JACEK CH R O B ACZ YŃ S K I

SPOŁECZNE ASPEKTY WRZEŚNIA 1939 ROKU

Wydawnictwo Naukowe Akademii Pedagogicznej - Kraków

JACEK CHROBACZYŃSKI

» .Hiuhfllif HmMĄWtlkjllllld

SPOŁECZNE ASPEKTY WRZEŚNIA 1939 ROKU

Wydawnictwo Naukowe Akademii Pedagogicznej Kraków 2002 Recenzenci prof. zw. dr W acław D lugoborski prof, dr hab. ROMAN WAPIŃSKI

© Copyright by Jacek Chrobaczyński & Wydawnictwo Naukowe AP, Kraków 2002

redaktor Zuzanna Czarnecka projekt okładki i stron tytułowych Marek Sajduk

ISSN 0239-6025 ISBN 83-7271-139-9

Redakcja/Dział Promocji Wydawnictwo Naukowe AP 31-116 Kraków, ul. Studencka 5 tel./fax (012) 430-09-83 e-mail: [email protected]

łamanie, druk i oprawa Wydawnictwo Naukowe AP, zam. 1/02 Kilka uwag wstępnych

Na początku 2000 roku Ośrodek Badania Opinii Publicznej zapytał swych respon­ dentów o najważniejsze wydarzenie drugiej wojny światowej. Odpowiedzi były dość jednoznaczne - za najważniejsze wydarzenie uznano istnienie Konzentra­ tionslager Auschwitz-Birkenau. Natomiast agresja niemiecka na Polskę 1 września 1939 roku znalazła się na miejscu drugim, jeszcze dalej agresja sowiecka 17 wrześ­ nia. A przecież obie oznaczają początek wojny i gdyby one, to najprawdopo­ dobniej nie byłoby Auschwitz, Katynia ani wszystkich innych wydarzeń drugiej wojny światowej, choć historyk od gdybania powinien raczej stronić. Cóż to oznacza? Myślę, że jest to przyczynek do zbiorowej świadomości historycznej, będącej wynikiem zbyt powierzchownej wiedzy, raczej instrumental­ nej i rocznicowej roli mediów, braku poczucia hierarchizacji, nieodzownej w pra­ widłowej analizie procesu historycznego. Być może to ocena nazbyt jednoznaczna i niesprawiedliwa, ale ten właśnie czynnik był jednym z istotniejszych powodów powstania tej książki. Takie założenie wyznaczało też autorowi konkretną postawę badawczą i hierarchizację w analizie. Bez uwzględnienia bowiem recepcji tego, co stało się we wrześniu-paź- dzierniku 1939 roku w wyniku niemieckiego i sowieckiego najazdu na suwerenny kraj, jakim była Rzeczpospolita, wszelkie analizy poglądów, postaw i zachowań, a także świadomości Polaków w latach drugiej wojny światowej i pierwszych lat powojennych pozostałyby ułomne. A patrząc na bibliografię tej problematyki, można chyba zaryzykować twierdzenie, iż nie dysponujemy jeszcze takim opraco­ waniem. Nadal więcej wiemy o postawach i świadomości społeczeństwa tamtego wrześniowego czasu z literatury pięknej, wystarczy przywołać tu jako przykład powieść Jana Józefa Szczepańskiego Polska jesień czy Wrzesień żagwiący Melchio­ ra Wańkowicza (której to pozycji w 1945 roku nie chciał wydrukować w „Kulturze” Jerzy Giedroyć), niż prac historyków. Przyczyną tego nie jest wyłącznie niechęć historyków, ale również bariera zbiorowej historycznej kliszy pamięci ukształto­ wanej najczęściej przez szkołę, propagandę oraz publicystykę - postrzegania tego okresu przede wszystkim poprzez martyrologię i heroizm walki. Ostatnio zaś dołączył do tego aspekt polityczny. Nietrudno przecież dostrzec, że w okresie Pol­ ski Ludowej akcent rocznicowych obchodów skierowany był niemal zawsze na 1 września, natomiast w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych dominowała rocznica 17 września (choć może warto w tym miejscu dopowiedzieć, jako przy­ czynek do hierarchizacji problemów, że bez agresji niemieckiej nie doszłoby do agresji sowieckiej, przynajmniej w 1939 roku). Chciałbym w tym krótkim wprowadzeniu zaznaczyć, iż traktuję tę pracę jako próbę wskazania problemów, postawienia pytań badawczych, wstępną analizę zagadnienia, wreszcie próbę sformułowania pierwszych wniosków i uogólnień. A powód takiej właśnie postawy metodologicznej jest właściwie jeden i zna go każ­ dy, kto interesuje się lub bada dzieje świadomości społecznej (historycznej) - trudność źródłowo-metodologiczna, która w konsekwencji przekłada się na wyniki badawcze. W przypadku kampanii wojennej 1939 roku i czasu, który określamy niekiedy „zaraz po wrześniu”, brak źródeł jest niezwykle dotkliwy, jako że przed­ miotem badań jest recepcja wydarzeń zaledwie kilku tygodni, góra dwóch-trzech miesięcy. Zadziwiający jest również dla historyka, ale dla współczesnego czytelni­ ka, wychowanego na telewizji satelitarnej i Internecie, fakt ograniczoności w tam­ tym czasie bieżącej informacji i sposób jej przepływu (często braku jej przepływu). Potwierdzają to zapisy dokumentalne wybitnych postaci (dzienniki Jana Szembe- ka, Stefana Roweckiego) oraz liczne wspomnienia. Odważę się sformułować opi­ nię, że sternicy nawy państwowej, wojewodowie i starostowie, wreszcie Wódz Na­ czelny i inni dowódcy dysponowali w tamtym czasie wiedzą mierną, często za prawdę uznawali plotkę, a brak bieżących informacji był najczęściej powodem podejmowania błędnych decyzji. A cóż dopiero mówić o wiedzy i informacji chło­ pów z Pokucia czy Wileńszczyzny, mieszkańców małych miasteczek Kielecczyzny czy zapadłych wiosek skalnego Podhala. Pamiętajmy też, że gros ludności polskiej zamieszkiwało przed wrześniem obszary objęte wojną z Niemcami, a to oznacza, że ich bieżącą wiedzę formowały, tak naprawdę, naloty lotnictwa i błyskawiczne przesuwanie się wojsk niemieckich. To również sprawia kłopot współczesnemu historykowi. Dochodzą do tego uczulenia społeczne i mitologizacja oraz presja społeczna, polityczna, wreszcie dydaktyczna (podręczniki szkolne), której ulegają niekiedy i historycy, a dość często politycy i ideolodzy. Nie będą zatem w tej pracy (z wyjątkiem kalendarium) dominowały kwestie, które zazwyczaj w opracowaniach „wojennych” mają priorytet - bitwy, szczęk broni, dowódcy. Jej głównym celem jest spojrzenie na polski wrzesień przez pryzmat postaw i zachowań społecznych. Trudno tę książkę uznać za mono­ grafię, jest raczej próbą nakreślenia spraw - z tej perspektywy postrzegania - waż­ nych, niekiedy drażliwych, nie zawsze mieszczących się w martyrologiczno-heroicz- nym wizerunku Września '39, dominującym, jak już wspomniałem, w rozlicznych opracowaniach, relacjach i wspomnieniach, wreszcie szkolnych i akademickich podręcznikach. Nie zamierzam negować ani martyrologii, ani heroizmu wrześnio­ wego pokolenia, chciałbym jedynie wskazać, iż występowały również i inne zbio­ rowe i pojedyncze postawy, inna świadomość, wreszcie inna hierarchia ważności. Wrzesień to rocznicowy czas. Już w 1940 roku o rocznicy tego dramatu pamiętano w okupowanej Polsce i poza nią, pamiętano też w kolejnych latach woj­ ny, a także po wojnie, w nowej polityczno-ustrojowej rzeczywistości i w środowisku powojennej polskiej emigracji. Pamięta się nadal. Ale jak się pamiętało i pamięta, co było historyczną i polityczną manipulacją, a co refleksją? Czy mamy do czynie­ nia z rewizją dotychczasowego spojrzenia na Wrzesień 39? Nie sposób na wszyst­ kie pytania odpowiedzieć. Stąd też i konstrukcja książki, nieco poza tradycyjną konwencją, trochę „łamana”, zarówno w układzie rzeczowym, jak i chronologicznym. Osią jest bez wątpienia czynnik społeczny, ale także, ocierający się oń, czynnik psychologiczny lub niekiedy polityczno-ideologiczny. Ten ostatni jedynie sygnalizuję jako pewne konteksty Września '39 „po wrześniu”. Nie jest bowiem powinnością historyka politykowanie, ideologizowanie czy moralizowanie, choć to silna pokusa i niektó­ rzy, niestety, jej ulegają. Historyk powinien pewne niepokojące zdarzenia i fakty dostrzegać, stawiać pytania nowe, wyznaczać nowe pola badawcze.

Kraków, marzec 2001 roku Jacek Chrobaczyński

U źródeł zła i nienawiści

Wojny rodzą się wpierw w umysłach ludzi, a dopiero później zadają ból, przynoszą cierpienie i śmierć. Ta ostatnia, jedna z najkrwawszych w dziejach ludzkości, hań­ ba XX wieku, również narodziła się w ludzkiej głowie. A zaczęła się w Polsce, we wrześniu 1939 roku, brutalnym atakiem na suwerenny i niepodległy kraj dwóch jego sąsiadów: nazistowskiej Trzeciej Rzeszy (1 IX) i komunistycznego Związku Sowieckiego (17 IX). Jej źródła tkwiły, obok zapisanych w obu ideologiach niena­ wiści, także w wojnie, którą ludzie tamtego czasu zwykli byli nazywać Wielką Woj­ ną (1914-1918) oraz w jej następstwie głównym, tj. postanowieniach traktatu poko­ jowego zawartego w Paryżu-Wersalu (1919). I choć pojawiają się tezy dość kon­ trowersyjne, np. badaczy z Centrum Historii Wielkiej Wojny w francuskim Peron- ne, że była to wojna francuska, która spowodowała łańcuch wydarzeń - drugą woj­ nę, przewrót komunistyczny i jego upadek - to jednak zdecydowanie uważam, że u źródeł drugiej wojny legł też - obok tej pierwszej - dwubarwny totalitaryzm - brunatny niemiecki (nazizm) i czerwony sowiecki (bolszewizm, leninizm, stali­ nizm). Przypomnieć warto, że był również faszyzm czarny (włoski) i błękitny (hiszpański). Nie należy też przy rozpatrywaniu genezy drugiej wojny światowej zapominać o imperializmie (militaryzmie) japońskim. Konflikt zbrojny 1914-1918 pomiędzy dwoma blokami wojskowo-poli­ tycznymi (państwa centralne i Ententa) na początku XX wieku przyniósł olbrzymie straty w ludziach i szkody materialne. Uczestniczyły w nim 33 państwa, które (wraz ze swymi koloniami) zdołały zmobilizować pod broń łącznie ponad 70 min żołnierzy. Wojenne straty to około 10 min zabitych i 20 min rannych, ponadto 10 min ludzi zmarło z głodu i szerzących się chorób (w samej tylko Francji ponad milion wdów, żałoba dotknęła przeszło trzy czwarte społeczeństwa). Wydatki finansowe na prowa­ dzenie Wielkiej Wojny wyniosły ponad 200 mld ówczesnych amerykańskich dolarów oraz trudne do precyzyjnego oszacowania zniszczenia wojenne. Znaczące były w niej też straty nie uczestniczącej w wojnie, bo formalnie nieobecnej na europejskiej ma­ pie, Polski. Pod broń powołano około 2 min Polaków, w trzech armiach zaborczych zginęło żołnierzy-Polaków około 340 tysięcy. Dramat milionów rodzin; zabici i ranni, zaginieni, kalecy. Pamięć strasz­ nych dni przeżytych w okopach była znamiennym doświadczeniem przede wszyst­ kim młodych Europejczyków i Amerykanów. Gdy zatem dotarła do nich wieść 0 przerwaniu działań i podpisaniu przez Niemcy w Compiègne aktu kapitulacyjnego, poczuli olbrzymią ulgę, że przeżyli, że już nie muszą zabijać, że odbudują zniszczenia 1 że już takiej wojny być nie powinno. Ten nastrój udzielił się również, zdawałoby się chłodnym kalkulatorom politycznym, niektórym ówczesnym politykom. To przecież David Lloyd George, brytyjski premier, 11 listopada 1918 roku wypowiedział zna­ mienne słowa: „Dziś o 11 rano skończyła się wojna, najokrutniejsza, najstraszniejsza z wojen, jakich doświadczyła ludzkość. Mam nadzieję, iż wolno nam powiedzieć, że tego historycznego poranka skończyła się epoka wojen”. Żołnierze wracali do domów z głęboko zapisanymi w pamięci obrazami okopów, śmierci, bezwzględności, z przeświadczeniem o nicości ludzkiego życia1. Zapisał to trafnie w swych znakomitych dziennikach z okresu pierwszej wojny, zmarły niedawno niemiecki pisarz i eseista, przedstawiciel tzw. magicznego reali­ zmu, Ernst Jünger: „czułem się zagubiony, osłabiony, moralnie zmiażdżony po I wojnie”2. A trzeba zauważyć, że przecież przeżył dwie światowe wojny, także i tę drugą, już z Auschwitz, Katyniem, Leningradem i Stalingradem, holocaustem. Ale ta pierwsza na jego pokoleniu wywarła większe wrażenie niż potworności drugiej. To znamienne dla tamtego pierwszowojennego pokolenia ze wszystkich, bez różni­ cy, okopów. Warto zastanowić się, dlaczego? Jünger odpowiada na tak postawione pytanie w sposób niezwykle celny: „owa pierwsza ugodziła w nasze najgłębsze po­ kłady, w sam fundament naszego dotychczasowego świata. Decydowały o tym nie fakty, nie ofiary, nie przesunięcia polityczne, ale nagła zmiana atmosfery, coś po­ dobnego, co następuje w tropikach przy trzęsieniu ziemi”. Zapewne i dlatego, że już w tej pierwszej można było dostrzec totalitarne zakusy i działania - niespotykaną wcześniej nienawiść do przeciwnika, bezwzględne, wręcz bestialskie unicestwianie żołnierzy wrogiej armii, masowe dobijanie rannych (tzw. „czyściciele okopów”), ma­ sowe zabijanie (szrapnele rozrywające ciała - zachowało się wiele relacji frontowych lekarzy), wręcz znikomą liczbę jeńców branych do niewoli, zmuszanie ludności cywilnej do pracy w obozach (preludium do późniejszych lagrów i łagrów). Machina wojenna, która ruszyła latem 1914 roku, przemieszczała miliony zwykłych ludzi (mężczyzn), w pośpiechu przygotowywanych do zabijania i przekształcanych w jeden bojowy organizm, swoistą wojenną wieżę Babel. To właśnie te działania i doświadcze­ nia, wreszcie nabyte umiejętności utorowały drogę każdej następnej wojnie XX wieku, a wojna pierwsza, nie bez racji, zasłużyła na miano „matki” nowoczesnych wojen. Piękny literacki obraz tego mechanizmu w polskiej literaturze pozostawił żołnierz-

1 Zachowało się tysiące zdjęć uśmiechniętych żołnierzy wyruszających w sierpniu 1914 ro­ ku na front z Paryża, Berlina, Moskwy czy Londynu, a zdanie wypowiedziane 1 sierpnia przez cesarza Niemiec Wilhelma II do żołnierzy idących na front: „Wróćcie, zanim liście opadną z drzew”, przeszło do legendy tamtego czasu, jak i fakt, że w tamto upalne przedpołudnie żołnierze nie odśpiewali hymnu państwowego Deutschland über alles, lecz choral luterański Gott, tief im Herz, znaczący dla Niemców tyle, co dla Polaków Boże, coś Polskę - jak widać, wojna stawała się też misją prawie religijną a cała bez mała Europa, z radością dążyła na front. 2 Wszystkie cytaty za: E. Jünger, W stalowych burzach (tyt. oryg. In Stalgewittern). Posło­ wie W. Kunicki, Warszawa 1999. pacyfista Wielkiej Wojny, Józef Wittlin. Jego Sól ziemi (1936) i Orfeusz w piekle XX wieku (1963,2000) to bez wątpienia dzieła wybitne, szkoda, że zapomniane. Tak rozpoczął się dwudziesty wiek. To było ważne doświadczenie, o któ­ rym pamięć przetrwała przez lata międzywojenne. To był strach i „wojenne sny”3. Ta wojna tkwiła w świadomości i podświadomości, ale obok niej pojawiła się rów­ nież nadzieja. Wiedziano bowiem, że wojna zakończyła się nie tylko kapitulacją, rozejmem, wreszcie pokojowym traktatem, ale ustaliła nowy porządek polityczny europejskiego świata. Liczono powszechnie, że będzie on sprawiedliwszy i bez­ pieczniejszy. Pomimo tej nadziei, gdzieś w tym pierwszowojennym, krwawym doświadczeniu tkwiło jednak źródło późniejszego nieco - haniebnego, jak je oce­ niano w Polsce - hasła-postawy i dość powszechnej zbiorowej świadomości: „Nie będziemy umierać za Gdańsk”4. Podkreślmy też, że pierwsza wojna toczyła się z wyjątkową zaciętością, głównie między Europejczykami, w samym sercu Europy. Była elementem, i to ważnym, narodzin nowej epoki, cezurą w sztuce wojennej, w sferze ekonomicznej, politycznej, społecznej, ale i kulturowej, szerzej - umysłowej5. Zmieniła skale i proporcje, wprowadziła nowy wymiar grozy i cierpienia, już to przez wieloletnią walkę w okopach, już to przez użycie nowych broni i powszechność zabijania. Była też pierwszym światowym konfliktem, w którym krwawo walczące strony wyklu­ czały jakikolwiek kompromis, bezwzględnie i z uporem dążyły do totalnego zwy­ cięstwa, co w konsekwencji zrujnowało przede wszystkim zwyciężonych, ale też zwycięzców. Może z wyjątkiem Stanów Zjednoczonych, które na wojnie bardzo się wzbogaciły. Po wojnie zresztą Amerykanie zaczęli lokować kapitały w Europie, choć temu ożywionemu zainteresowaniu gospodarczemu nie towarzyszyło poli­ tyczne (izolacjonizm, absencja w Lidze Narodów). Miało to negatywne konse­ kwencje dla europejskiej powojennej równowagi, zaważyło na sprawie niemieckich reparacji i ich politycznych konsekwencjach. Utrudniło też, a niekiedy wręcz uniemożliwiło restaurację Europy stabilnej, liberalnej i kapitalistycznej (burżua- zyjnej). Może warto jeszcze w tym miejscu skonstatować, mając już w historycznej perspektywie cały XX wiek, iż u jego zarania nikt nie stawiał na Stany Zjednoczo­ ne, wszyscy liczyli na Europę. Zwycięzcą jednak okazały się USA Dlaczego? Bo Amerykanie, bez kompromisów, uparcie pokonując przeszkody, rozwijali demo­ krację, a w Europie zapanowały w tym czasie totalitaryzmy - faszyzm i komunizm. O powojenny ład mieli zadbać politycy zwycięskich mocarstw. Układali się co do losów powojennych punkt po punkcie, jako że ważne były interesy, rów­ nowaga, imperia itd. Decydowali, spierali się, cofali i posuwali naprzód. Zawarte po

3 Szwajcarski psychiatra i psycholog, jeden z głównych przedstawicieli psychologii głębi, której własną odmianę nazwał psychologią analityczną, Carl Gustav Jung, opisał swój, taki właśnie „wojenny sen”, który nawiedził go w roku 1926: śniło mu się, że na wózku zaprzężonym w konia w ogniu walki uchodzi pospiesznie z linii frontu. Cyt. za C. G. Jung, O istocie snów (tyt. oryg. Vom Wesen Träume), Warszawa 1993. 4 Czy warto umierać za Gdańsk? - to tytuł artykułu francuskiego dziennikarza Marcela Dorio- ta z 5 maja 1939. Warto dodać, że podobne stanowisko zajmowali francuscy (nie tylko) komuniści, a sam Doriot, po agresji niemieckiej na Francję w 1940 roku, stał się kolaborantem. Ale przysłowie „Mourir pour Danzig" pozostało. 5 Trafnie i sugestywnie oddał ten stan Erich Maria Remarque w swej głośnej powieści Na Zachodzie bez zmian (tyt. oryg. Im Western nichts Neues). zakończeniu działań wojennych traktaty pokojowe uformowały nową polityczną mapę Europy. Zasadą kreującą te zmiany była chęć stworzenia państw narodo­ wych, w których dominował wspólny język narodowy, narody bowiem, w przeko­ naniu zwycięzców, miały mieć prawo do samostanowienia. Nie da się przecenić w tej sprawie roli amerykańskiego prezydenta Woodrowa Thomasa Wilsona. Roz­ padowi uległy trzy wielonarodowe imperia: monarchia austro-węgierska, Rosja i Turcja. W środkowej i południowo-wschodniej Europie powstały państwa nowe lub odzyskały niepodległość: Polska, Czechosłowacja, Jugosławia, w północnej Europie - Łotwa, Litwa, Estonia i Finlandia. Niemcy i Austria stały się republika­ mi, a w Rosji powstała republika bolszewików. Wspomnieć też należy w tym kon­ tekście o (przyszłej) aneksji Kłajpedy i Albanii, a także aneksji Rusi Zakarpackiej i południowej Słowacji przez Węgry. Rewolucja bolszewików, co by o niej z perspektywy dnia dzisiejszego nie myśleć, była jednym z ważniejszych wydarzeń XX wieku. Była jedną z cezur umoż­ liwiających zrozumienie początku tego wieku, podobnie jak rewolucja francuska była kluczem do zrozumienia wieku XIX. Powojenny świat zaczął leczyć rany, a nadzieja na lepsze życie w pokoju wydawała się być wartością trwałą. W Polsce ten czas to czas budowania niepodległego państwa, odrodzo­ nego po ponad 120-letniej niewoli. Gdy już wzniesiono jego pierwsze zręby, aktual­ ne stały się pytania: jakie państwo, czyje państwo? Budowanie, integracja, walka polityczna, konieczność obrony suwerenności i całości granic - to były konteksty nowe, ale przecież ważne, tym bardziej że od pierwszych dni państwo polskie było zagrożone w swym bycie. Wymagało obrony, często wojennej. Traktaty pokojowe bowiem niemal natychmiast po ich podpisaniu wywo­ ływały niezadowolenie krajów dawnego bloku państw centralnych oraz Rosji bol­ szewickiej. Zdecydowana większość społeczeństwa niemieckiego uznała za niepo­ rozumienie powstanie państwa polskiego, za szczególnie zaś krzywdzące oderwa­ nie od Rzeszy Niemieckiej Gdańska, który został przekształcony w wolne miasto, oraz przyznanie Polsce pasa Pomorza Gdańskiego, w rezultacie czego Prusy Wschodnie zostały odcięte od państwa niemieckiego. Mamy tego przykłady na długo jeszcze przed pojawieniem się Adolfa Hitlera, np. gen. H. Seeckt (1921): „Z istnieniem Polski nie pogodzimy się nigdy, porozumienie z tym krajem jest niemożliwe”; gen. Hammerstein: „Ci, którzy zgadzają się na polską granicę zachodnią, są przestępcami narodowymi”; P. Hindenburg (kwiecień 1919): „nie ma dla nas niebezpieczeństwa cięższego niż powstanie Polski, gdyby miała trwać jako państwo niepodległe, ale to nie pociągnie się długo”6. Ten sam Hindenburg, nieco wcześniej, bo w rozkazie dziennym z 11 listopada 1918, nie mówił do swoich żołnierzy, że przegrali wojnę, ale że ochronili granice przed nieprzyjacielem i zapo­ biegli nieszczęściom i zniszczeniom wojennym („Dumni i z podniesioną głową opie­ raliśmy się przez cztery lata wrogiemu nam światu”). Tak nie przemawia się do armii, która została pokonana, tak przemawia się do armii, która po zaleczeniu ran ma walczyć nadal! Dostosowała się do tego sposobu myślenia szkoła Republiki Weimarskiej - podręczniki w ogóle nie wymieniały faktu przegranej, a rozważania

0 Szerzej na ten temat m.in. E. Kwiatkowski, Dysproporcje, Warszawa 1931. pierwszowojenne kończyli ich autorzy na sukcesie ostatniej ofensywy niemieckiej z wiosny 1918 roku. Znamienne: o Hitlerze jeszcze wtedy nikt nie słyszał, ale o za­ kończeniu wojny, którą Niemcy rozpętały, także niewiele było w tym kraju wiadomo. Podobnie myślano w bolszewickiej Rosji. Już w tydzień po symbolicznej dacie 11 listopada 1918 roku, ukazał się artykuł Józefa Stalina Przegroda, zawiera­ jący między innymi takie stwierdzenia:

Pomiędzy socjalistyczną Rosją a rewolucyjnym Zachodem powstała przegroda w postaci okupowanych obwodów, [na których] wloką swój nędzny żywot bur- żuazyjno-nacjonalistyczne rządy, z łaski przeżywających schyłkowy okres impe­ rialistów Zachodu. (...) Nie mamy podstaw nie wierzyć, że kontrrewolucyjna przegroda między rewolucyjnym Zachodem a socjalistyczną Rosją zostanie wreszcie zmieciona7.

Po dwudziestu ledwie latach subtelne określenie „przegroda” zostanie zastąpione bardziej dosadnym: „wersalski bękart Europy”. I przegrana w 1919/20 wojna bolszewicko-polska (pokój ryski 1921) niczego w tych sowieckich zapatry­ waniach nie zmieniła. Znamienne, że podobne wypowiedzi odnaleźć można w publicystyce brytyjskiej; poseł Izby Gmin F.C. Lienfield: „Niepodległość Polski jest grubym błędem, stwarzającym zarzewie wojny w Europie”; wtórował mu lord Rothermere, który zażądał od premiera inicjatywy w usunięciu śmiertelnego niebezpieczeń­ stwa, stworzonego przez zachodnie granice Polski; krytyczne głosy na temat pol­ skich granic odnaleźć też można na łamach „Daily Express”, „Manchester Guar­ dian”, „The Observer”, „Daily Mail”, „Catolic Herald” i in.8 Razem tworzyło to niebezpieczny kontekst. Z jednej strony wspólny mianownik Niemiec (Republika Weimarska) i sowieckiej Rosji - rewizja postano­ wień traktatowych pierwszej wojny światowej, w tym istnienie niepodległej Polski (tu obaj sąsiedzi byli wyjątkowo zgodni, każdy odruch antypolski w Związku Sowieckim wywoływał żywy oddźwięk w Niemczech) - łączył w postawie i działa­ niu przeciw, przygotowywał też grunt pod późniejsze brutalne działania wspólne nazizmu i sowietyzmu. A z drugiej, niepodważalny fakt, że działo się to przy niejas­ nej zgoła postawie gwarantów wersalskiego porządku, Anglii i Francji, które zaczę­ ły dopuszczać możliwość wyrażenia zgody na zmianę granicy wschodniej Niemiec. Dlatego nie powinny dziwić, ani ustanowienie stosunków dyplomatycznych po­ między Republiką Weimarską a Rosją Sowiecką (układ w Rapallo, kwiecień 1922), w konsekwencji też ich współpraca gospodarcza i militarna (tajne stosunki pomię­ dzy Reichswehrą a Armię Czerwoną były co prawda napięte, ale przynosiły obu stronom korzyści, a w trakcie realizacji pierwszego sowieckiego planu pięciolet­ niego - 1928-1932 - współpraca techniczna i gospodarcza Niemiec i ZSRR stawała się coraz bardziej intensywna), ani polska porażka dyplomatyczna w Locamo (październik 1925), gdzie mocarstwa zachodnie uznały nienaruszalność granicy francusko-niemieckiej i belgijsko-niemieckiej, zarazem odmawiając takiego uzna-

7 J. Stalin, Dzieła, t. IV, Warszawa 1951, s. 177-179. 8 E. Kwiatkowski, Dysproporcje, op. cit. nia dla granicy polsko-niemieckiej i czechosłowacko-niemieckiej. Choć Locamo to również swego rodzaju powojenne pojednanie pomiędzy Niemcami i zachodnimi demokracjami, osłabiające w istocie stosunki niemiecko-sowieckie. Jeżeli dodać, iż spory terytorialne istniały również pomiędzy nowo powstałymi państwami (m.in. Polską i Litwą, Polską i Czechosłowacją), to dostrzegamy mało stabilną sytuację terytorialną, co w konsekwencji doprowadziło do zmiany niektórych granic jeszcze przed wybuchem drugiej wojny światowej9. Lata dwudzieste przyniosły narodziny nowej ideologii - faszyzmu, owej „religii XX wieku” (choć bardziej już „religią” XX wieku był komunizm i socjalizm niż faszyzm - J. Ch.), jak wyraził się jeden z jego współtwórców Benito Mussolini. Wiek XX miał według Duce być znany w dziejach jako „wiek faszyzmu”. Zarówno we Włoszech jak i w Niemczech faszyzm doszedł do władzy drogą konstytucyjną (to pewien rodzaj narodowego konsensusu), a dopiero w dalszej kolejności faszy­ ści dokonali całkowitego przejęcia władzy10. Cezurą zasadniczą był styczeń 1933 roku, kiedy w Niemczech do władzy doszli naziści, a ich charyzmatyczny przy­ wódca Adolf Hitler został kanclerzem Trzeciej Rzeszy, mającej trwać po wsze cza­ sy (Tysiącletnia Rzesza). Demokratyczna, mimo poważnych ułomności, Republika Weimarska zakończyła swój żywot, a do władzy, powtórzmy, w sposób legalny do­ szła partia szowinizmu, nienawiści i zła. Społeczeństwo niemieckie (owi, jak ich się często nazywa, „zwyczajni Niemcy”, „zwykli ludzie”11) w znaczącym stopniu udzie­ liło jej i jej przywódcy poparcia. Obok totalitarnej, stalinowskiej Rosji, obok dość słabych, ale jednak faszystowskich Włoch, pojawił się u władzy totalitaryzm bru­ natny. Tożsamy, choć daleko bardziej bezwzględny. Rychło też stał się liderem drastycznych zmian w starej Europie. Istotą totalitaryzmu było bowiem pełne pod­ porządkowanie jednostki nie wartościom wyższym, duchowym, ale państwu.

9 1935 - w wyniku plebiscytu Zagłębie Saary zostało włączone (w istocie powróciło) do Niemiec; 1938 - Austria została włączona (Anschluss) do Niemiec, Niemcy zaanektowały należącą do Czechosłowacji część Sudetów, Polska zajęła należące do Czechosłowacji obszary Śląska Cieszyńskie­ go oraz Spiszą i Orawy; 1939 - Niemcy zaanektowały obszar Czech (powstał Protektorat Czech i Mo­ raw), Słowacja ogłosiła niepodległość, Węgry zajęły resztę Rusi Podkarpackiej; ponadto Niemcy wkro­ czyli do Kłajpedy, a Włochy zajęły terytorium Albanii. 10 Nie wnikam tu w wielkie dysputy historiografii niemieckiej (Historikerstreit) prowadzo­ ne w powojennych Niemczech (oczywiście Republice Federalnej Niemiec, a nie komunistycznej Nie­ mieckiej Republice Demokratycznej), a związane z fundamentalnymi pytaniami o źródła nazizmu, kon­ cept rewolucji liberalno-demokratycznej, współpracy niemiecko-sowieckiej i „odrębnej drogi" Niemiec do nowoczesności. Prezentowane tezy historyków wypływały z ich różnych opcji politycznych i postaw badawczych. Od orientacji lewicowej (III Rzesza - rezultat kryzysu kapitalizmu i reakcyjnego sojuszu wielkiego kapitału ze sfrustrowanym po Wielkiej Wojnie mieszczaństwem i częścią spauperyzowanego proletariatu), poprzez liberalną (III Rzesza - przejaw antydemokratycznych tendencji państwowego kapitalizmu preferującego zasadę autarkii gospodarczej), aż po historyków idei (nazizm jako pochodna niemieckiego dziedzictwa duchowego). Dopełnieniem były dyskusje socjohistoryczne, m.in. prace Ralfa Dahrendorfa, Davida Schoenbauma Gerda Koenena czy Petera Grafa von Kielmansegga. Pro­ blematykę tę prezentuje świetne studium pt. Nańzm, Trzecia Rzesza a procesy modernizacji, pod red. H. Orłowskiego, Poznań 2000. Por. też Ch. Graf von Krockow, O niemieckich mitach, Warszawa 2000. 11 Por. m.in. Ch. R, Browning, Zwykli ludzie. 101. Policyjny Batalion Rezerwy i .ostateczne rozwiązanie” w Polsce, Warszawa 2000. Co to oznaczało dla Polski? Obawiano się tu przede wszystkim trwałego porozumienia sowiecko-niemieckiego, słusznie w nim upatrując głównego zagro­ żenia dla bezpieczeństwa Polski. Cezurą w tym postrzeganiu sytuacji europejskiej w kraju było niewątpliwie dojście Hitlera do władzy. Naziści dążyli bowiem do od­ budowy i rozbudowy militarnej potęgi Niemiec, wbrew wersalskim postanowie­ niom. To musiało prowadzić do konfliktu. Dopóki celem zasadniczym Hitlera po­ zostawał konflikt z Rosją, ten „flirt” z Hitlerem (w subtelnym języku dyplomacji angielskiej nazywano to polityką appeasementu, tj. łagodzenia, dążenia do pokoju za wszelką cenę, co nieco rubasznie Winston Churchill nazywał po prostu „kar­ mieniem krokodyla”) ze strony głównych europejskich sygnatariuszy wersalskie­ go traktatu wydawał się nawet racjonalny. Choć warto zauważyć, że ekspansji na wschód Hitler nie wyrzekł się nigdy, czasem może będąc bliższym częściowej rezygnacji ze „wschodu” bliskiego na rzecz tego bardziej odległego (sprawa dys­ kusyjna w historiografii). Rosja zaś postrzegana była jako źródło zła wszelakiego - ideowego, gospodarczego i ideologicznego („nastawała na ludzką duszę”). Zapo­ minano tylko, dzisiaj to wiemy na pewno, że w ten sposób niemiecki nazizm rósł w siłę i powoli, ale konsekwentnie wymykał się idei porozumienia. Zapomniano też, że Niemcy jak i Związek Sowiecki, dążąc do całkowitej przebudowy stosunków społeczno-politycznych we własnych krajach (Trzecia Rzesza: „rewolucja narodowosocjalistyczna”; Rosja: „rewolucja proletariacka”), ustami swych przywódców prezentowały w polityce zagranicznej zaciekłą i stałą tendencję ekspansjonizmu, którego najbardziej znamiennym wyrazem był postulat nowego podziału świata, ustanowienia nowych stref wpływów, miejsc wydobycia ważnych dla dalszego rozwoju surowców, kolonii itd. I nie było tak bardzo ważne, że cele te „ubierano”, w stosowanej w sposób nowoczesny i niezwykle skuteczny propagandzie, w nieco odmienne słowa: „przestrzeń życiowa i nowe usytuowanie narodu niemieckiego” oraz „światowa [na początek wystarczyło tylko europejskal rewolucja socjalistyczna”. Źródła i cele pozostawały tożsame, bo wypływały z toż­ samego totalitarnego przesłania i były skierowane przeciwko demokracjom, zwa­ nym niekiedy - w propagandzie państw totalitarnych - plutokracjami, a szczegól­ nie przeciw dominującym w powersalskim „nowym rozdaniu” starych mocarstw: Wielkiej Brytanii i Francji. Nie zwrócono też wówczas baczniejszej uwagi bądź raczej odpowiednio nie doceniono dość dziwnej, jak na zwycięzcę i uczestnika konferencji paryskiej, nowej, powojennej polityki Stanów Zjednoczonych. Jej wyrazem była konferencja waszyngtońska (listopad 1921-luty 1922) - spotkanie przedstawicieli Belgii, Chin, Francji, Holandii, Japonii, Portugalii, Wielkiej Brytanii i Włoch zwołane z inicjaty­ wy Stanów Zjednoczonych - w czasie której dyplomacja amerykańska z powodze­ niem starała się zdyskontować zwycięstwo odniesione w pierwszej wojnie świato­ wej, a zarazem złagodzić groźbę ekspansji japońskiej (gwałtowna rozbudowa floty japońskiej). Zawarty w Waszyngtonie Układ Dziewięciu (traktat waszyngtoński) zagwarantował niezależność Chin i zobowiązał Japonię, wbrew postanowieniom traktatu wersalskiego, do zwrotu temu krajowi Cingtao, a specjalne porozumienie brytyjsko-amerykańsko-francusko-japońskie stanowiło o wzajemnych gwarancjach terytorialnego status quo na Pacyfiku. Natomiast w sprawie ograniczenia wyścigu zbrojeń morskich Brytyjczycy zgodzili się na równouprawnienie US Navy. Uzgod­ niono też wzajemny stosunek tonażu wielkich flot i dziesięcioletnie moratorium na budowę pancerników. Obok Hitlera i Stalina znalazło się też miejsce dla dyktatora, który zmie­ rzał do wskrzeszenia tradycji imperium rzymskiego, upatrując głównego kierunku ekspansji Włoch w Afryce i na Bałkanach. Znalazło się też - jak już wspomniałem - i miejsce dla Japonii, przeżywającej po Wielkiej Wojnie burzliwy rozwój gospodar­ czy, który wymagał surowców oraz nowych rynków zbytu. Sukcesy na arenie mię­ dzynarodowej (przypomnijmy jedynie efektowną wojnę z Rosją na początku XX wieku) spowodowały wzrost ambicji mocarstwowych w japońskich elitach. To militarystyczno-mocarstwowe dążenie Japonii, niewątpliwy skutek silnego wzburze­ nia wynikami traktatu waszyngtońskiego, postrzegającej obszar Dalekiego Wschodu i rejon Pacyfiku za teren ekspansji, musiało spowodować napięcia w stosunkach z Wielką Brytanią i Francją (Daleki Wschód - w lutym 1932 roku Japończycy, wyko­ rzystując tzw. incydent mukdeński, opanowali Mandżurię, powołując wasalne sobie państewko Mandżukuo) i Stanami Zjednoczonymi (Pacyfik). Zatem, niejako natu­ ralna stała się integrująca te trzy państwa Oś Berlin-Rzym-Tokio (1936)12. W polityce wewnętrznej Związku Sowieckiego to czas masowych zbrod­ ni, w polityce zaś zewnętrznej tendencje ekspansjonistyczne. U ich źródeł leżały dwie co najmniej przesłanki: z jednej strony bolszewicy niezmiennie uważali, że podobna do sowieckiej rewolucja wybuchnie także w innych krajach, dlatego świat kapitalistyczny należy ciągle destabilizować. Wykorzystano tu skrzętnie tendencje radykalizujące społeczeństw europejskich, szczególnie tam, gdzie trudno było „wychodzić” z pierwszowojennej produkcji zbrojeniowej, gdzie miliony zdemobili­ zowanych żołnierzy, często kalek, pozostawały bez zatrudnienia, gdzie pojawił się kryzys, z którym demokracje zachodnie nie zawsze potrafiły sobie skutecznie ra­ dzić. Stalin wykorzystał też bezwzględnie niewątpliwą fascynację lewicowością, jej „sprawiedliwym” społecznie i ideowo-propagandowym przesłaniem, ale przede wszystkim fascynację samym Związkiem Sowieckim (postrzeganym naiwnie jako

12 Współpraca państw Osi w okresie 1936-1939: 1936 - B. Mussolini, jako pierwszy, użył pojęcia Oś dla oddania istoty stosunków pomiędzy Włochami a Trzecią Rzeszą; Japonia i Trzecia Rzesza podpisały tzw. Pakt Antykominternowski, akt współpracy i walki przeciw „rozlewającemu" się komunizmowi; 1939 - traktat włosko-niemiecki o wzajemnej przyjaźni, solidarności i współpracy, tzw. Pakt Stalowy; układ o nieagresji między Trzecią Rzeszą a Związkiem Sowieckim (pakt Stalin - Hitler znany jako Ribbentrop - Molotow), co było wyraźnym naruszeniem zasad Paktu Antykomintemowskiego. Oś Berlin-Rzym-Tokio funkcjonowała do roku 1943, znacząc swe działania krwawą współ­ pracą i bezprzykładną agresją: 1940 - Włochy przystąpiły do wojny po stronie Trzeciej Rzeszy. Podpisano też tzw. Pakt Trzech, tj. układ wojskowy Niemiec, Włoch i Japonii o podziale stref wpływów w świecie, współpracy gospodarczej i koordynacji zasad prowadzenia wojny; Japonia podpisała układ o nieagresji ze Związ­ kiem Sowieckim; 1941 - japoński atak na Pearl Harbour - wojna japońsko-amerykańska, Stanom Zjednoczo­ nym wojnę wypowiedziały też Trzecia Rzesza i Włochy; 1943 - obalenie reżimu Mussoliniego - Włochy wypowiedziały wojnę Trzeciej Rzeszy. sprawiedliwe państwo rządzone przez robotników i chłopów). Tej fascynacji ulega­ li na Zachodzie nie tylko robotnicy, ale również niektórzy intelektualiści, podobnie zresztą jak część intelektualistów, obok tzw. „ludzi zwyczajnych” (Niemców, Wło­ chów, Hiszpanów i innych) uległo fascynacji faszyzmem13. Wyraziście dziś dostrzegamy, że już wiosną 1936 roku (po ciężkim świa­ towym kryzysie 1929-1935) doszło do zdecydowanego przesunięcia na lewo w wewnętrznej strukturze sił politycznych niektórych znaczących w polityce europejskiej państw. Kilka było tego przesłanek, ale lekceważyć sowieckiej propa­ gandy i wpływów (również i forpoczty Kremla, jaką była III Międzynarodówka) nie można. Jednolitofrontowość”, jako ważny czynnik tej propagandy, wpływy partii lewicowych, pewna pustka ideowa tamtego czasu odnosiły skutek. Pustce tej ulegli też niektórzy intelektualiści, lansując pacyfizm i hedonizm. Wielu intelektualistów zachodnich uległo „czarowi” stalinowskiego komunizmu. Jako przykłady najbardziej spektakularne można wskazać postawy i oświadczenia George’a Bernarda Shawa, Pabla Picassa, Louisa Aragona (choć ten ostatni przez cały niemal czas pozostawał komunistą, niekiedy wręcz aparatczykiem, z legitymacją Francuskiej Partii Komuni­ stycznej w kieszeni) i innych, podkreślmy, twórców przecież wybitnych. Apogeum tych inteligencko-lewicowych wyborów i postaw była niewąt­ pliwie wojna domowa w Hiszpanii {notabene w 1936 Julian Tuwim stworzył Bal w Operze, ostrą satyrę polityczną, jak to podkreśla Czesław Miłosz, „napisaną przez człowieka zrozpaczonego”, i dodaje: „Bo odraza autora zwraca się nie tylko do danego ustroju, lecz do społeczeństwa ludzkiego w ogóle”14). W 1936 roku światowa propaganda komunistyczna podtrzymywała w Hiszpanii obraz zmagają­ cych się stron jako obraz czarno-biały, walkę dobra i zła. Po jednej stronie barba­ rzyńskie hordy grożące zniszczeniem wszelkich uniwersalnych, europejskich, a więc właściwie światowych wartości, a po drugiej ideały wolności, równości i braterstwa, scheda Oświecenia i francuskiej rewolucji, której reprezentantem w Hiszpanii były zachodnie demokracje i - paradoksalnie - również Związek Sowiecki. To wtedy w Paryżu powstało centrum komunistycznej propagandy, któ­ rym kierował Willi Müzenberg, uciekinier z nazistowskich Niemiec. Hiszpańskie doświadczenie miało być ważkim argumentem w walce z faszyzmem. I jeżeli przy­ pomnieć paryski Kongres Obrońców Kultury z roku poprzedniego (1935), z udzia­ łem postaci wybitnych i znaczących w europejskiej i światowej kulturze, jak cho­ ciażby André Gide, autor powiedzenia: „Do komunizmu nie dotarłem przez Mark­ sa. To Ewangelia doprowadziła mnie do niego” (warto tu dodać, że zmienił poglą­ dy po wizycie w latach trzydziestych w Związku Sowieckim, co zaowocowało wy­ daniem niewielkiej książeczki demaskatorskiej), to teza o fascynacji lewicowością jako kontrapunktem zasadniczym w walce z faszyzmem staje się nad wyraz widoczna, jako postawa i jako ideowe wyzwanie. Gdzieś tu mieści się ta, wspo­ mniana już, „komintemowska jednolitofrontowość”; zamiast, jak dotąd, poszuki­ wania przez ruch komunistyczny wrogów na lewicy, przyjęto taktykę wspólnego

13 Szerzej na ten temat m.in. C. Madajczyk, Klerk czyli intelektualista zaangażowany? Świat polityki wobec twórców kultury i naukowców europejskich w pierwszej połowie XX wieku, Poznań 1999. 14 J. Tuwim, Bal w Operze. Lekcja literatury z Czesławem Miłoszem, Kraków 1999, z przed­ mowy Cz. Miłosza. frontu, w którym miało się znaleźć miejsce i dla socjalistów, i dla liberałów. Ale potrzebni też byli, jak ich wtedy nazywano, „użyteczni idioci ze sfer intelektual­ nych”. To było arcysprytne posunięcie światowego komunizmu, bo wojna w Hisz­ panii i jej ważne i brutalne epizody, jak na przykład zbombardowanie miasteczka Guernica (Picasso!), nabierały w tym kontekście znaczenia wręcz symbolu. To z powodu takiego rozpoznania sytuacji, z takich postaw i symboli, ludzkich i szlachetnych przecież, z humanistycznego przesłania walczyły w Hisz­ panii brygady międzynarodowe złożone często, choć nie tylko, z komunistów, w tym polskich (gen. Świerczewski-Walter) i amerykańskich (brygada Lincolna). To było też źródło inspiracji do działania w Hiszpanii pisarzy, jak chociażby Ernest Hemingway. Co prawda, kilku z nich przejrzało na oczy, jak George Orwell (zapi­ sał o swych doświadczeniach z międzynarodowych brygad w reportażach zatytu­ łowanych W hołdzie Katalonii: „Ta sama histeria, ten sam zdesperowany fatalizm, ta sama umysłowa zapaść, co w okopach nad Sommą w roku 1916. Po upływie prawie ćwierci wieku świadomość całej inteligencji europejskiej była wciąż pogrą­ żona w wojnie”), John Dos Passes czy Arthur Koestler, ale ogólnego wrażenia i odbioru w Europie wojny hiszpańskiej to nie zmieniło. Nie zmieniło też postaw prokomunistycznych. Jak zasadnie zauważa Cz. Miłosz: „Obraz dobra walczącego z faszystowskim złem miał siłę oczywistości”15. Dziś wiemy, po ujawnieniu faktów, a przede wszystkim źródeł, że obraz wojny wyglądał w rzeczywistości nieco ina­ czej - terror wobec niekomunistycznej lewicy stosowany w Hiszpanii przez sowieckie służby bezpieczeństwa, działający na szkodę walczącej republiki, i lekceważące traktowanie jej rządu. To wtedy wywieziono do Związku Sowieckie­ go cały zasób hiszpańskiego złota i nigdy go nie zwrócono. Proste ideowe przesła­ nia, choćby z najbardziej szlachetnych wypływające pobudek, nie zawsze z per­ spektywy czasu jawią się jako szlachetne, choć nie jest winą ludzi, że zło chcą/chcieli dobrem zwyciężać. Ta postawa u niektórych przetrwała również i po gehennie II wojny światowej16. Takie postawy i zachowania Stalin potrafił spożytkować dla własnych celów. Ale była też i druga przesłanka sowieckiej polityki ekspansjonistycznej połowy lat trzydziestych - imperialne reminiscencje dawnego cesarstwa Romano- wych. Stalin zakładał, że zdoła przechytrzyć w zbliżającej się rozgrywce wszystkie strony konfliktu, w wyniku którego podział świata będzie najbardziej korzystny dla ojczyzny rewolucji bolszewickiej i światowego proletariatu. I nie chodziło tylko o odzyskanie stref wpływów, które Rosja utraciła po pierwszej wojnie światowej.

15 Tamże. 10 Warto przypomnieć tu postać „wiecznego entuzjasty Stalina” George’a Bernarda Shawa. Gdy w 1949 roku Antoni Słonimski przeprowadzał, ze starym przecież (ur. 1856) pisarzem, laureatem Nagrody Nobla, wywiad dla warszawskiego tygodnika „Odrodzenie”, ten powiedział: Jestem zwolen­ nikiem Stalina. Jestem fabianistą i twierdzę, iż rewolucja rosyjska, rozpoczęta przez Lenina i Stalina, zwyciężyła trockizm, tworząc kraj kolektywnego rolnictwa, o jakim kiedyś marzyli fabianiści” Dodaj­ my, że Shaw był współzałożycielem Fabian Society, socjalistycznego ruchu reformistycznego w Anglii, którego nazwa wywodziła się od rzymskiego wodza Fabiusza Kunktatora, którego dewiza brzmiała: „Nic gwałtem, trzeba poczekać”. Takie były źródła i uwarunkowania ważniejszych konfliktów zbrojnych w latach trzydziestych XX wieku, poprzedzających wrześniowy kataklizm i wybuch drugiej wojny światowej. A oto ich cezury: 1931-1932 Japonia zajęła chińską prowincję Mandżurię, tworząc tam pseudoniepodległe „państewko” - Mandżukuo 1935- 1936 Włochy podbiły Abisynię 1936-1939 wojna domowa w Hiszpanii - udział rzeczywisty Niemiec, Włoch i Związku Sowieckiego 1937 japońska inwazja na Chiny 1938-1939 sowiecko-japońskie starcia w Mandżurii i Mongolii 1938 aneksja Czechosłowacji przez Niemcy 1939 Włochy podbiły Albanię. Wybuch drugiej wojny światowej nie był więc przypadkiem, lecz wyni­ kiem splotu dążeń militarnych i ideologii, „wojennego myślenia”, rewanżyzmu i militaryzmu, niezgody na wersalski ład, fałszywych ambicji i psychicznego amo­ ku. Stała za tym nowoczesna technika, wiele umysłów wybitnych i twórczych, ale również miliony zwykłych zjadaczy chleba, czasem manipulowanych, ale dość często wierzących w propagandowe hasła, poddających się mniej lub bardziej świadomie utrwalanej przez nazistów pogardzie dla życia ludzkiego. I korzystających z tego rozwoju i tej nowej ideologii - była praca (nie tylko dlatego, że „nakręcona" koniunktura zbrojeń wymagała wielu rąk do pracy, ale również dlatego, że wyrzuco­ no z wielu zawodów Żydów), był chleb. To nie jest tylko problem winy i współwiny, kata i ofiary, to również problem daleko głębszy, zarówno historycznie (dlaczego?), psychologicznie (po co?) i moralnie (zło, nienawiść, anomia postaw). Wybuch drugiej wojny światowej stanowił logiczną konsekwencję stop­ niowego, choć stałego rozpadu systemu wersalskiego oraz rosnącej destabilizacji międzynarodowej. U jej źródeł leżały: polityka Trzeciej Rzeszy wsparta przez Wło­ chy, Japonię i Związek Sowiecki, bierna postawa ówczesnych mocarstw Wielkiej Brytanii, Francji i Stanów Zjednoczonych, a także nieludzka ideologia niemieckie­ go nazizmu i sowieckiego komunizmu (bolszewizmu). Gdzieś pomiędzy znalazła się Polska - niepodległa i suwerenna, odbu­ dowująca się po długim okresie narodowej niewoli, wstrząsana trudnościami, woj­ ną, zamachem stanu, kryzysem gospodarczym i konfliktami narodowymi. Wyraź­ ne wzmocnienie pozycji międzynarodowej Polski nastąpiło, paradoksalnie, w wy­ niku dojścia Hitlera do władzy. Hitler bowiem Polskę w tym czasie traktował instrumentalnie jako potencjalnego sojusznika w konflikcie ze Związkiem Sowie­ ckim. To z tej właśnie postawy wynikała zapewne, nie do końca i jednoznacznie w literaturze wyjaśniona sprawa tzw. wojny prewencyjnej Polski przeciwko Niem­ com (szukanie usprawiedliwienia dla „flirtu” z Niemcami?) czy skłonność Berlina do szukania porozumienia z Warszawą, w styczniu 1934 roku zmaterializowana w postaci polsko-niemieckiej deklaracji o niestosowaniu przemocy. Zawarty na dziesięć lat pakt stawał się dopełnieniem podpisanego nieco wcześniej (1932) ana­ logicznego ze Związkiem Sowieckim. Był uzupełnieniem sojuszu z Francją, jedy­ nym - poza Rumunią - państwem, z którym Polska związana była od roku 1921 przymierzem militarnym. Z kolei dla Francji główną rękojmią jej polityki i bezpie­ czeństwa był sojusz z Wielką Brytanią. Polityka „równych odległości” (symetrii) pomiędzy Warszawą a Berlinem oraz Warszawą a Moskwą zdawała się święcić swój największy, efektowny triumf. Minister Józef Beck, ideowy spadkobierca Józefa Piłsudskiego i od 1932 roku kierownik polskiej polityki zagranicznej, zdawał się stać u szczytu sukcesu. Po śmierci Marszałka w maju 1935 roku nie było wątpliwości, kto przejmie stery polskiej polityki zagranicznej. Pomimo zawirowań wewnętrznych, dekompozycji obozu piłsudczykowskiego, małostkowych sporów o władzę, przywileje i zaszczyty, pozycja Becka wydawała się nienaruszalna. Tak jak i podstawowe zasady tej polityki, szczególnie wobec Moskwy i Berlina. Ale proces historyczny nie jest zjawiskiem statycznym, lecz dynamicz­ nym, tak więc dynamicznie zmieniała się sytuacja polityczno-militarna, ideologicz­ na i gospodarcza na europejskim forum wyraźnie na niekorzyść Polski, pomimo paktów o nieagresji i międzynarodowych traktatów. Głównym mankamentem ówczesnej geopolitycznej sytuacji Polski były słabnące więzi z Francją. Wspomniane już wcześniej Locamo (1925) okazało się nie tylko porażką polskiej dyplomacji, ale też i niewątpliwą rysą w doktrynie pol­ skiej polityki zagranicznej, tj. polityki równowagi. Jej istotą, ważną, bo w koncepcji jej twórców zapewniającą bezpieczeństwo strategiczne, było niewchodzenie przez Polskę w żadne układy skierowane przeciwko Niemcom i Związkowi Sowieckie­ mu. Dlatego konferencja w Monachium (1938) okazała się już nie porażką, a klę­ ską i ostrzeżeniem najpoważniejszym zarazem dla polskich sojuszy, polskiej poli­ tyki zagranicznej i polskiego bezpieczeństwa zewnętrznego. Jakże kasandrycznie wręcz brzmi zapisana, jeszcze w 1932 roku, rozmowa znakomitego polskiego eseisty Jerzego Stempowskiego z nie mniej znakomitym historykiem Szymonem Askenazym, w Warszawie, na ławce, naprzeciw miejsca, gdzie budowano w tym czasie gmach Muzeum Narodowego:

„Że też ludzie mają ochotę wznosić tak kosztowne budynki w mieście przezna­ czonym na zagładę” - powiedział Askenazy. I dodał: „Kiedy tu z panem siedzę, widzę jak Niemcy z samolotów zrzucają bomby na miasto”. Stempowski zaprote­ stował przeciw temu czarnowidztwu, a znakomity historyk dopełnił jeszcze swą myśl słowami: Jak pan może tego nie widzieć”. Będzie nawet gorzej, bo „Polska nie może toczyć wojny inaczej, jak na dwa fronty. Niemcy nie mogą przekroczyć granicy, aby Rosjanie nie przekroczyli jej również. Trzeba się liczyć z najprost­ szym mechanizmem takich wypadków. Czy Rosjanie mogą czekać, aż Niemcy dojdą do ich granicy? Nie. Elementarna przezorność każe im zająć, co się da17.

Monachijska konferencja przywódców czterech mocarstw: Niemiec, Wielkiej Brytanii, Francji i Włoch, zwołana we wrześniu 1938 roku była częścio­ wym rozbiorem sąsiadującej z Polską Czechosłowacji i kompromitacją polityki francuskiej (Francja przecież była związana w tym czasie sojuszem wojskowym z Czechosłowacją). Konkluzja Monachium 1938 roku, dziś mamy już tę historycz­ ną perspektywę, była następująco: uległa całkowitej zmianie po wiedeńska (1815) i powersalska (1919) scena polityczna, a tradycyjne ukształtowane historycznie mocarstwa przestały odgrywać pierwszoplanowe role. Trwało to do roku 1943, tj. do klęski stalingradzkiej Wehrmachtu, kiedy w wyniku okupionego morzem krwi

17 J. Stempowski, Eseje dla Kasandry, Paryż 1961, s. 36. sowieckiego zwycięstwa kształtować się z wolna poczynała nowa scena globalna z dominującą pozycją Związku Sowieckiego. Konferencja teherańska Wielkiej Trójki (1943) była tego procesu cezurą fundamentalną, swoistym politycznym „dopięciem”, a dwie kolejne konferencje: w Jałcie i Poczdamie, dokumentalnym jej „zapisaniem”. Związek Sowiecki od tego czasu, ale przecież również i z konse­ kwencjami (owocami?) swej polityki z okresu międzywojnia i pierwszych lat wo­ jennych, otrzymał wstęp na światowe salony, i to bez zmiany ustroju. Konsekwen­ cje Monachium nie pozostawiały złudzeń, zaś dla Polski były klęską dyplomatycz­ ną. Po aneksji bowiem Sudetów zagrożenie kraju znacząco wzrosło. Nie zmieniło tej brutalnej rzeczywistości polskie „pobrzękiwanie szabelką”, wkroczenie (w isto­ cie aneksja) na Zaolzie oraz zajęcie części Spiszą i Orawy. Choć pamiętajmy, że nie był to początek konfliktu polsko-czecho-słowackiego, a raczej jego apogeum. Roz­ kaz Wodza Naczelnego: „Maszerować”, nie znajduje usprawiedliwienia, wpisując się w małość postawy polskich przywódców, dźwięk propagandy: „nie tylko nie damy całej sukni, ale nawet guzika nie damy” (marszałek Polski Edward Rydz- -Śmigły 6 sierpnia 1939 roku) i brak wyobraźni co do zamierzeń Hitlera, Stalina, europejskich sojuszników, a także odwagi w myśleniu nie tylko „na zewnątrz”, ale i „wewnątrz” zagrożonego kraju (np. odrzucenie przez sanacyjny obóz oferty partii opozycyjnych uformowania, na wzór roku 1920, Rządu Obrony Narodowej czy też zlekceważenie przestróg delegacji intelektualistów polskich18, którzy w marcu 1939 roku złożyli wizytę prezydentowi Ignacemu Mościckiemu, postulując włą­ czenie wszystkich stronnictw do pracy nad umocnieniem bezpieczeństwa kraju oraz umożliwienie całemu narodowi ponoszenia odpowiedzialności za dalszy roz­ wój wydarzeń) nie znajdują zrozumienia. Aneksja przez Hitlera Sudetów, a nieco później Czech, zwielokrotniając zewnętrzne zagrożenie kraju (możliwy atak na Polskę z trzech stron), była też ce­ zurą kolejnego kroku Fiihrera - zwasalizowania Polski. 24 października 1938 roku niemiecki minister spraw zagranicznych konferując przez kilka godzin z polskim ambasadorem w Berlinie stwierdził, że „nadszedł czas, aby całkowicie oczyścić stosunki między Niemcami a Polską ze wszystkich istniejących problemów”. Tym wysoce dyplomatycznym językiem Niemcy wystąpiły wobec Polski z propozycją włączenia Wolnego Miasta Gdańska (decyzja wersalska) do Rzeszy oraz przepro­ wadzenia przez polskie Pomorze (korytarz) eksterytorialnej linii kolejowej i auto­ strady łączącej Prusy Wschodnie z Rzeszą. Ponadto Polska miała przystąpić do Antykomintemowskiego Paktu, co w konsekwencji oznaczało ubezwłasnowolnie­ nie Warszawy i uznanie przez nią supremacji Berlina. Dodano też w tych żąda­ niach potrzebę wprowadzenia do polsko-niemieckiego układu ze stycznia 1934 roku klauzuli konsultacyjnej, co w istocie oznaczać miało ni mniej, ni więcej tylko uzgadnianie z Berlinem polskiej polityki zagranicznej, oczywiście także polityki niemieckiej z Warszawą, co było już całkowitym lekceważeniem ewentualnego polskiego partnera. W zamian Führer wspaniałomyślnie godził się na uznanie gra-

18 Uczestnikami delegacji byli: Karol Estreicher, Cyryl Ratajski, Stanisław Pigoń, Tadeusz Lehr-Spławiński i Stanisław Grabski. nicy polsko-niemieckiej za ostateczną i nienaruszalną oraz na przedłużenie okresu obowiązywania polsko-niemieckiego paktu o nieagresji. Zasada strategiczna pol­ skiej polityki zagranicznej - symetria odległości od Berlina i Moskwy - została poważnie podważona. Rozpoczynał się dramatu polskiego akt pierwszy - narasta­ nie konfliktu niemiecko-polskiego. Początkowo strona polska wydawała się zaskoczona (choć J. Beck dość długo liczył na to, że żądania te są nieporozumieniem i że uda się kontynuować poli­ tykę balansowania) i stąd zapewne ukrycie „oferty” niemieckiej przed opinią pu­ bliczną, a także jej zlekceważenie. Ale nie była to tylko jedna z kolejnych propozycji, lecz nowa, niebezpieczna jakościowa postawa Niemiec wobec Polski i pod żadnym pozorem nie należało jej lekceważyć ani na Wierzbowej (siedziba MSZ), ani na Zamku (siedziba Prezydenta RP), ani w Głównym Inspektoracie Sił Zbrojnych. Nie należało też propozycji tych ukrywać przed parlamentem RP (Sejm i Senat) i społe­ czeństwem. Stopniowo narastające naciski niemieckie wymusiły zmianę postępowa­ nia. Berlin bowiem nie chciał, by wmieszały się doń mocarstwa zachodnie. W War­ szawie natomiast istniały obawy, że Zachód ten narastający konflikt może wykorzy­ stać dla własnych celów, próbując kosztem Polski porozumieć się z Trzecią Rzeszą. W takiej oto sytuacji nadszedł czas bardzo dramatyczny - marcowe 1939 roku swoiste „przyspieszenie” w międzynarodowych stosunkach lub - jak je traf­ nie niektórzy nazywają - „idy marcowe”. 15 marca 1939 roku Hitler, nie zważając na jeszcze „ciepłe” postanowienia monachijskiego układu, rozpoczął okupację Czech, przy okazji wasalizując Słowację (tu ważna konstatacja: może dziwić, z jaką przychylnością polski rząd i niektóre tytuły prasowe przyjęły proklamowanie pań­ stwa słowackiego), odebrał Litwie Kłajpedę, a na Rumunii wymusił niezwykle korzystny układ gospodarczy (ropa naftowa). To był niewątpliwy sukces Niemiec; po 15 marca w sposób dramatyczny zmieniła się sytuacja polityczna w Europie. Hitler zerwał układ monachijski. Był to kolejny po Locamo krok na drodze ku zbur eniu ładu wersalskiego w Europie (dwa następne, to zajęcie Pragi i agresja przeć iwko Polsce - pierwsza agresja na drodze wojny), którego głównym architek­ tem i strażnikiem była Wielka Brytania. I choć zachodnie rządy i opinia publiczna srodze się zawiodły, to dnak nie potrafiły już powstrzymać niemieckiej machiny woje nej, jako że do wojny nie były zupełnie przygotowane. To z kolei oznaczało dramatyczny sygnał dla Warszawy; rządy brytyjski i francuski przekonały się bowiem, że nie ma możliwości kompromisowego układania się z kanclerzem Rze­ szy, zaś dotychczas zawarte z nim porozumienia i pakty nie na wiele się zdadzą. W Warszawie natomiast zrozumiano, że Hitler gotów jest na wszystko i Rzeczpo­ spolita nie może liczyć na realną pomoc swych dotychczasowych zachodnich sojuszników. Pętla powoli się zaciskała. Jednakże Warszawa, ku niewątpliwemu zaskoczeniu Berlina, powiedzia­ ła zdecydowanie „nie”. W odpowiedzi - co było posunięciem ze wszech miar słusznym i zasadnym - zarządziła tajną mobilizację kilku dywizji. Zdecydowana postawa stolicy Polski, a przede wszystkim aneksje niemie­ ckie pozbawiły nieco samozadowolenia19 rząd brytyjski i skłoniły do aktywniejszej

19 Szczególnie po Monachium; warto przypomnieć triumfalny powrót premiera Chamber- leina do Londynu i jego słowa, przyrównujące ten powrót do Disraelego i traktatu berlińskiego z 1878 roku: „Tak oto po raz drugi powraca z Niemiec na Downing Street honorowy pokój. Wierzę, że jest to polityki. Wynikiem tego była jednostronna deklaracja z ostatniego dnia marca o udzie­ leniu Polsce w przypadku zagrożenia jej niepodległości pomocy wszystkimi dostęp­ nymi środkami. A w kilka dni później, 6 kwietnia, w czasie pobytu polskiego ministra spraw zagranicznych w Londynie, deklaracja z 31 marca o jednostronnych brytyjskich gwarancjach, została przekształcona w polsko-brytyjską gwarancję dwustronną. Zapo­ wiedziano też już formalne podpisanie brytyjsko-polskiego układu sojuszniczego. Warszawa zyskiwała ważny atut w rozgrywce z Berlinem. Ale do ewentualnego sukce­ su było jeszcze daleko. O ile w ogóle był on możliwy. Brytyjskie gwarancje dla Polski były tylko jednymi z wielu, jakich mocarstwa zachodnie dość hojnie udzieliły w tym czasie. 23 marca uzyskały je Belgia, Holandia i Szwajcaria, zaś po zbrojnym zagarnięciu przez Włochy Albanii (7 kwietnia) Francja i Anglia (13 kwietnia) wystąpiły z podobnymi gwarancjami dla Rumunii i Grecji. 12 maja Anglia, a 23 czerwca Francja podpisały zbliżone w treści układy z Turcją. Kwestią otwartą pozostawało pytanie o skuteczność gwarancji w momencie rzeczywistego zagrożenia. Kwietniowe zbliżenie polsko-brytyjskie odebrano w Berlinie z głębokim zaniepokojeniem. Plan Fiihrera przeciągnięcia na swą stronę i zwasalizowania Polski przed atakiem na Związek Sowiecki i zachodnie demokracje poczynał się chwiać. Ale marcowo-kwietniowe wydarzenia w polityce europejskiej były jedynie wstępem do dalszych analiz, wniosków, polityczno-międzynarodowej gry, także z wykorzysta­ niem demonstracji siły. Niestety wnioski z marcowo-kwietniowych działań wycią­ gnięte w Moskwie i Warszawie okazały się krańcowo odmienne; w Warszawie uzna­ no, że sojusz z Wielką Brytanią i Francją zdoła zabezpieczyć Polskę przed niemiecką agresją, gdyż Hitler nie odważy się, pomimo siły, na wywołanie przez Niemcy kolej­ nej wojny światowej; Hitler natomiast uznał, że postawa mocarstw zachodnich to blef, a to pozwoli mu na ujarzmienie Warszawy CRealpolitik). Co więcej, zakładał, że będzie to wojna lokalna, izolująca Polskę i zmuszająca ją do szybkiej kapitulacji. Kompromitująca słabość mocarstw zachodnich wykazana w Monachium procento­ wała w planowaniu niemieckich działań. To z tej przesłanki wynikały decyzje Fiihrera, podjęte 28 kwietnia, upub­ licznienia (ujawnienia) żądań wobec Polski oraz wypowiedzenie przez Trzecią Rzeszę deklaracji o niestosowaniu przemocy z 1934 roku. W ten sposób spór pol­ sko-niemiecki został przekształcony w poważny konflikt międzynarodowy, w któ­ rym sprawa polska stawała się elementem groźnej rozgrywki pomiędzy Niemcami, Wielką Brytania i Francją, co okazało się ważne dla Polski - nie można już było go potraktować tylko jako mało istotnego z perspektywy europejskich pryncypiów międzynarodowej polityki sporu o niewielkie terytoria, stawał się bowiem sporem o powersalski porządek i imperialne (globalne) cele. Europa stanęła na krawędzi wojny, i to bynajmniej nie za czy o sprawę polską, ale o europejsko-światowy porządek. Wymuszało to tworzenie zaplecza, dlatego obie strony konfliktu skupiły się na pozyskiwaniu nowych sojuszników. Znaczone te poszukiwania były: nie- miecko-włoskim Paktem Stalowym, intensywnymi rozmowami niemiecko-japoń- skimi oraz próbą chociażby częściowego zwasalizowania Węgier (te jednak, w przeciwieństwie np. do Rumunii, aż do marca 1944 roku jednoznacznie zwasali-

pokój dla naszej generacji”, na co Winston Churchill odpowiedział trzeźwo: „Mieli do wyboru wojnę albo hańbę. Wybrali hańbę. A wojnę będą mieli i tak". M. Kitchen, Histońa Europy 1919-1939, Wro- claw-Warszawa-Kraków 1992, s. 329. zować się nie dały i starały się, choć u boku Niemiec, realizować własne cele). Wielka Brytania i Francja natomiast, przypomnijmy, próbowały pozyskać Rumu­ nię, Grecję i Turcję. Na uboczu pozostawał Związek Sowiecki, z uwagą obserwujący europej­ skie poczynania, też mający swoje cele i plany. Już w kwietniu mocarstwa zachod­ nie rozpoczęły starania w Moskwie o uzyskania wsparcia Józefa Stalina. Chyba nie przypadkiem zbiegły się tu dwa ważne wydarzenia: 10 marca 1939 roku, na XVIII Zjeździć WKP(b) dłuższe przemówienie poświęcone położeniu ZSRR (po niewąt­ pliwej klęsce monachijskiej Moskwy) na arenie międzynarodowej wygłosił sowiecki dyktator. Podzielił mocarstwa światowe na napastnicze (Niemcy, Wło­ chy, Japonia) i nienapastnicze (Wielka Brytania i Francja) i surowo potępił polity­ kę prowadzoną przez te pierwsze. Uznał przy tym, że polityka nieinterwencji uprawiana przez państwa nienapastnicze oznacza „pobłażanie napastnikom, rozpę­ tywanie wojny - a co za tym idzie, przekształcanie jej w wojnę światową”20. Trady­ cyjnie też oskarżył mocarstwa zachodnie o chęć uwikłania Niemiec w wojnę ze Związkiem Sowieckim, by później mogły „wkroczyć na widownię ze świeżymi siłami, wystąpić oczywiście w interesie pokoju i podyktować swoje warunki osła­ bionym uczestnikom wojny”21. A najważniejsze, jak się miało niedługo okazać, zdanie tego przemówienia brzmiało: „my sprowokować się nie damy”22. Już sama konstrukcja tego wystąpienia była dość charakterystyczna; pozwalała bowiem zagranicznym obserwatorom, także Berlinowi, wysnuwać naj­ przeróżniejsze, nawet pozostające z sobą w sprzeczności wnioski. Ale sygnał był czytelny, przede wszystkim dla Trzeciej Rzeszy, choć nazistowscy przywódcy, Hitler i Ribbentrop, początkowo go zlekceważyli. Dostrzegli jego znaczenie dopie­ ro w dwa miesiące później, gdy 3 maja, już po kolejnych krokach władz sowieckich wskazujących na szczery zamiar poprawy stosunków z Berlinem, Stalin zdymisjo­ nował komisarza spraw zagranicznych Maksima M. Litwinowa, zastępując go Wiaczesławem M. Mołotowem. Litwinow, przypomnijmy, był postrzegany jako współarchitekt pokojowego współistnienia, zbiorowego bezpieczeństwa i prób zbliżenia z Zachodem. Ta zmiana zrobiła olbrzymie wrażenie na Hitlerze, tym większe zapewne, że Litwinow był Żydem z pochodzenia. Już 5 maja Józef Goebbels polecił prasie niemieckiej powstrzymanie się od polemik ze Związkiem Sowieckim i bolszewizmem. W odpowiedzi niemal rów­ nocześnie strona sowiecka zainicjowała szereg spotkań dyplomatycznych, które prowadził radca ambasady ZSRR w Berlinie Gieorgorij Astachow (5, 9, 17 maja). Sowieci zwracali uwagę swym niemieckim rozmówcom, że możliwość zawarcia porozumienia brytyjsko-sowieckiego jest znikoma, w przeciwieństwie do możliwo­ ści rozwinięcia współpracy sowiecko-niemieckiej. Na niemiecką odpowiedź nie trzeba było długo czekać. 20 maja, w czasie wizyty niemieckiego ambasadora w Moskwie Schulenburga u Mołotowa padły stwierdzenia ważne i na Kremlu oczekiwane: Niemcy są gotowe podjąć pertraktacje na temat zawarcia nowego traktatu handlowego uwzględniającego najszersze interesy obu stron. W odpowiedzi sowiecki komisarz zauważył, iż konieczne jest obwarowanie takiego traktatu

20 A L. Sowa, U progu wojny. Z dziejów spraw wewnętrznych i polityki zagranicznej II Rze­ czypospolitej, Kraków 1997, s. 265. 21J. Stalin, Zagadnienia leninizmu, Łódź-Warszawa 1947, s. 522-528. 22 Tamże. solidną podstawą polityczną. I pomimo pewnej niemieckiej nieufności negocjacje sowiecko-niemieckie poczęły nabierać tempa. Poczynania te, raczej z niedowierza­ niem i poirytowaniem nawet obserwowano w europejskich stolicach, również w War­ szawie. Tym bardziej, że 22 maja został zawarty włosko-niemiecki Pakt Stalowy. A już nazajutrz, w Kancelarii Rzeszy podczas tajnych obrad w gronie kil­ kunastu wyższych oficerów Wehrmachtu Hitler wypowiedział groźne słowa:

Gdańsk nie jest bynajmniej przedmiotem zatargu. Idzie tu o rozszerzenie naszej przestrzeni życiowej na Wschodzie, o zapewnienie środków żywności, o zała­ twienie problemu bałtyckiego (...]. Problem Polski jest nieodłączny od konfliktu z Zachodem. Wewnętrzna zdolność oporu Polski przed bolszewizmem jest wąt­ pliwa, toteż Polska przedstawia wątpliwą wartość jako bariera przeciw Rosji [...]. Rząd Polski nie oprze się naciskowi Rosji. Polska widzi niebezpieczeństwo w niemieckim zwycięstwie na Zachodzie i będzie się starała nam w tym zwycię­ stwie przeszkodzić. Dlatego nie może być mowy o oszczędzaniu Polski i pozosta­ je nam decyzja: zaatakować Polskę przy pierwszej dogodnej sposobności [...]. Nie obejdzie się bez wojny. Naszym zadaniem jest odizolować Polskę. Korzystny wynik izolacji będzie miał wpływ decydujący [...]. Zasadniczo więc należy przy­ jąć, że konflikt z Polską, zaczynając się od ataku na Polskę, tylko wtedy będzie uwieńczony powodzeniem, jeżeli mocarstwa zachodnie będą się od niego trzy­ mały z daleka. Jeżeli to okaże się niemożliwe, będzie lepiej atakować na Zacho­ dzie, załatwiając się z Polską w tym samym czasie. Izolacja Polski jest zagadnie­ niem umiejętnej polityki23. Złowieszczy scenariusz był już niemal gotowy, a jego realizacja przesą­ dzona. W tym czasie jednak inicjatywą i aktywnością bardziej wyróżniała się strona sowiecka niż niemiecka. Nieoczekiwanie też Kreml wykorzystał Bułgarię; 15 czerw­ ca bułgarski poseł w Berlinie Pyrwan Draganów zreferował w Auswärtiges Amt swoją wcześniejszą rozmowę z radcą sowieckiej ambasady Astachowem, który przedstawił bułgarskiemu dyplomacie (był to ważny ślad dyplomatycznej ofensy­ wy Kremla wobec Berlina i jeden z rozlicznych dowodów, że sierpniowy pakt Sta­ lin-Hitler „nie spadł z nieba") trzy możliwości stojące przed Związkiem Sowieckim w aktualnej sytuacji:

zawarcie paktu z Anglią i Francją, dalsze odwlekanie rokowań o ten pakt albo też zbliżenie z Niemcami; ta ostatnia możliwość [...] najbardziej odpowiada pra­ gnieniom Związku Radzieckiego [...1. Przeszkodą jest obawa Rosji przed ata­ kiem niemieckim bądź przez kraje bałtyckie, bądź przez Rumunię. Ale jeśliby Niemcy oświadczyły, że nie zaatakują Związku Radzieckiego lub że zawrą z nim pakt nieagresji, Związek Radziecki powstrzymałby się prawdopodobnie od zawarcia traktatu z Anglią24. I mimo że oferta Kremla pozostała bez wyraźnej odpowiedzi Berlina (choć żądania te z punktu widzenia Związku Sowieckiego stanowiły element świa­

23 Sprawa polska w czasie drugiej wojny światowej na arenie międzynarodowej. Zbiór doku­ mentów, red. S. Stanisławska, Warszawa 1965, s. 30. 24 A Bregman, Najlepszy sojusznik Hitlera. Studium o współpracy niemiecko-sowieckiej 1939-1941, Londyn 1967, s. 21. domej gry dyplomatycznej, podobnie zresztą jak w rozmowach z Anglikami i Francuzami, gdzie chodziło o ewentualne przepuszczenie wojsk sowieckich przez terytorium Polski), to jednak te pozytywne sygnały sowieckie jakoś się sumowały, tworząc początkowo dobry klimat, a później już znaczące podglebie zbliżenia. Związek Sowiecki obawiał się ponownego Monachium. Dlatego też Sowieci zin­ tensyfikowali toczące się dotąd ślamazarnie brytyjsko-francusko-sowieckie roz­ mowy, co prawda na niezbyt wysokim szczeblu. Na początku lipca Brytyjczycy ostatecznie zgodzili się na tajną sowiecką klauzulę dotyczącą państw bałtyckich i Finlandii: ZSRR uzyskiwał w niej możliwość interwencji w tych krajach bez wcze­ śniejszej zgody ich rządów. Było to znaczące cofnięcie się w nieustępliwym dotąd stanowisku obrony demokracji. Strona sowiecka uznała, że jest to dobry moment do uzyskania kolejnych ustępstw (tzw. agresja pośrednia), Brytyjczycy nie mogli się na to zgodzić. Mołotow bowiem żądał rzeczy niemożliwej, by nie rzec hanieb­ nej - akceptacji definicji, która uprawniałaby Moskwę do wprowadzenia wojsk sowieckich na terytoria państw bałtyckich i Finlandii. Definicja sowiecka brzmiała: „agresja pośrednia [to] wewnętrzny zamach stanu albo zmiana polityki danego państwa w interesie agresora lub wreszcie wykorzystanie terytorium [któregoś z państw bałtyckich] przez europejskie mocarstwo [Niemcy] przeciw ZSRR albo jednemu z państw bałtyckich”25. Akceptacja takiej formuły przez europej- skie/światowe przecież mocarstwo, jakim była Wielka Brytania, oznaczałaby jej klęskę dyplomatyczną, uznanie w majestacie międzynarodowego prawa totalitar­ nych roszczeń i metod. Natomiast drugi partner rozmów - Francja - gotów był za­ akceptować sowiecką definicję. To przyczynek do postawy, odpowiedzialności i hierarchii wartości francuskiej dyplomacji tamtego czasu, lekcja polityki realnej. Przeważyła jednak dość zdecydowana postawa Londynu, ale to oznaczało, że trójstronne rozmowy po raz kolejny zatrzymały się w martwym punkcie. Niewy­ kluczone, że Kremlowi wyłącznie o to chodziło; 23 lipca bowiem Mołotow zapropo­ nował partnerom odłożenie dyskusji politycznej, a rozpoczęcie rozmów ekspertów wojskowych, którzy mieli wypracować trójstronną konwencję militarną. Jednakże nie wykazano tu zbytniego pośpiechu dyktowanego chociażby tylko poważnym za­ grożeniem pokoju, o bezpieczeństwie państw drugich, sojuszach wzajemnych i szczególnej międzynarodowej solidarności i odpowiedzialności mocarstw nie wspominając. Wojskowe delegacje angielska i francuska do Moskwy dotarły dopiero 11 sierpnia. Było jednak zbyt późno na negocjacje. Kreml postrzegał zresztą te roz­ mowy przede wszystkim jako sposób na radykalny i faktyczny nacisk na Berlin, prowadzący w konsekwencji do sojuszu sowiecko-niemieckiego. Był to sowiecki „strzał w dziesiątkę”. Hitler, zaniepokojony możliwością zawarcia wojskowej konwencji brytyjsko-ffancusko-sowieckiej, polecił nasilić kon­ takty z Moskwą. Spotkało się to z zachęcającymi gestami Kremla. Wyraźnie widać było, że Niemcom się spieszyło, rozmowy bowiem toczyły się w obu stolicach co kilka nieomal dni. 15 VIII - Schulenburg przedstawił Mołotowowi otrzymaną od Ribbentropa instrukcję, w której wyraźnie bagatelizowano różnice ideologiczne pomiędzy obu państwami, sprowadzając je do przeciwieństwa pomiędzy ideą narodową (narodowo-

25 M. Turlejska, Rok przed, klęską. 1 września 1938-1 września 1939, Warszawa 1969, s. 365. socjalistyczna Trzecia Rzesza) a ideą rewolucji światowej (stalinowska Rosja). Zbliżenie obu krajów miało zasadzał się na fundamencie w postaci nieprzejednanej wrogości do demokracji kapitalistycznych. Zapisano bowiem w instrukcji:

Nie ma realnej sprzeczności interesów między Niemcami a Rosją. Ich przestrze­ nie życiowe stykają się, lecz nie przecinają. Nie ma żadnego powodu dla tenden­ cji agresywnych jednego kraju przeciw drugiemu. Nie ma żadnej sprawy między Bałtykiem a Morzem Czarnym, która nie mogłaby być uregulowana. Tyczy się to Bałtyku i państw bałtyckich, Polski, spraw południowo-wschodnich itd. Nato­ miast współpraca polityczna i gospodarcza mogłaby być tylko korzystna. Polity­ ka rosyjsko-niemiecka doszła do punktu historycznie zwrotnego. Decyzje poli­ tyczne, które mają w najbliższym czasie zapaść w Moskwie i Berlinie, będą miały rozstrzygające znaczenie na okres życia przyszłych generacji |...l. Również sytuacja na odcinku stosunków niemiecko-polskich wymaga jak najszybszego porozumienia między Niemcami a Rosją26;

18 VIII - Mołotow zapewnił Schulenburga, że Stalin jest na bieżąco informowany o przebiegu konsultacji niemiecko-sowieckich; 19 VIII - w Berlinie podpisano sowiecko-niemiecki układ handlowy; 20 VIII - o godz. 17.00 Hitler wystosował osobisty list do Stalina (zaadresowany: „Pan Stalin, Moskwa”):

Jestem przekonany, że treść protokołu uzupełniającego, którego życzy sobie Związek Radziecki, może być uzgodniona w możliwie najkrótszym czasie, jeżeli odpowiedzialny niemiecki mąż stanu osobiście przyjechałby do Moskwy na negocjacje. (...) Proponuję zatem ponownie, aby przyjął Pan mojego ministra spraw zagranicznych 22 lub najpóźniej 23 sierpnia. Będzie miał wszelkie pełno­ mocnictwa do opracowania i podpisania paktu oraz protokołu. (...) Będę wdzięczny za szybką odpowiedź. 21 VIII - w dwie godziny po wręczeniu przez Schulenburga listu Hitlera Mołotowowi nadeszła odpowiedź Stalina (zaadresowana: „Do Kanclerza Rzeszy Niemieckiej Pana A Hitlera”):

Dziękuję za Pański list. Mam nadzieję, że niemiecko-radziecki pakt o nieagresji będzie oznaczał punkt zwrotny na drodze ku poprawie stosunków politycznych między naszymi krajami. (...) Rząd radziecki upoważnił mnie do poinformowa­ nia Pana, że zgadza się na przyjazd Pana v. Ribbentropa do Moskwy w dniu 23 sierpnia27. Tego samego dnia na wyraźne żądanie Moskwy w obu stolicach ukazały się komunikaty zapowiadające tę wizytę, co uczyniło duże wrażenie w kołach dy­ plomatycznych europejskich stolic; 23/24 VIII - w nocy na Kremlu został podpisany przez Mołotowa i Rib­ bentropa w obecności Stalina pakt o nieagresji pomiędzy Trzecią Rzeszą i Związ­ kiem Sowieckim oraz stanowiący jego integralną część ściśle tajny protokół

20 L. Grosweld, Polskie aspekty stosunków niemiecko-sowieckich w przededniu i w pierwszym okresie II wojny światowej, Warszawa 1981, s. 21. 27 A Bullock, Hitler i Stalin. Żywoty równoległe, t. 2, Warszawa 1994, s. 100-101. dodatkowy. Umowa o nieagresji została zawarta na 10 lat z możliwością automa­ tycznego przedłużenia na kolejne 5 lat, o ile nie zostanie wcześniej wypowiedziana. Dokumenty te są dziś powszechnie znane i cytowane, ale jeszcze nie­ dawno w Polsce i Związku Sowieckim objęte były klauzulą tajności. Niewygodne, bo dowodzące (szczególnie tajny protokół) winy i współwiny za rozpętanie drugiej wojny światowej, agresję 1 września i 17 września 1939 roku na Polskę, pierwszą okupację na drodze wojny, kolejne krwawe konflikty. To było rzeczywiste wyzna­ czenie wojennego pola przez dwa totalitarne państwa. Zapisano bowiem w sygno­ wanych nocą z 23/24 sierpnia dokumentach dość jednoznacznie, że obie układają­ ce się strony postanawiają rozwiązywać wzajemne spory i konflikty „wyłącznie drogą przyjaznej wymiany poglądów albo w razie potrzeby przez ustanowienie komisji dla uregulowania konfliktu”. Zaś w tajnym protokole określono granice interesów obu państw na obszarach znajdujących się pomiędzy nimi. Sowiecka strefa interesów obejmowała połowę Polski - ziemie na wschód od linii rzek Narwi, Wisły i Sanu (nieco później, w pośpiechu, dopisano Pisę), dwa państwa bał­ tyckie: Estonię i Łotwę, wreszcie Finlandię oraz rumuńską Besarabię. Punkt drugi tajnego protokołu, określający strefy interesów w Polsce, stwierdzał także, iż zagadnienie, czy interesy obu stron wymagają utrzymania niezależnego państwa polskiego i w jakich granicach, rozstrzygnięte zostanie w toku dalszego rozwoju wydarzeń, w drodze „przyjaznego porozumienia obu rządów”. Oznaczało to wyrok; Hitler był przekonany, że dzięki układowi uda się izolować Polskę, gdyż w takiej sytuacji mocarstwa zachodnie nie zaryzykują wypowiedzenia wojny Niemcom. To był ten sam ciąg myślenia, który dotychczas się pozytywnie dla Rzeszy sprawdzał - od sprawy Nadrenii, poprzez zbrojenia, Anschluss, Monachium, „marcowe idy”. Termin agresji niemieckiej na Polskę wyznaczono na 26 sierpnia. Czytając dyrektywy tego ataku można dostrzec wyra­ ziście cele: główne uderzenie dywizji pancernych przy wsparciu lotnictwa miało rozbić armię polską w kotle na zachód od rzeki Wisły; założono, że siły polskie będą stawiały opór nie dłużej niż 2-4 tygodnie. Tak miała wyglądać niemiecka wojna błyskawiczna (Blitzkrieg). 26 sierpnia w pogotowiu bojowym stało 30 nie­ mieckich dywizji, w tym nieomal całość sił pancernych i skoncentrowane siły lot­ nicze. 23 sierpnia Polska rozpoczęła dopiero mobilizację głównych swych sił. Atak 26 sierpnia nie napotkałby ze strony polskiej niemal żadnego przeciwdziałania. Jednakże ten scenariusz nie został zrealizowany. Oto bowiem, wbrew przewidywaniom Fiihrera, 25 sierpnia 1939 roku Wielka Brytania zawarła formal­ ny układ sojuszniczy z Polską, dając wyraźny sygnał, że w wypadku agresji Nie­ miec na Polskę wraz z Francją zdecydują się na wypowiedzenie wojny Niemcom. To ważne zdarzenie dyplomatyczno-militame i polityczne, niezwykle istotny dokument, który nie bywa nazbyt często eksponowany. A szkoda, bo jego właści­ wa i rzetelna interpretacja stanowi dopełnienie całości obrazu zbliżającego się kon­ fliktu, postaw i wyborów, motywów i decyzji, wreszcie ocen tego, co nastąpiło 1 i 17 września oraz zachowania polskich sojuszników w czasie konfliktu niemie­ cko-polskiego i sowiecko-polskiego. Artykuł pierwszy układu o wzajemnej pomocy między Rzeczpospolitą a Zjednoczonym Królestwem głosił, że: W razie gdyby jedna ze Stron umawiających się znalazła się w działaniach wojennych w stosunku do jednego z mocarstw europejskich na skutek agresji tego ostatniego przeciwko tejże Stronie umawiającej się, druga Strona umawia­ jąca się udzieli bezzwłocznie Stronie umawiającej się, znajdującej się w działa­ niach wojennych, wszelkiej pomocy i poparcia, będących w jej mocy28.

Kolejne precyzowały możliwe wypadki zastosowania artykułu pierwsze­ go, określały zasady pomocy militarnej oraz wymianę informacji na temat wyda­ rzeń grożących zastosowaniem wzajemnych zobowiązań. W artykule szóstym przewidziano, że obie strony „będą sobie wzajemnie komunikować teksty zobo­ wiązań pomocy przeciw agresji, które zaciągnęły albo mogły zaciągnąć w przy­ szłości w stosunku do państw trzecich”29. Siódmy zaś postanawiał, że Jeżeliby Strony umawiające się znalazły się w działaniach wojennych na skutek zastosowa­ nia niniejszego układu, to nie zawrą one rozejmu ani traktatu pokoju, jak tylko za wspólnym porozumieniem”30. W dołączonym do układu tajnym protokole umawiające się strony uzna­ ły, że jest on skierowany przeciwko agresji ze strony Niemiec. Jak zatem widać, nie dotyczyły te postanowienia ewentualnej agresji Związku Sowieckiego, choć w dokumencie taki możliwy rozwój wydarzeń został ujęty następująco: państwa miały się „konsultować w celu wspólnego podjęcia środków”31. Znalazło się też zastrzeżenie, że „gdyby jedna z umawiających się Stron weszła w porozumienie z trzecim państwem, porozumienie to byłoby z konieczności tak ukształtowane, że jego wykonanie nie naraziłoby ani suwerenności, ani nienaruszalności granic dru­ giej umawiającej się Strony”32. W dniu zawarcia traktatu brytyjski premier Neville A Chamberlain oświad­ czył w Izbie Gmin, że przekonanie, iż Wielka Brytania i Francja nie wywiążą się swoich zobowiązań wobec Polski, byłoby niebezpiecznym złudzeniem. Zapewne to wystąpie­ nie stało się przesłanką decyzji Mussoliniego, który tego samego dnia zawiadomił Hi­ tlera, że Włosi nie wezmą udziału w wojnie, nie są bowiem do niej przygotowani. Konkludując: traktat już w dniu jego ogłoszenia wywołał pewne między­ narodowe reperkusje, w późniejszym zaś okresie stanowił punkt odniesienia, do którego dyplomacja brytyjska, a przede wszystkim polska starały się odwoływać (np. w czasie konferencji Wielkiej Trójki w Teheranie w 1943 roku). Traktat zawierał bowiem klauzulę zobowiązania do udzielenia sobie wzajemnej pomocy w wypadku, gdyby jedna ze stron stała się przedmiotem agresji, a w tajnym proto­ kole jednoznacznie stwierdzano, że casus belli zajdzie jedynie wtedy, gdy agreso­ rem będzie Trzecia Rzesza. Protokół stwierdzał też, że żadna ze stron nie zawrze z innym państwem układu, który mógłby przynieść uszczerbek partnerowi. Traktat, jak widać, był błyskawiczną i w pewnym stopniu skuteczną reakcją dyplomacji rządu JKM na pakt Stalin-Hitler. Brytyjczycy zasadnie uznali, że nie da się uniknąć najazdu na Polskę, choć do ostatniej chwili starano się zaże­

28 A L. Sowa, U progu wojny.... s. 291. 29 Tamże. 30 Tamże. 31 Tamże. 32 Tamże. gnać niebezpieczeństwo. Skutek był taki, że Hitler odwołał zaplanowany na 26 sierpnia atak na Polskę, by podjąć jednocześnie próbę całkowitej jej izolacji na arenie międzynarodowej oraz stworzyć propagandowe wrażenie, że to Polska staje się agresorem, a jej władze państwowe są grupą nieodpowiedzialnych polityków, zmierzających do rychłego i bezrozumnego wywołania wojny. Żeby stworzyć czy też próbować przynajmniej stworzyć takie wrażenie (na marginesie: w tej grze zostały wyolbrzymione przez niemiecką propagandę pewne rzeczywiste szykany wobec Niemców w Polsce oraz wyciszone brutalne prześladowania mniejszości polskiej w Niemczech), Niemcy potrzebowali co najmniej kilku dni. Stąd przesu­ nięcie terminu agresji oraz przygotowanie szeregu prowokacji i incydentów na granicy polsko-niemieckiej, łącznie z tym najbardziej spektakularnym - prowoka­ cją gliwicką z 31 sierpnia 1939 roku, tj. rzekomym polskim napadem na niemiecką radiostację w Gliwicach. Państwo i społeczeństwo na progu wojny

Zbliżał się 1 września 1939 roku. Kończyło się lato, urlopy i wakacje. Ze zrozumia­ łym niepokojem Polacy śledzili wydarzenia międzynarodowe, zachowania sąsia­ dów i sojuszników, poczynania władz państwowych. Wspominano stale o wielkim, jak je nazywano, wystąpieniu ministra Becka w Sejmie w dniu 5 maja, w którym dobitnie zaakcentował:

O co właściwie chodzi? Czy o swobodę ludności niemieckiej Gdańska, która nie jest zagrożona [...], czy też o odepchnięcie Polski od Bałtyku. [...1 Pokój jest rzeczą cenną i pożądaną [...1, ale pokój, jak prawie wszystkie sprawy tego świa­ ta, ma swoją cenę wysoką, ale wymierną. My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor33.

Wspominano, jak po przemówieniu ministra Becka mieszkańcy War­ szawy zorganizowali spontaniczną manifestację przed gmachem MSZ na Wierz­ bowej, jak na ręce Becka popłynęły listy, deklaracje, telegramy, oświadczenia i gratulacje. Adresy pochodziły z instytucji państwowych i prywatnych, szkół i uczelni, związków i od osób prywatnych. To trwało nadal, a poniższy fragment listu Przysposobienia Wojskowego Kobiet niech będzie tego wymowną ilustracją:

Przejęte do głębi Jego [Becka - J. Ch.l przemówieniem, które w formie tak doskonałej dało wyraz temu, co czują wszystkie polskie serca - przesyłamy wy­ razy wdzięczności, szacunku i zapewnienia, że w tej ciężkiej, odpowiedzialnej pracy ma Pan Minister za sobą całe społeczeństwo kobiece34.

Jakie było ponadtrzydziestomilionowe polskie społeczeństwo w przede­ dniu tego najbardziej w jego dziejach dramatycznego konfliktu? Jakie państwo pol-

33 Sprawa polska..., s. 18. 34 „Kurier Poranny" 1939, nr 125. skie stawało do konfrontacji z siłą Trzeciej Rzeszy o świcie 1 września 1939 roku? Te pytania należą do jednych z najważniejszych. Co może dziś historyk powiedzieć 0 społecznych postawach, zachowaniach i nastrojach, rzeczywistych związkach wewnętrznych i - jak to określił poeta - rzeczywistych „rachunkach krzywd” tam­ tego społeczeństwa? Co Polacy, szerzej Europejczycy, wiedzieli o faszyzmie i fa­ szystach, nazistach i nazizmie? To „społeczne” spojrzenie historyka wydaje mi się tu wielce zasadne i potrzebne. To przecież właśnie społeczeństwo u schyłku mię­ dzywojennego dwudziestolecia stawało w obliczu wrześniowego kataklizmu. Jego znacząca część po dramacie wojenno-okupacyjno-konspiracyjnym w 1944 i 1945 roku „wchodziła” w nową, nieznaną i wrogą sobie polityczno-ideologiczną rzeczy­ wistość Polski Ludowej, późniejszej Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Wchodziła, jak się miało okazać, na kilka dziesiątków lat. Dlatego te doświadczenia tych mię­ dzy- i wojennych pokoleń wydają się godne szerszej refleksji. A zatem, jaka Rzeczpospolita, już druga w dziejach państwowości pol­ skiej, we wrześniu 1939 roku stawała do dramatycznej, wojennej konfrontacji z niemiecką Trzecią Rzeszą i Związkiem Sowieckim? Wiele było dróg do niepodległości, ale ich istotą zawsze było państwo. Wiek XIX był wiekiem zmagań i pracy części Polaków (druga połowa XIX wieku to początki nowoczesnego społeczeństwa polskiego), poddanych trzech państw za­ borczych, ruchów społecznych i politycznych, świadomości narodowej i politycz­ nej, wreszcie był wiekiem oczekiwań. Wiek XX rozpoczynał się dla Polaków od narodzin państwa, choć państwo to nigdy nie było realizacją ich marzeń. Celem aktywności politycznej Polaków od czasów Sejmu Czteroletniego po dzieje naj­ nowsze było zachowanie lub odzyskanie narodowej niepodległości, co w konse­ kwencji oznaczało posiadanie własnego państwa. Ustrój społeczny i polityczny oraz granice tego państwa - choć niezaprzeczalnie ważne - nie stanowiły tu celu pry marnego. Ale już w epoce napoleońskiej wiedziano (raczej elity), że tylko nie­ zawisłe państwo daje gwarancję pielęgnowania własnej kultury, języka, tożsamości 1 tradycji, własnych symboli, godności osobistej, ale również stanu posiadania, państwa i jego obywateli. I dlatego właśnie owych „dróg do..." musiało być wiele, wiele też było klęsk i załamań: i dramat powstań, i nieudane zabiegi dyplomatycz­ ne, i „za naszą i waszą wolność”, i mesjanizm, i towianizm, i rewolucjonizm, i spiski (jak pisał poeta: „od poczęcia i kołyski my Polacy lubim spiski”). Ale też i literatu­ ra, kultura, język, wreszcie modlitwa; od Mickiewicza i Słowackiego, poprzez Norwida, pozytywistów, aż po Wyspiańskiego i Kadena-Bandrowskiego. Od „Ojczyznę wolną racz nam zwrócić Panie”, do „Ojczyznę wolną pobłogosław Pa­ nie”. Literatura i kultura, świadomość - udane i mniej udane narodowe epopeje, ksiądz Robak, ale też Niechcic i Wokulski, socjaliści, ludowcy, narodowcy. Wiele dróg, wiele prób, sporo doświadczeń. W drugiej połowie XIX wieku, gdy świat zafascynowany był swą pierw­ szą rewolucją techniczną, narodził się nowoczesny naród polski. Już bez feudal­ nych struktur, ale w dużym stopniu jeszcze z feudalną/postfeudalną świadomo­ ścią, jeszcze pod zaborami, ale już próbujący organizować ludzi w nowoczesne par­ tie polityczne. Stąd programy, ideologie, partie i propaganda - to z jednej strony, a z drugiej - na miarę możliwości i różnie w różnych zaborach - kształtowanie się elity: politycznej, urzędniczo-prawnej, nauczycielskiej. To dlatego tak szybko w latach 1918-1919 uporano się z najpierwszymi, gigantycznymi problemami budowania Niepodległej. I wreszcie czas spełnień; mickiewiczowskie „O wojnę narodów błagamy Cię Panie” - ziściło się, choć ani w roku 1914, 1915, a nawet 1916 nikt jeszcze nie liczył, że Polska powstanie, choć, dziś to dostrzega historyk, realne możliwości odbudowy państwa polskiego dostrzeżono już w 1917 roku, po upadku caratu. Jednakże dopiero koniec Wielkiej Wojny, klęska zaborców, postawiły przed Euro­ pą pytanie: co dalej po ustanowionym w 1815 roku w Wiedniu na gruzach wojen napoleońskich porządku politycznym? Dlatego cezura 1918, 1919 i 1920 była tak ważna, mimo że znaczona cierpieniem, biedą, krwią. To tu dopiero rozpoczynał się rzeczywisty proces budowania nowoczesnego państwa i społeczeństwa. Bu­ dowanie wymagało czasu i determinacji, bo inni też „wybijali się na niepodległość”, hasło: „Polska zmartwychwstała” wymagało budowania od podstaw niemal wszystkiego. To budowanie trwało aż/tylko dwadzieścia lat. Było trudne, niekiedy bolesne. Nie bez racji twierdził poeta: „są w Ojczyźnie rachunki krzywd” i doda­ wał: „ale krwi nie odmówi nikt”. Bo było czego bronić; zarówno w roku 1920, jak wcześniej nieco w czasie śląskich i wielkopolskiego powstań. We wrześniu 1939 roku też było już czego bronić w wymiarze narodowym, zbiorowym, a także indy­ widualnie. Narastająca w XIX wieku świadomość narodowa dopełniona została świadomością potrzeby posiadania własnego państwa. Tu nie było przerwy w pro­ cesie historycznym, tu była ciągłość i zmiana, w konkretnej przestrzeni i w kon­ kretnym czasie historycznym. Choć stopień uświadomienia narodowego poszcze­ gólnych grup społecznych w Polsce był zróżnicowany, podobnie jak stosunek do państwa (świadomość państwowa była niewątpliwie płytsza niż świadomość naro­ dowa), często kojarzonego, przede wszystkim z władzą; na przykład najliczniejsza spośród tych grup, chłopstwo, rzeczywiste i głębokie „rozbudzenie” narodowe przeżyło dopiero w okresie wojny i okupacji (niewątpliwie ważnym etapem w roz­ woju tej świadomości stały się doświadczenia września 1939 roku). To ważna kon­ statacja, bo rozwój świadomości narodowej jest procesem zarówno jakościowym, jak i ilościowym. Jak obiektywnie zbilansować to niepodległe i suwerenne, u progu wojny, państwo polskie? Bieda („9 milionów chłopów, czyli blisko 30 procent ludności, jest przywiązanych do gospodarstw karłowatych”, które „nie są w stanie zaspokoić swoich potrzeb”, a klęską kraju jest „zwykłe, proste, najpospolitsze - niedożywie­ nie”35) i niestabilność polityczna, trudne położenie geopolityczne, problemy spo­ łeczne, gospodarcze, polityczno-ustrojowe i narodowościowe (między innymi nie rozwiązana sprawa ukraińska i przejawy ucisku Ukraińców, stosunek do Żydów, widoczny - pogromy! - antysemityzm, stosunek do mniejszości niemieckiej i in­ nych grup etnicznych, to wszystko po części będzie można dostrzec w postawach i zachowaniach, niekiedy wręcz rewanżystowskich, w czasie i po wrześniu 1939 roku). A z drugiej strony niewątpliwa integracja jeszcze niedawno różniących się znacznie części ziem polskich, niepodległość i suwerenność, obronione w krwa­ wym konflikcie polsko-bolszewickim, własne wojsko, gospodarka, szkolnictwo,

35 E. Kwiatkowski, Dysproporcje, s. 52. rynek, pieniądz, a także kultura, literatura i muzyka, film i kabaret. Gdynia i Cen­ tralny Okręg Przemysłowy, ważna rola inteligencji. Wszystko na miarę czasu, sił i możliwości, politycznych i wojskowych elit. Choć, jak zawsze, można było zapewne zrobić więcej, inaczej, lepiej. Ale to, co uczyniono, było polskie, własne, tego należało bronić. Trzeba jednak dostrzegać i inną perspektywę tego słabego przecież państwa - bezradność wobec postępującej zewnętrznej faszyzacji życia polityczno-społecznego, narastający wewnątrz autorytaryzm władzy, bolesne kon­ flikty społeczne. Gdy jedni rwali się do władzy i do czerpania z niej „należnych” im korzyści, inni cierpieli niedostatek. I choć wszyscy żonglowali patriotycznymi ha­ słami, to przeciw umiejętnie podtrzymywanej legendzie legionowego czynu stawał już nie tylko literacki Mateusz Bigda, w którego usta Juliusz Kaden-Bandrowski złożył między innymi zdanie dobrze obrazujące ten konflikt: „Na świecie są w ogóle ludzie zawsze dwojacy: ludzie przelanej krwi albo przelewanej wody. Woda zmyje wcześniej czy później każdą przelaną krew”. Zaś ci od szabli lansowali inne hasło: Za pysk! [...] - Kto kogo? - Ci, co się bili, tych, którzy się nie bili”. Między jednymi i drugimi, im dalej od legionowego czynu, pogłębiała się przepaść pogardy i nienawiści. Dlatego już w czasie września i po wrześniu 1939 roku nie powinno było dziwić sanacji, która, zresztą słusznie, za autorytarny system (mówiono często reżim) była uznawana, że tak wrogo wobec niej wystąpiła zna­ cząca część społeczeństwa. Z perspektywy września 1939 roku odnotujmy: - biedny i uwikłany w wiele wewnętrznych sprzeczności kraj (choć jed­ ność społeczeństwa wobec wojennego zagrożenia była raczej jednoznaczna) sta­ wał przed najcięższą próbą; - tylko dwadzieścia lat trwała długo oczekiwana (doczekało jej dopiero piąte pokolenie) niepodległość; - Polska miała za sobą krótki okres suwerenności, przypomnijmy, roz­ poczęty krwawymi zmaganiami wojennymi; - w ciągu dwudziestolecia niepodległości miało miejsce: kilkadziesiąt krwawych i gwałtownych starć społecznych, parę ostrych kryzysów rządowych, politycznych machinacji i manipulacji, z ustawą zasadniczą 1935 roku włącznie, kilka międzynarodowych konfliktów; dewaluacja pieniądza i kłopoty gospodarcze. Trzeba przy tym pamiętać, że o jakimś widocznym - szczególnie w de­ kadzie 1925-1935 - przygnębieniu społeczeństwa (mimo kryzysu wewnętrznego, Brześcia itp.) raczej w publicystyce nie było mowy. Warszawa uchodziła za jedną z ciekawszych stolic w Europie, czego potwierdzenie można znaleźć w wielu wspomnieniach europejskich dyplomatów urzędujących w Warszawie, np. amba­ sadora Francji Julesa Laroche’a, który pisał, że pomimo nędzy na przedmieściach „towarzystwo stołeczne promieniowało beztroską i atmosfera przypominała Drugie Cesarstwo Napoleona III"36. W tygodniku satyrycznym „Cyrulik Warszawski” stale powtarzającym się mottem było: „Śmiejmy się! Kto wie, czy świat potrwa trzy tygo­ dnie!” Odnaleźć ten stan społecznego ducha i postaw tamtego czasu można też w świetnym eseju Jerzego Stempowskiego Pan Jowialski, napisanym na dziesięć lat

30 J. Laroche, Polska lał 1926-1935. Wspomnienia ambasadora francuskiego. Warszawa 1966 (tyt. oryg. La Pologne de Piłsudski 1926-1935, Paris 1953), s. 127. przed Wrześniem 1939 (Jeszcze podczas autopsji trup nosił na twarzy ślady uśmie­ chu. [...] Ten sam los czeka jowialszczyznę - jej dni są już, być może, policzone”37). Powtórzmy: było już czego bronić. Dlatego Wrzesień 39 w znaczącym stopniu, mimo klęski, bólu, krwi i śmierci, zintegrował naród w walce o państwo, jego suwe­ renność i niepodległość, o godność i podmiotowość obywateli, wolność i sprawie­ dliwość. Nie idealizujmy jednakże; żyć też trzeba było, i przeżyć, a tego w czasie wojennych, krwawych zmagań, a później okupacji, konspiracji, walki, trzeba było się uczyć. I to szybko. A społeczeństwo polskie u progu wojny? Też niełatwo sprawiedliwie i jednoznacznie je ocenić. Było na miarę czasu i wyzwań. Normalne i porównywal­ ne z zachodnioeuropejskimi demokracjami. Ale wojna? Z tym powoli trzeba było się oswajać, weryfikować wcześniejsze sądy, państwową, buńczuczną propagandę, stanąć oko w oko wobec wroga, wobec klęski oraz pytania: co dalej, jak dalej? Zacznijmy niełatwą próbę oceny od ważnych pytań: co Polacy (szerzej Europejczycy) tak naprawdę wiedzieli o faszyzmie, przede wszystkim o nazizmie i Trzeciej Rzeszy, o Związku Sowieckim, czy i w jakim stopniu uświadamiali sobie grożące im niebezpieczeństwo? Tutaj punktem odniesienia do analizy staje się za­ równo psychologia i socjologia, jak i źródła historyczne. Przecież faszyzm, szcze­ gólnie niemiecki (nazizm), o czym już była mowa, istniał stosunkowo długo przed wybuchem wojny jako system państwowy, a faszyści sprawowali przejętą legalnie władzę. Istniały obozy koncentracyjne i nazistowskie więzienia, relacje zaś więź­ niów, którym udało się z nich zbiec, stanowiły ważny dokument rodzącej się nowej epoki. Na negatywnym obrazie nazizmu na równi zapewne ważyły, obok obozów koncentracyjnych (Dachau), także prześladowania Żydów, z ostatnim, spektaku­ larnym przed wrześniem 1939 roku symbolem, jakim była Noc Kryształowa {Kri­ stallnacht), której bezpośrednie skutki odczuła też Polska (brutalne wydalenie z Rzeszy Źydów-obywateli Rzeczpospolitej Polskiej). Zdawał się dopełniać tę wie­ dzę niewątpliwie, choć niekiedy postrzegany raczej równolegle niż w sposób toż­ samy, obóz w Berezie Kartuskiej czy polski, często bardzo gwałtownie się ujawnia­ jący, antysemityzm. Ale pomimo tego przeciętny Polak (i Europejczyk) o faszyzmie, jego istocie i zagrożeniach wiedział niewiele. Polak niewiele wiedział o ideologii nazi­ stowskiej i nazistowskim systemie. Nie była, ze zrozumiałych względów, masowo kolportowana w kraju literatura prohitlerowska. Co prawda, ukazała się częściowa edycja (kilkudziesięciostronicowe omówienie wraz z dobrze dobranymi cytatami) nazistowskiej biblii autorstwa samego Hitlera, Mein Kampf, ale jej rozpowszech­ nianie podlegało okresowym zakazom. W tym miejscu potrzebne jest istotne rozróżnienie - faszyzmu w ogóle, fa­ szyzmu włoskiego, faszyzmu niemieckiego (nazizmu), nie mówiąc już o iberyjskim. Mussolini na pewno dla społeczeństwa polskiego był „mniej groźny”, dla niektórych zaś, przede wszystkim dla prawicy, nawet atrakcyjny jako pewien wzorzec. Wynikało to z wielu przesłanek, ale ta, że Włochy leżą daleko od Polski i nigdy, jak sięgano pamięcią, nie prowadziły z nią bezpośredniej wojny, zdaje się być jedną z ważniej­

37 J. Stempowski, Pan Jowialski i jego spadkobiercy, Warszawa 1931, s. 94.. szych. Faszyzm włoski był odległy dosłownie, w przestrzeni, i o łagodnym obliczu. To był zupełnie inny wymiar ewentualnego zagrożenia niż historyczne i głęboko zakorzenione w świadomości Polaków niemieckie Drang nach Osten38. Ponadto Niemcy były zawsze sąsiadem Polski i jednocześnie niemal zawsze mocarstwem oraz pewnym wzorcem cywilizacyjnym, w przeciwieństwie do Rosji. Choć polskie dziecko już w pierwszej poznawanej przez siebie legendzie dowiadywało się o bo­ haterskiej Wandzie, „co nie chciała Niemca”. I tu pierwsza ważna konkluzja: w Polsce przed wrześniem 1939 roku dość zdecydowanie rozróżniano faszyzm włoski (a tym bardziej hiszpański, trak­ towany bardziej jako reżim autorytarny, zjawisko odległe i egzotyczne) od hitlery­ zmu (nazizmu). Ale równocześnie nie uzmysławiano sobie niesionego przezeń zagrożenia, szczególnie w początkowej fazie, po dojściu nazistów do władzy. Zastanawiające również, że przecież do września 1939 roku żaden z cy­ wilizowanych, demokratycznych krajów nie zerwał stosunków z Trzecią Rzeszą, nawet po „marcowych idach” 1939. Wręcz przeciwnie, z tym państwem zawierano umowy zarówno polityczne jak i handlowe, układ monachijski zaś zdecydowanie dowodził, że o zerwaniu stosunków dyplomatycznych nikt nie myślał. Podobnie było ze Związkiem Sowieckim. Tłumaczono przy tym zwykle, iż represje są sprawą wewnętrzną Niemiec, a Hitler i naziści doszli do władzy legalnie, nie uciekając się do zamachu stanu i sztuczek wyborczych. Zatem niejako w majestacie prawa, w opinii społeczeństw, powstał obóz w Dachau, jak również legalna zdawała się być walka nazistów ze swoimi przeciwnikami. Tak przecież postępowano w nie­ jednym państwie, polskim również (zamach majowy, obóz w Berezie Kartuskiej, ewolucja w kierunku autokratyzmu, znamienna w ostatnich latach międzywojen­ nego dwudziestolecia, a nielicznych, na szczęście mało wpływowych środowisk, nawet w kierunku totalitaryzmu, konstytucja z 1935 roku, pomajowe rządy autory­ tarne, polityka wobec narodowych mniejszości itp.). Z tego wynikał jeszcze jeden ważny wniosek: sytuacja wewnętrzna w Niemczech nie zagrażała bezpośrednio (jeszcze!) Polakowi, Francuzowi, Duńczykowi czy Belgowi, jednym słowem: Europejczykowi. Nie zapominajmy przy tym, że to naziści rozprawiali się publicz­ nie z komunistami, a ci w całej Europie, także i w Polsce, mieli bardzo złe notowa­ nia w opinii rządów, a i znaczącej części społeczeństw. Zaś to, że Stalin mordował również swych partyjnych współtowarzyszy i współziomków nie miało istotnego znaczenia. Jeszcze wtedy hitlerowskich Niemiec i stalinowskiej Rosji Europejczycy tak bardzo ze sobą nie łączyli, uważając je często za ideologiczny „ogień i wodę”. Skoro zatem nie protestowały cywilizowane europejskie rządy, to dla­ czego miałyby protestować społeczeństwa i narody. W Polsce dodatkowym uspra­ wiedliwieniem był, utrzymujący się od lat dwudziestych, nieco wyblakły już w spo­ łecznej świadomości mit słabych Niemiec, które nie tak dawno przecież przegrały wojnę. Zwrócić też warto uwagę, na co już wskazywał K. Sontheimer, że faszyzm w jego niemieckiej postaci (hitleryzm, nazizm) to „demagogiczny i znakomicie rozegrany socjalnie i ekonomicznie [dodajmy również i ideologicznie oraz propa­

38 Szerzej na ten temat m.in. K. Strzałka, Między przyjaźnią a wrogością. Z dziejów stosun­ ków polsko-włoskich (1939-1945), Kraków 2001 (szczególnie rozdział poświęcony okresowi międzywo­ jennemu). gandowo - J. Ch.] ruch, wykorzystujący dla poruszenia i przyciągnięcia mas dwie największe ideologie pierwszej połowy XX wieku - nacjonalizm i socjalizm”39. Ponadto naziści uformowali reżim, który - jak niezwykle trafnie zauważył Eryk Voegelin - świadomie wykorzystywał tłumione zazwyczaj starannie złe instynkty człowieka. Nie tylko w ten sposób, że do władzy wyniósł „hołotę”, ale i przez to, że „prosty człowiek, który jest porządny tak długo, jak społeczeństwo pozostaje w stanie ogólnej równowagi, dostaje amoku, nie wiedząc nawet dokładnie, co się z nim dzieje, kiedy ten porządek rozpada się”40 po ustanowieniu totalitarnych praktyk. Nazizm, podobnie zresztą jak i komunizm, wykorzystał w niezwykle efektywny sposób ludzi zupełnie innego pokroju niż systemy europejskie, mniej lub bardziej demokratyczne. Dlatego szybko kariery w systemach totalitarnych zrobili ludzie wyzuci z jakichkolwiek zasad, a ich niskie instynkty, uruchomione szybko i sprawnie dla celów totalitarnego państwa, przynosiły dramatyczne skutki dla niemal wszystkich, którzy stali obok, nie angażowali się, bali, zwanych często milczącą większością. „Grał” bardzo umiejętnie, przy wykorzystaniu najnowocze­ śniejszej socjotechniki, na dwóch ważnych motywach: dążeniach rewolucyjnych i resentymentach („niemiecka dusza”, „duch niemiecki”, właściwie niemiecka toż­ samość, w istocie jakaś na poły faustowska, tj. tęskniąca do wielkości i siły, ale też i własnej doskonałości) związanych z przegraną wojną41. Ten mechanizm poli­ tyczny, społeczny, ale i psychologiczny, wciąż na nowo doskonalony, a skrzętnie skrywany, nie mógł zostać rozpoznany w tamtej Europie i Polsce. Zdobycze faszy­ zmu (szybkie i spektakularne) w Europie 1939 i 1940 roku zdają się w pełni po­ twierdzać to spostrzeżenie. A stosunek do Związku Sowieckiego? Wiedza ogólna społeczeństwa też na ten temat była dość powierzchowna, choć Polacy raczej nie najgorzej byli informowani o sytuacji w ZSRR. Wystarczy porównać na przykład zawartość czę­ ści ówczesnej prasy (chociażby „Ilustrowany Kurier Codzienny”, prasę PPS-owską) czy niektóre publikacje (np. Sołoniewicza o obozach GUŁagu). Przeważał pogląd, że komunizm, bolszewizm - to walka z religią, burzenie kościołów i cerkwi, wspólna własność („wspólne żony”, kołchozy) i, co naturalne, siedlisko szatana, który „czyha na nasze dusze”. Można skonstatować, że w Polsce międzywojennej, przede wszystkim w latach trzydziestych, Związek Sowiecki na ogół nie fascyno­ wał też i nie intrygował, szczególnie inteligentów, w stopniu tak widocznym jak na Zachodzie. Wpłynęło na to m.in. historyczne doświadczenie (obok szkolnego nauczania, również wiedza, a przede wszystkim właśnie wydarzenia z nieodległej przeszłości), ale też państwowa propaganda, choć warto przyznać, że niemal przez całe dwudziestolecie (po pokoju ryskim) oficjalne stosunki polsko-sowieckie nie były najgorsze (dominował dyplomatyczny chłód). Podobnie jak i stosunki gospo­ darcze. Ale tych z kolei płaszczyzną główną nie była ideologia. Związek Sowiecki, państwo komunistycznego totalitaryzmu, podobnie jak nazistowskie Niemcy był

39 K. Sonlheimer, Antidemokratisches Denken in der Weimarer Republik, München 1962, s. 353. 40 E. Voegelin, Hitler and the Germans, University of Missouri Press, Columbia and Lon­ don 1999, s. 105. 41 Szerzej na ten temat m.in. w cytowanych już szkicach niemieckiego filozofa i socjologa Ch. Grafa von Krockow, O niemieckich mitach... podmiotem prawa międzynarodowego, członkiem - choć niekiedy izolowanym - międzynarodowej społeczności. I, jak już o tym była mowa, niekiedy fascynował i intrygował inteligentów (to przecież francuski filozof Raymond Aron, czytany też przez polskie elity, swą książkę o komunizmie zatytułował Opium dla intelektuali­ stów), proletariat, ludzi bezkrytycznych lub nie znających jego istoty, charakteru, stalinowskich zbrodni. W przypadku świadomości polskiej działały jeszcze, już wspominane, dwa ważne czynniki - historyczne doświadczenia rosyjskiego zaboru - Moskali, cara, powstań itd., a także to najświeższe z doświadczeń - zwycięskiej kampanii 1920 roku, bitwy warszawskiej, ryskiego traktatu. Przegrana Rosja Lenina i Stali­ na, upokorzona pod Warszawą i w Rydze, nigdy tego nie zapomniała. A Polacy? Patrzyli na tę Rosję nieco z góry, bo wojny zwycięskie często usypiają społeczną i polityczno-militarną czujność. Polska pomiędzy Hitlerem i Stalinem pomimo paktów o nieagresji znaj­ dowała się - i tak to odbierało społeczeństwo - w najbardziej niebezpiecznym miejscu Europy. To przeświadczenie wpływało w pewnym stopniu na postawy i zachowania społeczne, choć trudy życia codziennego powodowały, że schodziło na plan nieco dalszy. Póki żył Józef Piłsudski, dość powszechnie, nie bez wpływu sanacyjnej propagandy, wierzono, że nie będzie źle, że Marszałek wymyśli, obroni, będzie opoką (sam przecież o swych legionistach tak mówił do zaufanego współpracow­ nika Bogusława Miedzińskiego: „Wy wszyscy zostawiacie mnie przemyśliwanie rzeczy do dna. I nie tylko nie umiecie myśleć, ale nawet wyobraźni nie macie”). Piłsudski, oceniając strategiczne położenie państwa, bardziej jednak na potrzeby wtajemniczonych niż szarego obywatela, proroczo - jak się miało okazać - wska­ zywał, że o ile w starciu z Niemcami strona polska może liczyć na wojskową pomoc sojuszników, przede wszystkim Francji, o tyle w przypadku ataku sowie­ ckiego zdana będzie niemal wyłącznie na siły własne i zapewne, w jakimś stopniu (szczególnie w okresie „flirtu” z Hitlerem), na pomoc Rzeszy. I to właśnie ta trzeźwa ocena spowodowała, że jako pierwszy opracowany został przez polskich sztabowców plan wojny ze Związkiem Sowieckim. Prace nad nim ukończono w lutym 1939 roku. Dopiero w drugiej kolejności i już w większym, niestety, pośpie­ chu przygotowano plan wojny z Niemcami. Społeczeństwo niewiele o tym wiedziało. Gdyby próbować ustalać propagandowo-rządową hierarchię wrogów Polski, byłaby ona wówczas następująca: wróg nr 1 - Związek Sowiecki, wróg nr 2 - Trzecia Rzesza Niemiecka (jako uzasadnienie można zauważyć, że w Polsce zlekceważono w istocie porozumienie niemiecko-sowieckie z 23 sierpnia). I dopiero wydarzenia bezpośred­ nio przed wrześniem, a przede wszystkim sam wrzesień zmieniły tę hierarchię. Wojna znacznie poszerzyła wiedzę społeczeństwa polskiego o nazizmie i stalinizmie. Wiedza ta płynęła z bezpośredniego doświadczenia, z bezpośrednie­ go kontaktu z obydwoma totalitaryzmami. Choć dojrzałych głosów ostrzegających w polskiej prasie i polskim społeczeństwie, ale także w Europie przed faszyzmem szczególnie, a i przed sowietyzmem wcześniej nie brakowało, tak naprawdę oby­ watele państwa polskiego poznali, do czego zdolni są naziści i bolszewicy, w wyni­ ku bezpośredniego doświadczenia, jego zaś zdobywanie pochłonęło niepomierne ofiary i siłą rzeczy musiało się odbyć metodą prób i błędów. Jakże tragicznych. Ale zagrożenie wojną, szczególnie w okresie apogeum kryzysu polsko- -niemieckiego (IX 1938-VIII 1939), również mobilizowało znaczące kręgi społe­ czeństwa polskiego - elity, środowiska opiniotwórcze, inteligencję, część środo­ wisk robotniczych. W mniejszym stopniu dotyczyło to chłopów, szczególnie z za­ padłych wsi kresowych. W części był to wynik analfabetyzmu, trudnej codzienno­ ści, świadomości bycia odtrąconym w odrodzonej Rzeczpospolitej, oddziaływania czynników zewnętrznych, relacji miasto-wieś itp. Obok wiary, że „wojny nie będzie”, że „konfliktowi uda się zapobiec”, że „mamy sojuszników” itp., trwały pra­ ce mobilizujące, przygotowawcze, a znaczne kręgi społeczeństwa dały szereg dowodów swego stosunku do państwa i potrzeby/obowiązku jego obrony, nawet „do krwi ostatniej”. To piękna i wzruszająca dość często karta społecznych postaw i zachowań wobec zagrożenia wojną, choć z uogólniającymi ocenami tych postaw nie należy przesadzać. Istniały grupy społeczne, które niekoniecznie przejmowały się tą nową sytuacją, samym zagrożeniem, niebezpieczeństwem. Myślały najczęściej wyłącznie o sobie, państwo traktując jako coś obcego, bytującego obok. Nie należy z przesadą utrwalać dla tego kontekstu przedwrześniowych postaw i społecznych zachowań mitu powszechnej, ogólnospołecznej, zdecydowanej i świadomej mobili­ zacji oraz gotowości do podjęcia walki. Problem wymaga dalszych badań. Na te zbiorowe, spontaniczne i ofiarne (to zjawisko typowe) postawy i zachowania działała też pamięć czasu minionego (niewola) i trud budowania, na­ dzieja na lepsze czasy, także tych odrzuconych, patriotyzm, narodowo-państwowa świadomość i szkolne wychowanie, jak również prasa, zachowania polityków i przywódców, obserwacja europejskiej rzeczywistości. Ten splot okoliczności kre­ ował działania; cezurą zwrotną były Anschluss Austrii, konferencja w Monachium oraz marcowe (1939 roku) agresywne poczynania Rzeszy. To budziło obawy o dalszy rozwój wydarzeń. Nastroje te nieco ustabilizowały kwietniowe gwarancje Wielkiej Brytanii oraz majowe przemówienie ministra Becka. Gdy śledzi się prasę różnych odcieni politycznych tamtego czasu, dostrzec można patriotyczną mobili­ zację znacznej - mimo wszystko - części społeczeństwa. Wiece w Warszawie, Poznaniu, Krakowie, pomimo zakazów wydanych przez władze państwowe, anty- niemieckie hasła i satyra (chociażby nowy warszawski program kabaretowy Orzeł czy Rzeszka? z Ludwikiem Sempolińskim parodiującym Hitlera w roli głównej), niezgoda na niemieckie poczynania w Rzeszy i w kraju. Tu ważna konstatacja: w tej spontanicznej akcji punktem odniesienia była przede wszystkim Trzecia Rzesza (postawy społeczne częściowo rozmijały się z oficjalną propagandą, choć i ta ewoluowała pod wpływem zmieniającej się sytua­ cji zewnętrznej). To Trzecia Rzesza postrzegana była przez społeczeństwo jako główne zagrożenie Polski, nie wschodni jej sąsiad. Związek Sowiecki w tym czasie (pomiędzy Monachium a 23 VIII 1939) wyraźnie stawał się czynnikiem (zagroże­ niem) drugoplanowym, przede wszystkim w postawach społecznych, ale stopnio­ wo również i w oficjalnej propagandzie, i w oczach opozycji anty sanacyjnej. Największe zaniepokojenie wykazywali Polacy mieszkający w Wielko- polsce, na Śląsku oraz w Gdańsku, a także Polacy - obywatele Rzeszy, których do 1936 roku chroniła (na przykład w wypadku Górnego Śląska - bo tam żyło ich najwięcej) Konwencja Genewska i traktat o ochronie mniejszości narodowych, a od roku 1937 polsko-niemiecka umowa o wzajemnej ochronie mniejszości. Pamiętajmy jednak, że Polacy z Rzeszy jako pierwsi, jeszcze przed wrześniem 1939 roku, padli ofiarą prześladowań antypolskich (między innymi deportacje do obo­ zów koncentracyjnych). Poczucie zagrożenia niemieckiego wynikało z historycz­ nego doświadczenia, bliskości granicy, obecności niemieckiej mniejszości, bezpo­ średniego zagrożenia własnej wsi i miasta, rodziny i domostwa. Wierzono bowiem święcie, iż nawet gdy w czasie ewentualnego konfliktu z Niemcami trzeba będzie oddać przejściowo część terytorium kraju, to jednak obrona na wiślanej rubieży zdecydowanie powstrzyma niemieckie natarcie. Nie jest zatem bezpodstawne dowcipne wyrażenie jednego z mieszkańców Poznania, już po kataklizmie wojny (1945 r.), że o ile mieszkańcy Wilna bolszewików „gościli” aż pięć razy (można się było w końcu przyzwyczaić), to poznaniacy pierwszego bolszewika zobaczyli dopiero wczesną wiosną 1945 roku42. Dla tej części kraju Sowiety pozostawały na drugim planie. Natomiast zagrożenie niemieckie było bliskie i realne:

W tych chmurnych dniach - wspominał mieszkaniec Poznania - ludzie na pograniczu czuli zbliżające się niebezpieczeństwo, nie wiedzieli jednak, jak postąpić, gdzie schować się przed nadchodzącą burzą. Nie wierzono gazetom, które podawały wiadomości mające uspokoić społeczeństwo (...], że Polska nie zostanie sama „w razie czego”.

Z listu do syna mieszkanki jednej z wielkopolskich wsi:

We wsi mówią, że Niemiec nie ustąpi. Straszą, że jak do Polski wpadnie, naj­ pierw nas wygoni, bo my w 1919 r. powstanie przeciw nim robili. Trudno się mówi, wola Boska... Szkoda jeno naszego dorobku.

Podobnie było na Śląsku:

Czuło się nadciągającą burzę. Zaczęły się mnożyć incydenty graniczne, czująca i myśląca po polsku ludność była mocno przygnębiona [...], zatrudnieni po dru­ giej stronie granicy przynosili niepomyślne wiadomości. Mówiono o ściąganiu w strefę nadgraniczną wielkich jednostek Wehrmachtu43.

Nie dysponujemy aż tak dramatycznymi dokumentami-wspomnieniami z tamtego czasu znad granicy polsko-sowieckiej. Wyraźnie widać, że konflikt pol­ sko-sowiecki przygasł ideologicznie, ale także i z punktu widzenia bezpośredniego zagrożenia. To była zarówno ilościowo, jak i jakościowo sytuacja inna niż w latach 1921-1923, gdy w świadomości społecznej obecne było sowieckie zagrożenie. Nie przeceniajmy jednak zagadnienia, ten konflikt (zagrożenie) tylko chwilowo przy­ gasł. Dla tych ocen i zaniepokojenia agresywnością ZSRR niewątpliwie ważnym punktem odniesienia był stosunek rządu i znacznej części społeczeństwa do Komunistycznej Partii Polski (do 1938 roku), postrzeganej jako sowiecka agentu­ ra. Na część społeczeństwa działała oficjalna propaganda.

42 Zbiory własne. 43 Wszystkie cyt. za: A Bemaś-Kostynowicz, Społeczeństwo polskie w wojnie obronnej 1939. Współdziałanie ludności cywilnej z wojskiem w okresie zagrożenia i działań wojennych, Warszawa 1988, s. 14-15. Mieszkaniec wsi lubelskiej:

Uspokajająco działały na młodą wyobraźnię wiadomości o pomocy angielsko- -francuskiej, o gotowości naszej armii, jej dobrym przygotowaniu i wyposażeniu. Plakat z Marszałkiem Rydzem-Śmigłym i defilującym wojskiem budził poczucie pewności i możliwości zwycięstwa nad Niemcami44.

A w krynickim pensjonacie (sierpień 1939 roku!) uspokajano się, gdyż bawił tam minister wojny, mniemano więc, „że skoro on jest jeszcze w Krynicy, a więc wojna na razie nie grozi”45. W wielu miastach i wsiach myślano podobnie: „Wierzono [...1 w pokój, w układy międzynarodowe, w pakty o nieagresji; W pen­ sjonacie w Zakopanem [...] dawaliśmy mocny wyraz przekonaniu, że w razie woj­ ny wojsko polskie za parę dni wkroczy do Berlina”46 - zanotował jeden ze świad­ ków tamtych wydarzeń. W obliczu zbliżającego się niebezpieczeństwa niemieckiego ataku woj­ sko polskie, „nasza armia” i Wódz Naczelny stały się najważniejszym punktem odniesienia. Dowodem były spontaniczne, ale i sterowane umiejętnie przez sana­ cyjne władze działania na rzecz finansowego i materiałowego wsparcia, dozbroje­ nia armii. Zbiórka pieniędzy, opieka nad jednostkami Obrony Narodowej, sponta­ niczność w tworzeniu oddziałów ochotniczych, które miały uzupełnić regularne jednostki WP. Z tą ostatnią inicjatywą wystąpił m.in. Związek Oficerów Rezerwy oraz przedstawiciele mniejszości żydowskiej, nie znalazła jednak zrozumienia u władz wojskowych. Trzeba jednak pamiętać, że przedwrześniowe Wojsko Pol­ skie pod względem etatowym zajmowało jedno z czołowych miejsc w Europie. Brakowało mu raczej broni i nowoczesnego sprzętu. Ale odmowa miała swe nie­ wątpliwe, niekorzystne konsekwencje psychologiczno-społeczne. I wreszcie „żywe torpedy”. Prasa codzienna drukowała długie kolumny nazwisk ochotników. Za ojczyznę pragnęli ginąć młodzi i starzy, samotni i kalecy, ale też ojcowie rodzin. Gazety ówczesne pełne są listów na ten temat47. W ten emocjonalny i niezbyt mądry sposób procentowało w zbiorowych postawach czę­ ści społeczeństwa wychowanie w państwowo-narodowym duchu romantycznych egzaltacji, dominując nad bardziej w takich okolicznościach przydatnym racjonali­ zmem i pragmatyzmem. Imponująca natomiast, także i z perspektywy dnia dzisiejszego, była ofiarność społeczeństwa lat trzydziestych, przecież w przeważającej masie ubogie­ go, na rzecz swojej armii. Fundusze celowe: Fundusz Obrony Narodowej, Fundusz Obrony Morskiej, Pożyczka Obrony Przeciwlotniczej, to nie tylko wymierne ko­ rzyści finansowe, konkretne zakupy, ale też i procesy integrujące - wobec państwa

44 Tamże, s. 15. 45 Biblioteka Jagiellońska, Oddział Rękopisów „Wspomnienia dra Wincentego Bogdanow­ skiego", Kraków 1967, sygn. 6/68, s. 63. 40 Tamże, J. Jakóbiec, „Na drodze stromej i śliskiej. Autobiografia socjologiczna. Cztery lata Delegatury Okręgu Krakowskiego 1941-1945", Kraków 1946, sygn. 123/64, s. 2. 47 M.in. Żywe torpedy, „Żołnierz Polski" 1939, nr 21; Kobiety pragną być „żywymi torpedami", „Głos Kobiet” 1939, nr 25; Z. Pasek, Żywe torpedy, „Wiarus” 1937, nr 27; Z. Siedlecki, Torpeda widmo, „Powstaniec Śląski” 1939, nr 25. (obrony granic), dla państwa - mojego, naszego, potrzebującego, ponad politycz­ nymi podziałami. To ważna postawa nie tylko przed wybuchem wojny, bo wpłynęła znacząco na postawy w okresie okupacji i konspiracji - wobec państwa podziem­ nego w okupowanym kraju i jego legalnych władz na emigracji48. Fundusz Obrony Narodowej został utworzony na mocy dekretu Prezy­ denta RP w 1936 roku. Zasilać go miały środki uzyskane ze sprzedaży nierucho­ mości i ruchomości pozostających pod zarządem wojska oraz dary i zapisy osób prywatnych i instytucji. Fundusz Obrony Morskiej utworzono w 1939 roku; jego celem było pokrycie wojskowego programu wydatków inwestycyjnych w zakresie obrony morskiej kraju. Zaś Pożyczkę Obrony Przeciwlotniczej rozpisano w kwiet­ niu 1939 roku; miała zgromadzić środki na rozbudowę lotnictwa i dozbrojenie arty­ lerii przeciwlotniczej. Na konto FON, FOM i POPL wpływały pieniądze, złoto i biżuteria, wartościowe przedmioty, zapisywano ziemię uprawną i lasy. Uczestni­ czyły w tym zbiorowym wysiłku wszystkie warstwy i grupy społeczne oraz mniej­ szości narodowe, spontanicznie, często w sposób afektowany - ludzie z ulicy i artyści, uczniowie i nauczyciele, kombatanci, powstańcy, inwalidzi i więźniowie polityczni, bezrobotni, instytucje, związki i stowarzyszenia, zakłady przemysłowe, uczeni i politycy, Polonia. Odnotujmy z tego olbrzymiego bogactwa wpłat i ofiar kilka tylko przykładów: -górnik ze Śląska oszczędności całego życia (1000 zł) przekazał na dozbrojenie lotnictwa, - dziewięcioletni uczeń szkoły powszechnej wszystkie swoje oszczędno­ ści (5 zł 79 gr) przekazał na budowę samolotów, - inwalida wojenny zakupił sześcioprocentową obligację za 100 zł, - Związek Rezerwistów z przedsiębiorstwa „Tramwaje i Autobusy” zadeklarował dodatkowe zarobki za pracę swych członków w należ­ nych im dniach wolnych na narodową obronę, - warszawscy bezrobotni na dozbrojenie lotnictwa ofiarowali 158 zł 21 gr49. - odbyło się wiele koncertów wybitnych polskich artystów pod wspól­ nym hasłem: .Artyści lotnictwu”. Były i zgrzyty, gdy np. więzieni w Rawiczu, Wronkach i Łomży komuni­ ści domagali się przekazania swych pieniędzy przechowywanych w depozytach na dozbrojenie armii lub zgłaszali się ochotniczo do służby wojskowej - spotkała ich odmowa. Ale pamiętajmy, komuniści (członkowie KPP do rozwiązania partii decy­ zją Międzynarodówki Komunistycznej w 1938 roku) w społeczeństwie polskim mieli bardzo złe notowania i - zasadną - polityczną etykietę agentury sowieckiej. Ale ich gest raczej nie wypływał z polityki i politykierstwa, a bardziej ze stosunku do państwa i przekonania, że również oni do tego państwa i jego obrony mają takie samo prawo jak inni obywatele.

48 Por. m.in. W. Jędrzejewicz, Fundusz Obrony Narodowej w czasie drugiej wojny światowej, „Zeszyty Historyczne” (Paryż) 1962, nr 1; W. Rojek, Odyseja skarbu Rzeczypospolitej. Losy złota Banku Polskiego 1939-1950, Kraków 2000. Por. też M. Jabłonowski, Wobec zagrożenia wojną. Wojsko a gospo­ darka Drugiej Rzeczypospolitej w latach 1935-1939, Warszawa 2001. 49 Cyt. za: A Bemaś-Kostynowicz, Społeczeństwo..., s. 17,19. Ofiarność społeczeństwa przerosła wszelkie oczekiwania, szacuje się ją na setki milionów złotych. Dary przekazywano uroczyście w patriotycznym, antyniemieckim (nie spotkałem się w trakcie kwerendy materiału źródłowego z nastrojami antysowieckimi tych wieców i spotkań) nastroju. Ze składek zakupio­ no samoloty, armaty, karabiny maszynowe, czołgi, maski przeciwgazowe, radio­ stacje itp. Wszystko na wojnę „z Niemcem”. Z taką samą postawą społeczną spotkała się też ogłoszona przez władze mobilizacja. Potwierdzają to liczne wspomnieniowe, często egzaltowane zapisy i raporty dowódców wojskowych:

Na wieść o wojnie - to wspomnienia z Małopolski - szalałam z dwóch powodów. Po pierwsze cieszyłam się, że znienawidzony Niemiec nareszcie dostanie w skó­ rę, po drugie i ja chciałam przeżyć historyczne wydarzenia - wojnę, o której nasłuchałam się z opowiadań starszych, a którą wyobrażałam sobie jako manew­ ry odbywające się w naszych okolicach w roku 193650.

Dowódca Okręgu Korpusu VII:

Zarządzenia mobilizacyjne ostatnich dni nie wpłynęły w niczym na zmianę na­ strojów. Wręczenie kart powołań spotykało się w przeważających wypadkach z entuzjazmem ze strony rezerwistów. Ogół społeczeństwa zachowuje zupełny spokój, opinia publiczna jest zwarta, zdecydowana. Istnieje przekonanie, że obecne naprężenie polityczne tylko na drodze orężnej może być rozwiązane51.

Dostroiły się do tych, typowych raczej, społecznych postaw organizacje społeczno-polityczne i paramilitarne, aktywnie szkoląc i przygotowując do ewen­ tualnego konfliktu swych członków: Przysposobienie Wojskowe, Przysposobienie Wojskowe Kobiet, Związek Strzelecki, Związek Harcerstwa Polskiego, Junackie Hufce Pracy, związki kombatanckie (m.in. Związek Legionistów, Związek Peowia- ków, Związek Hallerczyków, Związek byłych Ochotników Armii Polskiej, Związek Weteranów Powstań Narodowych, Związek Powstańców Śląskich i Wielkopol­ skich, Związek Kaniowszczyków i Żeligowszczyków), związki rezerwistów (m.in. Związek Oficerów Rezerwy, Związek Podoficerów Rezerwy i Związek Rezerwistów). Przygotowywały się też i szkoliły: Liga Obrony Przeciwlotniczej i Przeciwgazowej i Polski Czerwony Krzyż. W Polsce międzywojennej bowiem, podobnie jak i w in­ nych krajach przygotowaniem społeczeństwa do obrony zajmowały się specjalnie w tym celu powołane organizacje paramilitarne. Pozostawały pod opieką wojska, które dostarczało sprzęt, niezbędne pomoce szkoleniowe, instruktorów. Organizacje te spełniły ważną rolę w kampanii 1939 roku, a wielu ich członków zasiliło pierwsze szeregi organizacji konspiracyjnych powstałych po wrześniowej klęsce, a później Polskiego Państwa Podziemnego. Wysiłek społeczeństwa polskiego na rzecz obrony niepodległości i su­ werenności był niekwestionowany. Dla obrony państwa i społeczeństwa zdołano zmobilizować niemal wszystkie środowiska (również mniejszości narodowe), zin­

50 Wojenne pamiętniki młodzieży rolniczo-chłopskiej, Kraków 1949, s. 221. 51 Wojna obronna Polski 1939. Wybór źródeł, red. E. Kozłowski, Warszawa 1968, s. 355. tegrować - na miarę sił i możliwości - jego przeważającą część. To było zjawisko typowe w zbiorowych postawach społeczeństwa przed wrześniem 1939 roku, choć pojawiały się też postawy kontestujące, egoistyczne, rzadziej wrogie. Zbliżająca się wojna nie rysowała się jednak w sielskiej konwencji dawnych żołnierskich pieśni „wojenko, wojenko”, choć taki właśnie jej obraz wyłania się z przeważającej części zachowanych wspomnień i relacji (na ich podstawie można przyjąć, że tak właśnie wyglądała też i w świadomości znacznej części społeczeństwa), nie mówiąc już o oficjalnej, państwowej propagandzie z jej najbardziej kłamliwym, nadętym i spek­ takularnym hasłem: „nie oddamy nawet guzika”. Do granic kraju z dwóch stron zbliżał się kataklizm niewyobrażalny, jeszcze przez żadne europejskie społeczeństwo nie doświadczony, kataklizm wy­ niszczający, totalitarny. Wobec takiego niebezpieczeństwa wszystkie wcześniejsze doświadczenia, umiejętności, wiedza wreszcie, wydawały się niewystarczające. Nie w pełni społeczeństwo polskie dwudziestolecia międzywojennego, władze kraju, wojskowi i politycy, elity, ale także przywódcy innych europejskich państw- sojuszników i potencjalnych sprzymierzeńców w konflikcie zdawali sobie z tego sprawę. Dotychczasowe „osiągnięcia i sukcesy” nazizmu i bolszewizmu już w nieodległej przyszłości miały się okazać tylko wstępem do ludobójstwa i mate­ rialnych zniszczeń. Wrzesień 1939 roku miał się stać pierwszym jego etapem, po­ czątkowo polskim (wojna polska), później europejskim (wojna europejska: X 1939- X 1941), w końcu światowym (wojna światowa: od XI-XII 1941 do V-VIII 1945). Ale tę wiedzę posiada dopiero współczesny historyk, ówczesne społeczeństwo pol­ skie i europejskie nie było jej świadome. Ta wiedza bowiem przychodziła dopiero z krwawą wojenną, później okupacyjną praktyką. Dramatu wrześniowego dzień po dniu

Zniszczenie Polski jest naszym pierwszym zadaniem. Bądźcie bez litości. Bądźcie brutalni. [...] Wojna ma być wojną wyniszczenia. Adolf Hitler

Armia nasza jest wyzwolicielką ludu pracującego. Józef Stalin

Cały naród pobłogosławiony przez Boga w walce 0 swoją świętą i słuszną sprawę, zjednoczony z armią, pójdzie ramię przy ramieniu do boju 1 pełnego zwycięstwa. Ignacy Mościcki

1 września ♦ O godzinie 4.45 (był piątek) Trzecia Rzesza bez wypowiedzenia wojny zbrojnie zaatakowała Polskę (plan Fall Weiß). Rozpoczęła się druga wojna światowa. ♦ O godzinie 6.30 Polskie Radio nadało komunikat specjalny (nagrany trzy dni wcześniej przez Józefa Małgorzewskiego) :

A więc wojna. Z dniem dzisiejszym wszelkie sprawy i zagadnienia schodzą na plan dalszy. Całe nasze życie publiczne i prywatne przestawiamy na specjalne tory. Weszliśmy w okres wojny. Cały wysiłek narodu musi iść w jednym kierun­ ku. Wszyscy jesteśmy żołnierzami. Musimy myśleć tylko o jednym: walka aż do zwycięstwa.

Premier Rzeczpospolitej Polskiej gen. Felicjan Sławoj-Składkowski w swym diariuszu działań zanotował: Zaczynamy dzisiaj urzędowanie zupełnie odmienne od dotychczasowego. Wszystkie sprawy gospodarcze, samorządowe i bezpieczeństwa lokalnego, tak ważne i drobiazgowo napastliwe w życiu codziennym Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, nagle tracą swój sens i znaczenie. Dzisiaj nad wszystkim panuje wojna, tak świeżo poznana, a już tak dotkliwa w skutkach bombardowania (F. Sławoj-Składkowski, Prace i czynności...).

Z proklamacji kanclerza Rzeszy Niemieckiej Adolfa Hitlera do armii niemieckiej: Państwo polskie nie zgodziło się na pokojowe ułożenie stosunków, tak jak sobie tego życzyłem, i odwołało się do oręża. Niemcy zamieszkali w Polsce są prześla­ dowani, stosuje się wobec nich krwawy terror i wyrzuca z ich domów. Szereg wypadków pogwałcenia granicy, których nie może tolerować wielkie mocarstwo, świadczy o tym, że Polska nie zamierza już uszanować granic Rzeszy. Aby położyć kres temu obłędowi, nie mam innego wyboru, jak odpowiedzieć siłą na siłę. Armia niemiecka będzie z całą stanowczością walczyć nieugięcie o honor i żywotne prawa odrodzonych Niemiec. Spodziewam się, że każdy żołnierz, po­ mny wielkich tradycji odwiecznych cnót żołnierskich Niemiec, będzie zawsze świadom, iż reprezentuje Narodowo-Socjalistyczne Wielkie Niemcy. Niech żyje nasz lud, niech żyje nasza Rzesza (Sprawa polska...).

To jeden z pierwszych przejawów praktyki goebbelsowskiej propagandy (kłamstwo po wielokroć powtarzane wcześniej czy później staje się praw­ dę), z jaką spotkało się społeczeństwo polskie we własnym kraju. Kolejne dni, miesiące i lata przyniosą ich znacznie więcej.

Działania wojenne prowadzone były na lądzie, w powietrzu i na morzu. W ataku na Polskę uczestniczyło około 1,85 min żołnierzy, ponad 10 tys. dział, 2800 czołgów i 2085 samolotów. Siły obronne Polski liczyły w tym czasie około 1,2 min żołnierzy, 4,3 tys. dział, 800 czołgów i samochodów pancernych oraz 407 samolotów. Proporcje walczących stron były zdecydowanie niekorzystne dla sił polskich (w przypadku piechoty jak 1,5 : 1, artylerii 2,8 : 1, artylerii przeciwpan­ cernej 5,2 : 1 oraz czołgów 5,3 : 1). Na korzyść Niemiec przypisać też należy prze­ bieg granicy państwowej, umożliwiający przeprowadzenie ataku z trzech stron - od zachodu, północy i południa. Niemcy uderzyli na Polskę dwiema grupami armii: Grupą Armii „Pół­ noc" pod dowództwem gen. Fedora von Bocka oraz Grupą Armii „Południe” pod dowództwem gen. Gerda von Rundstedta. W skład grupy „Północ” wchodziły: 3 armia gen. Georga von Küchlera i 4 armia gen. Günthern von Kluge, w grupie „Południe” znajdowały się: 8 armia gen. Johannesa Blaskowitza, 10 armia gen. Walthera von Reichenau oraz 14 armia gen. Wilhelma Lista. Uderzenie nastąpiło z czterech kierunków: - z Prus Wschodnich na Działdowo i Mławę, - z Pomorza Zachodniego na Chojnice i Czersk, - z Dolnego Śląska na Wieluń i Łódź oraz na Kłobuck i Częstochowę, - z Górnego Śląska na Pszczynę i Katowice. Naczelne Dowództwo Wojska Polskiego przeciwstawiło tym siłom osiem armii: „Karpaty” (gen. Kazimierz Fabrycy), „Kraków” (gen. Antoni Szylling), „Łódź” (gen. Juliusz Rómmel), „Poznań” (gen. Tadeusz Kutrzeba), „Pomorze" (gen. Władysław Bortnowski), „Modlin” (gen. Emil Przedrzymirski-Krukowicz), Grupa Operacyjna „Narew” (gen. Czesław Młot-Fijałkowski), odwodowa „Prusy" (gen. Stefan Dąb-Biernacki).

Etapy wojny 1939 roku • Bitwa o główną linię oporu 1-6 września • Działania zbrojne w głębi kraju 7-18 września - 17 września wkrocze­ nie Armii Czerwonej • Walki ostatnich polskich ugrupowań 19 września - 5 października

♦ Dowódca niemieckich wojsk lądowych gen. Walther Brauchitsch w odezwie skierowanej do ludności polskiej zapewniał, że dowodzone przez niego oddziały będą przestrzegać postanowień prawa międzynarodowego. ♦ Prezydent RP Ignacy Mościcki wydał orędzie do obywateli Rzeczpospolitej wzywając w nim do obrony zaatakowanego kraju. ♦ Rządy brytyjski i francuski ogłosiły mobilizację, zaś późnym wieczorem amba­ sadorowie Wielkiej Brytanii Nevile Henderson i Francji Robert Coulondre wręczy­ li ministrowi spraw zagranicznych Trzeciej Rzeszy Joachimowi von Ribbentropowi wspólne oświadczenie, że jeżeli Rzesza nie powstrzyma agresji na Polskę, to Anglia i Francja wypełnią swe zobowiązania sojusznicze. ♦ Wojska niemieckie zajęły szereg polskich miejscowości, w tym terytorium Wol­ nego Miasta Gdańska, który opuścił Wysoki Komisarz Ligi Narodów Carl Jakob Burckhardt. Szefem zarządu cywilnego dla obszaru Gdańska został Albert Forster. Parlament Rzeszy Niemieckiej (Reichstag) przyjął „zasadniczą ustawę państwową o wcieleniu Gdańska do Rzeszy Niemieckiej", którą wydał w tymże dniu prezydent Wolnego Miasta Gdańska. Gen. Heinz Guderian (autor głośnej książki Achtung Panzer/, która w spo­ sób decydujący przekonała niemieckie dowództwo i Hitlera o konieczności połączenia sił lotniczych pancernymi), w 1939 dowodzący XIX Korpusem Pancernym w składzie armii gen. von Kluge, pod datą 1 września zapisał:

1 września o godz. 4.45 korpus w rozwiniętym szyku bojowym przekroczył jed­ nocześnie granicę. Gęsta mgła wisiała nisko nad ziemią. Wskutek tego lotnictwo początkowo nie mogło wkroczyć do akcji. Towarzyszyłem 3 Brygadzie Pancernej w pierwszym rzucie aż do rejonu na północ od Sępólna | Krajeńskiego 1, gdzie doszło do pierwszych nieznacznych walk. Niestety ciężka artyleria 3 Dywizji Pancernej uznała za stosowne, wbrew wyraźnym rozkazom, strzelać przed siebie w mgłę. Pierwszy pocisk wybuchł 50 metrów przed moim samochodem pancer­ nym, drugi - 50 metrów za nim. Przewidywałem, że trzeci trafi prosto w nas, i kazałem kierowcy zawrócić na prawo. Ten jednak, zdenerwowany hukiem dział, z którym jeszcze nie zdążył się otrzaskać, wjechał w pełnym gazie prosto do rowu. Przednia oś terenowego wozu zgięła się, co poważnie utrudniało kie­ rowanie. Na razie więc nie było mowy o tym, bym mógł jechać dalej. Udałem się na stanowisko dowodzenia korpusu, wziąłem inną maszynę i powiedziałem parę słów prawdy nadgorliwym artylerzystom. Muszę przy tej sposobności nadmie­ nić, że byłem pierwszym dowódcą korpusu, używającym opancerzonego samo­ chodu, aby móc towarzyszyć swym czołgom na polu bitwy. Samochód dowódcy był wyposażony w aparaturę radiową, co pozwalało utrzymać stałą łączność ze stanowiskiem dowodzenia korpusu i z podległymi dywizjami. Na północ od Sępólna, koło Wielkiej Klonii wywiązał się pierwszy poważny bój. Wtem mgła ustąpiła i posuwając się w rozwiniętym szyku czołgi ujrzały się nagle przed polskim frontem obrony, którego działa przeciwpancerne oddały kilka cel­ nych strzałów. Zabici zostali jeden oficer, jeden podchorąży i ośmiu szeregowych. Wielka Klonia należała niegdyś do mojego dziadka, barona Millera von Gaertrin- gen. On, jak również mój dziadek Guderian są tu pochowani. Tutaj urodził się mój ojciec. Ja po raz pierwszy w życiu znalazłem się w tej niegdyś tak drogiej mo­ jej rodzinie miejscowości. (H. Guderian, Wspomnienia...).

Jak widać, wojenny strach nie opuszczał teź żołnierzy „rycerskiego”, jak powszechnie o nim wtedy w Trzeciej Rzeszy myślano i mówiono, Wehrmachtu.

Maria Dąbrowska zanotowała: „O piątej rano zaczęła się wojna. Przy naj­ cudowniejszym poranku spadły na Warszawę pierwsze bomby” (M. Dąbrowska, Dzienniki...). Wojna zaskoczyła też Mariana Hemara w jego warszawskiej willi przy ulicy Madalińskiego. Poeta zapisał:

I tak to pamiętam - żeś wbiegła do mego pokoju i z progu Krzyknęła: „Wiesz? To już wojna” - i wszystko, co stało się potem, Po tych słowach, to była już tylko daleka droga, Samotna droga, której już nigdy nie zrobię z powrotem.

Znakomity poeta Tadeusz Różewicz, po latach, w jednym ze swych nie­ licznych wywiadów („Polityka” 2001, nr 40) powiedział: „Wojna wybu­ chła, kiedy matce przypaliły się konfitury wiśniowe”. ♦ O 5.30 podporucznik Władysław Gnyś z Armii „Kraków” strącił w walce powietrznej pierwszy samolot niemieckiej Luftwaffe. Artylerzysta Jan Kozielewski (późniejszy Jan Karski, jeden z najwybit­ niejszych polskich wojennych kurierów), który noc z 31 VIII na 1 IX spędzał w koszarach swego pułku w Oświęcimiu, zapisał:

Nad ranem 1 września, krótko przed godziną piątą, gdy dywizjon artylerii konnej spokojnie posypiał, samoloty Luftwaffe, po pokonaniu niewielkiego dystansu dzielącego ich od granicy, usiały całą okolicę Oświęcimia ognistym deszczem bomb zapalających. W tym samym czasie ruszyła nawała setek nowoczesnych czołgów, dopełniających aktu zniszczenia. Po niespełna trzech godzinach bom­ bardowania i ostrzeliwania liczba ofiar oraz skala zniszczenia i dezorganizacji były niewiarygodne. Gdy oprzytomnieliśmy z pierwszego szoku na tyle, by zorientować się w sytuacji, stało się przejrzyście jasne, że nie ma szans na jaki­ kolwiek skuteczny opór. Mimo to jakimś cudem kilka baterii przez długi czas utrzymywało swoje pozycje i zdołało oddać nieco strzałów w kierunku nacierają­ cych czołgów. Przed południem dwie baterie z oświęcimskiego dywizjonu prze­ stały istnieć 0- Karski, Tajne pa ń stw o ...).

Kapitan Zygmunt Wasilewski wczesny ranek 1 września 1939, zapamię­ tał następująco (baza zaopatrzeniowa lotnictwa w Małaszewiczach):

Około 5 rano obudził mnie warkot silników lecącego wysoko samolotu. Jeżeli o tej porze są już w powietrzu, to o której oni wstają?" - pomyślałem zaniepokojony. [...]. Z sąsiedniego pokoju usłyszałem następujący dialog: - Ty, co to za samolot? - Cholera go wie. Ni to „Łoś”, ni to „Żubr”. Pewnie jakiś francuski. Ledwo przebrzmiały te słowa, zrobiło się prawdziwe piekło: wraz z ogłuszającym rykiem silników rozległ się huk wybuchających bomb, posypało się szkło wypa­ dających szyb, drzwi wyrwane z zawiasów runęły do pokoju. (...] Wybiegłem na dwór. Samoloty niemieckie, które przeprowadziły bombardowa­ nie z lotu koszącego, znikały już w oddali, nabierając wysokości. Dookoła biegali żołnierze zupełnie bezradni. Ktoś później określił, że „wszyscy czuli się jak d...y na szczudłach” Ma to być podobno szczyt bezradności. 1... 1 Straty mieliśmy dość duże. Dwunastu żołnierzy poległo, trzydziestu pięciu było rannych. Spaliło się kilkanaście samolotów i cztery samochody. Zostały uszko­ dzone trzy budynki (Z. Wasilewski, Obyś żył w ciekawych czasach..).

♦ Rozpoczął się wielki exodus ludności polskiej w kierunku wschodnim. Przygoto­ wująca się do wyjścia do szkoły 14-letnia częstochowianka, Basia Kubicka, tak za­ pamiętała nastrój i wydarzenia tamtych dni:

Wojna. Uczyłyśmy się o niej na lekcjach historii, ale zawsze działa się gdzieś daleko, kiedyś dawno, bardzo dawno. Teraz dotarła do nas. Jeszcze nie odczuły­ śmy jej grozy. Irka z maturalnej klasy nawet cieszyła się, że bez egzaminów otrzyma maturę, bo kto będzie zajmował się prozą życia wobec tak ważnych wydarzeń? 1...1 Wakacje były normalne. Po raz pierwszy brałam udział w obozie harcerskim I...1. Niezapomniane przeżycia (...], obłędnie urocze lato wolne od jakichkol­ wiek kłopotów. W tym nastroju przygotowywałyśmy książki i zeszyty na nowy rok szkolny. Białe kołnierzyki i mankiety mundurka, wstążki do warkoczy wyprasowane i poukładane równiutko, gotowe na uroczyste rozpoczęcie zajęć. A tu ten komunikat radiowy. Nie będzie zajęć. Nie będzie szkoły. Nie będzie te­ go wszystkiego, do czego przywykliśmy w ciągu lat A co będzie? Co to znaczy wojna? Najpierw - opuszczenie mieszkania i wędrówka w nieznane l...). Zatłoczonymi drogami trzeba przedzierać się dniami i nocami, byle dalej, byle na wschód, byle ujść przed nacierającymi Niemcami, o których zachowaniu krążą przerażające wieści. I... 1 Szliśmy w nieprzeliczonym tłumie dorosłych i dzieci, starych i mło­ dych, zdrowych i chorych, jeśli tylko mogli poruszać się jako tako. Nagle dał się słyszeć warkot samolotów. Ktoś krzyknął: .Alianci! Alianci! Pomoc nadchodzi!” Samoloty nadleciały, zniżyły nieco swój lot więc machaliśmy ręka­ mi, powiewali chustami, czym kto mógł. Przecież nie zapomnieli o nas, nie zostawią nas samych! Po kilku zniżonych okrążeniach najniespodziewaniej zaczęto strzelać do tłumu z karabinów maszynowych. Niemcy, po zrobieniu historycznych zdjęć, jak to Polacy witają entuzjastycznie swych wybawców, żałowali bomb i jak do kaczek strzelali do bezbronnej ludności. Potem polecieli dalej, pełnić swą potworną misję niesienia zagłady. To właśnie była wojna. Ciągła niepewność, świadomość niebezpieczeństwa, zagrożenie, które czuło się wszędzie, więc nie było przed nim schronienia („Ga­ zety Wojenne” nr 1).

„Co będzie? Co to znaczy wojna?” To jedne z pierwszych, dramatycznych pytań. Z czasem pojawią się kolejne, równie dramatyczne, często pozo­ stające bez odpowiedzi. Na wiele z tych wrześniowych, wojennych, a póź­ niej okupacyjnych pytań odpowiedzi przyjdą znacznie później.

Podobnie swą ucieczkę na wschód zapamiętał prof. Kazimierz Tymie­ niecki, znakomity historyk:

Wojsk naszych nie spotykaliśmy (...J. Uderzała przede wszystkim zupełna jedno­ kierunkowość tego ruchu. Wszystko bowiem ciągnęło szeroką lalą z zachodu na wschód. Przeważały tu ogromne konne fury, wysoko naładowane i silnie „zalud­ nione” wozy, a nie jakieś pojazdy o bardziej wykwintnym charakterze. Ale ten nie­ przerwany sznur wozów zalewała i ogarniała dookoła liczniejsza znacznie fala pie­ szych i rowerzystów. Wielu spośród pieszych pchało wózki ręczne, a nawet zwykłe dziecinne. Wiele było też kobiet z drobnymi dziećmi. Pchały je przed siebie w wózkach, jakby na spacer pod miasto, a wózki często obciążały bagaże. Dużo było też osób starych, mężczyzn i kobiet Tu i ówdzie wieziono lub pchano na wózkach ludzi chorych i nie mogących się poruszać (K Tymieniecki, Wspomnienia...).

Exodus - wielka zbiorowa ucieczka na wschód, bezładna i dramatyczna, często pod bezpośrednim i świadomym ostrzałem niemieckich lotników, byle dalej od niemieckich wojsk. Kolejne tragiczne doświadczenie zbio­ rowe społeczeństwa. Po zakończeniu działań wojennych wielu spośród wrześniowych ucieldnierów-tułaczy starało się powrócić. Nie zawsze było to możliwe.

♦ Rząd Republiki Słowackiej wprawdzie formalnie nie wypowiedział wojny Polsce, ale nakazał likwidację Poselstwa RP w Bratysławie, a wojska słowackie zajęły kilka­ naście miejscowości polskich, przede wszystkim na terenie Podhala, Spiszą i Orawy. Poseł nadzwyczajny i minister pełnomocny Republiki Słowackej Ladislav Szathmary w piśmie do ministra Józefa Becka napisał m.in.:

Ekscelencjo! W imieniu Narodu Słowackiego i jego przedstawicieli, którzy pod presją Trzeciej Rzeszy zmuszeni są do milczenia, a nadużywani są do intryg wyłącznie w interesie Niemiec, protestuję jako przedstawiciel Państwa Słowac­ kiego w Rzeczypospolitej Polskiej przeciwko brutalnemu rozbrojeniu armii sło­ wackiej, przeciwko samowolnemu zajęciu Słowacji przez wojska Trzeciej Rzeszy i przeciw użyciu Słowacji jako bazy dla akcji wojennej przeciw bratniemu naro­ dowi polskiemu. Naród słowacki, czy w kraju lub poza granicą, nigdy nie pogodzi się z gwałtami niemieckiej Trzeciej Rzeszy i przyłącza się do zbrojnego oporu przeciw intruzom, by przy współpracy z kulturalnymi narodami świata osiągnąć ponownie wolność i swobodnie decydować o własnych losach („Express Poranny” z 4 [X, nr 244). ♦ Włochy ogłosiły, że nie są w stanie wojny z Polską. ♦ Do szkockiego portu Rosyth zawinęły trzy polskie niszczyciele: „Błyskawica”, „Burza” i „Grom”. Z kraju wypłynęły 30 sierpnia. W „Gońcu Warszawskim” (nr 243) ukazał się piękny wiersz Kazimierza Wierzyńskiego zatytułowany Święty Boże, który zainicjował polską twórczość wojenną:

Święty Boże, Święty Boże, Święty a Nieśmiertelny! Błogosław naszej broni, Gdy ją przyłoży Piechur do skroni, Niech trafia najcelniej. Święty Boże, Wszechmocny a Tajemny, Który jesteś w niebie! Niech żaden nasz pocisk I żaden wystrzał Nie padnie daremnie W okrutnej potrzebie. Święty Boże! O sprawiedliwą bijemy się rzecz: O naszą wolną wolę, O naszą ziemię i morze, O matki krzyż na czole - Pobłogosław nasz miecz. O polskie kości na Wawelu. O cmentarze ojcowskie, Na których znak Twój świeci, O lata przeszłe i przyszłe, O nasze góry, o Wisłę, O nasze żony i dzieci, O dolę daleką i bliską, O prawa ludzkie i boskie, O wszystko. Święty Boże, Święty Mocny, Święty a Nieśmiertelny! Błogosław odważnym i dzielnym, Błogosław naszej wojnie, Błogosław naszym wojskom I naszemu męstwu! Usłysz nasze wołanie, Który jesteś z nami. Wszechmogący Panie, Daj nam zwycięstwo.

W tym samym czasie przez radio, wiersz zatytułowany Do Żołnierza (w prologu wojny) deklamował jego autor Jerzy Pietrkiewicz. Dwie pierwsze strofy brzmiały:

Prochem zapachniał żelazny znak, a prawda jest jedna, najprostsza: Na tysiącletni wstąpiłeś szlak i krwią naznaczyłeś ostrza. Krok twój uderza w przeszłości głos, w echa Grunwaldu i Płowieć. Jeszcze raz fałsze rozetnie cios, więc wrzesień ma hełm na głowie.

Wojenna literatura, przede wszystkim poezja (niekiedy śpiewana), ale również dowcip, anegdota, rysunek, już od Września '39 poprzez wszyst­ kie kolejne miesiące i lata wojny podnosiła na duchu. Mozolnie, najczę­ ściej ręcznie przepisywana, była czytana i deklamowana na konspiracyj­ nych wieczorach literackich. To ważna składowa oporu i walki, patriotyz­ mu, nadziei. Poeci tamtego czasu, często żołnierze Polski Walczącej, to niezwykłe pokolenie w dziejach polskiej literatury.

♦ Prezydent RP I. Mościcki podpisał „Zarządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 1 września 1939 r. o stanie wojennym” (na obszarze całego państwa), zaś Pre­ zes Rady Ministrów F. Sławoj-Składkowski „Zarządzenie Rady Ministrów z dnia 1 września 1939 r. o stanie wyjątkowym” (również na obszarze całego państwa). Rozplakatowano też obwieszczenie ministra spraw wojskowych gen. Tadeusza Kasprzyckiego i ministra spraw wewnętrznych gen. F. Sławoj-Składkowskiego, informujące społeczeństwo, że zarządzenie Prezydenta RP o wprowadzeniu stanu wojennego pociąga za sobą „z samego prawa” zawieszenie swobód obywatelskich: wolności osobistej, nietykalności mieszkania, wolności słowa, tajemnicy korespon­ dencji, wolności zrzeszeń. Tekst ten opublikowała również prasa codzienna. Prezy­ dent RP podpisał zarządzenie, na mocy którego zgodnie z konstytucją z 1935 roku następcą „na wypadek opróżnienia się urzędu Prezydenta Rzeczypospolitej przed zawarciem pokoju” zostanie marszałek Edward Śmigły-Rydz, (tego samego dnia mianowany Naczelnym Wodzem). Prezydent podpisał też „Dekret Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 1 września 1939 r. o sprawowaniu zwierzchnictwa nad Siła­ mi Zbrojnymi, o organizacji naczelnych władz wojskowych i komisarzach cywil­ nych - od chwili mianowania Naczelnego Wodza”, w myśl którego Prezydent pozostawał zwierzchnikiem armii, a Naczelny Wódz „dowodzi i dysponuje całością Sił Zbrojnych państwa”. Dekret ustanawiał urząd Głównego Komisarza Cywilnego i urzędy komisarzy cywilnych przy dowódcach wojskowych. W swym rozkazie do wojska Naczelny Wódz E. Śmigły-Rydz, napisał m.in.:

Żołnierze! Niemiec - odwieczny nasz wróg - napadł dnia 1 września 1939 r. na Rzeczpospolitą (...J. Walczycie o istnienie i przyszłość Polski. Za każdy krok zrobiony w Polsce musi wróg zapłacić swą krwią. [...] Bez względu na długo­ trwałość wojny i poniesione ofiary - ostateczne zwycięstwo będzie należało do nas i do naszych sprzymierzeńców (Wojna obronna...).

♦ W Wilnie otwarto Ogólnopolskie Targi Ziół Leczniczych, Grzybów i Konserw Roślinnych. ♦ Biuro Polityczne Komitetu Centralnego WKP(b) uchwaliło zwiększenie liczebności Armii Czerwonej o 76 dywizji (do 173), zaś Rada Najwyższa Związku Sowieckiego przyjęła ustawę o powszechnym obowiązku służby wojskowej. Rząd sowiecki nato­ miast wyraził zgodę, by Niemcy korzystali z radiostacji w Mińsku. Nadawano w niej sygnały dla niemieckich samolotów bombardujących miasta polskie. ♦ Wehrmacht dokonał pierwszych masowych egzekucji na polskich jeńcach wojen­ nych i ludności cywilnej, m.in. w Czastarach, Mieleszynie, w powiecie kłobuckim.

Ważna uwaga metodologiczna: często istnieje kłopot z precyzyjnym wyja­ śnieniem, jakie oddziały niemieckie dokonały egzekucji, gdyż materiał sta­ nowią relacje świadków, którzy nie rozróżniali oddziałów Wehrmachtu od oddziałów późniejszej Waffen SS, Einsatzgruppen czy volksdeutschowskie- go Selbschutzu, większość oddziałów niemieckich, szczególnie w tym początkowym okresie wojny, określając jako wojsko - Wehrmacht

♦ Po czternastu godzinach bezustannej walki skapitulowali obrońcy Poczty Pol­ skiej w Gdańsku. Wzięci do niewoli, po miesięcznym przesłuchaniu, zostali roz­ strzelani na Zaspie pod Gdańskiem. Obroną Poczty początkowo dowodził Konrad Guderski, a po jego śmierci Alfons Flisykowski.

W roku 2000, po wielu, często żenujących dyskusjach, sądy Republiki Federalnej Niemiec przyznały odszkodowania rodzinom obrońców Poczty.

2 września ♦ W stolicy obradowały na nadzwyczajnych posiedzeniach Sejm i Senat RP. W obu izbach posiedzenia rozpoczęły się od złożenia oświadczenia przez premiera F. Sławoja-Składkowskiego :

Zostaliśmy zaatakowani, więc walczymy. I...J Rząd staje do dyspozycji Naczel­ nego Wodza z niezłomną wolą pokonania każdej przeszkody, stojącej w poprzek jego woli w dziele obrony Państwa Jesteśmy spokojni - spokojni o losy Narodu i Państwa. Narzuconą nam wojnę wygramy, bo nauczył nas Józef Piłsud­ ski, jak się zdobywa niepodległość i jak się jej broni (F. Sławoj-Składkowski, Pra­ ce i czynności...).

Sejm zezwolił posłom na ochotnicze wstępowanie do polskiego wojska, zaś obie izby uchwaliły regulamin obrad parlamentu podczas wojny w zmniejszo­ nym liczebnie składzie. Oba posiedzenia (obrady Sejmu rozpoczęły się o godzinie 15.00, Senatu o 15.55) obszernie relacjonowała prasa, transmisję z obrad nadawało Polskie Radio. ♦ Prezydent RP podpisał „Dekret o amnestii”, na podstawie którego darowaniu podlegały kary więzienia do roku, łagodzono o połowę kary więzienia od roku do pięciu lat, o jedną trzecią kary więzienia od pięciu do dziesięciu lat, jeszcze więk­ szemu złagodzeniu podlegały kary za wykroczenia skarbowe i podatkowe. Z wię­ zień wypuszczono działaczy komunistycznych, członków rozwiązanej w 1938 roku Komunistycznej Partii Polski. „Wieczór Warszawski” (nr 248) opublikował depeszę prymasa Polski kardynała Augusta Hlonda do prezydenta RP:

Kościół katolicki w Polsce modli się o zwycięstwo naszego bohaterskiego oręża w dziejowej rozprawie o prawa Rzeczypospolitej, o polityczną wolność i jej religijne swobody. W ręce Pana Prezydenta Rzeczypospolitej składam oświadczenie, że obronny wysiłek państwa poprze Kościół katolicki w Polsce wszystkimi środkami.

W odpowiedzi Ignacy Mościcki napisał:

Wzniosłe oświadczenie Waszej Eminencji przyjąłem ze szczerą radością będąc pewny, że historia umieści je pomiędzy ważkimi aktami obrony Polski i cywiliza­ cji przed bezprzykładną napaścią. Oświadczenie to dokumentuje raz jeszcze odwieczne więzy, łączące Rzeczypospolitą z ideałami Kościoła katolickiego („Kurier Poranny” z 4 IX nr 244).

Z depeszy polskiego ambasadora w Watykanie Kazimierza Papée do Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Warszawie:

Dziś wobec Papieża uroczyście ustaliłem odpowiedzialność za wybuch wojny. Pius XII wysłuchał mnie potwierdzająco. 1...1 Papież udzielił błogosławieństwa Polsce. [...1 Papież dodał, iż przy wszystkich sympatiach dla nas i dla naszej sprawy nie może utracić na przyszłość możliwości oddziaływania na Niemcy (K Papée, Pius XIIa Polska...).

Tego dnia wybitny żydowski pisarz i uczony, mieszkaniec Warszawy, Chaim Kaplan zapisał w dzienniku:

Ta wojna rzeczywiście przyniesie zniszczenie ludzkiej cywilizacji. Ale to jest cywilizacja, której należy się rozbicie i zniszczenie. 1...] Polska jest wybrańcem i w niej padają pierwsze strzały wojny między cywilizacją a barbaryzmem. Ale do niej dołączą inne narody i zjednoczą się, aby zniszczyć nowoczesnych Hunów. Ponieważ nasz [Żydów - J. Ch.j wróg jest wrogiem całej rasy ludzkiej, ktoś się zjawi i pomści naszą przelaną krew. I nawet Polacy, którzy cieszyli się z naszego nieszczęścia, którzy nie tylko nie znaleźli słowa pociechy dla nas, ale wręcz stra­ szyli, że uczynią nam to, co Hitler, jeśli nie wyemigrujemy z Polski - no, teraz nawet samych Polaków spotka nasza zemsta z rąk naszego okrutnego wroga... Mózg mój jest przepełniony gadaniem radia po obu stronach. Niemieckie pro­ gramy w języku polskim nadają propagandę. Obie strony oskarżają się nawzajem o wszystkie najohydniejsze czyny na świecie. Każda ze stron uważa się za spra­ wiedliwą, a przeciwną stronę za morderczą, niszczycielską i bandycką. Tym ra­ zem, jako wyjątek od reguły, obie strony mówią prawdę. Zaprawdę tak jest: obie strony są mordercami, niszczycielami i bandytami gotowymi do popełnienia naj­ ohydniejszych czynów na świecie (cyt za: M. J. Chodakiewicz, Żydzi i Polacy...).

„Naukowcy nie zbadali jeszcze wszystkich postaw ludności żydowskiej podczas kampanii wrześniowej w 1939 roku w Polsce zachodniej i cen­ tralnej. Wydaje się, że poborowi i rezerwiści pochodzenia żydowskiego stawili się w szeregach Wojska Polskiego tak jak inni żołnierze. Można domniemywać, że Żydzi bili się dobrze, szczególnie ci, którzy byli pol­ skimi patriotami, i ci, którzy byli świadomi zagrożenia ze strony nie­ mieckich narodowych socjalistów. Hipotezę tę potwierdza fakt, że w polskich relacjach z walk z Wehrmachtem przewijają się skargi na słu­ żących w Wojsku Polskim Niemców, Ukraińców czy Białorusinów, ale nie na Żydów. Ponadto trzeba podkreślić, że żydowska ludność cywilna Warszawy ofiarnie budowała barykady, gasiła pożary, organizowała kwa­ tery i wyżywienie dla polskich żołnierzy oraz służyła w straży przeciwlot­ niczej. W niektórych miasteczkach i osadach Polski centralnej ludność żydowska organizowała straż obywatelską, która strzegła linii telefonicz­ nych i kolejowych przed niemieckimi dywersantami. Byli też tacy Żydzi, którzy zachowali niechętną neutralność wobec Polski. [...] W pewnych wypadkach Żydzi odnosili się do niemieckich wojsk inwazyj­ nych bez specjalnej wrogości, a nawet przyjaźnie. [...IW tym samym cza­ sie aktywizowały się również środowiska prosowieckie [...] okazując sympatię dla władzy rosyjskiej. [...] Atakowały one urzędy państwowe oraz majątki ziemskie. Znacznie częściej tworzyły się jednak grupy samo­ obrony żydowskiej, które broniły miejscowej ludności przed bandyty­ zmem. W wielu miejscowościach na prowincji, tam skąd wycofały się władze polskie, nastąpiło załamanie się prawa i porządku. Miejscowe elementy kryminalne oraz wojskowi maruderzy popełnili tam szereg przestępstw. [...] doszło do „pogromów” ludności żydowskiej i ataków na żydowskie mienie [...], w rzeczywistości fala bandytyzmu dotknęła oby­ wateli polskich bez względu na pochodzenie. Atakowano i grabiono uchodźców wojennych, gospodarstwa wiejskie, domy inteligencji, miesz­ kania walczących na froncie oficerów Wojska Polskiego oraz majątki ziemskie. [...1 Dużo poważniejszym problemem było traktowanie ludno­ ści żydowskiej przez siły niemieckie podczas działań wojennych we wrze­ śniu 1939 roku i zaraz po ich zakończeniu. W niektórych miejscach, szczególnie w Wielkopolsce i na Pomorzu, SS przeprowadzało zorganizo­ wane egzekucje przedstawicieli polskich elit - ziemian, kleru i inteligen­ cji, wśród której były też osoby pochodzenia żydowskiego. W innych miejscowościach Żydzi byli rozstrzeliwani jako zakładnicy wraz z polski­ mi sąsiadami. Najczęściej jednak padali oni ofiarą krwawych pogromów, przeznaczonych specjalnie dla nich. [...] Wraz z ustabilizowaniem się sytuacji po niemieckim zwycięstwie niekontrolowana fala prześladowań nabrała cech akcji strategicznej” (MJ. Chodakiewicz, Ż y d z i i Polacy..., s. 145-147). Podzielam te spostrzeżenia.

♦ Kilkanaście polskich samolotów „Karaś" z Brygady Bombowej zaatakowało niemieckie kolumny pancerne w rejonie Częstochowy - straty polskie to 7 zestrze­ lonych maszyn. ♦ W warszawskim teatrze „Ali-Baba” przy ul. Karowej 18 odbyła się premiera rewii politycznej Pakty i fakty. Jej autorami byli Julian Tuwim, Marian Hemar, Andrzej Włast i Jerzy Jurandot, reżyserował Kazimierz Krukowski (Lopek), kierownictwo muzyczne sprawował Tadeusz Sygietyński. ♦ Dyktator Włoch Benito Mussolinii, zgłosił propozycję zaprzestania działań wo­ jennych. Wielka Brytania i Francja inicjatywę tę uzależniły od bezwarunkowego rozpoczęcia rokowań i natychmiastowego wycofania wojsk niemieckich z teryto­ rium Polski. ♦ Na łamach organu Polskiej Partii Socjalistycznej (PPS) „Robotnik” ukazała się odezwa Centralnego Komitetu Wykonawczego PPS pt. Ojczyzna w niebezpieczeń­ stwie, która kończyła się wezwaniem do podjęcia walki z Niemcami. Podobne ode­ zwy ogłosiły też inne organizacje polityczne i społeczne. ♦ Jednostki niemieckie zatopiły dwa polskie parowce: „Gdynię” i „Gdańsk”. ♦ Pod Jordanowem w pow. myślenickim 10 Brygada Pancemo-Motorowa płk. Stanisława Maczka toczyła zacięty i krwawy bój z XXII Korpusem Pancernym. ♦Powstał obóz koncentracyjny Stutthof, do którego deportowano pierwszych 250 Polaków aresztowanych na terenie Wolnego Miasta Gdańska. ♦ Berlin opuścił polski ambasador Józef Lipski. ♦ Żołnierze Wehrmachtu dokonali egzekucji na polskiej i żydowskiej ludności cywilnej, w tym na dzieciach, m.in. w Parzymiechach, Wieruszowie, Łaziskach, Torzyńcu, Skomielnej Białej, Rokicinach; w czasie niemieckiego nalotu na Lublin zginęło blisko 200 osób. ♦ Francuski ambasador Leon Nöel (Agresja na Polskę...) pod datą 2 IX zapisał:

Pomimo mobilizacji powszechnej we Francji nie mogłem nie pozbyć się pewne­ go niepokoju. Wiedziałem, jakie są poglądy niektórych członków rządu, a zwłaszcza ministra Bonneta, który mógł zachować ukrytą myśl - znalezienie in extremis jakiegoś sprytnego wybiegu, aby uchylić się od formalnych zobowią­ zań, które podjął w imieniu Francji. Zaś polski wiceminister spraw zagranicznych Jan Szembek, pod tą samą datą, zanotował w swym Diariuszu:

Spotkałem generała Carton de Wiarta [wieloletni szef wywiadu brytyjskiego w Polsce, a od IX szef misji wojskowej przy Naczelnym Dowództwie polskim - J. Ch.l. Zapytałem go, kiedy Anglia zdecyduje się wystąpić przeciwko Niemcom. Odpowiedział, że informacji żadnych nie posiada. Wyglądał abstynencją i opie­ szałością angielską mocno zakłopotany. Twierdził, że piękna pogoda utrzymują­ ca się od dłuższego czasu przeszkadza nam w obronie, a sprzyja operacjom wojsk niemieckich (wyschnięte rzeki, doskonała widoczność itp.).

Już po tych kilku wypowiedziach można zauważyć, że sojusznicy nie wypełnią - oczekiwanych w najwyższym napięciu przez władze polskie i społeczeństwo - podjętych wcześniej i zapisanych w sygnowanych umowach swych zobowiązań wobec Polski. Dziś wiemy, że do działań militarnych przeciwko Trzeciej Rzeszy nie byli przygotowani.

Z odezwą Do kobiet niemieckich zwróciły się członkinie Przysposobienia Wojskowego Kobiet:

My, Polki, matki i żony walczących żołnierzy polskich, mówimy do Was, matki i żony żołnierzy niemieckich. Stawiany wyżej honor niż życie, ale Waszym najbliższym wypadł cięższy los - walczą o niesłuszną sprawę, walczą o grabież. My bronimy naszej ziemi i naszej wolności. Przypominamy Wam, że waszych mężczyzn rzuciło na rzeź kłamstwo i opętanie. Przypomnijcie sobie miliony trupów z wojny światowej. Czy teraz chcecie powtó­ rzyć to po raz drugi? Jesteście współodpowiedzialne za zło, które się dzieje (Tekst odezwy nadawało Polskie Radio, opublikowała również prasa, m.in. „Ilustrowany Kurier Codzien­ ny” z 4 IX, nr 244).

Słuszna-niesłuszna sprawa: w przypadku państwa i społeczeństwa pol­ skiego już od pierwszych godzin walki będzie cechą integrującą, a wkrót­ ce dla konspiracji ważnym elementem celów walki. W przypadku Trzeciej Rzeszy, po początkowych błyskotliwych zwycięstwach, stanie się elemen­ tem w dużym stopniu dezintegrującym, czego wyrazem będzie później niemiecki ruch oporu - Widerstandsbewegung Verzet.

3 września ♦ Wojnę Trzeciej Rzeszy wypowiedziały Wielka Brytania, Francja, Australia, Indie, Kanada i Nowa Zelandia. Szczególnie wypowiedzenie wojny przez polskich sojuszników, Anglię i Francję, spowodowało niezwykły wybuch entuzjazmu w sto­ licy i całym kraju. Na balkonie ambasady brytyjskiej (ul. Nowy Świat 18) obok ambasadora sir Howarda Kennarda pojawił się minister Jozef Beck, który m.in. oznajmił: „Mogę tylko jedno powiedzieć - jesteśmy w dobrym towarzystwie”, zaś szef brytyjskiej misji wojskowej gen. Carton de Wiart wzniósł po polsku okrzyk: „Niech żyje Polska!” W przemówieniu radiowym, w związku z tym wydarzeniem minister Beck stwierdził:

Obok dawnego naszego sojusznika, Republiki Francuskiej, napotkaliśmy naród angielski, do swoich zasad i do swojej moralności głęboko przywiązany. [...] Myśmy się nie zawiedli, sprzymierzeńcy nasi też się nie zawiodą, ani teraz, kiedy żołnierze nasi pod dowództwem Naczelnego Wodza, marszałka Śmigłego-Rydza, bez chwili wahania stanęli odważnie przeciwko nawale nieprzyjacielskiej, kiedy cały naród w obliczu napadów lotniczych, dokonywanych z pominięciem ele­ mentarnych ludzkich praw, nie zadrżał ani na chwilę w swej postawie, ani nie zawiodą się w przyszłości, w żadnej innej sprawie, kiedy dobrych zasad bronić będzie trzeba (cyt za: A K. Kunert, (Rzeczpospolita walcząca...).

Konflikt polsko-niemiecki od tego momentu został umiędzynarodowiony. Na wieść o wojnie z Anglią i Francją Hermann Göring zakrzyknął: „A te­ raz niech Bóg ma nas w swej opiece”. Wypowiedzenie wojny było też ostrzeżeniem zachodnich sojuszników Polski pod adresem Włoch, w ja­ kimś stopniu również i Moskwy, spowodowało dość nerwowe ruchy Ber­ lina wobec Moskwy, tj. pierwsze ponaglenie w sprawie podjęcia przez Związek Sowiecki działań przeciwko Polsce uzgodnionych w pakcie Sta­ lin-Hitler. Także i w Moskwie zostały podjęte pierwsze działania: 4 wrze­ śnia zarządzono częściową mobilizację, a 11 września jednostki Armii Czerwonej osiągnęły stan bojowy. Wypowiedzenie wojny Rzeszy przez Anglię 1 Francję w odczuciu polskiego społeczeństwa, pomijając pierwszą, zrozumiałą radość, nie przyniosło jednak radykalnej zmiany nastrojów. Oczekiwania były inne, liczono na pomoc militarną. Przeważało uczucie, że w najtragiczniejszym okresie swych dziejów Polska pozostała osamotniona, a traktaty okazały się nie­ wiele wartą kartą zapisanego papieru. Ta rysa pozostała po dzień dzisiej­ szy w powszechnym przekonaniu polskiego społeczeństwa52.

W odpowiedzi na wypowiedzenie wojny przez Anglię i Francję ukazał się rozkaz niemieckiego naczelnego dowództwa nakazujący natychmiastowe podjęcie nieprzyjaznych krokow przeciwko Anglii (pierwsza faza bitwy o Atlantyk - trwała do czerwca 1940). To również początek tzw. „dziwnej wojny” (franc, drôle de guerre), na „froncie” niemiecko-angielskim. Jednym z pierwszych znamion tej nowej, wo­ jennej już sytuacji było zatopienie (noc 3/4 IX) przez niemiecki U-30 bez ostrzeże­ nia brytyjskiego liniowca pasażerskiego „Athenia”, zdążającego do Stanów Zjed­

52 Nieco szerzej na ten temat w rozdziale piątym. noczonych. Z ponad 1400 ludzi znajdujących się na pokładzie zginęło 112 osób, w tym 28 Amerykanów. Tego też dnia Winston Churchill objął urząd Pierwszego Lorda Admiralicji. Korespondent „Kuriera Warszawskiego” (3IX, nr 243) donosił z Kowna:

Cała popołudniowa prasa litewska zamieszcza dziś [2 IX - J. Ch.J na pierwszych stronicach odezwę prezydenta państwa [Antanasal Smetony do narodu litew­ skiego w sprawie neutralności Utwy w związku z wojną polsko-niemiecką. Jed­ nocześnie dzienniki w artykułach wstępnych podkreślają, iż zbrojna neutralność państwa litewskiego jest jedyną drogą umożliwiającą zachowanie wolności i nie­ podległości narodu litewskiego. Jednakże tutejsze koła polityczne, które z bar­ dzo napiętą uwagą śledzą rozwój wypadków pomiędzy Polską a Niemcami, nie ukrywają, że utrzymanie wolności i niepodległości Litwy, jak zresztą i wszystkich państw bałtyckich, będzie zależało nie tyle od polityki ścisłej neutralności, co od zwycięstwa Polski nad barbarzyństwem niemieckim.

♦ Oddziały niemieckie zajęły kolejne miejscowości polskie, gdzie wprowadzano natychmiast wojskowy zarząd okupacyjny. Tego dnia, w swym dworze w Wlonowicach S. Tumau (Pamiętnik z woj­ ny...) zanotował:

Dopiero trzeci dzień, a już obserwuje się w sercu kraju [Kieleckie - J. Ch.J pani­ kę naszych władz, zwłaszcza policji, która mało interesuje się wyłapywaniem dywersantów, a za to rozgląda się jak by najprędzej zwiać. [...J Daje się odczu­ wać wielkie zdenerwowanie wśród ludności z powodu wiadomości o zbliżaniu się Niemców. Podobno są już za Kielcami, w Jędrzejowie i Włoszczowej. Od Opatowa ciągną nieprzerwaną strugą furmanki z ludnością cywilną i policjantami na furmankach i rowerach, którzy sieją wyjątkowy popłoch i nie stoją na wyso­ kości zadania. Władze zarówno administracyjne, jak i wojskowe namawiają do wyjazdu.

Zaś podkrakowski ziemiani T. Zwierkowski tak pisał o tych pierwszych kilku wojennych dniach {Wspomnienia...): „Uciekali ludzie ze strachu przed represjami niemieckimi i wreszcie z patriotyzmu, nie chcąc zosta­ wiać Niemcom koni, krów itd. Był to jakiś zbiorowy obłęd”. Pojawiły się też i inne przyczyny panicznego wyjazdu z miejsca zamieszkania (A Łempicki, Wspomnienia...): „Moja żona zaczęła twierdzić, że Niem­ ców nie chce widzieć, więc i my powinniśmy uciekać za Wisłę. [...] Po­ płoch powiększały zupełnie bezkarne naloty i przeloty areoplanów nie­ mieckich oznakowanych czarnymi krzyżami”. ♦ Niemiecki minister spraw zagranicznych poprzez ambasadora w Moskwie zwrócił się do rządu sowieckiego z prośbą o rozważenie możliwości wkroczenia Armii Czerwonej do Polski (podstawa: niemiecko-sowiecki pakt z 23 sierpnia 1939 roku i dołączony doń tajny protokół). W tym samym czasie Biuro Polityczne KC WKP(b) postanowiło przesunąć o miesiąc demobilizację żołnierzy tzw. starego rocznika, tj. odchodzących do rezerwy po odbyciu zasadniczej służby wojskowej, zaś ludowy komisarz obrony ZSRR marszałek Kliment Woroszyłow wprowadził podwyższoną gotowość w sześciu okręgach wojskowych. W „Kurierze Warszawskim” (nr 243) ukazał się artykuł prof. Wacława Komamickiego pt. Porozumienie dwóch totaliłaryzmów, w którym autor m.in. pisał:

Niebywała volta polityczna, dokonana przez dwóch nieprzejednanych, jak zdawa­ ło się, antagonistów - Trzecią Rzeszę i Związek Sowiecki, musiała wywołać zdu­ mienie powszechne, zarówno ze stanowiska politycznego, jak i zasadniczego, tj. przeciwstawiających się sobie wzajemnie ideologii: komunizmu i narodowego socjalizmu. (...1 Porozumienie dwóch to ta li tary zmów może być tylko czasowe, ograniczone do momentów walki jednego z nich lub obu z czynnikiem trzecim; gdy ten moment staje się nieaktualny, porozumienie przechodzi w konflikt.

Z listu biskupa polowego Wojska Polskiego ks. Józefa Gawliny do wal­ czących żołnierzy:

Kochani Bracia, Żołnierze! Wróg narzucił nam wojnę. Chyłkiem, z powietrza zaatakował bezbronne miasta. Przekroczył nasze granice. Chce poniżyć najuko­ chańszą Ojczyznę naszą, pozbawić ją drogo okupionej Niepodległości. [...] Ręce nasze są czyste. Nie z naszej winy wybuchła wojna. Zmuszeni, podjęliśmy ją w poczuciu odpowiedzialności za dobro najwyższe. Wróg wyruszył przeciwko nam, by podbić nasz kraj. Pragnie jednak zniszczyć jeszcze więcej. Chce zmiaż­ dżyć świętą wiarę naszą i zaszczepić u nas pogaństwo swoje, przeciwko któremu Ojciec Św. Pius XI wydał płomienną encyklikę [Mit brennender Sorge, 1937 - J. Ch.l. 1...) Wojna nasza - to wojna święta. Oczyśćcie więc serca i uświęćcie dusze wasze. Bądźcie godnymi bojownikami Boga i Polski. [...) Zwycięstwo jest pewne, gdyż Bóg jest z nami i błogosławi orężowi naszemu (cyt za: A K Ku­ nert Rzeczpospolita walcząca...).

To „Bóg jest z nami” miało być zapewne przeciwwagą dla hasła „Gott mit uns” (Bóg z nami) wygrawerowanego na klamrach pasów żołnierzy Wehrmachtu.

♦ Dokonano rekonstrukcji polskiego rządu, powołując w jego skład gen. Kazimierza Sosnkowskiego, wojewodę śląskiego Michała Grażyńskiego na stanowisko ministra propagandy i Wacława Kostka-Biemackiego jako generalnego komisarza cywilnego przy Naczelnym Dowództwie Wojska Polskiego (ta nominacja spotkała się z nega­ tywną oceną części społeczeństwa, szczególnie środowisk anty sanacyjnych, pamię­ tających „dokonania” Kostka-Biemackiego w Berezie Kartuskiej). ♦ Żołnierze Specjalnej Grupy Operacyjnej „Narew” przeprowadzili wypad rozpo­ znawczy na teren Prus Wschodnich (rzecznik rządu polskiego o godz. 22.45 oświadczył korespondentom zagranicznym: „Polskie jednostki kawaleryjskie przedarły się przez linię niemieckich oddziałów pancernych i znajdują się w Pru­ sach Wschodnich na niemieckiej ziemi”). Wiadomość ta wzbudziła znaczną sensa­ cję w Anglii i Francji. Nawet komunikat niemieckiego Wehrmachtu odnotował ten atak, podkreślono w nim jednak, iż polskie oddziały zostały już wyparte. W tym czasie 3 i 4 armie niemieckie zdołały przełamać „polski korytarz” i połączyć się; tym samym połączono Prusy Wschodnie z terytorium Rzeszy i odcięto polskie Wybrzeże od reszty kraju. Zmusiło to operującą na tym terenie Armię „Pomorze” do odwrotu w kierunku na Toruń. W czasie walk zginął m.in. brat byłego prezydenta Republiki Federalnej Niemiec, Richarda von Weizsäckera, który tak zapamiętał ten czas:

Byłem akurat w połowie obowiązkowej służby wojskowej. Mój ojciec, który był dyplomatą [wysoki urzędnik Ministerstwa Spraw Zagranicznych - J. Ch.l, przez całe lato 1939 r. z głęboką powagą obserwował zaostrzanie się stosunków pol­ sko-niemieckich. Informacje, jakie miałem od ojca, były zupełnie inne niż te, jakie czerpałem z niemieckich mediów, które nieustannie mówiły o polskich atakach na Górnym Śląsku. Ludziom z mojego pokolenia trudno było zoriento­ wać się, jak jest naprawdę. Przede wszystkim jednak jako młodzi Niemcy praktycznie nic nie wiedzieliśmy o Polsce. Poszliśmy na wojnę, ale bez entuzjazmu. Niemieckie społeczeństwo wierzyło wprawdzie w antypolską propagandę, ale nie chciało słyszeć o żadnej wojnie. 1 sierpnia 1914 r. niemieccy, angielscy i francuscy żołnierze szli na wojnę wśród wiwatów. Nas zaprowadzono nocą na dworzec. Pamiętam ponury nastrój - byliśmy zmuszeni do służby i posłuszeństwa, ale jednocześnie szliśmy na tę bezsensowną wojnę także z miłości do ojczyzny. 1 września wkroczyliśmy do tzw. polskiego korytarza. Mam też osobisty powód, by dokładnie pamiętać tamte dni. Mój starszy brat, z którym byliśmy w tej samej jednostce, zginął od razu w pierwszej potyczce 2 września. To zmieniło całe moje życie („Gazeta Wyborcza” z 21-22 IV 2001).

♦ Niemieckie samoloty bombardowały wiele polskich miast, w tym Warszawę. Oddziały lądowe zajęły m.in. Częstochowę, Radomsko i Nowy Tomyśl. ♦ Przechodzące przez Bydgoszcz polskie oddziały wojskowe (z 9, 15 i 27 dywizji piechoty) zostały ostrzelane przez miejscowych Niemców. Tę niemiecką dywersję stłumiły siłą wojsko i policja, którym w ujawnianiu kryjówek niemieckich ofiarnie pomagała ludność polska. W związku z tymi wydarzeniami władze polskie inter­ nowały około 700 osób narodowości niemieckiej. Propaganda niemiecka wydarze­ nia w Bydgoszczy kłamliwie nazwała „krwawą niedzielą” i lansowała jako mord Polaków na bezbronnej ludności niemieckiej.

Ho, zakres i konsekwencje wydarzeń wrześniowych w Bydgoszczy pozo­ stają nadal sprawą sporną. W nowszych publikacjach niemieckich można spotkać się zarówno z przyjęciem stanowiska „polskiego”, jak i z jego od­ rzuceniem, np. w wydanej także w języku polskim książce Helgi Hirsch, Zemsta oßar. Natomiast jedno można stwierdzić bezdyskusyjnie: oku­ panci wykorzystali te wydarzenia dla usprawiedliwienia masowego roz­ strzeliwania bydgoskich Polaków, a goebbelsowska propaganda paro­ krotnie powiększyła liczbę niemieckich ofiar. ♦ Na Bałtyku zostały zatopione: polski niszczyciel „Wicher” i stawiacz min „Gryf’. ♦ W wielu polskich miastach i na trasie wrześniowego exodusu ludności pomoc niosły osoby zrzeszone w Polskim Czerwonym Krzyżu, harcerki i harcerze z Pogo­ towia Harcerek i Pogotowia Harcerzy. ♦ Ukazał się rozkaz Heinricha Himmlera o pozbawieniu życia wszystkich osób cywilnych, które z bronią w ręku występują przeciwko oddziałom niemieckim. Tajny rozkaz Reinharda Heydricha nakazywał stosowanie wobec Polaków „spe­ cjalnego traktowania” (Sonderbehandlung). ♦ W „Polsce Zbrojnej” (nr 245) wydrukowano wiersz Józefa Pietrkiewicza Westerplat­ te, w którym autor oddawał hołd bohaterskim żołnierzom Polskiej Składnicy Tranzy­ towej, walczącym z wielokrotnie silniejszymi oddziałami Wehrmachtu:

Tu, w Gdańsku, podmyci morzem, Oparci o Wisły luk - trwamy, aż bitwy zorze padną u naszych nóg. Wódz nam dał rozkaz stalowy, plujemy więc śmierci w twarz ogniem żelaznym - a głowy wznosimy nad dymy jak maszt! Jest nas niewielu, lecz naród przepływa przez serca jak pieśń, wybucha strugami żaru i mówi: - nie damy się zgnieść! Czuwaj, Ojczyzno spokojna, z luf dumnych w obłoki mierz! Na Westerplatte gra wojna, dzierżymy cień gdańskich wież. Tu, w ziemi wrzeszczącej kulami, dźwigając strzępy złych chmur, choć wróg pod nami, nad nami - krwią swoją krzepniemy w mur! Gdańsk płonie wojennym kwiatem na naszych dłoniach - i w mrok patrzymy wciąż z Westerplatte, by ujrzeć stąd Wodza wzrok!

♦ Odnotowano kolejne masowe ofiary wśród wziętych do niewoli polskich żołnie­ rzy oraz ludności cywilnej - oddziały niemieckie dokonały egzekucji przez roz­ strzelanie m.in. w powiecie częstochowskim, piotrkowskim, na Górnym Śląsku, Śląsku Cieszyńskim, w powiecie radomszczańskim. Niemieckie lotnictwo zbom­ bardowało pociągi ewakuacyjne na stacji w Sędziszowie. W akcji eksterminacyjnej uczestniczyli też członkowie niemieckiego Freikorpsu. Paweł Starzeński (Trzy lata z Beckiem...) zanotował pod koniec dnia:

Na stole w pokoju jadalnym [w domu państwa Becków] stały tego wieczoru trzy chorągiewki państw znajdujących się od dzisiaj w walce. Polskie barwy umiesz­ czone między Francją i Wielką Brytanią. Bez żadnego powodu, nikt stołu nie trą­ cił, okna były zamknięte, przeciągu nie było, nasza chorągiewka nagle się prze­ wróciła. Obecni popatrzyli po sobie, nikt się słowem nie odezwał.

4 września ♦ W Paryżu rządy polski i francuski podpisały protokół o wzajemnej pomocy, sku­ teczności przymierza z 1921 i 1925 roku i realizacji konwencji wojskowej z 19 maja 1939 roku, która zobowiązywała Francję do generalnej ofensywy przeciw Rzeszy w dwa tygodnie po rozpoczęciu mobilizacji. Ambasadorowie Polski we Francji i Anglii zapisali tego dnia:

Francuzi i Anglicy nie zaatakowali jeszcze Niemiec. Z powodu tej bezczynności Polska znalazła się w rozpaczliwej sytuacji. Jeśli Francja i Anglia nie przystąpią natychmiast do ataku, Związek Radziecki zaatakuje i zaanektuje wschodnią Pol­ skę (Juliusz Lukasiewicz). Złożyłem wizytę lordowi Halifaxowi i podkreśliłem konieczność natychmiastowej akcji militarnej na zachodzie. Lord Halifax zapewnił mnie uroczyście, że Wielka Brytania poświęci się wyłącznie celowi pokonania Niemiec. Rząd brytyjski nie może jednak rozpraszać swych sił, które są niezbędne do rozstrzygającego suk­ cesu (Edward Raczyński).

♦ W wyniku przegrupowania części polskich sił wojskowych utworzono Armię „Lublin”. ♦ W Warszawie powstały Robotnicze Oddziały Obrony Stolicy Polski; powołano też Stołeczny Komitet Samopomocy Społecznej. ♦ W Krakowie powstał Obywatelski Komitet Pomocy, na czele którego stanął me­ tropolita krakowski arcybiskup Adam Stefan Sapieha, prezes podobnej organizacji w okresie pierwszej wojny. „Ilustrowany Kurier Codzienny” (4 IX, nr 244) ogłosił Orędzie księcia Metropolity Adama Sapiehy.

Byśmy zwycięsko wyszli z obecnej chwili, potrzeba nam potężnej siły charakte­ ru, wielkiej solidarności i ufności w pomoc Bożą. Dla uproszenia tych łask, powodzenia i błogosławieństwa Bożego dla naszego oręża broniącego tak świę­ tej i słusznej sprawy Ojczyzny i Kościoła, zarządzamy, aby w każdym kościele w diecezji krakowskiej, tak parafialnym, jak i zakonnym, odmawiano co dzień publicznie przed wystawionym w monstrancji Najświętszym Sakramentem cząstkę różańca, litanię do Najświętszej Marii Panny, modlitwę za Ojczyznę, kończąc „Przed tak Wielkim" i błogosławieństwem. Nabożeństwa należy tak rozpoczynać, aby kończyły się przed zapaleniem świateł, tj. o godzinie 18-tej. Wzywamy wszystkich wiernych, by uczęszczali do wszystkich poszczególnych kościołów, unikając tworzenia zbyt wielkich tłumów w jednym kościele.

♦ Ze stolicy rozpoczął ewakuację Fundusz Obrony Narodowej (FON). ♦ Przemówienie radiowe do społeczeństwa amerykańskiego wygłosił wybitny pia­ nista, kompozytor i polityk, były premier RP, Ignacy Jan Paderewski. ♦ Oddziały niemieckie zajęły m.in. Kalisz, Leszno, Ostrów Wielkopolski. ♦ Ukazał się pierwszy numer „Kattowitzer Zeitung”. ♦ Niemieckie jednostki wojskowe dokonały kolejnych mordów, m.in. w Katowi­ cach, gdzie rozstrzelano 250 osób, w Żarkach, Częstochowie, Serocku, w Łodzi i Tylmanowej. W Opatowcu żołnierze Wehrmachtu rozstrzelali wziętych do niewo­ li polskich jeńców. ♦ Dziesięć brytyjskich bombowców zrzuciło nad Hamburgiem, Bremą i Zagłę­ biem Ruhry zamiast bomb 13 ton ulotek.

5 września ♦ Marszałek Edward Śmigły-Rydz ogłosił rozkaz wycofywania się oddziałów pol­ skich na linię Wisły i Sanu w celu utworzenia tam „nowej ciągłej linii frontu”. ♦ W warszawskiej katedrze o godzinie 9.00 prymas Polski kardynał August Hlond odprawił mszę św. za pomyślność kraju i oręża polskiego. Uczestniczyli posłowie i senatorowie oraz przedstawiciele rządu z premierem F. Sławojem-Składkowskim. ♦ Warszawę opuścili nuncjusz apostolski arcybiskup Filippo Cortesi oraz Francu­ ska Misja Wojskowa. ♦ We Lwowie został oficjalnie ogłoszony początek nowego 1939/40 roku szkolnego. ♦ Na Śląsku nakazano konfiskatę mienia stanowiącego własność Polaków, którzy opuścili teren swego zamieszkania przed wkroczeniem oddziałów niemieckich. ♦ Ukazał się (pierwszy i ostatni zarazem) numer „Gazety Krakowskiej”. W „Gazecie Polskiej” (nr 248) Kazimierz Wierzyński opublikował wiersz za­ tytułowany Zstąp duchu mocy, rozpoczynający się słowami:

Zstąp, duchu mocy, Wzmóż nasze siły Nad rozum, nad uczucie, Ponad kobiecy i męski płacz, Wzmóż nasze siły Nad bratnie mogiły, Nad rozpacz sierot i wdów, Nad wygryzione gazem rany, Nad niepokój nagłych nalotów, Nad lęk, gdy ktoś do śmierci nie gotów I jeszcze pragnie ust ukochanych - Patrz: Nadludzkiej poddani próbie, Tylekroć zaprawieni w cierpieniu, Stawiamy czoło idącej zgubie, Walczymy o siebie i świat. (... 1

♦ Oddziały Wehrmachtu wkroczyły do kolejnych miast polskich, zostały zajęte m.in. Bydgoszcz, Grudziądz i Kielce; nadal prowadzono bezwzględną akcję roz­ strzeliwań, m.in. w Trzebini, Bydgoszczy, Chrząstowic, Koniecpolu, Piotrkowie Trybunalskim, Bielsku Białej. Dowódca Marynarki Wojennej wiceadmirał Józef Unrug zanotował:

Dowódcy okrętów podwodnych, skarżąc się na brak obiektów wojskowych dla ataku, proszą o pozwolenie torpedowania niemieckich statków handlowych, któ- re spotykają stale, pływają bez przeszkód i na wszelkich kierunkach. Rozporzą­ dzenia władz przełożonych o przestrzeganiu międzynarodowej konwencji doty­ czącej sposobu niszczenia nieprzyjacielskiego tonażu handlowego były mi znane i zdawałem sobie sprawę z tego, że ważne powody natury politycznej przemawia­ ją za przestrzeganiem tych przepisów (cyt za: A L Sowa, Kronika 1939...).

♦ Ukazał się rozkaz gen. W. Brauchitscha o organizowaniu na ziemiach polskich sądów specjalnych (Sondergerichte) i stosowaniu w nich wbrew prawu międzyna­ rodowemu niemieckiego prawa karnego. Polski ambasador w Ankarze Michał Sokolnicki {Dzienniki...) zanotował w swym diariuszu:

30 polskich bombowców nad Berlinem! 30 bombowców spokojnie powróciło do swoich baz! Nareszcie krew za krew, ruiny za ruiny, czelność przeciw bezczel­ ności. [W późniejszym przypisie zaznaczył, że informacja ta była „wyssana z pal­ ca", a wiadomość okazała się pogłoską „dla pokrzepienia serc"l.

6 września ♦ Rząd polski ogłosił odezwę o kontynuacji obrony kraju. ♦W wyniku przeformowania Armii „Karpaty” powstała Armia „Małopolska”. ♦ Oddziały niemieckie wkroczyły do m.in. do Jarocina, Nowego Sącza i Krakowa, który wcześniej został ogłoszony miastem otwartym. Bezpośrednio po zajęciu Krakowa niemiecka komenda miasta poleciła wystawić honorową wartę przy gro­ bie Józefa Piłsudskiego na Wawelu; jako pierwsi wieniec w krypcie Marszałka zło­ żyli czterej niemieccy generałowie, na czele z dowódcą XVII Korpusu Piechoty gen. Wernerem Kienitzem. ♦ Ukazał się rozkaz głównodowodzącego wojskami lądowymi o natychmiastowym rozstrzeliwaniu na terenie Polski wszystkich osób cywilnych (w rozkazie użyto sformułowania - partyzanci), które posiadają broń oraz rozporządzenie szefa za­ rządu cywilnego przy naczelnym dowódcy niemieckich wojsk lądowych o zakazie przechowywania i obrotu majątkiem żydowskim na okupowanych obszarach pol­ skich (wszedł w życie z mocą wsteczną od 1 września 1939 roku). ♦ Biskup Carl Maria Splett zakazał w diecezji gdańskiej odprawiania nabożeństw w języku polskim. ♦ W Łodzi powołano Komitet Obywatelski. ♦ Egzekucje ludności cywilnej odnotowano w Jodłowniku-Wadzyniu, Wolbromiu, Szczyrzycu, Uniejowie, Wieliczce, Kielcach i Komorowie, również w Limanowej. Ponadto Wehrmacht rozstrzelał wziętych do niewoli polskich oficerów z 76 pułku piechoty oraz spalił żywcem szeregowców tego pułku. Maria Dąbrowska zapisała w swym Dzienniku...:

Cisza zupełna. Cisza straszna. Nie śpię. Trzymam radio otwarte całą noc. Żad­ nych: „Uwaga, uwaga nadchodzi”. Niemcy w nocy nie bombardują. O dwunastej w nocy słyszę nagle: „Blaskota, Blaskota, Bolesław wzywa do Warszawy". To się powtarza, te słowa, wiele razy, raz po raz, martwo, groźnie, strasznie. ♦ Początek symbolicznej i przestrzennie ograniczonej francuskiej ofensywy nad Saarą. Zapowiedź brytyjskiej blokady Niemiec. ♦ Władze sowieckie zarządziły mobilizację kartkową rezerwistów (bez obwiesz­ czeń) w siedmiu okręgach: Białoruskim Specjalnym, Kijowskim Specjalnym, Leningradzkim, Kalinińskim, Moskiewskim, Orłowskim i Charkowskim.

7 września ♦ Skapitulowała załoga Westerplatte dowodzona przez mjr. Henryka Sucharskie­ go. Komunikaty: „Westerplatte walczy”, „Westerplatte broni się”, przez pierwszy tydzień wojny dodawały otuchy, krzepiły. Od świtu 1 września, kiedy to na pla­ cówkę polską, bronioną przez 182-osobową załogę, spadły pierwsze pociski drugiej wojny światowej z niemieckiego pancernika „Schleswig-Holstein”, aż do 7 wrze­ śnia załoga Westerplatte była symbolem hartu, oporu i bohaterstwa. „Biliście się dzielnie” - przyznał gen. Eberhardt wobec mjr. Sucharskiego, pozwalając wspania­ łomyślnie polskiemu oficerowi zachować szablę. Załogę Westerplatte wzięto do niewoli, a bohaterska obrona stała się kanwą wielu utworów literackich.

Marek Koemer Westerplatte Trawionego piekielnym całunem pożaru, Spowitego w gryzących ciemnych dymów szatę Jeszcze nie mógł polskiego zgnieść wróg Alkazaru, Jeszcze walczy załoga twierdzy Westerplatte. Przy głośnikach codzienna szarpiąca obawa, Serce tłumów zdrętwiałe wspólnym rytmem bije... „Halo, halo, uwaga, tu mówi Warszawa; Westerplatte się broni! Westerplatte żyje!" Z lądu, z morza, z przestworzy pocisków lawina, Ziemię ogień przeorał jak wulkan straszliwy, Choć została im taśma naboi jedyna, - Twierdza walczy, dopóki broń trzyma, kto żywy. Czemu nagle front zamilkł... Czemu kul nie ciska?... Cisza głucha rzuciła w krąg upiorną matę... Wystrzał żaden już nie padł z gruzów osypiska... To umarły ostatnie orły Westerplatte...

„Orły Westerplatte” lub „Lwy z Westerplatte” - od tego czasu po dzień dzisiejszy zwykło się pisać i mówić o żołnierzach Polskiej Składnicy Tranzyto­ wej53. Zaś kilka dni później, 17 września, w dniu agresji sowieckiej, Konstanty Ildefons Gałczyński stworzył najpiękniejszy niewątpliwie w polskiej literaturze wiersz o bohaterskich żołnierzach (Pieśń o żołnierzach z Westerplatte). Stał się on jednym z najbardziej znanych utworów poetyckich czasu wojny, a także i po wojnie.

53 Por. S. Gómikiewicz, Lwy z Westerplatte, Gdańsk 1988. Warto podkreślić dobre zorganizowanie, zdeterminowanie, dowodzenie i racjonalność obrony Westerplatte przy stosunkowo - wbrew literackiej legendzie - niewielkiej liczbie ofiar, ale też dodać konstatację: wojna, nie tylko poprzez literaturę może pełnić rolę mitotwórczą.

♦ Polskie niszczyciele „Błyskawica”, „Burza” i „Grom” rozpoczęły działania bojo­ we w ramach operacji sojuszniczej floty brytyjskiej. ♦ Samoloty niemieckie zbombardowały Łomżę; żołnierze Wehrmachtu zdobyli Toruń. ♦ Naczelny Wódz marszałek E. Rydz-Śmigły w nocy z 6 na 7 września opuścił Warszawę udając się do Brześcia n. Bugiem. Stolicę opuścił też rząd Rzeczpospoli­ tej Polskiej, a płk Roman Umiastowski, szef propagandy Naczelnego Dowództwa WP, ogłosił w radio apel o opuszczenie Warszawy przez mężczyzn zdolnych do walki, powodując tą nieodpowiedzialną decyzją olbrzymie zamieszanie. Redaktor Witold Giełżyński poczynił w swych wrześniowych zapiskach pod datą 7 IX taką uwagę o sytuacji w Warszawie:

0 szóstej rano przebudzenie - eksplozje tak liczne i głośne, jakich jeszcze nie było. Robi to już wrażenie szturmu do bram Warszawy. Schodzimy na dół, do­ wiedzieć się, co się dzieje. Czy miasto nie jest już wzięte. Może te detonacje były wysadzaniem mostów. [...1 Dzienniki nie wyszły, przynajmniej nie docierają do naszej kamienicy, położonej w kącie. Wreszcie około 9 rano można wyjść na miasto. Dowiadujemy się przede wszystkim, że już nie ma kolejki do Konstanci­ na. O innym środku lokomocji trudno nawet marzyć. Nie dojedziemy tam do naszej willi. Za kurs po mieście dorożkarze żądają kilkadziesiąt złotych, ale i tak je­ śli się widzi dorożkę - zajęta. Tramwajów nie ma. Ze światem porozumiewamy się telefonicznie. Ale odpowiada przeważnie cisza, (cyt za: A L Sowa, Kronika...).

♦ Naczelna Rada Wojenna Francji podjęła decyzję o niewysyłaniu do walczącej Polski swych jednostek lotniczych oraz o niebombardowaniu terytorium Niemiec; rząd Jego Królewskiej Mości przyznał Polsce kredyt w wysokości 5 min funtów szterlingów (124 min zł), zaś rząd francuski kredyt w wysokości 600 min franków (84 min zł). ♦ Rozpoczęła działalność sekcja polska British Broadcasting Corporation (Brytyjska Korporacja Radiofoniczna, BBC). W pierwszej audycji nadała Orędzie do narodu pol­ skiego premiera Neville’a Chamberlaina (polski przekład Edward hr. Raczyński):

Cieszę się, że dana jest mi okazja przesłania za pośrednictwem mojego przyjacie­ la, p. ambasadora Rzeczypospolitej Polskiej w Londynie, pozdrowienia narodu angielskiego dla naszych polskich sprzymierzeńców. Cała ludność Wielkiej Bry­ tanii z głębokim podziwem śledzi bohaterską walkę prowadzoną przez siły pol­ skie przeciw napastnikowi, który wtargnął na ziemie polskie. Wielka Brytania 1 Francja przystąpiły do wojny z niezłomną decyzją i wolą przyjścia Polsce z po­ mocą wszystkimi swoimi siłami w jej walce przeciw agresorowi. Utrwala ich w tym świadomość, że walczą o sprawy, które są ważniejsze od interesów pań­ stwowych, bo idzie o honor i sprawiedliwość świata. Ci, którzy chwycili za broń, aby walczyć za te wartości, mają pewność, że w końcu odniosą zwycięstwo (tekst był publikowany w prasie polskiej (cyt za: A K Kunert, Rzeczpospolita walcząca...).

♦ Gestapo rozpoczęło aresztowania Żydów, zamieszkujących w Rzeszy, a posiada­ jących obywatelstwo polskie, którzy nie zostali deportowani w listopadzie 1938 roku. ♦ Kolejne egzekucje wśród ludności cywilnej, polskiej i żydowskiej - w Poddębi­ cach, Sławkowie, Pińczowie, Turku, Wągrowcu, Bydgoszczy i Szaro wie. ♦ Reinhard Heydrich, szef Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy (Reichssi­ cherheitsamt, RSHA) w swych wytycznych w sprawie „unieszkodliwienia kierow­ niczej warstwy ludności w Polsce” nakazywał między innymi:

Kierownicza warstwa ludności w Polsce winna być możliwie najskuteczniej unieszkodliwiona. Pozostała ludność niższych warstw nie otrzyma żadnych spe­ cjalnych szkód, lecz zostanie w jakiejś formie zdławiona. (...) Zdecydowano, że kierowniczą warstwę społeczeństwa, która w żadnym wypadku nie może pozo­ stać w Polsce, wyśle się do niemieckich obozów koncentracyjnych, podczas gdy dla niższych warstw na tyłowym obszarze grup operacyjnych nad granicą zało­ żone zostaną prowizoryczne obozy koncentracyjne, z których można je będzie w razie potrzeby natychmiast odstawić do pozostałego obszaru Polski (Okupacja i ruch oporu... L I).

♦ Stalin w rozmowie z sekretarzem generalnym III Międzynarodówki Georgi Dimi- trowem oświadczył, że nie dostrzega nic złego w tym, że po klęsce Polski „rozcią­ gniemy system socjalistyczny na nowe terytoria”.

8 września ♦ Powstała Armia „Warszawa” (dowódca gen. Juliusz Rómmel, który właściwie porzucił swą rozbitą Armię „Łódź”). Po kilkugodzinnych ciężkich zmaganiach z XIV korpusem wojsk niemieckich zostały niemal całkowicie rozbite dywizje 19 i 20 ze składu Armii „Prusy”. Zaś około godz. 15 niemieckie jednostki pancerne podjęły nieudaną próbę wdarcia się do Warszawy od strony Ochoty. ♦ Kazimiera Dłakowiczówna na wieść, że ojcowie paulini ukryli obraz Najświętszej Marii Panny (Jasnogórskiej), napisała wzruszający wiersz pL Do Matki Boskiej Ukrytej. ♦ Wojska niemieckie zajęły Inowrocław i Łódź; R. Heydrich oznajmił, że „dla Pol­ ski nie przewiduje się ustanowienia rządu jak dla Protektoratu Czech i Moraw, lecz utworzenie całkowitej niemieckiej administracji”. ♦ Po tygodniu zmagań w niektórych środowiskach pojawiła się plotka-nadzieja, stale powtarzana i przekazywana z ust do ust, „że wojna skończy się za tydzień, a pod rządami Niemców będzie w Polsce dużo lepiej niż przedtem. Dotychczas płacą za wszystko, ale może to tylko tak na początek” (S. Tumau, Pamiętnik z wojny...). Zofia z Radziwiłłów Skórzyńska zapamiętała zupełnie inną krążącą w Sichowie plotkę (Świadectwo czasu minionego...): Wieść podawana z ust do ust głosiła, że niebawem przyjdą Niemcy, że rabują i palą wsie, rżną bydło, mordują kobiety i dzieci, wieszają lub rozstrzeliwują mężczyzn. (...1 Niektórzy podejrzewali, że wieści te rozpuszczane były specjal­ nie, żeby spowodować ogólne zamieszanie i utrudnić zorganizowanie zwartej i sensownej obrony. Ludzi po prostu opanowała panika. Tłumy cywilów ruszyły za wojskiem na wschód.

Plotka, nieodłączny element towarzyszący każdemu społecznemu katakli­ zmowi, rodziła się zazwyczaj z ludzkiej nadziei, choć często była elementem wojennej gry, świadomej działalności wroga. Jej autorzy liczyli na ludzką łatwowierność, pogłębioną dodatkowo wojennymi działaniami. Prowoko­ wała zachowania nieracjonalne, panikę, zwielokrotniała strach. Nieco póź­ niej będzie jej towarzyszyć wróżba, „cudowne” znaki, sygnały i zdarzenia, masowo rozprzestrzeniające się „z ust do ust” w różnych środowiskach. Również w dużym stopniu wypływające z nadziei. To ważna składowa wo­ jenno-okupacyjnej codzienności. Podtrzymywała obok wiary, również reli­ gijnej („zapełniły się w tym czasie polskie kościoły*’), nadzieję.

♦ Powołano dowódców okręgów wojskowych: zachodniopruskiego - gen. Walthe- ra Heitza, poznańskiego - Alfreda von Vollarda-Bockelberga, krakowskiego - Wil­ helma Lista i łódzkiego - Johannesa Blaskowitza. ♦ Władze okupacyjne Gdańska zlikwidowały w mieście szkoły polskie. ♦ W Krakowie ukazał się „Dziennik Krakowski”. ♦ Kolejny dzień wojny przyniósł falę zbrodni niemieckich, m.in. zamordowano bli­ sko 200 Żydów w Będzinie, ponad 100 w Iłży, miały też miejsce egzekucje na Kielec- czyźnie, w Makowie Podhalańskim i innych miastach. Żołnierze Wehrmachtu roz­ strzelali liczne grupy Polaków, w tym wziętych do niewoli jeńców polskich (w Cie­ pielowie ponad 450, pod Odrzywołem 20, kilkudziesięciu w Opatowie).

9 września ♦ Początek bitwy nad Bzurą (początkowo zwanej bitwą pod Kutnem), w której ze strony polskiej uczestniczyły armie „Poznań” i „Pomorze” dowodzone przez gen. Tadeusza Kutrzebę. Oddziałami niemieckimi dowodził gen. G. von Rundstedt. Uczestnik tej bitwy Jerzy Kirchmayer zapisał w swych Pamiętnikach:

Był dzień 17. 9 - właściwie ostatni dzień zorganizowanej bitwy nad Bzurą. W tym bowiem dniu całe pole bitwy opanowało lotnictwo niemieckie i to tak, że wszelki ruch stał się niemożliwy. Widziałem niewielkie oddziałki piechoty, plutony, dru­ żyny, nawet pojedynczych strzelców, którzy w ciągu wielu godzin nie ośmielili się wychylić głowy z krzaków przydrożnych.

Była to największa i najcięższa z bitew w wojnie polsko-niemieckiej 1939 roku, ostateczna próba powstrzymania postępujących w głąb kraju od­ działów Wehrmachtu. Po początkowych sukcesach (Armia „Poznań” zdobyła Górę Świętej Małgorzaty, Łęczycę i Piątek; Armia „Pomorze” - Sobotę i Łowicz), 16 EX wojska polskie zostały okrążone. W nocy 16/17 IX główne siły Armii „Poznań” rozpoczęły bitwę o przełamanie okrążenia między Wilkowicami a Sochaczewem. Lotnictwo niemieckie bombardo­ wało i ostrzeliwało od świtu do zmroku zacięcie walczących polskich żoł­ nierzy. Brakowało amunicji i żywności. Tylko nieliczne oddziały zdołały wraz z gen. Kutrzebą wyjść z okrążenia i przebić się przez Puszczę Kam­ pinoską do walczącej jeszcze Warszawy i Modlina, reszta, z rannym do­ wódcą Armii „Pomorze” gen W. Bortnowskim, dostała się do niewoli; zginęło około 20 tys. polskich żołnierzy (polegli m.in. gen. M. Bołtuć i gen. Grzmot-Skotnicki). Bitwa nad Bzurą, choć zakończona klęską, odegrała ważną rolę w wrześniowej kampanii wojennej - zmusiła Wehr­ macht do zmiany planu działań, opóźniła kapitulację Warszawy, osłabiła też działania wojenne na Lubelszczyźnie; jest przykładem męstwa pol­ skiego żołnierza.

♦ Naczelne Dowództwo WP powołało Grupę Operacyjną „Polesie”. ♦ Do broniących stolicy warszawiaków w przemówieniu radiowym zwrócił się komisarz cywilny przy Dowództwie Obrony Warszawy, prezydent m. st. Warszawy Stefan Starzyński:

Obywatele! Przeżyliśmy noc wojenną. Barbarzyńskimi metodami Niemcy usiłują zniszczyć i spalić stolicę, wyniszczyć ludność cywilną. Walka może trwać dłużej. Niemcy chcąc bronić się na zachodzie, muszą wycofać swe wojska z naszego frontu, by przerzucić je na front angielsko-francuski. Już przerzucili na front zachodni sześć dywizji, wiele eskadr bombowców i oddziały pancerne. Na poże­ gnanie przed odlotem bombowców i odjazdem zmotoryzowanych dywizji chcą brawurą zdobyć Warszawę. Wiemy z rozkazu gen. [Walerianal Czumy (dowód­ ca obrony Warszawy - J. Ch.l, że wojsko Warszawy nie odda. Warszawa to honor Polski. Brawura polskiego żołnierza i obywatela jest większa. Ataki muszą być odparte. I...) Zwyciężyć musimy! Niech żyje zwycięstwo! (cyt za: M. J. Kwiatkowski, Wrzesień 1939...)

♦ Bombardowany był Pińsk, szczególnie port rzeczny i okręty flotylli pińskiej. Bomby spadły też na Warszawę, Łomżę i Zamość. W czasie bombardowania Lublina zginął poeta Józef Czechowicz. Padła Kruszwica i Płock. ♦ Wiaczesław Mołotow, sowiecki komisarz spraw zagranicznych, złożył przedwcze­ sne gratulacje niemieckiemu ambasadorowi w Moskwie z okazji zdobycia przez Wehrmacht Warszawy. Tego dnia ambasador w Moskwie Schulenburg depeszował do Berlina:

Oświadczył [Mołotow - J. Ch.l, że rząd sowiecki ma zamiar w związku z dalszym posuwaniem się wojsk niemieckich oświadczyć, że Polska się rozpadła i że wo­ bec tego stało się konieczne, aby Związek Sowiecki przyszedł z pomocą „zagro­ żonym" przez Niemcy Ukraińcom i Białorusinom. Taki argument nada inter­ wencji Związku Sowieckiego pozory słuszności wobec mas (cyt za: W. Sukien- nicki, Biała księga...). ♦N a terenie Śląska (bez Zaolzia) wprowadzono do obiegu pieniężnego niemiecką markę. ♦ W Krakowie ukazała się „Soldaten Zeitung”, dziennik stacjonującej tu 14 Armii niemieckiej. W mieście powołano też Tymczasową Komisję Szkolną, na czele której stanął profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego Tadeusz Lehr-Spławiński. ♦ Kolejne egzekucje Polaków i Żydów, m.in. w Gaworowie, Będzinie, Kłecku, w okolicach Ozorkowa i Łańcucie.

10 września ♦ Zakończyła się krwawa bitwa nad rzeką Wizną (zwana polskimi Termopilami), gdzie blisko 700 żołnierzy polskich pod dowództwem kpt. Władysława Raginisa odpierało przez przeszło dwie doby zmasowany atak przeważających sił niemiec­ kich, powstrzymując w ten sposób natarcie całego niemieckiego XIX Korpusu Pan­ cernego (50 tys. żołnierzy). Większość żołnierzy polskich poległa, a ciężko ranny kpt. Raginis popełnił samobójstwo (pośmiertnie odznaczony Virtuti Militari). ♦ Naczelne Dowództwo WP uformowało z walczących jeszcze armii związek opera­ cyjny: Front Południowy. Była to próba praktycznej realizacji koncepcji tzw. przyczółka rumuńskiego (plany zostały udaremnione przez agresję sowiecką). ♦ Hitler wystąpił do rządu litewskiego z propozycją przyłączenia się do agresji na Polskę (w zamian proponował przekazanie Litwie Wilna). ♦ Węgry odrzuciły żądania Niemiec przepuszczenia oddziałów Wehrmachtu przez swoje terytorium. Juliusz Lukasiewicz, ambasador RP we Francji, zanotował tego dnia:

Generał Gamelin zajął najbardziej wykrętne, prawie negatywne stanowisko w sprawie akcji lotniczej, używając wymówki, że francuskie siły lotnicze nie były w stanie podjąć się zbombardowania niemieckich obiektów wojskowych bez udziału Brytyjczyków. Generał Gamelin cenił sobie bardzo pokój i spokój. Nie chciał zakłócać tego spokoju 0- Lukasiewicz, Dyplomata...).

Warto w tym kontekście dodać cierpką uwagę: po dziesięciu dniach pol­ sko-niemieckich zmagań zarówno ambasador Lukasiewicz, jak rząd RP i Naczelny Wódz nie zdołali się jeszcze zorientować, że sojusznicy Francja i Anglia nie byli po prostu do wojny przygotowani i jakakolwiek konfronta­ cja z Wehrmachtem zakończyłaby się ich niechybną katastrofą militarną.

Pułkownik zapisał (Wspomnienia...):

Tysiące dezerterów, bez broni, zupełnie zdemoralizowanych, prze na wschód i dostaje się w głąb kraju. Moich żądań stworzenia silnych kordonów zagradzają­ cych, uruchomienia aparatu specjalnego do zwalczania dezercji i łazikowania Dowództwo Okręgu Korpusu II jeszcze nie potrafiło zrealizować. Konieczność represji, sądzenia od razu winnych i rozstrzeliwania, a innych karmienia, sfor­ mowania w oddziały i odesłania na tyły, jeszcze nie przybrała żadnych konkret­ nych form. Inne zjawisko przedstawił Jan Kasak w zbiorze nowel Ojciec i synowie (Warszawa 1979), w którym znalazła się opowieść o chłopskim rekrucie walczącym w kampanii wrześniowej. Wojnę przyjmuje on ze zdziwieniem, jest pełen rezerwy, niemal wrogości wobec swoich dowódców. Nie rozu­ mie, czego ma bronić, w imię czego narażać życie. Gdy uświadomimy sobie trudną wiejską egzystencję w przededniu wybuchu wojny, nie bę­ dziemy się dziwić takiej postawie. Ten literacki zapis jest bez wątpienia wyjątkiem w naszym „wrześniowym” piśmiennictwie, przede wszystkim eksponującym heroizm, walką, krew i ofiarę. Ale przecież było też życie zwyczajne, dalekie od patriotycznych uniesień, zapiekłe chłopską biedą i małomiasteczkowym zacofaniem. Zjawisko drugie - zbitka słów często we wrześniu tamtego roku powta­ rzanych przez żołnierzy i dowódców; „jesteśmy rozbici”. Wielu żołnierzy nie zdołało oddać choćby jednego strzału do wroga, gdyż głównie masze­ rowali, przeformowywali się, często trafiali prosto do niemieckiej niewoli. Czasem też dezerterowali. Stąd gniew i oburzenie niektórych wyższych dowódców. Kampania 1939 roku, jak widać, to nie tylko bohaterowie Westerplatte, kpt Raginis czy płk Dąbek, ale również dezintegracja, złe instynkty, obniżenie norm i dyscypliny, chaos. To konglomerat różnych postaw, zachowań, nastrojów, dobrych i dych. Tak będzie przez kolejne lata oku­ pacji. Nie należy idealizować procesu historycznego.

♦ Niemiecki dowódca wojsk lądowych gen. Walter Brauchitsch wydał rozporzą­ dzenie w sprawie odpowiedzialności karnej nieletnich, na podstawie którego nie­ mieckie sądy w okupowanej Polsce mogły wymierzać karę śmierci „niezależnie od wieku sprawcy, jeżeli ten pod względem swego rozwoju dorównuje osiemnastolet­ niej osobie”. ♦ Władze okupacyjne nakazały zaprzestanie działalności w Wielkopolsce wszyst­ kich polskich organizacji społecznych i politycznych. ♦ W Poznaniu ukazały się „Przewodnik Katolicki” i „Dziennik Poznański”, w Lodzi zaś udało się wydać „Przyjaciela Narodu” - bezpartyjne pismo codzienne m. Łodzi, natomiast łódzkie władze okupacyjne wznowiły wydawanie dziennika „Deutsche Presse”. ♦ Trwały egzekucje, aresztowania, prześladowanie Żydów, burzenie synagog, m.in. w okolicach Piątka, Huty Gruszczyno, Kłecku, Łęczycy, Rawie Ruskiej, Ostrowcu Świętokrzyskim i w powiecie gnieźnieńskim. Z Pułtuska wypędzono blisko 300 Żydów, w Grudziądzu na Żydów nałożono daninę „na fundusz emigracyjny”.

11 września ♦ Naczelny Wódz wydał dyrektywę o utworzeniu dwu związków operacyjnych: Frontu Północnego i Frontu Środkowego oraz skoncentrowania wojsk polskich we wschodniej Małopolsce, gdzie planowano ich przegrupowanie. ♦ Londyński „Times” prognozował: Jeśli Polacy zdołają zahamować tempo ofensy­ wy niemieckiej, Wehrmachtowi grozi trudna i przewlekła wojna pozycyjna, obronie polskiej sprzyjać też będzie wówczas jesienna pogoda”.

Jak widać, myślenie kategoriami pierwszej wojny światowej (wojna pozy­ cyjna) mimo błyskawicznej zwycięskiej kampanii niemieckiej w Polsce, w angielskich, i nie tylko, sferach opiniotwórczych nie uległo radykalnej zmianie.

Wacław Jędrzejewicz w swych Wspomnieniach, zanotował:

11 września rozmawiałem z gen. Sikorskim. Objąłem dowództwo Frontu Połu­ dniowego... Nie mieliśmy złudzeń, że to ostatnie nasze dni w Polsce i że trzeba myśleć o udaniu się za granicę, na razie do Rumunii.

♦ Powołano Samodzielną Grupę Operacyjną Kawalerii pod dowództwem gen. Władysława Andersa, którą podporządkowano Armii „Warszawa”. ♦ Z Brześcia n. Bugiem wyjechał marszałek E. Śmigły-Rydz. ♦ Padły Gniezno i Mogilno. ♦ Powstał niemiecki zarząd wojskowy okręgu poznańskiego. ♦ Terytorium Polski opuścił ambasador Związku Sowieckiego Nikołaj Szaronow (aż do samego wyjazdu z Polski, podobnie zresztą jak rząd sowiecki, łudził Pola­ ków obietnicami dostaw z ZSRR), zaś ambasador francuski Leon Noël przekazał do Paryża informację o pogłosce, „usilnie rozpowszechnianej wśród ludności pol­ skich kresów wschodnich”, o zawarciu tajnego układu pomiędzy Związkiem Sowieckim a Niemcami. ♦ W Związku Sowieckim zostały uformowane dwa fronty: Białoruski (dowódca: komandarm II rangi - gen. płk Michał Kowalow) i Ukraiński (dowódca: koman­ dami I rangi - gen. armii Siemion Timoszenko). ♦ Dla potrzeb informacyjno-propagandowych ludowe komisariaty spraw zagra­ nicznych i spraw wewnętrznych Związku Sowieckiego oraz odpowiednie komórki Komintemu przygotowały opracowania na temat ustroju, obronności, gospodarki, życia politycznego i innych problemów wewnętrznych Drugiej Rzeczpospolitej. Tego dnia J. Beck zanotował w Ostatnim raporcie:

Usłyszałem od Noëla, że Sowiety mogą dążyć do wywołania rozruchów ukraiń­ skich w Małopolsce Wschodniej, ażeby szukać pretekstu do interwencji. Wia­ domości o mobilizacji kilku roczników w zachodnich okręgach sowieckich przy­ szły dość mętne, a ambasador [RP w Moskwie - J. Ch.l Grzybowski w swej depeszy wyrażający pewne obawy co do chęci wykorzystania sytuacji przez Sowiety nie radził, aby zarządzenia mobilizacyjne były wystarczające dla poważ­ nego zaangażowania wojennego.

♦ W Paryżu francuska Polonia zorganizowała demonstrację pod polską ambasadą domagając się udzielenia Polsce pomocy militarnej. ♦ Wehrmacht oraz niemieckie oddziały policyjne dokonały egzekucji na ludności cywilnej i jeńcach, m.in. w powiecie gnieźnieńskim, w okolicach Trzemeszna, w Besku, Tuchowie, Sanoku-Olchowcach, Jarosławiu. Sąd specjalny w Bydgoszczy ogłosił swe pierwsze wyroki, w Poznaniu aresztowano ponad 30 osób jako zakład­ ników, znajdowali się wśród nich profesorowie Uniwersytetu Adama Mickiewicza.

12 września ♦ Oddziały niemieckie osiągnęły przedpola Lwowa. Do walki włączono sformowa­ ny w Austrii (liczący około 200 osób) oddział ukraiński pod dowództwem płk. Ro­ mana Suszki. ♦ Wódz Naczelny dotarł do Włodzimierza Wołyńskiego. ♦ We francuskim Abbeville odbyło się posiedzenie angielsko-francuskiej Najwyż­ szej Rady Wojennej, w której uczestniczyli premierzy Neville Chamberlain i Edouard Daladier. Rada przyjęła decyzję o przerwaniu działań zaczepnych na niemieckim froncie zachodnim i wycofaniu wojsk na linię Maginota.

Fakt ten powszechnie w Polsce uważany był wtedy, a w niektórych środo­ wiskach opinia ta utrzymuje się nadal, za zdradę Polski przez zachodnich sojuszników. To także jeden z mitów Września '39. W Abbeville alianci po prostu trzeźwo, choć brutalnie ocenili, że wojennej kampanii 1939 roku w Polsce nie sposób wygrać. Ale nie ogłoszono zakończenia wojny.

♦ Francuzi przekazali władzom polskim obóz wojskowy w Coëtquidan, gdzie niemal natychmiast rozpoczęło się formowanie polskich jednostek wojskowych. ♦ W Oławie, w specjalnym pociągu, odbyła się narada Adolfa Hitlera z gen. Wilhel­ mem Keitlem, Joachimem von Ribbentropem i adm. Wilhelmem Canarisem, na któ­ rej omówiono dotychczasowe działania wojsk niemieckich oraz przyszłe losy Polski. ♦ W swym dzienniku gen. Franz Haider odnotował: „Hitler za cenę zaprzestania działań wojennych przez państwa alianckie gotów jest ograniczyć zdobycze teryto­ rialne Trzeciej Rzeszy w Polsce” [Śląsk i Pomorze - tzw. polski korytarz - J. Ch.]. ♦ Albert Forster, przyszły namiestnik okręgu Prusy Zachodnie oświadczył: „Spra­ wą szczególnej wagi jest ujęcie i odosobnienie polskich przywódców oraz intelek­ tualistów, do których zaliczam nauczycieli, duchownych, ludzi z wyższym wykształceniem i ewentualnie kupców”. ♦ W Poznaniu władze okupacyjne zamknęły Uniwersytet. ♦ Oddziały Wehrmachtu dokonały egzekucji na Polakach i Żydach, m.in. w Ce- cylówce, Krakowie, Głuchowie, Warszawie i Żyrardowie. W Szczucinie (pow. Dąbrowa Tarnowska) obrzucili granatami budynek szkoły, w którym zlokali­ zowano punkt sanitarny - zginęło około 70 osób, w tym ranni żołnierze z Armii „Kraków”. Sabina Sebyłowa, warszawianka, zapisała tego dnia w swych notatkach: Czy to diabelska przewrotność każe dziecku pytać, zaś matce odpowiadać: - Mamo, daj mi bułkę z szynką. - Nie ma szynki. - No to bułkę z masłem. - Nie ma bułki. - Czy chleba z serem też nie masz? - Nie ma sera. - A co jest? - Jest wojna. -T o daj mi chleba z wojną (cyt za: AK. Kunert Rzeczpospolita walcząca...). ♦ Rząd RP wystosował „do wszystkich stolic świata” protest przeciw barbarzyństwu niemieckiego lotnictwa opublikowany przez ukazujące się jeszcze gazety: Lotnictwo to od 1 września zniszczyło już kilkanaście miast i miasteczek, a mia­ nowicie: Lublin, Brześć, Zamość, Łuków, Janów, Rzeszów, Tomaszów Lubelski, Grójec i Tarczyn. Żaden z tych punktów nie był obwarowany i nie posiadał wcale wojskowych obiektów. Mieszkańcy Warszawy mogą dodać do zestawienia tych miast własne swoje przeżycia z okresu trwającego już kilkanaście dni bombar­ dowania. W stolicy lotnictwo niemieckie niszczy nieubłaganie przede wszystkim domki robotnicze, skazując setki, jeżeli nie tysiące ludzi co dnia na poniewierkę i nędzę. Lotnictwo niemieckie nie oszczędza nawet szpitali.

13 września ♦ Gen. Kazimierz Sosnkowski został dowódcą Frontu Południowego, w jego skład wchodziły armie „Kraków” i „Małopolska”. Polskie oddziały wycofały się z Gdyni, zaś marszałek Śmigły-Rydz opuścił Włodzimierz Wołyński. Pułkownik Józef Jaklicz, zastępca szefa Sztabu Naczelnego Wodza ds. operacyjnych, zanotował:

13 września. W tym dniu powstaje koncepcja tzw. przedmościa rumuńskiego. Intencją Naczelnego Wodza było stworzenie trzech zasadniczych baz walki: - pierwsza pod Warszawą, - druga na Polesiu - gen. Franciszek Kleeberg ma organizować zamkniętą obronę Polesia, - trzecia na Pokuciu - zorganizowane zostaje przedmoście na linii rzeki Dniestr i Stryj w oparciu o komunikację z Rumunią.! 15 IX dopisał:] Po przybyciu do Kołomyi plan Naczelnego Wodza został w szczegółach opracowany i rozkazy (dokąd można było) wysłane. Przedmoście rumuńskie. Zarys: Halicz - Źyda- czów - Skole. Równocześnie rozpracowany, rozpoznany i częściowo obsadzony został zarys przedmościa zmniejszonego (cyt za: A Sowa, Kronika...).

Z pisma ambasadora RP w Paryżu Juliusza Łukasiewicza do premiera Francji Daladiera:

Od dziesięciu dni ja i mój kolega w Londynie l ambasador Edward Raczyński - J. Ch.l interweniowaliśmy wielokrotnie w rządzie angielskim i francuskim, wskazując absolutną konieczność podjęcia skutecznych działań przez lotnictwo francuskie i angielskie przeciwko Niemcom. Jak dotąd takich działań nie było. Jestem wobec tego zmuszony stwierdzić, że po dziś dzień współdziałanie sił lot­ niczych angielskich i francuskich z armią polską nie zostało zrealizowane. [...) Brak działań lotnictwa wojskowego aliantów wraz z oświadczeniem rządu brytyj­ skiego, że Wielka Brytania przygotowuje się do trzyletniej wojny, pozwala obec­ nie Niemcom na użycie przeciwko Polsce niemal całości sił lotniczych. W tej sytuacji działania strategiczne armii polskiej są niesłychanie trudne lub niemoż­ liwe i wojna polsko-niemiecka staje się walką całego narodu z najeźdźcą, w której musi brać udział zarówno ludność cywilna, jak i wojsko. Nie muszę podkreślać Panie Prezydencie [Rady Ministrów - J. Ch.l, że w owym stanie rzeczy ofiary w ludziach i zniszczenia są ogromne 0- Lukasiewicz, Dyplomata...).

♦ W Bratysławie wydano specjalny komunikat władz Słowacji o wprowadzeniu słowackiego zarządu cywilnego w graniczących ze Słowacją polskich gminach na Spiszu i Orawie. ♦ Litwa odrzuciła niemieckie propozycje ataku na Polskę, zaś Grecja wyraziła zgodę na transporty lotnicze do Polski przez jej terytorium. Następnego dnia (14 IX) rząd węgierski nie udzielił pozwolenia na przemarsz przez swe terytorium wojsk Słowacji, natomiast rząd rumuński wyraził zgodę na przewóz przez swe tery­ torium transportu polskiego złota. ♦ W wileńskim „Słowie” ukazał się wiersz Teodora Bujnickiego pt. Modlitwa za Warszawę: Boże Pragi, Boże Raszyna! Boże Olszynki i Woli, Boże pól Radzymina, Boże walczącej Warszawy! Modlimy się za naszą stolicę, Z której jesteśmy dumni, Za jej bohaterskie sprawy, Za jej skrwawione ulice. Za pożary, za kruszone ściany, Za okopy i za barykady, Za Belweder bombami strzaskany, Za przedmieścia w ogniu pocisków. Za poległe kobiety i dzieci, Za żołnierzy na stanowiskach, Za piosenkę, co jak gwiazda świeci Nad baterią, nad rowem strzeleckim. Modlimy się za odważnych, Za radosnych, ofiarnych, ochoczych, Za patrzących bez trwogi na wroga, Za ich dłonie, usta i oczy. Boże Reduty Ordona, Sprawiedliwej Rozdawco glorii - Nie o cud Cię prosimy w modlitwie, Nie o cud, lecz o słuszną historię. ♦ Do obozu koncentracyjnego w Dachau trafił pierwszy polski duchowny - ks. Teodor Dymek z diecezji gnieźnieńskiej. ♦ Dowódca niemieckich wojsk lądowych wydał tajny rozkaz wysiedlenia wszyst­ kich Żydów zamieszkujących we wschodniej części Śląska. ♦ W Poznaniu nakazano zniszczenie wszystkich publikacji o treści antyniemiec- kiej, zaś w Krakowie zakazano wydawania „Gazety Krakowskiej”. ♦ Władze wojskowe zarządziły oznakowanie sklepów żydowskich napisem: Jüdi­ sches Geschäft”. ♦ Kolejne ofiary wśród ludności cywilnej i jeńców polskich: m.in. w Olszewie, Cegłówce, Stopnicy, Wilkowicach i Pilznie. Policja niemiecka zamordowała w Bydgoszczy ponad 100 osób, w Zambrowie żołnierze Wehrmachtu ostrzelali obóz jeńców polskich - zginęło blisko 200 Polaków.

14 września ♦ Niemcy wkroczyli do Gdyni. ♦ Rozkazem Naczelnego Wodza została rozwiązana Samodzielna Grupa Operacyj­ na „Grodno”. ♦ Do nadgranicznej miejscowości Kuty przybył Prezydent RP Ignacy Mościcki oraz przedstawiciele rządu polskiego. Prymas August Hlond opuścił terytorium kra­ ju. Władze Rzeczpospolitej po raz ostatni zwróciły się o pomoc militarną do sojuszników. ♦ Władysław Studnicki, czołowy germanofil polski, zwrócił się do władz niemiec­ kich z propozycją utworzenia nowego polskiego rządu i zawarcia pokoju. ♦ Wiaczesław Mołotow do ambasadora niemieckiego w Moskwie Friedricha Wer­ nera von Schulenburga: .Armia Czerwona osiągnęła stan gotowości bojowej i wkroczy do Polski”. ♦ W moskiewskiej „Prawdzie” ukazał się artykuł zatytułowany O wewnętrznych przyczynach klęski Polski w wojnie, który miał stanowić polityczne przygotowanie i uzasadnienie zbliżającej się agresji sowieckiej na Polskę. W tekście podkreślano m.in., iż przyczyną klęski był ucisk narodowościowy i kolonialna eksploatacja obszarów pod panowaniem „pańskiej Polski”, stosującej ekspedycje i sądy połowę. „Izwiestia” opublikowały teksty dwóch depesz TASS z Berlina (z datą 12IX) o rzekomym powstaniu na ziemiach wschodnich Rzeczypospolitej:

Cała Galicja Wschodnia objęta jest powstaniem. Miejscowa ludność ukraińska występuje przeciwko szeregowi polskich zarządzeń. W rejonach pomiędzy Kołomyją i Śniatyniem włościanie ukraińscy spalili wiele majątków polskich ziemian. [...] W okolicach Fińska i Baranowicz ludność białoruska okazuje duże niezadowolenie. Białorusini odmawiają wstępowania do armii polskiej i żądają stworzenia niezależnej republiki.

♦ Rosjanie rozpoczęli zmasowaną akcję przerzucania z powietrza i przez granicę grup specjalnych NKWD, które wzniecały niepokoje (pożary, agitacja), zapowiadając w kontaktach z miejscową ludnością i w masowo kolportowanych ulotkach rychłe wyzwolenie tych ziem spod ucisku narodowego i socjalnego „polskich panów”. Dzia­ łalność sowieckich desantów spadochronowych polegała głównie na likwidacji pol­ skich działaczy politycznych i polskiej inteligencji oraz paleniu kościołów. Sowieci przygotowywali się do wkroczenia na terytorium walczącej z Trze­ cią Rzeszą Polski.

♦ Szefem okupacyjnej administracji cywilnej przy niemieckim dowództwie woj­ skowym w okręgu Poznań został A Greiser, którą na swą siedzibę obrał poznański Zamek. ♦ W Wielkopolsce władze okupacyjne nakazały Polakom obowiązkowe odsprze­ danie Niemcom całej posiadanej obcej waluty. Wydały też rozporządzenie o obro­ cie pieniężnym, na podstawie którego wprowadzono w Wielkopolsce do obiegu markę, ustalając jej relację do złotego jak 1 : 2, polskim rodzinom zabroniono po­ siadania gotówki powyżej 100 zł na osobę, rodzinom żydowskim 200 zł na rodzinę, nadwyżki należało ulokować w instytucjach kredytowych. ♦ Ukazujący się w Krakowie „Dziennik Krakowski” zmienił nazwę na „Ilustrowany Kurier Codzienny” (popularny IKC), w Częstochowie zaś zaczął się ukazywać w języku polskim i niemieckim „Goniec Częstochowski”. ♦ Rozstrzelano osoby cywilne, m.in. w Piątku, w powiecie bielskim, w Gzince i Nowym Mieście, a także w Solcu Kujawskim, Aleksandrowie Łódzkim i Kartu­ zach. W Dynowie k. Brzozowa esesmani aresztowali ponad 160 Żydów, których natychmiast rozstrzelano. Grupę Żydów spalono też w miejscowej synagodze. W Mielcu podpalono rzeźnię żydowską, w Płocku aresztowano ponad 100 zakład­ ników spośród ludności polskiej; w Gdyni aresztowania objęły ponad 4000 osób, z których 1200 wkrótce zwolniono.

15 września ♦ Padł Białystok. Pod Duchnowem (pow. lubaczowski) zginął gen. Józef Kustroń. ♦ Marszałek Śmigły-Rydz dotarł do Kołomyi, zaś transport FON do Horodenki. Gen. Kazimierz Sosnkowski tak opisał wydarzenia tego dnia (iCieniom września...):

W Sądowej Wiszni po raz pierwszy spotkaliśmy się z działalnością piątej kolum­ ny, zwerbowanej czy to spośród ludności ukraińskiej, czy też spomiędzy koloni­ stów niemieckich. Wojska nasze były w nocy ostrzeliwane z bliskiej odległości przez pojedynczych strzelców czających się w gąszczach leśnych. W ciągu dnia podczas jednego z nalotów odniosłem wrażenie, że bombowce niemieckie są kierowane z ziemi przez anonimowych sygnalistów.

♦ W Tallinie został internowany polski okręt podwodny ORP „Orzeł”. ♦ Dr Hans Frank, minister Rzeszy i prezes Niemieckiej Akademii Prawa, otrzymał nominację Hitlera na szefa administracji cywilnej w okupowanej Polsce. ♦ W Polskim Radio wystąpił amerykański dziennikarz Julien Bryan, który zwrócił się z apelem do prezydenta Stanów Zjednoczonych:

Prezydencie Roosevelt i narodzie amerykański! Posłuchajcie mojej opowieści, a ci, którzy ją usłyszycie, zapiszcie słowo po słowie. Mówię z oblężonego miasta Warszawy. [...J Jak żyją osoby uratowane z bombardowania - bez wody, bez elektryczności, bez ogrzewania, bez dachu nad głową dla większości? Zachowują się, jak przystało na Polaków. (...) Nikt z nas tu przebywających nie potrafi zro­ zumieć tego niepohamowanego mordowania polskiej ludności cywilnej. Może je wytłumaczyć tylko jedno. Jest ono najoczywiściej obliczone na złamanie ducha walki Polaków. A co jest najbardziej zaskakujące - agresorowi się to nie udało. [...1 Ameryka musi zacząć działać. Musi zażądać zaprzestania tego najpotwor­ niejszego w czasach współczesnych mordowania ludzi. Stutrzydziestomilionowy narodzie amerykański! Prosimy Was w imię uczciwości, sprawiedliwości i chrze­ ścijaństwa (...I o pomoc dla tych dzielnych Polaków (cyt za: M. J. Kwiatkowski, Wrzesień 1939...).

♦ Polskie rozgłośnie radiowe w Baranowiczach, Warszawie i Wilnie nadały komu­ nikat władz RP o nieważności zarządzeń niemieckich władz okupacyjnych. ♦ W Białymstoku powstał przejściowy obóz jeniecki dla żołnierzy polskich. ♦ Ukazał się rozkaz władz niemieckich o bezwzględnej eksploatacji ekonomicznej podbitych ziem polskich, zaś szef zarządu cywilnego przy 10 Armii Hans Rüdiger zapowiedział wyeliminowanie Żydów z życia gospodarczego. ♦ W okolicach Medyki zastrzelono blisko 500 Żydów, egzekucje miały też miejsce m.in. w Cecylówce, Witkowie, Różopolu i Sieradzu. ♦ Niemiecki okręt podwodny zatopił pierwszy w tej wojnie frachtowiec motorowy państwa neutralnego belgijski „Alex von Opstal”. ♦ Z „Dyrektywy” ludowego komisarza spraw wewnętrznych Związku Sowieckiego Ławrientija Berii w sprawie zadań NKWD na zajmowanym terytorium Polski:

Zobowiązuję 1... ] do zapoznania wszystkich kierowników grup NKWD z niniej­ szą dyrektywą i dokładnego ich poinstruowania razem z kierownikami grup NKWD. Dyrektywa: w miarę posuwania się naszych wojsk i zajmowania tych lub innych miast będą tworzone zarządy tymczasowe (tymczasowe organy władzy), w skład których wejdą kierownicy grup operacyjnych) NKWD. [...1 Grupy operlacyjnel NKWD są zobowiązane do wykonania następujących zadań: 1) . Zająć natychmiast wszystkie obiekty łączności: telegraf, telefon, radiostacje i radiowęzły, poczty - usytuowując na czele organów łączności ludzi zaufanych. 2) . Zająć natychmiast lokale państwowe i prywatne: banków, urzędów skarbo­ wych i wszelkich składów państwowych oraz publicznych z przedmiotami war­ tościowymi, ewidencjonując i zabezpieczając wszystkie cenności. 3) . Wydziałom politycznym armii i przydzielonym do nich pracownikom okazać wszelką pomoc podczas bezzwłocznego zajmowania drukarń, redakcji gazet, składów papieru i przy uruchamianiu wydawania gazet. 4) . Zająć natychmiast wszystkie archiwa państwowe, w pierwszej kolejności archiwa żandarmerii i filii Oddziału II Sztabu Głównego [wywiad i kontrwywiad wojskowy - J. Ch.l (ekspozytur, placówek - organów wywiadu). 5) . W celu zapobieżenia spiskowej, zdradzieckiej działalności, aresztujcie znacz­ niejszych reprezentantów obszarników, książąt, szlachty oraz kapitalistów, ogła­ szając, że są zakładnikami. 6) . Aresztujcie najbardziej reakcyjnych przedstawicieli administracji państwowej, kierowników lokalnej policji, żandarmerii, straży granicznej i filii Oddziału II Sztabu Głównego, wojewodów i ich najbliższych współpracowników, kierowni­ ków partii 1...). Na razie nie aresztować osób duchownych, zwłaszcza katolików. 7) . Zająć więzienia, sprawdzić wszystkich więźniów. Zwolnić wszystkich areszto­ wanych za działalność rewolucyjną lub inną antypaństwową, wykorzystując to dla werbunku agentury i prowadzenia pracy politycznej wśród ludności. [... 1 8) . Równocześnie z prowadzonymi operacjami rozwiniecie pracę śledczą wśród więźniów z zadaniem wykrycia podziemnych organizacji 1...]. 9) . Przystąpicie do tworzenia sieci agenturalno-informacyjnej [...1. 10) . Podjąć kroki w celu ujawnienia i aresztowania agentów [i] prowokatorów żandarmerii, policji politycznej i filii Oddziału II Sztabu Głównego I...J. 11) . Zapewnić sprawną organizację ochrony porządku publicznego. (...) 16) . Unikajcie rekwizycji furażu i żywności wśród ludności. Niezbędny furaż i żywność kupujcie u ludności za gotówkę, odpowiednio w rublach, wyjaśniając ludności, że wartość (kurs) rubla odpowiada wartości (kursowi) złotego. 17) . Niniejsza dyrektywa nie podlega powieleniu i posiadają ją wyłącznie towa­ rzysze: Mierkułow, Sierow, Boczkow i Canawa. Zapoznajcie (z nią] towarzyszy: Chruszczowa, Ponomarienkę, Timoszenkę i Kowalowa (cyt. za: Zachodnia Bia­ łoruś 17IX 1939-22 VI1941...).

16 września ♦ Mjr Edmund Galinat ps. „Konarski”, „Konar” otrzymał od marszałka E. Śmigłe­ go-Rydza instrukcję w sprawie organizowania na okupowanym terytorium Polski konspiracji antyniemieckiej. Paweł Starzeński (Trzy lata z Beckiem...) zanotował:

W Kutach spędziliśmy dwa dni 15 i 16 września, patrząc na strzępy naszej pań­ stwowości... Analizowaliśmy powody naszej klęski. Byliśmy zgodni, że nasza po­ lityka zagraniczna nie była wystarczająco oparta o ścisły „rachunek sił”... Raz jeszcze wyłoniło się pytanie, jak byłby postąpił stary Marszałek.

Politycy zaprzestali walki i próbowali szukać usprawiedliwienia, tylko przed kim? Przed sobą, przed społeczeństwem czy żołnierzami nadal walczącymi w kraju?

Ten kontrast w sposobie myślenia i postawach widać wyraźnie w zapi­ sach płk. Stefana Roweckiego (Wspomnienia i notatki...):

Tysiące wozów taborowych, masy łazików z zapadnięciem nocy zapełniają szosy... i zagważdżają komunikację... Katastrofa z benzyną... Musiałem więc wydać dra­ końskie rozkazy co do likwidacji naszego taboru samochodowego. Kilkaset wozów brygady kazałem zostawić, ściągając z nich benzynę... Co będzie, to aż myśleć nie chcę, gdy jutro, pojutrze staną nam w walce motory z braku paliwa.

♦ Komisarz Mołotow do ambasadora niemieckiego w Moskwie: .jutro lub pojutrze Armia Czerwona znajdzie się na terytorium Polski”. ♦ W depeszy z Moskwy do Berlina Schulenburg donosił:

Mołotow przyznał, że projektowane przez rząd sowiecki umotywowanie [wkro­ czenia - J. Ch.] zawiera nutkę, mogącą urazić niemieckie uczucia, prosił jednak, aby ze względu na trudną sytuację rządu sowieckiego przejść nad tą drobnostką do porządku. Rząd sowiecki nie widzi niestety możliwości innego umotywowa­ nia, ponieważ dotąd Związek Sowiecki nie troszczył się o sytuację mniejszości w Polsce i jego obecne wystąpienie musi być na zewnątrz w jakiś sposób uza­ sadnione. Na zakończenie Mołotow prosił o pilne wyjaśnienie, co się stanie z Wilnem (cyt za: W. Sukiennicki, Biała księga...).

Ze wspomnień dowódcy 6. Korpusu Kawalerii Grupy Konno-Zmechani- zowanej Frontu Białoruskiego, komdiwa (gen. mjr) Andrieja Iwanowicza Jeremienki:

O godz. 5.00 wieczorem 16 września wydałem rozkaz bojowy, w którym postawi­ łem korpusowi konkretne zadania. Wstępujemy na ziemie zagarnięte w czasie wojny domowej przez polskich panów. I wyzwolenie swoim braciom niesie żoł­ nierz Armii Czerwonej, kraju niezwyciężonego socjalizmu. W czasie marszu należy w oddziałach zachować wysoką dyscyplinę i zorganizowanie, każdy powi­ nien rozumieć swoją misję żołnierza wyzwoliciela. Dowódcy i oficerowie poli­ tyczni wyjaśniali to czerwonoarmistom. [...) O godz. 3.00 (rano 17 IX - J. Ch.J zameldowano mi, że wszystkie jednostki wy­ szły na rubieże wyjściowe i oczekują sygnału. Przekroczenie granicy o świcie. Godzinę przed wyznaczonym terminem na stanowisko dowodzenia korpusu przybył dowódca okręgu, komandarm II rangi M.P. Kowalow. Złożyłem mu meldunek o gotowości korpusu. O godz. 5.00 dywizje ruszyły do przodu (cyt za: Wrzesień 1939 na Kresach...).

♦ Nad Warszawą niemieckie samoloty zrzucały ulotki wzywające ludność do pod­ dania miasta. ♦ Premier Francji Daladier w depeszy do ambasadora francuskiego w Moskwie informował, że „ewentualne radzieckie poczynania wobec polskich ziem wschod­ nich nie staną się powodem do zerwania stosunków dyplomatycznych pomiędzy Francją a Związkiem Sowieckim”. ♦ Władze okupacyjne aresztowały wybitnego przywódcę ludowego, trzykrotnego premiera, Wincentego Witosa. ♦ Swoją ofertę w sprawie zawarcia pokoju z Niemcami ponowił w Krakowie Wła­ dysław Studnicki. ♦ Trwały egzekucje Polaków i Żydów oraz jeńców wojennych, m.in. w Bocheniu, Ryd­ wanie, Grabnowoli, Łukowie i Przemyślu.

17 września ♦ Agresja sowiecka na Polskę. Oddziały Armii Czerwonej bez wypowiedzenia wojny we wczesnych godzinach rannych (była niedziela) przekroczyły granicę wschodnią Polski. Ambasador Wacław Grzybowski nie przyjął noty dyplomatycz­ nej sowieckiej, w której usiłowano uzasadnić tę napaść.W nocie m.in. twierdzono, że „państwo polskie przestało już istnieć i wobec tego [rząd ZSRR - J. Ch.] uznał się za zwolniony z obowiązku przestrzegania zawartych z nim traktatów, w tym także z dnia 5 maja 1934 roku o nieagresji”, pisano też o „zagrożeniu interesów ZSRR spowodowanym wytworzoną w Polsce sytuacją”, wyrażano troskę o dalsze losy ludności ukraińskiej i białoruskiej, dla której „ochrony życia i mienia Armia Czerwona otrzymała rozkaz przekroczenia radziecko-polskiej granicy”. Rząd polski i przeważająca część społeczeństwa polskiego potraktowały wejście Armii Czerwonej jako zbrojną agresję, w konsekwencji stan wojny, stawiając tym samym znak równości pomiędzy 1 a 17 września 1939 roku.

Z oświadczenia rządu polskiego po wkroczeniu Armii Czerwonej:

Rząd polski uroczyście protestuje przeciwko jednostronnemu pogwałceniu przez Rosję paktu o nieagresji i przeciw inwazji polskiego terytorium, w chwili gdy cały naród polski czyni najwyższe wysiłki, by odeprzeć niemieckiego agresora. Rząd polski protestuje przeciwko motywom zawartym w nocie rządu radzieckiego, albowiem rząd polski prowadzi swą normalną działalność, a armia polska z powo­ dzeniem stawia opór nieprzyjacielowi (F. Sławoj-Składkowski, Prace i czynności...).

Z rozkazu Naczelnego Wodza:

Z Sowietami nie walczyć, tylko w razie natarcia z ich strony albo próby rozbroje­ nia naszych oddziałów. [...1 Nakazuję ogólne wycofanie na Rumunię i Węgry najkrótszymi drogami. |...l Zadanie Warszawy i miast, które miały się bronić przed Niemcami - bez zmian {Polskie Siły Zbrojne, L 1, cz. 4).

Rozkaz ten spowodował zamieszanie w polskich oddziałach znajdujących się na wschodnich rubieżach Rzeczpospolitej. Jak nietrudno zauważyć, nawet najwyższe władze wojskowe - Naczelny Wódz, Sztab Wodza Na­ czelnego - nie dysponowały w tym czasie informacjami z frontu (potwier­ dzają to liczne wspomnienia, relacje i opracowania).

„New York Herald Tribune”:

Interwencja Rosji zmieniła natychmiast i w sposób zasadniczy cały charakter wojny. Obecnie nie tylko ostatnie resztki oporu polskiego muszą załamać się, lecz w najlepszym razie Polska będzie mogła być odbudowana tylko za zgodą Rosji.

Z posłania od narodu brytyjskiego nadanego przez BBC: „Raz jeszcze przez bohaterskie walki Polska stała się chorążym wolności w Europie”. Z raportu polskiego attaché wojskowego w Moskwie płk. Stefana Brzeszczyńskiego do ministra spraw wojskowych (datowany 4 XI1939):

Przebieg wypadków po 17 września. Po brutalnej nocie sowieckiej, doręczonej naszemu ambasadorowi w nocy z 16 na 17 września, można było w każdej chwili oczekiwać wkroczenia agentów GPU do naszej ambasady. Zaczęło się gorącz­ kowe palenie akt Ja 17 września miałem już tylko do spalenia tzw. opracowania własne i szyfry, bo inne, mniej ważne akty paliłem już stopniowo, poczynając od dnia, w którym wysłałem swą pierwszą alarmującą depeszę. 17 września znisz­ czyłem jeszcze osobiście radiostację krótkofalową, która od dwóch miesięcy sta­ ła zapakowana w ambasadzie z przeznaczeniem dla któregoś z of[icerów] wyw|iadul i o zadysponowanie której nie mogłem się doprosić Szt[abu) Głów­ nego. Kazałem zniszczyć urządzenia alarmujące i ciemnię fotograficzną, a aparat fotograficzny służbowy i pieniądze skarbowe oddałem na przechowanie AW angielskiemu i poselstwu fińskiemu. (...] 9 października o godz. 9 min. 50 wie­ czorem wg czasu sowieckiego wyjechaliśmy z Moskwy eskortowani przez kil­ kunastu agentów GPU, mając do swej dyspozycji pięć wagonów osobowych i je­ den towarowy. 10 października o godz. 7 min. 30 wieczorem przejechaliśmy gra­ nicę fińską, a l l października o godz. 10 min. 30 znaleźliśmy się w Helsinkach, (cyt za: Wrzesień 1939 na Kresach...).

Od pierwszej godziny agresji sowieckiej zarysowała się niebywała dys­ proporcja sił na niekorzyść Polski - strona sowiecka rzuciła do akcji: 13 dywizji kawalerii i 19 brygad pancernych, 55 dywizji strzeleckich, 4 brygady strzelców, około 15 brygad lotniczych, ponad 6 tys. czołgów, około 1,8 tys. samolotów i blisko 1,5 min żołnierzy. Czas po wkroczeniu na wschodnie rubieże (Kresy) Rzeczpospolitej Armii Czerwonej zazwyczaj bywa dzielony na trzy podokresy. Pierwszy, który naj­ częściej określa się jako wojnę sowiecko-polską, trwał dwa tygodnie, tj. do pierw­ szych dni października 1939 roku. Jego cezurę wyznacza koniec zorganizowanego (na miarę sił i możliwości) oporu większych jednostek bojowych Wojska Polskie­ go, częściej działania te przypominały akcję partyzancką niż regularne operacje wojenne. Okres drugi to opanowywanie terenu, narzucanie miejscowej ludności radykalnych zmian społeczno-politycznych i ekonomicznych (można to nazwać rewolucją) przy wykorzystaniu zarówno sił zbrojnych, służb specjalnych (aparat terroru) i aparatu polityczno-administracyjnego. Tomasz Strzembosz nazywa ten okres, nieco publicystycznie, „rewolucją na postronku". Już wówczas przeprowa­ dzono pierwsze zmasowane aresztowania, użyto terroru. Zakończył się on na po­ czątku listopada 1939 roku, kiedy przemocą wcielono ziemie polskie do Białoru­ skiej i Ukraińskiej Socjalistycznych Republik Sowieckich (okres trzeci trwał do czerwca 1941 roku i charakteryzował się unifikacją ziem polskich z systemem spo­ łeczno-ekonomicznym i politycznym Związku Sowieckiego (kołchozy, sowchozy, nacjonalizacja przemysłu i handlu, banków itp.) oraz nasileniem represji (masowe aresztowania i deportacje, również dzieci, kobiet i starców, przeprowadzone z zastosowaniem odpowiedzialności zbiorowej objęły około 150 tys. osób). W różnych miejscach doszło do nierównych starć zbrojnych pomiędzy nielicznymi oddziałami polskimi a wkraczającą Armią Czerwoną zajmującą kolejne miasta polskie: Baranowicze, Tarnopol, Równe, Wołożyn, Zdołbunów i in. Rozlokowane wzdłuż granicy polsko-litewskiej pułki Korpusu Ochrony Pogranicza osłabione skierowaniem tuż przed 1 września znacznej części żołnierzy na front z Niemcami (Podole, Równe, Święciany, Samy, Polesie, Baranowicze, Wilejka i Głębokie) zostały niemal od pierwszych chwil działań wojennych doszczętnie rozbite przez działające z zaskoczenia, z wielu kierunków, przeważają­ ce siły Armii Czerwonej (na polski batalion przypadał korpus sowiecki). Pomimo niekorzystnej sytuacji dowódca KOP, gen. Orlik-Riickemann wydał polecenie przeciwstawienia się wszelkimi siłami i środkami. Oddziały zgrupowane w rejonie Kowla (pułk Samy, zgrupowanie Małyńsk, bataliony: Kłeck, Ludwikowo, Sienkie- wicze, Dawigródek) starły się z wrogiem od 17 września do 1 października w prze­ szło 40 potyczkach i 2 bitwach (Szack i Wytyczę). W boju Szackim poległo co naj­ mniej 14 oficerów i podoficerów. Oficerów i podoficerów wziętych do niewoli wła­ dze sowieckie traktowały ze szczególną brutalnością jako wrogów państwa. Mor­ dowano ich na miejscu lub deportowano w głąb Rosji. W jednej z rozlicznych ulotek, kolportowanych po wkroczeniu na teryto­ rium Polski, dowódca sowieckiego Frontu Białoruskiego komandarm M. Kowalow pisał (zachowana pisownia oryginału - J. Ch.) m.in.:

Rzołnierze Armii Polskiej. W te ciężkie dni dla Was potężny Związek Radziecki wyciąga Wam ręce braterskiej pomocy. Nie przeciwcie się Robotniczo-Chłop­ skiej Armii Czerwonej. Wasze przeciewenie się kożyści i przerzeczono na całą zgubę. My idziemy do Was nie jako zdobywcy, a jako Wasi bracia po klasu, jako wasi wyzwoleńcy od ucisku obszarników i kapitalistów.

W innej wskazywano winnych agresji:

Winowajcy tej rzezi krwawej są to obszamicy-kapitaliści-mościckie, śmigłe- rydze, radziwiłowie, sapiedzy, sławoj-składkowskie - psy brutalne, które rzuciły naród polski do rzezi krwawej. To oni przez eksploatację niepowstrzymaną, ujarzmienie narodowościowe, wrogość narodowościową doprowadzili naród pol­ ski do całkowitego wycieńczenia ekonomicznego i rozgromienia wojskowego. W jarzmie obszarnika i kapitalisty jęczą robotnicy i włościanie Ukrainy Zachod­ niej i Białorusi Zachodniej. [...] Wolny naród białoruski przeciąga swą rękę bra­ terską do robotnika i włościanina Białorusi Zachodniej i na pomoc im posyła swą wielką armię wyzwolenia. [...1 Obracajcie swą broń przeciwko obszarnikom i kapitalistom (cyt. za: A K Kunert, Rzeczpospolita walcząca...).

Jan Kozielewski-Karski, wycofujący się z oddziałem na wschód, zapisał:

Nie byliśmy już polską armią. Nie byliśmy baterią artylerii konnej. Nie byliśmy czymkolwiek, co dałoby się uznać za wojsko. Byliśmy gromadą zmierzającą do jakiegoś nie zdefiniowanego celu. (...1 Po piętnastu dniach marszu, umęczeni, zlani potem, otępiali i zdezorientowani dotarliśmy w okolice Tarnopola. Był 17 września i datę tę zapamiętałem do końca życia. Szosa tarnopolska była roz- prażona upałami, a nasze buty, po niemal czterodniowym nieprzerwanym mar­ szu, tak zniszczone, że ich wierzchy uwierały nieopisanym, piekielnym bólem. Większość z nas wolała iść miękkim poboczem, choć w oczywisty sposób zwal­ niało to tempo marszu. Szliśmy więc niespiesznie, bowiem i tak nie bardzo rozumieliśmy cel tej wędrówki. Nagle dotarł do mnie narastający hałas i do­ strzegłem pojedynczych ludzi biegających pomiędzy grupami. Oznaczało to zwykle nadejście jakiejś ważnej wiadomości lub kolejnej sensacyjnej plotki 1...1. - Idę sprawdzić, o co tu chodzi - odezwał się młody kapitan, budzący powszech­ ny podziw z powodu schludnego i dystyngowanego wyglądu, jaki udało mu się zachować. - Może jakaś dobra nowina dla odmiany... - Pewnie Hitler chce nam się poddać - dorzucił ktoś ironicznie. - Wkrótce będziemy wiedzieć - odparł kapitan [...1. Żołnierze o czymś żywo dyskutowali, co wynikało z ich energicznej gestykulacji. Czekaliśmy w cieniu rzucanym przez skąpo przez postarzałe i na wpół uschnięte drzewo, patrząc, jak kapitan sprężyście zbliża się do grupy. Po kilku minutach był już z nami. Zasapany, łykający szybko oddech, krzyczał do nas na odległość. - Rosjanie! Rosjanie przekroczyli nasze granice! - wołał. - Słyszycie?! Niestety słyszeliśmy. Otoczyliśmy naszego „wysłannika" i natychmiast zarzucili lawiną pytań. Miały one, jak się nam zdawało, sprawdzić, jak wiarygodna jest wiadomość. Okazało się, że o wkroczeniu Sowietów usłyszał od cywila jakiś żołnierz. Wia­ domość podało radio. Co to znaczy? Czyżby i oni wypowiedzieli nam wojnę? Czy przychodzą jako wro­ gowie, czy przyjaciele? Pytania mnożyły się. Kapitan nie wiedział, ale .jego zda­ niem"... Nie daliśmy mu nawet dokończyć. Uprzejmie powiedzieliśmy kapitanowi, że nikogo w tej chwili jego zdanie nie interesuje. Chcemy faktów... Jak wynikało z relacji, k toś,.złapał" w radiu audycję rosyjską, ale na falach, gdzie dotąd nadawała polska stacja. Była to seria komunikatów po rosyjsku, ukraińsku i polsku wzywająca ludność do traktowania wojsk sowieckich jako oswobodzicie- li, a nie wrogów. Przyszli bowiem „bronić Białorusinów i Ukraińców". „Bronić’? To słowo zabrzmiało złowrogo. Dobrze pamiętaliśmy, że Hiszpanię, Austrię i Czechosłowację też brano w „obronę". Czyżby Rosjanie zamierzali bić się z Niemcami? Ale przecież Ribbentrop i Mołotow podpisali pakt o nieagresji i przyjaźni. Czy został wymówiony? 0- Karski, Tajne p a ń stw o ...).

Relacja Juliana Białowąsa o wydarzeniach w Leonpolu:

Pochodzę z małej mieściny na Kresach Wschodnich - położonej niemal na styku trzech granic - Polski, Łotwy i Sowieckiej Rosji, Leonpol nad Dźwiną, najdalej na północ wysunięta placówka KOP-u (3 kompania baonu „Łużki"). [...1 Napaść nastąpiła 17 września o godz. 4.00. Nasi żołnierze nie dali się zaskoczyć. Przywi­ tali bolszewików ogniem, ale walka była nierówna. Bolszewików były bataliony, a z naszej strony kilka dwuosobowych patroli. Strażnica KOP-u, położona dwie­ ście metrów od Dźwiny, opustoszała. Chłopcy wycofali się do lasu. Punkty ogniowe KOP-u nad brzegiem Dźwiny pokryli bolszewicy z granatników (cyt za: Wrzesień 1939 na Kresach...).

Stanisław Sikora, żołnierz batalionu piechoty i szwadronu kawalerii w Rokitnej (pow. sameński, woj. wołyńskie), zapamiętał:

z 16 na 17 września panował po bolszewickiej stronie wzmożony ruch. O godz. 5.00 powstawali z rowów i ławą zaczęli iść w kierunku granicy. Z ich strony nie padł ani jeden strzał. Natomiast z naszej poszedł ogień z cekaemu - tak około pięciu minut (z przerwami) - zalegli. Przybiegł ze strażnicy łącznik - nie strzelać - idą nam na pomoc, za nim drugi - ostrzeliwując się - cofać się. Za bolszewicką piechotą wyłoniła się kawaleria. Kawalerzyści siedzieli na „oklep” bez siodeł, jeden w trzewikach, drugi w walonkach, inni w ceratowych butach i czapkach „budionnówkach". Za kawalerią, dopiero po dwóch godzinach, wyszły czołgi - w sumie sześć sztuk, a w powietrzu trzy samoloty na dość niskim pułapie, które poleciały w kierunku na Samy. Naszych żołnierzy nie brali do „niewoli na uli­ cach". Pytali - ty za kiem? Za raboczimi, iii za pomieszczikami; oczywiście każdy mówił - za raboczimi. No to puszczali, a przy wyjściu z miasta już stali enkawu- dyści; formowali w kolumny i prowadzili w stronę granicy. Jak się zachowywała miejscowa ludność? O dziwo, Ukraińcy na ogół biernie (zachowały się też relacje wskazujące na inne postawy i zachowania Ukraińców - J. Ch.], ale i ciekawie, np. pytali, czemu są tacy obdarci, czemu mają karabiny na sznurkach, to odpowiada­ li że są raboczoj krestiańskoj armią, i że pobrali ich prosto z pól i zakładów pra­ cy. Natomiast Żydzi zachowywali się wręcz entuzjastycznie, witali ich kwiatami krzycząc: chaj żywe towerium Molotylo i Woromylo (Niech żyją towarzysze Mo- łotow i Woroszyłow - J. Ch.]. A byli to przeważnie kupcy, sklepikarze i inni kombinatorzy, którzy w porównaniu z nami mieli w Polsce bardzo dobry żywot, (cyt za: Wrzesień 1939 na Kresach...).

Ludność żydowska, zwłaszcza młodzież (zachowało się sporo relacji na ten temat), a także biedota entuzjastycznie, niekiedy z bronią w ręku, wspólnie z polskimi komunistami witała wkraczające oddziały sowieckie. U źródeł takiej postawy leżało przekonanie, że każdy wariant jest dla Żydów lepszy od niemieckiej okupacji, a Związek Sowiecki, w propagandzie głoszący hasła intenacjonalizmu, dawał nadzieję na zakończenie drastycznych antysemickich zachowań i prześla­ dowań ze strony polskich sąsiadów. Gdzieś w tym momencie zderzały się postawy środowisk żydowskich z postawą ludności polskiej, dla której od początku był to rzeczywisty czas zagrożenia, potwierdzony już niebawem wywózkami, zsyłką, aresztowaniami i inwigilacją NKWD. To dlatego Żydzi wstępowali tak ochoczo do lokalnych, tworzonych naprędce oddziałów porządkowych, „milicji” i „gwardii”, na których formowanie chętnie okupant sowiecki przyzwalał. Niekiedy ujawniały się też postawy wrogości środowisk żydowskich wobec istniejących jeszcze struktur państwa polskiego oraz obywateli (komitety rewolucyjne, aresztowania i rozstrze­ liwania przedstawicieli polskich władz państwowych i samorządowych; atakowano niekiedy też oddziały Wojska Polskiego - tak było między innymi w Grodnie 18 września, a więc zanim dotarły tam jednostki armii sowieckiej, podobnie w miej­ scowości Skidel, w Jeziorach, Łunnie, Wiercieliszkach, Wielkiej Brzostowicy, Ostry- nie, Dubnie i szeregu innych). Tomasz Strzembosz nazywa te przypadki, zasadnie, „kolaboracją z bronią w ręku, stanięciem po stronie wroga, zdradą dokonaną w dniach klęski” (T. Strzembosz, Przemilczana kolaboracja, „Rzeczpospolita” z 27 stycznia 2001). Zanotowano też przypadki szyderczych komentarzy żydowskich w stosunku do pobitych i złamanych klęską środowisk polskich zamieszkujących Kresy, w rodzaju: „Chcieliście Polski bez Żydów, macie Żydów bez Polski”; „Skoń­ czyło się już wasze”. Ale rzeczywiste uwarunkowania postaw Żydów pod okupacją sowiecką były daleko bardziej skomplikowane. Zwrócił na to uwagę M. J. Chodakiewicz, trafnie m.in. zauważając:

podejście społeczności żydowskiej do Sowietów nie było jakąś stałą, lecz podle­ gało modyfikacjom wraz z upływem czasu i odsłanianiem się prawdziwego obli­ cza komunistycznego totalitaryzmu i - podobnie jak inne mniejszości - mogli śmielej uczestniczyć w tworzeniu nowego systemu54.

54 Por. M. J. Chodakiewicz, Żydzi i Polacy..., s. 119. Warto też zauważyć, że społeczność żydowska na polskich Kresach Wschodnich nie była „monolityczną żydokomuną", ale wyraźnie zróżni­ cowanym pod wieloma względami środowiskiem. Jej częścią był zarówno wiejski i małomiasteczkowy Szlomo Kogan z Kamieńca Koszyrskiego na Wołyniu tak zapamiętał czas „powitania” Armii Czerwonej:

Stworzyliśmy [miejscowi Żydzi - J. Ch.] grupę samoobrony, aby utrzymać spo­ kój w mieście oraz aby przeciwstawić się rabującym bandziorom. Zniszczyliśmy amunicję pozostawioną przez wycofujące się wojska [polskie - J. Ch.]. W tym właśnie czasie siły rosyjskie weszły do Polski. W ciągu trzech tygodni ich przed­ nie oddziały weszły do naszego miasta. Oddaliśmy im całe uzbrojenie; rozwiąza­ liśmy nasz oddział samoobrony i wielu z nas zapisało się do ich milicji. Przez dwadzieścia miesięcy żyliśmy pod rosyjską władzą (cyt za: M. J. Chodakiewicz, Żydzi i Polacy...).

Henryk Grynberg w Dzieciach Syjonu ten sam czas opisał następująco:

W Grzymałowie przeżyliśmy ciężkie chwile, bo gdy tylko polskie wojsko wyszło z miasteczka, banda Ukraińców zaczęła bić Żydów i rabować żydowskie miesz­ kania. Dopiero po dwóch dniach weszli Rosjanie. [...] Żydzi odetchnęli. Otwo­ rzono sklepy, które napełniły się Rosjanami. Cały dzień maszerowali rosyjscy żołnierze, śpiewając pieśni, dzieci biegały za nimi. Żydzi myśleli, że wojna się skończyła.

Nieco inaczej doświadczyła „sowieckiego powitania” mała Rachela Szlejf z miejscowości Stołpce na Nowogródczyźnie:

Pamiętam, że pewnego dnia wcześnie rano usłyszałam warkot. Wyskoczyłam z domu i zerknęłam na ulicę. Zbliżał się do mnie rosyjski czołg z wielką czerwo­ ną flagą. „To takie podniecające!” - pomyślałam. Czołg poruszał się wolno, a ja­ dący nim żołnierze byli bardzo przyjaźni, kiedy witali się ze wszystkimi i rozda­ wali cukierki dzieciom. Krzyczeli do nas: „Przyszliśmy was wyzwolić od polskie­ go kułaka!”. Pobiegłam do domu, myśląc, że będzie wyśmienicie! Moja matka zauważyła moje podniecenie, spojrzała na mnie smutno i powiedziała: „Moje drogie dziecko, nie masz pojęcia, co się dzieje. Twoje życie, jakim je do tej pory znałaś, kończy się. Poczekaj trochę, a zobaczysz, co się z nami stanie”. Pomyśla­ łam sobie: „O czym ona do diabła mówi?” Żołnierze rosyjscy wydawali się prze­ cież tak przyjaźni i mili (cyt. za: M. J. Chodakiewicz, Żydzi i Polacy...). A zupełnie inaczej zapamiętała je polska gimnazjalistka z Brześcia Mary­ sia Borkowska:

Niemcy zajęli Brześć koło 15-go września, ale już pod koniec miesiąca wkroczyła Armia Czerwona, witana entuzjastycznie przez społeczność żydowską chlebem

(sztetl) element sproletaryzowany, biedny i odmienny religijnie, kulturowo i językowo i niemal zupełnie nie zintegrowany ze środowiskiem polskim, jak Żydzi wolnych zawodów czy żydowska burżuazja. Ta dywersyfikacja majątkowa, ale też i niekiedy religijno-kulturowa wpływała bez wątpienia na polaryzację postaw i zachowań, świadomość i patriotyzm, wreszcie oczekiwania. Historyk nie może tych zjawisk lek­ ceważyć. Por. również E. Hoffman, Sztetl - świat Żydów polskich, Warszawa 2001; S. Bratkowski, Pod wspólnym niebem. Krótka historia Żydów w Polsce i stosunków polsko-żydowskich, Warszawa 2001. Literacki zaś opis tej problematyki przynosi już całkiem spora literatura; z najnowszych pozycji warto wymienić chociażby H. Grynberga, Memorbuch, Warszawa 2000, czy B. Milcha, Testament, Warszawa 2001. i solą i kwiatami - „nasze wojska przyszły". Od tego czasu bardzo często słyszeli Polacy: ty polska mordo, my wam pokażemy itp. [...]. Nie zapomnę nigdy wido­ ku policjanta polskiego, skutego kajdankami, którego prowadzili milicjanci środkiem ul. Jagiellońskiej, a dookoła tłum Żydów wyjących nieludzko, plują­ cych na niego, rzucających brudami, kamieniami i wymyślających straszliwie (cyt za: M. J.Chodakiewicz, Żydzi i Polacy...). Podobnie było w Przemyślu:

Masy żydostwa przewalały się na wszystkie strony. |...l A wszystko to było roz­ radowane, butne i aroganckie. Zniechęcony zawróciłem do domu. Po drodze aż do ulicy Grodzkiej widziałem wszędzie podobny obraz. Wszelka kanalia, krymi­ naliści itp. hołota powychodziła z ukrycia i rozpychała się bezceremonialnie. |...l Wystawy sklepów oświetlone i udekorowane portretami (...1 Lenina, Stalina, Mołotowa, Woroszyłowa i innych dygnitarzy bolszewickich. W następne dni widziało się ten sam obraz. Żydzi się cieszyli. Po sklepach wykrzykiwali pod adresem polskiej publiczności nieparlamentarne wyrazy na Polskę, nawet młode Żydóweczki dawały upust swej radości. - Ach, nie masz pojęcia, jak ja się cieszę, że Sowiety przyszli - mówiła jedna Ży­ dóweczka do drugiej na ul. Franciszkańskiej. Inne znowu wieczorem śpiewały bolszewikom jodlery. Kiedy się zaczęły organizować urzędy bolszewickie, wszystkie biura zalali Żydzi (cyt. za: M. J. Chodakiewicz, Żydzi i Polacy...).

Uczniowie polskiego gimnazjum w Brześciu nieoczekiwanie zauważyli prosowietyzm swoich żydowskich kolegów:

Byłam uczennicą Gimnazjum im. Polskiej Macierzy Szkolnej; pozwolono nam chyba w październiku [1939 r. - J. Ch.] chodzić do szkoły. Koleżankami naszymi były też Żydówki. Pamiętam takie zdarzenie, kiedy na lekcję przyszedł inspektor sowiecki i spytał, kto z nas zna język rosyjski. Nikt się nie odezwał, tylko Iza Manzon - Żydówka, córka lekarza (cyt. za: M. J. Chodakiewicz, Żydzi i Polacy...).

Zaś we Włodzimierzu Wołyńskim popularna była wśród Żydów następu­ jąca przyśpiewka (zbiory własne):

Nasze Żydki siędy tędy Wszystkie pójdą na urzędy, Ukraińcy do kołchozu, a Polaki do wywozu.

♦ Trwały działania na froncie polsko-niemieckim: w czasie bombardowania Lubli­ na zginęło blisko 400 osób, Niemcy zajęli Lublin i twierdzę Brześć. ♦ Z dyrektywy Hitlera: „wobec agresji ZSRR nie przekraczać linii Białystok- -Brześć oraz rzeki Bug i linii Włodzimierz Wołyński - Lwów”. ♦ Dekret prezydenta RP Ignacego Mościckiego desygnujący gen. Bolesława Wie- niawę-Długoszowskiego na następcę prezydenta w przypadku potrzeby nowej obsady tego stanowiska. ♦ Terytorium kraju opuścił ewakuacyjny transport FON, do Kut zaś dotarł Wódz Naczelny. ♦ W Wielkopolsce zostały usunięte wszystkie napisy i znaki polskie, w tym godła i flagi narodowe. ♦ W Terespolu żołnierze niemieccy rozstrzelali blisko 100 polskich jeńców, w Henrykowie rozstrzelano osoby cywilne, w tym dzieci, egzekucje miały też miej­ sce w Łaskarzewie, Retkowie i innych miejscowościach.

18 września ♦ Polscy marynarze zatopili statki rzecznej flotylli pińskiej. ♦ Wehrmacht zajął kolejne miejscowości, zaś oddziały sowieckie m.in. Kołomyję, Lidę, Łuck, Nowogródek, Samy, Słonim, Stanisławów, Śniatyń, Święciany i Woł- kowysk. ♦ Terytorium państwa (noc z 17 na 18 września) opuściły przez most graniczny w Kutach na Czeremoszu władze Rzeczpospolitej Polskiej: prezydent, rząd, Wódz Naczelny i szefowie wielu instytucji centralnych, udając się do Czemiowiec, gdzie zostały internowane: prezydent w Bicaz, Naczelny Wódz - w Craiovej, a rząd w Sianie. ♦ Orędzie prezydenta RP Mościckiego:

Obywatele! Gdy armia nasza z bezprzykładnym męstwem zmaga się z przemocą wroga od pierwszego dnia wojny aż po dzień dzisiejszy wytrzymując napór ogromnej przewagi całości bez mała niemieckich sił zbrojnych, nasz sąsiad wschodni najechał nasze ziemie, gwałcąc obowiązujące umowy i odwieczne zasady moralności. Stanęliśmy tedy, nie po raz pierwszy w naszych dziejach, w obliczu nawałnicy, zalewającej nasz kraj z zachodu i wschodu. Polska sprzymie­ rzona z Francją i Anglią walczy o prawo przeciwko bezprawiu, o wiarę i cywilizację przeciwko bezdusznemu barbarzyństwu, o dobro przeciwko panowaniu zła w świecie. Z walki tej, wierzę w to niezłomnie, wyjść musi i wyjdzie zwycięsko (cyt za: A K Kunert, Rzeczpospolita walcząca...).

W nawiązaniu do przekroczenia granicy przez marszałka Śmigłego-Rydza włoski minister spraw zagranicznych Galeazzo Ciano w swych Pamiętni­ kach zapisał (19IX):

Wieniawa [gen. Bolesław Wieniawa-Długoszowski, ambasador RP we Włoszech - J. Ch.l, który przyszedł, by zaprotestować przeciwko prasie włoskiej, która pisała o ucieczce Rydza-Śmigłego do Rumunii, rozpłakał się, gdym mu pokazał dowód, że marszałek, który obiecał podpisać pokój w Berlinie po zwycięstwie, rzeczywiście przekroczył granicę.

Zdaniem zdecydowanej większości społeczeństwa polskiego decyzja opuszczenia terytorium kraju przez najwyższe władze państwowe była zasadna, z wyjątkiem decyzji Edwarda Śmigłego-Rydza, którego dość powszechnie oskarżano o ucieczkę i porzucenie walczącej armii polskiej.

♦ Jeszcze w Kołomyi marszałek Śmigły-Rydz podpisał dyrektywę ogólną do Armii „Karpaty”: Nakazuję: Z powodu sytuacji wytworzonej marszem wojsk bolszewickich na teren Polski wycofywanie oddziałów i sprzętu na Rumunię, względnie Węgry. Bolszewicy, jak dotąd, nie atakują nas, twierdząc, że idą przeciwko Niemcom. W to oczywiście wierzyć nie można, ale Naczelny Wódz chce wykorzystać ten okres, przez który oni nas nie atakują, ażeby jak najwięcej wojska i sprzętu ścią­ gnąć do Rumunii, w drugiej kolejności na Węgry. [...1 Lwów broni się przed Niemcami dalej. W stosunku do sowieckich oddziałów ogólna dyrektywa jest, że my z nimi bić się nie zaczynamy i walczyć musimy tylko w tym wypadku, o ile oni będą nacierali, czego do tej pory nie ma (cyt za: J. Łojek, Agresja...).

♦ Granicę przekroczył gen. Władysław Sikorski, który pomimo starań nie otrzy­ mał przydziału wojskowego.

Gen. Władysław Sikorski był jednym z nielicznych wysokich oficerów, których nigdy nie oskarżono o ucieczkę z kraju.

Z relacji kpt. Zygmunta Wasilewskiego:

Okropny moment Nie wiem, czy uda mi się kiedyś wymazać go z pamięci. Wszyscy mieliśmy łzy w oczach. Niektórzy całowali biało-czerwoną barierę, inni ziemię lub budkę strażnika. Kilku żołnierzy szlochało głośno, kilku modliło się klęcząc. Każdy prawie zabierał coś na pamiątkę. Jeden zeskrobał scyzorykiem trochę biało-czerwonej farby ze słupa granicznego, drugi zawiązał chusteczką garść ziemi, trzeci zerwał jakiś kwiatek... Wreszcie, oglądając się wciąż za sie­ bie, przeszliśmy granicę. Bezpośrednio po tych strasznych chwilach nastąpiło mniej okropne i przygnębiające rozbrojenie. Byliśmy upokorzeni. Wstydziliśmy się. Rumuńscy żandarmi kazali nam złożyć broń w przydrożnym rowie. Podcho­ dziliśmy do wskazanego miejsca, rzucając na stos pistolety, karabiny i bagnety. Już chyba zawsze będę słyszał trzask rzucanej broni, będzie mnie prześladował jej widok. Będę pamiętał twarze żołnierzy. Szczególnie tych kilkunastu, którzy karabinów nie rzucili, ale złożyli je bardzo, bardzo delikatnie (Z. Wasilewski, Obyś żył w ciekawych czasach...).

Upokorzenie było jednym z najbardziej dotkliwych doświadczeń. Dwa­ dzieścia lat niepodległości utrwaliło narodową i państwową godność. Pamiętano bowiem, że nawet w czasach niewoli udawało się zachować godność. We Wrześniu *39 społeczeństwo utraciło niepodległość i god­ ność w zaledwie kilka tygodni. Było to nie tylko katastrofą, było przede wszystkim kompromitacją. Jak twierdzą niektórzy badacze dziejów woj­ skowości, kompromitacją tym większą, iż armia polska, pomimo wielu braków technicznych, mogła się opierać wrogowi. Dramat upokorzenia zostanie złagodzony dopiero wiosną 1940 roku, po klęsce i kapitulacji sojuszniczej Francji. Na temat pobitej już niemal polskiej armii Karol Popiel pisał w liście z Suceava w Rumunii do Ignacego Jana Paderewskiego:

Mimo całej tej strasznej rzeczywistości duch żołnierza i niższego oficera nie jest złamany. Postawa ich jest taka, że przy innym dowództwie i po odbudowie zaufania do ekipy sterującej losami Ojczyzny, żołnierz ten, należycie uzbrojony, dokona cudu. To, co się stało, jest wynikiem tylko tego strasznego zakłamania, którym darzono Polskę od lat 13. Dzisiaj wszyscy przejrzeli. Nie można jednak do­ puścić, by po tym strasznym egzaminie ta sama grupa miała monopol dyspozycji politycznej imieniem Polski (cyt za: A K. Kunert Rzeczpospolita walcząca...).

W wileńskim „Słowie” (18 IX) Stanisław Mackiewicz-Cat ku „pokrzepie­ niu serc” napisał:

Ostateczne zwycięstwo przypadnie państwom zachodnim i na to ani Niemcy, ani Sowiety nie poradzą. Możemy być pewni tego zwycięstwa ostatecznego. Wiemy także, że Wilno pozostanie wierne swoim uczuciom, swemu patriotyzmowi. Wil­ no jest miasto wierne! Wilno będzie się bronić.

♦ Na Polesiu w Jeziorach pod Dąbrowicą popełnił samobójstwo Ignacy Stanisław Witkiewicz (Witkacy), jeden z najbardziej oryginalnych polskich dramatopisarzy okresu międzywojennego, filozof i malarz. ♦ Z meldunku sytuacyjnego nr 11 ludowego komisarza spraw wewnętrznych Białoru­ skiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej Ł Canawy dla ludowego komisarza spraw wewnętrznych Związku Sowieckiego Ł Berii o sytuacji na Froncie Białoruskim:

Ludność Zachodniej Białorusi wita jednostki RKKA [ Robotniczo-Chłopska Armia Czerwona - J. Ch.l z wielkim entuzjazmem, a miejscowości są przystrajane czerwonymi flagami na wejście naszych oddziałów i mają radosny wygląd. Chło­ pi i ludność miejska z powodu nadejścia naszych oddziałów odbywają wiece, na których biedniejsza część ludności występuje aktywnie z wdzięcznością dla rzą­ du radzieckiego. Na wiec organizowany o 15.00 w mliasteczkul Krasne powiatu mołodeckiego ludność wyniosła mnóstwo portretów towarzysza Stalina i haseł: „Niech żyje towarzysz Stalin”, „Niech żyje Armia Czerwona”, „Proletariusze wszystkich krajów łączcie się”, „Niech żyje radziecka Białoruś”, „Od pracujących Zachodniej Białorusi prosimy przekazać dziś do Moskwy wielkiemu Stalinowi wielkie proletariackie podziękowanie za nasze ocalenie” itd. Na wiecu obecnych było ponad 400 ludzi (cyt za: Zachodnia Białoruś..., Ł 1).

Na terenach zajmowanych przez oddziały sowieckie formowały się samorzutnie oddziały Straży Obywatelskiej. Pojawiły się pierwsze przypadki samosądów ukraińskich. Dawały o sobie znać złe stosunki polsko-ukraińskie z okresu międzywojennego, szczególnie z lat trzydziestych, pamiętane dobrze przez ludność ukraińską. Podzielam pogląd Jana Tomasza Grossa, że na polskich Kresach Wschodnich działania militarne przypominały raczej wojnę domową, któ­ rej cechami zasadniczymi, w przeciwieństwie do działań niemiecko-polskich, była nieznajomość sytuacji politycznej oraz tragiczny splot problemów narodowościo­ wych. Dopełniały ten stan rzeczy dezorientacja i chaos spowodowane brakiem in­ strukcji w sprawie działania Sowietów i wobec postawy Sowietów, podsycanie nie­ nawiści, nowy porządek administracyjno-ideologiczny oraz zderzenie kultur - zetknął się ze sobą świat głodny ze światem najedzonym. Znane są powszechnie anegdoty o „kulturalnym” zachowaniu wkraczających bolszewików. Oto kilka cha­ rakterystycznych przykładów (cyt. za: J. T. Gross, Wrzesień na Wschodzie...):

Gdy pierwszy czołg bolszewicki zajechał do wsi i bolszewik powiedział: „Zdra- stwujde towariszczi, gdzie waszyje pany”, nikt mu nie odpowiedział, a przeciw­ nie, wieśniacy, którzy byli w pobliżu czołgu, w milczeniu udali się do swoich domów. Dziecinny zachwyt człowieka radzieckiego na widok przedmiotów obfi­ tości, których nigdy w życiu nie zaznał, pozwalał przełamać ponury nastrój, nie­ ufność i strach. No bo jak tu się bać albo choćby traktować poważnie władzę, której uzbrojony przedstawiciel próbuje sobie przed sklepem „biusthalter” czy też „podpierśnik” przypasować na głowie w charakterze nauszników; inny z kolei, na rynku, zjada .jaja ze skorupami, chrzan, buraki i inne warzywa”. (Baby wiej­ skie pękały ze śmiechu i radości); a jeszcze inny „potrafi zjeść 30 do 40 ciastek na jedno posiedzenie".

To z tego okresu pochodzi rymowanka:

Ni krowy, ni świni Tolko Stalin na stini I pokazujet rukoi Idi w Polszu za mukoi (cyt za: Wrzesień 1939 na Kresach...).

♦ Ogłoszono wspólne oświadczenie Trzeciej Rzeszy i ZSRR, iż działania wojenne armii tych państw charakteryzuje zgodność interesów, zadaniem wojska jest do­ prowadzenie w Polsce do spokoju i porządku publicznego. ♦ Trwały mordy dokonywane na Polakach zarówno przez Niemców, jak i Ukraińców. ♦ Z Tallina w brawurowy sposób wydostał się ORP „Orzeł”. ♦ Do Rzymu przybył kardynał August Hlond. ♦ W „Osservatore Romano” opublikowano tekst potępiający agresję sowiecką:

Polska nie może zginąć. Mówi się powszechnie, że narody, które się nie bronią, nie są warte bytu. Jeszcze większą prawdą jest że narody, które się bronią, mają prawo do bytu. Polska zasługuje podwójnie na życie, skoro się broni na dwóch frontach.

19 września ♦ Oddziały Armii Czerwonej zajęły Wilno, które nie zdołało nawet zorganizować obrony. W meldunku sytuacyjnym nr 15 z 19 K dla ludowego komisarza spraw wewnętrznych Związku Sowieckiego L. Berii, jego odpowiednik w Białoruskiej Socjalistycznej Republice Sowieckiej Ł. Canawa donosił:

Melduję szczegółowo o wzięciu Wilna. Oddziały 3 Klorpusul Kaw[alerii] [...1, trzy brygady pancerne od 9.00 do 16.00 prowadziły działania bojowe w celu oczyszczenia miasta z resztek broniących się, zdemoralizowanych oddziałów armii polskiej. Do 16.00 19 IX 39 roku centrum miasta i przedmieścia zostały opanowane przez nasze wojska, ale w poszczególnych kwartałach nie ustaje ogień karabinowy, prowadzony z nieoczyszczonych pojedynczych domów, w których tkwią drobne grupy przeciwnika. W rezultacie walk o miasto Wilno zagarnięto 2500 jeńców, wiele broni - dokładnie nie zewidencjonowano, zdobyto 15 hangarów z samolotami, ilości [jeszcze! nie obliczono, wiele spalonych samo­ lotów na lotniskach poza obrębem hangarów. Według posiadanych danych, w mieście Wilnie ukrywa się do 500 uzbrojonych ludzi, oficerów armii polskiej, a także duża ilość obszarników, książąt i innego elementu antyradzieckiego (cyt. za: Zachodnia Białoruś..., L 1).

♦ Z oświadczenia rządu brytyjskiego na notę Mołotowa: „Rząd JKM uznaje rząd polski nadal za prawowitą władzę RP”. ♦ Z radiowym apelem do władz Związku Sowieckiego zwróciły się brytyjska Partia Pracy, francuska Partia Socjalistyczna i Generalna Konfederacja Pracy i Robotni­ ków Stanów Zjednoczonych: Jeżeli nie przerwiecie niezwłocznie posuwania się w głąb Polski, będziemy was traktowali tak samo, jak traktujemy Hitlera. To jest ostatnie wezwanie! (Apel proletariatu świata do kierowników Zw. Sowieckiego, „Ku­ rier Poranny” z 20IX, nr 259). ♦ Rozbite oddziały polskie starały się dotrzeć do granicy i opuścić kraj, by formo­ wać na nowo Wojsko Polskie zdolne we współdziałaniu z sojusznikami wkroczyć ponownie do kraju. ♦ Samobójstwo popełnił płk Stanisław Dąbek, dowódca Lądowej Obrony Wybrzeża. ♦ Z przemówienia Hitlera wygłoszonego w Gdańsku: „Polska już nigdy nie po­ wstanie w przedwojennych granicach państwowych”. ♦ Niemcy zajęli klasztor franciszkanów w Niepokalanowie, aresztowano blisko 50 zakonników i braci. ♦ W Krakowie ukazał się pierwszy numer „Krakauer Zeitung”. ♦ Egzekucja Polaków i Żydów, m.in. w Przemyślu i Krasnymstawie. Armia Czer­ wona zajęła Kobryń, Kuty i Prużany. ♦ Rumuni poinformowali Trzecią Rzeszę o internowaniu na swym terytorium naj­ wyższych władz Rzeczpospolitej Polskiej. ♦ Niemcy zatopili brytyjski lotniskowiec „Courageous”. Z liczącej ponad 1,2 tys. osób załogi zginęło 514 oficerów i marynarzy, wśród nich kmdr W.T. Makeig- -Jones. Poseł RP w Rio de Janeiro Tadeusz Skowroński w swym wojennym dia­ riuszu zanotował:

Warszawa broni się ciągle, a wiadomości podawane przez agencje telegraficzne dają wrażenie piekła i zniszczenia, nieznanego w historii nowożytnej. Na czele obrony stoi prezydent miasta Stefan Starzyński, którego imię przejdzie do histo­ rii jako symbol honoru narodu polskiego. W rozmowach słyszy się ciągle pyta­ nie, czy taka obrona wyspy zewsząd otoczonej ma sens praktyczny, czy korzyści natury moralnej i uczuciowej warte są tego bezprzykładnego zniszczenia pomni­ ków naszej kultury, gmachów i kościołów, bogactwa narodowego, które przez dziesiątki lat trzeba będzie odbudowywać. [...] W wojnie tej, która jest sumą błędów, egoizmów i materializmu narodów, które wygodę życia przedkładały nad własne bezpieczeństwo - płonąca Warszawa jest dziś żywym protestem, po­ chodnią gorejącą rzucającą inne, nieznane dotąd światło Europie. \...) Jakąż antytezą jest w stosunku do Starzyńskiego marszałek Rydz-Śmigły, który chroni się do Rumunii, zostawiając swą armię walczącą. Każdemu wolno uciekać, pre­ zydentowi, ministrom, tylko nie Naczelnemu Wodzowi - ten musi albo zginąć ze swymi żołnierzami i na ich czele, lub iść z nimi w niewolę (cyt za: A K. Kunert, Rzeczpospolita walcząca...).

Płk Leon Mitkiewicz, attaché wojskowy w Kownie, o serii spotkań z in­ ternowanymi na Litwie żołnierzami polskimi:

O oddawaniu honorów nie ma mowy [...]. Po klęsce, jakąśmy ponieśli, będzie­ my stanowić podatny grunt dla bolszewizmu [...]. Powiały nowe wiatry w na­ szym poselstwie; są one z pewnością odgłosem tego, co dzieje się w całej Polsce: straszna nienawiść do rządów tzw. sanacji, do wszystkich legionistów, piłsud- czyków i w konsekwencji do imienia Marszałka Józefa Piłsudskiego (L Mitkie­ wicz, Wspomnienia kowieńskie 1938-1939...).

Można na podstawie tej, a także i szeregu innych relacji dostrzec radykali- zujące się postawy i gorzkie oceny rządów sanacyjnych, szczególnie w kon­ tekście ich odpowiedzialności za bezprzykładną klęskę wrześniową.

Z przemówienia radiowego prezydenta walczącej stolicy Stefana Sta­ rzyńskiego:

Tak jest, Panie Prezydencie - gdziekolwiek jesteś - melduję posłusznie, że na­ ród polski nie stracił hartu ducha, godności i dumy. Lud honoru swego umie bronić - w trudnych warunkach bombardowania bohatersko trwa i trwać będzie. Czekamy na wyjaśnienia dotyczące działania Sowietów. Sprzeczności w komuni­ katach nie mogą zachwiać w nas wiary. Czekamy spokojnie, trwamy na stanowi­ skach i wierzymy, że pomoc Anglii i Francji będzie szybka i skuteczna i pozwoli uchronić od bombardowania tysiące kobiet, starców i dzieci (cyt za: M. J. Kwiatkowski, Wrzesień 1939...).

20 września ♦ Skapitulowały dwie armie polskie: „Kraków” i „Lublin”. ♦ Na terytorium Rumunii swój ostatni rozkaz wydał Naczelny Wódz marszałek E. Śmigły-Rydz. Zakończył go słowami: „Położenie się zmieni, wojna jeszcze trwa. Będziecie jeszcze bić się o Polskę i wrócicie do Polski, przynosząc jej zwycięstwo”. ♦ W Krakowie powstała Tajna Organizacja Wojskowa „Związek Orła Białego” (w skrócie zwana często Organizacją Orła Białego) na czele z mjr. Kazimierzem Kierzkowskim ps. „Prezes”. ♦ Z umowy zawartej pomiędzy Wehrmachtem a Armią Czerwoną: „odkomende­ rować niezbędne siły dla zniszczenia polskich oddziałów wojskowych i band” - chodziło o obszary opuszczone przez wojska niemieckie. Ze sprawozdania dowódcy baonu KOP „Ludwikowo" (Brygada KOP „Polesie”) kpt/mjr Andrzeja Szumlińskiego: Przebieg działań wojennych. (...] Od 20 września do 1 października 1939 r. byli­ śmy dwukrotnie otoczeni przez wojska sowieckie. Dwukrotnie przerwaliśmy pierścień i kontynuowaliśmy odwrót w kierunku zachodnim. W walkach ponosi­ liśmy duże straty w rannych i zabitych, z każdym dniem stany nasze gwałtownie się zmniejszały. Pod koniec akcji z trzech batalionów sformowano jeden batalion bojowy 1 chodzi o Brygadę KOP „Polesie”, która w bitwie o Szack 28-29 września poniosła olbrzymie straty - J. Ch.). Rannych zmuszeni byliśmy zostawiać w czasie odwrotu po wiejskich szkołach, ponieważ nie było w polskich rękach już żadnego szpitala.(...1 Zbierano rannych w grupy od czterdziestu do pięćdzie­ sięciu ludzi i pod opieką sanitarną zostawiano ich do dyspozycji wojsk sowiec­ kich. Po przekroczeniu Bugu w bród na północ [południe - J. Ch.) od Włodawy kolumna nasza skierowała się do m. Wytyczne, tam doszło do gwałtownej walki. Po przeprowadzeniu kontrataku wycofaliśmy się w lasy, gdzie otrzymaliśmy rozkaz z dowództwa KOP rozwiązać swe oddziały i udać się w kierunku wła­ snych domów. 1 października 1939 r. około godz. 13 oddziały według rozkazu zniszczyły broń i zaprzestały dalszej walki (cyt. za: Wrzesień 1939...).

Z meldunku sytuacyjnego nr 19 ludowego komisarza spraw wewnętrz­ nych Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej L. Canawy dla lu­ dowego komisarza spraw wewnętrznych Związku Sowieckiego Ł. Berii o sytuacji na Froncie Białoruskim:

Obóz w Kozielsku uruchomiony i przyjmuje jeńców, ogółem do 10 000 ludzi. Pierwsza partia jeńców z BSRR w ilości 217 ludzi została wysłana do Kozielska ze stacji Żłobin, przygotowuje się do wysyłki jeszcze 500 (cyt za: Zachodnia Biało­ ru ś..., Ł 1).

♦ Do Anglii dotarł polski okręt podwodny „Żbik”. ♦ Niemieckie oddziały wojskowe i policyjne przeprowadziły egzekucję na Pola­ kach i Żydach w Ciechocinku, powiecie świeckim i w innych miejscowościach. Do niewoli sowieckiej trafiło tego dnia wielu polskich oficerów i żołnierzy, w tym gen. Mieczysław Smorawiński.

21 września ♦ Wehrmacht przystąpił do zasadniczego szturmu na Warszawę; Armia Czerwona zajęła Pińsk. ♦ Z rozkazu naczelnego dowódcy niemieckich wojsk lądowych specjalne grupy operacyjne SS oraz Sipo i SD zostały upoważnione w Polsce do realizacji „zadań narodowo-politycznych”, tj. do mordowania „polskiego elementu przywódczego”. Rozkaz dotyczył przede wszystkim inteligencji polskiej. ♦ Instrukcja szefa Sipo i SD, Reinharda Heydricha nakazywała utworzenie na tery­ torium okupowanego kraju gett dla ludności żydowskiej. ♦ W Poznaniu A Greiser, namiestnik Kraju Warty, oświadczył: „Poznańskie będzie wzorcowym okręgiem Wielkoniemieckiej Rzeszy”. ♦ Polska i Francja podpisały protokół dodatkowy do zawartej między nimi 9 wrze­ śnia 1939 roku umowy. ♦ Papież przyjął na audiencji prywatnej prymasa Polski Augusta Hlonda, który opisał tę wizytę następująco:

Pamiętna audiencja u papieża w Castel Gandolfo. Bardzo po ojcowsku przeżywa tragedię Polski, o której w szczegółach referuję. Postanawia wypowiedzieć swoje uznanie dla narodu na uroczystej audiencji, której jeszcze w bieżącym miesiącu udzieli kolonii polskiej w Rzymie [doszło do niej 30 IX - por. kalendarium - J. Ch.]. Zewsząd nadchodzą pod moim adresem wyrazy współczucia dla Polski, (cyt za: A L. Sowa, Kronika...).

♦ Apel do świata skierował ze szwajcarskiego Riond Bosson Ignacy Jan Paderewski:

W chwili dziejowej, w której Naród Polski składa dowody niezrównanego boha­ terstwa, zwracam ku niemu z głębi udręką ogarniętego serca wraz z hołdem i podziwem to posłanie nadziei i ufności w Boga i Jego Sprawiedliwość. Pragnął­ bym przed oczami wszystkich narodów cywilizowanych wznieść wysoko obraz Polski Niepokalanej, którą przemoc dzika i okrutna rozpięła na krzyżu cierpie­ nia. [...) Trzeba było przyjąć tę wojnę nieuniknioną dla ocalenia świata całego, ocalenia chrześcijaństwa i jego cywilizacji, ocalenia wolności człowieka i jego godności osobistej. Haniebne sprzysiężenie dwóch despotyzmów przypieczęto­ wane zostało zbrodniczym uderzeniem na tyły wojsk naszych (cyt za: A L. So­ wa, Kronika...).

♦ Na terytorium planowanego Generalgouvernement postanowiono przesiedlić wszystkich Romów z terenu Rzeszy, Austrii oraz z Protektoratu Czech i Moraw. Projekt został zrealizowany w późniejszym czasie. ♦ Kolejne aresztowania i mordy na ludności polskiej i Żydach dokonywane przez żołnierzy i policję niemiecką, m.in. w Przemyślu, Rawiczu, Poznaniu. W swym pamiętniku lejtnant Anatolij Iwanowicza Matwiejew, dowódca plutonu w baterii moździerzy 82 mm 261 pułku strzeleckiego 16. Korpu­ su Strzeleckiego 11. Armii Frontu Białoruskiego, zanotował:

Wstałem o [godz.l 8.00. Pojechałem od razu do ugrupowania tyłów. Jedziemy na głodnych koniach. [...] Nie ma karmy i zabraniają brać od właścicieli ziemskich. (...1 Dzisiaj jeden czerwonoarmista napotkał pana z karabinem przebranego w nasz mundur, obeszło się bez ofiar. Wszyscy wzmogli ostrożność wobec ota­ czających wrogów. Im dalej idziemy, tym większe bandy i niebezpieczeństwo. Mamy zadanie przemieszczać się dalej na zachód, osiągnąć niemiecki front Do niemieckich żołnierzy nie strzelać. Znajdujemy się niedaleko od miasta Wilna. Przejeżdżamy przez biedne wioski, dziewcząt nie widać, nudno (cyt za: Wrzesień 1939 na Kresach...).

Relacja adiutanta 110. pułku ułanów rezerwy rotmistrza Witolda Bilińskiego:

21 września pułk nocował w m. Mikaszówka, a 22 września około godz. 13 osią­ gnął m. Podmaharce [prawidłowo: Podmacharce - J. Ch.). Tutaj dca 110. p.uł., ppłk Dąbrowski [prawidłowo Dąmbrowski - J. Ch.] na specjalnej odprawie ofi­ cerskiej podał do wiadomości, że „nie ma zamiaru maszerować na Litwę w celu internowania się (w myśl rozkazu dcy brygady), a postanowił bić się z wojskami sowieckimi, które wtargnęły w nasze granice, że kto z oficerów sobie życzy, mo­ że natychmiast jechać na Litwę” (rozkaz o marszu na Litwę otrzymał 110. p.uł. w nocy z 20 na 21 września 1939 r.). 23 września około godz. 15 nastąpiło pierw­ sze spotkanie z sowiecką bronią pancerną na szosie Augustów-Grodno (w rej. m. Krasne). Od tej daty rozpoczynają się samodzielne, ochotnicze działania 110 p.uł. z zadaniem dojścia do Warszawy i kontynuowania walki. [...J Od 23 września do 29 września 1939 r. 110 p.uł. był jedynym oddziałem prowadzą­ cym walkę partyzancką z regularnymi wojskami sowieckimi w rejonie Augustów - Rajgród - Grajewo - Kolno. Wynik walki wobec ogromnej przewagi npla był z góry do przewidzenia, ale znaczenie propagandowe tych beznadziejnych bojów (według relacji oficerów internowanych na Litwie), było bardzo duże. Działania 110 p.uł. pod dctwem sławnego zagończyka, ppłk Dąbrowskiego Jerzego, urosły do operacji całej brygady kawalerii i jeszcze raz przypomniały światu o naszych bezspornych prawach do swych ziem (cyt. za: Wrzesień 1939 na Kresach..).

Z meldunku ludowego komisarza spraw wewnętrznych BSRS dla Ł. Beri! wyłania się taki obraz „wzięcia Grodna”:

Próba opanowania Grodna 20.9.39 przez oddziały 20 Dlywizji) Pliechotyl Zmotloryzowanejl z południowego zachodu, [jeszcze 1 za dnia, nie powiodła się wobec silnego oporu zbrojnego części tutejszej ludności, zwłaszcza młodzieży faszystowskiej. Silny ostrzał z domów, poddaszy. Silny kontratak resztek oddzia­ łów armii polskiej 158 pp, KP [informacja fałszywa, bowiem tak oznakowanych jednostek w Wojsku Polskim nie było - J. Ch.l i oddziałów faszystowskich zmu­ sił do zaniechania dalszych ataków z południowego zachodu. Trwa wymiana strzałów - likwiduje się poszczególne ogniska uzbrojonych faszystów tkwiących w domach. Mosty całe. W Grodnie został przez Polaków wydany rozkaz wy­ rżnięcia całej ludności żydowskiej i białoruskiej. Na ulicach miasta i w domach znajduje się wiele trupów ludności cywilnej (cyt za: Zachodnia Białoruś..., L 1).

Polska literatura historyczna i wspomnienia przedstawiają wiarygodny i rzetelny, zweryfikowany źródłowo obraz krwawej bitwy polsko-sowieckiej 0 Grodno. Walki w obronie Grodna toczyły się od 20 do 22 DC 1939. W dniu 20 września miasto zostało zaatakowane przez oddziały Dzierżyńskiej Grupy Kon- no-Zmechanizowanej (w składzie 11 Armii). Jako pierwszy wszedł do walki 15 Korpus Pancerny (2 i 27 Brygada Pancerna), który poniósł znaczne straty w pojazdach i został wyparty z centrum miasta. Po tych niepowodzeniach Grupa Dzierżyńska przeorganizowała swe siły i wprowadziła do walki nowe jednostki - 20 Batalion Zmotoryzowany, 4 Dywizję Kawalerii, dwa pułki strzeleckie (101 1 119), dopełnione jeszcze przez Grupę Mińską. Walki o miasto były wyjątkowo zacięte i krwawe, zakończyły się, ze względu na przeważającą siłę oddziałów sowieckich, w godzinach popołudniowych 22 września. Siły polskie w pierwszym dniu walk szacuje się na 1500-2000 obrońców, wśród których były oddziały ochot­ nicze złożone w dużej mierze z harcerzy oraz uczniów i uczennic wcześniej prze­ szkolonych w ramach Przysposobienia Wojskowego (w meldunku nazywa się ich „młodzieżą faszystowską”). Oficjalne straty Grupy Dzierżyńskiej w walkach 0 Grodno wyniosły: 47 poległych (w tym 8 oficerów) i 156 rannych, 5 zniszczonych 1 14 uszkodzonych pojazdów pancernych. Straty Grupy Mińskiej: 6 poległych, 5 rannych i 1 czołg spalony wraz z załogą (ranny został między innymi komdiw Jeremienko, dowódca 6 Korpusu Kawalerii). Straty polskie (w tym rozjechani przez czołgi oraz rozstrzelani już po zakończeniu walk) szacuje się na około 300 zabitych (w tym nieletni). Nie został wydany żaden rozkaz o likwidacji ludności żydowskiej i białoruskiej, o czym wspomina W. Boczkow w swym raporcie. Jest natomiast faktem, że przed zaatakowaniem Grodna przez 15 Korpus Pancerny miała miejsce zakrojona na szeroką skalę dywersja zbrojna lokalnych struktur komunistycznych wrogich Polsce (działania te uśmierzyli żołnierze 101 i 102 puł­ ku ułanów z Brygady Rezerwowej Kawalerii płk. Haldut-Tamasiewicza i policja)55. ♦ Z meldunku sytuacyjnego nr 22 naczelnika Wydziału Specjalnego NKWD W. Boczkowa dla komisarza L. Berii: w niektórych jednostkach Frontu Białoruskiego kadra dowódcza i żołnierze dokonują na terytorium byłej Polski zakupów przeróżnych rzeczy, takich jak: kupony wełny, rowery, chrom, sukno, zegarki itp. [Ponadto] odnotowano szereg przypadków, gdy oddziały wojskowe po zajęciu tego lub innego miasta, głównie samochody osobowe, częściowo należące do ludności miejscowej, częściowo do polskich urzędów, uważają za zdobycze wojenne i zabierają ze sobą (cyt za: Zachodnia Białoruś..., L 1). ♦ Bojówkarze Żelaznych Brygad zamordowali rumuńskiego premiera Armanda Calinescu.

22 września ♦ Zakończyły się walki o Lwów. Gen. Władysław Langner poddał miasto Armii Czerwonej. W swym ostatnim rozkazie do żołnierzy dowódca Okręgu Korpusu VI Lwów oznajmił:

Żołnierze! Przez 10 dni załoga miasta Lwowa odpierała skutecznie natarcia nie­ mieckie. Żołnierze Obrony Lwowa zapisali piękną kartę w historii wojen, prze­ ciwstawiając się wielkiej technicznej przewadze wroga, nie szczędząc krwi i ży­ cia. Gdy teraz na rozkaz Żołnierze Obrony schodzą z swych pozycyj, muszą wie­ dzieć, że nie poddajemy się w walce Niemcom, żeśmy im się oparli, że ustępu­ jemy Lwów wojskom Sowietów, z którymi nie walczyliśmy i z którymi walczyć nam nie kazano. Ustępując, ratujemy Lwów od zupełnego zniszczenia i Was Żoł­ nierze zachowujemy dla dalszej pracy w Ojczyźnie i dla Ojczyzny. Ciężką tą dla każdego żołnierza decyzją obciążam własne sumienie. Innego wyjścia dzisiaj nie mamy. Wam pozostaje rozkaz kamie wykonać - posłusznie spełnić Wasz ostatni do czasu żołnierski obowiązek. Dziękuję Wam za krew i trudy, Ojczyzna Wam tego nie zapomni. Niech żyje Polska! (W. Langner, Ostatnie dni...) ♦ We Lwowie został rozplakatowany rozkaz sowieckiego komendanta miasta Lwowa płk Kotiełkowa (podpisany też przez komisarza wojskowego miasta Wino- gradnyja):

Dnia dzisiejszego zajęły Oddziały Włościańsko-Robotniczej Armii Czerwonej miasto Lwów.

55 Zachodnia Białoruś 1 7 IX 1939-22 V I1941. Wydarzenia i losy ludzkie. Rok 1939, t. 1, s. 138. Por. też m.in. J. Siemiński, Walczące Grodno, Białystok 1990; G. Lipińska, Jeśli zapomnę o nich. . ., Warszawa 1990. 1) . Aż do czasu zaistnienia zupełnego porządku zaprowadza się we Lwowie i jego przedmieściach stan wojenny. Zabrania się ludności chodzenia po mieście oraz przedmieściach od godz. 8 wieczorem do godz. 7 rano. 2) . Ludność miasta i jego przedmieść obowiązana jest złożyć wszelką broń palną oraz białą w Komendzie Miasta najdalej do dnia 23 września r.b. do godz. 6 wieczorem. Osoby, które nie oddadzą broni w terminie oznaczonym, jako też ci, którzy naru­ szą porządek lub dopuszczą się strzelaniny, będą pociągnięci do odpowiedzial­ ności wedle prawa stanu wojennego. 3) . Handel w sklepach i na rynkach z wiktuałami ma odbywać się normalnie od godz. 8 rano do godz. 6 wieczorem. 4) . Wszyscy pracownicy i urzędnicy przedsiębiorstw i urzędów winni bezwłocz- nie przystąpić do normalnych zajęć. 5) . Zezwala się pod kierownictwem tymczasowych organów miejscowej Władzy rewolucyjnej ustanawiać w poszczególnych dzielnicach Miasta straż miejscową. Przedstawiciele straży miejscowej oraz milicjanci winni posiadać na lewym rękawie opaskę czerwoną i legitymację od tymczasowych organów miejscowej Władzy (cyt za: Prawdziwa historia Polaków..., t 1).

Armia Czerwona nie dotrzymała warunków tej kapitulacji.

W masie uchodźców we Lwowie pod sowiecką okupacją znaleźli się wy­ bitni polscy pisarze, uczeni, ludzie kultury, m.in. Tadeusz Boy-Żeleński, Maria Dąbrowska, Władysław Broniewski, Adam Ważyk, Aleksander Wat, Julian Przy­ boś. Oprócz nich również przedstawiciele środowiska radykalnej lewicy: Wanda Wasilewska, Jerzy Putrament i in. Już następnego dnia rozpoczęło we Lwowie pra­ cę Ossolineum. Na czele tymczasowego zarządu fundacji stanęli ludzie nie tylko doświadczeni, ale i zasłużeni dla kultury polskiej: historyk sztuki prof. Mieczysław Gębarowicz, historyk Kazimierz Tyszkowski (pracownik Ossolineum od 1913 r.) i Władysław Tadeusz Wisłocki, od 1907 roku pracownik, a później kustosz Zakładu Ossolińskich. Od początku okupacji sowieckiej Ossolineum przejmowało książki z zarekwirowanych przez władze okupacyjne bibliotek ziemiańskich, kościelnych, a także należących do rozwiązanych organizacji politycznych, ratując wiele bez­ cennych zabytków piśmiennictwa polskiego (m.in. archiwum i bibliotekę Tarnow­ skich z Dzikowa wraz z rękopisem Pana Tadeusza, 40-tysięczną bibliotekę Dziedu- szyckich (tzw. Poturzycką)56, bibliotekę Dowództwa Okręgu Wojskowego VI we Lwowie, bibliotekę lwowskiego Seminarium Duchownego oraz część biblioteki arcybiskupa Józefa Teodorowicza). Sabina Sebyłowa w swych wojennych Notatkach... zapisała tego dnia:

Lwów zajęty. Przez Sowiety. Podobno Francuzi staczają z Niemcami lekkie potyczki. W odróżnieniu od wojny toczącej się u nas zwanej Blitzkrieg, tamtą nazywają Sietzkrieg. W Anglii jakoby jeszcze bezpieczniej. Mój Boże, po co za­ wiera się sojusze.

50 Szerzej na ten temat K Karolczak, Dzieduszyccy. Dzieje rodu. Unią poturzycko-zarzecka, Kraków 2000. ♦ Pod Warszawą wylądował specjalny samolot z Adolfem Hitlerem oczekującym na jego pokładzie na rychłe wkroczenie Wehrmachtu do stolicy Polski. Jednakże obrona Warszawy nadal trwała, a komunikaty: „Warszawa walczy”, dodawały otu­ chy i nadziei. ♦ Kolejne niemieckie sądy specjalne rozpoczęły działalność m.in. w Lodzi i Piotr­ kowie Trybunalskim. ♦ Rozpoczęło się formowanie w konspiracji przez gen. Mariana Żegotę-Januszaj- tisa Polskiej Organizacji Walki o Wolność. ♦ W Brześciu n. Bugiem, przekazanym przez Wehrmacht (XIX Korpus Pancerny) Armii Czerwonej, odbyła się tzw. defilada zwycięstwa, którą wspólnie przyjmowali niemiecki gen. Heinz Guderian i sowiecki dowódca gen. Siemion Kriwoszyn. We­ dług słów Stalina przyjaźń niemiecko-sowiecka „przypieczętowana została krwią”. ♦ W Moskwie wydano wspólny komunikat rządu sowieckiego i niemieckiego in­ formujący o ustanowieniu sowiecko-niemieckiej linii demarkacyjnej na zajętych ziemiach polskich (ustalenia wcześniejsze w tajnym protokole paktu Hitler-Stalin) biegnącej wzdłuż rzek Pisa-Narew-Wisła-San (województwo lubelskie i część województwa warszawskiego miały pozostać po stronie sowieckiej). ♦ Podano informację, iż na terenie Rumunii zostało internowanych nieco ponad 20 tys. polskich oficerów i żołnierzy. ♦ Na terenie Ostaszkowa władze sowieckie utworzyły obóz dla polskich jeńców wojennych. ♦ Niemieckie oddziały wojskowe w okolicach Sochaczewa rozstrzelały kilkudzie­ sięciu polskich jeńców wojennych; rozstrzelano grupę Żydów w Pułtusku; prze­ prowadzono egzekucje m.in. w Krasnej, Rawiczu, Gorlicach. W Turku spalono Ży­ dów w miejscowej synagodze, podobnie było we Włocławku. ♦ W okolicach Sopoćkiń Sowieci rozstrzelali (na oczach żony) dowódcę Okręgu Korpusu „Grodno” gen. Józefa Olszynę-Wilczyńskiego wraz z adiutantem. Z dziennika komendanta Kwatery Głównej Suwalskiej Brygady Kawale­ rii mjr Janusza Korczyńskiego:

22 września: około godz. 5 obudził mnie dyżurny żandarm i zameldował, że sły­ chać strzelaninę i na szosie widać czołgi bolszewickie. Nie mogłem zrozumieć, skąd mogłyby się wziąć czołgi npla, gdyż w m. Sopoćkinie kwateruje DOK, a brzegi Niemna są obstawione przez pułk ułanów płk. Dąbrowskiego w m. Ple­ bańskie i specjalny baon piechoty tzw. Obrony Niemna w m. Jatwieź. Nakazałem spokój, dopóki nie sprawdzę wieści. W tej chwili nadszedł ppor. Wilczyński i za­ meldował, że na skraju wsi widać ruch czołgów npla na szosie i samochody oso­ bowe, jadące od strony m. Sopoćkinie, zostały zatrzymane i pasażerowie roz­ strzelani. Z tyłu dwa ciężarowe samochody stanęły w poprzek szosy, a ich obsa­ da uciekła do tyłu. Jak się potem okazało, w samochodzie był dca OK, gen. Olszyna-Wilczyński, który w ten sposób zginął (cyt. za: Wrzesień 1939 na Kresach...).

♦ W ciężkim boju pod Kodziowcami nad Czarną Hańczą 101. pułk ułanów przebił się przez oddziały pancerne Armii Czerwonej i niszcząc ok. 20 czołgów dotarł do granicy z Litwą. 23 września ♦ Bitwa pod Tomaszowem zakończyła się klęską wojsk polskich. W tym mniej więcej czasie żołnierz kampanii 1939 roku Melchior Wań­ kowicz zapisał w swych notatkach:

Kiedy zmierzchło, posłyszeliśmy kroki i chwyciliśmy za rewolwery. - Chłopcy, tylko nie strzelajcie - posłyszeliśmy glos Krasnokuckiego. - Sakra­ mencki garnek wam tu przy dźwigałem. Przez rów niebawem wgramoliła się w błoto procesja: podoficer z ogromnym chlebem, baba z wielkim garem, buchającym parą (a był to rosół z kury z klu­ skami), wyrostek wiejski z jajami na twardo i wreszcie Krasnokucki, miłośnie tulący do łona zawiniątko, w którym były dwie kury. Krasnokuckiego i podoficera odstawiliśmy od interesu jako nażartych we wsi i w sześcioro daliśmy koncert przy akompaniamencie popłaldwari i siorbań babiny. Wieś nazywała się Antonówka, a ten wyrostek to był jej syn, żołnierz, który właśnie wrócił. Ciemnościami wyprowadził nas w kierunku szosy Tomaszów - Zamość. Szosą, co jakie piętnaście minut pomyka grupa czołgów. Podkradamy się blisko - widzimy, że na czele każdej grupy jedzie jeden wóz ze słabym światłem błękit­ nym, a inne suną za nim bez świateł czarną ścianą, jak jedna masa. Artyleria niemiecka co jakiś czas strzela łukami świetlnymi, rozświetlającymi okolicę w dużym promieniu. Zapewne bokami szosy idą ubezpieczenia tego pochodu czołgów. Kiedy tak leżymy jak zające w bruździe, szlusuje do nas jakichś czterech prze­ kradających się oficerów. Znowu jest nas dwunastu. Kiedy przewaliła się z chrzęstem jedna z grup, pomykamy przez szosę. Zapadamy o dwadzieścia metrów po tamtej stronie. Zaszywamy się w lasek pod jakąś wsią. Nabieramy techniki: wysyłamy delegację do wsi, zajętej przez Niem­ ców. Delegacja przekrada się opłotkami i znów wraca z chlipiącą babą, z kurami, z jajami, z mlekiem. Nabieramy humoru. Objadamy się jak nigdy w tej wojnie. Słonko wychodzi na niebo. Zaszyci w krzaki, słodko zasypiamy. Stanowczo lepiej jest być łazikiem niż dowódcą kompanii (M. Wańkowicz, Wrzesień żagwiący...).

♦ Niektóre polskie oddziały przekroczyły granicę z Litwą. ♦ Blisko 100 Polaków rozstrzelano w Trzebini, w tym jeńców wojennych; wykona­ no egzekucje w Nowym Mieście i we Włocławku; aresztowano ojców jezuitów w Poznaniu. ♦ Ostatnie przemówienie radiowe do mieszkańców stolicy wygłosił komisarz cy­ wilny przy dowódcy Armii „Warszawa”, prezydent miasta Stefan Starzyński:

Chciałem, by Warszawa była wielka. Wierzyłem, że wielką będzie. Ja i moi współpracownicy kreśliliśmy plany, robiliśmy szkice wielkiej Warszawy przy­ szłości. I Warszawa jest wielka. Prędzej to nastąpiło, niż przypuszczaliśmy. Nie za lat pięćdziesiąt, nie za sto, lecz dziś widzę wielką Warszawę. Gdy teraz do was mówię, widzę ją przez okno w całej wielkości i chwale, otoczoną kłębami dymu, rozczerwienioną płomieniami ognia, wspaniałą, niezniszczalną, wielką, walczącą Warszawę. I choć tam, gdzie miały być wspaniałe sierocińce - gruzy leżą, choć tam, gdzie miały być parki - dziś są barykady gęsto trupami pokryte, choć płoną nasze biblioteki, choć palą się szpitale - nie za lat pięćdziesiąt, nie za sto, lecz dziś Warszawa broniąca honoru Polski jest u szczytu swej wielkości i chwały (cyt za: M. J. Kwiatkowski, Wrzesień 1939...).

♦ Po zbombardowaniu elektrowni na Powiślu zamilkło Polskie Radio Warszawa II. Niektórzy, choć trudno taką postawę uznać za typową, zupełnie inaczej zapamiętali wrześniowy dramat i pierwsze spotkania z Niemcami (W. Zaklika, Wspomnienia...):

Wreszcie i to podnieść należy - oceniając ówczesne nastroje - Niemcy zaimpono­ wali wszystkim, zarówno chłopom, jak i ziemianom, inteligencji, mieszczaństwu swoją zasobnością, wspaniałym wyposażeniem wojskowym, karnością, wzorowym zachowaniem się wojska wobec ludności cywilnej, powiedzieć by można, wysoką kulturą materialną i moralną. 1...1 tak było w 1939 r., w pierwszych miesiącach po wkroczeniu wojsk niemieckich, w czasie gdy władzę trzymał Wehrmacht

Jak nietrudno dostrzec, mit rycerskiego Wehrmachtu udzielił się też nie­ którym polskim ofiarom agresji niemieckiej. Odnotowując również i takie postawy czy nastroje, bo tu i ówdzie się rzeczywiście pojawiły, szczególnie na porównawczym tle doświadczeń z wojskiem sowieckim, warto jednak dopowiedzieć, że nie należały one, zarówno we wrześniu 1939 roku, jak i w kolejnych miesiącach i latach okupacji, do zjawisk typowych.

♦ Władze niemieckie wydały rozporządzenie o tworzeniu Kas Kredytowych Rzeszy. Z pamiętnika lejtnanta Anatolija Iwanowicza Matwiejewa:

23 września IGodz.l 2.00 przyjechaliśmy do stacji Grodno. Wyładowujemy się. Z lewej strony słychać ogień karabinowy. To kułacy ze wsi strzelają do nas, ale nie trafili. Wyładowujemy się w pośpiechu i odchodzimy do schronienia. 2 kom­ pania strzelecka poszła w kierunku strzałów, na pomoc idzie jej kawaleryjski podjazd. Pozostali oczekują świtu. IGodz.l 7.00, jasno, zebrał się cały batalion i wychodzimy w kolumnie do Grod­ na. Idziemy spokojnie. Napotkana ludność wita się z nami, my im także odpo­ wiadamy. Przechodzimy przez miasto i rozlokowujemy się. |...l Na przedmie­ ściu wzięliśmy Iskoszoną] koniczynę jednego księcia. Pogoda bezchmurna. Suszymy odzież. Zbieramy się pójść do miasta. Czerwonoarmiści czyszczą broń. Nasz 3 batalion, który wjechał pierwszym transportem, wczoraj walczył pod Grodnem z bandą. Są ofiary. Całą bandę okrążyli i wzięli do niewoli. Miasto w porządku, czyste. Młodzieży mało (cyt za: Wrzesień 1939 na Kresach...).

Z relacji Stefana Kotuły, żołnierza baonu fortecznego KOP „Samy”:

niedziela 24 września była pogodna i ciepła już od rana, więc z kilkoma kolegami spaliśmy w stercie słomy nie opodal podwórza, na którym stały wozy ze sprzę­ tem, a konie uwiązane w szopie. Około godz. 8 usłyszeliśmy warkot samolotów i wkrótce zobaczyliśmy dwie krążące nad wsią maszyny. Krążyły na bardzo niskim pułapie, potem podnosiły się wyżej. Obserwowaliśmy je bez przerwy. Na­ sza obrona przeciwlotnicza nie otwierała ognia, mimo iż kilka ciężkich karabi­ nów maszynowych było usadowionych na dachach budynków. Sądzono chyba, że nie będą bombardować wsi lub że nie zauważyli wojska. Jednak samoloty po nabraniu wysokości zrzuciły bomby. [...] Zginęło na miejscu trzech żołnierzy i kilka koni. Rannych było dziewięciu lub dziesięciu (cyt. za: Wrzesień 1939 na Kresach...).

♦ Adolf Hitler zatwierdził plan nieograniczonej wojny podwodnej opracowany przez adm. Ericha Raedera. Jego istotą była dyrektywa zatapiania wszystkich statków han­ dlowych, jeśli po zatrzymaniu przez okręt podwodny użyją radiostacji pokładowej. ♦ Anglicy rozpoczęli stawianie zapory minowej wzdłuż wschodniego wybrzeża Wielkiej Brytanii.

24 września ♦ Gen. Władysław Sikorski przybył do Paryża. ♦ Ogłoszono, że na Litwie internowano blisko 14 tys. żołnierzy i oficerów polskich. W Trzeciej Rzeszy potajemnie kolportowano tzw. Nekrolog niemieckiego narodowego socjalizmu, podpisany przez „Byłych członków partii”, w którym między innymi można przeczytać:

W dniu 25 września 1939 roku zmarł w pełni sił i powodzenia, w wieku lat 20, na linii demarkacyjnej Narew - Modlin - Wisła - Sandomierz - Jarosław - Sanok narodowy socjalizm niemiecki w czasie sumiennego wypełniania swoich obo­ wiązków, z oczami utkwionymi w swoją wielką ojczyznę. Życie jego było poświęcone sprawie walki z bolszewizmem, który uważał za za­ razę całego świata. Wyniańczony przez Republikę Weimarską, doszedł do lat młodzieńczych w wal­ kach z marksizmem. Wyrzucił bolszewizm z ziemi niemieckiej, po czym dalej prześladował go w Au­ strii i w Czechosłowacji. Już nawet rozpoczął oczyszczanie od tej zarazy państw zachodnich, kiedy nagle zatruty połknięciem obcego ciała czeskiego, zmarł na terytorium polskim w momencie, kiedy wykonując rozkaz otrzymany z góry wyciągnął rękę do dia­ bła bolszewickiego. Pochowany został w Gdańsku. Na grobie jego wyryto te słowa: „Zmarły wypełnił swój obowiązek. Zmarły może odejść” (cyt za: Prawdziwa historia Polaków..., Ł 1).

♦ Wojska sowieckie wkroczyły do kolejnych miast polskich, w tym m.in. Augusto­ wa, Sejn, Hrubieszowa, Drohobycza, a także boiysławskiego zagłębia naftowego. ♦ Ordynariusz kielecki biskup Czesław Kaczmarek ogłosił list pasterski, w którym m.in. czytamy:

Wojna, niedostatek, niepewność o losy najbliższych osób stanowią dziś karę za nasze błędy i grzechy. |...] Jest to czas do [...1 rozpatrzenia w sercu swoich wła­ snych błędów i błędów całej naszej polskiej społeczności. |...J Bez ładu, bez po­ rządku, bez społecznej karności nie jest możliwym życie religijne, życie narodo­ we [...]. Dlatego wzywam wszystkich Was, żebyście, nasamprzód wierni świę­ tym przykazaniom Boga i Kościoła, okazali się posłusznymi względem władz administracyjnych we wszystkim, co nie sprzeciwia się sumieniu katolickiemu i naszej polskiej godności (Zbiory własne). 25 września ♦ Żołnierze Armii Czerwonej rozstrzelali oficerów i podoficerów flotylli rzecznej w Pińsku, w Wilnie zaś aresztowano blisko 500 Polaków. Armia Czerwona zajęła m.in. Suwałki. ♦ Niemcy rozpoczęli wysyłkę pierwszych transportów z polskimi robotnikami do pracy na terenie Rzeszy, w tym z Górnego Śląska, gdzie okupanci już w pierwszych dniach września wykorzystali w tym celu kartoteki urzędów pracy. ♦ Trwały zacięte walki o Warszawę, na walczące miasto Niemcy zrzucali propa­ gandowe ulotki, w których grożono bezwzględnym odwetem na obrońcach. ♦ W Paryżu ukazał się pierwszy numer „Monitora Polskiego”. ♦ Dekret Hitlera o organizacji zarządu wojskowego na „zajętych, dawniej polskich, obszarach”, w myśl którego na czele administracji wojskowej stanął naczelny do­ wódca wschodu - Oberbefehlshaber Ost (od 3 października gen. Gerd von Rund- stedt, a od 20 października gen. Johannes von Blaskowitz), któremu podlegał wyż­ szy szef zarzrdu cywilnego Hans Frank (od 15 wrzeünia). Administracja wojskowa na okupowanych polskich obszarach została zastąpiona administracją cywilną 26 października 1939.

26 września ♦ Z ostatniego rozkazu marszałka E. Śmigłego-Rydza:

Do Generała Dywizji Rómmla, Dowódcy Obrony Warszawy. Dziękuję Panu Ge­ nerałowi oraz wszystkim podległym mu oficerom i żołnierzom za bohaterską obronę Warszawy. Warszawa winna się bronić tak długo, jak starczy zapasów żywności i amunicji (cyt za: A K. Kunert Ostatnie dni...).

♦ Działania bojowe zakończyła Armia „Modlin”, wojska sowieckie zajęły m.in. Zamość, Chełm, Rawę Ruską i Sambor. ♦ Litwini zamknęli granicę dla ruchu osobowego. ♦ Pojawiły się pierwsze zastrzeżenia władz francuskich wobec nominowania gen. Bolesława Wieniawy-Długoszowskiego na prezydenta RP. Następnego dnia gene­ rał zrzekł się tej godności. ♦ „Prawda”, powołując się na informacje dowództwa Armii Czerwonej, podała, że do niewoli sowieckiej wzięto 180 tys. żołnierzy polskich, w tym 12 generałów i 8 tys. oficerów, oraz że rozbrojono: na wschód od Włodawy - 25 tys., w rejo­ nie Kobrynia - 1 tys., w okolicach Chełma - 8 tys., straty własne to 491 zabitych i 1,5 tys. rannych. Komunikat wojenny został opatrzony fotografią sceny przyjaznej rozmowy komisarzy Rudakowa i Żurawlowa z Mołodeczna z szeregowymi żołnie­ rzami polskimi, którzy „dali nauczkę swoim pańskim oficerom, wypędzając ich ze Święcian, Lidy, Nowogródka i Słonima”.

27 września ♦ Ukazał się wiersz Tadeusza Hiża, poświęcony bohaterskim obrońcom Warszawy (Bezimieńcom). ♦ Gen. Michał Karaszewicz-Tokarzewski ps. „Torwid” otrzymał od gen. Juliusza Rómmla polecenie „prowadzenia dalszej walki o utrzymanie niepodległości i cało­ ści granic”. Był to początek formowania Służby Zwycięstwu Polski (SZP), stano­ wiącej zalążek późniejszej Armii Krajowej. Około 5 października szefem sztabu i zastępcą Dowódcy Głównego SZP został płk Stefan Rowecki. Żołnierze konspira­ cyjnej SZP recytowali rotę przysięgi:

Świadomy, że tylko własnym wysiłkiem Narodu odzyskamy wolność oraz odbu­ dujemy moralnie i fizycznie Polskę - zobowiązuję się walczyć w imię tego co­ dziennie, czujną i mężną postawą moją oraz czynem całego mojego życia, wszystko celowi temu poświęcając dobrowolnie i ochotnie, tak z siebie, jak i z każdej mojej możliwości. Uznaję Dlowódcę] Gł[ównego) SZP i wszystkich wyznaczonych przezeń d-ców jako moich przełożonych wojskowych. Za zdradę lub nieposłuszeństwo w działaniu bojowym oraz splamienie honoru walki o Pol­ skę zobowiązuję się ponieść karę śmierci według praw ustalonych przez Dowódcę Gł. SZP (cyt za: Prawdziwa historia Polaków..., L 1).

Tak zapamiętał powołanie SZP jej twórca gen. Karaszewicz-Tokarzewski (M. Karaszewicz-Tokarzewski, U podstaw tworzenia Armii Krajowej...):

Przed powzięciem jeszcze decyzji generała [Juliusza Rómmla - J. Ch.] , czy za­ proponować Niemcom kapitulację, zameldowałem się u niego. Zaproponowałem, aby przekazał mi pełnomocnictwa Rządu i Naczelnego Wodza, jakie posiadał, rozciągając je na cały obszar naszego Państwa. Oświadczyłem go­ towość podjęcia się odpowiedzialności za zorganizowanie zbrojnego oporu prze­ ciw okupantom i gotowość moralną oraz fizyczną kraju [doi wszczęcia otwartej walki, gdy na to pozwoli położenie wojenne. Obszernie wyjaśniłem przesłanki mojego rozumowania w tej sprawie, dając wyraz przekonaniu, że jest to nie tylko naszym obowiązkiem wobec Polski, ale i ma szanse udania się. Po krótkiej dyskusji, a raczej wymianie moich odpowiedzi na pytania generała, otrzymałem decyzję, że generał zasadniczo akceptuje mój wniosek, że chce tylko stwierdzić, co od Naczelnego Wodza przywiózł kurier, o którego lądowaniu za­ meldowano generałowi w czasie naszej rozmowy. Kazał mi zameldować się koło godziny 1-szej rano 27 września. Gdy przyszedłem, generał, który w międzyczasie zdecydował sprawę kapitulacji i odprawił generała [Tadeusza! Kutrzebę do Niemców, oświadczając mi, że ku­ rier N[aczelnego) W[odzal mjr [Edmund] Galinat przywiózł, poza krótkimi informacjami o położeniu Rządu i NW w Rumunii, decyzję NW, że przekazuje Rómmlowi - o ile będzie on miał warunki po temu - dowodzenie w całym kraju. Przywiózł też sugestię NW, aby generał Rómmel polecił Galinatowi zorganizo­ wanie dywersji w kraju. Generał jednak decyduje przyjąć moją propozycję i oddaje Galinata do mojej dyspozycji jako oficera, który może poinformować mnie o swoich przygotowa­ niach w zakresie dywersji sprzed wojny proponując, abym - jeżeli uważam to za słuszne - zrobił go swoim zastępcą [mjr E. Galinat, mianowany przez Naczelne­ go Wodza 17 IX 1939 komendantem projektowanego Związku Walki Zbrojnej o Niepodległość, po przybyciu do oblężonej stolicy z Rumunii, rzeczywiście na krótko objął zastępstwo Dowódcy Głównego SZP, gen. M. Karaszewicza-Toka- rzewskiego - J. Ch.J. Generał podyktował od razu maszynistce krótki rozkaz z przekazaniem mi pełnomocnictw i podpisał go. ♦ Do podziemia zszedł Związek Harcerstwa Polskiego (późniejsze Szare Szeregi), przewodniczącym został ppłk hm. Jan Mauersberger, a naczelnikiem harcerzy hm. Florian Marciniak ps. ,J. Krzemień”, „Nowak”. Konspiracyjną działalność rozpoczęła Organizacja Harcerek (Pogotowie Harcerek stanowiło we wrześniu 1939 roku istotną składową polskich pomocniczych formacji wojskowych). ♦ PPS podjęła decyzję o zawieszeniu jawnej działalności. ♦ W Poznaniu, na bazie przedwojennej Dywersji Pozafrontowej powstała konspi­ racyjna Tajna Polska Organizacja Wojskowa (TPOW). ♦ Do stolicy Francji przybył Władysław Raczkiewicz. ♦ Jednostki sowieckie zajęły Szczebrzeszyn i Krasnystaw, w rejonie Sambora jed­ nostka dowodzona przez gen. Władysława Andersa (Grupa Operacyjna Kawalerii) stoczyła bitwę z dywizją sowiecką. Gen. Anders został w niej ciężko ranny i dostał się do niewoli. Ze wspomnień Józefa Czapskiego:

Sam zostałem wzięty do niewoli 27 IX 1939 r. na granicy województwa lwow­ skiego w Chmielku, wraz z dwoma szwadronami zapasowymi 3 pułku, które bez koni, prawie bez broni, po kilkutygodniowym kluczeniu od wschodu na zachód, zostały otoczone tankami i artylerią sowiecką. Parlamentariusze sowieccy zaj­ mowali stanowisko podobne do parlamentariuszy lwowskich. Widocznie mieli takie same instrukcje. Zaręczano nam, że szeregowi zostaną wypuszczeni (co zresztą zostało zrobione), oficerowie zaś mieli być jedynie dowiezieni do Lwowa i tam puszczeni na wolność. Dziś wydaje się dziką ślepotą, żeśmy sobie już zaraz nie uświadomili, o co chodziło wojskom sowieckim. Ale to uderzenie nożem w plecy było przecież dla większości ciosem nieoczekiwanym, ludzie byli wyczerpani nieustannymi walkami lub gorzej, cofaniem się bez walk, z zupełnie zerwaną łącznością, z nadchodzącymi różnymi rozkazami, których autentyczno­ ści nie można było stwierdzić (jak ten rozkaz, by nie wchodzić w walkę z woj­ skami sowieckimi). Byli wstrząśnięci wiadomościami o zniszczeniu i zbombar­ dowaniu Warszawy, o opuszczeniu kraju przez Prezydenta, Rząd, Wodza Na­ czelnego (o czym się mój oddział dowiedział dopiero 27 września z radia); ludzie chwytali się brzytwy, cienia nadziei: może rzeczywiście Sowiety, w których inte­ resie nie może być przecież zwycięstwo hitlerowskich Niemiec, umożliwią nam przynajmniej przedostanie się przez granicę i udział w dalszej walce, już nie w Polsce, gdzie bitwa była na razie przegrana, ale we Francji. Tysiące politruków na różne sposoby starało się w nas tę nikłą nadzieję rozniecać. A o tym, żeby nas miano wywieźć z granic Polski do obozów sowieckich, nie tylko żaden przedstawiciel armii sowieckiej nam nie mówił, ale wszyscy autorytatywnie do samego przejścia granicy zaręczali, że mowy o tym być nie może: „wy nam nie nużny”, powtarzano na różne głosy (J- Czapski, Na nieludzkiej ziemi...).

♦ Obwód Lwowski: „Słowo Żołnierza” (gazeta Wydziału Politycznego Frontu Ukraińskiego, po pierwszych pięciu numerach zmieniła tytuł na „Czerwony Sztan­ dar”) wezwało na swych łamach chłopów, by przystąpili do tworzenia tzw. Komite­ tów Chłopskich, które pod życzliwym patronatem Armii Czerwonej stopniowo przejmowałyby władzę i przystępowały do parcelacji ziemi obszamiczej. Na części obszarów opanowanych przez wojska sowieckie nie reagowa­ no na rabunek polskich dworów przez chłopów. Władze nie dopuściły jednak do pełnej parcelacji gruntów obszamiczych (łącznie na terenie całych Kresów Wschodnich chłopi przejęli około 2 min ha ziemi, w tym około 1155 tys. ha na terenie Wschodniej Małopolski). Ich celem była bowiem kolektywizacja wsi. Z tego właśnie powodu rezultaty szeroko reklamowanej przez władze sowieckie akcji zwanej „podziałem pańskich majątków” okazały się tak skromne. ♦ Z oświadczenia Reinharda Heydricha: „polska elita intelektualna została już wytę­ piona w 3%”. Miały miejsce egzekucje niemieckie na jeńcach wojennych, m.in. w Górecku Kościelnym. Żydów z Jarosławia przesiedlono na terytorium ZSRR.

28 września ♦ Skapitulowała Warszawa. Układ kapitulacyjny podpisali (godzina 13.15) ze stro­ ny polskiej zastępca dowódcy Armii „Warszawa” gen. Tadeusz Kutrzeba, ze strony niemieckiej dowódca 8 Armii gen. Johannes von Blaskowitz. W czasie obrony Warszawy zginęło blisko 6 tys. obrońców, rannych zostało ponad 16 tys., straty wśród ludności cywilnej wyniosły blisko 25 tys. osób zabitych i blisko 20 tys. rannych. Upadek Warszawy jest ważną cezurą kampanii 1939 roku. ♦ Zapadły ważkie decyzje wojenne i okupacyjne: Trzecia Rzesza i ZSRR podpisały Układ o granicach i przyjaźni, do którego, obyczajem już wcześniejszym (pakt Hi- tler-Stalin), dołączono tajne protokoły oraz wspólną deklarację obydwu rządów. Układ określił „granicę wzajemnych interesów państwowych na rzekach Pisie, Narwi, Bugu i Sanie”. Granicę obie strony uznały „za ostateczną”. Dołączony do układu pierwszy tajny protokół włączał Litwę do strefy interesów ZSRR, a pod wła­ danie niemieckie oddawał województwo lubelskie i część warszawskiego, które to obszary miały należeć do ZSRR (podstawa: pakt niemiecko-sowiecki z 23 sierpnia 1939 roku); drugi tajny protokół mówił o współpracy Niemiec i ZSRR w zwalczaniu .jakiejkolwiek polskiej agitacji [chodzi o zwalczanie polskiego ruchu oporu - J. Ch.J, która mogłaby przenikać na obszar drugiego kraju”. Natomiast dołączona deklaracja obydwóch rządów wskazywała, że przez podział Polski (w dokumencie: „rozkładu państwa polskiego”) utworzono „fundament długotrwałego pokoju w Europie”. Oba rządy stwierdziły, że zakończenie wojny odpowiadałoby intere­ som wszystkich państw, oświadczały też, iż będą wzajemnie się konsultować w sprawie ważnych przedsięwzięć zbrojnych. ♦ Rada Ambasadorów Uuliusz Lukasiewicz - Paryż, Edward Raczyński - Londyn i Bolesław Wieniawa-Długoszowski - Rzym) powierzyła gen. Władysławowi Sikor­ skiemu obowiązki dowódcy formowanych we Francji oddziałów polskich. ♦ W Radiu Watykańskim orędzie do narodu wygłosił prymas Polski kardynał August Hlond. ♦ Z wojskami sowieckimi potykała się grupa gen. Wilhelma Orlika-Riickemanna. Żołnierze sowieccy rozstrzelali pod Tomaszowem grupę polskich żołnierzy wzię­ tych do niewoli. ♦ Oddziały niemieckie zamordowały w Zakroczymiu blisko 500 osób, zaś w Dynowie zmusiły blisko 1,5 tys. Żydów do przekroczenia granicy niemiecko-sowieckiej. ♦ Na Górnym Śląsku wprowadzono okupacyjną administrację cywilną. ♦ W Dobiegniewie (niem. Woldenberg) powstał obóz jeniecki dla polskich ofice­ rów wziętych do niewoli przez Niemców. ♦ Przemyśl przedzielony został na część niemiecką i sowiecką, granica biegła wzdłuż linii płynącego przez miasto Sanu.

29 września ♦ W Warszawie rozplakatowano odezwę kapitulacyjną dowódcy Armii „Warsza­ wa" gen. Juliusza Rómmla „Do obywateli stolicy” (cyt. za: Prawdziwa histońa Po­ laków..., t. 1): W związku z ogólnym położeniem wojennym na ziemiach polskich, nie dającym nadziei na jakąkolwiek pomoc czy odsiecz z zewnątrz oraz w związku z niemoż­ liwością dalszej obrony stolicy z powodu braku wody, żywności i amunicji - zde­ cydowałem rozpoczęcie rokowań z dowództwem wojsk niemieckich. W wyniku tych rokowań zostały podpisane przeze mnie warunki kapitulacji, gwarantujące w pełni ich honorowość. Tak więc oficerowie z białą bronią odchodzą do hono­ rowej niewoli, a podoficerowie i szeregowcy, po wypełnieniu niezbędnych for­ malności, zostaną zwolnieni do domów. W wyniku podpisanej kapitulacji począwszy od godz. 12-ej dnia 29 września woj­ ska niemieckie mogą rozpocząć wkraczanie do Warszawy. Losy wojenne są zmienne. Liczę więc, że ludność Warszawy, która bohaterskim zachowaniem swoim udowodniła swój głęboki patriotyzm, przyjmie fakt wkro­ czenia wojsk niemieckich ze spokojem, godnością i równowagą ducha. Do mieszkańców Warszawy skierował odezwę prezydent Starzyński: Obywatele! Czytajcie i wykonujcie wczorajsze moje zarządzenie, wydane w wy­ konaniu układu Dowództwa Polskiego z Niemieckim I chodzi o zarządzenie Sta­ rzyńskiego z 28 IX 1939 w sprawie wykonania układu kapitulacyjnego - J. Ch.l. Nie chodźcie bez potrzeby po mieście nawet w dzień. W nocy od 19-tej do 5-tej chodzenie po mieście grozi śmiercią, a bramy domów muszą być zamknięte na klucz. Za rabunek i strzelanie - kara śmierci. Obywatele - sami dopomóżcie mi! (cyt za: Prawdziwa historia Polaków..., L 1)

W radiowym komentarzu BBC po kapitulacji Warszawy stwierdzono: Dziś po 22 dniach bohaterskiej walki przeciwko przygniatającej przemocy i bru­ talnym metodom wroga padła Warszawa. Wczoraj usłyszeliśmy rozpaczliwe wo­ łanie Warszawy i opis straszliwego zniszczenia, jakiemu uległo miasto. Obrona Warszawy przejdzie do historii świata. Wielka Brytania ze smutkiem przyjęła wiadomość o upadku miasta i z bólem odczuła niemożność przyniesienia tak ko­ niecznej pomocy. Wierzcie jednak, że walka trwa i że Anglia i Francja w walce z Niemcami raz jeszcze zdecydują o losie Polski (cyt za: A L Sowa, Kronika..).

„Ze smutkiem i bólem” - tylko tyle czy aż tyle o fiasku angielskiej polity­ ki zagranicznej wobec III Rzeszy i kompletnym do wojny pomimo buń­ czucznych zapowiedzi brytyjskiej propagandy nieprzygotowaniu. „Flirt” z Führerem jeszcze Anglii niemal nic nie kosztował.

Bohaterskiej stolicy poświęcił przejmujący wiersz Warszawa nieznany autor (cyt. za: Prawdziwa histońa Polaków..., 1.1): W trzech tych zgłoskach żywe serce bije I tętni krew gorąca Polaków miliona... Nie, nie poszła na marne szaleńcza obrona - Warszawo! Wróg cię gnębi, lecz Twa sława żyje! W ranach zgliszcz, bliznach ruin i dymie pożarów, Broniłaś się, wspaniała, twarda i niezłomna, I choć cię przemoc wroga dławiła ogromna, Nie opuszczałaś dumnie bronionych sztandarów! Ze świętą furią w oczach, z ogniem czynu w dłoni Walczył w Twojej obronie kwiat polskiej młodzieży; Płomień męstwa w ich sercach jak burza się szerzył, Kiedy rozległ się okrzyk: - Warszawo, do broni! Noc za nocą płynęły w ognia blaskach krwawych, Dzień za dniem pośród walki krwawej i zażartej, I ciągle dumny stygmat odwagi upartej, Nie schodził z czoła twardej niezłomnej Warszawy! I dzisiaj, choć ty w gruzach, choć pod butem kata, Milczysz, to nie uległaś, jeno czekasz chwili, Kiedy los szale swoje znów ku nam pochyli, I gdy przyjdzie dla Twoich oprawców zapłata! Gdy na zegarze dziejów godzina wybije, Kiedy dźwigniesz do ciosu zbrojną dłoń Syreny, Padną pod Twoim mieczem napastnicze hieny I chwały liść laurowy rany Twoje okryje! Warszawa! W krótkim słowie żywe bije serce, I jasno, jak głos spiżu, dźwięk nadziei brzmi, Że trza nam jeno wiary w jasne jutra dni, Co przyjdą po dzisiejszej strasznej poniewierce...

Niemal natychmiast po kapitulacji powstało wiele piosenek (śpiewanych na melodię pieśni dziadowskich) dla pokrzepienia ducha, popularnych później przez całą okupację. Oto kilka przykładów (zachowana pisownia oryginału):

Gdy w noc wrześniową północ wybiła, Eskadr bojowych ogromna moc Z szumem motorów się pojawiła, W piekło zmieniła cichom noc. Miasta i dworce zbombardowano, Gdy ludność miasta była we śnie, Gdy się niczego nie spoździewano, To nam zadali ciosy złe. 1... 1

Dnia pierwszego września Roku pamiętnego Wróg napadł na Polskę Z kraju niemieckiego. 1... 1 Tak nas wciąż męczyli Lata i tygodnie, Pan Bóg skarżę szkopów Za ich wielkie zbrodnie. [... 1 Stara kobiecina klęcząc przed konfesjonałem spowiada się: - Bywa tak, że kilka razy na dzień grzeszę. Jak tylko usłyszę samolot niemiecki, to wytrzymać nie mogę i przeklinam: A bodaj cię, łobuzie, żebyś tak kark skręcił! - O, to nie po katolicku, moje dziecko - odpowiada ksiądz. - Tak nie można. - Jakże, proszę księdza? - oburza się penitentka. - Trzeba mówić: Wieczne odpoczywanie racz mu dać, Panie (cyt za: M. Bucz­ kowski, Warszawski dowcip w walce...).

♦ Rumunia (Bicaz): Ignacy Mościcki podpisał rezygnację (zarządzenie antydato­ wane: 17 IX 1939, Kuty) z urzędu prezydenta RP i wyznaczył nań Władysława Raczkiewicza, senatora, byłego wojewodę pomorskiego, prezesa Światowego Związku Polaków (Światpol). ♦ W francuskim MSZ protest w sprawie układu sowiecko-niemieckiego z 28 września złożył ambasador Juliusz Lukasiewicz. ♦ Padła twierdza Modlin; trwały jeszcze potyczki z oddziałami sowieckimi (Podla­ sie). Sowieci wywieźli do Sum (północna Ukraina) blisko 1,5 tys. wziętych do nie­ woli oficerów polskich. ♦ Z wystąpienia R. Heydricha: „w Polsce nie należy litować się nad duchowień­ stwem, nauczycielami i legionistami". ♦ Trwały rozstrzeliwania Polaków, m.in. na Pomorzu.

30 września ♦ W Paryżu został zaprzysiężony nowy polski prezydent, który przyjął dymisję rządu gen. Felicjana Sławoja-Składkowskiego i powołał na stanowisko premiera, ministra spraw wojskowych i ministra spraw wewnętrznych gen. Władysława Eu­ geniusza Sikorskiego (związanego ze Stronnictwem Pracy). Nowy rząd polski na wychodźstwie został zaprzysiężony w dniu następnym, tj. 1X, w składzie: prof. Stanisław Stroński - wicepremier (później minister informacji i dokumentacji), August Zaleski - sprawy zagraniczne, Adam Koc (Obóz Zjednoczenia Narodowego) - skarb (9 XII zastąpił go Henryk Strasburger, bezpartyjny). W kilka dni później do rządu weszli: gen. Józef Haller (Stronnictwo Pracy) - minister bez teki, Jan Stańczyk (Polska Partia Socjalistyczna) - resort opieki społecznej, Aleksander Ładoś (Stronnictwo Ludowe) - minister bez teki. 16 X nominacje na ministrów bez teki otrzymali: Marian Seyda (Stron­ nictwo Narodowe, ze skrzydła tzw. starych, niechętnych linii politycznej prezesa SN Tadeusza Bieleckiego) i gen. Kazimierz Sosnkowski, powszechnie kojarzony z obozem piłsudczykowskim (powołany przez prezydenta bez konsultacji z pre­ mierem na swego następcę - dekret z nominacją opatrzony był datą 16 X). Wresz­ cie 7 XII w skład rządu wszedł prof. Stanisław Kot (Stronnictwo Ludowe), również jako minister bez teki. Powierzono mu kierownictwo urzędu Prezydium Rady Ministrów. Wkrótce stał się wpływową szarą eminencją rządu. 4 X nowy premier stwierdził, że jego rząd jest rządem „wojny i jedności” (nieco później w różnych dokumentach oficjalnych pojawił się termin Rządu Jedności Narodowej).

Nowe władze Rzeczpospolitej w świetle prawa międzynarodowego były legalne, a rządy sojusznicze i neutralne, które wypowiadały się w tej sprawie, potwierdzały jedynie ciągłość państwa i rządu polskiego. Pod­ stawą prawną ciągłości władzy była Konstytucja RP z kwietnia 1935 roku. Zastanawiać może jedynie decyzja w tej sprawie - odwołanie się do krytykowanej wcześniej konstytucji kwietniowej przez rząd gen. W. Sikorskiego, wywodzącego się z środowiska dotychczasowej opozycji antysanacyjnej. Nie odrzucono jednak konstytucji z 1935 roku ze wzglę­ du na przepis art 24 ust 1, który dopuszczał wyznaczenie przez urzędującego prezydenta swego następcy na czas wojny. Konstytucja marcowa 1921 roku, uznawana za demokratyczną, takiej możliwości nie przewidywała. A problem legitymizacji i ciągłości władz był najważ­ niejszym zagadnieniem konstytucyjno-polityczno-ustrojowym, szczególnie w warunkach wojny i okupacji oraz faktu kwestionowania przez agreso­ rów, Trzecią Rzeszę i Związek Sowiecki, istnienia państwa polskiego. Właśnie ten czynnik przedłużył „żywot” Konstytucji kwietniowej o bez mała kilkadziesiąt lat - na jej podstawie został powołany ostatni prezy­ dent RP na uchodźstwie Ityszard Kaczorowski. Co prawda, konstytucja ta dopuszczała wyznaczenie następcy prezydenta wyłącznie na czas woj­ ny, ale środowiska emigracyjne prezentowały niezmiennie pogląd, że wojnę kończy traktat pokojowy, a ten po zakończeniu działań wojennych w Europie nigdy z Niemcami nie został podpisany. Był to wybieg prawny, niewątpliwa nadinterpretacja ustawy zasadniczej, ale przez wszystkie po­ wojenne lata na emigracji nie przywiązywano do tego zbyt wielkiej wagi.

♦ Rząd polski zaprotestował przeciwko niemiecko-sowieckiemu układowi z 28 wrześ­ nia 1939 roku. Dzień wcześniej protest został złożony przez ambasadora RP w Londynie Edwarda Raczyńskiego na ręce ministra spraw zagranicznych Wiel­ kiej Brytanii Eduarda Halifaxa:

W obliczu niesłychanego pogwałcenia uświęconych praw Państwa Polskiego i Narodu Polskiego, które stanowi umowa podpisana pomiędzy Niemcami i Związkiem Socjalistycznych Republik Rad w dniu 28 września, rozporządzająca obszarami Rzeczypospolitej Polskiej na korzyść dwóch Państw napastniczych, podnoszę w imieniu Rządu Polskiego jak najbardziej formalny i jak najbardziej uroczysty protest przeciwko temu niesłychanemu gwałtowi, dokonanemu z po­ minięciem wszystkich zobowiązań międzynarodowych i wszystkich zasad moralności ludzkiej. Polska nie uzna nigdy tego aktu niesprawiedliwości i gwałtu i silna sprawiedli­ wością swej sprawy nie zaprzestanie walczyć aż do dnia, gdy obszar jej zostanie uwolniony od najeźdźcy, a jej słuszne prawa nie zostaną w całości przywrócone. Przez opór bohaterski swej armii, przez poświęcenie patriotyczne całej ludności, które wyraziło się w obronie do ostateczności stolicy - Warszawy, Lwowa, Wilna, Gdyni, Modlina i tylu innych miast w Polsce całej, Naród Polski jasno wykazał wobec świata swą wolę niezłomną, aby być wolnym i niepodległym. Opierając się na swoich przymierzach i na jednomyślnych sympatiach wszyst­ kich krajów, szanujących wolność i godność międzynarodową, Polska prowadzić będzie walkę wszystkimi środkami, będącymi w jej dyspozycji, ufna w swą przy­ szłość i w ostateczne zwycięstwo („Monitor Polski”, Paryż, 3 X 1939, nr 220).

♦ Z notatki w sprawie zaginięcia konsula RP w Kijowie Jerzego Matusińskiego (bez daty i nazwiska sporządzającego): Po wejściu wojsk sowieckich do Polski 17 września 1939 r. polskie przedstawi­ cielstwa dyplomatyczne i konsularne przygotowywały się do opuszczenia Związ­ ku Sowieckiego. 30 września 1939 o godz. 2 nad ranem p. Jerzy Matusiński we­ zwany został tekefonicznie do przedstawicielstwa Narkomindiełu [Ministerstwo Spraw Zagranicznych Związku Sowieckiego - J. Chi w Kijowie celem omówienia szczegółów wyjazdu personelu konsulatu generalnego do Moskwy, skąd wraz ze składem ambasady RP wyjechać mieli do Finlandii. Pan Jerzy Matusiński wziął ze sobą dwóch szoferów, Andrzeja Orszyńskiego i J. Łyczka, i samochodem konsularnym w eskorcie dwóch aut policyjnych udał się do przedstawicielstwa Narkomindiełu. Od tego czasu ślad po nim zaginął. Na interwencję w tej sprawie u wicekomisarza Narkomindiełu Potiomkina ambasador włoski w Moskwie, p. Rosso, otrzymał odpowiedź, że Narkomindieł nie posiada szczegółowych informacji od władz lokalnych, ale p. Matusiński utracił prawa dyplomatyczne i może być przez władze sowieckie pociągnięty do odpowiedzialności, jeżeli oka­ że się, że popełnił jakieś zbrodnie przeciwko Związkowi Sowieckiemu. [...1 Pan Jerzy Matusiński nigdy się nie odnalazł i ambasada musiała 10 października 1939 r. opuścić Rosję bez niego (cyt za: Wrzesień 1939 na Kresach...). ♦ Trwały starcia oddziałów polskich z wojskami sowieckimi, m.in. w pobliżu Janowa Lubelskiego, pod Milanowem. ♦ Odnotowano kolejne egzekucje na Polakach i Żydach przeprowadzone przez żołnierzy Wehrmachtu i oddziały Einsatzgruppen SS i SD. ♦ W Warszawie ukazały się niemieckie dzienniki w języku polskim (m.in. „Czas”, „Ekspres Poranny”). ♦ Młodzi Polacy zaczęli demonstracyjnie nosić odznaki i mundury polskich orga­ nizacji, czapki studenckie itp. ♦ W okupowanym Wilnie formowały się pierwsze organizacje konspiracyjne, m.in. Komitet Walki o Wyzwolenie, Związek Wolnych Polaków. ♦ Orędzie do Polaków w czasie zbiorowej audiencji (uczestniczył w niej m.in. kar­ dynał Hlond) wygłosił papież Pius XII. Oceniono je w polskich środowiskach bar­ dzo krytycznie. Ksiądz infułat Walerian Meysztowicz napisał: „żadnej próby po­ wstrzymania ręki niemieckiej”. [...] Polacy oczekiwali nie tylko słów miłości dla siebie, ale i słów sprawiedliwości wobec nieusprawiedliwienia agresji”).

Krytyka stanowiska papieża ze strony środowisk polskich - i nie tylko - z biegiem lat wojny i okrutnych jej doświadczeń - nie zmieniła zachowaw­ czej postawy (i oceny, przynajmniej w niektóiych kręgach). Pod adresem papieża kierowano oskarżenia o sympatie proniemieckie i obojętność wo­ bec dramatu wojennych ofiar, szczególnie ofiar holocaustu (1942-1943). Sprawa stosunku Piusa XII do wybuchu wojny, jej ofiar, a także stosunku do Polaków pozostaje w historiografii nadal dyskusyjna57.

♦ Wódz naczelny armii francuskiej gen. Maurice Gustave Gamelein zarządził wycofa­ nie wojsk francuskich z terenów zajętych w Niemczech za linię Maginota. ♦ Do Francji przybył 158-tysięczny angielski korpus ekspedycyjny dowodzony przez lorda Johna Gorta.

1 października ♦ Przemówienie radiowe Winstona Churchilla, w którym w sekwencji poświęconej Polsce wyraził przekonanie, że odzyska ona niepodległość. ♦ Kilka potyczek z Armią Czerwoną stoczyły pojedyncze oddziały polskie. Relacja Włodzimierza Marszałka, żołnierza Grupy KOP gen. Wilhelma Orlika-Riickemanna:

Wieczorem 130 1X1 sformowaliśmy kolumnę marszową. Byliśmy wyczerpani i głodni, przygnębieni i zagubieni. Brakowało amunicji. O zmroku wyruszyliśmy. Szliśmy na zachód w ślad za jednostkami gen. Kleeberga (Zbereże, Stulno, Ma- coszyn, Hańsk, Kosyń). 1 października około godz. 2 byliśmy w rejonie na pół­ noc od wsi Wytyczno. Ciszę marszu przerwała gwałtowna nawałnica ognia. Na­ sze czołowe oddziały i lewe skrzydło ubezpieczenia zostały zatrzymane ogniem broni maszynowej. Ostry, nieprzerwany ogień artyleryjski. Nadleciały samoloty i rozpoczęły bombardowanie oraz ostrzał z broni pokładowej. Pojawiły się czołgi. Padali zabici i ranni. Poniosły konie. Waliły się drzewa. Ostrzeliwując się i toru­ jąc sobie drogę niejednokrotnie granatem i bagnetem, zdziesiątkowani, wyrywa­ liśmy się z pierścienia okrążenia. Spotkałem ojca, z którym rozstałem się w Piń­ sku. Dalej poszliśmy razem. Ataki sowieckie nie ustawały. Biła artyleria. Naszym sprzymierzeńcem i osłoną był las. Oderwaliśmy się od nieprzyjaciela. Było nas

57 Ówczesny kanonik bazyliki watykańskiej infułat W. Meysztowicz wspomina rozmowę z Piusem XII po audiencji dla Polaków w listopadzie 1939 roku. Na pytanie papieża, dlaczego spotkał się z takim zimnym przyjęciem ze strony Polaków, skoro okazał im tyle miłości, odparł, że Polacy oczekiwali głosu sprawiedliwości, a nie miłości. „Nie pamiętam szczegółów, ale wiem, że wielokrotnie ze strony Papieża padały słowa (miłość), z mojej zaś ". Wiedział, że rani Papieża, ale został „zobligowany do mówienia i stawiania sprawy w prawdzie". Autor najnowszej pracy poświęconej Piusowi XII, Pierre Blet SJ, na problem ten patrzy następująco: „Myślę, że Papież musi ważyć swoje słowa. Było wiele spraw, które chciał on powiedzieć, nawet na korzyść Polaków. [... ] Nie chodzi o to, że Papież nie chciał potępić tego wszystkiego, co się działo w Polsce. Musiał jednak brać pod uwagę nie tylko to, co było czynione przeciwko katolikom polskim, ale także uwzględnić sytuację katolików niemieckich, którzy byli prześladowani przez reżim. Nie można było sprawić wrażenia, że Papież jest przeciwko nim. Którykolwiek biskup polski mógł bez problemu protestować przeciwko wszystkim aktom wymierzonym w Polaków. Papież był zobowiązany brać pod uwagę nie tylko Pola­ ków, ale także Niemców, Amerykanów, Francuzów, Anglików. [...] Trzeba sobie z tego zdawać spra­ wę". Oto zawiłe, również moralnie - jak sądzę - meandry polityki oraz bieguny ocen i interpretacji „wojennej" postawy beatyfikowanego przez Jana Pawła II Piusa XII. Cyt. za: P. Blet SJ, Pius XII i druga wojna światowa w tajnych archiwach watykańskich, Katowice 2000, s. 13-14. coraz więcej. W godzinach popołudniowych dostaliśmy rozkaz gen. Orlika- -Riickemanna o likwidacji grupy KOP-u. Musieliśmy na własną rękę próbować wyrwać się Rosjanom i Niemcom. Z niejednych oczu płynęły łzy. Płakałem i ja. Ktoś próbował śpiewać Jeszcze Polska nie zginęła”... ale łzy dławiły gardło (cyt. za: Wrzesień 1939 na Kresach...).

♦ W Warszawie z inicjatywy PPS powstała konspiracyjna Gwardia Ludowa (GL), której komendantem został Henryk Borucki ps. „Czarny'’.

W 1942 roku nazwę GL przywłaszczy sobie wojskowa organizacja komuni­ stów - Gwardia Ludowa Polskiej Partii Robotniczej (później ).

♦ W Moskwie podjęto decyzję o utworzeniu „organizacji komunistycznych na Zachodniej Ukrainie i Zachodniej Białorusi”. ♦ Biuro Polityczne WKP(b) podjęło decyzje w sprawie tzw. Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi, tj. ziem polskich zajętych w wyniku sowieckiej agresji 17 IX. Miały one potwierdzić przekazanie ziemi obszamiczej komitetom chłop­ skim, rozwiązać kwestię charakteru tworzonej władzy (tj. czy powinna to być wła­ dza sowiecka, czy „burżuazyjna”), wejścia ukraińskich obwodów w skład Ukraiń­ skiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej, a białoruskich w skład Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej, dokonał nacjonalizacji banków i wielkiego przemysłu. Ustalono także główne zasady ordynacji wyborczej. Oddelegowano do tworzenia organizacji komunistycznych aktywistów partyjnych, komsomolskich, zdemobilizowanych żołnierzy i oficerów Armii Czerwonej, nakazano tworzenie zarządów tymczasowych, podjęto decyzje w sprawie handlu, transportu, łączności i cen na podstawowe produkty przemysłowe. ♦ Kolegium Specjalne NKWD skazało ziemianina W. Dobrzyńskiego na 5 lat łagru jako „socjalnie niebezpieczny element”. Wyrok odbywał na Kołymie, dalsze losy nieznane.

Akt oskarżenia w sprawie śled|czej( nr 61 455 dotyczący oskarżonego Wsiewo- łoda Dobrzyńskiego, s. Aleksandra oskarżonego z art 74 Kodeksu Karnego Bia­ łoruskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej: 1 października 1939 r. został aresztowany przez Grupę Operlacyjną] m. Oszmia- ny obszarnik Dobrzyński Wsiewołod s. Aleksandra. W wyniku przeprowadzone­ go w sprawie śledztwa ustalono, że Dobrzyński W. posiadał 70 ha ziemi ornej, 6 koni, 8 sztuk bydła rogatego. Przy uprawie posiadanej ziemi zatrudniał najem­ ną siłę roboczą, wyzyskiwał 4 stałych pracowników i 10 sezonowych, zmuszał ich do pracy za niewielką opłatą. Jako obszarnik rozprawiał się bezlitośnie z bied­ nym chłopstwem, aż do użycia broni palnej (...I. Przesłuchiwany w charakterze oskarżonego Dobrzyński przyznał się w pełni do zarzucanych mu czynów 1... ]. Na podstawie powyższego oskarża się: Dobrzyńskiego Wsiewołoda s. Aleksan­ dra, ur. w 1912 r. w f[olwarku] Bogdanówka, pochodzenie szlacheckie, narodo­ wości polskiej, wykształcenie średnie, [...1 kawaler, do czasu aresztowania zamieszkały w folwarku Bogdanówka w rejonie smorgońskim w obwodzie wilej- skim o to, że będąc obszarnikiem przy uprawie ziemi zatrudniał najemną siłę roboczą. Bezlitośnie wyzyskiwał robotników, zmuszał ich do pracy po 18 godz[in] na dobę, nieuczciwie płacąc im za pracę. Jako obszarnik okrutnie postępował z chłopstwem, używając w pewnych przypadkach broni palnej, tj. o dokonanie przestępstw przewidzianych wart 74 KK BSRR W sprawie śled(czej] nr 61 455 z oskarżenia Dobrzyńskiego Wsiewołoda s. Aleksandra śledztwo zakończono i podlega ona rozpatrzeniu przez Kolegium Specjalne przy NKWD ZSRR I...] Śledczy UNKWD obw|odu] wilejskiego (-) Sołowniczenko (cyt. za: Zachodnia Białoruś..., t 1).

♦ Na Kielecczyźnie rozpoczął działalność partyzancką Oddział Wydzielony Wojska Polskiego dowodzony przez mjr. Henryka Dobrzańskiego „Hubala”. ♦ Powstała konspiracyjna Komenda Obrońców Polski (KOP) na czele z gen. Wil­ helmem Orlikiem-Riickemannem, nieco później komendantem został Bolesław Studziński ps. „Bohdan Nitecki”. ♦ Z diariusza premiera gen. F. Sławoja-Składkowskiego (pod datą 1 X: Rachunek sumienia):

NIE!, które odrzuciliśmy Hitlerowi na jego zaborcze żądanie Polskiej Ziemi, było wyrazem dumnej odpowiedzi całego Narodu Polskiego. Wypełniliśmy Jego wolę i w tej chwili historycznej mieliśmy za sobą cały Naród. Jako Rząd byliśmy wier­ nym sługą Narodu w powzięciu decyzji walki o całość Polski. |...] Ciężką decy­ zją opuszczenia Ziemi Polskiej pod bezpośrednim naporem wojsk sowieckich umożliwiliśmy powstanie legalnego Rządu Polskiego z pełnią praw suwerennych na Sojuszniczej Ziemi Francuskiej. Nowemu Panu Prezydentowi Rzeczypospoli­ tej i Rządowi Polskiemu życzymy szczęśliwszego niż nasz, okresu wojny, życzy­ my pełnego zwycięstwa. W zamian za te życzenia stawiamy jedno żądanie: Muszą być tak samo nieustępliwi co do całości Ziem Polskich, jak byliśmy my w chwili rozpoczęcia, z woli Narodu, wojny o całość Polski. Wtedy wysiłek boha­ terski Narodu Polskiego nie pójdzie na marne, lecz zgotuje Polsce mocną i pew­ ną przyszłość.

♦ Na przełomie września i października władze niemieckie skierowały do bisku­ pów kieleckiego, częstochowskiego i sandomierskiego pismo z wezwaniem do wydania listów pasterskich pacyfikujących antyniemieckie nastroje społeczności. Najszybciej zareagował ordynariusz kielecki biskup Czesław Kaczmarek. 1 X ogłosił list, w którym między innymi napisał do wiernych: „lojalnie trzeba współ­ pracować z [...] władzami; kto by postępował inaczej, krzywdzi swoją społeczność, utrudnia powrót do normalnego życia”. Administrator diecezji sandomierskiej bi­ skup Jan Lorek w ogłoszonym 2 X liście stwierdzał m.in., że nowe warunki „wy­ magają od nas roztropnego działania i umiaru. Dlatego też wszelkie zarządzenia władz cywilnych, a zwłaszcza wojskowych, należy spełniać ze spokojem (...) każde sprzeciwianie się ich nakazom może pociągnąć za sobą nieraz nieobliczalne szko­ dy”. Biskup częstochowski Teodor Kubina w swym liście, ogłoszonym również na początku października, skoncentrował się na wymiarze religijnym doświadczenia okupacyjnego. Jednocześnie informował wiernych, że nowe władze zapewniły go, iż nikogo nie spotka krzywda, o ile będzie „stosował się do wydanych przez nie zarządzeń celem przywrócenia normalnych warunków życia”. Apelował do wier­ nych: „postępujmy z rozwagą i spokojem, w zgodzie z naszą świętą wiarą i naszą godnością jako dzieci Boże”. Nieco wcześniej biskup Kubina przekazał władzom niemieckim schemat organizacyjny diecezji i listę stowarzyszeń katolickich wraz z danymi kierujących nimi osób. Z początkiem października interweniował u władz niemieckich w sprawie aresztowanych duchownych. Na tym tle zdecydowanie inaczej zabrzmiał list pasterski do duchowieństwa (ogłoszony 7 X) metropolity krakowskiego arcybiskupa Adama Stefana Sapiehy nie zawierający wezwań do posłuchu wobec nowej władzy. Podległym sobie duchownym przedstawił obo­ wiązki duszpasterzy w nowej sytuacji, nakazując przede wszystkim niesienie pomocy ludziom, którzy ucierpieli w wyniku działań wojennych. Apelował też, by w nowej sytuacji istotą postawy duchownych była służba: „Dzięki Bogu, że wszy­ scy już prawie kapłani nasi, którzy dali się porwać nieszczęsnej panice i uciekli nie wiedząc nawet dokąd, wrócili na swoje stanowiska. Przeważająca większość chwa­ lebnie wytrwała [...], pamiętając wezwanie Chrystusa Pana: «Dobry Pasterz duszę swą daje za owce swoje»”.

2 października ♦ Skapitulował Rejon Umocniony Hel. ♦ Pod Kockiem rozpoczęła się bitwa Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Polesie” (dowódca gen. Franciszek Kleeberg). ♦ Z przemówienia A Hitlera: „W Polsce może być tylko jeden pan, to jest Niemiec, [...] należy pozbawić życia przedstawicieli polskiej inteligencji”. ♦ Na Pawiaku zostali osadzeni pierwsi polscy więźniowie polityczni. ♦ Biuro Polityczne Komunistycznej Partii Białorusi (KP(b)B) podjęło decyzję o prze­ prowadzeniu wyborów do Białoruskiego Zgromadzenia Narodowego i zakończenia „stanu tymczasowości”, zatwierdzono również pełnomocników do spraw pracy partyj­ nej i przewodniczących tymczasowych zarządów miast i województw. ♦ Rząd Stanów Zjednoczonych uznał rząd gen. W. Sikorskiego. Sekretarz stanu Cordell Hull w wygłoszonym z tej okazji oświadczeniu stwierdził między innymi:

Polska padła obecnie ofiarą przemocy. (...) Jej terytorium zostało okupowane, a jej rząd zmuszony był szukać schronienia za granicą. Legalny rząd nie przesta­ je jednak istnieć na skutek samego zagarnięcia terytorium. Rząd Stanów Zjedno­ czonych uznaje przeto nadal rząd polski jako istniejący zgodnie z postanowie­ niami konstytucji polskiej (cyt za: A L Sowa, Kronika..).

♦ Rząd RP na wychodźstwie uznany został oficjalnie przez Francję.

3 października ♦ Potyczką pod Annopolem wojska polskie zakończyły kampanię sowiecko-polską. Trwała jeszcze bitwa pod Kockiem oraz mniejsze starcia polsko-niemieckie. ♦ Sowieci rozpoczęli koncentrację polskich jeńców w obozach ostaszkowskim, starobielskim i kozielskim. Ze wspomnień Józefa Czapskiego (Na nieludzkiej ziemi...) :

Dowieziono nas do Starobielska w początkach października. Leżał już gęsty śnieg. Otoczono nas psami policyjnymi i prowadzono przez rozmokły śnieg po ubogich ulicach, między miejskimi domami, biednymi, słomą krytymi gliniany­ mi chatami. Jakiś chłopak wyskoczył, dał nam szybko kawon do ręki i uciekł. Patrzały na nas przez zamknięte niskie okna twarze kobiet i mężczyzn, uważne, współczujące. Przypominam sobie zniszczoną twarz jednej z nich - siwowłosa, bardzo smutna, patrzała na nas przez okulary rozumnymi, smutnymi oczami. Potem się dowiedziałem, że właśnie do Starobielska zesłano dużo inteligencji rosyjskiej z wielkich miast „na posielenije”. Większość przyjezdnych pomieszczono w gmachach poklasztomych na terenie przyszłego obozu, część zaś, której nie udało się upchać (byłem wśród nich), w jakimś urzędzie czy więzieniu w środku miasta. Trzymano nas tam kilkuset na otoczonym murami podwórzu, w czterech malut­ kich klitkach i w wielkiej wozowni, w której były ustawione dziwne stare landary, a cała podłoga była zasypana strzępami brudnych papierów, książek, pism z ja­ kiejś zniszczonej biblioteki. W jednej ze ścian wozowni była wielka, wybita ku­ lami jama na wysokości głowy stojącego człowieka. Opowiadano nam, że tam właśnie w 1917 r. rozstrzeliwano burżujów; podobną wystrzeloną jamę widziałem w murze otaczającym klasztor starobielski. Tam ponoć rozstrzeliwano zakonnice z tamtejszego zakonu żeńskiego. Te papiery rozsypywane na podłodze wozowni były dla nas wprost ratunkiem, bo w nocy był mróz i spać było trudno, a z kolega­ mi z pułku nauczyłem się układać według specjalnego systemu, tak ściśnięci jedni przy drugich, że jeden koc mógł wystarczyć na trzech. Na wierzch zaś tego koca sypaliśmy jeszcze papiery, które nas chroniły od mrozu. Niemniej jednak nie potra­ fiłem wytrzymać tej temperatury już mroźnej i przecisnąłem się do jednej z za­ pchanych klitek, gdzie żarły nas na zmianę wszy, gdzie było tak ciemno, że siedząc skulonym, nie można było się ruszyć, ale gdzie przynajmniej było ciepło.

♦ Rada Wojenna Frontu Ukraińskiego (3 i 5 X) powołała zarządy tymczasowe w województwach i miastach okupowanych polskich obszarów. ♦ Na Śląsku powstała konspiracyjna grupa „Birkuty”.

Na Górnym Śląsku warunki dla formowania struktur konspiracji anty- niemieckiej były znacznie trudniejsze niż na terenie powstałego pod koniec października 1939 roku Generalnego Gubernatorstwa czy innych ziem polskich wcielonych do Rzeszy58.

♦N a konferencji 21 państw w Panamie zapadło postanowienie o utworzeniu „ame­ rykańskiej strefy bezpieczeństwa” (w pasie wód wzdłuż amerykańskiego wybrzeża o szerokości 300 do 600 mil morskich zabroniono wszelkich działań wojennych). Jan Szembek zanotował tego dnia w swym Diariuszu:

Rozmowa z Planem] Kobylańskim (zastępcą dyrektora departamentu polityczne­ go w MSZ i szefem Wydziału Wschodniego - J. Ch.J. Mówimy o katastrofie Polski. On uważa, że główne błędy były po stronie wojska. Brak przygotowania, za późno zrobiona mobilizacja, zła dyslokacja i plan strategiczny, fałszywe informowanie;

58 Por. Położenie ludności Ręjencji katowickiej w latach 1939-1945. Wybór i opr. W. Dłu- goborski, J. Molendowa, J. Srokowa, A Szafer, Documenta Occupations, T. DC, Poznań 1983; M. Starczew­ ski, Ruch oporu na Górnym Śląsku i w Zagłębiu Dąbrowskim w latach 1939-1945, Katowice 1988. krytykuje rozmieszczenie wojska w „korytarzu”. Beck zrobił również wiele błędów, zwłaszcza od półtora roku, może pod wpływem złego stanu zdrowia stracił moż­ ność intensywnej pracy; działalność jego była od wypadku do wypadku.

4 października ♦ Trzecia Rzesza i ZSRR podpisały dodatkowy protokół do zawartego 28 września układu, przewidujący doprecyzowanie niektórych odcinków wspólnej granicy. ♦ Wielka Brytania uznała oficjalnie legalność rządu RP na wychodźstwie. ♦ SS-Obergruppenführer Friedrich Wilhelm Krüger objął urząd wyższego dowódcy SS i Policji Wschód na terenach przyszłego Generalnego Gubernatorstwa. ♦ W Wołkowysku odbyło się zebranie przedstawicieli tymczasowych zarządów województw i miast, na którym ustalono, że „z apelem o przeprowadzenie wybo­ rów” wystąpi zarząd Białegostoku (nastąpiło to 6 X na zebraniu robotników fabryk włókienniczych). ♦ Rada Wojenna Frontu Ukraińskiego wydała odezwę w sprawie powołania Komi­ tetu Organizacyjnego do przeprowadzenia wyborów w tzw. Zachodniej Ukrainie. ♦ Na wiecu „pracujących miasta Lwowa” została podjęta następująca „Rezolucja”:

Zebrani na wiecu, poświęconym uwolnieniu pracujących Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi od władz polskich obszarników i kapitalistów, w tej naj­ szczęśliwszej chwili ślemy w imieniu wszystkich pracujących miasta Lwowa gorące braterskie pozdrowienia naszej mężnej oswobodzicielce robotniczo-wło- ściariskiej Czerwonej Armii i stalinowskiemu komisarzowi obrony Klimentowi Jefremowiczowi Woroszyłowowi. Wyrażamy głębokie podziękowanie rządowi ra­ dzieckiemu i jego przewodniczącemu Wiaczesławowi Michajłowiczowi Mołotowowi. Za wielkie szczęście, za długo oczekiwaną wolność, za nowe kwitnące i radosne życie jesteśmy wdzięczni wielkiej partii bolszewików, naszemu ojcu i nauczycie­ lowi, wodzowi pracujących całego świata - drogiemu Stalinowi! Ludność pracująca Zachodniej Ukrainy nie zapomni nigdy strasznej przeszłości, nie zapomni tych czasów, kiedy nad ludem pracującym ciążyła od wieków samowola zuchwałych polskich panów, eksploatatorów, którzy wysysali z nas ostatnie żywotne soki, by zabezpieczyć sobie beztroskie pasożytnicze życie, a my unieszczęśliwieni i pozbawieni praw znosiliśmy poniewierkę pracy najem­ nej, ażeby uratować się od śmierci głodowej. Nie zapomnimy tych czasów, kiedy nikczemni, nierozumni kierownicy byłego rządu polskiego wciągnęli do wojny narody, a potem pozostawili je na pastwę losu, sami zaś haniebnie uciekli, ratując własną skórę i zagarnąwszy wpierw dobro narodu. Lecz nie zapomnieli o nas rdzenni bracia z kraju ludzkiego szczęścia, z krainy zwycięskiego socjalizmu, podali nam pomocną dłoń braterską, przynieśli nam upragnioną wolność i wieczne szczęście. (... 1 Niech żyje wielki Związek Radziecki! Chwała mężnej, niezwyciężonej robotniczo-włościańskiej Czerwonej Armii! Niech żyje stalinowska przyjaźń wszystkich narodów Związku Radzieckiego! Niech żyje bojowy kierownik bolszewików Ukrainy, współbojownik i uczeń wiel­ kiego Stalina, Nikita Siergiejewicz Chruszczów! Niech żyje genialny wódz całej postępowej ludzkości, nasz nauczyciel i przyja­ ciel, nasz sztandar, nasza radość, nasze słońce - wielki Stalin! („Czerwony Sztandar", Lwów, 6 X 1939, nr 12) ♦ W Wilnie NKWD aresztowało ppłk Zygmunta Berlinga; od 1939 roku w stanie spoczynku, wcześniej był dowódcą 4 p. p. Legionów.

Z Diariusza Jana Szembeka:

4 października 1939. Rozmowa z amb. Edwardem Raczyńskim, który miał długą rozmowę z ministrem Zaleskim. Minister wygłaszał bardzo słuszne poglądy o przyszłej sytuacji Polski. 1...J przede wszystkim trzeba sytuację z Niemcami załatwić, o wiele trudniej Kresy Wschodnie. [...1 tu realnych i praktycznych możliwości nie będzie. Organizacja Zachodu jest realniejsza, gdyż misja histo­ ryczna Polski jest przedmurzem cywilizacji zachodniej. (...] musi nastąpić jakiś rodzaj federalizmu. [...I przede wszystkim unia z Litwą. Federalizm z Czechami, Słowacją i Węgrami. (...] forma tego ustroju byłaby monarchiczną ze stolicą ewentualnie w Krakowie, a jako króla Raczyński widziałby księcia Kentu. J...1, a minister wymieniał arcyksięcia Ottona Habsburga.

„A jako króla...” niech wystarczy za komentarz do tych kuriozalnych pomysłów bądź co bądź wybitnych dyplomatów.

5 października ♦ Koniec bitwy pod Kockiem (akt kapitulacji gen. F. Kleeberg podpisał w dniu następnym), ostatniej bitwy polskiego Września. W pożegnalnym rozkazie do swych żołnierzy gen. Kleeberg napisał:

Z dalekiego Polesia, znad Narwi, z oddziałów, które się oparły demoralizacji - zebrałem Was pod swą komendę, by walczyć do końca. Chciałem iść najpierw na południe, gdy to się stało niemożliwe, nieść pomoc Warszawie. Warszawa padła, nim doszliśmy. Mimo to nie straciliście nadziei i walczyliście dalej. Najpierw z Bolszewikami, potem (...1 z Niemcami. Wykazaliście hart i odwagę w czasie zwątpień i dochowaliście wierności Ojczyźnie do końca. 1...] Dziękuję Wam za Wasze męstwo i Waszą karność, wiem, że staniecie, gdy będziecie potrzebni (cyt. za: L. Głowacki, Działania wojenne...).

♦ W Warszawie A Hitler przyjął defiladę zwycięskiego Wehrmachtu. Przygotowy­ wany nań przez żołnierzy SZP zamach nie doszedł do skutku. Następnego dnia Hitler złożył Wielkiej Brytanii i Francji propozycję zawarcia pokoju - została odrzucona. Podsumowując przegraną kampanię 1939 roku M. Wańkowicz (Kun- dlizm...) z rubaszną nieco goryczą stwierdzał, że „Wrzesień spadł na Polskę w czasie linienia”. Klęska bowiem spotkała kraj

w maksymalnym nasileniu neoszlachetczyzny, która zawsze się nasila w epo­ kach osłabienia. Nie mówię, żeśmy szli do upadku. Jestem dumny z dokonań dwudziestolecia - mimo wszystko. Dół narodu mamy bardzo zdrowy. Ale jeśli mówię, że nas klęska wrześniowa spotkała w epoce osłabienia, to myślę raczej o organizmie polskim, jak o organizmie zwierzęcia, które zmienia skórę jak wąż, albo rogi jak jeleń. Zwierzę idzie do nowej przyszłości, ale jest osłabione. Obóz marszałka Piłsudskiego, jak każdy prąd w dziejach, miał swoją epokę wznoszenia się, apogeum i upadku. Patrzenie na życie polityczne swego narodu jak na szereg nieporozumień - pro­ wadzi właśnie do zarozumiałego partyjniactwa. Jesteśmy w epoce, która wymaga linii podziału idącej nie pionowo, ale poziomo, nie przez przekonania, a przez charaktery i dlatego tym pilniej tę prostą prawdę musimy zrozumieć - której nie chcą zrozumieć chwalcy albo potępiciele tego czy owego. Zawsze przy schyłku jednej epoki i narastaniu drugiej poczynał się gwałt, ale z pewnej perspektywy rozumie się ciągłość. Gwałt powstawał przy tym, kiedy romantycy zmieniali klasyków, kiedy pozyty­ wiści zmieniali romantyków, kiedy wszechpolski kierunek wypierał pozytywi­ stów, kiedy kierunek niepodległościowy szedł zluzować wszechpolaków, kiedy wreszcie narastające prądy ludowe i młodzieżowe waliły o tak zwaną sanację. Tymczasem, gdyby nie romantycy, to nie stworzyłby się naród nowoczesny, gdyby nie pozytywiści, to nie zabliźniłyby się rany i nie powstałby kult dla pracy, gdyby nie narodowi demokraci, to naród o zabliźnionych ranach nie zrósłby się w jedność psychiczną, gdyby nie niepodległościowcy, to by tej jedności psy­ chicznej nie potrafił użyć na zdobywanie niepodległości, gdyby nie kierunki idą­ ce na zmianę sanacji, to tej niepodległości nie potrafilibyśmy użyć dla programu społecznego. Tylko ten ostatni proces był zahamowany przez dezorientację ideową. W minio­ nym zawieszeniu broni między jedną wojną a drugą świat kostniał w maksymal­ nym natężeniu bezsensów autarkicznych i wzdymały się chorobowe bąble totali- zmów, które były niczym innym jak klinami szykowanymi przez historię dla roz­ bicia całej kilkusetletniej epoki. W takich warunkach ewolucja jest trudniejsza, drogi bardziej zagmatwane, bo rzucane wszystkie jeszcze poprzez dawny porzą­ dek, który, ludzie to instynktownie czują, jest już nieaktualny. Nie było dobrze widać, na rzecz czego mamy zmieniać ustrój, linienie przedłużało się ponad stan normalny i, jak zwykle w okresie osłabienia, odezwały się podstawowe defekty organizmu, a więc złoża poszlacheckich artretyzmów. Zawsze wówczas pojawia się w formie nasilonej - kundlizm (podkr. J. Ch.]. Kiedy degrengolował pozytywizm, odezwał się w nim w formie wieszania się pańskiej klamki zaborców. Kiedy degrengolowała narodowa demokracja - odezwał się w formie staroszla- checkich konfederacji, płytkich haseł i schlebiania masom. Kiedy degrengolowała sanacja, odezwał się w formie przywilejów, nazwanych w języku nowej szlachty sitwą, i chwytów mających równie wąską podstawę spo­ łeczną jak wota sejmików, a które teraz nazywały się siuchtą. Nic by w tym wszystkim nie było złego, żeby nie przyplątał się stan ogólnoświato­ wego bezhołowia, który i nam kazał tkwić o kilka lat za długo w przeżytej formie. Toteż, aczkolwiek jako całość narodu możemy chlubić się Wrześniem - było w nim wiele paskudztwa, którego byłoby mniej i styl przegranej lepszy, gdyby wojna wybuchła o kilka lat wcześniej lub później, a nie w czasie linienia.

*

5 października dość powszechnie przyjmuje się za datę końca polskiej kampanii wojennej 1939 roku spowodowanej agresją Trzeciej Rzeszy i Związku Sowieckiego. Kampania ta rozpoczęła drugą wojnę światową. Działania militarne zarówno na froncie niemieckim jak i sowieckim zakończyły się klęską Polski, ale nie podpisano aktu kapitulacji ani porozumienia o zawieszeniu broni. Do Rumunii, na Węgry, Litwę lub Łotwę przedostało się około 76 tys. żołnierzy polskich. Wielu z nich kontynuowało walkę. W kampanii zginęło około 95-97 tys. żołnierzy i oficerów, nieco ponad 100 tys. zostało rannych, 587 tys. dostało się do niewoli niemieckiej, a 230 tys. do niewoli sowieckiej. Straty Wehrmachtu: nieco ponad 10 tys. zabitych, ponad 30 tys. rannych i 3,5 tys. zaginionych, zniszczonych 217 czołgów i 282 samoloty. Straty sowieckie: 737 zabitych i 1859 rannych. Podzielone terytorium Polski znalazło się pod okupacją niemiecką i so­ wiecką (w pewnym sensie też litewską i słowacką). Każda (cele okupacyjne, poli­ tyka i praktyka okupacyjna) była nieco inna, ale łączyły ją pewne istotne podobień­ stwa, o czym pisał, w kontekście przeżywanej osobiście okupacji niemieckiej, wni­ kliwy obserwator i wybitny uczony Kazimierz Wyka:

Okupacja, nie znajdująca aprobaty ideowo-politycznej ze strony poddanego jej zbiorowiska ludzkiego, stanowi zupełnie szczególny fakt psychosocjalny i praw- nopaństwowy. Człowieka jako istotę społeczną w każdej z jego funkcji stawia w szczególnej sytuacji. Rozpada się organizm państwowy. Przestaje istnieć wła­ dza centralna; zamiera polityka zagraniczna, militarna; idzie do niewoli armia; zmieniają się pieczątki i nazwy urzędów; herb państwowy staje się przestępcą; także i blankiet z urzędowym nadrukiem; aparat porządku i ucisku państwowego w swojej odgórnej warstwie zostaje zmieciony; w dolnej dla własnych celów używa go okupant; nie ma ministra finansów, lecz są urzędy podatkowe; fikcyjny bank emisyjny drukuje kolorowe papiery z cyframi. Wielkie zbiorowisko społecznych i moralnych paradoksów! [...] Niewola poli­ tyczna, długotrwała, poprzez pokolenia, to nie to samo. Okupacja jest niczym weksel przez obydwie strony traktowany jako do wykupu po mniej więcej okre­ ślonym czasie, niewola jest bez płatności o widocznym terminie. Nieczęsto się zdarza sytuacja społeczna i ideowa podobna do okupacji. Przeżywa ją członek sekty zmuszony egzystować we wrogim religijnie otoczeniu, jakoś się przysto­ sować, utaić, by dzięki jemu podobnym prawdziwa wiara nie zaginęła. Przeżywa członek partii politycznej zepchniętej do konspiracji. Wszyscy oni dzielą swoją egzystencję na pozorną i rzeczywistą. Wypełniając podstawowe obowiązki swego zawodu, pracując w ramach oficjalnie istniejącej społeczności - żyją na niby; zamykając się pośród swoich - żyją napraw­ dę. Bo żyją podówczas w kręgu przeświadczeń, na jakie wyrazili zgodę teraz i na przyszłość (K Wyka, Życie na niby...).

Zamiarem sygnatariuszy paktu Stalin-Hitler było przeprowadzenie rozbioru Polski oraz zagarnięcie Litwy, Łotwy, Estonii, Finlandii i Besarabii bez wszczynania wojny europejskiej. Wypowiedzenie wojny przez Anglię i Francję oznaczało wybuch konfliktu europejskiego, a to z kolei, że Rzeczpospolita we wrześniu 1939 roku prze­ grała tylko bitwę, a nie wojnę, że państwo polskie nadal istnieje i walczy i jako państwo i jako podmiot prawa międzynarodowego. Ta cezura określiła w znaczącym stopniu całą późniejszą, wojenno-okupacyjną i powojenną historię Polski. Państwo polskie nie zostało podbite {subjugation, czyli debellatio) i tym samym nie przestało istnieć. Jego stan po Wrześniu 1939 roku określa się jako stan conquest, co oznacza sytuację państwa należącego do koalicji, którego teryto­ rium jest co prawda okupowane, ale jego wojska i legalne władze zostały wycofane częściowo na terytorium państw sojuszniczych i nadal zachowują zdolność działa­ nia. Państwo istnieje, póki cała koalicja się broni i ma szansę na zwycięstwo. Bez traktatu brytyjsko-polskiego z końca sierpnia 1939 roku i bez będącego konse­ kwencją tego traktatu wypowiedzenia Trzeciej Rzeszy wojny przez rządy JKM i Francji, stan taki byłby niemożliwy. To dlatego Wrzesień '39 był tylko przegraną bitwą, choć państwo i naród czekały dramatyczne lata walki o egzystencję, a także trudny dyskurs: dlaczego do takiej klęski doszło, kto jest jej winny. To powrze- śniowe, państwowo-narodowe katharsis było konsekwencją wrześniowego drama­ tu i brutalnym doświadczeniem niemal wszystkich z tamtego pokolenia obywateli Rzeczpospolitej. Załamanie, nadzieje, wytrwanie

W wydanej przez Służbę Zwycięstwu Polski (SZP) broszurze zatytułowanej Czy wrzesień 1939 r. okrył niesławą naród polski? płk Stefan Rowecki, ówczesny szef sztabu i zastępca Dowódcy Głównego SZP, napisał:

Dziś z dumą możemy stwierdzić, że większość wojska wraz ze swymi dowódca­ mi spełniła uczciwie wobec kraju swój żołnierski obowiązek. Spełniła ten obo­ wiązek mimo szalonej przewagi wroga ilościowej, a już przygniatającej, jeśli cho­ dzi o lotnictwo i broń pancerną. [...J Nie mamy powodów do biadania i rozpa­ czania. Wrzesień nie okrył niesławą narodu polskiego [podkr. J. Ch.l ani jego wojska. Bić się umieliśmy. [...] Naczelny Wódz opuścił granice Polski. Po nieszczęśliwej przegranej kampanii dwie drogi miał przed sobą: zgi­ nąć razem z walczącymi oddziałami swego wojska lub szukać na emigracji [moż­ liwości] odtworzenia wojska, które mogłoby w odpowiedniej chwili wrócić i uwolnić polskie ziemie od najeźdźców. Do niewoli iść Mu nie wolno było za żadną cenę. Historia wyda na pewno sprawiedliwy wyrok o tej decyzji Naczelne­ go Wodza. Dziś trudno jest ustalić winnych tych różnych błędów, nieudolności, ignorancji, a może nawet złej woli, które doprowadziły do sytuacji obecnej. [...] Jesteśmy całkowicie pewni, że w wolnej Polsce, specjalny trybunał, wyłoniony w tym celu, pociągnie do surowej odpowiedzialności moralnej i karnej wszyst­ kich tych, co tutaj cośkolwiek zawinili. Dziś pod butem najeźdźcy nie czas na porachunki w tej mierze. Pozostaje nam jedynie to, co się stało - aby móc zna­ leźć się jak najszybciej w lepszej i niepodległej Polsce59. Istotę dramatu polskiego Września 1939 roku wybitny i wrażliwy poeta Julian Przyboś określił lapidarnym zdaniem: „Samochody bez benzyny uciekały pędzone przez strach”60.

59 S. Rowecki, „Grot”, Czy wrzesień 1939 r. okrył niesławą naród polski, do druku przygo­ tował T. Szarota, „Odra” 1984, nr 2,3. 00 Biblioteka Jagiellońska (BJ), sygn. 9063II, Julian Wgłąblewski [ps. J. Przybosia - J. Ch.) fragment wiersza U szczytu drogi. Kopia maszynopisowa wierszy tajnie rozpowszechnianych w czasie okupacji w serii konspiracyjnej Biblioteki Poetyckiej Krakowa. Obie te, jakże różne, opinie przekazują powszechne niemal wrażenie: gorycz klęski, poczucie winy, współwiny i odpowiedzialności, sława i niesława, dramat i krew - to niewątpliwie istota społecznego odbioru wrześniowych dni. Pa­ nika, żywioł, którego żadna siła nie zdołała powstrzymać. Masowy exodu s tysięcy polskich rodzin na wschód, byle dalej i bezpieczniej, byle szybciej przed nacierają­ cą niemiecką nawałą. Powstrzymany 17 września nawałą drugą. Wrześniowy syn­ drom61 - tak właśnie najbardziej adekwatnie można by określić istotę klimatu tych pierwszych społecznych doświadczeń wojny. Jego zasadniczym punktem odnie­ sienia, obok widocznej klęski, był szok tą właśnie klęską spowodowany. Rozle­ głość zaś i głębokość tego wrześniowego syndromu wyznaczały zarówno wyda­ rzenia wrześniowe (kalendarium), jak i szereg innych elementów, które można sprowadzić do trzech zasadniczych: załamanie, nadzieja i wola wytrwania, a także znaczna integracja i mobilizacja społeczeństwa do oporu oraz walki z okupantami. Wojna niemiecko-polska i sowiecko-polska, bo właśnie w taki sposób ra­ czej większość postrzegała te dwie agresje, szczególnie zaś sowiecką, stawiając pomiędzy datami 1 i 17 września, zasadnie zresztą, znak równości, była wielkim społecznym przeżyciem. Nie po raz pierwszy spotkało ono Polaków w takiej skali, ale bolało bardziej, dlatego że była to rana najświeższa. Zwykle wojny przynosiły podobne przeżycia62, ale najczęściej doświadczały bezpośrednio żołnierzy i do­ wódców zmagających się armii. Wrzesień ostro dotknął całe społeczeństwo. Obja­ wiło się to nie tylko bombardowaniami, egzekucjami, ewakuacją, ale przede wszyst­ kim faktem, że w miejsce dotychczasowych autorytetów moralnych i humani­ stycznych wartości, w tym wartości chrześcijańskich, pojawiły się siła, przemoc i okrucieństwo, jako szczególny wyróżnik (kanon), połączone z niezwykłą bez­ względnością i nienawiścią. Wojna i okupacja od pierwszych dni w niebywałym stopniu zbrutalizowały życie codzienne. Okrucieństwo zaś wojenne zarówno wo­ bec walczących żołnierzy jak i cywilów stało się jednym z największych przewinień (grzechów) dwudziestego wieku. Jego istotą była pogarda dla człowieka i człowieczeństwa oraz zbrodnia („uzasadniona” ideowo, państwowo i z wielu innych nazistowskich punktów widzenia potrzeba zabijania). Ta wojenna praktyka materializowała się na terytorium zajmowanym przez Wehrmacht od niemal pierwszych chwil totalitarną zasadą uruchomienia najniższych ludzkich instynk-

C1 Ten w istocie medyczny termin, określający „obraz choroby oraz symptomatyczny dla niej zespół objawów”, znakomicie odpowiada konsekwencjom polskiego Września ‘39, postrzeganego z perspektywy społecznych aspektów, a więc przez pryzmat postaw, zachowań i społecznych nastrojów. Rozważania - to istota postawy metodologicznej przyjętej w tej książce - poświęcam w tym rozdziale swoistemu „stykowi” historii, psychologii i socjologii. Uważam, że takie interdyscyplinarne spojrzenie, oczywiście przede wszystkim na bazie warsztatu historyka, może być interesującym doświadczeniem badawczym. Przedmiotem szczególnego zainteresowania będzie tzw. szary człowiek, w mniejszym zaś stopniu elity. Cezurą końcową syndromu dla Polski - w moim przekonaniu - jest niewątpliwie klęska Francji, tzw. moment Compiègne. 02 Warto, wykorzystując warsztat historyka, pod tym właśnie kątem przeanalizować litera­ turę piękną, traktując wiersz, opowiadanie, nowelę, niekiedy nawet powieść, jako źródło historyczne. Często właśnie wiersz znacznie lepiej niż niejeden dokument oddaje nastroje czy charakterystyczne postawy, a w konsekwencji świadomość społeczną. W podobny sposób należy potraktować dorobek psychologii, socjologii i pedagogiki, jako ważnego narzędzia w badaniach postaw, zachowań i nastrojów społecznych w procesie historycznym, w konsekwencji świadomości - politycznej, historycznej itp. tów w wykonywaniu okupacji przez, wspomnianą już (Voegelin), „hołotę”. Jednym z istotnych źródeł tej pogardy i okrucieństwa były dwa totalitaryzmy, brunatny - niemiecki i czerwony - sowiecki. Udowodniono już, że działania wojenne prowadzone są niemal zawsze w trudnych warunkach, a nade wszystko przy znacznie powiększonym napięciu nerwowym, zmęczeniu fizycznym i psychicznym oraz braku możliwości zaspoka­ jania podstawowych potrzeb ludzkich63. To spostrzeżenie psychologa z perspek­ tywy analizy wrześniowego syndromu znakomicie daje się uzasadnić. Warto też zwrócić uwagę na fakt, iż z biegiem czasu wojny stawały się coraz bardziej okrutne zarówno od strony technicznej, jak również doktrynalnej czy wręcz ideologicznej (na przykład w roku 1939 świat, oczywiście nie cały, wiedział już o okrucieństwach Japończyków na okupowanych terytoriach chińskich - masakra mieszkańców Nankinu w 1937 roku - nie wyciągając z tych wydarzeń żadnych wniosków). W konsekwencji musiały zatem prowadzić do pojawienia się zjawisk szczególnych, zarówno w osobowości człowieka, jak i w tym, co wspomniana już psychologia nazywa mechanizmami motywacyjnymi (ostre stany lękowe, frustracje, załamania, zaburzenia lękowe itp.). Agresja na Polskę we wrześniu 1939 roku, działania wojenne i pierwsze tygodnie okupacji pokazały, iż okupant wyznawał szczególną, nie znaną w po­ wszechnym społecznym doświadczeniu ideologię, będącą „zaprzeczeniem wszyst­ kich norm etycznych i współżycia społecznego, które dotąd obowiązywały w świę­ cie, niezależnie od ustroju, jaki w danym kraju panował”64. To ważne spostrzeże­ nie dla całego okresu okupacji, dokonane już w pierwszych dniach września 1939 roku, prowadzi do innej jeszcze konkluzji: Polak musiał najpierw poznać prawa rządzące okupacją (ważna relacja: okupant - okupowani), nieznane, niebezpiecz­ ne, wrogie i deprawujące, aby móc uruchomić adekwatne do sytuacji i własnego światopoglądu tzw. mechanizmy obronne. To poznanie musiało przede wszystkim uwzględnić, na co zwrócił uwagę m.in. Curzio Malaparte, istnienie dwóch światów „radykalnie odseparowanych od siebie”, zarówno prawami jak i specjalnymi regu­ lacjami65. Te dwa obce sobie światy nigdy się nie zbliżyły. Wręcz przeciwnie, w miarę upływu kolejnych lat okupacji stawały się wobec siebie coraz bardziej bezwzględne. Istotę świata polskiego, tj. świata okupowanych, trafnie określił Ka­ zimierz Wyka jako „życie na niby”. Rozpoczęte we wrześniu 1939 roku poznawanie i doświadczanie rzeczywistości wymagało czasu, stąd to, co nazwane zostało syn­ dromem Września ‘39, wskazywało właśnie na stan zespołu objawów psycholo­ gicznych, socjologicznych, moralno-etycznych oraz historycznych. Wrzesień 1939 roku ukształtował też na wszystkie kolejne lata okupacji w miarę ugruntowany obraz Niemca - faszysty oraz Rosjanina - bolszewika (czę­ sto bardziej Żyda - bolszewika lub Żyda - Rosjanina - bolszewika, konserwujący stereotyp żydokomuny, czego skutki odczuwamy do dziś). Niemiec-wróg i Rosja- nin-wróg to synonimy okupanta, stanowiące dla okupowanych jeden z elementów

03 T. Tomaszewski, Wstęp do psychologii, Warszawa 1959, s. 87. 04 K. Godorowski, Psychologia i psychopatologia hitlerowskich obozów koncentracyjnych. Próba analizy postaw i zachowań w warunkach ekstremalnych obciążeń, Warszawa 1985, s. 6. 05 C. Malaparte, Zima w Polsce, „Życie Literackie" 1987, nr 36. systemu obronnego. Już pierwsze dni wojny i okupacji utrwaliły bowiem w społe­ czeństwie iunctim pomiędzy hitleryzmem (nazizmem) a niemieckością oraz bolsze- wizmem (stalinizmem, sowieckością) a rosyjskością. Pod okupacją niemiecką Nie­ miec, nieomal każdy Niemiec = faszysta, pod okupacją sowiecką zaś nieomal każdy Rosjanin = bolszewik. Tak wyglądał - w świetle dostępnych źródeł pośrednich66 - społeczny, dość typowy odbiór agresorów, traktowanych przez zdecydowaną więk­ szość Polaków na równi, chociaż pamiętajmy, że nawet w tak dramatycznym okre­ sie, jak wojna i okupacja, nie występuje zbiorowa odpowiedzialność narodu. Ale spo­ łeczne postawy, wynik bezpośrednich doświadczeń i doznań Września, ugruntowały to iunctim. Co więcej, utrwaliły w kolejnych latach okupacji, również w okresie powojennym, szczególnie zaś w Polsce w latach 1945-194867. Wrześniowy exodus Polaków wykazywał wszelkie cechy towarzyszące zjawisku analizowanemu już od XIX w., tj. psychologii tłumu68. W czasie tułaczki występowały m.in. impulsywność, zmienność nastrojów, a przede wszystkim draż- liwość tłumu (pamiętajmy, że przez kraj przelewała się masa ludzi w różnych kie­ runkach; ludzi głodnych i przerażonych, dorosłych i dzieci, starców, chorych). Wystąpiły klasy (elementy) nieprzygotowania do niewygody, nadmiernego wysił­ ku fizycznego (skala zjawiska nie spotykana dotychczas). Sprzyjało to łatwowier­ ności, podatności na sugestie i plotkę, pomówienie i podejrzliwość (szpiedzy! - ostrzegały władze jeszcze przed wybuchem wojny). Zagrożeniu uległa od początku rodzina i jej podstawowe funkcje. Można też zaobserwować było takie zjawiska, jak nietolerancja, autokratyzm, cwaniactwo, oszustwo, bandytyzm itp. „Tysiące ludzi wędrowało różnymi drogami kraju na wschód w poszukiwaniu broni i spokoju. Ani jedno, ani drugie nie było im dane”69. To deprymowało, pogłębiało strach. Wszak­ że uzmysławiano sobie także słabość państwa i narodu wobec totalnej, obezwład­ niającej siły psychicznej i technicznej wroga. Przemieszczanie się przez kraj masy ludzi wywoływało częściową dezin- dywidualizację jednostki i grup społecznych. Dowodem tego były niewątpliwie zachowania i postawy tych ludzi, odbiegające znacznie od zachowań typowych (np. zwiększenie agresywności w zdobywaniu żywności). Można to za J. Delumeau

00 To właściwie bardziej przypuszczenia, niż wynik rzetelnej ich analizy, nie wiemy bo­ wiem, jaki był powszechny odbiór społeczny obu agresorów i wiedzieć już chyba nie będziemy (a poza tym mógł się on tak ukształtować dopiero po wrześniu, przede wszystkim w wyniku jego doświadczeń). 07 Więcej, ze względu na obecną w PRL cenzurę, wiemy o powojennym obrazie Niemca, a niewiele (jedynie dzięki literaturze emigracyjnej) o obrazie boleszewika, Moskala, jak niekiedy mó­ wiono, Sowietów itp. Por. E. Dmitrów, Niemcy i okupacja hitlerowska w oczach Polaków. Poglądy i opinie z lat 1945-1948, Warszawa 1987; tegoż, Obraz Rosji i Rosjan w propagandzie nowych socjalistów 1933- 1945. Stare i nowe stereotypy, Warszawa 1997; tegoż, Bilans otwarcia, Warszawa 1992; R.B. Woźniak, Obraz Niemiec i Niemców w świadomości polskiej młodzieży pogranicza: poszukiwanie drogi ku integracji, Szczecin 1997; Z. Mazur, Obraz Niemiec w polskich podręcznikach szkolnych do nauczania histońi (1945-1987), Poznań 1995; R. Michalski, Obraz Rzeszy Niemieckiej na łamach prasy pomorskiej w Drugiej Rzeczypospolitej (1920 - 1939), Toruń 1995; tegoż, Obraz bolszewizmu i Rosji Sowieckiej na lamach polskiej prasy pomorskiej w latach 1917-1939, Toruń 1997; tegoż, Obraz nieprzyjaciół Rzeczypo­ spolitej na łamach polskiej prasy pomorskiej w latach 1920-1939 oraz 1945-1948, Toruń 1999. 08 Por. G. Le Bon, Psychologia tłumu, Warszawa 1986. 09 K. Bartelski, Pieśń niepodległa. Pisarze i wydarzenia 1939-1942, Kraków 1988, s. 73. nazwać wstępem do „rozpadu człowieka przeciętnego”70. Wyróżnić można jed­ nostki tchórzliwe i bohaterskie, zagubione i zalęknione, czasem o postawach skrajnych, nie mieszczących się w przyjętych na co dzień regułach. A obok nich również pospolitych złodziejaszków, cwaniaczków, rzadziej po prostu bandytów. Ważnym doświadczeniem był ogrom rozterek, wahań i wątpliwości. Można by nawet powiedzieć, iż była to istota tamtych dni. Nierzadko intensyfiko­ wały się one w późniejszych latach okupacji. Pojawiły się pytania, których nie sta­ wiano wcześniej często: czy możliwe będzie bezpieczne życie w społeczeństwie, jakie będą możliwości zarobkowania (źródło utrzymania utracili zawodowi woj­ skowi, niektórzy nauczyciele, pracownicy szkół wyższych, część urzędników pań­ stwowych, przedstawiciele zawodów prawniczych itp.). Wreszcie pytania general­ ne, egzystencjalne: co dalej i jak dalej? Co się stanie z ojczyzną, narodem, godno­ ścią, suwerennością i wolnością, pracą i codzienną egzystencją? To prowadziło w konsekwencji do integracji jednostki z grupą, szczególnie rodziną, sąsiadami, przyjaciółmi, co w rezultacie miało istotny wpływ na integrację dużej części społe­ czeństwa (różnie w różnych fazach polityki i praktyki okupacyjnej) w jego stosun­ ku do okupantów. Słusznie bowiem zauważył już A Adler, że Jednostka nie może [...] być wyrwana ze związku z życiem, a raczej ze wspólnotą”71. Wrzesień zdecy­ dowanie pogłębił relację jednostka i grupa (wspólnoty), jako że zbiorowa solidar­ ność jest antynomią społecznej atomizacji, a zatem, mniej lub bardziej istotną i skuteczną metodą obrony przed totalitarnym oddziaływaniem i próbami dezinte­ gracji, prowadzącej do osłabienia społeczeństwa (narodu). To było ważne dla dal­ szego trwania narodu. Analiza postaw, zachowań i nastrojów wynikających z wrześniowej tu­ łaczki pozwala na wyodrębnienie szeregu interesujących zjawisk, które historyk wyjaśnić może jedynie przy wykorzystaniu warsztatu socjologa, a przede wszyst­ kim psychologa społecznego. Należy do nich szczególne nagromadzenie strachu i lęku. Strachu przed - jak powiadają psychologowie - obiektem (wróg), lęku przed zagrożeniem. Tam bowiem gdzie pojawia się brutalna agresja, tam zawsze występuje duży poziom lęku. Większość zagrożeń z czasem udaje się częściowo oswoić, wkomponować jakoś w codzienne życie, wytworzyć przeciw nim odpo­ wiednie wzory zachowań, strategie działania, procedury. Ale niezwykle trudno oswoić, wkomponować coś, co uderza znienacka, bez żadnej regularności, a na dodatek nie ma do końca określonej postaci. Tego rodzaju lęk nie bardzo daje się zrytualizować. To właśnie z takim lękiem nieoswojonym zetknęło się społeczeń­ stwo od pierwszego dnia działań wojennych, później okupacji. Historyczna analiza tego zjawiska jest już nieco rozpoznana, choć dotyczy nie tylko wojny, ale również np. rewolucji czy wielkich średniowiecznych epidemii. Opisano też zjawisko stra­ chu na morzu (odkrycia geograficzne, bitwy morskie) itp. Strach jest emocją o decydującym znaczeniu. Pojawił się ze wzmożoną siłą we wrześniu 1939 roku i towarzyszył społeczeństwu przez kolejne lata okupa­ cji, choć wystąpiły i takie zjawiska w postawach i zachowaniach, jak np. przysto­

70 J. Delumeau, Strach w kulturze Zachodu, Warszawa 1986, s. 120. Por. też S. Grzybowski, Strach w XVI wieku: nowe wzorce osobowe, (w:| Społeczeństwo polskie. Studia i szkice, 1.1, Warszawa 1976. 71 A Adler, Sens życia, Warszawa 1986, s. 52. sowywanie się do okupacji, różne w poszczególnych grupach narodowościowych (Polacy, Żydzi) czy zawodowych, a nawet umiejętność życia ze strachem. Nigdy jednak ta emocja nie została wyeliminowana. Skala, w jakiej ujawniła się i trwała, nie była dotąd znana społeczeństwu. Strach dręczył, ale równocześnie mobilizował do działania, do ochrony najwyższych wartości, do samoobrony, oporu, wreszcie walki z bronią w ręku. W niektórych przypadkach paraliżował, wywoływał w kon­ sekwencji poczucie zagubienia i bezradności. Analiza strachu wrześniowego pro­ wadzi również do refleksji o ujawnianiu się wśród społeczeństwa tzw. reakcji panicznej, spowodowanej „nieoczekiwaną katastrofą”72. Wojna przyniosła strach przed utratą zdrowia i życia - własnego i naj­ bliższych, przed bólem, cierpieniem, męką i kalectwem (pamiętano, żyjących jesz­ cze często w biedzie inwalidów, kombatantów pierwszej wojny światowej). Na nie­ spotykaną skalę pojawiło się poczucie braku bezpieczeństwa, zarówno w wymiarze indywidualnym, grupowym, społecznym, jak i ogólnonarodowym. Strach stał się nieodłącznym towarzyszem życia codziennego którego składniki okazały się bar­ dzo nietrwałe, a zaplanowanie zarówno niedalekiej, jak i bardziej odległej przyszło­ ści niemożliwe. Strach paraliżował jednostkę i grupę społeczną, stwarzał przesłan­ ki do procesu określanego w psychologii społecznej jako regres jednostki. Ta psy­ chiczna, niezwykle groźna w skutkach „zaraza strachu” opanowała niemal wszyst­ kich i wszystko. Uczucie strachu było związane z olbrzymim zaskoczeniem społeczeń­ stwa, że owo „nie oddamy nawet guzika” oraz „silni, zwarci, gotowi”73 okazało się propagandowym kłamstwem przedwojennej ekipy rządzącej. Kłamstwa propagan­ dy przedwrześniowej w początkowym okresie potrafili wykorzystać Niemcy, i to znakomicie, podobnie zresztą jak i stereotyp „zdrady Zachodu” (istotę tego oddaje najlepiej niemiecki plakat masowo kolportowany w okupowanym kraju: .Anglio! Twoje dzieło!”74). Okupanci ponadto świadomie i bezwzględnie podsycali kolejne

72 J. Ranschburg, Lęk, gniew, agresja, Warszawa 1980, s. 30. 73 W rozliczeniowym pamflecie Silni, zwarci, gotowi (z kwietnia 1940 roku) Marian Hemar napisał z goryczą:

Silni byli - udzielni panowie Na Berezie i Golędzinowie. Na tajniakach, rugach i represjach, Konfiskatach, konszachtach, koncesjach, Na cenzurze i wiernym Wołodii I na rzewnej węgierskiej melodii, Której refren, „My pierwsza brygada" Już się wyzbył młodzieńczej goryczy Romantycznej i hardej pogardy, Już brzmiał tylko jak nakaz płatniczy...

74 Pierwsze plakaty pojawiły się w Poznaniu już 12 października 1939 r., kolejne w War­ szawie i innych miastach, rzadziej można je było spotkać na wsi. Przedstawiały obok hasła podobiznę premiera Chamberlaina na tle ruin i zniszczeń. L Landau zanotował w swej Kronice: „Plakaty te są ciągle zdzierane lub przynajmniej częściowo darte, zwłaszcza losowi temu ulega część napisu z wyrazem Anglio" (Kronika lat wojny i okupacji, opr. Z. Landau, J. Tomaszewski, Warszawa 1962, t. I, s. 127, 159, fot. 111). Por. też A K. Kunert, Rzeczpospolita walcząca. Wrzesień-grudzień 1939. Kalendarium, Warszawa 1996. ogniska strachu (zewnętrzne symbole, jak wszechobecny wrogi mundur, Parade­ marsch, uliczne „szczekaczki”, „gadzinowa” prasa, pierwszomajowe pochody w „ojczyźnie proletariatu” itp.). Nasuwa się w tym miejscu refleksja, iż druga wojna światowa i nazizm, w pewnym stopniu również komunizm umundurowały (na wzór pruski i carski) niemal całe społeczeństwo, tym samym okupanci kojarzyli się zwykle z mundurem. Mundur wyróżniał okupanta, stanowił „cel i obiekt” nie­ nawiści, paraliżował, ale równocześnie wywoływał chęć odwetu. Strach wystąpił zarówno w wymiarze indywidualnym jak i zbiorowym. Strach zbiorowy prowadził do postaw i zachowań często aberracyjnych, co prawda raczej nie na skalę masową, ale dostrzeganą (np. samobójstwa popełniane w obli­ czu czy w wyniku klęski - por. kalendarium). Czasem można zaobserwować też brak właściwej oceny rzeczywistości. Podobne zjawisko wystąpiło np. we Francji w wyniku klęski 1940 roku. Strach paraliżował osobowość, niejednokrotnie pro­ wadząc nawet do jej rozpadu. Strach jednak nie oznaczał tchórzostwa, tak jak od­ wagi nie należy utożsamiać z zuchwałością. Obok strachu pojawił się lęk, który zawsze stanowi - niezależnie od rodzaju mechanizmów obronnych - realny układ odniesienia wielu społecznych poczynań i zawsze działa jako „destruktor ludzkiej osobowości”75. Lęk indywi­ dualny i zbiorowy, co podkreślają dość często psychologowie, jest reakcją na stres. W wyniku wojny 1939 pojawił się widoczny lęk przed śmiercią, kalectwem itd., jak również lęk np. przed nazistowskimi czy sowieckimi symbolami. W kolejnych la­ tach okupacji będzie się utrwalał. Pierwsze wojenne doświadczenia wyzwalały w społeczeństwie również inne reakcje, a więc i postawy. Zaciekłość wobec wroga była widoczna już w czasie nierównych wrześniowych walk. Nienawiść pojawiła się nieco później. Można to odnaleźć w wielu wspomnieniach - kompleks niższości wobec Niemców i wyższo­ ści wobec Sowietów, równocześnie strach przed jednymi i drugimi. Niemiecki i sowiecki okupant, mimo iż w sposób zróżnicowany (podkreślmy: szczególnie w stosunku do Sowietów) wywoływał - wskazuje na to wiele pamiętników i relacji - pomijając fizyczny wygląd nieznanego wroga, raczej zdumienie, nawet niepoko­ jącą ciekawość, a w przypadku przedstawicieli „proletariackiej rewolucji” dodat­ kowo pewne protekcjonalne lekceważenie. Wynikało to po części z faktu, iż po­ wszechnie nie wierzono, że Polacy mogą tę kolejną wojnę z Niemcami, a i Sowie­ tami przegrać. Sugerowała to przecież stale przed wrześniem prasa polska, wypo­ wiedzi wielu prominentnych polityków i wojskowych, nawet orędzie episkopatu. Głosy zaś ostrzegające i przestrzegające były tonowane, spychane na bok, jako drażniące, zakłócające wysiłek „naszej armii”, „naszego Wodza Naczelnego”, wreszcie „nas samych”, Polaków, którzy przecież „niejedną wojnę już wygrali”. Tego uczono też w szkole, a mitotwórczy wpływ „ducha Marszałka Piłsudskie­ go”76 miał dodatkowo jeszcze strzec kraj i Polaków od nawałnicy. W ten sposób wychowano w przedwojennej Polsce kilka pokoleń. To nie był pomysł najlepszy wychowawczo (z dzisiejszej perspektywy dość dobrze to widać), jednakże rzeczy­ wisty i w badaniu procesu historycznego nie można go pomijać czy zlekceważyć

75 A Pawełczyńska, Czas człowieka, Wrocław 1986, s. 113. 70 Por. m.in. W. Kalicki, Powrót do Sulejówka, Warszawa 2001. (ale historyk ma też prawo do weryfikacji i oceny). Dotyczyły bowiem te postawy i wynikająca z nich świadomość kilku przedwojennych pokoleń młodzieży, która akurat temu nie była winna77. „Byłam zupełnie spokojna o los wojny” - takie nie­ racjonalne spostrzeżenie, dramatyczny rezultat wspomnianego wychowania, oficjal­ nej propagandy i lansowanego powszechnie mitu Polski zwycięskiej odnotowało w swych wspomnieniach bardzo wiele osób. Te megalomańskie, mitotwórcze po­ stawy (świadomość?) to niewątpliwie również wyraz próby - można to nawet po ludzku zrozumieć - samousprawiedliwienia wobec świata zła, nienawiści, bez­ względności, nieracjonalnych, romantycznych uniesień (utrwalonych przez mię­ dzywojenną polską szkołę). Historia nie powinna promować, a tym bardziej utrwalać nieracjonalnych wzorców. Narodowa mitomania historyczna niczemu racjonalnemu nie służy, w przeciwieństwie do postawy, którą można by określić jako Realpolitik. Nienawiść natomiast pojawiła się przede wszystkim w wyniku rzeczywi­ stości wojenno-okupacyjnej. Bezwzględność Niemców i Sowietów od początku wojny wywołała silną potrzebę odwetu i zemsty na wrogu. I niewątpliwie te ele­ menty zdecydowały, iż nigdy w postawie zbiorowej wojennego społeczeństwa pol­ skiego w kraju nie pojawił się stan całkowitej apatii. To był powszechny w społe­ czeństwie pewnik, zjawisko typowe w postawach zbiorowych, ale podkreślmy jed­ nak zdecydowanie - chodzi o naród jako całość, a nie pojedyncze osoby czy nawet grupy społeczne. Nigdy w okupowanym społeczeństwie polskim nie wystąpiła na wielką skalę beznadzieja, jak np. w społeczności żydowskiej (getto, a przede wszystkim Endlösung). Warto jednak w tym kontekście dopowiedzieć: nigdy w okresie wojny i okupacji społeczeństwo polskie jako zbiorowość nie znalazło się w tak tragicznie ekstremalnej sytuacji jak społeczność żydowska. Ludzie przeniesieni z dnia na dzień w nową, nieznaną, a przede wszyst­ kim wrogą im rzeczywistość, żyjący w szoku, zrozumiałym zagubieniu i niepewno­ ści, od początku ujawnili z dużą siłą postawę, którą można określić jako: „pomimo wszystko żyć trzeba” (nawet gdyby to miała być namiastka życia). Dla wielu pierwszym warunkiem było „przeistoczenie się w innego człowieka”78, co nakazy­ wał swoisty „mus życia”, jak to nazwała jedna z konspiracyjnych gazet, czego po­ twierdzenie można znaleźć w wielu pamiętnikach79. Czasem była to tylko zmiana nazwiska, czasem miejsca zamieszkania, nierzadko ucieczka przez zieloną granicę itp. Owo „trzeba żyć”, ów „mus życia” były ważnym w wojenno-okupacyjnej co­ dzienności, mobilizującym i aktywizującym mechanizmem obronnym, wypływają­ cym, mimo wszystko, z wiary i nadziei.

77 Te badania, a tym bardziej oceny nie należą do łatwych. Często wnioski uogólniające nie oddają rzeczywistej sytuacji, postaw, zachowań, prawdziwych emocji, patriotyzmu, w konsekwencji świadomości, postrzeganych (weryfikowanych?) też i z perspektywy tych, którzy wojenny kataklizm przeżyli, dla których stanowi on najważniejsze doświadczenie życiowe, doświadczenie młodości itp. Por. świetne prace R. Wapińskiego, Świadomość polityczna w Drugiej Rzeczypospolitej, Łódź 1989 oraz Pokolenia Drugiej Rzeczypospolitej, Wrocław-Warszawa-Kraków 1991. 78 Szerzej o tych sprawach traktuje znakomita praca J. Śląskiego, Polska walcząca 1939- 1945, t. I-III, Warszawa 1986. 79 „” 16 I 1941; „Niewątpliwie wszyscy odczuli boleśnie katastrofę wrześniową, jednak ludzie są tylko ludźmi - trzeba żyć. Ziemianin musi gospodarować, podobnie jak chłop ziemię uprawiać, a czynić to mógł tylko podporządkowując się zarządzeniom władz niemieckich". W. Zaklika, „Wspomnienia. Ostatnie lata (1886-1958)”, t. 3 (1939-1958), Ossolineum, sygn. 15653/11. Mechanizmy te ujawniły się przede wszystkim jako np. obszary wew­ nętrznej wolności, pozostające poza zasięgiem wroga. Być niepodległym w tamtym czasie, szczególnie „zaraz po Wrześniu”, dla niektórych znaczyło, może trochę patetycznie (patos też był częścią tego wrześniowego doświadczenia), „żyć inten­ sywnie wewnętrznie, płonąć ogniem, odrzucając z całą świadomością otaczające nas życie na niby”80. Powstały również mechanizmy wzmożonej aktywności w po­ staci woli oporu, samoobrony, solidarności narodowej, potrzeby walki. Taka sytuacja psychospołeczna zdaje się być po części uwarunkowana przede wszystkim psycho­ logicznie, po części zaś polską tradycją, historycznymi doświadczeniami, wychowa­ niem, uznawaniem humanistycznego i chrześcijańskiego systemu wartości. Wojna nowego typu, dotąd nieznana, wkrótce określona jako „wojna to­ talna”, stała się zagrożeniem dla wszelkich wartości i symboli. Rozpadał się świat zarówno szarych ludzi, jak i świat establishmentu i elity, szczególnie w strefie okupacji niemieckiej, bo wszyscy bez wyjątku Polacy stali się wrogami: państwa niemieckiego, faszystowskiego ustroju oraz wrogiem rasowym. Nieczęsto miało to miejsce w dotychczasowych wojnach. Okupant sowiecki też nie pozostawał w tyle, jego nienawiść do Polski i społeczeństwa polskiego wynikała z historycznych do­ świadczeń, upokorzenia rokiem 1920 i ryskim traktatem pokojowym, ale dostrze­ gał wśród Polaków, w przeciwieństwie do niemieckiego, który nie był zaintereso­ wany masową kolaboracją, potencjalnych „współbraci” w marksistowsko-leninow­ skiej i stalinowskiej doktrynie. Obie ideologie tatalitaryzmu poprzez wojenną agre­ sję i okupacyjną praktykę spowodowały, iż definitywnie skończył się dla społe­ czeństwa polskiego w miarę ustabilizowany przez krótki okres niepodległości po­ rządek rzeczy. Skończyła się wolność i bezpieczeństwo, z takim trudem odzyskane przed niespełna dwudziestu laty. Mieszało się ważne z nieważnym, upadały uznane autorytety, np. Wodza Naczelnego, który na dodatek porzucił walczące jeszcze w polu wojsko (tak powszechnie wtedy z goryczą mówiono) i uciekł z zagrożonego kraju. Polacy nie lubią takich wodzów. Ale rodziły się też autorytety nowe, zarówno lokalne, jak i ogólnonaro­ dowe. Klęska wrześniowa i początek okupacji gwałtownie wytrąciły społeczeństwo i jednostkę z utartych kolein życia. Stały się „niemowlęctwem ludzi dojrzałych, ich powtórną nagością, oddaniem na pastwę przypadku i grozy”81. Rozsypało się w wyniku przegranej wrześniowej kampanii na obu frontach, ale również i pod wpływem rzeczywistych zachowań sojuszników, którzy mieli być „wypróbowani i niezawodni”, niemal wszystko: państwo i władza, wojsko, choć walczyło bohater­ sko, obficie krwawiąc, stracili autorytet przywódcy państwa i niektórzy dowódcy. Rozsypywał się w gruzy świat pojedynczego człowieka, pojedynczej rodziny, choć więź rodzinna, czasami do tego momentu luźna, nabierała nowego wyrazu i jako­ ści, znaczonej odpowiedzialnością, potrzebą zaradności, wychowawczej mądrości, miłości i braterstwa, a przede wszystkim obrony - na miarę możliwości - przed zagrożeniem fizycznym i moralnym. To sprzyjało, jak niemal każdy kataklizm, pewnym przewartościowaniom w stosunku do czasu minionego, sprzyjało tym samym pojawianiu się nowych autorytetów - polityków, dowódców (konspiracja),

80 L. Bartelski, Pieśń niepodległa..., s. 11. 81 K. Wyka, Życie na niby. Pamiętnik po klęsce, Kraków-Wrocław 1984, s. 19. nauczycieli i wychowawców itp. Ludzie bowiem pod wpływem nowej rzeczywisto­ ści stawali się inni, jedni lepsi i jeszcze bardziej szlachetni, drudzy jeszcze bardziej źli, zaborczy, nienawistni. Wrzesień, jak każdy krytyczny moment w życiu państwa i narodu, a także zwykłego człowieka, ujawnił rzeczywiste charaktery, postawy i zachowania. Takie postawy i zachowania stanowiły wstępny etap przystosowywania się do nowych warunków i nowej rzeczywistości. Kolejne lata tę postawę (techni­ kę?) jeszcze bardziej rozwiną i udoskonalą. Ale Wrzesień ‘39 stanowił jej pierwszy etap, ważną przesłankę i doświadczenie. Po początkowym okresie swoistej dezadaptacji część społeczeństwa próbowała się otrząsnąć z koszmaru życia. Sytuacja ta przypomina nieco, trochę późniejszy w czasie, tzw. szok przybycia do obozu koncentracyjnego, choć obóz stawiał człowieka w sytuacji ekstremalnej. Niemniej jednak ten pierwszy etap można nazwać właśnie wstępnym etapem przystosowywania się. Był on związany z częściowym niewątpliwie ustabilizowaniem codziennego życia (zakończyły się działania wojenne, exodus, okupanci wezwali społeczeństwo do powrotu do miejsc pracy, pojawiły się niewielkie wynagrodzenia, unormowała nieco sytuacja na rynku żywnościowym itp.). Z drugiej zaś strony terror i eksterminacja „uczyły” zachowań obronnych, choć totalna agresja przeciw społeczeństwu polskiemu na masową skalę jeszcze się nie ujawniła. Uruchomione natomiast ze zdwojoną siłą zostały mechanizmy obronne przeżycia. Ujawniły się też postawy „nikomu nie szkodzić”, „niewiele od innych po­ trzebować". Dla tej grupy (trudno powiedzieć, jak licznej) głównym obiektem zain­ teresowania była ochrona życia własnego i najbliższych. W mniejszym znacznie wymiarze ujawniły się postawy identyfikacji z okupantami, i to bez względu na to, czy z dobrowolnego wyboru, czy też ze strachu. Świadoma identyfikacja z okupan­ tem nie należała do postaw typowych. Ale można ją było zauważyć od początku wojny i okupacji (np. donosy), nie zniknie też w kolejnych latach. Będzie próbowa­ ło sobie z tym poradzić, ze zmiennym skutkiem, państwo podziemne. W pewnych grupach pojawiły się postawy przystosowania aspołecznego, zaliczyć do nich nale­ ży np. niektóre dobrowolne zgłoszenia na wyjazd na roboty do Rzeszy (choć w tym przypadku często decydowały wcześniejsze doświadczenia i tradycyjne kie­ runki emigracji zarobkowej) lub do służby u Niemców. Pod okupacją sowiecką były to np. „przyspieszone” kariery polityczno-administracyjne, partyjne czy w aparacie terroru. Tutaj tkwiła zapewne także jedna z przesłanek podejmowania przez Polaków pracy w granatowej policji (dopuszczona przez czynniki rządowe i konspiracyjne, które próbowały w tych strukturach umieszczać „swoich” ludzi) czy też konfidenckiej współpracy z represyjnym aparatem okupanta niemieckiego lub aparatem władzy i terroru okupanta sowieckiego. Nie traćmy również z pola widzenia faktu, że społeczeństwo zostało wręcz oszołomione, zarówno tempem wrześniowych wydarzeń, rozmiarami klęski, jak i brutalnym postępowaniem okupantów wobec żołnierzy-jcńców i ludności cywilnej. Dla osób o słabszym wyrobieniu moralnym, słabszej odporności psy­ chicznej mogło to być przesłanką do takich właśnie społecznych postaw i zacho­ wań, tym bardziej że wojna „zepsuła dotychczasowe perspektywy życia polskiego, sprowadziła wszystkich do wspólnego mianownika: bohaterstwa i tchórzostwa, narzuciła gwałtem pewne kryteria”82. Większość potrafiła jednak zdecydowanie odróżnić to, co nakazywał patriotyczny obowiązek, wychowanie, lojalność wobec państwa i współobywateli, od tego, co już stawało się narodową sprawą Polaków wobec Niemców-agresorów i Sowietów-agresorów, choć różnice w postrzeganiu celów okupacji i okupacyjnej praktyki (wykonywanie okupacji) nakazują rozwagę w porównywaniu i analizie szczegółów. Generalia wszakże pozostawały tożsame. I dlatego jest to ważna konstatacja. Okupanci już bowiem w pierwszych dniach i tygodniach wojny i okupacji wywołali sprawę (obrona państwa, także w rozumie­ niu „małej ojczyzny” - wioski, miasta; obrona rodziny, bytu, godności narodowej i godności własnej itp.), która będzie wiązać okupowanych, co prawda w sposób zróżnicowany, przez wszystkie lata wojny. To była postawa, którą trzeba nazwać: „wobec okupanta-wroga”. To właśnie ona, integrując, była również sprawcą tego, iż w pojawiającym się dylemacie: czy opowiedzieć się po stronie rozsądku (lojalność wobec okupanta, w konsekwencji znośniejszy dzień powszedni), czy po stronie tego, co słuszne (właśnie słuszna sprawa), najczęściej, choć ze strachem, wybierano drugi wariant. Była to postawa dominująca, bo typowym zjawiskiem jest społeczna inte­ gracja, gdy przeciwnik działa na rzecz dezintegracji. Nie znaczy to oczywiście, że nie było od pierwszych dni wojny i okupacji zdrajców i kolaborantów. Nie brakowało też patologii; bandytyzmu, kradzieży, prześladowań (chociażby Żydów) itp. postaw wy­ nikających z anomii moralnej, a niekiedy również z wewnętrznego przekonania, że teraz wszystko wolno. Ale nie dominowała postawa narodowej zdrady, tak jak nie dominowały bandytyzm czy złodziejstwo. Owszem, były obecne, były widoczne, choć w sposób zróżnicowany pod obiema okupacjami, jak i w różnych środowiskach społeczno-zawodowych czy regionach okupowanego kraju83. A obok nich ujawniła się też, przynajmniej w pierwszych tygodniach no­ wej, wojennej sytuacji, postawa, którą można by nazwać przystosowaniem biemo- -rezygnacyjnym (pomijam samobójstwa jako wynik szoku klęski i wrześniowego syndromu - por. kalendarium). Nadzieja na przeżycie była zdecydowanie dominu­ jąca, a kolejne, coraz trudniejsze lata okupacji nigdy jej nie zniszczyły. Tu okupa­ cyjna filozofia i zbiorowa społeczna postawa zawsze bliższa była imperatywowi: przeżyć, przeżyję, przeżyjemy, a potem: zwyciężymy i pomścimy. U podstaw takiej właśnie postawy legło to, co ogólnie określić można jako sens życia, nadzieja na rychłe zakończenie wojny, wszechobecna w społecz­ ności kraju, wyrażająca się, szczególnie pod okupacją niemiecką, hasłem: „Sło­ neczko wyżej, Sikorski bliżej” (wiosna 1940 roku). Nadzieja na lepsze jutro umac­

82 K. Irzykowski, Notatki z życia, obserwacje i motywy, Warszawa 1964, s. 84. 83 Problematyka ta, niełatwa badawczo (metodologia, podstawa źródłowa, pomiar, wnioski i uogólnienia), trudna też ze względów emocjonalnych, politycznych czy religijnych, wymaga dalszych badań, pomiaru i weryfikującego dyskursu. Idealizowanie bowiem społeczeństwa, utrwalanie stereoty- ix)w i klisz pamięci, także klisz historycznej świadomości, nawet w obliczu tak dramatycznych wyda­ rzeń jak wojenno-okupacyjny los, nie może być usprawiedliwione. A często, odnoszę takie wrażenie, uciekamy, zarówno my, historycy, i my, społeczeństwo, od rzetelnych badań i szczerej dyskusji. Stąd nieuprawnione niekiedy uogólnienia i wnioski o wyłącznie martyrologiczno-heroicznym obrazie tamte­ go społeczeństwa, jego idealizacja, ukrywanie cech, zachowań, działań złych i nagannych, w podręcz­ nikach, literaturze przedmiotu i historyczno-politycznej publicystyce, a nawet parlamentarnej dyspucie. Ta trudna dyskusja jeszcze przed nami i nie może być pocieszeniem czy usprawiedliwieniem fakt, że inni też nie zdołali się z tym dyskursem uporać. niała sens życia, występujący w każdych, nawet najbardziej ekstremalnych warun­ kach. Sens życia jest bowiem dla jednostki najczęściej wytyczną myślenia, uczucia, postępowania, wreszcie działania. Sens życia jednostki musi się również ujawniać w szerszej zbiorowości (następują istotne interakcje społeczne), co też od pierw­ szych dni wojny miało miejsce - w grupie społecznej (formalnej i nieformalnej), rodzinie, wreszcie społeczeństwie. Sensu życia nie zmieniły czynniki destrukcyjno- biologiczne (np. brak żywności, pazerność niektórych chłopów i handlarzy żywno­ ścią, później głód czy epidemie), psychologiczne (stale występujące zagrożenie życia), wreszcie moralne (nowa hierarchia wartości, tzw. stan anomii, czyli obni­ żenie się norm i wymogów moralnych itp.). Najistotniejsze były niewątpliwie czynniki psychologiczne, związane właśnie z zagrożeniem życia, mającym niemal stałe i wspólne punkty odniesienia: nagłość zmiany sytuacji życiowej, jej odmien­ ność w stosunku do wszystkich dotąd znanych, wreszcie jej niezrozumiałość, co wywoływało poczucie bezradności itp. Warto w tym kontekście zwrócić uwagę na jeszcze jeden problem. Nig­ dy nie pojawiła się w dziejach ludzkości społeczność idealna. Taka koncepcja może być jedynie wynikiem rozważań czysto teoretycznych czy tzw. pobożnych życzeń, stąd też analiza postaw i zachowań społeczeństwa, uwzględniając adekwatność sytuacji trudnej, ekstremalnej, ten wyimaginowany obraz każdego społeczeństwa musi odrzucić. Tak jest również w przypadku analizy postaw i zachowań powrześ- niowego społeczeństwa polskiego. Z tego spostrzeżenia wynika kolejne - utrzy­ manie właściwej postawy indywidualnej i zbiorowej oprócz wielu czynników jest możliwe najczęściej wtedy, gdy nie zostanie przekroczona indywidualna (i zbioro­ wa) granica wytrzymałości fizycznej i psychicznej. Miernikiem zaś owej granicy zdaje się być odporność na wszelkiego rodzaju sytuacje stresowe. Wrzesień '39 roku skomplikował życie codzienne i jego rytm. W psycho­ logii społecznej taka sytuacja bywa określana jako trudna bądź stresowa. Stres wywoływał zjawiska deprawacji, frustracji (indywidualnej - nowa sytuacja, niebez­ pieczeństwo, zerwane dotychczasowe więzi itp.; oraz zbiorowej - zagrożenie dla państwa i narodu, niewiadoma przyszłość, analiza źródeł klęski, poszukiwanie winnych, wewnętrzne rozliczenia itp.), bolesne i drażniące, szczególnie niepew­ ność o los własny i najbliższych, w tym zmobilizowanych i walczących synów, mężów i ojców, co prowadzić musiało w konsekwencji do nowych konfliktów i dramatów. Czynniki, o których była mowa powyżej, w sposób zdecydowany dzia­ łały na psychikę, a tym samym na postawy i zachowania, powodując często napię­ cia emocjonalne wyzwalające mechanizmy i reakcje obronne. W miarę upływu kolejnych miesięcy, a później lat okupacji (aresztowa­ nia, egzekucje, wysiedlenia i deportacje) ujawniały się ze zdwojoną siłą tzw. stre- sory biologiczne, oddziałujące przede wszystkim na stan somatyczny organizmu (głód i niedożywienie, coraz trudniejsze warunki mieszkaniowe, związane m.in. z dokwaterowaniem, choroby, epidemie). Sprzyjające okoliczności do rozwoju zyskały również tzw. stresory psychologiczne, wynikające przede wszystkim z po­ czucia stałego zagrożenia, zrywania przez okupantów więzów rodzinnych i spo­ łecznych, z konfliktów moralnych i konfliktów wartości. W normalnej sytuacji człowiek poddawany nie sprzyjającym mu naci­ skom emocjonalnym ma pewną szansę usunięcia się spod ich wpływu, przynajm­ niej częściowo (ucieczka, zmiana środowiska, pracy itp.). Warunki wojenne, a później okupacyjne, przede wszystkim poprzez swój totalny charakter przekreśli­ ły możliwość stworzenia enklaw w miarę godnej egzystencji (nie wystąpiły np. takie zjawiska w początkowym okresie we Francji ze względu na państwo Vichy). Zagrożenie wolności i życia, co prawda w różnym stopniu na poszczególnych obszarach wojennego szlaku Wehrmachtu i Armii Czerwonej, a później okupacji (duże miasta, małe miasteczka z rolniczym zapleczem, wieś), występowało jednak stale, utrudniając swobodę podejmowania decyzji (terror, wojenno-okupacyjny porządek, np. godzina policyjna itp.). W takiej sytuacji jedyną formą samoobrony mogły być mechanizmy obronne polegające na odruchowo stosowanych sposo­ bach zmniejszania trudnego do zniesienia obciążenia emocjonalnego bez zmiany rzeczywistej stresowej sytuacji, w jakiej znajdował się człowiek, rodzina, grupa społeczna, wreszcie naród (społeczeństwo) i państwo. Mechanizmy obronne miały niezwykle istotny wpływ na to, co można nazwać postawą przystosowania typu prospołecznego, której istotę stanowiła ogólnospołeczna i indywidualna obrona i samoobrona czynna. Był to na pewno najtrudniejszy sposób przystosowania się do ekstremalnych wojennych warun­ ków, ale z perspektywy całego tego okresu można go uznać za powszechny i naj­ bardziej skuteczny. Elementami tej postawy były niewątpliwie: ogólny wysoki po­ ziom etyczny (hierarchia wartości), świadomość, że ta postawa jest częścią ogól­ nonarodowej walki na wszystkich możliwych i dostępnych polach, mimo wszystko silna wola (od początku) przetrwania i przeżycia, w miarę dojrzała prospołeczna osobowość (świadomość obrony wymiaru życia indywidualnego, ale i ogólnospo­ łecznego czy ogólnonarodowego). Druga połowa września i początek października 1939 roku były okresem najgłębszych załamań psychicznych społeczeństwa84. Nie tylko bowiem wymiar klęski, lecz może nade wszystko jej okoliczności złożyły się na spotęgowanie tej duchowej depresji. Oszałamiające i zaskakujące tempo wydarzeń, świadomość druzgocącej przewagi wrogów, ogrom rozczarowań - to wszystko składa się na obraz wyjątkowo ponury i przygnębiający. W tych warunkach nie może dziwić fakt pojawienia się aktów krańcowej rozpaczy (wspomniane już samobójstwa, szcze­ gólnie ludzi ideowych, honorowych, dostrzegane np. w gronie młodszych oficerów Wojska Polskiego, choć nie tylko, np. Witkacy), wynikających ze zwątpienia w przyszłość, niewiary w zdolność podźwignięcia się z upadku. Był to okres, w którym wiele osób, analizując sytuację kraju po 1 i 17 września, uznało stan podwójnej klęski i okupacji (niemieckiej i sowieckiej), jeśli nie za niemal ostateczny, to w każdym razie za na pewien czas wydany wyrok na Polskę. I nie chodziło tu tylko o owe przewrócone „domki z kart”. „Psychologia klęski”, „epidemia przygnębienia” - to określenia najczęściej pojawiające się w zachowanych pamiętnikach, dziennikach i wspomnieniach. Na ten stan społecznych nastrojów zwracały też uwagę pierwsze meldunki podziemia85.

84 Powtórzy się to - o czym wspomniałem - z podobną siłą po klęsce Francji w czerwcu 1940 roku, tzw. moment Compiègne, to również ważne laboratorium zbiorowych postaw, zachowań i nastrojów społeczeństwa polskiego. 85 Armia Krajowa w dokumentach 1939-1945,1.1, Londyn 1970. Rozpacz i zwątpienie łączyły się z bezsiłą i niemocą, a także poszukiwa­ niem winnych, potępieniem dla ekipy rządzącej (często mówiono: reżimu), która na dodatek uciekła z kraju, negatywną oceną sojuszników itp. „Wszyscy oskarżali wszystkich”86 - głównie oczywiście rząd, sanację87, sfery legionowe, Wodza Na­ czelnego. W tym ogólnospołecznym zamieszaniu i swoistym ogólnonarodowym, powszechnym rachunku sumienia w niektórych środowiskach pojawiły się upraszczające interpretacje wrześniowej klęski. Rodzić się począł, i po części ugruntowywał, niezwykle niebezpieczny obraz (wykorzystywała ten motyw także propaganda okupacyjna; niemiecka bardziej zdecydowanie, sowiecka w nieco mniejszym stopniu), że to właśnie sanacja była największym wrogiem społeczeń­ stwa. Ta zbitka miała swe źródło nazywane z imienia i nazwiska: Mościcki, Sławoj Składkowski, Śmigły-Rydz, Beck (propaganda sowiecka zazwyczaj: „Mościckie, Śmigłe-Rydze, Składkowskie”). To właśnie oni dla niektórych oznaczali najwięk­ szych wrogów Polski i polskiego społeczeństwa. Był to refleks wynikający z pierw­ szego, emocjonalnego odruchu, przeżytej klęski, załamania. Refleks jednakże groźny, bo upraszczający i mogący się utrwalać. Ale bez wątpienia na ujemnych ocenach środowisk rządzących obozu pomajowego, pomijając uproszczenia, zawa­ żyła klęska militarna (w znacznej mierze dlatego, że wrzesień poprzedziła tromta- dracka propaganda mocarstwowości) oraz fakt, że zdecydowana większość rzą­ dzącej ekipy opuściła kraj i obywateli. Pogłębiona refleksja pojawiła się nieco póź­ niej, szczególnie po klęsce Francji. Szukając uzasadnienia dla takiej polaiyzacji postaw i zachowań, świado­ mości, złych nastrojów, namiętności, rozliczeń, nie zapominajmy, iż państwo i spo­ łeczeństwo polskie nie tylko zostały pobite i upokorzone, ale - i to może jeszcze bardziej bolało - brutalnie pozbawione suwerenności państwowej, na której opiera­ ła się międzywojenna polityka. „Wypadło więc dno”, jak trafnie zauważył po latach najwybitniejszy polski publicysta polityczny Juliusz Mieroszewski88. To „dno” wy­ padło za świata zrodzonego w tej samej mierze z doktryny Piłsudskiego, co Dmowskiego. Nie dość na tym, nastąpił również ostateczny „koniec polityki jagiel­ lońskiej”. To właśnie z takiej perspektywy postrzegana klęska wrześniowa 1939 roku dla pewnego pokolenia Polaków, szczególnie tych, którym nie było dane po zakończeniu wojny powrócić do kraju (J. Miroszewski, J. Giedroyc, środowisko paryskiej „Kultury”, po części i inne środowiska emigracyjne), była jedną z naj­ ważniejszych cezur osobistych i państwowo-ideowych, było „pęknięciem” idei i „przepołowieniem” ich życia, niemal „końcem świata”, „cieniem”, z którego nie mieli już wyjść. Doświadczenie przegranej określiło też na wszystkie powojenne lata ich poglądy, postawy, drogi i wybory życiowe89.

86 L. M. Bartelski, Pieśń niepodległa..., s. 168. 87 Warto zwrócić uwagę na pewien paradoks: ostro napiętnowana sanacja po wrześniu 1939 roku znacząco przyczyniła się do powstania pierwszych struktur konspiracyjnych, które z czasem uformowały się w polskie państwo podziemne. 88 Por. prace J. Mieroszewskiego: Ewolucjonizm, Paryż 1964, Polityczne neurozy, Paryż 1967, oraz Materiały do refleksji i zadumy, Warszawa 1982. 89 Por. np. J. Giedroyc, Autobiografia na cztery ręce, opr. K. Pomian, Warszawa 1994. Ta trudna atmosfera spowodowała - bo musiała - również zamknięcie się jednostki do wewnątrz, a więc poczucie samotności. Pomimo istniejących spo­ łecznych kręgów bliskich i dalszych, także rodzinnych, człowiek pozostawał w zasadzie sam ze swym lękiem, troskami, wątpliwościami i strachem. Taka sa­ motność paraliżowała i umacniała bezsiłę, pogłębiając jednocześnie upraszczające sądy, załamanie, ale także i złość. Bo w tej pojedynczej i zbiorowej konfrontacji: obywatel państwa polskiego-okupanci, był on zdecydowanie słabszy, był ofiarą. Samotność potęgowała również i zwątpienie, załamanie, wewnętrzny dramat. Po­ trzeba było czasu na przystosowanie się do nowych warunków. Pozostawał jed­ nakże nieomal zawsze odruch i instynkt przeżycia i ochrony najbliższych. U nie­ których zaś równolegle pojawiła się potrzeba patriotycznej aktywności i walki. Po­ jawiła się tzw. kreacja osobowościowa, tj. nowe wzory naśladowcze, co ma ważne znaczenie w każdym procesie wychowawczym, a tym wojennym i okupacyjnym, a także rodzącym się konspiracyjnym znaczenie szczególne. „W naszych duszach nie było klęski”90, zauważył w swych wspomnieniach Jan Nowak (Jeziorański), opisując nastroje panujące jesienią 1939 roku wśród pokolenia młodych absolwen­ tów szkół wyższych. A przecież klęska była aż nadto widoczna. Musiano ją prze­ zwyciężyć. I to było zasadniczą przesłanką postawy walki, postawy oporu podbite­ go i okupowanego społeczeństwa, swoistego fenomenu na tle całej niemal okupo­ wanej Europy. Na marginesie warto też zwrócić uwagę na inny, polski fenomen, wczes­ nej stosunkowo rekonstrukcji, wbrew buńczucznym zapowiedziom płynącym z Berlina i Moskwy, że „państwo polskie przestało istnieć”, naczelnych władz pań­ stwa, sił zbrojnych, a w okupowanym kraju stosunkowo szybkie uformowanie konspiracyjnych struktur wojskowych (kontynuacja służby), aparatu politycznego i administracyjnego, uruchomienie tajnego szkolnictwa, tajnej prasy, sądownictwa dyscyplinującego społeczeństwo i szeregu innych, ważnych ogniw życia codzien­ nego, fundamentu formującego się (to istotny proces społeczny w dziejach oku­ powanego społeczeństwa i państwa) Polskiego Państwa Podziemnego. Krytyko­ wana powszechnie w okupowanym kraju sanacja (przede wszystkim kręgi woj­ skowe) miała tu znaczące zasługi. A obok tego młodzież, która zadziwiająco szyb­ ko otrząsnęła się z poklęskowego defetyzmu i stała się ważną składową formują­ cych się struktur konspiracji. Zapewne tak postawiona hierarchia wartości jest dyskusyjna. Uważam jednak, iż w najgłębszych pokładach ludzkiego jestestwa jako pierwsza, na fali właśnie odruchu psychicznego (strach, zwątpienie itp.), spowodowanego głęboko­ ścią wrześniowego syndromu, jawiła się przede wszystkim potrzeba przeżycia. Choć wystąpiła też w znacznej skali postawa bronić się, a także walczyć. Argumen­ tacji za tak uformowaną hierarchią wartości i celów w tym pierwszym okresie woj­ ny dostarcza bardziej psychologia społeczna niż źródła historyczne. Antoni Kępiń­ ski sformułował ze wszech miar słuszny pogląd, że człowiek, gdy wali się jego świat, czuje się zagubiony, ogarnia go lęk, przez co nie może „rzutować się w przyszłość, i stąd poczucie bezsiły”91.

90 J. Nowak (Z. Jeziorański), Kuńerz Warszawy, Londyn 1978, s. 39. 91 A. Kępiński, Rytm życia, Kraków-Wrocław 1983, s. 95. Wojna, a później okupacja, wywołały szereg nastrojów przemiennych - strach i rozpacz, nadzieję i wiarę, niekiedy obojętność. Ta skala miała zasadniczy wpływ na postawę całej zbiorowości Polaków, choć poszczególne grupy i warstwy społeczne, narodowościowe, zawodowe polaryzowały się nieco w zachowaniach i nastrojach, a tym samym i w postawach. Elementem dominującym tej skali emo­ cji był strach. Przypomnijmy, że działania wojenne zawsze, a te rozpoczynające drugą wojnę w szczególności, prowadzone były w warunkach nieustannego i peł­ nego zagrożenia życia ludzkiego. Strach przed bólem i śmiercią, która w dalszych latach okupacji jakby spowszedniała, formował często postawę bezradności wobec wroga, w skrajnych warunkach doprowadzał do depresji i izolacji, do paraliżu woli i rezygnacji z walki o przetrwanie. Taka postawa powodowała, że górę czasem brała troska o los własny i najbliższych, a w drugiej kolejności (dla niektórych równolegle bądź nawet po­ nad) pozostało poczucie patriotycznego obowiązku wobec ojczyzny, społeczeń­ stwa, narodu, to, co później nieco nazwiemy postawą walki czy duchem (psy­ chiczną przestrzenią) oporu. I nie miał na to wpływu fakt, że tę wojnę społeczeń­ stwo polskie dopiero poznawało, że była ona inna niż te znane z podręczników bądź dla części pokolenia znane z autopsji (Wielka Wojna czy wojna 1920 roku). Wystąpiły tutaj w klasycznej formie znane w psychologii reakcje. Terror, szczególnie w swej wrześniowej i początkowej okupacyjnej fazie, poszerzył w sposób niebywały świat niepokojów. A ten był nierozerwalnie powią­ zany z zaspokajaniem podstawowych potrzeb życia społecznego i biologicznego, w tym głównie zdobywaniem pożywienia, dachu nad głową, ochroną zdrowia, za­ pewnienia bezpieczeństwa rodzinie oraz sprawami dotyczącymi bezpośrednio lub pośrednio swobody działania, swobody życia. Wokół tych właśnie spraw zaczęła toczyć się wojenno-okupacyjna codzienność. W warunkach ekstremalnych (a za takie należy uznać bezsprzecznie kataklizm wojny) wiele spośród nich jeszcze się zaktywizowało, tym samym w hierarchii wartości i ważności stały się najbardziej istotne, określając zasadniczy kierunek zachowań ludzi. Motyw zdobywania żywności (o którą od pierwszych dni wojny było trudno), a więc w istocie przeżycia, był normalnym biologicznym odruchem dąże­ nia do znośnego bytu, bezpieczeństwa i zachowania godności. Struktura bowiem osobowości jednostki przesądza o tym, jakimi sposobami będzie ona dążyła do urzeczywistnienia tych celów. To raczej pogląd powszechnie akceptowany przez psychologów społecznych. Jednostka bowiem może nie uświadamiać sobie moty­ wów determinujących jej zachowanie. Dlatego też motywacja bywa na ogół odróż­ niana od myślenia i innych procesów poznawczych. Działa przecież dodatkowo także i wyobraźnia jako swoista „sprężyna” lęku. Mieszkańcy kraju znajdującego się w stanie wojny, a później pod okupa­ cją, bezpośrednio odczuwali przejawy terroru - aresztowania, zbiorową odpowie­ dzialność (np. zakładnicy), często śmierć. Lęk zatem wystąpił także jako mecha­ nizm samoobrony egzystencji, co prawda w sposób zróżnicowany, ale zawsze w oczywistej zależności od społecznych, codziennych warunków życia. U niektó­ rych jednostek taka postawa obronna rodziła się także ze zwykłej ostrożności. Był to zarówno lęk i strach, jak i w niektórych przypadkach zwykłe cwaniactwo czy wygodnictwo, wreszcie przestępstwo. Stąd tak trudna kwalifikacja i kwantyfikacja postaw i zachowań. Dotychczasowe spostrzeżenia nakierowane były niejako „na wnętrze” jednostki, kręgu rodzinnego, społeczeństwa (narodu) wreszcie. Nie wyczerpują one jednak problemu głębokości i rozległości wrześniowego syndromu. Badania potwierdzają również cały szereg przyczyn „zewnętrznych”, jak brak przygotowa­ nia państwa do prowadzenia wojny nowego typu, błędna, a w każdym razie nie­ efektywna polityka zagraniczna itp., o czym była już mowa w części pierwszej i drugiej. Ich uwzględnienie jest dopełnieniem opisu i charakterystyki postaw i zachowań wrześniowego i powrześniowego społeczeństwa. Były one ważnym elementem i przedmiotem dyskusji oraz refleksji nad klęską, bardziej jednak dostrzeganym w kręgach politycznych czy emigracyjnych, środowisku wojsko­ wych, a mniej w trudnym, szarym, codziennym życiu. Niebawem na łamach kon­ spiracyjnej prasy podjęto tę problematykę. Najistotniejszy jednak w codziennym życiu szarego obywatela był imperatyw przeżyć, a dopiero w dalszej kolejności wyłaniały się pytania - dlaczego przegraliśmy? dlaczego jest okupacja? itd. Z czasem pytania te zastąpiło nowe, w końcowym okresie wojny jedno z najważniejszych, jeżeli nie najważniejsze: jak po wojnie? Jest jeszcze jeden element, któremu w badaniach niewiele raczej po­ święcono miejsca, a wydaje się on istotny (ze wszystkimi uwarunkowaniami wcze­ śniej już formułowanymi): czy społeczeństwo polskie było przygotowane do nowe­ go typu wojny, szczególnie do wojny totalnej i totalnej okupacji? Czy było to moż­ liwe? 92 Po części rację ma , gdy powiada, że do drugiej wojny światowej podchodziło się w konwencji „ułani, ułani”, a więc w konwencji wojny tradycyjnej, z odniesieniem do doświadczeń Wielkiej Wojny oraz wojny 1920 roku, zwycięskiej przecież dla Polski. Wrześniowy kontrast: polska kawaleria - niemiec­ ka broń pancerna, jest tego najlepszym przykładem, choć bez wątpienia kawaleria, to dobrze walcząca piechota, przemieszczająca się na koniach, a propagandowa zbitka: niemieckie czołgi - polska kawaleria, to jedynie element goebbelsowskiej propagandy na potrzeby niemieckiego społeczeństwa. Ta nowa, totalna wojna wymagała czegoś innego93. Na to potrzebny był czas, analiza doświadczeń, prze- formowanie świadomości, metod i sposobów walki itp. To był okres intensywnych działań po klęsce wrześniowej, ale też, może nawet jeszcze bardziej, po klęsce Francji w czerwcu 1940 roku. Interpretacja ta nie wyjaśnia jednak źródła takiej postawy, a miała ona co najmniej dwie przyczyny: działającą na społeczeństwo uporczywą sanacyjną pro­ pagandę oraz lansowany przez nią mit zwycięskiej wojny. Wrześniowa i powrześ- niowa brutalna konfrontacja z rzeczywistością wywołała szok, dlatego usprawie­

92 To dyskusyjna konstatacja, mam tego świadomość. Pytanie zasadnicze bowiem brzmi: czy w ogóle jakikolwiek kraj mógł się do takiej wojny i okupacji przygotować? To była wojna błyska­ wiczna i totalna (trafnie oddaje jej istotę niemiecki, nazistowski termin Volksturmkrieg, który można odnieść nie tylko do wojny, ale i do okupacji: zniszczyć społeczeństwo jako wroga, Żydów jako rasę, co pokazuje różnicę w komparatystyce i istocie dramatu późniejszego holocaustu). Jednakże po wrześniu, szerzej, niemal aż do klęski Francji (tzw. moment Compiègne) powszechnie można się spotkać z dyskusją (pierwsze egzemplarze prasy konspiracyjnej, raporty podziemia, pamiętniki, wspomnienia i relacje, zapisane rozmowy tamtego czasu itp.) o stanie przygotowań państwa do wojny i dramatycznie weryfikującym ten stan kataklizmie wrześniowym. 93 H. Krahelska, Dwa wrześnie, Warszawa 1982, s. 5. dliwiona po części powinna być postawa społeczeństwa nie wierzącego początko­ wo w wojnę, a następnie w możliwość totalnej klęski. To też było przyczyną nie­ zwykłego zaskoczenia, w konsekwencji złości, chęci rozliczenia i ukarania win­ nych tej lekceważącej rzeczywistość i społeczeństwo, nieodpowiedzialnej, jak się okazało, propagandy i katastrofy. Polski Wrzesień ‘39 roku to nie tylko jednostka, społeczeństwo i jej „wnętrze”, doznania i nastroje, krąg rodzinny, wreszcie naród, to również państwo i jego miejsce w strukturach międzynarodowych. Dopełniały one wrześniowy dramat i wrześniowy syndrom. Wrzesień zaczął się bowiem od katastrofy państwa i jego struktur formalnoprawnych (choć na pewno nie przerwał ciągłości prawno­ ustrojowej i podmiotowości międzynarodowej państwa polskiego). Był przez wszystkie lata „symbolem w dwojakim znaczeniu”94: klęski sanacji oraz woli naro­ du w trwaniu, w walce, wyznaczał zarazem ważne politycznie pytanie: jaka nowa, powojenna Polska? Jednocześnie miał niebywały wpływ na trzy co najmniej opcje w przyjmowanych postawach politycznych i społecznych: pierwszą - odpowie­ dzialność dawnego systemu za klęskę militarną; drugą - dość prozaiczną - jak przeżyć zimę 1939/1940, później także następne, aż do 1945 roku; trzecią - za wszelką cenę przeciwstawić się okupantom, w interesie własnym (ochronić życie) i interesie państwa (ochronić państwo, naród). Wrzesień przyniósł także odważny, choć beznadziejny opór (por. kalen­ darium). Nie doszło jednak do podpisania kapitulacji. Był to jeden z zasadniczych, mimo wszystko, atrybutów nadziei oraz patriotyzmu i bohaterstwa. Przegrana wrześniowa bitwa, bo tak miesięczną kampanię wojenną powszechnie przyjmowa­ ło społeczeństwo, nie oznaczała w jego świadomości jeszcze przegranej wojny. Wiosna miała przynieść radykalne zmiany, co wyraziście pokazuje powszechnie we wszystkich bez mała środowiskach powtarzane hasło: „Słoneczko wyżej, Sikor­ ski bliżej”. Zwycięstwo miała ułatwić wojenna kampania sojuszników zachodnich, wsparcie Ameryki, powstanie krajowe, ale też i fakt, co bezwiednie powtarzano, że w okupowanym kraju nie było zdrajców i kolaborantów. Chciałbym w tym miejscu zakwestionować to powszechne przekonanie, że „byliśmy narodem bez Quislingôw”. Przeczą temu różne próby (ONR, Włady­ sław Studnicki) porozumienia się z Niemcami w sprawie formowania rządu kola- boranckiego jeszcze w okresie tzw. zarządu wojskowego, a więc do trzeciej deka­ dy października 1939 roku. Mieszczą się w tym kontekście również dramatyczne ekscesy antysemickie, a więc postawa znacznie bliższa nazistowskim okupantom niż jej przeciwna. Zarówno te z września 1939, jak i nieco późniejsze, które w znacznym - jak sądzę - stopniu uaktywniły powszechny w przedwojennym spo­ łeczeństwie antysemityzm. Chodzi mi o krwawy wielkanocny pogrom Żydów w Warszawie (marzec 1940), a także późniejszy dramat Radziłowa, Jedwabnego (lipiec 1941) i inne bolesne przykłady niezbyt chwalebne i nie potwierdzające jed­ noznacznie postawy miłości bliźniego, samarytanina reagującego na nieszczęścia drugiego człowieka, nieważne gdzie, kiedy i z jakiej matki urodzonego. Warto też pamiętać, że sami Niemcy (polityka sowiecka i jej cele wobec społeczeństwa pol­

94 S. Ciesielski, Niepodległość i socjalizm. Tradycja w myśli politycznej Polskiego ruchu socja­ listycznego w latach 1939-1945, Warszawa 1986, s. 76. skiego były nieco inne), poza chwilowymi wątpliwościami, kolaboracją na masową skalę ze strony Polaków nie byli zainteresowani, co znacznie też powinno osłabiać dobrze przecież prezentujący się mit „narodu, który nie wydał Quislinga”. To trudne i bolesne sformułowania, ale - powtórzę raz jeszcze - istnienie mitów, a tym bardziej ich utrwalanie jest jeszcze bardziej bolesne, a co więcej, szkodliwe, bo fałszuje proces historyczny, uniemożliwiając tym samym rzetelną jego analizę i sprawiedliwą ocenę95. Poza pewną niewątpliwą patologią działań i postaw, raczej polityczno- -ideowych (ONR-owcy, Studnicki, zdrada i delacja, donosy itp.), widocznych dziś w świetle dostępnych źródeł, dominowała jednak zdecydowanie miłość ojczyzny, nienawiść do wroga, samoobrona. Takie pojęcia, jak naród, ojczyzna, stawały się jeszcze bardziej zrozumiałe i bliskie. Formować się pomogły postawie oporu, walki 0 zachowanie godności i suwerenności narodowej oraz podmiotowości społeczeń­ stwa. To wtedy właśnie narodziła się istota wojenno-okupacyjnej zbiorowej posta­ wy Polaków wobec Niemców i Sowietów: zbiorowy sprzeciw, zbiorowe „nie”. Po­ chodną tego była konspiracja, walka, państwo podziemne. Po opuszczeniu terytorium kraju przez najwyższe władze pojawiła się ważna społeczna konstatacja i świadomość, że istota polskiego życia nadal winna pozostać w kraju, bo to tu rozgrywały się jego losy. Będzie się do tej refleksji- wniosku odwoływać stale Polskie Państwo Podziemne, którego zręby poczęły powstawać już we wrześniu 1939 roku. Jedynie kierownictwo kraju (nowe), ze względu na wagę spraw polityki zagranicznej i wojskowej, znalazło się na emigracji, pozostałe zaś agendy działać miały na miejscu. Była to kolejna cenna refleksja (myśl polityczna) Września. Niewątpliwie syndrom września stworzył też podstawę do rewizji niektó­ rych pojęć, do głębokiego przemyślenia hierarchii wartości. Pytania były tym bar­ dziej natrętne, iż zaprawione wielkim, gorzkim uczuciem przegranej. Warunki zaś ekonomiczne, pogarszające się od pierwszego dnia wojny, dokonały reszty. To właśnie niemożność przeżycia z zarobków skłaniała do szukania innych sposobów zdobywania środków, nierzadko kłócących się z przedwojennym pojęciem uczci­ wości. Np. ukraść okupantowi, nie znaczyło w powszechnym odczuciu czynić źle, wręcz przeciwnie. Można taką postawę nazwać po prostu kryzysem zaufania, ale 1 adaptacją do otaczającej rzeczywistości. Był to istotny kontekst wrześniowej klę­ ski, towarzyszący później społeczeństwu przez wszystkie lata okupacji. Fenomen jednak Września polegał na tym, że klęska zjednoczyła społe­ czeństwo bardziej niż w przeszłości niejedno efektowne zwycięstwo. Polak już w czasie działań wojennych, a tym bardziej później, w kolejnych latach okupacji

95 To jedynie zasygnalizowanie problemu, który w pewnym stopniu z analizy społecznych aspektów Września ‘39 wynika. Ale historyk winien dostrzegać problemy, stawiać pytania, także dra­ matyczne, określać też kolejne pola badawcze. Por. m.in.: J. Żyndul, Zajścia antyżydowskie w Polsce w latach 1935-1937, Warszawa 1994; M. J. Chodakiewicz, Żydzi i Polacy 1918-1955. Współistnienie - zagłada-komunizm, Kraków 2001; T. Szarota, U progu Zagłady. Zajścia antyżydowskie i pogromy w oku­ powanej Europie. Warszawa, Paryż, Amsterdam, Antwerpia, Kowno, Warszawa 2000; J. T. Gross, Sąsie- dzi. Historia zagłady żydowskiego miasteczka, Sejny 2000 (również dyskusja, jaką ta publikacja wywoła­ ła); tegoż, Upiorna dekada. Trzy eseje o stereotypach na temat Żydów, Polaków, Niemców i komunistów 1939-1948, Kraków 1998. mógł liczyć niemal wyłącznie na drugiego Polaka. Nie w każdych okolicznościach się to udawało, nie zawsze było możliwe, nie zawsze też kończyło się szczęśliwie, ale jako zjawisko typowe dla ówczesnych postaw (zarówno wrześniowych jak i okupacyjnych) wydaje się ta konstatacja zasadną. Najważniejszą płaszczyzną integracji postaw wobec okupantów stawała się potrzeba przetrwania biologicznego i więź państwowo-narodowa. Wzmacniały ją czynniki integrujące jednostkę w lokalnym i rodzinnym środowisku. W zakresie obrony swych praw, podmiotowości, wolności i suwerenności, narodowej godno­ ści, a także ziemi (terytorium), zdecydowana większość społeczeństwa ogłosiła swoisty wewnętrzny, polsko-polski Treuga Dei (naruszony w roku 1942 przez ko­ munistów z Polskiej Partii Robotniczej), jednocząc się i prezentując zaciętą nie­ ustępliwość wobec wroga. To była istota zbiorowych postaw wyrosłych na fali wrześniowego syndromu. Zwróćmy też uwagę, że pojawiły się w kraju grupy społeczne, które oku­ panci po części zdołali pozyskać swoją demagogią, ideologią czy społeczną ofertą. Jednak nie odgrywały one większej roli (najbardziej spektakularną zdaje się być, nieco późniejsza niż kampania 1939 roku, niezbyt zresztą udana, ale mocno propa­ gowana, akcja Goralenvolku). Treuga Dei wyrastał ponad cytowane już „rachunki krzywd”, choć wcale nie przekreślał sporów, nierówności i niesprawiedliwości. Społeczeństwo w swojej zasadniczej postawie wobec wrogów nie było zdolne do kompromisu czy jakiejś wyrafinowanej z nimi gry, nie mówiąc już o haniebnej współpracy, zdradzie czy zaprzaństwie na masową skalę. Choć przykłady kolabo­ racji, niekiedy widocznej i drażniącej, w obu okupacjach wystąpiły. Struktury kon­ spiracyjnego państwa, a także raczej powszechna społeczna dezaprobata starały się temu przeciwdziałać. „Polska karząca”, może nie „zaraz po wrześniu”, ale w nieodległym po nim czasie starała się haniebną zdradę, delację i kolaborację powstrzymać, a winnych ukarać. Dominowała (zjawisko typowe) postawa „nie” wobec wojny, okupacji i okupantów. Funkcją tego fenomenu było nieuznawanie wszystkiego, co „prawnie” czynił okupant. W dalszej perspektywie utrwalanie świadomości, że jest się nadal gospodarzem kraju, co w znacznym stopniu nieco później potwierdzały i wykorzystywały ogniwa państwa podziemnego. Interes ogólnonarodowy i jego ochrona odsuwał do momentu odzyskania przejściowo utraconej - w co powszechnie wierzono - niepodległości, interesy grupowe czy partyjne. Było to także przesłanką do formowania (już na przełomie 1939/1940) swoistego kodeksu moralnego, kodeksu norm i zachowań wobec okupanta, obo­ wiązującego do końca okupacji i przez większość społeczeństwa respektowanego. Nie przesłania tego fakt, że działały w kraju sądy podziemne wydające wyroki na zdrajców, choć nie było to zjawisko masowe. Nie należy jednak idealizować ani społeczeństwa, ani jego postaw. Zasadne byłoby stwierdzenie, że w warunkach, jakie społeczeństwu narzuciły brutalne prawa wojny i okupacji, zachowywało się ono jako zbiorowość godnie. Co nie neguje oczywiście obecności zdrajców, kola­ borantów, przejawów bandytyzmu, alkoholizmu czy prostytucji. Wojna i okupacja sprzyjają bowiem anomii, rozluźniają więzy i normy społeczne oraz hierarchię war­ tości. W społeczności polskiej też takie procesy już we wrześniu 1939 roku wystą­ piły i uaktywniły się w kolejnych latach okupacji. Ale nigdy nie została przekro­ czona bariera „bezpieczeństwa”, czego tamto społeczeństwo musiałoby się potem wstydzić96. W tym powrześnowym, ogólnonarodowym rachunku sumienia nie zapominano o nieodległej przeszłości państwowej, suwerennej i niepodległej, choć niewolnej przecież od dramatów i polityczno-ideologicznego zacietrzewienia czy wręcz kłótni. Nie chodzi tu o gloryfikowanie międzywojennego dwudziestolecia, ale raczej o podkreślenie zbiorowego myślenia, którego istotą był szacunek dla własnego państwa - jako wartości i jako gwaranta. To niepodległe państwo, postrzegane z perspektywy „zaraz po wrześniu” zostało, mimo klęski militarnej i ucieczki jego władz najwyższych, docenione, niekiedy pojawiły się nawet przy­ kłady jego idealizowania (literatura, poezja, niektóre wspomnienia, publicystyka konspiracyjna i emigracyjna). Społeczeństwo, właśnie w kontekście tego przedwo­ jennego państwa, nie dla wszystkich przecież sprawiedliwego, po dramacie Wrze­ śnia uświadomiło sobie po raz drugi, że miało czego bronić. Deklaracja, że „krwi nie odmówi nikt”, by zacytować po raz kolejny poetę, wypływała właśnie z postawy uznawania państwa jako głównej wartości. Nie zapominano, rzecz jasna, ani o za­ mordowanym prezydencie, ani o majowym zamachu, o biedzie i nędzy wielu rodzin, trudnej, a niekiedy wręcz dramatycznej codzienności mniejszości narodo­ wych, haniebnym numerus clausus i numerus nullus, ale pamiętano przede wszystkim o krzewionej polskości, polskiej szkole, pieniądzu, książce itd. I o pol­ skim wojsku (mniej w niektórych środowiskach o, jak ją nazywano, „kaście” ofice­ rów). Traktowanie państwa jako wartości było zjawiskiem nowym. Nie do podwa­ żenia zdaje się być pogląd, istotny w tym kontekście rozważań, że na taką postawę obok osobistych doświadczeń wpłynęły także tradycje odziedziczone po poprzed­ nich pokoleniach, kultywowane przez szkołę, rodzinę, Kościół. I kolejny ważny problem: nie kwestionowany - w postawach zbiorowych i przekonaniu zdecydowanej większości społeczeństwa - autorytet Wojska Pol­ skiego. Nie oficerów, sztabów, dowódców, lecz całej polskiej armii. Pogląd to dość dyskusyjny, a nawet ryzykowny, szczególnie biorąc pod uwagę jednoznacznie kry­ tyczne oceny wojennej kampanii pochodzące z jesieni 1939 roku. Mimo wszystko mówiono wtedy dość powszechnie o klęsce. Ale klęska ta nie przeczyła poglądowi, że wojsko przegrało wrześniową bitwę, ale jeszcze nie przegrało wojny. Ta pobita armia w głównej przecież mierze miała stanowić, i stanowiła, podstawę formowania zarówno polskich sił zbrojnych we Francji (zważmy np. na falę uchodzących przez „zieloną granicę” żołnierzy i oficerów i stosunek do nich mieszkańców terenów przygranicznych) już z nowym Naczelnym Wodzem, jak i armii podziemnej w kraju.

96 Warto po raz wtóry zaznaczyć, że obecny przez wiele lat (do dziś występujący, choć w mniejszym stopniu) w literaturze naukowej, podręcznikach i publicystyce martyrologiczno-heroiczny obraz społeczeństwa nie najlepiej się przysłużył się analizie procesu historycznego. Fakt, że „nie okrył się niesławą naród polski", nie powinien przysłaniać zjawisk złych i nagannych, zwalniać od rzetelnych badań, dyskursu, ale też - gdy trzeba - narodowej debaty polsko-polskiej bez zacietrzewienia, polity- kierstwa i ideologicznego traktowania dziejów. Myślę, że ta debata jest ciągle przed nami. Przykłady jedwabiński" czy „oświęcimski" dobitnie pokazują, że powielanie klisz i stereotypów myślenia i ocen do niczego sensownego nie prowadzi. Historyk powinien to zaakcentować, gdyż również i taka, poza badaniem i wyjaśnianiem procesu historycznego, jest jego powinność. Pierwsze wojskowe organizacje konspiracyjne zdają się potwierdzać ten pogląd. Uła­ twiał to zresztą i inny fakt, mianowicie część społeczeństwa, zarówno młodzi, jak i starzy, opanowana była jak najszczerszą chęcią walki z wrogiem i przez cały pra­ wie wrzesień trwała w takiej gotowości. Ten atrybut autorytetu armii odegrał decydującą rolę przy innym jeszcze zjawisku - zdumiewającym, ale autentycznym fenomenie moralnym, jakim była od początku wola walki z okupantami, a także wola ujawniająca się w postawie nie dajmy się. Trudno przypisywać tę wolę całemu społeczeństwu, konspiracja bowiem kierowała się innymi prawidłami. Nie wszyscy chcieli i mogli „zejść” do podziemia. Ale znaczna część narodu stworzyła od początku wojny społeczne przyzwolenie, a później zaplecze dla konspiracji. To był ważny kapitał moralny, z którego pań­ stwo podziemne korzystało przez wszystkie lata okupacji. Po wrześniowym wstrząsie terapia zdawała się być dwukierunkowa - obrona życia, silniejsza od ideologii i politycznych sporów, oraz pełna społeczna mobilizacja i walka o przetrwanie biologiczne, narodowe i kulturowe narodu. Dwie zatem, syntetyzując, postawy dominowały w okupowanym społeczeństwie: przeżyć (za wszelką cenę, ale z zachowaniem godności) jako społeczeństwo, jako naród, jako rodzina i jako jednostka, oraz walczyć - o wolność, o godność, właśnie o na­ ród, państwo, walczyć, aby w ostatecznym rozrachunku zwyciężyć i pomścić krzywdy, upokorzenia i straty. Wszystko toczyło się w okupowanym kraju wokół tych dwóch zasadniczych zbiorowych postaw97.

97 Chciałbym zwrócić uwagę na trudność metologiczną w sferze typologii postaw oraz ich kwantyfikacji (zachowania). Szczególnie kontekst czy zderzenie postawy przeżyć z postawą walczyć nastręcza sporo kłopotów, zarówno w analizie globalnej (społeczeństwo), jak i w poszczególnych prze­ krojach - społecznych, zawodowych, środowiskowych, geograficznych (regiony zamieszkania), nie mówiąc już o komparatystyce dwu okupacji, niemieckiej i sowieckiej. Nie przesądzając jednoznacznie zbiorowych i indywidualnych (niekiedy rodzinnych) wyborów, postawy dominującej: przeżyć przed walczyć czy odwrotnie, konstatuję, iż obie wystąpiły w stopniu dostrzegalnym, polaryzując się (kwanty- fikacja) ze względu na wspomniane już uwarunkowania. Epilog. Wrzesień po latach: czy rewizja legendy?

1 września i 17 września to daty znamienne w polskiej historii, tradycji, patrioty­ zmie. Pamiętane, choć w sposób dość zróżnicowany, już od pierwszej rocznicy, przypadającej na noc okupacyjną roku 1940. W czasie okupacji przypominano ją w prasie konspiracyjnej, orędziach polskiego prezydenta, premiera i Wodza Naczelnego, demonstrowano w działaniach - kwiaty i znicze na grobach pole­ głych, msze w kościołach i klepsydry, pomimo zakazów okupacyjnych. Wrześnio­ wa rocznica była też odnotowywana przez światową społeczność walczącą z nazi­ zmem, a także z triumfem przez zwycięskie, póki co, stolice agresorów, Berlin i Moskwę. Po zakończeniu drugiej wojny światowej też o niej nie zapominano. Zbie­ gała się z początkiem roku szkolnego, zatem, obok kombatantów (nie wszystkich), młodzież była najczęściej „tłem” rocznicowych uroczystości. Ale nowe w komuni­ stycznej Polsce było to, że wrześniowa rocznica wyraziście dzieliła kraj i emigrację, Polaków z różnych formacji wojskowych i politycznych, z różnych wojennych fron­ tów. Była bodźcem do formułowania ocen, do stawiania pytań o winę, odpowiedzial­ ność, karę. Cezura 1989 roku, „wychodzenie” Polski z komunizmu w dużym stopniu zaważyły na pamięci o tamtym wrześniu. Pytania, które na koniec można szkicowo i wstępnie postawić, brzmiałyby: co dostrzec można z perspektywy roku 2001, a więc u progu XXI stulecia w wrze­ śniowej rocznicy, co jest w niej nowego, innego, ważnego? Co tkwi w świadomości Polaków, nade wszystko najmłodszych, niekombatanckich pokoleń? Co przyniosło te kilkadziesiąt lat pomiędzy 1 września i 17 września 1939 roku a 1 września i 17 wrze­ śnia 2001 roku? Powtórzę raz jeszcze, nie miejsce tu na szersze rozważania i refleksje, ale można kilka uwag poczynić, jako inspirację, jako otwarcie nowego pola refleksji, namysłu nad przeszłością i transcendentnym, odwiecznym pytaniem: skąd i dokąd zmierzamy? Ze swoistym apostrofem: jak zmierzamy i po co zmierzamy? Jako społe­ czeństwo i państwo, jako naród, jako jednostka. Obok badania i wyjaśniania procesu historycznego jest to także powinnością historyka. Po zakończeniu drugiej wojny światowej zapisano tysiące stron opraco­ wań i wspomnień. Nakręcono dziesiątki tysięcy metrów taśmy filmowej; dokumen­ tów i fabuły, ukazały się liczne biografie, zarówno bohaterów, jak i tych, których winą największą było uruchomienie mechanizmu wojennego zła przeciw ludzko­ ści. Rzeczy dobrych i złych, tak metodologicznie, jak i artystycznie. Nie sposób tego wszystkiego przeanalizować i scharakteryzować. Ale warto próbować. Stąd w uwagach kończących chciałbym bardzo subiektywnie i wybiórczo spojrzeć jedynie na trzy, ale niesłychanie ciekawe konteksty Września. Zacytować przy tym chciałbym przedstawicieli trzech profesji, którzy najczęściej o procesie historycz­ nym się wypowiadają, kształtując w pewnym stopniu jego ogląd i zrozumienie, a w konsekwencji historyczną świadomość; historyka, polityka i pamiętnikarza - świadka historii. To ciekawe doświadczenie poznawcze oraz metodologiczne, tak­ że i z perspektywy prezentowanych wcześniej ocen i opinii. Niech będą jedynie autorską, subiektywną - powtórzmy - próbą wyboru, a jednocześnie zachętą do innych wypowiedzi98. Kontekst pierwszy: co by było, gdyby - rzecz o polskiej polityce zagra­ nicznej. To wielka pokusa w historycznych badaniach, określana nieraz jako histo­ ria alternatywna. Moim zdaniem, taka postawa badawcza historyka jest metodolo­ gicznie dość dyskusyjna. Wykorzystał ją z pozytywnych, choć niewątpliwie raczej politycznych niż metodologicznych pobudek nieżyjący już Jerzy Łojek w świetnej, inspirującej skądinąd badawczo i intelektualnie książce poświęconej agresji ZSRR na Polskę 17 września 1939 roku99. Zaprezentował w niej taką oto postawę meto­ dologiczną, a i niewątpliwie adekwatną dla czasu powstania tej pracy postawę poli­ tyczno-ideową:

Wokół sprawy szans polskich na przełomie lat 1938/1939 nagromadziło się tyle sporów i dyskusji, że trudno dzisiaj wdawać się w pełną ich analizę. Oczywiście: najkorzystniejsze byłoby wspólne z Czechosłowacją wystąpienie przeciwko

98 Mam pełną świadomość kontrowersyjności metodologicznej doboru wypowiedzi oraz komentarza odautorskiego tego rozdziału. Nie zapominam też o toczącej się dyskusji w literaturze krajowej i zagranicznej, w środowisku historyków, polityków, socjologów i czytelników (a okrągłe rocznice bardzo temu sprzyjają) na temat II wojny światowej, jej genezy, przesłanek, społecznych i politycznych postaw, wyborów, wreszcie skutków itp., ciągnącej się od dziesiątków lat (por. wielce interesujące, aczkolwiek kontrowersyjne rozważania na temat genezy wojny A. Taylora The Origin of the Second World War Reconsideded, wyd. 1986 i 1999, pamiętam też o polskich, bardziej lub mniej uda­ nych próbach, chociażby cytowanego w tej książce, A L. Sowy (U progu wojny) czy G. Górskiego (Wrzesień 1939. Rozważania alternatywne, Warszawa 2000). Ale moim zamiarem (długo zresztą waha­ łem się, czy w książce ten rozdział zamieścić) jest jedynie wybiórcza, selektywna i subiektywna próba wyboru (doboru) tego, co uznałem za najbardziej „gorące” i ważne w polskiej historiografii 0- Łojek czy A Hajnicz), publicystyce (A Bień) i polityce (S. Niesiołowski). Ma on stanowić jedynie inspirację do dal­ szych poszukiwań, lektur, dyskusji. Podkreślam, chodziło mi nie o przegląd poglądów, stanowisk, reflek­ sję metodologiczną czy badawczą, ale właśnie o zachęcenie, szczególnie studentów, uczniów i nauczycieli, do studiowania tych zagadnień, a nade wszystko do wykorzystywania w praktyce dydaktycznej i samo­ kształceniowej nie tylko samej analizy procesu historycznego, ale także zmieniającej się z upływem czasu perspektywy. Każde bowiem pokolenie ma prawo do własnych ocen, własnego kwestionariusza pytań, własnej refleksji. To z tego właśnie przesłania wynikała zarówno koncepcja, konstrukcja, jak i dobór (po­ wtórzę, subiektywny) zawartych w tym rozdziale myśli, spostrzeżeń i tekstów. 99 J. Łojek (Leopold Jerzewski), Agresja 17 września 1939 roku. Studium aspektów politycz­ nych, Warszawa 1990, s. 14-18. Niemcom we wrześniu 1938 roku, gdyby Czechosłowacja była w ogóle skłonna do prowadzenia wojny i takiego współdziałania, przy minimalnym choćby posza­ nowaniu interesów polskich (trzeba pamiętać o wabieniu Stalina przez Benesza perspektywą wkroczenia do Polski Armii Czerwonej). Pamięć o wydarzeniach roku 1920 zbyt jednak ciążyła na stosunkach obu państw, a chociaż jest pewne, że Śląsk Zaolziański nie był wart ryzyka totalnej klęski Polski, to jednak jest również oczywiste, że trudności w zbliżeniu między Polską a ĆSR w nie mniej­ szym stopniu tkwiły po stronie czeskiej co polsldej. Po Monachium było zapew­ ne jedno tylko wyjście, mogące zapewnić Polsce los lepszy niż ten, jaki ją spotkał w latach 1939-1945: natychmiastowe przystąpienie do Paktu Antykomintemow- skiego i powolne, jak najbardziej opóźniane, ale realne wejście w przejściowy alians z Hitlerem [...]. Jest oczywiste, że jeszcze przez pewien czas można było ustępować Hitlerowi stosunkowo tanim kosztem. Gdańsk mógł przestać być „wolnym miastem”, a eu­ foria z powodu włączenia tego miasta i portu do Rzeszy dałaby co najmniej kilka miesięcy, jeżeli nie rok pokoju, przy czym Polska, poza porażką prestiżową, nie poniosłaby żadnej istotnej straty. Można było ustąpić potem w kwestii eksteryto­ rialnej autostrady przez „korytarz”, który to projekt był przecież początkowo pomysłem polskim z końca lat dwudziestych. [...] Oczywiście, trzeba było się liczyć z dalszymi jeszcze ustępstwami, może na Górnym Śląsku, może na Pomo­ rzu... najlepiej rozkładając ustępstwa na małe raty. Wszystko to służyłoby przede wszystkim celowemu wzmożeniu zaniepokojenia Wielkiej Brytanii i Francji. Chodziło właśnie o to, aby obudzić Zachód, odwrócić odeń pierwsze, zbyt wcze­ sne uderzenie Hitlera i zarazem dać Aliantom szansę na spieszne się dozbroje­ nie, nie tylko nie wiążąc się z nimi jawnie, ale nawet z pozoru otwarcie przeciwko nim występując, m.in. na przykład przez wypowiedzenie traktatu z Francją z 1921 roku. Chodziłoby o doczekanie chwili, gdy Alianci staliby się stroną kon­ fliktu silniejszą od Niemiec, przy jednoczesnym przetrwaniu najniebezpieczniej­ szego okresu u boku Niemiec i przy wspólnym z Niemcami unicestwieniu stali­ nowskiej Rosji, aby Alianci stracili na długo wszelką możliwość szukania kiedy­ kolwiek w Moskwie liczącego się sprzymierzeńca. Chodziło by w końcu o do­ czekanie przy najmniejszych stratach i po usunięciu niebezpieczeństwa ze Wschodu drugiej fazy wielkiej wojny: decydującego starcia Zachodu z Osią. Przez wiele miesięcy Hitler kusił Polskę perspektywą wspólnej wyprawy na ZSRR. Ostatnia szansa takiego porozumienia powstała w styczniu 1939 roku, w czasie wizyt Józefa Becka w Berchtesgaden i Joachima von Ribbentropa w Warszawie. Jak wiadomo, w kołach rządowych Polski (nie mówiąc już o opo­ zycji) nie pojawił się nawet pomysł rozważań nad tego rodzaju alternatywą. Rzecz jasna, wojna z Rosją nie leżała w polskim interesie - i Rząd RP świetnie zdawał sobie z tego sprawę, będąc wszelako mniej świadomy nieuchronnych implikacji podjętej faktycznie decyzji. Z perspektywy historycznej jest oczywiste, że lepiej było wtedy uderzyć na ZSRR w sojuszu z Niemcami niż doczekać się w końcu (i rychło) wspólnego uderzenia na Polskę Niemiec i ZSRR Jest praw­ dopodobne, że w sytuacji roku 1939 lub 1940 uderzenie niemiecko-polskie (i z drugiej strony japońskie) na Związek Radziecki zdruzgotałoby kompletnie imperium Józefa Stalina. 1...] Oczywiście, nawet po klęsce Stalina Rosja istnieć by nie przestała, a bez względu na rozmiar klęski reżimu komunistycznego na ruinach ZSRR powstałoby w przyszłości nowe państwo rosyjskie (tyle, że zdolne do aktywnej polityki mię­ dzynarodowej dopiero w kilka lat później) i - być może - inne udzielne państwo narodowe. Polsce oszczędzono by natomiast może nawet nie strat wojennych (gdyż tak czy owak kampania rosyjska musiałaby pociągnąć za sobą na polach bitew straty równie ofiarom Kampanii Wrześniowej, ale przynajmniej ruiny miast z Warszawą na czele, eksterminacji biologicznej wielkiej części społeczeństwa, strat materialnych i kulturalnych. (...1 Gdyby alianse 1939 roku ułożyły się inaczej, Druga Wojna Światowa trwałaby zapewne nie pięć lat, lecz dłużej, z tym że Polska znalazłaby się w nieporówny­ walnie lepszym położeniu... ciągle, przez długi okres, jako sojusznik Rzeszy Niemieckiej. Adolf Hitler w końcu musiałby przegrać. Gdyby nawet wzmocnione potencjały wojenne Wielkiej Brytanii i Francji, przy intensywnej pomocy USA po przełamaniu nastrojów izolacjonistycznych w Ameryce, nie wystarczyły do zmu­ szenia Niemiec do kapitulacji środkami konwencjonalnymi, tak czy owak kres dominacji niemieckiej w Europie przyszedłby w roku 1945 lub w początkach 1946. Albowiem w drugiej połowie 1945 roku Stany Zjednoczone byłyby już w posiadaniu broni atomowej. Niestety, w Polsce przełomu 1938/1939 roku nie było ani w sferach rządowych, ani w obrębie opozycji żadnego autorytetu politycznego, który - świadom powagi sy­ tuacji i rzeczywistej groźby w najbliższej przyszłości - mógłby spowodować taką właśnie, radykalną reorientację polskiej polityki zagranicznej. Jedynym mężem stanu okresu międzywojennego, który byłby zdolny ocalić Rzeczpospolitą przez zasadniczą zmianę polityki Państwa, zanim wybuchła Druga Wojna Światowa, mógłby się okazać Józef Piłsudski - i tylko ten z 1920 roku, a nie sterany wiekiem i schorowany, w 1939 roku 72-letni, Piłsudski, który nie padłby ofiarą choroby nowotworowej w 1935 roku. Niestety Marszałek nie żył już od czterech lat 1...1. Są to rozważania dzisiaj już bezprzedmiotowe, wykazujące jedynie, że w roku 1939 Polska wybrała los właściwie najgorszy (gorszym mogło być tylko niereal­ ne zresztą poddanie się pod protekcję Moskwy), z powodu bezkrytycznej ufności swojego rządu w rzekomo trwały konflikt polityczny między Niemcami a ZSRR

To świetny scenariusz, wyprowadzający Polskę z pozycji ofiary katakli­ zmu na pozycję myślącego, racjonalnie działającego zwycięzcy CRealpolitik?). Nie po raz pierwszy zresztą jego autor tak podchodzi do analizy procesu historyczne­ go, dość przypomnieć jego wcześniejsze Szanse powstania listopadowego. W moim przekonaniu jest to podejście kontrowersyjne w postawie historyka. Często zwod­ nicze, przede wszystkim z powodu rzetelności badawczej, ale także i rezultatu ostatecznego, tj. konsekwencji dla historycznej świadomości. Proces historyczny jest bowiem w pewnym stopniu nie tylko lekcją wychowania, budowania świado­ mości, ale też i lekcją polityki. Pomijając postawę metodologiczną autora, warto zauważyć, że ta­ kie przedstawienie problemu skłania do mnożenia dziesiątków pytań, przy tym najważniejszego: jak na taki scenariusz zareagowałoby polskie społeczeństwo tam­ tego czasu? Hierarchia wrogów, w kreowaniu której i państwo przecież uczestniczy­ ło, wojenna gorączka i wojenne przygotowania, świadomość zaborów, wojny 1920 roku itd., wreszcie zbiorowa psychika społeczeństwa - tego autor nie chce dostrzegać. Nie stawia też ważnego pytania: co później, co dalej? Historyk, pod­ kreślmy, nie powinien próbować konstruować takich scenariuszy. Kolejne pytanie: czy można by mówić o zgodzie społeczeństwa na sojusz z Niemcami, i to na ich warunkach? Na wojnę na ich rachunek, bo - spekulując - mogli ją przecież wygrać (Polska jako agresor - to też interesujący problem), gdy­ by wizji J. Łojka uwierzyć? Historyk powinien liczyć się z ponadtrzydziestomilio- nowym społeczeństwem, a taki scenariusz spychał je do roli nieistotnego tła dla polityków. Trzeba mieć trochę więcej pokory wobec tak skomplikowanego pod­ miotu badania historycznego, jakim jest społeczeństwo, nawet w państwie rządzo­ nym autorytarnie i w części ten autorytaryzm popierającym. Historyk nie ma też prawa budowania scenariuszy naiwnych, opartych 0 intelektualne spekulacje. Takie scenariusze łatwo mnożyć, ale przecież nic z nich nie wynika. J. Łojek zapewne o tym dobrze wiedział, był bowiem wytrawnym i do­ świadczonym historykiem. Ani kontekst czasu, w którym książka powstała (schy­ łek komunizmu), ani trudne doświadczenia zawodowe (cenzura, stan badań nad Wrześniem, sprzeniewierzenie się prawdzie niektórych spośród korporacji histo­ ryków), ani doświadczenia rodzinne (ojciec autora zginął w Katyniu) pomimo wszystko nie upoważniają go do takiego oglądu i analizy przeszłych dziejów. Przy­ pominają bowiem XIX-wieczną, literacką jednak, a nie naukową twórczość „ku po­ krzepieniu serc”. Historia, póki co, nie jest literaturą piękną, porywającą fantazją, jest dyscypliną nauki. Choć przyznajmy, świetnie się tekst ten czyta, zadowala on narodowe poczucie dumy. Ale nie na tym polega rola historyka. Warto o tym pamiętać. Kontekst drugi: zdrada - rzecz o pewnym typie moralności politycznej 1 historycznej. Oto w „Gazecie Wyborczej” - publicystyka historyczna to też ważny element wyjaśniania procesu historycznego i kształtowania historycznej świado­ mości, szczególnie w wysokonakładowym dzienniku - prawnik i historyk Artur Hajnicz na marginesie dyskusji o przystąpieniu Polski do Sojuszu Północnoatlan­ tyckiego (NATO) i dyskusji sejmowej w tej sprawie (szczególnie głosów negatyw­ nych, m.in. Jana Łopuszańskiego), postawił i zanalizował problem: Zdrada Zacho­ du - fakt czy obsesja?100 To ważny kontekst rozważań, stale zresztą powracający, tak przy okazji Września ‘39, jak też i dalszych wojennych wydarzeń (kampania zachodnia, międzynarodowe konferencje Wielkiej Trójki, finał drugiej wojny świa­ towej). Hajnicz, analizując kontekst Września ‘39, napisał:

Bezpośrednim efektem i wstępną realizacją traktatu polsko-brytyjskiego było wypowiedzenie wojny Rzeszy Niemieckiej przez Anglię i Francję już 3 września rano. Jak wiadomo z wielu źródeł, władze niemieckie mimo ostrzeżeń nie wierzy­ ły w wybuch wojny europejskiej [...] Motywy polityki anglo-francuskiej są również znane i nie ograniczały się do sprawy polskiej. Zerwanie przez Hitlera w marcu 1939 układu monachijskiego i zajęcie Pragi, a następnie zbrojna agresja przeciwko Polsce oznaczały ostatecz­ ne zburzenie ładu wersalskiego, którego Anglia i Francja były architektami i strażnikami. Jednakże zarówno w Londynie, jak i w Paryżu chciano za wszelką cenę uniknąć równoczesnej wojny z Niemcami i Rosją. Wojny bez szans na zwy­ cięstwo. Poza tym zachodni sojusznicy Polski uważali się za konstruktorów i gwarantów traktatu wersalskiego, ale nie byli gwarantami traktatu ryskiego w 1921 roku między Polską a Związkiem Sowieckim. Wypowiedzenie wojny Niemcom było nie tylko realizacją zobowiązań wobec Polski, ale pewnym ostrzeżeniem pod adresem Rzymu, a przede wszystkim

100 A Hajnicz, Zdrada Zachodu - fakt czy obsesja, „Gazeta Wyborcza” 30-31 stycznia 1999. Moskwy, co zresztą w Berlinie bezbłędnie odczytano. Już 3 września wieczorem Ribbentrop wysłał do Mołotowa pierwsze ponaglenie w sprawie rozpoczęcia przez Sowietów uzgodnionych działań wojennych przeciw Polsce. 4 września zarządzono w Związku Sowieckim częściową mobilizację. 11 września jednostki Armii Czerwonej osiągnęły stan bojowy. Niemieckie zagony pancerne przekroczyły w tym czasie Narew, Wisłę i San. Nie powiodły się [...J próby upo­ rządkowania odwrotu wojsk polskich walczących między Wisłą a Bugiem. W tym krytycznym momencie, 12 września, Najwyższa Rada Wojenna aliantów zachodnich postanowiła nie podejmować na froncie zachodnim działań militar­ nych, które by odciążyły rozpaczliwie broniące się wojska polskie. I właśnie ten fakt uważany jest powszechnie za dowód zdrady Zachodu wobec polskiego sojusznika. Cóż warte były traktaty? Jakie znaczenie miało wypowiedzenie wojny 3 września? W odczuciu polskiego społeczeństwa wszystko to były deklaracje niewarte pa­ pieru, na którym je spisano. Oczekiwano, że wojska alianckie (a faktycznie tylko francuskie, bo przecież we Francji nie było jeszcze żadnego, choćby symbolicz­ nego kontyngentu brytyjskiego) ruszą na odsiecz i rozgromią wroga. A tymcza­ sem w najtragiczniejszym momencie swojej historii Polska została opuszczona przez Zachód. Głęboki uraz utrzymał się po dzień dzisiejszy. Kwestionując zasadność powszechnego przekonania o zdradzie Zachodu, nie będę już roztrząsał wielokrotnie wałkowanych argumentów natury wojskowej: wiadomo, że armia francuska nie była przygotowana, że przed najazdem na Pol­ skę Niemcy uzupełnili do stanu pełnej gotowości bojowej załogi Wehrmachtu na linii Zygfryda; podczas nocnej rozmowy z 23 na 24 sierpnia w odpowiedzi na pytania Stalina Ribbentrop stwierdził, że osiągnięto pięciokrotną przewagę „Westwall” nad Renem nad obsadą i uzbrojeniem linii Maginota; już 10 września Niemcy były gotowe przerzucić na front zachodni znaczną część lotnictwa i sił pancernych. Skoncentruję się jednak na argumentach politycznych. Działania wojenne podjęte przez wojska francuskie - bo kontyngentu brytyjskie­ go na froncie zachodnim wówczas nie było - nie mogły być w tej sytuacji ofen­ sywą, lecz jedynie militarną demonstracją solidarności z Polską. O tym zaś, czy taka demonstracja jest celowa i jakie kryje zagrożenia, decydować mogły tylko rządy. Przypomnijmy, że rządy brytyjski i francuski wykluczały równoczesne prowadzenie wojny z Niemcami i Sowietami. 12 września oczekiwano lada dzień wkroczenia Armii Czerwonej do Polski, nie było jednak wiadomo, czy Związek Radziecki formalnie wypowie Polsce wojnę ani jak zachowa się w tym momencie Wojsko Polskie. Gdyby [znów to „gdybanie” - J. Ch.l 12 września podjęto decy­ zję o rozpoczęciu działań zbrojnych na froncie zachodnim, mogłyby one rozpo­ cząć się za pięć, siedem dni, a więc 17-19 września i zbiegłyby się w czasie z oczekiwaną agresją sowiecką. Byłaby to niezamierzona odpowiedź na zadany Polsce cios w plecy. Siłą inercji wciągnęłoby to Anglię i Francję do wojny ze Związkiem Radzieckim. W Londynie i Paryżu obawiano się też, że demonstracja zbrojna na froncie za­ chodnim rozbudzi w Polsce nadzieje nieproporcjonalne do skuteczności tych działań. Tajny protokół traktatu polsko-brytyjskiego przewidywał, że casus belli nastąpi tylko jako reakcja na agresję ze strony Niemiec. Polska zobligowana więc była uniknąć, przynajmniej formalnie, stanu wojny ze Związkiem Radziec­ kim, w przeciwnym razie zostałyby podważone ustalenia traktatowe. Rozkazu Rydza-Śmigłego z 17 września o niestawianiu oporu Sowietom nie można jednak było uzasadnić, powołując się na tajny protokół. Można go było umotywować tylko chęcią uniknięcia bezsensownego rozlewu krwi polskich żołnierzy. Demonstracja na froncie zachodnim pozbawiłaby rząd polski i naczelnego wodza tego argumentu. W atmosferze euforii rozkaz ten nie byłby zrozumiały i może nie byłby przestrzegany. Wówczas zaś na rząd Polski i polską armię mogłaby spaść odpowiedzialność za pogwałcenie traktatu polsko-brytyjskiego. Czy są to tylko spekulacje? Za powyższą argumentacją przemawia jednoznacznie ważki fakt Władze polskie nie złożyły protestu po decyzji aliantów z 12 września, nie wiadomo też, by podjęły jakieś działania zmierzające do zmiany tej decyzji. Zarzuty przeciwko zachodnim sojusznikom, że oto zostaliśmy zdradzeni, nie pochodziły ze źródeł rządowych. Rozgoryczone społeczeństwo polskie, nie znające przecież arkanów tajnej dyplo­ macji, odpowiedzialnością za klęskę wrześniową obarczało zarówno własne wła­ dze, jak i sojuszników. Cóż mieli Polacy z tego, że Anglia i Francja toczyły nadal swoją, pozorną zresztą, wojnę w obronie ładu wersalskiego, w obronie swojej he­ gemonii w Europie, skoro państwo polskie zostało podbite, skoro wielcy sąsiedzi dokonali kolejnego rozbioru i nikt palcem nie kiwnął w naszej obronie. Tak nadal myślą ludzie powtarzający zarzut o zdradzie Zachodu we wrześniu 1939.

Trudno nie podzielić tej wnikliwej analizy i wnioskowania. Na tekst Haj- nicza ostro zareagował polityk, poseł i historyk-amator Stefan Niesiołowski. I nie o rzetelną polemikę na gruncie historycznego procesu i źródeł mu chodziło, a o politykę, narodową ideologię, której jest gorącym propagatorem. Zasadniczą tezę Niesiołowskiego można sprowadzić do głębokiego, emocjonalnego przeko­ nania: „byliśmy jedynie we wrześniu 1939 roku zdradzoną ofiarą”. Ten romantycz­ ny motyw kata i ofiary, obok kontekstu martyrologiczno-heroicznego i patetycz­ nego polskich dziejów, to stała postawa niektórych polskich środowisk, wygodna, bo zakładająca determinizm poczynań i dość łatwe wytłumaczenie źródeł narodo­ wych klęsk, a także fobii i przyzwyczajeń, a w konsekwencji pewnego typu naro­ dowej świadomości, którą niektórzy chętnie by zasilali bieżącą politykę. Pisał Nie­ siołowski101 w podrozdziale swej polemiki zatytułowanym zgodnie z wyznawaną postawą i poetyką wypowiedzi Podła zdrada:

Istotnie wypowiedzenie przez Anglię i Francję wojny Niemcom było faktem 0 fundamentalnym znaczeniu. W Polsce wywołało to falę entuzjazmu i nadziei. W domu moich dziadków w Mrodze Dolnej pod Łodzią cała rodzina stała na baczność przed głośnikiem, wierząc, że od tej chwili wszystko co najgorsze minęło i Niemcy zostaną szybko pobici. Takie też były powszechne nastroje. 1 rzeczywiście, była to wielka klęska dyplomacji III Rzeszy. W wielokrotnie opi­ sywanej scenie w kancelarii Rzeszy, którą przywołuje także Hajnicz, nie tylko Göring mówił: Jeśli przegramy, niech Bóg ma nas w opiece". Także Hitler na wiadomość o ultimatum brytyjskim ze złością w głosie pytał Ribbentropa: „Co teraz?" Wybitny pisarz francuski Georges Bernanos stwierdził wówczas: „Od tego dnia myślę o Hitlerze jak o kimś nieżyjącym”. Jeszcze 22 lipca 1939 r. Hitler prze­ konywał admirała Dönitza: „Nie wolno dopuścić do wojny z Anglią; wojna z Anglią oznaczałaby bowiem finis Germaniae". A 3 września był już w stanie wojny z Anglią. Hajnicz ma rację, twierdząc, że tego faktu pomniejszać nie można, gdyż wypo­ wiedzenie wojny przez Francję i Anglię w jakimś stopniu było wypełnieniem przez naszych zachodnich sojuszników ich zobowiązań wobec Polski, a w kon­

101 „Gazeta Wyborcza" z 22II 1999. sekwencji zapewniało nam miejsce w zwycięstwie koalicji antyniemieckiej. Jed­ nak kwestią zupełnie podstawową i dla losów Polski zasadniczą była całkowita bierność Anglii i Francji podczas kampanii wrześniowej. O ile jeszcze można twierdzić, że Anglia niewiele mogła uczynić, nie mając wystarczających sił lądo­ wych - choć mogła atakować Niemcy z powietrza, czego nie czyniła - to nic nie usprawiedliwia Francji. Doprawdy, mam wrażenie wyważania dawno otwartych drzwi. Przecież po­ wszechnie dziś wiadomo Iniestety nie wiadomo - J. Ch.], że uderzenie francu­ skie na Zachodzie rozstrzygnęłoby [również i u tego autora pokusa „gdybania”] wojnę już wówczas, prowadząc do obalenia Hitlera i nazistowskiej dyktatury przez armię. Gen. Alfred Jodl zeznawał w Norymberdze: Jeśli nie zostaliśmy rozgromieni już w roku 1939, to dlatego, że podczas kampanii polskiej około 110 dywizji francuskich i angielskich na Zachodzie stało zupełnie bezczynnie na­ przeciw 25 dywizji niemieckich”. Powstała zupełnie wyjątkowa, być może jedyna w historii wojen sytuacja, gdy główne siły przeciwnika były zaangażowane gdzie indziej. I ta sytuacja została przez mocarstwa zachodnie całkowicie zmarnowana. Opinia Artura Hajnicza jest zupełnym wyjątkiem - jedynie historiografie brytyj­ ska i francuska ze zrozumiałych względów twierdzą, że nic wówczas nie można było zrobić. Ale nawet wytrawny dyplomata i historyk dyplomacji Henry Kissin­ ger twierdzi: „Francuski Sztab Generalny wprowadził Polaków w błąd co do swo­ ich intencji, sugerując, że można było oczekiwać ofensywnego działania. W rze­ czywistości defensywna strategia Francji skazywała Polskę na to, że samotnie musiałaby stawiać czoło furii niemieckiego uderzenia". [...] Bardzo trudno odpowiedzieć na pytanie, co by się stało, gdyby Francja uderzyła na Trzecią Rzeszę we wrześniu 1939 r., ale trudno zgodzić się, że to uderzenie wciągnęłoby Zachód w wojnę ze Związkiem Sowieckim. To raczej Stalin, widząc brak jakichkolwiek przygotowań Anglii i Francji do antyniemieckiej ofensywy, zdecydował się uderzyć na Polskę. Francja na mocy umowy wojskowej z Polską była zobowiązana w 12 dni po ataku niemieckim wystąpić ofensywnie przeciw Niemcom. Zamiast tego 12 września doszło do słynnej konferencji w Abbeville, podczas której Anglia i Francja uzgodniły, że losy Polski zależą od ostatecznego wyniku wojny, a nie od kampa­ nii wrześniowej - i nie podjęły żadnych działań przeciwko Rzeszy. Decyzja w Abbeville była - przede wszystkim ze strony Francji - podłą zdradą, porzuce­ niem sojusznika na polu walki [...1. Traktowanie polskiego sojusznika przez mocarstwa zachodnie można nazwać jednym wielkim pasmem lekceważenia i upokorzeń. S. Niesiołowski, nie unikając tym razem „pobożnego gdybania”, nakre­ ślił, jak to wyraźnie widać, optymistyczno-życzeniowy scenariusz wojny wrześnio­ wej 1939 roku. To inny rodzaj pokusy. Niespełnione zwycięstwa - wbrew rzeczy­ wistemu procesowi historycznemu, dokumentom i faktom, wbrew polityczno- -narodowo-patriotycznym oczekiwaniom i tromtadracji - nie leczą fobii i urazów czy narodowych kompleksów, ale je jeszcze bardziej pogłębiają. Zaś ideologia na­ rodowej postawy, jak każda niemal ideologia, choć to interesujący wątek refleksji nad nieodległą przeszłością, również niczego nie zmieni. Ta fobia narodowo-wychowawcza towarzyszyła też, ze zrozumiałych względów, przegranym polskim zwycięzcom w roku 1945, roku finału drugiej woj­ ny światowej, w którym do wojny 1939 nawiązywano w środowisku polskim i nie tylko. Szczególnie, co zrozumiałe, dotykało to tych, którzy na emigracji z powodu bezwzględnych teherańsko-jałtańsko-poczdamskich rozstrzygnięć i sowieckiego dyktatu w Polsce pozostać z zadrą historyczną musieli. Dał temu wyraz między innymi Ignacy Matuszewski w swym tekście Po uznaniu rządu warszawskiego, opublikowanym po raz pierwszy 11 lipca 1945 roku w „Dzienniku Polskim” wyda­ wanym w Detroit102:

Prawdzie trzeba patrzeć w oczy. Tym uważniej i chłodniej, im okrutniejsze są te oczy. Uznanie przez Stany Zjednoczone i Anglię Bieruta - Osóbki - Mikołajczy­ ka za rząd RP oznacza skazanie narodu polskiego na niewolę. Skazanie go na niewolę tak okrutną, jakiej nie zaznał jeszcze w dziejach. Zarazem dzień ten zna­ czy jawną rezygnację Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii z praw i obo­ wiązków wielkich mocarstw. Złe dzieło rozpoczęte skrycie w Teheranie dobiega teraz jawnego końca. Opusz­ czając Polskę - Anglia i Ameryka wyrzekają się ostatecznie wszelkich wpływów w Europie Wschodniej. Tym samym godzą się zejść do roli państw drugiego rzędu. Kto zapiera się odpowiedzialności, ten zrzeka się wielkości. W współza­ leżnym świecie nie ma spraw międzynarodowych obojętnych dla państw o nie­ ograniczonych interesach, czyli dla prawdziwie wielkich mocarstw. Los 35-milio- nowej Polski, przesądzający o losie 120-milionowej Europy Wschodniej, nie jest obojętny dla interesów i bezpieczeństwa Anglii i Ameryki. Polityka, która przez tragiczną słabość Teheranu i Jałty doprowadziła dziś demokracje anglosaskie do czynnego udziału w likwidowaniu państwa polskiego, nieuniknienie musi opie­ rać ustrój świata na niesprawiedliwości i fałszu. A zatem jest to polityka zła: musi dać bowiem nie pokój, lecz wojnę. Prawdą więc jest kapitulacja demokracji wobec totalizmu przez bezprawne uznanie za rząd polski szajki agentów sowieckich i kilku importowanych zdraj­ ców, osadzonych w Polsce pod osłoną obcych bagnetów. Kapitulacją demokracji wobec totalizmu jest pozbawienie prawdziwego rządu polskiego wolności działa­ nia, przekreślenie w ten sposób praw międzynarodowych państwa polskiego i wreszcie udział w zniszczeniu głównych organów niepodległego bytu narodu polskiego: rządu i wojska. Opuszczenie Polski przez jej sojuszników skazuje naród polski na próbę ponow­ nej niewoli, straszniejszej niż straszliwe czasy porozbiorowe. [...1 Naród polski znajduje się dzisiaj w takiej właśnie niewoli, samotny i bez sojuszników. Aby w wyniku wojny, prowadzonej przez demokracje pod hasłami obrony wol­ ności, dojść do oddania w totalną niewolę narodu polskiego, bez którego po­ święceń i bohaterstwa wojna przeciw Niemcom nie zostałaby wygrana, trzeba było i trzeba nadal uciekać się do fałszu. Dlatego ukrywa się przed społeczeń­ stwami Anglii i Ameryki okrucieństwa rosyjskie. Dlatego kapitulację własną przedstawia się jako „kompromis". Dlatego zerwanie traktatów maluje się jako „przyjaźń" sojuszniczą. Dlatego rząd obcy w Polsce - nazywa się polskim rządem .jedności" narodowej. Dlatego niewolę nazywa się wyzwoleniem, zabór niepod­ ległością, morderstwa - „opieką".

U źródeł tego myślenia, tej powojennej już goryczy, leżało, między sze­ regiem innych, zbiorowych i indywidualnych doświadczeń, dramatyczne doświad­ czenie Września ‘39 roku i wrześniowego syndromu.

102 Cyt. za I. Matuszewski, Wybór pism: Kulisy historii Polski 1941-1946, Rzeszów 1991. I kontekst ostatni: Gdańsk, „korytarz” - rzecz o złudnym bezpieczeń­ stwie narodu polskiego. Wywiad Adama Bienia (1899-1998), przedwojennego pre­ zesa ZMW RP „Wici”, w czasie okupacji niemieckiej pierwszego zastępcy Delegata Rządu RP na Kraj, jednego spośród szesnastu sądzonych i skazanych w procesie moskiewskim, więźnia Łubianki, prawnika i polityka. W wywiadzie, którego udzie­ lił u schyłku swego życia Jackowi Żakowskiemu, mówił:

Trzeba się było zgodzić na to, czego chcieli Niemcy (korytarz i Wolne Miasto Gdańsk przed 1 września 1939 r. - J. Ch.]. Przecież Gdańsk i eksterytorialna droga przez korytarz to było byle co w stosunku do tego, cośmy stracili. (...) Walczyć może ten, kto ma szansę pokonać przeciwnika. A w 1939 r. nie mieli­ śmy żadnej szansy wygrać wojny sam na sam z Niemcami. W jeden miesiąc zmarnowaliśmy całe państwo i całą armię. A tak robić nie wolno. Za to się potem płaci wielką cenę przez kilka pokoleń. (...JOdrzucam gadanie, że honor Polski [to nawiązanie do sejmowej mowy J. Becka 5 maja 1939 r. - J. Ch.J wymagał, że­ by się bić. I wtedy też odrzucałem to myślenie. Trzeba było mieć dość rozumu, żeby po śmierci Piłsudskiego dalej układać się z Niemcami, tak jak Marszałek ułożył się, podpisując z nimi w 1934 r. pakt o nieagresji. Ale skoro się tego rozu­ mu nie miało, trzeba było oddać Gdańsk i drogę przez korytarz, zamiast opowia­ dać głupoty o honorze. Ale Polską rządzili wtedy nie ci ludzie, mali ludzie. I tam­ tą Polskę zmarnowali. A honor Becka przemienił się w jego ucieczkę.

Na koniec zaś stwierdził:

Polityka jest (... 1 dla odważnych realistów. Z samą Polską nikt się nie będzie liczył. Możemy coś znaczyć tylko w sojuszu z Rosją albo w sojuszu z Niemcami, a najlepiej z jednym i drugim. Ale my nie lubimy ani Rosjan, ani Niemców, w ten sposób z góry wyrzekamy się siły i znaczenia w świecie. To jest nasza odwieczna głupota103.

Pomijając jeden słaby punkt tej wypowiedzi, mianowicie zupełne niedo­ cenianie postaw i zachowań (oporu) społeczeństwa przedwrześniowego wobec ewentualnego zamiaru zwrotu Niemcom Gdańska i „korytarza”, ta refleksja wrześ­ niowego tułacza i znamienitej postaci Polskiego Państwa Podziemnego, osoby z pewnym - zrozumiałym - urazem sowieckim (Łubianka), jest też interesującą i odważną próbą pokazania, czym winna być polityka realna jako przeciwieństwo patriotycznych uniesień bez pokrycia oraz propagandowego zadęcia. Nie chodzi o to, by rozpatrywać ją, podobnie jak poprzednie, z perspektywy historycznej weryfikacji (zresztą, to, co można łagodniej nieco potraktować u polityka i history- ka-amatora, nie powinno uchodzić profesjonalnemu historykowi). Trzeba poka­ zać, że były/są i również inne spojrzenia, niż te tradycyjnie zapisane w podręczni­ kach, encyklopediach oraz w przeważającej części historiografii, które w mniejszym lub większym stopniu kształtują historyczną świadomość, bywają lekcją polityki, a niekiedy historycznej pokory.

103 „Gazeta Wyborcza” z 2-4 IV 1994. Por. też J. Chrobaczyński, Ostatni z szesnastu. Bio­ grafia polityczna Adama Bienia (1899-1998), Warszawa 2000. Gdzieś tu pojawia się refleksja zawarta w tytule ego rozdziału. Może jeszcze nie pełna rewizja, ta bowiem wymaga grunto-vnych badań, rzeti lnej anali­ zy i szerokiego dyskursu. Ale to nowe spojrzenie ten nowy kwestionai usz pytań dobrze prognozują dalszym badaniom i ewentualnej weryfikacji dotychczasov/ych sądów. Taka - powtórzmy - inspirująca jest również rola i powinność hisioryka.

***

Wrzesień 1939 roku powinien pozostać jedną z najważniejszych dat w naszej histo­ rii. Był zbiorowym doświadczeniem wielomilionowego narodu, doświadczeniem niebywale dramatycznym. Wiedza o wrześniu była i pozostaje pewnego rodzaju zbiorową kliszą pamięci, co roku przypominaną, pomimo zróżnicowanej rzeczywi­ stości: wojennej, PRLowskiej czy współczesnej, demokratycznej. Wrzesień ‘39 powinien być - w moim przekonaniu - źródłem i motywem do głębszej refleksji. Spokojnego dyskursu, nie tylko w sferze działań tamtego czasu, tamtego kontekstu, tamtej klęski i doświadczenia. Nie sprowadzać się wy­ łącznie do próby pojednania polsko-niemieckiego czy polsko-sowieckiego na gro­ bach poległych na Westerplatte, w Katyniu i na setkach innych bitewnych pól. Nie powinna go pokryć patyna czasu ani przesłonić bieżąca polityka. Jest bowiem zbyt ważną cezurą w naszych dziejach, jeszcze przez niektórych pamiętaną z bezpo­ średniego doświadczenia. Warto spojrzeć na Wrzesień z perspektywy całego XX wieku, wieku dwóch wojen, totalitaryzmu i Zagłady, a obok nich wielkich osiągnięć oraz niespo­ tykanego postępu cywilizacyjnego. Także i z perspektywy polskich powojennych doświadczeń: PRLrU, roku 1989, wejścia do struktur NATO, a wkrótce członkostwa w Unii Europejskiej. Gdzieś wśród nich musi się znaleźć miejsce dla dwóch równo­ ważnych dat - 1 i 17 września. Są one bowiem dla Polski esencją zła największego pierwszej połowy XX wieku - totalitaryzmu niemieckiego i sowieckiego. Wrzesień i jego rocznice powinny przestrzegać społeczeństwa przed po­ kusą zbrojnego rozstrzygania konfliktów {vide: niedawna wojna na Bałkanach). Być może to naiwne spojrzenie historyka-moralisty, ale próbować warto. Także i w ten sposób, jak czynią to historycy: poprzez analizę i syntezę, pokazywanie prawidłowości, wyjaśnianie i wnioskowanie, hierarchizowanie. Historia nieko­ niecznie musi być nauczycielką życia, ale winna być kontekstem i refleksem zara­ zem ważnych słów-kluczy: skąd, dlaczego, dokąd i po co. A to wymaga pokory i odpowiedzialności w badaniach, ale też i pokory w wypowiadanych sądach i for­ mułowanych wnioskach. Także tych dotyczących Września ‘39. DODATEK

Noty biograficzne

Anders Władysław (1892-1970), generał Wojska Polskiego, polityk. W czasie pierwszej wojny światowej służył w armii carskiej, później w 1 Korpusie Polskim. Od jesieni 1918 w Wojsku Polskim, studiował też we francuskiej École Supérieure de Guerre. Po kampanii 1939 w niewoli sowieckiej (więziony we Lwowie i Mo­ skwie). Zwolniony na podstawie umowy Sikorski-Majski (1941), objął dowództwo Armii Polskiej w Związku Sowieckim, później dowódca 2 Korpusu (kampania włoska - Monte Cassino), zaś w okresie II—VI 1945 p.o. Naczelnego Wodza. W 1. 1946-1954 Naczelny Wódz. Po wojnie pozbawiony przez władze komuni­ styczne obywatelstwa polskiego. Na emigracji w Londynie pełnił szereg odpowie­ dzialnych funkcji. Zmarł w Londynie, pochowany na polskim cmentarzu wojennym na Monte Cassino. Odznaczony m.in. Virtuti Militari.

Aron Raymond (1905-1983), francuski socjolog, filozof i publicysta. Od 1950 pro­ fesor Sorbony, a od 1970 Collège de France. W 1963 został wybrany członkiem Akademii Nauk Moralnych i Politycznych. Współpracował z pismami „Combat” i „Le Figaro”. Zajmował się przede wszystkim badaniem społeczeństw współcze­ snych, częściowo też socjologią polityki, historią socjologii, myślą społeczną i so­ cjologiczną oraz historią i teorią ideologii. Uznawany za jednego z głównych przedstawicieli teorii konwergencji, powszechnie uważany za jednego z ojców współczesnego liberalizmu. Początkowo, krótko (okres międzywojenny) zafascy­ nowany komunistycznymi przemianami w Związku Sowieckim, później jeden z wybitnych krytyków systemów totalitarnych, w tym marksizmu. W powojennej Francji popierał koncepcje gaullistowskie. Autor prac Koniec wieku ideologii (wyd. polskie 1956), Widz i uczestnik (wyd. polskie 1984) oraz L’opium des intellectuelles (1955), Démocratie et totalitarisme (1965).

Beck J ózef (1894-1944), pułkownik Wojska Polskiego i polityk, studiował we Lwowie i Wiedniu. W czasie pierwszej wojny światowej w Legionach Polskich, był adiutantem J. Piłsudskiego. Po r. 1918 w dyplomacji i administracji państwowej; od 1932 ministera spraw zagranicznych. Po śmierci J. Piłsudskiego kontynuował zało­ żenia jego polityki międzynarodowej, tj. zachowania równowagi (symetrii) w stosun­ kach z Rzeszą Niemiecką i Związkiem Sowieckim. Podpisał z tymi państwami pakty o nieagresji, a także obronne układy sojusznicze z Wielką Brytanią i Francją. We wrześniu 1939 wraz z rządem opuścił kraj, internowany przez władze rumuńskie. Zmarł w Stanesti, pochowany w Bukareszcie „twarzą ku Polsce”, jak o to prosił. BENEŚ EDVARD (1884-1948), prawnik i polityk czechosłowacki. Związany z cze­ skim ruchem narodowym. Po powstaniu Czechosłowacji przez szereg lat minister spraw zagranicznych, a w okresie 1935-1938 prezydent. W 1. 1940-1945 premier czechosłowackiego rządu na wychodźstwie. Po powrocie do kraju prezydent. W VI 1948 odmówił podpisania konstytucji przyjętej z inicjatywy komunistów i podał się do dymisji. BLASKOWrrz JOHANNES (1883-1948), żołnierz w pierwszej wojnie światowej, od 1935 w stopniu generała. Od 1938 dowódca Grupy Armii „Drezno”, uczestniczył w Anschlussie Austrii i okupacji Sudetów. Opracował plan inwazji na Polskę i do­ wodził w czasie kampanii 1939 8 Armią, przyjmował kapitulację Warszawy, później gubernator niemieckich sił okupacyjnych w Polsce. Jako naczelny dowódca na Wschodzie sprzeciwiał się bezwzględnemu i ślepemu terrorowi stosowanemu przez policję i SS przeciwko ludności cywilnej, za co odebrano mu stanowiska do­ wódcze, mimo to uczestniczył w szeregu kampanii wojennych Trzeciej Rzeszy na różnych frontach. W 1944 został dowódcą Grupy Armii „G”, która przygotowywała się do obrony przed spodziewaną inwazją wojsk sojuszniczych we Francji. Później w Holandii, gdzie poddał się Brytyjczykom. 5 II 1948 popełnił samobójstwo w więzieniu norymberskim, jeszcze przed rozpoczęciem procesu o zbrodnie wojenne (współwięźniowie byli przekonani, że zginął z rąk SS, ale nigdy tego nie potwierdzono).

BOCK Fedor von (1880-1945), niemiecki feldmarszałek, dowodził operacją zaję­ cia Austrii (1938), w czasie kampanii w Polsce (1939) dowodził Grupą Armii „Pół­ noc”, później w kampanii francuskiej 1940 i kampanii sowieckiej 1941 (Grupa Armii „Środek”). Odwołany w XII 1941 (przeciwstawił się strategicznym planom Hitlera). Do końca wojny przebywał w Bawarii. Zginął wraz z żoną w czasie angiel­ skiego bombardowania.

BołtuĆ Mikołaj (1893-1939), generał Wojska Polskiego. Ukończył korpus kade­ tów w Omsku i Pawłowską Szkołę Oficerską w Petersburgu. Z armii carskiej od­ szedł w stopniu kapitana. Później w Związku Wojskowych Polaków w Kijowie. W końcu 1918 powrócił do kraju. Kolejno dowodził różnymi jednostkami, był ofi­ cerem w Generalnym Inspektoracie Sił Zbrojnych. W wojnie niemiecko-polskiej dowodził początkowo 4 Dywizją Piechoty, później Grupą Operacyjną „Wschód” w Armii „Pomorze”. Walczył nad Bzurą. Przebijając się na czele swoich żołnierzy poległ w boju pod Łomiankami. Odznaczony m.in. Orderem Virtuti Militari i czte­ rokrotnie Krzyżem Walecznych.

Bortnowski Władysław (1891-1966), generał Wojska Polskiego, studiował też medycynę na UJ. Członek Związku Walki Czynnej i Związku Strzeleckiego, później w Legionach Polskich. Od 1918 w WP; walczył w wojnie polsko-bolszewickiej, od­ był też studia w paryskiej École Supérieure de Guerre. W kampanii 1939 dowodził armią „Pomorze”. Ranny w bitwie nad Bzurą, dostał się do niewoli niemieckiej. Po wojnie na emigracji, początkowo mieszkał w Londynie, później w Nowym Jorku. Współzałożyciel Instytutu J. Piłsudskiego. Odznaczony m.in. Virtuti Militari i czterokrotnie Krzyżem Walecznych. Boruta-Spiechowicz Mieczysław ps. „Kopa” (1894-1985), generał Wojska Polskiego. Od 1914 w Legionach Polskich, później w 2 Korpusie Polskim na Wschodzie i w Polskiej Organizacji Wojskowej na Ukrainie. Od 1918 w WP; ukoń­ czył Wyższą Szkołę Wojenną, dowodził na różnych stanowiskach. W kampanii 1939 dowódca Grupy Operacyjnej „Bielsko”, następnie GO „Boruta”. W konspira­ cji związany z Polską Organizacją Walki o Wolność we Lwowie (komendant głów­ ny). Aresztowany w XI 1939, więziony przez władze sowieckie do 1941. Po ukła­ dzie Sikorski-Majski w armii gen. W. Andersa - dowódca 5 Dywizji Piechoty, póź­ niej dowódca 1 Korpusu Polskiego w Szkocji. W 1945 powrócił do kraju; począt­ kowo w Wojsku Polskim, od 1946 gospodarował w poniemieckim majątku pod Szczecinem. W latach 60. przeniósł się do Zakopanego. Aktywny w wielu działa­ niach społecznych i opozycyjnych, honorowy gość I Zjazdu NSZZ „Solidarność”.

Brauchitsch Walther VON (1881-1948), urodzony w pruskiej rodzinie junkier­ skiej, od 1900 oficer armii cesarskiej, walczył w pierwszej wojnie światowej - odznaczony m. in. Krzyżem Żelaznym I klasy. W 1931 awansowany do stopnia ge­ nerała, od 1937 dowódca 4 Grupy Armii „Lipsk”; od 1938 do 1941 naczelny dowód­ ca wojsk lądowych. Pod jego bezpośrednim dowództwem zostały dokonane naj­ większe podboje Wehrmachtu - Polska, Holandia, Belgia, Francja, co przyniosło mu awans na feldmarszałka. Po pierwszych niepowodzeniach w Związku Sowiec­ kim zdymisjonowany. Po wojnie aresztowany, przez pewien czas więziony przez Brytyjczyków, później internowany w obozie w Münster, gdzie oczekiwał na pro­ ces przed brytyjskim trybunałem wojskowym. Procesu nie doczekał, zmarł w Hamburgu. Canaris Wilhelm (1887-1945), admirał, od 1905 w cesarskiej niemieckiej mary­ narce wojennej, walczył w pierwszej wojnie światowej, od 1920 oficer sztabowy marynarki w flocie bałtyckiej, dowodził też okrętem wojennym „Schlesien”, współorganizował bojówki kontrrewolucyjne, uczestniczył w puczu Kappa. W 1935 mianowany szefem Abwehry (wywiad wojskowy) przy Naczelnym Dowództwie Sił Zbrojnych, którym pozostał aż do II 1944 (oceniany bardzo krytycznie). Odegrał dość ważną rolę w zamachu na Hitlera - aresztowany, przez kilka miesięcy wię­ ziony, stracony za zdradę stanu.

Chamberlain Arthur Neville (1869-1940), konserwatywny polityk brytyjski. Od 1937 do 1940 premier rządu JKM. Rzecznik polityki ustępstw wobec Trzeciej Rzeszy. Współodpowiedzialny za układ w Monachium (1938). Po agresji Hitlera na Polskę wypowiedział Niemcom wojnę.

Churchill sir Winston Leonard Spencer (1874-1965), brytyjski mąż stanu. Od 1900 w parlamencie z ramienia Partii Konserwatywnej, później na różnych sta­ nowiskach. Od 3 IX 1939 pierwszy lord Admiralicji, od 10 V 1940 do VII 1945 pre­ mier koalicyjnego rządu JKM. Zwolennik zdecydowanej walki z Trzecią Rzeszą, jeden z głównych uczestników konferencji międzynarodowych (Teheran, Jałta Poczdam - do 27 VII) i architektów powojennego ładu w Europie. Jego podpis widnieje na najważniejszych dokumentach z tego czasu (Karta Atlantycka, układ sojuszniczy ze Związkiem Sowieckim, dokumenty Wielkiej Trójki). Był u szczytu sławy politycznej, gdy przegrał (VII 1945) wybory, rządy objęli labourzyści. Po wojnie konsekwentnie opowiadał się za współpracą ze Stanami Zjednoczonymi. Ponownie został premierem w 1951 (do 1955). Wybitny pisarz, wspaniały mówca. W 1953 otrzymał Literacką Nagrodę Nobla. Ciano Galeazzo, hrabia DI CORTELIAZZO (1903-1944), dziennikarz i polityk włoski, zięć B. Mussoliniego. W 1935 objął urząd ministra prasy i propagandy, a w rok później ministerstwo spraw zagranicznych. Od 1942 niechętny wobec poli­ tyki Duce. W II 1943 przeniesiony na stanowisko ambasadora przy Watykanie. Współorganizował obalenie Mussoliniego (25 VII 1943). Aresztowany w I 1944, skazany przez faszystowski trybunał w Weronie na karę śmierci i stracony.

DALADIER Édouard (1884-1970), francuski polityk, przewodniczący Partii Rady­ kalnej, deputowany, wielokrotny minister i premier. Realizował, choć z pewnym sceptycyzmem, brytyjską politykę appeasementu. 3 IX 1939 wypowiedział wojnę Trzeciej Rzeszy, ale sprzeciwiał się działaniom ofensywnym (tzw. dziwna wojna). Po klęsce Francji (1940) znalazł się w Maroku, gdzie został aresztowany i przeka­ zany rządowi Vichy, sądzony w Riom i więziony (1943) początkowo przez reżim Vichy, a później nazistów w obozach koncentracyjnych w Dachau i Buchenwal- dzie. Po wojnie deputowany do Zgromadzenia Konstytucyjnego i (1946-1958) do Zgromadzenia Narodowego. Sprzeciwiał się powołaniu Europejskiej Wspólnoty Obronnej; przeciwnik założeń V Republiki.

Darian J ean François (1881-1942), francuski polityk i wojskowy. Walczył w pierwszej wojnie światowej. W 1936 na stanowisku szefa sztabu, w 1939 miano­ wany admirałem i naczelnym dowódcą floty. Po kapitulacji Francji w rządzie kola- boranckim Vichy Ph. Pétaina - kolejno minister marynarki, spraw zagranicznych, wicepremier. Zwolennik współpracy z Niemcami. Od 1942 naczelny dowódca sił zbrojnych, wyznaczony na następcę Pétaina. W XI 1942 nawiązał w Afryce Płn. współpracę z wojskami amerykańskimi - w czasie lądowania wojsk alianckich roz­ kazał zaprzestania oporu i 10 XI podpisał zawieszenie broni. Kilka dni później ogłosił się wysokim komisarzem Francji w Afryce Północnej i Zachodniej z ramie­ nia Pétaina, a następnie został szefem państwa francuskiego w Afryce Północnej. Zginął w zamachu w Algierze.

Dąb-Biernacki Stefan (1890-1959), generał Wojska Polskiego. W 1912 wstąpił do Drużyn Strzeleckich, a w 1914 do Legionów Polskich. Od jesieni 1918 w WP; dowodził na różnych szczeblach, walczył w wojnie polsko-bolszewickiej, później w Głównym Inspektoracie Sił Zbrojnych. W kampanii 1939 nieudolnie dowodził armią odwodową „Prusy” i tzw. Frontem Północnym; odpowiedzialny za szybkie rozbicie i unicestwienie Armii „Prusy” (po nieudanych próbach przełamania frontu niemieckiego 23 IX podjął decyzję o kapitulacji - walki trwały jeszcze trzy dni). Potem we Francji i Wielkiej Brytanii, zdegradowany przez rząd polski na wy­ chodźstwie, w XI 1940 zwolniony z Polskich Sił Zbrojnych. Po wojnie pozostał na emigracji. Odznaczony m.in. Virtuti Militari i czterokrotnie Krzyżem Walecznych.

Dąbek Stanisław (1892-1939), oficer Wojska Polskiego. W czasie pierwszej wojny światowej w armii austriackiej, od XI 1918 w WP; dowodził na różnych szczeblach, walczył w wojnie polsko-bolszewickiej, później był komendantem Szkoły Podchorążych Rezerwy w Zambrowie. W kampanii 1939 dowodził Morską Brygadą Obrony Narodowej i Lądową Obroną Wybrzeża. 19 IX, nie chcąc iść do niewoli niemieckiej, popełnił na Oksywiu samobójstwo. Odznaczony m.in. Yirtuti Militari i dwukrotnie Krzyżem Walecznych. Długoszowski-Wieniawa Bolesław (1881-1942), polityk i wojskowy, poeta i tłumacz, lekarz, zaufany podkomendny J. Piłsudskiego. Po zamachu majowym (1926) członek tzw. mafii belwederskiej i grupy piłsudczyków. Od 1938 ambasador w Rzymie. We IX 1939 wyznaczony przez I. Mościckiego na prezydenta RP; nie objął urzędu na skutek zdecydowanego sprzeciwu Francji. Po przystąpieniu Włoch do wojny wyjechał do Portugalii, później poseł na Kubie. Popełnił samobójstwo.

Dobrzański Henryk ps. „Hubal” (1896-1940), oficer Wojska Polskiego. W 1912 wstąpił do Drużyn Strzeleckich, od 1914 w Legionach Polskich. Od 1918 w WP; dowodził na różnych stanowiskach, walczył z Ukraińcami i w wojnie polsko- -bolszewickiej. Uprawiał jeździectwo, m.in. w 1925 wraz z drużyną zdobył Puchar Narodów (Nicea). W kampanii 1939 był zastępcą dowódcy 110 rezerwowego pułku ułanów. Po rozwiązaniu pułku zebrał wokół siebie ok. 180 żołnierzy i na Kielec- czyźnie podjął dalszą walkę. Oddział (Wydzielony Oddział Wojska Polskiego) mjr. Hubala stoczył szereg zwycięskich potyczek z Niemcami, którzy w odwecie pacyfikowali ludność okolicznych wsi. Sprzeciwił się rozwiązaniu oddziału, co pro­ ponowało dowództwo Związku Walki Zbrojnej. Zginął w potyczce pod Anielinem. Odznaczony Yirtuti Militari i czterokrotnie Krzyżem Walecznych. Jego dzieje stały się kanwą filmu pt. Hubal. DÖNITZ Karl (1891-1980), wielki admirał, naczelny dowódca niemieckiej mary­ narki wojennej. Od 1910 w armii cesarskiej, walczył w pierwszej wojnie światowej - początkowo w wojskach lotniczych, później w marynarce wojennej (okręty pod­ wodne). Po wojnie inspektor w flocie niemieckiej. We IX 1935 mianowany dowód­ cą flotylli okrętów podwodnych. Narodowy socjalista, gorący wielbiciel Fiihrera. W 1940 awansowany na wiceadmirała (w tym samym roku otrzymał też Krzyż Rycerski, w 1943 Krzyż Rycerski z Liśćmi Dębowymi), a w 1942 admirała. Odegrał istotną rolę w bitwie o Atlantyk, był twórcą koncepcji walki okrętów podwodnych określanej „stadem wilków”. Hitler w swym testamencie wyznaczył go następcą pre­ zydenta Rzeszy i naczelnym dowódcą sił zbrojnych. Wielki admirał powołał „tymcza­ sowy rząd Rzeszy” i próbował wynegocjować rozejm z zachodnimi aliantami. Kadłu­ bowy rząd zakończył działalność 23 V 1945, kiedy Dönitz został aresztowany przez Brytyjczyków. Międzynarodowy Trybunał Wojskowy w Norymberdze skazał go na dziesięć lat więzienia za zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko pokojowi. Opuścił berlińskie więzienie Spandau po odbyciu całego wyroku.

Dreszer-Orucz Rudolf Eugeniusz (1891-1958), generał Wojska Polskiego. Od 1912 w armii rosyjskiej, od jesieni 1918 w WP; inspektor jazdy w Inspektoracie Armii, później dyrektor Centrum Wyszkolenia Kawalerii w Grudziądzu, następnie dowódca 15 pułku ułanów poznańskich. Od 1927 na czele Suwalskiej, a od 1938 Wileńskiej Brygady Kawalerii. W kampanii 1939 nieudolnie dowodził grupą opera­ cyjną w Armii „Prusy”. Później we Francji i Wielkiej Brytanii. Po wojnie na emigracji. DUCH BRONISŁAW (1896-1980), generał Wojska Polskiego. Od 1914 w Legionach Polskich, później w WP na różnych stanowiskach. W kampanii 1939 dowodził 39 Rezerwową Dywizją Piechoty, później na Węgrzech i we Francji. Walczył w kampanii francuskiej 1940, później w Szkocji, a następnie dowódca 3 Dywizji Strzelców Karpackich w składzie 2 Korpusu Polskiego. Walczył pod Monte Cassi­ no. Po wojnie pozostał na emigracji.

Dymitrow (Dimfirow) Georgi M. (1882-1949), działacz bułgarskiego i mię­ dzynarodowego ruchu komunistycznego. W 1923 współorganizował powstanie zbrojne w Bułgarii, za co został skazany zaocznie na śmierć. Później na emigracji, działacz Komitetu Wykonawczego III Międzynarodówki (komunistycznej). W 1933 aresztowany w Niemczech, oskarżony o podpalenie Reichstagu, sądzony w Lipsku. Uwolniony pod naciskiem Związku Sowieckiego i opinii publicznej, przebywał w ZSRR. W 1945 powrócił do Bułgarii - premier i sekretarz generalny Komitetu Centralnego Bułgarskiej Partii Komunistycznej, autor prac z zakresu marksizmu-leninizmu {Pisma wybrane - 1954). Zmarł w Moskwie.

Eden sir Anthony Robert (1897-1977), brytyjski polityk i dyplomata, związany z Partią Konserwatywną. Od 1924 przedstawiciel Wielkiej Brytanii w Lidze Naro­ dów, a w roku następnym powołany na stanowisko ministra spraw zagranicznych, z którego zrezygnował w 1938 na znak protestu przeciwko polityce „monachij­ skiej” N. Chamberlaina. Ponownie minister spraw zagranicznych w rządzie JKM w 1. 1940-1945 i 1951-1955. Po odejściu W. Churchilla premier (1955-1957) i przywódca Partii Konserwatywnej.

Fabrycy Kazimierz (1888-1958), generał Wojska Polskiego. Od 1914 w Legio­ nach Polskich, później w tzw. Polskiej Sile Zbrojnej (Polnische Wehrmacht). Od XI 1918 w WP; dowodził na różnych szczeblach, wiceminister spraw wojskowych i inspektor armii. W VII 1939 powołany na dowódcę Armii „Karpaty” (6 IX prze­ mianowana na Armię „Małopolska”), którą nieudolnie dowodził również w kampa­ nii polsko-niemieckiej. W trakcie dramatycznego odwrotu i chaosu wywołanego działaniami wojennymi pozostawił (porzucił) armię i opuścił kraj. Do zakończenia wojny przebywał na Bliskim Wschodzie, później na emigracji w Wielkiej Brytanii.

FRANK H ans (1900-1946), prawnik, od 1923 w oddziałach szturmowych SA. W 1926 rozpoczął praktykę adwokacką w Monachium. Do 1933 był obrońcą Hitle­ ra w kilkuset rozprawach, wyrastając na pierwszego prawnika NSDAP (od 1929 szef biura prawnego partii), osobisty adwokat Fiihrera. W Trzeciej Rzeszy pełnił szereg stanowisk partyjnych i państwowych. Po podbiciu w 1939 Polski mianowa­ ny generalnym gubernatorem, tzw. Generalnego Gubernatorstwa, odpowiedzial­ nym za administrację cywilną „krainy wandali”, jak sam Frank wyrażał się o Polsce i Polakach. Mieszkał na Wawelu (posiadał też pałac w podkrakowskich Krzeszo­ wicach). Był realizatorem brutalnej polityki eksterminacyjnej wobec Polaków i Żydów, polityki łupieży ekonomicznej i rabunku, aż do końca okupacji. Opuścił Kraków w I 1945. Po upadku Trzeciej Rzeszy aresztowany, sądzony przed Mię­ dzynarodowym Trybunałem Wojskowym w Norymberdze, gdzie przyznał się do winy, wyraził skruchę i stwierdził, że „upłynie tysiąc lat, zanim wina Niemców zostanie zmazana”. Powrócił też w celi więziennej na łono Kościoła katolickiego, potępił Hitlera jako zdrajcę Niemców. Stracony w więzieniu norymberskim. Pozo­ stawił po sobie wielotomowy dziennik (Tagebuch), który stał się dowodem oskar­ żenia i zapisem totalnej polityki i zbrodni niemieckich w okupowanej Polsce.

Gaunat Edmund ps. „Konarski”, „Konar”, „Jan Romer” (1901- ?), praw­ nik, oficer Wojska Polskiego. Od 1934 oficer do zleceń specjalnych w Sztabie Głównym WP, później w Służbie Młodych Obozu Zjednoczenia Narodowego i w Związku Młodej Polski, członek Rady Naczelnej Obozu Zjednoczenia Narodo­ wego. Po kampanii 1939 początkowo w Rumunii, skąd specjalnym samolotem przyleciał do oblężonej Warszawy, by objąć funkcję komendanta głównego Związ­ ku Walki Zbrojnej, ale po utworzeniu Służby Zwycięstwu Polski podporządkował się jej dowódcy i został jego zastępcą. W XI opuścił Warszawę z zadaniem zorgani­ zowania drogi przerzutowej na Węgry, w XII przybył do Paryża. Służył w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie. Po wojnie pozostał na emigracji.

Gameun Maurice Gustave (1872-1958), generał francuski. W czasie pierwszej wojny światowej oficer sztabu marszałka JJ. Joffre’a, później na różnych szcze­ blach dowodzenia. Od 1938 naczelny wódz wojsk francuskich, później naczelny dowódca wojsk sojuszniczych we Francji. Usunięty ze stanowiska za nieudolne kierowanie działaniami wojennymi przeciwko Niemcom (1940), aresztowany przez rząd Vichy. W 1943 został osadzony w obozie koncentracyjnym w Buchenwaldzie, gdzie przebywał do 1945. Pozostawił trzy tomy wspomnień.

Gide André (1869-1951), francuski pisarz, wywodził się ze środowiska ortodok­ syjnie protestanckiego, laureat Literackiej Nagrody Nobla (1947). Początkowo związany z symbolizmem (między innymi tomik Le traité du Narcisse - 1891), później zafascynowany buntem jednostki w obronie wolności i prawa do odrzuca­ nia zakazów moralno-religijnych. Autor eksperymentu prozatorskiego określane­ go często jako „powieści o pisaniu powieści” (wyd. polskie 1939 - Fałszerze). Po­ czątkowo zwolennik ideologii i praktyki komunistycznej w Związku Sowieckim. Szybko jednak się z tego „wyleczył”, czego najlepszym przykładem jest relacja z podróży po ZSRR CPowrót z ZSRR - wyd. polskie 1937). Międzynarodowy rozgłos przyniosły mu też dramaty, między innymi Edyp (wyd. polskie 1933) i dziennik (Jurnal - 1939, wyd. poszerzone 1940 i 1950). Znane są jego liczne powiedzenia i aforyzmy, między innymi: „Do komunizmu nie dotarłem przez Marksa. To ewan­ gelia doprowadziła mnie doń”; „Sztuka żyje z przymusu, a umiera od wolności”; „Piekło literatury wybrukowane jest szlachetnymi intencjami”. Goebbels J oseph (1897-1945), szef propagandy Trzeciej Rzeszy, absolwent Uniwersytetu w Heidelbergu, nie przyjęto go do armii w czasie pierwszej wojny światowej ze względu na przebytą w dzieciństwie chorobę polio (ta fizyczna ułom­ ność prześladowała go przez całe życie). W 1922 wstąpił do NSDAP, gdzie osią­ gnął najwyższe zaszczyty. Hitler był wyraźnie pod wrażeniem jego działalności. Rozwinął na usługi partii i państwa nazistowskiego nowoczesny, aparat propagan­ dowy - poza prasą i radiem, również film, teatr itp. Bezwzględny wróg i prześla­ dowca Żydów; był jednym z głównych wykonawców „ostatecznego rozwiązania”, sprawował osobisty nadzór nad deportacją Żydów z Berlina w 1942, zaproponował też, aby Żydów i Romów zakwalifikować jako „podlegających bezwarunkowej eksterminacji”. Odegrał ważną rolę w stłumieniu opozycji przeciwko Hitlerowi w VII 1944. W nagrodę otrzymał stanowisko generalnego pełnomocnika Rzeszy do spraw totalnej mobilizacji wojennej. Ostatnie swe dni spędził w bunkrze pod Kan­ celarią Rzeszy wraz z Hitlerem. Kiedy Hitler popełnił samobójstwo, Goebbels zlekceważył jego testament polityczny, przekazujący mu urząd kanclerza Rzeszy, zgładził swą żonę, szóstkę dzieci i popełnił samobójstwo. Przed śmiercią oświad­ czył: „Przejdziemy do historii jako najwięksi mężowie stanu wszechczasów bądź też jako najwięksi zbrodniarze”. GÖRING HERMANN (1893-1946), naczelny dowódca Luftwaffe, przewodniczący Reichstagu, premier Prus, jeden z czołowych przywódców Trzeciej Rzeszy. W 1914 wstąpił do wojska, służył w lotnictwie (as przestworzy - kilkanaście ze­ strzeleń). Członek NSDAP od jej powstania, uczestniczył w puczu monachijskim (1923), gdzie został ciężko ranny i zmuszony do ucieczki z Niemiec. Przebywał w Austrii, powrócił do Niemiec po ogłoszeniu amnestii, w 1927 ponownie wstąpił do NSDAP, a w rok później został jednym z pierwszych posłów tej partii do Reich­ stagu. Po dojściu Hitlera do władzy objął stanowisko przewodniczącego Reichsta­ gu, później kolejno: pruski minister spraw wewnętrznych, naczelny dowódca pru­ skiej policji, minister lotnictwa. Był współtwórcą tajnej policji politycznej, obozów koncentracyjnych dla opozycji politycznej. Kierował operacją „Noc długich noży” (30 VI 1934). W III 1935 objął stanowisko naczelnego dowódcy wojsk lotniczych, a w rok później urząd pełnomocnika do spraw planu czteroletniego. Uczestniczył też w „Nocy kryształowej”. W VII 1940 otrzymał stopień marszałka Rzeszy. W 1945 wyje­ chał do Bawarii, zażądał natychmiastowego przekazania mu władzy w Rzeszy, co spowodowało zwolnienie go ze wszystkich stanowisk, usunięcie z partii i w końcu aresztowanie. Dostał się do niewoli amerykańskiej; sądzony i skazany na karę śmierci (powieszenie) przez Międzynarodowy Trybunał Wojskowy w Norymber­ dze. Popełnił samobójstwo na dwie godziny przed zaplanowaną egzekucją.

GRZYBOWSKI Wacław (1887-1959), dyplomata. Od 1920 w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, w 1926 szef gabinetu premiera, poseł w Pradze i ambasador w Moskwie (do 17 IX 1939). Odmówił przyjęcia noty dyplomatycznej w sprawie napaści Związku Sowieckiego na Polskę. Od 1940 w Grenoble, gdzie stworzył pol­ ski ośrodek kulturalny. Po wojnie pozostał na emigracji.

Guderian Heinz (1888-1954), niemiecki generał wojsk pancernych, współautor planów napaści na Polskę, Francję i Związek Sowiecki. Żołnierz pierwszej wojny światowej, od 1919 w Reichswehrze. W 1931 został inspektorem wojsk zmechani­ zowanych, jeden z głównych organizatorów wojsk pancernych. Autor książki Achtung Panzer (1936), w której wyłożył teorię wojny pancernej, zrealizowaną po raz pierwszy w kampanii polskiej 1939. Walczył w Polsce i we Francji; 1940 odzna­ czony Krzyżem Rycerskim z Liśćmi Dębowymi. Od 1941 w wojnie niemiecko- -sowieckiej (grupa Armii „Południe”). Zdymisjonowany w XII 1941 po konflikcie z marszałkiem von Kluge, w II 1943 przywrócony do służby czynnej. Po zamachu na Hitlera (VII 1944) otrzymał stanowisko szefa sztabu generalnego wojsk lądo­ wych. W 1945 opowiedział się za zawieszeniem broni w wojnie z państwami za­ chodnimi, co spowodowało kolejne odwołanie go z zajmowanych funkcji. Później w niewoli amerykańskiej. Po wojnie opublikował Wspomnienia żołnierza, w których obnażył dyletanctwo wojskowe przywódców Trzeciej Rzeszy oraz wielu jej wysokich oficerów, szczególnie w czasie wojny z Rosją.

Haider Franz (1884-1972), niemiecki generał, szef sztabu generalnego. W cza­ sie pierwszej wojny światowej służył w sztabie generalnym, później w Reichsweh- rze. W 1935 awansowany na generała, a w 1938 mianowany szefem sztabu wojsk lądowych. Współodpowiadał za przygotowanie planów agresji na Polskę, Francję i Związek Sowiecki. Zdymisjonowany we IX 1942, ponieważ sprzeciwił się decyzji Hitlera, aby przesunąć część sił w celu zajęcia Stalingradu. Po lipcowym zamachu (1944) na Hitlera aresztowany i osadzony w obozie, gdzie przebywał do końca wojny. Autor pamfletu (1949) Hitler als Feldherr, w którym obnażył wszystkie sła­ bości Fiihrera, wojskowego dyletanta.

Heydrich Reinhard (1904-1942), szef Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rze­ szy (RSHA). W 1919 wstąpił do Freikorpsu, później zaciągnął się do marynarki wojennej. W 1931 został zmuszony do wystąpienia z wojska (uwiódł córkę dyrek­ tora stoczni), w tym samym roku wstąpił do NSDAP, a następnie SS, gdzie szybko awansował - przejął kontrolę nad służbą wywiadowczą partii, poznał techniki ter­ roru, w 1939 objął RSHA. Uczestniczył w przygotowaniu tzw. prowokacji gliwic­ kiej, później stał się jednym z głównych architektów i wykonawców „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej” (Akcja Reinhard), w której blisko współdziałał z Adolfem Eichamannem. Po objęciu (IX 1941) stanowiska zastępcy protektora Czech i Moraw znacznie nasilił represje i masowe egzekucje. W V 1942 został ciężko ranny w zamachu wykonanym przez czeskich „cichociemnych”, zmarł z odniesionych ran. Na pogrzebie mowy pochwalne wygłosili Hitler, Himmler i admirał Canaris.

Himmler Heinrich (1900-1945), Reichsführer SS, zwierzchnik Gestapo i Waffen- -SS, minister spraw wewnętrznych, jeden z głównych architektów i organizatorów zagłady Żydów. W czasie pierwszej wojny służył jako kadet, później uzyskał dyplom z rolnictwa (politechnika w Monachium). Uczestniczył w puczu Hitlera (1923), później w aparacie NSDAP, szef osobistej ochrony Hitlera. Był również posłem do Reichstagu. Od 1933 skoncentrował się przede wszystkim na rozbudo­ wie SS, współorganizował SD. W VI 1936 przejął pełnię władzy nad policją poli­ tyczną i kryminalną Trzeciej Rzeszy, został też zwierzchnikiem całej policji. W 1933 uruchomił pierwszy obóz koncentracyjny (Dachau), który stał się zaczątkiem system obozów nazistowskich, ważnego ogniwa masowej eksterminacji ludności z całej Europy. Był głównym realizatorem „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej” (Endlösung), wtedy też dał się poznać jako fanatyczny zwolennik teorii rasowej. W swym ręku skupił rozległą władzę, z której z sadyzmem korzystał. Po zamachu lipcowym (1944) na Hitlera jego pozycja uległa dalszemu wzmocnieniu, objął bowiem naczelne dowództwo Armii Rezerwowej. Jeszcze w V 1945 rozważał możliwość powołania w Schlezwiku-Holsztynie rządu narodowosocjalistycznego, który prowadziłby rokowania z Zachodem. Na wieść o tym Hitler pozbawił go wszystkich urzędów, zaś admirał Dönitz, następca Hitlera, nie wyraził zaintereso­ wania tymi propozycjami. Po kapitulacji ukrywał się pod zmienionym nazwiskiem, został jednak rozpoznany i ujęty przez żołnierzy brytyjskich. Nie zdążył stanąć przed sądem, popełnił samobójstwo. Hitler Adolf (1889-1945), założyciel i przywódca partii nazistowskiej w Niem­ czech, kanclerz i Führer Trzeciej Rzeszy, naczelny dowódca sił zbrojnych. Urodził się w Austrii, próbował malarstwa, nie został jednak przyjęty do Akademii Sztuk Pięk­ nych. W Wiedniu zainteresował się polityką, studiował techniki oratorskie, zetknął się w tym czasie również z postawami antyżydowskimi. W V 1913 wyjechał do Monachium; w czasie pierwszej wojny dosłużył się stopnia kaprala, otrzymał też Krzyż Żelazny I klasy za dzielność (dwukrotnie ranny). W 1919 wstąpił do Reichs- wehry, zapisał się też do Niemieckiej Partii Robotniczej, która wkrótce została przekształcona w Narodowosocjalistyczną Niemiecką Partię Robotników (NSDAP) - w VII1921 został jej przewodniczącym. W XI 1923 próbował bez powodzenia (wraz z gen. Erichem Ludendorffem i lokalnymi ugrupowaniami nacjonalistycznymi) obalić rząd bawarski i przejąć władzę; został aresztowany i skazany (po kilku mie­ siącach zwolniony z więzienia). W więzieniu powstała biblia nazizmu Mein Kampf (w 1939 nakład osiągnął 5 min egzemplarzy). 30 I 1933 objął funkcję kanclerza Rzeszy, a od 1933 (ostatnie wybory) rządził już niepodzielnie. W „Nocy długich noży” (VI 1934) pozbył się groźnych przeciwników - przywódcy SA Ernsta Róhma i jego zwolenników. Po śmierci prezydenta Paula von Hindenburga objął połączone urzędy kanclerza i prezydenta oraz Führera, co dało mu nieograniczoną władzę, któ­ rą sprawował do maja 1945 (szczęśliwie przeżył kilka zamachów na swoje życie). W tym czasie, wespół z dyktatorem sowieckim J. Stalinem, rozpętał drugą wojnę światową, która zakończyła się totalną klęską Rzeszy. W zdobywanym przez armię sowiecką Berlinie popełnił samobójstwo wraz z dopiero co poślubioną Ewą Braun.

Hlond August (1881-1948), prymas Polski. W 1893 wstąpił do zakonu salezja­ nów w Turynie, studiował na uniwersytecie gregoriańskim w Rzymie (w 1905 otrzymał święcenia kapłańskie). Odegrał wybitną rolę w tworzeniu szkolnictwa salezjańskiego, a jego kariera kościelna należała do jednych z bardziej błyskotli­ wych: administrator apostolski w Katowicach, biskup diecezji katowickiej, 1926 - arcybiskup (prymas) gnieźnieńsko-poznański, 1927 - kardynał. Położył znaczne zasługi w organizacji Akcji Katolickiej. W 1939 opuścił walczący kraj; początkowo przebywał w Rumunii, gdzie m. in. rozważano możliwość powierzenia mu urzędu prezydenta RP na uchodźstwie oraz misji formowania rządu. Nie przyjął żadnej z tych propozycji i udał się do Rzymu, gdzie działał na rzecz sprawy polskiej. Pod naciskiem faszystowskiego rządu Włoch opuścił Rzym i udał się do Lourdes, skąd pod presją rządu Vichy przeniósł się do opactwa benedyktyńskiego w Sabaudii. W II 1944 aresztowany przez Gestapo i internowany w Paryżu. Do kraju powrócił w 1945. Trwa, zainaugurowany w 1992, jego proces beatyfikacyjny.

JODL Alfred (1890-1946), szef sztabu dowodzenia w naczelnym dowództwie Wehrmachtu, najbliższy doradca Hitlera. Walczył w pierwszej wojnie światowej (żołnierz zawodowy, pochodził z rodziny oficerskiej), później w sztabie general­ nym. Od 1923 związany z Hitlerem. Od 1939 szef sztabu. Pod nadzorem Hitlera kierował wszystkimi niemieckimi kampaniami wojennymi. W I 1943 odznaczony złotą odznaką partyjną i awansowany do stopnia generała pułkownika. Współod- powiadał za klęskę stalingradzką, błędnie też ocenił sytuację na froncie zachodnim w 1944. Jako przedstawiciel admirała Dónitza w Reims podpisał kapitulację. Sądzony i skazany na karę śmierci przez Międzynarodowy Trybunał Wojskowy w Norymberdze, powieszony. Karaszewicz-Tokarzewski Michał ps. „Stolarski”, „Torwid” (1893-1964), generał Wojska Polskiego. Od 1914 w Legionach Polskich, później w Polskiej Sile Zbrojnej (Polnische Wehrmacht). Od jesieni 1918 w WP; dowodził na różnych szczeblach; później w Ministerstwie Spraw Wojskowych i dowódca okręgów kor­ pusu (Grodno, Lwów, Toruń). W kampanii 1939 początkowo dowodził Grupą Ope­ racyjną w składzie Armii „Pomorze”, później zastępca dowódcy Armii „Warszawa”. W konspiracji od końca IX; dowódca główny Służby Zwycięstwu Polski, później komendant obszaru nr 3 Lwów Związku Walki Zbrojnej. Aresztowany w III 1940 przy przekraczaniu granicy na Sanie, więziony w Związku Sowieckim. Po umowie Sikorski-Majski (1941) dowodził 6 Dywizją Piechoty Armii Polskiej w ZSRR. W 1943 zastępca dowódcy Armii Polskiej na Wschodzie, w 1944 dowódca 3 Korpusu Polskiego. Po wojnie pozostał na emigracji, gdzie m. in. pełnił obowiąz­ ki ministra obrony narodowej w rządzie emigracyjnym. Kasprzycki Tadeusz Zbigniew (1891-1978), generał Wojska Polskiego. Studiował na paryskiej Sorbonie oraz Uniwersytecie w Genewie. Od 1911 w Związku Walki Czynnej i Związku Strzeleckim, później w Legionach Polskich. Od 1918 w WP; był m.in. adiutantem J. Piłsudskiego, pracował w Biurze Ścisłej Rady Wojennej. Uczestnik misji wojskowo-dyplomatycznych. Później wicemini­ ster i minister spraw wojskowych. Internowany w Rumunii we wrześniu 1939. Przez Turcję i Francję przedostał się do Anglii; współzałożyciel Polskie­ go Uniwersytetu na Obczyźnie. Po wojnie pozostał na emigracji. Odznaczony m.in. Virtuti Militari i trzykrotnie Krzyżem Walecznych oraz odznaczeniami zagranicznymi.

Keitel Wilhelm (1882-1946), feldmarszałek, żołnierz zawodowy, walczył w pierwszej wojnie światowej, gdzie został ciężko ranny. Później w Freikorps. W 1934 otrzymaj stopień generała, od 1938 szef Naczelnego Dowództwa Sił Zbroj­ nych - przygotowywał inwazje na Polskę i Francję (osobiście prowadził rozmowy o kapitulacji w Compiègne - wtedy otrzymał stopień feldmarszałka) oraz Związek Sowiecki. Najbliższy doradca Hitlera w podejmowaniu najważniejszych decyzji w Trzeciej Rzeszy. Współodpowiadał za eksterminację, terror i grabież podbitych ziem. Jego służalcza postawa przyniosła mu w armii przydomek - Lokeitel. Podpi­ sał akt bezwarunkowej kapitulacji Niemiec. Uznany przez Międzynarodowy Try­ bunał Wojskowy w Norymberdze za winnego zbrodni wojennych i zbrodni prze­ ciwko ludzkości, stracony.

Kleeberg Franciszek (1888-1941), generał Wojska Polskiego, absolwent austriackiej akademii wojskowej w Mödling. W czasie pierwszej wojny światowej pełnił szereg funkcji w sztabach potowych na frontach serbskim i rosyjskim. W 1915 wstąpił do Legionów Polskich. Od jesieni 1918 w WP, gdzie również pełnił funkcje w sztabie. W 1923 objął dowództwo 14 Dywizji Piechoty, później w Wyż­ szej Szkole Wojennej. W kampanii 1939 dowodził Samodzielną Grupą Operacyjną „Polesie”. Na jej czele walczył z oddziałami niemieckimi i sowieckimi. W dniach 2-5 X stoczył bitwę z Niemcami pod Kockiem (ostatnia bitwa polskiego Wrze­ śnia), z braku amunicji i żywności skapitulował. Przebywał w niewoli, zmarł w szpitalu wojskowym. Odznaczony m.in. dwukrotnie Virtuti Militari i czterokrot­ nie Krzyżem Walecznych. Kluge Günther Hans von (1882-1944), feldmarszałek. Pruski oficer artylerii, w czasie pierwszej wojny światowej służył w sztabie generalnym, później na róż­ nych stanowiskach dowodzenia. Po dojściu nazistów do władzy szybko awansował. Dowodził 4 Armią w agresji na Polskę, Francję i Związek Sowiecki. W XII 1941 objął dowództwo Grupy Armii „Środek”. W VII 1944 otrzymał naczelne dowództwo na froncie zachodnim, a po zamachu na Hitlera (w którym nie brał udziału) został zdymisjonowany „za zbyt późne wykrycie spisku i za porażki na froncie”. W czasie podróży z Paryża do Metzu (VIII 1944) popełnił samobójstwo. W pożegnalnym liście wyraził podziw dla „wielkości i geniuszu” Hitlera oraz dozgonną wierność.

KOESTLER ARTHUR (1905-1983), angielski pisarz, eseista, dziennikarz, urodzony na Węgrzech. W 1. 30. zafascynowany ruchem komunistycznym i Związkiem Sowieckim, z czego „wyleczył” się dopiero po wybuchu drugiej wojny światowej. Od 1940 przebywał w Wielkiej Brytanii. Jego najgłośniejsza powieść to Ciemność w południe, głęboka literacka analiza mentalności ideologa partii bolszewickiej i mechanizmów zniewolenia człowieka w ustroju komunistycznym. Pozostawił też wspomnienia.

KUTRZEBA TADEUSZ (1886-1947), generał Wojska Polskiego, absolwent austriac­ kiej Akademii Technicznej w Mödling (studiował też w Akademii Sztabu General­ nego). W czasie pierwszej wojny służył w armii austro-węgierskiej. Od XI 1918 w WP; początkowo w Sztabie Generalnym, później na różnych stanowiskach dowodzenia. Walczył w wojnie polsko-bolszewickiej, wykładał w Wyższej Szkole Wojennej. Należał do najwybitniejszych oficerów polskich. W kampanii 1939 dowodził Armią „Poznań”, na jej czele stoczył bitwę nad Bzurą, później przedostał się do Warszawy, gdzie objął obowiązki zastępcy dowódcy Armii „Warszawa”. Po upadku stolicy w niewoli (oflag Mumau). Po wojnie pozostał na emigracji. Odzna­ czony m.in. dwukrotnie Virtuti Militari i trzykrotnie Krzyżem Walecznych.

Langner Władysław Aleksander (1897-1972), generał Wojska Polskiego. Od 1912 w Drużynach Strzeleckich, później w Legionach Polskich, a od jesieni 1918 w WP; dowodził jednostkami liniowymi, pracował w Ministerstwie Spraw Wojsko­ wych. W 1934 objął dowództwo Okręgu Korpusu w Łodzi, w 1938 przeniesiony na takie samo stanowisko we Lwowie. W czasie wojny 1939 dowodził obroną Lwowa, który przekazał Armii Czerwonej. Krótko w sowieckiej niewoli, później we Francji i Wielkiej Brytanii. Dowodził 3 Brygadą Strzelców i Brygadą Szkolną. Po wojnie pozostał na emigracji. Odznaczony m.in. dwukrotnie Virtuti Militarii i czterokrot­ nie Krzyżem Walecznych.

Lipski J ózef (1894-1958), prawnik (studiował w Lozannie) i dyplomata. Od 1918 w Komitecie Narodowym w Paryżu, później w służbie zagranicznej, m.in. na pla­ cówkach w Londynie, Paryżu i Berlinie oraz w Ministerstwie Spraw Zagranicz­ nych. Od 1934 ambasador Polski w Berlinie (do 2 IX 1939). Po opuszczeniu Berli­ na przebywał na emigracji. Jeden z bliskich współpracowników i doradców (oficer sztabu) gen. W. Sikorskiego. Po wojnie pozostał na emigracji.

U st Wilhelm (1880-1978), feldmarszałek niemiecki. Od 1898 w armii, walczył w pierwszej wojnie światowej, później w Reichswehrze. Szybko awansował po doj­ ściu nazistów do władzy. W kampanii 1939 przeciwko Polsce dowodził 14 Armią nacierającą od strony Śląska, Czech i Moraw oraz Słowacji. Później uczestniczył w agresji na Belgię, Francję, Jugosławię i Grecję. Od 1942 dowodził Grupą Armii „A” (Stalingrad i północny Kaukaz), później w dyspozycji naczelnego dowództwa (OKW). Po wojnie skazany za zbrodnie wojenne w Jugosławii i Grecji na karę dożywotniego więzienia, zwolniony przedterminowo w 1952.

Litwinow Maksim Maksimowicz, właśc. M. Wallach (1876-1951), dyploma­ ta sowiecki, ur. w Białymstoku. Od 1898 związany z rosyjską socjaldemokracją; działał głównie na emigracji, w Szwajcarii i Wielkiej Brytanii. Po rewolucji bolsze­ wickiej był ambasadorem w Londynie, później zastępcą i komisarzem spraw zagranicznych. Reprezentował Związek Sowiecki w Lidze Narodów, prowadził politykę zbliżenia sowiecko-brytyjskiego i sowiecko-francuskiego. W maju 1939 odwołany ze stanowiska. Po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej (1941) ponow­ nie zastępca ludowego komisarza spraw zagranicznych; ambasador w Stanach Zjednoczonych (1941-1943). Lukasiewicz J uliusz (1892-1951), dyplomata. Od I 1919 w centrali MSZ, w 1. 1926-1929 poseł na Łotwie, w 1. 1929-1933 w Austrii. W 1933 objął poselstwo, a następnie (1936) ambasadę w Moskwie. W 1. 1936-1939 ambasador we Francji. Pozbawiony funkcji przez premiera W. Sikorskiego. Po wojnie pozostał na emigracji.

Maczek Stanisław (1892-1994), generał Wojska Polskiego. W pierwszej wojnie światowej walczył w armii austriackiej. Od XI 1918 w WP; dowodził na różnych szczeblach. W 1938 objął dowództwo 10 Brygady Kawalerii Pancemo-Motorowej, na czele której walczył w kampanii 1939. Internowany na Węgrzech, później we Francji; początkowo w obozie polskim w Coëtquidan, następnie dowódca 1 Dywizji Piechoty, organizował 10 Brygadę Kawalerii Pancernej, którą dowodził w kampa­ nii francuskiej 1940. Po klęsce Francji przedostał się do Wielkiej Brytanii, gdzie objął dowództwo 1 Dywizji Pancernej, którą dowodził w walkach we Francji w 1944 (Falaise), później w Belgii, Holandii i Niemczech. Od V 1945 dowodził 1 Korpu­ sem Polskim w Szkocji. Po wojnie pozostał na emigracji. Pozostawił pamiętniki Od podwody do czołga. Marciniak Florian ps. ffJ. Krzemień”, „Nowak” (1915-1944), prawnik, harcmistrz RP. W 1938 był najmłodszym harcmistrzem w Polsce. W kampanii 1939 kierował Pogotowiem Harcerzy w Warszawie, później w konspiracji harcer­ skiej - naczelnik ZHP. Aresztowany w V 1943, więziony w Poznaniu (Fort VII), zamordowany w obozie koncentracyjnym Gross-Rosen.

Mauersberger Jan (1877-1942), ksiądz, podpułkownik, harcmistrz RP. Od 1912 w skautingu, w 1923 i 1927-1929 przewodniczący ZHP, kapelan ZHP, naczelny kapelan Związku Rezerwistów i Inwalidów Wojennych, w 1. 1934-1939 kanclerz Kurii Polowej WP. W konspiracji przewodniczący ZHP (Szare Szeregi), zmarł w Konstancinie.

Młot-Fuałkowski Czesław (1892-1944), generał Wojska Polskiego. W czasie pierwszej wojny światowej służył w Legionach Polskich. Od X I1918 w WP; ukoń­ czył Centrum Wyższych Studiów Wojskowych, dowodził na różnych szczeblach. W wojnie polsko-niemieckiej 1939 dowodził Samodzielną Grupą Operacyjną „Na­ rew", walczył pod Kockiem, później w niewoli. Zmarł w oflagu Muranau.

Model WALTER (1891-1945), feldmarszałek, jeden z ulubionych dowódców Hitle­ ra. Żołnierz zawodowy, walczył w pierwszej wojnie światowej, później w Reichs- wehrze. Nazista; służył w sztabie generalnym wojsk lądowych, w czasie inwazji na Polskę (1939) dowodził 4 Korpusem Armii, a w kampanii francuskiej (1940) był szefem sztabu 16 Armii. Awansowany na stopień generała, odznaczony Krzy­ żem Rycerskim z Liśćmi Dębowymi. Później w wojnie ze Związkiem Sowieckim (9 Armia, Grupa Armii „Północ”, Grupa Armii „Środek”). Po zamachu na Hitlera (1944) otrzymał funkcję naczelnego dowódcy Armii „Zachód” (w miejsce von Klu­ gego) - odparł desant pod Arnhem, dowodził ofensywą w Ardenach i walkami obronnymi w Zagłębiu Ruhry. Popełnił samobójstwo, by uniknąć alianckiej niewoli.

M olotow W iaczesław Michaiłowicz właśc. W .M. Skriabin (1890-1986), działacz komunistyczny, sowiecki dyplomata, członek partii bolszewickiej od 1906. Wielokrotnie aresztowany przez władze carskie, więziony na Syberii. Po rewolucji październikowej członek KCKPR(b) i KPZR, od 1926 w Biurze Politycznym. W 1. 1930-1941 premier (od 1941 wicepremier) i równocześnie minister spraw zagranicznych (do 1949). Negocjował z Trzecią Rzeszą układ o nieagresji (23 VIII 1939), uczestniczył w konferencjach Wielkiej Trójki (Teheran, Jałta, Poczdam). W 1. 1953-1957 ponownie minister spraw zagranicznych. Wydalony z partii komu­ nistycznej w 1957; ambasador w Mongolii, później szef misji przy Międzynarodo­ wej Agencji Energii Atomowej w Wiedniu.

MOŚCICKI Ignacy (1867-1946), wybitny chemik, polityk, prezydent RP. Studiował w Rydze i Finsbury. W okresie ryskim związał się z Socjalno-Rewolucyjną Partią Proletariat. Później w Londynie w Związku Zagranicznym Socjalistów Polskich, współpracował też z J. Piłsudskim. W 1912 przeniósł się do Lwowa, gdzie objął Katedrę Elektrochemii i Fizyki Politechniki Lwowskiej. Autor wielu prac nauko­ wych oraz metody otrzymywania kwasu azotowego z powietrza. Prowadził też pra­ ce związane z organizacją przemysłu chemicznego w niepodległej Polsce (Cho­ rzów, Mościce k. Tamowa). Rektor Politechniki Lwowskiej. Od 1926 prezydent RP. Po śmierci Piłsudskiego był czołową postacią tzw. „grupy zamkowej” (umiar­ kowana frakcja sanacyjna). 17 IX internowany w Rumunii, 30 IX przekazał władzę W. Raczkiewiczowi, a w XII tego roku przeniósł się do Szwajcarii (posiadał obywa­ telstwo tego kraju). Pozostawił interesujące pamiętniki.

MUSSOLINI B enito (1883-1945), polityk włoski. Od 1900 w Włoskiej Partii Socja­ listycznej, skąd został wykluczony w 1914. W 1919 założył partię Fascio di Com- battimento, która w 1921 przekształciła się w Narodową Partię Faszystowską. Po „marszu na Rzym” (1922) otrzymał od króla misję utworzenia rządu, stłumiwszy opozycję (1926), zaprowadził dyktaturę faszystowską. W 1935 dokonał podboju Etiopii. W dwa lata później (1937) Włochy przystąpiły do Paktu Antykominternow- skiego. Spowodował też przystąpienie Włoch do wojny po stronie Niemiec (1940). Aresztowany z rozkazu króla w 1943, uwolniony przez spadochroniarzy niemiec­ kich. W 1. 1943-1945 na czele Włoskiej Republiki Socjalnej. Wiosną 1945 schwyta­ ny przez partyzantów i rozstrzelany. NOËL LÉON (1888-1987), dyplomata francuski. Początkowo poseł Francji w Cze­ chosłowacji, od 1935 w Polsce. Swoją misję dyplomatyczną kontynuował przy rzą­ dzie gen. W. Sikorskiego. Po agresji Niemiec na Francję uczestniczył w rokowa­ niach w sprawie zawieszenia broni. Po wojnie działał w progaullistowskim ugru­ powaniu Rassemblement du Peuple Français, poseł w Zgromadzeniu Narodowym, przewodniczył Radzie Konstytucyjnej.

Olszyna-Wilczyński J ózef (1890-1939), generał Wojska Polskiego. Od 1912 w armii austriackiej, później w Legionach Polskich. Od jesieni 1918 w WP; szef wojsk inżynieryjno-saperskich. W VIII 1939 objął dowództwo Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Grodno”, na czele której walczył z Armią Czerwoną, poległ 19IX.

Orlik-RÜCKEMANN Wilhelm (1894-1986), generał Wojska Polskiego. Począt­ kowo w Zarzewiu i Polskich Drużynach Strzeleckich, od 1914 w Legionach Pol­ skich, od 1917 w armii austriackiej. Jesienią 1918 wstąpił do WP; dowodził na róż­ nych stanowiskach. Od 1939 dowódca Korpusu Ochrony Pogranicza. W kampanii 1939 dowodził Zgrupowaniem KOP. W konspiracji założyciel i komendant główny Komendy Obrońców Polski, później we Francji, gdzie pozostawał w dyspozycji Wodza Naczelnego. Po wojnie pozostał na emigracji; pracował w Inspektoracie Generalnym Polskiego Korpusu Przysposobienia i Rozmieszczenia, później w Kanadzie.

Orwell George, właśc. Eric Arthur Blair (1903-1950), pisarz i publicysta angielski. Początkowo pracował w brytyjskiej policji imperialnej w Birmie (1922- 1927). Brał udział po stronie republikanów w hiszpańskiej wojnie domowej (1936- 1937), ciężko ranny, swe wojenne doświadczenia opisał w reportażu literackim W hołdzie Katalonii (1939, wyd. polskie, bezdebitowe 1985). W tym czasie zafa­ scynowany komunizmem i stalinowskim Związkiem Sowieckim. W czasie drugiej wojny światowej był korespondentem radia BBC, „wyleczył” się z komunistycz­ nych fascynacji, prezentując poglądy demokratyczne i antytotalitame, co przynio­ sło mu światowy rozgłos. Szczególnie cenione są dwie powieści: Folwark zwierzęcy (1945, wyd. polskie, tłum. R. Jeleńska, Londyn 1947, wyd. krajowe, bezdebitowe 1979) i Rok 1984 (1949, wyd. polskie Paryż 1953, wyd. krajowe bezdebitowe 1979) oraz eseje.

Paderewski Ignacy Jan (1860-1941), pianista, kompozytor, polityk. Studiował w Berlinie i Wiedniu, koncertował we wszystkich niemal miastach Europy i Ame­ ryki Płn. Odegrał ważną rolę w pozyskaniu opinii amerykańskiej i władz Stanów Zjednoczonych dla sprawy niepodległości Polski. Delegat Komitetu Narodowego w 1. 1917-1918 na kontynencie amerykańskim. W XII 1918 przybył do Poznania (powstanie), 1919-1920 premier i minister spraw zagranicznych RP - uczestniczył w paryskiej konferencji pokojowej, zasiadał w Lidze Narodów. Po roku 1921 wyco­ fał się z życia politycznego. Pod koniec 1. 30. współzałożyciel Frontu Morges; 1940-1941 przewodniczący Rady Narodowej RP w Paryżu i Londynie. Zmarł w Stanach Zjednoczonych. PIŁSUDSKI JÓZEF (1867-1935), działacz socjalistyczny, mąż stanu, marszałek Pol­ ski. W czasie studiów medycznych związany z Narodną Wolą, więziony na Syberii. Od 1893 w ruchu socjalistycznym, współtwórca PPS i jej Organizacji Bojowej, póź­ niej w organizacjach polityczno-militarnych. Po nieudanej próbie wywołania powstania antyrosyjskiego w Królestwie Polskim przeniósł się do Galicji, gdzie objął dowództwo I Brygady Legionów Polskich. W VII 1917 internowany przez Niemców w Magdeburgu (kryzys przysięgowy). Do kraju powrócił w XI 1918. Jeden z współtwórców niepodległego państwa polskiego; tymczasowy naczelnik państwa (1918-1922), promotor idei federacyjnej krajów dawnej Rzeczypospolitej i jej realizacji środkami militarnymi. Jeden z architektów zwycięstwa w wojnie pol­ sko-bolszewickiej. Po uchwaleniu konstytucji 1921 (tzw. marcowej, którą nazywał „konstytuta - prostytuta”) odsunął się od władzy, zamieszkał w Sulejówku („sa­ motnik z Sulejówka”), gdzie prowadził aktywne życie polityczne, dużo publikował. W V 1926 dokonał, przy wsparciu wiernych mu oficerów i wojska, zamachu stanu i ustanowił rządy autorytarne (sanacja moralna) w kraju. W 1. 1926-1928 i 1930 premier, od 1926 minister spraw wojskowych i generalny inspektor sił zbrojnych. Ostatnim dokumentem, który podpisał, była konstytucja z 1935 (tzw. kwietniowa), uchwalona w atmosferze skandalu politycznego, niezgodnie z elementarnymi wymogami procedury i demokracji. Zmarł w Warszawie, pochowany na Wawelu.

PIUS XII, WŁAŚC. Eugenio Pacelli (1876-1958), papież. Święcenia kapłańskie otrzymał w 1899. W 1914 został sekretarzem Kongregacji Nadzwyczajnych Spraw Kościelnych i wyjechał (1917) jako nuncjusz do Bawarii - w tym samym czasie otrzymał też arcybiskupstwo tytularne Sardes. Od 1930 kardynał, od 1939 - pa­ pież. Był bliskim współpracownikiem Piusa XI. W okresie drugiej wojny światowej uchylił się od otwartego potępienia faszyzmu i nazistowskich zbrodni, czym zraził sobie znaczną część opinii światowej („milczenie Ojca”), również polskiej. Po za­ kończeniu wojny za główne zagrożenie dla świata uznał komunizm. W 1947 ukazał się dekret Świętego Oficjum, który zabraniał katolikom pod groźbą ekskomuniki współdziałania z partiami komunistycznymi. W 1946 uznał św. Antoniego Padew­ skiego za doktora Kościoła, a w 1950 ogłosił dogmat o Wniebowzięciu NMP - encyklika Magnificentissimus Deus. Pozostawił znaczący dorobek doktrynalny.

POPIEL Karol (1887-1977), prawnik, polityk i publicysta. Związany z Zetem i Polskimi Drużynami Strzeleckimi. W okresie międzywojennym działacz Naro­ dowego Związku Robotniczego, później w Narodowej Partii Robotniczej i Stronni­ ctwie Pracy. Po zamachu majowym (1926) w opozycji, współtwórca Centrolewu. W czasie drugiej wojny światowej na emigracji we Francji i Anglii. Jako przedsta­ wiciel SP w rządzie gen. W. Sikorskiego i S. Mikołajczyka. Do kraju powrócił w 1945 - kierował SP; represjonowany przez władze komunistyczne. Ponownie opuścił kraj, mieszkał we Francji, później w Stanach Zjednoczonych i Włoszech, gdzie przewodził SP i działał w europejskich strukturach ruchu chrześcijańsko- -demokratycznego. Autor szeregu prac o charakterze wspomnieniowym.

Prugar-Ketung Bronisław (1891-1948), generał Wojska Polskiego. Od 1911 w Drużynach Strzeleckich i Drużynach Bartoszowych. W czasie pierwszej wojny światowej w armii austriackiej. Od 1919 w WP; walczył z Ukraińcami w Małopol- sce Wschodniej, później na różnych szczeblach dowodzenia (operacyjne i sztabo­ we). W VIII 1939 objął dowództwo 11 Dywizji Piechoty, którą dowodził również w wojnie polsko-niemieckiej. Przez Rumunię przedostał się do Francji, gdzie został dowódcą 2 Dywizji Strzelców Pieszych. Walczył w kampanii francuskiej (1940), internowany w Szwajcarii. Do kraju powrócił pod koniec 1945; krótko pracował w ministerstwie obrony narodowej. Odznaczony m.in. dwukrotnie Virtuti Militarii i dwukrotnie Krzyżem Walecznych.

P rzedrzymirski-Krukowicz Emil (1886-1957), generał Wojska Polskiego. Do 1918 oficer zawodowy w armii austriackiej, walczył w pierwszej wojnie światowej. Od jesieni 1918 w WP; dowodził na różnych szczeblach, pracował też w Minister­ stwie Spraw Wojskowych i w Głównym Inspektoracie Sił Zbrojnych. W wojnie 1939 dowodził Armią „Modlin”, później w niewoli niemieckiej. Po wojnie pozostał na emigracji, zmarł w Kanadzie.

RaczkiEWicz Władysław (1885-1947), prawnik, prezydent RP na wychodźstwie. W dwudziestoleciu międzywojennym kolejno: minister spraw wewnętrznych, wojewoda nowogródzki, wileński, krakowski i pomorski, senator z listy Bezpartyj­ nego Bloku Współpracy z Rządem, marszałek Senatu. W czasie pierwszej wojny światowej służył w armii rosyjskiej, współorganizował Naczelny Polski Komitet Wojskowy (Naczpol), zwolennik tworzenia polskich sił zbrojnych na terenie Rosji. W wojnie polsko-bolszewickiej dowodził ochotniczym oddziałem kresowym wal­ czącym o Wilno. W okresie międzywojennym początkowo zwolennik Narodowej Demokracji, później związany z sanacją. Od 1934 prezes Światowego Związku Polaków z Zagranicy. Po kampanii 1939 na emigracji; 30 IX, na mocy art. 13 kon­ stytucji z 1935, objął urząd prezydenta RP (w tzw. umowie paryskiej zrezygnował z części uprawnień prezydenckich na rzecz premiera rządu). Przeciwnik układu Sikorski-Majski z 30 VII 1941 roku, pod presją Wielkiej Brytanii odwołał ze sta­ nowiska Naczelnego Wodza gen. K. Sosnkowskiego, który prezentował nieprze­ jednane stanowisko w sprawie granicy wschodniej RP. Urząd prezydenta sprawo­ wał aż do śmierci {de nomine do 5 VII 1945). Wbrew wcześniejszym ustaleniom przed śmiercią w swoim politycznym testamencie następcą mianował A. Zaleskie­ go, odrzucając kandydaturę T. Arciszewskiego z PPS, co spowodowało wyjście socjalistów z rządu i rozbicie polityczne środowiska polskiej emigracji. Zmarł w Anglii.

Raczyński Edward (1891-1993), dyplomata. W 1918 zgłosił się ochotniczo do Wojska Polskiego, skąd przeszedł do służby dyplomatycznej; poseł w Kopenhadze i Genewie (Liga Narodów), w 1. 1934-1945 ambasador w Londynie. W 1. 1941-1943 minister spraw zagranicznych. Po wojnie pozostał na emigracji; zasiadał w tzw. Radzie Trzech, w 1. 1979-1986 pełnił godność prezydenta RP na wychodźstwie. Wielki autorytet moralny dla środowisk emigracyjnych i polskiej opozycji w kraju, poważany w kołach dyplomatycznych wielu państw. Zmarł w Londynie, pochowa­ ny w rezydencji rodowej w Rogalinie k. Poznania.

Raeder Erich (1876-1960), admirał niemiecki. Od 1894 w marynarce wojennej, w czasie pierwszej wojny uczestniczył w działaniach na morzu. Po wojnie począt­ kowo pracował w archiwach marynarki (autor prac historyczno-wojskowych), od 1925 wiceadmirał, później admirał i szef kierownictwa marynarki wojennej. W 1. 1935-1943 naczelny dowódca marynarki wojennej, w IV 1939 awansowany na stopień wielkiego admirała. Odpowiadał za operacje morskie, przestrzegał Hitlera przed wojną na dwa fronty, za co został zdymisjonowany (zastąpił go admirał Dönitz). Po wojnie sądzony przez Międzynarodowy Trybunał Wojskowy w No­ rymberdze, skazany za zbrodnie wojenne na dożywotnie więzienie, zwolniony z więzienia w 1955. Zmarł w Kilonii, pozostawił obszerne wspomnienia Mein Leben. Von 1935 bis Spandau 1955.

Raginis Władysław (1908-1939), oficer Wojska Polskiego, w wojnie 1939 do­ wodził odcinkiem obrony w rejonie rzeki Wizna; 8-10IX na czele ok. 700-osobowej załogi tego odcinka stawił opór przewyższającym siłom niemieckim, nie chcąc poddać się wrogowi, popełnił samobójstwo. Obrona Wizny przeszła do historii jako „polskie Termopile”.

Ratajski Cyryl ps. „Górski”, „WartskT „Wrzos” (1875-1942), prawnik i polityk. Od 1922 prezydent Poznania, później minister spraw wewnętrznych i po­ nownie prezydent Poznania. Od jesieni 1940 w Warszawie, pracował w Zarządzie Miejskim. W XII 1940 mianowany przez gen. W. Sikorskiego Delegatem Rządu RP na Kraj; odegrał wybitną rolę w budowie struktur polskiego państwa podziemne­ go. Od wiosny 1942 ciężko chorował, co było powodem rezygnacji z urzędu Dele­ gata. Zmarł w Warszawie. W XII 1962 prochy złożono na Cmentarzu Zasłużonych na Wzgórzu św. Wojciecha w Poznaniu. Odznaczony m.in. Krzyżem Wielkim Polonia Restituta, Virtuti Militari i francuską Legią Honorową.

Reichenau Walter von (1884-1942), jeden z „najbardziej upolitycznionych” dowódców niemieckich. Od 1903 w armii cesarskiej, walczył w pierwszej wojnie światowej, później w Reichswehrze (był m.in. szefem kancelarii Reichswehry). Współpracownik gen. Blomberga, zwolennik nazizmu, aprobował szkolenie SS jako formacji militarnej. W 1938 objął dowództwo IV Grupy Armii, a po wybuchu wojny (1939) dowodził 10 Armią. Po kampanii francuskiej został mianowany feld­ marszałkiem, w wojnie ze Związkiem Sowieckim dowodził 6 Armią, a później zastąpił gen. Rundstedta na stanowisku dowódcy grupy Armii „Południe”. W1 1942 zmarł na udar mózgu.

Ribbentrop J oachim VON (1893-1946), dyplomata i polityk niemiecki. Dzięki małżeństwu z córką producenta win (von Henkel) osiągnął pozycję towarzyską i majątek. Członek NSDAP, od 1936 ambasador Trzeciej Rzeszy w Wielkiej Bryta­ nii, 1938 - minister spraw zagranicznych. Odegrał ważną rolę w przygotowaniach do agresji na Polskę (jeden z sygnatariuszy paktu o nieagresji ze Związkiem So­ wieckim z 23 VIII 1939). Sądzony przez Międzynarodowy Trybunał Wojskowy w Norymberdze za zbrodnie przeciw pokojowi, skazany na karę śmierci, stracony.

Roosevelt franklin Delano (1882-1945), prezydent Stanów Zjednoczonych od 1932. Zaproponował radykalny program walki ze skutkami wielkiego kryzysu (New Deal), który ułatwił mu reelekcję w następnych wyborach (1936) - wygrał jeszcze dwukrotnie wybory, stając się jedynym prezydentem USA tak długo spra­ wującym swój urząd. W polityce zagranicznej początkowo opowiadał się za konty­ nuacją amerykańskiego izolacjonizmu, choć w postawie politycznej zdecydowanie występował przeciwko państwom faszystowskim. Po wybuchu drugiej wojny świa­ towej, mimo ogłoszonej neutralności, starał się wspierać kraje walczące z Trzecią Rzeszą (m.in. program Lend-Lease, Karta Atlantycka). Po przystąpieniu Stanów Zjednoczonych do wojny (1941) rzecznik współpracy przeciwko państwom Osi. Uczestniczył w konferencjach Wielkiej Trójki (Teheran, Jałta); był rzecznikiem powołania Organizacji Narodów Zjednoczonych. Zmarł krótko przed zakończe­ niem wojny w Europie. Rowecki Stefan ps. „Grabica”, „Grot”, „Kalina”, „Rakoń” (1895-1944), generał Wojska Polskiego, dowódca Armii Krajowej. Od 1914 w Legionach Polskich, uczestniczył we wszystkich kampaniach Pierwszej Brygady. W 1918 wstąpił do organizowanej przez Niemców tzw. Polskiej Siły Zbrojnej (Polnische Wehrmacht). Od XI 1918 w WP; walczył w wojnie polsko-bolszewickiej, dowodził na różnych stanowiskach. W VI 1939 objął dowództwo Warszawskiej Brygady Pancemo-Motorowej, którą dowodził również w kampanii 1939. Od X 1939 w kon­ spiracji; początkowo w Służbie Zwycięstwu Polski, od XI w Związku Walki Zbrojnej (to wtedy napisał ważną broszurę konspiracyjną Czy wrzesień 1939 r. okrył niesła­ wą naród polski?). Twórca ZWZ-AK, największej podziemnej armii w okupowanej Europie. Jedna z głównych osobistości Polskiego Państwa Podziemnego. Aresz­ towany przez Gestapo 30 VI 1943, odrzucił zdecydowanie niemiecką propozycję udziału w akcji antysowieckiej. Od VII 1943 przebywał w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen, gdzie (najprawdopodobniej) został zamordowany po wybuchu powstania warszawskiego. Odznaczony m.in. dwukrotnie Virtuti Militari i wielo­ krotnie Krzyżem Walecznych.

Rómmel J uliusz Karol Wilhelm J ózef (właśc. von Rummel) (1881-1967), generał Wojska Polskiego. W pierwszej wojnie światowej w armii carskiej, inter­ nowany przez Austriaków. Od XI 1918 w WP; walczył w wojnie polsko-bol­ szewickiej, później na różnych stanowiskach dowodzenia i w Głównym Inspekto­ racie Sił Zbrojnych. W kampanii 1939 dowodził początkowo Armią „Łódź’', później Armią „Warszawa”. Po kapitulacji stolicy w niewoli niemieckiej (oflag Mumau). W 1945, po krótkim pobycie we Francji, powrócił do kraju. Został doradcą Naczel­ nego Dowódcy Ludowego Wojska Polskiego do spraw szkolenia. W VI 1947 prze­ szedł w stan spoczynku. Zmarł w Warszawie. Odznaczony m.in. trzykrotnie Virtuti Militari i pięciokrotnie Krzyżem Walecznych.

Rundstedt Gerd VON (1875-1953), feldmarszałek niemiecki. Od 1893 oficer pruskiej piechoty, w czasie pierwszej wojny światowej w Turcji i Francji, służył w Reichswehrze (od 1927 generał), później dowódca Berlińskiego Okręgu Woj­ skowego, dowodził grupą armii w czasie zajmowania Sudetów. Walczył w kampa­ nii polskiej (1939 - dowódca Grupy Armii „Południe”) i francuskiej (1940 - dowódca Grupy Armii „A”)- Po kampanii w Ardenach otrzymał stopień feldmar­ szałka. Od 1941 na froncie wschodnim (Grupa Armii „Południe”). Utracił dowódz­ two po odwrocie spod Rostowa. Zastąpił go von Reichenau. W 1. 1942-1945 naczelny dowódca frontu zachodniego. Odmówił przystąpienia do spisku przeciw­ ko Hitlerowi (1944). Później w niewoli angielskiej, miał stanąć przed sądem brytyj­ skim za wydanie w VI 1942 nielegalnego rozkazu przekazania Gestapo wziętych do niewoli komandosów brytyjskich. Do procesu jednak nie doszło ze względu na zły stan zdrowia oskarżonego. Zmarł w Hanowerze. Rydz-Śmigły Edward (1886-1941), marszałek Polski. W czasie studiów w kra­ kowskiej ASP (malarstwo) i UJ (filozofia) związał się z ruchem socjalistycznym (Promień) i niepodległościowym (Odrodzenie). Współorganizator Związku Walki Czynnej i Związku Strzeleckiego. W czasie pierwszej wojny światowej służył w Legionach Polskich i był komendantem Polskiej Organizacji Wojskowej. Od jesieni 1918 w Wojsku Polskim; walczył w wojnie polsko-bolszewickiej (dowódca armii), później na różnych szczeblach dowodzenia. Po śmierci J. Piłsudskiego został generalnym inspektorem sił zbrojnych, w X 1936 marszałkiem Polski. Poli­ tycznie związany był wówczas z Obozem Zjednoczenia Narodowego. W czasie kampanii 1939 Wódz Naczelny. Po wkroczeniu Armii Czerwonej opuścił kraj; internowany w Rumunii. W XII 1940 potajemnie opuścił Rumunię i w X 1941 przedostał się do okupowanego kraju, gdzie zmarł na atak serca. Sapieha Adam Stefan (1867-1951), arcybiskup, metropolita krakowski. Studio­ wał w Krakowie, Wiedniu i Innsbrucku. Później w Rzymie, gdzie przy papieżu Piu­ sie X pełnił obowiązki szambelana. W 1911 objął diecezję krakowską (podniesioną w 1925 do rangi arcybiskupstwa). W czasie pierwszej wojny światowej odmówił poparcia Legionom Polskim J. Piłsudskiego („chcecie budować socjalistyczną i żydowską Polskę, ja do tego ręki nie przyłożę”). Nie akceptował zamachu majo­ wego i rządów sanacji. W 1. 1939-1945 w czasie okupacji niemieckiej faktycznie kierował episkopatem polskim. Wielki autorytet moralny, swą nieprzejednaną postawą wobec okupanta zyskał powszechny szacunek i uznanie. W 1940 powołał Radę Główną Opiekuńczą. Od 1946 kardynał. Zmarł w Krakowie.

Shaw George Bernard (1856-1950), angielski dramaturg i eseista pochodzenia irlandzkiego, laureat Literackiej Nagrody Nobla (1925). Samouk. Świetny mówca, propagował idee socjalistyczne (jego najbardziej znaną pracą jest tu Przewodnik inteligentnej kobiety po socjalizmie i kapitalizmie), zafascynowany Związkiem Sowieckim i Stalinem, również po zakończeniu drugiej wojny światowej. Ceniony jako dramaturg (m.in. Profesja pani Warren, 1898, Pigmalion, 1923).

Sikorski Władysław Eugeniusz (1881-1943), generał Wojska Polskiego, poli­ tyk. Służył w armii austriackiej i w Związku Walki Czynnej, współzałożyciel Związ­ ku Strzeleckiego. W 1. 1914-1917 w Legionach Polskich (szef Departamentu Woj­ skowego Naczelnego Komitetu Narodowego, dowódca pułku), później szef Ko­ mendy Uzupełnień Polskiego Korpusu Posiłkowego, współorganizował też odsiecz Lwowa w 1919. Od końca 1918 w WP; odegrał wybitną rolę w wojnie polsko- -bolszewickiej, był szefem Sztabu Generalnego, w 1. 1922-1923 premier i minister spraw wojskowych. Po zamachu majowym (1926) odsunięty od stanowisk pań­ stwowych i wojskowych. Odegrał czołową rolę w opozycyjnym Froncie Merges. W czasie działań wojennych 1939 bez przydziału, 30 IX 1939 objął tekę premiera, a 7 XI przyjął obowiązki Naczelnego Wodza. 30 VII 1941 podpisał układ polsko- -sowiecki o pomocy wzajemnej i współpracy oraz 3 XII deklarację w sprawie roz­ budowy Armii Polskiej w Związku Sowieckim, co spowodowało poważny kryzys w środowisku emigracji. Zginął w katastrofie lotniczej nad Gibraltarem. Pochowa­ ny na cmentarzu lotników polskich w Newark. 17 IX 1993 jego prochy spoczęły na Wawelu. Odznaczony pośmiertnie Orderem Orła Białego. Pozostawił bogaty dorobek pisarski, m.in.: Nad Wisłą i Wkrą (1928); Polska i Francja w przeszłości i w dobie współczesnej (1931); Przyszła wojna, jej możłiwości i charakter oraz zwią­ zane z nią zagadnienia obrony kraju (1934). Skotnicki-Grzmot Stanisław (1894-1939), generał Wojska Polskiego. Od 1914 w Legionach Polskich, później w WP; dowodził na różnych szczeblach. W kampa­ nii 1939 dowódca Grupy Operacyjnej „Czersk” w składzie Armii „Pomorze”. W bitwie nad Bzurą dowodził, od 14 IX, Grupą Operacyjną swojego imienia, osła­ niającą od zachodu działania Grupy Operacyjnej gen. E. Knolla-Kownackiego. Ciężko ranny, zmarł w nocy 18/19 EX. Sosnkowski Kazimierz ps. „Józef Godziemba” (1885-1969), generał Wojska Polskiego. Od 1905 w Organizacji Bojowej Polskiej Partii Socjalistycznej, 1908 założyciel Związku Walki Czynnej, od 1910 w sztabie Związku Strzeleckiego, od 1914 w Legionach Polskich (komendant Pierwszej Brygady). W 1917 powołany na zastępcę szefa Departamentu Wojskowego przy Tymczasowej Radzie Stanu, wię­ ziony w 1. 1917-1918. Później w WP; wiceminister spraw wojskowych, dowódca Armii Rezerwowej w czasie wojny polsko-bolszewickiej i minister spraw wojsko­ wych, od 1927 inspektor armii. W kampanii 1939 minister koordynacji gospodarki wojennej, dowodził Frontem Południowym, później na emigracji. W 1. 1939-1944 następca prezydenta RP, 1939-1941 minister bez teki, przewodniczący Komitetu Ministrów ds Kraju. 13 XI 1939 powołany na stanowisko Komendanta Głównego Związku Walki Zbrojnej (do 22 VIII1941), w 1.1943-1944 Naczelny Wódz. Jesienią 1944 wyjechał do Kanady. Po 1949 włączył się w działalność polityczną polskiej emigracji; jego próby zjednoczenia emigracji nie przyniosły efektu. Zmarł w Kana­ dzie, pochowany na cmentarzu Montmorency k. Paryża. W 1993 urna z prochami spoczęła w podziemiach warszawskiej katedry św. Jana. Odznaczony m.in. dwu­ krotnie Virtuti Militari i czterokrotnie Krzyżem Walecznych. Autor m.in.: Z Legio­ nów do Magdeburga (1929). Stachiewicz Wacław T eofil (1894-1973), generał Wojska Polskiego. Od 1914 w Legionach Polskich, później w Polskiej Sile Zbrojnej (Polnische Wehrmacht). Od 1918 w WP; szef Oddziału I Sztabu Generalnego, później w Ministerstwie Spraw Wojskowych, wykładowca Wyższej Szkoły Wojennej, ponownie szef Od­ działu I. Od 1933 dowódca 7 Dywizji Piechoty, od VI 1935 szef Sztabu Głównego WP (w wojnie 1939 szef Sztabu Naczelnego Wodza). Współautor planu operacyj­ nego „Z” (Zachód - wojna z Niemcami). 18 IX internowany w Rumunii, później na Zachodzie. Po wojnie pozostał na emigracji (Kanada). Staun J ózef (właśc. J ózef Wissarionowicz Dżugaszwiu) (1879-1953), rosyjski działacz rewolucyjny i komunistyczny dyktator. W partii bolszewickiej od 1903. Uczestniczył w przewrocie bolszewickim 1917 i wszedł w skład pierwszego rządu sowieckiego jako komisarz do spraw narodowościowych. W 1922 na XI zjeździe partii wybrany sekretarzem generalnym KC, po wyeliminowaniu rywali politycznych stał się faktycznym władcą Związku Sowieckiego. Fala represji stali­ nowskich dotknęła również kadrę dowódczą sowieckiej armii, co w znaczący spo­ sób zaciążyło na jej zdolności operacyjnej. Współarchitekt, obok A. Hitlera, poro­ zumienia sowiecko-niemieckiego i rozpętania drugiej wojny światowej (pakt sowiecko-niemiecki 1939-1941). Podczas wojny z Trzecią Rzeszą jako premier i przewodniczący Państwowego Komitetu Obrony (1941-1945) oraz naczelny dowódca sił zbrojnych uczestniczył w konferencjach międzynarodowych (Teheran, Jałta, Poczdam), gdzie okazał się zręcznym i bezwzględnym dyplomatą, rozszerzając znacząco (za zgodą Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych) sowieckę strefę wpływów i ustanawiając rządy komunistyczne w krajach Europy Wschodniej. W 1945 otrzymał tytuł generalissimusa i bohatera Związku Sowieckiego. Zmarł w niejasnych okolicznościach. Był twórcą najbardziej ludobójczego obok nazizmu systemu totalitarnego w XX wieku; doprowadził Związek Sowiecki do statusu supermocarstwa. Pozostawił spory dorobek pisarski, m.in.: Marksizm a kwestia narodowa (1913, wyd. polskie 1951); O podstawach leninizmu (1924, wyd. polskie 1951); O mateńalizmie dialektycznym i historycznym (1938, wyd. polskie 1949).

Starzyński Stefan Bronisław (1893-?), prezydent Warszawy. Działał w Zwią­ zku Młodzieży Postępowej i w Związku Strzeleckim. W 1914 wstąpił do Legionów Polskich, od XI 1918 w WP; początkowo na różnych szczeblach dowodzenia, póź­ niej w Ministerstwie Spraw Wojskowych i Ministerstwie Skarbu (był absolwentem Szkoły Głównej Handlowej). W VIII 1934 został komisarycznym prezydentem Warszawy; aktywista Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem. Odegrał wybit­ ną rolę we IX 1939 jako cywilny komisarz obrony Warszawy. Aresztowany przez Gestapo w X 1939, zamordowany przez Niemców (data i miejsce nieznane). Odznaczony m.in. trzykrotnie Krzyżem Walecznych.

Stu d n icm -G izbert WŁADYSŁAW (1867-1953), polityk i publicysta. Początkowo związany z II Proletariatem i Polską Partią Socjalistyczną, później z Narodową Demokracją, wreszcie z obozem niepodległościowym J. Piłsudskiego. W czasie pierwszej wojny światowej założył w Warszawie Klub Państwowców Polskich, zasiadał też w Tymczasowej Radzie Stanu. Germanofil, w okresie międzywojen­ nym zwolennik zbliżenia polsko-niemieckiego. Po klęsce 1939 bez powodzenia zabiegał o nawiązanie współpracy politycznej z niemieckim okupantem. Więziony przez Niemców w Warszawie i Berlinie. Po zakończeniu wojny pozostał na emi­ gracji w Anglii.

SUCHARSKI H e n r y k (1898-1946), oficer Wojska Polskiego. W 1917 zmobilizowa­ ny do armii austriackiej. Od XI 1918 w WP; uczestniczył w konflikcie polsko- czeskim i wojnie polsko-bolszewickiej, później na różnych szczeblach dowodze­ nia, instruktor w Szkole Podchorążych w Ostrowi Mazowieckiej. W XII 1938 objął dowództwo Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte. W dniach 1-7 IX dowodził bohaterską obroną polskiej placówki na Westerplatte. Później w niewoli niemieckiej (dowództwo niemieckie przyznało mu prawo noszenia szabli). Po uwol­ nieniu początkowo przebywał w okolicach Lubeki, później w 2 Korpusie Polskim. Zmarł w Neapolu, w 1971 urna z prochami została złożona na Westerplatte. Odzna­ czony m.in. Virtuti Militari (pośmiertnie) oraz dwukrotnie Krzyżem Walecznych. SZYLLING ANTONI (1884-1971), generał Wojska Polskiego. W czasie pierwszej wojny światowej w armii carskiej, później 2 Korpusie Polskim w Rosji. Od 1919 w WP; dowodził na różnych szczeblach, pracował też w Głównym Inspektoracie Sił Zbrojnych. W kampanii 1939 dowodził Armią „Kraków”. Później w niewoli nie­ mieckiej (oflag VII A Mumau). Po wojnie na emigracji, początkowo we Francji, później w Anglii, w końcu w Kanadzie. Zmarł w Montrealu. Odznaczony m.in. dwukrotnie Virtuti Militari i trzykrotnie Krzyżem Walecznych.

Świerczewski Karol ps. „Walter” (1897-1947), generał Ludowego Wojska Polskiego, działacz komunistyczny. W 1917 wstąpił ochotniczo do Armii Czerwo­ nej, a nieco później do partii bolszewickiej - WKP(b), walczył przeciw Polsce w wojnie 1920. W 1. 1936-1938 w wojnie domowej w Hiszpanii, przeszedł do histo­ rii jako legendarny gen. „Walter”. Później ponownie w Związku Sowieckim. W drugiej wojnie światowej dowodził na różnych stanowiskach. W 1943 został skierowany do 1 Korpusu Polskich Sił Zbrojnych w Związku Sowieckim, później do 1 i 2 Armii Wojska Polskiego. Uczestniczył w operacji berlińskiej. Po wojnie pozostał w Polsce; wiceminister obrony narodowej, aktywny funkcjonariusz par­ tyjny, poseł do Krajowej Rady Narodowej i Sejmu Ustawodawczego. Zginął w nie wyjaśnionych okolicznościach w Jabłonkach pow. Lesko (teren walk z bandami UPA). Odznaczony m.in. dwukrotnie Virtuti Militari, Orderem Lenina i innymi odznaczeniami zagranicznymi. UMOSZENKO Siemion KONSTANTYNOWIE (1895-1970), marszałek Związku Sowieckiego. Od 1918 w Armii Czerwonej; walczył w wojnie domowej, później na różnych szczeblach dowodzenia. Członek partii komunistycznej. W czasie wojny sowiecko-fińskiej dowodził Frontem Północno-Zachodnim (1939-1940), później peł­ nił obowiązki ludowego komisarza obrony (1940-1941). W czasie wojny niemiecko- -sowieckiej dowodził kilkoma frontami. Po wojnie na różnych stanowiskach dowód­ czych, od 1960 główny inspektor w Ministerstwie Obrony ZSRR. TlSO JÓZEF (1887-1947), ksiądz, polityk słowacki. W 1. 30. związany z faszyzującą Słowacką Partią Ludową, w 1938, po śmierci jej twórcy A Hlinki, został szefem partii. Od października 1938 premier autonomicznego rządu słowackiego; w mar­ cu 1939 ogłosił niepodległość Słowacji zależnej de facto od Trzeciej Rzeszy i objął urząd prezydenta. W czasie drugiej wojny światowej po stronie Niemiec. Po wojnie skazany za zdradę i kolaborację na karę śmierci i stracony.

Witos Wincenty (1874-1945), polityk, działacz ruchu ludowego, poseł do Sejmu Krajowego i parlamentu austriackiego. Po rozłamie w Polskim Stronnictwie Lu­ dowym (1913) stanął na czele PSL „Piast”, któremu prezesował do 1931; po zjed­ noczeniu ruchu ludowego prezes SL, trzykrotny premier, po zamachu majowym (1926) odsunął się od życia politycznego. Współinicjator antysanacyjnego Centro­ lewu, aresztowany w 1930, więziony w twierdzy brzeskiej, skazany w procesie brzeskim (od 1933 na emigracji w Czechosłowacji). Do kraju powrócił w III 1939. Po klęsce wrześniowej więziony przez Niemców po odmowie współpracy. Zwol­ niony z więzienia w 1941, przebywał w areszcie domowym pod stałym nadzorem Gestapo. W 1945 został desygnowany do Krajowej Rady Narodowej, nie podjął obowiązków. Nie skorzystał także z zaproszenia do uczestnictwa w rozmowach moskiewskich w sprawie formowania Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej. W VIII 1945 prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego (mikołajczykowskiego). Zmarł w X tego roku. Pozostawił bogatą spuściznę ogłoszoną w Wyborze pism i artykułów (1939) oraz wspomnienia (Moje wspomnienia, L I-III, 1964-1965; Moja tułaczka, 1967). Wlad Franciszek Seweryn (1888-1939), generał Wojska Polskiego. Od 1910 oficer armii austriackiej, walczył w pierwszej wojnie światowej. Od XI 1918 w WP; dowodził na różnych szczeblach, szef Oddziału III Sztabu Generalnego. Od 1930 dowodził 14 Dywizją Piechoty, również w kampanii 1939 (w składzie Armii „Poznań” - bitwa nad Bzurą). Poległ pod Witkowicami. WOROSZYLOW Kumient J efriemowicz (1881-1969), marszałek Związku So­ wieckiego, działacz partyjny i państwowy. Od 1903 w frakcji bolszewickiej socjal­ demokracji rosyjskiej. Walczył we wszystkich rewolucjach rosyjskich, odegrał istotną rolę w wojnie domowej jako organizator oraz dowódca armii i frontów. Później na wysokich stanowiskach wojskowych i politycznych - dowódca mo­ skiewskiego okręgu wojskowego (1924-1925), ludowy komisarz obrony (1934-1940), członek Biura Politycznego KPZR, wicepremier (1940-1953) oraz przewodniczący Rady Najwyższej ZSRR (1953-1960). Słowniczek wybranych terminów i pojęć

AGRESJA - użycie przez państwo siły zbrojnej przeciwko suwerenności, integral­ ności terytorialnej lub politycznej niezawisłości innego państwa. Pojęcie agresji do obiegu prawno-międzynarodowego wprowadził tzw. pakt Brianda-Kelloga (1928); został później potwierdzony w Karcie Narodów Zjednoczonych (1941) i w Statucie Międzynarodowego Trybunału Wojskowego w Norymberdze (1945).

Armia Czerwona (Robotniczo-Chłopska Armia Czerwona) - powołana 281 1918 przez Radę Komisarzy Ludowych (rząd) Rosyjskiej Federacyjnej Socjali­ stycznej Republiki Rad lądowa część sowieckich sił zbrojnych. Początkowo ochot­ nicza, później w regularnym poborze; w 1920 roku liczyła blisko 3 min żołnierzy. Dowódcami mianowano często wyróżniających się bojowników rewolucji, ważną rolę odgrywali przedstawiciele partii, tzw. komisarze. Przez długi czas w Armii Czerwonej nie uznawano stopni wojskowych. Dopiero przed wybuchem drugiej wojny światowej przywrócono wojskowe szarże, a przede wszystkim jednoosobo­ we dowództwo, zachowując jednak komisarzy politycznych i rady wojenne jako ciała kontrolne. W 1. 1936-1939 dokonano olbrzymich czystek personalnych, zgi­ nęło wielu wybitnych oficerów, co dało o sobie znać zarówno w czasie agresji ZSRR na Polskę w 1939, a później na Finlandię oraz w pierwszej fazie wojny z Trzecią Rzeszą (dotkliwe klęski i straty). Dopiero przywrócenie do służby do­ wódców oraz właściwej rangi armii w polityce wewnętrznej, a także pomoc sojusz­ ników zachodnich (sprzęt) spowodowała radykalne zmiany na froncie wschodnim (Stalingrad, Kursk). W ten sposób Armia Czerwona stała się na tym teatrze dzia­ łań wojennych rozstrzygającą siłą militarną, co w konsekwencji umocniło pozycję J. Stalina, jako jednej z głównych postaci decydującej o rozstrzygnięciach w dru­ giej wojnie światowej. W 1946 roku Armię Czerwoną przemianowano na Armię Radziecką, stanowiącą część Radzieckich Sił Zbrojnych.

Blitzkrieg (WOJNA BŁYSKAWICZNA) - doktryna wojenna realizowana przez nazi­ stowskie Niemcy w początkowych kampaniach drugiej wojny światowej (kampa- nia w Polsce 1939, działania wojenne na Zachodzie w 1940). Zakładała gwałtowną, niespodziewaną i brutalną napaść, szybkie natarcie wojsk pancernych, wspiera­ nych przez lotnictwo i działania desantowe. Początkowo Blitzkrieg przyniósł wiele spektakularnych sukcesów Wehrmachtowi i Luftwaffe, zawiódł natomiast po wygaśnięciu czynnika zaskoczenia i po znaczącym wyrównaniu sił militarnych walczących stron. „Dziwna WOJNA” (franc, le drôle de guerre; niem. Sitzkńeg - wojna na siedząco) - w taki sposób określano powszechnie zachowanie się armii francuskiej, przede wszystkim po 3 IX 1939, tj. po wypowiedzeniu przez Francję i Wielką Brytanię wojny Trzeciej Rzeszy. Oba państwa nie podjęły oczekiwanych przez samotnie walczącą Polskę działań militarnych, mimo wcześniej udzielonych obietnic i gwa­ rancji, które obejmowały w przypadku ataku na Polskę działania zbrojne przeciw­ ko agresorowi. Ograniczono się do wojny psychologicznej (akcja ulotkowa, audy­ cje radiowe itp.), która nie wywarła żadnego wrażenia na społeczeństwie i przy­ wódcach Trzeciej Rzeszy. Ten niewytłumaczalny (wtedy) bezruch na froncie za­ chodnim trwał aż do wiosny 1940, kiedy to Niemcy zaatakowały Danię i Norwegię, a później inne państwa, w tym Francję. Kompromitacja polityki angielsko-fran- cuskiej wobec polskiego sojusznika. Freikorps (Freiwillige Landesjägerkorps) - niemieckie nacjonalistyczne oddziały ochotnicze utworzone w 1918, używane najczęściej do tłumienia rozru­ chów i wystąpień społecznych. Hitler reaktywował tę formację w okresie drugiej wojny światowej. Odegrała haniebną rolę morderców i prześladowców obywateli polskich z terenów okupowanych przez Trzecią Rzeszę.

Gestapo (Geheime Staatspolizei) - państwowa tajna policja polityczna w Niemczech, operująca też na terenach okupowanych przez Trzecią Rzeszę. Powstała w 1933 z inicjatywy Hermanna Göringa, od 1934 podlegała szefowi SS Heinrichowi Himmlerowi. Była narzędziem terroru w walce z niemiecką opozycją, polskim i innymi okupowanymi społeczeństwami. Międzynarodowy Trybunał Wojskowy w Norymberdze w 1946 uznał Gestapo za organizację przestępczą.

Gułag (Gławnoje Uprawlenue Łagieriej, łagry) - nazwa organu NKWD, który administrował sowieckimi obozami koncentracyjnymi. Koncepcja została wysunięta jeszcze przez W.I. Lenina w 1917, pierwsze obozy powstały w roku na­ stępnym. Liczba więźniów utrzymywała się początkowo na poziomie kilkudziesię­ ciu tys., aby wzrosnąć w okresie kolektywizacji (1934) i tzw. wielkiej czystki (1938) do ok. 2 min, a pod koniec życia J. Stalina do ok. 3 min. Więźniowie wykonywali najcięższe prace, w trudnych warunkach (obozy lokowano głównie za kołem po­ larnym). Średni czas pracy, a także życia więźnia określano na 3 miesiące. System obozów był ważnym elementem sowieckiej ekonomiki. Funkcjonowały one w zła­ godzonej formie do końca istnienia Związku Sowieckiego. Ocenia się, że kobiety stanowiły ok. 20% więzionych. Pierwszy wielki obóz powstał w 1923 na Wyspach Sołowieckich (SŁOŃ, w murach dawnego klasztoru prawosławnego). Ponurą sła­ wą cieszył się też obóz na Kołymie. Szacuje się, że w obozach zginęło ponad 20 min ludzi. Funkcjonowanie tego systemu ludobójstwa opisał Aleksander Sołże- nicyn {Archipelag Gułag). Korpus Ochrony P ogranicza (KOP) - specjalna formacja wojskowa (1924— 1939) przeznaczona do służby na granicy państwowej ze Związkiem Sowieckim, Litwą i Łotwą oraz utrzymania bezpieczeństwa publicznego na terenach przygra­ nicznych. Podlegał ministrowi spraw wewnętrznych. W IX 1939 r. KOP wystawił 3 dywizje piechoty i samodzielne bataliony, które walczyły z wkraczającymi oddziałami sowieckimi. Linia Maginota - francuska strefa umocnień wojskowych o długości około 450 km, zbudowana w 1. 1929-1934, modernizowana do 1940. Zbudowana z inicjatywy ministra wojny André Maginota wzdłuż granicy francusko-niemieckiej i z Luk­ semburgiem. Ogółem na linię Maginota składało się blisko 5,8 tys. obiektów forty­ fikacyjnych. W 1940, w czasie agresji na Francję, dowództwo niemieckie nie ude­ rzyło na kierunku linii Maginota; do decydującego rozstrzygnięcia w wojnie z Francją doszło na granicy francusko-belgijskiej. Linia Maginota w wyrazisty spo­ sób wpłynęła na francuską doktrynę wojenną (obowiązywała teza, iż linia jest nie do zdobycia) oraz morale armii francuskiej po obejściu jej przez Wehrmacht i bły­ skawicznym zajęciu terytorium państwa. Linia Zygfryda (Wał Zachodni) - strefa niemieckich umocnień wojskowych o długości 600 km wzdłuż zachodniej granicy Niemiec, od Kleve do Bazylei, zbu­ dowana w 1. 1936-1939, rozbudowywana do 1944. Dzieliła się na sektor: północny (tzw. pozycja Holenderska), centralny (od Trewiru do Karlsruhe) i południowy (od Kalsruhe do Bazylei). Łącznie zbudowano na tej rubieży obronnej ponad 15 tys. obiektów fortyfikacyjnych. We IX 1944 zaatakowana przez wojska amery­ kańskie, przełamana w III 1945. MANDŻUKUO (MANZHOUGUO) - w 1. 1932-1945 państwo utworzone przez Japonię w Chinach Północno-Wschodnich; w 1934 proklamowane cesarstwem z Pu Yi na czele, całkowicie zależne od japońskich władz wojskowych. W 1945, po przegranej przez Japonię wojnie, powróciło do Chin.

Naczelne organy władzy państwowej na wychodźstwie - centralne władze państwa polskiego powołane po klęsce 1939 na podstawie gwarantującej ciągłość państwową konstytucji z 1935. Początkowo siedzibą władz była Francja (najpierw Paryż, od XI 1939 Angers), od VI 1940 Wielka Brytania (Londyn). Naczelne organy władzy państwowej na wychodźstwie tworzyły: Prezydent RP - konstytucyjna głowa państwa. Urząd ten sprawował Władysław Raczkiewicz od 30 IX 1939 do 5 VII 1945 (de jure), a od 6 VII 1945 de nomine dożywotnio; Rada Narodowa RP - organ doradczy prezydenta i rządu, substytut rozwiąza­ nych przez prezydenta RP 2 XI 1939 Sejmu i Senatu RP. Działała przez dwie ka­ dencje: 30 XII 1939 - 3 IX 1941 i 3 II 1942 - 21 III 1945. Przewodniczący: Ignacy Jan Paderewski (23 I 1940 - 30 VI 1941), Stanisław Grabski (24 II 1942 - 30 XI 1944), Bronisław Skalak (30 IX 1944 - 21 III 1945). W Radzie zasiadali przedstawi­ ciele SN, SL, PPS-WRN, SP i osób bezpartyjnych, brak było SD oraz partii przed wojną będących w obozie sanacyjnym. Tryb wyłaniania członków Rady regulował dekret prezydenta RP z 9 XII 1939, dekret z 21 XII 1939 ustalił ostateczną nazwę tego organu: Rada Narodowa Rzeczpospolitej Polskiej; Rada Ministrów - naczelny organ administracji, w okresie wojny funkcjonowały trzy rządy RP: gen. Władysława Eugeniusza Sikorskiego (1 X 1939 - 13 VII 1943), Stanisława Mikołajczyka (14 VII 1943 - 24 X 1944) i Tomasza Arciszewskiego (29 XI 1944 - 5 VII 1945). 5 VII 1945 rządy Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Bry­ tanii (4 VII, Francji) uznały Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej w Warszawie za legalną i prawną kontynuację władzy w Polsce, w ten sposób rząd polski w Lon­ dynie stał się rządem typowo emigracyjnym. Tego samego dnia rząd JKM powołał Tymczasowy Komitet Skarbu dla Spraw Polskich, którego zadaniem miało być nadzorowanie sprawnego przebiegu likwidacji Rady Ministrów RP w Londynie. Był to swoisty przymus, znany w prawie międzynarodowym, stosowany przez pań­ stwa indywidualnie lub kolektywnie. Odwołanie uznania dla rządu polskiego na wychodźstwie odbyło się zgodnie z praktyką przyjętą w prawie międzynarodo­ wym, ale w odczuciu przeważającej części Polaków było polityczną zdradą oczeki­ wań narodu. Rząd T. Arciszewskiego nigdy się z tą decyzją nie pogodził. Jeszcze 26 VI 1945, a więc przed ostatecznymi i rozstrzygającymi decyzjami, oświadczył: „Rząd polski nawet w razie cofnięcia mu uznania nie przestaje być prawowitym rządem. Wywodzi on bowiem swoje istnienie nie z uznania obcych, lecz z woli swojego narodu oraz praw Rzeczypospolitej [...]. Droga nasza jest trudna, lecz u jej kresu spełni się Polska naszych żarliwych pragnień: wolna i niepodległa. Pol­ ska swobody i sprawiedliwości. Polska miłości Boga i ludzi”.

NKWD (Narodnyj Komissariat Wnutriennich Diel - Ludowy Komisa­ riat Spraw Wewnętrznych) - sowieckie ministerstwo spraw wewnętrznych w 1. 1917-1924 (OGPU - Objedinionnoje Gosudarstwiennoje Politiczeskoje Upraw- lenije - Zjednoczony Państwowy Zarząd Polityczny, naczelny organ bezpieczeń­ stwa Związku Sowieckiego podległy Ludowemu Komisariatowi Sprawiedliwości) i ponownie od 1934. Jeden z najważniejszych stalinowskich urzędów centralnych uczestniczących w terrorze. W czasie wojny kilkakrotnie reorganizowany. W 1946 przekształcony w Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Odegrał znaczącą rolę w likwidowaniu struktur polskiej wojennej konspiracji (Polskie Państwo Podziem­ ne) i szerzeniu terroru na okupowanych terenach.

Narodowosocjalistyczna Niemiecka Partia Robotników (NSDAP - Na­ tionalsozialistische Deutsche Arbeitspartei) - niemiecka partia faszy­ stowska (nazistowska) powstała w 1920 z przekształcenia założonej rok wcześniej (twórca: A. Drexter) lokalnej partii bawarskiej o nacjonalistycznej ideologii; 25-punktowy program zakładał m.in. walkę o skupienie wszystkich rodaków w Wielkiej Rzeszy, zdobycie dla Niemiec kolonii i nowych terenów, na których można by było osadzać Niemców. „Dobro ogółu - dobrem jednostki” - to główne hasło społeczne NSDAP. Jednym z pierwszych członków partii był Adolf Hitler, który szybko osiągnął status jej przywódcy (Fiihrera). W 1923 dokonała nieudane­ go puczu w Monachium, w konsekwencji władze aresztowały Hitlera, a partię zde­ legalizowały. W 1923 partia liczyła 50 tys., 1930 - 250 tys. członków. W wyborach do Reichstagu zdobyła 230 mandatów; 30 I 1933 A Hitler objął urząd kanclerza. Program partii stał się programem narodu i państwa - totalitarnej nazistowskiej Trzeciej Rzeszy: idea wodzostwa (Führerprinzip), walka ras (rasizm), gloryfikacja wojny. Praworządność zastąpiono nazistowską moralnością. Po zakończeniu dru­ giej wojny światowej Międzynarodowy Trybunał Wojskowy w Norymberdze uznał NSDAP za organizację przestępczą. „NOC DŁUGICH NOŻY” - akcja wymordowania (30 VI 1934), z rozkazu A Hitlera, grupy jego przeciwników wewnątrz ruchu nazistowskiego, głównie przywódców SA z Ernstem Róhmem na czele, pod pretekstem rzekomo przygotowywanego przez Róhma zamachu stanu. „Noc KRYSZTAŁOWA” (KRISTALLNACHT) - terminem tym naziści określali serię brutalnych pogromów przeprowadzonych przez NSDAP i jej bojówki w nocy z 9 na 10 XI 1938 w większości miast niemieckich. Zapoczątkowała zaostrzenie represji wobec ludności żydowskiej. Pretekstem do ich przeprowadzenia było zastrzelenie sekretarza ambasady niemieckiej w Paryżu E. von Ratha przez H. Grynszpana, żydowskiego emigranta (7 XI). Pogrom został starannie przygotowany - tysiące uzbrojonych bojówkarzy z lokalnych struktur NSDAP, SA i SD, do których dołą­ czyli kryminaliści, przez całą noc biło wyciąganych z domów Żydów, niszczyło i rabowało ich dobytek. Władze lokalne, służby porządkowe i policja pozostały bierne. Największe rozmiary akcja przybrała w Norymberdze, Monachium, Ham­ burgu i Frankfurcie n. Menem. Nazwa pogromu jest związana z masowym tłucze­ niem szyb w oknach, a została rozpropagowana przez nazistów, aby zasugerować wyłącznie materialny aspekt zniszczeń. Straty „Nocy kryształowej”: zamordowano ok. 100 Żydów, kilkuset zostało rannych, zatrzymano i skierowano do obozów koncentracyjnych ponad 20 tys., spalono 250 synagog, zniszczono 7,5 tys. żydowskich sklepów (straty oszacowano na blisko 100 min marek). Dwa dni po zajściach wprowa­ dzono przepisy rozszerzające listę zawodów zakazanych dla Żydów (o działalność handlową i produkcyjną). Żydom zabroniono również prowadzenia pojazdów mecha­ nicznych i przebywania w miejscach publicznych (kina, teatry, filharmonie itp.).

Obozy hitlerowskie (lagry) - ośrodki więzienia i odosobnienia, przymusowej i niewolniczej pracy oraz masowej zagłady ludzi, zorganizowane przez władze na­ zistowskie na terenie Trzeciej Rzeszy oraz krajów przez nią okupowanych. Podle­ gały Głównemu Urzędowi Bezpieczeństwa Rzeszy, Głównemu Urzędowi Gospo­ darki i Administracji SS oraz Inspektorowi Obozów Koncentracyjnych. Ich pier­ wowzór stanowiły obozy zakładane przez Brytyjczyków w Afryce w czasie wojny burskiej. Podobny do hitlerowskich byù system obozów pracy na Wyspach Lipa- ryjskich na Morzu Tyrreńskim we Włoszech Mussoliniego oraz obozy jenieckie, obozy pracy i koncentracyjne zakładane przez Japończyków. System obozów miał na celu eksterminację ludności, szerzenie terroru i zapewnienie darmowej siły ro­ boczej dla pracującej na rzecz wojennej gospodarki Rzeszy. Obejmował obozy koncentracyjne, ośrodki zagłady, obozy pracy przymusowej, obozy przesiedleńcze i przejściowe, obozy jenieckie i więzienia policyjne. Istotę systemu stanowiły obozy koncentracyjne (Konzentrationslager, KL), tworzone na terytorium Rzeszy już od 1933, początkowo przeznaczone dla niemieckich antyfaszystów. Po przyłączeniu Austrii i aneksji Czechosłowacji przebywali w nich także obywatele tych państw. Pierwsze powstały w Dachau, Oranienburgu, Berlinie, Papenburgu, Sachsenbur- gu, Lichtenburgu, Esterwegen, Dürrgoy, Kemnath i Sonnenburgu. Później m.in. w Sachsenhausen (1936), Buchenwaldzie (1937), Mauthausen, Flossenbürgu (1938) i Ravensbrück (1939 - obóz kobiecy). W 1. 1933-1939 przez obozy koncen­ tracyjne przeszło ok. 170 tys. więźniów. Od 1940 system obozów rozwijano też na terenach okupowanych, szczególnie na ziemiach polskich, powstały m.in.: Stutthof (1939), Oświęcim-Brzezinka (Auschwitz-Birkenau), Gross-Rosen, Bergen-Belsen (wszystkie 1940), Majdanek (1941). Z założenia służyły do masowego uśmiercania jeńców, w Brzezince i Majdanku dokonywano także natychmiastowej zagłady Ży­ dów i jeńców sowieckich. Posiadały filie (podobozy przeznaczone do przetrzymy­ wania więźniów pracujących w zakładach przemysłowych, np. obóz w Oświęcimiu posiadał 40 podobozów, obóz w Majdanku - 6). Na terenie Niemiec i w krajach podbitych naziści łącznie utworzyli 12 tys. obozów i więzień, przeszło przez nie 18 min osób (z 30 krajów świata), z których 11 min zginęło. W obozach panowały wyniszczające warunki egzystencji, terror fizyczny i psychiczny, które unicestwiały więźniów jako ludzi. Ocaleni, okaleczeni psychicznie i emocjonalnie, przez wiele powojennych lat cierpieli na tzw. KDsyndrom. Na ziemiach polskich istniało po­ nad 2 tys. obozów, więziono w nich ok. 5 min osób, z których zginęło ok. 3,5 min. Z akcji odosobnienia i uśmiercenia Trzecia Rzesza czerpała olbrzymie korzyści materialne - niewolnicza praca, grabież osobistego majątku, a nawet wykorzysty­ wanie zwłok jako surowca („ludzie ludziom zgotowali ten los”). Prowadzone pseu­ donaukowe eksperymenty przyspieszały śmierć, a komory gazowe w sposób tech- nologiczno-przemysłowy likwidowały ludzkie jestestwo. W roku 1946 obozy nazi­ stowskie zostały uznane przez Międzynarodowy Trybunał Wojskowy w Norymber­ dze za najbardziej zbrodnicze ośrodki terroru wobec ludności krajów okupowanych, a milionowe zbrodnie w nich popełnione - za zbrodnie przeciw ludzkości, co oznacza, że nie ulegają one przedawnieniu, są i będą nadal ścigane (w Polsce zajmuje się tym powołany ustawą Instytut Pamięci Narodowej). Obozy jenieckie - rozbudowany system tych obozów istniał na obszarach opera­ cyjnych, zwłaszcza na wschodzie i na obszarze Trzeciej Rzeszy, łącznie z terenami zaanektowanymi. Podlegały Wehrmachtowi. Osobno więziono żołnierzy (stalagi), osobno oficerów (oflagi). Do największych należały (byli tam więzieni również żołnierze polscy): stalagi - Hohenstein (Olsztynek), Neubrandenburg, Alt Dre­ witz, Strasburg, Lamsdorf (Łambinowice); oflagi - Prenzlau, Amswalde (Choszcz­ no), Woldenberg (Dobiegniew), Borne (Grossbom), Neubrandenburg, Hohen­ stein, Colditz, Lubeka, Mumau. Niektóre, wbrew międzynarodowemu prawu, przekształcono w ośrodki zagłady, np. obozy jeńców sowieckich w Szebniach k. Jasła, Dęblinie, Łambinowicach, Żaganiu, Rawie Ruskiej. W obozach tych jeń­ ców głodzono, pozbawiano opieki lekarskiej, rozstrzeliwano lub uśmiercano w komorach gazowych. W obozach koncentracyjnych w Auschwitz, Sachsenhau­ sen i Buchenwaldzie utworzono specjalne oddziały dla jeńców sowieckich. Obozy koncentracyjne dla dzieci i młodzieży - zbliżone charakterem do obo­ zów koncentracyjnych były obozy dla dzieci i młodzieży, funkcjonujące m.in. w Łodzi i Potulicach. Więziono w nich dzieci polskie, czeskie, słowackie, rosyjskie, jugosłowiańskie, francuskie. Tworzono także specjalne obozy germanizacyjne dla dzieci przeznaczonych po przeprowadzeniu specjalnych badań rasowych do ger­ manizacji i przekazywanych niemieckim rodzinom w Trzeciej Rzeszy. Obozy pracy - w nazistowskim systemie nosiły różne nazwy: karne obozy pracy, obozy pracy przymusowej, karne obozy służby budowlanej, obozy budowy urzą­ dzeń wojskowych, obozy dla robotników z Europy Wschodniej, obozy pracy dla Żydów. Lokalizowane w pobliżu dużych ośrodków przemysłowych bądź budów, stanowiły zaplecze darmowej siły roboczej. Warunki życia w tych obozach niewiele odbiegały od panujących w obozach koncentracyjnych. Podlegały miejscowym dowódcom SS i policji, policji kryminalnej (Kripo), tajnej policji politycznej (Gesta­ po), Organizacji Todta bądź administracji cywilnej. Największe obozy pracy przy­ musowej zlokalizowane były na ziemiach polskich, w Łodzi, Poniatowej, Wron­ kach, Mysłowicach, Rawiczu, Skarżysku-Kamiennej, Częstochowie, Wieliczce, Krakowie-Płaszowie, Lubiczu i Sulejowie. Liczba cudzoziemców wykonujących pracę przymusową na rzecz Trzeciej Rzeszy dochodziła do 10 min osób. Obozy przesiedleńcze - tworzone przez Niemców od IX 1939 na obszarach pol­ skich włączonych do Rzeszy dla ludności przeznaczonej do wysiedlenia, oczekują­ cej na wywóz do GG lub na roboty w Rzeszy. Działały w Poznaniu, Potulicach, Ło­ dzi, Działdowie, Inowrocławiu, od XI 1942 również w Zamościu i Zwierzyńcu. Ty­ powym obozem przesiedleńczym był obóz w Pruszkowie, przeznaczony dla ludno­ ści Warszawy wysiedlonej po upadku powstania. Do obozów przejściowych należa­ ły getta (również gigantyczne obozy pracy) tworzone w większych miastach pol­ skich, przeznaczone dla ludności żydowskiej. Tragiczne warunki bytowe tam panujące powodowały wysoką śmiertelność. Niemcy dokonywali w nich częstych egzekucji; większość Żydów wywieziono do obozów zagłady. Obozy zagłady - decyzję o masowej zagładzie ludności żydowskiej (Endlösung) podjęły władze Trzeciej Rzeszy w 1941. Miesiąc wcześniej uruchomiono ośrodek zagłady w Chełmnie nad Nerem, przeznaczony do likwidacji Żydów z Łodzi i Wielkopolski. Wiosną i latem 1942 ośrodki w Bełżcu, Sobiborze i Treblince, przeznaczone do uśmiercania Żydów z Generalnego Gubernatorstwa. W istnieją­ cych obozach przystąpiono do budowy komór gazowych, pierwsza powstała w obozie oświęcimskim w 1941. W obozie zagłady uśmiercano w ciągu doby od kilkuset do kilku tys. ludzi. Do wiosny 1943 z 2,3 min Żydów polskich przy życiu pozostało zaledwie 300 tys., czasowo oszczędzonych jako fachowa siła robocza. W obozach niemal całkowicie unicestwiono też społeczność Sinti i Romów (Cyga­ nów). Po likwidacji Żydów polskich rozpoczęto uśmiercanie Żydów innych państw okupowanych. Przewożono ich transportami kolejowymi do ośrodków zagłady zlo­ kalizowanych głównie na ziemiach polskich. Poza Polską obozy takie powstały też w Holandii, Belgii, Norwegii, Danii, Protektoracie Czech i Moraw (Terezin - There­ sienstadt) i na okupowanych terytoriach ZSRR Obozy sowieckie (łagry, POR. TEŻ Gułag) - miejsca odosobnienia tworzone od czasów bolszewickiej rewolucji październikowej 1917. Początkowo osadzano w nich osoby, którym zarzucano działalność kontrrewolucyjną, według ówczesnej nomenklatury „obce klasowo”, mogące stanowić zagrożenie dla nowej władzy: przemysłowców, kupców, właścicieli ziemskich, urzędników, duchownych. W mia­ rę „budowy socjalizmu” do obozów masowo trafiali przedstawiciele klas niższych, uchylający się od obowiązkowych dostaw płodów rolnych chłopi oraz robotnicy uchylający się od pracy. Na pobyt w obozach skazywani byli członkowie partii i stronnictw politycznych, w 1. 30. również komuniści, od 1935 także dzieci. Liczba więźniów wydatnie wzrosła od 1928, kiedy przystąpiono do kolektywizacji wsi. W kierownictwie partii powstał wtedy pomysł „racjonalnego wykorzystania" dar­ mowej siły roboczej. Do koordynacji działań w tym zakresie utworzono w 1930 wydział GPU (Gławnoje Politiczeskoje Uprawlenije) kierujący obozami - Gławnoje Uprawlenije Łagieriej (Gułag), którego pierwszym szefem został M. Berman, kolejnym G. Jagoda. Więźniów wykorzystywano przy budowie kanału Białomor- sko-Bałtyckiego i kanału Wołga-Don, przy budowie kolei i dróg (np. magistrali kolejowej Kotłas - Uchta - Peczora - Workuta), w kopalniach, przy wyrębie lasów, w przemyśle drzewnym, rolnictwie itp. Nadzór nad obozami należał do Zarządu Głównego Zakładów Pracy Poprawczej, któremu podlegały zarządy główne grupu­ jące obozy o jednakowym rodzaju działalności, np. leśne, przemysłu, budownictwa, rolnictwa itd. Oprócz obozów pracy istniały, szczególnie liczne w pierwszych latach po rewolucji, obozy koncentracyjne („koncłagi”). Pierwszy taki obóz po­ wstał w 1918 w Niżnym Nowgorodzie. Umieszczano tam ludzi bez wyroku sądo­ wego, wrogo nastawionych do władzy. Usytuowane były w europejskiej części ZSRR (np. na Wyspach Sołowieckich, wzdłuż Morza Białego), w Azji Środkowej (Karaganda), na Syberii (Tobolsk, Tomsk, Norylsk, Jakucja, dorzecze Kołymy), na Dalekim Wschodzie (nad Amurem, na Kamczatce, Sachalinie, Półwyspie Czuko- ckim, w rejonie Magadanu). Ustalenie precyzyjnej ich liczby, a także liczby więź­ niów i ofiar jest niemożliwe. W 1941 więziono ok. 11 min osób, przypuszcza się, że w granicach kilkunastu min utrzymywała się liczba więźniów w okresie 1929-1953. Polacy w obozach sowieckich - po klęsce wrześniowej 1939 około 400 tys. Po­ laków z terenów anektowanych przez ZSRR uwięziono w 2,5 tys. obozów, przede wszystkim w rejonie Archangielska, Norylska, w Zagłębiu Donieckim i Kazach­ stanie. W obozach jenieckich zamknięto wziętych do niewoli polskich żołnierzy i oficerów. Ok. 15 tys. oficerów, wojskowych, funkcjonariuszy straży granicznej, służby więziennej i policji przetrzymywanych w Kozielsku, Starobielsku i Ostasz­ kowie zamordowano (zbrodnia katyńska). Szacuje się, że do czasu ogłoszenia „amnestii" (po układzie Sikorski-Majski 1941) w obozach zmarło ok. 250 tys. Po­ laków. Uwolnieni trafili do armii gen. W. Andersa i formowanej później Dywizji im. T. Kościuszki (Armia Polska w ZSRR), wielu powróciło do Polski dopiero po roku 1956. Po wkroczeniu Armii Czerwonej na obszary Polski przedwrześniowej do obozów deportowano żołnierzy Armii Krajowej i in. organizacji oraz ludność cywilną, szczególnie autochtonów z ziem przyłączonych do Polski. Ponurą sławę zyskał obóz przejściowy w Rembertowie, skąd wywożono żołnierzy AK na północ ZSRR w bydlęcych wagonach, pod silną strażą, często skutych kajdankami. W podob­ nym obozie, wówczas już w nadgranicznym Przemyślu, aresztowanych żołnierzy AK przebierano w mundury niemieckie i wywożono do Rosji jako jeńców wojennych. We­ dług szacunkowych danych po 1945 w głąb ZSRR wywieziono ponad 200 tys. obywate­ li Polski, w ogromnej większości do obozów pracy.

Organizacja Orla Białego (OOB), początkowo Związek Orla Białego - organizacja konspiracyjna powstała w Krakowie w drugiej połowie IX 1939. Wśród jej twórców byli m.in. Kazimierz Kierzkowski (przewodniczący), ppłk Kazimierz Pluta-Czachowski (komendant główny), Ludwik Muzyczka i in. Posiadała siatkę również na terenie Śląska, Kielc, Lublina i Warszawy. Odegrała znaczącą rolę w łączności kurierskiej i przerzutowej. Podporządkowana początkowo SZP, od III 1940 w strukturze ZWZ. Wydawała jedno z pierwszych pism konspiracyjnych „Nakazy Dnia”. PLAN „WEIß” (F all WEIß) - kryptonim niemieckiego planu operacyjnego agresji przeciwko Polsce w 1939, jego podstawy opracowano w 1938 równolegle z innymi planami wojennymi Trzeciej Rzeszy (Rot, Blau, Grün). Ustne wytyczne Hitlera w sprawie przygotowania planu agresji na Polskę pochodzą z końca III 1939; gotową dyrektywę Hitler zaaprobował 11 IV: Wehrmacht, wykorzystując czynnik zaskoczenia, miał zniszczyć siły zbrojne Polski w wojnie błyskawicznej {Blitzkrieg). Realizację planu rozpoczęto 1 IX 1939.

P olska Organizacja Walki o W olność (POW W ) - organizacja konspiracyjna powstała we Lwowie w końcu IX 1939. Komendant: gen. Marian Żegota-Janu- szajtis, po jego aresztowaniu gen. Mieczysław Boruta-Spiechowicz (wyjechał ze Lwowa 11 XI 1939), później Jerzy Dobrowolski (aresztowany na początku XII 1939). Od 1940 w ZWZ. RESTSTAAT; RESTPOLEN - koncepcja niemiecka tzw. „państwa szczątkowego” („Polski szczątkowej”), jeden z wariantów potraktowania części zajętych i okupo­ wanych ziem polskich po kampanii 1939, zakładający możliwość istnienia „Polski szczątkowej” (Restpolen) na obszarze Narew-Warszawa-Kraków, zajęcie przez Rzeszę obszarów przemysłowych, a na północnym krańcu Karpat utworzenie z Galicji „samodzielnej” Ukrainy. W tym samym mniej więcej czasie R. Heydrich, szef Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy, RSHA, wspominał m.in. o „szcząt­ kach Polski” („restlich verbleibende Polen”), do której to strefy będą przesuwani Polacy z ziem anektowanych należący do wyższych warstw, niemniej stwierdzał, że nie przewiduje się utworzenia rządu, jak w Protektoracie Czech i Moraw, lecz wprowadzenie niemieckiej administracji. Koncepcja ta nie została zrealizowana. Poza obszarem włączonym do Rzeszy na pozostałych okupowanych terenach pol­ skich po okresie tzw. zarządu wojskowego 26 X 1939 powstało Generalne Guber­ natorstwo dla okupowanych ziem polskich (od XII 1940 - Generalne Gubernator­ stwo, Generalgouvernement), które przetrwało do końca okupacji (1945).

(Reichssicherheitsamt RSHA, Główny Urząd B ezpieczeństwa Rzeszy) - centralna struktura organizacji niemieckiego aparatu policyjnego i partyjnego (SS), utworzona 27 IX 1939 z rozkazu H. Himmlera w celu ściślejszej koordynacji działań partyjnego Głównego Urzędu Służby Bezpieczeństwa (Sicherheitsdienst, SD) z państwowym Głównym Urzędem Policji Bezpieczeństwa (Sicherheitspolizei, Sipo), w którego skład od 1936 wchodziły: policja kryminalna (Kriminalpolizei, Kripo) i policja polityczna (Gestapo). 1939-1942 Urzędem kierował R. Heydrich; 1943-1945 E. Kaltenbrunner. RSHA tworzyło sześć, a od 1940 siedem departamen­ tów podzielonych między Sipo i SD (m.in. III - wywiad wewnętrzny, IV - Gestapo, V - Kripo, VI - wywiad zagraniczny i częściowo wojskowy, VII - ideologiczny). Urząd przeprowadzał akcje represyjne i eksterminację ludności okupowanych przez Trzecią Rzeszę terenów, w pierwszej kolejności ludności żydowskiej {Endlösung). Do jego kompetencji należała administracja obozów pracy i obozów koncentracyjnych w Europie.

SD (Sicherheitsdienst des Reichsführer SS, Służba B ezpieczeństwa ReichsfÜHRERA SS) - partyjna służba bezpieczeństwa w Trzeciej Rzeszy. Zorgani­ zowana w 1931 jako formacja wywiadowcza SS, od 1933 stanowiła specjalny wywiad NSDAP, sprawowała nadzór nad aparatem partyjnym i państwowym oraz innymi dziedzinami życia społecznego. Organizatorem i szefem SD był Reinhard Heydrich podlegający bezpośrednio szefowi SS H. Himmlerowi. SD była elitarną formacją SS, w jej skład wchodziło nieco ponad 3 tys. funkcjonariuszy. Międzynarodowy Trybunał Wojskowy w Norymberdze (1946) uznał SD za organizację przestępczą.

SS (Schutzstaffeln der Nationalsozialistichen Deutschen Arbeits­ partei, Sztafety- Ochronne NSDAP) - niemiecka, narodowosocjalistyczna organizacja bojowa sformowana w 1923 jako przyboczna straż A Hitlera. W 1926 podporządkowana SA a od 1929 kierował nią Heinrich Himmler. Początkowo peł­ niła funkcję policji wewnątrzpartyjnej i wywiadu politycznego. W 1934 jej funkcjo­ nariusze wymordowali opozycję wewnątrz NSDAP („Noc długich noży”). W 1934 przejęła od SA zarząd obozów koncentracyjnych. Powstały też oddziały To­ tenkopfs. W 1940 formacje zbrojne SS połączono w Waffen SS - w 1944 liczyły bli­ sko 1 min żołnierzy. SS stała się synonimem eksterminacji, ludobójstwa i po­ wszechnego terroru wśród narodów okupowanych, jednocześnie była swoistym „państwem w państwie”, gdyż miała przemożny wpływ na władze Trzeciej Rzeszy. Międzynarodowy Trybunał Wojskowy w Norymberdze w 1946 uznał SS za organi­ zację zbrodniczą i przestępczą, odpowiedzialną za zbrodnie przeciwko ludzkości. Służba Zwycięstwu P olski (SZP) - jedna z pierwszych ogólnokrajowych struk­ tur wojskowej konspiracji. Powstała 26/27 IX 1939, jeszcze w walczącej Warsza­ wie. Dowódca główny: gen. Michał Karaszewicz-Tokarzewski. W XI 1939 ogłoszo­ no Deklarację ideową żołnierzy SZP. Jedną z pierwszych akcji SZP miał być zamach na A. Hitlera (planowany w Warszawie na 5 X). Po powstaniu Związku Walki Zbrojnej, decyzją rządu RP z 13 XI 1939, miał on zastąpić SZP. 15 1 1940 ukazał się pierwszy rozkaz organizacyjny ZWZ w kraju, a 7 II instrukcja o zasadach tworzenia ZWZ. Dotychczasowy komendant SZP gen. Karaszewicz-Tokarzewski został mia­ nowany komendantem Obszaru nr 3 Lwów ZWZ. SONDERGERICHTE (niemieckie sądy specjalne) - ważny instrument unicestwiania przez niemieckiego okupanta rzeczywistych i rzekomych wrogów Trzeciej Rzeszy. Były częścią składową sądownictwa narzuconego polskim terenom okupowanym. Nie spełniały elementarnych wymogów instytucji wymiaru sprawiedliwości. Sądy specjalne wprowadzono we IX 1939 na tzw. ziemiach wcielonych, a w XI tegoż roku na terenie Generalnego Gubernatorstwa. Odbywające się przed tymi sądami rozprawy Polaków stanowiły najczęściej pogwałcenie zasady sprawiedliwości. Nie przestrzegano w nich na ogół nawet elementarnych zasad procedury sądowej; wydane wyroki, często kary śmierci lub wieloletniego więzienia, opierano zazwy­ czaj na podstawie wymuszonych zeznań na oskarżonym (tortury), nie dopuszcza­ no na rozprawę świadków obrony, których zeznania mogłyby wpłynąć na łagod­ niejszy wymiar kary. Dopełnieniem tego sądownictwa był ustanowiony dla Pola­ ków eksterminacyjny system prawa karnego. Stan WOJNY - norma prawna uregulowana w konwencji haskiej 1907; przewiduje wypowiedzenie wojny i określone skutki w stosunku do państw obcych, a także - poprzez instytucję stanu wojny - skutki w stosunkach wewnętrznych państwa. Stan wojny nie jest równoznaczny z walką orężną. Status OKUPACYJNY - sytuacja prawna państwa pozostającego pod faktyczną wła­ dzą innego państwa w rezultacie dokonania okupacji wojennej. SZAULISI - Litwini kolaborujący z okupantem niemieckim. Po klęsce Polski we IX 1939 Litwa otrzymała Wileńszczyznę, lecz jednocześnie znalazła się w strefie wpływów Związku Sowieckiego, który narzucił układ o wzajemnej pomocy i ulo­ kował tu swe bazy wojskowe. W VI 1940 Moskwa doprowadziła do obalenia rządu Antonasa Smetony, a następnie (VIII 1940) przyłączyła Litwę do Związku Sowiec­ kiego (Litewska Socjalistyczna Republika Sowiecka). Na ten okres przypadły masowe deportacje mieszkańców, przede wszystkim ludności polskiej, w głąb Związku Sowieckiego. W 1. 1941-1944 Litwa znalazła się pod okupacją niemiecką; część ludności podjęła współpracę z Niemcami. Wehrmacht - siły zbrojne Trzeciej Rzeszy (wojska lądowe, lotnictwo i marynarka wojenna). 16 III 1935 ogłoszono ustawę o służbie wojskowej (zakazanej przez trak­ tat pokojowy w Paryżu) dla mężczyzn w wieku 19 -45 lat, jej dopełnieniem była ustawa z 21 V 1935 o obronie Rzeszy, która polecała kierownictwu armii podjęcie przygotowań do ewentualnej wojny. Zwierzchnictwo nad Wehrmachtem sprawo­ wał kanclerz Rzeszy Adolf Hitler (od 1939 - jej naczelny dowódca). W szkoleniu wojskowym wykorzystywano pruską tradycję militaryzmu i ideologię narodowego socjalizmu. Dowódcy wielu szczebli współpracowali z niemiecką policją, w tym przede wszystkim z Gestapo, ponadto również z SS i NSDAP. Wehrmacht rozpo­ czął swoją wojskową i zbrodniczą zarazem działalność wkroczeniem do zdemilita- ryzowanej Nadrenii (7 III 1936) oraz do Austrii (12 III 1938). 1 IX 1939 działaniami przeciwko Polsce rozpoczął kampanię wojenną, która zakończyła się klęską w 1945. Wehrmacht zaliczany jest do zbrodniczych instrumentów polityki nazi­ stowskiej - poza działaniami militarnymi dopuścił się wielu niechlubnych zbrodni, prześladowań, pacyfikacji, masowych egzekucji, zarówno jeńców wojennych, par­ tyzantów, jak i ludności cywilnej. W końcowej fazie wojny liczył ok. 13 min żołnie­ rzy. Rozwiązany na mocy aktu kapitulacji (8 V 1945); czołowi dowódcy uznani zostali przez Międzynarodowy Trybunał Wojskowy w Norymberdze (1946) za zbrodniarzy wojennych. WKP(B) (WSZECHZWIĄZKOWA KOMUNISTYCZNA PARTIA BOLSZEWIKÓW) - sowiecka, marksistowska partia robotnicza działająca w 1. 1925-1952; Jej central­ nymi postaciami, obok Włodzimierza Lenina, byli: Feliks Dzierżyński, Nikołaj Bucharin, Józef Stalin, Jaków Swierdłow, Lew Trocki, Grigorij Zinowjew. WKP(b) odegrała zbrodniczą rolę, zarówno na arenie międzynarodowej (współudział w wywołaniu drugiej wojny światowej), w międzynarodowym ruchu robotniczym (likwidacja KPP, egzekucje wielu działaczy partyjnych), jak i wobec państwa pol­ skiego (agresja 17 IX 1939, decyzja o rozstrzelaniu polskich oficerów z obozów w Ostaszkowie, Kozielsku i Starobielsku oraz kilku tysięcy więźniów z Białorusi i Ukrainy, aresztowania, łagry itp.), Finlandii (1939 - wojna zimowa) oraz in­ nych państw. W 1952 WKP(b) została przemianowana na Komunistyczną Partię Związku Sowieckiego. Wojskowy zarząd okupacyjny (okupacja wojskowa) - pierwszy etap okupa­ cji niemieckiej w Polsce. Dekretem A Hitlera z 8 i 25 IX 1939 władzę na zajmowa­ nych ziemiach polskich sprawował naczelny dowódca wojsk lądowych na wscho­ dzie gen. Gerd von Rundstedt. Przydzielono mu też odrębny sztab administracji cywilnej z naczelnym szefem administracji, mającym kierować cywilnym resortem zarządu okupacyjnego. Na stanowisko to Hitler wyznaczył ministra Rzeszy dra Hansa Franka. Zajęte terytorium zostało podzielone administracyjnie na okręgi wojskowe, w których władzę pełnili niżsi rangą dowódcy wojskowi. Na zajętych terenach okupacyjne władze wojskowe wprowadzały własną administrację wykazu­ jącą bezwzględny pragmatyzm w działaniu. Zarząd kierował swą uwagę głównie na sprawy związane z potrzebami wojska i doraźnymi wymogami bezpieczeństwa. Wojskowy zarząd okupacyjny zakończył swoją działalność w X 1939, gdy dekretem A Hitlera (z 12 X) z części ziem polskich utworzono tzw. Generalne Gubernator­ stwo dla okupowanych ziem polskich (od 1940 - Generalne Gubernatorstwo - Generalgouvernement), pozostałe ziemie polskie, które nie przeszły pod okupację sowiecką, włączono do Rzeszy Niemieckiej (tzw. ziemie wcielone). Wskazówki bibliograficzne

Źródła drukowane Agresja sowiecka na Polskę w świetle dokumentów. 17 września 1939, Ł 1: Geneza i skutki agresji, red. nauk. E. Kozłowski, Warszawa 1994; L 2: Działania wojsk Frontu Ukraińskiego, red. nauk. S. Jaczyński, Warszawa 1966; Ł 3: Działania wojsk Fron­ tu Białoruskiego, red. nauk. C.K. Grzelak, Warszawa 1995 Armia Krajowa w dokumentach 1939-1945, Ł I: Wrzesień 1939-czerwiec 1941, Londyn 1970 Bartoszewski W., Lewinówna Z., Ten jest z ojczyzny mojej. Polacy z pomocą Żydom 1939- 1945, Kraków 1969 Beck J., Przemówienia, deklaracje, wywiady 1931-1939, Warszawa 1939 Białe plamy. ZSRR-Niemcy 1939-1941. Dokumenty i materiały dotyczące stosunków radziec- ko-niemieckich w okresie od kwietnia 1939 r. do lipca 1941 r., Wilno 1990 Chrienow I.A, Cieślak T. (red.), Dokumenty i materiały do historii stosunków polsko-radzie­ ckich, Ł 7 (styczeń 1939-grudzień 1943), Warszawa 1973 Cieplewicz M., Zgómiak M., Przygotowania niemieckie do agresji na Polskę w świetle spra­ wozdań Oddziału II Sztabu Głównego WP (dokumenty), Wrocław-Warszawa- Kraków 1969 Colbem W.H., Polska. Styczeń-sierpień 1939. Analizy i prognozy. Komentarze do wydarzeń attache wojskowego ambasady USA w Warszawie, Warszawa 1986 Cyprian T., Sawicki J., Agresja na Polskę w świetle dokumentów, L I-II, Warszawa 1946 Cywilna obrona Warszawy we wrześniu 1939 r. Dokumenty, materiały prasowe, wspomnienia i relacje, red. nauk. S. Płoski, Warszawa 1965 Dokumenty z dziejów polskiej polityki zagranicznej 1918-1939, L II: 19 3 3 -1 9 3 9 , opr. T. Jędru- szczak, M. Nowak-Kiełbikowa, Warszawa 1996 Druga wojna światowa. Wybór dokumentów, cz. I, opr. K Lapter, Warszawa 1961 Dziennik działań bojowych Frontu Białoruskiego we wrześniu 1939 roku, wstęp i opr. C.K. Grzelak, Warszawa 1998 Dziennik Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej 1939, Warszawa 1939 Kapelani wrześniowi. Służba duszpasterska w Wojsku Polskim w 1939 r. Dokumenty, relacje, opracowania, pod. red. WJ. Wysockiego, Warszawa 2001 Kirchmayer J., U źródeł polskiej niemocy wojskowej (wyd. konspiracyjne z X 1939 r.) Krysiński A , Liczba i rozmieszczenie ludności polskiej na Kresach Wschodnich, Warszawa 1929 Kulski W., Potulicki M., Współczesna Europa polityczna. Zbiór umów międzynarodowych 1 9 1 9 -1 9 3 9 , Kraków-W ar szawa 1939 Landau Z., Tomaszewski J., Monachium 1938. Polskie dokumenty dyplomatyczne, Warszawa 1985 Lukasiewicz J., Dyplomata w Paryżu 1936-1939. Wspomnienia i dokumenty ambasadorów Rzeczypospolitej Polskiej, opr. W. Jędrzejewicz i H. Bułhak, Londyn 1989 Monitor Polski 1939, Warszawa 1939 Nazi-Soviet Relations 1939-1941. Documents from the Archives of the German Foreign Offi­ ce, ed. RJ. Sontag and J.S. Beddie, Waszyngton 1948 Obrona Warszawy w 1939 r. Wybór dokumentów wojskowych, opr. M. Cieplewicz, Warszawa 1968 Okupacja i ruch oporu w Dzienniku Hansa Franka, wybór i opr. zbiorowe, t, I-II, Warszawa 1970 Okupacja sowiecka (1939-1941) w świetle tajnych dokumentów. Obywatele polscy na kresach północno-wschodnich II Rzeczypospolitej pod okupacją sowiecką w latach 1939- 1941, red. T. Strzembosz, Warszawa 1996 Ostatnie dni Marszalka Śmigłego. Wybór dokumentów, opr. A K. Kunert, Warszawa 1992 Olszewicz B., Obraz Polski dzisiejszej. Fakty, cyfry, tablice, Warszawa 1938 Papée K., Pius XIIa Polska 1939-1949. Przemówienia, listy, komentarze, Rzym 1954 Polscy jeńcy wojenni w ZSRR 1939-1941, opr. W. Materski, Warszawa 1992 Polska Służba Zagraniczna po 1 września 1939 r., Londyn 1954 Polska w polityce międzynarodowej (1939-1945). Zbiór dokumentów, L I: 1939, opr. W. T. Ko­ walski, B. Janicka, Z. Lachowski, Warszawa 1989 Położenie ludności Rejencji katowickiej w latach 1939-1945, wybór źródeł i opr. W. Długo- borski, J. Molendowa, I. Srokowa, A Szafer, Documenta Occupationis, t. IX, Po­ znań 1983 Prawdziwa histońa Polaków. Ilustrowane wypisy źródłowe 1939-1945, L 1: 1 9 3 9 -1 9 4 2 , opr. D. Baliszewski, A K. Kunert, Warszawa 1999 Prawo międzynarodowe i historia dyplomatyczna. Wybór dokumentów, opr. L. Gelberg, War­ szawa 1958 Protokoły z posiedzeń Rady Ministrów Rzeczypospolitej Polskiej, L I: Październik 1939-czer- wiec 1940, red. M. Zgómiak, Kraków 1994 Rocznik służby zagranicznej Rzeczypospolitej Polskiej według stanu na 1 czerwca 1939, War­ szawa 1939 Rowecki S. „Grot”, Czy wrzesień 1939 r. okrył niesławą naród polski?, do druku przygotował T. Szarota, „Odra” 1984, nr 2,3 Sprawa polska w czasie drugiej wojny światowej na arenie międzynarodowej. Zbiór dokumen­ tów, red. S. Stanisławska, Warszawa 1965 Studium planu strategicznego Polski przeciw Niemcom Kutrzeby i Mossora, Warszawa 1987 Sukiennicki W., Biała księga. Fakty i dokumenty z okresów dwóch wojen światowych, Paryż 1964 Stalin J., D zieła, t. IV, Warszawa 1951 Stalin J., Zagadnienia leninizmu, Łódź-Warszawa 1947 Szawłowski R (Liszewski K.), Wojna polsko-sowiecka 1939. Tło polityczne, prawno-między­ narodowe i psychologiczne. Agresja sowiecka i polska obrona. Sowieckie zbrodnie wojenne i przeciw ludzkości oraz zbrodnie ukraińskie, t. 1 (Monografia), t 2 (Do­ kumenty), Warszawa 1997 Wieś polska (1939-1948). Materiały konkursowe, opr. K. Kersten i T. Szarota, Ł I-II, War­ szawa 1967-1971 Władze legalne RP na Uchodźstwie (1940-1970), opr. B. Wanke, „Zeszyty Historyczne” (Paryż) 1979, nr 47 Wojna obronna Polski 1939. Wybór źródeł, red. E. Kozłowski, Warszawa 1968 W obliczu wojny. Z prasy polskiej 1939, wybór i opr. red. miesięcznika „Znak”, Kraków 1984 Zachodnia Białoruś 1 7 IX 1939-22 V I1941. Wydarzenia i losy ludzkie. Rok 1939, t. 1, War­ szawa 1998

Wspomnienia, pamiętniki i relacje niepublikowane

Archiwum Akt Nowych Dzienniki i pamiętniki z okresu okupacji

Biblioteka Narodowa Auleytner W., „Spotkania i rozstania” Radziwiłł K., „Mój pamiętnik. Od feudalizmu do socjalizmu (1898-1968)” Rutkowska M., „Struna bolesnej pamięci. Wspomnienia z okresu okupacji i lat powojennych” Rutkowska M., „Wspomnienia o mojej matce Joannie Czaplińskiej” Targowski J., .Ankieta ostatniego szwoleżera” Tumau S., „Pamiętnik z wojny 1939-1945”, 1.1—VIII Tumau S., „Pamiętnik z wojny 1939-1945”, cz. II, t. I-II Walewska M., „Kalendarz pierwszych dni września 1939 r. przeżytych w Kowali, powiatu Radom, woj. kieleckie”

Biblioteka Jagiellońska Brochocki A , „Przeżycia moje i wrażenia w czasie II wojny światowej”, cz. I-II Jakowska H., „Wspomnienia z lat z lat 1898-1962” Jakóbiec J., „Na drodze stromej i bliskiej. Autobiografia socjologiczna. Cztery lata Delega­ tury Okręgu Krakowskiego 1941-1945” Laskowicz K., „Iszczołna. Kresowy dwór i jego sąsiedzi” Kochanowski J., „Zdarzenia, przygody, refleksje” Sulatycki P., „W sieci napadu hitlerowskiego na Polskę (własne przeżycia)” Wspomnienia dra Wincentego Bogdanowskiego Zoll F., „Notatki”, t. II Zwierkowski T., „Wspomnienia 1939-1967”

Zakład Narodowy im. Ossolińskich Bień A , „Wspomnienia okupacyjne” Bobrzyńska M., „Życie zmiennym jest. Pamiętnik z lat 1900-1958”, t III: 1939-1945 Ciemniewski L, „Poprzez Mazowieckie, Podolskie i Śląskie. Wspomnienia z lat 1900-1964”, cz. IV, V Jagmin S., „Pamiętnik z lat 1875-1959”, t. II Linowski S., „Silva rerum”, t. I-II Łempicki A , „Wspomnienia 1939-1967” Karwacki W., „Wspomnienia 1895-1980” Tukalski-Nielubowicz H., „Pół wieku wspomnień. Wysadzony z siodła 1939-1945’’, cz. III, 1.1 Tumau L, „Wspomnienia z II wojny światowej”, t. IV Zadurski J., Tukalski-Nielubowicz H., „Wspomnienia żołnierza” Zaklika W., „Wspomnienia. Ostatnie lata (1886-1958)”, Ł III 1939-1958 Zakrzeński W., „Wspomnienia z lat 1939-1945”

Kalendaria Datner S., 55 dni Wehrmachtu w Polsce. Zbrodnie dokonane na polskiej ludności cywilnej w okresie 1 IX-25 X 1939 r., Warszawa 1967 Kunert A K, Rzeczpospolita walcząca. Wrzesień-grudzień 1939. Kalendarium, Warszawa 1993 Kunert A K., Ilustrowany przewodnik po Polsce Podziemnej 1939-1945, Warszawa 1996 Łuczak C., Od pierwszej do ostatniej godziny drugiej wojny światowej. Dzieje Polski i Polaków, Poznań 1995 Piekałkiewicz J., Kalendarium II wojny światowej, z przedmową S. Haffhera, Warszawa 1997 Piekałkiewicz J., Polski wrzesień. Hitler i Stalin rozdzierają Rzeczpospolitą, Warszawa 1999 Składkowski Sławoj F., Prace i czynności Rządu Polskiego we wrześniu 1939 r., „Kultura” (Paryż) 1948, nr 5, 6 Sowa A L, Kronika 1939 roku, Warszawa 2000 Urban A , Wrzesień - dzień po dniu, Warszawa 2000

Wspomnienia, pamiętniki, dzienniki publikowane

Abraham R, Wspomnienia wojenne znad Warty i Bzury, Warszawa 1969 Beck J., Ostatni raport, Warszawa 1987 Bojanowski J., Przeminęło i nie wróci. Wspomnienia z lat wojny 1939-1945. Sandomierz- Klimontów-Włostów, Gozdnica 1997 Bortnowski W., Na tropach łódzkiego września, Łódź 1962 Burckhardt C. J., Moja misja w Gdańsku 1937-1939, Warszawa 1970 Ciano G., Pamiętniki 1939-1943, Warszawa 1991 Czapski J., Na nieludzkiej ziemi, Paryż 1962 Dąbrowska M., Dzienniki 1914-1945, t. 3 (1936-1945), wybór, wstęp, przypisy T. Drew­ nowski, Warszawa 2000 Dzierżykraj-Rogalski T., A mnie się zdaje, że to było wczoraj. Dziennik 15 sierpnia 1939- 2 kwietnia 1940, Warszawa 1979 Eden A , Pamiętniki 1923-1938,1.1: W obliczu dyktatorów, Warszawa 1970 Giedroyc J. Autobiografia na cztery ręce, opr. K Pomian, Warszawa 1994 Grynberg H., Dzieci Syjonu, Warszawa 1994 Guderian H., Wspomnienia żołnierza, Warszawa 1991 Guz E., Goebbels o Polsce i sojuszniczym ZSRR, Warszawa 1999 Haider F., Dziennik wojenny, opr. H.A Jacobsen, 1.1, Warszawa 1971 Herling-Grudziński G., Inny świat, Warszawa 1989 Hołyńska P., Wspomnienia nauczycielki z kresów 1939-1942, Londyn 1990 Irzykowski K., Notatki z życia, obserwacje i motywy, Warszawa 1964 Jeziorański Z. (Jan Nowak), Kurier z Warszawy, Warszawa-Kraków 1989 Jędrzejewicz W., Wspomnienia, opr. i posłowie J. Cisek, Wrocław 1993 Jünger E., W stalowych burzach (tyt. oryg. In Stalgewittem), posłowie W. Kunicki, War­ szawa 1999 Karaszewicz-Tokarzewski M., U podstaw tworzenia Armii Krajowej, „Zeszyty Historyczne”, (Paryż) 1964, nr 6 Karski J., Tajne państwo. Opowieść o polskim podziemiu (tyt oryg.: Story of a Secret State), opr. W. Piasecki, Warszawa 1999 Kirchmayer J., Pamiętniki, Warszawa 1962 Klukowski Z., Dziennik z lat okupacji Zamojszczyzny (1939-1944), wstęp i red. Z. Mańkow­ ski, Lublin 1958 Konieczny B., Mój wrzesień 1939. Pamiętnik z kampanii wrześniowej spisany w obozie jenieckim , wstęp i opr. J. Brzeski, Kraków 1999 Kowalska z Belinów A , Nie żałuję niczego 1924-1998, Podkowa Leśna 1998 Krahelska H., Dwa wrześnie, Warszawa 1982 Królikowski B., Czas ułanów. Polski wrzesień 1939, Warszawa 1993 Kwiatkowski M. J., Wrzesień 1939 r. w Warszawskiej Rozgłośni Polskiego Radia, Warszawa 1984 Kwilecki A , Załuscy z Iwonicza, Kórnik 1993 Landau L, Kronika lat wojny i okupacji, opr. Z. Landau i J. Tomaszewski, L I, Warszawa 1962 Langner W., Ostatnie dni obrony Lwowa (1939), „Niepodległość” (Londyn-Nowy Jork) 1978, t XI, Lipińska G., Jeśli zapomnę o nich..., Warszawa 1990 lipiński W., Dziennik. Wrześniowa obrona Warszawy 1939 r., opr. J. M. Kłoczowski, War­ szawa 1989 Lubosz B., Cienie Wieży Spadochronowej, Katowice 1996 Łucki S., Od Kut do Paryża, Paryż 1996 Machura Z. B., Zawsze wśród ludzi, Kielce 2000 Mitkiewicz L, Wspomnienia kowieńskie 1938-1939, Warszawa 1990 Mühlstein A, Dziennik wrzesień 1939-listopad 1940, Warszawa 2000 Nałkowska Z., Dzienniki czasu wojny, Warszawa 1972 Noël L, Agresja niemiecka na Polskę, Warszawa 1966 Nurkowski K., Był dwór. Obraz wsi i dworu w świetle pamiętnika rodziny Bukowskich z lat 1 8 6 4 -1 9 3 9 , Kielce 2000 Raczyński E., W sojuszniczym Londynie. Dziennik ambasadora... 1939-1945, Londyn 1960 Regulska H., Dziennik z oblężonej Warszawy. Wrzesień-paździemik-listopad 1939 r., War­ szawa 1978 Reiss H., Z deszczu pod rynnę. Wspomnienia Polskiego Żyda, Warszawa 1993 Rómmel J., Za honor i ojczyznę. Wspomnienia dowódcy armii „Łódź” i „Warszawa”, War­ szawa 1958 Rowecki S., Wspomnienia i notatki autobiograficzne (1906-1939), wybór A K. Kunert, J. Szymer, wstęp A K. Kunert, Warszawa 1988 Schmidt P., Statysta na dyplomatycznej scenie, Kraków 1965 Sebyłowa H., Notatki z prawobrzeżnej Warszawy, Warszawa 1985 Siemiński J., Grodno walczące. Wspomnienia harcerza, opr. T. Zaniewska, Białystok 1992 Skowroński T., Wojna widziana z Brazylii, Londyn 1980 Skórzyńska z Radziwiłłów Z., Świadectwo czasu minionego. Wspomnienia z dzieciństwa, fragmenty wojenne losów rodziny Radziwiłłów z Sichowa, Warszawa 1994 Sokolnicki M , Dziennik ankarski 1939-1943, Londyn 1965 Sosnkowski K., Cieniom września, przedmowa A Rzepiński, Warszawa 1989 Starowieyska-Morstinowa Z., Ci, których spotkałam, Warszawa 1993 Starzeński R, Trzy lata z Beckiem, przedmowa B. Grzeloński, Warszawa 1991 Szembek J., Diariusz. Wrzesień-grudzień 1939, opr. B. Grzeloński, Warszawa 1989 Śmigły-Rydz E., Czy Polska mogła uniknąć wojny? „Zeszyty Historyczne” (Paryż) 1962, nr 2 Tomaszewski L, Kronika wileńska 1939-1941, Warszawa 1990 Tymieniecki K., Wspomnienia z jesieni 1939, Wrocław-Warszawa etc. 1972 Wańkowicz M., Wrzesień żagwiący, Warszawa 1990 Wasilewski Z., Obyś żył w ciekawych czasach. Z pamiętnika adiutanta (1939-1945), Warszawa 1958 Wojenne pamiętniki młodzieży robotniczo-chłopskiej, Kraków 1949 Wyka K., Życie na niby. Pamiętnik po klęsce, Kraków-Wrocław 1984 Wrzesień 1939 na Kresach w relacjach, wybór i opr. C. K. Grzelak, Warszawa 1999 Wrzesień 1939 w relacjach i wspomnieniach, wybór i opr. M. Cieplewicz, E. Kozłowski, Warszawa 1989 Wrzesień 1939 we wspomnieniach obrońców warszawskiej Woli, do druku przyg. M. Ejchman i J. Wiśniewska, Warszawa 1995 „W czterdziestym nas Matko na Sybir zesłali". Polska a Rosja 1939-1942, wybór i opr. J. T. Gross, I. Grudzińska-Gross, Warszawa 1990 Zalewski J., Stała się omyłka. Wspomnienia z niewoli sowieckiej wrzesień 1939-sierpień 1941, Warszawa 1994 Źegota-Januszajtis M., Życie moje tak burzliwe. Wspomnienia i dokumenty, Warszawa 1993

Opracowania

Adler A , Sens życia. Warszawa 1986 Armia „Poznań" w wojnie obronnej 1939, Poznań 1982 Babiński S., Kazimierz Sosnkowski, myśl - praca - walka, Londyn 1988 Bartelski L.M., Pieśń niepodległa. Pisarze i wydarzenia 1939-1942, Kraków 1988 Batowski H., Agonia pokoju i początek wojny: sierpień-wrzesień 1939, Poznań 1988 Batowski H., Europa zmierza ku przepaści, Poznań 1989 Batowski H., Między dwiema wojnami 1919-1939. Zarys historii dyplomatycznej, Kraków 1988 Batowski H., Pierwsze tygodnie wojny. Dyplomacja zachodnia do połowy września 1939 r., Kraków 1991 Batowski H., Polska dyplomacja na obczyźnie 1939-1941, Kraków 1991 Batowski H., Rok 1940 w dyplomacji europejskiej, Poznań 1981 Batowski H., Walka dyplomacji hitlerowskiej przeciw Polsce 1939-1945, Kraków 1984 Beavuois Y., Stosunki polsko-francuskie w czasie dziwnej wojny, Kraków 1991 Beck J., Polska polityka zagraniczna 1926-1932 [winno być do 1939 - J. Ch.], opr. A Cien- ciała, Paryż 1990 Bergman O., Narodowa Demokracja wobec problematyki żydowskiej w latach 1918-1929, Poznań 1998 Bemaś-Kostynowicz A, Społeczeństwo polskie w wojnie obronnej 1939. Współdziałanie ludności cywilnej z wojskiem w okresie zagrożenia i działań wojennych, Warszawa 1988 Bethell NL, Zwycięska wojna Hitlera - wrzesień 1939, Warszawa 1997 Białasiewicz W., Pomiędzy lojalnością a serc porywem. Polonia Amerykańska we wrześniu 1939, Chicago 1989 Blet P. SJ, Pius XII i druga wojna świaUma w tajnych archiwach watykańskich, Katowice 2000 Bogacki F., Poczta Polska w Gdańsku, Warszawa 1978 Borejsza W., Antyslawizm Adolfa Hitlera, Warszawa 1988 Borejsza W., Mussolini był pierwszy, Warszawa 1989 Borejsza W., Rzym a wspólnota faszystowska. Warszawa 1981 Bratkowski S., Pod wspólnym niebem. Krótka historia Żydów w Polsce i stosunków polsko- -żydowskich, Warszawa 2001 Bregman A , Najlepszy sojusznik Hitlera. Studium o współpracy niemieckosowieckiej 1939-1941, Londyn 1967 Broszat M., Nationalsozialistische Polenpolitik 1939-1945, Stuttgart 1961 Browning Ch. R, Zwykli ludzie. 101. Policyjny Batalion Rezerwy i „ostateczne rozwiązanie” w Polsce, Warszawa 2000 Buczkowski M., Warszawski dowcip w walce 1939-1944, Warszawa 1947 Budurowycz B., Watykan, Polsza i Ukrajinśka Katolyćka Cerkwa naperedodni druhoj swito- w oj wijny, „Suczanstnist” (Monachium) 1983 Budurowycz B., Polska i problem ukraiński w latach 1921-1939, „Zeszyty Historyczne” (Paryż) 1983, nr 66 Bullock A, Hitler i Stalin. Żywoty równoległe, 1.1-2, Warszawa 1994 Chałupczak H., II Rzeczpospolita a mniejszość niemiecka, Poznań 1992 Chodakiewicz M. J., Zagrabiona pamięć. Wojna w Hiszpanii 1936-1939, Warszawa 1997 Chodakiewicz M. J., Żydzi i Polacy 1918-1955. Współistnienie - zagłada - komunizm, Kra­ ków 2001 Chojnowski A , Koncepcje polityki narodowościowej rządów polskich w latach 1921-1939, Wrocław 1979 Chojnowski A , Piłsudczycy u władzy. Dzieje BBWR, Wrocław-Warszawa-Kraków 1986 Ciałowicz J., Polsko-francuski sojusz wojskowy 1921-1939, Warszawa 1970 Ciechanowski K., Armia „Pomorze” 1939, Warszawa 1983 Cienciała AM., and the Western Powers 1938-1939, London-Toronto 1968 Cienciała A M., Polska w polityce brytyjskiej i francuskiej w 1939 r. Wola walki czy próba uniknięcia wojny? „Zeszyty Historyczne” (Paryż) 1986, nr 75 Cywiński B., Korzenie tożsamości, Rzym 1982 Dalecki R, Armia „Karpaty” 1939, Warszawa 1979 Dąbrowski R, Położenie ekonomiczne mniejszości niemieckiej w Polsce w okresie międzywo­ jennego dwudziestolecia (1918-1939), Szczecin 1977 Dąbrowski R , Mniejszość niemiecka w Polsce i jej działalność społeczno-kulturalna w latach 1 9 1 8 -1 9 3 9 , Szczecin 1982 Delumeau J., Strach w kulturze Zachodu, Warszawa 1986 Dmitrów E., Niemcy i okupacja hitlerowska w oczach Polaków. Poglądy i opinie z lat 1945- 1948, Warszawa 1987 Dmitrów E., Bilans otwarcia, Warszawa 1992 Dmitrów E., Obraz Rosji i Rosjan w propagandzie nowych socjalistów 1933-1945. Stare i nowe stereotypy, Warszawa 1997 Dopierała B., Gdańska polityka Józefa Becka, Poznań 1967 Doświadczenia trzech generacji Polaków, Czechów i Słowaków 1918-1998, red. M. Pułaski i J. Valenta, Wrocław 1998 Drozdowski M. M., Alarm dla Warszawy. Ludność cywilna w obronie stolicy we wrześniu 1939, Warszawa 1964 Dubicki T., Polscy uchodźcy w Rumunii 1939-1945. Studia i materiały, Warszawa 1995 Dubiel P., W rzesień 1 939 r. na Śląsku, Katowice 1969 Duraczyński E., Rząd polski na uchodźstwie 1939-1945. Organizacja, personalia, polityka, Warszawa 1993 Dyskant W. J., Konflikty i zbrojenia morskie 1918-1939, Gdańsk 1983 Eatwell R, Faszyzm. Historia (tyt. oryg. Fascism. A History), Poznań 1999 Eberhardt R, Polska granica wschodnia 1939-1945, Warszawa 1993 Elson R T., Preludium wojny (tyt. oryg. Prelude to War), Warszawa 1997 Essen A , Generacja międzywojenna Polaków i Czechów wobec doświadczeń historii, (w:] Doświadczenia trzech generacji Polaków, Czechów i Słowaków, red. M. Pułaski i J. Valenta, Wrocław 1998 Fijałkowski Z., Kościół katolicki na ziemiach polskich w latach okupacji hitlerowskiej, War­ szawa 1983 Fuks M. i. in., Żydzi polscy. Dzieje i kultura, Warszawa 1982 Głowacki A , Sowieci wobec Polaków na ziemiach wschodnich II Rzeczypospolitej 1939-1941, Łódź 1997 Głowacki L, Działania wojenne na Lubelszczyźnie w roku 1939, Lublin 1986 Godorowski K., Psychologia i psychopatologia hitlerowskich obozów koncentracyjnych. Próba analizy postaw i zachowań w warunkach ekstremalnych obciążeń, Warszawa 1985 Gomółka R , Białorusini w II Rzeczypospolitej, Gdańsk 1992 Górski G., Wrzesień 1939. Rozważania alternatywne, Warszawa 2000 Gross J. T., Polish Society under German Occupation. The Generalgouverment 1939-1945, Princeton 1979 Gross J. T„ Sąsiedzi. Historia zagłady żydowskiego miasteczka, Sejny 2000 Gross J. T., Upiorna dekada. Trzy eseje o stereotypach na temat Żydów, Polaków, Niemców i komunistów 1939-1945, Kraków 1998 Gross J. T., Wrzesień na Wschodzie - dramat ludzi i narodów, „Ethos” 1990, nr 9/10 Grosweid L, Polskie aspekty stosunków niemiecko-sowieckich w przededniu i w pierwszym okresie II wojny św iatow ej, Warszawa 1981 Grünberg R , Niemcy i ich organizacje polityczne w Polsce międzywojennej, Warszawa 1970 Grzelak C., Dziennik sowieckiej agresji. Wrzesień 1939, Warszawa 1994 Grzelak C., Grodno 1939, Warszawa 1990 Grzelak C., Kresy w czerwieni. Agresja Związku Sowieckiego na Polskę w 1939 roku, War­ szawa 1998 Grzelak C., Kozłowski E., Polski wrzesień 1939. Początek drogi w obronie wolności i niepod­ ległości, Warszawa 1994 Grzeloński B., Dyplomacja Stanów Zjednoczonych Ameryki wobec zagrożenia Czechosłowacji i Polski (12 marca 1938-1 września 1939), Warszawa 1995 Grzybowski S., Strach w XVI wieku: nowe wzorce osobowe, [w:] Społeczeństwo polskie. Studia i szkice, L I, Warszawa 1976 Hertz A , Żydzi w kulturze polskiej, Warszawa 1988 Hirsch H., Zemsta ofiar. Niemcy w obozach w Polsce 1944-1950, Warszawa 1999 Historia życia prywatnego, t. 5: Od I wojny światowej do naszych czasów (tyt oryg. Histoire de la privée. De la Première Guerre mondiale à nos jours), red. A Prost i G. Vincent, W rocław-Warszawa-Krakó w 2000 Hobsbawm E., Wiek skrajności. Spojrzenie na krótkie dwudzieste stulecie, Warszawa 1999 Hoffman E., Sztetl - świat Żydów polskich, Warszawa 2001 Honkisz W., Trudna historia najnowsza, Warszawa 2000 Hulas M., Goście czy intruzi. Rząd polski na uchodźstwie. Wrzesień 1939-lipiec 1943, War­ szawa 1996 Iranek-Osmecki K., Kto uratuje jedno życie. Polacy i Żydzi 1939-1945, Londyn 1968 Jabłonowski M., Wobec zagrożenia wojną. Wojna a gospodarka Drugiej Rzeczypospolitej w latach 1935-1939, Warszawa 2001 Jasiewicz K., Zagłada polskich Kresów. Ziemiaństwo polskie na Kresach Północno-Wschodnich Rzeczypospolitej pod okupacją sowiecką 1939-1941. Studium z dziejów zagłady dawnego narodu politycznego, Warszawa 1998 Jasiewicz K., Ziemiaństwo i majątki ziemiańskie w okresie wojny obronnej 1939 roku, „Zeszy­ ty Historyczne” (Paryż) 1996, nr 2 Jastrzębski W., Dywersja czy masakra? Cywilna obrona Bydgoszczy we wrześniu 1939, Gdańsk 1988 Jędrzejewicz W., Fundusz Obrony Narodowej w czasie drugiej wojny światowej, „Zeszyty Historyczne” (Paryż) 1962, nr 1 Jung C. G., O istocie snów (tyt. o ryg. Vom Wesen Träume), Warszawa 1993 Jurga T., Obrona Polski 1939, Warszawa 1990 Kalicki W., Powrót do Sulejówka, Warszawa 2001 Karolczak K., Dzieduszyccy. Dzieje rodu. U nia poturzycko-zarzecka, Kraków 2000 Karski ]., Wielkie mocarstwa wobec Polski 1919-1945. Od Wersalu do Jałty, lb.m.w.1 1989 Kastory A , Złowrogie sąsiedztwo. Rosyjska polityka wobec europejskich państw ościennych w latach 1939-1940, Kraków 1998 Kawalec K., Narodowa Demokracja wobec faszyzmu 1922-1939, Warszawa 1989 Kersten K., Polacy i Żydzi. Anatomia półprawd, Warszawa 1992 Kęski J., Naród pod bronią. Społeczeństwo w programie polskiej Polityki wojskowej 1919- 1939, Wrocław 1998 Koko E., W nadziei na zgodę. Polski ruch socjalistyczny wobec kwestii narodowościowej w Pol­ sce (1918-1939), Gdańsk 1995 Kościół w Drugiej Rzeczypospolitej, red. Z. Zieliński, S. Wilk, Lublin 1980 Kowalak T., Prasa niemiecka w Polsce 1918-1939, Warszawa 1971 Kowalski T. A , Mniejszości narodowe w Siłach Zbrojnych Drugiej Rzeczypospolitej Polskiej (1918-1939), Toruń 1998 Kozeński J., Czechosłowacja w polskiej polityce zagranicznej w l. 1932-1938, Poznań 1964 Kozeński J., Czechosłowacka jesień 1938, Poznań 1989 Krasuski J., Między wojnami. Polityka zagraniczna II Rzeczypospolitej, Warszawa 1985 Krockow Ch. Graf von, O niemieckich mitach, Warszawa 2000 Kubacka-Jasiecka D., Struktura „ja” a związek między agresywnością a lękiem, Kraków 1986 Kulesza W. T., Koncepcje ideowo-polityczne obozu rządzącego w Polsce w latach 1926-1939, Wrocław-Warszawa-Kraków 1985 Kunert A K., Wrzesień 1939, Warszawa 1993 Kurzymski S., Losy Polaków na terenach wschodnich w latach 1939-1944, Gdańsk 2000 Landau-Czajka A , W jednym stali domu..., Koncepcje rozwiązania kwestii żydowskiej w publi­ cystyce polskiej 1933-1939, Warszawa 2000 Le Bon G., Psychologia tłumu. Warszawa 1986 Łojek J. (Leopold Jerzewski), Agresja 17 września 1939. Studium aspektów politycznych, Warszawa 1990 Łossowski R, Dyplomacja Drugiej Rzeczypospolitej, Warszawa 1992 Łossowski R, Litwa a sprawy polskie 1939-1940, Warszawa 1989 Mackiewicz S. (Cat), Polityka Becka, Paryż 1964 Madajczyk C., Faszyzm i okupacje 1938-1945. Wykonywanie okupacji przez państwa Osi w Europie, 1.1: Ukształtowanie się zarządów okupacyjnych, Poznań 1983 Madajczyk C , Klerk czyli intelektualista zaangażowany? Świat polityki wobec twórców kultury i naukowców europejskich w pierwszej Połowie XX wieku, Poznań 1999 Makowski B., Litwini w Polsce 1920-1939, Warszawa 1986 Matelski D., Ukraińcy i Rusini w Polsce 1918-1935, Poznań 1996 Mazur Z., Obraz Niemiec w polskich podręcznikach szkolnych do nauczania historii (1945- 19 8 7 ), Poznań 1995 Mazur Z., Pakt Czterech, Poznań 1979 Mazurowa K., Europejską polityka Francji 1938-1939, Warszawa 1974 Mazurowa K., Skazani na wojnę, Warszawa 1979 Mendelsohn E., Żydzi Europy Środkowo-Wschodniej w okresie międzywojennym, Warszawa 1992 Mich W., Obcy w polskim domu. Nacjonalistyczne koncepcje rozwiązania problemu mniejszo­ ści narodowych 1918-1939, Lublin 1994 Michalski R, Obraz Rzeszy Niemieckiej na łamach prasy pomorskiej w Drugiej Rzeczypospoli­ tej (1920-1939), Toruń 1995 Michalski R, Obraz bolszewizmu i Rosji Sowieckiej na łamach polskiej prasy pomorskiej w latach 1917-1939, Toruń 1997 Michalski R, Obraz nieprzyjaciół Rzeczypospolitej na łamach polskiej prasy pomorskiej w la­ tach 1920-1939 oraz 1945-1948, Toruń 1999 Między dwoma totalitaryzmami. Europa Środkowa i Południowo-Wschodnia w latach 1933- 1956, red. M. Pułaski, Kraków 1997 Mikos S., Wolne Miasto Gdańsk a Liga Narodów 1920-1939, Gdańsk 1979 Miśkiewicz A , Tatarzy polscy 1918-1939: życie społeczno-kulturalne i religijne, Warszawa 1990 Moczulski L, Wojna polska. Rozgrywka dyplomatyczna w przededniu wojny i działania obron­ ne we wrześniu-paździemiku 1939, Poznań 1972 Murray E. J., Motywacje i uczucia, Warszawa 1968 Napaść sowiecka i okupacja polskich ziem wschodnich (wrzesień 1939), red. J. Jasnowski i E. Szczepanik, Londyn 1985 Nazizm, Trzecia Rzesza a procesy modernizacji, red. H. Orłowski, Poznań 2000 Newman S., Gwarancje brytyjskie dla Polski. Marzec 1939 r., Warszawa 1981 Nurek M., Polska w polityce Wielkiej Brytanii w l. 1936-1941, Warszawa 1983 Obozy jenieckie NKWD IX 1939-VIII1941, red. S. Jaczyński, Warszawa 1995 Overy RJ., Krew na śniegu: Rosja w II wojnie światowej, Gdańsk 1999 Pacewicz R, Pomiędzy myślą a rzeczywistością. Rewolucja społeczna jako zjawisko psycholo­ giczne, Wrocław 1983 Paczkowski A , My, oni i milcząca większość, „Rzeczpospolita" z 4-5 IX 1999, 18-19 IX 1999, 16-17X1999 Pawełczyńska A, Czas człowieka, Wrocław 1986 Piszczkowski T., Anglia a Polska 1914-1939 w świetle dokumentów brytyjskich, Warszawa 1975 Pollack ]., Jeńcy polscy w hitlerowskiej niewoli, Warszawa 1982 Polska, Niemcy, Europa w 1939 roku. Materiały z sesji zorganizowanej w Uniwersytecie Jagiellońskim z okazji 50 rocznicy wybuchu II wojny światowej, red. M. Pułaski, Kraków 1991 Polski wrzesień 1939 roku, red. W. W. Bednarski i J. Mańdziuk, Lublin 1990-1991 Polskie Siły Zbrojne w drugiej wojnie światowej, L I: Kampania wrześniowa 1939 (cz. 1, 2), Londyn 1951,1954 Porwit M., Komentarze do historii polskich działań obronnych 1939, cz. 1-3, Warszawa 1969-1978 Przybysz K., Chłopi polscy wobec okupacji hitlerowskiej 1939-1945. Zachowania i postawy polityczne na terenach Generalnego Gubernatorstwa, Warszawa 1983 Przybysz K., Pomoc społeczna na wsi 1939-1945, Warszawa 1990 Przyjaźnie i antagonizmy. Stosunki Polski z państwami sąsiednimi w latach 1919-1939, Wrocław 1977 Psychologia C. G. Junga. Wprowadzenie do całości dzieła J. Jacobi, Warszawa 1993 Pułaski M., Stosunki dyplomatyczne polsko-czechosłowacko-niemieckie od r. 1933 do wiosny 1938, Poznań 1967 RanschburgJ., Lęk, gniew, agresja, Warszawa 1980 Ringelblum E., Stosunki polsko-żydowskie w czasie II wojny światowej, Warszawa 1988 Rogala S., Echa września 1939 w polskiejprońe literackiej w latach 1945-1969, Kraków 1981 Rojek W., Odyseja skarbu Rzeczypospolitej. Losy złota Banku Polskiego 1939-1950, Kraków 2000 Rostecki W., Stosowanie konstytucji kwietniowej w okresie drugiej wojny światowej, Lublin 1988 Rzepniewski A , Wojsko Polskie wobec perspektywy zagrożenia wojennego (13 maja 1935- 31 sierpnia 1939), cz. 1-3, Warszawa 1992 Siedlecki J., Losy Polaków w ZSRR w latach 1939-1986, Londyn 1987 Sielicki F., Losy mieszkańców Wilejszczyzny w latach 1939-1946. Okupacja sowiecka i nie­ miecka, wywózki, partyzantka, repatriacja, Wrocław 1994 Siemiński J., Walczące Grodno, Białystok 1990 Sierpowski S., Polityka zagraniczna Polski międzywojennej, Warszawa 1994 Skaradziński B., Korzenie naszego losu, Warszawa 1985 Sobczak M., Stosunek Narodowej Demokracji do kwestii żydowskiej w Polsce w latach 1918- 1939, Wrocław 1998 Sowa A L, U Progu wojny. Z dziejów spraw wewnętrznych i polityki zagranicznej II Rzeczypos­ politej, Kraków 1997 Sowietyzacja kresów wschodnich II Rzeczypospolitej, red. A Sudoł, Bydgoszcz 1998 Społeczeństwo białoruskie, litewskie i polskie na ziemiach północno-wschodnich II Rzeczypospolitej w latach 1939-1941. Materiały z konferencji naukowej w Instytucie Studiów Politycz­ nych PAN24-26X I1993, red M. Giżejewska i T. Strzembosz, Warszawa 1995 Społeczeństwo polskie wobec martyrologii i walki Żydów w latach II wojny światowej. Materia­ ły z sesji naukowej w Instytucie Historii PAN w dniu 11 III 1993, red. K. Dunin- -Wąsowicz, Warszawa 1996 Społeczno-kulturalna działalność Kościoła katolickiego w Polsce XIX i XX wieku, red. R Renz i M. Meducka, Kielce 1994 Studia z dziejów okupacji sowieckiej (1939-1941). Obywatele polscy na Kresach północno- wschodnich II Rzeczypospolitej pod okupacją sowiecką w latach 1939-1941, red. T. Strzembosz, Warszawa 1997 Strzembosz T., Przemilczana kolaboracja, „Rzeczpospolita” z 2 7 1 2001 Starczewski M., Ruch oporu na Górnym Śląsku i w Zagłębiu Dąbrowskim w latach 1939- 1945, Katowice 1988 Stawecki P.t Następcy Komendanta. Wojsko a polityka wewnętrzna Drugiej Rzeczypospolitej w latach 1935-1939, Warszawa 1969 Steblik W., Armia „Kraków ' 1939, Warszawa 1975 Sudoł A , Początki sowietyzacji Kresów Wschodnich. Jesień 1939 roku, Bydgoszcz-Toruń 1997 Szarota T., Okupowanej Warszawy dzień powszedni, Warszawa 1988 Szarota T., Polacy i Niemcy. Wzajemne postrzeganie i stereotypy, Warszawa 1996 Szarota T., U progu Zagłady. Zajścia antyżydowskie i pogromy w okupowanej Europie. War­ szawa, Paryż, Amsterdam, Antwerpia, Kowno, Warszawa 2000 Śląski J., Polska walcząca (1939-1945), 1 1-6, Warszawa 1985-1986 Terej J. J., Rzeczywistość i polityka. Ze studiów nad dziejami najnowszymi Narodowej Demo­ kracji, Warszawa 1979 Tomala M., Sprawa polska w czasie drugiej wojny światowej, Warszawa 1991 Tomaszewski J., Ojczyzna nie tylko Polaków. Mniejszości narodowe w Polsce w latach 1918- 1939, Warszawa 1985 Tomaszewski J., Preludium zagłady. Wygnanie Żydów polskich z Niemiec w 1938 r., Warszawa 1998 Tomaszewski J., Rzeczpospolita wielu narodów, Warszawa 1985 Torzecki R, Kwestia ukraińska w polityce III Rzeszy 1933-1945, Warszawa 1972 Torzecki R, Kwestia ukraińska w Polsce w latach 1923-1929, Kraków 1989 Turlejska M., Rok przed klęską. 1 września 1938-1 września 1939, Warszawa 1969 Wanatowicz M., Ludność napływowa na Górnym Śląsku w latach 1922-1939, Katowice 1982 Wandycz R, Z dziejów dyplomacji, Londyn 1988 Wapiński R, Pokolenia Drugiej Rzeczypospolitej, Wrocław-Warszawa-Kraków 1991 Wapirtski R, Świadomość polityczna w Drugiej Rzeczypospolitej, Łódź 1989 Wieczorkiewicz B., Warszawskie ballady podwórzowe. Pieśni i piosenki warszawskiej ulicy, Warszawa 1971 Wieczorkiewicz RR, Kampania 1939 roku, Warszawa 2001 Wieś a dwór na ziemiach polskich w XIX i XX wieku, red. W. Caban i M. B. Markowski, Kielce 1999 Weinstein J., Władysław Studnicki w świetle dokumentów hitlerowskich II wojny światowej, „Zeszyty Historyczne” (Paryż) 1967, nr 11 Westerplatte, opr. Z. Flisowski, Warszawa 1984 Wojciechowski M., Stosunki polsko-niemieckie 1933-1939, Poznań 1980 Woźniak R B., Obraz Niemiec i Niemców w świadomości polskiej młodzieży pogranicza: poszukiwanie drogi ku integracji, Szczecin 1997 Wrzesień heroiczny, Antologia poezji o polskiej wojnie 1939, wybór i opr. S. Grabowski, War­ szawa 1995 Wrzesiński W., Sąsiad. Czy wróg? Ze studiów nad kształtowaniem obrazu Niemca w Polsce w latach 1795-1939, Wrocław 1992 Wyrwa T., Co Anglicy myśleli o Polsce w 1939 r. Obserwacje ambasadora Francji w Londynie, „Zeszyty Historyczne” (Paryż) 1986, nr 76 Zając M„ Wrzesień 1939 roku. Emigracja, walka z okupantem w kraju, Kraków 1995 Zamojski J., N a gruzach R apallo, „Dzieje Najnowsze” 1984, nr 1 Zgómiak M., Europa w przededniu wojny. Sytuacja militarna w latach 1938-1939, Kraków 1993 Żaroń R, Ludność polska w Związku Radzieckim w czasie II wojny światowej, Warszawa 1990 Żerko S., Stosunki polsko-niemieckie 1938-1939, Poznań 1998 Źyndul J., Zajścia antyżydowskie w Polsce w latach 1935-1937, Warszawa 1994 Spis treści

Kilka uwag wstępnych 5 U źródeł zła i nienawiści 9 Państwo i społeczeństwo na progu wojny 31 Dramatu wrześniowego dzień po dniu 45 Załamanie, nadzieje, wytrwanie 123 Epilog. Wrzesień po latach: czy rewizja legendy? 145

D odatek Noty biograficzne 156 Słowniczek wybranych terminów i pojęć Wskazówki bibliograficzne 192

ISSN 0239-6025 ISBN 83-7271-139-9

Jacek Chrobaczyński, historyk dziejów najnowszych, profesor Akademii Pedagogicznej w Krakowie, zajmuje się okresem II wojny światowej, szczególnie okupacji niemieckiej i konspiracji, biografistyką oraz historią regionalną. Autor kilkunastu książek oraz ponad stu artykułów i rozpraw. Najważniejsze pozycje: Praca oświatowa w Krakowie 1939-1945 (1986); Tajne nauczanie na Podkarpaciu 1939-1945 (1987); Postawy - zachowania - nastroje. Społeczeństwo Krakowa wobec wojny i okupacji 1939-1945 (1993); Słownik biograficzny nauczycieli w Małopolsce w latach II wojny światowej (1939-1945). Ofiary wojny, żołnierze, działacze konspiracyjni, nauczyciele w jawnym i tajnym szkolnictwie (1995); Tajna szkoła w okupo­ wanym Krakowie 1939-1945 (2000); Ostatni z szesnastu. Biografia polityczna Adama Bienia 1899-1998 (2000); Wielka Historia Polski, L X: 1939-1945 (2000). Współautor Encyklopedii Krakowa (1999) oraz monograficznych opracowań dziejów Bochni, Sanoka, Nowego i Starego Sącza, Trzebini, Suchej Beskidzkiej, Limanowej, Czarnego Dunajca, Nowego Targu.

W swej najnowszej pracy podjął ambitną próbę ukazania wpływu wybuchu wojny i przebiegu kampanii wrześniowej na zachowania i postawy społeczeństwa polskiego, wypełniając tym samym dotkliwą lukę w bada­ niach dziejów II wojny światowej, bez uwzględnienia bowiem poglądów i nastrojów dominujących w tym czasie wszelkie analizy świadomości społecznej i ówczesnych wydarzeń pozostaną ułomne. Czytelnik otrzymuje nie tylko odmitologizowany, barwny, panoramiczny obraz wrześniowego dramatu przeżywanego przez Polaków, ale ma również okazję do spojrzenia inaczej na - zdawałoby się - dobrze znany wycinek najnowszej historii, a także do sformułowania odpowiedzi na wiele nowych, ważnych dla zrozumienia naszej rzeczywistości pytań.

Akademia Pedagogiczna im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie Prace Monograficzne nr 321