M E R K U R I U S Z 5/2020 (rocz. XV)

Jak Polacy odzyskali Ojczyznę

Wydarzenia w Polsce – maj 1920 • 1 maja 1920 – Wobec rozbicia przez polskie natarcie sowieckiej 12. Armii dowództwo Frontu Południowo – Zachodniego podj ęło decyzj ę o rezygnacji z obrony Kijowa i wycofafiu reszty wojsk sowieckich za Dniepr. • 2 maja 1920 – Od pocz ątku ofensywy na Kijów Polacy wzi ęli do niewoli 25 tys. je ńców. W Moskwie bolszewicy powołali Rad ę Rzeczoznawców Wojskowych (z generałem A. Brusiłowem na czele) zło żon ą z wy ższych dowódców dawnej carskiej armii. Bolszewicy, podobnie jak we wcze śniejszej odezwie KC WKP(b) z 29 kwietnia, starali si ę zaapelowa ć w ten sposób do rosyjskich uczu ć narodowych, pragn ąc je zmobilizowa ć do powszechnej walki z Polakami. • 3 maja 1920 – W Warszawie obradowała 1 Konferencja Komunistycznej Partii Robotniczej Polski, która pot ępiła wypraw ę wojsk polskich na Ukrain ę, a tak że przaj ęła m. in. postulat utworzenia polskiej republiki sowieckiej. • 5 maja 1920 – W rozmowie z gen. Antonim Listowskim, przy okazji narady sztabowej w Berdyczowie, Piłsudski przedstawił swoj ą ocen ę sytuacji na froncie, a tak że generalne zało żenia całej operacji. Siły sowieckie na Ukrainie nie zostały całkowicie rozbite, ale w du żej cz ęś ci zdołały si ę cofn ąć za Dniepr i na południe. Niepokoj ąca była kwestia odsłoni ętej południowej flanki. Piłsudski stwierdził, że polska armia nie b ędzie mogła ruszy ć do Morza Czarnego: „i ść w t ą przestrze ń bvezbrze żną, a ż do morza! – niebezpiczne i niepo żą dane ...”. Wojsko Polskie miało umocni ć wi ęc swe pozycje wokół Kijowa i czeka ć na powrót głównych sił sowieckiego Frontu Południowo – Zachodniego, by zada ć im decyduj ący cios. • 7 maja 1920 – Sejm uchwalił ustaw ę o likwidacji serwitutów na terenie b. Królestwa Polskiego. Ogólnorosyjski Centralny Komitet Wykonawczy Sowietów wydał odezw ę wzywaj ącą polskich robotników, chłopów i żołnierzy do obalenia pa ństwa polskiego i utworzenia Polski „robotniczo – chłopskiej”. • 7 – 8 maja 1920 – Jednostki 3. Armii dowodzonej przez gen. Rydza – Śmig ůego wkroczyły do Kijowa, przenosz ąc ofensyw ę na lewy brzeg Dniepru. W mie ście rozpocz ął działalno ść rz ąd Ukrai ńskiej Republiki Ludowej Symona Petlury oraz stan ęła garnizonem ukrai ńska 6. Dywizja. Po zaj ęciu stolicy Ukrainy natarcie polskiezwróciło si ę w kierunku południowo – wschodnim, dochodz ąc pod Kaniów.

1

• 9 maja 1920 – Zaagitowany przez bolszewików angielski komitet robotniczy „R ęce precz od Rosji” rozpocz ął systematyczny bojkot w portach brytyjskich załadunku sprz ętu wojskowego dla Polski. Na froncie ukrai ńskim Polacy zaj ęli Bracvław i Tulczyn. • 11 maja 1920 – Ogólnorosyjski Centralny Komitet Wykonawczy Sowietów wydał dekret o ”środkach walki z ofensyw ą polsk ą”, wprowadzaj ąc stan wojenny w 24 guberniach europejskiej cz ęś ci RSFRS. • 13 maja 1920 – W Warszawie odbył si ę I Zjazd Zwi ązku Zawodowego Literatów Polskich. Prezesem został Stefan Żeromski, główny propagator i organizator zwi ązku. • 14 maja 1920 – Zgrupowanie sowieckie Frontu Zachodniego (pod dowództwem Michaila N. Tuchaczewskiego) rozpocz ęło – najpierw siłami 15., a nast ępnie 16. Armii – od dawna przygotowywan ą ofensyw ę na litewsko – białoruskim odcinku wojny polsko – bolszewickiej. Przeciw polskim armiom (4. – pod dowództwem gen. S. Szeptyckiego i 1. – pod dowództwem gen. Stefana Majewskiego, ł ącznie ok. 65 tys. żołnierzy) z rejonu Witebsk – Tołoczyn – Orsza rzucono na tym odcinku ok. 80 tys. czerwonoarmistów. Główne walki rozgorzały wokół Borysowa o przepraw ę przez Dźwin ę. • 18 maja 1920 – Przybyły z Ukrainy Naczelnik Pa ństwa J. Piłsudski został uroczy ście przyj ęty w Warszawie, m. in. na uroczystym nabo żeństwie w ko ściele św. Aleksandra, a tak że na specialnym posiedzeniu Sejmu. Marszałek Sejmu Wojciech Tr ąbpczy ński powitał Naczelnego Wodza: „Od czasu Chocimia naród polski takiego tryumfu or ęż a nie prze żywał. Zwyci ęski pochód na Kijów dał narodowi sił ę, wzmocnił wiar ę w woln ą przyszło ść ”. • 21 maja 1920 – Piłsudski przyj ął w Belwederze głównego politycznego antagonist ę – Dmowskiego, który po prawie 5 latach nieobecno ści w Polsce powrócił do kraju. Dmowski postawił swoj ą osob ę do dyspozycji w słu żbie pa ństwu polskiemu. Po spotkaniu Dmowski powiedział o swym rozmówcy: „ To niew ątpliwie wielki człowiek, cho ć nie mogli śmy w niczym uzgodni ć naszych pogl ądów”. Piłsudski natomiast stwierdził o Dmowskim: „To jedyny polityk, z którym warto dyskutowa ć – cho ć ró żnimy si ę zasadniczo w naszych zapatrywaniach co do przyszłości Polski”. • 21 – 22 maja 1920 – Strajk prosowiecko nastawionych kolejarzy czeskich i słowackich w Bratysławie zatrzymał transporty amunicji dla Polski. • 22 – 26 maja 1920 – 4. Armia gen. S Szeptyckiego odrzuciła nacieraj ące na froncie białoruskim oddziały sowieckie za Berezyn ę, nie odzyskawszy jednak przedmo ścia na jej wschodnim brzegu w Borysowie. • 25 maja 1920 – Siły sowieckie na froncie ukrai ńskim wzmocniła skoncentrowana w rejonie Humania 1. Armia Konna Siemiona Budionnego (w sile ok. 16 tys. szabli), co pozwoliło Armii Czerwonej na odzyskanie inicjatywy strategicznej na Ukrainie. • 27 maja 1920 – Armia Czerwona rozpocz ęła kontrofensyw ę na Ukrainie. Obok jednostek 12. i 14. Armii rol ę siły uderzeniowej miała odegra ć 1. Armia Konna, która po przełamaniu frontu polskieho miała wyj ść na tyły 3. Armii gen. Rydza – Śmigłego i 6. Armii gen. Iwaszkiewicza, d ążą c do ich zniszczenia.

Wg publikacji Andrzeja Nowaka - Władysław Adamiec

♣♦♥ ♠

Strajk dzieci z Wrze śni - Od samego rana mo żna było w śród dzieci zauwa żyć dziwne podniecenie (…). Nie umówili śmy si ę wcze śniej, że nie b ędziemy odpowiada ć na pytania zadane po niemiecku. Czuli śmy, że wszyscy post ąpi ą tak samo – wspominała na antenie Polskiego Radia uczestniczka strajku.

2

Uczestnicy strajku dzieci wrzesi ńskich, u góry po środku Bronisława Śmidowicz, źr. Wikimedia Commons/dp 20 maja 1901 roku dzieci ze szkoły we Wrze śni rozpocz ęły strajk. Uczniowie sprzeciwiali si ę brutalnej germanizacji, a przede wszystkim odmawiania modlitw i prowadzenia lekcji religii w j ęzyku niemieckim. W 1887 roku usuni ęto nauk ę j ęzyka polskiego z programu szkół ludowych. Trzy lata pó źniej j ęzyk niemiecki wprowadzono do nauki religii. Na to nie chciały si ę zgodzi ć dzieci z poło żonej 50 km od Poznania Wrze śni. Pierwsze akty nieposłusze ństwa rozpocz ęły si ę w kwietniu 1901 roku. Jednak apogeum sprzeciwu miało miejsce dopiero miesi ąc pó źniej. Uczniowie z trzech klas odmówili odpowiadania na lekcjach w j ęzyku niemieckim. Nauczyciel wymierzył 14 uczniom kar ę cielesn ą za nieposłusze ństwo. -Dzieci kolejno opuszczały szkoł ę. Zbite, spłakane, zwracały na siebie uwag ę przechodniów – wspominała uczestniczka strajku. Przed szkoł ą zebrał si ę tłum popieraj ących dzieci rodziców. Spo śród nauczycieli, uczniów poparł jedynie ks. Jan Laskowski. Zarówno dzieci, jak i rodzice zostali postawieni przed pruskim s ądem. Wymierzono kary grzywny i wi ęzienia, mimo to strajk trwał nadal. - W rezultacie zaborczej polityki Prusy weszły w posiadanie polskich ziem zachodnich. D ąż yły one do jak najszybszego ich zintegrowania w ramach monarchii Hohenzollernów. Cel ten zamierzano osi ągn ąć za pomoc ą wynarodowienia ludno ści polskiej oraz akcji kolonizacyjnej – wyja śniał tło historyczne polityki germanizacyjnej prof. Lech Trzeciakowski w audycji Urszuli Lipi ńskiej. Sprawa brutalnej kary, która spotkała dzieci z Wrześni nie pozostała bez echa. W obronie prawa do nauki rodzimego j ęzyka wyst ępowali Henryk Sienkiewicz i Maria Konopnicka. Zdaniem prof. Lecha Trzeciakowskiego, o sprawie pisała te ż prasa zagraniczna Incydent we Wrze śni zainspirował fal ę strajków dzieci, która przetoczyła si ę przez zabór pruski w latach 1906-1907. Opór germanizacji stawiło 75 tys. dzieci w ponad 800 szkołach.

♣♦♥ ♠ Covid-19 má jen ob ří reklamu. Není to mor, varuje p řední český onkolog

Profesor Jan Žaloudík v rozhovoru pro Seznam Zprávy popsal, jak covid-19 ovlivnil zdravotní pé či o chronicky nemocné a chod spole čnosti. Lidé by se kv ůli covid-19 nem ěli utáp ět ve strachu, ale racionáln ě uvažovat a žít, říká v rozhovoru pro Seznam Zprávy léka ř Jan Žaloudík, bývalý ředitel Masarykova onkologického ústavu v Brn ě a senátor za ČSSD. Jak koronavirus ovlivnil pé či o dlouhodob ě nemocné a jaké riziko reáln ě znamená? Profesor Jan Žaloudík upozor ňuje, že v ětším nebezpe čím pro spole čnost m ůže být zabydlení se v opat řeních, ne činnosti a obavách z nákazy.

3

„Obávám se, že cestu ke zdravotní gramotnosti patálie se SARS-CoV-2 nabourává sm ěrem ke zdravotní negramotnosti a neznalosti a za symbolickou roušku se skrývá iracionální strach,“ říká v rozhovoru. Koronavirová pandemie utlumila provoz některých nemocni čních provoz ů. Může se to podle vás negativn ě promítnout na přibývání závažných chorob včetn ě těch onkologických? Da ří se nyní na fungování před pandemií navázat? Chci v ěř it, že patálie s covid-19 v Česku nijak neomezila dostupnost akutní zdravotní péče. Detailní přehled o dění ve všech asi 180 nemocnicích však nemám. Pokud jde o závažná onemocn ění chronická, i ta ovšem mají svoji ur čitou míru naléhavosti. Nikoli v hodinách nebo dnech, ur čit ě však v týdnech, nanejvýš pár m ěsících. I menší požá řišt ě, nechá-li se doutnat, časem proho ří nebo vzplane. Tak to vidí požárníci. V různých segmentech medicíny to m ůže být r ůzné. Pokud jde o onkologii, je z velké v ětšiny soust řed ěna do 15 komplexních onkologických center – KOC, šesti center hematoonkologických a dvou center d ětské onkologie. Operace řady nádor ů však probíhají mnohde i mimo tato centra, také v okresních nemocnicích. V Masarykov ě onkologickém ústavu v Brn ě, pln ě specializovaném jen na onkologii už od roku 1935, poklesla operativa a oza řování v dob ě koronaviru jen o 13 až 14 procent. Protinádorová chemoterapie nebyla omezena v ůbec a je na 100 procentech ve srovnání se stejným obdobím lo ňského roku. A to p řesto, že týmy musely být z důvodu na řízených opat ření d ěleny a tento výkon s nasazením zajiš ťovaly polovi ční skupiny. Strach z koronaviru zvrátil boj proti nemocem, který jsme za čali vyhrávat Jak to bylo jinde, zatím nevím, nepochybn ě to postupn ě srovnáme a vyhodnotíme, ale p ředpokládal bych, že v ostatních KOC ve fakultních a krajských nemocnicích to bylo podobné. Zastaveny u nás byly na omezenou dobu pouze preventivní onkologické prohlídky, což však již doháníme a k újm ě pacient ů v této oblasti odložením prohlídky o několik týdn ů ur čit ě nedošlo. Jak zp ětn ě hodnotíte přijatá protiepidemická opat ření a jejich uvol ňování? Po čátek celé patálie u nás prob ěhl v údivu, p řekvapení a obtížném odhadu vývoje s ohledem na paniku leckde ve sv ětě. Lze chápat nejistotu i chaoti čnost jednání politik ů. Profesionální zdravotnictví se však jako celek zachovalo vzorn ě a ukázalo schopnost ú čeln ě reagovat, a to i s velkou rezervou, pokud jde o intenzivní nemocni ční pé či. Že se situace vyvíjí p řízniv ě, se dalo odhadnout zhruba v polovin ě dubna, ze zdravotního hlediska mohl s koncem dubna nouzový stav kon čit, b ěhem kv ětna se mohla situace postupn ě zcela normalizovat, v četn ě návrat ů žák ů a student ů do škol. To jsem ostatn ě nazna čoval ve své poznámce na jednání Senátu 16. dubna. Bohužel se však v řad ě opat ření stále zabydlujeme více, než je nutné, čímž dochází k sebepoškozování. Jako u každé rány s tendencí k hojení, které se nedává pokoje, sype se do ní s ůl i popel, hojí se složit ěji a jizví se daleko nevzhledn ěji, než by musela. To je prostý pohled chirurga, který prožil v ětší část života ú čeln ě zarouškován a ve styku s řadou infekcí i závažných nemocí. Smrt strachem je fakt pro spole čnost nejhorší a had řík na hlav ě strachu neubere. Jaké skupiny chronicky nemocných pacient ů jsou podle vás ohroženy nejvíce a jak se mají chránit? Stále je namíst ě zvýšená opatrnost? Je už všeobecn ě známo, že vyšší riziko komplikovaného pr ůběhu této virózy existuje u pacient ů s více předcházejícími nemocemi čili komorbiditami, což je častější u senior ů. Nicmén ě rozhodující je nikoli kalendá řní, ale biologický v ěk nemocného, celkový stav organismu a zdatnost jeho imunity i aktivita, které byly ovšem s uzav řením doma za rouškou u mnohých spíše oslabeny. Podobné je to však i s riziky ch řipkových ortomyxoviróz, které každoro čně a s různými pr ůběhy po celá desetiletí známe. Ješt ě letos v únoru zde bylo p řes 140 000 případ ů ch řipky, 58 pacient ů na ni zem řelo, ješt ě v půlce března bylo stále hlášeno kolem 70 000 případ ů. A nikoho to moc nevzrušilo. Te ď jakoby se ch řipka z hlášení zcela vytratila, hovo ří se už jen o koronaviru, protože má daleko vydatn ější reklamu a budí pozornost i strach celé spole čnosti. Podle některých léka řů se lidé stále bojí do nemocnic chodit. Je podle vás důvod k obavám? Zbytné nebo i zbyte čné návšt ěvy léka ře byly a jsou zbytné nebo zbyte čné d říve i nyní. I takových prý bylo v leckterých oblastech či oborech v dob ě p ředkoronavirové nemálo. Podobn ě i zneužívání léka řské pohotovosti a záchranné služby banálními stesky. Te ď jsou obavy opa čné, že k léka ři nechodí ti, kte ří vskutku potíže mají, a mnohé by mohlo být zanedbáno. Není sebemenší d ůvod, pro č se nyní řádn ě a s důvěrou k léka ři nevypravit, když se objeví potíže nebo p říznaky nemoci, a také pro č nenavšt ěvovat i preventivní prohlídky. V ůbec nic se v možnostech a potenciálu našeho zdravotnictví nezm ěnilo. Pozitivním p řínosem celé patálie možná bude, že za čneme lépe odlišovat zdravotní pé či

4 nezbytnou a pot řebnou od zbytné a zbyte čné. Vyt ěžit z negativ pozitiva je um ění, které baví a je užite čné.

„Koronakrize odhalila strach ve školství i sociální nerovnosti“ Měli by lidé s oslabenou imunitou či trpící onkologickými chorobami nadále dodržovat nejp řísn ější opat ření a zůstávat rad ěji mimo větší davy? Vyšší výskyt virózy covid-19 mezi onkologickými pacienty jsme p ředpokládali a byli na n ěj i s rezervou docela p řipraveni. P ředpoklad vyššího rizika komplikací virózy covid-19 u onkologických pacient ů se však zatím nijak nepotvrzuje. Za dva m ěsíce praxe našeho specializovaného onkologického ústavu v plném chodu se stovkami výkon ů opera čních, oza řovacích i chemoterapeutických jsme zaznamenali laboratorní pozitivitu na SARS-CoV-2 jen u dvou onkologicky nemocných, a to bez jakýchkoli p říznak ů a spíše v časn ější fázi jejich nádorového onemocn ění. Z přehledu 16 zem řelých s diagnózou covid-19 v Jihomoravském kraji jsou zaznamenáni čty ři pacienti s pokro čilejším onkologickým onemocn ěním, což zcela odpovídá celkem asi čtvrtin ě zem řelých na rakovinu jako p říčinu úmrtí každoro čně v celé české populaci. Situaci budeme nepochybn ě podrobn ěji vyhodnocovat v České onkologické spole čnosti a také v Organizaci evropských onkologických ústav ů (OECI), jejímž členem je náš brn ěnský ústav po řadu let a již jsme také na své činnosti akreditováni. Ostatn ě za čátkem června jsme m ěli mít každoro ční červnové setkání zástupc ů OECI, letos v Helsinkách, je však jako mnohé zrušeno. Ale nepochybn ě bude zevrubná analýza provedena. Zatím se tedy nezdá, že by na tom byli onkologi čtí pacienti v dob ě koronavirové z hlediska rizika úmrtí na tuto virózu významn ě h ůř e než ostatní. Když tedy porovnáme reálný dopad covid-19 a nap říklad nádorových onemocn ění, jak situace vypadá? Která nádorová onemocn ění jsou nyní v Česku nejv ětším problémem? Podce ňují Češi situaci? Pokusme se oprostit od dojm ů a názor ů získaných odn ěkud z médií a v ěnovat se našim fakt ům a čísl ům, která monitorujeme a známe. Za 10 týdn ů od prvních registrovaných koronavirových p řípad ů 1. 3. 2020 máme v Česku k 21. 5. 2020 registrováno 8 725 laboratorn ě pozitivních p řípad ů, z nichž část poci ťuje r ůzné p říznaky p ři lé čbě doma a pr ůběžn ě je kolem 200 až 300 lé čeno v nemocnicích. Zem řelých v souvislosti s covid-19 je 304. Za stejnou dobu zem řelo celkem skoro 21 000 ob čan ů na jiná onemocn ění a stá řím s jinými diagnózami. Máme za tu dobu asi 18 750 nových p řípad ů zhoubných nádor ů čili rakoviny a p řes 6 800 pacient ů na rakovinu zem řelo. R ůzné jiné závažné diagnózy úmrtí, tedy infarkty, mozkové mrtvice, zápaly plic, metabolické nemoci, selhání ledvin či jater a r ůzné jiné infekce budí nyní menší pozornost než on ěch 304 případ ů zem řelých s laboratorní pozitivitou SARS-CoV-2. Spor o návšt ěvy na intenzivní pé či. Rodi če na léka ře posílají policii I v této t řístovce jsou ovšem zahrnuty jak p řípady p ůvodn ě zdravých lidí, kte ří podlehli jenom koronavirové infekci, tak ovšem i velká část t ěch s mnoha jinými vážnými diagnózami ve vyšším věku, kdy byla zárove ň potvrzena p řítomnost viru SARS-CoV-2 v organismu a který mohl či nemusel přisp ět ke smrti ve vyšším v ěku. Nap říklad v Jihomoravském kraji bylo 13 ze 16 případ ů úmrtí na covid-19 potvrzeno pouze v břeclavské nemocnici, na desítku jiných i velkých fakultních nemocnic tak z ůstávají jen ony čty ři ostatní p řípady, p řestože n ěkteré nemocnice byly p římo pro soust řed ění koronavirové infekce ur čeny. Toto všechno je t řeba brát v úvahu, má-li si odborník či laik ud ělat celistvý obraz oné patálie u nás. Nikoli z Milána, Bergama, Madridu nebo New Yorku, ale ze svého blízkého okolí. Každý ob čan si jist ě umí sám spo čítat, kolik vážných p řípad ů koronavirového onemocn ění sám zaznamenal ve své rodin ě, ve svém okolí, u svých spolupracovník ů, jak probíhaly, jak vážn ě byli nemocní a kolik jich případn ě i zem řelo p ři rozm ěru katastrofy, jak je lí čena. Možná nás p řed ní ochránila moudrá vláda a pan premiér. Všechny hypotézy jsou nyní možné. Pro č se však cítíme tak mimo řádn ě ohroženi a tolik chrán ěni pouhými rouškami, to fakt netuším. Které choroby by tedy podle vás zasloužily stejnou pozornost jako covid-19? Žádné onemocn ění si nezaslouží tento styl každodenní reklamy, panika ření a strašení, který jsme zaznamenali ve v ěci nové zkušenosti s jedním z RNA vir ů čili SARS-CoV-2. Jsme celoživotn ě obklopeni mikroby a řadou civiliza čních chorob. Rizikem infekcí p ři cestování nap říč sv ětadíly, rizikem dopravy i přítomnosti četných toxin ů v životním prost ředí. Dopady jsou nemalé, vliv na zdraví a úmrtnost v populaci n ěkdy hodnocen je, mnohdy není. V každém z našich p ůvabných t ěl jsou až dva

5 kilogramy mikrob ů, symbiotických, prosp ěšných, ale i potenciáln ě patogenních, p řípadně velmi darebných a rizikových. Známe také RNA retroviry, které se dostávají do genomu našich bun ěk a v nich p řetrvávají. Pohybujeme se celoživotn ě sv ětem mikrob ů a bez nich bychom ani nep řežili. Infekce i epidemie r ůzného stupn ě p řicházejí, p řecházejí, odcházejí. Nic nového pod sluncem. Nikdy jsme kv ůli nim tak celoplošn ě nezastavili spole čenský a ekonomický život jako nyní. Nikdy jsme se tolik nebáli a nev ěř ili jen pouhému had říku na tvá ři. Nikdy jsme tak naivn ě nev ěř ili v jakési banální ochranné prost ředky jako nyní. Nikdy jsme také tolik neignorovali naši vlastní imunitu, která lidstvo udržuje p ři život ě od nepam ěti. Následky infekcí navíc umíme minimalizovat hygienou, životním standardem v čistot ě, s koupelnami, v ětráním a kanalizací, bohatým stravováním i všem dostupnou zdravotní pé čí. Da ří se nám stále lépe, proto je nás na planet ě stále více. A více to také stojí, což m ůže být pro mnohé rovn ěž i vedlejší koronavirový efekt. Naši p ředkové m ěli prost ředk ů k ochran ě a lé čbě nepochybn ě podstatn ě mén ě a svůj b ěžný život nezastavovali, možná jen v epidemiích moru a cholery, na které už máme ú činná antibiotika. Letecký most s Čínou kv ůli koronaviru stál Česko 708 milion ů korun Pozornost si obecn ě jist ě zaslouží všechna onemocn ění, která dosud neumíme dokonale vylé čit nebo která jsou pro nás zcela nová. Vždy je pot řeba jejich pe člivý rozbor od statistiky až po standardní mikroskopické a molekulární analýzy a bádání stran metod lé čby. Sice rychle, ale v klidu a bez mediální paniky a zmrazování života a chodu spole čnosti. Také bez p řehnaného spoléhání na pomocná a spíše jen psychologická opat ření, jako jsou celoplošné rozestupy, roušky, štíty, letmé formální dezinfekce nebo celoplošné izolace. Zastavení chodu b ěžného života spole čnosti nás ohrožuje ekonomicky a psychosociáln ě více než sám virus. Lze takto zareagovat na pár týdn ů, ale nelze se v tomto stavu utáp ět a užívat si ho, protože leccos se pak m ůže nov ě leckomu i hodit. Covid-19 ani jiná choroba by nem ěly být zást ěrkou pro politická, ekonomická, legislativní a celospole čenská opat ření, která n ěkdo byst ře plánuje nebo dané situace jenom využívá. Nebojme se tolik vir ů ani jiných mikrob ů, bojme se d ění kolem nich a proces ů v myšlení nás samotných. Nedej bože, aby se nám v restrikcích, p říkazech, nechození do škol a do práce nebo v rouškách zalíbilo. Byl by to úpadek naší civilizace a našich svobod na celá desetiletí. Snad jen divoké p řírod ě by toto ochromení lidstva mohlo jako odleh čující pomoci. I tak lze uvažovat. Zmínil jste pokroky v prevenci chorob. Jaký je momentální stav a vůle lidí zabývat se takovými věcmi? Může se něco zm ěnit? Vůle lidí zabývat se vlastním zdravím, p řípadn ě prevencí nádorových onemocn ění, kterými onemocní každý t řetí ob čan Česka a každý čtvrtý na n ě n ěkdy zem ře, se nevyvíjela špatn ě. Nastavovaly se úsp ěšn ě screeningové programy, kterých se ú častní 50 až 65 procent populace, nar ůstal zájem také o komplexní onkologické prohlídky, což je vysoce aktuální od v ěku nad padesát let. Docela se rozvíjela i prevence srde čně-cévních a metabolických onemocn ění. Více pozornosti se už věnovalo genetické zát ěži, kterou si každý p řináší s sebou od narození, metabolickým i vzácným onemocn ěním. Te ď jako by všechno pon ěkud p řekryl onen koronavirus, zjevn ě spíše banalita v porovnání se všemi ostatními zdravotními riziky. Žijeme v dob ě informa ční, ale jako bychom byli jen více informovaní, ale mén ě vzd ělaní a mén ě schopni kritického myšlení. Utáp ění spole čnosti ve strachu z neznámého je mým velkým, smutným p řekvapením. Je to velké, ovšem i zdravotní riziko, neuv ědomovat si proporce rizik v různých situacích a v různém v ěku. Obávám se, že cestu ke zdravotní gramotnosti patálie se SARS-CoV-2 nabourává sm ěrem ke zdravotní negramotnosti a neznalosti a za symbolickou roušku se skrývá iracionální strach. Aktuáln ě se mluví o tom, že by mohla na podzim přijít další vlna covid-19. Je to podle vás reálné? Mělo by se v takovém případ ě české zdravotnictví v něč em zachovat jinak než napoprvé? Nepochybn ě jako už každoro čně p řijde p řed zimou op ět vlna respira čních viróz, a ť již budou jako nej čast ěji ortomyxovirové, nebo koronavirové, rhinovirové, adenovirové a jiné. Je s podivem, že v pr ůběhu sou časných krásných jarních dn ů jako bychom se jich už nemohli ani do čkat, aby potvrdily oprávn ěnost hrozeb vtloukaných do našich zarouškovaných hlav. Možná také p řijde i vlna letních pr ůjmových rotavirových viróz. Roušky na tvá ři nám potom nepomohou. Budeme tedy čekat na na řízení roušek pánevních, p řípadn ě na povinné pleny zna čky Pampers či jiné dopravené mocnými letadly Ruslan či jinými? Vskutku jsme se v dob ě všeobecné dostupnosti informací, datových analýz, ovšem i dezinformací, v epoše svobody, otev řenosti sv ěta a r ůstu vzd ělanosti až tak zbláznili? Novým problémem není virus, ale k řehkost našeho v ědomí a sebev ědomí. To my sami jsme sami sob ě

6 problémem a nelze se jen vymlouvat, že nás tam n ěkdo posunul virovým únikem, netopý řím p řeletem, sdílenou hloupostí nebo medializovaným zám ěrem. Ahoj lidi, řekl bych slovy sou časného klasika. Zkuste normáln ě žít a myslet. ♣♦♥ ♠ Hiszpanka-pandemia XX wieku

Mniej wi ęcej co 100 lat dopadaj ą nas zarazy, które pochłaniaj ą wiele ofiar i co gorsze rozprzestrzeniaj ą si ę na cały świat albo du żą jego cz ęść . Zaciekawiła mnie ostatnia, du ża pandemia, która miała miejsce w latach 1918-1920. Jak i dlaczego si ę sko ńczyła? Co zrobili śmy, że ju ż nigdy nie wróciła, a je śli to jej siła daleka była od pierwotnego uderzenia? Jak to si ę stało? W dobie dzisiejszej pandemii mo że to was zaciekawi. Chodzi oczywi ście o słynn ą „hiszpank ę”. Powodował j ą wirus grypy grupy A, podtyp H1N1. Wirus wykluł si ę w ciasnych i zatłoczonych obozach szkoleniowych na froncie zachodnim, głównie we Francji. Do Europy przywie źli go ameryka ńscy żołnierze. Gdy I wojna światowa si ę sko ńczyła, żołnierze wielu narodowo ści rozwlekli j ą po całej Europie i Ameryce. Patogeny, wraz z lud źmi były przewo żone przez parowce i poci ągi. Dlaczego nazywała si ę „hiszpank ą”. ?Poniewa ż po raz pierwszy napisano o niej w hiszpa ńskich gazetach. Poza tym Hiszpania była jedynym krajem w którym dziennikarze rzeczowo i obszernie informowali o przebiegu pandemii. W 1918r. nie wiedziano, że chorob ę powoduje wirus. S ądzono, że jest to bakteria. Ale zdawano sobie spraw ę, że przenosi si ę drog ą kropelkow ą, dlatego w celu ochrony zakładano maseczki. Grypa atakowała falami, trwaj ącymi po kilka tygodni. Lekarze nie mieli czasu aby wypróbowa ć skuteczne lekarstwo..Zaraza atakowała głównie osoby młode i zdrowe. (20 – 40 lat). Pochłon ęła od 50 do 100 milionów ludzi! (nie było statystyk, liczby te s ą ró żne, ale zawsze podawane w milionach). Hiszpanka powodowała wirusowe, krwotoczne zapalenie płuc. Zabijała bardzo szybko, w ci ągu kilku dni od zara żenia si ę. Pandemia grypy była tak że przyczyn ą licznych śmierci je ńców podczas wojny polsko- bolszewickiej i nieco pó źniej. Choroba była dla lekarzy tajemnic ą. Stosowano ró żne środki przeczyszczaj ące, upuszczanie krwi. Pito szampana, sherry, wino, za żywano kofein ę, kamfor ę, strychnin ę-by stymulowa ć prac ę serca i kr ąż enie. Stosowano wewn ętrzn ą dezynfekcj ę (liczne lekarstwa jodowe i formalinowe) oraz zewn ętrzn ą. Jedzono buraki. Nic nie skutkowało. Zacz ęto równie ż za żywa ć aspiryn ę , niestety cz ęsto w nadmiarze. W bezpiecznych dawkach aspiryna spowalniała chorob ę. Niestety przekonano si ę o tym w ko ńcu pandemii. W Nowym Jorku zmieniono rozkład jazdy metra i autobusów aby unika ć tłoku. Wsz ędzie, gdzie to było mo żliwe wydawano zakazy gromadzenia si ę , zamykano szkoły, teatry, instytucje publiczne. Przestrzegano przed publicznym kaszlem, kichaniem i pluciem. Za to ostatnie groziła kara grzywny. Hiszpanka odchodziła i pojawiała si ę 3 razy w ci ągu dwóch lat. Najwi ęcej ofiar pochłon ęło jej drugie przyj ście. Pisano :Koniec ko ńców, wszystko co mo żna było zrobi ć to czeka ć, a ż umieranie si ę sko ńczy” I istotnie, po kolejnych tygodniach epidemia wygasła równie zagadkowo, jak si ę pojawiła. Ust ąpiła samoczynnie i nigdy ju ż nie wróciła z podobna siła przez cał ą reszt ę stulecia..Wirus „hiszpanki” wyizolowano dopiero w 1930 roku, najpierw u świ ń a 3 lata pó źniej u człowieka. Dzisiaj walka z Covid-19 –to spu ścizna ofiar pandemii „Hiszpanki”. Bierzemy przykład z naszych poprzedników np. w miasteczku na Alasce wprowadzono w 1920r. wszystkie obostrzenia, na dodatek zamkni ęto czasowo dost ęp do i z miasteczka. Wokół szalała „hiszpanka”- w miasteczku nikt nie zachorował!

7

O co nas teraz dotyka, to pandemia mniej śmiertelna. Mo że tak że szybciej znajdziemy na korona wirusa lekarstwo. Bardzo dotyka nas izolacja, cho ć w dobie telefonów, Internetu i telewizji jest ona znacznie mniej dotkliwa ni ż kiedy ś. Je śli to was zainteresowało mog ę przygotowa ć nast ępne informacje- o innych zarazach i pandemiach. I jak sobie z nimi radzono. Hanna Krajewska ♣♦♥ ♠

Pułk Praskie Dzieci „Praskie Dzieci” to czeski Pułk Piechoty Nr 28 jeden z najstarszych pułków piechoty cesarsko i królewskiej armii, który został utworzony w 1698 r. Stacjonował głównie w Pradze lub Czeskich Budziejowicach, a jego „honorowym dowódc ą” był król Włoch Wiktor Emanuel III. Żołnierze mieli zielone mundury ze srebrnymi guzikami. Świ ętem pułku był 24 czerwiec. W czasie I wojny światowej żołnierze pułku walczyli z Rosj ą w Galicji. Najwi ększe nat ęż enie zmaga ń wojennych było skoncentrowane w Beskidzie Niskim od grudnia 1914 do maja 1915. Celem Rosjan było wówczas przełamanie austriacko-wegierskiej linii Karpat i przej ście na ich południow ą stron ę, sk ąd ju ż był tylko krok do samego serca monarchii. 3 kwietnia 1915 r. w rejonie Konieczna - Stebnickiej Huta w Beskidzie Niskim pułk „Praskie Dzieci” w sile 1400 czeskich żołnierzy i oficerów przeszedł do Rosjan w szyku zwartym i z orkiestr ę na przedzie, graj ącą wesołego marsza Castaldo . Ju ż w poprzednich tygodniach zdarzały si ę przypadki dezercji lub niesubordynacji czeskich żołnierzy. I tak w połowie lutego żołnierz Franti śek Boubelik został przyłapany w okopach z biał ą flag ą w r ęku. Jeden z oficerów zastrzelił go na miejscu. W marcu nie mo żna było si ę doliczy ć żołnierzy z kilku plutonów austriacko-węgierskiej armii. Rubie że zdobyte dzi ęki niespodzianej pomocy Czechów Rosjanie utrzymali do 3 maja. W maju bowiem pot ęż na ofensywa sprzymierzonych wojsk austriacko- węgierskich i niemieckich doprowadziła do przełamania frontu rosyjskiego i przeniesienia działa ń wojennych poza terytorium Galicji. Władze wojskowe zareagowały nerwowo. Niemal natychmiast nie czekaj ąc nawet na raporty świadków zaj ścia, zadecydowano o karnym rozwi ązaniu pułku „za zha ńbienie sztandaru”. Oto wojsko czeskie z Pragi zamiast bi ć si ę za cesarza haniebnie go zdradza, daj ąc upust swoim panslawistycznym sympatiom. Cesarz Franciszek Józef bez namysłu podpisał akt jego rozwi ązania. Prawdziwy przebieg wypadków zapewne nigdy nie b ędzie znany. Śledztwo w tej sprawie trwało do ko ńca upadku monarchii. Przej ście żołnierzy czeskich na stron ę wroga odbiło si ę gło śnym echem w całej Europie, a szczególnie w Galicji, Czechach i na Morawach. Ludno ść w Czechach i na Morawach ró żnie komentowała t ę decyzj ę. Według najpopularniejszej wersji żołnierze 28 pułku wystawieni zostali na pewn ą zgub ę przez inne oddziały i p ędzone naprzód pod ogniem niemieckich karabinów maszynowych, musiały si ę podda ć. Obiegowa anegdota w Galicji kazała uczniowi w szkole, na pytanie: ile jest 5 – pokazywa ć palce jednej r ęki, ile to jest 10 – dwu r ąk. Na pytanie o 28 nale żało obie r ęce podnie ść do góry gestem poddania si ę do niewoli. Tym ironicznym gestem witano cz ęsto przeje żdżaj ące przez galicyjskie i węgierskie dworce pułki czeskie. Izabela Gass ♣♦♥ ♠ Czeski w ątek w biografii Michała S ędziwoja Pono ć na ścianach hradcza ńskiego zamku wisiała tablica z tekstem łaci ńskim, który w tłumaczeniu na język polski brzmiał: „Niechby inny tyle wniósł, co S ędziwój Polonus” Tablica ta zawisła w 1604 r. z rozkazu cesarza Rudolfa II. Co zrobił ten Polak, że został tak uhonorowany? Michał S ędziwój (Michał S ędzimir) herbu Ostoja, łac. Sendivogius Polonus (1566 – 1636) to najsłynniejszy polski alchemik. Jego ojciec, szlachcic spod Nowego S ącza nie szcz ędził środków na wykształcenie syna. S ędziwój studiował filozofi ę, retoryk ę, teologi ę i nauki ścisłe w Akademii Krakowskiej. Przyja źnił si ę z miło śnikiem alchemii Michałem Wolskim, pó źniejszym marszałkiem wielkim koronnym. Obydwu podejrzewano, że poprzez alchemiczne do świadczenia wywołali wielki

8 po żar na Wawelu w 1596 r. Według legendy S ędziwój miał pracowni ę w „kurzej stopce”, zamkowej wie ży zbudowanej w XV w. Czy jego badania doprowadziły do po żaru? W ka żdym b ądź razie był to po żar, który wpłyn ął na dzieje Polski, gdy ż dwór królewski przeniósł si ę do Warszawy, a od 1611 r. król Zygmunt III Waza zamieszkał tam na stale. I odt ąd rozpocz ęły si ę polskie nieszcz ęś cia : „potop szwedzki”, najazdy, rozbiory, okupacje, komunizm. Dzi ęki wsparciu finansowemu Wolskiego S ędziwój ruszył za granic ę, aby zdoby ć wiedz ę tajemn ą i poszerzy ć wykształcenie humanistyczne. Studiował w Cambridge, Lipsku, Frankfurcie, Rostocku, Wiedniu. Podró żował po całej Europie, poznał Austri ę, Szwajcari ę, Angli ę, Niemcy, Hiszpani ę, Portugali ę, a nawet pa ństwo moskiewskie. W latach 1593 – 1598 S ędziwój był jednocze śnie sekretarzem króla polskiego Zygmunta III Wazy i dworzaninem, a pó źniej radc ą dworu cesarza Rudolfa II. Nie było w tym pozornej sprzeczno ści, gdy ż obydwaj władcy interesowali si ę alchemi ą i utrzymywali kontakty polityczne. W Pradze znalazł si ę S ędziwój nie przypadkiem, albowiem praski dwór cesarza Rudolfa II Habsburga był oaz ą dla rozmaitej ma ści czarowników, alchemików, astrologów i rabinów – kabalistów, w których wiedz ę i zdolno ści cesarz pokładał bezgraniczn ą ufno ść . Sam żył w świecie narastaj ącego lęku, w psychotycznych napadach bł ąkaj ąc si ę po praskich Hradczanach. Uwolnienia od tego stanu szukał w alchemii, astrologii, alkoholu. W Pradze S ędziwój o żenił si ę z Weronik ą Stiber. Umarła do ść szybko, jak i dwoje ich dzieci, podczas epidemii w 1599 r. W 1600 r. S ędziwój z pozostał ą dwójk ą Weronik ą i Krzysztofem powrócił do Polski. W Pradze poszukiwania S ędziwoja finansował zamo żny mieszczanin praski Ludwik Koralek. Gdy zmarł w czerwcu 1599 r. rodzina Koralka wytoczyła gło śny proces S ędziwojowi, oskar żaj ąc go o doprowadzenie bogatego mieszczanina do ruiny finansowej i przyspieszenie jego zgonu. Jednak s ąd nie dopatrzył si ę winy znanego alchemika. Kazał mu tylko zwróci ć zaci ągni ętą po życzk ę. Ale inne źródła podaj ą, że został skazany na kar ę wi ęzienia w ratuszu praskim. Wi ęc mo że wyjazd do Polski w 1600 r. to była ucieczka przed wymiarem sprawiedliwo ści? Wkrótce jednak powrócił do Pragi, by w 1604 r. na oczach cesarza Rudolfa II dokona ć rzekomej transmutacji metali nieszlachetnych w złoto. Na pami ątk ę tego wydarzenia cesarz kazał wmurowa ć w komnacie wspomnian ą tablic ę. Tablic ę t ę miał widzie ć w 1650 r. Piotr des Noyers, sekretarz królowej polskiej Marii Ludwiki, żony Władysława IV Wazy o czym wspominał w swojej relacji. W tym te ż roku S ędziwój opublikował anonimowo w Pradze najsłynniejsze swoje dzieło „Nowe światło chemiczne”. Praca ta stała si ę gło śna w całej Europie i do 1787 r. miała 53 wyda ń w kilku j ęzykach. Dzieje jego życia a ż do 1616 r. s ą nieznane. Mi ędzy 1616 a 1624 S ędziwój przebywał na dworze cesarza Ferdynanda II w roli eksperta od metalurgii, maj ącego kierowa ć budow ą kopalni ołowiu na Śląsku. W 1624 r. został mianowany przez cesarza tajnym radc ą i otrzymał dwie wsie: Krava ře i Kąty (Konty) na Śląsku Opawskim oraz dom w Ołomu ńcu. Zmarł w Krava řach w 1636 r. i został pochowany w ko ściele św. Ducha w Opawie. Jak ka żdej niecodziennej postaci z pogranicza realno ści i magii, wędruj ącej po dworach europejskich w dyplomatycznych misjach, a na pewno i agenturalnych S ędziwojowi towarzyszyły podejrzenia, plotki, oskar żenia. Był sławny na cał ą Europ ę i legenda przykryła znaczn ą cz ęść prawdy.

Alchemik S ędziwój lub Alchemik S ędziwój i Zygmunt III Obraz Jana Matejki z 1867 r. przedstawiaj ący scen ę przemiany monety w złoto w jednej z wawelskich komnat. Od 1939 r. w Muzeum Sztuki w Łodzi. Izabela Gass ♣♦♥ ♠

9

Zwyci ęstwo pod Racławicami

4 kwietnia 1794 roku wojska polskie pokonały Rosjan w bitwie pod Racławicami. Zwyci ęstwo dało wiar ę na pomy ślne rozstrzygni ęcie powstania i pokazało mo żliwo ści słabo uzbrojonych mas chłopskich.

Obraz Józefa Chełmo ńskiego "Modlitwa" (przed bitwa pod Racławicami), 1909 Foto: Wikipedia/domena publiczna Po ogłoszeniu insurekcji w Krakowie Tadeusz Ko ściuszko, obdarzony na czas wojny władz ą niemal dyktatorsk ą, wyruszył na północ, aby zmierzy ć si ę z nadci ągaj ącymi wojskami rosyjskimi. Mniej licznymi, ale lepiej uzbrojonymi, wyszkolonymi i wyposa żonymi w działa. Armia Ko ściuszki liczyła około 4 tysi ęcy ludzi. Naprzeciw stały wojska gen. Aleksandra Tormasowa. Pierwsi zaatakowali Rosjanie powoduj ąc w szeregach powsta ńców spore zamieszanie. Sytuacja stawała si ę niebezpieczna i wtedy Ko ściuszko zdecydował si ę zaatakowa ć środek wojsk nieprzyjaciela przy pomocy oddziały kosynierów i 4 kompanii piechoty oraz wsparciu artylerii. Według słów rosyjskiego dowódcy Aleksandra Tormasova "chłopi uzbrojeni w piki szli do ataku z niewiarygodnym m ęstwem". W pierwszym natarciu, osobi ście dowodzonym przez naczelnika powstania, kosynierzy rozbili cz ęść piechoty wroga i zdobyli działa. Drugie starcie przeprowadzono na prawym skrzydle Rosjan. Brawurowy atak kosynierów zaskoczył piechot ę nieprzyjacielsk ą, żołnierzy rosyjskich ogarn ęła panika. Bitwa została wygrana, a przybyły na pole walki oddział Denisowa, który miał okr ąż yć armi ę Ko ściuszki nie podj ął walki. Rosjanie stracili około tysi ąca ludzi i 12 dział. Straty polskie były o połow ę mniejsze. Bohaterski przywódca kosynierów Wojciech Bartos za swój czyn mianowany został chor ąż ym i otrzymał nazwisko Głowacki. Wprawdzie Rosjanie zablokowali Ko ściuszce drog ę do Warszawy, ale moralne znaczenie wygranej bitwy z udziałem chłopskich oddziałów miało wymiar historyczny. Bitwa pod Racławicami doprowadziła do rozszerzenia powstania na inne regiony kraju, a przede wszystkim do wybuchu 17 kwietnia 1794 roku insurekcji w Warszawie. Mjm

♣♦♥ ♠

10

Władysław Anders – bohater spod Monte Cassino

Gen. Władysław AndersFoto: PAP/Reprodukcja 50 lat temu, 12 maja 1970 roku, zmarł generał Władysław Anders. Komuni ści odebrali mu obywatelstwo i szlify generalskie, ale dla Polaków pozostał bohaterem.

Władysław Anders podczas inspekcji Gimnazjum polskiego w Casarano we Włoszech, wikipedia Władysław Anders przyszedł na świat w Błoniu koło Kutna w rodzinie ziemia ńskiej. Jego ojciec Albert pracował jako agronom i zarz ądca dóbr ziemskich, matka El żbieta zajmowała si ę domem i pi ątk ą dzieci. Rodzina wywodziła si ę z Inflant, a rodzice byli wyznania ewangelickiego. Anders uko ńczył gimnazjum i szkoł ę średni ą w Warszawie, a w wieku 18 lat otrzymał powołanie do armii rosyjskiej, gdzie ucz ęszczał do kawaleryjskiej szkoły oficerów rezerwy. Pó źniej ju ż jako rezerwista uko ńczył sze ść semestrów na politechnice w Rydze, a zamiłowanie do kawalerii kultywował uczestnicz ąc w licznych mi ędzynarodowych zawodach. Na frontach Wielkiej Wojny Podczas I wojny światowej walczył w armii rosyjskiej, gdzie kierował szwadronem. Był trzykrotnie ranny, za co wyró żniono go najwy ższym rosyjskim odznaczeniem wojskowym Krzy żem Świ ętego Jerzego. W roku 1917 ucz ęszczał na kurs Akademii Sztabu Generalnego w Piotrogrodzie, po którym mianowano go szefem sztabu jednej z dywizji piechoty. Po rozpocz ęciu rewolucji bolszewickiej Anders uczestniczył w tworzeniu I Korpusu Polskiego na Wschodzie organizowanego przez gen. Józefa Dowbora-Mu śnickiego. Brał tak że udział w powstawaniu l Pułku Ułanów Krechowieckich. W roku 1918 wspólnie z Korpusem zło żył kapitulacj ę przed wojskami niemieckimi, przedostał si ę do kraju i zgłosił do Wojska Polskiego. W wolnej Polsce Po wybuchu powstania wielkopolskiego w 1919 roku został szefem sztabu Armii Wielkopolskiej, za ś rok pó źniej podczas wojny polsko-bolszewickiej dowodził 15. Pułkiem Ułanów Pozna ńskich. Za męstwo w 1920 roku wraz z oddziałem otrzymał z r ąk marszałka Piłsudskiego krzy ż kawalerski Virtuti Militari. Po zako ńczeniu działa ń wojennych w 1921 roku wyjechał do Pary ża na dwuletnie studia w Wy ższej Szkole Wojennej i sta ż liniowy. Po powrocie do Polski w 1924 roku został dyrektorem kursów dla wy ższych oficerów, otrzymuj ąc stopie ń pułkownika dyplomowanego. Po kilku miesi ącach obj ął funkcj ę szefa sztabu gen. Tadeusza Rozwadowskiego. W kolejnym roku został komendantem stolicy, a w czasie przewrotu majowego - szefem sztabu oddziałów rz ądowych. W 1928 roku Anders obj ął dowództwo Kresowej Brygady Kawalerii, a w 1937 - Nowogródzkiej Brygady Kawalerii. W 1932 roku był szefem polskiej dru żyny je ździeckiej, która na zawodach o Puchar Narodów w Nicei zaj ęła cztery czołowe miejsca. Kampania wrze śniowa W 1939 roku wraz z Armi ą Modlin zaj ął pozycj ę w rejonie Lidzbarka w celu osłony granicy z Prusami Wschodnimi. Podczas kampanii polskiej w 1939 roku wraz z Nowogródzk ą Brygad ą Kawalerii walczył w rejonie Płocka i Warszawy, a od 12 wrze śnia jako dowódca Grupy Operacyjnej Kawalerii wraz z pozostałymi oddziałami wycofywał si ę ku granicy rumu ńskiej. W sowieckiej niewoli Po agresji sowieckiej na Polsk ę oddział Andersa przebijaj ąc si ę na południe podj ął walki z czerwonoarmistami, podczas których został dwukrotnie ranny. 29 wrze śnia w rejonie Sambora (niedaleko Lwowa) Anders dostał si ę do sowieckiej niewoli. Najpierw trafił do szpitala we Lwowie, a pó źniej do wi ęzienia Brygidki w tym samym mie ście. W lutym 1940 roku został przewieziony do Moskwy do centralnego wi ęzienia NKWD na Łubiance.

11

Podczas trwaj ącego blisko dwa lata uwi ęzienia wielokrotnie go przesłuchiwano i nakłaniano do wst ąpienia do Armii Czerwonej. Po ataku III Rzeszy na Zwi ązek Sowiecki i podpisaniu układu Sikorski-Majski przywrócono zerwane po 17 wrze śnia 1939 stosunki dyplomatyczne mi ędzy Polsk ą a ZSRR. Polska Armia Wspomniany dokument gwarantował m.in. uwolnienie obywateli polskich z sowieckich wi ęzie ń, dzi ęki niemu stało si ę równie ż mo żliwe tworzenie na terenie Zwi ązku Sowieckiego Polskich Sił Zbrojnych. Ich organizacj ą zaj ął si ę wypuszczony z wi ęzienia gen. Anders. Pomimo trudno ści z aprowizacj ą i sprz ętem oraz utrudnianiem przez stron ę sowieck ą Polakom dotarcia do punktów werbunkowych, do armii Andersa masowo przybywali zarówno żołnierze, jak i cywile. Ł ącznie zgłosiło si ę ok. 115 tysi ęcy osób. Generał zdawał sobie spraw ę, że Sowieci nie s ą zadowoleni z powstawania tej armii, dlatego podj ął starania o jej ewakuacj ę z ZSRR. Pierwsze 33 tysi ące wyruszyło do Iranu w marcu 1942 roku, reszta dołączyła kilka miesi ęcy pó źniej. Sam generał wyjechał na ko ńcu w sierpniu 1942 roku. W Iranie Anders zorganizował z polskich żołnierzy przyszły II Korpus Polski. Polacy przenie śli si ę pó źniej do Iraku i Palestyny, gdzie zostali przeszkoleni. Monte Cassino Na pocz ątku 1944 roku II Korpus przerzucono do Włoch, by w ramach 8. armii brytyjskiej walczył z Niemcami. Jego najbardziej spektakularnym sukcesem było zdobycie w maju twierdzy Monte Cassino, broni ącej dost ępu do centralnej cz ęś ci Półwyspu Apeni ńskiego. Wkład Polaków w walk ę z Niemcami nie wpłyn ął jednak na decyzje aliantów podj ęte podczas konferencji w Jałcie. Polsk ę pozostawiono w sowieckiej strefie wpływów. Gen. Anders w prote ście starał si ę bezskutecznie wycofa ć polskie oddziały z walki oraz interweniowa ć u premiera Wielkiej Brytanii Winstona Churchilla. Po dostaniu si ę do niemieckiej niewoli Wodza Naczelnego gen. Tadeusza "Bora" Komorowskiego, gen. Władysław Anders otrzymał nominacj ę na pełni ącego obowi ązki Wodza Naczelnego. Po 28 kwietnia 1945 roku, kiedy skapitulowały oddziały niemieckie na terenie Włoch, dobiegła ko ńca misja II Korpusu. Po wojnie Po zako ńczeniu działa ń wojennych generał pozostał na emigracji, co m.in. przyczyniło si ę do odebrania mu w 1946 roku przez władze komunistyczne polskiego obywatelstwa i szlifów generalskich. W Londynie Anders przede wszystkim zaj ął si ę zorganizowaniem odpowiednich warunków życia dla swoich żołnierzy i innych Polaków, którzy pozostali poza granicami kraju. Przyczynił si ę do utworzenia szkół, warsztatów pracy czy kursów zawodowych. Tu ż po wojnie, w 1949 roku, wydał w Londynie wspomnienia z lat 1939-46 pt. "Bez ostatniego rozdziału", był tak że autorem wst ępu do monografii zbrodni katy ńskiej stworzonej przez Józefa Mackiewicza pt. "Zbrodnia katy ńska w świetle dokumentów". Anga żował si ę aktywnie w działalno ść polityczn ą na emigracji, od roku 1949 pełnił funkcj ę przewodnicz ącego Skarbu Narodowego, a w 1954 roku został członkiem Rady Trzech. Generał Władysław Anders zmarł 12 maja 1970, pochowano go we Włoszech, na Polskim Cmentarzu Wojennym pod Monte Cassino. Po upadku komunizmu w Polsce, przywrócono mu po śmiertnie obywatelstwo. ♣♦♥ ♠

85. rocznica śmierci Józefa Piłsudskiego 12 maja 1935 roku zmarł Marszałek Józef Piłsudski - jedna z najwi ększych postaci w historii Polski, budz ąca jednocze śnie kontrowersje ju ż za swojego życia.

12

Józef Piłsudski fot. Wikimedia

Józef Piłsudski – przywódca polskich socjalistów, bojownik o wolno ść w trakcie I wojny światowej, szef pa ństwa, pierwszy Marszałek Polski i głowa autorytarnych rz ądów sanacji II Rzeczypospolitej w latach 1926-1935. Magia komendanta Nie ma w literaturze historycznej ani w publicystyce politycznej żadnego innego polskiego m ęż a stanu, któremu towarzyszyłyby tak kontrowersyjne oceny. Podczas gdy jego zwolennicy żarliwie go czcili, współcze śni mu przeciwnicy polityczni, w szczególno ści Narodowa Demokracja, gardzili nim jak żadn ą inn ą postaci ą. W II RP powstały dziesi ątki biografii Marszałka, które mo żna podzieli ć na hagiografie i paszkwile, interpretuj ące i dobieraj ące wydarzenia z życia Piłsudskiego w zale żno ści od przyj ętej postawy. Całe jego życie poddane było takim zabiegom. Przykłady mo żna mno żyć. Krytycy wytykali mu pochodzenie z rodziny o kniaziowskiej przeszło ści i fakt utraty maj ątku przez ojca - nieudacznika. Z kolei hagiografowie wi ązali ród Piłsudskich z mistyczn ą wielkoksi ążę cą dynasti ą Dowsprunga, rz ądz ącą Litw ą jeszcze przed Giedyminem, jako jeszcze jeden argument uzasadniaj ący jego predyspozycje do sprawowania rz ądów. Natomiast ojca odmalowywano jako wzorowego włodarza przygniecionego zaborczymi represjami. Mit bohatera Kolejnym ciekawym przykładem jest opisywanie, przez jego zwolenników, jako heroicznej i bohaterskiej, ucieczki z X Pawilonu warszawskiej Cytadeli. W rzeczywisto ści Marszałek uciekł si ę do podst ępu i symulacji choroby psychicznej. Jest to zrozumiałe ze wzgl ędu na to, że posługiwanie si ę fortelem nie pasuje do mitu bohatera, na którego kreowany był Piłsudski. Przedmiotem podobnych sporów i kontrowersji, a tak że ró żnej interpretacji wydarze ń była jego działalno ść w Polskiej Partii Socjalistycznej, udział w I Wojnie Światowej, zasługi w wojnie polsko- bolszewickiej, a przede wszystkim zamach majowy (całkowicie pomijany lub jedynie wspominany w pracach jego zwolenników), a tak że pó źniejsze rz ądy. Wspomnienia świadków Ten schemat dominował w przedstawianiu postaci Józefa Piłsudskiego przez jego hagiografów i przeciwników. Tymczasem zebrane po latach wspomnienia osób, które w ró żnych okresach II RP pełniły wa żną rol ę w życiu publicznym i ró żnie wtedy oceniały Marszałka, pokazuj ą zaskakuj ąco inn ą perspektyw ę. Opisuj ą one okoliczno ści i wra żenia ze swojego pierwszego spotkania z Piłsudskim. – Piłsudski u śmiechn ął si ę i podał mi r ękę. Wykrztusiłem jakie ś słowa, wspomniałem o niewoli rosyjskiej i o słu żbie w biurze prasowym sztabu. Na wi ęcej nie było mnie sta ć. Poznanie to nie nale żało do moich triumfów towarzyskich, ale byłem szcz ęś liwy jako jeden z setek tysi ęcy Polaków, który zetkn ął si ę z człowiekiem owianym za życia tak dojmuj ącą legend ą, że nawet wspomnienie o tym przelotnym spotkaniu wydaje się po pół wieku skarbem pami ęci – wspominał w 1967 roku na antenie Radia Wolna Europa poeta Kazimierz Wierzy ński . Z drugiej strony Kajetan Morawski pełni ący funkcj ę ministra spraw zagranicznych w gabinecie Wincentego Witosa, obalonym przez zamach majowy mówił: – Cho ć nie podzielałem wielu jego pogl ądów, a raziły mnie niektóre jego szczególnie jaskrawe wypowiedzi, uderzała mnie zawsze i poci ągała w Józefie Piłsudskim jego wielka przyrodzona godno ść i siła przekonania. Ten niezwykły, a

13 jednak swojski człowiek zawsze mimo noszenia munduru, raczej niedbale ubrany, posiadał w najwy ższej mierze dar zyskiwania sobie u jednych przywi ązania, u drugich przynajmniej szacunku i posłuchu. Wiele z tych spotka ń było niespodziewanych i dla tych, ówcze śnie młodych, ludzi okazywały si ę wielkim prze życiem. – Osmolony, obłocony zlatuj ę ze stoku i wchodz ę wprowadzony przez nieznanych mi oficerów do pancerki. Słowa mi grz ęzn ą w gardle, gdy przepisowo melduj ę si ę, bo oto stoj ę twarz ą w twarz z komendantem. Piłsudski lustruje mnie ciekawie, z wyrazem twarzy troch ę na serio troch ę z uśmieszkiem, a ż u śmiech opanowuje cał ą jego twarz , gdy zaczyna mówi ć: "ale to gro źnie wygl ądacie poruczniku" – mówił gen. Stanisław Maczek, dowódca legendarnej I dywizji pancernej podczas II wojny światowej, który zetkn ął si ę z Piłsudskim na froncie małopolskim pod Żurawnem podczas wojny polsko-bolszewickiej. Wspomnienia osób, które zetkn ęły sie z Marszałkiem, zaprezentowane na antenie Rozgłosni Polskiej RWE, pokazuj ą niejednokrotnie ludzk ą twarz Józefa Piłsudskiego, nieuchwytn ą w dziesi ątkach jego biografi z tego okresu. – Zostałem sam na sam z Marszałkiem i zaproponowałem fili żank ę kawy i co ś do zjedzenia. Marszałek podzi ękował za jedzenie, zgodził si ę ch ętnie na wypicie kawy. Zapadło milczenie. Chciałem si ę wtedy odmeldowa ć, ale instynktownie wyczuwałem, że Marszałek nie chce, aby go zostawi ć samego. I wtedy Marszałek sam rozpoczał rozmow ę. Zacz ął mnie wypytywa ć o moj ą słu żbę wojskow ą i poprzednie moje życie. (…) Widocznie ta rozmowa na temat oderwany, jak że odległy od odgrywaj ących si ę wypadków uspokoiła Marszałka i pozwoliła mu spokojnie rozwa żyć sytuacj ę – wspominał gen. brygady Wojska Polskiego Karol Ziemski o okoliczno ściach spotkania z Piłsudskim w trakcie przewrotu majowego. Józef Piłsudski zmarł w Belwederze 12 maja 1935 (w 9. rocznic ę zamachu stanu), o godzinie 20.45. Jego pogrzeb stał si ę wielk ą manifestacj ą jedno ści narodowej. Złote my śli Marszałka Był bez w ątpienia człowiekiem wielkiego formatu, pozostaj ąc przy tym normalnym i ludzkim. Pozostawił po sobie ogromn ą liczb ę przemówie ń i powiedze ń. Niektóre zdaj ą si ę nie traci ć na aktualno ści. "W Polsce wszyscy krzycz ą, i ż maj ą racj ę", "Par ę pokole ń min ąć musi, zanim stworzy si ę znowu pa ństwowa kultura polska", "Złe zwyczaje sejmowe s ą gorsze od złej konstytucji", "Słabo ść ma zawsze jedn ą konsekwencj ę – zamiłowanie do wielkich słów bez tre ści". ♣♦♥ ♠

Dzie ń Matki Pocz ątki świ ęta si ęgaj ą czasów staro żytnych Greków i Rzymian. Kultem otaczano wtedy matki- boginie, symbole płodno ści i urodzaju. W pó źniejszych czasach cesarstwo rzymskie przyj ęło chrze ścija ństwo i tym samym zabroniono wyznawania innych bogów. Zwyczaj ten powrócił w siedemnastowiecznej Anglii pod nazw ą niedziela u matki . Pocz ątkowo co roku w czwart ą niedziel ę postu odprawiano modły w najbli ższej katedrze. W zwykłe niedziele odbywały si ę one w pobliskich ko ściołach. Dzie ń, w którym obchodzono to świ ęto, był wolny od pracy. Do tradycji nale żało składanie matce podarunków, głównie kwiatów i słodyczy, w zamian za otrzymane błogosławie ństwo. Zwyczaj przetrwał do XIX wieku. Ponownie zacz ęto go obchodzi ć po zako ńczeniu II wojny światowej. Inaczej historia tego świ ęta przedstawia si ę w Stanach Zjednoczonych. W 1858 roku ameryka ńska nauczycielka Ann Maria Reeves Jarvis ogłosiła Dni Matczynej Pracy , za ś od 1872 roku Dzie ń Matek dla Pokoju promowała Julia Ward Howe. Annie Marie Jarvis, córce Ann Jarvis, w 1905 roku udało si ę ustanowi ć Dzie ń Matki. Z czasem zwyczaj ten rozpowszechnił si ę na niemal wszystkie stany, za ś w

14

1914 roku Kongres Stanów Zjednoczonych uznał przypadaj ący na drug ą niedziel ę maja Dzie ń Matki za świ ęto narodowe. W Polsce przedwojennej obchodzono Dzie ń Matki (wydaje si ę, że nie było ustalonej corocznej daty, np. niedziela 13 maja 1934 roku [1] , niedziela 7 maja 1939 roku), przy czym ich organizacj ą zajmował si ę PCK [3] . Dzie ń Matki (Muttertag) był obchodzony jako wa żne świ ęto w Generalnym Gubernatorstwie podczas okupacji niemieckiej (dzie ń ten był świ ętem w całej III Rzeszy). Obecnie w Polsce świ ęto to przypada na 26 maja. W tym dniu matki s ą zwykle obdarowywane laurkami, kwiatami oraz ró żnego rodzaju prezentami przez własne dzieci, rzadziej inne osoby. Świ ęto to ma na celu okazanie matkom szacunku, miło ści i podzi ękowania za trud wło żony w wychowanie.

15

M E R K U R I U S Z S P O R T O W Y

Piszczek zaci ął tryby w maszynie Bayernu. Lewandowski wybrał "rolę ducha".

Kontrowersje po "Der Klassiker"

"To wydarzenie, o którym na pewno b ędzie si ę jeszcze dyskutowało" - napisał "Kicker" po kontrowersyjnym fragmencie meczu, w którym Borussia Dortmund starła si ę z Bayernem Monachium. Dru żyna Roberta Lewandowskiego pokonała na wyje ździe Borussi ę Dortmund Łukasza Piszczka 1:0. Jednak to obro ńca i kapitan gospodarzy błyszczał na boisku. Spotkanie lepiej rozpocz ęli gospodarze, a w pojedynku dwóch Polaków w pierwszej połowie korzystniej zaprezentował si ę Piszczek. Prawy obro ńca BVB szczególnie wa żną interwencj ą popisał si ę w 19. minucie, kiedy wybił sprzed linii piłk ę zmierzaj ącą do bramki po strzale Serge'a Gbanbry'ego. Wcze śniej po drugiej stronie boiska to samo po zbyt lekkim uderzeniu Norwega Erlinga Haalanda zrobił Jerome Boateng. Lewandowski był natomiast w tej cz ęś ci gry dokładnie pilnowany przez rywali i nie miał żadnej obiecuj ącej sytuacji bramkowej. Na przerw ę to jednak piłkarze Bayernu schodzili w lepszych nastrojach. Ju ż od 43. minuty prowadzili 1:0 po efektownym golu Joshuy Kimmicha, który z kilkunastu metrów przelobował wysuni ętego przed bramk ę Szwajcara Romana Buerkiego. Podobnie jak obro ńcy BVB "wył ączyli" z gry Lewandowskiego, defensywa go ści na niewiele pozwalała tak że Haalandowi - zdobywcy 10 goli w 10 wcze śniejszych wyst ępach w Bundeslidze. Obaj mieli jednak w tym meczu po jednej bardzo dobrej okazji. W 58. minucie Haaland oddał strzał z kilkunastu metrów, ale piłka odbiła si ę od le żą cego na murawie Boatenga i wyszła na rzut ro żny. Telewizyjne powtórki pokazały jednak, że niemiecki obro ńca zablokował piłk ę r ęką. "To wydarzenie, o którym na pewno b ędzie si ę jeszcze dyskutowało" - napisał w relacji na żywo internetowy serwis magazynu "Kicker". Były angielski piłkarz, obecnie ceniony ekspert m.in. BBC Gary Lineker był z kolei przekonany o bł ędzie arbitrów. "Jak VAR mógł nie da ć za to karnego?" - pytał na Twitterze. Do sprawy na pomeczowej konferencji prasowej odniósł si ę trener BVB Lucien Favre. - Widziałem powtórk ę - i rzeczywi ście Boateng upadaj ąc wydłu żył r ękę, ta trafiła go w łokie ć i gdyby nie to mogła wpa ść do bramki - stwierdził trener BVB.

W 83. minucie swoj ą szans ę miał tak że Lewandowski, który uderzył technicznie sprzed linii pola karnego lew ą nog ą, ale piłka odbiła si ę od słupka. Polak nie powi ększył wi ęc dorobku, po 28 kolejkach wci ąż ma 27 bramek i zachowuje prowadzenie w klasyfikacji strzelców.

Trzy minuty wcze śniej boisko opu ścił Piszczek, a zmienił go Mario Goetze. Piszczek mo że by ć jednak zadowolony ze swej postawy, co zreszt ą docenili eksperci. Według portalu sofascore.com, jedynie Mats Hummels (7.8) i Raphael Guerreiro (7.9) otrzymali lepsz ą not ę ni ż Polak (7.3), w skali od 1-10. Podliczono, ze Piszczek wygrał pi ęć z o śmiu pojedynków, w tym ten z Robertem Lewandowskim, którego zatrzymał w ślizgiem.

16

"Piszczek nie miał problemu z takimi zawodnikami jak Coman. Świetnie zachował si ę na linii przeciwko Gnabry'emu. Udana potyczka przeciwko Lewandowskiemu. Najlepszy w BVB" - napisały niemieckie media o 34-latku. Od ekspertów "Bilda" Robert Lewandowski otrzymał "4", za ś Piszczek "3". Najwy ższ ą not ę w ekipie BVB przyznano Matsowi Hummelsowi - "2", a w Bayernie został wyró żniony Joshua Kimmich - "1". "Maszyna do strzelania goli Bayernu tym razem nie zdobyła bramki" - napisał o Lewandowskim dziennik "Abendzeitung". Z kolei "Frankfurter Allgemeine Zeitung" stwierdził, że "Lewy" wybrał we wtorek "tryb duch". Po tym zwyci ęstwie i na sze ść kolejek przed ko ńcem sezonu Bayern ma 64 punkty i ju ż o siedem wyprzedza drug ą w tabeli Borussi ę. W środ ę dortmundczycy mog ą na trzecie miejsce. Stanie si ę tak, je śli maj ący 54 pkt RB Lipsk pokona u siebie Herth ę Berlin, której piłkarzem jest Krzysztof Pi ątek. ♣♦♥ ♠

100 lat w ruchu (olimpijskim!). Ksi ąż eczka edukacyjna z okazji jubileuszu 100-lecia Polskiego Komitetu Olimpijskiego

27 maja 1989 roku był tragicznym dniem dla polskiego himalaizmu: w wyniku zej ścia lawiny zgin ęło aż pi ęciu wspinaczy. - Odkopałem Andrzeja "Zyg ę" Heinricha rozcinaj ąc mu plecak. Potwornie zwijał si ę z bólu, miał prawdopodobnie złamany kr ęgosłup - mówił po powrocie z Everestu w rozmowie z Polskim Radiem Andrzej Marciniak, jedyny, który ocalał z wyprawy.

• Podczas zej ścia ze szczytu Mount Everestu w lawinie zgin ęło pi ęciu polskich himalaistów: Eugeniusz Chrobak, który był kierownikiem wyprawy, Andrzej "Zyga" Heinrich, Wacław Otr ęba, Mirosław "Falco" D ąsal i Mirosław Gardzielewski • Ocalał Andrzej Marciniak. Wspinacza z góry sprowadził Artur Hajzer, który zorganizował brawurow ą akcj ę ratunkow ą - o tragedii dowiedział si ę, gdy był w Kathmandu

SERWIS SPECJALNY - JAK POLACY ZDOBYLI EVEREST w 1980

W wyprawie uczestniczyli tak że Jacek Jezierski, Marek Roslan (lekarz) i Janusz Majer, a tak że w pocz ątkowej fazie Artur Hajzer, który dotarł z wypraw ą do bazy, a potem j ą opu ścił, by doł ączy ć do Reinholda Messnera i jego ekspedycji na południow ą ścian ę . Hajzer jednak na Evere ście znów si ę pojawił, gdy dowiedział si ę, że w górze rozegrała si ę tragedia. Ekspedycj ę wspierali te ż cudzoziemcy - Sławomir Łobodzi ński (USA), Robert Jacobs (USA), Paul Claus (USA), George Rooney (USA), Henry Todd (Wielka Brytania), Nick Cienski (Kanada), Carlos Carsolio Jr (Meksyk) wraz z żon ą Els ą Avil ą i Carlos Carsolio senior, który był radiooperatorem. Wspinacze planowali pokonanie tak zwanej drogi jugosłowia ńskiej na . Długiej i trudnej trasy wiod ącej zachodni ą grani ą przez południow ą cz ęść masywu (6636 m n.p.m.) i przeł ęcz (6026 m n.p.m.). Plan był dokładnie przemy ślany, zakładał zało żenie pi ęciu obozów, powolnego wynoszenia sprz ętu i por ęczowania poszczególnych odcinków. Szybkie wyj ście w stylu alpejskim nie wchodziło w gr ę, bo droga była zbyt długa. Aby dosta ć si ę na rami ę Everestu, nale żało najpierw sforsowa ć gra ń Khumbutse (6636 m n.p.m.), przedosta ć si ę na jej drug ą stron ę, zej ść na przeł ęcz Lho La i stamt ąd atakowa ć szczyt. W zej ściu z kolei wspinacze musieli si ę liczy ć z tym, że na przeł ęcz Lho la b ędzie trzeba podej ść , a to, dla wyczerpanych po ataku szczytowym alpinistów oznaczało dodatkowe wyzwanie. Obóz I na przeł ęczy Lho La, na wysoko ści 5850 m n.p.m. zało żyli 1 kwietnia Chrobak, Heinrich, Jezierski i Marciniak. Kolejne obozy stan ęły: 4 kwietnia obóz II (6850 m n.p.m.), 14 kwietnia obóz III (7200 m n.p.m.), 21 kwietnia obóz IV (7500 m n.p.m.). Janusz Majer (z lewej) i Mirosław "Falco" D ąsal Pod koniec kwietnia pogoda zacz ęła si ę psu ć, himalaistom we znaki dawał si ę silny wiatr. W maju wi ększo ść ekipy była w bazie. W obozie III pozostali jednak

17

Heinrich i Chrobak, którzy 11 maja dotarli pod kopuł ę szczytow ą. Na wysoko ści 8000 m n.p.m. na niewielkiej półce rozbili namiot obozu V. Jako pierwszy na szczyt próbował wej ść Carlos Carsolio Jr. Po nieudanym ataku Meksykanina podejmowano kolejne próby, które tak że spełzły na niczym. 22 maja szcz ęś cia próbowali Gardzielewski i D ąsal, ale tak że poddali si ę. 24 maja w nocy z obozu V w kierunku szczytu wyszli Eugeniusz Chrobak i Andrzej Marciniak. - Zdobywałem szczyt z Eugeniuszem Chrobakiem. S ądzili śmy, że przyjdzie nam działa ć w górze kilkana ście, je śli nie ponad dwadzie ścia godzin. Butla wystarczała na maksimum czterna ście godzin, wi ęc postanowili śmy maksymalnie długo oszcz ędza ć tlen. Rzeczywi ście, szli śmy bez tlenu do momentu, kiedy napotkali śmy skalne trudno ści. W ich pokonanie trzeba było wło żyć dodatkowy wysiłek - mówił po latach w wywiadzie dla Polskiego Radia Andrzej Marciniak. Himalaista podkre ślał, że oprócz dotkliwego mrozu, wielkim wyzwaniem było tak że ra żą ce sło ńce. - Było jak soczewka skupiaj ąca promienie słoneczne. Było gorzej ni ż na pla ży nad morzem. Doskwierał nam straszliwy ukrop, brak tlenu, to niesamowicie jaskrawe sło ńce dawało nam si ę we znaki - dodawał Andrzej Marciniak. Na szczycie stan ęli o godzinie 20.00, sp ędzili tam kilkadziesi ąt sekund - ju ż w drodze na szczyt pogoda si ę psuła. - Gienek nie pozwolił mi nawet usi ąść na szczycie - powiedział Andrzej Marciniak. Po kilku godzinach zameldowali si ę w obozie V. - Dopiero wtedy dotarło do nas, że byli śmy na szczycie, ale to była tylko świadomo ść . Nie było jeszcze euforii. Ja fatalnie si ę czułem, byłem zm ęczony - wspominał Andrzej Marciniak. 26 maja w obozie I na przeł ęczy Lho La spotkali si ę D ąsal i Gardzielewski (po nieudanym ataku z 22 maja), schodz ący ze szczytu Chrobak i Marciniak oraz Heinrich i Otr ęba, którzy wyszli z bazy, aby pomóc zm ęczonym kolegom w zej ściu. Pogoda załamała si ę. Była mgła i przybywało śniegu. Mimo skrajnie trudnych warunków ekipa postanowiła schodzi ć do bazy. Po pi ęciu godzinach walki w śniegu dotarli do zbocza Khumbutse. Tam wpi ęli si ę w lin ę por ęczową i rozpocz ęli podej ście. Do grani, kiedy kuluarem zeszła pot ęż na lawina. - Pierwszy szedł Gienek, za Gienkiem ja, potem "Falco" (Mirosław D ąsal - przyp. red.), dalej szedł "Zyga" i Mirek Gardzielewski i Wacek Otr ęba - wymieniał Marciniak. Himalai ści walczyli o ka żdy centymetr, szli powoli, ubijaj ąc śnieg. W pewnym momencie, ju ż blisko bezpiecznego terenu, na czoło zacz ął wysuwa ć si ę Otr ęba, a potem szybko go zmienił na prowadzeniu Gardzielewski. Gdy zrównał si ę z prowadz ącym, nagle śnieg uniósł si ę niczym fala. - Praktycznie cały źleb ruszył w dół. Pami ętam tylko ten ostatni moment, kiedy przede mn ą powstał taki wał śniegu i pochłon ął mnie całego. Ockn ąłem si ę dopiero na dole. - Nie wiem, co działo si ę w trakcie lotu. Potem stwierdziłem, że nie jestem przysypany. Zacz ąłem my śle ć, gdzie s ą pozostali - opowiadał Andrzej Marciniak. Himalaista zacz ął rozgl ąda ć si ę za towarzyszami wyprawy. Zobaczył, że kilka metrów od niego znajduje si ę Chrobak, który dawał oznaki życia. Marciniak zobaczył te ż wystaj ące spod pokrywy buty Otr ęby. Szybko odkopał koleg ę i rozpocz ął reanimacj ę, która niestety okazała si ę bezcelowa. Chwil ę potem spostrzegł wystaj ącą spod śniegu r ękę i głow ę. - To był "Zyga" (Andrzej Heinrich). Odkopałem go, rozcinaj ąc mu plecak. Potwornie zwijał si ę z bólu, miał prawdopodobnie złamany kr ęgosłup - mówił Andrzej Marciniak. Niedługo po tym odnalazł nie żyj ących ju ż D ąsala i Gardzielewskiego. Usłyszał tak że j ęki Chrobaka, który został uwi ęziony na linie. - Wtedy zrozumiałem, że zostali śmy we dwóch. Ja i Gienek. Dotarłem do niego, ale on był w szoku, praktycznie nie reagował na moje słowa. Krzyczał, że ma złaman ą nog ę - dodał Andrzej Marciniak. Dramatyczne chwile Marciniak nawi ązał ł ączno ść z baz ą i powiadomił o ich poło żeniu. Potem uło żył Chrobaka w śpiworze i starał si ę usztywni ć mu nog ę. Sam przygotował sobie legowisko koło niego. Niestety w nocy męż czy źni musieli zmierzy ć si ę z kolejn ą lawin ą. Jednak tym razem pokrywa śnie żna, była na tyle płytka, że himalai ści zdołali odkopa ć si ę samodzielnie. Osłabiony Chrobak nie przetrwał nocy. Andrzej Marciniak został sam. Eugeniusz Chrobak - Był to dla mnie ogromny cios, pozostałem sam - wspominał Andrzej Marciniak.

18

Himalaista próbował si ę ratowa ć. Kilka godzin bł ądził w poszukiwaniu obozu, a ż w ko ńcu przypadkowo natkn ął si ę na namiot. Wcze śniej zgubił okulary i niemal całkowicie stracił wzrok. Udało mu si ę jednak znale źć jedzenie, maszynk ę butanow ą i leki. Nawi ązał te ż kontakt z baz ą. Koledzy ruszyli na pomoc W nocy z 28 na 29 maja z bazy wyruszyli Carlos Carsolio, Nick Cienski, Alan Burgess i Peter Athens. zbyt du że zagro żenie lawinowe, spowodowane nieustannym opadem śniegu spowodowało, że musieli zawróci ć. "Strategiczna my śl partii i siła ludu - tak zdobyli śmy Everest". Chiny świ ętuj ą, świat im nie uwierzył Informacja o wypadku błyskawicznie jednak dotarła do Katmandu, gdzie przebywał Artur Hajzer, który wrócił z wyprawy Reinholda Messnera na Lhotse. Szybko okazało si ę jasne, że do osamotnionego Marciniaka uda si ę podej ść tylko od strony Chi ńskiej. W działania zaanga żowały si ę ambasady Polski, Włoch i Stanów Zjednoczonych, a tak że Reinhold Messner i Elizabeth Hawley (dziennikarka, która od lat mieszkała w Kathmandu i prowadziła ewidencj ę wszystkich wypraw). Na pocz ątku rozwa żano akcj ę z udziałem helikoptera od strony Tybetu (chi ńskiej). Maszyny u życzył Król Nepalu. Chiny jednak wła śnie prze żywały trudne chwile w zwi ązku ze strajkami studentów i uszczelniły swoje granice. Lot mógł si ę odby ć, ale miał udost ępni ć Chinom dane o systemie łączno ści z ziemi ą. Nepalczycy odmówili, zasłaniaj ąc si ę ochron ą tajemnicy wojskowej. Wyj ście z sytuacji znalazła Ang Tseringa, żona wła ściciela agencji "Asian Trekking" (nepalskiego organizatora wyprawy). Zasugerowała, że niemal do samej bazy pod Everestem od chi ńskiej strony mo żna dojecha ć samochodem. Artur Hajzer był ju ż gotowy do akcji. Oprócz wspinacza w skład ekipy weszło dwóch Nepalczyków: Ang Zambu Sherpa i Shiva Prasad Katel, którzy znali doj ście na Lho La od strony Tybetu, w zespole znale źli si ę tak że wspinacze z Nowej Zelandii: Gary Ball i Robert Hall. Artur Hajzer (w środku) z ekip ą ratunkow ą, któr ą ruszyła po Andrzeja Marciniaka na Lho La. Z Katmandu wyruszyli 29 maja, po 50 godzinach ci ągłej jazdy dotarli do stóp góry i rozpocz ęli wspinaczk ę. Andrzej Marciniak czekał, ale ko ńczyły mu si ę zapasy. Topniała te ż nadzieja na to, że Hajzer dotrze z odsiecz ą. 1 czerwca Marciniak postanowił schodzi ć, ale usłyszał głosy. Był przekonany, że jego mózg zacz ął szale ć, że pojawiły si ę halucynacje. Gdy dostrzegł maszeruj ącą w jego stron ę grup ę, oniemiał. Wpadł w ramiona Hajzera i długo w tym uścisku pozostał. - To był najszcz ęś liwszy moment w moim życiu - wspominał Andrzej Marciniak. Kilka chwil pó źniej rozpocz ął wraz z ekip ą ratunkow ą wspólne zej ście. Wieczorem w komplecie dotarli do ci ęż arówki, a nast ępnego dnia byli ju ż w Katmandu. W listopadzie 1989 roku próbowano odnale źć ciała Polaków i je pochowa ć. Niestety to si ę nie udało. Pi ęciu polskich himalaistów na zawsze zostało na zboczach Everestu. Andrzej Marciniak długo si ę nie wspinał. W 1996 roku wrócił w góry wysokie i zdobył Annapurn ę (8091 m n.p.m.). Góry si ę jednak o wspinacza upomniały. 7 sierpnia 2009 roku wybrał się w Tatry. Podczas wspinaczki odpadł z blokiem skalnym. Aneta Hołówek, PolskieRadio24.pl

♣♦♥ ♠ Jubileusz Profesora Kajetana H ądzelka 26 maja 2020

Profesor Kajetan H ądzelek – Prezes Fundacji „Komitet Pierre’a de Coubertin w Polsce”, wybitny naukowiec, znawca sportu i olimpizmu, obchodzi dzi ś 90. urodziny

– W tym szczególnym dniu Pa ńskich 90. urodzin – w imieniu własnym oraz całej Rodziny Olimpijskiej – chciałbym serdecznie podzi ękowa ć Panu za ogromny wkład w rozwój Ruchu Olimpijskiego. Pana wiedza, codzienne zaanga żowanie w promocj ę idei i warto ści olimpijskich budz ą nasz ogromny podziw, wdzi ęczno ść i szacunek. Imponuje nam Pana energia, praca na rzecz młodych pokole ń oraz naukowy dorobek. Pana liczne publikacje maj ą ogromn ą warto ść edukacyjn ą i historyczn ą oraz są dla nas wszystkich cennym źródłem wiedzy. Jestem zaszczycony i dumny, że Polski Komitet Olimpijski ma tak zaanga żowanego, zasłu żonego i wspaniałego Przyjaciela oraz oddanego i życzliwego Ambasadora – powiedział Andrzej Kra śnicki – Prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego składaj ąc życzenia Kajetanowi H ądzelkowi.

19

Profesor Kajetan H ądzelek urodził si ę 26 maja 1930 roku w Ostrowie Wielkopolskim. Uko ńczył Pa ństwow ą Wy ższ ą Szkoł ę Pedagogiczn ą w Łodzi, Akademi ę Wychowania Fizycznego w Warszawie i Wydział Pedagogiki Uniwersytetu Warszawskiego. W okresie studiów był koszykarzem KS „Spójni” Łód ź i AZS AWF Warszawa oraz reprezentantem Polski. Na Igrzyskach Uniwersyteckich w Pary żu (1957) zdobył br ązowy medal. W 1954 roku został pracownikiem dydaktyczno-naukowym Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie, w kolejnych latach pełnił tam tak że funkcje kierownicze – prodziekana, dziekana i prorektora. Ma w dorobku wiele cennych publikacji na temat historii sportu i olimpizmu. Jego „Mała Encyklopedia Sportu”, „Dzieje kultury fizycznej w Polsce”, „Igrzyska olimpijskie na przełomie wieków”, „Najlepsi z najlepszych – polscy złoci medali ści olimpijscy”, „90 lat na olimpijskim szlaku”, „Olimpijskie konkursy sztuki” czy „Wawrzyny olimpijskie” to wa żne publikacje dokumentuj ące histori ę polskiego sportu i Ruchu Olimpijskiego.

Kajetan H ądzelek po świecił dla sportu wiele lat i energii nie tylko jako zawodnik i wieloletni nauczyciel akademicki, ale te ż społecznik, działacz sportowy, wiceprezes i prezes Polskiego Zwi ązku Koszykówki, wiceprezes PKOl i członek Polskiej Akademii Olimpijskiej. Wci ąż – jako prezes Fundacji „Komitet Pierre’a de Coubertin w Polsce” – promuje olimpizm i jego misj ę. Na uwag ę zasługuje te ż mi ędzynarodowa pozycja Kajetana H ądzelka w organizacjach sportowych. Od wielu lat jest członkiem Rady Mi ędzynarodowego Komitetu Fair Play promuj ąc t ę ide ę w śród sportowców, studentów i uczniów oraz honorowym członkiem Zarz ądu FIBA Europe i honorowym prezesem Polskiego Zwi ązku Koszykówki

Za swoj ą prac ę i osi ągni ęcia otrzymał wiele nagród i wyró żnie ń – zarówno w Polsce, jak i za granic ą. W ubiegłym roku Stowarzyszenie Europejskich Komitetów Olimpijskich przyznało mu Wawrzyn Olimpijski EOC 2019.

www.olimpijski.pl Fot.: Tomasz Piechal/PKOl

20

Z A P R A S Z A M Y !

Informacja o najbli ższych wydarzeniach klubowych Szanowni Klubowicze, Ciesz ę si ę, że nareszcie mog ę poda ć Pa ństwu konkretne informacje o naszych najbli ższych spotkaniach klubowych. Zaplanowane majowe spotkanie 28 maja jeszcze si ę nie odb ędzie. Chcemy jednak jak najszybciej spotka ć si ę, aby wspólnie porozmawia ći po śpiewa ć. A wi ęc nasze spotkanie, w gronie tylko członków Klubu Polskiego (jeszcze stale nale ży przestrzega ć ogranicze ń sanitarnych – epidemia jeszcze si ę nie sko ńczyła) odb ędzie si ę w czwartek 11 czerwca od godziny 17,30 w galerii DMN. Oprócz rozmów towarzyskich czeka nas równie ż na tym spotkaniu przygotowany przez pana Kazimierza Towarnickiego program muzyczny po świ ęcony naszemu polskiemu papie żowi – Świ ętemu Janowi Pawłowi II, którego setn ą rocznic ę urodzin mieli śmy obchodzi ć w ubiegł ą niedziel ę na tradycyjnych Karolkach. Równocze śnie ustalili śmy z ksi ędzem Edwardem Walczykiem termin naszego ogniska w Kyjach na sobot ę12 wrze śnia – chcieliby śmy, aby to było spotkanie wi ększej liczby Polaków zamieszkałych w Pradze. Przed epidemi ą planowane na czerwiec nasze ognisko klubowe na plebanii w Kyjach w terminie 13 czerwca nie odb ędzie si ę. Wspólnie z ksi ędzem Edwardem Walczykiem ustalili śmy nowy termin ogniska - w sobot ę 12 wrze śnia. Chcieliby śmy, aby to było spotkanie dla szerszej grupy Polaków zamieszkałych w Pradze poł ączone z programem artystycznym. A wi ęc „trzymajcie si ę” zdrowo i do zobaczenia w Klubie w czwartek 11 czerwca! W imieniu zarz ądu Klubu Polskiego Krystyna Olaszek-Kotýnek

Redakcja i skład: Władysław Adamiec

21