S Uz Ba Wojskowa Ksie Cia Witolda Czartoryskiego W Hiszpanii
Total Page:16
File Type:pdf, Size:1020Kb
ROCZNIKI HUMANISTYCZNE Tom LXII zeszyt 2 : 2014 BARBARA OBTUOWICZ SUZ BA WOJSKOWA KSIE CIA WITOLDA CZARTORYSKIEGO W HISZPANII (1845-1846) Witold Adam Czartoryski (1822-1865), najstarszy syn Adama Jerzego Czartoryskiego i Anny z Sapiehów Czartoryskiej, jest postacia bardzo mao znana w historiografii. Sporadycznie pojawiajas ie informacje o nim w pra- cach pos´wieconych jego ojcu i modszemu rodzen´stwu (Wadysawowi i Iza- beli) oraz pozostaym czonkom jego blizszej i dalszej rodziny. Do dzisiaj nie doczeka sie swej monografii ani w peni wiarygodnego biogramu. Najbar- dziej znany biogram, pióra Mariana Kukiela opublikowany w 1938 r., nie jest wolny od nies´cisos´ci1. Tymczasem materiay rekopis´mienne przechowywane w Bibliotece Czartoryskich w Krakowie wrecz zachecaja do podjecia solid- nych badan´ nad kolejami zycia tego nieprzecietnego polityka i zonierza emigracji polistopadowej. Edukacje rozpocza w Puawach i w Warszawie. Od 1832 r., gdy wspólnie z rodzina musia wyemigrowac´ do Paryza, kontynuowa ja nad Sekwana, nastepnie w gimnazjum niemieckim w Münster, gdzie zda mature, oraz w Monachium i w Berlinie. Adam Jerzy widzia w Witoldzie swego nastepce iwIas´nie jemu zamierza przekazac´ przywództwo obozu politycznego zwane- go Hotel Lambert. W zwiazku z tym pragna, aby zdoby on takze wykszta- cenie wojskowe. Starania czynione przez brata Adama Jerzego, Konstantego Adama, o uzyskanie dla bratanka wstepu do szkó wojskowych w Prusach nie powiody sie. Wtedy ojciec wysa syna do Madrytu na suzbe w renomowa- Dr hab. BARBARA OBTUOWICZ : prof. UP, Zakad Jezyka i Kultury Hiszpan´skiej w Instytucie Neofilologii, Uniwersytet Pedagogiczny w Krakowie; e-mail: [email protected] 1 M.Kukiel, Czartoryski Witold Adam,w:Polski Sownik Biograficzny, t. IV, Kra- ków: PAU 1938, s. 299-300. 104 BARBARA OBTUOWICZ nym puku Reyna Gobernadora (Królowej Regentki), Marii Krystyny, której od 1843 r. przysugiwa status królowej matki2. Dwudziestotrzyletni ksiaze uda sie za Pireneje na przeomie listopada i grudnia 1845 r. Jecha przez Bordeaux, stamtad do Bajonny, gdzie mia za- miar wynajac´ hiszpan´ski dylizans3. Ostatecznie skorzysta z usug francuskie- go kuriera, który po dwóch i pó dobach (5 grudnia) stana na rogatkach Madrytu. Nastepnego dnia, w lis´cie do matki ujawnia, ze podróz wprawdzie bya szczes´liwa, ale z przygodami. Na granicy zabrano mu rekawiczki i pon´- czochy, zas´ kurier jecha bez eskorty, „bo ja z wasnej kieszeni paci, a jak jest skradziony, to mu rzad wszystko oddaje. 14-cie razy ten kurier by zrabo- wany. Pokazywa mi miejsca, gdzie go obrabowano, takoz i w dzien´, jako i w nocy”. Jednak najgorsze byo to, ze w Hotelu Lambert Witold zostawi wazne dokumenty i zda sobie z tego sprawe dopiero w hiszpan´skim Irún. Natychmiast powiadomi o „nieszczes´ciu” osobistego sekretarza Adama Jerze- go, Hipolita Botnickiego, zwanego Botem, bagajac matke, aby Bot „mi te papiery jak najpredzej przesa. Sa one w ostatniej szufladzie od stou, który jest przed oknem w moim pokoju”4. Droga na Madryt wioda „przez okropne góry m.in. przez Somosierre”, gdzie z powodu czestych rozbojów stay pikie- ty z zonierzami, którym musieli dac´ Iapówke za wolny przejazd. Przez okna pojazdu znudzony Witold obserwowa rozlege, niemal pozbawione ros´lin- nos´ci pustkowia: „co za kraj nedzny, ogoocony ze wszystkiego, nawet drzew- ka nie masz w tej caej przestrzeni”5. Do stolicy Hiszpanii przyby w czasach, gdy miasto to przestao juz byc´ centrum rozlegego imperium kolonialnego. W rezultacie utraty Nowego S´ wiata oraz zniszczen´ doznanych m.in. w dobie tzw. wojny o niepodlegos´c´ (1808-1814), w niczym nie przypominao dumnej metropolii z czasów Habs- burgów i pierwszych Burbonów. Borykao sie z niedostatkiem biezacej wody, kanalizacji, sanitariatów. Waskie, ciemne i zakurzone ulice, chaotyczna infra- struktura, wynikajaca z nieustannego napywu ludnos´ci i nieprzestrzegania przepisów dotyczacych prawa budowlanego sprawiay, ze na przybyszu z Pa- ryza nie mogo ono zrobic´ pozytywnego wrazenia. Jednoczes´nie, to liczace blisko 200 tys. mieszkan´ców siedlisko chorób i czestych epidemii byo siedzi- ba dworu królewskiego, rzadu i parlamentu (Kortezów), centrum zycia poli- 2 Tamze, s. 299. 3 Biblioteka Czartoryskich [dalej cyt.: BCz], rkps 7090 II, W. Czartoryski do A. z Sapie- hów Czartoryskiej, Bordeaux, 29 XI 1845. 4 Tamze, Madryt, 6 XII 1845. 5 Tamze, Madryt, 12 XII 1845. SUZ BA WOJSKOWA KSIE CIA WITOLDA CZARTORYSKIEGO 105 tycznego i kulturalnego, marzeniem tych, którzy mys´leli o zrobieniu kariery (wojskowej, politycznej, administracyjnej, artystycznej), o Iatwym wzbogace- niu sie na drodze spekulacji giedowych, bankowych lub w handlu. W zwiaz- ku z postepujac a migracja z prowincji, ludnos´c´ stolicy stanowia mozaike spoeczna. Obok arystokracji krwi, która powoli tracia swe majatki, powsta- way fortuny nowobogackich, wywodzacych sie niejednokrotnie z nizin spo- ecznych, a szeroka gama rozmaitych profesji staa otworem przed kazdym, bez wzgledu na pochodzenie. Liczyo sie wyksztacenie, talent i pieniadze, a nade wszystko spryt i wytrwaos´c´wdazeniu do okres´lonego celu6. W pierwszych dniach pobytu w Madrycie Witoldowi nie w smak by tam- tejszy „szkaradny klimat i lodowate pokoje”, które przyprawiy go o katar i ból garda. Mimo to „do wszystkiego pomau sie przyzwyczajam” – uspoka- ja matke, informujac, ze czas choroby, spedzony w domu, wykorzysta na nauke „tutejszego jezyka”7. Gówne zadanie ksiecia w ojczyz´nie Don Kichota i Sancho Pansy sprowadzao sie do zdobycia stopnia porucznika. Do prestizo- wego puku matki królowej Izabeli II mia sie dostac´ dzieki rozlicznym kon- taktom i znajomos´ciom, o które wczes´niej zabiega Adam Jerzy. Odzyskawszy siy po chwilowej niedyspozycji, by zadowolony i peen optymizmu. Dope- nia formalnos´ci niezbednych do rozpoczecia suzby wojskowej: roznosi listy polecajace do wysokich funkcjonariuszy wojska, policji, rzadu, szuka taniego miejsca zakwaterowania, skada wizyty osobom wpywowym. W gronie tych ostatnich by ówczesny premier, genera Ramón María Narváez, lider prawego skrzyda liberaów hiszpan´skich (moderados), z którym Czartoryscy od 1844 r. utrzymywali korespondencje8. W poowie grudnia Witold stawi sie na audiencji u Marii Krystyny i zosta przez nia przyjety „z najwieksza grzecznos´cia”. Ponadto prowadzi ozywione zycie towarzyskie, które bardzo go „bawio”, pozwalajac na poznanie madryckiej s´mietanki arystokratycznej oraz wypeniajac znacznac zes´c´ czasu w ciagu dnia i wieczorami. Skadanie 6 F.Cánovas Sánchez, El partido moderado, Madrid: Centro de Estudios Constitucionales 1982, s. 82-83; J. P r o Ruiz,Bravo Murillo. Política de orden en la España liberal, Madrid: Editorial Síntesis 2006, s. 67-68. 7 BCz, rkps 7090 II, W. Czartoryski do A. z Sapiehów Czartoryskiej, Madryt, 12 XII 1845. 8 Archivo de la Real Academia de la Historia [dalej cyt.: ARAH], Archivo Narváez, caja 66 (4), listy Wadysawa Czartoryskiego do Ramóna Marii Narváeza z lat 1844-1861. Adam Jerzy Czartoryski osobis´cie czyni starania na rzecz waczenia syna do wspomnianego puku i napisa w tej sprawie list do premiera Narváeza. Z korespondencji zwrotnej dowiadujemy sie, ze Witold przekaza go adresatowi w poowie grudnia 1845 r. (BCz, rkps 7057 IV, R.M. Nar- váez do A.J. Czartoryskiego, Madryt, 20 XII 1845). 106 BARBARA OBTUOWICZ wizyt sprawiao mu tym wieksza przyjemnos´c´, ze wIas´nie przymierza siedo szukania kandydatki na zone, a uroda Hiszpanek najwyraz´niej ujeIa jego serce i rozbudzia wyobraz´nie. Bynajmniej nie ukrywa tego faktu przed ojcem, któremu donosi: „Z przyjemnos´cia chodze i stroje sie i na pojazd wydaje, gdyz tu Panny sa bez porównania milsze niz gdzie indziej. Od meskich towa- rzystw stronie, bo nie masz prawie ani jednego, z którym by gadac´mozna. Jak poznam jezyk to beda te towarzystwa jeszcze tysiac razy przyjemniej- sze”9. Na obiadach bywa u ambasadora Anglii, Henriego Littona Bulwera, u ksiecia de Osuna lub u ambasadora Francji, hrabiego de Bresson. Dnia 23 grudnia, czyli w przeddzien´ Wigilii Bozego Narodzenia, szef rzadu zapro- si go na „wielki obiad”10. Natomiast wieczory (soirées) najchetniej spedza w renomowanych salonach madryckich, m.in. u hrabiny de Montijo, matki przyszej zony Napoleona III Eugenii, a takze u hrabiny Torrealta, gdzie brylowa na parkiecie jako wyborny tancerz. W niedziele relaksowa sie spa- cerami po mies´cie i zwiedzaniem stoecznych muzeów, zwaszcza Museo del Prado11. Pod koniec grudnia, dzieki pos´rednictwu premiera, Witold otrzymaI stopien´ podporucznika i zosta przydzielony do jednego z najlepszych puków pod dowództwem pukownika José Antonio Turona12. Poczatek suzby wyzna- czono mu na 1 stycznia 1846 r. By szczes´liwy i z nadzieja patrzy w najbliz- sza przyszos´c´. Jednak w miare upywu czasu, uciazliwos´ci sIuzby wojskowej zaczeIy sie dawac´ we znaki. Chwilami bya ona trudna do wytrzymania, nie tylko z powodu zmudnych c´wiczen´ fizycznych, ale faktu, ze : jak twierdzi : niczego nowego nie wnosia do jego dotychczasowych umiejetnos´ci wojsko- wych. „Moje zycie tak regularne schodzi, jak System Kopernika, zawsze to samo o tej samej godzinie”13, „[…] bez zadnej nauki, bez zadnego pozyt- 9 BCz, rkps 7090 II, W. Czartoryski do A.J. Czartoryskiego, Madryt, 21 XII 1845. 10 BCz, rkps 7091 II, W. Czartoryski do A. z Sapiehów Czartoryskiej, Madryt, 20 XII 1845. 11 BCz, rkps 7090 II, W. Czartoryski do A.J. Czartoryskiego, Madryt, 13 i 21 XII 1845. Hrabine de Montijo Witold darzy nie tylko ogromna sympatia, ale i szacunkiem, w przeci- wien´stwie do pani Roncali, matki polityka moderado,póz´niejszego premiera, Federico Roncali, która okres´la mianem „starej intryganty”.