 010/12356, SOR „Konspiratorzy”, t. 1-8, passim. SOWINIEC nr 38/39 Ilu nas byo w II Obszarze KPN? 109 ska SB, kilkakrotnie oceniajc liczb czonków miejscowej KPN, nigdy nie szacowaa jej na wicej ni kilkanacie osób. I nagle w poowie 1987 r., w dokumencie wytworzonym jednak nie w Krakowie, lecz w Departamencie III Ministerstwa Spraw Wewntrznych w Warszawie8, czytamy, e KPN w Krakowie liczy 150 czonków. Trzy razy wicej ni kolejna pod wzgldem li- czebnoci KPN Warszawa. Zacytujmy cay odnony fragment z „Informacji dot. KPN”, z jej kopii przechowywanej w archiwum maopolskiego IPN. Rozdzia IV owej „Informacji…”, zatytuowany: „Liczebno KPN, obsada kie- rowniczych stanowisk”, zaczyna si od nastpujcego wyliczenia: „KPN liczy szacun- kowo ok. 500 czonków, z czego ok. 50 w Warszawie, ok. 150 w Krakowie, 20 w Lu- blinie, 20 w Katowicach, 30 w odzi oraz kilkuosobowe grupy w Opolu, Poznaniu, Siedlcach, Wrocawiu, Czstochowie, Gdasku, Kielcach”9. Ale ju nastpne zdanie zawiera nieaktualn od roku informacj, która podwaa rzetelno (a przynajmniej aktualno) informacji posiadanych przez Departament III MSW. Mianowicie czytamy tam: „Obszarami dziaania KPN kieruj: […] II Kraków – Z. enyk”. Czyby przez cay rok nie dotara z krakowskiej SB do warszawskiej cen- trali informacja, e od lipca 1986 r. liderem II Obszaru wybranym na miejsce po Zyg- muncie enyku jest Ryszard Bocian? Gdyby jeszcze pk mgr Krzysztof Majchrowski (jak lubi si tytuowa), ówczesny Dyrektor III Departamentu MSW (od zwalczania opozycji), który podpisa si pod tym dokumentem, popeni tylko ten jeden bd! Ale gdy spróbujemy zsumowa podane przez Departament III MSW liczby czonków KPN w poszczególnych miastach, rachunki przestaj si zgadza. W piciu gównych orodkach KPN w kraju pk Majchrowski dorachowa si ra- zem 270 konfederatów, w siedmiu mniejszych orodkach mówi o istnieniu kilkuoso- bowych grup, liczcych cznie – powiedzmy – okoo 50 osób. Gdy zsumujemy – wy- chodzi okoo 320 osób. Brakuje co najmniej 180 konfederatów do owych piciuset, z których ma si skada ogólnopolski KPN w poowie 1987 r. Z prostego rachunku wynika, e pk Majchrowski zawya liczebno Konfederacji w Polsce o jedn trzeci! To jest enujce niechlujstwo w rachunkach, nawet jak na dane szacunkowe. Na zacho- wanej w archiwum maopolskiego oddziau IPN kopii tej informacji przesanej szefo- wi krakowskiej esbecji pk Wiesawowi Dziaowskiemu, znajdujemy liczne odrczne podkrelenia, wykrzykniki, pytajniki i inne graficzne znaki braku zgody na jej tre. Midzy innymi Dziaowski (lub kto z jego personelu) podkreli ów fragment „ok. 150 w Krakowie”, a na marginesie nabazgra jaki podwójny krzyyk i dopisa „30” – i jesz- cze opatrzy ten wasny, jak mona domniemywa, szacunek liczebnoci krakowskiej Konfederacji pogrubionym wykrzyknikiem! I dalej bez skrpowania znca si nad pismem z centrali. Podkreli i opatrzy krzyykiem kolejny bd ministerialnego esbeka – nazwisko Zygmunta enyka jako kierownika II Obszaru. Wszak ju w lutym 1987 r. tajny wspópracownik ps. „Rak” (zamany przez funkcjonariuszy SB jeszcze w 1982 r. byy czoowy dziaacz krakow- skiej KPN Marian Gut, zreszt w 1983 r. usunity z szeregów KPN po nagonionym przez komun „ujawnieniu” si w prokuraturze) donosi swojemu prowadzcemu

8 Dokument ten zosta rozesany do 7 najwaniejszych figur w aparacie represji PRL: Jaruzelskiego, Baryy, Kiszczaka, Cioska, Gduli, Poogi i Dankowskiego. 9 IPN Wa, Dep. III MSW, 01228/2807, Informacja dot. KPN z 10 VIII 1987 r. 110 Ryszard Bocian SOWINIEC nr 38/39 kapitanowi z krakowskiej SB, e kierownikiem obszaru II jest obecnie Bocian, a nie enyk! Czyby warszawska centrala nie dowierzaa rzetelnoci take i tej informacji krakowskiej SB – podobnie jak i krakowskim ocenom liczebnoci II Obszaru? Podobne krytyczne uwagi pojawiaj si jeszcze w kilku miejscach tego tekstu. Ilu zatem ludzi naprawd liczya krakowska KPN w poowie 1987 r.? Musz tu rozczarowa czytelnika: niestety nie jest to do koca moliwe do ustalenia – i nigdy chyba nie bdzie! Wszystkie próby okrelenia tej liczby rozbijaj si przede wszystkim o niemono oszacowania liczebnoci hermetycznej grupy w onie II Obszaru, której liderem by Andrzej Izdebski, a zrzeszajcej gównie byych akowców. W II Obszarze KPN w latach 1980-1990 funkcjonoway mianowicie dwie grupy, których trzon sta- nowili byli onierze Armii Krajowej. Obydwie w rónym stopniu zwizane byy z Iz- debskim. Jedna z nich to szeroko rozgaziona w caym kraju cisa grupa akowska Izdebskiego. Druga – to luniej z Izdebskim zwizana od 1987 r., czciowo akowska grupa tarnowsko-dbicka. Liczebno i skad tej ostatniej nie by tajny ani dla SB, ani dla kierownictwa II Obszaru i jest moliwy do odtworzenia. Spis czonków okrgu tarnowskiej KPN wpad w rce funkcjonariuszy SB w 1987 r. w czasie rewizji w mieszkaniu jej lidera, Andrzeja Fenrycha (wg relacji Le- onarda ckiego z marca 2011 r., jednego z gównych zaoycieli i przywódców okrgu tarnowskiego w II Obszarze KPN). Jest to jedyny w II Obszarze wypadek, kiedy przed kocem 1988 r. kto z krgów kierowniczych KPN, take poniej kierownictwa ob- szaru, sporzdzi jakkolwiek list czonków swojej organizacji. (Jeli o mnie chodzi, to przez cay okres konspiracji unikaem jak ognia wszelkich zapisków, po wykorzy- staniu natychmiast niszczyem niezbdne notatki, a wszystkie informacje staraem si przekazywa kolegom ustnie. Nigdy podczas przeszuka w moim mieszkaniu esbecy nie znaleli nawet skrawka papieru zwizanego z KPN-em. Stale te udzielaem takich wskazówek odnonie konspiracji moim wspópracownikom). Ale nie moe to dotyczy omawianego dokumentu z 15 lipca 1987 r., kiedy wanie zawizywa si okrg tar- nowski KPN. Jak si zreszt zdaje, Izdebski nie mia wiosn-wczesnym latem 1987 r. w Tarnowie adnych aktywnych kontaktów akowskich10. W tym miejscu musz przerwa tok narracji i cofn si do wiosny 1986 r. An- drzej Izdebski zosta wtedy aresztowany (pod zarzutem kierowania manifestacj 1 maja 1986 r. w Nowej Hucie). Wówczas w krakowskim rodowisku KPN nie rozumielimy, dlaczego wanie Izdebski dosta jako jedyny z uczestników tej manifestacji trzymie- siczn sankcj prokuratorsk. I jako jedyny z uczestników odsiedzia w krakowskim areszcie przy ul. Montelupich trzy miesice, do lipca tego roku. Wszak transparent KPN (jedyny rozwinity w czasie tej demonstracji) trzymay dwie mode czonkinie KPN, w tym równie wówczas zatrzymana przez milicj Danuta Czechmanowska (kim bya druga odwana kobieta – nie mam dzisiaj pewnoci). W czoówce niemrawego, ale szybko rozpdzonego pochodu spod kocioa Arka Pana znajdowaem si równie ja (obok Izdebskiego) – osoba znana od dawna funkcjonariuszom krakowskiej SB i b- dca wówczas kierownikiem II Obszaru KPN. Na czele tej manifestacji szed take

10 Kierownictwo II Obszaru KPN z tarnowianami skontaktowaa dr Maria Grar, poprzez swego kon- spiracyjnego wspópracownika jeszcze z „S”, Kazimierza Brauna, byego psychologa z wizienia tarnowskiego, który zreszt sam do KPN nie przystpi. Braun dziaa pod koniec lat osiemdziesi- tych w odtwarzajcej si PPS. SOWINIEC nr 38/39 Ilu nas byo w II Obszarze KPN? 111 dobrze znany funkcjonariuszom SB dr in. Stanisaw Ku, podejrzewany przez nich przez lata (zreszt bezpodstawnie), e jest jednym z liderów krakowskiej KPN. Wszyst- kich wyej wymienionych mona zobaczy na niedawno opublikowanych przez IPN zdjciach operacyjnych SB z tej manifestacji w wyborze dokumentów na temat KPN w Krakowie11. Marcin Kasprzycki, autor tego pomnikowego opracowania, nieznajcy osobicie Andrzeja Izdebskiego, nie podpisa zdjcia pod Nim – ale ja Go z ca pewno- ci na tym zdjciu rozpoznaj. I zreszt doskonale pamitam t manifestacj i jej czo- ówk. Zgaszaem zatrzymanie Andrzeja Izdebskiego zarówno w Kurii Arcybiskupiej, jak i zacnej maonce Andrzeja, i pamitam zaskoczone spojrzenia z niemym pytaniem: dlaczego nie siedz razem z nim? Takie rzeczy dugo si pamita! Dlaczego wic sporód wszystkich konfederatów, uczestników tej manifestacji sankcj prokuratorsk otrzyma po 1 maja 1986 r. tylko Andrzej Izdebski? Analizujc po latach ca sytuacj, w tym akta esbeckie zgromadzone w krakowskim archiwum IPN na temat Andrzeja Izdebskiego, doszedem do wniosku, e sankcj prokuratorsk wanie dla Izdebskiego funkcjonariusze SB wymogli na prokuratorze po prostu dlate- go, e chcieli si wreszcie czego o nim i jego kontaktach dowiedzie. Liczyli na to, e starszy dystyngowany pan, który dotd nie siedzia w wizieniu, moe si zaamie i co wypiewa. I to si funkcjonariuszom SB nie powiodo, bo Izdebski przez trzy miesice milcza jak grób bd na odmian wszystkiemu zaprzecza!12 Andrzej Izdebski by bowiem konspiratorem totalnym. Nigdy, a do mierci, nie poinformowa ani mnie, ani swej maonki, ani nikogo w KPN, kto by w Jego grupie i ilu ludzi ta grupa liczya. Nawet nie wiadomo, czy bya to jedna grupa, czy szereg oddzielnych kontaktów, które czya jedynie osoba Izdebskiego. Przed kilku laty wy- bitny akowiec i winowiec, modociany obroca Grodna w 1939 r., a nastpnie partyzant oddziau lenego AK, Jerzy Kruzensztern powiedzia mi w przypadkowej rozmowie, e w latach 80. drukowa bibu dla Izdebskiego. Z ca pewnoci Andrzej Izdebski mia równie bliskie kontakty organizacyjne z nieyjcym ju dzi Stanisawem Barankiem (seniorem), byym winiem stalinowskim z postakowskiej konspiracji modzieowej. I oczywicie z dr Mari Grar, córk zamordowanego przez gestapo tarnowskiego ofi- cera AK, któr (skierowan do mnie przez dr. Janusza Kutyb) miaem zaszczyt zaprzy- sic do Konfederacji pod ps. „Bajeczna”. Utrzymywa kontakt równie z maestwem architektów Karolem i Danut (z domu Barthel de Weydenthal) Jakubowskimi ze zna- nej rodziny legionowej i akowskiej – których do aktywnej wspópracy z KPN ja jednak zwerbowaem – a nie ich bliski znajomy, Izdebski. A wreszcie, wymieniajc osoby „od Izdebskiego”, które ja równie znaem i z którymi wspópracowaem, naley wspo- mnie, e mia on bliski kontakt konspiracyjny z pani dyrektor Buczkowsk z krakow- skiego Pastwowego Szpitala Klinicznego (PSK) Akademii Medycznej – córk oficera WP zamordowanego w Katyniu. Dyrektor Buczkowska po 13 grudnia 1981 r. przeja i ukrya proklamacj Komisji Strajkowej PSK, któr wrczylimy z dr. Januszem Ku- tyb samej dyrektor naczelnej PSK Nataszy Biczowej, rodem z dalekiego Taganrogu,

11 Konfederacja Polski Niepodlegej w Krakowie..., s. 579. 12 Andrzej Izdebski by chory na padaczk i nie mia ze sob w wizieniu leków, które musia stale przyjmowa. Nie przyzna si wadzom wiziennym do swojej choroby, obawiajc si, e esbecy mog t wiedz wykorzysta przeciwko niemu, choby szantaujc go limitowaniem dostpu do leków. Na szczcie przez cay okres uwizienia nie dosta ataku i funkcjonariusze SB nigdy nie uzyskali tej bezcennej dla siebie informacji o sabym punkcie jednego z liderów krakowskiej KPN. 112 Ryszard Bocian SOWINIEC nr 38/39 pozbawiajc tym samym prokuratur kluczowego dowodu w naszym procesie o strajk „i prób przejcia wadzy w szpitalu pod grob rozlewu krwi (sic!)” w dniu 13 grudnia 1981 r. Jakie byo moje zdumienie, gdy w drugiej poowie lat osiemdziesitych Andrzej Izdebski zaprowadzi mnie do konspiracyjnej drukarni przy ul. Komorowskiego na kra- kowskim Zwierzycu, do mieszkania znanej mi od lat pani dyrektor Buczkowskiej. I tyle wiem (bardzo zatem niewiele) o personaliach tzw. cisych (por. wyej), akowskich kontaktów ostatniego w podziemiu kierownika II Obszaru KPN Andrzeja Izdebskiego. Jak totalny by to konspirator, niech zawiadczy fakt, e dopiero w 1999 r. Izdebski przyzna si nam (po 10 latach od implozji komuny w Polsce!), e napraw- d nie suy bezporednio w Armii Krajowej, lecz szkoli si w podchorówce NSZ w Pruszkowie i e jego dowódc by sam por. Olgierd Bujwid ps. „Ulewa”. Wczeniej Izdebski podawa si za akowca z „Obroy” (obwód Warszawa-Powiat) bez wdawa- nia si w blisze szczegóy swej okupacyjnej suby. I wanie to Olgierd Bujwid tak zakonspirowa podwójnie (a nawet, jak si okazao – potrójnie!) swoich podkomend- nych. Mianowicie po powstaniu Bujwid zapisa fikcyjnie pruszkowian z NSZ-towskiej podchorówki, w tym Izdebskiego, jako onierzy nadliczbowego plutonu w jednej z kompanii Polskiej Armii Ludowej (PAL), flirtujcej z komunistami. Niezalenie od podporzdkowania akowskiej „Obroy”. W ten sposób ratowa tym chopcom ycie, a na pewno oszczdzi ubeckich lub jeszcze gorszych enkawudowskich tortur, i – w naj- szczliwszym wypadku – dugoletniego stalinowskiego wizienia. Sam por. Olgierd Bujwid ju jako sztabowiec odtwarzanego na rozkaz generaa „Niedwiadka” po po- wstaniu w Milanówku sztabu Obwodu Warszawskiego AK zosta wprawdzie 10 kwiet- nia 1945 r. aresztowany przez funkcjonariuszy NKWD, ale udao mu si zbiec za gra- nic po uwolnieniu w gonej akcji na Rembertowie w nocy z 20 na 21 maja 1945 r. Bdc w apach NKWD, nie by, jak si okazao, zbyt rozmowny – a na pewno nie wsy- pa swoich modych podkomendnych z narodowej podchorowki. Jego podkomendni, którzy rozproszyli si po Polsce, zacierajc za sob lady i ratujc si w razie koniecz- noci podawaniem za byych PAL-owców, nie byli nigdy, jak si zdaje, z powodu swej NSZ-owskiej przeszoci niepokojeni przez funkcjonariuszy UB. Mam nawet w swoich zbiorach kopi legitymacji wystawionej przez PAL jednemu z nich (ze starannie wyskrobanym nazwiskiem), któr mi Andrzej Izdebski pozwoli skserowa przed swoj mierci. I dopiero wówczas, w kilkanacie lat po 1989 r., do- wiedziaem si od Andrzeja niektórych szczegóów Jego przeszoci – z lat przeomu okupacji niemieckiej i sowieckiej. Niestety, byy to wiadomoci udzielone w bardzo skpy sposób13. O skadzie, liczebnoci i personaliach Jego grupy akowskiej w KPN jako nigdy nie udao si pogada14. Dzisiaj, po mierci Andrzeja Izdebskiego, nie dowiemy si ju zapewne niczego o Jego akowskiej grupie. Andrzej Izdebski by w niej najmodszy, a Jego starsi kole- dzy ju nie yj. Do ustalenia pozostaje natomiast skad i liczebno grupy tarnowskiej

13 Dowiedziaem si wówczas jednak rónych ciekawostek z tego odlegego okresu, m.in. i tej, e pruszkowianie Bujwida „Ulewy” wyszli z wojny z pseudonimami zaczerpnitymi z nazw zjawisk przyrodniczych. Na przykad Andrzej Izdebski by st. strzelcem – pchor. „Szumem”. 14 Pseudonim „Wir”, take pochodzcy od zjawiska przyrodniczego, nosi w tym okresie przeomu lat 1944/1945 równie osawiony oficer AK Zbigniew Makusz-Woronicz, póniejszy szef Wywiadu i Kontrwywiadu KPN od 1979 r. do mierci w 1981 r. On te w 1945 r. podawa si Sowietom za oficera PAL. SOWINIEC nr 38/39 Ilu nas byo w II Obszarze KPN? 113

(i dbickiej) AK w II Obszarze. Nie bya ona jako szczególnie zwizana z Andrzejem Izdebskim, chocia naturalnie jej czonkowie ufali Izdebskiemu jako byemu akowcowi. Prócz tego to Andrzej Izdebski zaprzysig do Konfederacji lidera tej grupy Andrzeja Fenrycha, póniejszego senatora z rekomendacji „S” w latach 1989-1991, zwerbowane- go do Konfederacji za porednictwem dr Marii Grar. Niektórych tarnowian poznaem osobicie w latach 1987-1989, podobnie jak skazanego za czasów Stalina na kar mier- ci póniejszego posa „S” i KPN do Sejmu w latach 1989-1991, akowca Jana Rusznic, lidera dbiczan. W poowie 1987 r. tarnowianie (i dbiczanie) dopiero jednak doczali do KPN i funkcjonariusze SB nic o nich nie wiedzieli. Wracajc do kwestii liczebnoci KPN w II Obszarze – bezporednio (i porednio) ze mn zwizanych (i czynnych!) byo w poowie 1987 r. maksimum 50 osób, z któ- rych tylko mniejsza cz zostaa zaprzysiona. Funkcjonoway tu liczne osoby ze rodowiska akowskiego i postakowskiego, z których wymieni najbardziej czynnych: skazanego na kar mierci w procesie Polskiej Podziemnej Armii Niepodlegociowej Michaa aka z rodzin, córki Józefa Ostafina, na którym wykonano wyrok mierci wy- dany w procesie krakowskim WiN i PSL czy kresowcy i sybiracy – z najczynniejszym dr. Ryszardem Dbrowskim z Akademii Medycznej. Trzeba wymieni w tym miejscu take syna zamordowanych w Auschwitz akowców – dr. Janusza Kutyb, przewodni- czcego podziemnej „Solidarnoci” w AM, którego zaprzysigem w 1982 r. z dwiema najbliszymi wspópracownicami. Z nich yje tylko Margarita (Maryla) Aleksiejew. Nie wiem natomiast, na ilu konfederatów krakowska SB szacowaa moj grup. Prawdo- podobnie zbyt nisko oceniaa jej liczebno. Ja zreszt rygorystycznie chroniem in- formacje o ludziach ze mn zwizanych, w tym dane o liczebnoci grupy, take przed kolegami (a równie przed warszawskimi zwierzchnikami) z KPN. W 1987 r. wikszo z nich zwizana bya ze mn osobicie. Wasne zorganizowane grupy sporód moich kontaktów posiadali Sawomir Onyszko ps. „Kudaty” (sporód byych czonków jego Niezalenej Grupy Studenckiej) i Adam Charkiewicz ps. „Infantka” (sporód byych czonków Akademickiego Ruchu Obrony, którego by liderem po 13 grudnia 1981 r.). Obydwie te grupy, wywodzce si z tzw. pierwszego NZS, byy w 1987 r. chyba ju tylko kilkuosobowe – w zwizku z tym, e pozamiejscowi studenci, sporód których si one rekrutoway, wyjedali z Krakowa po ukoczeniu edukacji. Wasn, kilkuosobow grup ulotkow i kolportaow dysponowa w 1987 r. równie cile ze mn zwiza- ny Stanisaw Kurek ps. „Partyzant”. Najliczniejsza sporód zwizanych ze mn grup bya, jak si zdaje, tzw. grupa skawiska wywodzca si z wychodców z LDPN „Nie- podlego”. Ich lidera, nauczyciela fizyki ze Skawiny Marka Klimczyka ps. „Robert” zaprzysigem do KPN po katastrofie krakowskiego LDPN w zwizku ze spraw tzw. terrorystów krakowskich. Oceniam jej liczebno w 1987 r. na okoo 10 konfederatów i wspópracowników. Oto szacunkowa liczebno innych grup w onie II Obszaru w 1987 r. Szacunki ponisze dotycz, odmiennie ni w przypadku mojej grupy, w zasadzie zaprzysionych konfederatów. Po pierwsze, szacuj, e kilkanacie osób, z których wówczas tylko cz znaem bliej, byo zwizanych bezporednio z Zygmuntem enykiem15. Ponadto zwizanych

15 Relacja Zygmunta enyka z dnia 1 IV 2011 r. Zygmunt enyk wysun nastpujc hipotez wy- janiajc rozbienoci midzy central SB a jej krakowsk delegatur – odnonie do liczebnoci 114 Ryszard Bocian SOWINIEC nr 38/39 z enykiem byo porednio, poprzez Przemysawa Markiewicza, okoo dziesiciu stu- dentów (grupa kurdwanowska, nazywana tak z racji bazy w mieszkaniu na tym pod- górskim osiedlu, wynajmowanym przez dwóch studentów – konfederatów z Warsza- wy)16. Doda trzeba do tego kilkoro modych konfederatów z formujcej si od wcze- snej wiosny 1987 r. w Krakowie Organizacji Modzieowej KPN (nie liczc rozlegych kontaktów tej grupy w rónych rodowiskach opozycyjnych). Grupa ta, której liderami byli Maciej Gawlikowski, Jerzy Pachota i Jerzy Dobrowolski, ze wzgldu na gorcz- kow aktywno (kosztem spraw osobistych, w szczególnoci nauki szkolnej) odegraa znacznie wiksz rol w krakowskim KPN w drugiej poowie lat osiemdziesitych, ni- by to wynikao z jej niewielkiej stosunkowo liczebnoci. Dalej doliczy trzeba nieznan liczb konfederatów i wspópracowników z grupy Jana Ubika z Chyówek (i w ogóle z Tymbarku i okolicy). Musiaa to by silna gru- pa (chocia zapewne niezbyt liczna – ale mocno osadzona w rodowisku), jeli zdoa- a w 1988 r. zapewni w Chyówkach infrastruktur dla ogólnopolskiej narady KPN z noclegiem pod dachem dla kilkudziesiciu osób. Jan Ubik wyemigrowa w latach dziewidziesitych do USA. Poniej wyjani, dlaczego przyjmuj na poow roku 1987 szacunkowo liczb konfederatów i staych wspópracowników w II Obszarze (poza grup Izdebskiego) na minimum sto osób. Naley podkreli w tym miejscu, e do poowy lat osiemdzie- sitych istniaa dua fluktuacja konfederatów w naszym Obszarze. Zygmunt enyk poskary mi si kiedy, e zdarza si, i gdy tylko odbierze od kogo przysig, to osoba ta wicej si nie pokazuje. Ja wolaem bardzo oszczdnie zaprzysiga moich wspópracowników17. Czy III Departament szacowa, e z Andrzejem Izdebskim zwizane jest okoo 50 osób? Wydawa si to moe na pierwszy rzut oka szacunkiem przesadnym, ale zwa- ywszy na akowskie kontakty Andrzeja podtrzymywane od wczesnych lat siedemdzie- sitych (i kontynuowane w latach osiemdziesitych) na Wykusie i w Warszawie oraz na pielgrzymkach do Czstochowy, mogo tak si Departamentowi III MSW wydawa. Strach ma wszak wielkie oczy. Tym bardziej e do Andrzeja Izdebskiego, jak to wyni- ka z Jego teczki w SOR „Konspiratorzy”, funkcjonariusze krakowskiej SB nie mieli „bezporedniego dostpu” poprzez agenta przez cae lata osiemdziesite, a do póniej wiosny 1989 r. Dopiero wtedy krakowska delegatura WSW (Wojskowej Suby Wewntrznej) tryumfalnie poinformowaa cywiln esbecj, e dostawili Izdebskiemu swojego agenta – jakiego znajomego Izdebskiego z wojska. Rycho w czas! By to ewenement w skali kraju, nie tylko chyba w KPN, eby liderowi antykomunistycznej organizacji w znacz-

II Obszaru. Mianowicie przypuszcza, e esbecy z centrali warszawskiej liczyli wszystkich ludzi zwizanych z KPN (pomocnicy, rodziny wspierajce) – a funkcjonariusze tutejszej SB tylko najbar- dziej czynnych, dyspozycyjnych na kad okoliczno aktywistów. Jak si wyrazi: „krakowska SB liczya kadrowych (z reguy funkcyjnych) Konfederatów, znanych SB z nazwiska”. Ta hipoteza za- kada powany baagan pojciowy w SB. Dlatego jestem wobec niej sceptyczny. Ja licz wszystkich – czyli zaprzysionych aktywnych czonków plus osoby aktywnie z nami wspópracujce i w spo- sób istotny i systematyczny (a nie tylko okazjonalnie) nas wspomagajce. 16 Relacja Przemysawa Markiewicza z dnia 23 II 2011 r. 17 Dawniej te tak bywao. Jeden z dwóch konspiratorów, którzy zaoyli wraz z Pisudskim w podwi- leskim lasku krajow PPS w 1892 r., natychmiast uciek za granic. SOWINIEC nr 38/39 Ilu nas byo w II Obszarze KPN? 115 cym regionie nie udao si przez siedem lat aktywnoci konspiracyjnej podstawi ad- nego efektywnego agenta!18 Drugim takim aktywnym krakowskim konfederatem, co do którego funkcjonariusze SB alili si, e nie ma do niego bezporedniego dostpu, by Micha urek z krakowskiego MPK. Jednak wydaje si, e grupa kapeenowska urka, który take ju nie yje, bya niezbyt liczna i poza Staszkiem Tatar chyba jednolicie „tramwajarska”. Wreszcie trzeba podkreli, e grupy modzieowe tworzyy si i rozpaday na podstawie wizów osobistych. Ich czonkowie naleeli czsto do wicej ni jednej gru- py; istnia przepyw czonków midzy grupami i w konsekwencji miay one niekiedy efemeryczny charakter. Wszystkich jednak silnie spajay wspólne akcje uliczne nasila- jce si w drugiej poowie lat osiemdziesitych, wspópraca przy wydawaniu i kolporta- u ulotek i stae zagroenie ze strony funkcjonariuszy SB. Czasem grupy te próboway wydawa efemeryczne pisemka. Tak byo np. z kilkuosobow grup Agaty Michaek „Solidarno i Niepodlego” i pisemkiem o tym tytule, które jednak w 1987 r. ju, zdaje si, nie wychodzio. Inaczej dziao si z grup „akcji bezporedniej” Grzegorza Hajdarowicza – na pocztku lat osiemdziesitych kilkunastoosobow, w 1987 r., praw- dopodobnie, ju tylko kilkuosobow, która zachowywaa spoisto i nie kontaktowaa si z innymi naszymi grupami modzieowymi. Bardzo to utrudnia, jeli nie uniemo- liwia, ustalenie liczby modych ludzi zaangaowanych w robot konfederack w tym czasie. Funkcjonariusze krakowskiej SB wreszcie zdali sobie spraw z istnienia „kon- spiracji w konspiracji” w systemie organizacyjnym II Obszaru KPN (najpóniej pod koniec 1988 r., kiedy esbecy wprost o tym pisz w „Analizie” dot. II Obszaru KPN da- towanej na listopad 1988 r., ale by moe ju w 1987 r., cho brak na to bezporednich dowodów w zachowanej dokumentacji policyjnej). Zdano sobie mianowicie spraw, e II Obszar skada si z szeregu grup zachowujcych róny stopie autonomii i e praw- dopodobnie tylko liderzy tych grup znaj faktyczn liczb swoich ludzi i ich personalia. Ale na wykorzystanie tej wiedzy nie starczyo ju SB czasu19. Sumujc liczebno tych wszystkich grup, przyjmuj szacunkowo, e liczyy one razem okoo 100 konfederatów (bez grupy Izdebskiego) – plus moi, niezaprzysieni stali wspópracownicy. Zatem mog szacowa, e w poowie 1987 r. II Obszar liczy co najmniej 150 osób. Pozostaje do wyjanienia, dlaczego krakowska SB miaa wyran tendencj do zaniania liczebnoci II Obszaru – a Warszawa przeciwnie, trafniej szacowaa nasz li- czebno. Czy wyjanienie tej zagadki kryje si tylko w tym, e krakowska SB, nie ma- jc bezporedniego dostpu przez wasnego agenta do Izdebskiego, nic pewnego poza tym, e by w AK, o Jego akowskich ani innych konspiracyjnych kontaktach bezpo- rednio, a wic z jak doz pewnoci nie wiedziaa? A nie wiedzc, nie moga niczego

18 Hipotetyczni agenci przyklejajcy si do Izdebskiego na pielgrzymkach czy podczas spotka na Wykusie niewiele mogli wycign od tak nieufnego konspiratora jak Izdebski, posiadajcego wa- sne hermetyczne rodowisko, znajce si w wikszoci od dziesicioleci. 19 Mona to byo wykorzysta w jeden oczywisty sposób – poprzez utworzenie wasnej grupy w onie Obszaru, lub lepiej – przez przejcie kierownictwa jakiej istniejcej grupy i rozkadanie z jej po- moc spoistoci Obszaru. I faktycznie, funkcjonariusze Wydziau III krakowskiej SB próbowali to uczyni w 1987 r., wykorzystujc kontakty lekkomylnego lidera jednej z grup z usunitym z KPN Marianem Gutem. Z nieznanych powodów esbecy przerwali jednak t „kombinacj operacyjn”. 116 Ryszard Bocian SOWINIEC nr 38/39 pewnego przekaza centrali. A zatem nie przekazywaa niczego poza tym, e ten aktyw- ny i penicy od lat róne funkcje w KPN byy akowiec jest zdeklarowanym wrogiem wadzy komunistycznej. Odmiennie ni warszawska centrala, która zbieraa informacje o spotkaniach i pielgrzymkach czonków AK z caego kraju – i wszdzie w tych mel- dunkach musia pojawia si Andrzej Izdebski. A e nie dzielia si, przynajmniej na bieco, t swoj wiedz z krakowsk esbecj – to normalne i typowe dla wewntrznej konspiracji w SB, szczególnie w pionie, midzy central a jej terenowymi oddziaami. W omawianym okresie, tzn. w poowie 1987 r., funkcjonariusze SB nie dyspo- nowali ju w maopolskiej Konfederacji adnym znaczcym ródem informacji (czyli agentem cile zwizanym z kierownicz grup i cieszcym si zaufaniem tej grupy). Jak analizowa Wydzia III krakowskiej SB: „Hermetyczno gremium kierowniczego struktury [mowa o kierownictwie II Obszaru – RB], nabyte dowiadczenie w dugo- letniej dziaalnoci, uzyskiwane korzyci materialne, moliwo wyjazdu i uzyskania azylu politycznego nie pozwala praktycznie na pozyskiwanie nowych róde nawet z obrzea”20. Std jej sabe rozeznanie w liczebnoci poszczególnych grup w skadzie II Obszaru, nie tylko grupy Izdebskiego. Skd wic czerpaa sw wiedz centrala SB? Jedna z moliwoci – centrala SB miaa tu, w Krakowie wasnego agenta, nieznanego esbecji krakowskiej, który cieszy si zaufaniem kogo ze cisego kierownictwa II Obszaru. Jeli bowiem by to hipote- tyczny agent w Warszawie, który cieszy si zaufaniem którego z naszych warszawia- ków, tzn. Konrada Broka i Wieka Gsickiego, to niewiele by to SB dawao w kwestii róde wiedzy o liczebnoci maopolskiego KPN. Ani Broek, ani Gsicki nie mieli po- jcia o liczebnoci II Obszaru. Zreszt jeli nawet SB miaaby w tym okresie agenta zwizanego jako z kierownictwem Obszaru, take niewiele by to jej dao. W okresie mojego kierowania maopolskim KAB (Kierownictwem Akcji Biecej) KPN z nikim si wszak tak wiedz nie dzieliem – nie tylko w Krakowie, ale i w Warszawie. By moe centrala SB opieraa swe szacunki na najwikszej w porównaniu z in- nymi obszarami aktywnoci II Obszaru w skali kraju? Obszar II zorganizowa w dru- giej poowie lat osiemdziesitych wszystkie narady ogólnokrajowe Konfederacji oraz dwa ogólnokrajowe spotkania modziey konfederackiej, tu przez 4 lata miao siedzib Centralne Kierownictwo Akcji Biecej (CKAB) KPN, skadajce si w lwiej czci z krakowian, tu wreszcie odby si z powodzeniem III Kongres KPN. Tu wreszcie uka- zywaa si obszarowa „Niepodlego” – jedyne pismo KPN w skali kraju, wydawane bez przerw w latach osiemdziesitych. I co wydaje si najwaniejsze – II Obszar or- ganizowa bd wspomaga do regularnie manifestacje uliczne i pikiety take poza Krakowem (m.in. w Warszawie, Wrocawiu, Tarnowie). Wewntrzna konspiracja w II Obszarze trwaa w najlepsze jeszcze w 1989 r. i spo- wodowaa, e Andrzej Izdebski przed III Kongresem KPN nie ujawni chyba nikogo ze swojej grupy; ja ujawniem moe poow mojej grupy, a okrg tarnowski nie ujawni si wobec wadz krajowych w ogóle i reprezentowany by na kongresie wycznie przez obserwatorów. Nie wyjania to jednak faktu, dlaczego krakowska SB tak skandalicznie zaniaa liczebno II Obszaru w 1987 r. Pozostanie to tajemnic dopóty, dopóki nie uda

20 IPN Kr 101/12356, Analiza operacyjna sytuacji w krakowskiej Konfederacji Polski Niepodlegej, listopad 1988, t. 4, k. 137-140. SOWINIEC nr 38/39 Ilu nas byo w II Obszarze KPN? 117 si rozbi zaiste imponujcej solidarnoci esbeków (ju od ponad lat 20!) i nie zaczn oni wreszcie mówi. Wychodzi wic na to, e podana w ministerialnej informacji dla Jaruzelskiego et consortes liczba 150 konfederatów w II Obszarze w ósmym roku od jego utworzenia broni si z grubsza w wietle powyszej analizy jako najmniejsza pewna liczba. A je- li tak, to zwiksza to wiarygodno podanej w tej informacji szacunkowej liczby 500 konfederatów w 1987 r. w caej Polsce. Jak na 36-milionowy w 1987 r. europejski naród z tysicletni tradycj pastwowoci (i niemajcymi konkurencji w wiecie tradycjami masowego uczestnictwa zarówno w wojskowej, jak i cywilnej konspiracji niepodlego- ciowej take za pamici yjcych pokole) te 500 osób po dziesiciu latach od utwo- rzenia ROPCiO – to tyle co nic21. Nawet jeli doliczy wywodzce si zreszt z KPN i znaczco mniej od Konfede- racji liczne dwie pozostae partie niepodlegociowe: Liberalno-Demokratyczn Parti „Niepodlego” i Polsk Parti Niepodlegociow Romualda Szeremietiewa. Ludo- bójstwo hitlerowskie, stalinowskie i banderowskie, nastpne 45 lat opresji reimu ko- munistycznego, wreszcie milionowa emigracja w latach osiemdziesitych pozbawiy Polsk najlepszych synów i córek – i wiary w odzyskanie niepodlegoci. Naród Pol- ski po prostu utraci ducha. Polacy nie wierzyli do koca, do pocztku lat dziewi- dziesitych w wyzwolenie Polski spod rosyjskiej okupacji. I lokowali swe nadzieje co najwyej w polepszeniu warunków tej okupacji pod kierownictwem liderów zwizku zawodowego „Solidarno”. Do partii niepodlegociowej zapisywali si tylko najstar- si – niezamani byli akowcy z rodzinami, i jak zwykle modzie. Obydwie te kategorie przewaay, jak to udokumentowano powyej, i w maopolskiej KPN. Jeli chodzi o modzie, to od 1987 r. datuje si systematyczny jej napyw do KPN w caym kraju, równie i w II Obszarze. Nie s to jednak liczby oszaamiajce. Wycho- dzi czciowo poza ramy czasowe pierwszego, podziemnego dziesiciolecia KPN pro- blem liczebnoci II Obszaru na przeomie lat osiemdziesitych i dziewidziesitych. Liczb konfederatów w naszym obszarze pod koniec 1989 r. szacuj na ok. 450-50022. Krakowska SB tradycyjnie nie doszacowywaa liczebnoci II Obszaru Konfede- racji – wtedy ju tylko dwu-, trzykrotnie, a nie piciokrotnie jak w 1987 r. Natomiast wpywy KPN w Krakowie, oceniane na podstawie liczby gosujcych na nas wybor- ców w wyborach kontraktowych 1989 r., potnie przekroczyy nik liczebno par- tii. wiadczy o tym sigajce 10% poparcie wyborców dla jedynego kandydata KPN w tym miecie, Leszka Moczulskiego. Z tym e w obwodach utworzonych w domach studenckich wynosio ono nieco ponad 30%. Natomiast w dwu istniejcych wówczas obwodach gosowania na moim osiedlu na krakowskim Podgórzu za KPN opowiedziaa si jedna pita gosujcych – byo to rekordowe poparcie w Krakowie (poza obwodami „studenckimi”). W ramach prac dokumentacyjnych okrgu maopolskiego Zwizku Konfede- ratów Polski Niepodlegej z lat 1979-1989 próbujemy sporzdzi spis wszystkich

21 Jednak przez krajow PPS przewino si w pierwszych 12 latach istnienia tej partii (1892-1904) okoo 50 konspiratorów. A po kolejnych 16 latach Polska pod wodz Józefa Pisudskiego pobia Rosj armi, która swój pocztek wywodzia z Organizacji Bojowej PPS Pisudskiego. Ale to by Pisudski… 22 W kraju KPN miaa liczy wówczas okoo 5 tysicy czonków, por. G. Waligóra, G. Wok, op. cit., s. 421 (przypis). 118 Ryszard Bocian SOWINIEC nr 38/39 konfederatów II Obszaru z pierwszych 10 lat istnienia KPN. W zwizku z rozprosze- niem byych konfederatów, w szczególnoci modziey konfederackiej (studenci za- miejscowi!) w kraju i na emigracji oraz sabym zorganizowaniem byych konfederatów (poza Maopolsk) – jest to robota, której koca nie wida. OD KOR-U DO KPN-U

(fragmenty wspomnie)

Andrzej Izdebski do druku przygotowa Ludomir Olkunik

Autor urodzi si 4 listopada 1925 r. w Warszawie. Lata okupacji niemieckiej spdzi w Pruszkowie, gdzie ukoczy szko budowlan. W okresie od kwietnia do sierpnia 1944 r. prze- szed szkolenie w Szkole Podchorych NSZ w Pruszkowie. Nastpnie suy w AK, koczc su- b 19 stycznia 1945 r. w stopniu starszego strzelca. Po zdaniu matury w sierpniu 1945 r. w Pia- stowie, w latach 1945-1950 by studentem Politechniki Gdaskiej, któr ukoczy z tytuem ma- gistra inyniera budownictwa ldowego. W 1950 r. rozpocz prac w Przedsibiorstwie Budow- nictwa Miejskiego w Krakowie-Nowej Hucie („nakaz pracy”). Nastpnie pracowa w pracowni projektowej przy PBM jako projektant konstrukcji, a póniej w Zarzdzie Produkcji Elementów Budowlanych jako gówny inynier Zarzdu. Odszed stamtd w 1978 r. W latach 1978-1984 pracowa w Spódzielni „Gromada” jako Kierownik Pracowni Projektowej; w okresie 1984-1987 by zatrudniony w krakowskim „Iglopolu”, a bezporednio potem do roku 1989 w Biurze Projek- tów Przemysu Paszowego. Od 1990 r. przebywa na emeryturze. Wspópracownik KOR (1979-1981), nastpnie KPN (od wrzenia 1981 r.), w listopadzie 1984 r. sygnatariusz Inicjatywy Obywatelskiej „Przeciw Przemocy”, uczestnik Marszów Szla- kiem I Kompanii Kadrowej, autor artykuów i kolporter prasy niezalenej, wielokrotnie zatrzymy- wany (w tym trzymiesiczna sankcja prokuratorska; 2 maja – 1 sierpnia 1986 r.), przewodniczcy Obszaru II KPN w Krakowie (1988), uczestnik Midzynarodowej Konferencji Praw Czowieka w Krakowie-Mistrzejowicach (sierpie 1988), po roku 1990 nadal dziaa w KPN. 120 Andrzej Izdebski SOWINIEC nr 38/39

KOR

W lutym 1978 r. spotkaem Bogusawa Sonika, byego adoratora mojej chrze- nicy Boenki, w towarzystwie jakiego pana, który przedstawiajc si, powiedzia: „Kuro jestem”. Osupiaem i wyraziem swój zachwyt z powodu poznania tak znanej osobistoci. W krótkiej rozmowie, która si wywizaa, powiedziaem, e mam dla niego taki szacunek jak dla Leszka Moczulskiego. W odpowiedzi usyszaem: „Prosz mnie nie porównywa z Moczulskim”. W uzasadnieniu swojej niechci Kuro zarzuca Moczul- skiemu m.in. to, e „wadza ludowa” wydaa mu Wojn polsk1. Kuro powiedzia pó- niej, e KPN to bya dobra rzecz tylko, e nie wypalia. Wypalia! Mówi to Kuro, który dawniej nie myla o niczym poza autonomi, a teraz jest niepodlegociowcem. Po tym spotkaniu uwiadomiem sobie, e Sonik jest dziaaczem KOR i e ja rów- nie powinienem wczy si w t dziaalno. Na przeszkodzie sta fakt mojego za- duenia u kilku osób na kupno mieszkania dla córki. W razie aresztowania mnie nie miaby kto spaca dugów. Po roku dugi spaciem i byem swobodny. Do pracy w KOR przyjmowali mnie Sonik i Maleszka. Dziao si to w pierwszym kwartale 1979 r. Kiedy w dniu 1 wrzenia 1979 r. powstaa KPN, nie widziaem potrzeby wstpo- wania do niej, poniewa byem ju wspópracownikiem KOR; nie dostrzegaem rónicy midzy tymi organizacjami. W dniu 25 czerwca 1979 r. byem w kociele Dominikanów na lubie Sonika z Li- lian Batko. Oboje dziaali w Studenckim Komitecie Solidarnoci. W dniu lubu otrzymali list od Papiea z yczeniami z tej okazji. Po lubie za- proszono mnie na wesele do Ochojna. Rodzice panny modej byli tam nauczycielami. Wesele pozostawio niezapomniane wraenia. Tace w sadzie, pod drzewami i w stodo- le oraz niecodzienne towarzystwo: Kuro, Michnik, Woniakowski, Osterwina z domu Sapieanka itd. We wrzeniu 1980 r. byem inicjatorem i jednym z organizatorów „Solidarnoci” w Spódzielni „Gromada”. W sierpniu 1981 r. braem udzia w pierwszym po wojnie Marszu Szlakiem I Kompanii Kadrowej z Krakowa do Kielc. Du cz uczestników Marszu stanowili KPN-owcy. wiadczy o tym m.in. skad pierwszej czwórki, która wkroczya do Kielc: Mieczysaw Majdzik, Marek Bik, Jerzy Mohl i ja (za 2 miesice czonek KPN), a na czele Jerzy ebrowski.

WSTPIENIE DO KPN

We wrzeniu 1981 r., w czasie I Zjazdu „Solidarnoci” w hali gdaskiej „Oliwii” nastpio rozwizanie KOR. Na drugi dzie po tym wstpiem do KPN. Do KPN przy- j mnie Jerzy ebrowski i przed nim w styczniu 1982 r. skadaem przysig razem z Andrzejem aszczyskim, w obecnoci Krzysztofa Gsiorowskiego i kapelana KPN ks. Stefana Mazgaja pseud. „Kalimach”.

1 L. Moczulski, Wojna polska. Rozgrywka dyplomatyczna w przededniu wojny i dziaania obronne we wrzeniu-padzierniku 1939, Pozna 1972. Andrzej Izdebski na Kopcu Józefa Pisudskiego w czasie skadania ziem z pól bitewnych i miejsc pamici – Sowiniec, 22 III 1981

Z gen. Mieczysawem Z Bogusawem Sonikiem Borut-Spiechowiczem Na trasie marszu z Mieczysawem Majdzikiem (fot. A. Stawiarski)

I Marsz Szlakiem I Kompanii Kadrowej. Wymarsz z Oleandrów – 6 VIII 1981

Na trasie marszu W rozmowie z uczestnikami marszu (fot. A. Stawiarski)

Prelekcja na cmentarzu (fot. A. Stawiarski)

Odpoczynek Andrzej Izdebski, przewodniczcy Obszaru II KPN obok Leszka Moczulskiego w pochodzie z Wawelu w czasie kampanii wyborczej 1989

Pozosta plecak... SOWINIEC nr 38/39 OD KOR-u do KPN-u 121

W HALI „HUTNIKA” 7 GRUDNIA 1981 R.

W tym dniu w hali sportowej „Hutnika” w Mogile odbyo si zebranie Przewodni- czcych Komisji Zakadowych „Solidarnoci” Maopolska. Byem na nim jako zastp- ca. Na zebraniu zabra gos lekarz, który powiedzia, e szpitale dostay polecenie przy- gotowanie wolnych óek m.in. poprzez wypisywanie ludzi mniej chorych ze szpitali. Lekarz nie rozumia celu tego polecenia. Poniewa w trakcie zebrania mówiono o strajkach, które organizowano wtedy na terenie Polski, zabraem gos: Nazywam si Izdebski. Pracuj w Spódzielni „Gromada”. Nie jestem dyplomat, wic to, co powiem, nie bdzie moe na rk wadzom regionu, ale uwaam e moim obowiz- kiem jest to powiedzie, bo jestem obywatelem Polski. Róne s powody do strajku, który nastpi: bicie studentów, sprawa WOSP oraz ndza, w której yjemy. Chc powiedzie to, z czego nie zdaje sobie sprawy wikszo narodu. To, co si dzieje w Polsce, to nie jest spór midzy parti a „Solidarnoci”, czy mi- dzy narodem a wadz. To jest wojna polsko-rosyjska. Do sierpnia 1980 r. dziaaa u nas sowiecka dywersja bierna – oddano wadz w rce setek tysicy polskich zodziei i dur- niów, którzy spokojnie prowadzili kraj do upadku i do 27 miliardów [dolarów] dugów. Od „sierpnia” dziaa sowiecka dywersja czynna, która lawinowo spycha kraj w przepa. Co miesic jest gorzej. Brak w sklepach wszystkiego. To, co si pisze i mówi w telewizji na temat spadku produkcji, to s kamstwa. Przy- kadem moe by wgiel. Na pocztku listopada na zebraniu przewodniczcych Komisji Zakadowych przedstawiciel „Hydrokopu” powiedzia, e górnictwo koczy roczny plan wydobycia wgla za par dni. Nie wiem, co robi si z tym wglem, czy wywozi si go do Rosji, czy topi w rzekach. Prowokowane s strajki w caym kraju. eby temu zapobiec, strajki trzeba ukierunkowa tak, aby uderzay w interesy rosyjskie na terenie Polski […]. W tej chwili Rosja dy do tego, eby caa nienawi narodu, za ndz, w której yjemy, skierowaa si przeciw „Solidarnoci”. Powtarzam jeszcze raz, strajki powinny uderza w interesy rosyjskie na terenie Polski. To wszystko.

Spodziewaem si natychmiastowego aresztowania i sprawy sdowej z cikim wyrokiem. Nic takiego nie nastpio.

JERZY EBROWSKI

Jak wspominaem, do KPN przyj mnie Jerzy ebrowski, mój wspóparafianin, czowiek, któremu los nie pozwoli urodzi si w rocznikach „Kolumbów”. Byby chy- ba jednym z nich. Poznaem go bliej w pocztku lat siedemdziesitych, w czasie na- szych czerwcowych wypraw na Wykus, na spotkania z onierzami z oddziaów „Ponu- rego”. Co roku szlimy z Suchedniowa na azymut 90o,, aby po kilku godzinach marszu lasami przez krzaki, bota i strumienie dotrze do lenej drogi z Wchocka do Bodzen- tyna, a potem t drog do Wykusu. Jego mio (bo tak to mona nazwa) do Armii Krajowej wyrazia si wst- pieniem i intensywn dziaalnoci w KPN (po jej powstaniu), któr traktowa jako kontynuacj AK. Kontakt z Konfederacj nawiza przez naszego organist z ko- cioa w. Kazimierza na Grzegórzkach. O roli ebrowskiego w KPN wiadczy fakt 122 Andrzej Izdebski SOWINIEC nr 38/39 zaproszenia go w lecie 1980 r. przez Moczulskiego na Pówysep Helski, gdzie by wta- jemniczany w sprawy organizacji. Z uwagi na konspiracyjny charakter dziaalnoci nic mi nie przekazywa z tych rozmów. ebrowski by czowiekiem o duych zdolnociach plastycznych. Jego medalion z podobizn Ojca witego bi na gow medale wykonywane w mennicach polskich i woskich. Ju przed stanem wojennym wykonywa pieczcie do ulotek, które potem prezentowane byy w telewizji przez pracowników kontrwywiadu. ebrowski przyj to z rozbawieniem, mówic: „Nigdy nie przypuszczaem, e jestem tak gron osob, aby zainteresowa kontrwywiad”. Poza zdolnociami plastycznymi by czowiekiem o zotych rkach, który umia wszystko. W okresie stanu wojennego by przewodniczcym Centralnej Komisji Akcji Biecej (CKAB). Na jego grobie jest napis nawizujcy do jego fascynacji AK: „… zaoyciel i kustosz Muzeum 1 Puku Strzelców Podhalaskich AK w Szczawie […] odda ycie w subie pamici Armii Krajowej […]”.

STAN WOJENNY

Dnia 13 grudnia, po ogoszeniu stanu wojennego poszedem do lokalu Zarzdu Regionu „Solidarnoci” przy al. Krasiskiego. W przeczce i przy drzwiach stali funk- cjonariusze milicji, którzy nastpnie odstawili mnie razem z trzema innymi „interesan- tami” do Komisariatu MO przy ul. Siemiradzkiego. Po paru godzinach pobytu w celi wzili mnie na przesuchania. Przy biurku siedzia milicjant, bez dystynkcji, a wic ofi- cer SB, a przy nim sta porucznik MO, który mnie zabra spod lokalu „Solidarnoci”. Na pytanie esbeka, po co przyszedem pod lokal „Solidarnoci”, odpowiedziaem, e chciaem si dowiedzie, co naley robi. Czyli po instrukcj dziaania – stwier- dzi pytajcy, na co ja odrzekem, i mona to tak okreli. Po jakim czasie zostaem zwolniony. W nocy z 13 na 14 grudnia rozlepialimy z ebrowskim w miecie ulotki z napi- sem „ZOMO-psy”, które dostaem od Wojtka Pgiela. Póniej zajmowaem si produk- cj ulotek za pomoc piecztek wykonanych przez ebrowskiego. Niektóre piecztki robiem sam, po przeszkoleniu u ebrowskiego.

ODEZWA DO ONIERZY I MILICJANTÓW

W styczniu 1982 r. napisaem odezw do onierzy i milicjantów, której kopia tra- fia do jednej z jednostek wojskowych w Krakowie. Po pewnym czasie nastpiy aresz- towania. Aresztowani zostali: Witek Tukao z on, sierant Grudniewicz i jeszcze ja- kie osoby, których nazwisk nie pamitam. Tukaowie siedzieli trzy miesice zagroeni powanym wyrokiem. Witek znosi to spokojnie, natomiast ona przesza z wizienia do szpitala. SOWINIEC nr 38/39 OD KOR-u do KPN-u 123

II MARSZ SZLAKIEM I KOMPANII KADROWEJ W czerwcu 1982 r. na zebraniu Kierownictwa Akcji Biecej zastanawialimy si nad Marszem Szlakiem I Kompanii Kadrowej. Uwaaem, e to nie ma sensu – zamkn wszystkich i na tym si skoczy. Wojtek Pgiel by zdania, e trzeba i. Rozeszlimy si bez podjcia decyzji. Poniewa sdzi- em, e do marszu nie dojdzie, porozumiaem si z rodzin z Gdaska i zgosilimy si na Pielgrzymk Jasnogórska z Krakowa. Przyjechao z Gdaska 5 osób. Wtedy dowie- dziaem si, e Marsz si jednak odbdzie. Dojechaem do Michaowic taksówk z Olkunikiem, koleg mojego zicia z KFAP. Poniewa przy obelisku wida ju byo milicj i zatrzymanych „marszowi- czów”, przejechalimy troch dalej i wysiedlimy z samochodu, obserwujc sytuacj. Szedem miedz do daleko od drogi, ale samochód MO skrci w poln ciek i zatrzyma si przy mnie. Wysiad z niego cywil (jak si okazao kpt. SB Wróbel) oraz milicjant i zaczli mnie legitymowa. Wpadem we wcieko i zaczem krzycze: – Jak wam nie wstyd. Polskie orzeki na czapkach nosicie i Polaków po drogach ganiacie! – Przymknij si pan! – odpowiedzia kpt. Wróbel. – „Przymknij si” to moe pan mówi do psa, nie do mnie! – odrzekem. Wsiedlimy do samochodu, w którym ju by jeden zapany (kpt. Wodzimierz Olszewski z Czerwonych Beretów), który zapyta sieranta kierowc: – Co ja panu zrobiem, e mnie pan wozi tym samochodem? Na co ja si odezwaem: – Sierantowi pan nic nie zrobi, tylko Breniewowi, bo pan yje. Dlatego na- puszczaj na pana sieranta, eby si powtórzyy lata czterdzieste, kiedy w lesie siedzia polski partyzant, a na niego szed milicjant Polak, ubowiec Polak i onierz z KBW, te Polak. – Mymy zapobiegli wojnie domowej – odezwa si sierant. – Pan artuje. Z czego „Solidarno” miaa do pana strzela? – zapytaem. – Bo pan ma z czego. – Ja nie bd do pana strzela – odpowiedzia. – Jak panu dadz narkotyki to pan bdzie strzela – stwierdziem. – Z tymi narkotykami to lipa – podj temat sierant. – Niech pan pomówi z ludmi z Gdaska, to panu powiedz, czy lipa. Jakby mnie apa rosyjski andarm, to bym nie mia pretensji, ale e mnie apie Polak, to jest to dla mnie tragedia. Mam w domu atlas historyczny z portretem Pisudskiego i Bieruta, a jak my czcimy pami Pisudskiego, to wy nas apiecie po drogach. Na t moj uwag zareagowa kpt. Wróbel. – Ja znam histori Polski i wiem, e Pisudski mia przeciwników, których zwalcza. – Pomidzy rzdem Pisudskiego a rzdem PRL jest taka rónica, e rzd Pisud- skiego powsta w Warszawie, a rzd PRL w Moskwie – skwitowaem i na tym rozmowa si skoczya. Wspomniany wyej kpt. Olszewski by oficerem zawodowym i po tym zajciu, 6 sierpnia wyrzucono go z LWP za „przesadny kult osoby Marszaka Pisudskiego”. Wstpi póniej do KPN i prowadzi kurs dla „Strzelców” na „Malinowej Polanie” w 1989 r. oraz by dziaaczem KPN w Krynicy. 124 Andrzej Izdebski SOWINIEC nr 38/39

W Michaowicach oddano mi plecak i kazano wraca do Krakowa. Wróciem jed- nak w poblie obelisku, gdzie zbierali si znów „marszowicze”. By tam m.in. Pgiel, Magosia Sowikówna z KPN i Andrzej Stawiarski – w sumie okoo 5 osób. Doszli- my do Prandocina ledzeni przez samochód MO, w kocu udao nam si go zmyli. W Prandocinie trafilimy do ksidza proboszcza, który mia nad ókiem portret Pisud- skiego. Przyj nas gocinnie i udzieli noclegu. Rano wróciem do Krakowa, dotarem do Piotra Boronia i innych zawróconych „marszowiczów”. Przywiozem ich na wieczór do Prandocina2, gdzie czekaa pierwsza grupa i ruszylimy noc do Ksia Wielkiego. Rano rozstaem si z nimi, bo w Krako- wie czekali na mnie pielgrzymi z Gdaska.

ARESZTOWANIA 19 MAJA 1983 R.

Rano 19 maja obudzia mnie ona, mówic: „Milicja do ciebie”. Przyszo ich chy- ba czterech i po dokadnej rewizji mieszkania zabrali mnie na ul. Mogilsk (siedziba SB). Przesuchiwa cywil, Stachowicz (jak si okazao ppor. Stachowicz3): Stachowicz: – Z kim pan chodzi na procesje? (na Skak); Ja: – Z ebrowskim. Stachowicz: – Z kim jeszcze? Moe z modym blondynem?4; Ja: – Tak. Stachowicz: – On mówi, e da panu torb z pras podziemn; Ja: – Nic mi nie dawa. Stachowicz: – To dlaczego on mówi, e dawa?; Ja: – Nie wiem. Moe pijany, a moe mu szajba odbia. Stachowicz: – Co z panem zrobi?; Ja: – Rozstrzela. Stachowicz (z alem): – Teraz tak nie mona. Czy jest pan w KPN?; Ja: – Nie. Stachowicz: – Czy zna pan program KPN?; Ja: – Znam. Stachowicz: – Skd?; Ja: – Z ksiki. Stachowicz: – Co pan o tym sdzi?; Ja: – Zgadzam si cakowicie.

2 Z mojej strony wygldao to nieco inaczej, pisaem o tym w „Sowicu” 1989, nr 8, s. 16-18. Na Wa- welu byo okoo 20 uczestników marszu. Po mszy, oddaniu hodu Marszakowi i bogosawiestwie ojca Adama Studziskiego miano si samodzielnie dosta pod obelisk w Michaowicach, gdzie marsz, jak w 1981 r., mia si oficjalnie rozpocz. Poniewa Andrzej nie mia jeszcze plecaka, wrócilimy do jego mieszkania i dalej pojechalimy taksówk. Zbliajc si do celu, zauwaylimy przy obelisku kilku uczestników i stojcy samochód milicyjny, wic przejechalimy troch dalej. Tu wysiedlimy, plecaki pooylimy przy drodze i Andrzej poszed zlustrowa sytuacj. Do du- go nie wraca, a w midzyczasie podjecha samochód milicyjny, który zgarn mnie z plecakami, przy czym plecak Andrzeja do samochodu wkada kierowca, i podjecha pod Komisariat Milicji w Michaowicach, gdzie, o dziwo, by ju Andrzej, który zabra swój plecak, a mnie zawieziono do Krakowa na ul. Mogilsk. Po kilkugodzinnej „dyskusji” z esbekami zostaem wypuszczony. Na drugi dzie rzeczywicie zadzwoni Andrzej i w godzinach wieczornych dojechalimy pocigiem do Somnik, póniej piechot dostalimy si do Prandocina, a nastpnie (noc, aby nadrobi spónie- nie) szlimy dalej. I tak rozpocz si mój pierwszy Marsz Szlakiem Kadrówki (przyp. L.O). 3 Jerzy Stachowicz – porucznik, funkcjonariusz krakowskiej SB, oficer Wydziau ledczego WUSW w Krakowie, m.in. bra udzia w ledztwach: w sprawie unieruchomienia autobusów w krakowskim MPK przed rocznic wprowadzenia stanu wojennego w 1985 r., sprawie L-DPN i tzw. krakowskich terrorystów; znany by z brutalnych metod przesuchiwania. 4 Stachowicz pyta o Wojciecha Albaskiego, elektryka zatrudnionego w Hucie im. Lenina, od pa- dziernika 1981 r. czonka krakowskiej KPN. SOWINIEC nr 38/39 OD KOR-u do KPN-u 125

Stachowicz: – Dlaczego?; Ja: – Bo tam jest mowa o niepodlegoci. Stachowicz: – A pan sdzi, e my niepodlegoci nie mamy?; Ja: – Czy pan po- wanie uwaa, e my moemy cokolwiek zrobi bez zgody Moskwy? Stachowicz: – Niech pan wskae pastwo niezalene; Ja: – Francja. Bya w NATO, wystpia i co jej zrobili? […] Stachowicz: – Wiem, e jest pan czowiekiem ideowym, ale we wadzach „S” ta- kich nie byo; Ja: – Dlaczego pan tak mówi? Stachowicz: – Nie wie pan, jakie pensje sobie wyznaczyli, 24 000 na miesic. Ja: – Nie oni sobie wyznaczyli, tylko ja im wyznaczyem, bdc delegatem na walne zebranie w Tarnowie. Poza tym nie 24 000, tylko 13 000. Pana tam nie byo i naopowiadali panu bajek. Rozmowa z por. Dwuranym5 (na drugi dzie): Dwurany: – Co pana czy z ebrowskim?; Ja: – Praca przy kociele i zaintereso- wania historyczne. Dwurany: – Czy by pan w AK i w powstaniu?; Ja: – Byem w AK, w powstaniu nie byem, bo u nas powstania nie byo. Brat by w Warszawie, to zgin. Dwurany: – Dlaczego Rosjanie nie zdobyli Warszawy?; Ja: – Mojego brata zabi Hitler, ale wyrok mierci na niego wyda Stalin. Wyda na ca Warszaw. Dwurany: – Dlaczego?; Ja: – eby pozbawi naród gowy. Do 31 lipca nad Prusz- kowem, gdzie wówczas mieszkaem, byy co noc sowieckie samoloty. Od 1 sierpnia 1944 r. nie pojawi si aden. Czyta pan Bartoszewskiego 1859 dni Warszawy6? Tam Bartoszewski pisze o sowieckich odezwach radiowych nawoujcych do powstania. Dwurany: – Czyta pan Konspiracja i powstanie w Kampinosie7?; Ja: – Nie tylko czytaem, ale mam wasn. Zmieniajc temat, por. powiedzia: – Mam podpisane zwolnienie dla pana, i wr- czy mi dokument zwalniajcy. Na dole milicjant wydajcy mi depozyt zajrza do ksieczki wojskowej i powiedzia: – To ju kapitanów zamykaj? – Zamykaj! Siedziaem dwie doby – odrzekem.

INICJATYWA OBYWATELSKA „PRZECIW PRZEMOCY”

Po zamordowaniu ks. Popieuszki, 7 listopada 1984 r., powstaa w Krakowie z ini- cjatywy KPN, organizacja o nazwie Inicjatywa Obywatelska „Przeciw Przemocy”. Pierwszym jej dokumentem by Apel do spoeczestwa Maopolski, w którym znala- za si proba do wszystkich, którzy stali si ofiarami przeladowa ze strony SB lub MO o zgaszanie takich przypadków. Apel podpisay 22 osoby, podajc swoje nazwiska i adresy. Byli to: Marek Bik (KPN), Ryszard Bocian (KPN), Zbigniew Fijak, Mieczy- saw Gil, Stanisaw Handzlik, Radosaw Huget (KPN), Andrzej Izdebski (KPN), Anna

5 Marek Dwurany, kapitan, funkcjonariusz krakowskiej SB, oficer Wydziau ledczego WUSW w Krakowie. 6 W. Bartoszewski, 1859 dni Warszawy, Kraków 1974. 7 J. Krzyczkowski, Konspiracja i powstanie w Kampinosie 1944, Warszawa 1962. 126 Andrzej Izdebski SOWINIEC nr 38/39

Klich, Bogdan Klich, Maria Koczur, Stanisaw Ku, Zygmunt enyk (KPN), Adam Macedoski (KPN), Mieczysaw Majdzik (KPN), Ryszard Majdzik (KPN), Przemy- saw Markiewicz (KPN), Wojciech Modelski (KPN), Edward Nowak, Wojciech Pgiel (KPN), Jan M. Rokita, Józef Sawa, Witold To (KPN). Osób z KPN byo wic 12 na 22 sygnatariuszy. Do wymienionych doczyli jeszcze: J. Celewski (KPN), A. Gruszecki, J. Janow- ski. Zbigniew Kulczycki, F. Kurzakowa, M. Michalik-Tatuciowa, Stefan Piech (KPN), J. Rojek, Anna Walentynowicz, K. Szarek, Jerzy Wesoowski, pk W. akowski (KPN). Na podstawie posiadanych materiaów w ramach Inicjatywy prowadzono docho- dzenia w sprawach pobi, rzekomych samobójstw itp., którym wadze chciay „ukr- ci gowy”, np. dochodzenie w sprawie napaci na ks. Isakowicza-Zaleskiego. Efektem dziaania Inicjatywy bya równie godówka w obronie aresztowanych dziaaczy opo- zycji zorganizowana przy kociele w Bieanowie, gdzie proboszczem by ks. Adolf Chojnacki.

ARESZTOWANIE U JURKA EBROWSKIEGO

W kwietniu 1985 r. dostaem telefon od pani ebrowskiej, e Jurek wyszed z domu po obiad i nie wróci. Poszedem na ul. F. Nullo i kiedy wyjedaem wind na V pitro, sytuacja si wyjania. Jeden z esbeków zastawi mi drog ucieczki schoda- mi, a drugi zaprasza do mieszkania. Byem zy na siebie, e daem si tak zabra bez oporu, mimo zasady Soenicyna, e naley broni si choby krzykiem. Jurek ju by w mieszkaniu, a z nim paru tajniaków i por. Dwurany. Rewidujcy mieszkanie tajniak w pewnym momencie powiedzia: – S fotografie z I Kompanii Kadrowej. Porucznik dopyta: – Czy te historyczne? – Nie, te sprzed paru lat – odpowiedzia tajniak, na co ja si odezwaem: – Wszystko jest histori i wymarsz w 1914 r. i marsz w 1981 r. i to, co si dzieje w tym pokoju. – To ju jest filozofia – skwitowa porucznik. Kiedy wyprowadzili mnie z mieszkania, postanowiem dziaa w zgodnie z zasad Soenicyna. Po wyjciu z klatki schodowej rzuciem si do ucieczki przez trawniki na stron przystanku tramwajowego, krzyczc: „Ludzie, ratunku!”. Tajniacy pognali za mn i zawlekli mnie do samochodu. Byli bardzo zdenerwowani i pytali: – Co si stao? Kto pana skrzywdzi? Paznokie si panu zama? – Ksidz Popieuszko nie krzycza – odpowiedziaem. Byli tym dotknici i który z nich rzek: – Te si pana porównania trzymaj. Zawieli mnie na ul. Mogilsk, gdzie wród przesuchujcych by jeszcze jeden o budowie boksera. Przegldali mój notes wypeniony adresami znajomych. Na pytanie, kto to jest Ole Mielczarski, owiadczyem, e mój brat cioteczny, a gdy pado drugie nazwisko, stwierdziem, e nie bd odpowiada na tego rodzaju pytania, bo nie chc naraa moich znajomych na przesuchania w celu sprawdzenia, czy ja mówi prawd. Dodaem, e gdyby to byli ludzie z organizacji podziemnej, to nie nosibym ich nazwisk przy sobie. Po mniej wicej dwóch godzinach wypucili mnie. SOWINIEC nr 38/39 OD KOR-u do KPN-u 127

WYBORY DO SEJMU 13 PADZIERNIKA 1985 R.

Podobnie jak w czerwcu 1984 r. przy wyborach samorzdowych, w padzierniku 1985 r. w kociele Arka Pana bya odprawiona Msza w. (nie wiadomo po co). Idc do Arki, widziaem trójki cywilów z biao-czerwonymi opaskami. Po Mszy w. szlimy tumem w stron ul. Kocmyrzowskiej. Po pewnym czasie tum z nieznanych powodów zacz si cofa, a my zaczlimy woa: „Nie ucieka! Nie ucieka!”. Wtedy zobaczyem, e tum jest bity pakami przez owe trójki. Blisko mnie jaki mody czowiek by bity przez czterech cywilów. Zapaem jednego z nich za dugie blond wosy i odcignem na bok. Z tyu zostaem uderzony pak w gow tak, e spada mi czapka. Schyliem si po ni, a gdy si wyprostowaem, zauwayem zmian. Teraz pakarze byli bici przez tum, który opamita si i przeszed do ataku. Kto wyrwa grub at z awki i bi pakarzy bez litoci. Nie czuem wspóczucia. Mi- dzy straganami uciekali pakarze ju bez paek i opasek. Informacja o tym wydarzeniu ukazaa si m.in. w „Zomorzdnoci”8.

ARESZTOWANIE 2 MAJA 1986 R.

Wieczorem 2 maja przyszo dwóch milicjantów i zabrali mnie na ul. Mogilsk. Nie wywaro to adnego wraenia ani na mnie, ani na onie. Uwaalimy, e jest to dziaanie profilaktyczne, przed 3 maja. Zamknli mnie w pustej celi, w której wkrótce zasnem. W nocy przywieli jakiego politycznego, a po nim Stefana Piecha z KPN, Bogdana Klicha z Inicjatywy „Przeciw Przemocy”, Antka Piekakiewicza z KPN, ja- kiego modego atlet, który okaza si Edkiem Postaw z KPN i innych. piewalimy „Nie chcemy komuny” i inne piosenki. Przez dwie doby byo cakiem przyjemnie, po czym wszystkich wypuszczono i zostaem w celi sam. Zrobio si nieprzyjemnie. Sa- motno bez ksiki bardzo doskwieraa, wic zaczem w mylach tumaczy Potop na niemiecki. Po paru godzinach przewieziono mnie do prokuratora, który rozpocz spo- tkanie od informacji, e mog na pytania nie odpowiada. Przesuchanie wygldao nastpujco: Prokurator: – Co pan robi 1 maja?; Ja: – Byem w kociele w Nowej Hucie. Prokurator: – Z kim pan si spotka wczeniej?; Ja: – Ze znajomym. Prokurator: – Kto to by? O czym rozmawialicie? Jak wyglda?; Ja: – Odma- wiam odpowiedzi. Prokurator: – Co byo potem?; Ja: – Wszedem do kocioa. Prokurator: – Co byo w kociele?; Ja: – Naboestwo, piew. Prokurator: – Kto prowadzi piew?; Ja: – Odmawiam odpowiedzi. Prokurator: – Co byo potem?; Ja: – Wyszedem z kocioa. Prokurator: – Ile pan zarabia?; Ja: – 19 000. Prokurator: – Kiepsko!; Ja: – Mnie wystarczy. Trzeba przyzna, e prokurator zachowa si po europejsku. Nieeuropejskie nato- miast byo przyjcie na ul. Mogilskiej dwa dni wczeniej, o czym zapomniaem napisa.

8 „Zomorzdno” 1985, nr 114 (25 X). 128 Andrzej Izdebski SOWINIEC nr 38/39

Aresztowany wchodzi do stalowej klatki i wyjmowa wszystko, co mia w kieszeniach. Przyjmujcy mnie sierant kaza mi si rozebra do naga. Odmówiem. Sierant przeko- nywa mnie, e takie s przepisy. Powiedziaem, e za carskich czasów nie byo czego podobnego. Zapytano, skd wiem, jak byo za cara. Wyjaniem, e brat mojej matki by w Organizacji Bojowej PPS, siedzia w Cytadeli warszawskiej i nikt nie kaza mu si rozbiera. Poniewa nie chciaem si rozebra, do klatki weszo dwóch milicjan- tów i si cignli ze mnie marynark i koszul. Sierant patrzy na to z wyranym obrzydzeniem i namawia mnie do zdjcia przynajmniej spodni. Zdjem spodnie, ale nie zdjem kalesonów. Sierantowi to wystarczyo. Potem doszedem do wniosku, e popeniem bd. Kiedy milicjanci weszli do klatki, trzeba byo krzycze: „Ratunku, lu- dzie, ratunku!”. Taki krzyk powodowa furi wród winiów. Kopano w drzwi, rycza- no w celach i ubowcy mikli. Opowiada mi o tym kpt. „Szary”. On tak zrobi. Moko- tów si rozszala i wicej go nie uderzono. Po tym ubowcy zwracali si do niego: panie „Szary”, panie kapitanie, panie Heda. Potwierdza to mój kolega z Nowej Huty Zbyszek Czepielowski, który siedzia z „Szarym” w Kielcach.

KAZIMIERZ KRAUZE

Kiedy po jednym z aresztowa, po formalnociach – oddaniu portfela i zegarka do depozytu itp., zaprowadzono mnie do celi, w której byo ju trzech winiów. Jeden z nich po wstpnej wymianie informacji powiedzia: „Nareszcie jaki polityczny! Bo ja od kilku tygodni siedz z kryminalistami”. To by Kazimierz Krauze, kierowca Miej- skiego Przedsibiorstwa Komunikacji, dziaacz „Solidarnoci”, czonek KPN, który 13 grudnia 1985 r. w rocznic stanu wojennego, wraz z koleg Jackiem ab, przeci paski klinowe w 30 autobusach MPK, aby w ten sposób stworzy w miecie sytuacj strajkow. Po trzech miesicach dochodzenia funkcjonariusze SB wykryli sprawców i Kazio znalaz si za kratkami. Siedziaem razem z nim trzy tygodnie. Grozi mu wyso- ki wyrok, a mimo tego by zawsze pogodny i wesoy. Uprawia regularnie gimnastyk na spacerniku. By przy tym hardy wobec strani- ków, gdy spotyka si ze zoliwoci z ich strony wobec siebie lub przyjació. Przyka- dowo, nasz opiekun z SB zezwoli mi zabra do celi czapk, ze wzgldu na moj wra- liw na zimno gow, a kiedy, gdy wychodzilimy na spacernik, stranik nie pozwoli mi jej zabra. Kazio zacz wtedy rycze: „Wstydziby si pan dokucza staremu czo- wiekowi! Ojcem pana mógby by, a pan mu dokucza!”. Innym razem Kazio, który by „celowym”, po zoeniu rannego meldunku wykrzywi bezczelnie gb w umiechu. Na pytanie stranika o powód wesooci odpowiedzia: „Kawa mi si przypomnia, oby- watelu poruczniku”. Oficer wola nie pyta, jaki to kawa. W marcu 1981 r. w czasie pogotowia strajkowego Kazio chodzi z opask KPN na rkawie. Kiedy po ogoszeniu stanu wojennego podszed do niego jeden z dziaaczy PZPR i zapyta triumfalnie, dlaczego teraz nie nosi opaski, odpowiedzia: „Pamitaj, e ile razy ci spotkam, napluj ci w gb” i zrealizowa zapowied. Powtórzyo si to jeszcze kilkakrotnie, a do czasu zmiany przez towarzysza bazy. Kazia skazano na cztery lata wizienia, ab na dwa lata. Lipcowa amnestia 1986 r., po której 1 sierpnia wyszedem z kryminau, Krauzego i aby nie obja. Prasa podziemna czsto pisaa o Krauzem, mniej o abie, który siedzia z sadystami i w pa- SOWINIEC nr 38/39 OD KOR-u do KPN-u 129 dzierniku, po próbie samobójstwa, zosta przeniesiony do Kobierzyna, a po pewnym czasie zwolniony do domu na leczenie ambulatoryjne. Wobec braku skutecznej pomocy w zwolnieniu z odbywania kary i koniecznoci powrotu do wizienia 25 II 1989 r. Jacek aba popeni samobójstwo. Kazia zobaczyem znowu zim 1988 r. w czasie widzenia w wizieniu w Nowym Sczu. Byem tam z jego on. Po prawie dwuletniej odsiadce razem z mordercami, którzy zabawiali si opowieciami o zncaniu si nad swoimi ofiarami, nadal by niepo- korny. By ostatnim winiem politycznym Regionu Maopolskiego.

Po kilku dniach mojego pobytu na Monte przyjecha jaki ledczy i przeprowadzi „badanie”. Pytania i odpowiedzi byy takie jak dotychczas i jeszcze takie: „Jakie byy okrzyki?”, „Ile ludzi?”, „Jaki napis na transparencie?”. Na wszystko mówiem: „Odma- wiam”. Zachowanie ledczego byo poprawne. Na zakoczenie ledczy powiedzia: „I po co byo to panu potrzebne?”. Odpowie- dziaem, e wizienie nie jest dla mnie adnym zaskoczeniem. Brat mojej matki siedzia w Cytadeli warszawskiej. Pradziadek by skazany na mier za powstanie styczniowe. Ja jestem w kolejce. Pisudski po wojnie pisa, e ronie pierwsze mode pokolenie wol- ne od zmory wizienia. A dopiero wanie to pokolenie zobaczyo, co to jest wizienie. ledczy odpar, e przed wojn nie byo cudownie, bo w wizieniach siedzieli komuni- ci. Odpowiedziaem, e byli w partii, która za cel postawia sobie likwidacj niepodle- goci Polski i zamian jej na 17 Republik Sowieck. ledczy: – To nieprawda! – Prawda! – odpowiedziaem. – To si nazywao „luksemburgizm” i zostao pot- pione przez PPR i PZPR jako kardynalny bd Komunistycznej Partii Polski. – Bardzo panu dzikuj. Dowidzenia. Dzikuj! – odrzek ledczy. Po szeciu tygodniach pobytu na parterze „politycznym” zostaem przeniesiony na II pitro do kryminalistów. W celi byo szeciu mczyzn. Jeden z nich zapyta: – Za co ci, zgredziu (staruszku), zamknli? Kiedy odpowiedziaem, e za 1 maja, pytajcy powiedzia: – A, to ty jeste polityczny, bo my wszyscy jestemy zodzieje. Piciu z nich byo w wieku od 18 do 25 lat, jeden mia okoo 40. Rozmowa zacz- a si od proby, eby im opowiada, obojtnie o czym. Wic mówiem o Wykusie, na który wybieraem si w czerwcu, o wojnie, o Sianoszku, o „korebce”, o moich kolegach z politechniki m.in. o Nalewajce, o Zgorzelskim, o bracie, o pracy w Nowej Hucie itd. Byli w stosunku do mnie jak synowie dla ojca. Zreszt o tej celi mona by pisa bardzo dugo. Kiedy przyjecha Gorbaczow i w trakcie jego wizyty Dobraczyski wspomnia o amnestii, powiedziaem, e wkrótce amnestia bdzie ogoszona. Kiedy 19 lipca to si sprawdzio, zodzieje owiadczyli: – Zgredziu! Cokolwiek powiesz, uwierzymy we wszystko. W czasie pobytu w tej celi wrócio mi natchnienie, po 30 latach. Rysowaem zo- dziejom portrety i swój autoportret. W „koszu” za oknem zrobia si maa dziurka, przez która widziaem wie kocioa Mariackiego i globus na kamienicy koo LOT-u. Poprawiam mój zapis. Rysowa zaczem wczeniej w trzeciej celi na parterze. Nary- 130 Andrzej Izdebski SOWINIEC nr 38/39 sowaem portrecik politycznemu Lipnickiemu i 3 rysunki celi oraz spacernik. Zwolnili mnie 1 sierpnia o godzinie 17.00, w „godzinie W”.

SPOTKANIE Z MOCZULSKIM NA PRZECZY MIGEGO RYDZA

W padzierniku 1986 r. dostaem wiadomo o spotkaniu z Moczulskim w górach, koo Limanowej przy ognisku, z pieczeniem barana. Pojechaa nas gromada z KPN i Hnatowicz, sympatyk. Nocowalimy u górali. W jednym domu mieszka Moczulski z on. Przeraziem si na jego widok. Bya to nie twarz, lecz trupia czaszka obcignita skór. Zastanawiaem si, ile dni czy tygodni ycia ma on przed sob. Kiedy poda mi rk, schyliem si i pocaowaem j. Obj mnie i pocaowa. Pani Maria zwierzya si wtedy, co przeywaa w czasie II procesu. Byem na korytarzu w sdzie na Lesznie w tym czasie i widziaem j pogodn i umiechnit. Mówia, e wtedy w skrytoci sza- laa z rozpaczy, wiedzc, e Leszek ma znowu kilka lat wizienia przed sob. Skoczyo si „tylko” na 18 miesicach. Po moim pobycie w wizieniu zrozumiaem, czym jest kady dzie spdzony w kryminale, nawet gdy nie bij i nie godz.

POD WAWELEM 11 LISTOPADA 1986 R.

Chcc skada kwiaty na trumnie Marszaka i liczc si z atakiem milicji, wyszli- my z kocioa w. w. Piotra i Pawa grup kilkunastu osób, nielimy wizanki. Pod kocioem w. Idziego zostaem powalony na ziemi i obezwadniony tak szybko, e nie zdyem nawet krzykn; znalazem si w milicyjnej nysie. Zawieli nas na po- sterunek na ul. Szerok. By ze mn Stefan Piech, Hnatowicz, Mietek Majdzik, Maciej Gawlikowski, Agata Michaek, Danuta Czuchmanowska i inni, ale nazwisk nie pami- tam. Przesuchiwa mnie jaki milicjant, pytajc, co robiem na ul. Grodzkiej, kto by ze mn, kogo mam w Gdasku, kogo znam z ksiy, gdzie pracuj i gdzie pracowaem. Na wikszo pyta odmawiaem odpowiedzi. Potrzymali mnie i pozostaych do godziny 22.00 i pucili do domu. ona ciko przeya to „zatrzymanie” i w krótkim czasie za- brao j pogotowie, a potem zostaa uznana za niezdoln do pracy z uwagi na chorob serca. (Na temat tego listopada bya informacja w „Niepodlegoci”, nr 6. Zatrzymano równie na cztery godziny Leszka Moczulskiego z maonk). Rok póniej Jaruzelski skada kwiaty na trumnie Pisudskiego.

WZNOWIENIE „OPINII KRAKOWSKIEJ”

Po przerwie, wiosn 1987 r., w wyniku rozmów z p. Mari Grar i Ryszardem Bocianem, zacza wychodzi „Opinia Krakowska”. Pierwszy numer (w rzeczywistoci nr 31) ukaza si 11 kwietnia 1987 r. Wydano 24 numery. Ostatni, numer 54, wydano 14 grudnia 1990 r. Autorami tekstów byli: Marian Barbach, Andrzef Fenrych, Krzysztof Gsiorow- ski, Maria Grar, Andrzej Izdebski, Rafa Jaboski, Andrzej Kostrzewski, J. Kotas, Zygmunt enyk, R. A. Suski, Stanisaw Palczewski, Andrzej Zagórski, ks. Tadeusz Za- SOWINIEC nr 38/39 OD KOR-u do KPN-u 131 leski, Andrzej Ziba oraz ludzie o niezidentyfikowanych pseudonimach: Grayna Sk, Zecer, Andrzej Wir, Andrzej Cichy, Ekolog, Andrzej Sulima Kamiski, Sel, Tadeusz Korab Polukr, Ojciec i dziadek, Czesaw Kijanka, Jan Prokop, J. W., Jarek Sobodzian, Karol Urlich, M. G. Pismo redagowali: Maria Grar (redaktor naczelny) oraz czonkowie redakcji: Andrzej Fenrych, Krzysztof Gsiorowski, Andrzej Izdebski, Rafa Jaboski, Stanisaw Palczewski, Andrzej Zagórski.

WAWEL – 3 MAJA 1987 R.

W dniu 3 maja, jak zawsze, udaem si na Wawel i jak przystao na katolika posze- dem w gb katedry do otarza. Efekt by taki, e po Mszy w. gnaem na dó w stron ul. Kanoniczej, eby do- czy do czoówki. Kiedy byem blisko ul. Kanoniczej, na czele pochodu zrobio si straszne zamieszanie. Cz ludzi zacza si cofa. Jak si potem okazao w pierw- szym szeregu szli: Ryszard Bocian, Wojciech Pgiel, Zbigniew Romanowski, Antoni Piekakiewicz, Maciej Gawlikowski, i chyba Artur Then z transparentem: „Naszym celem III Rzeczpospolita KPN”. Jednym z nioscych go by Pawe Sabuda. Na dole, blisko zomowców, drugi szereg okaza si zoony z esbeków-bokserów, którzy zaczli bi czoówk pochodu. Przykadem ich brutalnoci mog by obraenia Romanowskie- go, któremu: „zamano lewe rami, zamano uchw, ebro, oderwano fragment kostki bocznej nogi prawej”. Lekarz orzek, e: „nie moe pozosta w areszcie ze wzgldu na stan zdrowia”. W zajciu tym brali udzia dwaj ujawnieni z SB, którzy zeznawali na procesie Romanowskiego, a wczeniej „operowali” Romanowskiego. Byli to Kazimierz Lewan- dowski b. bokser, por. SB, mgr sportu, oraz Tomasz Warykiewicz – w 1987 roku por. MO, prawnik, dzisiaj szef Antygangu.

OJCIEC WITY W TARNOWIE – 8-14 CZERWCA 1987 R.

Wyjechaem do Tarnowa wieczorem, dzie wczeniej przed Msz papiesk. Mia- em torb z du liczb ulotek o treci: „KPN – kim jestemy” (z 8 czerwca 1987 r.). Wiedziaem, e bd próbowali nas apa. Jechao nas kilku. Zapano wszystkich i prze- wieziono na ul. Mogilsk. Pamitam, e jednym z zatrzymanych by Stefan Piech. Mnie si udao unikn aresztowania chyba z uwagi na wiek. W Tarnowie poszedem do ko- cioa blisko dworca i razem z kilkuset pielgrzymami przespaem si na posadzce do wczesnego rana. Rankiem ruszylimy przez Tarnów udekorowany jak adne miasto w Polsce. Najdusze flagi, które widziaem w Krakowie, w Nowej Hucie czy Radomiu byy niczym w porównaniu z tymi, które wywieszano w Tarnowie. Tutaj cae ciany bu- dynków wysokoci ponad 30 metrów byy flagami, od dachu do ziemi i od jednego blo- ku do drugiego. Nie pamitam ju treci kazania. Zostaa mi w pamici ogromna liczba sztandarów AK i „Solidarnoci”. Po Mszy w. rzucaem do góry moje ulotki, które wiatr roznosi po ce. 132 Andrzej Izdebski SOWINIEC nr 38/39

LESZEK MOCZULSKI W KRAKOWIE U DOMINIKANÓW

Dnia 25 czerwca 1987 r. w krypcie klasztoru oo. Dominikanów odbyo si spo- tkanie Leszka Moczulskiego z mieszkacami Krakowa. Wystpienie Moczulskiego brzmiao nastpujco: Zastanawiamy si wszyscy, jak moemy wyrwa si spod panowania Rosji. Na poczt- ku chciabym opowiedzie o mojej podróy na Zachód (po wyjciu z wizienia). Byem tam 5 miesicy i 1 tydzie, w Anglii, Francji, USA i Kanadzie. Byo wiele spotka z Polo- ni, na których bywao od 100 do 1200 osób (najwicej w Chicago). Rozmawiaem z Bu- shem, z zastpcami partii politycznych, z Jeane Kirkpatrick, by ambasador USA przy ONZ. Bdzie ona przypuszczalnie ministrem spraw zagranicznych. Byem w królewskim Instytucie… Maj oni wpyw na polityk brytyjskiej partii konserwatywnej. Zapytaby kto, po co byy te spotkania. My w Polsce zbliamy si do przyspieszenia wydarze, które mog si zakoczy eksplozj. Przez wizienia PRL od 13 grudnia prze- szo 50 tys. ludzi. Chciaem na Zachodzie wyjani, jak oni mogliby si zachowa w sytu- acji analogicznej do 13 grudnia.

„Washington Post” wydrukowa artyku Moczulskiego z naszymi postulatami. Pierwszym celem jest nawizanie wspópracy z organizacjami zagranicznymi, tj. z Rz- dem RP na Uchodstwie i z Kongresem Polonii USA. Wanym byo oddziaywanie na masy Polonii w USA. Kto z Polaków wyrazi si, e Moczulski mógby swoim wyst- pieniem przerzuci 1,5 mln gosów z demokratów na republikanów. Wnioski z podróy wyraone przez Moczulskiego: Czy oni nam pomog? Interes Zachodu zbieny jest z naszym. Zachód pomoe, gdy bdziemy aktywni. Nie jestem czowiekiem znanym na Zachodzie, a mimo tego przede mn, nieznanym czowiekiem, otwieray si drzwi, bo jestem politykiem. Do tej pory nie byo polskiej polityki zagranicznej. „S” na emigracji wspópracuje tylko ze zwizkami zawodowymi, a to nie wystarcza. Zwizki Zawodowe s marginesem ycia ludzi Zachodu. Demonstracja 3 maja b.r. w Krakowie bya znakomitym argumentem politycznym. Moje sowa to byo za mao. W ramach dyskusji zabra gos Zbyszek Romanowski, który zapyta, jaki jest sto- sunek Moczulskiego do sprawy Lwowa. Ten odpowiedzia: „Wrócimy do Lwowa, kiedy si wyrzekniemy Lwowa i kiedy granica polsko-ukraiska stanie si kresk na mapie”.

NA POWZKACH 1 SIERPNIA 1987 R.

W kocu lipca 1987 r. dostaem telefon od Szomaskiego, e 1 sierpnia na Cmen- tarzu Wojskowym na Powzkach odbdzie si coroczna uroczysto w powstaczych kwaterach, tym razem z udziaem delegacji KPN z Moczulskim na czele, po raz pierw- szy od wielu lat bdcym w tym dniu na wolnoci. Relacj z tej uroczystoci zawiera mój artyku w „Zomorzdnoci”9.

9 [A. Izdebski], 1 sierpnia na 1987 r. Powzkach, „Zomorzdno” 1987, nr 148, s. 2-3. SOWINIEC nr 38/39 OD KOR-u do KPN-u 133

ANDRZEJ SZOMASKI NIE YJE – LISTOPAD 1987 R.

Andrzej Szomaski by jednym z piciu oskaronych w II procesie KPN w latach 1985-1986. By historykiem, jednym z zaoycieli KPN, najbliszym wspópracowni- kiem Leszka Moczulskiego. By onierzem od lat dziecicych. Najpierw Szare Szeregi, potem udzia w powstaniu warszawskim jako 14-letni listonosz Powstaczej Poczty Po- lowej, po tzw. wyzwoleniu suba w zbrojnym podziemiu na Podhalu i konspiracja do roku 1950, czyli do aresztowania. Potem ledztwo i pi lat pobytu w wizieniu, które zniszczyo ju w modoci jego zdrowie. Nastpnie dalsza praca w konspiracji ju nie- zbrojnej, któr zakoczy w KPN. Wyszed po amnestii we wrzeniu 1986 r. Zmar na- gle w wieku 57 lat. W dniu 18 grudnia 1986 r. otrzymaem od niego yczenia. Zaszczy- ci mnie swoj wizyt latem 1987 r. w Krakowie. Widziaem go z okna Sdu na Lesznie wysiadajcego z wiziennej suki o kulach. Pozostali sdzeni mieli na rkach kajdany. Byem na jego pogrzebie na cmentarzu Wojskowym na Powzkach. Nad grobem prze- mawiali: dwaj ksia, Seweryn Jaworski Przewodniczcy Komisji Zakadowej NSZZ „Solidarno” w Hucie-Warszawa, onierz AK – kolega z wizienia, i Leszek Moczul- ski, który powiedzia, e Szomaski, dziaajc przeciw komunie, pozbawiony by nawet aprobaty spoeczestwa, które nie rozumiao swego zniewolenia. Teraz Polska jest inna. Powstaa z kolan, zrzuca kajdany rosyjskie i komunistyczne. Jaworski zakoczy prze- mówienie okrzykiem: „Niech yje Konfederacja Polski Niepodlegej!”. […]

PRZEWODNICZCY II OBSZARU KPN

Na pocztku marca 1988 r. w mieszkaniu Ryszarda Bociana odbya si narada ma- opolskiego aktywu KPN, na której Bocian owiadczy, e rezygnuje z funkcji szefa Obszaru II z uwagi na konieczno podjcia dodatkowej pracy, by utrzyma rodzin. W wyniku dugiej rozmowy, w czasie której nikt nie chcia przej obowizków, zgodziem si na objcie tej funkcji. Informacja na ten temat jest w „Informatorze” (Serwis Informacyjny Niezalenego Zrzeszenia Studentów i Organizacji Modzieowej KPN)10. W 20 rocznic wypadków marcowych, 10 marca po Mszy w. w kociele Ksiy Misjonarzy, uformowa si pochód, który pod transparentami KPN, NZS i FMW uda si do miasteczka studenckiego. Na terenie miasteczka odbya si manifestacja, podczas której przemawiali: szef II Obszaru KPN – Andrzej Izdebski, oraz przedstawiciele „So- lidarnoci” i Ruchu „Odwaga i Prawda”. Interwencja MO uniemoliwia manifestantom przejcie do Rynku Gównego11.

10 „Informator” 1988, nr 16/17 (21 IV). 11 Z kroniki Obszaru, „Opinia Krakowska” 1988, nr 37, s. 25. 134 Andrzej Izdebski SOWINIEC nr 38/39

45 ROCZNICA POWSTANIA W GETCIE WARSZAWSKIM W KWIETNIU 1988 R.

Na uroczystoci zwizane z t rocznic z Krakowa do Warszawy wyjechao 17 kwietnia kilku przedstawicieli KPN Maopolska. Pamitam niektóre nazwiska. Byli to: Ryszard Bocian, Maciej Gawlikowski i ja, czyli Andrzej Izdebski. Zabralimy z Kra- kowa dwa transparenty II Obszaru. W skad Komitetu Obchodów tej rocznicy weszli: m.in. ks. B. Dembowski, Marek Edelman, Jacek Kuro, Adam Michnik, Leszek Mo- czulski, Henryk Samsonowicz, Andrzej Wajda. Z dworca PKP pojechalimy na ul. Okopow na cmentarz ydowski, gdzie od- sonito tablic na symbolicznym grobie Henryka Ehrlicha i Wiktora Altera, czonków Bundu, ydowskiej Partii Socjalistycznej, która bya odpowiednikiem PPS. Ludzie ci po agresji sowieckiej na Polsk, 17 wrzenia wysali list do Stalina z pro- testem przeciw agresji. Skoczyo si to tak, jak byo do przewidzenia – zostali areszto- wani i zamordowani w wizieniu NKWD. Na cmentarzu zebrao si kilka tysicy osób, w tym wielka liczba ydów. Nad gowami tumu wida byo kilka transparentów KPN i PPS, midzy którymi znalaz si transparent z napisem hebrajskim „Chwaa ydom Polskim – Konfederacja Polski Niepodlegej”. Powieway równie flagi ydowskie. Przed cmentarzem ydowskim podesza do mnie jaka dziennikarka z Zachodu, a poniewa miaem opask KPN, zapytaa, czy AK i KPN to jest to samo. Odpowie- dziaem, e waciwie to samo. Po poudniu odbya si uroczysto pod pomnikiem Obroców Getta i przemarsz na Umschlagplatz na Stawkach. Brao w tym udzia okoo 10 000 osób. Transparentów byo tym razem kilkanacie, w tym 10 KPN. Pozostae „Solidarnoci” i PPS. Jest rzecz ciekaw, e od samego rana, bdc w cieniu flag ydowskich, czuem si bezpieczny, bo wiedziaem, e ZOMO nas nie zaatakuje.

PRZED WIZYT GORBACZOWA. SAMOCHÓD SB PRZED DOMEM

Dnia 11 lipca 1988 r., gdy rano wyszedem z domu do pracy, zajecha mi drog samochód SB. Powiedziano mi: „Zawieziemy pana do pracy”. W samochodzie jeden z esbeków owiadczy: – Za par dni bdzie w Krakowie tow. Gorbaczow. Jeeli na miecie pokae si choby jeden transparent KPN, bdzie pan aresztowany. – Ja dziki Gorbaczowowi wyszedem w 1986 r. z wizienia, bo zaraz po jego wi- zycie bya amnestia i nie czuje do niego niechci, ale po tym, co pan powiedzia, palcem nie kiwn, eby transparentom przeszkodzi – odpowiedziaem. Rozmowa na ten temat si skoczya. Jeden z esbeków nawiza do mojej ucieczki po aresztowaniu u ebrowskiego: – Na co pan liczy? Kto mia panu pomóc? – dopytywa. Odpowiedziaem, e So- enicyn w Archipelagu pisa: „Przy aresztowaniu naley broni si choby krzykiem”. – Gdyby ludzie w Rosji za Stalina krzyczeli, to taki krzyk milionów byby nie do zniesienia i nie byoby tych ofiar, a jeeli chodzi o moj osob, to kto kiedy przyjdzie mi z pomoc – stwierdziem. Po tej rozmowie rzeczywicie odwieziono mnie do pracy. SOWINIEC nr 38/39 OD KOR-u do KPN-u 135

3 MAJA 1988 R. NA WAWELU

Spodziewaem si przed tym witem aresztowania, w celu utrudnienia mani- festacji. W zwizku z czym wziem trzy dni urlopu i przebywaem poza domem, nocujc u znajomych, pastwa Stefaniaków na os. Oficerskim. Okazao si to po- trzebne, bo byli po mnie w domu i w pracy. Przed tym, jak udaem si na Wawel 3 maja, gospodarz poradzi mi, eby zgoli brod, bo nie dojd do katedry. Zrobiem tak i przyszedem na Wawel dwie godziny przed Msz w. Przechodzc przez dziedzi- niec wawelski, minem dwóch esbeków, którzy wymieniali takie uwagi: pierwszy: „Izdebski!”, drugi: „Zreszt na urlopie”. Poszedem przed katedr i usiadem na aw- ce obok Jacka Smagowicza. Nagle przed nami stana milicyjna Nyska, wyskoczyo z niej kilku milicjantów, którzy zwrócili si do nas z daniem: „Dowody osobiste!”. Smagowicz zapyta: „Dlaczego?” i natychmiast da nura w lew stron, ja w praw. Zapao mnie dwóch milicjantów. Zaczem krzycze: „Ludzie, ratunku! Ksie Bie- laski!”. Z katedry wybiego dwóch KPN-owców i zaczli mnie cign w stron ka- tedry. Byli to Marian Brado i Antoni Piekakiewicz. Wyrwali mnie milicjantom. Jed- nak krzyk pomaga. Soenicyn mia racj. Wbrew proroctwom esbeków z samochodu kto przyszed z pomoc.

STRAJK W HUCIE LENINA

Konflikt midzy zaog a dyrekcj narasta od lat i grozi wybuchem. W 1988 r. weszy w ycie nowe ceny ywnoci zaostrzajce rónice midzy zarobkami robotni- ków w Kombinacie a cenami teje ywnoci. Iskr, która wybuch spowodowaa, by artyku w „Gazecie Krakowskiej”, o dziwo organie KW PZPR, na temat rednich zarob- ków robotników w krakowskich zakadach i zarobków dyrektorów. Strajk rozpocz si 26 kwietnia. Stany: Zgniatacz, Walcownia Drobna Tam, Blach Zimnych, Blach Karoseryjnych, cz Wydziau Mechanicznego zatrudniajce 10 000 ludzi. Nie pamitam, kto przekaza nam t wiadomo do KPN, ale dosza ona byskawicznie. Natychmiast pojechaem z Bocianem do enyka, gdzie byo Biuro In- formacyjne KPN, i przekazaem telefonicznie wiadomo o strajku do Wolnej Europy, BBC i UPI w Warszawie, przedstawiajc si imieniem i nazwiskiem jako Szef II Obsza- ru KPN. Organizacja modzieowa KPN wspieraa strajk w HiL-u prac przy wydawaniu „komunikatów strajkowych”. Wydano 8 komunikatów o cznym nakadzie 46 500 sztuk. Komunikaty na teren Kombinatu dostarcza Stefan Piech, który jako hutnik mia atwy dostp do HiL-u. Miejscem, gdzie mona byo otrzyma informacje, bya pleba- nia przy kociele na os. Szklane Domy. Poznaem tam oboje Romaszewskich. Jeden z hutników powiedzia: „Jeeli ten strajk stamsz, to niedugo bdzie nastpny”. W dniu 2 maja ks. Jancarz odprawia Msz w. na terenie Kombinatu przed obra- zem Matki Boskiej. Ksidza przywieziono karetk pogotowia. W nocy z 4 na 5 maja ZOMO przekroczyo bramy Kombinatu; bito wszystkich, równie kobiety. Obraz Matki Boskiej milicjanci przewieli do Mistrzejowic i oddali ks. Jancarzowi. 136 Andrzej Izdebski SOWINIEC nr 38/39

W czasie czwartkowego naboestwa ks. Jancarz powiedzia, e przyjdzie dzie, w którym bdzie mia zaszczyt odnie ten obraz procesjonalnie „na Kombinat w towa- rzystwie Kazia Fugla”. Przyszed ten dzie.

MIDZYNARODOWA KONFERENCJA PRAW CZOWIEKA

Wczesnym latem 1988 r. dotaro do mnie pismo na temat organizowanej Midzy- narodowej Konferencji Praw Czowieka. Pod pismem byli podpisani: Romaszewski, Rokita, Chojecki (syn „Kamy”, uczestniczki akcji na Kutscher), oraz Zbigniew Fijak. Punkt informacyjny konferencji znajdowa si w klasztorze oo. Dominikanów. Chyba 25 sierpnia w telewizji i w prasie ukazay si zoliwe wzmianki o tzw. Midzynarodowej Konferencji Praw Czowieka. Konferencja odbywaa si w kocie- le w Mistrzejowicach. Na drugi dzie po rozpoczciu konferencji informacje w prasie byy krótkie, ale rzeczowe, bez zoliwoci. Ze strony KPN brali w niej udzia: Le- szek Moczulski, Ryszard Bocian, pastwo Holfajerowie i ja (innych osób nie pami- tam). W konferencji uczestniczyli przedstawiciele wszystkich czci wiata, a nawet ze szczególnie gnbionej przez komun Sowacji. Konferencja trwaa 4 dni, od 25 do 28 sierpnia. Przybyli te górnicy ze strajkujcej kopalni „Manifest Lipcowy” z prob o popar- cie ich da. Obiecano im, e uczestnicy konferencji pojad do „Manifestu”. Wród wielu ciekawych wystpie najwiksze wraenie wywary sowa przedstawiciela Afga- nistanu. Powiedzia, e jest czonkiem rodziny króla Afganistanu, e wiek nie pozwala mu bra udziau w walkach i e (cytuje prawie dosownie): „Jestem dumny z tego, e mój biedny bosy naród pokona «niezwycion» Armi Czerwon”. Pod koniec obrad zabra gos Moczulski. (Zaginy mi notatki z jego wystpienia i nie mog nic zacytowa, ale wystpienie byo tak wspaniae, e przyjto je oklaskami na stojco). Po przybyciu górników z „Manifestu” Bocian opuci obrady i pojecha do Ja- strzbia, podszed pod mur kopalni, a nastpnie korzystajc z awki, na której siedzieli zomowcy, przeskoczy przez mur i tak znalaz si w kopalni. Do koca strajku redago- wa tam pisemko „Manifeciak”. W niedziel, 28 sierpnia, pojechaem razem z uczest- nikami konferencji do Owicimia, gdzie poznaem pisark rosyjsk p. Gorbaniewsk. Potem przy pomniku pomordowanych usyszaem wystpienie przedstawiciela Izraela, który powiedzia: „Ten straszny obóz jest dowodem, do czego prowadz le pojte ru- chy pacyfistyczne”. Nie wiem, czy mia na myli „pacyfizm” Francuzów w 1939 r., czy bierno narodu ydowskiego w czasie zagady. Uczestnicy konferencji zrezygnowali z wyprawy do „Manifestu”. Po zwiedzeniu obozu postanowiem dosta si do Jastrz- bia i udaem si drog asfaltow w stron dworca PKP. W lad za mn ruszy samochód MO. Skrciem w lewo na rysko i midzy kopkami zboa pobiegem w stron dworca. ciganie mnie przez rysko zniechcio ich do pocigu i zawrócili. Po przyjedzie do Jastrzbia dojechaem taksówk do kocioa „na górce”. Przy kociele tym dziaa sztab ludzi wspomagajcych strajk. Owiadczyem, e chciabym dosta si do kopalni. Powiedziano mi, e moliwe to bdzie dopiero jutro. Jeden ze sztabu nazywa si Tyszkiewicz. Na drugi dzie dano mi jakie stare ubranie robocze i w grupie kilkunastu osób poszlimy polami w stron kopalni. Wród nas byli SOWINIEC nr 38/39 OD KOR-u do KPN-u 137 górnicy, którzy strajkowali ju w dwóch kopalniach, a po stumieniu w nich strajku chcieli by równie w „Manifecie”. Podeszlimy do blisko do murów kopalni, ale bya tak szczelnie obstawiona przez milicj, e nie dao si do niej dosta. W efekcie do „Manifestu” dotar jeden uczestnik Konfederacji, Ryszard Bocian, dziaacz KPN. Drugi uczestnik, tj. ja (te z KPN) dotar tylko pod mur kopalni.

BIAORU YJE!

W dniu 24 wrzenia odbya si na cmentarzu Rakowickim w Krakowie niezwyka uroczysto. Odsonito obelisk na grobie biaoruskiego poety i dziaacza niepodlego- ciowego, a w okresie wojny z bolszewikami ministra spraw wojskowych Biaorusi, Aleksandra Pruszyskiego, o pseudonimie literackim „Ae Harun”. Na cmentarz przy- byo okoo stu Biaorusinów z Polski. Byli te gocie z sowieckiej Biaorusi oraz mo- dzie z Biaoruskiego Zrzeszenia Studentów z transparentami w jzyku biaoruskim: „yje Biaoru” itp.; powieway flagi biao-czerwono-biae. Przemawiali Biaorusini. piewano pieni i recytowano wiersze. By obecny doktor Oleg atyszonek, historyk UJ. Gos zabra równie przewodniczcy II obszaru KPN Andrzej Izdebski, podkrela- jc dary, jakie naród biaoruski ofiarowa Polsce w osobach: Kociuszki, Moniuszki, ks. Popieuszki, Mickiewicza, Sienkiewicza, Chodkiewiczów czy Kniaziewiczów. KPN zoya wieniec z napisem „onierzowi wolnej Biaorusi Konfederacja Polski Niepod- legej”. Jeden ze studentów powiedzia, e serce mu ronie na widok tego napisu. Zo- ono równie wieniec od PPS z Warszawy. Uroczysto ta bya pierwsz w PRL mani- festacj nastrojów i de modego pokolenia Biaorusinów.

NA WAWELU 11 LISTOPADA 1988 R.

Po Mszy w. w katedrze, w godzinach wieczornych zebra si na Wawelu kilkuty- siczny tum ludzi, do których wygosiem nastpujce przemówienie (pisz to w notat- kach z 1988 r.): Nazywam si Izdebski. Jestem przewodniczcym Krakowskiego Obszaru KPN. W dniu dzisiejszym naleaoby mówi o roku 1918, o Pisudskim, ale poniewa o tym pisz wszystkie gazety, ja bd mówi o Bierucie, który 15 sierpnia 1944 r. w Lublinie prowadzi ksidza w procesji. Rok wczeniej 1 dywizja skadaa przysig nad Ok w czasie Mszy w., a do roku 1948 wojsko szo kompaniami do kocioa w kad niedziel. W 1947 r. Bierut w sejmie mówi: „Tak mi dopomó Bóg”. Chodzio o zdobycie zaufania narodu. Dua cz spoeczestwa daa si na to nabra. Przeciw onierzom AK, którzy chronili si po lasach, wystpili nie Rosjanie, tylko Polacy – onierze KBW, ubowcy i milicjanci. Prymitywni bolszewicy potrafili sprytnie skóci naród polski. I wtedy wadza ludowa po- kazaa, co potrafi. Usunito ksiy z wojska, ze szkó, a cz, take prymasa, skierowano do wizie. Setki tysicy onierzy AK, NSZ, BCH, a nawet AL poszo do wizie. Ilu zamordowano, nie wiadomo. Potem przyszed Gomuka i polski padziernik. Naród zaufa. Zakoczyo si to masakr robotników na Wybrzeu. Potem przyszed Gierek i nastpna odnowa. Naród zaufa. Bya sierpniowa odnowa i „Solidarno”. Naród uwierzy. Zako- czono to stanem wojennym. 138 Andrzej Izdebski SOWINIEC nr 38/39

Dlatego dzisiaj przestrzegam przed nastpnym oszustwem. Te artykuy o Pisudskim i Legionach su temu samemu celowi co w latach czterdziestych. Zdoby zaufanie, a po- tem skierowa otumanion cz spoeczestwa przeciw nowym „karom reakcji”. Tym razem nie przeciw akowcom, lecz przeciw „Solidarnoci” i opozycji. Czekamy na Okrgy Stó. Gdy te obrady si zaczn, miejmy wiadomo, e wszystko, co podpisywaa „wadza ludowa”, byo amane przy kadej okazji bez skrupuów.

SPOTKANIE LESZKA MOCZULSKIEGO Z PREMIEREM MAZOWIECKIM

Po wybraniu Mazowieckiego na premiera prawie niepodlegej Polski zdoby on sympati narodu. W krótkim czasie po wyborze telewizja przedstawia spotkanie Ma- zowieckiego z Moczulskim. W czasie tego spotkania Moczulski by oschy i niesympa- tyczny. Par tygodni po tym zapytaem Moczulskiego, dlaczego by tak niemiy wobec Mazowieckiego. Szef odpowiedzia: „Mazowiecki to dobry (nie wiedzia jeszcze o biskupie Kacz- marku) czowiek, ale chorobliwie ostrony. Gdy moe dosta 100, to prosi o 20. Na niego trzeba wywiera cigy nacisk, eby go zmusi do dziaania. Zapytaem go, co ma zamiar robi. Odpowiedzia, e nie ma pojcia”. Obszernie pisze o tym Moczulski w broszurze U progu niepodlegoci (Rewolucja bez rewolucji, cz. 2)12. Czytuj fragmenty w/w broszury (Mao ludzi czy mao polityki): „…Kom- pleks klski i kompleks Jaty ci nad Polsk”.

III KONGRES KPN

W dziwnych okolicznociach rozpocz si III Kongres Konfederacji Polski Nie- podlegej. W dniu 4 lutego 1989 r., na par dni przed Okrgym Stoem, na strychu wieowca na Woli w Warszawie zainaugurowaa go Msza w. odprawiana przez ksi- dza Sylwestra Zycha, kapelana KPN. Ksidz Zych powiedzia na wstpie, e odprawia Msz w. w zastpstwie ksidza Suchowolca, kapelana KPN, zamordowanego przed dwoma tygodniami przez „nieznanych sprawców”. Jak wiadomo, pó roku póniej zo- sta zamordowany równie ksidz Zych.

Po Mszy w. wystpi wysoki oficer w stopniu podpukownika LWP i wygosi przemówienie tak „bluniercze” wobec „wadzy ludowej”, e nawet nam, przywykym do wygaszania publicznie ostrych wypowiedzi, ciarki przeszy po grzbietach, bo mó- wi to oficer w mundurze. W przemówieniu byy nastpujce stwierdzenia: „W okre- sie legalnego dziaania «Solidarnoci» zaniedbano spraw LWP. W efekcie 13 grudnia 1981 r. nikt nie odmówi wykonania rozkazów […]. Dowódcy wszystkich szczebli s kontrolowani przez kontrwywiad […]. Kadr charakteryzuje serwilizm zamiast facho- woci. Dyspozycyjno oficerów dosza do tego stopnia, e w czasie obchodów tysic- lecia chrztu Polski oficerowie LWP przebrani po cywilnemu celowo robili awantury

12 Pierwszy raz tekst ten opublikowano w „Opinii” 1990, 27 IX. Mnie mówi o tym rok wczeniej, jesieni 1989 r. SOWINIEC nr 38/39 OD KOR-u do KPN-u 139 w Gnienie i Warszawie. W czasie odprawiania Mszy Milenijnej przed katedr odbywa- a si defilada wojskowa. Wrogo wobec Kocioa jest podstaw wychowania w LWP […]. onierze w drugim roku suby pracuj na prywatnych budowach oficerów […]. Szkolenie polityczne to – w duej czci – plugawienie przeszoci i teraniejszoci, rozpowszechnia si hasa: «Solidarno» to agenci Zachodu, KOR – agenci ydowscy, KPN to faszyci […]. Manewry dla dowódców Ukadu Warszawskiego s cakowicie wyreyserowane. Strzelanie artyleryjskie odbywa si na zasadzie zakopywania adun- ków (trotylu) w pobliu celu i strzelania z dziaa lepymi nabojami. Saper zapalark detonuje adunek w odpowiednim czasie. Celno wypada rewelacyjnie. Podobnie wy- glda bombardowanie lotnicze. Takie manewry to specjalno generaa Jaruzelskiego […]. W wypadku konfliktu polsko-sowieckiego powtórzy si sytuacja z powstania li- stopadowego – generaowie bd wierni Kremlowi […]. Przejawem nastrojów w LWP jest podanie si do dymisji kilkunastu oficerów […]. Do wojska dociera jednak prasa podziemna i radio Wolna Europa. Moja obecno tutaj jest tego dowodem. W imieniu opozycji w wojsku pozdrawiam Trzeci Kongres Konfederacji Polski Niepodlegej”. Jak si póniej dowiedziaem, przemawiajcym by podpukownik in. Stanisaw Dronicz, którego niezwyky yciorys podaj w skrócie. Urodzi si w roku 1932 w Wilnie. Do wojska wstpi na ochotnika w 1950 r. B- dc oficerem zawodowym i absolwentem Wojskowej Akademii Technicznej, doszed do stopnia podpukownika (bezpartyjny), zajmujc szereg stanowisk liniowych i szta- bowych. Przez 11 lat suy w Szefostwie Wojsk Inynieryjnych Ministerstwa Obrony Narodowej. W poowie lat siedemdziesitych skierowano go do 5 Brygady Saperów koo Szczecina, gdzie m.in. szkoli podchorych rezerwy. Tam wanie szkoli mojego ko- leg z biura Projektów Przemysu Paszowego, który nie znajdowa sów zachwytu dla jego postawy. Pod koniec lat siedemdziesitych przeniesiono go do Orodka Szkolenia Specjalistów Wojsk Inynieryjnych w Eku, w którego skad wchodzia Szkoa Podcho- rych Rezerwy. wiadomie opuci w rocie przysigi fragment odnoszcy si do brater- skiego sojuszu z Armi Sowieck, co bardzo si podobao podchorym. Wezwany do Warszawy do gen. Oliwy, dowódcy Warszawskiego Okrgu Wojskowego, otrzyma po- lecenie zoenia wyjanie, e zrobi to w wyniku przeoczenia. Odmówi, owiadczajc, e zrobi to wiadomie. Wtedy Oliwa poleci mu napisanie raportu o zwolnienie ze su- by w wojsku. Odpowiedzia, e raportu nie napisze, bo chce zosta w wojsku. I zosta. Po ogoszeniu stanu wojennego zoy dymisje, która zostaa przyjta. Pisa arty- kuy do podziemnego pisma „KOS”, a na pocztku 1983 r. zacz wydawa podziemne pismo „Reduta”13 dla oficerów Ludowego Wojska Polskiego. W kwietniu 1985 r. zosta aresztowany i, bez rozprawy, zdegradowany do stopnia szeregowca. Przesiedzia w areszcie pótora roku bez aktu oskarenia – przez pewien czas w jednej celi z Moczulskim. Wyszed z wizienia we wrzeniu 1986 r. w ramach amnestii. Bdc dziaaczem Konfederacji Polski Niepodlegej i czonkiem Rady Politycznej KPN, rozpocz wyda- wanie pisma „Honor i Ojczyzna”14, równie dla oficerów LWP.

13 „Reduta. Niezalene pismo wojskowe” (Warszawa-Gdask) 1983, nr 1-8 – niezalene pismo wy- dawane w 1983 r. przez onierzy zawodowych ludowego WP, na fali solidarnociowych przemian. 14 „Honor i Ojczyzna. Pismo dla oficerów, chorych i podchorych si Zbrojnych PRL” (Warszawa) 1988-1990 – niezalene pismo przeznaczone dla onierzy zawodowych LWP. 140 Andrzej Izdebski SOWINIEC nr 38/39

Po reaktywowaniu przez Leszka Moczulskiego „Strzelca” zosta szefem sztabu Komendy Gównej tego zwizku. Po Mszy w. na strychu wieowca przenielimy si w okolice Paacu Kultury, na wschodni stron ul. Marszakowskiej. Po godzinie obrad na sal wkroczyli funkcjonariusze milicji i SB, nakazujc prze- rwanie zebrania, obiecujc niearesztowanie nikogo z obecnych. Nastpiy dugie per- traktacje, w czasie których obrady kongresu trway nadal. W kocu przerwalimy obra- dy i opucilimy sal. Milicja wbrew obietnicom zatrzymaa Moczulskiego i kilka osób. Wypuszczono ich po paru godzinach. Wracajc do osoby pukownika Dronicza, to w drugim kwartale 1990 r. zosta on zaproszony na rozmow przez wiceministra obrony narodowej, Onyszkiewicza, który zaproponowa mu powrót do wojska na stanowisko starszego oficera do zlece u siebie. Dronicz przekaza nam t informacj w czasie zebrania Rady Politycznej KPN, pytajc, co o tym sdzimy. Przyjcie tej funkcji czyo si z rezygnacj z czonkostwa w KPN. Ja uwaaem, e powinien wróci, bo bdzie prowadzi polityk kadrow w wojsku. Moczulski powiedzia: „Odstawi Ci na boczny tor i nie bdzie Ci ani w wojsku, ani w KPN”. Okazao si póniej, e racj mia Moczulski. Onyszkiewicz nie próbowa nawet wpywa na polityk kadrow. O wszystkim decydowa Koodziejczyk i jego otoczenie z PZPR. Na pocztku zapowiadao si jednak optymistycznie. Miaem dwóch znajomych kapitanów typu Dronicza, którzy chcieli wróci do wojska. Powiedziaem o tym Droni- czowi, a on owiadczy: „Niech pisz podania. Jak podania znajda si na moim biurku, za par dni sprawy bd zaatwione”. Tak te si stao. Stanisaw Dronicz odszed z wojska po prawie trzech latach suby w III Rzeczy- pospolitej, obdarzony trzeci gwiazdk, w stopniu pukownika. W tym czasie mianowano generaami kilkudziesiciu pukowników z nieskazitel- n, dug partyjn przeszoci. W roku 1997 wydano (do niechlujnie) jego ksik pt. Wojsko nieocenzurowa- ne15. Mottem tej ksiki by cytat z Mickiewicza: Rce za lud walczce sam lud poodcina. Imion miych ludowi – lud pozapomina. Wszystko przejdzie! Po huku, po szumie, po trudzie Wezm dziedzictwo cisi, ciemni, mali ludzie.

Ten zowieszczy cytat by przepowiedni dalszych losów milionów Polaków. Druga cz III Kongresu odbya si w „Kamienioomie”, w sali przy kociele w. Józefa w Podgórzu.

15 S. Dronicz, Wojsko nieocenzurowane. Od Lenino do Drawska, Warszawa 1997, s. 206. REJESTR KOMISJI ZAKADOWYCH NSZZ „SOLIDARNO” W KRAKOWIE

Lech Klewyc

W sierpniu 1980 r. pojechaem z rodzin nad morze na wakacje do Jastrzbiej Góry. Tu poczt pantoflow otrzymywalimy codziennie wiadomoci o strajkach w kra- ju: w Trójmiecie i w Stoczni Gdaskiej. Dnia 30 sierpnia po poudniu wsiedlimy w Gdyni do pocigu pospiesznego zmierzajcego do Krakowa. W przedziale zostao jedno wolne miejsce. W Sopocie przysiad si do nas mczyzna udajcy si na wczasy do Krynicy-Zdroju. Gdy pocig wjeda na stacj w Gdasku, stanem w oknie, aby spojrze z daleka na stoczni. Udao si! Dostrzegem stoczniowców siedzcych na mu- rze i ludzi z nimi rozmawiajcych. Kiedy zobaczyem tum oczekujcy na przystanku kolejki trójmiejskiej, zaczem gono krzycze: – Stoczniowcy, nie daj-cie si!! Jestemy razem z Wami!! Udao mi si krzykn kilka razy, zanim pocig zatrzyma si na stacji. Gdy ruszy- limy w dalsz drog, mody mczyzna przedstawi si: – Przy Panu mog mówi o wszystkim. Nazywam si Kazimierz (nazwiska nie zapamitaem). Pracuj w Stoczni Gdaskiej. Jeszcze dzisiaj braem udzia w strajku. Nie chciaem jecha na wczasy do Krynicy-Zdroju. Koledzy namawiali mnie, abym pojecha. Mówili, e takie skierowanie na wczasy w góry otrzymuje si raz w yciu. A ja nigdy nie widziaem naszych gór. Jednak upieraem si przy swoim. Wtedy poszli do Lecha, ma si rozumie do Lecha Wasy. On nakaza mi przyj do siebie. Kiedy przyszedem, Lech powiedzia: „Masz jecha na wczasy do Krynicy. My tu, Kazimie- rzu, damy sobie rad bez jednego stoczniowca. Jed i spokojnie wypoczywaj. Kademu z nas to si naley”. Potem nasz towarzysz podróy jeszcze kilka godzin opowiada o strajku i straj- kujcych stoczniowcach, o postawie Lecha Wasy, o postawie doradców, którzy przy- jechali z Warszawy do Gdaska. Gdy skoczy opowiadanie, zapytaem go, co mam zrobi, by powoa komisj zakadow w Oddziale Instytutu Ekonomiki Przemysu Chemicznego w Krakowie. – Moe Pan zorganizowa spotkanie kolegów, którzy s w opozycji. Na zebraniu wyborczym wybiera si przewodniczcego, sekretarza i skarbnika. Jest jednak jeden 142 Lech Klewyc SOWINIEC nr 38/39 warunek. Koo musi by zarejestrowane w Midzyzakadowym Komitecie Strajkowym. To wszystko. Koo moe Pan powoa ju w poniedziaek. W niedziel 31 sierpnia ogldaem transmisj telewizyjn z obrad Midzyzakado- wego Komitetu Strajkowego z rzdem, które toczyy si w sali BHP Stoczni Gdaskiej. Rzd musia si spieszy z podpisaniem porozumienia, bo strajki wybuchay w coraz to innych miastach. Przeduanie rozmów grozio, e zastrajkuje cay kraj. W tych warun- kach rzd wyrazi zgod na realizacj 21 postulatów wysunitych przez stoczniowców. Postulaty te zostay wywieszone na tablicy, na bramie stoczni. Na oczach milionów wi- dzów porozumienie podpisali: ze strony strajkujcych – Lech Wasa, a ze strony rzdo- wej – Mieczysaw Jagielski. Gdy 1 wrzenia przyszedem do instytutu, wstpiem najpierw do pokoju mgr Ja- dwigi Fedorowicz oraz mgr Urszuli Nalborczyk i zapytaem, czy zapisz si do komisji zakadowej Niezalenych Zwizków Zawodowych. – Naturalnie! – wykrzykna Jadwiga. – Naturalnie, natychmiast – powiedziaa spokojnie Urszula. Widzc ich entuzjazm, zaprosiem koleanki do mojego pokoju. Najpierw opowie- dziaem wszystko to, co usyszaem w pocigu o przebiegu strajku w stoczni od jadce- go na wczasy do Krynicy pana Kazimierza. Potem zaproponowaem powoanie komisji zakadowej. Do komisji zapisali si nastpujcy pracownicy: mgr Jadwiga Bielak, mgr Maria Broda, Marcelina mielowska, mgr Maria Dbrowa (po mu Trzeniewska), mgr Bogusawa Gska (po mu Grabowiecka), Stanisaw Kula, mgr Teresa Kralka, mgr Urszula Nalborczyk, mgr Urszula Nowicka, mgr Piotr Trzeniewski i doc. Janina Zajdzikowska. W wyniku tajnych wyborów na przewodniczcego powoano adiunkta dr. Lecha Klewyca, na sekretarza – Jadwig Fedorowicz, a na skarbnika – Stanisawa Kul. O powoaniu koa Niezalenego Zwizku Zawodowego zawiadomiem kierow- nika Oddziau mgr. Andrzeja Donimirskiego oraz telefonicznie dyrektora instytutu w Warszawie, dr. Romana Dolczewskiego. Na tablicy ogosze wywiesiem nastpujc informacj: W dniu 1 wrzenia 1980 r. zostao powoane w Oddziale Instytutu Ekonomiki Przemysu Chemicznego w Krakowie koo Niezalenego Zwizku Zawodowego. Na przewodniczce- go koa zosta wybrany Lech Klewyc, na sekretarza Jadwiga Fedorowicz, a na skarbnika Stanisaw Kula. Prosz chtnych do wpisywania si do koa.

Zgosi si jeszcze tylko in. Jan Piwowarski (nazwisko rodowe Klacza). Od razu zaczem dzwoni do kolegów i znajomych z pozostaych instytutów z zapytaniem, czy zaoyli koa NZZ. Poinformowaem ich o zaoeniu koa w naszym instytucie, które okazao si pierwszym w naszej instytucji. Potem telefonowaem do kolegów i znajomych do rónych zakadów pracy. Pojechaem do kolegów do Kombi- natu Metalurgicznego, do Nowej Huty, do Zakadu Budowy Maszyn i Aparatury, Fabry- ki Maszyn Odlewniczych i Krakowskich Zakadów Farmaceutycznych „Polfa”. W tych zakadach nie powstay jeszcze koa NZZ. Duym zaskoczeniem bya dla nas wiadomo, e komunici zmienili nazw swo- jego zwizku na Niezalene Zwizki Zawodowe. W tej sytuacji nasz zwizek mia tylko jedno wyjcie – zmieni nazw w taki sposób, aby komunici nie mogli jej przej. SOWINIEC nr 38/39 Rejestr Komisji Zakadowych NSZZ „Solidarno”… 143

Dnia 6 wrzenia rozpocz dziaalno punkt informacyjny Niezalenego Zwizku Zawodowego w Klubie Inteligencji Katolickiej. O wyoeniu w KIK wzoru deklaracji czonkowskiej powiadomi mnie mecenas Kazimierz Bugajski. Deklaracj opracowali prawnicy zrzeszeni w KIK w sposób, który uniemoliwi komunistom podwaenie jej od strony formalno-prawnej. Udaem si do Klubu majcego siedzib przy ul. Sien- nej 5. Tutaj w otwartym na ocie pokoju leay na stoach oczekiwane deklaracje, po które przychodzili sami mczyni. Rozmawiaem z nimi. aden z nich nie powoa jeszcze koa NZZ. Pytali mnie, w jaki sposób zaoyem komisj zakadow w instytu- cie. W pokoju by obecny hr. Andrzej Potocki. Powiadomiem go o powoaniu 1 wrze- nia koa w naszej jednostce. Zapytaem, czy w Krakowie powstay ju gdzie komisje. Odpowiedzia: – Nic na ten temat nie wiem. Na razie nie ma w Krakowie Midzyzakadowego Komitetu Strajkowego. Moe zostanie powoany za tydzie albo za dwa tygodnie. Po powrocie do instytutu poprosiem sekretark o przepisanie deklaracji w 15 eg- zemplarzach i daem je do podpisania czonkom komisji zakadowej. Podpisali wszy- scy. Nie powoano jeszcze MKS, w którym mona byoby zarejestrowa nasze koo. Na zebraniu przewodniczcych 69 komisji zakadowych Niezalenego Zwizku Zawodowego, które odbyo si 15 wrzenia, powoano Midzyzakadowy Komitet Za- oycielski. W trakcie zebrania uchwalono statut. Na przewodniczcego MKZ zosta wybrany Stanisaw Zawada, robotnik z Kombinatu Metalurgicznego, a na wiceprze- wodniczcych: Mieczysaw Gil, redaktor „Gosu Nowej Huty”, i Andrzej Cyran z Biura Studiów i Projektów Hutnictwa „Biprostal”. Dnia 17 wrzenia odbyo si w Gdasku spotkanie delegatów z Midzyzakado- wych Komisji Strajkowych i Midzyzakadowych Komisji Zaoycielskich. Kraków reprezentowa Stanisaw Zawada. Na spotkaniu Karol Modzelewski z Wrocawia zapro- ponowa now nazw zwizku: Niezaleny Samorzdny Zwizek Zawodowy „Solidar- no”. Ta nazwa zostaa przez zebranych przyjta. Mecenas Kazimierz Bugajski powiadomi mnie telefonicznie, e 18 wrzenia 1980 r. Rada Narodowa przekae na siedzib biura Zarzdowi Regionu Maopolska Niezalenego Samorzdnego Zwizku Zawodowego „Solidarno” oprónione miesz- kanie przy ul. Karmelickiej 16. Od tego dnia przez ponad trzy miesice kierowaem biurem Zarzdu Regionu. Zaatwiaem wszystkie sprawy zwizane z organizowaniem pracy Zarzdu Regio- nu, zajmowaem si obsug zwizkowców przybywajcych do biura, a take dokumen- tami koniecznymi do rejestrowania powstaych komisji zakadowych. Udzielaem roz- maitych informacji, zaopatrywaem te biuro w materiay biurowe. Wraz z mecenasem Bugajskim opracowywalimy korespondencj i projekty uchwa dla Zarzdu Regionu. Korespondencj przepisywaem w domu na maszynie. Za materiay biurowe i wysyk korespondencji pacilimy po poowie. Gdy zwróciem si do Zawady o pienidze na zakupy, powiedzia mi, e nie dostaniemy od niego ani grosza. Ustaliem, e do zarejestrowania komisji zakadowej niezbdne bd nastpujce dokumenty: – lista obecnoci na zebraniu wyborczym (wraz z podpisami), – protokó przebiegu zebrania wyborczego, – nazwa zakadu pracy, adres i telefony, 144 Lech Klewyc SOWINIEC nr 38/39

– skad zarzdu komisji zakadowej (wraz z telefonami do czonków zarzdu), – wypenione i podpisane deklaracje czonkowskie. Zarzdy komisji zakadowych mona byo powoywa na dwa sposoby: organi- zujc zebranie wyborcze, na którym powiadamiao si o powstaniu zarzdu ca zaog lub tylko tych, którzy zdeklarowali ch wstpienia do Niezalenego Zwizku Zawodo- wego. Pocztkowo do NSZZ „Solidarno” wstpowali tylko ci pracownicy, którzy byli w opozycji do reimu komunistycznego. Potem wpisywali si równie ludzie kierowani do nas przez Sub Bezpieczestwa w wiadomych celach. Dnia 19 wrzenia kupiem zeszyt A-4, w którym póniej rejestrowaem komisje zakadowe. Sporzdzajc ich rejestr, postanowiem zarezerwowa 10 pierwszych miejsc dla duych zakadów pracy w naszym miecie. Jako pierwszy chciaem umieci Kom- binat Metalurgiczny Huty im. Lenina, a po niej dziewi innych duych zakadów. I tak te zrobiem. Swoj komisj zakadow zaoon 1 wrzenia jeszcze jako komisj Niezalenych Zwizków Zawodowych w Instytucie Ekonomiki Przemysu Chemicznego w Warsza- wie Odzia w Krakowie zarejestrowaem 19 wrzenia na pierwszym miejscu przezna- czonym dla rednich i maych firm, czyli na jedenastym miejscu. Przegldajc niedawno notatki, odnalazem przepisane z rejestru nazwy jedenastu pierwszych komisji zakadowych, byy to komisje: 1. Kombinatu Metalurgicznego Huty im. Lenina (36 000 czonków) 2. Wytwórni Sprztu Komunikacyjnego (1462 czonków) 3. Przedsibiorstwa Budownictwa Przemysowego (5194 czonków) 4. Fabryki Aparatów Pomiarowych „MERA-KFAP ” (900 czonków) 5. Hutniczego Przedsibiorstwa Remontowego (3600 czonków) 6. Krakowskich Zakadów Farmaceutycznych „Polfa” (1300 czonków) 7. Krakowskich Zakadów Sodowych „Solvay” (1044 czonków) 8. Fabryki Maszyn Odlewniczych „Famo” (790 czonków) 9. Zakadu Budowy Maszyn i Aparatury im. Szadkowskiego (1750 czonków) 10. Zakadów Przemysu Cukierniczego „Wawel” (1402 czonków) 11. Instytutu Ekonomiki Przemysu Chemicznego w Warszawie Oddziau w Kra- kowie (14 czonków). Z pierwszej dziesitki utkwiy mi w pamici dwie komisje zakadowe: Kombinatu Metalurgicznego (pierwsze miejsce) i Zakadów Budowy Maszyn i Aparatury (dziewi- te miejsce). Mój brat, mgr in. Zachariasz Klewyc, by wspózaoycielem komisji zakado- wej Zakadu Budowy Maszyn i Aparatury oraz czonkiem zarzdu. W tym zakadzie dyrektor wraz z sekretarzem podstawowej organizacji partyjnej PZPR zagrozili, e pracownicy, którzy zaczn zakada komisj zakadow NSZZ „Solidarno”, zostan natychmiast zwolnieni z pracy. Kiedy w caym kraju powoano tysice komisji zaka- dowych, a w Krakowie ponad 150, zwolennicy powoania komisji przestali si ba i na zebraniu zaoycielskim wybrali Zarzd. Wtedy przewodniczcy komisji zakadowej delegowa Zachariasza Klewyca do Zarzdu Regionu celem jej zarejestrowania. Kiedy Zachariasz Klewyc wróci do zakadu i powiedzia, e ich komisja zakadowa zostaa zarejestrowana na dziewitym miejscu, przewodniczcy komisji nie uwierzy i przy- szed do biura sprawdzi, czy to jest prawda. Wyjaniem mu, e dziesi pierwszych miejsc zarezerwowaem dla duych firm. Jego zakad zarejestrowaem na dziewitym miejscu. Z biura wyszed umiechnity i bardzo zadowolony z tego faktu. SOWINIEC nr 38/39 Rejestr Komisji Zakadowych NSZZ „Solidarno”… 145

Pod koniec pierwszej dekady padziernika przysza do biura moda kobieta, pani Danuta Konopacka, z prob o zatrudnienie w sekretariacie w Zarzdzie Regionu. Przy- jem j. Przekazaem do prowadzenia dziennik podawczy, rejestr komisji zakadowych i klucze do kasy pancernej, w której przechowywaem dokumenty. Wskazaem jej na- zwy dziesiciu duych zakadów pracy, zastrzegajc równoczenie, aby zgaszajcych si zwizkowców z tych komisji kierowaa bezporednio do mnie. Sam wpisywaem je do rejestru. Zgaszajcych si zwizkowców ze rednich i maych firm przyjmowaa sekretarka i notowaa ich komisje zakadowe. Od tej chwili w biurze pracoway dwie osoby. Teraz miaem wicej czasu na zaatwianie spraw, z którymi przychodzili do nas zwizkowcy. Codziennie uczestniczyem w posiedzeniach Zarzdu, które zaczynay si o 19.00 lub 20.00. Raz przewodniczcy Zarzdu, Stanisaw Zawada, pracownik Kombinatu Me- talurgicznego, zarzuci mi, e jego zakad macierzysty zostanie zarejestrowany na dale- kim miejscu. Powiedzia gono: – Do tej pory zarejestrowa Pan, doktorze, 169 komisji zakadowych. Wynika z tego, e komisja zakadowa Kombinatu Metalurgicznego zostanie zarejestrowana na 170 miejscu. Jak pan móg do tego dopuci? Do rozmowy wczy si czonek Zarzdu, mgr Tadeusz Piekarz. By moim przy- jacielem. Nasze zakady zgrupowane byy w Zjednoczeniu Przemysu Lotniczego i Sil- nikowego „Delta” w Warszawie. Ja pracowaem na stanowisku gównego ekonomisty przez trzy lata w Wytwórni Silników Wysokoprnych w Andrychowie, a on na takim samym stanowisku w Zakadzie Sprztu Komunikacyjnego w Krakowie. Konsultowa- em z nim podejmowane przedsiwzicia, które doprowadziy do penego wykonywa- nia przez zaog planowanych zada produkcyjnych. – Panie Przewodniczcy – powiedzia – w rozmowie z doktorem Klewycem nie powinien Pan podnosi gosu. Przecie nasze biuro funkcjonuje normalnie dziki jego bezinteresownej pracy. W mojej obronie stan te redaktor Mieczysaw Gil. – Dla Kombinatu Metalurgicznego zarezerwowaem w rejestrze pierwsze miej- sce – odpowiedziaem. – 10 pierwszych miejsc zarezerwowaem dla duych zakadów. Moe Pan to sprawdzi. Prosz mi powiedzie, Panie Przewodniczcy, dlaczego do tej pory nikt z Huty nie zgosi si do zarejestrowania waszej komisji zakadowej? Wtedy wyjani przyczyn tak pónego zgaszania si zwizkowców z duych za- kadów do rejestrowania komisji zwizkowych. – Wiem, e pracowa pan w Hucie Lenina. Wie pan dobrze, e Kombinat Metalur- giczny skada si z trzech zakadów, kilkunastu wydziaów podstawowych i kilkudzie- siciu wydziaów pomocniczych. Komisje zakadowe powoujemy na wszystkich wy- dziaach i na zebraniach wyborczych wybieramy delegatów na zebranie wyborcze caej Huty. Dotychczas na wielu wydziaach odbyy si zebrania zaóg, ale nadal pozostao duo wydziaów, które jeszcze nie wybray delegatów. Dlatego dzisiaj nie odbdzie si zebranie wyborcze, na którym zostanie powoany zarzd komisji zakadowej Huty. Jak si orientuj, nie nastpi to szybko. W maych zakadach komisje zakadowe powouje si na jednym zebraniu, a w rednich zakadach na kilku zebraniach. U nas, by powoa komisj zakadow, musimy odby jeszcze kilkadziesit zebra. 146 Lech Klewyc SOWINIEC nr 38/39

Pierwsze komisje zakadowe z duych firm zaczy si rejestrowa pod koniec padziernika. Komisja zakadowa Kombinatu Metalurgicznego Huty im. Lenina zgosi- a si do rejestracji 22 grudnia 1980 r. Opracowaem dwa artykuy, które zostay opublikowane na amach „Serwi- su Informacyjnego Solidarno Maopolska”1. Redaktor naczelny „Serwisu”, Adam Gliksman, poinformowa mnie, e w istniejcym obecnie rejestrze, który znajduje si w Fundacji Centrum Dokumentacji Czynu Niepodlegociowego „Sowiniec”, kolejno zakadania komisji zakadowych jest inna2. Udaem si do Fundacji, aby to sprawdzi. Na pierwszym miejscu znajduje si Kombinat Metalurgiczny, a po nim nastpuj inne instytucje. Na pierwszych jedenastu miejscach znalazy si nastpujce zakady pracy:

1. Kombinat Metalurgiczny Huty im. Lenina (36 000 czonków) 2. Orodek Badawczo-Rozwojowy Urzdze Chemicznych „CeBeA” (685 czonków) 3. Biuro Studiów i Projektów Hutnictwa „Biprostal” (356 czonków) 4. Fabryka Aparatów Pomiarowych „MERA-KFAP” (900 czonków) 5. Zakad Konstrukcji Stalowych „Elbud” (675 czonków) 6. Uniwersytet Jagielloski (3258 czonków) 7. Biuro Projektów i Realizacji Inwestycji Rafinerii Nafty „Bipronaft” (443 czonków) 8. Nowohuckie Przedsibiorstwa Instalacji Przemysowych „Montin” (1824 czonków) 9. Zakad Budowy Maszyn i Aparatury im. Szadkowskiego (1750 czonków) 10. Polska Akademia Nauk (1250 czonków) 11. Krakowskie Zakady Armatur (2060 czonków)

W pierwszej jedenastce znalazy si trzy komisje zakadowe z pierwotnego reje- stru: Kombinatu Metalurgicznego, Fabryki Aparatów Pomiarowych oraz Zakadu Bu- dowy Maszyn i Aparatury. Pozostae instytucje, które powoay komisje zakadowe, zo- stay odnotowane na nastpujcych miejscach: 12. Wytwórnia Sprztu Komunikacyjnego „PZL” 19. Instytut Ekonomiki Przemysu Chemicznego 74. Przedsibiorstwo Budownictwa Przemysowego „Budostal” 100. Zakad Przemysu Cukierniczego „Wawel” 123. Krakowskie Zakady Farmaceutyczne „Polfa” 171. Fabryka Maszyn Odlewniczych „Famo” 316. Krakowskie Zakady Sodowe „Solvay” 677. Hutnicze Przedsibiorstwa Remontowe.

1 L. . Klewyc, Pocztki pracy Zarzdu Regionu Maopolska, „Serwis informacyjny «Solidarno» Maopolska” 2009, nr 9/10; idem, Mój karnawa „Solidarnoci”, „Serwis Informacyjny «Soli- darno» Maopolska” 2009, nr 13/14. 2 Zob.: http://www.sowiniec.com.pl/php/5_p_solidarna.php?ID3=22&username=&s=1&li =&sort= K_OPS. (15 XII 2011). SOWINIEC nr 38/39 Rejestr Komisji Zakadowych NSZZ „Solidarno”… 147

Wnioski 1. Dla duych zakadów pracy zarezerwowaem 10 pierwszych miejsc w rejestrze, cho duych zakadów byo w Krakowie znacznie wicej. Po wyczerpaniu pierwszych dziesiciu miejsc pozostae komisje zakadowe byy rejestrowane w kolejnoci zgasza- nia si. Komisje zakadowe tych zakadów rejestrowano gównie w padzierniku, listo- padzie i grudniu 1980 r. 2. Biuro Zarzdu Regionu Maopolska wpisywao do rejestru tylko te komisje za- kadowe, które przynosiy komplet wymaganych dokumentów. W przypadku braku pe- nej dokumentacji nie rejestrowano danej komisji zakadowej. Dopiero po uzupenieniu braków wpisywano komisj do rejestru. 3. Naley zauway, e ani pierwotna kolejno ewidencjonowania komisji zaka- dowych, ani obecna ewidencja nie odzwierciedlay dokadnie kolejnoci powstawania komisji. Komisja zakadowa Instytutu Ekonomiki Przemysu Chemicznego powstaa jako pierwsza w Krakowie, a do rejestru wpisaem j na jedenastym miejscu. Mimo e niektóre komisje zakadowe zakadano w okresie od padziernika do grudnia, w reje- strze znalazy si na pierwszych dziesiciu miejscach. List internowanych z Krakowa, napisany przez Tadeusza Piekarza, do TKZ NSZZ „Solidarno” WSK PZL – Nowy upków, po czerwcu 1982 KOMISJA ZAKADOWA NSZZ „SOLIDARNO” WYTWÓRNI SPRZTU KOMUNIKACYJNEGO PZL KRAKÓW 1980-1989

Tadeusz Konik

Od redakcji: Trzydziesta rocznica strajków sierpniowych 1980 r. oraz powoania Niezale- nego Zwizku Zawodowego „Solidarno” skonia Zarzd Fundacji CDCN do uruchomienia projektu badawczego majcego na celu odtworzenie struktury niezalenego zwizku w Krakowie i Maopolsce. Powodem tych dziaa jest brak podstawowych informacji dotyczcych skadu oso- bowego gremiów kierowniczych zwizku na poziomie Komisji Zakadowych. Szacunkowo okrela si liczb czonków „Solidarnoci” w Maopolsce na blisko 600 tys. osób. Jednak stan wiedzy o ludziach dziaajcych w maopolskiej „Solidarnoci” ogranicza si jedynie do kilkusetosobo- wej grupy osób internowanych i wizionych w czasie stanu wojennego, pochodzcych ze struktur regionalnych zwizku lub poszczególnych zakadów pracy. Brak podstawowych informacji na te- mat Komisji Zakadowych i ich skadów personalnych. Kilka lat temu Fundacja CDCN w oparciu o przechowywane w swoim zasobie archiwum maopolskiej „Solidarnoci” zestawia na swoim portalu www.sowiniec.com.pl wykaz Komisji Zakadowych NSZZ „Solidarno” Regionu Mao- polska. Kolejnym krokiem jest gromadzenie szczegóowych informacji na temat konkretnych Ko- misji Zakadowych. W tym celu opracowano ankiet (dostpn równie na wspomnianej stronie internetowej) caociowo obejmujc histori poszczególnych Komisji Zakadowych. Poniej zamieszczamy odpowiedzi przygotowane przez Tadeusza Konika, dziaacza NSZZ „Solidarno” WSK PZL w Krakowie, szczegóowo oddajce realia funkcjonowania niezalene- go zwizku w duym zakadzie pracy Maopolski1. Zachowano charakterystyczny jzyk relacji, ingerencje w tekst ograniczyy si jedynie do niezbdnych korekt stylistycznych.

1 Pod wzgldem liczby zatrudnionych Wytwórnia Sprztu Komunikacyjnego PZL w Krakowie pozo- stawaa w drugiej dziesitce najwikszych zakadów pracy Maopolski. 150 Tadeusz Konik SOWINIEC nr 38/39

INFORMACJE O KOMISJI ZAKADOWEJ NSZZ „SOLIDARNO” – REGION MAOPOLSKA 1980-1989

Ankieta nr 6

1. Pena nazwa zakadu pracy (dyrektor naczelny): Wytwórnia Sprztu Komunikacyjnego PZL Kraków (dyrektor: do pierwszego kwartau 1981 r. Edward Drwiga, nastpnie do 1989 r. Piotr Granda).

2. Liczba zatrudnionych: rednio 2,1-2,2 tys.

3. Dokadny adres: Kraków, ul. Wrocawska 53, filia: w Suchej Beskidzkiej (take WSK).

4. Nazwa Komisji Zakadowej NSZZ „Solidarno”: Komisja Zakadowa NSZZ „Solidarno” WSK PZL – Kraków.

5. Data powstania Komisji Zakadowej (KZ): Wrzesie 1980.

6. Data rejestracji w MKZ: Wrzesie 1980.

7. Nr rejestracji w MKZ (koo nr)2: Po wprowadzeniu stanu wojennego ubecja zarekwirowaa cay materia – majtek zwizku „Solidarno” zgromadzony w siedzibie zwizku, która miecia si na pierw- szym pitrze zakadowego biurowca. Po 1989 r. nastpi rzekomy zwrot skonfiskowa- nych materiaów, które okazay si dwoma workami jakiej makulatury. W fabryce nie pracowali ju etatowi pracownicy zwizku: sekretarz Krzysiek Adamski i Jerzy Ciama, sprawujcy przez dwa lub trzy tygodnie przed stanem wojennym funkcje p.o. przewod- niczcego na etacie, i nie byo moliwe skonfrontowanie zawartoci owych worków. Dlatego szczegóowe daty s nie do odtworzenia.

8. Liczba czonków NSZZ „S”: Ok. 2 tys. osób3.

9. Nazwisko i imi przewodniczcego(-ej) Komisji Zakadowej (stanowisko i funkcja):

2 Wedug ewidencji Komisji Zakadowych prowadzonej przez MKZ NSZZ „Solidarno” Maopol- ska KZ WSK-PZL w Krakowie przy ul. Wrocawskiej 53 zostaa zarejestrowana pod numerem 12 (FCDCN, Arch. 1, t. 6). 3 Wedug powyszego róda do koa NSZZ „Solidarno” WSK PZL Kraków zapisao si 1462 czonków (ibidem). SOWINIEC nr 38/39 Komisja Zakadowa NSZZ „Solidarno”… 151

Przewodniczcym zwizku NSZZ „Solidarno” zosta mgr Tadeusz Piekarz4 (etat). Sekretarzem zwizku zosta Krzysztof Adamski, za Tadeusz Piekarz, czonek MKZ Kraków, w fabryce by rzadkim gociem. Pochaniaa go praca w MKZ-cie. Cier- piaa na tym praca Komisji Zakadowej, bo przy blisko 2 tys. czonków zwizku „S” se- kretarz mia pene rce roboty i wicej, za spoeczni wiceprzewodniczcy pp. Andrzej wierczyski i Mieczysaw Zawia nie byli w stanie sprosta wszystkim obowizkom, które na nich dodatkowo spady. Na wiosn 1981 r. Mieczysaw Zawia zrezygnowa z pracy w Komisji Zakadowej i dopiero pod koniec listopada 1981 r. zostay przepro- wadzone wybory uzupeniajce do Zarzdu zwizku w Wytwórni. Na p.o. przewodni- czcego zwizku zosta wybrany Jerzy Ciama, a na III przewodniczcego do spraw kontaktu z zaog z ryczatem 20 godzin miesicznie wybrany zosta Tadeusz Konik – dotychczas czonek prezydium KZ. Odbyo si to ok. 2 tygodni przed 13 grudnia 1981 r.! Tadeusz Piekarz nigdy nie by odwoany z funkcji przewodniczcego, a do objcia funkcji dyrektora naczelnego w 1989 r.

10. Nazwiska pozostaych czonków KZ (ich stanowiska i funkcje): Skad Komisji Zakadowej po wyborach w 1980 r.: Prezydium: – I wiceprzewodniczcy – mgr chemii Andrzej wierczyski, nauczyciel w Zespo- le Szkó Technicznych przy WSK, redaktor zwizkowej rozgoni; – II wiceprzewodniczcy – Mieczysaw Zawia – technik mechanik operator ma- szyn W-2110; – etatowy sekretarz – Krzysztof Adamski, technik mechanik konstruktor; – in. Mieczysaw Leniak, w komisji zakadowej odpowiedzialny za organizowa- nie strajków (szef strajkowy), czonek prezydium. Po 13 grudnia 1981 r. odmówi organizowania strajku, stwierdzajc, e obowizywaa go przysiga oficerska, by w WSW pod- lub porucznikiem; – Mieczysaw Stryszowski – skarbnik, czonek prezydium, wyksztacenie rednie, prac. magazynowy; – Tadeusz Konik – czonek prezydium, robotnik W-2110, wyksztacenie rednie.

Czonkowie komisji: – in. Tadeusz Kopijka, odpowiedzialny za kolporta z innymi firmami, bylimy tzw. zakadem A (wiodcym dla innych ustalonych); – Ryszard Maksel, funkcje ds. kulturalno-owiatowych, wyksztacenie zawodowe, lusarz W-2110;

4 Tadeusz Piekarz (1941-2005), mgr, ekonomista, w latach 1969-1990 pracownik WSK PZL w Kra- kowie, dziaacz NSZZ „Solidarno” WSK PZL (przewodniczcy KZ) i struktur regionalnych, czonek MKS i prezydium ZR Maopolska (wiceprzewodniczcy), wspópracownik TKK NSZZ „Solidarno”, w maju 1982 pobity i aresztowany po procesji w. Stanisawa, internowany 13 V 1982 w Rzeszowie-Zau (od 15 V 1982), a nastpnie w Kielcach (od 26 V 1982), aresztowany 6 XI 1982 i osadzony w Orodku Odosobnienia w Kielcach, przewieziony do Krakowa, 9 XI 1982 postawiony w stan oskarenia za dziaalno w okresie 13 XII 1981-13 V 1982, postanowieniem Sdu Wojskowego Okrgu Warszawskiego zwolniony warunkowo 27 I 1983, wiceprzewodnicz- cy Krakowskiego i Maopolskiego Komitetu Obywatelskiego (1989-1990), wojewoda krakowski (1990-1996). 152 Tadeusz Konik SOWINIEC nr 38/39

– in. Bolesaw Chwastek, zastpca kierownika wydziau narzdziowni; – Mieczysaw Dzierak – lusarz W-2150; – Stanisaw Czepiec – pracownik kalkulacji, wyksztacenie rednie (nie wykazywa si aktywnoci w KZ). Komisj Rewizyjn tworzyli: in. Leszek Wako – przewodniczcy i in. Cze- saw Jagu – wiceprzewodniczcy.

11. Udzia KZ w strajkach (od VIII 1980 do 13 XII 1981): Istniay tylko pogotowia strajkowe, zwaszcza ogólnopolskie. Na szczeblu zaka- dowym w tym przedziale czasowym nie byo potrzeby strajku.

12. Udzia w strajkach lub innych formach protestu od 13 XII 1981 do kwietnia 1989 (skad Komitetu Strajkowego): W wietle obowizujcych wtedy przepisów bylimy zakadem zmilitaryzo- wanym, penetrowanym jawnie przez oficerów WP i po kryjomu pod opiek SB. Po 13 grudnia 1981 r. nie pojawi si w pracy przewodniczcy Tadeusz Piekarz. Sekretarz Adamski i Ciama zostali zatrzymani na 24 godziny i mocno nastraszeni. In. Mieczysaw Leniak stchórzy i odmówi wykonania swoich obowizków sze- fa strajkowego. A wczeniej by taki bojowy. Nie opanowa syreny zakadowej, nie zor- ganizowa wart zwizkowych z opaskami na bramie wejciowej. Odmówi wykonania instrukcji strajkowych, za co by odpowiedzialny, twierdzc, e obowizuje go oficer- skie sowo honoru. Wczeniej tego nie podnosi. Z wojska by porucznikiem. Od rana w poniedziaek (15 grudnia) w fabryce byo wielkie poruszenie, nie pracowano. Zaczy si nieformalne – spontaniczne zgromadzenia, ale brakowao pewnego przywódcy z au- torytetem do organizowania strajku. Zdoano jedynie wystawi warty z opaskami na bramie, z reguy byli to modzi ludzie, którzy mieli uniemoliwi stray przemysowej otwarcie bramy dla ZOMO i uprzedzi zaog zgromadzon na halach produkcyjnych o takich próbach. Gromadzc si zaog chcia zniechci do dziaania (strajku) byy wieloletni dziaacz Rady Zakadowej Mieczysaw Sabosz, który z tub gonikow sta- ra si przej inicjatyw. Odwag i zdecydowaniem wykaza si mody robotnik wydziau W-2150 Leszek Wieczorkiewicz. Z tub zabran Saboszowi uzasadni swoje postpowanie tym, e jest mody, jest kawalerem i atwiej mu bdzie znie szykany wadz, nawet aresztowanie. Pod koniec drugiego dnia przeprowadzono referendum za strajkiem. W masów- kach brali udzia przede wszystkim pracownicy z hal produkcyjnych. Gromadzono si na czeniu wydziau W-2110 i Narzdziowni. Ludzie z biurowca, którzy wraz ze szko liczyli okoo 1/3 zaogi, w niewielkim stopniu angaowali si w zgromadzeniach. Nieformalna grupa (Wieczorkiewicz, wier- czyski, Antoni Sendor, Konik, Leszek Jaranowski i jeszcze paru innych – przepraszam za pominicie: to ju mino 29 lat) przeprowadzia w kocu w drugim dniu referen- dum, w którym teoretycznie za strajkiem opowiedziaa si tylko 1/3 zaogi. Z powodu maej liczby chtnych strajk nie zosta podjty. We wtorek okoo godziny 15.00 zaoga udaa si do domów. W rod nie byo ju wikszych zgromadze, cho nie pracowano w normalnym rytmie. Nie wiedzielimy, co si dzieje z Piekarzem. Dopiero w wigili wit, w czasie obchodu po fabryce dyr. Piotr Granda, mimo licznej asysty zastpców i sekretarzy, po- wiedzia Konikowi, e „Tadek Piekarz nie siedzi, a ukrywa si”. Zebranie wyborcze KZ NSZZ „Solidarno” WSK PZL. Od lewej Krzysztof Adamski, Tadeusz Kopijka, Tadeusz Piekarz – wrzesie 1980

Zebranie wyborcze KZ NSZZ „Solidarno” WSK PZL. Siedzi, w okularach Andrzej wierczyski, w stanie wojennym redaktor gazetki zakadowej „Jestemy, Bdziemy” List internowanego Tadeusza Piekarza do Tadeusza Konika – Nowy upków, 30 VII 1982

Monstrancja wykonana w Zau w 1982 r. przez T. Piekarza i jego kolegów jako dar dla Papiea Jana Pawa II. Zmontowana przez T. Konika w WSK, zostaa wrczona Kardynaowi Franciszkowi Macharskiemu Karta z zeszytu, w którym T. Konik ewidencjonowa skadki zbierane przez czonków NSZZ „Solidarno” WSK PZL w latach 1982-1987 Okolicznociowa koperta wykonana przez osadzonych w Wojskowym Obozie Specjalnym nr 6 – Czerwony Bór, 24 XII 1982

Nominacja Tadeusza Piekarza na dyrektora WSK PZL. Od lewej: Wadysaw Barczewski, p.o. dyrektora WSK, przedstawiciel ministra przemysu, Julian Grochala, przewodniczcy Rady Pracowniczej i Tadeusz Piekarz – jesie 1989 SOWINIEC nr 38/39 Komisja Zakadowa NSZZ „Solidarno”… 153

13. Czy po 13 XII 1981 r. funkcjonowaa Tajna Komisja Zakadowa (TKZ): Tak.

14. Skad osobowy TKZ: Na przeomie grudnia i stycznia 1982 r. zawizaa si Tajna Komisja Zakadowa w skadzie: Andrzej wierczyski, Krzysiek Adamski, Jerzy Ciama i Tadeusz Konik, który po pewnym czasie zosta nieformalnym szefem TKZ. Moim przybocznym by Antek Sendor. Po wycofaniu si Ciamy w 1983-1984 r. skad TKZ uzupeni Stefan Goda, robotnik wydziau W-2150. Duy wpyw na organizowanie si tej grupy mia Leszek Jaranowski, mody „pistolet” (24 lata), który potrafi raz naciska, to znów mobilizowa do szerszej i szybszej pracy opozycyjnej. By pracownikiem wydziau W-2110, jako operator maszyn, ten od „Hutnika” (póniej)5.

15. Czy zbierano skadki zwizkowe (od kiedy? do kiedy?): Od stanu wojennego do 1988 r. bya prowadzona dziaalno zwizkowa. Wypa- cane byy wiadczenia zwizkowe z tytuu urodzin dziecka, mierci czonka rodziny. Do koca nielegalnej dziaalnoci wspomagalimy komitety pomocy, wpacalimy re- gulaminowe 20% skadek na struktury zwizkowe. 16 maja 1988 r. na strajkujcych hutników zebralimy, poza skadkami, kwot 122 800 z (mam potwierdzenie). Posia- dam do szczegóowe notatki6.

[Spontaniczne rozpoczcie zbierania pienidzy wród zaogi z przeznaczeniem na pomoc dla rodzin zatrzymanych, internowanych czy aresztowanych na pocztku wród najbliszych ko- legów, a potem w caym zakadzie wynikno zarówno z potrzeby serc, jak i zrozumienia, e bez pienidzy nic si nie da zrobi. Notatki te zaczem prowadzi, aby nie pogubi si, a po comiesicznym przedstawieniu ich pozostaym czonkom Tajnej Komisji Zakadowej w osobach Andrzeja wierczyskiego, Krzysztofa Adamskiego i Jerzego Ciamy miaem je niszczy, aby w czasie rewizji lub wpadki nie byo dowodów dziaalnoci. Bo bya to dziaalno zabroniona, a Zwizek Solidarnoci zdelegalizowany. Notatek tych nie niszczyem, najpierw eby si nie pogubi, a po kilku miesicach z po- wodu plotek i zarzutów ze strony rónych ludzi w zwizku z przeznaczeniem tych pienidzy. Nastpnie zakadowy ubek Jerzy Jurasz sugerowa na przesuchaniach, e Adamski, a potem

5 Leszek Jaranowski (ur. 1958), absolwent Technikum Hutniczo-Mechanicznego przy Zespole Szkó Mechanicznych nr 3 w Krakowie-Nowej Hucie, od 1979 pracownik WSK PZL w Krakowie, w 1982 czonek TKZ WSK PZL, wspózaoyciel czasopisma „Jestemy, Bdziemy”, w okresie od 5 XI 1982 do 3 II 1983 internowany w Wojskowym Obozie Specjalnym w Czerwonym Borze, kolporter, drukarz wielu pism drugiego obiegu, m.in. „Hutnika”. 6 Zachowa si specjalny brulion zawierajcy szczegóowe dane dotyczce zbierania skadek zwizko- wych. Po zestawieniu w grudniu 2010 r. wszystkich zapisów udao si odtworzy poszczególne kwo- ty. Wedug istniejcych zapisów w okresie od grudnia 1981 do 31 III 1987 r. zebrano 1 095 431 z i 50 USD. Odtworzy mona take szczegóowe wydatki z rozdysponowanej kwoty 783 tys. (lata 1981-1986): 25% skadek odprowadzonych do struktur regionalnych za porednictwem „Aliny” (Doroty Stec-Fus) – 176 tys., do Arcybiskupiego Komitetu Pomocy Wizionym i Internowanym – 90 tys., do dominikaskiego orodka pomocy – 148 tys., wiadczenia dla zaogi WSK – 171 tys., zapomogi – 49 tys., zapomogi strajkowe i 13. pensje – 138 tys., msze rocznicowe w Bazylice Ma- riackiej – 11 tys. z. Pienidze wydawane byy take m.in. na benzyn, taksówki, kasety magnetofo- nowe, ksiki do biblioteki, pras podziemn, wiece i kwiaty, ywno, papierosy, pisaki itp. (por. FCDCN, akc. 2193). W doczonym do zeszytu komentarzu T. Konik napisa swoje uwagi obrazuj- ce trudnoci towarzyszce zbieraniu skadek – komentarz ujto w nawiasy kwadratowe. 154 Tadeusz Konik SOWINIEC nr 38/39

Konik kupili sobie samochody. Naprawd duo ludzi wiedziao, e Konik jest motorem w zbiera- niu funduszy, czego ja si na ogó wypieraem. Zeszyt ten trzymaem u zaufanych cioteczek – najpierw u siostry ojca, przy ul. Sebastiana 4, a potem, gdy si zacza ba, u siostry mamy, przy ul. Makowskiego 20. Przez kilka miesicy notatki te robiem przez kalk z brudnopisów, przy czym po zreferowaniu wpywów i wydatków czonkom TKZ miaem te notatki niszczy. Ale kopi zostawiem w zeszycie. Z upywem cza- su byo mi coraz ciej. Coraz wicej czasu musiaem powica na zaatwianie spraw zwiza- nych z opozycj. Byo mi coraz trudniej wygospodarowa czas na odwiedziny najpierw jednej, a potem drugiej ciotki. Telefonów nie mielimy. Dlatego i zeszyt by coraz bardziej zaniedbany. Wkadaem tylko karteczki z notatkami do zeszytu. Po uwanym ich ogldniciu i zaznajomieniu si z oznaczeniami mona si w tym wszystkim rozezna, cho i mnie niektóre sprawiaj trud- noci w rozszyfrowaniu. Jednoczenie prawie wszystkie wiadczenia zwizkowe s opisane (Nr USC [Urzd Stanu Cywilnego] kwota z., który wydzia i nazwisko). Moliwe, e nie wszystkie zapomogi byy podpisane, dla kogo s przeznaczone, lecz o nie wystpowali przedstawiciele wy- dziaów lub innych zespoów. Symbole na okrelenia osób lub podmiotów maj róne oznaczenia, bo byo to robione bez planu szczegóowego, spontanicznie. Dlatego te dosy obszernie opisaem na dalszych stronach zeszytu znaczenie znaków, nazw, tytuów czy osób, jak i okrele instytucji. Zbieranie skadek nie byo sielank. Byy to dobrowolne datki dawane czasem bez entuzja- zmu i wcale nie byy liczne ani hojne, cho zdarzay si wyjtki np.: tzw. „oe” lub „elektron”. To moja macierzysta brygada do poowy 1982 r. Tam zapocztkowaem zbieranie datków do zielo- nego, tekturowego pudeka. I to pudeko przetrwao wiele lat. To gniazdo obróbki, „elektony” na wydziale W-2110 przez wiele lat pacio wicej ni niektóre due wydziay. I mówiem im, e gdy bd mia moliwo, to ich wyróni. I robi to teraz! Bo to jedyna okazja. Co najmniej kilkunastu zapaleców w zakadzie chodzio i upominao si czasem po kilka razy, przypominajc obowizku dawania datku. Kilka akcji o pomoc finansow wród zaogi, np. dla strajkujcych hutników lub dla zwolnionych karnie, przynosio wiksze efekty. Przykadowo w maju 1988 r. zebrano w fabryce ponad 122 tys. zotych. Mam potwierdzenie. Pienidze te za- wiozem do hutniczego punktu pomocy w kociele na o. Szklane Domy w Nowej Hucie. Notatki moje urywaj si w 1987 r. I nie byo to przerwanie dziaalnoci, bo ta trwaa, tylko nie wiem, co si stao z notatkami. Miaem utrudniony dostp do zeszytu i notatki biece musia- em mie gdzie w fabryce. Zreszt po nowych wyborach z pocztkiem 1989 r., kiedy to objem funkcj urzdujcego wiceprzewodniczcego zwizku, musiaem si rozliczy z funduszy przed nowo wybran Komisj Zakadow „Solidarnoci”. Pamitam, e z ust Andrzeja wierczyskie- go pad zarzut, e gdyby dolary byy na lokacie w banku, to za minione lata byaby z tego spora sumka. A przecie to miaa by „elazna kasa” na wypadek np. wymiany pienidzy lub blokady wypat dewizowych jak po 13 grudnia 1981 r. Ale tak ju byo, e gdy wróg ustpowa, to kócilimy si midzy sob. I mimo e po objciu przez Tadeusza Piekarza, naszego starego-nowego przewodniczcego zwizku, funkcji dyrektora naczelnego WSK, ja, Tadeusz Konik, zostaem wybrany jeszcze w 1989 r. na przewod- niczcego NSZZ „Solidarno” w fabryce, nie dotrwaem do koca kadencji i zoyem rezygna- cj, która za drugim podejciem zostaa przez Komisj Zakadow przyjta. Musz, cho nie powinienem pewnie narzeka, opisa pokrótce moje kopoty zwizane z nielegaln dziaalnoci zwizkow, które byy powizane z moj coraz gorsz sytuacj finan- sow, a waciwie rzutoway na ni. Warunki ycia byy trudne. Pracujc na produkcji w tzw. akordzie, zarabiaem jak na ówczesne warunki wicej ni dobrze. W poowie 1982 r. z powodu coraz bardziej absorbujcych mnie obowizków, tzw. podziemia w fabryce, zaczem nie na- da z wykonywaniem zada i mimo czciowo rekompensowanych mi strat w pensji, mistrz zasugerowa, e za co takiego moe nawet mnie zwolni. Dlatego rozgldnem si i z pomoc SOWINIEC nr 38/39 Komisja Zakadowa NSZZ „Solidarno”… 155 lekarki otrzymaem skierowanie na stanowisko pracy chronionej na prototypowni. Bya to praca na tzw. dniówk zadaniow. Byo to w poowie 1982 r. I tak rozpocza si moja walka o finanso- we przetrwanie. W 1984 r. zmuszony byem do odejcia z prototypowni przez dziaanie dyr. tech- nicznego Romana wierzowskiego, który niekiedy zachowywa si gorzej ni ubek, a by moim najwyszym zwierzchnikiem. Podlegaa mu prototypownia. Przeszedem na narzdziowni. Tu te bya dniówka zadaniowa. A wczeniej nie dostaem podwyki, cho caa zaoga obligatoryj- nie podwyk otrzymaa. Stanowio to dla mnie bardzo uciliw represj. Mimo e kierowni- kiem narzdziowni by kolega dziaacz „Solidarnoci”, nie miaem tzw. parasola ochronnego nad sob. Coraz czciej z powodu braku pracy na wydziale nie wykonywaem zada, w zwizku tym nie dostawaem premii. Moje zarobki spady o przynajmniej 30% w stosunku do pracy akor- dowej. Równie z powodu braku godzin nadliczbowych. No bo jak robotnik nie wykonuje zada, to po co mu godziny nadliczbowe? Nie zasuguje na nie, bo to nieekonomicznie. A dozór redni miaem mocny: brygadzist moim by jeden z za- oycieli OPZZ w fabryce, a mistrzem sekretarz POP PZPR na narzdziowni. Dlatego musiaem gdzie dorabia, czasem jak fuch dostawaem od kolegów. Na narzdziowni byo duo niele- galnych zlece z zewntrz, a i miejscowi te potrafili robi róne rzeczy. Jednak to byo za mao, a przecie miaem dwójk dzieci i chor teciow w domu, a ona pracowaa. Dlatego czyniem próby i udao mi si hobby przeku na tzw. fach i od 1985 r. najpierw na czarno, w piwnicy u ko- legi, rozpoczem dziaalno gospodarcz, razem z koleg prowadzc tzw. serwis narciarski. Ta dziaalno pozwolia mi przetrwa cikie chwile, a po 1990 r. dziki niej nie zniszczono mnie, jak to robiono z niektórymi „kombatantami” z „Solidarnoci”. Nowe zajcie przynioso zado- wolenie, mimo e praca ta, wykonywana poza obowizkami w fabryce, wymagaa ogromnego wysiku i samozaparcia, a za plecami czasem usyszaem: „ale si ustawi, pracuje w fabryce i jeszcze ma firm”. Urzdzi si! Musiaem prowadzi te notatki, aby móc rzetelnie i czytelnie rozlicza si przed kolegami, a w razie czego mie dowód mojej uczciwoci i solidnoci. Dziaalnoci tej nie dao si utrzyma w penej tajemnicy, a rzucane przez róne, bardziej lub mniej przyjazne osoby uwagi na temat zbieranych pienidzy nie byy przyjemne, a ja bardzo ceniem sobie opini uczciwego i solidnego, jak miaem wród zdecydowanie wikszej czci zaogi. Jednoczenie chc podkreli, e te moje opisy i refleksje s i okrojone, i wyjtkowo oso- biste, ale tamten czas bardzo odbi si na moim yciu wtedy, jak i póniej, a i teraz nie pozostaje bez wpywu na moje postpowanie. Wedug schematu organizacyjnego Wytwórnia nasza podzielona bya na wydziay produk- cyjne, techniczne i pomocnicze oraz inne, jak np. Zespó Szkó Technicznych, orodek zdrowia, stra przemysow itp. Zbiórka pienidzy bya, podobnie jak kolporta bibuy i ksiek II obiegu, oparta na bazie koleeskich kontaktów i kto je mia, a chcia, to pomaga. Dlatego pienidze spyway w ró- nym czasie z rónych miejsc, nie tylko z wydziaów, ale te z rónych jednostek organizacyj- nych, jak gniazda, sekcje, brygady czy tym podobne. Dlatego obok nazw i oznacze wydziaów s równie objanienia maych grupek, brygad czy sekcji, które organizacyjnie naleay do tego wydziau. Te nietypowe zmiany oznacze cy- frowych czy literowych miay równie na celu – w razie wpadki – utrudnienie identyfikacji, do kogo nale.]

16. Inne formy niezalenej dziaalnoci (kolporta prasy podziemnej, organizowanie mszy rocznicowych itp.): Pienidze na pomoc dla przeladowanych zaczlimy zbiera ju w grudniu przed witami i szo to nam bardzo przyzwoicie. Na pocztku stycznia 1982 r. dziki wsta- wiennictwu na ubecji dyr. Grandy zosta przywrócony do pracy Tadeusz Piekarz, ale nie wolno mu byo kontaktowa si z osobami postronnymi. By cigle inwigilowany 156 Tadeusz Konik SOWINIEC nr 38/39 przez wasnych pracowników na polecenie dyr. wierzowskiego. Takim jego specjal- nym „opiekunem” by jego podwadny z sekcji planowania Zygmunt Kosowski, bardzo gorliwie wci sprawdza, kto jest w pokoju Tadeusza, czasem wielokrotnie w cigu pó godziny. Po jednym z naboestw styczniowych znalazem si razem z Tadeuszem Pieka- rzem, Józefem Lassot7, Stanisawem Dylgiem8 z MPK pod Sukiennicami i tam do- staem polecenie od przewodniczcego Piekarza zamawiania w imieniu zaogi WSK mszy w Bazylice Mariackiej na kadego 13 dnia kolejnego miesica i rozpropagowania tego, jak tylko mona szeroko po innych zakadach. Ju tam, pod Sukiennicami, mo- gem przekaza Piekarzowi i Lassocie pewn kwot pienidzy na papier na druk bibuy. W lutym 1982 r. powsta problem z organizacj mszy w Bazylice. Ubecja wezwaa obu wikariuszy z Bazyliki i zabronia odprawiania na wasn rk takich okolicznocio- wych mszy. Powiadomi mnie o tym ks. Stokosa. Wiem, e jego rodzice mieszkali na ul. Sarego. Dopiero dotarcie do ks. Praata Maysiaka przez kanclerza Kurii ks. Fidelusa pomogo rozwiza problem. Doskonale pamitam bardzo mrony niedzielny wieczór, gdy szedem do kurii na spotkanie umówione przez kanclerza z ks. Praatem Maysia- kiem okoo godziny 22.00, kiedy rozpoczynaa si godzina policyjna. Ks. Praat, mocno zmczony po powrocie z Zakopanego, w milczeniu wysucha mojej relacji, o co tam zapyta, wycign rk, mówic „Szcz Boe, uwaaj”. Ja, wystraszony, e co le powiedziaem, zaczem si jka, na to ks. Praat powiedzia, e przecie ju wie, o co chodzi, i msza bdzie. Osobicie t msz odprawi, uczest- niczy w nastpnych. Naboestwa te byy zamawiane jeszcze do koca roku 1982. W kolejnych mszach uczestniczyo coraz wicej osób. Skadano kwiaty pod pomnikiem Adama Mickiewicza i mimo obstawy milicyjno-zomowskiej byo spokojnie. A do 13 maja 1982 r., kiedy to milicja zgromadzia ogromne siy, wozy bojowe – tzw. skoty, po- lewaczki (armatki wodne) i setki mundurowych. Wierni i sympatycy „Solidarnoci” nie miecili si w Bazylice. Po zakoczeniu mszy okazao si, e ulice dobiegajce do Ryn- ku Gównego byy zablokowane przez pojazdy ZOMO i funkcjonariuszy. May Rynek zablokowany by mas wozów bojowych. Milicja atakowaa ludzi, równie zwyczajnych gapiów, blokujc drogi ucieczki. Ludzie byli bici, oblewani wod, zatrzymywani, cigani w Rynku i przylegych ulicach, po bramach, strychach, a nawet wycigani z mieszka, do pónych godzin nocnych. Jeszcze w grudniu Tadeusz Piekarz przekaza Tadeuszowi Konikowi kontakty do oo. Dominikanów (ks. Jan Koczowski) i do punktu pomocy w kurii metropolitarnej na ul. Franciszkaskiej. Kontakty te utrzymywaem do koca nielegalnej dziaalnoci. Tam przekazywalimy rodki na pomoc, ale te i stamtd pomoc otrzymywalimy, np.: w postaci darmowych, trudno dostpnych leków dla naszych czonków i rodzin. Wspó- praca ta polegaa równie na dostarczaniu informacji do tych orodków o szykanach,

7 Józef Lassota (ur. 1943), in. mechanik, w latach 1970-1990 pracownik CeBeA w Krakowie, gdzie wspóorganizowa we wrzeniu 1980 r. NSZZ „Solidarno”, czonek MKZ NSZZ „Solidarno”, wspóorganizator strajku w zakadzie po 13 XII 1981, za co by aresztowany i skazany w zawiesze- niu, dziaacz struktur podziemnych NSZZ „Solidarno”, przewodniczcy KZ NSZZ „Solidarno” w CeBeA (1989-1990), po 1990 dziaa w polityce (m.in. prezydent Krakowa w latach 1992-1998). 8 Stanisaw Dylg (ur. 1951), pracownik warsztatów MPK w Krakowie, za udzia w strajku 13 XII 1981 r. skazany na 4 lata wizienia, wiziony w ZK w Raciborzu, Strzelcach Opolskich i Kodzku, uczestnik strajków godowych w Strzelcach Opolskich i Kodzku. SOWINIEC nr 38/39 Komisja Zakadowa NSZZ „Solidarno”… 157 zwolnieniach z pracy, zastraszeniach w zakadach pracy, o mobilizowanych siach mili- cji i ZOMO, ich przemieszczaniu si itp. Dostarczylimy z fabryki dwie listy nazwisk, chyba ponad 20 osób, wyjtkowo dokuczliwych kolaborantów, gorliwych w donoszeniu i zastraszaniu naszych aktywniejszych czonków. Nazwiska te byy wyczytane przez rozgoni Wolna Europa, co nie przeszo w fabryce bez echa. W fabryce trwaa walka ideologiczna. Oprócz zbierania skadek byo plakatowa- nie, rozrzucanie ulotek, kolporta bibuy, malowanie symboli, np. na szczycie dwupi- trowej hali wymalowano napis „Solidarno yje”. Nosilimy oporniki, kadego 16 dnia miesica przypinalimy czarne tasiemki w klapach na cze tragedii w KWK „Wujek”. Zgodnie z odgórnym poleceniem 13 i 16 dnia kadego miesica w 1982 r. prze- prowadzalimy kilkuminutowe przerwy w pracy nawet do 10 minut. Skuteczno tych przerw na halach fabrycznych bya wiksza ni 90%. Do szybko zaczlimy otrzymy- wa gazety zwizkowe, jak „Hutnik”, „Kronika Maopolska”, „Tygodnik Mazowsze”, „Przegld Wiadomoci Agencyjnych”, „Maa Polska”, oczywicie nasze „Jestemy, Bdziemy”. Pokazyway si i inne, jak np. paryskie „Zeszyty Historyczne” i znaczki. Po jakim czasie zorganizowalimy zakadow bibliotek. Miecia si w prywatnym mieszkaniu Tadeusza widy. U niego by równie punkt kolportau, czasem magazyn z darami w postaci odziey. Punkt ten mieci si przy ul. Krowoderskich Zuchów. Mona powiedzie, e bylimy dobrze zorganizowani. Byy te znaczce osignicia. W 1983 r. dokoczono rozpoczte przed stanem wojennym wybory do Rady Pracowniczej w Wytwórni. By to w rzeczywistoci plebi- scyt zaogi za „Solidarnoci”, a przeciwko PZPR. Wybory wygra Tadeusz Konik, cho po I turze by ósmy. W skad Rady weszo tylko dwóch niezbyt nam yczliwych ludzi. W nastpnych wyborach w Radzie ju nie byo nieyczliwych. Majc opanowan Rad, moglimy chocia czciowo wpywa na poczynania dyrekcji, np. doszo do: – przeksztacenia Modzieowej Spódzielni Mieszkaniowej w ogólnozakadow i dziki temu ta Spódzielnia przetrwaa. Miaa by tylko dla czonków ZSMP. – wpywania na ksztat opracowanego taryfikatora pac. Mielimy w tym ze- spole trójk: Chwastek, Dzierak, Konik, a przewodniczcy komisji ds. syste- mu pac (nowego) dyr. Jerzy Jdrysiak mocno si z nami liczy. Wiedzia, kogo reprezentujemy. – awansów na stanowiska kierownicze. Ponadto jako Rada Pracownicza moglimy oficjalnie wystpowa o szkolenia na zewntrz, np.: na Uniwersytecie Jagielloskim (szkolenie na temat samorzdnoci). Od 1984 r. bralimy w sposób zorganizowany udziale w pielgrzymce ludzi pra- cy na Jasn Gór, któr to w 1983 r. zainicjowali duszpasterze: ks. Henryk Jankowski (Gdask), ks. Jerzy Popieuszko (Warszawa) i ks. Kazimierz Jancarz (Nowa Huta-Mi- strzejowice). Od 1985 r. uczestniczylimy zawsze z transparentem z nazw fabryki oraz tytuem gazety zakadowej „Jestemy, Bdziemy”. Delegacje te byy gorliwie filmowa- ne przez funkcjonariuszy SB. Potem dyrektorzy musieli rozpozna swoich pracowni- ków. Podobno dobrze si prezentowalimy. To opinia dyr. Grandy. W lutym 1983 r. wizienie opuci Tadeusz Piekarz. Mia kopoty ze zdrowiem, z prac te. Szykany zaczy si ju przy bramie wejciowej do fabryki. Nowy komen- dant stray, zastpca komendanta ORMO, byy podwadny Tadeusza Piekarza – Zyg- munt abuzek – wrcz utrudnia mu wejcie do fabryki. Gdy ju po rozmowie z na- czelnym i kadrowcem Piekarz wszed do swojego dziau, to nie mia ani biurka, ani 158 Tadeusz Konik SOWINIEC nr 38/39 przydziau zakresu obowizków. Równie nie uwzgldniono mu przeszeregowania- -podwyki, jaka w fabryce obejmowaa wszystkich pracowników. Podwyki takiej nie dosta te Tadeusz Konik po przejciu z wydziau W-2110 na prototypowni. Zosta w grupie akordowej z wydziau W-2110. Byo to co najmniej dwie grupy zaszeregowa- nia mniej. A grupa taka bya podstaw-baz obliczania zarobku w pracy dniówkowej. W Komitecie Zakadowym PZPR zapada decyzja, aby przeprowadzi bojkot dziaaczy „Solidarnoci”, aby ich izolowa od zaogi. Z kolei TKZ zacz nagania t decyzj i zaoga nie zaakceptowaa pomysu PZPR. A chodzio tu o przedstawienie tych ludzi jako zych pracowników, niesumiennych, leniwych, a udajcych dziaaczy, chccych lekko przetrwa w pracy. Dyrektor Zespou Szkó Technicznych przy WSK dr Wiesaw Kluczewski, nota- bene czonek partii „przypadkiem”, spotka Tadeusza Konika i szczegóowo wypyta o Piekarza. Po moim przekazie dyr. Kluczewski na posiedzeniu komitetu partyjnego zacz wypytywa, dlaczego si szykanuje Piekarza, e go znaj i nie wierz, e to taki szkodnik. Takiego rozgosu partia i ubecja nie chciay. Naley podkreli te wan rol innych, bardzo oddanych i w róny sposób du- ej lub krócej pomagajcych „Solidarnoci” pracowników na wydziaach: – W-2150: Stanisaw Hajto, lusarz, jego skromne mieszkanie zawsze byo do na- szej dyspozycji, zmar na raka w maju 1986 r., nie doczeka wolnoci, zostaa po nim ona z dwiema córkami; – W-2110: zawsze by Franek wichowicz, z rónych przyczyn nie do koca Antek Sendor, Staszek Gargula, Mietek Ponka, Antoni Frczek, Stanisaw Lenda, Stani- saw Surówka, wicej pracujcy z Leszkiem Jaranowskim na zewntrz (druk); – W-2120: bracia Wojdaowie, Stanisaw Trela, Rysiek Pojatowski; – W-2140: Bogdan tko, Jan Czech, Kaziu Augustynek, Wadek Ziembla; – W-2190: Jan Rakoczy, Zbyszek etowski, Andrzej Pieczara; – Obróbka cieplna: Stasia Zadbska, Zbyszek Roszkowski; – Narzdziownia: Józef Gociej, Jan Lelek, Tadeusz Kaczka, Wiesiek Babiuch; – Zajezdnia akumulatorowa: Staszek Despet, Tadek Brzozowski; – Gówny Mechanik: Janusz Dymek, Andrzej Ring, Tadek Ostrowski; – Kontrola Techniczna: Edmud Frczek, Artur Kohut, Stasia Krystian, Jan Polewka, Marian Makuszewski, Janusz Petlicki; – W biurach: Krysia Skoczek, Sabina Zalewska, Karolina Ratajczak, Stasia Sur- man, Alicja Szymaska, Jasiu Kdzioka, Julek Grochala, Stefan Kaszuba II (z kalkulacji). Na pewno nie s to dokadne dane, ale mino ju okoo trzydziestu lat…

Trzeba jeszcze wróci do szczególnej roli funkcjonariuszy SB w fabryce. Takich staych byo dwóch, jeden z nich, porucznik Jerzy Jurasz, wysoki, rudawy, by bardziej rozpoznawalny. Drugi mniejszy, agresywny, pomaga przesuchiwa, lubi straszy, na- wet biciem. Byli ju w 1980 r. i wtedy w ogóle o tym nie wiedzielimy. Ujawnili si po wprowadzeniu stanu wojennego. Prowadzili róne formy szykan: od prowadzenia np. w fabryce rozmów zastraszajcych, czsto w obecnoci dyrektorów, oficjalnych przesucha na Komendzie Wojewódzkiej, bd to w najbliszym komisariacie milicji, czy te proponowali np. wyjazd w jedn stron na Zachód samemu, potem z rodzin bez moliwoci powrotu (Konikowi), awans na kierownika technicznego wydziau za SOWINIEC nr 38/39 Komisja Zakadowa NSZZ „Solidarno”… 159 wpisanie si na list zaoycieli OPZZ (Konikowi). Sugerowali, e pienidze na samo- chody, które kupili Adamski i Konik, pochodz ze zbieranych skadek. Byo pobicie przez nieznanych sprawców (Fredka Czerwiskiego) w windzie jego bloku. ony Pie- karza i Konika w pracy dowiadyway si o wtpliwej wiernoci swych mów. A trze- ba przyzna, e nielegalna dziaalno wymagaa czstego przebywania poza domem w rónych porach dnia i nocy. Zaginy w sekretariacie Technikum Energetycznego dokumenty o przyjecie syna Tadeusza Konika. Zastraszano jego maonk, pracujc w Zakadach Graficznych Politechniki Krakowskiej. Stefanowi Godzie w pracy giny karty pracy, raz nie obliczono mu pensji. Nierzadko zdarzay si niespodziewane kon- trole dokonywane przez straników przy wchodzeniu do fabryki, koczyy si one wy- rzuceniem z pracy (B. Kania). Poddanemu takiej kontroli w 1987 r. Fryderykowi Czerwiskiemu zabrano i skon- fiskowano specjalne karty wstpu na audiencj u Ojca w. Jana Pawa II, która odbya si w katedrze Wawelskiej po mszy na krakowskich Boniach. Dodatkowo dyr. wie- rzowski wymóg szantaem na Fredzie, w zamian za odstpienie od sankcji w fabryce, jego rezygnacj z kandydowania w wyborach do Rady Pracowniczej. Zdarzyo si, e wnoszcy bibu, majcy by poddani rewizji, uciekali z powrotem poza zakad (Sta- szek Lenda, Janek Czech). W grudniu 1986 r. na zaproszenie francuskich zwizkowców z CFTC wysano na szkolenie dziesicioosobow grup z Regionu Maopolska, w której z WSK byli Tade- usz Konik i Jan Polewka. Grupa ta okrelona bya nazw robotniczej. Tu te, poczwszy od wjazdu do Zgorzelca w drodze powrotnej, byo duo zastraszania i szantau przez sta graniczn, celników, a potem funkcjonariuszy SB. Konikowi zarzucano wywiad dla Wolnej Europy, bo wtedy taki anonimowy wywiad z pracownikiem WSK by nadany. Duy wkad w utrzymaniu naszego morale miaa dr Alina Ryczek-Wrona, kierow- niczka zakadowej przychodni zdrowia. To ona w trudnych chwilach pomagaa leczy i doradzaa w niektórych sytuacjach. Dyrektor Roman wierzowski zarzuca jej zbytni tolerancj i agodno w stosunku do Piekarza i Konika. Chcia kontrolowa ich karty chorobowe. To relacja zoona przez p. doktor Tadeuszowi Konikowi. Po 1990 r. ode- sza ona do MPK.

17. Represje zwizane z dziaalnoci zwizkow: aresztowanie, internowanie, zatrzy- manie, zwolnienie z pracy i in. (w ukadzie: nazwisko i imi, miejsce pracy, funkcja i stanowisko, rodzaj represji, daty represji – ew. jako zacznik): Pierwszy powany cios w organizacj to byo internowanie Tadeusza Piekarza na w. Stanisawa po procesji na Skak w Krakowie. Internowany przebywa w upko- wie, nastpnie Zau, potem oskarony o zakup maszyn drukarskich osadzony zosta na Montelupich. Musielimy otoczy opiek jego rodzin. Mia dwoje dzieci. Najpierw zabrano im kartki na ywno, równie dla dzieci, a po aresztowaniu take pensj. Przed 10 listopada 1982 r. do Czerwonego Boru na poligon zostali zabrani z fa- bryki Leszek Jaranowski i Tadek Ostrowski. Jaranowski mia on i dwóch malutkich chopców, urodzonych w jednym roku. Rodzin jego objlimy pomoc. Tadek Ostrow- ski by kawalerem i mieszka z rodzicami, finansowo nie wymaga pomocy. Kolejny cios to zwolnienia i kary dyscyplinarne za udzia zaogi w ogólnopolskim strajku w dniu 10 listopada 1982 r. Poniej lista wyrzuconych z pracy za czynny udzia 160 Tadeusz Konik SOWINIEC nr 38/39 w ogólnopolskim strajku ogoszonym przez Tymczasow Komisj Koordynacyjn NSZZ „Solidarno”: 1. W-2110 Pacut Julian – lusarz 2. jw. Litewka Marian – lusarz 3. W-2120 Badzioch Józef – lusarz 4. W-2150 Wieczorkiewicz Leszek – operator, zwolniony dyscyplinarnie bez prawa powrotu 5. jw. Korbut Ryszard – lusarz, zwolniony dyscyplinarnie bez prawa powrotu 6. jw. Mosur Witold – operator, zwolniony dyscyplinarnie bez prawa powrotu 7. Wydzia TM (gówny mech.) Sadzik Marian – lusarz bryg., zwolniony dyscyplinarnie bez prawa powrotu 8. jw. Krzywda Marek – lusarz, zwolniony dyscyplinarnie bez prawa powrotu 9. jw. Pabian Robert – lusarz, zwolniony dyscyplinarnie bez prawa powrotu 10. Wydzia TNN (gosp. narzdz.) Kuras Franciszek – lusarz, wzorcarz 11. jw. Pitkowski Zdzisaw – lusarz narzdzi 12. jw. Para Jerzy – tokarz 13. jw. Sowa Magorzata – prac. fizyczny 14. jw. abiska Bogusawa – prac. fizyczny 15. jw. Budziski Zbyszek – prac. umysowy 16. Wydzia Mag. Szymaska Alicja – prac. umysowy 17. W-2170 (prasy) Kania Bogusawa – prac. fizyczny, wnosia bibu, zwolniona dyscyplinarnie bez prawa powrotu.

Czonkowie TKZ – organizatorzy strajku: Konik Tadeusz, Ciama Jerzy, Adamski Krzysztof i wierczyski Andrzej ostrzeeni przez gównego konstruktora Wytwórni mgr. in. Stanisawa Panka, czonka i lektora partii (PZPR), e komitet partii zadecydo- wa, e Konik, Ciama, Adamski, choby nie opucili stanowisk pracy, to i tak w pierw- szej kolejnoci bd zwolnieni. Oczywicie dyscyplinarnie. Adamski dosta delegacj od St. Panka, Ciama wzi urlop. Konik od lekarki L-4 (wolne) z wizyt u lekarza zakadowego w dniu strajku. wierczyski Andrzej by nauczycielem w szkole przyza- kadowej i mia zakaz wchodzenia na hale fabryczne. I tak czonek funkcyjny partii, na stanowisku – gówny konstruktor (to tak jakby zastpca dyrektora technicznego w Wy- twórni), ocali od rozbicia „Solidarno” w WSK. Dopiero po wielu latach mogem o tym gono mówi, aby mu nie zaszkodzi. Oprócz wyrzuconych, jeszcze okoo 40 osób byo ukaranych upomnieniami, po- trceniami premii i naganami. Na zapomogi i kary finansowe TKZ wyda w sumie za t akcj strajkow – 70 tys. z. 20 tys. otrzymalimy od kolejarzy. SOWINIEC nr 38/39 Komisja Zakadowa NSZZ „Solidarno”… 161

Po tych wydarzeniach byo troch trudniej. Ludzie bali si wychyla, coraz trud- niej byo o lokal na spotkania czy skrzynk kontaktow na pras, wykruszali si kolpor- terzy. A w fabryce szykany nie ustaway.

18. Prasa zakadowa (tytuy): “Jestemy, Bdziemy”9.

19. Skad osobowy redakcji (nazwisko i imi): Andrzej wierczyski, redaktor-nauczyciel Zespou Szkó Technicznych przy WSK, Mirosaw Bodali i Sawomir Sierant oraz uczniowie szkoy.

20. Odtworzenie KZ w latach 1988-1989 i ich skady osobowe: W dniu 25 sierpnia 1988 r. powiadomiono dyrektora naczelnego WSK PZL Kra- ków Piotra Grand o utworzeniu w Wytwórni Komitetu Organizacyjnego NSZZ „Soli- darno”. Poniej jego skad (alfabetycznie): 1. Czerwiski Fryderyk W-TE 2. Dzierak Mieczysaw W-2150 3. Goda Stefan W-2150 4. Hajto Stanisaw W-2150 5. Puch Andrzej W-2150 6. Pojaowski Ryszard W-2120 7. Piekarz Tadeusz W-2110 8. Surówka Stanisaw W-2110 9. wichowicz Franciszek W-2110 10. Sendor Antoni W-2110 11. Wojdaa Józef W-2120 12. Wojdaa Wadysaw W-2120.

Przewodniczcym zespou do czasu wyborów zosta mgr Tadeusz Piekarz. Nastp- nie przeprowadzono wybory delegatów na wydziaach – pionach i dokonano wyborów do KZ NSZZ „Solidarno” w fabryce: 1. Przewodniczcy KZ Tadeusz Piekarz 2. P.o. przewodniczcego Tadeusz Konik 3. Wiceprzewodniczcy Andrzej wierczyski Czonkowie KZ: 4. Szczupa Zenon 5. Czerwiski Fryderyk 6. Chwastek Bolesaw 7. Goda Stefan 8. Puch Andrzej 9. Polewka Jan

9 Niezalene czasopismo „Jestemy Bdziemy” wydawane przez Robotniczy Komitet Obrony NSZZ „Solidarno” WSK „PZL” zaczo ukazywa si przed czerwcem 1982 r. i ukazywao si a do wrzenia 1988 r. (wydrukowano kilkadziesit numerów) – por. sygn. A 417425 III w czytelni Fun- dacji CDCN. 162 Tadeusz Konik SOWINIEC nr 38/39

10. Kopijka Tadeusz 11. Dzierzak Mieczysaw. Szybko nastpia nominacja Tadeusza Piekarza na dyrektora naczelnego Wytwór- ni – jesieni 1989 r. po rezygnacji z funkcji przez Piotra Grand. Piekarz nie wróci ju z urlopu do Wytwórni. Wtedy w wyborach uzupeniajcych do KZ przewodniczcym zosta Tadeusz Konik, a zastpc Zenon Szczupa.

21. Czy Komisja Zakadowa posiadaa sztandar (jego historia): Pomys ufundowania sztandaru udao si sfinalizowa dopiero w 1990 r. Wte- dy te odbyo si jego powicenie w kociele parafialnym w. Szczepana przy ul. obzowskiej.

22. Inne wane informacja o dziaalnoci KZ: Po wyborach nowej legalnie dziaajcej Komisji Zakadowej NSZZ „Solidarno” w 1989 r. postanowiono i podjto uchwa o wypacaniu swojemu p.o. przewodnicz- cego Tadeuszowi Konikowi pensji z funduszy zakadowych. Bya to forma nacisku na prorzdowy OPZZ i jego samodzielno wzgldem dyrekcji. P.S. Naszymi zwierzchnikami-cznikami w strukturach ponadzakadowych byli kolejno: p. Wodarczyk, Dorota Stec „Alina” i Andrzej Fus, póniej m Doroty.

23. Informacja o innych organizacjach spo.-polit. w zakadzie pracy (inne zwizki za- wodowe, PZPR, ZSL, SD, Liga Kobiet, inne: wedug podobnego wzoru): W Wytwórni funkcjonoway nastpujce prorzdowe i propartyjne organizacje: 1. PZPR – na prawach komitetu dzielnicowego (ponad 400 czonków; sekretarzem Komitetu Zakadowego by Jerzy Ziba, który peni te funkcj zastpcz czonka KC PZPR), 2. ZMS (ZSMP) – przew. Marek Ruman, póniej I sekretarz PZPR, 3. OPZZ – po zaoeniu liczyo ok. 100 osób, w tym bardzo duo pracowników funk- cyjnych (otrzymalimy od zaufanych osób imienne listy czonków i std tak do- kadne rozeznanie. Na wydziaach: W-2110 – 1 czonek, W-2120 – 11, W-2140 – 7, W-2150 – 18, W-2160 – 5, W-2170 – 5, w Narzdziowni – 10, elektrycy – 3, magazyny – 4, umysowi róni – 21, dom wczasowy w Rabce – 11 czonków, i jeszcze jeden w administracji). 4. ORMO – Ochotnicza Rezerwa Milicji Obywatelskiej, 5. LOK – Liga Obrony Kraju, 6. Liga Kobiet, 7. TPPR – Towarzystwo Przyjani Polsko-Radzieckiej.

Inne uwagi: Z racji mojej ponadczterdziestoletniej pracy w Wytwórni, gdzie do poowy 1982 r. pracowaem w warunkach szkodliwych, i std prawo do wczeniejszej emerytury, a pra- cowaem od 3 sierpnia 1959 r. do 31 padziernika 1999 r., bdc aktywnym dziaaczem zwizkowym, poczuem si w obowizku odpowiedzie na apel Fundacji CDCN. W tym czasie doznaem wiele krzywd i upokorze, ale byy te lepsze chwile, na- wet wzloty ponad przecitno. Uzupeniem wyksztacenie z zawodowego na rednie. Byem brygadzist, a nawet mistrzem. Rezygnowaem z tego sam. Majc buntowni- SOWINIEC nr 38/39 Komisja Zakadowa NSZZ „Solidarno”… 163 czy charakter, najlepiej czuem si w pracy indywidualnej, kiedy opinia o mnie, wyniki w pracy zaleay bezporednio ode mnie, a z racji mojego krytycznego stosunku do wa- runków yciowych i gospodarczych oraz postaw moralnych dziaaczy, nie tylko partyj- nych, byem czciej szykanowany ni nagradzany. To by motyw do mojej dziaalnoci zwizkowej, chod politycznie te si udzielaem, ale nigdy, nawet z naiwnoci, nie przekroczyem granicy tzw. zeszmacenia si. W latach 70. razem z Tadeuszem Piekarzem dziaalimy w CRZZ-owskiej Radzie Zakadowej. W 1980 r. po urlopie spdzonym wraz z rodzin nad morzem i rozpoczciu pracy we wrzeniu zetknem si z organizatorami nowego ruchu zwizkowego. I cho byem mocno wypalony wewntrznie i sfrustrowany beznadziej i warunkami ycia, które rysowao si czarno, uwierzyem w ten nowy ruch zwizkowy, e to co nowe- go i lepszego, e trzeba co robi; przystpiem do tego ruchu! Wybrany z wydziau W-2110 na jednego z delegatów na konferencj zakadow, zostaem wybrany w skad pierwszej, historycznej Komisji Zakadowej „Solidarnoci” w listopadzie 1980 r., jako czonek prezydium, przed 8 grudnia 1981 r. zostaem w wyniku wyborów uzupeniaj- cych trzecim wiceprzewodniczcym KZ, a niedugo po 13 grudnia 1981 r. awansowa- em na szefa TKZ, by po 7 kolejnych latach zosta przewodniczcym Komisji Zakado- wej. Dlatego po konsultacjach i rozmowach z Andrzejem wierczyskim, Krzykiem Adamskim, Stefanem God, Janem Polewk, Bolkiem Chwastkiem, dysponujc róny- mi archiwalnymi notatkami, omieliem si napisa w zacznikach do ankiety do do- kadanie o ruchu NSZZ „Solidarno” w Wytwórni Sprztu Komunikacyjnego w Kra- kowie, od jej powstania do lat 1989-1990. Bardzo dzikuj Fundacji Centrum Dokumentacji Czynu Niepodlegociowego za podjt inicjatyw.

Niniejsz ankiet wypeni(a): Tadeusz Konik. Adres/telefon/e-mail: […]. Data: 17 XI 2010 Kraków

W sytuacji wikszej liczby danych przekraczajcych przygotowane miejsce prosimy o spo- rzdzenie osobnego wykazu uwzgldniajcego numery poszczególnych pozycji. Ankiety prosimy nadsya na adres: Fundacja Centrum Dokumentacji Czynu Niepodlego- ciowego, al. Mickiewicza 22, 30-059 Kraków lub mailem ([email protected]). Istnieje take moliwo pomocy w wypenieniu ankiety po uprzednim kontakcie z Funda- cj Centrum Dokumentacji Czynu Niepodlegociowego (12/421-20-78). Dane kontaktowe (adres, telefon, e-mail) osoby wypeniajcej niniejsz ankiet wycznie do wiadomoci Fundacji CDCN. Ostatni numer gazetki zakadowej TKZ NSZZ „Solidarno” WSK PZL „Jestemy, Bdziemy” MISCELLANEA

„SOLIDARNO” NA SZLAKU ARMII KRAJOWEJ W SZTAFECIE NIEPODLEGOCI1

Tomasz Gsowski

Bieg wydarze dziejowych sprawi, e od koca XVIII w. Polacy musieli broni swej nie- podlegoci lub o ni walczy. Walka ta przybieraa róne formy: wojen, powsta, konspiracji, emigracji politycznej i wreszcie coraz czciej w XX stuleciu oporu spoecznego. Mimo zmienia- jcych si okolicznoci zewntrznych i przemian, jakim w cigu dwu stuleci podlegao polskie spoeczestwo, mona bez wtpienia dostrzec pewn cigo idei i postaw, trwao funkcjo- nowania etosu niepodlegociowego oraz powtarzalno form dziaania. Dugotrwaa egzysten- cja w takich warunkach, bdca dziedziczonym z pokolenia na pokolenie zbiorowym dowiad- czeniem, musiaa wpyn na polsk psychik, zmuszajc do wyksztacenia specyficznych form walki o przetrwanie i obron narodowych wartoci przed opresj, miaa nauczy pozytywnego dziaania w warunkach staego zagroenia, wreszcie szukania alternatywnych form ycia zbioro- wego przy braku wasnego suwerennego pastwa. Po raz pierwszy z tak w peni wyksztacon formu caociowego, zorganizowanego oporu, czcego dziaania cywilne i zbrojne, mamy do czynienia w okresie zaborów, w latach 1862-1864. Byo to „Tajemne Pastwo Polskie” na czele z Rzdem Narodowym2. Ponownie ta koncepcja dziaania odya w przededniu „wielkiej wojny”, gdy rodowiska niepodlegociowe skupione wokó Józefa Pisudskiego gotoway si do kolejnego powstaczego zrywu przeciw Rosji. W takim duchu dziaaa przez cztery lata aktywna i skuteczna konspiracja niepodlegocio- wa w postaci Polskiej Organizacji Wojskowej (POW). POW to nic innego jak w najprostszej linii bezporedni poprzednik Armii Krajowej. egnajc jej pierwszego komendanta, polegego latem 1915 r. por. Tadeusza uliskiego, Pisudski mówi: „Tam w Warszawie […] por. uliski szed w lady ojców i dziadów, którzy tajemnie w cikich wizach podziemnego spisku gotowali bro przeciw najedcy… Jego to i jego kolegów praca nawizywaa w naszej walce ni tradycji z t specyficznie polsk wojn, któr toczyli nasi przodkowie, a z ducha której wyrolimy i my – nowoczeni onierze polscy”3. Sowa te oddaway i – jak myl – nadal najlepiej oddaj sens

1 Wykad wygoszony w Sali Posiedze krakowskiego Magistratu 24 II 2010 r. podczas uroczystoci powiconej pamici gen. Augusta Emila Fieldorfa „Nila” w rocznic jego mierci. 2 Por. F. Ramotowska, Tajemne pastwo polskie w powstaniu styczniowym 1863-1864. Struktura organizacyjna, cz. 1-2, Warszawa 1999-2000. 3 J. Pisudski, Pisma, zbiorowe, t. 4, Warszawa 1937, s. 45-46. O por. uliskim zob.: T. Gsow- ski, Salon niepodlegoci, [w:] Salon niepodlegoci, Warszawa 2008, s. 31-34. 166 Miscellanea SOWINIEC nr 38/39 spraw, o których tu mowa. Tym razem mstwo polskich onierzy i wysiki polityków sprawiy, e koniec wojny zaowocowa dla Polaków odzyskaniem niepodlegoci. Po 123 latach niewoli jak feniks z popioów odrodzia si Rzeczpospolita z numerem drugim. Jej ywot by wszake niezmiernie krótki, krótszy od kolejnego wcielenia niepodlegego pastwa polskiego, w jakim obecnie yjemy – III Rzeczypospolitej. We wrzeniu 1939 r. mu- siaa ona samotnie stawi czoo agresji niemieckiej, a nastpnie sowieckiej. Budowana z nie- maymi sukcesami przez niespena 20 lat wysikiem milionów obywateli teraz, w cigu trzech tygodni, zostaa zniszczona przez najedców. 20 lat niepodlegoci okazao si tylko krótk przerw, haustem wolnoci, po którym znowu trzeba byo podj walk. Jeszcze nie ucich huk wystrzaów ostatnich bitew wrzenia, gdy w oblonej Warszawie, w podziemiach Banku Pol- skiego, gdzie miecia si kwatera jej dowództwa, dziaajcy z wasnej inicjatywy gen. Micha Karaszewicz-Tokarzewski, niegdy czonek POW, uzyska od zastpujcego Naczelnego Wodza gen. Juliusza Rómmla zgod na tworzenie konspiracji majcej pokierowa oporem Polaków ju po ustaniu walki, w okupowanym kraju. Tak oto w nocy z 26 na 27 wrzenia 1939 r. narodzia si Suba Zwycistwu Polski – zalek Polskiego Pastwa Podziemnego. Gboko uniwersalny sens jego dziaania znakomicie wydobywa statut tej organizacji z przeomu 1939 i 1940 r.: „Wal- czymy nie tylko o Polsk – gosi – ale i o wolnego czowieka w wolnej Europie. W walce tej sprzymierzecami s nam nie tylko walczce wespó z nami pastwa zachodnie […] ale równie opinia wolnego, cywilizowanego wiata. Wrogami naszymi s wszelkie ideologie totalistyczne, a dzisiaj w pierwszym rzdzie hitleryzm i bolszewizm”4. Tak rodzia si Polska Walczca i jej symbol – litera P wpisana w kotwic, znak nadziei. Jej gówn si staa si Armia Krajowa utwo- rzona 14 lutego 1942 r. Byy to dziaajce w konspiracji Siy Zbrojne pastwa polskiego liczce okoo 350-380 tys. zaprzysionych onierzy, kobiet i mczyzn. Miaa ona, co naley mocno podkreli, demokratyczny i obywatelski charakter. Apogeum jej militarnego wysiku stanowia rozpoczta pod koniec lutego 1944 r. akcja „Burza” i jej nieprzewidziany fina w postaci powsta- nia warszawskiego, ostatniego wielkiego polskiego powstania narodowego. Wkroczenie Armii Czerwonej na ziemie polskie stworzyo cakiem now sytuacj. onierze AK, walczcy wspól- nie z Rosjanami przeciw Niemcom, po zakoczeniu zwyciskich operacji byli podstpnie rozbra- jani, aresztowani lub przymusowo wcielani do armii Berlinga. Tysice zsyano w gb Zwizku Sowieckiego, umieszczajc ich w agrach lub posiokach. Ci, którzy stawili opór, ginli w walce lub byli po jej zakoczeniu mordowani. Taki przebieg wypadków skoni ostatniego Komendanta Gównego AK gen. Leopolda Okulickiego „Niedwiadka” do podjcia decyzji o rozwizaniu armii podziemnej. „Polska – pisa w ostatnim rozkazie – wedug rosyjskiej recepty, nie jest t Polsk, o któr bijemy si szósty rok z Niemcami, dla której popyno morze krwi polskiej i przecierpiano ogrom mki i zniszczenia Kraju. Walki z Sowietami nie chcemy prowadzi, ale nie zgadzamy si na inne ycie, jak tyl- ko w cakowicie suwerennym, niepodlegym i sprawiedliwie urzdzonym spoecznie Pastwie Polskim. Obecne zwycistwo sowieckie nie koczy wojny [...]”5. egnajc swoich onierzy, „Niedwiadek” stwierdza, e walka trwa nadal, tyle e odtd kady onierz AK bdzie musia by równoczenie swoim dowódc. Myl t odnajdujemy take w obszernej Odezwie do Narodu Polskiego i Narodów Sprzymierzonych, uchwalonej w Krakowie podczas ostatniego posiedzenia Rady Jednoci Narodowej 1 lipca 1945 r. Stanowia ona reakcj na decyzje jataskie Sprzymie- rzonych przesdzajce o losie Polski, ale i szerzej, o tej czci Europy oddanej Rosji, czego sym- bolem byo podstpne uwizienie i wywiezienie do Moskwy szesnastu przywódców Polskiego

4 Statut SZP, [w:] Armia Krajowa w dokumentach 1939-1945, red. H. Czarnocka i in., t. 1, wrzesie 1939 – czerwiec 1941, Ossolineum 1990, s. 31 i n. 5 Armia Krajowa w dokumentach 1939-1945, red. H. Czarnocka i in., t. 5, padziernik 1944 – lipiec 1945, Ossolineum 1991, s. 239. Fotokopia tajnej depeszy z tym rozkazem do Centrali i wszystkich Okrgów nr 33/X [w:] J. Kurtyka, J. Pawowicz, Genera 1898-1946, Warsza- wa 2010, s. 362. SOWINIEC nr 38/39 Miscellanea 167

Pastwa Podziemnego. „Decyzja rozwizania si Rady nie oznacza duchowej kapitulacji narodu – stwierdzono w Odezwie. – Cele, które stawiay przed sob stronnictwa Polski Walczcej, s nadal niezmienne. Wyraamy gbokie przekonanie, e stronnictwa te nie ustan w walce, a zre- alizowany zostanie ich wspólny postulat penej suwerennoci Polski i ich denie do rzeczywi- stej demokracji w pastwie polskim i stosunkach midzynarodowych”6. Do Odezwy doczony by drugi, znacznie krótszy ale równie wielkiej wagi dokument „Testament Polski Walczcej”7. Te dwa wane dokumenty stay si teraz dla wielu tysicy Polaków, nie tylko onierzy AK, drogowskazem yciowym na najblisze miesice, a potem na cae lata ycia w nowej Polsce, zwanej Ludow. Oficjalne rozwizanie AK nie oznaczao koca dziaalnoci organizacji, istniay jej nowe wcielenia (ROAK, OAK, KWP, przez pewien czas organizacja NIE, potem dziaao zrzeszenie WiN), ale zapobiego – jak si wydaje – stratom trudnym do przewidzenia. Jednake nieuchron- nie zblia si „czas tragicznego koca Si Zbrojnych w Kraju”. Dokona si on za spraw pacy- fikacji struktur podziemia niepodlegociowego, a take ludnoci cywilnej, siami kilkudziesiciu tysicy funkcjonariuszy specjalnie powoanych w tym celu wojsk wewntrznych i rodzimego aparatu bezpieczestwa wpieranych przez oddziay NKWD. Aresztowanych akowców poddawa- no brutalnym przesuchaniom (filtracjom), ograbiano z mienia osobistego i czstokro wczano do kolumn jeców niemieckich. Z tzw. wizie operacyjnych NKWD na terenie Polski wywo- ono ich transportami kolejowymi do agrów, m.in. na Uralu i na tereny zachodniej Syberii, wi- ziono w obozach: Borowicze, Ostaszków, Riaza. Wedug informacji Naczelnego Wodza gen. Tadeusza Bora-Komorowskiego deportowano w tym czasie na wschód okoo 50 tys. onierzy AK. Innych terror i represje dotkny w kraju. Wielu zgino w walce lub zostao zamordowa- nych w ubeckich kazamatach. Przykadem dobitnym, cho równoczenie jednym z wielu, jest los patrona krakowskiego Muzeum AK gen. Emila Fieldorfa „Nila” – to pami o nim nas tu przy- wioda. Ci, którym udao si przey i unikn terroru fizycznego, stawali przed dylematem: co dalej? Czy trwa nadal w czynnym oporze – oddziaach lenych lub konspiracji, czy te wraca do normalnego ycia, ujawniajc sw przynaleno do „zaplutego kara reakcji”. I jak w tej rze- czywistoci nowego, komunistycznego zniewolenia dochowa wiernoci sprawie, o któr wal- czono i za któr polego lub cierpiao tak wielu towarzyszy broni? Jak wreszcie wykona ostatni rozkaz Komendanta i sprosta nakazowi wadz Polskiego Pastwa Podziemnego? Praktyczne odpowiedzi na te pytania czsto dyktowao ycie. I byy one róne. Nie sposób w tym miej- scu szczegóowo analizowa dróg, jakimi podali teraz kombatanci spod znaku AK, i miejsc, do których ich one zawiody. Trzeba bowiem pamita, e przestrze midzy przystosowaniem a oporem jest rozlega i mona j przemierza rónymi szlakami. Jedno jest wszake pewne. Etos akowskiej suby i powicenia dla Ojczyzny przetrwa wszystkie burze i zawirowania, ujaw- niajc si zawsze, gdy tylko byy sprzyjajce ku temu okolicznoci. I co najwaniejsze, zosta z powodzeniem przekazany nastpnemu pokoleniu. Potwierdzio si to w peni w sierpniu 1980 r. Wprawdzie idea niepodlegoci nie bya wysuwanym wprost hasem programowym ruchu „Solidarno”, który mia charakter ogólnie wolnociowy, obywatelski i demokratyczny, ale ta pokojowa rewolucja odwoujca si do zasad i wartoci moralnych nie moga by na ni obojtna. Zreszt niemal od pocztku w tym omio- milionowym ruchu wolnych Polaków, majcym w sobie co ni to z pospolitego ruszenia, ni to z konfederacji, obecny by i ten nurt, który mocniej uwidoczni si w roku nastpnym, podczas wrzeniowego zjazdu „Solidarnoci” w gdaskiej Hali „Olivii”. Sposób, w jaki reagoway na niego komunistyczne wadze w Warszawie i Moskwie, w peni potwierdza, e tak by wanie

6 Odezwa Rady Jednoci Narodowej do Narodu Polskiego i Narodów Sprzymierzonych, [w:] Armia Krajowa...., t. 5, s. 475 i n. 7 Ibidem, s. 482. Zob. te W. J. Wysocki, Testament Polskiego Pastwa Walczcego, „Biuletyn In- formacyjny. Miesicznik wiatowego Zwizku onierzy Armii Krajowej” (Warszawa) 2009, IX, nr spec., s. 95-97. 168 Miscellanea SOWINIEC nr 38/39 przez nie postrzegany – jako próba wybicia si Polaków na niepodlego. Ponadto od poczt- ku w obrbie „Solidarnoci” pojawili si dziaajcy aktywnie czonkowie AK, tworzc z czasem wasne rodowiska. Przekazywali przy tym nie tylko wasne idee, ale take dowiadczenia or- ganizacyjne, a po 13 grudnia 1981 r. równie i konspiracyjne. I wreszcie „Solidarno” wiel- kim gosem zacza domaga si prawdy o niedawnej historii Polski, likwidacji „biaych plam”, a przy tym oddania sprawiedliwoci bohaterom i napitnowania zdrajców. Uczestniczc licznie i chtnie w samorzutnie organizowanych spotkaniach, wykadach i prelekcjach czonkowie oraz sympatycy Zwizku chonli wiedz o historii Polski lat 1914-1948, w której poczesne miejsce zajmoway dzieje Armii Krajowej i dramat jej onierzy. Wtki te powracay równie w wielu zwizkowych publikacjach, gazetkach i ksikach. Byy to przedruki wydawnictw emigracyj- nych bd te nowe opracowania, albowiem wielu historyków, korzystajc ze sabncej cenzury, a równoczenie odczuwajc rodzaj moralnej i obywatelskiej powinnoci, publikowao na gwat opracowania z zakresu zakazanej dotychczas problematyki. Po wprowadzeniu stanu wojennego – paradoksalnie – wszystkie te wtki ulegy wzmocnieniu. Okazao si bowiem, e powcigliwo samoograniczajcej si rewolucji nie uchronia jej przed ciosem. Dlatego te stopniowo zaczo zwycia przekonanie, e nie ma wolnoci bez niepodlegoci. Wówczas te dziedzictwo AK okazao si szczególnie cenne. Cenny te okaza si, zwaszcza ju po 1989 r., jego obywatelski wymiar. Przeom roku 1989 rozpocz bowiem now epok w dziejach pastwa i narodu. Epok, w której Armia Krajowa, jej dokonania i jej onierze, których liczba nieuchronnie topnieje, s doceniani i honorowani. W dniu 8 maja 1991 r. dane im byo wspólnie z onierzami Polskich Si Zbrojnych na Zachodzie wzi udzia w spónionej o blisko pó wieku defiladzie zwycistwa w Warszawie, egna swego Wodza Naczelnego gen. Wadysaw Sikorskiego na Wawelu, a tak- e odda cze swym dowódcom – generaom Stefanowi „Grotowi” Roweckiemu i Leopoldowi Okulickiemu „Niedwiadkowi” podczas ich symbolicznych pogrzebów. Oni i ich oddziay stali si teraz bohaterami wielu ksiek naukowych i popularnonaukowych, ich imionami nazwane zostay ulice, place, mosty. Zostali wreszcie przywróceni pamici zbiorowej Polaków przez edu- kacj oraz dziea kultury – filmy, widowiska telewizyjne, utwory muzyczne. Uroczycie chowa- no tych, których groby udao si odnale. yjcych dekorowano, zwaszcza ostatnio, wysokimi odznaczeniami pastwowymi, znacznie ju oszczdniej udzielajc finansowego wsparcia. Szcze- gólnym wyrazem szacunku i pamici bya specjalna uchwala Sejmu RP z 29 lutego 2008 r. po- wicona postaci patrona Muzeum AK, w której czytamy: „Emil August Fieldorf jest przykadem czowieka, który cae ycie powici walce o niepodlego i suwerenny byt Rzeczypospolitej Polskiej”8. Tradycja Armii Krajowej zostaa te przywrócona Wojsku Polskiemu. Dziaaj swo- bodnie zwizki i zrzeszenia kombatantów. Ma wreszcie Armia Krajowa perspektyw uzyskania znakomitego, z prawdziwego zdarzenia muzeum w Krakowie na miar swej wielkoci. Znacznie trudniej, wolniej i z niesabncymi przeszkodami postpuje proces odwrotny, wymierzania spra- wiedliwoci jej gnbicielom. Nie zamykajc oczu na t wan i do specyficzn cech III Rze- czypospolitej, mona jednak bez nadmiernej przesady stwierdzi, e czyn onierzy Armii Krajo- wej znalaz wreszcie swe zwieczenie. Ich suba dobiega szczliwego koca.



8 Uchwaa w sprawie uczczenia 55. rocznicy mierci gen. Augusta Emila Fieldorfa „Nila”, [w:] Spra- wozdanie stenograficzne z 9. posiedzenia Sejmu Rzeczpospolitej Polskiej w dniu 29 lutego 2009, Warszawa 2008, s. 212. SOWINIEC nr 38/39 Miscellanea 169

UCZESTNIK MARSZU SZLAKIEM KADRÓWKI W 1936 ROKU Harcerz – obroca Lwowa – partyzant

Grzegorz Gill

Pod lilij znakiem przekuwaj spi, Moc ducha, cnot i mstwo. I z nizin szarych ulatuj wzwy, Jak orze le po zwycistwo.

Uroczystoci patriotyczne przy obelisku Legionów Polskich w Michaowicach dnia 6 sierpnia 2010 r. odbyway si, jak kadego roku, przy piknej, sonecznej pogodzie i w pod- niosym nastroju. Wszystko wedug ustalonego zgodnie z histori rytuau, na pamitk wymar- szu w 1914 r. z krakowskich Oleandrów Pierwszej Kompanii Kadrowej, udajcej si do Kielc walczy o niepodlego. Wyprone pododdziay strzelców – ochotników Kompanii Marszowej przybyy tu z rónych, nawet odlegych kraców Rzeczypospolitej, oddajc hod praojcom swo- j obecnoci i skonem sztandarów. Strofy hymnu narodowego piewane przez modzie przy akompaniamencie orkiestry unosiy si w bkitne niebo. Tradycyjnie w takt werbli, dla uczcze- nia „czynu 6 sierpnia”, skadano przy obelisku wiece i wizanki kwiatów. Pierwszy winiec zo- y Wójt Gminy Michaowice, po nim Prezydent Miasta Krakowa, Wojewoda oraz liczne dele- gacje: wojskowe, partyjne, modzieowe i inne. Kolorowe wizanki kwiatów zoyo równie wiele grup i zespoów czsto w barwnych krakowskich strojach, przybyych z naddubiaskich i jurajskich wiosek. W kocowej fazie piknej i tradycyjnej uroczystoci przy obelisku Legionów stano kilku starszych panów w granatowych marynarkach z licznymi odznaczeniami oraz w czarnych bere- tach z orzekami i dystynkcjami. Z wizank biao-czerwonych kwiatów w rce czynili hono- rowy salut. To kombatanci drugiej wojny wiatowej, zawsze skromni, godnie prezentujcy si i wzbudzajcy szacunek przybyych tu ludzi. O nich to poeta napisa:

Niewiele w nas zostao pamici i Boga Honoru i Ojczyzny – tylko wiatr w sztandarach Tylko echo si tucze w kamiennych tablicach. (K. J. Wgrzyn, Pacierz za Ojczyzn)

Oficjalna cz dorocznej uroczystoci patriotycznej zakoczya si odpiewaniem przy akompaniamencie orkiestry Pierwszej Brygady. Na dalsz cz obchodów wszyscy zostali za- proszeni przez pastwa Lorenzów i pana Wójta do Dworskiego Parku Krajobrazowego na staro- polski poczstunek, a take wystpy artystyczne w miej i swojskiej atmosferze. W imieniu Wój- ta role gospodarzy penili (jak co roku) harcerze z Michaowic. Na scenicznym podium prezento- wane byy ciekawe inscenizacje: interpretacje poezji, chóralny piew, grano te róne utwory itp. Po 2-3 godzinach Kompania Marszowa, jak corocznie, wymaszerowujc plutonami na szlak do oddalonych o 120 kilometrów Kielc, egnana bya oklaskami. Wród wiekowych drzew dworskiego parku w Michaowicach, pamitajcych jeszcze czasy Hugona Kotaja (ongi wa- ciciela tej posiadoci) czas upywa w biesiadnym nastroju.

Po tym wstpie przejdmy do waciwego tematu. W Michaowicach dziki fotorepor- terowi, koledze Antoniemu Cielikowi miaem zaszczyt pozna arcyciekawego czowieka, 170 Miscellanea SOWINIEC nr 38/39 kombatanta, pana Wodzimierza Wolnego. Ów kombatant to stary krakus z rodowodem od wielu pokole. Urodzony 3 sierpnia 1921 r. w wielodzietnej rodzinie kolejarskiej, wród piciu braci by najmodszy. Cae rodzestwo zwizane byo ze Zwizkiem Harcerstwa Polskiego i Zwiz- kiem Strzeleckim, a póniej jeszcze z Przysposobieniem Wojskowym. Wszystkie te organizacje dziaay na terenie Woli Duchackiej, wtedy jeszcze jednej z podkrakowskich gmin. Tam te za- mieszkiwaa rodzina naszego bohatera. W czerwcu 1936 r. organizowano nabór chtnych do druyny uczestniczcej w Marszu Szlakiem Pierwszej Kompanii Kadrowej z krakowskich Oleandrów do Kielc, w intencji upamit- nienia tego wydarzenia. Na Woli Duchackiej wytypowano 18 czonków Zwizku Strzeleckiego, m.in. naszego bohatera oraz dwóch jego starszych braci, czyli rodzinn trójk: Zygmunta, Mie- czysawa i Wodzimierza. W druynie marszowej Wodzimierz by najmodszym jej uczestni- kiem, majc zaledwie 15 lat, ale zdradza ogromne ambicje i chci. Gdy maszerowali przez Mi- chaowice (wtedy obelisku legionowego jeszcze nie byo), dowódca druyny w pewnym miejscu pokaza przy drodze niszczejcy, may drewniany supek, mówic, e tu w 1914 r. bya granica midzy zaborem austriackim a rosyjskim, któr onierze Kompanii Kadrowej obalili, a to jest pozostao po jednym ze supów granicznych. Tak wic nasz dzielny harcerz jest dzisiaj jedy- nym yjcym uczestnikiem Marszu Szlakiem Kompanii Kadrowej z Krakowa do Kielc w 1936 r. Niedugo po tym wydarzeniu zdoby kolejny harcerski stopie – Harcerz Orli. Mój rozmówca wyrónia si wietn pamici, wieoci umysu, atwoci wypowiada- nia myli, take humorem. Czsto wspomina o rodzinie, a gównie o matce Julii, z domu Zaboc- kiej, która pochodzia z krakowskiej dzielnicy Zwierzyniec. O niej to wyraa si z najwyszym szacunkiem. Ojciec – kolejarz, konduktor pocigów dalekobienych, cigle by zajty prac, by zapewni synom odpowiedni poziom ycia. Z tego powodu ciar obowizków wychowania dzieci spoczywa gównie na matce, która ponadto bya dziaaczk spoeczn. Penia funkcj prezesa Towarzystwa Przyjació Zwizku Strzeleckiego, bya te mocno zaangaowana jako pre- zes Komitetu Opieki nad Biedn Modzie przy Gminie na Woli Duchackiej. Tutaj istniao take Osiedle Kolejarskie, zwane „Goaka”, na którym zamieszkiwao 37 rodzin. Kada z tych rodzin miaa domek z ogródkiem. Z tego osiedla wyszo w wiat wielu znakomitych ludzi… W takim rodowisku kszta- toway si równie charaktery, a matka zaszczepia synom i innym wartoci, jak: umiowanie ojczyzny i konieczno jej obrony. Mawiaa, e nauka i przynaleno do harcerstwa, Zwizku Strzeleckiego, a take Przysposobienia Wojskowego dla kadego modego Polaka jest patrio- tycznym obowizkiem. Cieszya si ogromnym autorytetem nie tylko w rodzinie, ale równie na terenie gminy. W latach 1936-1937 nasz bohater bra udzia z rodzin, a take z wieloma przyjaciómi, w budowie kopca Marszaka J. Pisudskiego na krakowskim Sowicu. Kult Marszaka i jego idee byy równie zakorzenione wród obywateli Woli Duchackiej. wiadcz o tym stare fotografie przedstawiajce ludzi w rónym wieku z narzdziami na tle budowanego kopca. Niebawem jednak do spokojne, sielskie ycie rodzinne zostao zakócone przez brutaln napa Niemiec na Polsk 1 wrzenia 1939 r. Ojczyzna zostaa powanie zagroona. Najstarszy z rodzestwa, uzdolniony, by pilotem wojskowym; walczy pod polskim niebem, póniej w An- glii, a nastpnie w II Korpusie Polskim we Woszech. Bracia take poszli na wojn. Nasz kombatant w wieku osiemnastu lat, majc za sob cykl szkole i wicze militarnych w Przysposobieniu Wojskowym, gdy egna rodziców, a take koleanki z harcerstwa, zapewnia solennie, e wróci z wojny z wawrzynem sawy... Najpierw walczy w 20 Puku Piechoty. Gdy w krwawych zmaganiach z wrogiem wiele jednostek wojskowych zostao rozbitych, cz wojska ewakuowano na wschód, w rejon Lwowa. W zwizku z tym okoo 3 tysicy onierzy rónych formacji zasilio obroców tego miasta. Tam bowiem miaa powsta nowa rubie obronna. Nasz mody onierz walczy w rejonie Cmentarza Janowskiego, który sta si redut obronn. Niemcy atakowali zaciekle cik broni i wiele razy ponawiali natarcia piechoty. Polscy oficerowie na czele swoich oddziaów z ogromnym powi- SOWINIEC nr 38/39 Miscellanea 171 ceniem, bohatersko odpierali ataki (czsto walczono na bagnety). Bardzo wielu naszych onie- rzy gino – „Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec”. Wtedy pan Wodzimierz zosta ranny w rami. Na jaki czas sta si gocem w sztabie gen. Langnera – dowódcy obrony Lwowa. W ferworze walk spotka si z bratem, który take walczy w obronie Lwowa. Sytuacja Polaków odmienia si dramatycznie 17 wrzenia, gdy Zwizek Sowiecki, amic wczeniej podpisane pakty o nieagresji, zdradziecko napad na Polsk. Rosjanie runli, zadajc cios w plecy narodu polskiego. Po wkroczeniu Armii Czerwonej do Lwowa wszystko si odmie- nio. Nastay rabunki, gwaty, masowe aresztowania, mordy na polskich policjantach i onier- zach Korpusu Ochrony Pogranicza. Zapanowa gód, terror i epidemia czerwonki. Wielu polskich oficerów strzelao sobie w gow, eby nie by wzitymi do niewoli. Nasz bohater dosta si do niewoli niemieckiej, skd niebawem, wraz z koleg z Krakowa, uciek. Nastpnie po rónych perypetiach, poruszajc si noc pieszo, doszli w dniu 3 listopada 1939 r. do rodzinnych domów. Tu czu si winny, e nie obroni Ojczyzny… Byo mu wstyd – nosi w sobie gorycz klski. Zdecydowa o wstpieniu do powstajcego w Krakowie Zwizku Walki Zbrojnej, póniej przeksztaconego w Armi Krajow. Jednoczenie kontynuowa nauk i w 1943 r. ukoczy li- ceum elektryczne. Jesieni 1943 r. nastpia tzw. wsypa (kto zdradzi) i nasz bohater by powa- nie zagroony. Odkomenderowany zosta do Oddziau Partyzanckiego Armii Krajowej, dziaa- jcego w trójkcie: Mylenice–Lubo–Kamiennik. Pod koniec 1944 r. zosta aresztowany przez Gestapo i osadzony najpierw w kazamatach przy ul. Pomorskiej, a póniej w obozie koncentra- cyjnym w Paszowie. Okres okupacji niemieckiej i walka w oddziaach Armii Krajowej z okupantem – to odrb- na opowie z ycia Wodzimierza Wolnego. Bezporednio po „wyzwoleniu” nasz bohater rzuci si w wir pracy w harcerstwie. Ju 1 marca 1945 r. na Woli Duchackiej by organizatorem ZHP i to zarówno druyn eskich, jak i mskich. Komendantem hufca zosta nieco póniej harcmistrz Franciszek Olko. Los nie by jednak askawy dla naszego bohatera; w latach 50. by wiziony przez tzw. wadz ludow. Przez niemal cae ycie Wodzimierz Wolny zwizany by z harcerstwem. Mona powie- dzie, e rodzina i nurt harcerski ksztatoway jego charakter. W 1945 r. nadano mu stopie Har- cerza Rzeczypospolitej, a w 1958 r. najwysz funkcj Harcmistrza. W 2006 r. otrzyma kolejny awans wojskowy na stopie kapitana. Wród wielu odznacze pastwowych, które mu przyznano, gównie ceni sobie: Medal Bohatera Wojny Obronnej 1939 r., Krzy Armii Krajowej, Krzy Partyzancki, Srebrny Krzy Zasugi dla ZHP i Krzy Owicimski. Nasz kombatant mówi w zadumie, e dla wytypowanych do odznacze bardzo istotne jest, kto wrcza odznaczenie i w jaki sposób to czyni. Czsto bywa, e dygnitarz pastwowy, który wrcza lub przypina krzy czy medal, czyni to z tak bufonad i ask, e odnosi si wraenie, jakby to on by najwaniejszy. Wedug niego przykadem osoby wyróniajcej si taktem, wysok kultur osobist, a tak- e powag w tym ceremoniale jest Prezydent Królewskiego Miasta Krakowa prof. Jacek Maj- chrowski. Czyni to z du elegancj, ciska do odznaczonego oraz wyranie skania gow przed sdziwym kombatantem. Tak wanie byo w dniu 1 wrzenia 2009 r. na Rynku Gównym w Krakowie, gdy wrcza 140 weteranom Medale Bohaterów Wojny Obronnej 1939 r. Przed kadym z osobna czyni wy- rany gboki skon. Ten pikny, jak powiedzia nasz bohater, gest godny jest naladowania.

 172 Miscellanea SOWINIEC nr 38/39

NA TROPACH KALWISKIEGO SMTKA

Grzegorz Gill

Pikno Krakowa z jego zabytkami, stanowicymi najstarsz cz miasta, to nie tylko cie- kawe historie, tradycja i obyczaje. To take opowie barwnych legend, jak bluszcz oplatajcych sdziwe pomniki. Zwyczajowo to interesujca i dominujca strefa zwiedzania. Jednak jeszcze inne wartoci poznawcze wi si z obrzeami administracyjnymi miasta i przylegymi gmina- mi. W krgu zainteresowa s zwykle ludzie, którzy ongi yli i tworzyli czstk historii ziemi ojczystej oraz zabytki materialne. Tak wic dziedzictwo naszej okolicy wzbogaca i uatrakcyjnia pikno ziemi polskiej. W Pieni o ziemi naszej Wincenty Pol zachca:

Poznaj, póki jeszcze mody, Co kochane byo wprzody, Nim Twe serce krwi dziedziczn Kocha mogo ziemi liczn.

Z plejady wielu podkrakowskich miejscowoci warto skupi uwag na uczanowicach. To jedna z wielu prastarych osad w widach rzek: Dubni, Szreniawy i Nidy. uczanowice, dawna wie, usytuowane s mniej wicej 15 kilometrów na pónoc od centrum Krakowa. Aktualnie wie znajduje si w granicach Miasta Krakowa – w Dzielnicy XVII – Wzgórza Krzesawickie1. uczanowice to ongi duy majtek ziemski z dworem, kilkoma wsiami, lasami i parkiem krajobrazowym. W cigu wieków dobra te miay rónych wacicieli. Jednak niemal od XVI w. przez prawie 300 lat majtek ten nalea do zacnego szlacheckiego rodu eleskich z elanki herbu Cioek, zwizanego z Maopolsk. Dobra te pozostaway w tym rodzie nieprzerwanie do poowy XIX w., a od 1888 r. naleay do hrabiów Mycielskich. Ród eleskich bardzo mocno zwizany by z wyznaniem wiary kalwiskiej, a zmarych czonków rodu chowano w podziemiach zboru przy kaplicy kalwiskiej we dworze. Z rodziny tej wywodzili si wielcy Polacy: wojskowi, kasztelanowie i uczestnicy powsta narodowych, a take ludzie zasueni dla historii i kultury Rzeczypospolitej. Pocztkowo katoli- cy, póniej na krótko wyznawcy arianizmu, szybko przeszli na kalwinizm. Uwaali, e „nie cnoty s wane, lecz wartoci, jakim one su”. Przez ponad 200 lat byli szykanowani i przeladowani za swoj wiar. Znakomitym Polakiem – kalwinem by pukownik Wojska Polskiego Marcjan Stanisaw eleski (1735-1823), który peni obowizki asesora sdów zadwornych króla Stanisawa Augu- sta Poniatowskiego. Godzi si wspomnie, e pukownik Marcjan S. eleski by take ojcem chrzestnym przy- szego generaa Jana H. Dbrowskiego, urodzonego w Pierzchowcu k. Wieliczki (który póniej sta si twórc Legionów Polskich we Woszech, a utrwalony zosta w hymnie narodowym). Ponadto córka Marcjana S. eleskiego – Anna Helena eleska bya on Andrzeja Wie- lowiejskiego (1746-1794) – pukownika wojsk polskich, który zgin bohatersko w obronie Pragi w 1794 r.

1 Zob.: A. Mycielski, Chwile czasu minionego, Kraków 1976; M. Roek, Pery Gertrudy, „Dzien- nik Polski” 2010, 16 I; Z. Sroczyski, elescy. Rodowód. Dzieje rodu eleskich z elanki, War- szawa 1997; Szkice z dziejów uczanowic, red. M. Frylewicz, Kraków 2009. SOWINIEC nr 38/39 Miscellanea 173

Wanym zabytkowym obiektem z czasów reformacji religijnej jest unikatowa maa nekro- polia, usytuowana 280 metrów n.p.m. Pierwotnie byo to wzgórze kurhanowe, pooone za wsi wród lessowych pól. Latem za cmentarzyk ten (na rzucie elipsy), otoczony rowem i waem z wianuszkiem drzew, widziany jest z oddali niczym zielona wysepka wród falujcych jasnych zbó. Grobow cisz mci szum sta- rych drzew: wierzb paczcych, akacji i lip.

I tak podajc tropami kalwiskiego smtka2, znajdujemy si u bram starej nekropolii i dowiadujemy si, e: – dawniej uczanowice byy miejscem kalwiskich naboestw, a nastpio to po spaleniu krakowskiego „brogu” w 1591 r.; – zaoony w 1616 r. zbór w uczanowicach by wiele razy niszczony i palony, a w 1687 r. zosta zamknity; – miejscem nabonych spotka staa si kalwiska kaplica eleskich, której podziemia sta- nowiy rodzinny grobowiec; – zaoycielem rodowej nekropolii w 1787 r. by Marcjan eleski; – w 1938 r. ostatni waciciel uczanowic A. Mycielski przekaza dysydencki3 cmentarzyk w wieczn opiek Parafii Ewangelicko-Augsburskiej w Krakowie, – zdewastowany cmentarz przeszed gruntown renowacj, trwajc wiele lat, a we wrzeniu 1993 r. odbyo si uroczyste powicenie odnowionej nekropolii; – aktualnie cmentarzyk stanowi miejsce wrzeniowych naboestw ekumenicznych.

Inicjatorem i projektantem rodowej nekropolii w uczanowicach by wanie dziedzic Mar- cjan eleski. Z jego woli przetranslokowano 16 trumien marmurowych i drewnianych z krypty pod kaplic dworsk do nowego grobowca na cmentarnym wzgórzu. Nad betonow krypt zbu- dowano kopiec ziemny o wysokoci 5 metrów, a na jego wierzchoku ustawiono kamienny cokó, na którym osadzono obelisk z biaego marmuru, wysokoci 4 metrów, zwieczony na górze urn. Na cokole umieszczono take herb rodu Cioek oraz inskrypcj: „D.O.M.” oraz „eleskich po- pioy spoczywaj pod t mogi…”.

W XIX w. obok mogiy rodowej pojawiy si nieliczne groby i grobowce osób zwizanych z rodzin eleskich, a take z krgu przyjació wspólnego wyznania wiary. I tak, w 1811 r. po- grzebano tu Joann Aramown, a grób jej przykrywa pyta z czarnego marmuru. W 1843 r. spo- cz tu hrabia Ludwik Dbicki (ojciec), pukownik Wojska Polskiego. Pomnik nagrobny tworzy klasycystyczny sarkofag, z kanelowan kolumn, urwan w poowie i zwieczon waz. Cao pomnika wykonana jest z piaskowca oraz marmurów: piczowskiego i dbnickiego. Wdowa po Ludwiku Dbickim to siostra gen. Jana H. Dbrowskiego, któr w Wiatowicach (k. Wieliczki) odwiedza gen. Tadeusz Kociuszko. Pomnik nagrobny hrabiego Ludwika Dbickiego (syna) to kolumna, na której umieszczona jest urna, stanowica grób. Hrabia Ludwik Dbicki by oficerem Wojska Polskiego, uczestniczy w powstaniu listopadowym. Znajduje si tam te nagrobek Zofii z elanki eleskiej Róyckiej (zm. 1843) i Karoliny Róyckiej (zm. 1851) – tworzy go forma steli, wykonana z piaskowca.

2 Smtek – zaduma, smutek, odpowiedni nastrój, uczucie smutku, tsknoty. Etymologicznie wyraz czy si z wyrazem „cmentarz”. Na wsiach mówi si jeszcze czasami „smtarz” (czyli cmentarz). Znany literat Melchior Wakowicz napisa w 1937 r. ciekaw ksik, nadajc jej tytu: Na tropach smtka. 3 Bywa, e cmentarz kalwiski, omawiany w folderach i mapach turystycznych, okrelany jest nazw „dysydencki”, czyli nieprzyjmujcy dogmatów Kocioa panujcego (czy dominujcego). Dotyczy- o to innowierców, a w szczególnoci arian, kalwinów czy protestantów. 174 Miscellanea SOWINIEC nr 38/39

Wiekowa polska nekropolia zawiera antyczn i chrzecijask symbolik pomiertn. Sta- nowi warto historyczn i zabytkow. W obecnej formie cmentarz powsta w 1787 r., ale w miejscu starszego obiektu o podob- nym przeznaczeniu, jednak jeszcze wczeniej musiay tu odbywa si pochówki z czasów prehi- storycznych. Wedug krcych opowieci znajdowao si tutaj wzgórze kurhanowe. Kopiec mogilny ze strzelistym kamiennym obeliskiem wyznacza centrum nekropolii. W XIX w. roztaczaa si std panorama widokowa na zarysy Tatr, wstg Wisy, Mogi Wandy, kopiec Kraka, Bielany i wzgórze b. Bronisawy. Wspóczenie widoków tych ju nie ma. O zamonoci uczanowic ju w dawnych czasach wiadczy znaleziony tutaj bardzo duy zbiór monet redniowiecznych, obecnie znajdujcych si w Muzeum Archeologicznym w Krakowie. Z uczanowicami, a waciwie okolicami cmentarzyska czy si wydarzenie z 1626 r. owiane legend; samotnym wdrowcom ukaza si duch czowieka-pochodni, krzyczcy: „ja gor!”. Zostawmy jednak ponce widmo z uczanowic; niech tym zajmuj si krakowscy ezoterycy. Ponadto z miejscowoci t, a gównie z jej wacicielk – hrabin Felicj Mycielsk zwi- zany jest niespotykanej piknoci wartociowy naszyjnik z pere, obciony straszliw kltw. Wszystko za spraw Gertrudy Komorowskiej, maonki krakowskiego magnata Szczsnego Potockiego... Warto jeszcze doda, e pastwo Mycielscy w 1895 r. przyczynili si do powstania Mle- czarni uczanowickiej, nowoczesnej przetwórni mleka na skal przemysow. Wytwory tej mle- czarni rozprowadzane byy po caym Krakowie i dalej, cieszc si niebywaym powodzeniem. W upalne lato 1938 r. wysoko nad omawianym cmentarzem dworskim rozegra si dramat. Dwa polskie wojskowe samoloty wykonyway ewolucje w powietrzu, ale ze skutkiem tragicz- nym; maszyny spady tu przy nekropolii w uczanowicach. Wtedy te pojawiy si ze przepo- wiednie dla Polski... Cmentarz rodowy eleskich potocznie okrelany jest przez okolicznych mieszkaców mianem: „kopiec ariaski”, „kopiec kalwiski” lub najczciej „kopiec Lutrów”.

W 1970 r. (wzgldnie 1972 r.) przebywaem na kolejnym, czasowym pobycie w wojsku jako oficer rezerwy. W piknym, upalnym, majowym dniu prowadziem z onierzami zajcia z topografii w terenie, na trasie Proszowice–Kraków. Gdy zblialimy si do uczyc k. Kocmy- rzowa, jeden z podoficerów zaproponowa zatrzymanie si w uczanowicach u jego rodziny na zsiade mleko. Z rozmowy z zacnymi ludmi dowiedziaem si o interesujcym cmentarzyku Lutrów, usytuowanym za wsi na wzgórzu. Ów cmentarzyk jest pono cigle profanowany i okradany z rodowych kosztownoci. Dzikujc za gocin, udalimy si w to intrygujce miejsce... To, co zobaczyem, byo nie do opisania. Widok zaskoczy onierzy. Jeden wielki ob- raz profanacji pochówków: zniszczone: sarkofag, pyty, kolumny, obelisk ogrodzenie itp. Naj- bardziej przeraa widok poniewierajcych si koci ludzkich i otwarte czelucie grobowców. Okropny widok... Powiedziaem kilka zda o poszanowaniu zmarych, etyce i morale... Wszyscy w milczeniu wzili si do uporzdkowywania cmentarzyka dworskiego. Gdy opuszczalimy ne- kropoli, jeden z onierzy pooy nieopodal grobów bukiet polnych chabrów. Po 2-3 latach byem ponownie z przyjaciómi na owej nekropolii i stan profanacji by tro- ch mniejszy, chocia podobny. Interweniowalimy w Urzdzie Dzielnicowym i w innych insty- tucjach, ale przyjmowano to z lekcewaeniem i ignorancj.

P.S. Mio mi, e teraz teren zabytkowego cmentarza jest zabezpieczony, zadbany i nieprofa- nowany. Myl jednak, e kilka elementów tego zespou sakralnego pilnie wymaga zabiegów renowacyjnych. SPRAWOZDANIA

SPRAWOZDANIE Z DZIAALNOCI KOMITETU OPIEKI NAD KOPCEM JÓZEFA PISUDSKIEGO W 2010 ROKU

Andrzej Fischer

W kwietniu 2010 r. rozpocz si sezon prac na Kopcu. Firma Zieleniarska rozpocz- a prace konserwatorskie. Obejmoway one oczyszczanie zboczy z porostów oraz wypenia- nie wypukanych komórek geowebu humusem, nasionami traw i nawozem. Wypukane spoiny w nawierzchni kamiennej cieek zostay wypenione zapraw piaskowo-cementow, a rosnce w nich chwasty usunite. Nawierzchnia trawiasta zboczy bya zraszana wod z sieci wodocigo- wej oraz z podziemnych elbetowych zbiorników zlokalizowanych obok Kopca. Niestety armat- ki wodne nadal nie mogy by uruchamiane ze wzgldu na brak odpowiedniej mocy elektrycz- nej. Trawa na zboczu bya wykaszana czterokrotnie w cigu roku. ywopot wokó Kopca zosta przycity, a podoe wypenione kor. Nadal ze wzgldu na wysokie koszty nie byo staej ochrony Kopca. Niestety po ulewnych deszczach w dniach 15 i 16 maja 2010 r. zbocze i cieki od strony poudniowej Kopca ulegy zniszczeniu. Powierzchnia zniszcze obja 2250 m² skarp i 425 m² cieek. Nastpnego dnia po katastrofie Komitet sporzdzi dokumentacj fotograficzn zniszczo- nego Kopca. W dniach 19 i 20 maja pracownicy Fundacji Miejski Park i Ogród Zoologiczny w Krakowie dokonali zabezpieczenia foli uszkodzonych zboczy oraz likwidacji niewielkich uszkodze nawierzchni na pozostaej czci cieek; wypukane spoiny zostay wypenione za- praw piaskowo-cementow. W dniu 1 czerwca powoana zostaa komisja do spraw osuwiska z udziaem przedstawicieli Fundacji MPiOZoo, firmy „Wodeko”, Miejskiego Konserwatora Zabytków i Komitetu Opieki nad Kopcem J. Pisudskiego. Oceniono stan Kopca, przyczyny zniszcze oraz sposób zabez- pieczenia zboczy i cieek. Stwierdzono, i osuwisko powstao na fragmencie Kopca nieobj- tym przebudow po katastrofalnych zniszczeniach z 1997 r. Wówczas ta cz stoka nie ulega zniszczeniu i postanowiono pozostawi j bez wikszej ingerencji. Fundacja MPiOZoo zlecia Zakadowi Usug Wiertniczych, Geotechnicznych i Inynierii rodowiska „Wodeko” wykonanie prac badawczych, rozpoznajcych podoe gruntowe uszko- dzonego fragmentu Kopca. Na podstawie zebranego materiau firma ARG – projektowanie in- westycyjne Andrzej i Renata Garbiel wykonaa projekt odbudowy zniszczonych cieek i zbo- czy oraz ustabilizowania zwieczenia Kopca, które w drugiej poowie roku ulego nieznacznej deformacji. W celu zabezpieczenia przed dostawaniem si wody przez górn pyt Kopca do jego wntrza opracowano sposób uszczelnienia konstrukcji. Nawierzchnia zwieczenia ma zo- sta rozebrana i uoona na nowo na odpowiedniej podbudowie. Uszkodzone zbocza i cieki maj by odbudowane wedug zmodyfikowanej technologii stosowanej podczas poprzedniego remontu Kopca. 176 Sprawozdania SOWINIEC nr 38/39

Koszt renowacji Kopca oceniono na 2 mln zotych. Komitet i FMPiOZoo rozpoczy stara- nia o ich uzyskanie. Zwrócono si o sfinansowanie prac do Wojewódzkiego i Narodowego Fun- duszu Ochrony rodowiska i Gospodarki Wodnej, Spoecznego Komitetu Odnowy Zabytków Krakowa i Rady Miasta Krakowa. Komitet kontynuowa prace remontowo-budowlane w pawilonie. Zakres prac obejmowa gównie modernizacj instalacji wodnych i elektrycznych kuchni i pomieszczenia sanitarnego parteru. Na dachu pawilonu zamontowano rynn, która pozwala na waciwy odpyw wody desz- czowej do rur spustowych. Dokonano czciowego odnowienia wiaty przy pawilonie. Jak co roku, czonek Komitetu z Wrocawia, Zdzisaw Szewczuk, przez dwa tygodnie pra- cowa przy Kopcu i w pawilonie. Dnia 26 kwietnia 2010 r. pod Kopcem odbyy si zaplanowane wczeniej uroczystoci uczczenia ofiar Katynia. Zostay one zorganizowane przez Kancelari Prezydenta Miasta Kra- kowa, Rad Dzielnicy VII, Fundacj Miejski Park i Ogród Zoologiczny i Komitet Opieki nad Kopcem J. Pisudskiego. Uroczystoci odbyy si z udziaem Prezydenta Miasta Krakowa Jac- ka Majchrowskiego, Rodzin Katyskich, modziey i mieszkaców Krakowa. Posadzono pi dbów upamitniajcych zamordowanych w Katyniu polskich oficerów, dawnych mieszkaców dzielnicy VII. Z inicjatywy Komitetu posadzono dodatkowo szósty db dla uczczenia 96 ofiar katastrofy lotniczej pod Smoleskiem 10 kwietnia 2010 r. Pod dbami czonkowie rodzin ofice- rów skadali zapalone znicze i ziemi z Katynia. Pod dbem smoleskim prezydent Jacek Maj- chrowski zoy przekazan przez Komitet ziemi z miejsca katastrofy samolotu leccego do Smoleska. Obok umieszczono na kamiennym gazie granitow tablic upamitniajc ofiary tragicznego lotu. Uroczystoci poprzedzone zostay polow Msz wit odprawion pod wiat pawilonu z udziaem m.in. modziey z Gimnazjum Sióstr Prezentek w Olszanicy, która przygo- towaa okolicznociowy program artystyczny.

W zwizku z przypadajc w 2010 r. 30. rocznic powstania Komitetu Opieki nad Kopcem J. Pisudskiego zaplanowano jubileuszowe wydanie ilustrowanej monografii Kopca i Komitetu. Niestety odmowa dofinansowania tego przedsiwzicia przez Urzd Wojewódzki uniemoliwi- a jego realizacj. Zrealizowano natomiast planowan z tej okazji uroczysto skadania ziem w Kopcu. Uroczysto poczono z obchodami 96. rocznicy wymarszu I Kompanii Kadrowej. Dnia 4 sierpnia 2010 r. przybya pod Kopiec delegacja Wojska Polskiego z orkiestr i Kompani Reprezentacyjn, uczestnicy Marszu Szlakiem Kadrówki i liczni mieszkacy Krakowa. Wadze pastwowe reprezentowane byy przez Ministra Obrony Narodowej Bogdana Klicha i Wojewo- d Maopolskiego Stanisawa Kracika. Obecny by m.in. Prezydent Miasta Krakowa Jacek Maj- chrowski i Dyrektor Fundacji MPiOZoo Józef Skotnicki. Punktem kulminacyjnym uroczystoci byo zoenie w Kopcu szeciu urn z ziemi, w tym ziemi z lotniska Siewiernyj pod Smole- skiem – miejsca katastrofy samolotu TU 154 z 96-osobow delegacj prezydenck, udajc si do Katynia 10 kwietnia 2010 r. Ziemie przywioza do Polski delegacja Komitetu uczestniczca w wyprawie do Katynia zorganizowanej przez krakowski oddzia Instytutu Pamici Narodowej w pidziesiciolecie zbrodni. Ziemie w Kopcu zoyli w asycie onierzy WP uczestniczcy w uroczystoci czonkowie rodzin ofiar katastrofy. W imieniu bliskich ofiar katastrofy gos zabra Wojciech Wasserman – syn ministra, posa ziemi krakowskiej Zbigniewa Wassermana – pod- krelajc patriotyzm tragicznie zmarych. Reprezentanci Kancelarii Prezydenta RP odczytali okolicznociowy list prezydenta elekta Bronisawa Komorowskiego skierowany do Komitetu, nawizujcy w treci do jubileuszu Komitetu i uroczystoci oddajcej hod ofiarom katastrofy smoleskiej. Minister Obrony Narodowej wrczy na rce przewodniczcego Komitetu dr. Jerze- go Bukowskiego medal Kustosz Tradycji, Chway i Sawy Ora Polskiego przyznany Komite- towi przez MON. 5 sierpnia w katedrze wawelskiej odprawiona zostaa uroczysta Msza wita inaugurujca 45., a 30. po wojnie Marsz Szlakiem I Kompanii Kadrowej, który nastpnego dnia wyruszy hi- storyczn tras do Kielc. 18 wrzenia odbyy si pod Kopcem uroczystoci posadzenia kolejnego SOWINIEC nr 38/39 Sprawozdania 177 dbu, w rocznic powstania rzdu Tadeusza Mazowieckiego, przygotowane przez Fundacj MPiOZoo. 6 listopada odby si coroczny marszobieg z Kopca Marszaka Józefa Pisudskiego pod Kopiec Tadeusza Kociuszki – poczony ze skadaniem kwiatów i zapaleniem zniczy pod krzy- em przy Kopcu. Ponadto Komitet bra udzia i wspóorganizowa nastpujce uroczystoci: 19 marca 2010 r. z okazji imienin Komendanta, w katedrze wawelskiej odprawiona zosta- a uroczysta Msza wita. Delegacja Komitetu zoya, jak co roku, kwiaty na trumnie Józefa Pisudskiego. W 75. rocznic mierci Józefa Pisudskiego, 12 maja, Sekretarz Komitetu Edward Jankow- ski wraz z przedstawicielami Urzdu Miasta Krakowa zorganizowa obchody – przygotowano seminarium dla modziey szkolnej, z wykadem prezydenta Jacka Majchrowskiego, oraz uro- czystoci w katedrze wawelskiej i apel pod pomnikiem Marszaka. 30 padziernika 2009 r. czonkowie Komitetu wzili udzia w uroczystociach 91. rocznicy oswobodzenia Krakowa spod wadzy zaborczej. 11 listopada czonkowie Komitetu uczestniczyli w uroczystociach 91. rocznicy odzyska- nia niepodlegoci. 6 grudnia, z okazji rocznicy urodzin Józefa Pisudskiego, po uroczystej Mszy witej w ka- tedrze wawelskiej, delegacja Komitetu zoya kwiaty na trumnie Marszaka. Komitet wyda wspólnie z Fundacj Centrum Dokumentacji Czynu Niepodlegociowego kolejny, podwójny numer „Sowica” (34/35). Fundacja CDCN wydaa take monografi autorstwa czonka Komitetu, historyka Przemy- sawa Wywiaa Józef Herzog. onierz Niepodlegoci przedstawiajc sylwetk wspózaoycie- la Komitetu. Z wykorzystaniem archiwalnych materiaów Komitetu w Katedrze Geodezji Inynieryjnej i Budownictwa Akademii Górniczo-Hutniczej powstaa praca dyplomowa Moniki Klimek „Po- miar budowli ziemnej Kopca Pisudskiego metod georadarow”.

24 lutego 2010 r. odbyo si w lokalu Towarzystwa Mioników Historii i Zabytków Kra- kowa przy ul. w. Jana 12 coroczne Ogólne Zebranie Komitetu, na którym zaproponowano Wy- dziaowi Towarzystwa do zatwierdzenia obecne wadze w skadzie: – przewodniczcy: dr Jerzy Bukowski; – wiceprzewodniczcy ds. organizacyjnych: Andrzej Fischer; – wiceprzewodniczcy ds. technicznych: in. arch. Wodzimierz liwczyski; – sekretarz: Edward Jankowski; – skarbnik: Magorzata Marcinek-Marek; wiceprzewodniczcy honorowi: – Zenon Malik – z ramienia Kadetów II RP; – Witold Tukao – zasuony przy odbudowie Kopca; – Zdzisaw Szewczuk – zasuony przy odbudowie Kopca.

W skadzie Wydziau TMHiZK pozostaj dr Jerzy Bukowski oraz Andrzej Fischer, który peni funkcj skarbnika Towarzystwa. W skadzie Komisji Kontrolujcej Towarzystwo zasia- da Ludomir Olkunik, który peni równie, z ramienia Komitetu, funkcj redaktora „Sowica”. Anna Fischer wykonuje obowizki archiwisty Komitetu.

 178 Sprawozdania SOWINIEC nr 38/39

SPRAWOZDANIE Z PRZEBIEGU PRAC NA KOPCU JÓZEFA PISUDSKIEGO W 2010 ROKU

Wodzimierz liwczyski

W 2010 r. mino 9 lat od czasu odbudowy Kopca. Udao si uzyska stabilno Kopca, chocia nawierzchnie trawiaste na zboczach budziy zastrzeenia. Kopiec wymaga staej piel- gnacji zgodnie z instrukcj, która zostaa przekazana inwestorowi. Dnia 10 kwietnia Firma Zieleniarska rozpocza prace na Kopcu. Zakres prac obejmo- wa oczyszczenie zboczy z porostów oraz wypenienie wypukanych komórek geowebu humu- sem (500 worków po okoo 20 kg), posiew nasion traw kowo-pastwiskowych (200 kg) oraz wzbogacanie gleby nawozem Eko-Yara Mila z mikroskadnikami boru, elaza, magnezu, cynku (150 kg). W lipcu wypukane spoiny zostay ponownie wypenione humusem, nasionami i nawozem. ywopot wokó Kopca zosta przycity, a podoe wypenione kor drzewn. Wypuka- ne spoiny w nawierzchni kamiennej cieek zostay wypenione zapraw piaskowo-cementow, a chwasty usunite. Nawierzchni trawiast na zboczach zraszano w godzinach rannych za pomoc wa wod z sieci wodocigowej oraz ze zbiorników elbetowych. Niestety armatki wodne nadal nie mogy by uruchamiane ze wzgldu na brak mocy elektrycznej 35 KW. Trawa na zboczu bya wykasza- na czterokrotnie w cigu roku. Koszt prac konserwacyjnych wyniós 200 tys. zotych. Ze wzgldu na wysokie koszty nadal nie byo staej ochrony Kopca. Funkcjonariusze Stra- y Miejskiej czsto patrolowali teren. W cigu roku nie dochodzio do zniszcze, wama i kra- dziey. Niestety po ulewnych deszczach 15 i 16 maja zbocze i cieki od strony poudniowej Kopca ulegy zniszczeniu. Widoczna powierzchnia zniszcze wynosia okoo 100 m². Kolejna strefa wystpowania uszkodze okazaa si znacznie wiksza i obja 2251 m² skarp i 424 m² cieek. Dnia 17 maja, a wic nastpnego dnia po katastrofie, Andrzej Fischer sporzdzi doku- mentacj fotograficzn zniszczonego zbocza. W dniach 19 i 20 maja pracownicy Fundacji Miejskiego Parku i Ogrodu Zoologicznego dokonali rozbiórki uszkodzonej nawierzchni z ko- stek granitowych, a na pozostaej czci cieek wypukane spoiny zostay wypenione zapraw piaskowo-cementow. Dnia 1 czerwca powoano komisj do spraw osuwiska, w skadzie której znaleli si przed- stawiciele Fundacji Miejski Park i Ogród Zoologiczny, firmy „Wodeko”, Miejskiego Konser- watora Zabytków i Komitetu Opieki nad Kopcem J. Pisudskiego. Spisany protokó obejmowa opisy stanu Kopca, przyczyn awarii oraz sposobu zabezpieczenia zboczy i cieek. Uszkodzone zbocze byo wielokrotnie zabezpieczane foli montowan za pomoc drew- nianych listew. Niestety silny wiatr zrywa umocowan foli. Fundacja MPiOZoo zlecia Zakadowi Usug Wiertniczych, Geotechnicznych i Iny- nierii rodowiska „Wodeko” wykonanie prac badawczych umoliwiajcych rozpoznanie pod- oa gruntowego uszkodzonego fragmentu Kopca. Prace zostay wykonane w maju i czerwcu, sporzdzona dokumentacja obejmowaa 8 otworów badawczych oraz 3 sondowania dyna- miczne. Zbadany materia tworzcy Kopiec to gliny pylaste w stanie mikkoplastycznym, twardo- plastycznym i pótwardym. Obserwacja hydrogeologiczna nie wykazaa poziomu wodononego, natomiast stwierdzono wystpowanie sczenia wód gruntowych. Zalecono przed wykonaniem SOWINIEC nr 38/39 Sprawozdania 179 projektu prac naprawczych i zabezpieczajcych zbocze Kopca sprawdzenie prawidowego funk- cjonowania drenau. Ponadto zalecono wymian gruntu glin pylastych mikkoplastycznych do gbokoci gruntów twardo plastycznych na grunt zbrojony. Odtworzone zbocza i cieki zaleco- no zabezpieczy systemem komórkowym. Na zlecenie Fundacji MPiOZoo dokumentacj odbudowy zniszczonego zbocza i cieek oraz pyty wieczcej Kopiec wykonaa firma ARG, projektowanie inwestycyjne: Andrzej i Re- nata Garbiel – Spóka Akcyjna. Odtworzenie osunitego zbocza zaplanowano wykona podobnie jak przed 10 laty. Do od- tworzenia zbocza bdzie uyty materia przepuszczalny wir i pospóka, które ukadane maj by w zawijan geowóknin. Wysoko warstwy bdzie wynosia 0,5 m, a jej szeroko 2,0-2,5 m, cz ukadanego „materaca” bdzie w pochyleniu dostosowanym do ksztatu zewntrznego Kopca 1:1,05. Geo- wóknina zostanie uoona na zakadk o dugoci 1,0 m. Podstaw uoenia „materacy” wiro- wych bdzie Geoweb – komórkowy system ograniczajcy wysokoci 10 cm, wypeniony kru- szywem amanym 0/25 cm, nadsypanym nad system komórkowy 3 cm po zagszczeniu. Na tak odtworzonym zboczu naley w czci pod ciek woy betomat typu ST dla uszczelnienia wykonanego odtworzenia zbocza od góry przed przedostaniem si wód opadowych do rodka zbocza. Projektowany system Geoweb jest odporny na gryzonie, w tym krety i nornice. Naley uoy drena poziomy, w trzech trasach równolegych do cieek odprowadzaj- cych wod do rur spustowych i do drenau wykonanego wokó Kopca, u jego podstawy w otuli- nie z geowókniny o wysokiej wodoprzepuszczalnoci. Drena bdzie wczony do rury spusto- wej Ø 200 mm. Na betomacie typu ST naley uoy geosiatki komórkowe, teksturowane i per- forowane o wysokoci 10 cm z zasypaniem kamieniem amanym – klicem 3/12 mm komórek i ponad komórki na wysoko 3 cm. Po zagszczeniu warstw kruszywa naley uoy komórko- wy system drenaowy o wysokoci 5 cm. Na tak wykonanej podbudowie naley wykona podsypk cementowo-piaskow 1:3, cz- ciowo wypeniajc (2 cm) system komórkowy ograniczajcy. Na podsypce planuje si uoy kostk granitow aman „TD” 10 cm z zalaniem spoin zapraw cementow. Dolny system komórkowy bdzie wzmocniony kotwami stalowymi ebrowanymi Ø 10 mm, o dugoci 1,50 m, po 4 sztuki na szerokoci chodnika. Caa odtworzona pobocznica Kopca bdzie pokryta systemem typu Geoweb o wysokoci 10 cm, zasypanym humusem wymieszanym z torfem oraz nawozem i nasionami traw. W celu zabezpieczenia przed dostawaniem si wody przez górn pyt Kopca do jego wn- trza konieczne jest uszczelnienie konstrukcji. W tym celu naley rozebra nawierzchni z pyt granitowych wraz podbudow na gbo- ko 5-10 cm, tak aby po remoncie górna ·pyta nie ulegaa obnieniu ani podwyszeniu. Na rozebranej nawierzchni naley uoy betomat ST, na któr bdzie wylany chudy be- ton o gruboci 8-10 cm, a na niej odzyskane z rozbiórki pyty granitowe. Zaprojektowana technologia odbudowy jest skomplikowana i kosztowna, ale niezbdna. Koszt renowacji Kopca wyceniono na 2 mln zotych. Prace musz by wykonane w cigu jednego roku. Trzeba podkreli wysokie zaangaowanie w dzieo odbudowy Kopca Fundacji MPiOZoo, a w szczególnoci Dyrektora dr. Józefa Skotnickiego. Rozesane zostay wnioski o przyznanie funduszy do czterech instytucji: Narodowego i Wojewódzkiego Funduszu Ochrony rodowiska i Gospodarki Wodnej, Spoecznego Komitetu Odnowy Zabytków Krakowa i Rady Miasta Krakowa.

PRACE W PAWILONIE

Prace w pawilonie przeprowadzone byy przez firm Stanisawa Hetmana. Zakres prac obejmowa roboty remontowo-budowlane i instalacyjno-elektryczne. 180 Sprawozdania SOWINIEC nr 38/39

Prace wykonano w kuchni i w przyziemiu. Przygotowano ciany do oblicowania pytkami ceramicznymi. Zainstalowany zosta nowy zamek w drzwiach wejciowych. Na dachu pawilonu zamocowano rynn z blachy stalowej ocynkowanej, która pozwala na waciwy odpyw wody deszczowej do rur spustowych. Ze wzgldu na brak funduszy docelowy remont pawilonu nie zosta wykonany. Czonek Zwizku Pisudczyków z Wrocawia Jerzy Odakowski przekaza nam 24 szklanki. Jak co roku, czonek naszego Komitetu z Wrocawia, Zdzisaw Szewczuk, na przeomie lipca i sierpnia przez dwa tygodnie pracowa na Kopcu, u jego podnóa i w pawilonie. Zakres wykonanych robót obejmowa oczyszczenie kamiennego murku otaczajcego Kopiec, spoino- wanie zapraw cementowo-piaskow kostki granitowej na ciekach, usuwanie porostów tra- wiastych oraz uzupenienie brakujcej kostki na placyku wejciowym na Kopiec. Dokona on równie oczyszczenia dachu nad wiat i nad pawilonem oraz uporzdkowania pomieszcze na parterze i w przyziemiu.



SPRAWOZDANIE Z DZIAALNOCI MAOPOLSKIEGO ODDZIAU ZWIZKU PISUDCZYKÓW W KRAKOWIE W 2010 ROKU

Antoni Cielik

Motto: Kto historii nie umie i nie kocha, jest jak dzieci, które ojca swego i matki nie zna. ks. Piotr Skarga

Zgodnie z przyjt przed laty tradycj Krakowski Oddzia Zwizku Pisudczyków rozpo- cz kolejny rok pracy spotkaniem noworocznym, które odbyo si wspólnie z bratnimi orga- nizacjami, tj. Komitetem Opieki nad Kopcem Józefa Pisudskiego i Towarzystwem im. Józefa Pisudskiego, w krypcie konwentu oo. Dominikanów przy ul. Stolarskiej 12 w Krakowie. Czci modlitewnej przewodniczy o. Bogumi Jasiski, dominikanin; wygosi on krótk homili, a na- stpnie powici opatki. Ordzie noworoczne do zebranych wygosi przewodniczcy Komitetu Opieki nad Kopcem J. Pisudskiego dr Jerzy Bukowski. Gomi honorowymi byli: o. Jerzy Pajk OFMCap. kapelan wiatowego Zwizku onierzy Armii Krajowej, Sybiraków, Rodzin Katy- skich oraz organizacji niepodlegociowych, ks. Stanisaw Mól SJ – przyjaciel i sympatyk kra- kowskich pisudczyków oraz dr Jan Majda – polonista, nauczyciel akademicki UJ. Obecnych byo 78 osób. W ceremonii dzielenia si opatkiem towarzyszya zebranym muzyka i koldy w wykonaniu krakowskiego artysty muzyka – pisudczyka Jerzego Michaa Boyka. Wieczór opatkowy uwietnili swoim wystpem artyci Teatru „Staczyk”, którzy przed- stawili barwne widowisko folklorystyczne pt. Koldnicy wedug Wodzimierza Tetmajera w re- yserii Sawy Bednarczyk. W nawizaniu do treci spektaklu sowo okolicznociowe na temat polskiego folkloru witecznego wygosi dr Jan Majda. Spotkanie przebiego w miej, przyja- cielskiej atmosferze. Do przygotowania spotkania przyczynili si swoj prac koledzy: Andrzej SOWINIEC nr 38/39 Sprawozdania 181

Fischer, Edward Jankowski, Zbigniew Kubieski, Maria Michta, Wojciech Nadkaski, Anna Ma- ria Tylek i Adam Supek. W roku 2010 Zarzd Zwizku Pisudczyków w Krakowie pracowa w nastpujcym skadzie: Zarzd Zwizku: Kol. Edward Wilhelm Jankowski – prezes; Kol. Jerzy Micha Boyk – z-ca prezesa; Kol. Wojciech Nadkaski – z-ca prezesa; Kol. Antoni Cielik – sekretarz; Kol. Maria Michta – skarbnik; Kol. Stanisaw Oana – czonek.

Komisja Rewizyjna: Kol. Andrzej Fischer – przewodniczcy; Kol. Janina Nawrocka – z-ca przewodniczcego; Kol. Adam Supek – czonek.

Od 21 do 23 stycznia czonkowie Zarzdu Zwizku z koleg Andrzejem Fischerem, przewodniczcym krakowskiej delegacji, wzili udzia w uroczystociach upamitniajcych 147. rocznic wybuchu powstania styczniowego, które odbyy si w Wchocku na Kielecczy- nie. Trzydniowy patriotyczny Marsz Modziey Strzeleckiej szlakami powstaców zakoczy si uroczyst msz wit w kociele w Wchocku, mszy przewodniczy opat klasztoru oo. Cyster- sów. Po naboestwie odbyo si spotkanie uczestników Marszu i zaproszonych goci w miej- scowym Domu Kultury. W krótkim programie artystycznym wystpili krakowscy pisudczycy – Alicja Kondraciuk i Edward Jankowski oraz miejscowe zespoy szkolne. Podobna uroczysto uwietniajca rocznic powstania styczniowego odbya si w Czernej k. Krzeszowic w Sank- tuarium Powstaca O. Rafaa Kalinowskiego. Krakowskich pisudczyków reprezentowali: Sta- nisaw Oana i Adam Supek. W Krakowie uroczystoci odbyy si 22 stycznia przy pomniku- -mogile Powstaców Styczniowych na cmentarzu Rakowickim. Pisudczyków reprezentowaa delegacja z koleg Zenonem Bolesawem Malikiem na czele. W 164. rocznic wybuchu powstania krakowskiego, 22 lutego delegacja krakowskich pi- sudczyków wzia udzia w uroczystoci na Starym Cmentarzu Podgórskim. Po czci oficjalnej zoono wizanki kwiatów na grobie Edwarda Dembowskiego. Dnia 24 lutego, w 57. rocznic tragicznej mierci gen. Augusta Emila Fieldorfa „Nila”, w sali obrad Rady Stoecznego Miasta Krakowa odbyo si z inicjatywy dyrekcji Muzeum Armii Krajowej uroczyste spotkanie komba- tantów Polskiego Pastwa Podziemnego. Uroczystoci przewodniczy Kazimierz Barczyk prze- wodniczcy Rady Muzeum AK, a ciekawe referaty wygosili – prof. dr hab. Tomasz Gsowski – prezes Fundacji Centrum Dokumentacji Czynu Niepodlegociowego oraz Czesaw Cywiski – Prezes Zarzdu Gównego wiatowego Zwizku onierzy Armii Krajowej. W spotkaniu licz- nie uczestniczyli krakowscy pisudczycy ze sztandarami Zwizku i Marszu Szlakiem I Kompa- nii Kadrowej. Spotkanie poprzedzia msza wita, któr odprawiono 23 lutego o godzinie 16.30 w kociele oo. Kapucynów, przewodniczy jej i homili wygosi o. Jerzy Pajk OFMCap. Po mszy witej pod tablic memoratywn powicon pamici gen. Emilia Fieldorfa „Nila” na krugankach loretaskich odbya si uroczysto patriotyczna, w czasie której sowo okoliczno- ciowe wygosi dyrektor Muzeum Armii Krajowej Adam Rpalski, a program artystyczny przy- gotowali krakowscy pisudczycy Alicja Kondraciuk i Edward W. Jankowski. Dnia 26 lutego Zwizek by wspóorganizatorem obchodów 242. rocznicy zawizania konfederacji barskiej. Uroczysto rozpocza si msz wit w kociele oo. Kapucynów, któ- rej przewodniczy o. kapelan Jerzy Pajk OFMCap. Nastpnie uczestnicy uroczystoci, gów- nie modzie pobliskich szkó, wzili udzia w modlitewnej zadumie przy mogile Konfede- ratów znajdujcej si przy wejciu do kapucyskiego kocioa. Wart honorow przy Krzyu 182 Sprawozdania SOWINIEC nr 38/39

Konfederatów zacigna modzie klasy wojskowej XXV Liceum Ogólnoksztaccego w Kra- kowie, a sowo okolicznociowe wygosi prezes Zwizku Pisudczyków Edward W. Jankowski. Sowem poezji podzielia si z zebranymi Alicja Kondraciuk. Uroczystoci przewodniczy prezes Towarzystwa Upamitnienia Konfederacji Barskiej Zygmunt Badurski. W dniu uroczystoci w. Józefa, 19 marca, z inicjatywy Zarzdu Zwizku na Wawelu, w Krypcie Srebrnych Dzwonów spotkay si delegacje szkó noszcych imi Marszaka Józefa Pisudskiego, a take tych, w których idee niepodlegociowe stanowi podstaw pracy dydak- tyczno-wychowawczej. Ceremonii przewodniczya delegacja Zespou Szkó Przemysu Spoyw- czego, która przygotowaa krótki program artystyczny pod kierunkiem opiekuna Kazimierza No- waka. Modlitwom za dusz p. Marszaka przewodniczy ks. kanonik Zdzisaw Sochacki, a so- wo okolicznociowe wygosi Prezes Zwizku Pisudczyków Edward W. Jankowski. W tym sa- mym dniu poczet sztandarowy Zwizku oraz krakowscy pisudczycy wzili udzia w uroczystej mszy witej w Bazylice Mariackiej w intencji mieszkaców Stoecznego Królewskiego Miasta Krakowa. Dnia 24 marca, w 217. rocznic przysigi Tadeusza Kociuszki na Rynku Krakowskim czonkowie Zwizku wraz z pocztem sztandarowym wzili udzia w uroczystociach w katedrze na Wawelu, a nastpnie na Rynku Gównym Krakowa w miejscu zoenia przysigi Tadeusza Kociuszki na wierno narodowi i ojczynie. W dniach narodowej aoby po katastrofie smoleskiej Zarzd Zwizku Pisudczyków do- kona wpisów kondolencyjnych w ksigach wyoonych w Urzdzie Miasta Krakowa i Urz- dzie Wojewódzkim, a poczet sztandarowy Zwizku i Zarzd wraz z pocztem sztandarowym Marszu I Kompanii Kadrowej 18 kwietnia wzi udzia w uroczystociach pogrzebowych pary prezydenckiej w Krakowie. Warto doda, e czonkowie Zwizku wzili take udzia w ceremo- niach pogrzebowych p. prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego w wityni Opatrznoci Boej w Warszawie, a take w pogrzebach p. Janusza Kurtyki, Zbigniewa Wassermanna w Krakowie i w Warszawie Sawomira Skrzypka, prezesa NBP. Na zaproszenie Prezesa Towarzystwa Parku im. dr. Henryka Jordana, Kazimierza Cholewy Zarzd Zwizku Pisudczyków wzi udzia w uroczystym odsoniciu Pomnika Karoliny Lanc- koroskiej – wybitnej uczonej, uczestniczki Ruchu Oporu ostatniej wojny. Uroczysto odbya si 2 maja w parku im. dr. Henryka Jordana. W 219. rocznic uchwalenia Konstytucji 3 maja odbyy si na terenie miasta uroczystoci miejskie, w których uczestniczyli równie krakowscy Pisudczycy z Pocztami Sztandarowymi Zwizku i Marszu I Kompanii Kadrowej. Ceremonia rozpocza si msz wit w Królewskiej Katedrze na Wawelu, po której pochód patriotyczny przeszed Drog Królewsk na plac Jana Matejki. W 75. rocznic mierci Józefa Pisudskiego, 12 maja Krakowski Oddzia Zwizku Pisud- czyków przeywa niecodzienne wito, które odbio si szerokim echem w sercach krakowian. Patronat nad uroczystoci przej prezydent miasta prof. Jacek Majchrowski. Obchody roczni- cowe skaday si z trzech czci. Pierwsza odbya si w Krypcie Srebrnych Dzwonów na Wa- welu przy trumnie Marszaka Józefa Pisudskiego. Zgromadzia si tu liczna, przeszo szedzie- sicioosobowa grupa modziey szkó noszcych imi Komendanta. Modlitwie przewodniczy ks. kanonik Zdzisaw Sochacki – proboszcz katedry na Wawelu. Sowo okolicznociowe do mo- dziey skierowaa p. dyrektor Szkoy Podstawowej nr 61 Honorata Konopek. Opraw artystycz- n spotkania przygotowa zespó teatru „Meander” przy teje szkole pod kierunkiem nauczycieli: Anety Polczyk i Jacka Wodarczyka. Druga cz uroczystoci odbya si na placu przy ul. Jó- zefa Pisudskiego przy pomniku Marszaka. Uroczysty apel prowadzi z ramienia Urzdu Miasta Krakowa p. Micha Kozio, raport prezydentowi miasta Jackowi Majchrowskiemu zoy Pre- zes Oddziau Maopolskiego Zwizku Pisudczyków Edward W. Jankowski. Sowa okoliczno- ciowe wygosili prezydent i prezes. Apel uwietni wystp chóru I Liceum Ogólnoksztaccego im. B. Nowodworskiego pod dyrekcj prof. Ryszarda róbka oraz recytacja poezji w wykonaniu Alicji Kondraciuk, a take wystp orkiestry modzieowej przy Technikum Komunikacyjnym w Krakowie pod batut prof. Wiesawa Olejniczaka. Na zakoczenie uroczystoci modzie szkó SOWINIEC nr 38/39 Sprawozdania 183 krakowskich zoya kwiaty u stóp pomnika Marszaka. Po apelu uczestnicy uroczystoci zostali przewiezieni autokarami do sali obrad Urzdu Miasta Krakowa w Podgórzu, gdzie odbya si se- sja naukowa. Inaugurujcy spotkanie referat pt. „Zwizki Marszaka Józefa Pisudskiego z Kra- kowem” wygosi do licznie zgromadzonej modziey prezydent Majchrowski. Koreferat oraz bogat w treci prezentacj przygotowaa pod kierunkiem Kazimierza Nowaka modzie Zespou Szkó Przemysu Spoywczego. Wystaw okolicznociow ze zbiorów krakowskiego pisudczy- ka Zdzisawa Ruszela i wasnych przygotowa p. Andrzej Znamirowski – pisudczyk i pracownik owiatowy podgórskiego Domu Kultury. Program artystyczny pt. Zamylenia nad Ojczyzn we- dug scenariusza i w reyserii Edwarda W. Jankowskiego zaprezentowaa grupa teatralna „Ata- lex” nawizujca tradycjami do dawnego teatru Kolejarza na krakowskim Kazimierzu. Dnia 6 czerwca na zaproszenie wiatowego Zwizku onierzy Armii Krajowej Zarzd Zwizku Pisudczyków wzi udzia w uroczystociach upamitniajcych polegych i pomordo- wanych w latach 1944-1946 onierzy Armii Krajowej Zgrupowania „Orlik” i „Zagon”, które od- byy si w Brzezinach gm. Styca pow. Ryki. W czasie mszy witej homili wygosi krakow- ski kapelan o. Jerzy Pajk OFMCap. Dalsze uroczystoci odbyy si na miejscowym cmentarzu, gdzie po apelu polegych i zoeniu wizanek kwiatów wiersze patriotyczne recytowali Alicja Kondraciuk i Edward W. Jankowski. W rocznic obchodów 600-lecia bitwy pod Grunwaldem, 100-lecia odsonicia Pomnika Grunwaldzkiego w Krakowie i 60-lecia Krakowskiej Kongregacji Kupieckiej aktywnie wczy si równie i Krakowski Oddzia Zwizku Pisudczyków. Przykadowo: 17 lipca przygotowa kostiumow rekonstrukcj wydarze z 1910 r. na pl. Jana Matejki, a take wzi udzia w uro- czystym pochodzie ulicami miasta i w odsoniciu pomnika Ignacego Paderewskiego (fundator Bractwo Kurkowe) w parku Strzeleckim. 4 sierpnia by dniem szczególnym dla obywateli miasta Krakowa, zwaszcza za dla uczestników Marszu Szlakiem I Kompanii Kadrowej. W tym dniu Komitet Opieki nad Kopcem J. Pisudskiego obchodzi 30. rocznic swojej dziaalnoci. O godzinie 19.30 odbya si uroczy- sto zoenia w polskiej Mogile Mogi kolejnych ziem z pól bitewnych i miejsc kani narodu polskiego, w tym z miejsca katastrofy smoleskiej z 10 kwietnia 2010 r. Uroczystoci kierowa przewodniczcy Komitetu Opieki nad Kopcem dr Jerzy Bukowski, który w czasie jej trwania otrzyma z rk ministra obrony narodowej Bogdana Klicha wyrónienie w postaci Medalu Ku- stosza Tradycji Chway i Sawy Ora Polskiego. W czci artystycznej wiersze patriotyczne, w tym przede wszystkim powicone pamici ofiar katastrofy smoleskiej recytowali Alicja Kondraciuk i Edward W. Jankowski. Dnia 5 sierpnia przy pomniku Marszaka na ul. Józefa Pisudskiego o godzinie 21.30 odby si uroczysty apel uczestników Marszu Szlakiem I Kompanii Kadrowej. Raport komendantowi Marszu Janowi Józefowi Kasprzykowi zoy Prezes Krakowskiego Oddziau Zwizku Pisud- czyków Edward W. Jankowski, który wygosi do zebranych sowo okolicznociowe. W czasie apelu gos zabrali komendant Marszu i zastpca komendanta Marszu do spraw wychowawczych Lucjan Muszyski. Uroczysty apel uwietni wystp chóru pod dyr. prof. Zbigniewa Huptysia oraz wystp grupy teatralnej „Atalex”. Zebranych licznie uczestników Marszu poegna i pobo- gosawi na marszowy szlak Jerzy Pajk OFMCap. W Marszu z Krakowa wzili udzia: Anna Fi- scher, Iwona Fischer, Andrzej Fischer, Jerzy Micha Boyk, Zbigniew Kubieski, Piotr Olszew- ski, Wojciech Nadkaski i Adam Supek, Monika Biskup i Jacek Meyerhold. Wrzesie obfitowa w liczne uroczystoci patriotyczne. W dniu 1 wrzenia odbyy si miej- skie uroczystoci zwizane z obchodami 71. rocznicy wybuchu drugiej wojny wiatowej. Pierw- sza cz pod pomnikiem „Armii Kraków” na cmentarzu Rakowickim, druga po mszy witej w kociele pw. w. Floriana na placu Jana Matejki. Po okolicznociowych przemówieniach, m.in. przewodniczcego Maopolskiej Rady Kombatantów i Osób Represjonowanych dr. Dionizego Smyka, wiersze patriotyczne recytowali Alicja Kondraciuk i Edward W. Jankowski. Dnia 3 wrzenia Szkoa Podstawowa nr 61 im. Marszaka Józefa Pisudskiego w Krakowie obchodzia uroczysto 90. rocznicy swojego powstania. Uroczysto rozpocza si msz wit 184 Sprawozdania SOWINIEC nr 38/39 w kociele pw. Matki Boej Dobrej Rady przy ul. Prostej. Po mszy witej pochód modziey, ro- dziców, mieszkaców Prokocimia i zaproszonych goci uda si do budynku szkoy, gdzie odbyy si uroczystoci oficjalne zakoczone bogatym programem artystycznym w wykonaniu teatru szkolnego „Meander”, w reyserii pani Anety Polczyk. Warto wspomnie, e szkoa kierowa- na przez pp. dyrektorki Urszul Bana i Honorat Konopek jest prawdziw kuni wychowania patriotycznego i naley do najaktywniejszych szkó biorcych udzia w yciu miasta Krakowa. Zwizek Pisudczyków reprezentowali na uroczystoci kol. Stanisaw Oana, który wygosi so- wo okolicznociowe, kol. Maria Michta i kol. Antoni Cielik. W tym samym czasie, tj. 3 wrzenia, na zaproszenie Komendy Gównej Zwizku Strze- leckiego delegacja Zwizku Pisudczyków na czele z Prezesem udaa si na uroczystoci za- koczenia obchodów 100-lecia organizacji „Strzelec” do Radomia. Uroczystoci rozpoczy si w sali „Resursy Obywatelskiej” w Radomiu, w czasie ich trwania Prezes Krakowskiego Zwizku Edward W. Jankowski zosta uhonorowany tytuem „Honorowego Strzelca Wspólnoty Strzelec- kiej rodowiska Radomskiego”. W czci artystycznej wystpia grupa teatralna „Adalex” z Kra- kowa, która przedstawia spektakl patriotyczny pt. Zamylenia nad Ojczyzn w reyserii Edwar- da W. Jankowskiego. Opraw muzyczn spektaklu przygotowa prof. Zbigniew Hupty, a wiata i efekty techniczne Adam Legendziewicz. Na zaproszenie wiatowego Zwizku onierzy Armii Krajowej – prezesa Zygmunta Badur- skiego Zarzd Zwizku Pisudczyków uda si 5 wrzenia do Dblina na uroczysto patriotyczn powicon pamici onierzy 15 Puku Piechoty „Wilków” zasuonych w walkach o woln Pol- sk w czasach drugiej wojny wiatowej. Mszy witej w kociele pw. w. Piusa V przewodniczy miejscowy ksidz proboszcz, a homili wygosi krakowski kapelan Jerzy Pajk OFMCap. Po mszy witej odbyo si uroczyste spotkanie patriotyczne, a w programie artystycznym wystpili Alicja Kondraciuk i Edward W. Jankowski. Opraw muzyczn i techniczn koncertu przygotowa Adam Legendziewicz. Obecny by take sekretarz Zwizku kol. Antoni Cielik. W dniach 10-11 wrzenia krakowscy pisudczycy uczestniczyli w dniach pamici ofiar ge- stapo przy ul. Pomorskiej w Krakowie. Spotkanie rozpoczo si msz wit w kociele pw. w. Szczepana, po której odby si uroczysty apel przed tablic memoratywn na budynku dawnego krakowskiego gestapo. Po wystpieniach oficjalnych delegacja pisudczyków zoya wizank kwiatów i zwiedzia cele. W uroczystociach wzia udzia kompania honorowa II Korpusu Zme- chanizowanego WP i orkiestra Garnizonu Kraków. W ramach obchodów rocznicowych zorgani- zowano gr terenow dla modziey szkó gimnazjalnych i licealnych powicon miejscom pa- mici z okresu drugiej wojny wiatowej w Krakowie. W kinie „Mikro” odby si seans filmowy pt. Genera – zamach na Gibraltarze. Dnia 17 wrzenia pisudczycy krakowscy jako wspóorganizatorzy uroczystoci wzili czynny udzia w dniu pamici ofiar komunizmu oraz pomordowanych na Wschodzie w latach 1939-1945. Po mszy witej uroczystoci oficjalne odbyy si przy pomnikach: Ofiar Komuni- zmu i Pamici Ofiar Ludobójstwa na Kresach Poudniowo-Wschodnich. Po wystpieniach ofi- cjalnych w czci artystycznej wzili udzia Alicja Kondraciuk i Edward W. Jankowski. Tego sa- mego dnia w parku im. dr. Henryka Jordana koncelebrowano msz wit w intencji ofiar agresji sowieckiej na Polsk oraz odsonicie pomnika ks. Zdzisawa Peszkowskiego. Uroczysto przy- gotowana przez Prezesa Towarzystwa Parku im. dr. H. Jordana Kazimierza Cholew zgromadzia rzesze krakowian. W uroczystoci wzi udzia poczet sztandarowy Zwizku Pisudczyków oraz poczet sztandarowy Marszu I Kompanii Kadrowej. Na zaproszenie radomskich dziaaczy niepodlegociowych Zwizek Pisudczyków uczest- niczy w obchodach rocznicowych „Solidarnoci” w Radomiu. Spotkanie patriotyczne odbyo si w sali „Resursy Obywatelskiej” 22 padziernika. Po czci oficjalnej w programie artystycz- nym wystpia grupa teatralna „Adalex” z Krakowa, w której aktorami s przede wszystkim pisudczycy. Dnia 29 padziernika, w kolejn rocznic wyzwolenia Krakowa spod okupacji austriac- kiej w uroczystociach na Rynku Gównym oraz w imprezach towarzyszcych wzili udzia kra- SOWINIEC nr 38/39 Sprawozdania 185 kowscy pisudczycy oraz weterani krakowskiej organizacji „Strzelec”: Jerzy Micha Boyk, Zbi- gniew Kubieski i Wojciech Nadkaski. Listopad powicony by gównie uczczeniu wita Niepodlegoci. Dnia 10 listopada Pre- zes i Zarzd Zwizku uczestniczyli w jego obchodach w Gimnazjum nr 28 im. J. Pisudskiego na Kurdwanowie. W tym samym dniu na zaproszenie klubu „Dukat” Orodka Kultury Nowa Huta, w osobie pana dyr. Janusza Rojka, Zwizek Pisudczyków wzi udzia w uroczystociach ro- dowiskowych wita Niepodlegoci. Sowo okolicznociowe wygosi Prezes Zwizku Edward W. Jankowski, w czci artystycznej wystpili artyci z „Dukata”. Oficjaln opraw uroczystoci z obowizujcym ceremoniaem wojskowym przygotowaa modzie klasy wojskowej XXV Li- ceum Ogólnoksztaccego, którego dyrektor Janusz Rojek dokona otwarcia wystawy pt. Józef Pisudski – myli niepokorne. Na uroczystociach 10 listopada w Szkole Podstawowej nr 61 im. Marszaka Pisudskiego Zwizek reprezentowali: Antoni Cielik, Maria Michta, Stanisaw Oana. Dnia 11 listopada odbyy si uroczystoci miejskie wita Niepodlegoci. W katedrze na Wawelu odprawiono msz wit w intencji Ojczyzny, a nastpnie przeszed pochód patriotyczny na plac Jana Matejki, gdzie odbyy si uroczystoci oficjalne. W uroczystociach wzi udzia poczet sztandarowy Zwizku Pisudczyków i Marszu I Kompanii Kadrowej. W godzinach po- poudniowych tego samego dnia z inicjatywy wiatowego Zwizku AK i przy wspópracy Ma- opolskiej Rady Kombatantów i Osób Represjonowanych oraz Muzeum Armii Krajowej w auli Instytutu Duchowoci Karmelitaskiej w Krakowie przy ul. Rakowickiej odbyo si spotkanie patriotyczne z okazji wita Niepodlegoci. Uroczysto prowadzi Piotr Szubarczyk z Biura Edukacji Publicznej gdaskiego oddziau IPN, a sowo o Niepodlegej wygosi Jarosaw Szarek z krakowskiego oddziau IPN. Modlitwie za Ojczyzn przewodniczy J.E. ksidz bp. Albin Ma- ysiak, który równie wygosi pikn patriotyczn homili. W programie artystycznym wystpili artyci scen krakowskich: Wojciech Habela, Aleksandra Lis, Lucyna Dzitko i Alicja Kondraciuk. Spotkanie zakoczyo si wspólnym piewaniem pieni patriotycznych. Dnia 30 listopada w sali Polskiej Akademii Umiejtnoci w Krakowie krakowscy pisud- czycy uczestniczyli w wykadzie naukowym doktoranta Przemysawa Wywiaa, który wygosi odczyt pt. „Dziaalno szkoleniowa i praca wychowawczo-owiatowa w Garnizonie Krakow- skim Wojska Polskiego w okresie midzywojennym”. Dnia 3 grudnia krakowscy pisudczycy zgromadzili si na zebraniu ogólnym celem doko- nania szczegóowej analizy dziaalnoci Zwizku w minionym roku. Po spotkaniu, a w przed- dzie urodzin Marszaka delegacja Zwizku udaa si pod Jego pomnik i zoya wizank kwia- tów. Przy sarkofagu Marszaka w krypcie Srebrnych Dzwonów na Wawelu spotkay si delegacje szkó noszcych imi Marszaka celem uczczenia urodzin Patrona. Gospodarzem uroczystoci by Zespó Szkó Przemysu Spoywczego, sowo okolicznociowe wygosi Kazimierz Nowak, a modzie zaprezentowaa bogaty program artystyczny. Modlitwie za dusz p. Marszaka prze- wodniczy ks. kanonik Zdzisaw Sochacki. Poza wymienionymi w sprawozdaniu pracami czonkowie Zwizku uczestniczyli równie w licznych odczytach, spotkaniach, wystawach, których gównym organizatorem byo przede wszystkim Muzeum Armii Krajowej oraz Klub Historyczny im. gen. Grota-Roweckiego. Oprócz wymienionych imprez i uroczystoci Zwizek organizowa Dni Papieskie w krakowskich kocio- ach, w czasie których licznie gromadzia si modzie. Trudno tu ze wzgldu na ograniczenia redakcyjne wymieni wszystkie prace, jakie po- dejmowa Zwizek w 2010 r. Zarzd Zwizku odby osiem spotka roboczych i dwa spotkania wszystkich czonków. W pracy spoecznej na szczególne wyrónienie zasuguj koledzy: Andrzej Fischer, Jerzy Micha Boyk, Zbigniew Kubieski, Antoni Cielik, Adam Supek, Maria Michta, Stanisaw Oana, Kazimierz Nowak, Alicja Kondraciuk, Adam Legendziewicz. W pracy patrio- tycznej dla Zwizku Pisudczyków, a nade wszystko dla miasta Krakowa wyróniy si: Szkoa Podstawowa nr 61 im. J. Pisudskiego, I prywatne Liceum Ogólnoksztacce im. Marszaka Pi- sudskiego, Zespó Szkó Przemysu Spoywczego i XXV Liceum Ogólnoksztacce. 186 Sprawozdania SOWINIEC nr 38/39

SPRAWOZDANIE Z DZIAALNOCI FUNDACJI CENTRUM DOKUMENTACJI CZYNU NIEPODLEGOCIOWEGO W 2010 ROKU

Adam Roliski

Fundacja Centrum Dokumentacji Czynu Niepodlegociowego z siedzib w Bibliotece Ja- gielloskiej zarejestrowana zostaa 16 czerwca 1998 r. Jej statutowym celem jest: „gromadzenie, zabezpieczanie, opracowywanie i udostpnianie materiaów historycznych dokumentujcych zmagania niepodlegociowe Polaków w XIX i XX wieku oraz prowadzenie dziaalnoci badawczej i edukacyjnej” (§ 7 statutu).

PROGRAMY OGÓLNE: Program 1 Pozyskiwanie druków, archiwaliów i dokumentów W roku sprawozdawczym Fundacja pozyskaa 128 przybytków (w znacznej wikszoci dary) – akcesje komputerowe 2060-2188, obejmujcych kilka tysicy jednostek; obecnie prze- biega inwentaryzacja pozyskanych zbiorów. Sporód nowych nabytków szczególn uwag zwracaj: – kolejna cz dokumentacji do Archiwum Tarnopolskiego, przekazana przez Czesawa Blicharskiego, – zbiór ksiek i czasopism przekazanych przez Ryszarda Hubisza (w tym komplety cza- sopism kresowych, m.in.: „Semper Fidelis”, „Cracovia Leopolis”, „Kresowe Stanice”, „Gazeta Lwowska” oraz 117 wol. serii Zarys Historii Wojennej Puków Polskich w Kampanii Wrzenio- wej 1939), – druga cz zbioru wywiadów z redaktorami prasy drugiego obiegu przeprowadzonych przez dr. Pawa Naleniaka, – materiay przekazane przez Franciszka Leszka Pkszyca (zbiór dokumentów, rkopisów, fotografii czonków rodziny: Jana Tadeusza Pkszyca oraz Jadwigi i Stanisawa Kusiskich), – druga cz archiwum NSZZ „Solidarno” Sekcji Owiaty w Krakowie, – druga cz materiaów z amerykaskiego archiwum rodziny Wadysawa Daniowicza („Dana”), – komplety prasy drugiego obiegu z Lublina i Szczecina, – publikacje z zasobu Fundacji Polskiej Sztuki Sakralnej prowadzonej przez Janin Natu- siewicz-Mirer, tragicznie zmar w katastrofie smoleskiej, – materiay z archiwum pk. dr. Czesawa Hake z Biaegostoku, oficera 9 PSK, uczestnika kampanii wrzeniowej, – powielacz przekazany przez Janusza Pierzcha.

Program 2 Opracowywanie pozyskanych nabytków W roku 2010 kontynuowano wstpne (akcesyjne) opracowanie biecych nabytków oraz dokonywano wczeniej rozpocztego opracowania materiaów. Wszystkie te prace wykonywane byy przez trzech pracowników zatrudnionych na cay etat, dwóch na ½ etatu oraz jednego pracownika na ¼ etatu (ksigowo). SOWINIEC nr 38/39 Sprawozdania 187

Program 3 Udostpnianie zbiorów W roku 2010 czytelni FCDCN odwiedzio 444 czytelników (wzrost o 40% w porównaniu z rokiem 2009), którym udostpniono 2666 woluminów druków zwartych i cigych oraz kilka tysicy sztuk jednostek specjalnych (fotografii, plakatów, druków ulotnych). Uzupeniono zasób czytelni podrcznej Fundacji (ponad 1200 wol.), dostpne wydawnic- twa zostay uoone wedug dziesiciu dziaów tematycznych: – publikacje ogólne, – instytucje pamici (publikacje IPN, FCDCN, Orodka Karta, Fundacji „Archiwum Po- morskie AK”), – czasy przedrozbiorowe i rozbiory, – I wojna wiatowa (1914-1918), – walki o granice (1918-1921), – II Rzeczypospolita (1918-1939), – II wojna wiatowa (1939-1945), – emigracja (1945-1989), – opozycja antykomunistyczna (1945-1989), – . Przeprowadzono take kilkadziesit kwerend tematycznych.

WYDAWNICTWA: A. Seria: Biblioteka Centrum Dokumentacji Czynu Niepodlegociowego

Program 4(nr rej. projektów 77) Tom 28 – Antypolska akcja nacjonalistów ukraiskich w Maopolsce Wschodniej w wie- tle dokumentów Rady Gównej Opiekuczej 1943-1944, cz. 2, wstp i oprac. Lucyna Kuliska i Adam Roliski, Dokumenty do Dziejów Stosunków Polsko-Ukraiskich 1939-1945, t. 3 (trzeci tom serii wydawniczej zawierajcej dokumenty dotyczce stosunków polsko-ukraiskich na Kre- sach w czasie II wojny wiatowej – w opracowaniu).

Program 5(130) Tom 40 – Czesaw Blicharski, W subie mojej maej Ojczynie Tarnopolem zwanej (ko- lejna cz wspomnie twórcy Archiwum Tarnopolskiego – w opracowaniu).

B. „Sowiniec”. Pórocznik Centrum Dokumentacji Czynu Niepodlegociowego i Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Pisudskiego

Program 6(127) „Sowiniec” nr 36/37 – 2010 (czerwiec/grudzie) – numer czciowo powicony ofiarom katastrofy smoleskiej.

INNE PROGRAMY: Program 7(108) Rozbudowa serwisu internetowego: www.sowiniec.com.pl (dalsza rozbudowa portalu Fundacji: www.sowiniec.com.pl, kontynuacja prac nad przygo- towaniem indeksów: tytuowego, osobowego i przedmiotowego obejmujcych cao zbiorów katalogowanych w portalu)

Program 8(112) Wspópraca z nauczycielami historii (kontynuacja wspópracy z zespoem doradców metodycznych nauczania historii Wydziau Edukacji UMK – organizator: dr Józef Winiarski, przewodniczcy zespou doradców metodycz- 188 Sprawozdania SOWINIEC nr 38/39 nych. W dniu 15 wrzenia 2010 r. w czytelni FCDCN odbyo si zebranie nauczycieli metody- ków miasta Krakowa z przedstawicielem OKE w Krakowie – wystpienie dr. Marka M. Tytko na temat wychowania patriotycznego). Program 9(134) Konwersatorium z wychowania patriotycznego dla nauczycieli historii (konwersatorium przygotowane wspólnie z Instytutem Historii UJ na II semestr roku aka- demickiego 2009/2010 – prowadzenie dr Marek M. Tytko – 16 godzin, udzia wzio 54 studen- tów historii ze specjalnoci nauczycielskiej). Program 10(129) Bibliografia zawartoci czasopism drugiego obiegu (w roku 2009 wykonano drugi etap projektu realizowanego wspólnie z Instytutem Pamici Narodowej – wykonanie bibliografii zawartoci oraz sporzdzenie indeksów do numerów 251- 289 „Tygodnika Mazowsze” oraz caoci numerów czasopism: „Prawo i Bezprawie” i „Prawo- rzdno” – www.drugiobieg.info).

Program 11(132) Zginli z rk wadzy ludowej (pomoc w umieszczeniu tablicy pamitkowej na murze wiziennym przy ul. Montelupich w Krakowie upamitniajcej zamordowanych w tym wizieniu w latach 1945-1956 z powodów politycznych, ufundowanej z inicjatywy Krzysztofa Bzdyla).

Program 12(134) Instytut Katyski w Polsce 1979-1989 (opracowanie i digitalizacja wybranych czci archiwum).

Program 13(135) Maopolski Szlak I Brygady Legionów Polskich 1914-1915 (opracowanie i wyznaczenie obiektów Maopolskiego Szlaku I Brygady Legionów Pol- skich – trasy: krakowska, beliniacka, nowosdecka i krzeszowicka).

Program 14(136) Geneza Maopolski Obywatelskiej (zebranie dokumentacji historycznej ilustrujcej pocztki ruchu obywatelskiego i samo- rzdowego w Maopolsce, digitalizacja dokumentów i uruchomienie strony internetowej: www. mko1989.info).

Program 15(137) Ochotnicy na front! Krakowska modzie szkolna i grono pedagogiczne krakowskich gimnazjów wobec walk o niepodlego w latach 1914-1921 (przeprowadzenie kwerendy archiwalnej dotyczcej udziau krakowskiej modziey szkol- nej w konspiracji niepodlegociowej pocztku XX w. i czynie zbrojnym lat 1914-1920).

Program 16(138) Muzeum „Solidarnoci” (opracowanie szczegóowych zaoe, scenariusza i planu ekspozycji oraz uruchomienie strony internetowej – www.solidar.pl).

Program 17(139) Piknik 30-lecia. Wolni i Solidarni Kraków, pl. Szczepaski, 29 sierpnia 2010 r. (przygotowanie wystawy, akcja zbierania bibuy oraz informacji o Komisjach Zakado- wych Regionu Maopolska NSZZ „Solidarno” oraz Komitetach Obywatelskich). Kopiec usypany na grobach rodu eleskich w uczanowicach (fot. G. Gill)

Fragment nekropolii kalwiskiej w uczanowicach (fot. G. Gill) p. Irena Kluba (1931-2011)

p. Zdzisaw Ruszel (1930-2011)

p. Józef Tallat-Kiepsz (1923-2011) ODESZLI OD NAS

JÓZEF TALLAT-KIEPSZ (1923-2011)

Janusz Kamocki

Dnia 14 czerwca 2011 r. zmar we Wrocawiu Józef Tallat-Kiepsz, osiemdziesicioomio- letni emerytowany inynier, po Politechnice Wrocawskiej, ze specjalnoci: chemiczna obróbka wgla. Przez 30 lat pracowa w gazownictwie, by autorem wielu opracowa na temat budowy nowych gazokoksowni oraz instalacji cakowitego zgazowania wgla – projektów, których zre- alizowanie pozwolioby w Polsce na ograniczenie w znacznej mierze importu gazu z zagranicy. To wystarczyo, aby zosta przeniesiony na inne stanowisko i odsunity od ewentualnych decyzji zwizanych z inwestycjami gazowymi. Na pogrzebie nie byo przedstawiciela reprezentujce- go t tak wan dziedzin naszej gospodarki, egnali go natomiast przyjaciele ze wiatowego Zwizku onierzy Armii Krajowej, Solidarnoci Walczcej, a najserdeczniej z Ugrupowania Niepodlegociowego „Zamek”. Bo ten specjalista zajmujcy si tak wskimi zagadnieniami technicznymi, jak proces otrzymywania gazu z wgla, zagospodarowanie gazu powstajcego w procesie oczyszczania cieków czy piroliza miaów wgli energetycznych, by zarazem ro- mantykiem oddajcym si cakowicie temu, co uwaa za swój najwitszy obowizek: subie Najjaniejszej Rzeczypospolitej. Urodzony 2 padziernika 1923 r. na Litwie Kowieskiej, w rodzinie polsko-litewskiej, ukoczy polskie gimnazjum w Poniewieu, a do Polski w obecnych granicach przyjecha w roku 1945. W roku 1948 wstpi do konspiracyjnej organizacji „Wolno i Niezawiso” (WiN), aresztowany w roku 1952, nikogo nie wyda w czasie ledztwa; skazany na kar mierci, przez siedem miesicy w celi mierci oczekiwa na wykonanie wyroku, ostatecznie, w wyniku amnestii w roku 1956 opuci wizienie, ale na wolno po czterech latach wizienia wyszed jako kaleka. Tego rodzaju dowiadczenia mogyby niejednego zniechci do dalszej dziaalnoci nie- podlegociowej, ale nie Tallata. Gdy w roku 1982 na terenie Krakowa i Lublina powstaa kon- spiracyjna organizacja stawiajca sobie za cel walk o prawdziw niepodlego, uwiadamianie spoeczestwu znaczenia legalizmu pastwowego, a take przygotowanie kadr do suby w przy- szym niepodlegym ju pastwie, Tallat bez wahania przystpi do niej, organizowa jej struktu- ry na terenie lska, a co najwaniejsze, podj si wydawania biuletynu propagujcego ideay organizacji. Biuletynowi nada tytu „Zamek” dla zaznaczenia naszego zwizku z rzdem RP na Uchodstwie, jako jedynej legalnej wadzy Rzeczypospolitej – gdy jak przed wojn zamek warszawski by rezydencj Prezydenta RP, tak i na Uchodstwie mianem „zamek” okrelano lon- dysk rezydencj Prezydenta i rzdu. Wkrótce tytu biuletynu sta si okreleniem caego ugru- powania, zwanego odtd Ugrupowaniem Niepodlegociowym „Zamek”, a Tallat podpisujcy si pseudonimem „Kazimierz Masztowtt” sta si gównym ideologiem ugrupowania, jak równie wizjonerem przyszej Rzeczypospolitej, bdcej orodkiem Midzymorza (Batyk – Morze Czar- ne – Adriatyk) – unii pastw naszej czci Europy. W ostatnim okresie istnienia „Zamku”, tym 190 Odeszli od nas SOWINIEC nr 38/39 razem poczonego ju z warszawskim Klubem Suby Niepodlegoci, Tallat wspópracowa przy opracowaniu projektu Konstytucji Rzeczypospolitej. Odzyskanie niepodlegoci byo tylko czciowym zrealizowaniem celów, jakie stawia so- bie „Zamek” – tote Tallat, w protecie przeciw przekazaniu przez prezydenta Kaczorowskiego insygniów prezydenckich Lechowi Wasie bez zagwarantowania uznania przez niego cigo- ci prawnej z II RP, odmówi przyjcia przyznanego mu przez ustpujcego prezydenta Zotego Krzya Zasugi. W ostatnich latach swego ycia w dalszym cigu pracowa nad problemami gazownic- twa mogcymi chocia czciowo uniezaleni Polsk od importu gazu, jak równie wcza si w prace prawicowych ugrupowa o tradycjach niepodlegociowych. Za sw dziaalno w Ugrupowaniu Niepodlegociowym „Zamek” by przedstawiony do odznaczenia Krzyem Ko- mandorskim Orderu Odrodzenia Polski – katastrofa smoleska uniemoliwia Prezydentowi RP podpisanie nadania. Spocz na cmentarzu Skowronia Góra we Wrocawiu.



POEGNANIE IRENY KLUBY (1931-2011)

Maria Wo

I da ma Antygona, eby jej wolno byo grze brata i ali si jego wczesnej mierci i uczci mlekiem i miodem, jak przystao czci umarych, i ma swego mimo strae dokona […] Albo my nie mamy tego samego. I tego Edypa, i tej Antygony? (Stanisaw Wyspiaski, Wyzwolenie)

Dzi nie jest czas Antygon. Ani z Sofoklesa, ani z Wyspiaskiego. To na szczcie. Ale nasze Antygony odchodz. Na serce, na udar, na staro. W dniu 16 lutego 2011 r. na polu numer 56 cmentarza Osobowickiego we Wrocawiu spo- cza urna z prochami p. Ireny Kluby. Na tym samym cmentarzu spoczywaj ci, których godne pogrzebanie byo przedmiotem Jej kilkuletnich intensywnych i penych determinacji stara. Jej i grupy, do której naleaa. To bya wówczas pasja ich ycia. Dzi to ju historia. Odlega o prawie wierwiecze, a wic o cae pokolenie. Teraz wal- czymy z czym innym i o co innego. Jednak w par lat po ogoszeniu stanu wojennego ch dwignicia si z marazmu i zniewolenia zbliaa ludzi o podobnych postawach i czya ich we wspólnoty. Literatura drugiego obiegu, wykady i spotkania w ramach tygodni kultury chrze- cijaskiej byy szko historii, patriotyzmu i twórczego dziaania. Jednym z takich prnych, promieniujcych rodowisk we Wrocawiu byo Duszpasterstwo Ludzi Pracy przy kociele pod wezwaniem w. Klemensa Dworzaka i dziaajcy pod auspicjami tego duszpasterstwa Chrzeci- jaski Uniwersytet Robotniczy, czyli tzw. ChUR. To byo wanie to rodowisko, z którym zwi- zaa si pani Irena Kluba w drugiej poowie lat osiemdziesitych. Z modymi przyjaciómi z tej wspólnoty od 1987 r. przyjedaa czsto, prawie co miesic, do Krakowa, eby uczestniczy w pracach przy odnawianiu kopca Józefa Pisudskiego. Kopiec ten usypany w latach 1934-1937, SOWINIEC nr 38/39 Odeszli od nas 191 zdewastowany i przez komunistyczne wadze skazany na wymazanie z krajobrazu oraz pamici krakowian dopiero po niezapomnianym roku osiemdziesitym stopniowo doczekiwa si odbu- dowy rkoma ochotników i entuzjastów, których prac koordynowa powstay w kwietniu 1980 r. w Krakowie Komitet Opieki nad Kopcem Józefa Pisudskiego przy Towarzystwie Mioników Historii i Zabytków Krakowa. U podnóa kopca skadano ziemie m.in. z pobojowisk II wojny wiatowej i zaczto nazywa go Mogi Mogi. Dnia 6 sierpnia, w rocznic wyruszenia z Krako- wa I Kompanii Kadrowej Strzelców Józefa Pisudskiego uczestniczono w uroczystym marszu do Kielc szlakiem tej kompanii. Pani Irena chlubia si odznak uczestnika Marszu okrelon nume- rem 134, przyznan jej w roku 1990 za trzykrotne przejcie tras z Krakowa do Kielc. W dniu PRL-owskiego wita, 22 lipca 1987 r. w Juszczynie k. Makowa Podhalaskiego uczestniczya w antykomunistycznej uroczystoci, upamitniajcej krzywdy zaznane przez Po- laków od dnia ogoszenia Manifestu PKWN. Kto z uczestników zapyta j wtedy, czy mogaby przywie garstk ziemi z zaniedbanego cmentarza Osobowickiego we Wrocawiu do Mogiy Mogi. Tak dotara do jej wiadomoci informacja o tajemniczych wówczas, anonimowych gro- bach na tym wrocawskim cmentarzu, w których potajemnie nocami grzebano winiów poli- tycznych, skazanych wyrokami Rejonowego Sdu Wojskowego na kar mierci pod koniec lat czterdziestych i straconych w podziemiach wizienia przy ulicy Kleczkowskiej lub zamczonych w ledztwie. Kiedy pani Irena, natychmiast po powrocie do Wrocawia, posza na ten cmentarz, zaszo- kowa j jego rozmiar. Miaa wyobrani przestrzenn i wiadomo proporcji – bya inynierem hydrologiem. Sdzia, e znajdzie kilkanacie grobów, a zobaczya obszar wiejskiego cmentarza. Sprawa uratowania tego cmentarza, jako miejsca spoczynku ofiar stalinowskiego terroru, staa si wtedy jednym z gównych kierunków dziaalnoci ChUR-u. Pola te, noszce numery 81A i 120, decyzj wadz miejskich miay by zniwelowane, a nastpnie przeznaczone na kwatery dla zasuonych kombatantów ZBOWiD-u. Czonkowie duszpasterstwa wykarczowali wic chasz- cze, usypali kilkaset jednakowych mogi, postawili na nich biae krzye z napisem: „Niezna- ny onierz Polski Walczcej prosi o modlitw”, a w dni narodowych rocznic – 1 sierpnia, 17 wrzenia i 11 listopada 1987 r. – organizowali apele polegych. Pani Irena pocztkowo, jak inni, karczowaa krzewy i wyrywaa trawy, ale – jako inynier – wzia si rycho do sporzdzania dokumentacji tych terenów. Przedstawiciele Chrzecijaskiego Uniwersytetu wielokrotnie, acz bezskutecznie, ubiegali si o dostp do ksig cmentarnych, które byy nieosigalne nawet dla uniwersyteckiego Instytutu Historii. Jak ustalili po latach historycy z IPN, dziao si tak oczy- wicie za spraw Suby Bezpieczestwa. Do wadz cmentarnych trzeba byo wystosowa odpo- wiedni petycj i wówczas si okazao, e niewielu jest odwanych. Na zoenie swoich podpi- sów – czytelnych – zdecydoway si jedynie trzy osoby: Wincenty Pycak, Witold Sulycki oraz Irena Kluba. Poniewa jednoczenie o dostp do ksig cmentarnych ubiegaa si pani Danuta Skraba, ogarnita ide stworzenia wspólnej symbolicznej mogiy – tablicy czy obelisku – dla czterech skazaców, w tym dowódcy okrgu WIN, Ludwika Marszaka, straconych w tym sa- mym dniu 27 listopada 1948 r., doszo do spotkania obu pa. Irena, pocztkowo bardzo ostrona, pena nieufnoci, potraktowaa Danut chodno i podejrzliwie – takie bowiem byy czasy. Rycho jednak, po paru konfrontacjach i rekomendacjach, zacza si midzy nimi idealna wrcz, nie- zwykle owocna wspópraca. Na przekór obywatelskiej akcji porzdkowania grobów reimowa prasa rozptaa wówczas kampani oszczerstw, majc na celu zdezawuowanie tego przedsiwzicia. Zainspirowane przez SB publikacje gosiy, e na porzdkowanych polach pochowani s zbrodniarze wojenni i zwy- kli przestpcy. W odpowiedzi na to Irena i Danuta – inynier hydrolog i magister ekonomii – przygotoway wystaw dokumentów, wspomnie, fotografii, zatytuowan: Zmarli zobowizuj yjcych. Braki warsztatu historyka zastpoway im zapa, intuicja, dociekliwo. Pomoc i kontak- tami suyli przyjaciele rónych specjalnoci, z rónych rodowisk, przede wszystkim akow- cy, którym udao si ocale… Panie robiy wszystko razem. Diametralnie róne od siebie, 192 Odeszli od nas SOWINIEC nr 38/39 znakomicie si uzupeniay. Irena – piekielnie energiczna, zdecydowana, szybka; Danuta – spo- kojna, skrupulatna, uparta. Obie – rzeczowe, wietnie zorganizowane, szaleczo pracowite. Sp- dziy mnóstwo godzin w archiwach Biblioteki Uniwersyteckiej, odbyy liczne podróe do rodzin pomordowanych. Niejednokrotnie pokonywa musiay mur uzasadnionej w tych czasach nieuf- noci. Spisay skrupulatnie dugie nocne rodaków rozmowy. Poyczay, kopioway, osobi- cie odwoziy, eby odda do rk wasnych, bezcenne, unikatowe rodzinne dokumenty i pamit- ki, z trosk, eby niczego nie uroni i nie wpa w apy esbeków. Opacay to wszystko wasnym czasem, wasnym wysikiem, wasnym groszem, wasnymi nerwami. Wiedziay, e s ledzone. Wystawa otwarta zostaa 11 listopada 1988 r., w siedemdziesiciolecie odzyskania niepod- legoci, w Galerii na Ostrowie, w podziemiach kocioa w. Marcina, wykorzystywanych wtedy przez prne Duszpasterstwo rodowisk Twórczych. Mimo cakowitego braku informacji w mediach (bo taki by warunek) na otwarcie przyszy tumy. A ekspozycja, która trwa miaa tylko przez dwa tygodnie, zamknita zostaa tu przed wigili Boego Narodzenia. Wystawiana bya póniej jeszcze na Politechnice Wrocawskiej i w Wyszej Szkole Oficerskiej, a potem w acucie, Bolesawcu, Szprotawie, Zielonej Górze i aganiu, a take w Instytucie im. Józefa Pisudskiego w Nowym Jorku, gdzie otrzymaa I na- grod w konkursie Zbrodnie sowieckie i komunistyczne wobec Polaków. Trzeba podkreli – byo to przed rokiem 1989. „Wystawa staa si wanym wydarzeniem w historii miasta. Przeamaa zmow milczenia wokó Osobowic” – pisa ju w 2002 r. dr Tomasz Balbus z Instytutu Pamici Narodowej, a dyrektor Biura Edukacji Publicznej Wrocawskiego Oddziau IPN, dr Krzysztof Szwagrzyk, w swoim tekcie zamieszczonym w biuletynie IPN przyzna take, e najwiksze i najlepiej udokumentowane w Polsce kwatery wizienne ocalay dziki dziesicioletniemu wy- sikowi grupy entuzjastów, wród których wymieni Iren Klub i Danut Skrab. Miaam osobicie nadziej, e powtórzy to take nad grobem pani Ireny, której zoy je- dynie hod swoj obecnoci i piknym bukietem kwiatów, w towarzystwie dwojga swoich kole- gów z Instytutu. Walka polskiego podziemia niepodlegociowego jest teraz przedmiotem bada historyków i tematem ich naukowych monografii. Ju chyba tylko starsze pokolenie pamita, ile osobistego wysiku, odwagi i mrówczej pracy woyli w poszukiwanie i odkrywanie prawdy zwykli ludzie – amatorzy – to znaczy MIONICY, dwie niezwyke kobiety. One to ju w wolnej Polsce poruszyy niebo i ziemi, by w dwa lata po wystawie na ujed- noliconych grobach na polach 81A i 120 cmentarza Osobowickiego, jedynego takiego cmen- tarza w Polsce, urzdzi tym niepochowanym onierzom Wykltym godny symboliczny po- grzeb i uczci ich tak, jak przystao czci umarych. Odby si on 27 padziernika 1990 r. Pani Irena Kluba bya przewodniczc Komitetu Symbolicznego Pogrzebu, pani Danuta Skraba – przewodniczc Budowy Pomnika Ofiar Komunistycznego Terroru. By to jednak podzia czy- sto formalny. W rzeczywistoci robiy wszystko razem. Sprawy z Kocioem zaatwiaa Danuta, z wojskiem – Irena. Samochodem Ireny przejechay razem 2950 kilometrów. Wydatki pokryy obie. Symboliczny pogrzeb ofiar komunistycznego terroru by wielk, podnios manifestacj. Ciekawe, ilu wrocawian do dzi go pamita. Na pewno ywi jego pami wikszo tych, co przyszli poegna pani Iren na tym samym cmentarzu – chorowie sztandaru Zwizku Pi- sudczyków i Zwizku Winiów Politycznych Okresu Stalinowskiego, którego to sztandaru bya – razem z Danut Skrab – wspómatk chrzestn. Ale egnali j take ci, z którymi pracowaa w Instytucie Hydrologii i Gospodarki Wodnej, za koleanki z Uniwersytetu Trzeciego Wieku przypominay jej promieniujc na wszystkich wokó pogod ducha. A Danuta? Danuta mówi: „Tak sobie myl, z jak ciekawoci, z jakim uporem poszuki- waymy yciorysów tych naszych onierzy Wykltych, tych naszych Cisków, Klamutów, Mar- szaków, z jakim trudem zdobywaymy nieraz jakie najdrobniejsze szczegóy”. A moe Irenka ju ich wszystkich spotkaa? Moe Ona ju wszystko wie? SOWINIEC nr 38/39 Odeszli od nas 193

ZDZISAW RUSZEL (1930-2011)

Edward Wilhelm Jankowski

Czowiek jest wielki nie przez to, co ma, nie przez to, kim jest, lecz przez to czym dzieli si z innymi. (Jan Pawe II)

W dniu 25 czerwca 2011 r. w osiemdziesitym pierwszym roku ycia, po dugiej i ci- kiej chorobie zmar nasz nieodaowany kolega i przyjaciel Zdzisaw Ruszel. Odejcie tego po- wszechnie znanego, cenionego i podziwianego przez krakowian patrioty i pisudczyka wyzwolio w naszych sercach smutek, a take gbokie religijne refleksje. Ilekro bowiem stajemy w obli- czu mierci, a zwaszcza mierci kogo bliskiego, tylekro pojawia si przed naszymi oczyma ywszy ni zwykle obraz zmarego z caym swoim bogactwem i dobrem. I zawsze w takiej chwi- li, cho jest ju za póno, gotowi jestemy przeprosi za uczynione wobec niego zo, odda mu nalene zrozumienie i rzuci za znikajc w otchani grobu trumn gar nagromadzonej od lat, czsto nieuywanej mioci. Jake prawdziwe staj si w takich momentach sowa poety ks. Jana Twardowskiego:

Wci kochamy za mao i troch za póno…

Uroczystoci pogrzebowe Zdzisawa Ruszela odbyy si na cmentarzu Rakowickim w Kra- kowie 30 czerwca 2011 r. o godzinie 10.20. Obok pogronej w bólu rodziny przy trumnie zmar- ego zgromadziy si liczne poczty sztandarowe organizacji niepodlegociowych, z którymi zmary by zwizany, a take szerokie rzesze krakowian, którzy swoj obecnoci i modlitewnym skupieniem wyraali uznanie zmaremu za jego wiern sub Ojczynie, szczególnie w minio- nych czasach komunistycznego zniewolenia. Wracajc wspomnieniem do tamtego bolesnego dnia, pragn w imieniu krakowskich pi- sudczyków i dziaaczy niepodlegociowych Stoecznego Królewskiego Miasta Krakowa przy- pomnie kilka najwaniejszych momentów z jego twórczego i pracowitego ycia. Urodzi si 20 lipca 1930 r. w Krakowie w rodzinie kultywujcej tradycje narodowe i pa- triotyczne. Do dzi zachowaa si pochodzca z roku 1936 fotografia maego Zdzisia stojcego z taczkami obok rodziców wocych ziemi przy budowie kopca na Sowicu. Praca rodziców przy wznoszeniu kopca Niepodlegoci, jak go dzi czsto nazywamy, pozostaa na zawsze w pa- mici Zdzisawa, a po latach zaowocowaa bogatym zbiorem pamitek po marszaku Józefie Pisudskim. W 1944 r., po ukoczeniu szkoy podstawowej rozpocz Zdzisaw Ruszel nauk w redniej szkole zawodowej, któr ukoczy w 1948 r. Jako czeladnik w zawodzie lusarsko-sa- mochodowym rozpocz prac w prywatnym zakadzie naprawczym przeksztaconym z czasem w spódzielni – Okrgowe Warsztaty Samochodowe. W zakadzie tym przepracowa 45 lat, a do momentu przejcia na emerytur 31 sierpnia 1990 r. W 1964 r. uzyska dyplom mistrzowski mechaniki pojazdowej. Przez kilka lat pracowa jako brygadzista, a nastpnie, po ukoczeniu kursu pedagogicznego, przeszed na stanowisko nauczyciela praktycznej nauki zawodu. Od tego czasu coraz czciej oddawa si pracy wychowawczej z modzie. Najywszy okres jego kon- taktów ze szkoami krakowskimi przypada na lata 1994-2005, to jest od momentu powstania w padzierniku 1994 r. Oddziau Maopolskiego Zwizku Pisudczyków, którego by czonkiem, 194 Odeszli od nas SOWINIEC nr 38/39 do czasu zniewolenia przez chorob, która od roku 2005 coraz mocniej przybieraa na sile, ska- zujc go na cakowit domow samotni. Okoo roku 1956 wpada Zdzisawowi w rce kolorowa pocztówka z Krakowa z okresu midzywojennego. Taki by pocztek, jak sam opowiada, jego kolekcjonerskiej pasji. Potem ju dzieem przypadku znajdowa plakietki z rajdów motocyklo- wych szlakiem Marszaka: Kraków – Radom – Warszawa – Biaystok – Grodno, i wiele innych podobnych o charakterze patriotycznym. Pasja zbieractwa zawadna nim do tego stopnia e staa si jedynym celem i radoci ycia. We wspomnianej pocztówce dostrzeg Zdzisaw Ruszel gbokie wartoci historycznego dokumentu, który z czasem moe sta si niezbdny w dzie- le edukacji kolejnych pokole Polaków. Do chwili mierci w zbiorach Zdzisawa znajdowao si, jak sdz, okoo 10 tys. pocztówek upamitniajcych dzieje Krakowa, Lwowa, miast Kre- sów dawnej Rzeczypospolitej; pocztówek zwizanych z yciem Adama Mickiewicza, Juliusza Sowackiego, Zygmunta Krasiskiego i innych wielkich polskich pisarzy i poetów; pocztówek z ycia i dziaalnoci wybitnych mów stanu, jak Józef Pisudski, Edward Rydz-migy, Ignacy Paderewski, Ignacy Mocicki, Roman Dmowski, Wojciech Korfanty, Ignacy Daszyski, Jan Pa- we II; pocztówek z dziejów ora polskiego, zwaszcza Legionów Polskich, a take zwykych codziennych, tematycznych, jak np. dziecko w polskiej pocztówce, kobieta, wita Boego Naro- dzenia, Wielkanoc i wiele innych. Przegldaem je osobicie wielokrotnie, zwaszcza w ostatnich latach ycia Zdzisawa, który angaowa mnie do pracy przy porzdkowaniu eksponatów, segre- gowaniu zdj i pocztówek i ukadaniu ich na wskazane miejsce. Mimo e jego oczy pamitek tych ju nie widziay, to kad z nich bra do rki z tak wielk mioci i trosk, e patrzc na to, trudno byo nie ulec wzruszeniu. W roku 1977 wspólnie z kolegami, równie kolekcjonerami, zaoy Krakowski Klub Ko- lekcjonera, w którym aktywnie dziaa. Przez dugie lata zwizany by z Komitetem Opieki nad Kopcem Józefa Pisudskiego, do którego formalnie wstpi w 1996 r. Na zebraniach Komitetu czsto prezentowa swoje eksponaty. Udostpnia te swoje zbiory do zilustrowania materiaów publikowanych w „Sowicu”. Towarzyszy te Marszom Szlakiem I Kompanii Kadrowej, zapo- znajc ze sw kolekcj jego uczestników. Organizowa wystawy przed wymarszem Kadrówki w Oleandrach i na trasie Marszu. Na dorobek ycia Zdzisawa Ruszela skada si bogata kolekcja polskich orów (250 sztuk) od czasów najdawniejszych do obecnych, kolekcja odznak cywilnych i wojskowych, krzyy i odznacze pochodzcych z rónych okresów dziejów narodu i pastwa. Na szczególn uwa- g zasuguj liczne okolicznociowe metalowe plakiety, srebrne kubki z naoonymi orzekami polskimi z koca XIX w., a take metalowe medale – ryngrafy zwizane z yciem Tadeusza Kociuszki, Adama Mickiewicza, Józefa Pisudskiego i innych wielkich bohaterów narodowych. Wród cennych staroci znajduj si te w zbiorach Ruszela medale upamitniajce wielkie rocz- nice narodowe, jak np. Medal z okazji 300-lecia zaoenia przez ks. Piotra Skarg Arcybrac- twa Miosierdzia, okazay medal z herbami Polski, Rusi i Litwy z Matk Bosk Czstochowsk z napisem owalnym: Krakowskie Towarzystwo Strzeleckie, a take medal z Kurem porodku, z napisem w otoku: Zjazd Bractw Strzeleckich w Krakowie w 1925 r., medal z portretem papiea Piusa XI upamitniajcy dziesit rocznic bitwy warszawskiej z 1930 r. i wiele innych. Jest ich tak duo, e trudno tu wymieni wszystkie. Szczególna wi uczuciowa czya Zdzisawa Ruszela z Józefem Pisudskim. Std te ko- lekcja po Marszaku wydaje si najliczniejsza i zarazem wszechstronna. Wród pamitek znajdu- j si figurki Marszaka wykonane z rónych materiaów, bogata kolekcja zdj i pocztówek, do- kumenty pisane, militaria, ksiki i kalendarze z czasów II Rzeczypospolitej zawierajce bardzo czsto cenne wiadomoci. Wród wspomnianych kalendarzy na uwag zasuguj te bardzo stare, np. kalendarz z cza- sów panowania króla Stanisawa Augusta Poniatowskiego zawierajcy dokadny spis dostojni- ków kocielnych i wieckich na caym obszarze Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Zdzisaw Ruszel zbiera dosownie wszystko, wród jego kolekcji znale mona zbiór muszli z morza Batyckiego, Czarnego i ródziemnego, a take monety z wizerunkami aglow- SOWINIEC nr 38/39 Odeszli od nas 195 ców, nadto bogaty zbiór guzików mundurowych, wojskowych, kolejowych, straackich, organi- zacji paramilitarnych i innych. Do licznych zbiorów zaliczy mona te plakietki okolicznocio- we, w tym przede wszystkim plakietki i odznaki z czasów dziaalnoci „Solidarnoci” i polskiej drogi do niepodlegoci w czasach najnowszych. W ostatnich latach ycia zgromadzi Zdzisaw Ruszel take znaczn kolekcj (ok. 75 sztuk) kaamarzy uywanych w polskich szkoach na prze- omie XIX i XX w., a take kolekcj buteleczek i flakoników po damskich perfumach z przeomu wieku. Wród wielu staroci jest take bogata kolekcja podków koskich. Droga ycia Zdzisawa Ruszela nie bya drog wielkich trybun ani gabinetów uniwersytec- kich. Kraków, miasto niezwyke i wyjtkowe wyrobio w nim gbok wraliwo na dzieje oj- czyste, kultur i obyczajowo narodów. Wiedza, któr posiada, zdobyta drog wasnych poszu- kiwa i docieka, równaa si, jak sdz, wiedzy dyplomantów wielu znakomitych naukowców. miao te podejmowa Zdzisaw Ruszel polemiki historyczne z wybitnymi uczonymi naszego miasta. Wielu z nich bywao u niego w domu, szukajc róde do swych naukowych publika- cji. Utrzymywa te Zdzisaw Ruszel ywe kontakty ze rodowiskami naukowymi poza grani- cami kraju, czego dowodz liczne podzikowania, które dane mi byo wielokrotnie przeglda i czyta. Jako nauczyciel praktycznej nauki zawodu, przekazywa Zdzisaw Ruszel swoj wiedz wychowankom, a bdc ju na emeryturze, dzieli si ni z uczniami szkó krakowskich i caej Maopolski. Jako dugoletni nauczyciel historii krakowskich szkó, musz wyzna, e sam te wiele si od niego nauczyem. Z dziaalnoci Zdzisawa Ruszela zachowaj si na zawsze w pamici krakowian jego pikne i pracowicie przygotowane wystawy. Przygotowywa je przy okazji rónych rocznic w bi- bliotekach, w tym take kilkakrotnie w Bibliotece Jagielloskiej, w domach kultury, wyszych uczelniach, zakadach pracy, w jednostkach wojskowych, domach opieki spoecznej, w wielu miastach Maopolski, w gminach i wsiach, a nade wszystko w szkoach Krakowa i okolic. Takich wystaw przygotowa 780. W jego pracy wanym byo to, e wszystko co robi, byo bezinteresowne. Myl, e motto, jakie wybraem do tego Pro Memoria, zaczerpnite z nauczania Papiea Polaka, mona w caoci odnie do osobowoci naszego p. zmarego Kolegi. Ten wesoy, rubaszny gawdziarz wybu- chajcy czsto jak beczka prochu, zwaszcza wtedy, gdy dostrzega zo i niesprawiedliwo, by w zasadzie czowiekiem wielkiego serca i za ucisk doni i serdeczne sowo – dzikuj, szed ze swoj wystaw wszdzie tam, gdzie zachodzia potrzeba. Nie ostudzia jego aktywnoci cika w skutkach choroba, która wytrcia go na kilka lat z aktywnego ycia spoecznego. Chocia nie móg niczego czyni, osobicie nadal organizowa wystawy z pomoc swoich kolegów i przyjació, wypoyczajc eksponaty i suc rad. Ostatnie pi lat jego ycia to pasmo niewysowionych cierpie. Choroba odebraa mu nog, nastpnie wzrok, a take mow. Po mierci p. Zdzisawa Ruszela cay jego dorobek ycia znalaz si w rkach rodziny, gównie w rkach synów. To do nich naley decyzja, co stanie si ze zbiorami po p. Ojcu i w jaki sposób bd one wykorzystane w pracy owiatowej naszego miasta i w kulturze narodu. Kada mier, nad któr si pochylamy, egnajc swoich bliskich, znajomych i przyjació, przypomina nam prawd, e jej majestatu dowiadczy kady z nas. Odsuwamy myl o niej na da- leki plan, tymczasem jak zawsze zaskakuje ona czowieka w pó drogi. Dlatego patrzc na ycie p. kolegi Zdzisawa, róbmy wszystko, aby nasze ycie byo podobne, szlachetne, prawe i twór- cze. Trudno pogodzi si z odejciem Zdzisawa rodzinie, a take wszystkim, którzy go znali, cenili i kochali. Wierzc jednak w witych obcowanie, ufamy, e Zdzisaw nadal jest z nami, przyglda si naszej pracy i j wspótworzy. Drogi Zdzisawie, niech w Domu Ojca towarzyszy Ci Pierwsza Brygada i pieni legiono- we. W sercach krakowskich pisudczyków pozostaniesz na zawsze jako wzorowy dziaacz spo- eczny, wnikliwy badacz – popularyzator ycia i myli politycznej marszaka Józefa Pisudskie- go. Zapamitamy Ci jako wzorowego ma i ojca, a take jako dobrego koleg i przyjaciela. pij w pokoju. NOTY O AUTORACH

Baran Józef – absolwent Akademii Ekonomicznej w Krakowie, dziaacz opozycji antykomuni- stycznej w PRL (SKS, niezaleny ruch chopski, rolnicza „Solidarno”) Bocian Ryszard – prawnik, wykadowca, polityk, dziaacz NSZZ „Solidarno” i Konfederacji Polski Niepodlegej, Przewodniczcy Obszaru II KPN (1986-1988); internowany w Kiel- cach-Piaskach i wielokrotnie zatrzymywany przez funkcjonariuszy MSW Cielik Antoni – sekretarz Oddziau Maopolskiego Zwizku Pisudczyków, wieloletni fotograf Komitetu Opieki nad Kopcem J. Pisudskiego, awnik sdowy Fedorowicz Szymon – ks., absolwent historii Uniwersytetu Jagielloskiego, obecnie prof. Uni- wersytetu Papieskiego Jana Pawa II w Krakowie Fischer Andrzej – skarbnik-czonek Wydziau Towarzystwa Mioników Historii i Zabytków Krakowa, wiceprzewodniczcy do spraw organizacyjnych Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Pisudskiego Gsowski Tomasz – prof. dr hab., historyk i publicysta, Kierownik Zakadu Historii Nowocze- snej Instytutu Historii Uniwersytetu Jagielloskiego, prezes Zarzdu Fundacji Centrum Dokumentacji Czynu Niepodlegociowego Gill Grzegorz – geolog-górnik, dziaacz Stowarzyszenia Mazurka Dbrowskiego i Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Pisudskiego, autor opracowania: Kopce na ziemiach polskich (Kraków 1997, 2002) Izdebski Andrzej – mgr in., onierz NSZ i AK, dziaacz NSZZ „Solidarno”, wspópracow- nik KOR, dziaacz KPN, Przewodniczcy Obszaru II KPN (1988); wielokrotnie zatrzymy- wany i wiziony Jankowski Edward Wilhelm – historyk i polonista, wieloletni nauczyciel szkó krakowskich i powiatu krakowskiego, prezes Oddziau Maopolskiego Zwizku Pisudczyków w Krako- wie i sekretarz Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Pisudskiego Kamocki Janusz – dr, etnograf, onierz AK, pracownik Muzeum Etnograficznego w Krakowie, wizie polityczny PRL, dziaacz NSZZ „Solidarno” oraz struktur niepodlegociowych (Ugrupowanie Niepodlegociowe „Zamek”) Klewyc Lech . – doc., dr, absolwent Wyszej Szkoy Ekonomicznej w Krakowie (1955), byy pracownik Huty Metalurgicznej im. Lenina, Wytwórni Silników Wysokoprnych w An- drychowie, Instytutu Naftowego i Instytutu Ekonomiki Przemysu Chemicznego, autor licznych publikacji naukowych Konik Tadeusz – wieloletni pracownik Wytwórni Sprztu Komunikacyjnego PZL w Krakowie, czonek i przewodniczcy Komisji Zakadowej NSZZ „Solidarno” oraz TKZ, przewod- niczcy KZ (od 1990) Kopy Tadeusz – dr, absolwent historii Uniwersytetu Jagielloskiego, obecnie pracownik Insty- tutu Europeistyki UJ Roliska Justyna – studentka polonistki-komparatystyki Uniwersytetu Jagielloskiego, realizu- je zainteresowania badawcze z zakresu historii Polaków na Wschodzie po 1939 r. liwczyski Wodzimierz – mgr in., architekt, wiceprzewodniczcy do spraw odnowy kopca Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Pisudskiego witek Adam – doktorant w Zakadzie Historii Polski Nowoczesnej w Instytucie Historii Uni- wersytetu Jagielloskiego; zajmuje si dziewitnastowieczn histori Polaków na Kresach, redaktor naczelny „Krakowskiego Pisma Kresowego” Wo Maria – dziennikarka Polskiego Radia we Wrocawiu, nauczycielka, dziaaczka Arcybisku- piego Komitetu Charytatywnego we Wrocawiu (od 1982); zbieraa dokumentacj dotycz- c naruszania prawa wobec osób represjonowanych