1521 Mrs Zbigniew Raszewski SPACEREK W LABIRYNCIE
Total Page:16
File Type:pdf, Size:1020Kb
1521 MrS Zbigniew Raszewski SPACEREK W LABIRYNCIE Zbigniew Raszewski SPACEREK W LABIRYNCIE BIBLIOTEKA Instytutu Teatralnego im. Zbigniewa Raszewskiego Warszawa Zbigniew Raszewski SPACEREK W LABIRYNCIE O teatrze polskim po roku 1958 Wybór i opracowanie Jerzy Timoszewicz OFICYNA WYDAWNICZA ERRATA WARSZAWA 2007 Biblioteka Narodowa Warszawa 30001006646033 © Copyright by Anna Raszewska, 2007 © Selection and editing copyright by Jerzy Timoszewicz, 2007 Indeks: Ewa Narożniak Korekta: Anna Kruk Na ok²adce fotografia Grażyny Wyszomirskiej ze spektaklu Jak wam siI podoba, reż. Krystyna Skuszanka, scen. Krystyna Zachwatowicz, Teatr Polski we Wroc²awiu, 1966. Fotografie pochodz5 ze zbiorów Instytutu Teatralnego im. Zbigniewa Raszewskiego. Im*. ISBN 978-83-60950-16-6 T iM\,m Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego Aleje Ujazdowskie 6 00-461 Warszawa www. instytut-teatralny, pl (S) Oficyna Wydawnicza Errata Wasilkowskiego 11/10 02-776 Warszawa tel. (22) 6445326 [email protected] &oo2e W63 O teatrze Dejmka Upodobanie do bardzo dawnych form teatralnych, czIsto z trudem daj5cych siI odtworzy7, stanowi ważn5 cechI dzisiejszego teatru. PrawdI mówi5c, dziwi tro- chI u pokolenia, które najmniej interesuje siI przesz²o- Ëci5, ceni teraêniejszoË7, a marzy o przysz²oËci. Tym bardziej że wypowiada siI w formach niepokoj5co róż- norodnych. Któż podj5²by siI np. dowieË7 bliskiego po- krewie´stwa pomiIdzy misterium paryskich Theophi- liens i Pastora²k5 Leona Schillera. Albo pomiIdzy Meyerholda gustem do komedii dell’arte, Pietruszk5 Strawi´skiego i Piccolo Teatro z Mediolanu^ Albo po- miIdzy Reinhardta inscenizacj5 Każdego i ÊwiIt5 Jo- ann5 u Brechta. Ile nazwisk, tyle kierunków i trudno uwierzy7, żeby wiod²y do jednego celu. Twórcy tych przedstawie´ prawdopodobnie by go nie uzgodnili. Na- tomiast wszyscy podaliby tI sam5 przyczynI swoich upodoba´. Zapewniliby nas, że podróże w czasy sprzed Moliere’a (Restauracji, Goldoniego, Lessinga, OËwie- cenia) wcale nie wynikaj5 z fantazji. S5 nastIpstwem Miko²aj Rej, ëYWOT JÓZEFA. Insc. i reż. Kazimierz Dejmek. Scen. Zenobiusz Strzelecki. Muz. Witold Krzemie´ski. ±ódê, T. Nowy. Prem. 6 IV 1958. niedoskona²oËci póêniejszej sztuki teatralnej. Maj5 wzbogaci7 dzisiejsz5 i przygotowa7 teatr przysz²oËci. Podarujmy sobie na razie pytanie, czy to tylko spe- kulacja pokrywaj5ca jakieË nieuËwiadomione albo za- maskowane sk²onnoËci dialektyków. Zapytajmy naj- pierw, kto zaszczepi! Europie tI historyczn5 podróżo- maniI. Nie ulega w5tpliwoËci, że romantycy. To oni wymyËlili „powrót” do tradycji przedoËwieceniowej jako lekarstwo na skostnienie teatru. Romantycy zrehabili- towali Shakespeare’a i pierwsi zainteresowali siI sce- n5 elżbieta´sk5. W tamtych czasach powsta² Faust, na- pisany na nowo, ale wedle powieËci gminnej. I Polski ten ruch nie omin5². Misteryjne pierwiastki w Dziadach, zachwyt S²owackiego dla wertepu, a Dem- bowskiego dla Albertusa, wo²ania Meciszewskiego i m²odego Kraszewskiego o wystawienie Odprawy po- s²ów greckich daj5 dziË wiele do myËlenia. ëeby nie wspomnie7 o misteriach Norwida. By²y to pewnie za- datki jakiejË ciekawej inicjatywy, przyt²umionej, jak tyle pomys²ów romantyzmu, w drugiej po²owie XIX w. Na codzienne życie naszego teatru has²o do „powrotu” za- czI²o oddzia²ywa7 wtedy, kiedy powtórnie i jeszcze g²o- Ëniej zabrzmia²o na Zachodzie. Wiadomo, że chodzi 0 prze²om stuleci, chociaż pierwszy Ëlad polski jest o wie- le wczeËniejszy. Prowadzi tam, gdzie po katastrofach z pierwszej po- ²owy wieku uda²o siI odbudowa7 badania historyczne 1 bez wiIkszych obaw można by²o rozpamiItywa7 prze- sz²oË7 Rzeczypospolitej. W roku 1884 w Krakowie, pod- czas pierwszej manifestacji zami²owa´ staropolskich, jak5 stanowi! zjazd naukowy w 300 rocznicI Ëmierci Kocha- nowskiego, teatr Koêmiana wystawi² OdprawI pos²ów greckich. „Obawia7 siI należa²o - napisa² wtedy Ba²uc- ki do «Tygodnika Ilustrowanego» - że sztuki te, maj5ce już wiIcej historyczne znaczenie w naszej literaturze dra- matycznej, nie przypadn5 do smaku dzisiejszej publicz- noËci. Tymczasem obie wypad²y nadspodziewanie dobrze. 8 O teatrze Dejmka W Odprawie pos²ów, któr5 odegrano na urz5dzonym ad hoc miniaturowym teatrzyku greckim na scenie, dekla- macja (bo o grze nie ma tu co mówi7) pani HofFmanno- wej w roli Kasandry i Podwyszy´skiego w roli pos²a, wyst5pi²a na pierwszy plan i żywo zajI²a uwagI widzów.” Rozbrajaj5ce „ad hoc” Ba²uckiego nie nastraja zbyt życzliwie. A jednak stanowi datI w historii teatru pol- skiego. Do ko´ca stulecia gimnazja galicyjskie jeszcze dwa razy wystawi²y OdprawI, tamtejsze Ërodowisko zży²o siI z ni5 i nie przez przypadek w Krakowie i we Lwowie doczeka²a siI najpiIkniejszych inscenizacji dwu- dziestolecia. Po Odprawie przysz²a kolej na komedie. Jeszcze przed pierwsz5 wojn5 wystawiono Potrójnego w Krakowie, a Z ch²opa król w Warszawie. W latach dwudziestych zaczIto wystawia7 misteria, w trzydzie- stych wróci² na scenI Albertus. Powrót do teatru staro- polskiego stal siI faktem. Nie byl ²atwy. KilkanaËcie Ëwietnych przedstawie´ Schillera, Trzci´skiego czy Horzycy to jeszcze nie pro- ces historyczny. Dramat staropolski nie zdoby² sobie do dzisiaj trwa²ego miejsca w repertuarze. A jednak postIp od roku 1884, chociaż powolny, jest niezaprze- czony. Zakres repertuaru rozszerzy² siI znacznie. Po najwybitniejszym poecie staropolskim, a póêniej „po- mniejszych”, obj5² w dwudziestoleciu nawet anonimów. By²a to próba nie lada odwagi. Komedie Ciekli´skiego czy Baryki, wystawiane przed pierwsz5 wojn5, przypo- mina²y, chociaż trochI, dziewiItnastowieczne pieces bien faites i gra²o siI je jak Grochowy wieniec Ma²ec- kiego. Inscenizacje misteriów w Reducie wymaga²y ËwiadomoËci, że chodzi o teatr zupe²nie niepodobny do odziedziczonego po wieku XIX. Otóż egzamin ze zrozu- mienia dla dawnego teatru przeby²o dwudziestolecie z powodzeniem. O Pastora²ce Schillera napisano, że po raz pierwszy zerwa²a ze scen5 pude²kow5 i z „aparatu- r5 psychologiczn5”, że sta²a siI wielkim „doËwiadcze- niem”, z którego wynik²a „zapowiedê kszta²tu” „polskie- go teatru monumentalnego”. Niewiele przedstawie´ dwudziestolecia doczeka²o siI tak pochlebnej oceny. MogliËmy siI po niej spodziewa7 dalszego doskonale- nia staropolszczyzny. MieliËmy prawo oczekiwa7 no- wych odkry7 repertuarowych i coraz lepszego oswoje- nia z praktyk5 dawnego teatru. Poza jednym odkryciem: poza teatralnym objawieniem Reja. Pomys² Dejmka zaskoczy² nas zupe²nie. Wiemy przecież, że Rej by² ostatnim poet5 wieku XVI, który doczeka² siI sprawiedliwoËci w naszych czasach. Jesz- cze Wyspia´ski, wychowany w uwielbieniu dla wieku z²otego, gardzi² Rejem i zachwalanie jego dzie² w gim- nazjach uważa² za nieporozumienie. Wymowna obrona historyków pokona²a póêniej te uprzedzenia, ale histo- rycy spierali siI o poetI, nie o dramatopisarza. W 1905 roku odby² siI w Krakowie zjazd naukowy poËwiIcony Rejowi, podczas którego postanowiono wystawi7 jakiË dramat staropolski. Nikt nie pomyËla², że móg²by to by7 utwór Reja i wybór pad² na Potrójnego. W dwu- dziestoleciu sytuacja siI nie zmieni²a. Autorzy podrIcz- ników wiedzieli, że pisz5c ëywot Józefa, Rej wyzyska², zdaje siI, holenderski dramat Crocusa. Nie odmawiali mu talentu dramatopisarskiego. Ale nie przypuszczali, żeby pisa² dla sceny. Pomys² wystawienia go w naszych czasach nadal nikogo nie zaprz5ta². Możliwe, że nawet Dejmek uleg²by tym opiniom, gdyby poza monografiami i podrIcznikami nie pleni²a siI pisanina niewiele robi5ca sobie z autorytetów. Na szczIËcie wszIdzie jej pe²no i nieraz bywa, że to nie monografia, ale jakieË zapomniane pisemko przyczynia siI do rozproszenia przes5dów. O losie Reja w teatrze rozstrzygnI²o skromne wydawnictwo pod nieco preten- sjonalnym tytu²em Biblioteka klejnotów literatury polskiej redagowane przez Jaros²awa Mici´skiego. Wychodzi²o od 1935 roku i co miesi5c, po godziwej ce- nie 1 z²otego i 40 groszy dostarcza²o swoim prenume- ratorom jakiË klasyczny tekst polskiej literatury. 10 O teatrze Dejmka Miody Dejmek, który wówczas móg² sobie tylko marzy7 o w²asnym teatrze, zaprenumerowa² te klejno- ty. W pocz5tku 1936 zżyma² siI pewnie na redakcjI, bo numer 2 bardzo siI opóêni². Okaza²o siI jednak, że wcale nie z jej winy, tylko z powodu „strejku” drukarzy. Za- wartoË7 zeszytu wynagrodzi²a mitrIgI w dwójnasób. Dejmek znalaz² w nim aż cztery utwory Miko²aja Reja: ëywot Józefa, PrzemowI krótk5, ëegnanie ze Ëwia- tem i Apoftegmata „w opracowaniu M. Wieliczki”. Ta- kie to i by²o opracowanie: historykowi skóra cierpnie na widok tego tekstu. Za to dzisiaj jeszcze z zaintereso- waniem przeczyta krótki, dwustronicowy wstIp. Dej- mek dowiedzia² siI z niego, że ëywot Józefa „to pierw- sza (w twórczoËci Reja) próba utworu scenicznego”. „Niew5tpliwie - upiera² siI p. Wieliczka - utwór ten pisany by² dla relacji i st5d znany by² bardziej wËród wspó²czesnych niż z ksi5żki. Jedyny, znajduj5cy siI w bi- bliotece kórnickiej z dat5 1545 roku egzemplarz, nie posiada nawet nazwiska autora, jakby Rej, wiedz5c o po- pularnoËci swej «jase²ki», uważa² za zbIdne podawa7 czyjego jest pióra. TI nieskażenie naiwn5 groteskI, pi- san5 przepiIknym jIzykiem, nie zaszkodzi dwa razy przeczyta7, dla szczególnych wzrusze´ estetycznych. Takiego klasycznego prymitywu nie stworzy dzisiaj na- wet najbardziej utalentowane pióro!” By²a to pochwa- la przekonywaj5ca, a nie ko´czy²a siI bynajmniej na ocenie estetycznej. Wieliczka przedstawi² Reja jako moralistI. Ca²y swój talent - dowodzi² - poËwiIci² ten pisarz wychowaniu „rzetelnego Polaka”, którego cecho- wa²aby „celowoË7 w postIpowaniu czyli Ëcis²e, dok²ad- ne wymierzenie sil na zamiary”. Dejmek mia² prawo zainteresowa7