Imponderabilia Biuletyn Pi³sudczykowski

numer czwarty

Gdañsk 2012 ISSN 2080-8011

Redaktor Naczelny: Jakub H. Szlachetko [email protected]

Sekretarz Redakcji: Pawe³ Fiktus Publikacja powsta³a w wyniku wspó³pracy: [email protected]

Redakcja: Mateusz Cupa³a Marcin Kabziñski Marcin Michalak Barbara Pawe³ko-Czajka Micha³ Poznañski Julian Skelnik Jacek Srokosz

Rada Naukowa 1. prof. dr hab. Eugeniusz Koko 2. prof. dr hab. Zbigniew Opacki 3. prof. dr hab. Józef Arno-W³odarski 4. dr hab. Janusz Cisek, prof. UJ 5. dr hab. Maciej Marsza³, prof. UWr 6. dr hab. Waldemar Paruch, prof. UMCS 7. dr Marek Bia³okur 8. dr Przemys³aw D¹browski 9. dr Przemys³aw Kieroñczyk 10. dr Marcin Wiszowaty Oœrodek Analiz Polityczno-Prawnych T³umaczenie: Joanna Bebak Dane Fundacji: Magdalena Chruœciel Ewa Felska Katarzyna Kaszorek Prezes: Maria Kos Adam Bochentyn [email protected] Projekt graficzny ok³adki: Anna Król Cz³onkowie Zarz¹du: Arkadiusz Abram [email protected] Sk³ad i ³amanie: Micha³ Kubiak Urszula Jêdryczka [email protected] £ukasz Mackiewicz Drukarnia: [email protected] Zak³ad Poligrafii £ukasz M³ynarkiewicz Fundacji Rozwoju Uniwersytetu Gdañskiego [email protected] ul. Armii Krajowej 119/121, 81-824 Sopot Tomasz Soko³ów tel./fax (58) 551 05 32 [email protected] tel. (58) 523 14 49, 523 13 75, 523 13 50 Karol Wa¿ny e-mail: [email protected] [email protected] Imponderabilia Biuletyn Pi³sudczykowski

SPIS TREŒCI TABLE OF CONTENTS

Od Redakcji ...... 7 Editor's Note

Rozprawy naukowe dotycz¹ce zjawisk politycznych i spo³ecznych w miêdzywojennej Rzeczypospolitej Dissertations on political and social phenomena in the interwar Przemys³aw Waingertner Fenomen polskiego autorytaryzmu (1926–1939) ...... 11 The Phenomenon of Polish Authoritarianism (1926–1939) Marek Bia³okur Kulisy pierwszych wyborów prezydenckich w Polsce w grudniu 1922 roku w wybranych szkolnych podrêcznikach historii III Rzeczypospolitej .... 27 Behind the scenes of the first presidential election in Poland in December 1922 in some school textbooks of history of the Third Republic of Poland Kamil Piska³a „Byliœmy kropl¹ w morzu wybuja³ego, rozhukanego moskalofilstwa…” – warszawska organizacja PPS w pierwszym roku Wielkiej Wojny ..... 52 „We were a drop in excessive, unbridled see of russophilia…” – Section of Polish Socialist Party during first year of Karol Dziuda Aktywnoœæ reprezentantów œrodowisk prorz¹dowych w ³ódzkiej Radzie Miejskiej w latach 1927–1933, ...... 74 Activity of the Representatives of Pi³sudskite Camp in £ódŸ's City Council, term 1927–1933 Jakub Gierszyñski Polenaktion – masowa akcja wysiedlenia ¯ydów – obywateli polskich z Niemiec w paŸdzierniku 1938 r. (w œwietle dokumentów MSZ) .....119 Polenaktion – mass expulsion of Polish Jews from Nazi Germany in October 1938 (in light of archival resources of Polish Foreign Office) Przemys³aw Wywia³ Dom ¯o³nierza Polskiego w Krakowie. Z dziejów dzia³alnoœci kulturalno-oœwiatowej w armii II Rzeczpospolitej ...... 139 The House of a Polish Soldier in Cracow. The history of the army’s cultural and educational activity Jan Pietrzak Kwestia litewska w polskiej myœli politycznej na progu odzyskania niepodleg³oœci do 1922 roku ...... 151 The issue of Lithuanian in Polish political thought at the beginning of its independence until 1922 Jaros³aw Bojar Wizja uspo³ecznienia pañstwa na ³amach „Drogi” ...... 168 A vision of societalization of the state in „Droga” Micha³ Andrzejczak Obraz Rosji Sowieckiej na ³amach „Prosto z Mostu” w latach 1935–1939 ...... 181 The picture of Soviet Russia in a column for „Telling Straight” for the period 1935–1939 Barbara Pawe³ko-Czajka, Pawe³ Fiktus Aspekty prawa politycznego wed³ug Stanis³awa Starzyñskiego w latach 1921–1935 ...... 208 Some aspects of political law according to Stanis³aw Starzyñski in the years 1921–1935 Jacek Srokosz Akty rz¹dowe g³owy pañstwa w koncepcjach ustrojowych Stanis³awa Cara . . 222 Acts of the Heat of State in the Political Concepts of Stanis³aw Car Micha³ Ga³êdek Administracja pañstwowa w konstytucji kwietniowej ...... 233 The state administration in the April Constitution of Poland Sebastian Kwiecieñ Ustrój województwa œl¹skiego w latach 1920–1939 ...... 255 Silesia regime in the years 1920–1939 Beata Machay Organizacja i kadry Wojskowej Prokuratury Rejonowej we Wroc³awiu 1946–1955 ...... 272 The organisation and cadre of the District Military Prosecutors’ Office in Wroc³aw in the years 1946–1955

4 Pamiêtniki Memories Tadeusz Isakowicz-Zaleski Ludobójstwo na TarnopolszczyŸnie w pamiêtniku Jana Zaleskiego .....299 Genocide in Tarnopol province according to Jan Zaleski’s diary Pawe³ Aszkie³owicz, Pawe³ Fiktus Wspomnienie po p³k Jerzym WoŸniaku (1923–2012) ...... 309 Remembrance of colonel Jerzy WoŸniak (1923–2012)

Varia Varia Adam Kaczyñski Eros w Legionach ...... 317 Eros in the Legions

5 . OD REDAKCJI

Szanowni Czytelnicy, w przededniu kolejnej rocznicy Œwiêta Niepodleg³oœci mam zaszczyt (i jak¹¿ to przyjemnoœæ!) zaprosiæ do lektury najnowszego numeru periodyku. Mam szczer¹ nadziejê, ¿e niniejszy numer przyczyni siê (choæby w minimal- nym stopniu) do pe³niejszego prze¿ywania Tamtejszych Wydarzeñ! *** Zgodnie z zapowiedzian¹ konwencj¹ niniejszy numer periodyku, obok tego, ¿e niesie treœci naukowe (historyczne, doktrynalne, biograficzne), jest równie¿ form¹ upamiêtnienia kolejnego ze znamienitych pi³sudczyków – Sta- nis³awa Cara. W kilku s³owach: postaæ wielow¹tkowa; osobowoœæ nietuzinkowa; bohater wielu kontrowersji. Im g³êbiej analizowany, tym mniej obojêtny, przez to ciekawszy (choæ równie dobrze mo¿na by³oby napisaæ: „im g³êbiej analizo- wany, tym ciekawszy, przez to mniej obojêtny”). Ku pamiêci Stanis³awa Cara. Pierwsze oblicze: prawnik. Stanis³aw Car by³ z wykszta³cenia prawnikiem, natomiast z zawodu niekiedy to sêdzi¹, a niekiedy to adwokatem. Jego kariera zawodowa wiod³a, kolejno, przez: Uniwersytet Warszawski (gdzie przywdzia³ szaty ¿aka), Uniwersytet w Odessie (gdzie paradowa³ dok³adnie w tych samych szatach), S¹d Okrêgowy w Warszawie (gdzie podj¹³ aplikacjê sêdziowsk¹, co by przywdziaæ sêdziowsk¹ togê) oraz Palestrê (ostatecznie przywdzia³ togê, jeno adwokack¹ z fantazyjnym biretem). Jego kariera adwokacka nie przys³oni³a jednak zami³owania do teoretycznych rozwa¿añ (spod pióra Cara wysz³o wiele opracowañ naukowych poœwiêconych kwestiom ustrojowym zwi¹zków publicz- noprawnych: organizacji pañstwowej, jak i korporacji prawniczych). Drugie oblicze: urzêdnik. Stanis³aw Car swoje prawnicze atrybuty (wy- kszta³cenie, umiejêtnoœci i doœwiadczenie) wykorzystywa³ przede wszystkim w s³u¿bie publicznej. Rekonstrukcja katalogu funkcji publicznych pe³nionych w strukturze administracji graniczy z niemo¿liwoœci¹, wiêc jedynie sygnali- zuj¹c (w doœæ ogólnym zarysie) nale¿a³oby wymieniæ nastêpuj¹ce: szef Kance- larii Cywilnej Naczelnika Pañstwa (jakoby nie inaczej – Józefa Pi³sudskiego), szef Kancelarii Cywilnej Prezydenta Rzeczypospolitej (ju¿ po przewrocie majo- wym), szef Ministerstwa Sprawiedliwoœci (równie¿ pod rz¹dami sanacyjnymi). Pe³ni³ równie¿ funkcje w innych strukturach w³adzy, przede wszystkim jako Marsza³ek Sejmu (u kresu ¿ywota Rzplitej). Trzecie oblicze: polityk. Stanis³aw Car bywa³ prawnikiem, bywa³ urzêdni- kiem, bywa³ tak¿e politykiem – politykiem pi³sudczykowskim odgrywaj¹cym w œrodowisku istotne, wrêcz fundamentalne role (które to w³aœnie powoduj¹ wspomniane kontrowersje wokó³ tej zacnej osoby): doktryner (kszta³towa³ koncepcjê ustrojow¹ organizacji pañstwowej, jej aksjologiczne i prakseologiczne oblicze), konstytucjonalista (opracowywa³ projekt ustawy zasadniczej odda- j¹cy istotê pi³sudczykowskiej koncepcji) oraz strateg (rozgrywa³ konfrontacje z innymi organizacjami politycznymi dokonuj¹c ma³o konwencjonalnych in- terpretacji obowi¹zuj¹cej Konstytucji). Ca³okszta³t Jego osi¹gniêæ politycznych (oraz specyficzne nazwisko) doskonale oddaje pseudonim – „Jego Interpreta- torskoje Wieliczestwo”. *** Maj¹c nadziejê, ¿e niniejszy numer periodyku przypadnie Pañstwu do gustu, ¿yczê udanej lektury! Jakub H. Szlachetko Redaktor Naczelny Pawe³ Fiktus Sekretarz Redakcji

8 ROZPRAWY NAUKOWE DOTYCZ¥CE ZJAWISK POLITYCZNYCH I SPO£ECZNYCH W MIÊDZYWOJENNEJ RZECZYPOSPOLITEJ

DISSERTATIONS ON POLITICAL AND SOCIAL PHENOMENA IN THE INTERWAR POLAND . FENOMEN POLSKIEGO AUTORYTARYZMU (1926–1939)

PRZEMYS£AW WAINGERTNER*

Przedmiotem artyku³u jest próba syntetycznej prezentacji zjawiska pol- skiego autorytaryzmu, funkcjonuj¹cego – niezale¿nie od przemian, jakim pod- lega³ – jako system polityczny II Rzeczypospolitej po przewrocie majowym w latach 1926–1939. Jednak przed podjêciem próby opisu rz¹dów autorytar- nych w Polsce miêdzywojennej warto sprecyzowaæ znaczenie podanej przez autora terminologii odnosz¹cej siê do s³ów: „autorytaryzm" i „fenomen”. W poni¿szym tekœcie pojêcie „autorytaryzm” bêdzie u¿ywane – zgodnie z powszechnie akceptowanymi propozycjami politologów, historyków dziejów najnowszych, badaczy problematyki pañstwa i prawa oraz specjalistów z zakre- su dziejów doktryn politycznych i prawnych – na okreœlenie systemu rz¹dów, opartych na idei przywództwa charyzmatycznego lidera, sprawuj¹cego w³adzê w oparciu o osobisty, polityczny autorytet i rzeczywist¹ popularnoœæ wœród znacznej czêœci spo³eczeñstwa, ale tak¿e dziêki wsparciu lojalnego aparatu admi- nistracyjnego, wojska i policji. Te trzy ostatnie czynniki – „filary w³adzy” – by³y ponadto w stanie przemoc¹ narzuciæ i wyegzekwowaæ pos³uszeñstwo przy bra- ku silnego oporu ze strony tych partii, organizacji i œrodowisk politycznych czy grup spo³ecznych, które mniej lub bardziej otwarcie kwestionuj¹ „charyzmat” wobec poczynañ przywódcy. Przedmiotem d¹¿eñ rz¹dów autorytarnych – zmierzaj¹cych do przymierza z dominuj¹cymi w pañstwie instytucjami religijnymi, elitami spo³ecznymi i „grupami historycznymi” w celu stabilizacji sytuacji w kraju i uzyskania legi- tymizacji zdobytej pozycji przywódczej – jest przy tym realizacja zasady w³asnego

* Przemys³aw Waingertner – prof. dr hab. nauk humanistycznych z zakresu historii. Profesor In- stytutu Historii Uniwersytetu £ódzkiego.

11 monopolu w sferze w³adzy politycznej. Utrzymywane s¹ zarazem – fasadowo traktowane i ograniczane w praktyce, co do swobodnego funkcjonowania – demokratyczne mechanizmy (wybory parlamentarne i samorz¹dowe), instytu- cje (izby ustawodawcze, samorz¹dy) oraz pozosta³e podmioty czynne na scenie politycznej (partie, stowarzyszenia spo³eczno-polityczne, nieformalne œrodowi- ska, niezale¿ne i krytyczne wobec rz¹dz¹cych tytu³y prasowe). D¹¿eniom tym towarzyszy zasadniczo liberalna postawa autorytarnej w³adzy w odniesieniu do zagadnieñ ¿ycia ekonomicznego, dzia³alnoœci kultu- ralnej, nauki oraz postaw obyczajowych – pozostawienie spo³eczeñstwu swo- body w zakresie aktywnoœci gospodarczej, artystycznej, naukowej oraz ¿ycia prywatnego. Ograniczaj¹c siê jedynie do sfery politycznej, a zarazem zastrze- gaj¹c j¹ dla siebie, rz¹dy autorytarne „abdykuj¹” równoczeœnie ze stanowiska dyktatorów w zakresie gospodarki, sztuki i obyczajowoœci. Zjawisko to jest przy tym pochodn¹ nieobecnoœci w systemie autorytarnym wszechobecnej, obej- muj¹cej wszystkie aspekty ¿ycia publicznego i prywatnego, ideologii1. Z kolei pojêcie „fenomenu” zosta³o u¿yte zgodnie z jego najbardziej popu- larn¹ interpretacj¹ (ale zarazem równie¿ zgodn¹ z równolegle u¿ywan¹ przez specjalistów g³êbsz¹, filozoficzn¹): na okreœlenie zjawiska z jednej strony do- œwiadczanego w praktyce, zaistnia³ego, jako takie bêd¹cego przedmiotem post- rzegania, analizy i oceny, opartych na empirycznym doznaniu, a zarazem wyj¹tkowego, jedynego w swoim rodzaju, zadziwiaj¹cego, nie znajduj¹cego in- nych odpowiedników2. Zestawienie tych dwóch pojêæ w tytule jest wyrazem g³êbokiego przekona- nia autora, i¿ w II Rzeczypospolitej w latach 1926–1939 funkcjonowa³ autory- taryzm, który na tle przemian politycznych dokonuj¹cych siê w ówczesnej Eu- ropie, a charakteryzuj¹cych siê odrzucaniem idei rz¹dów demokratycznych na rzecz autorytarnych, mia³ charakter zupe³nie wyj¹tkowy, specyficzny. Popra- wnoœæ tezy o wyj¹tkowoœci polskiego autorytaryzmu mo¿na zreszt¹ rozci¹gn¹æ na inne systemy autorytarne, funkcjonuj¹ce na Starym Kontynencie w okresie miêdzywojennym, z których ka¿dy by³ zjawiskiem niepowtarzalnym i oryginal- nym – „fenomenem”. Sprawia to, i¿ w odró¿nieniu od popularnego sfor- mu³owania „model totalitarny” trudno jest, zdaniem autora, obroniæ zasad- noœæ pojêcia „model autorytarny”, sugeruj¹cego wystêpowanie powtarzalnego schematu autorytarnego sposobu dochodzenia do w³adzy i jej sprawowania.

1 Wiêcej o autorytaryzmie por.: A. Heywood, Politologia, Warszawa 2006, s. 48; W.T. Kulesza, Kon- cepcje ideowo-polityczne obozu rz¹dz¹cego w Polsce w latach 1926–1935, Wroc³aw 1985, s. 262–286; F. Rysz- ka, Pañstwo autorytarne, [w:] J. ¯arnowski (red.), Dyktatury w Europie Œrodkowo-Wschodniej 1918– 1939, Wroc³aw 1973, s. 115–124. 2 Patrz np.: S³ownik wyrazów obcych, Kraków 2006, s. 190.

12 W celu udowodnienia niepowtarzalnego charakteru polskiego autorytaryz- mu, bêd¹cego wynikiem zamachu majowego, kszta³towanego jako praxis i for- mowanego jako idea w œrodowisku pi³sudczykowskim – a co za tym idzie za- sadnoœci u¿ycia w tytule sugestii o jego „fenomenie” – autor podejmie próbê odpowiedzi na kilka pytañ badawczych. Po pierwsze, jaka by³a (je¿eli w ogóle takowa wystêpowa³a) charakterystyczna geneza, wyj¹tkowe uwarunkowania zaistnienia systemu autorytarnego w Polsce, zwi¹zane czy to z sytuacj¹ wew- nêtrzn¹ (polityczn¹, spo³eczn¹, gospodarcz¹) w kraju, czy to z miêdzynarodo- wym po³o¿eniem i pozycj¹ Rzeczypospolitej oraz jej polityk¹ zagraniczn¹? Po drugie, jak wygl¹da³y instrumentaria: ideologiczne (w tym przypadku zasadne bêdzie równie¿ pytanie w ogóle o jego wystêpowanie), organizacyjne, ustrojowe, prawne i administracyjne, z pomoc¹ których pi³sudczycy usi³owali najpierw przekonaæ spo³eczeñstwo do koncepcji reformy („wzmocnienia”) pañ- stwa, a po dojœciu do w³adzy w wyniku zamachu stanu rzeczywiœcie prze- kszta³ciæ ustrój, zmierzaj¹c równoczeœnie do ustabilizowania pozycji w³asnego obozu, jako dzier¿¹cego ster rz¹dów? Po trzecie, jaka periodyzacja najtrafniej oddaje ewolucjê tych instrumenta- riów, a co za tym idzie, ustroju autorytarnego w Polsce – ujmuje najtrafniej zmiany, jakie zachodzi³y w relacjach na szczytach w³adzy pomiêdzy jej poszcze- gólnymi oœrodkami, w stosunkach pomiêdzy rz¹dz¹cymi i opozycj¹, a tak¿e na linii w³adza-spo³eczeñstwo; wreszcie przemiany w sytuacji miêdzynarodowej Polski, jeœli mia³y one wp³yw na politykê wewnêtrzn¹? Na zakoñczenie, jak mo¿na (w œwietle odpowiedzi na powy¿sze pytania) scharakteryzowaæ syntetycznie zjawisko autorytaryzmu w II Rzeczypospolitej na tle podobnych systemów w Europie okresu dwudziestolecia miêdzywojen- nego, funkcjonuj¹cych przecie¿ wówczas w Portugalii, Hiszpanii, Austrii, Grecji. Jugos³awii, Rumunii, Bu³garii Estonii, a tak¿e na Wêgrzech, Litwie czy na £otwie? OdpowiedŸ na pierwsze pytanie jest z³o¿ona. „Korzenie polskiego autoryta- ryzmu” – trawestuj¹c tytu³ s³ynnej ksi¹¿ki Hannah Arendt3 – wyrastaj¹ bo- wiem nie tylko z rzeczywistoœci ustrojowej Drugiej Rzeczypospolitej, mechaniz- mów funkcjonowania sceny politycznej, sytuacji spo³ecznej i gospodarczej w Polsce pierwszej po³owy lat dwudziestych minionego wieku, ale tak¿e ze zmian, jakim podlega³o jej po³o¿enie na arenie miêdzynarodowej. Jakie zatem czynniki sprawi³y, ¿e spo³eczeñstwo, zafascynowane w pierwszych latach „Drugiej Niepodleg³oœci” has³ami demokratycznymi i republikañskimi, zaczê³o siê od nich odwracaæ i negowaæ je, popieraæ has³a wprowadzenia rz¹dów „silnej rêki”, u³atwiaj¹c demonta¿ systemu demokratycznego i wspieraj¹c siêgaj¹cego po w³adzê Marsza³ka i jego rz¹dy po przewrocie majowym 1926 r.?

3 H. Arendt, Korzenie totalitaryzmu, t. 1–2, Warszawa 1989.

13 Zjawiskiem politycznym niezwykle istotnym, generuj¹cym niechêæ spo³e- czeñstwa do porz¹dku demokratycznego, by³a z pewnoœci¹ daleko posuniêta fragmentacja i niestabilnoœæ kszta³tuj¹cych siê przecie¿ dopiero w pierwszych latach niepodleg³oœci partii, zaludniaj¹cych scenê polityczn¹ II Rzeczypospoli- tej. Sytuacja taka uniemo¿liwia³a sformowanie na forum parlamentu trwa³ej wiêkszoœci oraz utworzenie na jej bazie rz¹du, zdolnego do prowadzenia per- spektywicznej i przemyœlanej polityki, odpowiadaj¹cej wielkim wyzwaniom, stoj¹cym przed m³odym pañstwem. Warto równie¿ odnotowaæ brak wœród „re- prezentantów narodu” dostatecznej liczby takich, którzy posiadaliby doœwiad- czenie w konstruktywnej pracy politycznej. Ci, którzy œledzili wydarzenia zwi¹zane z ¿yciem politycznym parlamentu i partii, dostrzegali natomiast wiel- kie ambicje polityczne i przejawy nieetycznego zachowania pos³ów i liderów stronnictw, polegaj¹ce na pogoni za nie zawsze legalnym zyskiem w³asnym – os³awione afery finansowe z udzia³em polityków! – lub na preferowaniu par- tykularnego interesu partyjnego przed racj¹ stanu (ra¿¹ce spo³eczeñstwo, które w ogromnej wiêkszoœci, co zupe³nie zrozumia³e, oczekiwa³o ideowej, propañ- stwowej postawy od swych przedstawicieli, dzier¿¹cych ster w³adzy). Zjawiska te leg³y u podstaw ukutych przez krytyków pracy parlamentu i dzia³alnoœci stronnictw tez o „partyjniactwie” i „sejmokracji”, maj¹cych trawiæ ¿ycie parla- mentarne i polityczne Polski miêdzywojennej w pierwszej po³owie lat dwudzie- stych minionego stulecia. Stabilizacji funkcjonowania pañstwa nie sprzyja³y równie¿ zapisy konsty- tucji marcowej – s³usznie komentowanej jako demokratyczna, akcentuj¹ca podmiotowoœæ narodu i podnosz¹ca zagadnienie praw obywatelskich, ale rów- noczeœnie oddaj¹cej w³aœciw¹ w³adzê w pañstwie w rêce rozchwianego parla- mentu, niezdolnego do wy³onienia sprawnie funkcjonuj¹cej wiêkszoœci. Twórcom ustawy zasadniczej zabrak³o woli politycznej, aby przez odpowiednie zapisy, tworz¹ce silny urz¹d g³owy pañstwa, wykreowaæ sytuacjê równowa¿e- nia pozycji parlamentu poprzez kompetencje prezydenta. Ustawa zasadnicza by³a wszak pisana pod wp³ywem obaw silnej w parlamencie prawicy narodo- wej, która przewidywa³a, ¿e po siln¹ prezydenturê siêgnie w wyborach – i zape- wne zdobêdzie j¹ – Józef Pi³sudski. ¯ycie polityczne II Rzeczypospolitej destabilizowa³a tak¿e symboliczna „nieobecnoœæ” w nim przed przewrotem majowym Marsza³ka (wci¹¿ ciesz¹- cego siê popularnoœci¹ w spo³eczeñstwie, wojsku i wœród czêœci elit politycz- nych). Jego rezygnacja ze stanowiska Naczelnika Pañstwa i odejœcie ze œcis³ych naczelnych w³adz wojskowych, bêd¹ce naturalnym efektem kszta³towania siê nowych najwy¿szych organów pañstwowych, ale tak¿e wynikiem politycznej demonstracji J. Pi³sudskiego wobec przejêcia rz¹dów przez obóz narodowo-de- mokratyczny (jak podkreœla³: „moralnych sprawców mordu” na prezydencie

14 Gabrielu Narutowiczu) – wytwarza³o nienormaln¹ sytuacjê. Polega³a ona na tym, i¿ oficjalnie poza sfer¹ decyzyjn¹ w pañstwie znalaz³ siê – co podkreœlali jego zwolennicy – „bojownik o niepodleg³oœæ”, „twórca Rzeczypospolitej”, „oj- ciec polskiej demokracji”, „zwyciêski Wódz Naczelny, który uratowa³ niepod- leg³oœæ”. Nawet przy przyjêciu tezy o faktycznym odsuniêciu siê Komendanta z wal- ki o w³adzê (a, jak wiadomo, interpretacji takiej w œwietle przejawianych przez niego ambicji i podejmowanych jako „osoba prywatna” dzia³añ nie da siê obroniæ) sama nieobecnoœæ J. Pi³sudskiego wœród kieruj¹cych pañstwem wywo³ywa³a stan napiêcia i niestabilnoœci. Tymczasem, jak wiemy, Marsza³ek, podejmuj¹c publiczn¹, ostr¹ krytykê parlamentu, stronnictw, poszczególnych liderów poli- tycznych i nieprzychylnych mu genera³ów, rozpocz¹³ d³ugofalow¹ grê, która mia³a skonsolidowaæ jego zwolenników i utrwaliæ w œwiadomoœci zbiorowej przekonanie o nienormalnoœci wytworzonej sytuacji. Sw¹ nieobecnoœci¹ wœród polityków, odpowiedzialnych za funkcjonowa- nie pañstwa, nie po raz pierwszy J. Pi³sudski licytowa³ swoj¹ pozycjê w opinii publicznej i tworzy³ legendê – prawdziwego mê¿a stanu odsuniêtego od w³adzy przez ma³ostkowych i goni¹cych za prywat¹ „politycznych macherów”. Nie po- nosz¹c w oczach opinii publicznej odpowiedzialnoœci za kolejne przesilenia ga- binetowe, zmieniaj¹ce siê koalicje polityczne, afery polityczne i gospodarcze, cykliczne kryzysy ekonomiczne i pora¿ki polskiej dyplomacji na arenie miêdzy- narodowej – które równoczeœnie bezkompromisowo piêtnowa³ – sam pozosta- wa³ sta³ym „punktem odniesienia”, postaci¹, która nie odpowiada³a za ma- razm polityczny, trudnoœci ekonomiczne, zawirowania polityczne dotycz¹ce organizacji w³adz wojskowych i s³abn¹c¹ pozycjê miêdzynarodow¹ Rzeczypos- politej. Wspó³tworzy³ wraz ze swymi zwolennikami przekonanie w spo³eczeñ- stwie o tym, ¿e „pañstwo pozosta³o bez g³owy”, a „armia pozosta³a bez wodza”. Do politycznych i personalnych czynników ustrojowych nale¿a³oby dodaæ spo³eczne i ekonomiczne. Pierwszy z nich to wytworzenie siê i rola grupy zwa- nej czêsto przez historyków „legionowo-peowiack¹”, choæ bardziej trafnym okreœleniem by³aby chyba „grupa kombatancko-wojskowa”. Stanowili j¹ byli strzelcy, legioniœci, dzia³acze Polskiej Organizacji Wojskowej okresu Wielkiej Wojny, wielu spoœród weteranów walk o granice II Rzeczypospolitej, którzy opuœcili szeregi armii, przechodz¹c do cywila, wreszcie spora czêœæ zawodo- wych oficerów i ¿o³nierzy Wojska Polskiego. Byli to zatem ci, którzy walczyli na frontach I wojny œwiatowej, a nastêpnie w obronie granic odradzaj¹cego siê pa- ñstwa (a po zrzuceniu mundurów zasilili nowa armiê – bezrobotnych, outside- rów, „ludzi niepotrzebnych”, rozczarowanych ojczyzn¹, „która o nich zapom- nia³a”) oraz ich nastêpcy w wojsku, pozostaj¹cy w cieniu legendy Komendanta (a zarazem gorzko prze¿ywaj¹cy mizeriê finansow¹ armii). Frustracje jednych

15 i drugich, wzmocnione postrzeganiem ¿ycia politycznego, debaty parlamentar- nej, sporu programowego miêdzy partiami jako nieetycznego targu, nieefekty- wnej k³ótni, tak bardzo ró¿ni¹cej siê od prostoty procesu decyzyjnego w wojsku (a do takiego mechanizmu weterani i ówczeœni ¿o³nierze byli przyzwyczajeni), czyni³a z kombatantów i wojskowych naturalne zaplecze polityczne przeciwni- ków parlamentarno-gabinetowej politycznej rzeczywistoœci II Rzeczypospoli- tej. Przy tym „Samotnik z Sulejówka” swoj¹ rezygnacj¹ z udzia³u w „brudnym” ¿yciu politycznym oraz demonstracyjn¹ skromnoœci¹ codziennej egzystencji stworzy³ niezwykle siln¹, jeszcze jedn¹ niæ ³¹cz¹c¹ go z by³ymi podw³adnymi. By³ – w pewnej mierze – outsiderem, jak jego byli podkomendni. Warto te¿ wspomnieæ, ¿e nie tylko „legiony”, weterani walk o granice miê- dzywojennej Polski i czêœæ korpusu oficerskiego, ale i bardzo aktywna, opinio- twórcza grupa inteligencji liberalno-radykalnej i lewicowej – dla której J. Pi³sud- ski by³ wci¹¿ uosobieniem postêpowego, propañstwowego przywódcy, lub po prostu skutecznym antidotum na rz¹dy „narodowców”, nienawidzonych i po- gardzanych przez ni¹ za „reakcyjnoœæ”, ksenofobicznoœæ i „bogoojczyŸnianoœæ” – wzmacnia³a i wspó³tworzy³a w spo³eczeñstwie legendê Marsza³ka. Charakteryzuj¹c t³o udanego przewrotu z 1926 r. nale¿y równie¿ dostrzec rolê cyklicznie pojawiaj¹cych siê i pustosz¹cych polsk¹ gospodarkê kryzysów. Najpierw tego powojennego, wynikaj¹cego ze zniszczeñ, wywo³anych kampa- niami Wielkiej Wojny, a nastêpnie bataliami o kszta³t terytorialny Rzeczypos- politej, a tak¿e z koniecznoœci przestawienia gospodarki z torów wojennych na pokojowe, poniesienia kosztów zjednoczenia ekonomicznego trzech zaborów oraz utraty niemieckich i rosyjskich rynków surowców i zbytu. PóŸniej kolejne- go – z 1923 r., pamiêtnego pu³apk¹ hiperinflacji i traum¹ bratobójczych walk krwawego „powstania krakowskiego”. I wreszcie kryzysu 1925 r., który stano- wi³ pok³osie trudnoœci gospodarczych, jakie ujawni³y siê po przeprowadzeniu reform finansowych przez rz¹d W³adys³awa Grabskiego. To ostatnie „t¹pniêcie”, choæ z punktu widzenia gospodarki pañstwa relatywnie najmniej dramatyczne, by³o jednak bolesne dla spo³eczeñstwa. Nast¹pi³o ono po okresie sukcesów eko- nomicznych, kiedy Polakom wydawa³o siê, i¿ zawirowania gospodarcze nale¿¹ do przesz³oœci. Podwa¿y³o zatem optymizm opinii publicznej i zburzy³o rodz¹ce siê w niej poczucie bezpieczeñstwa. Te ekonomiczne „plagi”, spadaj¹ce jedna po drugiej na obywateli Rzeczypospolitej, w sposób naturalny generowa³y pyta- nia o jakoœæ rz¹dzenia i postulat, by poszukaæ alternatywy wobec nieskutecz- nych sterników nawy pañstwowej. Sukces autora przewrotu majowego by³ równie¿ zwi¹zany z funkcjonowa- niem w po³owie lat dwudziestych minionego stulecia w œwiadomoœci spo³ecz- nej Polaków przekonania o s³abn¹cej pozycji miêdzynarodowej Rzeczypospoli- tej i narastaj¹cym zagro¿eniu granic pañstwa, a nawet jego niepodleg³oœci.

16 Przyczynia³y siê do tych nastrojów pora¿ki polskiej dyplomacji na arenie miê- dzynarodowej oraz ich propagandowe wyolbrzymianie przez zwolenników po- wrotu Marsza³ka do w³adzy. Pi³sudczycy œwiadomie d¹¿yli do wytworzenia w spo³eczeñstwie przekonania o nieudolnoœci rodzimej klasy politycznej, nie bêd¹cej w stanie zapewniæ pañstwu bezpieczeñstwa, i w zwi¹zku z tym o koniecz- noœci zaanga¿owania siê J. Pi³sudskiego w obronê polskiej racji stanu w kontak- tach z zagranic¹, ale amunicji dostarcza³y im – trzeba to przyznaæ – kolejne ga- binety. W 1925 r. pretekstem do przeprowadzenia przez adherentów Komen- danta zmasowanej krytyki elit politycznych II Rzeczypospolitej, ówczesnego rz¹du polskiego i ministra spraw zagranicznych Aleksandra Skrzyñskiego, sta³ siê uk³ad w Locarno, stabilizuj¹cy granice w Europie Zachodniej (pakt reñski), ale równoczeœnie pozostawiaj¹cy otwart¹ ich kwestiê na wschodzie kontynen- tu. Warto przypomnieæ, i¿ trzy lata wczeœniej gospodarczo-militarny uk³ad w Rapallo w 1922 r. pomiêdzy Rosj¹ Sowieck¹ i Niemcami, interpretowany przez polsk¹ opiniê publiczn¹ jako niebezpieczne porozumienie tradycyjnych wrogów Rzeczypospolitej „ponad g³owami Polaków”, równie¿ spowodowa³ atak ówczesnego Naczelnika Pañstwa na rz¹d Antoniego Ponikowskiego i mi- nistra spraw zagranicznych Konstantego Skirmunta, doprowadzaj¹c do dymi- sji gabinetu. Ale wydarzenia miêdzynarodowe stymulowa³y ambicje, plany i dzia³ania samego Marsza³ka i jego popleczników tak¿e w inny sposób. Z zagranicy do- chodzi³y przecie¿ wiadomoœci o udanych, bezkrwawych zamachach stanu – czy to we W³oszech, gdzie w 1922 r. „marsz czarnych koszul” na Rzym wyniós³ do w³adzy Benito Mussoliniego, czy to w Hiszpanii, w której w³adzê w 1923 r. przej¹³ w porozumieniu z królem genera³ Miguel Primo de Rivera. Informacje te zachêca³y, prowokowa³y, aby spróbowaæ si³ w starciu z krytykowan¹ „sejmo- kracj¹”, kusi³y perspektyw¹ przeniesienia scenariusza przewrotu do Polski. Zdaniem autora wspomniane czynniki – wewnêtrzne i zagraniczne, politycz- ne, spo³eczne i ekonomiczne – kumuluj¹c siê przez lata, zadecydowa³y o decyzji J. Pi³sudskiego podjêcia próby z³amania porz¹dku konstytucyjnego, a w konsek- wencji o zaprowadzeniu w Rzeczypospolitej po 1926 r. systemu autorytarnego4. Wypada przy tym stwierdziæ, i¿ poza dwoma czynnikami – formowaniem siê

4 O genezie i przebiegu przewrotu majowego wiêcej w: A. Garlicki, Przewrót majowy, Warszawa 1979; A. Czubiñski, Przewrót majowy, Warszawa 1989; J. Rothschild, Pi³sudki’s Coup d’Etat, New York 1966; D. Na³êcz, Sen o w³adzy: Inteligencja wobec niepodleg³oœci, Warszawa 1994; T. Kisielewski, Zamach majowy jako skutek kryzysu ustroju parlamentarno-demokratycznego w Polsce, „Rocznik Histo- ryczny Muzeum Historii Polskiego ruchu Ludowego” 1996, t. 10, s. 21–37; L. Hass, Pomiêdzy wier- noœci¹ zasadom a pokus¹ w³adzy (Postawy i zachowania inteligencji polskiej w latach 1926–1937), „Dzieje Najnowsze” 1985, nr 2, s. 75–151; Idem, Z socjalnych Ÿróde³ przewrotu majowego, „Kwartalnik Histo- ryczny” 1970, nr 1, s. 368–393; K. Kawalec, Pi³sudczycy wobec Rapallo i Locarno: Z rozwa¿añ nad ge- nez¹ przewrotu majowego, [w:] Idea Europy i Polska w XIX–XX wieku, Wroc³aw 1999, s. 69–76.

17 niezadowolonej z funkcjonowania pañstwa grupy kombatancko-wojskowej (ale jej frustracja mia³a specyficzne, polskie korzenie) i sytuacjami kryzysowy- mi w gospodarce (powszechnymi w Europie), skutkuj¹cymi z³¹ sytuacj¹ mate- rialn¹ du¿ej czêœci spo³eczeñstwa – geneza polskiego autorytaryzmu mia³a lo- kalne, rodzime uwarunkowania, które tkwi³y w historii pierwszej po³owy lat dwudziestych minionego stulecia. Wymieniæ mo¿na wœród nich: spór Pi³sud- ski-endecja, s³aboœci konstytucji marcowej, fragmentaryzacjê sceny poli- tycznej, pozycjê miêdzynarodow¹ Polski. Nastêpny czynnik decyduj¹cy o specyficznym charakterze polskiego auto- rytaryzmu to jego instrumentarium ideologiczne, organizacyjne, ustrojowe, prawne i administracyjne. Spoiwem, ideowo-personalnym lepiszczem i symbo- lem obozu zwolenników rz¹dów autorytarnych by³ Marsza³ek. To wiernoœæ jego wskazówkom i rozkazom, ufnoœæ w jego patriotyzm, prawoœæ, oddanie pañ- stwu, i niezwyk³¹ intuicjê w kwestiach polityki wewnêtrznej i zagranicznej, ³¹czy³ pi³sudczyków - od konserwatystów do lewicowców. Warto przy tym za- uwa¿yæ, i¿ J. Pi³sudski mia³ tak wysok¹, nieporównywaln¹ z innymi liderami obozu, niekwestionowan¹ pozycjê wœród swych zwolenników, i¿ nie musia³ siê liczyæ z ¿adn¹ wewnêtrzn¹ konkurencj¹ polityczn¹, przeciwnie – sam stara³ siê zachêcaæ wspó³pracowników i anga¿owaæ ich do pracy na najwy¿szych stano- wiskach pañstwowych. Mo¿na wrêcz okreœliæ przywództwo J. Pi³sudskiego – przy wziêciu poprawki, i¿ mówimy o modelu autorytarnym – jako leseferysty- czne, pozwala³ bowiem dzia³aæ samodzielnie swym wspó³pracownikom i chêt- nie cedowa³ na nich odpowiedzialne funkcje i zadania. Charakterystyczne natomiast dla pozycji Komendanta w pañstwie – jak te¿ dla usytuowaniu innych czo³owych pi³sudczyków w aparacie w³adzy (ale tu z poprawk¹, ¿e tylko w drugiej po³owie lat dwudziestych) – by³o i to, ¿e jego rze- czywiste znaczenie nie przek³ada³o siê w najmniejszym stopniu na oficjalnie zajmowane stanowiska. Po przewrocie majowym Marsza³ek pe³ni³ bowiem „do¿ywotnio” tylko funkcjê ministra spraw wojskowych i Generalnego Inspek- tora Si³ Zbrojnych. „Bywa³” równie¿ premierem. Nie wykorzysta³ natomiast poparcia parlamentu w 1926 r., aby obj¹æ stanowisko prezydenta. Nie uczyni³ tego równie¿, gdy zakoñczy³a siê kadencja Ignacego Moœcickiego w 1933 r., kontentuj¹c siê nie najwy¿szym urzêdem w pañstwie, ale rzeczywistymi wp³ywami, których nie musia³ – wobec wyj¹tkowej pozycji w swym obozie, o której by³a ju¿ mowa wczeœniej – potwierdzaæ formaln¹ pozycj¹ w struktu- rach w³adzy pañstwowej. Osoba J. Pi³sudskiego zastêpowa³a program – by³o to nie tyle s³aboœci¹, co koniecznoœci¹ w obozie, sk³adaj¹cym siê z „pañstwowych” socjalistów, syndy- kalistów, by³ych ludowców i radyka³ów, gospodarczych libera³ów i konserwa- tystów; monarchistów i zdeklarowanych republikanów i demokratów. Ci ostat-

18 ni traktowali zreszt¹ czêsto dyktaturê Marsza³ka, jako zjawisko w polskich warunkach – okreœlanych przez zagro¿enia zewnêtrzne i potrzebê walki z anar- chizacj¹ ¿ycia politycznego – konieczne, ale przejœciowe, maj¹ce prowadziæ do ustroju „naprawionej”, silnej demokracji. Konkretny program polityczny zastêpowa³y ogólne has³a ideowe, które jednak nie sposób okreœliæ mianem domkniêtej, klarownej ideologii. Skupia³y siê one na postulacie „wielkiej idei pañstwowej”, wyra¿aj¹cej siê prymatem in- stytucji pañstwa nad interesami partykularnymi – etnicznymi, klasowymi, gru- powymi i jednostkowymi; koncepcj¹ ograniczenia „wybuja³ych” praw obywa- telskich na rzecz interesu nadrzêdnego Rzeczypospolitej; wezwaniami do wypracowania w imiê integracji pañstwowej modelu harmonijnej koegzysten- cji z mniejszoœciami narodowymi (lojalnoœæ wobec pañstwa w zamian za równouprawnienie polityczne); d¹¿eniem do ³¹czenia prawicowych idei po- litycznych (silna egzekutywa) z lewicowymi koncepcjami spo³ecznymi (rozbu- dowane ustawodawstwo socjalne) – w celu stworzenia sprawnego pañstwa, opartego na przywi¹zaniu doñ obywateli, a nie przymusie; wreszcie koncepcj¹ samodzielnej polityki zagranicznej i silnej pozycji Polski w Europie, wyra¿aj¹cej siê w wezwaniu do „mocarstwowoœci” (w ten sposób rozumiano bowiem i okreœlano wówczas ideê podmiotowoœci, suwerennoœci Rzeczypospolitej na arenie miêdzynarodowej)5. Warto te¿ pamiêtaæ, i¿ inspiracji i uzasadnienia do swych hase³ ideowych pi³sudczycy poszukiwali – czyni¹c to zarazem w sposób doœæ eklektyczny – ra- czej w przesz³oœci Polski ni¿ we wzorach zagranicznych. Propaganda obozu po- majowego kreowa³a zatem zwolenników Komendanta, z nim samym na czele, na prawowitych spadkobierców wielkiego obozu reform z drugiej po³owy XVIII w. – walkê oœwieceniowych reformatorów ze szlacheckim liberum veto i anarchi¹ polityczn¹, panosz¹c¹ siê na sejmikach i podczas obrad parlamentarnych u schy³ku I Rzeczypospolitej porównywano ze zmaganiami pi³sudczyków z „se- jmokracj¹” i „partyjnictwem”, a z konstytucji kwietniowej czyniono „w linii prostej” ideow¹ nastêpczyniê konstytucji 3 maja6. Równoczeœnie publicystyka

5 O koncepcjach ustrojowych i politycznych pi³sudczyków patrz m.in. w: Pañstwo polskie w myœli polity- cznej pi³sudczyków i programach sanacji: wybór tekstów Ÿród³owych, Rzeszów 1992; A. Peretiatkowicz, Ce- zaryzm demokratyczny a konstytucja polska, Warszawa 1929; R. Tomczak, O naprawê ustroju w Polsce, Warszawa 1928; W. Paruch, Myœl polityczna obozu pi³sudczykowskiego 1926–1939, Lublin 2005; J. Faryœ, Pi³sudski i pi³sudczycy: Z dziejów koncepcji polityczno-ustrojowej (1918–1939), Szczecin 1991; W.T. Kule- sza, Koncepcje ideowo-polityczne...; J.M. Majchrowski, Silni–zwarci–gotowi: Myœl polityczna Obozu Zjedno- czenia Narodowego, Warszawa 1985; P. Waingertner, Ruch zetowy w Drugiej Rzeczypospolitej: Studium myœli politycznej, £ódŸ 2006; A. Ajnenkiel, Pi³sudczycy wobec pañstwa, [w:] W. Wrzesiñski (red.), Pol- ska myœl polityczna XIX i XX wieku,t.7:Pañstwo w polskiej myœli politycznej, Wroc³aw 1988, s. 137–152. 6 S.A. Groniowski, Zmiana systemu czy tylko zmiana ludzi?, „Prze³om” 30 V 1926, nr 1, s. 7; Wywiad z p. Zdzis³awem Lechnickim, cz³onkiem Egzekutywy Naczelnej Zwi¹zku Naprawy Rzeczypospolitej, „Prze³om”, 27 VI 1926, nr 5, s. 1.

19 sanacyjna widzia³a w pi³sudczykach, którzy porwali siê do czynu zbrojnego w latach I wojny œwiatowej, a w latach walki o granice odrodzonej Polski stano- wili „wojskow¹ awangardê”, kontynuatorów poczynañ romantycznych bojow- ników z okresu wielkich powstañ narodowych XIX w. Z kolei polityka zagrani- czna prowadzona przez J. Pi³sudskiego, zmierzaj¹ca do budowy silnej pozycji Polski w Europie Œrodkowo-Wschodniej najpierw przez podjêcie próby stwo- rzenia federacyjnego „imperium” opartego na porozumieniu Warszawa–Ki- jów–Miñsk–Wilno, a nastêpnie prowadzenie dzia³añ, maj¹cych na celu os³abie- nie Rosji Sowieckiej, a póŸniej Zwi¹zku Sowieckiego, poprzez wspieranie ambicji do samostanowienia Ukraiñców i Bia³orusinów, ciemiê¿onych przez Sowietów (tzw. program prometejski), mia³a byæ nowoczesn¹ adaptacj¹ mocarstwowej polityki Jagiellonów7. Instrumentem do g³oszenia tych tez i realizacji zaleceñ Marsza³ka w sferze ustrojowej mia³y byæ struktury forsuj¹ce te rozwi¹zania w parlamencie i sku- piaj¹ce pi³sudczyków: Bezpartyjny Blok Wspó³pracy z Rz¹dem (BBWR) i – z mniejszym powodzeniem po okresie dekompozycji obozu i w sytuacji, kiedy nie sta³o jego g³ównego zwornika, czyli samego J. Pi³sudskiego – Obóz Zjedno- czenia Narodowego. Pi³sudczycy usi³owali równie¿ tworzyæ i przejmowaæ orga- nizacje spo³eczne o charakterze politycznym, kulturalno-oœwiatowym i zawo- dowym. Zdominowali m.in.: Towarzystwo Stra¿y Kresowej, Zwi¹zek Rad Ludowych, Zwi¹zek Obrony Kresów Zachodnich, Polski Zwi¹zek Zachodni, Zwi¹zek Strzelecki, Centralny Zwi¹zek M³odzie¿y Wiejskiej „Siew”, Centralny Zwi¹zek M³odej Wsi, Generaln¹ Federacjê Pracy i Zwi¹zek Zwi¹zków Zawodo- wych8. Dziêki aktywnoœci politycznego zaplecza w parlamencie, pomajowych ga- binetów i prezydenta I. Moœcickiego, namaszczonego przez Komendanta, po

7 Szerzej o polityce wschodniej J. Pi³sudskiego i obozu pomajowego np. w: A. Nowak, Polska i trzy Rosje: Studium polityki wschodniej Józefa Pi³sudskiego (do kwietnia 1920 roku), Kraków 2001; Idem, Polityka wschodnia Józefa Pi³sudskiego (1918–1921): Koncepcja i realizacja, „Zeszyty Historyczne” [Pa- ry¿], 1994, nr 107, s. 3–22; S. Mikulicz, Prometeizm w polityce II Rzeczypospolitej, Warszawa 1971; J. Cisek, Kilka uwag o myœli federacyjnej Józefa Pi³sudskiego, [w:] A. Ajnenkiel i in. (red.), Miêdzymorze: Polska i kraje Europy Œrodkowo-Wschodniej XIX–XX wiek, Warszawa 1995, s. 91–100; J. £ojek, Idea fe- deracyjna Józefa Pi³sudskiego, „Przegl¹d Powszechny” 1988, nr 11, s. 175–191; E. Charaszkiewicz, Przebudowa Wschodu Europy: Fragment faktów z lat 1917–1921, „Niepodleg³oœæ” 1974, t. 9, s. 229– 285; Idem, Przebudowa Wschodu Europy: materia³y do polityki wschodniej Józefa Pi³sudskiego w latach 1893–1921, „Niepodleg³oœæ” 1955, t. 5, s. 125–168; W. B¹czkowski, Prometeizm na tle epoki: Wybra- ne fragmenty z historii ruchu, „Niepodleg³oœæ” 1984, t. 17, s. 28–54. 8 Wiêcej o organizacjach i œrodowiskach pi³sudczykowskich zob. w: A. Chojnowski, Pi³sudczycy u w³adzy: dzieje Bezpartyjnego Bloku Wspó³pracy z Rz¹dem, Wroc³aw 1986; T. Jêdruszczak, Pi³sudczycy bez Pi³sudskiego: Powstanie Obozu Zjednoczenia Narodowego w 1937 roku, Warszawa 1963; A. Micewski, W cieniu Marsza³ka Pi³sudskiego: szkice z dziejów myœli politycznej II Rzeczypospolitej, Warszawa 1968; P. Waingertner, „Naprawa” (1926–1939): Z dziejów obozu pomajowego, Warszawa 1999; S. Ajzner, Zwi¹zek Zwi¹zków Zawodowych 1931–1939, Warszawa 1979.

20 1926 r. pi³sudczycy skutecznie, choæ stopniowo, wprowadzali w ¿ycie nowe roz- wi¹zania ustrojowe i prawne. By³y to: nowela konstytucyjna z 2 sierpnia 1926 r., wzmacniaj¹ca pozycjê prezydenta (poprzez przyznanie mu prawa do rozwi¹za- nia parlamentu i umo¿liwienie wydawania dekretów z moc¹ ustawy) oraz rz¹du (bud¿et „nieprzepracowany” przez parlament w okreœlonym czasie auto- matycznie wchodzi³ w ¿ycie w brzmieniu rz¹dowym, wniosek o wotum nieuf- noœci wobec rz¹du nie móg³ byæ g³osowany na posiedzeniu, na którym zosta³ zg³oszone), a tak¿e prezydencki dekret o organizacji najwy¿szych si³ w³adz woj- skowych z 6 sierpnia 1926 r., tworz¹cy stanowisko Generalnego Inspektora Si³ Zbrojnych (GISZ) – rzeczywistego zwierzchnika wojska, zale¿nego tylko od prezydenta. Elementem tej prawnej ofensywy by³a równie¿ konstytucja kwietniowa wprowadzaj¹ca w istocie nawet nie system prezydencki, ale system zwierzch- noœci prezydenta nad w³adz¹ wykonawcz¹, ustawodawcz¹ i s¹downicz¹, kon- trol¹ pañstwow¹ i wojskiem. Równoczeœnie – przez wprowadzenie w ¿ycie po- stanowieñ nowej, „s³awkowskiej” ordynacji wyborczej – przekazywano w istocie w³adzê w pañstwie w rêce obozu pi³sudczykowskiego. Uniemo¿liwia³a ona bo- wiem wysuwanie kandydatów do parlamentu przez ugrupowania polityczne i spo³eczne stowarzyszenia na rzecz okrêgowych zgromadzeñ przedwybor- czych, zale¿nych od pañstwa9. Nale¿y wreszcie wspomnieæ o dekretach prezydenckich i ustawach parla- mentarnych, forsowanych i przeg³osowywanych przez pi³sudczyków. Dekrety prezydenckie zmienia³y prawo zw³aszcza w latach 1926–1930, kiedy opozycja – silna w parlamencie - uniemo¿liwia³a przeg³osowanie propozycji adherentów Komendanta podczas obrad izb ustawodawczych. Przypomnijmy – w drugiej po³owie 1926 r. œwiat³o dzienne ujrza³o 41 prezydenckich dekretów i 26 ustaw; w pierwszej po³owie 1927 r. ju¿ 88 dekretów prezydenckich i tylko 17 ustaw. Natomiast dzia³alnoœæ ustawodawcz¹ w parlamencie pi³sudczycy rozwinêli w latach 1930–1939, kiedy zdominowali obie jego izby. W ramach przeg³osowywanych ustaw kszta³towano system autorytarny, ograniczano mo¿liwoœci dzia³ania przeciwników obozu rz¹dz¹cego i wzmac- niano jego pozycjê (ustawy m.in. zawiesza³y niezale¿noœæ sêdziów i prezesów s¹dów, których prezydent móg³ przenosiæ i usuwaæ; poddawa³y Najwy¿szy Try- buna³ Administracyjny kontroli bezpoœredniej premiera; wprowadza³y kontro-

9 Szerzej o noweli sierpniowej i konstytucji kwietniowej w: J. Siemieñski, Jak praw nie pisaæ, Warsza- wa 1926; T. Orlewicz, Zasady konstytucji 23 kwietnia 1935 roku, Warszawa 1935; A. Peretiatkowicz, Polska deklaracja konstytucyjna z 1935 r.: Analiza prawno-filozoficzna, Poznañ 1936; C. Znamierowski, Konstytucja styczniowa i ordynacja wyborcza, Warszawa 1935; E. Gdulewicz, A. Gwi¿d¿, Z. Witkowski, Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej z 1935 r., [w:] M. Kallas (red.), Konstytucje Polski: Studia monogra- ficzne z dziejów polskiego konstytucjonalizmu, t. 2, Warszawa 1990, s. 141–216.

21 lê pañstwa nad zgromadzeniami; ogranicza³y mo¿liwoœci powstawania no- wych stowarzyszeñ i umo¿liwia³y rozwi¹zywanie ju¿ istniej¹cych pod pretekstem zagro¿enia dla bezpieczeñstwa i spokoju publicznego; wprowa- dza³y kontrolê pañstwa nad samorz¹dem terytorialnym i komisjami wyborczy- mi; ustanawia³y postêpowanie doraŸne w s¹downictwie, zaostrza³y regulamin wiêzienny, krêpowa³y swobody akademickie i autonomiê uniwersyteck¹). Warto podkreœliæ równie¿ stosowanie przez pi³sudczyków w praktyce par- lamentarnej i rz¹dowej tzw. precedensów konstytucyjnych, bazuj¹ce na nie- spójnoœci, niedok³adnoœciach i braku wyraŸnych zakazów w dotychczasowym prawodawstwie. Przyk³adem takiej praktyki by³o m.in. powo³ywanie odwo³a- nego przez parlament rz¹du w niezmienionym sk³adzie, czy te¿ zwo³ywanie, ale nie otwieranie obrad sejmowych, skutkuj¹ce brakiem mo¿liwoœci podjêcia przez parlamentarzystów normalnej pracy. Filarami polskiego autorytaryzmu po 1926 r. by³y: obsadzona przez zwo- lenników J. Pi³sudskiego administracja, pos³uszna nowemu re¿imowi policja oraz armia, w której awansowano by³ych legionistów i oficerów, deklaruj¹cych sympatiê do Marsza³ka. Wojsko stanowi³o przy tym nie tylko u¿yteczny instru- ment w egzekwowaniu porz¹dku i pos³uszeñstwa w obliczu niepokojów spo³ecznych i odœrodkowych ruchów ze strony mniejszoœci narodowych, ale ta- k¿e zwornik ideowy, jednocz¹cy spo³eczeñstwo – w obliczu zagro¿eñ zewnêtrz- nych i dla integralnoœci terytorialnej pañstwa – wokó³ obozu rz¹dz¹cego w myœl has³a konsolidacji ogólnonarodowej wokó³ Wodza Naczelnego i armii. Instrumentami, jakimi pos³ugiwa³ siê po 1926 r. obóz rz¹dz¹cy, by³y tak¿e represje (czêsto bezprawne, lub stosowane wed³ug w¹tpliwych interpretacji li- tery prawa) wobec opozycji politycznej i œrodowisk organizuj¹cych spo³eczne protesty. Mo¿na do nich zaliczyæ: ingerowanie w dzia³alnoœæ stronnictw kryty- cznych wobec pi³sudczyków, pacyfikowanie wyst¹pieñ, demonstracji, wieców i strajków, aresztowania przeciwników politycznych, liderów ruchu zawodowe- go, zwi¹zanego z opozycj¹ i radykalnych przywódców mniejszoœci narodowych, przetrzymywanie ich w wiêzieniach i os³awionym obozie w Berezie Kartuskiej, wreszcie metody zastraszania i ataki fizyczne na szczególnie „dokuczliwych” dla w³adzy krytyków jej poczynañ (pobicia przez „nieznanych sprawców”). Ró¿norodny kszta³t wy¿ej wymienionych instrumentów i metod sprawo- wania w³adzy, ich obecnoœæ b¹dŸ nieobecnoœæ w poszczególnych okresach po przewrocie majowym decyduj¹ o mo¿liwoœci wyraŸnej periodyzacji przebiegu rz¹dów autorytarnych w Polsce. Ich pocz¹tek to oczywiœcie rok 1926, kiedy to J. Pi³sudski dokona³ udanego zamachu stanu, a koniec pierwszego okresu hi- storycy dziejów najnowszych Polski datuj¹ na 1930 r., pamiêtny rozbiciem Cen- trolewu, aresztowaniem jego liderów, fa³szowaniem przez Sanacjê wyborów i tzw. pacyfikacj¹ Ma³opolski Wschodniej, skierowan¹ przeciwko irredenty-

22 stycznym ambicjom Ukraiñców. Lata te to czas „dyktatury w bia³ych rêkawicz- kach”, „miêkkiego autorytaryzmu”. „Twarz¹” obozu rz¹dz¹cego by³ wówczas pe³ni¹cy kilkakrotnie urz¹d premiera liberalny pi³sudczyk Kazimierz Bartel, który usi³owa³ wypracowaæ model koegzystencji Sanacji z opozycj¹. W okresie tym pi³sudczycy byli najczêœciej obsadzani na drugoplanowych stanowiskach, „terminuj¹c” niejako pod okiem „fachowców”, kieruj¹cych ministerstwami i instytucjami pañstwowymi (ale zarazem kontroluj¹c swych oficjalnych zwierz- chników). Opozycja mog³a jeszcze skutecznie przeciwstawiaæ siê obozowi rz¹dz¹cemu, wykorzystuj¹c prawo (wybór socjalisty Ignacego Daszyñskiego na marsza³ka Sejmu II kadencji wbrew najliczniejszemu klubowi BBWR; sprawa sanacyjnego ministra skarbu Gabriela Czechowicza, poci¹gniêtego do odpowie- dzialnoœci przed Trybuna³em Stanu za nadu¿ycia finansowe; zdymisjonowanie rz¹du w 1929 r.). Zakres represji politycznych by³ wówczas ograniczony i skie- rowany przeciwko najbardziej radykalnym przeciwnikom politycznym. Pi³sud- czycy próbowali budowaæ i konsolidowaæ zaplecze polityczno-spo³eczne w warun- kach funkcjonuj¹cego oficjalnie systemu parlamentarnego i demokratycznego. Równoczeœnie d¹¿yli do wzmocnienia struktur egzekutywy, które monopolizo- wali. Tworzyli zrêby idei pañstwowej. Rz¹dy Sanacji u³atwia³y dobre nastroje spo³eczne, sprzyjaj¹ce pi³sudczy- kom. Spo³eczeñstwo – zmêczone dotychczasowymi sporami i targami politycz- nymi oraz chwiejnoœci¹ sceny politycznej, zadowolone równoczeœnie z koniun- ktury gospodarczej lat 1926–1929, skutkuj¹cej popraw¹ sytuacji socjalnej szerokich rzesz pracobiorców i finansowym powodzeniem grupy pracodawców – akceptowa³o i w du¿ej czêœci czynnie popiera³o pozostawanie u w³adzy zwo- lenników Marsza³ka10. Drugi okres wyznaczaj¹ lata 1930–1935 – zdominowane przez narastaj¹cy kryzys gospodarczy i wynikaj¹ce z niego pogorszenie nastrojów spo³eczeñstwa, którego niezadowolenie kierowa³o siê w sposób naturalny (niezale¿nie od œwiatowego zasiêgu Wielkiej Depresji) przede wszystkim przeciwko rz¹dz¹cym. Towarzyszy³a temu intensyfikacja i konsolidacja opozycji politycz- nej, a z drugiej strony zaostrzenie kursu wobec przeciwników politycznych i organizatorów spo³ecznych protestów przez obóz pomajowy. Symbolem zde- cydowanej walki z opozycj¹ stali siê „pu³kownicy” – najbli¿si wspó³pracownicy J. Pi³sudskiego, byli wojskowi, którzy tym razem obsadzali najwa¿niejsze sta- nowiska pañstwowe (w tym równie¿ premiera). Okres ten zamknê³a œmieræ Marsza³ka – autora zamachu majowego i przywódcy obozu – oraz uchwalenie

10 Wiêcej o tym okresie rz¹dów obozu sanacyjnego m.in. w: A. Garlicki, Od maja do Brzeœcia, Warsza- wa 1981; M. £apa, Modernizacja pañstwa: Polska polityka gospodarcza 1926–1929, £ódŸ 2002; T. Smo- liñski, Dyktatura Józefa Pi³sudskiego w œwietle konstytucji marcowej w latach 1926–1930, Poznañ 1970; Idem, Rz¹dy Józefa Pi³sudskiego w latach 1926–1935: Studium prawne, Poznañ 1985.

23 konstytucji kwietniowej, która, jako fundament ustroju, mia³a w intencji jej autorów-pi³sudczyków zast¹piæ autorytet Zmar³ego11. Ostatni okres funkcjonowania systemu autorytarnego w Polsce to lata 1935–1939, które zamyka wybuch II wojny œwiatowej i przejêcie w³adzy nad in- stytucjami pañstwowymi na emigracji przez dotychczasow¹ opozycjê. To czas paradoksu – rz¹dów autorytarnych… bez autorytetu. ¯aden bowiem z nastêp- ców J. Pi³sudskiego, którzy stworzyli nieformalny triumwirat – ani polityczny „amator” (choæ nie pozbawiony politycznych ambicji) i czuj¹cy up³yw lat pre- zydent I. Moœcicki; ani forsowany przez swych zwolenników na nowego „mê¿a opatrznoœciowego” genera³ (a póŸniej marsza³ek) Edward Œmig³y-Rydz, pe³ni¹cy funkcje GISZ; ani te¿ minister spraw zagranicznych Józef Beck (nie wspominaj¹c W. S³awka, który za³amany œmierci¹ Komendanta w rywalizacji o w³adzê przesta³ siê liczyæ niemal natychmiast) – nie posiadali jego charyzmy, talentu politycznego i uznania w spo³eczeñstwie. Autorytetu zmar³ego przywódcy nie zast¹pi³ równie¿ (o próbach przeprowadzenia takiej operacji wspom- niano wczeœniej) „autorytet dokumentu”, czyli konstytucji kwietnio- wej. Represje wobec opozycji narasta³y. Aktywna polityka gospodarcza rz¹du nie by³a w stanie zmieniæ jakoœciowo trudnej sytuacji gospodarczej kraju dŸwi- gaj¹cego siê z trudem po zapaœci Wielkiego Kryzysu. Narasta³o natomiast za- gro¿enie zewnêtrzne, generowane przez zaborczoœæ III Rzeszy, sowieckie plany destabilizacji Europy i politykê appeasementu zachodnich demokracji12. Zarówno w sferze genezy polskiego autorytaryzmu, jak i u¿ytego przez rz¹dy pomajowe instrumentarium, a co za tym idzie i ewolucji (periodyzacji) systemu autorytarnego w II Rzeczypospolitej dostrzec mo¿na cechy, potwier- dzaj¹ce jego specyficzny, wyj¹tkowy charakter, ró¿ni¹cy go od systemów dy- ktatorskich opartych na autorytecie przywódcy w innych krajach europejskich okresu miêdzywojennego. Korzenie sukcesu zamachu stanu z 1926 r. by³y ró¿norodne i wyrasta³y z rozbicia polskiej sceny politycznej i parlamentu; wadliwych zapisów konsty- tucji marcowej, os³abiaj¹cych egzekutywê; bolesnych i groŸnych dla pañstwa pora¿ek polskiej polityki zagranicznej; dotkliwych dla spo³eczeñstwa trudnoœci gospodarczych i wykszta³cenia siê niezadowolonej z w³asnej sytuacji socjalnej

11 Szerzej o rz¹dach pi³sudczykowskich w latach 1930–1935 patrz np. w: W.T. Kulesza, Koncepcje ideowo-polityczne...; s. 116–232. 12 O polityce obozu rz¹dz¹cego w Polsce w drugiej po³owie lat trzydziestych minionego stulecia i jej g³ównych autorach m.in. w: R. Mirowicz, Edward Rydz-Œmig³y: dzia³alnoœæ wojskowa i polityczna, Warszawa 1988; M. Jab³onowski, P. Stawecki, Nastêpca Komendanta: Edward Œmig³y-Rydz. Materia³y do biografii, Pu³tusk 1998; Idem, Nastêpcy Komendanta: Wojsko a polityka wewnêtrzna Drugiej Rzeczypos- politej w latach 1935–1939, Warszawa 1969; S.M. Nowinowski, Prezydent Ignacy Moœcicki, Warszawa 1994; J.M. Nowakowski, Walery S³awek: (1879–1939): Zarys biografii politycznej, Warszawa 1988; Idem, Elita w³adzy w Polsce w latach 1935–1939, „Studenckie Zeszyty Historyczne UJ” 1982, nr 1, s. 93–108; M. M. Drozdowski, Polityka gospodarcza rz¹du polskiego 1936–1939, Warszawa 1963.

24 grupy kombatancko-wojskowej – wszystkie te czynniki potrafi³ wykorzystaæ skonfliktowany z dominuj¹c¹ w parlamencie prawic¹ narodow¹ autor prze- wrotu J. Pi³sudski na sw¹ korzyœæ. Tymczasem np. w Estonii w Bu³garii w 1923 r. wojskowy zamach stanu by³ skierowany przede wszystkim przeciwko ludowe- mu radykalizmowi, reprezentowanemu przez rz¹d Stambolijskiego, w Estonii w 1934 r. – przeciwko pr¹cym do w³adzy faszystom z ruchu waabsów, w Hisz- panii w 1936 r. – mia³ uderzaæ w destabilizuj¹c¹ pañstwo lewicê; ustanowienie autorytarnych rz¹dów na Wêgrzech w 1920 r. wynika³o z obaw przed komuniz- mem, w Austrii w 1932 r. godzi³o zarówno rosn¹cych w si³ê nazistów, jak i nie- wydolny system parlamentarny13. Inne by³y tak¿e instrumentaria, jakimi pos³ugiwa³y siê rz¹dy autorytarne. W Polsce o ich wyj¹tkowoœci decydowa³y np. odwo³ania do rodzimej historii, ogólna „idea pañstwowa”, zupe³nie szczególna pozycja Marsza³ka (wynikaj¹ca zarówno z jego absolutnie niekwestionowanego przywództwa we w³asnym œrodowisku, jak i przedk³adaniu przezeñ rzeczywistej w³adzy nad pe³nienie naj- wa¿niejszych, oficjalnych urzêdów pañstwowych), heterogenicznoœæ obozu rz¹dz¹cego, skupiaj¹cego szeroki wachlarz dzia³aczy politycznych – od „propañ- stwowych” socjalistów po monarchistów; wreszcie stosunkowo ograniczona skala ograniczania praw obywatelskich i represji wobec przeciwników politycz- nych. Tymczasem w innych pañstwach autorytarnych re¿imy legitymizowa³y swoj¹ w³adzê w oparciu o w³asne historie ojczyste (odwo³ania do „tradycji hel- leñskich” w miêdzywojennej Grecji genera³a Metaksasa, czy idei „Wielkich, Historycznych Wêgier” Horthy’ego); dyktatorzy wzmacniali swoj¹ pozycjê pe³ni¹c czo³owe funkcje w pañstwie (kanclerz Engelbert Dollfuss w Austrii, prezydent Antanas Smetona na Litwie, regent Horthy na Wêgrzech); zaplecze spo³eczne i polityczne dyktatorów by³o bardziej homogeniczne, a w konsek- wencji by³o w stanie wypracowaæ bardziej spójn¹ ideologiê; wreszcie skala limi- towania praw obywatelskich i politycznych oraz zakres dzia³añ skierowanych przeciwko opozycji zdecydowanie przewy¿sza³y te, które wystêpowa³y w Polsce rz¹dzonej przez pi³sudczyków (rozwi¹zywanie partii politycznych, aresztowa- nia opozycjonistów)14.

13 Por. m.in.: P. Skibiñski, Pañstwo genera³a Franco: Ustrój Hiszpanii w latach 1936–1967, Kraków 2004; P. Machcewicz, Frankizm: Analiza ruchu politycznego, „Magazyn Historyczny. Mówi¹ Wieki” 1990, nr 8, s. 40–70; P. Cwetkov, Autorytaryzm w latach miêdzywojnia (na przyk³adzie Polski i Bu³garii), [w:] W. Balcerak (red.), Polska–Bu³garia przez wieki XVII–XX: Materia³y z sesji Komisji Historycznej Polsko- Bu³garskiej, Warszawa 1991, s. 128–136; W.T. Kulesza, Koncepcje ideowo-polityczne...; s. 262–276. 14 Por. np.: Ibidem, s. 276–291; J. ¯arnowski, Re¿imy autorytarne w Europie Œrodkowej i Po³udniowo-Wschodniej w okresie miêdzywojennym – analogie i ró¿nice, [w:] Dyktatury w Europie…, s. 23–38; A. Wielomski, Do- ktryna El Caudillaje na tle XIX- i XX-wiecznej hiszpañskiej tradycji politycznej, „Acta Universitatis Wrati- slaviensis” 1999; Studia nad faszyzmem i zbrodniami hitlerowskimi, K. Jonca (red.), Wydawnictwo Uniwersytetu Wroc³awskiego, Wroc³aw 1999, t. 22, s. 153–197.

25 Zagadnienie polskiego autorytaryzmu – pomimo wielu poœwiêconych mu studiom historycznym i politologicznym – wci¹¿ mo¿e stanowiæ wdziêczny przedmiot naukowej refleksji. Wydaje siê, i¿ zarówno próba analizy jego genezy i mechanizmów funkcjonowania, jak te¿ ujêcie komparatystyczne – w zesta- wieniu z innymi re¿imami autorytarnymi – mo¿e otworzyæ mo¿liwoœci dla sformu³owania interesuj¹cych tez i wniosków badawczych.

The Phenomenon of Polish Authoritarianism (1926–1939) (Summary)

Poland’s formal political life after I World War began in 1921 with adoption of a constitution that designed the Second Republic of Poland as a state modeled after the French Third Republic, vesting most authority in the legislature – the Sejm. After the constitution was adopted, Józef Pi³sudski – the Head of the State and Commander-in-Chief – resigned from offices, unhappy with the limited role of the executive branch. But he criticized the ineffectiveness of the parliament and gov- ernment. Pi³sudski began the coup d’etat of May 1926, which succeded with little violence. For the next nine years he dominated Polish affairs, internal and foreign policy, although without formal title (except for minister of military affairs and Commander-in-Chief). Pi³sudski decided to retain the 1921 constitution and inef- fective parliament but the critics of the regime were arrested and the opposition voices were increasingly harrased. The author of May Coup d’Etat was portrayed by his supporters as a national saviour, strongman and political hero above partisan politics. In 1935 a new constitution was adopted and Pi³sudski died. His succesors – President of the State Ignacy Moœcicki, new Commander-in-Chief Edward Œmig³y- -Rydz and minister of foreign affairs Józef Beck – drifted toward open authotitari- anism. In the Second Republic of Poland as elsewhere in Central Europe (except for Czechoslovakia) democracy didn’t succeded.

26 KULISY PIERWSZYCH WYBORÓW PREZYDENCKICH W POLSCE W GRUDNIU 1922 ROKU W WYBRANYCH SZKOLNYCH PODRÊCZNIKACH HISTORII III RZECZYPOSPOLITEJ

MAREK BIA£OKUR*

Dziewiêædziesi¹ta rocznica pierwszych wyborów prezydenckich w dziejach Rzeczypospolitej stanowi dobr¹ okazjê do przedstawienia obrazu burzliwych wydarzeñ z grudnia 1922 roku w ujêciu szkolnej edukacji historycznej. Komp- leksowe potraktowanie tak zakreœlonego tematu, nawet przy zawê¿eniu ram czasowych do okresu po 1989 roku, wymaga przygotowania znacznie obszer- niejszej publikacji ani¿eli klasyczny artyku³. Dlatego te¿ przyjêto kryterium zak³adaj¹ce wykorzystanie w charakterze materia³u Ÿród³owego wybranych szkolnych podrêczników do nauczania historii. W opinii dydaktyków historii tradycyjne papierowe podrêczniki stanowi¹ obok nauczyciela podstawowe Ÿród³o uczniowskiej wiedzy o przesz³oœci1. Jest tak dlatego, ¿e podrêcznik za- wieraj¹cy uporz¹dkowan¹ i zweryfikowan¹ wiedzê, pe³ni rolê punktu odniesie- nia w nat³oku zdobywanych przez uczniów informacji2. Znaczenie podrêcznika, jako Ÿród³a wiedzy uczniowskiej o przesz³oœci, na przestrzeni ostatnich kilku lat, znacz¹co jednak zmala³o. Istotny wp³yw na ten stan ma korzystanie przez

* Marek Bia³okur – doktor nauk humanistycznych z zakresu historii. Adiunkt na Katedrze Historii Krajów Europy Œrodkowo-Wschodniej Instytutu Historii Uniwersytetu Opolskiego. 1 J. Maternicki, Cz. Majorek, A. Suchoñski, Dydaktyka historii, Warszawa 1994, s. 342–353. 2 M. Kujawska, Podrêcznik obudowany do nauczania i uczenia siê historii, [w:] M. Kujawska (red.), Pod- rêcznik historii-perspektywy modernizacji, materia³y konferencji naukowej w Poznaniu w 1993 roku, Poznañ 1994, s. 55 i n.

27 m³odzie¿ z Internetu3. Rozwój techniki i zwi¹zany z nim postêp w kwestii spo- sobów i tempa przekazywania informacji nie pozosta³ równie¿ bez wp³ywu na kszta³t tradycyjnych ksi¹¿ek szkolnych, które wspó³czeœnie w znacznym stop- niu ró¿ni¹ siê od swoich pierwowzorów. Decyduje o tym fakt, i¿ obok tekstu au- torskiego (narracji podrêcznikowej) zawieraj¹ teksty uzupe³niaj¹ce, bogat¹ ikonografiê historyczn¹ oraz mapy, stanowi¹ce œrodek dydaktyczny o charak- terze kartograficznym. Coraz wiêksze znaczenie odgrywaj¹ równie¿ swego ro- dzaju nowinki techniczne za³¹czane do podrêczników, w tym p³yty CD i DVD z materia³ami multimedialnymi. W ostatnich dwóch, trzech latach bardzo po- pularne sta³y siê równie¿ podrêczniki, materia³y uzupe³niaj¹ce, zamieszczane na stronach internetowych poszczególnych wydawnictw pedagogicznych4. Czytelnikom Biuletynu „Imponderabilia” warto przypomnieæ, ¿e za pier- wowzór wspó³czesnych podrêczników uznaje siê uczniowskie notatki, w któ- rych utrwalane by³y treœci przekazywane podczas zajêæ przez nauczycieli. Pierw- sze podrêczniki pojawi³y siê ju¿ w staro¿ytnoœci, a utrwali³y w œredniowieczu. Dlatego te¿ podrêcznik jest uznawany za najstarszy œrodek dydaktyczny stoso- wany w edukacji historycznej. Nale¿y jednak podkreœliæ, i¿ równolegle niektó- rzy wyk³adowcy przygotowywali na w³asny u¿ytek wypisy z dzie³ wybitnych fi- lozofów i historyków, które nastêpnie cytowali podczas zajêæ ze swoimi uczniami. Niektóre z takich opracowañ, jako kopie, trafia³y do ich wychowan- ków. Prawdziw¹ rewolucjê przyniós³ wynalazek druku. Dziêki niemu pojawi³y siê na masow¹ skalê ksi¹¿ki, które pomog³y uczniom w przyswajaniu wiado- moœci. Zawarte w nich informacje uczniowie odczytywali, z ksi¹¿ek, które trzy-

3 Pozycja klasycznego papierowego podrêcznika, przez d³ugie lata uznawanego obok nauczyciela za podstawowe Ÿród³o uczniowskiej wiedzy historycznej na ró¿nych poziomach nauczania, na przestrzeni ostatnich kilku lat, zaczê³a wyraŸnie s³abn¹æ. Na taki stan rzeczy wp³ynê³a przede wszystkim wspomniana konfrontacja z materia³ami historycznymi dostêpnymi w encyklope- diach oraz na specjalistycznych internetowych stronach historycznych. Powy¿sz¹ obserwacjê potwierdzaj¹ badania przeprowadzone w listopadzie i grudniu 2011 roku przez dr Annê Go³êbiowsk¹ z Instytutu Historii Uniwersytetu Opolskiego. Dotyczy³y one stanu œwiadomoœci hi- storycznej oraz wykorzystania Ÿróde³ wiedzy historycznej uczniów i studentów z województwa opolskiego w kontekœcie okolicznoœci wprowadzenia, przebiegu i znaczenia stanu wojennego w historii Polski. M. Bia³okur, M. Fic, A. Go³êbiowska, Przerwana droga do niepodleg³oœci. Stan wojen- ny 13 XII 1981–22 VII 1983. Œwiadomoœæ–Edukacja–Kultura, Opole–Toruñ 2012, s. 29–30. 4 W ten sposób autorzy i wydawcy ksi¹¿ek szkolnych mog¹, stosunkowo niewielkim kosztem, w znacz¹cy sposób wzbogaciæ treœci zamieszczone w podrêcznikach. W 2012 r., a wiêc w czasie gdy powsta³ niniejszy artyku³, wszystkie licz¹ce siê na polskim rynku wydawnictwa podrêczni- kowe posiada³y w³asne strony internetowe, na których w osobnych zak³adkach by³y zamieszczo- ne liczne materia³y dydaktyczne, uzupe³niaj¹ce treœci podrêcznikowe. Warto podkreœliæ, i¿ w niektórych klasycznych drukowanych podrêcznikach, by³y zamieszczone odsy³acze do konkre- tnych stron internetowych. Uczeñ móg³ dziêki nim zapoznaæ siê treœci¹ Ÿróde³ pisanych lub te¿ zobaczyæ obrazy, zdjêcia czy symulacje komputerowe, które nie zosta³y m.in. ze wzglêdów tech- nicznych zamieszczone w papierowym wydawnictwie.

28 mali w zasiêgu rêki – pod rêk¹5. W Polsce pierwsze historyczne opracowania podrêcznikowe wykorzystywano ju¿ w XVII stuleciu. Ich rolê w edukacji histo- rycznej w znacz¹cy sposób wzmocni³a w drugiej po³owie XVIII wieku Komisja Edukacji Narodowej. Wspó³czeœnie podrêczniki s¹ wydawane przez specjali- styczne wydawnictwa, a ich analiz¹ zajmuj¹ siê dydaktycy historii6. Wybór pierwszego prezydenta w historii pañstwa polskiego, dokonany 9 grudnia 1922 roku, poprzedzi³o narastanie napiêcia na linii Naczelnik Pañ- stwa Józef Pi³sudski – prawica, skupiona wokó³ obozu narodowego (Narodo- wej Demokracji)7. W po³owie 1922 roku rywalizacja obu grup toczy³a siê g³ów- nie na forum Sejmu Ustawodawczego, z którym Naczelnik Pañstwa otwarcie rywalizowa³ o wp³ywy, lansuj¹c swoich kandydatów na urz¹d premiera, odrzu- caj¹c jednoczeœnie kandydatury zg³aszane przez prawicê8. Echa tych wydarzeñ, w narracjach podrêcznikowych, najczêœciej s¹ wi¹zane z konsekwencjami wprowadzenia w Polsce systemu demokracji parlamentarnej, w którym w³adza ustawodawcza wyraŸnie dominowa³a nad stosunkowo s³ab¹ w³adz¹ wyko- nawcz¹9. „Demokracja i parlamentaryzm – jak podkreœli³ jeden z autorów –

5 W ten sposób powsta³o stosowane powszechnie okreœlenie „podrêcznik”. A. Zielecki, Wprowadze- nie do dydaktyki historii, Kraków 2007, s. 298. 6 Wspó³czesna dydaktyka historii. Zarys encyklopedyczny dla nauczycieli i studentów, J. Maternicki (red.), Warszawa 2004, s. 266–273; E. Chor¹¿y, D. Konieczka-Œliwiñska, S. Roszak, Edukacja historyczna w szkole – teoria i praktyka, Warszawa 2008, s. 162–171; M. Bieniek, Dydaktyka Historii. Wybrane za- gadnienia, Olsztyn 2009, s. 72–86. 7 „Gdy dziœ z odleg³oœci kilku dziesi¹tków lat patrzê na dwudziestolecie Polski niepodleg³ej (1920– 1939) – pisa³ w pamiêtniku jeden z czo³owych publicystów endeckich Stanis³aw Kozicki – to wi- dzê z coraz wiêksz¹ dok³adnoœci¹, ¿e osi¹, ko³o której obraca³a siê polityka polska tego okresu, to by³a walka Demokracji Narodowej z Pi³sudskim, jego otoczeniem i jego nastêpcami”. S. Kozicki, Pamiêtnik 1876–1939, Opracowanie, przedmowa i przypisy – M. Mroczko, S³upsk 2009, s. 490. Przedstawion¹ sytuacjê plastycznie opisuje miêdzywojenna prasa ró¿nych opcji politycznych. Zob.: T. Na³êcz, Rz¹dy Sejmu 1921–1926, Warszawa 1991, s. 18–21; M. Bia³okur, Józef Pi³sudski i sa- nacja w oczach opozycji parlamentarnej (1922–1935). Szkic z dziejów polskiego parlamentaryzmu, [w:] A. Adamczyk (red.), Józef Pi³sudski a parlamentaryzm polski, Warszawa–Be³chatów 2009, s. 117, 123, 126–127; E. Maj, Komunikowanie polityczne Narodowej Demokracji 1918–1939, Lublin 2010, s. 494 i n. 8 W wyniku dzia³añ podjêtych przez J. Pi³sudskiego zaufanie wiêkszoœci pos³ów straci³ rz¹d Anto- niego Ponikowskiego. Z kolei polityczni adwersarze Naczelnika doprowadzili do dymisji, desy- gnowanego przez niego na premiera, Artura Œliwiñskiego. Na koniecznoœæ prowadzenia badañ nad dziejami wewnêtrznymi II Rzeczypospolitej ze szczególnym uwzglêdnieniem wydarzeñ z 1922 r. od wielu lat zwraca uwagê Janusz Faryœ. Zob.: Idem, Konflikt Naczelnika Pañstwa z Sejmem Ustawodawczym w 1922 roku, „Dzieje Najnowsze” 1975, R. VII, nr 3, s. 39–51; Idem, Stanis³aw Stroñ- ski wobec sytuacji wewnêtrznej Polski w 1922 roku, [w:] W. Wrzesiñski, M. Masnyk, K. Kawalec (red.), Polska le¿y na Zachodzie. Studia z dziejów Polski i Europy dedykowane Pani Profesor Teresie Kulak, Toruñ 2011, s. 301. Szerzej na temat okolicznoœci powstania i dzia³alnoœci wspomnianych gabi- netów zob.: Od Moraczewskiego do Sk³adkowskiego. Gabinety Polski Odrodzonej 1918–1939, J. Faryœ, A. W¹tor i H. Walczak (red.), Szczecin 2010, s. 101–116; Prezydenci i premierzy Drugiej Rzeczypospoli- tej, A. Chojnowski i P. Wróbel (red.), Wroc³aw 1992, s. 153–176. 9 J. Kochanowski, P. Matusik, Cz³owiek i historia. Czêœæ 4 – Czasy nowo¿ytne i najnowsze (XIX i XX wiek), Podrêcznik dla liceum ogólnokszta³c¹cego, liceum profilowanego i technikum – kszta³ce- nie w zakresie rozszerzonym,, Warszawa 2004, s. 47.

29 w dziewiêtnastowiecznej Europie to procesy narastaj¹ce stopniowo, g³ównie dziêki ustêpstwom ze strony tradycyjnych elit i monarchii. Jednak w wielu po- wstaj¹cych po 1918 roku pañstwach zamiast ewolucji stosunków politycznych nast¹pi³a ich gwa³towna przemiana. Tak¿e w II Rzeczypospolitej wygra³ egali- taryzm (idea równych praw dla wszystkich) oraz wiara, ¿e masy nadrobi¹ braki w œwiadomoœci obywatelskiej na drodze demokratycznego doœwiadczenia”10. Przy tej okazji, tak¿e inni autorzy zwrócili uwagê, ¿e napiêcie na linii J. Pi³sud- ski – obóz narodowy spotêgowa³o siê wraz ze zbli¿aniem wyborów do Sejmu i Senatu I kadencji11. Na kartach pojedynczych opracowañ odnotowano, ¿e przyczyn¹ rywalizacji by³a sprawa kredytów dla armii, o które wystêpowa³ Na- czelnik Pañstwa, a blokowa³ zdominowany przez niechêtne mu ugrupowania Sejm Ustawodawczy12. W tej otwartej rywalizacji politycznej ¿adna ze stron nie potrafi³a skutecznie zdominowaæ politycznego adwersarza. Prawicy nie uda³o siê stworzyæ w pe³ni kontrolowanego przez jej polityków rz¹du oraz zdobyæ w konstytuancie wiêkszoœci pozwalaj¹cej na odwo³anie Naczelnika Pañstwa13. Z kolei J. Pi³sudski, który stroni³ od jednoznacznego kojarzenia go z partiami politycznymi, nie potrafi³ uzyskaæ na tyle silnej pozycji, aby samodzielnie wp³ywaæ na obronnoœæ i politykê zagraniczn¹ kraju. Naczelnikowi trudno by³o pogodziæ siê z tak¹ sytuacj¹, tym bardziej, ¿e przez znaczn¹ czêœæ polskiego spo³eczeñstwa by³ postrzegany jako bohater narodowy14. Nie bez znaczenia by³ równie¿ fakt, ¿e zwolenników J. Pi³sudskiego, rozsianych po niepodleg³oœcio- wych partiach lewicy i centrum, ³¹czy³o przekonanie o jego niekwestionowa- nym wk³adzie w odzyskanie niepodleg³oœci przez Polskê15. Na ów fakt zwrócili uwagê autorzy jednego z podrêczników. Wieloaspektowy obraz wydarzeñ poprzedzaj¹cych grudniowe wybory, ucz- niowie szkó³ ponadpodstawowych, mogli poznaæ dziêki opracowaniu Gra¿yny Szel¹gowskiej z 1994 roku16. Zdaniem autorki w omawianym okresie konflikt

10 J. Wróbel, OdnaleŸæ przesz³oœæ . 2. Historia od 1815 roku do wspó³czesnoœci, Liceum ogólnokszta³c¹ce, Lice- um profilowane, Technikum – kszta³cenie w zakresie podstawowym, wyd. I, Warszawa 2003, s. 198. 11 S. Sierpowski, Historia najnowsza (1918–1997), Podrêcznik dla szko³y œredniej, wyd. II, Warszawa 1997, s. 46. 12 A. Pankowicz, Historia 3. Polska i œwiat 1815–1939, Podrêcznik dla klasy III liceum ogólnokszta³- c¹cego, Warszawa 1996, s. 341; A. Radziwi³³, W. Roszkowski, Historia 1871–1939, Podrêcznik dla szkó³ œrednich, Warszawa 2000, s. 281. 13 A. Pankowicz, Historia 3..., s. 341; A. Radziwi³³, W. Roszkowski, Historia 1871–1939..., s. 281. 14 B. Burda, B. Halczak, R.M. Józefiak, M. Szymczak, Historia najnowsza. Historia 3, Podrêcznik dla li- ceum ogólnokszta³c¹cego – zakres rozszerzony, wyd. I, Gdynia 2005, s. 96. 15 J. Choiñska-Mika, P. Skibiñski, P. Szlanta, K. Zieliñska, Historia. Czêœæ 3 – Poznaæ, zrozumieæ, Pod- rêcznik dla liceum i technikum – zakres podstawowy, Warszawa 2009, s. 91. 16 G. Szel¹gowska, Historia. Dzieje nowo¿ytne i najnowsze 1870–1939, Podrêcznik dla klasy III liceum ogólnokszta³c¹cego, wyd. IV, Warszawa 1997, s. 288. Opracowanie to, podobnie jak wiêkszoœæ analizowanych na potrzeby artyku³u, by³o wznawiane w kolejnych latach, przez co w znacz¹cy sposób ros³a liczba uczniów korzystaj¹cych z niego w toku szkolnej edukacji historycznej.

30 endecji z obozem pi³sudczykowskim od¿y³ i uwidoczni³ siê, gdy¿ min¹³ czas, gdy jego wyciszenie by³o spowodowane procesem budowy zrêbów polskiej pañ- stwowoœci. Z narracji G. Szel¹gowskiej wy³ania siê jednoznaczny obraz Naczel- nika Pañstwa sekowanego przez narodowców. Atakowanego szczególnie ostro w kontekœcie sporu o obsadê stanowisk rz¹dowych, która to kompetencja, jak pisa³a autorka, formalnie do niego nale¿a³a. G. Szel¹gowska odnotowa³a rów- nie¿, i¿ spór toczy³ siê równie¿ o kierunki polityki zagranicznej oraz kredyty dla Wojska Polskiego, których domaga³ siê Naczelnik Pañstwa. W swoim wyk³ad- zie, daj¹c wyraŸnie do zrozumienia, po której stronie sporu lokuje swoje sympa- tie, autorka odnotowa³a, i¿ pojawiaj¹ce siê od 1921 roku ostre konflikty spo³eczne, strona przeciwna J. Pi³sudskiemu próbowa³a rozwi¹zywaæ przy u¿y- ciu represji. Prawica, jak napisa³a, zdecydowanie opiera³a siê próbom kreowa- nia sytuacji politycznej w kraju przez J. Pi³sudskiego17. Rosn¹ce napiêcie polityczne w pocz¹tkach II Rzeczypospolitej, w czêœci opracowañ szkolnych, ich autorzy starali siê usprawiedliwiaæ. S³u¿y³o temu podkreœlanie faktu, i¿ po d³ugim okresie niewoli Polacy dopiero rozpoczynali naukê demokracji18. Na kartach podrêczników sporo krytycznych uwag sfor- mu³owano pod adresem konstytucji marcowej. Najczêœciej krytykowano zapi- san¹ w ustawie zasadê proporcjonalnoœci w wyborach do sejmu. Mia³a ona sprawiæ, ¿e wybrany w listopadzie 1922 roku dwuizbowy parlament by³ mocno podzielony. Konstytucjê, jak napisali autorzy jednego z podrêczników dla licea- listów, „zaaplikowano” nieprzygotowanemu do zaawansowanej demokracji polskiemu spo³eczeñstwu. Konstytucja nie pasowa³a ponadto do polskich rea- liów, przez co sta³a siê Ÿród³em problemów wewnêtrznych19. Konsekwencj¹ tego stanu rzeczy by³a trudnoœæ z wy³onieniem wiêkszoœci, która by³aby zdolna do stworzenia gabinetu ze stabilnym politycznym zapleczem w parlamencie20. Podkreœlano, ¿e w okresie nieograniczonego obowi¹zywania konstytucji mar- cowej, tj. do po³owy 1926 roku, cech¹ charakterystyczn¹ ¿ycia politycznego II Rzeczypospolitej by³a czêsta zmiana rz¹dów21. Nie zabrak³o opinii wyra¿anych

17 Ibidem, s. 289. 18 M. G³adysz, Historia II. Czêœæ 2 – Okres miêdzywojenny i II wojna œwiatowa, Podrêcznik dla klasy II li- ceum i technikum – zakres podstawowy i rozszerzony, wyd. III, Gdañskie Wydawnictwo Oœwia- towe, Gdañsk 2007, s. 74–75. 19 J. Kochanowski, P. Matusik, Cz³owiek i historia..., s. 47, 344. W pierwszej z wymienionych kwestii autorzy podkreœlili, i¿ konstytucja marcowa by³a podobnie niedostosowana do polskich realiów, jak konstytucja Republiki Weimarskiej do niemieckich. 20 A. Radziwi³³, W. Roszkowski, Historia 1871–1939..., s. 281; J. Kochanowski, P. Matusik, Cz³owiek i historia.. , s. 344; T. Ma³kowski, J. Rzeœniowiecki, Historia III, Podrêcznik dla klasy III gimnazjum, wyd. VII, Gdañsk 2008, s. 143. 21 G. Kucharczyk, P. Milcarek, M. Robak, Przez tysi¹clecia i wieki. Cywilizacje XIX i XX wieku, Podrêcz- nik dla gimnazjum klasy III, Warszawa 2004, s. 170–171. Podobn¹ opiniê zob.: M. Przybyliñski, Poznaæ przesz³oœæ, zrozumieæ dziœ. Historia. Dzieje najnowsze 1872–2006, poziom podstawowy i rozsze- rzony, Warszawa 2007, s. 133.

31 wprost, które mówi³y ¿e by³a hamulcowym sprawnych rz¹dów w odbudo- wuj¹cym siê kraju22. Czêœæ autorów zwróci³a uwagê, ¿e Ÿród³o problemów sta- nowi³o przeniesienie na polski grunt, sprzyjaj¹cych niestabilnoœci rz¹dów i roz- drobnieniu politycznemu parlamentu, francuskich rozwi¹zañ ustrojowych23. Wskazywano, i¿ nad ¿yciem politycznym II Rzeczypospolitej zaci¹¿y³a kompro- misowoœæ przyjêtych w ustawie rozwi¹zañ24. W opinii Andrzeja Garlickiego, znanego historyka i jednoczeœnie autora podrêczników, wprowadzone w kon- stytucji zapisy przyczyni³y siê do sformu³owania pejoratywnego okreœlenia sej- mokracja, w sytuacji gdy nadu¿ywanie w³adzy mog³o byæ ograniczone bez ucie- kania siê do u¿ycia si³y, co nast¹pi³o ostatecznie w 1926 roku25. Ocena konstytucji, na mocy której w grudniu 1922 roku wybrano pierwszego prezy- denta w historii Rzeczypospolitej w narracjach podrêcznikowych, jest mocno zró¿nicowana. Obok wymienionych ocen krytycznych, wielu autorów opraco- wañ szkolnych, podkreœli³o demokratyczny charakter dokumentu uchwalone- go 17 marca 1921 roku. Ponadto zwrócili oni uwagê, ¿e na ówczesne czasy kon- stytucja by³a odwa¿nym i jednoznacznie podkreœlaj¹cym upodmiotowienie ogó³u obywateli dokumentem. Wybór pierwszego prezydenta w dziejach Rzeczypospolitej poprzedzi³o wy³onienie Sejmu i Senatu I kadencji. Akt ten dokona³ siê w dwóch turach. W pierwszej – 5 listopada 1922 roku wy³oniono ni¿sz¹ izbê parlamentu (Sejm), w drugiej – 12 listopada Senat, czyli izbê wy¿sz¹26. W opinii autorów jednego z podrêczników, wspomniane wybory przeprowadzono w najbardziej rzetelny sposób spoœród wszystkich w okresie miêdzywojennym. Nie odnotowano w ich trakcie jakichkolwiek istotnych nadu¿yæ ze strony rz¹dz¹cych w kraju osób i ugrupowañ27. W wiêkszoœci opracowañ podano, i¿ frekwencja wynios³a pra- wie 68%. Podkreœlono jednak, i¿ by³aby ona wiêksza, gdyby ludnoœæ ukraiñska z Ma³opolski Wschodniej oficjalnie ich nie zbojkotowa³a28. Autorzy szkolnych opracowañ podkreœlili, i¿ silna reprezentacja mniejszoœci narodowych w pol-

22 W. Pronobis, Polska i œwiat w XX wieku. Ksi¹¿ka zatwierdzona przez Ministerstwo Edukacji Naro- dowej jako lektura pomocnicza dla nauczycieli i uczniów szkó³ œrednich, Warszawa 1990, s. 110– 111. 23 J. Choiñska-Mika, P. Skibiñski, P. Szlanta, K. Zieliñska, Historia..., s. 94. 24 A. Pankowicz, Historia 3..., s. 337. 25 A. Garlicki, Historia 1815–1939. Polska i œwiat, Podrêcznik dla III klas liceów ogólnokszta³c¹cych, Warszawa 1998, s. 296. 26 A. Ajnenkiel, Historia sejmu polskiego,t.2,cz.2–II Rzeczpospolita, Warszawa 1989, s. 327–328. 27 J. Czubaty, D. Stola, Historia, Podrêcznik klasy II. Szko³y ponadgimnazjalne – zakres podstawo- wy, Warszawa 2008, s. 320. 28 G. Szel¹gowska, Historia..., s. 289; S. Sierpowski, Historia najnowsza.., s. 46; A. Radziwi³³, W. Roszkowski, Historia 1871–1939..., s. 282; A. Pankowicz, Historia 3..., s. 341. Andrzej Garlicki jako jedyny wska- za³, i¿ frekwencja w wyborach do Sejmu z 5 listopada by³a wy¿sza ni¿ do Senatu z 12 listopada 1922 roku – odpowiednio 67,7 i 61,5% (Idem, Historia 3..., s. 312).

32 skim parlamencie, które ³¹cznie zdoby³y ponad 20% mandatów, stworzy³a now¹ sytuacjê na polskiej scenie politycznej29. Z narracji podrêcznikowych uczniowie mogli siê dowiedzieæ, ¿e obawy, które pojawi³y bezpoœrednio po uchwaleniu konstytucji marcowej, a dotycz¹ce nadmiernego rozdrobnienia sceny politycznej, któremu sprzyja³ przyjêty model ustrojowy z dominuj¹c¹ rol¹ parlamentu, w pe³ni potwierdzi³y siê po ukonsty- tuowaniu Sejmu i Senatu30. Perspektywa tworzenia koalicyjnych gabinetów, przy coraz bardziej podzielonej scenie politycznej, na której równowa¿y³y siê wp³ywy prawicy, lewicy i centrum, zapowiada³a powa¿ne problemy m³odej polskiej demokracji31. Rozdrobnienie parlamentu pog³êbia³o zjawisko, zasyg- nalizowane w jednym z podrêczników, dotycz¹ce czêstej czêstych zmian przy- nale¿noœci partyjnej przez pos³ów i senatorów32. Czêœæ autorów odnotowa³a jednak, i¿ pierwsze dni obrad nowego parla- mentu pokaza³y, ¿e jest szansa na powstanie stabilnej koalicji. Otó¿ stosun- kowo szybko zdo³ano zbudowaæ porozumienie na linii prawica, któr¹ tworzy³y Zwi¹zek Ludowo-Narodowy i Stronnictwo Chrzeœcijañsko-Narodowe, centrum z Chrzeœcijañsk¹ Demokracj¹, a Polskie Stronnictwo Ludowe „Piast”, które by³o najwiêkszym ugrupowaniem ludowym w Sejmie. Jego efektem by³ spraw- ny wybór marsza³ków obu izb. I tak jeszcze w listopadzie marsza³kiem Sejmu wybrano Macieja Rataja, reprezentuj¹cego PSL „Piast”. Przewodnicz¹cym izby wy¿szej (Senatu) zosta³ dotychczasowy marsza³ek Sejmu Ustawodawczego Wojciech Tr¹mpczyñski, reprezentant prawicowego Zwi¹zku Ludowo-Narodo- wego33. Dalsze prace parlamentu, w tym wybór prezydenta oraz powo³anie rz¹du maj¹cego poparcie sejmowej wiêkszoœci, przebiega³y ju¿ jednak w atmos- ferze ostrej politycznej rywalizacji, tak¿e na linii obóz narodowy – ludowcy. Na

29 Tak¿e w kwestii wyników wyborów najdok³adniejsze dane dotycz¹ce liczby mandatów uzyska- nych przez Blok Mniejszoœci Narodowych podali Stanis³aw Sierpowski i Andrzej Garlicki. Wed³ug przywo³anych przez nich liczb Blok skupiaj¹cy Ukraiñców, Bia³orusinów, Niemców, ¯ydów i Rosjan dosta³ 16% g³osów, co da³o mu 66 mandatów w Sejmie. Do tej liczby nale¿a³o do- daæ 23 mandaty uzyskane przez galicyjskich syjonistów, ¿ydowskich ludowców oraz Agrarn¹ Ukraiñsk¹ Ch³opsk¹ Partiê (A. Garlicki, Historia 1815–1939..., s. 311; S. Sierpowski, Historia naj- nowsz.., s. 46–47). Zob. tak¿e: J. Kochanowski, P. Matusik, Cz³owiek i histori..., s. 345; A. Radziwi³³, W. Roszkowski, Historia 1871–1939..., s. 282; M. Jastrzêbska, M. ¯urawski, Historia 3, Podrêcznik dla klasy III gimnazjum, wyd. II, Wroc³aw 2004, s. 43; J. Choiñska-Mika, P. Skibiñski, P. Szlanta, K. Zieliñska, Historia..., s. 94; B. Burda, B. Halczak, R.M. Józefiak, M. Szymczak, Historia najno- wsza..., s. 97; M. G³adysz, Historia II..., s. 75; J. Czubaty, D. Stola, Historia..., s. 320; M. Przybyliñski, Poznaæ przesz³oœæ..., s. 135. 30 M. G³adysz, Historia II..., s. 75. 31 G. Szel¹gowska, Historia 3..., s. 290; T. Ma³kowski, J. Rzeœniowiecki, Historia III..., s. 143. 32 S. Sierpowski, Historia najnowsz..., s. 47. 33 A. Garlicki, Historia 1815–1939..., s. 312; A. Pankowicz, Historia 3..., s. 342. Na temat szukania po- rozumienia miêdzy wspomnianymi ugrupowaniami zob. tak¿e: G. Kucharczyk, P. Milcarek, M. Robak, Przez tysi¹clecia..., s. 171.

33 wynikaj¹cy z tego problem zwrócili uwagê uczniów autorzy podrêcznika z serii Poznaæ zrozumieæ. Stwierdzili oni, ¿e prawicê i PSL „Piast” powa¿nie dzieli³a kwestia reformy rolnej. Nie bez znaczenia by³a równie¿ niechêæ wobec ich zbli- ¿enia manifestowana otwarcie przez lewicê i Naczelnika Pañstwa34. Wybory prezydenta sta³y siê w tej sytuacji polem politycznej konfrontacji35. Dla przebiegu wyborów g³owy pañstwa, którego zgodnie z konstytucj¹ dokonaæ mia³o Zgromadzenie Narodowe, kluczowe znaczenie mia³a decyzja podjêta na kilka dni przed elekcj¹ przez J. Pi³sudskiego, który postanowi³ nie kandydowaæ w wyborach36. Deklaracja ta, jak mo¿na przeczytaæ w opracowaniach wywo³a³a zaskoczenie37. Uzasadnienie decyzji J. Pi³sudskiego, mówi¹ce o ograniczeniu kompetencji prezydenta przez ustawê zasadnicz¹, zosta³o przywo³ane przez wielu autorów szkolnych narracji podrêcznikowych38. Znamienne, i¿ w tym kontekœcie stosunkowo rzadko podkreœlali oni, ¿e decyzja Marsza³ka nie wp³ynê³a w istotny sposób na spadek temperatury sporów politycznych w kra- ju39. Wyj¹tek w tej materii stanowi podrêcznik G. Szel¹gowskiej. Autorka jako jedna z nielicznych zwróci³a uwagê uczniów, i¿ na rosn¹c¹ temperaturê wyda- rzeñ politycznych w Polsce wp³ywa³y dwa istotne czynniki. Po pierwsze, J. Pi³sudski mia³ znacz¹ce grono zwolenników w ugrupowaniach sejmowej lewi- cy i centrum, którzy nie zamierzali bezczynnie obserwowaæ jego nieobecnoœci przy podejmowaniu najwa¿niejszych decyzji w kraju. Po drugie, na przebieg wypadków nie pozosta³a bez wp³ywu analiza sytuacji na Pó³wyspie Apeniñ-

34 J. Choiñska-Mika, P. Skibiñski, P. Szlanta, K. Zieliñska, Historia..., s. 94; J. Czubaty, D. Stola, Hi- storia..., s. 320. 35 G. Szel¹gowska, Historia..., s. 290; J. Choiñska-Mika, P. Skibiñski, P. Szlanta, K. Zieliñska, Histo- ria..., s. 94. Nie brakuje jednak podrêczników, w których autorzy wybór prezydenta uznali jedynie jako kolejny etap tworzenia instytucji pañstwa polskiego. Por. M. Jastrzêbska, M. ¯urawski, Hi- storia 3..., s. 43. Opinie autorów ksi¹¿ek szkolnych znajduj¹ potwierdzenie w najnowszej syntezie historii Polski XX wieku. Zob.: R. Kaczmarek, Historia Polski 1914–1989, Warszawa 2010, s. 137. 36 Podczas zorganizowanego 4 grudnia 1922 roku spotkania w Pa³acu Radziwi³³owskim z pos³ami PSL „Piast”, Narodowej Partii Robotniczej oraz PSL „Wyzwolenie”, na które byli te¿ zaproszeni pos³owie ugrupowañ prawicowych, ale co warto podkreœliæ ju¿ nie pos³owie ¿ydowscy, J. Pi³sud- ski oznajmi³, ¿e nie bêdzie kandydowa³ na urz¹d prezydenta. Zob.: J. Pi³sudski, Pisma zbiorowe, t. 5, Warszawa 1937, s. 295–296. O tej decyzji Naczelnika Pañstwa informuj¹ uczniów autorzy zdecydowanej wiêkszoœci podrêczników przeznaczonych dla szkó³ ponadpodstawowych i ponad- gimnazjalnych. 37 J. Czubaty, D. Stola, Historia..., s. 320. 38 S. Sierpowski, Historia najnowsza..., s. 47; J. Choiñska-Mika, P. Skibiñski, P. Szlanta, K. Zieliñska, Historia..., s. 94; A. Garlicki, Historia 1815–1939..., s. 312; M. Jastrzêbska, M. ¯urawski, Historia 3..., s. 44. Narracja wymienionych autorów zgodna jest z opiniami historyków. Zob. m.in.: A. Garlicki, Józef Pi³sudski 1867–1935, Warszawa 1990, s. 247. 39 Sytuacjê powsta³¹ w wyniku tej decyzji trafnie ocenili autorzy biografii pierwszego prezydenta, który stwierdzili, i¿ deklaracja Pi³sudskiego o tym, ¿e o prezydenturê nie bêdzie siê ubiegaæ, z jed- nej strony rozjaœnia³a sytuacjê, ale z drugiej komplikowa³a j¹. Rozjaœni³a przeciwnikom mar- sza³ka, a komplikowa³a politykom centrum i lewicy. Zob.: J. Pajewski, W. £azuga, Gabriel Narutowicz. Pierwszy prezydent Rzeczypospolitej, Warszawa 1993, s. 127.

34 skim, gdzie w konsekwencji „marszu na Rzym” z paŸdziernika 1922 roku, w³adzê przej¹³ Benito Mussolini40. Okolicznoœci elekcji Gabriela Narutowicza na urz¹d prezydenta 9 grudnia 1922 r. zosta³y przedstawione obszernie w szkolnych podrêcznikach, choæ z uwagi na ograniczon¹ liczbê miejsca pozbawione swoistych niuansów41. Taka sytuacja powoduje, ¿e m³ode osoby, koñcz¹ce szko³ê œredni¹/ponadgimna- zjaln¹, w znacznym stopniu ugruntowuj¹ swój pogl¹d na temat wyboru pierw- szego prezydenta przez pryzmat indywidualnej opinii autora podrêcznika, chy- ba, ¿e problem inaczej naœwietli³ nauczyciel prowadz¹cy lekcjê42. A ta nierzadko mo¿e znacznie odbiegaæ od zaproponowanej przez autora podrêcznika. I w³aœci- wie nie by³oby w tym ¿adnego problemu, gdyby nie fakt, i¿ od uczniów koñcz¹cych naukê zewnêtrznym egzaminem maturalnym, w szko³ach ponad- gimnazjalnych, tj. 3-letnim liceum i 4-letnim technikum, wymaga siê w arku- szu z historii konkretnej wiedzy, a w przypadku rozprawki, wrêcz przys³owio- wego „wstrzelenia w klucz”. W ¿adnym z podrêczników autorzy nie podjêli siê wyjaœnienia uczniom okolicznoœci wysuniêcia kandydatury profesora i intelektualisty wywodz¹cego siê z rodziny szlacheckiej G. Narutowicza na urz¹d prezydenta przez radykalne ugrupowanie ch³opskie, jakim by³o Polskie Stronnictwo Ludowe „Wyzwole- nie”. Tak¹ sytuacjê w pewnym stopniu mo¿e t³umaczyæ fakt, i¿ historycy nie s¹ zgodni w kwestii okolicznoœci, w jakich siê pojawi³a. Sprawê wyjaœnia czêœcio- wo dziêki okolicznoœciom spotkania z 4 grudnia 1922 roku, na którym J. Pi³sud- ski og³osi³, i¿ nie bêdzie kandydatem w wyborach prezydenckich. W spotkaniu, podobnie jak i inni parlamentarzyœci PSL „Wyzwolenie”, uczestniczy³ lider par- tii Stanis³aw Thugutt. Wyartyku³owany wówczas przez Naczelnika Pañstwa apel o poszukiwanie kandydata, bez jednoznacznie politycznego zabarwienia, S. Thugutt móg³ odczytaæ dos³ownie i na w³asn¹ rêkê spróbowaæ znaleŸæ kan- dydata. Czy w takich okolicznoœciach pojawi³ siê pomys³ na kandydaturê G. Na- rutowicza?43 Na podstawie dostêpnych Ÿróde³ trudno to zweryfikowaæ. Biogra- fowie pierwszego prezydenta zwracaj¹ uwagê, i¿ pewne znaczenie, aczkolwiek

40 W podrêczniku zosta³a podana informacja, i¿ po elekcji G. Narutowicza pod ambasad¹ (choæ po- winno byæ poselstwem) W³och w Warszawie, odby³a siê manifestacja na czeœæ B. Mussoliniego, którego prawicowi demonstranci stawiali za wzór bohatera walki o prawa narodu w³oskiego. Zob.: G. Szel¹gowska, Historia..., s. 290. Informacj¹ tak¹ zamieœcili równie¿ A. Radziwi³³, W. Rosz- kowski, Historia 1871–1939..., s. 283. 41 W gronie analizowanych podrêczników mo¿na wskazaæ i takie, w których data wyborów prezy- denta przez Zgromadzenie Narodowe zosta³a podana b³êdnie. Dla przyk³adu 8 zamiast 9 grudnia 1922 roku. Zob.: A. Pankowicz, Historia 3..., s. 342. 42 Badanie tego problemu w odniesieniu do ró¿nych zagadnieñ omawianych w toku szkolnej edu- kacji historycznej jest jednak niezwykle trudne i przez to rzadko podejmowane w sposób profe- sjonalny przez dydaktyków historii. 43 A. Wójcik, Myœl polityczna Stanis³awa Thugutta (1873–1941), Lublin 1992, s. 20.

35 jest to bardzo trudne do udokumentowania, mog³a mieæ przynale¿noœæ G. Na- rutowicza do lo¿y masoñskiej, w której „bratem” by³ równie¿ S. Thugutt44. Trzeci element, o którym warto wspomnieæ, to kalkulacja lidera PSL „Wyzwole- nie”. Prawdopodobnie za³o¿y³ on, i¿ kandydatura G. Narutowicza spodoba siê Marsza³kowi. Co mia³o o tym przes¹dziæ? Fakt, i¿ pochodzi³ on z kresów pó³nocno-wschodnich (¯mudzi) i, podobnie jak Pi³sudski, by³ krytycznie usto- sunkowany do Rosji. Nie mo¿na równie¿ zapomnieæ o ³¹cz¹cych Pi³sudskiego i Narutowicza koligacjach rodzinnych45. Wed³ug niektórych autorów G. Narutowicz by³ od pocz¹tku wyborów kan- dydatem pos³ów i senatorów mniejszoœci narodowych46. Nie jest to jednak zgodne z prawd¹, gdy¿ w chwili zg³aszania kandydatur w imieniu Bloku Mnie- jszoœci Narodowych Ozjasz Thon przedstawi³ kandydaturê Jana Baudouina de Courtenay, a nie G. Narutowicza, którego kandydaturê wysun¹³ – jak wspom- niano – klub PSL „Wyzwolenie”, a œciœlej pose³, póŸniejszy senator, Jan WoŸnicki. Potwierdzeniem poparcia udzielonego przez mniejszoœci narodowe G. Naruto- wiczowi, ale dopiero w kolejnych g³osowaniach, by³o uzyskanie przez Jana Baudouina de Courtenay w pierwszym g³osowaniu niemal wszystkich g³osów pos³ów i senatorów mniejszoœci narodowych47. Przerzucenie g³osów na Naruto- wicza nast¹pi³o wiêc dopiero po tym, jak przedstawiciele mniejszoœci uznali, ¿e ich polityczna manifestacja, maj¹ca na celu pokazanie obecnoœci, a de facto si³y w polskim parlamencie, odnios³a po¿¹dany skutek. Zachowanie to i fakt prze- niesienia poparcia na kandydata PSL „Wyzwolenie” nie usz³o uwadze pos³ów z prawej strony sceny politycznej48.

44 J. Pajewski, W. £azuga, Gabriel Narutowicz..., s. 134–135. 45 Brat Gabriela Narutowicza Stanis³aw (1862–1932) by³ mê¿em Joanny Narutowicz de domo Bille- wiczówny (1868–1948), która tak jak matka Józefa Pi³sudskiego pochodzi³a z zas³u¿onej i znanej na Litwie rodziny Bilewiczów. Na temat S. Narutowicza zob.: K. Buchowski, Stanis³aw Narutowicz – szkic do portretu idealisty, „Biuletyn Historii Pogranicza” 2001, nr 2, s. 41–51. 46 Tak¹ informacjê mo¿na znaleŸæ m.in. w: A. Pankowicz, Historia 3.., s. 342. Tego b³êdu nie pope³ni³ ju¿ jednak Andrzej Garlicki na kartach swojego autorskiego podrêcznika. 47 Jan Niecis³aw Baudouin de Courtenay otrzyma³ w nim 103 g³osy. Historycy okresu miêdzywo- jennego zwracaj¹ uwagê, ¿e wysuniêcie jego kandydatury mia³o charakter demonstracyjny, gdy¿ od pocz¹tku by³o wiadomo, ¿e nie bêdzie w stanie uzyskaæ wystarczaj¹cego poparcia. J.N. Baudo- uin de Courtenay by³ wybitnym jêzykoznawc¹, pochodz¹cym z francuskiej rodziny, która spolo- nizowa³a siê jeszcze w XVIII stuleciu. Zob.: C. Brzoza, Polska w czasach niepodleg³oœci i II wojny œwiatowej, Kraków 2001, s. 106. 48 Warto podkreœliæ, i¿ czêœæ polskich historyków nota bene dalekich od sympatii do obozu polskiej prawicy, krytycznie oceni³a zachowanie przedstawicieli mniejszoœci narodowych podczas g³oso- wania w Zgromadzeniu Narodowym 9 grudnia 1922 roku. „Analiza pi¹tego – rozstrzygaj¹cego – g³osowania wykazuje, ¿e Narutowicz zawdziêcza³ wybór g³osom mniejszoœci narodowych. Fakt ten wymaga rozwa¿enia. […] Nasuwa siê pytanie, co by siê sta³o, gdyby pos³owie mniejszoœci nie wziêli udzia³u w Zgromadzeniu Narodowym. By³by to z ich strony niew¹tpliwie akt antypañ- stwowy. Jakie wra¿enia musia³oby to wywrzeæ w œwiecie? A chwila by³a trudna. Rz¹d polski za- biega³ w³aœnie o uznanie granic wschodnich. Demonstracja mniejszoœci narodowych utrudni³aby

36 Kolejna kwestia maj¹ca du¿e znaczenie w kontekœcie napiêæ, do których dosz³o w kolejnych dniach grudnia 1922 roku, dotyczy odpowiedzi na pytanie: na ile Gabriel Narutowicz by³ w chwili elekcji osob¹ rozpoznawaln¹ przez opi- niê publiczn¹, a na ile postaci¹ nieznan¹, czy wrêcz anonimow¹ w Polsce? Ele- ment powoduj¹cy chaos pojêciowy w tej materii tworz¹ m.in. przywo³ywane w podrêcznikach informacje, mówi¹ce, ¿e G. Narutowicz by³ nie tylko znanym in¿ynierem, profesorem Politechniki w Zurychu, który wiele lat spêdzi³ w Szwajcarii (obywatelstwo tego kraju uzyska³ w 1895 roku), ale równie¿ przez ponad dwa lata ministrem w polskich rz¹dach (1920–1922), najpierw robót pu- blicznych, a nastêpnie spraw zagranicznych49. Andrzej Garlicki podkreœli³ ponadto, ¿e G. Narutowicz sprawdzi³ siê w pracy pañstwowej50. Takie przedsta- wienie postaci jednoznacznie wskazuje uczniom, i¿ nie by³ on postaci¹ anoni- mow¹, funkcjonuj¹c¹ na uboczu wielkiej polityki i na najwy¿sze stanowisko pañstwowe zosta³ wybrany w wyniku nieoczekiwanego zbiegu okolicznoœci51. Inaczej problem przedstawili nieliczni autorzy, w tym Jan Wróbel, który napi- sa³, ¿e G. Narutowicz by³ ma³o znanym w Polsce profesorem, który od wielu lat mieszka³ w Szwajcarii52. W wypowiedzi tej obok nieœcis³oœci sugeruj¹cej, ¿e w chwili elekcji G. Narutowicz nadal mieszka³ w Szwajcarii, jasno wynika, i¿ nie by³ postaci¹ szczególnie popularn¹, co nie budzi sprzeciwu w konfrontacji z opiniami historyków. J. Wróbel podkreœli³ ponadto, i¿ wybór Narutowicza na prezydenta by³ zupe³nie niespodziewany. Czêœæ autorów wspomnia³a jednak, i¿ w chwili wyboru na najwy¿szy urz¹d w pañstwie G. Narutowicz by³ osob¹ „sze-

te starania. W wyborach stanê³o przeciwko sobie dwóch polskich szlachciców. Na jednego z nich musia³y paœæ g³os pos³ów mniejszoœciowych. Ale przedstawiciele mniejszoœci pope³nili powa¿ny b³¹d. Za b³¹d ten zap³aci³y mniejszoœci, zw³aszcza ¯ydzi. Zap³aci³a i Polska! Gdyby pos³oywie mniejszoœci mieli instynkt polityczny i rozeznanie sytuacji, roz³o¿yliby swe g³osy na poszczegól- nych kandydatów. Nie by³oby wówczas mowy o narzuceniu elekta przez czynniki niepolskie. Ale Blok Mniejszoœci Narodowych chcia³ pokazaæ si³ê. I pokaza³! Odniós³ zwyciêstwo, ale by³o to zwyciêstwo pyrrusowe! Jego skutkiem by³ wzrost nacjonalizmu polskiego, w szczególnoœci anty- semityzmu”. Cyt.: J. Pajewski, Budowa Drugiej Rzeczypospolitej 1918–1926, Kraków 1995, s. 200–201). W zbli¿ony sposób, choæ nie tak wnikliwie, sytuacjê nakreœli³ w swoim podrêczniku Andrzej Garlicki. 49 T. Glubiñski, Historia 8. Trudny wiek XX, Warszawa 1993, Warszawa 1993, s. 105; G. Szel¹gowska, Historia..., s. 290; A. Radziwi³³, W. Roszkowski, Historia 1871–1939..., s. 283; T. Ma³kowski, J. Rzeœ- niowiecki, Historia III..., s. 143; M. G³adysz, Historia II..., s. 75, 81; B. Burda, B. Halczak, R.M. Józe- fiak, M. Szymczak, Historia najnowsza..., s. 97; J. Choiñska-Mika, P. Skibiñski, P. Szlanta, K. Zieliñska, Historia..., s. 95; J. Czubaty, D. Stola, Historia..., s. 320. J. Bednarz, M. Litwinienko, K. Zapa³a, Historia 3, Podrêcznik dla gimnazjum, wyd. I, Gdynia 2007, s. 64. 50 A. Garlicki, Historia 1815–1939..., s. 312. 51 Biografowie Narutowicza podkreœlaj¹ wrêcz, i¿ nie by³ on popularny nawet w ³onie partii, która wysunê³a jego kandydaturê, a wiêc jak mo¿na mówiæ o jego popularnoœci w polskim spo³eczeñ- stwie. Zob.: J. Pajewski, W. £azuga, Gabriel Narutowicz..., s. 135. 52 J. Wróbel, OdnaleŸæ przesz³oœæ..., s. 198.

37 rzej nieznan¹”, choæ wymienili pe³nione przez niego funkcje i zajmowane sta- nowiska53. Zablokowanie g³osami lewicy, centrum i mniejszoœci narodowych kandy- data prawicy Maurycego Zamoyskiego, cz³owieka zas³u¿onego w dziele odbu- dowy niepodleg³oœci Polski, zosta³o bardzo Ÿle odebrane przez œrodowiska na- rodowe w Polsce54. W tym kontekœcie w podrêcznikach najczêœciej podkreœlano, i¿ prawicê oburzy³ nie tyle sam fakt pora¿ki M. Zamoyskiego, co okolicznoœci, w których przegra³ z osob¹ maj¹c¹ poparcie pos³ów i senatorów z Bloku Mniejszoœci Narodowych55. Z problemem tym jest zwi¹zana kwestia przedstawienia w podrêcznikach roli pos³ów Polskiego Stronnictwa Ludowego „Piast” podczas wyborów w Zgromadzeniu Narodowym. Otó¿ w czêœci opraco- wañ to w³aœnie ich postawa podczas g³osowania mia³a kluczowe znaczenie dla ostatecznego wyniku elekcji56. Wed³ug czêœci autorów o postawie ludowców przes¹dzi³ fakt, i¿ nie mogli zaakceptowaæ kandydata bêd¹cego wielkim w³aœci- cielem ziemskim – M. Zamoyskiego57. Analizuj¹c ten problem Anna Radziwi³³ i Wojciech Roszkowski zwrócili tak¿e uwagê uczniów na postawê dwudziestu pos³ów i senatorów Narodowej Partii Robotniczej, którzy równie¿ niechêtnie odnieœli siê do kandydatury M. Zamoyskiego58. Z kolei autorzy podrêcznika wy- danego przez gdyñski Operon napisali, ¿e na wynik wyborów wp³ynê³a posta- wa zarówno Bloku Mniejszoœci Narodowych, jak i czêœci elektorów PSL „Piast”59. Koniecznoœæ podkreœlania wspomnianych okolicznoœci wydaje siê mieæ istotne znaczenie tak¿e na gruncie szkolnej edukacji historycznej. Jest tak dlatego, ¿e w zestawieniu z informacjami podanymi przez wszystkie podrêczni- ki, a mówi¹cymi, ¿e prawica protestowa³a przeciwko G. Narutowiczowi jako kandydatowi mniejszoœci, którego wybrano przeciwko polskiej wiêkszoœci,

53 J. Choiñska-Mika, P. Skibiñski, P. Szlanta, K. Zieliñska, Historia..., s. 95. 54 M. G³adysz, Historia II..., s. 75; J. Choiñska-Mika, P. Skibiñski, P. Szlanta, K. Zieliñska, Historia..., s. 94–95. 55 „O zwyciêstwie Narutowicza – jak napisa³ A. Garlicki – zdecydowa³y g³osy mniejszoœci narodowych. Ci parlamentarzyœci nie mogli g³osowaæ na kandydata nacjonalistycznej prawicy, zdecydowali siê wiêc poprzeæ cz³owieka, który wiele lat mieszka³ w wielojêzycznej Szwajcarii i by³ pozbawiony naro- dowych uprzedzeñ”. A. Garlicki, Historia 1815–1939..., s. 313. Zob. tak¿e: A. Pankowicz, Historia 3..., s. 342. 56 G. Szel¹gowska, Historia..., s. 290; A. Radziwi³³, W. Roszkowski, Historia 1871–1939..., s. 283; J. Wróbel, OdnaleŸæ przesz³oœæ..., s. 198; J. Czubaty, D. Stola, Historia..., s. 320; M. Przybyliñski, Poznaæ przesz³oœæ..., s. 135. 57 M. G³adysz, Historia II..., s. 75. 58 Dla autorów wspomnianego podrêcznika zasadnym by³o podkreœliæ, ¿e o wyborze Narutowicza zadecydowa³a przede wszystkim postawa „Piasta”. A. Radziwi³³, W. Roszkowski, Historia 1871–1939..., s. 283. 59 B. Burda, B. Halczak, R.M. Józefiak, M. Szymczak, Historia najnowsza..., s. 97.

38 fa³szuje obraz wydarzenia, w którym rola polityków ch³opskich, dzia³aj¹cych w imiê w³asnego w¹sko pojêtego interesu klasowego, umyka z pola widzenia60. W tym miejscu autorom podrêczników szkolnych warto zaproponowaæ wykorzystanie fragmentu popularnej biografii G. Narutowicza. Czytamy w niej, i¿: „Zgromadzenie Narodowe stanê³o przed g³osowaniem pi¹tym i ostatecz- nym. Otwarcie posiedzenia po przerwie opóŸnia³o siê, gdy¿ puste by³y ³awy pos³ów PSL „Piast”. Klub obradowa³ burzliwie. Witos usi³owa³ przeprowadziæ uchwa³ê wzywaj¹c¹ piastowców do oddania g³osów na ordynata Maurycego Zamoyskiego. Nie zdo³a³ przemóc opozycji. By³a to chyba jego pierwsza znacz¹ca przegrana w Klubie. Po d³ugiej chwili piastowcy weszli na salê, na ich czele kroczy³ Witos col viso rabbuiato. By³a to istotnie gruba gra. By³a to gra nie tylko o osobê pierwszego prezydenta, ale i o zasadê, na jakiej go wybierano. Czy równe s¹, zgodnie z konstytucj¹, wszystkie g³osy poselskie, czy te¿ wed³ug teorii pañstwa narodowego o najwa¿niejszych sprawach Rzeczypospolitej rozstrzy- gaæ maj¹ jedynie Polacy. Oczy wszystkich zwróci³y siê na PSL „Piasta”, tam le¿a³a decyzja, a le¿a³a w znacznej mierze w rêkach wójta z Wierzchos³awic”61. Powy¿szy fragment z powodzeniem mo¿e zostaæ potraktowany jako ilustracja problemu, ale równie¿ wyborny przyk³ad Ÿród³a historiograficznego. Wydarzenia, które rozegra³y siê pomiêdzy 9 a 16 grudnia 1922 r., tj. dat¹ elekcji G. Narutowicza na prezydenta, a jego zamordowaniem przez Eligiusza Niewiadomskiego w gmachu „Zachêty”, stanowi³y kulminacyjny moment politycznego napiêcia w kraju. Wspomniane ju¿ kontrowersje zwi¹zane z wyborem G. Narutowicza g³osami mniejszoœci narodowych w szybkim tempie trafi³y do szerokiej opinii publicznej. Sta³o siê tak za spraw¹ brutalnych, i bez w¹tpienia mocno krzywdz¹cych osobê prezydenta elekta, artyku³ów zamiesz- czanych w prasie obozu narodowego oraz licznych tytu³ach z nim sympaty- zuj¹cych. Okolicznoœci te odnotowuj¹ wszystkie analizowane opracowania szkolne62. Na podstawie podrêczników stworzyæ mo¿na d³ug¹ listê zarzutów, obelg, a nawet gróŸb, których obiektem sta³ siê G. Narutowicz. Pisano o klêsce

60 Wydaje siê, i¿ problem ten warto naœwietlaæ m³odzie¿y, szczególnie jeœli w kontekœcie reformy progra- mów nauczania historii dla szkó³ ponadgimnazjalnych od wrzeœnia 2012 roku, tak du¿y nacisk po³o¿o- no na kszta³cenie obywatelskie. Zasadnym jest wiêc zachêcenie uczniów do analizowania na lekcji lub w ramach samodzielnej pracy domowego postawy reprezentantów „polskiej wsi”, choæby tylko na fo- rum polskiego parlamentu w trzech okresach, tj. 1919–1939, 1947–1989 oraz po roku 1989. 61 J. Pajewski, W. £azuga, Gabriel Narutowicz..., s. 139–140. 62 W. Pronobis, Polska i œwiat..., s. 111; G. Szel¹gowska, Historia..., s. 290; S. Sierpowski, Historia naj- nowsza..., s. 48; T. Glubiñski, Historia 8..., s. 105; A. Garlicki, Historia 1815–1939..., s. 314; A. Panko- wicz, Historia 3...., s. 342; A. Radziwi³³, W. Roszkowski, Historia 1871–1939...., s. 283; J. Wróbel, OdnaleŸæ przesz³oœæ..., s. 198-199; T. Ma³kowski, J. Rzeœniowiecki, Historia III..., s. 143; M. G³adysz, Historia II..., s. 75; M. Jastrzêbska, M. ¯urawski, Historia 3..., s. 44; B. Burda, B. Halczak, R.M. Józe- fiak, M. Szymczak, Historia najnowsza..., s. 97; G. Kucharczyk, P. Milcarek, M. Robak, Przez tysi¹cle- ci..., s. 171; J. Bednarz, M. Litwinienko, K. Zapa³a, Historia ..., s. 64; J. Czubaty, D. Stola, Historia..., s. 320; J. Choiñska-Mika, P. Skibiñski, P. Szlanta, K. Zieliñska, Historia..., s. 95;

39 katolickiej Polski, triumfie wrogów Polski – mniejszoœci i masonów, wyzwaniu rzuconemu narodowi polskiemu, prezydencie „wybranym przez niepolsk¹ wiêk- szoœæ”63, „antypolskim i masoñskim prezydencie”64, „¿ydowskim elekcie”65, „¿ydowskim pacho³ku i narodowej hañbie”66, „¿ydowskim prezydencie”67, „niewierz¹cym elekcie, który niemal ca³e ¿ycie spêdzi³ poza Polsk¹”68, wreszcie „ich prezydencie”69. Dla wielu autorów, szczególnie tych, którzy przygotowali podrêczniki dla uczniów szkó³ œrednich (ponadpodstawowych, obecnie ponadgimnazjala- nych), istotne znaczenie mia³o przywo³anie burzliwych wydarzeñ, jakie roze- gra³y siê na ulicach Warszawy w dniu zaprzysiê¿enia prezydenta. W tym miejs- cu nale¿y zwróciæ uwagê, i¿ w analizowanych podrêcznikach zosta³y podane trzy ró¿ne daty dzienne tego wydarzenia, tj. 11, 12 lub 14 grudnia 1922 roku70. Atmosferê i rozwój wypadków w stolicy szczególnie wnikliwie opisano w pod- rêcznikach z lat dziewiêædziesi¹tych, przygotowanych z myœl¹ o czteroletnim li- ceum71. Warto w tym miejscu przytoczyæ kilka zamieszczonych w nich narracji, gdy¿ plastycznie opisuj¹ szczyt politycznego rozgor¹czkowania. W opracowa- niu Stanis³awa Sierpowskiego mo¿na przeczytaæ, ¿e uroczystoœæ zaprzysiê¿enia prezydenta zbojkotowali prawicowi pos³owie i senatorowie, a czêœæ z nich pro- wadzi³a na wiecach agitacjê. Pod jej wp³ywem podburzone t³umy nie przepusz- cza³y pos³ów i senatorów na posiedzenie, a kilku z nich nawet poturbowano. W okolicach sejmu dosz³o do zamieszek, w wyniku których jedna osoba po- nios³a œmieræ, a 26 odnios³o rany72. S. Sierpowski podkreœli³ równie¿, i¿ jad¹cego w odkrytym powozie na uroczystoœæ G. Narutowicza obrzucono œnie- giem, a w trudnej drodze do gmachu Sejmu nie chcia³ mu towarzyszyæ profesor Julian Nowak, ówczesny premier, czym nie wystawi³ sobie najlepszego œwiade- ctwa. Podobny opis zamieœci³ w swoim podrêczniku Andrzej Garlicki, który równie¿ poda³, ¿e podczas zamieszek poturbowano Ignacego Daszyñskiego i 87-letniego senatora Boles³awa Limanowskiego, a od kuli rewolwerowej

63 G. Kucharczyk, P. Milcarek, M. Robak, Przez tysi¹clecia..., s. 171; J. Choiñska-Mika, P. Skibiñski, P. Szlanta, K. Zieliñska, Historia...,s.95. 64 G. Szel¹gowska, Historia..., s. 290. 65 A. Garlicki, Historia 1815–1939..., s. 314; G. Szel¹gowska, Historia..., s. 290. 66 T. Ma³kowski, J. Rzeœniowiecki, Historia III..., s. 143. 67 J. Czubaty, D. Stola, Historia..., s. 320. 68 A. Pankowicz, Historia 3..., s. 342. 69 A. Radziwi³³, W. Roszkowski, Historia 1871–1939..., s. 283. 70 Data 11 grudnia wystêpujê w podrêcznikach: T. Glubiñski, Historia 8..., s. 105; G. Szel¹gowska, Hi- storia..., s. 290; A. Radziwi³³, W. Roszkowski, Historia 1871–1939..., s. 283; B. Burda, B. Halczak, R.M. Józefiak, M. Szymczak, Historia najnowsza..., s. 97; J. Choiñska-Mika, P. Skibiñski, P. Szlanta, K. Zieliñska, Historia..., s. 95. Na 12 grudnia wskaza³: S. Sierpowski, op. cit., s. 48. Z kolei datê 14 grudnia poda³: W. Pronobis, Polska i œwiat..., s. 111. 71 A. Pankowicz, Historia 3..., s. 342. 72 S. Sierpowski, Historia najnowsza..., s. 48.

40 zgin¹³ m³ody robotnik, socjalista. W narracji autor podkreœli³ równie¿ „nie- mraw¹” postawê policji, która nie potrafi³a skutecznie interweniowaæ przeciw- ko sprawcom wspomnianych zajœæ73. Czêœæ autorów zwróci³o uwagê uczniów, i¿ na ulicach Warszawy dosz³o wówczas do otwartego starcia socjalistów i sym- patyków J. Pi³sudskiego ze zwolennikami Narodowej Demokracji74. Gabriela Narutowicza spotyka³y tak¿e innego rodzaju przykroœci. By³y wœród nich tak¿e listy zawieraj¹ce obelgi, ale i pogró¿ki pobicia, a nawet œmier- ci75. W tym kontekœcie, w niektórych opracowaniach, odnotowano, ¿e w kraju zaczê³y kr¹¿yæ plotki o mo¿liwoœci przeprowadzenia zamachu stanu przez si³y prawicowe76. Dla czêœci autorów istotnym by³o podkreœlenie, i¿ 14 grudnia dosz³o do oficjalnego przekazania w³adzy prezydentowi przez ustêpuj¹cego z urzêdu Naczelnika Pañstwa. Cytowano nawet s³owa J. Pi³sudskiego, skierowa- ne podczas uroczystego œniadania wydanego z tej okazji do G. Narutowicza77. „Tragicznym fina³em gor¹czki nacjonalistycznej” jeden autorów okreœli³ wydarzenia, które rozegra³y siê tu¿ po godzinie dwunastej 16 grudnia 1922 roku w gmachu Towarzystwa Zachêty Sztuk Piêknych w Warszawie78. W pod- rêcznikach wydarzenie to zosta³o opisane przy u¿yciu okreœleñ o zró¿nicowa- nym poziomie emocjonalnego ³adunku. W czêœci opracowañ autorzy napisali, ¿e prezydent zosta³ zamordowany79, w innych, ¿e zosta³ zastrzelony80, lub te¿ pad³ ofiar¹ zamachu81, pad³ od kul zamachowca82, zgin¹³ od kilku strza³ów z re- wolweru83, zgin¹³ z rêki zamachowca84. W jeszcze innych opracowaniach ucz-

73 A. Garlicki, Historia 1815–1939..., s. 314. 74 J. Choiñska-Mika, P. Skibiñski, P. Szlanta, K. Zieliñska, Historia..., s. 95. 75 W. Pronobis, Polska i œwiat..., s. 111; G. Szel¹gowska, Historia..., s. 290; A. Radziwi³³, W. Roszkowski, Historia 1871–1939..., s. 283. 76 A. Pankowicz, Historia 3..., s. 342; T. Ma³kowski, J. Rzeœniowiecki, Historia III..., s. 143. Gra¿yna Szel¹gowska podkreœli³a, i¿ ustêpuj¹cy Naczelnik Pañstwa mia³ uzasadnione obawy o bezpie- czeñstwo wewnêtrzne kraju, a nawet wybuch wojny domowej. Zob. Eadem, Historia..., s. 291. 77 T. Ma³kowski, J. Rzeœniowiecki, Historia III..., s. 144. 78 S. Sierpowski, Historia najnowsza..., s. 48. Andrzej Garlicki napisa³ z kolei, i¿ 16 grudnia 1922 r.: „posiew nienawiœci wyda³ owoce” (Idem, Historia 1815–1939..., s. 314), a Gra¿yna Szel¹gowska o „nacjonalistycznej nagonce, która przynios³a w koñcu tragiczny rezultat (Eadem, Historia..., s. 291) Zob. tak¿e: M. Jastrzêbska, M. ¯urawski, Historia 3..., s. 44; T. Ma³kowski, J. Rzeœniowie- cki, Historia III..., s. 143–144; M. G³adysz, Historia II..., s. 75; J. Wróbel, OdnaleŸæ przesz³oœæ ..., s. 199; B. Burda, B. Halczak, R.M. Józefiak, M. Szymczak, Historia najnowsza..., s. 97; J. Bednarz, M. Li- twinienko, K. Zapa³a, Historia 3..., s. 64; 79 G. Szel¹gowska, Historia..., s. 291; M. G³adysz, Historia II..., s. 75. 80 M. Jastrzêbska, M. ¯urawski, Historia 3..., s. 44; B. Burda, B. Halczak, R.M. Józefiak, M. Szym- czak, Historia najnowsza..., s. 97; J. Bednarz, M. Litwinienko, K. Zapa³a, Historia 3..., s. 64; M. Przy- byliñski, Poznaæ przesz³oœ..., s. 135; J. Choiñska-Mika, P. Skibiñski, P. Szlanta, K. Zieliñska, Historia..., s. 95. 81 T. Glubiñski, Historia 8..., s. 105. 82 G. Kucharczyk, P. Milcarek, M. Robak, Przez tysi¹clecia..., s. 172. 83 J. Wróbel, OdnaleŸæ przesz³oœæ..., s. 199. 84 J. Czubaty, D. Stola, Historia..., s. 320–321.

41 niowie mogli przeczytaæ, ¿e zosta³ zamordowany strza³em z pistoletu przez malarza, który by³ ideowo zwi¹zany z endecj¹, a do tego cz³owiekiem niezrów- nowa¿onym psychicznie”85. Inne u¿yte w tym kontekœcie zwroty to: „[…] Nie- wiadomski odda³ trzy celne strza³y z bliskiej odleg³oœci do prezydenta. A zgon nast¹pi³ w ci¹gu kilku chwil”86, lub te¿: „Trzy strza³y z pistoletu fanatycznego zwolennika endecji ugodzi³y go w plecy. Gabriel Narutowicz zmar³ niemal na- tychmiast”87. W wiêkszoœci opracowañ Eligiusz Niewiadomski zosta³ przedstawiony jako osoba powi¹zana z endecj¹ – fanatyczny nacjonalista88, zwolennik endecji89, sympatyk Narodowej Demokracji90, b¹dŸ te¿ malarz zwi¹zany z obozem naro- dowym91. W czêœci podrêczników autorzy ograniczyli siê do podania informacji, ¿e zamachowiec by³ Polakiem92, ewentualnie malarzem93. W niektórych uzna- no za stosowne, aby zaznaczyæ, ¿e dochodzenie wykaza³o, i¿ za zamachem nie kry³ siê spisek94. W innych z kolei, ¿e choæ obóz narodowy nie ponosi³ bezpo- œredniej winy za zamach, to jednak odpowiada³ za histeryczn¹ kampaniê anty- prezydenck¹95. W czêœci podrêczników E. Niewiadomskiego okreœlono mianem „niezrównowa¿onego psychicznie sympatyka lub fanatyka endecji96. Warto zwróciæ uwagê na ten aspekt sprawy, gdy¿ kwestia na ile by³ on osob¹ zdrow¹ a na ile chor¹ psychicznie, po dzieñ dzisiejszy nie jest rozstrzygniêta i budzi spo- re emocje. W nielicznych opracowaniach osobie zamachowca poœwiêcono nieco wiê- cej miejsca. Do tej grupy nale¿y podrêcznik gdyñskiego Operonu dla uczniów klasy trzeciej gimnazjum, który wydano z myœl¹ o trzecim etapie edukacji przed reform¹ programow¹ wprowadzon¹ we wrzeœniu 2009 roku. W rubryce Czy wiesz, ¿e… zamieszczono nastêpuj¹c¹ notkê: „Eligiusz Niewiadomski by³ mala- rzem, ilustratorem ksi¹¿ek i krytykiem sztuki. Jako ochotnik walczy³ wraz ze swoim synem w wojnie polsko-bolszewickiej. Po zamachu na Narutowicza nie

85 A. Radziwi³³, W. Roszkowski, Historia 1871–193..., s. 284. 86 A. Garlicki, Historia 1815–1939..., s. 314. 87 T. Ma³kowski, J. Rzeœniowiecki, Historia III..., s. 144. 88 M. Jastrzêbska, M. ¯urawski, Historia 3..., s. 44. 89 J. Bednarz, M. Litwinienko, K. Zapa³a, Historia 3..., s. 64. 90 W. Pronobis, Polska i œwiat..., s. 111; T. Glubiñski, Historia 8..., s. 105-106; B. Burda, B. Halczak, R.M. Józefiak, M. Szymczak, Historia najnowsza..., s. 97. 91 M. Przybyliñski, Poznaæ przesz³oœæ..., s. 135. 92 G. Kucharczyk, P. Milcarek, M. Robak, Przez tysi¹clecia..., s. 171–172. 93 A. Pankowicz, Historia 3..., s. 342; G. Szel¹gowska, Historia..., s. 291. 94 B. Burda, B. Halczak, R.M. Józefiak, M. Szymczak, Historia najnowsza..., s. 97. 95 J. Choiñska-Mika, P. Skibiñski, P. Szlanta, K. Zieliñska, Historia..., s. 95; A. Garlicki, Historia 1815–1939..., s. 314. 96 A. Garlicki, Historia 1815–1939.., s. 314; M. G³adysz, Historia II..., s. 75; J. Czubaty, D. Stola, Histo- ria..., s. 321.

42 broni³ siê przed aresztowaniem, a podczas rozprawy przyznawa³, ¿e zas³u¿y³ na karê œmierci. Skazano go przez rozstrzelanie. Wyrok wykonano, a ostatnie s³owa Niewiadomskiego brzmia³y Ginê za Polskê, któr¹ gubi Pi³sudski”97. Informa- cja o procesie zabójcy prezydenta G. Narutowicza, jego os¹dzeniu, skazaniu na œmieræ oraz straceniu, zosta³a zamieszczona równie¿ w kilku innych podrêcz- nikach98. W narracjach podrêcznikowych pojawi³y siê informacje mówi¹ce, ¿e zbrodniczy czyn E. Niewiadomskiego mia³ w Polsce licznych obroñców99,aon sam wielu sympatyków. Podkreœlano, ¿e radykalne œrodowiska nacjonalistycz- ne uzna³y E. Niewiadomskiego za bohatera-mêczennika, a nastêpnie otoczy³y jego osobê kultem100. Anna Radziwi³³ i Wojciech Roszkowski podkreœlili, ¿e za- mordowanie prezydenta nie od razu otrzeŸwi³o zwolenników endecji, a w po- wstrzymaniu rozszerzania siê kultu E. Niewiadomskiego, zmuszony by³ inter- weniowaæ nawet Episkopat Polski101. Andrzej Garlicki zwróci³ uwagê, i¿ kult E. Niewiadomskiego pomagali jednak tworzyæ dzia³aczom skrajnej prawicy „niektórzy ksiê¿a”, którzy czynili z zamachowca „zbawcê ojczyzny”. Pomimo odprawiania mszy w jego intencji oraz sk³adania kwiatów na jego grobie nie zdo³ano jednak wykreowaæ z E. Niewiadomskiego powszechnie akceptowane- go bohatera narodowego102. Podobnie ca³¹ sytuacjê oceni³a G. Szel¹gowska, wed³ug której margines si³ nacjonalistycznych, które usi³owa³y wykreowaæ kult E. Niewiadomskiego, by³ stosunkowo w¹ski103. Dla czêœci autorów istotne by³o podkreœlenie, ¿e sytuacjê opanowano sto- sunkowo szybko. W opinii jednego z nich: „Wobec powszechnego wzburzenia Polska stanê³a na skraju wojny domowej” i tylko dziêki rozs¹dkowi przywód- ców partyjnych zdo³ano unikn¹æ dalszego rozlewu krwi104. Pisano, i¿ niezw³ocznie zastosowano konstytucyjne procedury zgodnie, z którymi obo- wi¹zki g³owy pañstwa przej¹³ Marsza³ek Sejmu – Maciej Rataj105. Niestety tylko w kilku podrêcznikach wspomniano, i¿ bezpoœrednio po zabójstwie prezydenta socjaliœci szykowali kontrdemonstracjê i rozprawê z prawic¹106. W tym miejscu warto podkreœliæ, ¿e takie plany mia³o tylko czêœæ dzia³aczy socjalistycznych,

97 J. Bednarz, M. Litwinienko, K. Zapa³a, Historia 3..., s. 64. 98 A. Garlicki, Historia 1815–1939.., s. 314; T. Ma³kowski, J. Rzeœniowiecki, Historia III..., s. 144; B. Burda, B. Halczak, R.M. Józefiak, M. Szymczak, op. cit., s. 98. 99 S. Sierpowski, Historia najnowsza ..., s. 48. 100 B. Burda, B. Halczak, R.M. Józefiak, M. Szymczak, Historia najnowsza..., s. 98. 101 A. Radziwi³³, W. Roszkowski, Historia 1871–1939..., s. 284. 102 A. Garlicki, Historia 1815–1939.., s. 314. 103 G. Szel¹gowska, Historia..., s. 291. 104 M. G³adysz, Historia II..., s. 75. 105 W. Pronobis, Polska i œwiat..., s. 111; T. Glubiñski, Historia 8..., s. 105–106; A. Garlicki, Historia 1815–1939.., s. 314; G. Szel¹gowska, Historia..., s. 291; A. Radziwi³³, W. Roszkowski, Historia 1871–1939..., s. 284; M. Jastrzêbska, M. ¯urawski, Historia 3..., s. 44. 106 A. Garlicki, Historia 1815–1939.., s. 314; J. Czubaty, D. Stola, Historia..., s. 321.

43 a w ich zablokowaniu kluczow¹ rolê odegra³ czo³owy polityk PPS Ignacy Da- szyñski107. Istotne znaczenie mia³o równie¿, choæ odnotowane tylko w czêœci opraco- wañ, powo³anie nowego rz¹du, na czele którego stan¹³ zawodowy wojskowy – gen. W³adys³aw Sikorski108. Jednym z pierwszych posuniêæ nowego prezesa Rady Ministrów, jak podkreœli³o czêœæ autorów, by³o wprowadzenie stanu wyj¹tkowego w stolicy i aresztowanie najbardziej zapalczywych agitatorów109. Wed³ug A. Garlickiego, który w tej opinii jest odosobniony, ostre s³owa, a wrêcz groŸby nowego premiera, by³y skierowane „raczej przeciwko pi³sudczykom i lewi- cy ni¿ przeciwko prawicy, która przera¿ona sytuacj¹ sama nawo³ywa³a do spokoju”110. W opracowaniach szkolnych wybór nastêpcy G. Narutowicza jest interpre- towany jako element stabilizacji sytuacji politycznej w kraju. W wyniku g³oso- wania przeprowadzonego 20 grudnia 1922 roku, a wiêc cztery dni po tragicznej œmierci G. Narutowicza, prezydentem zosta³ Stanis³aw Wojciechowski. W na- rracjach podrêcznikowych podkreœlono, ¿e tym razem, choæ nowego prezyden- ta popar³y dok³adnie te same ugrupowania polityczne, które wybra³y G. Naru- towicza, nie dosz³o jednak do protestów ze strony si³ prawicowych111. Witold Pronobis oceni³ to jako kolejn¹ pora¿kê prawicy112. Okolicznoœci elekcji drugie- go prezydenta szczegó³owo przedstawi³ A. Garlicki. Napisa³ on, i¿ po og³oszeniu wyniku wyborów, w którym Wojciechowski uzyska³ 298 g³osów i ju¿ w pier- wszej turze g³osowania pokona³ kandydata prawicy Kazimierza Morawskiego, który uzyska³ 221 g³osów, z ³aw lewicy pod adresem prawicy pad³ okrzyk: „Kie- dy go zabijecie?”. „Prawica – konkludowa³ autor opracowania – nie zamierza³a jednak Wojciechowskiego zabijaæ, ani nawet atakowaæ. Osi¹gnê³a bowiem swój cel: szansa na koalicjê lewicy, centrum i mniejszoœci narodowych zosta³a przekreœlona. Wiêcej nawet – pos³owie mniejszoœci narodowych zostali w³aœci- wie na zawsze wyeliminowani z parlamentarnej gry politycznej”113.

107 Tak¹ precyzyjn¹ informacjê mo¿na przeczytaæ jedynie w podrêcznikach A. Garlickiego oraz A. Radziwi³³ i W. Roszkowskiego. 108 W. Pronobis, Polska i œwiat..., s. 111; A. Garlicki, Historia 1815–1939..., s. 314; A. Pankowicz, Historia 3..., s. 342; G. Szel¹gowska, Historia..., s. 291; M. G³adysz, Historia II..., s. 75. 109 S. Sierpowski, Historia najnowsza ..., s. 49; A. Radziwi³³, W. Roszkowski, Historia 1871–1939..., s. 284; J. Czubaty, D. Stola, Historia..., s. 321. 110 A. Garlicki, Historia 1815–1939.., s. 314. 111 S. Sierpowski, Historia najnowsza ..., s. 48. Zob. tak¿e: G. Szel¹gowska, Historia..., s. 291; T. Glubiñ- ski, Historia 8..., s. 106; A. Pankowicz, Historia 3..., s. 342; A. Radziwi³³, W. Roszkowski, Historia 1871–1939..., s. 284; T. Ma³kowski, J. Rzeœniowiecki, Historia III..., s. 144; M. G³adysz, Historia II..., s. 75; B. Burda, B. Halczak, R.M. Józefiak, M. Szymczak, Historia najnowsza..., s. 98; J. Bednarz, M. Litwinienko, K. Zapa³a, op. cit., s. 64; J. Czubaty, D. Stola, Historia..., s. 321; M. Przybyliñski, Po- znaæ przesz³oœæ..., s. 135; J. Choiñska-Mika, P. Skibiñski, P. Szlanta, K. Zieliñska, Historia..., s. 95. 112 W. Pronobis, Polska i œwiat..., s. 111. 113 A. Garlicki, Historia 1815–1939.., s. 316.

44 W czêœci opracowañ autorzy pokusili siê o wnikliw¹ analizê konsekwencji, jakie spowodowa³o zamordowanie prezydenta G. Narutowicza. I tak w podrê- czniku A. Garlickiego czytamy, ¿e najg³êbsze wnioski z zamordowania prezy- denta wyci¹gnêli polscy socjaliœci. „To wówczas – pisa³ autor podrêcznika – po- wsta³o Towarzystwo Uniwersytetu Robotniczego (TUR), które wkrótce powo³a³o organizacjê m³odzie¿ow¹ (OMTUR) i Czerwone Harcerstwo. Socjali- œci uwa¿ali bowiem, ¿e system demokratyczny mo¿e obroniæ tylko spo³eczeñ- stwo œwiadome jego wartoœci, a tak¿e, ¿e socjalizm mog¹ realizowaæ jedynie lu- dzie do tego przygotowani”114. Opisuj¹c wydarzenia towarzysz¹ce wyborom prezydenckim z grudnia 1922 roku, autorzy postanowili u¿yæ okreœleñ wyrazistych i zapadaj¹cych w pamiêæ uczniów. T. Glubiñski, autor podrêcznika dla uczniów ósmej klasy szko³y pod- stawowej, napisa³, i¿ „Œmieræ prezydenta Narutowicza by³a dramatem ca³ej Rzeczypospolitej. (…) wydarzeniem bez precedensu w dziejach Polski”115. G. Szel¹gowska, obarczaj¹c moraln¹ odpowiedzialnoœci¹ za zabójstwo prezy- denta endecjê, stwierdzi³a, ¿e czyn ten „wstrz¹sn¹³ zdecydowan¹ wiêkszoœci¹ opinii publicznej”116. Podobnie zaistnia³¹ sytuacjê oceni³a A. Radziwi³³ i W. Roszkowski, którzy napisali, ¿e zabójstwo G. Narutowicza by³o szokiem i w istotny sposób zaci¹¿y³o na stosunkach politycznych w ca³ym okresie miêdzywojennym117. Podsumowuj¹c opis grudniowych wydarzeñ S. Sierpowski stwierdzi³, ¿e w Polsce panowa³a przygnêbiaj¹ca atmosfera, ale rachuby J. Pi³sudskiego na ponowne przejêcie w³adzy, pod pretekstem uspoko- jenia sytuacji, nie powiod³y siê118. Jego zdaniem „Demokracja parlamentarna, choæ nie bez ofiar i wielkich dramatów, przetrwa³a pierwszy wielki kryzys”119. Podobn¹ opiniê wyrazi³ A. Garlicki, który napisa³, ¿e w pierwszych godzinach i dniach po zabójstwie prezydenta „polska demokracja zda³a egzamin i to tym trudniejszy, ¿e zrodzi³a siê ledwie przed kilku laty”120. W. Pronobis zwróci³ uwagê, i¿ „Paradoksem pierwszego w dziejach Polski zabójstwa politycznego tak wysokiego rang¹ mê¿a stanu by³ fakt, ¿e ofiar¹ sta³ siê nie dyktator gwa³c¹cy wolnoœæ obywateli, a cz³owiek bêd¹cy uosobieniem demokratycznych metod sprawowania w³adzy”121. J. Wróbel wybory pierwszego prezydenta II Rzeczypospolitej okreœli³ mianem „okrutnej lekcji”, która pokaza³a, do czego prowadzi roznamiêtnienie nastrojów politycznych. W jego ocenie, choæ zdo³ano

114 Ibidem, s. 315. 115 T. Glubiñski, Historia 8..., s. 105. 116 G. Szel¹gowska, Historia..., s. 291. 117 A. Radziwi³³, W. Roszkowski, Historia 1871–1939..., s. 284. 118 S. Sierpowski, Historia najnowsza ..., s. 48. 119 Ibidem,s.49. 120 A. Garlicki, Historia 1815–1939.., s. 315. 121 W. Pronobis, Polska i œwiat..., s. 111.

45 roz³adowaæ napiêcie polityczne, to jednak „wydarzenia zwi¹zane z wyborem i zabójstwem Narutowicza w pewien sposób rzuci³y cieñ na ca³¹ demokracjê. Endecji na zawsze zapamiêtano, ¿e to jej histeryczne protesty natchnê³y zabójcê ¿¹dz¹ czynu dla ratowania Polski”122. W opinii M. G³adysza zabójstwo pierwszego prezydenta spotêgowa³o antagonizmy polityczne miêdzy Polakami. Ugrupowa- nia lewicowe, obarczaj¹c prawicê odpowiedzialnoœci¹ za morderstwo, ostro protestowa³y przeciwko podejmowanym w póŸniejszym okresie próbom stwo- rzenia centroprawicowych koalicji rz¹dowych123. Ma³gorzata Jastrzêbska i Przemys³aw ¯urawski uznali, ¿e zabójstwo g³owy pañstwa by³o szokiem dla spo³eczeñstwa i polskich elit politycznych124. Jerzy Kochanowski i Przemys³aw Matusik podkreœlili, i¿ zamordowanie prezydenta by³o najtragiczniejsz¹ konse- kwencj¹ wewnêtrznych problemów odradzaj¹cego siê pañstwa, któr¹ spowo- dowa³o nieprzygotowanie polskiego spo³eczeñstwa do zaawansowanej demo- kracji125. Autorzy podrêcznika wydanego przez WSiP dla gimnazjum napisali, ¿e wydarzenie z 16 grudnia by³o ciemn¹ plam¹ na historii Polski, gdy¿ dot¹d nie zdarzy³o siê, by g³owa pañstwa polskiego zginê³a z polskich r¹k. „Na szczêœcie, nigdy potem siê to nie powtórzy³o”126. O poziomie podrêczników szkolnych do nauczania historii decyduje jednak nie tylko narracja autorska, ale równie¿ ich obudowa dydaktyczna. Tworz¹ j¹ teksty Ÿród³owe, g³ównie historyczne, stosunkowo rzadko historiograficzne, ikonografia oraz bloki æwiczeniowe dla uczniów. Podejmuj¹c siê próby syntety- cznego omówienia tych materia³ów, w wybranych na potrzeby artyku³u podrê- cznikach, ju¿ na wstêpie nale¿y podkreœliæ, i¿ zarówno wœród Ÿróde³ pisanych, jak i ikonograficznych, mo¿na dokonaæ klasyfikacji, która pokazuje domi- nuj¹ce tendencje. I tak w analizowanych podrêcznikach Ÿród³a pisane s¹ repre- zentowane w odniesieniu do omawianej problematyki przez bardzo zró¿nico- wane materia³y. Dominuj¹ Ÿród³a opisowe nad normatywnymi. A¿ w trzech podrêcznikach przygotowanych dla uczniów liceum wykorzystano fragmenty wspomnieñ Marsza³ka Sejmu Macieja Rataja, opisuj¹ce wydarzenia z 11 grud- nia 1922 roku, czyli dnia zaprzysiê¿enia prezydenta G. Narutowicza127. Do Ÿró-

122 J. Wróbel, OdnaleŸæ przesz³oœæ..., s. 198–199. 123 M. G³adysz, Historia II..., s. 75–76. 124 M. Jastrzêbska, M. ¯urawski, Historia 3..., s. 44. 125 J. Kochanowski, P. Matusik, Cz³owiek i historia..., s. 47. 126 G. Kucharczyk, P. Milcarek, M. Robak, Przez tysi¹clecia..., s. 172. 127 Do wspomnianego tekstu autorzy podrêczników sformu³owali pytania problemowe dotycz¹ce Ÿróde³ agresywnych zachowañ pos³ów w sejmie (G. Szel¹gowska, op. cit., s. 310–311). Okreœlenia politycznych zwolenników i przeciwników G. Narutowicza oraz roli jak¹ w opisanych przez M. Rataja wydarzeniach stara³ siê odegraæ J. Pi³sudski (J. Czubaty, D. Stola, Historia..., s. 329). Tak¿e postawy pos³ów prawicy, nastrojów panuj¹cych na ulicach Warszawy w dniu zaprzysiê¿e- nia prezydenta oraz problemów proceduralnych, z jakimi musia³ radziæ sobie w zaistnia³ej sytua- cji Marsza³ek Sejmu (M. G³adysz, Historia II..., s. 83).

46 de³ pisanych nale¿y równie¿ wiersz Kazimierza Wierzyñskiego Szafot, który w swoim podrêczniku zamieœcili A. Radziwi³³ i W. Roszkowski128. ród³a nor- matywne reprezentuje Komunikat Kancelarii Cywilnej Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej o zabójstwie Gabriela Narutowicza z 16 grudnia 1922 roku, zamieszczony w podrêczniku gimnazjalnym wydawnictwa Wiking129. Wœród Ÿróde³ ikonograficznych dominuj¹ fotografie prezydenta G. Naruto- wicza. Najczêœciej zamieszczana w podrêcznikach fotografia przedstawia go przy biurku jako urzêduj¹cego prezydenta130. Ponadto w jednym z podrêczni- ków zamieszczono portret G. Narutowicza jako urzêduj¹cego prezydenta131. W podrêcznikach odnajdujemy równie¿ inne fotografie G. Narutowicza, po- chodz¹ce z okresu, gdy nie pe³ni³ jeszcze obowi¹zków prezydenta132. W jednym opracowaniu zamieszczono równie¿ fotografiê przedstawiaj¹c¹ J. Pi³sudskiego i G. Narutowicza siedz¹cych przy ma³ym okr¹g³ym stoliku, któr¹ wykonano za- pewne 14 grudnia 1922 r. podczas uroczystoœci przekazania obowi¹zków g³owy pañstwa prezydentowi133. W kilku podrêcznikach zamieszczono równie¿ poje- dyncze fotografie przedstawiaj¹ce gmach Towarzystwa Zachêty Sztuk Piêk- nych w Warszawie z podpisem, i¿ jest to miejsce, w którym zamordowano pre- zydenta G. Narutowicza134, stra¿ przy trumnie zamordowanego prezydenta135 oraz Plac Zamkowy w Warszawie podczas jego pogrzebu136. Przechodz¹c do podsumowania, warto zwróciæ uwagê na wydane w ostat- nich kilkunastu latach publikacje poœwiêcone osobom i wydarzeniom bezpo- œrednio zwi¹zanym z pierwszymi wyborami prezydenckimi w historii Polski. Poœród publikacji wydanych po 1989 roku szczególne miejsce zajmuj¹ opraco- wania poœwiêcone osobie prezydenta G. Narutowicza. Ich autorzy zaprezen- towali zró¿nicowanie interpretacje wydarzeñ towarzysz¹cych elekcji oraz tragicz-

128 A. Radziwi³³, W. Roszkowski, Historia 1871–1939..., s. 284. 129 Z dokumentu uczniowie mogli dowiedzieæ siê w szczegó³ach o ostatnich minutach ¿ycia prezy- denta, okolicznoœciach jego œmierci oraz procedurach, jakie zosta³y wdro¿one po jego zamordo- waniu (M. Jastrzêbska, M. ¯urawski, Historia 3..., s. 43). 130 A. Pankowicz, Historia 3..., s. 342; M. Jastrzêbska, M. ¯urawski, Historia 3..., s. 43. Ta sama foto- grafia, tyle tylko, ¿e prezentuj¹c¹ zbli¿enie G. Narutowicza zosta³a zamieszczona w kilku innych opracowaniach (T. Glubiñski, Historia 8..., s. 105; S. Sierpowski, Historia najnowsza..., s. 47; A. Ra- dziwi³³, W. Roszkowski, Historia 1871–1939..., s. 283; J. Bednarz, M. Litwinienko, K. Zapa³a, Histo- ria 3..., s. 64; B. Burda, B. Halczak, R.M. Józefiak, M. Szymczak, Historia najnowsza..., s. 97; J. Czubaty, D. Stola, Historia..., s. 320). 131 J. Choiñska-Mika, P. Skibiñski, P. Szlanta, K. Zieliñska, Historia..., s. 95. 132 A. Garlicki,Historia 1815–1939.., s. 313. 133 G. Szel¹gowska, Historia..., s. 291. 134 T. Ma³kowski, J. Rzeœniowiecki, Historia III..., s. 143. 135 G. Kucharczyk, P. Milcarek, M. Robak, Przez tysi¹clecia ..., s. 171. 136 T. Ma³kowski, J. Rzeœniowiecki, Historia III..., s. 144.

47 nej œmierci prezydenta137. Reprezentatywne dla wiêkszoœci publikacji stanowi- sko zaprezentowa³ biograf pierwszego prezydenta Marek Andrzejewski, który podkreœli³, ¿e zamordowanie G. Narutowicza stanowi³o dla wiêkszoœci Polaków szok138. W jego ocenie zamach na g³owê pañstwa z 16 grudnia 1922 roku by³ obcy polskiej tradycji politycznej, przez co powinien sk³aniaæ do refleksji nad niebezpieczeñstwem, jakie dla ¿ycia politycznego stanowi fanatyzm polityczny i religijny139. Dla drugiej grupy charakterystyczna jest opinia wyra¿ona przez Zofiê Waszkiewicz, która po dokonaniu analizy ustaleñ historyków, zaj- muj¹cych siê okolicznoœciami elekcji i zamordowania G. Narutowicza, stwier- dzi³a, i¿ w bardzo ograniczonym zakresie wp³ynê³y one na wyciszenie sporu o Polskê, jaki z J. Pi³sudskim toczy³a prawica 140. W ostatnim czasie okolicznoœci

137 Do wa¿niejszych publikacji, obok wymienionych ju¿ wczeœniej w przypisach, nale¿y zaliczyæ: Z. Kaczmarek, Trzej prezydenci II Rzeczypospolitej, Warszawa 1988, s. 11–65; Gabriel Narutowicz pier- wszy prezydent Rzeczypospolitej (1922), [w:] A. Ajnenkiel (red.), Prezydenci Polski, Warszawa 1991, s. 33–38; P. Rybarczyk, „Dziennik Bydgoski” wobec wyboru Gabriela Narutowicza na prezydenta Rze- czypospolitej Polskiej w 1922 roku, „Kronika Bydgoska” 2003, t. 25, s. 104–128; M. So³tysik, Czarna godzina polskiej demokracji, „Palestra” 2003, nr 2, s. 166–172; M. Mazur, Media endeckie wobec wyboru i œmierci pierwszego prezydenta RP Gabriela Narutowicza, „Dzieje Najnowsze” 2010, nr 2, s. 51–69; P. D¹browski, Zabójstwo Prezydenta Gabriela Narutowicza – proces Eligiusza Niewiadomskiego, „Impon- derabilia. Biuletyn Pi³sudczykowski” 2011, nr 2, s. 144–165. 138 Prof. Marek Andrzejewski z Instytutu Historii Uniwersytetu Gdañskiego (UG) s³usznie zauwa- ¿y³, ¿e zainteresowanie postaci¹ G. Narutowicza zarówno w okresie miêdzywojennym, PRL-u, jak i po 1989 roku koncentruje siê na ostatnim tygodniu jego ¿ycia (9–16 grudnia 1922 roku). T¹ ze wszech miar krzywdz¹c¹, dla postaci tak wielowymiarowej jak G. Narutowicz sytuacjê, zapew- ne trudno bêdzie zmieniæ, co dowodzi jak silne piêtno na historii odciska jej polityczny wymiar. Tym cenniejsze s¹ wiêc publikacje wspomnianego wyk³adowcy UG, który od wielu lat konsek- wentnie przybli¿a polskim i zagranicznym czytelnikom postaæ G. Narutowicza w pe³nym wymia- rze, ale jednoczeœnie bez nadmiernego wyolbrzymiana jego zas³ug. Zob. m.in.: Kilka uwag o Gabrielu Narutowiczu, [w:] M. Mroczko (red.), Polska i Polacy. Studia z dziejów polskiej myœli i kultury politycznej XIX i XX wieku, Gdañsk 2001, s. 43; Gabriel Narutowicz i jego rezygnacja z profesury w zurych- skiej politechnice w 1919 r., „Dzieje Najnowsze” 2005, nr 3, s. 137–139; Gabriel Narutowicz. Wasserba- uer, Hochschullehrer und Politiker, Züruch 2006. 139 M. Andrzejewski, Kilka uwag..., s. 52. Autor, co nale¿y podkreœliæ, nie ulega jednak, czêstej wœród czêœci historyków, tendencji do jednoznacznego wskazywania potencjalnego zagro¿enia dla de- mokracji tylko ze strony ugrupowañ prawicowych. Nie ma jednak obiekcji przed krytyk¹, nota bene w pe³ni uzasadnion¹, irracjonalnego sprzeciwu czêœci pos³ów Zjednoczenia Chrzeœcijañ- sko-Narodowego wobec pomys³u nadania w 1992 roku jednej z sal w gmachu Sejmu imienia Ga- briela Narutowicza (M. Andrzejewski, Gabriel Narutowicz…, s. 144). 140 „Prezydent Gabriel Narutowicz – mo¿na przeczytaæ w przywo³anym artykule – sta³ siê pionkiem w grze, drugorzêdn¹ i wówczas, i dzisiaj postaci¹ dramatu. I by³ to tylko dramat jego samego i je- go rodziny, bo tak naprawdê nigdy nie sta³ siê dramatem – Polski. […] Narutowicz zap³aci³ naj- wy¿sz¹ cenê za trwaj¹cy ju¿ w latach zaborów konflikt miêdzy obozem niepodleg³oœciowym, skupionym wokó³ J. Pi³sudskiego, chocia¿ nie mia³ on monopolu na walkê o niepodleg³oœæ Rze- czypospolitej, oraz obozem prawicy, w którym prym wiod³a […] Narodowa Demokracja z jej du- chowym przywódc¹ R. Dmowskim, rzecznikiem nowoczesnego nacjonalizmu i ograniczonej demokracji” (Z. Waszkiewicz, Œmieræ prezydenta Gabriela Narutowicza – Zabójstwo na zlecenie czy tragi- czny fina³ walki o w³adzê?, [w:] T. Sikorski, A. W¹tor (red.), Narodowa Demokracja XIX-XX wiek (Koncepcje-Ludzie-Dzia³alnoœæ), Szczecin 2008, s. 627, 628). Problematyk¹ wyborów prezydenckich 1922 roku oraz œmierci G. Narutowicza Z. Waszkiewicz zajmuje siê od wielu lat, co potwierdzaj¹

48 burzliwych wydarzeñ z grudnia 1922 roku zosta³y przywo³ane równie¿ w popu- larnych opracowaniach historycznych. Warto tu wymieniæ m. in. tekst Zbrodnia w Zachêcie zamieszczony w publikacji koncentruj¹cej siê na burzliwych wyda- rzeniach z dziejów II Rzeczypospolitej141. Popularny charakter ma równie¿ wy- dana w 2004 roku antologia tekstów dotycz¹cych G. Narutowicza opracowana przez Mariana Marka Drozdowskiego142. Daria Na³êcz w pracy poœwiêconej postawie polskiej inteligencji wobec nie- podleg³oœci, a opublikowanej niespe³na dwie dekady temu, napisa³a, ¿e regu³y demokracji „zakwestionowane zosta³y przy pierwszym starciu, a uk³ad si³ w se- jmowych zapowiada³ kolejne, wcale nie ³agodniejsze spiêcia”143. Zbli¿on¹ opi- niê w tym samym czasie wyrazi³ równie¿ Janusz Pajewski, który stwierdzi³, i¿ wydawa³o siê tylko, ¿e wraz otwarciem pierwszego Sejmu Ordynaryjnego (28 listopada 1922 roku) i wyborem pierwszego prezydenta Rzeczypospolitej (9 grudnia 1922 roku), otworzy³ siê nowy okres w ¿yciu odbudowuj¹cego siê pañstwa”. Niestety okres ten ju¿ na wstêpie przeszed³ wstrz¹s i zosta³ „zatruty” spraw¹ wyboru prezydenta144. Jak widaæ z przytoczonych opinii, które znajduj¹ odzwierciedlenie w narracjach podrêcznikowych, wybory prezydenckie z grud- nia 1922 roku powa¿nie zaci¹¿y³y na historii II Rzeczypospolitej. Konkluzj¹ podjêtej w artykule problematyki mo¿e byæ stwierdzenie, ¿e obraz wyborów pierwszego prezydenta w historii Polski oraz towarzysz¹cych im wydarzeñ, w wiêkszoœci szkolnych podrêczników historii wydanych po prze³omie 1989 roku, zosta³ przedstawiony w sposób rzeczowy i zgodny z najnowszymi ustaleniami polskiej historiografii. Nie oznacza to, i¿ nie ma elementów, które warto dowartoœciowaæ przez umieszczenie wiêkszej iloœci informacji w podrêcznikach. Czyni¹c tak, autorzy musz¹ jednak pamiêtaæ o ograniczonej liczbie godzin historii, jak¹ dysponuj¹ nauczyciele na wszystkich

opublikowane przez ni¹ artyku³y: (Idem, Spo³eczeñstwo Torunia wobec wyboru i zabójstwa prezy- denta Gabriela Narutowicza. Z dziejów walki endecji o w³adzê, „Rocznik Toruñski” 1985, t. 17, s. 125–170; Eadem, Wybór i zabójstwo prezydenta Gabriela Narutowicza w ocenie ambasadora w³oskiego Francesco Tomassiniego, [w:] A. Tomczak (red.), Toruñskie Studia Polsko-W³oskie (Studi Polacco-Italiani di Toruñ), Toruñ 1986, s. 143–175; Eadem, Wp³yw prasy prawicowej na przebieg walki o urz¹d prezyden- ta II Rzeczypospolitej w 1922 roku, [w:] W. Wojciechowski (red.), Polska i jej s¹siedzi w czasach najno- wszych, Toruñ 1995, s. 89–103). 141 S. Koper, Afery i skandale Drugiej Rzeczypospolitej, Warszawa 2011, s. 35–63. Opracowanie to, choæ znacznie skromniejsze objêtoœciowo, przypomina swoim uk³adem publikacje: M. Ruszczyc, Pierwszy prezydent Gabriel Narutowicz, Warszawa 1967, s. 196–278; Idem, Strza³y w Zachêcie, Katowi- ce 1987; F. Bernaœ, Gabriel Narutowicz, Warszawa 1979, s. 64–95; Idem, Ofiary fanatyzmu, Warsza- wa 1987, s. 115–188. 142 Gabriel Narutowicz. Prezydent RP we wspomnieniach, relacjach i dokumentach, wybór i opracowanie M.M. Drozdowski, Warszawa 2004. 143 D. Na³êcz, Sen o w³adzy. Inteligencja wobec niepodleg³oœci, Warszawa 1994, s. 195. 144 J. Pajewski, Budowa ..., s. 199–200.

49 poziomach szkolnej edukacji145. Warto tu przypomnieæ, ¿e podpisane 23 grud- nia 2008 roku rozporz¹dzenie ministra resortu oœwiaty spowodowa³o, i¿ defini- tywnie od 2011 roku historiê obejmuj¹c¹ wydarzenia po 1918 roku, naucza siê ju¿ tylko w szko³ach podstawowych – klasa szósta oraz szko³ach ponadgimna- zjalnych. Bez wzglêdu jednak na to, w jakim wymiarze godzinowym oraz na ja- kim etapie nauczania historii jest poruszana kwestia wyborów prezydenckich i ich nastêpstw z grudnia 1922 roku, nie ulega w¹tpliwoœci, i¿ na d³ugo pozo- stan¹ one symbolem dramatu odradzaj¹cego siê pañstwa polskiego. Emocje ujawnione w Sejmie, manifestacje i starcia na ulicach, wreszcie mord politycz- ny, którego ofiar¹ pad³ pierwszy obywatel Rzeczypospolitej, stanowi¹ przestro- gê. Swoist¹ lekcjê, której nie mo¿na odrobiæ jednorazowo, a tym bardziej po- traktowaæ jak wielu informacji przekazywanych w szkole.

Behind the scenes of the first presidential election in Poland in December 1922 in some school textbooks of history of the Third Republic of Poland (Summary)

The murder of the first President of the Second Republic of Poland Gabriel Na- rutowicz on 16th December 1922 by Eligiusz Niewiadomski was one of the most dra- matic events of the interwar period of Polish history. The event of this magnitude naturally took an important place in historical education. This statement refers both to the historical narrative presented in Polish school before 1939, in Poland ruled by the communist camp, i.e. between 1945 and 1989, and in free Poland after the Autumn of Nations in 1989. This article presents a synthetic analysis of the events of December 1922 in the historical school education. This means that pri- mary sources of materials used in developing all kinds of publications have been prepared for teaching and learning history in Polish schools. In this group school

145 Z takiego samego za³o¿enia wyszli autorzy najnowszych podrêczników wydanych na potrzeby nowej podstawy programowej kszta³cenia ogólnego w szko³ach ponadgimnazjalnych, którzy ra- cjonalnie potraktowali temat wyborów prezydenckich w grudniu 1922 roku. Potwierdza to anali- za opracowañ udostêpnionych nauczycielom jeszcze przed ich oficjalnym wydaniem (czêsto nawet przed uzyskaniem pozytywnych opinii rzeczoznawców Ministerstwa Edukacji Narodo- wej) w wersji demonstracyjnej, testowej, promocyjnej lub tzw. edycji specjalnej nieprzeznaczonej do sprzeda¿y. Zob.: S. Roszak, J. K³aczkow, Poznaæ przesz³oœæ. Wiek XX, Podrêcznik do historii dla szkó³ ponadgimnazjalnych. Zakres podstawowy, klasa I, Warszawa 2011, s. 91; R. Dolecki, K. Gu- towski, J. Smoleñski, Po prostu historia, Podrêcznik do liceum i technikum – zakres podstawowy., Warszawa 2012, s. 49–50; A. Brzozowski, G. Szczepañski, Ku wspó³czesnoœci. Dzieje najnowsze 1918–2006, Podrêcznik do historii dla klasy I liceum i technikum – zakres podstawowy, Warsza- wa 2012, s. 38–41; J. Ustrzycki, Historia, Podrêcznik dla szkó³ ponadgimnazjlanych – zakres pod- stawowy, Gdynia 2012, s. 52; B. Burda, B. Halczak, R.M. Józefiak. A. Roszak. M. Szymczak, Historia najnowsza,..., s. 76–77. W zestawieniu uwzglêdniono podrêczniki udostêpnione nauczycie- lom historii przed 31 marca 2012 roku.

50 history textbooks occupy a unique position. The analysis of textbooks shows that the turbulent events of December 1922 over the past ninety years has been pre- sented not only as a part of wider historical knowledge. During his reign Marshal Pilsudski and his camp first used Narutowicz’s death stressing that he was the vic- tim of persecution of the National Democracy. Similarly, the situation was pre- sented in terms of narrative textbooks from 1945 to 1989. During communist rule, the events of December 1922 were also used to criticize the generally political situa- tion of the Second Republic of Poland. More balanced assessment of the situation, which does not justify the crime committed on the president, appeared after 1989. The analysis of the events of December 1922 used in historical education, cannot clearly state how much breakthrough character they had. This conclusion also ap- plies to assess the proverbial pass of the exam by the Polish state and its society in the time of undeniable crisis that took place in December 1922. It also be empha- sized that the facts presented to students about the title event for the last ninety years, in very different periods of Polish history were constantly reinforced by the media message. Depending on the sympathies and intentions of its authors the me- dia message strengthens or refutes the image formed in the course of historical school education.

51 „BYLIŒMY KROPL¥ W MORZU WYBUJA£EGO, ROZHUKANEGO MOSKALOFILSTWA…” – WARSZAWSKA ORGANIZACJA PPS W PIERWSZYM ROKU WIELKIEJ WOJNY

KAMIL PISKA£A*

Wprzededniu I wojny œwiatowej (1914–1918) polski obóz niepodleg³oœciowo- socjalistyczny w Kongresówce znajdowa³ siê w g³êbokim kryzysie. Na tle ró¿nic programowych, które – upraszczaj¹c – dotyczy³y tego, czy wiêkszy nacisk w bie¿¹cej dzia³alnoœci k³aœæ nale¿y na propagandê idei socjalistycznych i pracê w œrodowiskach robotniczych, czy te¿ za cenê rezygnacji z czêœci radykalnych spo³ecznie postulatów, d¹¿yæ do budowy szerokiego bloku politycznego wspie- raj¹cego koncepcje irredentystyczne, dosz³o w PPS do roz³amu. W 1912 roku powsta³a PPS – „Opozycja”, kierowana przez Feliksa Perla oraz jego wspó³pra- cowników, skupionych wczeœniej g³ównie w Wydziale Organizacyjnym PPS1. „Opozycjonistom”, mimo du¿ego nacisku na popularyzacjê radykalnych, socja- listycznych hase³, nie uda³o siê osi¹gn¹æ powa¿niejszych sukcesów i zdobyæ wiêkszych wp³ywów wœród proletariatu Kongresówki. Nie lepiej wiod³o siê te¿, zdominowanej przez zwolenników polityki Józefa Pi³sudskiego, „legalnej” PPS. Ciê¿ar jej dzia³alnoœci przeniós³ siê zdecydowanie do Galicji, a – jak siê wówczas mówi³o – „robota wojskowa” stanowi³a najwa¿niejszy element dzia³alnoœci partii. Owocowa³o to s³aboœci¹ obydwu nurtów niepodleg³oœciowe- go socjalizmu w Królestwie i marginalizacj¹ ich wp³ywów w œrodowisku robot-

* Kamil Piska³a – magister historii. Doktorant na Wydziale Filozoficzno-Historycznym Uniwer- sytetu £ódzkiego. 1 Por. J. Holzer, Nurt opozycyjny w PPS-Frakcji Rewolucyjnej i PPS-Opozycja (1909–1914), „Przegl¹d Hi- storyczny” 1959, z. 3.

52 niczym. Z PPS zosta³a tylko legenda2 – jak zauwa¿a³ wówczas samokrytycznie jeden z dzia³aczy. W Królestwie istnia³y szcz¹tki organizacji, w niewielkim tyl- ko zakresie kolportowano partyjn¹ „bibu³ê”. W poszczególnych oœrodkach przetrwa³y raczej pewne kontakty, podtrzymywane przez coraz wê¿sze grono funkcjonariuszy, ani¿eli jakieœ stabilne struktury. Oczywiœcie, sporo by³o daw- nych cz³onków czy sympatyków partii, obecnie jednak wycofali siê oni z aktyw- nej dzia³alnoœci. Wybuch wojny zasta³ wiêc socjalistów kompletnie nieprzygotowanych i zmusza³ ich, jeœli chcieli odegraæ w tych prze³omowych wydarzeniach istotn¹ rolê jako odrêbna si³a ideowa i organizacyjna, do odbudowy partyjnych struk- tur i ciê¿kiej pracy nad odzyskaniem wp³ywów w szerokich krêgach królewiac- kiego spo³eczeñstwa. Celem niniejszego artyku³u bêdzie przyjrzenie siê przebie- gowi tego procesu na terenie Warszawy w pierwszym roku wojny, gdy w³adzê nad miastem wci¹¿ sprawowali Rosjanie. Sto³eczny charakter Warszawy i jej polityczne znaczenie, sprawia³y, ¿e kwestia odbudowy silnej organizacji socjali- stycznej na tym terenie nabiera³a szczególnego znaczenia i okaza³a siê, jak po- kaza³y dalsze wydarzenia, istotna z punktu widzenia realizacji planów ca³ego obozu lewicy niepodleg³oœciowej. Tymczasem w polskiej historiografii jest to wci¹¿ jeszcze epizod s³abo zbadany3. Wynika to przede wszystkim z powa¿nego niedostatku Ÿróde³ i ich znacznego rozproszenia. Ów niedostatek jest w du¿ej mierze efektem g³êbokiego zakonspirowania dzia³alnoœci socjalistów w War- szawie i pewnej „p³ynnoœci” partyjnych struktur w tym okresie. St¹d te¿ w pra- cy nad niniejszym artyku³em wykorzystano bardzo ró¿norodny materia³ Ÿród³owy, pochodz¹cy z kilku zespo³ów archiwalnych i spuœcizn. Cennym uzu- pe³nieniem by³y tak¿e teksty o charakterze wspomnieniowym oraz prasa, szczególnie wydawane nielegalnie w Warszawie pismo „Do Czynu” oraz reda- gowany przez F.Perla „Robotnik”. Mam nadziejê, ¿e dziêki oparciu artyku³u na tak zakreœlonej bazie Ÿród³owej mo¿liwe stanie siê lepsze poznanie tego wa¿ne- go, a zarazem trochê zapomnianego, okresu w dziejach PPS.

2 Cyt. za: T. £adyka, Polska Partia Socjalistyczna (Frakcja Rewolucyjna) 1906–1914, Warszawa 1972, s. 294. 3 Problematyk¹ t¹, choæ raczej na marginesie g³ównego w¹tku swojej pracy, zajmowa³ siê prof. Henryk Jab³oñski w rozprawie pod tytu³em Polityka Polskiej Partii Socjalistycznej w czasie wojny 1914–1918 (Warszawa 1958). Wiele interesuj¹cych informacji na ten temat przynosz¹ tak¿e pra- ce o charakterze biograficznym, poœwiêcone czynnym wówczas na warszawskim gruncie dzia³aczom; por. M. Œliwa, Myœl polityczna Mieczys³awa Niedzia³kowskiego (1893–1940), Warszawa 1980; I. Werschler, Z dziejów obozu belwederskiego. Tadeusz Ho³ówko: ¿ycie i dzia³alnoœæ, Warszawa 1984; M. Nartonowicz-Kot, Bronis³aw Ziemiêcki (1885–1944). Na drodze do wolnej Polski, [w:] T. Du- bicki, T. Panecki (red.), Z dziejów Polski XIX i XX wieku. Ksiêga jubileuszowa ofiarowana Profesorowi Ry- szardowi Szwedowi, Czêstochowa 2004; K. Czekaj, Artur Œliwiñski (1877–1953). Polityk, publicysta, historyk, Warszawa 2011.

53 Przywrócenie jednoœci partii i powo³anie nowego CKR

Wybuch wojny œwiatowej, w której naprzeciwko siebie stanêli trzej zabor- cy, przyniós³ niemal natychmiast likwidacjê, trwaj¹cego od 1912 roku, roz³amu w PPS. „Opozycjoniœci”, z Perlem na czele, w nowej sytuacji geopolitycznej, wrócili na ³ono partii. Nie uchroni³o to jednak PPS przed faktycznym zawiesze- niem dzia³alnoœci w pierwszych tygodniach wojny. Jak pisa³ Leon Wasilewski, wybuch konfliktu spowodowa³ „zupe³n¹ dezorganizacjê partii, która na jakiœ, doœæ krótki zreszt¹ czas, zamar³a pod wzglêdem organizacyjnym (…) front bo- jowy, oddzielaj¹cy od siebie g³ówne oœrodki ruchu, uniemo¿liwia³ samo istnie- nie jednolitej organizacji”4. Sporo czasu up³ynê³o wiêc, zanim powo³ano w no- wym sk³adzie Centralny Komitet Robotniczy (CKR), czyli instancjê statutowo kieruj¹c¹ bie¿¹c¹ dzia³alnoœci¹ partii. Nast¹pi³o to dopiero na konferencji par- tyjnej, odbytej 28 XII 1914 roku w Zag³êbiu, a w jego sk³ad weszli: Marian Mali- nowski, Tomasz Arciszewski oraz Feliks Perl, który obj¹³ równie¿ redakcjê „Ro- botnika” i sta³ siê de facto przywódc¹ partii. Jak widomo, dawni liderzy, z Pi³sudskim i S³awkiem na czele, zaanga¿owali siê w akcjê legionow¹ i budowê szerokiego porozumienia politycznego skierowanego przeciwko Rosji. W ich miejsce na czele partii stanêli dzia³acze dotychczas pozostaj¹cy trochê na „dru- gim planie” i w³aœnie dawni „opozycjoniœci”. Kszta³tuj¹ce siê nowe kierownictwo partii mia³o nie³atwe zadanie przed sob¹. Brakowa³o doœwiadczonych dzia³aczy, spora ich czêœæ bowiem znalaz³a siê w Legionach, a przebieg linii frontu w zasadzie uniemo¿liwia³ sprawowanie nadzoru nad bie¿¹c¹ dzia³alnoœci¹ komórek pepeesowskich znajduj¹cych siê na terenach pozostaj¹cych pod w³adz¹ Rosjan. Nale¿a³o wobec tego liczyæ na sa- modzieln¹ inicjatywê i polityczn¹ intuicjê kierowników organizacji PPS w po- szczególnych oœrodkach.

Aktywnoœæ Artura Œliwiñskiego i powstanie ZON

Na gruncie warszawskim w przededniu wojny organizacje obydwu frakcji PPS dysponowa³y marginalnymi wp³ywami. Ludwik Abramowicz pisa³ póŸ- niej, doœæ zreszt¹ eufemistycznie, ¿e „potê¿na ongiœ PPS, w chwili wybuchu wojny, (…) posiada³a wp³yw nader problematyczny”5. Przygnêbiaj¹cy obraz

4 Cyt. za: W. Pobóg-Malinowski, Najnowsza historia polityczna Polski (1914–1939), t. 2, b.m.w., 2004, s. 18–19, przyp. 18. 5 L. Abramowicz, Warszawa podziemna, „Wiadomoœci Polskie”, nr 57/58, 25 XII 1915, s. 25.

54 stanu partyjnej organizacji w Warszawie i w ca³ym Królestwie wy³ania siê zreszt¹ tak¿e z lektury protoko³ów Rad Partyjnych PPS z 1913 i 1914 roku6. Wobec s³aboœci partyjnych struktur, rolê reprezentanta PPS na gruncie wa- rszawskim wzi¹³ na siebie znany publicysta i popularyzator historii, Artur Œli- wiñski. By³ on ju¿ od kilku lat blisko zwi¹zany z œrodowiskiem skupionym wokó³ J. Pi³sudskiego, nic wiêc dziwnego wiêc, ¿e Komendant w³aœnie jemu powierzy³ w pierwszych dniach sierpnia zadanie utworzenia w Warszawie zakonspirowanego Rz¹du Narodowego, którego powstanie wczeœniej og³osi³, jak wiadomo, politykom galicyjskim7. S³ynna mistyfikacja z Rz¹dem Narodo- wym wielokrotnie by³a ju¿ opisywana w historiografii, nie ma wiêc potrzeby tu- taj siê nad ni¹ szczegó³owo rozwodziæ. Misja Œliwiñskiego nie powiod³a siê jed- nak. By³ to efekt s³aboœci politycznego zaplecza obozu irredenty w Warszawie, rozbicia tutejszej PPS i silnych nastrojów prorosyjskich8. Z jednej strony ode- zwa naczelnego wodza rosyjskiej armii, wielkiego ksiêcia Miko³aja Miko³ajewi- cza, zapowiadaj¹ca zjednoczenie ziem polskich pod ber³em cara oraz o¿ywiona agitacja narodowej demokracji, z drugiej zaœ wieœci o zbombardowaniu Kalisza przez Niemców, w istotny sposób wp³ywa³y na postawê mieszkañców Króle- stwa. „W Warszawie w owym czasie panowa³a atmosfera okropna – wspomina³ po dwudziestu latach Œliwiñski – Dzienniki, rozpisuj¹ce siê ze zrozumia³¹ zgroz¹ o bestialstwie Niemców w Kaliszu, bi³y jednoczeœnie w radosne dzwony z powodu manifestu w.ks. Miko³aja. Istny sza³ moskalofilstwa ogarn¹³ niemal ca³¹ prasê, spo³eczeñstwo, ulicê. Publicznoœæ warszawska wiwatowa³a na czeœæ maszeruj¹cych przez miasto «naszych wojsk», wpada³a w entuzjazm na widok moskiewskiego munduru, a nawet pod kopyta koni kozackich sypa³a wi¹zanki ¿ywej zieleni i kwiatów”9. Mimo to Œliwiñski podj¹³ inicjatywê konsolidacji nie- chêtnych „moskalofilstwu” endecji si³ politycznych, co zaowocowa³o wkrótce

6 R. Jaworowski, w trakcie IX Rady Partyjnej w paŸdzierniku 1913 roku mówi³: robotnicy starsi tylko cudem nie uciekaj¹ do opozycji. Nastrój beznadziejnoœci, bo kilka lat to samo jest i nie polepsza siê. Widz¹ lu- dzie cofanie siê roboty, co naturalnie nastrój obni¿a, podatek niechêtnie siê op³aca, nowych stosunków nikt nie wyszukuje, w walkach ekonomicznych nie ma. […] W kraju absolutnie na partiê dawaæ pieniêdzy nie chc¹. Wszystkie adresy stara³em siê wyzyskaæ i nic albo prawie nic nie otrzymano, por. Rady Partyjne PPS-Frakcji Rewolucyjnej (1909–1914), cz. III, oprac. A. Garlicki, „Z pola walki” 1967, nr 2. 7 K. Czekaj, Artur Œliwiñski..., s. 73–77. 8 A. Œliwiñski wspomina³ póŸniej: organizacja PPS w owym czasie by³a na gruncie warszawskim rozbita doszczêtnie, a w innych, s³abych, lub ledwie wegetuj¹cych stronnictwach nie mieliœmy […] na tyle zaufanych przyjació³, aby zwróciæ siê do nich o pomoc w tak trudnej sprawie. 9 A. Œliwiñski, Wspomnienia sprzed 20 lat (cz. I), „Tygodnik Ilustrowany” 1934, nr 36, s. 706.

55 powstaniem Zjednoczenia Organizacji Niepodleg³oœciowych (ZON)10.Nafo- rum Zjednoczenia reprezentowana by³a równie¿, w osobie Œliwiñskiego, PPS. I choæ ZON, o czym jeszcze powiemy, okaza³o siê ostatecznie efemeryd¹, to sta- nowi³o pierwszy krok na drodze zbli¿enia stronnictw zajmuj¹cych antyrosyj- skie pozycje, a zarazem mo¿e uchodziæ te¿ za pierwszy przejaw dzia³alnoœci warszawskiej PPS w latach wojny. W odbudowie struktur partii Œliwiñski odegra³ jednak rolê raczej drugopla- now¹; nie by³ bowiem to typ dzia³acza i agitatora. Nadawa³ siê bardziej do funk- cji reprezentanta PPS w œrodowiskach inteligencji, przedstawiciela partii zdol- nego do kompromisu i negocjacji z innymi stronnictwami. Tak¹ te¿ wkrótce po- zycjê zaj¹³, z czasem zreszt¹ przechodz¹c do dzia³alnoœci w ugrupowaniach „inteligenckich” – Zwi¹zku Patriotów, a póŸniej Stronnictwie Niezawis³oœci Narodowej. Ciê¿ar odtwarzania PPS spad³ przede wszystkim na barki przyby- waj¹cych do Warszawy dawnych „fraków”: Konstancji Klempiñskiej („Jadwi- gi”, „Klary”) i Boles³awa Czarkowskiego („Leona”) oraz grupy m³odych dzia³aczy, wywodz¹cych siê z ruchu m³odzie¿y postêpowo-niepodleg³oœciowej, czyli tzw. „filarecji”11.

Odbudowa warszawskiej PPS

Proces odbudowy partii by³ doœæ skomplikowany i nie przebiega³, jak siê wydaje, w sposób zupe³nie harmonijny. Wobec szczup³oœci Ÿróde³ trudno go zreszt¹ szczegó³owo odtworzyæ. W momencie wybuchu wojny, za funkcjono- wanie organizacji warszawskiej PPS odpowiada³ Rajmund Jaworowski oraz, w mniejszym stopniu, Konstancja Klempiñska (od 1915 roku ¿ona Jaworow- skiego). Sierpieñ 1914 roku zasta³ oboje w Krakowie, na naradzie funkcjona-

10 ZON powo³ano do ¿ycia na zebraniu w mieszkaniu Œliwiñskiego w po³owie sierpnia 1914 roku. W jego sk³ad weszli przedstawiciele: PPS, Zwi¹zku Patriotów, Zwi¹zku Ch³opskiego, NZR, Naro- dowego Zwi¹zku Ch³opskiego, Zwi¹zku Inteligencji Niepodleg³oœciowej, Polskiego Zjednoczenia Narodowego, Stronnictwa Narodowo-Radykalnego, grupy „Zarania”, Stronnictwa Pracy Naro- dowej, Ligi Kobiet, Towarzystwa Nauczycieli Ludowych, M³odzie¿y Narodowej, Organizacji M³odzie¿y Niepodleg³oœciowej, Unii M³odzie¿y Postêpowo-Niepodleg³oœciowej oraz przedstawi- ciel tworz¹cej siê konspiracji wojskowej (wkrótce przekszta³ci siê w POW), K. Rybasiewicz, J. Molenda, Pi³sudczycy a narodowi demokraci 1908–1918, Warszawa 1980, s. 191–195. 11 „Filarecja”, zwana tak¿e ruchem m³odzie¿y postêpowo-niepodleg³oœciowej, powsta³a w 1908 roku z inicjatywy dzia³aczy PPS-Frakcji Rewolucyjnej. „Filarecja” dzia³a³a wœród polskiej m³odzie¿y akademickiej, studiuj¹cej na uczelniach zachodnioeuropejskich, w Galicji, a tak¿e na uniwersytetach rosyjskich oraz wœród uczniów gimnazjów w Królestwie i na tzw. Ziemiach Za- branych. Centralê ruchu „filareckiego” tworzy³a Unia Stowarzyszeñ M³odzie¿y Postêpowo- Niepodleg³oœciowej. Œrodowisku m³odzie¿y postêpowo-niepodleg³oœciowej patronowali dzia³acze PPS, „filarecja” stanowi³a bowiem jedno z najwa¿niejszych Ÿróde³ rekrutacji cz³onków Zwi¹zku Walki Czynnej.

56 riuszy partii12. Jaworowski, jak wiadomo, zg³osi³ siê do Legionów, gdzie wkrót- ce obj¹³ funkcjê szefa wywiadu I Brygady13. Klempiñska natomiast otrzyma³a polecenie wyruszenia do Warszawy z, jak sama wspomina³a, pe³nomocnic- twem przywódców obozu lewicy niepodleg³oœciowej do kierowania organizacj¹ PPS14. Pod nieobecnoœæ tej dwójki, najbardziej doœwiadczonym dzia³aczem i fa- ktycznym kierownikiem, jak pamiêtamy, ledwie wegetuj¹cej organizacji, by³ robotnik, Tomasz Wojciechowski („Adam”). Na wieœæ o wybuchu wojny przyst¹pi³ on do przygotowywania odezwy antymobilizacyjnej. Socjaliœci, pom- ni znaczenia tego typu enuncjacji dla rozbudzania wrogich caratowi nastrojów, w okresie wojny rosyjsko-japoñskiej, przywi¹zywali do druku odezwy du¿¹ wagê. Jednak wobec zdecydowanie prorosyjskich nastrojów warszawskiej ulicy oraz nap³ywaj¹cych informacji o fiasku akcji Pi³sudskiego i rozbiciu oddzia³ów strzeleckich, Wojciechowski, nie chc¹c nara¿aæ organizacji na dekonspiracjê, postanowi³ zniszczyæ ca³y nak³ad wydrukowanej ju¿ odezwy15. Lepiej trochê spisali siê w pierwszych dniach sierpnia natomiast warszawscy „opozycjoni- œci”, którzy na wieœæ o wybuchu wojny przygotowali specjaln¹ jednodniówkê (G³os PPS), któr¹ rozkolportowano po mieœcie, jednak bez jakich-kolwiek powa- ¿niejszych skutków16. Chaos, panuj¹cy w tym, niewielkim zreszt¹, krêgu warszawskich pepeesow- ców, zosta³ trochê uspokojony dopiero po przyjeŸdzie Klempiñskiej, posia- daj¹cej stosunkowo dobre informacje nt. sytuacji na froncie i inicjatyw podej- mowanych przez dzia³aczy przebywaj¹cych w Galicji. Wkrótce zreszt¹ wyru- szy³a ona ponownie do Krakowa, udaj¹c siê po kolejne dyrektywy, sk¹d wróci³a do Warszawy, ju¿ na sta³e, w po³owie paŸdziernika, podró¿uj¹c wspólnie z Ta- deuszem ¯uliñskim, przewidywanym przez Pi³sudskiego na komendanta kon- spiracji wojskowej dzia³aj¹cej na terenach pozostaj¹cych po rosyjskiej stronie frontu17.

12 Korespondencje, „Robotnik”, nr 264, styczeñ 1915, s. 4. 13 Por. L. Hass, Jaworowski Rajmund, [w:] F. Tych (red.), S³ownik Biograficzny Dzia³aczy Polskiego Ruchu Robotniczego (dalej: SBDPRR), t. 2, Warszawa 1987, s. 687–689. 14 Archiwum Akt Nowych (dalej: AAN), Akta Konstancji Jaworowskiej, 330/IV-2, Wspomnienia o Zwi¹zku Ch³opskim, k. 50. 15 AAN, Akta Konstancji Jaworowskiej, 330/IV-1, Wspomnienia o Rajmundzie Jaworowskim, cz. IV, k. 192–192a. 16 Z. Zaremba, Dwie ulotki. Z pierwszych dni wojny (Wspomnienie), [w:] F. Perl, Z. Zaremba (red.), Z dziejów prasy socjalistycznej w Polsce, Warszawa 1919, s. 54–55. 17 Konspiracja wojskowa, z³o¿ona z przebywaj¹cych na terenie Królestwa cz³onków ZWC i Polskich Dru¿yn Strzeleckich, powsta³a ju¿ w sierpniu 1914 roku. Na jej czele stanêli Karol Rybasiewicz i Adam Koc. ¯uliñski przyby³ z rozkazami Pi³sudskiego do Warszawy 22 paŸdziernika. Obj¹³ on komendê nad konspiracj¹, która od tego momentu pos³ugiwa³a siê nazw¹ Polska Organizacja Wojskowa (POW); T. Na³êcz, Polska Organizacja Wojskowa 1914–1918, Wroc³aw 1984, s. 14–18.

57 Istotne znaczenie, jak siê mia³o okazaæ póŸniej, mia³ fakt zasilenia warszaw- skiej organizacji PPS w pierwszych tygodniach wojny przez grupê „filaretów”, studiuj¹cych dotychczas na uniwersytetach rosyjskich. Pierwszym spoœród cz³onków kierownictwa ruchu m³odzie¿y postêpowo-niepodleg³oœciowej, który znalaz³ siê w Warszawie, by³ Tadeusz Ho³ówko. Liczy³ sobie wówczas 25 lat, mia³ ju¿ za sob¹ szkolenie wojskowe odbyte w Galicji, posiada³ tak¿e rozleg³e kontakty w œrodowisku polskiej irredenty i niepodleg³oœciowych socjalistów. Przed wybuchem wojny studiowa³ w Petersburgu, gdzie by³ jednym z przywód- ców prê¿nie dzia³aj¹cej organizacji filareckiej i petersburskiego ko³a Zwi¹zku Walki Czynnej. Ho³ówko trafi³ do stolicy Królestwa trochê przypadkowo, pierwotnie bo- wiem planowa³ przedzieraæ siê przez front, tak by do³¹czyæ do oddzia³ów legio- nowych. Ostatecznie jednak zmuszony do zmiany planów przyjecha³ do War- szawy, gdzie po konsultacji z przypadkowo spotkanym Adamem Kocem, postanowi³ pozostaæ, aby dopomóc w budowie konspiracji wojskowej i politycz- nej na ty³ach Rosjan18. Ho³ówko nawi¹za³ tak¿e kontakt ze Œliwiñskim i podj¹³ wysi³ki w celu œci¹gniêcia do Warszawy dzia³aczy „filareckich” studiuj¹cych na rosyjskich uniwersytetach. W drugiej po³owie 1914 i w pocz¹tkach 1915 roku przybyli m.in.: Tadeusz Szturm de Sztrem, Stanis³aw Jarecki, Wac³aw Fabier- kiewicz, Marian Koœcia³kowski, Juliusz £ukasiewicz, Marian Klott i Mie- czys³aw Niedzia³kowski z Petersburga; Tadeusz Jaroszewicz z Kijowa, Józef Wolski z Charkowa a Bronis³aw Ziemiêcki z Moskwy. To w³aœnie na tej grupie, m³odych, pe³nych energii i entuzjazmu aktywistów, w du¿ej mierze opar³a siê dzia³alnoœæ antyrosyjskiej konspiracji warszawskiej. Niektórzy z nich, jak np. M. Koœcia³kowski, trafili do Polskiej Organizacji Wojskowej, inni, jak Tadeusz Szturm de Sztrem czy Stanis³aw Jarecki, prowadzili dzia³alnoœæ dywersyjn¹ w ramach tzw. Oddzia³u Lotnego Wojska Polskiego19, pozostali natomiast, jak Niedzia³kowski czy Ziemiêcki, poœwiêcili siê g³ównie odbudowie struktur PPS. ¯artowano wówczas, ¿e w pierwszych miesi¹cach wojny dokonano moskiewskie- go najazdu na Warszawê. Trudno chyba o lepsze okreœlenie, szybko bowiem da- wni „filareci” zaczêli graæ kluczow¹ rolê w ¿yciu podziemnej Warszawy.

18 Por. T. Ho³ówko, Ze wspomnieñ „germanofila”, [w:] J. Jêdrzejewicz (red.),Wspomnienia legionowe, t. 1, Warszawa 1924, s. 19–23. 19 Oddzia³ Lotny Wojska Polskiego powsta³ jesieni¹ 1914 roku; skupia³ zarówno przyby³ych z rosyj- skich uniwersytetów dzia³aczy „filarecji”, jak i dawnych bojowców PPS. Najwa¿niejsze akcje OL WP to wysadzenie torów na warszawskim wêŸle kolejowym w listopadzie 1914 roku, wysadzenie mostu kolejowego na rzece Rz¹dzy pod T³uszczem, uszkodzenie pomnika genera³ów, którzy od- mówili pomocy powstañcom w 1830 roku, znajduj¹cego siê na pl. Zielonym w Warszawie. OL WP stanowi³ autonomiczn¹ grupê w ³onie POW, podlega³ bezpoœrednio Pi³sudskiemu; por. A. Lein- wand, Tadeusz Szturm de Sztrem, Warszawa 1987, s. 19–23; Z. Zygmuntowicz, Komendant Podzie- mnej Warszawy, Lwów–Warszawa 1937, s. 30–33.

58 Ho³ówko wspomina³ po latach, ¿e „w ka¿dej dziedzinie roboty niepodleg³oœcio- wej czynny udzia³ brali filareci z uniwersytetów rosyjskich”20. Dzia³alnoœæ odbudowuj¹cej siê sto³ecznej PPS opar³a siê w wiêkszoœci w³aœ- nie na „filaretach”. Zajmowali siê wiêc przygotowywaniem oraz kolporta¿em odezw i ulotek, a tak¿e reaktywowaniem kó³ partyjnych, prowadzeniem wyk³adów i pogadanek s³u¿¹cych popularyzacji programu PPS w œrodowisku robotniczym. Tak pierwsze tygodnie pracy w warszawskiej PPS wspomina³ S. To³wiñski: „Wprowadzi³a mnie do tej roboty tow. „Jadwiga” (…) Przydzielo- no mi pod opiekê kó³ko m³odych robotników na Woli. Zebrania odbywa³y siê konspiracyjnie w mieszkaniach robotniczych, a nastêpnie gdzieœ na glinian- kach pod wiatrakiem za torem kolei obwodowej. Mia³em du¿e trudnoœci w przygotowywaniu odpowiednich pogadanek o podstawach marksizmu w ta- ki sposób, by by³y one rozumiane przez moich s³uchaczy. £atwiej sz³o natomiast ze spraw¹ koniecznoœci walki zbrojnej z caratem”21. Na wzmocnienie warszawskiej PPS istotny wp³yw mia³o tak¿e zjednocze- nie z dzia³aj¹c¹ na tym terenie pod kierunkiem Wies³awa Straszewskiego „Zbi- gniewa”22, organizacj¹ PPS-„Opozycji”. Likwidacja roz³amu na poziomie kiero- wnictw obydwu frakcji nie by³a problemem i nast¹pi³a, jak wiemy, zaraz po rozpoczêciu wojny. Wobec jednak istotnych problemów z otrzymaniem wiary- godnych informacji pochodz¹cych z drugiej strony frontu, w Warszawie zajê³o to wiêcej czasu i dokona³o siê ostatecznie w listopadzie 1914 roku23. Wtedy to, przez liniê frontu, przebiegaj¹c¹ zreszt¹ wówczas nieopodal Warszawy, prze- dar³ siê W³odzimierz Kunowski i ostatecznie doprowadzi³ do powrotu warsza- wskich „opozycjonistów” na ³ono jednolitej organizacji. Niektórzy z nich, jak choæby Adam Landy czy Mieczys³aw Baumgart, wkrótce stali siê zreszt¹ pierw- szoplanowymi postaciami warszawskiej PPS. Ciekawe œwiat³o na ¿ycie socjalistycznej konspiracji w Warszawie w pierw- szych miesi¹cach wojny rzucaj¹ wspomnienia Tadeusza Ho³ówki, który pisa³ po latach: „Ciê¿kie to by³y dla nas, tej garœci, czasy – ten pierwszy rok wojny spê- dzony w Warszawie, a jednak wspominam go z dum¹ i zadowoleniem. Byliœmy kropl¹ w morzu wybuja³ego, rozhukanego moskalofilstwa Warszawy – a mieli- œmy moraln¹ si³ê przeciwstawiæ siê ogólnemu nastrojowi – taka by³a w nas wia- ra w s³usznoœæ naszego stanowiska. Wspólne niebezpieczeñstwo, mo¿liwoœæ [w] ka¿dej chwili znalezienia siê przed s¹dem wojennym za sprzyjanie „nie- przyjacielowi”, a co wa¿niejsze, os¹dzanie nas, jak i ca³e Legiony, od czci i wiary za przez rozpasan¹ endecjê, wmawianie w szeroki ogó³, ¿e jesteœmy agentami

20 T. Ho³ówko, Ze wspomnieñ...,s.23. 21 S. To³wiñski, Wspomnienia 1895–1939, Warszawa 1970, s. 76–77. 22 Por. Wies³aw Straszewski (Zbigniew), „Jednoœæ Robotnicza”, nr 17, 22 IV 1917, s. 7. 23 Por. T. Ho³ówko, Ze wspomnieñ...,s.25;Korespondencje, „Robotnik”, nr 270, sierpieñ 1915, s. 9.

59 niemieckimi – wszystko to spaja³o nas wêz³ami serdecznej przyjaŸni zaufania – stanowiliœmy jedn¹ zgodn¹ rodzinê. Pracowaliœmy tak, jak mog¹ pracowaæ ludzie oddani ca³kowicie idei (…) Praca nasza bowiem dawa³a rezultaty. Widzieliœmy jak powoli zmienia siê nastrój Warszawy – jak przychodzi otrzeŸ- wienie”24. Poza patosem s³ów Ho³ówki, zreszt¹ doœæ dobrze oddaj¹cym ówczesne na- stroje, warto dostrzec w tej wypowiedzi trzy istotne rzeczy, charakterystyczne dla dzia³alnoœci tego œrodowiska w tym okresie. Po pierwsze, ¿arliw¹ ideowoœæ i g³êbokie przekonanie o s³usznoœci dokonanych wyborów. Po drugie, fakt, ¿e ci, zazwyczaj zreszt¹ bardzo m³odzi ludzie, podejmowali wówczas niema³e ryzyko. Carska policja, mimo wybuchu wojny, wci¹¿ zachowywa³a czujnoœæ i w ka¿dej chwili mog³a natrafiæ na trop socjalistycznej organizacji. W warunkach wojen- nych zaœ, nie mo¿na by³oby liczyæ na pob³a¿liwoœæ s¹du. Trzecia istotna rzecz, to stosunkowo niewielki, przynajmniej w tych pierwszych miesi¹cach, zasiêg konspiracji. By³a to wówczas nieliczna grupa, w której nie istnia³ jeszcze nawet do koñca wyraŸny podzia³ na poszczególne organizacje. „Co wieczór prawie” – oddajmy jeszcze na chwilê g³os Ho³ówce – „by³em gdzieœ na dzielnicy robotni- czej, wracaj¹c o pó³nocy do domu, aby na drugi dzieñ od rana zacz¹æ robotê POW-iack¹ i tak co dzieñ”25. Tak¿e M. Niedzia³kowski, aktywny wówczas w warszawskiej PPS pisa³ póŸniej, ¿e: „Cieniutka jeszcze i luŸna sieæ organiza- cyjna PPS zwi¹za³a siê najœciœlej z Komend¹ POW”26. Do tych dwóch organiza- cji nale¿a³oby doliczyæ pozbawione wiêkszych wp³ywów: Zwi¹zek Ch³opski, animowany Klempiñsk¹ oraz inteligencki Zwi¹zek Patriotów, w którym g³ówn¹ rolê grali bracia Artur i Stanis³aw Œliwiñscy. Choæ powoli, przede wszyst- kim z powodu wzrostu liczby osób zaanga¿owanych w konspiracjê, nastêpowa³ podzia³ zadañ, to w pocz¹tkach 1915 roku trudno by³o jeszcze w sposób wyraŸ- ny wskazaæ granicê dziel¹c¹ wymienione struktury. By³a to wci¹¿ stosunkowo w¹ska, lecz zarazem wewnêtrznie zwarta grupa, wówczas bez wiêkszych w¹tpliwoœci popieraj¹ca liniê polityki Pi³sudskiego i jego otoczenia. Nie znaczy to, ¿e w zakonspirowanej PPS nie pojawia³y siê ¿adne konflikty i spory. Z up³ywem czasu coraz bardziej widoczne stawa³y siê tarcia miêdzy grup¹ „m³odych”, zazwyczaj przyby³ych z rosyjskich uniwersytetów „filare- tów”, oraz K. Klempiñsk¹, w pierwszych miesi¹cach wojny niew¹tpliwie naj- wa¿niejsz¹ postaci¹ warszawskiej PPS. „Jadwiga” posiada³a du¿e doœwiadcze- nie organizacyjne, pewnie czu³a siê na warszawskim gruncie, by³a znan¹ postaci¹ w œrodowisku robotniczym. W znacznej mierze to w³aœnie jej zas³ug¹ by³ stosunkowo szybko postêpuj¹cy rozwój struktur PPS. Jednoczeœnie by³a

24 T. Ho³ówko, Ze wspomnieñ...,s.24. 25 Ibidem,s.25. 26 M. Niedzia³kowski, 1914–1918, [w:] Ksiêga Jubileuszowa PPS 1892–1932, Warszawa 1933, s. 108.

60 zdecydowan¹ zwolenniczk¹ linii realizowanej w partii przez Pi³sudskiego i jego wspó³pracowników, bardzo krytycznie natomiast zapatrywa³a siê na przedwo- jenn¹ dzia³alnoœæ PPS-„Opozycji”. Stanowisko zajmowane przez „m³odych” by³o natomiast wrêcz odwrotne. Jeden z reprezentantów tej grupy, M. Nie- dzia³kowski, pisa³ póŸniej: „to m³ode pokolenie zajmowa³o postawê bardzo krytyczn¹ wobec ostatniej przedwojennej fazy polityki ówczesnego CKR, jesz- cze z Pi³sudskim i Jodk¹ u steru”27. „Filareci” z dystansem traktowali Klem- piñsk¹, w której widzieli wyrazicielkê nurtów dominuj¹cych w tak krytykowa- nym przez nich, przedwojennym CKR. Jednoczeœnie d¹¿yli, z dobrymi skutkami, do zdobycia jak najwiêkszych wp³ywów w odradzaj¹cej siê powoli organizacji warszawskiej. Klempiñska, by wzmocniæ swoj¹ pozycjê, sugero- wa³a, ¿e pozostaje w œcis³ym kontakcie z g³êboko zakonspirowanym cz³onkiem CKR, przebywaj¹cym rzekomo w Warszawie. „Obwia³am siê” – pisa³a póŸniej „Jadwiga” – „¿e gdy dowiedz¹ siê m³odzi, ¿e jestem sama, nie dam sobie z nimi rady, gdy¿ nie by³am dla nich autorytetem. Ho³ówko zw³aszcza domaga³ siê, ¿eby go z CKRem skomunikowaæ. Wyblagowywa³am siê koniecznoœci¹ konspi- racji itp., a on by³ wœciek³y”28. Warto jednoczeœnie zauwa¿yæ, ¿e w tym okresie to w³aœnie Ho³ówko by³ niekwestionowanym liderem grupy m³odych dzia³aczy. Przewy¿sza³ swoich kolegów wiekiem i doœwiadczeniem, a jego mieszkanie przy ulicy Wilczej stanowi³o miejsce, gdzie zbiega³o siê wiele nici, w¹t³ej co praw- da jeszcze, ale wci¹¿ rosn¹cej konspiracji.

Warszawska konspiracja na prze³omie 1914 i 1915 roku

Na prze³omie 1914 i 1915 roku dosz³o do kilku istotnych, z punktu widze- nia warszawskiego œrodowiska niepodleg³oœciowego, zmian i przetasowañ organizacyjnych. Pierwsz¹ z nich by³ ostateczny rozpad ZON, pozostaj¹cego ra- czej forum wymiany myœli i informacji p³yn¹cych z drugiej linii frontu, ni¿ rze- czywistego politycznego kierownictwa antyrosyjskiej konspiracji. Poszczególne stronnictwa i grupy wchodz¹ce w sk³ad ZON wyraŸnie dzieli³y kwestie progra- mowe, nie mog³o on przetrwaæ w takim kszta³cie zbyt d³ugo29. Prawdopodob- nie pod koniec listopada – nie znamy bowiem dok³adnej daty – Zjednoczenie zosta³o ostatecznie zlikwidowane, a na jego miejsce powo³ano wkrótce trzy,

27 Ibidem, s. 124. 28 AAN, Akta Konstancji Jaworowskiej, 330/IV-2, Wspomnienia o Zwi¹zku Ch³opskim, k. 50-51. 29 J. Paj¹k trafnie zauwa¿a, ¿e: wejœcie tak ró¿norodnych si³ spo³ecznych i politycznych, jak równie¿ fakt, ¿e czêœæ z tych œrodowisk wczeœniej nie mia³a du¿ych kontaktów z obozem irredenty galicyjskiej rodzi³o rozliczne problemy. St¹d dominant¹ dzia³alnoœci ZON by³a koniecznoœæ wypracowywania kompromisów zarówno w sprawach polityczno-ideowych jak i taktycznych. Kompromisów, powiedzmy od razu, które nikogo nie za- dawala³y, a by³y szczególnie trudne dla dzia³aczy irredenty. J. Paj¹k, Lewica niepodleg³oœciowa w Królestwie Polskim (sierpieñ 1914 – sierpieñ 1915), „Czasy Nowo¿ytne” 1998, t. 5, s. 43.

61 bardziej jednolite pod wzglêdem programowym struktury: Blok Centrum30, Konfederacjê Polsk¹31 oraz Uniê Stronnictw Niepodleg³oœciowych (USN), zwan¹ te¿ Uni¹ Lewicy. Jednoczy³a ona PPS, Zwi¹zek Ch³opski, Zwi¹zek Pa- triotów, Ligê Kobiet Pogotowia Wojennego oraz M³odzie¿ Postêpowo-Niepod- leg³oœciow¹32. Te przetasowania mia³y przede wszystkim presti¿owe i formalne znaczenie – pamiêtajmy, ¿e mówimy o bardzo nielicznym œrodowisku i organi- zacjach w wielu wypadkach „kanapowych” czy wrêcz wirtualnych. W przypad- ku decyzji o powo³aniu Unii chodzi³o przede wszystkim o stworzenie wra¿enia, ¿e œrodowisko lewicy niepodleg³oœciowej jest reprezentowane po rosyjskiej stronie frontu przez liczne, ró¿ni¹ce siê od siebie organizacje. Efekt ten osi¹gano przede wszystkim przez odpowiednie pos³ugiwanie siê niewiele znacz¹cymi szyldami. By³o to oczywiœcie w du¿ej mierze z³udzenie – Zwi¹zek Ch³opski reprezentowa³a K. Klempiñska, Zwi¹zek Patriotów Artur i Stanis³aw Œliwiñscy, a „Filarecjê” tacy dzia³acze, jak Ho³ówko, £ukasiewicz czy Nie- dzia³kowski, od jakiegoœ ju¿ czasu pracuj¹cy w PPS33. Jak wiêc widaæ, by³a to wci¹¿ ta sama grupa osób, ³¹cz¹cych dzia³alnoœæ w PPS z aktywnoœci¹ w innych organizacjach. Z taktycznego punktu widzenia jednak wydaje siê, ¿e powo³anie USN by³o ze wszech miar dobrym posuniêciem. W warunkach konspiracji trud- no by³o bowiem zweryfikowaæ jej rzeczywist¹ si³ê. Wraz z koñcem roku sytuacja warszawskiej PPS uleg³a pewnej stabilizacji i widocznej poprawie. Dziêki przybyciu filaretów i po³¹czeniu z „Opozycj¹” znacznie powiêkszy³a ona swoje szeregi. Po chaosie pierwszych tygodni wojny sytuacja by³a ju¿ du¿o jaœniejsza, uda³o siê stworzyæ kana³y komunikacji ze znajduj¹cym siê po drugiej stronie frontu kierownictwem obozu. Zmienia³ siê te¿ z czasem nastój samej Warszawy – coraz mniej by³o spontanicznych gestów poparcia dla Rosjan, powszechna stawa³a siê obojêtnoœæ i apatia, niektórzy zaœ, pod wp³ywem propagandy niepodleg³oœciowej, zaczynali coraz wiêksz¹ sympa- ti¹ darzyæ Legiony i popieraj¹ce je si³y polityczne34. Wzrastaj¹ca aktywnoœæ organizacji PPS by³a tak¿e efektem usprawnieñ organizacyjnych i powo³ania w Warszawie Tymczasowego Komitetu Wykonaw-

30 W sk³ad Bloku Centrum wesz³y: Zwi¹zek Narodowy, Stronnictwo Narodowo-Radykalne, grupa „Zarania”. 31 Konfederacjê Polsk¹ tworzy³y: NZR, NZCh, Zwi¹zek Niepodleg³oœci, Zwi¹zek Nauczycielstwa Niepodleg³oœciowego, M³odzie¿ Narodowa, „Zarzewie”. 32 W sk³ad kierownictwa Unii „z urzêdu” wchodzi³ te¿ komendant POW, T. ¯uliñski, J. Paj¹k, Lewi- ca niepodleg³oœciowa..., s. 47-50. 33 Por. S. Thugutt, Autobiografia, Warszawa 1984, s. 78. 34 W jednym ze sprawozdañ dla NKN, anonimowy informator pisa³, ¿e dostrzegalny jest wzrost po- parcia dla USN i tworz¹cych j¹ partii. By³ to, jego zdaniem, efekt powa¿nego wysi³ku agitacyjne- go, sprawnego kolporta¿u pism i ulotek, a tak¿e jasnoœci programu. Energia, talent organizacyjny, rzutkoœæ s¹ niew¹tpliwie cech¹ obozu niepodleg³oœciowego – pisano w sprawozdaniu, Archiwum Pañstwo- we w Krakowie (dalej: APKr.), Naczelny Komitet Narodowy, 138, Sprawozdanie ze stanu politycz- nego Warszawy i czêœci ziem polskich znajduj¹cych siê za kordonem wojsk walcz¹cych, k. 34.

62 czego (TKW PPS). Jego utworzenie sta³o siê koniecznoœci¹, gdy pod koniec 1914 roku Rosjanie ostatecznie odparli spod Warszawy, rozwijaj¹cych dotych- czas pomyœlnie ofensywê, Niemców. W grudniu by³o jasne, ¿e pomimo pocz¹tkowych sukcesów pañstw centralnych, na zajêcie stolicy Królestwa przy- jdzie poczekaæ jeszcze co najmniej kilka miesiêcy. Wobec oddzielenia przez walcz¹ce wojska sporej czêœci Królestwa od rezyduj¹cego wówczas w Zag³êbiu D¹browskim CKR, konieczne sta³o siê czasowe uregulowanie stosunków orga- nizacyjnych po rosyjskiej stronie frontu. W grudniu powsta³ wiêc – choæ trudno powiedzieæ z czyjej inicjatywy – TKW PPS, w sk³ad, którego weszli pocz¹tkowo Artur Œliwiñski i Konstancja Klempiñska35. PóŸniej do³¹czy³ do nich Boles³aw Czarkowski, który przyby³ do Warszawy w kwietniu. „Leon” – bo taki pseudo- nim nosi³ Czarkowski – by³ ¿yw¹ legend¹ polskiego ruchu socjalistycznego36. Klempiñska wspomina³a póŸniej: „Powiedzia³am Leonowi o moich troskach. Zaj¹³ siê m³odzie¿¹, jako stary PPS-owiec zyska³ autorytet (do czasu) i l¿ej mi by³o trochê”37. TKW by³ odpowiedzialny za kierowanie dzia³alnoœci¹ PPS po rosyjskiej stronie frontu. Przyznaæ trzeba jednak, ¿e o ile wiadomo, jego dzia³alnoœæ ogra- nicza³a siê g³ównie do Warszawy – w innych oœrodkach organizacje partyjne, o ile w ogóle istnia³y, nie przejawia³y wiêkszej aktywnoœci. W samej Warszawie sytuacja przedstawia³a siê natomiast du¿o lepiej. Z niez³ym skutkiem odbudo- wywano sieci dawnych kontaktów, dzia³a³y ko³a partyjne w dzielnicach robot- niczych, coraz wiêkszego rozmachu nabiera³y przedsiêwziêcia wydawnicze PPS. W „Robotniku” pisano nawet ze spor¹ przesad¹, ¿e „wszystkie dzielnice warszawskie funkcjonuj¹ normalnie, zyskuj¹ nawet na wp³ywach. Kilku sta³ych funkcjonariuszy zajêtych jest robot¹ agitacyjn¹”38. W styczniu pojawi³ tak¿e siê pierwszy numer odbijanego w konspiracyjnej drukarni przy ul. ¯elaz- nej czasopisma „Do Czynu”, przygotowany prawdopodobnie przez Klempiñsk¹ i Œliwiñskiego39. „Do Czynu” zajmowa³o wyraŸnie antyrosyjskie stanowisko, a zamieszczonych artyku³ach starano siê t³umaczyæ mieszkañcom Warszawy stanowisko PPS wobec wojny i znaczenie akcji legionowej40.

35 J. Tomicki, Polska Partia Socjalistyczna 1892–1948, Warszawa 1983, s. 151. 36 A. Pacholczykowa, Czarkowski Boles³aw, [w:] SBDPRR, Warszawa 1978, t. 1, s. 465–467. 37 AAN, Akta Konstancji Jaworowskiej, 330/IV-2, Wspomnienia o Zwi¹zku Ch³opskim, k. 50-51. 38 Konferencja PPS, „Robotnik”, nr 264, styczeñ 1915, s. 2. 39 AAN, Akta Konstancji Jaworowskiej, 330/ IV-1, Wspomnienia o Rajmundzie Jaworowskim, cz. IV, k. 194. 40 W otwieraj¹cym pierwszy numer „Do czynu” artykule przeczytaæ mo¿na by³o m.in. ¿e: Rosja w³aœ- nie jest naszym najciê¿szym wrogiem; do zaciêtej z ni¹ walki na ka¿dym polu powinniœmy w tej chwili stan¹æ wszyscy, komu droga i œwiêta jest sprawa Wolnoœci i Niepodleg³oœci oraz Proletariat i w³oœciañstwo polskie winni ca³¹ dusz¹ popieraæ […] Legiony […] gdy¿ s¹ one krwi¹ z krwi naszej, gdy¿ te Legiony […] id¹ pod has³em Niepodleg³ej Polski Ludowej, „Do Czynu!”, nr 1, styczeñ 1915, s. 1–2.

63 Charakteryzuj¹c rozwój warszawskiej PPS na prze³omie 1914 i 1915 roku warto wspomnieæ o próbach poszukiwania sojuszników w walce przeciw Rosji poza granicami Królestwa, podjêtych przez socjalistów. Dwóch z nich – T. Ho³ówko i M. Niedzia³kowski – zapewne nie bez inspiracji p³yn¹cej od „góry” obozu lewicy niepodleg³oœciowej, wraz z koñcem roku opuœci³o Warszawê. Ho³ówko wybra³ siê do Petersburga, by zweryfikowaæ pog³oski o rzekomym po- wstaniu Finów przeciwko caratowi41. Niedzia³kowski natomiast wyjecha³ do swego rodzinnego miasta, czyli Wilna, gdzie przez niespe³na dwa miesi¹ce pro- wadzi³ aktywn¹ dzia³alnoœæ w krêgu polskiej inteligencji demokratycznej, a tak¿e nawi¹za³ kontakty z dzia³aczami litewskimi42. Negocjacje Niedzia³- kowskiego nie przynios³y ¿adnych skutków, a wstrzemiêŸliwe stanowisko Litwinów wyraŸnie pokazywa³o przywódcom polskiej lewicy niepodleg³oœcio- wej, jak trudnym zadaniem bêdzie wci¹gniêcie narodów zamieszkuj¹cych ziemie dawnego Wielkiego Ksiêstwa Litewskiego do wspólnej walki zbrojnej przeciwko caratowi.

Wspó³praca socjalistów z „Prawd¹”

Dla skutecznego popularyzowania programu niepodleg³oœciowego i zwal- czania „moskalofilstwa” endecji, konspiracyjna praca kó³kowa i kolporta¿ ni- skonak³adowej „bibu³y” by³y niewystarczaj¹ce. Dla socjalistów konieczne sta- wa³o siê zdobycie wp³ywu na liniê polityczn¹ jakiegoœ legalnie wydawanego czasopisma, tak by mo¿na by³o wykorzystaæ je w pracy na rzecz zmiany nastro- jów politycznych w Warszawie. Szczególne predyspozycje do aktywnoœci pub- licystycznej mieli filareci wywodz¹cy siê z rosyjskich uniwersytetów, posia- daj¹cy zreszt¹ dziennikarskie doœwiadczenie zdobyte w petersburskim „G³osie M³odych”, redagowanym przed wojn¹ m.in. przez Niedzia³kowskiego, Ho³ówkê i £ukasiewicza43. Czuj¹c siê coraz pewniej na warszawskim gruncie, zaczêli poszukiwaæ mo¿liwoœci publikowania swoich tekstów na ³amach prasy legalnej. Tak¹ mo¿liwoœæ publikowania stworzy³ im w styczniu 1915 roku Win- centy Rzymowski, pe³ni¹cy wówczas funkcjê redaktora naczelnego tygodnika „Pra- wda”. W W. Rzymowskim – wspomnia³ póŸniej Ho³ówko – „znaleŸliœmy

41 T. Ho³ówko, Ze wspomnieñ..., s. 28–29. 42 Aktywnoœæ Niedzia³kowskiego w Wilnie znana jest nam dziêki zapiskom w dzienniku Micha³a Römera; por. Biblioteka Litewskiej Akademii Nauk, fond 138; M. Römer, Dziennik, t. 4, k. 329, 334, 347, 367, 371. 43 „G³os M³odych” ukazywa³ siê od listopada 1913 do koñca maja 1914 roku. By³ to dodatek do pol- skojêzycznego „Dziennika Petersburskiego”, ukazywa³ siê co dwa tygodnie, uchodzi³ za niefor- malny organ organizacji m³odzie¿y postêpowo-niepodleg³oœciowej studiuj¹cej na uczelniach rosyjskich.

64 cz³owieka, który ca³¹ dusz¹ poszed³ nam na spotkanie”44. „Prawda” mia³a wówczas oblicze demokratyczne i – z braku lepszego s³owa – postêpowe, stoj¹c jednak raczej na uboczu powa¿niejszych sporów politycznych. Trudno by³o przyporz¹dkowaæ tygodnik jednoznacznie do okreœlonej orientacji politycznej. Zmieni³o siê to radykalnie wraz z pocz¹tkiem roku. Wspó³pracownikiem reda- kcji zosta³ najpierw Ho³ówko, a zaraz po nim tak¿e inni „filareci” i przedstawi- ciele obozu niepodleg³oœciowego – m.in. M. Niedzia³kowski, J. £ukasiewicz, Edward Lipiñski, Edward S³oñski, Wac³aw Makowski. „Wysoki, smuk³y, o cie- mnej, bujnej czuprynie m³odzieniec licz¹cy lat dwadzieœcia kilka (…) – wspo- mina³ pierwsze spotkanie z Ho³ówk¹ Rzymowski – Przyniós³ rêkopis do druku, wspieraj¹c go znakiem Filarecji. Artyku³ zosta³ przyjêty i wydrukowany. Po tym pierwszym debiucie na gruncie warszawskim nast¹pi³ szereg prób dalszych, równie¿ uwieñczonych powodzeniem. (…) Obok niego i za jego przyk³adem wtargnê³o do redakcji grono jego rówieœników, (…) Juliusz £ukasiewicz, Mie- czys³aw Niedzia³kowski, (Józef) Wolski, (Jerzy) Drecki i wielu, wielu innych”45. Zdominowana przez m³odych socjalistów „Prawda” wyraŸnie zmieni³a swoje oblicze – sta³a siê pismem zdecydowanie antyrosyjskim i antyendeckim. Oczy- wiœcie, granice tej zmiany ostatecznie wyznacza³ o³ówek carskiego cenzora, wy- raŸne jednak opowiedzenie siê redakcji po stronie lewicy niepodleg³oœciowej dla czytelników musia³o byæ oczywiste. „Prawda” z niebudz¹cego wiêkszych emocji i – jak siê wydaje – nudnawego tygodnika zamieni³a siê w pismo zaanga- ¿owane, o wyraŸnie polemicznym nastawieniu. Artyku³y publikowane w kolej- nych numerach by³y szeroko komentowane na ³amach innych tytu³ów, a na- zwiska ich autorów zaczê³y byæ g³oœne wœród – jak wówczas mówiono – „warszawskiej publicznoœci”. Prym w prasowych potyczkach wiedli W. Rzymowski i m³ody T. Ho³ówko. Ten pierwszy ws³awi³ siê ostr¹ krytyk¹ „moskalofilskiej” prasy warszawskiej46, drugi zaœ zwalcza³ ze szczególnym upodobaniem Komitet Narodowy Polski47, o którym pisa³, ¿e „jest osadem tych mêtów, jakimi ¿y³a nasza dzielnica w ci¹gu ostatnich lat piêædziesiêciu”48. Sekundowali im inni wymienieni autorzy. Jed-

44 T. Ho³ówko, Ze wspomnieñ...,s.30. 45 W. Rzymowski, W walce i burzy. Tadeusz Ho³ówko na tle epoki, Warszawa 1933, s. 107–108. 46 Por. Idem, Krew i s³owo, „Prawda” 1914, nr 12–13, s. 1–4. 47 Komitet Narodowy Polski – powo³any w listopadzie 1914 roku w Warszawie przez dzia³aczy Stronnictwa Demokratyczno-Narodowego (endecja) i Stronnictwa Polityki Realnej, jego preze- sem by³ Zygmunt Wielopolski, a faktycznym przywódc¹ . KNP aspirowa³ do ob- jêcia roli politycznej reprezentacji spo³eczeñstwa Królestwa wobec w³adz rosyjskich, reprezentowa³ zdecydowanie prorosyjskie stanowisko, anga¿uj¹c siê choæby w tworzenie tzw. Legionu Pu³awskiego, maj¹cego walczyæ u boku wojsk carskich; por. J. Holzer, J. Molenda, Polska w pierwszej wojnie œwiatowej, Warszawa 1973, s. 449–450. 48 T. Ho³ówko, Niechaj umarli grzebi¹ umar³e swoje, „Prawda” 1914, nr 12–13, s. 8–10.

65 nak wraz z radykalizacj¹ pisma, coraz czêœciej zamiast kolejnych akapitów, czy- telnik móg³ napotkaæ bia³e plamy – œlad po cenzorskiej konfiskacie. Nie podo- ba³o siê to w³aœcicielom tygodnika: W³odzimierzowi £ypacewiczowi i Kazimie- rzowi ¯yckiemu, dzia³aczom Polskiego Zjednoczenia Postêpowego. Nie zga- dzaj¹c siê d³u¿ej z polityk¹ realizowan¹ przez Rzymowskiego, zmusili go wraz z koñcem marca do opuszczenia redakcji, o czym informowa³o og³oszenie za- mieszczone w numerze z 31 III 1915 roku: „Z dniem 1 kwietnia W.Rzymowski, redaktor pisma, oraz St.Piekarski, sekretarz, opuszczaj¹ kierownictwo „Prawdy”, oœwiadczaj¹c zarazem, ¿e nadal w pracy na ³amach tego pisma udzia³u braæ nie bêd¹. Równoczeœnie prosz¹ o wykreœlenie swych nazwisk z liczby wspó³pracow- ników pp. Maria D¹browska, Stanis³aw Dzikowski, Bruno Dymowski, Jan Gra- bowski, Tadeusz Ho³ówko, Jan Lemañski, Edward Lipiñski, Juliusz £ukasie- wicz, Wac³aw Makowski, Jadwiga Marcinkowska, Mieczys³aw Niedzia³kowski, Stanis³aw Ostrowski, Edward S³oñski”49.

„Widnokr¹g”

Manifestacyjne opuszczenie redakcji „Prawdy” nie by³o wcale równozna- czne z rezygnacj¹, z wydawania w³asnego legalnego pisma. Zreszt¹, z punktu widzenia obozu lewicy niepodleg³oœciowej, jak ju¿ wspomnieliœmy, by³a to sprawa o kluczowym znaczeniu. Aby podj¹æ rywalizacjê z Narodow¹ Demo- kracj¹ o „rz¹d dusz” w stolicy Królestwa konieczne by³o posiadanie powszech- nie dostêpnego tytu³u prasowego. Takim pismem sta³ siê tygodnik „Wid- nokr¹g”, którego pierwszy numer, sygnowany nazwiskiem Rzymowskiego, a z Ho³ówk¹ w roli sekretarza redakcji, ukaza³ siê 7 maja 1915 roku. Koncesja na druk tygodnika zosta³a bezp³atnie przejêta przez Rzymowskiego od Jerzego Wassercuga, co pozwoli³o na szybkie uruchomienie pisma, bez koniecznoœci przechodzenia d³ugotrwa³ych procedur rejestracyjnych50. Redakcjê „Widnokrêgu” ulokowano w centrum Warszawy, na ul. Krako- wskie Przedmieœcie 7. Na pierwszej stronie premierowego numeru przedruko- wano cytowane wy¿ej oœwiadczenie o rozstaniu z „Prawd¹” redaktora oraz wiêkszoœci wspó³pracowników, uzupe³nione dodatkowymi wyjaœnieniami. „Pismo nasze – pisano – jest wiêc ideowo dalszym ci¹giem „Prawdy” z ostat-

49 Od Redakcji, „Prawda” 1915, nr 12–13, s. 20. 50 Co ciekawe, z powodu wysokiej jakoœci papieru oraz estetycznej szaty graficznej, pojawi³y siê g³osy, ¿e „Widnokr¹g” jest finansowany przez Niemców. Takie sugestie wysun¹³ tak¿e Aleksan- der Œwiêtochowski, co by³o powodem ostrej polemiki prasowej pomiêdzy nim, a Rzymowskim. O okolicznoœciach przejêcia „Widnokrêgu” pisze Lucyna Chmielewska w biografii Rzymowskie- go; por. L. Chmielewska, Wincenty Rzymowski (1883–1950). Biografia publicysty i polityka, Toruñ 2007, s. 83.

66 nich czasów. (...) Rozbicie obozu postêpowego w Warszawie na niezliczony sze- reg drobnych kó³ek i grup, bêd¹cych czêsto towarzystwami wzajemnej adoracji, jest rzecz¹ nies³ychanie szkodliw¹. Topniej¹ce z dnia na dzieñ w szerokich ko³ach spo³eczeñstwa wp³ywy N.D. utrzymuj¹ siê jeszcze jedynie dziêki temu w³aœnie sproszkowaniu obozu przeciwnego. Wobec tego uwa¿amy za rzecz bar- dzo po¿¹dan¹ stworzenie takiej placówki, na której spotykaæ siê bêd¹ ze sob¹ ludzie nale¿¹cy do ró¿nych obozów niezale¿nej myœli polskiej”51. Przyznaæ trze- ba, ¿e tak zakreœlone zadania, uda³o siê, przynajmniej w czêœci, redakcji wype³niæ. Nie zdo³ano, co prawda, znacz¹co ograniczyæ wp³ywów endecji, ale wydaje siê, ¿e przerasta³o to mo¿liwoœci tygodnika. Sta³ siê on natomiast bez w¹tpienia jednym z najwa¿niejszych pism lewicy niepodleg³oœciowej, a do wspó³pracy wci¹gniêto pierwsze pióra „postêpowej” Warszawy, np. Artura Œli- wiñskiego, Stanis³awa Thugutta, Ludwika Abramowicza. Z „Widnokrêgiem” zwi¹zali siê tak¿e m³odzi socjaliœci, a pismo, na ile by³o to pod w³adz¹ rosyjsk¹ mo¿liwe, zdecydowanie zwalcza³o narodowych demokratów i tendencje „mo- skalofilskie”. Nic wiêc dziwnego, ¿e wysuwano pod adresem redakcji bezpod- stawne zarzuty, ¿e jej dzia³alnoœæ jest finansowana z pieniêdzy przekazywa- nych przez dowództwo niemieckiej armii.

„Wsypa w Zaraniu”

Wzrost aktywnoœci PPS na warszawskim gruncie, wyraŸnie widoczny wiosn¹ i latem 1915 roku nie uszed³ uwadze carskiej policji. Co prawda, szanse na powstrzymanie niemiecko-austriackiej ofensywy z ka¿dym tygodniem by³y coraz mniejsze, a Rosjanie powoli przygotowywali siê do opuszczenia Warsza- wy, mimo to czujnie wci¹¿ przypatrywano siê dzia³alnoœci nielegalnych organi- zacji. Utrudnia³o to tak¿e pracê pepeesowcom, którzy musieli liczyæ siê w ka¿- dej chwili z mo¿liwoœci¹ aresztowania. Nad przestrzeganiem zasad konspiracji w pracy partyjnej czuwa³a przede wszystkim K. Klempiñska, posiadaj¹ca pod tym wzglêdem zdecydowanie najwiêksze doœwiadczenie. Nie by³o to jednak ³atwe, jak wspomina³a bowiem: „brakowa³o mieszkañ w tym czasie na zebra- nia, biura, sk³ady. Bali siê wszyscy”52. Wobec tego miejscem, gdzie najczêœciej urz¹dzano zebrania, prowadzono dyskusje i odprawy sta³a siê redakcja legalne- go tygodnika „Zaranie”, kierowanego przez Maksymiliana Malinowskiego. „Zaranie” by³o radykalnym pismem adresowanym do ch³opów, g³osz¹cym has³a emancypacji ludu i demokratyzacji spo³eczeñstwa. „Zbieraliœmy siê

51 Od redakcji, „Widnokr¹g” 1915, nr 1, s. 1. 52 AAN, Akta Konstancji Jaworowskiej, 330/IV-2, Wspomnienia o Zwi¹zku Ch³opskim, k. 44.

67 wszyscy tam (tj. w redakcji „Zarania” – K.P.) – peowiacy, ludowcy, pepeesow- cy; zrobiono tam g³ówny sk³ad „bibu³y”. O tym wszystkim wiedzia³ Malino- wski, wiedzia³ czym ryzykuje, ale ten czystej wody spo³ecznik zosta³ porwany, ujarzmiony naszym m³odzieñczym entuzjazmem, zamyka³ wiêc oczy na to wszystko co myœmy tam robili, z jak¹œ radosn¹ pokor¹ szed³ na spotkanie nie- bezpieczeñstwu, wierz¹c, ¿e z naszej roboty bêdzie bogaty plon – jak czêsto ma- wia³”53. Jednak korzystanie przez socjalistów z pomieszczeñ redakcji by³o tyle¿ wygodne, co ryzykowne. Przytoczmy jeszcze d³u¿szy fragment wspomnieñ Klempiñskiej, pamiêtaj¹c jednoczeœnie, ¿e nie darzy³a ona raczej sympati¹ „m³odych”: „Gdy przyjecha³a z Rosji m³odzie¿ PPS-owska: Niedzia³kowski, Ziemiêcki, Ho³ówko, To³wiñski i inni, przychodzili co dzieñ. Zaniepokoi³am siê o bezpieczeñstwo Zarania i ludzi przychodz¹cych. Zaleca³am jak najwiêksz¹ ostro¿noœæ. Bibu³y i kompromituj¹cych notatek, prosi³am, ¿eby nie przynoszo- no ze sob¹. Bibu³ê dawa³am na innym terenie. Zaranie jednak kolportowa³o jej du¿o i zdawa³o siê – ostro¿nie”54. Wkrótce „popularnoœæ” lokalu „Zarania” zwróci³a jednak uwagê rosyjskiej policji. W po³owie kwietnia w redakcji doko- nano gruntownej rewizji, pismo zamkniêto, a przychodz¹cych tam przez ca³y dzieñ „interesantów”, wœród nich wa¿nych dla funkcjonowania warszawskiej PPS B. Ziemiêckiego i T. Wojciechowskiego, aresztowano55. „Wsypa w Zaraniu” – bo tak ochrzczono to wydarzenie – mocno uderzy³a w œrodowisko warsza- wskiej konspiracji. W jej efekcie w kolejnych dniach zatrzymano wielu dzia³aczy56, a tak¿e ostatecznie zlikwidowany zosta³ kluczowy dla pracy po- dziemnej lokal.

Kierownictwo warszawskiej PPS w pierwszym roku wojny

Niestety, wobec braku stosownej dokumentacji, nie wiemy jak dok³adnie wygl¹da³a struktura organizacyjna PPS u schy³ku panowania Rosjan w War- szawie. Nie jesteœmy nawet w stanie okreœliæ kiedy reaktywowano Warszawski Okrêgowy Komitet Robotniczy (WOKR), tradycyjnie kieruj¹cy dzia³alnoœci¹ PPS w stolicy Królestwa. Wed³ug sugestii M.Œliwy nast¹piæ to mia³o najpóŸniej

53 T. Ho³ówko, Ze wspomnieñ..., s. 31–32; por. Archiwum Zak³adu Historii Ruchu Ludowego, sygn. P-53; M. Malinowski, Pamiêtniki, cz. 2, s. 403. 54 AAN, Akta Konstancji Jaworowskiej, 330/IV-2, Wspomnienia o Zwi¹zku Ch³opskim, k. 45. 55 T. Ho³ówko, Ze wspomnieñ..., s. 32–33. 56 J. Paj¹k szacuje, ¿e do momentu ca³kowitego opuszczenia Królestwa przez Rosjan, aresztowa- nych i wywiezionych w g³¹b Cesarstwa mog³o zostaæ nawet 2–3 tys. osób, g³ównie zaanga¿owa- nych spo³ecznie inteligentów i m³odzie¿y; J. Paj¹k, Lewica niepodleg³oœciowa ..., s. 55; por. te¿ T. Ho³ówko, Ze wspomnieñ..., , s. 35–37; T. Na³êcz, op. cit.,s.32.

68 wiosn¹ 1915 roku57, wed³ug zaœ sprawozdania F. Perla z³o¿onego na XII ZjeŸ- dzie PPS (6–89 I 1916) sta³o siê dopiero w drugiej po³owie roku, zapewne w prze- dedniu wkroczenia do Warszawy Niemców58. Nie rozwodz¹c siê zanadto nad t¹ kwesti¹, spróbujemy wskazaæ grono osób, które w ¿yciu warszawskiej PPS w pierwszym roku wojny odgrywa³y najwa¿niejsz¹ rolê. Przede wszystkim by³a to K. Klempiñska, odpowiadaj¹ca g³ównie za partyjn¹ „technikê”, czyli organi- zacjê nielegalnych drukarni, kolporta¿ pism i odezw, przygotowywanie tzw. „biur”, czyli zakonspirowanych lokali wykorzystywanych w pracach partii oraz nadzór nad sieci¹ kó³ partyjnych. Ona te¿ sta³a na czele grupy „starych” w war- szawskiej PPS – dzia³aczy od dawna aktywnych na sto³ecznym gruncie, apro- buj¹cych przedwojenn¹ politykê CKR z J. Pi³sudskim w sk³adzie. Jej najbli¿- szym wspó³pracownikiem by³ wspomniany T. Wojciechowski, a póŸniej tak¿e B. Czarkowski. W grupie m³odych, sympatyzuj¹cych w wiêkszoœci z dawn¹ „Opozycj¹”, najpowa¿niejsz¹ pozycjê zajmowa³ T. Ho³ówko. Jednak wobec jego zaanga¿owania w pracê przy wydawaniu „Prawdy”, a póŸniej „Widnokrêgu”, jego pozycja – jak mo¿na przypuszczaæ – s³ab³a. Coraz wiêcej natomiast mieli do powiedzenia, du¿o bardziej radykalni w swych pogl¹dach, M. Niedzia³kowski, M. Baumgart, A. Landy czy B. Ziemiêcki. Wkrótce zreszt¹ wokó³ nich uformo- wa³a siê grupa, która nadawa³a ton organizacji warszawskiej PPS przez niemal ca³y okres I wojny œwiatowej. Odrêbn¹ pozycjê zajmowa³, jak ju¿ wspominali- œmy, A. Œliwiñski; wci¹gniêtego do dzia³alnoœci partyjnej przez Czarkowkie- go, Norberta Barlickiego trudno przyporz¹dkowaæ do którejœ z grup, choæ nale- ¿a³oby przypuszczaæ, ¿e pod wzglêdem programowym by³o mu zdecydowanie bli¿ej do „m³odych”.

W przededniu wkroczenia Niemców

Niemiecko-austriackie zwyciêstwo w bitwie pod Gorlicami odniesione w maju 1915 roku przes¹dzi³o, z militarnego punktu widzenia, o niemo¿noœci utrzymania Królestwa przez armiê carsk¹. Ju¿ wczesnym latem w Warszawie widaæ by³o oznaki zaniepokojenia wœród mieszkaj¹cych tam Rosjan i przygoto- wania do ewakuacji. Sytuacja na froncie wp³ywa³a tak¿e na wzrost aktywnoœci antyrosyjskiej konspiracji w Warszawie. W PPS trwa³y przygotowania do odpo- wiedniego wyst¹pienia w chwili, gdy stolica bêdzie wolna od rosyjskiego zabor- cy. By³y one tym bardziej o¿ywione, ¿e spodziewano siê, i¿ na czele wojsk wkra- czaj¹cych do stolicy Królestwa znajd¹ siê oddzia³y legionowe pod dowództwem

57 Por. M. Œliwa, Myœl polityczna..., s. 43–44. 58 APKr, NKN, 106, Sprawozdanie pos³a Jêdrzeja Moraczewskiego ze zjazdu PPS odbytego w dniach 6,7i81916 roku w Piotrkowie, k. 145.

69 Pi³sudskiego. W odezwie Unii Stronnictw Niepodleg³oœciowych z pocz¹tku sie- rpnia 1915 roku pisano: „Pozosta³a resztka w³adz rosyjskich lada dzieñ umkn¹æ mo¿e z Warszawy. Niewiadomo jakie wojska wkrocz¹ wtedy do opuszczonej nareszcie przez moskali stolicy. Byæ mo¿e, i¿ bêd¹ to strzelcy pod wodz¹ Józefa Pi³sudskiego. Tych bohaterów Polski powitamy z entuzjazmem, jaki powszech- nie budz¹ dzisiaj w Warszawie”59. Drukowane wówczas przez PPS liczne odezwy by³y utrzymane mniej wiêcej w podobnym tonie. Przede wszystkim wyra¿ano radoœæ z klêski Rosjan i w sugestywny sposób przedstawiano efekty carskiego panowania nad Królestwem. „Po stu latach panowania w Królestwie Polskim – czytamy w odezwie, której g³ównym autorem najpewniej by³ A. Œli- wiñski – rz¹d rosyjski opuszcza stolicê kraju i uchodzi z ziem polskich. Uchodzi jak ¿ywio³ zniszczenia i zemsty, pozostawiaj¹c za sob¹ zrabowane wsie, mia- steczka i miasta, dymi¹ce zgliszcza chat ch³opskich, ziemiê obrócon¹ w perzy- nê, ruiny czynnych do niedawna fabryk i gruzy wszelkich warsztatów pracy zbiorowej (…)”60. W podobnej poetyce by³y utrzymane tak¿e inne tego typu druki. Dowodzono w nich, ¿e wraz z ust¹pieniem Rosjan – o Niemcach zazwy- czaj nie ma tam ani s³owa – otwieraj¹ siê przed Polakami szanse walki o nie- podleg³e pañstwo, którego powstanie stworzy proletariatowi szerokie mo¿liwo- œci walki o wyzwolenie spo³eczne. Poza o¿ywion¹ aktywnoœci¹ propagandow¹, obliczon¹ na rozbudzenie w tak prze³omowych chwilach wœród warszawiaków niepodleg³oœciowych i an- tyrosyjskich nastrojów, PPS prowadzi³a równie¿ nieoficjalne rozmowy z Komi- tetem Obywatelskim miasta sto³ecznego Warszawy Komitet, zdominowany przez przedstawicieli bur¿uazji i arystokracji, d¹¿y³ do przekszta³cenia siê, wraz z ust¹pieniem Rosjan, we w³adzê miejsk¹ z prawdziwego zdarzenia. Wiele wskazywa³o na to, ¿e plan taki ma szanse powodzenia, a cz³onkowie KO goto- wali siê ju¿ do objêcia pieczy nad miastem. Stawk¹ prowadzonych rozmów by³o poszerzenie sk³adu Komitetu o osoby zwi¹zane z PPS, tak by partia zyska³a wp³yw na sytuacjê w mieœcie po wycofaniu Rosjan, co mog³oby przyczyniæ siê do rozszerzania jej wp³ywów w œrodowiskach robotniczych. Wstêpne porozu- mienie osi¹gniêto, jeœli wierzyæ wspomnieniom Leona Ferszta, 4 lub 5 sierp- nia61. Wkrótce te¿, ju¿ pod w³adz¹ niemieck¹, PPS rozpoczê³a zbiórkê podpisów pod petycj¹ warszawskich robotników do KO, co ostatecznie doprowadzi³o do kooptowania do Komitetu i jego agend kandydatów wysuniêtych przez socjali- stów.

59 APKr, NKN, 107, k. 476, Odezwa USN z sierpnia 1915. 60 Archiwum Polskiej Akademii Nauk (APAN), Materia³y Artura Œliwiñskiego, 11, k. 9, Odezwa USN z sierpnia 1915; por. AAN, Akta Konstancji Jaworowskiej, 330/IV-4, pdt. 5, k. 1a, Manifesta- cja w 1915 r. (wspomnienia). 61 AAN, Akta Leona Ferszta, 263/2, Wspomnienia z pracy partyjnej, 163–164.

70 Konkluzje

5 sierpnia, oko³o godziny 6 rano, Warszaw¹ wstrz¹sn¹³ huk potê¿nych eks- plozji. Szybko sta³o siê jasne, ¿e nadszed³ d³ugo oczekiwany przez ca³y obóz le- wicy niepodleg³oœciowej moment – Rosjanie uchodzili na drug¹ stronê Wis³y, wysadzaj¹c jednoczeœnie mosty, by utrudniæ przeprawê wojskom niemieckim. Koniec rosyjskiego panowania otwiera³ tak¿e zupe³nie now¹ kartê w dziejach PPS. I choæ wkrótce okazaæ siê mia³o, ¿e Niemcy nie cofaj¹ siê przed podejmo- wania represyjnych kroków wobec socjalistów, to sytuacja partii nigdy nie sta³a siê choæby czêœciowo tak trudna, jak w pierwszym roku wojny, pod panowa- niem w³adz carskich. Mimo to jednak, trudno uznaæ, okres od wybuchu wojny do 5 sierpnia 1915 roku za stracony dla warszawskiej PPS. Przeciwnie wrêcz, w³aœnie na ten czas przypada pierwszy etap odbudowy partii na terenie stolicy. Mimo trudnych wa- runków dzia³ania, g³êbokiej konspiracji i pocz¹tkowej s³aboœci organizacyjnej62, warszawska PPS w pierwszym roku wojny odda³a powa¿ne us³ugi ca³emu obo- zowi lewicy niepodleg³oœciowej. Dziêki intensywnej i trwaj¹cej nieprzerwanie mimo represji carskich, agitacji, zarówno ustnej, jak i prowadzonej za pomoc¹ prasy oraz druków ulotnych, uda³o siê, na ile by³o to mo¿liwe, wp³yn¹æ na zmianê nastrojów czêœci ludnoœci Warszawy. Zdecydowanie prorosyjskie na- stawienie w pierwszych dniach wojny szybko zaczê³o zanikaæ. Z drugiej strony, z tygodnia na tydzieñ has³a niepodleg³oœciowe zaczê³y zdobywaæ sobie coraz wiêksz¹ liczbê zwolenników63. W pewnych krêgach zaczê³a kszta³towaæ siê le- genda Pi³sudskiego i Legionów. Oczywiœcie, nie znaczy to, ¿e u schy³ku pano- wania rosyjskiego w Warszawie, orientacja legionowa by³a dominuj¹ca, nic bardziej b³êdnego! Nie ulega natomiast w¹tpliwoœci, ¿e nastrój stolicy w ci¹gu roku uleg³ wyraŸnej zmianie. Z³o¿y³o siê na to wiele czynników, jednym z istot- niejszych by³a z pewnoœci¹ dzia³alnoœæ warszawskich socjalistów. Ponadto, warszawska PPS wspiera³a politykê znajduj¹cego siê po drugiej stronie frontu kierownictwa obozu lewicy niepodleg³oœciowej poprzez prowa- dzenie, na miarê swoich mo¿liwoœci, akcji wywiadowczej i sabota¿u, a tak¿e przez podejmowane, za spraw¹ wyjazdów Ho³ówki i Niedzia³kowskiego, próby pozyskania sojuszników w walce z Rosj¹. Niema³¹ wagê mia³a aktywnoœæ, w pierwszym szeregu A. Œliwiñskiego, na rzecz konsolidacji na warszawskim gruncie ró¿nych stronnictw i grup wystêpuj¹cych przeciwko „moskalofilskiej” polityce endecji. By³ to niew¹tpliwie wstêp do powo³ania, ju¿ pod okupacj¹ pañstw centralnych, Komitetu Naczelnego Zjednoczonych Stronnictw Niepod-

62 Por. AAN, Akta Jêdrzeja i Zofii Moraczewskich, 71/II-7, Notatki z Kongresu PPS w Piotrkowie, k. 5. 63 Jak zachowa³a siê Warszawa, „Robotnik”, nr 271, wrzesieñ 1915, s. 6–7.

71 leg³oœciowych, a póŸniej Centralnego Komitetu Narodowego i tzw. Rady Naro- dowej. Wiadomo jak du¿¹ wagê do konsolidacji politycznej Królestwa przy- wi¹zywa³ J. Pi³sudski, wydaje siê zaœ, ¿e bez tych pierwszych inicjatyw, realizacja kolejnych projektów ponadpartyjnej wspó³pracy by³aby du¿o trud- niejsza. Pierwszy rok wojny, czego czêsto siê nie dostrzega, mia³ tak¿e niezwykle istotne znaczenie z punktu widzenia historii samej PPS. Nie tylko odwrócono niekorzystne trendy, obecne w funkcjonowaniu ruchu socjalistycznego przed wojn¹, ale po³o¿ono tak¿e solidne fundamenty pod przysz³y dynamiczny roz- wój partii. Na gruncie warszawskim uda³o siê reaktywowaæ szereg kó³ i tzw. „dzielnic” partyjnych, a zarazem stworzyæ sieæ kontaktów i mechanizmy dzia³ania, które by³y wykorzystywane póŸniej tak¿e pod okupacj¹ niemieck¹. Wreszcie, przed sierpniem 1915 roku zosta³ zapocz¹tkowany na warszawskim gruncie proces g³êbokiego przekszta³cenia elit kierowniczych PPS; prze- kszta³cenia, które w du¿ej mierze mia³o charakter pokoleniowy i wi¹za³o siê z nap³ywem do partii wielu stosunkowo m³odych dzia³aczy, czêsto maj¹cych za sob¹ aktywnoœæ w ruchu „filareckim”. Wykszta³ci³a siê tutaj grupa „m³odych”, która w zasadzie do 1918 roku kierowa³a organizacj¹ sto³eczn¹ PPS64 i mia³a niezwykle istotny wp³yw na kreowanie polityki partii tak¿e w skali ogólnopol- skiej. Warszawscy „m³odzi” zazwyczaj byli bardziej radykalni od swoich star- szych kolegów partyjnych; kwestie odzyskania niepodleg³oœci i g³êbokich re- form spo³ecznych traktowali jako nierozerwalnie ze sob¹ zwi¹zane, mniej te¿ byli sk³onni do jakichkolwiek porozumieñ ze stronnictwami „bur¿uazyjnymi”. Gdy wiêc PPS zaczê³a siê w toku wojny radykalizowaæ w skali ca³ego Królestwa, a zarazem ros³y wp³ywy i znaczenie organizacji warszawskiej, naturaln¹ konse- kwencj¹ sta³a siê do³¹czenie do najwy¿szych w³adz partyjnych przedstawicieli tej grupy. W 1916 roku w CKR znaleŸli siê B. Ziemiêcki (styczeñ), M. Niedzia³- kowski oraz A. Landy (wrzesieñ)65. Gdyby nie ich aktywnoœæ w pierwszym roku wojny, w warunkach konspiracji i liczebnej s³aboœci PPS, zapewne taki politycz- ny sukces, tych maj¹cych wówczas ledwie po dwadzieœcia kilka lat dzia³aczy, by³by niemo¿liwy. Okres miêdzy sierpniem 1914 a sierpniem 1915 roku, w dziejach PPS mia³ niema³e znaczenie. Upatrywaæ nale¿y tutaj genezy wielu wa¿nych wydarzeñ w polskim ruchu socjalistycznym, przypadaj¹cych na okres drugiej po³owy wojny i pierwsze lata niepodleg³ej Polski, a tak¿e pocz¹tków formowania siê elity, kieruj¹cej dzia³alnoœci¹ partii w okresie miêdzywojennym. Nale¿y mieæ

64 W okresie miêdzy 1915 a 1918 rokiem funkcjê przewodnicz¹cego WOKR, czyli lidera sto³ecznej PPS, pe³nili m.in. B. Ziemiêcki, M. Niedzia³kowski i M. Baumgart. 65 L. Wasilewski, Kierownictwo PPS zaboru rosyjskiego (1893–1918), „Niepodleg³oœæ” 1935, t. 11.

72 nadziejê, ¿e mimo niedostatku Ÿróde³ i licznych zwi¹zanych z tym trudnoœci, okres ten zwróci wiêksz¹ uwagê badaczy i doczekamy siê kolejnych prac, we wszechstronny i wyczerpuj¹cy sposób omawiaj¹cych ¿ycie warszawskiej konspiracji w pierwszym roku wojny.

„We were a drop in excessive, unbridled see of russophilia…” – Warsaw Section of Polish Socialist Party during first year of World War I (Summary)

The following essay attempts to present activity of Warsaw Section of Polish Socialist Party (PPS) during first year of World War I. In this time PPS was the pillar of “Independence Camp” in Russian Poland, which supported Józef Pi³sudski and Polish Legions (Legiony Polskie). In this article I am describing a process of rebuild- ing party’s Warsaw Section, especially a role played by young activists – former stu- dents of Russian universities and leaders of secret organization called “Filarecja” (Union of Progressive and Independence Youth). They were in some kind of conflict with the group of more experienced and older activists, members of Provisional Ex- ecutive Committee – the highest party’s authority on areas under Russian rule. But this conflict did not have an adverse effect on intensification of party’s activity. Dur- ing first year of war Warsaw Section created a lot of workers circles, printed thou- sands leaflets and proclamations, published a few issues of illegal journal “Do Czynu!” and closely collaborated with underground Polish Military Organization (POW). The following article presented also main threads of socialist’s anti – Rus- sian political commentary published in legal weeklies – “Prawda” and “Wid- nokr¹g”. At the end I make some conclusions about the importance of this rela- tively short period for PPS’s history and creation of party’s leaders group.

73 AKTYWNOŒÆ REPREZENTANTÓW ŒRODOWISK PRORZ¥DOWYCH W £ÓDZKIEJ RADZIE MIEJSKIEJ W LATACH 1927–1933

KAROL DZIUDA*

Celem niniejszego artyku³u jest zaprezentowanie dzia³alnoœci przedstawi- cieli ugrupowañ pi³sudczykowskich w ³ódzkiej Radzie Miejskiej (dalej: RM) w latach 1927–1933. Przez ugrupowania pi³sudczykowskie, czy te¿ prorz¹dowe, rozumiemy w tym wypadku œrodowiska polityczne przychylnie ustosunkowane do rz¹dów Józefa Pi³sudskiego, które w omawianym okresie, a tak¿e w latach nastêpnych, udziela³y czynnego poparcia poczynaniom obozu pi³sudczykow- skiego i wchodzi³y w sk³ad prorz¹dowych bloków wyborczych w trakcie elekcji zarówno na szczeblu centralnym, jak i samorz¹dowym. Ograniczenie przedstawianych tu rozwa¿añ do jednej kadencji RM miasta £odzi wynika przede wszystkim z faktu, i¿ by³a to kadencja bardzo specyficzna. Specyfika ta wynika³a chocia¿by z tego, i¿ w kampanii wyborczej 1927 r. ³ódz- kie ugrupowania prorz¹dowe nie tylko nie wystartowa³y na jednej liœcie wybor- czej, lecz tak¿e ju¿ w samej RM nie próbowa³y utworzyæ zwartego frontu, lecz raczej dzia³a³y, maj¹c na uwadze swoje partykularne interesy polityczne, co przejawia³o siê przede wszystkim w wyra¿aniu dba³oœci o potrzeby w³asnego elektoratu. Sytuacja taka, to jest start wyborczy œrodowisk prorz¹dowych z kil- ku list wyborczych, mia³a siê ju¿ w okresie dwudziestolecia miêdzywojennego w £odzi nie powtórzyæ. Ju¿ w nastêpnych wyborach obóz pi³sudczykowski wy- stawi³ tylko jedn¹ listê wyborcz¹ Powszechnego Bloku Wyborczego Pracy dla Samorz¹du, stanowi¹cego szerok¹ koalicjê prowadz¹cych dzia³alnoœæ na tere-

* Karol Dziuda – magister historii. Doktorant na Katedrze Historii Najnowszej Uniwersytetu £ódzkiego.

74 nie £odzi prorz¹dowych partii politycznych oraz miejscowych organizacji spo³ecznych, gospodarczych i zawodowych. W omawianym przez nas okresie ugrupowania prorz¹dowe na terenie RM nie funkcjonowa³y co prawda jako homogeniczny obóz polityczny, ale zbiorowe zaprezentowanie ich dzia³alnoœci pozwali nam na odtworzenie mozaiki interesów i zainteresowañ œrodowisk, które wspólnie tworzy³y ³ódzki obóz prorz¹dowy. Cech¹ charakterystyczn¹ tej kadencji ³ódzkiej RM by³ równie¿ niestandar- dowo d³ugi czas jej funkcjonowania, wykraczaj¹cy poza przewidziany ustawo- wo okres trzyletni. Nie mo¿na równie¿ nie zwróciæ uwagi na fakt, i¿ kadencja ta przypad³a na pocz¹tek oraz okres najwiêkszego natê¿enia kryzysu gospodar- czego, szczególnie odczuwalnego dla miasta przemys³owego, takiego jak £ódŸ. By³a to tak¿e ostatnia Rada wybrana przed wejœciem w ¿ycie Ustawy o czêœciowej zmianie samorz¹du terytorialnego1, czyli tzw. ustawy scaleniowej, która znacz¹co zmieniæ mia³a zarówno sam¹ mechanikê procesu wyborczego, jak i sposób funkcjonowania organów samorz¹dowych. Prezentacja dzia³alnoœci reprezentantów œrodowisk pi³sudczykowskich na forum ³ódzkiej RM umo¿liwi udzielenie odpowiedzi na kilka istotnych zagad- nieñ badawczych, takich jak to, jaki by³ charakter i zakres wspó³pracy ci¹¿¹cych ku obozowi rz¹dowemu organizacji politycznych i spo³ecznych, czy mo¿na mó- wiæ w tym okresie o krystalizowaniu siê wspólnej linii politycznej œrodowisk prorz¹dowych, jak równie¿ czy funkcjonowa³a (a jeœli tak, to w jakiej formule) wspó³praca pomiêdzy reprezentacj¹ obozu prorz¹dowego w Radzie Miasta £odzi a Klubem Parlamentarnym BBWR. W dotychczasowej literaturze przedmiotu funkcjonuj¹ ju¿ prace opisuj¹ce dzia³alnoœæ ³ódzkich struktur obozu pi³sudczykowskiego w interesuj¹cym nas przedziale czasowym, w ¿adnej z nich jednak¿e nie przeprowadzano g³êbszej analizy dzia³alnoœci radzieckiej reprezentacji obozu prorz¹dowego2. Garœæ infor- macji na poruszany w tym artykule temat mo¿na znaleŸæ tak¿e w pracach kon- centruj¹cych siê na dzia³alnoœci w³adz £odzi, funkcjonowaniu ³ódzkiego sa- morz¹du miejskiego oraz dzia³alnoœci na terenie miasta poszczególnych ugru- powañ politycznych3. Formowanie siê obozu politycznego stanowi¹cego zaplecze dla rz¹dów Jó- zefa Pi³sudskiego by³o procesem z³o¿onym i stosunkowo d³ugotrwa³ym.

1 „Dziennik Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej” (Dz.U. 1933, Nr 35, poz. 294. 2 P. Samuœ, Powstanie Bezpartyjnego Bloku Wspó³pracy z Rz¹dem w £odzi i województwie, „Zeszyty Na- ukowe Uniwersytetu £ódzkiego” 1972, seria I, z. 86, s. 63–76; K. Dziuda, Dzieje Bezpartyjnego Bloku Wspó³pracy z Rz¹dem w £odzi w latach 1930–1935, Be³chatów 2010. 3 M. Jaskólski, W³adze administracyjne £odzi do 1939 roku, £ódŸ 2001; M. Nartonowicz-Kot, Polski ruch socjalistyczny w £odzi w latach 1927–1939, £ódŸ 2001; eadem, Oblicze polityczne samorz¹du miej- skiego w £odzi w latach 1919–1939, „Rocznik £ódzki” 1982, t. XXXI, s. 99–130; B. Wachowska, ¯ycie polityczne £odzi w okresie Drugiej Rzeczypospolitej, £ódŸ 1973.

75 Pierwsz¹ formu³¹, która pozwoli³a na konsolidacjê pi³sudczykowskich œrodo- wisk politycznych by³a struktura Bezpartyjnego Bloku Wspó³pracy z Rz¹dem (BBWR, BB). Formacja ta zrodzi³a siê z decyzji o utrzymaniu organizacyjnej jednoœci na terenie parlamentarnym podmiotów politycznych, które w wybo- rach do Sejmu i Senatu w 1928 r. wystartowa³y z jednej listy wyborczej — listy ciesz¹cej siê poparciem czynników administracyjnych i wyra¿aj¹cej poparcie dla nowego re¿imu. Od pocz¹tku swego istnienia pozostawa³ BBWR czymœ w rodzaju antytezy partii politycznej, przy czym nie chodzi tu jedynie o wszem i wobec g³oszon¹ apolitycznoœæ, lecz tak¿e o heterogenicznoœæ œrodowisk wchodz¹cych w jego sk³ad, diametralnie ró¿ny cel istnienia organizacji (konser- wacja w³adzy w rêkach ju¿ sprawuj¹cego rz¹du obozu, a nie — jak w przypadku standardowych partii politycznych — zdobycie, a potem utrzymanie w³adzy), czy te¿ pocz¹tkowe funkcjonowanie organizacji niejako na zasadzie nadbudo- wy nad œrodowiskami politycznymi sk³onnymi do udzielenia poparcia rz¹dom J. Pi³sudskiego. Ten ostatni punkt wi¹za³ siê z tym, i¿ u swojego zarania dzia³a³ Bezpartyjny Blok jako struktura szczebla centralnego, której jedyn¹ reprezentacjê na pozio- mie regionalnym stanowi³y komitety wyborcze, które jednak¿e, powo³ane na zasadzie tymczasowego aliansu miejscowych organizacji propi³sudczykow- skich, po okresie wyborczym uleg³y automatycznemu rozwi¹zaniu, a jako in- stytucje doraŸne, utworzone w precyzyjnie okreœlonym celu, jakim by³o osi¹gniêcie dobrego wyniku wyborczego, nie pozostawi³y po sobie wypracowa- nej podstawy programowej mog¹cej stanowiæ podwaliny do organizacyjnej konsolidacji. Same has³a wspó³pracy z rz¹dem J. Pi³sudskiego i koniecznoœci reformy ustroju okaza³y siê niedostateczn¹ podstaw¹ dla wywo³ania spon- tanicznego, oddolnego procesu integracji œrodowisk prorz¹dowych. Fakt daleko id¹cej niejednorodnoœci œrodowisk politycznych, które stano- wi³y zaplecze polityczne rz¹dów J. Pi³sudskiego wyraŸnie widoczny jest w pier- wszych latach po zamachu stanu z 1926 r. Heterogenicznoœæ bazy politycznej obozu pi³sudczykowskiego ujawni³a siê w pe³nej krasie w trakcie wyborów sa- morz¹dowych 1926–1927 r. Jedynie w Warszawie, gdzie wybory samorz¹dowe wyznaczono na maj 1927 r., zdecydowano siê na wystawienie jednej prorz¹do- wej listy wyborczej, na której czele stan¹³ Marian Zyndram-Koœcia³kowski. Lista ta, zreszt¹ chyba doœæ niespodziewanie dla samych kierowników akcji wy- borczej, uzyska³a bardzo przyzwoity wynik na poziomie 20,2% ogó³u g³osów, co da³o obozowi prorz¹dowemu 16 mandatów w RM miasta sto³ecznego Warszawy4.

4 A. Chojnowski, Pi³sudczycy u w³adzy. Dzieje Bezpartyjnego Bloku Wspó³pracy z Rz¹dem, Wroc³aw–War- szawa–Kraków–Gdañsk–£ódŸ 1986, s. 32.

76 Ta zakoñczona umiarkowanym sukcesem warszawska kampania wybor- cza by³a swoistym sprawdzianem dla koncepcji jednej prorz¹dowej listy wybor- czej przed zbli¿aj¹cymi siê wyborami parlamentarnymi. G³ównych Ÿróde³ uzy- skania dobrego wyniku organizatorzy wyborów upatrywali w tym, i¿ lista z M. Zyndram-Koœcia³kowskim na czele powszechnie uznawana by³a za listê rz¹- dow¹, a komitet wyborczy dysponowa³ odpowiednimi œrodkami na prowadze- nie agitacji. Szczególnie interesuj¹ce by³y jednak wnioski, jakie wyci¹gniêto z tej próby: Wnioski ogólne: 1. projekt postawienia przy wyborach do Sejmu list „Rz¹do- wych Mê¿ów Zaufania” wydaje mi siê najlepszym; 2. nie mo¿na tej koncepcji zgrywaæ obecnie przy wyborach samorz¹dowych; 3. nale¿y bezwzglêdnie unikaæ d³ugich sporów o kandydatów i porz¹dek umieszczenia ich na listach5. Najistotniejszy dla naszych rozwa¿añ wydaje siê w tym przypadku punkt drugi, który t³umaczy, dlaczego nie podjêto starañ o zorganizowanie i wysta- wienie jednej listy prorz¹dowej w wyborach do samorz¹du ³ódzkiego, które od- byæ mia³y siê ostatecznie dopiero na jesieni 1927 r. Dotychczas funkcjonuj¹ca RM miasta £odzi zosta³a rozwi¹zana dopiero pod koniec okresu letniego. Pismem z 19 sierpnia 1927 r. ówczesny wojewoda ³ódzki W³adys³aw Jaszczo³t, na podstawie § 4 Regulaminu Wyborczego do Rad Miej- skich na obszarze Królestwa Kongresowego zarz¹dzi³ przeprowadzenie nowych wy- borów ze wzglêdu na up³yw kadencji ustawowej, przewidzianej w art. 7 Dekretu o wyborach do Rad Miejskich na terenie by³ego Królestwa Kongresowego z dnia 13 grud- nia 1918 r.6 Datê wyborów wyznaczono na 9 paŸdziernika 1927 r. Najbardziej znacz¹ce ugrupowanie polityczne stoj¹ce na gruncie prorz¹do- wym stanowi³a wówczas w £odzi Narodowa Partia Robotnicza-Lewica (NPR-L). Partia ta powsta³a na skutek eskalacji taræ wewnêtrznych w Narodo- wej Partii Robotniczej (NPR), do jakiej dosz³o po przewrocie majowym. Konie- cznoœæ zajêcia stosunku wobec rz¹dów J. Pi³sudskiego znacz¹co podzieli³a par- tiê. Choæ geneza ruchu narodowo-robotniczego by³a bezpoœrednio zwi¹zana z dzia³alnoœci¹ Narodowej-Demokracji, to jednak wewn¹trz partii funkcjono- wa³a bardzo silna grupa cz³onków przejawiaj¹cych sympatie pi³sudczykowskie. Korzeni tych sympatii doszukiwaæ nale¿y siê we wspó³pracy reprezentantów obu œrodowisk w ramach obozu niepodleg³oœciowego w okresie I wojny œwiato- wej. Do roz³amu w NPR dosz³o w lipcu 1926 r., a katalizatorem procesu od³¹cze- nia siê sympatyzuj¹cych z J. Pi³sudskim i firmowanymi przez niego rz¹dami

5 Archiwum Akt Nowych, Bezpartyjny Blok Wspó³pracy z Rz¹dem, sygn. 62/46, Wybory do Rady Miej- skiej w Warszawie,k.5. 6 W artykule tym czytamy: „Rady Miejskie, obrane na zasadzie niniejszej ordynacji, bêd¹ urzêdo- wa³y do czasu uchwalenia nowej ustawy wyborczej miejskiej przez Sejm, w ka¿dym razie jednak (…) nie d³u¿ej ni¿ lat trzy” (Dz.U. 1918, Nr 20, poz. 58).

77 dzia³aczy by³y wydarzenia, jakie rozegra³y siê na nadzwyczajnym zjeŸdzie Rady Naczelnej NPR, kiedy to zdecydowano siê na usuniêcie z partii Antoniego Ci- szaka, a tak¿e potêpiono postawê wiêkszoœci cz³onków ³ódzkiego oddzia³u NPR z Ludwikiem Waszkiewiczem na czele, którzy jawnie wyra¿ali poparcie dla przeprowadzonego przez J. Pi³sudskiego zamachu stanu7. £ódŸ sta³a siê jednym z g³ównych oœrodków dzia³alnoœci NPR-L. Masowe poparcie dla linii roz³amowców w ³ódzkim oddziale NPR doprowadzi³o nawet do tego, i¿ NPR-L nie musia³a w³aœciwie wytwarzaæ nowych struktur partyj- nych, lecz po prostu w du¿ej mierze zaanektowa³a struktury dotychczas ist- niej¹ce. W przypadku £odzi to NPR-Prawica (NPR-P), a wiêc poroz³amowy od³am partii, który zdecydowanie opowiedzia³ siê przeciwko wspó³pracy z re¿i- mem pi³sudczykowskim, zdany by³ na budowanie infrastruktury partyjnej od podstaw. Nigdy te¿ nie uda³o siê NPR-P uzyskaæ na gruncie ³ódzkich wiêkszego poparcia — pozostawa³a ona raczej w £odzi organizacj¹ rachityczn¹, nasta- wion¹ bardziej na zwalczanie NPR-L, ni¿ realizacjê w³asnego programu poli- tycznego. Akces NPR-L do obozu pomajowego by³ faktem bardzo istotnym, gdy¿ ³ódzki ruch narodowo-robotniczy dysponowa³ stosunkowo szerokim gronem dzia³aczy posiadaj¹cych spore doœwiadczenie i osi¹gniêcia na polu pracy sa- morz¹dowej. Trzeba pamiêtaæ, i¿ by³ NPR zwyciêzc¹ wyborów do ³ódzkiej RM w roku 1923 i w koalicji z Narodow¹ Demokracj¹ i Chrzeœcijañsk¹ Demokracj¹ (ChD) wspó³rz¹dzi³ miastem przez okres trzech i pó³ roku. W momencie rozpi- sania wyborów do RM miasta £odzi w 1927 r. dzia³acze NPR-L sprawowali naj- wa¿niejsze funkcje w ³ódzkim samorz¹dzie: Wac³aw Wojewódzki pe³ni³ obo- wi¹zki prezydenta miasta8, a Boles³aw Fichna piastowa³ stanowisko prezesa RM. Bardzo wa¿na postaci¹ ³ódzkiego organizacji NPR-L by³ tak¿e, wspomnia- ny ju¿ wczeœniej, L. Waszkiewicz, pose³ na Sejm RP. Jeszcze przed zakoñcze- niem kadencji ³ódzkiej RM wy³onionej w 1927 r. NPR-L przesz³a gruntowne przekszta³cenie organizacyjne. Na jesieni 1932 r. ugrupowanie zmieni³o nazwê na Narodowe Stronnictwo Pracy, a na jego czele stan¹³ wówczas W. Wojewódz- ki9. Do wyborów samorz¹dowych w 1927 r. przyst¹pi³a NPR-L pod firm¹ Narodowo-Robotniczego Komitetu Wyborczego.

7 Dok³adny opis przebiegu roz³amu w perspektywie ogólnokrajowej zob. A. Laska, Narodowa Partia Robotnicza 1920–1937. Studia z dziejów ruchów spo³ecznych w Drugiej Rzeczypospolitej, Rzeszów 2004, s. 275–286; H. Przybylski, Chrzeœcijañska Demokracja i Narodowa Partia Robotnicza w latach 1926– 1937, Warszawa 1980, s. 127–131. 8 Po wyborach samorz¹dowych 1923 r. na mocy ustaleñ koalicyjnych urz¹d prezydenta miasta przypad³ narodowemu demokracie Marianowi Cynarskiemu, natomiast W. Wojewódzki obj¹³ stanowisko wiceprezydenta £odzi. Jednak¿e z powodu zgonu M. Cynarskiego 14 kwietnia 1927 r. pe³nienie obowi¹zków prezydenckich spad³o w³aœnie na W. Wojewódzkiego. 9 „Ilustrowana Republika („IR”), 9 X 1932, nr 279, s. 3; 13 X 1932, nr 283, s. 7.

78 Drugi znacz¹cy oœrodek prorz¹dowy w interesuj¹cych nas wyborach samorz¹dowych stanowiæ mia³y œrodowiska rzemieœlnicze i drobnomieszczañ- skie zrzeszone w Resursie Rzemieœlniczej (RR), które wesz³y w porozumienie wyborcze przychylnie do rz¹dów J. Pi³sudskiego nastawionymi reprezentan- tami miejscowego przemys³u. Œrodowisko to posiada³o tak¿e prawdopodobnie poparcie finansowe ze strony ³ódzkiego oddzia³u Stronnictwa Prawicy Narodo- wej, zrzeszaj¹cego ³ódzkich przedstawicieli wielkiego przemys³u. Do wyborów otoczenie to posz³o jako Zrzeszenie Gospodarcze przy Resursie Rzemieœlniczej. Jawnie pod has³ami sanacji pañstwa wystêpowa³ natomiast Blok Pra- cuj¹cej £odzi, reprezentuj¹cy g³ównie krêgi inteligencji postêpowej, lecz rów- nie¿ ³ódzkie organizacje legionowe, peowiackie i strzeleckie. Choæ inicjatywa ta wrêcz obnosi³a siê ze swoj¹ prorz¹dow¹ to¿samoœci¹, to jednak ani nie posia- da³a ona silnego, zdecydowanego poparcia administracji pañstwowej, ani nie dysponowa³a wiêkszymi œrodkami finansowymi. Dodatkowo, z uwagi na to, i¿ postrzegany by³ Blok Pracuj¹cej £odzi jako konkurencja dla Zrzeszenia Gospo- darczego przy RR, musia³ siê liczyæ siê z bardzo ch³odnym doñ stosunkiem kon- trolowanych przez przemys³owców ³ódzkich tytu³ów prasowych, z pismami koncernu „Republika” na czele. Na czele listy wyborczej Bloku stanêli mecenas Alfred Bi³yk oraz lekarz, dr Antoni Tomaszewski. Jako ci¹¿¹ce ku obozowi prorz¹dowemu uznaæ mo¿emy tak¿e listy dwóch organizacji spo³ecznych nieprzejawiaj¹cych wiêkszych ambicji politycznych, a raczej typowo nastawionych na dogl¹danie interesów pewnych konkretnych grup spo³ecznych i dostrzegaj¹cych w RM doskona³e narzêdzie do realizacji tego celu. Pierwszym z nich by³o Stowarzyszenie W³aœcicieli Nieruchomoœci (SWN) — organizacja zrzeszaj¹ca reprezentacjê ³ódzkiej klasy œredniej (poza w³aœcicielami nieruchomoœci w jej orbicie znajdowa³o siê tak¿e drobne kupiec- two, czy czêœæ miejscowych restauratorów). Co ciekawe, SWN ³¹czy³o na bazie wspólnych interesów grupy mieszczañstwa polskiego z lojalistycznie nasta- wion¹ do pañstwa polskiego czêœci¹ ³ódzkich Niemców10. Jednym z czo³owych dzia³aczy SWN by³ Maksymilian Schott, który obok Jana Danielewskiego, czy Bruno Gebauera by³ jednym z za³o¿ycieli ³ódzkich struktur pacyfistycznej i na- stawionej lojalistycznie organizacji Deutscher Kultur- und Wirtschaftsbund (Nie- miecki Zwi¹zek Kulturalny i Gospodarczy). Drug¹ startuj¹c¹ w wyborach samorz¹dowych organizacj¹ spo³eczn¹, która w póŸniejszych kampaniach parlamentarnych udzieli swojego poparcia BBWR by³ Zwi¹zek by³ych Wojskowych i Inwalidów Wojennych. W organizacji kom-

10 Œrodowisko to w okresie kampanii wyborczej do parlamentu w 1928 r. powo³a³o wspieraj¹cy blok rz¹dowy Komitet Stanu Œredniego Wspó³pracy z Rz¹dem. Zob. P. Samuœ, Powstanie Bezpartyjnego Bloku..., s. 70–71, 74–75; M. Cygañski, Mniejszoœæ niemiecka w Polsce centralnej w latach 1919–1939, £ódŸ 1962, s. 29.

79 batanckiej tego typu sympatie prorz¹dowe nie mog¹ dziwiæ, szczególnie, i¿ jesz- cze przed 1930 r. obóz pi³sudczykowski przyst¹pi³ do szeroko zakrojonej akcji konsolidacyjnej na terenie ruchu kombatanckiego poprzez powo³anie Federacji Polskich Zwi¹zków Obroñców Ojczyzny z gen. bryg. Romanem Góreckim na czele11. W tym miejscu nale¿y tak¿e wspomnieæ o tym, i¿ obozowi pi³sudczykow- skiemu uda³o siê równie¿ zapewniæ sobie przychylnoœæ œrodowiska ¿ydow- skich ortodoksów skupionych w Agudzie (jid. Agudas Jisroel, tj. Zwi¹zek Izrae- la). Zdecydowanym liderem tego ugrupowania na ³ódzkiej scenie politycznej by³ jeden z najwybitniejszych dzia³aczy Agudy w skali ogólnokrajowej, Jakub Lejb Mincberg. Choæ jednak przedstawiciele ortodoksów czynnie popierali obóz pi³sudczykowski w kolejnych wyborach parlamentarnych, a ich przedstawicie- le startowali do Sejmu z list BBWR (jak choæby wspomniany J. L. Mincberg), to ju¿ na gruncie samorz¹dowym Aguda nie wchodzi³a w sojusze wyborcze z in- nymi ugrupowaniami prorz¹dowymi i œciœle trzyma³a siê polityki dbania o inte- resy ¿ydowskie, tworz¹c te¿ regularnie z wiêkszoœci¹ pozosta³ych ugrupowañ ¿ydowskich oddzielny blok w Radzie Miasta, d¹¿¹cy w pierwszym rzêdzie do poprawy sytuacji ¯ydów. Z tego te¿ powodu aktywnoœæ reprezentacji Agudy w ³ódzkiej Radzie Miejskiej pozostaje zasadniczo poza obszarem zainteresowañ tego artyku³u. Do wyborów ostatecznie zg³oszono 31 list kandydatów, z czego 6 zosta³o wycofanych, a jedna uniewa¿nionych przez w³adze12. Jak ju¿ wspominano, wy- bory odby³y siê 9 paŸdziernika 1927 r. Ogó³em oddano g³osów 243 193, z któ- rych uniewa¿niono 41 927 (g³osów wa¿nych oddano wiêc 201 266). Frekwen- cja wyborcza wynios³a tym samym 76,99%. Dzielnik wyborczy (liczba g³osów, której uzyskanie gwarantuje mandat w radzie miasta) wynosi³ 2648 g³osów13. Zwyciêstwo w wyborach odnios³a Polska Partia Socjalistyczna (PPS), zdo- bywaj¹c 55 706 g³osów, co dawa³o po przeliczeniu 23 mandaty w radzie miasta, a po zawarciu sojuszu politycznego z Ogólno¿ydowskim Zwi¹zkiem Robotni- czym Bund oraz Niemieck¹ Socjalistyczn¹ Parti¹ Pracy w Polsce (niem. Deutsche Sozialistische Arbeitspartei in Polen, DSAP), które tak¿e osi¹gnê³y bardzo przyzwoi- ty wynik wyborczy, blok socjalistyczny móg³ liczyæ ogó³em 35 radnych14. Na powo³any przez NPR-L Narodowo-Robotniczy Komitet Wyborczy (lista nr 7) zag³osowa³o 13 194 osób, co w przeliczeniu dawa³o piêciu radnych i trzech

11 E. Kossewska, Zwi¹zek Legionistów Polskich 1922–1939, Warszawa 2003, s. 103–104. 12 Uniewa¿niono komunistyczn¹ listê Bloku Jednoœci Robotniczej (nr 5), na któr¹ oddano a¿ 41 927 g³osów. Zob. M. Nartonowicz-Kot, Polski ruch socjalistyczny…, s. 218. 13 „Dziennik Zarz¹du miasta £odzi” („DZm£”), 25 X 1927, nr 43, s. 2. 14 Dosin, Socjaliœci w Radzie Miejskiej, „IR”, 16 X 1927, nr 284, s. 3; „£odzianin”, 15 X 1927, nr 42, s. 1; „Rozwój”, 19 X 1927, nr 287, s. 9.

80 zastêpców radnych. Radnymi z NPR-L zostali: Helena Andzelakowa (robotni- ca), dr Boles³aw Fichna (adwokat), Pawe³ Urbaniak (wykoñczalnik), Ludwik Waszkiewicz (pose³ na Sejm RP), Wac³aw Wojewódzki (in¿ynier-technolog). Wynik wyborczy na poziomie nieco ponad 13 tysiêcy g³osów, w zestawieniu z niemal 43 tysi¹cami, jakie komitet wyborczy ówczesnego NPR uzyska³ w wy- borach do RM w 1923 r.15, stanowi³ dla NPR-L doœæ dotkliw¹ klêsk¹ wyborcz¹. Liczono siê oczywiœcie ze obni¿eniem poparcia, który wydawa³ siê byæ nie- uchronny nie tylko ze wzglêdu na perturbacje zwi¹zane z roz³amem, lecz tak¿e z faktem sprawowania rz¹dów w mieœcie w okresie ostatnich, nie³atwych pod wzglêdem gospodarczym, trzech lat. Nie spodziewano siê jednak raczej, ¿e spa- dek notowañ przybierze a¿ takie rozmiary. Dodajmy, i¿ kompletn¹ klêskê ponios³a lista NPR-P, która zdoby³a niespe³na 2 000 g³osów i nie uzyska³a ¿adnego mandatu w radzie miasta. To, ¿e w ³ódzkiej RM funkcjonowaæ mia³o tylko jedno ugrupowanie wywodz¹ce siê z NPR, po- zwala³o NPR-L wystêpowaæ na forum RM niejako w imieniu ca³ego ruchu narodowo-robotniczego. Takie postêpowanie wywo³ywa³o jednak ostre protesty NPR-P, roszcz¹cej sobie prawo do wy³¹cznoœci na stosowanie nazwy NPR. W zwi¹zku z t¹ sytuacj¹ dosz³o do doœæ niecodziennego wydarzenia na posiedzeniu RM dnia 28 marca 1928 r., kiedy to odczytano interesuj¹cy komunikat NPR-P: Czytaj¹c w miejscowych pismach, jak równie¿ w „Dzienniku Zarz¹du miasta £odzi” sprawozdania z posiedzeñ Rady Miejskiej, zauwa¿yliœmy w bardzo wielu wypadkach, ¿e jakaœ frakcja na czele z p. W. Wojewódzkim podszywa siê œwia- domie czy te¿ nieœwiadomie pod szyld naszej organizacji, tj. Narodowej Partii Robotniczej. Poniewa¿ nasza organizacja NPR nie posiada w Radzie Miejskiej swych przed- stawicieli, przeto uprzejmie prosimy Szanowne Prezydium o zwrócenie uwagi, a¿eby wymieniona frakcja, tak na posiedzeniach Rady Miejskiej, jak i w sprawo- zdaniach z tych¿e posiedzeñ, nie u¿ywa³a naszego szyldu, a tym samym nie kompromitowa³a nas swymi wyst¹pieniami i deklaracjami, gdy¿ nie ma ona od nas ¿adnych upowa¿nieñ ku temu16. Nie mo¿na nie zauwa¿yæ, i¿ dopuszczenie do odczytania i zamieszczenie w pro- tokole z posiedzenia RM tego typu oœwiadczenia, by³o ze strony socjalistycz- nych w³adz niew¹tpliwie form¹ rewan¿u za czêste interpelacje uderzaj¹ce w politykê prowadzon¹ przez nowe, socjalistyczne w³adze miasta. Na listê Zrzeszenia Gospodarczego przy RR (lista nr 24) odda³o swój g³os 10 347 osób, co przek³ada³o siê na czterech radnych i dwóch zastêpców. Radny-

15 M. Nartonowicz-Kot, Oblicze polityczne samorz¹du…, s. 106. 16 Protokó³ 6. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 10 IV 1928, nr 15, s. 247. Tytu³em wyjaœnienia dodaj- my, i¿ posiedzenia RM by³y numerowane od pocz¹tku z rozpoczêciem ka¿dego roku kalendarzo- wego.

81 mi z tej listy zostali: dr Alfred Grohman (przemys³owiec), Jan Lesiñski (ku- piec), Franciszek Szwankowski (stolarz), Józef Wolczyñski (dyrektor fabryki). Kompletn¹ klêskê ponios³a natomiast inicjatywa Bloku Pracuj¹cej £odzi, która uzyska³a zaledwie 2 630 g³osów, co oznacza³o, i¿ ten komitet wyborczy wprowadzi tylko jednego radnego (dr A. Tomaszewski). Tak kiepski rezultat wyborczy listy, która reklamowa³a siê niemal jako oficjalna reprezentacja obo- zu pomajowego, œci¹gn¹³ na t¹ inicjatywê falê krytyki ze strony prasy sprzy- jaj¹cej rz¹dom J. Pi³sudskiego. Nie pozostawi³ na Bloku Pracuj¹cej £odzi suchej nitki chocia¿by redaktor naczelny „Ilustrowanej Republiki”, Czes³aw O³taszew- ski, który podsumowuj¹c wyniki wyborów stwierdzi³ m.in.: Blok ten powsta³ przy udziale tzw. sanacji. Co to jest sanacja? Obóz, który po maju 1926 r. popar³ usi³owania Marsza³ka Pi³sudskiego. Na gruncie ³ódzkim jednak, czêœciowo tak samo, jak i na warszawskim, do obozu majowego dosta³o siê zbyt wielu ludzi pomajowych, pragn¹cych zrobiæ karierê przy stole w³adzy. Dziœ sytuacja przedstawia siê tak, ¿e w³aœciwie nale¿a³oby przyst¹piæ do sanacji „sanacji”! I starzy, bojowi pi³sudczycy za³amuj¹ rêce ze zgrozy, patrz¹c, Jak doko³a rozwielmo¿ni³a siê ta societa! Czy szczytem z³ego smaku i perfidii nie by³ ten ³ódzki afisz przedwyborczy, który g³osi³, ¿e tak jak Marsza³ek Pi³sudski ura- towa³ od upadku Polskê, tak samo Blok Pracuj¹cej £odzi uratuje nasze miasto? Kto upowa¿ni³ tych ludzi do porównywania siê publicznie z Marsza³kiem? Cze- go chc¹ totumfaccy karierowicze, którzy przyczepiaj¹ siê do pi³sudczyzny z okre- su przedmajowego, a na dodatek chc¹ ni¹ rz¹dziæ? Przecie¿ w rezultacie tym jednym biednym mandatem, ledwo zdobytym w £odzi, dyskredytuj¹ rz¹d, za którego zauszników pragn¹ uchodziæ. I dlatego z wyrzutem, jako ludzie nieza- interesowani osobiœcie w liœcie, która przepad³a zwracamy siê do kó³ peowiac- kich, legionowych I strzeleckich, które posz³y wraz z Blokiem Pracuj¹cej £odzi, ¿e nie zastanowi³y siê powa¿niej i nie cofnê³y swego placet na wszystkie jego po- suniêcia17. Lepszym wynikiem wyborczym od Bloku Pracuj¹cej £odzi pochwaliæ siê mog³o za to SWN (lista nr 12), które, uzyskuj¹c 6 757 g³osów, mog³o liczyæ dwa mandaty radzieckie i jednego zastêpcê. Radnymi z listy SWN zostali M. Schott oraz in¿ynier Franciszek Pa³aszewski. Co ciekawe, korzystniejszy wynik wybor- czy uzyska³a tak¿e lista Zwi¹zku by³ych Wojskowych i Inwalidów Wojskowych (nr 17), która uzyska³a 2 803 g³osów i wprowadzi³a jednego radnego (biuralista Franciszek Pawlak)18.

17 C. O³taszewski, Zniszczeni i kopniêci, „IR”, 11 X 1929, nr 279, s. 1. 18 F. Pawlak zasiada³ w RM jedynie do jesieni 1930 r. Na posiedzeniu 23 paŸdziernika tego¿ roku do wiadomoœci RM podane zosta³o jego pismo o rezygnacji z mandatu radzieckiego, motywowanej przewlek³¹ chorob¹, nie pozwalaj¹c¹ nale¿ycie wype³niaæ obowi¹zków radzieckich. Protokó³ 24. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, nr 44, s. 865.

82 Przyzwoity wynik uda³o siê osi¹gn¹æ Zjednoczeniu ¯ydów Ortodoksów (li- sta nr 29). Lista ta uzyska³a 11 465 g³osów i dziêki temu wynikowi przys³ugi- wa³y jej cztery mandaty w radzie miasta oraz dwóch zastêpców. Ortodoksów w RM reprezentowaæ mieli: Chil Icek Berman, biuralista Jakub Icek Billauer, se- nator RP Uszer Izrael Mendelson oraz pose³ na Sejm RP J. L. Mincberg. Pierwsze posiedzenie nowej RM wyznaczono na czwartek, 24 listopada 1927 r., na godzinê 19.30. Zgodnie z art. 23 Dekretu o samorz¹dzie miejskim z4lu- tego 1919 r.19 porz¹dek dzienny tego posiedzenia mia³ wygl¹daæ nastêpuj¹co: 1) zagajenie; 2) wybór prezesa RM; 3) okreœlenie poborów cz³onków Magistra- tu; 4) wybory prezydenta, wiceprezydentów i ³awników. Posiedzenie odby³o siê zgodnie z planem (uleg³o jedynie opóŸnieniu i zosta³o otwarte o godz. 20.20). Obrady otworzy³ pe³ni¹cy funkcjê prezydenta miasta W. Wojewódzki, nastêp- nie odda³ przewodnictwo nowo wybranemu prezesowi RM, in¿. Janowi Holc- greberowi z PPS. Po ustaleniu wysokoœci poborów cz³onków Magistratu, doko- nano wyboru w³adz. Prezydentem miasta £odzi wybrany zosta³ Bronis³aw Ziemiêcki, I wiceprezydentem Stanis³aw Rapalski, II wiceprezydentem dr Ed- mund Wieliñski (wszyscy PPS). Mimo i¿ wed³ug rachuby powyborczej jedno z miejsc w Magistracie powinno przypaœæ NPR-L, to jednak reprezentanci tego ugrupowania nie zostali uwzglêdnieni przy podziale stanowisk. Nast¹pi³o to na skutek porozumienia przejmuj¹cego w³adzê w mieœcie bloku socjalistycznego (PPS, DSAP, Bund) z radnymi ChD. Ostatecznie ³awnikami wybrani zostali Ro- man Izdebski, dr Stefan Kopciñski, Antoni Purtal z PPS, Ludwik Kuk z DSAP, Aleksander Margolis z Bundu, syjonista Aleksander Joel oraz W³adys³aw Adam- ski i Antoni Harasz z ChD20. Przekazanie urzêdu nowemu prezydentowi miasta nast¹pi³o 28 listopada 1927 r.21 Kilka dni póŸniej, 1 grudnia, dosz³o do kolejnego posiedzenia RM, na którym dokonano wyboru prezydium Rady. Jednym z trzech wiceprezesów zo- sta³ wybrany J. Wolczyñski ze Zrzeszenia Gospodarczego przy RR (wiceprezesa- mi RM zostali tak¿e Reinhold Klim z DSAP oraz dr Lejb Szyfman z Poalej Sy- jon-Lewica). Ogó³owi organizacji prorz¹dowych przypad³o jeszcze jedno stanowisko w prezydium RM – F. Pa³aszewski ze SWN zosta³ wybrany jednym z siedmiu sekretarzy22. Zwraca uwagê brak w sk³adzie prezydium reprezentan- ta NPR-L, a wiêc ugrupowania, które pod wzglêdem liczebnoœci g³osów

19 „Dziennik Praw Pañstwa Polskiego” 1919, nr 13, poz. 140. 20 Protokó³ z 1. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 29 XI 1927, nr 48, s. 5–6; M. Nartonowicz-Kot, Obli- cze polityczne samorz¹du…, s. 114, „Rozwój”, 28 XI 1927, nr 327, s. 5. 21 „DZm£”, 29 XI 1927, nr 48, s. 15. 22 Pozosta³ymi sekretarzami wybrano: Adama Cyrañskiego, Marka Feina, Jana Golañskiego, Wale- riana Lajsa, Szmula Milmana, Jana Rychtera. Protokó³ 2. posiedzenia Rady Miejskiej (dokoñczenie), „DZm£”, 20 XII 1927, nr 51, s. 3, „Rozwój”, 2 XII 1927, nr 331, s. 3.

83 osi¹gnê³o wszak pi¹ty wynik wyborczy. Brak ten nie by³ dzie³em przypadku. Pozbawieni przys³uguj¹cego im wed³ug arytmetyki wyborczej miejsca w Magi- stracie, radni narodowo-robotniczy ustami W. Wojewódzkiego oœwiadczyli, i¿ nie wezm¹ udzia³u w wyborach do prezydium RM. Deklaracjê t¹ konsekwent- nie ponawiano w trakcie kolejnych wyborów co roku23. Ju¿ obserwuj¹c sam przebieg wyboru prezydium mo¿na dostrzec niezwyk- le niejednorodne zachowanie œrodowisk, które w ³ódzkiej RM mo¿na uznaæ za nastawione prorz¹dowo. Nie mo¿emy w³aœciwie mówiæ w tym wypadku o ja- kiejkolwiek wspólnej linii politycznej, czy o chocia¿by wspó³pracy motywowa- nej wzglêdami taktycznymi. Znacz¹ce, i¿ wewn¹trz ³ódzkiej RM w okresie ca³ej kadencji 1927–1933 funkcjonowa³y w³aœciwie trzy g³ówne bloki zrzeszaj¹ce po- szczególne frakcje w radzie miasta. Najwiêksz¹ iloœci¹ g³osów dysponowa³ oczywiœcie blok socjalistyczny, w którego sk³ad wchodzi³y rz¹dz¹ce miastem PPS, DSAP i Bund. Stanowisko w³aœciwie neutralne w stosunku do socjalisty- cznych w³adz miasta zajmowa³ blok ugrupowañ ¿ydowskich i niemieckich, go- towych udzielaæ poparcia poczynaniom Magistratu w zamian za zabezpieczenie interesów spo³eczno-gospodarczych reprezentowanych przez niego mniejszo- œci niemieckiej i ¿ydowskiej. Natomiast w opozycji do rz¹dz¹cych miastem so- cjalistów pozostawa³ tzw. blok gospodarczy, w którego sk³ad wchodzi³y co prawda wszystkie frakcje w radzie miasta, które mo¿na okreœliæ jako prorz¹dowe, lecz poza nimi tak¿e radni ChD oraz narodowi demokraci. W przypadku tego trze- ciego bloku mamy wiêc zasadniczo do czynienia z si³ami politycznymi, które sprawowa³y rz¹dy w mieœcie w poprzedniej kadencji RM, a teraz ustawi³y siê w pozycji krytyków poczynañ socjalistycznych w³adz miasta. Choæ w prezydium nowej ³ódzkiej RM znalaz³o siê ogó³em tylko dwóch re- prezentantów œrodowisk prorz¹dowych, to ju¿ inaczej sprawa przedstawia³a siê w komisjach w radzie miasta, w których rozdzia³ stanowisk odbywa³ siê zasad- niczo na zasadzie parytetu. Przydzia³ radnych frakcji prorz¹dowych do poszcze- gólnych komisji, delegacji i komitetów przedstawia³ siê nastêpuj¹co: Komisja Finansowo-Bud¿etowa – F. Pawlak, F. Szwankowski i W. Wojewódzki; Komi- sja do Spraw Ogólnych – B. Fichna, A. Tomaszewski i J. Wolczyñski; Komisja Regulaminowo-Prawna – F. Pa³aszewski, F. Pawlak (sekretarz) i L. Waszkie- wicz; Komisja Pracy – H. Andzelakowa i F. Szwankowski; Delegacja Wydzia³u Opieki Spo³ecznej – J. Lesiñski; Delegacja Wydzia³u Finansowo-Rachunkowe-

23 Na pierwszym posiedzeniu RM ka¿dego roku dochodzi³o do nowego wyboru prezydium Rady. Elekcja ta mia³a — rzecz jasna — wymiar zazwyczaj symboliczny, gdy¿ przewa¿nie powtarzano wybór tego samego sk³adu. Archiwum Pañstwowe w £odzi (AP£), Akta miasta £odzi (Am£), sygn. 13 314, Ksiêga protoko³ów posiedzeñ Magistratu, k. 116; M. Nartonowicz-Kot, Polski ruch socjali- styczny…, s. 222.

84 go – A. Grohman, F. Pawlak i M. Schott; Delegacja Wydzia³u Oœwiaty i Kultury – B. Fichna, J. Lesiñski; Delegacja Wydzia³u Budownictwa – F. Pa³aszewski, F. Szwankowski i W. Wojewódzki; Delegacja Wydzia³u Zdrowotnoœci Publicz- nej – A. Grohman i A. Tomaszewski; Delegacja Wydzia³u Handlowo-Gospodar- czego – M. Schott; Delegacja Wydzia³u Przedsiêbiorstw Miejskich – A. Grohman i F. Pawlak; Delegacja Wydzia³u Kanalizacji i Wodoci¹gów – W. Wojewódzki; Rada Nadzorcza ds. Gazowni – W. Wojewódzki, Komisja Sta³a ds. Zakupu Gruntów – J. Lesiñski i M. Schott; Komisja Teatralna – J. Wolczyñski; Komitet Budowy Teatru Miejskiego – J. Wolczyñski; Komitet Budowy Pomnika Tadeu- sza Koœciuszki – B. Fichna i J. Wolczyñski24. Na czele frakcji radzieckiej NPR-L stan¹³ W. Wojewódzki. Natomiast na czele frakcji w radzie miasta Zrzeszenia Gospodarczego przy RR — wiceprezes RM J. Wolczyñski. Ci dwaj politycy przejawiali tak¿e przez wiêkszoœæ kadencji najwiêksz¹ aktywnoœæ w pracach Rady. Warto w tym wypadku przyjrzeæ siê je- szcze udzia³owi radnych ugrupowañ prorz¹dowych w kampaniach wyborczych BBWR z lat 1928 i 1930. Wczeœniej jednak poœwiêæmy jeszcze chwilê niezwykle frapuj¹cej charakterystyce kilku ³ódzkich radnych, jak¹ zawar³ w swoim Diariu- szu Kazimierz Œwitalski. Po odbytej 21 listopada 1927 r. konferencji, w której uczestniczyli równie¿ Walery S³awek oraz p³k Józef Tunguz-Zawiœlak, a na któ- rej omawiano potencjalne kandydatury na prorz¹dowe listy wyborcze w wybo- rach parlamentarnych 1928 r., K. Œwitalski zanotowa³ m.in.: [Alfred] Grohman zajmuj¹cy siê Stra¿¹ [Po¿arn¹], zwi¹zany z Niemcami, ale pañstwowiec, czysty cz³owiek; [Józef] Wolczyñski, zapatrywañ endeckich, ra- czej – uczciwy; dr [Antoni] Tomaszewski, uczciwy, niedo³êga; [Wac³aw] Woje- wódzki z NPR-L, uczciwy, pracowity, œredniej inteligencji, pi³sudczyk (…)25. Niektóre z zaprezentowanych tu, lapidarnych charakterystyk, ciê¿ko raczej uz- naæ za opinie pochlebne. Ostatecznie w wyborach parlamentarnych 1928 r. BBWR przeprowadzi³ w £odzi tylko jednego pos³a, którym zosta³ L. Waszkie- wicz. Z listy pañstwowej BB wybrany zosta³ tak¿e J.L. Mincberg. W wyborach parlamentarnych 1930 r. na liœcie kandydatów na pos³ów z okrêgu wyborczego nr XIII (miasto £ódŸ) znaleŸli siê L. Waszkiewicz (nr 2) i J. Wolczyñski (nr 3). Dodatkowo na liœcie kandydatów do Senatu znalaz³ siê A. Grohman (nr 7), a tak¿e ponownie J. Wolczyñski (nr 14). Ostatecznie L. Wa- szkiewicz i J. Wolczyñski zdobyli mandaty poselskie. Senatorem natomiast

24 Protokó³ 2. posiedzenia Rady Miejskiej (dokoñczenie), „DZm£”, 20 XII 1927, nr 51, s. 3–6. Od po³owy 1928 r. A. Grohman by³ równie¿ cz³onkiem komitetu budowy drugiego miejskiego zak³adu k¹pielowego. Protokó³ 12. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 17 VII 1928, nr 29, s. 534. 25 K. Œwitalski, Diariusz 1919–1935, oprac. A. Garlicki, R. Œwiêtek, Warszawa 1992, s. 238.

85 zostaæ móg³ A. Grohman, jednak¿e nie zdecydowa³ siê on na objêcie manda- tu26. Dodatkowo, w okrêgu nr XIV na pos³a wybrany zosta³ B. Fichna. Ponow- nie pos³em z listy pañstwowej BBWR zosta³ J. L. Mincberg. Rzuca siê w oczy, i¿ ze stosunkowo nielicznej reprezentacji obozu rz¹dowego w ³ódzkiej RM, a¿ czterech radnych (wliczaj¹c J.L. Mincberga) by³o te¿ pos³ami na Sejm RP. Zanim przejdziemy do bezpoœredniego omówienia aktywnoœci w radzie miasta reprezentantów obozu prorz¹dowego, nale¿y jeszcze s³ów kilka poœwiê- ciæ kwestii roz³amu, do jakiego jesieni¹ 1928 r. dosz³o w PPS, a tak¿e skutkom, jakie wydarzenie to wywar³o na ³ódzk¹ organizacjê tej partii. Secesja w PPS nast¹pi³a 18 paŸdziernika 1928 r., kiedy to Rajmund Jaworowski i kierowany przez niego Warszawski Okrêgowy Komitet Robotniczy wymówili pos³uszeñ- stwo centralnym w³adzom partii i proklamowali powstanie Polskiej Partii So- cjalistycznej dawnej Frakcji Rewolucyjnej (PPSdFR)27. Ju¿ kilka dni póŸniej, 22 paŸdziernika, powo³ano komitet organizacyjny PPSdFR w £odzi. Na czele ³ódzkich struk- tur secesjonistów stan¹³ Stefan P³óciennik. Niew¹tpliwie najistotniejszym z punktu widzenia szans na rozwój nowej organizacji na terenie ³ódzkim by³a kwestia tego, jak do roz³amu odniesie siê prezydent £odzi z porêki PPS B. Ziemiêcki, powszechnie uwa¿any za jednego z najgorliwszych zwolenników J. Pi³sudskiego w ³onie partii. Zdecydowane jed- nak¿e odciêcie siê prezydenta £odzi od secesjonistów w du¿ej mierze przekre- œla³o szanse na przejœcie do PPSdFR jakiejœ wiêkszej czêœci miejscowych struk- tur PPS. Nie przy³¹czy³ siê te¿ do roz³amowców ¿aden z dzia³aczy socjalistycz- nych piastuj¹cych mandaty w radzie miasta. Tym sposobem ³ódzkiej organiza- cji PPSdFR, z któr¹ pocz¹tkowo centralne w³adze partii wi¹za³y spore nadzieje, nie uda³o siê nigdy odcisn¹æ znacz¹cego piêtna na ³ódzkiej scenie politycznej. Przez ca³y okres swojego funkcjonowania pozostawa³a ona organizacj¹ stosun- kowo w¹t³¹, liczbowo skromn¹, zajêt¹ raczej rozgrywkami wewnêtrznymi, ni¿ poszerzaniem swoich wp³ywów w masach robotniczych „polskiego Manche- steru”. Nie bez wp³ywu na taki stan rzeczy pozostawa³o oddanie sterów ³ódz- kiej PPSdFR w rêce S. P³ociennika, dzia³acza przejawiaj¹cego sk³onnoœæ do

26 Z listy kandydatów do Senatu z województwa ³ódzkiego dosta³o siê pierwszych czterech kandy- datów, tj. Jan Pi³sudski, Tomasz Szymañski, Jerzy Iwanowski i Wojciech Rostworowski, atoli tyl- ko ten ostatni przyj¹³ mandat senatorski z województwa ³ódzkiego. Brat Marsza³ka zdecydowa³ siê przyj¹æ mandat poselski, natomiast T. Szymañski i J. Iwanowski objêli mandaty senatorskie z innych okrêgów. To otwiera³o drogê do zasiadania w parlamencie kolejnym na liœcie Stefanowi Rutkowskiemu, Janowi Rogowiczowi i A. Grohmanowi. Ten ostatni nie przyj¹³ mandatu, decyzjê swoj¹ motywuj¹c licznymi obowi¹zkami natury spo³ecznej, które nie pozwalaj¹ mu na czêste wy- jazdy z £odzi. „IR”, 27 XI 1930, nr 325, s. 5; 29 XI 1930, nr 327, s. 5. 27 M. Nartonowicz-Kot, Powstanie i dzia³alnoœæ Polskiej Partii Socjalistycznej dawna Frakcja Rewolucyjna w £odzi i okrêgu (1928–1939), „Acta Universitatis Lodziensis” 1997, Folia historica 60, s. 62; A. Ty- mieniecka, Roz³am w PPS w 1928 roku, „Kwartalnik Historyczny” 1965, nr 4, s. 813–814.

86 autorytarnego sposobu zarz¹dzania, a przez to wprowadzaj¹cego do ¿ycia orga- nizacyjnego partii konfliktogenn¹ atmosferê nieustannego napiêcia. Warto w tym miejscu dodaæ, i¿ ³ódzkie œrodowiska pi³sudczykowskie po- siadaj¹ce swoj¹ reprezentacjê w RM nie pozostawa³y bezkrytyczne wobec nie- których poci¹gniêæ w³adz centralnych, szczególnie wtedy, gdy decyzje podjête na szczeblu rz¹dowym b¹dŸ ministerialnym bezpoœrednio godzi³y w ich w³asne interesy polityczne. Z takim przypadkiem mieliœmy niew¹tpliwie do czynienia na pocz¹tku czerwca 1929 r., kiedy odwo³any zosta³ zarz¹d ³ódzkiej Kasy Cho- rych, a na jego miejsce wprowadzono komisarza rz¹dowego, którym zosta³ dotychczasowy dyrektor Wydzia³u Finansowego Zak³adów Towarzystwa Akcyj- nego Izraela Kalmanowicza Poznañskiego, Eugeniusz £opuszañski. Jako for- malny powód rozwi¹zania Kasy Chorych podawano liczne nadu¿ycia i ogóln¹ niegospodarnoœæ panuj¹c¹ w tej instytucji, lecz – nie neguj¹c s³usznoœci przy- najmniej czêœci wysuwanych pod adresem Kasy Chorych zarzutów – nale¿y tak¿e zauwa¿yæ, ¿e poci¹gniêcie to wpisywa³o siê w prowadzon¹ na skalê ogól- nokrajow¹ politykê Ministerstwa Pracy i Opieki Spo³ecznej, kierowanego przez Aleksandra Prystora. Celem tej akcji by³o zreformowanie niezbyt wydolnego systemu ubezpieczeniowego, a przy okazji pozbawienie przeciwników politycz- nych wp³ywów w ubezpieczalniach robotniczych28. Niedopuszczenie do wyborów do zarz¹du Kasy Chorych bezpoœrednio go- dzi³o w dwie posiadaj¹ce w nim swoich reprezentantów, prorz¹dowe partie po- lityczne – NPR-L i PPSdFR. Szczególne niezadowolenie przejawiali w tym wy- padku dzia³acze NPR-L. Odnotowywano nawet, i¿ NPR-L wystêpowa³a przeciwko powo³aniu zarz¹du komisarycznego w Kasie Chorych ostrzej ni¿ PPS29. Partia ta zdecydowa³a siê nawet na podjêcie wspó³pracy z PPS w celu za- skar¿enia ministerialnej decyzji w Naczelnym Trybunale Administracyjnym30. Powróæmy jednak¿e na forum ³ódzkiej RM. Najwydajniejszym sposobem przedstawienia dzia³alnoœci reprezentantów obozu prorz¹dowego na polu ³ódz- kiego samorz¹du wydaje siê prezentacja aktywnoœci poszczególnych radnych, wyliczenie zg³aszanych przez nich interpelacji oraz scharakteryzowanie tema- tyki, wokó³ której koncentrowali oni swoj¹ dzia³alnoœæ w radzie miasta.

28 W 1929 r. rozwi¹zano tak¿e zarz¹dy kas chorych w 30 innych miastach, jak równie¿ Zarz¹d Ogól- nopañstwowego Zwi¹zku Kas Chorych. Konsekwentnie, uniemo¿liwiono te¿ przeprowadzenie obrad Krajowego Zjazdu Kas Chorych oraz nie dopuszczono do odbycia siê planowanego Miê- dzynarodowego Kongresu Pañstwowych Zwi¹zków Kas Chorych w Poznaniu. Zob. J. Halber- sztadt, Aleksander Prystor, premier Rzeczypospolitej 27 V 1931–9V1933, [w:] A. Chojnowski, P. Wróbel (red.), Prezydenci i premierzy Drugiej Rzeczypospolitej, s. 313–314; J. Piotrowski, Aleksander Prystor 1874–1941. Zarys biografii politycznej, Wroc³aw 1994, s. 85–87. 29 AP£, Urz¹d Wojewódzki £ódzki, Wydzia³ Bezpieczeñstwa Publicznego (UW£, WBP), sygn. 2507@, Sprawozdanie tygodniowe nr 25, 1929, k. 574. 30 M. Nartonowicz-Kot, Polski ruch socjalistyczny…, s. 268–269; K. Dziuda, Dzieje Bezpartyjnego Blo- ku..., s. 101–103.

87 Zdecydowanie najaktywniejszym przedstawicielem obozu prorz¹dowego na terenie RM by³ W. Wojewódzki. By³ on niew¹tpliwie jednym z najbardziej doœwiadczonych ³ódzkich samorz¹dowców, wszak dwukrotnie sprawowa³ funk- cjê wiceprezydenta £odzi (w tym w okresie kilku miesiêcy po œmierci prezyden- ta M. Cynarskiego w 1927 r. pe³ni³ funkcjê faktycznego w³odarza miasta). Do- datkowo sprawowa³ funkcjê prezesa frakcji radzieckiej NPR-L i mo¿na chyba powiedzieæ, i¿ pe³ni³ w pewnym sensie funkcjê nieformalnego lidera ca³ej opo- zycji przeciwko socjalistycznym zarz¹dcom miasta. Na posiedzeniu RM 12 stycznia 1928 r. interpelowa³ W. Wojewódzki w sprawie pomocy wêglowej i ¿ywnoœciowej dla bezrobotnych. Krytykowa³ przy tym ostro fakt, ¿e sprawa ta od szeœciu tygodni w³aœciwie nie ruszy³a z martwego punktu. W odpowiedzi B. Ziemiecki zaznaczy³, ¿e opóŸnienie nast¹pi³o g³ównie na skutek du¿ego skomplikowania czynnoœci rejestracyjnych31. Na pierwszym posiedzeniu RM w roku 1929, konkretnie 17 stycznia, W. Wojewódzki podniós³ dwa zastrze¿enia dotycz¹ce warunków socjalnych i poziomu bezpieczeñstwa w budynkach komunalnych: pierwsze dotyczy³o po- mocy ¿ywnoœciowej i opa³owej dla ludnoœci £odzi, drugie kwestii przymuso- wych eksmisji zwi¹zanych z mo¿liwoœci¹ katastrofy budowlanej32. Udzielaj¹c odpowiedzi w kwestii pierwszej, prezydent B. Ziemiêcki jako po- wód opóŸnienia rozpoczêcia akcji pomocowej wskazywa³ na prokrastynacjê w przekazaniu funduszy ze strony Ministerstwa Pracy33. Magistrat by³ logi- stycznie przygotowany do rozpoczêcia rejestracji tych, którzy na zasi³ki w natu- rze (tj. ¿ywnoœæ i opa³) licz¹ i czeka³ jedynie na ostateczn¹ decyzjê czynników rz¹dowych. W konkluzji, B. Ziemiêcki przewidywa³, i¿ rozdawnictwo bêdzie mog³o siê rozpocz¹æ w ci¹gu kilku dni. Komentuj¹c drug¹ kwestiê, prezydent miasta zaznaczy³, i¿ samorz¹d w przypadku katastrof budowlanych musi byæ przygotowany, by dzia³aæ niezw³ocznie. W³adze £odzi nie zdecydowa³y siê na pójœcie drog¹, obran¹ przez niektóre zarz¹dy miast, tj. rozpoczêcia budowy prowizorycznych baraków dla bezdomnych, lecz zdecydowano siê na budowanie gmachów trwa³ych, lepiej

31 Protokó³ 2. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 24 I 1928, nr 4, s. 52–53. 32 Interpelacja W. Wojewódzkiego brzmia³a nastêpuj¹co: „Od szeregu lat samorz¹d ³ódzki w ci¹gu zimy udziela pomocy ¿ywnoœciowej i opa³owej ludnoœci m. £odzi. W tym roku o tym s³yszeliœmy z prasy, ale faktycznej pomocy dot¹d nie ma. Zapytujê Magistrat, czy rzeczywiœcie ta akcja bêdzie mia³a miejsce, bo jesteœmy obecnie w okresie ostrej zimy. To jest jedno pytanie. A drugie pytanie jest takie. W ostatnich czasach wiemy o katastrofach budowlanych w naszym mieœcie. W prasie by³y wiadomoœci, jakoby ludnoœæ, eksmitowana z jednego z domów, stawia³a opór, bo w nieod- powiednie miejsce chciano j¹ przenieœæ. Zapytujê, czy jest to prawd¹. A nastêpnie czy Magistrat jest przygotowany na przyjêcie eksmitowanych do innych domów” (Protokó³ 1. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 5 II 1929, nr 6, s. 91–92). 33 Akcja pomocy zimowej by³a zazwyczaj prowadzona wspólnym sumptem przez miasto i rz¹d – miasto zapewnia³o fundusze na pomoc opa³ow¹, rz¹d na pomoc ¿ywieniow¹.

88 urz¹dzonych. W konkretnym przypadku, który wytyka³ W. Wojewódzki, Magi- strat zosta³ zaalarmowany, i¿ w jednym z domów w dzielnicy Ba³uty grozi za- walenie sufitu. Nie maj¹c przygotowanych odpowiednich lokali socjalnych, miasto zdecydowa³o siê na wynajêcie od firmy budowlanej, prowadz¹cej prace na Polesiu Konstantynowskim, tymczasowo postawionych tam przez ni¹ bara- ków. Takie rozwi¹zanie spotka³o siê jednak ze sprzeciwem tych, którzy mieli zostaæ przemieszczeni (woleli pozostaæ w mieszkaniach gro¿¹cych zawale- niem). W. Wojewódzki uzna³ odpowiedŸ na drugie zapytanie za niezadowalaj¹c¹ i zapowiedzia³, i¿ bêdzie jeszcze interpelowa³ w tej kwestii. Sprawa faktycznie doczeka³a siê swojej kontynuacji na kolejnym posiedzeniu, kiedy to przedsta- wiono sprawozdanie z przeprowadzenia eksmisji mieszkañców gro¿¹cego za- waleniem budynku na posesji przy Rynku Ba³uckim. Okaza³o siê, i¿ pocz¹tko- wo lokatorzy nie zgadzali siê na przenosiny z powodu braku zapewnienia œrodka lokomocji do przewiezienia ich dobytku34. Ca³¹ bateriê zagadnieñ wytoczy³ W. Wojewódzki na posiedzeniu 6 czerwca 1929 r.: Zapytujê Magistrat: 1. kiedy wyst¹pi z projektem oszczêdnoœci bud¿etowych na prowadzenie robót inwestycyjnych, które uchwalone by³y na ostatnim posie- dzeniu Rady; 2. czy Magistrat zamierza przez ca³y sezon prowadziæ roboty miej- skie na 3 dni; 3. kiedy rozpoczn¹ siê normalne roboty kanalizacyjne w zwi¹zku z tym, ¿e koszty administracyjne s¹ bardzo wysokie; 4. czy Magistratowi wiado- mo, ¿e Wydzia³ Budownictwa zwolni³ murarza Wawerskiego, który pracowa³ 8 lat, œlusarza Kubiaka, który pracowa³ 7 lat i cieœlê Piêtê, który pracowa³ 6 lat, a zatrzyma³ tych, których przyj¹³ w roku zesz³ym; 5. czy Magistratowi wiadomo, ¿e przy ul. Piotrkowskiej, w najruchliwszym punkcie miasta, pomiêdzy ul. Trau- gutta a [ul.] Przejazd, prowadzi siê roboty przez Magistrat w ten sposób, ¿e jed- na po³owa ulicy jest zajêta przez Gazowniê, a druga przez Wydzia³ Kanalizacji i ¿e wskutek tego jest zatrzymany ruch uliczny35. W odpowiedzi, wiceprezydent miasta E. Wieliñski obieca³, i¿ Magistrat ustosun- kuje siê do wszystkich tych kwestii, po wczeœniejszym dok³adnym ich zbadaniu,

34 Ostatecznie w dniach 4 i 5 stycznia 1929 r. wiêkszoœæ osób przeprowadzi³o siê na Polesie Kon- stantynowskie (po zapewnieniu miejskich samochodów dla przewiezienia ich maj¹tku), zaœ po- zosta³e cztery zamieszkuj¹ce gro¿¹cy zawaleniem budynek osoby, pozostawiaj¹c swoje ruchomoœci na miejscu, przenios³o siê do krewnych lub znajomych. Protokó³ 2. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 5 III 1929, nr 10, s. 171. 35 W odpowiedzi zauwa¿ano, i¿ murarz Józef Waberski mia³ wykazywaæ siê marn¹ etyk¹ pracy i ju¿ wczeœniej byæ za szereg przekroczeñ zwolniony (pracê mia³ zawdziêczaæ jedynie interwencji zwi¹zków zawodowych). Cieœla Stanis³aw Piêta zosta³ okreœlony jako bardzo s³aby fachowiec, a dodatkowo w Warsztatach Miejskich mia³o brakowaæ zapotrzebowania na roboty ciesielskie. W przypadku œlusarza Franciszka Kubiaka podnoszono tak¿e bardzo niskie kwalifikacje zawodo- we. Protokó³ 10. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 25 VI 1929, nr 26, s. 480–481.

89 na kolejnym posiedzeniu. Do zarzutów nie odniesiono siê jednak na nastêpnym, a dopiero na posiedzeniu zwo³anym na 27 czerwca 1929 r. W pierwszym rzêdzie poruszono kwestiê zwolnionych rzemieœlników. Wykazywano nieœcis³oœæ poda- nych przez W. Wojewódzkiego danych. Okres pracy we wszystkich wypadkach zosta³ przez interpelanta zawy¿ony, jednoczeœnie zatrudnienie nie mia³o charak- teru ci¹g³ego. Zaadresowano tak¿e pozosta³e kwestie. Rozpoczêcie robót kana- lizacyjnych, o które dopytywa³ W. Wojewódzki, uzale¿niano od mo¿liwoœci uzy- skania koniecznych na ten cel kredytów dodatkowych. Na na³o¿enie siê terminów remontów przy ul. Piotrkowskiej Magistrat, z powodu podpisanych umów, nie móg³ ju¿ wp³yn¹æ36. W po³owie 1929 r. gospodarkê miejsk¹ £odzi lustrowa³y dwie wys³ane w tym celu z Ministerstwa Spraw Wewnêtrznych (MSW) komisje. Komisje te sprawdza³y g³ównie mechanizmy realizowania robót inwestycyjnych. W ich sk³ad wchodzili fachowcy od spraw budowlanych, in¿ynierowie oraz rzeczo- znawcy od spraw administracji samorz¹dowej37. Na posiedzeniu 26 wrzeœnia 1929 r., przed przyst¹pieniem do realizacji porz¹dku dziennego, W. Wojewódz- ki zg³osi³ wniosek o rozpatrzenie sprawy zarzutów, wysuniêtych przez MSW po kontroli dokonanej w ³ódzkim Magistracie przez specjalnie w tym celu wys³an¹ Komisjê Lustracyjn¹. Motywowa³ swój wniosek tym, ¿e radni nie mieli mo¿li- woœci starannego zapoznania siê z ca³okszta³tem sprawy, gdy¿ nie otrzymali odpowiednich materia³ów38. J. Holcgreber argumentowa³, i¿ materia³y te by³y dostêpne do wgl¹du w trakcie prac po³¹czonych Komisji Finansowo-Bud¿eto- wej i Spraw Ogólnych. Wniosek W. Wojewódzkiego zosta³ poddany pod g³oso- wanie, ale wiêkszoœci – czego zreszt¹ mo¿na siê by³o spodziewaæ – nie uzyska³. Sprawê zarzutów Komisji Lustracyjnej dyskutowano jeszcze po tym, jak spra- wozdanie z jej dzia³alnoœci w ³ódzkim Magistracie przedstawi³ Kazimierz Hart- man z PPS. W dyskusji nad owym sprawozdaniem udzia³ brali M. Schott, W. Wojewódzki i J. Wolczyñski39. Ostatecznie radni opozycji nie byli w stanie przeprowadziæ swoich postulatów. W. Wojewódzkiemu nie pozosta³o nic inne- go, jak z³o¿yæ nastêpuj¹ce oœwiadczenie w imieniu radnych obozu prorz¹dowe- go, niepogodzonych ze sposobem w jaki RM procedowa³a w kwestii wniosków z prac Komisji Lustracyjnej (znalaz³o siê pod nim 11 podpisów): Poniewa¿ radni nie mogli w dostatecznej mierze zapoznaæ siê z przebie- giem sprawy lustracji gospodarki miejskiej przez w³adze nadzorcze z powodu niepraktykowanych dotychczas w samorz¹dzie ³ódzkim utrudnieñ, ni¿ej pod-

36 Protokó³ 12. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 16 VII 1929, nr 29, s. 533–536. 37 „IR”, 1 VIII 1929, nr 208, s. 7. 38 Chodzi³o o pytania sformu³owane przez ministerialn¹ Komisjê Lustracyjn¹, udzielonych na te pytania odpowiedzi Magistratu i za³¹czonych do ca³oœci aneksów. 39 Protokó³ 14. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 15 X 1929, nr 42, s. 755–756.

90 pisani protestuj¹ przeciwko tym metodom, a nie mog¹c wyrobiæ sobie dok³ad- nego pogl¹du na sprawê, nie bior¹ udzia³u w g³osowaniu40. Ostatni kwarta³ roku 1929 by³ okresem prawdziwej ofensywy w radzie miasta W. Wojewódzkiego, który podnosi³ wykraczaj¹ce poza porz¹dek obrad kwestie niemal na ka¿dym kolejnym posiedzeniu. 10 paŸdziernika dzia³acz NPR-L interpelowa³ w dwóch kwestiach. Pierwsza interpelacja dotyczy³a tego, i¿ wed³ug informacji W. Wojewódzkiego, Magistrat powiêkszy³ robotnikom se- zonowym iloœæ dni roboczych do czterech w tygodniu. Celem tego postêpowania mia³o byæ to, by robotnicy ci uzyskali œrodki na zakup zapasów wêgla na zimê. Rozwi¹zaniem tym mieli jednak¿e nie zostaæ objêci pracownicy kopalni piasku i betoniarni na Polesiu Konstantynowskim. W. Wojewódzki apelowa³ wiêc o roz- szerzenie tego zarz¹dzenia tak¿e na pominiêtych robotników. Drug¹ podniesion¹ przez prezesa frakcji NPR-L kwesti¹ by³ stan ³ódzkich trotuarów, które mia³y znajdowaæ siê w kondycji ubli¿aj¹cej podstawowym zasadom higieny. Odpowiadaj¹cy na t¹ drug¹ kwestiê B. Ziemiêcki stwierdzi³, i¿ wed³ug no- wej ustawy budowlanej, w przypadku starych ulic obowi¹zek utrzymania ich w czystoœci spada na gminy. Na tego typu nowe obci¹¿enia samorz¹d £odzi nie by³ jednak przygotowany, zreszt¹ problem ten dotyczy³ nie tylko £odzi. Magi- strat planuje ju¿ w tym wzglêdzie pewne dzia³ania, ale ograniczone mo¿liwoœci finansowe z góry przekreœlaj¹ mo¿liwoœæ wykonania tego zadania w nale¿ytym zakresie41. Pod koniec miesi¹ca, dok³adnie 29 paŸdziernika, udzielono tak¿e odpowiedzi w kwestii dodatkowych dni pracy dla robotników sezonowych. Magistrat stwierdzi³, i¿ nie dosz³o do zwiêkszenia iloœci dni pracowniczych do czterech w tygodniu, a jedynie okresowo zwiêkszano czêœci robotników liczba dni pracy, co by³o zwi¹zane z intensyfikacj¹ tempa robót prowadzonych przez Wydzia³ Wodoci¹gów i Kanalizacji. Ogólne zwiêkszenie iloœci dni pracuj¹cych w tygodniu, z racji na brak dostatecznych œrodków finansowych, by³o po prostu niemo¿liwe42. Na posiedzeniu 17 paŸdziernika W. Wojewódzki dopytywa³, czy jest prawd¹, ¿e Magistrat powierzy³ wykonanie planów czêœci robót kanalizacyj- nych oraz nadzór nad ich przeprowadzeniem in¿ynierom miejskim za od- dzieln¹ op³at¹, dysponuj¹c jednoczeœnie Wydzia³em Kanalizacyjnym, który obecnie nie by³ w danym momencie w pe³ni ob³o¿ony zadaniami. Prezydent B. Ziemiêcki z miejsca odpowiedzia³, i¿ zadania, o których mówi W. Wojewódz- ki (budowa trzeciego kolektora), realizowane s¹ przez in¿ynierów Wydzia³u Wodoci¹gów i Kanalizacji w ramach ich obowi¹zków s³u¿bowych43.

40 Ibidem, s. 757. 41 Protokó³ 15. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 29 X 1929, nr 44, s. 805–806. 42 Protokó³ 17. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 26 XI 1929, nr 48, s. 902. 43 Protokó³ 16. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 12 XI 1929, nr 46, s. 853.

91 Na kolejnym posiedzeniu RM, 29 paŸdziernika W. Wojewódzki znów zg³osi³ interpelacjê, tym razem w sprawie wybrukowania ul. Kwiecistej, do cze- go Magistrat zobowi¹zaæ siê mia³ w 1925 r. w zamian za przekazanie przez w³aœcicieli nieruchomoœci czêœci gruntów na przeprowadzenie robót kanaliza- cyjnych. Na kolejnym posiedzeniu zakomunikowano, i¿ Magistrat wybrukowa³ ul. Kwiecist¹ na odcinku najgêœciej zamieszka³ym. Reszta ulicy nie zostanie na razie wybrukowana, gdy¿ biegnie praktycznie w polu i jest bardzo ma³o zabu- dowana44. W. Wojewódzki zabiera³ równie¿ g³os w poruszanej w trakcie obrad sprawie nabycia akcji nowej emisji Spó³ki Akcyjnej „Kolej Elektryczna £ódzka”. Na posiedzeniu 29 listopada 1929 r. indagowa³ W. Wojewódzki, czy wobec likwidacji robót w Cegielni Miejskiej, zwalnianym robotnikom zostanie wyp³acona obiecana odprawa (a jeœli tak, to w jakim nast¹pi to terminie). In- terpelacja ta doczeka³a siê odpowiedzi w trakcie obrad RM 19 grudnia 1929 r. Stwierdzono wówczas, i¿ zwolnionym z racji postawienia zak³adu w stan likwi- dacji pracownikom wyp³acono na ogólnych warunkach „trzynastki”. Odpraw jako takich jednak nie bêdzie, a to zarówno z braku podstaw prawnych dla ta- kiego ruchu, jak i po prostu z braku funduszy na ten cel45. Kolejn¹ interpelacjê zg³osi³ W. Wojewódzki na posiedzeniu 2 kwietnia 1930 r. Dotyczy³a ona Towarzystwa „Lokator”, które za gwarantowan¹ przez miasto po¿yczkê wybudowa³o domy przy ul. Lokatorskiej i od trzech lat wynaj- muje mieszkania, pobieraj¹c przy tym wysoki czynsz. Prezes frakcji NPR-L do- pytywa³, czy Magistrat ma zamiar interweniowaæ w sprawie zdarzaj¹cego siê ostatnio eksmitowania przez Towarzystwo lokatorów. Odpowiedzi udzielono w przeci¹gu tygodnia, w trakcie nastêpnych obrad RM 7 kwietnia 1930 r. Po- stawione przez W. Wojewódzkiego zarzuty co do wysokoœci czynszu uznano za nieprawdziwe. Natomiast jeœli chodzi o kwestiê wymówienia wynajmu t³uma- czono, i¿ jest to zabieg natury formalnej, maj¹cy na celu przekszta³cenia Towa- rzystwa „Lokator” w spó³dzielniê mieszkaniow¹, co pozwoli jednolicie uregulo- waæ warunki wynajmu mieszkañ46. Kolejn¹ ofensywê interpelacyjn¹ przeprowadzi³ W. Wojewódzki podczas obrad RM w dniu 15 maja 1930 r. Podniós³ wówczas dzia³acz NPR-L piêæ spraw

44 Wed³ug informacji W. Wojewódzkiego, bruk na ul. Kwiecistej mia³ zostaæ po³o¿ony w ci¹gu trzech lat, ale obietnica ta mia³a pozostaæ niezrealizowana. W swojej odpowiedzi Magistrat zwra- ca³ jednak uwagê, i¿ w umowie z w³aœcicielami nieruchomoœci przy ul. Kwiecistej nie zosta³a okreœlona data, do której brukowanie ma zostaæ wykonane. Protokó³ 17. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 26 XI 1929, nr 48, s. 901; Protokó³ 18. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 24 XII 1929, nr 52, s. 999. 45 Protokó³ 18. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 24 XII 1929, nr 52, s. 997; Protokó³ 19. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 14 I 1929, nr 2, s. 17. 46 Wed³ug informacji Magistratu, lokatorzy, którzy przyst¹pi¹ do spó³dzielni, zachowaj¹ swoje mie- szkania. Protokó³ 10. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 22 IV 1930, nr 16, s. 315; Protokó³ 11. posie- dzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 13 V 1930, nr 19, s. 375–376.

92 o bardzo du¿ym rozrzucie tematycznym: 1. kwestia pojawiaj¹cych siê (i to per- manentnie) nieœcis³oœci w protoko³ach z posiedzeñ RM, np. okreœlanie stron- nictw opozycyjnych jako zjednoczenie gospodarcze (W. Wojewódzki zapropo- nowa³, aby w protokole okreœlaæ NPR-L, ChD, SN i SWN ³¹cznie jako polskie stronnictwa narodowe), czy te¿ zamieszczone w protokole posiedzenia z dnia 7 kwietnia 1930 r. stwierdzenie, i¿ wybór cz³onków komisji RM przydzielaj¹cej mieszkania na nowym osiedlu na Polesiu Konstantynowskim zosta³ dokonany na zasadzie proporcjonalnoœci, co mija siê z prawd¹, gdy¿ ugrupowania opozy- cyjne uchyli³y siê od udzia³u w komisji; 2. kwestia nieœcis³oœci, jakie pojawi³y siê w wydanej przez Magistrat Ksiêdze Pami¹tkowej X-lecia samorz¹du ³ódzkiego (tê kwestiê, z powodu braku wyczerpuj¹cych odpowiedzi, podnosi³ potem równie¿ na posiedzeniu 25 wrzeœnia 1930 r.); 3. problem wzrostu cen mleka, spowodo- wany przejêciem dostaw, dotychczas wykonywanych przez Powszechn¹ Spó³dzielniê Spo¿ywców, przez okolicznych obywateli; 4. kwestia ci¹g³ego nie- wykoñczenia budowanych przez miasto domów robotniczych; 5. ponowne po- wierzenie dyrekcji nad kwestiami teatralnymi Karolowi Adwentowiczowi47. Odpowiedzi na podnoszone przez W. Wojewódzkiego problemy i zagadnie- nia udzielono na posiedzeniu 22 maja 1930 r. W kwestii pojawiaj¹cego siê w protoko³ach „bloku gospodarczego polskiego” prezydium RM wystosowa³o nastêpuj¹ce wyjaœnienie: (…) na posiedzeniu Konwentu Seniorów w dniu 11 grudnia 1928 r. zarysowa³y siê w Radzie Miejskiej trzy bloki: blok pierwszy nazwano blokiem socjalistycznym, blok drugi — blokiem gospodarczym polskim, blok trzeci — blokiem ugrupo- wañ ¿ydowskich i niemieckich. Od tego czasu grupê radnych, wchodz¹cych w sk³ad bloku drugiego, nazywano Blokiem Gospodarczym Polskim. Na wzmiankowanym posiedzeniu Konwentu Seniorów p. r[adny] Wojewódzki by³ obecny. Okreœlenie „Polskie Stronnictwa Narodowe” jest dla Prezydium Rady Miejskiej zupe³nie nowe i, jakkolwiek Prezydium nie ma nic przeciwko u¿ywa- niu tego okreœlenia w przysz³oœci, jednak¿e dotychczas musia³o siê opieraæ na nazwie, ustalonej na posiedzeniu Konwentu48. Odniesiono siê tak¿e do pozosta³ych zarzutów podnoszonych przez W. Wojewódzkiego, g³ówny nacisk k³ad¹c na udowadnianie nieœcis³oœci wysto- sowanych pod adresem Magistratu zarzutów. Wyjaœnieñ udzieli³ tak¿e komitet redakcyjny Ksiêgi Pami¹tkowej…, który wystosowa³ sprostowanie w stosunku do podniesionych przez W. Wojewódzkiego rzekomych nieœcis³oœci, staraj¹c siê

47 Jak stwierdzi³ W. Wojewódzki naœwietlaj¹c tê ostatni¹ kwestiê: „Mam wra¿enie, ¿e £ódŸ ma pana Adwentowicza i jego inicjatywy teatralnej dosyæ”. Protokó³ 12. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 27 V 1930, nr 21, s. 405–406; Protokó³ 20. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 7 X 1930, nr 40, s. 799. 48 Protokó³ 13. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 10 VI 1930, nr 23, s. 438.

93 wykazaæ, i¿ zaistnia³e nieporozumienia wynikaj¹ z przyjêcia przez komitet in- nego podejœcia metodologicznego49. Na posiedzeniu 22 maja 1930 r. wiceprezydent miasta E. Wieliñski przepra- sza³ by³ego dyrektora Teatru Miejskiego w £odzi, Boles³awa Gorczyñskiego, za treœæ swojego przemówienia z posiedzenia RM 28 listopada 1929 r., w którym wysun¹³ szereg zarzutów pod adresem B. Gorczyñskiego. E. Wieliñski uspra- wiedliwia³ siê faktem, i¿ informacje, na których oprzeæ mia³ swoj¹ oskar¿y- cielsk¹ mowê, uzyskane przez niego zosta³y z Wydzia³u Finansowego Magistra- tu, a jako takie, automatycznie uzna³ je za wiarygodne. Reaguj¹c na t¹ liniê t³umaczenia, W. Wojewódzki z miejsca wystosowa³ zapytanie, czy w wypadku, w którym urzêdnicy miejscy wprowadzili wiceprezydenta w b³¹d, Magistrat nie uwa¿a za stosowne, aby wyci¹gn¹æ wobec tych urzêdników odpowiednie kon- sekwencje. Odpowiadaj¹c, prezydent B. Ziemiêcki stwierdzi³, i¿ w oœwiadcze- niu E. Wieliñskiego nie ma absolutnie ¿adnej mowy o wprowadzeniu w b³¹d; postêpowanie urzêdników w tej sprawie zosta³o przez B. Ziemiêckiego zbadane i nie widzi on ¿adnych podstaw do wyci¹gniêcia wobec nich konsekwencji s³u¿- bowych50. Kolejny raz interpelowa³ W. Wojewódzki na posiedzeniu 5 czerwca 1930 r., kiedy podniós³ kwestiê p³atnych og³oszeñ zamieszczanych w prasie ³ódzkiej przez Magistrat. £awnik L. Kuk zapewnia³ wczeœniej, ¿e fundusz na og³oszenia podatkowe zosta³ wykreœlony z bud¿etu, tymczasem og³oszenia wci¹¿ siê w prasie pojawiaj¹. Szef frakcji w radzie miasta NPR-L indagowa³, w jaki spo- sób w³adze miasta maj¹ zamiar pokryæ koszty tej operacji. Prezydent B. Ziemiê- cki odpowiedzia³, i¿ czynniki rz¹dowe zaleca³y co prawda umieszczanie og³oszeñ licytacyjnych jedynie w „Dzienniku Zarz¹du miasta £odzi”, ale póki nie by³o w tej sprawie wi¹¿¹cej decyzji odpowiedniego ministerstwa (odpo- wiedni reskrypt Magistrat otrzyma³ w przeddzieñ posiedzenia), w³adze miasta nie by³y w tej kwestii w ¿aden sposób ograniczone51. Na posiedzeniu 11 wrzeœnia 1930 r., poza uchwaleniem sk³adów okrêgo- wych komisji wyborczych, zg³oszono dwa wnioski nag³e w sprawie protestu przeciwko metodom ucisku politycznego i w sprawie protestu przeciwko zaku- som, zagra¿aj¹cym pokojowi. Pierwszy wniosek zg³oszony zosta³ przez blok ugrupowañ socjalistycznych i mia³ on charakter jawnie antyrz¹dowy. W spra- wie niezamieszczenia tekstów wniosków w protokole obrad interpelowa³ W. Wojewódzki w trakcie obrad RM w dniu 29 wrzeœnia. Niemal miesi¹c póŸ- niej udzielono W. Wojewódzkiemu odpowiedzi, podaj¹c za powód niezamiesz-

49 Ibidem, s. 438–440. 50 Ibidem, s. 437–438. 51 Protokó³ 14. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 24 VI 1930, nr 25, s. 472.

94 czenia treœci pierwszego wniosku obawê (prawdopodobnie zreszt¹ s³uszn¹), przed konfiskat¹ nak³adu. Posiadaj¹ca antyrz¹dowy wydŸwiêk uchwa³a zo- sta³a zreszt¹ uniewa¿niona przez Wydzia³ Wojewódzki. Natomiast uchwa³a druga, potêpiaj¹ca wyst¹pienie ministra Rzeszy ds. terenów okupowanych w rz¹dzie Heinricha Brüninga — Gottfrieda Reinholda Treviranusa oraz eskala- cjê nienawiœci, jak¹ mowa ta ze sob¹ przynios³a, zosta³a ostatecznie opubliko- wana w formie uzupe³nienia protoko³u. Stwierdzano w niej m.in.: (…) Rada Miejska stwierdza, i¿ wykorzystywanie tego wyst¹pienia (tj. mowy G. Treviranusa) przez polskie sfery reakcyjne dla celów szowinistycznych potê- guje niebezpieczeñstwo wojenne, rozniecaj¹c antagonizmy miêdzy narodami. Podobne wyst¹pienia przeciwne s¹ interesom i d¹¿eniom szerokim mas ludo- wych, chc¹cych dobrego i pokojowego wspó³¿ycia wzajemnego. Heca wojenna, prowadzona po obu stronach granicy powoduj¹c szczucie wojenne, obliczona na najni¿sze instynkty, doprowadzi³a zarówno w Niemczech, jak i w Polsce, do ubolewania i potêpienia godnych zajœæ (…)52. Warto zwróciæ uwagê na stonowan¹ formê tego komunikatu, potêpiaj¹- cego równie¿ ekscesy, do jakich na kanwie nieszczêsnej mowy G. Treviranusa dosz³o. Chodzi³o tutaj przede wszystkim o wydarzenia z miejscowego podwór- ka, a konkretnie zdemolowanie budynku, w którym mieœci³a siê redakcja socja- listycznego niemieckiego dziennika „Lodzer Volkszeitung”. Wywa¿ony ton re- akcji ³ódzkiej organizacji PPS w tej kwestii, wynika³ niew¹tpliwie równie¿ z faktu pozostawania na terenie RM w koalicji z DSAP, której oficjalnym orga- nem by³ w³aœnie „Lodzer Volkszeitung”53. Warto przy tej okazji zwróciæ uwagê, i¿ tak sformu³owana deklaracja ude- rza³a tak¿e po czêœci w sposób, w jaki na mowê G. Treviranusa zareagowa³y ugrupowania prorz¹dowe. 31 sierpnia 1930 r. zorganizowano w £odzi ogromn¹ demonstracjê specjalnie w celu potêpienia tej rewizjonistycznej mowy. W ma- nifestacji tej wzi¹³ udzia³ kilkunastotysiêczny t³um ³odzian, a prym wiedli na niej przedstawiciele w³adz wojewódzkich oraz reprezentacje œrodowisk komba- tanckich zrzeszonych w Federacji Polskich Zwi¹zków Obroñców Ojczyzny54. Na posiedzeniu RM 23 paŸdziernika 1930 r. W. Wojewódzki dopytywa³, dlaczego z³o¿ony przez niego wniosek w sprawie robotników Cegielni Miejskiej nie zosta³ jeszcze w³¹czony do porz¹dku dziennego. W swojej odpowiedzi

52 Uzupe³nienie protoko³u 18. posiedzenia specjalnego Rady Miejskiej, „DZm£”, 14 X 1930, nr 41, s. 822. 53 M. Nartonowicz-Kot, Polski ruch socjalistyczny…, s. 187. Warto zwróciæ uwagê, i¿ zdemolowanie lokalu „Lodzer Volkszeitung” potêpione zosta³o tak¿e przez prasê narodow¹ — „Rozwój” okreœli³ spontaniczny atak t³umu na redakcjê mianem „po¿a³owania godnych wybryków”. „Rozwój”, 1 IX 1930, nr 241, s. 3. 54 „G³os Poranny” („GP”), 1 IX 1930, nr 239, s. 1; „IR”, 1 IX 1930, nr 239, s. 1–2; „Kurier £ódzki” („K£”), 1 IX 1930, nr 239, s. 1; K. Dziuda, Dzieje Bezpartyjnego Bloku..., s. 115.

95 w³adze miejskie zaznaczy³y, ¿e wniosek przekazany zosta³ do Komisji Finan- sowo-Bud¿etowej i sprawa ta znajdzie swój fina³ wkrótce55. W trakcie pierwszego posiedzenia RM w roku 1931, konkretnie 8 stycznia, W. Wojewódzki dopytywa³, jakie s¹ przyczyny tego, i¿ od jakiegoœ czasu prezy- dium Magistratu odmawia przyjmowania ju¿ nie tylko delegacji robotniczych, ale nawet przedstawicieli zwi¹zków zawodowych, a do tego sekretarz B. Zie- miêckiego nie melduje nawet prezydium samego faktu zg³aszania siê przedsta- wicieli robotniczych? W odpowiedzi B. Ziemiêcki przyznawa³, i¿ nast¹pi³o znacz¹ce ograniczenie w przyjmowaniu delegacji, lecz nie mo¿e byæ mowy o ich ca³kowitym nieprzyjmowaniu. Stan taki t³umaczy³ dwojako: 1) znacznym zaabsorbowaniem Magistratu pracami nad przysz³orocznym bud¿etu; 2) urzê- dowaniem w ostatnim okresie jedynie wiceprezydenta S. Rapalskiego56. Skierowa³ równie¿ wówczas W. Wojewódzki dwa pytania do prezesa RM, J. Holcgrbera: 1) z jakich powodów zdecydowano siê na zmniejszenie iloœci bi- letów wydawanych na galeriê sali obrad?; 2) czy jest prawd¹, i¿ w celu zapro- szenia na uroczystoœæ ods³oniêcia pomnika T. Koœciuszki prezydenta RP do Warszawy uda³a siê zaledwie jednoosobowa delegacja? J. Holcgreber wyjaœnia³, i¿ na ograniczenie liczby publicznoœci w trakcie obrad RM zdecydowano siê, gdy¿ na ostatnich posiedzeniach spektatorzy swoim zachowaniem znacz¹co utrudniali normalne prowadzenie obrad. Natomiast co do delegacji do prezy- denta RP, to delegacjê stanowiæ mia³ on sam wespó³ z prezydentem B. Ziemiêc- kim, jednak¿e z powodu choroby tego drugiego, wybra³ siê jedynie on57. Dopytywa³ te¿ W. Wojewódzki o to, w jakim stadium znajduj¹ siê prace nad planem regulacyjnym, co do którego termin sk³adania rekursów ju¿ min¹³. Prezydent B. Ziemiêcki obieca³ przedstawienie sprawozdania w tej kwestii na kolejnym posiedzeniu, co te¿ nast¹pi³o w dniu 13 stycznia58. Na posiedzeniu 5 lutego 1931 r. W. Wojewódzki indagowa³, jak przedsta- wia siê kwestia za¿aleñ w sprawie dodatkowych œwiadczeñ, z³o¿onych przez zredukowanych pracowników Cegielni Miejskich. Na posiedzeniu 12 lutego przedstawiono postanowienia, bêd¹ce efektem pochylenia siê Magistratu nad podniesion¹ przez W. Wojewódzkiego kwesti¹ — opracowano zasady, w opar-

55 Protokó³ 24. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, nr 44, s. 863. 56 Zarówno prezydent B. Ziemiêcki, jak i wiceprezydent E. Wieliñski, wiêkszoœæ ostatniego kwar- ta³u 1930 r. spêdzili na zwolnieniach zdrowotnych, z powodu przewlek³ych chorób. Protokó³ 1. po- siedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 3 II 1931, nr 5, s. 81. 57 Przed wyjazdem notyfikowano jednak o fakcie uszczuplenia delegacji kancelariê cywiln¹ prezy- denta RP i otrzymano odpowiedŸ, i¿ nie stanowi to wiêkszego problemu. Ibidem, s. 81–82; „K£”, 9 I 1931, nr 9, s. 9 58 Protokó³ 1. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 3 II 1931, nr 5, s. 81–82; Protokó³ 2. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 10 II 1931, nr 6, s. 96–97.

96 ciu o które zwolnieni robotnicy mogli domagaæ siê wyp³acenia przynajmniej czêœciowych wyrównañ59. Na posiedzeniu 28 maja 1931 r. zg³osi³ W. Wojewódzki interpelacjê do- tycz¹c¹ faktu zwiêkszenia siê o kilka tysiêcy liczby dziatwy szkolnej — pytanie lidera NPR-L ogniskowa³o siê wokó³ tego, czy miasto przewidzia³o odpowied- ni¹ liczbê lokali szkolnych i czy Wydzia³ Oœwiaty i Kultury stara siê ju¿ poczyniæ pewne predykcje w tej materii na rok przysz³y. W imieniu Magistratu odpowia- da³ przewodnicz¹cy Wydzia³u Oœwiaty i Kultury, ³awnik Przec³aw Smolik, któ- ry stwierdzi³, i¿ nawet jeœli nie uda siê uwieñczyæ sukcesem starañ o pozyskanie nowych lokali szkolnych, to sytuacja zostanie roz³adowana przez umiejêtne rozparcelowanie nadwy¿ek dzieci60. Kolejne posiedzenie, na którym swoje piêtno odcisn¹³ W. Wojewódzki odby³o siê 15 czerwca 1931 r. Dzia³acz NPR-L prosi³ wówczas o udzielenie rzetel- nej informacji na temat aktualnego stopnia zatrudnienia bezrobotnych przy ro- botach sezonowych. Prezydent B. Ziemiêcki w odpowiedzi zaznaczy³, i¿ Magi- strat bêdzie zatrudniaæ tak¹ liczbê ludzi na jak¹ pozwol¹ œrodki finansowe jaki- mi miasto dysponuje. Liczono tak¿e, i¿ w koñcu do Kasy Miejskiej wp³ynie obiecana subwencja na ten cel z Ministerstwa Robót Publicznych61. Na posiedzeniu 12 listopada 1931 r., w zwi¹zku z zakoñczeniem okresu ro- bót sezonowych, W. Wojewódzki dopytywa³, czy Magistrat zamierza wyp³aciæ robotnikom sezonowym odprawy oraz jak wygl¹da sprawa regulowania nale¿- noœci za urlopy. W odpowiedzi B. Ziemiecki zaznaczy³, i¿ kwestia urlopów jest regulowana ustawowo i miasto postêpowaæ tu bêdzie w myœl zapisów odnoœnej ustawy. Natomiast jeœli chodzi o sytuacje robotników sezonowych w zwi¹zku z zakoñczeniem okresu robót, Magistrat uchwali³, aby przyznaæ im zasi³ek zi- mowy, bêdzie on jednak wyp³acany w ratach ze wzglêdu na ograniczone mo¿li- woœci finansowe miejskiej kasy62. W. Wojewódzki interpelowa³ tak¿e na posiedzeniu 7 kwietnia 1932 r. w sprawie faktu niez³o¿enia przez zarz¹d Komunalnej Kasy Oszczêdnoœci (KKO) sprawozdania za ubieg³y rok obrachunkowy, mimo ¿e wraz z koñcem marca up³yn¹³ termin przewidziany na t¹ czynnoœæ w statucie Kasy. Kwestiê t³umaczono na kolejnym posiedzeniu, jako g³ówny powód opóŸnienia podaj¹c

59 Protokó³ 5. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 24 II 1931, nr 8, s. 149–150; Protokó³ 6. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 3 III 1931, nr 9, s. 167–168. Na posiedzeniu 5 lutego zosta³ W. Wojewódz- ki równie¿ desygnowany do Komisji ds. Ogólnych, gdzie zaj¹³ miejsce B. Fichny. 60 Zaznaczono jednoczeœnie, i¿ Magistrat nie mo¿e zanadto powiêkszaæ iloœci szkó³, gdy¿ pañstwo nie przewiduje zwiêkszenia iloœci etatów nauczycielskich. Protokó³ 15. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 9 VI 1931, nr 23, s. 474. 61 Protokó³ 16. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 23 VI 1931, nr 25, s. 502. 62 Protokó³ 25. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 1 XII 1931, nr 48, s. 897–898.

97 du¿y wzrost operacji przeprowadzanych przez KKO, co przy szczup³ym perso- nelu organizacji spowodowa³o zw³okê w z³o¿eniu sprawozdania63. Nieco ponad miesi¹c póŸniej, na posiedzeniu 12 maja, W. Wojewódzki pod- nosi³ sprawê koncesji na trakcjê na linii £ódŸ-Tomaszów, któr¹ otrzyma³o Towarzystwa Kolei Dojazdowych. Prezes frakcji w radzie miasta NPR-L post- rzega³ ten fakt jako powa¿ne uszczuplenie praw koncesyjnych £odzi. Wicepre- zydent S. Rapalski stwierdzi³, i¿ s¹ to jedynie spekulacje prasowe, a Magistrat wyst¹pi³ do Ministerstwa Robót Publicznych o koncesjê na otworzenie linii au- tobusowej na tym odcinku64. Na posiedzeniu 29 wrzeœnia 1932 r. W. Wojewódzki indagowa³, czy Magi- strat zabezpieczy³ odpowiednie kwoty, które umo¿liwi³yby wyp³atê zasi³ków robotnikom sezonowym w okresie zimowym, a jeœli nie, to czy w³adze miasta planuj¹ dla tej grupy pracowniczej jak¹kolwiek formê zabezpieczenia, która po- zwoli przetrwaæ zimê. Prezydent B. Ziemiêcki odpowiada³, i¿ jedynie Minister- stwo Pracy mo¿e zdecydowaæ o przyznaniu ³ódzkim robotnikom sezonowym zasi³ków z Funduszu Bezrobocia, a to z powodu zbyt krótkiego czasu pracy w okresie ostatniego roku rozliczeniowego. Magistrat poczyni³ w tej kwestii pewne starania w Ministerstwie, ale decyzji jeszcze nie ma65. 15 grudnia 1932 r. dopytywa³ W. Wojewódzki, czym kierowa³ siê Magistrat zwalniaj¹c posiadaj¹cych rodziny pracowników Warsztatów Miejskich, Planta- cji Miejskich oraz Gara¿u Miejskiego, mog¹cych wylegitymowaæ siê wielolet- nim sta¿em, podczas gdy na stanowiskach pozostawiono kawalerów i panny. Dodatkowo interpelant wytyka³, i¿ po 1 paŸdziernika 1932 r. Magistrat przyj- mowa³ nowych pracowników. Na zarzuty odpowiadali prezydent B. Ziemiêcki i ³awnik R. Izdebski, którzy zauwa¿ali, i¿ zwalnianie w jednym wydziale, nie wyklucza przyjmowania w drugim – taka sytuacja jest normalna w Warsztatach Miejskich, gdzie zwolnienie i przyjêcia s¹ regulowane zapotrzebowaniem na fa- chowców w danych dziedzinach. Stwierdzono, i¿ zwolnienia by³y zwi¹zane ze zmniejszeniem zapotrzebowania na us³ugi Warsztatów Miejskich66.

63 Protokó³ 10. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 19 IV 1932, nr 16, s. 322; Protokó³ 11. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 24 V 1932, nr 21, s. 421. 64 Protokó³ 11. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 24 V 1932, nr 21, s. 419–420. 65 Protokó³ 18. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 11 X 1932, nr 41, s. 887–888. Kwestiê pomocy dla robotników sezowonych podnosi³ W. Wojewódzki tak¿e na posiedzeniach nastêpnych. Zob. Pro- tokó³ 20. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZM£” 1933, nr 1, s. 30. 66 Dla podparcia swoich zarzutów wyliczy³ W. Wojewódzki konkretne dziewiêæ osób oraz ich sta¿ pracy (od 5 do nawet 11 przepracowanych lat). W sprawie tej Magistrat wyda³ oœwiadczenie od- czytane na posiedzeniu RM 16 lutego 1933 r., w którym dok³adniej scharakteryzowa³ politykê kadrow¹ Warsztatów Miejskich oraz poinformowa³, ¿e ze wzglêdu na zapotrzebowanie, czêœæ zwolnionych w zesz³ym roku rzemieœlników zosta³a z powrotem przyjêta do pracy. Protokó³ 21. po- siedzenia Rady Miejskiej, „DZM£” 1933, nr 2. s. 83; Protokó³ 2. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZM£” 1933, nr 4, s. 215–216.

98 Na posiedzeniu 24 maja 1933 r., a wiêc ju¿ u samego schy³ku kadencji, pyta³ W. Wojewódzki, jakimi motywami kieruj¹ siê w³adze miejskie zwalniaj¹c w Wydziale Podatkowym pracowników rutynowanych, którym trzeba bêdzie p³aciæ emerytury, jednoczeœnie pozostawiaj¹c na stanowiskach pracowników kontraktowych, którzy maj¹ znacznie krótszy sta¿ pracy w Magistracie. B. Zie- miecki zaznacza³, i¿ wrêczone dotychczas wymówienia podlegaj¹ w³aœnie rewi- zji. Jednoczeœnie Magistrat nie móg³ ograniczyæ zwolnieñ jedynie do pracowni- ków kontraktowych, gdy¿ praca wielu z nich ma charakter sta³y67. Ponadto 9 marca 1933 r., zosta³ W. Wojewódzki wyznaczony przez RM na jednego z cz³onków Rady Zarz¹dzaj¹cej miejskiego przedsiêbiorstwa Kanaliza- cja i Wodoci¹gi m. £odzi – instytucji powo³anej do ¿ycia po likwidacji Wydzia³u Kanalizacji i Wodoci¹gów68. Aktywnie partycypowa³ W. Wojewódzki tak¿e w szeregu debat na forum RM. Poza przypadkami wymienionymi ju¿ wy¿ej, chocia¿by na posiedzeniu 2 kwietnia 1930 r. bra³ lider ³ódzkiej NPR-L udzia³ w debatach dotycz¹cych proje- ktu udzielenia ³ódzkiemu Oddzia³owi Wojewódzkiemu Zwi¹zku Inwalidów Wojennych RP koncesji na budowê i eksploatacjê centralnych dworców auto- busowych komunikacji podmiejskiej i miêdzymiastowej oraz kwestii utworze- nia KKO miasta £odzi69. G³os W. Wojewódzkiego by³ równie¿ s³yszalny w tra- kcie przeprowadzonej 24 czerwca 1930 r. dyskusji w sprawie zatwierdzenia szkicowego planu regulacyjnego £odzi70. Nie mog³o te¿ zabrakn¹æ wk³adu pre- zesa frakcji NPR-L w przeprowadzonej w dniu 5 lutego 1931 r. debat¹ nad kwe- sti¹ pomocy dla ³ódzkich bezrobotnych71. Aktywny by³ tak¿e W. Wojewódzki w trakcie posiedzenia RM w dniu 8 lutego 1932 r., kiedy podczas dyskusji ogni- skuj¹cej siê wokó³ zapisów nowej ustawy samorz¹dowej broni³ koncepcji rz¹dowej. Sekundowa³ mu w tym nie³atwym dziele przywódca ³ódzkich ¯ydów-ortodoksów J. L. Mincberg. Kolejna debata nad ustaw¹ scaleniow¹ odby³a siê w dniu 3 marca 1932 r. Uczestniczy³ w niej tak¿e W. Wojewódzki72.

67 Jak t³umaczono, wielu z pracowników pozostaj¹cych na kontraktach pracuje ju¿ od szeregu lat, a kontraktowy charakter ich zatrudnienia wynika jedynie z tego, i¿ nie uda³o siê jeszcze uzyskaæ dla nich etatów. Protokó³ 10. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZM£” 1933, nr 8, s. 505. 68 W Wydziale tym wykryto w 1932 powa¿ne nadu¿ycia, co niew¹tpliwie by³o jednym z g³ównych motywów przekszta³cenia. Pozostali cz³onkowie Rady Zarz¹dzaj¹cej desygnowani RM: Gustaw Ewald, I. M. Bialer, S. Milman. Protokó³ 6. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZM£” 1933, nr 6, s. 363. 69 Protokó³ 10. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 22 IV 1930, nr 16, s. 323; Protokó³ 10. posiedzenia Rady Miejskiej (dokoñczenie), „DZm£”, 29 IV 1930, nr 17, s. 337. 70 Protokó³ 16. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 29 VII 1930, nr 30, s. 590–591. 71 Protokó³ 5. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 24 II 1931, nr 8, s. 153. 72 Protokó³ 3. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 8 III 1932, nr 10, s. 190; Protokó³ 8. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 29 III 1932, nr 13, s. 268–269.

99 W œwietle przedstawionych powy¿ej faktów, prezes frakcji w radzie miasta NPR-L jawi siê jako niekwestionowany lider wszystkich posiadaj¹cych swoj¹ reprezentacjê w RM œrodowisk opozycyjnych. Przynajmniej czêœæ zg³aszanych przez W. Wojewódzkiego interpelacji nale¿y prawdopodobnie uznaæ za inicja- tywê ca³ego klubu radzieckiego NPR-L, a nie tylko samego przewodnicz¹cego, jednak¿e sposób w jaki sporz¹dzano protoko³y z posiedzeñ RM uniemo¿liwia dokonanie takiej segregacji. Niemniej jednak dostrzec mo¿na bez trudu, i¿ kwesti¹, do której by³y wiceprezydent miasta w trakcie swoich wyst¹pieñ na fo- rum RM przywi¹zywa³ szczególn¹ uwagê, by³y sprawy bytowe ludnoœci robot- niczej. Trzeba równie¿ zauwa¿yæ, i¿ czêœæ z kwestii poruszanych przez W. Woje- wódzkiego mia³o charakter doœæ populistyczny lub nie posiada³o solidnego podbudowania merytorycznego (jak choæby wyst¹pienia oparte o doniesienia prasowe). Aktywnoœæ w radzie miejskiej W. Wojewódzkiego, na tle dokonañ pozo- sta³ych reprezentantów obozu prorz¹dowego, bez w¹tpienia nale¿y uznaæ za bezprecedensow¹. Jednak w ³onie samej tylko frakcji w radzie miasta NPR-L funkcjonowa³o jeszcze kilku dzia³aczy posiadaj¹cych spore doœwiadczenie poli- tyczne, którym nie obce by³ arkana pracy samorz¹dowej. Przyk³adem mo¿e byæ choæby Boles³aw Fichna, prezes RM w poprzedniej kadencji. Polityk ten na posiedzeniu RM 29 marca 1928 r. przeprowadzi³ prawdziw¹ ofensywê interpelacyjn¹. Podniós³ wówczas trzy sprawy: 1. dopytywa³, dlacze- go przedstawiciel w³adz miejskich (zarówno Rady Miejskiej, jak i Magistratu) nie uczestniczy³ 19 marca w uroczystoœciach z okazji imienin J. Pi³sudskiego, choæ do tej pory istnia³a taka praktyka; 2. indagowa³ dlaczego w protokole z 5. posiedzenia RM zamieszczonym w „Dzienniku Zarz¹du miasta £odzi” zamiesz- czono pe³n¹ odpowiedŸ na interpelacjê NPR-L w sprawie wyp³acenia urzêdni- kom Magistratu „trzynastek”, podczas gdy sama interpelacja ta nigdy zamiesz- czona nie zosta³a, a jedynie wspomniana; 3. zauwa¿y³, i¿ s¹ w £odzi poczekalnie kolejek dojazdowych, które znajduj¹ siê w stanie ca³kowicie ur¹gaj¹cym wa- runkom higieny (wyszczególni³ tu poczekalniê na Rynku Ba³uckim) — w kwe- stii tej wystosowa³ B. Fichna apel, aby Magistrat w trakcie pertraktacji z £ódz- kimi Kolejami Dojazdowymi sk³oni³ zarz¹d tej spó³ki do jak najszybszego poprawienia tego stanu. Kwestia pierwsza spotka³a siê z natychmiastow¹ od- powiedzi¹ prezesa RM, J. Holcgrebera, który stwierdzi³, i¿ co prawda osobiœcie nie móg³ uczestniczyæ w obchodach z okazji imienin Marsza³ka, ale prezydium RM by³o reprezentowane przez J. Wolczyñskiego. Pozosta³e kwestie udzieli³ J. Holcgreber odpowiedzi na posiedzeniu 26 kwietnia. Co do niezamieszczenia tekstu interpelacji NPR-L stwierdzi³ on, i¿ kwestia sposobu relacjonowania in- terpelacji w protoko³ach nie jest w ¿aden sposób normowana regulaminowo,

100 wiêc zarzuty uwa¿a za bezzasadne. Obiecano tak¿e podj¹æ starania w kwestii poczekalni73. Mimo tak obiecuj¹cego startu, aktywnoœæ w radzie miejskiej B. Fichny szybko uleg³a jednak¿e znacznemu wyhamowaniu, co wi¹za³o siê w du¿ej mierze z fak- tem sprawowania przez tego polityka szeregu funkcji politycznych i spo³ecz- nych wykraczaj¹cych poza dzia³alnoœæ w ramach RM. Bra³ B. Fichna czynny udzia³ w parlamentarnych kampaniach wyborczych BBWR w latach 1928 i 1930, w trakcie tej drugiej zdobywaj¹c mandat poselski. Piastowa³ tak¿e B. Fichna stanowisko prezesa ³ódzkiej organizacji BB, obj¹³ te¿ funkcjê wice- prezesa, a nastêpnie prezesa Grupy Regionalnej BBWR dla województwa ³ódz- kiego. By³ równie¿ czynny w ruchu kombatanckim. Zauwa¿alny jest fakt bar- dzo czêstych absencji B. Fichny na posiedzeniach RM w omawianym okresie. Nosi³ siê zreszt¹ B. Fichna w czerwcu 1933 r. z zamiarem z³o¿enia mandatu ra- dzieckiego, kwestia ta jednak straci³a na wa¿noœci wraz z rozwi¹zaniem RM74. Innym ³ódzkim dzia³aczem NPR-L posiadaj¹cym rozleg³e doœwiadczenie zarówno na polu dzia³alnoœci samorz¹dowej, jak i w ogólnokrajowym ¿yciu po- litycznym, by³ Ludwik Waszkiewicz. Jako jeden z najpopularniejszych ³ódzkich polityków reprezentuj¹cych interesy klasy robotniczej, zawsze przyk³ada³ L. Waszkiewicz du¿o uwagi do kwestii dotycz¹cych œwiata pracy. Bra³ chocia¿by czynny udzia³ w dyskusji na temat bezrobocia, która odby³a siê 22 maja 1930 r.75 Na posiedzeniu RM 8 stycznia 1931 r. interpelowa³ natomiast L. Waszkiewicz w kwestii wyp³acenia pracownikom Magistratu trzynastych pensji. Odpowia-

73 Protokó³ 7. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 17 IV 1928, nr 16, s. 259; Protokó³ 8. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 15 V 1928, nr 20, s. 327. 74 O spodziewanej decyzji w sprawie z³o¿enia przez B. Fichnê mandatu informowa³a prasa, jako motywy takiej decyzji podaj¹c brak czasu na pracê w RM z uwagi na absorbuj¹cy charakter dzia³alnoœci zawodowej i politycznej. „IR”, 11 VI 1933, nr 161, s. 5. 75 Owocem tej debaty by³a jednomyœlnie przyjêta deklaracja RM o nastêpuj¹cej treœci: „Rada Miej- ska, zdaj¹c sobie sprawê z tego, ¿e jak najdalej nawet posuniêta akcja oszczêdnoœciowa Zarz¹du Miejskiego nie stworzy œrodków dostatecznych dla zaspokojenia ca³ego ogromu potrzeb bezrobo- tnej ludnoœci naszego miasta, oraz zwa¿ywszy, i¿ klêska bezrobocia, jaka dotknê³a £ódŸ, jest wy- nikiem ogólnego kryzysu gospodarczego, panuj¹cego w ca³ym pañstwie — w obliczu tak tragicznej sytuacji — postanawia wezwaæ Prezydium Rady Miejskiej do skierowania w czasie jak najkrótszym wspólnej delegacji, w sk³ad której wejd¹ cz³onkowie Prezydium Rady Miejskiej i Magistratu, do w³adz centralnych w sprawie przyjœcia z radykaln¹ pomoc¹ g³oduj¹cym rzeszom ludnoœci m. £odzi przez: 1) kontynuowanie i wzmo¿enie akcji zasi³kowej, rozszerzaj¹c j¹ na te kategorie bezrobotnych, które dotychczas z zasi³ków nie korzysta³y lub prawo to utraci³y; 2) uru- chomienie w jak najszerszym zakresie robót publicznych; 3) udzielenia miastu wydatnej po¿ycz- ki na zatrudnienie bezrobotnych przy robotach inwestycyjnych miejskich; 4) zorganizowanie – w porozumieniu z Kas¹ Chorych — wspólnej akcji pomocy lekarskiej dla bezrobotnych; 5) wy- asygnowanie Zarz¹dowi m. £odzi funduszu na do¿ywianie dziatwy szkó³ powszechnych. Akcja ta, prowadzona przez miasto, okazuje siê niedostateczna wobec ogólnego zubo¿enia ludnoœci ro- botniczej i zwiêkszaj¹cej siê klêski bezrobocia” (Protokó³ 13. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 10 VI 1930, nr 23, s. 441).

101 daj¹c, prezydent B. Ziemiêcki zaznacza³, i¿ Magistrat ma w tej kwestii zwi¹zane rêce dopóki obowi¹zuje okólnik MSW, który wyraŸnie stwierdza, i¿ wyp³acanie tzw. „trzynastek” jest niedopuszczalne76. Uczestniczy³ L. Waszkiewicz tak¿e w inicjatywach RM dotycz¹cych regula- cji niektórych zaniedbanych aspektów ¿ycia kulturalnego £odzi. Przyk³adowo, na posiedzeniu RM 12 stycznia 1928 r. powo³ano do ¿ycia Komisjê Archiwaln¹, w której sk³ad, L. Waszkiewicz jako historyk i archiwista, wszed³ w sposób nie- jako naturalny77. Najaktywniejszym po W. Wojewódzkim dzia³aczem NPR-L w ³ódzkiej RM kadencji 1927–1933 okaza³ siê jednak¿e Seweryn Pfeifer. Nie znajdowa³ siê on w oryginalnym sk³adzie RM, lecz do³¹czy³ do niego dopiero w 1930 r., po rezyg- nacji P. Urbaniaka. Ju¿ w kwietniu tego roku w³¹czy³ siê S. Pfeifer w prace ko- misji radzieckich, zastêpuj¹c w Komisji Finansowo-Bud¿etowej W. Wojewódz- kiego78. Na posiedzeniu 2 lutego 1931 r. S. Pfeifer interpelowa³ w kwestii wyp³ace- nia pracownikom miejskim „trzynastek”79. Bra³ tak¿e aktywny udzia³ w posie- dzeniu RM 18 czerwca 1931 r., kiedy to sprawozdanie ze swych prac sk³ada³a Komisja Specjalna wy³oniona w celu zbadania sprawy rzekomego przyjmowa- nia ³apówek przez ³awników R. Izdebskiego i L. Kuka. Przed zreferowaniem wyników dochodzenia S. Pfeifer, jedyny cz³onek Komisji reprezentuj¹cy orga- nizacje nastawione prorz¹dowo, z³o¿y³ nastêpuj¹ce oœwiadczenie: Wobec tego, ¿e radni, reprezentuj¹cy w Komisji Specjalnej frakcje, których przedstawiciele stanowi¹ Magistrat m. £odzi, w prowadzili na nieformalnym posiedzeniu tej¿e Komisji zmianê w sprawozdaniu Komisji Specjalnej, ni¿ej podpisany protestuje przeciwko nielegalnie wprowadzonej zmianie i oœwiadcza, ¿e podpis swój na sprawozdaniu, z³o¿onym Radzie Miejskiej w dniu 15 czerwca 1931 r., cofa80.

76 Na tym¿e posiedzeniu zg³osi³ L. Waszkiewicz równie¿ wniosek w sprawie rozszerzenia akcji do- raŸnej pomocy dla bezrobotnych, który zosta³ przekazany do Komisji Finansowo-Bud¿etowej. Protokó³ 1. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 3 II 1931, nr 5, s. 82, 86. 77 Protokó³ 2. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 24 I 1928, nr 4, s. 56. 78 Protokó³ 10. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 22 IV 1930, nr 16, s. 315. 79 Odpowiadaj¹cy w tej kwestii wiceprezydent S. Rapalski, stwierdzi³, i¿ w tej kwestii Magistrat ograniczony jest przez zakaz MSW (identycznego wyt³umaczenie udzielono interpeluj¹cemu ju¿ wczeœniej w tej sprawie L. Waszkiewiczawi). Protokó³ 5. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 24 II 1931, nr 8, s. 150. 80 Protokó³ 17. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 30 VI 1931, nr 26, s. 525–526. W dyskusji nad t¹ kwestia brali udzia³ tak¿e W. Wojewódzki i L. Waszkiewicz. Na ³awnikach ci¹¿y³y nastêpuj¹ce za- rzuty: 1. L. Kuk by³ pos¹dzany o przyjêcie od jednego z ³ódzkich przedsiêbiorców podarunku w postaci pierœcienia z brylantem; 2. R. Izdebski o to, i¿ w 1929 r., w okresie zawierania umowy o asfaltowanie ul. Piotrkowskiej, do Polskiego Towarzystwa Asfaltowego w Warszawie zg³osi³ siê poœrednik, ¿¹daj¹cy 5-procentowej prowizji i powo³uj¹cy siê na znajomoœæ z R. Izdebskim.

102 G³ównym kolporterem ³apówkarskich oskar¿eñ by³ wiceprezydent miasta E. Wieliñski, od którego niedawno odciê³a siê socjalistyczna wiêkszoœæ w ra- dzie miejskiej. Komisja oczyœci³a z zarzutu obu oskar¿anych81. W trakcie posiedzenia RM 16 grudnia 1931 r. dopytywa³ S. Pfeifer o kwe- stiê pojawiaj¹cych siê w mediach (prasa i radio) informacji o nadu¿yciach w Wydziale Kanalizacji i Wodoci¹gów. Prezydent B. Ziemiêcki stwierdzi³ wów- czas, i¿ faktycznie w stosunku do kilku osób pojawi³y siê podejrzenia o nadu¿y- cia. Na okres badania tej sprawy, pracownicy ci zostali zawieszeni. Jednoczeœ- nie B. Ziemiêcki wyrazi³ ubolewanie nad sposobem, w jakim do ca³ej sprawy podesz³a prasa, która wyda³a ju¿ na podejrzanych wyroki skazuj¹ce, mimo i¿ kwestia nie zosta³a jeszcze dog³êbnie przebadana82. Interpelowa³ S. Pfeifer równie¿ na posiedzeniu 28 stycznia 1932 r., kiedy to podniós³ kwestiê strajku tramwajowego. Poza dociekaniem jakie kroki w³adze miasta podjê³y w celu szybkiego zlikwidowania strajku, dopytywa³ tak¿e S. Pfe- ifer, jak Magistrat ustosunkowa³ siê do tego, i¿ dyrekcja Zarz¹du Tramwajów Miejskich zmieni³a pracownikom warunki zatrudnienia w czasie wymówienia. Wiceprezydent S. Rapalski t³umaczy³, i¿ zmiany w warunkach zatrudnienia wynika³y jedynie z implementacji odnoœnego zarz¹dzenia prezydenta RP83. 4 lutego 1932 r. indagowa³ S. Pfeifer, kiedy Magistrat wyp³aci swym urzêd- nikom zaleg³e pensje. W odpowiedzi prezydent B. Ziemiêcki t³umaczy³, i¿ opóŸ- nienia wynikaj¹ z problemów z p³ynnoœci¹ finansow¹ miasta84.

81 Wydano nastêpuj¹ce oœwiadczenie: „(…) Komisja uzna³a, na podstawie bêd¹cego w jej roz- porz¹dzeniu materia³u, ¿e zarzuty postawione ³awnikom Ludwikowi Kukowi i Romanowi Izdeb- skiemu s¹ bezpodstawne i w postêpowaniu wskazanych ³awników nie dopatrzy³a siê uchybienia ani ich godnoœci osobistej, ani obowi¹zkom cz³onków Magistratu” (ibidem, s. 529). RM przyjê³a jeszcze jeden wniosek, wyra¿aj¹cy zaufanie dla prezydenta B. Ziemiêckiego i przyjmuj¹ca jego wyjaœnienia co do jego postêpowania w sprawie oskar¿onych ³awników. Uchwa³a ta oznacza³a przejœcie do porz¹dku dziennego nad wnioskiem W. Wojewódzkiego o powo³anie kolejnej Komi- sji Specjalnej, która mia³aby na celu zbadanie postêpowania B. Ziemiêckiego w odniesieniu do zarzutów korupcyjnych dla ³awników L. Kuka i R. Izdebskiego. Przeciwnicy E. Wieliñskiego wewn¹trz PPS kolportowali pog³oski o jego rzekomej chêci wst¹pienia do NPR-L. Zob. „IR”, 2 IV 1932, nr 91, s. 2. W kwestii „awanturniczej” dzia³alnoœci E. Wieliñskiego patrz M. Nartonowicz- Kot, Polski ruch socjalistyczny…, s. 354–356. 82 Protokó³ 27. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 22 XII 1931, nr 51, s. 971–972. Sprawê dwóch po- dejrzanych in¿ynierów Wydzia³u Kanalizacji i Wodoci¹gów podnosi³ tak¿e na pierwszym posie- dzeniu RM w 1932 r. W. Wojewódzki. B Ziemiêcki t³umaczy³ wówczas, i¿ w sprawie wyp³ynê³y nowe okolicznoœci, które wymusi³y jej ponowne przebadanie. Protokó³ 1. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 16 II 1932, nr 7, s. 101. 83 Przedstawiciele Magistratu mieli co prawda nalegaæ na opóŸnienie tej implementacji, ale Zarz¹d Tramwajów Miejskich (w którym Magistrat nie posiada³ wiêkszoœci) zdecydowa³ siê na jej wpro- wadzenie. Protokó³ 1. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 16 II 1932, nr 7, s. 100–101. 84 W dniu interpelacji wyp³acone by³o zaledwie 10% wynagrodzeñ. Reszta mia³a trafiæ do pracowni- kó w ci¹gu kilku dni. Protokó³ 2. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 1 III 1932, nr 9, s. 169.

103 Na posiedzeniu RM 12 maja 1932 r. interpelowa³ S. Pfeifer w sprawie og³oszonego przez Magistrat dodatku do podatku od oœwietlenia elektryczne- go, który pierwotnie mia³ byæ umorzony dla mieszkañ jedno- i dwuizbowych. W imieniu Magistratu W. Adamski t³umaczy³, i¿ z planowanego umorzenia zrezygnowano zgodnie z wytycznymi w³adz centralnych85. 16 czerwca tego¿ samego roku dopytywa³ S. Pfeifer z kolei, jak Magistrat ma zamiar za³atwiæ kwestiê zatrudnienia robotników sezonowych. Prezydent B. Ziemiêcki zaznaczy³, i¿ miasta chwilowo nie staæ na zatrudnienie robotni- ków w wiêkszym wymiarze, ni¿ trzy dni w tygodniu, po czêœci z powodu niewy- starczaj¹cych na ten cel subsydiów rz¹dowych86. Interpelowa³ tak¿e S. Pfeifer 29 wrzeœnia 1932 r., próbuj¹c dociec, czy Ma- gistrat ma zamiar przed zim¹ wydawaæ robotnikom sezonowym wêgiel na raty, tak jak to czyni siê w przypadku robotników zatrudnionych na sta³e. Odpowia- daj¹cy prezydent miasta oœwiadczy³, i¿ zapewnienie wêgla robotnikom sezono- wym le¿y poza mo¿liwoœciami finansowymi Magistratu87. By³ tak¿e S. Pfeifer aktywnym uczestnikiem wielu debat na forum RM, jak choæby debaty w sprawie utworzenia KKO miasta £odzi88. Zainteresowanie S. Pfeifra miejsk¹ KKO widoczne by³o równie¿ na posiedzeniu 10 listopada 1932 r., kiedy dopytywa³ on, w jakim terminie zostanie RM przed³o¿ony bilans finansowy ³ódzkiej KKO, o który — bez odzewu — dopytywa³ siê jeszcze przed okresem wakacyjnym. Wiceprezydent S. Rapalski odpowiedzia³, i¿ rozliczenie KKO zosta³o Magistratowi przekazane dopiero dwa tygodnie temu i jest obec- nie rozpatrywane przez Wydzia³ Finansowy89. Najaktywniejszym przedstawicielem œrodowiska prorz¹dowego w RM nie wywodz¹cym siê z szeregów NPR-L przez d³ugi czas by³ J. Wolczyñski, wicepre- zes Rady w interesuj¹cym nas okresie. Na posiedzeniu 7 grudnia 1927 r. by³ on jednym z referentów (obok Stanis³awa Kowalskiego z PPS) kwestii przed³u¿e- nia godzin handlu w okresie przedœwi¹tecznym. Przeciw takiemu rozwi¹zaniu protestowa³y zwi¹zki pracownicze, wskazuj¹c, i¿ przedsiêbiorcy nie p³ac¹ pra-

85 Protokó³ 11. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 24 V 1932, nr 21, s. 4. 86 Aby nie pogarszaæ sytuacji robotników, nie zdecydowano siê na zmniejszenie stawki p³acy, co w zamyœle mia³o z³agodziæ fakt ma³ej iloœci dni pracy. Protokó³ 15. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 5 VII 1932, nr 27, s.553–554. 87 Przedstawiciele robotników postulowali dodanie dodatkowego dnia pracy, z którego przychód móg³by zostaæ wykorzystany do op³aty wêgla, lecz miasto nie dysponuje odpowiednimi fundu- szami na realizacjê takiego projektu. Protokó³ 18. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 11 X 1932, nr 41, s. 888. 88 Znalaz³ siê zreszt¹ na liœcie 11 cz³onków Rady Komunalnej Kasy Oszczêdnoœci m. £odzi. Jednak- ¿e ju¿ w czerwcu 1930 r. zosta³ jednak na tym stanowisku zast¹piony przez W. Wojewódzkiego. Protokó³ 10. posiedzenia Rady Miejskiej (dokoñczenie), „DZm£”, 29 IV 1930, nr 17, s. 337; Protokó³ 12. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 27 V 1930, nr 21, s. 410; Protokó³ 17. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 5 VIII 1930, nr 31, s. 621. 89 Protokó³ 20. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZM£” 1933, nr 1, s. 25.

104 cownikom ustawowo wymaganego w takich wypadkach 50-procentowego do- datku. Sprawê postanowiono odroczyæ do kolejnego posiedzenia, a w miêdzy- czasie, na wniosek J. Wolczyñskiego (z poprawk¹ Edward Andrzejaka z PPS), zorganizowaæ mediacjê pomiêdzy zwi¹zkami pracowniczymi a zrzeszeniami kupieckimi przy udziale Inspektora Pracy90. Na posiedzeniu 26 kwietnia 1928 r. dopytywa³ J. Wolczyñski natomiast, jak Magistrat zamierza za³atwiæ sprawê 240 robotników, którzy – jak stwierdzono – „samowolnie przyst¹pili do pracy” na budowie osiedla robotniczego na Pole- siu Konstantynowskim91. Kwestiê tê wyjaœniano na kolejnych posiedzeniach. W ramach wykonywania obowi¹zków wiceprezesa RM przysz³o J. Wol- czyñskiemu niejednokrotnie obejmowaæ przewodnictwo w trakcie zebrañ Rady, b¹dŸ dzia³aæ w charakterze przewodnicz¹cego, gdy prezes RM nie móg³ sprawowaæ swoich obowi¹zków. Jaki przypadek mia³ miejsce chocia¿by 21 lu- tego 1929 r., kiedy J. Wolczyñski przewodniczy³ obradom z powodu nieobecno- œci J. Holcgrebera, który w dniach 10–31 marca reprezentowa³ Zarz¹d Zwi¹zku Miast Polskich na Miêdzynarodowym Kongresie Zwi¹zku Miast w Sewilli i Barcelonie92. Z racji obecnoœci w prezydium RM przysz³o te¿ czasami J. Wolczyñskiemu braæ udzia³ w przygotowaniach uroczystoœci firmowanych przez RM, jak mia³o to miejsce w przypadku obchodów dziesiêciolecia ³ódzkiej RM (rocznica 27 ma- rca 1929 r.)93. Znalaz³ siê J. Wolczyñski tak¿e w komitecie, któremu powierzono organizacjê obchodów z okazji rocznicy Konstytucji 3-go Maja w roku 193094.

90 W dyskusji nad t¹ spraw¹ udzia³ bra³ równie¿ W. Wojewódzki. Protokó³ 4. posiedzenia Rady Mie- jskiej, „DZm£”, 3 I 1928, nr 1, s. 6. 91 Protokó³ 8. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 15 V 1928, nr 20, s. 327. 92 Protokó³ 4. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 19 III 1929, nr 12, s. 200. Przewodniczy³ J. Wolczyñ- ski równie¿ na posiedzeniach z 14 maja 1929 r., 11 lutego 1930 r., 17 lutego 1930 r., 25 lutego 1930 r. Protokó³ 9. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 11 VI 1929, nr 24, s. 443; Protokó³ 2. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 4 III 1930, nr 9, s. 154; Protokó³ 4. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 11 III 1930, nr 10, s. 174; Protokó³ 7. posiedzenia specjalnego Rady Miejskiej, „DZm£”, 1 IV 1930, nr 13, s. 245. 93 Uroczystoœci odby³y siê w po³owie kwietnia. Ich program przewidywa³: w po³udnie z³o¿enie wie- ñców na p³ycie Nieznanego ¯o³nierza oraz na Bratniej Mogile Bojowników Wolnoœci. Nastêpnie o godzinie 18! uroczyste posiedzenie RM, na które zaproszeni zostan¹ radni wszystkich trzech dotychczasowych kadencji, przedstawiciele w³adz pañstwowych i wojskowych, przedstawiciele kuratorium ³ódzkiego okrêgu szkolnego, duchowieñstwo, etc. Porz¹dek obrad: 1) zagajenie po- siedzenia przez prezesa RM i przemówienie okolicznoœciowe; 2) uczczenie pamiêci zmar³ych cz³onków RM (Micha³ Jarblum, in¿. Leon KoŸmiñski, Marian Cynarski, Szlama Kenigsberg, Ma- ksymilian Rosensal, Ludwik Rogowski); 3) wyra¿enie uznania cz³onkom RM, piastuj¹cym man- daty radzieckiej przez ca³y okres funkcjonowania RM w wolnej Polsce (W. Adamski, C.I. Berman, Józef Danielewicz, Lew Holenderski, Izrael Lichtenstein, J.L. Mincberg, Chaim Lejb Poznañski, Stanis³aw Rapalski, dr Jerzy Rosenblatt i J. Wolczyñski). „DZm£”, 23 IV 1929, nr 17, s. 323. Prze- bieg specjalnego posiedzenia RM i tekst przemówienia J. Holcgrebera: Protokó³ uroczystego posiedze- nia Rady Miejskiej z 23 IV 1929 r., „DZm£”, 28 V 1929, nr 22, s. 409–414. 94 „DZm£”, 22 IV 1930, nr 16, s. 328.

105 Bra³ tak¿e J. Wolczyñski udzia³ w pracach powo³anej w paŸdzierniku 1929 r. Komisji Muzycznej Rady Miasta95. To, i¿ sprawy kultury otacza³ J. Wolczyñski szczególnym zainteresowaniem, udowadnia³ równie¿ w trakcie debat, szczegól- nie tych, ogniskuj¹cych siê wokó³ kwestii teatralnych96. Jednak¿e wydarzeniem, które w du¿ej mierze przyæmi³o aktywnoœæ ra- dzieck¹ J. Wolczyñskiego w omawianym okresie, a tak¿e po³o¿y³o siê cieniem na karcie jego dzia³alnoœci publicznej, by³a kwestia postawienia mu na pocz¹tku 1931 r. zarzutów o defraudacjê pieniêdzy otrzymywanych z racji za- siadania w zarz¹dach spó³ek miejskich. Zgodnie z uchwa³ami RM z lat 1927 i 1928 wszelkie uzyskane z tego tytu³u kwoty, w okresie sprawowania przez dan¹ osobê mandatu radzieckiego, winny byæ zwracane do Kasy Miejskiej. Na prze³omie lat 1930/1931 zaczê³y wyciekaæ z prezydium RM informacje o tym, ¿e J. Wolczyñski oraz Wiktor Groszkowski z ChD zalegaj¹ z przekaza- niem do Kasy Miejskiej wynagrodzeñ pobieranych z racji zasiadania w zarz¹dach spó³ek miejskich. Z powodu cyrkulowania tych informacji, pis- mem z 9 stycznia 1931 r. J. Wolczyñski zg³osi³ prezydium RM decyzjê o zrzecze- niu siê mandatu radzieckiego. Jednak¿e ju¿ trzy dni póŸniej wystosowa³ kolej- ne pismo, w którym rezygnacjê swoj¹ wycofa³, utrzymuj¹c w mocy jedynie odst¹pienie od pe³nienia mandatu cz³onka prezydium RM. Kwestia ta sta³a siê przedmiotem debaty na posiedzeniu Rady 13 stycznia 1931 r. Konwent Senio- rów jednomyœlnie zadecydowa³ wówczas o przywróceniu J. Wolczyñskiego w prawach cz³onka RM. Posiedzenie to poœwiêcono w du¿ej mierze w³aœnie na dyskusjê nad spraw¹ J. Wolczyñskiego i W. Groszkowskiego, w której ze strony obozu prorz¹dowego g³os zabiera³ B. Fichna. Ostatecznie zadecydowano o po- wo³aniu piêcioosobowej Komisji Specjalnej do zbadania tej kwestii, któr¹ zobo- wi¹zano do przedstawienia raportu w przeci¹gu tygodnia97. Gdy Komisja Specjalna skonkludowa³a ju¿ swoje dochodzenie, sprawa rad- nych J. Wolczyñskiego i W. Groszkowskiego ponownie sta³a siê przedmiotem obrad RM i wype³ni³a ca³y porz¹dek obrad posiedzenia z 29 stycznia 1931 r. Na podstawie ustaleñ Komisji prezes RM J. Holcgreber zg³osi³ w imieniu prezy- dium RM nastêpuj¹c¹ rezolucjê: Prezydium Rady Miejskiej stwierdza, ¿e nowe fakty, jakie ujawnione zo- sta³y w sprawie r[adnego] Wolczyñskiego na posiedzeniu komisji specjalnej,

95 Na czele tej komisji stan¹³ prezydent miasta, B. Ziemiêcki. Protokó³ 15. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 29 X 1929, nr 44, s. 812. 96 Przyk³adowo, wespó³ z B. Fichn¹ bra³ J. Wolczyñski czynny udzia³ w debacie nad interpelacj¹ radnego K. Popielawskiego w sprawie subsydium dla Teatru Popularnego. Protokó³ 18. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 24 XII 1929, nr 52, s. 1003–1004. 97 W sk³ad Komisji Specjalnej weszli: L. Kuk, Ignacy Kulamowicz, Szmul Milman, Józef Pogonow- ski i Józef Potkañski. Protokó³ 2. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 10 II 1931, nr 6, s. 95, 100.

106 a mianowicie: 1) odmowa podpisania w swoim czasie przed³o¿onej mu przez Magistrat deklaracji w sprawie przekazywania Kasie Miejskiej Magistratu m. £odzi wszystkich sum, otrzymywanych z tytu³u piastowania przez niego – z ra- mienia Gminy Miejskiej £ódŸ – mandatu cz³onka zarz¹du przedsiêbiorstw koncesjonowanych, o czym Magistrat nie poinformowa³ prezydium Rady, a co ma znaczenie zasadnicze; 2) podjêcie sum jeszcze w roku 1928, a wiêc przed kryzysem w Teatrze Popularnym, co jest sprzeczne z zeznaniem r[adnego] Wol- czyñskiego, z³o¿onym przed prezydium RM; 3) wreszcie odmowa zwrotu doda- tkowo ujawnionej i pobranej przez niego kwoty 9 713,78 z³, œwiadcz¹, ¿e przyj- mowane w swoim czasie pod uwagê okolicznoœci ³agodz¹ce, okaza³y siê nierealne98. Nastêpnie po wys³uchaniu sprawozdania z dzia³añ komisji specjalnej przedstawionego przez L. Kuka i J. Pogonowskiego przyst¹piono do g³osowania wniosku potêpiaj¹cego zachowanie obu radnych. We wniosku tym stwierdza- no m.in: Rada Miejska oœwiadcza, i¿ uchwa³y Rady z dnia 26 stycznia 1927 roku i z dnia 23 lutego 1928 roku zobowi¹zuj¹ wszystkich przedstawicieli Gminy m. £odzi, zasiadaj¹cych w spó³kach akcyjnych przedsiêbiorstw koncesjonowanych, do re- gularnego wp³acania sum, przypadaj¹cych Miastu z tytu³u piastowania przez nich mandatu cz³onka zarz¹du lub cz³onka komisji rewizyjnej, zaœ pp. b. wice- prezes Rady Miejskiej r[adny] J. Wolczyñski i b. radny, Wiktor Groszkowski sumy te pobrali i do Kasy Miejskiej nie wp³acili. Postêpowaniem swym z³amali i zignorowali uchwa³y Rady Miejskiej, choæ wy¿ej wymienieni radni brali udzia³ w powy¿szych uchwa³ach Rady i uchwa³y te zapada³y jednog³oœnie. Zatrzy- muj¹c dla siebie nale¿ne Miastu sumy, pp. r[adny] Wolczyñski i b. radny W. Groszkowski w tej chwili narazili Miasto na stratê 102 919,77 z³. i przez to pope³nili czyn nieetyczny i niehonorowy, podrywaj¹cy powagê uchwa³ Rady Miejskiej i godz¹cy w godnoœæ tej¿e Rady. Przeto Rada Miejska potêpia jak najostrzej postêpowanie radnego J. Wolczyñ- skiego i b. r[adnego] W. Groszkowskiego, którzy podjêli dla siebie z Elektrowni i Tramwajów pieni¹dze, nale¿ne Kasie Miejskiej99. W tajnym g³osowaniu nad tym wnioskiem bra³o udzia³ 70 radnych, z któ- rych „za” opowiedzia³o siê 41, „przeciw” 24, a 5 odda³o kartki puste. Po przepro- wadzeniu tego wniosku jednomyœlnie podjêto tak¿e uchwa³ê wzywaj¹c¹ Magi- strat do podjêcia kroków w celu wyegzekwowania od obu radnych sum, któ- rych nie zwrócili, zgodnie z wczeœniejszymi uchwa³ami RM, do Kasy Miejskiej. Sprawa nie by³a jednak¿e w ¿adnej mierze tak oczywista, jak zdawa³yby siê sugerowaæ oficjalne dokumenty wygenerowane przez Magistrat. Zreszt¹ ju¿

98 Protokó³ 4. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 24 II 1931, nr 8, s. 147. 99 Ibidem, s. 149.

107 sam brak przedstawiciela reprezentowanych w RM ugrupowañ prorz¹dowych w sk³adzie Komisji Specjalnej mo¿e sugerowaæ, i¿ ustalenia Komisji nie mog¹ byæ przyjmowane w oderwaniu od mo¿liwoœci pos¹dzenia o stronniczoœæ ba- daj¹cych sprawê radnych. Wydaje siê zreszt¹, ¿e ca³a akcja przeciwko J. Wol- czyñskiemu mia³a swoje Ÿród³o w politykach zasiadaj¹cych wówczas w prezy- dium RM, bo ju¿ np. posiadaj¹cy legitymacje PPS cz³onkowie Magistratu nie byli tak chêtni do ferowania skazuj¹cych wyroków na radnego Zrzeszenia Go- spodarczego przy RR. Dodatkowo, nie mo¿na pomin¹æ milczeniem powodów, jakimi swoje, na pozór jednoznacznie amoralne zachowanie t³umaczy³ sam J. Wolczyñski. Przekonywa³ on, i¿ nie zwrócone do Kasy Miejskiej sumy podjê- te z tytu³u zasiadania w zarz¹dach spó³ek miejskich (konkretnie elektrowni i tramwajów) w kwocie oko³o 35 000 z³, przeznaczy³ na wykupienie weksli d³u¿- nych, które ¿yrowa³ Teatrowi Popularnemu. Sam Teatr weksli tych wykupiæ nie by³ w stanie, w zwi¹zku ze zmniejszonym subsydium ze strony miasta. J. Wol- czyñski, wobec osobistych trudnoœci finansowych, wykupi³ wiêc weksle z sum podjêtych ze spó³ek miejskich. Oœwiadczy³ jednak, i¿ sumy te traktuje jako swój d³ug wobec miasta i zamierza sp³aciæ go ratami, co oznacza³oby, i¿ nie z³ama³ on uchwa³ RM100. W obronie J. Wolczyñskiego stan¹³ tak¿e by³y dyrektor ³ódzkie- go Teatru Popularnego, Józef Pilarski, który na ³amach prasy opublikowa³ oœwiadczenie potwierdzaj¹ce argumentacjê podawan¹ przez J. Wolczyñskie- go101. Nie mo¿na tak¿e pomin¹æ milczeniem faktu nie unikania przez samego oskar¿onego odpowiedzialnoœci za kwestionowane przez przeciwników polity- cznych dzia³ania, jak równie¿ deklarowanej przez niego chêci sp³acenia wyli- czanych sum. Niew¹tpliwie warte zacytowania jest wyjaœniaj¹ce ca³¹ kwestiê oœwiadczenie, jakie J. Wolczyñski z³o¿y³ na posiedzeniu RM 29 stycznia 1931 r.: Najkategoryczniej protestujê przeciwko nazywaniu mego postêpowania nieety- cznym i hañbi¹cym. Otrzyma³em od Magistratu tylko jedno pismo, na skutek którego uda³em siê do wiceprez[ydenta] Rapalskiego, natomiast twierdzenie, ¿e otrzyma³em do podpisu jak¹œ deklaracjê jest nieprawdziwe. P. Rapalskiemu

100 „IR”, 13 I 1931, nr 13, s. 5; 14 I 1931, nr 14, s. 7; 15 I 1931, nr 15, s. 5; „K£”, 14 I 1931, nr 14, s. 7. 101 W swoim liœcie do redakcji „Kuriera £ódzkiego” pisa³ J. Pilarski m.in.: „(…) J. Wolczyñski ¿yro- wa³ osobiœcie zobowi¹zania Teatru nie na kwotê 12 tysiêcy [jak podawano wczeœniej w prasie — dop. K. D.], lecz 24 tysi¹ce z³. Suma ta powsta³a w deficycie Teatru na skutek obni¿enia przez Ma- gistrat w roku ostatnim subwencji z 7-miu tysiêcy, na 5 [tysiêcy] miesiêcznie (…) Poniewa¿ we- ksle Teatru Popularnego ¿yrowa³ p. Wolczyñski, wykupi³ je zatem, by nie dopuœciæ do zlikwidowania tej kulturalnej placówki, która w okresie ciê¿kich lat szeœciu krzewi³a zami³owanie do sztuki narodowej i budzi³a ducha. W tym podkreœliæ nale¿y g³êbokie zrozumienie i poczucie obo- wi¹zku spo³ecznego p. Wolczyñskiego, który by³ przez szereg lat gor¹cym protektorem Teatru Po- pularnego. Poza wspomnianymi 24 tysi¹cami pozosta³¹ jeszcze kwota 10 tysiêcy z³ w wekslach ¿yrowanych przez p. Wolczyñskiego, a z³o¿onych w formie depozytu w zarz¹dzie Zwi¹zku Arty- stów Scen Polskich w Warszawie na wypadek niewywi¹zania siê siê dyrekcji Teatru ze swych zobo- wi¹zañ. Sumy te równie¿ pokry³ ca³kowicie p. Wolczyñski” („K£”, 13 I 1931, nr 13, s. 6).

108 oœwiadczy³em, ¿e stojê na gruncie uchwa³ Rady Miejskiej i o nic nie proszê, tylko o utrzymanie zw³oki w sp³acie sum. P. Rapalski oœwiadczy³, ¿e postara siê spra- wê za³atwiæ tak, by nie posz³a ona dalej i ¿e porozumie siê w tej mierze z p. Wieli- ñskim i da mi odpowiedŸ. Po dwóch tygodniach oœwiadczy³ mi p. Rapalski, ¿e weksli przyj¹æ nie mo¿e. Oœwiadczy³em, ¿e wobec trudnoœci finansowych, mogê prócz weksli daæ chyba tylko jeszcze pisemne zobowi¹zanie, ¿e sumê pobran¹ zwrócê ratami. Nastêpnie zwróci³em siê pisemnie do prezesa Rady Miejskiej, gdzie powtórzy³em swe oœwiadczenie i z³o¿y³em dokumenty. Otrzyma³em od prezesa przyrzeczenie, ¿e sprawa nie przybierze ostrzejszej formy. Nigdy nie spotyka³em siê z faktem, jaki nastêpnie zaszed³, ¿e uchwa³y prezydium Rady nie s¹ honorowane102. Z racji tego, i¿ drugi z oskar¿onych, W. Groszkowski, zrzek³ siê mandatu radnego, RM nie mog³a podj¹æ ju¿ bezpoœrednio przeciwko niemu ¿adnych kro- ków. Inaczej sprawa wygl¹da³a w przypadku pozostaj¹cego wci¹¿ cz³onkiem RM J. Wolczyñskiego. W przypadku tego typu wykroczenia wobec uchwa³ RM, jedyn¹ sankcj¹ pozostaj¹c¹ w gestii Rady by³o wykluczenie oskar¿onego ze sk³ady RM. Próbê przeprowadzenia takiej¿e rezolucji podj¹³ radziecki blok ugrupowañ socjalistycznych, jednak¿e wniosek ten przepad³, gdy¿ 40 g³osów, które pad³o za wykluczeniem J. Wolczyñskiego ze sk³adu RM, nie stanowi³o kwalifikowanej wiêkszoœci do przeprowadzenia tego rodzaju uchwa³y103. Choæ socjalistycznej wiêkszoœci w RM nie uda³o siê przeprowadziæ wniosku o wykluczenie ze sk³adu Rady J. Wolczyñskiego, to jednak po niew¹tpliwej burzy politycznej, jaka przetoczy³a siê wokó³ osoby by³ego wiceprezesa RM, jego aktyw- noœæ w radzie miasta spad³a praktycznie do zera. Sama jednak¿e kwestia odzy- skania przez Kasê Miejsk¹ od J. Wolczyñskiego i W. Groszkowskiego kwot po- branych z tytu³u zasiadania w spó³kach miejskich stawa³a jeszcze na porz¹dku dziennym obrad RM, jak mia³o to miejsce np. 8 paŸdziernika 1931 r., kiedy sprawozdanie w tej kwestii przedstawi³ Wydzia³ Przedsiêbiorstw Miejskich104.

102 „K£”, 30 I 1931, nr 30, s. 9; „IR”, 30 I 1931, nr 30, s. 7; 31 I 1931, nr 31, s. 7. Oœwiadczenie J. Wol- czyñskiego zosta³o kompletnie pominiête w protokole z posiedzenia RM. 103 Wniosek o wykluczenie J. Wolczyñskiego brzmia³ nastêpuj¹co: „Zwa¿ywszy, ¿e p. r[adny] Józef Wolczyñski nie zastosowa³ siê do uchwa³ Rady Miejskiej z dnia 26 stycznia 1927 roku i z dnia 23 lutego 1928 roku w sprawie wp³acania do Kasy Miejskiej otrzymywanych honorariów z tytu³u zasiadania — jako przedstawiciel Gminy Miejskiej £ódŸ — w zarz¹dach miejskich przedsiê- biorstw koncesjonowanych, i mimo kilkakrotnych wezwañ Magistratu i Rady Miejskiej, by wp³aci³ pobrane przez siê sumy, stanowi¹ce w³asnoœæ Gminy Miejskiej £ódŸ, nie zwróci³ ich do dnia dzisiejszego — Rada Miejska uwa¿a to za czyn nieetyczny i hañbi¹cy. Rada Miejska uchwa- la, stosownie do art. 28 Dekretu o samorz¹dzie miejskim z dnia 4 lutego 1919 roku wykluczyæ p. r[ad- nego] Józefa Wolczyñskiego z grona Rady Miejskiej” (Protokó³ 4. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 24 II 1931, nr 8, s. 14). Poœwiêcone sprawie J. Wolczyñskiego i W. Groszkowskiego po- siedzenie RM mia³o ogólnie przebieg bardzo burzliwy i swoj¹ konkluzjê osi¹gnê³o dopiero o go- dzinie 3 nad ranem. „IR”, 28 I 1931, nr 28, s. 4. 104 Protokó³ 23. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 3 XI 1931, nr 44, s. 810–811.

109 Innym radnym, którego aktywnoœæ na forum RM wydaje siê godna odno- towania, jest Maksymilian Schott, reprezentuj¹cy Zrzeszenie Gospodarcze przy RR. W przypadku tego radnego gros podnoszonych przez niego kwestii mia³o bezpoœredni zwi¹zek z problemami napotykanymi przez grupê spo³eczn¹, któ- rej interesów by³ wyrazicielem, a wiêc w³aœcicieli nieruchomoœci. Tak by³o cho- cia¿by 19 lutego 1929 r., kiedy to zg³osi³ M. Schott interpelacjê dotycz¹c¹ trud- noœci, jakie towarzystwa ubezpieczeniowe czyni¹ pogorzelcom, celem maksymalnego odwleczenia terminu wyp³aty odszkodowañ105. Na posiedzeniu 2 kwietnia 1930 r. dopytywa³ M. Schott, co Magistrat uczy- ni³ w sprawie remontu domów kwalifikuj¹cych siê do rozbiórki. Chodzi³o tu g³ównie o problem w³aœcicieli nieruchomoœci, którzy nie mogli dostaæ pozwole- nia na rozbiórkê gro¿¹cych zawaleniem obiektów, poniewa¿ w tych, mimo za- gro¿enia, zamieszkiwali wci¹¿ lokatorzy. Ju¿ na kolejnym posiedzeniu przed- stawiono wyniki dochodzenia powo³anej przez Magistrat komisji do zbadania tej sprawy wy³onionej spoœród pracowników Inspekcji Budowlanej i £ódzkiego Starostwa Grodzkiego106. 12 maja 1931 r. M. Schott interpelowa³ w sprawie koniecznoœci uiszczania op³at kominiarskich wed³ug og³oszonej przez Magistrat taryfy — konkretnie zaœ prosi³ o wyjaœnienie, czy op³aty winni wnosiæ tak¿e posiadacze centralnego ogrzewania niekorzystaj¹cy z palenisk oraz posiadacze mieszkañ wielopokojo- wych, w których nie wszystkie paleniska s¹ u¿ywane. Wyjaœnieñ udzielono, ale na tyle niejasnych, i¿ M. Schott podnosi³ tê sprawê ponownie na posiedzeniu 15 czerwca. Ostateczn¹ interpretacjê przepisów w tej kwestii Magistrat przedsta- wi³ dopiero na pocz¹tku wrzeœnia107. M. Schott by³ tak¿e aktywnym uczestnikiem debat poruszaj¹cych kwestie bezpoœrednio dotycz¹ce w³aœcicieli nieruchomoœci. Bra³ choæby udzia³ w dysku- sji w sprawie ustalenia wysokoœci dodatku komunalnego do pañstwowego po- datku od nieruchomoœci za rok 1930 na posiedzeniu 19 grudnia 1929 r.108 M. Schott by³ równie¿ aktywny w trakcie debaty nad projektem szkicowego planu regulacyjnego miasta £odzi na posiedzeniu 24 czerwca 1930 r.109, czy te¿ przeprowadzonej 25 wrzeœnia tego¿ roku dyskusji w sprawie zaci¹gniêcia w Banku Gospodarstwa Krajowego po¿yczki na wykoñczenie kolonii mieszka-

105 Protokó³ 2. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 5 III 1929, nr 10, s. 164. 106 Protokó³ 10. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 22 IV 1930, nr 16, s. 315; Protokó³ 11. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 13 V 1930, nr 19, s. 374–375. 107 Protokó³ 14. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 2 VI 1931, nr 22, s. 446–447; Protokó³ 16. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 23 VI 1931, nr 25, s. 501; Protokó³ 20. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 22 IX 1931, nr 38, s. 706. 108 Protokó³ 19. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 14 I 1929, nr 2, s. 20. 109 Protokó³ 16. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 29 VII 1930, nr 30, s. 590–591.

110 niowej na Polesiu Konstantynowskim w kwocie 3 560 000 z³110. Dwukrotnie, na posiedzeniach 8 oraz 13 czerwca 1932 r., M. Schott bra³ udzia³ w dyskusji w sprawie zastrze¿eñ w³adz centralnych do zaprezentowanego przez Magistrat Ogólnego Planu Zabudowania miasta £odzi111. M. Schott zosta³ te¿ powo³any w sk³ad Komisji Rewizyjnej dla zbadania ksi¹g i dowodów kasowych Magistratu za rok administracyjny 1931/1932112. Wszed³ tak¿e do Komisji Specjalnej, która zajmowaæ siê mia³a rozpatrywaniem podañ w³aœcicieli nieruchomoœci, a tak¿e wydawaniem ostatecznych decyzji w przypadku inicjatyw budowlanych sprzecznych z zamierzeniami regulacyj- nymi miasta113. Znaæ o sobie da³ tak¿e Franciszek Pa³aszewski ze SWN, który do 1932 r. by³, jako jeden z sekretarzy, cz³onkiem w³adz RM114. Na posiedzeniu RM 2 kwietnia 1930 r. zg³osi³ on w imieniu bloku ugrupo- wañ opozycyjnych wniosek uchwa³y, przynaglaj¹cej Magistrat do wyp³acenia odpraw robotnikom zwolnionym z Cegielni Miejskiej115. F. Pa³aszewski zabra³ te¿ g³os w trakcie obrad RM 5 czerwca 1930 r., dopytuj¹c, dlaczego wbrew wczeœ- niejszym ustaleniom nie zwolniono od opodatkowania placów niezabudowa- nych ujêtych w ogólnym planie zabudowy116. W 1931 r. F. Pa³aszewski zosta³

110 W dyskusji tej sekundowa³ M. Schottowi W. Wojewódzki. Protokó³ 19. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 7 X 1930, nr 40, s. 798. 111 W trakcie drugiego z tych posiedzeñ, z³o¿y³ M. Schott w imieniu swojej frakcji radzieckiej oœwia- dczenie, w którym czytamy m.in.: „Rada Miejska nie rozpatrzy³a, ani nie za³atwi³a zarzutów, zg³oszonych zbiorowo przez siedem najpowa¿niejszych organizacji gospodarczych, reprezen- tuj¹cych w³asnoœæ nieruchom¹ i przemys³, pomimo i¿ art. 33 Rozporz¹dzenia Prezydenta Rze- czypospolitej z dnia 16 lutego 1928 roku (»DURP« 1928, nr. 23, poz. 202), zawiera kategoryczny i bezwarunkowy przepis, ¿e zarzuty, zg³oszone przeciw planom zabudowania, powinny byæ roz- patrzone i za³atwione przez organa, wymienione w art. 29, a wiêc w £odzi przez Radê Miejsk¹. (…) W œwietle przytoczonego wy¿ej przepisu prawa, który nie odró¿nia zarzutów natury formal- nej od zarzutów merytorycznych, Rada Miejska, uchylaj¹c siê od rozpatrzenia i za³atwienia za- rzutów, zg³oszonych przez organizacje gospodarcze dopuœci³a siê obrazy obowi¹zuj¹cego prawa i nie uwzglêdni³a nale¿ycie interesów miasta i jego obywateli” (Protokó³ 14. posiedzenia Rady Miej- skiej, „DZm£”, 28 VI 1932, nr 26, s. 522). 112 Pozostali cz³onkowie Komisji Rewizyjnej: I. M. Bialer, J. Golañski, K. Hartman, ks. D. Kaczyñski, G. Moskiewiczówna, R. Nehring i J. Richter. Protokó³ 17. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 27 IX 1932, nr 39, s. 858. 113 Protokó³ 10. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZM£” 1933, nr 8, s. 512. 114 W momencie, gdy nazwisko jego zniknê³o z listy sekretarzy RM, pozosta³ obóz prorz¹dowy bez swojego przedstawiciela we w³adzach RM. Protokó³ 1. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 16 II 1932, nr 7, s. 10. 115 Wniosek ten brzmia³: „Rada Miejska uchwaliæ raczy: Wzywa siê Magistrat, by w terminie dwu- tygodniowym wyp³aci³ zredukowanym robotnikom Cegielni Miejskiej odprawê w wysokoœci miesiêcznego zarobku za ka¿dy przepracowany rok” (Protokó³ 10. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 22 IV 1930, nr 16, s. 315). 116 Protokó³ 14. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 24 VI 1930, nr 25, s. 472.

111 te¿ wydelegowany przez RM na cz³onka Rady Powszechnego Zak³adu Ubezpie- czeñ Wzajemnych. Zdarza³o siê równie¿, i¿ w protoko³ach posiedzeñ RM odnotowywano wnioski ugrupowañ prorz¹dowych bez wymieniania nazwiska radnego, który dan¹ interpelacjê przedstawia³. Z tak¹ sytuacj¹ mamy do czynienia chocia¿by w przypadku wniosku klubu radzieckiego NPR-L w sprawie pomocy dla bezrobot- nych w sezonie zimowym, przedstawionego na posiedzeniu 1 grudnia 1927 r., czy te¿ interpelacji tej samej frakcji w kwestii wyp³acenia cz³onkom Magistratu jednorazowego zasi³ku za rok 1927 zg³oszonej na posiedzeniu 23 lutego 1928 r.117 Przedstawiciele ugrupowañ prorz¹dowych zawsze brali czynny udzia³ w prowadzonych na pocz¹tku ka¿dego roku debatach bud¿etowych. Ciekawe, i¿ w takich wypadkach obrady nie zawsze koncentrowa³y siê jedynie na kwestii uchwalenia bud¿etu. Przyk³adowo na posiedzeniu 26 kwietnia 1928 r. socjali- styczna wiêkszoœæ radziecka doprowadzi³a do uchwalenia nowego regulaminu obradowania nad bud¿etem, co wzbudzi³o stanowczy protest ugrupowañ pozo- staj¹cych w opozycji do w³adz miasta. W imieniu niezadowolonych B. Fichna z³o¿y³ w wówczas oœwiadczenie nastêpuj¹cej treœci: Na pierwszym bud¿etowym posiedzeniu Rady Miejskiej w dniu 26 kwietnia 1928 roku wiêkszoœæ socjalistyczna narzuci³a Radzie Miejskiej regulamin, krê- puj¹cy dyskusjê nad bud¿etem tak dalece, i¿ uniemo¿liwia nam ca³kowicie spe³nienie swego radzieckiego obowi¹zku, na³o¿onego na nas wol¹ ludnoœci. Wobec tego, przeciwko takiemu regulaminowi, jak równie¿ przeciwko ograni- czeniu praw Dekretem o samorz¹dzie [miejskim] przyznanych Radzie Miejskiej, sk³adamy uroczysty protest. Oœwiadczenie prosimy wnieœæ do protoko³u118. W trakcie tego samego posiedzenia, w debacie bud¿etowej ze strony obozu prorz¹dowego g³os zabierali W. Wojewódzki i J. Wolczyñski. Posiedzenie to nie przebiega³o bez incydentów. W czasie przemówienia prezydenta B. Ziemieckie- go, kilku ze znajduj¹cych siê na galerii spektatorów zaczê³o okrzykami zak³ócaæ przebieg obrad. Po kilku ostrze¿eniach, J. Holcgreber nakaza³ woŸnym usun¹æ zak³ócaj¹cych spokój119. Na posiedzeniu RM 31 stycznia 1928 r. W. Wojewódzki wyst¹pi³ z wnios- kiem o zdjêcie z porz¹dku dziennego obrad uchwa³y Magistratu w sprawie do- datkowych kredytów na rok administracyjny 1927/1928. W zwi¹zku z odrzuce-

117 Protokó³ 2. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 20 XII 1927, nr 51, s. 8; Protokó³ 4. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 6 III 1928, nr 10, s. 163. 118 Protokó³ 8. posiedzenia Rady Miejskiej (dokoñczenie), „DZm£”, 22 V 1928, nr 21, s. 355. 119 „IR”, 27 IV 1928, nr 116, s. 5.

112 niem tego wniosku, wyg³osi³ W. Wojewódzki w imieniu ca³ego bloku gospodar- czego oœwiadczenie: Poniewa¿ sprawa bud¿etu dodatkowego zosta³a przez wiêkszoœæ radzieck¹ po- traktowana niezgodnie z regulaminem (§ 24, p. 5) tak w Komisji Skarbowo- Bud¿etowej, jak i na plenum Rady Miejskiej, uwa¿amy uchwa³ê w tej sprawie za nielegaln¹, a wiêc niepodlegaj¹c¹ zatwierdzeniu przez w³adze nadzorcze120. W zwi¹zku z tym oœwiadczeniem B. Ziemiêcki t³umaczy³, ¿e przedstawiony przez Magistrat wniosek jest niczym wiêcej, jak zwyk³¹ uchwa³¹ o kredyty do- datkowe na pokrycie przewidywanych przekroczeñ (w du¿ej czêœci spowodo- wanych zreszt¹ za kadencji poprzedniego Magistratu), a nie bud¿etem. Ostate- cznie w g³osowaniu za uchwa³¹ opowiedzia³o siê 59 radnych, przy 10 g³osach sprzeciwu121. Dwa dni póŸniej, na kolejnym posiedzeniu RM, w dyskusji nad trzecim czytaniem bud¿etu brali udzia³ B. Fichna, L. Waszkiewicz i ponownie W. Wojewódzki122. G³osu radnych ugrupowañ prorz¹dowych nie zabrak³o tak¿e w dyskusji nad bud¿etem na rok administracyjny 1929/1930, któr¹ przeprowadzono 20 lutego 1929 r. Wypowiadali siê wówczas W. Wojewódzki, J. Wolczyñski i M. Schott123. Miesi¹c póŸniej, 21 marca 1929 r. debatowano nad kwesti¹ zaci¹gniêcia kredy- tów dodatkowych, które umo¿liwi³yby pokrycie przekroczeñ po stronie wydat- ków w roku administracyjnym 1928/1929. Ze strony obozu prorz¹dowego g³os zabierali W. Wojewódzki i J. Wolczyñski. 13 lutego 1930 r. mia³a miejsce debata generalna nad projektem bud¿etu na kolejny rok administracyjny, tj. 1930/1931. Aktywnoœæ przejawiali wówczas M. Schott, L. Waszkiewicz, W. Wojewódzki i J. Wolczyñski. Dyskusja nad bud- ¿etem w tym roku by³a wyj¹tkowo gor¹ca. Wynika³o to ze szczególnie odczu- walnego dla gospodarki ³ódzkiej, ogólnoœwiatowego kryzysu ekonomicznego. Fakt ten niós³ ze sob¹ koniecznoœæ reakcji ze strony miasta na polu polityki bu- d¿etowej. Z jednej strony utrzymywanie wydatków na dotychczasowym pozio- mie grozi³o katastrofalnym zad³u¿eniem gminy miejskiej; z drugiej strony wiê- kszoœæ radziecka nie dostrzega³a zbyt wielu miejsc, w których mo¿na by by³o ciêcia bud¿etowe przeprowadziæ. Na kolejnym posiedzeniu RM, 27 lutego, at- mosfera debaty podnios³a siê do tego stopnia, i¿ radny NPR-L S. Pfeifer w imie- niu frakcji opozycyjnych wyg³osi³ nastêpuj¹ce oœwiadczenie:

120 Protokó³ 3. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 21 II 1928, nr 8, s. 116. 121 Ibidem, s. 123. Magistrat stara³ siê tak¿e broniæ przed propagandowym wydŸwiêkiem interpelacji NPR-L dotycz¹cej rzekomo nieprawnego zaci¹gania kredytów dodatkowych. W tym celu zamie- szczono chocia¿by sprostowanie w „Dzienniku Zarz¹du miasta £odzi” – „DZm£”, 28 II 1928, nr 9, s. 153. 122 Protokó³ 9. posiedzenia Rady Miejskiej (dokoñczenie), „DZm£”, 5 VI 1928, nr 23, s. 395. 123 Protokó³ 3. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 12 III 1929, nr 11, s. 183–184.

113 Metody stosowane przez obecn¹ wiêkszoœæ Rady Miejskiej w stosunku do opo- zycji s¹ niezgodne z dobrymi obyczajami parlamentarnymi. Protestujemy ener- gicznie przeciwko temu, aby wiceprezydent dr Wieliñski przerywaniami i u¿ywaniem obel¿ywych i nieparlamentarnych zwrotów przeszkadza³ radnym w wyg³aszaniu przemówieñ i wype³nianiu ich obowi¹zków radzieckich124. Zak³ócane by³o chocia¿by przemówienie wyg³oszone przez L. Waszkiewicza. Zaznaczyæ jednak¿e wypada, i¿ nie tylko blok socjalistyczny celowa³ w trakcie tej debaty w zak³ócaniu porz¹dku obrad. Prowadz¹cy obrady prezes RM J. Holcgre- ber wielokrotnie zwraca³ uwagê zarówno lewej, jak i prawej stronie sali. Prace nad bud¿etem na kolejny rok rozliczeniowy przebiega³y natomiast w nieco innym rytmie. Na posiedzeniu 29 stycznia 1931 r. interpelowa³ w tej kwestii S. Pfeifer. Zauwa¿a³ on, i¿ w ci¹gu czterech tygodni up³ynie termin pre- kluzyjny uchwalenia bud¿etu, tymczasem do tej pory jego projekt nie wp³yn¹³ nawet do Komisji Finansowo-Bud¿etowej. S. Pfeifer wytyka³, i¿ miesi¹c to za ma³o, aby bud¿et przepracowaæ zarówno w Komisji, jak i na plenum RM. W od- powiedzi J. Holcgreber stwierdzi³, i¿ wed³ug jego informacji bud¿et ma wp³yn¹æ do RM w pierwszych dniach lutego i przy wzmo¿onej pracy jego uchwalenie we w³aœciwym terminie powinno siê udaæ125. Swoje pytanie S. Pfeifer ponowi³ na kolejnym posiedzeniu RM, 5 lutego. Dosta³ wówczas od prezydenta B. Ziemiêckiego konkretniejsz¹ ju¿ odpowiedŸ, i¿ projekt bud¿etu wp³ynie do Komisji Finansowo-Bud¿etowej do 15 lutego. Debata bud¿etowa na plenum RM odby³a siê w ostatecznie na posiedzeniu 9 marca, a ze strony obozu prorz¹dowego g³os zabierali M. Schott, F. Szwankow- ski oraz W. Wojewódzki126. Te same nazwiska, z wy³¹czeniem F. Szwankow- skiego, przewija³y siê w protoko³ach z posiedzeñ RM poœwiêconych dyskusji nad projektem bud¿etu miejskiego na rok administracyjny 1932/1933, które odby³y siê 11 i 15 lutego 1932 r.127 Reprezentanci ugrupowañ prorz¹dowych brali tak¿e udzia³ w delegacjach z ramienia ³ódzkiej RM na kolejne kongresy Zwi¹zku Miast Polskich. Sk³ady tych delegacji, które w przypadku £odzi wynosi³y 21 osób, by³y ustalane w drodze kompromisu osi¹ganego zazwyczaj przez Konwent Seniorów RM, nastêpnie przedstawiane plenum Rady do zatwierdzenia, co te¿ zwyczajowo odbywa³o siê przez aklamacjê. Przyk³adowo, na X Ogólne Zebranie Zwi¹zku Miast Polskich w sk³adzie delegacji znaleŸli siê J. Lesiñski, M. Schott i W. Wojewódzki128; nato-

124 Protokó³ 8. posiedzenia specjalnego Rady Miejskiej, „DzmL”, 8 IV 1930, nr 14, s. 281. 125 Protokó³ 4. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 24 II 1931, nr 8, s. 145. 126 Protokó³ 8. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 24 III 1931, nr 12, s. 224–225. 127 Protokó³ 4. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 8 III 1932, nr 10, s. 194; Protokó³ 5. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 8 III 1932, nr 10, s. 195. Zob tak¿e „IR”, 5 II 1931, nr 36, s. 7; 13 II 1932, nr 44, s. 7; 17 II 1932, nr 48, s. 7. 128 Protokó³ 13. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 24 IX 1929, nr 39, s. 688.

114 miast rok póŸniej ³ódzkie przedstawicielstwo wygl¹da³o bardzo podobnie, z t¹ ró¿nic¹, i¿ J. Lesiñskiego zast¹pi³ J. Wolczyñski129. W roku 1931 wydelegowano natomiast M. Schotta, F. Szwankowskiego oraz W. Wojewódzkiego130. Jak wspominano ju¿ na pocz¹tku tego artyku³u, formalnie trzyletnia ka- dencja rad wy³onionych w wyborach z lat 1926–1927 uleg³a znacznemu wyd³u¿eniu. W zwi¹zku z up³ywem standardowego okresu kadencji, na posie- dzeniu 27 listopada 1930 r. RM uchwali³a wniosek o samorozwi¹zanie, jednak- ¿e wniosek taki, aby nabra³ mocy prawnej, wymaga³ akceptacji ze strony MSW. Aprobaty takiej decyzja ³ódzkiej RM jednak nie otrzyma³a131. Na zakoñczenie okresu funkcjonowania RM przysz³o poczekaæ a¿ do po³owy roku 1933. Po uchwaleniu ustawy scaleniowej administracja centralna zosta³a wyposa¿ona w nowe uprawnienia w stosunku do samorz¹du terytorial- nego. Szczególnie w du¿ych miastach, korzystnym dla obozu rz¹dowego roz- wi¹zaniem by³o wprowadzenie, przed przeprowadzeniem nowych wyborów do RM, w³asnych ludzi do lokalnych struktur samorz¹dowych. Do takiej operacji dosz³o w £odzi. Zdecydowano siê na z³o¿enie z urzêdów dotychczasowych cz³onków Magistratu i jednoczesne rozwi¹zanie RM, a do momentu wy³onienia w po wyborach samorz¹dowych nowych w³adz miejskich ustanowienie zarz¹du komisarycznego, z³o¿onego z ludzi ciesz¹cych siê zaufaniem admini- stracji centralnej. 12 lipca 1933 r. Wac³aw Wojewódzki obj¹³ urzêdowanie jako komisarz rz¹dowy. Przyby³ wówczas, wraz z naczelnikiem Wydzia³u Samorz¹dowego ³ódzkiego Urzêdu Wojewódzkiego Józefem Jellinkiem do gabinetu prezydenta B. Ziemiêckiego, by wrêczyæ mu reskrypt decyzji ministra spraw wewnêtrznych Bronis³awa Pierackiego o rozwi¹zaniu RM i z³o¿eniu z urzêdów cz³onków Ma- gistratu. Dokument wydany dnia 11 VII 1933 r. zawiera³ a¿ siedem powodów rozwi¹zania RM: 1. Prowadzona przez Magistrat gospodarka miejska w ci¹gu ostatnich dwóch lat doprowadzi³a gminê miejsk¹ m. £odzi do nadmiernego zad³u¿enia. Na dzieñ 1 kwietnia 1932 r. zad³u¿enie d³ugoterminowe wynosi³o z gór¹ 10 000 000 z³, krótkoterminowe oko³o 900 000 z³, na dzieñ 1 kwietnia 1933 r. zad³u¿enie d³ugoterminowe równie¿ przewy¿sza³o 40 000 000 z³, krótkoterminowe zaœ wy- nosi³o ju¿ z gór¹ 4 000 000 z³, co stanowi oko³o 22% bud¿etu na rok 1933/34.

129 Protokó³ 11. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 13 V 1930, nr 19, s. 376. 130 Protokó³ 5. posiedzenia Rady Miejskiej, „DZm£”, 24 II 1931, nr 8, s. 152. 131 AP£, Am£, sygn. 12 620, Protokó³ posiedzenia Rady Miejskiej, k. 13; „GP”, 6 II 1931, nr 36, s. 1. Zob. tak¿e M. Nartonowicz-Kot, Oblicze polityczne samorz¹du…, s. 114–115. Nie sprawdzi³y siê do- niesienia „Ilustrowanej Republiki”, która przewidywa³a, i¿ RM zostanie rozwi¹zana jeszcze na jesieni 1930 r., a do nowych wyborów samorz¹dowych miastem rz¹dziæ bêdzie komisarz rz¹dowy. Zob. „IR”, 4 IX 1930, nr 242, s. 1; 23 IX 1930, nr 261, s. 5.

115 2. Dysponowanie funduszami by³o wadliwe i sprzeczne z obowi¹zuj¹cymi prze- pisami i niejednokrotnymi zarz¹dzeniami w³adz nadzorczych. Jaskrawym przyk³adem tego jest zu¿ycie na w³asne potrzeby gminy sum obcych w kwocie oko³o 1 500 000 z³, w tym sum skarbowych zu¿yto z gór¹ 1 000 000 z³. 3. Przy tak ciê¿kiej sytuacji finansowej miasta ani Magistrat, ani Rada Miejska nie potrafi³y zdobyæ siê na przeprowadzenie oszczêdnoœci, nawet w przedsiêbio- rstwach, w których by³o to mo¿liwe, np. w gazowni miejskiej, gdzie uposa¿enia pracowników s¹ niewspó³miernie wysokie (od 1927 r. p³ace te nic uleg³y ¿adnej obni¿ce za wyj¹tkiem skasowania trzynastej pensji). 4. Wbrew koniecznoœci prowadzenia polityki oszczêdnoœciowej, wskazanej przez ciê¿ki stan finansowy gminy, Magistrat przekroczy³ zatwierdzony przez w³adze nadzorcze statut etatów stanowisk s³u¿bowych, przyjmuj¹c pracowni- ków ponad etat ( w styczniu 1931 r. by³o oko³o 700 osób poza statutem etatów). 5. Wbrew zarz¹dzeniu w³adz nadzorczych z lipca 1931 r. o nieprzyjmowaniu no- wych pracowników, Magistrat w okresie od 1 lipca 1931 r. do 31 grudnia 1932 r. zaanga¿owa³ oko³o 250 pracowników oraz awansowa³ do wy¿szych grup uposa- ¿eñ z gór¹ 200 pracowników. Opisana wy¿ej polityka personalna Magistratu stanowi jaskrawe naruszenie obowi¹zuj¹cych przepisów prawnych i zarz¹dzeñ w³adz nadzorczych. Ponadto polityka ta narazi³a gminê na znaczne straty, utrudniaj¹c jeszcze bardziej i tak ju¿ trudny stan finansowy miasta. 6. Niezale¿nie od powy¿szego na skutek taræ w ³onie zarz¹du m. £odzi organa samorz¹dowe utraci³y autorytet wœród miejscowego spo³eczeñstwa. 7. Rada Miejska, nie reaguj¹c na z³¹ gospodarkê Magistratu, podejmowa³a uchwa³y, nie nale¿¹ce do jej kompetencji, niektóre zaœ z tych uchwal sz³y w kie- runku poderwania autorytetu w³adz pañstwowych132. Okres komisarycznych rz¹dów W. Wojewódzkiego w £odzi, który wed³ug pierwotnych za³o¿eñ mia³ trwaæ do momentu ukonstytuowania siê nowej RM, ostatecznie utrzymywa³ siê niemal równe dwa lata. Same wybory samo- rz¹dowe w £odzi przeprowadzono dopiero w maju 1934 r., a pierwsze zebranie nowej RM, w której wiêkszoœæ uzyska³o Stronnictwo Narodowe, nast¹pi³o do- piero na pocz¹tku grudnia tego¿ roku. Zarz¹d komisaryczny funkcjonowa³ jed- nak dalej, gdy¿ MSW ani myœla³o zatwierdzaæ nowych, ca³kowicie zdominowa- nych przez obóz narodowy w³adz miasta wybranych przez RM. Przesta³ W. Wojewódzki pe³niæ funkcjê komisarza rz¹dowego miasta £odzi dopiero w momencie rozwi¹zania „narodowej” RM i powo³ania na stanowisko tymcza- sowego prezydenta miasta Wac³awa G³azka (nominacja ta nast¹pi³a 18 lipca 1935 r.). Podsumowuj¹c, nale¿y zauwa¿yæ, i¿ w okresie 1927–1933 nie mo¿na w ¿adnej mierze mówiæ o koordynacji dzia³añ reprezentacji œrodowisk prorz¹dowych na terenie ³ódzkiej RM. Zakres wspó³pracy ugrupowañ przyjaŸ-

132 „DZM£” 1933, nr 8, s. 495. Zob. tak¿e „GP”, 13 VII 1933, nr 191, s. 1–2.

116 nie odnosz¹cych siê do rz¹dów J. Pi³sudskiego by³ niezwykle ograniczony, a wspólne ich uczestnictwo w szerszym froncie przeciwników socjalistycznej wiêkszoœci w radzie miasta nie mia³o charakteru wspó³pracy ugrupowañ pi³sud- czykowskich, gdy¿ w bloku opozycyjnym znajdowa³y siê tak¿e œrodowiska bez- poœrednio zwi¹zane z obozem narodowym. Nie mo¿na zaobserwowaæ tak¿e za- chodzenia procesu krystalizowania siê wspólnej linii politycznej œrodowisk przejawiaj¹cych sympatie prorz¹dowe — widoczne s¹ natomiast starania po- szczególnych ugrupowañ na rzecz ochrony interesów gospodarczych grup spo³ecznych stanowi¹cych ich elektorat. Tak¿e szersza wspó³praca organizacyj- na pomiêdzy prorz¹dowymi frakcjami radzieckimi a ³ódzkimi strukturami BBWR jest niewidoczna. Choæ poszczególni ³ódzcy radni funkcjonowali w ra- mach miejscowego BB, a niektórzy pe³nili w nim nawet kierownicze role (casus B. Fichny), nie mo¿na dostrzec prze³o¿enia tej sytuacji na koordynacjê poczy- nañ œrodowisk prorz¹dowych na terenie radzieckim. Silniejsze powi¹zanie obu pól dzia³alnoœci mia³o na gruncie ³ódzkim nast¹piæ dopiero w bezpoœredniej perspektywie kampanii do wyborów samorz¹dowych z maja 1934 r., kiedy to obóz pi³sudczykowski wyst¹pi³ w £odzi z jedn¹, skonsolidowan¹ list¹ Powszech- nego Bloku Wspó³pracy dla Samorz¹du.

Activity of the Representatives of Pi³sudskite Camp in £ódŸ’s City Council, term 1927–1933 (Summary)

The main purpose of this paper is to portray the activity of representatives of political parties and civic organisations, which formed Pi³sudskite camp, in the £ódŸ’s City Council in the years 1927–1933. What’s interesting, the same political groups that joined their forces in the eve of each subsequent parliamentary election campaign under the banner of Nonpartisan Bloc for Cooperation with the Government (firstly in 1928, and later in 1930), had a completely different political approach to the matters of the local government, and each of them led on the City Council forum an independent policy, focusing on protecting the interests of their constituents. This policy meant that in the years 1927–1933 in the City Council individual organizations of Pi³sudskite camp acted together only on rare occasions, mostly in times, when all opposition political factions acted against specific political projects of the socialist city authorities. Also the cooperation between polish organizations of Pi³sudskite camp and the pro-government orthodox Jewish party Agudas Jisroel was not as close in the £ódŸ’s City Council, as it was in parliament. The most active representatives of Pi³sudskite camp in £ódŸ’s City Council were councilmen of National Workers’ Party–Left Wing, especially Wac³aw Wojewódzki, who in the previous term of City Council was vice-president of £ódŸ (for few

117 months in 1927, after the death of president Marian Cynarski, W. Wojewódzki served even as acting president of £ódŸ). Other worth mentioning representatives of pro-government camp were Members of Parliament Boles³aw Fichna and Ludwik Waszkiewicz, councilman Seweryn Pfeifer (all three from National Workers’ Party–Left Wing), and Józef Wolczyñski from Craftsmen Economic Association, who was vice-chairman of City Council from 1927 to 1931.

118 POLENAKTION – MASOWA AKCJA WYSIEDLENIA ¯YDÓW – OBYWATELI POLSKICH Z NIEMIEC W PADZIERNIKU 1938 ROKU (W ŒWIETLE DOKUMENTÓW MSZ)

JAKUB GIERSZYÑSKI*

Przygotowanie

Akcja masowego wysiedlenia polskich ¯ydów z Niemiec odby³a siê miê- dzy 27 a 29 paŸdziernika 1938 roku. Wed³ug szacunków liczba deportowanych siêga³a oko³o 17 tys. osób. Wydalenie przeprowadzone na tak ogromn¹ skalê by³o reakcj¹ Rzeszy na akty prawne wydane przez Rzeczpospolit¹, które mia³y w istocie uchroniæ Polskê przed nap³ywem spauperyzowanych ¯ydów1. Zarz¹dzenie co do Polenaktion zosta³o podpisane 26 paŸdziernika przez Reinharda Heydricha, szefa hitlerowskiej S³u¿by Bezpieczeñstwa, w imieniu Reichsfürera SS i szefa niemieckiej policji Heinricha Himmlera w porozumie- niu z Auswärtiges Amt. W myœl rozkazu w³adze policji mia³y natychmiast cofn¹æ ¯ydom – obywatelom polskim zgodê na pobyt na terenie Rzeszy i niezw³ocznie (najpóŸniej do 29 paŸdziernika) wrêczyæ im nakazy opuszczenia kraju. Nastêpnym krokiem by³o rozes³anie dalekopisami kolejnego zarz¹dzenia do nadprezydentów prowincji i wszystkich placówek , które stanowi³o

* Jakub Gierszyñski – absolwent historii Akademii Pomorskiej w S³upsku oraz prawa Wydzia³u Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdañskiego. Student politologii na Akademii Pomorskiej w S³upsku. 1 Mowa tu przede wszystkim o rozporz¹dzeniu w sprawie jednorazowej kontroli paszportów z dnia 6 paŸ- dziernika 1938 r. (Dz.U. RP. 1938, nr 80, poz. 542). Ukaza³o siê ono w po³owie paŸdziernika z dat¹ wsteczn¹. Przepisy nakazywa³y do 29 paŸdziernika zg³osiæ siê do konsulatów w celu aktualizacji paszportów. Te, które nie by³y adnotowane (do 29 paŸdziernika) nie upowa¿nia³y do przekrocze- nia granicy. Szerzej na ten temat: J. Gierszyñski, Kszta³towanie sytuacji prawnej ¯ydów – obywateli polskich na terenie III Rzeszy w latach 1933–1938, „Imponderabilia. Biuletyn Pi³sudczykowski” 2011, nr 2, s. 92–102.

119 o sposobie przeprowadzenia akcji wysiedleñczej. Rozkaz zosta³ wydany przez Wernera Besta w imieniu Reichsführera SS H. Himmlera. Nakazywa³ mobiliza- cjê wszystkich si³ policyjnych w celu dostarczenia ¯ydom nakazów opuszczenia Rzeszy, zastosowania wobec nich aresztu, a nastêpnie odtransportowania ich do granicy polskiej. Transporty mia³y byæ tak planowane, by dotar³y do Polski najpóŸniej do dnia 29 paŸdziernika. Rozkaz nie precyzowa³ sposobu przekazy- wania ¯ydów polskim urzêdnikom granicznym. Brak okreœlania tej procedury mia³ byæ sugesti¹ dla nadgranicznych placówek gestapo, by te nie trzyma³y siê urzêdowych formalnoœci2.

Przebieg akcji – pierwsze informacje. Doprowadzenie ¯ydów do transportów

Kiedy ambasador Hans Adolf von Moltke sk³ada³ niemieckie aide mémoire, nikt w Warszawie nie bra³ powa¿nie mo¿liwoœci, ¿e jego odrzucenie wywo³a tak powa¿n¹ reakcjê Rzeszy3. Podczas gdy MSZ pracowa³ nad odpowiedzi¹ dla stro- ny niemieckiej, w³adze centralne w Berlinie przygotowywa³y instrukcje dla jed- nostek policji w ca³ej Rzeszy z poleceniem dostarczenia wszystkim ¯ydom – obywatelom polskim nakazów opuszczenia kraju do 29 paŸdziernika. Najpraw- dopodobniej, gdy strona polska nie odpowiedzia³a na ultimatum, wieczorem 26 paŸdziernika nast¹pi³a mobilizacja ca³oœci si³ policyjnych w celu dorêczenia na- kazów oraz deportacji wszystkich ¯ydów polskich do granicy. U³atwieniem dla funkcjonariuszy pañstwowych by³y dok³adne spisy obywateli, którymi dyspo- nowa³y miejscowe komisariaty4. Najwczeœniej, bo ju¿ 27 paŸdziernika, nakazy opuszczenia Rzeszy dostali ¯ydzi zamieszkuj¹cy na zachodzie, czyli na terenach najdalej po³o¿onych od granicy z Polsk¹. Informacje na temat dorêczania nakazów deportacji i koncen- tracji ¯ydów w poci¹gach zosta³y przekazane z konsulatu w Frankfurcie nad Menem do Ambasady w Berlinie, która ju¿ wieczorem 27 paŸdziernika poinfor- mowa³a o tym zdarzeniu MSZ5. Dalej informacje o masowej akcji wysiedleñczej

2 K. Jonca, Noc Kryszta³owa i casus Herschela Grynszpana, Wroc³aw 1992, s. 91–93. 3 Ambasador Rzeszy w Warszawie Hans Adolf von Moltke 26 paŸdziernika zosta³ telefonicznie upowa¿niony przez Berlin do z³o¿enia aide mémoire, które mia³o charakter ultimatum strony nie- mieckiej domagaj¹cej siê cofniêcia rozporz¹dzenia do dnia 28 paŸdziernika. Rzesza stara³a siê wywrzeæ presjê na Polsce obietnic¹ deportacji polskich ¯ydów z terytorium Rzeszy. Ambasador poprosi³ o wiadomoœæ odnoœnie do decyzji do wieczora. Ultimatum zosta³o odrzucone przez pol- skie w³adze nastêpnego dnia. Diariusz i teki Jana Szembeka (1935–1945), t. 4, oprac. J. Zarañski, Londyn 1972, s. 329. 4 K. Jonca, Noc Kryszta³owa..., s. 114–115. 5 Archiwum Akt Nowych (dalej AAN), Ministerstwo Spraw Zagranicznych (dalej MSZ), sygn. 12165, k. 24. Telefonogram konsula Stanis³awa Lubomirskiego z Ambasady RP (dalej ARP) w Berlinie z 27 paŸdziernika 1938 r. do MSZ.

120 nap³ywa³y w lawinowym tempie. Rozpoczêto równie¿ masowe aresztowania polskich ¯ydów, by ci nie ukryli siê przed deportacj¹. Akcja by³a inspirowana rozkazem w³adz centralnych Rzeszy, jednak jej przebieg w du¿ej mierze by³ uzale¿niony od poleceñ wydawanych na szczeblu lokalnym oraz od „czynnika ludzkiego”, który wykonywa³ instrukcje w³adzy. Niektórzy funkcjonariusze okazywali dobr¹ wolê i starali siê ³agodziæ los wysiedlanych, pozwalaj¹c im np. spakowaæ niezbêdne rzeczy, inni okazywali ¯ydom szczególne okrucieñstwo i bezwzglêdnoœæ. Najpe³niejsza relacja o akcji wysiedleñczej, jaka zachowa³a siê w Ÿród³ach MSZ, pochodzi z Frankfurtu nad Menem6, gdzie wysiedlanie rozpoczêto ju¿ 27 paŸdziernika. Jest to raport konsula Stanis³awa Na³êcz-Korzeniewskiego, który zosta³ wys³any do MSZ 28 paŸdziernika 1938 roku. Liczy on 6 stron maszynopi- su. Opisuje ca³¹ akcjê bardzo konkretnie i rzeczowo, zwracaj¹c uwagê na naj- istotniejsze momenty wydarzenia. Wed³ug tego raportu mo¿na u³o¿yæ nastê- puj¹cy plan sytuacyjny przeprowadzonej akcji: 1. Pomiêdzy 14. a 18. godzin¹ organy policji zaczê³y masowo dorêczaæ ¯ydom – obywatelom polskim nakazy opuszczenia granic Rzeszy Niemieckiej do dnia 29 paŸdziernika. Nie podlega³y one zaskar¿eniu i by³y nieodwo³alne. 2. Organy niemieckie nie zawiadomi³y polskiego konsulatu o przeprowadza- nych dzia³aniach i ignorowa³y jakiekolwiek próby interwencji, nie podaj¹c równie¿ przyczyn masowej deportacji. 3. W ci¹gu nocy przeprowadzono masowe aresztowania na terenie ca³ego okrêgu7. Aresztowanych, pocz¹wszy od rana, ³adowano do specjalnych poci¹gów i odsy³ano w kierunku granicy. Deportowanych nie informowa- no, do jakich punktów granicznych poszczególne transporty wys³ano. Spra- wa ta zosta³a oddana w rêce resortów kolejowych. 4. Wydalano równie¿ osoby, które posiada³y w paszportach wa¿ne adnotacje odnoœnie do rozporz¹dzenia o jednorazowej rejestracji paszportów. 5. Policja w stosunku do aresztowanych zachowywa³a siê bez zarzutu. Otrzy- mali jedzenie, zostali wytransportowani wagonami osobowymi 3 klasy bezp³atnie. W wielu wypadkach przed odjazdem poci¹gów pozwolono poro- zumieæ siê wydalonym telefonicznie z Konsulatem Generalnym RP. Miesz- kania i sklepy deportowanych zosta³y przez policjê opieczêtowane8. Wydarzenie to by³o du¿ym zaskoczeniem dla w³adz polskich, jak i samych deportowanych. Godne poszanowania by³o zachowanie funkcjonariuszy poli-

6 AAN, MSZ, sygn. 12165, k. 66-71. Raport konsula Stanis³awa Na³êcz-Korzeniewskiego z Konsu- latu Generalnego we Frankfurcie nad Menem z 28 paŸdziernika 1938 r. do MSZ. 7 Frankfurtu nad Menem. 8 AAN, MSZ, sygn. 12165, k. 66-71. Raport konsula Stanis³awa Na³êcz-Korzeniewskiego z Konsu- latu Generalnego we Frankfurcie nad Menem z 28 paŸdziernika 1938 r. do MSZ.

121 cji. Ci, mimo odgórnych rozkazów natychmiastowego dostarczenia nakazów deportacji ¯ydom, ich aresztowania oraz doprowadzenia do poci¹gów, zacho- wali ludzkie oblicze. Jest to na tyle istotny fakt, gdy¿ funkcjonariusze dzia³ali pod presj¹ czasu, dokonuj¹c dzia³añ, które nie nale¿a³y do najprzyjemniejszych – spotykaj¹c siê z olbrzymim lamentem i zdenerwowaniem setek ludzkich ist- nieñ. Mimo to, nie ma ¿adnych informacji o stosowaniu przemocy czy innych pod³oœci, co zas³uguje na podkreœlenie, bo nie w ka¿dym okrêgu konsularnym tak postêpowano. Informacje p³yn¹ce z raportu Na³êcz-Korzeniewskiego potwierdza³y siê równie¿ dla innych obszarów kraju. Urzêdnicy niemieccy nie informowali kon- sulatów o przeprowadzanej akcji, unikali rozmów i telefonów od przedstawi- cieli RP, a gdy ci zdo³ali jakimœ sposobem skontaktowaæ siê, odpowiedŸ by³a za- wsze taka sama – wykonywanie rozkazów z Berlina. Jak ju¿ wspomniano, najwczeœniej, bo 27 paŸdziernika, akcja rozpoczê³a siê na zachodzie Rzeszy (Frankfurt nad Menem9 i Düsseldorff10), by potem stop- niowo przesuwaæ siê w g³¹b kraju. Z depesz konsularnych i raportów poszcze- gólnych placówek wynika, ¿e represje wobec ludnoœci ¿ydowskiej osi¹gnê³y szczyt w godzinach porannych i popo³udniowych 28 paŸdziernika. Tak by³o w Wiedniu11, Lipsku12, Opolu13, Wroc³awiu14, Berlinie15, Pile16 i Monachium17. Celem akcji by³o wysiedlenie do pó³nocy 29 paŸdziernika jak najwiêkszej li- czby ¯ydów – obywateli polskich z terytorium III Rzeszy i przetransportowanie ich do Polski. Przebieg wydarzeñ by³ wszêdzie podobny jak we Frankfurcie. Jako ¿e wiele kwestii szczegó³owych przeprowadzenia akcji wysiedleñczej po- wierzono w³adzom lokalnym, pojawi³o siê kilka istotnych ró¿nic.

9 AAN, MSZ, sygn. 12165, k. 66-71. Raport konsula Stanis³awa Na³êcz-Korzeniewskiego z Konsu- latu Generalnego we Frankfurcie nad Menem z 28 paŸdziernika 1938 r. do MSZ. 10 AAN, MSZ, sygn. 12291, k. 5. Raport konsula Witolda Adama Korsaka z Konsulatu Generalnego w Düsseldorffie z 28 paŸdziernika 1938 r. do MSZ. 11 AAN, MSZ, sygn. 12291, k. 1-3. Raport konsula Mieczys³awa Grabiñskiego z Konsulatu General- nego w Wiedniu z 29 paŸdziernika 1938 r. do MSZ. 12 AAN, MSZ, sygn. 12165, k. 35. Telegram szyfrowy konsula Feliksa Chiczewskiego z Konsulatu Generalnego w Lipsku z 28 paŸdziernika 1938 r. do MSZ. 13 AAN, MSZ, sygn. 12291, k. 49-52. Raport konsula Jana Ma³êczyñskiego z Konsulatu Generalne- go w Opolu z 4 listopada 1938 r. do ARP. 14 AAN, MSZ, sygn. 12165, k. 28. Telegram szyfrowy konsula Leona Koppensa z Konsulatu Gene- ralnego we Wroc³awiu z 28 paŸdziernika 1938 r. do MSZ. 15 AAN, MSZ, sygn. 12165, k. 33. Telegram szyfrowy konsula Romana Wodzickiego z Konsulatu Generalnego w Berlinie z 28 paŸdziernika 1938 r. do MSZ. 16 AAN, MSZ, sygn. 12165, k. 73-74. Raport konsula Tadeusza Drobniaka z Konsulatu Generalnego w Pile z 30 paŸdziernika 1938 r. do MSZ. 17 AAN, MSZ, sygn. 12291, k. 57-60. Raport konsula Konstantego Jeleñskiego z Konsulatu General- nego w Monachium z 29 paŸdziernika 1938 r. do MSZ.

122 W wiêkszoœci przypadków deportacja obejmowa³a ca³e rodziny, choæ by³y wyj¹tki. Konsul Wodzicki z Berlina w telegramie donosi³, ¿e w jego okrêgu are- sztowano ¿ydowskich mê¿czyzn powy¿ej 15. roku ¿ycia18. W innych przypad- kach wysiedlano wy³¹cznie mê¿czyzn; kobiety i dzieci pozostawiono w domu. Tak by³o w Altonie, Elberferdzie, Hamburgu i Kolonii. W Badenii natomiast zdecydowano siê wysiedliæ jedynie mê¿czyzn w wieku powy¿ej 18 lat. Mimo tych przypadków odstêpstw, za regu³ê nale¿y przyj¹æ wysiedlanie ca³ych ro- dzin19. Metody zatrzymañ na ogó³ by³y przyzwoite, choæ zdarza³y siê oczywiœcie i skrajne przypadki nacechowane brutalnoœci¹ i okrucieñstwem, jakich dopu- szczali siê funkcjonariusze SS i gestapo. Za przyk³ad mo¿e pos³u¿yæ casus Doroty Pliskim z Wiednia, któr¹ gestapowcy zabrali z mieszkania w œrodku nocy, ubran¹ tylko w koszulê nocn¹. Pozwolono jej zabraæ jedynie paszport. Tak odzian¹ doprowadzono na komisariat i zamkniêto w areszcie wraz z innymi ¯ydami, którzy wygl¹dali podobnie20. Nie mo¿na wykluczyæ, ¿e takie sytuacje zdarza³y siê i w innych miastach. Konsul Jan Ma³êczyñski z Opola opisuj¹c akcjê wysiedleñcz¹, pisa³, ¿e: „zachowanie w³adz niemieckich w stosunku do wydalanych ¯ydów (...) by³o nacechowane bezwzglêdnoœci¹, a nawet brutalno- œci¹. Najpoprawniej zachowywa³a siê regularna policja, natomiast cz³onkowie formacji partyjnych SS, SA, którzy równie¿ zostali powo³ani do akcji wydale- niowej, dopuszczali siê czêstych wybryków. (...) Traktowanie ¯ydów w aresz- tach równie¿ by³o nacechowane bezwzglêdnoœci¹ i surowoœci¹. (...) nie wolno im by³o rozmawiaæ, a proœby o udzielenie zezwolenia na zakup œrodków ¿ywno- œciowych nie odnosi³y w wiêkszoœci wypadków skutku”21. Konsul Feliks Chi- czewski z Lipska informowa³ o przypadkach kradzie¿y dokonywanych na oso- bach deportowanych, do których dochodzi³o podczas przeprowadzania rewizji osobistych22. O podobnych zdarzeniach informowa³ konsul Tadeusz Drobniak z Pi³y, w którego to okrêgu konsularnym funkcjonariusze pozbawili ¯ydów kosztownoœci i pieniêdzy23.

18 AAN, MSZ, sygn. 12165, k. 33. Telegram szyfrowy konsula Romana Wodzickiego z Konsulatu Generalnego w Berlinie z 28 paŸdziernika 1938 r. do MSZ. 19 J. Tomaszewski, Preludium zag³ady. Wygnanie ¯ydów polskich z Niemiec w 1938 r., Warszawa 1998, s. 120. 20 Ibidem, s. 121. 21 AAN, MSZ, sygn. 12291, k. 49-52. Raport konsula Jana Ma³êczyñskiego z Konsulatu Generalne- go w Opolu z 4 listopada 1938 r. do ARP. 22 AAN, MSZ, sygn. 12291, k. 37-40. Raport konsula Feliksa Chiczewskiego z Konsulatu Generalne- go w Lipsku z 1 listopada 1938 r. do MSZ. 23 AAN, MSZ, sygn. 12165, k. 73-74. Raport konsula Tadeusza Drobniaka z Konsulatu Generalnego w Pile z 30 paŸdziernika 1938 r. do MSZ.

123 Osobom, którym dostarczono nakazy deportacji, na ogó³ pozwalano przy- gotowaæ niezbêdne rzeczy na drogê. Przewa¿nie by³y to walizki podrêczne, choæ pojawiaj¹ siê informacje o ca³kiem pokaŸnych baga¿ach podró¿nych. Nastêpnie ¯ydów eskortowano na posterunki policji lub do aresztów, by z czasem prze- sun¹æ ich do wiêkszych pomieszczeñ specjalnie przygotowanych w tym celu (szko³y, sale gimnastyczne, hale). Ostatnim miejscem (prawie we wszystkich wypadkach) przed deportacj¹ by³ dworzec kolejowy. Jedynie w miastach, które by³y najbli¿ej granicy z Polsk¹ – ¯ydzi byli dowo¿eni do granicy ciê¿arówkami24. W wiêkszoœci przypadków od chwili zatrzymania do podstawienia poci¹gów mija³o kilka godzin. W tym czasie ¯ydzi starali siê, na tyle na ile im pozwalali funkcjonariusze, za³atwiæ najpilniejsze sprawy (telefony, jedzenie itd.), a pracownicy s³u¿by konsularnej próbowali robiæ co w ich mocy, by z³ago- dziæ procedurê deportacji. Czasami, jak w przypadku konsula Jana Ma³êczyñ- skiego z Opola, uda³o siê wynegocjowaæ u w³adz, by nie deportowano starców i chorych25. Sukces w negocjacjach odniós³ równie¿ konsul Witold Adam Kor- sak z Düsseldorffu. Dziêki jego staraniom z wysiedlenia by³y wy³¹czone osoby, których stan zdrowia nie pozwala³ odbycia podró¿y oraz ci, którzy posiadali pa- szporty zaopatrzone w adnotacjê kontroln¹. Uda³o mu siê równie¿ opóŸniæ wy- jazd pierwszego transportu ¯ydów, licz¹c na jak¹œ zmianê zarz¹dzeñ wysiedle- ñczych26. Niekiedy w³adze odpowiedzialne za deportacjê odstêpowa³y od niej w przypadku osób, które udokumentowa³y, ¿e w najbli¿szym czasie na sta³e opuszcz¹ terytorium Niemiec. Nie odnios³y skutku interwencje i proœby o wstawiennictwo gmin ¿ydow- skich. Te jednak stara³y siê jak mog³y, by z³agodziæ procedurê deportacji oraz ul- ¿yæ w cierpieniu osobom wydalanym, które czêsto oczekiwa³y wiele godzin na podstawienie transportu. Organizowano niezbêdne œrodki na podró¿ – suchy prowiant, pieni¹dze27, odzie¿ i pomagano w za³atwieniu spraw bie¿¹cych. W tym miejscu nale¿y wspomnieæ o szczególnym przypadku, jaki mia³ mie- jsce w Lipsku, gdzie konsulem by³ Feliks Chiczewski. Informacje o zamierzonej

24 J. Tomaszewski, Preludium zag³ady..., s. 123. 25 AAN, MSZ, sygn. 12291, k. 49-52. Raport konsula Jana Ma³êczyñskiego z Konsulatu Generalne- go w Opolu z 4 listopada 1938 r. do ARP. 26 AAN, MSZ, sygn. 12291, k. 46. Raport konsula Witolda Adama Korsaka z Konsulatu Generalne- go w Düsseldorffie z 28 paŸdziernika 1938 r. do MSZ. 27 Przepisy dewizowe pozwala³y zabraæ ze sob¹ jedynie 10 Mk. Zachowa³a siê te¿ informacja z Kon- sulatu Generalnego w Pile, ¿e w tamtym okrêgu wysiedlanym pozwalano mieæ przy sobie jedynie 5 Mk. AAN, MSZ, sygn. 12165, k. 73-74. Raport konsula Tadeusza Drobniaka z Konsulatu Gene- ralnego w Pile z 30 paŸdziernika 1938 r. do MSZ. Sprawozdanie z punktu granicznego w Chojni- cach potwierdza, ¿e pasa¿erom wolno by³o zabraæ 10 Mk na osobê, lecz nadmienia równie¿, ¿e ¯ydzi zobowi¹zani byli zap³aciæ 5,5 Mk na osobê za podró¿ do Chojnic. AAN, MSZ, sygn. 12165, k. 52-54. Sprawozdanie z punktu granicznego w Chojnicach. Nie spotka³em siê z podobn¹ infor- macj¹ w innych raportach.

124 akcji w³adz niemieckich dotar³y do wiadomoœci polskich ¯ydów póŸnym wie- czorem 27 paŸdziernika, i ci, którzy jej nie zlekcewa¿yli, mogli siê do deportacji przygotowaæ. Wielu uda³o siê z rana do polskiego konsulatu, z którego, w prze- ciwieñstwie od innych, nikt ich nie wyprosi³. Do koñca dnia liczba zgromadzo- nych wynios³a ok. 1000 osób. Konsul Chiczewski pisa³ o tych chwilach nastê- puj¹co: „Konsulat by³ oblegany przez setki obywateli (...) Ca³y obszerny ogród, wszystkie wejœcia, klatki schodowe, poczekalnia, piwnice oraz czêœæ mieszka- nia prywatnego kierownika placówki i woŸnego by³y przepe³nione uchodŸca- mi”28. Mimo ¿e konsulat nie posiada³ prawa azylu, okaza³ siê „Mekk¹” dla se- tek ¯ydów, którzy przebywaj¹c w nim uniknêli deportacji. Przechowanie tak licznej grupy na terenie placówki nale¿y zawdziêczaæ zarówno zdecydowanej akcji konsula Chiczewskiego, jak równie¿ wczesnemu powiadomieniu zagro¿o- nych osób o planowanej akcji. Po³o¿enie ¯ydów, którzy nie uniknêli deportacji, by³o tragiczne. W znacz- nej czêœci ludzie ci prowadzili w³asne drobne przedsiêbiorstwa, maj¹c wiele zo- bowi¹zañ wobec swoich klientów. Charakter przeprowadzenia akcji nie pozwa- la³ im odpowiednio zabezpieczyæ swoich interesów i uregulowaæ nale¿noœci. Nie by³o mo¿liwoœci, by przekazaæ swoje wierzytelnoœci przedstawicielom praw- nym, rodzinie lub znajomym. Apelowano czêsto z podobnymi proœbami do konsulatów RP, jednak te nie mog³y wiele zrobiæ. Klucze do mieszkañ, sklepów, warsztatów zostawiano w rêkach policji, która formalnie mia³a siê nimi opieko- waæ. Faktycznie swoje zadania wykonywa³a przez opieczêtowanie opuszczonych pomieszczeñ. W tej sytuacji nale¿a³o siê liczyæ z ewentualnoœci¹ pl¹drowania nieruchomoœci, a tak¿e wypowiedzeniem umowy najmu z uwagi na niep³acone nale¿noœci, co wi¹za³o siê z eksmisj¹ i ustawowym zastawem na rzeczach pozo- stawionych w domu. Ze œwiadomoœci¹ wielkich strat, a nawet utraty dorobku ca³ego ¿ycia, ¯ydzi polscy byli transportowani w kierunku granicy z Polsk¹. Jerzy Tomaszewski w swej monografii s³usznie zauwa¿y³, ¿e szczyt areszto- wañ i wysiedlenia przypad³ na pi¹tek oraz poranne godziny soboty, czyli na czas szabasu. Rygorystyczne zasady judaizmu nakazuj¹ w tych dniach powstrzymy- waæ siê od wszelkich czynnoœci, które mo¿na okreœliæ jako pracê. Nie wiadomo jaka czêœæ z wypêdzonych zalicza³a siê do zwolenników rygorystycznej orto- doksji, choæ mo¿na sobie wyobraziæ, jakim wstrz¹sem by³a dla nich zaistnia³a sytuacja29.

28 AAN, MSZ, sygn. 12291, k. 37-40. Raport konsula Feliksa Chiczewskiego z Konsulatu Generalne- go w Lipsku z 1 listopada 1938 r. do MSZ. 29 J. Tomaszewski, Preludium zag³ady..., s. 122.

125 Podró¿. Sytuacja na granicy z Polsk¹

W przewa¿aj¹cej liczbie wysiedlani ¯ydzi byli transportowani do granicy z Polsk¹ poci¹gami, najczêœciej w rejon Górnego Œl¹ska oraz do stacji w Zb¹szy- niu. Resztê pomniejszych transportów kierowano na przejœcia na Pomorzu. Poci¹gi eskortowano przy pomocy uzbrojonej policji. Pasa¿erowie czêsto st³oczeni w ciasnych wagonach cierpieli niewygody. Osoby, które mieszka³y w stosunkowo niedalekiej odleg³oœci od granicy, dowo¿one by³y na przejœcia sa- mochodami i ciê¿arówkami lub prowadzone na piechotê30. Miejsca tranzytowe pokazuje zamieszczona poni¿ej mapka (mapa 1).

Mapa 1: G³ówne kierunki deportacji polskich ¯ydów w trakcie Polenaktion ród³o: J. Tomaszewski, Preludium zag³ady. Wygnanie ¯ydów polskich z Niemiec w 1938 r., Warszawa 1998, s. 144.

30 Ibidem, s. 137–138.

126 Kresem podró¿y by³a granica z Polsk¹. Tu jednak zaczyna³ siê najgorszy z jej etapów. Osoby transportowane czêsto zmuszano do pokonania ostatnich odcinków na pieszo, co by³o dla wielu ¯ydów prawdziw¹ gehenn¹. Poganiani przez funkcjonariuszy gestapo, zmêczeni, zziêbniêci, g³odni, zdruzgotani ner- wowo, kroczyli, gubi¹c po drodze resztki swojego dobytku. Na koñcu drogi cze- kali na nich zdezorientowani stra¿nicy graniczni, którzy nie chcieli ich czêsto przepuœciæ. Najpe³niej obraz tamtych wydarzeñ oddaj¹ relacje jej uczestników. Cytujê za J. Tomaszewskim wspomnienia Josefa Kohsa, przechowywane w Archiwum Yad Vashem: „Szar¿e SSowskie biega³y tu i tam jak wœciek³e i pogania³y nas do poœpiechu gwa³townymi i opryskliwymi s³owy. Zwracali siê do nas tylko przez Izaak i Sara. Wreszcie siê ustawiliœmy i rozpocz¹³ siê marsz. Jakby dla zwiêksze- nia naszych cierpieñ zacz¹³ padaæ z nieba drobny deszcz. Szliœmy nieustannie naprzód, nieustanne szar¿e SS porz¹dkowa³y nasze szeregi i nieustannie s³yszeliœmy s³owa, które ¿ga³y nas jak ig³y: dalej, naprzód Sara! Naprzód Izaak! Sara rzuæ to dziecko, kto Ci kaza³ sprawiæ sobie dzieciaka, dalej, dalej, szybko! Izaak, k³adŸ zaraz t¹ walizkê! Izaak, rzuæ t¹ walizkê, potem ci j¹ dostarczymy. S³uchaliœmy tych s³ów, które nas pêdzi³y szybciej naprzód, szybko chcieliœmy ujœæ tym czarnym. Tak szybkim k³usem posuwaliœmy siê naprzód. Spogl¹dali- œmy tylko w dó³, aby nie pomyliæ drogi i nie upaœæ. I w krótkich odstêpach wo³aliœmy siê wzajemnie, gdy¿ by³o tak mroczno, ¿e w ciemnoœciach nie wi- dzieliœmy siê wzajemnie i baliœmy siê zgubiæ naszych bliskich. Rzucano baga¿e jeden po drugim, droga nie chcia³a siê koñczyæ i traciliœmy si³y. Droga nasza musia³a byæ póŸniej wyznaczona przez szlak odrzuconych baga¿y. Mia³em pocz¹tkowo w rêkach dwie walizki oraz wêze³ek przerzucony przez ramiê. Naj- pierw odrzuci³em wêze³ek, nastêpnie jedn¹ walizkê, lecz drug¹ trzyma³em kur- czowo w rêku. Coœ przecie¿ musia³em mieæ ze sob¹. Któ¿ móg³ wiedzieæ, co nas oczekuje w nastêpnych dniach. (...) Dzieci nie mog³y ju¿ iœæ, a p³acz i skargi ko- biet nios³y siê w ciemnoœci. Wreszcie dotarliœmy na jakiœ pagórek. Tutaj oczeki- wa³ nas wy¿szy oficer; nagle, aby przypodobaæ siê jemu, zaczê³o siê niesamowi- te popêdzanie. Trzeba by³o teraz porzuciæ niemal wszystkie rzeczy. Pomimo to zachowa³em swoj¹ walizkê, trzymaj¹c j¹ kurczowo. Niebo oœwietli³y rakiety, pozwalaj¹c nam rozpoznaæ przez parê minut drogê. Wkrótce poczu³em – byli- œmy miêdzy szynami kolejowymi. Z trudem mogliœmy posuwaæ siê naprzód po kamykach i hamowa³y nas pok³ady. (...) Wreszcie mogliœmy zejœæ z torów, a obok nas przesuwa³o siê mnóstwo wagonów towarowych. Nagle stanêli dwaj

127 policjanci i pokazali œwiat³o w oddali. Tam by³a ziemia polska i tam mieliœmy wêdrowaæ”31. Relacja ta opisuje jak trudny by³ koñcowy etap podró¿y. Zachowanie eskor- tuj¹cych Niemców by³o brutalne i pozbawione ludzkich skrupu³ów. Lekce- wa¿¹cy stosunek, drwiny i przemoc w stosunku do polskich ¯ydów pojawiaj¹ siê w wiêkszoœci relacji i raportach konsularnych. Deportowani nie zawsze byli prowadzeni przez przejœcia graniczne. Informacje o kierowaniu ¯ydów „przez zielon¹ granicê” pojawia³y siê prawie w ka¿dym raporcie. Przyk³adowo konsul Jan Ma³êczyñski z Opola, w którego okrêgu konsularnym by³o drugie po Zb¹szyniu miejsce tranzytowe ¯ydów do Polski, pisa³: „Tego samego dnia (28 paŸdziernika), póŸnym wieczorem, odtransportowano aresztowanych nad gra- nicê z Polsk¹ mê¿czyzn piechot¹, kobiety i dzieci – samochodami, zmuszaj¹c ich nastêpnie terrorem do jej przekroczenia nielegalnie z pominiêciem polskich posterunków granicznych. (...) Wobec przewlekaj¹cych siê pertraktacji z pol- skimi w³adzami granicznymi, wzbraniaj¹cych siê z przyjêciem masy wydalo- nych ¯ydów, obywateli polskich, na skutek czego jedynie pewn¹ czêœæ ¯ydów przepuszczono do Polski przez przejœcia graniczne, w³adze graniczne zastoso- wa³y równie¿ metodê wydalania ¯ydów nielegalnie przez tzw. zielon¹ granicê. Wed³ug posiadanych wiadomoœci przez polskie posterunki graniczne w rejonie Bytomia przesz³o do Polski drog¹ legaln¹ oko³o 1700–1800 ¯ydów, obywateli polskich, z czego blisko 1500 przez posterunek Bytom dworzec. Liczba osób, które w³adze niemieckie wysiedli³y do Polski nielegalnie wynosi oko³o 2500. (...) odpowiedziano wyraŸnie [¯ydom], ¿e w razie jakiejkolwiek próby ucieczki, policja wzglêdnie inne oddzia³y eskortuj¹ce u¿yj¹ broni, powrót zaœ do Niemiec grozi obozem koncentracyjnym w Dachau. Wed³ug uzyskanych informacji za- chodzi³y wypadki, ¿e eskortuj¹cy wydalonych ¯ydów z chwil¹ odstawienia ich nad granicê z Polsk¹ strzelali na postrach, co naturalnie wznieca³o wœród wyda- lonych panikê, w nastêpstwie czego gubiono rzeczy, uciekaj¹cy zaœ w pop³ochu odnosili równie¿ obra¿enia na ciele”32. Pojawiaj¹ siê informacje, ¿e podczas przeprowadzania akcji wysiedleñczej wyst¹pi³y przypadki zgonów. Raport amerykañskiego konsula Davida H. Buf- fuma mówi³ o potwierdzonym przypadku kobiety, która zmar³a na atak serca33. Konsul Feliks Chiczewski wspomina³ o kobiecie, która zmar³a na udar serca w drodze z dworca do szpitala34. Z meldunku przejœcia granicznego w Zb¹szy- niu zachowa³a siê nastêpuj¹ca informacja: „Do stacji granicznej w Zb¹szyniu

31 Ibidem, s. 139–140. 32 AAN, MSZ, sygn. 12291, k. 49-52. Raport konsula Jana Ma³êczyñskiego z Konsulatu Generalne- go w Opolu z 4 listopada 1938 r. do ARP. 33 J. Tomaszewski, Preludium zag³ady..., s. 130. 34 AAN, MSZ, sygn. 12291, k. 37-40. Raport konsula Feliksa Chiczewskiego z Konsulatu Generalne- go w Lipsku z 8 listopada 1938 r. do MSZ.

128 przyby³ w pi¹tek z Hamburga poci¹g, przywo¿¹c tysi¹c osób. Poci¹g zatrzyma³ siê w odleg³oœci piêciu km od polskiej granicy. Wszyscy pasa¿erowie otrzymali rozkaz opuszczenia wagonów i zmuszono ich do pójœcia noc¹ do polskiej grani- cy. Pêdzili ich Szturmowcy uzbrojeni w karabiny i bagnety. W tym zamieszaniu ca³y czas pêdzili do polskiej granicy. Pozostawiono trzy trupy. Wœród przy- by³ych mieszkañców Hamburga znajduj¹ siê kobiety, dzieci i kaleki”35. Odnoto- wano równie¿ przypadki samobójstwa oraz wypadek œmierci z powodu skrêtu kiszek36. Nie wykluczone, ¿e tych przypadków by³o wiêcej. Naziœci, realizuj¹c akcjê wysiedlenia, czêsto nie zwracali uwagi na stan zdrowia czy wiek represjo- nowanych. Nie robiono ró¿nicy miêdzy dzieckiem a star¹, schorowan¹ osob¹, która z uwagi na stan zdrowia nawet nie opuszcza³a domu. Dramaty setek osób rozgrywa³y siê na ca³ej szerokoœci granicy. Zachowane meldunki z przejœcia Bytom – Katowice, tak opisywa³y grupê nadchodz¹cych ¯ydów: „Polscy ¯ydzi, mieszkaj¹cy w pogranicznych miastach niemieckich, zo- staj¹ przepêdzeni do polskiej granicy, wprost gnani przez pola i drogi pieszo. Do Katowic przyby³y, w straszliwym stanie, wyg³odnia³e dzieci ¿ydowskie, dziew- czêta i ch³opcy w mundurkach szkolnych z podrêcznikami w rêku. Dzieci te zo- sta³y zabrane wprost ze szko³y do wagonu. Wiele z nich rozchorowa³o siê w dro- dze. Do Katowic przyby³a przepêdzona kobieta ¿ydowska, która w drodze z³ama³a nogê...”37. Z uwagi na presjê czasu i b³êdy logistyczne niektóre transporty nie dotar³y do granicy w okreœlonej porze i musia³y byæ póŸniej cofniête z powrotem do Niemiec. Tak by³o w przypadku jednego ze sk³adów z Frankfurtu n. Menem oraz z Lipska, które zosta³y zawrócone na granicy 30 paŸdziernika. Odes³ano ich z powrotem do Saksonii na koszt gminy ¿ydowskiej38. W Ÿród³ach pojawiaj¹ siê informacje o innych tego typu przypadkach. Mimo radoœci osób, które nie zosta³y wydalone, w³adze niemieckie utrzymywa³y je w ci¹g³ym niepokoju, za- powiadaj¹c rych³e aresztowanie i odstawienie do Polski. ¯ydom z cofniêtych transportów funkcjonariusze rekwirowali paszporty39. Analiza dokumentów konsularnych i relacji naocznych œwiadków wykazu- je pewne ró¿nice w przeprowadzeniu akcji wysiedleñczej. Jest to zrozumia³e ze wzglêdu na szczególne okolicznoœci, jakie mia³y miejsce w dniach 27–29 paŸ-

35 AAN, MSZ, sygn. 12165, k. 48-51. Raport Henryka Rozmaryna – polityka syjonistycznego z 1 li- stopada 1938 r. do MSZ. Sprawozdanie z punktu granicznego w Katowice – Bytom. 36 K. Jonca, Noc Kryszta³owa..., s. 100. 37 AAN, MSZ, sygn. 12165, k. 48-51. Raport Henryka Rozmaryna – polityka syjonistycznego z 1 li- stopada 1938 r. do MSZ. Sprawozdanie z punktu granicznego w Katowice – Bytom. 38 AAN, MSZ, sygn. 12291, k. 37-40. Raport konsula Feliksa Chiczewskiego z Konsulatu Generalne- go w Lipsku z 8 listopada 1938 r. do MSZ. 39 AAN, MSZ, sygn. 12291, k. 48. Raport konsula Romana Wodzickiego z Konsulatu Generalnego w Berlinie z 5 listopada 1938 r. do MSZ.

129 dziernika. Zarówno w³adze niemieckie, jak i polskie posterunki graniczne, nie by³y przygotowane na tê sytuacjê. Niemcy, dzia³aj¹c pod presj¹ czasu i odgór- nych rozkazów, musieli ad hoc doprowadziæ do przerzucenia przez granicê jak najwiêkszej liczby polskich ¯ydów, nie bacz¹c przy tym na jakiekolwiek ograni- czenia natury prawnej. Z drugiej strony polskie posterunki graniczne nie by³y przygotowane na tak du¿¹ liczbê osób przechodz¹cych przez granicê w ró¿nych punktach. Takich przypadków nie zna³y dotychczasowe doœwiadczenia s³u¿by granicznej. Próby przestrzegania przepisów prawa powodowa³y, ¿e wysiedleni cierpieli dodatkowe katusze, lecz nikt z funkcjonariuszy nie oœmieli³ siê otwar- cie ³amaæ przepisów i ustalonych procedur.

Stan liczbowy, sytuacja wydalonych i rozmieszczenie wygnañców w kraju

W³adze niemieckie kierowa³y transporty wygnanych ¯ydów do dwóch naj- wa¿niejszych przejœæ granicznych – Zb¹szynia oraz Bytomia. Przez te miejsco- woœci przewieziono w krótkim czasie kilka tysiêcy ¯ydów. Miejsca tranzytowe nie zosta³y wybrane przypadkowo. Decydowa³ o nich uk³ad linii kolejowych. Mniejsze transporty kierowano przez Pomorze, gdzie wa¿nym przejœciem by³y Chojnice. Rozproszone na wiele grup transporty przekracza³y granicê w ró¿nych od- stêpach czasu. Nie wszystkie w sposób legalny. Znaczna liczba wygnañców do- sta³a siê do Polski przez „zielon¹ granicê”, unikaj¹c kontaktu z polskimi funk- cjonariuszami. Tylko czêœæ grup zosta³a zarejestrowana. W dokumentach oraz doniesieniach prasowych podawane by³y ró¿ne liczby, odnosz¹ce siê zarówno do wysiedlonych, jak i konkretnych przejœæ granicznych40. Chaos na przejœciach granicznych i poœpiech wywo³ywany postêpowaniem konwojentów spowodo- wa³y, ¿e nikt nie potrafi³ siê zorientowaæ, ilu ¯ydów trafi³o do Polski. Dolna liczba wysiedlonych, jaka pojawi³a siê w czêœci raportów konsular- nych, to ok. 10 tys.41, natomiast górna – to ok. 20 tys. Obie wydaj¹ siê ma³o praw- dopodobne. Zestawiaj¹c bowiem jedynie punkty graniczne w Zb¹szyniu i Byto- miu, uzyskana liczba wynosi ok. 14 tys42. Jak ju¿ wczeœniej wspomniano, akcja by³a prowadzona chaotycznie. Polskie s³u¿by graniczne nie mia³y mo¿liwoœci ewidencjonowania wszystkich uchodŸców, gdy¿ znaczna ich czêœæ znalaz³a siê

40 J. Tomaszewski, Preludium zag³ady..., s. 183–184. 41 AAN, MSZ, sygn. 12291, k. 48. Raport konsula Romana Wodzickiego z Konsulatu Generalnego w Berlinie z 5 listopada 1938 r. do MSZ. 42 K. Jonca, Noc Kryszta³owa..., s. 98.

130 na terenie kraju drog¹ nielegaln¹. Najlepiej przyj¹æ, ¿e liczba wysiedlonych ¯ydów nie by³a mniejsza ni¿ 15 tys.43 i nie wiêksza ni¿ 17 tys.44 Z szczegó³owego meldunku sytuacyjnego z 29 paŸdziernika, który trafi³ do MSZ wynika, ¿e do godziny 10 na terytorium Polski przetransportowano 7735 ¯ydów45. Nastêpny raport z 30 paŸdziernika informowa³, ¿e jest ich 10 65346. Oba meldunki by³y zwiêz³e i bardzo szczegó³owe, jeœli chodzi o dane statystycz- ne. Niestety podawane w nich wiadomoœci s¹ ze sob¹ sprzeczne. Pierwszy mel- dunek informowa³ o liczbie ok. 2500 osób wydalonych przez „zielon¹ granicê” na terenie Œl¹ska, a nastêpny o 1735 osobach. Nale¿y równie¿ zaznaczyæ, ¿e drugie Ÿród³o nie podawa³o ¿adnych danych z województw pomorskiego i œl¹skiego na dzieñ 30 paŸdziernika. Informacje o liczbie wysiedlonych nie po- krywaj¹ siê równie¿ z innymi raportami konsulatów. Wygnañcy z Niemiec znaleŸli siê w Polsce w ogromnej liczbie. Bez œrodków do ¿ycia i pracy pozostali na ³asce w³adz RP. Ministerstwo Spraw Wewnêtrz- nych na wieœæ o zbli¿aniu siê du¿ej liczby ¯ydów w kierunku granicy, wyda³o przygranicznym wojewodom polecenia dotycz¹ce rozmieszczenia deportowa- nych na terenie kraju. Ci, którzy mieli w Polsce swych krewnych, po przekro- czeniu granicy mieli siê udaæ wprost do nich. Innych kierowano pod opiekê gmin wyznaniowych. Znaczn¹ czêœæ wygnañców przewieziono jednak do Zb¹szynia, w którym utworzono prowizoryczny obóz47. Zb¹szyñ by³ po³o¿ony na najkrótszej trasie miêdzy Berlinem a Warszaw¹. Przez to przejœcie graniczne i jego okolice podczas Polenaktion przewieziono ok. 9 tys. ¯ydów. Oko³o 2 tys. osób od razu odjecha³o w ró¿ne rejony kraju, nato- miast ok. 7 tys. pozosta³o w mieœcie. Sytuacja by³a o tyle trudna, ¿e miasto nie by³o du¿e (liczy³o tylko 5,4 tys. mieszkañców). Najwiêkszy problem by³ z za- kwaterowaniem i aprowizacj¹ tak du¿ej liczby osób. Po kilku dniach spêdzo- nych na dworcu, uchodŸców ulokowano w zabudowaniach koszar, obszernych stajniach, jak i w mieszkaniach na terenie miasta. Czêœæ ¯ydów znalaz³a schro- nienie w miejscowym m³ynie, którego w³aœcicielem by³ tamtejszy ¯yd H. Grzy- bowski. Warunki w tych miejscach by³y fatalne. Wygnañcy mieli jednak zapew-

43 Tak¹ liczbê podaje notatka z rokowañ polsko-niemieckich z grudnia 1938 r. dotycz¹cych kwestii ¯ydów polskich wysiedlonych do Polski. AAN, MSZ, sygn. 12291, k. 168. 44 Liczbê 17 tys. wydalonych ¯ydów przyjmuj¹ w swych monografiach zarówno K. Jonca, jak i J. Tomaszewski. 45 AAN, MSZ, sygn. 12615, k. 11-12. Meldunek sytuacyjny nades³any z godz. 10.00 z 29 paŸdzierni- ka, nades³any 29 paŸdziernika 1938 r. do MSZ. 46 AAN, MSZ, sygn. 12615, k. 21. Meldunek sytuacyjny z godz. 21.30 z 30 paŸdziernika, nades³any 31 paŸdziernika 1938 r. do MSZ. 47 AAN, MSZ, sygn. 12615, k. 8. Telefonogram naczelnika wydzia³u Ministerstwa Spraw Wewnê- trznych (dalej MSW) Jana Sawickiego z 29 paŸdziernika 1938 r. do Urzêdu Wojewódzkiego: To- runia, Poznania, Kielc, £odzi i Katowic.

131 niony dach nad g³ow¹48. W lepszej sytuacji by³y dzieci, które ulokowano w dawnej strzelnicy i hali gimnastycznej przy miejscowym stadionie49. Bardzo trudno okreœliæ rozmieszczenie i liczbê uchodŸców w Polsce. Obok Zb¹szynia, gdzie powsta³ przejœciowy obóz dla ¯ydów, najwiêkszym ich skupi- skiem by³a Warszawa, w której znalaz³o siê przesz³o tysi¹c osób. Prawie w ka¿- dym wiêkszym mieœcie, gdzie dzia³a³a gmina wyznaniowa organizowano pro- wizoryczne miejsca dla wydalonych. Nie sposób okreœliæ liczby osób, które znalaz³y pomoc u krewnych i przyjació³. Dopiero 20 marca 1939 roku odby³ siê zjazd przedstawicieli lokalnych komitetów powo³anych na rzecz ¯ydów wyrzu- conych z Niemiec50, na którym dzia³acze przedstawili sytuacjê i informacje do- tycz¹ce liczby wygnañców z ich miejscowoœci. Dane ze zjazdu cytujê za J. Toma- szewskim: „W Krakowie przebywa³o 3 tys. osób (50 dzieci ulokowano w Rabce), w Poznaniu – 500, w £odzi – 1116 zarejestrowano, lecz pomoc otrzymywa³o 700, we Lwowie – 400, w Bêdzinie – 250, w Ko³omyi – 290, w Sosnowcu – 250 zarejestrowanych, z czego 77 na utrzymaniu miejscowego komitetu, w Byd- goszczy – 40. Anzelm Reiss, cz³onek prezydium Ogólnego Komitetu, ocenia³, ¿e pomocy wymaga oko³o 16 tys. osób. [...] Ogó³em w ca³ej Polsce zarejestrowano w marcu 1939 roku 14 876 tys. uchodŸców, z czego 10 857 otrzymywa³o pomoc (w tym 3607 w Zb¹szyniu)”51. Przedstawione dane s¹ tylko szacunkowe. Nie wiadomo, czy na zebraniu pojawili siê wszyscy cz³onkowie lokalnych komitetów. Nale¿y te¿ pamiêtaæ, ¿e ci, którzy zostali przygarniêci przez rodziny i przyjació³, nie byli wliczani do sta- tystyk. Liczba ca³oœciowa mo¿e byæ i wy¿sza, gdy¿ na mocy porozumienia pol- sko-niemieckiego do wysiedlonych zaczêli do³¹czaæ bliscy (¿ony, dzieci) niewy- siedleni z Rzeszy podczas Polenaktion. Nie ma jednak w¹tpliwoœci, ¿e ogromna liczba ¯ydów w Polsce by³a na utrzymaniu komitetów, które wraz z up³ywem czasu mia³y coraz wiêcej trudnoœci, by zebraæ fundusze potrzebne na ich apro- wizacjê.

48 AAN, MSZ, sygn. 12291, k. 122-127. Raport Dyrektmora Kolei Pañstwowych W³odzimierza Krzy- ¿ankowskiego z Poznania z 12 listopada 1938 r. do Ministerstwa Komunikacji w Warszawie. 49 J. Tomaszewski, Preludium zag³ady..., s. 192–193, 197–198. 50 Z inicjatywy ¿ydowskich dzia³aczy w Warszawie powsta³ Ogólny Komitet Pomocy UchodŸcom z Niemiec. Na jego czele stan¹³ rabin Moj¿esz Schorr, prof. Uniwersytetu Warszawskiego, by³y se- nator, wybitny uczony i dzia³acz spo³eczny. Komitet pe³ni³ rolê kierownicz¹ w stosunku do licz- nych komitetów lokalnych, które powstawa³y spontanicznie w ca³ej Polsce, osi¹gaj¹c do po³owy grudnia 1938 roku liczbê ok. 800. 51 J. Tomaszewski, Preludium zag³ady..., s. 223–225.

132 Polska i œwiat wobec Polenaktion

Wydarzenia Polenaktion pokaza³y, ¿e groŸby Niemiec co do wydalenia pol- skich ¯ydów by³y tylko przypuszczeniem, którego nikt nie bra³ powa¿nie. Mo¿- liwe, ¿e spodziewano siê jedynie demonstracyjnego wysiedlenia pewnej liczby obywateli, dla zaznaczenia swego stanowiska. Wydarzenia z paŸdziernika prze- ros³y wszelkie oczekiwania. Owszem pojawia³y siê g³osy, ¿e jeœli Niemcy zaczn¹ wydalaæ obywateli polskich narodowoœci ¿ydowskiej, Polska powinna odpo- wiedzieæ analogicznie52. Stanowisko to by³o kompletnie niezasadne z uwagi na ogromne dysproporcje pomiêdzy liczb¹ ludnoœci w obu krajach. Dzia³ania w³adz polskich zosta³y podjête ad hoc. Ministerstwo Spraw Wew- nêtrznych, gdy zosta³o powiadomione o zbli¿aniu siê do granicy du¿ej liczby ¯ydów, wyda³o wojewodom szereg poleceñ. Pierwsze dotyczy³y rozlokowania wydalonych osób oraz zakazu przyjmowania na teren kraju ¯ydów pozbawio- nych paszportów i bezpañstwowców53. Dalsze wiadomoœci ministerstwa mówi³y o retorsjach. W telefonogramie z 28 paŸdziernika polecono wojewo- dom, by rozpoczêli przygotowania do deportacji niemieckich ¯ydów, nastêpnie obywateli niemieckich, niezale¿nie od pochodzenia. Wojewodowie mieli przy- gotowaæ w ci¹gu 24 godzin nakazy deportacji dla podanej w zarz¹dzeniu liczby osób. Akcja by³a skierowana przede wszystkim wobec ¯ydów. Zgodnie z przepi- sami dewizowymi osoby wydalone mia³y prawo posiadania tylko 10 z³. Nie mo- gli mieæ przy sobie walut, gotówki, papierów wartoœciowych, dewiz i bi¿uterii. Ministerstwo uczula³o wojewodów, by nie wstrzymywaæ interwencji na ¿adne proœby lub apele miejscowych konsulatów. Wydaleni mieli byæ transportowani najdogodniejszymi po³¹czeniami do granicy pod konwojem policji. Szacunko- we dane odnoœnie do wydaleñ przedstawia poni¿sza tabela 154. Zarz¹dzenia z nastêpnego dnia cofa³y nakazy wydaleñ obywateli niemiec- kich. Polecono, by odst¹piæ od ich deportacji. Nakazy usuniêcia mia³y byæ trzy- mane w pogotowiu55. Operacja jednak nie dosz³a do skutku. Wieczorem 29 paŸ- dziernika dyrektor Departamentu Politycznego MSW Wac³aw ¯ybrowski poinformowa³ wojewodów, ¿e wskutek wszczêcia rozmów polsko-niemieckich nale¿y wstrzymaæ rozpoczêt¹ akcjê wysiedleñcz¹ do dnia 2 listopada w³¹cz-

52 Diariusz i teki Jana Szembeka, t. 4, oprac. J. Zarañski, Londyn 1972, s. 332. 53 AAN, MSZ, sygn. 12615, k. 8. Telefonogram naczelnika wydzia³u MSW Jana Sawickiego z 29 paŸdziernika 1938 r. do Urzêdu Wojewódzkiego: Torunia, Poznania, Kielc, £odzi i Katowic. 54 AAN, MSZ, sygn. 12615, k. 4-5. Telefonogram Dyrektora Departamentu Politycznego (dalej DDP) MSW Wac³awa ¯yborskiego z 28 paŸdziernika 1938 r. do wojewodów. 55 AAN, MSZ, sygn. 12615, k. 7. Telefonogram DDP MSW Wac³awa ¯yborskiego z 29 paŸdziernika 1938 r. do wojewodów; AAN, MSZ, sygn. 12615, k. 13-14. Telefonogram naczelnika wydzia³u MSW Jana Sawickiego z 29 paŸdziernika 1938 r. do wojewodów.

133 nie56. Nakazy deportacji mia³y byæ dalej przygotowywane i trzymane w pogoto- wiu, a zarekwirowane paszporty zatrzymane57. Meldunek sytuacyjny z dnia 1 listopada donosi³, ¿e wskutek podjêtej akcji do Niemiec zosta³o definitywnie wydalonych 38 ¯ydów, wstrzymano zaœ deportacjê 105 ¯ydów i 25 Niemców58.

Tabela 1. Szacunkowe liczby osób przeznaczonych do deportacji z terytorium Polski w ramach retorsji Liczba wniosków Wydaliæ Miasto Województwo dotycz¹cych natychmiast wydalenia

1. Toruñ Pomorskie 800 10 2. Poznañ Poznañskie 600 10 3. Kraków Krakowskie 570 200 4. Lwów Lwowskie 380 50 5. Stanis³awów Stanis³awowskie 90 10 6. Tarnopol Tarnowskie 90 – 7. £ódŸ £ódzki 350 100 8. Warszawa Warszawskie 200 100 9. Bia³ystok Bia³ostockie 50 – 10. Kielce Kieleckie 50 – 11. Warszawa Miasto sto³eczne 350 20 RAZEM 3 530 500

ród³o: AAN, MSZ, sygn. 12615, k. 4-5. Telefonogram DDP MSW Wac³awa ¯yborskiego z 28 paŸdziernika 1938 r. do wojewodów.

Rozmiary tych dzia³añ by³y znikome. Nie sposób ich porównywaæ z niemie- ckim Polenaktion. W¹tpliwe by³oby te¿ powodzenie tej akcji, gdy¿ nale¿y pamiê- taæ, ¿e w wyniku uchwalenia ustaw norymberskich ¯ydzi, którzy legitymowali

56 PóŸniejszymi telegramami przed³u¿ono termin, najpierw do 3 i 4 listopada, póŸniej do 7 listopa- da, a wreszcie bez terminu. AAN, MSZ, sygn. 12615, k. 95, 96, 97, 98. Telefonogram DDP MSW Wac³awa ¯yborskiego z 2 listopad 1938 r. do wojewodów. 57 AAN, MSZ, sygn. 12615, k. 18-19. Telefonogram DDP MSW Wac³awa ¯yborskiego z 29 paŸdzier- nika 1938 r. do wojewodów. 58 AAN, MSZ, sygn. 12615, k. 61. Meldunek sytuacyjny naczelnika wydzia³u MSW Jana Sawickiego z 2 listopada 1938 r. do MSZ.

134 siê obywatelstwem niemieckim, dawno ju¿ je utracili. Byli wiêc traktowani przez Rzeszê niemieck¹ jako bezpañstwowcy. Najlepiej ilustruje to przyk³ad wychowanków szko³y rabinackiej z Miru, którzy dostali nakazy wydalenia z Polski. W ich obronie interweniowa³ senator prof. Moj¿esz Schorr, który prze- wodniczy³ Ogólnemu Komitetowi Pomocy UchodŸcom z Niemiec. W notatce z odbytej z nim rozmowy Jan Fryling pisa³: „Dnia 7 listopada by³ u mnie b. [by³y] senator prof. [Moj¿esz] Schorr, który oœwiadczy³ mi co nastêpuje: Spoœród ¯ydów niemieckich, którzy otrzymali u nas nakazy wydalenia, zna- laz³o siê kilku wychowanków szko³y rabinackiej w Mirze. Otrzymawszy nakazy wydaleniowe, zg³osili siê w Ambasadzie Niemieckiej w Warszawie. Tutaj mia³ ich przyj¹æ ambasador Moltke, który jakoby oœwiadczy³ im, ¿e u³atwi im wyjazd do Niemiec, ale zaznacza, ¿e po przekroczeniu granicy zostan¹ skierowani na- tychmiast do obozów koncentracyjnych...”59. Polenaktion tu¿ po rozpoczêciu by³ ¿ywo komentowany przez prasê ¿y- dowsk¹ w Polsce i na œwiecie. Polska Agencja Telegraficzna podawa³a jedynie zwiêz³e komentarze, które póŸniej przedrukowywa³y inne gazety. Mo¿emy przypuszczaæ, ¿e polskie w³adze nie nadawa³y sprawie wielkiego rozg³osu me- dialnego z dwóch powodów: zbli¿aj¹cych siê wyborów parlamentarnych oraz nadziei na to, ¿e uda siê doprowadziæ do uregulowania problemu na drodze dyplomatycznej. Na wniosek Polski, 29 paŸdziernika, rz¹d niemiecki zgodzi³ siê na rokowa- nia. Transporty ¯ydów, jakie zmierza³y do granicy z Polsk¹, zosta³y zatrzymane, ci zaœ, którzy byli wówczas na granicy, zostali cofniêci do swych miejscowoœci. Przedmiotem negocjacji mia³y byæ osoby, które ju¿ zosta³y przerzucone do Pol- ski w ramach Polenaktion. W ramach tych ustaleñ ok. tysi¹c ¯ydów powróci³o do Frankfurtu n. Menem, a do Lipska 325 osób. O ich powrocie informowa³ konsul Feliks Chiczewski60. Podobnie by³o z transportami zawróconymi do Mona- chium61 i Opola62. ¯ydzi, którym uda³o siê unikn¹æ deportacji, byli zmuszeni do zap³acenia za podró¿ powrotn¹. Najczêœciej finansowa³y to gminy ¿ydowskie. Tym co pozostali na terenie Niemiec, funkcjonariusze zarekwirowali paszporty. Spotka³o siê to z interwencj¹ lokalnych konsulatów63.

59 AAN, MSZ, sygn. 12615, k. 63. Notatka Jana Frylinga z 7 listopada 1938 r. do MSZ. 60 AAN, MSZ, sygn. 12291, k. 37-40. Raport konsula Feliksa Chiczewskiego z Konsulatu Generalne- go w Lipsku z 8 listopada 1938 r. do MSZ. 61 AAN, MSZ, sygn. 12291, k. 185-187. Raport konsula Konstantego Jeleñskiego z Konsulatu Gene- ralnego w Monachium z 9 listopada 1938 r. do MSZ. 62 AAN, MSZ, sygn. 12291, k. 49-52. Raport konsula Jana Ma³êczyñskiego z Konsulatu Generalne- go w Opolu z 4 listopada 1938 r. do ARP. 63 AAN, MSZ, sygn. 12291, k. 48. Raport konsula Romana Wodzickiego z Konsulatu Generalnego w Berlinie z 5 listopada 1938 r. do MSZ.

135 Prasa zagraniczna ¿ywo komentowa³a agresywn¹ politykê III Rzeszy. Dzia³ania Polenaktion by³y opisywane jednoznacznie – jako barbarzyñskie. Pierwsze informacje w prasie zagranicznej pojawi³y siê 28 paŸdziernika64.Do- nosi³y o tym „The New York Times” w USA i „Associated Press” z Berlina65. Reakcje strony polskiej na deportacjê ¯ydów z Niemiec spotka³y siê z du¿¹ sympati¹ opinii miêdzynarodowej. Budzi³o to nadziejê na skuteczn¹ dzia³al- noœæ dyplomatyczn¹ oraz organizacjê pomocy humanitarnej dla ofiar. Dowo- dem tego by³a rozmowa sekretarza MSZ Paw³a Jerzego Starzeñskiego i amba- sadora USA w Warszawie, Anthony’ego J. Drebel-Biddle’a. W notatce z tego spotkania czytamy: „wspomnia³ [ambasador], ¿e stanowisko Rz¹du polskiego w sprawie ostatnich wydaleñ ¯ydów z Niemiec, jako bardzo ludzkie i rozs¹dne, znalaz³o w Ameryce tak wœród kó³ politycznych, jak i organizacji ¿ydowskich najprzychylniejszy oddŸwiêk, który dla tych czy innych zamierzeñ Rz¹du pol- skiego w sprawach ¿ydowskich móg³by byæ obecnie wykorzystany”66. S³owa te na pewno doda³y trochê pewnoœci polskim dyplomatom, jednak nie sz³y za nimi ¿adne zapewnienia. Bez znaczenia by³o to, ¿e zarówno USA, jak i Wielka Brytania, wyra¿a³y wspó³czucie dla ofiar i sympatiê dla reakcji rz¹du polskiego. Oba pañstwa nie podjê³y ¿adnych konkretnych dzia³añ w kierunku III Rzeszy67. Pocz¹tkowe oburzenie Polenaktion i empatia opinii miêdzynarodowej, wp³ynê³a pozytywnie na zorganizowanie niezbêdnej pomocy dla wysiedlonych. Wsparcie to by³o bardzo istotne, szczególnie w okresie tu¿ po deportacji. Pie- ni¹dze, odzie¿ i artyku³y pierwszej potrzeby pozwoli³y na poprawê sytuacji ty- siêcy osób, które ucierpia³y w tych wydarzeniach. Najistotniejsz¹ rolê w niesie- niu pomocy odegra³y organizacje ¿ydowskie. Najg³oœniejsz¹ reakcj¹ na arenie miêdzynarodowej na wydalenie polskich ¯ydów z Rzeszy, by³ zamach dokonany 7 listopada 1938 roku na niemieckim dyplomacie w Pary¿u, sekretarzu ambasady, Erneœcie von Rath. Zamachowcem okaza³ siê 17-letni ¯yd polskiego pochodzenia Herschel Grynszpan, którego ro- dzina zosta³a wydalona z Hanoweru w czasie Polenaktion. Motywem przewod- nim dzia³ania tego m³odzieñca, jak sam póŸniej oœwiadczy³, by³o to, ¿e „doko- na³ zamachu, by pomœciæ swych wspó³wyznawców, szczególnie polskich ¯ydów wydalonych z Niemiec”. Chcia³ tym samym „osobiœcie wymierzyæ spra- wiedliwoœæ za ciê¿kie bezprawie, które Niemcy wyrz¹dzi³y jego wspó³wyznaw-

64 AAN, MSZ, sygn. 12615, k. 58-60. Wewnêtrzny biuletyn Pañstwowej Agencji Telegraficznej z 28 paŸdziernika 1938 r. 65 AAN, MSZ, sygn. 12615, k. 29. Radiogram wys³any z Ambasady w Waszyngtonie do Warszawy o godz. 19.06 z 29 paŸdziernika 1938 r. 66 AAN, MSZ, sygn. 12291, k. 183. Notatka z rozmowy sekretarza MSZ Paw³a Jerzego Starzeñskiego i Ambasadora USA w Warszawie, Anthony’ego J. Drebel-Biddle’a z 12 listopada 1938 r. 67 J. Tomaszewski, Preludium zag³ady..., s. 168–170.

136 com, a g³ównie rodzinie”68. Tym czynem zamierza³ zwróciæ uwagê opinii publi- cznej na represjonowanie ¯ydów w Niemczech. Na wieœæ o zamachu zagraniczne media zawrza³y. Sta³ siê on jednak pre- tekstem dla nazistów do rozpoczêcia nowej fali przeœladowañ ¯ydów w Niem- czech. By³y one bardziej krwawe ni¿ dotychczas. Reperkusje tych wydarzeñ przesz³y do historiografii pod nazw¹ Nocy Kryszta³owej (Kristallnacht)69. Dzia³ania, które podejmowa³a III Rzesza w polityce wewnêtrznej, jak i zew- nêtrznej, dowodzi³y, ¿e coraz mniej liczy³a siê ona z opini¹ miêdzynarodow¹. Sukcesy jakie odnios³a w Europie Wschodniej od pocz¹tku 1938 roku oraz brak stanowczej reakcji mocarstw œwiatowych, pozwoli³y Hitlerowi czuæ siê bezkar- nym. W istocie rzeczy, pañstwa zachodnie najbardziej obawia³y siê wybuchu wojny i nie zamierza³y ryzykowaæ konfliktu w kwestii marginesowej z punktu widzenia uk³adu si³ w Europie. Z perspektywy czasu widaæ, i¿ takie stanowisko mia³o zgubny wp³yw na historiê kontynentu i œwiata.

Polenaktion – mass expulsion of Polish Jews from Nazi Germany in October 1938 (in light of archival resources of Polish Foreign Office) (Summary)

Polenaktion – was the name given to the action of mass deportation of Polish Jews from Germany, with took place between 27th and 29thOctober 1938. It is ex- pected that the number of Jewish deportees reached about 17 thousand. At the sec- ond week of October 1938, the Polish government had announced that the pass- ports of Polish citizens residing abroad will require revalidation with deadline would take effect on 30th. These legislative measures have caused a violent reaction to the German government, with decided to expel Polish Jews outside the country. This article presents the steps carried out from the time of delivery of expulsion orders to the actual passing of the Jews to Polish territory. The work is divided into five parts describing the problem in chronological order. The first part tells about the reasons that led to the expulsion of Jews from German territory. Then speaks about the activities of the Nazi administration in the delivery of orders for the ex-

68 K. Jonca, Noc Kryszta³owa..., s. 117–119. 69 Wnocyz9na10listopada rozpoczê³a siê, zainicjowana przez w³adzê, akcja wymierzona we wszystkich ¯ydów na terenie Rzeszy. Od iloœci szk³a, jakie le¿a³o na ulicach nastêpnego ranka, wydarzenia te znane s¹ pod nazw¹ Nocy Kryszta³owej. Wówczas to podpalano i demolowano sklepy i magazyny ¿ydowskich w³aœcicieli, domy mieszkalne, szko³y, siedziby ¿ydowskich gmin wyznaniowych, przede wszystkim jednak obiekty kultu religijnego – synagogi, domy modlitwy, domy pogrzebowe, profanowano cmentarze ¿ydowskie. Dziesi¹tki tysiêcy ¯ydów napadano i ter- roryzowano w ich mieszkaniach, zniewalano i bito. Kilkadziesi¹t osób zamordowano w czasie ekscesów. K. Jonca, Noc Kryszta³owa..., s. 128–129.

137 pulsion of Polish Jews, arresting them and delivered to the transports.. The third part describes the trip and the situation on the Polish border. Later, there were pre- sented the information about the number of expelled and their location on the ter- ritory of the country. The last, fifth section deals with reactions to the expulsion in Poland and abroad. The article is revealing, becouse its is based largely on the archival resources of Polish Foreign Office held in the Archiwum Akt Nowych (Archives of Modern Re- cords) in Warsaw and eyewitness testimony.

138 DOM ¯O£NIERZA POLSKIEGO W KRAKOWIE. Z DZIEJÓW DZIA£ALNOŒCI KULTURALNO- -OŒWIATOWEJ W ARMII II RZECZYPOSPOLITEJ

PRZEMYS£AW WYWIA£*

Jednym z podstawowych zadañ wojska II Rzeczypospolitej – obok wyszko- lenia ¿o³nierza – by³a praca oœwiatowo-kulturalna, szczególnie w kontekœcie du¿ego poziomu analfabetyzmu wœród poborowych oraz du¿ej liczby ¿o³nierzy, pochodz¹cych z mniejszoœci narodowych, czêsto negatywnie nastawionych do pañstwowoœci polskiej i s³u¿by w polskim wojsku. Oœrodkami pracy kultu- ralno-oœwiatowej by³y œwietlice pu³kowe z czytelniami, a na wiêksz¹ skalê dzia³alnoœæ t¹ prowadzono w Domach ¯o³nierza Polskiego. 22 marca 1923 roku na ³amach „Polski Zbrojnej” opublikowano artyku³ gen. Józefa Czikiela, dowódcy Okrêgu Korpusu nr V w Krakowie, pt. „O Domy ¯o³nierza”. Gen. Czikiel proponowa³ – w kontekœcie dyskusji na temat form upamiêtnienia czynów ¿o³nierskich – tworzenie „¿ywych” oœrodków wiedzy i kultury. Niemal natychmiast apel ten popar³a redakcja gazety, a potem te¿ m.in. Zarz¹d G³ówny Polskiego Bia³ego Krzy¿a i w³adze naczelne Komitetów Opieki nad ¯o³nierzami1. Pierwszym Domem ¯o³nierza utworzonym po apelu gen. Czikiela by³ Dom w Modlinie, gdzie na siedzibê zaadaptowano ju¿ ist- niej¹cy gmach, jednak pierwszym w ca³oœci wybudowanym sta³ siê Dom w Krakowie. Z inicjatywy gen. Czikiela ju¿ w kwietniu 1923 roku powo³ano w Krakowie Komitet Budowy Domu ¯o³nierza. Inicjatywê wspar³o zarówno wojsko, jak i miejscowe spo³eczeñstwo, m.in. mieszkañcy Krakowa i pobliskich miejscowo-

* Przemys³aw Wywia³ – magister historii. Doktorant Zak³adu Historii Powszechnej Najnowszej na Wydziale Historii Uniwersytety Jagielloñskiego. 1 S. Piekarski, Domy ¯o³nierza Polskiego, Warszawa 1997, s. 62–63.

139 œci: Podgaja, Bochni, Wieliczki, Wadowic, Chrzanowa, Oœwiêcimia, Myœlenic, Miechowa, Olkusza czy Bêdzina. Przekazywano nie tylko pieni¹dze, ale i kosz- townoœci. W przyjêtym regulaminie przewidziano nastêpuj¹cy sposób upamiêt- nienia ofiarodawców: – Ofiarodawca (gmina, osoba, instytucja), który wp³aci 5 mln marek krako- wskich, bêdzie uhonorowany tablic¹ wmurowan¹ w œcianê D¯P, – Ofiarodawca, który przeka¿e 2 mln marek, bêdzie wpisany do „Z³otej Ksiê- gi” D¯P, – Osoba wp³acaj¹ca 500 tys. marek zostanie wpisana w poczet honorowych cz³onków-za³o¿ycieli Domu, – Osoba, która wp³aci 100 tys. marek, zostanie wpisana w poczet jego cz³on- ków za³o¿ycieli. Mimo du¿ej ofiarnoœci kadry wojskowej i ludnoœci cywilnej, szukano najtañ- szych rozwi¹zañ architektonicznych. Projekt teatru zak³ada³ powstanie budyn- ku prostok¹tnego o d³ugoœci 62 m i szerokoœci 21 m w miejscu dotychczasowej uje¿d¿alni wojskowej przy ul. Lubicz 48. Budynek w szczycie stropu mia³ mieæ a¿ 11 m wysokoœci. Ca³oœæ inwestycji bez wyposa¿enia mia³a kosztowaæ, po przeliczeniu marek „galicyjskich” na walutê polsk¹, oko³o 360 tys. z³. Do po³owy 1924 roku zdo³ano zebraæ blisko 287 tys. z³, po up³ywie kolejnych dwu- nastu miesiêcy zebrany maj¹tek D¯ wynosi³ ju¿ 450 tys. z³2. Sk³adki zbierano m.in. wœród ¿o³nierzy krakowskiego garnizonu, dla któ- rych przecie¿ Dom budowano. Ju¿ w kwietniu 1923 r. szeregowi 1 pu³ku wojsk kolejowych z³o¿yli na ten cel 199 550 Mkp3, Kadry Kompanii Parkowej Okrêgo- wego Zak³adu Uzbrojenia nr V – 263 806 Mkp, Okrêgowego Zak³adu Munduro- wego nr V – 44 123 Mkp 20 fenigów, kompanii sztabowej DOKV – 44 652 Mkp4. Potem wp³ywa³y kolejne datki. Kierownictwo budowy D¯P stanowili: – kierownik – in¿. pp³k Stanis³aw Paszkowski, – doradca i architekt – kpt. rez. in¿. Adolf Siodmak, – pomocnik kierownika – kpt. Stefan Hojarski, – majster g³ówny – sier¿. szt. Jaœko5. Ju¿ 4 listopada 1923 roku oddano do u¿ytku czêœæ Domu ¯o³nierza. Poœwiêce- nia obiektu dokona³ ks. gen. Piotr Niezgoda, szef duszpasterstwa Okrêgu, po czym przemówienie wyg³osi³ gen. Czikiel. Nastêpnie g³os zabrali mjr Piotrow- ski i kpr. Klimek z 6 pu³ku artylerii polowej. Ten ostatni apelowa³ do kolegów,

2 S. Piekarski, Domy ¯o³nierza..., s. 72–73. 3 CAW, KG Kraków I.372.27.20, Rozkaz KOW Kraków, nr 88, 19 XI 1923. 4 CAW, KG Kraków I.372.27.20, Rozkaz KOW Kraków, nr 97, 30 IV 1923. 5 CAW, KG Kraków I.372.27.20, Rozkaz KOW Kraków, nr 128, 11 VI 1923.

140 aby wszyscy szeregowi jad¹cy na urlop zrzekli siê swoich poborów, sk³adaj¹c je na cel D¯P. Po przemówieniach nast¹pi³a zabawa przy muzyce orkiestry 6 pap6. 11 lipca 1925 roku odby³o siê uroczyste poœwiêcenie ca³ego (wczeœniej od- dawanego etapami) wzniesionego obiektu przez ks. gen. Niezgodê. Jeszcze tego samego dnia goœciem nowo otwartego D¯P by³ prezydent Stanis³aw Woj- ciechowski, któremu gospodarze wrêczyli na pami¹tkê album fotograficzny, obrazuj¹cy dzieje budowy placówki. Prezydent po zwiedzeniu obiektu powie- dzia³ m.in.: „Nie ma podobnie piêknego Domu ¯o³nierza w Polsce, poœwiêcone- go dla pracy kulturalno-oœwiatowej nad ¿o³nierzami”7. Jak donosi³ „¯o³nierz Polski”, D¯P w Krakowie „posiada piêkn¹ i du¿¹ salê. Nale¿y równie¿ do niego kilka przyleg³ych budynków parterowych o schlud- nym wygl¹dzie i sympatycznej szacie architektonicznej”. W g³ównej sali, która mog³a pomieœciæ tysi¹c osób, znajdowa³a siê scena. W drugim zaœ budynku mieœci³y siê czytelnia, sala do gier towarzyskich i herbaciarnia dla szeregowych garnizonu. W budynku trzecim znajdowa³o siê ognisko podoficerów garnizonu z czytelni¹, bibliotek¹ itp. By³a tu równie¿ biblioteka D¯P i wartownia. Do D¯P nale¿a³y tak¿e dwie krêgielnie normalne i jedna tzw. rosyjska oraz olbrzymia weranda przeznaczona na tañce i ró¿ne zabawy w porze letniej. Urz¹dziæ D¯P mo¿na by³o dziêki licznym ofiarodawcom, w tym oficerom, podoficerom i sze- regowcom tutejszego garnizonu oraz pracownikom cywilnym zatrudnionym w wytwórniach wojskowych. W D¯P odbywa³y siê odczyty dla podoficerów i szeregowców oraz wystawiano sztuki teatralne w ka¿d¹ niedzielê i œwiêta. Organizowano równie¿ wieczory muzykalno-wokalne i obchody rocznic, „s³owem wszystko co kszta³ci serce i duszê ¿o³nierza”. W D¯P ka¿dy szeregowy móg³ bezp³atnie korzystaæ z licznych gier i zabaw, ponadto móg³ otrzymaæ skro- mny posi³ek. W ci¹gu niespe³na dwuletniej pracy urz¹dzono tu: 45 wyk³adów naukowych, 52 przedstawienia teatralne, 22 przedstawienia kinematograficz- ne, 5 obchodów rocznic patriotycznych, 6 wieczorów humoru, 6 koncertów, 2 zawody sportowe, 23 bale taneczne, 6 biesiad wigilijnych i wydano oko³o 7000 podwieczorków. Korzysta³o w tym czasie z widowisk i koncertów ponad 100 tys. szeregowych. „Wskazane cyfry najlepiej œwiadcz¹, jak wa¿n¹ placówk¹ jest Dom ¯o³nierza Polskiego w Krakowie i jak szczytnie spe³nia swe zadanie, wy- chowuj¹c nasz¹ braæ ¿o³niersk¹ na dzielnych ¿o³nierzy i dobrych obywateli” – podkreœla³ korespondent „¯o³nierza Polskiego”8. 20 grudnia 1925 roku zosta³a oddana do u¿ytku szeregowym garnizonu czytelnia i herbaciarnia D¯P9.

6 Otwarcie pierwszego „Domu ¯o³nierza” w Krakowie, „¯o³nierz Polski”, nr 46, 11 XI 1923, s. 17. 7 S. Piekarski, Domy ¯o³nierza...,s.73. 8 „Dom ¯o³nierza Polskiego” w Krakowie, „¯o³nierz Polski”, nr 15, 11 IV 1926, s. 234. 9 CAW, 5 dak I.322.39.2, Rozkaz nr 3, 5 I 1926.

141 Na pocz¹tku 1926 roku na terenie przylegaj¹cym do D¯P utworzono kort tenisowy i boisko rekreacyjne10. 17 lutego 1936 roku uruchomiono w D¯P kino dŸwiêkowe. By³o ono czyn- ne od poniedzia³ku do pi¹tku. Wyœwietlano dwa seanse dziennie: o godz. 18.00 i 20.00 (o godz. 18.00 g³ównie dla szeregowych, natomiast o godz. 20.00 dla ofi- cerów, podoficerów i ich rodzin)11. Dom ¯o³nierza Polskiego by³ czynny codziennie (oprócz sobót) od godz. 14.00. Garnizonowy oficer inspekcyjny pe³ni³ s³u¿bê w D¯P codziennie (z wyj¹tkiem sobót) w godz. 13.00–19.00. Zajêcia odbywa³y siê w trzech gru- pach12. W listopadzie 1923 roku w ramach pracy oœwiatowo-kulturalnej z ¿o³nie- rzami krakowskiego garnizonu w D¯P prowadzono zajêcia z nastêpuj¹cych przedmiotów: jêzyk polski, geografia, historia, przyroda, etyka spo³eczna, upra- wa roli, ogrodnictwo, sadownictwo, spó³dzielczoœæ, œpiew, muzyka, obchody patriotyczne, teatr, kino, wycieczki, gry i zabawy, obrazy, czasopisma, bibliote- ka. W wyk³adach szeregowi brali udzia³ w trzech grupach. Grupê pierwsz¹ sta- nowili ¿o³nierze 5. pu³ku saperów, kompanii sztabowej DOK V, 20. pu³ku pie- choty, baonu balonowego, kompanii telegraficznej lokalnej, zak³adu leczniczo- -szkolnego, Szpitala koni, Okrêgowego Zak³adu Uzbrojenia, 5. dywizjonu samochodowego, III. batalionu 12. pu³ku piechoty. Grupa druga obejmowa³a 5. dywizjon taborów, 6. pu³k artylerii polowej, 2. pu³k lotniczy, III. batalion 16. pu³ku piechoty, 5. dywizjon ¿andarmerii, 5. batalion sanitarny, kierownictwo Parku i Wydzia³u Wojsk Kolejowych, Zapas Koni DOK V, Okrêgowy Zak³ad Go- spodarczy nr V. W sk³ad trzeciej grupy wchodzili natomiast ¿o³nierze 8. pu³ku u³anów, 5. pu³ku artylerii ciê¿kiej, Wojskowego S¹du Okrêgowego, 5. batalionu telegraficznego, Szpitala Okrêgowego nr V, 1. pu³ku wojsk kolejowych, 21. pu³ku artylerii polowej, Okrêgowego Zak³adu Mundurowego nr V, Stacji go³êbi pocztowych. Na wyk³ady przyprowadzali szeregowych oficerowie w zwartych oddzia³ach. Po wyk³adzie ¿o³nierze mogli skorzystaæ z biblioteki Domu ¯o³nie- rza, zagraæ w krêgle, szachy, warcaby itp., poczytaæ czasopisma, obejrzeæ przed- stawienie kinematograficzne lub koncert, pisaæ listy. W ka¿d¹ niedzielê, szere- gowych wracaj¹cych z nabo¿eñstwa, oprowadzano po Krakowie13. Przyk³adowo program zajêæ oferowanych przez D¯P w listopadzie 1923 roku przedstawia³ siê nastêpuj¹co:

10 S. Piekarski, Domy ¯o³nierza...,s.73. 11 CAW, 5 pac, I.322.52.31, Rozkaz dzienny nr 38, 15 II 1936. 12 CAW, DOKV 371.5.27, Podzia³ godzin dla „Domu ¯o³nierza Polskiego” na miesi¹c listopad 1923 roku. 13 CAW, DOKV 371.5.27, Program pracy oœwiatowo-kulturalnej krakowskiego garnizon. Komitetu Opieki nad ¿o³nierzem w listopadzie 1923 roku w Domu ¯o³nierza Polskiego przy ul. Mogilskiej 4.

142 – 1 XI – ogólny porz¹dek, przygotowanie sceny i kulis do przedstawienia na 4 XI, – 2 XI – bufet i czytelnie otwarte od godz. 14.00, – 3 XI – zamkniête, – 4 XI – tañce, muzyka 1. pu³ku wojsk kolejowych; przedstawienie teatralne „Wigilia œw. Andrzeja”, – 5 XI – dr Ignacy Chrzanowski – Rozwój pisma, znaczenie klasztorów; dr Jan £oœ – Uniwersytet, Kopernik, D³ugosz; przedstawienie kinematograficzne, – 6 XI – dr A. Mikulski – Rozwój pisma, znaczenie klasztorów, Uniwersytet, Kopernik, D³ugosz; chór garnizonowy; przedstawienie kinematograficzne, – 7 XI – dr Adam Matuszek, dr Adam G¹tkiewicz – Ziemia, l¹dy, morza, kli- mat, fauna, flora; przedstawienie kinematograficzne – 8 XI – dr Micha³ Gra¿yñski – Ziemia, l¹dy, morza, klimat, fauna, flora; Wallek-Walewski – Koncert. Wyk³ad i odegranie utworów Moniuszki, – 9 XI – dr W³adys³aw Konopczyñski, dr Piotr Florczyk – Rozwój ludzkoœci, szczepy romañski, germañski, s³owiañski, S³owianie. Budowa Pañstwa Polskiego; przedstawienie kinematograficzne, – 10 XI – ogólne czyszczenie i porz¹dek, kontrola inwentarza; przygotowanie sceny, próba teatralna, – 11 XI – tañce, muzyka 20 pp; przedstawienie teatralne „Wigilia œw. Andrze- ja”, – 12 XI – dr Roman Grodecki – Rozwój ludzkoœci, szczepy romañski, germañ- ski, s³owiañski, S³owianie. Budowa Pañstwa Polskiego; przedstawienie te- atralne „Wigilia œw. Andrzeja”, – 13 XI – dr Konstanty Zakrzewski, dr Wac³aw Sobieski – O barwach, kszta³tach, zwierzêta i ptactwo domowe, psy sanitarne-meldunkowe; przedstawienie kinematograficzne, – 14 XI – dr Walerian Klecki – O barwach, kszta³tach, zwierzêta i ptactwo do- mowe, psy sanitarne-meldunkowe; przedstawienie kinematograficzne; chór garnizonowy, – 15 XI – dr Julian Gertler – Podstawy wspó³¿ycia ludzi; przedstawienie kine- matograficzne; gry i zabawy, – 16 XI – dr Franciszek Wajda – Podstawy wspó³¿ycia ludzi; przedstawienie kinematograficzne; gry i zabawy, – 17 XI – sprz¹tanie, zamkniête, – 18 XI – tañce, muzyka 8 pu³k; dr Józef Reiss – Koncert. Wyk³ad i odegranie utworów Moniuszki, – 19 XI – dr Boles³aw Czuchajowski – Etyka. Podstawy wspó³¿ycia ludzi; chór garnizonowy; przedstawienie kinematograficzne,

143 – 20 XI – dr Kazimierz Rogowski – Uprawa roli, ogrodnictwo i sadownictwo. Zak³adanie ogródka, przekopywanie ziemi, drogi, grzêdy; przedstawienie kinematograficzne, – 21 XI – Józef Lorenc – Uprawa roli, ogrodnictwo i sadownictwo. Zak³adanie ogródka, przekopywanie ziemi, drogi, grzêdy; przedstawienie kinemato- graficzne, – 22 XI – dr Kazimierz Raupert – Uprawa roli, ogrodnictwo i sadownictwo. Zak³adanie ogródka, przekopywanie ziemi, drogi, grzêdy; przedstawienie kinematograficzne, – 23 XI – dr Albin ¯abiñski – Wspó³dzielczoœæ. Wyniki pracy w pojedynkê i w gromadzie; przedstawienie kinematograficzne; gry i zabawy, – 24 XI – zamkniête, sprz¹tanie, – 25 XI – tañce, muzyka 6 pap; przedstawienie teatralne „Noc w Belwederze”, – 26 XI – dr Stefan Purzycki – Wspó³dzielczoœæ. Wyniki pracy w pojedynkê i w gromadzie; przedstawienie teatralne „Noc w Belwederze”, – 27 XI – Mieczys³aw Pasakas – Spó³dzielczoœæ. Wyniki pracy w pojedynkê i w gromadzie; przedstawienie kinematograficzne; gry i zabawy, – 28 XI – dr Kazimierz Lubecki – Obchody patriotyczne. Powstanie listopado- we 1831; chór garnizonowy; przedstawienie kinematograficzne, – 29 XI – dr Weiner – Obchody patriotyczne. Powstanie listopadowe 1831; Antoni Issepi – Wieczorek muzykalno-wokalny (odegranie utworów Mo- niuszki), – 30 XI – dr Julian Lederem – Obchody patriotyczne. Powstanie listopadowe 1831; przedstawienie teatralne „Noc w Belwederze”14. Ju¿ 15 sierpnia 1924 roku urz¹dzono w du¿ej sali obiektu garnizonowe Œwiêto ¯o³nierza. Kino po raz pierwszy pokaza³o film pt. „Cud nad Wis³¹”, a po projekcji odby³a siê zabawa ¿o³nierska, podczas której wszystkim szeregowym wrêczono podarki zebrane wczeœniej przez Komitet Obywatelski15. 5 stycznia 1924 roku w D¯P urz¹dzono, staraniem Komitetu Opieki nad ¯o³nierzem i Ko³a Pañ Towarzystwa Szko³y Ludowej, „prosforê”, czyli wigiliê dla ¿o³nierzy wyznania prawos³awnego i greckokatolickiego. Do sto³ów pokry- tych zieleni¹ zasiad³o kilkuset ¿o³nierzy polskich greko-katolików i prawos³aw- nych. Wœród ¿o³nierzy zasiedli równie¿ zaproszeni goœcie, m.in. wojewoda Ko- walikowski, wiceprezydent Rolle, prof. Kumaniecki, ks. Kruszyñski, in¿. Sko³yszewski, radca Krupiñski, przedstawiciele tutejszej kolonii ruskiej, dele- gacja masarzy i Ko³o Pañ TSL, oraz wielu oficerów z gen. Dziewianowskim

14 CAW, DOKV 371.5.27, Podzia³ godzin dla „Domu ¯o³nierza Polskiego” na miesi¹c listopad 1923 roku. 15 S. Piekarski, Domy ¯o³nierza...,s.74.

144 i gen. Góreckim. Uroczystoœæ rozpocz¹³, przemówieniem w jêzyku ruskim, pro- boszcz tutejszej parafii grecko-katolickiej ks. Uruski, po czym ¿o³nierze odœpie- wali kilka kolêd. Po z³o¿eniu ¿yczeñ ¿o³nierzom przez prze³o¿onych i goœci nast¹pi³a wieczerza, na której podano tak¿e narodow¹ rusk¹ potrawê kutiê. ¯o³nierzy obdarzono ponadto struclami, papierosami oraz innymi podarunka- mi, a nastêpnie wziêli oni udzia³ w loterii fantowej. W czasie wieczerzy przygry- wa³a muzyka 20. pu³ku piechoty16. 27 grudnia 1924 roku zorganizowano op³atek dla ¿o³nierzy garnizonu. Do wspólnego sto³u zasiad³o 800 osób. Funkcjê gospodarza pe³ni³ bp Adam Stefan Sapieha. Jego goœæmi byli równie¿: wojewoda krakowski, wiceprezydent mia- sta i prezes miejscowego s¹du. Po kolacji m³odzie¿ IX Gimnazjum odegra³a ¿o³nierzom „Jase³kê” po³¹czon¹ z szopk¹ œwi¹teczn¹17. Op³atki dla ¿o³nierzy krakowskiego garnizonu odbywa³y siê równie¿ w kolejnych latach, np. 5 stycz- nia 1931 roku zorganizowa³y go Garnizonowy Komitet Opieki nad ¯o³nierzami i Zarz¹d D¯P18. 12 marca 1933 roku, z okazji ¿ydowskiego œwiêta Purim, po nabo¿eñstwie w synagodze, ¿o³nierze ¿ydowscy przeszli do Domu ¯o³nierza, gdzie otrzymali okolicznoœciowe podarunki. Nastêpnie zespó³ D¯P odegra³ dla nich komediê, a zespó³ teatru ¿ydowskiego skecz19. W dniu 27 maja 1935 roku w godzinach 13.00–14.00 w D¯P wyœwietlano film z uroczystoœci pogrzebowych Marsza³ka Pi³sudskiego w Warszawie i Kra- kowie dla oficerów, podoficerów i szeregowych oraz urzêdników i pracowni- ków cywilnych 2. plutonu20. W D¯P organizowano tak¿e akademie i uroczystoœci z okazji najwa¿niej- szych œwi¹t pañstwowych. W przeddzieñ Œwiêta Niepodleg³oœci w 1930 r., 10 li- stopada, zorganizowano uroczyste obchody w D¯P po³¹czone z ods³oniêciem p³askorzeŸby Józefa Pi³sudskiego21. Z okazji Œwiêta Niepodleg³oœci w 1938 roku, 10 listopada, odby³a siê tutaj akademia dla ¿o³nierzy, przygotowana przez Stowarzyszenie Oœwiatowo-Kulturalne Pracowników Fizycznych Administra- cji DOK V, a nastêpnego dnia przedstawienia dla ¿o³nierzy i rodzin wojsko- wych22.

16 Uroczystoœæ „prosfory”, urz¹dzona dla ¿o³nierzy wyznania grecko-kat. i prawos³awnego w „Domu ¯o³nierza Polskiego” w Krakowie, „¯o³nierz Polski”, nr 4, 27 I 1924, s. 16. 17 S. Piekarski, Domy ¯o³nierza...,s.74. 18 CAW, 8 pu³, I.321.8.12, Rozkaz dzienny nr 3, 5 I 1931. 19 CAW, 20 pp, I.320.20.5, Rozkaz dzienny nr 54, 10 III 1933. 20 CAW, 2 plot, I.323.2.6, Wyœwietlanie filmu z uroczystoœci pogrzebowych I Marsza³ka Polski, 25 V 1935. 21 CAW, 20 pp, I.320.2, Rozkaz dzienny nr 245, 8 XI 1930. 22 CAW, 20 pp I.320.20.12, Uroczystoœci w zwi¹zku z XX-letni¹ rocznic¹ Odzyskania Niepod- leg³oœci, Dodatek do Rozkazu Dziennego nr 248z9XI1938.

145 Organizowano tak¿e obchody wielkich rocznic. 26 wrzeœnia 1925 roku w D¯P odby³a siê w uroczysta akademia z okazji 900. rocznicy koronacji Bo- les³awa Chrobrego23, 29 listopada 1930 roku, w setn¹ rocznicê wybuchu po- wstania listopadowego, w D¯P odby³y siê uroczyste obchody tego dnia24. Podobne imprezy odbywa³y siê przy okazji œwi¹t pu³kowych. Przyk³adowo 16 maja 1931 roku, z okazji œwiêta 5 dywizjonu samochodowego, w D¯P odby³o siê bezp³atne przedstawienie dla szeregowych25. 8 maja 1932 roku, w dzieñ œwiêta 5 batalionu saperów, o godz. 13.00 odby³ siê wspólny obiad ¿o³nierski, a nastêpnie zespó³ amatorski baonu odegra³ na scenie D¯P dla szeregowych ba- onu sztukê „K³opoty pana Z³otopolskiego”. Po przedstawieniu w rotundzie D¯P odby³a siê zabawa dla szeregowych i ich goœci26. 16 czerwca 1934 roku, z okazji œwiêta 5. dywizjonu artylerii konnej, w D¯P wyœwietlono film dla szere- gowych tej jednostki27. 12 czerwca 1937 roku odby³ siê w D¯P konkurs dwunastu orkiestr wojsko- wych garnizonu krakowskiego28. 13 czerwca 1937 roku, z okazji dnia spó³dzielczoœci, w rotundzie D¯P zor- ganizowano zabawê ¿o³niersk¹29. 18 marca 1938 roku, z okazji imienin dwóch Marsza³ków Józefa Pi³sud- skiego i Edwarda Rydza-Œmig³ego, w D¯P wyœwietlono dla pracowników cywil- nych administracji wojskowej film „Bohaterowie Sybiru”30. D¯P sta³ siê tak¿e podstawowym miejscem dzia³alnoœci Okrêgowego Ko³a Towarzystwa Wiedzy Wojskowej, którego akcje odczytowe by³y adresowane za- równo do kadry zawodowej, jak i szeregowych ¿o³nierzy. W ka¿dy czwartek od- bywa³y siê równie¿ wyk³ady profesorów Uniwersytetu Jagielloñskiego31. Na terenie Domu ¯o³nierza dzia³a³ tak¿e Polski Bia³y Krzy¿. 7 lutego 1937 roku ¿o³nierze garnizonu urz¹dzili tutaj, przy wsparciu PBK, zabawê, której do- chód przeznaczony by³ na pomoc zimow¹ dla bezrobotnych32.

23 CAW, 6 pal I.322.6.4, Rozkaz pu³kowy nr 221, 23 IX 1925. 24 CAW, 20 pp, I.320.20.2, Rozkaz dzienny nr 260, 27 XI 1930. 25 CAW, 5. dywizjon samochodowy I.324.41.3, Szczegó³owy program obchodu Œwiêta 5 Dywizjonu Samochodowego w Krakowie, 1931. 26 J.W., Œwiêto 5 bataljonu saperów, „Wiarus”, nr 24, 12 VI 1932, s. 482–483. 27 CAW, 5 dak, I.322.39.11, Organizacja Œwiêta Dyonu w dniu 15 VI 1934 r., Za³¹cznik do rozkazu dziennego nr 133, 13 VI 1934. 28 CAW, 5 pac I.322.34, Rozkaz dzienny nr 129, 10.06.1937. 29 Ibidem. 30 CAW, KG Kraków I.372.27.57, Rozkaz nr 25 Komendy Garnizonu Kraków, 14 III 1938. 31 T. Niwiñski, Twierdza polskiego ducha, „Wiarus”, nr 12, 19 III 1933, s. 240–241; S. Piekarski, Domy ¯o³nierza..., s. 75. 32 CAW, 5 dak, I.322.39.17, Rozkaz nr 27, 5 II 1937.

146 W D¯P zorganizowano równie¿ specjalny bal, z którego dochód przezna- czono na odbudowê koœcio³a garnizonowego im. œw. Agnieszki. Zebrano wów- czas oko³o 1,5 tys. z³33. W D¯P dzia³a³ zespó³ teatralny. Jak donosi³ „Wiarus”, „œwietny aktor i ar- tysta [Juliusz] Osterwa wyrazi³ siê, ¿e zespo³owi teatralnemu D¯P daæ tylko markê aktorów zawodowych, a graæ bêd¹ z powodzeniem na wszystkich sce- nach polskich”. Repertuar obejmowa³ dramat, komediê, farsê i wodewil. „Nie- zwykle niskie ceny miejsc umo¿liwiaj¹ wstêp do teatru wszystkim stanom, sil- na zaœ frekwencja publicznoœci, poza korzyœciami indywidualnemi, spe³nia cel wysoce obywatelski – daje mo¿noœæ utrzymania placówki, tak koniecznej dla wychowania ca³ych szeregów ¿o³nierzy”. W 1932 i 1933 roku najwiêksz¹ popu- larnoœci¹ cieszy³y siê: tragedia „Sêdziowie”, dramaty – „Chata za wsi¹”, „Kra- kowiacy i górale”, „Zaczarowane ko³o”, „Córka ga³ganiarzy”; operetka „Targ na dziewczêta”; z wodewilów – „Ma³¿eñstwo na próbê”, „Krowoderskie zuchy”, „Bia³e fartuszki”; komedie „Wierna kochanka” i „Wesele rezerwisty”; farsy „Hiszpañska mucha” i „Fruwaj¹ca dziewica”. „Wiarus” zauwa¿y³ równie¿, ¿e „nie zapomniano o milusiñskich – daj¹c im ca³y szereg bajek, przy wspó³udziale dziecinnego baletu”. W organizacji poranków muzycznych i akademii w teatrze nieocenione us³ugi D¯P odda³a prof. muzyki, Ludwika Grodzicka. Oprócz przedstawieñ teatralnych, które odbywa³y siê tylko w niedziele i dni œwi¹tecz- ne, w ci¹gu ca³ego tygodnia, w tej samej sali, odbywa³y siê seanse kinowe z udzia³em doborowej orkiestry salonowej. Zabawy taneczne by³y urz¹dzane w „rotundzie” tylko w niedziele i œwiêta, w karnawale zaœ równie¿ w soboty wieczorem. Z wiêkszych zabaw urz¹dzano Sylwester i bal reprezentacyjny kor- pusu podoficerskiego garnizonu. W 1932 roku na 135 przedstawieniach by³o obecnych: oficerów i podoficerów – 8393, szeregowych – 27 262, osób cywil- nych – 27 193; na 361 seansach kinowych: oficerów i podoficerów – 19 499, sze- regowych – 35 402, osób cywilnych – 17 791; na 70 zabawach: szeregowych – 6976, osób cywilnych – 15 06234. Dyrektorami teatru D¯P byli por. Karol Rin- gler, Józef Sosnkowski i Jan Dobies³aw. W latach 30. instytucja ta by³a ju¿ pó³zawodowa, zatrudniaj¹c 30 artystów maj¹cych sezonowe anga¿e. Jak pod- kreœla Stanis³aw Piekarski w swojej monografii Domów ¯o³nierza, „dziœ trudno w to uwierzyæ, ale wówczas wojskowa placówka by³a w Krakowie teatrem naj- lepiej prosperuj¹cym. Nawet Teatr Miejski im. S³owackiego nie móg³ siê z ni¹ równaæ”35.

33 Wojskowe wiêzienie œledcze nr 5, „Wiarus”, nr 12, 19 III 1933, s. 255–256. 34 „Dom ¯o³nierza Polskiego” w Krakowie, „Wiarus” nr 12, 19 III 1933, s. 242–243. 35 S. Piekarski, Domy ¯o³nierza..., s. 75–76.

147 Z histori¹ D¯P w Krakowie jest zwi¹zana te¿ inicjatywa utworzenia na Wa- welu Muzeum Piechoty i Kawalerii. Odpowiedzialny za to komitet dzia³a³ w³aœ- nie w budynku przy ul. Lubicz 4836. W latach 1932–1933 powsta³a inicjatywa ufundowania „Sali Honorowej Piechoty na Wawelu”. Po udzieleniu zgody przez Pi³sudskiego utworzono ko- mitet honorowy z gen. Kazimierzem Sosnkowskim na czele oraz wykonawczy z gen. Aleksandrem Narbut-£uczyñskim jako przewodnicz¹cym. Na apel komi- tetu do akcji odnowienia sal piechoty przyst¹pi³y wszystkie oddzia³y i szko³y piechoty. Komitet wykonawczy, wspólnie z kierownikiem odbudowy Wawelu prof. Adolfem Szyszko-Bohuszem, postanowi³ odnowiæ dwie sale: dawn¹ Se- natorsk¹ przeznaczon¹ na cele reprezentacyjne oraz drug¹ – mniejsz¹. Obie sale mieœci³y siê na drugim piêtrze w pó³nocnym skrzydle zamku. Koszt odnowienia i urz¹dzenia tych sal wynosi³ ok. 400 000 z³. Na tê sumê z³o¿y³y siê dobrowolne sk³adki wp³acane w latach 1934–1936 przez oficerów i podoficerów s³u¿by sta³ej, rezerwy i stanu spoczynku, jak równie¿ szeregowych ¿o³nierzy odby- waj¹cych s³u¿bê czynn¹. Odnowione sale mia³y zawieraæ emblematy i pami¹tki symbolizuj¹ce historiê walk piechoty. W sali wiêkszej – Senatorskiej – ustawio- no osiem kolumn alabastrowych z wyrytymi na nich nazwami oddzia³ów i formacji piechoty polskiej z lat 1914–1920, wed³ug ówczesnej organizacji. Na kolumnach by³y wyryte równie¿ nazwy pobojowisk z wojen 1914–1918 i 1918–1920. Wewn¹trz kolumn alabastrowych umieszczono urny z ziemi¹ po- bran¹ przez oddzia³y i formacje z ich w³asnych pobojowisk. W sali Senatorskiej – najwiêkszej na Wawelu – umieszczono „Ho³d Pruski” Jana Matejki i kilkana- œcie kopii chor¹gwi zdobytych pod Grunwaldem. W sali znalaz³ siê napis: „Sala Senatorska zamku królewskiego na Wawelu w Krakowie odnowiona kosztem ofiarnem piechoty polskiej w czasie od 1.XII.1934 do 1.XII.1936 roku”. W ma³ej sali ustawiono popiersie Marsza³ka. Sala ta nosi³a nazwê Sali Piechoty i by³a poœwiêcona wy³¹cznie pamiêci Marsza³ka Józefa Pi³sudskiego37. Projekt plano- wano ukoñczyæ do koñca 1936 roku, ale ostatecznie uda³o siê to dopiero w po³owie 1938 roku38. Podobnie kawalerzyœci otrzymali do urz¹dzenia dwie sale na Wawelu. Z inicjatywy gen. Adolfa Waraksiewicza, dowódcy Brygady Kawalerii Suwa³ki, i pp³k. dypl. Machalskiego, zawi¹za³ siê specjalny Komitet Muzeum Kawalerii na Wawelu pod przewodnictwem gen. Gustawa Orlicz-Dreszera. Przyst¹piono energicznie do pracy. Wy³oniono komitet wykonawczy z gen. Stanis³awem Grzmot-Skotnickim na czele i szybko pop³ynê³y na powy¿szy cel sta³e, miesiê-

36 Ibidem, s. 76. 37 Ksiêga chwa³y piechoty, red. E. Quirinia, Warszawa 1937–1939, s. 360–361. 38 S. Piekarski, Domy ¯o³nierza...,s.76.

148 czne sk³adki ze wszystkich pu³ków kawalerii. Sanktuarium Jazdy Polskiej mia³o obejmowaæ „zabytki chwa³y wojennej”, w tym trofea spod Chocimia, Wiednia i Kircholmu, chor¹gwie, zbroje itd., oraz urny alabastrowe z ziemi¹ z pól bitewnych, rozs³awionych czynami polskiej kawalerii. Kawaleria ze swych sk³adek odnawia³a dwie sale: jedn¹ przy schodach g³ównych oraz drug¹, tzw. „salê srebrn¹ o czterech s³upach”39. Prace konserwatorskie zakoñczono tutaj na pocz¹tku 1939 roku. W konkursie na zagospodarowanie wnêtrz obu pomiesz- czeñ wybrano ostatecznie projekt prof. Kowarskiego. Ca³kowite zakoñczenie prac w salach kawalerii planowano na 1943 rok40. Dom ¯o³nierza Polskiego odgrywa³ bardzo wa¿n¹ rolê w kszta³ceniu obywatelskim m³odych ¿o³nierzy, ich rozwoju kulturalnym, uœwiadomieniu narodowym i pañstwowym. Tutaj – zgodnie z zasad¹, ¿e nikt nie powinien wyjœæ z wojska jako analfabeta – poborowi mogli nauczyæ siê pisaæ i czytaæ. W D¯P ¿o³nierzom zapewniono równie¿ mo¿liwoœæ kulturalnego spêdzenia wolnego czasu i odpoczynku, w postaci pokazów filmowych, przedstawieñ teatralnych, odczytów, ale tak¿e zabaw. Placówka organizowa³a tak¿e – co bardzo wa¿ne w kszta³towaniu postaw patriotycznych i propañstwowych – obchody œwi¹t pañstwowych i rocznic wielkich wydarzeñ historycznych. Hojnoœæ i zaanga¿owanie w³adz cywilnych oraz samego spo³eczeñstwa Krakowa i okolic w budowê i urz¹dzanie tej placówki pokazywa³o jak du¿ym szacunkiem cieszy³o siê wojsko i na jak du¿e wsparcie móg³ liczyæ ¿o³nierz ze strony spo³eczeñstwa. Takie akcje, jak choæby inicjatywa ufundowania sal piechoty i kawalerii na Wawelu, s¹ dowodem na to, ¿e D¯P jako placówka oœwiatowo-kulturalna odgrywa³ du¿¹ rolê nie tylko w ¿yciu wojska, ale równie¿ i miasta.

The House of a Polish Soldier in Cracow. The history of the Second Polish Republic army’s cultural and educational activity (Summary)

One of the main tasks of the Polish Army during the time of the Second Polish Republic was educational and cultural work, which was vital due to the high level of illiteracy among the recruits and the big number of soldiers from ethnic minori- ties, often with negative attitude towards the Polish State and the service in the Pol- ish army. Regimental common rooms with libraries were the centres of the cultural and educational work. The activities on a larger scale were done in the Polish Sol-

39 Ten., Sanktuarium Jazdy Polskiej, „Wiarus”, nr 12 z 19 III 1933, s. 241–242. 40 S. Piekarski, Domy ¯o³nierza...,s.77.

149 dier Houses. At the initiative of General Józef Czikiel, as early as in April 1923, there was established the first Poland’s Building Soldier House Committee. Part of it was opened on 4 November, 1923. Within the framework of the cultural and educa- tional work with the soldiers from the Cracow’s garrison, as early as in November 1923 there were classes conducted. There were Polish, Geography, History, Science, Social Ethics, Agriculture, Gardening, Fruit-Growing, Cooperatives, Singing and Music classes, as well as patriotic commemorations, theatre, cinema, trips, games, paintings, magazines and a library. The activity of the Polish Soldier House was also open to Greek Orthodox, Orthodox and Jewish soldiers, the evidence of which was the arranging of their religious holidays. The Polish Soldier House also organized celebrations and ceremonies of major holidays. On the eve of Independence Day in 1930, 10 November, there were organized the commemorations in the Polish Sol- dier House with the unrevealing the low relief depicting Józef Pi³sudski. There were also commemorations of important anniversaries. On 26 September 1925, in the Polish Soldier House there was a celebration of the 900th anniversary of Boles³aw Chrobry’s coronation, on 29 November 1930, there were celebrations in the Polish Soldier House on the 100th anniversary of the outbreak of the November Uprising. In the Polish Soldier House there was also a dramatic society. In the years 1932–1933 the most popular plays were: the “Judges” tragedy, dramas – “A Cottage outside the Village”, “Cracow’s and the Mountain People”, “Enchanted Circle”, “The Daughter of Ragmen”; operetta – “Market for Girls”; of vaudeville – “Marriage on Trial”, “The Brave of Krowoderska Street” ,”The White Aprons”; comedies – “The Faithful Lover” and “The Wedding of a Reservist”; farce – “The Spanish Fly” and “The Flying Vir- gin”. In the 30’s the theatre in the Polish Soldier House was already a semi- professional institution, which employed 30 artists having a seasonal employment. The Polish Soldier House played a very important role in the civic education of young soldiers, in their cultural development and their national awareness. Here – in accordance to the rule, that nobody should leave the army as an illiterate – the re- cruits could learn how to write and read. The generosity and engagement of the civil authorities and the society of Cracow and the area in the construction, as well as in furnishing of this institution, showed how high esteem held the army and how much support could a soldier expect from the society.

150 KWESTIA LITEWSKA W POLSKIEJ MYŒLI POLITYCZNEJ NA PROGU ODZYSKANIA NIEPODLEG£OŒCI DO 1922 ROKU

JAN PIETRZAK*

Stosunki polsko-litewskie rozwija³y siê pocz¹wszy od XIII wieku. Wspól- ne losy obu pañstw rozpocz¹³ etap walk i najazdów. Po nim przysz³o po³¹czenie, najpierw przez uniê personaln¹, która z czasem przekszta³ci³a siê w realn¹. Pod koniec XVIII wieku utracono niepodleg³oœæ. I wojna œwiatowa przynios³a ze sob¹ myœli i szansê na odbudowê obu krajów. Po latach zaborów, ucisku i nie- woli oba pañstwa odrodzi³y siê. Polska myœl polityczna tamtego okresu prezen- towa³a bogaty zbiór koncepcji na u³o¿enie wzajemnych stosunków. Najciekawsze z nich bêd¹ przedmiotem niniejszego artyku³u. Upadek wielkich mocarstw przyniós³ przemeblowanie mapy Europy Œrodkowo-Wschodniej. Wi¹za³o siê to z wieloma lokalnymi konfliktami teryto- rialnymi. Jednym z nich by³ polsko-litewski konflikt o Wileñszczyznê, z jej g³ównym oœrodkiem – Wilnem. Historyczna stolica Wielkiego Ksiêstwa Litew- skiego wraz z przyleg³ymi terenami uleg³a przez wieki polonizacji. Zdecydowa- na wiêkszoœæ mieszkañców by³a narodowoœci polskiej i opowiada³a siê za w³¹czeniem tych terenów do odradzaj¹cego siê pañstwa polskiego. Z drugiej strony Litwini – niechêtni jakimkolwiek zwi¹zków z Polsk¹ – wysunêli bardzo roszczeniowy program terytorialny. Nie mia³ on charakteru etnicznego, wed³ug którego mia³a byæ odbudowana powojenna Europa, lecz historyczny1. Odrodzo- na Litwa mia³a sk³adaæ siê z guberni grodzieñskiej, suwalskiej, wileñskiej, ko- wieñskiej, litewskich czêœci guberni kurlandzkiej by³ego cesarstwa rosyjskiego

* Jacek Pietrzak – doktor nauk humanistycznych z zakresu historii. Adiunkt Instytutu Historii Uniwersytetu £ódzkiego. 1 L. Wyszczelski, Wilno 1918–1920, Warszawa 2008, s. 5.

151 oraz „litewskich Prus Wschodnich”. Takie ¿¹dania terytorialne zosta³y przed- stawione przez delegacjê litewsk¹ na Konferencji Pokojowej 24 marca 1919 roku2. Litwini szansê na odzyskanie niepodleg³oœci wi¹zali pocz¹tkowo z Impe- rium Rosyjskim. Jednak¿e pora¿ki na froncie wojennym spowodowa³y skiero- wanie orientacji wybitnie w stronê Niemiec. Podczas konferencji w Hadze, Lo- zannie i Bernie – Litwini g³osz¹ postulat odbudowy w³asnej pañstwowoœci oraz zerwanie wszelkich stosunków ³¹cz¹cych ich dotychczas z Polsk¹ i Rosj¹. Nie- mcy zapewniali o swej pomocy i obiecywali szerok¹ autonomiê dla Litwy, gdy- by ta znalaz³a siê w granicach pañstwa niemieckiego. Warunkiem sine qua non by³a zgoda na uniê celn¹, kolejow¹, militarn¹ i monetarn¹. We wrzeœniu 1917 roku powo³ano Tarybê (zwan¹ inaczej Rad¹ Krajow¹), bêd¹c¹ organem wyko- nawczym, która sw¹ dzia³alnoœæ rozpoczê³a od rezolucji g³osz¹cej niepodleg³oœæ Litwy ze stolic¹ w Wilnie. Zwrócono siê jednoczeœnie do Cesarstwa Niemieckie- go o opiekê i pomoc, a tak¿e realizacjê wymienionych wy¿ej unii3. Od tamtej pory Rada Krajowa podjê³a wiele dzia³añ maj¹cych na celu zdobycie uznania przez Niemcy niepodleg³ego pañstwa litewskiego. Ci z kolei ¿yczyli sobie, aby Litwa sta³a siê królestwem b¹dŸ ksiêstwem, z w³adc¹ saksoñskim lub pruskim na tronie. W marcu 1918 roku Litwa zosta³a uznana przez Niemców za niepod- leg³e pañstwo. Taryba tymczasem zdecydowa³a siê powo³aæ na tron ksiêcia Ura- cha, bêd¹cego hrabi¹ Wirtembergii, który mia³ zasi¹œæ na tronie jako Mendog II. Zakoñczenie dzia³añ wojennych, które nast¹pi³o wkrótce, przerwa³o uk³ada- nie siê Litwinów z Niemcami. Okres tworzenia siê pañstwowoœci pokaza³ jed- nak, ¿e Litwa jest gotowa „rzuciæ siê w objêcia” pañstwu niemieckiemu, aby tylko odci¹æ siê od wszelkich zwi¹zków z Polsk¹4. Rzutowaæ to bêdzie na sto- sunki polsko-litewskie przez ca³e dwudziestolecie miêdzywojenne. Konflikt miêdzy obydwoma stronami wielce interesowa³ równie¿ pañstwo radzieckie. O ile Niemcy chcieli powiêkszaæ swoje wp³ywy na Litwie i posiadaæ kolejn¹ formê nacisku na Polskê, aby ograniczy³a swe ¿¹dania wobec ziem by³ego zaboru pruskiego, to celem jaki przyœwieca³ bolszewikom, by³o szerzenie rewolucji na zachód. Droga ku Europejskiej Republice Rad bieg³a przez Wilno, które zosta³o przez Armiê Czerwon¹ zdobyte dwukrotnie5. W budz¹cej siê do niepodleg³oœci Polsce, przysz³oœæ polityczna litewskich ziem budzi³a du¿e zainteresowanie. Wynika³o to z tradycji historycznych i trak- towania tych terenów jako czêœci sk³adowych przedrozbiorowej Rzeczypospoli-

2 P. £ossowski, Stosunki polsko-litewskie 1918–1920, Warszawa 1966, s. 74. 3 Z. Budecki, Stosunki polsko-litewskie po wojnie œwiatowej 1918–1928, Warszawa 1928, s. 15. 4 Ibidem,s.16. 5 L. Wyszczelski, Wilno 1918–1920...,s.6.

152 tej, jak równie¿ z racji s¹siedztwa ze zwartym polskim obszarem i zamieszkiwa- nia na nim du¿ej liczby ludnoœci rdzennie polskiej6. Udana ofensywa wojsk Cesarstwa Niemieckiego na froncie wschodnim w 1915 roku rozbudzi³a nadzieje na trwa³e wy³¹czenie tych terenów z pañstwo- woœci rosyjskiej. W polskiej myœli politycznej pojawi³o siê mnóstwo idei, które nawi¹zywa³y g³ównie do koncepcji federacyjnych i inkorporacyjnych. Jeden z czo³owych aktywistów polskich tamtych czasów, póŸniejszy prezes Ligi Pañ- stwowoœci Polskiej – Micha³ £empicki, przedstawi³ propozycjê olbrzymiej fede- racji Finów, Estoñczyków, £otyszy, Litwinów, Polaków, Bia³orusinów i Rusi- nów. Mia³a ona ogarn¹æ obszar miêdzy Morzem Ba³tyckim a Czarnym. Licz¹ca 50 milionów mieszkañców stanowi³aby ochronê zachodu Europy przed Impe- rium Rosyjskim7. Józef D¹browski8 ukaza³ projekt pañstwa polskiego po³¹czo- nego z odrestaurowanym Wielkim Ksiêstwem Litewskim i Kurlandi¹. Odbudo- wana Rzeczypospolita wraz z pañstwami ba³kañskimi, skandynawskimi i Wêgrami stanowi³aby blok pañstw skierowany przeciwno Rosji9. Ci¹g³e pod- kreœlanie roli zapory chroni¹cej przed pañstwem rosyjskim wynika³o z koniecz- noœci uwzglêdniania interesów pañstw centralnych10. Witold Jodko-Narkie- wicz11 przedstawi³ Niemcom propozycjê utworzenia pañstwa polskiego z wchodz¹cymi w jego sk³ad ziemiami bia³orusko-litewskimi. Zwróci³ uwagê na du¿¹ liczbê ludnoœci polskiej zamieszkuj¹cej gubernie grodzieñsk¹, miñsk¹ i wileñsk¹. Wobec takiego stanu rzeczy powinny one stanowiæ, wraz z Króle- stwem Polskim, przysz³y kszta³t terytorialny Rzeczypospolitej12. Leon Wasile- wski13 uzasadnia³ w³¹czenie terytoriów wokó³ Miñska i Wilna do Polski, znaj- duj¹c¹ siê tam w wiêkszoœci ludnoœci¹ wyznania katolickiego. Litwini i Bia³orusini (bêd¹cy katolikami) tylko w oparciu o Polskê maj¹ szansê rozwo- ju. Znalezienie siê w pañstwie rosyjskim oznacza dla nich ca³kowite wynarodo- wienie14. Dzia³acze Ligi Pañstwowoœci Polskiej ukazywali równie¿ idee aneksyj- ne. Na ³amach „Stra¿nicy” bêd¹cej organem prasowym Ligi, ukazywa³y siê artyku³y nawo³uj¹ce do stanowczego opowiedzenia siê Polaków za utworze- niem ich pañstwa z Kongresówki i czêœci ziem litewskich. Polska w takim

6 J. Jurkiewicz, Rozwój polskiej myœli politycznej na Litwie i Bia³orusi w latach 1905–1922, Poznañ 1983, s. 188. 7 M. £empicki, Grand probleme international, Lozanna 1915, s. 92. 8 Pu³kownik Korpusu S¹dowego Wojska Polskiego, prawnik, literat i dzia³acz spo³eczny. Publiko- wa³ pod pseudonimem J. Grabiec. 9 J. Grabiec, Niepodleg³oœæ czy nowy rozbiór, Genewa 1915, s. 56. 10 J. Jurkiewicz, Rozwój polskiej myœli..., s. 153. 11 Dzia³acz socjalistyczny, publicysta, dyplomata, wspó³za³o¿yciel Polskiej Partii Socjalistycznej. 12 W. Jodko-Narkiewicz, Deutschland und Polen, Zurych 1916, s. 22–23. 13 Dzia³acz socjalistyczny, „architekt” polskiej polityki wschodniej na progu niepodleg³oœci. 14 L. Wasilewski, O wschodni¹ granicê Pañstwa Polskiego, Warszawa 1917, s. 13.

153 kszta³cie (po do³¹czeniu Galicji i Œl¹ska Cieszyñskiego) sta³aby siê czêœci¹ mo- narchii trialistycznej. Tereny litewskie stanowi³yby doskona³e obszary kolo- nizacyjne dla przeludnionego Królestwa i Galicji15. Pañstwo litewskie zajmowa³o powa¿ne miejsce w koncepcjach obozu bel- wederskiego, zwi¹zanego z osob¹ Józefa Pi³sudskiego. Jego koncepcja granicy wschodniej przewidywa³a powstanie grupy buforowych pañstw, które mia³y oddzielaæ Rzeczypospolit¹ od Rosji – czy to „czerwonej”, czy „bia³ej”. Pi³sudski uwa¿a³, i¿ ka¿de imperium rosyjskie, niezale¿nie od panuj¹cego systemu poli- tycznego, pozostanie imperium i bêdzie zagra¿aæ niepodleg³oœci Polski. St¹d p³yn¹³ wniosek, i¿ celem polskiej polityki musi byæ nie pokonanie, a rozbicie Rosji na czêœci sk³adowe16. Wi¹za³o siê to z dwoma koncepcjami – miêdzymorza i federacyjn¹, a tak¿e ide¹ prometeizmu. „Miêdzymorze” zak³ada³o utworzenie federacji pañstw Europy Œrodkowej i Wschodniej, która mia³a obj¹æ obszar miêdzy Adriatykiem, Ba³tykiem i Morzem Czarnym – a konkretnie Polskê, Fin- landiê, Estoniê, £otwê, Litwê, Bia³oruœ, Ukrainê, Czechos³owacjê, Wêgry, Ru- muniê oraz Jugos³awiê. Proponowana federacja nawi¹zywa³a do jagielloñskich tradycji Rzeczpospolitej Obojga Narodów i mia³a byæ oparta raczej tylko na so- juszu wojskowym, ni¿ jakimœ silniejszym zwi¹zku. Jej powstanie mia³o zapo- biec dominacji w tym obszarze Europy Rosji czy Niemiec. Nie by³a to koncepcja nowa, gdy¿ myœli o integracji tych terenów siêgaj¹ czasów œredniowiecza17.Do idei miêdzymorza podobna by³a koncepcja federacyjna18, która odnosi³a siê przede wszystkim do Litwy i Bia³orusi, w mniejszym stopniu do Ukrainy. Prog- ram federacyjny s³u¿y³ realizacji koncepcji rozbicia Rosji na czêœci sk³adowe. Ju¿ w memoriale z³o¿onym Japoñczykom w 1904 roku, Pi³sudski pisa³, i¿ „nie- jednolitoœæ narodowoœciowa pañstwa rosyjskiego stanowi jego najwiêksz¹ s³aboœæ. Wybicie siê na niepodleg³oœæ zniewolonych narodów os³abi Rosjê na tyle, i¿ przestanie byæ groŸnym s¹siadem”19. Powstanie grupy pañstw na wschodnich rubie¿ach Rzeczypospolitej szkodzi³o potencja³owi Rosji i jedno- czeœnie wzmacnia³o pozycjê pañstwa polskiego.

15 J. Jurkiewicz, Rozwój polskiej myœli..., s. 155. 16 M. Koz³owski, Miêdzy Sanem a Zbruczem, Kraków 1990, s. 89. 17 Po raz pierwszy przejawiaj¹ siê w polityce Kazimierza Sprawiedliwego. Najbardziej udanym przedsiêwziêciem tej idei by³o po³¹czenie królestwa Polski, Wêgier, Czech oraz Wielkiego Ksiê- stwa Litewskiego pod rz¹dami dynastii Jagiellonów. Zob. L. Moczulski, Geopolityka. Potêga w czasie i przestrzeni, Warszawa 1999, s. 561. 18 Podobnie jak koncepcja miêdzymorza posiada³a star¹ metrykê. Pojawi³a siê w wielu programach politycznych okresu porozbiorowego. Jej nieod³¹cznym elementem by³a odbudowa unii polsko- litewskiej. 19 J. Pi³sudski, Pisma zbiorowe, t. 2, Warszawa 1937, s. 258.

154 Warto w tym momencie przybli¿yæ myœl polityczn¹ Boles³awa Limano- wskiego20, która w pewnym stopniu oddzia³ywa³a na koncepcje Pi³sudskiego. Federalizm Limanowskiego stanowi³ demokratyczn¹ formê zwi¹zku narodów bia³oruskiego, litewskiego, ³otewskiego, polskiego i ukraiñskiego. Dziêki do- œwiadczeniu minionych czasów, nie mia³ on byæ prost¹ kontynuacj¹ przedroz- biorowej Rzeczypospolitej, lecz by³by wype³niony now¹ treœci¹. Sk³ada³aby siê ona z równoœci obywatelskiej, powszechnej wolnoœci oraz wzajemnoœci brater- skiej21. Wzorcem takiej federacji by³a Szwajcaria, która mimo etnicznych, jêzy- kowych i religijnych ró¿nic, wytworzy³a ogólnopañstwowy patriotyzm i chara- kter narodowy. Limanowski widzia³ odrodzon¹ Rzeczypospolit¹ w jej granicach przedrozbiorowych, funkcjonuj¹c¹ jako federacja narodów w niej zamiesz- kuj¹cych. Odbudowane pañstwo mia³o wspieraæ budzenie siê œwiadomoœci na- rodowej jego mieszkañców i sprzeciwiaæ siê d¹¿eniom centralistycznym na wy³¹czn¹ korzyœæ Polaków22. Postawa Limanowskiego charakteryzowa³a siê: demokratycznym federalizmem traktowanym jako polityczna forma zwi¹zku narodów dawnej Rzeczypospolitej, uznaniem prawa mniejszoœci do rozwoju swych narodowoœci i pomocy im w tym, a tak¿e przeciwstawieniem siê nacjo- nalistycznym tendencjom dominacji Polaków w przysz³ym pañstwie23. Ukszta³towana w ten sposób wspólnota suwerennych narodów utworzy³aby now¹ polityczn¹ jakoœæ w Europie Œrodkowo-Wschodniej. Pañstwo litewsko- polsko-ruskie by³oby antytez¹ antydemokratycznych Niemiec i Rosji oraz mog³oby rywalizowaæ jak równy z równym z tymi krajami24. Dotychczasowe rozwa¿ania teoretyczne Józefa Pi³sudskiego doczeka³y siê próby realizacji wraz z zakoñczeniem Wielkiej Wojny. Choæ na wschód od wyzwolonego Królestwa Kongresowego znajdowa³a siê olbrzymia armia Ober- Ostu, nie przeszkadza³o to w realizacji koncepcji polityki wschodniej. Obawia- no siê wrêcz zbyt szybkiego wycofania ¿o³nierzy niemieckich, którzy stanowili swoisty kordon os³aniaj¹cy przed rewolucj¹ nap³ywaj¹c¹ z Rosji25. Rozpoczêto rozmowy z generalicj¹. Stronie polskiej zale¿a³o przede wszystkim na ustaleniu

20 Za³o¿yciel PPS, publicysta, historyk, socjolog, senator II RP, nestor polskiego socjalizmu. Ju¿ od lat dziewiêædziesi¹tych XIX wieku sta³ siê swoist¹ legend¹. By³ ¿yw¹ tradycj¹ okresu powstanio- wego, a równoczeœnie pionierem socjalizmu niepodleg³oœciowego. Jego ¿arliwy patriotyzm uzna- wali nawet przeciwnicy polityczni. 21 B. Limanowski, Dzieje Litwy, Warszawa 1917, s. 68. 22 Idem, Jak¹ drog¹ doszed³em do socyalizmu, [w:] Socyalizm, demokracya, patriotyzm. Wydawnictwo w celu uczczenia czterdziestoletniego jubileuszu pisarskiego 1860–1900 Boles³awa Limanowskiego, Kraków 1902, s. 94. 23 J. Bardach, O dawnej i niedawnej Litwie, Poznañ 1988, s. 296–297. 24 B. Limanowski, Naród i pañstwo, [w:] Socjalizm jako konieczny objaw dziejowego rozwoju. Wybór pism, Warszawa 1989, s. 433. 25 J. Lewandowski, Federalizm. Litwa i Bia³oruœ w polityce obozu belwederskiego (XI 1918–IV 1920), War- szawa 1962, s. 69.

155 dok³adnego terminu ewakuacji wojsk niemieckich z obszarów po³o¿onych na zachodnim brzegu Bugu. Ponadto nale¿a³o przedyskutowaæ kwestiê organiza- cji samoobrony polskiej na terenach litewskich, które mia³y byæ opuszczone przez Niemców, a tak¿e okreœliæ sposoby objêcia w³adzy przez polskie w³adze nad tamtejsz¹ ludnoœci¹26. W grudniu 1918 roku za wycofuj¹cymi siê Niemcami pod¹¿a³a Armia Czer- wona. Rz¹d polski wyst¹pi³ do litewskiego z propozycj¹ porozumienia co do wspólnej obrony zagro¿onych terenów. Litwini za pomoc podziêkowali i byliby sk³onni j¹ przyj¹æ pod jednym warunkiem – natychmiastowego uznania ich niezale¿nego pañstwa ze stolic¹ w Wilnie. Tymczasem jak ocenia³ Francesco Tommasini – Litwa nie mia³a ani podstaw etnograficznych, ani historycznych, by upominaæ siê o Wilno. W mieœcie, jak i terenach go okalaj¹cych, wiêkszoœæ ludnoœci stanowili Polacy – nie by³o wiêc przeszkód ku po³¹czeniu tych obsza- rów z pañstwem polskim. Jeœli ju¿ ktoœ mia³by podwa¿aæ polskie prawa, to mog³oby to czyniæ jedynie pañstwo bia³oruskie lub rosyjskie27. Zajêcie Wilna przez bolszewików i niechêæ Litwinów do wspó³pracy utrud- nia³y sytuacjê Polaków. Prowadz¹cy politykê zagraniczn¹ obozu belwederskie- go – Leon Wasilewski pisa³ do Pi³sudskiego, i¿ ³atwiej prowadzi³oby siê z Lit- winami rozmowy, gdyby uznaæ ich pañstwo w granicach etnograficznych, nie okreœlaj¹c kszta³tu tych granic w urzêdowych dokumentach. Dodawa³ przy tym, ¿e skuteczne prowadzenie rozmów mo¿liwe bêdzie dopiero po zajêciu Wil- na28. Umowa o przepuszczeniu polskiej armii z Ober-Ostem zosta³a podpisana 5 lutego 1919 roku w Bia³ymstoku. Wkrótce oddzia³y polskie star³y siê z Armi¹ Czerwon¹ ko³o miasteczka Mosty, na terenie dzisiejszej Bia³orusi. Rozpoczê³a siê tym samym niewypowiedziana wojna polsko-bolszewicka29. Dzia³ania wo- jenne mia³y wyprzeæ presjê na Litwinach i sk³oniæ ich do porozumienia. Do Ko- wna z polecenia Komendanta uda³ siê Micha³ Romer, który próbowa³ nak³oniæ tamtejszy rz¹d do zawarcia unii i rekonstrukcji Wielkiego Ksiêstwa Litewskie- go. Propozycja zosta³a odrzucona. Po zajêciu przez polskie oddzia³y Wilna, przy- by³ do niego sam Naczelnik Pañstwa z myœl¹ o utworzeniu rz¹du lub sejmu krajowego, co mia³o stanowiæ wyraŸny krok ku stworzeniu federacji. Niepowo- dzenie rozmów kowieñskich, a tak¿e opozycja œrodowisk endeckich sprawi³y, ¿e porzuci³ ten zamiar30. Pi³sudski chcia³ nadaæ akcji Wojska Polskiego chara- kteru dzie³a wolnoœci, demokracji i wyzwolenia. Zarz¹d cywilny tworzony przez Polaków mia³ byæ jak najszybciej zastêpowany przez ludnoœæ miejscow¹. Marsz

26 Ibidem,s.71. 27 F. Tommasini, Odrodzenie Polski, Warszawa 1928, s. 208. 28 P. £ossowski, Po tej i tamtej stronie Niemna. Stosunki polsko-litewskie 1883–1939, Warszawa 1985, s. 98. 29 A. Leinwald, Polska Partia Socjalistyczna wobec wojny polsko-radzieckiej 1919–1920, Warszawa 1964, s. 34. 30 P. £ossowski, Po tej i tamtej stronie..., s. 100.

156 polskich oddzia³ów mia³ przynieœæ Litwinom wolnoœæ wewnêtrzn¹ i swobodê na zewn¹trz. Idea Naczelnika Pañstwa mia³a wytworzyæ w pañstwie litewskim fakt dokonany, a tak¿e pozwoliæ siê zorganizowaæ i w ten sposób przygotowaæ do zwi¹zku z Rzeczypospolit¹ na zasadach równoœci31. Komendant wyda³ „Odezwê do mieszkañców by³ego Wielkiego Ksiêstwa Litewskiego”. Napisana w dwóch jêzykach uzasadnia³a zajêcie miasta przez Po- laków, ukazuj¹c ich jako wyzwolicieli, a nie okupantów. Przewidywa³a utwo- rzenie zarz¹du cywilnego, maj¹cego zaj¹æ siê przygotowaniem wyborów oraz organizacj¹ doraŸnej pomocy dla ludnoœci i zapewnieniem bezpieczeñstwa32. Odezwa, zawieraj¹c program federacji, mia³a pobudziæ aktywnoœæ polityczn¹ lokalnych przywódców oraz uzyskaæ ich przychylnoœæ. Wobec klêski misji Ro- mera w odezwie nie mog³o byæ mowy o rz¹dzie wileñskim czy unii miêdzy oby- dwoma krajami. Rozmowy z dzia³aczami polskimi z Republiki Litewskiej doprowadzi³y do powziêcia idei przeprowadzenia wyborów zarówno przez w³adze obydwu pañstw. Wybrane na tych samych zasadach reprezentacje mia³y utworzyæ wspólny Sejm w Wilnie, który rozstrzygn¹³by stanowisko prawnopañstwowe Litwy i jej stosunek do Polski33. Koncepcja nie doczeka³a siê swojej realizacji przez sprzeciw w³adz kowieñskich. Od tego momentu zaniechano kolejnych propozycji porozumienia34. Rozpoczêto przygotowania do zamachu stanu. U podstaw tego zamys³u le¿a³a obawa przed zagro¿eniem Wilna, uzale¿nie- niem Litwy od Niemiec, a tak¿e upadkiem planów zwi¹zku z pozosta³ymi pañ- stwami ba³tyckimi i wzrostu w nich wp³ywów niemiecko-rosyjskich35. W koñ- cu sierpnia zosta³a podjêta próba, uczyniona przez Walerego S³awka, Leona Wasilewskiego i Mariana Koœcia³kowskiego wraz z grup¹ propolsko nastawio- nych Litwinów, dokonania w Kownie przewrotu. Mia³ on na celu obalenie Ta- ryby i ustanowienie polonofilskiego rz¹du, który doprowadzi³by do zacieœnie- nia wiêzów miêdzy obydwoma krajami36. Niepowodzenie akcji by³o czynnikiem decyduj¹cym, jeœli chodzi o udzia³ Litwy w koncepcji federacyjnej. Akcja wymaga³a sporych œrodków materialnych, a jej skutkiem by³a jeszcze wiêksza niechêæ Litwinów do jakichkolwiek zwi¹zków z Polsk¹ i zaostrzenie stosunków, które prze³o¿y siê na ca³e dwudziestolecie miêdzywojenne37.

31 J. Ochmañski, Kulisy wyprawy wileñskiej Pi³sudskiego 1919, [w:] Z dziejów stosunków polsko-radziec- kich. Studia i materia³y, t. 3, Warszawa 1968, s. 68. 32 A. Garlicki, Józef Pi³sudski: 1867–1935, Kraków 2008, s. 327. 33 L. Wasilewski, Józef Pi³sudski, jakim go zna³em, Warszawa 1935, s. 204. 34 F. Tommasini, Odrodzenie Polski..., s. 204. 35 K. Grygajtis, Polskie idee federacyjne i ich realizacja w XIX i XX w., Czêstochowa 2001, s. 206. 36 J. Bardach, O dawnej..., s. 271. 37 P. £ossowski, Stosunki polsko-litewskie 1918–1920, Warszawa 1966, s. 147–148.

157 Przekazanie Republice Litwy Wileñszczyzny i udzielenie zgody na przejœcie Armii Czerwonej przez swoje terytorium czyni³o z niej de facto wspó³uczestnika wojny z Polsk¹38. Nowy przebieg granic uznawa³ uk³ad polsko-litewski o rozej- mie i ustaleniu linii demarkacyjnej miêdzy obydwoma pañstwami. Nie zd¹¿y³ on jednak wejœæ w ¿ycie, gdy¿ dzieñ póŸniej dosz³o do „buntu” gen. Lucjana ¯eligowskiego, stoj¹cego na czele dywizji litewsko-bia³oruskiej. Dzia³aj¹c z po- lecenia Józefa Pi³sudskiego, ¯eligowski polityk¹ faktów dokonanych opanowa³ sporny obszar39. Formalnie zosta³ proklamowany nowy organizm polityczny zwany „Litw¹ Œrodkow¹”. Nazwa nowego tworu pañstwowego wi¹za³a siê z koncepcj¹ utworzenia federacji z³o¿onej z trzech czêœci: Litwy Kowieñskiej (zachodniej), Litwy Œrodkowej oraz Litwy Wschodniej (ziem bia³oruskich). Ra- zem tworzy³y one tzw. „Litwê historyczn¹”, do której mieszkañców zwraca³ siê Naczelnik Pañstwa w „Odezwie do mieszkañców by³ego Wielkiego Ksiêstwa Litewskiego”. W momencie proklamowania Litwy Œrodkowej trwa³y rokowa- nia pokojowe w Rydze, gdzie delegacja sowiecka by³a gotowa oddaæ Polsce ob- szar bia³oruski. Bior¹c ten aspekt pod uwagê widzimy kolejn¹ próbê, tym ra- zem si³ow¹, stworzenia federacji40. Litwa Œrodkowa, bêd¹ca ostatnim atutem Marsza³ka w walce o federacjê polsko-litewsk¹, nie spe³ni³a pok³adanych w niej nadziei. Jej istnienie stanowiæ mia³o atut przetargowy w negocjacjach, bêd¹cy skutecznym instrumentem nacisku. Tak jednak nie by³o. Powstanie Litwy Œrodkowej jeszcze bardziej zaostrzy³o i tak ju¿ zaognione stosunki miêdzy oby- dwoma pañstwami41. Niemo¿noœæ zrealizowania koncepcji federacji polsko-litewskiej spowodo- wa³a powstanie myœli o autonomii Ziemi Wileñskiej. Po raz pierwszy pojawi³a siê jeszcze w czasie istnienia Litwy Œrodkowej. Idea ta by³a zgodna z oczekiwa- niami Polaków mieszkaj¹cych na WileñszczyŸnie. Odmienny status prawny tego obszaru mia³ nie zamykaæ furtki z napisem „federacja”, gdyby zaistnia³a bardziej sprzyjaj¹ca sytuacja polityczna. Mog³a byæ ponadto rozwi¹zaniem mo- delowym dla ca³oœci Kresów Wschodnich, na których ró¿norodnoœæ narodowo- œciowa mog³a zagroziæ bezpieczeñstwu wewnêtrznemu Rzeczypospolitej. Kon- cepcja ta g³osi³a tymczasowoœæ statusu prawno-politycznego wschodnich obszarów, maj¹c na uwadze rozwój wydarzeñ w s¹siednich pañstwach. Pod- staw¹ do tego typu przemyœleñ by³a sytuacja panuj¹ca w Zwi¹zku Socjalistycz- nych Republik Radzieckich. Sugerowano tymczasowoœæ w³adzy bolszewików, co wymusza³o koniecznoœæ odnajdywania rozwi¹zañ dla etnicznie niepolskich

38 K. Grygajtis, Polskie idee..., s. 274. 39 J. Pi³sudski, Pisma zbiorowe, t. 6, Warszawa 1937, s. 124. 40 J. Bardach, O dawnej..., s. 282. 41 P. £ossowski, Po tej i tamtej stronie Niemna. Stosunki polsko-litewskie 1883–1939, Warszawa 1985, s. 194.

158 obszarów, które znalaz³y siê w granicach Rzeczypospolitej. Niepewnoœæ co do wydarzeñ na wschód od Polski nakazywa³a obozowi belwederskiemu szukaæ sprzymierzeñców. Samorz¹dnoœæ Ziemi Wileñskiej mia³a doprowadziæ do zbli- ¿enia z Litw¹, idea autonomii ziemi bia³oruskiej powinna pozyskaæ Bia³orusi- nów, a poszukiwanie modus vivendi – Ukraiñców42. Zast¹pienie idei federacyjnej przez koncepcjê autonomii mia³o miejsce przed wyborami do sejmu wileñskie- go43. Propozycja samorz¹dnoœci wysz³a od Józefa Pi³sudskiego na posiedzeniu Rady Ministrów w listopadzie 1921 roku. Kwestia autonomii wileñskiej stano- wi³a fragment szerszego programu maj¹cego na celu wzmocnienie pozycji Rze- czypospolitej nad Ba³tykiem. Mia³a ona oddzia³ywaæ na stosunki zewnêtrzne z Litw¹ i Niemcami, a tak¿e na sytuacjê wewnêtrzn¹ pañstwa kowieñskiego. Zdawano sobie sprawê, ¿e nastroje ludnoœci polskiej ¿yj¹cej na WileñszczyŸnie musz¹ doprowadziæ do inkorporacji tego terenu do Polski, jednak¿e podnosze- nie kwestii autonomii mia³o sugerowaæ sytuacjê otwartoœci co do ¿¹dañ teryto- rialnych Kowna i tym samym dawaæ szansê na wzajemne kontakty44. Przeciwni idei federacyjnej byli Narodowi Demokraci. Punktem wyjœcia dla przysz³ych granic by³ macierzysty obszar Polski znajduj¹cy siê w dorzeczach Wis³y i Odry. Lider endecji – Roman Dmowski twierdzi³, ¿e odrodzone pañstwo nie mog³o siêgaæ granic przedrozbiorowych, ale mia³o prawo siêgn¹æ poza ob- szar etnograficzny. Mia³o staæ siê to w takim stopniu, aby odpowiada³o warto- œci dziejowej Rzeczypospolitej. Ponadto umo¿liwia³o odegranie powa¿nej roli politycznej, a tak¿e rozwija³o twórczoœæ cywilizacyjn¹ narodu. Posuniêcie na wschód mia³o siê odbyæ tylko do takiego stopnia, aby zachowaæ polski chara- kter narodowy. Tym sposobem bezpieczniej by³o posuwaæ siê na pó³nocny, ni¿ po³udniowy wschód. Rozwój terytorialny kosztem obszarów bia³oruskiego i li- tewskiego by³ dla Polski lepszy ni¿ wzglêdem obszaru ukraiñskiego45. W zwi¹zku z takimi za³o¿eniami Litwa mia³a pe³niæ zupe³nie inn¹ rolê w przysz³ym pañstwie polskim, ni¿ by³o to w myœli pi³sudczykowskiej. Dmowski pocz¹tkowo planowa³ w³¹czenie litewskiego obszaru etnograficznego do Pol- ski. Litwinów by³o za ma³o, by mogli utworzyæ w³asne pañstwo, gdy¿ populacja ich liczy³a tylko 2,5 miliona. Lud ukszta³towany w kulturze zachodniej i bêd¹cy wyznania rzymsko-katolickiego nie móg³ siê znaleŸæ w pañstwie rosyjskim46. Litwa by³a potrzebna Polsce, aby zlikwidowaæ niemieckie zagro¿enie p³yn¹ce

42 K. Grygajtis, Polskie idee..., s. 403. 43 W ich wyniku 8 stycznia 1922 roku zosta³ wybrany Sejm Litwy Œrodkowej, który obradowa³ od 1 lutego do 1 marca, podejmuj¹c decyzjê o przy³¹czeniu zajêtej przez gen. ¯eligowskiego Wileñsz- czyzny do Polski. 44 Ibidem, s. 405. 45 T. Bielecki, W szkole Dmowskiego. Szkice i wspomnienia, Londyn 1968, s. 148. 46 R. Dmowski, Polityka polska i odbudowanie pañstwa, Warszawa 1926, s. 494.

159 z Prus Wschodnich. Ten ekonomicznie martwy obszar, bêd¹c baz¹ germañ- skich dzia³añ, stanowi³ groŸbê dla pokoju. Wysuwane roszczenia terytorialne wobec ziem etnicznie polskich i litewskich mia³y sprawiæ, ¿e pó³nocna czêœæ Prus Wschodnich poprzez odosobnienie od Niemiec w koñcu zosta³aby w³¹czo- na do Rzeczypospolitej47. Dobrze orientuj¹cy siê w sprawach litewskich Dmow- ski poruszy³ te tematy po raz pierwszy w broszurze „Problems of Central and Ea- stern Europe”. W kolejnym dokumencie, a mianowicie „Memoriale o terytorium pa- ñstwa polskiego” zmniejszy³ liczbê Litwinów do 2 milionów i postulowa³ nadal w³¹czenie ich terytorium do Rzeczypospolitej. Nazywa³ ich naród niehistorycz- nym, nieposiadaj¹cym dostatecznej iloœci inteligencji, ani w³asnej literatury. Widzia³ jednak pewien postêp, który mo¿e doprowadziæ w przysz³oœci do tego, ¿e rozwin¹ siê w naród niezawis³y48. Z czasem te pogl¹dy ewoluowa³y. W lutym 1919 roku ukaza³a siê broszura wydana nak³adem Komitetu Narodowego Pol- skiego, w której jest mowa o niepodleg³oœci Litwy. Mia³a ona jednak sk³adaæ siê tylko z czêœci zachodniej i pó³nocno-wschodniej. Pañstwo ze stolic¹ w Kownie mia³o otrzymaæ z terenu Prus Wschodnich: G¹bin, Ragnetê, Tyl¿ê i K³ajpedê. Uczyni³oby to z Litwy wroga Niemiec49. Pomyœlne dla Rzeczypospolitej roz- wi¹zanie kwestii litewskiej stanowi³oby krok ku zmniejszeniu zagro¿enia spo- wodowanego istnieniem enklawy pruskiej50. Litwa w myœli politycznej Romana Dmowskiego stanowi³a „kraj polski”, który sta³ siê taki przez silny wp³yw polskiej cywilizacji, jaki wywiera³a ona od XIV wieku. Tereny, na których zachowa³ siê jêzyk litewski, sta³y siê miejscem narodzin nowoczesnego ruchu litewskiego. Uznanie Litwinów za odrêbny na- ród jest mo¿liwe tylko na obszarze, na którym wiêkszoœæ ludnoœci mówi po litew- sku51. Tym sposobem endecy postulowali koniecznoœæ uznania samodzielnoœci politycznej Litwy, która zapewni Litwinom rozwój narodowy. Mia³o to mieæ miejsce tylko na terytorium jêzykowo litewskim. Tak powsta³e pañstwo powin- no byæ konstytucyjnie po³¹czone z Rzeczypospolit¹, co bêdzie stanowiæ milowy krok do osi¹gniêcia trwa³ego pokoju w Europie Œrodkowo-Wschodniej52. Narodowa Demokracja g³osi³a has³o egoizmu narodowego. Podporz¹dko- wane mu zosta³y rozwi¹zania polityczne, które by³y zmienne w zale¿noœci od sytuacji. Reakcj¹ na tworz¹cy siê ruch litewski, postuluj¹cy utworzenie w³asne- go pañstwa, w którym Polacy mieliby stanowiæ mniejszoœæ narodow¹, by³o

47 Ibidem, s. 492–493. 48 A. Deruga, Polityka wschodnia Polski wobec ziem Litwy, Bia³orusi i Ukrainy (1918–1919), Warszawa 1969, s. 38. 49 Ibidem, s. 105. 50 K. Grygajtis, Polskie idee..., s. 166. 51 R. Dmowski, Polityka polska..., s. 405. 52 Ibidem, s. 406.

160 stworzenie koncepcji podzia³u ziem historycznej Litwy i inkorporacji Wileñsz- czyzny do Rzeczypospolitej. £¹czy³a siê z tym idea absorpcji, obejmuj¹ca asymi- lacjê pañstwow¹ miejscowej ludnoœci53. Zajêcie przez Wojsko Polskie Wilna spotka³o siê z olbrzymi¹ krytyk¹ Naro- dowej Demokracji. Widziano w nim próbê przywrócenia Wielkiego Ksiêstwa Litewskiego, które, uzyskawszy oddzielny Sejm, by³oby jeszcze luŸniej sfedero- wane z Rzeczypospolit¹ ni¿ by³o to po Unii Lubelskiej54. „Bunt” genera³a ¯eligowskiego sprokurowa³ szereg ataków przez endecjê, jak i organizacji bêd¹cych we wp³ywach ideologii nacjonalistycznej, na nadan¹ WileñszczyŸnie nazwê Litwy Œrodkowej. Widzieli w niej bowiem kolejn¹ próbê realizacji koncepcji federacyjnej. Narodowa Demokracja domaga³a siê tymcza- sem jak najszybszej inkorporacji tego obszaru do Rzeczypospolitej. Odrzucano nawet postulaty nadania tym terenom choæby minimalnej autonomii55. Wœród Polaków zamieszka³ych na terenie by³ego Wielkiego Ksiêstwa Litew- skiego wyró¿nia³a siê grupa krajowców-demokratów. Do g³ównych ich przed- stawicieli zaliczali siê: Ludwik Abramowicz, Stanis³aw Narutowicz, Micha³ Römer, Raman Skirmunt i Tadeusz Wróblewski. £¹czyli oni ideê niepod- leg³oœciow¹ z „prac¹ u podstaw”. Upowszechniaj¹c zasady demokratyczne chcieli oddzia³ywaæ na masy ludowe. Dzia³ania te mia³y na celu utrwalanie pol- skoœci na terenie historycznej Litwy. Dostrzegali potrzebê tego typu dzia³añ w s³abej œwiadomoœci mas ludowych, u których polskoœæ opiera³a siê jedynie na grupie szlachty ziemiañskiej i inteligencji miejskiej56. G³ównym celem politycz- nym krajowców by³a wiêc demokratyzacja spo³eczeñstwa, która mia³a utrwaliæ rolê i si³ê Polaków na Litwie. Co do samej Litwy – demokraci opowiadali siê za jej niepodleg³oœci¹ i samodzielnoœci¹, ale bêd¹c¹ w œcis³ym zwi¹zku z Polsk¹. Litwa nie by³a dla nich czêœci¹ Rzeczypospolitej, ale krajem o samoistnej struk- turze kulturowej i narodowej. Mia³o mieæ to odzwierciedlenie w osobnej formie pañstwowej. Pañstwo polskie by³o dla Litwy najbli¿sze duchowo i mia³o prowa- dziæ j¹ do odzyskania niepodleg³oœci57. Krajowcy nawi¹zywali czêsto w swych rozwa¿aniach do unii czasów Jagielloñskich. Idea Rzeczypospolitej Obojga Na- rodów mia³a stanowiæ najlepsz¹ zaporê przed rosyjskim imperializmem i eks- pansj¹ germañsk¹, bêd¹c¹ przecie¿ zagro¿eniem dla obu krajów od czasów œredniowiecza. Niegdysiejsza unia polsko-litewska mia³a siê teraz spe³niæ jako federacja obu pañstw. ¯eby tak siê jednak sta³o musi nast¹piæ konsensus wœród

53 J. Bardach, O dawnej..., s. 263. 54 S. Grabski, Pamiêtniki, t. 2, Warszawa 1989, s. 118. 55 J. Bardach, O dawnej..., s. 264. 56 W. Sukiennicki, Wilno u schy³ku rz¹dów carskich, „Zeszyty historyczne”, nr 17, Pary¿ 1970, s. 85. 57 Ibidem,s.87.

161 samych Polaków, aby wiedzieli, z jak¹ konkretn¹ propozycj¹ do Litwinów przy- chodz¹58. Rozwa¿aj¹c kwestiê poszczególnych narodowoœci zamieszkuj¹cych by³e Wielkie Ksiêstwo Litewskie, demokraci podkreœlali prawo ka¿dej z nich do pie- lêgnowania i rozwijania w³asnych odrêbnoœci etnicznych i kulturalnych. Sta- nowi³o to warunek sine qua non wzmocnienia kraju. Motyw niepodzielnoœci ob- szarów Litwy historycznej dopuszcza³ jednak pewne wyj¹tki. Micha³ Römer przewidywa³ mo¿liwoœæ przekazania etnicznie polskich obszarów podwileñ- skich w zamian za pó³nocn¹ czêœæ Suwalszczyzny, na której dominowali Litwi- ni. Widoczna jest tu zgoda na podzia³ by³ego Wielkiego Ksiêstwa wed³ug kryte- rium narodowego. Jednoczeœnie podkreœla³, ¿e siêgniêcie przez pañstwo polskie po zachodnie tereny Bia³orusi lub po Wilno, spotka siê z olbrzymim sprzeciwem Bia³orusinów i Litwinów, który wywo³a oburzenie w ca³ej Europie i w konsekwencji nie przyniesie Polsce nic dobrego. Najlepszym rozwi¹zaniem zaistnia³ej sytuacji bêdzie uznanie by³ego Wielkiego Ksiêstwa Litewskiego jako niepodzielnego i niepodleg³ego pañstwa59. Litwini zdawali sobie sprawê z tego, ¿e przez wieki miasto to zosta³o spolsz- czone. Nie mogli siê z tym jednak pogodziæ i wybaczyæ tego Polakom. Pragnêli nadal uwa¿aæ Wilno za swoj¹ stolicê. Krajowcy doskonale dostrzegali ten pro- blem i wiedzieli, ¿e bêdzie stanowi³ on g³ówn¹ przyczynê nadchodz¹cego kon- fliktu. I tak naprawdê nie by³o wyjœcia z tej sytuacji. Bo albo Litwini pozbêd¹ siê pretensji do miasta, albo Polacy zamieszkuj¹cy tamte tereny przyjm¹ kulturê litewsk¹60. Propozycje krajowców próbowa³y pogodziæ sprzeczne interesy narodowoœci zamieszkuj¹cych tereny by³ego Wielkiego Ksiêstwa Litewskiego i uwzglêdnia³y ró¿ne warianty rozwoju sytuacji politycznej na tych terenach. Mia³y tak¿e na celu zapewnienie bezpieczeñstwa ze strony najgroŸniejszych s¹siadów – czyli Niemiec i Rosji61. Ludwik Abramowicz dostrzega³ koniecznoœæ okreœlenia przez pañstwo pol- skie swych planów wobec ziem wschodnich. Przestrzega³ przed siêgniêciem po gubernie wo³yñsk¹ i grodzieñsk¹, co spowoduje automatyczne zaanektowanie przez Rzeszê Niemieck¹ terenu Litwy etnicznej, a to przyniesie op³akane skutki dla pañstwa polskiego. Przestrzega³ ponadto przed lekcewa¿eniem praw naro- du bia³oruskiego i litewskiego do samookreœlania. By³e Wielkie Ksiêstwo Litew- skie nie mog³o byæ traktowane jako teren ekspansji Polaków. Inaczej wygl¹da³aby ta sprawa, gdyby uda³o siê odbudowaæ pañstwo polskie w jego hi-

58 Ibidem, s. 88–89. 59 Ibidem, s. 126. 60 P. £ossowski, Po tej i tamtej..., s. 81. 61 K. Grygajtis, olskie idee..., s. 119.

162 storycznych granicach. Wtenczas kwestia litewska by³aby wewnêtrzn¹ spraw¹ Polski. Abramowicz nie widzia³ jednak szans na odbudowê Rzeczypospolitej w granicach przedrozbiorowych. Najlepszym rozwi¹zaniem wydawa³o siê siêg- niêcie do idei dwucz³onowego pañstwa, która siêga³a unii lubelskiej62. Powstanie Litwy Œrodkowej krajowcy przyjêli jako pocz¹tek budowy pañ- stwa litewskiego w granicach by³ych guberni Imperium Rosyjskiego (grodzieñ- skiej, kowieñskiej, miñskiej i wileñskiej). Nie traktowali tego jako etapu przej- œciowego przed po³¹czeniem Wileñszczyzny z Rzeczypospolit¹ Polsk¹. Najpierw mia³a nast¹piæ budowa poszczególnych czêœci sk³adowych by³ego Wielkiego Ksiêstwa Litewskiego. Odrêbne organizmy polityczne mia³y siê nastêpnie zjed- noczyæ. Przedstawiciele Litwy Kowieñskiej, Litwy Œrodkowej oraz Bia³orusi mieli nastêpnie zasi¹œæ we wspólnej konstytuancie, która mia³aby miejsce w Wilnie. le oceniano plany w³¹czenia Litwy Œrodkowej czy to do pañstwa polskiego, czy litewskiego. Po³¹czenie z Rzeczypospolit¹ wywo³a u Litwinów chêæ odwetu i odbije siê represjami na ludnoœci polskiej zamieszkuj¹cej Repub- likê Litwy. Z drugiej strony w³¹czenie Wileñszczyzny do pañstwa litewskiego spotka siê ze sprzeciwem jej mieszkañców ze wzglêdu na nacjonalizm rz¹du ko- wieñskiego i jego chêæ stania siê pomostem dla niemieckiej ekspansji na wschód. Tak wiêc jedynym wyjœciem z zaistnia³ej sytuacji by³o powo³anie „Wiel- kiej Litwy” ze stolic¹ w Wilnie i jej wejœcie w œcis³y sojusz z Rzeczypospolit¹ Polsk¹. Tak powsta³e pañstwo nie by³oby barier¹ dziel¹c¹ Rzeszê i Rosjê So- wieck¹, ale poœredniczy³oby w wymianie handlowej tych pañstw, czerpi¹c z te- go du¿e korzyœci. Kwestia federacji miêdzy „Wielk¹ Litw¹” a pañstwem pol- skim nie powinna byæ okreœlona przez jedn¹ ze stron z góry. Stosunki miêdzy obydwoma krajami powinny byæ ustalone przez organy stanowi¹ce obu zain- teresowanych pañstw. Aby mog³o w ogóle do tego dojœæ Litwa Œrodkowa po- winna zrzec siê Wilna. Mia³o siê to odbyæ nie na rzecz pañstwa kowieñskiego, ale „Litwy jako ca³oœci”. Nastêpnie zgodê na to mia³ wyraziæ rz¹d w Warszawie. Nowopowsta³e pañstwo, obejmuj¹ce tereny od DŸwiny po Niemen i od Ba³tyku do granicy ryskiej, mia³o odci¹¿yæ Polskê od problemów kresowych i pozwo- li³oby wzmocniæ siê wewnêtrznie w granicach etnograficznych63. Demokraci wileñscy wysuwali równie¿ propozycjê powstania dwukan- tonalnego pañstwa. Mia³o ono powstaæ za zgod¹ rz¹du w Warszawie. Granice i ustrój wewnêtrzny mia³y ustaliæ przedstawicielstwa: kowieñskie i wileñskie. Osi¹gniêcie porozumienia mia³o skutkowaæ porozumieniem wspólnej repre- zentacji Litwy Kowieñskiej i Œrodkowej z Sejmem Rzeczypospolitej Polskiej,

62 Ibidem, s. 120. 63 J. Jurkiewicz, Rozwój polskiej myœli..., s. 225–226.

163 które okreœli³oby stosunki miêdzy obydwoma krajami. Jeœli chodzi o narodo- woœci dwukantonalnego pañstwa litewskiego, to taki uk³ad chroni³by Polaków przed nacjonalizmem litewskim, a Litwinom dawa³by swobodny dostêp do Wilna. Œcis³y zwi¹zek z Polsk¹ nowego pañstwa mia³ oznaczaæ mniejsze odrêb- noœci miêdzy kantonami, natomiast przy luŸniejszym te ró¿nice mia³y byæ bar- dziej wyraziste64. Omawiaj¹c kwestiê litewsk¹ bez w¹tpienia wart¹ przeœledzenia jest myœl polityczna W³adys³awa Studnickiego. Nadrzêdnym celem politycznym by³a dla niego niepodleg³a Polska, natomiast g³ówn¹ przeszkod¹ do jego osi¹gniêcia – carska Rosja65. Studnicki by³ propagatorem idei ekspansji na ziemie historycz- ne Litwy. G³osi³, ¿e tereny te powinny zostaæ objête przez Polaków intensywn¹ kolonizacj¹ – tak rolnicz¹, jak i rzemieœlnicz¹. U genezy tego stwierdzenia le¿a³o za³o¿enie, ¿e Bia³orusini i Litwini nie s¹ w stanie wytworzyæ w³asnej cy- wilizacji. Ekonomiczna ekspansja na Kresy by³a dla niego jednoczeœnie walk¹ z Imperium Rosyjskim66. Bêd¹c na naradzie u Józefa Pi³sudskiego, zaraz po jego powrocie z Magdeburga, dowodzi³, ¿e Polska w granicach etnograficznych „udusi siê” wobec przeludnienia rolnego. Dlatego te¿ nale¿a³o wykorzystaæ wojnê domow¹ w Rosji, siêgn¹æ po dziejow¹ spuœciznê Rzeczypospolitej i zdo- byæ tereny kolonizacyjne. Niepowodzenia w walkach o Lwów oraz zniszczenie Kresów Wschodnich przez Armiê Czerwon¹ spowodowa³o falê krytyki polityki wschodniej Naczelnika Pañstwa67. Krytyka idei federacyjnej Marsza³ka wynika³a z przekonania, ¿e narody niehistoryczne nie bêd¹ w stanie wytworzyæ w³asnego pañstwa. Obci¹¿enie Ro- sji zacofaniem gospodarczym obszarów by³ego Wielkiego Ksiêstwa Litewskiego prowadzi³o do przekonania, ¿e tylko Polska mo¿e doprowadziæ do gospodarcze- go i cywilizacyjno-kulturalnego rozwoju pó³nocno-wschodnich obszarów przedrozbiorowej Rzeczypospolitej68. Bia³orusinów, którzy byli najliczniejszym narodem historycznej Litwy, traktowa³ jako „formê przejœciow¹ miêdzy Pola- kami a Rosjanami”69. Krytykuj¹c plany federacji polsko-litewskiej Studnicki podnosi³, ¿e Polski jako pañstwa historycznego nie mo¿na budowaæ jako etno- graficznego. Natomiast Litwini bêd¹cy narodem niehistorycznym, nie mog¹

64 Ibidem, s. 227–228. 65 W. Suleja, System polityczny W³adys³awa Studnickiego (do roku 1918), [w:] Polska myœl polityczna XIX i XX wieku, t. 2,. red. H. Zieliñski, Wroc³aw 1978, s. 147. 66 Ibidem, s. 161. 67 W. Studnicki, Ludzie, idee i czyny. Marsza³ek Józef Pi³sudski, ministrowie spraw zagranicznych Pi³sudskie- go (i inni politycy), Warszawa 1937, s. 30–31. 68 J. Gzella, Myœl polityczna W³adys³awa Studnickiego na tle koncepcji konserwatystów polskich (1918–1939), Toruñ 1993, s. 20. 69 W. Studnicki, Pó³nocno-wschodnie ziemie dawnej Rzeczypospolitej Polskiej. Referat Biura Kongresowego, Warszawa 1919, s. 12.

164 byæ osadzeni w pañstwie wybudowanym jako historyczne. Nie ma ¿adnych mo¿liwoœci, aby realizacja tej koncepcji odnios³a powodzenie70. Idealnym roz- wi¹zaniem kwestii litewskiej by³oby wcielenie terytorium by³ego Wielkiego Ksiêstwa Litewskiego do Polski. Wy³¹czony by³by z tego litewski obszar etno- graficzny. Wy³om w jego koncepcji spowodowa³o powstanie pañstwa litew- skiego. Studnicki zdawa³ sobie sprawê, ¿e trudno by³oby Rzeczypospolitej roz- pocz¹æ kolejny konflikt zbrojny, choæ mimo przewagi szybko doprowadzi³by do upadku Litwy. Jednak¿e spowodowa³oby to wzrost nacjonalizmu litewskiego. Wyjœciem z tej sytuacji by³o zacieœnienie wspó³pracy z £otw¹. Okr¹¿enie pañ- stwa litewskiego zmusi je do pójœcia na ustêpstwa, w tym tak¿e terytorialne71. Tym sposobem granica polsko-litewska bêdzie mog³a byæ ustanowiona przez decyzjê ludnoœci spornych terenów, wypowiedzian¹ równie¿ przez ich organy samorz¹dowe. Propozycja ta mia³a doprowadziæ do dalszego ograniczenia tery- torialnego Litwy. W samorz¹dzie terytorialnym zasiadali bowiem przedstawi- ciele wywodz¹cy siê z bogatszych warstw spo³ecznych, którzy przyznawali siê do narodowoœci polskiej. Tak okrojona terytorialnie Litwa musia³aby wejœæ w zwi¹zek pañstwowoprawny z Polsk¹. Dobrym rozwi¹zaniem by³oby wtedy przyznanie etnograficznej Litwie autonomii obejmuj¹cej samodzielnoœæ w sprawach wewnêtrznych72. Stosunek Studnickiego do Litwy zmieni³ siê w 1919 roku. Sprzeciwiaj¹c siê koncepcji federacyjnej wobec narodów niehistorycznych, zupe³nie inaczej trak- towa³ narody, które doprowadzi³y do powstania w³asnej pañstwowoœci. Nie mog¹c d³u¿ej jawnie opowiadaæ siê za wcieleniem Litwy do Polski, zacz¹³ pro- pagowaæ odmianê koncepcji federacyjnej, która mia³a doprowadziæ do pozba- wienia niepodleg³oœci. Pojêcia autonomia czy zwi¹zek pañstw, mia³y oznaczaæ de facto podporz¹dkowanie siê pañstwu polskiemu. Rozszerzenie Litwy Kowieñskiej o Wileñszczyznê spotka³o siê z g³êbokimi atakami W³adys³awa Studnickiego. Ukazuj¹c przewagê ludnoœci polskiej na te- renach wcielonych do Litwy w wyniku traktatu pokojowego ze Zwi¹zkiem Ra- dzieckim, stwierdzi³, i¿ pozostawienie obszaru wileñskiego w granicach Litwy doprowadzi do ba³kanizacji tej czêœci Europy. Nieustêpuj¹ce niepokoje na tle narodowoœciowym bêd¹ rozsadza³y pañstwo litewskie od œrodka. Rzeczpospo- lita w tym momencie bêdzie zmuszona opowiedzieæ siê za mniejszoœciami ci¹gn¹cymi do niej. Nast¹pi szereg konfliktów zbrojnych, które zakoñczy do- piero likwidacja pañstwa litewskiego73.

70 Idem, W sprawie stosunku politycznego Polski do jej ziem wschodnich, Warszawa 1919, s. 12. 71 J. Gzella, Myœl polityczna..., s. 23. 72 W. Studnicki, Ludzie, idee...,s.14. 73 Idem, Wobec grozy po³o¿enia. Miêdzynarodowe stanowisko Polski, Warszawa 1920, s. 19.

165 Projekty Paula Hymansa zwi¹zane z rozwi¹zaniem sporu, jaki powsta³ po powstaniu Litwy Œrodkowej, spotka³y siê z du¿¹ krytyk¹ Studnickiego. Fiasko rozmów dotycz¹cych plebiscytu spowodowa³o, i¿ przewodnicz¹cy Rady Ligi Narodów wyst¹pi³ z dwiema propozycjami maj¹cymi zakoñczyæ polsko-litew- ski spór. Pierwsza obejmowa³a utworzenie Litwy sk³adaj¹cej siê z dwóch kanto- nów narodowoœciowych ze stolic¹ w Wilnie i powi¹zanie tak powsta³ego pañ- stwa z Polsk¹, co de facto by³o powieleniem polskiej idei federacyjnej. Wed³ug drugiej Wileñszczyzna mia³a otrzymaæ autonomiê w ramach pañstwa litew- skiego, co oczywiœcie spotka³o siê z odmow¹ ze strony polskiej. Propozycje ogra- niczaj¹ce polskie terytorium na wschodzie mia³y byæ przejawem intryg miê- dzynarodowych. Przeprowadzenie plebiscytu rozwi¹zuj¹cego problemy granicz- ne mog³o doprowadziæ do groŸnego precedensu, który móg³by siê w przysz³oœci negatywnie odbiæ na sytuacji Galicji Wschodniej. Nale¿a³o odrzuciæ wszelkie projekty wyp³ywaj¹ce z Ligi Narodów, gdy¿ zagra¿a³y suwerennoœci Rzeczypo- spolitej74. Po rezygnacji z prowadzenia rokowañ przez Ligê Narodów i przejœcia do bezpoœrednich rozmów litewsko-polskich W³adys³aw Studnicki zg³osi³ w³asny projekt si³owego rozwi¹zania konfliktu granicznego i uregulowania wzajemnych stosunków. Odrzuci³ w niej koncepcje unii – zarówno politycznej, jak i celnej. Domaga³ siê korekty granic, która mia³aby polegaæ na przejêciu przez pañstwo polskie pasa neutralnego oraz zmuszenia Litwinów do przepro- wadzenia plebiscytu. Po jego wynikach by³aby ustanowiona taka linia granicz- na, aby po obu jej stronach znajdowa³a siê identyczna liczba mniejszoœci. Przy- jêcie przez Litwê takich warunków doprowadzi³oby do stania siê przez ni¹ pañstwem satelitarnym. Nie by³oby ju¿ potrzeby proponowaæ federacji. Dalsza korekta granic by³aby zbêdna, gdy¿ pañstwo litewskie i tak sta³oby siê pó³kolo- ni¹ i nie mog³oby przeciwstawiaæ siê ¿¹daniom Polski75. Z przedstawionych wy¿ej rozwa¿añ widaæ, jak ró¿norodna by³a polska myœl polityczna co do kwestii litewskiej na progu niepodleg³oœci. Ze wszystkich kon- cepcji tamtego okresu wybra³em te, które – moim zdaniem – zas³uguj¹ na naj- wiêksz¹ uwagê. Propozycje u³o¿enia stosunków z pañstwem litewskim – od w³¹czenia go bezpoœrednio do Rzeczypospolitej po równoprawny zwi¹zek obu krajów – mia³y na celu zapewnienie bezpieczeñstwa i dobrobytu odradzaj¹cej siê Polsce. ¯adna z tych koncepcji nie doczeka³a siê realizacji. Nale¿y jednak podkreœliæ, ¿e antagonizmy polsko-litewskie wp³ynê³y na rozwój i wzmoc- nienie œwiadomoœci obu narodowoœci. Skutkiem niechêci Litwinów do Pola- ków by³ wzrost nastrojów nacjonalistycznych wœród polskiego spo³eczeñstwa i popularnoœæ ideologii Narodowej Demokracji, g³osz¹cej potrzebê obrony pol-

74 Idem, O Wilno i Lwów. Z powodu projektu Hymansa. Warszawa 1921, s. 5–8. 75 J. Gzella, Myœl polityczna..., s. 26.

166 skiego stanu posiadania. Smutn¹ konsekwencjê klêski polityki wobec Litwy pocz¹tku lat dwudziestych by³ utrzymuj¹cy siê formalnie stan wojny miêdzy obydwoma pañstwami do 1938 roku.

The issue of Lithuanian in Polish political thought at the beginning of its independence until 1922 (Summary)

The chance to regain independence by Poland and Lithuania brought many ideas about their future fates. It was caused by common history. The inheritance of Polish-Lithuanian Commonwealth had the greatest impact on federal concepts. Most of them envisage for compatible coexistence of both countries. They would be unite in military and economic alliance. On the other hand, there appeared a couple of annex ideas. According to them, Lithuania was expected to become only a part of the territory of the restored Polish state. Vilnius was the key issue in all the concepts. The historical capital of the Grand Duchy of Lithuania had been polonized over the years. Lithuanians couldn’t recon- cile to the situation like that. For them, there wasn’t any other solution than to in- clude Vilnius to their country. Conflict of the city was crucial for the failure of all the concepts. It should be emphasized that all ideas had one objective - to ensure the sa- fety of the reborn Poland. Józef Pi³sudski, who was the head of the state, made lots of attempts to realize his idea. However, all efforts failed. Lithuanians feared any relationships with Po- land. The sad consequence of the defeat of Lithuania’s policy towards the early twenties was weak Polish position on international area. It should be remembered that until 1938 there was a formal state of war between the two countries.

167 WIZJA USPO£ECZNIENIA PAÑSTWA NA £AMACH „DROGI”1

JAROS£AW BOJAR*

Uspo³ecznianie pañstwa by³o jednym z g³ównych hase³ myœli spo³eczno- -ustrojowej, jak¹ propagowa³o œrodowisko ideowe „Drogi”. Potrzeba reorgani- zacji pañstwa towarzyszy³a publicystom „Drogi” od pocz¹tku ukazywania siê pisma. Przyczyn¹ tak koniecznej zmiany ustroju by³o krytyczne postrzeganie zasad, na jakich opiera³a siê demokracja parlamentarna zwana przez jej prze- ciwników „sejmokracj¹”. Szczególn¹ awersjê mieli Pi³sudczycy w stosunku do partii politycznych. Obóz pi³sudczykowski, nie bêd¹c grup¹ jednolit¹ i nie buduj¹c w³asnego ugrupowania politycznego, zosta³ zmarginalizowany w „zdemobilizowanym” ¿yciu politycznym kraju. By³a to jedna z przyczyn po- szukiwania si³y oddzia³ywania, poza parlamentem i partiami politycznymi. G³ównym propagatorem idei „uspo³eczniania” pañstwa by³ Adam Skwar- czyñski. Swój pozytywny stosunek do wszelkich dzia³añ, które mo¿na nazwaæ prac¹ spo³eczn¹, wyniós³ jeszcze z gimnazjum, gdzie chêtnie bra³ udzia³ w orga-

* Jaros³aw Bojar – magister historii. Doktorant Wydzia³u Humanistycznego, Instytutu Historii i Stosunków Miêdzynarodowych Uniwersytetu Szczeciñskiego. 1 „Droga” by³a czasopismem ukazuj¹cym siê jako dwutygodnik (od kwietnia 1923 r. miesiêczni- kiem), wychodz¹cym w Warszawie w latach 1922–1937. Za³o¿ycielem pisma by³ Adam Skwar- czyñski uwa¿any za g³ównego ideologa obozu pi³sudczykowskiego, który pismo redagowa³ do 1927 r. PóŸniej zast¹pili go jego wspó³pracownicy: od 1928 roku Stanis³aw Wincent, a od 1929 r. Wilam Horzyca, póŸniejszy pose³ na sejm z ramienia BBWR. Na ³amach pisma publikowali wybit- ni przedstawiciele obozu pi³sudczykowskiego, jak choæby póŸniejsi premierzy: Artur Œliwiñski, Kazimierz Œwitalski, Janusz Jêdrzejewicz, oraz Tadeusz Ho³ówko, Leon Wasilewski, Stefan Sta- rzyñski, i wielu innych. „Droga” jest wiêc bogatym Ÿród³em informacji o pogl¹dach nurtuj¹cych œrodowisko pi³sudczykowskie. Pismo prezentowa³o szerok¹ problematykê ideologiczn¹, filozo- ficzn¹, polityczn¹, w tym ustrojow¹, gospodarcz¹ oraz spo³eczn¹. Objêtoœæ numeru w latach 1922–1926 wynosi³a od 32 do 96 stron, rocznie od 506 do 744. W sumie w ci¹gu niespe³na 16 lat ukazywania siê pisma drukiem wysz³o 15 tys. stron tekstu, przeciêtnie niemal 1000 stron rocznie.

168 nizowanych ogniskach samopomocowych2. Z up³ywem czasu jego pogl¹dy, do- tycz¹ce pracy spo³ecznej, zosta³y pog³êbione, nabieraj¹c w efekcie koñcowym w miesiêczniku „Droga”, kszta³tu myœli ustrojowej. Skwarczyñski w swych rozwa¿aniach nie by³ osamotniony, razem z nim idee pracy spo³ecznej szerzyli m.in.: Janusz Jêdrzejewicz, Walery S³awek, Jan Hoppe, Wac³aw Makowski. Przez niespe³na szesnaœcie lat ukazywania siê pisma „Drogi”, które uros³o do rangi teoretycznego organu prasowego Pi³sudczyków, spojrzenie na kwestie spo³eczne by³o wa¿nym elementem sk³adaj¹cym siê na budowan¹ ideologiê pañstwow¹. Warto zwróciæ uwagê, ¿e istotnym dzia³em miesiêcznika, obok „Kroniki politycznej”, by³ „Przegl¹d pracy spo³ecznej”. To w³aœnie w nim umieszczano informacje na temat organizacji spo³ecznych, przybli¿aj¹c czytelnikom ich hi- storie oraz dzia³alnoœæ. Konieczne w tym miejscu jest choæby tylko wspomnieæ o niektórych zrzeszeniach czy inicjatywach, które zamieszczano w przegl¹dzie, póŸniej zatytu³owanym „¯ycie spo³eczne”3. Ju¿ w pierwszym numerze pisma z lutego 1922 roku redakcja, informuj¹c czytelników o powodach stworzenia tej rubryki, wskazuje, i¿ „kultura polska” kroczy trzema drogami. Pierwsza to dzia³anie „jednostki wy¿szej” (np. Staszic, Mickiewicz), która jest obdarzona odpowiednimi predyspozycjami, np. talentem. Droga ta by³a charakterystyczna dla Polski znajduj¹cej siê pod zaborami, gdy¿ dzia³ania zbiorowe by³y niemo¿li- we. Druga droga aktywnoœci spo³ecznej to przymus narzucony odgórnie przez pañstwo, jak zauwa¿a autor – przymus jednak obni¿a wydajnoœæ. Najlepsz¹ form¹ pracy spo³ecznej jest trzecia droga, która: „stanowi woln¹ pracê organi- zacyjn¹ grup ludzkich, powsta³a pod wp³ywem wspólnego interesu lub wspól- nej idei. Pracê t¹ najlepiej wykonuj¹ zwi¹zki, stowarzyszenia, zrzeszenia, insty- tucje ekonomiczne, spo³eczne i naukowe. To one kszta³tuj¹ „naród w ¿ywy funkcjonuj¹cy organizm”4. Dalej, motywuj¹c, ¿e w obecnej chwili „jesteœmy œwiadkami olbrzymiego rozrostu ¿ycia zbiorowego narodu”, idzie on w dwóch kierunkach: pierwszym, pracy organicznej (spo³ecznej) i drugim, politycznym

2 Por. B. Wasylewski, Nota wstêpna do wydania Wskazañ, A. Skwarczyñskiego, Warszawa 1934, s. 9–10. 3 „Przegl¹d pracy spo³ecznej”, w latach nastêpnych „¯ycie spo³eczne”, wychodzi³ od numeru pier- wszego z 1 lutego 1922 roku, a ostatnia informacja z „¯ycia spo³ecznego” ukaza³a siê w numerze 12 „Drogi” z 1926 roku. „Przegl¹d pracy spo³ecznej” by³ publikowany nieregularnie. O rubryce „spo³ecznej” tak pisa³a redakcja: „W dziale niniejszym umieszczaæ bêdziemy syntetyczne infor- macje oraz refleksje na temat prac dokonywanych przez zwi¹zki, stowarzyszenia, i instytucje spo³eczne o charakterze kulturalno-wychowawczym. Jesteœmy przekonani, ¿e odrodzenie naro- dowe w ogromnym stopniu zale¿y od rozwoju i dorobku tego rodzaju w³aœnie warsztatów pracy. Pragniemy by czytelnicy „Drogi” stopniowo zapoznawali siê z wszelkimi ga³êziami tej pracy i dla siebie z st¹d czerpali dyrektywy. Zwracamy siê do wszelkich organizacji i zrzeszeñ, pocz¹wszy od gospodarczych i oœwiatowo-kulturalnych, a skoñczywszy na zawodowych, literackich i artysty- cznych, o nadsy³anie nam sprawozdañ o charakterze zrzeszenia oraz o wonniejszych jego poczy- naniach”, Przegl¹d pracy spo³ecznej, „Droga” 1923, nr 1 (7), przyp. redakcji. 4 Przegl¹d pracy spo³ecznej, „Droga” 1922, nr 1.

169 (partyjnym). Oczywiœcie temu ostatniemu kierunkowi zarzucano, ¿e jest „bezp³odny” i demoralizuj¹cy: „Uk³ad stosunków naszych partyjnych opiera siê dotychczas na przedwojennych, nieistniej¹cych dziœ ju¿ stosunkach, dlatego te¿ operuje czêsto pojêciami fa³szywymi lub pozbawionymi treœci (…)”5. Ten przyd³ugi fragment dobitnie wskazuje, ¿e od pocz¹tku œrodowisko „Drogi” dostrzega³o w organizacjach spo³ecznych realnego konkurenta dla partii po- litycznych. Zgodnie z tym co napisano, otwieraj¹c rubrykê pracy spo³ecznej, w tym¿e numerze zaprezentowano historiê dzia³alnoœci, strukturê trzech organizacji spo³ecznych polskiej wsi: Centralnego Zwi¹zku Kó³ek Rolniczych, Centralnego Zwi¹zku M³odzie¿y Wiejskiej i Zwi¹zku Teatrów Ludowych6. W kolejnych nu- merach ukaza³y siê informacje o Zwi¹zku Polskiego Nauczycielstwa Szkó³ Pow- szechnych7. Janusz Jêdrzejewicz pisa³ o Uniwersytecie ¯o³nierskim; w przegl¹dzie tak¿e propagowano zjazd by³ych cz³onków POW oraz powo³anie Polskiej Organizacji Wolnoœci, informowano o dzia³alnoœci samorz¹du wiej- skiego, sygnalizowano o dzia³alnoœci Zwi¹zku Strzeleckiego czy internatu dla dzieci robotniczych „Nasz Dom” w Pruszkowie. Opublikowano tam tak¿e rocz- ne sprawozdanie Towarzystwa Pomocy Emigrantom Ukraiñcom. W ostatnim zamieszczonym „¯yciu spo³ecznym” przekazano czytelnikom informacje z dzia³alnoœci Instytutu Wschodniego8. Co oczywiste, dobór instytucji propago- wany w powy¿szej broszurze, by³ subiektywny, jednak wskazywa³ na po¿¹dany kierunek pracy spo³ecznej. Widaæ wiêc w pierwszych latach ukazywania siê pisma, jak wyraŸnie akcentowano potrzebê zast¹pienia partii politycznych przez organizacje spo³eczno-samorz¹dowe. Nie od razu definiowano postulaty pracy spo³ecznej, jako d¹¿enie do pañstwa uspo³ecznionego, które mia³o byæ ostatnim, finalnym etapem. Popularyzowano tak wiêc pracê „spo³eczno-wychowawcz¹”, któr¹ ro- zumiano jako codzienn¹ pracê spo³eczn¹ w ró¿nych dziedzinach, niebêd¹c¹ w pierwszym rzêdzie nastawion¹ na zysk, ale na „wytwórczoœæ w organizacjach pracy zawodowej, maj¹cej na celu, prócz walk o ulgê i prócz samopomocy, prze- de wszystkim pog³êbianie stosunku pracownika do zawodu”. Tak rozumiana praca spo³eczna mia³a staæ siê fundamentem pod budowê „Nowej Polski”.

5 Ibidem. 6 Ibidem. 7 Kronika ¿ycia spo³ecznego, „Zwi¹zek Nauczycielstwa Szkó³ powszechnych”, „Droga”, 1922, nr 2. 8 Ibidem, (sygnowane skrótem J.J – Janusz Jêdrzejewicz?), „Uniwersytet ¯o³nierski”, „Droga” 1922, nr 3; Przegl¹d pracy spo³ecznej, „Zjazd delegatów by³ych cz³onków POW”, „Droga” 1922, nr 12; Idem, „Organizacje spo³eczne na wsi, rz¹d i samorz¹d wiejski”, „Droga” 1923 nr 1 (7); Praca spo³eczna,K.Jur- kowski, „O Zwi¹zku Strzeleckim i jego pracach”, „Droga” 1923, nr 2–3 (8–9); ¯ycie spo³eczne,„Nasz Dom”, „Droga” 1924, nr 12; Idem, Sprawozdanie Towarzystwa Pomocy Emigrantom Ukraiñcom, „Dro- ga” 1925, nr 4; Idem, Z Instytutu Wschodniego, „Droga” 1926, nr 12.

170 Skwarczyñski pisa³: „Mamy zbudowaæ now¹ Polskê i nowego w Polsce cz³owie- ka. Tej budowy nie zaczniemy wznosiæ samym umys³em, samym myœleniem, samymi ideami, programami. Nie wypisze siê jej w samych ksi¹¿kach, nie wy- dyskutuje w sejmach i na zgromadzeniach politycznych. Budowa ta bowiem odbywa siê przez wyrabianie charakterów i moralnoœci, a te mo¿na tylko wy- praktykowaæ”9. Z tym samym zamys³em pisa³ Janusz Jêdrzejewicz, przedstawiaj¹c pro- gram „Akcji bezpoœredniej”. Pod t¹ nazw¹ rozumia³ „bezpoœrednio – twórczy stosunek do rzeczywistoœci. Droga ta iœci siê w codziennym dzia³aniu”10. Kryzys parlamentaryzmu, jaki zdaniem Pi³sudczyków prze¿ywa³a Polska i destrukcyj- na rola partii politycznych, spowodowa³y „wzrost si³y i znaczenia organizacji spo³ecznych o charakterze spo³eczno-wychowawczym. S¹ to zrzeszenia zawo- dowe oparte na idei wspó³dzia³ania i samopomocy, zrzeszenia gospodarcze i spo³eczne, zwi¹zki kulturalno-oœwiatowe, organizacje spo³ecznego przysposo- bienia wojskowego i wychowania fizycznego itd. (…) Cech¹ istotn¹ tych ze- spo³ów, w przeciwieñstwie do partii politycznych, jest to, ¿e organizowane s¹ one na podstawie nie hase³, tylko praktyki”11. Reasumuj¹c, has³a, slogany, fra- zesy zast¹piæ mia³a praca, programy zast¹piæ mia³ czyn. Droga do tego prowa- dzi³a przez propagowanie dzia³alnoœci organizacji spo³ecznych12. Z zagadnieñ spo³ecznych w przedmajowej „Drodze” warto jeszcze odnoto- waæ dyskusjê, jak¹ wywo³a³ artyku³ pt. „Stosunek pracy i kapita³u do idei soli- daryzmu”, krytykuj¹c, a raczej wykazuj¹c nieprzydatnoœæ okreœlenia „walka klas”. Autor wskazuje na potrzebê solidaryzmu, definiuj¹c go nastêpuj¹co: „Przez wyraz solidaryzm rozumiem wspólne d¹¿enia, wspólny wysi³ek, wspóln¹ zgodn¹ pracê, prowadz¹c¹ do jednego celu; jako ideê solidaryzmu ro- zumiem krystalizuj¹ce siê pojêcie, ³¹cz¹ce czynniki dzia³aj¹ce”, miêdzy prze- mys³em – pracodawc¹ a zwi¹zkami zawodowymi – pracownikami: „Robotnik polski winien zrozumieæ, ¿e dzisiejsze warunki w przemyœle s¹ przejœciowe, ¿e przemys³ musi wejœæ i wejdzie na drogê inn¹ (…), na drogê solidaryzmu spo³ecznego, a to uczyniæ musi, zarówno z punktu w³asnego interesu, rozwoju, jak i dla dobra klasy pracuj¹cej, dla dobra ca³ego narodu, pañstwa”13. Napoleon Czarnocki zabra³ g³os dyskusyjny do wy¿ej cytowanego artyku³u, nie do koñca zgadzaj¹c siê z jego autorem. Szczególnie negowa³ uznanie solidaryzmu za rzecz now¹, na któr¹ trzeba wejœæ. Podaj¹c przyk³ad Roberta Owena, który ju¿

9 A. Skwarczyñski, Praca spo³eczno-wychowawcza, „Droga” 1922, nr 12. 10 J. Jêdrzejewicz, Akcja bezpoœrednia, „Droga” 1924, nr 3. 11 A. Skwarczyñski, Kryzys demokracji, „Droga” 1926, nr 10.; zob. ten¿e, Zamiast hase³ – praca, „Dro- ga” 1922, nr 14–15; J. Rundbaken, Zasady rozwa¿añ zjawisk spo³ecznych, „Droga” 1922, nr 6–7. 12 Zob. Atlas Organizacji Spo³ecznych, A. Skwarczyñski (red.), Warszawa 1932, t. 1. 13 W. Fr…wicz, Stosunek pracy i kapita³u do idei solidaryzmu, „Droga” 1924, nr 12.

171 sto lat wczeœniej wprowadza³ metody solidaryzmu w Anglii: „St¹d wniosek, ¿e droga solidaryzmu nie jest zupe³nie nowa, lecz wypróbowana”14. Bronis³aw Siwik sugerowa³by zast¹piæ w powy¿szym wywodzie s³owo solidaryzm sfor- mu³owaniem spó³dzielczoœæ. Poza tym nie wierzy³ w mo¿liwoœæ solidaryzmu na gruncie kapita³u i pracy, daj¹c temu wyraz nastêpuj¹co: „Kapita³ z natury swej i swego pochodzenia nie ³¹czy, a dzieli spo³eczeñstwo: wcisn¹³ siê on klinem miêdzy ludzi organizacji i kierownictwa z jednej strony, a wykonania – z drugiej strony i stanowi przegrodê zbyt wielk¹, aby ogniwa dobrowolnego i zgodnego wspó³dzia³ania mog³y byæ zadzierzgniête na innej drodze, jak jego niwelacji spo³ecznej”. Nie mia³ tak¿e Siwik z³udzeñ tym bardziej do rodzimych realiów. „W Polsce wspó³czesnej przedstawiciele Lewiatana nie tylko o paktach «soli- darystycznych», lecz nawet o rozumnej metodzie wytwarzania i organizacji pracy myœleæ nie potrafi¹ (…)]”15. Dyskusjê zamkn¹³ W. Fr…wicz, odpieraj¹c zarzuty B. Siwika argumento- wa³, i¿ jego wywód mia³ charakter naukowy, wrêcz akademicki, a sam artyku³ jest fragmentem d³u¿szej pracy (czego Siwik chyba nie dostrzeg³ – J.B.). Za podstawê dalszej ewolucji przy badaniach nad naukow¹ organizacj¹ pracy au- tor przyj¹³ konieczny, wiêkszy wk³ad inteligencji pracuj¹cej, co na ³amach „Drogi” nie by³o rzadkoœci¹. Na zakoñczenie, pisz¹c: „Sztandar solidaryzmu uj¹æ musi w swoje rêce przede wszystkim inteligencja pracuj¹ca. Ona winna podj¹æ dziejow¹ rolê, jaka jej przypada w udziale w rozwoju form ¿ycia gospo- darczego, ona winna stan¹æ miêdzy kapita³em a prac¹ proletariusza, jako ogni- wo ³¹cz¹ce ich dal wy¿szej harmonii interesów […]. Pod znakiem solidaryzmu, oto has³o, które przez umys³y inteligencji pracuj¹cej i przy czynnym jej wspó³udziale winno znaleŸæ odzew (…); a od rozwoju tego has³a, od stosunku ich do niego zale¿¹ losy przemys³u, klasy pracuj¹cej, kultury polskiej i pañstwa polskiego”16. Do myœli solidarystycznej publicyœci „Drogi” bêd¹ jeszcze niejed- nokrotnie powracaæ szczególnie przy kwestiach proponowanych reform ustro- jowych, szczególnie „uspo³ecznionego pañstwa”. Punktem wyjœcia ka¿dego programu reformy jest niezadowolenie ze stanu obecnego, owego niezadowolenia zdaniem Pi³sudczyków by³o za wiele. Rakcj¹ Marsza³ka na sytuacjê by³o dokonanie przewrotu. Po zamachu majowym do nie- dawna jedynie has³a, g³oszone choæby w „Drodze”, tak polityczne, jak spo³ecz- ne, mog³y doczekaæ siê swego przeistoczenia w czyn. Na wizjê „uspo³ecznione- go pañstwa”, a w³aœciwie jego „uspo³eczniania” nale¿y spojrzeæ przez pryzmat cech ideologicznych obozu. I tak, o czym by³a ju¿ mowa, niekwestionowane

14 N. Czarnocki, Stosunek pracy i kapita³u do idei solidaryzmu (g³os dyskusyjny), „Droga” 1925, nr 1. 15 B. Siwik, Nie pod znakiem solidaryzmu, „Droga” 1925, nr 2. 16 W. Fr…wicz, Stosunek pracy i kapita³u do idei solidaryzmu, „Droga” 1925, nr 4.

172 pierwszoplanowe miejsce w programach Pi³sudczyków zajmowa³o pañstwo. To dla potrzeb jego rozwoju, bezpieczeñstwa, mieli Pi³sudczycy budowaæ nowy ³ad prawny, spo³eczny oraz gospodarczy. Drugie miejsce zajmowa³ krytyczny sto- sunek do ustroju parlamentarnego, w szczególnoœci partii politycznych. Na ³amach „Drogi” lansowano wiêc koncepcjê zast¹pienia stronnictw politycz- nych przez organizacje spo³eczno-samorz¹dowe. Z powy¿szych argumentów wy³ania nam siê g³ówne za³o¿enie definicji „uspo³ecznionego pañstwa”, mia- nowicie w³¹czenia organizacji spo³ecznych i zwi¹zków samorz¹dowych do pra- cy pañstwowej. Przy czym po przewrocie rozpoczêto ideologiczne przygotowa- nia do realizacji powy¿szej koncepcji przez postulowan¹ wizjê zast¹pienia partii politycznych przez organizacje spo³eczne17. Zdawano sobie sprawê, ¿e „uspo³ecznianie pañstwa” bêdzie procesem d³ugotrwa³ym, niemo¿liwym do zrealizowania bez ca³kowitej przebudowy ustroju prawno-spo³ecznego. Dlate- go nim po raz pierwszy u¿yto w piœmie sformu³owania „uspo³ecznionego pañ- stwa”, wiele miejsca poœwiêcono krytyce liberalizmu: „Przewrót majowy doko- na³ siê przeciwko liberalizmowi, liberaln¹ by³a bowiem konstytucja marcowa i ultra-liberalne «z³e obyczaje»”. Przeciwstawiano ideologii liberalnej „demo- kracjê antyliberaln¹”, któr¹ widziano w tworzeniu „organicznych grup spo³ecz- nych, otrz¹saj¹cych z siebie czynniki partyjnego rozk³adu, a przez wspó³pracê z Pañstwem tworz¹cych ³¹cznie formacjê równie¿ organiczn¹, obejmuj¹c¹ wszystkie czynniki pracy polskiej, formacjê, któr¹ nazwiemy Narodem wytwór- ców”18. Zakrzewski, jak i inni publicyœci „Drogi”, nie ukrywali, ¿e s¹ propagatorami drogi id¹cej w kierunku zast¹pienia pañstwa opartego na zasadach liberalnych przez „pañstwo wytwórców”. W piœmie z aprobat¹ g³oszono ideê syndykalizmu jako nurtu o charakterze antyliberalnym, który w swych za³o¿eniach czyni³ z zwi¹zków zawodowych (syndykatów) trzon nowego pañstwa. Pisano o tym z pasj¹: „Syndykaty podniesione do godnoœci organu prawa publicznego stwa- rzaj¹ now¹ wiêŸ pañstwow¹, ustanawiaj¹c nad sob¹ w³adzê siln¹ i sprawn¹, wyposa¿on¹ w suwerennoœæ nie tylko nad si³ami politycznymi, ale tak¿e nad si³ami gospodarczymi i kieruj¹c¹ ca³oœci¹ procesów produkcj¹”19. Wielokrotnie odwo³ywano siê do ideologii Jerzego Sorela, Edwarda Abramowskiego, do tego ostatniego – g³ównie Adam Skwarczyñski20.

17 Zob. J. Barthel de Weydenthal, Poszukiwania nowych form organizacji politycznej, „Droga” 1926, nr 12. 18 K. Zakrzewski, Zmierzch liberalizmu a nie demokracji, „Droga” 1928, nr 4. 19 Idem, Przysz³oœæ pañstwa, „Droga” 1930, nr 9; por. ten¿e, Syndykalizm jako program historyczny, [w:] Kryzys demokracji, Warszawa 1930 s.144–173; zob. W. Sombart, Przeobra¿enia kapitalizmu, „Droga” 1928, nr 12; W. Krzy¿anowski, Gospodarka planowa, „Droga” 1928, nr 6. 20 Zob. B. Cywiñski, Myœl polityczna Edwarda Abramowskiego, [w:] Myœl polityczna XIX i XX wieku, H. Zieli- ñski (red.), t. 2, Wroc³aw–Warszawa–Kraków–Gdañsk 1978, s. 29–103.

173 Po maju w kontekœcie g³oszenia afirmacji dla idei syndykalistycznej wa¿n¹ rolê przewidziano dla zwi¹zków zawodowych, które mia³y przej¹æ funkcje kon- trolne nad zagadnieniami gospodarczymi oraz spo³ecznymi, oczywiœcie pod egid¹ pañstwa jako czynnika nadrzêdnego. Przekonanie, jakie wros³o w publi- cystykê pi³sudczykowsk¹ o niekompetencji parlamentu, co do rozwi¹zywania spraw pañstwowych, nie mówi¹c o skomplikowanych kwestiach ekonomicz- nych, zrodzi³o przekonanie o koniecznoœci skierowania zwi¹zków zawodowych na „³o¿ysko pañstwowe”. Mam tu na myœli projekty powo³ania Naczelnej Izby Gospodarczej jako gremium opiniotwórczego przy Sejmie i Senacie, w sk³ad której wchodziæ – wedle projektów W.L. Jaworskiego i W. Krzy¿anowskiego – mia³y reprezentacje organizacji pracowników i pracodawców oraz „grupa uzgadniaj¹ca sprzeczne interesy, bêd¹ca przedstawicielstwem spó³dzielni, sa- morz¹du terytorialnego, Sejm, Senat itp.”21. O wiele dalej id¹ce zmiany propa- gowa³ K. Zakrzewski, który, widz¹c problem sprzecznoœci „przepaœci” miêdzy pañstwem liberalno-demokratycznym a ruchem zawodowym, pisa³: „Zasypaæ przepaœæ mo¿na tylko jedn¹ drog¹: przez oddanie organizacjom zawodowym decyduj¹cego wp³ywu na losy pañstwa, przede wszystkim na jego politykê go- spodarcz¹”22. W odniesieniu do zmiany ustroju optowano za stworzeniem lepszych wa- runków dla rozwoju zwi¹zków zawodowych. Domagano siê, by zapisaæ w Kon- stytucji now¹ ustawê reguluj¹c¹ dzia³alnoœæ zwi¹zków zawodowych. By³o to zwi¹zane z „radykaln¹ decyzj¹ przekreœlenia starych anarchiczno-liberalnych metod pracy organizacyjnej. Nowa ustawa musi byæ oparta na monopoliza- cyjnej zasadzie: jeden zwi¹zek w jednym zawodzie”23. Taki zapis mia³ uchroniæ rozbite zwi¹zki zawodowe od demagogii partyjnej. Powo³any ruch zwi¹zkowy mia³ dzia³aæ na niwie Izby Pracy – w której to rozwi¹zywano by problemy, któ- rym nie mog³y sprostaæ s³abe, rozbite zwi¹zki zawodowe24. Nie wszyscy publi- cyœci w „Drodze” byli jednakowego zdania co do roli zwi¹zków zawodowych. Na uwagê zas³uguje g³os Bronis³awa Siwika, który nie zgadza³ siê z projektami opieraj¹cymi reprezentacje przysz³ego parlamentu na zwi¹zkach zawodowych czy organizacjach spo³ecznych. Ukaza³ to nastêpuj¹co: „Nie wszystko to, co jest inne ni¿ by³o, jest nowe. I nie wszystko to, co jest nowe jest przysz³oœciowe i w³aœciwe, a wiêc odpowiednie do miejsca i czasu. Przychodzi mi to na myœl,

21 B. Wœcieklica, Zwi¹zki zawodowe a reforma ustroju, „Droga” 1928, nr 9; por. W.L. Jaworski, Projekt konstytucji, Kraków 1928 s. 76–90. 22 K. Zakrzewski, Pañstwo syndykalne jako koniecznoœæ dziejowa, „Droga” 1928, nr 10. 23 J. Hoppe, T³o zagadnienia rewizji ustroju politycznego i gospodarczego, [w:] A. Skwarczyñski (red.), Pod znakiem odpowiedzialnoœci i pracy, 10 wieczorów dyskusyjnych. Wieczór pi¹ty, Warszawa 1933, s. 113. 24 M. Grzybowska, Adam Skwarczyñski jako ideolog obozu sanacji. Koncepcje publiczno-ustrojowe, Kra- ków–Kielce 1997, s. 203.

174 ilekroæ s³yszê o maj¹cym zast¹piæ obecny ustrój pañstwowy – pañstwie pracy opartym nie na parlamencie i partiach, bo to jest dziœ «tabu», lecz o organizacje zawodowe i gospodarcze (podkr. – J.B.) Wygl¹da to tak, poniewa¿ podzia³ poziomy spo³eczeñstwa da³ rezultaty nieodpowiednie i niepo¿¹dane, podzielimy je pionowo i wszystko bêdzie dobrze. Poniewa¿ par- tie zawiod³y, postawimy obecnie na zwi¹zki, usi¹dziemy inaczej”. Zdaniem au- tora wiele jest wprost nierozwi¹zalnych w praktyce kwestii dotycz¹cych do- mniemanej reprezentacji zwi¹zkowej w parlamencie, jak np. liczba miejsc przedstawicielskich zwi¹zków i organizacji zawodowych, gospodarczych, spo³ecznych w kraju, „b¹dŸ co b¹dŸ przewa¿nie rolniczym, to zadanie kar- ko³omne i nies³ychanie fermentacyjne”. Poza tym te organizacje reprezentuj¹ partykularne interesy grupy zawodowej, spo³ecznej, gospodarczej, jak¹ repre- zentuj¹. W dodatku partykularyzm ten jest wiêkszy ni¿by istniej¹cy w krytyko- wanych partiach i ich programach. A zwi¹zki i organizacje spo³eczne – zdaniem Siwika – nie mog¹ mieæ programu pañstwowego, gdy¿ musia³yby wtedy za- pewne zrezygnowaæ z czêœci subiektywnych interesów grupy na rzecz ogó³u, i tak z organizacji stawa³yby siê zwyk³¹ parti¹ polityczn¹25. Autor nie w zwi¹zkach, organizacjach zawodowych itp. widzia³ gremium przedstawicielskie, tak¿e nie w partiach politycznych, ale w cia³ach samorz¹do- wych. Proponuje, by stworzona ordynacja wyborcza dokonywa³a wyboru do sejmu na zasadach poœrednich przez wybór kandydatów pochodz¹cych z orga- nów samorz¹dowych, „jako najbardziej odpowiedzialne komórki demokra- tyczne ¿ycia powszechnego”. Kandydat musia³ tak¿e posiadaæ odpowiedni sta¿ w powy¿szym organie. Uzasadniaj¹c, pisa³: „Otó¿ samorz¹d i instytucje sa- morz¹dowe, obok spó³dzielni, s¹ szko³ami ¿ycia gospodarczego na szersz¹ skalê. (…) Przez samorz¹d i ruch spó³dzielczy prowadzi w³aœciwa droga do od- dzia³ywania na ogóln¹ politykê gospodarcz¹ pañstwa”26. Przedstawienie publicystyki z zakresu „uspo³ecznionego pañstwa” by³oby dalece niepe³ne, a wrêcz niemo¿liwe bez przyjrzenia siê pogl¹dom jednego z g³ównych animatorów tej idei, jakim niew¹tpliwie by³ Adam Skwarczyñski27. Nierealne by³o myœlenie o przekuwaniu idei w czyn „uspo³eczniania pañstwa”, bez propagowania tego¿ za³o¿enia w szerszym ni¿ ideowo-polityczne œrodowi- sko skupione wokó³ dzia³alnoœci Skwarczyñskiego. Szczególnym zaanga¿owa- niem wykazywa³ siê tu naczelny redaktor „Drogi”, póŸniej szef Referatu Spo³eczno-Prasowego Kancelarii Cywilnej Prezydenta RP, który szczególnie w sprzyjaj¹cych pomajowych warunkach by³ promotorem dzia³alnoœci wielu

25 B. Siwik, Z zagadnieñ ustrojowych pañstwa, „Droga” 1932, nr 6. 26 Ibidem. 27 J. Hoppe, pisz¹c o procesie uspo³eczniania pañstwa jako twórców tej idei, wskazywa³ Walerego S³awka i Adama Skwarczyñskiego. Idem, Wspomnienia, przyczynki, refleksje, Londyn 1972, s. 136.

175 organizacji spo³ecznych, takich jak: Polska Organizacja Wolnoœci, Zwi¹zek By³ych WiêŸniów Ideowych, Instytut Oœwiaty i Kultury, „Wiedza i ¯ycie”, Unia Zwi¹zków Pracowników Umys³owych. W latach 1931–1933 powsta³y: Stra¿ Przednia (1932), Centralny Komitet do spraw M³odzie¿y Wiejskiej, „KuŸnia M³odych”, Organizacja M³odzie¿y Pracuj¹cej28. Warto nadmieniæ, ¿e inicjatywy zwi¹zane ze skupianiem m³odego pokolenia wokó³ ideologii pañstwowej po- przedzi³a, przygotowywana od 1929 roku, reforma oœwiatowa, któr¹ w 1932 roku wprowadzi³ Janusz Jêdrzejewicz. W myœl jej za³o¿eñ m³odzie¿ mia³a byæ uczona – wychowana w nurcie kultu pracy dla pañstwa29. O idei uspo³eczniania pañstwa pisa³ w „Drodze” Adam Skwarczyñski. Postulowane przez niego rozwi¹zania by³y w znacznym stopniu zbie¿ne z pro- pozycjami g³oszonymi przez Walerego S³awka. Zasadnicza ró¿nica polega³a na tym, i¿ Skwarczyñski by³ w ca³ym tego s³owa znaczeniu spo³ecznikiem i prace uspo³ecznienia rozumia³ jako d³ugofalowy proces odchodzenia od zasad demo- kracji liberalnej w kierunku rozwi¹zañ pañstwa syndykalnego. Proces ten mia³ byæ swoist¹ prac¹ organiczn¹. Zdawa³ sobie sprawê, ¿e zagadnienia uspo³ecz- nienia nie ureguluje tak¿e konstytucja. „Nowa konstytucja ma stworzyæ tylko punkty wyjœcia dla naszego pokolenia, dzia³aj¹cego w œwiecie objêtym rewo- lucj¹ ustrojow¹ i mozolnie tworz¹c¹ nowy ustrój spo³eczno-pañstwowy”30.Do tych samych wniosków doszed³ Skwarczyñski, stwierdzaj¹c, ¿e nowa konsty- tucja „nie bêdzie mog³a pójœæ daleko i nie bêdzie w stanie dotkn¹æ zasadniczych podstaw ustroju pañstwowego, nie nale¿y przed i po ich uchwalaniu zaprzestaæ pracy nad opanowaniem myœlowym dalej id¹cych reform”, podkreœlaj¹c, ¿e: „Moment ich zastosowania zbli¿a siê szybko, równie szybko jak rozwój ¿ycia gospodarczego, które u nas potêguje sw¹ intensywnoœæ i w trudzie myœli i do- œwiadczeñ szuka racjonalnych, prawdziwie nowoczesnych, dróg organizacyj- nych w stosunku do pañstwa i ¿ycia spo³ecznego – równie szybko, jak postêpuje rozwój samorz¹dów terytorialnych i gospodarczych, organizacji spo³eczno-wy- chowawczych – a nade wszystko samowiedzy cz³owieka pracuj¹cego w stosun- ku do zwodu swego i warsztatu pracy”31. Z kolei Walery S³awek by³ pu³kownikiem – politykiem; jako premier roz- wa¿a³ koncepcjê administracyjnego, co za tym idzie, o wiele krótszego okresu

28 B. Wasylewski, Nota wstêpna do wydania Wskazañ…, s. 33; M. Grzybowska, Adam Skwarczyñski jako ideolog wychowania m³odzie¿y w okresie pomajowym, „Przegl¹d Historyczno-Oœwiatowy” 1983, nr 4, s. 383–399; O pracy wychowawczej wœród m³odzie¿y szkolnej w tym patronacie nad Stra¿¹ Przedni¹ i „KuŸni¹ M³odych”, zob. tej¿e, Adam Skwarczyñski jako ideolog…, s. 167–185. 29 J. Faryœ, Idea uspo³ecznionego pañstwa w pogl¹dach pi³sudczyków, [w:] M. Mroczko (red.), Polska i Po- lacy. Studia z dziejów polskiej myœli i kultury politycznej XIX i XX wieku. Ksiêga pami¹tkowa dedykowana prof. Romanowi Wapiñskiemu, Gdañsk 2001, s. 117. 30 K. Zakrzewski, Na przedpro¿u pañstwa wytwórców, „Droga” 1931, nr 1. 31 A. Skwarczyñski, W przededniu zmiany konstytucji, „Droga” 1928, nr 9.

176 do wprowadzenia Powszechnej Organizacji Spo³ecznej32. W zamierzeniach S³awka, jak i Skwarczyñskiego uspo³ecznianie pañstwa (tworzenie POS) mia³o siê organizowaæ „od do³u” w ramach struktury kierowanej drog¹ awansu, hie- rarchii przez szczeble poœrednie, a¿ do centralnego. Koncepcja S³awka w swych za³o¿eniach jest niemo¿liwa do realizacji we wspó³czesnej Polsce. Niezrozumie- nie idei POS spowodowa³o zaniechanie przez S³awka jej konstytuowania33. Skwarczyñski w odró¿nieniu od S³awka nie szuka³ doraŸnych, w miarê szybkich, politycznych, prawnych czy administracyjnych œrodków wprowadze- nia idei uspo³eczniania pañstwa. Opieraj¹c siê na doœwiadczeniach, wskaza- niach, przemyœleniach, podejmuj¹cych w „Drodze” zagadnienia szeroko rozu- mianej problematyki spo³ecznej, nakreœli³ w³asny zamys³ uspo³ecznionego pañstwa. Swoj¹ koncepcjê tworzy³ od znaczenia przewrotu majowego, który „od- sun¹³ od w³adzy demokracjê starego typu: demokracjê partii, werbalnych «pro- gramów», nieobowi¹zuj¹cych hase³ – tworzonych nie pod k¹tem pracy, lecz pod k¹tem agitacji”34. Odsuwaj¹c powy¿sze mankamenty, przewrót w opinii Skwarczyñskiego otworzy³ mo¿liwoœci dla dzia³ania nowych form pracy spo³ecznej, w której to gardzi siê „werbalizmem pisanych programów”. Autor w ciekawy sposób od- niós³ siê do tendencji tworzenia przez obóz organizacji prorz¹dowych, moty- wuj¹c to odwracaniem siê spo³eczeñstwa od polityki „w dawnym tego s³owa znaczeniu”. Wed³ug tak postawionej tezy to spo³eczeñstwo by³o motorem dzia³ania obozu. Odnosi³ siê tak¿e do myœli syndykalistycznej, w której pañ- stwo jest przedsiêbiorc¹, odbiorc¹, producentem i masowym konsumentem, a tak¿e czynnikiem reguluj¹cym, subwencjonuj¹cym, zabraniaj¹cym itd. (czyli pañstwem wytwórców). Rozwa¿a³ relacje pañstwa w stosunku do takich dzie- dzin ¿ycia spo³ecznego, jak: gospodarka, rolnictwo, ruch zawodowy, ruch spó³dzielczy, oœwiata, sprawa obrony granic oraz zagadnienie polityki i propa- gandy. Dla ka¿dej dziedziny ¿ycia – konstatowa³ Skwarczyñski – „Mo¿na zadaæ

32 A. Skwarczyñski odnotowa³, ¿e to w³aœnie Walery S³awek by³ g³ównym pomys³odawc¹ uspo³ecz- niania; por. idem, Uspo³ecznianie pañstwa, „Droga” 1930, nr 10, przedruk we Wskazaniach…, s. 78–93. 33 Zob. A. Chojnowski, Utopia utracona Walerego S³awka, Projekt Powszechnej Organizacji Spo³ecznej, „Przegl¹d Historyczny” 1989, s. 353–365; J. Hoppe, Wspomnienia…, s. 135–155; W. Jêdrzejewicz, W s³u¿bie idei. Fragmenty pamiêtników i pism, Londyn 1972, s. 224–233; J. Faryœ, Pi³sudski i Pi³sudczycy. Z dziejów koncepcji polityczno-ustrojowej (1918–1939), Szczecin 1991, s. 162–163; J.M. Nowakowski, Walery S³awek. Zarys biografii politycznej, Warszawa 1988, s. 144–151; T. Schaetzel, Pu³kownik Walery S³awek, Jerozolima 1947, s. 22–26; por. P. Adamski, P³k dypl. Walery S³awek. Biografia polityczna (1928–1939). Od BBWR do œmierci, £ódŸ 2010, s. 138–141. 34 A. Skwarczyñski, Uspo³ecznianie pañstwa…, art. cyt.

177 pytanie, czy robiæ ma to pañstwo, czy spo³eczeñstwo–iwjakim stopniu i za- kresie”35. Zg³êbiaj¹c dalej stosunek pañstwa do spo³eczeñstwa, przedstawi³ modelo- wy przyk³ad tych relacji jako „Punktów idealnych A i B”. Pierwszy model (sta- nowisko A) to decyduj¹ca rola pañstwa, w której wszystkie organizacje i dzia³ania, w tym spo³eczne, s¹ podporz¹dkowane pañstwu. Model drugi (sta- nowisko B) zak³ada³ z kolei, ¿e ka¿de dzia³anie i wszelka inicjatywa wychodzi od spo³eczeñstwa, a pañstwo musi siê na niej opieraæ. Skwarczyñski, obrazuj¹c na przyk³adzie wahad³a jako wyk³adnika (si³y dzia³ania), nastêpuj¹co rozumia³ stosunek wp³ywu pañstwa na spo³eczeñstwo i vice versa. Stosunek by³ uzale¿- niony od posiadanej si³y przez wy¿ej wymienione czynniki. W zale¿noœci od rozmiaru czynników spo³ecznych z jednej strony, b¹dŸ pañstwowych z drugiej, ciê¿ar dzia³añ mia³by siê przesun¹æ b¹dŸ na korzyœæ jednej lub drugiej strony36. Skwarczyñski, oceniaj¹c stan dzia³alnoœci organizacji spo³ecznej, nie by³ jednak optymist¹, wytykaj¹c z³¹ organizacjê oraz ich rozdrobnienie. K³ad³ na- cisk na przygotowanie tak fachowe, jak i moralne kadry spo³ecznej. Pomimo tych trudnoœci widzia³ mo¿liwoœci dalszego skutecznego uspo³eczniania, choæ- by przez skutki kryzysu gospodarczego, który wymusi³ przez redukcje i ciêcia w aparacie pañstwowym przesuniêcie czêœci obowi¹zków na czynniki spo³ecz- ne, krytykuj¹c has³o kierowane z obozu prawicy o potrzebie „redukcji pañ- stwa”. Wyrazi³ definicje uspo³ecznianego pañstwa jako „zerwanie z dotychcza- sowym stanem rzeczy, w którym demokratycznie równouprawniony obywatel jest wiecznie kontrahentem pañstwa. To tendencja, by na ca³e spo³eczeñstwo roz³o¿yæ odpowiedzialnoœæ za pañstwo i ciê¿ar pracy dla niego. Pracê zaœ i odpo- wiedzialnoœæ za pañstwo roz³o¿yæ na spo³eczeñstwo”37. Metoda, przez jak¹ obywatele mieli wdra¿aæ siê do pracy spo³ecznej, pole- ga³a na przerzuceniu wielu czynnoœci do tej pory wykonywanych przez pañ- stwo. W zwi¹zku z tym za konieczn¹ uznawa³ Skwarczyñski unifikacjê sk³óco- nych zwi¹zków czy stowarzyszeñ. Kluczowe w jego pogl¹dach pod wzglêdem uspo³ecznionego pañstwa wydaj¹ siê poni¿sze s³owa: „Praca, praca moralna narodu, praca z w³asnej inicjatywy ludzi dobr¹ wol¹ zespolonych, a d¹¿¹cych ku realnym celom – ma³ym lub wielkim, szczegó³owym i coraz ogólniejszych: oto podstawa, na której w Polsce, wbrew doktrynie i «zasadniczym» sfor- mu³owaniom, budowaæ nale¿y. Na tej podstawie rozstrzygaæ trzeba zagadnie- nie inicjatywy spo³ecznej «z do³u» i w³adzy pañstwowej «z góry» (podkr. – J.B.) i d¹¿yæ ku idea³owi Uspo³ecznionego pañstwa”38.

35 Ibidem. 36 Ibidem; Por. M. Grzybowska, Adam Skwarczyñski jako ideolog…, s. 187. 37 A. Skwarczyñski, Uspo³ecznianie pañstwa…, art. cyt. 38 Ibidem.

178 Istotnym zagadnieniem w „Drodze”, zwi¹zanym z propagowanym uspo³ecznianiem, by³a sprawa solidaryzmu spo³ecznego. Wywody na ten temat w piœmie zamieszcza³ Wac³aw Makowski39. Dowodzi³ w nich, ¿e „czynniki soli- darystyczne” tworz¹ organizacje, wœród których pierwsze miejsce zajmuje pañ- stwo40. G³osi³ has³a budowy w Polsce pañstwa spo³ecznego, które by³oby wyra- zem solidarnej spo³ecznoœci obywatelskiej. Skwarczyñski dostrzega³, ¿e tworzenie prawdziwego solidaryzmu obywatelskiego nie mo¿e byæ w ¿aden sposób narzucone odgórnie i wymaga czasu41. Warto zaznaczyæ, ¿e zasada soli- daryzmu spo³ecznego znalaz³a swoje odbicie w konstytucji kwietniowej. Arty- ku³ IX konstytucji mówi³: „Pañstwo d¹¿y do zespolenia wszystkich obywateli w harmonijnym wspó³dzia³aniu na rzecz dobra powszechnego”42. Myœl o uspo³ecznianiu pañstwa rozwija³a siê przez ca³y okres trwania pisma. Jej zasadniczym has³em by³o: „Wykreœliæ z naszego s³ownika s³owa «protes- tujemy» i «¿¹damy» – i zast¹piæ je s³owami: «d¹¿ymy», «pracujemy». Wykreœliæ s³owo «interes», a nawet w znaczeniu «interes zbiorowy» – a zast¹piæ je s³owem «s³u¿ba»”43. Na ideê uspo³ecznianego pañstwa sk³ada³o siê wiele czynników, przes³anek politycznych, gospodarczych, spo³ecznych. W „Drodze” mo¿na znaleŸæ je wszystkie. Adam Skwarczyñski i zespó³ ideowy „Drogi” wierzyli, ¿e mo¿na pogodziæ ze sob¹ ró¿ne sprzeczne interesy w imiê dobra wspólnego pañstwa. Choæ najd³u¿ej by³a tworzona istota uspo³ecznionego pañstwa, jak wiadomo, nigdy nie doczeka³a siê realizacji koncepcji propagowanych na ³amach pisma. Popularyzowane zast¹pienie partii politycznych przez organizacje spo³eczne, zwi¹zki zawodowe, syndykaty czy samorz¹dy mo¿na okreœliæ mianem ideowych poszukiwañ zmierzaj¹cych do stworzenia ideologii pañstwowej. Reasumuj¹c zagadnienie uspo³ecznienia pañstwa, nale¿y stwierdziæ, ¿e idea – choæ szlachetna – pozosta³a ide¹ utrwalon¹ na kartach „Drogi”.

39 Wac³aw Makowski (1880–1942) polityk, prawnik. Od 1921 roku profesor Uniwersytetu Warsza- wskiego, kilkukrotny minister sprawiedliwoœci. Pose³ na Sejm, senator, od 1931 roku wicemar- sza³ek Sejmu, w latach 1938–1939 marsza³ek Sejmu. W latach 1928–1935 by³ przewodnicz¹cym sejmowej Komisji Konstytucyjnej oraz jednym z twórców konstytucji kwietniowej. Oprac. R. Œwiêtek, Encyklopedia Historii Drugiej Rzeczypospolitej, red. A. Garlicki i. in., Warszawa 1999, s. 211. 40 W. Makowski, Nowa Polska w nowej Europie, „Droga” 1929, nr 11. 41 Zob. idem, Za³o¿enia ideologiczne pañstwowoœci polskiej, „Droga” 1935, nr 2; ten¿e, Pañstwo a spo³eczeñ- stwo, „Droga” 1936, nr 5. 42 Cz. Znamierowski, Konstytucja styczniowa i ordynacja wyborcza, Warszawa 1935, s. 151; zob. W. Ma- kowski, Rzeczypospolita, Co ka¿dy obywatel o pañstwie i o konstytucji wiedzieæ powinien, Warszawa 1935; ten¿e, Pañstwo spo³eczne, Warszawa 1936; ten¿e, Rewizja umowy spo³ecznej, Warszawa 1933. 43 A. Skwarczyñski, Wskazania…, s. 58.

179 A vision of societalization of the state in „Droga” (Summary)

“Droga” was a fortnightly magazine (from April 1923 it was published monthly) released in Warsaw in the period of 1922–1937. The periodical was funded by Adam Skwarczyñski who was the main ideologist of the Pi³sudski camp. Apart from him, around the magazine gathered other main representatives of the Pi³sudski intelli- gents, among others: Artur Œliwiñski, Janusz Jêdrzejewicz, Kazimierz Œwitalski, Ta- deusz Ho³ówko, Stefan Starzyñski, Jan Pohoski, Kazimierz Zakrzewski, Wac³aw Makowski, Jan Hoppe. The societalization of the state was one of the main slogans of social and political thought, spread by the ideological circle of “Droga”. From the beginning of pub- lishing the magazine the journalists supported the idea of reorganization of the state. The reason behind the necessity of the change of the system was a critical per- ception of the principles, which were the base of parliamentary democracy. The thought of societalization of the state developed through the entire period of the magazine’s publication and its principal motto was: “Cross out from our dic- tionary the words We protest and We demand – and replace them with the words: We strive, We work. Cross out the word Interest, even in the meaning collective interest- and replace them with the word Service”. The idea of societalization of the state consisted of many factors, political, economic and social prerequisites, which were present in “Droga”. Adam Skwarczyñski and the ideological group of “Droga” believed that it was possible to coordinate contradictory interests in the name of interest of com- mon state. Although the idea of societalization of the state was developed for a very long time, it is known that propaganda concepts never appeared in the magazine; popu- larized replacement of political parties with social organizations (eg. volunteer fire departments, cooperatives, etc.), trade unions, syndicates or self-governments may be understood as an ideological quests aimed at forming the ideology of the state. To sum up the issue of societalization of the state it must be underlined that the idea, although noble, remained written on pages of “Droga”.

180 OBRAZ ROSJI SOWIECKIEJ NA £AMACH „PROSTO Z MOSTU” W LATACH 1935–1939

MICHA£ ANDRZEJCZAK*

Obraz Rosji1 w œwiadomoœci Polaków by³ konsekwencj¹ jej bliskiego s¹siedztwa, przede wszystkim zaœ przykrych doœwiadczeñ z okresu zaborów. Wp³yw na tego typu postawê mia³y g³ównie antypolski terror, zsy³ki na Syberiê oraz rusyfikacja wszystkich ziem anektowanych przez Moskwê2. Przemiany w Rosji, do jakich dosz³o w czasie I wojny œwiatowej, w szczególnoœci zaœ dwie rewolucje 1917 roku, dope³ni³y funkcjonuj¹cego przez wieki negatywnego ste- reotypu wschodniego s¹siada. Grzegorz Zackiewicz, autor ksi¹¿ki Polska myœl

* Micha³ Andrzejczak – magister historii. Doktorant na Katedrze Historii Polski Najnowszej Uni- wersytetu £ódzkiego. 1 Na ³amach „Prosto z Mostu”, wyj¹wszy artyku³y o charakterze wspomnieniowym, pojawi³a siê zaledwie jedna konkretna informacja dotycz¹ca stosunku rodzimego obozu narodowego do Rosji, jeszcze przed Wielk¹ Wojn¹. Karol Stefan Frycz mianowicie stwierdzi³: „Ka¿da polityka wymaga kompromisu i zawsze s¹ ró¿ni nieprzyjaciele i ró¿ne z nimi porozumienia. Zawsze trzeba wybie- raæ i mniejsze z³o i sojusze. Miêdzy Niemcami a Rosj¹ – swego czasu wybraliœmy Rosjê, choæ to by³ wróg i niebezpieczny, i przede wszystkim rozk³adaj¹cy, ale tego wymaga³ wy¿szy cel i logika” (K.S. Frycz, Ze Wschodem czy z Zachodem, „Prosto z Mostu” (dalej „PzM”), 27 II 1938, nr 11, s. 1). 2 Interdyscyplinarne studium historyków Uniwersytetu £ódzkiego nad polskimi interpretacjami komunizmu przynosi ciekawy, syntetyczny opis stosunku rodzimych elit do zagadnienia Rosji w ogóle: „W pierwszym okresie istnienia wolnej Rzeczypospolitej komunistyczna ideologia oraz poczynania bolszewików by³y oceniane z perspektywy bliskiej historycznej przesz³oœci, tzn. znie- wolenia Polaków przez Rosjê carsk¹, a tak¿e w poczuciu bezpoœredniego zagro¿enia militarnego, politycznego i ideologicznego, p³yn¹cego ze Wschodu, ze strony – jak uwa¿ano – odwiecznego wroga, jak równie¿ rodzimych zwolenników eksportu rewolucji proletariackiej na Zachód. Pañ- stwo bolszewickie traktowano jako nieobliczalnego spadkobiercê opresyjnego re¿imu oraz efekt wcielenia w ¿ycie niebezpiecznego dla ca³ej cywilizacji europejskiej eksperymentu spo³ecznego.

181 polityczna wobec systemu radzieckiego 1918–1939, doszed³ do przekonania, ¿e „na- wet pobie¿na kwerenda Ÿród³owa przekonuje, ¿e wspólne dla wiêkszoœci kon- cepcji by³o poczucie kulturowego dystansu i cywilizacyjnej obcoœci pañstwa rosyjskiego, co jednak¿e nie przes¹dzi³o o uznaniu koniecznoœci walki z Rosj¹ ani tym bardziej nie okreœla³o strategii i metod takiej akcji”3. Obcoœæ kulturow¹ Rosji podkreœlano równie¿ w zaborze pruskim, o czym wspomina historyk Ry- szard Michalski: „Rosja, której zbrojne zagony niszczy³y polskie ruchy naro- dowowyzwoleñcze, prawos³awna, azjatycka, zawsze by³a dla nich obca. Teraz bolszewicka, ateistyczna – rewolucyjna – stawa³a siê straszna”4. WyraŸny ³adunek emocjonalny, jaki towarzyszy³ wypowiedziom rodzimych publicystów na ³amach prasy dwudziestolecia miêdzywojennego, potwierdza niejako atrakcyjnoœæ za- gadnienia stosunku polskich elit politycznych oraz kulturalnych do kwestii ist- nienia oraz funkcjonowania „nowej Rosji”, w której, jak stwierdzi³ Lech Wyszczelski: „militaryzacja ¿ycia spo³ecznego przybra³a charakter totalny”5. Zagadnienie Rosji Sowieckiej oraz przeobra¿enia, którym ulega³a w dobie XX-lecia miêdzywojennego, interesowa³y ogó³ publicystów II Rzeczpospolitej. Stanowisko w interesuj¹cej mnie, w niniejszym wywodzie, problematyce zajêli tak¿e „szermierze pióra” zwi¹zani z tygodnikiem literacko-artystycznym „Pro- sto z Mostu”6, pod redakcj¹ Stanis³awa Piaseckiego7. „[Tygodnik] powsta³ na- turaln¹ drog¹ rozwojow¹ z niedzielnego dodatku literackiego dziennika ABC –

Polscy autorzy czuli siê wrêcz zobowi¹zani ostrzec Zachód przed nadci¹gaj¹c¹ wedle nich burz¹. Byli zwolennikami tworzenia sanitarnego kordonu, oddzielaj¹cego pogr¹¿ony w wojnie domo- wej, chaosie i bez³adzie kraj od reszty cywilizowanego œwiata. Obawiali siê p³yn¹cego stamt¹d kulturalnego barbarzyñstwa, szczególnie groŸnego w obliczu «zmierzchu Zachodu», wieszczone- go i dostrzeganego pod wp³ywem doœwiadczeñ I wojny œwiatowej, która zburzy³a trwaj¹cy przez stulecie ³ad europejski, naruszaj¹c fundamenty kulturowej to¿samoœci kontynentu. Bacznie ob- serwowali, a nastêpnie analizowali poczynania przywódców sowieckich, narastaj¹ce tendencje totalitarne, kojarzone z antychrzeœcijañsk¹ opcj¹ aksjologiczn¹” (Wstêp, [w:] M. Broda, J. Kur- czak, P. Waingertner, Komunizm w Rosji i jego polskie interpretacje, £ódŸ 2006, s. 6). 3 G. Zackiewicz, Polska myœl polityczna wobec systemu sowieckiego 1918–1939, Kraków 2004, s. 25. 4 R. Michalski, Obraz bolszewizmu i Rosji Sowieckiej na ³amach polskiej prasy pomorskiej w latach 1917–1939, Toruñ 1997, s. 3. 5 L. Wyszczelski, Spo³eczeñstwo a obronnoœæ w Polsce (1918–1939), Toruñ 2007, s. 12. 6 Tygodnik „Prosto z Mostu”, w swej istocie, stanowi³ przeciwwagê dla lewicowych „Wiadomoœci Literackich”. 7 Historyk Wojciech Turek stwierdzi³, ¿e „Piasecki utworzy³ «Prosto z mostu», maj¹c na celu przepro- wadzenie rewolucji w dziedzinie kultury, podobnej do tej, jak¹ w dziedzinie polityki usi³owali zrea- lizowaæ jego koledzy z Ruchu M³odych” (W. Turek, Arka Przymierza. Wojciech Wasiutyñski 1910–1994. Biografia polityczna, Kraków 2008, s. 138); zob. tak¿e R. £êtocha, „Prosto z mostu”—pismo i œrodowisko, [w:] A. Dawidowicz i E. Maj (red.), Prasa Narodowej Demokracji 1886–1939, Lublin 2010, s. 111.

182 «ABC literacko-artystycznego». Trzy lata istnienia dodatku – to dostateczna le- gitymacja”8. Periodyk zdradza³ wyraŸne sympatie pronarodowe, których naj- wa¿niejszymi wyrazicielami byli Adolf Nowaczyñski, Jan Mosdorf, Wojciech Wasiutyñski9 oraz wspomniany ju¿ Stanis³aw Piasecki. Na szpaltach pisma, mimo wyraŸnie okreœlonego profilu tematycznego, z luboœci¹ oddawano siê tak- ¿e rozwa¿aniom nad bie¿¹c¹ polityk¹, zarówno rodzim¹ jak i miêdzynarodow¹. Cezury niniejszego tekstu to lata, w jakich „Prosto z Mostu” by³o wydawa- ne jako samodzielny tygodnik, tj. w okresie 1935–1939. Zainteresowanie publicystów periodyku Rosj¹ Sowieck¹ objawia³o siê na wielu p³aszczyznach, zarówno ustrojowej, spo³ecznej, jak i gospodarczo-poli- tycznej10. Problemowy uk³ad tekstu pozwoli, moim zdaniem, na klarowny wgl¹d w poszczególne aspekty obrazu Rosji Sowieckiej omawiane na ³amach tygodnika „Prosto z Mostu”11. Punkt wyjœcia niniejszego artyku³u stanowi problematyka zwi¹zana z istot¹ rewolucji bolszewickiej12. Zagadnienie rewolucyjnoœci przewrotu bol- szewickiego z 1917 roku stanowi³o o tyle wa¿ny aspekt wywodów publicystów tygodnika, o ile jego konsekwencje nios³y ze sob¹ pozytywne zmiany w stosun- kach spo³ecznych oraz polityczno-gospodarczych Rosji. Wojciech Wasiutyñski stwierdzi³, ¿e „przewroty spo³eczne i reformy spo³eczne zdarzaj¹ siê i w krajach innych cywilizacji, ale s¹ to zawsze reformy od góry, od do³u jako ruchy reform czy fermentu dzia³aj¹ poza cywilizacj¹ chrzeœcijañsk¹ tylko ruchy czysto religij- ne. (…) I hitlerowców i bolszewików wyniós³ ku górze g³ód sprawiedliwoœci spo³ecznej mas. I jedni i drudzy teraz go têpi¹”13. Wagê przewrotu bolszewickie-

8 Jak powsta³o «Prosto z Mostu», „PzM”, nr 1, 6 I 1935, s. 1. Vide J.W. Borejsza, Faszyzm w³oski a Polska. Kilka uwag, „Acta Universitatis Wratislaviensis”, nr. 543. „Historia” 1981, t. 36, s. 89. 9 O dzia³alnoœci polityczno-publicystycznej Wojciecha Wasiutyñskiego na ³amach „Prosto z Mostu” zob. szerzej W. Turek, Arka Przymierza..., s. 137–150. 10 Zainteresowanie tematyk¹ Rosji Sowieckiej redakcja tygodnika motywowa³a panuj¹cymi po- wszechnie wówczas tendencjami, zgodnie z którymi „ca³y œwiat ¿yje dziœ pod znakiem dyskusji na tematy ideowe: nacjonalizm, komunizm, liberalizm – krytyka i obrona za³o¿eñ programo- wych” (J.S. Bystroñ, Megalomania narodowa, „PzM” 3 II 1935, nr 5, s. 3). 11 Na potrzeby niniejszego artyku³u zredukowano ca³oœæ wywodu o zagadnienia dotycz¹ce gospo- darki sowieckiej, mimo atrakcyjnoœci problemu. Tematyka ta bowiem wymaga oddzielnego wy- wodu. Zob. szerzej M. Andrzejczak, Gospodarka Rosji Sowieckiej na ³amach „Prosto z Mostu” w latach 1935–1939, „Myœl Polska” 8–15 V 2011, nr 19–20 (1828/29), s. 16–17. 12 W opinii Stanis³awa Piaseckiego marksizm sta³ siê praktyczn¹ ideologi¹ w momencie jego poja- wienia siê w Rosji, na niwie narodu rosyjskiego: „Tak siê z³o¿y³o, i¿ sucha, bezduszna doktryna marksizmu, w danym momencie historycznym, sta³a siê po¿ytecznym narzêdziem dla narodu ro- syjskiego. W praktycznym zastosowaniu na terenie Z.S.R.S. nabra³ zupe³nie innego sensu we- wnêtrznego, czêsto wrêcz sprzecznego z za³o¿eniem twórców” (S. Piasecki, S³owo i treœæ, „PzM” 1 III 1936, nr 9, s. 1). 13 W. Wasiutyñski, Sowietskaja nacja, „PzM” 4 VIII 1935, nr 31, s. 8.

183 go Wasiutyñski dostrzega³ zaœ w fakcie, ¿e jego konsekwencje oraz charakter wp³yn¹æ mia³y tak¿e na pokolenie m³odych, dojrzewaj¹ce w niepodleg³ej Pol- sce: „Nie zrozumie m³odego pokolenia polskiego ten, kto nie uœwiadomi sobie, ¿e jego wyobraŸniê ukszta³towa³y trzy wielkie obrazy dziejowe: odzyskanie nie- podleg³oœci, przewrót bolszewicki i marsz czarnych koszul na Rzym”14. W podobnym tonie wypowiada³ siê Karol Irzykowski, który ponadto do- strzeg³ konsekwencje rewolucji 1917 roku dla ca³ej Europy: „(…) wykluczenie drogi parlamentarnej, ewolucyjnej, której wci¹¿ jeszcze broni³ Kautsky – mia³o ten fatalny skutek, ¿e ca³y socjalizm w edycji komunistycznej utraci³ swój podk³ad liberalistyczny, humanitarny i uprawni³ innych do chwycenia siê tej samej metody. Ach, a wiêc to tak ³atwo! – pomyœla³a sobie bur¿uazja – tak ³atwo reformowaæ si³¹! To i my spróbujemy! I st¹d faszyzm”15. Irzykowski w zasadzie za jedyny aspekt pozytywny rewolucji 1917 roku uzna³ efektywnoœæ metod dzia³ania bolszewików, z których doœwiadczeñ korzystaæ mia³y ruchy totalitar- ne w dwudziestoleciu miêdzywojennym. Wobec powy¿szego wnioskowa³, ¿e metoda dzia³ania, nie zaœ g³oszone has³a decydowa³y o sukcesie danego ruchu politycznego. Obserwacja porewolucyjnej Rosji spotêgowa³a zaœ u Stanis³awa Piaseckie- go, redaktora „Prosto z Mostu”, wra¿enie, ¿e zjawiska uznawane dotychczas za rewolucyjne, w drugiej po³owie lat trzydziestych sta³y siê norm¹: „(…) tak siê zdo³a³y (pewne pojêcia rewolucyjne – przyp. M.A.) upowszechniæ, ¿e w³aœnie one uchodziæ mog¹ za konserwatywne”16. Piasecki dostrzega³ równie¿ ró¿nice w pojêciach, które decydowa³y o sukcesie wydarzeñ z 1917 roku w Rosji, a tymi, które wp³ywa³y na rzeczywistoœæ ZSRS tu¿ przed II wojn¹ œwiatow¹: „I tu (tj. w Rosji – przyp. M.A.) rewolucja rozegra³a siê pod has³ami klasowoœci, wywo³ana zosta³a przez marksistów; mia³a siê staæ sprawdzianem s³usznoœci doktryny. A z ka¿dym dniem staje siê bardziej widoczne, ¿e rzeczywistoœæ naro- dowa przezwyciê¿a doktrynerstwo inspiratorów rewolucji. Odsuniêto od w³adzy skosmopolitowane warstwy górne i kosmopolityzuj¹ce siê mieszczañ- stwo – do g³osu politycznego dosz³y masy ludowe i ich ¿ywe instynkty narodo- we. Z klasowej rewolucji – wy³ania siê powoli narodowy kszta³t nowej Rosji. Wyklête s³owo ojczyzna powróci³o do s³ownika (…)”17. Narodowego kszta³tu ówczesnej Rosji odmawia³ natomiast Witold Nowosad, który stwierdzi³, ¿e Ro-

14 Idem, Z duchem czasu (Genealogia genealogii), „PzM” 5 V 1935, nr 18, s. 2. 15 K. Irzykowski, Z natur¹ przeciw naturze „PzM” 15 IX 1935, nr 38, s. 3. Irzykowski akcentowa³ tak¿e fakt, ¿e winê za pojawienie siê faszyzmu w Europie ponosili socjaliœci oraz komuniœci, którzy sprowokowali swym radykalizmem reakcjê obronn¹ spo³eczeñstw oraz rz¹dów w postaci wpro- wadzenia ustrojów faszystowskich. 16 S. Piasecki, Prawo do twórczoœci, „PzM” 6 I 1935, nr 1, s. 1. 17 Idem, S³owo…, „PzM” 1 III 1936, nr 9, s. 1.

184 sjanie i ¯ydzi, „a raczej przez ¯ydów dobrze œwiadomych swego celu kierowani, stworzyli wspó³czesn¹ Rosjê bolszewick¹”18. Z zainteresowaniem publicystów „Prosto z Mostu” spotka³ siê równie¿ ko- munizm, jako doktryna polityczno-spo³eczna, na którego charakter, co podkre- œlano, rzutowa³ niezaprzeczalny zwi¹zek z marksizmem. Jan Mosdorf, filozof oraz publicysta polityczny, zwraca³ g³ównie uwagê na ogólny charakter oraz stan myœli spo³eczno-politycznej w Europie koñca lat trzydziestych. Konstatowa³, i¿ „(…) okres powojenny zrodzi³ niebywa³y chaos myœli, w których od¿ywa³y lub powstawa³y najbardziej niesamowite koncepcje obok têpego – jak w masonerii – upierania siê przy zastarza³ych pogl¹dach”19. W zarysowanych przez Mosdorfa warunkach mia³a nast¹piæ odbudowa pañ- stwa polskiego, st¹d logiczn¹ konsekwencj¹ by³y problemy II RP i „b³¹dzenie po omacku”. Wywody Mosdorfa nie stanowi³y jednak oryginalnych koncepcji. W wypowiedzi publicysty „Prosto z Mostu” ujawni³ siê bowiem wp³yw myœli politycznej Romana Dmowskiego, który ju¿ znacznie wczeœniej propagowa³ obraz zgangrenowanej Europy, gdzie rz¹dz¹cy nie potrafili zrewidowaæ prze- brzmia³ych i oderwanych od ówczesnej rzeczywistoœci hase³20. Jednoczeœnie jednak Mosdorf, którego raczej trudno pos¹dzaæ o epigonizm, stara³ siê wyko- rzystaæ funkcjonuj¹ce ju¿ w publicystyce narodowo-demokratycznej pogl¹dy i koncepcje do samodzielnego wnioskowania. W efekcie doszed³ do przekona- nia, i¿ istota komunizmu le¿a³a w oryginalnoœci warunków, w jakich narodzi³ siê marksizm21. By zrozumieæ zaœ marksizm, szuka³ odpowiedzi w osobliwoœci

18 W. Nowosad, Timiakow i «trockiœci», „PzM” 14 II 1937, nr 8, s. 5. 19 J. Mosdorf, Marksizm i kapitalizm, „PzM” 8 VIII 1937, nr 37, s. 3. 20 Mosdorf nie ukrywa³, i¿ pogl¹dy propagowane przez Romana Dmowskiego znacznie ukszta³towa³y jego sposób politycznego myœlenia. W swoich wspomnieniach o Dmowskim, tu¿ po zgonie honorowego prezesa M³odzie¿y Wszechpolskiej, stwierdzi³: „S¹ jeszcze ludzie, którzy Dmowskiego nie rozumiej¹. S¹ inni, których nawet majestat œmierci nie powstrzyma od gestu niechêci. S¹ inni, którym nie dano s³yszeæ o wielkim Polaku. A jednak i ci wszyscy ¿yj¹ Jego myœl¹ i czuj¹ Jego uczuciem. Przeora³ Polskê wzd³u¿ i wszerz. Ci nawet, co mu z³orzecz¹ zostali przez niego podbici, wziêci w niewolê, zwyciê¿eni. Olbrzymie to, nadludzkie zwyciêstwo, si³a fa- talna, która gniecie zjadaczy chleba i na anio³ów przerabia. Przejdzie przez Polskê jak huragan. Wypleni ma³oœæ, fa³sz, zawiœæ. Wcieli siê w ¿ycie narodu i zmusi wszystkich po wieczne czasy do stwierdzenia, choæby nie chcieli, do zrozumienia, choæby zatykali uszy, ¿e oto póki Polski, póki Polaków, póty – MY WSZYSCY Z NIEGO! [podkr. w tekœcie]” (J. Mosdorf, My wszyscy z niego, „PzM” 15 I 1939, nr 3, s. 2). Zreszt¹ sam Dmowski z du¿ym uznaniem wypowiada³ siê o Janie Mosdorfie. Opiniuj¹c ksi¹¿kê tego ostatniego, jak wspomina³ wieloletni przyjaciel Dmowskiego, jednoznacznie wskaza³ jej ponadczasowy charakter oraz znaczn¹ wartoœæ: „Kiedyœ pokaza³ nam le¿¹c¹ na biurku œwie¿¹ ksi¹¿kê J. Mosdorfa («Wczoraj i jutro»), wyra¿aj¹c siê o niej, i¿ zas³uguje na uwagê, gdy¿ s¹ tu zagadnienia wcale umiejêtnie oœwietlone” (W. Jab³onowski, Z biegiem lat, wspomnienia o Romanie Dmowskim, Krzeszowice 2007, s. 35). 21 Genezê marksizmu Mosdorf t³umaczy³ nastêpuj¹co: „Marks i kolektywizm marksowski wyst¹pi³ do walki z duchem zysku, ale jego materialistyczny podk³ad zachowa³, co wiêcej, opar³ na nim ca³y swój œwiatopogl¹d filozoficzny” (J. Mosdorf, Plutokracja i proletariat, „PzM” 25 VII 1937, nr 34, s. 3). Zob. szerzej krytyka materializmu dialektycznego oraz jego istota: K. Ajdukiewicz, Zagadnie-

185 postaci Karola Marksa. Szerokie spektrum cech, jakie Mosdorf przypisa³ Marksowi, nadaje tej postaci miana niepowtarzalnej, demiurga ruchu komuni- stycznego: „Marks jest olbrzymem. Pisz¹c o nim zupe³nie œwiadomie uchylam siê od dyskusji nad jego doktryn¹ ekonomiczn¹ i zupe³nie celowo ograniczam do «Manifestu Komunistycznego». Twórca jego interesuje mnie o tyle, o ile jest wy- razicielem pewnych pr¹dów historycznych. (…). Dla jednych jest on sui generis odkrywc¹ absolutu, jak dla innych Hoene Wroñski lub August Comte. Zdaniem ich Marks nie myli³ siê w niczym, wszystko przewidzia³, nastêpcom pozostawi³ tylko trud egzegezy i zastosowania jego metody (która jest jedyn¹ metod¹ na- ukow¹) do tych dziedzin, których mistrz nie zd¹¿y³ przeoraæ umys³em. Dla in- nych nazwisko Marksa jest synonimem z³a: to ¯yd, który dla rozbicia spo³eczeñstw aryjskich uku³ sw¹ przewrotn¹ teoriê (…). Chc¹c uchwyciæ do- brze rolê Marksa w przemianach europejskich, nale¿y, odrzucaj¹c skrajnoœci, dyktowane namiêtnoœci¹ polityczn¹ braæ pod uwagê zarówno wielkoœæ autora «Kapita³u…», jak i jego ¿ydowskie pochodzenie”22. Marks wed³ug Mosdorfa to postaæ genialna o wyraŸnych predyspozycjach do myœlenia analitycznego oraz dyskursywnego, skrupulatny obserwator oraz ten, który bezwzglêdnie têpi³ wszelkie wady systemu kapitalistycznego23.

nia i kierunki filozofii, Kêty 2004, s. 111; B. Tatarkiewicz, Historia filozofii, t. 3, Warszawa 1970, s. 48; H. Arendt, O rewolucji, Warszawa 2003, s. 75. Krytyka marksizmu, ze wzglêdu na jego materiali- styczny pogl¹d na œwiat, nie oznacza jednak deprecjonowania marksizmu jako punktu wyjœcia do badañ nad spo³ecznoœciami: „Jeœli marksizm jako polityczna ideologia nale¿y do przesz³oœci, to marksizm jako metoda spo³ecznego poznania nie utraci³ znaczenia (jesli marksizm kak politicze- skaja ido³ogija prinadlezyt prosz³omu, to marksizm kak mietod socyalnowo poznanija ne utratil znaczimo- sti)” (W.C. Mo³ochov, Nacyonalizm kak politiczeskaja ideologija, Moskwa 2005, s. 92). Zob. tak¿e K.S. Gad¿yjew, Politologija, Moskwa 2005, s. 405. Na temat charakteru marksizmu zob. tak¿e D. Morquand, A tale of Three Karls: Marx, Popper, Polanyi and Post-Socialist Europe, [in:] Philosophy and public affairs, Ed. by J. Haldane, Cambridge 2000, s. 44; F. Ancewicz, Stalinowska koncepcja pañstwa na tle ewolucji ustrojowej Zwi¹zku Socjalistycznych Republik Sowieckich, Lublin 2001, s. 31; S. Kowal- czyk, U podstaw demokracji. Zagadnienia aksjologiczne, Lublin 2001, s. 57. 22 J. Mosdorf, Malthus i Marks, „PzM” 1 VIII 1937, nr 36, s. 3. 23 Mosdorf stara³ siê równie¿ okreœliæ genezê rewolucyjnoœci koncepcji Karola Marksa. Stwierdza³ tym samym, ¿e „najpierw uczucie pogardy i nienawiœci wobec swego macierzystego œrodowiska, które wycisnê³o na czole cz³owieka wstydliwe piêtno, potem uczucie zazdroœci i nienawiœci wo- bec œrodowiska, którego wy¿szoœæ czuje siê w g³êbi duszy. A im silniejsze jest to uczucie wewnê- trzne, tem wiêksza pasja na zewn¹trz, aby tê wy¿szoœæ obaliæ. To, jak s¹dzê, doprowadzi³o Marxa do rewolucjonizmu. Usi³owa³ sam sobie dowieœæ, ¿e problem ¿ydowski nie istnieje, poniewa¿ nie istnieje w ogóle problem narodów. Oto geneza kosmopolityzmu Marxa, oto równie¿ geneza jego zainteresowañ proletariatem” (ibidem). Jednoczeœnie doszukiwa³ siê nieœcis³oœci w pogl¹dach mentora komunistów. Uderzaj¹cym, wedle opinii Jana Mosdorfa, by³o zbyt swobodne szafowa- nie przez Marksa terminem internacjonalnego charakteru proletariuszy. Publicysta „Prosto z Mostu” krytycznie oceni³ tego typu dzia³ania. Doszed³ zaœ do przekonania, ¿e to nie proletariat w swej istocie by³ noœnikiem internacjonalizmu, a w konsekwencji antynarodowym i pozbawio- nym ojczyzny, lecz w³aœnie Karol Marks. By³ bowiem cz³owiekiem, którego egzystencjalna bol¹czka nieokreœlonej przynale¿noœci narodowej zawa¿y³a na jego pogl¹dzie o miêdzynarodo- woœci ruchu proletariackiego.

186 „Umia³ on – twierdzi³ Mosdorf – uchwyciæ i obna¿yæ lepiej ni¿ ktokolwiek inny wewnêtrzne sprê¿yny ustroju kapitalistycznego. I znów – jak s¹dzê – przyczyn¹ by³o ¿ydostwo Marksa”24. Przypisywanie Marksowi, przez Mosdorfa, cech ogól- nych danej nacji, które mia³y w efekcie warunkowaæ jego zachowania oraz spo- sób postrzegania œwiata, sta³o w sprzecznoœci z pogl¹dem Mosdorfa na niepow- tarzalnoœæ umys³owoœci Karola Marksa. Tego typu niespójnoœæ zapewne wynika³a z faktu, i¿ ³añcuch pojêciowy ¯ydzi – marksizm – komunizm – ruchy o prowenie- ncji marksowskiej, by³ pewn¹ sta³¹ w terminologii narodowo-demokratycznej. Nale¿y w tym miejscu podkreœliæ, ¿e Jan Mosdorf nie by³ jedynym publi- cyst¹ „Prosto z Mostu”, który pozytywnie wypowiada³ siê na temat Karola Mar- ksa. Równie¿ Wojciech Wasiutyñski z nieukrywanym podziwem pisa³ o autorze Kapita³u: „Drugim cz³owiekiem, który usi³owa³ zbudowaæ (podobnie jak To- masz z Akwinu – przyp. M.A.) równie spoist¹ konstrukcjê (ówczesnej rzeczywi- stoœci – przyp. M.A.) by³ Marks”25. Wracaj¹c jednak do koncepcji Mosdorfa, na uwagê zas³uguje przede wszy- stkim próba okreœlenia wp³ywu marksizmu26 na przeobra¿enia w Rosji w 1917 roku oraz istoty przemiany marksizmu w komunizm. W swoich rozwa¿aniach doszed³ on do wniosku, ¿e „proletariat by³ dlañ (tj. dla Karola Marksa – przyp. M.A.) w gruncie rzeczy narzêdziem rewolucji, dalsze jego losy, tworzenie kultury socjalistycznej by³y ju¿ poza zasiêgiem prawdziwych zainteresowañ Marksa”27.

24 Zob. przyp. 19. 25 W. Wasiutyñski, Bluff XX-ego wieku i Antymarks, „PzM” 6 XII 1936, nr 51, s. 8. Zainteresowanie do- ktryn¹ Marksa Wojciech Wasiutyñski wykazywa³ równie¿ po 1939 roku. Zob. W. Wasiutyñski, Dzie³a wybrane, t. 1, oprac. i red. W. Turek, Gdañsk 1999, s. 93. 26 Nale¿y jednak podkreœliæ, ¿e ogólny stosunek Mosdorfa do marksizmu by³ negatywny: „Potê¿na sugestia Marksa doradza, aby zrzuciæ trud poszukiwania wartoœci, aby patrzeæ beznamiêtnie na dzieje jako na konieczne fazy wyznaczonego z góry procesu, których ¿aden element nie jest ani z³y, ani dobry, lecz po prostu dany jako sk³adnik rzeczywistoœci, jako maj¹ca sw¹ racjê teza i anty- teza, ³¹cz¹ca siê w syntezê, aby znów wywo³aæ zaprzeczenie i tak wci¹¿ w ko³o. A jednak mo¿e mimo ca³ej swej «nêdzy» filozofia dobrego i z³ego, filozofia oceny moralnej da nam lepsze narzê- dzie do rêki, ni¿ bezduszna dialektyka” (J. Mosdorf, Zmierzch epoki, „PzM” 13 VI 1937, nr 27, s. 3). Zainteresowanie doktryn¹ Marksa by³o powszechne w œrodowisku narodowo-demokratycznym. By³a ona szeroko komentowana g³ównie przez prominentnych dzia³aczy endeckich, jak Roman Dmowski, Zygmunt Balicki, czy te¿ Stanis³aw Grabski. Na ten temat zob. Z. Balicki, Uwagi kryty- czne nad socjalizmem wspó³czesnym, [w:] Z. Balicki, Parlamentaryzm. Wybór pism, wstêpem i przypi- sami opatrzy³ P. Koryœ, Kraków 2008, s. 317; R. Dmowski, Myœli nowoczesnego Polaka, Wroc³aw 1996, s. 54; S. Grabski, Pamiêtniki, t. 1, Warszawa 1989, s. 37; A. Dawidowicz, Zygmunt Balicki (1858–1916). Dzia³acz i teoretyk polskiego nacjonalizmu, Kraków 2006, s. 149; K. Kawalec, Roman Dmowski, Wroc³aw 2005, s, 21; W. Wojdy³o, Stanis³aw Grabski (1871–1949). Biografia polityczna,To- ruñ 2004, s. 36. 27 Zob. przyp. 20. Mosdorf zwraca³ jednoczeœnie uwagê czytelników na ró¿nicê miêdzy zmianami, jakie zasz³y wœród marksistów zachodnich, a tymi z Europy Œrodkowo-Wschodniej: „Socjalizm zachodnioeuropejski rych³o przesta³ byæ kierunkiem rewolucyjnym i wszed³szy w obrêb ustroju kapitalistycznego si³y swe skierowa³ ku polepszeniu warunków materialnych proletariatu. W tym zakresie nie podobna odmówiæ mu zas³ug (…)” (ibidem).

187 Ewolucja marksizmu, jaka zdaniem Mosdorfa dokonaæ siê mia³a w Rosji Sowieckiej, zwróci³a równie¿ uwagê Stanis³awa Piaseckiego, który sugerowa³, ¿e „nie trzeba byæ dziœ wcale mistykiem, aby z uœmiechem politowania patrzeæ na tych, którzy mechanicznymi formu³kami pragn¹ uszczêœliwiæ ludzkoœæ (…). Pomimo jednorodnoœci (œwiata – przyp. M.A.), istnieje w nim pewna dwoi- stoœæ, której nie sposób sprowadziæ do wspólnego mianownika (…)”28. Propa- gowany przez marksizm dogmat jednorodnoœci œwiata deprecjonowa³ nauki Marksa, jak stwierdza³ Piasecki, jako ideê przysz³oœci. W nieco inny sposób ca³oœæ zagadnienia przedstawi³ Jerzy Kuncewicz, który nie eksponowa³ kwestii przejœcia marksistów ku radykalizmowi bolszewickiemu, co mia³o siê objawiaæ w rzekomym wypaczeniu marksizmu. Sugerowa³ natomiast, i¿ w ZSRS mieliœmy przede wszystkim do czynienia z epigonami Marksa, nieudol- nie staraj¹cymi siê wprowadziæ w ¿ycie koncepcje swego mistrza29. Rozwa¿ania nad specyfik¹ marksizmu by³y punktem wyjœcia w próbie oce- ny komunizmu. Karol Irzykowski, charakteryzuj¹c komunizm, stwierdzi³, ¿e pod jego wp³ywem „przyzwyczajeni jesteœmy widzieæ ca³¹ rzeczywistoœæ spo³eczn¹ w œwietle bardzo jednostronnym. Mianowicie widzimy tylko klasy, warstwy, grupy, które walcz¹ ze sob¹ o podzia³ dóbr. (…) Spo³eczeñstwo przed- stawia siê nam jako przekrój warstw geologicznych poziomych i równoleg³ych. (…) na górze warstwa najbogatsza, arystokratyczna, najbardziej nasycona (…)”30. Proletariat zaœ, w opisie Irzykowskiego, mia³ przybieraæ barwê blado- niebiesk¹, „jakby wyssany”. Komunizm, który w opinii publicystów „Prosto z Mostu” odpowiada³ za polaryzacjê spo³eczeñstwa w ZSRS, jednoczeœnie przybiera³ formê systemu quasi- religijnego. „Socjalizm, a raczej komunizm, jest ju¿ dziœ narodowym wyzna- niem wiary – sowieckim. Kto przechodzi na to wyznanie – tym samym wynara- dawia siê. Stolic¹ jego ojczyzny staje siê czerwona Moskwa – stwierdzi³ Sta- nis³aw Piasecki”31. Redaktor tygodnika doszed³ równie¿ do przekonania, i¿

28 S. Piasecki, Z pieca na ³eb, „PzM” 20 I 1935, nr 3, s. 2. Naturalnie doktryna Marksa spotka³a siê z krytyk¹ w chwili jej powstania. Nie szczêdzono równie¿ cierpkich s³ów epigonom Marska, zob. E. von Böhm-Bawerk , Tieorija Karla Marksa i jeja kritika, St. Peterburg 1897, s. 5. Z drugiej jednak strony, jak stwierdzi³ historyk radziecki Stanis³aw Tiutiukin, na kartach ksi¹¿ki Marksisty i russka- ja riewolucyja, ¿e trudnym w³aœciwie by³oby wskazaæ drug¹ tak¹ ideologiczn¹ doktrynê „która tak gwa³townie przemieni³aby los ca³ych pañstw i narodów, jak dokona³ tego w XX wieku mar- ksizm” (kotoraja tak kruto pierie³omi³a by sudbu ce³ych stran i narodow, kak eto sdie³a³ w XX wiekie mar- ksizm) (S.W. Tiutiukin, W.W. Shelokhaev, Marksisty i russkaja riewolucyja, Moskwa 1996, s. 4). 29 J. Kuncewicz, Sowiecki kapitalizm pañstwowy, „PzM” 29 IX 1935, nr 40. s. 2. 30 K. Irzykowski, O perfidii i szanta¿u, „PzM” 28 VII 1935, nr 30, s. 1. 31 Zob. przyp. 17. W podobnym tonie wypowiedzia³ siê Jan Mosdorf. Stwierdzi³, ¿e „takie zjawiska jak bolszewizm lub hitleryzm nie spe³niaj¹ przepowiedni Chestertona, ¿e nadchodz¹ca epoka bê- dzie epok¹ wojen religijnych? Czy¿ w nowych zawo³aniach nie czujemy fanatyzmu, równego nie- mal temu, z jakim pierwsi kalifowie Islamu wyruszali na podbój œwiata (…)” (J. Mosdorf, U róde³, cz. I Pokolenie niepodleg³ej Polski, „PzM” 2 VIII 1936, nr 34, s. 3).

188 w Rosji Sowieckiej nast¹pi³o przeobra¿enie komunizmu z ideologii internacjo- nalnej na stricte narodow¹. ród³a tego typu przemiany upatrywa³ w systematy- cznym ograniczaniu wp³ywów ludnoœci ¿ydowskiej, uznanej przez Piaseckiego za noœnik kosmopolityzmu32. Akcentowano jednoczeœnie, ¿e pojawienie siê ko- munizmu w Rosji nie by³o przypadkowe, bowiem jak sugerowa³ Wojciech Wa- siutyñski: „Ludziom, którzy nie chc¹ zrozumieæ, jak dalece komunizm w swojej obecnej postaci jest wytworem ducha rosyjskiego, którym siê zdaje, ¿e mo¿na przeszczepiæ ustrój sowiecki ¿ywcem do innych pañstw, radzê (…) zastanowiæ siê”33. Niejasny zwi¹zek miêdzy spo³eczeñstwem rosyjskim a kwesti¹ zaistnie- nia w Rosji komunizmu stara³ siê wyjaœniæ przede wszystkim Witold Nowosad: „Dusza rosyjska mo¿e byæ równoczeœnie ³agodna i okrutna, chytra i prostodusz- na, œwiêta i zbrodnicza. Zarodki tych wszystkich cech tkwi¹ w ka¿dej w ogóle duszy ludzkiej, ale ich ostentacyjne pomieszanie jest (…) szczególn¹ w³asno- œci¹ duszy rosyjskiej”34. Za³o¿enia komunizmu, jako ideologii, zwróci³y uwagê Wojciecha Wasiu- tyñskiego, lubuj¹cego siê czêsto w u¿ywaniu stwierdzeñ dyskusyjnych, czym wywo³ywa³ reakcjê nie tylko swoich przeciwników œwiatopogl¹dowych, ale tak¿e – co szczególnie zwraca uwagê – redakcyjnych kolegów. Wasiutyñski za g³ówn¹ wadê komunizmu uzna³ pielêgnowanie idei walki klas kosztem jedno- œci narodu35, co przedstawi³ barwnie w formie dialogu miêdzy… spersonifiko- wanymi ideami. Krytycyzm publicystów „Prosto z Mostu” wobec komunizmu nie móg³ dzi- wiæ, oceniano go bowiem g³ównie ze stanowiska narodowego. Zwa¿ywszy na fakt, i¿ tygodnik „Prosto z Mostu”, zgodnie z profilem pis- ma, zwraca³ baczn¹ uwagê na zagadnienia przemian kulturalnych w ówczes- nym czasie, jasnym by³o, ¿e w czêœci artyku³ów starano siê przedstawiæ czytel- nikowi obraz oraz stan kultury Rosji Sowieckiej. Prym w tego typu publicystyce wiod³a Helena Radziukinas. W licznych recenzjach ksi¹¿ek autorów sowiec- kich, zazwyczaj w krótkim opisie, stara³a siê zawrzeæ ogólne tendencje, jakie zapanowa³y w literaturze rosyjskiej po 1917 roku. Analizuj¹c ksi¹¿kê Jurija Ty-

32 Zob. przyp. 17. 33 W. Wasiutyñski, Z duchem czasu (Czy widzia³eœ Szatana?), „PzM” 30 VIII 1936, nr 38, s. 8. 34 Zob. przyp. 19. Na temat zagadnienia „duszy rosyjskiej” zob. szerzej M. Bierdiajew, Filozofia nie- równoœci, Kêty 2006, s. 6, 17; M.E. Kotielnikow, Osnownoje protiworieczije marksizma, Moskwa 2005, s. 247, przyp. 1. W opozycji do rozwa¿añ Witolda Nowosada sta³y ustalenia Heleny Radziukinas, która stwierdzi³a: „Zawsze siê zastanawia³am nad t¹ niepojêt¹ dla przeciêtnego wspó³czesnego umys³u pasj¹, nad t¹ realnoœci¹, z jak¹ Rosjanie prze¿ywaj¹ i dyskutuj¹ sprawy myœli i ducha, jak problemy metafizyczne zachowuj¹ dla nich sw¹ ¿ywotnoœæ, sw¹ grozê i powik³anie, niczym dla œredniowiecznych uczonych” (H. Radziukinas, Po drugiej stronie Ewangelii, „PzM” 21 II 1937, nr 9, s. 7). 35 W. Wasiutyñski, Z duchem czasu (Czêœæ druga moralitetu), „PzM” 10 III 1935, nr 10, s. 3.

189 mianowa Puszkin, dosz³a do przekonania, ¿e „jest pisany metod¹ naturalistycz- no-satyryczn¹, tak powszechn¹ wœród sowieckich pisarzy. Ten ton z³oœliwoœci omija jedynie centraln¹ postaæ poety, którego gwa³towny temperament i nag³e zmiany nastroju Tymianow przedstawi³ wysoce sugestywnie. Reszta postaci jest malowana drobnymi poci¹gniêciami, budowana z kilku z³oœliwych szcze- gó³ów, zawsze z tendencj¹ obrzydzania, zohydzania wszystkich postaci oficjal- nych, zaczynaj¹c od cara. Autor czyni w ten sposób z ludzi tylko sylwetki, za- styg³e w groteskowej postawie, sk³adaj¹ce siê z 1–2 cech, najczêœciej niemi³ych. G³êbia ludzkiego istnienia przepada w ten sposób zupe³nie. Postaæ Aleksandra I niepozbawiona zagadkowoœci (…) zosta³a zredukowana do jego niemieckiej powierzchownoœci”36. W opisie Radziukinas dominuje zdecydowanie obraz prymitywizmu literatury sowieckiej, nastawionej raczej na zabiegi propagan- dowe, ubogiej w walory artystyczne. Prostotê i prymitywizm literatury so- wieckiej sugerowa³ tak¿e redaktor „Prosto z Mostu”, Stanis³aw Piasecki, który konstatowa³, i¿ „t³umaczyæ sobie ca³¹ zagadkê (potêgi Rosji na przestrzeni wie- ków – przyp. M.A.) trzema wielkimi postaciami, odleg³ymi od siebie o setki lat: Iwanem GroŸnym, Piotrem Wielkim i Stalinem – to nie wystarcza. Musz¹ byæ jakieœ przyczyny g³êbsze w psychice rosyjskiej: tylko dziw, ¿e do nich nigdy nie dociera literatura rosyjska, a natomiast œwietnie analizuje wszystko to, co w³aœ- nie powinno by³o od dawna wywo³aæ upadek imperium”37. Zestawienie postaci kszta³tuj¹cych obraz oraz potêgê Rosji, Iwana GroŸnego, Imperatora Wszechro- sji38 oraz Stalina znajduje swoje uzasadnienie w artykule Heleny Radziukinas, która stwierdzi³a, ¿e „kultu indywidualnoœci niepodobna unikn¹æ – jest on jed- nym z najbardziej organicznych sk³adników ¿ycia ludzkoœci – tote¿ nawet tak anty-indywidualistyczny ustrój, jak komunizm, musi wprowadziæ jak¹œ formê «Hero-worship». Piotr I by³ «carem-cieœl¹», a wiêc robi siê z niego idealnego robot- nika-twórcê pañstwa (…)”39.

36 H. Radziukinas, «Puszkin» Tymianowa, „PzM” 15 VIII 1937, nr 38, s. 7. 37 S. Piasecki, Repertuar rosyjski, „PzM” 24 X 1937, nr 49, s. 7. 38 Rozwa¿aj¹c kwestiê wykorzystania postaci cara Piotra I w propagandzie ZSRS zauwa¿amy pewn¹ wyraŸn¹ niekonsekwencjê. Osoba cara uros³a niemal, jak sygnalizowa³a publicystka „Pro- sto z Mostu”, Helena Radziukunas, do rangi kultu pañstwowego, jednak pominiêto fakt, ¿e Piotr I formalnie by³ postrzegany jako inicjator procesu europeizacji Rosji, z któr¹ to Sowieci, szukaj¹cy w³asnego oblicza kultury totalnej, zaciekle walczyli. Biograf Piotra Wielkiego, W³adys³aw Ser- czyk, jednoznacznie stwierdzi³, i¿ „wybitna indywidualnoœæ monarchy zaci¹¿y³a nad imperium rosyjskim. Ci¹gn¹³ je wzwy¿, nawet wbrew woli poddanych. Europeizowa³ za pomoc¹ knuta i ka- towskiego topora. Nie ulega wszak¿e w¹tpliwoœci, ¿e bez u¿ycia drastycznych œrodków proces ten przeci¹gn¹³by siê na wiele dziesiêcioleci. Milowy krok dokonany przez Rosjê, wyprowadzaj¹cy j¹ ze wschodnioeuropejskiego i azjatyckiego zaœcianka, wprowadzaj¹cy do grona mocarstw œwiato- wych, zawdziêcza³a strasznemu, groŸnemu, a zarazem nie szczêdz¹cemu w³asnego ¿ycia i spa- laj¹cemu siê w pracy dla pañstwa, monarsze” (W.A. Serczyk, Piotr Wielki, Wroc³aw 2003, s. 266). 39 Zob. przyp. 36.

190 Krytyka Heleny Radziukinas nie ominê³a równie¿ powieœci sowieckiej, która jej zdaniem emanowa³a schematyzmem i powtarzalnoœci¹ pewnych uk³adów zdarzeñ: „Schematycznoœæ produkcji powieœciowej sowieckiej staje siê coraz wyraŸniejsza. W ka¿dej powieœci mo¿na oczekiwaæ – i nie zawieœæ siê – znanych elementów: jakiejœ wielkiej budowy lub wyprawy naukowej, fantazji przysz³oœciowej o pod³o¿u destrukcyjnym (…), mocnego, nieposzlakowanego dzia³ania, walcz¹cego z «wrieditielami»”40. Zdecydowanie najbardziej wnikliw¹ analizê literatury sowieckiej prze- prowadzi³ Aleksander Junosza-Gzowski, który zaprezentowa³ syntetyczny ob- raz przeobra¿eñ, jakie zasz³y w obrêbie pisarstwa sowieckiego: „Na pocz¹tku swego istnienia Buchariny, £unaczarascy, Troccy marzyli o nowych, jakichœ niezwyk³ych drogach twórczoœci kolektywnej. Ale to zwiod³o. Ka³uga nie napi- sa³a powieœci, Smoleñsk nie stworzy³ dramatu, wieœ Michiejewka czy Durnów- ka nie wyst¹pi³a z operow¹ partytur¹. Indywidualizm, stary i odwieczny, ani na jedn¹ piêdŸ nie ust¹pi³ ze swych pozycji. Ci «indywidualiœci» na pocz¹tku w³aœciwie nic nie tworzyli, bo nie pozwala³ «regime». Literatura 1918–1921 roku nie mo¿e byæ nazywana inaczej, jak czerwono-agitacyjn¹ makulatur¹. – Ani nowi, ani starzy, w niewolê wziêci, literaci nic prócz rewolucyjnego «tram, tram, tramu» nie dali. Ale póŸniej rozpocz¹³ siê arcyciekawy proces. Czêœæ têpoty [sic!] partyjnej posz³a z fanfarami w kierunku «rewolucyjnego piœmiennictwa». Powieœci z «tendencj¹», sztuki z «czerwon¹ ide¹», precz, niech ¿yje, bum, bum, bum – to jeszcze i do dnia dzisiejszego zape³nia potê¿ne sk³ady «Gosizdatu». Ale czêœæ, zdolniejsza, niekiedy nawet prawie genialna, posz³a drog¹ prawdziwej twórczoœci”41. Dekadencki niemal obraz literatów rosyjskich, zniewolonych przez system sowiecki Junosza-Gzowski uzupe³ni³ o dodatkowe informacje. Dostrzeg³ bo- wiem, i¿ mimo represyjnoœci sytemu sowieckiego, czego symbolem by³o wszechw³adne GPU42, „jest i literatura wolna, piêkna, a¿ nadto satyryczna”43. W przeciwieñstwie do literatury sowieckiej, pozytywnie oceni³a, wspom- niana ju¿ Radziukinas, poezjê44 oraz teatr rosyjski45, których walory zrêcznie

40 Eadem, Szablon sowiecki, „PzM” 20 IX 1936, nr 41, s. 7. Swoje rozwa¿ania Radziukinas przedsta- wi³a czytelnikom „Prosto z Mostu” po przeczytaniu powieœci Leonida Leonowa Droga na ocean. Recenzja tej¿e pozycji sk³oni³a publicystkê do g³êbszej refleksji nad oryginalnoœci¹ ówczesnej po- wieœci rosyjskiej. 41 A. Junosza-Gzowski, Czerwona ruñ, „PzM” 15 III 1936, nr 11, s. 8. 42 W 1921 roku powo³ano w miejsce CzeKa (Nadzwyczajna Komisja do Walki z Kontrrewolucj¹ i Sabota¿em) GPU (Pañstwowy Zarz¹d Polityczny). 43 Zob. przyp. 41. 44 Zob. H. Radziukinas, Z poezji rosyjskiej, „PzM” 6 VI 1937, nr 26, s. 2. 45 Radziukinas w kwestii funkcjonowania teatru rosyjskiego, w warunkach pañstwa sowieckiego, relacjonowa³a, ¿e „rosyjskie studio dramatyczne pod kierownictwem Wasiljewa-Sikiewicza kon- tynuuje wspania³e tradycje Stanis³awskiego w warunkach bardzo skromnych, lecz ju¿ zdoby³o

191 eksponowa³a w krótkim opisie sztuki Sugaczewa Jesienne skrzypce: „Poezja, za- warta w ¿yciu codziennym, w sercu ludzkim wcale nie bohaterskim, lecz ca³kiem zwyczajnym, owo pianissimo serdecznoœci, naturalne i dlatego bliskie, jest g³ównym tematem tej sztuki. Jest tak¿e specjalnoœci¹ teatru rosyjskiego w ogóle, podstaw¹ jego powodzenia. Takie utwory sceniczne wymagaj¹ od wy- konawców wielkiej subtelnoœci i artystycznego umiaru. Nigdzie widmo «zgry- wania siê» nie grozi aktorom i re¿yserom bardziej, ni¿ w tego rodzaju sztu- kach”46. Nale¿y w tym miejscu podkreœliæ, i¿ Helena Radziukinas stara³a siê t³umaczyæ wszelkie niedoskona³oœci poezji sowieckiej. Z wyraŸn¹ nut¹ sympatii stwierdzi³a: „Szczególnie poezja rosyjska doby ostatniej, która nie umia³a unikn¹æ ani jednego niebezpieczeñstwa przerostu czynników formalnych – a imiê ich legion”47 mia³a, w mniemaniu publicystki, stwarzaæ szczególne trud- noœci polskim t³umaczom. Negatywny obraz dzia³añ Sowietów na niwie kulturalnej uzupe³nia rozpra- wa Andrzeja Miku³owskiego Mit sowieckiego filmu, traktuj¹ca o kinematografii w ZSRS: „Film sowiecki to artystycznie wykonany elementarz rewolucyjny, gdzie wartoœæ artystyczna ilustracji pozwala chwilami zapomnieæ o prymitywi- zmie treœci”48. Miku³owski wskazywa³ na fakt, i¿ forma, jak¹ przyj¹³ film so- wiecki, stanowi³a niejako konsekwencjê… prymitywizmu psychiki rosyjskiej. Wobec powy¿szego nie by³a ona przyzwyczajona do b³yskawicznych i komplek- sowych analiz z³o¿onych obrazów, jakie przedstawiano w trakcie projekcji fil- mowych. Wed³ug publicysty „Prosto z Mostu” spo³eczeñstwo rosyjskie, na-

sobie zas³u¿one uznanie w ko³ach znaj¹cych jêzyk i literaturê rosyjsk¹. Od kilku lat wystawia sztuki zarówno wspó³czesne jak stare (…), mo¿e siê poszczyciæ zgranym zespo³em m³odych arty- stów oraz tym, ¿e pracuje nad zachowaniem rosyjskiej tradycji teatralnej zagro¿onej przez roz- proszenie emigracyjne. Zaginione typy (kupców, nianiek, postaci z ludowej pieœni), a choæby i Czechowa od¿ywaj¹ tu, na ma³ej scenie” (H. Radziukinas, Z teatrów (Jasnorzewska i Gogol), „PzM” 25 IV 1937, nr 19, s. 7). H. Radziukinas, poruszaj¹c kwestiê charakteru oraz symptomatycznoœci funkcjonowania teatru w Rosji Sowieckiej, zauwa¿y³a problem emigracji rosyjskiej, elity artysty- cznej, która opuœci³a Rosjê po przewrocie bolszewickim, zaœ w mniemaniu Jana Dobraczyñskiego ulegaj¹cej systematycznej… komunizacji: „Od pewnego czasu wœród emigracji rosyjskiej doko- nywa siê pewien zwrot jakby w stronê bolszewizmu. W miarê jak bolszewizm staje siê nacjonaliz- mem sowieckim, ca³y szereg pisarzy (Bierdiajew, Izwolska) widzi w tych przemianach pocz¹tek maj¹cej siê dokonaæ ewolucji. St¹d pozytywny stosunek do wielu rzeczy, które siê dokona³y, wzglêdnie dokonuj¹ siê w Rosji, podnoszenie pewnych zdobyczy bolszewizmu” (J. Dobraczyñski, Œwiat, który umiera i œwiat, który siê rodzi, „PzM” 6 VI 1937, nr 26, s. 7). Na temat teatru rosyjskiego w latach trzydziestych zob. B. Mucha, Historia teatru rosyjskiego, Piotrków Trybunalski 2001, s. 235–241. 46 H. Radziukinas, Repertuar rosyjski, „PzM” 24 X 1937, nr 49, s. 7. 47 Eadem, Przek³ady z rosyjskich poetów, „PzM” 24 I 1937, nr 4, s. 7. 48 A. Miku³owski, Mit sowieckiego filmu, „PzM” 24 IV 1938, nr 21, s. 2. Nale¿y podkreœliæ, ¿e treœæ fil- mu sowieckiego musia³a korespondowaæ z ogólnie panuj¹cym schematem propagandy w ZSRS, st¹d te¿ niska wartoœæ przekazywanych treœci, zw³aszcza w przypadku tzw. „agitprofilmów” (B. Mucha, Sztuka filmowa w Rosji 1896–1996, Piotrków Trybunalski 2002, s. 151).

192 wyk³e do stagnacji, z luboœci¹ przyjmowa³o sprymitywizowan¹ formê kultury masowej, serwowanej mu przez w³adze pañstwowe. Jednoczeœnie Miku³owski sugerowa³, ¿e film sowiecki „jest ciekawym czêsto prymitywem, ale niczym wiêcej, tak jak ciekawym prymitywem s¹ ca³e Sowiety. Megalityczne rysunki koni czy mamutów znajdowane w jaskiniach mog¹ mieæ du¿¹ wartoœæ pla- styczn¹, ale nikt nie bêdzie ich stawia³ za wzór malarzom XX wieku, poza zde- generowanymi snobami”49. W swoich rozwa¿aniach usilnie stara³ siê zwróciæ uwagê czytelnika na genezê prymitywizacji kultury i filmu sowieckiego. W jego mniemaniu œwiat artystyczny za wschodni¹ granic¹ II Rzeczpospolitej ulega³ postêpuj¹cej barbaryzacji, przez zerwanie z wszelkimi aspektami piêkna, które towarzyszy³o rozwojowi cywilizacyjnemu. Regres kulturalny Rosji Sowieckiej stanowi³ niejako pocz¹tek procesu odcz³owieczania obywatela rosyjskiego: „Ide¹ filmu sowieckiego jest obni¿enie wartoœci, danie satysfakcji prymityw- nym ludziom za naturalne upoœledzenie przez postawienie tego upoœledzenia na piedestale, przez ukazanie chamskiej, têpej twarzy jako idea³u i obudzenie pogardy do wszystkiego, co nosi na sobie piêtno wysubtelnionej kultury. Cz³owiekowi dzikiemu nie mówi siê, ¿e ma prawo do cywilizacji, tylko ¿e cywi- lizacja jest zepsuciem, jest pogardy godn¹ degeneracj¹”50. Po³o¿enie kulturalne, w którym wówczas znalaz³a siê Rosja, stwierdza³ ponadto Miku³owski, stano- wi³o jednoczeœnie integraln¹ czêœæ procesu rekulturyzacji, która mia³a objawiæ siê przez domniemane zerwania z powierzchownym dotychczas zakorzenie- niem siê tam kultury zachodnioeuropejskiej. Nawrót zaœ w kulturze Rosji So- wieckiej do prymitywizmu, wedle oceny Miku³owskiego, by³ reakcj¹ obronn¹ na wp³ywy kultury zewnêtrznej. T³umaczy³ to rzekomo panuj¹cym wœród Ro- sjan kompleksem wysokiej kultury, za jak¹ uwa¿a³ kulturê zachodnioeuro- pejsk¹: „Nie ma w tym, co piszê chêci poni¿enia czy pogardy dla sztuki sowiec- kiej. Napisa³em, ¿e Rosja zrzuci³a ciê¿ar, którego nie mog³a unieœæ i zaczyna drogê od pocz¹tku. Nie mo¿na mieæ pogardy dla dziecka, które siê uczy cho- dziæ”51. O ile Andrzej Miku³owski skupi³ swoje zainteresowanie g³ównie na zagad- nieniu rosyjskiej kinematografii oraz p³yn¹cego z jej charakteru zagro¿enia, to ju¿ Halina Lenczewska-Bormanowa stara³a siê zwróciæ uwagê czytelników na wykorzystanie filmu jako elementu szeroko rozumianej propagandy w Sowie- tach. Publicystka z wyraŸnymi emocjami zarysowa³a obcy dla niej obraz metod indoktrynacyjnych stosowanych wobec dzieci rosyjskich, przybywaj¹cych ma- sowo do tamtejszych sal kinowych. Lenczewska-Bormanowa z nut¹ za¿enowa-

49 Ibidem. 50 Ibidem. 51 Ibidem.

193 nia obserwowa³a przygotowania do jednego z seansów, by ostatecznie zanoto- waæ: „Jedna z wychowawczyñ gra na pianinie, druga stoi poœrodku ko³a i dyryguje. Dzieci chodz¹, klaszcz¹, œpiewaj¹. Typowe korowody rosyjskie. Dzieci ma³e od oœmiu do dwunastu lat. Nie bardzo to zgrabne. Niektóre zupe³nie nie- dŸwiadki. Jak siê dba o tych smarkatych! [sic!] «Dzieci – to przyszli budowniczy socjalizmu» – przypomina Lenin z wisz¹cego na œcianie plakatu”52. Halina Lenczewska-Bormanowa nie tylko chcia³a ukazaæ wszechobecn¹ w ZSRS pro- pagandê, ale przede wszystkim zwróciæ uwagê czytelników na sposoby badañ zachowañ dzieci tu¿ po zakoñczonym seansie, kiedy to w sposób najprostszy, a przy tym najbardziej trafny, mo¿na by³o oceniæ efektywnoœæ metod „uœwiada- miaj¹cych” m³odzie¿ oraz dzieci rosyjskie. „Przy wyjœciu z kina – notowa³a – stoi stolik. (…) Przed stolikiem – d³ugi ogonek dzieciaków – widzów. Na krze- œle naprzeciwko pedagoga siedzi ma³y ch³opak. Ch³opak dosta³ szereg kart, na których s¹ pytania i odpowiedzi. I pytania i odpowiedzi s¹ krótkie. (…) Ka¿dy chce siê wypowiedzieæ. (…) Wreszcie wybra³. Odk³ada kartki. Odczytujemy je razem z m³odym cz³owiekiem. «Film z wyprawy naukowej, z ¿ycia Sowietów». Wychowawca notuje: «ch³opiec lat 12, wybiera³ 3 minuty». Poprzedni ch³opiec, widz¹c zanotowanie, wybra³ w przeci¹gu minuty”53. W bardziej z³o¿onych ankietach, tym razem ju¿ m³odzie¿ rosyjska, by³a skrupulatnie rozliczana z w³asnych upodobañ oraz odczuæ dotycz¹cych sean- sów filmowych w kinie. Szczególnie problematyczne dla ankieterów by³y odpo- wiedzi wskazuj¹ce jednoznacznie na zainteresowanie, obrzydzan¹ w propa- gandzie sowieckiej, kultur¹ zachodnioeuropejsk¹. Indoktrynacja, której istotnym aspektem stawa³ siê przymus, objê³a tak¿e pozosta³e p³aszczyzny ¿ycia spo³eczno-politycznego. Ojciec polskiego pozyty- wizmu, Aleksander Œwiêtochowski, krytycznie ocenia³ zabiegi propagandowe stosowane przez w³adze ZSRS: „A¿eby przysz³e pokolenia odpowiednio urobiæ, zaszczepia siê dzieciom w szko³ach powszechnych religijn¹ czeœæ dla «mê¿a opatrznoœciowego», nadaj¹c mu w odpowiednim katechizmie pierwsze miejs- ce, po Trójcy, i piêtnuj¹c niewiarê w niego win¹ grzechu g³ównego. W zmienio- nej formie, obostrzony kar¹, powtarza siê ten zabieg w szko³ach œrednich. Wre- szcie wszelkimi œrodkami pokusy lub zgnêbienia duchowego i materialnego wytwarza siê «jednolity front» w szko³ach wy¿szych. Gdy m³odzie¿ zostanie za- gro¿ona albo utrat¹ mo¿noœci kszta³cenia siê, albo utrat¹ pracy zarobkowej po skoñczeniu nauki, niewielu wytrwa w oporze”54. Postêpowanie bolszewików wprawdzie oburza³o Aleksandra Œwiêtochowskiego, jednak na tle pozosta³ych

52 H. Lenczewska-Bormanowa, Dzieci sowieckie w kinie, „PzM” 24 IV 1935, nr 16, s. 10. 53 Ibidem. 54 A. Œwiêtochowski, Przeciw naturze, „PzM” 4 VIII 1935, nr 31, s. 1.

194 publicystów tygodnika „Prosto z Mostu” u¿ywa³ raczej stonowanej retoryki. Ju¿ bowiem Karol Irzykowski, który równie¿ zaprezentowa³ swoje spostrze¿e- nia w kwestii propagandy oraz indoktrynacji stosowanych w ZSRS, stwierdzi³, ¿e, „gdy w Rosji socjalizm, a recte bolszewizm, ow³adn¹³ ca³ym aparatem psy- chotechnicznym (reklama, prasa, radio, plakaty, oœwiata, teatr, literatura – ni- gdzie z tym nie wyprawiaj¹ takich szaleñstw jak w Rosji!), musia³ go puœciæ w ruch, w interesie idei. Nie doœæ bowiem by³o narzuciæ pewne urz¹dzenia, so- cjalizacjê, ko³chozy, trzeba by³o, ¿eby obywatel wierzy³, ¿e to wszystko jest do- bre. (…) Oni narzucaj¹ ideologiê, bo wierz¹, ¿e ona siê ju¿ wytwarza, ¿e ju¿ jest w obywatelach potencjalnie, wymaga tylko rozwiniêcia, a tylko diabelskie bia³e si³y [sic!] przeszkadzaj¹ si³om czerwonym, wiêc nale¿y pomóc naturze i si³om przeciwstawiaæ si³y, czyli ideologiê w naczyniu natury i przymusu”55. Pod du¿ym wra¿eniem propagandy w ZSRS by³ tak¿e Jan Dobraczyñski, pi- sarz katolicki i dzia³acz Stronnictwa Narodowego. Dobraczyñski tak¿e stara³ doszukiwaæ siê przyczyn sukcesów propagandy sowieckiej, z tym, ¿e w ujêciu znacznie szerszym: „Propaganda bolszewicka nie mia³a i nie ma sobie równej. Umie ona z prawdziwym talentem wykorzystaæ wszystkie przeciwieñstwa w narodzie, zwalczanie siê ustrojów politycznych, drobne spory i nieporozu- mienia, które rozdmuchuje do gigantycznych rozmiarów. Kto wie, czy jednak swoje powodzenie i rozwój propaganda komunistyczna nie zawdziêcza sprzy- siê¿eniu znacznej czêœci niekatolickiej prasy, pomijaj¹cej milczeniem to wszyst- ko, co komunizmowi mog³oby zaszkodziæ”56. Wprawdzie zaakcentowa³ okre- œlone predyspozycje komunistów do umiejêtnego kierowania spo³eczeñstwem oraz ¿ywio³ami niezdefiniowanymi œwiatopogl¹dowo, to jednak wyraŸnie uproœci³ oraz zdiabolizowa³ skalê „zagro¿enia” ze strony propagandy komuni- stycznej w ogóle, upatruj¹c w niej taran wspierany przez ¿ywio³y obojêtnie b¹dŸ te¿ negatywnie nastawione do religii katolickiej. Stwierdzi³ ponadto, i¿ niemo- ¿liwym w warunkach pokoju by³o zastopowanie propagandy komunistycznej. Propaganda w Rosji Sowieckiej by³a postrzegana nie tylko jako element nierozerwalnie zwi¹zany z tamtejszymi realiami ¿ycia spo³ecznego oraz polity- cznego, ale równie¿ jako konkretna wytyczna dla… w³adz pañstwowych nie- podleg³ej Polski. Zwolennikiem tego typu pogl¹du okaza³ siê Jerzy Waldorff, w latach 1936–1939 zwi¹zany z ruchem narodowym. Ten indywidualista okre- su PRL, barwny literat, tu¿ przed wojn¹ zdecydowany zwolennik uznania zas³ug Benito Mussoliniego dla rozwoju kultury w faszystowskiej Italii, twier- dzi³, i¿ „wzorowanie naszej propagandy sztuki na przyk³adach zachodnioeu-

55 Zob. przyp. 15. 56 J. Dobraczyñski, Dwie encykliki, „PzM” 25 VII 1937, nr 34, s. 7. Na temat wspó³pracy Jana Dobra- czyñskiego z tygodnikiem zob. Idem, Tylko w jednym ¿yciu, Warszawa 1970, s. 83–84.

195 ropejskich jest – zwa¿ywszy na ró¿nicê poziomów kulturalnych – z³e, a nawet dla rozwoju naszej kultury zgubne. Jeœliby ju¿ chodzi³o o wzory, to raczej po- winniœmy je braæ z Rosji Sowieckiej. Przypuszczam, i¿ w tym miejscu nie zosta- nê Ÿle zrozumiany. Propaganda sztuki a komunizm to zupe³nie co innego. Przy tym zaœ doœæ powszechnie wiadomym jest, ¿e organizacja kultury i sztuki stoi w ZSRS na bardzo wysokim poziomie”57. Pomijaj¹c fakt zainteresowania, a poniek¹d i fascynacji, Jerzego Waldorffa rozwi¹zaniami zagadnieñ kulturalnych w ZSRS, nale¿y zwróciæ uwagê przede wszystkim na drobiazgowoœæ spostrze¿eñ tego publicysty. Waldorff zauwa¿y³, wydawa³oby siê prozaiczny aspekt propagandy sowieckiej, mianowicie uœwia- damianie do³ów spo³eczeñstwa rosyjskiego. Wobec powy¿szego uwagi Wal- dorffa poniek¹d sta³y w opozycji do obserwacji poczynionych przez jego kole- gów z „Prosto z Mostu”. W swych rozwa¿aniach, póŸniejszy autor Dwóch armat, stara³ siê precyzyjnie okreœliæ celowoœæ prymitywizacji kultury w pañstwie wschodniego s¹siada II Rzeczpospolitej. W mniemaniu Waldorffa prymitywi- zacja objawia³a siê w uproszczeniu przekazu, nie zaœ samej jakoœci kultury so- wieckiej w ogóle. St¹d te¿ mia³a wynikaæ efektywnoœæ propagandy sowieckiej. Kultura Rosji stawa³a siê masow¹ kosztem ekskluzywnoœci i hermetycznoœci, a przez to bardziej zespolona z rzeczywistoœci¹ oraz tamtejszym spo³eczeñ- stwem. WypowiedŸ Waldorffa, który w gruncie rzeczy pozytywnie ustosunko- wa³ siê do sowieckich metod propagandowych, nie by³a jedyn¹ tego typu. Sta- nis³aw Piasecki doszed³ bowiem do przekonania, ¿e nale¿a³o przede wszystkim poczyniæ konkretne ustalenia, czy w przypadku zabiegów socjotechnicznych stosowanych przez w³adze ZSRS mieliœmy do czynienia z propagand¹ sukcesu, czy te¿ jedynie z realistycznym opisem ówczesnej sytuacji wewnêtrznej Rosji Sowieckiej: „W literaturze sowieckiej, tak teraz masowo t³umaczonej na jêzyk polski, na ka¿dej niemal karcie spotyka siê opisy entuzjazmu m³odzie¿y, bu- duj¹cej nowy, wspania³y œwiat. To samo w filmach sowieckich, coraz czêœciej wyœwietlanych na naszych ekranach. Nie wydaje mi siê ani na chwilê, jak to s¹dzi wielu przy kawiarnianych stolikach, aby ten patos entuzjaz- mu, buchaj¹cy z sztuki sowieckiej, by³ robiony na rozkaz z góry, dla propagandy tylko (podkr. M.A.). Ten entuzjazm jest naprawdê i nie ma siê czemu dziwiæ”58.

57 J. Waldorff, Na piwko, czy do muzeum, „PzM” 21 VI 1936, nr 25, s. 3. 58 Zob. przyp. 16. Stanis³aw Piasecki nie ukrywa³ emocji, pisz¹c o przeobra¿eniach w Rosji Sowiec- kiej. Zachodz¹ce za wschodni¹ granic¹ zmiany obserwowa³ z wyraŸnym zainteresowaniem oraz pewn¹ nut¹ obawy, zwi¹zan¹ z form¹, jak¹ przyj¹æ mog³o potencjalnie ZSRS po zakoñczeniu przeprowadzanego tam eksperymentu. „Porywaj¹ca to rzecz budowaæ lepszy œwiat, gdy siê wie- rzy w s³usznoœæ programu – pisa³ Piasecki. Porywaj¹cy nawet bez butów [sic!], nawet o g³odzie i ch³odzie. I nie w tym zagadnienie, jak jest w Rosji Sowieckiej obecnie, ale w tym, jak bêdzie, gdy ten nowy ustrój zostanie zbudowany i wykoñczony. A tu mo¿na powiedzieæ z ca³¹ pewnoœci¹: le-

196 Indoktrynacja oraz propaganda, szeroko komentowane na ³amach „Prosto z Mostu”, sta³y siê tematami atrakcyjnymi nie tylko ze wzglêdu na stosowane techniki zniewolenia spo³eczeñstwa rosyjskiego, ale przede wszystkim ze wzglêdu na zjawisko tworzenia i krystalizowanie siê „narodu sowieckiego”. Zwrot „naród sowiecki” zastosowano w tym miejscu na okreœlenie spo³eczeñ- stwa Rosji Sowieckiej. Znaczenie terminu wyt³umaczy³ jego twórca, Karol Ra- dek, dzia³acz Kominternu, który u¿y³ go na ³amach „Izwiestji”: „Naród sowie- cki to nie jest zmiana stylu, pod któr¹ wstydliwie ukrywaj¹ siê Rosjanie. Naród rosyjski, to jest lud rosyjski + przesz³o sto mniejszych ludów ZSRR (Ukraiñcy, Gruzini, Bia³orusini, Tatarzy, Turkmeni, Ormianie, Mongo³owie, Osjeci, Osetyñ- scy, Karelowie itd. itd.) + doktryna leninowska; to jest ca³kiem nowy naród, o ró¿nych narzeczach, ale wspólnym typie cywilizacyjnym i wspólnym sposobie myœlenia”58. Wobec planów, których kulisy ods³oni³ Radek, redakcja „Prosto z Mostu” zdecydowa³a siê zaj¹æ konkretne stanowisko. Konstatowa³a miano- wicie, i¿ tendencje pojawiaj¹ce siê w ZSRS stanowi³y analogiê zjawisk, których symptomy dostrzegano w Czechos³owacji: „To samo zagadnienie (podobnie jak w Czechos³owacji – przyp. M.A.), tylko na znacznie wiêksz¹ skalê, istnieje w imperium sowieckim. I to jest zlepek narodowoœciowy”59. Spoiwem zaœ mia³a byæ idea komunistyczna. Sugerowano tak¿e, ¿e wadliwoœæ tego typu przedsiêwziêcia wynika³a z za³o¿enia, ¿e naród rosyjski bêdzie odgrywa³ decyduj¹c¹ rolê w ramach „naro- du sowieckiego”. Wobec powy¿szego redakcja „Prosto z Mostu” spodziewa³a siê konfliktów na tle narodowoœciowym w obrêbie ZSRS, których skrajn¹ form¹ mia³y byæ nawet eksterminacje konkretnych grup etnicznych. Ponadto dano do zrozumienia czytelnikom tygodnika, ¿e Rosja Sowiecka nie by³a pañ- stwem, które na drodze pokojowej mog³o skutecznie rozwik³aæ zasz³oœci w sto- sunkach narodowoœciowych ZSRS, st¹d te¿ wniosek koñcowy brzmia³: „(…) wydaje siê nam, ¿e kolos rosyjski jest ci¹gle kolosem na glinianych nogach. I ¿e wewnêtrzny kryzys w Sowietach nie tylko rych³o nie zel¿eje, ale bêdzie siê z miesi¹ca na miesi¹c pog³êbia³”60. Sceptycznie do koncepcji realizowanych w ZSRS odniós³ siê równie¿ Stanis³aw Piasecki, który pojêcie „narodu sowiec-

koñczony, kiedy g³odny cz³owiek, syc¹cy siê teraz rozkosz¹ tworzenia, stanie siê cz³owiekiem sytym, ale tylko – kó³kiem w maszynie… ” (ibidem). Romantyczna wizja „prawa do twórczoœci”, propagowana przez Stanis³awa Piaseckiego, spotka³a siê z ostr¹ krytyk¹ wielu publicystów, z któ- rych to Stanis³aw Strzetelski, w artykule Prawo do twórczoœci, czy prawo do w³asnoœci, oskar¿y³ Piase- ckiego o eklektyzm i niejasnoœæ wywodu, „a nu¿ jaki czytelnik uwierzy autorowi artyku³u na s³owo?” (S. Strzetelski, Prawo do twórczoœci, czy prawo do w³asnoœci, „PzM” 13 I 1935, nr 2, s. 1) oraz … komunizowanie. 58 Cyt. za W. Wasiutyñski, Sowietskaja nacja, „PzM” 4 VIII 1935, nr 31, s. 8. 59 Na marginesie, „PzM” 24 VII 1938, nr 33, s. 5. 60 Ibidem.

197 w ZSRS odniós³ siê równie¿ Stanis³aw Piasecki, który pojêcie „narodu sowiec- kiego” stara³ siê zdezawuowaæ poprzez odniesienie do pojêcia „narodu” stoso- wanego w krêgu polskiego obozu narodowego: „Naród to coœ znacznie wiêcej ni¿ narodowoœæ. Naród naprawdê godny tego imienia – to piastun idei cywiliza- cyjnej, idei przebudowy spo³ecznej, idei o cechach mo¿liwie uniwersalnych”62. Przeœwiadczenie o tego typu roli dziejowej swojego narodu, jak sugerowa³ Pia- secki, posiada³y wówczas Niemcy hitlerowskie oraz faszystowska Italia. Wobec powy¿szego, w odniesieniu do Rosji Sowieckiej, zasugerowa³: „Czy wreszcie woko³o takiego gigantycznego programu przebudowy spo³ecznej tworzy siê na terytorium wielojêzycznego imperium sowieckiego nowy naród sowiecki”63. W opinii Piaseckiego naród sowiecki nie bêdzie to¿samy z narodem rosyjskim, bowiem pojêcie rosyjskoœci zostanie sprowadzone jedynie do „zawartoœci pro- centowej” Rosjan w „narodzie sowieckim”64. Bezwzglêdnie z propagand¹ towarzysz¹c¹ tworzeniu „narodu sowieckie- go”65 rozprawi³a siê redakcja tygodnika dopiero w roku 1938: „Rosja Sowiecka jest takim samym zlepkiem narodowoœciowym, jakim by³a Czechos³owacja, i ¿e w epoce nacjonalizmów pañstwa tego typu mog¹ siê utrzymywaæ albo po- myœln¹ koniunktur¹ (któr¹ wyzyskali Czesi w Wersalu), albo terrorem (który stosuj¹ Sowiety). Ani Czechom nie uda³o siê wytworzyæ narodu czechos³owac- kiego, ani Bolszewicy nie wytworzyli narodu sowieckiego, co mog³oby byt pañ- stwowy tych zlepków utrwaliæ”66. W ciekawy sposób zagadnienie polityki narodowoœciowej Sowietów, a co za tym idzie i kwestii tworzenia „narodu sowieckiego”67, zobrazowa³ Jerzy Kuncewicz. „W obecnych warunkach na czo³o zagadnienia narodu wysuwaj¹ siê nie tyle sprawy jêzyka, obyczaju czy tradycji, ile poczucie wiêzi psychicznej, które w ramach autonomii kulturalno-jêzykowej nie mo¿e byæ zaspokojone. Dwuznacznoœæ polityki sowieckiej w tych sprawach jest daleka od szczeroœci

62 S. Piasecki, Imperializm idei, „PzM” 24 IV 1935, nr 16, s. 1. 63 Ibidem. 64 Idem, S³owo i treœæ, „PzM” 1 III 1936, nr 9, s. 1. 65 Politykê narodowoœciow¹ ZSRS analizowa³ równie¿ Karol Irzykowski, który stwierdzi³, ¿e „psio- czenie komunistów przeciw «glajchszaltowaniu» – nie tylko siê chce , ale wszelkimi – oczywiœcie tylko moralnymi na razie – œrodkami narzuca siê, szanta¿uje: je¿eli nie jesteœ ze mn¹, to jesteœ przeciw mnie! Tertium non datur!” (zob. przyp. 15). 66 Na marginesie, „PzM” 16 X 1938, nr 45, s. 1. 67 W tym miejscu uchylam siê od oceny zabiegu, który wówczas starano siê przeprowadziæ w ZSRS. „Naród sowiecki”, jako sztuczny twór, którego g³ównym elementem spajaj¹cym stawa³a siê ideo- logia komunistyczna w naturalny sposób, w chwili jego kszta³towania, nie niwelowa³ w zasadzie ró¿nic etnicznych faktycznie istniej¹cych w Rosji Sowieckiej. Dlatego te¿ moje rozwa¿ania mu- sia³yby skupiæ siê, przy próbie ewentualnego okreœlenia istoty tego typu dzia³añ, na potraktowa- niu wspomnianego zagadnienia jako swoistej fantasmagorii.

198 i prostoty, jaka zdaniem twórców teorii komunistycznej powinna cechowaæ stosunek do zagadnieñ narodowoœciowych”68. W kontekœcie opinii publicystów „Prosto z Mostu” na temat zagadnienia powstawania „narodu sowieckiego” ciekawie przedstawiaj¹ siê ich spostrze¿e- nia w aspekcie stosunku w³adz ZSRS do religii prawos³awnej. Interesuj¹ce, choæ b³êdne w tej materii tezy propagowa³ Stanis³aw Piasecki. Twierdzi³ on, i¿ „nawet komunistyczna walka z religi¹ na ziemiach rosyjskich, wobec rozk³adu cerkwi prawos³awnej, sekciarstwa; rasputinowskich tradycji, ma sens bardzo mocno odmienny, ni¿ mia³aby ona gdzie indziej. Kto wie, czy nie bêdzie ona oczyszczeniem gruntu tylko, gdzie siê ju¿ zjawi³o s³owo „Ojczyzna”, tam i s³owo „Bóg”, nie jest takie dalekie”69. Inne stanowisko prezentowa³ z kolei Wojciech Wasiutyñski, który analizuj¹c okolicznoœci narodzin komunizmu, uznawa³ go za pr¹d antyreligijny par excellence. Swoje obserwacje zaœ poczyni³ na podstawie wydarzeñ, do których dosz³o podczas wojny domowej w Hiszpanii w latach 1936–1939: „(…) antyreligia komunistyczna wstrz¹snê³a i wzbudzi³a j¹ (tj. Hi- szpaniê katolick¹ – przyp. M.A.)”70. Wobec powy¿szego trudno jednoznacznie ustaliæ, czy religia w Rosji Sowieckiej mog³a stanowiæ funkcjê spajaj¹c¹ tzw. „naród sowiecki”, czy te¿ pozostawa³a jedynie, w opinii wy¿ej przytoczonych publicystów, czynnikiem, który by³by g³ówn¹ przeciwwag¹ dla Sowietów w drodze do stworzenia „krainy szczêœliwoœci” proletariatu. Zagadnienie zagro¿enia propagand¹ komunistyczn¹ poza granicami ZSRS w sposób ¿ywio³owy i barwny zobrazowa³ Jan Kazimierz Kukucz, którego wy- powiedŸ znakomicie wpasowa³a siê w trendy uznawane przez zwolenników tzw. „spiskowej teorii dziejów”. Stosowana przez niego retoryka jednoczeœnie w sposób klarowny ukazuje pewn¹ swobodê terminologiczn¹, jak¹ pos³ugiwa- no siê w tego typu krêgach. Gwoli uœciœlenia nale¿y zaakcentowaæ, i¿ poruszony przez Kukucza temat dotyczy eksportu propagandy sowieckiej na inne kraje, nie zaœ stricte jej funkcjonowania w warunkach rosyjskich. Analizuj¹c wydarze- nia w czasie wojny domowej w Hiszpanii, stwierdzi³, ¿e „agentury miêdzynaro-

68 Zob. przyp. 29. 69 Zob. przyp. 64. Rozwa¿ania na temat stosunku komunistów do religii, w przypadku Rosji do pra- wos³awia, nale¿y przede wszystkim analizowaæ w kontekœcie znaczenia religii prawos³awnej dla pañstwa rosyjskiego, zarówno przed rokiem 1917, jak i po rewolucji bolszewickiej. Mo¿na zatem zasugerowaæ istnienie tendencji upañstwowienia prawos³awia, co podkreœla Warren H. Carroll: „Pomiêdzy carem Miko³ajem II a jego ponurej s³awy poprzednikami istnia³a jednak pewna za- sadnicza ró¿nica. Iwan GroŸny by³ z³ym chrzeœcijaninem (…). Mimo ¿e ¿aden z póŸniejszych w³adców imperium, czyli Piotr Wielki i Katarzyna Wielka, nie by³o prawdziwie wierz¹cymi chrzeœcijanami, pocz¹wszy od wieku XIX wszyscy carowie, na czele z Aleksandrem I – pogromc¹ Napoleona, byli ludŸmi g³êboko religijnymi. Ich wiara by³a odzwierciedleniem stosunku do œwiê- tej Matki Rosji i pobo¿noœci ludu” (W.H. Carroll, Czerwone sztandary, bia³a opoñcza, Wroc³aw 2007, s. 19). 70 W. Wasiutyñski, Z duchem czasu (Wojna religijna ju¿ siê zaczê³a), „PzM” 23 VIII 1936, nr 37, s. 8.

199 dowe, które i nam da³y siê tak dotkliwie we znaki w czasie wojny polsko-bol- szewickiej w 1920 roku, mobilizuj¹c opiniê œwiata przeciwko nam, te same agentury marksizmu, internacjonalizmu, masonerii, ¿ydostwa, farbowanych lisów demokratycznych, plutokracji, rozporz¹dzaj¹ce ³¹cznie olbrzymi¹ skal¹ œrodków propagandy, wytê¿y³y wszystkie si³y, by zohydziæ i oczerniæ oblicze Hi- szpanii narodowej, które zajaœnia³o w pierwszych miesi¹cach wojny blaskiem wznios³ego heroizmu dziêki obroñcom Alkazaru”71. Zainteresowanie publicystów „Prosto z Mostu” powodowa³a równie¿ poli- tyka wewnêtrzna ZSRS, wychodz¹ca daleko poza zagadnienia kulturalne. Z du¿¹ uwag¹ œledzono rozprawê Józefa Stalina z przeciwnikami, tudzie¿ kon- kurentami politycznymi. Witold Nowosad, obserwuj¹c czystki w Rosji Sowiec- kiej, akcentowa³ przede wszystkim karykaturalnoœæ przebiegu procesów, w których skazywano dotychczasowych prominentów ruchu komunistycznego na surowe kary, z kar¹ œmierci w³¹cznie: „Nie to bowiem jest najdziwniejsze, ¿e Stalin, czerwony car, têpi wokó³ siebie dawnych towarzyszy Lenina (mo¿na tu przecie¿, jeœli idzie o sam fakt, zrobiæ porównanie z urz¹dzon¹ przez Hitlera rze- zi¹ czerwcow¹ w roku 1934, iœcie pra-germañsk¹ i obrzydliw¹ w oczach ka¿de- go katolika, bo dokonan¹ bez ¿adnego s¹du) – nie to nawet, ¿e storturowani oskar¿eni w bezprzyk³adny sposób przyznaj¹ siê do winy i opowiadaj¹ nies³ychane historie o swych politycznych zbrodniach. Chodzi tu (…) o tzw. «szerok¹ duszê» rosyjsk¹, której podstawom psychicznym wypowiedzia³a nie- ub³agan¹ walkê zarówno klasyczna kultura grecko-rzymska, a w jeszcze wy¿- szym stopniu religia katolicka”72. W opinii zaœ redakcji tygodnika „wpad³oby siê w grub¹ przesadê, gdyby siê chcia³o przypuszczaæ, ¿e w ogóle ca³e oskar¿enie jest «dête» i ¿e chodzi tu tylko o osobist¹ rozgrywkê Stalina z niewygodnymi konkurentami”73. Genezy proce- sów moskiewskich doszukiwano siê w spisku antystalinowskim, którego za- siêg obejmowaæ mia³ zarówno rodzimych komunistów, jak i bli¿ej nieokreœlon¹ siatkê osób, których udzia³ w domniemanym wyst¹pieniu przeciwko Stalinowi

71 J.K. Kukucz, Wracaj¹ zwyciêskie sztandary, „PzM” 26 III 1939, nr 13, s. 6. 72 Zob. przyp. 18. Nowosad, porównuj¹c czystki w Rosji Sowieckiej do nocy d³ugich no¿y (29 na 30 czerwca 1934 roku w III Rzeszy), chcia³ ukazaæ skalê barbaryzacji, jakiej ulega³y spo³eczeñstwa oraz warstwy kierownicze pañstw totalitarnych. Rozrachunki Stalina z opozycj¹ œwiadczyæ mia³y bowiem o s³aboœci ZSRS, zwa¿ywszy na fakt, ¿e analogiczne wydarzenia w Rzeszy by³y oceniane przez publicystów zwi¹zanych z polskim ruchem narodowym surowo. Sam mentor rodzimych narodowców, Roman Dmowski, stwierdzi³, ¿e zabójstwo Ernsta Röhma stanowi³o efekt zachwia- nia poczucia moralnoœci w ruchu narodowosocjalistycznym: „Hitler i jego najbli¿si postanowili za³atwiæ siê taniej: usun¹æ organizatorów i do rozprawy masowej nie dopuœciæ. (...) Tymczasem akt, który siê rozegra³ w Niemczech w ci¹gu ostatnich dni, znów ich oddali³ znacznie od tego, czym w pocz¹tku naszego stulecia byli i czym w przekonaniu wielu Niemców dziœ s¹ jeszcze” (R. Dmowski, Dramat niemiecki, „Gazeta Warszawska” 3 VII 1934, nr 198, s. 1). 73 Na marginesie, „PzM” 13 III 1938, nr 14, s. 1.

200 nie zosta³ w ¿aden sposób potwierdzony74. Stawiane zarzuty, ich skala oraz charakter pozwoli³y redakcji tygodnika dojœæ do wniosku, i¿ zaburzenia za wschodni¹ granic¹ nale¿y wyzyskaæ z korzyœci¹ dla pañstwa polskiego: „(…) jak ³atwo przy jakimœ powa¿niejszym wstrz¹sie czy zamachu dojœæ mo¿e do roz- padniêcia siê Zwi¹zku Sowieckiego. Tê ewentualnoœæ Polska musi silnie wzi¹æ pod uwagê w uk³adaniu swej polityki zagranicznej. Gdy o tym pomyœleæ, ist- niej¹cy w Warszawie zwi¹zek dzia³aczy narodów podbitych przez Rosjê «Pro- meteusz», przestaje byæ imprez¹ romantyczn¹, a staje siê czymœ, co mo¿e ode- graæ bardzo istotn¹ rolê w niedalekiej przysz³oœci”75. Kontynuuj¹c w¹tek procesów moskiewskich, redakcja „Prosto z Mostu” stara³a siê tak¿e zaakcen- towaæ znaczenie ich procesów dla polskiej polityki zagranicznej w stosunku do III Rzeszy. Sugerowano bowiem, ¿e ówczesna sytuacja w ZSRS mo¿e wyczerpaæ cierpliwoœæ narodu rosyjskiego, co si³¹ rzeczy spowodowa³oby zachwianie kolo- sa sowieckiego. Chwilê tê nale¿a³oby tym samym wyzyskaæ z korzyœci¹ dla Pol- ski, uprzedzaj¹c dzia³ania III Rzeszy, która nie ukrywa³a swego zainteresowa- nia sprawami wewnêtrznymi ZSRS76. Interesuj¹ce ujêcie zagadnienia genezy oraz charakteru czystek i procesów stalinowskich przedstawi³ Wojciech Wasiutyñski. Zwraca³ on w pierwszej kole- jnoœci uwagê czytelnika na masowoœæ wyroków s¹dowych, którym lud rosyjski przygl¹da³ siê nie tylko z zaciekawieniem, ale przede wszystkim z uznaniem. Uwa¿a³ ponadto, ¿e przyczyny tego rodzaju zajœæ w Rosji Sowieckiej nale¿a³o szukaæ w… istocie religii prawos³awnej. Bolszewizm mia³ bowiem zatriumfo- waæ w kraju, w którym uznawano ortodoksjê oraz pokajanie, zatem marksizm trafi³ na podatny grunt w prawos³awnej Rosji: „Kto ustala³ dogmaty w ostatniej instancji? Car. Kto ma ustalaæ w ostatniej instancji «liniê generaln¹»? Stalin. Kto przeciw Stalinowi, ten przeciw œwiêtej Cerkwi – chcia³em powiedzieæ pro- letariatowi, ten jest narzêdziem Si³y Nieczystej (…), chcia³em powiedzieæ – si³ wrogich proletariatowi”77. Wobec powy¿szego, jak stwierdzi³ Wasiutyñski, Józef Stalin mia³ moralne prawo skazania ka¿dego na œmieræ, jego decyzja zaœ zawsze pozostawa³a sprawiedliw¹, poniewa¿ prawda by³a równoznaczna ze œwiadomoœci¹ proletariatu.

74 Aleksander Œwiêtochowski doszed³ do przekonania, ¿e przeobra¿enia w Rosji Sowieckiej w ogóle oparte by³y na barbarzyñskich metodach, przede wszystkim zaœ terrorze i gwa³cie. Ponadto twór- cy systemu pañstwowego wschodniego s¹siada II RP, w mniemaniu ojca polskiego pozytywiz- mu, d¹¿yli do nieograniczonej w³adzy, w czym mo¿na poniek¹d upatrywaæ genezê rozprawy z opozycj¹. Zob. szerzej przyp. 54. 75 Zob. przyp. 73. 76 Na marginesie, „PzM” 20 III 1938, nr 15, s. 3. 77 W. Wasiutyñski, Z duchem czasu (Dlaczego siê w Rosji morduj¹), „PzM” 11 VII 1937, nr 32, s. 8.

201 Ciekawe ustalenia poczyniono na ³amach tygodnika równie¿ w kwestii analizy kierunków polityki zagranicznej ZSRS. Po³o¿enie geopolityczne Polski, miêdzy dwoma by³ymi zaborcami, wymusza³o na publicystach „Prosto z Mo- stu” baczn¹ uwagê poczynañ Sowietów na tym polu. Stanis³aw Piasecki w arty- kule Imperializm idei dawa³ do zrozumienia, ¿e Rosja Sowiecka oraz III Rzesza stanowi³y jedyne Ÿród³o zagro¿enia dla niepodleg³oœci pañstwa polskiego. Re- daktor „Prosto z Mostu” bra³ pod uwagê nawet konflikt zbrojny, w którym bê- dziemy „(tj. Polacy – przyp. M.A.) broniæ wiary, jêzyka, obyczaju, broniæ – naro- dowoœci. I prawa do w³adania narodowoœciami «mniejszoœciowymi», które dla zaokr¹glenia terytorium pañstwowego s¹ nam niezbêdne. W razie czego nawet zaatakujemy. Przecie¿ nale¿y siê nam jeszcze Œl¹sk Opolski, trzeba odwojowaæ Prusy Wschodnie, a i Miñsk oddaliœmy zupe³nie niepotrzebnie…”78. Jednocze- œnie g³osi³, ¿e wewnêtrzne przemiany, jakie zasz³y w ruchu komunistycznym w Rosji w zwi¹zku z roz³amem na stalinowców i trockistów, przyczyni¹ siê do zaostrzenia kursu w polityce zagranicznej Sowietów w stosunku do najbli¿- szych s¹siadów. „Kreml d¹¿y do zbudowania potê¿nego pañstwa sowieckiego w Rosji, pañstwa, które mo¿na by oczywiœcie zaokr¹gliæ jeszcze przez po³kniê- cie najbli¿szych s¹siadów, jeœli da³oby siê ich zaagitowaæ dla sowieckiej narodo- wej wiary”79. Wobec powy¿szego, Piasecki stwierdzi³ kategorycznie, i¿ II RP za wszelk¹ cenê powinna broniæ swojej suwerennoœci, opieraj¹c siê zakusom tery- torialnym i rozbuchanym ambicjom ZSRS80. Wojciech Wasiutyñski natomiast stara³ siê g³ównie wyeksponowaæ istnie- nie podobnych celów polityki zagranicznej Rosji, Czechos³owacji oraz Polski. W swoich wywodach ferowa³ koncepcjê wspólnej p³aszczyzny dla dzia³añ wspomnianych wy¿ej pañstw. Stara³ siê jednak szukaæ platformy porozumie-

78 Zob. przyp. 62. Piasecki sugerowa³, ¿e rol¹ dziejow¹ Polski by³o przeciwstawienie siê bolszewiz- mowi oraz hitleryzmowi, jako ideom, które stanowi³y zaprzeczenie wszelkich formu³ decy- duj¹cych o rozwoju cywilizacyjnym Europy. By³ zdania, ¿e w ³onie narodu polskiego zrodzi siê myœl, która stanie siê naczeln¹ ide¹ dla wielu krajów Starego Kontynentu. 79 Zob. przyp. 64. 80 Piasecki w formie ogólników ukierunkowywa³ spo³eczeñstwo polskie w walce z imperializmem Sowietów. „Imperializmowi sowieckiemu i jego frontom wewnêtrznym w Polsce – mamy teraz przeciwstawiaæ has³o… obrony przed imperializmem sowieckim. Przy takiej nierównoœci szans mo¿na tylko przegraæ. Bo imperializmowi sowieckiemu przeciwstawiæ musi siê nie negacjê, nie obronê, nie defensywê – ale program pozytywny, program imperializmu polskiej idei narodowej, kulturalnej, spo³ecznej, gospodarczej. Program ofensywy. Nie jesteœmy znów tacy ubodzy pod tym wzglêdem” (S. Piasecki, Front sowiecki i front polski, „PzM” 7 VI 1936, nr 23, s. 2). Redaktor tygodnika by³ przekonany, ¿e jego koncepcja walki z imperializmem sowieckim stanowi³a opty- malne rozwi¹zanie w ówczesnej sytuacji miêdzynarodowej: „Tragizm zaœ obecnej sytuacji polega na tym, ¿e walka z komunizmem w obecnych warunkach, bez przeciwstawienia komunizmowi porywaj¹cej idei przebudowy nacjonalistycznej, jest nie tylko nieskuteczna, ale pomaga mu, daj¹c agitatorom argumenty, ¿e zwalczaj¹c komunizm chodzi o utrzymanie obecnego stanu rze- czy, którego nikt (poza miêdzynarodowym kapita³em) nie mo¿e uwa¿aæ za dobry” (Idem, Co nas dzieli, „PzM” 23 VIII 1936, nr 37, s. 1).

202 nia w systemie politycznym po³udnikowym, niŸli równole¿nikowym, gdzie w przypadku tego drugiego Czechos³owacja szczególnie by³a nara¿ona na od- dzia³ywanie ze strony III Rzeszy81. Rzeczywistoœæ jednak nie potwierdzi³a koncepcji Wasiutyñskiego. Wobec konferencji monachijskiej, do której dosz³o w dniach 28–29 wrzeœnia 1938 roku, kiedy dokonano rozbioru Czechos³owacji, jego rozwa¿ania stanowi³y je- dynie formê mitologizowania okreœlonych stosunków miêdzynarodowych pa- nuj¹cych w ówczesnej Europie. Wasiutyñski nie odniós³ siê ju¿ do wydarzeñ, o których by³a mowa powy¿ej. Stanowisko zaœ zajê³a redakcja „Prosto z Mo- stu”: „Z prze³omowych dni koñca wrzeœnia i pocz¹tków paŸdziernika rodzi siê nie tylko nowe ukszta³towanie Europy Œrodkowej, ale i œwiadomoœæ koñca wie- lu mitów. Mitem okaza³a siê wartoœæ jakichkolwiek sojuszów zawieranych przez dzisiejsz¹, stoczon¹ wewnêtrznie rozk³adem masoñskim Francjê. Mitem okaza³a siê dalej tyle reklamowana w œwiecie si³a i potêga Sowietów. Mimo bar- dzo wojennych gestów (których nikt siê jednak nie ul¹k³), nie zdecydowa³ siê Kreml popchn¹æ czerwonej armii do dzia³añ. Zawiod³a Czechów rachuba na «rud¹ armadê», a œwiat przekona³ siê, ¿e sytuacja wewnêtrzna ZSRR musi byæ znacznie powa¿niejsza ni¿ s¹dzono”82. Opiesza³oœæ w dzia³aniach, a w³aœciwie brak jakiejkolwiek reakcji So- wietów na wydarzenia monachijskie, by³a t³umaczona przez redakcjê tygodni- ka jako efekt bezkarnie przeprowadzanych czystek w armii oraz administracji pañstwowej. Dodatkowym czynnikiem hamuj¹cym interwencjê Sowietów na rzecz Czechos³owacji mia³a byæ tak¿e mozaika narodowoœciowa w Rosji Sowie- ckiej, dla której jedyn¹ form¹ poprawnego istnienia by³y warunki pokojowe. Uwadze redakcji tygodnika nie umknê³y równie¿ zmiany, jakie zasz³y w kierownictwie dyplomacji ZSRS. Dymisja dotychczasowego ministra spraw zagranicznych Rosji Sowieckiej, Maksima Litwinowa, zast¹pionego przez Wiaczes³awa Mo³otowa, wywar³a du¿e wra¿enie na publicystach „Prosto z Mo- stu”. Jak s³usznie przewidywali, ZSRS obra³ wówczas nowy kierunek w polity- ce zagranicznej: „(…) niezadowolenie oœrodka rz¹dz¹cego z rezultatów dyplo- macji Litwinowa, zeœrodkowanej wokó³ zasypiaj¹cej na sen wieczny Ligi Narodów, œwiadcz¹ o zamiarze zaktywizowania siê Sowietów w Europie, co wobec poch³oniêcia Japonii ciê¿kimi walkami w Chinach, jest zupe³nie zrozu- mia³e”83. Jednoczeœnie jednak redakcja, w kontekœcie podpisania 23 sierpnia 1939 roku paktu Ribbentrop-Mo³otow, ¿ywi³a p³onne nadzieje, i¿ odprê¿enie na linii Moskwa–Berlin nale¿y traktowaæ jako to z gatunku fantastycznych do-

81 W. Wasiutyñski, Polacy i reszta, „PzM” 15 VIII 1938, nr 35, s. 3. 82 Na marginesie, „PzM” 16 X 1938, nr 45, s. 1. 83 W kraju i œwiecie, „PzM” 14 V 1939, nr 20. s. 1.

203 niesieñ. Jednoczeœnie jednak z pewn¹ doz¹ niepewnoœci dodawano, ¿e „roko- wania angielsko-sowieckie natrafiaj¹ na pewne trudnoœci ujêcia sposobu wspó³dzia³ania obu pañstw. Nie s¹ to trudnoœci nie do przezwyciê¿enia, ale s¹”84. Redakcja „Prostu z Mostu”, obserwuj¹c relacje na linii Londyn–Moskwa, sugerowa³a swoim czytelnikom, ¿e Rosja Sowiecka stosowa³a charaktery- styczn¹ raczej dla dzia³añ angielskich metodê tzw. splendid isolation, wspa- nia³ego odosobnienia: „Zrazu sta³o siê to z koniecznoœci – nikt bowiem z bolsze- wikami nie mia³ ochoty wchodziæ w zbyt bliskie stosunki – ale obecnie wygl¹da to ju¿ na teoriê œwiadomie i celowo stosowan¹. Trudnoœci w dojœciu do skutku paktu sowiecko-angielskiego s¹ tego najlepszym dowodem. Sowiety nie maj¹ bynajmniej ochoty tanio sprzedaæ korzyœci, jakie im przynosi zajmowanie pozy- cji wyczekuj¹cej”85. Przypuszczano, i¿ rokowania zakoñcz¹ siê ostatecznie nie- powodzeniem, za co wina spadnie przede wszystkim na stronê sowieck¹: „(…) od samego pocz¹tku rokowañ sowiecko-angielskich, strona sowiecka wysu- wa³a ¿¹dania, które chyba by³y obliczone na to, by ich Anglia nie mog³a przyj¹æ”86. Jednoczeœnie jednak oceniano, ¿e niechêæ dyplomacji ZSRS do rokowañ z Angli¹ stanowi³a jedynie konsekwencjê negatywnego stosunku Sowietów do wi¹zania swoich poczynañ na arenie miêdzynarodowej jakimikolwiek uk³ada- mi. Konstatowano tak¿e, i¿ mimo ogólnie napiêtej sytuacji politycznej na Sta- rym Kontynencie, niemo¿liwe by³o powtórzenie siê rozmów z 1922 roku, miê- dzy Republik¹ Weimarsk¹ a Rosj¹ Radzieck¹ w Rapallo87: „W konflikcie wojennym, gdyby wybuch³, Sowiety niew¹tpliwie popr¹ koalicjê przeciwnie- mieck¹. Tylko cenê wol¹ okreœliæ w najlepszym dla siebie momencie. I zacho- waæ dla siebie wybór momentu”88. Redakcja „Prosto z Mostu” nad wyraz opty- mistycznie odnios³a siê do potencjalnych dzia³añ ZSRS w razie ewentualnego konfliktu zbrojnego na Starym Kontynencie. Uleg³a tak¿e magii propagandy w³adz pañstwowych II RP, sugeruj¹c, i¿ „mo¿e te upokarzaj¹ce rozmówki (An- glii – przyp. M.A.) z Mo³otowem poucz¹ wreszcie dyplomacjê angielsk¹ i fran-

84 Ibidem, 28 V 1939, nr 22, s. 1. 85 Ibidem, 11 VI 1939, nr 24, s. 1. 86 Ibidem, 16 VII 1939, nr 29, s. 1. Zwracano g³ównie uwagê na zagadnienie tzw. opieki nad pañ- stwami ba³tyckimi, o któr¹ usilnie zabiega³a Rosja Sowiecka. 87 Opisuj¹c wydarzenia, do których dosz³o w Rapallo, Jan Mosdorf stwierdzi³: „A najwybitniejszy ¯yd niemiecki, «demokrata» Walter Rathenau zawiera³ w kwietniu 1922 roku w Rapallo traktat z bolszewikami, maj¹cy na celu zniszczenie pañstwa polskiego. Niemcy by³y wówczas zbyt s³abe, aby ziœciæ swe z³owrogie zamiary, ale nazwa owej uroczej miejscowoœci k¹pielowej pod Genu¹ sta³a siê odt¹d symbolem trójprzymierza Rzeszy, Sowietów i ¿ydostwa œwiatowego, równie groŸ- nego dla Polski jak sojusz Fryderyka z Katarzyn¹ i Józefem II” (J. Mosdorf, Nasze i ich interesy, „PzM” 4 VI 1939, nr 23, s. 1). 88 Zob. przyp. 86.

204 cusk¹, i¿ jedyn¹ si³¹ na wschodzie Europy, zdecydowan¹ na przeciwstawienie siê czynne Niemcom – jest Polska”89. Zaskakuj¹co ma³o miejsca publicyœci „Prosto z Mostu” poœwiêcili posta- ciom tworz¹cym oraz wp³ywaj¹cym na przemiany za wschodni¹ granic¹ II RP. Aleksander Œwiêtochowski analizowa³ symptomatycznoœæ postaci W³odzimie- rza Lenina oraz Józefa Stalina w kontekœcie poczynañ Adolfa Hitlera oraz Beni- to Mussoliniego. Wspomniany powy¿ej zestaw przywódców, którym przypisa³ miano dyktatorów, rozpatrywa³ w odniesieniu do ustroju monarchistycznego. „Monarcha – stwierdza³ Œwiêtochowski – wstêpuj¹c na tron, nie potrzebuje wieñca chwa³y, uwitego z k³amstw, pochlebstw i baœni: on go odziedzicza w swym pochodzeniu. I gdyby nawet by³ idiot¹ [sic!], bêdzie czczony, a co naj- mniej s³uchany, bo wyszed³ z rodu krwi szlachetniejszej, ni¿ zwyk³ych œmiertel- ników. Hohenzollern lub Romanow nie potrzebuje sztucznego blasku, on pro- mieniuje od urodzenia. W innym po³o¿eniu jest Mussolini, Lenin, Stalin, Hitler. To nie s¹ dynaœci, ani pó³bogi, ani æwieræbogi, ani nawet jednoprocentowe bogi, lecz zwykli pospolitacy, ze zdolnoœci¹ derwiszów, umiej¹cych wyzyskaæ nastrój, zahipnotyzowaæ t³um i po jego plecach wskoczyæ na najwy¿sze stanowisko. A¿eby siê na nim utrzymaæ, niezbêdne s¹ dwa œrodki – kult i terror”90. Jednoczeœnie ojciec polskiego pozytywizmu zwraca³ uwagê czytelników na ogó³ zabiegów, które towarzyszy³y wypieraniu tradycji dynastycznych i monar- chicznych: „Lenin jest wiêkszy od wszystkich carów rosyjskich i dlatego jak œwiêty le¿y na widoku publicznym w szklanej trumnie (…)”91. Publicystyka na ³amach „Prosto z Mostu”, dotycz¹ca zagadnieñ zwi¹za- nych z Rosj¹ Sowieck¹, stanowi³a alternatywê dla powszechnie panuj¹cego schematycznego postrzegania i interpretowania wydarzeñ, tudzie¿ systemu istniej¹cego za wschodni¹ granic¹ II RP.

89 Ibidem, 30 VII 1939, nr 31, s. 5. 90 Zob. przyp. 54. Aleksander Œwiêtochowski przypuszcza³, ¿e dyktatury typu tej sprawowanej przez Hitlera w III Rzeszy, Mussoliniego w Italii oraz Stalina w Rosji Sowieckiej zawieraj¹ w swo- jej istocie zarzewie samodestrukcji: „(Obecne dyktatury – przyp. M.A.) nie mog¹ (…) trwaæ d³ugo, bo nosz¹ w sobie zaród œmierci tkwi¹cy w³aœnie w tym, co uwa¿aj¹ za swoje zdrowie – w jednorodnoœci i jednolitoœci, która sprzeciwia siê ca³ej naturze. Jest to faktem znanym nawet elementarnej wiedzy, i¿ natura we wszystkich swoich organizmach wytwarza nieustannie roz- maitoœæ” (ibidem). Jak s³usznie zauwa¿y³ Œwiêtochowski, proces ujednolicenia wszelkich przeja- wów ¿ycia spo³ecznego w ZSRS prowadzi³ w konsekwencji do apatii intelektualnej, przejawy indywidualizmu zaœ wykazywali jedynie opozycjoniœci oraz buntownicy. 91 Ibidem. Pogl¹dy Œwiêtochowskiego w tej materii by³y bliskie stanowisku Romana Dmowskiego, który stwierdzi³, ¿e „wódz dzisiejszy jest jedynym we wszystkich sprawach Ÿród³em decyzji. Mo¿e on siê naradzaæ ze swymi wspó³pracownikami, ale postanawia tylko on, i to postanawia nie tylko o taktyce i o strategii obozu, ale o jego celach i d¹¿eniach, o jego ca³ym programie i nawet o jego ideologii. Jest on czymœ jeszcze wiêkszym, ni¿ wódz armii w wojnie” (R. Dmowski, Milita- ryzacja polityki, „Kurier Poznañski”, 24 VIII 1934, nr 379, s. 3).

205 Nale¿y jednak pamiêtaæ, ¿e Sowiety i komunizm nie stanowi³y g³ównego pola zainteresowañ tygodnika redagowanego przez Piaseckiego, st¹d charak- terystyczna swoboda w podejœciu do tej tematyki oraz towarzysz¹ce jej niekiedy nieuzasadnione uproszczenia. Zawsze jednak starano siê zachowaæ nowator- skie i œwie¿e spojrzenie na omawiane kwestie. Jednoczeœnie pogl¹dy prezento- wane na ³amach „Prosto z Mostu” nale¿a³o traktowaæ z pewnym dystansem, zwa¿ywszy na ogóln¹ tendencjê panuj¹c¹ w piœmie: sk³onnoœæ do prowokowa- nia polemik. St¹d te¿ nieprzypadkowo sam redaktor naczelny pisma, Stanis³aw Piasecki, zosta³ oskar¿ony o komunizowanie, czego rzekomym dowodem mia³o byæ kilka akapitów, w których chwali³ funkcjonowanie gospodarki ZSRS. Oskar¿enia tego rodzaju nie zrobi³y wra¿enia na Piaseckim, skoro w jednym z kolejnych artyku³ów stwierdzi³ prowokuj¹co: „Typ ¿ycia stworzony przez So- wiety, ma z pewnoœci¹ wiele cech lepszych od istniej¹cego w tej chwili w Polsce, a bynajmniej nie poci¹gaj¹cego ba³aganu liberalno-kapitalistyczno-faszysto- wskiego”92. Genezy tego rodzaju stwierdzeñ nale¿y szukaæ zarówno w przeko- rze samego autora, jak i szerzej, w ogólnym zainteresowaniu polskiego ruchu narodowego Rosj¹ w ogóle, bez wzglêdu na panuj¹c¹ tam formê ustrojow¹ i ideologiê pañstwow¹. Trudno bowiem przypuszczaæ, ¿eby publicyœci zwi¹zani z „Prosto z Mostu” ulegali œlepej fascynacji bolszewizmem93.

The picture of Soviet Russia in a column for „Telling Straight” for the period 1935–1939 (Summary)

The weekly „Telling Straight” was the literary periodical. The owner and editor-in-chief of its was Stanislaw Piasecki. He connected with the weekly such an important Polish politics, writers and journalist as: Jan Mosdorf, Aleksander Œwiêtochowski or Wojciech Wasiutyñski. They decided about the ideological face of the weekly. In spite of being literary periodical the “Telling Straight” kept up with the last political news. The journalists also directed their attention on agriculture, industry and evolutional problems of all the political movements, which appeared

92 Zob. przyp. 64. 93 Stosunek publicystów „Prosto z Mostu” do Rosji Sowieckiej obrazowa³ w zasadzie przemianê, jaka zasz³a w postrzeganiu Rosji w XX-leciu miêdzywojennym. Zrewolucjonizowana by³a post- rzegana jako zagro¿enie, z którym nale¿a³o walczyæ wszelkimi mo¿liwymi sposobami. „Komu- nizm – g³osi³ memoria³ Ligi Antybolszewickiej z 1921 roku – jako teoria sprzeciwiaj¹ca siê zasadniczym podstawom Polski, powinien byæ traktowany jako zdrada stanu, a komuniœci kara- ni w obrêbie Pañstwa kar¹ œmierci, jako pañstwowi zdrajcy” (Archiwum Akt Nowych, Zbiór ze- spo³ów szcz¹tkowych, Towarzystwo „Liga Antybolszewicka” 1919–1925, sygn. 119, k. 2). Ustabilizowanie w³adzy w ZSRS pozwoli³o natomiast dostrzec we wschodnim s¹siedzie pañstwo, z którym nie tylko nale¿a³o siê liczyæ, jako realn¹ si³¹, ale i poznaæ.

206 in the inter-war period, like Italian fascism, Nazism in Germany and communism in Soviet Russia. The journalists of the “Telling Straight” were interested in all as- pects of communist ideology and their roots. Of course theirs attitude towards com- munism was similar to the reflection of the views of National Democracy, because most of them were connected with National-Democratic camp. In the sphere of their interest were also collectivization, industrialization, rotation within the com- munist party and the Great Purge in Soviet Union, which was a series of campaigns of political repression and persecution prepared by Joseph Stalin from 1936 to 1938. However, their interpretations of transformations in Soviet did not appeal to the opponents of “Telling Straight”. Moreover, one of them, Stanislaw Strzetelski ac- cused S. Piasecki of communization. But we have to know that Stanislaw Piasecki considered transformations in Soviet as an interesting experiment, even if he did not agree with communist ideology. The weekly also devoted much place to foreign policy of Soviet Russia. It was a very important in terms of ours geopolitical loca- tion, between the Third Reich and the Soviet Union. The international tension, of necessity, increased their interest of policy of our neighbors, especially as men- tioned above, a fortiori, that we were subjected to double danger, as a consequence of potential military aggression and the influence of communist ideology on Polish society. I suppose that the source of interest of Soviet Russia meant being interested in Russia itself. According to journalists of “Telling Straight”, the Bolsheviks Russia still remained Russia

207 ASPEKTY PRAWA POLITYCZNEGO WED£UG STANIS£AWA STARZYÑSKIEGO W LATACH 1921–19351

BARBARA PAWE£KO-CZAJKA*, PAWE£ FIKTUS**

Odzyskanie przez Polskê niepodleg³oœci w 1918 roku dokona³o w sferze prawa politycznego przewartoœciowania w odniesieniu do jego Ÿróde³. Z uwagi na okres niewoli, dominuj¹c¹ rolê w jego rozwoju stanowi³y systemy oraz akty prawne pañstw zaborczych, z wykorzystaniem jedynie polskich aktów, jako Ÿróde³ o znaczeniu historycznym2. Stworzenie zrêbów pañstwowoœci polskiej, dzia³alnoœæ legislacyjna Sejmu Ustawodawczego, a zw³aszcza przygotowanie oraz uchwalenie Konstytucji z dnia 21 marca 1921 roku, sprawi³o, ¿e g³ównym punktem odniesienia do dalszych badañ oraz analizy stawa³ siê polski system prawny. Ju¿ w pierwszych latach wyk³adniê prawa politycznego oparto na skromnych polskich aktach prawnych ze stopniowym pomijaniem, niew¹tpli- wie bardzo bogatego i ciekawego, dorobku pañstw do niedawna rz¹dz¹cych

* mgr Barbara Pawe³ko-Czajka – magister administracji. Doktorantka na Katedrze Doktryn Politycz- nych i Prawnych Wydzia³u Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wroc³awskiego. ** Pawe³ Fiktus – magister prawa. Doktorant na Katedrze Doktryn Politycznych i Prawnych Wydzia³u Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wroc³awskiego. 1 Niniejsza publikacja zosta³a oparta na kanwie referatu pt. Prawo polityczne wed³ug prof. Stanis³awa Starzyñskiego, wyg³oszonego w dniu 13 maja 2009 roku podczas V Colloquium Prawno-Historycz- nego poœwiêconego Nauce i nauczaniu prawa w Europie. Od staro¿ytnoœci do wspó³czesnoœci, jakie odby³o siê na Zamku Piastów Œl¹skich w Brzegu, zorganizowane przez Wydzia³ Prawa i Admini- stracji Uniwersytetu Opolskiego. 2 Tytu³em przyk³adu mog¹ byæ nastêpuj¹ce analizy: J. Lelewel Trzy konstytucje polskie 1791, 1807, 1815, Lipsk 1831; M. Handelsman, Konstytucja trzeciego maja 1791 r., Warszawa 1907; S. Starzyñ- ski, Konstytucji Trzeciego Maja na tle wspó³czesnego ustroju innych pañstw europejskich, Lwów 1892; O. Balzer, Reformy spo³eczne i polityczne Konstytucji Trzeciego Maja 1791, Kraków 1891.

208 polskimi ziemiami. Nale¿y w tym punkcie dodaæ, ¿e polski system prawny, bu- dowany de facto od podstaw, wymaga³ od jego twórców stworzenia w³asnych definicji, terminów oraz pojêæ, jakie by³yby stosowane przy konstrukcji aktów prawnych, a nastêpnie funkcjonowa³yby w obrocie prawnym. Niew¹tpliwie za- danie utrudnia³ fakt udzia³u w procesie legislacyjnym trzech ró¿nych œro- dowisk prawniczych wywodz¹cych siê z trzech oœrodków polityczno-prawnych pañstw zaborczych, prezentuj¹cych niekiedy w³asne odrêbne zdania i stanowi- ska na poszczególne kwestie prawne. Zasadniczym celem niniejszego artyku³u jest przedstawienie tez oraz pogl¹dów na istotê niektórych aspektów prawa politycznego, nieco zapomnia- nego3, lwowskiego profesora prawa politycznego – Stanis³awa Starzyñskiego4.

3 Dorobek naukowy Stanis³awa Starzyñskiego stanowi przedmiot analiz zaledwie kilku opraco- wañ. Tytu³em przyk³adu mo¿na wskazaæ nastêpuj¹ce prace: J. Skoczylas, Ustrój polityczny Polski w pogl¹dach Stanis³awa Starzyñskiego, [w:] M. Marsza³ i M. Sadowski (red.), Na szlakach Niepodleg³ej. Polska myœl polityczna i prawna w latach 1918–1939, s. 421–436; A. Redzik, Stanis³aw Starzyñski – ne- stor polskich konstytucjonalistów z okresu Drugiej Rzeczypospolitej, [w:] S. Starzyñski, Wspó³czesny ustrój prawno-polityczny Polski i innych pañstw s³owiañskich, Wydawnictwo Sejmowe, Warszawa 2010, s. VII–XLV; Idem, Nauczanie i nauka prawa politycznego w Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie, „Przegl¹d Sejmowy” 2007, nr 5. Ponadto w latach 30. ubieg³ego stulecia ukaza³o siê kilka opraco- wañ poœwiêconych osobie oraz dorobkowi prof. Stanis³awa Starzyñskiego, autorstwa jego ucz- niów: prof. Edwarda Dubanowicza i prof. Ludwika Ehrlicha, Stanis³aw Starzyñski z okazji piêædziesiêciolecia doktoratu, Lwów 1932. 4 Stanis³aw Starzyñski (ur. 18 kwietnia 1853 roku w Snowiczu, zm. 17 listopada 1935 roku we Lwowie). Absolwent Wydzia³u Prawa Uniwersytetu we Lwowie. W 1879 roku uzyska³ tam¿e tytu³ doktora prawa. W tym okresie zapisa³ siê jako wspó³za³o¿yciel Biblioteki S³uchaczy Prawa. Sw¹ karierê zawodow¹ rozpocz¹³ zaraz po studiach w 1876 roku, pracuj¹c w Namiestnictwie Lwowskim, a nastêpnie w starostwie w Tarnowie. Studia prawnicze kontynuowa³ w latach 1880–1881 we Wiedniu. Od roku 1883 a¿ do swej œmierci by³ wyk³adowc¹ akademickim na Uni- wersytecie we Lwowie, prowadz¹c zajêcia z prawa politycznego. W roku 1889 zosta³ mianowany profesorem nadzwyczajnym, a profesorem zwyczajnym w 1892 roku. Pe³ni³ równie¿ funkcjê pro- dziekana Wydzia³u Prawa Uniwersytetu Lwowskiego (lata 1896–1897), dziekana tego¿ wydzia³u (lata 1895–1896 i 1918–1919), jak i rektora lwowskiej uczelni (1914–1915). W 1925 roku zosta³ mianowany przez Ministerstwo Wyznañ Religijnych i Oœwiecenia Publicznego profesorem hono- rowym Uniwersytetu Lwowskiego. Natomiast w 1918 roku zosta³ cz³onkiem Akademii Umiejêt- noœci, ponadto w 1932 roku otrzyma³ tytu³ doktora honoris causa Uniwersytetu Stefana Batorego we Wilnie. W roku 1925 przeszed³ na emeryturê. Pracê akademick¹ kontynuowa³ na Uniwersyte- cie Lwowskim (1930–1935). Godnym odnotowania jest fakt, ¿e prace akademick¹ ³¹czy³ z dzia³alnoœci¹ polityczn¹ i spo³eczn¹. W latach 1884–1993 dzia³a³ w zarz¹dzie powiatu lwow- skiego, by³ pos³em na Sejm Krajowy (1907–1913), austriackiej Izby Panów (1917–1918) oraz cz³onkiem Izby Poselskiej we Wiedniu. W 1909 roku przyczyni³ siê do rozszerzenia autonomii Ga- licji. By³ powszechnie uznawany za wybitnego znawcê prawa politycznego, administracyjnego oraz wyborczego. Jego uczniami byli: prof. Edward Dubanowicz, Ludwik Ehrlich oraz Stanis³aw Nahlik. G³ówne prace to: O pierwszej konstytucji austryackiej: jej geneza i ocena, Kraków 1889; Projekt galicyjskiej konstytucyi 1790/1 (Charta Leopoldina), Lwów 1893; Ogólne i austryackie prawo polityczne, Lwów 1911; Studia konstytucyjne, t. 1–2, Lwów 1907–1909; Obywatelstwo pañstwa polskiego, Kraków 1921; Konstytucja pañstwa polskiego, Lwów 1921; Wspó³czesny ustrój prawno-polityczny Polski i innych pañstw s³owiañskich, Lwów 1928; Projekt skodyfikowany nowej Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, Lwów 1928; LuŸne refleksje na temat ustrojów pañstwowych, Wilno 1932; Nadrzêdnoœæ czy równorzêd- noœæ ustaw konstytucyjnych z ustawami zwyk³ymi?, Lwów 1930.

209 Mimo i¿ g³ówny okres dzia³alnoœci lwowskiego prawnika przypada³ na lata za- borów, to w odrodzonej Polsce w³¹czy³ siê do dyskursu nad kluczowymi zagad- nieniami prawa politycznego, prezentuj¹c przy tym w³asne tezy oraz pogl¹dy. W pierwszej kolejnoœci zwracamy uwagê na sposób, w jaki Stanis³aw Sta- rzyñski stara³ siê okreœliæ istotê prawa politycznego. Na podstawie przepisów Konstytucji z dnia 21 marca 1921 roku5 stwierdzi³, ¿e wspó³czesne prawo poli- tyczne jest ujête w piêciu rozdzia³ach Konstytucji oraz w zale¿noœci od zagad- nienia jest mniej lub bardziej skodyfikowane. Jednak¿e ustawa konstytucyjna, poprzez sw¹ w³aœciw¹ budowê, porusza najwa¿niejsze aspekty prawne, polity- czne oraz spo³eczne funkcjonowania pañstwa jak i pozycji jednostki6. Problemem fundamentalnym, stanowi¹cym jednoczeœnie punkt wyjœcia do dalszych rozwa¿añ, by³a kwestia ,,w³adzy”. W ocenie lwowskiego prawnika, w pañstwie niepodleg³ym nie mo¿emy mówiæ ani o w³adzy zwierzchniej lub nie zwierzchniej, lecz o w³adzy pañstwowej. Jakakolwiek stopniowalnoœæ w³adzy jest niedopuszczalna, podobnie jak przeciwstawianie sobie pojêcia w³adzy zwierzchniej lub nie zwierzchniej. Kwestia zwierzchnoœci, jako pojêcie zwi¹zane z procesem decyzyjnym, wystêpuje jedynie w przypadku relacji rz¹du a sa- morz¹du terytorialnego. W przypadku tego¿ zagadnienia wa¿nym punktem w pogl¹dach Starzyñskiego by³ podmiot wykonuj¹cy (sprawuj¹cy) w³adzê, zwany jako ,,legalny przedstawiciel” (tzn. w³adza jest wykonywana przez legal- nych przedstawicieli narodu, czyli w³adza pochodz¹ca od narodu). Kolejnym istotnym punktem, stanowi¹cym element prawa politycznego, by³o pojêcie ,,narodu” oraz próba ujêcia jego definicji w ramach ustawy zasad- niczej. Wed³ug lwowskiego profesora, na pewno nie mo¿e byæ to ,,ogó³ obywa-

5 Dz.U. PR Nr 44, poz. 267. 6 S. Starzyñski Konstytucja pañstwa polskiego, Lwów 1935, s. 4. Warto dodaæ, ¿e w okresie póŸniej- szym Stanis³aw Starzyñski, na kanwie przytoczonej tezy w³¹czy³ siê w debatê nad rol¹ oraz po- zycj¹ konstytucji wobec zwyk³ych ustaw. Stwierdzi³ wówczas, ¿e powinna byæ uznana za ,,akt panuj¹cy w teorii prawa publicznego, jak i pozytywnym prawodawstwie”. Ponadto stwarza pod- waliny pod ca³y ustrój pañstwowy oraz jest wyznacznikiem dla ustaw, jak i zakreœla dla nich w³aœciwe kierunki i granice. Zob. S. Starzyñski, Nadrzêdnoœæ czy równorzêdnoœæ ustaw konstytucyjnych z ustawami zwyk³ymi? Normy prawne i metaprawne, Lwów 1930, s. 1–2. Tytu³em analizy porównaw- czej przedstawimy w tym punkcie definicjê prawa politycznego w ujêciu Wac³awa Komarnickie- go, który stwierdzi³, ¿e „(…) z trzech terminów, s³u¿¹cych dla oznaczania naszej nauki: prawo polityczne, pañstwowe i konstytucyjne, pierwszeñstwo oddajemy terminowi ,,prawo politycz- ne”, tak ze wzglêdów historycznych pochodzenia terminu tego od ,,polityki” w znaczeniu ca³oœci wiedzy o pañstwie, jak te¿, ¿e nazwa ta najlepiej uwydatnia specyficzny charakter przepisów tego dzia³u prawa. Nie da siê tego powiedzieæ o dwu pozosta³ych terminach, przede wszystkim zaœ na- le¿y podkreœliæ nieœcis³oœæ terminu ,,prawo konstytucyjne”, wynikaj¹ce z dwojakiego s³owa ,,konstytucja”, raz w sensie szerszym ustroju politycznego, raz zaœ w sensie wê¿szym zasadni- czych ustaw pañstwowych. Prawo polityczne da siê uto¿samiæ tylko z prawem konstytucyjnym w tem pierwszym znaczeniu, ale nie w drugim, poniewa¿ prawo to zawiera siê nie tylko w ustawach zasadniczych, lecz i zwyk³ych (…)”. W. Komarnicki, Polskie prawo polityczne (geneza i system), War- szawa 1922, s. 1.

210 teli”. Uzna³ on bowiem, ¿e ,,(…) naród jako taki nie jest jeszcze czymœ prawnie zorganizowanym, a jego wola, jakkolwiek nieraz imponuj¹ca, objawia siê w fazie jego istnienia jeszcze tylko na drodze faktycznej, jakkolwiek nie bardzo sku- tecznej (…)”7. Istotnym etapem w rozwoju ,,narodu” jest bowiem stworzenie organów w³adzy pañstwowej, a wówczas mo¿emy mówiæ o ,,ogóle obywateli pañstwa”, równie¿ wtedy mo¿emy przejœæ do kolejnej kwestii, jak¹ by³o zagad- nienie zwierzchnoœci – pojêcie zwi¹zane z procesem decyzyjnym, wystêpuj¹ce jedynie w przypadku relacji rz¹du a samorz¹du terytorialnego. Kolejnym zagadnieniem, na jakie wed³ug lwowskiego prawnika nale¿y zwróciæ uwagê, jest osobowoœæ prawna pañstwa, ale ujmowana w kontekœcie organizacji prawnej obywateli, co w tej sytuacji powoduje, ¿e pañstwo przybie- ra rolê reprezentuj¹c¹ ogó³ obywateli. Nale¿y jeszcze dodaæ, ¿e osobowoœæ pañ- stwa zosta³a przez lwowskiego prawnika zdefiniowana jako „(…) prawny przedmiot woli narodu (…)”8, z kolei która, stanowi ,,(…) Ÿród³o pierwotne i nigdy nie wysychaj¹ce, wiecznie ¿ywa krynica w³adzy (…)”9. Bardzo du¿o miejsca podczas swych rozwa¿añ nad prawem politycznym, w ujêciu Konstytucji Marcowej, Stanis³aw Starzyñski poœwiêci³ pozycji oraz roli parlamentu. Bêd¹c zwolennikiem dwuizbowego parlamentu, stwierdzi³, ¿e ¿adna izba nie jest tak liczna, aby pomieœciæ przedstawicieli wszystkich grup spo³ecznych i politycznych oraz „(…) stworzyæ przedstawicielstwo ca³kowite i zupe³ne (…)”10. Kolejnym punktem by³ sposób powo³ywania cz³onków po- szczególnych izb, który nie jest jednakowy, a w szczególnoœci „(…) gdy zasad¹ tworzenia Izby Poselskiej sta³o siê g³osowanie powszechne i równe (…)”11. G³ównym zadaniem drugiej Izby powinno byæ uzupe³nianie pierwszej, ale po- przez „(…) odmienn¹ fizyognomiê polityczn¹ (…)”12. Inny element, jaki powi- nien byæ uwzglêdniany przy tworzeniu zrêbów odrodzonego polskiego parla- mentaryzmu, mia³ dotyczyæ powo³ania oraz udzia³u obu izb na równych zasadach w procesie legislacyjnym, co w konsekwencji mia³o doprowadziæ do rozpatrywania projektów ustaw z „ró¿nego punktu widzenia”, wynikiem czego przyjêta ustawa odpowiada³aby „rzeczywistej potrzebie i prawdziwemu poczu-

7 S. Starzyñski, Konstytucja pañstwa polskiego, Lwów 1921, s. 4–5. Z kolei w projekcie konstytucji swego autorstwa za „naród” uzna³ Ÿród³o wszelkiej w³adzy pañstwowej w RP. Jego organami s¹ w zakresie ustawodawstwa pañstwowego: Izba poselska i Senat, tworz¹ce razem Sejm RP. Z ko- lei w przypadku w³adzy wykonawczej – jest nim Prezydent RP wraz z ministrami oraz podleg³ymi urzêdnikami (w pewnym stopniu równie¿ i jednostki samorz¹du terytorialnego) oraz wymiar sprawiedliwoœci, wykonywany przez niezawis³e s¹dy. S. Starzyñski, Projekt reformy Konstytucji pol- skiej, Lwów 1928, s. 1. 8 Ibidem. 9 Ibidem. 10 Ibidem, s. 6–7, 9. 11 Ibidem,s.9. 12 Ibidem.

211 ciu spo³eczeñstwa”. Przyjêcie takiego rozwi¹zania w ocenie lwowskiego pra- wnika jest uzasadnione tym, ¿e proces legislacyjny, jak i dzia³anie parlamentu, nie mo¿e odbywaæ siê tylko i wy³¹cznie z perspektywy jednej linii politycznej, mog¹cej doprowadziæ do powstania „ustaw przypadkowych”. Wprowadzenie dwuizbowego parlamentu stanowiæ bêdzie ochronê przeciw niskiej kulturze politycznej, kszta³tuj¹cej siê dopiero po okresie zaborów. Równie¿ wa¿nym ar- gumentem, przemawiaj¹cym za stworzeniem silnego oœrodka w³adzy ustawo- dawczej, wed³ug Stanis³awa Starzyñskiego, by³a obecna sytuacja miêdzynaro- dowa Polski, która jest wœród „(…) zawistnych i gnuœnych s¹siadów (…)” oraz kszta³tuj¹cej sw¹ pañstwowoœæ wbrew „(…) antypañstwowych, antyspo³ecz- nych i antytetycznych ¿ywio³ów (…)”13. Jak zasygnalizowaliœmy wczeœniej, szczególn¹ rolê w pogl¹dach Sta- nis³awa Starzyñskiego zajmowa³a pozycja Senatu oraz jego rola w procesie ustawodawczym14. Po pierwsze, mia³aby ona stanowiæ dope³nienie Izby Posel- skiej i wraz z ni¹ tworzyæ „ca³kowit¹ i zupe³n¹ reprezentacjê”. Jednak¿e zasad- nicz¹ kwesti¹ jest funkcja, jak¹ owa reprezentacja powinna pe³niæ w procesie funkcjonowania pañstwa. Otó¿ wed³ug lwowskiego profesora w pañstwach fe- deralnych powinna byæ przekaŸnikiem „myœli ogólnopañstwowej”, natomiast w pañstwach zdecentralizowanych powinna kszta³towaæ prawno-pañstwowe stosunki panuj¹ce pomiêdzy poszczególnymi pañstwami. Na specyficzn¹ istotê Senatu powinny wp³ywaæ ró¿ne sposoby, jak i metody wyboru poszczególnych cz³onków. W tym przypadku Stanis³aw Starzyñski zaproponowa³ metodê mie- szan¹, tj. g³osowanie przez jednostki (uprawnionych obywateli pañstwa), wy- bory dokonywane przez korporacje prawa publicznego, grupy zawodowe lub jednostki reprezentuj¹ce poszczególne grupy samorz¹dowe. Oprócz tego uzna³, ¿e nale¿y dopuœciæ cenzus wieku, maj¹tku, wykszta³cenia oraz tzw. g³osowania wirylne. Kolejne propozycje dotyczy³y kadencji uwzglêdniaj¹cej odpowiednio d³ugi okres czasu z mo¿liwoœci¹ odnawiania lub te¿ kooptacj¹ co kilka lat. Jed- nak¿e najwa¿niejszym punktem by³a pozycja Senatu wobec Izby Poselskiej, przejawiaj¹ca siê tym, ¿e zakres dzia³ania obu izb bêdzie to¿samy oraz rola Se- natu nie mo¿e byæ zredukowana do roli pomocniczej. Wiele zastrze¿eñ mia³ odnoœnie do art. 3 zd. 115 Konstytucji z dnia 21 marca 1921 roku, reguluj¹cego zakres ustawodawstwa pañstwowego, które obejmo- wa³o wszelkie prawa publiczne, prywatne oraz sposób ich wykonywania. Wed³ug Stanis³awa Starzyñskiego, Konstytucja nie powinna podawaæ definicji

13 Ibidem,s.10. 14 Ibidem,s.28. 15 Artyku³ 3 zd. 1 Konstytucji a dnia 21 marca 1921 roku (Dz.U. PR Nr 44, poz. 267) stanowi³, ¿e „za- kres ustawodawstwa pañstwowego obejmuje stanowienie wszelkich praw publicznych i prywat- nych i sposobu ich wykonywania”.

212 teoretycznych, a jeœli ju¿, to termin ustawodawstwo powinien byæ zdefiniowa- ny jako „(…) wydawanie wszelkich ustaw zarówno treœci prawo-publicznej, jak i prawno-prywatnej, uwzglêdniaj¹c ca³e ustawodawstwo w dziedzinie pra- wa publicznego, jak i prawa prywatnego (…)”16. Z kolei du¿o uwagi poœwiêci³ art. 35, okreœlaj¹cego wzajemne relacje pomiêdzy Sejmem a Senatem w koñco- wym etapie procesu legislacyjnego17. Zagadnieniem, na które zwróci³ szcze- góln¹ uwagê, by³a kwestia odrzucenia przez Sejm poprawek autorstwa Senatu zwyk³¹ wiêkszoœci¹ g³osów (art. 35 Konstytucji mówi³ jedynie o uchwaleniu zwyk³¹ wiêkszoœci¹ g³osów oraz o odrzuceniu przez 11/20 g³osuj¹cych). Otó¿ w jego ocenie powstaje pytanie, jaki status ma dany akt prawny: ustawa jest nie uchwalona oraz czy wynik Sejmu nale¿y uznaæ za „stanowcz¹ odpowiedŸ” udzielon¹ Senatowi. Analizuj¹c parlament oraz proces legislacyjny, Stanis³aw Starzyñski od- rêbn¹ uwagê zwróci³ na prawo wyborcze, bardzo pozytywnie odnosz¹c siê do wyodrêbnienia ordynacji wyborczej, jako odrêbnego aktu prawnego regu- luj¹cego zasady wyborów. Jednak¿e du¿o w¹tpliwoœci w jego ocenie budzi³a za- sada równoœci w wyborach, któr¹ proponowa³ zast¹piæ tzw. zasad¹ stopy pro- centowej – opieraj¹cej siê na wysokoœci podatków p³aconych od uzyskanych dochodów18. W przypadku regulacji prawnej pozycji Prezydenta, lwowski prawnik uzna³ j¹ za naturaln¹ kontynuacjê urzêdu Naczelnika Pañstwa, który „(…) otrzyma³ w art. 2 Konstytucji miano Prezydenta Rzeczypospolitej (…)”19. Negatywnie natomiast oceni³ rozwi¹zanie dotycz¹ce roli marsza³ka Sejmu wzglêdem prezy- denta – jako jego zastêpcy. Wprowadzenie tego typu regulacji sprawi³o, ¿e zo- sta³a naruszona zasada podzia³u funkcji. O wiele lepszym rozwi¹zaniem by³oby ustanowienie – na wzór Stanów Zjednoczonych Ameryki Pó³nocnej – funkcji wiceprezydenta. Natomiast zastosowanie rozwi¹zania polegaj¹cego na tym, ¿e kompetencje prezydenta mia³yby byæ powierzone marsza³kowi Sejmu, mo¿na

16 S. Starzyñski, Konstytucyja…, s. 29. 17 Artyku³ 35 Konstytucji z dnia 21 marca 1921 roku (Dz.U. PR Nr 44, poz. 267), stanowi³, ¿e „Ka¿dy projekt ustawy przez sejm uchwalony bêdzie przekazany Senatowi do rozpatrzenia. Je¿eli senat nie podniesie w ci¹gu 30 dni od dnia dorêczenia mu uchwalonego projektu ustawy ¿adnych prze- ciwko niemu zarzutów, prezydent Rzeczypospolitej zarz¹dzi og³oszenie ustawy. Na wniosek se- natu prezydent Rzeczypospolitej zarz¹dzi og³oszenie ustawy. Na wniosek senatu prezydent Rzeczypospolitej mo¿e zarz¹dziæ og³oszenie ustawy przed up³ywem 30 dni. Je¿eli Senat postano- wi projekt, uchwalony przez Sejm, zmieniæ lub odrzuciæ, powinien zapowiedzieæ to Sejmowi w ci¹gu powy¿szych 30 dni, a najdalej w ci¹gu nastêpnych 30 dni zwróciæ Sejmowi z proponowa- nymi zmianami. Je¿eli sejm zmiany proponowane przez senat uchwali zwyk³¹ wiêkszoœci¹ g³osów albo odrzuci wiêkszoœci¹ 11/20 g³osuj¹cych, prezydent Rzeczypospolitej zarz¹dzi og³osze- nie ustawy w brzmieniu ustalonym ponownie uchwa³¹ Sejmu”. 18 Ibidem,s.23. 19 Ibidem s. 39.

213 uzasadniæ tym, ¿e w momencie, gdy istnieje koniecznoœæ zast¹pienia prezyden- ta, wówczas „(…) panuj¹cy ogó³ wchodzi w swoje prawa i obejmuje funkcjê rz¹dz¹c¹ i wykonawcz¹ (…)”20. Mo¿e to byæ uzasadnione na p³aszczyŸnie ³¹czenia kompetencji z zakresu elementów w³adzy wykonawczej, jak i ustawo- dawczej, które równie¿ przys³uguj¹ prezydentowi. Analizuj¹c w³adzê na gruncie prawa politycznego, istotn¹ rolê w dziedzinie ¿ycia spo³eczno-gospodarczego, w ocenie Starzyñskiego mo¿e odgrywaæ, usan- kcjonowany w Konstytucji, samorz¹d zawodowy (np.: izby handlowe, prze- mys³owe, pracy najemnej itp.). W przypadku jego funkcjonowania nale¿a³oby wyró¿niæ dwie cechy: brak elementów politycznoœci (ma za zadanie pilnowaæ praw oraz interesów zawodowych, a nie partyjnych) oraz fakt, ¿e zostaje ujêty w systemie prawnym pañstwa poprzez powo³anie Naczelnej Izby Gospodarczej RP. Innym podmiotem, maj¹cym cechy organizacji samorz¹dowej, jest sa- morz¹d narodowy powo³any na podstawie art. 109 zd. 1 Konstytucji21. Jednak- ¿e, jak uzna³ Starzyñski, jego funkcjonowanie w systemie prawnym zosta³o ,,wymuszone” poprzez zapisy art. 7–10 Traktatu Wersalskiego. Bardzo wa¿nym punktem w rozwa¿aniach nad prawem politycznym w ujêciu Konstytucji Marcowej by³a czêœæ poœwiêcona prawom i obowi¹zkom cz³owieka22. Rozgraniczenie obu grup i skodyfikowanie ich w odrêbnych dzia³ach zosta³o w ocenie lwowskiego prawnika uznane za s³uszne i w³aœciwe. Ponadto wysoko oceni³ podzia³ wewnêtrzny w prawach publicznych – podzie- lonych na trzy du¿e grupy, tj. prawa polityczne, prawa obywatelskie oraz prawa wolnoœciowe. Pierwsza grupa dotyczy³a istotnych zagadnieñ wyborczych, ta- kich jak czynne i bierne prawo wyborcze oraz dostêpnoœæ do wszystkich urzê- dów, zasadê wybieralnoœci sêdziów pokoju, jak i s¹dy przysiêg³e. Kolejna grupa najbardziej rozbudowana – dotycz¹ca praw obywatelskich – odnosi³a siê do: ochrony ¿ycia, mienia, wolnoœci (bez ró¿nicy pochodzenia, narodowoœci, jê- zyka, religii oraz rasy), równoœci wobec prawa, darmowej opieki moralnej i po- ciechy religijnej w zak³adach wychowawczych i innych instytucjach publicz- nych, opieki nad macierzyñstwem, prawem dzieci pozbawionych opieki rodzi- cielskiej, zakazu pracy poni¿ej 15. roku ¿ycia, sta³ej praca dla dzieci i m³odzie¿y szkolnej, prawem do nauki w szko³ach pañstwowych i samorz¹dowych oraz stypendium dla m³odzie¿y zdolnej, lecz ubogiej. Szczególnym uznaniem w oce- nie Stanis³awa Starzyñskiego cieszy³o siê prawo do wynagrodzenia za wyrz¹dzon¹ szkodê (zarówno ze strony w³adzy pañstwowej, wojskowej oraz

20 Ibidem. 21 Ibidem, s. 46–47. Artyku³ 109 zd. 1 Konstytucji Marcowej z dnia 21 marca 1921 roku (DzUPR Nr 44, poz. 267), stanowi³, ¿e „Ka¿dy obywatel ma prawo zachowania swej narodowoœci i pielêgno- wania swojej mowy i w³aœciwoœci narodowych”. 22 Ibidem, s. 51–52.

214 cywilnej), wynikaj¹c¹ z dzia³ania niezgodnego z prawem i obowi¹zkami s³u¿by. Natomiast krytycznie odniós³ siê do zapisów zwi¹zanych z systemem naucza- nia, dotycz¹cym dzia³alnoœci zak³adów naukowych, na których ci¹¿y³ konsty- tucyjny obowi¹zek udzielania nauki. Trzeci¹, ostatni¹, grupê stanowi³y prawa wolnoœciowe, na które sk³ada³y siê: wolnoœæ fizyczna, religijna, narodowoœcio- wa oraz maj¹tkowa. W jej sk³ad wchodzi³o równie¿ prawo do stowarzyszeñ i zgromadzeñ, ograniczenie aresztu, rewizji domowej oraz nietykalnoœæ w³as- noœci. W ostatnich punktach istnia³o odstêpstwo na rzecz wy¿szej u¿ytecznoœci oraz wprowadzenie instytucji odszkodowania, uregulowane przez ustawy, jak i wystêpowanie sytuacji, okreœlonych przez Stanis³awa Starzyñskiego, jako „pewne dobra”, które ze wzglêdu na sw¹ specyficzn¹ pozycjê i rolê stanowiæ bêd¹ w³asnoœæ pañstwa23. Analizuj¹c problem praw cz³owieka w ramach prawa politycznego, wed³ug lwowskiego prawnika, nale¿y zwróciæ uwagê na polemikê, jaka wywi¹za³a siê z prof. W³adys³awem Jaworskim odnoœnie do roli praw podmiotowych, zwa- nych niekiedy „prawami publicznymi podmiotu”24. Zosta³y one okreœlone przez Starzyñskiego jako „pomocnicze” czy te¿ „rezultat sposobu myœlenia na- szej epoki”, lub te¿ „nowo¿ytnego sposobu myœlenia w dziedzinie prawa”. Nawi¹zuj¹c do pogl¹dów Georga Simmle’a, Immanuela Kanta oraz Johanna Wolfganga von Goethe’go, Stanis³aw Starzyñski uzna³ je jako „(…) najostrzej- sze przeciwstawienie podmiotu, tj. jednostki, przedmiotowi, czyli spo³eczeñ- stwu, obywatela pañstwu – jako kontrast jednostki z jej wszystkimi ¿yciowymi si³ami i potêgami, z ustawodawstwem jako œwiatem (…)”25. W tym przypadku pañstwo jest traktowane jako osoba, która z cz³owie- kiem prowadzi walkê, zmierzaj¹c¹ do opanowania œwiata zewnêtrznego, któ- rym w tym kontekœcie jest ustawodawstwo – uznane za prawo przedmiotowe. G³ównym celem stawianym przez cz³owieka jest zdobycie „dozy przymusu pañstwowego” dla niego samego, w myœl zasady „moje prawo podmiotowe równa siê mojej normie”26. Odwo³uj¹c siê do tez A. Thona, Starzyñski stwierdzi³, ¿e „(…) prawo pod- miotowe jest tylko przetworzeniem prawa przedmiotowego w naszym umyœle (…)”27. Ponadto istnienie prawa podmiotowego jest œciœle zwi¹zane z prawem przedmiotowym. Na podstawie powy¿szych rozwa¿añ lwowski badacz sfor- mu³owa³ w³asn¹ definicjê prawa podmiotowego, którym jest „(…) regu³a pra- wna rozumiana jako linia demarkacyjna, poci¹gniêta pomiêdzy wol¹ jednostki

23 Ibidem. 24 S. Starzyñski, W obronie praw podmiotowych, Lwów 1925, s. 7. 25 Ibidem. 26 Ibidem. 27 Ibidem.

215 a wol¹ pañstwa jako organizmu zwierzchniego, wzglêdnie pomiêdzy sfer¹ praw- nych wp³ywów jednostki w stosunku do pañstwa, a sfer¹, do której te wp³ywy nie siêgaj¹ (prawo publiczne) (…)28. Wytyczenie owej linii powoduje, ¿e po jed- nej stronie znajduj¹ siê „wszystkie” wp³ywy maj¹ce na celu organizowanie pañstwa, natomiast po drugiej, wszystkie prawa podmiotowe jednostki wobec pañstwa. Kluczow¹ rolê odgrywa mo¿liwoœæ rozporz¹dzania przez jednostkê na swoje potrzeby (nazywan¹ niekiedy zaimkiem osobowym „ja”), pewn¹ „doz¹ przymusu pañstwowego”. Wówczas dochodzi do sytuacji, ¿e jednostka mo¿e stwierdziæ, i¿ prawo podmiotowe równa siê mojej29 normie30. Punkt sporny po- miêdzy prawami podmiotowymi cz³owieka, a dzia³aniem pañstwa najlepiej widaæ na przyk³adzie praw wolnoœciowych. Jednostka w pe³ni z nich korzysta, ale w momencie, gdy nie wchodz¹ one w konflikt z pañstwem. Dobrym przyk³adem mo¿e byæ spe³nianie obowi¹zków publicznych podyktowanych za- sadami wspó³¿ycia spo³ecznego, co powoduje, ¿e prawa podmiotowe, jak i mo¿- liwoœæ z nich korzystania, schodz¹ na plan dalszy. Doprowadza to do sytuacji, ¿e „mog¹ dzia³aæ”, ale wtedy, gdy dany stan ustanie, a tym samym nie mo¿na o nich mówiæ, ¿e w sytuacji dominacji pañstwa s¹ jedynie „cieniem” praw przed- miotowych lub te¿ „pojêciem pomocniczym”. Jednak¿e, doszukuj¹c siê genezy praw podmiotowych, uzna³, ¿e „(…) nie potrzeba a¿ konstruowania antytezy dwóch œwiatopogl¹dów i wypowiadania walki pañstwu przez ka¿de „ja”, jak rów- nie¿, ¿e pojêcie praw podmiotowych nie jest ani jedynie „pomocniczem”, ani te¿ rezultatem „nowo¿ytnego” sposobu myœlenia w dziedzinie prawa (…)”31. Istotnym aspektem, na jaki zwróci³ uwagê Stanis³aw Starzyñski, jest pozy- cja w³adzy pañstwowej. W okresie œredniowiecza oraz pierwszych wiekach epo- ki nowo¿ytnej wystêpowa³y liczne prawa podmiotowe czy to jednostek, czy te¿ poszczególnych stanów wobec pañstwa. Istnienie ich by³o mo¿liwe w momen- cie rozbicia oraz os³abienia w³adzy pañstwowej. Natomiast w chwili umocnie- nia siê oœrodków pañstwowych dochodzi do diametralnie innej sytuacji, pole- gaj¹cej na ustaleniu praw podmiotowych wobec pañstwa. Podsumowuj¹c swe rozwa¿ania na temat prawa podmiotowego oraz jego pozycji w pañstwie uzna³, ¿e „(…) zamiast wiêc tworzyæ dwa œwiaty i przeciwstawiaæ je sobie pod has³em ci¹g³ej wzajemnej walki, starajmy siê w naszej ustawodawczej pracy harmoni- zowaæ interes jednostki z wymogami dobra publicznego i ³¹czyæ je w wy¿sz¹

28 Ibidem,s.8. 29 Podkreœlenie nasze – BP-C, PF. 30 Ibidem, s. 9–10. W tym punkcie na szczególn¹ uwagê zas³uguje definicja normy, która „(…) nie jest pojêciem podmiotowym, ale przedmiotowym, norma nie jest ani moja, ani pañstwowa, ani ni- czyja, ona pochodzi tylko od pañstwa, jako uprawnionego do jej wydania, ale nie jest przedmio- tem posiadania ani w³asnoœci w ¿adnym tego s³owa rozumieniu (…)” – Ibidem,s.10. 31 Ibidem,s.8.

216 ca³oœæ (…) co te¿ czyni¹ wszystkie rozs¹dne ustawodawstwa (…)” – zosta³o to okreœlone przez lwowskiego prawnika jako „unifikacja jednostki z ca³oœci¹”32. Rozwa¿ania Starzyñskiego nad prawem politycznym dotyczy³y równie¿ ta- kich kwestii, jak nadrzêdnoœæ lub te¿ równorzêdnoœæ ustaw konstytucyjnych z ustawami zwyk³ymi33. W jego ocenie w obecnie funkcjonuj¹cym systemie prawnym ustawê konstytucyjn¹ uwa¿a siê za „stos pacierzowy pañstwa i usta- wodawstwa”, a tym samym za akt determinuj¹cy ca³y porz¹dek prawny, jak i determinuj¹cy porz¹dek ustrojowy oraz wytyczn¹ dla ustaw zwyk³ych. Ponadto prawodawstwo pozytywne przewiduje szereg zasad maj¹cych na celu ochronê nadrzêdnej pozycji konstytucji, chocia¿by w postaci specjalnego trybu jej zmiany34. Mimo uznania w pozytywnym prawodawstwie, jak i w teorii pra- wa publicznego, i¿ konsytuacja stanowi determinant prawny w odniesieniu do innych aktów prawnych, w teorii prawa wykszta³ci³ siê pr¹d uznaj¹cy konsty- tucjê za akt równorzêdny z ustawami35. Staraj¹c siê okreœliæ wzajemne zale¿no- œci zachodz¹ce pomiêdzy konsytuacj¹ (jako aktem najwy¿szej wagi) a poszcze- gólnymi ustawami okaza³o siê, ¿e bardzo powa¿nym problemem pojawiaj¹cym siê w niektórych systemach prawnych jest wystêpowanie wielu aktów pra- wnych, maj¹cych status aktów prawnopañstwowych, wydawanych na prze- strzeni nie tyle co lat, ale nawet i wieków. Ich zasadnicz¹ cech¹ jest nie brak jednolitej kodyfikacji,ale funkcjonowanie w porz¹dku prawnym w kilku lub nawet kilkunastu aktach prawnych36. Dla zwolenników jednolitego syte-

32 Ibidem, s. 14–15. W ocenie Stanis³awa Starzyñskiego tego¿ rodzaju rozwi¹zanie, mimo i¿ ma chara- kter „rewolucyjnej przemiany”, stanowi obecnie jedyne sensowne rozwi¹zanie na gruncie wzaje- mnych relacji, jakie zachodz¹ pomiêdzy jednostk¹ ludzk¹ a prawem i pañstwem. Z kolei najlepszym rozstrzygniêciem, jakie mog³oby zaistnieæ na gruncie jednostka – pañstwo, wi¹za³oby siê z wytworze- niem stanu idealnego opartego na „(…) zasadach religijnych i etycznych (…) komunizmu i ewan- gelickiego altruizmu (…) – kiedy to zapanowa³aby wzajemna mi³oœæ oraz braterstwo. Wówczas w takim stanie nie musia³oby istnieæ pañstwo (w tym przypadku okreœlone jako jednostka zwierzch- nia oparta na przymusie), prawo, lecz „przedpañstwowy stan natury”. Ibidem, s. 14–15. 33 Idem, Nadrzêdnoœæ czy równorzêdnoœæ ustaw konstytucyjnych z ustawami zwyk³ymi? Normy prawne i meta prawne, Lwów 1930. 34 W tej kwestii tytu³em przyk³adu mo¿e byæ system panuj¹cy we Francji, w którym organem upra- wnionym do zmiany jest odpowiedni organ, jakim jest Zgromadzenie Narodowe. 35 Ibidem, s. 2–3. Tytu³em przyk³adu mog¹ byæ pogl¹dy niemieckich prawników Paw³a Labanda, Fe- liksa Somló lub te¿ polskiego prawnika Stanis³awa Go³¹ba, w ocenie których, owszem, postano- wienia zawarte w konstytucji s¹ wa¿niejsze ani¿eli postanowienia zwyk³ych ustaw jednak¿e „(…) nie wynika st¹d jeszcze, aby moc obowi¹zuj¹ca ustawy konstytucyjnej przewy¿szaæ mia³a moc obowi¹zuj¹c¹ tych innych ustaw , staæ ponad ni¹ (…) oraz, ¿e (…) moc obowi¹zuj¹ca wszy- stkich ustaw, a zatem tak¿e ustawy konstytucyjnej jest jednakow¹, wszystkie bowiem pochodz¹ od najwy¿szej w³adzy prawodawczej (…)”. Ibidem,s.3. 36 Takowa sytuacja mia³a miejsce w Polsce podczas obowi¹zywania tzw. praw kardynalnych oraz materiae status do momentu przyjêcia w dniu 3 maja 1791 roku konstytucji. Analogiczna sytuacja wystêpuje w Anglii oraz wystêpowa³a na Wêgrzech, gdzie funkcjonowa³o kilka – kilkanaœcie aktów prawnych reguluj¹cych najistotniejsze dla pañstwa kwestii, jednak¿e nie ujêtych w jed- nym akcie prawnym. Ibidem.

217 mu prawnego, polegaj¹cego na tym, ¿e ustawy zwyk³e s¹ równorzêdne z kon- stytucj¹, istnieje pojêcie konstytucji giêtkiej (zwanej jako elastycznej), tzn. ta- kiej, w której funkcjonuje maksyma ³aciñska lex posteriori derogat priori37. Ponadto Stanis³aw Starzyñski wskaza³ na inny sposób uzasadniania nad- rzêdnoœci ustaw konstytucyjnych wobec innych aktów prawnych, a nawi¹zu- j¹cy do prawa naturalnego (a ewentualnie z lex aetrna)38 oraz na wystêpowanie innego podzia³u polegaj¹cego na tym, ¿e system prawny sk³ada siê z trzech ele- mentów. Konstytucja (element pierwszy) ma w nim postaæ aktu sztywnego, oraz determinuje treœæ zwyk³ych ustaw (element drugi). Jednak¿e, co istotne, nad konstytucj¹ „(…) istniej¹ pewne prawa fundamentalne, maj¹ce najwy¿szy stopieñ mocy obowi¹zuj¹cej ju¿ same przez siê, ze wzglêdu na sw¹ treœæ, a bez potrzeby formalnego uznania tej mocy przez ustawodawcê (…)39. Nieco inaczej prezentuje siê sytuacja w amerykañskim systemie prawnym, w którym to dano sêdziemu stosuj¹cemu prawo, mo¿liwoœæ decydowania oraz badania ewentual- nej kwestii zgodnoœci ustawy z zapisami konstytucyjnymi. Jednak¿e jurydyka- tura sêdziowska ma znacznie szerszy zakres, gdy¿ dotyczy równie¿ takich kwe- stii, jak badanie „(…) legalnoœci zmian w konstytucji, ale tak¿e i prawo badania zgodnoœci konstytucji z owemi najwy¿szemi ,,metaprawnemi” zasadami (…)”40. Konsekwencj¹ przyjêcia powy¿szych rozwa¿añ jest doprowadzenie do po- mieszania najwa¿niejszych pojêæ oraz „przejœcie” z dziedziny prawa stanowio- nego na grunt aspektów niekoniecznie zwi¹zanych z prawem, a dotycz¹cych rozwa¿añ filozoficznych czy te¿ moralnych. Tak wiêc przybiera to postaæ swoi-

37 Jak wykaza³ Stanis³aw Starzyñski, wyodrêbnienie w nauce tzw. konstytucji elastycznej oraz kon- stytucji opartej na teorii sztywnoœci powoduje wyodrêbnienie dwóch niezale¿nych sposobów postrzegania nadrzêdnoœci konstytucji. W pierwszym przypadku ustawy konstytucyjne maj¹ wy- ¿szoœæ nad innymi aktami prawnymi „same przez siê”. Z kolei w drugim przypadku nadanie kon- stytucji priorytetowej pozycji wobec innych aktów prawnych wynika z woli ustawodawcy. Konsekwencj¹ drugiego stanowiska, którego wyznawc¹ by³ równie¿ Stanis³aw Starzyñski, jest przypisanie aktom prawnym „wy¿szego stopnia trwa³oœci oraz mocy obowi¹zuj¹cej”. Zasad- niczym kryterium, jakie wówczas powinno byæ stosowane, jest zwi¹zane z treœci¹ owego aktu prawnego, która powinna byæ „powa¿na oraz dostojna”. Ibidem, s. 3–4. 38 Ten sposób badania wzglêdnie sprawdzania mocy obowi¹zuj¹cych aktów prawnych z zasadami prawa naturalnego wystêpowa³ we francuskiej kulturze prawnej, która nawi¹zywa³a do tradycji pañstwowych lub te¿ stosowanych w systemie prawnym pojêæ. Innym przyk³adem mog¹ byæ re- lacje zachodz¹ce pomiêdzy w³adz¹ królewsk¹ a tzw. common law. Prawo wówczas jest traktowa- ne, jak to uzna³ prof. Stanis³aw Starzyñski, w kategoriach abstrakcyjno-metafizycznych, a jego istotn¹ cech¹ jest to, ¿e nie mo¿e byæ zmieniane przez króla. Ibidem. 39 Przedstawiona przez Stanis³awa Starzyñskiego analiza wystêpuje np. we francuskiej kulturze polityczno-prawnej, w której to uznano niektóre normy prawa konstytucyjnego za najwa¿niej- sze. Zaliczaj¹ siê równie¿ do nich zasady nie skodyfikowane w konstytucji., lecz maj¹ce status za- sad niepisanych. Tytu³em przyk³adu mog¹ byæ twierdzenia Leona Duguita, w ocenie którego w porz¹dku prawnym wystêpuj¹ jeszcze zasady prawa francuskiego, zwane jako dront, i maj¹ce moc wy¿sz¹ ani¿eli jakiekolwiek inne ustawy. Ibidem, s. 7–8. 40 Ibidem,s.7.

218 stego rodzaju walki pomiêdzy prawem stanowionym a prawem natury. Sta- nis³aw Starzyñski przyj¹³ koncepcjê, i¿ istnieje pewien katalog ró¿nego rodzaju nakazów, maj¹cych postaæ nakazów moralnych, obyczajowych czy te¿ rozu- mnych, które determinuj¹ porz¹dek wspó³czesnego œwiata. W tym przypadku rola prawa stanowionego przez cz³owieka (a wiêc równie¿ konstytucja), za pierwsz¹ oraz podstawow¹ rzecz powinna przyj¹æ kwestiê uznania oraz wciele- nia treœci prawa boskiego – bêd¹cego, co nale¿y zaakcentowaæ, kwesti¹ podsta- wow¹ oraz najwa¿niejsz¹. Jednak¿e, w momencie kiedy owe nakazy nie zna- laz³y swego miejsca w stanowionym przez cz³owieka porz¹dku prawnym, wówczas „(…) nie mo¿emy tych nakazów nazwaæ prawem istniej¹cym w praw- niczem, w formalnym s³owa znaczeniu, a tem bardziej meta prawa, wobec któ- rego ustanowiona konstytucja czy ustawa traci moc obowi¹zuj¹c¹ (…)”41. W ocenie lwowskiego prawnika nale¿y wyodrêbniæ tzw. drogê poœredni¹, ³¹cz¹c¹ w sobie zasady zarówno z zakresu prawa stanowionego, jak i uwzglêd- niaj¹ce zasady ponadprawne. Jako przyk³ad poda³ pogl¹dy prof. W³adys³awa Leopolda Jaworskiego, który w projekcie konstytucji zaproponowa³, aby „(…) porz¹dkiem prawnym, stanowi¹cym Pañstwo Polskie, by³ prezydent Rzeczypo- spolitej (…) (element stricto prawny – dopisek BP-C, PF), którego w³adza bêdzie wykonywana wed³ug zasad moralnoœci Chrystusowej (…)”42. Staraj¹c siê okre- œliæ wzajemne zale¿noœci zachodz¹ce pomiêdzy zasadami naczelnymi, zasada- mi fundamentalnymi, czy te¿ prawem metafizycznym, Starzyñski stwierdzi³, ¿e „zasady naczelne s¹ wytkniêt¹ met¹, do której pañstwowe ustawodawstwo d¹¿yæ powinno, aby (…) ¿ycie pañstwa oprzeæ o absolut oraz jego tezie, ¿e „do- brem pañstwa jest ziszczanie moralnoœci absolutnej”, z któr¹ to tez¹ ja siê zga- dzam. Dopóki jednak to siê nie sta³o, by³oby lepiej, Mojem zdaniem, unikn¹æ wszystkiego, co mog³oby mimo woli wywo³aæ jakiekolwiek zamieszanie czy chaos, w tym „porz¹dku prawnym”, który Prezydent Rzplitej ma urzeczywist- niaæ (…)43”.

41 Ibidem,s.11. 42 Ibidem, s. 12. W praktyce oznacza to, ¿e prezydent sam decyduje o tym, czy okreœlona norma pra- wna mo¿e byæ stosowana czy te¿ nie – w zale¿noœci od tego, czy harmonizuje z zasad¹ moralnoœci Chrystusowej, czy te¿ stanowi jej zaprzeczenie. Jednak¿e, co istotne, zwraca równie¿ uwagê na pewne mankamenty wywodu prof. W³adys³awa Jaworskiego. Odnosz¹c siê do jego pracy Czy obo- wi¹zuje coœ ponad konstytucjê, opublikowan¹ w Ruchu Prawniczym i Ekonomicznym w 1929 roku, wskazuje, ¿e wed³ug prof. Jaworskiego za prawo naczelne uzna³ nie prawo uchwalone przez par- lament, ale prawo, które ma obowi¹zywaæ ponad prawem uchwalonym przez parlament. Stwier- dzaj¹c przy tym, ¿e prawo naczelne nie mo¿e byæ uznane za normê prawn¹, ale za fundamentaln¹ zasadê. W ocenie prof. Stanis³awa Starzyñskiego, do momentu, kiedy nie dojdzie do – jak to okre- œli³ – zharmonizowania norm prawnych z owymi fundamentalnymi zasadami, to wówczas pier- wszeñstwo obowi¹zywania posiadaj¹ normy prawne. Jako przyk³ad poda³ zasadê, „aby w dzieñ œwiêty œwiêciæ”, stawiaj¹c przy tym pytanie, czy wówczas nale¿a³oby zaprzestaæ dzia³alnoœci ko- lei ¿elaznych, telefonów, jad³odajni itp. Ibidem, s. 12–13.

219 W tym punkcie zwracamy uwagê na tezê, jak¹ Stanis³aw Starzyñski wy- sun¹³ w swej pracy W obronie praw podmiotowych44 odnoœnie do wzajemnych re- lacji zachodz¹cych pomiêdzy prawem ludzkim a prawem, w tym przypadku na- zwanym prawem boskim. Otó¿ w jego ocenie prawo ludzkie powinno wcielaæ jako podstawê prawo boskie. Ponadto zarówno w ¿yciu prywatnym, jak i publi- cznym istnieje tylko jedna moralnoœæ oraz jedna etyka, które powinny byæ sto- sowane w przypadku konstrukcji prawniczej oraz formalnej strony prawodaw- stwa. Przedstawiona analiza pogl¹dów na najwa¿niejsze aspekty prawa politycz- nego w ujêciu lwowskiego prawnika i znawcy przedmiotu – prof. Stanis³awa Starzyñskiego, w naszej skromnej ocenie stanowi zaledwie przyczynek do szer- szej oraz bardziej kompleksowej dyskusji nad istot¹ tak wa¿nego dzia³u prawa, jakim by³o ówczesne prawo polityczne. Tytu³em przyk³adu niech bêdzie przyto- czona w powy¿szym materiale dyskusja, do jakiej dosz³o pomiêdzy prof. W³adys³awem Jaworskim oraz prof. Stanis³awem Starzyñskim. Jak zasygnali- zowaliœmy na wstêpie, powstaj¹cy system prawny wymaga³ od jego twórców stworzenia oraz okreœlenia powszechnie obowi¹zuj¹cych definicji prawnych, ich wzajemnych zale¿noœci oraz hierarchicznej pozycji. Przedstawione przez nas tezy Starzyñskiego stanowi¹ jedynie punkt widzenia jednego przedstawi- ciela lwowskiej szko³y prawa. Odradzaj¹ca siê Polska w swych szeregach mia³a przedstawicieli szkó³ prawniczych wykszta³conych w Uniwersytecie Jagielloñ- skim, uniwersytetach zaboru pruskiego czy zaboru rosyjskiego prezentuj¹cego na dan¹ kwestiê inny sposób widzenia oraz interpretacji. Tak wiêc, mimo moc- nej pozycji w ówczesnym œwiecie nauki prawa politycznego, jak¹ cieszy³ siê prof. Stanis³aw Starzyñski, zaprezentowane w niniejszej publikacji jego tezy oraz pogl¹dy powinny zostaæ skonfrontowane z analogicznymi tezami innych oœrodków prawniczych, które przyczynia³y siê do tworzenia polityczno-pra- wnych zrêbów polskiej pañstwowoœci. Jednoczeœnie niniejszym artyku³em chcieliœmy przypomnieæ postaæ tak zas³u¿onego dla polskiej nauki prawnika. Mimo i¿ rok 1918 zasta³ Stanis³awa Starzyñskiego, maj¹cego przesz³o 60 lat, to opracowana przez niego nauka prawa politycznego przyczyni³a siê do ukszta³towania pogl¹dów oraz kontynuacji jego dzie³a przez wielu innych badaczy tego¿ zagadnienia, jak chocia¿by prof. Edwarda Dubanowicza czy te¿ prof. Ludwika Ehrlicha. W póŸ- niejszym okresie ju¿ inne czynniki polityczno-prawne mia³y decyduj¹cy g³os w tworzeniu najwa¿niejszych aktów prawnych (chocia¿by zwrócimy tutaj

43 Ibidem, s. 13. Zgodnie z przytoczon¹ przez Starzyñskiego ³aciñsk¹ maksym¹ Iuris praecepta haec sunt: Niemnem laedere, honeste vivere, suum cuique tribuere. 44 Idem, W obronie praw podmiotowych…, s. 14.

220 uwagê na postaæ czo³owego prawnika – Stanis³awa Cara, zwi¹zanego z Józefem Pi³sudskim oraz jego obozem, jak i jego udzia³ w pracach legislacyjnych nad tzw. Konstytucj¹ kwietniow¹ z 1935 roku), to jednak postaæ oraz dorobek naukowy prof. Stanis³awa Starzyñskiego nale¿y uznaæ za kluczowy element polskiego ustrojoznawstwa.

Some aspects of political law according to Stanis³aw Starzyñski in the years 1921–1935 (Summary)

The main goal of article is to present the thesis and thought of Stanislaw Starzyñski – professor of political law from - on theme some aspects of political law. In his view contemporary political law is included in five chapters of the Con- stitution and depending on issues is less or more codified. In Starzynski’s view the fundamental problem in political law was the issue of „power”. In the opinion of Lviv lawyer in the independent state we can not say about supreme or not supreme authority’ but about power of the state. The next important point, which was ele- ment of political law, was concept of “nation” and attempt of his definition under the fundamental act, function of Parliament and the legal personality of the State. However the key role in the Starzynski views was the position of Senate. He had to be a complement of Chamber of Deputies and to create “total and complete repre- sentation”. Stanislaw Starzyñski pointed at right to vote during analysis the role of Parlia- ment and the legislative process. He had been referring positively to the separation of the electoral law, as a differentiate legal act regulating the institution of election. The position of the President was recognized as a natural continuation of the office of the Head of State. In view of Starzynski the important role in social-economic field could also fulfill sanctioned by the Constitution, the professional autonomy. A significant part of his thought on political law was human rights. Although in 1918 year Stanislaw Starzynski had 60, the science of political law his authorship contributed to the creation of ideas and to continue research on this topic by scientists like professor Edward Dubanowicz or professor Ludwik Ehrlich. Scientific achievements of Starzynski we can recognise as a key element of Polish legislation.

221 AKTY RZ¥DOWE G£OWY PAÑSTWA W KONCEPCJACH USTROJOWYCH STANIS£AWA CARA

JACEK SROKOSZ*

Konstytucja kwietniowa w istotny sposób przebudowywa³a system w³adzy w Polsce, w miejsce dotychczasowego re¿imu parlamentarnego, wprowadzaj¹c system prezydencki1, czasami okreœlany jako quazi-monarchiczny. Ustawa za- sadnicza z 1935 roku by³a ukoronowaniem dyskusji dotycz¹cej reform ustrojo- wych, jaka rozpoczê³a siê w obozie pi³sudczykowskim po przewrocie majowym w 1926 roku2. Najwiêkszych zmian dokonano w pozycji ustrojowej prezydenta, w szczególnoœci w zadaniach, jakie mia³a pe³niæ g³owa pañstwa, w zakresie przys³uguj¹cych mu kompetencji, w sposobie wyboru, odpowiedzialnoœci za swoje dzia³ania oraz wreszcie w relacjach z innymi organami w³adzy. W ustroju wykreowanym przepisami ustawy zasadniczej z 1935 roku, prezydent nie by³ ju¿ zwierzchnikiem w³adzy wykonawczej, funkcjonuj¹cym w ramach monte- skiuszowskiego trójpodzia³u w³adzy, lecz czynnikiem najwy¿szym w pañstwie,

* Jacek Srokosz – doktor nauk prawnych. Adiunkt Zak³adu Teorii i Filozofii Prawa na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Opolskiego. 1 Zob. szerzej L. Ma¿ewski, Prezydencjalna odmiana systemu parlamentarnego w Konstytucji kwietniowej, „Studia Prawnicze” 1984, z. 3–4. 2 Szerzej o myœli pi³sudczykowskiej zob. J. Faryœ, Pi³sudski i pi³sudczycy: Z dziejów koncepcji politycz- no-ustrojowej (1918–1939), Szczecin 1991; A. Friszke, O kszta³t niepodleg³ej, Warszawa 1989, K. Ka- walec, Spadkobiercy niepokornych, Wroc³aw 2000; W. Kulesza, Koncepcje ideowo-polityczne obozu rz¹dz¹cego w Polsce w latach 1926–1935, Wroc³aw–Warszawa–Kraków 1985, J. Majchrowski, Silni – Zwarci – Gotowi; Myœl polityczna Obozu Zjednoczenia Narodowego, Warszawa 1985; Micewski A., W cieniu Marsza³ka Pi³sudskiego: szkice z dziejów myœli politycznej II Rzeczypospolitej, Warszawa 1968; W. Paruch, Myœl polityczna obozu pi³sudczykowskiego 1926–1939, Lublin 2005.

222 posiadaj¹cy w³adzê zwierzchni¹ nad pozosta³ymi organami pañstwa, tj. rz¹dem, sejmem i senatem, s¹dami, si³ami zbrojnymi i kontrol¹ pañstwow¹3. Pokrótce zarysowana powy¿ej pozycja ustrojowa g³owy pañstwa w Konsty- tucji kwietniowej w znacznym stopniu by³a dzie³em warszawskiego adwokata, bliskiego wspó³pracownika Józefa Pi³sudskiego, jednego z wspó³autorów usta- wy zasadniczej z 1935 roku – Stanis³awa Cara. Zamierzeniem Cara by³o unie- zale¿nienie prezydenta od parlamentu i przyznanie mu mo¿liwie jak najwiêk- szego zakresu w³adzy w pañstwie, jednak¿e bez ustanowienia jednow³adztwa czy dyktatury. Wed³ug Stanis³awa Mackiewicza, zamierzenia te Car zrealizowa³ poprzez zagwarantowanie du¿ego zakresu swobody decyzji g³owy pañstwa w najwa¿niejszych sprawach dotycz¹cych funkcjonowania pañstwa, oraz znie- sienie jakiejkolwiek kontroli nad wykonywaniem czêœci kompetencji prezy- denta4. Przedmiotem analizy niniejszego artyku³u bêd¹ koncepcje Stanis³awa Cara dotycz¹ce aktów prezydenta podejmowane w ramach i w zwi¹zku z pe³nionym urzêdem (w miêdzywojennym prawie konstytucyjnym nazywane „aktami rz¹dowymi”). Prezentacjê aktów rz¹dowych prezydenta w koncepcji Cara, nale¿y poprze- dziæ krótkim zarysem stanu prawnego w tym zakresie pod rz¹dami Konstytucji marcowej. Rozwi¹zania przyjête w ustawie zasadniczej z marca 1921 roku by³y bardzo ostro krytykowane przez warszawskiego adwokata, m.in. z powodu znacznego ograniczenia zakresu w³adzy g³owy pañstwa. Zgodnie z art. 44 ust. 3 Konstytucji marcowej ka¿dy akt rz¹dowy prezydenta wymaga³ dla swej wa¿no- œci podpisu prezesa Rady Ministrów i w³aœciwego ministra, którzy w ten sposób brali na siebie odpowiedzialnoœæ za jego skutki5. Car jeszcze od samego pocz¹tku obowi¹zywania tego przepisu, podkreœla³ nieprecyzyjne okreœlenie przez Konstytucjê marcow¹ pojêcia aktu rz¹dowego6. Ogólnikowe okreœlenie tego terminu powodowa³o, ¿e interpretowano je jako ka¿dy akt prezydenta nie- bêd¹cy aktem prywatnym, co prowadzi³o do sytuacji, i¿ kontrasygnowane mu- sia³y byæ nawet nominacje urzêdników w kancelarii g³owy pañstwa7. Profesor prawa konstytucyjnego Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, zwolennik Pi³sudskiego, Antoni Deryng, pisa³, ¿e w ten sposób rozci¹gniêto obowi¹zek kontrasygnowania na wszystkie czynnoœci urzêdowe prezydenta, co by³o pojê- ciem szerszym od aktu rz¹dowego. Uwa¿a³ on, ¿e pod tym ostatnim nale¿y ro-

3 A. Ajnenkiel, Polska po przewrocie majowym. Zarys dziejów politycznych Polski 1926–1939, Warszawa 1980, s. 442. 4 S. Mackiewicz, Historia Polski od 11 listopada 1918 do 17 wrzeœnia 1939 roku, Londyn 1941, s. 232– 233. 5 M. Kallas (red.), Konstytucje Polski, Studia monograficzne z dziejów polskiego konstytucjonalizmu,t.2, Warszawa 1990, s. 88. 6 S. Car, Kontrasygnata, [w:] S. Car, Na drodze ku nowej konstytucji, Warszawa 1934, s. 114. 7 D. Górecki, Pozycja ustrojowo-prawna Prezydenta Rzeczypospolitej i rz¹du w ustawie konstytucyjnej z 23 kwietnia 1935 roku, £ódŸ 1992, s. 61–62.

223 zumieæ „zwierzchnie akty prawne, które podejmuje g³owa pañstwa w charak- terze naczelnego organu w³adzy pañstwowej (nie tylko szefa egzekutywy) w zakresie najszerzej pojêtej kontroli i ustalania dzia³alnoœci organów w³adzy pañstwowej lub w zakresie pozytywnie obowi¹zuj¹cego porz¹dku prawnego”8. Car niejednokrotnie podkreœla³, ¿e pozycja prezydenta RP jako zwierzchni- ka w³adz pañstwowych, stwarza³a koniecznoœæ wyposa¿enia go w szeroki za- kres kompetencji, w celu umo¿liwienia realizacji przydzielonych mu zadañ. Rola g³owy pañstwa zgodnie z jego s³owami mia³a przestaæ byæ funkcj¹ „nota- riusza, k³ad¹cego podpis na akcie, który bywa³ przygotowany niejednokrotnie w kuluarach sejmowych przez intryguj¹cych przywódców partyjnych”9. Wzmocnienie pozycji prezydenta i zmiana jego wizerunku z „malowanej lalki” i „przewodnicz¹cego narodowych uroczystoœci”10 mia³y nast¹piæ przez zmo- dyfikowanie dotychczasowego pojêcia aktów rz¹dowych g³owy pañstwa. Car akty rz¹dowe prezydenta podzieli³ na dwie kategorie – podejmowane w ramach jego kompetencji zwierzchniczych jako g³owy pañstwa oraz podej- mowanych w kwestiach stosowania prawa lub wspierania rz¹du swoim auto- rytetem11. Dla skutecznoœci pierwszej kategorii aktów niewymagalne by³oby zaakceptowanie ich przez premiera i ministra, natomiast te drugie nadal mia³y byæ objête obowi¹zkiem kontrasygnaty. Koncepcja podzia³u aktów prezydenc- kich na kontrasygnowane oraz zwolnionych z tego wymogu wynika³a z ode- jœcia od rozumienia pozycji prezydenta jako tylko zwierzchnika egzekutywy. Czynnik nadrzêdny w pañstwie nie móg³ byæ skrêpowany przez wymóg ka¿do- razowej akceptacji przedstawicieli egzekutywy, gdy¿ burzy³o to porz¹dek usta- nawiaj¹cy jego zwierzchnoœæ. Pierwszy katalog aktów prezydenckich, które dla swojej wa¿noœci nie wy- maga³y akceptacji przez premiera i odpowiedniego ministra, zosta³ okreœlony jako prerogatywy. Instytucja ta – jak pisa³ Leonard Górnicki – wywodzi³a siê z angielskiej nomenklatury monarchicznej i oznacza³a zakres praw korony po wy³¹czeniu sfery zastrze¿onej dla parlamentu12. Monarcha wykonywa³ prero- gatywy osobiœcie, jednak¿e z biegiem czasu, praktyka parlamentarna w Anglii

8 W tak skonstruowanym akcie rz¹dowym nie mieœci³o siê orêdzie prezydenckie, czy te¿ przyjmo- wanie dyplomantów z innych pañstw. A. Deryng, Akty rz¹dowe g³owy pañstwa. Rozwa¿ania ustrojo- we, Lwów 1934, s. 46 i 70–71. 9 S. Car, Nowe pañstwo, [w:] S. Car, Na drodze ku nowej…, s. 190. 10 W. Makowski, Uwagi o projekcie reformy konstytucji, [w:] W. Makowski, Na drodze do reformy konsty- tucji, Warszawa 1929, s. 79. 11 S. Car, Na drodze ku nowej…, s. 116. 12 L. Górnicki, Idea autorytarnego ustroju pañstwa w konstytucji z 23 kwietnia 1935, [w:] M. Maciejewski, M. M. Marsza³ (red.), Doktryny polityczne i prawne u progu XXI wieku, Wroc³aw 2002 s. 357.

224 doprowadzi³a do przejœcia ich wykonywania na gabinet13. Koncepcja wyposa- ¿enia g³owy pañstwa w prerogatywy pojawi³a siê w publicystyce Cara jeszcze przed przewrotem majowym, gdy postulowa³ on tylko wzmocnienie w³adzy prezydenta, ale jednak w ramach systemu parlamentarnego14. Propozycja wy- dzielania uprawnieñ osobistych prezydenta i zwolnienia ich z obowi¹zku mini- sterialnego zatwierdzenia szczególnie bliska by³a œrodowiskom konserwatyw- nym i wœród nich tak¿e mo¿na szukaæ inspiracji dla rozwi¹zañ podjêtych przez rz¹dz¹cych pi³sudczyków15. W szczególnoœci za autora koncepcji, który zainspi- rowa³ Cara uwa¿any by³ krakowski konserwatysta, profesor prawa administra- cyjnego i cywilnego Uniwersytetu Jagielloñskiego W³adys³aw Leopold Jawor- ski16. Wydany w 1928 roku przez Jaworskiego „Projekt Konstytucji” jest uznawany za pierwowzór rozwi¹zañ przyjêtych w Konstytucji kwietniowej, w szczególnoœci zaœ w kwestii pozycji ustrojowej i roli prezydenta w pañstwie. Wydzielenie katalogu prerogatyw g³owy pañstwa – jak podkreœlali pi³sud- czycy – by³o zadaniem trudnym, jednak¿e koniecznym dla podniesienia jej pre- sti¿u i pozycji w relacjach pomiêdzy w³adzami17. W dyskusji konstytucyjnej w tym œrodowisku politycznym pojawia³o siê sporo w¹tpliwoœci i polemik, akty powinny zostaæ do nich zaliczone i czy ma to byæ katalog w¹ski czy dosyæ

13 B. Szlachta, Monarchia prawa? Angielska myœl polityczna doby Tudorów, Kraków 2008; M. Amos, Kon- stytucja angielska, Warszawa 1938; P. Silk, R. Walters, Jak dzia³a parlament brytyjski, Warszawa 1994; J. Baszkiewicz, Powszechna historia ustrojów pañstwowych, Gdañsk 2001; I. Jennings, Cabinet Goverment, Cambridge 1961; A. Meszorer, Brytyjski system parlamentarny w zarysie, Warszawa 1962; O.H. Philips, Constitutional law of Great Britaimn. The British Empire and Commonwealth, London 1946; T.F. Pulcknett, English Constitutional History, London 1960; H. Zins, Historia Anglii, Wroc³aw 1995. 14 Car proponowa³ zwolnienie pewnych aktów prezydenta spod obowi¹zku kontrasygnaty, co w je- go mniemaniu powodowa³oby, i¿ przesta³by on byæ tylko symbolicznym dzier¿ycielem w³adzy pañstwowej. S. Car, Istota i zakres w³adzy Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Tezy na Zjazd Prawników Polskich w Wilnie, „Palestra” 1924, s. 206. 15 Por. L. Sapieha, Konstytucja racji stanu, Warszawa 1930 oraz W.L. Jaworski, Projekt konstytucji, Kraków 1928; W. Studnicki, Projekt konstytucji decentralistycznej, Warszawa 1929. S. Cat-Mackiewicz pod- kreœla³ inspiracje Cara projektem konstytucji W.L. Jaworskiego, który to w³aœnie mia³ byæ auto- rem propozycji wydzielania uprawnieñ osobistych prezydenta i uniezale¿nienia ich wykony- wania od zgody rz¹du. S. Cat-Mackiewicz, op. cit., s. 233. Na temat myœli polskich konserwaty- stów w dwudziestoleciu miêdzywojennym zob. J. Bartyzel, Konserwatyzm bez kompromisu: Stronni- ctwo Zachowawcze i Klub Zachowawczo-Monarchistyczny w latach 1922–1928, Warszawa 1990. M. Jaskólski, Kaduceus polski. Myœl polityczna konserwatystów krakowskich 1866–1934, Warsza- wa–Kraków 1990; B. Szlachta, Polscy konserwatyœci wobec ustroju politycznego do 1939, Kraków 2000; idem(red.), Pañstwo i prawo w polskiej myœli konserwatywnej do 1939 roku, Warszawa 2002; idem, Z dziejów polskiego konserwatyzmu, Kraków 2003; T. Sikorski, „W krêgu pañstwa i w³adzy”: Koncepcje ustroju politycznego polskich konserwatystów (1926–1939), Toruñ 2007. 16 Tak ju¿ w okresie miêdzywojnia uwa¿a³ m.in. Stanis³aw Mackiewicz. Zob. S. Mackiewicz, Historia Polski..., s. 233. 17 A. Piasecki, Zasady nowej konstytucji, Kraków 1934, s. 19.

225 szeroki18. Ostatecznie, w artykule 13 Konstytucji kwietniowej zosta³a zrealizo- wana koncepcja Cara ustanawiaj¹ca dosyæ szeroki zakres aktów osobistych pre- zydenta. Wœród nich wspomniany artyku³ wymienia³: wskazanie jednego z kandydatów na prezydenta i zarz¹dzenie g³osowania powszechnego, wyzna- czenie zastêpcy na czas wojny, mianowanie i odwo³ywanie Prezesa Rady Mini- strów, Pierwszego Prezesa S¹du Najwy¿szego, Prezesa Najwy¿szej Izby Kontro- li, Naczelnego Wodza i Generalnego Inspektora Si³ Zbrojnych, powo³ywanie sêdziów Trybuna³u Stanu, powo³ywanie 1/3 senatorów, mianowanie i zwalnia- nie urzêdników Kancelarii Cywilnej Prezydenta, rozwi¹zywanie sejmu i senatu przed up³ywem kadencji, oddawanie cz³onków rz¹du przed Trybuna³ Stanu oraz stosowania prawa ³aski19. Prerogatywy zosta³y w konstytucji œciœle wyli- czone i tylko akty wymienione w katalogu by³y zwolnione z kontrasygnaty, natomiast co do pozosta³ych zosta³o ustanowione domniemanie jej koniecz- noœci20. Car przekonywa³, ¿e zakres tych uprawnieñ pomimo braku kontroli nad ich wykonywaniem nie prowadzi³ do groŸby ustanowienia absolutyzmu prezy- denckiego21. Wynika³y one logicznie z charakteru w³adzy Prezydenta RP, który musia³ otrzymaæ instrumenty do spe³niania roli arbitra pomiêdzy podleg³ymi mu w³adzami. Argumentacjê tak¹ popiera³ profesor filozofii prawa Uniwersy- tetu Poznañskiego Czes³aw Znamierowski, który pisa³, i¿ akty te maj¹ chara- kter doboru wspó³pracowników i rz¹dz¹cych w pañstwie razem z jego g³ow¹, natomiast nie zagra¿aj¹ w ¿aden sposób praworz¹dnoœci, gdy¿ nie zaliczono do nich aktów daj¹cych wp³yw na treœæ obowi¹zuj¹cego prawa22. Zdaniem Cara akty te mieœci³y siê w kategorii decyzji przynosz¹cych skutki polityczne a nie prawne, st¹d te¿ prezydent musia³ mieæ zagwarantowan¹ swo-

18 W ankiecie z 1931 roku P. Dunin-Borkowski postulowa³ zwolnienie z wymogu kontrasygnaty prezydenckie prawo ³aski oraz powo³ania i odwo³ania premiera. OdpowiedŸ na ankietê konstytucyjn¹ Piotra Dunina Borkowskiego, „Nowe Pañstwo” 1931, nr 2, s. 38. O wiele szerszy zakres zapropono- wa³ Kazimierz Zakrzewski, który obejmowa³by: orêdzia, wszelkie akty wobec sejmu, mianowa- nie i odwo³anie premiera, Pierwszego Prezesa S¹du Najwy¿szego, Prezesa Najwy¿szej Izby Kontroli, Generalnego Inspektora Si³ Zbrojnych, sêdziów, Prezesa i cz³onków Trybuna³u Stanu, rozporz¹dzenia dotycz¹ce organizacji wewnêtrznej Rady Ministrów oraz akty pieczy prawnej. Od- powiedŸ na ankietê konstytucyjn¹ Kazimierza Zakrzewskiego, „Nowe Pañstwo” 1931, nr 2, s. 75. Z kolei Maciej Starzewski postulowa³ jedynie wy³¹czenie spod wymogu kontrasygnaty powo³ywanie i odwo³ywanie Prezesa Rady Ministrów oraz rozwi¹zywanie sejmu. OdpowiedŸ na ankietê konstytu- cyjn¹ Macieja Starzewskiego, „Nowe Pañstwo” 1931, nr 4, s. 29, Wac³aw Makowski zaœ uzupe³nia³ powy¿szy katalog prawem ³aski oraz decyzjami w sprawach wojskowych. A. Piasecki, Sprawozda- nie z ankiety przygotowawczej do reformy konstytucji odbytej w dniach 30, 31 lipca i 1 sierpnia 1928 r. w Warszawie, Warszawa 1928, s. 25. 19 Por. zakres zwolnieñ spod kontrasygnaty zaproponowany przez Cara. S. Car, Kontrasygnata…, s. 120–121. 20 S. Car, Kontrasygnata…, s. 121. 21 S. Car, Czynnik równowagi w nowej konstytucji, Warszawa 1935, s. 13. 22 C. Znamierowski, Konstytucja styczniowa i ordynacja wyborcza, Warszawa 1935, s. 58.

226 bodê decyzji podobn¹ do swobody, z jak¹ parlament uchwala³ nowe prawa23. Prawnik ten argumentowa³, ¿e decyzje te, musia³y byæ podejmowane na pod- stawie intuicji i rozeznania politycznego g³owy pañstwa, a o ich trafnoœci b¹dŸ nies³usznoœci rozstrzygn¹æ móg³ dopiero s¹d historii. Nie da³o siê jednoznacz- nie okreœliæ, czy powo³any gabinet spe³ni swoj¹ rolê w warunkach, w jakich przysz³o mu dzia³aæ, albo czy rozwi¹zanie parlamentu wp³ynie na zlikwidowa- nie kryzysu politycznego. W takich sytuacjach nale¿a³o zaufaæ instynktowi g³owy pañstwa, powierzaj¹c jej decyzje w tych sprawach. Wœród prezydenckich prerogatyw za najwa¿niejsze nale¿y uznaæ – podob- nie jak to czyni³ Car – dwie z nich, a mianowicie powo³ywanie i odwo³ywanie prezesa Rady Ministrów oraz rozwi¹zywanie sejmu przed up³ywem kadencji24. Mo¿na siê pokusiæ o stwierdzenie, i¿ pozosta³e uprawnienia g³owy pañstwa nie mia³y a¿ takiego donios³ego znaczenia i nie decydowa³y o roli arbitra, jaka zo- sta³a przydzielona g³owie pañstwa. W zasadzie do realizacji i wzmocnienia po- zycji prezydenta wystarczy³oby go wyposa¿yæ w prawo rozstrzygania konfliktów pomiêdzy sejmem a rz¹dem, rezygnuj¹c nawet z pozosta³ych upra- wnieñ. Dla podkreœlenia roli prezydenta wyposa¿ono go w kompetencje ich roz³adowywania oraz harmonizowania dzia³alnoœci tych organów25. Wed³ug Cara dzia³alnoœæ prezydenta powinna zmierzaæ do zachowania równowagi ustrojowej pomiêdzy rz¹dem a sejmem, co wynika³o z zasady, i¿ or- gany pozostaj¹ce pod zwierzchnictwem g³owy pañstwa mia³y równorzêdn¹ po- zycjê26. Do realizacji tego celu nale¿a³o go wyposa¿yæ w podobne kompetencje w stosunku do obu tych organów. O ile nikt nie poddawa³ w w¹tpliwoœæ konie- cznoœci podporz¹dkowania g³owie pañstwa rz¹du – a wiêc mo¿liwoœci swobod- nego powo³ywania i odwo³ywania premiera – to dyskusyjny by³ pogl¹d dopusz- czaj¹cy mo¿liwoœæ rozwi¹zania sejmu bez akceptacji tego kroku przez rz¹d. Na to zastrze¿enie odpowiada³ Car, twierdz¹c, ¿e gdyby pozostawiæ decydowanie o rozwi¹zaniu izby poselskiej rz¹dowi, to skutkowa³oby to jego mocniejsz¹ po- zycj¹, prowadz¹c¹ do nadrzêdnoœci gabinetu nad sejmem27. Równowaga ta mog³a zostaæ zachowana tylko w sytuacji, gdy prezydent mia³ swobodn¹ i ni- czym nie ograniczon¹ decyzjê co do rozstrzygniêcia sporu politycznego, co wy- daje siê uzasadnione z punktu widzenia piramidalnej konstrukcji ustrojowej stworzonej w Konstytucji kwietniowej28.

23 S. Car, Kontrasygnata…, s. 116. 24 A. Piasecki, Reforma konstytucji w Polsce, „Przegl¹d Wspó³czesny” 1935, s. 213. 25 M. Starzewski, Uwagi prawno-polityczne nad projektem konstytucji wicemarsza³ka Cara, Warszawa 1934, s. 48–49. 26 S. Car, Czynnik równowagi…,s.13. 27 Ibidem,s.13. 28 Szerzej piramidaln¹ koncepcjê ustroju „nowego pañstwa” wykreowan¹ przepisami Konstytucji kwietniowej przedstawi³em w: J. Srokosz, Koncepcja nowego pañstwa w myœli prawników obozu rz¹dz¹cego w Polsce 1926–1939, „Imponderabilia. Biuletyn Pi³sudczykowski” 2010, nr 1, s. 77–97.

227 Mechanizm rozstrzygania sporów pomiêdzy rz¹dem a sejmem zosta³ opar- ty na osobistej decyzji prezydenta29. W razie zaistnienia konfliktu to do niego nale¿a³a decyzja, jak go rozwi¹zaæ: czy okazaæ zaufanie dla dzia³alnoœci rz¹du i zarz¹dziæ rozwi¹zanie sejmu wraz z og³oszeniem nowych wyborów, czy te¿ jednak uznaæ zasadnoœæ powodów, które sk³oni³y izbê poselsk¹ do okazania ga- binetowi votum nieufnoœci oraz go odwo³aæ. Decyzja ta ka¿dorazowo mia³a byæ podejmowana na podstawie konkretnych okolicznoœci, jakie zaistnia³y. Taki te¿ sposób rozwi¹zywania przesileñ politycznych przyjê³a Konstytucja kwietnio- wa, której art. 29 stanowi³, i¿ w sytuacji, gdy sejm uchwali wotum nieufnoœci dla rz¹du, prezydent mia³ trzy dni na podjêcie dzia³ania – rozwi¹zania izb b¹dŸ zdymisjonowania rz¹du, móg³ te¿ powstrzymaæ siê od jakiejkolwiek reakcji. Gdyby g³owa pañstwa nie skorzysta³a ze swoich uprawnieñ, wiosek o odwo- ³anie rz¹du rozstrzyga³ senat, a jeœli potwierdzi³ on wolê sejmu, wtedy na prezy- dencie ci¹¿y³ obowi¹zek odwo³ania rz¹du lub rozwi¹zania izb. W konstytucji nie znalaz³ siê zapis ograniczaj¹cy swobodê prezydenta do rozwi¹zania sejmu tylko jeden raz z tej samej przyczyny oraz wskazania jej w umotywowanym orê- dziu30. Znamierowski uwa¿a³, i¿ wybory po rozwi¹zaniu sejmu traktowane by³y jako rozstrzygniêcie ludu, kto mia³ w sporze racjê i w takiej sytuacji nawet pre- zydent by³by zwi¹zany decyzj¹ wyborców, jeœli nie chcia³by siê naraziæ na os³abienie swojego autorytetu31. Z zaprezentowanej powy¿ej koncepcji rozwi¹zywania sporów politycznych wynika, i¿ interwencja czynnika nadrzêdnego nastêpowa³a dopiero, gdy zaist- nia³ konflikt umo¿liwiaj¹cy funkcjonowanie systemu, co odpowiada³o roli arbitra, ale nie do koñca harmonizatora ¿ycia pañstwowego. Problem zakresu prerogatyw prezydenta wzbudza³ dyskusje w doktrynie prawa pañstwowego w miêdzywojennej Polsce. Zwolennik obozu pi³sudczyko- wskiego, profesor prawa pañstwowego Uniwersytetu Jagielloñskiego, Maciej Starzewski, podkreœla³, i¿ dopóki obydwa organy zgodnie wspó³pracowa³y ze sob¹, prezydent musi zachowywaæ siê biernie i dopiero konflikt pomiêdzy nimi powinien spowodowaæ jego aktywne dzia³anie, maj¹ce na celu rozwi¹zanie

29 Zob. M. R¹czka, Rozwi¹zanie parlamentu w polskim i w³oskim prawie konstytucyjnym, Toruñ 2010, s. 93–97. 30 Za utrzymaniem takiego ograniczenia opowiedzia³o siê Towarzystwo Prawnicze w Warszawie, w sk³ad którego wesz³o kilku prawników – zwolenników Pi³sudskiego. Opinia Towarzystwa Pra- wniczego w Warszawie w sprawie zmiany Konstytucji, „Nowe Pañstwo” 1931, nr 2, s. 9–10. Istnia³y równie¿ pewne propozycje ograniczenia swobody decyzji prezydenta, warunkiem by nie móg³ ta- kiego kroku uczyniæ na pó³ roku przed koñcem swojego okresu urzêdowania, by nie mog³o to byæ odczytane jako próba walki politycznej. Rewizja konstytucji. Opinia zbiorowa grona prawników, War- szawa 1929, s. 21. 31 C. Znamierowski, Konstytucja styczniowa..., s. 54.

228 sporu32. Oczywiœcie, prezydent móg³by oddzia³ywaæ na politykê rz¹du czy decy- zjê sejmu, ale tylko w drodze sugerowania, przekonywania, perswazji lub te¿ doradzania. Nie powinien jednak korzystaæ ze swoich kompetencji do wymu- szenia okreœlonego zachowania. Skutecznym hamulcem przed chêci¹ zbyt aktywnego zaanga¿owania siê g³owy pañstwa w walkê polityczn¹ mia³a byæ groŸba obni¿enia jego autorytetu w razie pora¿ki wyborczej na skutek roz- wi¹zania sejmu lub te¿ podawanie siê do dymisji kolejnych rz¹dów w proteœcie przeciwko bezpoœrednim próbom kierowania nimi33. Odmiennie argumento- wali konstytucjonaliœci bêd¹cy przeciwnikami politycznymi obozu rz¹dz¹cego w Polsce po 1926 roku – profesor prawa pañstwowego Uniwersytetu Poznañ- skiego Antoni Peretiatkowicz i profesor prawa pañstwowego Uniwersytetu Ste- fana Batorego w Wilnie Stanis³aw Starzyñski, którzy dowodzili, ¿e zbyt szeroki zakres prerogatyw bêdzie powodowa³ sytuacjê, ¿e prezydent nie bêdzie w stanie ich wykonaæ, co skutecznie obni¿y autorytet jego urzêdu34. Drug¹ kategori¹ aktów rz¹dowych g³owy pañstwa, wyró¿nion¹ przez Cara, by³y akty kontrasygnowane. Instytucja ta w koncepcjach ustrojowych propo- nowanych przez Pi³sudczyków uzyska³a odmienne od jej tradycyjnego znacze- nia. Dotyczyæ mia³a sfer aktywnoœci prezydenta w ramach sprawowanego sta- nowiska, gdzie dzia³a³ bardziej jako zwierzchnik egzekutywy ni¿ g³owa pañstwa lub aktów dotycz¹cych bie¿¹cej polityki pañstwa35. Konstytucja kwie- tniowa dla wa¿noœci takiego aktu ustanawia³a obowi¹zek podpisu przez pre- miera oraz w³aœciwego ministra (art. 14 ust. 1), a odpowiedzialnoœæ za skutki aktu ponosi³ ca³y rz¹d. Obowi¹zek uzyskania akceptacji w postaci kontrasygna- ty obejmowa³ wszystkie akty prezydenta, które nie by³y jego prerogatywami. Starzewski podkreœla³, i¿ akty, które wymaga³y jej dla swojej wa¿noœci kontr- asygnowania, chocia¿ formalnie by³y podejmowane przez g³owê pañstwa, to faktyczne ich przygotowanie oraz przedstawienie prezydentowi, by ten wyszed³ z ich inicjatyw¹, spoczywa³o na Radzie Ministrów36. Prowadzi³o to nawet do sformu³owania stanowiska, i¿ w zasadzie mo¿na powiedzieæ, ¿e to prezydent kontrasygnuje akty ministrów i premiera37, co by³o stanem po¿¹danym, gdy¿

32 M. Starzewski, Uwagi prawno-polityczne..., s. 50. 33 Zadaniem prezydenta by³o – co podkreœla³ Starzewski – harmonizowanie dzia³alnoœci organów pañstwa i za¿egnywanie konfliktów, a nie ich wywo³ywanie, dlatego te¿ jako arbiter powinien byæ bierny dopóki nie zaistnieje koniecznoœæ jego interwencji. Ibidem,s.51. 34 Tak. A. Peretiatkowicz, Nowa konstytucja polska, „Ruch Prawniczy, Ekonomiczny i Socjologiczny” 1935, z. 2, s. 58 oraz S. Starzyñski, Analiza konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z 23 kwietnia 1935, „Rocznik Prawniczy Wileñski” 1936, s. 9. 35 S. Car, Kontrasygnata…, s. 116. 36 M. Starzewski, Uwagi prawno-polityczne..., s. 43; S. Car, Czynnik równowagi w nowej…,s.13. 37 A. Deryng, kty rz¹dowe g³owy pañstwa. Rozwa¿ania ustrojowe, Lwów 1934, s. 60–62.

229 firmowa³ on swoim autorytetem dan¹ czynnoœæ bez mieszania siê do bie¿¹cej polityki, co musia³by robiæ, gdyby sam wystêpowa³ z inicjatyw¹38. Zaakceptowanie takiego postrzegania instytucji kontrasygnaty oraz za³o¿e- nie tylko formalnej inicjatywy g³owy pañstwa powodowa³o, ¿e instytucja ta zy- skiwa³a zupe³nie inne znaczenie ni¿ w systemie parlamentarnym. Maciej Sta- rzewski podkreœla³ b³êdnoœæ rozwi¹zania ustawy zasadniczej z kwietnia 1935 roku w postaci braku wzmianki – podobnej do tej z Konstytucji marcowej – sta- nowi¹cej, i¿ za kontrasygnowane akty podpisuj¹cy ponosz¹ odpowiedzialnoœæ przed sejmem39. Wydaje siê jednak, ¿e brak ten nie by³ niedopatrzeniem, ale ce- lowym pominiêciem, gdy¿ zgodnie ze s³owami Cara taki przepis nie mia³ ¿ad- nego znaczenia dla odpowiedzialnoœci kontrasygnuj¹cych osób40. Sejm móg³ ich poci¹gn¹æ do odpowiedzialnoœci z ka¿dego powodu i nie potrzebowa³ do tego stwierdzenia, i¿ premier i odpowiedni minister zatwierdzili akt prezydenta. Instytucja kontrasygnaty zyskiwa³a nowe znaczenie, jeœli weŸmie siê pod uwagê fakt, ¿e to na odpowiednim ministrze spoczywa³a faktyczna inicjatywa podjêcia tych czynnoœci oraz sprawdzenie ich prawid³owoœci oraz legalnoœci41. Kontrasygnuj¹c akt prezydenta w³aœciwy minister gwarantowa³, i¿ wype³ni³ obowi¹zek sprawdzenia celowoœci i prawid³owoœci aktu i za to ponosi³ odpo- wiedzialnoœæ polityczn¹ przed prezydentem. Natomiast prawnie za podjêty akt odpowiada³ przed Trybuna³em Stanu. S³uszny zatem by³ pogl¹d Cara, i¿ kontr- asygnata nabiera³a nowego znaczenia jako wyraŸne wskazanie, jaka osoba i za co ponosiæ mo¿e odpowiedzialnoœæ42. Powy¿sze sformu³owanie instytucji zatwierdzenia aktów prezydenta przez rz¹d rodzi³o w¹tpliwoœci wœród samych zwolenników Marsza³ka Pi³sudskiego. Warszawski adwokat Antoni Chmurski podkreœla³, i¿ twórcy konstytucji spro- wadzili rolê kontrasygnuj¹cego ministra do notariusza zapisuj¹cego akt prezy- dencki43. Nawet odmowa podpisu przez w³aœciwego ministra, nie czyni³a czyn- noœci prezydenta bezskuteczn¹, gdy¿ wystarczy³o, by zdymisjonowa³ on tego ministra i w jego miejsce powo³a³ takiego, który akt ten podpisze44. Na takie ar- gumenty Car ripostowa³, i¿ „by³aby to niepowa¿na zabawa” i prezydent jako najwy¿szy czynnik w pañstwie bêdzie osob¹ zbyt wra¿liw¹ na sankcje moralne,

38 M. Starzewski, Uwagi prawno-polityczne..., s. 43. 39 Ibidem,s.43. 40 S. Car, Kontrasygnata…, s. 117. 41 S. Car, Kontrasygnata…, s. 116; Zob. J. Srokosz, Autorytarna w³adza Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w myœli Stanis³awa Cara, „Studia nad Faszyzmem i Zbrodniami Hitlerowskimi”, nr XXXI, Wroc³aw 2009. 42 S. Car, Kontrasygnata…, s. 117. 43 A. Chmurski, Nowa konstytucja, Warszawa 1935, s. 51. 44 S. Starzyñski, Rozwa¿ania konstytucyjne, „G³os Prawa” 1934, nr 4–5, s. 227.

230 by takie czynnoœci podejmowaæ45. W zasadzie stanowi³o jednak to przyznanie siê wspó³twórcy Konstytucji kwietniowej do braku prawnych instrumentów dla ograniczenia zakusów prezydenta na aktywne w³¹czenie siê w bie¿¹c¹ poli- tykê pañstwa. W koncepcji podzia³u aktów prezydenckich na prerogatywy i pozosta³e kontrasygnowane akty Car chcia³ zrealizowaæ deklaratoryjne postulaty zawarte w pierwszych 10 artyku³ach – tzw. dekalogu - Konstytucji kwietniowej, ustana- wiaj¹ce pe³nienie przez g³owê pañstwa roli najwy¿szego arbitra oraz harmoni- zatora dzia³añ organów pañstwa. Zwalniaj¹c z obowi¹zku kontroli akty prezy- denta w szczególnoœci w stosunku do sejmu i rz¹du zupe³nie zosta³ zmieniony uk³ad si³ w relacjach pomiêdzy organami w³adzy46. Prezydent uzyska³ wielki wp³yw na dzia³anie najwy¿szych organów pañstwa, w zasadzie nie maj¹c prawnych hamulców dla ustanowienia swojego wszechw³adztwa. Pamiêtaæ nale¿y – co zosta³o przytoczone wy¿ej – i¿ prezydenta przed d¹¿eniem do wszechw³adzy powstrzymywaæ mia³y tylko walory moralne. Nie stanowi³y równie¿ hamulca akty wymagaj¹ce kontrasygnaty skoro minister za nie odpowiada³ przede wszystkim przed prezydentem – a wiêc podejmuj¹cym akt formalnie aktywn¹ stron¹ – a dopiero w dalszej kolejnoœci przed sejmem. Tutaj równie¿ tylko oso- biste walory moralne mia³y chroniæ przed prób¹ ustanowienia wszechw³adzy prezydenta. W œwietle powy¿szego nale¿y zgodziæ siê z R. Graczykiem, ¿e stwo- rzony przez Cara w Konstytucji kwietniowej podzia³ aktów prezydenta mia³ w znacznym stopniu fikcyjny charakter47.

Acts of the Head of State in the Political Concepts of Stanis³aw Car (Summary)

This article provides an overview of the issue of governmental acts of the Presi- dent of the Republic of Poland in thoughts of one of co-authors of the April 1935 Con- stitution – Stanis³aw Car. Car provides following division of acts of head of State: pre- rogatives and countersigned acts. The former were exercised by the President himself without a need for anyone’s acceptance and without any kind of accountability. This group consist of the most important acts of the President i.e. appointment of the gov- ernment, dissolution of parliament, granting pardon, appointment of upper echelon of State’s officials. Car expressed opinion that only the history can judge conse- quences and merits of these acts and therefore President should be granted full dis-

45 S. Car, Czynnik równowagi w nowej…,s.14. 46 Tak te¿ S. Mackiewicz, Historia Polski..., s. 233. 47 R. Graczyk, Konstytucja dla Polski. Tradycje. Doœwiadczenia. Spory, Kraków 1997, s. 31.

231 cretionally powers in this field. For the latter acts, the countersigning prime minis- ter or relevant minister could be held accountable. The raison d’être of the aforementioned division was strengthening of President establishment its independ- ence from the Parliament (Sejm).

232 ADMINISTRACJA PAÑSTWOWA W KONSTYTUCJI KWIETNIOWEJ

MICHA£ GA£ÊDEK*

Zmiana systemu politycznego zwi¹zana z objêciem rz¹dów przez obóz sana- cyjny nie prowadzi³a do reorientacji zasadniczych kierunków, jakie wyznaczano sobie w procesie budowy ustroju administracyjnego. Na tym tle wyró¿nia³ siê g³ównie sceptycyzm nowej ekipy rz¹dz¹cej do szerokiej decentralizacji pañstwa jako wartoœci samoistnej1, jakkolwiek tak¿e wczeœniej jej realizacja pozosta- wa³a g³ównie ideologicznym has³em2. Natomiast uniwersalne zasady zmierza- j¹ce do racjonalizacji i uporz¹dkowania struktury administracyjnej, wypracowa- ne jeszcze w okresie przedmajowym, nadal pozostawa³y aktualne. W stosunku do niektórych rozwi¹zañ – w interesie politycznym lub ze wzglêdów œwiatopogl¹- dowych – pojawia³y siê wprawdzie nowe d¹¿enia (zw³aszcza instytucje ustana- wiane celem urzeczywistnienia koncepcji „konsolidacji pañstwowej” pod prze- wodnictwem w³adz administracyjnych3), b¹dŸ odœwie¿ano stare has³a (regio- nalizacji4, dekoncentracji kompetencji, czy te¿ poszerzenia zakresu zespolenia5),

* Micha³ Ga³êdek – doktor nauk prawnych. Adiunkt na Katedrze Powszechnej Historii Pañstwa i Prawa Wydzia³u Prawa i Administracji Uniwersytetu Opolskiego. 1 Zob. np. M. Sidor, Samorz¹d terytorialny w myœli politycznej II Rzeczypospolitej, Toruñ 2010, s. 278 i n. 2 Œwiadczy o tym, choæby nie wprowadzenie samorz¹du wojewódzkiego. 3 Zob. m.in.: W. Paruch, Myœl polityczna obozu pi³sudczykowskiego 1926–1939, Lublin 2005, s. 397–415. 4 Zob. m.in.: M. Grzybowska, Decentralizacja i samorz¹d w II Rzeczypospolitej, Kraków 2003, s. 209– 238. 5 Zob.: M. Ga³êdek, Pozycja ustrojowa wojewodów i starostów jako przedstawicieli rz¹du w latach 1919– 1928 (artyku³ z³o¿ony do druku w: „Studia Iuridica Toruniensia”). Dekoncentracja kompetencji polega³a na wyposa¿eniu w³adz lokalnych w jak najszerszy zakres kompetencji decyzyjnych, a tym samym odci¹¿enia administracji centralnej od wykonywania bie¿¹cej dzia³alnoœci wyko- nawczej. Natomiast realizacja zasady zespolenia wymaga³a podporz¹dkowania poszczególnych dzia³ów zarz¹du organom administracji ogólnej – wojewodom i starostom, po³¹czonego zwykle z ich w³¹czeniem w struktury urzêdów wojewódzkich i starostw.

233 ale w ogólnym rozrachunku wizja ustroju administracyjnego nie ulega³a z tego powodu kompleksowym zmianom. Zarysowywa³a siê jednak tendencja do nie- ustannego wzmacniania pozycji administracji rz¹dowej6. Nie bez znaczenia dla zachowania ci¹g³oœci w pracach pozostawa³ tak¿e fakt, ¿e osoby czynnie w nich uczestnicz¹ce zajmowa³y siê t¹ problematyk¹ tak¿e w okresie przedmajowym, b¹dŸ pe³ni³y wówczas eksponowane funkcje w administracji7. Projektuj¹c nowe rozwi¹zania, b¹dŸ udoskonalaj¹c stare, odwo³ywano siê zwykle do ca³ego dotychczasowego dorobku prac organizacyjnych8. Przede wszystkim swoje wi- zje reform, wdra¿anych jeszcze przed przejêciem w³adzy przez obóz sanacyjny, lansowa³ nadal Roman Hausner. Jako wy¿szy urzêdnik odpowiedzialny za pro- blematykê organizacji administracji w MSW pozosta³ on tak¿e po 1926 roku czo³ow¹ postaci¹ w bez ma³a wszelkich przemianach organizacyjnych, jakie w strukturach administracyjnych dokonywa³y siê w okresie miêdzywojen- nym9. Tempo prac w zakresie wprowadzania poszczególnych elementów ustroju administracyjnego by³o jednak niezwykle wolne. Przeprowadzaj¹c kolejne re- formy napotykano bowiem na nieustanny i silny opór, pochodz¹cy zw³aszcza ze strony struktur biurokratycznych, nieskorych do popierania nowych roz- wi¹zañ albo wrêcz czynnie zwalczaj¹cych te propozycje, które by³y kojarzone z ograniczeniem stanu posiadania aparatu administracyjnego. Ci¹g³a walka o zachowanie pe³nej niezale¿noœci i maksymalnie rozbudowanej struktury, prowadzona w imiê partykularnych interesów przez poszczególne w³adze

6 Por.: Idem, Rozporz¹dzenie Prezydenta RP z 19 stycznia 1928 r. o organizacji i zakresie dzia³ania w³adz ad- ministracji ogólnej – prze³om w budowie ustroju administracyjnego pañstwa polskiego doby miêdzywojennej, „Zeszyty Prawnicze” UKSW 2011, nr 11.3, s. 95–123. 7 Przyk³adowo w sk³ad dzia³aj¹cej w latach 1928–1933 Komisji Do Usprawnienia Administracji Publicznej wszed³ Walery Roman, który uczestniczy³ w tworzeniu administracji na kresach wschodnich na stanowisku wojewody poleskiego, a póŸniej delegata rz¹du w Wilnie oraz Roman Hausner. Na temat dzia³alnoœci i roli, jak¹ odegra³a Komisja, zob.: J. Przygodzki, Problematyka re- formy administracji w pracach rz¹dowych komisji do usprawnienia administracji w II Rzeczpospolitej, „Acta Universitatis Wratislaviensis”, nr 2616, seria „Prawo” 2004, nr 288, s. 281–296. 8 Tezê t¹ potwierdza m.in. okolicznoœæ, ¿e Komisja do Usprawnienia Administracji Publicznej rozpoczê³a swoje prace od zebrania i twórczego wykorzystania rezultatów badañ i wniosków po- przednich komisji, przygotowuj¹cych reformy ustroju administracyjnego, dzia³aj¹cych na rzecz rz¹dów przedmajowych. 9 Roman Hausner od 1923 roku pe³ni³ funkcje naczelnika wydzia³u, a od 1933 roku – dyrektora Departamentu Organizacyjno-Prawnego MSW, wchodzi³ w sk³ad licznych gremiów zajmuj¹cych siê m.in. problematyk¹ z zakresu ustroju administracji, w szczególnoœci uczestniczy³ w pracach Komisji do Usprawnienia Administracji Publicznej. Zob.: E. Muszalski, Roman Hausner, „Polski S³ownik Biograficzny”, t. 9, Kraków 1960–1961, s. 316–317. Jak sam pisa³ „(…) sta³ doœæ blisko niemal wszystkich wa¿niejszych poczynañ organizacyjno-oszczêdnoœciowych poczynaj¹c od roku 1919” – R. Hausner, Poczynania organizacyjno-oszczêdnoœciowe w Polsce (1918–1934), GAiPP 1934, nr 23, s. 21. Artyku³ zosta³ równie¿ wydany w odrêbnej publikacji: R. Hausner, Poczynania organizacyjno-oszczêdnoœciowe w Polsce (1918–1934), Warszawa 1935.

234 i urzêdy, skutkowa³a kontestowaniem reform zmierzaj¹cych do ujednolicenia i uproszczenia ca³ego systemu, wyra¿a³a siê w postawach zachowawczych, a za- razem w sk³onnoœci do traktowania swojej dzia³ki jako niepowtarzalnej, wy- magaj¹cej szczególnego traktowania. Objêcie w³adzy przez obóz sanacyjny nie prowadzi³o do zmiany tego nastawienia. W rezultacie w pierwszej po³owie lat trzydziestych prace nad budow¹ ustroju administracyjnego w dalszym ci¹gu dalekie by³y od ukoñczenia. Wed³ug s³ów premiera Aleksandra Prystora, wyg³oszonych na trzy lata przed przyjêciem nowej konstytucji, które pozostawa³y aktualne tak¿e w momencie jej wejœcia w ¿ycie: „Stan administracji pañstwowej, pomimo niezaprzeczonego postêpu, osi¹gniêtego w ostatnich kilku latach, wykazuje wiele jeszcze niedo- magañ. Wyra¿aj¹ siê one w istniej¹cej do dziœ jeszcze nadmiernej odrêbnoœci resortów, w nadmiernej koncentracji nie tylko czynnoœci kierowniczych, lecz i wykonawczych, w niejasnym rozgraniczeniu kompetencji wskutek tego w zbyt czêstej wielotorowoœci przy spe³nianiu tych samych lub analogicznych zadañ, w nieodpowiednim podziale terytorialnym, w ogólnym przeroœcie admi- nistracji pañstwowej, w nadmiernej liczbie w³adz i urzêdów wszystkich resor- tów i instancji, w nadmiarze poœrednich szczebli hierarchicznych (zw³aszcza je- œli chodzi o w³adze centralne) i w nadmiarze etatów zarówno pod wzglêdem rzeczowym, jak i jakoœciowym. Przyczyny tych niedomagañ, tkwi¹ce w warun- kach, w jakich powsta³ i rozwija³ siê aparat administracyjny Polski, by³y ró¿ne (...) Wynik by³ jeden: zbyt ma³a sprawnoœæ aparatu pañstwowego w stosunku do kosztów jego utrzymania, obci¹¿aj¹cych bud¿et pañstwa. Do naprawy tego stanu sprzecznego z racjonalnymi zasadami organizacyjnymi, nie³atwo by³o doprowadziæ. Poza trudnoœciami, wynikaj¹cymi z niejednostajnego ustawoda- wstwa, ka¿da próba naruszenia stanu posiadania poszczególnych resortów, czy zmiany usztywnionych ju¿ schematów administracyjnych, napotyka na ró¿no- rodne, zrozumia³e sk¹din¹d opory. Tote¿ dopóki bud¿et na to pozwala³, opory okazywa³y siê silniejszymi od zamierzeñ. Podejmowane niejednokrotnie próby dawa³y w wyniku tylko materia³y i opracowania raczej teoretyczne, stanowi¹ce plon pracy kilku kolejnych komisji dla usprawnienia administracji”10. Aparat administracyjny by³ uznawany zatem przez samych rz¹dz¹cych za daleki od doskona³oœci nie tylko z racji nieukoñczenia wielu przedsiêwziêæ, ale tak¿e z uwagi na fakt, ¿e te które uda³o siê przeprowadziæ z regu³y mia³y chara- kter po³owiczny. Ich realizacja stanowi³a na ogó³ efekt wielu kompromisów. Czêsto wiêc dalece odbiega³a od pierwotnych intencji projektodawców. Co wiê- cej, nawet ten nieukoñczony, w du¿ej mierze prowizoryczny i tymczasowy sy-

10 Sprawozdania Stenograficzne Sejmu RP, Warszawa 1932, s. LXVI/10-11, Protokó³ 66 posiedzenia Sejmu RP, 9 III 1932.

235 stem tak¿e by³ nara¿ony na nieustann¹ erozjê wobec s³aboœci agend odpowie- dzialnych za czuwanie nad konsekwentnym egzekwowaniem zasad s³u¿¹cych interesom ogólnoadministracyjnym. W tym kontekœcie zapowiedŸ zmiany konstytucji przez obóz sanacyjny przed³u¿a³a okres tymczasowoœci. Stanowi³a bowiem dodatkowy czynnik wstrzymuj¹cy wdra¿anie dalej siêgaj¹cych pro- jektów11, skoro nie by³o gwarancji, ¿e ustrojodawca bêdzie kierowa³ siê dotych- czasow¹ wizj¹ ustroju administracyjnego12. W tej sytuacji z regu³y ograniczano siê tylko do tych reform, na których wprowadzenie nie mo¿na ju¿ by³o d³u¿ej czekaæ, co z samej istoty nadawa³o im piêtno rozwi¹zañ prowizorycznych, jak w przypadku tzw. ustawy scaleniowej z 23 marca 1933 roku, która, jak wskazy- wa³a wprost jej nazwa, tylko czêœciowo zmienia³a ustrój samorz¹du terytorial- nego, aby skróciæ przed³u¿aj¹cy siê ponad miarê czas oczekiwania na ujednoli- cenie jego organizacji w skali kraju. Z drugiej strony nabyte doœwiadczenie oraz wytworzony w toku wielolet- nich prac dorobek struktur odpowiedzialnych za organizacjê administracji i specjalnych komisji powo³ywanych do tego celu by³ nad wyraz pokaŸny i za- sadniczo gotowy do pe³nego, a nie tylko cz¹stkowego, wykorzystania. Zw³asz- cza studia prowadzone przez ustanowion¹ w 1928 roku przy prezesie Rady Mi- nistrów Komisjê do Usprawnienia Administracji Publicznej zaowocowa³y obfitym materia³em. Dzia³a³a ona we wspó³pracy z Biurem Usprawnienia Ad- ministracji utworzonym w 1930 roku w Prezydium Rady Ministrów, gdzie dosz³o do scentralizowania prac nad organizacj¹ administracji13. Wobec niedokoñczenia procesu budowy ustroju administracyjnego, ale w poczuciu gotowoœci do przeprowadzenia koniecznych zmian w krêgach reforma- torskich odpowiedzialnych za realizacjê tego zadania, których reprezentatyw- nym przedstawicielem by³ zw³aszcza Roman Hausner, zapowiedŸ wydania nowej konstytucji budzi³a nadzieje, ¿e moment ten zostanie wykorzystany do wsparcia ich poczynañ i efektywnej tym razem realizacji ca³ego przedsiêwziêcia. Oczeki- wano bowiem, ¿e wiele z lansowanych przez nich zasad i rozwi¹zañ instytucjo- nalnych mo¿e przy tej okazji znaleŸæ umocowanie w akcie prawnym najwy- ¿szej rangi i doczekaæ siê odpowiedniego wsparcia przez obóz sanacyjny14.

11 R. Hausner, Poczynania organizacyjno-oszczêdnoœciowe w Polsce (1918–1934), GAiPP 1934, nr 23, s. 23. 12 Idem, Organizacja administracji wed³ug nowej Konstytucji, „Biuletyn Urzêdniczy”, Warszawa 1935, nr 1, s. 13. 13 Zob.: R. Hausner, Poczynania organizacyjno-oszczêdnoœciowe w Polsce (1918–1934), GAiPP 1934, nr 21, s. 20–21; nr 22, s. 23–25, nr 23, s. 12–13. 14 Wydawa³o siê to tym bardziej realne, ¿e w pierwotnych projektach konstytucyjnych zg³aszanych przez Bezpartyjny Blok Wspó³pracy z Rz¹dem najpierw 31 paŸdziernika 1928 roku, póŸniej zaœ 6 lutego 1931 roku Pi³sudczycy opowiedzieli siê za zamieszczeniem w ustawie zasadniczej przepi- sów o organizacji administracji. O pracach nad przygotowaniem nowej konstytucji zob. m.in. W. Rostocki, Piêædziesi¹t piêæ lat mocy obowi¹zuj¹cej konstytucji kwietniowej, Lublin 2002, s. 17–42.

236 Ide¹, jaka przyœwieca³a orêdownikom uregulowania w ustawie zasadniczej problematyki ustrojowo-administracyjnej, by³a chêæ utrwalenia i nadania od- powiedniej rangi kanonowi pewnych uniwersalnych zasad sprzyjaj¹cych zra- cjonalizowanej i efektywnej dzia³alnoœci struktur zarz¹dzaj¹cych pañstwem niezale¿nie od systemu politycznego, któremu by tak ukszta³towana admini- stracja s³u¿y³a. Ustawa zasadnicza mog³a zostaæ wykorzystana jako orê¿ w wal- ce z oporem biurokratycznym, a zarazem jako tarcza zabezpieczaj¹ca przed pró- bami majstrowania przy rozwi¹zaniach strukturalnych podyktowanymi wzglêdami doraŸnego interesu politycznego. Uzyskanie rangi konstytucyjnej przez podstawowe zasady ustroju administracyjnego, b¹dŸ niektóre konkretne rozwi¹zania, o których przeforsowanie od lat zabiegali reformatorzy, nada- wa³oby im odpowiednie znaczenie i gwarantowa³o stabilizacjê wobec sztywne- go charakteru ustawy zasadniczej15. Co wiêcej, spodziewano siê, ¿e ustrojodaw- ca uzna za po¿¹dane, aby ustanowiæ wyspecjalizowan¹ agendê stale odpowie- dzialn¹ za czuwanie nad problematyk¹ z zakresu organizacji administracji, tak¿e i jej nadaj¹c cechy trwa³oœci oraz w³aœciw¹ rangê. Umacnia³oby to pozycjê oœrodka koncentruj¹cego siê na efektywnym funkcjonowaniu aparatu admini- stracyjnego, co wobec dotychczasowych doœwiadczeñ jawi³o siê jako zabieg ze wszech miar po¿¹dany. Uregulowanie problematyki ustrojowo-administracyjnej w konstytucji wydawa³o siê na owe czasy czymœ naturalnym, zgodnym z duchem epoki, sko- ro taka by³a ówczesna praktyka w miêdzywojennej Europie. Zdecydowana wiê- kszoœæ z konstytucji, które zosta³y wówczas wydane, poœwiêca³y zagadnieniom z zakresu organizacji administracji sporo miejsca. Ustalano w nich m.in. zagad- nienia, takie jak: liczba i zakres dzia³ania ministrów, aparat pomocniczy Rady Ministrów, instytucja podsekretarzy stanu, g³ówne zasady organizacji rz¹do- wych struktur lokalnych, podstawy ustrojowe samorz¹du terytorialnego, w tym te¿ sposób wykonywania przez organy samorz¹dowe funkcji administracji rz¹dowej, formy udzia³u czynnika obywatelskiego w administracji, podzia³ administracyjny, tryb prac nad ujednoliceniem administracji, prawa i obo- wi¹zki urzêdników oraz ich odpowiedzialnoœæ, zasady powo³ywania na stano- wiska w administracji centralnej i lokalnej oraz wymogi przyjmowania do s³u¿by publicznej16.

15 R. Hausner, Zmiana konstytucji a usprawnienie administracji, „Gazeta Administracji i Policji Pañ- stwowej” [dalej: GAiPP] 1931, nr 8, s. 2–3. Artyku³ zosta³ równie¿ wydany w odrêbnej publikacji: R. Hausner, Zmiana konstytucji a usprawnienie administracji, Warszawa 1931. 16 Zob.: Nowe konstytucje, oprac. J. Makowski, Warszawa 1925; por.: Z zagranicy, „GAiPP” 1931, nr 8, s. 25; R. Hausner, Zmiana konstytucji a usprawnienie administracji, GAiPP 1931, nr 8, s. 1; idem, Po- czynania organizacyjno-oszczêdnoœciowe w Polsce (1918–1934), Warszawa 1935, s. XI.

237 Aspekt ten podkreœli³ Roman Hausner, który jako zdeklarowany orêdow- nik uregulowania w nowej polskiej konstytucji wielu z tych kwestii poœwiêci³ temu problemowi sporo miejsca w swoich publikacjach. Wed³ug jego koncepcji w ustawie zasadniczej powinny zostaæ okreœlone stanowiska ministerialne oraz zasady organizacyjne podleg³ego ministrom aparatu centralnego, ogniskuj¹ce siê wokó³ regu³y, ¿e nale¿y go w ca³oœci zgrupowaæ w ministerstwach i zorgani- zowaæ na jednolitych zasadach17. By³aby to nowoœæ, gdy¿ konstytucja marcowa w ogóle nie normowa³a tych zagadnieñ. Nara¿a³o to strukturê ministerialn¹ na niestabilnoœæ organizacyjn¹ oraz brak uporz¹dkowania i przejrzystoœci ca³ego systemu, które wynika³y zw³aszcza z niedostatku wspólnych zasad. Negatyw- nie rzutowa³o to na jakoœæ pracy ca³ego aparatu administracyjnego. Ujêcie tej kwestii w ustawie zasadniczej mia³o na celu utrwalenie jednolitego modelu po- dzia³u resortowego. W opinii Hausnera bogactwo dotychczasowych doœwiad- czeñ i szeroko zakrojone studia koncepcyjne w tym zakresie predestynowa³y ten dorobek do jego wykorzystania poprzez przyjêcie pewnych trwa³ych roz- wi¹zañ. Argumentowa³, i¿ uregulowanie ich w konstytucji czyni³oby strukturê ministerialn¹ bardziej przejrzyst¹ i chroni³oby j¹ od doraŸnych zmian reorgani- zacyjnych, czêsto nies³u¿¹cych ogólnoadministracyjnym interesom, a podykto- wanych partykularnymi wzglêdami18. Z podobnych pobudek domaga³ siê utrwalenia w ustawie zasadniczej zasad ustroju administracji lokalnej, które wprawdzie zosta³y ju¿ ujête w konstytucji marcowej, ale w sposób niedostateczny, budz¹cy w¹tpliwoœci interpretacyjne. Chodzi³o o dyrektywy nakazuj¹ce zorganizowaæ administracjê na zasadach de- koncentracji, zespolenia i udzia³u czynnika obywatelskiego19. Hausner opowia- da³ siê za ich utrzymaniem, gdy¿ stanowi³y one kanon pewnych uniwersalnych regu³, które niew¹tpliwie s³u¿¹ poprawie jakoœci dzia³ania administracji20,do- magaj¹c siê sformu³owania ich w sposób bardziej precyzyjny i szczegó³owy, jak równie¿ stworzenia mechanizmów zapewniaj¹cych ich skuteczn¹ realizacjê. Za

17 Idem, Zmiana konstytucji a usprawnienie administracji, GAiPP 1931, nr 8, s. 5–7. 18 Zob.: idem, R. Hausner, Poczynania organizacyjno-oszczêdnoœciowe w Polsce (1918–1934), GAiPP 1934, nr 24, s. 17–18. 19 Artyku³ 66 konstytucji marcowej stanowi³, i¿ „W organizacji administracji pañstwowej przepro- wadzona bêdzie zasada dekoncentracji. Organy administracji pañstwowej w poszczególnych jed- nostkach terytorialnych maj¹ byæ przy tym zespolone w jednym urzêdzie pod jednym zwierzchnikiem. Zarazem uwzglêdniona bêdzie zasada udzia³u obywateli, powo³anych drog¹ wyborów, w wykonaniu zadañ tych urzêdów w granicach, okreœlonych ustawami”. Zasady ze- spolenia i dekoncentracji wyjaœnione zosta³y w przypisie 4. Funkcjê czynnika obywatelskiego pe³niæ mia³y kolegia (m.in. rada wojewódzka i wydzia³ wojewódzki) z³o¿one z osób po- chodz¹cych z wyborów, a wspó³uczestnicz¹ce (g³ównie na zasadzie doradczo-opiniodawczej) w wykonywaniu zadañ z zakresu administracji rz¹dowej. 20 Pogl¹d ten nie by³ zasadniczo podwa¿any we wspó³czesnej literaturze przedmiotu. Zob.: Zagad- nienie reformy administracji. Sprawozdanie komisji powo³anej przez p. Prezesa Rady Ministrów do opracowa- nia projektu reorganizacji pañstwowej, GAiPP 1926, nr 10, s. 4–5.

238 szczególnie istotne uwa¿a³ poszerzenie zakresu zespolenia przez uzale¿nienie ca³ej lokalnej struktury administracji rz¹dowej od wojewodów i starostów (z wy³¹czeniem li tylko zarz¹du s¹dowego i wojskowego). Sta³ na stanowisku, ¿e rozwi¹zanie to po³¹czone z zasad¹ skupienia aparatu administracyjnego w jednym urzêdzie (urzêdach wojewódzkich oraz starostwach) najlepiej s³u¿y wzglêdom sprê¿ystej, oszczêdnej i harmonijnej dzia³alnoœci pañstwa. Hausner uwa¿a³ te¿ za wskazane w sposób doœæ rozbudowany uregulowaæ kwestiê po- dzia³u administracyjnego kraju, zmierzaj¹c do tego, aby traktowaæ podzia³ na województwa i powiaty jako wy³¹czny i podstawowy. Planowa³ zatem utrzy- maæ co do istoty dotychczasowe regulacje konstytucji marcowej w tym zakre- sie, przy czym tak¿e je krytykowa³ za brak precyzji w sformu³owaniach i niedo- pracowanie pewnych kwestii21. Natomiast w relacji ³¹cz¹cej administracjê lokaln¹ ze szczeblem central- nym Hausner opowiada³ siê za ustanowieniem w konstytucji zasady personal- nego podporz¹dkowania wojewodów i starostów prezesowi Rady Ministrów, która do tej pory nie obowi¹zywa³a w zwi¹zku z ograniczon¹ rol¹ premiera w rz¹dzie. Wprowadzenie tej regu³y korespondowa³o z innym postulatem, aby stworzyæ z Prezydium Rady Ministrów umocowany konstytucyjnie oœrodek odpowiedzialny za wypracowywanie i wdra¿anie reform w administracji22. Centralizacja i koncentracja poczynañ organizacyjnych by³a zdaniem Hausnera rozwi¹zaniem, które skutecznie mog³oby wymusiæ planowe, fachowe i sko- ordynowane dzia³ania na tym polu. Zauwa¿a³, ¿e zagadnienia z zakresu ustroju administracyjnego, które dot¹d nie zosta³y wprowadzone w ¿ycie, mia³y w wiê- kszoœci charakter ogólny. W opinii Hausnera niektóre z nich powinny uzyskaæ rangê konstytucyjn¹. Taki charakter nale¿a³o zapewniæ dyrektywie nakazuj¹cej wszystkim podmiotom „utrzymywanym z funduszy pañstwowych”, aby kiero- wa³y siê w swojej dzia³alnoœci wzglêdami celowoœci, szybkoœci, prostoty i osz- czêdnoœci. Gwarancj¹ realizacji tych zasad mia³a siê staæ specjalna ustawa nor- muj¹ca tryb postêpowania i instytucje s³u¿¹ce praktycznemu wprowadzaniu w ¿ycie tych wyznaczników dobrej administracji. Inn¹ ustaw¹, której wydanie powinno byæ zabezpieczone przez konstytucjê, mia³a byæ ustawa okreœlaj¹ca tryb przygotowywania projektów aktów prawnych oraz normuj¹ca jednolite zasady techniki legislacyjnej. Hausner zabiega³ te¿ o konstytucyjne zagwaran- towanie ustanowienia przy rz¹dzie i obu izbach parlamentu agend wyspecjali- zowanych w realizacji tych funkcji23. Domaga³ siê równie¿ okreœlenia przez ustrojodawcê podstawowych regu³ prowadzenia przez pañstwo racjonalnej po-

21 R. Hausner, Zmiana konstytucji a usprawnienie administracji, GAiPP 1931, nr 8, s. 10–13; nr 9, s. 1–4. 22 Ibidem, nr 9, s. 4–8. 23 Ibidem, s. 8–9.

239 lityki personalnej w s³u¿bie publicznej oraz podstawowych standardów nale¿y- tego wykonywania pracy urzêdniczej. Celowi temu s³u¿yæ mia³o ustanowienie dyrektywy wymuszaj¹cej przyjmowanie do s³u¿by administracyjnej kandyda- tów rekomenduj¹cych siê okreœlonymi kwalifikacji. Zdaniem Hausnera ustawa zasadnicza powinna te¿ odwo³ywaæ siê do uniwersalnych zasad, nakazuj¹c urzêdnikom zatrudnionym zarówno w administracji rz¹dowej, jak i samo- rz¹dowej wiernie s³u¿yæ Rzeczypospolitej, przestrzegaæ œciœle ustaw i przepisów oraz spe³niaæ swoje obowi¹zki sumiennie i bezstronnie. W jego opinii nale¿a³o te¿ trwale ustaliæ kanon podstawowych regu³ obowi¹zuj¹cych jednolicie i nie- zmiennie w s³u¿bie publicznej reguluj¹cych kwestie, takie jak: systemy wyna- grodzenia i zaopatrzenia spo³ecznego, podzia³ stanowisk urzêdniczych na kate- gorie oraz odpowiedzialnoœæ odszkodowawcz¹ funkcjonariuszy i pañstwa24. Wszystkie te zasady, a tak¿e wiele innych, które dot¹d nie zosta³y zrealizowane, b¹dŸ uczyniono to jedynie po³owicznie, dotyczy³y na jednolitych podstawach ca³ej administracji publicznej, b¹dŸ przynajmniej jej rz¹dowego segmentu. By³ to dodatkowy argument, który przemawia³ za tym, aby by³y one opracowywane i wdra¿ane przez jeden oœrodek odpowiedzialny ca³oœciowo za problematykê organizacji administracji, wyposa¿ony w dostatecznie rozbudowany aparat urzêdniczy oraz moce sprawcze do urzeczywistnienia wypracowywanych pro- jektów25. Program Hausnera nie zosta³ zrealizowany nawet w czêœci. Wbrew bowiem pocz¹tkowym zamiarom obozu sanacyjnego projektodawcy nowej ustawy za- sadniczej w osobach Stanis³awa Cara, Walerego S³awka, i Bohdana Podoskiego nie przewidzieli szerszego ujêcia w treœci konstytucji problematyki ustroju administracyjnego26. Nowa ustawa zasadnicza zawiera³a bardzo sk¹pe przepisy na ten temat. Wiêkszoœæ z nich zosta³a skoncentrowana w rozdziale X zaty- tu³owanym „Administracja pañstwowa”, z³o¿onym z piêciu artyku³ów (art. 72–76). Daleko wê¿sze ujêcie w konstytucji zagadnieñ z dziedziny ustroju administracyjnego, ni¿ tego oczekiwano, by³o wiêc niew¹tpliwie doœæ rozczaro- wuj¹ce dla œrodowiska urzêdniczego zajmuj¹cego siê na co dzieñ t¹ problema- tyk¹. Konstytucja kwietniowa zawiera³a znacznie mniej postanowieñ do- tycz¹cych organizacji administracji ani¿eli ustawa zasadnicza z 17 marca 1921 roku. Ponadto dostrzegano brak precyzji wielu sformu³owañ, bynajmniej nie

24 Ibidem, s. 8–13. 25 R. Hausner, Poczynania organizacyjno-oszczêdnoœciowe w Polsce (1918–1934), GAiPP 1934, nr 24, s. 22. 26 Pierwszym sygna³em ostrzegawczym, ¿e ta materia nie posiada dostatecznej rangi, aby zostaæ kompleksowo uregulowana w ustawie zasadniczej by³a treœæ tzw. „Wykazu zagadnieñ konsty- tucyjnych” ustalonego przez sejmow¹ Komisjê Konstytucyjn¹ 17 marca 1931 roku. Nie zawiera³ on bowiem ani jednego pytania na temat zasad organizacji rz¹dowej. Zob.: Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, okres III, druk sejmowy nr 236.

240 mniejszy ni¿ w konstytucji marcowej, której postanowienia reguluj¹ce ustrój administracyjny „(…) nie wytrzyma³y próby, a nawet swoj¹ niejasn¹ treœci¹ da³y powód do d³ugotrwa³ych sporów na temat ich interpretacji, sporów czê- œciowo dotychczas nieza³atwionych”27. Tego samego spodziewano siê doœwiad- czyæ pod rz¹dami nowej ustawy zasadniczej, acz ze wzglêdów politycznych za- strze¿enia do jej treœci czyniono w bardziej zawoalowanej formie. Z drugiej strony te nieliczne rozwi¹zania, które choæby poœrednio mog³y wp³yn¹æ na przysz³y kszta³t ustroju administracyjnego, przyjêto jako obiecuj¹ce, oceniaj¹c, ¿e stwarzaj¹ one odpowiednie uwarunkowania dla przeprowadzenia kom- pleksowej reformy s³u¿¹cej interesom ogólnoadministracyjnym. Problematykê administracyjn¹ regulowa³y te¿ inne przepisy, ani¿eli te za- warte w rozdziale X. Na charakter administracji i jej rolê w aparacie pañstwo- wym wp³yw mia³y przede wszystkim postanowienia art. 25–30 zgrupowane w rozdziale III zatytu³owanym „Rz¹d”, rozpatrywane w kontekœcie ogólnych zasad ustrojowych. W konstytucji kwietniowej dosz³o do zmiany koncepcji pañstwa polegaj¹cej na odrzuceniu doktryny monteskiuszowskiej. Jak wyjaœ- nia³ Jerzy Stefan Langrod, w nastêpstwie tego faktu ustawa zasadnicza stanê³a na gruncie zasady, i¿ „administracja nie ma charakteru wy³¹cznie wykonaw- czego, lecz jest organem par excellance twórczym (…) Zatem administracja w tym ujêciu nabiera zupe³nie odmiennego charakteru od znanej nam dobrze «w³adzy wykonawczej» wedle koncepcji Locke’a i Monteskiusza i to nie tylko ze wzglêdu na organizacjê, ale zw³aszcza ze wzglêdu na kompetencjê”. Zdaniem Langroda w konstytucji zosta³a ustalona ogólna zasada, i¿ „funkcj¹ admini- stracji nie jest tylko mechaniczna wyk³adnia przepisów ustawy, lecz obo- wi¹zkowa aktywnoœæ”28. Zerwanie z zasad¹ monteskiuszowsk¹ znajdowa³o swoje odbicie zw³aszcza w roli, jak¹ konstytucja powierza³a rz¹dowi, którego pozycja wzglêdem innych organów w³adzy pañstwowej, jak i wewnêtrzny uk³ad relacji pomiêdzy jego or- ganami uleg³ znacz¹cym zmianom w porównaniu z dotychczas obowi¹zuj¹cym modelem. Zbiorczym mianem rz¹du ustawa zasadnicza okreœla³a prezesa Rady Ministrów oraz ministrów (art. 25 ust. 2), tworz¹cych Radê Ministrów (art. 26). Konstytucyjna koncepcja rz¹du zak³ada³a jego dwoistoœæ. Z jednej bowiem strony by³ on traktowany jako organ w³adzy i na tej p³aszczyŸnie wyodrêbnia³ siê na tle administracji pañstwowej, z drugiej jednak strony by³ „w swoim za-

27 R. Hausner, Zmiana konstytucji a usprawnienie administracji, GAiPP 1931, nr 8, s. 3. 28 J.S. Langrod, Problemy administracyjne w Konstytucji, [Warszawa 1936], s. 2–3. Konstytucja kwiet- niowa upowszechni³a pojêcie „organów pañstwa”, zastêpuj¹c tym terminem okreœlenie w³adze pañstwowe. Zob.: ibidem, s. 2; 20–21; por. T. Jankowski, W³adza, rz¹d i administracja w nowej Konsty- tucji, „Biuletyn Urzêdniczy”, Warszawa 1935, nr 5–6, s. 6.

241 kresie dzia³ania piastunem administracji pañstwowej”29. Konstytucja stano- wi³a (art. 25 ust. 1), i¿ rz¹d „kieruje sprawami pañstwa niezastrze¿onymi in- nym organom w³adzy”. Jego rola nie sprowadza³a siê ju¿ zatem – tak jak wczeœniej – do prostego wykonywania ustawodawstwa, pe³nienia funkcji s³u¿ebnych wzglêdem parlamentu, ale zasadniczo polega³a na samodzielnym okreœlaniu zadañ pañstwowych oraz metod ich realizacji i to na zasadzie do- mniemania kompetencji na rzecz rz¹du30. Zgodnie z systematyk¹ konstytu- cyjn¹ rz¹d zosta³ wyodrêbniony od administracji pañstwowej, co podkreœla³o w³aœnie ów fakt, ¿e ustawa zasadnicza czyni³a zeñ „organ w³adzy” nie zaœ „w³adzê wykonawcz¹”31. Ustawa zasadnicza wprost stwierdza³a, ¿e „funkcja rz¹dzenia nie nale¿y ju¿ do sejmu” (art. 32 ust. 3). Niezale¿noœæ rz¹du w swoich poczynaniach wzmacnia³a te¿ zupe³nie inna konstrukcja odpowiedzialnoœci premiera i ministrów, ograniczaj¹ca funkcjê kontroln¹ parlamentu w tym za- kresie32. W rezultacie wyemancypowany rz¹d wysuwa³ siê na plan pierwszy w hierarchii prawno-politycznej organów pañstwowych33, przy czym, tak jak i one, pozostawa³ pod zwierzchnictwem prezydenta, co wyra¿a³o siê zarówno w zale¿noœci personalnej cz³onków rz¹du (pe³na odpowiedzialnoœæ polityczna – art. 28, odpowiedzialnoœæ konstytucyjna – art. 30), jak i w prawie do wy³¹czne- go decydowania o organizacji rz¹du i administracji rz¹dowej w drodze dekre- tów (art. 25 ust. 5)34.

29 Zob.: J.S. Langrod, Problemy administracyjne..., s. 4–6. 30 Intencje autorów konstytucji wyjaœnia³ Stanis³aw Car w sposób nastêpuj¹cy: „Stoj¹c na gruncie wzmocnienia w³adzy wykonawczej, nie d¹¿ymy do obni¿enia powagi parlamentu; przeciwnie – widzimy w parlamencie organ, odzwierciedlaj¹cy opinie i pogl¹dy spo³eczeñstwa na zagadnienia pañstwowe. Ale chc¹c utrzymaæ parlament, d¹¿yæ bêdziemy do œciœlejszego okreœlenia jego kom- petencji, do których zaliczyæ nale¿y: ustawodawstwo oraz kontrolê nad dzia³alnoœci¹ rz¹du. Na- tomiast przyswajanie sobie funkcji cia³a rz¹dz¹cego jest niezdrow¹ ambicj¹ parlamentów” – Nowa konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej, Warszawa 1935, s. 12. Por.: W. Paruch, Myœl polityczna..., s. 264–265. 31 J.S. Langrod, Problemy administracyjne..., s. 6. 32 Ograniczenie dotyczy³o przede wszystkim utrudnieñ nak³adanych na realizacjê odpowiedzialno- œci parlamentarnej rz¹du, a zw³aszcza uzale¿nienie jej przeprowadzenia od aprobaty prezydenta (art. 28-29). Formalne obostrzenia i zawê¿enie materialnej podstawy do przypadków „umyœlne- go z³amania prawa” zastosowano te¿ wzglêdem odpowiedzialnoœci konstytucyjnej (art. 30). Uzupe³nieniem tych funkcji kontrolnych parlamentu by³y kompetencje do wystêpowania z in- terpelacjami (art. 45) oraz prawo ustalania bud¿etu, coroczne zatwierdzanie „zamkniêæ rachun- ków pañstwowych” i udzielenie rz¹dowi absolutorium, jak równie¿ „udzia³ w wykonywaniu kontroli nad d³ugami pañstwa” (art. 31). Szerzej patrz: W. Komarnicki, Ustrój pañstwowy Polski wspó³czesnej. Geneza i system, Kraków 2006, s. 270–278; zob. te¿: E. Gdulewicz, A. Gwi¿d¿, Z. Witko- wski, Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej z 1935 r., [w:] M. Kallas (red.), Konstytucje Polski. Studia monograficzne z dziejów polskiego konstytucjonalizmu, t. 2, Warszawa 1990, s. 189–190; A. Ajnenkiel, Konstytucje Polski w rozwoju dziejowym 1791–1997, Warszawa 2001, s. 219. 33 W. Komarnicki, Ustrój pañstwowy..., s. 254–255. 34 Na ten temat zob. szerzej m.in.: D. Górecki, Pozycja ustrojowo-prawna prezydenta Rzeczypospolitej i rz¹du w ustawie konstytucyjnej z 23 kwietnia 1935 roku, £ódŸ 1995.

242 Szczególne stanowisko uzyska³ prezes Rady Ministrów. Analogicznie jak pod rz¹dami konstytucji marcowej posiada³ on wp³yw na obsadê stanowisk ministerialnych, przedstawiaj¹c prezydentowi swoich kandydatów. Z kolei ust¹pienie premiera skutkowa³o dymisj¹ ca³ego jego gabinetu. Natomiast w przypadku ministrów decyzja prezydenta o ich odwo³aniu by³a uzale¿niona od kontrasygnaty premiera. Do tego celu nie by³ jednak potrzebny jego wnio- sek, a zatem inicjatywa w tej mierze mog³a wyjœæ tak¿e od prezydenta (art. 28). W zakresie uprawnieñ personalnych status premiera nie uleg³ wiêc wiêk- szej zmianie35. Miejsce parlamentu w zakresie wp³ywu na dobór personalny jego gabinetu wype³nia³y bowiem kompetencje prezydenta36. Natomiast o znacz¹cym wzmocnieniu pozycji prawnej premiera decydo- wa³o uzyskanie przez niego kompetencji o charakterze politycznym37. Nowa konstytucja wyznacza³a mu bowiem nie tylko funkcjê przewodnicz¹cego Rady Ministrów (primus inter pares) (art. 26), ale tak¿e – co stanowi³o nowoœæ – szefa i reprezentanta rz¹du uprawnionego do kierowania jego pracami oraz ustalania ogólnych zasad polityki pañstwowej (art. 25 ust. 3). Katalog tych funkcji po- zwala³ mu pretendowaæ do roli zwierzchnika ca³ej administracji. Kierownicz¹ rolê premiera mog³y ograniczaæ kompetencje Rady Mini- strów, która zgodnie z konstytucj¹ (art. 26) by³a uprawniona do „rozstrzygania spraw wymagaj¹cych uchwa³y wszystkich cz³onków rz¹du”38. ¯adna jednak z szczegó³owych kompetencji wymienionych w ustawie zasadniczej bezpoœred- nio nie ogranicza³a, b¹dŸ formalnie nie nakazywa³a wspó³uczestniczyæ Radzie Ministrów w wykonywaniu przez premiera jego suwerennego prawa do kiero- wania pracami rz¹du i ustalania ogólnych kierunków polityki realizowanej przez wszystkich ministrów39. Mimo to, jak stwierdza³ W. Komarnicki, „Radzie przypada w udziale funkcja administracyjna w najszerszym tego s³owa znacze- niu, czyli funkcja rz¹dzenia, nie pozbawiona, oczywiœcie, elementu polityczne- go, ale ograniczona pod tym wzglêdem przez dyrektywy prezesa Rady Mini-

35 W. Komarnicki, Ustrój pañstwowy..., s. 256–257. 36 Na temat roli prezydenta wzglêdem organów rz¹dowych zob.: W. Paruch, Myœl polityczna..., s. 266–267. 37 Wed³ug klasycznego podzia³u funkcji na polityczne i administracyjne, uprawnienia premiera za- liczane by³y w ca³oœci do tej pierwszej grupy. Z. Magyary stwierdza³ nawet, ¿e „Ustrój pañstwa polskiego, oparty na konstytucji z 1935 roku, nie zna uprawnieñ prezesa Rady Ministrów w sto- sunku do administracji”. Z. Magyary, Organizacja w³adz...,s.94. 38 W. Paruch, Myœl polityczna..., s. 268–270; W. Kozyra, Polityka administracyjna ministrów spraw wewnê- trznych Rzeczypospolitej Polskiej w latach 1918–1939, Lublin 2009, s. 60–61. 39 Wœród kompetencji Rady Ministrów konstytucja wymienia³a przede wszystkim uprawnienia zwi¹zane ze zmian¹ konstytucji (art. 80), wydawanie rozporz¹dzeñ celem wykonania aktów ustawodawczych (art. 27), wykonywanie prawa inicjatywy ustawodawczej (art. 50) oraz sk³ada- nie wniosków do prezydenta o wydanie dekretu z moc¹ ustawy (art. 55), kompetencje w spra- wach finansowych (art. 50, 59 i 60) oraz zarz¹dzenie stanu wyj¹tkowego (art. 78). Szerzej patrz: W. Komarnicki, Ustrój pañstwowy..., s. 261–262.

243 strów”40. Niew¹tpliwie jednak rola Rady w tym wzglêdzie pozosta³a niedo- okreœlona z uwagi na niewydanie przez prezydenta dekretu z moc¹ ustawy o organizacji rz¹du, którego zadaniem – zgodnie z art. 25 – mia³o byæ w szcze- gólnoœci ustalenie zakresu dzia³ania prezesa Rady Ministrów, Rady Ministrów i ministrów41. Tak¿e wp³yw szefa rz¹du na ministrów doznawa³ pewnych formalnych ograniczeñ. Z jednej bowiem strony skoro by³ on uprawnionym do suwerenne- go opracowywania polityki i bie¿¹cego kierowania pracami rz¹du, niezale¿nie od woli ca³ej Rady Ministrów i poszczególnych jej cz³onków, to wydawa³o siê, ¿e tym samym – a maiori ad minus – móg³ wyznaczaæ kierunek zasadniczej linii politycznej realizowanej w obrêbie ka¿dego z resortów, a zarazem wydawaæ do- raŸne polecenia jako kierownik prac rz¹du42. Z drugiej wszak¿e strony ka¿dy akt rz¹dowy prezydenta wymaga³ oprócz kontrasygnaty premiera, tak¿e podpi- su w³aœciwego ministra43. Zgodnie z intencj¹ Stanis³awa Cara rola premiera w rz¹dzie mia³a wed³ug jego w³asnych s³ów zbli¿aæ przyjêty model rz¹dów do systemu pó³-kanclerskiego, w którym „przy zachowaniu resortowej samodziel- noœci ministrów - premier sprawuje jakby naczelne kierownictwo nad wszelki- mi sprawami pañstwowymi” zaœ ministrowie „jako naczelnicy ga³êzi admini- stracji pañstwowej (…) s¹ zwi¹zani tylko ogólnymi dyrektywami prezesa Rady Ministrów, poza tym s¹ niezale¿ni”44. Wspomniane bowiem ograniczenia pro- jektowane przez konstytucjê kwietniow¹ powodowa³y, i¿ „Nie realizuje [ona] – wed³ug s³ów W. Komarnickiego – systemu kanclerskiego w czystej postaci, tj.

40 Ibidem, s. 260. Zdaniem W. Komarnickiego Rada Ministrów powo³ana by³a tak¿e do za³atwiania pewnych œciœle wymienionych spraw okreœlonych nie tylko w konstytucji i dekrecie prezydenc- kim, ale równie¿ w ustawodawstwie zwyk³ym. Zauwa¿a³, ¿e „[…] odnosz¹c te sprawy do jej ko- mpetencji ustawodawca kierowa³ siê b¹dŸ wzglêdem na ich szczególne znaczenie dla pañstwa, b¹dŸ te¿ natur¹ danych spraw, ich charakterem powoduj¹cym, ¿e nale¿¹ one nie do sfery dzia³ania jednego ministra, lecz kilku”. Na ich podstawie stwierdza³, ¿e „Rada Ministrów wystê- powaæ mo¿e jako instancja poœrednicz¹ca w razie rozbie¿noœci zdañ pomiêdzy poszczególnymi ministrami w konkretnej sprawie, w której rozstrzygniêciu s¹ zainteresowane dzia³y admini- stracji pañstwowej przez nich reprezentowane” – ibidem. Por.: W. Paruch, Myœl polityczna..., s. 270–271. 41 Przy okreœleniu zakresu dzia³ania organów rz¹du treœæ dekretu prezydenta determinowa³yby oczywiœcie postanowienia konstytucji nadaj¹ce prezesowi Rady Ministrów wy³¹czne prawo re- prezentowania rz¹du, kierowania jego pracami oraz ustalania ogólnych zasad polityki pañstwo- wej (art. 20 ust. 3), zaœ ministrom wyznaczaj¹c rolê „kierowników poszczególnych dzia³ów administracji pañstwowej”, b¹dŸ te¿ umo¿liwiaj¹c ich powo³anie w celu spe³niania „poruczo- nych im zadañ szczególnych” (art. 20 ust. 4). 42 E. Gdulewicz, A. Gwi¿d¿, Z. Witkowski, Konstytucja Rzeczypospolitej..., s. 191; por. Z. Magyary, Or- ganizacja w³adzy..., s. 94–95. 43 W. Komarnicki, Ustrój pañstwowy..., s. 257–258. 44 S. Car, Polska koncepcja autorytaryzmu, oprac. J.M. Majchrowski, Warszawa 1996; s. 135; patrz te¿ ibidem, s. 167. O œcieraniu siê w teorii i praktyce koncepcji kanclerskiej i pó³kanclerskiej organiza- cji rz¹du zob.: W. Paruch, Myœl polityczna..., s. 268–269. O zapatrywaniach na t¹ kwestiê Józefa Pi³sudskiego patrz: A. Piasecki, Tezy konstytucyjne Marsza³ka Pi³sudskiego, Warszawa 1931, s. 29–30.

244 z przyznaniem wy³¹cznie prezesowi Rady Ministrów charakteru politycznego, z wy³¹cznym prawem kontrasygnaty aktów rz¹dowych g³owy pañstwa i pod- porz¹dkowania s³u¿bowego mu ministrów”45. Podniesienie rangi urzêdu premiera wynika³o zatem z jednej strony z unie- zale¿nienia jego dzia³alnoœci od parlamentu, z drugiej zaœ strony stanowi³o re- zultat podporz¹dkowania mu ministrów i ograniczenia roli Rady Ministrów. Pozwala³o zatem skupiæ w jednym rêku wszystkie nici politycznej dzia³alnoœci pañstwa46. Z perspektywy potrzeb administracji rozwi¹zanie to by³o uznawane za korzystne w krêgach osób odpowiedzialnych za organizacjê jej struktur. Cie- szy³o siê ono poparciem z podobnych wzglêdów, jak zasada jednolitego zwie- rzchnictwa na szczeblu lokalnym. Orêdownicy stworzenia z urzêdu premiera centrum promieniuj¹cego na ca³¹ administracjê swoj¹ wol¹ polityczn¹ wskazy- wali, ¿e u³atwi to prowadzenie skoordynowanej i planowej dzia³alnoœci we wszelkich aspektach ¿ycia pañstwowego, w tym tak¿e w dziedzinie organizacji administracji. Podkreœlano, ¿e skupienie w³adzy politycznej w rêkach jednej osoby mo¿e nadaæ wszelkim poczynaniom administracyjnym odpowiedni¹ spójnoœæ i sprê¿ystoœæ, a zarazem gwarantowaæ nale¿ny autorytet, skutecznie walcz¹c z zachowawcz¹ postaw¹ struktur biurokratycznych47. Konstytucja kwietniowa, podnosz¹c rangê rz¹du, a w jego obrêbie prezesa Rady Ministrów, sk³ania³a bowiem do utrzymania i rozbudowania dotychczasowych struktur odpowiedzialnych za organizacjê administracji b¹dŸ bezpoœrednio przy nim, b¹dŸ przy Radzie Ministrów. Jednoczeœnie podnosz¹c rangê urzêdu premiera, stwarza³a instytucjonalne gwarancje realizacji skoordynowanego programu budowy ustroju administracyjnego oraz prze³amywania oporów resortowych i politycznych. Z drugiej strony u³omnoœci zwi¹zane z brakiem nale¿ytej kon- troli parlamentarnej i spo³ecznej nad rz¹dem pozostawa³y na marginesie roz- wa¿añ przynajmniej w gronie bezpoœrednio zwi¹zanym z machin¹ pañstwow¹. Ze wzglêdów taktyczno-propagandowych by³o to ca³kowicie zrozumia³e. Jak wspomniano, zgodnie z ujêciem prezentowanym przez J.S. Langroda rz¹d powinien byæ jednoczeœnie traktowany jako immanentna czêœæ admini- stracji pañstwowej, a jego organy uznawane za naczelne organy administracyj- ne. Jak zauwa¿a³ ten uczony: „Przez (…) odgraniczenie w osnowie przepisów konstytucji Rz¹du od «administracji pañstwowej» mo¿e powstaæ zamieszanie terminologiczne, bo mog³oby siê powierzchownemu obserwatorowi zdawaæ, i¿ ustawodawca konstytucyjny w budowanym przez siebie systemie te dwa pojê-

45 W. Komarnicki, Ustrój pañstwowy..., s. 258. Por.: J.S. Langrod, Problemy administracyjne..., s. 5–6. 46 Na temat faktycznej roli premiera wobec rozdzia³u w³adzy zwierzchniej pomiêdzy prezydenta Ig- nacego Moœcickiego i generalnego inspektora si³ zbrojnych Edwarda Œmig³ego-Rydza zob.: M. Sioma, S³awoj Felicjan Sk³adkowski, Lublin 2005, s. 346–355. 47 R. Hausner, Zmiana konstytucji a usprawnienie administracji, GAiPP 1931, nr 8, s. 4.

245 cia wyraŸnie oddziela”. Tymczasem zdaniem Langroda, abstrahuj¹c od trakto- wania rz¹du jako organu w³adzy i traktuj¹c go jako „piastuna administracji pañstwowej” ze wzglêdu na powierzenie ministrom funkcji kierowników „po- szczególnych dzia³ów administracji pañstwowej”, b¹dŸ wykonywanie przez nich poruczonych im zadañ szczególnych, „(…) widzimy jasno, i¿ ustawodaw- ca wyodrêbni³ w swoim systemie administracjê centraln¹ (tj. rz¹d) od pozo- sta³ej (…) omówionej bli¿ej w rozdziale X. Z tego te¿ stanowiska ca³a dzia³al- noœæ Rz¹du jest niczym innym jak dzia³alnoœci¹ administracyjn¹”48. Logicznym nastêpstwem tego faktu by³o, i¿ „ (…) postanowienia natury ogólnej, zamiesz- czone w rozdziale X konstytucji, a odnosz¹ce siê do «administracji pañstwowej» maj¹ równie¿ pe³ne zastosowanie i do naczelnych urzêdów administracyjnych stanowi¹cych «rz¹d» (…) I odwrotnie, gdy konstytucja mówi o «rz¹dzeniu», to postanowienie odnoœne stosuje siê tak¿e do ni¿szych instancji administracyj- nych, a wiêc do ca³ej administracji pañstwowej; i tak przepis art. 31 ust. 3, g³osz¹cy, i¿ funkcje rz¹dzenia pañstwem nie nale¿¹ do sejmu (…) odnosi siê z natury rzeczy nie tylko do »rz¹du« w rozumieniu rozdzia³u III, ale do ca³ej ad- ministracji”49. Definiuj¹c pojêcie administracji pañstwowej, nowa ustawa zasadnicza ustala³a, ¿e jej funkcje sprawuje administracja rz¹dowa, samorz¹d terytorialny i samorz¹d gospodarczy (art. 72 ust. 1). W ten sposób – jak ocenia³ Langrod – konstytucja k³ad³a kres zamieszaniu terminologicznemu i pojêciowemu, jaki powsta³ na gruncie niejednoznacznego stosunku do tego zagadnienia pod rz¹dami poprzedniej ustawy zasadniczej. W konsekwencji administracja pañ- stwowa posiada³a charakter nadrzêdny w stosunku do administracji rz¹dowej i samorz¹dowej, które wzglêdem siebie uzyska³y równorzêdny status. Ozna- cza³o to zatem radykalne odciêcie siê od praktyki, aby administracjê sa- morz¹dow¹ traktowaæ odrêbnie, a nawet przeciwstawiaæ administracji pañ- stwowej. Pochodn¹ tego nowego stanu rzeczy by³o zerwanie z uto¿samianiem administracji pañstwowej z administracj¹ rz¹dow¹, a zarazem wycofywanie z normatywnego u¿ycia pojêcia „administracji publicznej” jako zbiorczego okreœlenia dla administracji rz¹dowej i samorz¹dowej50. W zakresie ogólnych zasad dotycz¹cych ca³ej administracji konstytucja kwietniowa wyczerpywa³a swoje zainteresowanie t¹ problematyk¹ na postano- wieniu, i¿ „administracja pañstwowa jest s³u¿b¹ publiczn¹” (art. 72 ust. 1). Analogicznej zasady nie statuowa³a konstytucja marcowa. Jak oceniaj¹ E. Gdu- lewicz, A. Gwi¿d¿ i Z. Witkowski: „Mo¿na domniemywaæ, ¿e jest w tym sfor-

48 J.S. Langrod, Problemy administracyjne..., s. 6–7. 49 Ibidem, s. 7–8. 50 Ibidem, s. 15–17.

246 mu³owaniu zawarta jakaœ treœæ normatywna, byæ mo¿e – jakiœ nakaz sprawo- wania tej w³adzy w taki sposób, aby mia³a ona charakter s³u¿by publicznej. Jeœli jednak przyj¹æ nawet tak¹ lub podobn¹ wyk³adniê, to i tak nie sposób nie stwierdziæ, ¿e s¹ to bardzo ogólnikowe sformu³owania, które w bardzo tylko ograniczonym stopniu mog¹ wp³ywaæ na wyznaczanie organom administracyj- nym konkretnych rodzajów zachowania”51. W kwestii ustroju administracji centralnej konstytucja przede wszystkim utrzyma³a zasadê podzia³u resortowego administracji, ograniczaj¹c siê w tym wzglêdzie do powielenia klasycznej zasady, i¿ ministrowie jednoosobowo kie- ruj¹ poszczególnymi dzia³ami administracji pañstwowej (art. 25 ust. 4). Prze- widuj¹c jednak mo¿liwoœæ tworzenia stanowisk ministerialnych dla porucza- nia zadañ szczególnych, uelastycznia³a ten system, dopuszczaj¹c mo¿liwoœæ wyodrêbniania poszczególnych kategorii zadañ (np. wed³ug kryterium teryto- rialnego) poza struktur¹ resortow¹52. Natomiast wskazane powy¿ej utrzymanie regu³y, i¿ ministrowie za swoj¹ dzia³alnoœæ ponosz¹ odpowiedzialnoœæ parla- mentarn¹ (niezale¿nie od na³o¿onych ograniczeñ w jej realizacji) rodzi³o pyta- nie, na które ustawa zasadnicza nie dawa³a jednoznacznej odpowiedzi, czy odpowiedzialnoœæ ta rozci¹ga siê na dzia³ania podleg³ego im aparatu admini- stracyjnego, jak to expressis verbis przewidywa³a konstytucja marcowa53. Wiêk- szoœæ doktryny sk³ania³a siê jednak do tego, ¿e mimo milczenia zasada ta zosta³a utrzymana. Opowiadano siê tak¿e za przyjêciem, i¿ ministrów nie zwalnia³a tak¿e z odpowiedzialnoœci okolicznoœæ, ¿e realizowane przez nich dzia³ania sta- nowi³y konsekwencje wykonywania poleceñ premiera54. Jedynym ministrem, którego konstytucja wprost wymienia (art. 41 ust. 3), by³ minister sprawiedli- woœci. Ustalaj¹c ogólnie jego ramy dzia³ania, zastosowano klasyczn¹ konwe- ncjê, aby administruj¹c nie mia³ on zarazem wp³ywu na zasadnicz¹ dzia³alnoœæ wymiaru sprawiedliwoœci (art. 64 ust. 3 i 4). Analogicznie minister rzeczowo w³aœciwy za sprawy wojskowe nie móg³ mieæ bezpoœredniego wp³ywu na spra- wy œciœle wojskowe, a w szczególnoœci funkcje zwi¹zane z dowodzeniem55. W pozosta³ym zakresie problematyka zasad wewnêtrznej organizacji admi- nistracji rz¹dowej zarówno centralnej, jak i lokalnej, zosta³a pominiêta milcze-

51 E. Gdulewicz, A. Gwi¿d¿, Z. Witkowski, Konstytucja Rzeczypospolitej..., s. 191–192. Zob. szerzej: J.S. Langrod, Problemy administracyjne..., s. 32–40. 52 J.S. Langrod, Problemy administracyjne..., s. 21–22. 53 Inaczej ni¿ w przypadku odpowiedzialnoœci parlamentarnej odpowiedzialnoœæ konstytucyjna wymaga³a do jej realizacji wykazania zwi¹zku pomiêdzy naruszeniem prawa a urzêdowaniem ministra – ibidem,s.10. 54 Ibidem, s. 8–9; K.W. Kumaniecki, Nowa konstytucja polska, Warszawa 1935, s. 45. Por.: T. Jankowski, W³adza, rz¹d i administracja w nowej Konstytucji, „Biuletyn Urzêdniczy”, Warszawa 1935, nr 5–6, s. 6. 55 J.S. Langrod, Problemy administracyjne..., s. 12–13.

247 niem56. Z wyj¹tkiem kwestii podzia³u administracyjnego mia³a ona zostaæ w ca³oœci uregulowana w dekrecie prezydenckim o organizacji administracji rz¹dowej (art. 74), tak samo jak pozycja ustrojowa gabinetu premiera i mini- strów mia³a staæ siê przedmiotem dekretu o organizacji rz¹du (art. 25 ust. 5). W porównaniu z ustaw¹ zasadnicz¹ z 17 marca 1921 roku oznacza³o to, ¿e rangi konstytucyjnej zosta³y pozbawione wszystkie fundamentalne i na ogó³ pow- szechnie aprobowane zasady ustroju administracji lokalnej: zespolenia, dekon- centracji, udzia³u czynnika obywatelskiego w administracji, instytucjonalnego po³¹czenia administracji rz¹dowej i samorz¹dowej, czy te¿ dwuinstancyjnoœci procedury administracyjnej. Jakkolwiek pominiêcie tych zasad w nowej kon- stytucji nie mog³o byæ interpretowane jako ich negacja, to „stan ten – jak za- uwa¿a³ Hausner, koncentruj¹c siê zw³aszcza na zasadzie zespolenia – wymaga du¿ej czujnoœci ze strony ludzi, którzy w przysz³oœci bêd¹ kierowaæ poczynaniami organizacyjnymi, nie brakuje bowiem czynników, które s¹ krytycznie usposo- bione do zasad dotychczasowych (np. zasady zespolenia); lecz zasady te okaza³y siê w praktycznym zastosowaniu s³uszne, a ze stanowiska oszczêdnoœciowego wprost zbawienne”57. Brak uregulowania w treœci konstytucji kwietniowej zasad organizacji we- wnêtrznej administracji rz¹dowej, jak równie¿ rz¹du, wynika³ z faktu, ¿e ustro- jodawca powierza³ zadanie opracowania tych kwestii w rêce prezydenta na zasadzie wy³¹cznoœci. Przyznawa³ mu bowiem prawo do wydawania, zmiany lub uchylania stosownych dekretów, wykluczaj¹c jak¹kolwiek mo¿liwoœæ re- gulacji tej materii przez parlament (art. 25 ust. 5, art. 56, art. 74). Inna rzecz, ¿e do ich wydania przed wybuchem II wojny œwiatowej w ogóle nie dosz³o. Mo¿liwoœæ okreœlania kwestii ustrojowych przez prezydenta istnia³a i by³a praktykowana ju¿ w okresie wczeœniejszym za poœrednictwem roz- porz¹dzeñ z moc¹ ustawy58. Instytucja ta umo¿liwia³a rz¹dowi, który przygoto- wywa³ prezydentowi stosowne projekty, wzglêdn¹ swobodê i szybkoœæ w kszta³towaniu ustroju administracyjnego przez zmianê obowi¹zuj¹cego

56 Jeszcze w 1933 roku Stanis³aw Car opowiada³ siê za uregulowaniem w konstytucji niektórych kwestii dotycz¹cych administracji rz¹dowej przynajmniej na szczeblu centralnym. Nale¿a³o do nich okreœlenie zasad zastêpstwa ministrów oraz ustanowienie instytucji podsekretarza stanu. Zob. S. Car, Polska koncepcja..., s. 137–138. 57 R. Hausner, Poczynania…, s. 271. W innej publikacji Hausner podkreœla³ te¿, ¿e brakuje przepisu o ograniczeniu toku instancji do dwóch , zaznaczaj¹c, ¿e wzbudza to obawê, czy poszczególne re- sorty nie zechc¹ wprowadzaæ toku 3-instancyjnego” – idem, Organizacja administracji wed³ug nowej Konstytucji, „Biuletyn Urzêdniczy”, Warszawa 1935, nr 1, s. 14. Por. J.S. Langrod, Problemy admini- stracyjne..., s. 24–26; patrz te¿ uwagi polemiczne tego¿ wzglêdem artyku³u: T. Jankowski, W³adza, rz¹d i administracja w nowej Konstytucji, „Biuletyn Urzêdniczy”, Warszawa 1935, nr 5–6, s. 7. 58 Do wydawania rozporz¹dzeñ z moc¹ ustawy upowa¿ni³y prezydenta nowela sierpniowa wraz z ustaw¹ o pe³nomocnictwach rz¹dowych.

248 ustawodawstwa59, oczywiœcie o ile inicjatywy te uzyskiwa³y pe³n¹ aprobatê pre- zydenck¹, z czym przed wydaniem nowej konstytucji nie miano w tej dziedzi- nie problemów. Omijano w ten sposób zwyk³y tryb ustawodawczy, który nara- ¿a³ propozycje rz¹dowe na odrzucenie b¹dŸ niepo¿¹dan¹ modyfikacjê przez parlament60. By³a to jednak, przynajmniej z formalnego punktu widzenia, sytu- acja nadzwyczajna. Natomiast konstytucja kwietniowa spowodowa³a, ¿e mo¿- liwoœæ regulowania problematyki ustroju rz¹du i administracji rz¹dowej zo- sta³a zmonopolizowana przez prezydenta, trwale i ca³kowicie odbieraj¹c parlamentowi kompetencje prawodawcze w tym zakresie. Tak¿e w stosunku do innych kwestii dotycz¹cych ustroju administracji publicznej (jak podzia³ pañstwa na województwa, czy te¿ organizacja samorz¹du terytorialnego i go- spodarczego) prezydentowi przys³ugiwa³o prawo do ich okreœlenia w drodze dekretu, mimo, ¿e zosta³y one przez konstytucjê kwietniow¹ wyraŸnie zastrze- ¿one dla drogi ustawodawczej, a tym samym nie mog³y byæ przedmiotem regu- lacji w dekretach o organizacji rz¹du i organizacji administracji rz¹dowej61. Zgodnie zaœ z dotychczasow¹ praktyk¹ oraz postanowieniami konstytucji kwietniowej, czyni¹cymi rz¹d odpowiedzialnym za prowadzenie polityki pañ- stwa, skierowanie zadania zorganizowania administracji rz¹dowej na drogê de- kretów prezydenckich by³o interpretowane jako w du¿ej mierze równoznaczne z zagwarantowaniem rz¹dowi swobody w forsowaniu w³asnych rozwi¹zañ w tym zakresie. Konstytucyjne postanowienia przyznaj¹ce prezydentowi wy³¹czne prawo okreœlania ustroju rz¹du i administracji rz¹dowej by³y przywo³ywane jako przyk³ad przepisów budz¹cych powa¿ne w¹tpliwoœci interpretacyjne. Zgodnie z ich treœci¹ dekrety prezydenta mia³y okreœlaæ „Organizacjê Rz¹du, a w szcze- gólnoœci zakres dzia³ania prezesa Rady Ministrów, Rady Ministrów i Mini- strów” oraz „Organizacjê administracji rz¹dowej, a w szczególnoœci zakres dzia³ania jej organów”. Takie sformu³owanie nie wyjaœnia³o, jaka materia mia³a staæ siê przedmiotem ka¿dego z tych aktów prawnych, a w szczególnoœci, jaki zakres problemowy mia³ byæ unormowany w dekrecie o organizacji admi- nistracji rz¹dowej62. By³y to dylematy czysto teoretyczne wobec niewydania

59 R. Hausner, Poczynania organizacyjno-oszczêdnoœciowe w Polsce (1918–1934), GAiPP 1934, nr 21, s. 18–19. 60 W tym trybie Rozporz¹dzeniem Prezydenta RP z 19 stycznia 1928 r. o organizacji i zakresie dzia³ania w³adz administracji ogólnej uregulowano przede wszystkim ustrój administracji zespolonej. 61 Ibidem, s. 18; por.: idem, Organizacja administracji wed³ug nowej Konstytucji, „Biuletyn Urzêdniczy”, Warszawa 1935, nr 1, s. 14. 62 Konstytucja nie dawa³a wyraŸnej odpowiedzi na pytanie, który dekret powinien normowaæ ustrój administracji centralnej, czyli organizacjê ministerstw i innych urzêdów centralnych. Nie- jasne pozostawa³o te¿, czy intencj¹ ustrojodawcy by³o ograniczenie materii, która mia³a byæ ure- gulowana w dekrecie o organizacji administracji rz¹dowej tylko do pewnej jednolitej struktury,

249 ¿adnego z tych dekretów, ale stanowi³y jeden z przyk³adów, ¿e przepisy do- tycz¹ce kwestii organizacji administracji nie spe³nia³y oczekiwañ w zakresie ich jasnoœci i jednoznacznoœci. Nowa ustawa zasadnicza nie okaza³a siê w tym wzglêdzie bardziej postêpowa ani¿eli konstytucja marcowa, której równie¿ za- rzucano brak dostatecznej dba³oœci o precyzjê sformu³owañ. Wiêcej uwagi ni¿ administracji rz¹dowej poœwiêca³a konstytucja proble- matyce samorz¹du, wyodrêbniaj¹c samorz¹d terytorialny i gospodarczy63. Jego rola mia³a byæ niewspó³miernie mniejsza ni¿ status przewidziany dla niego w konstytucji marcowej, która sta³a na gruncie – nigdy nie zrealizowanej w pra- ktyce – zasady szerokiej decentralizacji pañstwa i wyznacza³a samorz¹dowi centralne miejsce dla jej urzeczywistnienia (art. 3). Natomiast konstytucja kwietniowa, kieruj¹c siê zasad¹ jednolitoœci i niepodzielnoœci w³adzy pañstwo- wej (art. 2 ust. 4), powo³ywa³a samorz¹d jedynie do „udzia³u w wykonywaniu zadañ ¿ycia zbiorowego” (art. 4 ust. 3), który mia³ wyra¿aæ siê w sprawowaniu administracji pañstwowej (art. 72 ust. 2)64. Traktowanie samorz¹du jako nie- roz³¹cznej czêœci jednolitej machiny pañstwowej nie pozostawia³o mu miejsca na dalej id¹c¹ samodzielnoœæ zarówno w organizacji, jak i w dzia³aniach. Jak zauwa¿a Magdalena Grzybowska: „W œwietle postanowieñ art. 25, 72 i 75 Kon- stytucji Kwietniowej samorz¹d terytorialny (a tak¿e gospodarczy – M.G.) zosta³ potraktowany jako przed³u¿enie i uzupe³nienie administracji rz¹dowej, w za- kresie zaspokojenia potrzeb lokalnych. Jego funkcjê postrzegano przede wszyst-

czy te¿ do wszystkich podmiotów wykonuj¹cych funkcje administracji rz¹dowej. Zawê¿aj¹c siê do ujêcia strukturalnego, dekret nie móg³by regulowaæ zagadnieñ zwi¹zanych z wykonywaniem zadañ zleconych z zakresu administracji rz¹dowej przez inne podmioty, w tym przez organy sa- morz¹dowe. Ponadto w¹tpliwoœci budzi³ zakres znaczeniowy terminów „organizacja” i „zakres dzia³ania”. Zaliczenie przez konstytucjê zakresu dzia³ania do organizacji oznacza³o, ¿e ustrojoda- wca stan¹³ na gruncie bardzo szerokiego rozumienia pojêcia „organizacji”, a zarazem innego ni¿ przyjmowano w dotychczasowym prawodawstwie. Przyk³adowo tytu³ i treœæ Rozporz¹dzenia Pre- zydenta RP z 19 stycznia 1928 r. o organizacji i zakresie dzia³ania w³adz administracji ogólnej wyraŸnie wskazywa³, i¿ kwestia zakresu dzia³ania stanowi zagadnienie odrêbne od problematyki orga- nizacyjnej. Ponadto ustalenie w dekrecie o organizacji administracji rz¹dowej pe³nego zakresu kompetencji prowadzi³oby do ogromnego rozbudowania tego aktu prawnego i nara¿a³o na jego nieustanne zmiany – zob.: idem, Zakres dzia³ania administracji rz¹dowej, „Biuletyn Urzêdniczy”, Warszawa 1935, nr 3–4, s. 3–4; idem, W sprawie dekretu o organizacji administracji rz¹dowej, GAiPP 1936, nr 21, s. 4; T. Jankowski, W³adza, rz¹d i administracja w nowej Konstytucji, „Biuletyn Urzêdni- czy”, Warszawa 1935, nr 5–6, s. 6–7; J.S. Langrod, Problemy administracyjne..., s. 18–21. 63 Zasady ustrojowe samorz¹du okreœla³y w konstytucji dwa kilkuustêpowe artyku³y – art. 75 do- tycz¹cy samorz¹du terytorialnego i art. 76 reguluj¹cy samorz¹d gospodarczy. 64 Samorz¹d gospodarczy mia³ funkcjonowaæ w ramach izb rolniczych, przemys³owo-handlowych, rzemieœlniczych, pracy, wolnych zawodów oraz innych zrzeszeñ publiczno-prawnych. Konstytucja przewidywa³a mo¿liwoœæ powo³ania w drodze ustawy Naczelnej Izby Gospodarczej jako organu doradczo-opiniodawczego w sprawach gospodarczych, ukierunkowanego na „harmonizowanie poczynañ w poszczególnych ga³êziach gospodarstwa narodowego” (art. 76 ust. 3).

250 kim – jako wyrêczanie administracji rz¹dowej, a nadto – zespalanie czynnika spo³ecznego z instytucjami w³adzy «silnego pañstwa»”65. W zakresie zasad podzia³u administracyjnego konstytucja kwietniowa nawi¹zywa³a do regu³y ustalonej w ustawie zasadniczej z 17 marca 1921 roku, aby pañstwo podzieliæ „dla celów administracyjnych” trójstopniowo na woje- wództwa, powiaty, gminy wiejskie i miejskie (art. 65), co zosta³o przyjête jako rozwi¹zanie s³uszne66. Utrzymuj¹c ten podzia³, nowa konstytucja nakazywa³a go jednak stosowaæ tylko przy wyznaczaniu w³aœciwoœci miejscowej admini- stracji ogólnej oraz samorz¹du terytorialnego (art. 57). Spotka³o siê to z krytyk¹ krêgów urzêdowych odpowiedzialnych za pracê nad organizacj¹ struktur administracyjnych. Ograniczenie to by³o oceniane jako co najmniej niepotrzeb- ne, a jego interpretacja mog³a iœæ w kierunku odwrotnym od zamierzeñ ówczes- nych twórców reform administracyjnych. Zauwa¿ano bowiem, ¿e „w ¿ywotnym interesie administracji le¿y, a¿eby podzia³ na okrêgi mo¿liwie we wszystkich dzia³ach (wiêc tak¿e wojskowy, s¹dowy, skarbowy itd.) by³ identyczny”67. By³ to zatem przyk³ad regulacji, w której intencje projektodawców konstytucji zupe³nie nie pokrywa³y siê z oczekiwaniami œrodowiska urzêdniczego odpo- wiedzialnego za organizacjê administracji. Podsumowuj¹c, uchwalenie konstytucji kwietniowej mia³o zamykaæ okres przejœciowy w pracach nad organizacj¹ administracji, staæ siê punktem wyjœcia dla szerokiej realizacji projektów w tej dziedzinie. Urzêdnikom czuwaj¹cym nad wykonaniem tego zadania wydawa³o siê bowiem, ¿e niew¹tpliwy manka- ment, jakim w ich oczach by³ brak stabilizacji systemu spowodowany general- nym pominiêciem zagadnieñ ustroju administracyjnego w treœci nowej ustawy

65 M. Grzybowska, op. cit., s. 82. Rola samorz¹du, zw³aszcza samorz¹du terytorialnego oraz charakte- rystyka poszczególnych rozwi¹zañ zawartych w postanowieniach konstytucji kwietniowej by³a ju¿ przedmiotem szerszej analizy w literaturze przedmiotu. Zob. m.in.: ibidem, s. 76–87; A. Bosia- cki, Od naturalizmu do etatyzmu. Doktryny samorz¹du terytorialnego Drugiej Rzeczypospolitej, Warszawa 2006, s. 77–83; J.S. Langrod, Problemy administracyjne..., s. 13–15, 26–31. 66 Zob.: J.S. Langrod, Problemy administracyjne..., s. 22. 67 R. Hausner, Poczynania organizacyjno-oszczêdnoœciowe w Polsce (1918–1934), GAiPP 1934, nr 24, s. 20. Jak ocenia³ Hausner z porównania regulacji dotycz¹cych podzia³u administracyjnego zawartych w konstytucji marcowej i kwietniowej „(…) okazuje siê, ¿e nowy przepis z jednej strony popra- wia stan dotychczasowy (usuwaj¹c fikcjê, ¿e tak¿e podzia³ na gminy i powiaty wymaga drogi ustawodawczej, co praktycznie nie by³o stosowane), natomiast zacieœnia ca³¹ sprawê podzia³u administracyjnego tylko do zakresu »administracji ogólnej«, podczas gdy Konstytucja marcowa mówi³a ogólnie »dla celów administracyjnych«. Z tej zmiany móg³by ktoœ dedukowaæ zasadê, niew¹tpliwie ze stanowiska organizacji administracji niepo¿¹dan¹, ¿e nowa Konstytucja nie przywi¹zuje do tego wagi, a¿eby istnia³ jednolity, miêdzyresortowo uzgodniony podzia³ admini- stracyjny, ¿e dla administracji niewchodz¹cej w sk³ad «administracji ogólnej» mog¹ istnieæ okrê- gi zupe³nie ró¿ne od województw i powiatów i w dodatku zamiast podzia³u trójstopniowego móg³by byæ wprowadzony w poszczególnych resortach, np. podzia³ 4-stopniowy” – idem, Organi- zacja administracji wed³ug nowej Konstytucji, „Biuletyn Urzêdniczy”, Warszawa 1935, nr 1, s. 13–14; por.: J.S. Langrod, Problemy administracyjne..., s. 23–24.

251 zasadniczej, mo¿e byæ czêœciowo zrekompensowany68. Jak bowiem s¹dzono, dawa³a ona wyraz aktualnym pogl¹dom na zagadnienie organizacji admini- stracji przede wszystkim z uwagi na fakt, ¿e mog³a zapewniæ „siln¹ centraliza- cjê poczynañ organizacyjnych”69. Wynika³o to z jednej strony z przekazania za- dania uregulowania organizacji rz¹du i administracji rz¹dowej na drogê dekretów prezydenckich, z drugiej zaœ strony ze sposobu ukszta³towania pozy- cji ustrojowej prezesa Rady Ministrów. £¹cznie stwarza³o to korzystne warunki zarówno zewnêtrzne, jak i wewnêtrzne dla swobodnego przeprowadzenia kompleksowej reformy administracyjnej. Je¿eli bowiem konstytucja, zasadni- czo nie ingeruj¹c w zagadnienie ustroju administracyjnego, przekazywa³a to zadanie w rêce prezydenta i wy³¹cza³a od udzia³u w nim parlament, to interpre- towano to jako oddanie pe³nej inicjatywy w tym zakresie w rêce rz¹du, dzia³aj¹cego w imieniu prezydenta. Równie istotne, je¿eli nie istotniejsze, wy- dawa³o siê podniesienie rangi urzêdu prezesa Rady Ministrów, który stawa³ siê niemal¿e zwierzchnikiem ca³ej administracji. Oczekiwano bowiem, ¿e to bez- poœrednio przy nim zostanie stworzony oœrodek odpowiedzialny za przeprowa- dzenie kompleksowej reformy administracyjnej, który, wykorzystuj¹c jego kie- rownicz¹ pozycjê w strukturach rz¹dowych, bêdzie móg³ wówczas prze³amaæ opór biurokratyczny i polityczny, aby najpierw opracowaæ projekty dekretów prezydenckich o organizacji rz¹du i administracji rz¹dowej, a nastêpnie skutecz- nie zapewniæ realizacjê ich postanowieñ. Spodziewano siê, ¿e nowy etap, w jaki wchodzi pañstwo polskie po og³oszeniu konstytucji, przyniesie „ostateczn¹ stabilizacjê w zakresie organizacji administracji, stabilizacjê bardzo po¿¹dan¹ po d³ugim, bo trwaj¹cym od roku 1918 okresie prób i doœwiadczeñ w tej dzie- dzinie”70. Wizja ta nie zosta³a zrealizowana przed wybuchem II wojny œwiatowej. Ju¿ wydanie dekretów, od których zale¿a³o przecie¿ zainicjowanie ca³ej akcji, sta³o siê zadaniem niemo¿liwym do wykonania w przeci¹gu czterech kolejnych lat od wydania konstytucji. W praktyce oznacza³o to, ¿e wbrew oczekiwaniom wej- œcie w ¿ycie ustawy zasadniczej niewiele zmieni³o. Nadal trwa³ stan przejœcio- wy. Bardziej œmia³e koncepcje le¿a³y od³ogiem, wcale nie zosta³y zrealizowane, b¹dŸ urzeczywistniono je jedynie po³owicznie. Ustrój administracyjny wci¹¿ opiera³ siê na szeregu niedokoñczonych rozwi¹zaniach, stanowi¹c niedosko- na³y konglomerat instytucjonalny stale nara¿ony na erozjê pod wp³ywem ten- dencji do rozrostu aparatu biurokratycznego i realizacji partykularnych intere- sów politycznych.

68 Ibidem, nr 24, s. 18. 69 Ibidem; por. Z. Magyary, Organizacja w³adz a zw³aszcza rola szefa rz¹du w administracji, Warszawa 1937, s. 143–144. 70 R. Hausner, Poczynania organizacyjno-oszczêdnoœciowe w Polsce (1918–1934), GAiPP 1934, nr 23, s. 20.

252 W tym kontekœcie warto zwróciæ uwagê na zarysowuj¹c¹ siê ró¿nicê stano- wisk w odniesieniu do celowoœci regulowania w ustawie zasadniczej problema- tyki ustrojowo-administracyjnej. Opisywany szczegó³owo g³os Romana Hausnera, g³ównego propagatora utrwalenia kanonu podstawowych regu³ w konstytucji, spotka³ siê bowiem z opozycj¹ Kazimierza W³adys³awa Kumanieckiego, profe- sora Uniwersytetu Jagielloñskiego, wybitnego specjalisty w dziedzinie prawa administracyjnego, przeciwnego „usztywnianiu” regu³ organizacyjnych. Pod- nosi³ on, ¿e taki sposób postêpowania rodzi niebezpieczeñstwo powstania roz- dŸwiêku miêdzy zasadami konstytucyjnymi oraz dynamicznie zmieniaj¹cymi siê potrzebami ¿ycia spo³ecznego, rodz¹cymi koniecznoœæ zagwarantowania strukturom administracyjnym elastycznoœci71. Inny wybitny reprezentant tego oœrodka akademickiego, Jerzy Stefan Langrod, nie zajmowa³ w tej kwestii rów- nie jednoznacznego stanowiska, ale w sytuacji, gdy Hausner wyra¿a³ sugestyw- ne obawy, ¿e brakuje uregulowania w ustawie zasadniczej takich zasad, jak ze- spolenie, dekoncentracja itp., nara¿a je na ograniczenia b¹dŸ wypaczenia, Langrod raczej bagatelizowa³ ten problem, nie widz¹c potrzeby, aby w konsty- tucji umieszczaæ regu³ „ju¿ w ¿yciu wypróbowanych i przez ¿ycie przyjêtych, a utrwalonych w ustawodawstwie obowi¹zuj¹cym”72. Ta ró¿nica stanowisk po- miêdzy praktykiem, weteranem w nieustannych bojach o realizacjê postano- wieñ, które deklaratywnie na ogó³ by³y w pe³ni popierane przez aparat admini- stracyjny, nagminnie zaœ kontestowane w trakcie ich wdra¿ania na poszczególnych odcinkach, a g³osem akademickim oddalonym od problemów bie¿¹cego urzêdowania by³a symptomatyczna.

The state administration in the April Constitution of Poland (Summary)

The publication shows the expectations which was connected with adopting a new constitution (known as April Constitution from 1935) by officials responsible for reform of administration system. In the article it was presented particularly the opinion of Roman Hausner. Since 1919 he was the official of central administration who participated in every organizational reform of government administration. Ac- cording to his opinion the group of officials responsible for preparing changes in ad- ministration system gained enough experience and were ready to formulate con- stant and universal principles as well as establish basic institutions of public administration. For that reason Hausner expected that they could be found in the new constitution to ensure them stability.

71 K.W. Kumaniecki, Nowa konstytucja..., s. 45. 72 J.S. Langrod, Problemy administracyjne..., s. 24–26, 31–32.

253 Finally in the text of April Constitution there were only a few things concern- ing the matters of administrative organization. It was disappointed for officials re- sponsible for reform of administration system. None the less they welcomed the significant strengthening the position of prime minister, which was one of the characteristic constitutional changes in the political system. They belived that un- der his leadership they could implement their program of administrative reforms efficiently breaking the bureaucratic resistance. Moreover they considered benefi- cial the constitutional provision delegating the task of creating the system of gov- ernment administration to the presidental decree.

254 USTRÓJ WOJEWÓDZTWA ŒL¥SKIEGO W LATACH 1920–1939

SEBASTIAN KWIECIEÑ*

Wprowadzenie

Jako ostatnie na po³udniowo-zachodnich ziemiach odrodzonej Polski zo- sta³o powo³ane do ¿ycia w 1920 województwo œl¹skie. O jego kszta³cie i pozycji zadecydowa³y jednak wydarzenia lat wczeœniejszych. Wbrew woli spo³eczeñ- stwa polskiego nie zosta³o ono bezpoœrednio przy³¹czone do Polski. Zgodnie bowiem z postanowieniami art. 88 traktatu wersalskiego, zawartego z Niemca- mi, w 1919 roku na terenie Górnego Œl¹ska mia³ odbyæ siê plebiscyt, którego wynik mia³ zadecydowaæ o przebiegu granicy polsko-niemieckiej. Przedstawio- ne Niemcom warunki pokoju, wœród których by³o m.in. ¿¹danie oddania Polsce znacznej czêœci Górnego Œl¹ska, wzbudzi³o ich sprzeciw. Plebiscyt w oczach tzw. Wielkiej Czwórki1 by³ swoistym kompromisem, który mia³ daæ mieszkañ- com prawo wypowiedzenia siê, czy chc¹ przy³¹czenia do Niemiec czy Polski. Nie czekaj¹c na pokojowe rozwi¹zanie problemu, wzoruj¹c siê na wydarze- niach poznañskich, na pocz¹tku 1919 roku na Górnym Œl¹sku utworzono Polsk¹ Organizacjê Wojskow¹ Górnego Œl¹ska (POW), której dowództwo ju¿ w kwietniu wystosowa³o propozycjê zbrojnego powstania przeciwko Niemcom jako odpowiedz na jej dzia³ania, zmierzaj¹ce do marginalizacji Polaków na Œl¹sku. Przeciwko postêpowaniu Niemców zaprotestowali sami robotnicy, któ- rzy w sierpniu 1919 roku wzniecili tzw. „Wielki Strajk”. Jego punktem kul- minacyjnym by³ protest robotników przeciwko przyjmowaniu do pracy zwal- nianych ze s³u¿by niemieckich ¿o³nierzy. Piêtnastego sierpnia dosz³o do

* Sebastian Kwiecieñ – doktor nauk prawnych. Pracownik Katedry Historii Administracji Wydzia³u Prawa, Prawa Kanonicznego i Administracji Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. 1 Wielka Brytania, Francja, W³ochy i Stany Zjednoczone.

255 masakry robotników w Mys³owicach. Odpowiedzi¹ na te wydarzenia by³o g³oszenie przez Polsk¹ Organizacjê Wojskow¹ Górnego Œl¹ska wezwania do zbrojnego oporu przeciwko Niemcom. W nocy z 16 na 17 sierpnia 1919 roku wybuch³o tzw. pierwsze powstanie œl¹skie. Niekorzystny dla Polski, w tym jed- nak przede wszystkim dla samych Polaków mieszkaj¹cych na Górnym Œl¹sku, przebieg powstania doprowadzi³ ostatecznie do umocnienia siê oddzia³ów nie- mieckich na terenie Górnego Œl¹ska2. W lutym 1920 roku na Œl¹sk przyby³a Miêdzysojusznicza Komisja Rz¹dz¹ca i Plebiscytowa, aby zgodnie z postanowieniami traktatu wersalskiego przygotowaæ i przeprowadziæ plebiscyt. Teren plebiscytowy obejmowa³ ponad 11 000 km2 i by³ zamieszkiwany przez 2 miliony ludzi. Miêdzynarodowa Komi- sja mia³a byæ gwarantem rzetelnoœci plebiscytu. Polacy obawiali siê jednak, ¿e wyniki plebiscytu mog¹ nie odzwierciedlaæ rzeczywistych aspiracji, z uwagi np. na fakt, ¿e wiêkszoœæ stanowisk urzêdniczych by³o w rêkach niemieckich, co dawa³o szerokie pole dla rozwoju propagandy niemieckiej. Dodatkowo trzeba pamiêtaæ, ¿e wiêkszoœæ fabryk i kopalñ by³o przedsiêbiorstwami niemieckimi, polscy robotnicy byli wiêc od nich uzale¿nieni. Przedmiotowy stan dobitnie opisa³ francuski premier G. Clemenceau, który powiedzia³: „Przeprowadzenie plebiscytu, przy jednoczesnym pozostawieniu obecnej administracji, bêdzie zwyk³¹ zbrodni¹ wobec Polaków”3. Przeciwwag¹ dla niemieckich akcji propagandowych mia³y byæ dzia³ania Polskiego Komisariatu Plebiscytowego na czele z Wojciechem Korfantym, któ- ry na teren plebiscytowy z terenu RP zaprasza³ miêdzy innymi profesorów aka- demickich wyg³aszaj¹cych referaty wskazuj¹ce na naturaln¹ przynale¿noœæ te- renów Œl¹ska do Polski. Akcje o charakterze pokojowym i propagandowym zosta³y wzmocnione poprzez strajk powszechny, który mia³ miejsce w dniach 10–12 maja 1920 roku, kiedy to strajkuj¹cy domagali siê usuniêcia niemieckiej policji. Prób¹ zjednania sobie spo³ecznoœci Górnego Œl¹ska, podjêt¹ przez rz¹d pol- ski, mia³o byæ uchwalenie dnia 15 lipca 1920 roku przez Sejm Ustawodawczy Ustawy Konstytucyjnej zawieraj¹cej Statut Organiczny Województwa Œl¹skie- go (Dz.U. Nr 73, poz. 497)4. Moc¹ przepisów ustawy konstytucyjnej wojewódz- two œl¹skie, sk³adaj¹ce siê z dwóch czêœci – Górnego Œl¹ska nale¿¹cego do Nie-

2 K. Popio³ek, Œl¹skie dzieje, Warszawa–Kraków 1976, s. 345–349; zob. te¿ A. Ajnenkiel, Od rz¹dów ludowych do przewrotu majowego, Warszawa 1978, s. 216–217. 3 K. Popiolek, Œl¹skie dzieje..., s. 354. 4 Podczas posiedzenia Sejmu Ustawodawczego 15 lipca 1920 roku sprawozdawc¹ komisji konsty- tucyjnej by³ prof. Józef Buzek – stryjeczny dziadek obecnego szefa Europarlamentu, Jerzego Buz- ka. Prof. Buzek by³ wspó³autorem jednego z dwóch projektów Statutu Organicznego. Drugi przygotowa³a komisja samorz¹dowa Polskiego Komisariatu Plebiscytowego w Bytomiu.

256 miec i polskiej czêœci Œl¹ska Cieszyñskiego – otrzyma³o doœæ du¿¹ autonomiê, która by³a swoist¹ kart¹ przetargow¹, aby zachêciæ mieszkañców do g³osowa- nia podczas plebiscytu za przy³¹czeniem do Polski5. Zagwarantowanie ziemiom Œl¹ska odrêbnego traktowania wynika³o te¿ ze specyficznej kultury gospodar- czej i d³ugotrwa³ego funkcjonowania tych ziem w oderwaniu od Polski. Dodat- kowo by³a ona odpowiedzi¹ na deklaracje sk³adane przez Niemcy, ¿e Górny Œl¹sk uzyska status kraju w obrêbie Prus. Nale¿y jednak pamiêtaæ, i¿ ustawa nadaj¹ca autonomiê odnosi³a siê do terytorium, które tak naprawdê nie mia³o jeszcze ustalonych granic. Dlatego ustawodawca polski jednoznacznie stwier- dzi³, i¿ przepisy statutu gwarantuj¹ autonomiê tylko tej czêœci Œl¹ska Górnego, które znajd¹ siê w granicach pañstwa polskiego. Przy czym jednak, co wyraŸnie zaznaczono w art. 1, jest to nieod³¹czn¹ czêœci¹ sk³adow¹ Rzeczypospolitej i bê- dzie posiada³o prawa samorz¹dowe stosownie do przepisów statutu organicz- nego6. Utworzono Sejm Œl¹ski jako organ ustawodawczy, pochodz¹cy w wybo- rów powszechnych. Naczelnymi organami administracji województwa œl¹skiego by³a piêcioosobowa Œl¹ska Rada Wojewódzka, wybierana w wybo- rach poœrednich przez Sejm Œl¹ski, oraz wojewoda, który sta³ na jej czele. Powo³uj¹c do ¿ycia województwo œl¹skie, posiadaj¹ce odrêbny skarb œl¹ski, wyposa¿one w uprawnienia autonomiczne, odsuniêto siê tym samym od zasa- dy centralizacji, któr¹ bezsprzecznie kierowa³ siê wówczas rz¹d polski, tworz¹c system aparatu pañstwowego. Doprowadzi³o to do sytuacji, kiedy wiele funkcji administracyjnych by³o sprawowanych przez organy niezale¿ne od w³adz cen- tralnych, lecz od Sejmu Œl¹skiego. Osiemnastego sierpnia 1920 roku przyst¹piono do oporu zbrojnego przeciw dzia³aniom niemieckim, jako odpowiedŸ na nasilaj¹cy siê niemiecki terror i ataki na polskie biura plebiscytowe7. Dziewiêtnastego sierpnia dowództwo POW w porozumieniu z Wojciechem Korfantym wyda³o rozkaz do walki, daj¹c pocz¹tek drugiemu powstaniu. W³aœciwie przygotowane dzia³ania odnios³o

5 S³owo autonomia wywodzi siê z dwóch greckich s³ów autos – sam i nomos – prawo, oznaczaj¹c nic innego jak prawo stanowienia sobie samemu praw niezale¿nie od kogoœ z zewn¹trz. Zob. J. Sta- ryszak, Prawo gminne samorz¹dnej wsi w Polsce, Warszawa 1931, s. 11. 6 Mówi¹c o województwie œl¹skim nale¿y mówiæ o autonomii politycznej, nadanej wy¿szym zwi¹zkom komunalnym w danym pañstwie, oznaczaj¹cej prawo samozarz¹dzania dan¹ czêœci¹ terytorium kraju, w zakresie wyznaczonym przez konstytucjê. Autonomia polityczna œciœle wi¹¿e siê z zasad¹ ograniczenia zakresu ingerencji w³adz ogólnopañstwowych w sferê praw zastrze¿o- nych do kompetencji organów autonomicznych. Tym samym organy w³adzy pañstwowej na mocy przepisów rangi konstytucyjnej (statut) nie maj¹ pe³nej kontroli oraz nie mog¹ ingerowaæ w zakresie spraw zastrze¿onych dla w³adz autonomicznych. Autonomiczne parlamenty i rz¹dy prowadz¹ dzia³alnoœæ, dzia³aj¹ jednak pod nadzorem organów centralnych. Statut autonomii jest ustanawiany i uchwalany przez organ ogólnopañstwowy. Szczegó³owe zasady funkcjonowania organów autonomicznych okreœla³y akty wewnêtrzne uchwalone na podstawie statutów. 7 Pierwsze walki rozpoczê³y siê ju¿ 17 sierpnia.

257 swój po¿¹dany skutek. Ju¿ 24 sierpnia dowództwo POW da³o rozkaz do zakoñ- czenia dzia³añ z uwagi na przyjêcie przez Niemców polskich ¿¹dañ8. Utworzono przede wszystkim now¹ formacjê policyjn¹ APO, sk³adaj¹c¹ siê w po³owie z Po- laków i Niemców, która mia³a byæ gwarantem sprawiedliwego przeprowadze- nia plebiscytu. Wygrane powstanie, co bardzo wa¿ne, przyczyni³o siê pozytywnie do poprawy nastrojów ludnoœci polskiej przed nadchodz¹cym plebiscytem9. Plebiscyt odby³ siê 20 marca 1921 roku. G³osowa³o oko³o 1189 tys. osób, w tym osoby, które urodzi³y siê na Œl¹sku, a póŸniej wyemigrowa³y, co by³o zgodne z postanowieniami traktatu wersalskiego. Za pozostawieniem Górnego Œl¹ska Niemcom opowiedzia³o siê 706 tys. osób (oko³o 60%), za przy³¹czeniem do Polski 479 tys. osób, tj. oko³o 40% g³osuj¹cych10. Po og³oszeniu wyników g³osowania Niemcy za¿¹da³y przy³¹czenia do Nie- miec ca³ego Górnego Œl¹ska. Korfanty zaproponowa³ jednak inne rozwi¹zanie, mianowicie przeprowadzenie granicy terenu plebiscytowego wzd³u¿ Odry, a¿ pod Opole, a stamt¹d miêdzy Strzelcami Opolskimi i Olesnem na pó³nocny wschód (tzw. linia Korfantego)11. Powy¿szy wynik g³osowania nie by³ jednak jednoznaczny dla obraduj¹cej w Opolu Komisji Miêdzysojuszniczej. Pogl¹d na sprawê utrudnia³ równie¿ fakt, ¿e strony zasadniczo nie widzia³y jednak mo¿li- woœci pokojowego za³atwienia sprawy, uwa¿a³y, ¿e ka¿dy werdykt Komisji bê- dzie krzywdzi³ jedn¹ ze stron. Dlatego nie czekaj¹c na rozwi¹zanie pokojowe, obie strony przyst¹pi³y do mobilizacji swych si³ zbrojnych. Niew¹tpliwie i tak ju¿ napiêtej atmosferze nie pomog³y równie¿ rozpoczête przez Niemców masowe zwolnienia polskich robotników w niemieckich fabrykach, daj¹c tym samym podstawê pod wybuch nowej fali strajków robotniczych. To wszystko zosta³o jeszcze podgrzane negatywnymi dla Polski wieœciami z Opola, i¿ Komisja Miêdzyso- jusznicza, Œl¹sk chce przyznaæ w wiêkszoœci Niemcom. Ostatecznie do Pary¿a celem zatwierdzenia wys³ano dwie propozycje, angielsko-w³osk¹, która przy- znawa³a Polsce jedynie powiaty rybnicki i pszczyñski oraz niewielkie obszary katowickiego i tarnogórskiego, oraz przewodnicz¹cego Komisji gen. Le Rond’a, który zaproponowa³ przy³¹czenie do Polski ca³ego okrêgu przemys³owego12.

8 Formalnie powstanie zakoñczy³o siê 28 sierpnia 1920 roku. 9 K. Popio³ek, Œl¹skie dzieje..., s. 357–358. 10 A. Ajnenkiel, Od rz¹dów ludowych..., s. 227. Patrz¹c na wyniki plebiscytu przez pryzmat jedynie g³osów oddanych przez sta³ych mieszkañców, a wiêc po odliczeniu emigrantów, to wyniki przed- stawia³y siê ju¿ ca³kiem inaczej, tj. 51,6% opowiedzia³o siê za pozostaniem w Niemczech, 48,4% za przy³¹czeniem do Polski. Analizuj¹c natomiast wyniki plebiscytu i patrz¹c na to jak g³osowano w poszczególnych gminach, wynik by³by odwrotny. Za Polsk¹ g³osowa³o 56% gmin, za Niemcami – 44%. Zob. K. Popio³ek, Œl¹skie dzieje..., s. 359. 11 A. Ajnenkiel, Od rz¹dów ludowych..., s. 228. 12 K. Popio³ek, Œl¹skie dzieje..., s. 363–364.

258 Fala niezadowolenia ludnoœci polskiej zalewa³a Œl¹sk. W dniu 2 maja 1921 roku wszystkie zak³ady przemys³owe Górnego Œl¹ska og³osi³y strajk generalny. Trzeciego maja rano wysadzono mosty na Odrze, daj¹c tym samym pocz¹tek trzeciemu powstaniu. Rozmach powstania, który zaskoczy³ Niemców, zatrzy- ma³ W. Korfanty ju¿ 6 maja wezwaniem do zaprzestania strajku i walk. Dnia 10 maja 1921 roku oficjalnie og³oszono, powo³uj¹c siê na porozumienie z Komisj¹ Miêdzysojusznicz¹, ¿e cele powstania zosta³y osi¹gniête, a Komisja ustali³a li- niê demarkacyjn¹. Wiadomoœci te zosta³y przyjête z du¿ym zadowoleniem przez rz¹d polski, który od pocz¹tku by³ przeciwny wzniecaniu powstania zbrojnego. Niestety, gen. Le Rond zmieni³ zdanie pod wyp³ywem nacisków pozo- sta³ych cz³onków Komisji i wycofa³ siê z wczeœniej zawartego porozumienia, co wywo³a³o drug¹ falê walk zbrojnych trzeciego ju¿ powstania na Œl¹sku13.Po- wstañcy nie przejmowali siê apelami rz¹du polskiego, uwa¿aj¹c zarazem, ¿e jego pomoc jest tak nik³a, i¿ nie ma prawa wypowiadaæ siê co do sensu i idei po- wstania. Sugerowano wrêcz, ¿e rz¹d powinien ust¹piæ. Walki trwa³y nadal. W wyniku interwencji Komisji w czerwcu 1921 roku, wojska powstañcze i nie- mieckie zosta³y oddzielone od siebie wojskiem alianckim. Podpisano równie¿ porozumienie o opuszczeniu wojsk z terenu plebiscytowego. Tym samym spra- wa Górnego Œl¹ska powróci³a na drogê rozwi¹zania pokojowego. Dnia 20 paŸ- dziernika 1921 roku Rada Ambasadorów, jako organ konferencji pokojowej, zatwierdzi³a rozwi¹zanie sprawy œl¹skiej zaproponowane przez Radê Ligi Naro- dów, rozwi¹zanie, w którym Polsce przyznano powiaty: rybnicki, pszczyñski, katowicki, lubliniecki, tarnogórski i œwiêtoch³owicki o powierzchni 3,2 tys. km2, co stanowi³o 29% spornego obszaru plebiscytowego, na którym jednak za- mieszkiwa³o 46% ludnoœci. W polskiej czêœci znalaz³o siê oko³o 250 tys. Nie- mców, natomiast po stronie niemieckiej znalaz³o siê a¿ 530 tys. Polaków. Pomi- mo niekorzystnego podzia³u spornego terenu po stronie polskiej znalaz³a siê wiêksza czêœæ przemys³u górnoœl¹skiego: 53 z 67 kopalñ wêgla kamiennego, 10 z 15 kopalni cynku i o³owiu oraz 22 z 37 wielkich pieców14. Przedmiotowe porozumienie strony podpisa³y dopiero 15 maja 1922 roku w Genewie, co pozwoli³o ju¿ w czerwcu 1922 roku wprowadziæ siê polskim w³adzom wojewódzkim do Katowic. Utworzone z czêœci Górnego i Cieszyñskiego Œl¹ska autonomiczne wojewó- dztwo œl¹skie, którego obszar wynosi³ w 1921 roku 4216 km2, zamieszkiwa³o 1 125 528 osób, w tym 71,5% Polaków. Sytuacja demograficzna uleg³a jednak

13 K. Popio³ek, Œl¹skie dzieje..., s. 367. 14 A. Ajnenkiel, Od rz¹dów ludowych..., s. 234–236.

259 znacznym zmianom, gdy¿ ju¿ 10 lat póŸniej województwo œl¹skie zamieszki- wa³o 1 295 027 ludzi, w tym 92,3% Polaków15. Postanowienia Statutu Województwa Œl¹skiego, zawieraj¹ce ustalenia co do podstaw ustroju administracyjnego województwa oraz zasad funkcjonowa- nia Sejmu Œl¹skiego, nie mia³y jednak kompleksowego charakteru. Zgodnie z treœci¹ przepisu art. 14 Sejm Œl¹ski zosta³ zobowi¹zany do uchwalenia ustawy o wewnêtrznym ustroju Województwa Œl¹skiego16, w której to miano okreœliæ miêdzy innymi szczegó³owy sk³ad Sejmu, przepisy ordynacji wyborczej oraz prawa wyborczego, zasady og³aszania ustaw œl¹skich i okreœlenia zasad kontroli Rady Wojewódzkiej przez sejm. Dodatkowo ustawa ta mia³a okreœliæ tzw. okres wyborczy sejmu, z zastrze¿eniem jednak, ¿e ten nie móg³ trwaæ d³u¿ej ni¿ 5 lat, licz¹c od dnia otwarcia pierwszego posiedzenia. Ustawa ta mia³a byæ opubliko- wana w Dzienniku Ustaw Rzeczypospolitej i Dzienniku Ustaw Œl¹skich, po uprzednim podpisaniu jej przez prezydenta w terminie 45 dni od dnia, w któ- rym mu j¹ wrêczono. Co wa¿ne, ten nie móg³ odmówiæ jej podpisania, chyba ¿e jej przepisy narusza³yby przepisy Statutu. Ustawa ta jednak do wrzeœnia 1939 roku nie zosta³a uchwalona, dlatego te¿ na terenie województwa œl¹skiego funkcjonowa³o ustawodawstwo pruskie, austriackie, polskie ogólnopañstwo- we i œl¹skie. Przyjête rozwi¹zanie autonomiczne spowodowa³o, ¿e w zakresie ustroju w³adz administracyjnych w województwie œl¹skim nie mia³y zastosowania ustawy tzw. ogólno-polskie. Statut wyraŸnie zastrzeg³ sferê formu³owania przepisów co do ustroju w³adz administracyjnych, w tym samorz¹dowych oraz podzia³u terytorialnego dla cia³a ustawodawczego autonomicznego wojewódz- twa, tj. Sejmu Œl¹skiego. Na ziemie Górnego Œl¹ska przyznane Polsce rozci¹gniêto przepisy Konsty- tucji Marcowej. Przedmiotowa ustawa okreœla³a równie¿ szeroki katalog aktów prawnych, które wesz³y w ¿ycie na tych terenach, dotycz¹ce miêdzy innymi or- ganizacji s¹downictwa cywilnego, taryf celnych, statystyki celnej, ulg celnych czy prawa pracy. Dodatkowo ustawa nada³a Radzie Ministrów niezwykle wa¿- ne uprawnienia, mianowicie w sprawach zastrze¿onych dla ustawodawstwa œl¹skiego i niewymagaj¹cych zgody Sejmu Œl¹skiego. To w³aœnie Rada Mini- strów uprawiona by³a na wniosek w³aœciwego ministra, w porozumieniu z Rad¹ Wojewódzk¹, do wprowadzania zmian i uzupe³niania ustawodawstwa na ziemiach Górnego Œl¹ska, w zakresie normuj¹cym ustrój w³adz i urzêdów administracyjnych, o ile te by³y jednak niezbêdne do wprowadzenia w ¿ycie po-

15 W roku 1938 wraz z przy³¹czeniem Zaolzia terytorium województwa powiêkszy³o siê o 805 km i 227 400 mieszkañców. Zob. K. Popio³ek, Œl¹skie dzieje…, 375. 16 Czego jednak do wrzeœnia 1939 roku nie uczyni³.

260 stanowieñ traktatu wersalskiego z 1919 roku. Dalej, w przypadku spraw nieza- strze¿onych ustawodawstwu œl¹skiemu, a które wymaga³y zgody Sejmu Œl¹skiego, w zakresie spraw okreœlonych powy¿ej, w³adna by³a równie¿ Rada Ministrów na wniosek w³aœciwego ministra za zgod¹ Sejmu Œl¹skiego i w poro- zumieniu z Rad¹ Wojewódzk¹. Upowa¿nienie to by³o wa¿ne jedynie przez okres jednego roku, a rozporz¹dzenia wydawane na podstawie powy¿szego upowa¿- nienia nale¿a³o przed³o¿yæ sejmowi, który dokonywa³ ich zatwierdzenia17. Powo³anie Skarbu Œl¹skiego z w³asn¹ administracj¹ podatkow¹ nie roz- wi¹zywa³o wszystkich problemów. Skomplikowany system fiskalny, powi¹za- nie finansów autonomicznego województwa ze skarbem pañstwa polskiego znacznie ograniczy³o kompetencje Sejmu Œl¹skiego. Zgodnie z art. 5 stosunek systemu podatkowego œl¹skiego do systemu ogólnopañstwowego mia³ zostaæ ustalony w równobrzmi¹cych ustawach, których treœæ mia³a zostaæ uzgodniona przez Radê Ministrów w porozumieniu z Rad¹ Wojewódzk¹. Do tego czasu mia³y obowi¹zywaæ jednak ustawy dotychczasowe, tj. te, które obowi¹zywa³y dnia 1 stycznia 1919 roku, przepisy niemieckie, pruskie lub czeskie, je¿eli ich wa¿noœæ potwierdzi³ Sejm Œl¹ski. Wreszcie obowi¹zywaæ mia³y równie¿ te po- datki i op³aty, które zosta³y ju¿ ujednolicone na terenie ca³ej Rzeczypospolitej, a ich moc rozci¹ga³a siê równie¿ na teren województwa œl¹skiego. Dochody Skarbu Œl¹skiego mia³y s³u¿yæ do zaspokajania lokalnych po- trzeb. Przekazywano jednak na potrzeby ogólnopañstwowe czêœæ dochodów odpowiadaj¹c¹ liczbie mieszkañców i sile podatkowej Œl¹ska. Kwota ta, tan- genta, by³a ustalana corocznie przez Radê Ministrów na podstawie wniosku Rady Wojewódzkiej. Obliczanie tangenty nastêpowa³o na podstawie wzoru ustalonego przez prof. Romana Rybarskiego, który w sposób precyzyjny okre- œla³ zasady rozliczeñ bud¿etu œl¹skiego z bud¿etem centralnym. W przypadku, gdy dochody na g³owê mieszkañca woj. œl¹skiego by³yby wy¿sze ni¿ przeciêtne dochody mieszkañca z pozosta³ej czêœci Polski, wówczas nadwy¿kê nale¿a³o przekazaæ do bud¿etu centralnego. W sytuacji odwrotnej (która jednak nigdy nie mia³a miejsca) bud¿et centralny mia³ wesprzeæ Skarb Œl¹ski. Pomimo trud- noœci z ustaleniem kwoty tangenty w roku 1937 precyzyjnie ustalono, ¿e za lata 1922–1937 nadp³acono do skarbu Rzeczypospolitej ponad 304 mln z³18. Chcia³bym równie¿ w tym miejscu zaznaczyæ, ¿e niejednokrotnie mo¿liwe by³o rozci¹gniecie ustawodawstwa pañstwowego na teren województwa œl¹skiego pod warunkiem wyra¿eenia na to zgody przez Sejm Œl¹ski. Przyk³adem

17 Ustawa z dnia 16 czerwca 1922 roku o rozci¹gniêciu na ziemie górnoœl¹skie województwa œl¹skiego Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej i niektórych innych ustaw oraz w przedmiocie zmian w ustawodawstwie, na tych ziemiach obowi¹zuj¹cym (Dz.U. nr 46, poz. 308). 18 Zob. rozmowa z prof. J. Ci¹gw¹, Odgrzewana autonomia, „Dzienni Zachodni” 2011 (wydanie inter- netowe).

261 mo¿e tu byæ np. kwestia obowi¹zywania prawa przemys³owego19, na terenie województwa œl¹skiego. Zgodnie z art. 198 prawa przemys³owego w zwi¹zku z art. 8a ustawy konstytucyjnej zawieraj¹cej Statut Organiczny Województwa Œl¹skiego20, kwestie jej obowi¹zywania na terenie Œl¹ska uzale¿niono od zgody Sejmu Œl¹skiego, wyra¿onej w drodze uchwa³y. Powo³uj¹c siê na oœwiadczenie prezesa Rady Ministrów z dnia 12 lipca 1933 roku w sprawie wyra¿enia zgody Sejmu Œl¹skiego na wejœcie w ¿ycie na obszarze województwa œl¹skiego roz- porz¹dzenia prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 7 czerwca 1927 roku o prawie przemys³owym, Sejm Œl¹ski ustaw¹ z dnia 17 maja 1933 roku, og³oszon¹ w Dzienniku Ustaw Œl¹skich z dnia 25 maja 1933 roku nr 15, poz. 27, wyrazi³ zgodê na wejœcie w ¿ycie rozporz¹dzenia o prawie przemys³owym na jego terenie.

Sejm Œl¹ski

Organem ustawodawczym autonomicznego województwa œl¹skiego by³, sk³adaj¹cy siê z 48 pos³ów pochodz¹cych z wyborów piêcioprzymiotnikowych, Sejm Œl¹ski, któremu zastrze¿ono prawo ustawodawstwa miêdzy innymi w sfe- rze organizacji policji i ¿andarmerii, wyznaniowej, policji budowlanej, ognio- wej, drogowej, utrzymywania dróg l¹dowych, szkolnictwa ogólnokszta³c¹cego i zawodowego, rolnictwa, ustawodawstwa wodnego z wy³¹czeniem ustawo- dawstwa o sztucznych drogach wodnych. Wy³¹czono natomiast kwestie do- tycz¹ce administracji wojskowej oraz spraw zagranicznych. Pierwsze wybory do Sejmu Œl¹skiego odby³y siê 29 lipca 1922 roku zgodnie z zasadami okreœlonymi w dekrecie o zarz¹dzeniu wyborów do Sejmu Œl¹skie- go. Pos³ów wybrano w wyborach piêcioprzymiotnikowych. Stosunek liczby pos³ów do liczby mieszkañców ustalono 1 na 25 000. Podzia³ na okrêgi wybor- cze zosta³ ustalony przez Radê Ministrów na wniosek wówczas jeszcze Tymcza- sowej Rady Wojewódzkiej. Przyjêto zasadê, ¿e wybory w województwie œl¹skim odbêd¹ siê wed³ug ordynacji wyborczej obowi¹zuj¹cej przy wyborach do Sejmu Rzeczypospolitej, zastrzegaj¹c jednak, ¿e czynne prawo wyborcze przys³ugiwaæ mia³o ka¿dej osobie, posiadaj¹cej obywatelstwo polskie i zamieszkuj¹cej na Œl¹sku w dniu objêcia kraju przez w³adze polskie. Prawo zwo³ywania, odraczania i zamykania sejmu przys³ugiwa³o prezy- dentowi. Ten powinien byæ zwo³any na pierwsze posiedzenia w trzeci wtorek po dniu wyborów i corocznie we wrzeœniu na sesjê zwyczajn¹. Sesja ta nie mog³a

19 Rozporz¹dzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z 7 czerwca 1927 roku o prawie przemys³owym. 20 Artyku³ 8a zosta³ wprowadzony do statutu na mocy: Ustawa konstytucyjna z dnia 8 marca 1921 r. dotycz¹ca uzupe³nienia Ustawy Konstytucyjnej z dnia 15 lipca 1920 r., zawieraj¹cej Statut Orga- niczny Województwa Œl¹skiego (Dz.U. nr 26, poz. 146).

262 byæ odroczona, ani zamkniêta zanim nie uchwalono bud¿etu. Prezydent mia³ równie¿ prawo zwo³ywania obrad nadzwyczajnych w ka¿dym czasie, nato- miast na ¿¹danie Rady Wojewódzkiej w ci¹gu dwóch tygodni. Je¿eli dosz³oby do rozwi¹zania sejmu, nowe wybory nale¿a³o przeprowadziæ w ci¹gu 75 dni od dnia rozwi¹zania. Regulacje okreœlone w statucie zosta³y uszczegó³owione w Regulaminie Sejmu z 1936 roku, który w przedmiocie ukonstytuowania siê sejmu nowej ka- dencji wskazywa³, ¿e ten zbierze siê na pierwszym posiedzeniu nowej kadencji w dniu oznaczonym w zarz¹dzeniu Prezydenta RP. Na pierwszym posiedzeniu, któremu przewodniczy³ najstarszy wiekiem pose³, nale¿a³o wybraæ tymczasowych sekretarzy oraz dokonaæ wyboru prezy- dium (marsza³ek, dwóch wicemarsza³ków oraz czterech sekretarzy)21.Codo zasady ogólnej, marsza³ka wybierano bezwzglêdn¹ wiêkszoœci¹ g³osów, wice- marsza³ków oraz sekretarzy zwyk³¹ wiêkszoœci¹. Fakt wyboru i sk³ad prezy- dium nale¿a³o zg³osiæ Radzie Ministrów oraz Wojewodzie Œl¹skiemu. Osoby wchodz¹ce w sk¹d prezydium, obok komisji oraz s¹du marsza³ko- wskiego, by³y organami sejmu. Wœród tych organów kluczow¹ rolê odgrywa³ marsza³ek, który sta³ na stra¿y godnoœci sejmu, reprezentowa³ go na zewn¹trz, przewodniczy³ jego obradom czy np. przestrzega³ prawid³owego przebiegu prac. Podpisywa³ równie¿ w imieniu sejmu oraz jego organów wszelkie pisma wy- chodz¹ce na zewn¹trz. Co siê tyczy natomiast komisji, te by³y powo³ywane do rozstrzygania spraw przekazanych przez izbê. W strukturach Sejmu Œl¹skiego wystêpowa³y komisje sta³e, jak i doraŸne. Komisje sta³e sk³ada³y siê z dziewiêciu cz³onków (bud¿e- towo-skarbowa, administracyjno-samorz¹dowa oraz ustrojowa), siedmiu (pra- cy i opieki spo³ecznej, prawnicza, wyznañ religijnych i oœwiecenia publicznego, przemys³owo-handlowa, budowlano-mieszkaniowa, regulaminowa, rolna) lub piêciu (petycyjna, rugów wyborczych). Sk³ad komisji ustala³ sejm, przy czym marsza³ek móg³ zaproponowaæ ich sk³ad. Cz³onkowie spoœród swego grona wy- bierali przewodnicz¹cego, zastêpcê oraz sekretarza. Pos³owie Sejmu Œl¹skiego korzystali z takich samych uprawnieñ jak pos³owie do Sejmu Rzeczypospolitej. Dokumentem poœwiadczaj¹cym fakt by- cia pos³em by³a wystawiana przez marsza³ka legitymacja poselska. Pose³ obowi¹zkowo by³ zobligowany do uczestniczenia w posiedzeniach plenarnych oraz pracach komisji, do których zosta³ powo³any. Swoj¹ obecnoœæ potwierdzano podpisem na liœcie obecnoœci. Je¿eli z jakiœ wzglêdów pose³ nie móg³ uczestniczyæ w posiedzeniu, by³ zobowi¹zany do usprawiedliwienia swo-

21 Regulamin Sejmu dopuszcza³ mo¿liwoœæ wyboru prezydium na nastêpnym posiedzeniu Sejmu, pod warunkiem, ¿e te odby³o siê w ci¹gu trzech dni.

263 jej nieobecnoœci marsza³kowi, ewentualnie przewodnicz¹cemu komisji. W przy- padku posiedzeñ komisji pose³ móg³ jednak delegowaæ swego zastêpcê. Za swoj¹ pracê pos³owie otrzymywali diety w wysokoœci ustalonej przez sejm22. Je¿eli zachodzi³a sytuacja ³¹czenia mandatu pos³a do Sejmu Œl¹skiego z mandatem pos³a lub senatora Sejmu Rzeczypospolitej, dieta wyp³acana przez Sejm Œl¹ski wynosi³a 75% podstawy. Dieta nie by³a jednak wolna od potr¹ceñ. Pos³owi, który opuœci³ co najmniej dwa posiedzenia plenarne lub komisji, potr¹cano z diety 5% za ka¿de opuszczone posiedzenie, pocz¹wszy od drugiego. Je¿eli w dniu nieobecnoœci przypada³y posiedzenia dwóch komisji, których dany pose³ by³ cz³onkiem, potr¹cenia dokonywano jedynie za nieobecnoœæ tyl- ko na jednej. Potr¹cenia nie anulowano w przypadku usprawiedliwienia swej nieobecnoœci z wa¿nych powodów lub uprzedniego otrzymania urlopu23. Oprócz diet pos³owie mieli prawo do bezp³atnego korzystania z kolei. W przypadku delegowania ich poza obrêb miasta Katowic pose³ otrzymywa³ równie¿ zwrot kosztów podró¿y, noclegów oraz kosztów komunikacyjnych. Regulamin sejmu szczegó³owo okreœla³ zasady obrad sejmu, których przed- miotem mog³y byæ projekty ustaw, wnioski poselskie, sprawy zlecone na mocy Konstytucji, sprawozdania, interpelacje oraz sprawy przewidziane regulami- nem. Co wa¿ne i wymaga zaznaczenia, jêzykiem obrad sejmu by³ wy³¹cznie jê- zyk polski. Ustawy uchwalane przez Sejm Œl¹ski nie mog³y naruszaæ postanowieñ sta- tutu, praw obywatelskich gwarantowanych przez Konstytucjê RP, przepisów traktatów miêdzynarodowych oraz ustaw pañstwowych obowi¹zuj¹cych w za- kresie niezastrze¿onym dla ustawodawstwa œl¹skiego. Prawo inicjatywy usta- wodawczej przys³ugiwa³o radzie wojewódzkiej, wojewodzie oraz pos³om. Je¿eli chodzi o drogê legislacyjn¹ uchwalanych ustaw, to projekty ustaw podlega³y trzem czytaniom. Czytanie pierwsze polega³o na odes³aniu projektu do komisji (marsza³ek przekazywa³ go przewodnicz¹cemu), bez przeprowadze- nia wstêpnej rozprawy na forum komisji24. Po omówieniu projektu w komisji, ta wybiera³a spoœród swego grona pos³a sprawozdawcê, który w terminie dwóch tygodni by³ zobowi¹zany do z³o¿enia sprawozdania o projekcie ustawy oraz do opracowania wniosków. Nad sprawozdaniem komisji odbywano roz- prawê, w toku której zg³aszano poprawki do projektu ustawy. Po zamkniêciu

22 Dietê w podwójnej wysokoœci otrzymywa³ marsza³ek jako formê odszkodowania. 23 Urlopu do siedmiu dni udziela³ marsza³ek, d³u¿szego sejm na wniosek marsza³ka. 24 W przypadku projektów wnoszonych przez wojewodê z upowa¿nienia rz¹du RP lub w imieniu rady wojewódzkiej rozprawê nale¿a³o przeprowadziæ pod warunkiem, ¿e zabra³ w niej g³os przed- stawiciel rz¹du.

264 rozprawy przewodnicz¹cy zarz¹dza³ g³osowanie, po zakoñczeniu którego wy- bierano pos³a sprawozdawcê na plenum sejmu25. Drugie czytanie projektu ustawy, które mog³o odbyæ siê w terminie trzech dni od rozdania pos³om sprawozdania komisji, polega³o na: – zreferowaniu pos³om projektu ustawy, – zreferowaniu wniosków mniejszoœci komisji, – przeprowadzeniu rozprawy nad sprawozdaniem, – przeg³osowaniu projektu. Dla prawomocnoœci uchwa³ wymagana by³a obecnoœæ podczas g³osowania co najmniej 14 pos³ów. Sam¹ uchwalê podejmowano w drodze zwyk³ej wiêk- szoœci. W razie równoœci wniosek zostawa³ oddalony. Samo g³osowanie by³o jawne i odbywa³o siê przez powstanie z miejsca26. Co siê tyczy trzeciego czytania, mog³o odbyæ siê ono niezw³ocznie jedynie w sytuacji, gdy w drugim czytaniu przyjêto projekt ustawy w brzmieniu zapro- ponowanym przez komisje. W przeciwnym razie mog³o siê odbyæ dopiero na- stêpnego dnia po przyjêciu projektu w drugim czytaniu. Samo czytanie pole- ga³o na: – krótkim omówieniu poprawek zg³oszonych przez wojewodê, sprawozdaw- cê, odrzuconych w drugim czytaniu, zg³oszonych przez komisjê, – ostatecznym przeg³osowaniu projektu, – przeg³osowaniu rezolucji. Celem uzupe³nienia informacji zawartych w niniejszej czêœci, chcia³bym je- szcze omówiæ kwestiê porz¹dku obrad posiedzeñ plenarnych ustalanego przez marsza³ka. Sprawy, które nie by³y wczeœniej objête porz¹dkiem obrad, mog³y byæ wci¹gniête pod obrady wy³¹cznie za zgod¹ izby. Zgody tej wymagano rów- nie¿ co do zmian kolejnoœci spraw podanych w porz¹dku obrad. Same posie- dzenia plenarne by³y zwo³ywane przez marsza³ka przez dorêczenie poczt¹ za- wiadomienia z podaniem terminu i porz¹dku obrad. Obowi¹zkowo nale¿a³o powiadomiæ wojewodê. Jak przedstawia³a siê kwestia jawnoœci posiedzeñ planarnych sejmu. Co do zasady ogólnej posiedzenia by³y jawne. Obradom mo¿na by³o przys³uchiwaæ siê z galerii Sali posiedzeñ. Jednak na sam¹ salê obrad w trakcie posiedzeñ prawo wstêpu mieli wy³¹cznie pos³owie, przedstawiciele rz¹du RP, cz³onkowie Rady Wojewódzkiej, przedstawiciele Urzêdu Kontroli Pañstwowej i funkcjonariusze Biura Sejmu. Zasada jawnoœci nie mia³a jednak charakteru bezwzglêdnego –

25 Uchwa³y komisji zapada³y zwyk³¹ wiêkszoœci¹ g³osów przy obecnoœci co najmniej po³owy cz³on- ków komisji. 26 Izba mog³a podj¹æ uchwa³ê w sprawie przeprowadzenia g³osowania poprzez tzw. g³osowanie imienne.

265 Sejm na wniosek marsza³ka, przedstawiciela rz¹du, Rady Wojewódzkiej lub 10 pos³ów móg³ uchwaliæ tajnoœæ posiedzenia.

W³adze administracyjne

Naczelnymi organami administracji by³ wojewoda oraz Rada Wojewódzka. Wojewodê, który by³ urzêdnikiem pañstwowym, podlegaj¹cym s³u¿bowo w³adzy centralnej, oraz jego zastêpców mianowa³ i odwo³ywa³ prezydent na wniosek Rady Ministrów. Okreœlenie kompetencji nie jest jednak spraw¹ ³atw¹. W czêœci górnoœl¹skiej do zadañ wojewody nale¿a³y sprawy nale¿¹ce do- tychczas do Naczelnego Prezesa Prowincji i Prezesa Regencji na gruncie prawa pruskiego, ³¹cz¹c zarazem te dwa stanowiska w jedno. Na Œl¹sku Cieszyñskim, znów do prezydenta kraju, stoj¹cego na czele rz¹du krajowego. Zadania swoje wojewoda realizowa³ za pomoc¹ urzêdu wojewódzkiego, po- dzielonego organizacyjnie na 17 wydzia³ów (prezydialny, administracyjny i sa- morz¹dowy, bezpieczeñstwa publicznego, zdrowia publicznego, przemys³owo- -handlowy, rolnictwa, weterynarii, leœnictwa i domen pañstwowych, spraw wyznaniowych, oœwiecenia publicznego, skarbowy, pracy i opieki spo³ecznej i aprowizacji)27. Z uwagi na okreœlenie kompetencji wojewody na gruncie ustaw przede wszystkim pruskich, wydzia³y w sprawach szkolnych, wyznanio- wych i dóbr pañstwowych by³y zobowi¹zane decydowaæ jako cia³a kolegialne (w zakresie sprawa czêœci górnoœl¹skiej) w formie uchwa³y. Wojewoda móg³ jednak w ka¿dej chwili tak¹ uchwa³ê uchyliæ i w sprawach pilnych wydaæ zarz¹dzenie w przedmiocie sprawy. Je¿eli tego nie uczyni³ powinien zwróciæ siê do w³aœciwego ministra28. Dosyæ ciekawe przepisy funkcjonowa³y w stosunku do stanu urzêdniczego. Pocz¹tkowo zatrudnieni w strukturach urzêdu wojewódzkiego od klasy VIII, pochodzili z mianowania prezydenta na wniosek Rady Ministrów, po wys³uchaniu wojewody. Istotne ograniczenie w zakresie obejmowania funkcji urzêdniczych wprowadzono w roku 192129, kiedy to wprowadzono obowi¹zek, aby urzêdnik pañstwowy urzêduj¹cy na terenie województwa œl¹skiego pocho- dzi³ z jego terenów. Dodatkowo, urzêdnik œl¹ski korzysta³ równie¿ z prawa pier- wszeñstwo objêcia urzêdu, w przypadku równych kwalifikacji. Ograniczenia stosowano równie¿ co do mo¿liwoœci przenoszenia urzêdników pañstwowych do pozosta³ych województw Rzeczypospolitej bez ich zgody. Mo¿na to by³o zro-

27 Ostatecznie liczbê te zredukowano do 11. 28 B. Wasiutyñski, Ustrój w³adz administracyjnych rz¹dowych i samorz¹dowych, Poznañ 1933, s. 152. 29 Ustawa Konstytucyjna 8 marca 1921 roku dotycz¹ca uzupe³nienia ustawy konstytucyjnej z 15 lipca 1920 roku zawieraj¹cej Statut Organiczny Województwa Œl¹skiego (Dz.U. nr 26, poz. 145).

266 biæ tylko i wy³¹cznie w sytuacji, gdy potrzeba ta wynika³a z wyszkolenia intere- su pañstwa. Ograniczenia te funkcjonowa³y do roku 1924. Jednoznacznie nale¿y stwierdziæ, ¿e zasada zespolenia urzêdów pod jed- nym zwierzchnictwem w województwie œl¹skim by³a realizowana pe³niej ni¿ w innych województwach, a to z uwagi na fakt przekazania wojewodzie kom- petencji z zakresu administracji skarbowej i szkolnej, która w pozosta³ych wo- jewództwach nale¿a³a do zakresu administracji niezespolonej. Co wiêcej, wy- dzielenie administracji szkolnej mog³o nast¹piæ jedynie na podstawie ustawy Sejmu Œl¹skiego30. Mówi¹c o kompetencjach wojewody nie mo¿na zapomnieæ, i¿ na podsta- wie Ustawy z dnia 30 lipca 1921 r. o uzupe³nieniu art. 40 Ustawy Konstytucyj- nej z dnia 15 lipca 1920 r. zawieraj¹cej statut organiczny Województwa Œl¹skie- go31 wojewodzie w porozumieniu wówczas z Tymczasow¹ Rad¹ Wojewódzk¹ nadano uprawnienia, do czasu jednak zebrania siê Sejmu Œl¹skiego, wydawa- nia dekretów w zakresie zastrze¿onym dla ustawodawstwa œl¹skiego oraz w wypadkach wymagaj¹cych niezw³ocznego uregulowania. Dekrety te traci³y sw¹ moc, je¿eli nie zosta³y póŸniej zatwierdzone przez Sejm Œl¹ski na pierw- szym jego posiedzeniu. Rada Wojewódzka by³a natomiast organem kolegialnym, w sk³ad której obok wojewody wchodzi³o 5 cz³onków wybieranych w g³osowaniu stosunko- wym przez sejm. Kadencja cz³onka trwa³a jeden rok. Kandydat na cz³onka Rady musia³ ukoñczyæ 30. rok ¿ycia i zamieszkiwaæ w dniu wyborów na terenie województwa œl¹skiego. Jego zastêpc¹ by³a nastêpna w kolejnoœci osoba umie- szczona na liœcie kandydatów. Cz³onek Rady przed objêciem urzêdu by³ zobo- wi¹zany z³o¿yæ przysiêgê przed wojewod¹. Posiedzenia Rady Wojewódzkiej zwo³ywa³ wojewoda wed³ug swego uzna- nia, obowi¹zkowo na ¿¹danie trzech cz³onków Rady. Decyzje zapada³y wiê- kszoœci¹ g³osów w obecnoœci co najmniej trzech cz³onków. Wojewodzie przys³ugiwa³o prawo zawieszania uchwa³ Rady, je¿eli te narusza³y powszech- nie obowi¹zuj¹ce przepisy prawa lub nie mieœci³y siê z zakresie jej kompetencji. Okreœlenie samych zadañ Rady nie by³o równie¿ spraw¹ ³atw¹, z uwagi na swoisty dualizm kompetencji w zakresie zarówno wykonawczym, jak i uchwa³odawczym, gdy¿ przejê³a ona kompetencje organów wykonawczych samorz¹du prowincjonalnego, tj. wydzia³u prowincjonalnego w czêœci gór- noœl¹skiej oraz organu uchwa³odawczego przy wojewodzie, tj. Rady Prowin- cjonalnej i Wydzia³u Obwodowego.

30 B. Wasiutyñski, Ustrój w³adz rz¹dowych i samorz¹dowych, [w:] K.W. Kumaniecki, B. Wasiutyñski, J. Panejko, Polskie prawo administracyjne w zarysie, Kraków 1929, s. 1098. 31 Dz.U. nr 69, poz. 449.

267 Z uwagi na fakt, ¿e statut w zakresie kompetencji Rady, do chwili uchwale- nia ustawy o wewnêtrznym ustroju województwa, odwo³ywa³ siê do ustaw i przepisów pañstw zaborczych, faktycznie do roku 1939 wykonywa³a ona na- stêpuj¹ce zadania: – jako organ wykonawczy samorz¹du wojewódzkiego by³a zobowi¹zana miêdzy innymi przygotowywaæ i wykonywaæ uchwa³y Sejmu Œl¹skiego w zakresie spraw by³ego samorz¹du prowincjonalnego, zarz¹dzaæ sprawami zwi¹zku samorz¹dowego, mianowaæ urzêdników samorz¹du wojewódz- kiego oraz nadzorowaæ ich dzia³alnoœæ, wybieraæ sêdziów niezawodowych Wojewódzkiego S¹du Administracyjnego, nadzorowaæ samorz¹d gminny (na Œl¹sku Cieszyñskim); – jako organ kolegialny administracji ogólnej orzeka³a we wszystkich spra- wach mu zastrze¿onych przepisami prawa, rozstrzyga³a odwo³ania w spra- wach, w których w I instancji w³aœciwa by³a Rada Prowincjonalna oraz zatwierdza³a rozporz¹dzenia wojewody. Kontrolê nad dzia³alnoœci¹ Rady sprawowa³ Sejm Œl¹ski, w przypadku gdy ta wystêpowa³a w charakterze organu wykonawczego samorz¹du wojewódz- kiego.

Samorz¹d terytorialny

Jak zosta³o to wskazane na wstêpie niniejszego artyku³u, przepisy do- tycz¹ce ustroju samorz¹du terytorialnego pozostawiono w gestii regulacji Sej- mu Œl¹skiego. Pomimo dania mu tych uprawnieñ do roku 1939 nie uda³o siê ujednoliciæ przepisów dotycz¹cych funkcjonowania samorz¹du terytorialnego. W zakresie regulacji utrzymano przepisy niemieckie i galicyjskie, ró¿nicuj¹c go tym samym na czêœæ górnoœl¹sk¹ i cieszyñsk¹ województwa, z tym jednak, ¿e zarówno w jednej, jak i drugiej czêœci wystêpowa³ on na szczeblu gminy i po- wiatu. W czêœci górnoœl¹skiej samorz¹d miejski, wiejski i powiatowy oparto na ustawodawstwie pruskim ze zmianami wprowadzonymi ustawodawstwem œl¹skim. 1. Samorz¹d miejski. W zakresie regulacji samorz¹du miejskiego, wprowa- dzono przede wszystkim przepisy demokratyzuj¹ce jego funkcjonowanie, przez wprowadzenie wyborów piêcioprzymiotnikowych (równych, tajnych, po- wszechnych, bezpoœrednich i proporcjonalnych). Czynne prawo wyborcze przys³ugiwa³o wszystkim obywatelom polskim bez ró¿nicy p³ci, którzy ukoñ- czyli 25. rok ¿ycia, posiadali w gminie miejsce sta³ego zamieszkania od 6 mie- siêcy, pe³niê praw obywatelskich i nie byli ubezw³asnowolnieni. Bierne prawo

268 wyborcze przys³ugiwa³o po ukoñczeniu 30. roku ¿ycia. Co ciekawe i wa¿ne, udzia³ w wyborach gminnych by³ obowi¹zkowy. Organem uchwa³odawczym gminy miejskiej by³a rada gminna, wykonawczym magistrat. Prawo rozwi¹zy- wania rad gminnych przyznano wojewodzie za zgod¹ Rady Wojewódzkiej. W razie rozwi¹zania rady miejskiej wojewoda za zgod¹ Rady Wojewódzkiej ma prawo mianowaæ komisaryczn¹ radê miejsk¹32. 2. Samorz¹d gminny. W pierwszej kolejnoœci zosta³y zniesione obszary dworskie, które wcielono do gmin s¹siednich lub utworzono z nich gminy sa- modzielne. Prawo wyborcze zosta³o oparte na analogicznych zasadach, jak wy- bory do rad miejskich. Wybory do zarz¹du gminnego, z wyj¹tkiem wyboru so³tysa, odbywa³y siê wed³ug zasad proporcjonalnoœci. 3. Samorz¹d Powiatowy. Ustrój samorz¹du powiatowego regulowa³o rów- nie¿ ustawodawstwo pruskie. Miasta Katowice i Huta Królewska by³y powiata- mi miejskimi. Sejmiki i wydzia³y powiatowe zosta³y rozwi¹zane. Ustanowiono komisaryczne wydzia³y powiatowe mianowane przez wojewodê po wys³ucha- niu starosty. Komisaryczny wydzia³ wykonywa³ prawa i obowi¹zki wydzia³u powiatowego. W czêœci cieszyñskiej ustawodawstwo samorz¹dowe oparto na rozwi¹za- niach austriackich. Analogicznie do czêœci górnoœl¹skiej wprowadzono przepi- sy maj¹ce na celu jego szersz¹ demokratyzacjê. 1. Samorz¹d gminny. Na Œl¹sku Cieszyñskim obowi¹zywa³a ramowa pañ- stwowa ustawa gminna z 5 marca 1862 roku oraz ustawa gminna dla Œl¹ska z 15 listopada 1863 roku. Ustawy te obowi¹zywa³y we wszystkich gminach wiej- skich i miastach, za wyj¹tkiem Bielska, którego ustrój regulowa³a ustawa z 8 grudnia 1869 roku33. W roku 1922 wprowadzono now¹ ordynacjê wyborcz¹. Czynne prawo wyborcze posiadali wszyscy, którzy ukoñczyli 21 lat i mieszkali w gminie co najmniej od 6 miesiêcy. Same wybory by³y powszechne, tajne oraz stosunkowe. Bierne prawo wyborcze posiada³y osoby, które posiada³y czynne prawo wyborcze, ukoñczy³y 25. rok ¿ycia i mieszka³y przynajmniej od roku w gminie. Prze³o¿ony gminy i jego zastêpca musieli w³adaæ w mowie jêzykiem polskim. Sam ustrój gminy na Œl¹sku Cieszyñskim oparto o gminê galicyjsk¹. Organem uchwalaj¹cym i kontroluj¹cym by³ wydzia³ powiatowy (odpowiednik galicyjskiej rady gminnej), licz¹cy od 9 do 36 cz³onków, organem wykonaw- czym by³o prze³o¿eñstwo gminne. Wybór burmistrza miasta Bielska dla swej wa¿noœci wymaga³ zatwierdzenia przez ministra spraw wewnêtrznych. Je¿eli z jakichœ powodów minister dwukrotnie nie zatwierdzi³ osoby wybranej na bu- rmistrza, powo³ywano burmistrza komisarycznego. W pozosta³ych miastach

32 B. Wasiutyñski, Ustrój w³adz administracyjnych rz¹dowych i samorz¹dowych, s. 158. 33 Ibidem, s. 159.

269 i miasteczkach wybór prze³o¿onego gminy podlega³ zatwierdzeniu przez woje- wodê. 2. Samorz¹d powiatowy na Œl¹sku Cieszyñskim nie by³ w zasadzie zorgani- zowany. Utworzono jedynie komisaryczne wydzia³y dróg powiatowych w Cie- szynie i Bielsku pod przewodnictwem starosty powiatowego, z³o¿one z szeœciu cz³onków, mianowanych przez wojewodê po wys³uchaniu starosty i przed³o¿e- niu wniosków przez gminy34.

Zniesienie autonomii

Autonomiê zniesiono z dniem 6 maja 1945 roku, kiedy to komunistyczna Krajowa Rada Narodowa ustaw¹ konstytucyjn¹ znios³a Statut Organiczny Województwa Œl¹skiego, bêd¹cy podstaw¹ prawn¹ autonomii35. Zgodnie z po- stanowieniami art. 2 ustawy Skarb Pañstwa przej¹³ w ca³oœci maj¹tek zlikwido- wanego Skarbu Œl¹skiego. Rozporz¹dzeniem Rady Ministrów miano przepro- wadziæ podzia³ Skarbu Œl¹skiego pomiêdzy Skarb Pañstwa i zwi¹zki samorz¹dowe województwa œl¹skiego.

Podsumowanie

Ocena autonomii, jak i dzia³alnoœci Sejmu Œl¹skiego, nie jest ³atwa, dlatego powo³am siê na s³owa prof. J. Ci¹gwy, który stwierdzi³, i¿ nie do koñca wyko- rzystano szansê, jak¹ dawa³a autonomia. Pomimo uchwalenia w ci¹gu 18 lat ponad 500 ustaw wiele kluczowych spraw z racji sporów politycznych nie uda³o siê uregulowaæ, choæ dawa³ do tego prawo statut, np. kwestia prawa energety- cznego czy ustawy o ustroju wewnêtrznym. Uda³o siê jednak powo³aæ do ¿ycia Œl¹ski Trybuna³ Administracyjny, niezale¿ny od Najwy¿szego Trybuna³u Admi- nistracyjnego w Warszawie, który jednak z uwagi na brak kadry sêdziowskiej, nie spe³ni³ pok³adanych w nim nadziei. Nie ulega jednak ¿adnej w¹tpliwoœci, ¿e w œwietle postanowieñ Statutu z 1920 roku, województwo œl¹skie posiada³o faktyczn¹ szerok¹ autonomiê, z w³asnymi organami, którymi by³y Sejm Œl¹ski i Rada Wojewódzka. Dawa³o to realn¹ mo¿liwoœæ podejmowania i regulowania spraw istotnych, zarówno poli- tycznie, spo³ecznie, jak i finansowo. Wszelkie ewentualne próby rz¹du centralnego w Warszawie, które mog³yby ograniczyæ autonomiê, musia³y uzy-

34 B.Wasiutyñski, Ustrój w³adz rz¹dowych i samorz¹dowych, s. 1102. 35 Ustawa Konstytucyjna z dnia 6 maja 1945 r. o zniesieniu statutu organicznego województwa œl¹skiego (Dz.U. nr 17, poz. 92).

270 skaæ akceptacjê Sejmu Œl¹skiego, co w okresie sanacyjnym odegra³o niezwykle istotn¹ rolê, z uwagi na pojawianie siê tendencji unifikacyjnych ze strony rz¹dowej. Niew¹tpliwie województwo œl¹skie, w porównaniu z pozosta³ymi województwami, posiada³o najwiêkszy potencja³ gospodarczy, który móg³ byæ równie¿ wykorzystywany jako argument w ewentualnym dalszym procesie pog³êbiania autonomii. Niestety wydaje siê, ¿e potencja³ ten w okresie II RP nie zosta³ do koñca wykorzystany. Niekorzystny podzia³ pod wzglêdem gospodarczym Œl¹ska rozerwa³ dotychczasowy dobrze dzia³aj¹cy jednolity gospodarczo organizm. Dodatkowo sytuacji nie poprawia³ fakt, ¿e brakowa³o dobrej infrastruktury ³¹cz¹cej województwo œl¹skie z pozosta³¹ czêœci¹ kraju, a takie wydarzenia, jak: wojna celna z Niemcami, powi¹zanie przedsiêbiorstw z kapita³em niemieckim, uzale¿nienie od niemieckiego rynku, póŸniejszy kryzys ekonomiczny, nie pozwoli³y osi¹gn¹æ do koñca zak³adanych celów.

Silesia regime in the years 1920–1939 (Summary)

As the last in the western territories was founded in 1920 in Silesia. Its shape and position of the event, however, decided earlier years. Against the will of the Pol- ish people, it was not directly connected to the Polish market. In accordance with the provisions of the Articles. 88 of the Treaty of Versailles, in Upper Silesia plebi- scite was to be held, the outcome of which would decide on the course of the Polish-German border. On 15 July 1920, parliament passed the Constitutional Act contains Organic Statute of the Silesian Province. Virtue of the provisions of the Constitutional Law Silesia received quite a large degree of autonomy.Based on the provisions of the Act, the main body of the autonomous province of Silesia was made up of 48 members. The basic competences included the legislation among other things, the system of administrative authorities, territorial, police organization, academic and vocational education, agriculture.Also set up a separate treasury Silesia with its own tax ad- ministration. The funds were to be used to satisfy local needs. Passed, however, for the nationwide honor of income corresponding to the number of inhabitants and the fiscal strength of Silesia. Central public administration agencies Silesia Silesia was a five-county council elected by indirect election by the Parliament of Silesia, and the governor, who was standing on her head. Autonomy was abolished on May 6, 1945, when the commu- nist National Council Constitutional Law abolished the Organic Statute of the Sile- sian Province, which is the legal basis of autonomy.

271 ORGANIZACJA I KADRY WOJSKOWEJ PROKURATURY REJONOWEJ WE WROC£AWIU 1946–1955

BEATA MACHAY*

1. Podstawy prawne powo³ania Wojskowych Prokuratur Rejonowych

Wojskowy wymiar sprawiedliwoœci by³ sprawowany przez S¹dy Wojsko- we. Organem wspó³dzia³aj¹cym z nim by³a Prokuratura Wojskowa. Dekret z 23 wrzeœnia 1944 r., prawo o ustroju S¹dów Wojskowych i Prokuratury Woj- skowej1, zawiera³ wspólne unormowania kwestii ustrojowych dla s¹dów i pro- kuratur. Artyku³ 12 tego¿ Dekretu zawiera wyszczególnienie wszystkich rodzajów sadów wojskowych. Nie zwiera informacji o Wojskowych S¹dach Re- jonowych (WSR). W piœmiennictwie stopniowo utrwala siê teza o braku podstaw prawnych powo³ania WSR i Wojskowych Prokuratur Rejonowych (WPR), a co za tym idzie, o ich nielegalnoœci2. M. Zaborski w swoich rozwa¿aniach na temat ustro- ju s¹dów wojskowych w latach 1944–1955, sformu³owa³ tezê, ¿e „w rzeczywi-

* Beata Machay – doktor nauk prawnych. Pracownik Wydzia³u Prawa i Nauk Spo³ecznych Wy¿szej Szko³y Finansów i Prawa w Bielsku-Bia³ej. 1 Dz.U. 1944, nr 6, poz. 29. 2 Zob.: A. Rzepliñski, Przystosowanie ustroju s¹downictwa do potrzeb pañstwa totalitarnego w Polsce w la- tach 1944–1956, [w:] Przestêpstwa sêdziów i prokuratorów w Polsce lat 1944–1956, Warszawa 2000, s. 18; A. Lityñski, Inaczej o pierwszej dekadzie Polski Ludowej. Obraz s¹dów karnych, [w:] Z dziejów prawa Rzeczypospolitej Polskiej, „Prace Naukowe Uniwersytetu Œl¹skiego”, nr 1200, Katowice 1991, s. 153; M. Zaborski, Pocz¹tki ludowego wymiaru sprawiedliwoœci w £odzi – wybrane zagadnienia, [w:] J. Wró- bel, J. ¯elazko (red.), Wojskowy S¹d Rejonowy w £odzi, Warszawa 2004, s. 13–14; S. Abramowicz, Wojskowy S¹d Rejonowy w £odzi – ludzie i struktury, [w:] J. Wróbel, J. ¯elazko (red.), Wojskowy S¹d Re- jonowy w £odzi, Warszawa 2004, s. 25–26.

272 stoœci ustrój ten by³, w znacznej czêœci, pozbawiony jakichkolwiek podstaw prawnych”3. Za u³omn¹ podstawê prawn¹ uzna³ wspomniany ju¿ dekret Prawo o ustroju S¹dów Wojskowych i Prokuratury Wojskowej z dnia 23 wrzeœnia 1944 r., oraz „akty ni¿szego rzêdu wydane na podstawie pusw [Prawa o ustroju S¹dów Wojskowych i Prokuratury Wojskowej z dnia 23 wrzeœnia 1944 – przyp. BM], a tak¿e inne akty o randze ustawy i rozporz¹dzenia wykonawcze wydane na ich podstawie, w ramach udzielonych delegacji. Pozosta³a czêœæ aktów aspi- ruj¹cych do miana podstaw prawnych ustroju s¹dów wojskowych to w rzeczy- wistoœci tylko pozorne podstawy prawne”4. Oprócz zarzutu, ¿e jest on u³omn¹ podstaw¹ prawn¹, mo¿na zarzuciæ mu równie¿ liczne niekonsekwencje praw- ne. I tak art. 67 tego dekretu wyraŸnie wskazywa³ miejsce, jakie zajmowa³a pro- kuratura wojskowa w nowo przyjêtych rozwi¹zaniach ustrojowych. Stanowi³ on, ¿e „Prokuratorowie wojskowi pe³ni¹ czynnoœci oskar¿ycieli publicznych przed s¹dami wojskowymi oraz wspó³dzia³aj¹ w wymiarze sprawiedliwoœci w sposób prawem okreœlony”5. Zatem, powo³uj¹c s¹d wojskowy danego szczeb- la nale¿a³o powo³aæ równie¿ prokuraturê wojskow¹ tego samego szczebla, któ- rej to prokuratorzy wystêpowali w nim jako oskar¿yciele publiczni6. ¯aden jed- nak artyku³ ustawy nie zawiera takiego wyliczenia. W wywiadzie dla Rzeczpospolitej z 2001 r., M. Zaborski stwierdzi³, ¿e „Woj- skowe s¹dy rejonowe [a zatem i wojskowe prokuratury rejonowe – przyp. BM], które wziê³y na siebie ciê¿ar walki z „reakcyjnym podziemiem i wrogiem klaso- wym”, nie mia³y w ogóle podstawy prawnej do istnienia nawet w prawie komunistycznym. Na to dotychczas nikt nie zwróci³ uwagi. Istnienie wojsko- wych s¹dów rejonowych [a zatem i wojskowych prokuratur rejonowych – przyp. BM], nie mia³o umocowania w konstytucji, nie by³o te¿ ani jednej usta- wy, która by je powo³ywa³a do ¿ycia”7. W¹tek ten podnosi w jednym ze swych artyku³ów równie¿ A. Lityñski: „Artyku³ ten [autor ma na myœli art. 17 prawa o ustroju s¹dów wojskowych i prokuratury wojskowej z 23 wrzeœnia 1944 r. – przyp. BM], traktowany w sposób sprzeczny z ustaw¹ bardzo rozszerzaj¹co, sta³ siê podstaw¹ do uregulowania rozkazami systemu s¹dów w sposób sprzeczny z prawem o ustroju s¹dów wojskowych”8. By odpowiedzieæ na pytanie, na czym polega³a owa sprzecznoœæ z prawem, a w³aœciwie ca³kowity brak podstaw prawnych powo³ania WSR i WPR, nale¿y

3 M. Zaborski, Ustrój s¹dów wojskowych w Polsce w latach 1944–1955, Lublin 2005, s. 72. 4 M. Zaborski, Ustrój s¹dów wojskowych…,s.72. 5 Dz.U. 1944, nr 6, poz. 29. 6 Podobnego zdania jest J. Borowiec, który uwa¿a, ¿e „Powo³aniu s¹du wojskowego towarzyszy³o utwo- rzenie odpowiedniej prokuratury” (J. Borowiec, Aparat bezpieczeñstwa a wojskowy wymiar sprawiedliwo- œci. Rzeszowszczyzna 1944–1954”, Warszawa 2004, s. 46). 7 M. Zaborski, Nielegalne s¹dy i prokuratury, „Rzeczypospolita” 2001, nr 244, s. A 5. 8 A. Lityñski, Inaczej o pierwszej dekadzie..., s. 153.

273 wnikliwie przeanalizowaæ akty prawne stanowi¹ce rzekom¹ podstawê ich powo³ania. I tak, Wojskowe S¹dy Rejonowe oraz Wojskowe Prokuratury Rejo- nowe zosta³y powo³ane Rozkazem Ministra Obrony Narodowej nr 023/Org. z dnia 20 stycznia 1946 r.9 „W celu usprawnienia pracy wojskowych organów wymiaru sprawiedliwoœci i zapewnienia jak najskuteczniejszej walki z przestê- pczoœci¹ zarówno wœród osób wojskowych jak i innych osób, podlegaj¹cych w³aœciwoœci S¹dów Wojskowych na podstawie art. 6, art. 12 i 17 prawo o ustroju S¹dów Wojskowych i Prokuratury Wojskowej (Dz.U. RP Nr 6, poz. 29 z 1944 r.)”10. Punkt 6 tego rozkazu stanowi³: „a) Do rozpoznawania spraw osób cywil- nych, podlegaj¹cych w³aœciwoœci S¹dów Wojskowych na mocy szczególnych przepisów prawa, funkcjonariuszów Bezpieczeñstwa Publicznego, Milicji Oby- watelskiej, Korpusu Bezpieczeñstwa Wewnêtrznego oraz innych formacji zmilitaryzowanych powo³ujê Wojskowe S¹dy i Prokuratury Rejonowe o rzeczo- wym zakresie dzia³ania Wojskowych S¹dów i Prokuratur Okrêgowych, a podle- gaj¹cych bezpoœrednio Najwy¿szemu S¹dowi Wojskowemu i Naczelnej Proku- raturze Wojskowej”11. Jak widaæ jako podstawê prawn¹ swego dzia³ania, w rozkazie nr 023/Org., Minister Obrony Narodowej podaje art. 6, 12 i 17 dekre- tu z 23 wrzeœnia 1944 r., prawo o ustroju S¹dów Wojskowych i Prokuratury Wojskowej. Przyjrzyjmy siê bli¿ej treœci wy¿ej wymienionych artyku³ów. Artyku³ 6 stanowi: „W³aœciwoœci s¹dów wojskowych podlegaj¹: a) ¿o³nierze Wojska Polskiego; b) obowi¹zani do s³u¿by wojskowej lub pomocniczej z chwil¹ powo³ania; c) jeñcy wojenni i zak³adnicy, pozostaj¹cy pod nadzorem administracji wojskowej; d) inne osoby w przypadkach prawem okreœlonych”. Ministrowi Obrony Narodowej najprawdopodobniej chodzi³o w tym przypadku o powo³anie siê na podpunkt d) inne osoby w przypadkach prawem okreœlo- nych, który stwarza³ mo¿liwoœæ poddania osób cywilnych jurysdykcji s¹dów wojskowych. Artyku³ 12 stanowi: „§ 1. Wymiar sprawiedliwoœci w wojsku i marynarce wojennej sprawuj¹: a) s¹dy wojskowe dywizji, korpusów, garnizo- nów i wojskowe s¹dy marynarskie; b) s¹dy wojskowe armii, okrêgów i admira- licji; c) Najwy¿szy S¹d Wojskowy, wspólny dla wojska i marynarki wojennej; § 2. W czasie wojny s¹dy wojskowe dywizji i korpusów nosz¹ nazwê wojsko- wych s¹dów polowych, a s¹dy marynarskie – marynarskich s¹dów wojen- nych”. Trudno jest znaleŸæ sens powo³ania siê na ten artyku³. W pe³ni zga-

9 Rozkaz organizacyjny NDWP nr 023/Org. z 20 stycznia 1946 r., ASS MON 283/56/3. ASS MON 262/56/10. Cyt. za: J. Nazarewicz Udzia³ Prokuratury Wojskowej w ochronie ludowo-demokratycznego ustroju w Polsce w latach 1944–1955, WPP 1983, nr 2, s. 222. 10 M. Zaborski, Oni skazywali na œmieræ... Szkolenie sêdziów wojskowych w Polsce w latach 1944–1956, [w:] R. Bäcker i P. Hübner (red.), Skryte oblicze systemu komunistycznego. U Ÿróde³ z³a.., Warszawa 1997, s. 142. 11 M. Zaborski, Oni skazywali na œmieræ...,s. 143.

274 dzam siê z opini¹ M. Zaborskiego, który uwa¿a, ¿e „O ile powo³anie siê na art. 6 mia³o pewne uzasadnienie, o tyle powo³anie siê na art. 12 by³o ca³kowicie chy- bione. Co wiêcej, przepisy tego artyku³u – zawieraj¹cego wyszczególnienie wszystkich rodzajów s¹dów wojskowych – nie pozostawiaj¹ w¹tpliwoœci co do tego, ¿e powo³anie WSR [zatem i WPR – przyp. BM] na gruncie tego dekretu by³o niemo¿liwe”12. Artyku³ 17 stanowi: „Naczelny Dowódca okreœla, przy jakich jednostkach (formacjach) wojskowych poza armiami, okrêgami, admiralicjami, korpusami i dywizjami tworzy siê wojskowe s¹dy danych jednostek”13. By³ on g³ówn¹ pod- staw¹ powo³ania WSR, jak równie¿ WPR. Zastanawiaj¹cy jest fakt, dlaczego w przypadku powo³ania WPR, Minister Obrony Narodowej nie powo³a³ siê na art. 69 (bêd¹cy odpowiednikiem art. 17 omawianego dekretu), stanowi¹cy: „Naczelny Dowódca okreœla, przy jakich jednostkach (formacjach) i garnizo- nach wojskowych poza armiami, okrêgami, admiralicjami, korpusami, dywi- zjami i garnizonami tworzy siê prokuratury wojskowe”14. By³o to wynikiem nieuwagi czy konsekwentn¹ realizacj¹ art. 67, zgodnie z którym, powo³uj¹c s¹d wojskowy danego szczebla, automatycznie powo³ywano równie¿ prokuraturê wojskow¹ tego samego szczebla. Jak to okreœli³ A. Lityñski, artyku³ 17 potraktowano bardzo rozszerzaj¹co co w konsekwencji doprowadzi³o do sytuacji, w której by³ on traktowany w sposób sprzeczny z ustaw¹. Dopuszcza on mianowicie mo¿liwoœæ okreœlenia przez Na- czelnego Dowódcê innych jednostek (formacji) poza tymi, które wymienia, na- kazuj¹c jednoczeœnie utworzyæ przy nich s¹dy wojskowe. Jednak jak znów traf- nie zauwa¿y³ M. Zaborski „utworzenie s¹du innego rodzaju, ni¿ wskazane w art. 12 § 1 prawa o ustroju S¹dów wojskowych i Prokuratury Wojskowej, by³o dopuszczalne tylko wtedy, gdy by³ on tworzony przy jednostkach (formacjach) wojskowych i dzia³a³ jako wojskowy s¹d tych jednostek (formacji). Tymczasem nie mo¿e budziæ w¹tpliwoœci, ¿e wojskowe s¹dy rejonowe powo³ano nie przy jednostkach (formacjach) wojskowych, ale dla „danego województwa”, jak to wyjaœniono expressis verbis w punkcie 6 ust. b rozkazu nr 023/Org. By³y to wiêc jakby „wojskowe s¹dy wojewódzkie”, a termin „województwo” nie mo¿e byæ podci¹gniêty pod termin „jednostka (formacja) wojskowa”15. W oparciu o powy¿sze rozwa¿ania mo¿na stwierdziæ, i¿ komunistyczne w³adze œwiadomie i z rozmys³em nagina³y normy przepisu art. 17. Podstawo- wym zaœ celem tych bezprawnych dzia³añ by³o utworzenie s¹dów i prokuratur, których g³ównym zdaniem by³a ochrona ludowej w³adzy i eksterminacja

12 M. Zaborski, Pocz¹tki ludowego wymiaru..., s. 13. 13 Dz.U. 1944, nr 6, poz. 29. 14 Dz.U. 1944, nr 6, poz. 29. 15 M. Zaborski, Pocz¹tki ludowego wymiaru..., s. 13.

275 przeciwników politycznych. Nale¿y te¿ przyj¹æ za s³uszn¹ tezê, ¿e zarówno woj- skowe s¹dy rejonowe, jak i wojskowe prokuratury rejonowe nie mia³y podsta- wy prawnej do zaistnienia, a co za tym idzie, o ich nielegalnoœci. Zdaniem M. Zaborskiego, WSR by³y organami pozas¹dowymi a „Konsekwencj¹ powy- ¿szego powinno byæ uznanie wyroków – naturalnie wszystkich – wydanych przez wojskowe s¹dy rejonowe nie tylko za niewa¿ne, ale wrêcz za nieistniej¹ce (non egsistens)”16.

2. Powo³anie WPR we Wroc³awiu

W oparciu o wspomniany ju¿ wczeœniej rozkaz organizacyjny nr 023/Org. Naczelnego Dowództwa Wojska Polskiego (NDWP) z 20 stycznia 1946 r.17 powo³ano do ¿ycia 14 Wojskowych Prokuratur Rejonowych18. Jedna z nich mieœci³a siê we Wroc³awiu. Do kompetencji WPR nale¿a³o bezpoœrednie prowa- dzenie lub nadzorowanie postêpowania przygotowawczego w sprawach prze- ciwko osobom cywilnym, oskar¿onym o przestêpstwa z art. 85–88, 101–103 Ko- deksu Karnego Wojska Polskiego (KKWP)19 oraz z I rozdzia³u dekretu z dnia 16 listopada 1945 r. o przestêpstwach szczególnie niebezpiecznych w okresie od- budowy Pañstwa20, zast¹pionym nastêpnie dekretem o tym samym tytule z dnia 13 czerwca 1946 r.21 Z chwil¹ wejœcia w ¿ycie dekretu z dnia 26 paŸdzierni- ka 1949 r. o ochronie tajemnicy pañstwowej i s³u¿bowej22, równie¿ spraw prze- ciwko sprawcom przestêpstw z art. 3–8 tego dekretu. Oprócz osób cywilnych w³aœciwoœci WPR podlegali równie¿ funkcjonariusze Milicji Obywatelskiej

16 M. Zaborski, Ustrój s¹dów wojskowych..., s. 224–225. 17 Rozkaz organizacyjny NDWP nr 023/Org. z 20. I. 1946 r., ASS MON 283/56/3. ASS MON 262/56/10. Cyt. za: J. Nazarewicz Udzia³ Prokuratury Wojskowej w ochronie ludowo-demokratycznego ustroju w Polsce w latach 1944–1955, WPP 1983, nr 2, s. 222. 18 Pozosta³e zorganizowano w nastêpuj¹cych miastach: Bia³ymstoku, Bydgoszczy, Gdañsku, Kato- wicach, Kielcach, Krakowie, Koszalinie, Lublinie, Olsztynie, Poznaniu, £odzi, Rzeszowie, War- szawie i Wroc³awiu. W wyniku przeniesienia Wojewódzkiego Urzêdu Bezpieczeñstwa Publiczne- go z Koszalina do Szczecina, przeniesiono równie¿ WPR. W Koszalinie pozosta³a jedynie ekspo- zytura WPR. W 1950 r. w zwi¹zku ze zmian¹ administracyjnego podzia³u kraju i utworzeniem dwóch nowych województw (opolskiego i zielonogórskiego), powo³ano równie¿ dwie nowe WPR, w Opolu i Zielonej Górze (A. Kochañski, Polska 1944–1991. Informator historyczny, t. I. Podzia³ administracyjny, wa¿niejsze akty prawne, decyzje i enuncjacje pañstwowe (1944–1956),Warszawa 1996, s. 124–125). Zaistnia³e zmiany wymusi³y reorganizacjê dotychczasowych WPR. Likwidacji uleg³a tak¿e ekspozytura szczeciñskiej WPR w Koszalinie. Ogó³em pod koniec 1950 r., na terenie kraju dzia³a³o 17 WPR (J. Nazarewicz, Wojskowe prokuratury specjalne (1944–1957), WPP 1973, nr 4, s.456). 19 Dz.U. 1944, nr 6, poz. 27. 20 Dz.U. 1945, nr 53, poz. 300. 21 Dz.U. 1946, nr 30, poz. 192. 22 Dz.U. 1949, nr 55, poz.437.

276 (MO), Urzêdu Bezpieczeñstwa (UB), Stra¿y Wiêziennej (SW) oraz ¿o³nierze te- renowych jednostek Korpusu Bezpieczeñstwa Wewnêtrznego (KBW)23. WPR prowadzi³y i nadzorowa³y postêpowania przygotowawcze w sprawach przeciw- ko tym funkcjonariuszom i ¿o³nierzom24. Zgodnie z w³aœciwoœci¹ miejscow¹ zasiêg dzia³ania wroc³awskiej WPR obej- mowa³ okr¹g dolnoœl¹ski utworzony Uchwa³¹ Rady Ministrów z dnia 14 marca 1945 r. w sprawie podzia³u administracyjnego Ziem Zachodnich 25, a nastêpnie województwo wroc³awskie utworzone na mocy Rozporz¹dzenia Rady Mini- strów z dnia 29 maja 1946 r. w sprawie tymczasowego podzia³u administra- cyjnego Ziem Odzyskanych 26. Struktura organizacyjna opiera³a siê na ogólnych zasadach, zawartych w dekrecie Prawo o ustroju S¹dów Wojskowych i Proku- ratury Wojskowej z 23 wrzeœnia 1944 r.27 jak równie¿ opracowywanych indy- widualnie przez poszczególne prokuratury i s¹dy wytycznych w³asnych, regu- luj¹cych w sposób szczegó³owy jej dzia³alnoœæ. Wytyczne w³asne wystêpowa³y w postaæ rozkazów wewnêtrznych, dziennych, organizacyjnych i instrukcji28. W piœmie Naczelnego Prokuratora Wojskowego (NPW) z dnia 21 marca 1946 r.

23 Szerzej na temat przyczyn powo³ania i kompetencji WPR w pracy doktorskiej autorki zaty- tu³owanej „Wojskowa Prokuratura Rejonowa we Wroc³awiu w latach 1946–1955”, obronionej w 2007 r. na Wydziale Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wroc³awskiego oraz B. Machay, G. Trzaskowska, Materia³y archiwalne do dzia³alnoœci Wojskowej Prokuratury Rejonowej we Wroc³awiu z lat 1946–1955 jako Ÿród³o do badañ historyczno-prawnych nad wojskowym wymiarem sprawiedliwoœci na Dolnym Œl¹sku, „Imponderabilia. Biuletyn Pi³sudczykowski” 2011, nr 3, s. 188–208. 24 W. Ciechanowicz, J. Nazarewicz, Organizacja ustroju i zadania Prokuratury Wojskowej Ludowego Woj- ska Polskiego, PP 1973, nr 9, s. 11; A. Rzepliñski, Przystosowanie ustroju s¹downictwa…, s. 19–20. 25 W styczniu 1946 r. w jego sk³ad wchodzi³y nastêpuj¹ce powiaty: boles³awiecki, brzeski z m. Brze- giem, bystrzycki, dzier¿oniowski (ówczesny rychbarski), g³ogowski z m. G³ogowem, górowski, jaworski, jeleniogórski, z m. Jeleni¹ Gór¹, kamiennogórski, k³odzki, ko¿uchowski, legnicki z m. Legnic¹, lubañski, lubiñski, lwówecki, milicki, namys³owski, oleœnicki, o³awski, strzeliñski, sy- cowski, szprotawski, œredzki, œwidnicki z m. Œwidnic¹, trzebnicki, wa³brzyski z m. Wa³brzych (powiat miejski), wo³owski, wroc³awski z m. Wroc³aw (powiat miejski), z¹bkowicki, zgorzelecki z m. Zgorzelcem, z³otoryjski, ¿agañski, ¿arski (ówczesny ¿arañski) (A. Kochañski, Polska 1944–1991…, s. 15). 26 W jego sk³ad wesz³y powiaty: boles³awiecki, brzeski z m. Brzegiem, bystrzycki, dzier¿oniowski, g³ogowski z m. G³ogowem, górowski, jaworski, jeleniogórski, z m. Jeleni¹ Gór¹, kamiennogórski, k³odzki, ko¿uchowski, legnicki z m. Legnic¹, lubañski, lubiñski, lwówecki, milicki, namys³owski, oleœnicki, o³awski, strzeliñski, szprotawski, sycowski, œredzki, œwidnicki z m. Œwidnic¹, trzebni- cki, wa³brzyski z m. Wa³brzych (powiat miejski), wroc³awski z m. Wroc³aw (powiat miejski), wo³owski, z¹bkowicki, zgorzelecki, z³otoryjski, ¿agañski, ¿arski (Dz.U. 1946, nr 28, poz.177). Ko- lejne zmiany w podziale administracyjnym kraju, jakie nast¹pi³y w roku 1950 doprowadzi³y do uszczuplenia terytorium woj. Wroc³awskiego. Do obszaru nowo utworzonego wówczas wo- jewództwa zielonogórskiego w³¹czono z terytorium woj. wroc³awskiego powiaty: g³ogowski z m. G³ogowem, ¿agañski, szprotawski, ¿arski i ko¿uchowski, a do obszaru nowo utworzonego woje- wództwa opolskiego w³¹czono z terytorium woj. wroc³awskiego powiaty: brzeski z m. Brzegiem i namys³owski (Dz.U. 1950, nr 28, poz. 255). 27 Dz.U. 1944, nr 6, poz. 29. 28 Szerzej na ten temat B. Machay, Wojskowa Prokuratura Rejonowa we Wroc³awiu w latach 1946–1955 (organizacja, lokalizacja i kadry), Opolskie Studia Administracyjno-Prawne, Opole 2011, s. 136.

277 dotycz¹cym wstêpnych wskazówek dla WPR29 uregulowano zasadnicze kwe- stie zwi¹zane z dzia³alnoœci¹ WPR, miêdzy innymi ujednolicaj¹ce ich postêpo- wanie. Zgodnie z punktem 7 rozkazu nr 023, koszty utrzymania WPR, na pod- stawie oddzielnej pozycji swego bud¿etu ponosi³o Ministerstwo Sprawied- liwoœci. Kierownictwo WPR we Wroc³awiu oraz jej agend, obj¹³ „szef”, który nadzorowa³ pracê zatrudnionego tam personelu (pracowników sekretariatu, kancelarii, zastêpcy szefa, podprokuratorów, aplikantów i asesorów). Decyzj¹ Naczelnego Prokuratora Wojskowego, w oparciu o rozkaz nr 002 z 21 lutego 1946 r., organizatorem wroc³awskiej WPR zosta³ kpt. Jan Koz³owski30. Pierwsi oficerowie przybyli do WPR we Wroc³awiu w dniu 8 marca 1946 r. byli to: kpt. Jan Koz³owski, por. Filip Badner, por. Eugeniusz Landsberg oraz por. Szymon Szczesio. W nastêpnych dniach do Wroc³awia przyjechali: por. Bronis³aw Œwi¹tnicki (21 marca 1946 r.), ppor. Marian Kunze (26 marca 1946 r.), chor. Wac³aw Szyszko (2 kwietnia 1946 r.), kpt. Zdzis³aw Ziemiako- wski (3 maja 1946 r.)31. Zgodnie z Rozkazem dzienny Nr 1 szefa wroc³awskiej WPR „Z dniem 15 marca 1946 Wojskowa Prokuratura Rejonowa we Wroc³awiu rozpoczê³a czynnoœci urzêdowe”32. Siedzibê WPR we Wroc³awiu ulokowano przy Podwalu Œwidnickim33, w budynku S¹du, w czêœci zajmowanej przez Zarz¹d Miejski. Nastêpnie w czer- wca 1946 r. przeniesiono j¹ do gmachu Komendy Wojewódzkiej MO przy ul. Muzealnej 2. Nowa siedziba gwarantowa³a lepsz¹ ochronê lokalu prokuratury, jak równie¿ stwarza³a lepsze warunki pracy pracownikom, gdy¿ WPR otrzy- ma³a do swej dyspozycji 12 pokoi, jednak¿e w opinii jej szefa „Pobyt Wojskowej Prokuratury Rejonowej we Wroc³awiu w gmachu Wojewódzkiej Komendy MO utrudnia pracê prokuraturze z uwagi na to, ¿e ludnoœæ Dolnego Œl¹ska jest w przeœwiadczeniu, i¿ Wojskowa Prokuratura Rejonowa jest organem milicyj- nym, i z tego te¿ wzglêdu doniesienia przeciwko funkcjonariuszom UBP i MO kieruj¹ do prokuratorów s¹dów powszechnych, które po up³ywie d³u¿szego czasu wp³ywaj¹ do powierzonej mi prokuratury i tym samym na skutek up³ywu

29 Wstêpne wskazówki dla WPR, pismo NPW nr 1331/4/Org. z 21.III.1946 r. ASS MON 288/56/3 Cyt. za: J. Nazarewicz, Udzia³ Prokuratury..., s. 223. 30 ASS MON 233/56/32. Cyt. za: J. Nazarewicz Udzia³ Prokuratury...,s. 223. 31 Archiwum wroc³awskiego Oddzia³u Instytutu Pamiêci Narodowej we Wroc³awiu [dalej: AIPN Wr.], Wojskowa Prokuratura Rejonowa we Wroc³awiu 1946–1955 [dalej: WPR Wroc³aw], 107/3, teczka ogólna personalna zwyk³a 1946, k. 26. 32 AIPN Wr., WPR Wroc³aw, Ksi¹¿ka Rozkazów Dziennych [dalej: KRD] 1946-1947, 107/11, Rozkaz dzienny nr 1, 15 III 1946. 33 Zarz¹d Miejski mieœci³ siê w budynku S¹du przy Podwalu Œwidnickim (G. Trzaskowska, Wroc³awskie groby ¿o³nierzy niemieckich z czasów II wojny œwiatowej w œwietle zasad prawnych (od pocz¹tku dzia³añ wojennych do opuszczenia miasta przez Armiê Czerwon¹), „Œl¹ski Kwartalnik Historyczny So- bótka”, R. LIX, 2004, nr 2, s. 176.

278 czasu trac¹ na aktualnoœci”34. W zwi¹zku z powy¿szym szef wroc³awskiej WPR podj¹³ starania zmierzaj¹ce do przeniesienia siedziby WPR do innego budynku. Ostatecznie siedziba wroc³awskiej WPR na pocz¹tku stycznia 1948 r. powróci³a do budynku S¹du przy Podwalu Œwidnickim 2, gdzie mieœci³a siê a¿ do chwili rozwi¹zania WPR we Wroc³awiu w 1955 r. Pierwszy okres dzia³alnoœci wroc³awskiej WPR by³ trudny, nie mia³a ona bowiem w³asnego zaplecza finansowo-gospodarczego, dzia³a³a na rozrachunku kwatermistrzostwa Dowództwa Okrêgu Wojskowego IV (DOW IV) we Wroc- ³awiu35. Du¿y problemem stanowi³a te¿ zbyt ma³a etatyzacja w stosunku do za- siêgu dzia³ania. Pocz¹tkowo WPR we Wroc³awiu dzia³a³a wed³ug etatu Nr 31/12. Zwiêkszenie etatyzacji nast¹pi³o 26 listopada 1946 r., wtedy to zosta³a przeniesiona na etat Nr 31/2936. Niemniej jednak do koñca swej dzia³alnoœci w 1955 r. boryka³a siê z problemem braków kadrowych i du¿¹ fluktuacj¹ pra- cowników. Z biegiem czasu zmianie uleg³a struktura WPR we Wroc³awiu. W oparciu o zarz¹dzenie Naczelnej Prokuratury Wojskowej Nr 01, w dniu 10 stycz- nia 1949 r., powo³ano dwie ekspozytury zamiejscowe w K³odzku i Lubaniu37. Wroc³awska WPR pracowa³a od poniedzia³ku do pi¹tku od 8.00 do 15.00 i w soboty od 8.00 do 13.00. Z ró¿nych przyczyn czas pracy czêsto jednak by³ wyd³u¿any, np. gdy wszed³ w ¿ycie dekret o amnestii z dnia 25 lutego 1947 r.38 lub gdy podprokuratorzy WPR we Wroc³awiu nie mogli uporaæ siê z zaleg³oœcia- mi w za³atwianiu spraw, szef WPR we Wroc³awiu, pp³k. A. Lachowicz, wyda³ rozkaz, w którym zezwoli³ oficerom „na zatrzymywanie do pracy po godzinach urzêdowych, w koniecznych wypadkach pracowników sekretariatu”39. Ca³oœci¹ prac prokuratury oraz jej agend kierowa³ szef WPR we Wroc³awiu. Do- konywa³ on rozkazami dziennymi podzia³u obowi¹zków miêdzy pracowników. Pierwszy, tymczasowy podzia³ pracy szef WPR we Wroc³awiu kpt. J. Koz³owski, ustali³ rozkazem dziennym nr 5 z dnia 1 kwietnia 1946 r.40

34 AIPN Wr, WPR Wroc³aw, 107/10, sprawozdania statystyczne i opisowe za luty 1947 r., k. 24. 35 AIPN Wr, WPR Wroc³aw, 107/1, sprawozdania statystyczne i opisowe za marzec i kwiecieñ 1946 r., k.2. 36 Zatrudniono 18 oficerów, 2 podoficerów, 2 szeregowców i 8 pracowników kontraktowych (AIPN Wr, WPR Wroc³aw, KRD 1946-1947, sygnatura 107/11, Rozkaz dzienny nr 85, 26 XI 1946). 37 AIPN Wr, WPR Wroc³aw, KRD 1948-1949, 107/39, Rozkaz dzienny nr 12, 21 I 1949. 38 AIPN Wr, WPR Wroc³aw, KRD 1946–1947, 107/11, Rozkaz dzienny nr 35, 3 III 1947). 39 AIPN Wr, WPR Wroc³aw, KRD 1947–1948, 107/28, Rozkaz dzienny nr 176, 11 X 1947). 40 Zgodnie z nim podprokurator por. E. Landsberg prowadzi³ sprawy o przestêpstwa pope³nione przez funkcjonariuszy MO. Do pomocy przydzielono mu oficera œledczego ppor. M. Kunze. Pod- prokurator por. B. Œwi¹tnicki prowadzi³ sprawy z dekretu o przestêpstwach szczególnie niebez- piecznych w okresie odbudowy Pañstwa oraz sprawy funkcjonariuszy UB. Do pomocy przydzielono mu asesora chor. S. Barana (AIPN Wr, WPR Wroc³aw, KRD 1946–1947, 107/11, Rozkaz dzienny nr 5, 1 IV 1946). Zastêpca prokuratora por. F. Badner zajmowa³ siê sprawami ogólnymi oraz sprawami o przestêpstwa pope³nione przez funkcjonariuszy UB natomiast proku- rator kpt. J. Koz³owski, zajmowa³ siê ca³okszta³tem spraw prokuratury (AIPN Wr, WPR Wroc³aw, 107/1, sprawozdania statystyczne i opisowe za marzec i kwiecieñ 1946 r., k.2).

279 W zakresie obowi¹zków szefa WPR we Wroc³awiu znajdowa³o siê m.in.: kierowanie prac¹ prokuratury; nadzór nad sprawami administracyjno-gospo- darczymi; sprawy personalne funkcjonariuszy WPR; nadzorowanie kancelarii ogólnej i tajnej; korespondencja z wy¿szymi w³adzami i urzêdami; dekretowa- nie nadsy³anej i podpisywanie wysy³anej korespondencji; sprawowanie nadzo- ru nad œledztwami w sprawach przeciwko funkcjonariuszom UB, ¿o³nierzom KBW i WOP; wydawanie postanowieñ na areszt i zatwierdzanie aktów oskar¿e- nia; ogólny nadzór nad aresztami i wiêzieniami41; przyjmowanie obroñców; czynnoœci¹ zarezerwowan¹ wy³¹cznie dla szefa WPR oraz jego zastêpcy by³o udzielanie informacji stronom, przyjmowanie stron i udzielanie informacji przez osoby nieuprawnione do tego by³o zagro¿one karami dyscyplinarnymi42; od 1949 r. nadzór nad œledztwami w sprawach dzia³u Pr. II; udzia³ w posiedze- niach niejawnych Pr. II; sprawdzanie sprawozdañ statystycznych Pr. II; podpi- sywanie nakazów zwolnienia i wniosków o zwolnienie warunkowe43; szef WPR w 1950 r. przej¹³ nadzór nad tajn¹ kancelari¹ i depozytami44; w 1951 r. zastrzeg³ sobie przyjmowanie dowodów rzeczowych45. Do obowi¹zków szefa nale¿a³a równie¿ wspó³praca z urzêdami i w³adzami lokalnymi, organizacjami partyjny- mi, MO, UB i pras¹46. Zastêpca prokuratora rejonowego zastêpowa³ szefa WPR we Wroc³awiu; sprawowa³ nadzór nad œledztwami w sprawach politycznych przeciwko funkcjonariuszom MO, UB i ¿o³nierzom WOP; dekretowa³ kore- spondencjê i sprawy dotycz¹ce œledztwa; nadzorowa³ pracê sekretariatu oraz kancelarii; sprawowa³ nadzór s¹dowy jak równie¿ nadzór nad wykonywaniem kar i zasadnoœci¹ stosowania tymczasowego aresztu; nadzorowa³ te¿ termino- we za³atwianie spraw i kierowanie ich do s¹du; zajmowa³ siê wydawaniem po- stanowieñ na areszt i zatwierdzaniem aktów oskar¿enia; podpisywa³ nakazy wykonania kar; prowadzi³ korespondencjê z w³adzami i urzêdami (z wyj¹tkiem spraw zastrze¿onych dla szefa WPR we Wroc³awiu); przygotowywa³ sprawoz- dania miesiêczne; udziela³ pomocy prawnej i kierowa³ wyszkoleniem m³odych oficerów; nadzorowa³ dzia³alnoœæ ekspozytur; odpowiada³ na skargi i za¿alenia;

41 Do przeprowadzenia lustracji wiêzienia czy aresztu szef WPR we Wroc³awiu wyznacza³ specjal- nym rozkazem wybranych oficerów. 42 AIPN Wr, WPR Wroc³aw, KRD 1946–1947, 107/11, Rozkaz dzienny nr 113, 25 VI 1947. 43 AIPN Wr, WPR Wroc³aw, KRD 1946–1947, 107/11, Rozkaz dzienny nr 2, 3 I 1947; AIPN Wr, WPR Wroc³aw, KRD 1946–1947, 107/11, Rozkaz dzienny nr 18, 3 II 1947; AIPN Wr, WPR Wroc³aw, KRD 1947–1948, 107/28, Rozkaz dzienny nr 201, 22 XI 1947; AIPN Wr, WPR Wroc³aw, KRD 1948–1949, 107/39, Rozkaz dzienny nr 6, 8 I 1949; AIPN Wr, WPR Wroc³aw, KRD 1950, 107/53, Rozkaz dzienny nr 126, 3 X 1950; AIPN Wr, WPR Wroc³aw, KRD 1951–1952, 107/68, Rozkaz dzienny nr 46, 17 III 1952; AIPN Wr, WPR Wroc³aw, KRD 1953–1954, 197/90, Rozkaz dzienny nr 50, 22 IV 1954. 44 AIPN Wr, WPR Wroc³aw, KRD 1950, 107/53, Rozkaz dzienny nr 126, 3 X 1950. 45 AIPN Wr, WPR Wroc³aw, KRD 1951, 107/51, Rozkaz dzienny nr 40, 13 III 1951. 46 AIPN Wr, WPR Wroc³aw, KRD 1948–1949, 107/39, Rozkaz dzienny nr 6, 8 I 1949.

280 udziela³ informacji stronom; za³atwia³ interesantów; sprawowa³ piecze nad kancelari¹ „W”; nadzorowa³ œledztwa w sprawach Pr. I; bra³ udzia³ w posiedze- niach niejawnych w sprawach Pr. I47.W rozprawach s¹dowych oraz w posiedze- niach niejawnych s¹du brali udzia³ podprokuratorzy. W sprawach o przestêp- stwa polityczne oraz w sprawach o przestêpstwa pope³nione przez ¿o³nierzy KBW, funkcjonariuszy UB i MO, podprokuratorzy sprawowali nadzór nad œle- dztwami. Pisali skargi i za¿alenia w tych¿e sprawach. Odpowiadali za stan se- kretariatu swego dzia³u. Wykonywali nadzór prokuratorski i wyroki, nadzoro- wali wiêzienia i areszt. Podlega³o im równie¿ archiwum48. Po niejawnym posiedzeniu s¹dowym lub rozprawie podprokuratorzy mieli obowi¹zek meldo- waæ o wyniku szefowi wroc³awskiego WPR49. Oficerowie wystêpuj¹cy w WSR we Wroc³awiu, w charakterze oskar¿ycieli, mieli obowi¹zek sk³adaæ szefowi WPR raporty o sprawach, w których zapad³y wyroki uniewinniaj¹ce50. Podpro- kuratorzy do pomocy mieli przydzielonych asesorów oraz aplikantów. Za spra- wne funkcjonowanie sekretariatu oraz kierowanie nim zgodnie z przepisami regulaminu urzêdowania s¹dów i prokuratur odpowiada³ kierownik sekreta- riatu. On te¿ odpowiada³ za pracê kancelarii oraz nadzorowa³ personel sekretar- sko-kancelaryjny. Przedk³ada³ szefowi WPR we Wroc³awiu pocztê do dekretacji. Zgodnie z rozkazem o podziale pracy, przekazywa³ sprawy za potwierdzeniem odpowiednim prokuratorom. Po zatwierdzeniu przez prokuratora lub jego za- stêpcê postanowienia o tymczasowym aresztowaniu rejestrowa³ sprawê i odda- wa³ kontrolê nad ni¹ w³aœciwemu prokuratorowi, który nadzorowa³ tê sprawê do jej zakoñczenia. Sprawy podprokuratorom wydawa³ kierownik sekretariatu, za pokwitowaniem równie¿ on odbiera³ je od podprokuratorów po ich zakoñ- czeniu za pokwitowaniem. Do obowi¹zków kierownika sekretariatu nale¿a³o równie¿ przyjmowanie papierów wartoœciowych i cennych przedmiotów oraz

47 AIPN Wr, WPR Wroc³aw, KRD 1946–1947, 107/11, Rozkaz dzienny nr 14, 20 V 1946; AIPN Wr, WPR Wroc³aw, KRD 1946–1947, 107/11, Rozkaz dzienny nr 2, 3 I 1947; AIPN Wr, WPR Wroc³aw, KRD 1948–1949, 107/39, Rozkaz dzienny nr 122, 28 IX 1949; AIPN Wr, WPR Wroc³aw, KRD 1950, 107/53, Rozkaz dzienny nr 126, 3 X 1950; AIPN Wr, WPR Wroc³aw, KRD 1951–1952, 107/68, Rozkaz dzienny nr 46, 17 III 1952; AIPN Wr, WPR Wroc³aw, KRD 1953–1954, 107/90, Rozkaz dzienny nr 50, 22 IV 1954. 48 AIPN Wr, WPR Wroc³aw, KRD 1946–1947, 107/11, Rozkaz dzienny nr 14, 20 V 1946; AIPN Wr, WPR Wroc³aw, KRD 1946–1947, 107/11, Rozkaz dzienny nr 2, 3 I 1947; AIPN Wr, WPR Wroc³aw, KRD 1947–1948, 107/28, Rozkaz dzienny nr 201, 22 XI 1947; AIPN Wr, WPR Wroc³aw, KRD 1948–1949, 107/39, Rozkaz dzienny nr 6, 8 I 1949; AIPN Wr, WPR Wroc³aw, KRD 1950, 107/53, Rozkaz dzienny nr 126, 3 X 1950; AIPN Wr, WPR Wroc³aw, KRD 1951–1952, 107/68, Rozkaz dzienny nr 46, 17 III 1952; AIPN Wr, WPR Wroc³aw, KRD 1953–1954, 107/90, Rozkaz dzienny nr 50, 22 IV 1954. 49 AIPN Wr, WPR Wroc³aw, KRD 1946–1947, 107/11, Rozkaz dzienny nr 44, 18 III 1947. 50 AIPN Wr, WPR Wroc³aw, KRD 1948–1949, 107/39, Rozkaz dzienny nr 33, 25 II 1949.

281 pieniêdzy51. Podlegali mu: maszynistki odpowiedzialne za przepisywanie na maszynie (pracownice kontraktowe), kancelista bêd¹cy bezpoœrednim pomoc- nikiem kierownika sekretariatu (¿o³nierz zawodowy), kilku sekretarzy, miêdzy których podzielono zadania, takie jak: prowadzenie repertorium i skorowi- dzów, przyjmowanie i segregowanie poczty, prowadzenie tajnej kancelarii i ko- respondencji kodowej, prowadzenie ksi¹¿ki przechowywanych przedmiotów (mogli nimi byæ pracownicy kontraktowi, ¿o³nierze zawodowi lub ¿o³nierze s³u¿by zasadniczej), przyjmowanie depozytów, goniec (¿o³nierze s³u¿by zasad- niczej), ekspedytor zajmuj¹cy siê wysy³kom korespondencji (¿o³nierze s³u¿by zasadniczej)52. W WPR we Wroc³awiu zatrudniano te¿ sprz¹taczkê oraz kierow- cê (¿o³nierze s³u¿by zasadniczej). W strukturze organizacyjnej WPR wa¿ny element stanowi³a podleg³oœæ s³u¿bowa. Wynika³a ona z art. 74 § 1 z dekretu prawo o ustroju s¹dów wojsko- wych i prokuratury wojskowej z 23 wrzeœnia 1944 r.53, który stanowi³: „Pro- kuratorowie (wiceprokuratorowie, podprokuratorowie) wojskowi oraz oficero- wie œledczy s¹ obowi¹zani wykonywaæ polecenia i wskazówki, dane im przez prze³o¿onych, którym przys³uguje w stosunku do nich prawo fachowego nad- zoru i kierownictwa”. W oparciu o powy¿szy artyku³ szef prokuratury odbywa³ z personelem narady, na których instruowa³ podprokuratorów co do wysokoœci kar, jakich maj¹ ¿¹daæ dla oskar¿onych54. Przy decydowaniu o wymiarze kary zebrany w trakcie postêpowania materia³ dowodowy nie mia³ wiêc wiêkszego znaczenia55. Zarówno kadra wojskowa, jak i pracownicy kontraktowi wroc³awskiej WPR musieli uczestniczyæ w ró¿nego rodzaju obowi¹zkowych szkoleniach za- koñczonych egzaminami, np. wojskowych, prawniczych, instrukta¿owych oraz

51 AIPN Wr, WPR Wroc³aw, KRD 1946–1947, 107/11, Rozkaz dzienny nr 2, 3 I 1947; AIPN Wr, WPR Wroc³aw, KRD 1947–1948, 107/28, Rozkaz dzienny nr 201, 22 XI 1947; AIPN Wr, WPR Wroc³aw, KRD 1948–1949, 107/39, Rozkaz dzienny nr 6, 8 I 1949; AIPN Wr, WPR Wroc³aw, KRD 1948–1949, 107/39, Rozkaz dzienny nr 122, 28 IX 1949. 52 AIPN Wr, WPR Wroc³aw, KRD 1947–1948, 107/28, Rozkaz dzienny nr 201, 22 XI 1947; AIPN Wr, WPR Wroc³aw, KRD 1948–1949, 107/28, Rozkaz dzienny nr 6, 8 I 1949. 53 Dz.U. 1944, Nr 6, poz. 29. 54 Szef WPR we Wroc³awiu przyznawa³: „W powi¹zaniu z sytuacj¹ w terenie przed delegowaniem prokura- torów na rozprawy s¹dowe, omawiam z nimi sprawy i udzielam im wytycznych odnoœnie do ¿¹dañ co do wy- sokoœci kar, bior¹c pod uwagê spo³eczne niebezpieczeñstwo czynu i osobowoœæ sprawcy, jak równie¿ stan zagro¿enia w terenie” (AIPN Wr, WPR Wroc³aw, analiza s¹dowej represji karnej w sprawach osób cywilnych za II pó³rocze 1952 r., 107/78, k.39). 55 System ten obowi¹zywa³ zarówno w prokuraturach jak i w s¹dach. Szerzej na ten temat J. Poksi- ñski, My, sêdziowie, nie od Boga...,Warszawa 1996, s. 180; K. Szwagrzyk, Prawnicy czasu bezprawia. Sê- dziowie i prokuratorzy wojskowi w Polsce 1944–1956, Kraków–Wroc³aw 2005, s. 224–226.

282 politycznych56. Najwiêcej czasu poœwiêcano szkoleniom politycznym, które by³y zarz¹dzane odgórnie przez Szefa Departamentu S³u¿by Sprawiedliwoœci MON. Jeden z szefów WPR we Wroc³awiu, mjr. J. Koz³owski, wprowadzi³ zwy- czaj odbywania odpraw wszystkich prokuratorów, podczas których sk³adali ra- porty z wykonanej pracy57. Z dniem 1 sierpnia 1946 r., sprawozdania z pracy co- dziennie o godzinie 16.00 musieli sk³adaæ równie¿ oficerowie œledczy58. Bior¹c pod uwagê zadania, jakie mia³a do spe³nienia WPR we Wroc³awiu, zdumie- waj¹cy jest fakt, ¿e w maju 1948 r. oficerowie wroc³awskiej WPR podjêli wspó³zawodnictwa pracy59 oraz wybrali komisjê, która zajmowa³a siê ustala- niem norm wspó³zawodnictwa60. Jeszcze bardziej zdumiewaj¹ce jest na³o¿enie na podprokuratorów rozkazem dziennym obowi¹zku przes³uchania oskar- ¿onych przed skierowaniem sprawy do s¹du61. Stanowi to niezbity dowód, ¿e akty oskar¿enia powstawa³y bez przes³uchania oskar¿onych. Dla prawid³owego funkcjonowania WPR we Wroc³awiu kluczowe znacze- nie mia³ sprawnie dzia³aj¹cy sekretariat, dlatego te¿ szef wroc³awskiej WPR, kpt. J. Koz³owski, szybko skompletowa³ jego pierwsz¹ obsadê. Jednak zbyt ma³a liczba personelu oraz zatrudnianie m³odych i niewykwalifikowanych pra- cowników, jak równie¿ czêste zmiany kadrowe, sprawia³y, ¿e praca sekretaria- tu pozostawia³a wiele do ¿yczenia62.

56 Celem szkoleñ instrukta¿owych by³o miedzy innymi zapoznanie personelu wojskowego jak i cy- wilnego z regulaminem urzêdowania S¹dów oraz Prokuratur Wojskowych (AIPN Wr, WPR Wroc³aw, KRD 1947–1948, 107/28, Rozkaz dzienny nr 153, 4 IX 1947). Szkolenia prawnicze, organizowane by³y dla m³odszych, pocz¹tkuj¹cych oficerów s³u¿by sprawiedliwoœci z zakresu prawa karnego wojskowego i powszechnego. Prowadzili je starsi oficerowie wroc³awskiej WPR w czasie godzin pracy (AIPN Wr, WPR Wroc³aw, KRD 1947–1948, 107/28, Rozkaz dzienny nr 201, 22 XI 1947; AIPN Wr, WPR Wroc³aw, 107/10, sprawozdania statystyczne i opisowe za listopad 1947 r., k. 127). 57 AIPN Wr, WPR Wroc³aw, KRD 1946–1947, 107/11, Rozkaz dzienny nr 14, 20 V 1946. 58 AIPN Wr, WPR Wroc³aw, KRD 1946–1947, 107/11, Rozkaz dzienny nr 40, 1VIII 1946. 59 AIPN Wr, WPR Wroc³aw, 107/25, sprawozdania statystyczne i opisowe za maj 1948 r. k. 224. 60 AIPN Wr, WPR Wroc³aw, 107/25, sprawozdania statystyczne i opisowe za czerwiec 1948 r. k. 255. 61 „Zauwa¿y³em, ¿e zachodz¹ wypadki, i¿ w sprawach II Pr. R. z dekretu sprawy s¹ kierowane do s¹du z aktem oskar¿enia bez przes³uchiwania oskar¿onego przez podprokuratorów tutejszej prokuratury. W zwi¹zku z tym powstaj¹ w czasie przewodu s¹dowego skargi ze strony oskar¿onych, ¿e od nich wymuszono zeznanie w czasie prowadzonego dochodzenia przez funkcjonariuszy U.B. w zwi¹zku z powy¿szym rozkazujê: Kpt. Landsbergo- wi i por. Œwi¹tnickiemu we wszystkich sprawach II Pr. R z dekretu przed skierowaniem spraw tych do s¹du przes³uchiwaæ oskar¿onych, zarówno czy to s¹ sprawy grupowe, czy pojedyncze” (AIPN Wr, WPR Wroc³aw, KRD 1946–1947, 107/11, Rozkaz dzienny nr 63, 9 IV 1947). 62 Szerzej na ten temat B. Machay, Wojskowa Prokuratura Rejonowa…, s. 142–144.

283 3. Kadra WPR we Wroc³awiu

Kadrê WPR we Wroc³awiu tworzyli pracownicy mundurowi oraz pracow- nicy cywilni. W ca³ym okresie dzia³alnoœci wroc³awskiej WPR pracowników mundurowych by³o zatrudnionych oko³o 96, w tym 57 prokuratorów, podpro- kuratorów, oficerów œledczych, asesorów i aplikantów, 14 osób pracowa³o przy obs³udze kancelarii i sekretariatu – byli to pisarze i sekretarze oraz 25 osób sta- nowi³ personel pomocniczy sk³adaj¹cy siê z kierowcy, ekspedytora i goñca63. Wœród kadry mundurowej przewa¿ali pracownicy narodowoœci polskiej, 6 ofi- cerów by³o pochodzenia ¿ydowskiego64 oraz jeden oficer sowiecki65. W chwili objêcia naznaczonego stanowiska we wroc³awskiej WPR spoœród 57 prokuratorów, podprokuratorów, oficerów œledczych, asesorów i aplikantów 4 osoby przekroczy³y 40. rok ¿ycia66, w przedziale od 20 do 30 znalaz³o siê 27 osób67, a w przedziale od 31 do 40 lat znalaz³o siê 19 osób68. W stosunku do 7 osób69 nie uda³o siê ustaliæ wieku w chwili obejmowania stanowiska we

63 Obliczenia w³asne dokonane na podstawie analizy akt osobowych kadry wojskowej WPR we Wroc³awiu oraz ksi¹¿ek rozkazów dziennych wroc³awskiej WPR za lata 1946–1955 sygn. 107/11, 107/28, 107/39, 107/53, 107/61, 107/68, 107/ 79, 107/90, 107/104. 64 Byli to: Filip Barski (Filip Badner), Mieczys³aw Bogucki (Maurycy Brandwajn), Szymon Fried- lender, Eugeniusz Landsberg, Jan Orliñski (Jan Unterweiser), Edward Patkiewicz (Edward Zwi- nefeld). Wszyscy wy¿ej wymienieni oficerowie posiadali przedwojenne wykszta³cenie prawnicze oraz nale¿eli do partii. Dwóch z nich piastowa³o wysokie stanowiska we wroc³awskiej WPR. Filip Barski (Filip Badner) w okresie od 26 wrzeœnia 1949 r. do 28 kwietnia 1955 r. by³ szefem WPR we Wroc³awiu, natomiast Jan Orliñski (Jan Unterweiser) w okresie od 13 paŸdziernika do 8 sierpnia 1950 r. zajmowa³ stanowisko wiceprokuratora. 65 By³ nim Antoni Lachowicz (Anton Lachowicz). Rozkaz Naczelnego Dowódcy WP z 15 stycznia 1945 r. regulowa³a zasady pe³nienia s³u¿by w WP przez ¿o³nierzy Armii Czerwonej. Zasady te obowi¹zywa³y do grudnia 1956 r. (K. Szwagrzyk, Prawnicy..., s. 140). 66 Stefan Ka³u¿ny (43 lata), Roman Dyhdalewicz (44 lata), Kazimierz Rut (44 lata), Szymon Szcze- œnio (46 lat). 67 Stanis³aw Baran (26 lat), Zdzis³aw Burda (22 lata), Stanis³aw Dudziñski (22 lata), Aleksander Duszyñski (24 lata), Marian Dzieszkowski (24 lata), Tadeusz Filip (24 lata), Tadeusz Gabryœ (22 lata), Edward Gomulski (25 lat), Mieczys³aw Kieferling (22 lata), Ryszard Konarski (22 lata), Stefan Krêpski (27 lat), Stanislaw Lisowski (25 lat), Mieczys³aw Marsza³ek (30 lat), Stanis³aw Michta (25 lat), W³adys³aw Piekarski (24 lata), Henryk Raczyñski (25 lat), Czes³aw Reut (22 lata), Jerzy Skiba (24 lata), Aleksander Sosnowski (22 lata), Czes³aw Sroka (20 lat), W³adys³aw Strzelecki (25 lat), Kazimierz Œpiewakowski (24 lata), Marian Tomczyk (22 lata), Aleksander Tota (25 lat), Eugeniusz Turkiewicz (23 lata), Czes³aw Walkowicz (26 lat), Stanis³aw Wasiek (22 lata). 68 W³adys³aw Awruk (32 lata), Filip Barski (37 lat), Mieczys³aw Bogucki (37 lat), Stanis³aw Boroœ (36), Szymon Friedlander (40 lat ), Teodor Gruszczyñski (39), Jan Koz³awski (31 lat), Henryk Kubler (37 lat), Marian Kunze (39 lat), Antoni Lachowicz (34 lata), Eugeniusz Landsberg (35 lat), Feliks Maciejewski (32 lata), Jan Orliñski (39 lat), Edward Patkiewicz (40 lat), Sylwester Stöcker (36 lat), Roman Strugalski (36 lat), Bronis³aw Œwiatnicki (39 lat), Stefan Zasidko (31 lat), Zdzis³aw Ziemiakowski (33 lata). 69 Stanis³aw Banaszek, Eugeniusz Chy³ek, Tadeusz Gabryœ, Ryszard Kmera, Karol Kretowicz, Hen- ryk Kugacz, Henryk Kuszyk, Adam Trzepacz, Stefan Zasidko.

284 wroc³awskiej WPR. Obliczenia ujawni³y, ¿e najliczniejsz¹ grupê pracowników stanowi³y osoby m³ode, które nie przekroczy³y 30. roku ¿ycia. Tendencja ta jest widoczna ogólnie w powojennej kadrze wojskowej. A. Weso³owski podaje, ¿e 50% powojennej kadry oficerskiej WP stanowili w³aœnie ludzie m³odzi, którzy nie przekroczyli 30. roku ¿ycia70. Z jego badañ wynika równie¿, ¿e jedynie wœród oficerów wojskowego wymiaru sprawiedliwoœci œrednia wieku by³a zna- cznie wy¿sza od statystycznie m³odej powojennej kadry oficerskiej WP. Prze- prowadzona przez niego analiza wieku oficerów s³u¿by sprawiedliwoœci wyka- za³a, ¿e 42% badanych przekroczy³o 40. rok ¿ycia, natomiast 8% by³o w przedziale wieku od 21 do 25 lat71. ¯aden z szefów Wroc³awskiej WPR w chwili obejmowania stanowiska nie przekroczy³ 40. roku ¿ycia72. Niewiele star- si byli wiceprokuratorzy73. W sk³ad pierwszej obsady personalnej WPR we Wroc³awiu weszli: szef wroc³awskiej WPR 31-letni kap. Jan Koz³owski, pe³ni¹cy funkcjê zastêpcy pro- kuratora 37-letni por. Filip Badner (Filip Barski), zajmuj¹cy stanowisko pod- prokuratora 35-letni por. Eugeniusz Landsberg oraz na stanowisku asesora 26-letni chor. Stanis³aw Baran. Kierownikiem sekretariatu zosta³ 46-letni por. Szymon Szczesio74. W kolejnych dniach do WPR we Wroc³awiu przybyli: 39-let- ni podprokurator por. Bronis³aw Œwi¹tnicki75, pierwszy oficer œledczy 39-letni ppor. Mariana Kunze76, 33-letni podprokurator kpt. Zdzis³aw Ziemiakowski77, 40-letni oficer œledczy szer. Edward Pawe³ Patkiewicz78, 32-letni podprokurator kpt. Feliks Maciejewski79. W oparciu o zarz¹dzenia Naczelnej Prokuratury Woj- skowej Nr 01 z dnia 10 stycznia 1949 r. zosta³y utworzone dwie ekspozytury WPR we Wroc³awiu w K³odzku i Lubaniu, a jej pierwsz¹ obsadê etatow¹ stano- wili: 37-letni mjr. Mieczys³aw Bogucki na stanowisku p.o. podprokuratora

70 A. Weso³owski, W cieniu wojny i polityki. S¹downictwo Wojska Polskiego na froncie wschodnim w latach 1943–1945, Toruñ 2003, s. 144. 71 Analiza wieku oficerów s³u¿by sprawiedliwoœci wg stanu na dzieñ 15.03.1945 r. (A. Weso³owski, W cieniu wojny…, s. 144). 72 Pierwszym szefem i zarazem organizatorem WPR we Wroc³awiu, by³ 31-letni kpt. Jan Koz³owski, drugim by³ 34-letni pp³k. Antoni Lachowicz, trzecim zosta³ licz¹cy 40 lat mjr. Filip Barski (wystê- puj¹cy wczeœniej pod nazwiskiem Filip Badner (AIPN Wr, WPR Wroc³aw, KRD 1948–1949, 107/39, Rozkaz dzienny nr 120, 26 IX 1949). 73 Pierwszym wiceprokuratorem WPR we Wroc³awiu by³ 37 letni wówczas Filip Badner, drugim zo- sta³ 39-letni Jan Orliñski, a trzecim 43-letni Stefan Ka³u¿ny. Ostatnim wiceprokuratorem by³ 25-letni Edward Gomulski. 74 Kierownikiem tego¿ sekretariatu zosta³ on 28 marca 1946 r. (AIPN Wr, WPR Wroc³aw, KRD 1946–1947, 107/11, Rozkaz dzienny nr 4, 28 III 1946). 75 AIPN Wr, WPR Wroc³aw, KRD 1946–1947, 107/11, Rozkaz dzienny nr 2, 21 III 1946. 76 AIPN Wr, WPR Wroc³aw, KRD 1946–1947, 107/11, Rozkaz dzienny nr 3, 26 III 1946. 77 AIPN Wr, WPR Wroc³aw, KRD 1946–1947, 107/11, Rozkaz dzienny nr 11, 4 V 1946. 78 AIPN Wr, WPR Wroc³aw, KRD 1946–1947, 107/11, Rozkaz dzienny nr 23, 22VI 1946. 79 AIPN Wr, WPR Wroc³aw, KRD 1946–1947, 107/11, Rozkaz dzienny nr 37, 25 VII 1946.

285 WPR we Wroc³awiu ekspozytura w K³odzku, kpr. Leon Kuliñski na stanowisku sekretarza tej¿e ekspozytury, 44-letni kpt. Kazimierz Rut na stanowisku p.o. podprokuratora WPR we Wroc³awiu ekspozytura w Lubaniu, sier¿. zaw. Ry- szard Stankiewicz na stanowisku sekretarza st. w tej ekspozyturze80. Zatrudnianie przez komunistyczne w³adze w wojskowym wymiarze spra- wiedliwoœci bardzo m³odych pracowników nie by³o dzie³em przypadku. Wyni- ka³o raczej z potrzeby chwili (braki kadrowe) i wzglêdów politycznych. Naj³atwiej mo¿na bowiem manipulowaæ ludŸmi m³odymi, sprawiæ by bezkry- tycznie popierali now¹ w³adzê. Analiza materia³ów Ÿród³owych ujawni³a, ¿e pierwsza obsada personalna WPR we Wroc³awiu niemal¿e w ca³oœci rekrutowa³a siê z grona przedwojen- nych prawników81. W grupie prokuratorów, podprokuratorów, oficerów œled- czych, asesorów i aplikantów, u 17 osób potwierdzono wykszta³ceniem prawni- cze82, w tym 9 osób studiowa³o na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie, 3 osoby na Uniwersytecie Warszawskim, 3 osoby studiowa³y na Uniwersytecie Jagielloñskim w Krakowie, jedna osoba na Uniwersytecie Poznañskim i jedna na Uniwersytecie Stefana Batorego w Wilnie. Nie wydaje siê celowym przepro- wadzenie analizy wieku i wykszta³cenia wœród pozosta³ych pracowników mun- durowych wroc³awskiej WPR, poniewa¿ najczêœciej byli to ¿o³nierze s³u¿by za- sadniczej, którzy czasowo przebywali w wojsku. Komuniœci szybko zorientowali siê, ¿e przedwojenna kadra prawnicza, za- trudniona w wojskowym wymiarze sprawiedliwoœci po zakoñczeniu II wojny œwiatowej, pracuj¹ca w oparciu o przepisy prawa II RP, bêdzie opóŸnia³a przeprowadzenie zmian legalizuj¹cych bezprawie i umo¿liwiaj¹cych likwidacjê opozycji politycznej w majestacie prawa. Prawników poddawano licznym we-

80 AIPN Wr, WPR Wroc³aw, KRD 1948–1949, 107/39, Rozkaz dzienny nr 12, 21 I 1949. 81 J. Koz³owski – ukoñczy³ prawo na Uniwersytecie Jana Kazimierza (UJK) w 1938 r., F. Bad- ner/Barski – ukoñczy³ prawo na Uniwersytecie Jagielloñskim (UJ) w 1937 r., E. Landsberg – uko- ñczy³ prawo na Uniwersytecie Jana Kazimierza (UJK) w 1933 r., Sz. Szczesio – w 1939 r. mia³ ukoñczony I rok prawa na Uniwersytecie Warszawskim (UW), B. Œwiatnicki – ukoñczy³ prawo na Uniwersytecie Stefana Batorego (USB) w 1937 r., Z. Ziemiakowski – ukoñczy³ prawo na UJK w 1938 r., E. Patkiewicz – ukoñczy³ prawo na UJK w 1930 r., F. Maciejewski w 1939 r. mia³ ukoñ- czony III rok na Wydziale Prawno-Ekonomicznym Uniwersytetu Poznañskiego (UP). 82 Obliczenia w³asne na podstawie akt osobowych; F. Barski – ukoñczy³ prawo na UJ w 1937 r., M. Bogucki – ukoñczy³ prawo na UW w 1935 r., Sz. Friedlander – ukoñczy³ prawo na UJK w 1938 r., S. Ka³uzny – ukoñczy³ prawo na UJK w 1933 r., J. Koz³owski – ukoñczy³ prawo na UJK w 1938 r., H. Kubler – ukoñczy³ prawo na UW w 1936 r., E. Landsberg – ukoñczy³ prawo na UJK w 1933 r., S. Lisowski – ukoñczy³ prawo na UJK w 1936 r., F. Maciejewski w 1939 r. mia³ ukoñczony III rok na Wydziale Prawno-Ekonomicznym Uniwersytetu Poznañskiego, M. Marsza³ek – ukoñczy³ pra- wo na UJK w 1938 r., J. Orliñski – ukoñczy³ prawo na UJ w 1930 r., E. Patkiewicz – ukoñczy³ pra- wo na UJK w 1930 r., K. Rut – ukoñczy³ prawo na UJK w 1935 r., S. Stöcker – ukoñczy³ prawo na UJ przed wojn¹ (b.d.), Sz. Szczesio – w 1939 r. mia³ ukoñczony I rok prawa na UW, B. Œwi¹tnicki – ukoñczy³ prawo na USB w 1937 r., Z. Ziemiakowski – ukoñczy³ prawo na UJK w 1938 r.

286 ryfikacjom, w wyniku których „obcy klasowo element” zwalniano. W ten spo- sób zwolniono z wojskowego wymiaru sprawiedliwoœci najlepiej wyszkolon¹ grupê oficerów WP. W latach 1946–1948 redukcje kadrowe by³y jeszcze niewie- lkie. Czystki obejmuj¹ce wojskowy wymiar sprawiedliwoœci zapocz¹tkowa³ przegl¹d kadry oficerów sztabowych zarz¹dzony przez w³adze partii w 1949 r.83 Akcje weryfikacyjne objê³y równie¿ WPR we Wroc³awiu84. Z zachowanych akt osobowych, takich jak: opinie s³u¿bowe, oceny przydatnoœci politycznej praco- wników oraz uzasadnienia zwolnieñ z pracy w wojskowym wymiarze spra- wiedliwoœci, wynika, i¿ pracownicy mundurowi wroc³awskiej WPR byli inwigi- lowani i rozpracowywani przez s³u¿by specjalne. W czasie nasilenia walk z „wrogiem klasowym” zwalniano z wojskowego wymiaru sprawiedliwoœci na- wet wysoko wykwalifikowanych pracowników nale¿¹cych do partii, jeœli stwierdzono u nich niew³aœciwe pochodzenie spo³eczne. Wœród kadry wojsko- wego wymiaru sprawiedliwoœci dokonywano czêsto aresztowañ. Ich g³ównym zadaniem by³o wymuszenie pos³uszeñstwa i dyscyplinowanie85. Miejsce po zwolnionych, gruntownie wykszta³conych, przedwojennych prawnikach zajmowali nowi niewykszta³ceni pracownicy posiadaj¹cy skrysta- lizowane oblicze polityczne. W dniu 20 marca 1951 r. Biuro Polityczne KC PZPR podjê³o uchwa³ê o pracy organów s³u¿by sprawiedliwoœci w wojsku. W jej frag- mencie czytamy: „Oczyszczaj¹c systematycznie aparat s¹downiczo-prokurator- ski z elementów obcych, chwiejnych i politycznie nieprzydatnych, przedsiêw- zi¹æ kroki w kierunku uzupe³nienia w jak najkrótszym czasie kadry aparatu s³u¿by sprawiedliwoœci pracownikami zas³uguj¹cymi na zaufanie i mog¹cymi zajmowaæ odpowiedzialne stanowiska sêdziów i prokuratorów”. Uchwa³a zale- ca³a: „a) przeprowadzenie naboru 80–100 aktywistów partyjnych i spo³ecznych w wieku 25–35 lat o odpowiednim przygotowaniu ¿yciowym i politycznym do Oficerskiej Szko³y Prawniczej; b) skierowanie na przeszkolenie prawnicze 60 oficerów politycznych i liniowych o odpowiednich kwalifikacjach z WP, KBW i WOP; c) powo³anie do zawodowej s³u¿by 50–60 absolwentów fakultetów pra-

83 Szerzej na ten temat: J. Poksiñski, My, sêdziowie..., s. 26-31; J. Szwagrzyk, Prawnicy czasu bezpra- wia...,s. 96–103. 84 W wyniku jednej z nich w dniu 29 maja 1951 r. zwolniono: podprokuratora Romana Dyhdalewi- cza cz³onka PZPR w uzasadnieniu podaj¹c, ¿e by³ „politycznie pasywny” (J. Poksiñski, A. Kochañ- ski, K. Persak, Kierownictwo PPR i PZPR wobec wojska 1944–1956, Warszawa 2003, s. 251, 262). Podprokuratora Feliksa Maciejewskiego, uzasadniaj¹c: „bezpartyjny [...] Ojciec posiada³ 24 ha. Teœæ do 1939 r. by³ oficerem zawodowym w stopniu kapitana [...] Nie nadaje siê do s³u¿by w organach s¹downic- twa wojskowego” (Ibidem, s. 251, 257). Oficera œledczego Henryka Raczyñskiego za to, ¿e by³ „silnie zwi¹zany z œrodowiskiem mieszczañskim”(Ibidem, s. 251, 263). Aplikanta Stanislawa Wasiek, pisz¹c, ¿e nie przedstawia „wiêkszych wartoœci dla s³u¿by w organach s¹downictwa wojskowego”(Ibidem, s. 251, 263). 85 J. Szwagrzyk, Prawnicy czasu bezprawia..., s.210.

287 wniczych robotniczego pochodzenia, aktywnych cz³onków partii”86. Mówi³a wprost o „przoduj¹cej roli cz³onków partii w stosunku do bezpartyjnych”87. Rozwiniêcie wytycznych uchwa³y nast¹pi³o w piœmie szefa GZP WP gen. Bryg. M. Naszkowskiego z 30 maja 1951 r., kierowanym do sekretariatu Biura Organizacyjnego KC PZPR w sprawie ewentualnych dzia³añ partyjnych na rzecz naboru do wojskowych organów s³u¿by sprawiedliwoœci. Zleca³ on w nim przeprowadzenie naboru „spoœród wyrobionych aktywistów partyjnych, robot- ników wysuniêtych przez partiê do aparatu partyjnego, wzglêdnie wysuniêtych drog¹ awansu spo³ecznego na stanowiska administracyjne, i których poziom polityczny oraz umys³owy uzasadnia skierowanie na samodzielne stanowiska sêdziów lub prokuratorów wojskowych”88. Natomiast rozkaz MON nr 0064 z 11 lipca 1951 r. nakazywa³ przyjmowanie do wojskowego wymiaru sprawiedliwo- œci oficerów liniowych i politycznych oraz osoby cywilne, które mia³y trzyletni sta¿ partyjny, pochodzenie robotnicze, wiek 25–35 lat oraz wykszta³cenie po- wy¿ej 7 klas89. Nasycaj¹c cz³onkami partii wojskowy wymiar sprawiedliwoœci, Polska Partia Robotnicza (PPR), a nastêpnie Polska Zjednoczona Partia Robot- nicza (PZPR), wp³ywa³a na treœæ tworzonych przepisów prawnych oraz kontro- lowa³a dzia³alnoœæ wojskowych s¹dów i prokuratur. Jak ju¿ wspomnia³am wczeœniej, zaledwie 17 spoœród 57 prokuratorów, podprokuratorów, asesorów i aplikantów s³u¿¹cych we wroc³awskiej WPR, po- siada³o przedwojenne wykszta³cenie prawnicze, pozostali mieli ukoñczone kil- kumiesiêczne kursy prawnicze lub sukcesywnie byli na nie oddelegowywani. W ca³ym okresie dzia³alnoœci wroc³awskiej WPR jej kolejni szefowie bardzo krytycznie oceniali przygotowanie merytoryczne swoich pracowników. Istotnym zagadnieniem w analizie kadry wojskowej, zatrudnionej we wroc³awskiej WPR, jest próba znalezienia odpowiedzi na pytanie o motywy podjêcia przez m³odych ludzi pracy w organach wojskowego wymiaru spra- wiedliwoœci oraz ocena ich postaw moralnych. Jeœli chodzi o prawników przed- wojennych wszystko wskazuje na to, ¿e chodzi³o im o mo¿liwoœæ wykonywania zawodu90 oraz o utrzymanie dotychczasowej pozycji spo³ecznej. Innymi wa¿ny- mi czynnikami by³y niew¹tpliwie wzglêdy finansowe91 oraz przywileje

86 Kierownictwo PPR i PZPR..., s. 241–242. 87 Ibidem, s. 240. 88 J. Poksiñski, My, sêdziowie…, s. 28. 89 J. Borowiec, Aparat bezpieczeñstwa a wojskowy wymiar sprawiedliwoœci. Rzeszowszczyzna 1944–1954, Warszawa 2004, s. 54. 90 Pogl¹d ten podzielaj¹ równie¿: A. Rzepliñski, Przystosowanie ustroju s¹downictwa…, s. 25; A. Lityñ- ski, Inaczej o pierwszej dekadzie..., s. 139–140. 91 Obszernie na temat p³ac w wojskowym wymiarze sprawiedliwoœci K. Szwagrzyk, Prawnicy czasu bezprawia..., s. 186-189.

288 przys³uguj¹ce pracownikom wojskowego wymiaru sprawiedliwoœci, takie jak: korzystanie ze sklepów Wojskowej Centrali Handlowej zaopatrzonych w towa- ry deficytowe, darmowe przejazdy, nagrody pieniê¿ne przyznawane najczêœciej z okazji 1 maja i 22 lipca, mo¿liwoœæ korzystania z sanatoriów i wczasów w bar- dzo ekskluzywnych oœrodkach92, ³atwoœæ uzyskiwania ró¿nego rodzaju zasi³ków pieniê¿nych oraz awansów, systemu taniego zbiorowego ¿ywienia w sto³ówkach i kasynach wojskowych, bezp³atne otrzymywanie ró¿nego rodza- ju artyku³ów spo¿ywczych i przemys³owych, ulga w p³aceniu podatku grunto- wego, pierwszeñstwo w przyjmowaniu dzieci do ¿³obków i przedszkoli, otrzy- mywanie przy przejœciu na emeryturê dzia³ki, a wraz z ni¹ materia³ów i kredytu na jej zabudowê. Kadrze oficerskiej zapewniano lokale mieszkalne93 oraz 30-dniowy urlop po 11 miesi¹cach s³u¿by94. Dla osób pochodz¹cych z ma³ych miasteczek oraz wsi praca w organach wymiaru sprawiedliwoœci by³a awansem spo³ecznym i zapewnia³a dostatnie ¿ycie95. Oceniaj¹c postawê moraln¹ kadry wojskowego wymiaru sprawiedliwoœci nale¿y pamiêtaæ, ¿e wiêkszoœæ nie widzia³a nic niew³aœciwego w wykorzysty- waniu prawa do likwidacji opozycji politycznej. Osoby, które nie umia³y za- akceptowaæ specyfiki wykonywanego zawodu, próbowa³y odejœæ, nie podaj¹c jednak prawdziwych przyczyn swych decyzji. Najczêœciej podawanymi przyczy- nami w podaniach o demobilizacjê by³y: z³y stan zdrowia, chêæ kontynuacji na- uki, sytuacja rodzinna96. Warto te¿ podkreœliæ, ¿e ¿o³nierze w ró¿ny sposób mo- gli opuœciæ wojskowy wymiar sprawiedliwoœci. Za orzekanie niezgodne z zaleceniami partyjnymi nie grozi³a im te¿ kara œmierci, a jedynie utrata stano- wiska97. WPR we Wroc³awiu obok kadry mundurowej zatrudnia³a równie¿ osoby cywilne, tak zwanych pracowników kontraktowych na stanowiskach maszyni-

92 W ksi¹¿kach rozkazów dziennych WPR we Wroc³awiu z lat 1946–1955 107/11, 107/28, 107/39, 107/53, 107/61, 107/68, 107/ 79, 107/90, 107/104, znajduj¹ siê szczegó³owe zapisy dotycz¹ce: wy- sokoœci przyznawanych nagród pieniê¿nych, zasi³ków, awansów, wyjazdów na wczasy i do sana- toriów. 93 Dok³adne rejony zamieszkania wroc³awskiej kadry s³u¿by sprawiedliwoœci podaje K. Szwagrzyk, Prawnicy czasu bezprawia..., s. 190–192. Uwagi kierowane do NPW w sprawie koniecznoœci zapew- nienia lokali mieszkalnych oficerom wroc³awskiej WPR, mo¿na znaleŸæ w sprawozdaniach staty- stycznych z lat 1946-1955. 94 K. Szwagrzyk, Prawnicy czasu bezprawia..., s. 188-189. 95 Do podobny wniosków doszed³ S. Abramowicz badaj¹c materia³y Ÿród³owe WSR w £odzi (S. Ab- ramowicz, Wojskowy S¹d Rejonowy..., s. 33). 96 K. Szwagrzyk, Prawnicy czasu bezprawia..., s. 198. 97 Podobnego zdania jest równie¿ A. Kftal, Sêdziowie mogli odejœæ, „Prawo i ¯ycie” 1988, nr 44, s. 10.

289 stek98 i sekretarzy99. W ca³ym okresie dzia³ania WPR we Wroc³awiu zatrudniono oko³o 49 pracowników kontraktowych100 (na stanowiskach maszynistek 17 osób, a na stanowiskach sekretarzy kontraktowych 29 osób). Zdecydowan¹ wiêkszoœæ wœród pracowników kontaktowych przez ca³y okres istnienia WPR we Wroc³awiu stanowi³y kobiety. W oparciu o zachowane akta osobowe mo¿e- my dokonaæ analizy wieku i wykszta³cenia pracowników kontraktowych. I tak spoœród 49 osób, w chwili objêcia naznaczonego stanowiska we wroc³awskiej WPR, zaledwie 2 z nich przekroczy³y 30. rok ¿ycia101, w przedziale od 15 do 20 lat mieœci³o siê 16 osób,102 w przedziale od 21 do 30 lat mieœci³o siê a¿ 17 osób103. W przypadku 14 osób nie uda³o siê ustaliæ wieku w chwili obejmowania stano- wiska104. Analiza wykaza³a, ¿e ponad 90% pracowników kontraktowych wroc³awskiej WPR, stanowili ludzie m³odzi, którzy nie przekroczyli 30. roku ¿y- cia, mieli ukoñczone szko³y powszechne, rzadziej gimnazja i licea. Kursy ma- szynopisania ukoñczy³o zaledwie kilka osób. W czasie pracy we wroc³awskiej WPR jedynie 5 osób podjê³o studia wy¿sze105. S³aba praca sekretariatu by³a niew¹tpliwie wynikiem bardzo m³odego wieku oraz braku wykszta³cenia pra-

98 Pocz¹tkowo, zatrudniano wy³¹cznie kobiety. Jako pierwsz¹, 2 kwietnia 1946 r. na stanowisku maszynistki kontraktowej zatrudniono Stefaniê Szadyn (AIPN Wr, WPR Wroc³aw, KRD 1946-1947, 107/11, Rozkaz dzienny nr 6, 2 IV 1946). Nastêpnie w dniu 10 kwietnia 1946 r., rów- nie¿ na stanowisku maszynistki kontraktowej zatrudniono Mariê Cywiñsk¹ (AIPN Wr, WPR Wroc³aw, KRD 1946-1947, 107/11, Rozkaz dzienny nr 9, 10 IV 1946). W dniu 19 kwietnia 1946 r., na stanowisku pisarza kontraktowego zosta³a zatrudniona Janina Liberacka (AIPN Wr, WPR Wroc³aw, KRD 1946-1947, 107/11, Rozkaz dzienny nr 10, 19 IV 1946). 99 Pod koniec 1946 r., na stanowiska sekretarzy kontraktowych, przyjêto do pracy we wroc³awskiej WPR pierwszych mê¿czyzn. Byli to: W³odzimierz Jastrzêbski, Andrzej Korzon, Jerzy Roœcisze- wski i W³adys³aw Siwik (AIPN Wr, WPR Wroc³aw, KRD 1946-1947, 107/11, Rozkaz dzienny nr 86, 28 XI 1946). 100 Obliczenia w³asne dokonane na podstawie analizy akt osobowych pracowników kontraktowych WPR we Wroc³awiu oraz ksi¹¿ek rozkazów dziennych wroc³awskiej WPR za lata 1946–1955 sygn. 107/11, 107/28, 107/39, 107/53, 107/61, 107/68, 107/ 79, 107/90, 107/104. 101 Janina Siekielska (35 lat) oraz Stefania Drozd (34 lata). 102 Naria Cywiñska (19 lat), Adam Gawlik (20 lat), Marianna Gintecka (18 lat), Zofia Gronowska (19 lat), Krystyna Kostoñ (18 lat), Teresa Krystek (17 lat), Maria Krzywdziñska (19 lat), Halina Nieprzewska (15 lat), Jadwiga Nowakowska ( 19 lat), Anna Stankiewicz (20 lat), Irena Starano- wicz (18 lat), Benedyktyna Solarska (18 lat), Danuta Sowa (19 lat), Stefania Szadyn (20 lat), Krystyna Teter (20 lat), Anna Wyczawska (16 lat). 103 Kazimiera B¹k (22 lata), Józefa Czmyrowa (29 lat), Helena Jackowiak (28 lat), W³odzimierz Jastrzêbski (22 lata), Zofia Koncewicz (23 lata), Andrzej Korzon (22 lata), Ryszard Kowalczyk (21 lat), Irena Koz³owska (22 lata), Wanda Krêpska (24 lata), Janina Liberacka (24 lata), Janina Maciulska (27 lat), Anna Maczkowska (23 lata), Jerzy Roœciszewski (24 lata), W³adys³aw Siwik (25 lat), Janina Stêpiñska (25 lat), Stanis³aw Trybalski (24 lata), Barbara Wiaderek (26 lat). 104 Stanis³awa Drubak, Maria Gereta, Anna Ka³wa, Teresa Ko³odziej, Anna Kuku³a, Janina Kupis, Maria Kurzyk, Danuta £ukaszewicz, Danuta Majewska, Zofia Miszkiewicz, Sabina Owczarczak, Janina Polecka, Szczerska, Irena Wasiek. 105 W³odzimierz Jastrzêbski, Andrzej Korzon, Ryszard Kowalczyk, Janina Liberacka, Jerzy Ro- œciszewski.

290 cowników kontraktowych. Osoby staraj¹ce siê o pracê w organach wojskowego wymiaru sprawiedliwoœci by³y poddawane wszechstronnej, szczegó³owej kon- troli. Ostatecznie zgodê na zatrudnienie pracownika kontraktowego we wroc³awskiej WPR wydawa³ szef Wydzia³u Informacji Dowództwa Okrêgu Wo- jskowego nr IV (DOW IV) we Wroc³awiu. Postêpowanie zmierzaj¹ce do zatrud- nieniu pracownika cywilnego by³o sformalizowane: szef WPR we Wroc³awiu zwraca³ siê na piœmie do Wydzia³u Informacji DOW IV we Wroc³awiu z proœb¹ o sprawdzenie osoby staraj¹cej siê o pracê. Nastêpnie szef DOW IV zwraca³ siê (równie¿ na piœmie) do Wojewódzkiego Urzêdu Bezpieczeñstwa Publicznego (WUBP) we Wroc³awiu z proœb¹ o zebranie opinii na jej temat106. Po przeanali- zowaniu zebranych materia³ów szef Wydzia³u Informacji DOW IV wydawa³ zgodê b¹dŸ te¿ nie, na zatrudnienie sprawdzanej osoby107. O skali inwigilacji przez s³u¿by specjalne pracowników kontraktowych zatrudnionych we wroc³awskiej WPR dowiadujemy siê z materia³ów archiwalnych zachowanych w teczkach osobowych. W ka¿dej z nich, oprócz dokumentów niezbêdnych przy przyjêciu do pracy, takich jak ¿yciorys i podanie, znajdujemy równie¿: a) arkusz ewidencyjny zawieraj¹cy ponad 30 pytañ dotycz¹cych osoby staraj¹cej siê o pracê oraz jej krewnych; b) kwestionariusz; c) liczne charakterystyki s³u¿- bowe, w których oceniano: poziom moralny i umys³owy pracownika, oblicze polityczne (uœwiadomienie polityczne, pogl¹d indywidualny, udzia³ w pracy spo³eczno-politycznej), wartoœci s³u¿bowe; d) zeszyt ewidencyjny pracownika cywilnego administracji wojskowej; e) œwiadectwo moralnoœci (wystawione przez w³adze administracyjne miejsca zamieszkania) zawiera³o informacje o tym, czy dana osoba by³a karana, gdzie obecnie zamieszkuje, jakiej jest naro- dowoœci oraz jak siê prowadzi; f) wykaz wszystkich dotychczasowych miejsc zatrudnienia oraz opinie z nich; g) wykaz wszystkich dotychczasowych miejsc zamieszkania; h) wykaz wszystkich krewnych108. Skalê inwigilacji pracowni- ków kontraktowych obrazuje przypadek Janiny Maciulskiej, zatrudnionej w WPR we Wroc³awiu na stanowisku maszynistki kontraktowej. Przyjêta do pracy 7 lutego 1955 r., zosta³a zwolniona ju¿ 14 marca w zwi¹zku z wystawie- niem jej negatywnej opinii przez IV Komisariat MO we Wroc³awiu (niemoralne prowadzenie siê). W notatce s³u¿bowej z 6 marca 1955 r. czytamy: „W drodze przeprowadzonego wywiadu ustalono, ¿e ww. mieszka pod zapodanym adre- sem sama. Wymieniona od 1949 r. do chwili obecnej utrzymywa³a siê z prowa- dzenia nierz¹du, w celu zarobkowym [...] w chwili obecnej równie¿ ww. nigdy nie przebywa w domu, po ca³ych nocach przebywa w Hotelu Polonia i tam jest

106 AIPN Wr, WPR Wroc³aw, 107/3, Teczka ogólna personalna zwyk³a 1946, k.129. 107 B. Machay, Wojskowa Prokuratura Rejonowa…, s. 155. 108 Ibidem…s. 156.

291 ona znan¹ prostytutk¹”109. Oskar¿ano j¹ równie¿ o pracê na rzecz obcego wy- wiadu. „Do obecnej rzeczywistoœci oraz do Krajów Demokracji Ludowej jest wrogo ustosunkowana, dlatego narzeka na ma³e zarobki, chwali materia³y oraz politykê krajów kapitalistycznych, kontaktuje siê przewa¿nie z elementem przestêpczym w stosunku do obecnej rzeczywistoœci. [...] Nie ulega w¹tpliwo- œci, ¿e ww. jest inspirowana przez obcy wywiad i przyst¹pi³a do pracy do Woj- skowej Prokuratury Rejonowej we Wroc³awiu w charakterze maszynistki, maj¹c w tym cel lepszego rozpoznania spraw wojskowych [pisownia oryginal- na – przyp. BM]”110. Pracowników kontraktowych pozyskiwano do pracy w wojskowym wy- miarze sprawiedliwoœci tymi samymi metodami, co kadrê wojskow¹. Zachêt¹ by³y: mo¿liwoœæ szybkiego awansu, nagrody pieniê¿ne, bezp³atne przejazdy, korzystania z wczasów i sanatoriów. Równie¿ w przypadku pracowników kon- traktowych szefowie wroc³awskiej WPR dbali o zapewnienie dla nich miesz- kañ. Wœród pracowników kontraktowych panowa³a du¿a fluktuacja kadr. Za- trudniano ich na okres próbny Czêst¹ przyczyn¹ rezygnacji z pracy by³y niskie zarobki. Niejednokrotnie pracownicy byli zwalniani, gdy¿ nie radzili sobie z po- wierzonymi im obowi¹zkami. Dokonywano równie¿ przeniesieñ s³u¿bowych w obrêbie prokuratury. Nie ulega w¹tpliwoœci, ¿e decyzja o powo³aniu Wojskowych Prokuratur Re- jonowych mia³a pod³o¿e polityczne. Potwierdzenie tego stanowiska znajduje- my w publikacjach czo³owych komunistycznych autorów. J. Muszyñski napisa³ wprost, ¿e: „Wojskowe prokuratury rejonowe by³y organami powo³anymi g³ównie do walki z kontrrewolucyjnym podziemiem”111. Tego samego zdania by³ J. Nazarewicz, który napisa³, i¿ WPR by³y „ukierunkowane jedynie na zwal- czanie przestêpstw kontrrewolucyjnych”112 oraz A. Murzynowski i J. Rezler, którzy uwa¿ali, ¿e WPR powo³ano „Dla zapewnienia wiêkszej skutecznoœci wa- lki z tego rodzaju [kontrrewolucyjn¹ – przyp. BM] przestêpczoœci¹”113. Powy¿sze stwierdzenia nie dziwi¹, gdy przeanalizujemy ówczesn¹ sytuacjê polityczn¹ w kraju. Sytuacjê, w której nowa w³adza walczy³a ze zbrojn¹ opo- zycj¹, nie mia³a zaufania do prawników pracuj¹cych w powszechnym wymia- rze sprawiedliwoœci, zarzucaj¹c du¿ej ich czêœci „wrogie nastawienie wobec

109 AIPN Wr, WPR Wroc³aw, 107/101, Akta osobowe, Maciulska Janina. 110 AIPN Wr, WPR Wroc³aw, 107/101, Akta osobowe, Maciulska Janina. 111 J. Muszyñski, Zasady ustrojowe s¹downictwa wojskowego i prokuratury wojskowej w Polsce Ludowej, Warszawa 1964, s. 191. 112 J. Nazarewicz, Wojskowe..., s. 454. 113 A. Murzynowski, J. Rezler, Wymiar sprawiedliwoœci w Polsce w latach 1944–1970, Warszawa 1972, s. 23.

292 ustroju demokratycznego”114, nadmierne przeci¹ganie spraw, a sêdziom orze- kanie zbyt ³agodnych wyroków115. G³ównymi problemami, z którymi boryka³a siê w ca³ym okresie swej dzia³alnoœci wroc³awska WPR, to: niepe³na obsada etatowa zarówno wœród ka- dry wojskowej, jak i pracowników cywilnych oraz du¿a fluktuacja pracowni- ków. Wp³yw na pracê mia³ te¿ niski poziom przygotowania zawodowego praco- wników oraz ich bardzo m³ody wiek, który by³ g³ówn¹ przyczyn¹ problemów z utrzymaniem dyscypliny Dzia³alnoœæ i represyjny charakter wroc³awskiej WPR bêd¹ tematem kolej- nego artyku³u.

114 L. Chajn, Trzeci rok, DPP 1946, nr 7, s. 7. 115 S. Bancerz, Wymiar sprawiedliwoœci w œwietle Narady Krajowej Prawników PPR, DPP 1946, nr 9–10, s. 29–30; L. Chajn, Trzeci rok…, s. 7–8.

293 ANEKS116

Obsada personalna WPR we Wroc³awiu w latach 1946–1955

Prokuratorzy, podprokuratorzy, oficerowie œledczy, aplikanci i ase- sorzy: Awruk W³adys³aw; Banaszek Stanis³aw; Baran Stanis³aw; Barski (Bad- ner) Filip; Bogucki Mieczys³aw; Boroœ Stanis³aw; Burda Zdzis³aw; Chy³ek Eu- geniusz; Dudziñski Stanis³aw; Duszyñski Aleksander; Dyhdalewicz Roman; Dzieszkowski Marian; Filip Tadeusz; Friedlender Szymon; Gabryœ Tadeusz; Go- mulski Edward; Gruszczyñski Teodor; Ka³u¿ny Stefan; Kieferling Mieczys³aw; Kmera Ryszard; Konarski Ryszard; Koz³owski Jan; Kretowicz Karol; Krêpski Stefan; Kubler Henryk; Kugacz Henryk; Kunze Marian; Kuszyk Henryk; La- chowicz Antoni; Landsberg Eugeniusz; Lisowski Stanis³aw; Maciejewski Fe- liks; Marsza³ek Mieczys³aw; Michta Stanis³aw; Orliñski Jan; Patkiewicz Ed- ward; Piekarski W³adys³aw; Raczyñski Henryk; Reutt Czes³aw; Rut Kazimierz; Skiba Jerzy; Sosnowski Aleksander; Sroka Czes³aw; Stöcker Sylwester; Struga- lski Roman; Strzelecki W³adys³aw; Szczesio Szymon; Œpiewakowski Kazi- mierz; Œwi¹tnicki Bronis³aw; Tomczyk Marian; Tota Aleksander; Trzepacz Adam; Turkiewicz Eugeniusz; Walkowicz Czes³aw; Wasiek Stanis³aw; Zasidko Stefan; Ziemiakowski Zdzis³aw. Obs³uga sekretarsko-kancelaryjna: Dro¿d¿yk Edward (kierownik se- kretariatu); Jakubik Józef (sekretarz); Jaremczak Stanis³aw (sekretarz); Jasica W³adys³aw (pocz¹tkowo szofer, nastêpnie starszy pisarz); Krzemiñski Sta- nis³aw (pocz¹tkowo p. o. kierownika tajnej kancelarii, nastêpnie kierownik taj- nej kancelarii); Kuliñski Leon (sekretarz WPR we Wroc³awiu ekspozytura w K³odzku); Litwiñski Stanis³aw (starszy pisarz); Misiewicz W³adys³aw (kiero- wnik sekretariatu); Sitko Ryszard (starszy pisarz); Smereczyñski Boles³aw (pisarz ³¹cznika); Solecki Jan (sekretarz WPR we Wroc³awiu ekspozytura w K³odzku); Stankiewicz Ryszard (sekretarz WPR we Wroc³awiu ekspozytura w Lubaniu); Szyszko Wac³aw (sekretarz); Zatorski Marian (pocz¹tkowo star- szy pisarz, nastêpnie obj¹³ obowi¹zki kancelisty).

116 B. Machay, Wojskowa Prokuratura Rejonowa…, s. 160–161.

294 Pozostali pracownicy mundurowi: Cyniak W³adys³aw (kierowca); Fijo³ek Marian (goniec); G¹siñski Remigiusz (pocz¹tkowo ekspedytor, nastêp- nie obj¹³ stanowisko starszego ekspedytora); Górowski Marian (kierowca); Grenziak Ryszard (goniec); Jassak Józef (goniec); Jedlak Marian (goniec); Ka- czorkiewicz Wac³aw (dowódca dru¿yny); Karcz Józef (goniec); Kasprzak Tade- usz (kierowca); KaŸmierczyk Romuald (kierowca); Kochman Wawrzyniec (kierowca); Kowalik W³adys³aw (kierowca); Król Stanis³aw (kierowca); Ku- charski Henryk (goniec); Ma³kiewicz W³adys³aw (goniec); Mróz Mieczys³aw (kierowca); Murawski W³odzimierz (kierowca); Piaseczny W³adys³aw (kie- rowca); Poœniewski Boles³aw (goniec); Skrypak Micha³ (goniec); Sobczak Eu- geniusz (ekspedytor); Szczêœniak Walerian (ekspedytor); Zaremba Mieczys³aw (kierowca); Zuchora Zdzis³aw (szeregowy). Pracownicy cywilni: B¹k Kazimiera (sekretarz s¹dowy); Cywiñska Maria (maszynistka kontraktowa); Czmyrowa Józefa (sekretarz s¹dowy); Drozd Ste- fania (maszynistka kontraktowa); Drubak (Wojdanowicz) Stanis³awa (maszy- nistka kontraktowa); Gawlik Adam (sekretarz kontraktowy); Gereta Maria (sprz¹taczka); Gintecka Marianna po mê¿u Szpakowicz (maszynistka kontrak- towa); Gronkowska Zofia (sekretarz s¹dowy); Jackowiak Helena (maszynistka kontraktowa); Jastrzêbski W³odzimierz (sekretarz kontraktowy); Ka³wa Anna (maszynistka kontraktowa); Ko³odziej Teresa (sekretarz s¹dowy); Koncewicz Zofia (maszynistka kontraktowa); Korzon Andrzej (sekretarz kontraktowy); Kostoñ Krystyna (sekretarz kontraktowy); Kowalczyk Ryszard (sekretarz s¹dowy); Koz³owska Irena (sekretarz kontraktowy); Krêpska Wanda (sekre- tarz s¹dowy); Krystek Teresa (maszynistka kontraktowa); Krzywdziñska Ma- ria (sekretarz s¹dowy); Kuku³a Anna (maszynistka kontraktowa); Kupis Jani- na (maszynistka kontraktowa); Kurzyk Maria (sekretarz s¹dowy); Liberacka Janina (pisarz kontraktowy, a nastêpnie sekretarz kontraktowy); £ukaszewicz Danuta (sekretarz s¹dowy, a nastêpnie referent); Maciulska Janina (maszyni- stka kontraktowa); Maczkowska Anna (maszynistka kontraktowa); Majewska Danuta (sekretarz s¹dowy); Miszkiewicz Zofia (sekretarz s¹dowy); Nieprze- wska Halina (brak informacji o stanowisku); Nowakowska Jadwiga (sekretarz s¹dowy); Owczarczak Sabina (sekretarz s¹dowy); Polecka Janina (sekretarz s¹dowy); Roœciszewski Jerzy (sekretarz kontraktowy); Siekielska Janina (pi- sarz kontraktowy, nastêpnie sekretarz kontraktowy); Siwik W³adys³aw (sekre- tarz kontraktowy); Stankiewicz Anna (sekretarz kontraktowy); Staranowicz Irena (sekretarz s¹dowy); Stêpiñska Janina (maszynistka kontraktowa); Solar- ska Benedyktyna (sekretarz s¹dowy); Sowa Danuta (sekretarz s¹dowy); Sza- dyn Stefania po mê¿u Kwiatkowska (maszynistka kontraktowa); Szczerska (w WPR we Wroc³awiu odnotowano zatrudnienie w1948 r.); Teter Krystyna

295 z domu Kazimierska (maszynistka kontraktowa); Trybalski Stanis³aw (sekre- tarz kontraktowy); Wasiek Irena (maszynistka kontraktowa); Wiaderek Bar- bara (sekretarz s¹dowy); Wyczawska Anna (maszynistka kontraktowa).

The organisation and cadre of the District Military Prosecutors’ Office in Wroc³aw in the years 1946–1955 (Summary)

The subject of the article is to present a selected problems connected to the functioning of the “Wojskowa Prokuratura Rejonowa” (WPR) [Military District Prosecutor’s Office] in Wroc³aw 1946–1955 based on archival materials such as: books of heads commands, personal comments, internal comments, statistical and descriptive reports, main, personal, secret correspondences, certificates, per- sonal records, arrested interrogation protocols, keeping cards, description of the cases registered in the general office and personal records of military personnel and civilian employees of WPR. Based on archive sources managed to trace the process of formation of and organisation of WPR in Wroclaw, also determinate the scope of activities for the respective positions and assign them to specific person. Performed analysis of employment military personnel and civilian employees (age, education, social origin etc.). It is worth noting that statistics on civilian employees in WPR are unique in the country. Because of the size reprisals against defendants, the Military District Prosecu- tor’s Office’s can be classify as the most bloody bodies of people’s power. Theirs ac- tivity has become the theme of regional research which was improved knowledge about the the Military administration of justice. This article is a part of the them and he was created based on doctoral thesis [“Military District Prosecutor’s Office in Wroclaw 1946–1955”] which has been defended in 2007 on Faculty of Law Ad- ministarion and Economics University of Wroclaw. The second part of article describes functioning of the WPR in the structures of military justice, determining its goals and ways to implement.

296 PAMIÊTNIKI

MEMORIES . LUDOBÓJSTWO NA TARNOPOLSZCZYNIE W PAMIÊTNIKU JANA ZALESKIEGO

KS. TADEUSZ ISAKOWICZ-ZALESKI

Przemilczana zbrodnia

Nie ma w historii Polski bardziej zafa³szowanej i przemilczanej sprawy jak ludobójstwo ludnoœci polskiej, dokonane na Wo³yniu i Kresach Po³udniowo- -Wschodnich Drugiej Rzeczypospolitej przez faszystów z Organizacji Ukraiñ- skich Nacjonalistów i Ukraiñskiej Armii Powstañczej. Objê³o ono dawne woje- wództwa: wo³yñskie, lwowskie, tarnopolskie i stanis³awowskie, a tak¿e czêœciowo lubelskie i poleskie. Pierwsze mordy mia³y miejsce ju¿ we wrzeœniu 1939 roku, gdy na te tereny wkroczy³y wojska radzieckie, oraz dwa lata póŸniej, gdy wkro- czy³y wojska niemieckie, a wraz z nimi bataliony Abwehry: „Roland” i Nachti- gall”, z³o¿one z ukraiñskich najemników. Ci ostatni dopuœcili siê tak¿e pogromów ¯ydów. Najwiêksza jednak liczba mordów na Polakach dokona³a siê po powstaniu zbrodniczej UPA, za³o¿onej w paŸdzierniku 1942 roku, do której masowo nap³ynêli zaprawieni w innych rzeziach kolaboranci z Ukraiñskiej Po- licji Pomocniczej i 14. Dywizji SS „Galizien”. Najkrwawszym rozdzia³em tych wydarzeñ by³o ludobójstwo na Wo³yniu, które osi¹gnê³o swój szczyt 11 lipca 1943 roku. Datê tê dowództwo UPA wybra³o celowo, gdy¿ by³a to niedziela, a wiêc dzieñ, w którym Polacy rozsypani po przysió³kach i osadach, schodzili siê do koœcio³ów. Banderowcy, wspierani przez „czerñ”, czyli podjudzon¹ miejs- cow¹ ludnoœæ ukraiñsk¹, zaatakowali równoczeœnie prawie 170 miejscowoœci, morduj¹c w okrutny sposób, czêsto pal¹c ¿ywcem w otoczonych koœcio³ach, kilka tysiêcy Polaków. Mordy na Kresach trwa³y do 1946 roku, czyli do wypê- dzenia stamt¹d wiêkszoœci Polaków, a na ziemi lubelskiej, rzeszowskiej i prze- myskiej jeszcze rok d³u¿ej, a¿ do chwili ostatecznego rozbicia ukraiñskiego podziemia.

299 Wed³ug szacunków z r¹k banderowców, bo tak powszechnie nazywano cz³onków UPA, zginê³o w ci¹gu oœmiu lat ok. 150 tysiêcy bezbronnych Pola- ków, ale faktyczna ich liczba jest z pewnoœci¹ wiêksza. Ludobójstwo to dzia³o siê zgodnie z has³ami, które nacjonaliœci ukraiñscy od lat wpajali swoim roda- kom: „Smert Lacham – s³awa Ukrajinu”; „Lachiw wyri¿em, ¯ydiw wydusym, a Ukrajinu stworyty musym”; „Bude lacka krow po kolina – bude wilna Ukraji- na”, czyli „Œmieræ Polakom – s³awa Ukrainie”, „Polaków wyr¿niemy, ¯ydów wydusimy – a Ukrainê stworzyæ musimy” i „Bêdzie polska krew po kolana – bê- dzie wolna Ukraina”. Zabójstwa by³y po³¹czone z nies³ychanym okrucieñstwem, którego nie sto- sowali nawet niemieccy czy sowieccy okupanci. Oprócz Polaków z r¹k nacjona- listów ukraiñskich zginê³a niezliczona liczba polskich obywateli innych naro- dowoœci, w tym ¯ydzi, Ormianie (w Kutach nad Czeremoszem) i Czesi (osadnicy z Wo³ynia), a tak¿e ci Ukraiñcy, którzy nie popierali faszystów. Zag³adzie uleg³a te¿ polska cywilizacja. Zrównano z ziemi¹ ca³e miejscowoœci, spalono dwory i szko³y, zburzono koœcio³y, a ocala³e resztki narodu wypêdzono. Zachowane dyrektywy dowództwa UPA mówi³y bowiem wyraŸnie (cytujê tyl- ko kilka przyk³adów): Powinniœmy przeprowadziæ wielk¹ akcjê likwidacji polskiego elementu. Przy odejœciu wojsk niemieckich nale¿y wykorzystaæ ten dogodny moment dla zlikwidowania ca³ej lud- noœci mêskiej w wieku od 16 do 60 lat. (...) Tej walki nie mo¿emy przegraæ i za ka¿d¹ cenê trzeba os³abiæ polskie si³y. Leœne wsie oraz wioski po³o¿one obok leœnych masywów powin- ny znikn¹æ z powierzchni ziemi. Zniszczyæ wszystkie œciany koœcio³ów i innych polskich budynków kultowych, Do 21 XI 1944 roku zniszczyæ wszystkie polskie chaty, w których poprzednio mieszkali Po- lacy1. W rzeczywistoœci mordów nie ograniczano tylko do mê¿czyzn, gdy¿ w na- padach na polskie wsie wyrzynano wszystkich bez ró¿nicy na p³eæ czy wiek, pocz¹wszy od niemowl¹t, a na starcach skoñczywszy. Wszystko to by³o po³¹czone z grabie¿¹ mienia ofiar, a poplamione krwi¹ (nie tylko w przenoœni) garnki, pierzyny czy ko¿uchy do dziœ – jako „³up wojenny” – s³u¿¹ w niejednym ukraiñskim domostwie. Od dziesi¹tków lat krewni ofiar domagaj¹ siê godnego uczczenia pamiêci pomordowanych, których koœci bielej¹ bez jakiegokolwiek pochówku po kresowych lasach i jarach. Co wiêcej, oprawcy tych ofiar – o, zgro- zo! – maj¹ swoje pomniki, a nawet ulice we Lwowie i innych miastach. S¹ to rany, które bol¹ przez ca³e pokolenia.

1 Ca³oœæ tej problematyki opisa³em w swojej publikacji: Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, Przemilcza- ne ludobójstwo na Kresach, Ma³e Wydawnictwo, Kraków 2008.

300 Dla rodzin ofiar, jak i wszystkich dawnych mieszkañców tych ziem, naj- boleœniejszy jest jednak fakt, ¿e po roku 1989, a wiêc ju¿ po ponownym odzy- skaniu niepodleg³oœci, polski parlament nie nazwa³ po imieniu tej niewyob- ra¿alnej zbrodni, do której mo¿na porównaæ jedynie ludobójstwa Ormian w Turcji w czasie I wojny œwiatowej oraz Holokaust ¯ydów i Cyganów podczas drugiej, a tak¿e stalinowsk¹ zag³adê ludnoœci ukraiñskiej w czasach Wielkiego G³odu czy obecne zbrodnie dokonywane przez muzu³manów na ludnoœci chrzeœcijañskiej w Darfurze (zachodni Sudan) i przez so³datów Putina na cywi- lach w Czeczenii. Musi tutaj wyraŸnie paœæ s³owo „ludobójstwo”, bo wszelkie eufemizmy typu „wojenne wydarzenia”, „bolesne wypadki” czy „czystki etnicz- ne” s¹ nie tylko fa³szerstwem, lecz po prostu obraz¹ pamiêci ofiar. Nawiasem mówi¹c, twórc¹ pojêcia „genocide”, przet³umaczonego w jêzyku polskim jako ludobójstwo, by³ polski prawnik ¿ydowskiego pochodzenia Rafa³ Lemkin, dr praw Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie, podprokurator w Brze¿a- nach i Warszawie, nastêpnie warszawski adwokat. On te¿ wprowadzi³ to pojê- cie do Konwencji w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa, jed- nog³oœnie uchwalonej przez Zgromadzenie Ogólne ONZ 9 grudnia 1948 roku, podpisanej i ratyfikowanej m.in. przez Polskê2. Warto zaznaczyæ, ¿e zgodnie z ni¹ zbrodnie ludobójstwa nie ulegaj¹ przedawnieniu.

Œwiadek z Dêbowicy

Cztery z masowych zbrodni, dokonanych przez UPA w powiecie Buczacz, w miejscowoœciach Ko³odne (w 1939 r.), Czechów (w 1941 r.), Koroœciatyn (w 1944 r.) i Barysz (w 1945 r.), opisa³ w swoim pamiêtniku mój œp. Ojciec, Jan Zaleski. Urodzi³ siê on w 1926 roku w Monasterzyskach na TarnopolszczyŸnie, czyli na tym skrawku historycznego Podola, który po odzyskaniu niepod- leg³oœci znalaz³ siê w obrêbie Drugiej Rzeczypospolitej. Mimo, ¿e by³ samo- ukiem (do szko³y nie chodzi³ z powodu d³ugotrwa³ej choroby kolana, zakoñczo- nej kalectwem), pisa³ swój pamiêtnik. Pamiêtnik ten, choæ zagina³ w 1945 roku, zosta³ przez niego odtworzony i by³ kontynuowany przez nastêpne lata. Pod nazw¹ „Kronika ¿ycia” zosta³ on wydany w 1999 roku przez nieistniej¹ce

2 Na temat Rafa³ Lemikna zob.: S. Ziembicki Kilka uwag o Rafale Lemkinie – twórcy pojêcia ,,genocyd”, [w:] M. Marsza³, J. Przygodzki (red.), Wybitni prawnicy na przestrzeni wieków, Wroc³aw 2006, s. 250–259; Idem, Komparatystyka prawnicza Rafa³a Lemkina w dwudziestoleciu miêdzywojennym, [w:] M. Marsza³, M. Sadowski (red.), Na szlakach niepodleg³ej. Polska myœl polityczna i prawna w latach 1918–1939, Wroc³aw 2009, s. 269–276; R. Szaw³owski, Rafa³ Lemkin – twórca pojêcia „ludobójstwo" i g³ówny architekt Konwencji z 9 XII 1948 (w czterdziestolecie œmierci), „Pañstwo i Prawo” 1999, nr 10, s. 74–86; Idem, Rafa³ Lemkin (1900–1959). Polski prawnik twórc¹ pojêcia „ludobójstwo", „Sprawy Miê- dzynarodowe” 2005, nr 2, s. 103–138 oraz literatura podana w powy¿szych publikacjach.

301 ju¿ dziœ krakowskie wydawnictwo Radamsa3. Nowe wydanie, poszerzone i uzupe³nione, na rok 2010 przygotowuje „Ma³e Wydawnictwo” z Krakowa. W pamiêtniku tym jego autor opisywa³ szczegó³owo wszystkie wydarzenia z okresu miêdzywojennego, a nastêpnie z czasu wojny. Wiele informacji ma wartoœæ Ÿród³ow¹. Najobszerniejszy opis dotyczy zag³ady Koroœciatyna, czysto polskiej wsi, le¿¹cej 8 km od Moasterzyk i 25 km od Buczacza. Na skraju tej wsi, w nowopowsta³ej osadzie Dêbowica, przez ca³¹ wojnê mieszka³ wraz z rodzica- mi i rodzeñstwem autor pamiêtnika. Opis ten jest bardzo dramatyczny. Zacytu- jê jego fragment: W nocy z 28 na 29 lutego 1944 r. banderowcy rozpoczêli rzeŸ mieszkañców Koroœciatyna. Rozpoczêli „¿niwo” równoczeœnie z trzech stron, trzech wylotowych dróg, od Wyczó³ek, od Zadarowa (ukraiñskiej wsi) i od Komarówki. Dzia³a³y trzy wyspecjalizowane grupy: pierwsza „pracowa³a” toporami, druga rabowa³a, trzecia, z³o¿ona g³ównie z kobiet i wyrostków, pali³a systematycznie domostwo po domostwie. RzeŸ trwa³a niemal przez ca³¹ noc. S³yszeli- œmy przera¿aj¹ce jêki, ryk pal¹cego siê ¿ywcem byd³a, strzelaninê. Wydawa³o siê, ¿e sam Antychryst rozpocz¹³ sw¹ dzia³alnoœæ!4 Rzezi w Koroœciatynie dokona³ oddzia³ UPA, wspierany przez miejscow¹ ludnoœæ ukraiñsk¹ (g³ównie ze wspomnianego Zadarowa), uzbrojon¹ w siekie- ry, kosy i no¿e – ³¹cznie 600 osób. Pos³u¿ono siê podstêpem, co Aniela Murasz- ka, ciocia autora pamiêtnika, póŸniejsza siostra zakonna, tak opisa³a z kolei we w³asnych wspomnieniach: Banderowcy zaatakowali o godz. 18-tej, a wiêc wtedy, gdy warty dopiero rozchodzi³y siê na posterunki. Zdradzi³a to pewna Ukrainka o¿eniona w Koroœciatynie. Zdradzi³a tak¿e has³o, którym pos³ugiwali siê wartownicy. Napastnicy wjechali do wioski saniami, wo³aj¹c po polsku, ¿e s¹ partyzantami i ¿eby ch³opcy z wioski zgromadzili siê wokó³ nich. Chcieli ich bowiem w jak najwiêkszej iloœci wymordowaæ. Po chwili zaatakowali i rozpo- czê³a siê rzeŸ. (...) Mordowano zagrodê po zagrodzie. Wszystko by³o po³¹czone z rabun- kiem. Przede wszystkim odwi¹zywano z postronków krowy i konie, a nastêpnie uprowadzano je. Ukrainki wpada³y do domów i przeskakuj¹c poprzez trupy krad³y co siê tylko da³o, nawet obrusy, talerze i garnki. Za banderowcami jecha³y puste sanie, na które wrzucono ³upy. Zdejmowano te¿ ko¿uchy i buty zabitym. PóŸniej podk³adano ogieñ. W grupie podpalaczy byli nawet dwunasto, czternastoletni ch³opcy5. Jak wynika z relacji innych œwiadków napadem kierowa³ greckokatolicki pop Pa³abicki wraz ze swoj¹ córk¹. Samoobrona, pocz¹tkowo zaskoczona, sta- wi³a jednak rozpaczliwy opór, który uratowa³ wiêkszoœæ mieszkañców. W cza- sie ataku na plebaniê zgin¹³ jeden z ukraiñskich dowódców, syn popa z Zadaro-

3 J. Zaleski, Kronika ¯ycia, Wyd. Radamsa, Kraków 1999. 4 Ibidem,s.29. 5 A. Muraszka, Trzykrotnie ocalona, maszynopis (w zbiorach autora).

302 wa. RzeŸ usta³a dopiero nad ranem, gdy z odsiecz¹ przyszed³ polski oddzia³ partyzancki, stacjonuj¹cy w odleg³ych o 12 km PuŸnikach. W czasie nocnej rze- zi zamordowano oko³o 156 osób, w tym kilkanaœcie osób z innych wiosek, cze- kaj¹cych na stacji na poci¹g. Ustalono to¿samoœæ tylko 117 osób. W grupie ofiar by³o kilkanaœcie ma³ych dzieci, w wieku od 4 do 12 lat, a tak¿e miesiêczne nie- mowlê, Stanis³awa £u¿na, córka Micha³a, spalona ¿ywcem. Najczêstsz¹ form¹ zabójstwa by³o, jak podaj¹ relacje, zastrzelenie lub zar¹banie siekier¹, a w wy- padku dzieci uduszenie. Spalona zosta³a praktycznie ca³a wieœ, ocala³a jedynie plebania i koœció³.6 Jan Zaleski wspomina: Rano rodzice udali siê na zgliszcza Koroœciatyna i opowiadali potem rzeczy, od których w³osy siê je¿y³y. Np. bandyci wpadli do mieszkania Nowickich w dawnej karczmie. P. No- wicki, przedwojenny sprzedawca w sklepie Kó³ek Rolniczych, zd¹¿y³ w ostatniej chwili wymkn¹æ siê za dom. ¯onê pochylon¹ nad ³ó¿eczkiem kilkumiesiêcznego dziecka bandero- wiec œci¹³ toporem, rozp³ata³ te¿ toporem g³owê kilkuletniej córki Basi. Ten¿e Nowicki do- sta³ po tym wszystkim pomieszania zmys³ów i chodzi³ z ocala³ym niemowlêciem na rêku, ci¹gle mówi¹c coœ o ukochanej Basi. S¹siedzi do¿ywiali go wraz z dzieckiem7. Warto te¿ zacytowaæ dwie inne relacje. Prof. Gabriel Turowski, bêd¹cy wówczas 10-letnim ministrantem, nazajutrz przyjecha³ na nartach wraz z ksiê- dzem z Monasterzysk, aby pochowaæ zmar³ych. Tak to wspomina: W jednej z izb zobaczy³em matkê pochylon¹ nad ³ó¿eczkiem dziecka. Mia³a obciêt¹ pierœ. Roztrzaskan¹ z ty³u g³owê. Na poœcieli, gdzie le¿a³o ¿ywe niemowlê by³o pe³no krwi8. Z kolei Danuta Konieczna, mieszkaj¹ca w s¹siedztwie wioski, relacjonuje: Mia³am ju¿ prawie dziesiêæ lat, kiedy banderowcy napadli na polsk¹ wioskê Koroœciatyn. (...) Rano ludzie saniami zaprzê¿onymi w konie pod¹¿ali do Koroœciatyna. Ja te¿ tam by³am. Pamiêtam, jakby to by³o wczoraj. To, co tam zobaczy³am, by³o makabryczne. W zdewastowanych, spalonych domach, na podwórkach, w ogrodach, na stacji kolejowej – wszêdzie le¿eli zamordowani ludzie. Tego nie mo¿na opisaæ. Tego nie mogê zapomnieæ. Wi- dzia³am ludzi pozabijanych siekierami i no¿ami. Mieli odr¹bane rêce, nogi, roz³upane g³owy, obciête uszy i powyrywane jêzyki, wyd³ubane oczy, rozprute brzuchy i rozwleczone jelita. Kobiety mia³y obciête piersi. Nie oszczêdzali nawet niemowl¹t. Widzia³am maluœkie dziecko z roztrzaskan¹ o œcianê g³ow¹. Pamiêtam, jak stara kobieta sta³a nad zmasakrowanym cia³em swojej córki, mówi³a do niej, ¿eby wsta³a i w³o¿y³a p³aszcz, który jej przynios³a, bo jest zimno i pora iœæ do domu9.

6 Sz. Siekierka, H. Komañski, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraiñskich na Polakach w wo- jewództwie tarnopolskim 1939-1946., s. 154–157. 7 J. Zaleski, Kronika ¯ycia..., s. 29. 8 T. Bêtkowska, Anio³ Stró¿ mnie pilnowa³, „Alma Mater” 1989, s. 59. 9 £uny nad Wo³yniem, „Przegl¹d” 2003, nr 25 z dnia 16 czerwca 2003.

303 Jan Zaleski w dalszych czêœciach pamiêtnika opisuje wszystko to, co dzia³o siê po wymordowaniu wioski. Dnia 1 marca przyjechali Niemcy, którzy sfilmo- wali spalon¹ wieœ i porobili zdjêcia pomordowanym. Tych ostatnich pochowa- no dzieñ póŸniej na koroœciatyñskim cmentarzu, w wiêkszoœci we wspólnej mogile. Mszê œw. ¿a³obn¹ odprawi³ ks. Mieczys³aw Krzemiñski. Wszyscy ocale- ni Polacy przenieœli siê do Monasterzysk. Warto zaznaczyæ, ¿e napad na Koro- œciatyn odby³ siê w tym samym dniu, w którym Ukraiñcy z dywizji SS „Gali- zien” spalili ¿ywcem przesz³o tysi¹c Polaków w Hucie Pieniackiej, le¿¹cej w innej czêœci Tarnopolszczyzny. Autor pamiêtnika pisze tak¿e, ¿e w powiecie buczackim zag³adzie ulegli tak¿e Polacy z innych wiosek. Dla przyk³adu, ju¿ 4 marca 1944 roku banderow- cy zamordowali w s¹siedniej Hucie Starej 12 osób, a tydzieñ póŸniej w Bobuliñ- cach k. Podhajec 39 osób, w tym ks. proboszcza Józefa Suszczyñskiego. Naj- tragiczniejsze jednak mordy by³y ju¿ po ponownym wkroczeniu Armii Czerwonej, a luty 1945 roku by³ najkrwawszym miesi¹cem. Dnia 2 lutego w Uj- œciu Zielonym oddzia³y UPA zamordowa³y 133 osoby, 4 lutego w Baryszu 135 osób, 7 lutego w Zalesiu spalono ¿ywcem 50 osób, 12 lutego w PuŸnikach 110 osób, 25 lutego w Zaleszczykach Ma³ych 39 osób10. Mordy trwa³y tak¿e po zakoñ- czeniu wojny. Lista ich jest o wiele d³u¿sza, ale szczup³oœæ miejsca nie pozwala na wymienienie wszystkich. Wszystko to dzia³o siê przy bezradnoœci, a cza- sem i akceptacji, w³adz sowieckich, W tym miejscu trzeba podkreœliæ, ¿e powy- ¿ej opisane rzezie przecz¹ tezie jakoby UPA zakaza³a ich z dniem 1 wrzeœnia 1944 roku. Teza taka, lansowana przez „wybielaczy” banderowców ma œwiado- mie zawêziæ okres ludobójstwa wy³¹cznie do lat 1943–194411. Po wkroczeniu Rosjan mê¿czyŸni z Koroœciatyna zostali powo³ani do s³u¿by wojskowej, tak w II Armii Wojska Polskiego, jak i w Armii Czerwonej. Do tej ostatniej, w wyniku swoistego rodzaju ³apanki na mê¿czyzn w Monasterzy- skach, wcielony zosta³ ojciec autora pamiêtnika, Jan Zaleski senior, który póŸ- niej zgin¹³ w czasie szturmu Wiednia. Z kolei niektórzy Polacy znaleŸli siê w fo- rmacji zwanej po rosyjsku „Istriebitielnyje Bataljony”12,aorganizowanej przez NKWD. Wstêpowano tam za zgod¹ dowództwa AK, licz¹c, ¿e oddzia³y bêd¹ ochron¹ przed kolejnymi atakami zbrodniarzy z UPA.

10 Ks. bp W. Urban, Droga Krzy¿owa archidiecezji lwowskiej w latach II wojny œwiatowej 1939–1945, Wroc³aw 1983, s. 52–55. 11 Vide: skandaliczna uchwa³a polskiego Sejmu RP z 2003 r. 12 Po polsku: bataliony niszczycielskie.

304 Pamiêæ o pomordowanych

Jesieni¹ 1945 roku mieszkañcy Koroœciatyna zostali wywiezieni na Ziemie Zachodnie, g³ównie w okolice Lwówka Œl¹skiego, Strzelina i Legnicy. Jan Zaleski w czasie transportu zachorowa³ ciê¿ko i zosta³ wysadzony na pierwszej stacji, gdzie by³ szpital. T¹ stacja okaza³ siê Kraków, w którym osiad³ na stale. Ukoñ- czy³ liceum w Krzeszowicach, a nastêpnie podj¹³ studia polonistyczne. Prace magistersk¹ i doktorsk¹ obroni³ na Uniwersytecie Jagielloñskim, a nastêpnie uzyska³ habilitacjê na Wy¿szej Szkole Pedagogicznej w im. Komisji Edukacji Narodowej (dziœ Uniwersytet Pedagogiczny) w Krakowie, Na uczelni tej praco- wa³ ponad 30 lat, pe³ni¹c m.in. funkcje kierownika Katedry Jêzyka Polskiego. Jego specjalizacj¹ by³ jêzyk pisarza Aleksandra Fredry oraz jêzyk Kresów Po³udniowo-Wschodnich. Zmar³ w 1981 roku w Krakowie. Pozostawi³ po sobie liczne publikacje o tematyce kresowej oraz zbiory pami¹tek kresowych. W odbudowanym po 1945 roku Koroœciatynie w³adze radzieckie osiedli³y £emków, w tym wielu przesiedleñców z okolic Krynicy. Oni te¿ na pami¹tkê swojej rodzinnej miejscowoœci zmienili nazwê wioski, nazywaj¹c j¹ w³aœnie Krynic¹. Inna sprawa, ¿e zmienianie nazw miejscowoœci jest celow¹ polityk¹, maj¹c¹ na celu zacieranie polskich œladów. £emkami zasiedlono tak¿e prawie w 70% opuszczone Monasterzyska. Nie ocala³a natomiast osada Dêbowica13, która zosta³a wyburzona i zaorana. Wykarczowano tam te¿ wiêkszoœæ sadów owocowych, pozosta³ych po Polakach. Nie naprawiono tak¿e wysadzonego w czasie wojny tunelu kolejowego w Buczaczu, co spowodowa³o, ¿e linia kole- jowa przechodz¹ca przez Koroœciatyn zosta³a rozebrana. Nie ma te¿ œladu po stacji kolejowej w Monasterzyskach. Po wojnie koœció³ w Koroœciatynie zosta³ zamkniêty i zamieniony na maga- zyn. Po 1990 roku nowi mieszkañcy wioski odremontowali go i przekszta³cili w cerkiew greckokatolick¹. Z kolei Polakom, których w tym okolicach zosta³o bardzo niewielu, nie uda³o siê odzyskaæ swojego koœcio³a w Monasterzyskach, który po wyremontowaniu zosta³ przekszta³cony w cerkiew prawos³awn¹. Nie odbudowano te¿ spalonego koœcio³a w Hucie Starej. Natomiast ³askami s³yn¹cy obraz Matki Bo¿ej Bolesnej z Monasterzysk, wywieziony przez ostatniego pro- boszcza, ks. Antoniego Joñca, znajduje siê obecnie w parafii Bogdanowice k. G³ubczyc w diecezji opolskiej, gdzie dziêki staraniom ks. Adama Szubki, te¿ rodem z Tarnopolszczyzny, cieszy siê nadal wielkim kultem. Tutaj w niedzielê w okolicach œwiêta Matki Bo¿ej Bolesnej (przypadaj¹cego 15 wrzeœnia) odbywa siê doroczna pielgrzymka by³ych mieszkañców Monasterzysk i okolic oraz ich potomków.

13 J. Zaleski, Kronika ¯ycia..., s. 9–10.

305 Dziœ œwiadkami tragedii s¹ tablica pami¹tkowa na frontonie kaplicy Matki Bo¿ej w Fundacji im. œw. Brata Alberta w Radwanowicach k. Krakowa14 oraz tablica pami¹tkowa koœciele w Lwówku Œl¹skim i obelisk na tamtejszym cmen- tarzu. Na obu tablicach jest jednakowa treœæ, a jako motto u¿yte s¹ s³owa z pa- miêtnika Jana Zaleskiego: „NIM WSTA£ ŒWIT, ONI JU¯ BYLI U BOGA” PAMIÊCI MIESZKAÑCÓW KOROŒCIATYNA K. MONASTERZYSK POMORDOWANYCH OKRUTNIE W NOCY Z 28 NA 29 LUTEGO 1944 R. ORAZ OFIAR LUDOBÓJSTWA DOKONANEGO NA KRESACH WSCHODNICH PRZEZ OUN-UPA RODZINY OFIAR Trzecia tablica pami¹tkowo ma zostaæ wmurowana 28 lutego 2010 roku, w 66. rocznicê zag³ady Koroœciatyna, w koœciele w P³awnej k. Lwówka Œl¹skie- go. Inicjatork¹ wmurowania pierwszej tablicy jest wspomniana siostra zakon- na Agata Aniela Muraszka ze zgromadzenia sióstr adoratorek, rodem z Koroœ- ciatyna. Tablicê tê 7 wrzeœnia 2003 roku, w czasie zjazdu by³ych mieszkañców owej kresowej wioski, poœwiêci³ ks. pra³at Antoni So³tysik z parafii œw. Miko- ³aja w Krakowie, a kazanie w czasie Mszy œw., odprawianej za pomordowanych wyg³osi³ o. Adam Studziñski, dominikanin rodem spod ¯ó³kwi. Ods³oniêcia do- kona³a Helena Zaleska, zamieszka³a obecnie pod Strzelinem, która w czasie rzezi wioski straci³a matkê i sama te¿ zosta³a ranna. Z kolei inicjatorem ufundowania drugiej tablicy i obelisku jest Józef Suche- cki, tak¿e rodem z Koroœciatyna. Tablicê tê w 60 rocznicê zag³ady wioski po- œwiêci³ autor niniejszego artyku³u15. Nazwa Koroœciatyna wspomniana jest tak¿e na tablicy pami¹tkowej, umieszczonej w 1998 roku w koœciele garnizonowym pw. œw. El¿biety we Wroc³awiu. Tablica ta jest poœwiêcona komendantowi Ob- wodu AK Buczacz, por. Stanis³awowi Ignatowiczowi i jego ¿o³nierzom oraz 1609 Polakom pomordowanym przez UPA w dawnym powiecie buczackim. Fundatorami s¹ Œwiatowy Zwi¹zek ¯o³nierzy Armii Krajowej III Obszaru Lwo- wskiego oraz ocalali mieszkañcy Buczacza i okolic, rozsypani po ca³ym kraju i poza jego granicami16. Z kolei w samym w Koroœciatynie, na tamtejszym cmentarzu, 3 wrzeœnia 2011 roku dziêki staraniom by³ych mieszkañców wioski i ich potomków, za-

14 Sz. Siekierka, H. Komañski Pomniki, tablice pamiêci i mogi³y na terenie Polski ku czci ofiar ludobójstwa dokonanego na Polakach przez OUN i tzw. UPA, Wroc³aw 2007, s. 138. 15 Ibidem, s. 29. 16 Ibidem,s.54.

306 mieszka³ych obecnie w okolicach Strzelina i Borowa na Dolnym Œl¹sku, usta- wiono kamienny krzy¿ wraz z tablicami w jêzyku polskim i ukraiñskim, zawie- raj¹cymi nazwiska pomordowanych. „¯ywymi pomnikami’ s¹ z kolei liczne publikacje z zakresu historii i kultu- ry Tarnopolszczyzny, w tym godny polecenia album pt. „Miasto kresowe – Mo- nasterzyska wczoraj i dziœ”, pióra Zbigniewa ¯yromskiego, oraz wspomniane prace Jana Zaleskiego, po którego œmierci jego dzie³o kontynuowa³ œp. prof. dr hab. Edward Klisiewicz, tak¿e z WSP w Krakowie. Ten ostatni jest z kolei auto- rem doskona³ej pracy pt. „Nazwy miejscowe Tarnopolszczyzny. Motywacja – geneza – struktura”, która sta³a siê podstaw¹ jego habilitacji17. Takimi „¿ywymi pomnikami” s¹ tak¿e ró¿nego rodzaju zjazdy i spotkania Kresowian, na których zawsze pamiêta siê o mêczennikach z Kresów Wschod- nich. W roku 2008 pamiêæ o pomordowanych z Koroœciatyna przypominana by³a w czasie V Dnia Kresowego, zorganizowanego 8 maja w Kêdzierzynie-KoŸ- lu przez Witolda Listowskiego i tamtejsze Gimnazjum im. Orl¹t Lwowskich. W 2008 roku za pomordowanych modlono siê tak¿e 4 lipca na Jasnej Górze w czasie XIV Pielgrzymki Kresowian, zorganizowanej przez Œwiatowy Zwi¹zek Kresowian, a tak¿e 10 lipca w katedrze polowej w Warszawie, 11 lipca na Skwe- rze Wo³yñskim w Warszawie oraz 13 lipca w koœciele ojców Franciszkanów w Legnicy, w czasie spotkania kresowego. Pomordowanych wspominano tak¿e w czasie konferencji naukowej, zorganizowanej w 2008 roku w Galerii Porczyñ- skich w Warszawie przez Instytut Pamiêci Narodowej i Œwiatowy Zwi¹zek ¯o³nierzy Armii Krajowej oraz w czasie konferencji naukowej, zorganizowanej w 2009 roku przez rzecznika praw obywatelskiej Janusza Kochanowskiego. Nawiasem mówi¹c, minister spraw zagranicznych Radek Sikorski i sekretarz Rady Ochrony Pamiêci Walk i Mêczeñstwa Andrzej PrzewoŸnik uchylili siê od wziêcia udzia³u w tym ostatnim wydarzeniu.

Trudna prawda

Podobnych relacji jak te z pamiêtnika Jana Zaleskiego s¹ tysi¹ce. Zawieraj¹ je tak prace naukowe dr Lucyny Kuliñskiej z Krakowa, prof. dr hab. Czes³awa Partacza z Koszalina, dr Leona Popka z Lublina oraz gigantyczna praca doku- mentalna, sporz¹dzona przez Stowarzyszenie Upamiêtnia Ofiar Zbrodni Nacjo- nalistów Ukraiñskich i redakcjê kwartalnika „Na Rubie¿y” we Wroc³awiu, jak i niemniej obszerna praca Ewy i W³adys³awa Siemaszków o ludobójstwie na

17 Obu badaczom krakowskim Kresów poœwiêcony w ca³oœci jest 51. tom Annales Academiae Paedego- gicae Cracoviensis, wydany 2008 roku przez Wydawnictwo Naukowe Akademii Pedagogicznej w Krakowie, zawieraj¹cy 36 prac naukowych autorstwa ich przyjació³ i wspó³pracowników.

307 Wo³yniu oraz wstrz¹saj¹ca ksi¹¿ka Stanis³awa Srokowskiego „Nienawiœæ”. Te dwie ostatnie pozycje s¹ laureatami Nagrody Literackiej im. Józefa Mackie- wicza. Prawdy o tej niewyobra¿alnej zbrodni oczekiwa³y rodziny pomordowanych od powstaj¹cej Trzeciej RP. Jednak szybko siê okaza³o siê, ¿e Kresy Wschodnie znów sta³y siê tematem niewygodnym, a ludobójstwo tam dokonane wrêcz po- litycznym tabu. Szczególnie bolesna jest tzw. polska polityka wschodnia, repre- zentowana g³ównie przez ministra Radka Sikorskiego, prowadzona wobec Kongresu Nacjonalistów Ukraiñskich i Wiktora Juszczenki. Ten ostatni wymie- rzy³ Polsce i Polakom ,,policzek”, og³aszaj¹c 2007 rok za bohatera narodowego Romana Szuchewycza, dowódcê UPA, zwanego s³usznie katem Wo³ynia i Po- dola. Popiera tak¿e kult innego zbrodniarza, Stepana Bandery, oraz zapowiada przyznanie praw kombatanckim cz³onkom OUN-UPA. Postêpowanie polskiego establishmentu politycznego jest odwrotne ni¿ czyni¹ to inne narody, w tym zw³aszcza ¯ydzi i Ormianie, których historia jeszcze bardziej doœwiadczy³a, a którzy jednak wbrew krzywym spojrzeniom ambasadorów obcych pañstw nie boj¹ siê poszukiwaæ i pielêgnowaæ prawdy o mêczeñstwie swoich rodaków. Czyni¹ to tak¿e Ukraiñcy, dbaj¹c o pamiêæ o ofiarach terroru komunistycznego. Podobnie czyni¹ nawet Niemcy i Rosjanie, choæ s¹ sprawcami wielu œwiatowych nieszczêœæ. Pamiêtajmy wiêc zawsze o naszych rodakach, którzy umierali na Kresach w straszliwych mêczarniach tylko dlatego, ¿e byli Polakami.

308 WSPOMNIENIE PO P£K JERZYM WONIAKU (1923–2012)

PAWE£ ASZKIE£OWICZ*, PAWE£ FIKTUS*

,,Cz³owiek, kiedy patrzy na swój ¿yciorys, musi patrzeæ po pierwsze krytycznie. A po drugie, musi siê cieszyæ, ¿e uda³o mu siê coœ w ¿yciu zrobiæ. Ja uwa¿am, ¿e trochê mi siê uda³o” (Jerzy WoŸniak)

Jerzy WoŸniak ps. ,,Jacek”, ,,Jerzy”, ,,¯mija” – urodzi³ siê 8 listopada 1923 r. w Krakowie jako najstarsze z trójki dzieci Karoliny (z domu Rz¹sa) oraz Jana WoŸniaka – notariusza w Krakowie, Przeworsku, Tyczynie i Dukli. Dzieciñstwo spêdzi³ w miasteczku B³a¿owa, po³o¿onym nieopodal Rzeszowa, gdzie jego ro- dzice posiadali 20-hektarowe gospodarstwo. Szkolê podstawow¹ ukoñczy³ w B³a¿owie, a w czerwcu 1939 r. gimnazjum im. Stanis³awa Konarskiego w Rzeszowie (jednym z jego nauczycieli by³ wówczas Taras Franko – syn Iwana Franki – ukraiñskiego poety). Po wybuchu II wojny œwiatowej naukê kontynuowa³ indywidualnie wraz z kilkoma kolegami, a nastêpnie na tajnych kompletach. Od wiosny 1941 r. pra- cowa³ jako praktykant leœny w leœnictwie Bia³ka, póŸniej w leœnictwie Hy¿ne. Egzamin dojrza³oœci zda³ przed konspiracyjn¹ Pañstwow¹ Komisj¹ Egzamina- cyjn¹, a nastêpnie rozpocz¹³ naukê na trzecim turnusie szko³y podchor¹¿ych Armii Krajowej, któr¹ ukoñczy³ ze stopniem kaprala podchor¹¿ego. Podczas akcji ,,Burza” aktywnie uczestniczy³ w dzia³aniach Armii Krajowej na terenach B³a¿owa, Hy¿ne i okolicznych miejscowoœci.

* Pawe³ Aszkie³owicz – G³ówny Specjalista w Dziale Kontaktów Spo³eczno-Politycznych Gabinetu Marsza³ka Województwa Dolnoœl¹skiego. ** Pawe³ Fiktus – magister prawa. Doktorant na Katedrze Doktryn Politycznych i Prawnych Wydzia³u Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wroc³awskiego.

309 Jak podaje w swoich wspomnieniach, ju¿ w sierpniu 1944 r., nied³ugo po wkroczeniu Armii Czerwonej na Rzeszowszczyznê, rozpoczê³y siê aresztowania ¿o³nierzy AK1. Ju¿ wtedy bra³ udzia³ w akcji odbicia zatrzymanych kolegów przewo¿onych na Zamek Lubomirskich. Nastêpnie, z uwagi na gro¿¹ce areszto- wanie ze strony NKWD, przeniós³ siê do Rzeszowa, gdzie pracowa³ jako palacz w piekarni. Jednak¿e i tam zosta³a na niego przygotowana zasadzka, z której uda³o mu siê wydostaæ. Jak wspomina – jesieni¹ 1944 r. dochodzi³o do czêstych staræ podziemia antykomunistycznego z NKWD. Ten¿e okres odznaczy³ siê zwiêkszon¹ represj¹ ze strony w³adz komunistycznych: ,,(…) nasilaj¹ce siê aresztowania, zsy³ki do Rosji, wykonywanie wyroków w lasach g³ogowskich, by³y na porz¹dku dziennym (…)”2. W marcu 1945 r. Jerzy WoŸniak przeniós³ siê do Krakowa, gdzie rozpocz¹³ studia na Uniwersytecie Jagielloñskim3. Jednak¿e to miasto nie okaza³o siê dla niego miejscem docelowym. Ówczesny dziekan Wydzia³u Prawa poinformowa³ studentów o nakazie wydanym przez Urz¹d Bezpieczeñstwa – sporz¹dzeniu li- sty studentów pochodz¹cych z Rzeszowa, Krosna i Przemyœla. Kolejnym miejs- cem pobytu by³ Wroc³aw, gdzie formu³owano stra¿ akademick¹ w celu ochrony obiektów uczelnianych. W sierpniu 1945 r. uda³ siê do domu rodzinnego. Poin- formowany przez rodziców, ¿e jest poszukiwany przez funkcjonariuszy milicji, z obawy na groŸbê aresztowania uda³ siê do Gliwic i Katowic. Tam spotka³ siê z ¿o³nierzami AK oraz s³u¿¹cym w AK francuskim cz³onkiem Organizacji Todt dowiedzia³ siê o mo¿liwoœci opuszczenia Polski4. We wrzeœniu 1945 r. wraz z 200-osobow¹ grup¹ Francuzów opuœci³ Polskê i przez Pragê uda³ siê do amerykañskiej strefy okupacyjnej, gdzie po zameldo- waniu siê w placówce rz¹du londyñskiego w Regensburg rozpocz¹³ studia me- dyczne w Innsbrucku. Po zaliczeniu pierwszego roku medycyny zosta³ przyjêty w szeregi II Korpusu stacjonuj¹cego we W³oszech5. Kolejnym jego etapem by³a Anglia. W listopadzie 1946 r. za poœrednictwem Ministerstwa Spraw Wojsko- wych rz¹du londyñskiego spotka³ siê z p³k. Józefem Macio³kiem ps. ,,¯uraw” – dowódc¹ oddzia³u AK na RzeszowszczyŸnie, którego zosta³ wówczas adiutan- tem oraz sekretarzem. W styczniu 1947 r. otrzyma³ od niego propozycjê prze- wiezienia korespondencji do Polski, do której uda³ siê pod koniec marca 1947 r.

1 J. WoŸniak, Droga do wolnej Polski, Wroc³aw 2011, s. 37. 2 Ibidem,s.38. 3 W tym punkcie pragniemy dodaæ, ¿e w akademiku mieszka³ wraz ze swym koleg¹ – póŸniejszym wroc³awskim radc¹ prawnym i gen. Mieczys³awem Huchl¹. Zob. F. Musia³, Genera³ Mieczys³aw Huchla, „Biuletyn Instytutu Pamiêci Narodowej” 2010, nr 11 (120), s. 110–112; J. WoŸniak, Wspom- nienie o generale Mieczys³awie Huchli, „Biuletyn Informacyjny – ŒZ¯AK” 2010 nr 2 (81), s. 44–45. 4 We swych wspomnieniach podaje jedynie imiê francuskiego akowca – Gerard. Ibidem, s. 46. 5 Dowódc¹ saperów II Korpusu we W³oszech by³ wówczas wuj Jerzego WoŸniaka – Hipolit Smocz- kiewicz.

310 jako Józef Makara – ch³opak ze wsi wywieziony na roboty do Niemiec. Dzia³alnoœæ rozpocz¹³ na terenie Krakowa, tam spotyka³ siê z dzia³aczami orga- nizacji ,,Wolnoœæ i Niezawis³oœæ” (m.in. Ludwikiem Kubikiem ps. ,,Lucjan” – kierownikiem organizacyjnym Zarz¹du G³ównego oraz p³k. £ukaszem Ciepliñ- skim – prezesem Zarz¹du G³ównego WiN) oraz ze swoim przyjacielem Mie- czys³awem Huchl¹ i narzeczon¹ Aleksandr¹. Dalsz¹ dzia³alnoœæ Józefa WoŸniaka na terenie Polski przerwa³o jego are- sztowanie w Katowicach dnia 9 grudnia 1947 r. Zosta³ przewieziony do War- szawy, gdzie od 2 stycznia 1948 r. by³ przes³uchiwany przez Romana Laszkiewi- cza – zwanego ,,Krwawym Romkiem” – znanego wœród wiêŸniów jako funkcjonariusz stosuj¹cy brutalne metody œledztwa oraz znêcaj¹cy siê nad przes³uchiwanymi6. W dniu 10 listopada 1948 r. Wojskowy S¹d Rejonowy w Warszawie w sk³adzie: przewodnicz¹cy – kpt. Zbigniew Furtak, ³awnicy: kpr. Stefan Turek, kpr. W³adys³aw Per³ko, przy udziale protokolanta por. Ryszarda Czarkowskiego oraz obecnoœci obroñcy adw. Lecha Buszkowskiego7, na podstawie art. 86 § 1 i 2 KKWP skaza³ Jerzego WoŸniaka na karê œmierci oraz na podstawie art. 46 § 1 lit. a, art. 49§1iart. 48 § 1 KKWP orzek³ utratê praw publicznych i obywatel- skich praw honorowych oraz przepadek mienia skazanego. Jerzy WoŸniak zosta³ uznany winnym za to, ¿e ,,(…) w okresie od stycznia 1947 r,. do dnia 9 grudnia 1947 r., tj. do dnia zatrzymania na terenie zagranicy i Polski bra³ udzia³ w nielegalnym zwi¹zku „Win”, usi³uj¹cym przemoc¹ usun¹æ Sejm Ustawodaw- czy i Rz¹d RP, zagadn¹æ ich w³adzê oraz zmieniæ ustrój Pañstwa Polskiego. Przez to, ¿e jako kurier przywióz³ z Londynu do kierownika delegacji zagranicz- nej „Win” – Macio³ka Józefa, materia³y organizacyjne dotycz¹ce utrzymania ³¹cznoœci miêdzy kierownictwem zagranicznym „Win” a Komend¹ G³ówn¹ te- go¿ przestêpczego zwi¹zku na terenie Polski, pozostawa³ w sta³ej ³¹cznoœci organizacyjnej z Prezesem g³ównym „Win” – Ciepliñskim £ukaszem ps. „Bog- dan” i kierownikiem organizacyjnym Komendy G³ównej „Win” – Kubikiem Ludwikiem ps. „Alfred”. Pe³ni³ funkcjê oficera do specjalnych poleceñ

6 Zob.: J. WoŸniak, Przyczynek do dyskusji na temat IV-tego i V-tego Zarz¹du G³ównego WiN, Zeszyty hi- storyczne ,,Wolnoœæ i Niezawis³oœæ” 1994, nr 5, s. 111–114; T. Balbus, O Polskê Woln¹ i Niezawis³¹ (1945–1948) WiN w po³udniowo-zachodniej Polsce (geneza – struktury – dzia³alnoœæ – likwidacja – repre- sje), Kraków – Wroc³aw 2004, s. 173–175. 7 Na temat swego obroñcy Jerzy WoŸniak wypowiedzia³ siê we wspomnieniach Niespodziewane u³askawienie, opublikowanego w zbiorze Ksiêga œwiadectw. Skazani na karê œmierci w czasach stalinow- skich i ich losy, K. Madeja, Jan ¯aryn i Jacek ¯urek (red.), Warszawa 2005, s. 372–374: ,,(…) Broni³ mnie adwokat Buczkowski, z którym dzieñ mo¿e dwa dni wczeœniej siê zobaczy³em. Powiedzia³ mi jednak, ¿e nie bardzo mogê liczyæ na jego pomoc. On zrobi wszystko co w jego mocy, ale jego dzia³alnoœæ jako adwokata jest czêsto przez s¹d niedoceniana (…)” oraz ,,(…) wyst¹pienie obroñcy trwa³o pó³ godziny. Mówi³ z wielk¹ swad¹, dobr¹ znajomoœci¹ sprawy. Muszê przyznaæ, ¿e nikt tak dobrze w ¿yciu o mnie nie mówi³ jak obroñca na tej rozprawie (…)”.

311 i szyfranta przy Komendzie G³ównej „Win” (…)” oraz, ¿e ,,(…) jako obywatel Pañstwa Polskiego w okresie do stycznia 1947 do grudnia 1947 r., w zwi¹zku ze swoj¹ dzia³alnoœci¹ na szkodê Pañstwa Polskiego, wy¿ej pod punktem I opi- san¹, przyj¹³ od osób, dzia³aj¹cych w interesie obcej organizacji i wrogich Pañ- stwu Polskiemu zagranicznych œrodków dyspozycyjnych „Win”, korzyœæ maj¹tkow¹ w postaci sumy 90 000 z³ (…)”8. Ponadto Najwy¿szy S¹d Wojskowy 7 stycznia 1949 r. postanowi³ skargi rewizyjnej nie uwzglêdniaæ i pozostawi³ w mocy wyrok Wojskowego S¹du Rejonowego z dnia 10 listopada 1947 r. Jed- nak¿e zgodnie z decyzj¹ Prezydenta Boles³awa Bieruta z dnia 18 stycznia 1949 r. kara œmierci zosta³a zamieniona na karê do¿ywotniego wiêzienia9. Z jego u³askawieniem wi¹¿e siê pewna historia. Otó¿ pod koniec 1948 r. jego narzeczona Aleksandra na warszawskiej ulicy spotka³a kole¿ankê – rów- nie¿ cz³onka Armii Krajowej oraz uczestniczkê Powstania Warszawskiego. Nie widzia³y siê od pocz¹tku wojny. W trakcie rozmowy Aleksandra opowiedzia³a jej historiê Jerzego WoŸniaka. Jak siê okaza³o, s¹siadk¹ owej kole¿anki by³a Ha- lina Górska – znajoma Boles³awa Bieruta. Poleci³a jej wówczas, aby napisa³a list do Bieruta, w którym mia³a przedstawiæ sytuacjê narzeczonego oraz wspom- nieæ, ¿e je¿eli wyrok zostanie wykonany, wówczas i ona siê zabije10. W marcu 1949 r. Jerzy WoŸniak zosta³ przewieziony do Zak³adu Karnego w Rawiczu, a w sierpniu 1950 r. ponownie przetransportowany do Zak³adu Karnego na Mokotowie w Warszawie. Jednak¿e dnia 29 listopada 1950 r. trafi³ ponownie do Zak³adu Karnego we Wronkach, gdzie w wiêziennym szpitalu pracowa³ jako pomocnik lekarza11. W dniu 16 listopada 1956 r. zosta³ warunkowo zwolniony z Zak³adu Karnego z obowi¹zkiem zameldowania siê w placówce Milicji Oby- watelskiej w B³a¿owej do dnia 20 listopada 1956 r.12. Po wyjœciu z wiêzienia ponownie podj¹³ studia medyczne. W 1962 roku ukoñczy³ Akademiê Medyczn¹ we Wroc³awiu, uzyskuj¹cIiIIstopieñ specja- lizacji z chorób p³uc oraz specjalizacjê z medycyny spo³ecznej, pracuj¹c póŸniej

8 J. WoŸniak, Droga do wolnej Polski, Wroc³aw 2011 (skan odpisu wyroku sygn. akt Sr. 1270/48, s. 75–76. 9 Ibidem, s. 76, 79. 10 Wywiad Anny Morawieckiej z Jerzym WoŸniakiem: Nie ¿a³ujê ani dnia, „Ludzka Sprawa” 2010, nr 2 (40), s. 4. Na ten temat równie¿ w reporta¿u Sylwii Jurgiel z dnia 19 kwietnia 2012 r.: ¯o³nierz niez³omny na antenie Polskiego Radia Wroc³aw: http://www.prw.pl/articles/view/21630/-zolnie- rz-niezlomny-reportaz. 11 J. WoŸniak, By³em medykiem wiêziennym. Wspomnienia i refleksje, Zeszyty Historyczne ,,Wolnoœæ i Niezawis³oœæ” 1992, nr 1, s. 23–27. 12 Tamten okres Jerzy WoŸniak podsumowa³ nastêpuj¹cymi s³owami: ,,(…) wiêkszoœæ aktorów tamtego okresu odesz³a na wieczn¹ wartê. Niektórzy ginêli dramatycznie: w walce, lub z wyro- ków wydanych na nich w majestacie zbrodniczego prawa w kazamatach wiêzieñ. Ci, którzy oca- leli, byli stopniowo wykreœlani przez biegn¹cy czas z list ¿yj¹cych. Pozostali nieliczni (…)”. Zob.: J. WoŸniak, Przedmowa do ksi¹¿ki Tomasza Balbusa: Ludzie podziemia AK – WiN w Polsce po³udnio- wo-wschodniej 1945–1948, Wroc³aw 2003, t. 1, s. 9.

312 we Wroc³awiu jako pulmonolog w Klinice Chorób P³uc, Wojewódzkiej Przy- chodni PrzeciwgruŸliczej oraz Akademickiej Przychodni PrzeciwgruŸliczej we Wroc³awiu. Po 1989 r. w³¹czy³ siê w tworzenie struktur kombatanckich ¿o³nierzy Armii Krajowej oraz Zrzeszenia ,,Wolnoœæ i Niezawis³oœæ”. Równie¿ w tym samym roku wspó³tworzy³ struktury Zjednoczenia Chrzeœcijañsko-Narodowego. Ponadto pe³ni³ funkcjê wiceprzewodnicz¹cego Akcji Wyborczej ,,Solidarnoœæ” na terenie regionu dolnoœl¹skiego. Z chwil¹ powstania struktur kombatanc- kich AK aktywnie uczestniczy³ w poszukiwaniach miejsc pochówku ¿o³nierzy podziemia antykomunistycznego, zamordowanych w okresie stalinowskim. By³ równie¿ wspó³inicjatorem budowy pomnika poœwiêconego Ofiarom Terro- ru Komunistycznego wzniesionego na terenie Cmentarza Osobowickiego we Wroc³awiu, o którym we S³owie wstêpnym do ksi¹¿ki Golgota wroc³awska 1945– 1956 autorstwa Krzysztofa Szwagrzyka, napisa³: ,,(…) chcia³bym powiedzieæ równie¿ sprawcom, wykonawcom i mocodawcom tej narodowej tragedii, ¿e pa- miêæ o ich ofiarach trwaæ bêdzie, a pomnik wzniesiony na Cmentarzu Osobowic- kiem œwiadczyæ bêdzie o ofierze (…)” 13. W 1997 r. zosta³ zastêpc¹ Kierownika Urzêdu do spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych (funkcjê kierownika pe³ni³ wówczas mec. Jacek Tay- lor). Z kolei w okresie od 12 paŸdziernika 2001 do 28 lutego 2002 r. pe³ni³ funk- cjê Kierownika UdSKiOR w randze sekretarza stanu w rz¹dzie Jerzego Buzka. W latach 2001–2009 cz³onek Rady Ochrony Pamiêci Walk i Mêczeñstwa. W dniu 10 kwietnia 2010 r. wraz z Ryszardem Kaczorowskim – prezydentem RP na UchodŸstwie oraz z Lechem Kaczyñskim – Prezydentem RP mia³ uczest- niczyæ w uroczystoœciach z okazji 70. rocznicy zbrodni katyñskiej. Jak póŸniej wspomnia³: ,,(…) dzieñ przed wyjazdem poczu³em siê gorzej i musia³em odwo³aæ sobotni lot. Ba³em siê, ¿e nie bêdê w stanie chodziæ. Teraz wiem, ¿e to musia³ by³ palec Bo¿y. To by³y moje trzecie narodziny. Za drugim razem mia³o to miejsce 62 lata temu. W 1947 r. zosta³em skazany przez Ministerstwo Bez- pieczeñstwo Publicznego na karê œmierci za walkê w Armii Krajowej. Rok póŸ-

13 Zob.: korespondencja z dnia 24 kwietnia 1994 r. Komitetu Budowy Pomnika Ofiar Komunistycz- nego Terroru pochowanych na Cmentarzu Osobowickim we Wroc³awiu w latach 1945–1956, powo³anego pod patronatem Œwiatowego Zwi¹zku ¯o³nierzy Armii Krajowej – Oddzia³ Dol- noœl¹ski, skierowana do Wojewodów: Wroc³awskiego, Jeleniogórskiego, Legnickiego, Wa³brzys- kiego oraz Opolskiego. Ponadto z inicjatywy Jerzego WoŸniaka miejsca pochówku osób zamor- dowanych przez w³adze komunistyczne w latach 1945–1956, znajduj¹ce siê na polach 81 i 120A na terenie Cmentarza Osobowickiego we Wroc³awiu, zgodnie z decyzj¹ Andrzeja PrzewoŸnika – ówczesnego Sekretarza Rady Ochrony Pamiêci Walk i Mêczeñstwa w Warszawie, z dnia 6 grud- nia 1993 r., L.dz. R-IV/104/93/1687 zosta³y wpisane do rejestru Miejsc Pamiêci Narodowej, teczka Cmentarz Ofiar Terroru Komunistycznego we Wroc³awiu, w posiadaniu Wydzia³u Infrastruktury Dolnoœl¹skiego Urzêdu Wojewódzkiego we Wroc³awiu. J. WoŸniak, S³owo wstêpne, [w:] K. Szwag- rzyk, Golgota wroc³awska 1945–1956, Wroc³aw 1996, s. 5.

313 niej kara ta zosta³a zamieniona na do¿ywocie, a 10 lat póŸniej wyszed³em z wiê- zienia na mocy amnestii (…)”14. Jerzy WoŸniak by³ wieloletnim Prezesem Honorowym Rady Naczelnej Œwiatowego Zwi¹zku ¯o³nierzy Armii Krajowej i Stowarzyszenia Spo³eczno- -Kombatanckiego Zrzeszenia ,,Wolnoœæ i Niezawis³oœæ”. Pe³ni³ równie¿ funkcjê Prezesa Okrêgu Dolnoœl¹skiego Œwiatowego Zwi¹zku ¯o³nierzy Armii Krajowej oraz wieloletniego Przewodnicz¹cego Dolnoœl¹skiej Rady Kombatantów i Osób Represjonowanych. By³ cz³onkiem Kapitu³y nagrody im. Grzegorza Jakubow- skiego – „Kustosz Pamiêci Narodowej”, ustanowionej przez Prezesa Instytutu Pamiêci Narodowej. Przez wiele lat wspó³pracowa³ z dolnoœl¹skimi placówka- mi edukacyjnymi, inicjowa³ wiele dzia³añ dla m³odzie¿y i nauczycieli. Z jego inicjatywy wznowiono publikacjê „Biuletynu Informacyjnego Okrêgu Dolno- œl¹skiego ŒZ¯AK”, w którym zamieszczane s¹ m.in. materia³y edukacyjne dla m³odzie¿y, nauczycieli oraz publikowane przyk³ady dzia³añ szkolnych i poza- szkolnych z obszaru edukacji patriotycznej15. Patronowa³ Dolnoœl¹skiej Rodzi- nie Szkó³ im. Armii Krajowej i Bohaterów Armii Krajowej oraz Klubowi Histo- rycznemu im. gen. Stefana Roweckiego „Grota”. By³ postaci¹ wzbudzaj¹c¹ ogromny szacunek i sta³ siê wzorem dla kolejnych pokoleñ m³odych ludzi. Odznaczony m.in.: Krzy¿em Komandorskim z Gwiazd¹ Orderu Odro- dzenia Polski, Z³otym Krzy¿em Zas³ugi z Mieczami, dwukrotnie Krzy¿em Wa- lecznych i Krzy¿em Armii Krajowej. Zmar³ we Wroc³awiu w dniu 12 kwietnia 2012 r. W 2011 r. nak³adem Instytutu Pamiêci Narodowej – Oddzia³ we Wroc- ³awiu, ukaza³y siê jego wspomnienia Droga do wolnej Polski.

14 P. Kozio³, Mia³em byæ na pok³adzie tego samolotu, Wroc³awski „Dodatek do Gazety Wyborczej” Nr 86.6304 z dnia 13 kwietnia 2010 r., s. 4. 15 Warto dodaæ, ¿e wznowiony ,,Biuletyn” stanowi pok³osie wspó³pracy pomiêdzy œrodowiskiem kombatantów Armii Krajowej – redaguj¹cej sprawy organizacyjne a Instytutem Pamiêci Narodo- wej – redaguj¹cym czêœæ historyczno-edukacyjn¹. Zob.: J. WoŸniak, S³owo wstêpne, „Biuletyn Informacyjny ŒZ¯AK” 2010, nr 1 (80), s. 9.

314 VARIA

VARIA . EROS W LEGIONACH

ADAM KACZYÑSKI*

Tematyka dotycz¹ca „tych spraw” od czasu do czasu przewija siê w publi- kacjach poœwiêconych wojsku, jednak do tej pory nie doczeka³a siê komplekso- wego opracowania, g³ównie ze wzglêdu na ma³¹ iloœæ Ÿróde³. Nieco œwiat³a na sprawy zwi¹zane z ¿yciem seksualnym ¿o³nierzy rzucaj¹ pamiêtniki oraz wspo- mnienia. Analizuj¹c tego typu materia³, musimy pamiêtaæ, i¿ epoka, w której by³y tworzone, rz¹dzi³a siê swoimi prawami, przez co nie pisano o wielu rze- czach b¹dŸ u¿ywano nieco pokrêtnych przenoœni, dziêki którym ca³oœæ nabiera wyrafinowanego „smaczku”. Po³¹czenie tak specyficznej tematyki z tak specy- ficznym wojskiem, jakim by³y Legiony Polskie bêd¹ce niczym innym jak ochot- nicz¹ zbieranin¹ ludzi b¹dŸ co b¹dŸ nieszablonowych, daje bardzo ciekawe rezultaty. Jak ju¿ wspomnia³em, g³ównym Ÿród³em zawieraj¹cym materia³ o tych sprawach s¹ ¿o³nierskie pamiêtniki. Jednym z najlepszych spoœród nich jest dziennik spisywany przez dra S³awoja Sk³adkowskiego, który oprócz proble- mów zwi¹zanych z higien¹ wiejskich wychodków dostrzega³ tak¿e inne przeja- wy ¿ycia swoich podopiecznych. Chêæ dba³oœci o czystoœæ, zarówno t¹ zwyk³¹, jak i te¿ moraln¹, sk³ania³a przysz³ego premiera do skrupulatnego odnotowy- wania swoich sukcesów w dziedzinie walki z burdelami i innymi miejscami uciech nios¹cych zagro¿enie dla legionistów. Moralne aspekty ¿o³nierskiego ¿y- cia opisywali równie¿ ksiê¿a kapelani. Niestety nie mieli tak wielkich i spekta- kularnych sukcesów jak dr Sk³adkowski, st¹d te¿ ich spuœcizna literacka pozo- sta³a nieco skromniejsza.

* Adam Kaczyñski – magister historii. Doktorant Zak³adu XX Wieku Instytutu Historycznego Uni- wersytetu Warszawskiego.

317 Frontowe warunki i ci¹g³e przebywanie wy³¹cznie w mêskim towarzystwie prowadzi³o do narastania wœród ¿o³nierzy nastrojów, które dziœ moglibyœmy okreœliæ mianem skumulowania popêdu seksualnego. Zw³aszcza okresy walk pozycyjnych, takie jak te nad Nid¹ wiosn¹ 1915 roku, czy te¿ ci¹gn¹ca siê kilka miesiêcy kampania wo³yñska z lat 1915–1916. Sprawia³y, i¿ widok przedstawi- cielek p³ci piêknej stawa³ siê dla legionistów prawdziwym rarytasem. Ca³a stre- fa przyfrontowa by³a na ogó³ wysiedlana w promieniu kilkunastu kilometrów, dlatego zwykli ¿o³nierze nie mieli nawet najmniejszych szans na ujrzenie kogo- kolwiek innego poza towarzyszami broni. Zupe³nie inaczej przedstawia³a siê sytuacja na ty³ach. We wsiach po³o¿o- nych na dalekim zapleczu frontu nie ewakuowano ludnoœci cywilnej. Nie bra- kowa³o równie¿ dziewcz¹t „³adnych i œmia³ych wzglêdem naszych ch³opców, lecz pod ka¿dym wzglêdem niezbyt czystych”1. Co prawda kobiet by³o piêæ razy mniej ni¿ legionistów, ale co bardziej sprytni ¿o³nierze i tak potrafili siê odna- leŸæ w takiej sytuacji. Schadzki z gospodyniami domów, w których kwaterowali ¿o³nierze, nie nale¿a³y do rzadkoœci. Czasami ich cena by³a z góry ustalana – i tak podczas kampanii wo³yñskiej poleska œwitka by³a warta dwa tygodnie wspólnego po¿ycia. Nie mniej jednak przy podziale kobiet obowi¹zywa³a jedna niepisana zasada – nie wolno by³o podrywaæ dziewczyn zamieszka³ych poza w³asnym rejonem zakwaterowania, gdy¿ nale¿a³y siê one innym oddzia³om. „W tych sprawach” znacznie lepiej powodzi³o siê ¿o³nierzom podczas dzia³añ ofensywnych. Oddzia³y legionowe posuwaj¹c siê przez Lubelszczyznê i Wo³yñ, niejednokrotnie styka³y siê z miejscow¹ ludnoœci¹, a wszystkie nada- rzaj¹ce siê okazje by³y skrupulatnie wykorzystywane przez legunów: S¹ tu wspania³e drzewa wiœniowe, ca³e okryte owocami. Ch³opcy nasi prosili dziewczêta miejscowe, by im wisien narwa³y, bo oni s¹ zmêczeni i nie mog¹ wleŸæ na drzewo. Te w na- iwnoœci wchodzi³y na drzewa, co bacznie „obserwowali” nasi ch³opcy, stoj¹c pod drzewa- mi. Widocznie widoki, jakie mieli przy tym, doda³y im si³, gdy¿ wkrótce wleŸli „pomagaæ” panienkom. Zapewne w gêstwinie liœci nie zawsze chwytaj¹ wy³¹cznie za wiœnie, gdy¿ co chwila s³ychaæ z drzew piski i krzyki: – „Co pon robi, bo zlize zoro!...” Dotychczas ¿adna nie zlaz³a, wiêc widocznie nic „strasznego” siê tam w górze nie dzieje...2 Jako puentê do wszystkich spotkañ z wiejskimi dziewczêtami mo¿emy przytoczyæ kolejny fragment pamiêtnika doktora Sk³adkowskiego: Wczoraj o godzinie 4 rano wymaszerowaliœmy z D¹browy. Widocznie flirt, rozpoczêty przez naszych ch³opców we dnie na drzewach wiœniowych, rozwija³ siê pomyœlnie wieczorem ju¿

1 W. Solek, Pamiêtnik Legionisty, Warszawa 1988, s. 150. 2 F.S. Sk³adkowski, Moja S³u¿ba w Brygadzie, Warszawa 1990, s. 174.

318 na murawie, gdy¿ na po¿egnanie nasze wyleg³o jeszcze wiêcej dziewcz¹t ni¿ na powitanie. Obok nich sta³y matki, wyznaj¹ce zasadê, ¿e córki pilnowaæ nale¿y do ostatniej chwili. Gdy tak wa¿y³y siê w powietrzu ostatnie chwile po¿egnañ bez s³ów, nagle w pierwszej czwórce jeden z ¿o³nierzy, wsparty na karabinie, a za nim ca³a kolumna ryknêli refren znanej pio- senki: „Ale ona mi nie da³a, Bo siê mamy bardzo ba³a!” Dziewczêta uda³y, ¿e nie wiedz¹, o co chodzi, ale matki zaczê³y siê œmiaæ z widoczn¹ ulg¹ z powodu tych œpiewanych zapewnieñ. Tak wyszliœmy ze wsi, zostawiaj¹c piêkn¹ po³owê jej ludnoœci „pod dobrym wra¿eniem”3. Podczas stacjonowania oddzia³ów legionowych w poszczególnych wsiach zdarza³y siê równie¿ sytuacje, w których zachowania ¿o³nierzy powodowa³y doœæ nietypow¹ reakcjê p³ci piêknej: Wczoraj w czasie przyjêæ chorych przysz³y do mnie dwie „kobitki”, jedna starsza ju¿, druga m³oda. Nie krêpuj¹c siê obecnoœci¹ porozbieranych ¿o³nierzy, wesz³y œmia³o i m³odsza ze strasznym zgorszeniem opowiedzia³a: „Jedyn paskudnik caluœki go³y le¿y za wsio na trowie, z pocz¹tku do góry d..., a potym jak my sz³y wykrêci³ siê bezwstydnik do góry... brzuchem. Niech no pan starszy id¹ z nami, a dobrze go tam n¹ t¹ «pidrut¹» to mu siê odechce we wsi takie rzeczy robiæ!” Mia³em du¿o chorych, by³em zajêty, z drugiej strony „kobitce” zanadto trochê oczy b³ysz- cza³y przy opowiadaniu jak na „czyste” oburzenie. Biorê wiêc szpicrutê, dajê jej i mówiê: „A niech¿e pani idzie go «lizn¹æ» t¹ szpicrut¹, kiedy taki bezwstydnik” Niestety, widocznie zosta³em Ÿle zrozumiany, bo kobitka plunê³a i wychodz¹c zawo³a³a: „A niech mu ta nawet psy odgryz¹, co mi ta, mom swoigo ch³opa w dumu!”4 Równie¿ na Wo³yñskim odcinku nacieraj¹cym legionistom powodzi³o siê nie najgorzej. Bariera jêzykowa nie sprawia³a wiêkszego problemu i kontakty nawi¹zywano doœæ ³atwo. Niestety przesuwanie siê frontu sprawia³o, i¿ zawi¹zane znajomoœci bardzo szybko siê koñczy³y, a miejsce dotychczasowych oddzia³ów zajmowa³y kolejne. Smutek spowodowany przymusowym porzuce- niem ukochanych niejednokrotnie stawa³ siê przyczyn¹ docinek i niewybred- nych ¿artów: Martwisz siê bracie, gdzie idziesz? – zawo³a³ ma³y, czupurny, s³abo widoczny spod ryn- sztunku wiarus-kapral. – A no, to ja ci powiem, idziesz, gdzie nazywa siê Bezbabie, mo¿esz zobaczyæ na mapie obywatela porucznika. Tam bêdziesz zatyka³ dziurê, ale nie tak¹ jak tu w Gradysku, ale jeszcze wiêksz¹, bo to dziura we froncie…5.

3 Ibidem, s. 175. 4 Ibidem, s. 116. 5 F.S. Sk³adkowski, Kwiatuszki administracyjne i inne, Warszawa 2005, s. 116.

319 Szczególnym miejscem dla legionistów by³ Kowel, w którym oprócz klu- czowego dla wo³yñskiego odcinka frontu wêz³a kolejowego znajdowa³a siê ca³a masa ty³owych instytucji. Obecnoœæ du¿ej liczby kobiet sprzyja³a wszelakim kontaktom, tak¿e tym wynikaj¹cym z nieporozumieñ i nieznajomoœci topogra- fii miasta. By³o tak m.in. w przypadku poszukiwania ³aŸni dla wojska. Zdarze- nie, o którym za chwilê bêdzie mowa, by³o potem d³ugo rozpamiêtywane przez ¿o³nierzy i sta³o siê przyczyn¹ docinek wymierzonych w dr Sk³adkowskiego: Sam z trzema ¿o³nierzami uda³em siê obejrzeæ drug¹, wskazan¹ mi ³aŸniê. Po przejœciu paru bocznych ulic weszliœmy, w myœl wskazówek, z podwórza do ciemnego korytarza, w którym czuæ by³o ju¿ parê. St¹d w mroku otworzy³em drzwi, które pozna³em po jasnej szparce, przez któr¹ wydobywa³o siê œwiat³o. Otworzy³em drzwi i... zdêbia³em. W ³aŸni by³ widocznie damski dzieñ, bo oko³o piêtnastu kobiet d³ugich i krótkich, grubych i cienkich, czerwonych i bladych- my³o siê w izbie doœæ widnej, ale ca³ej zas³anej gêst¹ par¹. Szybko zamkn¹³em drzwi, nim zd¹¿y³y siê zorientowaæ w naszym najœciu. Stoj¹cy za mn¹ z b³yszcz¹cymi nie tylko bagnetami, ale i oczami ch³opcy ryknêli: „ Obywatelu doktorze, my nic jeszcze z tej ³aŸni nie widzieliœmy!” zorientowali siê bestie od razu, ¿e do ³aŸni kobie- cej wpadliœmy przypadkowo. – Maszerowaæ za mn¹! – zawo³a³em, sam grubo speszony tymi nieoczekiwanymi studia- mi etnograficzno-anatomicznymi, kieruj¹c siê z powrotem na podwórze tak szybko jak pozwala³a na to ciemnoœæ korytarza. Szli wiêc ospale za mn¹, dziel¹c siê g³oœno swymi wra- ¿eniami. – Jo to bym se wybro³ te grub¹, czerwon¹, co z cebrzyka wodê la³a na siebie- zapiszcza³ cienko, jak kogucik, niski siedemnastoletni „wiarus”, który „dno” za du¿ych spodni nosi³ stale na wysokoœci kolan. – IdŸ szczeniaku – powiedzia³ drugi – to¿ to stara baba, mog³aby mieæ trzech takich synów jak ty. Ja widzia³em „brenetkê”, tak¹ w czerwonej chustce na ³bie, to ci kobita, a bia³a jak m¹ka! – A sk¹d wiesz, ¿e brunetka, kiedy chustkê na ³bie mia³a? – odgryz³ siê pierwszy. – A ty myœlisz ¿e ja ji czas ino na ³eb potrzo³, jak obywatel doktór je „inspicirowa³”. Nied³ugo by³o, ale dobre by³o! Obywatel doktór ino sam obejrzo³ i drzwi zamyko! – Obywatele dosyæ tego gadania – powiedzia³em z bardzo sztuczn¹ powag¹. – Cichojta ch³opcy! – pojednawczo rzuci³ milcz¹cy dot¹d trzeci, robi¹c filozofa – obywatel doktór chcio³ ino zobaczyæ, czy une ni majo... w poprzek! Wszyscy trzej ryczeli za mymi plecami. Ja tylko – przyœpiesza³em kroku6. O szybkoœci roznoszenia siê tego rodzaju informacji mo¿e œwiadczyæ fakt, i¿ po po³udniu ju¿ ca³a kompania rycza³a: „doktorze my chcemy do tej kobiecej ³aŸni!”.

6 F.S. Sk³adkowski, Moja S³u¿ba…, s. 232–233.

320 Pobyt w Kowlu wi¹za³ siê te¿ z zagro¿eniem chorobami wenerycznymi, tym bardziej, ¿e: „Powia³ jakiœ seksualny wiatr z tych leœnych ostêpów i miejskich zau³ków, doœæ ¿e ¿o³nierze o niczym nie mówi¹ tylko wyg³aszaj¹ przechwa³ki, jak to by³o, gdy mu da³a, oczywista na mi³oœæ!. To udziela siê smarkaczom osiemnasto- i dwudziestoletnim, no i jest k³opot”7. W samym mieœcie, oprócz kilku oficjalnych domów publicznych, istnia³y podobno tak¿e tajne miejsca schadzek, s³u¿¹ce wczeœniej ¿o³nierzom armii car- skiej. W ramach œrodków zapobiegawczych lekarze batalionowi wyg³osili dla ¿o³nierzy odczyty o szkodliwoœci chorób wenerycznych i sposobach na ich unik- niêcie. Innym sposobem walki z zagro¿eniem wenerycznym by³y niemieckie pakiety VIRO – ³ac. „mê¿czyŸnie”. W sk³ad pakieciku oprócz prezerwatywy wchodzi³y tak¿e takie specyfiki jak maœæ rtêciowa oraz roztwór protargolu, któ- ry nale¿a³o sobie zakropliæ. Oto co zanotowa³ na ten temat dbaj¹cy z ogromn¹ zapalczywoœci¹ o sprawy higieny dr Sk³adkowski: Stosunek p³ciowy ¿o³nierza niemieckiego nie koñczy siê nawet w chwili opuszczenia miesz- kania chwilowej kochanki: ma on jeszcze obowi¹zek dok³adnie zapisaæ nazwisko, imiê i adres partnerki, by podaæ to wszystko w³adzom w razie zaka¿enia siê. Inaczej zostaje suro- wo ukarany. U³o¿ono nawet specjalne formularze dla chorych wenerycznych, które nale¿y starannie wype³niaæ, pod odpowiedzialnoœci¹ lekarza wojskowego. Nasi ch³opcy s¹ z regu³y zbyt rycerscy, by podawaæ nazwisko „panienki”, twierdz¹c, ¿e wszystko odby³o siê na „mi³oœæ”, ¿e by³a to uczciwa kobieta, która wyj¹tkowo tylko uleg³a, ¿e wiêc nie ma mowy o niedyskrecji. (...) wobec tego, ¿e „viro” nie zawsze pomaga, gdy¿ widocznie nawet Niemcy nie stosuj¹ go zbyt starannie, spokojnie i metodycznie, uczeni niemieccy propaguj¹ ostatnio nieszkodliwoœæ samogwa³tu, stosowanego w sposób umiarkowany (?). S¹ to ju¿ naukowe teorie, podyktowane wybitnie pobudkami patriotycznymi i to na pewno na czas wojny. Nie wiem, jaki wp³yw wywar³y te teorie na naszych ch³opców i niemieckich ¿o³nierzy. Z reszt¹ musi to uregulowaæ jakoœ „sama natura”. Chorych na skutek naszej przymusowej czysto- œci obyczajów nie zauwa¿y³em8. Okazje do kontaktów z kobietami stwarza³y tak¿e wyjazdy na urlopy. Wêz³em kolejowym, przez który przeje¿d¿ali ¿o³nierze jad¹cy z Wo³ynia, by³ Lu- blin. Wykorzystywa³y to miejscowe panienki, które liczy³y na ¿o³nierskie relu- tum, czyli pieniê¿ny ekwiwalent kosztów ca³odziennego wy¿ywienia, wyp³aca- ny podczas wyjazdów na ty³y. Niestety biznes krêci³ siê tu znacznie gorzej, gdy¿ wiêkszoœæ, zw³aszcza m³odych ¿o³nierzy, totalnie lekcewa¿y³a podstarza³e pro- stytutki i ca³y zapas pieniêdzy przepuszcza³a w cukierniach i sklepach ze s³ody- czami.

7 Ibidem, s. 237. 8 Ibidem, s. 313.

321 Na totalnym „bezbabiu” mo¿na by³o jedynie oddaæ siê wspomnieniom mi- nionych uciech. Z tego te¿ wzglêdu jednym z g³ównych tematów ¿o³nierskich rozmów sta³y siê sprawy kobiece. „Upadek moralnoœci” szczególnie ciê¿ko prze¿ywali ksiê¿a kapelani, którzy musieli wys³uchiwaæ ¿o³nierskich opowie- œci. Ojciec Kosma Lenczowski wspomina³, i¿ legioniœci I Brygady „mówili tylko o œwiñstwach, a o Bogu tylko bluŸni¹c”9, a ks. Konopka z II Brygady narzeka³, i¿ ¿o³nierze „mieli przyjemnoœæ gdym siê oblewa³ rumieñcem wstydu na ich ordynarne wy- ra¿enia”10. Oprócz typowych opowieœci sprawy erotyczne trafi³y tak¿e do legio- nowej pieœni. ¯o³nierze lubowali siê w œpiewaniu „porno” tekstów, których na- wet za bardzo nie wypada³o zapisywaæ. Jednym z niewielu ocala³ych tego typu utworów jest „Piosenka Urlopniaka” autorstwa Wieniawy – adiutanta Pi³sud- skiego. Jak wspomina³ sam autor nad Nid¹ u³ani przynieœli mu spis prze- kleñstw i innych niecenzuralnych s³ów, które ma umieœciæ w tekœcie: Szed³ u³an raz na odpoczynek A w rêku mia³ broñ na tuj Potê¿ny ch…! Potê¿ny ch…! Bo têskni³ bardzo do dziewczynek I czu³ ich ca³¹ drogê brak Niech trafi szlag! Niech trafi szlag! I dopad³ dziewkê w stogu siana I stal swej pyty na niej zmi¹³ Do d… z ni¹ I powsta³ we wsi wielki lament Rodzice w skargach wiod¹ prym To sku… I nie dziêkuj¹c za traktament Opuœci³ on rodzinn¹ wieœ Ja mam j¹ gdzieœ Miast ch… w rêkê wzi¹³ karabin Poszed³ i gdzieœ na wojnie sczez³ J… go pies!11 Tym oto mi³ym akcentem zakoñczy³bym niniejszy artykulik, jednak¿e po- zwolê sobie wrzuciæ jeszcze jedn¹, niestety niezbyt weso³¹ refleksjê. W czasach Legionów widok kobiecej ³ydki, nie mówi¹c ju¿ o kolanie, dostarcza³ niesamo- wicie silnych wra¿eñ. Dziœ, gdy widok super krótkiej mini nie rusza ju¿ prawie nikogo, warto sobie postawiæ pytanie o to, czy przypadkiem nie straciliœmy cze-

9 K. Lenczowski,Pamiêtnik Kapelana Legionów, Kraków–Krosno 1989, s. 96. 10 K. Nowina Konopka,Wspomnienia Wojenne Kapelana II Brygady Legionów Polskich, Kraków 1993., s. 49. 11 Tekst na podstawie: A. Roliñski , A gdy na wojenkê szli ojczyŸnie s³u¿yæ, pieœni i piosenki ¿o³nierskie z lat 1914–1918, Antologia, Kraków 1989, s. 154.

322 goœ, co jeszcze posiadali nasi dziadkowie – satysfakcji z „dobierania siê do nie- dostêpnego”. Co w takim razie nam zostanie, je¿eli ju¿ dziœ mamy niemal¿e wszystko odkryte i podane na tacy? Stringi, toples… – mo¿e przysz³e pokolenia znajd¹ coœ jeszcze do ods³oniêcia.

323