SZCZEGOLNIE POLECAMY:

Gustaw Szpet Poezja - Wasilewski Giganci Teatru - rozmowa z Zapasiewiczem Matusz o Biedrzyckim Strony świata - Wietnam, Proza - Nieckowski Życie teatru - Śmiechowicz

Nr 1 (26)2010 kwartalnik cena 8 złotychy (w tymy 7%) VAT 7%) i i „Literatura jest przeznaczona M g o t a N a do zatrzymania czasu w jego niszczącym biegu” PRZEJAŚ NIENIA Jan Parandowski

MIGOT I BŁYSK Bogusława Latawiec

Rozproszony na wietrze jest w tym roku o jeden migot mroku wyższy i o jedną kroplę ptaka głośniejszy tak że bezrozumnie wierzę o świcie że jego żywotna żywiczność potrafi odwrócić tętno czasu

Słyszę jak się tłucze pod ziemią w korzeniach bije w gałęziach pod sklepieniem powietrza w mojej drobnej krwistej tętnicy na przegubie w ślepej a światłotwórczej korze mózgowej Którejś nocy jednym błyskiem igliwia jak zapalonym nagle lustrem ogarnę całość: wszystko zobaczone, dotknięte, pomyślane tak jakby to były drobne ułożone przede mną przedmioty

rys. Joanna Grochocka

Gazeta literacka

Gazeta literacka ISSN •GO1730–6531ŚĆ PLASTYCZNY NUMERU: Literatura • Net Pl Gdańsk 2010 FELIETON łączy, alekto jestwirracjonalny sposóbbliski. z kimś przed odkrywamy abezzażenowania nieujawniamyktórych najbliższymi, przed struny,należności dowtedy.Szarpiądelikatne miejsc, dotykają dająpoczucieosobnościwzględemświatadzisiajiprzy- z rytmu, nasze zmłodości:niepytamykonfabulacją, sąjakprzeboje są owartość, jedynie tej w młodzieńczej odsłonie, unikatowy, zkodemdostępu znanym archetyp, pielęgnować; młodości,prywatny szyfr matrycę winnąstroną. Ajednak: każdy Ta pewnośćnigdyniebędziejużtakbezwarunkowa. Wybiegają, zulgą,żeskończyć, wreszcie, że zprzekonaniem, mogą Wszystko. z Ważnymi zdumą,że udałosię wkieszeniach, Świadectwami wdorosły świat, tujakodzieci,wybiegają przyszli latach, ci,którzy razemprzechodzi metamorfozę, najczęściej bolesną.Po czterech młodych dzieciństwem adorosłością. ludzi cezurę Grupka między rozwoju,szego może poniemowlęctwie ten, że stanowi on powódź Może tysiąclecia. fakt,żeczy najintensywniej- to okres udziałwpowstaniu bezaberracjitypu życiorysu, normalne fazy czas takzbiorowo że się nienaznacza,zakładając, przechodzi Co sięludziompamiętać?Żadeninny jestwtych latach,co każe sztuką, alepłacioncenę najwyższą. sztuką, bywa dlatwórcy tylko –życie niechroni życiem przed Sztuka raczej wdeptany masowej milczy. –wymownie wbłoto kultury człowiek ostatecznie zdeptany –skandalista, lubmożeArtysta szefowie marketinguzacierajązemocjąręce. odtelewizyjnego jasnych polny, jakkamień mająniewątpliwe poledopopisu, oślicznych, nieskażonychdziennikarki cieniemmyśli buziach, otchłani. Ton relacji wielce każdej napastliwy, agresywne, młode gdzieś wgóry, postromych Alp, ścieżkach ponadkrawędzią gdyby...co mógłby zrobić artysta, zdecydował sięnaucieczkę, laty,większego znaczenia) prawie przed trzydziestu sugerując sięniemiećtu zdanie okazuje się ofiarą,alejejsubiektywne naganny”, ostatecznie popełniony (co prawda ofiaranieczuje jak „Lokator”,dzieł „moralnie „Tess”,czyn za Rosemary” „Dziecko twórcę światowego autora takznakomitych, przejmujących kina, prawdziwym arcydziełem. rodzinnym, ukochanym Krakowie –okrzyknięto Kantora przez tamwłaśnie,się w1985roku, aniew iktóry wNorymberdze artyści!” nowego którego tytuł spektaklu, Oto premiera odbyła pismaka: byleprzez znawcę byle krytyka, sztuki, zdechną „Niech byleto okazji wielce zdanie, wymowne później powtarzane przy latach Kantor, dodając, zachwycony zbieżnościąobuopowieści, wędrówce dobiłdowrót swego domurodzinnego” -napisze po podługiej stawił Mariacki, największe Ołtarz dziełoswego życia jakostarzec, gnany zKrakowa, któremuMistrz tęsknotą, pozo- finansowe. zaprzewinienia karę taką Stałosięto wtedy, gdy bito policzki Veit Stoss’a ,stosując siędoprawa przewidującego wNorymberdze, jestopowieśćtylko ogwoździu, prze- którym zebranych.obserwuje –uważnie o możliwości wNorymberdze wystawienia spektaklu – panikustosz opowiada ze swadą. galeria! Nadiabłate pijusy, te zarozumiałe, bezczelne clochardy! Nadiabłanam zdechną artyści! Niech ekstremach. Ktoś krzyczy: bezinteresowna niepojęta,awantura iwściekłość zsąsiadamina zawiść święte oburzenie, oczywiście miejscowych, oczywiście protesty Oczywiście tużobok. wspólnej dlagaleriiikamienicy naprzeprowadzenie zmianysalonu sztuki budowlanej, jakiejś sławnej galerii.Chodziozgodęsąsiadówkustosz, właścicielka metafory. opowiadać zabawną historię paniWłaśnie kończy błysk -naodległośćwyrafinowanej teatralne spojrzenia, gesty Rozmowa napółtonach, chwytane wpółsłowa, skojarzenia na siędowcipem drinki. anegdoty,Iskrzące aluzje, lekkie finezyjne marchandów,rów zaprzyjaźnionych imalarzy, kilku krytyków. Paryż rozmowa 5marca 1982roku, wgronie ożywiona akto- pamięta, żetowkońcu jednoi-tosamodrzewo kusłońcu, nastracenie,dół, wzwyż naboki, wprawo -wlewo. Kto nawygnaniu,każdy wkraju, sobieikorzenie oczywiście, wgrobie, w swoich. Alboraczej: usiebie. Jak kiedyś.Alboraczej: jaknigdy. czućsięrazem, Mogą wśród wstydu, wtapianiasięwkonwencje imyślenia okonsekwencjach. problemy bez Rozmawiają zciśnieniemikredytami. owszystkim, z wódce, powyciągaćsię przy stare zdjęcia ihistorie, śmiaćsiędołez licealne lata,potrafią spotkać kilkukrotnie o stażuprzekraczającym reszta wświecie, niewienic, októrym nawiązuje przyjaźnie i żyje doświadczenia, świetlneoddalająodpozostałych które goowieki idzieswoją drogą, każdy których broi nawłasnekonto, gromadzi szkoły, czasrazem. Ludzie, losu, zrządzeniem byli krótki przez z 2 numerów.tamtych Zapomnieć, że rozwodzą, sięstarzeją, mają „Jedyną rzeczą ,którą rzeczą mógłbym„Jedyną zrobić niegdzieindziej, jak Tadeusz rozmową zajęty Kantor ze znanym mecenasem sztuki umiemniesłyszeć: pędy,Nie Własne własneliście, zapuszczamy owyborze Ludzie, zdeterminowani decyzją rocznikiem, którzy Wspomnienia bezwiedną zliceum, fragmentaryczne, podszyte Teraz sięmetodycznie, niszczy zuporem ibezznieczulenia unoszą ze sobąwspólny eter, podświadomiego by całeżycie , najlepsze. I bez względu na wszystko - poruszają, wybijają , najlepsze. -poruszają,wybijają Ibezwzględunawszystko Małgorzata Dorna grupie ludzi. , z kim obiektywnie niewielenas obiektywnie wtedy, zkim . do siebie

wpisanemu wdziełoadresatowi. Czasamioczekuje jegoaktyw- poprawny siękuwyobrażonemu, –zawsze immanentnie zwraca świat uładzony, –pokazuje przeciwnie czy wyidealizowany, deformacji, przerysowań, groteski, prowokacji, karykaturalnych własnym, rozpoznawalnym wkierunku zmierza Czy stylem. widualnym, żeby odmiennością,oryginalnością, fascynował mumianouniwersalnego indy- inatyle żeby mócprzypisać formy konwencjonalnym, iemocji,natyle przemawia językiem zdarzenia, naliniinadawcauczestnika –odbiorca ażiskrzy. i dowidza,obserwatora siętylko zwraca Artysta zarysowań. bliskości, bezktórej detalu, nieudasiędostrzec śladunarzędzia, zmuszadouwagi iskupienia,doowej grafika przestrzeń, fizycznej przemyślnie położona nową, nieznaną otwiera plama,rzeźba kolor, siętylko liczy pojedynku, wktórym faktura,światłocień, Obraz stajesięzaproszeniem dodyskursu, doowego rytualnego drugim (być może równie samotnym ismutnym) człowiekiem. z wtwarz twarzą wizerunku, zartystą, wtwarz stajemy twarzą wości, ową „gębę” specjalistów przez odkreowania przyprawioną nym, wydzielonym teatrum galeriiodrzucamy maskę anonimo- podanego komunikatu. ascetycz- wsterylnym, W świeciesztuki, pośpiesznieiniedbale, dziennikarskiego, agresywnie pięknem a mowa (tanajstarszaforma porozumienia) epatujewątpliwym gwiazdy emocje sprzedają sztucznie wykreowane „second hand”, atrapą -czarów, namiastką, siętylko okazuje gdziewszystko wanej, globalnejprowincji taktrudno. wrażliwości iciekawości świata,októrą naduchowej, zunifiko- do rozszyfrowania kodem. itolerancji, Wymaga owej otwartości wysiłku, myślenia podobnym co nadawca, trudnym niekiedy snobizmu, emocjonalnegoiintelektualnego przygotowania, bowiem zdrowego wymaga Zapewne nie. Odbiórdziełasztuki poprawna namalowanydobrze warsztatowo obraz czy grafika? się porozumienia, okazuje rozmowy jaką zdrugim człowiekiem, masową powody, majeszcze jakiekolwiek owej by formy szukać kulturę doostatka spauperyzowaną zamerykanizowaną, przez ipiewców. kapłanów swoich wyklętych naswoistą banicję że skazuje zniewalaijednocześnie odrzuca, występna,sponiewierana,upadładama–Sztuka, owa piękna, doświadczając poniżenia, pogardy. Co więcmawsobietakiego zuporem, walczyć trzeba jednak omiejsce niezależnegokrytyka młodzi, cudownie naiwniludziezdają a doszkółartystycznych, –bohemy, klasy sięprzedstawiciele wymarłej ajednak spotykają barachiklubach miastach,wkafejkach, Ajednakwwielkich bywa. więcej nią tych, cojest,a totylko wiedząnajlepiejco sztuką faktycznie nieistnieje. Coraz mniejpięknoduchów, artystów, coraz dziełsztuki rynek nieskończoność. świecąpustkami, Galerie przeciwieństwem. żeby jużwiedzieć, czego chce. względemmoim Jestpodtym dojrzała, zdolna chemię, inatyle fizykę, ponieważjestpiekielnie języków. podobniejakmatematykę, M.znabieglerosyjski, kilka Podobniezna bieglerosyjski. izaparę latjeszcze jakniemiecki itakzostanie, będężałować. czegoku sięnieuczyłam kiedyś M. próbuję kontestacją systemu. maskować anitłumaczyć Odpocząt- mogępamiętaćpo20latach. zajęcia? Nie pewnie wczesna wiosna.Siedzimy napodłodze. Czekamy na do Polski. wszystko.za rok naszemu Idotrze spotkaniu podporządkuje o liceum, aodniedawna powrotu. masilnąpotrzebę Powie, że zobaczyć. Bojeżdżąc poświecie, studiując, kochając, niemyślała jąmyśl, M.Będzieżałowała: męczyła żelat. Zabrakło Niezależnie od miejsca, w którym przychodzi mu żyć –twórca mużyć przychodzi odmiejsca,wktórym Niezależnie zbiorowość, wpułapce Czy zniewolona przeciętności, zamknięta można zaKantoremw powtarzać sczezną artyści... Niech którejM. znamojąignorancję wkontaktachzrosyjskim, nie 1990: Lipiec 2001:jakbyśmy Aminęło10 wrócili powakacjach. W wirtualnym świeciemassmediów,W wirtualnym wowej upiornejkrainie Pamiętam Ją późne popołudnie, ciepło, które cieszy, które sięzauważa, „Eviva L’Arte!” Wysockim musi nas pod jak wielkim jestwrażeniem -głosu, odwagi,pod jakwielkim legendy, chary- kto z klasy palił. Ale będę pamiętać wiosenne ciepło, plik kartek, palił. Alebędępamiętaćwiosenneciepło,kto zklasy plikkartek, historyk, Zapomnę,całe życie. gdziebyła szatnia,jaksięnazywał metafizyki. raz. zdarza życiu co sięw jestczymś, Wysockiego damiam sobie, że naszeczytanie o wolności, biegpoNiemożliwe. Dajęsiętemu wciągać iuświa- determinacja, głódwrażeń,sen marzenia, tęsknota, pęd życia, ale wtej opowieści: jestwszystko, co się wydaje Ważne. Magia, taknaprawdę siędopierowierszu, polatach, wczytam wktóry wsamym sięopowieść okoniach.Nie nakłada ten mikroklimat snowiosenność. Jesteśmy młode, namitzw. przed Na całeżycie. mijednaktekstu. Onamigoopowiada. tłumaczy Nie rozumiem, Niewiele pięknie. proszę. Brzmi otłumaczenie.dliwyje zmy zbrązowej -iwyciąga torby teksty WW. Czyta na własne, osobiste wrota życzenie, otwierając Tajemnicy. sam, czyni każdy ów gest,który siętylko tombakowego złota.Liczy –nieoślepijarmarcznym przeciwnie wanej ramie, błyskiem czy spatyno- przykurzonej, siępęknięte, zaśniedziałe,okaże w lekko lustro nie znajdzie,lustra. Iniemawiększego czy znaczenia, czy siępodrugiej tego,stronie magicznego zwierciadła, szuka co kryje – proponować coraz to innewcielenia irole. maski gestem zrywając nonszalanckim niezwykłym, wyrazistym, maprawo prowokować,na spięciach.Artysta światbardziej czynić że niepowinien sięnaekstremach, odbywać to oczywiście, znaczy się miasta iktóre nazywa „galeriami” właśnie. próżnościtargowiska itandety, coraz więcej których wpejzażu bardziej konsumpcji,należą tym owe świątynie wykreowane tekstu.inscenizację, Domiejsctych nie odczytanie nowatorskie klasyczny iproponuje sięgasięporepertuar dobrą coraz rzadziej nienależąteż teatry, sztuki, gdzie cmentarzyska pisali futuryści) prowokacyjnie Do tych miejscnienależąjużmuzea, owe (jak kontaktu zsamym sobą,chwili uważnej refleksji, wyciszenia. nieśpiesznego można doświadczyć miejsca,wktórych takie istniejąjeszczebardziej zdobycze komfortowym) Iczy techniki. i informacji prostszym icoraz to życie nowe czyniące (rzekomo nistycznych takgłębokookaleczonynatłok przez kapitalizmu, huma- osadzony zwartości wrealiach bezwzględnego,odartego bezsensownych wmówionych iniekiedy obowiązków, takmocno współczesny takbardzo człowiek, artysty zniewolony szeregiem -graffiti.uderzenie z happeningiem, na environmentem, działającym artefaktem, prowokacyjnie wychodząc bawiąc sięmultiplikacją, „w miasto” się gorsze. W dziedzinieformy powiedziano prawie wszystko, zeń estetyczny co być downętrza, przedmiot może okazało egzemplarzy, zdemaskowała, zohydziła, zaszargała lubuczyniła powieliła przenicowała wtysiącach doostatka, dzieło sztuki nie bezodpowiedzi. „dziełem”?... pozostaje pytaniem wielce ironicznym izapewne wówczas bardziej)zapewne tym nosiwsobie. Czy jestjeszcze manifestacji,Tajemnicy, odkrywania znas(atwórca którą każdy ile może prowadzić dotaniegoekshibicjonizmu, dozbyt łatwej niebezpiecznym, otyle o alienacji iniespełnienia,specyfikiem stajesięzatem swoistym remediumDzieło sztuki napoczucie (być może własnejosobowości, ledwieuchwytny) natury. rys cząstkę siebiesamego, fragment własnejbiografii, jakiś jakiś gry, intelektualnej zabawy. kalkulacji, Zawsze jednakoddaje podświadomy dystans,indziej zakłada wprowadza element ności, spontanicznych, niepoddanych kontroli reakcji, kiedy zaśpiewanaszenowski Konie. Jakdzieckosięrozpłaczę. teatrze uJandy, rozpłaczę Mali- jabłkach sięnaRajskich , kiedy dis. kiego. Umówiłyśmy sięnapołowę listopada. miesiąc, że umamy dobrze. Iże wciąż pamięta Żepodekscytowaniem. studia,że miłość, że podróże, że ślubza tamtego popołudnia,napodłodze: obrazowo, zzaraźliwym wtedy, Jak doNiemiec.Mówiła owszystkim. gdywyjeżdżała spotkały. wpołowie listopada. Coś zanaschciało,przyjechać żebyśmy się 10 latach–2miesiące to kosmetyczna różnica, aM.miałaznów determinacja. Po unastego dniataka skąd sobie wytłumaczyć, itd. zostawić Aleudałosię. dziecka umiemmiałam zkim Nie onamójzanotowałabiłam jejnumerkomórki, zbłędem,nie to, żebraknie kiedy pijesięwiatripołyka powietrza, mgłę pasję. woczach,niebywałą Ipędnarowistych koni.Ijeszczeiskry Wrzesień 2001:spotkałyśmy się. Wszystko było wbrew -zgu- M. znateż twórczość Wysockiego. opowiada, Zafascynowana Już wtedy, między zwrotkami, wiem,że będętoJuż wtedy, pamiętaćprzez zwrotkami, między namsięciepławcze- przygląda szaro; zzaokna Na korytarzu Tak materii obrazu dziejesięrównież dotykając zodbiorcą, który macharakter osobisty,Kontakt zdziełemsztuki intymny. Nie Co zatem pozostało? Czego może odwypowiedzi oczekiwać nawylot, awangardaDwudziestowieczna artystę przejrzała Dopiero polatachspróbuję napisać. o tym Po latachteż, w 5 listopada2001:telefon odmamy M.Neisseriameningiti- Jak wyjątkowa. elegancka, podratuszem, piękna, Czekała Migotania, Migotania, Nasze czytanie Wysockiego Nasze czytanie Małgorzata Szadkowska-BorysMałgorzata 26 przejaśnienia balansuje na granicy balansujenagranicy naszego Wysoc- Koni priwierie- . Piła 2009 Łoskot

Bogusława Latawiec POEZJA

Zwierzęta podróży Czerwone Pastwiska czają się już za progiem a ty pytasz które buty włożę W oknie czerwona koniczyna na piach z lodem Nocą zamyka liście mokry chrzęst jak skrzydła wielkich motyli które oczy otworzę na krę i drobno kwitnie w doniczce w słońcu zamiast pod iglakami które uszy na łoskot przy brzegu paść się w Toskańskiej trawie i krwi we mnie na słony łopot mew – Po drugiej stronie ulicy żagli z piór, śniegu dzieci liczą deszcz po deszczu nad naszym dniem pierwszym gonią krople oczami i moją twarz odliczają i ostatnim między innymi twarzami z okien Poznań, marzec 2009 r. jak w zabawie: „raz, dwa, trzy gonisz ty”

Wszyscy tutaj raz za razem giniemy i wracamy gdy tylko deszcz uderzy w naszą szybę światłem jak wahadło zegara, wiosło o wodę

Dotąd sprytnie podwajani: my – pokątni zwiedzacze pokojów i ciał i my – refleksy, smugi, odbicia chodzące po szkłach, metalu, powietrzu - wciąż jeszcze bez dojmującej różnicy w istnieniu

W końcu i tak razem poszybujemy znad jałowych podłóg jak skrzydła koniczyn wprost na nasze Czerwone Pastwiska Poznań, marzec 2009 r.

Krztyna farby

Czyją dłonią była ta krztyna farby zaschniętej z obrazu co się sama spod ciężkich olejów potrafi wydobyć? a tak zwiewna że nim do mnie doleciała już z niej tylko puch i biel bez ciężaru Uparta z niej po oczach i czasach wędrownica I to nie duszy są, nie ciała kolejne wcielenia ale kształtu jedynie świetlnego i przenośnego jak odbicie lampy na nagim blejtramie W pamięci? W źrenicach? Poznań, październik 2009 rys. Joanna Grochocka

Gazeta literacka 3 tylko umownie nazwać podmiotem, wiemy, iż w rzeczywistości społeczny, przypomnienie o nim, przechowanie go, wskazanie na jest ona nie podmiotem w ścisłym znaczeniu podmiotu jako niego, nie mają niezbędnej indywidualnej formy i są pozbawione Gustaw Szpet materia in qua. Inaczej wygląda sprawa z empirycznie zrealizowaną prawa bądź formotwórczego pierwiastka, który określałby jego świadomością: ma ono rzeczywiście podmiot jako jego nosiciel, zewnętrzny kształt. I odwrotnie: z tej samej przyczyny raz odna- niezależnie od tego, czy będzie ten podmiot niepodzielny czy leziona zewnętrzna, pragmatycznie umownie dogodna formuła będzie kolektywem. W świadomości jako takiej istnieją jedności tutaj łatwo przemienia się w sztampę i szablon, rzeczywiście nie Sztuka istotnie zawiera w sobie, w swojej treści, intymny kult przedmiotowe, które obiektywizując się, ucieleśniają się w for- uwarunkowany wewnętrzną koniecznością. Nawet w tych wypad- twórczych mocy i własnej materii. Szuka słowa bez kultu słowa jest mach konkretnie indywidualnych lub konkretnie zbiorowych kach, kiedy mamy przed sobą pisemny dokument, stanowiący nieznośnym cynizmem. Jako sztuka naturalna przeciwstawia siebie podmiotów. Świadomość literacka jako wyraz świadomości kul- „jedyną możliwość” obcowania lub komunikacji, na przykład sztucznej specjalizacji i niewyszukanej pragmatyczności, mających turalnej powinna mieć swego nosiciela, wyraziciela świadomości prywatny bądź oficjalny list osoby, oddzieloną odległością od to wspólne, że słowo w nich nie jest kultywowane w swoim auto- historycznej, ponieważ ta ostatnia domaga się dla siebie swego innej, nie dostrzegamy poszukiwanej niezbędności, gdyż, podob- nomicznym znaczeniu, lecz dziko wyrasta bez artystycznej troski, realnego istnienia określonych form „piśmienności” we wskazanym nie jak inne przykłady tego typu, jego „niezbędność” przestaje bez czułej uwagi przejawianej przez mistrza słowa. W najlepszym sensie możliwości rzeczywistego materialnego utrwalenia. Jeśli być aktualna, gdy tylko zostaje osiągnięty jego pragmatyczny razie człowiek myśli tu o słowie tyle samo, co o przyzwoitym stanie świadomość językowa w ogóle jest świadomością, skierowaną cel. Wszystko to nie jest literaturą, lecz ta samą pragmatyką, nie przyodziewku lub o sprawności środków transportu. Jako sztuka jako na przedmiot na siebie, na podmiot kultury, to literatura literaturą – lecz działaniem. słowa staje się przedmiotem szczególnej troski, kultu artystycz- w sensie „piśmienności” powinna wyrażać jakąś modyfikację Niezbędność, o jakiej mówimy, jest niezbędnością samej formy, nego. Podnosi się je do rangi przedmiotu o samoistnej wartości, tej samej samoświadomości, w której przedmiot i odpowiednia która przykuwa do siebie i swego prawa szczególną uwagę. domagającego służenia i ofiary. W swoim majestacie domaga się intencja zmieniają się nie zasadniczo, lecz jedynie specyficznie. Kiedy coś utrwalamy za pomocą mniej lub bardziej trwałego ono oczyszczenia z niedającą się pogodzić z nim krzątaniną. W czym tkwią osobliwości tej specyficznej modyfikacji samo- znaku i chcemy, żeby to coś „tak pozostało”, w tym „tak” kryje się Realna wartość znaku słownego jako znaku polega na tym, że świadomości kulturalnej? świadomość pewnej prawidłowości aktu, zamiaru i wykonania. jest to znak powszechny, uniwersalny. I tej właściwości słowo się U empiryków spotykamy odpowiedź na to pytanie, która głosi, Jest to konieczność samej formy literackiej w przeciwieństwie nie pozbywa, kiedy staje się przedmiotem kultury artystycznej. że zwykły ilościowy wzrost artystycznej produkcji językowej nie tylko do „przypadkowej” pragmatycznej formy i nie tylko Dopuszcza ono najpełniejszy przekład z wszelkiego innego sys- z biegiem czasu przewyższa możliwości naszej pamięci i tym również przypadkowej improwizacyjnej artystycznej, ekstatycznej, temu znaków. Ale nie odwrotnie: nie ma takiego innego systemu samym popycha ku takiemu utrwaleniu stworzonej rzeczy, która entuzjastycznej lub innej podobnej formy, ale także w przeci- wieństwie do formy stałej w postaci konwencjonalnej sztampy lub formy naturalnej w sensie powszechności, charakteryzującej zarówno pisemne, jak i wszelkie inne słowo (na przykład w sensie naturalności form logicznych). Jest to akceptacja formy całkowicie indywidualnej, ale ujawniającej świadomość formotwórczego pierwiastka, ukierunkowującego jej indywidualną realizację. Nie jest to zwykły wymóg pamięci, lecz zamiar, stale kierowany dostrzeżoną logiką formy oraz dążenie do nieustannej jej realizacji, wypełniania z wciąganiem nowej treści i nowego materiału. Siła wewnętrznej konieczności mocnego utrwalenia jest tak wielka, że konieczna relacja dwóch systemów znaków, do których się uciekamy, staje się odwrotna w stosunku do ich pierwotnej relacji. Poszukiwaliśmy napisania, żeby utrwalić wymawiane, teraz napisane dokonuje się przed wymawianiem – jest to nie za-pis, lecz przed-mowa i nawet pod względem swojej formy – przed- pisanie. Zaś w idei przed-pisywania zawsze zawiera się motyw żądania, zadania. I rzeczywiście, utwór literacki domaga się jakby od nas: obserwuj moje formy, poprzez nie jestem czymś nowym, swoistym, różnym od wszystkiego innego, co znasz i w co się wsłuchujesz w słowie! Oto jedno ze sformułowań, w którym intuicja przeniknęła przez powierzchnię w głąb rzeczy, pociągnęła za sobą empiryka LITERATURA i przybliżyła do samej istoty rozpatrywanej konieczności: „nie może być literatury bez pisma; gdyż literatura zakłada twardo zaznaczoną formę (implies fixed form); i chociaż pamięć może znaków, na który można by przełożyć słowo choćby ze względną mogłaby pozostawać na długo, mogłaby przechodzić z rąk do rąk tworzy cuda, czysto słuchowa tradycja nie może zagwarantować adekwatnością. Jakby nie wydawało się ono dla nas empirycznie osób i pokoleń, a nie tylko z ust do ust, i która byłaby dostępna twardo zaznaczonej formy” (prof. Jebb)1. niewystarczające, jeśli nie jest to świadectwo naszej własnej sła- dla każdego, kto przyswoił nowy system trwałych znaków. Słuchowej tradycji i pamięci słuchowej przeciwstawia się „pismo”, bości i twórczej bezradności, słowo właśnie empirycznie stanowi Taki wywód powinien wydać się powierzchowny i mało prze- czyli tradycja literacka, a więc szczególnego rodzaju pamięć, wcho- najbardziej doskonałe urzeczywistnienie idei znaku powszechne- konywający. Jednakże, jak mi zdaje, tylko dlatego, że jest on dząca w skład świadomości literackiej, pamięć literacka. Czy jest go. Dlatego też odpowiednia sztuka jest najbardziej uniwersalna empiryczny, czyli ślepy, przeprowadzony bez rozumienia rzeczy- to przezwyciężenie pamięci w sensie abstrakcyjnego określenia w naszym ludzkim sensie i skali. Nic innego, jak właśnie kult wistego sensu konstatowanego zjawiska, bez świadomości jego nieokreślonej zdolności czy raczej jest to właśnie prawdziwa słowa, przetwarzający słowo w słowo artystyczne, nadaje mu granic i horyzontów. Z tego samego powodu wszelkie empirycz- pamięć kulturalna jako podstawa i warunek samoświadomości tę wyjątkowość, kiedy nie tylko obraz artystyczny jednej sztuki ne wyjaśnienia i uzupełnienia nie mogą uczynić go głębszym kulturalnej? Jako swego rodzaju aktywność powinna się ona nie przekłada się na obraz innej sztuki, lecz nawet we własnych i bardziej wyrazistym. W każdym razie nie mogą przekazać mu charakteryzować cechami jakościowymi, zależnymi od treści granicach słowa artystycznego sama wyjątkowa jedyność jego zasadniczego znaczenia. Trzeba zaś za pomocą zasadniczych przedmiotu, na który ona się kieruje. Treść ta poprzez swoją formy i niepowtarzalność realizacji mogły pojawić się jedynie jako środków wyjawić tę słuszną intuicję, która może lec u podstaw stałość komunikuje świadomości literackiej w całości nie tylko rezultat oddanej służby i ofiarności. Ale ta sprzeczność, jaka się sądu empirycznego i która domaga się innej, refleksyjnej uwagi, jego formalno-konieczną trwałość, ale także specyficzną charak- zawiera w samej naturze słowa, jest sprzecznością dialektyczną. aby stać się nicią przewodnią analizy krytycznej. terystykę pod względem sensu. Jest to jakaś kolektywna, rodowa I przezwycięża się ją w życiowej jedności słowa przez to, że samo Nikt nie wątpi, że trwałość znaku pisemnego w porównaniu pamięć zarówno w aspekcie swojego przedmiotu, jak i w aspekcie jedyne słowo, zachowując całą swoją wartość poetycką, nie może z dźwiękiem jest całkowicie względna, a pisemna bądź rysunko- subiektywnym oraz jedności składających się nań aktów. się pozbyć swojej służebnej logicznej roli bycia środkiem praktycz- wa wizualna jego natura – przypadkowa. Sytuacja nie uległaby Ponieważ mówimy o świadomości kulturalnej, to z tego wynika, nej komunikacji człowieka z człowiekiem i siły swego emocjonalno- zmianie, gdyby nowy system znaków pozostał dźwiękowy, ale że istnieje pamięć kulturalna i pamięć kultury. W tych kulturalnych wolicjonalnego oddziaływania na zachowanie ludzi. bardziej trwały lub stał się wyczuwalny, lub wreszcie zostałby jakościach literatury tkwi jej uniwersalność, duchowa uniwersal- Ponieważ literatura jest sztuką słowną, umiejętność arty- zastąpiony przez wizualnie odbierane materialne utrwalenie, ale ność. Jest to pamięć ducha o sobie samym. W żadnym wypadku stycznego władania słowem, a w swoim najwyższym natężeniu takie, w którym właśnie wzrokowa widzialność pozostawałaby nie należy rozumieć tutaj terminu „duch” w sensie hipostazowanej również tworzenia go, wsłuchując się w jego własne formy i prawa, obojętnym faktem i, przykładowo, bezpośrednio przemienianym transcendentności. Gdyby ten termin dawał się używać tylko to literatura jako wyraz ludzkiej samoświadomości, nie tylko w dźwięk jak w fonogramie. Niezależnie od tego, jakiego byśmy w tym sensie, to lepiej byłoby w ogóle zrezygnować. Zasadniczy odzwierciedla ją i utrwala, ale także aktywnie tworzy. Jest ona sposóbu nadania dźwiękowi trwałości nie wynaleźli, w rzeczy- niedostatek takiego użycia słowa polega na tym, że nie może się ucieleśnieniem własnej aktywności w twórczej potencji. Tworząc wiście zawsze będziemy mieć do czynienia z przypadkowym ono obejść bez wyjaśniających tendencji, zakładających realność spontanicznie w swoich formach, literatura – w odróżnieniu od fonogramem. Istotne pozostaje tylko to, że miejsce czystego ducha w jego transcendentnym dla siebie bycie. A takie wyjaśnie- filozoficznej refleksyjnej analizy – podnosi poprzez sztukę swoją i bezpośredniego fonemu powinien zająć mediatyzujący fono- nie nieuchronnie zawiera w sobie błędne koło. W rzeczywistości spontaniczną twórczość do poziomu obserwowanej prawidło- gram. Zasadnicza baza dla przejścia do nowego systemu znaków duch narodu określa się na podstawie jego literatury, a nie jest wości, która wytycza drogi nowej twórczości i sama staje się powinna tkwić nie w materialnych właściwościach znaku, lecz czymś, czym można byłoby ją wyjaśnić. Szukamy dla ducha przedmiotem badań jako odrębny problem nauki o literaturze. w charakterze samej twórczości. Sposób utrwalenia jako akt ostatniej interpretacji, przemieniającej się w filozofię kultury, a nie W ten sposób ostatnia ogarnia świadomość od strony jej urze- kulturowo-społeczny powinien odnaleźć swój sens w określonym ostatecznego wyjaśnienia sprowadzającego to, co jest pierwotnie czywistnienia w społeczno-kulturalnej realności w aspekcie jej celu, w zadaniu, w motywie. Nie każdy motyw może okazać się dane do chimerycznej praprzyczyny. W naszym użyciu tego słowa zawartości i sensu jako samoświadomość w jej obiektywnym wystarczający dla zasadniczego usprawiedliwienia interesującego cała realność ducha zawiera się tylko w jego obiektywnym – życiu. Ale tak samo zawiera ona również formalne prawidłowości nas przejścia. U jego postaw powinna tkwić istotna niezbędność. kulturalno-historycznym – przejawie; poza nim, w jego potencji, dróg realizacji tej zawartości i sensu. Prosty graficzny zapis w celu lepszego zapamiętywania, przecho- w jego an sich, duch nie jest realny, nie działa, jego nie ma. Jest To, co powiedzieliśmy, nie rozwiązuje jeszcze problemu nie- wywania, wskazywania i tym podobne nie tworzy sam w sobie tylko czysta i absolutna materia – jedynie możliwość bytu. Nie zbędności literatury jako specyficznego rodzaju sztuki, zmysłowo literatury. Z tego punktu widzenia pozostaje on „przypadkowy”. tylko znamy go z jego przejawów, ale i w istocie nie istnieje on zaprezentowanej w „pisemnej” formie. Oczywiście, rzecz nie Takie na przykład są pisma urzędowe, umowy, akty, nadające inaczej jak w swoich przejawach. Ograniczając sferę ducha do jego w empirycznym „przypadku” piśmienności: hieroglifu, rysunku, prawa i inne dokumenty, których celem jest zabezpieczenie bytu kulturalno-historycznego i dziejów, nie możemy wykraczać litery, znaku typograficznego – o tym można powtórzyć to, co w całości i w szczegółach pewnego aktu społecznego przed poza granice jego rzeczywistego obiektywnego, w historii danego, zostało powiedziane o empirycznej przypadkowości znaku zapomnieniem lub wypaczeniem. Takie są na przykład ogło- bytu. Duch zaczyna się i istnieje tylko w wyrazie, jest on samym słownego – lecz w istocie idei utrwalenia treści duchowej w sta- szenia, szyldy, reklamy, wizytówki i tak dalej – wszystko, co ma wyrazem – oto zewnętrzny, materialny wyraz! Dialektycznie: czysta bilnej rzeczy, czyli w sensie utrwalenia słowa jako energii, jako na celu wskazywanie, przypominanie. Wszystko są to przykłady materia, nicość, duch w potencji – jego stawanie, uduchowienie materialnej rzeczy. „przypadkowego” posługiwania się bardziej lub mniej trwałym nicości – urzeczywistnienie w materialnym wyrazie, materialna Kiedy mówimy o czystej świadomości i badamy ją filozoficznie, znakiem i żadnej „niezbędności” bytu literackiego one w sobie nie realność bytu historycznego. ściśle mówiąc, mamy do czynienia jedynie z przedmiotowością, zawierają. Szczególny charakter „przypadkowości” wszystkich tych z czystym przedmiotem. Niech nawet świadomość ta jest nam produktów znaku graficznego polega na tym, że nie będąc przy- Fot. Mariusz Kubik 1 Cyt. za H.M. Posnett, Comparative literature, London 1880, p. 13 dana w finalnej lub finalizującej się jedności, możemy tę jedność padkowymi pod względem treści, gdyż wyrażają one określony akt (Book I. Ch. I. What is literature?)

4 Migotania, przejaśnienia 26 Świadomość literacka w tym sensie jest samą świadomością historyczną, świadomość rodu historycznego lub, co na jedno wychodzi, narodu swojego własnego stawania i bytu historycz- Małgorzata Dorna nego. Świadomość literacka jako samoświadomość rodu w swoim POEZJA własnym słowie, bliżej i od strony formalnej określa się jako SALON SOPOCKI (erotyk) świadomość narodowa: nie nieokreśloną świadomością etniczną, lecz właśnie narodowo-historycznym słowem literackim, mową literacką, przezwyciężającą ustno-słowną różnorodność dialektów EPITAFIUM DLA DIANY etnicznych. Naród nieposiadający literatury pozostaje prehisto- Drzemie we mnie mrokk WezuwWezuwiusza rycznym, prekulturalnym. I odwrotnie: dlaczego dany naród nie Ogniem rudego krateru. Mój pies śpi jeszcze pisze? – Bo nie ma o czym pisać! Nie ma literatury, dopóki nie ma Pana i tak to nie wzrusza Nie podnosi bursztynowych oczu na gwiazdy on nic do utrwalenia, dopóki jego byt historyczny jest wątpliwy, Świat wnętrza – równy zeru. efemeryczny, nieuzasadniony. Literatura rodzi się razem z jego Nie trąca nosem malowanej misy bytem historycznym i samoświadomością kulturalną. Właśnie W pobielone mlekiem krajobrazy. dlatego pozostaje zawsze odzwierciedleniem i wyrazem bytu Moje piersi dymią, goreją Mój pies śni jeszcze…uśpiony historycznego w jego kulturalnej pełni i samookreśloności, Brunatną czerwienią Pompei,Pom Pod względem przedmiotu i treści świadomość literacka Że kiedyś położy mi łeb na kolanach Ogniki w źrenicach kuszą jest świadomością narodu własnej narodowości w jej własnym I zatęskni do tych dalekich podróży historycznym formowaniu, wzrastającym w przezwyciężaniu Na wskroś zetlałej nadziei.nadziei przeszkód zewnętrznych i walce wewnętrznych podziałów i roz- W aleje buków i dębów warstwień. I niezależnie od tego, jaką różnorodność wnosiły do Ku czarno-białej brzozie Zwierzęta sennenne i dumne kulturalno-historycznej jedności jego rozwarstwienie i klasyfikacja, Pochylonej nad drogą w geście pojednania. jaką wielokształtnością nie wzbogacały się formy i treść wyrazu Chylą strzępiaste głowywy Nie obudzą Diany wezwania literackiego warstw i klas narodowości, formalnie jednoczącym Orfeusz w kawałku marmurumuru Nie obudzą szepty szelesty poszumy. momentem pozostaje zawsze samo słowo, które do końca okazuje Umiera – Lew Salonowy. się wspólnym, niech nawet jedynym żywiołem w walce i zderze- Stanie kiedyś w srebrzystej poświacie niu powstających różnorodności. Kultura narodowa pozostaje I poprowadzi mnie zarośniętą ścieżką edukacją narodową. Ostatnia jako taka awansuje do roli reguły kierowniczej i literacko odciska się na pamięci i dalszej edukacji Daleko. Poza granicę mroku….W Noc kulturalnej jako wyraz – czyli w realnym urzeczywistnieniu – Zmartwychwstania. określającej się samoświadomości, tworzącej samą siebie w tym 17 grudnia 2003 r. procesie stawania kulturalnego i formowania, ale nic na wieki niewzruszonego w sobie nieprzesądzającego i właśnie dlatego potrzebującego pamięci tego, co było i co przestało być. Ponieważ i to, co przestało być, żyje w pamięci kulturalnej jako tradycja, przechodząca w walce wewnętrznej od zwyciężonego do zwy- cięzcy, niczym go nie wiążąc, ale kształtując go w nieprzerwanej jedności samoświadomości kulturalnej. Jeśli będziemy specyfikować świadomość kulturalną wspólnoty MODLITWA społeczno-historycznej jako jej inteligentną świadomość, to świadomość literacka taką właśnie jest. Jeśli jest to świadomość Bez pośredników rozmowa narodowości siebie samej jako narodowości, jej rozumienia tego, co ona uświadamia w swoich własnych rysach i we własnym Spoglądasz Panie z wysoka sensie, tego, że i cały świat uświadamia się przez nią poprzez tę Milcząca pokorna szlocham samoświadomość, to można mówić o treści świadomości kultu- W mrok nocy schodzę. ralnej jako o światopoglądzie. Z uwagi na swoją treść świadomość literacka jest światopoglądem. Obiektywizując siebie i swoją oświatę w literaturze, narodowość tym samym tworzy w litera- Czuję Twój dotyk Panie turze środek dla przyswojenia własnego ducha w środowisku Niewierna sceptyczna wierzę obiektywizującej się samoświadomości całości światowej historii Bo kto tak jak Ty zna mnie kulturalnej – w ten sposób literatura narodowości okazuje się lite- raturą ludzkości. W języku narodu mówi historyczna ludzkość. I jest Wysoko mierzę. to nowy moment dialektyki kultury: kultura specyficzna i ogólna przezwyciężają się w swojej sprzeczności jedyną wspólną kulturą. I pod kopułą błękitu Ponieważ w ogóle zakłada się możliwość przyswojenia, uznania i rozumienia przez narodowość samej siebie, zakłada się tym Wśród gwiazd bezradna latam samym obecność i zdolność do rozwoju intelektu zbiorowego, ku Cieszą mnie chwile niebytu któremu bezpośrednio zwraca się literatura, kształtując i kultywując Suflerem – Szatan. go dalej. Oświecona, inteligentna świadomość przechodzi do jednej historycznej świadomości kultury. W ten sposób dochodzi się do ostatniej granicy tego urzeczywistnienia, które może być nazwane kulturą w szerokim i ostatecznym sensie, kiedy pojęcie to staje się kategorią, ogarniającą wszystkie modyfikacje wytworów kultury, czyli filozofię, prawo, ekonomikę, religię, naukę, sztukę. Sytuacja literatury w ogólnym stawaniu się kultury pozostaje wyjątkowa, ponieważ jest ona wyrazem wspólnej samoświa- domości, dlatego że cała wskazana treść odtwarza się w tej jedności, podczas gdy filozofia na przykład jest jedynie krytyką świadomości, nauka – działalnością poznawczą, sztuka w ogóle – twórczym uformowaniem już gotowej sfery życia, zaś autentyczne stworzenie – tylko nieobecnego i tak dalej. Literatura jako sztuka, Wiersze jesienne poezja już z powodu wyżej wskazanego ograniczenia również jak gdyby się ogranicza, przez co powstaje szczególna antynomia. + + + Wyżej zaznaczona dialektyczna sprzeczność istnieje wewnątrz literatury i przezwycięża się ją tylko w konkretnej całości literatury. U szczytu mola Izolda Z tego wszystkiego widać, że takie ograniczenie dotyczy tylko jej niezbędnych form i zatem ściślej określa jej formalne miejsce Gładzi łabędzie spłoszone pośród realnej kultury jako całości. Pod względem treści i sensu Fala unosi się żaglem KONIEC TEATROLOGA nie ona tutaj granic. Ma ona tylko początek – initium, od którego Tristan przybędzie stęskniony. rozwija się nazwana treść, tylko ona przyjmuje swoją pierwszą obiektywną i realną formę. Empirycznie jest to najważniejszy Wyznaczyłamam dzień i godzinę – wtedy zginę.zginę moment przejścia, koczującego po dialektach słowa do jego Mróz śnieży bielą po rzęsach, Określiłam czas i miejsce zbrodni – tak bezpibezpieczniej osiadłego bytu, który teraz nazywa się literaturą, bytu realnie Kryształem skrzy się we włosach i pewnie wygodniej. i obiektywnie stanowiącego odrębny rodzaj życiowej różnorodno- I nikomu nie rzeknę ni słowa – niepotrzebna ci ści samego bytu, rzeczywistości, doświadczenia kulturalnego. Serce przeszywa płomieniem Jest to ta sama różnorodność, przed którą stoi nauka o literaturze. Gdy staje na deskach bosa. umarłych mowamowa. Jest to materiał, z którego czerpie ona odpowiedzi na zapytania, Z rudym włosem w sitowie wpwplątanym stawiane przez poznanie. Pierwszym krokiem ku nim jest dojrzenie Zmierzch senny, zmierzch ostateczny Gdzieś na bagnie, nad ranem. w tym materiale swoistego przedmiotu troski naukowej. Pierwsza zachęta do pracy pochodzi od formującego z miłością ten materiał Otula bezbrzeżne morze Dłonie drzewew się nade mną pochylą i tworzącego słowo artysty, zaś pierwszy entuzjazm zapala się w niej Łabędzie syte pieszczotą Rzucą cienienie mchów ciemną głębiną zaraźliwym natchnieniem jego służby i ofiary. Ścielą śmiertelne loże. Ukołyszą miarowym oddechem i w zieleniziele grudzień 1929 listopad – grudzień 2007 r. Odnajdę pociepociechę. przełożył Bogusław Żyłko Wyznaczyłam: czas, miejsce i akcję

Przekład na podstawie tekstu zamieszczonego Trzy klasyczne jedności w XV tomie serii „Trudy po znakowym sistiemam” (Tartu 1982). - Mam rację!

Gazeta literacka 5 Andrzej Żurowski

zastanawia się wraz ze swoimi rozmówcami Co zostało z naszego teatru?... GIGANCI TEATRU Spotkanie siódme: ZBIGNIEW ZAPASIEWICZ

Andrzej Żurowski: Kiedyś powiedziałeś: „Opracowanie roli rozu- pewno ona się jakoś przebija, ale ja nad tym się nie zastanawiam, Ależ tu jedno drugiego przecie nie wyklucza! Jakby roboczo miem jako zagubienie się w spektaklu”. Brzmi to tak, jak gdyby a raczej pracuję w kierunku zniszczenia siebie. można sobie powiedzieć, są takie jakieś dwie drogi… Pewnie szło o aktorstwo transformacyjne, mimetyczne; a jesteś artystą tych dróg jest nieskończenie wiele, ale jakby tak z gruba sobie o niezmiernej sile osobowości – indywidualności Zapasiewicza, Tak, ale w twoim wypadku wydaje się to szczególnie przewrotne. chcieć powiedzieć, to można by sobie powiedzieć, że są dwie która emanuje przecież z każdej twojej postaci scenicznej. Czy nie Ludzie, którzy znają cię prywatnie, wiedzą, że jesteś człowiekiem drogi kreacji aktorskiej: albo ja poprzez siebie wyrażam myśli ma więc w tym sprzeczności? o szerokich i głębokich zainteresowaniach, intelektualistą. No, zawarte w roli, którą mam do dyspozycji, i nie próbuję zoba- możesz się w tej chwili uśmiechać – może ci się to podobać bądź czyć indywidualnego losu ludzkiego w postaci, którą gram, Zbigniew Zapasiewicz: No wiesz, takie pojęcia, jak posiadanie nie – ale tak jest, tak cię widzą. Jak w takim razie, jak ta prywatna lub odwrotnie – widzę tego człowieka, niejako z zewnątrz go lub nieposiadanie osobowości, posiadanie lub nieposiadanie „nadświadomość” – i czym ona jest? – pomaga, czy raczej krępuje sobie wyobrażam i próbuję się w niego wpasować ze swoją wdzięku, to są problemy, nad którymi w gruncie rzeczy człowiek w kreowaniu postaci scenicznej, które ze swej natury, z natury psychiką i swoimi, powiedzmy, technicznymi umiejętnościami, wykonujący ten zawód nie powinien się zastanawiać. Dla jednych aktorstwa, opiera się przede wszystkim na intuicji, na wyobraźni, i tak dalej. Sposoby dochodzenia do rezultatu są rozmaite się to ma, dla drugich się tego nie ma. Bo co to znaczy osobowość? a nie na przemyśleniach? i pewno nie ma aktora, który zawsze jednolicie dochodzi do Że ludzie chcą się na mnie patrzeć, tak?, czymś ich zaciekawiam. postaci scenicznej i gra tak a tak, w ten sposób, a tamten, też Ale pewnie są i tacy, których nie zaciekawiam, więc dla nich nie Nie całkiem bym się z tobą zgodził. Jeżeli rzeczywiście jestem jednolicie, zawsze idzie drogą odmienną Tak, bywa rozmaicie, mam tejże osobowości. Tak czy inaczej, nie należy o tym myśleć. klasyfikowany tak w opinii, jak mówisz, że takie mam „inte- ale jakaś tendencja, chęć psychiczna w danym aktorze drzemie. Jan Kreczmar kiedyś nas przestrzegał przed tak zwanym świa- lektualizujące zapędy”, to nie jest nic innego, tylko to, że ja I pewno można by tak aktorów jakoś podzielić, przykładów na domym wdziękiem; że to jest straszliwe: grać, że się ma wdzięk. z dosyć dużym trudem do tego zawodu dochodziłem. Początki to jest bardzo wiele. Otóż ja raczej jestem zwolennikiem, czy

Albo się wdzięk ma dla kogoś, albo się go nie ma. Natomiast jeżeli miałem bardzo trudne. Pokonałem w sobie bardzo wiele opo- też: mnie bardziej interesują te role, w których mogę sobie chodzi o moją jakby – no, nie teorię, ale takie wyznanie wiary rów, zanim w ogóle zdecydowałem się na te studia. Szkoły też człowieka danego mi do przedstawienia wyobrazić poza aktorskiej – było to zawsze poszukiwanie jednak. I najbardziej nie przeszedłem tak różowo. Pierwsze dziesięć lat mojej pracy sobą i próbować się w niego wpasować, a nie naginać go do zadowolony jestem z tych swoich ról, w których udało mi się aktorskiej nie było też usłane różami. Ja musiałem po prostu – moich możliwości. Mniej to lubię, dlatego… Dlatego wolę w pewnym stopniu tę swoją osobę – czy tę swoją osobowość – również dzięki temu dość wcześnie rozpocząłem działalność grać w teatrze. ukryć. Za maską. Maską niekoniecznie zewnętrzną; niekoniecznie pedagogiczną – musiałem wiele rzeczy nazwać. Musiałem tą maską, która się nam kojarzy bezpośrednio z aktorstwem sobie je nazwać – dla siebie, czy na użytek czyjś; ale przede Wybór… Wybór zawodu: nie zacząłeś przecież od aktorstwa. Nie funkcjonującym jeszcze gdzieś do połowy wieku XX, kiedy aktor wszystkim dla siebie. Ponieważ próbowałem je nazwać, więc należysz do tych, którzy na spotkaniach opowiadają: „tak, od kolebki całkowicie się za rolą ukrywał, kiedy próbował zagubić siebie być może teraz w jakimś stopniu umiem się podzielić tym marzyłem, żeby być artystą dramatycznym”. Po maturze poszedłeś zupełnie – w charakteryzacji, w sposobie poruszania się… sposobem „nazywania”. Nie jestem aktorem intuicyjnym; w tym na politechnikę, na wydział chemii. Dopiero po roku ruszyłeś do rozumieniu potocznym na pewno, bowiem ja się tego musiałem szkoły teatralnej. To, przyznasz, dosyć karkołomny skok. A może – … aktorstwo z tradycji Solskiego… niejako nauczyć. Miałem pewno jakieś dyspozycje do tego, ale w tym już wówczas w pełni świadomym wyborze – było coś z tego, musiałem się tego nauczyć. Rozmawiając ze studentami muszę że aktorstwo to rodzaj kompensacji, możliwość spełnienia niespeł- No, powiedzmy, tak. Przypuszczam, że to była zresztą konieczność. umieć coś nazwać. Jeżeli w ogóle coś jest możliwe do nazwania; nialnego w życiu… Powiedzmy w końcu XIX czy na początku XX wieku, co tydzień ale przecież coś jest możliwe... Stąd być może czasem mi się premiera, musiał się aktor pokazywać różny, bo by zanudził udaje coś powiedzieć takiego, co – jak się widzom wydaje – jest Dokładnie. No, jeszcze by trzeba dodać do mego życiorysu śmiertelnie, gdyby grał własną osobowością wyłącznie. To upa- skutkiem głębokich przemyśleń. A to wynika raczej z praktyki także ten fakt, iż ja się od dziecka wychowywałem w rodzinie dło oczywiście, w wielkim procencie; szkoda, myślę bowiem, że mojego życia artystycznego. – ponieważ moje dzieciństwo przypadło na czas okupacji – ja w naturze teatru leży pewna kreacyjność roli, i ja mimo wszystko się wychowywałem bardzo blisko moich dwóch wujów, Jana – w teatrze przynajmniej, grając dużo w teatrze – staram się Natomiast co do drugiej części problemu, który postawiłeś, to i Jerzego Kreczmarów. Nasza rodzina wtedy się dosyć trzymała szukać nie swojej osoby, poprzez którą wyrażam rolę, tylko jakby mnie się wydaje, że cała praca analityczna w roli jednak płynie ze sobą blisko; był tam również Erwin Axer, który się ukrywał próbować znaleźć zachowania, sposoby chodzenia, sposoby ze łba. u mojej rodziny w czasie okupacji, przecież człowiek teatru… mówienia właściwe temu człowiekowi, którego mam przez siebie Myśmy wszyscy byli w bardzo ścisłym kontakcie, byłem więc wyrazić. I stąd nie widzę w tym szczególnej sprzeczności, bo Wcześniej powiedziałeś, że jednak chcesz „zniszczyć siebie” i „zagubić świadkiem, uczestniczyłem w ich rozmowach, w ich spotkaniach, pewnie – jeżeli ja mam rzeczywiście jakąś osobowość – to na się w postaci”… w ich problemach…

6 Migotania, przejaśnienia 26 … a jednak wybrałeś chemię. Dokładnie to określiłeś mówiąc, że była to „druga szkoła teatralna”. śmy… Nasz zawód jest zawodem, którego głównym wektorem Szkoła polegająca na bardzo ciekawym doświadczeniu, które działania, siły od nas płynącej, jest być – starać się zachować Bardzo wcześnie zacząłem chodzić do teatru. Byłem na przykład potem stało się – jakby to powiedzieć? – no: bazą dla moje- swój punkt widzenia, swój smak, swój ogląd świata. To prawda, świadkiem przedstawienia Wesela w 44 roku w Lublinie; pierwsze go myślenia o tym zawodzie. To znaczy: był to teatr, w którym a jednocześnie nie można pominąć faktu, że my musimy służyć moje przedstawienie w życiu, jakie zobaczyłem. Potem ciągle oduczyłem się pewnych sposobów estetycznych, posługiwania tym, którzy chcą nas oglądać. Czyli: funkcja błazeńska tego zawo- jeździliśmy do Łodzi, gdzie moi wujowie wtedy pracowali, więc się techniką daną nam w szkole niewątpliwie przez naszych peda- du – w najszlachetniejszym rozumieniu słowa „błazeńska” – jest my z matką z tego zrujnowanego miasta, mieszkając tu w War- gogów wyrosłych jeszcze z tradycji dwudziestolecia – techniką, jednak najważniejsza. A tak zwana warstwa intelektualna?... Ktoś szawie, jeździliśmy do Łodzi na święta, na jakieś dni wolne. I stale która sama w sobie dała, no, żelazne podwaliny w zakresie słowa, powiedział, że aktor jest gdzieś w pół drogi pomiędzy mędrcem do teatru, do teatru. Ja z tym teatrem byłem jako widz bardzo mówienia, interpretacji tekstu, analizy dialogu, etc., etc. – aliści a błaznem; bardzo to efektowne, ale… Jeżeli nadużywamy tej blisko. Ale powód tego, że poszedłem na chemię, był taki, że służyła estetyce, która już zaczynała być passé. drugiej warstwy aktorskiej kondycji, tego wpisanego w błazeński właśnie wynikało to z mego bardzo głębokiego zamknięcia. zawód „mędrca”, to się robi coś bardzo niedobrego. Czy ja wiem, Z takiej sytuacji psychicznej, która była na granicy kompleksu …estetyce swoistego – mówić prymitywnie – „szlachetnego uda- czy to jest nadużycie? No, w każdym razie jest to…, no… Budzi niższości właściwie. Dla mnie wejście do pomieszczenia, gdzie wania”. to moje poważne wątpliwości; zasadnicze. było więcej niż trzy osoby – i to nawet z rodziny – było wysiłkiem psychicznym. Więc na pewno to jest to, o czym mówiłeś, że ja No, to określenie jest nieco… Od lat raz po raz utwierdzam się w przekonaniu – szczególnie gdzieś instynktownie wyczułem, że to jest zawód, w którym wówczas, kiedy obserwuję grę twoją, Gustawa Holoubka, niewielu ja będę mógł się sprawdzać. W sposób sztuczny, nakazany, ale …niegrzeczne. jeszcze – że cała ta rzekoma „tajemnica” aktora, który pociąga otworzyć się, wyciągnąć… widza za sobą i potrafi wręcz „zniewolić” go do wspólnego myślenie No tak. Ale bądźmy blisko tego sformułowania. Otóż Axer szukał w narzuconych przez artystę kategoriach, na tym się nade wszystko … bez ekshibicjonizmu… środków, po pierwsze – niesłychanie celowych, które będą służyły zasadza, że najważniejsze jest nie to, co aktor mówi, ale że gra to takiej, a nie innej interpretacji tekstu, wyprowadzonej na próbach, tak, iż jeszcze ważniejsze jest to, czego nie powiedział… No tak, oczywiście, bez obnażania, bebechów. Ale będę miał zdeterminowanej przez jego osobowość czy przez Jerzego Kreczmara, nakazane wyciągnięcie z siebie emocji, których w życiu bym czy przez reżyserujących na ogół tam ludzi, choć nie było ich wielu; Ależ naturalnie! nigdy nie użył. druga rzecz: szukał jak gdyby, no, czegoś, co bym nazwał znowu może bardzo z gruba i brutalnie: współczesnego tonu. To znaczy sposobu I jestem przekonany, że w szeregu twoich ról – więcej: w całym twoim Ja w ogóle mam swoją prywatną, amatorską teorię psychologiczną; (tonu nie tylko w zakresie przecież mowy, lecz dużo szerzej, w ogóle), aktorstwie, wyznaczając jego kształt i określając istotę – właśnie t o uważam – niech mi wybaczą uczeni w psychologii – że życie ludzkie no: tonu aktorskiego właśnie, tak, który – w ramach proponowanego było zawsze i jest czymś kluczowym. I wcale niekoniecznie w postaciach jest pewną fabułą, którą przeżywamy, no i każdy człowiek przeżywa przez Axera repertuaru – odpowiadałby estetycznej i myślowej wszystkich tych szalenie mądrych docentów; może wręcz przeciwnie w ciągu tej fabuły różne rzeczy – emocjonalne, fizyczne – przygody, potrzebie współczesnego widza; współczesnego. – zwłaszcza w rolach ludzi bardzo rozmaitych, z pozoru wręcz powsze- różnych doświadcza w związku z tym stanów; emocjonalnych, dnich, którzy – kiedy ich grasz, wierzę w to – tyle by więcej mogli o sobie intelektualnych. I teraz, gdyby tę fabułę każdego z nas, jak tu Kilka rzeczy we Współczesnym zostało mi przez Axera powierzo- powiedzieć, niż mają w tekście słów. O sobie, czyli… o mnie. I w tym, obaj siedzimy, opowiedzieć, to jest to jakiś dramat. W czasie tego nych. To jest dużo, bo, no w kilku poważnych rolach mnie obsadził, sądzę, tkwi jądro naszego poprzez rampę kontaktu. dramatu – to jest obojętne: on może być nudny, może być cieka- co dowodziło, że jakby zaczyna się ze mną dorozumiewać. Aliści po wy, jest to jakiś dramat – w czasie tego dramatu na przykład ktoś siedmiu latach odbyliśmy poważną, a niełatwą rozmowę; z mojej Tak, to jest ta przestrzeń metafory; ta pojemność spraw, którą trzy razy w życiu śmiertelnie się zakochał, a ktoś się nie zakochał inicjatywy, czułem bowiem, że się we mnie nagromadził pewien widzowi należy dostarczyć w postaci niezwerbalizowanej, wolnej ani razu. Czy to znaczy, że ten, który się ani razu nie zakochał, był nabój, który chciałem gdzieś w większej przestrzeni… Właśnie sfery myślenia na poddane tematy. Nie można dopowiadać do niezdolny do miłości? Nie, tylko tak się okoliczności złożyły, że się zobaczyć, czy te doświadczenia pozwolą mi wejść na dużą scenę, końca, nie można widza „uczyć”. To jest ta cała niby „tajemnica” – nie zakochał, a temu się tak złożyły, że się trzy razy zakochał. Ktoś w trochę inny repertuar, i przetworzyć to jakoś tak, żeby to miało to znaczy: ta naszkicowana przez aktora przestrzeń, którą widz zabił człowieka w swoim życiu – z różnych przyczyn: samochodem, większy sens, niż się spodziewałem, niż myślałem na początku. wypełnia sobie swoją własną wyobraźnią. po pijanemu, był w wojsku, na wojnie, nie wiadomo – a ktoś nie zabił. Ale czy ten, co nie zabił, nie mógł zabić? Mógł; tylko tak się Jesteś aktorem niezmiernie współczesnym. Zawsze – obojętne, czy To do tego aktor staje mu się najbardziej potrzebny; taki właśnie złożyło, że nie, bo ta fabuła inaczej się potoczyła. grasz w sztuce klasycznej, czy w sztuce napisanej wczoraj. Współ- aktor – inspirator. czesny jesteś zawsze w tym rozumieniu pojęcia, że prezentujesz Aktorstwo jest niczym innym, jak pokazywaniem fabuł, zdarzeń. współczesną skalę wrażliwości. To, co trafia – wprost, we wrażliwość Prawdopodobnie bardziej niż ten, który wszystko wykłada kawa Teatr w ogóle temu służy – w skondensowany sposób pokazać rówieśnych. Czy w dialogu z widzem najbardziej istotne nie jest na ławę. A to jest sprawa… No tak, sposobu myślenia, jednak. jakieś zdarzenie, jakiś przebieg akcji kilku ludzkich życiorysów właśnie to? I mniejsza, czy „zgubisz się” w granej postaci, czy graną i ujawnić poprzez to (czyli to jest ta strona aktorstwa osobista, postać „zagubisz w sobie” – kluczowe, na jakim to czynisz piętrze, Czyli znów jesteśmy w punkcie wyjścia. Przy próbie ustalenia, co jest powiedziałbym), pokazać przed widzem: otóż patrzcie, ile jest na jakiej pospólnej płaszczyźnie z widzem rozmawiasz. najistotniejsze w tym zawodzie: intuicja czy świadomość? Świado- w człowieku różnych możliwości. Dyspozycja aktorska jest to nic mość, która – jak mawia Hamlet – czyni nas tchórzami… innego, jak umiejętność wyrażenia tego publicznie. No i doszliśmy do pewnego problemu, który właśnie… Pewnie czytelnicy nie uwierzą, że myśmy wcześniej sobie tego nie ustalali, Nie, no jednak świadomość. Jednak świadomość. Stanów potencjalnie możliwych dla każdego z nas. że nie fiksowaliśmy tematów rozmowy… Myślowa, warsztatowa… Potencjalnie możliwych dla każdego z nas. Człowiek, który ma Nie uwierzą, choć rzeczywiście nie ustalaliśmy. dyspozycje do wykonywania tego zawodu, potrafi z siebie, czy Wszelaka. Tak, na pewno świadomość. Oczywiście, że wielu rzeczy powinien potrafić, maksymalnie dużo z tych rzeczy ujawnić. Stąd Nie uwierzą, wiec się nie tłumaczmy. Miałem nadzieję, że dojdzie do nie można nazwać, wielu rzeczy nie można, a nawet może i nie – zamykając ten krąg tematu – moja dążność do tego, żeby grać tego tematu, to znaczy: kontaktu z widzem. I tutaj sprawa zaczyna należy sobie uświadamiać; to już by była przesada. Ale jednak – jak ludzi raczej odległych ode mnie, bo poprzez nich mogę wyrażać być bardzo szeroka – nie wyczerpiemy jej, ale warto zasygnalizować się ogląda największych aktorów świata, kiedy grają czy w teatrze, więcej i próbować wydobyć z siebie inny typ emocji niż ten, który pewien mój… Nie, nie boję się powiedzieć: pewien dramat, jaki czy w kinie, no to widać, jak to jest r o b i o n e. Przecież nikt mi nie używam w życiu. przeżywam; teraz, jako stary aktor. Dzieje się bowiem coś takiego, że wmówi, że Dustin Hoffman grał tego autystę rainmana nieświado- to, na co wielu z nas… Dobra, mówimy w tej chwili o mnie, ale ja się mie; to przecież była gigantyczna świadoma praca – był w klinice, Należysz do „klanu Kreczmarów”. Miałem szczęście dosyć blisko tu przecie nie różnię od kolegów, którzy często udają, że tej rzeczy- studiował, obserwował… Potem dochodzi jakaś warstwa intuicji, znać… wistości nie ma, lub też nie udają podobnie jak ja. Otóż pięćdziesiąt która jest nienazwana i nikt by się nie ośmielił jej nazwać, ale jednak lat pracy mi stuknęło, ostatecznie postawiłem w życiu właśnie na to, to wszystko polega na działaniu świadomym, najpierw. Na jakiejś …Jerzego. na to się zdecydowałem i to uprawiam, ten zawód. I teraz, po tylu analizie rzeczywistości, z którą się mam zetknąć. Pewno w ostatnim latach… Mówisz o sposobie rozmowy z widzem… Otóż jesteśmy etapie pracy następuje ten wypływ – żeby nie powiedzieć: wytrysk Jerzego, tak… Był to dla mnie niezwykły autorytet. Jeden z naj- w tej chwili w czasie – ja nie klasyfikuję, kto jest temu winien, czy – improwizacji, który daje, no, już tę warstwę intuicyjną; ale ona subtelniejszych intelektualistów teatru, jakich w ogóle w życiu teatr, czy widz, czy pewno generalnie tkwi to gdzieś w ogólnej jest już na końcu, pod koniec roboty. spotkałem, szalony erudyta, nie tylko przecież teatralny. I myślę, sytuacji społecznej, politycznej, wszelakiej tego kraju, w którym że to musi być bardzo nieproste: wrastać w teatr pod tak ogromną żyjemy… Tak czy owak: myśmy się rozminęli, całkowicie. I wówczas to już jest dzieło sztuki aktorskiej lub nim nie jest. presją, intelektualną i emocjonalną, jakiej podlegałeś, mając z jednej strony Jerzego, z drugiej strony Jana – wielkiego aktora. Kto z kim się rozminął? Właśnie: lub nie. I to – dla jednego jest, a dla drugiego nie jest. Tu nie ma nic obiektywnego. Dzieło sztuki jest wtedy, kiedy jest Studiowałem w szkole teatralnej, tu – cztery domy dalej od miejsca, Teatr i widownia. A więc aktor i widz przez to. Wytworzyła się sytu- jego odbiorca… w którym jesteśmy w tej chwili. Był wtedy rektorem Jan Kreczmar. acja, że nami – ależ tak! – ludzie bardzo się interesują… Ale nami Kiedy na żądanie mojej matki powiadomiłem go, że zdaję do szkoły aktorami, prywatnymi ludźmi, nie zaś naszymi kreacjami scenicz- … acz obiektywnego kryterium i dzieła, i jego odbioru brak. teatralnej, on lekko się zdziwił, ponieważ – powiedział: „Ale ja nawet nymi, postaciami, spektaklami. Interesują się naszą prywatnością, nie wiem, jak ty mówisz…” – Bo ja się nie odzywałem, nigdy; strasz- wyłącznie od tej strony. No, powiedzmy jasno: tym się interesują, No tak – nie ma. Toteż dla jednego widza jest to dzieło sztuki nie się wstydziłem coś powiedzieć. Do dziś mam ten opór. I mówi: co i my obaj teraz – ot, gawędząc sobie – uprawiamy. aktorskiej, a dla drugiego nie ma w tym nic; bo jeden widz na tej „Dobrze, to sobie zdawaj, tylko mnie na tym egzaminie nie będzie”. samej fali z aktorem płynie i przyjmuje, a drugi nie. No, jak siedzi Tak że przechodząc przez te szkołę jakby… No, była taka cicha Czy nie uważasz – a jest to bardzo à propos zagadnienia, jak je stawiasz – sześćset osób na widowni, albo sześćset osób ogląda obraz, to umowa miedzy nami, że w szkole unikamy z sobą bezpośredniego że wykorzystywanie pozycji artystycznej, w różnych zresztą dziedzinach, nie należy sądzić, że na sześćset osób on tak samo wpływa – ten kontaktu. Wprawdzie jeden semestr wypadł taki, że mnie musiał do działalności politycznej – tak przecież częste, zwłaszcza w latach dzie- aktor, czy ten obraz, czy ta muzyka. Prawda? Dla jednych jest to Jan Kreczmar uczyć, tak mu wypadło z grafiku jakiegoś tam – no, więćdziesiątych niemal powszechne – ma pewien posmak nadużycia? dzieło sztuki, dla drugich nie jest. Dlatego sądzę, że najpierw się nie było to dla mnie najmilsze, on pewno też się czuł skrępowany. Jest przecież wykorzystywaniem swojej pozycji człowieka publicznego do jest aktorem, a dopiero potem artystą. Czasem, dla niektórych. Potem trzy lata pracowałem w teatrze, w którym nie miałem z nim zupełnie innego rodzaju działalności publicznej, o której nie bardzo ma żadnego bezpośredniego styku. A potem, ku mojemu zdziwieniu, się pojęcie. Obawiam się, że to wykorzystywanie pozycji artystycznej do Ale artysta to nie jest zawód. Zawód jest aktor. zaproponował mi wejście do zespołu Erwina Axera. ról politycznych – istna plaga, która dopadła mandarynów sztuki u progu III Rzeczypospolitej! – ma w sobie coś z takiej sytuacji, jak gdyby dobry Zawód to jest aktor, kompozytor, zawód jest pianista, a artystą To był rok 1959. I tak się właściwie chyba zaczyna twoja – można by widz w pewnym momencie postanowił zostać dobrym aktorem. jeden z drugim jest lub nie. tak powiedzieć – druga szkoła aktorska, bo ten okres w teatrze Axera i Jerzego Kreczmara był przecież bardzo ważnym progiem w twojej Ja się bardzo już przez te lata naraziłem różnym moim kolegom Najpierw się jest aktorem, a dopiero potem artystą. Czasem. Dla biografii artystycznej. A był to teatr o jakże wyrazistym, konkretnym – nie bardzo wiem, czym zresztą, więc narażę się jeszcze raz: ma. niektórych. stylu scenicznym. Jak teraz, z perspektywy całych dziesięcioleci, Oczywiście, ma ten posmak. widzisz tamten czas? Co wniósł w rozwój twojej sztuki - choć mającej [Zbigniew Zapasiewicz zmarł w lipcu 2009. tam, przy Mokotowskiej swoje zaplecze – dzisiaj sztuki dosyć już Na szczęście, w dużej mierze mamy to już poza sobą; nie wszyscy, od aktorstwa młodego Zapasiewicza odmiennej? rzecz jasna, niestety. Ja uważam, że my, aktorzy, nie do tego jeste- Tej naszej ostatniej rozmowy nie autoryzował.]

Gazeta literacka 7 lojalna, więc dlaczego ja miałbym nie być? Tymczasem niedoszły absolwent szkoły fryzjerskiej Jacek zagaił następująco: Piotr Müldner-Nieckowski – Masz ochotę na Iron Maiden, Judas Priest czy Black Sab- bath? – Co to jest ten majden sabat? – zapytałem złośliwie, bo nie znoszę metalu. – Daj spokój – powiedziała Aga, ale nie wiadomo do kogo. Do niego, ponieważ zaproponował mi badziewie, czy do mnie, ponieważ jako gość wybrzydzam? Pewnie do siebie, bo trzęsła Telefon z dziekanatu się jak osika. Jeszcze jest czysta, pomyślałem. Gdybym przyszedł godzinę później, byłoby dużo gorzej. Oj, chyba chciała pokazać, Rodzice z babcią siedzieli przed ekranem komputera i przekrzyki- No, zobaczymy, jaki prezent za to dostanę, pomyślałem. Wyro- że już jest gotowa decydować za innych. wali się, jak uwiecznić to, co widzą, bo nie znali żadnego sposobu słem na bohatera, mimo że jeszcze niedawno ojciec krzyczał – To może Ibiza Dreams, mam tego trochę, możemy sobie na zapisywanie stron internetowych na dysku. do matki: „Ten dureń golenie zaczyna z włosem, kiedy należy posłuchać – mruknął niepewnie Jacek. Nie zapytali mnie, co wydawało się najprostszym wyjściem, zaczynać pod włos, tysiąc razy mu to mówiłem”. Dla niego jestem – Zrozum, nie chcę żadnego klepania po gitarach. Miałeś mnie po prostu wytłumaczyłbym tym ludziom jak krowie na pastwi- półgłówkiem. Zapomina, czyje noszę geny. O ile to w ogóle zapoznać z dziewczyną, zapoznałeś i lecę dalej. Co jeszcze? sku, ale to nie ja liczyłem się w tej sprawie, tylko to, co było na prawda. Czułem, że dostanę samochód. Należał mi się. OPOWIADANIE – Nie, no, chyba nie trafiłem. Jesteś wpieniony? monitorze. Kłócili się przed komputerem o sposób uwiecznienia strony – Źle z tobą, czy co? A tam jak wół stało, że zostałem przyjęty na wydział mate- internetowej ukazującej mój sukces, gdy zrozumiałem, że należy – Przepraszam, nie chciałem, żeby tak wyszło. matyczno-historyczny i że nie trzeba będzie składać żadnych momentalnie wybyć. – Nic nie wyszło, kolego. Jedni się kochają, drudzy świętują, i odwołań ani szukać poparcia. Ojciec z matką dawno byli na Trzasnąłem drzwiami i tyle mnie widzieli. Wysłałem do nich tyle. Po prostu żenua. Nie lepiej było od razu powiedzieć? taką ewentualność przygotowani, i proszę – niepotrzebnie. Tyle SMS-a, żeby przypadkiem nie poszli na policję i nie zgłosili moje- Stał przede mną jak uczeń przy tablicy z dwumianem Newtona. wysiłku na marne. Babcia ze względu na wiek wypadła z układów go zaginięcia, spokojnie odczekałem dwa miesiące u kolegi na Za trudne jak dla niego. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie towarzyskich, ale oni jeszcze, jak sami twierdzili, byli w pełni sił Mazurach do pierwszego października i w odpowiedniej chwili to duże E, które tam jest i z którym nie wiadomo, co robić. produkcyjnych i mieli całe menu działań. Mieli to we krwi. Jak wróciłem do stolicy. Z niepokojem otwierałem drzwi mieszkania, – Śmieszne, no nie? – dodałem. – Możesz zrobić piwo, a nawet chcieli lecieć, powiedzmy, do Londynu, to pierwsza myśl, która ale na szczęście oni byli w pracy, a babcia spała. Tylko się prze- dwa, nie kryguj się tak. Chyba masz lodówkę? im przychodziła do głowy, dotyczyła oczywiście znajomych w brałem, zjadłem szynkę z lodówki i pojechałem na jedenastą na Przesadziłem i on to wyczuł. Jeszcze przed chwilą ruchy miał liniach lotniczych i to, czy ci znajomi będą tak łaskawi, że załatwią immatrykulację. Odebrałem z rąk dziekana kartę studencką ze nerwowe, marionetkowe, ale teraz nagle spowolniał. Wróciła bilet, a jeśli załatwią, to czy w połowie kabiny pasażerskiej, czy zdjęciem i czipem i odwróciłem się do gęsto wypełnionej sali. podwórkowa pewność siebie. Nie miałem prawa go obrażać, to w ogonie. Podobno w ogonie jest najbezpieczniej, chociaż ja Pomachałem tłumowi, a tłum, ku mojemu zdumieniu, pomachał się mści. Jeszcze moment i byłby mnie walnął w ryj. Jednak po słyszałem coś akurat odwrotnego. Jeśli już znajdą kogoś w liniach, do mnie. Krzyknąłem „Hej!”, tłum odpowiedział „Hej!”, ja „Hej!”, oni starej przyjaźni się opanował i nie chciał rozróby przy dziewczynie, to przez nich poszukają dojścia do gościa, który zna numer „Hej!”, „Heja!”, „Heja!”, „Witojcie!”, „Witojcie!”, tak krzyczeliśmy, ja jako która w dodatku była moją siostrą. To dopiero byłoby śmieszne, telefonu do dyrekcji albo po prostu sam zechce interweniować. didżej i wodzirej, oni jako dyskoteka, „Koom wos!”, „Koomy cie!”, splunęłaby na niego i poszła. Tego by nie chciał. Interweniować w sprawie wyjazdu do Londynu, co można zrobić „Góralu, czy ci nie żal?!”, „Góralu, wracaj do hal!”. Wszyscy stali, – Jak chcesz, to se weź – odparł, usiadł na wersalce i wziął Agę zwyczajnie, idąc na lotnisko. sztywne grono profesorskie w togach, biretach i łańcuchach za rękę, a ona drugą ręką sięgnęła do półki, gdzie stała wieża, i Tak samo było teraz. Gdybym nie został przyjęty na uniwersy- też wstało, śpiewało całkiem ochoczo, stukając się łokciami. nacisnęła guzik. Z głośników lunął Ian Van Dahl, Castles In The tet, na pewno odbyłaby się poważna narada, w czasie której by Zaśpiewałem „Gaudeamus igitur..!”, a sala ryknęła „iuvenes dum Sky, aż mnie skręciło. Straszna rąbanka, bardziej do drgania niż ustalono, kto z rodziców idzie do jednego pana znajomego, a kto sumus!”. Chór zgromadzony na galeryjce pewnie miał to zawyć do słuchania. Na stole zatrzęsły się szklanki. do drugiego, do kogo zatelefonować, a do kogo zamejlować i tak na zakończenie imprezy, ale włączył się już teraz i było cudownie. Im się to podobało, przytulili się do siebie, a ja, rozparty w dalej. Całe szczęście, że nie interweniowali przed decyzją, która Dopełniłem błazenady, ostentacyjnie całując brzeg sztandaru z krześle wpijającym się w pośladki, miałem chwilę na zastano- okazała się pozytywna, boby wszystko popsuli, i prawdopodobnie orłem w koronie (ryk tłumu, znowu brawa i wrzawa), po czym wienie. Wsadziłem do uszu słuchawki, żeby zmniejszyć huk, tylko dlatego zostałem przyjęty, że przegapili moment, w którym usiadłem, żeby już jako ekspert oglądać jak inni odbierają karty ale mądrzejsze myśli nie nadchodziły, tylko takie: niech się nim należało dotrzeć do władz uczelni z jakąś flaszką dobrego koniaku czipowe, a następnie wysłuchać wykładu inauguracyjnego o pobawi, w końcu i tak szybko go wymieni na coś ciekawszego, albo talonem na bezpłatne naprawy w serwisie samochodowym, ciele liczbowym jako fakcie historycznym, czy coś w tym rodzaju, kiedy tylko zacznie umierać z nudów. Wiecznie o Simsach i bara- a następnie załatwić przyjęcie z listy dodatkowej, mimo że właśnie i wreszcie, kiedy zaczynało brakować powietrza, wymknąłem się bara rozmawiać się nie da, a on tylko to potrafi. To jest chłopak w tym roku rektor zlikwidował tę listę, żeby się pozbyć natrętnych z zatęchłej auli. od strzałek i spacji na klawiaturze. Ciekawe, co będzie, jak Aga rodziców pracujących w rządzie i zasiadających w sejmie. Poszedłem do Jacka, aby zobaczyć jego nową dziewczynę. go zagadnie, że chciałby zobaczyć Bloomsday w Dublinie. To jej Tych marchewek dla ludzi, którzy coś mogą, ojciec miał jeszcze Ostrzegał mnie e-mailowo, żebym się nie wystraszył, bo podobno obsesja, od kiedy dorwała się do mojego egzemplarza „Ulissesa”. całkiem sporo. Były to boczne wejścia do zamkniętych funduszy ją znam, więc byłem mocno napięty. Facet albo zacznie kombinować nowelki o Skywalkerze i przy inwestycyjnych, tanie wczasy w superfirmach turystycznych, zbiór Długo nie mogłem złapać tchu, co było do mnie niepodobne. tym fałszować, jak to on, albo skręci na Lenina w Poroninie i adresów znanych chirurgów i wiele innych. Nie zestarzał się na Szedłem jednak do typowego prymitywa jako – tym razem – bohaterstwo Stalingradu, jak to jego tatuś. Chyba że rzeczywi- tyle, żeby tego nie mieć. Dla mnie miał tylko kije. Nie, nie bił, ale student Rzeczpospolitej, nie mogłem tego uważać za tradycyjne ście zależało jej tylko na bara-bara, a do tego nie trzeba żadnej tak się mówi. Kij mnożony przez marchewkę lub marchewka odwiedziny w celu odbycia sesji komputerowej. Zwykle szoruję do mądrości. Wtedy tak, niech się parzy w oparach wydzielanych dzielona kijem. przodu bez zastanowienia, a tu taka blokada: jak pogodzić nagłe przez głośniki. Był pewien, że słabo zdałem maturę, bo ja wszystko robię słabo i rozstanie z kastą graczy z przejściem do kasty inteligentów? Jakoś Zaczęli ruszać ustami, więc gadali, i musiałem zdjąć słuchawki, nie tak, jak on chce. Chciał, żebym jako przedmiot dodatkowy wziął to trzeba było zaznaczyć, dać do zrozumienia, żeby było jasne: żeby pochwycić przynajmniej sylaby. Usłyszałem niewiele więcej, angielski, a ja wybrałem historię. Przyznaję, że na złość, bo ojciec oto nastała nowa epoka. No, i ta nowa dziewczyna, którą rzekomo ale przynajmniej spowodowałem, że przestali się porozumiewać od dziecka niczego tak się nie bał, jak właśnie dziejów, a matka miałem znać. Kogo poderwał, Luśkę, Mariettę, Kaśkę, Iwonę, może dźwiękiem. Trącali się za to wymownie. wiedziała jedynie, kiedy się odbyła bitwa pod Grunwaldem, ale inną, którą miałem na rozkładzie, a której już nie pamiętałem? – Od kiedy jesteście razem? – zapytałem, żeby przełamać wyszedłem na tym całkiem dobrze, bo z angielskim dawałem sobie Jacek to imponer, lubi pokazać, co to nie on, a pomysły miewa, skrępowanie. Denerwowały mnie te nachalne pieszczoty. radę tylko w grach, a z historii byłem nie do zagięcia. Myślałem, trzeba przyznać, świetne. Nie mogłem więc demonstrować wsi, – Od kiedy zwiałeś z domu – odparła Agnieszka i wykrzywiła że ojciec się odczepi, ale nie dawał spokoju. „Na studia się przez a żadne dobre rozwiązanie nie przychodziło mi do głowy. się złośliwie. to nie dostaniesz!”, wrzeszczał. Zatykałem tylko uszy, chowałem Zanim wszedłem, wypaliłem ze trzy papierosy i miałem zacząć – A miałem z nimi siedzieć całe lato? się w pokoju i robiłem porządki. Wchodziłem na jakieś czaty, czwartego, kiedy wreszcie wpadłem na pomysł, jak sobie dać z – Nie mówię, że miałeś, tylko od kiedy jesteśmy razem. brałem udział w jakichś forach, zapisywałem się na stronach z tym radę. Zostawiłem sobie zgasłego pecika w kąciku ust. Był to – To był twój pomysł, żeby mnie zaskoczyć? jakimś seksem, żeby tylko odjechać w jakiś inny świat. sposób na luz à la Hłasko, bardzo terapeutyczny i odprężający. – SMS-a wysłał Jacek, a ja tylko tyle, żeby z tego tekstu wywalił Nie mogłem mu powiedzieć, skąd się wziął mój wybór, boby Dopiero wtedy z miną zblazowanego naukowca wparowałem, moje imię. Nie chciałam, żeby się popisywał. dostał zawału. Człowiek z tak krótką wyobraźnią nigdy nie pojmie, jak to student, ze słuchawkami na szyi, z laptopem pod pachą, – Fakt, popisywałem się – wtrącił Jacek. że można coś lubić, bo się lubi kogoś, kto lubi ciebie za to, że ty go kiwając się na boki na znak, że jestem całkowicie spokojny o – Nie pytam, kto wysłał SMS-a. lubisz, z powodu tego, czego ludzie zwykle nie lubią. Wyśmiałby siebie i cały ten bajzlowaty świat. Było jasne, że Jacek, nieuk – No to nie pytaj. O co ci chodzi. Mówię, że Jacek, i tyle. mnie. Już go widziałem, jak mówi: „Jak ty będziesz miał trzydzieści, i troglodyta, nie mógł mi niczym zaimponować, co najwyżej – Nie zwiałem. Wyjechałem, żeby mieć spokój. To chyba wolno. ona będzie miała pięćdziesiąt, ty debilu”, podczas gdy miałaby tym, że miał świetne rozeznanie w cenach akcji z giełdowego Nie wiedziałem, że się znacie. tylko trzydzieści siedem, choć to w ogóle nie miało znaczenia. segmentu dużych firm. „Słowacki też grał na giełdzie”, powiedział – Gdybyś nie zwiał, to byśmy się nie znali. A tak, to się znamy, Wszystko brał bardziej niż serio i podbechtywał matkę, która kiedyś. No, rzeczywiście, grał, i to nieźle. Za coś musiał drukować prawda, Jacuniu? – i przytuliła się, gładząc go po nieogolonej wobec tego by jęczała: „O, Boże, mój syn z taką klempą!” (nie te swoje kawałki. Palił też cygara i opium, i co z tego? Więc to brodzie. Musiało ją to podniecać, bo po chwili zaczęła go tam „klępą”, bo jest kiepska z ortografii). To prawda, że historyczka, tylko mogło mnie zaskoczyć, że na przykład dziewczyna jest całować. Nagle przerwała te czynności, przeciągnęła się i powie- pani Lewandowska-Kaczorek, jest uderzająco piękna. Na jej na przykład córką na przykład jakiegoś znanego na przykład działa całkiem serio: widok można oszaleć. Nie bez powodu na wywiadówki chodził maklera albo matką jamnika z uszami przykręcanymi na przy- – Nie masz pojęcia, co się działo, dostali kota. tylko ojciec. Chciał się na nią napatrzeć, rwał się do szkoły jak kład na śruby. – No, mów dalej – powiedziałem, bo urwała. Wiedziałem, że nigdy dawniej. „Co ty widzisz w tej marnej wychowawczyni?”, Wszedłem, odrzuciłem grzywę do tyłu, spojrzałem i oczom nie zrobiła to dla efektu, ale zniecierpliwienie wzięło górę. Po co te zapytał pewnego razu, kiedy mu powiedziała, że z historii jestem wierzyłem. Boże święty, Agnieszka w całej krasie! Moja siostra z ceregiele? Nie może powiedzieć wszystkiego i wprost? najlepszy w klasie. „Przecież ona wam nawet nie powie, w której tym palantem! Wczepiona obiema rękami w jego kudły niczym – Nie chcesz, to nie mów – dodałem. ręce trzyma się nóż, a w której widelec”. „A co powie?”, odparłem nietoperz, przytulona piersiami do jego pleców, niech ją szlag trafi, – Nie chcę, bo z tobą jak zwykle nie ma rozmowy. i tym go zgasiłem. Śliczna, niewysoka, szczupła, ale nie chuda jak włos rozpuszczony, guziki bluzki porozpinane, spódnica oczywi- – O czym wy w ogóle gadacie? – mruknął Jacek i przyciszył nasze anorektyczki w klasie, nie musiała nic mówić. Wystarczyło, ście, bo spodnie by zawadzały, a powiedziała jak do obcego: wzmacniacz. Ciekawski był, niewątpliwie. że była. Rysowałem jej profil setki razy, aż się nauczyłem, że dolną – Proszę, siadaj. – O tym i owym – powiedziałem. – Chodzi o to – ciągnąłem, wargę lekko wysuwa do przodu, kiedy myśli, i marszczy czoło, Ten się wyrwał z objęć, że niby mu nie zależy na niej, a ma głęboko patrząc mu w oczy – że wyszło na jaw, że ludzie z Jedi kiedy jest wesoła, i śmieje się szeroko oczami. Ugryźć i zjeść uszko! szacunek dla mnie. Wszystko udawane. Fajny koleś do pogada- wcale nie mają nadmiaru midichlorianów tylko zwykłe subarach- „Powiem ci, co powie”, powiedziałem. „Powie: proszę siadać”. I tym nia i giercowania, ale zakłamany ziomal też. Agnieszka z jakimś noidy i nie pochodzą z Tythonu. go załatwiłem. Przestał się domyślać tego, czego nie powinien. zakrętem w głowie patrzyła na mnie zezowato, bo pierwszy raz – Co ty gadasz? Subarachnoidy? Z jakiej to gry? – zapytał. Tylko że szkoła była już za mną. Dostałem się na wydział mate- ją zobaczyłem w niedwuznacznie płciowej pozycji i czuła się – Powtarzam za prasą amerykańską, ja się na tym nie znam. matyczno-historyczny właśnie dzięki punktom z przedmiotu nieswojo. Coś chciała głupio powiedzieć, ale to zamarło na jej Jakieś błędne tłumaczenie, czy coś takiego, z biblii Coryskantu. dodatkowego, którego się nauczyłem dzięki pani Lewandowskiej- ustach w dziwnym grymasie. Coś w rodzaju „Nie mów ludziom – Jak zwykle, polscy tłumacze filmów i gier. Hołota. Kaczorek. To był powód do obrazy, ale też wszystko natychmiast dorosłym” albo podobna bzdura. Nisko mnie oceniasz, siostruniu, – Nie polscy, amerykańscy, przecież mówię. w tych ludziach złagodniało, kiedy zobaczyli moje wyniki w pomyślałem i nawet w myślach nie dodałem komentarza. Jej spra- W oczach Agi widziałem iskierki wesołości, ale zachowałem Internecie, dokładnie i na ekranie. Agnieszce, siostrze, postawiali wa, od wczoraj na tym świecie nie jest. Trochę może roztrzepana, powagę. W końcu to ja się z nią lepiej znałem, od jakichś siedem- to za przykład: „Patrz i się ucz, ile to punktów zebrał nasz zuch!”. skrzek jej się czasem myli z krzykiem, ale w sumie potrafi być nastu lat, niż on, od jakichś dwóch miesięcy. Już się zapowiadała

8 Migotania, przejaśnienia 26 całkowita porażka faceta, gdy jednak się połapał, że to jakieś Była druga po południu, poczułem zwijający wnętrzności głód, Żałowałem, że wyrzuciłem krawat, kosztował pięćdziesiąt jaja. od żołądka do gardła, świder nieprzytomnego głodu. Tamci nie złotych. Może jest jeszcze w koszu? Na pewno da się wyprać. Nie – Dobra, przejdź na fale Dunaju – powiedział, żeby uciąć ten mieli nic w lodówce, to młoda para, zszedłem więc po schodach, pamiętałem, którędy wchodziłem do gmachu, teraz szedłem jakąś temat. Nie był pewien, czy go robię w konia, ale mimo wszystko trzymając się mocno poręczy. inną drogą. Usiłowałem sobie przypomnieć, który to był kosz, a po zachował ostrożność. – Od kiedy się znamy? Dokładnie od siód- Kiedy się zbliżałem do budynku, czułem przez podeszwy drodze stało ich z dziesięć. Zajrzałem do każdego i nie znalazłem. mego lipca, kiedy wasz stary wparował tu do mnie z obstawą i każdy kamyk. Nienawidziłem tej uczelni, wybranej zresztą przez Diabli wzięli. Ktoś już musiał grzebać w śmieciach, krawat nie pytał, gdzie można cię znaleźć. A obstawą była Gusia. przypadek, drogą losowania. Mogłem się zgłosić na inny wydział mógł tak w ciągu kilku minut rozpłynąć się w powietrzu. Stałem – Nie mów „Gusia” – zapiszczała Aga. albo w innym mieście i miałbym teraz spokój. Tam, gdzie do tej bezradny. Wokół pustka, żadnego człowieka, choćby śmieciarza. – Nie mówię, tak tylko powiedziałem, że ty byłaś. pory szukali chętnych na studia, a nie tu, gdzie było sześć osób Ja jako starosta roku. – No to nie mów. na jedno miejsce. Co za niefart. Tak to jest z losowaniem, nie Nie pozostawało nic innego, jak ruszyć do domu. Zerwać z siebie – I jak się dowiedział, że nic nie wiem, to poszli, a Gusia potem masz żadnych szans. A ojciec doradzał to, doradzał tamto i jak pancerz granatowego garnituru i przyoblec się w coś normalnego, wróciła, i tak się znamy. Wszystko. Co jeszcze? zwykle miał rację. w sweter dziergany na australijskiej farmie i chińskie dżinsy z – No nic – wzruszyłem ramionami. – I co, chodził tak od Annasza Chyba mi zależało, bo wyjąłem z kieszeni wymięty krawat fabrycznie wykonanymi dziurami na kolanach. Kolana polskie. do Kajfasza? i zatrzymałem się przy rosłym drzewie, żeby go wyprasować. Aga z ładnie zaplecionym warkoczem, ubrana w spodnie – Dokładnie. Przeciągnąłem lewą stroną po korze, prawa się nieco wygładziła, i koszulę wysoko zapiętą pod samą brodę siedziała już przy – I co się dowiedział? ale nerwowo manipulując przy kołnierzu, oberwałem guzik. swoim biurku i odrabiała lekcje. Na razie przeglądała Internet, – Nic. Że jesteś w Piecach nad jeziorem Sasek Wielki siedem- Pal to sześć, schowałem krawat, będę bez krawata. Po co mi ale wkrótce będzie odrabiała, na pewno. Wszystko wróciło do naście kilometrów długości koło Szczytna stacja benzynowa krawat? Wyjąłem krawat i wrzuciłem do kosza na śmieci. Będziesz normy. Grzeczna dziewczynka. Nie drgnęła na mój widok, bo osiem kilometrów sklep spożywczy kilometr karta wędkarska śmieciarzem, zapowiadał ojciec. Tak jest, taki sam zawód jak to nie było miejsce na żadne reakcje. Wszystkiego się dowiem sklep wędkarski Szczytno grób Krzysztofa Klenczona pomnik każdy inny. za miesiąc albo dwa, gdzieś na dyskotece, kiedy ktoś naćpany Henryka Sienkiewicza w miejscu gdzie doszło do tragedii Juranda Sekretarka dziekanatu ponuro spojrzała na zegarek. A więc się nachyli mi się do ucha i opowie, przekrzykując didżeja, co wie o i Jagusi historyczne inne zabytki – powiedziała Aga. – Ale z tego opóźniałem, jej zdaniem. mnie i mojej rodzinie, ile zarabiają, ile wydają i kto z kim śpi. W nic nie wynikało i nie wiem, od kogo to wiedział. Ja za to miałam – To ja – powiedziałem. kuchni wlałem do talerza rosół, dodałem dwie łyżki sklejonego święty spokój. – Tak, słucham – odparła. w bryłę makaronu, wsadziłem do mikrofalówki i po chwili na – Aha, wiedział, że jestem w Piecach. – Pani do mnie dzwoniła? stojąco wstępnie zaspokoiłem fizjologiczną potrzebę mojego – Jeszcze się upewniał. I byłeś. – A, to pan. Dobrze, pokój trzysta osiem. Pan profesor już jest organizmu. Ładując zupę do przewodu pokarmowego, czekałem – Byłem. wolny. tylko na ojca. Matka, jak zwykle o tej porze, spała na kozetce przed – A nie byłeś? Kiedy wszedłem, profesor nie wyglądał na profesora. Nie rozpo- migającym telewizorem. Włączyłem laptop, sprawdziłem pocztę, – Nie no, byłem. Co jeszcze wie? znałem w nim dziekana, który mi wręczał kartę studencką. Siedział nic nie było, wyłączyłem. – Zapytaj go. rozparty w obrotowym fotelu i trzymał w ręku ramkę fotograficzną. Nagle drzwi – łup! Wchodzi z gazetą pod pachą, z wypchaną – Widzisz – powiedziałem do Jacka – u nas każdy jest śledzony. Uśmiechał się do zdjęć, które pojawiały się na ekranie. Był tym tak teczką i miną pana wszechświata. Znowu – łup! Drzwi zatrza- Ojciec nawet wie, kiedy i ile razy. pochłonięty, że ledwie małym palcem prawej ręki wskazał, gdzie śnięte, jak brama piekieł. Zobaczył mnie, a jeszcze nie zdążyłem – My? mam się usadowić. Fryzurę miał jak młody Einstein, a brodę jak wyskoczyć z garnituru, i zawołał od progu: – Wy, przecież nie ja. On wie wszystko. stary Marks. Nos za to zgrabny i brwi normalne. Jednym ruchem – O, dobrze ci w krawacie! Jak tam wręczanie indeksów? – Nieprawda – Agnieszka zerwała się z wersalki i zaczęła ner- założył marynarkę. Naukowcy mają w tym wprawę. Słowem, krawat miałem na sobie. wowo chodzić po pokoju. – Nie słuchaj tego idioty, starzy nic – Zdjęcia z konferencji w Lille – powiedział tubalnym głosem. – – Nie wręczali. Nie ma indeksów, to jest wiek dwudziesty nie wiedzą. To jest profesor Chardon – i pokazał mi fotkę w ramce. Na tle długo pierwszy. – Mówiłaś, że to jest poza podejrzeniem – warknął wściekły ciągnących się w górę schodów stał maleńki człowieczek, którego Niezrażony zawołał znowu, budząc przy tym mamę, Bogu Jacek. rysów nie podobna było rozpoznać, więc uwierzyłem na słowo. ducha winną: – Bo jest. Profesor Chardon. – Będzie naszym gościem w październiku. – Wyczytywali z listy? – Nie chcę, żeby w razie czego wyszło na to, że jestem ojcem – Bardzo się cieszę. – A jak mieli wyczytywać? któregoś twojego dzieciaka. Zrobionego na jakiejś imprezie w – A właśnie – dziekan nagle odłożył ramkę – przyjeżdża osiem- – Kto wyczytywał? pijanym widzie. Nie wiedziałem, że jestem dzień i noc śledzony. A nastego. – Nie znam człowieka. może ty im wszystko mówisz, a tu udajesz nie wiadomo kogo? – Ach tak. – A wykład inauguracyjny? – Jacek! O czym ty gadasz? Co w ciebie wstąpiło? – krzyknęła – No, jest jeszcze trochę czasu, ze wszystkim zdążymy. Zna – Czterdzieści osiem minut, a miało być czterdzieści pięć. Aga i zaczęła się rzucać po dywanie, jakby dostała padaczki. – pan francuski? Już nie zapytał, o czym ten wykład. Czuł, że opór jest i że nawet Dzieciaka? Obrażasz mnie tym chamstwem! – Słabo. rośnie. – Ty umiesz zrobić dzieciaka? – zapytałem niewinnie. – Ça vous plaît ici? – Kiedy pierwsze zajęcia? Jacek był tak oszołomiony, że zdaje się nie dosłyszał pytania, – Très bien, merci. – Nie wiem, sprawdzę w Internecie. a może je źle zrozumiał. – Cela me suffit – powiedział, że to mu wystarczy, więc już – Nie jesteś zainteresowany studiami? – Ty robisz pode mnie – wystękał wreszcie – jakieś podchody? wiedziałem, że jest dużo lepiej, niż się spodziewałem. – Jak pan – Jestem. Agata, pytam cię o coś! wie, a może pan jeszcze nie wie, każdy kurs ma starostę i dwóch – To o co chodzi? – No tak, ja jestem dla ciebie Agata – odparła z taką stanow- zastępców starosty, słowem radę roku. Są to z jednej strony – O nic. Zrobili mnie starostą. czością, że już czułem w powietrzu szybkie pożegnanie. – Wezwij reprezentanci roku, którzy występują w imieniu studentów, z – Brawo! I nic nie mówisz? na pomoc jeszcze Zosię, Małgosię i prosię. drugiej łącznicy między władzami wydziału, a nawet uczelni, – Tak, nie mówię. – Gusia, zrozum – próbował jeszcze ratować sytuację, ale a studentami. Regulamin da panu pani Wanda, a ja chciałbym – Mój syn starostą! – powiedział z miną zwycięzcy, zdjął okulary Agnieszka zaczęła zbierać swoje rzeczy. tylko pana zapytać, czy zgodzi się pan, żeby opiekunka roku, i wyjął chusteczkę. Tradycyjnie zaczął maskować zadowolenie Zapowiadało się ciekawie, więc całkowicie ucichłem i zacząłem pani magister Siemaszko podała pana kandydaturę na starostę. czyszczeniem szkieł. – Czy to nie jest powód do radości? się wsłuchiwać w upojne techno, które nadal żywcem leciało z Wybory będą pojutrze. Podszedł do mnie i wyciągnął dłoń, ale ja swoją cofnąłem, głośników: „Twen’y, twen’y – twen’y, twen’y”, wyjec rytmicznie – Dlaczego mnie? schowałem rękę za siebie. Jak zwykle był nieszczerze zdziwiony, śpiewał swoją „Dwudziestkę”, bas walił na tonie G-dur i gitara – To nie jest tylko moja propozycja. Wszystko odbywa się fałszywie zdumiony, wpatrywał się we mnie z miną nieszczęśliwie wtrącała z przesteru Gisy, wszystko prymitywnie na dwóch nutach, demokratycznie. oskarżonego. Takiego go znałem od zawsze. ale aż się chciało w tych zgrzytach kołysać biodrami. – Tak, ale czyja? – Znowu musiałeś się wtrącić? Znalazłeś dojście nawet do dzie- Zafalowałem rękami nad sobą, miało być pięknie, gdy wtem – Trudno powiedzieć. Po immatrykulacji rozmawialiśmy o kana? Ile to kosztowało? – powiedziałem spokojnie, rzeczowo. poczułem na piersi, że wibruje komórka. Boże, w takim momen- panu, zwrócił pan na siebie uwagę, miał pan bardzo dobre oceny, – Przestań – usłyszałem z tyłu podniesiony szept. cie! Kto mnie ściga? Z oczywistą niechęcią otworzyłem drzwi spodobał się pan swoim kolegom. Kilka osób zaproponowało, To Aga. Miała łzy w oczach, pociągnęła nosem. Ojciec, zdezo- i wyszedłem na klatkę schodową. Wcisnąłem klawisz z zieloną jakoś tak powiem, więc pomyślałem, żeby to panu zaproponować. rientowany, zakręcił się wokół własnej osi i wszedł do łazienki. ikoną słuchawki. Stało się, ktoś się do mnie dodzwonił, a ja to Zgadza się pan? – Na dzisiaj dosyć – powiedziała tym swoim syczącym głosem zaakceptowałem. Nie mogłem mu powiedzieć, że i tak będę miał co robić, że i wróciła do biurka, sączyć jad przez Internet. Otarła powieki z – Słucham. jestem kompletnie zaskoczony, że dzisiaj mam same niespodzianki krokodylich łez. Tyle płaczu o nic. Z drugiej strony odezwał się głos starszej kobiety. Mogła mieć i to już zaczyna mnie wnerwiać, a poza tym, że to jest moim zda- Rzeczywiście, powinienem był się opanować. Przemyśleć i się nie mniej niż czterdzieści. niem wrabianie kogoś w funkcję, o której nigdy nie myślał, której uspokoić. Zaplanować precyzyjne sprawdzenie, w jaki sposób – Czy pan daleko jest od uniwersytetu? nie chciał, której się boi i którą ma gdzieś, bo się napatrzył na ojca, ojciec wpłynął na to, że zostałem starostą. I dlaczego to zrobił, – Nie, a o co chodzi? który ma wyłącznie same funkcje, od prezesa koła łowieckiego co nim kierowało. Jedno byłem w stanie przewidzieć: to zadanie – Dzwonię z dziekanatu w imieniu pana dziekana. Czy mógłby po sekretarza stowarzyszenia absolwentów szkoły i dyrektora będzie bardzo trudne, kto wie, czy w ogóle wykonalne. Nieprzyja- pan z nim teraz rozmawiać? zakładu, nie powiem, że dla obłąkanych, ale wiadomo. zny dom, nieprzyjazny świat, nie było łatwo liczyć na czyjąkolwiek Z dziekanatu. Koniec. Nie jestem na studiach. Nastąpiła – To jest funkcja trochę, bardzo niewiele, wymagająca obecności współpracę. Matka zadała przykre pytanie: pomyłka. Wywalili mnie za numer na immatrykulacji. Nastąpiła na radach wydziału, ale także honorowa, niektórzy uważają, że – A rosół sobie zrobiłeś? eksmatrykulacja. Miałem za mało punktów z historii. Wykryli, że prestiżowa. Babcia nie wychylała nosa z drugiego pokoju, nie widziała, nie ściągnąłem wzór napisany pod skarpetką. Było zbyt podejrzane, – Pomaga w egzaminach? słyszała i ni w pięć, ni w dziewięć zaczęła się śmiać. To chore. że jako jedyny w okręgu warszawskim bezbłędnie rozwiązałem – Nie pomaga. ósme zadanie z matmy. Ale to tylko wzór. Inni też mieli wzór i – To dobrze. nie rozwiązali, a ja rozwiązałem. Doniósł Kawczyński, siedział – No, dziękuję – wstał i wyciągnął do mnie rękę. Nie znosił, koło mnie i widział. Tylko trzech miało na maturze sto procent bestia, sprzeciwu. – Gdyby miał pan jakieś pytania, proszę do z matmy. Tamtych nie znam, nie wiem, z której są szkoły. Niko- pani Wandy. go nie znam. To tylko przypadek, że rozwiązałem, tak mi się – Czy obecność na radach wydziału jest obowiązkowa? napisało. Nie, mogę powtórzyć, dajcie mi coś trudniejszego. – Wszystko powie panu pani Wanda. Bardzo się cieszę, że Pokażę, jak się rozwiązuje. To jest proste. Miałem dobrego będziemy współpracować – uśmiechnął się od ucha do ucha. nauczyciela. Kawczyńskiego nie znam. Znam Kawczyńskiego, Wstałem. ale nie tak dobrze. – A jeżeli nie zostanę wybrany? Zakręciło się w głowie. – Zostanie pan. – Słucham. Proszę. – Aha. – Musiałby pan przyjechać, to poważna sprawa. – Do widzenia. – Muszę przyjechać, tak, rzeczywiście. – Do widzenia, panie dziekanie. – Mógłby pan zaraz? – Może kiedyś pan będzie dziekanem. Nie życzę panu, to bardzo – Mogę – powiedziałem. A miałem powiedzieć, że nie mogę. obciążająca funkcja, ale może? – Pan dziekan czeka – i złowrogo trzasnęło w słuchawce. – Dziękuję.

Gazeta literacka 9 - Co też pan, panie Jarczewski, opowiada – obruszył się Berni. – Radnym już pan drugą kadencję nie jesteś, to kitu pan nie Jerzy Suchanek wstawiaj. Trzeźwy jestem i... - Panie Szwenda, panie Szwenda! – to przejście Berniego na per pan obruszyło z kolei Jarczewskiego, który miał córkę z uni- wersyteckim wykształceniem na wydaniu, ale niezbyt urodziwa według Berniego była, płaska i pyskata, jak to nauczycielka. Pewnie ku staropanieństwu zmierzała, więc chodziło Jarczewskiemu po głowie, co by ją tak z synem Berniego, Zenkiem, jakimś sposobem spiknąć, przy czym dobrze wiedział, że to słabo rokujące spekula- cje. Z młodymi i wykształconymi jednak nic nigdy nie wiadomo. Córka była przemądrzała, jeździła Jarczewskiemu po głowie, jak chciała, więc się wyzłośliwił: – Trochę fantazji, troszeczkę... Niechże ją Zenek w dziób poca- łuje, może się w księżniczkę zmieni... To żab przywilej co prawda, nie papug, ale przecież nigdy nic nie wiadomo... - Oj, Jarczewski, Jarczewski, jak Zenek będzie miał fantazję, to na pewno waszą Mariolkę zbałamuci – odciął się Berni. – Klatka moga zabrać? - No przecież mówiłem. U mnie niepotrzebna. Właściciel papugi się znajdzie, oddasz. No, bez urazy Szwenda, tak? – upewnił się Jarczewski. Mieszkał Jarczewski w innej dzielnicy, ale ze względu na swój zwierzęcy gabinet i handel dbał, żeby ze wszystkimi dobrze żyć. - Blank bez urazy, piknie dziękuja – odpowiedział Berni i wycho- dząc ze sklepu dopytał się jeszcze: - Kiedy znowu będzie robota w sklepie? - Przyjdź po niedzieli, może we wtorek? – Jarczewski wyszedł za Bernim przed sklep i dodał: - Jakieś malowanie też trzeba by zrobić... Tak, zamamrotał Berni zasypiając na dobre, malowanie u Heleny, malowanie u Jarczewskiego, to i moją chałupę wymaluję... Tu w Bardzo był już Berni zmęczony, mimo to dał radę zebrać się w podziękował, ucałował rączki obu wdów, oczywiście ze szczególną sypialni taki słoneczny żółty, jak zawsze, ulubiony Wandzi... W sobie i iść do domu. Wdowa Helena co prawda zapraszała, by się atencją dłoń Heleny, i poszedł do domu. Po drodze zastanawiał kuchni bladoniebieski, żeby się muchy nie trzymały... U Zenka... u niej w kuchni przespał na kozetce, ale Berni sobie wyliczył, że się, czy ma zaledwie sześćdziesiąt lat i warto spróbować smaku I przyśniło się Berniemu, jak z Wandzią bardzo się starali, żeby może jego syna Zenka już prokuratorzy wypuścili. Lepiej wrócić życia z Heleną, czy ma aż sześćdziesiąt lat i może lepiej ograniczyć Zenka zrobić. Od razu było jasne, że to będzie Zenek. Zenon do domu na noc... Ileż mogą trzymać doktora za parę czekolad się do – przy sobocie – wódeczki z Adolkiem? Czy Aniutka, jak się miał na imię zastrzelony przez ruskich ojciec Berniego, bo się od pacjentów! No i w kamienicy Aniutki i Heleny ciągle czuł jakąś hajtnie z Adolkiem, nie będzie koso patrzała, że Adolek zamiast ruskim i polski orzeł w koronie złotej nie podobał, i Chrystus w straszność. Odruchowo wsłuchiwał się w senne szemranie kobit, co siedzieć z nią na wersalce i przykładnie telewizor wieczorem koronie cierniowej na krzyżu. Tak przynajmniej matka, co Jadwiga się nieustannie, już drugą, a może trzecią noc, modliły za czerwoną oglądać, z Bernim lumpować się będzie – jak to nazywały obie miała na imię – jak już Berni był całkiem duży i wiedział, czego baronową przed naprędce wzniesioną na podwórku kapliczką. wdowy? Z drugiej strony, u Heleny miałbym dobrze, kombinował się nikomu nie powtarza – Berniemu opowiadała. Rodzonego A jak gdzieś na klatce ktoś trzasnął drzwiami, to się wzdrygał nie Berni. Zenek miałby więcej swobody, szybciej by sobie kobitę ojca znał Berni tylko z tych matki ciężkich wspomnień i trzech słabiej niż Adolek, choć to tylko Adolek przed antyterrorami przez znalazł, a chłopak ma już swoje lata... Teraz to jak nie jedną, to podniszczonych fotografii. Zenon Szwenda miał lewą nogę okno od Aniutki uciekał. I jeszcze ta urwana ręka Adolka! Jak się drugą pigułę na nocnym dyżurze czasem przydybie... Jeszcze chromą, matka Berniego przypuszczała, że to od któregoś z tylko Adolek zgodził, Helena poleciała do piwnicy po wielki słój, jakoweś nieporozumienie i nieszczęście z tego będzie, bo cwane powstań śląskich. Blizny na niej były okropne. Zenon ponoć a Aniutka po denaturat do spożywczego. piguły na doktorów polują... Oj, polują! Chociaż ta Wiolka nie do końca się upierał, że w młodości pod rozpędzoną furmankę - Powim ci, Helenka, sklepowa Stasia to tak dziwnie mnie obga- była taka znowu... Co z tego... Miała rodzinę w rajchu, to sobie wpadł. Jak sobie wypił, gadał, że pod automobil francuskiego piała, jakby myślała, że ja na schodkach przed sklepem ten denatol obywatelstwo niemieckie załatwiła i niedługo potem pracę w marszałka, który na Śląsk przyjechał i łapówkę od Szkopów wziął, pić będę! Co jej miałam powiedzieć? – opowiadała Aniutka, gdy bawarskiej klinice. Po jakimś czasie Zenek nie tylko przestał o żeby przeciwko Ślązakom Śląsk między Niemcy i Polskę dzielić. już słój umyły i powoli wypełniały go denaturatem. – Tylu butelek niej mówić, ale od nerwów potrafił z domu wyjść, jak się Berni o Przyglądał się Berni fotografiom ojca, jednak jak było faktycznie, jagodzianki naraz to chyba jeszcze nigdy nie sprzedała! I jeszcze nią nieopatrznie zapytał. nie potrafił na nich wypatrzeć. Bo i jak? Na jednej Zenon Szwenda mi się pyta, czy chleba nie potrzebuję... Wiesz, Helenka, brynole Jak przypuszczał doktor Melecki i jak sobie umyślił Berni, pro- stał przed kościołem w eleganckim kapeluszu i opierał się na przez chleb denatol filtrują... W końcu jej powiedziałam, że drewno kuratorzy trzymali Zenka tyle, ile mogli, a nie mogli ani godziny lasce. Na drugiej – oparty o miotłę pilnował kamienicy. A na mam mokre na rozpałkę, w piecu palić się nie chce, a ciasto mam dłużej. Na stole w kuchni Berni znalazł kartkę od syna: „Ojciec, trzeciej – laskę i miotłę zastąpiła matka Berniego... Berni urodził kaprys dzisiaj upiec, więc dużo potrzebuję. To ona mnie się pyta, wróciłem, nic się nie martw, przespałem się trzy godzinki i pole- się trzy miesiące po śmierci swego ojca, w sam koniec wojny. czy może zapałki dorzucić. I że niepotrzebne kartony ma, dobre ciałem na dyżur do szpitala. Będę rano. Ojciec, a gdzie ty łazisz, Matka Berniego była kobietą zaradną i potrafiła ze szczerym na rozpałkę... Życzliwa nawet... że cię nie ma całe popołudnie i wieczór? I czemu komórki ze sobą sercem przyjąć to, co jej los zsyłał. Jadwiga od 1931 roku cierpliwie - A widzisz! Weź no tu przytrzym, słój trzeba genau zamknąć – nie zabierasz? Wrócisz, to zadzwoń do mnie!” służyła o starych państwa Grass, ale od początku wojny wychodne Helena własną, wypróbowaną na przetworach metodą uszczelniła Na rano umówił się był Berni z kopidołem Achimem Okoniem, spędzała w łóżku stróża Zenona Szwendy. Gdy w styczniu 1944 pokrywkę i pieczołowicie ją dokręciła. – Szkoda, że nie miałam który – choć bardzo czegoś wystraszony – wziąwszy od Bernie- zmarł stary Herr Grass, Frau Grassowa, dużo młodsza od Herr takiego weka, one lepiej trzymały... Ale moim sposobem będzie go flaszkę wódki tym samym podjął się wywiedzieć, kto ukradł Grassa, nie zastanawiała się długo. Co się dało sprzedała, co się spokój z tym słojem na kilka lat. grób Wandzi... Więc Berni z grubsza się obmył, nastawił budzik dało wysłała, resztę spakowała i wyjechała do swojej siostry we - Przecież ty Aniutka masz gazową kuchnię... – zaskoczył nagle i poszedł spać. Już leżąc w łóżku wysłał Zenkowi esemesa, Friedrichshafen, gdzieś przy Bodensee. Chciała zabrać ze sobą Berni. – Tylko w zimie węglem palisz... Popatrz, ruskim dajesz że wrócił i że jak Zenek się po dyżurze wyśpi, to pogadają. matkę Berniego, ale Jadzia wolała zejść z pierwszego piętra, zarobić. Od nich ten gaz kupujemy... Ja się nieustannie o to z Gasząc lampkę na nakastliku przypomniał sobie o papudze gdzie mieszkali państwo Grass, do stróżówki Zenona Szwendy, Zenkiem kłóca! Zenek by chciał wszystko na gaz przerobić u nas w Barbarze, którą zostawił w sypialni u Heleny. Zmartwił się, czy któremu powiedziała wprost: chałupie. Gotowanie, ogrzewanie. Z węglem więcej roboty, brudzi wdowa będzie pamiętała wypuścić papugę z klatki, by sobie - Gut ci dawałam. Nie musiałeś nigdzie kuśtykać. Wprowadzam się bardziej, pewnie... Ale węgiel tańszy... I chłopaki na kopalni ptaszysko trochę po mieszkaniu polatało. I czy nie zapomni się do ciebie, a ty się ze mną zaraz ożeń. Wiem, wiem, kuternoga robotę mają. Ciągle mówię Zenkowi, będziesz na swoim, albo jak na noc Barbary dobrze w klatce zamknąć. Przypomniał sobie, jesteś i starszy ode mnie o szesnaście lat, na stróża się tylko nada- ja umrę, to rób, jak chcesz. Ja rusom i temu ich Putinowi coraz to jak na drugi dzień po geburstagu całą noc śniło mu się, jak jesz, ale porządny z ciebie chop. I nie martw się, Frau Grass mnie nowych rakiet fundował nie będę! Przeca w nas nimi celują! jego ojczym Antoni leży w chuderlawych krzakach gdzieś na zaopatrzyła, więc tylko musimy dobre miejsce znaleźć, żeby co - Dobrze ci godać, chałupę masz parterową, wiaderek z węglem Białorusi, a nad nim lata najpierw samolot z czarnymi krzyżami, najcenniejsze pochować do końca wojny. Frau Grass dała mi list na piętro targać nie musisz. Teraz to mi Adolek pomaga, a i to się a potem z czerwonymi gwiazdami na płatach. Krzaki wciąż polecający do pastora Ewarysta. Nie kręć mi tu nosem, ewangelik od jesieni do wiosny chłop nachodzi po tych schodach, dwóch odsuwały się, chwytał je za łamliwe gałęzie, żeby się schować nie ewangelik, ślub nam da. Bóg jest przecież ten sam. Po wojnie wiader przecież nie zabierze z piwnicy jedną ręką... – Aniutka lepiej, ale czuł, że jest coraz bardziej odsłonięty, wystawiony znajdziemy katolickiego księdza, teraz nie ma na to czasu. skinęła Adolkowi, by polał do naparstków, które uporczywie na ostrzał z samolotu, i trząsł się ze strachu i z zimna. Gdy Berni Wbrew wojennym komunikatom wszyscy liczyli na Ameryka- nazywała kieliszkami. zmarzł zupełnie, obudził się. Leżał odkryty, kołdra poniewierała nów, lecz czy na Amerykanach można było polegać, skoro tylu – Opatulimy słój ręcznikiem i będzie miał dobrze u ciebie w się po podłodze, a na szczycie łóżka właśnie siadała papuga Włochów i Murzynów mieli w swojej armii? Gdyby się nie opie- piwnicy. Włożymy go do kosza po balonie na wino, co ci się stłuk Barbara, kracząc: przali na zachodnim froncie, to ojciec Berniego by od serii z ruskiej zeszłego roku – wymyśliła Helena. – Zanim go zniesiemy, może - Koszmarrr! Koszmarrr! Koszmarrr! pepeszy nie zginął w bramie kamienicy, której przed rabunkiem by wypadało jaka modlitwa zmówić? W końcu... Dobrze, że Zenek znał się z weterynarzem Jarczewskim, który pilnował. Zenon Szwenda wywiesił na balkonie mieszkania po - Starczy, że się te dewotki na podwórku zamodlają na umór! sklep zoologiczny prowadził i u którego od czasu do czasu Berni państwie Grass biało-czerwoną flagę, a sam stanął w wejściu – zaprotestowała Aniutka. - A słój zaraz na szrank się w sypialni parę złotych zarabiał, sprzątając klatki różnych chomików, świnek od ulicy z krucyfiksem w lewej i gipsowym orłem w koronie, postawi. Ile razy mam wom godać, że ja chce mieć chopa całego morskich i tym podobnych szczurów oraz czyszcząc akwaria. zrywającym łańcuchy, w prawej ręce. Lamentującą przy zwłokach w domu, jak już się z Adolkiem pobierzemy! Zdrowie! Jarczewski handlował również klatkami i pożyczył Berniemu męża Jadwigę znalazł parę godzin później Antoni, przyszły ojczym Zgasło światło i wypili z rozpędu, bo gdy na swoich twarzach używaną klatkę, urządzoną w sam raz dla papugi. Powiedział też Berniego. Był przy rozkazie, żeby posterunek milicji założyć, czy zobaczyli fioletową poświatę od księżycowego światła zabarwio- Berniemu, co ptaszysku żreć dawać. Niestety nie miał pojęcia, jakoś tak, to już na zawsze pozostało niejasne. Rusy akurat zrzuciły nego przez słój z urwaną ręką Adolka, to im się gorzałki nagle komu taka wielka, czerwona papuga mogła uciec. Sam takimi polską flagę z balkonu państwa Grass, w których mieszkaniu pili odechciało. nie handlował, zbyt drogie były, by je ktoś z dzielnicy Berniego i zabawiali się paskudnie ze zdobycznymi niemieckimi dziew- - Znowu Nowarowie z parteru prąd podbierali i korki wywa- chciał u niego kupować. czynami. I tym matkę Berniego – jak utrzymywała – Antoni ujął liło. Nowarowa dzisiaj pranie miała robić. Starą, ruską pralkę - Ogłoszenia trzeba wszędzie rozlepić, możesz też u mnie w najbardziej, że gdy usłyszał na górze wrzaski gwałconych i strzały, mają, dużo prądu żre... – domyśliła się od razu Aniutka i zapaliła sklepie o znalezieniu się ptaka informację wywiesić – poradził pofatygował się na pierwsze piętro i do pokoju, w którym siedziały zgaszoną przed napełnianiem słoja świeczkę. – O, słyszycie, jaka Jarczewski. – Może też właściciel zguby będzie szukać? Z daleka rusy wrzucił obydwa granaty, które miał ze sobą w razie czego. haja na klatce? Zaraz Wencel korki podrutuje, tylko napyskuje to ona raczej nie przyleciała... Czekaj, a jeśli to gołąb po świętej Za dnia Berni, jak już jego matka zmarła, nie bardzo dowierzał, Nowarom. pamięci Hochule w papugę zaczarowany? Mówią, że ten hochu- że tak było, jak według jego matki było. Jednak kiedy zasypiając, Właśnie wtedy, w tym księżycowym fiolecie Berni poczuł się łowy koroniec do ciebie na parapet w wyjątkowych chwilach wyświetlał sobie na suficie wspomnienia, jak stare czarno-białe bardzo zmęczony. Gdy Wencel naprawił światło, Berni pięknie przylatuje... filmy na amatorskim projektorze, który dostał na jubileusz 25-lecia

10 Migotania, przejaśnienia 26 pracy w tramwajach, nabierał pewności, że wszystkie matczyne opowieści są najprawdziwsze, bo przecież prawda nie może być byle jaka. I wtedy zawsze śnił też, jak z Wandzią Zenka robią, a Beata Patrycja Klary robili go przy każdej nadarzającej się okazji, w każdej wolnej POEZJA chwili, przed pracą, po pracy, w obiad, między pierwszym, a drugim daniem, jakby Zenek ich popędzał, że bardzo chce na ten świat. Zenek... kiedy mydło robiono jeszcze z kazeiny W rodzinie Wandzi też był Zenon i również od bolszewików zginął, ćwierć wieku wcześniej niż ojciec Berniego, na wojnie polsko-sowieckiej w 1921 roku. Dlatego Berni z Wandzią tak Bój o swoje samo, o niesamotność,ć, bo to prprzecieżp ż boli.bobooli. WczorajWWcWczczoorora dobrze się rozumieli, jeśli chodzi o Zenka zrobienie. Śnił Berni, jak już nie istnieje, a wciąż bezgłośnee ssanie czczarnychzazarnychh lalarwaarw mummuchówki.uchuchóówó z Wandzią robią Zenka w sypialni o słonecznożółtych ścianach, w I ten spokój triumfatorów, gdy mówiąwią - kobiekobietyobobietyb e sąą zzaradzaradnedneddne. kuchni przy piecu, w kuchni na podłodze, bo sobie przypomnieli, Nawet ta zostawiona przy ścianie podod portretem,portretetretem,e kruchakkrrruchaa jakjaak że Zenka trzeba robić, gdy Wandzia na czworakach myła linoleum... żurawie z papieru. Czerpana fotonami rozkładu.ozkładkładu.add Trochę im czasu zajęło to robienie Zenka, przeszło pół roku po Pola umarłych jeszcze nie kwitną popiołem,em, a błękibbłękititit nalenależyeżżyży ślubie... Nawet gdy pojechali z zajezdni tramwajowej, gdzie Berni do tonacji chłodnej. Z czasem nabierze treścireści wszyswwszystkichystystkichh pracował, na wycieczkę zakładową do Węgierskiej Górki, to późno gazet. Po kominach żyły otworzą się łatwiej,twiej, alee terazterrazr z obrastająobbraststająta w nocy poszli robić Zenka na kocu, który rozłożyli w betonowym rzeczy i nic nie znaczy zaułku jazu na Sole i mogła Wandzia nakrzyczeć się z radości, bo raz, że o tej porze nikogo poza nimi tam nie było, a dwa, że comiesięczna krew. spiętrzona woda spadając z jazu szumiała i huczała, szumiała i huczała, szumiała i huczała... hiszpańskie wakacje ...i szumiał i huczał nad Bernim wielki jak cerkiew w Sosnowcu helikopter z aerofłotu, który wymyślił Adolek. Do maszyny stalo- Na śmieciach dużo się zarabia. To nic, wymi linami był przywiązany grób Wandzi, ale Berni wczepił się że śmierdzą. To nawet nic, że skóra przesiąkła wydzieliną kubłów. kurczowo w odeskowanie i trzymał, trzymał z całych sił. Byłby nie Najdroższe wino pachnie ziemią Cortésa, dumą poradził, grób i Berni unosili się powoli do góry, ale w ostatniej konkwistadorów, odwagą w starciu z bykiem. Możesz ją chwili Berniego złapała za nogi Helena, Helenę Aniutka, Aniutkę nim zapijać. Nie będzie marudziła, bo platyna na ręku jedną ręką zdrową, drugą urwaną i skamieniałą w węgiel Adolek. podkreśla brzeg palców, a ona jest drobna, nawet delikatna. Wirnik helikoptera rozwył się, rozwarczał, coś błysło, a był to Spytasz, czy cię kocha. Pięknie się uśmiechnie. Dużo kosztowały promień czerwcowego słońca, który liznął Berniego po oczach przez okno sypialni o ścianach w wyblakłym kolorze żółtym i Berni tak lśniące protezy i wargi napełnione zimnym silikonem. Musi się odwdzięczyć. się obudził. Stary budzik „made in USSR/sdiełano w Sowietskom Pojechać do Cordoby, umyć twoje ręce Sojuzie” tańczył na nakastliku kazaczoka, a w kuchni na stole w wodach Guadalquivir, przyjąć cierpkie nasienie. Nie urodzić dziecka. komórka Berniego błyskała diodami elektronicznego kankana, jak majtkami w „Moulin Rouge” wesołe tancerki. Widział takie tan- Czy to wstyd mieć w rodzinie syna od cerki Berni w telewizorze, przed którym przez pierwsze miesiące śmieciarza? po zainstalowaniu przez Zenka kablówki potrafił spędzać całe noce. Ten przekolorowany świat niewolił Berniego bardziej niż kiedyś filatelistów znaczki z egzotycznych, zamorskich krajów. Szczególnie różne programy podróżnicze, o co niekiedy kłócili się on nie – ty! z Zenkiem, gdy ten jakiś ważny mecz piłkarski wolałby oglądać. - Ojciec, nasi grają! Jak łebkiem byłem, zabierałeś mnie na Tego dnia wydarzyłeś się. Jak wnętrze pękniętego kamienia. stadion, gdy Górnik Zabrze grał... Albo reprezentacja... Do Cho- rzowa żeśmy jeździli... Taki kibic byłeś! Nic, tylko „Polska gola!” Podobny albo inny, otwarcie scalony. Ja się oklejam taśmą, się darłeś... Co z tobą... bo inaczej w znormalizowany sposób odstaję od normy. - Mówisz, że wygrają? Przegrają, albo zremisują... Po co się A każdy chce być równie okrągły, zaciśnięty w ręcznik. mam nerwować... – Berni trzymał kurczowo pilota. - Patrz, jaka Dotknięty ręką w najwłaściwsze miejsce. cwana ta pantera, wciągnęła koziołka na drzewo i z nikim się nie musi dzielić! Tego dnia wydarzyłeś się. Ile w tym piękna i pustki zarazem. - Włączaj mecz, ojciec, panterę sobie w nocy obejrzysz, albo Teraz nie można policzyć blizn, a skoro tak, to jakby odeszły. rano, będzie powtórka! A najlepiej to się wyśpij dobrze, boś blady Zwłaszcza ojcowie pobici przez córki leżące w małych się od tego telewizora zrobił, jak cerata na stole! łóżeczkach, mniejszych niż ich lalki. Wchłonięta Trudno było Zenkowi przełączać ojca na sport. Wolał Berni lwy, odsypiam dzieciństwo. tygrysy i rekiny. Wolał obrzędy różnych murzyńskich, indiańskich - czy jak w przypadku wesołych tancerek z Paryża - francuskich plemion. Tego dnia wydarzyłeś się. Jak w każdym z nas. - W latach sześćdziesiątych to myśmy zasuwali po boisku za dwa Kołyska otoczaka kurczy się powoli, gładko przylegając piwa i porcję krupnioka. Na mecze ja jeździł na kole – przypominał w zakrytej nagości. Z okruchów populacji głodnych ziaren sobie Berni swoją krótką karierę piłkarską w drużynie Tramwajarza najbliżej nam do siebie, jak ciemnej i jasnej smudze Zabrze. – I chciało nam się... A te obiboki zarabiają tyle w rok, w prążkowanym krzemieniu. ile ty i ja przez całe życie piniędzy nie zobaczymy. Samolotami se lotają... Ło rany, Zenek, popatrz! Się porobiło! Ruskie nawet Pigmejów zaraziły! Pigmeje z kałachami po Afryce biegają! Aż wylizywał Berni z kineskopu świat, jak w dzieciństwie powi- dła ze słoika, jeśli matka Berniego nie upilnowała, by zamknąć spiżarkę na klucz. Co do wszelakich wesołych tancerek, mniej lub bardziej gołych, to się w duchu przeżegnywał: „Wandziu, wybocz!”, co zrobił i tym razem, gdy zerwał się ze snu i z łóżka do kuchni, bo sobie nie życzył, żeby mu obce kobity nad stołem majtkami trzęsły. przedpamiętanie - O, Zenek dzwonił – stwierdził Berni po przyjrzeniu się komórce. – Niedługo pewnie przyjdzie z dyżuru... Będzie się mądrzył pan Niech nie będzie innych kobiet, jakbym tylko ja, Ewa, gdy zmyśliłam boga, doktor. Dobrze, dobrze, synku... Później, jak wróca... Nie bede na stanęła pierwsza przy tobie ciebie czekać... Mam sprawa... poganiaczu wołów. I Berni prędko się oporządził, coś tam zjadł, popił wczorajszą Kup dla nas nowe szkło, świeże prześcieradła. Napisz herbatą, i popędził na cmentarz, odzyskać grób żony Wandzi, matki Zenka. Z pomocą kopidoła Achima Okonia, który najwi- kolejne książki doczniej miał jakieś konszachty z ruskimi z aerofłotu, co groby poganiaczu wołów. kraść przylatywali na Śląsk helikopterem wielkim, jak cerkiew w Sosnowcu. Nie przywiązuj się do mnie jak do światła gwiazdy, bo jestem tylko pędzlem z włosia poganianych zwierząt, gotowych nas wyżywić, ogrzać śliskim ciałem.

przynosi kłopoty innym

Znów psy gonią sukę, a Jonasz zbiera kamienie do worka.worrkk Gdy się parzą, wyszarpuje skórę i wypchanym językiemkieieeme liże cierpki sok. Spróchniał w lędźwiach - tyle co popatrzy, poślini brudneruu palce i wymaca kurę.

Jabłonie bez przycinki kwaśno owocują. Obumarłaa żona,żoż już bez konia stajnia. O konia zawsze dbał, szanowałwaał bydlęta.

Nie kosi pokrzywia, nie oczyszcza szamba. Czeka na wiadomość. To nie będzie kłopot dla silnych grabarzy.

Gazeta literacka 11 Tadeusz Zawadowski Widok z okna bez szyb

noc tylko lampa słońca zawieszona nad głową w małym pokoiku świata w którego oknach ktoś powybijał szyby zimno wpadają przez nie lodowate

POEZJA spojrzenia powoli zastygają na ścianach pokrywając szkielecikami lodu stary napis że Bóg zmartwychwstał i powróci w godzinie Słowo nieznanej w oknie jakaś kobieta udaje anioła wycinam je z ale to stary sen i już nieaktualny papieru anioły odleciały do ciepłych krajów dorabiam skrzydełka jabłonie gdzieś poza granicami mojego pokoju zwanego światem taki mały ptaszek drżą z zimna a ich owoce są gorzkie na gałęzi uwięziony cicho pies nie skowyczy wężowi mowę odjęło już dawno szamocze się Adam nie doczekał Ewy leży pijany pod moim oknem

Lęk Boże zapal choć świeczkę niechaj nastanie jutro em Walka dobra ze zł jeszcze nie nazwany czai się Przyjaciel lęk nie byłem przygotowany w zakątkach trzewi na ten widok nie wiem jest jak cień przyglądałem się zza kiedy odchodzi drzewa kiedy zamknie drzwi zapali światło czuję się niepewnie jak mierzyli w siebie jakby z połową twarzy nożami obaj tak samo ubrani lęk po ciemku nie jest lękiem szukam go równego wzrostu a on już we mnie i noże takie same przerażenie trzeba widzieć śmieje się zatyka usta nie byłem przygotowany patrzeć w jego rozszerzone wpychając w nie na powrót do granic bólu wypłoszone słowa oczy popychamy się po rozpędzone pociągi lub rozbiegane światła samochodów

on wie że nie mogę bez niego żyć

co najwyżej umrzeć

rys. Joanna Grochocka

12 Migotania, przejaśnienia 26 Olga Śmiechowicz Ż YCIE TEATRU

Jan Klata, jeden z najzdolniejszych młodych polskich reżyserów, urodził się w 1973 roku, w Warszawie. Swoją przygodę z teatrem rozpoczął w wieku 7 lat, grając w teatrze amatorskim w jednym z warszawskich domów kultury. Gdy miał 12 lat, jego dramat: Słoń zielony, otrzymał nagrodę podczas konkursu dramaturgicznego Teatru Współczesnego we Wrocławiu i miesięcznika „Dialog”. Został wówczas zaproszony na festiwal młodych dramaturgów „Interplay” do Australii. Sztuka została również wystawiona w Teatrze im. Witkiewicza w Zakopanem. Początkowo studiował reżyserię w Warszawie, po dwóch latach przeniósł się jednak do krakowskiej PWST. Był asystentem Jerzego Grzegorzewskiego podczas realizacji La Boheme, wg St. Wyspiańskiego; Jerzego Jarockiego przy spektaklu Grzebanie i Krystiana Lupy przy Płatonowie wiśniowym i oliwkowym wg Antoniego Czechowa. Przez długi czas nie mógł znaleźć teatru, w którym mógłby zre- alizować swój dyplom reżyserski. Był copywriterem, reżyserował Remiksy i covery talk show dla jednej z polskich stacji telewizyjnych, zajmował się również dziennikarstwem muzycznym. Wydawać by się mogło, że jego kontakty z teatrem uległy ostatecznemu rozluźnieniu. Przełom nastąpił w roku 2002, gdy jego sztuka Uśmiech grejpru- ta, została zakwalifikowana na konkurs dramaturgiczny Teatru Współczesnego we Wrocławiu oraz miesięcznika „Dialog”. W tym - uwięzieni w micie

poprowadzić linię fabularną, lub raczej przez Jana Klatę, wraz z grupą stałych realizatorów i zespół aktorski linie, w sposób, który nie zgubiłby atmos- Teatru Polskiego we Wrocławiu i Wrocławskiego Teatru Współcze- fery całości. Projekt Jana Klaty i Sebastiana snego […] nie jest na pewno przedstawieniem o mieście – molochu, Majewskiego, przygotowany w ramach kra- wielkiej, rozrastającej się i dynamizującej Łodzi, i każdym innym kowskiego festiwalu re_wizje/sarmatyzm […] nie jest na pewno przedstawieniem antypolskim, propolskim, cieszył się dużym zainteresowaniem jeszcze antyżydowskim, prożydowskim, antyniemieckim, proniemieckim, na długo przed premierą. antyrosyjskim, prorosyjskim, i każdym innym […] – nie jest. Przedstawiając swoją interpretację, Szczęśliwie Jan Klata nie stępił swojej bystrości widzenia twórcy jasno określili nam widza – odbior- i ostrości teatralnego języka. Jego Ziemia obiecana, to świat cę spektaklu: młody, umiejący podążać za srebrnych laptopów i wirtualnych pieniędzy na giełdach interne- fabułą nie dłużej niż przez czas trwania towych. Borowiecki staje się stereotypowym, metroseksulanym teledysku, przyzwyczajony do odbierania karierowiczem, który uwodzi i drażni niebezpieczeństwo. Bardziej komunikatów zawartych w chmurkach czując niż słysząc utwór Danger! High Voltage grupy Electric Six, komiksów. Który prawdopodobnie nigdy wykonywany podczas sceny podróży do Berlina, domyślamy się, nie zagłębił się w którykolwiek z tomów że to niebezpieczeństwo nie da się już uśpić. Znając zamiłowanie dzieła Sienkiewicza dalej, niż za pierwszy Klaty do posługiwania się oryginalnymi skrótami, czekamy nie- akapit. Jeden z dziennikarzy, piszących po cierpliwie na pożar fabryki Borowieckiego. Scenę, która dopełni premierze, określił spektakl jako „ściemę całą historię. Odpowiedzią dla nas jest wbiegający między filary dla młodzieży”. przędzalnianej hali aktor, ubrany w biały, płonący kombinezon Trylogia Klaty jest zabawna, ale nie – wszyscy zrozumieli. Koniec interesów załatwianych w nocnych samym roku Jan Klata podjął się reżyserii swojego dramatu w wyszydzająca. Ukazuje lekkość warsztatową aktorów (w spek- klubach, życzliwego poklepywania po plecach przez wszystkich Teatrze Polskim we Wrocławiu. Po festiwalu „Eurodrama”, podczas taklu grają między innymi: Anna Dymna, Krzysztof Globisz, zwodzonych do tej pory teściów. którego Uśmiech, miał swoją premierę, dostał propozycję realizacji Mikołaj Grabowski, Błażej Peszek). Niektóre zaś sceny osiąga- Może drażni pewna powtarzalność w poetyce teatralnej Klaty, Rewizora Gogola w Teatrze im. Szaniawskiego w Wałbrzychu. Po ją niezaprzeczalny poziom teatralnego majstersztyku: scena ale nie można mu odmówić niezwykłej umiejętności budowania kolejnym sukcesie zaczęły napływać propozycje z całej Polski. porwania Heleny, odbywająca się podczas szalonej Wówczas zaczął się wokół Klaty szum medialny i wszyscy zwró- galopady na łóżkach szpitalnych, obrona Zbara- cili uwagę na młodego reżysera, który swoim teatrem stara się ża, gdy owe szpitalne łóżka stają się barykadą, pokazać, że czasem lepiej jest zburzyć porządek i zobaczyć, co się oddzielającą aktorów od publiczności… Matka wydarzy, niż bezkrytycznie afirmować rzeczywistość…1 Boska Częstochowska, dobrotliwie tarmosząca Do jego praktyki teatralnej weszło na stałe czytanie wszystkich Kmicica po włosach. Oraz sceny kończące spektakl: tekstów „współcześnie”. Po Rewizorze, utrzymanym w atmosferze tzw. „katyńska”, w której dochodzi do multiplikacji PRL - u lat 70., postanowił odczytać Hamleta, pamiętając o nauce śmierci kolejnych postaci. Nagle ich bohater- Wyspiańskiego, który chciał, by teatralną przestrzeń Elsynoru ska ofiara zostaje odmitologizowana, umierają i umieścić tam, gdzie bije dusza narodu – wybór Klaty padł na natychmiast wstają, odbijając się od podłogi, jak Stocznię Gdańską. figurki w grze komputerowej, które dostają kolejny Swoje autorskie dramaty pisze nie godząc się na codzienny kredyt na życie. I ta najbardziej upiorna… bo jak konsumpcjonizm i zakłamanie, jeden ze swoich tekstów poświęcił widzowi, oswojonemu z codziennymi serwisami dziennikarzom czekającym na śmierć Papieża. Ubrany w mundur wiadomości i towarzyszącymi im widokami krwi szwajcarskiej armii, z irokezem wyrażającym bunt: Sprzeciw wobec i okrucieństwa, przedstawić scenę śmierci Azji zakłamanej rzeczywistości. Wobec tych wszystkich supermarketów, Tuhajbejowicza, by nim wstrząsnęła? By zrobiła na przecen, promocji i ‚Las Ketchup’, ‚Tatu’, wobec bzdury i fałszu. A nim wrażenie? - Zgasić wszystkie światła na sali i młodzi ludzie mają świeżość spojrzenia, czasami desperacką, cza- przeczytać mu ją w całkowitej ciemności. Wówczas sem gniewną i złośliwą, ale to jest świeże, wartościowe. (...) Za tym obraz usłyszany, staje się bardziej przerażający, niż gniewem z jednej strony kryje się rozpacz, smutek, żal, a z drugiej ten, który moglibyśmy zobaczyć. strony duża energia, żeby coś zmienić.2 Oczywiście, irytują niektóre powtórzenia efek- Kiedy reżyserował Córkę Fizdejki wg Witkacego, użył motywu townych chwytów teatralnych. Spektakl, po pierwszym szoku, napięcia scenicznego. Podobnie jak w Trylogii, przerażające pojednania Polaków z Neo – Krzyżakami, by spojrzeć krytycznie spowodowanym jego skrótowym ujęciem, staje się rozrywką, wrażenie robi scena „katyńska”, tak w Ziemi obiecanej zaskakuje, na nasze wstąpienie do Unii Europejskiej. Romansujący z pop ale nie w złym znaczeniu tego słowa. Mówi się, że jako pierwszy miażdżąca dla Polaków, symbolika przysięgi Borowieckiego na kulturą, używający kodów i symboli głęboko osadzonych we polską literaturę pozbawił koturnów Konrad Swinarski, Jan Klata krzyż. Krzyż w zasadzie wciągnięty na scenę, zbyt ciężki, by mógł współczesnym świecie, jest nazywany didżejem teatru, a sam o jest w takim razie jego godnym kontynuatorem. go wnieść jeden człowiek. Przygniatający swoim rozmiarem, swoich przedstawieniach mówi, że są one remiksami i coverami Kontynuacją tej linii rozwojowej, jest wystawienie Ziemi obieca- przypominający parafialne Drogi Krzyżowe, nagle uświadamia literatury. Właśnie ta, tak aktualna, estetyka, w której są utrzymane nej Władysława Reymonta, zamówione przez łódzki Festiwal Dialo- również ciężar wszystkiego, co do tej pory uczynił Borowiecki. wszystkie jego realizacje, dodaje jego adaptacjom „wielkiej” gu Czterech Kultur. Gdy tylko ukazała się informacja o planowanym Klata rozprawia się z wielką literaturą skandując tytuły i nazwi- literatury niepowtarzalnego waloru. Mając w pamięci przedsta- na jesień tego roku przedsięwzięciu, od razu pojawiły się głosy, że ska ze sceny. Gdy Lucy Zucker, ubrana w czarny gorset i kabaretki, wienia Krystiana Lupy: Mistrz i Małgorzata, Bracia Karamazow, Klata będzie rozprawiał się z historią fabrycznej Łodzi, z legendą prosi Borowieckiego, by polecił jej jakieś książki do czytania… Marzyciele, Lunatycy z ciekawością patrzymy na sceniczne powroty tego miasta. Szczęśliwie już program uspokaja tych, którzy nie przecież w tamtych czasach w dobrym tonie było trzymać z sztandarowych dzieł literatury, które w ostatnich latach zagubiły mają zbytniej ochoty na teatralną projekcję filmu Wajdy: Wiemy, „wielkimi”, a więc: Mann, Kafka, Marquez, Bułhakow, Dostojewski, się pośród nowej dramaturgii, opartej na wypisach z blogów że „Ziemia obiecana” jest na pewno powieścią polskiego noblisty Flaubert, Reymont… typowe dla Klaty poczucie humoru… internetowych, reportaży i tekstów hip – hopowych. Władysława Stanisława Reymonta napisaną w latach 1897/1898 Wystawienie Trylogii Sienkiewicza na deskach scenicznych […] jest na pewno powieścią obszerną, w ekskluzywnym wydaniu wydaje się niemożliwe, bo nie sposób przedstawić wszystkie wątki, łódzkiego wydawnictwa Literatura liczy 471 stron […] każdemu fotografie pochodzą ze stron internetowych: Polakowi na pewno kojarzy się z miastem Łodzią i z filmem Wajdy, http://www.mmlodz.pl chociaż pierwszy sfilmował powieść Reymonta Aleksander Hertz już http://www.polskatimes.pl/gazetawroclawska/kultura/157749,teatralny- 1 dolny-slask,id,t.html http://www.teatry.art.pl/portrety/klata_j/sylwetka.htm w 1927 roku […] jest na pewno przedstawieniem przygotowanym 2 Słowo Polskie 18.04.2003 http://splot.art.pl/e-splot/105/trylogia-jana-klaty-w-starym-teatrze

Gazeta literacka 13 Wiersz o aniołach Rozważania z katarem Nie jest zbyt romantyczny Olga Lalić-Krowicka Nie wierzę puszkom z owocami – Lodówka koło lodówki W sklepie z klockami. Życie do niebycia Nie nie wierzę bez przesady A jak ja lubię czaj Pełną pleśni pustkę mi sprzedali. I anielskie chłody białe Ha, ha – jest jedna zasada – Jak nie towar to ludzka wada! Celuj w sąsiada

POEZJA Zima zima prześciga dni Dni są zimne jak anioły Młoda z głoda A tobie myśl w głowie stoi Minęła ta moda. Jest nowy precedens – Strzelaj, mówiąc KEKS! Hehehe…napisał mi smajla W pliku Word Jakiś zbok. Wojna owiec Biorę biotyk (ogólnobałkański strach) Na antybiotyk. Stare zgredy jak świeże krewetki Gdy moja mama przeczytała harlequina Lubią młode i drogie klientki. Gdzieś w lesie wybuchła mina Świat zapiszczał – pociąg jest (sorki ?olki to nie rymowanka) Temperaturalny (?) i węglowo-naftowo-gazowy... Na minie stała owca mana Tak, na tarasie oglądam wschód I zmartwychwstała W piwnicy zachód. (to nie paradoks) Lokomotywa kima na tapczanie Tuwima Sąsiad – właściciel owcy zgłosił ten fakt Lubię kiedy mąż nie filozofuje i nie poucza Na policję – która przyjechała zaraz-marazm Lubię świeże powietrze i krakowskie tramwaje – ogłosili stan zagrożenia dla wszystkich owiec Lubię kiedy sernik nie jest za słodki PAROLE/HASŁO: I kiedy świat staje na nogach – – – o, tu jest tytuł NIE WYPUSZCZAĆ OWIEC (odpadła mu podłoga) GROZI WYBUCHOWIEC! Nie lubię kiedy wierszami się ścigają Kiedy wszystkie wiatry Jugosławii ucichną (to nie przesada) Kiedy wiersz o wojnie kosztuje Świt będzie się kładł spać Wszystkie owce zadrżały I kiedy noc poezji jest bez światła Jeszcze głębiej O życie się bały Lubię à propos miłości – zaniknione sny A noc otworzy okno – włączy światło Ale sąsiad mister stary Wyblakłe echa zamknięte oczy w oczach Czyje? Sprzedał owce na fanfary I milion słów i myśli bez wspomnienia Kto będzie teraz stawał na minach? Naprawdę lubię. Poszukujący wrażeń Czy nocne wampiry Nie wchodź tam – do tego domu ? Dom domowi nie był domem ani w domu !-tak? ?-tak! Dejan Bogojević rys. Joanna Grochocka rys.

Przypalam ostatniego papierosa

Przypalam ostatniego papierosa I płonę Spowiedź Szczęście pozostaje w popiele Słowa miłosne W dymie jest nadzieja I piszę w nocy długiej Przypalam ostatniego papierosa W słowach miłosnych Spowiedź do końca Ręką co drży Nocą pogrzebani w krzepnącej krwi O żaglu Nie z powodu końca I wiatr w pył je przetwarza Lecz dlatego że nie odnalazłem siebie Te nierządne metafory Słowa się układają Chociaż błądziłem i błądziłem Te nierządne metafory Zaczerwienione pejzaże Na dnie ciemność jest dziobata Na płótnie malarskim Przypalam ostatniego papierosa Rogi jej wystają w osamotnieniu Winię siebie Przygnębienie wkuje ją w słowa miłosne I widzę Konie Ponieważ tylko głupcy winią Miłość jest naśladowaniem zwierza I widzę Pociągi Innych i Przemieniona w jedno jedyne słowo A dym to ślad który śledzę Los (Nie słyszę tych Jak sen o Nieszczęśniku Przypalam… Miłosnych Świst batów Słów) Ogień płonie To łamią się dusze W ŚMIERCI W ŚMIERCI

14 Migotania, przejaśnienia 26 Spełnimy wszystkie wasze życzenia.  Nowymi obietnicami. Aleksandar Čotrić Ci na szczycie  są niżej poziomu. Wszystko nie może być idealne.  Dostałem pracę, ale bez pensji. Żyjemy jak bogowie antyczni.  To w okresie pokoju Jesteśmy goli i bosi. Nawet przeszłość już nie jest taka, jak kiedyś. wielu zniknęło bez żadnego powodu. Mam lęk wysokości. Boję się tych na górze.   Serbowie to niebiański naród. On jest prawdziwym satyrykiem.  Zostali bez ziemi. Powiedział, że utrzymuje się z pisania. My szanujemy prawo międzynarodowe. Na swój sposób.   Nasz los był w naszych rękach, Prawda jest relatywna.  ale nie chcieliśmy brudzić sobie rąk. Często nie odpowiada oficjalnym poglądom.   Za żadne dolary nie zdradziłbym swojego państwa. Walczymy do ostatniego. Wolę euro. Powiedzieć to może tylko ostatni człowiek.   Medycyna postępuje, teraz ludzie umierają zdrowi.  To, co widzicie, nie jest tym, co myślicie.  My też wiemy, że to nie jest możliwe, ale u nas jest akurat tak. y  o m Twierdzicie, że dwa i dwa to cztery. aF r z y A gdzie macie na to dowody?!  Nadeszła chwila prawdy. Dla prawdy są zarezerwowane tylko chwile. Wybory były demokratyczne,  Nie ma po co wychodzić na ulicę. każdy mógł głosować na partię rządzącą. Oni przyjdą sami do naszych mieszkań.  Z politykiem wtedy jest coś nie w porządku,  Zbudowaliśmy most. gdy uwierzy w to, co mówi. To, że tutaj nie ma rzeki, jest wielką porażką natury.  Wszyscy, którzy kochają Serbię,  Nasze rzeki są czyste. są zakochani nieszczęśliwie. Do nich wylewamy olbrzymie ilości  proszku do prania, mydła i szamponu. Terytorium Serbii jest coraz mniejsze. Mapa nas nie chce.  Podpisaliśmy umowę o wiecznej przyjaźni, z możliwością przedłużania jej co miesiąc.  Kto przeżyje, będzie opowiadał. Jeśli będzie miał komu.  Naród rzadko grzeszy. Raz na cztery lata. Wielu nie ma co jeść, lecz wszyscy piją.  To nieprawda, że cofnęliśmy się do okresu kamienia, bo za nami nie pozostał nawet kamień na kamieniu.  Kula to fakt, przed którym nie uciekniesz.  Wierzę w numerologię. Numery na rachunku bieżącym wiele mówią o człowieku.  Muszę przyznać, że w tym roku w swoim mieszkaniu nie poczułem efektów globalnego ocieplenia.  Kiedy dowiedzieli się, że wyjściem jest praca, wszyscy wyszli.  Mit o niebiańskim narodzie pochodzi z podziemnych bunkrów.  W ciągu pięćdziesięciu lat stworzyliśmy historię Psy wojny pozostawiają długą na kilka wieków. za sobą kości. Rozdawaliśmy dobro i zło  - każdemu według potrzeby. Mam jedno życzenie  ale marzę, żeby się spełniło wiele razy. Pokój to nasz wojenny cel.   Jestem człowiekiem rodzinnym. Książka wreszcie ujrzała światło dzienne . Flirtuję tylko z zamężnymi kobietami. Na stosie.   Miłość wszystko może. Nieprzyjaciele są bardziej wierni, Kochanie, popchnij auto. nie opuścili nas. 

Gazeta literacka 15 Andrzej C. Leszczyński ESEJ

IMPROWIZACJA Evangelos Moutsopoulos łączy z improwizacją takie cechy, jak poszukując kościelnych zawężeń (Ernest Hemingway w powieścii ulotność, nietrwałość, niepełność czy umowność. Pisze o „nieregu- Komu bije dzwon pisze, że chrześcijanin to wśród katolików nad- Ratiō i ōrātiō: myślenie i mówienie. W „Przeglądzie Politycznym” larności”, „dziwaczności”, „wieloznaczności”, która polega na tym, że zwyczaj rzadkie zjawisko). Wielu ludzi woli określać swą tożsamość niedługi, zmuszający do wniknięcia w osiemnastowieczne słow- improwizacja udaje tożsamość, podczas gdy sama z siebie stanowi przez europejskość, afrykańskość czy latynoamerykańskość - niż nictwo i zamierzchłą stylizację, szkic Heinricha von Kleista pt. dowód przemienności; stąd ma ona charakter głęboko antynomiczny, za pomocą korzeni narodowych bądź państwowych. Ks. Jan Zieja O wytwarzaniu myśli w toku przemawiania. Nie chodzi w nim o ekstrawagancki, niedefiniowalny i absurdalny. Co może najistotniej- mówił o sobie odwołując się do takiej oto kolejności: Jestem przemowy w dzisiejszym rozumieniu tego słowa, czyli o wypo- sze, improwizacja, zdaniem Moutsopoulusa, bierze się z odczucia człowiekiem. Jestem Polakiem. Jestem chrześcijaninem. Zdaniem wiedzi oficjalne i uroczyste, które są zazwyczaj odczytywaniem braku i szuka pełni, której nigdy nie osiągnie. Ateńczyk mówi o Jerzego Nowosielskiego narodowość to (...) najbardziej sztuczna tekstu napisanego przez sekretarza lub współpracowników. improwizacji mając na myśli bujność życia nie zadekretowanego, kategoria tożsamości, jaką ludzie potrafili wytworzyć. W XVII i XVIII Przemawianie jest w tym szkicu bliskie przemawianiu się: otwartego na doświadczenia, które trudno było sobie wcześniej wieku weszła do ludzkiej świadomości w miejsce przynależności przekomarzaniu, zaczepianiu, kłóceniu – o coś. Autor mówi wyobrazić. Nie ma tu żadnego „wcześniej”, wszystko rozstrzyga się konfesyjnej, ponieważ żarliwość religijna zanikła wtedy prawie o przemawianiu rozumianym jako mowa żywa i uwikłana w „teraz”. Wymaga to zaakceptowania niejakiego ryzyka i oddania się do zera. Leszek Kołakowski mówił na Uniwersytecie Gdańskim rozmowę. Zaleca rozmowę (podobne nastawienie można będzie temu, co niesie strumień zdarzeń. Zamierzałem być prawnikiem, o potrzebie duchowości kosmopolitycznej, która narzucałaby spotkać u Stanisława Vincenza) choćby z byle kim, dlatego że jednak urzekł mnie zawód ogrodnika. Myślałem o żonie posażnej, wędzidło etnicznym zaślepieniom. Potrzeba „wykorzenienia „idee rosną w miarę mówienia”. Podczas mówienia ujawniają lecz serce wybrało dziewczynę bez majątku. - Nie musi to oznaczać narodowego” widoczna jest u Witolda Gombrowicza, Józefa Czap- się i uwyraźniają niejasne przeczucia, nabierają kształtu mgliste kaprysu i wyrzeczenia się wszelkich obowiązków, przeciwnie, skiego, Czesława Miłosza czy Andrzeja Bobkowskiego. Ten ostatni wyobrażenia. Mówienie jest głośnym myśleniem. Ludzie, którzy może być ich warunkiem podstawowym, jakim jest osadzenie pozaetniczne nastawienie (nazywa je postawą Kosmopolaka) uczą się czegoś w samotności, wykuwają na pamięć wiedzę w doświadczeniu wolności. znajduje także u Josepha Conrada: Mam wrażenie, że Conradowi wyrażoną przez kogoś w piśmie, to „ordynarne duchy”. Ordynarne, Radość wolności widać w improwizacjach aktorskich (nie ma udało się pomimo wszystko w dużym stopniu to, co Gombrowicz czyli nierozeznające własnych możliwości. już, niestety, tego przedmiotu w polskich szkołach teatralnych), w proponował naszym pszenno-skowronkowym pisarzom i co ośmielił Godny najwyższej uwagi jest następujący fragment: Mówiąc happeningach niepoddanych rygorom scenariusza. W wymyślaniu się nazwać po prostu „uwolnieniem się od Polski”. mieszam słowa i nieartykułowane dźwięki, rozciągam w nieskoń- potraw i sposobów urządzania mieszkania. W erotyce, która nie Mówiąc o tożsamości nie rozumiem jej logicznie (jako rów- czoność spójniki, nie żałuję przydawek tam, gdzie wcale nie byłyby ogląda się na techniczne poradniki. Na improwizacji opiera się noważności lub implikacji), bądź metafizycznie (gdy istota bytu konieczne i uciekam się do innych rozwlekających mowę sztuczek, by jazz (do dziś nie rozumiem, jaki sens miało wydanie zapisu nuto- pokrywa się z jego istnieniem). Ma teraz sens wyłącznie psycho- tylko zyskać czas konieczny do fabrykacji idei w warsztacie rozumu. wego improwizacji Andrzeja Kurylewicza, odwołujących się do logiczny i egzystencjalny: jest poczuciem bycia sobą mimo zmian Heinrich von Kleist mówi tu o improwizowaniu. O artykulacyjnej tematów znanych standardów). Istota jazzowej improwizacji to zachodzących w czasie. Ja – to wciąż „toż-sam” człowiek. Inną i zabawie, która nieraz może zadziwić myślową doniosłością. Impro- jam session: występ na żywo, prowokowany przez spontaniczne zapewne nie mniej ważną sprawą jest, czy tożsamość pojmuje się wizacja jest aktem twórczym par excellence, czyli takim, w którym reakcje publiczności. Spotkanie bezinteresowne. Nie dla zarobku, socjocentrycznie, czy antropocentrycznie. Czy opiera się na zaimku przeżycie (intuicja) splata się nierozdzielnie z realizacją. Musiała ale dla radości wolnej - niewyznaczonej wiekiem, pozycją czy „my” (Polacy, Europejczycy, itp.) – czy „ja” (Polak, Europejczyk)? przeżyć coś podobnego Wanda Wiłkomirska, skoro na trwałe majątkiem - muzycznej rozmowy. Kiedy dominuje „my”, tożsamość staje się takożsamością. zapamiętała zdanie z recenzji po jednym z dawnych koncertów: Niesamowite improwizacje Adama Mickiewicza – po polsku Oto trzy zagadnienia, które sformułowałem jako przystawki Grała tę Chaconę tak, jakby komponowała ją w tej chwili. Twórczość wierszem, i po francusku prozą - zazwyczaj z akompaniamentem do rozmowy: zawiera się tu w spontaniczności rozumianej etymologicznie, jako muzycznym, przeważnie na temat rzucony przez któregoś z gości. 1. Tożsamość a pamięć. Julia Kristeva w pracy Etrangers à nous- aktu wyrastającego z własnej inicjatywy (sua sponte). Wszystko, Szkoda, że nie było wtedy urządzeń nagrywających (oczywiście mêmes (Obcy samym sobie) pisze, że obcego najbardziej rani pytanie co ma miejsce - jest, choć nie musiało być. Improwizacja swą dobrze, że ich nie było). o korzenie. Obcy ucieka od korzeni, zdradza je. Zastępuje korzenie wolnościową naturą przekreśla jakąkolwiek konieczność wyrażoną nadzieją bycia gdzie indziej, albo nawet bycia nigdzie. Czy można w projekcie, zawartą w konwencji, czy określoną w estetyce. Nie HETEROTOPIA uciec od korzeni? Orhan Pamuk (Stambuł. Wspomnienia i miasto): ma w niej wykalkulowania. Możliwość aktualizuje się całkowicie Każdy, kto próbuje nadać sens swojemu istnieniu, przynajmniej raz przypadkowo: mimowolnie i impulsywnie. To odrobinę warczące słowo znalazło się w tytule konferencji w życiu zastanawiał się nad znaczeniem miejsca i czasu, w którym Żywy wykład, rzadki niezmiernie. Przeważnie jest dokładnie zorganizowanej przez Zakład Pedagogiki Społecznej UG: Uto- przyszedł na świat. Dlaczego urodziliśmy się akurat w tym zakątku i przygotowany, oparty na konspekcie albo scenariuszu wystąpie- pia – heterotopia – miejsce inne. Poproszony o prowadzenie, bez tego dnia? Silke Halfmann, pastor protestancka, mówi (trochę tak, nia. Coraz częściej sprowadza się do tzw. prezentacji. Prezentacja szczególnych emocji zapowiadałem wystąpienia przewidziane jak w znanym dowcipie o kreciku, który wbrew swojej woli musi obejmuje treści uporządkowane, wtłoczone w bezwzględne w pierwszej części spotkania. Czekałem na drugą część, w której wrócić pod ziemię), że od korzeni się nie ucieknie: Dla mnie ojczyzną karby strukturalne. Wszystko jest tu wypunktowane, punkty miałem moderować dyskusję panelową zatytułowaną: „Gdańsk: jest moja wioska. Tam nauczyłam się związku z konkretnym miejscem rozpadają się na podpunkty, z nich coś jeszcze innego wypełza. miejsce – przemieszczenie – tożsamość”. W dyskusji wzięli udział na świecie. Ojczyzna to jest wiedzieć, skąd się pochodzi. Nie chcę tam Co najśmieszniejsze, punkty te i podpunkty przedstawiane są przedstawiciele gdańskich wilnian (Edward Borowski), Niemców mieszkać. Ale to jest moje miejsce. Czy obcość i swojość to kategorie zarazem wizualnie i głosowo: prezenter czyta to, co właśnie (Gerhard Olter), Ukraińców (Elżbieta Krzemińska), Tatarów (Jerzy etniczne, czy także aksjologiczne? Marlena Dietrich, Tomasz Mann wyświetlił na ekranie. Byłoby to zasadne w jednym tylko wypad- Szahuniewicz) i Żydów (Michał Rucki). Był także tutejszy Nige- – wyrzekli się niemieckości, czy tylko jej zwyrodnienia? ku – gdyby audytorium składało się pospołu z dwóch kategorii ryjczyk, Larry Okey Ugwu. Zgodnie z życzeniem organizatorów 2. Źródła tożsamości. Ryszard Kapuściński wspomina o czte- kalek, osób głuchych i ślepych; wtedy pierwsi mogliby czytać, i uczestników debaty starałem się wcześniej określić niektóre rech kulturowych źródłach tożsamości. Mogą nimi być (a) kultura drudzy słuchać. choćby zagadnienia, mogące stać się punktem wyjścia do rozmo- globalna, określająca tożsamość człowieka; (b) krąg cywilizacyjny, W dzisiejszym kulcie profesjonalizmu słowo improwizacja wy. Kiedy myślałem o tych zagadnieniach, przyszła mi najpierw budujący np. tożsamość Europejczyka; (c) kultura kraju czy państwa, nabiera cech wyraźnie negatywnych, kojarzy się z chaosem, do głowy kwestia możliwości (albo jej braku) wyboru pomiędzy z której bierze się np. tożsamość Polaka; (d) kultura lokalna, zawarta bylejakością i prowizorką. Utarła się opinia o nieprzygotowanych, tym, co bardziej i co mniej ogólne. np. w tożsamości Kaszuby. Które z tych źródeł jest szczególnie improwizujących we wszystkim Polakach, przeciwstawianych rze- Nie ma możliwości takiego wyboru w przypadku relacji między ważne? Czy w ogóle kulturowe źródła są jeszcze ważne? Jean- mieślniczo solidnym Niemcom. Improwizacja jest zaprzeczeniem figurą i trójkątem, albo między kolorem i czerwienią. Tutaj pojęcia François Lyotard ma w tej sprawie poważne wątpliwości. Sądzi, (im-) przewidywania (fr. prévision), opatrzności (providence) czy ogólniejsze muszą się bytowo konkretyzować w pojęciach mniej że kultura jest dziś podobna do mody albo supermarketu; że przezorności (prévoyance). To coś gorącego, nieoczekiwanego, ogólnych. Figura musi być z konieczności albo trójkątem, albo tożsamość kulturową, podobnie jak ubranie, każdy może sobie niepewnego, prowizorycznie zaznaczonego. Ma przecież jakiś ukośnikiem, albo jakąś inną jej znaną z geometrii postacią. Kolor, wybrać. Inna sprawa, że chyba miesza się w tym wypadku kulturę urok taka prowizorka, świadczy o inteligencji i zdolności do podobnie, musi być albo zielenią, albo bielą, albo inną jeszcze kon- rozumianą wertykalnie i duchowo (tradycja niemiecka) z horyzon- mierzenia się z nową sytuacją. Nie tylko wtedy jest potrzebna, kretną barwą. Inaczej jest wtedy, gdy chodzi na przykład o relacje talną i technologiczno-ekonomiczną cywilizacją (USA). gdy sytuacja wymyka się spod kontroli i nie działają reguły; nie między chrześcijaninem i katolikiem; albo między katolikiem w 3. Tożsamość a język. Co to znaczy: mówić uczciwie, czyli musi być przymusem. Może być wyborem czegoś, co można by ogóle i rzymskim jego wcieleniem: tu można wybierać swą religij- po swojemu? Jak uchronić się przed przejmowaniem języka określić najprościej jako wolność istnienia. Estetyk i filozof sztuki ną tożsamość. Chrześcijanin może chrześcijaninem pozostać nie otoczenia, przed mimikrą (także językową), opisaną np. w

16 Migotania, przejaśnienia 26 opowieści o Proteuszu, który potrafił przyjąć dowolną postać, ZASADA NIEOZNACZONOŚCI tylko swojej nie mógł odnaleźć? Mimikrą przedstawioną w filmie Woody Allena pt. Zelig? Jest to zagadnienie szczególnie Jedna z interpretacji zasady nieoznaczoności Wernera Heisen- Janusz Taranienko istotne, gdy uznać, że ludzkie istnienie dokonuje się w języku. berga (najmniej interesująca, twierdzi znajomy atomista, ale Emil Cioran mówi, że zamieszkujemy nie kraj, a właśnie język. jedyna, jaką potrafię pojąć) mówi o tym, że samo patrzenie na Skoro zatem mówimy o różnych miejscach, czyli o heteroto- mikrocząsteczkę wywołuje w niej zmiany. Nawet najmniejsza piach, to - pozostając przy grece użytej przez Foucaulta – może drobinka światła, która przebędzie drogę od oka do elektronu i należałoby dostosować do nich także różne języki (heteroglotty z powrotem, okaże się zbyt brutalną siłą jak na wrażliwość bada- i heteroglossy)? Może dobrze byłoby wypowiadać w tej sprawie nego obiektu. Kiedy światło odbije się od elektronu - wytrąci go z sceptycyzm różne zdania (heteroprotazje)? A także dbać o to, by używać dotychczasowego położenia i przyniesie obraz rzeczywistości już różnych nazw (heteroonomii)? Niekoniecznie trzeba trzymać się, nieistniejącej, zmienionej pod wpływem patrzenia. Obserwacja ojcu edwardowi konkolowi, s.w. pochodzących sprzed pół wieku, intuicji i dekretacji językowych czyni sama siebie nietrafną, zaś obserwator staje się kreatorem samego Michela Foucault. mikroświata. Odmienne interpretacje dotyczą także skutków wywoływanych ja sceptyk OBCY przez alkohol. Są tacy, co twierdzą, że wódka otwiera duszę modlę się o własne oświecenie pijącego i ujawnia to wszystko, co znajduje się w jej najgłębszych Przede wszystkim twarz. Kształt, karnacja, usta, oczy. Julia otchłaniach. Inni mówią, że wódka niczego nie ujawnia, lecz mnie niedowiarkowi Kristeva pisze, że kiedy obcych twarzy jest wokół coraz więcej, – podobnie jak światło wobec elektronu – pokazuje swą moc składają się ręce w znak krzyża tubylec reaguje emocjonalnie - oburzeniem, gniewem. Pro- sprawczą, polegającą w tym wypadku na destrukcji normalnej gdy pogrzebny ojca kościół mijam fesor Bogusław Wolniewicz tworzy hierarchię obcych opartą do tej pory psychiki: upicie się jest psychozą. Krystian Lupa, przypadkiem na stopniu zagrożenia, jakie zwiastują. Znajduje więc kolejno komentując swą pracę nad spektaklem Factory 2, zwraca uwagę gościa, przybysza-przybłędę, intruza, najeźdźcę i prześladowcę. na stany nieodległe od psychozy, na zatracanie się aktora w ja racjonalista Określa też stosowne formy ksenofobicznych reakcji: ostrożność roli. Nazywa te stany „wywoływaczami” osobowości. To bardzo nie znam odpowiedzi na proste pytanie wobec obcego, niechęć, wrogość, wreszcie nienawiść. Nie prawdopodobne, że można wywołać w człowieku zachowania, potępia żadnej z tych postaw, przeciwnie, sądzi, że są zasadne których możliwości sam by nawet nie podejrzewał; że można czy chcesz by bóg był twoim ojcem i godne szacunku, bowiem ksenofobia nie jest reakcją bezwa- wydobyć zeń – za pomocą perswazji, szantażu emocjonalnego, runkową. To niechęć do obcych, którzy chcą wejść do naszego „aresztów wydobywczych”, czy jakichś innych sposobów – bardzo taka to ta moja wiara domu (oikos). Ksenofobia łączy się z oikofilią niczym naczynia wiele. Dwudziestowieczni egzystencjaliści francuscy – zwłaszcza sobiepańska modlitwa połączone: tym większa miłość do „domu” (siedliska, tradycji), po doświadczeniach drugiej wojny światowej, która pokazała ułomna im większa niechęć do obcych. Jak widać, miłość ma - w tym ludzi zdolnych zarówno do najwyższej szlachetności, jak i do bezbożna tylko wypadku, czy w każdym, trudno powiedzieć - charakter najgorszego zbydlęcenia - skłonni byli widzieć człowieka jako byt kaleka jak grzech negatywny, wyrasta z reakcji przeciw komuś trzeciemu. Brzmi to potencjalny. Człowiek to projekt rzucony w niebyt przyszłości, pisał każdego powszedniego dość przygnębiająco, niewykluczone jednak, że profesor Wolnie- Jean-Paul Sartre: może być wszystkim, lecz jest niczym, dopóki nie chleba wicz zmieni swe stanowisko także w tej sprawie. Słyszałem, jak podejmie decyzji, na którą jest jak widać skazany. Sama decyzja mówił w Radiu Maryja o potrzebie ostatecznego przetrącenia jest aktem sytuacyjnym, zależnym od wielu czynników. karku komunie, a przecież wiele osób pamięta, że przed laty Toczy się właśnie dyskusja na temat prowokacji stosowanych lecz wiem był jedynym w środowisku gdańskim filozofem, który zwracał przez Centralne Biuro Antykorupcyjne – ujawniają tylko, czy raczej jeżeli niebo istnieje się do kolegów per towarzyszu. Jeszcze dużo później, podczas wywołują naganne zachowania? Pułapki, oparte na analizie psy- to brzmią tam bacha koncerty na skrzypce jednego z gdańskich spotkań poświęconych problematyce chologicznej upatrzonych „kandydatów”, zastawiane są zazwyczaj te które grałem matce śmierci, kategorycznym tonem stwierdził, że Boga nie ma i że na ludzi chwiejnych osobowościowo, może też przeżywających nim przybył kapłan niebo jest puste. Coś podobnego na temat nieba mówił także kryzys związany z wiekiem bądź z sytuacją rodzinną, jednak nie z ceremonią pułkownik Mirosław Hermaszewski, ale ten przynajmniej był wykazujących zrazu wyróżniających ich przestępczych skłonności. wcześniej w kosmosie. Dostrzega to nowy szef Agencji: Jeżeli nie rozróżniono, co jest zdo- ...... Dlaczego „obcość”, która jest przecież równoznaczna z „mniej- byciem zaufania, a co stworzeniem zależności i więzi emocjonalnej, szością” – z małą liczebnością, grupową słabością – budzi strach zaspokojeniem miłości, to niedobrze. Działania tego typu nie mogą i wywodzącą się z niego agresję? Arjun Appaduraj (amerykański polegać na niszczeniu komuś życia poprzez rozkochanie i porzucenie. ja sceptyk antropolog kulturowy, z pochodzenia Hindus) twierdzi, że wynika (...)zakochane osoby zachowują się irracjonalnie. Agent (piękny, modlę się o łaskę oświecenia to z potrzeby zachowania tożsamości zbiorowej. „My” kształtuje się czuły i bogaty „Tomek”), który poprzez sprawną donżuanerię 03-16 lipca 2006 w opozycji do „oni”. Wątła, zagrożona w swej trwałości tożsamość zyskał uczuciowy wpływ na ufającą mu bezwarunkowo panią większości staje się tożsamością drapieżną: wymaga zagłady Beatę Sawicką i zdołał namówić ją do zachowań sprzecznych z innych zbliżonych tożsamości. Słaba mniejszość zagraża właśnie prawem, przypomina kogoś, kto najpierw uwiedzie mężatkę, by dlatego, że jest słaba - relacją z nią jest mało skontrastowana, zaraz potem nazwać ją z obrzydzeniem pospolitą kurwą. Zdaniem więc trzeba ją wzmocnić poprzez wywołanie lęku i poczucia jego dotychczasowego szefa, Mariusza Kamińskiego, „Tomek” * * * zagrożenia. Dopiero względna chociażby symetria powoduje, realizował operacje specjalne wymagające najwyższego zaanga- synowi że pojęcia większości (swojości) i mniejszości (obcości), oraz żowania i profesjonalizmu. Rzeczywiście, żeby zdekonspirować związane z nimi odczucia zanikają. Weronikę Marczuk-Pazurę został jej kochankiem, to w końcu całkiem niedawno Mówił o takim świecie Zbigniew Herbert. Kiedy wspominał nic nadzwyczajnego w tak wymagającej służbie. Czy jednak nie w radiu Czerniowce, porównywał je do swojego ukochanego posunął się za daleko w swym ideowym oddaniu, pozwalając ty byłeś mną Lwowa: (...) starcie wielu, wielu kultur, tam był uniwersytet, nie się przedstawić matce zakochanej ofiary, co chyba kłóci się z używałeś moich źrenic uszu palców języka wiem, ilu mieszkańców, miałem zajrzeć do encyklopedii, ale... może rygorami tajniackiego profesjonalizmu? a moje zdanie sto, dwieście [tysięcy] powiedzmy. Żydów sefardyjskich, Ormian, Chrześcijanie modlą się do Boga, żeby ich nie „wodził na poku- przekształcało znaki zapytania w Polaków zdaje się nie było tam dużo, Rumunów, różnych kręgów szenie” i widać, że nie są to prośby daremne; w końcu to nie kto prostoliniowe drogowskazy podkultury tak zwanej, ludzi z Bukowiny, którzy stanowili rodzaj inny jak szatan trzykrotnie kusił Chrystusa (na pustyni, w Mieście narodu jak Huculi, powiedzmy, których Vincenz tak pięknie opisał, Świętym, na wysokiej górze). Prowokacyjnym próbom charakteru teraz i to tworzyło... Tak jak we Lwowie, ci Ukraińcy, mam to w rodzinie: – podobnym do tych, jakie przeszedł Chrystus – poddawano po gdy umiesz już odróżniać smaki kolory nie mam w ogóle Polaków, tylko Anglików, Austriaków, Niemców, wielokroć podczas szkoleń agentów tajnych służb. Czy znaczy to dźwięki Niemców najmniej na szczęście, babcia z Armenii. I to wszystko jednak, że można je stosować, na przykład w postaci tandetnych kiedy potrafiszpotrarafiszz oznaczyć przestrzeńprzzesstrzeeń miarąmiarą było absolutnie normalne. I mam mówić do narodu, który jest w usług płatnego żigolaka, wobec zwykłych obywateli,i, sprawdzaćć stu procentach czysty! Stuprocentowy Polak jest stuprocentowym ich hart i odporność na diabelskie podszepty? tęsknotytęsknoty idiotą. A w innym miejscu, w rozmowie z Jackiem Trznadlem: Dla zaś przeszłośprzeszłośćość liczyćlic tyle mnie Polska bez Żydów, bez Ukraińców, bez Ormian (...) – przestała ESPRIT ile ważyważy dzisiajdzisisiajj być Polską. Ten ideał jednonarodowego państwa jest ideałem faszystowskim, co tu dużo gadać. I to jest zbrodnia, bo kulturze Tyle rzeczy irytuje mnie we Francji i tyle rzeczy pociąga,ąga, to samoo teraz więc dosyćdodosyć polskiej wielonarodowość dawała kolosalne szanse. Karol Wojtyła tyczy samych Francuzów. Bezradność pojawia się wtedwtedy,y, gdgdyy bymbym jjaa w Pamięci i tożsamości wypowiada rzeczy bardzo podobne: próbuję nazwać te rzeczy, zobaczyć je z osobna i ppotemotem jajakośkoś był tylko muremmurerem Pamiętam, iż co najmniej jedna trzecia moich kolegów w szkole składać - w co właściwie? W charakter narodowy? Lokalnąkalną urourodędę powszechnej w Wadowicach to byli Żydzi. (...) A to, co u niektórych ludzi tu mieszkających? Szkoła, bicie po twarzy uczniów.czniów. Bru- z nich mnie uderzało, to był ich polski patriotyzm. A więc polskość talność policjantów na komisariatach. Patriarchalizmm pprowincjirowincji to w gruncie rzeczy wielość i pluralizm, a nie ciasnota i zamknięcie. (wspaniale pokazuje go w filmach Jean Gabin). Le petittit ddéjeuner:éjeuner: Wydaje się jednak, że ten „jagielloński” wymiar polskości, o którym niepowtarzalne miny i gesty towarzyszące łamaniuiu bagietek,bagietek, wspomniałem, przestał być, niestety, w naszych czasach czymś maczaniu w kawie rogalików, nadziewanych czekoladądą croissan-croissan- oczywistym. tów, czytaniu i komentowaniu gazet. Muzyczność języka,yka, kwartykwarty i Nie zdziwiłem się, widząc błysk prywatnej satysfakcji na twarzy kwinty dające się usłyszeć w zwyczajnych: - Ca va? – QQui,ui, ca va, et Emmanuela Olisadebe, gdy – grając już w jednej z zagranicznych toi? Ca va? Miał stuprocentową rację Maurice Chevalierlier mówiąc, drużyn - zaraz na początku meczu strzelił bramkę Wiśle Kraków. Po że nie może posługiwać się tym językiem ktoś, kto popozbawionyzbawiony tych wszystkich epitetach, jakimi go określano („asfalt” należał do jest trwałego wewnętrznego uśmiechu. najczęstszych i nie najbardziej dosadnych), po skórkach bananów Ta bezradność podnosi jeszcze poziom irytacji, bo przecieżc rzucanych na murawę, łatwych osądach jego niby to migania nie ma wątpliwości, że jest coś, co wymyka się wszelkimzelkim pró-pró- się od reprezentacyjnych występów, nawet święty zapałałby bom językowego uchwycenia. To „coś” od razu odnalazłemnalazłem w gniewem. Rasistowskie okrzyki padają wciąż z trybun, pojawiają wywiadzie, jakiego udzieliła niespełna osiemdziesięcioletniasięcioletniaioletn się też w prywatnych rozmowach. Jeanne Moreau. Prostota wypowiedzi, w której słychaćhaćać uśmiech – No i masz, znowu ci kolorowi – westchnął Marek B. widząc przepojony zapachem palonego papierosa. Humororr podszytypods zytyy dwóch Azjatów wchodzących do baru w którym piliśmy wino. cieniem egzystencjalnej samowiedzy, a wszystko spowijawija łagodny Wściekłem się. - Kolorowi? A ty co, przezroczysty jesteś? Bezbarw- sarkazm. Dziennikarz wspomina o pewnym krytykuku paryskim, paryskiparyskim, ny? Nie widzisz swojej skóry, różowej jak u prosiaczka? Milczał którego zdaniem aktorka prowadziła życie tarzając się w cieleciele-- przytłoczony wybuchem, widziałem na jego twarzy zaskoczenie snych uciechach. I słyszy w odpowiedzi: - Lubię gotować.wać. AleAle jegojego związane z odkryciem, że też jest kolorowy. nigdy nie częstowałam. rys. Joanna Grochocka

Gazeta literacka 17 xxx Eda Ostrowska Urodo świata wierna żono masko przecudna xxx i natchniona xxx bierzesz w ramiona Pora wracać Taka mała muszelka dziada do swoich mój synek Kołobrzeg, 4 sierpnia dlaczego stopy rani kątów i pająków POEZJA Roku Pańskiego 2008 i dokąd bieży zostawić morze kiedy zorza w białym czepcu w pierzynach fal niespokojne żal xxx jak serce Kołobrzeg, 2 sierpnia Kołobrzeg, 6 sierpnia Roku Pańskiego 2008 Jak dobra gwiazda Roku Pańskiego 2008 łaska w godzinę śmierci xxx morze dziś przyjazne Korabie na niebie w klejnoty zasobne dmuchawce fal dobro czyniące moce omdlenia Kołobrzeg, 7 sierpnia i w koszu owoce Roku Pańskiego 2008 gdzie jesteś siostro przyjaciółko moja najlepsza cząstko Kołobrzeg, 3 sierpnia Roku Pańskiego 2008

xxx Nie jest dobrze dla człowieka żyć w niezrozumieniu pośród skorpionów i hien wodo jak kryształ i błogosławieństwo wzmocnij mnie Kołobrzeg, 7 sierpnia Roku Pańskiego 2008

Julia Łukasiak

Iluzjonistka

krążyła od wazy do dzbanka zapominała się w tym tańcu pogrążona w domowej hipnozie

ujmowała książki czule w dłonie Joanna Grochocka rys.

zapominała się w tym tańcu wśród szelestu tysięcy kartek ujmowała książki czule w dłonie pocierała jak magiczną lampę

wśród szelestu tysięcy kartek wszystko znikało pod powiekami pocierała jak magiczną lampę zmęczone czytaniem oczy Tancerki wszystko znikło pod powiekami kot wprowadził sen przez ucho Odpukaj w niemalowane Ich głowy zakuto w koczki zmęczone czytaniem oczy ciała wyrwano z kokonów zasnęły słodkim snem bez czasu znaki rozpoznawcze nagrzane liście pachną jak plaster miodu zamaskowano starannie dopiero wieczorem dowiaduję się że to zapach zbyt nagłego końca lata Źródło Bawiły się w dorosłość które mogło trwać o kilka wdechów dłużej w przyciasnych pointach Kolejna urodzinowa kartka z pozytywką. a nie na obcasach popatrz tuż obok dyszy malarka tańczyły do pierwszej krwi Ostrożnie ją otwiera i zamyka się gdy zapach sadu miesza się z farbami na wszystkie inne możliwości. ona próbuje uchwycić skrzydła motyli Odbite linie bez szlifów rzekłbyś jednym pociągnięciem pędzla Wtedy po raz pierwszy pojawia się myśl, w krzywych zwierciadłach że we wszystkich książkach czekają o rytmie monotonnym zamyka tubki i już wie że pod motylami doskonalsze co dnia uśpione miliony dźwięków. od tylu dni dojrzewały tegoroczne spady nic nie mów tylko odpukaj je A od święta witraże: A szelest kartek to tylko namiastka. w nienamalowanym szkle Jak mruczenie kota w drugim pokoju poszatkowane ciało - pewność, że tam jest źródło ciepła. złączone pępowiną teatralnego światła

18 Migotania, przejaśnienia 26 to tam, w obcej twarzy, w jakimś głosie, wirowały sobie te ogniki przypominać się stamtąd będzie, gdy usłyszę słowo „marzyć”, jeśli zabawne i radosne. pomyślę o marzeniu, już zawsze ten cudowny profil zapali się we Marcin Czeczko Wirowały i niepostrzeżenie się odmieniały, wciąż ulotne jeszcze, wnętrzu mojej myśli, jak wolframowy pręcik w żarówce. lecz w ich odmianach poczynało jawić się już coś materialnego, Aż w pewnej chwili pojąłem, że nikogo wokół mnie nie bra- niezgrabniejszego, aż pewnego dnia zaczęły z nich tworzyć się kowało, bo była mama i był tata, o których najpierw myślałem, OPOWIADANIA słowa. że są mną, tylko trochę na zewnątrz, lecz potem stanęli obok, i Może tylko zaczątki słów. Drobne w iskierkach nieprzejrzystości, okazało się, że wszystko było od zawsze ustawione na swoim grudki w zupie świetlistej, maleńkie czegoś drobinki, co wzajem- miejscu, takie oczywiste, doskonałe i pełne. I może dopiero, gdy nie się przyciągały i grawitowały ku sobie, gdy już obciążyła je zjawiła się siostra, a brat zaraz po niej, porządek na moment ta krztynka znaczenia, od której zaraz ciemniały i z nią w sobie się zachwiał, wtargnęli weń intruzi, ale i oni wkrótce okazali się majestatycznie opadały , ustalając się w przedziwne konstelacje, być częścią świata od zawsze. Więc nic się nigdy nie zmieniało, Początek obejmujące już całe gromady iskierek, miriady roziskrzonych chociaż poświata wokół mnie bladła, galaktyki iskierek znikały, Było świetliste, złociste, poza tym nic nie istniało oddzielnego, galaktyk, które zachęcająco migotały, gdy chodziłem za nimi lecz nawet to było odwieczne, przecież od samego początku innego, a tylko to, jedyne i czułe, które połyskiwało i jaśniało po słonecznym pokoju i próbowałem je chwytać, lecz były zbyt moje światełka matowiały i spadały, wnikając gdzieś we mnie, wszędzie, obejmując i ogrzewając tak przyjemnie. odległe i w lot przenikały się z rzeczami, lub z sobą nawzajem, zapadając mi w pamięć, jak małe gustowne bibeloty. Wciąż Aż oddzieliły się z tego dwie iskierki nagle, punkciki dwa w opadając wciąż niżej i niżej pod stale ogromniejącym ciężarem powiększała się moja kolekcja. lśniącej poświacie wzniosły się wysoko ponad, i były wpatrzone, i coraz więcej iskierek przechodziło ten proces, gdy bawiłem się Dla której miałem coraz większą przestrzeń, a w niej ciągle były dobre i roześmiane, zaś otaczające je światło zgęstniało klockami, oglądałem obrazki w książce, galaktyki iskierek spadały miejsca więcej, bo coś zaczęło się dzielić we mnie na mniejsze nasycone promiennym lśnieniem, po czym wyłoniła się z niego wokół jak płatki śniegu coraz częściej, coraz gęstsze, bardziej i mniejsze elementy, coś rozdrabniało się w nieskończoność, a twarz mamy. masywne i ciemniejsze, wciąż jednak z jakiejś głębi świecące tym niektóre cząsteczki tego okazywały się dobre, zaś inne złe, po Wyszła ze światła, a ono stało się przez ten ubytek bledsze, swoim światłem, lecz już zamkniętym w skomplikowanej figurze czym jedne i drugie układały się w obrazki, niezwykłe scenki i coraz więcej w nim nowych powstawało iskierek, te również geometrycznej, kolorowej intensywnie, lub w bryle, rubinowo- i kompozycje, zawsze ze mną w tle, albo raczej wokół mnie, i odbierały moc światłu, gdy rozbłyskiwały nagle i krążąc wokół, szmaragdowej, albo w kobiecym przedziwnie bursztynowym zasłaniały powoli wszystko inne, zaczynały odgradzać mnie od zakreślały coraz większą przestrzeń, jaśniejąc migotliwie to tu, profilu, który spadł sobie raz w jakiś zakamarek i już zawsze wszystkiego innego.

rys. Joanna Grochocka

go kata i kochanka wikarego, który do końca życia nie umiał wyba- Uporczywe trwanie kościoła raziło obrońców aż do piętna- czyć sobie, że jego grzeszne ciało ściągnęło na świat tyle gniewu stego kwietnia. Rano tego dnia naczelny dowódca garnizonu bożego. W kronikach można znaleźć zapis o pożarze miasta i spa- gen. Emil Steiger, zniecierpliwiony zamieszaniem wokół tak bła- lonej katedrze, ale ani słowa o Mariannie czy wikarym. hej jego zdaniem sprawy jak istnienie bądź nieistnienie jakie- Zimą i wczesną wiosną 1945 roku radziecki ostrzał artyleryjski goś obiektu o niskim znaczeniu strategicznym, podpisał wresz- Katedra oraz naloty omijały świątynię, pozostawiając ją przez wiele tygo- cie rozkaz zburzenia wież - lecz jak się niemal natychmiast okaza- Strzelistą wieżę wzniesiono ku Bogu ponad dziesięć wieków temu. dni nietkniętą. Sąsiednie budynki zmieniały się w gruz jeden po ło: nadaremno. Walczący o miasto czerwonoarmiści już bowiem Początkowo, jak reszta kościółka ufundowanego ku chwale Pana, drugim, a ona wciąż stała, niepokalana, z wieżami wytkniętymi od dawna podejrzewali, iż wróg ulokował w jednej z katedral- na pożytek wiernym, dla wzmocnienia władzy i krzewienia chrze- w niebo, nieczuła, zdawałoby się, na skutki pożarów oraz bomb. nych wież obserwatora artyleryjskiego, odpowiedzialnego za ścijaństwa, była w całości drewniana, wycięta z pobliskich lasów, Gdy raptem cichły odgłosy eksplozji, obie katedralne wieże pew- zabójczo precyzyjny ogień niemieckich haubic. Meldunki w tej w których zresztą nowinka chrześcijaństwa jeszcze wówczas się nie wyłaniały się z otchłani pyłu i dymu, niewzruszenie przecząc sprawie przedarły się wreszcie przez wojskową biurokrację do nie przyjęła. Dopiero mniej więcej w czasie, gdy pewien człowiek wojnie oraz zdrowemu rozsądkowi, urągając losowi innych płoną- świadomości wyższych dowódców radzieckich, skutkiem czego orzekł: „zabijcie wszystkich, Bóg rozpozna swoich”, postanowiono cych kościołów, grzebiących ludzi domów i przepadłych bez śladu dokładnie w chwili, gdy niemiecki komendant podpisywał swój nadać kościołowi bardziej trwałą, godniejszą i nadążającą za tren- ulic. Stojąc wciąż bezdusznie wbrew całemu miastu, które przypo- rozkaz, eskadra Iłów ponowiła sfuszerowany kilka tygodni wcze- dami w ówczesnym budownictwie sakralnym formę kamienną. minać komuś siebie mogło już tylko na zdjęciach. Byłżeby to jakiś śniej nalot na katedrę. Sto czy też dwieście lat później awansowano świątynię do ran- znak? – gubiono się w domysłach – Lecz jak go odczytywać? Dla Nim legła w gruzach, pewien pułkownik artylerii o nazwisku gi katedry, następnie zburzono wieżę, a na jej miejsce wzniesio- niektórych znaczenie fenomenu było oczywiste. Już 7 kwietnia Schleiermacher, zauroczony był już otaczającą kościół dzielnicą. no dwie większe – nieustannie poprawiano coś lub stawiano od gauleiter Hesse wystosował do komendantury garnizonu oficjal- Przypominała mu jego rodzinne Kaiserslautern. Odkąd jesienią nowa, jak w kalejdoskopie zmieniały się ołtarze, witraże i prezbi- ne pismo z żądaniem natychmiastowego zburzenia kościoła. Argu- 1944 roku przydzielono go do garnizonu i wyznaczono kwate- teria. Kto ma ochotę oraz cierpliwość, może prześledzić rozwój mentował w nim, że bolszewicy kpili sobie w żywe oczy z obroń- rę w pobliżu katedry, uliczki wokół niej stały się jego ulubionym budowli na podstawie zachowanych dokumentów. ców miasta za pomocą katedry, bezczelnie prowadząc ostrzał w miejscem spacerów, które odbywał za każdym razem, gdy chciał Czas mijał, a katedra stawała się coraz potężniejsza i szacowniej- ten sposób, aby jej wieżom nie stała się najmniejsza szkoda. Miała spokojnie pomyśleć. sza, choć nie obywało się bez perturbacji. Na przykład w począt- to być wedle gauleitera typowa dla czerwonych błazeńska sztucz- – Zaniosę jej puszkę kawy i amerykańską czekoladę dla dzie- kach XVI wieku, gdy znaczna grupa bogatych mieszczan odmó- ka propagandowa, obmyślona, aby zaprezentować wszechwład- ci – myślał na przykład - a jeśli to w połączeniu z winem nie wiła bywania na nabożeństwach z uwagi na obraz pędzla pew- ną rzekomo potęgę komunizmu, który jako jedyna w świecie moc, zadziała, pójdę do burdelu. W końcu trzeba żyć pełnią życia, nego włoskiego artysty, umieszczony w sąsiedztwie ołtarza, któ- władny jest decydować, co wojnę przetrwa, a co nie. póki można. ry zdał im się, jak stoi w kronikach, zbyt fircykowaty. Swoją opinię na temat znaczenia górujących nad miastem wież Czasem zaglądał też do samego kościoła i kazał prowadzić się Romanizm, gotyk, renesans, barok w końcu się przemieszały, bo mieli też saperzy z garnizonu miasta – ci, jeszcze przed rozpoczę- na szczyt jednej z wież, aby przez lornetkę podziwiać widoki. katedra zmieniała szatę, lub chociaż dodatki, po każdej rewolcie ciem oblężenia, poczęli masowo produkować raporty, z których – Jak długo wytrzymamy? Miesiąc, może dwa, tylko po co? Po w architekturze, niczym wytworna dama nadążająca za modą. wynikało niezbicie, iż obiekt takich rozmiarów, musi stanowić dla co niszczyć to piękne miasto? – pytał później przy wódce zaufa- Los jednak, w przeciwieństwie do architektów i kapituły, nie wrogiej artylerii oraz lotnictwa doskonały punkt orientacyjny. W nych oficerów. pieścił się z nią; aż dwukrotnie świątynia została niemal doszczęt- związku z czym sugerowali bezzwłoczne zlikwidowanie elementu W momencie, gdy radzieckie samoloty rozwiązywały kwestię nie zrujnowana. architektonicznego w postaci dwóch przyłączonych do katedry wież, pułkownik Schleiermacher pod pozorem wizytacji punk- Roku pańskiego 1459, gdy pożar, który wybuchł w jednej z sąsied- wież. Natomiast wedle plotek, którymi wymieniała się ludność tów obserwacyjnych artylerii, znajdował się właśnie na szczycie nich kamienic i strawił cały kwartał ulic, przeniósł się również na cywilna stłoczona w przerobionych na schrony piwnicach, bol- jednej z nich. Jego roztrzaskany hełm znaleziono kilka lat póź- wciąż drewnianą przykościelną kapliczkę, a z niej do wnętrza kate- szewicy mieli zwyczaj oszczędzania najwyższej budowli w każ- niej w gruzowisku i wrzucono do rzeki. Do dziś tam spoczywa, dry. Zginęło owego dnia 37 osób, w większości bogaci mieszczanie dym ze zdobywanych miast, aby w dzień triumfu umocować na pod dnem, i pewnie będzie leżał jeszcze długo zanim wreszcie oraz ich służba, zginęła Marianna, przekupka z rynku, żona miejskie- jej szczycie gigantycznych rozmiarów portret Stalina. wydobędą go przy pogłębianiu.

Gazeta literacka 19 Miłosza Biedrzyckiego

„Akslop” Miłosza Biedrzyckiego to niewątpliwie najbar- Dla Świetlickiego polskość jest ciężarem, który musi a kończy ten wiersz tak: dziej rozpoznawalny jego wiersz, publikowany niemal we dźwigać jako poeta – zniewalającym społecznym obo- wszystkich antologiach poezji po przełomie w 1989 roku. wiązkiem – jaki czuli Norwid i Baczyński. Kulą u nogi, „w nocy budzi mnie bicie bębnów i jazgot tureckich pisz- „Akslop” to Polska – pisana wspak. Biedrzycki pisze jednak kłodą – o które „zahacza język”. Polska jest jednocześnie czałek przewrotnie, myląc tak czytelnika: romantyczną kochanką – ale i dziwką, przez którą podmiot w ciszy wpatruję się w sufit, jakbym miał dokądś jechać, wiersza cierpi: jakbym miał złapać hiva i umrzeć, jakbym dawniej latał „Akslop, może to jakieś duńskie miasto”. cały „która wybiera sobie tego, którego akurat teraz tylko sadza”. Dania to ojczyzna Hamleta, księcia Danii, który wysłany ty nienawidzisz, który znęca się nad nią i wbija w nią przez Klaudiusza do Anglii napotyka wojska norweskie gwoździe. To jakby sceny z pobytu Mickiewicza w Ankarze-Kon- maszerujące na Polskę pod wodzą Fortynbrasa. Szekspir Przez nią siedzisz w więzieniu, przez nią jesteś głodny”. stantynopolu i Polonezköy – czyli dawnego Adampola słabo znał geografię – Biedrzycki ma prawo udawać trochę, założonego przez Adama Czartoryskiego w 1842 roku że też jej nie zna. Świetlicki złorzecząc ojczyźnie-kochance przywołuje – przeniesione, a raczej skompilowane z czasem obec- Prosty zabieg pomaga czytelnikowi – który żyje z Polską jednocześnie obrazy z celi Konrada. Można tu znaleźć nym. Dalszy ciąg osobliwości państwa-miasta Akslop. na co dzień, na chwilę się zatrzymać, zastanowić – spojrzeć podobne obrazy jak w „Wiośnie” Juliana Tuwima: Wędrując po Europie: Danii, Polsce, Bałkanach, Słowenii na kraj z dystansem, pomyśleć, czy to aby rzeczywiście nie i Konstantynopolu – wszak to też Europa (w granicach jakieś miasto w ojczyźnie Hamleta i Andersena. W tym „Będzie dziś święto wasze i zabrzęczą szklanki, Turcji), Biedrzycki jawi się raczej ciekawym historii i świata (i krótkim zdaniu mamy oprócz palindromu jeszcze jeden ze wstydem powrócicie, rodzice was skarcą! Polski) turystą, badaczem, niż zdradzonym romantycznym zabieg – redukcję państwa, czy też kraju do miasta-pań- Wyjdziecie dziś na rogi ulic, o kochanki, wieszczem-tułaczem. stwa – czegoś na kształt greckiego polis. Wprowadzenie Sprzedawać się obleśnym, trzęsącym się starcom!” elementu obcości i redukcja obszaru pozwalają ogarnąć Fragment książki „Licznik Geigera - 20 najważniejszych współ- całość problemów, spojrzeć na Polskę innymi oczyma – Bohater liryczny wierszy Świetlickiego to zdradzony czesnych wierszy polskich”. Zrealizowano przy pomocy środków turysty, osoby przebywającej czasowo: kochanek – zdradzony przez ojczyznę. To bardzo polskie, budżetowych Samorządu Województwa Śląskiego. (proszę dodać logo województwa śląskiego) romantyczne. Ale odrzucenie ma jeszcze inne powody – Projekt winiety: Mira Kostyła. „jestem tu przejazdem, co prawda na nieco dłużej...”. literackie. W drugim wierszu „Polska” wyraźnie wzoruje się na słynnych poematach Allena Ginsberga „Skowyt” i Co turysta widzi po przełomie? Na pozór duński obrazek: „Ameryka”. Porównajmy – Ginsberg:

„ministrowie rolnictwa „Ameryko oddałem tobie wszystko a teraz jestem usiedli na bańkach z mlekiem i zatarasowali” niczym. Ameryko dwa dolary i dwadzieścia siedem centów 17 Dania to kraj kojarzący się z wysokorozwiniętym rolnic- stycznia, 1956. twem i przetwórstwem. W ten krajobraz duńsko-polski Nie mogę znieść własnych myśli. poeta wprowadził element komizmu, kolorytu Polski Ameryko kiedy zakończymy tę ludzką wojnę? początku lat 90. i powszechnych wtedy protestów rol- Pieprz się swoją bombą atomową. niczych. Nie czuję się zbyt dobrze daj mi spokój. W tym kolorycie pojawiają się także „lokalne osobliwo- Nie napiszę żadnego wiersza dopóki nie znajdę się we ści” jak „Diwron,/ czy Cziweżór”. Używając palindromów właściwym stanie umysłu. autor ingeruje w język – zwracając uwagę także na jego Ameryko kiedy będziesz anielską? fonetyczne i ortograficzne osobliwości – uznawanego za Kiedy zdejmiesz swoje ubranie?...” bardzo twardy i dźwięczny wśród języków słowiańskich. Biedrzycki jest na te zjawiska wyczulony – ponieważ z [„Ameryka” - Tłum. Marcin Walkowiak] domu jest dwujęzyczny. Wszak jest synem wybitnego słoweńskiego poety Tomaža Šalamuna. A teraz Świetlicki w jednym z wierszy zatytułowanych Te obco brzmiące nazwiska, to oczywiście palindromy „Polska”: utworzone od nazwisk Norwida i Różewicza. Można się zastanawiać, dlaczego autor wybrał tych poetów. Powody I kiedy ustawimy się rzędem przed magazynem broni, mogą być trzy. – Są to mniej znani na świecie poeci i pisarze śmierdząc jeszcze snami, od na przykład Miłosza i Gombrowicza, a wysoko cenieni i kiedy ona dotyka mnie mokrym palcem w kinie, a żebym w Polsce – uważani za „sumienie narodu”. – Mogą więc wiedział, że płacze, uchodzić za „lokalne osobliwości”. Palindromy ich nazwisk i kiedy drugi dąb w ogrodzie zostaje sprzedany, i dostaję brzmią dosyć oryginalnie i egzotycznie dla „polskiego za niego swoją część, ucha” – a jednocześnie da się je odczytać na głos; czego nie dałoby się raczej zrobić z palindromem od nazwiska i kiedy ogniomistrz wrzeszczy do mnie ty skurwysynu, a ja Gombrowicz. Trzecia przyczyna może wiązać się z Mar- blednę i mówię do niego oczami, cinem Świetlickim i jego wierszami z „Zimnych krajów” i kiedy jestem upiorem Dworca Centralnego...”. poświęconymi tematowi Polski: „...SKA”, dwoma wierszami o tytule „Polska”, jednym „Polska 2” i z wierszem „Dla Jana Nie ma wątpliwości, że na romantyczną wizję Polski Polkowskiego”. W tym ostatnim znajdujemy podobną, nieco Świetlickiego nałożyła się inna, bitnikowska kalka. To nie dłuższą wyliczankę „lokalnych osobliwości”: jest Gombrowiczowskie uwolnienie od Polski i jej komplek- sów. Niechęć do Polski została zdwojona – przez niechęć „Zamiast powiedzieć: ząb mnie boli, jestem Ginsberga do Ameryki. Tymczasem wiosna Biedrzyckiego głodny, samotny, my dwoje, nas czworo, jest inna. Traktuje Polskę i polskość z większym dystansem, nasza ulica – mówią cicho: Wanda ale i sentymentem – rozdzielając funkcje ojczyzny, cierpień Wasilewska, Cyprian Kamil Norwid, od niej i rolę kochanki: Józef Piłsudski...”. „kochałem tutejsze dziewczyny, „Akslop” Biedrzyckiego, acz może funkcjonować samoist- policja parę razy przegoniła mnie po nie, to jest jednak ukrytą polemiką z Marcinem Świetlickim chodnikach. mieszkańcy są bardzo serdeczni, i jego wierszami poświęconymi Polsce. namawiają, żebym został na dłużej” Na powinowactwa wskazuje jeszcze jeden fragment ze Świetlickiego. Miłosz Biedrzycki w swoim wierszu redukuje Uliczne zamieszki i bójki z policją, to też element lokal- Polskę do polis, Świetlicki zaś w wierszu „...SKA” pisze tak: nego kolorytu – rzec by można: taki kraj – „Pomarańczowa Alternatywa”. Bohater liryczny Biedrzyckiego „bawiąc prze- „Dlaczego twój niepokój tak obraca się wokół jazdem” w „duńskim Akslop” nie stroni od romansów i pod- wyrazów: niepodległość, wolność kreśla tradycyjną gościnność mieszkańców – jaką chwalą równość, braterstwo, Polska jest od morza do morza, się Polacy: „namawiają, żebym został na dłużej”. Wyłania się bezrobocie, podatki, „Gazeta Wyborcza”? obraz Polski jakby z „Pana Tadeusza”. – W innym z wierszy, zaczynającym się od tych słów Biedrzycki pisze: Czy nie wiedziałeś, że są to małe wyrazy? Czy nie wiedziałeś, że są to wyrazy najmniejsze? „Dobry wieczór, nazywam się Mickiewicz, jestem Dlaczego właśnie o nie Białorusinem, pierwszy w Polsce pisałem jak O’Hara (...)// zahacza twój język? właściwie przestałem pisać, czasem opowiadam klechdy o Polsce” rys. Joanna Grochocka Czy nie wiedziałeś, że tym wszystkim rządzi ta szczupła dziwka? ta którą kochasz a raczej masz na nią ochotę”

20 Migotania, przejaśnienia 26 Sławomir Hornik karolina. list szósty

met. hojne doliny POEZJA Układam się wzdłuż pleców, bo łatwiej przylegać do rzeczy pewnych. Jest noc, W kałuży oliwy składam swoje pośmiertne ciało. ona mówi, że dołem uciekają sarny, karolina. list trzeci Panno zaokienna, we framugę wtarła się szadź, cały kopiec kurzu z sąsiedniej ulicy spaceruje śmieję się. Wiem, że ma rację i boję się, Co będzie świętym znakiem da się poznać, po szybie. Ja umyłam kieliszki, stół nakryłam że nie zamieszkam w szczegółach. Ciągnie dotknąć, przeniknąć, wypali od środka znamię. świeżym obrusem i czekam, jak mgła uderzy od gwiazd, więc piszę, że rano wstanę Blizna będąca mapą między Ś. a O. Gdy któreś ze szronem na palcach. Nie, nie śpię z nią, z nich napotkasz na niej, wiedz: nie musisz czołem o kant nieba, zgaśnie trzecia część gwiazd. I nic im nie opowiem, że nie przychodzą już listy, dzielą nas jakieś cztery ciała, żeby razem znać ulic, żeby tam zamieszkać. Nic nie jest a w skrzynkę puka pazur mrozu. Pomimo ciepłych zasnąć i się obudzić musimy spędzić twoje, nic też tu po tobie. Gościniec. Lustro. wiosennych dni, nic a nic nie powiem, rozniecę kilka wakacji więcej. To, co się odbija, to mój oddech wstrzymany astmą. ogień, zaproszę sztukmistrzów z Jeruszalaim, smutne golemy, przydrożne psy. Umyję kości, W bliźnie po nim wciąż śnieg. Tobie więc wysyłam włosy i paznokcie. list, cienkimi wstążkami dymu przewiązane niebo. Należy do ciebie skrawek od Ś. do O. Trakt dla księżyce, kratery. domostwa niepewnej wiary listów, pocztówek, sms-ów. Gdy rozłożysz dzień jak Przyjechałem tutaj po dar wątpliwości. Wierzę książeczkę do nabożeństwa, o co będziesz prosić? w tajemnicę pierwszej nocy, gdy przyjdzie i powie, że zapomniał grymas mojej twarzy; krzywię się ze strachu i to, co ma wrócić na swoje miejsce

wraca. Mówisz do nocy: grudzień, astma, i ptaki zastygają w locie. Mniej się boję odkąd spłynęła tędy via dolorosa białej krwi synogarlic, wiem, że mógł tędy przechodzić jego syn szatan, ze szramą pod piersią, z dziurami po kulach na dłoniach i piętach.

Wychodzę wyżej i widzę, jak rozrasta się pueblo rozbijanych namiotów. Jak nad wszystkim błądzą cienie podróżujących, święte i przyjazne, pewne jak śmierć, która mnie odnalazła. rys. Joanna Grochocka

apokatastasis jest czas otwarcia powiek i zamknięcia łóżka czas nakładania koszuli i zdejmowania snu T. Karpowicz, Księga Eklezjastesa

Niebo jest siwe i stare. Odkrywam tę zależność, gdy budzę się, żeby narąbać drewna. Coś jest w mruczeniu głodnej kotki, któremu chcę zapobiec suchym chlebem ze smalcem maczanym w wodzie.

Jej odkrycia są prostsze niż moje - horyzont jest dnem miseczki jak niebo, do którego próbuje unieść brzuch z piątką młodych, żeby mi je pokazać. Krew płynie wolno i nagle znika mgła, poranne kadzidło w katedrze z mchu

i paproci. Pierwszy ołtarz z porozrzucanych drzazg. Na tacy stołu dary: chleb, kawa, borówki, czernice. Są już ofiarnicy, czekają aż skończy się burza; z Oo nasłuchujemy uderzeń podniebnego zegara.

Tomasz Piekło Cztery wiersze dla Lekcje śpiewu Połowa Lekcja śpiewu na drugim piętrze. Połowa marca. Rzuciłem palenie. Jabłko czernieje u ciebie na stole. Kobieta Nie wiem, za czym tęsknię. U ciebie na stole. Jabłko dla mnie. Rzuciłem z tęsknoty, jak zawsze. jeśli była, jak niewidomy mogłeś patrzeć Słyszę twój głos w słuchawce, Stoję przed wejściem, ale to tak jakbym już w słońce. A ona śmiała się, wiązała stukot obcasów. Chodzisz za mną kochał się z tobą. Kocham się z tobą włosy przed wyjściem – dzień z nocą. od stołu do łóżka. Jestem głodny. każdej nocy. Stoję przed wejściem.

Jeśli był język, miłością był – zaledwie Odkąd rzuciłem palenie, cały czas jestem głodny. Wiersz dotknął. Nazwał i pozwolił odejść. Powiedz, że chcesz, że przyjdziesz zaraz po kolacji. Rozbiorę cię, przełożę Wrócił między zwierzęta. Kobieta pochyla się nad źdźbłem – na inny język, jak Coltrane, jak Davis, nad sobą. Ta sama kobieta jak Bóg wie co. Rytm, stukot obcasów. Jeśli odwrócisz wzrok ku tamtej burzy, chce cię urodzić. Była już matką Chodzisz tęskniąc? nie odwrócisz niczego. Zobaczysz rannej pliszki. Wieczorem swoją twarz. Ewo opowiada o odległości. Chodzisz znajdując rannych na ulicy. Całe miasta rannych pragną Wieczorem nie mam ciała, a jedynie byś je znalazła, zadzwoniła gdzie trzeba, język do rozwiązywania węzłów. a najlepiej do mnie. Jestem głodny, Ona powie – bądźmy cicho i będzie rzuciłem palenie i nie wiem za czym tęsknię. jasna. Teraz śpi, objęta prawem morza, Położyć się na ulicy? stref przyległych, moich oczu.

Gazeta literacka 21 okresie przyłączenia do Rzeszy w latach 1939-1944 nosiło nazwę córka Stefka. Mówiło się więc niech Andrzej przytrzyma Łotra (imię Litzmannstadt, dla uczczenia dowódcy, który podczas pierwszej psa) lub Andrzejowo, proszę zamieść podwórze. Do Bolka i Stefki Aleksandar Flaker wojny światowej tutaj wojował. Białostocka mitologia rodzinna zwracaliśmy się naturalnie per „ty”. […] mówiła mniej więcej tak: poród odbył się w jakimś „białym domku” we wsi Wysoki Stoczek; poza akuszerką był także lekarz – felczer (z niem. Feldscher, czyli w istocie wojskowy lekarz posiadający Geograficzne troski średnie wykształcenie medyczne). Przy porodzie doszło do sepsy, którą w obliczu braku leków zwalczano koniakiem, przez co mama […] Polonia Restituta była ciągle „pijana”. Olga nie chciała oddać dziecka mamce, więc Bez specjalnej nauki zacząłem czytać. Przyciągały mnie księgar- w ten sposób ssałem mleko przyprawione koniakiem! Wszystko to nie na Piotrkowskiej: Gebethner i Wolff, Arct i inne. Nazwiska I działo się około imienin Olgi; od Juliusza dostała ona w prezencie właścicieli były niemieckie, ale sprzedawano przeważnie polskie rower i tak zaczęły się moje pierwsze podróże – rowerem po książki. Kupowałem zeszyciki z mapami konturowymi (ślepymi) Gdańsk/Danzig, sierpień 1930 pokoju. Fabryka w Wysokim Stoczku, własność dziadka Juliusza i wrysowywałem albo województwa, albo pasma górskie i rzeki. Właściwie każdą biografię mojego pokolenia, jako biografię XX seniora, po najeździe bolszewików w 1920 roku nie mogła już Były arkusze z portretami polskich królów wielkości znaczka wieku, należałoby rozpocząć od nazwy miasta, w którym zaczęła pracować, więc Juliusz junior znalazł posadę inżyniera (ukończył pocztowego, ale też takie same arkusze z portretami polskich się druga wojna światowa. Linia pociągnięta z Danzig do Triestu Politechnikę w Warszawie) w fabryce Eiserta, w innym, większym pisarzy – od Mikołaja Reja po Stefana Żeromskiego, latami ich wyznaczyła granicę Europy; także Chorwacja, która pod każdym tekstylnym centrum. narodzin i śmierci oraz spisem najważniejszych dzieł… Oczywi- względem przynależała do Europy Środkowej, znalazła się, według ście były tu i książki stosowne dla mojego wieku: Szympansiczka Krležy, na wschód od tej linii: w Blitwie, a więc pomiędzy Kartof- Łódź mojej młodości Ossendowskiego czy W pustyni i w puszczy Sienkiewicza – na felsuppe i barszczem, nie godząc się na zupę z buraka. początek… Apetyt rósł „en mangeant”. Dla mnie osobiście Danzig ma szczególne znaczenie. Pod koniec drugiej dekady nasi sąsiedzi z Rogów koło Łodzi wyjechali Łódź, 1924-1931 Na letnisku do Danzig. Sztark (tak właśnie pisało się nazwisko tego komi- […] wojażera) z rodziną (trochę starszy ode mnie syn Harry i córka Łódź była wówczas miastem przemysłu włókniarskiego: domi- Ilona – moja rówieśniczka) wprowadził się do mieszkania przy nowały nad nią ciemnoczerwone kominy fabryczne, które na Kiedy tylko zabłysło wiosenne słońce, wyjeżdżaliśmy „na letnisko”. drodze poza centrum miasta; był to dom z cegły, z charaktery- okoliczne budynki rzygały czarnym dymem, skutkiem czego W mieście bowiem słońce było słabo widoczne; zasłaniały je dym stycznymi wykuszami, jakie można zobaczyć także w Hamburgu. ciemniały także ich cegły. Wyróżniały się ciemnoszare pałace; i para, tworzące chmury ponad miastem. Kto tylko mógł, kupował parcelę pod miastem i budował „letnisko”. Jeździł potem, jak to się niegdyś, w szlachetnych czasach, także w Chorwacji mawiało, Fragmenty (wybór i przekład Anita Gostomska) na wilegiaturę. Jako że do „wilegiaturowej sekty” łódzkiej należała prawie cała warstwa średnia, osada letniskowa tworzyła coś na kształt wieńca wokół miasta. Mówi się: wieś Rogi […], chociaż ze wsi niewiele zostało. W naszym sąsiedztwie, po drugiej stronie lasku, brzeziny, która przeobrażała się w sosnowy las, była co prawda wiejska zagroda Krygiera, z chałupą krytą słomą i oborą, w której ryczały krowy. Chodziliśmy tam, żeby ze stawu wyławiać przepiękne traszki, które zabieraliśmy do akwarium. Samego Krygiera baliśmy się; nie był „jednym z nas”, którzy spędzaliśmy tutaj tylko lato, zwożąc pełne fury pościeli i sztućców. Nasz dom został zbudowany według pomysłu Olgi, więc nazywał się „Willa Olga”. Nazwa była ironiczna: był to drewniany budynek, parterowy, z czymś w rodzaju mansardy, wyposażonej w balkon, pokrytej papą, czarną, smolistą. Latem nad nami krążyły burze, te równinne, które potrafią długo Staliśmy wszyscy razem w wykuszu, przyciągnięci dochodzącą nauczyłem się nazwisk ich właścicieli: Poznański, Cegielski, Sche- wisieć nad wioskami. Takich burz się bałem; nauczywszy się obli- z ulicy muzyką orkiestry dętej: na czele oczywiście maszerował ibler, Grohmann, a Juliusz pracował u Eiserta, na ulicy Józefa 19. czać odległość błyskawic od nas […], narzekałem każdorazowo, bęben (taki sam jak w powieści Grassa). Za nim, żołnierskim Ulice pokrywał przeważnie bruk, nieociosany gruby kamień. To się że dom nie posiada piorunochronu. W odpowiedzi słyszałem: krokiem, stąpali młodzieńcy w brunatnych koszulach, z dziwnymi nazywało: kocie łby […]. Dorożki, które czekały przy dworcu Łódź mają go sąsiedzi, a nasze ściany kryją w sobie warstwę drucianej krzyżami na czerwonych opaskach wokół ramienia. Miasto było Fabryczna, jeździły na oponach samochodowych, inaczej mocno siatki, która trzyma tynk, a jako dobry przewodnik chroni nas wówczas pod protektoratem Ligi Narodów i tytułowało się Freie by trzęsło! Miasto było pełne sadzy; w białej koszuli nie wycho- także przed piorunami. To nie brzmiało zbyt przekonująco […]. Stadt Danzig. Poczta przynależała do Polski, a na Westerplatte dziło się na dwór. Wyasfaltowana była wtedy tylko główna ulica, Pozostawało jedno: przykryć głowę poduszką, albo cierpliwie ulokowany był polski garnizon. Wówczas mnie to nie obchodziło: którą jeździły tramwaje od Placu Wolności do Placu Reymonta. liczyć kilometry. wyjeżdżaliśmy z miasta, aby zażywać kąpieli na wydmach pobli- Mieszkaliśmy na Piotrkowskiej 109, ale w oficynie […]. Rzadkie Kiedy „willa” stanęła, przed nią rozpościerało się jeszcze karto- skiego Bohnsack. Tę idyllę dwóch rodzin zakłócił hałaśliwy widok były nazwy ulic i placów pochodzące od słynnych Polaków: w flisko. Olga kazała je zaorać i posadziła truskawki. Obok nich rósł z wykusza: defilada niosła zapowiedź czegoś złego. Oglądaliśmy czasie, kiedy miasto się rozwijało, administracja rosyjska nie agrest (brrr, kwaśne!), dalej porzeczki, a na skraju lasu rabarbar ją w milczeniu; nawet rodzice nie wiedzieli, co się dzieje. Ciszę zezwalała na takie nazewnictwo. Rosjanie pozostawili po sobie – roślina z wielkimi liśćmi, jeszcze kwaśniejsza niż kłujący agrest, przerwał Julije: - To są jacyś bolszewicy. Wspominałem później jedną cerkiew prawosławną; kościołów ewangelickich i synagog jadalna wyłącznie w postaci kompotu. Z tego wszystkiego lubiłem to jedno jedyne zdanie, właściwie czyniąc Julije zarzuty z powodu było znacznie więcej. Ani Niemcy, ani Żydzi nie są tutaj uważani tylko duże i soczyste truskawki, które bardzo szybko rosły, więc zrównywania nazistów z rosyjskimi komunistami (maszerowali za mniejszość narodową. Pod względem etnicznym każda z tych Olga je sprzedawała. Aby jeszcze inaczej utrzymać letnisko, wtedy członkowie SA, formacja jeszcze nie była wojskowa, nale- narodowości stanowiła około jedną trzecią mieszkańców. Klasa wymyśliła króliki. Te szybko się rozmnażały i wkrótce była ich żała do legalnej partii z siedzibą w Niemczech i filiami wszędzie robotnicza, administracja i instytucje kulturalne były polskie, cała ferma. Lubiłem się bawić z tymi „zajączkami” i rozpaczałem, tam, gdzie istniała mniejszość niemiecka, od Sudetów do Ptuja, podczas gdy Niemcom i Żydom hurtem przypadał przemysł kiedy obdzierano je ze skóry, a mięsa nie chciałem nawet tknąć. niem. Pettau). Julije miał jednak rację: komunistów poznał w Rosji, tkanin wełnianych, zaś Żydzi, którzy zasiedlili „starą” część miasta Skórę się sprzedawało, z futerek powstawały płaszcze, które zwłaszcza na Kaukazie, gdzie, mieszkając w Kisłowodsku (czytać – Bałuty, stanowili większość miejskiej biedoty. Na Bałucki Rynek zimą nosiły średnio bogate panie. Takie futra nazywały się „foka”; Lermontowa!), aż do 1921 roku pracował dla bolszewików przy chodzimy rzadko: jest tam brudno i śmierdzi słonymi śledziami przypominały selskiny, farbowane matową czernią. Aby zimowy utrzymywaniu transkaukaskiej kolei. Widział ich defilady, spotka- oraz czosnkiem. Żydów można rozpoznać po stroju: bogaci są ekwipunek był kompletny, noszono również czarne kalosze marki nia […], militaryzm partii, która swoimi odnogami sięgała aż na oczywiście zasymilowani i eleganccy, ale niższa warstwa nosi „Tretorn” (Finlandia?), niezbędne w warunkach miejskiego błota, południe, ale z Polski musiała się wycofać, chociaż w Białymstoku długie czarne płaszcze (chałaty), małe czarne czapeczki; są brodaci, które zbierało się w dziurach w bruku. zaprojektowała już swoją władzę. Poznał system znaków i milita- a szczególnym akcentem są kręcone bokobrody (pejsy). Mówią Wieś Rogi była oddalona od miasta o około cztery kilometry. ryzm jednego totalitaryzmu; w Danzig mógł dostrzec narodziny językiem jidysz, a piszą alfabetem hebrajskim, oczywiście na Jechało się tramwajem na koniec miasta, następnie mijało duży drugiego. Pomiędzy tymi dwoma totalitaryzmami toczyła się moja własne potrzeby (gazety, książki). żydowski cmentarz, który napawał mnie lękiem, ponieważ ogro- geobiografia. Czy ubrane w jednokolorowe mundury formacje Lubię chodzić na zakupy. Pobliska mleczarnia jest mi wyjątkowo dzony był wysokim ceglanym murem, zaś jego szczyt wysypano są groźne także dzisiaj? miła: prowadzi ją tłusta, ruda Żydówka; zakasane rękawy odsła- tłuczonym szkłem. Wyobrażałem sobie człowieka, który się wspina niają jej ręce obsypane piegami koloru miedzi. Najbardziej lubię na ten mur, być może w jakiejś opresji, uciekając przed kimś, patrzeć, jak sięga po drewniany łuk i napiętą struną kroi masło a ręce mu krwawią jak ręce Jezusa na krzyżu… Tam, za tym Mit narodzin z wielkiej okrągłej gomóły, podobnej do jej naprężonych piersi murem, spoczywała prawdopodobnie rodzina naszego Szmula, pod białym fartuchem. Nasz masarz to oczywiście Niemiec. Herr który dwa razy w tygodniu przywoził zawsze świeże warzywa. W gruncie rzeczy wokół naszych narodzin zawsze tworzy się mit. Schulz sprzedaje wątrobiankę i salceson, a ja szczególnie lubię Miał rudą brodę, kręcone włosy, ale ubierał się tak jak my: głowę My samych siebie nie mogliśmy nawet zobaczyć, a co dopiero kiełbasę z cienkimi, słodkawymi włóknami, która po niemiecku osłaniał brązowym kaszkietem, i chętnie z nami rozmawiał. Za móc przeżyć to, jak się rodzimy. Tym trudniej jest opisać świat, nazywa się Mettwurst. Szynkę kupujemy rzadko, obowiązkowo cmentarzem szło się przez piaski, za punkt orientacyjny służył który wtedy ujrzeliśmy. Tylko nieliczni z nas przebywali w tym przed Wielkanocą. Wtedy kupuje się także żydowskie mace: duże, rząd posadzonych brzóz, dzięki czemu można było chodzić na samym miejscu „od kolebki aż po grób” […]. Z tego powodu, białe arkusze, wyglądające jak hostia albo mlinci. skróty. Oczywiście, istniało także coś na kształt drogi. Podróżował jako permanentny ptak wędrowny, którego rodzice wkrótce po Należy uważać, jak się do kogo zwraca. Pewnego razu, kiedy w nią regularnie Juliusz, który kupił słabiutki motorower firmy porodzie nagle zawieźli do innego miasta, niewiele mogę powie- rozmowie telefonicznej przerwałem panu Nowickiemu, pytając „Ruppa” i skakał nim po dziurach tej, również piaszczystej, drogi. dzieć o tym, jak w lipcu 1924 roku wyglądał Białystok. Swoje oczy go: co? […], Olga przestrzegła mnie, że to niegrzeczne, ponieważ Na tę okoliczność nabył też oliwkowy kombinezon z kapturem, otworzyłem dopiero w mieście, które nazywało się Łódź, a tylko w zapytuje się uprzejmym: proszę pana? […]. W rozmowach ze który posiadał klapki na uszy. Z kaptura wyzierały wielkie okulary: sprzedawcami Żydami taki zwrot nie jest konieczny; mówi się wyglądał jak Lindbergh, kiedy przelatywał nad Atlantykiem. 1 Miroslav Krleža (1893-1981), jeden z najwybitniejszych pisarzy chorwackich, po prostu „niech mi Sara odetnie dziesięć deko masła”, bez „pani”, Ta osada letniskowa w przeważającej mierze należała do zasymilo- erudyta. Jego twórczość, często bardzo polemiczna, wywarła ogromny wpływ ale w trzeciej osobie, jak wymaga tego język polski. Zwracanie wanych Niemców. Z prawej strony wymurował dom jakiś architekt, na kształtowanie się chorwackiej kultury. Wspomniana przez Aleksandra się per „wy” może wywołać reakcję: „kóz z wami nie pasłam”. Ta k a za płotem z lewej strony wypoczywała rodzina Vogel; z nimi się Flakera Blitwa nawiązuje do tytułu trzytomowej powieści Krležy, Bankiet w bowiem mówią między sobą chłopi. Oni (wówczas jeszcze) nie Blitwie. Jej akcja toczy się w wyimaginowanym państwie europejskim, ulega- przyjaźniłem: chłopiec nazywał się Jurek, a dziewczynki Nata i Ula. jącym powolnej faszyzacji. Historia tytułowej Blitwy oddaje sytuację, w jakiej byli „panami”. Zwracanie się per „pan” nie było też obowiązkowe Jurek był szczupły, Nata nosiła warkocze, a Ula była trochę starsza, znalazły się kraje Europy Środkowej po pierwszej wojnie światowej. Wydanie w rozmowach z klasą niższą. Stróż w Rogach nazywał się Andrzej, nosiła krótką fryzurkę, co przydawało jej krągłości. Najzamożniejszy polskie (I wyd. pol. 1968) łączy trzy księgi w jednym tomie. Zob. M. Krleža, do jego żony mówiło się Andrzejowa, syn miał na imię Bolek, a w Rogach był jednakowoż pan Nikiel (niem. Nickel); jego ogród był Bankiet w Blitwie, przeł. M. Krukowska, Warszawa 1987. „parkowany” (pardon: parcelę przeobrażono w park), willa naprawdę 2 Obecnie Sobieszewo. zasłużyła na swoją nazwę, a pośrodku tego parku znajdowało się 3 Mówiąc o swoich bliskich, autor często używa wyłącznie ich imion: Julije/ 4 Ciasto makaronowe w płatach, podawane do mięsa, z którym wcześniej było Juliusz i Olga (rodzice), Aleks (brat). zapiekane. jeziorko, któremu brakowało tylko łabędzi. W tym jeziorku pływałem

22 Migotania, przejaśnienia 26 i „utonąłem”, kiedy wyślizgnęła mi się dętka samochodowa. Później carskiej Rosji, jakie wznosi się w Lublanie lub w Sušaku w okresie Czasami jeździliśmy do Białegostoku, do dziadków. Obowiąz- byłem dumny z tego „utopienia”: tonąłem, a oni mnie uratowali i Królestwa SHS. Warto zauważyć, że w czasach Piłsudskiego kowe było zwiedzanie Pałacu Branickich, gdzie poznali się Olga i „wypompowali wodę” (faktycznie się zachłysnąłem). Tak tworzyłem zburzono ogromną cerkiew obok Ogrodu Saskiego w samym Julije oraz moje penetrowanie strychu zdewastowanej fabryki. W pierwszy osobisty dziecięcy mit ocalonego człowieka… centrum Warszawy i przy pomniku księcia Józefa Poniatowskiego, międzyczasie Aleks zdał maturę, ale nie ożenił się z Kinderman- Życie na letnisku sprzyjało dorastaniu. Zostawiłem za sobą uczestnika armii Napoleona, dłuta Thorvaldsena, powstało miejsce nówną, córką wielkoprzemysłowca, tylko zdał na Politechnikę w afrykańską bajkę o ciekawskim słoniu, któremu na rzece Limpopo na defilady wojska polskiego. Polski ikonoklazm nie był w tym Warszawie, co prowadziło nas także do stolicy. krokodyl rozciągnął trąbę. Kara za ciekawość nie zrobiła na mnie czasie osamotniony: świątynię Chrystusa Zbawiciela w Moskwie Słuchaliśmy małego radia z kryształkiem i igłą sprężynową, którą wrażenia; słonie lubiłem właśnie takie, z długimi trąbami. Któregoś zburzyli bolszewicy! Dla Olgi zresztą prawosławie nie było zbyt „wybierałem” stacje. Niedawno zbudowano w Raszynie nadajnik o dnia pojechaliśmy do miasta odwiedzić znajomych – państwa istotne. W Zagrzebiu chodziła na Cvjetni trg tylko na rezurekcję mocy 1000 kW, lepiej było słychać stację Kominternu i opozycyjne Bednarzewskich; ja miałem się zająć kartkowaniem Encyklopedii i to dlatego, że „wtedy każdy z każdym się całuje”! W ten sposób wobec niej radio Viipuri (ros. Wyborg), ale groźby docierały teraz (Trzaska, Ewert i Michalski). Znalazłem pod literą J państwo, do moja babka popadła w zapomnienie. O pozostałych z rodziny z Kőnigswusterhausen. Hitler już zaryczał, Piłsudski umarł, a którego Juliusz już wtedy podróżował, aby załatwiać interesy; Olszewskich troszczyła się nadal wyłącznie ciotka Nina. pułkownik Beck paktował. dowiedziałem się, że jest to królestwo, co szczególnie mnie zain- trygowało. Zapragnąłem mieć kiedyś taką książkę: o wszystkim. Marzyłem o niej, spacerując brzeziną… Ale materii do czytania Czerwona łódź Rok „syreny” i tak było w Rogach sporo. Aleks przygotowywał się do matury, ale literatura go widocznie nie interesowała: wydań Biblioteki Łódź, 1928-1930 Warszawa, 1938 Narodowej nawet nie otwierał. A mnie już nie zajmowała rzeka W języku polskim miesiące noszą ludowe nazwy; spośród nich W tym roku zmieniła się mapa Europy. Do Wiednia, triumfując, Limpopo i małpka Ori-Ori, ale literackie „bajki” innej natury. Kijki niektóre pokrywają się z chorwackimi, tyle że kalendarzowo odro- wkroczył Adolf Hitler. Tego lata podróżowaliśmy do Warszawy do gry w serso (fr. cerceau) stawały się mieczami w pojedynkach binę się spóźniają. Jedna łacińska nazwa pozostała nietknięta: samochodem, który rodzice podarowali Aleksowi w nagrodę Skrzetuskiego i Bohuna; klęczeliśmy z nimi przed Heleną – Iloną. maj. Majowe są nabożeństwa; majówki (majales) to studenckie za zdobycie dyplomu na Politechnice Warszawskiej. Wiózł nas Kiedy odegraliśmy Sienkiewiczowskich bohaterów, przychodził uroczystości, ale także wyprawy na łono przyrody; pozostał także, Štefek, kierowca spółki „Zagorske d.d.”. Przejeżdżaliśmy przez Graz wieczór, a to oznaczało: kwaśne mleko z ziemniakami, truskawki z rzecz jasna, pierwszy maja. Któregoś pierwszego maja wyszedłem i Bruck a/M jak przez szpaler sztandarów ze swastykami, nie było ogrodu, zapalanie lampy naftowej, której klosz czerniał od sadzy na dwór. Ponieważ mieszkaliśmy na ulicy, która była główną arterią przyjemnie. Wiedeń ominęliśmy i dalej cięliśmy drogami przez i w tym drżącym półmroku czytanie Mickiewicza: miasta, od razu zrozumiałem, że dzieje się coś wielkiego. Zwykłych Morawy, dobrymi jak na tamte czasy; polskie drogi znaliśmy, Głucho wszędzie, ciemno wszędzie / Co to będzie, co to będzie? policjantów w niebieskich mundurach nie było, ale stójkowi z ale do Warszawy dotarliśmy bez trudu, przez Łódź, rzecz jasna. Nie wiedziałem, dlaczego ktoś nazywa się Gustaw, a ktoś Konrad, czerwonymi opaskami na ręce, rozstawieni co mniej więcej dwa- Ponieważ Aleks był chory, Olga pojechała z nim na wczasy do ale wyczuwałem grobową atmosferę bliskiej mi Litwy, widziałem dzieścia metrów, bronili dostępu do drogi, na której wstrzymano Otwocka, warszawskiego letniska, gdzie pozostali w zakładzie duchy złych szlachciców i grzech carskich urzędników. Drżałem z tramwaje i wszelki inny ruch. Ulicą jednak, szóstkami, przechodziły uzdrowiskowym. Mnie wzięli pod swój dach Sztarkowie, ul. podniecenia i przyjmowałem sakrament historii. Utożsamiałem ostrym wyrównanym krokiem zdyscyplinowane rozśpiewane Żórawia 24. W ten sposób Harry został moim przewodnikiem po się ze zbuntowanym romantykiem Dziadów! masy, wyraźnie pogrupowane partiami. Większość z nich nosiła polskiej stolicy. czerwone koszule, ale były też całe oddziały w kolorze niebieskim Czytaliśmy popularny „Kurier Czerwony” (kolor nie miał związku Nad Bałtykiem – z napisami „Bund”. Były to żydowskie organizacje socjalistyczne; z polityką!) i wybieraliśmy [rubrykę] „Dokąd dzisiaj?” […]. Był to takich Żydów jeszcze nie znałem. Wiedziałem, że PPS (Polska Partia czas głosowania w „plebiscycie”. Chodziło o to, że urodziła się Socjalistyczna) jest bardzo silna w mieście, ale nie jedyna. U Bed- słonica; dwunasta słonica w jakimś zoo! Proponowano imiona: Bohnsack, lata dwudzieste narzewskich widziałem przedwyborczy plakat: partie oznaczono Tuzinka (od „tuzin”) albo Syrenka (od warszawskiego herbu, z Wizyta u Sztarków zakończyła się któregoś lata na bałtyckich numerami, a numer jeden przypisany został Blokowi Bezpartyjnych syreną z Wisły). Głosowało się, oczywiście, patriotycznie. Tak oto wydmach. Do Bohnsack podróżowało się z Gdańska statkiem „Paul (BB). Wybory były jawne, a oddanie głosu na jedynkę znaczyło ten historyczny rok stał się rokiem „syreny”. Ale nowiny nie przy- Beneke”, w kierunku Neufahrwasser (po polsku: Wisłoujście?) spełnienie obywatelskiego obowiązku wobec Piłsudskiego i jego chodziły wyłącznie z zoo. Tego roku wprowadzono nowe zasady i była to moja pierwsza podróż statkiem. Nie było otwartego Legionów. Wszystkich pozostałych uważano za drobnicę. Pochód pisowni, według których nie pisało się już „Marja” ani „Marya”, tylko morza, jakie oglądałem z Półwyspu Helskiego, tak wąskiego, pierwszomajowy świadczył o czymś zupełnie innym. To miasto „Maria”; nie „Jugosławja”, ale „Jugosławia”. Tego roku Warszawę że z wagonu kolejowego można było z jednej strony zobaczyć miało silną tradycję socjalistyczną, to tak naprawdę stąd ruszyła wizytował rumuński król. Gazety wzywały do wiwatowania „Tra- Zatokę Gdańską, a z drugiej, na odległość, której nie sposób pierwsza rewolucja rosyjska w 1905 roku, a rytmów Warszawianki, jasku redzele” (polska transkrypcja), z wyższością dodając jednak, ogarnąć wzrokiem, rozpościerało się ołowiane morze, grożące w rosyjskim opracowaniu, słuchał Błok w Dwunastu. Naturalnie, że rumuńscy żołnierze w swojej ojczyźnie paradują boso! Rok piaskowemu języczkowi zalaniem. Nie, tutaj Wisła zrobiła swoje: wówczas nie znałem ani tekstów, ani melodii, których echo niosło później to się zemściło: ściśnięci przez Wehrmacht z jednej, a Armię wzdłuż ujścia tworzyły się nasypiska, wydmy chroniły plaże od się po Piotrkowskiej, ale później, dzięki słowom, kiedy je dobrze Czerwoną z drugiej strony, polscy uchodźcy musieli przekraczać „wiatru od morza” (cytuję tytuł Żeromskiego), mówiąc krótko usłyszałem, mogłem zrekonstruować, co śpiewano. Oczywiście właśnie rumuńską granicę; docierali do Zagrzebia w Banowinie - było to idealne miejsce na kąpiel, kiedy przypiekło słońce i „czerwony sztandar ponad tronem” należał do polskiego wariantu Chorwackiej i udawali się dalej – na drugą wielką polską emigra- zagrzała się woda, ale i wtedy szukało się schronienia przed Międzynarodówki, wezwania Polaków, aby chwycili za bagnety, do cję. Poza tym, w 1938 roku prezydent Rzeczypospolitej Polskiej wiatrem. Fotografowali mnie z Utą, w pozie, którą dzisiaj znamy Warszawianki z 1905 roku, była tu też Marsylianka… Cały repertuar ułaskawił Sergiusza Piaseckiego, skazanego za przemyt, liczne ze znaku firmowego marki „Robe di Kappa”. Rzecz jasna, jak bywa polskiej czerwonej tradycji. Słuchałem jej mowy, obserwowałem jej przekroczenia (sowieckiej) granicy i coś jeszcze, który w więzieniu zazwyczaj, rodzice swatali swoje dzieci. I, jak to zwykle bywa, nic siłę… Tonęła ona w drugiej Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej […], napisał powieść Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy […]. Piasecki z tego nie wyszło, ale mimo to byłem zmuszony śledzić losy tej ale wypowiedziała się pełnym głosem w wydarzeniu, które zaczęło zbeletryzował własne doświadczenia: przemytnika kokainy, „dziewczyny z sąsiedztwa”. Ten Bohnsack określił mój stosunek się w Gdańsku, pośród klasy robotniczej tamtejszej stoczni i rozwi- przygody seksualne, konflikty z GPU i regularną sowiecką milicją… do morza. Kiedy wyprowadziliśmy się do Zagrzebia i jeździliśmy nęło w masowy ruch Solidarności. To ten ruch, nie zapominajmy Polski czytelnik zyskiwał w ten sposób wgląd w to, co działo się po do Kraljevicy czy Crikvenicy, regularnie wybierało się – piasek. o tym, na przekór „stanowi wojennemu”, który narzuciła Moskwa, tamtej stronie granicy, aż po Mińsk i dalej. W tym okresie polscy I sam długo szukałem piaszczystych plaż, aby dopiero w okresie z błogosławieństwem Karola Wojtyły jako „polskiego papieża”, komuniści w Związku Radzieckim zostali już „zlikwidowani”, a w dojrzewania zaakceptować wypoczynek na skałach, wylegiwanie jeszcze zanim obalono mur berliński, przepowiedział europejskiemu ojczyźnie stworzono dla nich obóz w Berezie Kartuskiej. To była na kamieniach, skakanie na główkę w krystalicznie błękitną Wschodowi inną przyszłość. W tych dniach przypomniałem sobie dobra literatura polityczna. Oczywiście, powieść przeczytałem; głębinę; eros dzikości i słonej czystości. […] pochód pierwszomajowy z 1928 roku w „polskim Manchesterze”, także dla mnie były to wiarygodne informacje, znacząco odmienne tak głęboko utrwalony w dziecięcej świadomości. od opisów podróży E.E. Kischa, A. Słonimskiego, a nawet A. Gide’a, Poza tym, jak wiadomo, te lata oznaczały także ogólny kryzys o Krležy nie wspominając; ich przypisywałem przedstalinowskim Śmierć rosyjskiej szlachcianki gospodarczy. „Ulicami naszego miasta” dudniły wozy strażackie, latom dwudziestym. Piasecki mnie zawczasu uodpornił – nie na wybuchały pożary, a do naszego słownika weszło pojęcie „plajta” ideę komunizmu, ale na kult sowieckiej mocarstwowości. Jed- Sosnowiec, 1929 (z niem. Pleite). Płonęła wielka fabryka Scheiblera i Grohmana, nakowoż najchętniej Harry i ja spacerowaliśmy Marszałkowską, Jednego lata w Rogach do Olgi przyjechała jej matka. Przywiozła mówiło się, że ze względu na odszkodowania ogień podłożono. czytaliśmy pisane warszawskim żargonem felietony Wiecha ją do Polski ciotka Nina, która w Moskwie znalazła jakiegoś faty- Wtedy Eisert z ulicy Józefa 19 zdecydował się na inwestycje w (Wiecheckiego), a chętniej niż ortograficzne nowości, w naszym ganta, aktualnie pracującego w GPU, krewnego Tatiany. Wyrobił Chorwacji: pakowaliśmy się! paplaniu podchwytywaliśmy żargonowy komizm. Hrypowej paszport i pozbawiona praw stolbowaja dworjanka (tytuł oznaczał, że szlachectwo jest rodowe, a nie przyznane za zasługi), Polonia Restituta Z Polską, międzywojenną, pożegnanie obywatelka Olszewska, mogła wyjechać do rodziny, która w 1921 roku wyemigrowała do Polski. I tak, pewnej nocy, po otrzymaniu II telegramu z wiadomością o śmierci babki, Olga zabrała mnie ze Zaleszczyki, sierpień 1939 sobą w podróż do Sosnowca, gdzie mieszkali Nina i Antoni Cichoń; Wakacje w Rogach Tego roku wakacje spędziłem w Polsce. Przez Budapeszt dotarłem oboje nauczyciele muzyki, a właściwie rytmiki. Naturalnie swoją do Lwowa […], trochę pospacerowałem i udałem się do miasta babkę ledwie znałem. Była już łysa, Polski jako ojczyzny nie ceniła, W 1931 roku definitywnie przeprowadziliśmy się do Oroslavja i Kopyczyńce na Podolu, w którym Aleks pracował w nowo wybu- gdyż tutaj również nie uznawano jej błękitnej krwi, a poza tym Zagrzebia. Ale „Willi Olgi” nie porzuciliśmy. Regularnie, przynaj- dowanej fabryce, wypróbowując kotonizację konopi metodą płaciło się tu za lekarstwa; ta przybyła z „socjalizmu”! mniej część lata (Olga i ja) spędzaliśmy „na letnisku”. Psa Łotra zagrzebskiego profesora Softy. Pracę uzyskał dzięki członkostwu Do Sosnowca przyjechaliśmy przed pogrzebem. Jej ciało leżało już nie było, ale stróże pozostali wierni właścicielom, sąsiedzi w paramilitarnej organizacji „Strzelcy”, którą reprezentował na przykryte na łóżku w sąsiednim pokoju, zaś w kuchni przeraził Vogelowie byli na swoim miejscu, przyjeżdżała także Ilona Sztar- wyścigach motokrosowych. Ponieważ na miejscu nie było stosow- mnie widok zaiste „proletariacki”. W miasteczku na skraju byłego kówna, a z czasem pojawiał się również jej przyszły narzeczony, nego lokum, skierował mnie do pobliskiego letniska Zaleszczyki, rosyjskiego imperium, na granicy ze Śląskiem, wtedy jeszcze nie polski oficer. Stąd śledziliśmy wydarzenia w Mieście i w Polsce: na słynnego z wyjątkowego w Polsce klimatu, umożliwiającego było kanalizacji. Śmieci i fekalia wynosiło się do septycznej jamy olimpiadzie w Berlinie w 1936 roku zdobyła medal Kwaśniewska, nawet hodowlę winorośli! Umieścił mnie w pensjonacie, w którym wewnątrz chatki z bierwion, w której załatwiało się, za przepro- lekkoatletka, którą poznaliśmy wcześniej na nartach w Zakopa- przebywali w głównej mierze oficerowie spotykający się ze swoimi szeniem, potrzebę. A jednak stryj Antoni, były śpiewak operowy nym. Z satysfakcją pokazywałem fotki z tego okresu, zaś polska wybrankami. Po drugiej stronie Dniestru widać było rumuński (zdjęcia z La Scali!) i oficer CK Monarchii, który w niewoli ożenił duma tego czasu podyktowała wersy: brzeg, a moją wyobraźnię rozpalał nie tylko wypełniony erosem się z Niną Olszewską i wywiózł ją z sowieckiej Rosji, odnajdywał Jak Kwaśniewska dyskiem, pensjonat, ale także ogromny żelazny most, po którym poruszały się w tej przestrzeni; przepychał fekalia przez otwory kuchennego To Kiepura pyskiem, się pociągi w drodze do sąsiedniego państwa, o którym słyszałem zlewozmywaka żelaznym łomem. Dla dziecka to było niezapo- Paderewski rękami, już w 1938 roku, kiedy to jego król gościł w Warszawie, w związku mniane przeżycie! Do centrum Łodzi kanalizacja już docierała, a Kusociński nogami… z „twardą osią”, która miała stawić opór osi Rzym-Berlin oraz takie prace wykonywała służąca Józia! […] chronić Europę przed bolszewickim najazdem od strony rzeki Na samą ceremonię pogrzebu Olga mnie nie wzięła. Widziałem Zbrucz. Nad rzekę tę organizowano z Zaleszczyk wyprawy, w celu tylko z zewnątrz kościół prawosławny, jakie buduje się w miastach obserwowania czerwonych przez lornetkę. Nieoczekiwane było 7 Królestwo SHS (serb.-chorw. Kraljevina Srba, Hrvata i Slovenaca) – dosł. Kró- jednak moje zainteresowanie ludnością miejscową. Już na drodze lestwo Serbów, Chorwatów i Słoweńców. Państwo powstałe po zakończeniu I 5 Autor mylnie odczytuje nazwę Neufahrwasser, bowiem jej polskim odpowied- wojny światowej w wyniku rozpadu Austro-Węgier. W 1929 roku przemiano- nikiem nie jest Wisłoujście, lecz Nowy Port. wane na Jugosławię. 9 Właściwie Königs Wusterhausen; pierwsza radiowa stacja nadawcza w Niem- 6 Popularne nadmorskie miejscowości wypoczynkowe w Dalmacji. 8 Plac w centrum Zagrzebia, przy którym znajduje się cerkiew prawosławna. czech, działająca od 22 grudnia 1920, nadająca na falach długich.

Gazeta literacka 23 z nowej siedziby Aleksa zauważyłem butę okazywaną wobec przystrojonych w barwy narodowe chłopskich wozów, które prze- szkadzały rzadkim pojazdom silnikowym. Kilkumilionowa ludność Ilona Kula Lot na Marsa tych stron była przeważnie ukraińska, zarejestrowana w Polsce jako Rusini. Moją ciekawość wzbudzały pieśni dziewcząt, które o Pięć dni temu traciła oddech. Świadoma śmierci zmierzchu, na dniestrzańskich nasypiskach rozbierały się do naga nic nie jadła i pomijała wzrokiem ludzi, i tak przystępowały do kąpieli, która nie miała nic wspólnego z którzy wpatrywali się w nią jak patrzy się nieafirmowanym jeszcze europejskim nudyzmem, była bowiem np. na las, by dostrzec wreszcie obraz lasu. częścią rustykalnego rytuału ukraińskiego, bez znajomości którego Lodówka nie mogło być dla obcokrajowców zrozumiałe zbiorowe wyjście całego milionowego Kijowa nad Dniepr, na dodatek w skrajnie Nie potrzebując już tego, o czym wczoraj marzyła, Dziś rysuje pewną ręką drzewo i pije piąty kubek skąpej odzieży […]. […] Zaliszczyki (tak się to miejsce nazywa po nie wierząc w przedmiot swojej chwiejnej wiary, gorzkiej herbaty. Ojciec patrzy w jej powieki ukraińsku) w swojej miejskiej części zamieszkane są przez ludność odczuwając brak zależności jako namiastkę wolności, i przypomina, że ma zaległości z przyrody. polską, państwotwórczą i żydowską, trudniącą się handlem pachnąc dymem papierosowym jakby była detalicznym (w odróżnieniu od Żydów w Łodzi, „Galicjanie” nosili Nie znosi gdy młodzi ludzie się zaniedbują. duże czarne kapelusze zamiast małych „jarmułek”), ale ludność bezpłodna, wstając z łóżka ciałem, które ważyło tyle co noc Potem są same kłopoty, mówi, potem nie potrafią wiejska była ukraińska. Tutaj przeżyłem swoje pierwsze spotkanie powiedzieć kim są. Są trochę jak kosmici. z narodem, dotychczas znanym mi tylko z literatury pisanej przez ze wszystkimi drogami i budowlami, zaglądając Rosjan (por. Gogol) lub Polaków (por. Sienkiewicz). Było to jakieś podejrzliwie w okno jakby ludzie patrzyli święto, a może tylko niedziela, kiedy w miasteczku wyczuwało z balkonów przez lornetki i wysyłali esemesy: się wyraźnie podniecenie. Kręcili się oficerowie z pensjonatu, żyje, nie żyje, jest w czyśćcu, podśpiewując piosenkę, Po pracy widziało się granatowe mundury policyjne, w stronę targowiska w której kwitła miłość wieśniaczki do żołnierza, zmierzały ozdobione chorągiewkami zaprzęgi, ciągnięte przez nade wszystko jednak nie ufając sobie Późny wieczór. Noc zagląda nam w oczy. konie przystrojone frędzlami i barwnymi wstążkami; na wozach odkąd bez powodu i żalu porzuciła przedmiot chichotały wykąpane dziewczęta i słodko uśmiechali się chłopcy Siedzimy przy okrągłym stoliku i palimy w białych koszulach i czarnych butach z cholewami, na przekór długich i intensywnych dążeń, odkąd nie wytrwała papierosy, które nieustannie się kończą, latu. Nie był to jednak soroczyński czy zaliszczycki jarmark. Na w związku z chorym, choć czytała Pismo Święte więc palimy trochę mniej niż wypada. placu rozbity był namiot i przy dźwiękach mało mi znanych i Nagi lunch, odkąd zachorowała na piosenki Wszystko w nas i dokoła zamienia się instrumentów (nie mogę ręczyć, że to były „bandury”), zaczęło przyjaciół, kunsztowność ich metafor, które były we wczoraj, jak wino w wodę. się przedstawienie. Język był ukraiński, stroje niewątpliwie także; tak zmyślne, że wyrzekła się domu i miłości, J. opowiada o gwałcie nieopodal dworca, zorientowałem się, że chodziło o jakąś romantyczną opowieść lecz przede wszystkim nie znajdując drogi D. nie chce słyszeć o supermarketach. z kozackiej przestrzeni. W skrócie: pierwszy raz widziałem ten do dnia, który wypadł Bogu z plecaka naród w akcji. […] Mówi, że jest komunistą, ale nikt i od kilku godzin leżał kałużą światła pod oknem, mu nie wierzy, więc cichnie. zeszła do kuchni, stanęła przed lodówką i Zaleszczyki – Gdynia, sierpień 1939 Z Zaleszczyk ruszyłem pociągiem tranzytowym przez terytorium stwierdziła, że nie ma nic do jedzenia. Dochodzi dziesiąta, pijemy rumuńskie w kierunku Lwowa. Rumunii (właściwie Bukowiny) Nic, nic absolutnie, jak nigdy. waniliową herbatę jakbyśmy chcieli widziałem niewiele: tylko na jakichś hydrantach pisało apa buata, zmienić świat. Każdy patrzy na każdego co tłumaczyłem jako woda pitna, przypominając sobie, jak war- czy aby nie na serio i czy aby komuś szawskie gazety uczyły mieszkańców, żeby pozdrawiali króla Eureka! nie wpadło do głowy przebrać się za Konrada. słowami „traiascu regele”! Pociąg z Lwowa do Krakowa wypełniały kobiety z koszami wiśni; ciągle z nich ciekło, a sok był czerwony jak krew. Sam Kraków Urodziłaś dziecko! Tak długo nie wiedziałaś Po kilku chwilach, gdy robi się znacznie mnie zachwycił: rozgrzał moją polskość do czerwoności. Planty co ze sobą zrobić, teraz masz dziecko. swobodniej, wyobrażamy sobie E. w starym – ten zielony naszyjnik dla renesansowej cegły, z Barbakanem, Rozpaczliwie nie wiedziałaś gdzie pójść, znoszonym płaszczu, który wyszedł z każdej, który każde dziecko chciałoby mieć za zabawkę, Wawel z Kryptą smutna i zamknięta w sobie przesuwałaś nawet najbardziej stylizowanej mody, śmiejemy się. Królewską, dziedziniec Uniwersytetu; wszystko to ginęło w cieniu swoje życie z miejsca na miejsce jak gorączki, która ogarnęła historyczne miasto. Plakaty przestrzegały kolejną porcelanową figurkę. Wszędzie W rzeczywistości jednak drżymy na myśl o każdym agresora: nie damy odepchnąć się od Bałtyku bądź rzucały cień chciano cię czegoś uczyć, wszędzie dawano z nas chodzącym po mieście w ubraniu żebraka. króla Bolesława Chrobrego jako palimpsest na mapę, która udo- powody do myślenia bądź zachwytu, nikt Choć gdyby E. zaczął biegać po ulicach w kostiumie wadniała, że historyczna granica Polski naprawdę leży na Odrze, nie myślał jak bardzo utonęłaś w smutku, ale z przyczyn politycznych nie wspominały, że ten sam król tępił Supermana czy innego bohatera naszych czasów swój miecz na bramach Kijowa. Stałem oto przed pomnikiem jak wielkim analfabetą jest topielec. Ani jeden pomyślelibyśmy, że zwariował. Grunwaldu (czytali państwo Krzyżaków?), który wynurzał się z początkujący artysta czy przyszły inżynier porannej mgły, obsypany kwiatami i zrozumiałem – wojna jest nie spytał czemu nie jesz. Odpowiedziałabyś mu, na horyzoncie. że jest ci smutno i wybierasz się na cmentarz. Moje zamiary także były historyczne. Ruszyłem do Zakopanego, Pewnego dnia twój mąż, myśląc o kobietach, gdzie znajdował się obóz „Kadrówka”, dla Polaków z zagranicy. rozkazał ci się cieszyć. Ucieszyłaś się więc Miałem prawo pobytu. Zameldowałem się, dostałem legowisko w z malinowych lodów, żeby nie uciekł od twojego baraku i zasnąłem, ale długi odpoczynek nie był mi pisany: zbudził smutku, który sam się nudzi. Teraz masz dziecko. mnie zew bojowej trąbki, zeskakiwanie z łóżek, zbiórka parami, To sens mojego życia – mówisz wszystkim. poranna modlitwa („Boże, coś Polskę przez tak liczne wieki…”), wciąganie flagi przy wtórze hymnu, następnie ćwiczenia, najwy- Wstajesz w nocy i zamieniasz proszek w mleko. raźniej dostosowane do przygotowania „kadry” do wojny. Stało Sens budzi się, ale czasem myli cię z maskotką. się jasne: to nie dla mnie. […] Pokazując figę, po kilku godzinach zdezerterowałem. Swój patriotyzm odzyskałem w następnych dniach w Krakowie, oprowadzając dwie Amerykanki po mieście „od wieku siódmego” i - nie dałem się „odepchnąć od Bałtyku”: wybrałem się do Gdyni (miałem bilet ulgowy). Nocą pociąg minął Danzig – tranzytem, ale jednak z widoczną kontrolą postaci ze swastykami i zapowiedzią miasta poza dworcem - aby ostatecznie dotrzeć do dużego, nowoczesnego miasta portowego. Znalazłem nocleg w siedzibie „Ligi Morskiej i Kolonialnej” (Polska nadal marzyła o wielkim państwie i nowym podziale kolonii, tak, jak domagali się tego Hitler i Mussolini) i wyszedłem na nabrzeże, gdzie zakotwiczony był „transatlantyk M/S Batory”. Niewątpliwie czekał na Witolda Gombrowicza, bezczynnego podróżnika przez ocean (tak mi później powiedział Zdravko Malić). Gdynia, którą budząca respekt Polska wznosiła jako przeciwwagę dla właściwie spisanego już na straty Gdańska, wyglądała imponu- jąco: bloki budowane według zasad funkcjonalności Bauhausu, majestatyczny „dworzec morski”, biało-czerwone flagi na dźwigach – żurawiach, nigdzie zwyczajowych śmieci i bruku - „kocich łbów” – wszystko to wydawało się odświętne na tym morskim paśmie, które w prasie funkcjonowało jako „korytarz”. Nosiło mnie licho; wybrałem się na wycieczkę do Gdańska. Motorówka opłynęła tylko gdański akwen: widzieliśmy polską pocztę, sfotografowałem (wbrew przepisom) Westerplatte jako polską fortecę wojenną w rękawie Wisły. Byłem obecny na historycznej prapremierze. Proszę czytać Blaszany bębenek Grassa. Autora spotkałem później – w zagrzebskiej restauracji „Okrąglak”. Prywatne „manewry wojenne” oceniam również dzisiaj jako skuteczne i wydajne…

10 Zdravko Malić (1933-1997), wybitny chorwacki polonista, profesor, wielolet- ni pracownik Katedry Języków Zachodniosłowiańskich na Wydziale Filozo- fi cznym Uniwersytetu w Zagrzebiu. W swoich pracach zajmował się historią literatury polskiej, m.in. twórczością Witolda Gombrowicza; sporządził wiele antologii, przekładów. Autor małych form prozatorskich, wierszy, esejów.

24 Migotania, przejaśnienia 26

Marta Fox PROZA

Napisała w posłowiu do „Nathanaela”: „Każde dzieło literackie jest przemieszaniem wizji, wspomnienia i działania, pojęć i informacji zasłyszanych lub wyczytanych w ciągu życia, i odprysków naszej własnej egzystencji”. To ważne wyznanie dla tak powściągliwej pisarki. Ważne jest i to, że identyfikowała się z trzema stworzonymi postaciami: Nathanaelem, Hadrianem z „Pamiętników Hadriana” i Zenonem z „Kamienia filozoficznego”. Marguerite Yourcenar. Francuska pisarka i tłumaczka, żyjąca w latach 1903-1987. Uro- dziła się w Brukseli, zmarła na wyspie Mount Desert w Stanach Zjednoczonych, gdzie mieszkała od 1939 roku, z przerwami na liczne i czasem długie podróże. Jako pierwsza kobieta została w 1980 roku członkiem Akademii Francuskiej. Jest też laureatką Nagrody Erazma z Rotterdamu. Jej nazwisko pisarskie jest anagramem właściwego: Crayencour. Zaczyna się od Y, bo pisarka lubiła tę literę, oznaczającą u Celtów skrzyżowanie dróg albo drzewo. Była tłumaczką Virginii Woolf, Henry`ego Jamesa, Hortensji Flexner, Konstandinosa Kawafisa i anonimowych twórców Negro spirituals. Bardzo dbała o swój wizerunek. Przez pięćdziesiąt lat od jej śmierci, czyli do roku 2037 nie można zajrzeć do jej listów, pamiętników, notesów. Także do materiałów,

które pozostawiła jej towarzyszka życia, Grace Frick. Wiedźma Wi dź Była zawsze „pielgrzymką i cudzoziemką” – taki tytuł zamierzała dać zbiorowi wspomnień i esejów. Uważała, że życie jest grą, wymagającą wszystkich naszych sił. Graczem była wytrawnym. Udało jej się stworzyć oficjalny wizerunek uduchowionej kobiety, zafascynowanej buddyzmem, egocentrycznej, bezlitosnej, obo- jętnej, o sercu z kamienia. Studentki z uniwersytetu w Bronxville, gdzie przez pewien czas prowadziła zajęcia, podziwiały jej mistrzo- stwo, tajemniczość, majestat. Nazywały ją „ciosaną w skale”. Dla mediów kreowała się na samotniczkę. Nie lubiła rozma- wiać o prywatności. Obraziła się na przyjaciela, Matthieu Galeya („Rozmowy z Marguerite Yourcenar”, Wydawnictwo Marabut), który nie wykreślił z książki osobistych zdań. Lubiła przemawiać „pomnikowo”, przybierać wyniosłe pozy w czasie oficjalnych wystąpień. Była mistrzynią tłumienia emocji i samokontroli. „Przekonana jestem, że wolność głoszenia deklaracji o sposobie życia idzie w parze z wolnością milczenia na ten temat. Swobodę Plaisance z Petite zdobywa się nie poprzez hałaśliwe stawianie żądań, ale poprzez cichą, spokojną afirmację jestestwa” –pisała. – Nie używam słów rys. Joanna Grochocka „homoseksualizm”, „seksualizm”. Dla mnie są to terminy zbyt „kliniczne”. Istnieje lepsze słowo: „sensualność” - powiedziała w wywiadzie. Inteligentna, zawsze zdystansowana, powściągliwa, pogodna, patrząca na ludzi spokojnie, chłodno, prawie niewinnie. Intelektu, oryginalności wywodu, dyscypliny myślenia mógł jej pozazdrościć największy filozof. Miała swój styl ubierania się. Nosiła długie, proste suknie, peleryny, szale, szerokie spodnie, etniczną biżuterię. Wybierała kolory brunatne, fiolet, czerń. Szanując ten styl, Yves Saint Lau- Yourcenar potrafiła spenetrować męską psychikę i wyjaśnić ży: Kenia, Jamajka, Egipt, Japonia, Tajlandia, Indie, Grecja, rent zaprojektował jej strój na ceremonię przyjęcia w szeregi tajemnicę dzikiej pasji Hadriana do młodego Greka Antinousa. Włochy, Francja. Jerry, Amerykanin znający francuski, stał się Akademików. Można zwiedzać dom Yourcenar i Grace – Petite-Plaisance i na jej bóstwem, wcieleniem Antinousa, którego cesarz Hadrian Anya Kayaloff, znajoma Yourcenar i Grace uważa, że były one tej podstawie weryfikować wyobrażenia o pisarce, którą zna się kochał nawet po jego śmierci. „Wszystko trwa tyle, ile trwać hipiskami zanim to pojęcie powstało. Świadczył o tym nie tylko tylko z dzieł, wywiadów, filmowego portretu. Tak zrobiła Sandra może” – powiedziała w jednym z wywiadów, więc chwytała ich sposób ubierania się, ale w ogóle sposób życia: domowe Petrignani w książce „Domy pisarek”, dzięki czemu odkryła inne chwile, radując się związkiem, w którym nie brakowało unie- wypiekanie chleba, wegetarianizm, pacyfizm, nieoglądanie oblicze pisarki, to skrywane, bardziej prywatne. sień, zazdrości, sadyzmu, upokorzeń, manipulacji, gry, ironii. telewizji, brak samochodu. Dom był dla Yourcenar przystanią, dziuplą na wsi, ciszą, w której Była pewna, że trwać będzie krócej niż on, a tymczasem los – Większość mego życia intelektualnego poświęciłam na odrzu- mogła tworzyć, myśleć, być samotną, choć nie samą, bo bardzo zadecydował inaczej. canie stylu życia wytworzonego przez cywilizację konsumpcji się bała pojedynczości, dlatego nigdy nie mieszkała sama i nie Najpierw umiera narzeczony Jerry`ego. Jerry wiąże się z innym – powiedziała. podróżowała sama. mężczyzną, Danielem, nie rezygnując jednak z podróży z Mar- Stworzyła wizerunek tajemniczej kobiety, nieosiągalnej dla Została sierotą, mając dwadzieścia sześć lat, bo wtedy zmarł gueritte. Kiedy Jerry zaczyna chorować i wyjeżdża się leczyć do innych, spędzającej życie na pracy i rozmyślaniach w samotni jej ojciec. Matki nie znała wcale, gdyż zmarła po jej urodzeniu, Paryża, Yourcenar poddaje się operacji by-passów. On umiera w Petite Plaisance, na wyspie Mount Desert, przez czterdzieści w połogu. Po ojcu odziedziczyła spadek, który przeznaczyła na 1986 roku, po trzech nieudanych próbach samobójstwa, ona w lat u boku ciągle tej samej przyjaciółki Grace Frick. Ich związek podróże i rozrzutne życie. Ta intelektualistka, znająca łacinę i półtora roku po nim. nazywa miłością-sympatią, w której zmysły odgrywają ważną grekę, także kilka innych języków, w równym stopniu uwielbiała Michel Sarde w książce „Vous, Marguerite Yourcenar. La passion rolę, ale dominuje czułość. podróże, co kawiarniane życie, pełne prowokacyjnych rozmów, et ses masques” analizuje nerwicę uczuciową pisarki, źródła Odwrócona od polityki, od grup społecznych, narodowych, zabaw, perwersyjnego erotyzmu i ekscesów. masochizmu, skłaniające ją ku konieczności odczuwania bólu w wykorzeniona, solidarna czuje się tylko z pojedynczym człowie- Uwodzicielka mężczyzn i kobiet za nic miała plotki, nie obcho- miłości i niedoceniania siebie. Może z tego samego źródła wynika kiem, bo według niej sens mają tylko rozwiązania indywidualne. dziło ją, że wywołuje skandal. Nosiła w sobie zawsze głębokie i to, że w twórczości pisarka hiperbolizuje postaci mężczyzn, Wspomaga finansowo kampanie na rzecz ginących fok i wielory- poczucie moralności, sprawiedliwości i prawdy. Aż do czasu dewaluując postaci kobiet. bów, zapobiegania plagom i na rzecz równowagi biologicznej. wyjazdu do Stanów Zjednoczonych Yourcenar żyła beztrosko, W roku 1986 rozmawiała z Jorge Luisem Borgesem, na parę Nie zabiegała o popularność u czytelników. Doceniona przez lekko i frywolnie, a potem oddała się w „niewolę” Grace, która dni przed jego śmiercią. Żartując, zapytała go wówczas, kiedy krytykę, miała garstkę życzliwych wyznawców, którzy znali jej była jej partnerką, sekretarką, przyjaciółką i strażnikiem. Kobiety wydobędzie się z labiryntu (labirynty, lustra, tygrysy, sztylety to „Łaskę śmierci”, zanim ukazały się „Pamiętniki Hadriana”, genialne zgotowały sobie los podszyty sadomasochistycznymi zależno- motywy powracające w jego twórczości). Odpowiedział: „Kiedy dzieło życia, które przyniosło jej popularność także w wysoko- ściami. Niekoniecznie bowiem musiało być tak, że to Marguerite wyjdą z niego wszyscy inni”. nakładowej prasie, radiu i telewizji. była przez czterdzieści lat „zakładniczką zaborczej miłości” Grace. Yourcenar. Pisała je w latach 1924-1929, potem w latach 1934-1937. Książka Być może i ona potrafiła być katem dla tej kobiety schorowanej Wiedźma, czyli ta, która wie. miała kilka szkiców, które zaginęły wraz z walizką, pozostawioną i kochającej za bardzo. Genialna erudytka. w hotelu, przed wojną i odnalazły się po dziesięciu latach, w Kiedy Grace zmarła (1979), Marguerite w żałobie schudła dzie- Dziewczynka-staruszka o pobrużdżonej twarzy z diabelskim 1948 roku. sięć kilogramów. Spadała w pustkę, ale jednocześnie budziła błyskiem w oku. Pisanie ostatecznej wersji zajęło Yourcenar trzy lata nieprzerwa- się w niej chęć nadrobienia niemiłosiernie uciekającego czasu. Ukochana córeczka tatusia, dandysa i obieżyświata. nej pracy, bez żadnych innych zajęć. W rozmowach z Matthieu Zakochała się do szaleństwa w Jerrym Wilsonie, którego poznała Yourcenar. Galey powiedziała: „ To trzy lata współżycia z główną postacią na rok przed śmiercią przyjaciółki jako 28-latka, przybyłego Lubiła, kiedy się do niej zwracano tylko po nazwisku, wyma- w symbiozie tak zupełnej, że nieraz zdarzało mi się wiedzieć, do ich domu z zespołem telewizyjnym z Francji, filmującym wiając tak, jakby było imieniem. że Hadrian kłamie, ale nie przeszkadzałam mu w tym. /…/ Nie pisarkę w jej domostwie. Jerry stał się jej dziką namiętnością Mistrzyni. liczyłam, że więcej niż parę osób przeczyta tę książkę. Nigdy i upokarzającą miłością, trwającą sześć lat, aż do jego śmierci Animula vagula, blandula. nie oczekuję, że moje książki znajdą czytelników, dla tej prostej (zmarł w wieku 36 lat). przyczyny, że raczej nie zajmuję się rzeczami, które interesują Jerry był homoseksualistą. W jego towarzystwie, a czasem i Fragment powieści „Kobieta zaklęta w kamień”, która ukaże się we większość ludzi”. w towarzystwie narzeczonego Jerry`ego odbyła szereg podró- wrześniu 2009 roku w Wydawnictwie Literackim.

Gazeta literacka 25 Pałac w Thien Truong Paweł Kubiak Ciemna zieleń i jasna czerwień potęgują ciszę, Znikają obłoki i deszcz zmywa wszystko. LY THUONG KIET (1019 –1105) Prawdziwie nazwisko Ngo Tuan Mnisi wracają po naukach mistrza, Urodził się w Thang Long (obecnie Hanoi). Był generałem za panowania Gospoda nad rzeką czeka na księżyc, dynastii Ly. Zasłużył się w wojnie z Chinami, rządzonymi przez agresywną co wyjdzie nad mostek. Z początkiem roku opublikowaliśmy z wietnamskim poetą dynastię Song, odnosząc dwukrotnie zwycięstwo, w 1075 i 1076 r. Jego Trzydzieści świętych wież zalega wiersz „Rzeki i góry Wietnamu” uważany jest za pierwszą wietnamską Lam Quang My „Antologię poezji wietnamskiej od XI do proklamację granic państwa. Za zasługi dla państwa otrzymał przywilej jak trzydzieści łóżek dla bogiń, WIATA XIX w.” (Wydawnictwo Książkowe IBiS, Warszawa 2010). używania dynastycznego nazwiska Ly. Osiem tysięcy wieżyczek kołysze się Ś Praca nad tą pozycją zaowocowała zaproszeniem do Do naszych czasów zachował się jego jeden wiersz i kilka utworów jak wiosenny przypływ rzeki. Hanoi na Międzynarodową Konferencję Tłumaczy Litera- prozą. Panorama pagody Pho Minh wygląda jak dawniej, tury Wietnamskiej. Tam potwierdziła się większość moich Znów we śnie ujrzę cienie swoich przodków. wcześniejszych rozpoznań: sytuacyjnych, mentalnych, Rzeki i góry Wietnamu1 materialnych, wytrzymała próbę konfrontacji z rzeczywi- Wietnamski kraj jest dla osiedlania się królów2 Wietnamu. Odwiedziny pałacu w Thien Truong stością. Inne trzeba będzie skorygować, przewartościować Te granice jasno zapisane są w boskiej księdze. Widoki i przedmioty są czyste i nostalgiczne, zanim przystąpimy do formowania drugiej części antologii Dlaczego nasi okrutni wrogowie z uporem je naruszają? Widzę jedną z jedenastu dawnych miejscowości. Bądźcie jednak pewni, że zostaniecie pokonani. STRONY obejmującej poezję współczesną. Moje czytanie Wietnamu Sto głosów ptasich jak sto instrumentów, wciąż musi dojrzewać. Chociaż obcuję z poezją Kraju Połu- Tysiąc drzew mandarynki jak tysiąc lokajów. dnia ponad pięć lat, nadal uczę się jej głębszego przesłania, Wolny księżyc oświetla wolnych ludzi, sekretnych miejsc, smaków, aromatów. Jesienna rzeka miesza się z jesiennym niebem. Kiedyś zadziwiła mnie myślowa dojrzałość wietnamskich Kurz osiadł wszędzie i jest już spokojnie, klasyków, ich polityczna samoświadomość, prostoduszny DAO HANH THIEN SU (1072 – 1127) Te odwiedziny są milsze niż dawniej. patriotyzm, zdumiewający „luz” tematyczny (generał dowo- Prawdziwe nazwisko Tu Lo dzący armią pisze wyłącznie o urokach przyrody!) połączony Mnich i poeta. Do naszych czasów zachowały się cztery jego wiersze. Potomni poświęcili mu kilka pagód (świątyń buddyjskich) w rejonie Hanoi. Poranne kwiaty moreli (1) z umiarkowaniem emocjonalnym – a przecież był to okres Okrągły kwiat moreli ma pięć płatków i słupki ustawicznej obrony dopiero co odzyskanej niepodległości! „Istota” i „nic” z żółtym pyłkiem, Oczywiście, te przymioty wymagały odpowiednio wypo- Jak zarys koralu w głębinie, jak płynący smok morski. Mówi się, że „istota” może być maleńka jak kurz, sażonego warsztatu, który czerpiąc z dobrych wzorów Zimą na gałęziach pojawiają się białe pączki, Mówi się, że „nic” może być ogromne jak wszechświat. chińskich stopniowo i konsekwentnie się uniezależniał. Później, na początku wiosny pojawia się zapach, „Istota” i „nic” podobne są do światła księżyca odbitego W Polsce tamtych wieków – chociaż mieliśmy niepodległe Pachnący słodki nektar budzi nałogi motyli, królestwo – pisano wyłącznie po łacinie i nie zachowały w wodzie, się żadne utwory poetyckie, zaś samodzielność językową, Nie mocno opierać się na „istocie”, nie wolno sądzić, że a wraz z nią poetycką, uzyskaliśmy kilka wieków później. „nic” jest niczym.

WIEKOWE z KrajuSŁOWO Południa Potem zaskoczyło mnie traktowanie przyrody, jakże odmienne od europejskiego. Elementy przyrody (także nie- ożywionej!) mają charakter osobowy (księżyc jest „młody”, Nocą światłem jak woda zwodzą spragnione ptaki. a nie mały czy sierpowaty), rozpierają się w wierszach na Pouczenie uczniów przed śmiercią Jeżeli Hang Nga4 pozna piękno kwiatów moreli, zasadzie swoistego partnerstwa z poetami, absolutnie nie Nadchodząca jesień nie zapewnia o przylocie jaskółek3, To księżycowy pałac będzie dla niej niczym. wystarcza im służebna rola rekwizytów – a przy tym ich Kpijcie z ludzkiego żalu po czyjejś śmierci. przedstawienie pozbawione jest, tak charakterystycznych Gdy umrę, nie okazujcie przywiązania do mnie, w Europie p a t o s u, grozy, podziwu i lęku. Góry i rzeki, Wasz dzisiejszy mistrz jest wcieleniem dawnych gwiazdy i kamienie są po prostu sobą: górami, rzekami, nauczycieli. gwiazdami i kamieniami, tak jak człowiek, ich sąsiad, jest NGUYEN TRAI (1380 – 1442) człowiekiem. Wspaniały wyjątek stanowią kwiaty, chryzan- Zgubić klejnot temy, orchidee, morele (ozdobna odmiana śliwy), które Ps. Uc Trai Słońce i księżyc po kolei wschodzą od strony wzgórz, Urodził się w Thang Long (obecnie Hanoi) na dworze dziadka, który był wolno i należy podziwiać w każdej sytuacji i konfiguracji, W życiu każdy gubi swój klejnot. wysokim mandarynem za panowania dynastii Tran. Zasłynął jako strateg zwłaszcza porównując je do kobiet. No i ta poetycka domi- Podobnie bogacz, który ma cennego konia, wojskowy w zwycięskiej 10-letniej wojnie obronnej z Chinami za panowania dynastii Ming. Wspomagał powstanie nowej dynastii Le. nacja księżyca nad słońcem!... Ale podróżuje pieszo. Odmienny jest także stosunek wietnamskich poetów Pisał w języku chińskim i w dawnym wietnamskim języku „Nom”. Najważniejsze dzieło to ocalały we fragmentach poemat „Tom poezji klasycznych do ciała i jego spraw, w tym do seksu. Euro- Uc Trai” oraz utwór „Orędzie o uśmierzeniu Ngo” (Ngo oznacza chiński pejskie czy polskie ciało jest dla poety użyteczne, czasem imperializm). jest ciężarem lub przynosi zawstydzenie, zawsze zaś jest zdecydowanie z e w n ę t r z n e – wietnamski poeta pisze Wyrażanie nastrojów o ciele w ł a s n y m, dotykalnym (bez specjalnych konotacji TRAN NHAN TONG (1258 – 1308) Był królem z dynastii Tran w latach 1278 – 1293. Zrzekł się tronu na rzecz (Cykl 25 wierszy) emocjonalnych czy estetycznych), zdarza się, że nazywa je syna i wyruszył w góry w celu pogłębienia buddyjskiej medytacji. Założył 4 całkiem zwyczajnie „mięsem”, co w kulturze europejskiej Szkołę Medytacji „Truc Lam” („Bambusowy Las”). Czytając swoje utwory czuję się szlachetnie osamotniony, zarezerwowane jest dla świata zwierząt. Stąd np. erotyki Ho W czasie najazdu Mongołów dowodził wojskami wietnamskimi w dwu Niebieskie morze wyschło, fale wymyły żelazne skały. Xuan Huong robią na nas wrażenie wyjątkowo śmiałych, zwycięskich bitwach (1284 i 1288 r.) wyzwalając kraj. Historycy uznali go za największego władcę i bohatera w historii Wietnamu. Chcę wzmocnić dawną wolę, żeby nie ustała, a nawet bulwersujących. Poza twórczością religijną stworzył dwa tomy wierszy: „Poezja Tran Czy żyje jeszcze ktoś z dawnych bohaterów? Inna od naszej, polskiej, tradycji jest też w tej twórczości Nhan Tong” i „Tom poezji dowodzący aromatu wielkiego morza”. Podczas Światło księżyca nie dociera do wnętrza bambusu5, (zapewne także w życiu) funkcja religii. O ile u nas religia późniejszej okupacji chińskiej jego wiersze stały spalone i ocalały tylko we Płynąca woda nie odbije wszystkich cieni góry. fragmentach. wieków średnich ostentacyjnie przecinała się z życiem Za nic mając bogactwo porzuciłem stanowisko, i niejako p r z e n i k a ł a, to starowietnamscy twórcy Dla potomnych zostawiam białe kwiaty moreli traktowali ją jako r ó w n o l e g ł y strumień, warunkujący i żółte chryzantem.6 raczej styl życia niźli osobiste zmaganie. Imponuje mi spokój (przypomnę: w stanie ustawicznej obrony granic i tożsamości narodowej) poezji dawnego Wietnamu, wypływająca z wielowiekowej tradycji bud- 4 Według wietnamskiej legendy księżniczka Hang Nga zauroczona urodą księżyca dostrzegła na nim piękny pałac. Zapragnęła go odwiedzić. Pewnego dyjskiej zgoda na życie. Człowiekowi Zachodu z trudem 1 przychodzi wiara w istnienie świata, społeczności ludzkiej Powiedzenie „rzeki i góry” oznacza w jęz. wietnamskim „kraj, ojczyzna”. dnia bogini spełniła jej życzenie, ale Hang Nga już nie wróciła na ziemię. 2 W Wietnamie tamtych czasów słowo „król” było równoznaczne ze słowem 5 Na Dalekim Wschodzie smukły, prosty bambus jest symbolem szczerego bez frustracji i desperacji – a dopiero taki świat skutecznie „naród”. postępowania. broni się przed wszelkiej maści nihilizmem. 3 Dawniej w Wietnamie jaskółki przylatywały jesienią, co współcześnie zostało 6 Biały kwiat moreli jest symbolem czystego sumienia, a żółte chryzantemy to zakłócone przez zmiany klimatyczne w makroregionie. symbol dobroci.

26 Migotania, przejaśnienia 26 Przedziurawiony bęben Żal mi długo ukrywanej membrany Którą ktoś przedziurawił pałką W spokojny dzień uderzył kilka razy Nocną ciszę zakłóciło kilka uderzeń Chwilową delikatność wynagradzał sobie gwałtownością Uderzał stojąc i uderzał siedząc Proszę o zrozumienie Ból ciała i kości każdy odczuwa tak samo.

15 Motyl umierający w ksisiążżcee Boję się sieci zarzuconych w życiu, Zapach literatury wypełniaełnia ccałąałą bibiblioteczkęblb eczkę Żeby spokojnie przetrwać, ukrywam się we wsi. Motyl, który zrezygnował z wesołego życia,życia,cia nie zwariował Bambus i morela nie zdradzą szlachetnego człowieka, Umarł młodo, bo takie było jego książkowekowee przeznaczenieprp zeznaczenie Ptaki zaprzyjaźnią się z uciekinierem. Choć duch odleciał, motyl nie płacze,, nie ma żaluż do Zrywam chryzantemy, przesadzam orchidee, literatury ich zapach nasącza ubranie, Łatwo jest zrozumieć los owada jakoo niepoważnyniepoważnyn sen Szukając kwiatu moreli depczę po świetle księżyca. Trudno spalić uniesienia serca ogniemem świętojświętojańskiegoańa skiego Zimno przenika szalik, melodia strumienia wpada w ucho, robaczka Góra jest starym, wiernym przyjacielem. Motyl doznał olśnienia i z ochotą ppoświęciłoświęciłoświęcił się dla swojeswojegogo marzenia Mimo że motyle bardzo kochają kkwiaty,wiaty, akurat ten kocha książki.

NGUYEN DU (1766 – 1820) Ps. To Nhu i Thanh Hien Urodził się w Thang Long (obecnie Hanoi), syn wysokiego urzędnika na dworze dynastii Nguyen, pochodzącego z miejscowości Tien Dien w prowincji Ha Tinh w środkowym Wietnamie. HO XUAN HUONG (1772 – 1822)2) Poeta i mandaryn dynastii Nguyen Tay Son. Pisał w języku chińskim Poetka, urodziła się w prowincji Nghee An w Środkowym Wietnamie. Krytycy i wietnamskim. Historycy literatury nazywają go największym poetą nazywają ją królową języka wietnamskiegoamskiego tamtego okresu (czyli językajęzę yka w historii Wietnamu. Przyczynił się do ukształtowania literackiego języka „Nom”). Śmiało występowała przeciwkociwko feudalnym ograniczeniom praw wietnamskiego. W roku 1965 został uznany przez UNESCO sławnym twórcą kobiet. Wbrew konfucjanizmowi opowiadałaowiadała się za ukazywaniem w literaturze świata kultury. życia, również erotycznego, w sposóbosób bezpośredni.bezpośredni.śr Najważniejsze pozycje Najważniejsze dzieła to „Opowieść o Kieu” (imię głównej bohaterki książkowe: „Tom poezji Xuan Huong”ng” i „Zapisywaniei „Zapisywanie zapachu”.zapachu”. utworu) – poemat złożony w 3254 numerowanych wersów i „Tom poezji Thanh Hien”. Wachlarz Przez jeden otwór przepllecionoeciono nieognieograniczonąraniczoną Wiosenna noc liczbę piór, Wokół czarna noc, gdzie jest wiosenne światło? Nie wiem od kiedy mój los zależy odo takiego kształtu.kształtu. Za oknem tylko ciemny cień wierzby Kiedy rozłożę się w trójkąt,jkąt, wyraźniewyraźnie widać,widać, Długo trwa choroba na obcej ziemi że brakuje skóry, Wiosenny deszcz i wiatr przenika głęboką noc Gdy obie strony zejdąą się, widaćwiddaća nadmiar ciała. Rodzinna kraina odległa o tysiąc mil Chłodzę twarz bohateraera w bw bezwietrznąeze wietrzną pogodę,pogodę, płonie księżycem Okrywam głowę dżentelmena,entelmenna, kiedy leje deszcz. Przez tyle lat pod lampą poety płyną smutne łzy Pytam leżącego na łółóżku,żku, cczyzy zasługuje na troskę. Przez Nam Dai1 płynie rodzinna Rzeka Smoka2. Zadowala mnie jegoo obecnośćobecnośo ć na mym łonie. Dźwięk zimnej fali żegna przeszłość i przyszłość.

Pora rozpędzić smutek Być drugą żoną Od dziesięciu lat wojenny kurz pokrywa ganek Pierwsza ma ciepłąpłą kołdrę, drugadrug marznie w zimniw zimnie,e, Spustoszona została połowa starego miasta Precz z takim życiemyciemm ze wspólnymwspólny mężem.mężem. Uciekły ptaki, robaki, złe duchy i zjawy Rzadko dzieli z nimnim łołoże,oże, Na ziemi i niebie widać plamy krwi Raz na miesiąc,c, a możea możee mniej. Łzy oblały tysiąc mil rodzinnej ziemi Chciałaby spożyćżyć nawett gorsze kąkąski,s ale ich nie dostaje, Niewielu przyjaciół czyta książki pod lampą Chciałaby byćć sługą, ale i tak nie ceniące jej pracy. Cisza zaległa jesienną noc Gdyby przewidziaławidziała swojąją smutną przyszłość,pprzyszłość, Bez przerwy przebiega sto Nie poszłabyy nigdy za takiegokiego męmęża.ża

natarczywych, niespokojnych myśli. Joanna Grochocka rys.

1 Nam Dai – wioska w ziemi rodzinnej autora. 2 Obecnie Rzeka Niebieska

Gazeta literacka 27 POEZJA napiszę długi listinigdzie go niewyślę. kapitanie mój kapitanie, kiedy opróżnimy tę butelkę punkty Jest zima,prądy zatokowe uderzają wnajczulsze słów. produkowaćbędą sięsam -ze wytrąci sól, cukier Lipidowe zaułki, wktóre lepiej sięniezapuszczać skóry. proklamowaliśmy -wolne miasto niepodległość zerwane, Wczoraj ostatnie zkontynentem połączenie zostało pistacji. guziki, puste flakony zapachów dociast,łupiny schować - przywiozłeś miskarby iteraz mam to wszystko krajów w kałużyprzed nimbawisz sięwkapitana zobcych O tej porze roku spusty, zamknięto port nacztery morzu. oddawanie kolejnych centymetrów kwadratowych sztormy, wiec przypływy, odpływy, zmiennocieplność, doliniitwojego podobna tak ciała, linia wybrzeża, Jest zima,prądy zatokowe nierówno szarpią, Pr To dopiero początek znikania tego świata. napapierze. małedziury wypala z pustą szklankąwręce isłońce zsykiem Teraz, latem, pochylasz sięnadnią mapie.palcem po ich wycieczkamize wszystkimi opalanych węglem zimiwiosen deszczy, wielestearynowych Zniosła linii papilarnych owzorach podobnych doraf. albo raf owzorach podobnych doliniipapilarnych Można dowody zniejteż wyczytać naistnienie złoża. widać też podwodne wobrębieChoć Morza Śródziemnego wydobywanego zgór, gdzieś napółnocy. wsobie zagadkę powstaniaKryje atramentu, tłuste atole wokolicach iśniegzcukru równika. gdzieniegdzie nieistniejąceherbaciane wyspy, Ta mapa nieuchronnie przeciera sięnakrawędziach, Kartografia 28 ą Patrycja Kaleta dy zatokowe prychnięcia, merdanie,prychnięcia, zapach mokrej sierści. Ja czekam wiernie, napowrót zespaceru: doaportowania. gwiazdy I to tywyznaczasz białymA teraz, po puchu biegasz znimity. żeby niezepsuć,rozpieścić, nie znużyć. zabójczej czekolady, okruchów strzepniętych zestołu kolacji,jak odmawia północnej się drugiej, Odmawiałam ich duszom prawa doistnienia, monotonna nauka siadania, wstawania. kwarantannyDługie wbrzydkich przedpokojach, i nigdy prosto zdeszczunadywany. I nigdy regularnych pór posiłków o gęstej, piżmowej woni. posypując ciałowzałamaniach talkiem skrapiając sięciężkimiperfumami, nicmiałam wrażliwość ichZa nozdrzy gdzie mogłyby złapać trop. i niewyprowadzałam miasto, poza nigdy niegłaskałam ich dosyta Nie byłam dobra dla twoich zwierząt, *** w jeszczewiększymoddaleniu. pięć latZa widzęsię i rozmywa. patrząc jakobraz się oddala Przytulałam doszyby policzek mokrego,pełne szorstkiego piachu. Robiłam tam zdjęcia izbierałam muszle Potem byłam nimiteż. ipoza wmiejscach i nigdy niebędzie. Tak wielu numerów niema Świat słuchawkę. najczęściej odkładał Kiedyś dużo dzwoniłam. o początku idawno barwnym obrosłym legendą. końcahistorią bez Zapisałam kilkazeszytów brokat- sól, piasek, napoliczku. nieznośnezdrobnieniaZnam światłui odciąć powrotną drogę. Umiem zamieszanie wywołać wfiliżance skrzepy mlekazkubków. usunąć i wjakisposób Wiem, kwiaty jakczęsto podlewać o moich obowiązkach iprawach. Mówiono mijuż trochę na przetwarzanie moich danych osobowych. zgodę wyrażam Dla potrzeb procesu życia List motywacyjny żeby na pewno niczegożeby nieprzegapić. na pewno przestawionym opięć minut izegarkiem sprzed wojnyz nieśmiertelnątrwałą że zawsze była inawet wdniu końca będzie że chowa zapasowe ciaławkomodach części Mówili oniej, żeśpi wszafie, myśli żeby niepognieść i trzymawżołądku, nanitce przywiązanej dozęba. zamkniętej który nakluczyk, kiedyś połknęła wygładzonych pracowicie paznokciem, Posiadaczka sreberek czekolady całej szuflady od złotych i alfabet rybek. głagolicę, cyrylicę królowa, znająca sztukę wymarłą cerowania, Wy wiecietylko to, conapisano oniejwksięgach: sklejając statki zpapieru gęstą gumąarabską. i najlepsze szlakidoupłynniania przypraw, królom,rzucała wyzwania zdobywała królestwa To potworom, wyłupywała oczy niązwykle z trzonkiem ozdobionym różą. secesyjną widelec, tępy nóż imałałyżeczka z narzędziami jakzwykle: takimi życia ibrakującą truflę po A ona zwrotkę wyruszyła, czekając zegarów. na wskazówki od i słońce trochę wolniej wschodziło akurat roku zmieniałysięwtedy pory w osiemdziesiątym roku drugim swojego życia babka Prawdziwą podróż downętrzaziemiodbyła moja Podróż

ż ycia Migotania, Migotania, 26 przejaśnienia le délire de négation- Przyszli mnie zająć. Między szczeblami. Ninette Nerval W piątek 15-tego lipca.

Zasłabłam z głodu przechodząc POEZJA koło restauracji W trzystu czterdziestu dwóch kroplówkach w sukience po Jelinek przeżyłam obłęd z wynikiem badania-nowotwór pępowina jelit dusi za gardło krępuje oddech a może to kroplówka? Urojenie nihilistyczne, zwiódł mnie demon tabletki przyklejane do spodu łóżka Monthly Bastard siniak na przełyku, coś w oskrzelach, ciało na zdrowie dren, zostawią mi w ranach podwiązki tumor Boję się, że jeśli odkleję szumy, mdłości karawana wymyka się spod kontroli Się od komputera i order na piersi tracę ją z pola widzenia Pompa potasowa usłyszę coś co zostanie Odwiedź mnie w psychiatryku Mam łoże Mi w pamięci, gdzie ciężkie od prochów podobne do łuku rzymskiego! z libido obniżonym do zera Przepnij, wypnij że nowa kolekcja od Macieja Zienia kobiety-psy węszą Plącze mi naczynia to chaos aksjonormatywny, Z każdej strony okno, każdy obserwuje, Krępuje ruchy a Ty mnie nie chcesz usiąść za szafką, żebyś mógł podglądać mnie Przepinane, wywala bezpiecznik przez szparę w drzwiach Za torem, przy torze Boję się, że kiedy wstanę krzesła Pilnuj kropel ale tak, żeby druga nie spadła zupełnie wybuchnie wojna Spodobam Ci się Tracę kontrolę Albo stanie się coś gorszego Nacieram się Musem Krishny kropel nie słychać Sypiam nago i łykam za ciemno Skończy nam się cukier dwukolorowe i lepkie I darmowe minuty dawki digoksyny Zabierają mi mój Mesjasz obróci się tyłem dziewczyna spod wiaduktu melduje się! zwodzony most pełen białego mleka A transfer spadnie do pół giga przekarmionego zgnilca w piersiach bezdzietnej Dzisiaj pozbyłam się czegoś matki Boję się, że odkryję Dawnej przyjaźni Że mi się spóźnia, Tisercin, Effectin, Tranxene Oddajcie mi wenflony że dialektyka nie ma tu nic do rzeczy schowane podjęzykowo plastik zaszyty w żyłach A Hegel wszystko nadrabiał miną Zdobywam Kilimanjaro mechanicznej wątroby ataki szczytowe Podobne do Rive Gauche!! Rozetnę sobie teraz wargę w skali depresji Hamiltona zyskuję 33 punkty. Z wrażenia Zabrali. Zdemontuję radyjko od środka Kilimanjaro-wspaniale wyposażony Puste spojrzenia pielęgniarzy przez naturę ich białe kitle śledzące każdy Pogubię wszystkie wolne chwile jak ja dostanie za to tytuł szlachecki ruch kiedy sala pusta od bogatej oziębłej hrabiny Natalia P. z kopertą Lanvine. Annus dominus fallus Po trzystu pięćdziesięciu kroplówkach Obok Weronika K. i koperta Prada wypożyczą mnie sobie pozostał tylko podgnili studenci filozofii szary O matko pusty Halucynuję głos dół Krwawię halucynuję drgawki sina mokra plama jestem prochem i nicością na Pont du Carousel Maska twarzowa i dwuskroniowa lokalizacja elektrod Nieżywa i leworęczna Mnożę się. Krwawię Rzym to okrutne miasto! bomba wodorowa Zaśpiewam pieśń z południa Fenactil i cień do powiek Tisercin 15 miligramów grzyb zakwita na bialo żeby wzbudzić oznaki życia biały dren to mi wystarczy: Dlaczego tu wszyscy szepczą biały tren dół po potasowej pompie Robimy problemy? polizać i spadki bilirubiny a siostry walą po oczach latarkami w nocy świeżo mrożone osocze przekrwione białka patrzą jak golisz nogi cienie zimnych powiek plugawe śledzą każdy ruch żyletki Robimy problemy? kontemplują nagie członki barbituranowych kobiet w kąpieli na Trileptalu sprawia im to przyjemność niemal jak oglądanie Star Treka i pięknie zbudowanych ludzi

Tranxene? Nie jestem senna, mam tylko puste kości i brak krążenia. Proszę defibrylator! Robimy problemy? Łykam ...podjęzykowo Sprawdza, wypluwam patologiczna kłamczucha na valium w swoim petitio principii mówi o sobie w liczbie mnogiej kobiety w obozach miały zniewolone ciała kobiety na oddziale mają spętane umysły

rys. Joanna Grochocka

Gazeta literacka 29 – Damn it. Co Ty robisz? – wykrzyknęła Morosa, odsunęła ją kładło się trudniej niż zwykle, w sumie robiła to od niedawna, to na bok i sama weszła do środka, krzątając się i zapalając światło. znaczy niedawno zaczęła zwracać baczniejszą uwagę na makijaż. Maurycy Witkowiak Helena obejrzała się za siebie. Na niebie pojawiły się chmury, Lubiła ciemne szminki, w których jej usta były jeszcze pełniejsze. a słońce pełzło coraz to niżej. Weszła do środka, odgarniając Do dziś pamięta smak tej szminki na swoich ustach, gdy całowała włosy z czoła. się z Arkiem, jego palce przebiegające po jej ciele niczym po – Do pracy idziemy jutro o siódmej pi em – powiedziała Morosa, klawiaturze fortepianu, bezkompromisowość jego męskiego ciała, zaparzając herbatę. – Ubierz coś casual, bo łatwo można się trzymającego ją w uścisku nad samym brzegiem głębokiego jezio- Lądowanie. Jak dobrze. Helenie huczało w głowie, czuła się jakby pobrudzić. Musimy wysprzątać to cholerne mieszkanie, wytrze- ra. Nie stało się. I dobrze. Helena nie lubiła pogrążać się, tonąć do wypiła co najmniej dwa kieliszki wina. Powoli ogarnęła wzrokiem pać dywany, umyć podłogi i okna. To dziesięć minut drogi stąd. samego końca wśród swych gestów pełnych rezygnacji. Małdyty swoje ciało, poczynając od stóp, jej wzrok sunął po łydkach, udach, Aha, gdy będziesz rozmawiać z właścicielką, nie patrz jej w oczy, nie potrafiły jej dotknąć, wziąć jak kobiety, chwycić i rozkrzyżować PROZA biodrach. Pierwsze, co poczuła , to uderzenie letniego powietrza, ona tego nie lubi- dodawała, kładąc kubki na stół. Wredna lady na tafli dni, ogarnąć i posiąść, rozsypać jak talię kart na stole letnich krzyk i gwar, miała wrażenie, że ludzie, którzy ją otaczają wcale nie Decayer... Czy to moja wina, że jest starą panną? Babsko jest nocy. Ci idioci w skórzanych kurtkach i o wyżelowanych łbach nie zauważają jej istnienia, jak gdyby w ogóle nie było jej na świecie, zdrowo jebnięte, a fucked scatter brain to keep... zasługiwali na nią, nie rozumieli jej obrazów i rysunków, myśli i ani tym bardziej tutaj – w Transgression City. Zajęci własnymi Teraz dopiero Helena rozejrzała się po pomieszczeniu. Drewno uczuć. Olsztyn był daleko – nie dwadzieścia kilometrów, ale całe sprawami pozwalali jej poczuć się listkiem, cieniem, ziarnkiem łączyło się tutaj z oliwkowym kolorem roślin. Przez brudne szyby lata świetlne. Zresztą, nigdy jej tam nie ciągnęło. Teraz jest tu- w piasku, okruszkiem. leniwie przeświecało słońce, załamując się na meblach, kotarach Transgression City – i tylko to się liczy. Jak daleko teraz byli ci wszyscy tak niegdyś ważni dla Heleny. i krzesłach. Na wszystkim było mnóstwo kurzu, co potęgowało Pani Decayer przywitała je zmrużonymi i zapuchłymi oczyma. W jakże innej galaktyce znajdowali się oni. Jacy byli śmieszni , jak poczucie starości, antyczności tego domu. To wszystko spodobało się Paliła i kaszlała na przemian, spacerując powoli i z godnością w bardzo razili swoją niemożliwością dotarcia do niej, pokazania się! Helenie, tak iż na chwilę zapomniała, że przyjechała tutaj do pracy, rozdeptanych kapciach. Jej rude włosy wystawały spod dziwnego Kilka godzin później, siedząc w kawiarni w centrum miasta, Helena a nie dla podglądania malarskich ujęć, jakkolwiek byłyby piękne. nakrycia głowy, a cienkie kosteczki prześwitywały pod jej skórą, zrozumiała , że tamtego świata już nie ma i patrząc z dzisiejszej Tej nocy nie mogła zasnąć, jako że księżyc był w pełni i świecił stwarzając iście upiorne wrażenie.

perspektywy to (za cholerę) nie wiadomo, czy ona sama kiedykol- zuchwale, a ponadto nie mogła się przyzwyczaić do zapachu Po uzyskaniu wszystkich niezbędnych informacji, Helena

zabrała się do czyszczenia dywanu , tłumacząc sobie po cichu, że

to przecież pierwszy krok jest najtrudniejszy, że z każdą kolejną

chwilą będzie łatwiej. Spuściła oczy i odruchowo odgarnęła włosy z czoła. M u R BRa e N e T Brush the kitchen! – wykrzyknęła nagle postać, która stanęła za jej plecami. TeNeBRaRuM Helena zgłupiała, pospiesznie przypominała sobie wszystkie angielskie słówka na literę „b” (bring, build, bin, boring, busy, bitch, barrell...), ale tego cholernego „brush” nie znalazła. Chwyciła za ścierkę. Brush the kitchen, stupid girl! – wykrzyknęła pani Decayer, zaciskając pięści i w ohydny sposób pochylając głowę, w czym wiek do niego wróci. To oddalenie podobało się jej, inspirowało. pościeli, który przypominał jej pień drzewa. Wyślizgnęła się z łóżka i przypominała sępa lub inne drapieżne ptaszysko. Nikt już nie będzie poniżał, śmiał się. Tutaj zaczyna od nowa. Jest wyjrzała za okno. Wśród porozrzucanych liści spacerowała samotna, Nie, to nie był sen - pomyślała Helena, gdy obudziła się następ- piękna księga, w której tańczą małe koboldy z irlandzkich legend, przygarbiona postać. To nie jest Polak – westchnęła w myślach. nego dnia. Światło słońca powoli sączyło się przez przymknięte trzeba to wszystko zapisać. To cudowne móc wreszcie kierować Gdy wreszcie znużona zamknęła oczy, miała dziwny sen. żaluzje. Chwilę później Helena parzyła się już herbatą, którą piła pojazdem swojego życia. Sam decydujesz, dokąd idziesz, z kim Szła przez las, wśród ciemnej nocy, trzymając w rękach małego z małej pomarańczowej filiżanki. Herbata... Tutaj była zupełnie się spotykasz, o czym myślisz. To jedna strona. Z drugiej obraz jest szpaka. Była w białej, długiej sukni, a wzroku nie spuszczała z inna. Syczała mocnym i bezwstydnym aromatem, wyższością, siłą. rozmyty, a niewiele rzeczy wygląda zachwycająco. Nie należy się malutkiej kuleczki, którą ściskała w dłoniach, które zdawały się Pachniała. Pełna królewskich, fantazyjnych herbów, chóralnych jednak tym przejmować. Może nie jest w innym państwie tylko jakby nie jej, bardziej dziecięce, delikatniejsze i mniej rozwinięte. napisów w stylu „English superior tea”, była nie tylko herbatą, ale w zupełnie innym świecie? Czym jest świat? Ani przez moment (we śnie) nie schodziła z drogi , która wiodła jakimś eliksirem, napojem, jeśli nie bogów, to herosów, smakiem Tam - w Małdytach, wszystko było nieśmiałe i rozmyte. Helena między rzędami drobnych drzew, niby brzóz. Miała wrażenie, że jakoby jej zwycięstwa nad tamtym światem. mogła w tej chwili zamknąć oczy i przypomnieć sobie te barwy- za nimi toczy się jakieś życie, do którego nie miała dostępu, nie Za miastem rozciągał się parów nazywany tutaj dingle, w jego szary, beżowy, brązowy, rudy. To wszystko. Jedzenie?- ziemniaki, wiedziała już, czy patrzeć ma na szpaka, czy też na to, co dzieje się łożysku spokojnie spoczywało miasteczko z jeszcze bardziej kapusta, chleb, pomidory tak wodniste i jałowe, że niemalże za drzewami. Usłyszała jakoby odgłos tłuczonego szkła, dźwięk kolorowymi domkami niż w Transgression i pomnikiem delfina nienadające się do spożycia. A tutaj rodzajów groszku było tyle, instrumentu (nie potrafiła rozpoznać jakiego), obejrzała się i gdy na malutkim rynku. Helena patrzyła właśnie przez brudne okno, że aż ćmiło się w głowie, desery z kremem orzechowym , z kawał- miała spojrzeć na szpaka ponownie, zobaczyła, że jej ręce są a widok zadziwiał ją coraz bardziej. Praca przewierciła ją na wylot, kami czekolady truskawkowej, koktajl bananowy z liśćmi mięty, puste. Jeszcze czuła na palcach ciepło ptaszyny i bicie jej małego uszczypnęła i dała prztyczka w nos. jagnięcina w szafranowym sosie! Jest tutaj, a chciałaby być w serduszka, ale jej dłonie były już próżne i mniej dziecięce niż Pani Decayer wciąż była tak samo marudna, zazdrościła jej i tylu miejscach naraz! Bombaj walczy o lepsze z Krasnojarskiem, przedtem, większe, palce dłuższe i dziwnie napuchnięte. Morosie młodości. Skutek był taki, iż Helena wreszcie ten stan Sewilla z Budapesztem, Colorado z Addis Abebą, Dubrownik Przebudzenie było dość smutne – wyjący budzik, ciemności za doceniła, że patrzyła inaczej na swoje piegi, na policzek, na z Auckland. Wszystko trzeba przejść, przeżyć i spróbować. Są oknem, kwaśny posmak w ustach, zniecierpliwiony głos Morosy. twarz, na głowę, ręce, uda i stopy ubrane w czarne japonki. smaki i zapachy, są przeżycia – ludzie, serca, głowy, myśli, idee, Helena z trudem powracała w realny świat, wciąż będąc rozgrza- Teraz czyści i sprząta, potem chce mieć i przeżyć, jest zwrócona znaki na niebie i ziemi, zwierzęta, rośliny, są różne zapachy tego ną od snu. Czuła o wiele wyraźniej zapach swojego ciała, woń do swojego wnętrza. Już niedługo zdarzy się pierwszy dzień samego piasku, jest sowa przyczajona we wnętrzu kaktusa, syrop pościeli, która pachniała jak świeżo zebrane grzyby, tak ochoczo wolny i będzie można triumfalnie wyruszyć i spojrzeć, co jest w sezamowy (uwielbiała!) wódka cytrynowa i świątynia Bodhgaja, wymiętoszona, uroczo porozrzucana. Nie, nie wolno (Helena łożysku, w parowie. obmywana zewsząd brudnymi, burymi wodami. uchwyciła karcące spojrzenie Morosy). Nie można poddawać się Tęsknisz za Małdytami? – ni stąd ni zowąd spytała się Morosa, Z Morosą miała się spotkać wieczorem, w małej knajpie na obrazom i tym iskierkom namiętności, które drgają pod skórą i gdy pewnego dnia spacerowały uliczką zanurzającą się w mroku, obrzeżach miasta. Powoli wchłaniała w siebie charakterystyczny, rozchyloną koszulką nocną. Boże, już wpół do siódmej! Podkład niczym w gęstej, śliskiej puszczy. śmietankowy zapach Transgression. Gdzieś z tyłu głowy odzywał się tępy ból spowodowany ostatnią nieprzespaną nocą. To nic. I tak jest odważna i wytrzymała, i tak z impetem zaczyna ten nowy rozdział książki zwanej życiem, którą dopiero teraz zaczęła pisać tak spazmatycznie, jakby niewiele już czasu jej pozostało. Mały, czerwony autobus zatrzymał się i Helena niepewnym krokiem wysiadła z niego, ściskając w ręku bagaże. Nie było tego wiele- kilka sukienek, para spodni, bielizna, sweter, kosmetyki, dokumenty i trochę jedzenia. Od razu zobaczyła Morosę, która wyszła jej naprzeciw i powitała ją głosem tak zmienionym, że Helena stanęła jak wryta: Moja droga. Hello. Nareszcie. At least. Hopuję, że podróż upłynęła Ci w przyjemnej atmosferze, akomodejszon jest już załatwione- mówiła pośpiesznie, lustrując ją wzrokiem. Morosa chyba zmieniła się (tak, zmieniła) – nie była już tą dziewczyną, z którą Helena spacerowała nad jeziorem Sambród, z którą zbierała kasztany po okolicznych parkach. Cholera. Oto miała przed sobą kobietę pozbawioną złudzeń, o czym mogły świadczyć lekko rozchylone wargi Morosy, zastygłe w jakimś iro- nicznym grymasie. Teraz dopiero, w łagodnym świetle zmierzchu spostrzegła, że jej przyjaciółka zaczęła się malować. Na ustach błyszczyk, rzęsy, cień do powiek, na twarzy podkład. W ręce torebka, na palcach pierścionki. Zapach papierosów. Rozbiegane spojrzenie, w którym niewiele pozostało z tej ciepłej łagodności, w blasku której Helena ogrzewała się tyle razy. Mijały małe domki w różnych kolorach, które stały po obu stronach ulicy. Wiele z nich sprawiało wrażenie jakby wymarłych. Uwagę Heleny zwróciła czystość i schludność, do której wciąż nie mogły przyzwyczaić się jej oczy, przyzwyczajone do nieporządku. Wtem stanęły przed budynkiem z czerwonej cegły. Oto i nasz menszon- powiedziała Morosa, szukając kluczy w torebce. Helena wahała się, czy ma przestąpić próg, przez moment wszystko zakotłowało jej się w głowie (To ze zmęczenia- pomy- ślała). Podniosła już stopę, po czym cofnęła ją jakby znad skraju rys. Joanna Grochocka przepaści. Pobladła i wyciągnęła przed siebie ręce.

30 Migotania, przejaśnienia 26 Nie - odparła z uśmiechem Helena, mrużąc oczy. Gdzie one są? Nie ma ani ich, ani mamy, ani taty, ani Twojej małej siostrzyczki. Jesteśmy my, Ty i ja tutaj i teraz – wyrzuciła z siebie pospiesznie i oblizała usta. – Bądźmy tu tylko bardziej – schwyciła Morosę za ramię. Co to znaczy być bardziej? – spytała się Morosa, ale nie otrzy- mała od razu odpowiedzi, gdyż Helena dopadła do rosnącego przy ulicy krzaka jeżyn i zaczęła je pośpiesznie zrywać i jeść. –To właśnie- odparła, pospiesznie ocierając usta. –Spróbuj, jakie soczyste i jaki delikatny na nich jest puszek. Jakie dobre bluberi... Mogą nam posłużyć za nadzienie do muffinek, które upieczemy (może w niedzielę, to znaczy....sandej, co?). Polejemy je potem śmietanką i zjemy sobie. Zanim doszły do domu , zaczął siąpić lekki deszczyk, sprawiając, że jaskrawe domki zrobiły się bure i przybladły, niczym twarze ludzi dotkniętych chorobą. Powiał wiatr, a po ulicach zaczęły fruwać papierki i kawałki starych gazet. (A przecież to miasto wydawało mi się takie czyste...- myślała) W ciągu następnych dni Helena zrozumiała, że pani Decayer nie zamierza respektować ich, szumnie mówiąc, praw pracowniczych. Może wcale coś takiego nie istniało. Podczas pracy nie było mowy o przerwach, chociaż akurat nie to było najgorsze. Wredne babsko potrafiło specjalnie wejść w ubłoconych butach do salonu, a potem kazać jej i Morosie czyścić zostawione ślady. Paliła- a skar- żyła się, że w domu śmierdzi. Nie można powiedzieć, że Helena jej nienawidziła. Chyba nie była skłonna to tak gwałtownego uczucia. Wszystko w niej było wyciszone i jakby obłożone watą, do każdej sprawy można było podejść lekko i z nonszalancją. Ponadto zdawała sobie sprawę ze swojej wyższości. Decayer mogła je upodlić, zabronić im chodzić do kibla, kazać czyścić go szczoteczką do zębów, ale i tak nie mogła odebrać im młodości, nie mogła wydrzeć z nich tego, co miały przeżyć, tego, co miało się stać i co trwało przed nimi niczym tajemnicza góra, nie była w stanie zamienić się w kobietę młodą, mogła tylko uprzykrzyć im rys. Joanna Grochocka życie, a nawet tego nie potrafiła zrobić konsekwentnie i z klasą, stąd wywoływała raczej pogardę, uśmiech politowania, grymas zniechęconych ust. poszukała ust nieznajomego. On spojrzał na nią, wziął głęboki pseudonim – zaśmiała się, pokazując zęby. No to – wypijmy Helena poczuła się już nieco pewniej, coraz rzadziej zapominała oddech i odpowiedział łapczywie, zaciskając umięśnioną dłoń kolejny bruderszaft – Szechinko ty moja. słów, coraz częściej używała odpowiednich. Była z siebie zupełnie wokół jej białej szyi i przyciągając ją do swoich warg. I trwali tak Brzdęknęły kufle irlandzkiego piwa. Morosa pocałowała Helenę zadowolona. Zastanawiała się tylko, skąd nagle pojawiła się w niej przez kilka chwil, pochyleni jak drzewo, podczas gdy Helenie w usta, pogładziła ją po twarzy i szepnęła jej do ucha. chęć zajrzenia do wnętrza swojego ciała. Helena pragnęła bowiem szumiało w głowie z zaskoczenia i niedowierzania, bowiem ów Szybko się uczysz... sama stać się tylko patrzeniem, tylko okiem, czy może jakimś rodza- nieznajomy był naprawdę przystojny. Nie myślała, że w ogóle Piły. Grupa Hindusów przysiadła się do nich. Jeden z nich - o jem sondy, zamierzała jako na wpół fizyczny, na wpół duchowy byt zwróci na nią uwagę, podczas gdy on teraz pieścił jej wilgotne imieniu Jafals upatrzył sobie Elen, prawił jej komplementy łamaną wedrzeć się do własnego przełyku, powoli spadać w tę przepaść usta i język, trwając w jakimś zachwyceniu i dysząc po cichut- angielszczyzną. Patrząc na jego twarz Helena czuła się obco, tak będącą cudem, wcisnąć się między gałęzie własnych płuc, rozglądać ku. Gdy już nasyciła się i zmęczone usta poczęły jej drętwieć, beznadziejnie obco. się dalej i dalej, mówić – to jest wątroba, to śledziona, to nerki, a to wymknęła się po cichutku z groty zostawiając owego niezna- Jafals drżąca dłonią schwycił Helenę za nadgarstek i zmrużył przewód pokarmowy. Skąd ta pieprzona ciekawość? jomego w samym centrum zdziwienia. Na zegarze było wpół oczy. Odeszli od stołu. Łagodnym ruchem wysunął się przed nią, Już ochłonęła, uspokoiła się – oto nikt jej nie woła, nikogo nie do drugiej. Morosa patrzyła na nią z zadowoleniem, pokrytym pociągnął za sobą i tak weszli po drewnianych, obitych skórą ma za drzwiami, nikt o niej nie mówi wściekłym głosem, skoń- może leciutką mgiełką znudzenia. Czy w głębi duszy liczyła na schodach. Teraz jego ruchy były szybsze, już prawie ją popchnął, czyło się już to rozedrganie, które dotąd było jej nieodłącznym to, że jej Elen jest inna niż wszyscy i nie ulegnie presji? A Helena wydając stłumiony okrzyk chwycił za klamkę i oto oboje znaleźli się towarzyszem. Wyprostowała się! Patrzy teraz na księżyc, ukryty zasmakowała ust Nieznajomego (nie pamiętała nawet jego w pokoju. Helena patrzyła na niego wielkimi, niezdrowo lśniącymi za podświetloną kotarą chmur, patrzy i nie myśli o niczym, no, imienia) i zrobiła pierwszy krok w kierunku od ciasnej furtki do oczami, na jego rozpaloną twarz i zmierzwione, czarne, kędzierzawe może o parowie, łożysku, które wzywa ją jakąś dziwną pieśnią, przestronnej bramy i szerokiej drogi. Zabłysły pierwsze czerwone włosy. Jafals odetchnął, zmierzył ją wzrokiem od stóp do głów, hymnem, który może kiedyś słyszała...nie...sama już nie wie. światła, zaśmiały się oczy, usta zacisnęły się w złowieszczym zamknął drzwi. Podszedł do niej powolutku, przeciągnął ręką po Zauważyła, że odkąd w swoim wnętrzu nabrała pewności , uśmiechu. A co mógł robić wtedy Tiferet, jak daleko był od jej białej sukience, po czym przywarł do jej ust. Poczuła zapach zaczęli na nią zwracać uwagę mężczyźni. Wystarczyło, że zawiesiła niej, dlaczego bał się i nie mógł jej dostrzec? Ilu zwierciadeł alkoholu, który przywołał w niej jakieś delikatne, nieokreślone na którymś wzrok na dłużej niż na kilka sekund, a już osobnik potrzebował, ilu luster? wspomnienie. „Boże, to takie nienaturalne, że oto on trzyma mnie podnosił się, wypychając biodra w charakterystyczny sposób, Tydzień minął niespodziewanie szybko. Helena była gotowa w ramionach - pomyślała. Dlaczego tak jest, że traktuję to jako i patrzył na nią wyzywająco, niepostrzeżenie zbliżając się do podążać jeszcze głębiej. Jednak w oczach Morosy nie znajdowała coś dziwnego, niezwykłego?” – pomyślała. Jafals przymrużył oczy jej stolika. Wywoływało to w Helenie dreszczyk emocji, miała ciepła ani zrozumienia. Sama wyczytała w nich tylko nieme, zimne raz jeszcze i miażdżąc wargami jej usta zaczął rozpinać koszulkę i ochotę kusić, naprężyć bosą stópkę i machać nią w powietrzu, w potwierdzenie. powoli zabierać się za stanik. Helena poczuła motylki w brzuchu, zalotny sposób wkładać do ust własne włosy, przymrużyć swoje Na ulicy było co najmniej kilka pubów, jednak Helena i Morosa oraz wilgoć, zaczynającą się gdzieś w okolicach lędźwi. oczy i ciskać nimi tajemnicze spojrzenia, a wszystko tylko po, aby weszły do najmniejszego z nich, ukrytego w rogu ulicy, w cieniu Wyglądała teraz jak spokojna, płacząca wierzba, gdy stała zobaczyć cóż takiego się stanie. drzew kasztanowych. bosymi stopami na podłodze (a marzyła w tej chwili, żeby czuć Czy kochałaś się już kiedyś z facetem? – spytała Morosa, obie- Nazywał się Samael. zjednoczenie z ziemią, żeby stać na niej całym ciężarem ciała), w rając ziemniaki. Biorę oddech, właśnie w tym miejscu, chociaż mogłem zrobić to tym oto pokoju, metr od łóżka, obitego wiśniowym materiałem. Po co chcesz o tym wiedzieć? – zapytała Helena podnosząc wcześniej lub później. Pocieram oczy i boję się tych słów, które mają Czy wiedziała już, co się na nim za chwilę stanie? Co teraz dzieje lękliwie oczy. się ze mnie wydobyć. Nie wiem, dlaczego tak się dzieje, nie wiem, się z tym łóżkiem i kto na nim śpi, kto będzie mógł zapłacić za Chcę. Simpli. Abyś wyszła z tego zaułka, kąta, w który sama się kim jest Helena, nie wiem jeszcze, co się stanie dalej, ale wszystko jej krzywdę i głupotę? Jakże radowałbym się, gdybym mógł sam zagoniłaś. Widzę, jak faceci patrzą na Ciebie, jak Cię taksują, widzę widzę wyraźnie- jak chwyta za klamkę, tak, widzę wyraźnie, jak jeden pociąć to łóżko na kawałki, spalić i tańczyć w blasku tych to w ich oczach, ten dizajer – ciągnęła, żując gumę i przymrużając jej dłoń kurczowo zaciska się na klamce, złotej, z ciemniejszym płomieni, wśród nocy, śmiać się im wszystkim w twarz wiedząc, oczy ciężkie od tuszu. –A ty ani nóg nie rozłożysz, aby mogli pobłyskiem. Helena jest ubrana w białą, lekko przezroczystą mini- że zabrałem ją stamtąd, kiedy mnie potrzebowała! Co robisz? zobaczyć twoje majtki, ani włosów nie rozpuścisz... Elen... (Lubiła sukienkę, ma gołe nogi i na stopach baletki, błękitną koszulkę Uciekaj, wyrwij się! Wymyśl coś, wiesz dobrze, że tak naprawdę to tak do niej mówić, oznaczało to największą poufałość). w białe poprzeczne paski, paznokcie ma pomalowane na kolor jeszcze mnie nie ma, ja sam, piszący te słowa wcale nie istnieję i Ostatni obrany ziemniak chlupnął do garnka i Morosa wyszła srebrny. Teraz widzę ją, więc może jednak jest? Potrafię przecież nie mogę Ci pomóc. Nie pozwól jego rękom czynić tego, co teraz do drugiego pokoju. Helena usłyszała tylko trzask zapalniczki i podać szczegóły jej ubioru, opisać jej twarz, widzę przymrużone czynią, wiesz dobrze, że on bierze coś, co nie należy do niego. po chwili poczuła tytoniowy dym. Zacisnęła palce na filiżance z oczy i lekki uśmiech, za nią Morosę, dla której to wyjście nie jest Dlatego niech będzie przeklęty. Wiem, że nadejdzie czas, kiedy kawą, tak mocno, aż zrobiły się sine. Milczała. Ale czuła , że teraz to niczym specjalnym, co widzę po wyrazie twarzy. zagoją się rany i nie będzie już tego wszystko, że tam, po drugiej Morosa zastępuje jej matkę, że chciałaby, aby ten głupi trzpiot w Zamówiły piwo i usiadły przy stoliku, naprzeciwko kilku Hin- stronie może ja sam piszący te słowa położę się na tym łóżku i tandetnym makijażu, który właśnie zaciąga się marlboro, przytulił dusów, którzy coś głośno opowiadali i objadali się ciastkami. my wszyscy razem pojednamy się. ją i pocałował, może pochwalił. Ostre aromaty kadzidła i kolor ciemnego drewna odprężyły Na razie jednak zionie otchłań nocy, nad parowem zawisł Tydzień później wieczorem, po pracy, razem z Morosą poszły na Helenę. Wypluła gumę do żucia, na chwilę zamknęła oczy i wzięła brunatny, martwy księżyc. Wiem także, że tej samej nocy było imprezę do pobliskiego miasteczka, leżącego po drugiej stronie głęboki oddech. wiele takich Helen, winnych bardziej czy mniej, wyrwanych łożyska. W ciemnej sali, przypominającej raczej długą grotę Wtem z głośnika zabrzmiała piosenka: ze swoich Małdyt, wiem, że takich Małdyt było więcej, gdzie z wieloma wejściami, siedziało mnóstwo ludzi, a może raczej „I’m going slightly mad, I’m going slightly mad rodzice myśleli o swojej córeczce, a gdyby wiedzieli, co się z nią jakichś podziemnych istot, gdyż Helena widziała tylko twarze, It’ s finally happened, happened dzieje, pobiegliby wszyscy przez pola prosząc tylko ziemię, by dłonie, buty. Duszno. A Morosa już płynęła w tym brudzie, tym I’m slightly mad ich pochłonęła. Chociaż może ich przeceniam... Wyglądała jak kanałem, już ciągnęła Helenę za sobą, przeciskając się między I’m knitting with only one needle spokojna, płacząca wierzba, gdy pół godziny potem spokojnym, facetami spuszczała wzrok i oceniała zawartość ich rozporków. Unraveling fast it’s true niedbałym gestem wycierała się od ciemnopomarańczowej krwi i Znalazła dla nich jakiś kącik w cieniu tej pieczary. I’m driving only three wheels these days lustrowała wzrokiem podłogę, aby odnaleźć na niej własne rzeczy. Po dwóch piwach Helena rozmarzyła się. Wszystko przepływa- But my dear how about You?” Obejrzała się i nie zobaczyła już Jafalsa. Uznała zatem, że był to ło jakby dwa razy szybciej przed jej ciężkimi, zmrużonymi oczami. Helena zauważyła, że kelnerki rozdają wszystkim karteczki z sen, a biały ręcznik brudny od krwi wrzuciła pod łóżko, gdzie miał Poczuła mrowienie w dłoniach, przyjemną pustkę w głowie. I napisami. Jedna z nich podeszła do niej i podała jej mały kawałek już leżeć do końca świata. Stanęła w samym środku mitycznie nagle w jej sercu zapłonęła tak ogromna potrzeba miłości, że tektury, na którym było nabazgrane pisakiem S z e c h i n a. udekorowanej nicości. Dusza Heleny dryfowała gdzieś, może myślała, iż rzuci się na ziemię z powodu głodu dotyku, uścisku. O co chodzi? – spytała Morosę szukając legendarnego delfina, może niby lekka mgła wpełzła Rozejrzała się. Oto natrafiła się okazja do pierwszego przekro- To taki zwyczaj. Na czas imprezy każdy dostaje nowe imię. do lasu, by nacieszyć się zapachem drzew i kwiatów? czenia granicy. Helena przechyliła się na krześle i w ciemności Na mojej karteczce jest „Hara’a”. Cute, prawda? Jak jakiś arabski (Poznań, marzec-czerwiec 2008)

Gazeta literacka 31 POEZJA i ciało odda zanieżycie i ciałoodda prawdytam żyjąwióry piękna oraz miłości ciało to jesttwoje ty twojej wciele wrażliwości którą skrywasz rozepną izapną błyskawicznie każdy niuans słowo dotyk zamiast dotyku? żeby musnąć otwartej ostrzempo ranie słowo ból już wieszczemu boli tak poluje choć potrafi zabić nocą wbiały dzień słowo prawda prawda? nawet kuszą podobnie dlatego słowo niewerbalny świat? piekielną wirtuozerię że słowa mają własny a kocham jak brzmi słowo słowem wyrażone wiesz czy wiesz * 1. Widać jednakżenieśpi Zgarbiona zzamkniętymi oczami W rogu kobieta siedzi K a gdzie ja gdzie jestlustro zetrę to lustro wproch twarzą wtwarz z sobą jest obsesyjnym trwaniem wieczność ‚ wieczności poręcznej czcionkibez doradcówbez śmierć to napis który musisz sam odcyfrować żadną myślą żadnym pragnieniem prawdziwieumrzeć to niebyć związanym ty niechcesz dobrze umrzeć ale nie stręczył myślbędzie odobrej śmierci mroczny burdon twojego życia własnej agonii w dniu śmierci tylko tysłyszyszmodlitwę nic cięniechroni przed narodzinami kiedy sięrodzisz ‚ bezsensu sensuwobec i mojegona obojętność życia ten dreszcz spokojnej zgody radosnamyślta sensu życie niewymaga bynie sądzę życie musiało miećsens nie pytam o sens ‚ z okien jego życia wypatrująca człowieka samotność to nieskończoność everyman tylko pręga samotności ani ponad mną nic we mnie ‚ piszczel poematu 3. 32 ł Katarzyna Gąsiorek opot zElsie ? jak myślisz cojest? po wraz zesłowem piekło przypomina piękno jest wrogiem słów wzrok ? czasu jestszansa napojawienie się, -anużegzystencji wtej czarnej pauzie mojego ust, rozbiera zrozbawieniem kody wszystkie jakzawszeMiłość, zbezczelnym cygarem wkąciku czego? kresce dywergentne skrzydła, irazemdopinacierzeczywistości prostej czarnej Nadziejo, trącasz czego? doopisu,czarną kreską jakrysikiem Wiara tropi siebie dysponując ledwie prostą czego? łamiąca dwie graniczne daty napół, mi wformach eleganckich jakprosta czarna kreska Smutek chwil wpadając pejcz czyha, pod podawanych 1906 -1990 okratowujesz nawiasem -zawijasz jąwcudzysłów w sprawie tzw. „tajemnicy” nie chcą puścić farby latakruche ciężki cichy ptaku doznać -nazwać–być’ przypadkowość chcesz rozstrzelać swoją na zgaszonym pikselku nieba biedna Elsie nieskończenie siętak snućbędziesz Dla Elsie częstujących ogniem klauna tańczącego kabli wstrugach twójz tej ulicy skok w dnooka klauna ulicajakgrymas ta i miskąksiężyca dzielonejdom zpsem naulicy twój dom przy twojej ulicy wrócisz? nie wieszżedrogą swojej ucieczki jesteś stara igłupia stukająca oasfalt wdeszczową noc jak zgubiona śrubka gdzie jesteś? Elsie, gdzieś jest ztymdotwarzy a Tobie Elsie ześmiechupęka sfatygowany wilgocią but pies merda ogonem cmokająliście smycz za oknem plucha’ psi nostrącacięwkolano stołem pod bagaż rzucony wkąt przyjechałaś’ aż słów brak Elsie słówszkoda no co? siądź zjedztruskawkę zaśnij niewieszgdzienagle twoje miejsce (a chcesz?) przyjechałaś znikądinikt cięniewita że musisz wracać? siebie sięod oddaliłaś tak naprzód? już niepotrafisz żyć na cociten dom? co? po długichpo wojażach a wróciłaśElsie! dodomu a jeś li tojestż hen ycie? łokciem nieczułeczynniki szara wswoim szale przeciętnaa jesteś taka nie chce sięskończyć teneh Elsie wiersz otobie zawsze) kiedy tańczy ijakaniekonieczna jest świadomości (jakaniewinna taniec to jedenzcudownych gagów lepiej tańcz nie chciej rozumieć kpinale bez Elsie popatrz nawszystko nasiebie w drodze dodomu sobie spójrz naludzi po depczą spójrz naszesłońce to pieprz iżółć pamiętaj nos otymiwytrzyj (nigdy porzucający) jestświt skąd łzy?porzucany przez nas przezroczysta nabezpańskim bruku między wilkami? skądtysięwzięłaś Elsie wykrzykują: za promil jejpewności odurzone pyski wokół dałyby sięzabić rób cochcesz” –więcżyjeate więc żyje’ ktoś to rzucił„kochasz, usłyszała gong zwiastujący życie tam’ śmiesznaElsie już jejniema boisz siężenawieje? rys. JoannaGrochocka rys. to kropla pustyni jej ciało w cielepustyni - jak sznur myszy w którym ściany wyskakują oknem opuściławyszła ten dom i jakdziecko cieszysięzdziwiona bawiElsie sięoddechem świeże wilgotne powietrze - stanęło otworem a ono dlażartu pogroziła niebu nieba które jestsmutkiem z całympiekłem w nim kochaElsie człowieka paski światła biją skórze po swójosadziło łeb w koronie słońce drzewa - włos zwieszony jakkuleoczy jest sama w cielepustyni skulona idzie siekając mgłę k ł opot zElsie Migotania, Migotania, 26 przejaśnienia Grzegorz Musiał DZIENNIKI - PODRÓ Ż Z cyklu: Dziennik włoski (5)

Neapol, Czwartek 2 maja Więc również artyści zajęli się czymś, co można wystawić w sklepie lub w Salonie Jesiennym, do którego przybywają bogacze i snobi: Utknęliśmy naprzeciw wejścia do Archivio del Stato, na piazzetta widoczkiem, ornamentem, seksem, kabaretem… del Grande Archivio - przy skromnej studzience, za to objętej I znów! Coś tak pięknego, ten czysty andegaweński chorał wyniosłym barokowym portykiem, podobnym do pałacowej gotyku prześwietlony kosmicznym światłem, znajduję też w pre- bramy. Moja miłość do Włochów to jest ich miłość dla szczegółu. zbiterium kościoła San Lorenzo Maggiore. Myślałem, jaką metaforę Na skromnym placyku, gdzie zbiegają się wyloty trzech uliczek, dać wzruszeniu, które mnie tu ogarnia. I myślę, że byłoby to coś trochę speszony patrząc za odchodzącymi, gdy oni wciąż obra- którym czasem przeturla się motorynką jakiś neapolitański łobu- w tym rodzaju: tu każde słowo Psalmu brzmi jak kropla srebra cają do nich wykrzywione złością twarze, wymieniając krótkie ziak, jak pewnie niegdyś truchtał objuczony sakwami osiołek, uderzająca o krawędź kielicha, wykonanego z najcieńszego szczekliwe uwagi w swoim pięknym języku. Nie chciałbym być skąd nagle ta bujność wymagań? Rozrzutny, wielkopański gest kryształu. na jego miejscu, gdyby w zasięgu telefonów komórkowych wyobraźni, każący głupi kran z wodą do którego się schylasz, pijąc tej pary znalazł się choć jeden umundurowany przedstawiciel E zeń i nie podnosząc oczu, a potem idziesz dalej - obudować czymś, * niemieckiej Bundespolizei. co pozostanie „tylko piękne” i nie spełni najmniejszej użytkowej Bluźnierstwo w Neapolu! Na rogach ulic porozlepiano biało- funkcji: kunsztowną budowlą z czarnego i żółtego marmuru Ulica. Włoskość skoncentrowana w jakimś niszczącym wszystko czarne plakaciki zapowiadające w klubie Bauhaus (znów Niemcy) i piaskowca, ujętą kolumnami, wolutami i szeroką kamienną inne roztworze. Trudno się dziwić, że ci z Południa gromadami „Dark Electric Night” w wykonaniu zespołu Depeche Mode. Na balustradą, na której teraz siedzimy? Coś takiego, taki szał smaku wędrują na Północ. Tu by się samo-rozpuścili w tym potwornym rysunku nagi tors świętego Sebastiana, aureola nad głową, ale jego nie występuje w takim natężeniu nigdzie indziej na świecie. stężeniu. Tam - nabierają gładkiej formy, blasku. Silvio mówi, że ciało omdlewa w przegięciu „gejowskim”, jakby do przechodniów Silvio mnie tu przywlókł prosto z mego ukochanego gotyckiego bardzo wielu Włochów zasilających elity północne pochodzi wołał „hello” z oczami przewróconymi – tak, przewróconymi – kościoła Świętej Klary, każąc mi tu oglądać – koniecznie!!! – gdzieś stąd: lekarze, profesorowie, artyści. Północ ich szlifuje, czyści – do do nieba i przeszyty nieszkodliwymi strzałami, jakby je sobie w środku, na piętrze, które nazwał „Chistro del Platano” każąc mi surowego metalu. podoklejał. Od pasa w dół – kusa damska spódniczka, spod niej wystaje czarny pas do pończoch. tę nazwę parę razy powtórzyć – jakąś rzadkość ogromną, i kto I zaraz następna myśl: jeśli Neapol jest Lwowem Włoch, to coś takiego w ogóle widział w tej części Włoch - freski umbryj- tylko pomyśleć, co by tu się działo, gdyby im odciąć Neapol. I całą Piątek, 3 maja skie! Mam iść do strażnika, powiedzieć mu, że jestem scrittore di Kampanię, z Salerno, i Kalabrię, kędy do Włoch weszła starożytna Polonia i żeby mnie wpuścił. Silvio tu zaczeka. Kończąc, patrzał Grecja i zrobiła im Renesans, i Basilicatę z Materą i Apulię z Bari, Wreszcie! Na morzu! Punktualnie o siódmej wieczór prom „Cam- już na dachy i na gołębie. Mówiąc zdanie coraz ciszej, ciszej już Foggią i Trani, skąd do Palestyny odbijały statki krzyżowców pania” wyrusza z portu Neapol w ciemniejącą otchłań… chciałem odpływał w to swoje szaleństwo, zapatrzony. Więc idę, i zaraz … a zamiast tego doczepić im z drugiej strony jakiś wypalony napisać, oceanu, a tu przecież tylko kawałek Morza Śródziemnego wracam. Freski są, dostępne, ale tylko rano. Trudno. Nie zobaczę i zbombardowany Zurych, zrabowane i spalone przez Czerwoną dzieli nas od Sycylii. Ale do Palermo dopłyniemy dopiero o ósmej umbryjskich fresków, w Neapolu. Armię Monachium – i kazać im kochać te zimne obce miasta rano, więc spędzam czas na kanapce w salonie baru o nazwie zbudowane dla rozwiązłych i oszczędnych gospoś z piegami „Oleandri”. Jest też wielki telewizor za moimi plecami, do któ- * na dekoltach i mówiących gardłowym szczekaniem, tam żyć rego zaraz przykleił się Silvio. Niestety, zapewne ze względów od nowa, sprzedawać na chodnikach te ich lazurowe Madonny oszczędnościowych, mój przyjaciel nie wykupił nam kabiny, Neapol grzmi, trąbi, krzyczy, handluje, kipi w wąziutkich ulicz- i Pulcinelle w kryzach, tam, do zatrzaskiwanych w porze trawienia a mnie nawet nie przyszło do głowy o to go zapytać. Więc noc kach, pod wielopiętrowymi festonami ze schnących ręczników okien, wyśpiewywać te ich słodkie, pełne światła canzony… Jak w śpiworze. Na szczęście wziąłem ze sobą mały cienki śpiworek, i majtek. Ludzka fala w przyboju, w ciągłej, niewyczerpanej długo po czymś takim, po potwornym gwałcie na kulturze, na w którym zmieściłbym się na długość jedynie podkurczając nogi, energii kinetycznej. Gdyby tu, na moim miejscu, stanął samotny, tożsamości, na duchowości, jaki Polska przeżyła po pakcie trzech ale jest na to za wąski, więc spać będę w woreczku sięgającym mi zadumany Szatan, z pogardą patrzyłby na tę eksplozję życia, na krwawych kupczyków w Jałcie – Włochy pozostałyby Włochami? do pasa. Ponieważ Włosi mają teraz tak zwany superdługi week- szał prostej ludzkiej biologii i radości istnienia. Wszystko to lawi- Gdyby jeszcze do tego, poza Kalabrią, Apulią, oderżnąć im na end (przedwczoraj był dzień wolny, 1 maja, a w zeszły czwartek ruje wśród wyłożonych na chodnik, a wylewających się z nigdy północnym wschodzie, jak to zrobiono z Wilnem i Grodnem, kawał wypadło im Święto Wyzwolenia), więc od paru dni cztery miliony niezamykanych sklepików – czy raczej wnęk w murze – różnej kraju z jakąś Wenecją, Bolonią i na dokładkę urwano po połowie Włochów przewalają się po całej Italii autostradami, samolotami, wielkości „Matekbosek” w niebieskim płaszczu i zapalającej się na Toskanii i Umbrii? Tak, żeby został tylko Rzym – widmowy, zrujno- promami w tę i we w tę. Widać to po tłumie obsiadającym gro- bateryjkę koronie z gwiazd, złoconych amorków, neapolitańskiego wany, obrabowany, jak po najeździe Gotów, bez kopuły Św. Piotra madami każde wolne miejsce w naszym barze. Na szczęście mój sowizdrzała - Pulcinelli w złamanej szpiczastej czapce, białej i wszystkich tych cudów sterczących nad dachami miasta, gdy postkomunistyczny instynkt kolejkowy kazał mi, ledwie weszliśmy kryzie pod brodą i półmasce z czarnym nochalem, gramofonów patrzy się z Janikulum na jego niebiański pejzaż, z przepędzoną na pokład, zaraz runąć tu do kanapki i rzucić na nią nasz majdan. z, koniecznie złotymi, tubami, wizerunków Ojca Pio, Faustyny, na cztery strony świata rdzenną ludnością i wymordowanymi Słyszę za plecami, że John Grisham dostaje nagrodę wydawnictwa karafek do oliwy, wieńców czosnku, a w tej masie, w którą jakimś elitami - a z większych miast łaskawie pozostawiono by im, dajmy Mondadori. Oj, polski pisarzu. Tam twój pobratymiec kokosi się cudem tu i ówdzie wetknięto jeszcze stolik dymiący górą makaro- na to, Turyn i Mediolan. w objęciach hrabin, w światłach reflektorów, owinięty zjeżoną nu i dwa krzesełka, robiące za restaurację, przemykają trąbiąc bez Niedaleko od Katedry, w zaułku via Vergine – niczym szczegól- stonogą mikrofonów, gdy ty, skulony na kanapce baru „Pod przerwy, bo bez trąbienia się nie da, skutery, motorynki, a nawet nym nie wyróżniająca się, wtopiona w ciąg ulicy fasada pałacowa. Oleandrami”, rozmyślasz, że i tak niejeden z polskich pisarzy tej małe samochody. Nikt tu jakoś od tego nie ginie. Tak chyba przed Silvio informuje mnie, że jest to Palazzo dello Spagnolo i każe sytuacji by ci pozazdrościł. wojną wyglądał Lwów. mi wejść pod ciemny łuk bramy. Wchodzę w podwórze i nagle Cała moja nadzieja – w tym mebelku. Że jakoś tu się prześpimy, znajduje się wewnątrz czegoś, co mogłoby być odbiciem szału, choć oto nieprzerwanie nadlatują chmary pasażerów, którzy * panującego w jego głowie. Jest to szał późnego baroku, szał z trapu wpierw pędzą „Pod Oleandry”, by potem rozproszyć się podwórca, ujętego przez w cztery kondygnacje łuków i ażurowej w poszukiwaniu dostępnych szczelin w coraz gęściej zapako- Kościół San Domenico Maggiore przypomina mi stary gotycki klatki schodowej, która bezlitośnie nachyla się nad tobą kolejnymi wanym statku. zamek z Lotaryngii. To są te ślady Andegawenów w Neapolu. Moja łukami, biegnącymi w głąb za tym pierwszym szeregiem, jakby W morze! Za plecami wiatr targa radosną biało-zielono-czer- ulubiona Święta Klara też należy do tej gotyckiej rasy, prostej, na podbój wnętrza domu, a tam rozbiegają się tak, że widać gołe woną flagą narodową Włoch, a przede mną - oddalający się potężnej i wykwintnej, przywleczonej tu w XIII, XIV wieku z pół- żebra łuków w poprzek dalszych łuków i prześwitów za kolejnymi port Neapolu. Potężny, szary czworobok Castel Nuovo nareszcie nocy, z Francji. Po obłędnym hałasie miasta – powaga. Szlachetny prześwitami, i skosami cwałujące przez to biegi schodów nik- widzę od tyłu. Na wprost, wysoko – Capo di Monte. Po lewej dość dwuszereg kolumn, zbiegający się hen, w perspektywie nawy nących na podestach po to, by rozdwoić się, roztroić, i wreszcie ładne białe zabudowania portowe w stylu art deco, a na prawo, głównej. Rytm złoconych kapiteli i kasetonów wysoko, w płaskim chciałbyś krzyczeć: dosyć! Ale to nie koniec, bo wszystko również wypiętrzająca się w pasmach mgły, ponad watahą rozglądających sklepieniu bazyliki. Cisza, kosmiczny spokój. naciera na ciebie pod różnymi kątami, gdyż linia fasady nie jest się we wszystkie strony żyraf portowych, sina, garbata sylweta W architekturze gotyku zyskuje swoje apogeum to, co chrze- prosta, a pozałamywana, aż twe oczy zaczynają łzawić z wysiłku Wezuwiusza. Morze jest najbardziej Boskim spośród ziemskich ścijańska Europa miała od zarania i co następca gotyku, renesans, i wzruszenia, bo tylko tu, w tym obłąkanym z miłości do sztuki tworów Boga. Jeśli w każdym z nas jest dusza, cząstka Boskiej kompletnie zatracił - to znaczy najczyściej duchowy, abstrakcyjny kraju, mógł się znaleźć architekt, który z czegoś tak banalnego nieśmiertelności, to morze jest oblewającą kulę ziemską czy- kontakt ze Świętym Świętych. Porywające wzwyż, tylko wzwyż jak klatka schodowa w podwórcu – ot, parę stopni w górę, drzwi stą esencją Boga: kołyszącym się przestworem bez granic, bez uczucie, że jest się, zaiste, w Świątyni, w Bramie Nieba, na które i kołatka – zrobić umie Boski model jakiejś monstrualnej klatki określeń, bez czegokolwiek, co by je kiełznało, ograniczało, poza zobojętniał renesans, odwrócony do swych gołych Apollinów, ale piersiowej, która żyje i oddycha w spiętrzeniu swych kamiennych kapryśnymi, nagle wyłaniającymi się i tym chętniej niknącymi które po renesansie znowu odzyskuje barok. Dlatego tak rozumieją kondygnacji, zmieniających się w sen, jaki zainspirował pewnie w oddali, liniami brzegów, rysujących morzu jego wymykający się ci dwaj bracia - gotyk i barok, choć formalnie są przecież tak Georgio di Chirico do jego łukowatych miejskich pejzaży dla się oczom, bezcielesny kształt. od siebie różni. A przecież złocony barokowy kapitel świetnie widm i dla muzyki atonalnej, która najlepiej odbijałaby swe echa Oparci o balustradę, zapatrzeni w przestwór samotni, pogrążeni wieńczy gotycką kolumnę. Te barokowe rozbuchania i krągłości, wśród tej właśnie nadludzkiej, kosmicznej geometrii, jakby w takt w kontemplacji ludzie. I nagle w tym szarogranatowym zmierzchu, ten jezuicki szał ornamentu tak bardzo obcy, zdawałoby się, gotyc- wznoszenia się i opadania kamiennych miechów rozświetlających w ciszy, która dzięki warkotowi okrętu jeszcze bardziej staje się kiej linii prostej, geometrycznie wyliczonej, perspektywicznej, ją snopami świateł biegnącymi znikąd do nikąd, jak dźwięk ciszą kosmiczną, boską, sprzed Stworzenia - nadlatuje ku mnie oschłej – jakże głęboko łączy wspólny wektor duchowy: wzwyż, zagubionego fletu pośród posępnych waltorni. jakiś trzepoczący motyl, daleka aria. Z powietrza? Z mej głowy? wzwyż, do Nieba! Po Świętość! Za Wszelką Cenę! Ocknęło się to coś, jakby spod głazu poruszonego w jego pod- Bo to jest przecież w ogóle – cena wielkiej sztuki. Cena Osta- * wodnym łożu – głos z szumiącej starej płyty? Amelita Galli - Curci? teczna. Gotyku – który nie miał sobie równych w arytmetycznym Traviata? „Addio del passato”? A może „Poławiacze pereł”? wyliczeniu gigantycznego rozpędu, jaki musi wziąć dusza, aby Na via Toledo, tutejszym deptaku handlowym, wśród gór plastiko- Jeszcze przed chwilą, tam daleko, „Pod Oleandrami”, byłem dosięgnąć Nieba – i baroku, który identyczny zamysł wyraża wych worków ze śmieciami (w Paryżu jest wieża Eiffla, w Bergen rzeczywistością, ale zaledwie musnęło mnie to coś, zatrzepotało, swym wyobrażeniem tryumfu Nieba na ziemi. Niestety, sztuka pada deszcz, a w Neapolu strajkują służby oczyszczania miasta) zabrzęczało mi koło ucha jak złoty dzwoneczek z zaświatów, i ja, późniejsza – wraz ze światem wzbogaconych mieszczan, który od łobuziaki kopią piłkę między samochodami. Piłka szybuje nad i ci ludzie, podający sobie jednorazowe aparaty fotograficzne, końca XVIII w. zatryumfował w dawnej Europie królów i rycerzy - dachem samochodu, uderza w głowę idącego w towarzystwie i flaga, która nagle zwisła bezwładnie, jakby i jej nakazano spokój, odwróciła się od wielkich duchowych zmagań. Przestały one być żony, starszego Niemca w polo, szortach i złoconych okularach. i sekundowy blask fleszów, oblewających ten zamglony przestwór dla mieszczan zajmujące. Zaczęli się rozglądać za landszaftem nad Niemiec NIE POSIADA SIĘ z oburzenia! Piłka już dawno wróciła jak cieśninę, w którą powoli wpływał Odyseusz - zmieniliśmy kominek i kopią Wenus z Milo, którą można ustawić za kanapą. pod łokieć chłopaka, który wraz z kolegami stoi na krawężniku, się w sen.

Gazeta literacka 33 ks. Jan Sochoń

E Pomiędzy winnicą a szopą na siano I Kartka z Majorki Zebrałem siły i wyruszyłem na Majorkę. Wszystkim nam, na ogół, kojarzy się ona z rozległymi plażami, z życiowymi perypetiami uwięziony, ale ostatecznie sułtan Abu Hafs zmusza go do opusz- Fryderyka Chopina i George Sand; mniej natomiast wiemy o życiu czenia miasta bez prawa powrotu. Przybywa więc do Neapolu, i misyjnym geniuszu Rajmunda Lulla – „pełnomocnika niewierzą- włącza się w różne akcje pisarskie i religijne, podróżuje do Paryża,

PODRÓ Ż cych” (jak sam o sobie mówił), wielkiego mistyka, poety i myśliciela Montpellier; udaje się również do Armenii, często jednak powra- średniowiecza, który urodził się na Majorce, czy o jedynej świętej cając na Majorkę. Później wyrusza ponownie do Afryki Północnej, tej wyspy – Catalinie Thomas, albo arcyksięciu Ludwigu Salva- do Bugii. Tutaj jest nieprzychylnie przyjęty przez muzułmanów, torze Habsburgu, osiadłym tu na stałe i propagującym Majorkę osadzony w więzieniu, ciężko poraniony. Nie rezygnuje jednak niemal na cały świat. Sam prowadził badania topograficzne, z chęci szerzenia idei ewangelicznych. W roku 1314 znów znaj- folklorystyczne i archeologiczne, napisał siedmiotomową historię duje się w Tunisie, gdzie wciąż z zapałem oddaje się misyjnej tej cząstki Balearów, doprowadził do zachowania w niezmie- działalności. Sporo pisze, angażując się w proces ewangelizacji nionym kształcie znacznej części wysp. Dlatego warto wgłębić muzułmanów. Najprawdopodobniej umiera w marcu 1316 roku się nie tylko w zachwycające krajobrazy, kolory oliwkowych zdj. J. Sochoń na Majorce. W ten sposób spełniło się marzenie, które wyraził gajów i plantacji cytrusowych, ciszę przenikającą nadmorskie następująco: „Pragnę umrzeć, będąc pielgrzymem miłości”. Miał zakola i rubinowo-błękitne zakątki skalne, ale poznać duchową wówczas ponad osiemdziesiąt lat. Został beatyfikowany w XIX atmosferę archipelagu, położonego bardzo blisko północnych III wieku przez Piusa IX. nabrzeży Afryki. Na tej przecudownej wyspie przebywali Fenicjanie, Grecy, Dokonał rzeczy niezwykłej: rozstał się, jednym cięciem decyzji, V Kartagińczycy, Rzymianie, Bizantyńczycy, Arabowie. Ostatecznie, z dotychczasowym trybem myślenia i działania. Zatarł po nim w początkach XIII wieku król Katalonii Jakub I zdobył ją i rozwinął wszelkie ślady, chcąc jakby urodzić się na nowo. Uznał za bez- Lull napisał około 300 najróżniejszych dzieł. Wszystkie przenikał kulturę chrześcijańską. Wśród jego następców wyróżnił się Jakub II, wartościową swą młodzieńczą twórczość; zniszczył dworskie, żywioł i temperament człowieka południa, który z przejęciem dbający o tamtejszą gospodarkę, życie zakonne i religijne. Zbudo- miłosne wiersze, rozdał majątek ubogim, pozostawiając pewną domaga się coraz intensywniejszych uniesień, zwłaszcza tych wał on wiele szkół, klasztorów, kościołów. Stał się też mecenasem część, jako zabezpieczenie żony i dzieci, i udał się na poszuki- mistycznych. Chce wyrazić w zuchwałym poetyckim języku i patronem Rajmunda Lulla, którego życie było tak niezwykłe, tak wanie religijnego ideału, podejmując trud pielgrzymowania do swe związanie z Bogiem. Układa przeto Księgę Przyjaciela i fascynujące, że aż trudno w nie uwierzyć. To niemal gotowy scena- różnych europejskich sanktuariów. Po śmierci żony przyjął sposób Umiłowanego – brewiarz miłości mistycznej. Składa się nań riusz, albo na opowieść romantyczno-awanturniczą, albo dramat zakonnego życia żebraczego, na wzór św. Franciszka. Wyrzekł 366 krótkich pisanych prozą sentencji, zwanych przez autora psychologiczno-religijny. Jest w niej gorąca, tragiczna miłość, się luksusów, ogarnięty niespożytą pasją głoszenia wiary. Chciał „metaforami moralnymi”. To sformułowanie oznacza zapewne, emocje literackie, mistyczne objawienia, natchnione nawrócenie roznieść ją po całym ówczesnym świecie, nie zważając na trudy i że zostały przeznaczone do wielokrotnej medytacji; są otwarte przeciwności. Nie działał jednak pospiesznie, bez planu. na wiele możliwych interpretacji, w zależności od siły prawości Jego umysł, choć gorączkowy, napięty poznawczo do tego, kto je czyta. Nadto, wszystkie razem kreślą pewną drogę ostatnich granic, miał racjonalną barwę. Nie pozwalał naśladowania Chrystusa; pokazują, pośród jakich wartości na emocjonalną, chaotyczną grę ze światem ówczesnej trzeba się poruszać, aby nie popaść w chaos i pustkę duchową. kultury. Stąd też Lull zamierza podjąć się pionierskiej Należy czytać jeden fragmencik w ciągu dnia i poddawać się sile akcji nawracania na chrześcijaństwo muzułmanów, doko- z niego płynącej: rozważać poszczególne słowa, wnikać w treść nać przy tym uzasadnienia wiary katolickiej i zachęcać sugestii, jakie niosą, milczeć, kiedy warto milczeć, płakać, kiedy przyszłych misjonarzy do nauki języków orientalnych. płakać się powinno. Kolejności lektury nie musi wyznaczać rytm Wszystko po to, aby chrześcijaństwo niosące prawdę, poszczególnych stron. Można otwierać księgę na którejkolwiek mogło stać się skarbem wszystkich ludzi. Sam przez dzie- sentencji. Każda stanowi znaczeniową całość. Przypomina więć lat uczy się języka arabskiego, korzystając z pomocy kryształowa kulę, w której ukrywają się drobiny sensu, warte arabskiego niewolnika, zapoznaje się z dialektyką, czyli odczytania. Nie ma więc tutaj żadnego ustalonego z góry logiką, zakłada kolegium w Randzie, na wzgórzu, gdzie porządku, ponieważ droga do Boga jest kręta, niespodziana, wszechstronnie kształcono misjonarzy, stając się w ten pełna zaułków i niewyraźnych śladów. sposób prekursorem współczesnej orientalistyki. Później Lull miał świadomość, że nawet najbardziej jasne znaki inge- buduje klasztor w Mirmar, niedaleko Valldemossy. Czyta rencji Boga w ludzkie życie nie likwidują trudu podążania za Nim. zdj. J. Sochoń także traktaty filozoficzne; studiuje twórczość św. Augu- Boga przecież dosięga serce, symbolizujące uczucie, dlatego styna, św. Anzelma, przedstawicieli myśli franciszkańskiej, więź ze Stwórcą jest i być musi narażona na zranienie, oschłość, jak też interesuje się filozofią i teologią islamu, wczytując a nawet może dochodzić do jej zerwania. Czym innym bywają religijne, wytężona praca intelektualna, podróżne misyjne, próby się gorliwie w Koran. Zwieńczeniem tego twórczego okresu życia próby przekonania kogoś o istnieniu Boga, próby stosowania dialogu z innowiercami, oskarżenia o herezję, męczeństwo, Rajmunda stało się dzieło Liber contemplationis, przeznaczone do argumentów racjonalnych, czym innym zaś osobiste poświęcenie odrzucenie przez Kościół, wreszcie beatyfikacyjna rehabilitacja. pracy misjonarskiej wśród niewierzących. się w sprawach wiary, zaangażowanie po stronie ewangelicznych O tym wszystkim dowiadujemy się z tekstu autobiograficznego, zasad. Lull – nawiązując do Pieśni nad pieśniami – nazywa Boga nawiązującego do Wyznań św. Augustyna, Vita coaetanea, który na IV Umiłowanym, sam zaś uznaje się za Przyjaciela, choć zasadniczo podstawie wspomnień samego Rajmunda zredagował któryś – o jest nim każdy człowiek poszukujący Wszechmogącego. Marzy nieznanym dzisiaj imieniu – z jego uczniów. Odwiedziłem to ciche, skryte wśród gajów oliwnych, miejsce, o tym, aby osiągnąć stan kontemplatywnego uniesienia, które rozjaśnione słońcem i błękitem morza, zakryte przed jakimkol- zdaje się być ostatecznym efektem unii z Bogiem. Nie jest on II wiek oddziaływaniem życia świeckiego. Jeszcze teraz – kiedy dostępny tutaj na ziemi, przede wszystkim z powodu słabości nie ma wielu turystów – odczuwa się tutaj błogą aurę duchowej ludzkiej natury, uwikłanej w cielesne ograniczenia, namiętno- W Palma de Majorka, w wielu eksponowanych miejscach miasta, pogody, płynącej z faktu, że ludzka wola i rozum zgodziły się na ści i emocje. Nie pozwalają one na dogłębne, bezpośrednie stoją pomniki Rajmunda Lulla. Ten myśliciel tak bardzo wrósł w współpracę z Bożą łaską. Wyobrażałem sobie, wpatrując się w widzenie Boga. krajobraz i wrażliwość tamtejszych mieszkańców, że stanowi z nimi ciemnofioletowe barwy wody, przeniknięte słoneczną jasnością, Zgodnie z chrześcijańskim wzorem życia duchowego Lull – w niemal jedno. Kim był? Dlaczego wciąż pozostaje postacią żywą i postać Lulla, który toczy boje z innowiercami, przekonując ich do optyce św. Augustyna – uznaje duszę za to „wewnętrzne miej- pobudzającą do twórczej aktywności? Urodził się najprawdopo- przyjęcia chrześcijańskiej wizji świata. Nie było to wówczas – jak sce”, które umożliwia pełne spotkanie z Bogiem. Duch bowiem, dobniej przed rokiem 1235, w dystyngowanej, bogatej rodzinie zresztą i dzisiaj – łatwe. Żeby się porozumieć, najpierw trzeba pozbawiony zmysłowych obciążeń, odsłania niejako Boże przy- szlacheckiej. Wychował się na dworze królewskim, zaznajomiony się wzajemnie poznać, zaakceptować i wyznaczyć możliwy do mioty. Dysponując wolą, pamięcią i rozumem wprowadza w sfery ze sztuką rycerską i trubadurskim stylem życia. Pełnił funkcję przyjęcia obszar rozmowy. Należy też wyzbyć się przekonania, tajemne, niedostępne w ziemskim poznaniu. Trzeba się tylko zarządcy dworu Jakuba II, który już jako władca Majorki obdarzał że zna się jedyną, godną przyjęcia drogę wiodącą do celu. Ale owymi władzami posługiwać, wspierając się Bożą łaską. Niczego go życzliwością i gościnnym wsparciem. Początkowo prowadził o to właśnie najtrudniej. Tymczasem Lull zyskał nieoczekiwane nie otrzymujemy za darmo, zdaje się sugerować majorkański życie wziętego poety i damskiego barda, miejskiego zalotnika. wsparcie. Przebywając w klasztornym odosobnieniu przeżywa mnich. Warto być przygotowanym na pokorną skruchę, niekiedy Uczył się rymowania i pisarstwa w konwencji epoki. Założył tajemnicze chwile mistycznego olśnienia, dzięki którym wie, że potwierdzoną łzami, nigdy nie poddawać się rozpaczy, raczej z rodzinę i został ojcem dwójki dzieci, Dominika i Magdaleny. jego system filozoficzny, obejmujący całość wtedy dostępnej wdzięcznością przyjmować Jezusową życzliwość, która wszak nie Pisywał poezję miłosną odwołując się do literackiego dorobku wiedzy, nosi znamiona wiedzy objawionej. Nazwał go Wielką sztu- ma granic, zdobyć wyraźną świadomość, że nawet największa Marie de France. ką i będzie go poprawiał, ulepszał przez Popisywał się tego rodzaju pisaniną, igrał z miłością; zakochał całe swoje badawcze życie. Legendarne się też w jednej z mieszkanek Majorki, która porzuciwszy sektę wieści mówią, że zawarł z Chrystusem katarów, przyjęła chrześcijaństwo. Hagiograficzna opowieść swoisty pakt: za wierną służbę miał od mówi, że nachodził ją, niepokoił, narzucał się nocą i dniem. Mistrza uzyskać przywileje niezwykłej Pewnego razu zaprosiła go ona do siebie, odsłoniła przed nim mądrości i roztropności. Zgodnie z tą swoje piersi i powiedziała: spójrz, oto moje ciało, niszczone obietnicą nie ustaje w podróżach, dużo przez chorobę, gnijące, poranione. Z twojej do mnie miłości, jak pisze, gości u templariuszy, którzy leczą widzisz, nic dobrego nie może wynikać. Zostaw mnie i raczej go z ciężkiej trwającej dwa lata choroby, zwróć się do Tego, który wszystko stworzył, kochaj nie mnie, ale zabiega o organizację wyprawy krzyżowej; Boga, miłością gorącą i oddaną. Porzuć piękno przemijające, kieruje petycję do soboru w Vienne w celu niedające głębszych satysfakcji. Spotkanie tym bardziej wywarło uzyskania zakazu nauczania awerroizmu na nim wrażenie, że od jakiegoś czasu Lull doznawał tajemni- – czyni to wszystko z gorliwością neofity, czych wizji Chrystusa ukrzyżowanego. Przejęty do głębi tym zarażonego miłością do Chrystusa. wydarzeniem, uświadomił sobie, że jego dotychczasowe życie Kilkakrotnie podejmuje ewangelizacyj- było rzeczywiście wyrazem duchowych ciemności, lubieżności ne misje w Północnej Afryce. Zamieszkuje i głupoty. I zapragnął, mając już trzydzieści lat, zmienić grun- w Tunisie, gdzie próbuje nawracać muzuł- townie charakter bycia, postanowił stać się innym człowiekiem. manów na chrześcijaństwo. Wywołuje to zdj. J. Sochoń Czy zrealizował to pragnienie? ogólne poruszenie i zamieszki. Zostaje

34 Migotania, przejaśnienia 26 nieprawość nie odłącza od miłosiernego serca Zbawiciela, co Świat wewnętrzny musi być przenicowany niczym jednak nie znaczy: wszystko wolno. Koniecznością jest, abyśmy stara marynarka, powiązany z rzeczywistością angażowali cały swój duchowy wymiar, wraz z władzami rozumu, zewnętrzną; inaczej zblednie, rozsypie się w jaskra- woli, uczuć, dążeń, aby nasza wierność Chrystusowi nie zanikała, wy popiół. Tylko dlatego, że niekiedy dostrzega- a nadto umacniali przekonanie, że serce jest cenniejsze od naszej my – jak wrażliwe dzieci – w zwykłym dzbanku na cielesności, która – choć ważna – nie może stać się pierwszym wodę mityczny puchar nieśmiertelności, dzbanek kryterium działania. Ani za dnia, ani w ciemnościach nocy. ten nabiera poetyckiego czaru, porusza do głębi. Stąd miłość mieści w sobie najróżniejsze krajobrazy; VI nie lęka się cierpienia, znoju, bólu, ale też wpada w zachwyt, w rozkosz, w taneczny pląs. Przynosi wiedzę Samo życie zapisuje księgę, którą Katalończyk nazwał Księgą o tym wszystkim, co stanowi rdzeń bycia. Lull napisał: Przyjaciela i Umiłowanego. Życiem zaś kieruje, a właściwie jest nim „Gdybym miłości nie znał, skąd byłbym wiedział o samym, miłość – duma wszystkich ludzkich dni. Doświadczając cierpieniu, o smutku i o bólu”. jej powinniśmy rozmyślać nad nią samą, próbować zgłębiać jej Kiedy więc przemierzałem drogi Majorki, dojeżdżając istotę. Wiąże ona tak człowieka z człowiekiem, jak i człowieka z aż do północnego cypla Cabo de Formentor, wcie- Bogiem. Lull dobrze o tym wiedział, skoro nazywał siebie „szalo- lałem się niejako w bohatera Lullowskich sentencji. zdj. J. Sochoń nym z miłości”. Oznacza to, że podporządkował miłości wszystkie W bliskości turkusowego dna morza i głębi koloru sprawy istnienia, wszelkie osobiste, najbardziej intymne gesty. indygo, obrysowywany wiatrem, pełnym surowości i Miłość bowiem, jak z nutą zauważalnej ironii zanotował, dopadła ciepła, zapominałem o wszystkim. Liczyła się ta jedyna go „pomiędzy winnicą a szopą na siano”. Bez niej żaden ziemski chwila, kiedy człowiek chce zrozumieć samego siebie, pozostawić tylko miłość, jaką żyliśmy na ziemi, będzie w stanie zmazać nasze krok nie ma znaczenia, rozpływa się w porannej mgle, jak zarys za sobą to, co banalne, przypadkowe, przeciskające się do uszu grzechy, tylko ona okaże się silniejsza niż zło i zapewnia szczęście lasu na widnokręgu, albo twarz przechodnia, nie wiadomo gdzie z ponowczesnych głośników i hałaśliwych mediów, zniszczyć w życiu wiecznym. Kiedy nie będziemy musieli wstydzić się się spieszącego. w sobie owe „mechanizmy retoryki” niepozwalające na szeroki, naszego życia, kiedy będziemy mogli powiedzieć: grzeszyłem Miłość jednak, choć wydarza się w człowieczym kręgu, pozostaje wolny uśmiech i pogodę ducha. Wiem, że nie przezwyciężę tych często, lecz jeszcze częściej kochałem, nic już nie będzie powo- przede wszystkim odpowiedzią na bezinteresowną, pierwszą ograniczeń ostatecznie, ale nawet kilka dni w oddaleniu od tej dem wstydu czy zażenowania. Śmierć odsłania tajemnice zakryte miłość Umiłowanego. Jest też tajemnicą, i w tajemnicy się objawia wrzawy – daje poczucie radości i swobody. przed ziemskimi oczami. Nie prowadzi jednak ku rozpaczliwym – stanowczo podkreślał majorkański mistyk. Dlatego tak niewiele o próbom oszukania czasu i przeznaczenia. niej wiemy, ponieważ ujawnia się wraz z postępem codzienności, VII Nie łudzę się, że możliwe jest zatrzymanie czasu, nie widzę z ruchem rządzącym naszym sercem, wzrokiem, dotykiem. Tkwi zresztą sensu w sprzeciwianiu się Bożej woli i naturze działają- w rzeczach, w przyrodzie, w nadmorskich skałach opadających Lull pisze: „Powiedz, szalony: kto więcej wie o miłości: ten, który cej z Jego nakazu. Człowiek może łudzić tylko samego siebie. stromo jak warkocz Penelopy. A skoro tak, to tym bardziej trzeba rozkosz z niej czerpie, czy ten, któremu ona cierpień i udręki Rozpoznawanie własnej przemijalności ma sens jedynie wtedy, odnosić ją do źródła tej ziemskiej tajemnicy – do Boga. przysparza? Odpowiedział, że tylko jedno z drugim razem do gdy sięga głębiej niż tylko troska o własną urodę i atrakcyjność. Lull nie przestawał dziwić się misternemu urządzeniu rzeczy- poznania miłości doprowadzić mogą”. Co to oznacza? Przede Dlatego starajmy się żyć w duchu modlitwy, służby Bogu i ludziom, wistości, bo zrozumiał, że to, co wewnętrzne musi dawać się wszystkim, że nie mamy żadnych uzasadnionych podstaw aby koniec naszego życia był zgodny z wizją przedstawioną przekładać na to, co zewnętrzne. Być może jest tak, że miłość do życia ogarniętego żalem, smutkiem czy jakąś zdwojoną przez Rajmunda Lulla: „Ptaki śpiewały o świcie i przebudził się zaczyna budzić się do istnienia dopiero wówczas, kiedy przybierze niepewnością, a tym bardziej do rozpaczy z tego powodu, że Umiłowany, który jest świtem. Śpiew ptaków umilkł i Przyjaciel określony kształt, barwę, ciężar, zapach. Nie można pragnąć Umi- świat przemija, opuszcza ludzką pamięć. Przecież: nie tylko obumarł w Umiłowanym, o świcie”. łowanego, nie nasyciwszy się uprzednio Jego darami, niesionymi wszystkie „rzeczy” i wytwory, a także wszelkie nasze przeżycia, przez życie. To bowiem – zauważył Claudio Magris – co pozostaje związki z innymi osobami, tkające nasze istnienie, wspomnienia VIII wyłącznie wewnętrzne, łatwo gorzknieje i ulega zepsuciu, staje i nastroje – w miarę jak zaistniały w czasie, nieubłaganie trwają się nałogiem i szaleństwem. Również namiętność pogrąża się w w Bożej wieczności. Oczyszczone – jak mówił profesor Stefan Umberto Eco potwierdził: jedynym celem Lulla było mówienie o mule serca i przemienia w bezpłodne fantazjowanie, jeżeli nie Swieżawski – z drobin egoizmu zostaną utrwalone w zachowane Bogu i nawracanie niewiernych na chrześcijańskie prawdy wiary stanie się wspólnym światem, przygodą pośród rzeczy. Samotny w wieczności i zabezpieczone przed bezpowrotnym przemija- hipnotyzujące zawrotnym wirem jego kół. Dlatego legenda jakoby świat wewnętrzny traci łatwo poczucie dobra i zła, podobnie jak niem. Człowiek stanie przed Stwórcą bez żadnych zasłon, bez zginął męczeńską śmiercią na terenach muzułmanów, nawet jeśli w snach, w których można pozwolić sobie na wszystko i nie czuć możliwości ukrycia tego, co w nim złe. Wie, że przed Bogiem liczy nie jest prawdziwa, dobrze współgra z jego biografią. się z tego powodu winnym. się jedynie miłość i jest to dla niego źródłem nadziei. Albowiem jesień 2009

Teresa Nietyksza BURZA NAD BUGIEM Dziękuję Boże że mogłam jeszcze raz usłyszeć burzę nad Bugiem NA STARE LATA LIST Z KRAJU To jakby babcia Maszkiewska Nie wiem dlaczego prostowała krochmalone płótna napisałam tyle wierszy Szanowny Panie Elbaum terkocząc zębami maglownicy a może Pozdrawiam Pana z Kraju aż tyle A szczególnie z Łodzi i Kolumnyy od czasu do czasu uderzała wałkiemm jak drewnianym młotem Na stare lata W Kraju nie jest źle aż blask rozdzierał niebo przychodzi czas zastanowienia Mógłby Pan mieć znów fabryczkę które nie na wiele Kraj zaprasza Pana (Czy Pan Bóg ją zatrudnia już się zdaje gdy rozciąga nad rzeką Proszę pozdrowić żonę szare prześcieradła chmur?) Liście laurowe i niech nie płacze za rodzinnym domem wyławiam w krupniku W końcu cisza jak zawsze po burzy DACH ŚWIATA więc chcę wybiec na drogę Irinie Orlovej Macie przecież domek w Chicago i nikt się z tego żartu i apartment na Florydzie robić w piasku „masło” ze mną Lato w Chicago zima w Miami Beach nie śmieje Choć to nie był mój Kraj ale biały piasek czarna kryje droga to był mój Świat Cyntia jest zawsze dobrze uczesana i living room ma w ulubionym kolorze i moje pragnienia z bajki dzieciństwa ni przypiął ni przyłatał dumna stałam (tak pamiętam po polsku imię Cesia) na jego dachu Chcę jeszcze raz podziękować za smak urodzinowego tortu * * * Wyczuwam tamto miejsce i dziś Krzysztofowi Majchrzakowi Ono przecież wciąż trwa i dźwięk słowa Kraj na naszych zdjęciach Gdy wspominam ukradkiem ocieram jakąś głupią łzę Pan mówi o spotkaniu Tak jak kiedyś czułam Choć słyszę twój głos Tak jak spotykałam w telefonie: Znam tamtą radość Patrz wali się wieża której dzisiaj i ta chwila gdy druga może też w pędzie szukają młodzizi osuwa się zemdlona Pan chce zatrzymać Potem wycieczka w ruiny czas czy świat Czy tylko tę pędzącą burzę Wstydliwy kikut rozpaczy i obok biznes pamiątek Piasek się wdziera w usta oczy fotografie na nowym tle Ukryci w konsumpcyjnych schronach pełzniemy chwilę rys. Joanna Grochocka Dobrze że zgubiłaś ten film by znów biec

Gazeta literacka 35 Agnieszka Syska rys. Joanna Grochocka

Śmietnik Odpady ludzkie i zwierzęce, paznokcie, włosy/ Papierowe koronki taśm dalekopisów Odpady wykrochmalonych koronek Złote gilzy zużytych szminek jak gilzy nabojów karabinowych/ WIATA (Danilo Kiš „Śmietnik”) Ś Antologia poezji serbskiej XX wieku obejmuje twórczość autorów urodzonych w Suboticy (Danilo Kiš, Serbia), w Csongradzie (Miloš Crnjanski, Węgry), w Starych Mikanovcach (Antun (Tun) Milinković, „Wiersze (i ten również) Chorwacja), w Skopiu (Miroljub Todorović, Macedonia), we Vlaho- viciach (Gojko Djogo, Hercegowina), w Vukovarze (Zoran Bognar, Sławonia), w Kušlacie (Mićo Cvijetić, Bośnia), w Podgoricy (Duško na których pierś wypinają ludzie poeci pisarze” Novaković, Czarnogóra), w innych rejonach byłej Jugosławii. Dobrze byłoby jednak zjawiskowość w ostrości widzenia i deli- STRONY katności wyrażania w formach przekazu poetyckiego poetów z historią, odsłaniał głębszy sens wydarzeń przeszłych, współcze- Savić, zauważony już na samym początku, dzięki powieści pt.: Bugar- serbskich XX wieku zestawić z prozą współczesnej Serbii; przyjrzeć snych i tych, jakie nadejdą (poetyka Popovska znalazła się pomiędzy ska baraka (1969), dopiero w swojej czwartej powieści zrezygnował się, jak poezja w swojej wielomowie – skrótowości i wielomóstwie poetyckimi doświadczeniami surrealistów, jeśli chodzi o wizję świata, z tradycyjnego typu tzw. prozy realistycznej i odważnie wkroczył we frazy – współistnieje obok prozy; prozy w antologię nie ujętej; a ekspresjonistami. Z tymi drugimi łączyła go droga eksperymentu fragmentaryczną i postmodernistyczną formę narracji. W 1992 r. uchwyconej okiem obserwacji przez historyków i krytyków literatury, językowego, która nie wykluczała sięgania po metafizykę). nagroda po raz drugi przypadła Živojinovi Pavloviciovi (1933). Powieść w popularyzacji której przemożną rolę zawsze odgrywają tłumacze; Następne pokolenie poetyckie debiutowało już bez trudu, nie wytwo- Lapot o pogańskim obrzędzie zabijania starców wśród starców, ze rzesze tłumaczy współdziałających we wspólnym dziele nadawania rzyło jednak własnegostylu konstruowania wiersza; dlatego mówi się względu na swoją tematykę wyprzedziła młodszą generację pisarzy, Dziełom nowego tchnienia. o nim „generacja w cieniu”. Jednym z najwybitniejszych przedstawicieli wśród której znaleźli się (1953) z powieścią Mongolski Historycy i krytycy literatury zwracają uwagę na pisarzy serb- tego pokolenia był Ivan V. Lalić (1931 -1996), który osiągnął mistrzostwo bedeker i Djordje Pisarev (1957) z powieścią Kovceg. Vidosav Stevanović skich, takich jak: Milisav Savić, Dragan Velikić, Vladan Dobrivojević, formy poetyckiej, kosztem jednak spontaniczności i bezpośredniości (1942) publikuje Sneg u Atini, a Mora Kapor (1937) – jeden z najpopu- Srdjan Valjarević, Živojin Pavlović, Svetislav Basara, Djordje Pisarev, (jego poetyka jest przesycona pięknem krajobrazu śródziemnomor- larniejszych pisarzy jugosłowiańskich i serbskich – niezwykłą powieść Vidosav Stevanović, Antonije Isaković, Aleksandar Tišma, Pavle skiego, nawiązuje do zabytków cywilizacji grecko –bizantyjskiej). Zelena coja Montenegra, która będzie przyczyną wielu wątpliwości; Ugrinov, Radomir Konstantinvić, Ivan Ivanji, Milorad Pavić, Dragoslav Podobnie jak Lalić, zapatrzony w świat helleński jest Jovan Hristić napisana była bowiem we współpracy z Zukiem Cumhurem. Mihajlović, Bora Ćosić, Slobodan Selenić, Ratko Adamović, Miro (1933 -2002), ale interesuje go nie Bizancjum, a Aleksandria (w swojej W 1993 r. nagrodzona zostaje powieść Radoslava Petkovicia (1953) Vuksanović, Janko Vujinović, Miroslav Josić Višnjić, Milica Mićić poetyce ucieka od lirycznych wzruszeń na rzecz filozofii). Sudbina i komentari. Dimovska, Radovan Beli Marković, Radoslav Bratić, Radivoj Šajtinac, Nieco inna nuta przebija z poezji Vuka Krnjevicia (1935), w której W tym samym roku Vidosav Stevanović publikuje dwie książki: Milorad Grujić, Jovan Radulović, Ljiljana Jokić Kasper, Labud Dragić, widoczne są wpływy szkoły surrealistów (tym, co charakteryzuje jego Ostrvo Balkan i Hristos i psi. ma wreszcie na Franja Petrović, Gojko Čelebić, Vladan Matić, Vladimir Pistalo, Miodrag poezję jest wtopienie w bogomilską legendę; obsesyjna wizja śmier- koncie debiut literacki – Linije zivota. Rok 1994 był rokiem wielkiego Kajtez, Veselin Marković, Saša Radonjić, Mirko Demić, Vladimir Tasić, ci). Vuk Krnjević jest jednym z najbardziej autentycznych i szczerych precedensu i zwycięstwa pokolenia najmłodszych twórców. Mogąc Darko Gavrilović i Laslo Blašković, Goran Petrović; niektórzy spośród w swojej wypowiedzi artystycznej poetów tego pokolenia. wybierać między Milovanem Djilasem (1911 zm. 1995), jednym nich dali się poznać lub dają się poznać jako przedstawiciele starszej, Debiuty lat sześdziesiątych w zasadzie nic w tym obrazie nie z pierwszych serbskich dysydentów, którzy po zniesieniu zakazu średniej lub młodszej generacji; generacji pisarzy – poetów; ich głos zmieniły. Większość młodszych o kilka lat adeptów sztuki poetyckiej publikowania w kraju, zalewają rynek swoimi książkami, – podobnie wielogłośny zabrzmiał lub brzmi wciąż nader wyraziście. wtapia się powoli w pasywność poetycką, wśród nich są m.in. Milovan rzecz się miała z Vukiem Draškoviciem (1946), jednym z najpopu- Za tym głosem – głosem prozaików jeszcze pójdziemy…; do tego Danojlić (1937) i Vito Marković (1936). larniejszych serbskich prozaików, wówczas i ciągle jeszcze liderem głosu jeszcze wrócimy (…). Przedstawicielami nowych tendencji poetyckich, oscylujących Serbskiego Ruchu Odbudowy – jury opowiada się za Vladimirem Podtytułowe Odpady ludzkie i zwierzęce, paznokcie, włosy/ Papie- w kierunku aktywizmu, są Branislav Petrović (1937 -2002), czy Matija Arsenijeviciem (1965) i jego pierwszą, niezbyt obszerną powieścią rowe koronki taśm dalekopisów Odpady wykrochmalonych koronek Bećković (1939). U potpalublju. Decyzja okazuje się trafna; problem młodego poko- Złote gilzy zużytych szminek jak gilzy nabojów karabinowych ze Petrović, postrzegany jako obrazoburca, brnie w przeszłość naro- lenia, które doświadcza skutków wojny zostaje przedstawiony „Śmietnika” Danilo Kiša, wybitnego późnego pisarza, pośledniego dową, by uczynić ją nie tyle przedmiotem kpin, co zrzucić okalające w urbanistycznej leksyce jako krajobrazie czasu powojennego. wczesnego poety, syna Czarnogórki i węgierskiego Żyda, niedaw- ją zasłony kłamstwa we wszystkich przejawach życia (jego poetyka Następnymi książkami, takimi jak: Andjela (1997) i Mexico City (2000), nego jugosłowiańskiego pisarza (w samoświadomości pisarza), satyryczno–ironiczna będzie nośnikiem tragedii pokolenia). Arsenijević potwierdza swoją pozycję pisarza urbanistycznego poko- późniejszego serbskiego pisarza (w świadomości krytyki literackiej), Podobnie Matija Becković, poeta szyderca, humorysta w dobie lenia cockerów, buntowników mających swoje racje, którzy poszukują najlepiej oddają nastrój zapożyczonej tożsamości i pamięci zastęp- wyobcowania (jego poetyka niesie nie tylko nowy sposób wyrazu tożsamości w świecie rządzonym przez polityczną dyktaturę. czej w całej poetyckiej, i serbskiej, i dwudziestowiecznej spuściźnie poetyckiego, ale także nowy sposób interpretowania rzeczywistości; W 1995 r. za najlepszą powieść uznaje się Bezdno Svetlany Velmar przedwojennej, wojennej i powojennej narodów mniejszych, małych, wypływa nie tylko z poszukiwań na gruncie języka, ale też z poruszeń – Janković (1933), które jest wydarzeniem w serbskiej literaturze. większych i wielkich Jugosławii, które rodziły się „W cieniu wojen wewnętrznych). Rok 1996 przynosi nagrodę Davidovi Albahari (1948). W 1997 r. i totalizmów” (tyt. T. I.); jawę nanizały na sen; odradzały się „Z poko- „Z pokolenia na pokolenie” („Panorama nowej poezji serbskiej”); za najlepszą uznaje się powieść Milovana Danojlicia (1937) pt. Oslo- lenia na pokolenie” (tyt. T. II.); sen nanizały na jawę. młodzi poeci wkraczają z nowymi nurtami lirycznymi. To pokolenie bodioci i Izdajnici. Dajnolić opowiedział po raz kolejny uniwersalną Małe (mniejsze) i wielkie (większe) Jugosławie to nic innego jak koron- reprezentuje (1945), który uprawia poezję będącą historię o czasach po II wojnie światowej, nacechowaną krytycznie, ki wizji, jak koronki taśm dalekopisów, bo poeci i pisarze widzą daleko, wyrazem sprzeciwu wobec głosu współczesnych i tradycji (jego ale też lirycznie. Ty samym tropem podążają kolejne jego książki: głęboko; żeby widzieć potrzebują swojego słowa koronczarza –wizjo- poetyka łączy surowość charakteru z silnymi wiatrami liryzmu). Ballada o siromastvu (1999) i Pustolovina (2002). nera; słowa koronczarza –taśmy; słowa koronczarza –dalekopisu. W podobnym duchu pisze Stevan Tontić (1947), który inspiruje się W roku 1999 nagradza się powieść Danila Nikolicia (1926) Fajront Układają swoje wewnętrzne Jugosławie; zapożyczone, zastępcze goryczą codziennego życia (jego poetyka pozbawiona onirycznych u Grgetegu. Ten w zasadzie realistyczny powieściopisarz dopiero tą i rzeczywiste, sąsiadując bez granic poetyckich w dwutomie „Anto- wizji, trzyma się ziemi). książką zwrócił na sobie uwagę, przyciągając rzesze czytelników. logii poezji serbskiej XX wieku”, w którym spotykamy się ze stu pięć- W stronę tematyki społecznej zwraca się Gojko Djogo (1940), Ale popularność po raz kolejny zdobywa pisarz starszej generacji, dziesięcioma czterema imionami i nazwiskami (siedemdzisięcioma który posiada niemałe wyczucie języka (jego poetyka osadzona a wśród młodszych znajdował się wówczas Vojislav Despotov pięcioma w tomie pierwszym, osiemdziesięcioma w drugim). jest silnie w tradycji folklorystycznej, co skądinąd zapewnia mu z wyjątkową - utopijną powieścią Evropa broj 2. [3]. „W cieniu wojen i totalizmów” („Antologia”); pierwszy wszechpanuje miejsce parodysty). Rok ten upłynął pod znakiem powieści pt. Karakteristika – krótkie- modernizm, który przejmuje swoim przemożnym wpływem literaturę Jakby poza wydarzeniami politycznymi i atmosferą tamtych go utworu, który jednak nie przyniósł Maksowi Erenjahowi rozgłosu. europejską od końca XIX wieku, i jeszcze przed wybuchem I wojny lat pozostał Milan Komnenić (1940) i Adam Puslojić (1943). Milan O wiele popularniejszy był wówczas Vladislav Bajec (1954). Wydał on światowej zaczyna docierać do zagrzebskich i belgradzkich środowisk Komnenić poszukiwał nowych możliwości języka (jego poetyka powieść zatytułowaną Druid iz Sindiduna. Tego samego roku opu- twórczych. Zwalczany przez zwolenników pozytywistycznego reali- reprezentowała awangardyzm i antypoetyzm, była zaczątkiem blikowana zostaje powieść utopia, trawestacja rzeczywistości pod zmu i naturalizmu, poważniejsze wpływy i zwolenników, szczególnie ruchu poetyckiego klokotrystów, który dążył do zjednoczenia sztuk). nazwą Drvodelja iz Nabisala, ostatnia powieść Vladislava Despotova, wśród młodych, zdobywa dopiero pod sam koniec wojny. W latach osiemdziesiątych Puslijić zainicjował utworzenie pomostu który odszedł nagle w 2000 r. Od roku 1918 nowi zwolennicy występują z niezwykłą energią pomiędzy sztukami poetyckimi, a sztukami plastycznymi i wizual- W 2000 r. nagroda przypada Goranovi Petroviciowi; publikuje jako głosiciele odnowy. Są to między innymi: Miloš Crnjanski, Rastko nymi (jego poetyka była agresywna, humorystyczna; wychodziła on powieść Sitnicarnica Kod srećne ruke. Tym samym po raz kolejny Petrović (1898 -1949), Stanislav Vinaver (1891 -1955), Ivo Andrić (1892 do różnych warstw społeczeństwa). nagroda wymyka się Svetislavowi Basarze, który odmówił przyjęcia -1975), (1899 -1943). Nie stanowią jednak jednolitej grupy. Poza nurtem neorealistycznym pozostał Miroljub Todorović nagrody NIN-u; tym posunięciem umocnił swoją pozycję niezwykle Serbski ekspresjonizm, nazywany też okresem stylów ekspresjonistycz- (1940), który wprowadza poezję sygnalizmu (na jego poetyce ślad popularnego pisarza w Serbii i Czarnogórze. nych, jest wyraźnie heterogeniczny. Na jego rozwój, poza francuskim zostawiają eksperymenty werbalne, dotykowe, i wizualne). W 2001 r. zwyciężył młody pisarz Zoran Cirić (1962), powieścią symbolizmem, niemieckim ekspresjonizmem, miał wpływ również Todorović ma swoich kontynuatorów, m.in. w osobie Vujicy Rešina Hobo. Cirić zaczynał w latach 90. jako poeta, a następnie – najpierw włoski i rosyjski futuryzm. W jego nurcie mieszczą się kosmiczny Tucicia (1941), który odkrył poezję dyskursywną (jego poetyka pełna mocnymi opowiadaniami, a potem powieściami. Wprowadził nowy typ ekspresjonizm Tina Ujevicia, sumatraizm Miloša Crnjanskiego, hipnizm spontaniczności, żyje życiem dyskursantów). wrażliwości, surowy język ulicy i ulicznych bohaterów, rzeczywistych Radego Drainaca, zenityzm Ljubomira Micicia (1895 -1971). Po pierwszym szoku na frontach wojny domowej w Krajinach, lub stanowiących wytwór wyobraźni. Wszystko w poszukiwaniu za Odetną się potem od nich debiutujący niemal w tym samym czasie: wokół Dubrownika w Sarajewie i w Bośni, zaczyna odzywać się stara umarłymi sensu w bezsensie ich małych odistniałych istnień. Dušan Matić (1898 -1980), Milan Dedinac (1902 -1966), Aleksandar tradycja poetycka. Debiutanci końca lat osiemdziesiątych i początku Dla Mladena Markowa (1943), obecnego od półwiecza z wieloma Vučo (1897 -1985) i Marko Ristić; serbscy nadrealiści. lat dziewięćdziesiątych powracają do Raickovicia, Pavlovicia, Ivana utworami prozatorskimi, ukoronowaniem twórczości była nagroda Obok Oskara Daviča (1909 -1989), który podjął walkę z żdanowsz- Lalicia i nadrealistów Maticia, Popy i Davica. NIN-u przyznana mu za powieść Ukop oca. czyzną w literaturze (jego poezja pełna była buntu nadrealistycznego Są wśród nich Milan Orlić (1962), Marija Knežević (1963), Srdjan Val- Nagroda wymyka się tym samym Dobrilo Nenadiciowi (1940), przed wojną, po wojnie estradowa, a potem na nutę surrealistyczną, jarević (1965), Zoran Bognar (1965), Laslo Blašković (1966), Ana Ristović który na znak protestu zażądał, by spalono wszystkie jego powieści; nosząca pozory poetyckiej rewolucyjności i permanentnego buntu (1972), Nenad Jovanović (1973), Olivera Nedeljković (1973), Aleksandar zagroził, że zniszczy swoje rękopisy. awangardowego), wpływ na powojenne pokolenie poetyckie wywarł Šaranac (1974), Jelena Katić (1975), Ivan Lalović (1975), Ivana Velimirac Na początku lat 80. pojawił się fenomen powieści fantastycznej. Dušan Matić (w swojej poezji łączył lirykę osobistą i intelektualną) (1976), Dragana Bukvić (1976), Tomislav Marković (1976), Mirjana Mima Z niej rozwinęła się proza Milorada Pavicia. Odłam prozy fanta- i Milan Dedinac (wyrażał się w surrealistycznej poetyce swobodnych Kovačević (1976), Jasna Stefanović (1978), Ana Dumović (1981). stycznej stanowi powieść o cechach fantastyki naukowej, która ma skojarzeń, metafor, grze podświadomości). Jeśli chodzi o prozę wspomnieć należy Milisava Savicia. Otrzymuje swoich wielu naśladowców. W pierwszej połowie lat pięćdziesiątych doszli do głosu najwybit- on (1991) nagrodę za powieść Hleb i strah. Pozostawia tym samym Powiedzieć trzeba, że przez pryzmat powieści fantastycznej bywa niejsi i najbardziej znaczący poeci buntu Miodrag Pavlović (1928/) w tle pisarzy młodszego pokolenia, jak np.: Dragana Velikicia (1953) czytana proza pisarza i poety Danila Kiša (1935-1989). i (1922 -1991). z powieścią Astragan, Vladana Dobrivojevicia (1968), który tego Za tym głosem – głosem poetów - prozaików jeszcze podążamy…; Miodrag Pavlović sięga do historii (jego poetyka nasycona apo- roku opublikował dwie powieści – Soba nadohvat vulkana i Legenda do tego głosu jeszcze wracamy (…). kaliptyzmem szuka środków dla wyrażenia masowych mordów, o zemlji zrikavaca, czy wreszcie Srdjana Valjarevicia (1976) publi- Antologia poezji serbskiej XX wieku w przekładzie Grzegorza Łatu- zagrożenia atomowego) podobnie jak Vasko Popa, który łączył mity kującego powieść debiutancką List na korici hleba. szyńskiego, wydana w ramach serii Biblioteka Poetycka (z udziałem

36 Migotania, przejaśnienia 26 translatorskim i pod redakcją Maryli Siwkowskiej), z udziałem patro- Miroljub Todorović Antun (Tun) Milinković (Chorwacja), 1904 – 1964 nackim i finansowym Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego Zielone lilie Australii Urodzony w Starych Mikanovcach (Chorwacja). Studiował slawistykę na Uniwer- oraz Ambasady Serbskiej w Warszawie, opatrzona wstępem i rzetelnym sytecie Zagrzebskim. Publikował teksty krytyczne o pisarzach rosyjskich; swoje wiersze drukował w „Zenicie” Micicia (1921), w periodykach Aleksicia „Dana tank” posłowiem, otwiera spuściznę poetycką świata literackiego, daje wgląd nad brzegiem morza kupię i w „Dada jazz” (1922). Publikował pod pseudonimem Fer Mill. w literaturę południowoeuropejską i zachodnioeuropejską… żółty dom Współczesny czytelnik z kręgów poetyckich, pisarskich, i trans- drewniane krzesło Antun (Tun) Milinković latorskich - slawistycznych, znajdzie w niej świadectwo przemiany dolinę wielkich królów myśli poetyckiej, odniesienie do historii obszaru językowego byłej Na zapleczu kino – filmu z czasów przednapoleońskich Jugosławii, w którym rozgrywała się, rozgrywa i będzie rozgrywać wojna archaicznych form językowych z nowymi, nośnymi środkami zielone lilie I powiedziałem gospodyni, wyrazu, fermentem poetyckim. australii że jej makarony to moje uczucia, Gnany myślami i dogoniony (zanim się spostrzeże podczas lektury), rurociąg a ona się śmiała. rozpocznie dyskurs zewnętrzny i wewnętrzny dotyczący zapożyczo- kolej żelazną Przechodzę obok lad z mięsem nej tożsamości i pamięci zastępczej (pisarze żyjący, prezentowani na antarktydę i myślę: w Antologii poezji serbskiej XX wieku, zadeklarowali osobiście serbską coś o czym zawsze marzyłem może gdzieś na Sycylii również jest taki ja, tożsamość twórczą; pisarz nieżyjący; jugosłowiański, czarnogórski, oceany co znienawidził zastygłe gwiazy. serbski poeta i pisarz Danilo Kiš deklaruje przynależność do małych, morsy większych i wielkich Jugosławii). helikoptery Śmiałem się przeskakując po dwa trzy Powracają podtytułowe Odpady ludzkie i zwierzęce, paznokcie, autorzy mojej biografii i cztery stopnie na pierwsze piętro. włosy/ Papierowe koronki taśm dalekopisów Odpady wykrochmalonych pomińcie wietrzną ospę Hej, i wtedy padli przede mną na kolana koronek Złote gilzy zużytych szminek jak gilzy nabojów karabinowych; srebrną łyżeczkę wszyscy mieszczanie z asfaltem pod nogami. wojna domowa w lirycznych tonach młodej poezji serbskiej; wypisane pakt atlantycki Moje oczy dziś im tańczą: długopisy, krzykliwe obwoluty książek niczym krwawa macica muzy przetarte portki panowie, poezji, koronkowe strużyny ostrzonych temperówką ołówków, listy na zadku nie widziałem was wczoraj przy wsiadaniu pisane trzęsącą się ręką starca, listy pisane ręką dziecięcą, listy miłosne, ja obserwuję ze swojego progu do pociągu Vis à vis, które deszcz zmienia w tragedie. wielką mgławicę na andromedzie Może zapomnieliście spojrzeć na kompas Ze „Śmietnika” powstają odkopane, odgrzebane, wszystkie chwile, moja niebieska koszula albo czas wam zatrzymały wasze żony które są tu i nic być nie przestaje; wszystkie chwile, które były i będą. jak niewinne dziecko Przepraszam, /Stare pantofle, które stopniowo stają się zielone jak trawa nakręca budzik i wasze skarpetki są bardzo wrażliwe. Dziecięce rysunki słońca i nieba, na których deszcz składa podpisuje umowę Tak! swój podpis zmieniając je w arcydzieła/ w sprawie rozbrojenia Trzy magnetyczne słowa Wiersze (i ten również)/ bystre nogi poezji i trzy uwodzicielskie strzały was przeszyły, (Danilo Kiš „Śmietnik”) zapowiadają wulkany padliście w objęcia córek ojca. siedemnaście lat deszczowych Pojazd powietrzny z końmi poluzowanymi Ana Dumović: Wszystkie chwile są tu i nic być nie przestaje (fragment wiersza) śmignął nad corso, Grzegorz Łatuszyński Wszystkie chwile są tu i nic być nie przestaje. Antologia poezji dla babilonii serbskiej XX wieku. umarli nadciągają prychnęły kominy domowe T. 1. W cieniu wojen i totalizmów. Antologia, w złotych trumnach i omal nie zburzyły schodków katedry. T. II. Z pokolenia na pokolenie. Panorama nowej poezji serbskiej. wstań Oooo! (wybór, przekład, posłowie Grzegorz Łatuszyński) Idiotycznie arogancki okrzyk corsa i ignorancji. Oficyna Wydawnicza „Agawa”, Biblioteka Poetycka, Warszawa 2008 roku. podnieś swoją rękę nie zapomnij o mnie „Może i są pojazdy powietrzne!?” – „O, renegacki kundlu twardej Dziś – ziemi.” Gojko Djogo (Hercegowina), 1940 Urodzony we Vlahoviciach (Hercegowina), szkołę średnią ukończył w Mostarze, Trzy wesołe szczeniaki chętnie powiązały naszyjniki. a uniwersytet w Belgradzie. Zadebiutował jako poeta w 1967 roku. Pospólstwo żre plakaty filmowe. Bo w paragrafie zapisano, że trzęsienia są niemożliwe Gojko Djogo i każde echo kałuży wpada do kałuży. Danilo Kiš (Serbia), 1935 – 1989 Czas nieczas Coś jednak jest w tych pojazdach powietrznych. Urodzony w Suboticy (Baczka), poeta, pisarz, tłumacz. Marzył o tym, by zostać poetą i pisał wiersze w młodości, ale raczej ich nie publikował. W końcu zrezygnował z ambicji Istnieje czas, Mićo Cvijetić, (Bośnia), 1946 Urodzony w Kušlacie k. Fočy (Bośnia), poeta, krytyk, publicysta, ukończył studia na poetyckich na rzecz prozy. W latach sześćdziesiątych przyjaźnił się z malarzem W którym jestem i młodszym, i starszym swoim bratem, i teoretykiem sztuki Leonidem Sejką, autorem cyklu rysunków przedstawiających Uniwersytecie w Sarajewie, doktoryzował się w Belgradzie w 1989 r. Jest redaktorem śmietnik. Śmietnik Sejki nie był jednak zwykłym śmietnikiem, zwały przedmiotów Kiedy rozkazuję i wykonuję rozkaz, naczelnym miesięcznika belgradzkiego miesięcznika: „Književne novine”. Autor pięciu niepotrzebnych, wyrzuconych, skazanych na zagładę, przedstawiały obraz świata Kiedy bezwiednie szukam w przestrzeni, książek, setek artykułów w periodykach literackich i felietonów radiowych. i losu, w którym zdewaluowane zostały wartości. Zgodnie z jego filozofią, na śmietnik Sam nie wiedząc czego. trafiają nie tylko rzeczy, ale także idee, dla których zabrakło miejsca w świecie, co Istnieje czas wiatrów i czas ciszy, Mićo Cvijetić stał się śmietnikiem. Śmietnik Danila Kiša, powstały pod wpływem Sejki, to poetycka Kiedy blizny na twarzy pękają wizja tego samego tematu.Ostatnie lata życia spędził Kiš w Paryżu. Zasadzka I szron pokrywa spokojną ścianę czoła. Miloš Crnjanski (Węgry), 1893 – 1977 Boimy się gorzkich słów i złego spojrzenia, Urodzony w Csonogradzie (Węgry), poeta, prozaik, dramaturg, eseista. W czasie Istnieje coś, co mnie budzi, miasta i miałkości, gwałtowności czasu, I wojny światowej służył w armii austro-węgierskiej, walczył na froncie włoskim Kiedy śpi wszystko, co żywe, podstępnej choroby, suszy, lat nieurodzajnych, i galicyjskim. Studia z zakresu filozofii i historii sztuki odbył w Wiedniu, Paryżu, I każe iść w noc, objąć nagłej jesiennej ślizgawicy i wczesnych mrozów, Belgradzie. Pracował jako redaktor w czasopismach „Književni put” (1919) i „Putevi” Kamień przydrożny lub drzewo, (1924). W 1921 r. współtworzył awangardową grupę „Alpha” w Belgradzie. W latach koszatki, kreta i stonki ziemniaczanej, 1928 – 1929 i 1935 – 1941 pracował jako attaché prasowy ambasad Królestwa Istnieje coś, co się sprzeciwia, szpaka, jastrzębia i pająka krzyżaka, Jugosławii w Berlinie, Rzymie, Lizbonie i Londynie. W 1965 r. powrócił do kraju. Gdy wszyscy milczą. szczwanego lisa, niedźwiedzia i wściekłego wilka, Dorobek z pierwszego okresu został zamieszczony w tomach: Lirika Itake(1919), Ktoś zimny jak śmierć upiornych zjaw i skóry zrzuconej przez żmiję, poematy Sumatra (1920) i Stražilovo (1921). Filozoficzno – liryczna mikroopowieść Podpaliłby świat, żeby zobaczyć, ludzi leśnych, marnych myśliwych i trujących strzał, Zapiski o Czarnojeviciu (1921), przedstawia losy żołnierza z czasów I wojny światowej. Czy można się ogrzać w jego płomieniach. pająków, które niebo zasnuły pajęczyną, Napisana na emigracji po trzydziestu latach (1962) trzytomowa Seobe knjiga druga (Druga księga Wędrówek) jest udaną kontynuacją pierwszej. Na emigracji powstała więc i strumyk wydaje nam się być rzeką. też Powieść o Londynie (1971) – przedstawiająca życie emigrantów politycznych, Istnieje czas, kiedy się śmieję którzy po II wojnie światowej opuścili ojczyznę. I kiedy milczę, liczę czarne minuty, Drżymy przed nieprzyjaciółmi, którzy nam się odgrażają, Jakbym skądś to ja i przed tymi, których sami sobie w bezczynności wymyślmy, Miloš Crnjanski Przybłąkał się do obcego stada. przed strasznymi marami nocnymi i różnymi pułapkami, Dziewczyna Istnieje czas, kiedy przychodzę pod ścianę przed ludźmi podstępnymi, którzy opowieściami nas mamią. I pytam, gdzie jest najtwardsza, żeby uderzyć, Rodzenie to gwiazdy w jeziorze, A ktoś za plecami szepcze: Lękamy się, Panie, niepocieszeni, na łaskę losu bezsilny blask życia. Jesteś trupem, zjawą tylko. niepewnego zdani, próbie diabła poddani, Łzą zamglone młodej matki spojrzenie na zasadzkę odwieczną gadów i wilków narażeni. jest słabe jak róża w blaszanym dzbanie. Wtedy wbijam zęby, nie zastanawiając się, Czy to duch dobry, czy zły. Zoran Bognar (Sławonia), 1965 Urodzony w Vukovarze (Sławonia), poeta, eseista, krytyk literacki, antologista, zade- Od kobiet płodnych, winnic pijanych, biutował w 1986 roku; od tamtego czasu wydał siedemnaście tomików poetyckich, Duško Novaković (Czarnogóra), 1948 dwie powieści, trzy tomy esejów i jedną antologię tematyczną współczesnej poezji z których jastrzębie wzlatują jesienią, Urodzony w Podgoricy (Czarnogóra), poeta, redaktor, zadebiutował w 1967 r. Członek nasze by ciała, gołębie białe, Serbskiego Stowarzyszenia Literackiego i SerbskiegoPEN Cetrum. Prowadził, równocze- serbskiej. Tłumaczony na wiele języków europejskich i pozaeuropejskich. Laureat prestiżowych nagród krajowych i zagranicznych. w bezkres bez żalu pierzchały. śnie z pracą w transporcie lotniczym, dział poezji w czołowych belgradzkich pismach literackich, np. „Književne novine”, „Književnost”, „Ovdje”.Jego wiersze są prezentowane we wszystkich ważniejszych antologiach współczesnej poezji serbskiej. Zoran Bognar Dopiero gdy się zjawiasz, ból przechodzi, Alchemia w ruchach Twoich, ożywiony kamieniu, Duško Novaković (Czarnogóra) słyszę tajemny szum piasku, co pada bezgłośnie na dno wody migotliwej. Kłody Mówię: Alchemia jest moim krzyżem, Wy, tych kilka kolejnych wierszy I wtedy w kurzu powietrze rozbłyska do którego codziennie się przybijam Nocnych i bez układu przez kraty srebrne Twoich żeber, w labiryncie kręgu Macie rozumieć okrzyk bojowy by nam oświetlić orszak drzew w ogrodzie, i Ryki i wrzaski konnicy co w dojrzałość kroczą, by uschnąć. równocześnie przemieniam w złoty pył… Którą prowadzi niedoświadczony Aleksander I Ale i tamtą świętą ciszę ustronia Miroljub Todorović (Macedonia), 1940 nikt mi nie może odebrać Urodzony w Skopiu (Macedonia), poeta, eseista. Teksty o sygnalizmie i poezję Kiedy się wlecze i składa zabitych tego pylnego wyzwolenia; wizualną oraz komputerową drukuje w czasopismach poświęconych poezji Jak kłody pod okapem. tego błogosławieństwa wizualnej Europy i Ameryki; reprezentowany w międzynarodowych antologiach Nicości i Nowego Ognia… sztuki konkretnej i wizualnej. wiersze w wyborze i przygotowaniu Agnieszki Syskiej

Gazeta literacka 37 Zofia Maria Pągowska Pomyłka….

rys. Joanna Grochocka W serii „przed debiutem” prezentowałem już - przypominam - Dorotę Dziś zaczepił mnie listonosz na ulicy Klamkę, Zdzisława Drzewieckiego. Pora na kolejną osobę. Pole- List do Pani – pachnie z niego jaśminami, cam chwilę zastanowienia nad wierszami Zofii Marii Pągowskiej. O jak miło – powiem Panu w tajemnicy, Pągowska to wulkan poezji podszytej jakże wdzięcznym erotyzmem, Czekam listu z wiosennymi zapachami….. subtelnie wycyzelowanym, mnie przypominającym słynne filmowe POEZJA zdejmowanie rękawiczki przez Ritę Hayworth. Wiem, że nie jestem Wymachując moim listem, wbiegłam pędem Rzeka pierwszym, który zwrócił uwagę, że wiersze Pągowskiej pretendują Po trzy schodki przeskakując wszystkie piętra już do tomikowej samodzielności, tym śmielej dzielę się swoim Zapach kusi – on jest chyba jakimś cudem Przypływam do Ciebie rozszeptaną rzeką, poleceniem. Serce bije, może to jest list od jutra…. tocząc się tęsknotą po kamieniach myśli, Andrzej Wołosewicz kropelkami uczuć wzbieram pod powieką, W domu siadam na fotelu tym przy oknie zakwitając w sercu białym kwiatem wiśni. Czereśnie List otwieram w środku wiersz jest od poety Jakoś cieplej – i nasz klon za oknem moknie, Nocą się rozsrebrzam tysiącami marzeń, Znów mnie jakoś tak przez Pana rozebrało, Tylko kolor moich włosów - blond – niestety…. gdy niebo nad głową udręką szarzeje, To ten czerwiec - włazi w myśli już od rana otulając dłonią każdą bliznę zwątpień, Coś się w środku rozbudziło, przypomniało uśmiechom na twarzy malując nadzieję. Byłam w Panu tak cudownie zakochana… Zapach Verony Odpływam i jestem na lagunach pragnień, Ziemia wkoło rozkwitała pod stopami na rozgrzanym piasku pisząc swoje imię, Pulsowała rytmem życia, tak jak serce Wołały oczy, wołał maj bose stopy tańczą, w mroku nasze cienie, Słowa ptaki przyfruwały wraz z listami A zmysły wrzały w rytm muzyki ręka szuka ręki…..jestem – jesteś przy mnie… W moich myślach wyścielając sobie miejsce. Prosiły wierszem - rękę daj Ja nie chcę dzielić ciebie z nikim. A czereśnie - czy pamięta Pan czereśnie ? Tylko skrzypki Złote kule cierpko - słodkie i dojrzałe A on podkręcał motor życia Nie patrzył, że jej oczy płoną Ciepłe dłonie rozturlane tak radośnie, Klon za oknem wiatru całują podmuchy, Roztańczone na mym ciele - oszalałe… Dziś gdy w szarości brak odbicia Pyta - nie pachniesz już Veroną ? Dzień jak kot skulony grzeje się przy piecu, Smutki czas obsiadły jak natrętne muchy, Lepkie wargi zwilgotniałe, niecierpliwe, Powodów radości szukać by ze świecą. Szukające kropli soku w zagłębieniach Julia została na balkonie, już nie pachnie majem Tak zachłannie, tak namiętnie, tak gorliwie, Coś pęczniej, rośnie, pachną znów jaśminy, Że się ranek różem odbił w naszych cieniach. Romeo czemu puste dłonie ? Samotnie idziesz życia skrajem. Rymy się gromadzą na krawędzi wiersza, Sama nie wiem, czemu, z jakiej to przyczyny, Turlam w dłoniach tegoroczne pierwsze kule, Ale słyszę w dali ciche skrzypki świerszcza. Lato budzi się do życia - jeszcze wcześnie Odszukaj zapach tamtych dni, jej oczy roześmiane, Niech Pan przyjdzie ja jak wtedy się przytulę Zasłuchana w odgłos kiedyś dobrze znany Otworzymy nowy sezon na czereśnie…. ich błękit co się w nocy śni, gdy biegniesz po nieznane... Co zapachy lata przynosił z daleka, Teraz gdzieś na nowo w myślach odgrzebany W sukienki tęsknoty serce przyobleka….. Zbigniew Chojnowski Który widzi ludzi

Który widzi ludzi, Na zakończenie roku 2008, czyli żal o świcie Jakby to była masa, miazga, monitor, Bliźni Mieszka w ciasnocie. Wstajesz z łoża ciemności, uderzając czołem w sklepienie innej. Trafia cię szlag, że żyjesz na darmo nie za darmo. Przychodzi zawsze z bliska, nie z kosmosu. Kto z wiary w swoje lepsze jutro Okolica nabrzmiewa powrotem słońca, Staje w strumieniu twoich dni, Zawodzi bliźniego swego, Wiesza się na powstających z nocy drzewach. Olśnień, oślinień, w tobie się zabliźnia Chodzi na skróty, Podświetlasz się skargą na ciemnicę w krętym losie, Jak powierzchnia wody naruszona kamieniem. Uderza twarzą w swoją twarz. Zaczepiony zdziwieniem jak w kościele we Frankfurcie nad Odrą: Ktoś prawie taki jak bliźniak. Kto poznaje bez pokory, Zamiast liturgii koncert rocka, W tobie, w nim bluzga krew, język. Poznać się nie może. Zamiast kielicha z winem beczka z piwem. Bluźnimy, czy trzeba, czy nie trzeba. Nierozpoznany przez samego siebie 30 grudnia 2008 Wyje po nocach, Bliźni to ten, którego dostrzegasz Kreśli w ciemności na chropowatych Na obraz swój, na swoje niepodobieństwo. bryłach Zygzaki – żywoty lęków. Z tym, którego powinieneś kochać jak siebie samego Dzielisz nie bliskość, lecz oddalenie. Odeszłego

W bliźnim liczba mnoga miesza się z pojedynczą, Odeszłego żegnaj, w sobie witaj. Najwyższy krzyk, najniższe zobojętnienie. Bądź domem dla przemienionego W zapach jaśminu wróbla. Schroń poorane twoim spojrzeniem twarze, drzewa, Przeoczenia Zapakuj pamiątki z czasów przed utratą ufności. Udziel azylu temu, co przepadło, nadchodzi. Kuropatwy z rogu w róg pola Podlatywały, jakby nie chciały Wzruszanie się znikaniem to za mało, za dużo. Opuścić miejsca swego wyklucia. Po wszystkim zawsze ktoś lub coś pozostaje, prawie Zieleniały szare piaski, wołały: „Pójdźcie pleć!” nic. Bielały kłosy, prosiły: „Idźcie żąć!” Podróżuj do tego, co przeszło, przyjdzie. Brązowiały ścierniska, skarżyły: „Nie ma nic”. Wywiedź się z niewoli jednego czasu Nie słyszałem tego wołania, proszenia, skarżenia I pierwszej osoby liczby pojedynczej. Z ludowej piosenki. Jesteś większy od własnego ja, Teraz arterie dźwięków, baśnie o produktach, Które najchętniej z dala od ciebie Piramidy: kontenerów, promocji, zachwalań, Ujada w samotniach pośród nowych puszcz. Abyś nie przeoczył, miał. Ciebie, was jest więcej niż ci się wydaje.

Bronię się, powiększam nic jak miejsce, Odeszłego nie wołaj, W którym przegapiam nową okazję. Witaj w tym, który idzie.

38 Migotania, przejaśnienia 26 Zastanawia ta „ponadnormatywna” pomnikowa obecność zmyślać na temat swojego rzekomo arystokratycznego pochodze- Achmatowej w mieście. Pod tym względem nie mogą się z nia i wykształcenia. Formułowała kategoryczne i powierzchowne Bogusław Żyłko nią równać klasycy rosyjscy, twórcy „mitu petersburskiego” sądy (często niesprawiedliwe) o swoich współczesnych, śledziła z wymienioną wyżej „wielką trójką” – Puszkinem, Gogolem, wszystkie publikacje o sobie, wpisując na „czarną listę” autorów, Dostojewskim – na czele. Ale najdziwniejsze jest to, że te pomniki którzy krytycznie się o niej wypowiadali, i przeganiając ze swojego W ostatnim numerze „Migotań, przejaśnień” (2009, nr 24/25) sama Achmatowa już za życia zaprojektowała. Krystyna Śmie- „dworu królowej poezji rosyjskiej” ludzi, którzy jej w czymkolwiek można przeczytać szkic Krystyny Śmiechowicz Petersburg Anny chowicz wspomina o tym, ale robi to tak, jakby to było czymś podpadli. „O potworze!” – napisała o niej w swoim dzienniku Lidia Achmatowej. Autorka ze znawstwem (wyniesionym nie tylko z całkowicie naturalnym. Poeci stawiali sobie pomniki, ale nie Czukowska, osoba skądinąd bliska i oddana. książek) opisuje „achmatowowskie” miejsca w tym mieście. Są to Po rozpadzie Związku Radzieckiego ten stworzony za życia domy, w których mieszkała poetka w różnych okresach swego Achmatowej mit poetki-męczennicy zaczął formować jej obraz w życia, pałace, sobory, place, ulice, nabrzeża Newy (Wielkiej i Małej), świadomości zbiorowej. Mit ten nowej sytuacji narzucił w pisaniu dworce kolejowe, parki i skwery. Jest wśród tych miejsc i więzienie, o niej hagiograficzne wręcz tony. Zaczęto przypisywać obce jej w którym przetrzymywano po rewolucji bolszewickiej jej syna. Achmatowa cnoty, świetną, ale w sumie kameralną poetkę traktować jako Związki Achmatowej z tym miastem – Petersburgiem-Piotrogro- prorokinię, „świętą Annę wszech Rusi”. Ale jednocześnie – jako dem-Leningradem – są mocne i odzwierciedliły się w jej twórczo- reakcja na takie uświęcanie pisarki – pojawiają się publikacje, ści. Więcej: topos i słowo stopiły się w jedno, tworząc amalgamat, ściągające ją z tego piedestału, który ona sama wznosiła przez który Władimir Toporow, wielki uczony polihistor, nazwał „tekstem i całe życie. Czasami robią to zbyt brutalnie, jak na przykład petersburskim literatury rosyjskiej”. Dzieło Achmatowej (obok A. książka Tamary Katajewej Anty-Achmatowa (Moskwa 2007), Błoka i O. Mandelsztama) należy już do ostatnich, końcowych charakteryzująca ją jako fanaberyjną megalomankę z poważ- fragmentów tego tekstu, któremu początek dał Puszkin swoim nymi deficytami psychicznymi. Z tej książki wyraźnie wynika, Jeźdźcem miedzianym (z Mickiewiczem, który pierwszy dojrzał że nawet w okropnych czasach stalinowskich czystek, wojny, prawdziwe cechy tego miasta), zaś swoje apogeum osiągnął w pomniki „żdanowszczyzny” radziła sobie całkiem nieźle, w każdym razie „petersburskich” powieściach F. Dostojewskiego. jej losu nie można porównać z losem Osipa Mandelsztama czy „Tekst petersburski” jest pojęciem złożonym. Nie wystarczy były one ze spiżu. Horacjańskie Exegi monumentum powtarza- Maryny Cwietajewej. umieścić akcję utworu w Petersburgu, lub wyposażyć go w ło – poważnie lub żartobliwie – wielu poetów, ale mieli oni na Kto ma rację? Ci, którzy stawiają te pomniki, realizując nie- czytelne odniesienia do tego miasta, aby automatycznie stał myśli monumenty z innego materiału. Rówieśnik Achmatowej, jako testament Achmatowej, czy ci, którzy rozwiewają nimb się on składnikiem tego tekstu. Musi on spełniać kilka istotnych Majakowski, pomimo swojego monumentalizmu, nie myślał o świętości, jako absolutnie do niej nieprzystający? Można tę warunków: przedstawiać „życie na skraju”, ukazywać bohatera swoim pomniku, podobnie Borys Pasternak. Pisali najwyżej o kwestię ująć następująco: poeci mogą tworzyć mity o sobie. w sytuacjach ekstremalnych, między życiem i śmiercią, naturą i pozostawieniu „śladów” w postaci pojedynczych linijek wierszy. To jest ich święte prawo. Ale zadaniem badaczy i krytyków jest kulturą, chwilą i wiecznością. Osoba i twórczość poetycka Ach- Zaś Achmatowa była jak najbardziej dosłowna – już w młodzień- demistyfikacja, dekonstrukcja rozmaitych kultów i mitów oraz matowej ściśle związała się z dziejami rodzinnego miasta w XX czym wierszu, zwracając się do marmurowego posągu Puszkina, sztamp ich propagatorów. Do tego są oni powołani. Powinno wieku, z tragicznymi wydarzeniami w skali całego kraju. Rewolucje pisała: „Zimny, biały, poczekaj,/ Ja też się stanę marmurowa”. się jednak to robić w innym stylu niż czyni to Katajewa, pisząc o 1917 roku kładą kres całemu – „petersburskiemu” – okresowi w Później, w Requiem, mowa jest o miejscu, w którym ma on kłopotach hormonalnych Achmatowej w czasie przechodzenia historii Rosji. stanąć i o jej „brązowych powiekach”, z których jak łzy będzie przez menopauzę. Potrzebna jest analiza tego mitotwórstwa, w Ma rację autorka szkicu o „Petersburgu Achmatowej”, gdy pisze, spływać topniejący śnieg. tym wypadku – przyjrzenie się strategii, jaką obrała Achmatowa że można poznawać to miasto, wędrując śladami poetki i obierając Ta niezrozumiała fiksacja Achmatowej na punkcie swoich przy budowaniu swojego kultu. Wzorem takiej roboty może ją za przewodniczkę. Sama Achmatowa wkładała dużo wysiłku w pomników staje się bardziej zrozumiała, gdy się umieści ją w być choćby praca wrocławskich polonistów Stanisława Beresia to, żeby odcisnąć swoje piętno na wizerunku miasta, czasami w kontekście jej biografii, której ważną częścią było świadome i Katarzyny Kantorowicz-Wołowiec o biograficznej legendzie R. sensie wręcz dosłownym. Chodzi o jej pomniki. W tekście można tworzenie przez poetkę swojej własnej legendy. Udało się jej Wojaczka (Wojaczek wielokrotny, Wrocław 2008), rekonstruująca ich naliczyć z pięć. Nie tylko chce stworzyć sugestywny obraz stworzyć sugestywny mit o sobie – biednej, bezdomnej poetce, (m. in. poprzez przeprowadzenie dziesiątków wywiadów) w miasta w swoich wierszach, poematach, listach, ale fizycznie prześladowanej przez potężny nieludzki reżym, cierpiącej matce sposób możliwie bezstronny podstawowe fakty z życia poety oraz niemal zaistnieć w nim w brązie lub kamieniu. Wejść namacalnie i wdowie. W trudnych warunkach udało się jej zbudować wokół rzucająca światło na mechanizmy legendotwórcze, uruchamiane do przestrzeni miejskiej poprzez wypełnienie niektórych jej swojej osoby szczególny kult, przejawiając w tej mitotwórczej przez samego Wojaczka, jak i jego późniejszych krytyków, legendę fragmentów swoimi rzeźbiarskimi podobiznami. aktywności zadziwiającą konsekwencję i determinację. Potrafiła tę rozwijających i wzmacniających.

Piotr Balkus „Dobranoc”„ Mickiewicza w wersji lego

Dobranoc!D już dziś więcej nie będziem bawili sięs klockami, po ciemku już się gubią klocki, Dobranoc, już tych klocków nie widzą me oczy, Świadectwo Dobranoc, przypomnij, żebyśmy jutro dokończyli.

Widziałem Dobranoc, z każdej z tobą przebawionej chwili pył, który stawał się Niech zostanie jakiś klocek mały a uroczy, kamieniem. Niechaj legnie w kieszeni mojej, bym miał w nocy Czym się bawić. Tylko żebyśmy ich nie zgubili. List do Gazy Dobranoc, złóż jeszcze raz małe klocęta, Co mam napisać, skoro i tak nic nie zmienię. Pozwól i mi. - Dobranoc - złożyłeś je ciasno? Już nie istnieją żadne słowa, które są ciałem, Daj mi domek zbudować, ludzi i zwierzęta. powracają one do ciszy, bardzo szybko, z prędkością rakiety. Już nie istnieją cztery strony świata, - Dobranoc, już złożyłem i mogę już zasnąć. już nie ma czterech ścian domu, nie ma już Dobranoc ci przez klocek - i wam, legolęta. czterech nóg stołu. Już nie ma żadnego stołu. Powtarzając dobranoc, ułożyłbym miasto. Moja dusza i moje ciało to twoja czarna flaga. Mimo to napiszę. Białym na czarnym napiszę, Król mimo że ten, kto to przeczyta, zapomni, a ten, kto nie przeczyta, będzie wiedział zabrali mu koronę wszystko. Napiszę, żebyś wiedziała mniej, Gazo. tron i berło Bo kto wie mniej, ten nie wątpi, ten zaczyna wtrącili do więzienia szukać. Szukać stołu, domu, świata. na zapomnienie spalili annały

Koniec świata tylko on wie że jest królem Świat się nie może jeszcze skończyć, Dominika i Michał dopiero uczą się tańczyć twista. Miejsce, gdzie zostawiłeś kawałek serca

Miejsce, gdzie zostawiłeś kawałek serca, Jałowa ziemia ono śni się ci po nocach. W tym miejscu przychodziłeś codziennie na świat, Mówili, że to jałowa ziemia, codziennie umierałeś, szczęśliwy. że nie wyrośnie na niej nic. I nie sadzili na niej nic. Miejsce, które pamiętasz, choć już nie masz pewności, że istnieje. Kiedy umarli, tylko jałowa ziemia Czasami ktoś kocha tak mocno, że wystarczą mu rys. Joanna Grochocka przyjęła ich. złudzenia.

Gazeta literacka 39 NASZ WSPÓLNY NIECHCIANY„SPADEK”? w Nidzicy, stojąc na tle kościoła, to mówiłem, że po stron książki świadomości autora. „Nie ma jednak już nikogo, z kim można się spotkać, porozmawiać wojnie było sto tysięcy Mazurów, a teraz w całej i podczas rozmowy odpocząć od samotności.” (s. 133) „Będziemy szli razem, powiemy sobie kilka słów, Rozstrzygnijmy najpierw sprawę polityczną, bo od niej zaczyna Erwin Kruk, autor tytułowego diecezji mazurskiej Kościoła ewangelickiego pomilczymy wspólnie nad tym, jakimi drogami miotało nas życie.” (s. 157) „Spadku”, zaczyna od rozmowy, na którą umawiał się z nim dziennikarz, a która dotyczyć miała zostało niespełna pięć tysięcy. Nigdy mi do „Spadek” ma jeszcze jeden walor, wykraczający daleko poza kwestię własnościowego, „ostatnich zdarzeń, w tym wypowiedzi premiera w Nidzicy i w Nartach, że trzeba bronić polskiej racji głowy nie przyszło jednak przeświadczenie, że prawnego ukorzenienia Mazurów (a raczej jego braku), bo rozciągający się na pewien typ ludzi stanu na Mazurach”. (s. 5) Piękne są już dwa pierwsze akapity, już chce się czytać. Klarowność stylu antymazurskość jest cechą Polaków. (To jest ważna pióra funkcjonujący do dziś, tzn. ludzi pióra, którym nie udało się i nie udaje normalnie dzięki i myśli, klarowność myśli i stylu, ich ujęcie, opis sytuacji, pozwalający domniemywać, o co dalej różnica z Grossem, którą warto podkreślić – A.W.) swej twórczej aktywności funkcjonować. Owszem, zbierają laury, a może bardziej laurki, niektórzy może chodzić. Najpierw jednak o tej polityczności. Dwa konieczne przytoczenia: „Tymczasem w TVN Ale w warunkach, w jakich żyła ludność po wojnie, nawet chętnie chwalą się ich towarzystwem i znajomością z nimi, są zauważani przez władze, gdy transmitowano całe przemówienie Eriki Steinbach, szefowej ziomkostwa. Dziwiłem się tej transmisji. władze przy mazurskim exodusie mogły liczyć na tej jest wygodnie, robią więc za „kwiatek do kożucha”, ale mimo takiego traktowania nie wyrzekają Choć wystąpienie, jak na przewodnicząca związku wypędzonych, było wyważone, to komentatorzy przychylność społeczeństwa. Ci Mazurzy to Niemcy, się swego zajęcia, bo wiedzą, że dłużej klasztora niż przeora i nie rezygnują z tego, co robią, choć RECENZJE polscy uważali, że nie dość jednoznaczne. Steinbach przypominała przeszłość, a nie widziała wspólnej mówiono. A i tamci, którzy nie wyjechali, też. Czy wokół, także w mediach, pełno dobrze ustawionych matołów, którzy dla kultury nie robią nawet historii przyszłości. Ważny dla niej był tragiczny koniec wojny, a nie tragiczny jej początek, który miał ja wiem, ludzie zacierają i wypychają z pamięci dziesiątej części tego, co oni. tak kolosalne następstwa. A gdzieś podano, że do naszego Sejmu trafiły trzy projekty w sprawie ksiąg to, co niewygodne i co by źle świadczyło o ich „Spadek” jest dla mnie dokumentem u p a d k u k u l t u r y, bo dokumentuje w e g e t a t y wieczystych. Że trzeba je zapisać i uaktualnić. To chyba znaczy, aby przedwojenne księgi zamknąć występkach. Dla nowych osiedleńców to było jakby w n y c h a r a k t e r funkcjonowania autentycznych użyźniaczy kultury (przepraszam za słowo, ale i zostawić w archiwum. Przeznaczono na ten cel już milion złotych. Ale to dopiero początek. Wygląda oczywiste, że dawni mieszkańcy – jako resztówka lepszego nie znajduję i – dla jasności – nie uważam je za obraźliwe, wręcz przeciwnie, ale zastrzec na to, że nasz odpis księgi gruntowej też wpisuje się w to polsko-niemieckie tło. Ale nam idzie o to, czy poniemiecka – muszą ustąpić im miejsca.” (s. 114) I ten motyw wydaje się najciekawszy, najcenniejszy. się wolę), tych, którzy pracują u podstaw. ludzie żyjący na Mazurach, nie wędrujący po świecie, mają prawo do własności, prawo do swej ziemi (Oczywiście nie odbieram autorowi prawa do własnej struktury ważności spraw). Zwrócić chcę uwagę, że „Spadek” jest pisany niespiesznie, miałem nawet wrażenie (w połowie mazurskiej?” (s.18) I właśnie takim niewędrującym Mazurem jest Erwin Kruk. I drugi cytat: „Kiedyś, Najlepszym wprowadzeniem do motywu, nad którym chcę się skupić są słowa samego autora, książki) niespiesznej nudy. Niespieszność ta stała się po jakimś czasie monotonna. Zaczynałem się przed wieloma laty, byłem na pogrzebie jej matki: „To prawdziwa Mazurka”, mówiła(…). Na cmentarz będące komentarzem do jego rozmowy prowadzonej przy okazji rozlicznych jego kontaktów zastanawiać nie nad tym, jak skończą się starania autora i jego brata o spadek, lecz, co jeszcze się już nie pojechałem. Nieraz jednak wiedliśmy rozmowy o powojennych losach. Kiedyś mi mówiła, że jest i zainteresowań skoncentrowanych na utrwalaniu i przekazywaniu, bo kultura bez pamięci przestaje mentalnie nowego wydarzy w kwestiach istotnych dla zanikającej pamięci o Mazurach. Inaczej mówiąc, z Pisanicy koło Ełku. I pytała, czy jest możliwość odzyskania spadku po rodzicach. Teraz powiedziała istnieć: „ – Słuchał pan? – Nie. A, to było o jubileuszu kościoła i o książce. Miło było pana posłuchać. zaczynałem myśleć o tym, czy jest jakieś uzasadnienie dalszego ciągu, choć przecież wiedziałem, że mi: - Domu już nie ma. Ale do gospodarstwa należały pięćdziesiąt trzy hektary ziemi! – Niestety, nie ma Doszedłem do wniosku, że to było nagrane w kancelarii parafii. Już dawno odzwyczaiłem się od tego, przeczytam do końca. Dla prawdy lektury jestem zobowiązany powiedzieć, że „lęki nudy” opuściły takiej ustawy. Wszystko trzeba załatwiać przez sąd. A ja myślałem wcześniej, że może będzie ustawa aby słuchać, jak brzmi mój głos. Mało tego, jakoś dawna pasja literacka, która wcześniej inspirowała mnie po kolejnych dwudziestu stronach i raczej jestem skłonny złożyć je na karb czytelniczego, a nie i sąd będzie niepotrzebny. – No, ale ludzie otrzymują – powiedziała. – W gazecie pisali. – Ale kogo to mnie, od długich lat jakby straciła na znaczeniu. Gdy ktoś mnie pyta: nad czym pan pracuje, autorskiego zmęczenia . Dawno nie czytałem tak mięsistej literatury, tak mięsistej życiem narracji, dotyczy? Tylko tych, którzy w latach siedemdziesiątych wyjechali. – A kto nie wyjeżdżał? – Ten powinien odpowiadam: - nad życiem. Pytający uznają to częstokroć za żart. Ja jednak uważam, że co więcej, nie ma w tym ani odrobiny sztuczności, kombinowania, tylko naturalność, prostota. Może być zadowolony, że nic nie ma. To tak, jak my – stwierdziła ze smutkiem.” (s.33) W ten nostalgiczny, to naprawdę ważne i trudne zadanie.” (ss. 62; podkreśl. – A.W.) W tym trudnym zadaniu, właśnie stąd ta mięsistość, przecież ujmująca prostota przekazu to – przynajmniej dla mnie – coś serdeczno-smutny sposób zaczyna się opowieść, w której autor, jak sam podkreśla, chce mówić nie z którego „Spadek” jest Wielkim Sprawozdaniem, sprawozdaniem, z którego przenika na strony cudownego wycyzelowanego przez doświadczenie autora, bo zawsze, gdy doświadczam tego, czego o „roszczeniach, które zagrażają naszemu regionowi, ale o prawie do własności.” (s.5). Rozstrzygnięcie książki stonowana, acz trudna do ukrycia gorycz, pojawia się wiele codziennych powtarzalnych doświadczyłem czytając Erwina Kruka (a to mój pierwszy Kruk, liczę, Panie Erwinie, na przesłanie mi sprawy politycznej – wyprzedźmy narrację – polega na tym, że nic nie zostało rozstrzygnięte, radości: to telefony od dzieci rozrzuconych po świecie (córka Liza na stałe w Anglii, syn Tomek też wierszy, w antologii mego przyjaciela Józefa Jacka Rojka „Literaci i literatura Warmii i Mazur” ledwie że jedynie odbywa się polityczny sabat przed kolejnymi wyborami, aby „nałapać głosów”, a nie poza Olsztynem, w Warszawie), a to parafialne spotkania, czy wizyty brata związane z bieganiem ich kilka; być może będzie dobrze i o niej napisać następnym razem), przypominam Rilkego, którego cokolwiek rozwiązać prawnie i sprawiedliwie. W każdym razie po tym początku nabrałem apetytu na po urzędach w związku z próbami odtworzenia formalnej strony rodzinnego dziedzictwa. Autor uparcie powtarzam, ale tylko przy szczególnych okazjach: „Świat utracił w mych oczach mgławicowość, czytanie ze względu na te inne walory i ze względów sentymentalnych: Mazury, które, jak zakreśla opowiada swoją historię z odczuwalnym widocznym bólem, który – dodatkowo – narasta wraz ową płynność form, zdolność ciągłego samoprzekształcania się i samotworzenia – co było cechą i słabością Erwin Kruk, rozciągają się od Działdowa, Nidzicy i Szczytna, przez Mrągowo, Giżycko i Pisz, aż po z rozwojem urzędniczej gehenny, na jaką jest zdany (on i jego brat), ale też jakby mówił: bolało moich wczesnych wierszy. Rzeczy stały się rzeczami, zwierzęta zwierzętami, które można odróżnić, kwiaty Ełk, Węgorzewo, Gołdap i Olecko, są ziemią mojej młodości, chociaż samo dzieciństwo spędziłem i boli, ale nie żałuję, bo to moje życie, nie żałuję, bo starałem się je przeżyć i staram się je dożyć kwiatami; nauczyłem się prostoty, długom się uczył i z trudem, że w końcu wszystko jest zwyczajne, na Suwalszczyźnie i Sejeńszczyźnie, bliżej Litwy niż czegokolwiek innego. Ta „mapa” jest po to, aby w możliwie sensowny sposób, to znaczy dodawać siebie do tego, co się ostaje, to znaczy czynić i dojrzewałem do tego, by mówić o rzeczach prostych.” Czytelnik mógł osadzić narrację w geograficzno-historycznych realiach. Historyczne autor przytacza i działać tak, aby odkładać się w pamięci wspólnoty, otoczenia, rodziny, przyjaciół: „Jako emeryt, Zobaczmy zatem prostotę i piękno jednej z ostatnich scen „Spadku”: „W drodze powrotnej do (ss. 54-55) w skondensowanej formie, dzięki czemu wiemy, że sformułowanie „Mazurzy pruscy” w dodatku mający kłopoty ze zdrowiem, nie muszę na to pracować, by zaznaczyć swoje poletko w życiu Olsztyna skręciliśmy z głównej trasy i zajechaliśmy na cmentarz w Dobrzyniu. (…) Staliśmy w milczeniu pojawiło się w 1817 roku u Maksa Toeppena w książce „Geschichte Masurens”, ale samo wyłonienie miasta. Jeżeli to, co robiłem, nic dziś nie znaczy, to trudno. Już nie te siły, by się rozpychać. Możliwe, że nad grobami. Ryszard był zdziwiony tym, jak bardzo się cmentarz zmienił. Zrazu patrzył na tablice. Potem się społeczności mazurskiej było zwieńczeniem procesów trwających od XIV wieku, związanych jednak coś zrobiłem, a inni – uświadamiając to sobie – uważają, że dla nich to ważne, abym wspomagał ostrożnie rozglądał się wokół, jakby nie dowierzając, że nic się już nie odmieni i że cały nasz spadek z charakterem osadnictwa na ziemiach pruskich prowadzonego przez zakon krzyżacki. Mimo tak ich aspiracje. W zasadzie nie szukam dla siebie miejsca. Jeżeli czasem myślę o tym, to ze względu na jest tutaj. Ale zaraz pojawiła się refleksja, że przyszedłem nie do umarłych, ale do oddalonych, którzy długiej i bogatej przeszłości Mazurzy i mazurskość właściwie nie ocaleli, dlatego gra o spadek jest to, by nie poddawać się manipulacji.” (s. 71) Ten sposób autorskiego myślenia sprawia, że czyta się bez własnej woli wcześnie i pośpiesznie musieli odejść z mojego dzieciństwa.” (s. 268). bardziej grą o pamięć, o ocalenie pamięci bardziej niż od odzyskanie ojcowizny. „Nie wiadomo, czy „Spadek” jako – raczej zupełnie niezaplanowaną – powieść psychologiczną, bowiem Erwin Kruk, Panie Erwinie, niech mi będzie wolno na koniec powiedzieć i to, że czytałem „Spadek” ze pisanie lub niepisanie – to wyjmowanie kasztanów z ognia. (…) Nie czytałem książki (idzie o „Strach” relacjonując fabułę skupioną wokół chodzenia po urzędach w tytułowej sprawie, tak naprawdę robi wzruszeniem. Pański „Spadek” jest od teraz po części i moim. Dziękuję. Grossa – A.W.) Zdaje mi się jednak, że znam ten powojenny strach na Mazurach, na Warmii. W niektórych rentgen własnej duszy, która jest tu gdzie jest i choć nigdzie się nie ruszała, czuje się w dużym stopniu Andrzej Wołosewicz powiatach takie były zdarzenia, że jeszcze do dzisiaj o tym nie chce się opowiadać głośno. Mało tego, wykorzeniona, więc bardziej właściwym wydaje mi się ten „spadek”, który jest zachowaniem, słuchający nie wierzą w te opowieści. Przecież Polacy są szlachetni. Taka opinia przeważa. Gdy byłem przekazem, pamięcią tego, co w dużej mierze zachowało się jedynie w restaurowanej z biegiem Erwin Kruk, Spadek. Zapiski mazurskie 2007-2008, Wydawnictwo RETMAN 2009.

POLKOWSKI PŁYNIE POD PRĄD Drygi rys to specyficzna religijność. Polkowski operuje czymś, na co trudno znaleźć dobre namysłu (język namysłu to to, co wiersz w nas, jak określenie, bo u niego jakby to kosmos ziem poharatanych historią się modlił. Nie idzie więc o słyszaną w membranie, powoduje, do czego nas zmusza) Jan Polkowski w otwierającym tomik „Cantus” wierszu „Rzeka” płynie pod prąd, a raczej ogląda się czy wypowiadaną modlitwę, choć przecież kościoły i świątynie są w wierszach Polkowskiego obecne, daje satysfakcję. Wiersze Polkowskiego wciągają wstecz, patrzy na to, co było: idzie raczej o – już mam – sakralizację ziemi, losu, pamięci. Religijność jest tu raczej obecna niż w swą wewnętrzną przestrzeń, w której historia przedstawiona, jest tu wyczuwalna obecność religijności – stąd ta odbiorcze poczucie sakralizacji i dzień dzisiejszy, obraz odległej przeszłości i obraz „Jestem młodszy o ponad pół wieku, poetycko obrabianej materii. Ot, choćby fraza z tytułowego „Cantusa”: „Dojrzał czas i planety niedookreślonego świtu {patrz choćby wiersz łowię patykiem ryby w młynówce. niezauważalnie otarły się/ o marność rzeczy” (s.30) czy wiersz „Pomieszane języki” (s.35): „*** (Opowieść, która nieustannie niszczeje…”, Jednak zanadto się przechylam i po chwili, chybocąc się, s.52)} doskonale poetycko istnieją obok siebie, płynę i bulgocę jak wrzucona do wody pusta butelka. „Pomieszane języki, ukraiński, polski i rosyjski. a właściwie nie tyle obok siebie, co wzmacniają Tę krótką podróż przerywa mama, która krzycząc z przerażenia Modlitwa powszechna po polsku, psalm po ukraińsku, siłę swego brzmienia. Dzięki takim zestawieniom wyciąga mnie na brzeg. i w rosyjskim credo. Rudy chłopiec, paulin, mogą pełniej wybrzmieć stanowiąc jeden głos, Budzę się później w domu i ostrożnie dotykam siebie. z iskrami radości w rozpalonych otwierających się życiem jeden ton. Polkowski rozbudza przed nami żywioł Istnieję – znajduję kawałek wierzbowego łyka oczach, wznosi ramiona ku górze przetrawianych przez siebie krajobrazów: podmiot przylepiony mocno do skóry. w niedawnym muzeum ateizmu. liryczny nie pozostaje wobec forsowanych opisów/ Kim jestem, czy kim się staję gdy go odlepiam? Na początku XXI wieku, Kamieniec Podolski odpoczywa, prezentacji zewnętrzny. Tak jest w wierszach „Czarnoziem” (s. 55) czy w „Mgłach, ścierniskach” (s. Tym, który tonie i który śpi? Tym, który umiera i budzi się? otulony wapiennym, poszarzałym kamieniem i niebem 62). Złapać ulotność, jej konkretność, mimo że bez dat, nazw, granic i narodów: Tym, który widzi i tym, który rozpacza? o przejrzystej, toskańskiej barwie. Leniwy, rozgrzany żywym Leżę, nowonarodzony, w nakrochmalonej pościeli i dotykam światłem Smotrycz, już nie chce płynąć ku Dniestrowi, „Za wybitymi oknami i resztkami drzwi zamkniętej w suchym kawałku kory przeszłości i przyszłości. trwa jak zielonkawy obłok nad szukającą cienia zmurszałe, niespełnione losy, stęchły smród Po raz pierwszy odkrywam urywany puls wewnętrznej klaczą i źrebięciem. moczu i skłębione ludzkie ciemności i czuję słodki smak Biedni ludzie jedzą słodką bułkę przy długim stole. śmieci. wszechświata.” Między nimi, na honorowym miejscu, Na ścianie, wśród ordynarnych rysunków, zaklęć ich przeszłe dni, których nie chcą pamiętać. i nie wysłuchanych wyznań, wyblakły ślad Stoi nad rzeką, także nad rzeką swego nieprzerwanego trwania (choć zrobił sobie blisko 20-letnią Biedni ludzie i ich zamyślone dzieci o dorosłych twarzach. po krzyżu. przerwę, poprzedni tomik „Elegie z Tymowskich Gór” pochodzi z 1990 roku), naszej nieprzerwanej Prosili dzisiaj o wiele. O zdrowie dla Józefy W prześwicie wibruje żarłoczna modlitwa pamięci – dzięki temu może wybrać stronę poetyckiego patrzenia i wybiera. Raczej patrzy tam i szczęście dla Ireny i Hryhorija. kurzu. W migocącym witrażu ognia tańczy, skąd rzeka pamięci przypływa i nawet mówiąc o krajobrazach współczesności podsuwa nam ich Prosili także o powrót Francji, Pierwszej Córy, lekko uniósłszy dłonie, prawie niewidzialny genezę i diagnozę pozwalającą wiedzieć: skąd się wzięło to, co jest i dlaczego jest akurat takie. do Rzymskiej Matki. Przed pożegnaniem dziękują diabeł..” Ziemia, przestrzeń, miejsca często przywoływane w wierszach Polkowskiego są głęboko naznaczone za wspólny śpiew, pieczołowicie sprzątają okruszyny.” ludzkim losem, choć poeta często ten los odtwarza ze strzępów, zgliszcz i pogorzelisk, z ich ulotnych, W takim wierszu Polkowski dobiera się do metafizycznego wymiaru historii czy losu. Delikatność już nieistniejących śladów. Tak samo pełny, dojrzały, bez skazy jest drugi wiersz tomiku, wiersz Polkowski pisze wiersze klarowne, w większości są o czymś, nie epatują słowem tylko p o w a g ą. poetyckiej kreski, jakby poetycka grafika a przecież „żarłoczna modlitwa kurzu” zatrzymała i utrwaliła bez tytułu otwierający nas na dwie sprawy. Pierwsza dotyczy wierszy bez tytułu. Jest ich dużo. Na Polkowski swoimi wierszami rozmawia ze światem, a nie tylko opowiada nam o nim, a jeśli rozmawia, w obrazie tego wiersza i dosłowność, i cielesność, i krwistość, i tragiczność. ogół nie lubię wierszy bez tytułu. Mam poczucie, że autor mnie oszukuje, że brak tytułu jest jakimś i to w naszej czytelniczej przytomności, to „rozmawia” także z nami, w każdym razie znajdujemy się – Powiedzmy na koniec o samym brzmieniu poetyckiego głosu, o prowadzeniu poetyckiej wyrazem bezradności, niemożności nazwania tego, o czym wiersz traktuje. U Polkowskiego jednak, przysłuchując – w kręgu tej rozmowy. Każdy wiersz Polkowskiego mogę z pełną ufnością traktować frazy. U Polkowskiego mamy do czynienia z pełnym podporządkowaniem formy wypowiedzi mimo że wiersze bez tytułu stanowią ponad połowę wszystkich utworów, nie mam tego kłopotu, co jak jednostkę rozrachunkową jego rozmowy ze światem. Choćby ten , znów bez tytułu, ze strony 44, przekazywanej treści. To treść mnie prowadzi i właściwie nie zwracam uwagi na formę. To nie nią więcej – musiałem zmienić swoje nastawienie: wciągająca esencjonalność jego wierszy jest tym, co w którym stłumiony skowyt ziemi, ziemi ludzkich losów, zakreślony jest jakby jednym ruchem pióra, Polkowski czytelnika zajmuje. Można nawet powiedzieć, że traktuje język spokojnie, klasycznie, nie obejmuje czytelnika od razu, nawet mam kłopot z natychmiastową werbalizacją swoich odczuć, jest bez odrywania ręki. Tak, większość wierszy Polkowskiego czytam z poczuciem – tu już mówimy każąc czytelnikowi łamać sobie nad nim głowy. Żadnej zbędnej ekwilibrystki słownej, a to wcale to jedynie kłopot recenzencki, gdy chcę od razu układać się do pisania o przeczytanym; gdy jednak o sprawach warsztatowych, sprawach kuchni poetyckiej – jakby pisane były jednym tchem, na nie takie oczywiste w dzisiejszych poetyckich poszukiwaniach. pozbywam się lub zawieszam to oczekiwanie, jestem w miejscach opisywanych przez Polkowskiego, bezdechu, nie ma w nich przerw, w których widać by było, jak autor zastanawia się i nad konstrukcją, Andrzej Wołosewicz czuję na sobie mgłę Podola, mogę ją niemal strzepywać z surduta, idę wiedziony jak na pokuszenie, i nad tym, co ma dalej powiedzieć. U Polkowksiego „wątek” i „osnowa” wciągają czytelnika obopólnie. poetyckie pokuszenie, za jego myślami, stonowanymi strachem i nostalgią. Płynność języka czytania (język czytania to dla mnie literackość/poetyckość oraz konstrukcja) i języka Jan Polkowski „Cantus”, Wydawnictwo a5, Kraków 2009, stron 77.

40 Migotania, przejaśnienia 26 RECENZJE 41 Kłaniam się, Tomasz Sobieraj Tomasz mierny, wydaje mierny, a priori , książki.wp, wrzesień 2009. wrzesień , książki.wp, Sobieraj prostu: Po przez grafomanię, co wyjaśniam grafomanię, przez wyraźnie, rozumiem Odpowiedź na felieton Jacka DehnelaOdpowiedź na felieton ad personam przypuszczonymnie z braku na merytorycznych POLEMIKA Właściwie mógłbym wzruszyć na ten Pański atak ramionami, atak ramionami, wzruszyć Właściwie mógłbym Pański na ten się zgadzam z Pańską but not least samokrytyką. – nie bardzo I’m last, Postąpił Pan jednak nieładnie, nie po dżentelmeńsku, posługując się nie po dżentelmeńsku, nieładnie, jednak Pan Postąpił w opinii niektórych,Jest Pan, wielkim artystą wszechstronnym, atak na mnie jest osobisty Pański i nosi Jak wspomniałem, cechy megalo- w istocie nabrać na moją pozorną dał się Pan Dehnel, Panie – nie moich książek Przy lekturę okazji, polecam Panu gorąco

proszę wybaczyć, niemądrą tezę, że jedynie popularny pisarz to pisarz to jedynie popularny że wybaczyć, niemądrą tezę, proszę ach, aż się boję – te to, ma rację, dobry Pan pisarz. jeśli to Bowiem zastępy te wszystkie i Witkace, i Schulze, Gombrowicze Hölderliny i zwykle niedocenianych za życia wyśmiewanych, niewydawanych nakładzie są do dupy, pisarzy, i w niewielkim późno lub wydawanych przez i wynoszeni medialni, nagradzani się jedynie ci wydawani, a liczą krytyków, żerujący na stypendiach, tłumacze-sobie współczesnych podatnika? za pieniądze wojażach, niach, zagranicznych w czytelnikach swojego rzecz nie jedna, jedyna – wzbudził Pan gdyby takimi pogardzam ludźmi, jak: że błędne przekonanie, felietonu Bach, Mozart, uważając ich Mickiewicz,Witkacy, Słowacki,Szekspir, przez niegodziwość Nie napisał Pan, „pozytywnych grafomanów”. za że lub niezrozumienie, jedynie imperatyw pisania, który przynosi pozytywne, jak efekty doskonałe, u wyżej wymienionych, którym niemal boską, zgodnie oddaję cześć albo mierne, wyjaśnieniem słownikowym ze grafomania. terminu nie wydaje mi się, które, „matołek”, słowem bowiem Określa się Pan ostatecznie podstawówki, uczeń być Matołkiem może jest właściwe. adekwatny po studiach zasługuje na epitet ale człowiek gimnazjalista, do wykształcenia. ta najsłabiej zdefiniowana, intuicyjna jaką ta najsłabiej zdefiniowana, A Pan raczej, jest talent. moim stwierdzeniem, urażony frustracjom dać upust swoim postanowił przystojny tylko i męski, nie pisać, nie jest Pan że umie Pan ale za to Przyznaję, nie są słynna pelisa jest po dziadku. Pańska ma o czym, i że nie znam jej to argumenty merytoryczne, to do przepięknej co pelisy, swobodna, dosyć była Siwmirem z Janem ale i rozmowa pochodzenia, niekiedy sobą dygresje, niesie ze co kpiarskawielowątkowa, i ironiczna, z psychologii, przypadku w tym A wiemy Pańską. w próżność, godzące dotkliwa. tym jak sądzę, rana bardziej Miał im większa próżność, Pan, że Czasem takązajęcia z psychologii? ranę leczy Jeśli poczucie humoru. rzeczywiście,go nie ma – to Przykro życie staje się trudniejsze. mi, ale pomóc. nie mogę Panu sprawie w tej przemilczeniami zafałszowaniami, zdaniami, wyrwanymi z kontekstu typowymi pewnych oraz innymi, dla propagandy i przeinaczeniami zabiegami. Nie zadał Pan politycznych, przebrzmiałych formacji ich treści sobie trudu przeczytania i skonfrontowania moich książek milczeniem Pan przyznaję Pominął recenzjami. z – – entuzjastycznymi zawarty w moich artystyczny i sto- esejach i felietonach program Uniknął mnie twórczością. przeze pień jego zgodności z uprawianą merytorycznej, moich tekstów, i filozoficznej logicznej kontroli Pan potrafią jak wiemy, które, uciekającdo sztubackich się wygłupów, guście jest nieinformowanie w złym ośmieszyć Podobnie wszystko. mnie o Pańskiej we publikacji, mi odpowiedź uniemożliwiło co tylko Panu widać po dziadku została Cóż, właściwym czasie i miejscu. pelisa – kindersztubę w luźnej innego facecje diabli wzięli. Bo co książki felieton Pański innego publikacja (co w dziale a co rozmowie, KSIĄŻKI?) z recenzją ma wspólnego największympolskim balonem, planetą, ba, Leonardem, kolorowym polskiegonajjaśniejszą gwiazdą zaprzałego literackiego nieboskłonu, nie przystoją, nie przystoi tym Panu bardziej nieeleganckiwięc złość i jad atak błahostką, bo sprowokowany on niesmaczny, Szczególnie argumentów. – chociaż nieuczciwy i zalatu- zabawny jednak przyznaję, w sumie tekst jący jednak kiełkuje paszkwilem. Stąd moje mieszane uczucia, w których mam godnego siebie przeciwnika nareszcie – oczywiście,nadzieja, że bo zasady dżentelmeńskiej walki Pan powinien jeśli idzie o złośliwość, za konieczne – broń Pan sobie przyswoić. jasna, jeśli uzna to Rzecz natury. nie łamać swojej proszę Boże, z Janem Siw- rozmowie pieniactwa, w całej bowiem (25 str.) długiej Pan że Rozumiem, zaledwie dwa zdania. Panu poświęciliśmy mirem jedynie płacić na tacy powinniśmy że jak my uważacie, i Towarzystwo zachwycie, w niemym gęby rozdziawiając cicho, podatki i siedzieć Was Wam wydają w mediach, bo tacy wielcy jesteście o Was – przecież mówią jest naprawdę kto To, się skończyły. Dehnel, Panie książki. czasy, Otóż te Komi- lepiej wykształceni a nie co czytelnicy, wielki, może historia, oceni dzisiaj te wspomnieć Radiokomitet czy Proszę inni koledzy. Centralny, tet wynoszone nazwiska. z dawnych a niegdyś zapomniane, pozostał Kto Ja nie mam tyle z dzisiejszych? zostanie Kto balonów? nadmuchanych wiem. Mogę jedynie przypuszczać. że stwierdzić, by pychy, polskiej krytyce tym, dzieje się w dzisiejszej co sprowokowaną manię, co tylkoi literaturze to kopia z dystansem – moja bufonada tego, Obnażył apostołowie. autorzy i ich wyprawiają inni, ci znani i lubiani Czy niestety prawdziwą. uzasadnioną? megalomanię swoją, za to Pan głos historii. zostawmy ponownie Cóż, swoją, jednak zweryfikowałby do nich. Bo może tylko Pan wstępów Szanowny Panie, Szanowny odpowie- mogę teraz dopiero dlatego rzadko internetu, zaglądam do przyznaję, który, nieskromnej osobie, o mojej felieton dzieć na Pański przyjemność, mi ogromną przynoszącsprawił sobą tak konieczne ze idealny jestem nie . Cóż, pokrojudla megalomana mojego katharsis się więc z tym, – to jest? Zgódźmy potworem – ale kto jestem że moich zadowoli że na tyle ładunek negatywny, w sobie pojęcie zawiera pisarz że teza, zawoalowana Pańska Niemniej, wszystkich wrogów. artysta)(szerzej: za życia nieznany jest niejako pełna nazwisk historia, dowodzi czego podstaw, mi się pozbawiona Bo przecież nie doraźna popular- czasu nieznanych. swego twórców ność jest miarą sztuki, nie jego koneksje, artysty, etyczna nie postawa niekiedy – jakże nie jego barwne ani nawet pochodzenie – cechy Nie one czyniącharakteru. artystę wielkim. Czynią jego wyjście to poza umiejętność epoki, sprawność, wiedza, warsztatowa modne konwencje z poprzednikami dialogu nawiązania i kilka nich wśród cech, innych rys. Joanna Grochocka Joanna rys. (1960), Wierszach Wierszach Grzegorz OjcewiczGrzegorz Jarosław Milewczyk Milewczyk Jarosław . Lecz zamknął tę znakową znakową zamknął tę . Lecz Obroty myśli. myśli. Obroty Dariusza Pawelca: Wstęp , Wydawnictwo INTRO-DRUK, 2010. Koszalin Wydawnictwo , Wiersze niewszystkie Wiersze Wiersze Edwarda Balcerzana Mikołów 2009, 214 s. Mikołów Balcerzana Edwarda Wiersze Edwarda Balcerzana pozostaną dla mnie wyraźnym Balcerzana pozostaną Edwarda zamknął Gwiezdne oczy Gwiezdne Edwarda Balcerzana pozostaną też dla mnie próbą walki Autora o poetycką o poetycką Autora walki dla mnie próbą też Balcerzana pozostaną Edwarda Jagoda Wójcik, Jagoda Wójcik, Wiersze niewszystkie. Balcerzan, Wiersze Edward Julian Przyboś: Wiosna 2001 Julian Przyboś: Wiosna Wiersze niewszystkie sobą Wiersze Sprawdzone niewszystkie Wiersze Chronos zajmuje więc w pisarstwie Balcerzana wyjątkowe miejsce. Pulsuje także w także Pulsuje miejsce. zajmuje więc w pisarstwie BalcerzanaChronos wyjątkowe Historia piętnastoletniej Ewy, szukającej swojej tożsamości po utracie pamięci, od ponad dwóch pamięci, od ponad dwóch po utracie tożsamości swojej szukającej Ewy, piętnastoletniej Historia beletrystyki rodzaju tego zrobiłem autorów ale dla dwóch fantasy, miłośnikiem gatunku Nie jestem Obserwujemy zachodzące zmiany. Zmienia się Zmienia się Obserwujemy zmiany. zachodzące Wójcik, czytelnik,Dorosły który Jagody przeczyta książkę PATRZĄC W „GWIEZDNE „GWIEZDNE OCZY” W PATRZĄC wiedząc, że autorka książki ma 14 lat (gdy ją pisała, była rok młodsza!) przejdzie nad tym młodsza!) przejdzie do rok (gdy ją pisała, była książki ma 14 lat autorka że wiedząc, książki wyłącznie Dla jasności, nie oceniam jest niesamowite. Dla mnie to porządku dziennego. nad wyraz dojrzały młodej osoby, tej Wyobraźnia młodego wieku jej autorki. pryzmatprzez bardzo opowiedzianej historii, skomplikowanej i sposób budowania świata otaczającego sposób widzenia na kartach respekt. niekłamany budzą mój ponad 300 stron tysięcy żyjącej między lat dopełniającymi ludzi zwykłych się światami zamieszkałym i innym, posiada między bohaterka istoty magiczne oraz a przeszłym(główna czasem teraźniejszym przez przygodowych powieści uznanych jest na miarę w czasie), skrojona umiejętność podróżowania tego, oderwać Chęć poznania się od lektury. Trudno czyni tym co ją godną uwagi. bardziej autorów, jej największy I to atut. strony. wydarzyco do ostatniej towarzyszy czytelnikowi się dalej, Nie żałuję żadnego z nich. Z niecierpliwością Wójcik. Jagody oraz wyjątek, Żelaznego dla Rogera z kolejny to że Myślę, Jagoda w wieku dwudziestu kilku lat. napisze którą na powieść, czekam szybko. zbyt mi umrzeć nie pozwoli mam nadzieję, który, powodów, przesądza o oryginalności i indywidualności. Innymi słowy, Balcerzan był i będzie dla mnie zawsze dla mnie zawsze Balcerzan i będzie był słowy, Innymi i indywidualności. o oryginalności przesądza System światopoglądowy. sam dla siebie stanowiący System system. niepowtarzalny, zjawiskowy, i ty pergamin otworzył Morze, zbiorek Pomnik Wiersz-znak interpretacyjny. System poetycki. wiersz-znak by na chwilę, tylko Autora, osobistym doświadczeniem zaświadczoną poezji, nieskończoność otworzyć wieczność. się na nieodgadnioną zmieniają przyzwyczajenia, technologie. społeczeństwo, ich dynamika szybciej. Czy coraz dorasta zmiany, Młodzież te z nich na pewno. optymizmem? Niektóre napawają zwykła to że uznać, powieść może kim Ona jest, nie wiedząc, że uzna, ktoś zaciekawić, może Kogoś dla nastolatków. napisana jest w zwyczajny jej nic sposób i nie wyróżnia kto ktoś, był Nie wydaje mi się jednak, żeby specjalnego. . Uczestniczy w budowaniu indywidualnych strategii lirycznych, które przebiegają przebiegają które lirycznych, strategii niewszystkich. Uczestniczy w budowaniu indywidualnych do zmieniających w stosunku paralelnie lecz także czasu biograficznego, wobec nie tylko równolegle nie jest sprzymierzeńcem w sensie przez człowieka Chronos fizycznym się mód w literaturze. pomaga mori, lecz paradoksalnie memento prawie nieustanne powtarzanie apokaliptycznego w łagodzeniu napięć pomiędzy uniwersalnych mu w uzmysłowieniu sobie wartości engramów realizuje szansę Te i szansą przemijaniem w pamięci na zaistnienie nieodwracalnym innych. synestezyjnego, tajemniczego, świata ruchu, się w ciągłym znajdującego Balcerzan za pomocą świata stylistycznej instrumentalizacji w zakresie ról jedną z głównych w którym świata, wielowymiarowego, powierzył i polisemii. metaforze poetyckiego, rozrachunku uniwersalnym, lecz w planie się indywidualnego, o dokonaniu sygnałem w którym i jego właśnie kieruje ku takiej uczestniczył dzieło; zwłaszcza twórca tytuł antologii Z jednej oczywiste, dopóki żyje się to że człowiek, dopóty nie może interpretacji. strony wciąż aktywności,poetyckiej jego potencjalność wyczerpać powstawania – i możliwość a zatem o kreacyjnej Z drugiej NIEWSZYSTKOŚCI. zaś – owa potwierdzających prawdę nowych utworów ukrytych, rzeczy implikuje obecność tutaj niepokazanych, których NIEWSZYSTKOŚĆ występowania domyślać. się tylko można i jakości skłonności krytyków dystansu wobec literatury do szufladkowania zachowania o potrzebę autonomię, pisarstwa własnego z pisarstwem ludzi wybitnych porównania wszelkie Owszem, twórców. rodzaju pójściem na swego jednak zawsze jest chyba ujmy, nie przynosipióra porównywanym wymykających tj. się krytycznoliteracki, który satelitarnych, zjawisk nie toleruje kompromis z wielu, trwaniem najwybitniejszych, jednym choćby jest zawsze Bycie oswojeniu. badawczemu świadomość odrębności dopiero gdy tak naprawdę podczas sobie podobnych, w otoczeniu w kontakcie z rzeczywistością, ostrzega przed semantyczną atrofią, wskrzesza umarłe wskrzesza krajobrazy z rzeczywistością, atrofią, semantyczną przed w kontakcie ostrzega pierwotne etymologie. metaforykę, rekonstruuje spowszedniałą odbudowuje znaczeń, …, Granica na Granica . myśli Obroty Manifeście . Pięćdziesiąt lat aktywności lat . Pięćdziesiąt Manifeście wspomnieniowymManifeście (1964), interlinie Podwójne Intelektualne zaskakiwanie czytelnika czytelnika zaskakiwanie Intelektualne od dawna należy do ulubionych chwytów chwytów należy do ulubionych od dawna Balcerzana. Bo Edwarda twórczych klucz do odgadnięć nieoczywistej rzeczywistości. występuje nierzadko słowo przez Zaskakiwanie u Balcerzana z naturalną skłonnością razem słuchania, do oglądania, smakowania, Autora języka zasobów dotykania, i ważenia mierzenia WOKÓŁLUDZKIEJ nadawania do usiłowania oraz rzeczywistości nowych imion, prezentowania w zaskoczeniu umysłu, w deautomatyzacji myśli, myśli, w deautomatyzacji umysłu, w zaskoczeniu odbiorcy kryje percepcji w nagłym odświeżeniu się odwieczna tajemnica indywidualnego stylu pisarza, jego oryginalności, istota pojedynczy ), dokonując autoprzekładów, stawiali stawiali autoprzekładów, ), dokonując Paryż Palę Wiersze uzależnione (1959-2003) uzależnione Wiersze , ulokowało się w obszarze krytyki, ulokowało na prawach literackiej otwiera studium Dariusza Pawelca zatytułowane zatytułowane otwiera studium Dariusza Pawelca i drugi – i drugi (s. 5-18). Nie o nim jednak chcę pisać, pozostawiając krytykowi prawo krytykowi prawo pozostawiając pisać, jednak chcę 5-18). Nie o nim (s. (1972). Charakteryzuje też dwa inne wybory: dwa wiek (1972). Charakteryzuje też Wiersze jeden nazwany Późny Wiersze niewszystkie Wiersze Manifestu wspomnieniowego Manifestu (1960) oraz takich tekstów, jak i ty takich tekstów, (1960) oraz pergamin Morze, Antologię Antologię Poetyckie poszukiwania przez Balcerzana własnej tożsamości są delikatnymi engramami engramami są delikatnymi Balcerzana własnej tożsamości przez poszukiwania Poetyckie Uwagi Autora antologii na temat Jego więzi z poezją Jego więzi na temat przybliżają lingwistyczną antologii nas Autora Uwagi Związki z pamięcią przebiegają w tym tomie w sposób szczególny. Czasoprzestrzenie Czasoprzestrzenie z pamięciąZwiązki w tym przebiegają w sposób tomie szczególny. Poezja Balcerzana jest poezją pamięci, będącej synonimem trwania. Wiersze są tutaj lirycznymi Wiersze synonimem trwania. Balcerzana pamięci, będącej jest poezją Poezja obejmuje cały dorobek poetycki Balcerzana. poetycki Odnosi wspomnieniowyManifest się do debiutanckiego obejmuje cały dorobek POETYCKIE ENGRAMY EDWARDA BALCERZANA EDWARDA ENGRAMY POETYCKIE Gazeta literacka czasoprzestrzeni. Słowo Balcerzana zawsze jest słowem, które pojawia się między pojawia ludźmi, pośredniczy które jest słowem, Balcerzana zawsze Słowo czasoprzestrzeni. o wołczańskim rodowodzie. Ten engram inicjuje wszystkie pozostałe – głównie szczecińskie szczecińskie – głównie inicjuje wszystkie engram pozostałe Ten o wołczańskim rodowodzie. śladem o konkretnej lingwalnym stały się one natychmiast słownej w formule Zamknięte i poznańskie. zderzenia świadomości tego, jak jest, z tym, jak mogłoby być. Są jednocześnie argumentem argumentem Są jednocześnie z tym, jak jest, być. jak mogłoby świadomości tego, zderzenia kwestię, Rozstrzygając tę do nurtu Poety lingwistycznego. o przynależność negatywnym w sporach 205). (s. moje” co „Nie wyrzekam Szukam w nim tego, się lingwizmu. powie: Autor nie może się obejść bez dylematów natury identyfikacyjnej, bez skrajnie szczerej odpowiedzi przed przed odpowiedzi natury szczerej identyfikacyjnej, skrajnie dylematów bez się obejść bez nie może – wyłącznie wielu czy na podobieństwo też z wielu kim się jest: jednym o to, sobą na pytanie samym tradycja, do jakiej zaprasza wspólnoty, znakami poetyckiej chociaż ze do innych, sobą, niepodobnym język. Relacje Balcerzana z językiem wynikiem przygody, wewnętrznej są zawsze dialog kultur, rozumieją sensu widowiska, w którym biorą udział” (s. 202). 202). (s. w którym sensu widowiska, udział” biorą rozumieją pisarza każdego zakotwiczanie Personalne twórcy na mapie literatury. umiejscawiania ku kwestiom człowieka i świata. Wyrazem owych więzi Poety z czasoprzestrzenią jest na przykład Poety owych więzi wiersz Wyrazem i świata. człowieka Czwarta ściana, w którym i ludziach-aktorach. o teatrze topos modyfikacji ulega tradycyjny statystami, nie ludzie stali się udręczonymi świata „w dzisiejszym teatrze Balcerzana Według ocalić siebie od zapomnienia. Lecz ocalanie to ma jednocześnie za zadanie zapewnić utrwalenie ma jednocześnie ocalanie to ocalić siebie od zapomnienia. Lecz prywatna dla którego niepowtarzalnego, egzystencji bytu tj. tożsamości, poczucia jednokrotnej uogólnień o naturze poetyckich są impulsem do budowania momentalne i przeżycia mitologia kreacyjną Autora, stając się indywidualnym znakiem aktywności umysłu twórcy gotowego do stając się indywidualnym do znakiem aktywnościkreacyjną Autora, twórcy gotowego umysłu Bez względu jednak na punkty własnej fantazji. styczne pokładów uruchamiania bogatych wierszy Balcerzana z osobistą za każdym czy Jego fantazji, czasoprzestrzenią przestrzeniami który pragnie samego Nadawcy, fragment tekstu otrzymujemy w postacirazem gotowego wypełniają komponenty autobiograficzne i pozwalają śledzić relacje Poety z zawirowaniami z zawirowaniami Poety i pozwalająwypełniają śledzić relacje autobiograficzne komponenty utrwalają świadomą działalność które są i takie 1956. Lecz przykłady, po roku polskiej historii patosem obliczonym na łatwy poklask niewyrobionego odbiorcy. Z unikania językowej łatwizny, łatwizny, Z unikania na łatwy językowej obliczonym poklask niewyrobionego odbiorcy. patosem uczynić kim się nie jest – mógłby kogoś, z nieudawania a także znaczeniu, słowa tego w szerokim antologii. najnowszej swojej niewszystkich motto Wierszy Autor jak duchowa sprężystość w kreowaniu wizerunku świata i etyczny nonkonformizm w stosunku poety w stosunku nonkonformizm i etyczny świata wizerunku w kreowaniu sprężystość jak duchowa być nie może wyższego rzędu, koncepcyjny twór Balcerzana, jako w rozumieniu Poezja do niego. świadectwem zwycięstwa czczym być użytkowym, żywiołów być nie może tekstem emocji, nie może absolutnie obcą Balcerzanowi, poetyką jałową i zdecydowanie odrzuconą, poetyką i zdecydowanie absolutnie obcą Balcerzanowi, negatywną, poetyką jałową w pisarskich, sformuowanych nieobecną. Zbiór przestróg – konsekwentnie to a przez wartości uniwersalnych, znaczenie do pamięci indywidualnej wprost i podkreśla się przecież odwołuje miniaturami, które zdają sprawę z tego, co i jak pamięta (lub nie pamięta) twórczość. Na przykład pamięta (lub nie pamięta) twórczość. i jak co z tego, sprawę zdają które miniaturami, szukać znaków by w roku 1956 i w utworachw wierszach próżno powstałych późniejszych jest poetyką socrealizm albowiem dla oficjalnej literatury socrealistycznej, charakterystycznych wspomina o trzech) za każdym razem utwór staje się żywym utwór razem na świat za każdym piszącego świadectwemwspomina o trzech) reakcji reakcja zaś razem za każdym światy jednocześnie), te (albo obydwa wewnętrzny lub świat zewnętrzny samopoznania. okazją do prezentacji jest kolejną światów ze na każdy wierności samemu sobie, o stabilności percepcyjnej Autora, co wcale nie równa się percepcyjnej nie równa wcale co o stabilnościwierności samemu sobie, percepcyjnej Autora, panoramiczną: – więzią tekstem swoim ze Poety więzią z nieustanną rutynie! utożsamiam Stabilność tę (sam Autor emocjonalną, intymną. debiutów Bez względu na liczbę poetyckich biograficzną, z czasopism i szuflad (1963-2009) i szuflad z czasopism zaświadcza o niezwykłej literackiej Balcerzanowi w pracy na stałe towarzyszącego słowa poetyckiego krytyki; zmusiło zatem do poszanowania – mówiąc translatologicznym językiem Wernera Kollera Kollera Wernera językiem translatologicznym krytyki; – mówiąc do poszanowania zmusiło zatem samego Autora. przez – poetyki sformułowanej tomiku strukturę hierarchii w sferze indywidualnej tym poetyki badaczy w sferze samym Balcerzana, zobowiązując hierarchii strukturę decyzji nad Jego wypowiedziami i z obszaru rysówdo uwzględniania w studiach imagologicznych będących domeną a nie domyślnych, tylko samego Nadawcę, przez nakreślonych strukturalnych moment (1969), sądów – przynajmniej teoretycznie – równoważnych, takich, z którymi lub się utożsamia, Autor – równoważnych, – przynajmniejsądów teoretycznie zaś nie tylko odautorskie Słowo kuriozum. interpretacyjnym dla niego samego okazują się które określoną zbudowało także lecz niepewne, dotąd mogło uchodzić za interpretacyjnie co to, przejaśniło wobec powyższego dokonać przekładu lepszego od autorskiego? Podobnie rzecz wygląda rzecz tutaj: Podobnie autorskiego? od lepszego przekładu powyższego dokonać wobec Balcerzana Jego autoprezentacji do momentu o twórczości powiedziane zostało cokolwiek wszystko, w postaci 206). Gdy czytam…, przychodzi przykład Manifest jak na mi do głowy o pisarzach, myśl którzy, ) czy Bruno Jasieński ( (Lolita Nabokov Vladimir sytuacji. Bo czy kłopotliwej są w stanieprzyszłych translatorzy tłumaczy ich dzieł w stosunkowo Wiersze Edwarda Balcerzana Edwarda Wiersze ale o utworów, odkryć ocenianych i sądówdo własnych na temat 197- (s. intymnością nieobcą dziennikom nacechowanym szczególnym, tekście samego Poety, swoich WY-tłumaczeń i PO(D)-glądów, zaznaczania autorskiej prywatności. zaznaczania autorskiej i PO(D)-glądów, WY-tłumaczeń swoich DLACZEGO WARTO MÓWIĆ O PRZEMINĘŁO Z WIATREM? jest iluzoryczny, gdyż żadna z bohaterek nie spełnia go do końca, tak, jak żaden z bohaterów nie kontrolować i podporządkować sobie mężczyzn24. Dopatrywano się w niej też osobowości histerycznej, jest stuprocentowym dżentelmenem. tyranizującej otoczenie, wybuchowej, oziębłej i nieświadomej, że Ashley jest pensjonarskim Książkowa wersja informuje, że w młodości Ellen popełniła niegodny damy błąd – zakochała zauroczeniem, a prawdziwa miłość to Rhett25. Większość badaczy26 twierdzi, że Scarlett, Aby udowodnić wartość Przeminęło z wiatrem, można się powołać na liczby: ponad milion się bez wzajemności. Za Geralda wyszła z rozpaczy, a nie z miłości. wychowywana w przeświadczeniu, że seks jest przyjemny tylko dla mężczyzn i w dodatku dwa egzemplarzy książki sprzedanych w ciągu pół roku, blisko 200 wydań w 37 krajach, 50 tysięcy dolarów Skromna, altruistyczna Melania, dla której Ashley odrzucił Scarlett, zawsze gra rolę damy, a dopiero razy zamężna z nieporadnymi kochankami, nauczyła się odczuwać rozkosz dopiero po gwałcie zapłaconych za prawo do sfilmowania bestselleru, najwyższe zarobki w historii kina, wreszcie 13 potem matki, żony, patriotki13. Jednocześnie potrafi być stanowcza i wymagająca, a z jej zdaniem liczą się Rhetta. Wydaje mi się jednak, że bohaterkę podniecały już jego pocałunki – przecież to dzięki nim, nominacji do Oscara, w tym 10 statuetek. Nie można również nie wspomnieć o Pulitzerze, którego wszyscy znajomi14. Cechy te, ujawniające się, gdy Melania ujmuje się za wyrzutkami społeczeństwa, jak a nie tylko ze względu na majątek, zgodziła się wyjść po raz trzeci za mąż. Kiedy zaś, wspominając otrzymała za powieść Margaret Mitchell1. Scarlett, Rhett i prostytutka Bella, wydają się stać w sprzeczności z fantazmatem dbałej o konwenanse Ashleya i bojąc się kolejnych ciąż, odmówiła Rhettowi łoża, żałowała, że mąż nie próbuje przekonać Jednak liczby, świadczące o wysokiej poczytności i oglądalności dzieła, a nawet nagrody, nie damy, chociaż świadczą o dobrym sercu. jej do zmiany decyzji i zapytała z zaskoczeniem: Nie zależy ci? wszystkich przekonują. W uznaniu powieści za arcydzieło przeszkodziła jej zbytnia popularność wśród Ashley był potomkiem ludzi, którzy swój wolny czas poświęcali myśleniu, a nie działaniu15. Intrygujące są relacje Scarlett z rodzicami. Wbrew teorii psychoanalizy, to matka odpowiadała czytelników2 oraz przypisanie do literatury kobiecej, która, tak jak uniwersytety otwarte dla kobiet RECENZJE Po utracie majątku nie potrafił dostosować się do nowego ustroju. Jego honor nie ulega zmianie jej sferze superego, a ojciec id. Ellen to typowa matka, która narzuca córce własny los, (...) uważając, w latach trzydziestych, uważana była za gorszą od męskiej3. za zmianą warunków, tak jak nie zmieniają się maniery16. Dlatego też pan Wilkes nie pochwala że lepiej ją wychować na „prawdziwą kobietę”, gdyż społeczeństwo wówczas przyjmie ją do swego Grażyna Stachówna, dopraszając się szacunku dla filmowych melodramatów, stwierdza: kapitalistycznych metod Scarlett: wyzysku robotników oraz handlu z Jankesami. W powieści, grona27. Scarlett, kochając, podziwiając matkę i bojąc się rozczarować Ellen, ukrywa przed nią Gatunek kobiecy tylko dla ludzi ograniczonych znaczy: gorszy, sentymentalny i głupi. (...) Melodramaty nawet jeżeli Ashley był prawdziwym dżentelmenem, nie był ideałem dżentelmena z Południa ze prawdziwą osobowość, natomiast identyfikuje się z ojcem, po którym odziedziczyła upór i odwagę. przynoszą skomplikowane przesłania dotyczące problemów moralności, praw ustanowionych w danej względu na przewagę intelektu nad temperamentem. Jak wszyscy mężczyźni lubił polowania, grę Kiedy Gerald zrozumiał, że nie będzie miał synów (...), zaczął bezwiednie odnosić się do niej jak społeczności i kar wymierzonych za złamanie obowiązujących norm postępowania4. Badaczka w karty, tańce i dysputy o polityce, a konno jeździł najlepiej ze wszystkich. Od innych różniło go jednak mężczyzna do mężczyzny. Bardzo jej to odpowiadało28. Paradoksalnie zatem, na podporządkowanie podkreśla, że Przeminęło z wiatrem to nie tylko historia miłosna, ale również monumentalna to, że przyjemności te nie stanowiły dla niego celu i sensu życia17. Kobietom oglądającym film Ashley się Scarlett patriarchalnemu systemowi nalegał nie uprzywilejowany w tym systemie ojciec, ale opowieść o legendzie Starego Południa5. wydaje się mdły, nieciekawy18. wykorzystywana przezeń matka, w dodatku przy pomocy jeszcze bardziej wykorzystywanej Ideałem dżentelmena nie jest też Gerald. Pomimo galanterii, odwagi i zamiłowania do niewolnicy - Mammy. Ideał damy i dżentelmena a drobne odstępstwa popularnych rozrywek, jego wybuchowość zdradzała, że to dorobkiewicz, plantator w pierwszym Zdaniem Amerykanów ich ojczyzna zawsze dzieliła się na inteligencką, purytańską i mieszczańską pokoleniu. Powieść mówi, że Tarę i pierwszego niewolnika wygrał w pokera. Zakończenie Północ oraz arystokratyczne, rolnicze Południe6. Kultura plantacji opierała się na patriarchalnej Melodramaty, chociaż przeznaczone dla kobiet, lansują męski punkt widzenia29. W Przeminęło hierarchii – najważniejszy był właściciel majątku, po nim jego żona, dzieci, biały zarządca plantacji, Scarlett i Rhett – w drodze pod prąd z wiatrem Gerald, Ashley i Rhett wiedzą lepiej od Scarlett, czego jej potrzeba. Uświadamiają jej czarna służba domowa, wreszcie Murzyni pracujący w polu. Scarlett i Rhett najbardziej odbiegali od ról damy i dżentelmena, ale dzięki temu potrafili się miłość do Tary i zgadzają się – nie wyłączając Ashleya – że nie będzie z nim szczęśliwa. Lecz Ashley Tradycyjnie przyporządkowuje się kobiecie sferę natury, a mężczyźnie kultury, jako że ona odnaleźć po upadku secesji. Rhett to przystojny awanturnik o skandalicznej reputacji, pewny siebie, i Gerald nie podejrzewają, że Scarlett potrafi być egoistyczna i okrutna, toteż najlepiej pasuje do rodzi dzieci oraz przygotowuje żywność, a on zajmuje miejsce w przestrzeni publicznej. Wydaje arogancki, bezczelny i bardzo sexy. Z pozoru cynik i drań, w istocie romantyczny kochanek wielbiący niej Rhett. Sam Rhett nie ma co do tego wątpliwości. mi się jednak, że w arystokratycznych społecznościach wiejskich to mężczyzna, swobodnie kobietę, która go nie kocha, szlachetny idealista, który popiera przegrane sprawy – wstępuje do wojsk Na ogół melodramaty przekonują, że wyjątkowość kobiet stwarza kłopoty, zagraża układom ubrany i doglądający konno prac rolnych bliższy jest naturze, niż jego uwięziona w gorsecie, Konfederacji, gdy klęska Południa jest już przesądzona19. Jego odrębność podkreślają sceny, kiedy rodzinnym i społecznym, (...) więc powinna być poskromiona, a nawet ukarana30. Przeminęło z wiatrem dbała o elegancki wygląd rezydencji żona. Margaret Mitchell pisze: Mężczyzna ryczał jak byk, gdy paraduje w drogim, białym garniturze na tle Południowców w obdartej żałobie. Bohater powtarzał, że zdaje się kierować tą zasadą, zwłaszcza w ostatniej scenie, gdy Scarlett uświadamia sobie uczucie drzazga utkwiła mu w palcu, kobieta zaś tłumiła jęki w czasie porodu, by nie przeszkadzać mężowi. nie jest dżentelmenem i że Scarlett podoba mu się, gdyż nie jest damą. Lecz niebycie damą oznaczało do Rhetta, a on odchodzi. Jednak bohaterka nigdy się nie poddaje, więc i tym razem jest pewna, Mężczyźni używali ordynarnego języka i często się upijali, kobiety zaś ignorowały plugawe słowa i bez dla Południowców brak kobiecości, natomiast męskości Rhetta nie kwestionowano, chociaż znał że zdoła odzyskać męża. Dlatego też Przeminęło z wiatrem to dzieło wyjątkowe, nie formułujące narzekań kładły pijaków do łóżka. Mężczyźni byli grubiańscy i prostoduszni, kobiety zaś uprzejme, się na damskich strojach, uwielbiał córkę i pozwalał żonie prowadzić interesy. ideologicznego przekazu o klęsce i ukaraniu kobiety, ale o jej odwadze, niespożytej sile, upartym łagodne i pobłażliwe7. Scarlett wyglądała słodko, czarująco i figlarnie, w rzeczywistości zaś była samowolna, uparta podnoszeniu się po każdym ciosie, ciągłej gotowości do walki i radosnej nadziei na zwycięstwo31. Dama z Południa, jako panna czarująca i niewinna, po ślubie powinna stać się stateczną i zapalczywa. Pozory jej wystarczyły, bo właśnie dzięki nim uzyskała powodzenie20. Kiedy odgrywanie Scarlett, chociaż bywa niesympatyczna, budzi podziw kobiet, pozwalając im uwierzyć, że i one gospodynią. Odtąd jej zadaniem jest bezwzględne posłuszeństwo mężowi, kultywowanie ideałów roli damy zaczęło stać w sprzeczności z interesami bohaterki, wyrzekła się jej: wyznała miłość potrafią się przeciwstawić całemu światu. Południa i wychowywanie dzieci w tym patriotycznym duchu. (...) Panienka wychowana pod kloszem Ashleyowi, odrzucona wyszła za niekochanego Charlesa, a jako wdowa powróciła do balów i flirtów. Weronika Górska nie była przygotowana do zarządzania plantacją8. Do podobnych wniosków dochodzi Grażyna Po splądrowaniu Tary przez Jankesów rządziła na plantacji twardą ręką, wbrew naukom matki. Stachówna, pisząc, że w Tarze, rodzinnym majątku Scarlett, domem rządzi jej matka Ellen oraz czarna Broniąc się przed głodem i utratą ziemi, Scarlett nie zawahała się pracować w polu, kraść, zabijać, Dama i rycerz z Południa. Wokół Przeminęło z wiatrem – powieści Margeret Mitchell oraz niania Mammy, plantacją zaś zajmuje się mężczyzna-właściciel9. Tymczasem Margaret Mitchell prostytuować, odbić siostrze bogatego konkurenta, po czym sama zająć się jego interesami. Wyszła filmu Davida O. Selznicka kreuje damę przygotowywaną od dzieciństwa do opieki nad plantacją. Gerald nigdy nie wpadł też za nieprzyjmowanego w towarzystwie Rhetta, a w dodatku nie odnajdywała się w roli matki, Bibliografia podmiotu: na to, że wszyscy na plantacji są posłuszni jedynie cichemu głosowi jego żony Ellen. (...) Mężczyzna Margaret Mitchell, Przeminęło z wiatrem, Warszawa 2000. 10 zwłaszcza w powieści. Południowcy nie potrafili docenić tego, że Scarlett nie uciekła z oblężonej był właścicielem plantacji, kobieta zaś nią kierowała. Ale to mężczyznę chwalono za rządy . Także David O. Selznick, Przeminęło z wiatrem, USA 1939. Atlanty, ale została, aby odebrać poród Melanii i że ciężko pracowała, aby wyżywić ją i resztę swojej w filmie Ellen O’Hara wykonuje większość obowiązków, co widać, gdy zarządca pyta, jakie prace niepraktycznej rodziny. Sprzeniewierzenie się wizerunkowi damy było niewybaczalne. Odrębność mają być podjęte nazajutrz, a ona odpowiada, że właśnie urodziło mu się nieślubne dziecko. Już Bibliografia przedmiotu: i samotność bohaterki podkreśla scena filmu, kiedy podczas przyjęcia u Wilkesów, na wieść o wojnie, wiadomo, że zarządca utracił posadę, lecz Ellen, okazując szacunek mężowi, konsultuje z nim tę Agnieszka Borkowska, „Nowa kobieta”: rozważania o kobietach w nie(?)kobiecych rolach [w:] Gender. Film. Media, wszyscy goście zbiegają entuzjastycznie po schodach, natomiast Scarlett wchodzi na nie powoli, decyzję. Następnego dnia Gerald wybiera się z córkami na przyjęcie, a Ellen zostaje w domu, aby red. Elżbieta H. Oleksy, Elżbieta Ostrowska, Kraków 2001. załamana z powodu odrzucenia jej przez Ashleya. Simone de Beauvoir, Druga płeć, Kraków 1972. uporządkować rachunki. Nic dziwnego, że skoro żona pełniła tak ważną funkcję w życiu i w interesach Badacze piszą o Scarlett, że radzi sobie ze sprawami przypisywanymi tradycyjnie mężczyznom Elżbieta H. Oleksy, Kobieta w krainie Dixie, Łódź 1998. Geralda, po jej śmierci oszalał i w razie problemów powtarzał: Musimy zapytać o to panią O’Harę. znacznie lepiej, niż jej dwaj pierwsi mężowie oraz Ashley21 oraz że po kobiecemu interpretuje Maria Ossowska, Ethos rycerski i jego odmiany, Warszawa 1986. Podobną bezradność wykazał Ashley po śmierci Melanii. Jerzy Serczyk, Dookoła ”Przeminęło z wiatrem”, Toruń 1996. męską rolę22. Literacka Scarlett zaliczana jest do tzw. nowych kobiet, negujących model, w którym Elżbieta H. Oleksy, widząc analogię między damą z Południa a Matką Polką, zauważa: Kobieta Grażyna Stachówna, 100 melodramatów, Kraków 2000. bogactwo i władza należą się wyłącznie mężczyznom23, natomiast w filmie jest niszczycielką staje się kwintesencją tradycji Południa: staje się w istocie wyobrażeniem Południa11. Pamiętając, Grażyna Stachówna, Niedole miłowania. Ideologia i perswazja w melodramatach filmowych, Kraków 2001. (kobietą kastrującą), która wykorzystuje erotyzm nie dla własnej satysfakcji seksualnej, ale by że melodramat to gotowy fantazmat, (...) spreparowany z mitów, stereotypów, emocji, obsesji, Grażyna Stachówna, Wstęp [w:] David O. Selznick, Przeminęło z wiatrem, Kolekcja Gazety Wyborczej, tęsknot i marzeń12, można przypuszczać, że ideał damy zaprezentowany w Przeminęło z wiatrem Warszawa 2006 13 Por. Ibidem, s. 124. Helen Taylor, Scarlett’s women.“Gone with the wind” and Its Female Fans, New Bronswick 1989. 14 Ibidem, s. 124. 1 Por. Helen Taylor, Scarlett’s women.“Gone with the wind” and Its Female Fans, 15 New Bronswick 1989, s. 1-2. Maria Ossowska, op. cit., s. 159. 16 2 Jerzy Serczyk, Dookoła „Przeminęło z wiatrem”, Toruń 1996, s. 214. Ibidem, s. 159. 17 3 Por. Ibidem, s. 317. Margaret Mitchell, op. cit., s. 27. 18 4 Grażyna Stachówna, 100 melodramatów, Kraków 2000, s. 7-9. Por. Helen Taylor, op. cit., s. 189. 19 5 Ibidem, s. 84. Grażyna Stachówna, Wstęp [w:] David O. Selznick, Przeminęło z wiatrem, Kolekcja Gazety Wyborczej, Warszawa 2006, s. 32. 24 Elżbieta H. Oleksy, op. cit., s. 130. 6 Por. Maria Ossowska, Ethos rycerski i jego odmiany, Warszawa 1986, s. 154. 20 Margaret Mitchell, op. cit., s. 56. 25 Por. Grażyna Stachówna, Niedole..., s. 126, Jerzy Serczyk, op. cit., s. 328. 7 Margaret Mitchell, Przeminęło z wiatrem, Warszawa 2000, s. 55. 21 Por. Jerzy Serczyk, op. cit., s. 190. 26 Por. Ibidem, s. 126, Ibidem, s. 328. 8 Elżbieta H. Oleksy, Kobieta w krainie Dixie, Łódź 1998, s. 13-17. 22 27 9 Por. Grażyna Stachówna, Niedole..., s. 125. Autorka przytacza tę opinię za Simone de Beauvoir, Druga płeć, Kraków 1972, s. 27. Por. Grażyna Stachówna, Niedole miłowania. Ideologia i perswazja w melodra- Pedro Almodovarem. 28 matach fi lmowych, Kraków 2001, s. 118-119. Margaret Mitchell, op. cit., s. 31. 23 Por. Agnieszka Borkowska, „Nowa kobieta”: rozważania o kobietach w nie(?) 29 10 Margaret Mitchell, op. cit., s. 31-55. Por. Grażyna Stachówna, Niedole..., s. 20. kobiecych rolach [w:] Gender. Film. Media, red. Elżbieta H. Oleksy, Elżbieta 30 11 Elżbieta H. Oleksy, op. cit., s. 13-17. Ostrowska, Kraków 2000. Autorka przytacza tę opinię za Janet Lee, Elizabeth Ibidem, 21. 12 Grażyna Stachówna, Niedole..., s. 15. Fox-Genovese, Margaret Marshment. 31 Ibidem, 129.

KIMKOLWIEK JEST LUNIEK wierszach głęboka naturalność, wiarygodność, jest w nich jakaś prawda, która pozwala zaufać, mimo w oczy i zobaczyć w nich| swojego młodszego brata. że się będzie chciało| powiedzieć mu: „młody, ale nieznośnej świadomości, że autorka proponuje nam tak naprawdę swoistą grę – pierwszoosobowa się wygłupiłeś -| nie było lepiej iść na rower zamiast kupować nóż?” [o sobie]. Uderza w tej postawie Kimkolwiek jest Luniek, debiutancka książka Izy Chłond, jeśli wierzyć tytułowi - to odpowiedź. A jeśli narracja, wielokrotnie pojawiające się imię poetki, odniesienia do zdarzeń sądowych (Iza Chłond szlachetna wyrozumiałość dla kondycji człowieka, który stając przed obliczem sądu - tak po prostu, Pisanie wiersza jest podjęciem dialogu: z innymi wierszami, z czytelnikiem, z tradycją poetycką, a także - jest z zawodu prawnikiem) podejrzanie mocno podkreślają autobiograficzny charakter opowieści, po ludzku - traci pewność siebie: lepiej wiedzieć co|| się mówi, generalnie mieć słowa - na wszelki bardzo bym tego chciała - z innymi, niepoetyckimi, obliczami języka. (Julia Fiodorczuk), jeśli poezja z natury można więc przypuszczać, że jest to jednak konwencja. Ale grą ani zabawą nie są z pewnością wypadek.| a my wszystko zapiszemy, szloch| zmieniając w znaki przystankowe. [przesłuchanie] jest w jakimś stopniu pogłosem literackich i pozaliterackich światów, chciałoby się na początek ustalić, emocje, tematy, problemy czy pytania, którymi podszyte są wiersze. I to bez względu na to, czy mowa Jest w tych fragmentach - obok świadomości zła – humanitarna gotowość do pochylenia się odpowiedzią na jakie wyzwania czy pytania próbuje być książka Izy Chłond. Tytuł pierwszej z czterech o rozstaniu (jakoś mniej żywy bez ciebie| cały ten świat we mnie. [parablel lum]), samotności (i znowu nad człowiekiem, kimkolwiek by nie był. Pobrzmiewa jednak w „wierszach prawniczych” coś jeszcze części jasno ostrzega, że na początek będzie to śmierć. I jest. Mamy tu wiersze o „sporym zasięgu“, prowadzisz dialog ze świecą| może dlatego, że nie widać kto bardziej drży,| a może dlatego, że nie ma - szczególny autobiograficzny motyw: prawnik-poeta wchodzi w głęboką i trwałą interakcję z tym, które nie skupiają się na konfesyjnych lamentach czy westchnieniach ani nie lewitują w poszukiwaniu cieplejszej istoty| od knota. w tym domu [3.10 – ponowna próba odgrzania imion własnych]), wysiłku co spotyka, interakcję, która zaowocuje przecież słowem: jednoznacznych odpowiedzi na odwieczne pytania, są to raczej przejmujące próby usytuowania się, „ukorzenienia się” (nawet sprzątaczka po tym jak spadłam ze| świeżo umytych schodów mówi mi dzień potem zaczynają się sny. co się śni? wiersze.| doskonale określenia wobec śmierci; jak w poruszającym fragmencie: i ojciec – gdzieś tam, na onieśmielająco dobry.| odhaczam: kolejna oswojona| i już mogę triumfalnie oświadczyć: jestem w domu. [gniazdo]), bolesne. kpią sobie z pamięci.| ciągną się i nie ma słów białej sali| zupełnie bezradny.| i matka – z każdą diagnozą coraz bardziej odległa|| i ja – nagle stara, bolesnych doświadczeniach z dzieciństwa [w drodze z W.], czy wreszcie o śmierci (kolejna wiosna: na to, jak się ciągną| przechodząc w równie doskonałą próbująca skracać dystanse,| szukająca nawiasu, objęcia. [*** (nieuniknione poznać to)] czy w tym, okna umyte, z szaf zdjęty balast| zimowej odzieży. gdyby nas zastano takich zziajanych,| w fartuchach, puentę. [o sobie]. nawiązującym do wiersza Szymborskiej: niesprawiedliwe – nie móc używać| czasu teraźniejszego rozdeptanych kapciach, supłających jak ptaki| kolejne, jednoroczne gniazda to ile by było śmiechu,| a ile Daję się ponieść Re:Luńkowi, wierzę tym wierszom, w rozmowie o zmarłym.| jakby rozkład ciała udzielał się tkankom zdań,| wszystkim związkom słów, powagi w innych wymiarach? [substancja do budowy świata]) – za każdym razem są to wiersze mocne, podobnie jak wierzę autorce, która pisze: Myślę o pisaniu zwrotnicom znaczeń.|| zabrakło jednego podmiotu i nagle tyle| osieroconych orzeczeń. [gramatyka] niebanalne, pełne zaskakujących detali, przyprawione puentą o silnym przekazie. jak o czymś najważniejszym na świecie.[Boski wiersz] Marek Kołodziejski tak napisał o książce Chłond: To nie literatura opisująca egzystencjalne rozterki, Szczególnie mocnym głosem mówią wiersze, w których autorka sięga po motywy z sali sądowej Izabela Fietkiewicz-Paszek to relacja z pierwszej ręki. I rzeczywiście, autentyzm tej poezji jest wartością absolutnie nie do i wykorzystuje je jako kanwę do refleksji nad naturą człowieka, także tego „zbłąkanego“, a jednak przecenienia. Jeśli mowa o cierpieniu - współodczuwam, jeśli o dzieciństwie - błądzę myślami w stronę godnego spojrzenia nań jak na brata – mało tego, jak na własnego, młodszego, rodzonego brata: Iza Chłond, Re: Luniek, Wydawnictwo Miniatura, własnego itd. Pomimo dystansu, chwilami „programowo” zimnego spojrzenia na świat, jest w tych najbardziej niepokoi|| świadomość jutra. tego, że trzeba się będzie spotkać| z zabójcą, zajrzeć mu Kraków 2009

42 Migotania, przejaśnienia 26 RECENZJE 43 Piotr Goszczycki Grażyna Baranowska Wyd. Literackie, Kraków 2008. Kraków Literackie, Wyd. „Letnik z Mierzei” jest nie tylko książką trzymającą jest nie tylko z Mierzei” „Letnik , Instytut Mikołowski, Mikołów 2009, s. 174. 2009, s. Mikołów , Instytut Mikołowski, Płakula Jesień dla Kazimierza Orłosia to dobra pora roku na Jesień dla Kazimierza roku Orłosia pora dobra to na dnie pudła, po 50 latach odnajdywanie. Schowana Nastolatka odnajduje się młodzieńcza korespondencja. jest w ciąży, listy: napisała dwa że Wiślanej z Mierzei postanawia z Mierzei” „Letnika i że Autor czeka. w milczeniu żonę, Zostawia wyjechać jeszcze. raz syna i wyrusza zapomnianego. na poszukiwanie wszystkim ale przede osobistym dramatem w napięciu, Dla do żony). (jakegzystencjalnym Witkacego listy uwieńczeniem być ciąża z wakacji może kawalera który mężczyzny, lecz dla starszego zalotów, miłosnych syna jest katastrofą. dorastającego ma dom, rodzinę, o pamiątce żonie z wakacji,Powiedzieć synowi nie jest Józef, o przyrodniej bohater, Główny siostrze? Letnik z Mierzei, Kazimierz Orłoś, Letnik Jerzy Suchanek, W literaturze znajduję podobieństwa. Marek Ławrynowicz w „Kinie szpak” opisał warszawską opisał warszawską szpak” Ławrynowicz w „Kinie znajduję podobieństwa. Marek W literaturze W obecnych czasach cukierkowate historie banalnych i niebanalnych znajomości czy i niebanalnych buntu banalnych historie czasach cukierkowate W obecnych Intrygujący jest także język „Płakuli”. Suchanek nie byłby sobą, gdyby – po raz kolejny – – kolejny – po raz sobą, gdyby Suchanek nie byłby „Płakuli”. Intrygujący język jest także z ciągu się systematycznie Jej formuła zbierała nie jest książką przypadkową. z Mierzei” „Letnik Książka ma kompozycję szkatułkową: powieść w powieści powieść o powieści, – przez w której szkatułkową: Książka ma kompozycję intrygująca, a przez to środków mieszanka mroczno/metaforyczno/pikantna, to „Płakula” ODNAJDYWANIA trzech lat w postaci licznych zapisków. Notatki te, powstawały na swobodnych kartkach, często na swobodnych powstawały te, Notatki zapisków. w postaci lat trzech licznych odczytywać sposoby. możemy na dwa tę, Prozę serwetkach gazet. czyrestauracyjnych marginesach rozliczenie ta, to Dla mnie jednak, podróż pod wpływem listów. w czasie, podróż sentymentalną Jako i najintymniejszych pamięci korzeni do ukrytych Dotarciem w pokładach głęboko się z przeszłością. mający bądź wykluczyć potwierdzić, testament, pochodzenie spisany jest to Dla Józka przeżyć. ta książka. Być jest kierowana dla syna, do którego lektura cenna także To wakacyjnego potomka. jest niechciana wakacyjnej miłości, gdzie skutkiem przeważnie lekcja źle odrobiona jest to może przechowywana ciąża ta jest skrycie przez (w zapomnieniu) z mierzei” „Letnika W przypadku ciąża. Mirka nie Dlaczego czy Czy zignorowane? pół wieku. przedawnione, jest dziecko po takim czasie czy kawalerów? niechęci do miastowych ojca? Z niewiedzy, szukała prawdziwego kilku ważnych w nich Jednak brakuje komercja. je zyskowna sztampą i pochłania trącą nastolatków z Mierzei” „Letnik z nauki i refleksji płynącej życiem pisanej. zaskoczenia Momentu elementów. czasach, wspomnieniem Kazimierza Orłosia w trudnych jest książką dla ludzi szukających rozwiązań wszystkim Przede zaś refleksji upadków. pierwszych i dziecięcych wyjazdów na łono natury, wlotów życia. nowego i poczęciem nad przemijaniem wraz z twórcą powieściowej powieści odpowiadają, że do siebie, do siebie samego, o ile nastąpi samego, do siebie do siebie, że odpowiadają, powieści powieściowej z twórcą wraz i pisarza. w sensie egzystencjalnym – mężczyzny i „ja” „ja” rozsunięcie niezbędne dla których nazywa rzeczy, „po imieniu” polega na tym, że się językiem. Zabawa nie zabawił wszystkich, oficjalnie we natomiast politycznej, jest język poprawności zarezerwowany nowomowy. parodię stosuje nazwach własnych „poprawności”, tej obowiązujących i niewymagających dokładnością i precyzją sąsiaduje z reportażową sensacyjnej,Językowy patos powieści ludyczny wulgaryzm z wykwintnym które gruchanie z opery słowami, eufemizmem, ckliwe ze mydlanej także jest to W końcu poezji. duża dawka nie istnieją... A do tego w czasie powieściowym jeszcze o wolnej wyobraźni, opowieść literackich”, „salonów o sile od kryteriówopowieść uwolnionej się wyłącznie podporządkowuje pisania. A przy imperatywowi co która tym nie tyle rozrachunek, który z peerelem, trwaporachunek w najlepsze... Mirkę. dziewczynę, się odnaleźć stara Wiślanej po Mierzei Wędrując jest jego. czy dziecko pewny, nawet ten był dziewczyną, z którą z rudą spędzone chwile obrazy, pamięci wracają z zakamarków Wydobyte zdążyła się już w ciąży nastolatka Niestety, lustra. zbitego pierwszy kawałki odnajduje tylko Józef raz. Józef beznadziejności. w tunelu szansa na światełko ale jest ogromna ziemskiego padołu, z tego zabrać nie dają pewnej wnuczką. Rozmowy te z nastoletnią a także córką, swoją ze prawdopodobnie rozmawia rzeczywiście kto Kazimierzodpowiedzi, ojcem. Orłoś jest biologicznym konsekwencji nie przewidział prawdy, w poszukiwaniu na wczasach spędzone tygodnie, dwa wyjazdu na jesienne sentymentobranie powspominać. pomyśleć, podpatrzeć, udaje mu się tylko o młodzieńczych opowieść Jest to losach grupy ubiegłego wieku. z lat sześćdziesiątych Falenicę Orłosia analogie do widzę W prozie pewnemu człowiekowi. autora przez opowiadanych dzieciaków motywem motywem do prawdy. celu, dotarcia motywem podróży, Stasiuka z jego Andrzeja prozy miłosna starszego opisana jest historia w której „Lolita”, książkę i jego tutaj ominąć Nabokova Trudno mianownik. wspólny książki składają się na historyczny, Te dziewczyny. i niepełnoletniej mężczyzny opowieści Takich grzechów. odkrycia młodzieńczych z ekwiwalentem ponownego lat próba także To „Ulissesa”. „Dekameron”, przez „Iliady”, od europejskiej literaturze i towarzyszą jest mnóstwo nieudolności w powieściowym „kraju bocznych dróg i centralnych autostrad” (w tej nazwie jest autostrad” i centralnych dróg bocznych „kraju nieudolności w powieściowym to czasowa jedna...). Inwersja jest autostrada przedstawionej gdyż w rzeczywistości kpina, przemyślna buduje autor/narrator/Płakula za pomocą którego kompozycyjnych, zabiegów jeden z podstawowych przyczynowo- związków rozwikłanie jego inwencji i pozostawiając z czytelnikiem igrając napięcie, z pokonywaniem kolejnych się wraz istnieje i rozmywa oś fabularna ledwo Główna skutkowych. jest mocno naruszony. drogi opowieści Schemat narratora/bohatera. przez podróży etapów nakładają się i współczesność bohatera/narratora – przeszłość kolażu techniki zastosowanie także. stylizacje i podteksty pozaliterackie odniesienia literackie, Formalne i przenikają. jest podszyte A wszystko politycznej. i parodii intelektualnej ironii obyczajowej, groteski ekspresji: literatury i mechanizmami współczesnej życia społecznego kondycją nad refleksją poetycką rzeczywistość ograniczającymi artystyczną. – na styku wolność starego Powieściowa i literackiego, zostały postawione na której porządku makietą państwa totalitarnego, i nowego – jest tylko wszystkie boczne miłości. Skoro i do... o sens do wolności pytania podróży zuniwersalizowane „Płakuli” Autor prowadzą? razie dokąd w takim autostradą, z główną muszą się przeciąć i tak drogi czy zostałem Piotr Goszczycki Wyd. Zysk i S-ka, Poznań 2009. i S-ka, Poznań Zysk Wyd. Głównemu bohaterowi/narratorowi, bohaterowi/narratorowi, Głównemu podwójnie dwoistemu i dwoistemu podwójnie podwójnie sobowtór – zarazem alter ego i byt samodzielny, samodzielny, ego i byt alter – zarazem sobowtór i współtwórca powieści, podróży towarzysz przestrzeni w peerelowskiej „urządzony” nieźle służb porządkujących ze „archeolog jako pamięć narratora. rozszerza Często przeszłość”. psychiczną kompensuje Andrzeja Postać jego egzystencjalne zagubienie, kruchość poety, Wspólnie skłonność do samotności i płaczu. mogiły pomordowanych penetrują zbiorowe służb porządkowych” „funkcjonariuszy przez którą własną przeszłość, oraz reżimów trzech rozdwojonemu, towarzyszy Andrzej, niemal niemal towarzyszy Andrzej, rozdwojonemu, ... rys. Joanna Grochocka Rondo. Wiersze z lat 2006 – 2009, Wiersze Baran, Rondo. Józef Dla kogoś, kto zapomniał, lub – z przyczyn metrykalnych - nie zna peerelowskiego koszmaru, koszmaru, lub – z przyczyn metrykalnych - nie zna peerelowskiego zapomniał, kto Dla kogoś, Na „Rondzie” zawróciłem, czytałem z przyjemnością jeszcze raz. Teraz, o wiele jaśniej świeci moja o wiele Teraz, raz. czytałem jeszcze z przyjemnością zawróciłem, „Rondzie” Na W „Rondzie” znajduje się trzecia seria wierszy – „Rozmowy, wywiady, dialogi i monologi”. Jest to Jest to dialogi i monologi”. wywiady, „Rozmowy, seria wierszy znajduje się trzecia – W „Rondzie” spotykają Barana, w którym się światy zwykłych wierszy najnowszy tom to Józefa ludzi, „Rondo” Podróż odbywa się głównie bocznymi drogami, z dala od centralnej autostrady, na której, jak na na której, autostrady, od centralnej z dala drogami, bocznymi odbywa się głównie Podróż innego, wyobrażenia nam zagranicy” z „wrogiej tutaj przemycane docierają prawda, Co Musi podróż. Przeżywa kontynuuje poeta. Sam systemu. teraz stając się ofiarą ginie, Andrzej fotografiami…”). o charakterze spraw więcej Nieco na Ziemi”. duszyczek „6 miliardów oświecająca sprawy gwiazda ostatnia nie jest to że Mam nadzieję, niedosyt. mam kosmiczny powodu Z tego ziemskim poznałem. szlak poety poetycki z Krakowa. ostatni prosta, świat przedstawiony będzie miał cechy dystopijne: prawda historyczna to jedynie prawda bohatera/ jedynie prawda historyczna to prawda dystopijne: będzie miał cechy przedstawiony świat i w ekstremum się jedynie anegdotycznie pojawiają swej z historii Polski Postaci narratora. Głos tych Ziemianina i Ryszarda Sobieszczańskiego. Barana, Adama z wierszamipoetycki Józefa żadnej w tym Nie byłoby w realiach. osadzone dobrze a wiersze dojrzały, jest mocny, panów trzech z tych każdego podobieństw, wymienionych poetyka. dobrana Pomimo mistyfikacji, lecz doskonale po empatii. Barana najłatwiej rozpoznać Józefa Wiersze innego. coś wyróżnia poetów się Możemy charakterystyczny. najbardziej a jednocześnie w tomie, najsłabszy zakręt wątpienia bez przedstawicielka na przystanku, myśli albo co dwudziestolatek pogwizduje co dowiedzieć, z niego listy, stare myślą za oknem, lub co z Robotnikami Jak wygląda świata. obrazek zawodu najstarszego Barana, świadczy o szczerości nie tylko takich wierszy w tomie Umieszczenie i fotografie. widokówki z ludźmi o życiu. w dzisiejszych czasach, rozmawiać łatwo, Nie jest bowiem poety. lecz o kunszcie się w bliźnich, wczuwa W utworach autor tych O tym, jest dla nich najistotniejsze. ich boli, co co „Ronda” Autor używając gwary. ich języka, wewnętrznych, niekiedy nawet światach o ich opowiada się w innych, dar wczuwania nie tylko zresztą to w poezji Empatia rzadkiposiada bowiem dar empatii. umiejętność dzielenia się odczuciami i myślami z Czytelnikiemale również za pośrednictwem sugestywne. najbardziej bywają też które słów, najcelniejszych najprostszych, Spotykają się przypadkowi stron. wjechać z czterech można rondo Na osiedlowe zwykłych spraw. się pudła rozsypują „z tekturowego wiersze: powstają Z takich rozmów ludzie i rozmawiają. w cztery niczym domki z kart/ strony/ prośby skargi przyjaciół nieaktualne twarze znajomych/ snują zaklęcia nadzieje/ ulotne miłości/ przywrócone rozmyślają do istnienia krzyczą proszą starymi ze listami, widokówkami, („Rozmowa na/ przyszłość jest już przeszłością” plany która próbują uporządkować. uporządkować. próbują scenariusza stylu, według spektakl w orwellowskim polityczny trwa scenie, przerażający, teatralnej krzyżują Boczne drogi dogorywający się jednak z jedynąnapisanego przez totalitarny. system horrorze. w zbiorowym uniknąć przymusowego uczestniczenia by ma możliwości, i nie autostradą kierunku. biegnie w jednym autostrada ponieważ outsidera, pozycji zachować Nie uda się też o tym ale strach myśleć normalnego świata, Staremu a może Staremu, w masowym ku Nowemu uczestnicząc dalej pisać powieść, exodusie samym: o sobie prawdę znaleźć próbować właśnie nadchodzi. Musi też które Nowemu, czy słucham czyjejś o kimś opowieści opowiadany, czy jeszcze jestem już do końca, opowiedziany czy czy o sobie, wiedzieć, czy sam opowiadam sam układam moją innym, Muszę jednak o mnie. nie bym (…) Kimkolwiek mną ustalonego scenariusza. czy poza tylko według postępuję opowieść, i kiedykolwiek. czy tu, tam, teraz był , utrzymanąPłakula nouveau roman. roman. nouveau w wierszu „Tryptyk szpitalny”: „udaje się spiąć/ szpitalny”: „Tryptyk w wierszu Ale czy Niebo z ziemią/ w nieśmiertelną chwilę.” „Rondo” to tom wierszy Józefa Barana, datowanych Barana, datowanych wierszy tom Józefa to „Rondo” orbitę, na tę Wkraczając 2006 –2009. na lata będzie tu kosmicznie że mieć wrażenie, można miliardach czytamy o „6 w prologu Już i nieziemsko. sobą w konwulsyjnym ze powiązanych duszyczek zaczyna filozoficznym „Ronda” Autor tańcu Ziemi”. tyle razy razy umieraliśmy, „Tyle działem – wskazuje na bardzo metafora Ta się”. odradzaliśmy życie etap w ciągu dnia. Ludzkie każdego ważny w każdej Wciąż, monotonne. nie jest bowiem w zamian obumiera, coś się coś chwili wciąż do wierszy jesień Majestatycznie wstępują rodzi. egzystencji najwyraźnieji miłość. Uroki widać kilkoma wierszami można trafnie rozwiązać zagadkę zagadkę rozwiązać trafnie wierszami można kilkoma Gdyby „Rondo” skończyło się w tym momencie, całkowicie inaczej postrzegałbym tę książkę. książkę. tę postrzegałbym inaczej się w tym skończyło całkowicie momencie, „Rondo” Gdyby „Jeszcze jeszcze” to drugi dział globalnych wierszy Józefa Barana. Zamiast jesiennej melancholii Barana. Zamiast wierszy Józefa drugi dział globalnych to jeszcze” „Jeszcze Jest jeszcze przedmiot, który oprócz cielesności (najczęściej) i duchowej więzi (rzadko), łączy (rzadko), więzi i duchowej który (najczęściej) cielesności przedmiot, oprócz Jest jeszcze Synkretyczna opowieść, osnuta na polskich realiach trzech ostatnich dekad, jest relacją z oniryczno/ jest relacją dekad, ostatnich trzech osnuta na polskich realiach opowieść, Synkretyczna Powieść – w niejasnym odczuciu bohatera – pisana o nim równocześnie przez kogoś innego, innego, kogoś przez – pisana o nim równocześnie – w niejasnym bohatera odczuciu Powieść ZIEMSKIE I KOSMICZNE RONDO I KOSMICZNE ZIEMSKIE BOCZNA DROGA DO SIEBIE SAMEGO SIEBIE DO DROGA BOCZNA Gazeta literacka i opisywania tego za pomocą prostych metafor. To dopiero składa się na poezję, która, jak również jak również która, składa się na poezję, dopiero To metafor. za pomocą prostych tego i opisywania wieczór sobie wyobrazić - wspólny na inne języki. Proszę tłumaczone były Barana i Ziemianina wiersze Barana. Świadomie zaplanowana puenta i oczekiwanie na wiadome. Gdyby spojrzeć na estetykę na estetykę spojrzeć Gdyby na wiadome. i oczekiwanie puenta zaplanowana Barana. Świadomie Sobieszczański, Sobieszczańskim. z Ryszardem porównanie znaleźć wiersza, można estetykę tomu, niezwykłe poezję przyrodę, na miłość, Barana, i posiada umiejętności patrzenia Józefa jest w wieku kilka płyt z poezją śpiewaną. Jako przykład podam, płytę „Makatki” nagraną w latach 90. przez w latach nagraną 90. przez „Makatki” przykład kilka płyt z poezją Jako podam, płytę śpiewaną. „Ulicy Autor ich wiersze. śpiewa Krzysztof Myszkowski na której Małżeństwo, Dobre Stare zespół ale za to łączyć wiek z wiekiem chciałby opisuje miejsca mało dostrzegalne, i często Ogrodowej” Józefa twórczości Ziemianina są stylistycznie do przekroju podobne Wiersze wymowie piękne. w swej horyzont i pytanie „Dokąd To?”. Odpowiedź na powtarzalność „Ronda” znajduję u Adama Ziemianina. znajduję u Adama „Ronda” Odpowiedź na powtarzalność To?”. „Dokąd horyzont i pytanie Ziemianin, niegdyś związany z Muszyną, jest w podobnej Józef sytuacji co a teraz z Krakowem, międzynarodowym. o charakterze łączy Obu panów nagród dobrychBaran. Mnóstwo wierszy, jeździć w koło bez wytchnienia. bez w koło jeździć rysuje na bok książce się W tym Na odłożonej i refleksje. momencie – przychodzą porównania lub poranne spotkania na przystanku w celu wymiany wrażeń. Chciałoby się zaśpiewać, jak jak spotkania na przystankulub poranne się zaśpiewać, w celu Chciałoby wymiany wrażeń. na co odpowiedzieć, Nie jest łatwo jeszcze!”. „Krzyczą jeszcze, – „Cyrk” w piosence Jacka Kleyffa mogą poezji Niektórzy na rondzie „Jeszcze”. się wydarzyć, się gdy kończy może stronie następnej a sam/ pozostaje nierozpoznany” („Na ruinach Heliopolis”), a także tęsknota za Cudownym wymiarem: za Cudownym tęsknota a także („Na ruinach Heliopolis”), nierozpoznany” pozostaje a sam/ za odbić/ że lustrzanych pięknych Tak klinicznej/ którzy tam doznali śmierci „zanurzeni/ w oceanie prawie dwóch, Po w życiu”). przygląda („Życie się zdumione na Ziemię” żadne nie chcieli/ wracać jak wieczorne osiedlowe, wydaje się bardzo „Rondo” ziemskich wierszy, i częściowo kosmicznych Południowochińskie czy „Niedziela w Indonezji”. Co tak naprawdę, poprzez wiersze, notatki z podróży z podróży notatki wiersze, poprzez tak naprawdę, Co „Niedziela w Indonezji”. czy Południowochińskie „może nikt nie ma odpowiedzi: na które Będą pytania, to „Ronda”? autor zakomunikować chciałby sobowtórów Nieśmiertelnego/ swoich na tropie/ który do naszych religii/ dopiero wpuszcza jesteśmy czy symptomów miłości, do wierszy wkradają się widoki z wieżowców, miasto Singapur, Morze Morze Singapur, miasto miłości, do wierszyczy się widoki z wieżowców, wkradają symptomów ludzkich dusz wobec kosmosu kończy się niezwykle sentymentalnie i przestrzennie. „Każdorazowo „Każdorazowo się niezwykle kończy kosmosu i przestrzennie. sentymentalnie ludzkich dusz wobec w tle/ z ważką burz i moim Kosmos/ i iluminacji/ życiem/ pełnym do skali/ 1 Wielki zmniejszam/ mojego imperium/ pod lupą przystępuję wtedy do/ grawerowania/ i dopiero cm kwadratowego/ o pisaniu wierszy”). („Dwa wiersze metafory” może posłużyć: „Hymn niepoprawnych optymistów – lotnych akrobatów słowa”. Wiersz poświęcony poświęcony Wiersz słowa”. akrobatów – lotnych optymistów „Hymn niepoprawnych posłużyć: może by sercu/ „pozwól poety jest niczym jak nadzieją. innym, Wiara Twardowskiego. J. pamięci ks. wiek”). o egzystencji na każdy Dział („Przesłanie w nim/ młode uczucia” fermentowały znów cywilizacyjną? Utwory o charakterze religijnym mogą udźwignąć tematykę naszej planety. Jest to Jest to planety. cywilizacyjną? naszej mogą udźwignąć tematykę religijnym Utwory o charakterze Przykładem kiedy wybranym się cud narodzenia. zdarza ludzkich dokonań, nas samych, sprawa i ważny element autotematyczny, często jest jedynym elementem, rozdzielającym poszczególne, poszczególne, rozdzielającym elementem, jest jedynym często autotematyczny, element i ważny się i spiętrzające warstwyprzenikające fabularne. z rzeczywistością. Kobiety piszą na maszynie pod jego dyktando, piszą też za niego, bądź przepisują bądź przepisują za niego, piszą też Kobiety piszą na maszyniez rzeczywistością. pod jego dyktando, zresztą posiadają umiejętność pisania na maszynie związku bez – tak jak on. Pisze coś lub po prostu maszyny do pisania – motyw Stukot przewodni postaci występującychwiększość w „Płakuli”. narratora/bohatera z jego kobietami. To zwykła (niekiedy) walizkowa maszyna zwykła do pisania. Jest (niekiedy) walizkowa To z jego kobietami. narratora/bohatera uczestniczy w tworzeniu stwarza narratora narracji, więź Niemal podmiotowo wszechobecna. są potwierdzeniem mężczyzn i zarazem schronieniem przed wszystkimi męskimi wątpliwościami, wszystkimi przed męskimi wątpliwościami, schronieniem i zarazem mężczyzn są potwierdzeniem wymyka postać wymarzonej się wyobrażeniom wciąż Jednakże kobiety do nich samych. co czy istnieje miłość idealna i na na pytanie, odpowiedzi Poszukiwanie ideale. o kobiecym bohatera I jest albo afirmowaniem do kobiety. od kobiety „wędrówką” czym staje się polega jej spełnienie, erotyczne Śmiałe sceny profanowaniem. albo ich brutalnym partnerek czcią, sakralną z niemalże do snem – trudny rozgrywają jawy przy peerelu, się na pograniczu i snu, jest koszmar czym jawą świat”. „wolny więc wątpliwy wyobrażenia, mocno, jak fantazje erotyczne. To również podróż przez narodową przeszłość i podróż przez język. przez i podróż przeszłość narodową przez podróż również To erotyczne. jak fantazje mocno, autorealizacji dzieło literackie, poprzez substytut tylko autorealizacji to że okazuje się, wciąż Jednakże – kobiety narrator – jak stwierdza ponieważ kobiety, upragnionej odnalezienia bez niemożliwej sensualno/surrealistycznej podróży przez peerelowską rzeczywistość, eskapadą będąca jednocześnie peerelowską przez podróży sensualno/surrealistycznej obsesje artystyczne kłębią się równie zakamarki własnej jaźni, w których i polityczne mroczne przez przebieg procesu twórczego. Tak najzwięźlej można ująć fabułę postmodernistycznej (bardziej ze ze (bardziej ująć fabułę postmodernistycznej najzwięźlej można Tak twórczego. procesu przebieg Suchanka względu na czas publikacji niż krytyczną Jerzego powieści szufladkę) francuskiej powieści awangardowej XX-wiecznej w konwencji powstaje na oczach czytelników, a jej autor – którym na równych prawach wydaje się być Jerzy wydaje się być prawach a jej – którym autor na równych na oczach czytelników, powstaje podczas przerw – relacjonuje w podróży kilku bohaterów?) (a może i bohater Suchanek, narrator Na przecięciu historii, snu i męskiej wyobraźni leży „kraj bocznych dróg i centralnych autostrad”. autostrad”. i centralnych dróg bocznych „kraj i męskiej snu historii, Na przecięciu wyobraźni leży poeta, piszący pierwszą niespełniony swoją w życiu i szukający powieść go młody, Przemierza egzystencji. swej na miałkość antidotum DWUGŁOS Mimo to, ze względunaswoje dwienajpopularniejsze, poza uhonorowanych Literacką Nagrodą Nike w grobowcach świata niepokoje dorastania co prawda w doskonale zdanym pisarce Wrocławiu, aleprzed stulaty. Podróży Ludzi Księgi Fabuły powieści Olgi Tokarczuk często wędrują domiejsci epok odległych autorce. Akcja debiutanckiej Wiejskość i antagonistów. Po prostu zrobiła swoje. Napisałakolejną, interesującą książkę. Nike nietrzeba sięjużstarać, boczegokolwiek by sięniewydało, i takzostanie siępochwalonym. pisarzem, a jeżeli już,to jegotalent sięwyczerpał, przekonania, zapewnepodwpływem że po uśmiechem wyczekują potknięcialaureata. Potknięcia udowadniającego, że nigdyniebył dobrym prestiżowa nagroda literacka w Polsce w udzialeinnemutwórcy, powinna przypaść ze złośliwym przypadkowego pisarzyny, aledoprawdziwego Natomiast Mistrza. zdaniem ci,których najbardziej tak dobrego, jakuhonorowane dzieło. Czegoś, co potwierdzi, że wyróżnienie trafiło niedo autorowiSprzyjająca grupaczytelników i krytyków oczekuje czegoś jeszcze lepszego, a przynajmniej LiterackiejStworzenie Nagrody książkipootrzymaniu Nike jestszczególnie trudnei stresujące. Po Nike głęboką niechęćdohigieny (brudnepaznokcieniemycie u rąk, zębów sięprzed i nieprzebieranie miałozabrać jąpogotowie. Niestety,w nocy niewiemy, to robi, czy alepoznając jąbliżej i jej się, że bohaterka z powodu wiekupowinna wieczorami gdyby myć porządnie nogi,nawypadek, człowiek –samniedoskonały i tak pięknierozgrzeszający innych. zdaniu dowiadujemyW pierwszym kobieta pięćdziesięcioparoletnia, obarczona wieloma wadami, aż chciałoby siępowiedzieć ludzkiz niej Tokarczuk a może jestzapewnepostaciąpozytywną, nawet alter egosamejautorki. JaninaDuszejko to i papierowe postacie. zarówno Zdecydowanie ożywiłby jak wydarzenia, ducha,który o zwierzętach. zabrakło w powieści strony,z jednej elementarnej wiedzy z brakiem ze skrupulatnością, zbędnąhistoryczną a z drugiej, myśliwych i,co więcej, majądotego prawo! Szkoda, że takważny moralnie temat został potraktowany ostatni precedens miałby przemawiać saren, nakorzyść które, według bohaterki, zabijająbezdusznych z powodu niemożności doprowadzeniu zapewnieniaimbezpieczeństwa przy nasalęrozpraw. Ten za to, że pozbawiły człowieka życia. procesieW innym pozwano szczury, które jednakuniewinniono m.in.o pszczołach,czytamy które w 846 roku w Wormacji zostały skazanenaśmierć przez uduszenie, w przeszłości braciom mniejszym. naszym W jednym z listów dopolicji,jakiepisze główna bohaterka, ignorancję autorka próbuje zastąpićskrupulatnie zebranymi wiadomościamio procesach wytoczonych hodowlane lisynawolność. Tylko jakonenatej wolności mająprzeżyć? Niewiadomo. Zoologiczną włóczęgi. Ta obrończyni zwierząt, niestety, beztrosko wie. Naprzykład niewieleo nich wypuszcza nietrzeba wielkiegointelektu,a chyba żeby wiedzieć, jakiezagrożenie stanowią psie dlazwierzyny które biegałybezpańsko dotej pocałejokolicy, pory co niebudziłojejobaw o życiedzikichzwierząt, żądzą zemsty –jednoi drugie w schematycznym ujęciu, i nie robi wrażenia; bohaterce ginądwa psy, Natomiast Olgi w powieści Tokarczuk alboogarniętymi sięze stykamy jużnieżyjącymi zwierzętami domyśliwychsię nambliski,a wrogość rośnie –ichpostępowanie podlegajednoznacznej ocenie. za to genialnaminiatura literacka. Kiedyprzeczytamyto napewnostaje opowiadanie loszwierząt krótką historię życiasarny, z jejpunktuwidzenia. Niejestto ani „thriller”, bardziej anitym „moralny”, Święto przebiśniegu pióra. Doskonale pamiętamy Hrabala świetneopowiadanie Bohumila w zabijaniu zwierząt. Uważam, znajdująprzyjemność żeosobnicy temat jestważny i godny dobrego się przez to kuriozalne dzieło. co –to zostawiamy jużdociekliwemu niezrażony czytelnikowi, który tąrecenzją postanowi przeorać sprawiedliwej i jedynej na…,alena Kłodzkiejz licencją zwierząt nacałymPłaskowyżu w Kotlinie zakrawa nakpinę, w odniesieniu zwłaszcza dodziałańgłównej bohaterki –Janiny Duszejko –obrończyni z powodu braku rzemieślniczych umiejętnościw konstruowaniu takichpowieści, a określenie „moralny” tajemniczej postaci,bote atmosfery, zdecydowanie blado, pełnokrwistych barwnych, wypadły ale grozą, niestety, niez powodu sprawnie poprowadzonej akcji, pełnejmrocznych meandrów i zwrotów, innymale w zupełnie kontekście, jejksiążki,owszem, niżbywieje Z kartek sobietego samażyczyła. Tym jestto razem, thrillermoralny. jaksamająnazywa, –trudnoodmówić I rzeczywiście autorce racji, Znana i ceniona polskapisarka,najczęściej tłumaczona i wydawana zagranicą, napisałakolejną powieść. i czarówpowieści oraz –klimatrewolty powrotu z naturą, tajemnicy w imię dożyciaw zgodzie Z „wiejskością” utworów pisarkiwiążąsiękolejne ichcechy, szczególnie widocznew najnowszej New Age, magia,wywrotowość w powieściach tej autorki posiadablaskioraz cienie, i gnojem. pachniei macierzanką, krainy poczciwych dzikusów, mrocznego zakątka jaki do brutalnych indywiduów. Prowincja Tokarczuk, chociażpodlegaonaswoistej, romantycznej daleko mityzacji, zarówno doidyllicznej pomysłowość, dlaautorki nasycenie umiłowaniem typowym szczegółu i sensualnością. Wsi Olgi zawodu Cechuje i zapomnieć. dentystę-alkoholika, trudnoprzeczytać jeogromna oryginalność, zębów przeznie zapolować pozbawionego też jastrzębiu, prawa czy wyrywania dowykonywania sięopowiadana przezrozgrywa niąhistoria. Sceny zemsty stadakwiczołów na napróbującym przedstawiła klimatu, specyfikę fauny, flory, oraz mieszkańców zabudowy miejsca,w którym Kłodzkiej. W niewymuszonych, doskonale wplecionych w fabułę, krótkich i celnych opisachautorka i bohaterów „wiejskich”. Po raz kolejny osadziłaakcję razem naDolnym Śląsku, tym w Kotlinie przez kości umarłych, pisarkapowróciła do, świetnieprzez siebieopracowanych, motywów, scenerii to centrum świata i nieprzejawia potrzeby poza wyruszenia jejgranice. kurczaki, siejązboże, chodząnagrzyby, warzą ziołowe wywary. Wielu wierzy, z nich że ichosada prowincja, z nich w pierwszym naDolnym Śląsku, w drugim naKielecczyźnie. Bohaterowie hodują i monografistka „mał THRILLER MORALNY PROROCTWA BLAKE’A ZNAD TRUCHEŁ 44 W swojej powieściW swojej autorka to postanowiła rozprawić którzy z myśliwymi, sięprzede wszystkim W najnowszej powieści, zatytułowanej z poezji cytatem Williama Blake’a Olga Tokarczuk poradziła obciążającąjązarówno sobiez presją ze strony wielbicieli,jak Teraz sięJaninieDuszejko. przyjrzyjmy Narratorka i bohaterka w jednym. Olgi W zamierzeniu

oraz Prawiek i inne czasy, –kilkustronicowe, poznajemy bezpretensjonalne w którym i arcywzruszające, rozgrywa sięw osiemnastowiecznejrozgrywa Francji. Tytułowa bohaterka E.E.

to historia osadzona w rzeczywistości azjatyckichto mitów. historia osadzona w rzeczywistości Natomiast fabuła Olga Tokarczuk została zaszufladkowana jako „pisarka wiejska” ... W INNYM K ... INNYM W Biegunów swobodnie i przestrzeni. wędruje w czasie Biegunami, ONTEKŚCIE Najpiękniejsze oczy Dom dzienny,książki –Dom Prowadź swój pług przeżywa przeżywa AnnaIn z tomu

maszyneria prosta, efektywna, sprawiedliwa. prosta,maszyneria efektywna, Więc słowo „Bóg” biorę w cudzysłów –odważnie wyznaje jedynie zwierząt, ludzibyłaby pomijamy), maszyna tylko w stanie udźwignąćcały bólświata.Tylko Pozaporanek. niebyłby Bóg w stanie tym unieśćtakiegocierpienia(takategoria w powieści dotyczy zimowy w pewien –jakstwierdza paniinżynier i przyjemności dla człowieka, kujegowygodzie Duszejko. zupełnie gonieczujemy. Myczytelnicy jedynieteoretyczny,ten Gniewmawymiar powieściowy jestbladyjakświeżo umyte nogiJaniny z nas (ludzi)bokizeistnieją, to śmiechu, albozrywają albostoją poniewłaściwej stronie. Niestety, przeistacza sięw anioła zemsty, chociażaniołynieciesząsięjejprzychylnością, bowedług niej, jeżeli Janina Duszejko, działa.Działa w imię niemającinnegowyjścia, obrony praw zwierząt, a właściwie czytelników tanaszość prawdą dotyczy): jest, że gniew, kto czuje działa,szerzy zarazę, a nie Blake’u,Blake (kilkakrotnie o naszym czytamy tylko niewiemy, jakiejczęści wtajemniczonych bo gniewinnych bohaterów –jestniesłuszny. Jedyniewobec niejsprawdza sięto, co mówi Aleowamoralną wartości. dorangi tylko najwyższej teoria głównej gniewudotyczy bohaterki, darJasności zaprowadza i przywraca Widzenia. porządek gniewjako Nic, tylkokategorię wynieść niemu umysł stajesięjasny i przenikliwy i widzi sięwięcej; z Gniewu bierze sięwszelka mądrość, On Gniew to uczucie, które doczekało sięw powieści teoretycznej Dowiadujemy się, że wykładni. dzięki swoichi ponoć możliwości) niewykorzystuje i jednocześnie każe Gniewu. jejdziałaćpodwpływem Wiele tampodobnych problemów, w samraz dla czwartoklasisty. Prawda, że wiejegrozą? kiedyśrównieżuczyła ziemiazimąjestcieplejszaodtej geografii), porośniętej a zaorana trawą. (paniDuszejko,topnieje w lesie dróg odbudowy i mostów, inżynier oprócz angielskiego, języka i lasów, i dziwi się, że sarny zimąpodchodząblisko podludzkiesiedziby; według niejśniegnajszybciej czarną, jakby inneszkodziły), alew efekciepodajekawę; mieszkanaodludziu, w otoczeniu gór w jednejprzykład: ze scenczarnąherbatę kobieta dlasiebiei gościa parzy pijatylko (ortodoksyjnie powieści Olgi Tokarczuk z brzegu –brak konsekwencji Pierwszy i nierozumienie rzeczywistości. inaczej zrobiinnego wyjścia, to kto inny. masiędo innejludzkiej indywidualności jejteorii, że trzeba mówić ludziom,co mająmyśleć, niemam co Niebardzo dlabohaterkiindywidualność, jestniedoprzyjęcia. wiadomo, jakto zamiłowanie do nimi zainteresowanie, a one z kolei tracą obrzydliwe niżdorośli”, więctraci tego– powyżej wiekusą „bardziej angielskiego dziecidolat dziesięciu do innych języka nauczycieli,uczy zaangażowaniem, w przeciwieństwie doszkoły,do pracy gdzie z pełnym –wtedy idzie i staranniejszej fryzury (nie mylić z czystym ciałem),makijażu w tygodniu ubrania narzecz czystego razbrudna. Jedyneodstępstwo czyni do wniosku, że raczej chodzispać nie można nicznaleźć) dochodzimy w którym snem, bałaganw domu, Janina Duszejko jestzagorzałą patosuSzczypta dla każdego. coś ambitniejszego, aniżeli literaturę potrafi zachować Dlatego indywidualność. też będęsięupierać, że mimowszystko, ona tworzy zaskoczy. możeczytelnik sięichdomyślić. Natomiast metoda uśmiercania kolejnych go ofiarz pewnością sakramentalne pytania: kto chociażsprytny zabił?oraz: dlaczego sięoczywiste, zabił?niewydają do pochłonięciatrzystuczternastostronnicowego na jednegodnia.Odpowiedzi dzieław ciągu – licznetruchła,mylne tropy oraz stosownie serwowane porcje napięcia,które zmuszajączytelnika z wzorcakorzysta powieści gatunkowej. cechy kryminału Jejksiążkaposiadawszystkie porządnego środka”. „literaturęa przynajmniej W Próbując zdyskredytować Olgę Tokarczuk, często jej, literaturę zarzucali że tworzy krytycy popularną, Truchła, truchła i poparcie oraz wykreować siebienaostatnią sprawiedliwą mieszkankę Kotliny Kłodzkiej. swojej manipulujeczytelnikami opowieści, pragnąc zdobyć sposóbsprytnie w ten ichsympatię narratorkę i kanalie, hipokryci jako cyniczni w dodatku obleśne, spasione i przepite. JaninaDuszejko władzę komendant policji,przedsiębiorca, przedstawieni prezes sąprzez wszyscy i ksiądz. Oczywiście, jak samao sobie mówi, będąsięmusieliw końcu ugiąćreprezentujący pełnąnadużyć, patriarchalną fanatycznych skłonnośćdowszczynania a także rewolt. Przed wolą pogardzanej, starej wariatki, demokratyczny ład. odwaga i moc, sięniezwykła napozórW jej kruchym, cielekryje kobiecym drobnowieśniackim) obojętnościnaświat poza ciepełku, własnym wygodnictwie, podwórkiem. – i ludzką, niepozwoliły zwierzęcą, zagnieździć i,zwłaszcza, sięw drobnomieszczańskim (a raczej środowiskozanieczyszczających jeepów. Lata i doświadczenie niestępiły jejwrażliwości nakrzywdę zabrać pogotowie, przed snemzawsze powinna miećporządnie miało umyte gdyby jąw Nocy nogi,nawypadek, Pomimo zaawansowanego wiekuoraz nienajlepszego stan Po niewłaściwej stronie, w świecie Janiny Duszejko, stoi również Bóg, boświat niezostał stworzony Olga Tokarczuk swoją obdarza bohaterkę Nieefektowna pani(a raczej panna)Duszejko okazujesięniestrudzoną wojowniczką o nowy, Główna bohaterka, a zarazem narratorka czytelnikom książki,narzucająca swój punktwidzenia, Chociaż autorka czerpie z przepisu i to nakryminał, bardzo umiejętnie, co wcale niejestłatwe, Postać stworzona przez Olgę Tokarczuk, interesuje poza wiejskąwspólnotą,żywo chociażżyje

kobieta uparcie pisze petycje w sprawiedręczonych oraz i zabijanych zwierząt Prowadź swój pługprzez kości umarłych I tu ujawnia siękolejna cecha paniDuszejko, a może i całej syndromem Leniwej Wenus (pani Duszejko zaniedbujesię pisarka otwarcie nasz więc osoba nie jest sobą, tylko okiem,któreosoba niejestsobą,tylko bezustanniepatrzy, a to, co widzi,zamienia w ten w zdania; ortopedyczny. narratorki,W oczach chociażsympatyczna, sięrównież wydaje niebezpieczna: kobieta noszącakołnierzJedną z pobocznych postaciksiążkijestPisarka, kruchai bezbarwna autotematyzmuSzczypta zaletę powieści. stanowiłoby toprzypadku oczywiście atmosferę wielkich liter niesamowitości miałanadziejęwywołać i tajemniczości. W pierwszym cechę celowo, jejrozegzaltowaniu pragnąc daćwyraz też i pretensjonalności, czy nadużywając zainteresowania lubwręcz sensacji. to w przypadku Nocy, Mroku, Dolegliwości itp. poprostu jako śmieszy naiwny sposóbnawzbudzenie Zajęcy, Saren, Lisów oraz innych zwierząt, które bohaterka traktuje z wielką sympatią i szacunkiem, pisania wielurzeczowników wielkąliterą, własnych. jaknazw O ile jestto zrozumiałe w przypadku z dystansem, ostrożnie, cech patetycznego nienadużywając stylu. nałóg Wyjątek stanowi jejirytujący oraz systemu sądoniegoniezdolni. wartości jednakopowiada o sobie Sama i swoich przekonaniach obrończynią nietylko zwierząt, aleteż patosu, uznając, że jedynieironiści bez własnegozdania zakresie, Olga to proszęi o to Tokarczuk sięniemartwić, czytelnikowi co zadbała, przypominając w gwiazdach. przyszłości A jeśli ktośod czytania poczujesię zażenowany swoją ignorancją w tym bo konsultowała sięz Leszkiem Weresem (informujeo tym na końcu książki),polskimautorytetem zrozumieć bez podstawowej z tej wiedzy dziedziny. Ufamy że jednak, Olga Tokarczuk wie, o czym pisze, bezpośrednio doksiążki,uprzedzając, że i tak miejscamialbosąnudne, alboniewiele można z tego umknął uwadze i nieostatni. autorki, zresztą niepierwszy moralnym mniejsza)giniekażdego dniapodkołami samochodów. Alewidaćten aspektmoralny roztkliwia i ludzi(chociażthrillerze sięnadsamochodem?Przecież o ludziw tym zwierząt tyle dzieje, że bohaterka, która kosiarki nienawidzi piłyczy dotrawy, boto zbrodnicze narzędzia, tak coś w rodzaju przyjaźni. Jest to pewnalojalność. Jaksiężyjerazem i jest czasu tyle sięnasiebienawzajem zdanym, rodzi się bardzo samochódwie, co Ów błotem: kiedysięzatrzymać, ominąć, kogo związana? obryzgać emocjonalnie pieszczotliwie sięz nim i czuje nazywa Samurajem swój samochód(japoński!) japońskie auto. Prawda, że to zaserce, japońskieauto chwyta że zważywszy, JaninaDuszejko Kosmosem korespondencji, które trudnojestprzeniknąć umysłowi. zwykłemu Tak to działa.Niczym czytamy: natemat astrologii,72 podługimwywodzie działającej narkotycznie naswoich adeptów, powoduje, że owa pseudonaukaprzeradza sięmimochodemwe własnąkarykaturę. Nastronie jest to peannajejcześć. Wyjątkowa nadgorliwość Olgi Tokarczuk doastrologii w podejściu jest w tej powieści najważniejsza, że wszystko zostało jejpodporządkowane –krótko mówiąc, Janina Duszejko, niebezbronne niesłuszny słuszny Gniew, zwierzęta, czy tylko właśnieAstrologia się cieniemnacałymświecieprzedstawionym, można nawet twierdzenie, zaryzykować że nie w tych pisanaw powieści działaniachwspierać. przez Astrologia, wielkieA,kładzie oczywiście odpowiedzi) To łomotanie jako pomoc Hieronima jestśniegalbogonima, mądrościami (np.:z ludowymi Gdziekucharek sześć, tamniemaco jeść, sięw łóżku paniinżynier. emerytowanej thriller moralny rozgrywający protestantemczy (boto marnikochankowie); grunt, żeby kołderką. Amen.Ot, pocichutkui pod i cieszy że czytelnika, w sumie można dopuszczać siętych żabich „obrzydliwości”, byle niez katolikiem Sentymentalna ateistą, niewiemy, żonatym. Zaprosiła czy gopodkołdrę, ale cimężczyźni sięniesprawdzili alenajwyraźniej i z katolikiem, –szczęśliwie, kolejny okazałsię Natomiast ludziezabawiają siępodkołdrą, takjakJaninaDuszejko. Robiłato jużz protestantem swobodnie– w powieści biegajątylko suki,a te, jakwiadomo, nasiebieseksualnienienastają. proceder AleOlga naoczachwszystkich. Tokarczuk w tej kwestii zachowuje daleko posuniętączujność i człowiek jeszcze sięzalicza,tomidogłowy przychodzą psy, takbezczelnie uprawiające ten niecny ta książkato swoiście pojmowany thrillermoralny. Jeślichodzio akt kopulacji zwierząt, doktórych obrzydliwa siłato Bóg? cudzysłowowy To z pewnością kolejny argument że zatym, przemawiający siła, która kazała wchodzić Żabom jednenadrugiei bez końca kopulować w stawie ta Matogi. Czyżby orędowniczka braci mniejszych,z pominięciem jednakżab. Żaby sąpaskudne– i jaknapoprostu dobrą powieść kryminał przystało. Jak nadobry i się wzajemniedopełniają,a żadna aniprzedmiot postać, niepojawiają zwierzę sięprzypadkowo. wywrotowość, obfitość trupów, poezja Williama Blake’a, a nawet patos znakomicie dosiebiepasują Prowadź swój pługprzez kości umarłych Jak puzzle karęktóra zapodłeuczynki. wymierza wspaniale pasujedostworzonej przez Olgę Tokarczuk grozy, atmosfery towarzyszącej naturze, narratorki bohaterki i głównej Poza autorytetu. jako tym, ikona romantyzmu, angielskitwórca profetyczne dzieła,a także jako patron kontrkultury, wspanialepełnifunkcję wspierającego racje przesłanie jegowierszy. William Blake, jako poetao niewątpliwym tajemnicze, prestiżu, tworzący istotny. powieści okazujesięniezwykle naostatnich niąksięgarz kartach zaśhandlujący z Dyziem, pojawiapoety sięrównież w akcji powieści, jejwspólnetłumaczenie Janiny stanowi spoiwo przyjaźni z poezji Williama Blake’a i nawołującym dogodziwego traktowania zwierząt. Twórczość angielskiego Każdy z rozdziałów Prowadź swój pługprzez kości umarłych Ten Blake jak Pisarka? A może jeszcze inaczej? Olga twardo stąpapoziemi).Czy Tokarczuk postrzega swój zawód jakpaniDuszejko, tak, tak, czy podczasgdynaco papierudajeupustwyobraźni, dzień (nakartce odskocznię odrzeczywistości traktuje swoje zajęciejako autoterapię horrory, (tworzy bosamabezustannie czegoś sięboi)oraz sposób okrawa rzeczywistość ze wszystkiego, co w niej najważniejsze, z niewyrażalności. Pisarka Sama Olga Tokarczuk, Zastanawiam Olga się, czy Tokarczuk stworzonej przez styl siebienarratorki w tę wyposażyła Ustępów poświęconych astrologii w powieści jestbardzo dużo, więczainteresowanych odsyłam z WilliamaGniew, cytatami poparty Blake’a, namyśl dawne makatki przywodzącymi Dlaczego akurat autorka wybrała Williama Blake’a? Chyba nietylko ze względunaekologiczne (…) najmniejszynawet fragment światazwiązany skomplikowanym jestz innym miał usprawiedliwiać działaniapaniDuszejko. Natomiast Astrologia miałają nie będę się nad tym dalejrozwodzić.– mówi –niebędęsięnadtym Migotania, Migotania, Prowadź swój pługprzez kości umarłych, I tu uważnemu kolejna czytelnikowi dogłowy myśl. przychodzi Jakto się , albo: Wypytujący z chytrą Wypytujący jednaknigdyniezna minąsiedzi.Sam w powieści zaś czytamy: Beczenie, zaśczytamy: w powieści Wycie, Szczekanie Ryk, to książka,w której –wiejskość, elementy wszystkie magia, 26 przejaśnienia Wydawnictwo Literackie, Kraków 2009.

opatrzony jestmottem pochodzącym ponieważ niejestem Czułostkowa ani Pewnie dobrze było –zgadujemy, albo–Naświętego Weronika Górska Weronika Górska obrzy dliw a jestta Ta Ta / jakiś czas o Najważniejszej Książce pod Słońcem, mianowicie o Efemerydach planet. 1920 – 2020 rys. Joanna Grochocka (pozwalamy sobie złośliwie zauważyć, że pachnie to kryptoreklamą). Janina Duszejko wyznaje, że DWUG Ł właśnie Efemerydy wzięłaby na bezludną wyspę i za pomocą suwaka logarytmicznego stawiałaby horoskopy na lewo i prawo. Pytanie – komu? – pozostaje bez odpowiedzi. Ale póki nie jest na bezludnej wyspie – uwaga: bez dotacji unijnych! prowadzi badania nad datami urodzin i śmierci, a że datę swojej śmierci zna, czuje się kobietą wolną. I korzysta z tej wolności, wulgaryzując swoimi działaniami w słusznej sprawie słynne Kantowskie zdanie: niebo gwiaździste nade mną, a prawo moralne we mnie. Drugi teren jej poważnych badań to analiza wpływu gwiazd na programy

telewizyjne: Tym razem uważnie analizowałam program telewizyjny możliwie największej liczby OS kanałów i badałam współzależności między treścią filmów wyświetlanych danego dnia a konfiguracją Planet. Wzajemne związki były bardzo wyraźne i wydawały się oczywiste. (…)Zauważyłam na przykład, że pewien film o tytule „Medium”, bardzo poruszający i dziwny, pojawiał się w telewizji, kiedy tranzytujące Słońce wchodziło w jakiś aspekt do Plutona i Planet w Skorpionie. (…) Podobne prawidłowości udało mi się zaobserwować w przypadku serii filmów o Obcym, tym statku kosmicznym. Tutaj wchodziły w grę subtelne zależności między Plutonem, Neptunem i Marsem. Gdy tylko Mars aspektował jednocześnie te dwie powolne Planety, telewizja powtarzała którąś część „Obcego’. Czy to nie fascynujące? Aha, i jeszcze jedno – bohaterka postuluje wprowadzenie astrologii do szkół policyjnych! Co tak nieśmiało?! A może do szkół w ogóle! Taka astrologia mogłaby z powodzeniem zastąpić znienawidzoną historię, fizykę czy geografię. Jednak coś za coś – suwak logarytmiczny bezwzględnie do opanowania i na dodatek matematyka. Na szczęście o obowiązkową matematykę na maturze zadbały już władze oświatowe, więc pierwszy krok zrobiony. Niestety, na drodze głównej bohaterki stoi znienawidzona Ironia; wydaje się groźniejsza nawet od myśliwych. Postacie negatywnie postrzegane przez Janinę Duszejko albo uśmiechają się ironicznie, albo ironicznie mrużą oczy (jak wredny kłusownik po śmierci), albo mówią sarkastycznie i od razu wiemy, że mamy do czynienia z wrogimi, demonicznymi siłami. Tego najbardziej nie lubię u ludzi – zimnej ironii. To bardzo tchórzliwa postawa; wszystko można obśmiać, poniżyć, w nic się nigdy nie zaangażować, z niczym nie poczuć się związanym. W tym miejscu pozwalamy sobie zauważyć, że pani Duszejko, alter ego(?) Olgi Tokarczuk, myli ironię z cynizmem. A potępiając w czambuł ironistów za ich podły język, za triwia i banalia, potępia niemałą część literatury, zarówno polskiej jak i światowej. Ot, pierwsze z brzegu przykłady: Słowacki, Norwid, Prus, Reymont, Witkacy, Gombrowicz, a nawet Szymborska (ale to jeszcze ciepła ironistka, więc może jest w porządku). W powieści słyszymy dużo o tym, jak to u naszych południowych sąsiadów jest dobrze, ludzie mili i przyjaźnie nastawieni. Tak, na szczęście tacy ironiści, jak Karel Čapek i Jarosław Hašek już nie żyją. I rzeczywiście, gdyby tak odchudzić historię literatury światowej o Arystofanesów, Horacych, Dickensów itd. gwiazda Olgi Tokarczuk zajaśniałaby pełnym blaskiem na literackim nieboskłonie. Mimo to Olga Tokarczuk robi wyraźny ukłon w stronę ironistów – chociaż nie lubi, to do końca nie lekceważy. Więc żeby nie narzekali, że w jej thrillerze brakuje elementów prawdziwej grozy, wprowadza do swojej powieści demony, które Janina Duszejko bezbłędnie rozpoznaje po zarośniętych włosami stopach. Stopy także doczekały się gruntownych badań i równie gruntownej teorii: Stopy są najbardziej intymną i osobistą częścią ciała, wcale nie genitalia, nie serce – czytamy w książce – nie mózg, narządy bez istotnego znaczenia (sic!), które zbyt wysoko się ceni. To w stopach kryje się cała wiedza na temat Człowieka, tam spływa z ciała ważki sens tego, kim naprawdę jesteśmy i jak odnosimy się do ziemi. Stopy to są nasze wtyczki do kontaktu. A teraz te nagie stopy były dla mnie dowodem jego innego pochodzenia. Nie mógł być Człowiekiem. Może był czymś w rodzaju demona. Istoty demoniczne inaczej pieczętują ziemię. Pani Duszejko oczywiście ma znacznie większy pakiet „genialnych” teorii, którymi chętnie dzieli się z czytelnikiem, ale przecież naszym zadaniem nie jest psucie mu przyjemności w ich poznawaniu. Na zakończenie pozwolimy sobie zrobić jeszcze kilka uwag. Postać Janiny Duszejko wydaje się być skrojona na wyraźne czytelnicze zamówienie – starsza kobieta, nie pozbawiona wad, ale i „cennych” zainteresowań astrologią, żyjąca za pan brat z telewizją. Telewizja ją uspokaja (oj, bałamutne stwierdzenie!), dzięki niej kobieta zna numer na policję (zgrabne podkreślenie misyjnej funkcji telewizji, zwłaszcza w okresie wzmożonej batalii o abonament), a do szczęścia potrzebuje jedynie, żeby uruchomiono kanał TV Wpływy Kosmosu. Kolorowych czasopism unika, bo wpędzają ją w kompleksy (najprawdopodobniej młodość okładkowych piękności), a poczucie niższości w kontaktach z ludźmi i tak ją prześladuje, więc po co je dodatkowo pogłębiać. My, ze swej strony, myślimy jednak, że z tym poczuciem niższości pani Duszejko trochę nas kokietuje. Przecież nie do każdego nauczyciela podstawówki byli uczniowie zwracają się – pani profesor, co, naszym skromnym zdaniem, i w odniesieniu do nauczycieli szkół średnich wypada śmiesznie, ale co tam. Jej słabością są zwierzęta, zwłaszcza psy, więc kiedy giną bez wieści, rozpoczyna się akcja tego pseudothrilleru moralnego, bo prawdziwy thriller moralny to, co najwyżej, rozgrywa się w głowie bohaterki, którą męczą senne koszmary. Ale i na to Janina Duszejko ma niezawodny patent i w tej jednej jedynej kwestii zupełnie się z nią zgadzamy, i polecamy go poważnej rozwadze wszystkim niezdecydowanym czytelnikom, którym talent Olgi Tokarczuk nie zrobił jeszcze wody sodowej z mózgu, jak telewizja – milionom oglądających ją kobiet (w pewnym wieku): Stary sposób na senne koszmary jest taki, że trzeba je opowiedzieć na głos nad otworem ubikacji, a potem spuścić wodę. Z przykrością stwierdzamy, że na nic innego nie zasługuje najnowsza powieść o karkołomnym tytule „Prowadź swój pług przez kości umarłych”, która w naszej ocenie nie jest tworem nieskrępowanej wyobraźni, jak chciałaby autorka, tylko efektem telewizyjnej edukacji (gadające głowy), niedociągnięć warsztatowych i intelektualnej hochsztaplerki, ale to nie dziwi u kogoś, kto zdaje się mieć w pogardzie głupie i sztywne reguły rozumu, których niezbyt udany literacki „romans” z Williamem Blake’em nie zastąpi. Chyba, że Oldze Tokarczuk, poza paniami w pewnym wieku, które od urodzenia są przyzwyczajone przyjmować wszystko na wiarę, na innych czytelnikach nie zależy. I w ogóle nie ma większych ambicji, a to zamieszanie wokół niej i wynoszenie jej na szczyty współczesnej polskiej literatury jest jedynie dziełem krytyków, dla których na bezrybiu i rak ryba. Przecież każdemu wolno pisać. Z drugiej strony, promowanie zabobonu, ciemnoty, lenistwa, niedouctwa jest zastanawiające – kiedyś z tym „cnotami” walczono. Teraz, w dobie upadającej oświaty, widać coraz śmielej wypływają na wierzch. Szkoda, że w przypadku tej powieści właśnie one mają decydować o czytelniczej atrakcyjności. Przecież nie można nie zauważyć negatywnych skutków takiego zabiegu. Bohaterka, nad wyraz szczodrze wyposażona w owe „cnoty”, nie jest przekonująca, a do tego, podobnie jak wspomniana wcześniej astrologia, wypada karykaturalnie, z wielką stratą dla tak ważnego społecznie problemu jak mordowanie zwierząt, a jesteśmy głęboko przekonani, że Oldze Tokarczuk na osiągnięciu takiego efektu nie zależało. Wioletta Sobieraj

Olga Tokarczuk, Prowadź swój pług przez kości umarłych, Wydawnictwo Literackie 2009.

Gazeta literacka 45 TAM, GDZIE RZECZYWISTOŚĆ UMIE ZAPOMINAĆ Oczywiście, jednemu z powyższych twierdzeń zarzucić można niezasadne utożsamienie epiki Widzę zielone aureole spodziewanego, z realizmem, co z punktu widzenia literaturoznawstwa jest nadużyciem – i byłby to zarzut słuszny. Debiutancki tomik wierszy Teresy Radziewicz lewa strona zaskakuje swoją dojrzałością. Dojrzałością miękką zapowiedź igieł na modrzewiach Tym niemniej, gdyby chcieć go dyskutować, wkroczylibyśmy w rejony, w których pod względem warsztatowym i tematycznym zarazem. Na ogół bowiem jest tak, że pierwsze książki przy mojej drodze; za trzydzieści lat twórczość Teresy Radziewicz zeszłaby na dalszy plan i stałaby się jedynie OS poetyckie grzeszą niejednorodnością stylistyczną, są obrazem poszukiwania własnego głosu, z często ktoś zdecyduje, że zabierają zbyt wiele pretekstem teoretycznoliterackich dywagacji. A przecież rzecz jest w tym, by występującymi zapożyczeniami z rozmaitych poetyk i autorów; prócz tych braków „formalnych”, zbiorki pobieżnie choćby dowieść, że autorka lewej strony mówi własnym, od nikogo debiutanckie charakteryzują się zwykle tak dużą rozpiętością tematyczną, iż trudno, w książce jako powietrza. /.../ nie zapożyczonym i niepowtarzalnym językiem. całości, odnaleźć organizującą tę całość główną ideę, myśl czy wątek. lewa strona zdaje się przeczyć * * * Janusz Taranienko powyższemu opisowi: jest książką przemyślaną i konstrukcyjnie dopracowaną; co więcej – Radziewicz [Nie pamiętam dnia...] wytworzyła w niej autorski, własny i rozpoznawalny styl, który wydaje się być trudny do naśladowania. Ja wiem, co będzie w przyszłości – pisze Teresa Radziewicz Teresa Radziewicz, lewa strona, Stowarzyszenie Literackie im. K. K.

Ł DWUG Już w swoim pierwszym tomiku Teresa Radziewicz mówi własnym głosem. – bo pod światło widzę spodziewane, widzę zapowiedź. Baczyńskiego, Przyczyn tego stanu rzeczy można by dopatrywać się w debiucie, jak to się zwykło określać, Podobną myśl odnajdujemy w przywoływanym już Drzewie wyd. I, Łódź 2009. „późnym” czy „spóźnionym”: Radziewicz zaczęła publikować swoje wiersze w prasie literackiej dopiero genealogicznym: pradziadek Jakub nie wie, / że za niecały w pierwszych latach tego stulecia, będąc w wieku około 30 lat, tomik zaś ukazał się pod koniec wiek zostanie po nim studnia / i sad, w którym prawnuczka PORTRET ZBIOROWY 2009 roku. Wydaje się jednak, że to nie wyłącznie wiek biologiczny autorki zdecydował o dojrzałości będzie zrywać / cierpkie owoce, wymieniać pestkę na ziarno, książki – często zdarzają się bowiem „debiuty spóźnione”, które są jednocześnie obarczone wszystkimi /.../ – ale ja-opowiadacz wiem; w zbliżony sposób da Debiut, na który czekałam od dawna. Teresa Radziewicz, wielokrotnie cechami właściwymi pierwszym publikacjom. Wyjątkowość tomiku funduje raczej talent poetki, się również interpretować wiersz Matki, czy inny, Ojciec. nagradzana i publikowana, nie spieszyła się, pozwoliła swojej poezji dojrzeć, jej praca nad słowem w poszczególnych tekstach i konstrukcja całości zbiorku. Matka. Czas dojrzewania winogron, gdzie wyraźnie mówi okrzepnąć i zaproponowała książkę przemyślaną, w której nie dała szans Przedmiotem opisu wierszy Teresy Radziewicz jest czas i jego przemijanie. Nic w tym się o przeczuwaniu, więc o swego rodzaju prekognicji, wierszom słabszym czy przypadkowym. nadzwyczajnego, nic odkrywczego. Temat pamięci, w tym wspomnień z dzieciństwa, temat upływu antycypacji przyszłości. Tak oto teraźniejszość – dzisiejsza strona – splata się w tomiku Radziewicz Tomik otwierają teksty wyciągające na światło wiersza korzenie rodzinne - piękne, poruszające, czasu, starzenia się rzeczy i ludzi – więc i doświadczenie śmierci – to problemy egzystencjalne, obok z przeszłością, najdobitniej egzemplifikowaną przez śmierć, lewą stronę i jednocześnie łączy się niezwykle melodyjne i obrazowe, bardzo osobiste, jednak niebędące tylko sentymentalną podróżą których żaden zapewne z twórców literatury nie przeszedł obojętnie. Można nawet twierdzić, że każdy z przyszłością: antycypowaniem spodziewanego. czy laurką rodzinną - wciągając narracją, każą się oczywiście pochylić nad losami bohaterów, ale człowiek, bez względu na profesję, musiał w swoim życiu odnieść się do tych zagadnień. Ale czas Wart przywołania w całości jest jeden z ostatnich wierszy w zbiorku: przy tym wnikają głębiej, szukają ukrytych korytarzy między dawnym a dzisiejszym, co już pierwszy w tomie Teresy Radziewicz nie płynie liniowo, chronologicznie: od przeszłości, poprzez teraźniejszość, Rzeczy tracą wrodzone kształty, utwór zapowiada tytułem: [Rozpoczynam wędrówkę w stronę zamkniętą] i dopełnia kontrapunktem do przyszłości. Czas u Radziewicz miewa naturę kolistą, rytmiczną, powtarzalną. A co najmniej jakby rzeczywistość umiała zapominać, w puencie: Wiem,| są miejsca, które muszę zrozumieć| samodzielnie. Będzie więc podmiot liryczny szukał „jednoczesną”, symultaniczną, zbiegającą się w jednym punkcie. Dzięki temu oswaja śmierć. albo jakby nie istniały zupełnie, w sobie naturalnej kontynuacji tego, co przodkowie napoczęli, z czym go zostawili. Będzie kroczył Tomik otwiera sześć, dających się wyraźnie wyodrębnić, wierszy „genealogicznych”; cykl skoro już o nich nie wiemy. po śladach, odszukiwał i nazywał miejsca wspólne, paralele między losami, by dać perspektywę dla ten zaczyna się od tekstu zapowiadającego główny temat zbiorku już samym swoim tytułem: ich oglądu - jako jednej ciągłej opowieści. Wszyscy moi krewni tłoczą się i każdy chce| by opisać jego Rozpoczynam wędrówkę w stronę zamkniętą. Początkowe wiersze zaludniają książkę postaciami Dlatego skupiona wpatruję się, by zatrzymać historię [Drzewo genealogiczne] - poetka angażuje więc swój język i aranżuje przestrzeń wierszy od dawna będącymi „po tamtej stronie”: pradziadem Jakubem, baćko Michałem, dziadkiem piasek w przewróconej klepsydrze, tak, by spisać, co było. Ale ze świadomością, że spisywanie nie będzie proste. Tworząc wiersze pełne Konstantym i babcią Marianną, drugą babcią, nie nazwaną z imienia – trochę tak, jak u Marqueza kiedy ziarna na krańcach konkretów, biograficznych czy nawet topograficznych odniesień, wie: fakty są skromne, reszty trzeba w rodzie Buendia. Przeczytajmy: rozłożą ciężar. szukać [W drodze dziedziczenia]. I szuka – w sobie. Jak silne jest poczucie ciągłości pokoleniowej, jak Wszyscy moi krewni tłoczą się i każdy chce, * * * silny jest związek z przeszłością i świadomość, że losy i tajemnice przodków przekładają się na nasze by opisać jego historię, nawet pradziadek Jakub, [Rzeczy tracą wrodzone kształty] życie – pięknie pokazują wiersze takie, jak [Spadek] (gdzie czytamy o dziadku: na każdym zdjęciu ma którego w żadnym razie nie mogę pamiętać. Nic Radziewicz wie, że piasku w klepsydrze zatrzymać nie sposób, nawet wówczas, gdy się ją przewróci. w oczach| tajemnicę, nie powiedział wszystkiego.|| Ojciec przechował to dla mnie) czy [Pogrobowiec] o nim nie wiem prócz tego, że fundował krzyże; /.../ Można w zamian, jak w Sanatorium... u Brunona Schulza spóźniać się z czasem o pewien interwał, co (w którym tytułowy krewny zlicza w sierpniu gwiazdy, w lutym maluje na szkle| kaczeńce i przy kopcącej spowoduje nałożenie się na siebie płaszczyzn czasowych, ich współistnienie w jednym podmiotowym łojówce uczy się na pamięć| wierszy.| Jeszcze nie wie, że wszystko| odbije się w dzieciach.) Drzewo genealogiczne „teraz”. Łącznie z przyszłością, która – chociaż jest projektowana dziś – z innej perspektywy, obecne lewa strona to zbiorowy portret tych, którzy odeszli, ale przygotowali i ukształtowali sobą miejsce - i Radziewicz opisuje ich historię. Trochę z pamięci własnej, częściej z zasłyszanych opowieści „dziś” kształtuje. Zgodnie – zresztą – z jedną z tez egzystencjalizmu mówiącą, iż „człowiek nigdy nie dla potomnych. Zaglądając na lewą stronę dostrzegamy struktury, miejsca szycia, sploty, które rodzinnych, jeszcze częściej zapewne z domniemania, że mogłoby tak być, jak pisze. Ale nie jest jest tym, kim jest, a zawsze jest tym, kim będzie”. zapewniają spójność, a są niewidoczne na pierwszy rzut oka. Warto pójść tym tropem, choćby i po tu ważne rozstrzygnięcie dylematu: prawda to – czy zmyślenie; tak jak i nie jest ważne, dla poezji Oto fragment Wiersza o zwykłych sprawach: to, by rozgryźć, na języku poczuć|| smak goryczy. Wszystko,| byle tylko nie czuć nieważkości. [Kosmos], w ogóle, czy to autentyczni, czy też fikcyjni protoplaści samej autorki. Dalej, po cyklu genealogicznym, Pisać o niej jak o codziennych zakupach: po to, by wejść w środek prywatnej mitologii i przez jej pryzmat spojrzeć na własne życie. przybywa bohaterów wierszy. Oto pojawia się ojciec (wcześniej, w cyklu „genealogicznym”, opisany przynieść chleb, masło, trochę śmierci Eksplorując rodzinne przestrzenie, poetka powoli przesuwa środek ciężkości w stronę namysłu jako Pogrobek, ostatnie dziecko Kostka i Marianki), matka, szwagier, miejscowa dzieciarnia, sąsiedzi, i w kalendarzu dla pamięci zaznaczyć: nad tożsamością, miejscem człowieka i jego relacjami z otoczeniem. Nie pamiętam dnia, w którym proboszcz, wikary i nawet psy. Magiczne Macondo – w rzeczywistości rodzinny Juchnowiec nieopodal wyrzucić śmieci, zrobić pranie, umrzeć. matka| podarowała mnie światu, ale umiem| przyglądać się rzeczom pod światło“ [*** (Nie pamiętam Białegostoku – oraz przywoływane z pamięci krajobrazy z dolin Biebrzy i Narwi wypełniają poetycki dnia)]. Przyglądanie się rzeczom pod światło wydaje się być charakterystycznym dla tej poetyki świat Radziewicz. Wszyscy bohaterowie naznaczeni są piętnem czasu, bardzo często również – A przecież jest tylko odchodzeniem w jednym celu: sposobem przekładu rzeczywistości na wiersz. znakiem śmierci. Radziewicz dookreśla w ten sposób przewodni temat swojej książki. W Eschatologii żeby wrócić, a nawet jeżeli nie wracać, Jak wrażliwe jest poetyckie oko i ucho Radziewicz, jak nośne i sugestywne są jej obrazy, świetnie szaf elektrycznych /.../ każdy rysunek / był memento mori /.../; w Kapslu kundel parafialny, Kapsel, to żeby się jednak spotkać. /.../ widać w utworze [Ojciec. Matka. Czas dojrzewania winogron] – zmysłowe, synestezyjne opisy nosi ślady krwi na futrze; Kosmos – to rozważania o śmierci; sceneria Wizyty sugeruje cmentarz; tytuł nie tylko uautentyczniają wiersz-powrót do dzieciństwa, ale pokazują kunszt autorki, zdolnej do Wiersz o umieraniu mówi sam za siebie; Anastazja jest zapisem pogrzebu sąsiadki; Zanim otworzę Wiersz o zwykłych sprawach kreacji, które wzruszając przez wywołanie ducha przeszłości nie są zwykłym „odwracaniem się za swoją autorka opatrzyła mottem z Wojaczka: Ile śmierć ma szuflad! – i jest refleksją na temat własnej Wiersz ten zamyka książkę poetycką Teresy Radziewicz. Jeszcze raz potwierdzając zasadniczy siebie“. Podobnie [Kapsel], [Podciśnienie], [Eschatologia szaf elektrycznych] czy [Piaskownica] - to śmierci; Krew okazała się za gęsta traktuje o śmierci bliskiej osoby; tematem Wiersza o zwykłych temat jej poetyckich penetracji – i jeszcze raz potwierdzając świadomość językową i przemyślaną wiersze-wyrazy dojrzałości, która uczy akceptować świat płynący jak cumulusy [Podciśnienie], choć sprawach jest również śmierć. Czyżby tomikiem tym zawładnęła obsesja śmierci? konstrukcję całości. nie zawsze zna jednoznaczną odpowiedź, jak się z nim uporać: Co z każdym szczegółem, sercem| Śmierć jest namacalna, niepowątpiewalna, niezbywalna. Wręcz dotykalna i wszechobecna. Nie ma W obecnym omówieniu skupiłem się prawie bez wyjątku na problematyce książki Teresy wyciętym na starym jesionie, wyrysowanym na wilgotnej ziemi? [Piaskownica]. sposobu, by ją pokonać. Zatem postarajmy się ją choćby oswoić, aby można było z nią żyć – zdaje się mówić Radziewicz, sygnalizując jedynie – we wstępie – oryginalność jej poetyki. Obawiam się, że aby Poezja Teresy Radziewicz z uwagą podpatruje człowieka, który jest „umocowany” w swojej Radziewicz. Jak? Na lacki sposób poprzez swoistą „magię”; na sposób chrześcijański – dzięki wierze.1/ bardziej dokładnie tę poetykę opisać, trzeba by na to przeznaczyć drugie tyle miejsca. Niechaj historii, naznaczony i zdeterminowany losami przodków i wydarzeniami dzieciństwa, ale także W lewej stronie kluczem do akceptacji śmierci jest pojmowanie czasu: Spotykamy się pomiędzy czasami, / więc, na użytek tej recenzji, wystarczy kilka dookreśleń – szczególnie, że wiersze autorki były zawieszony w kosmosie, przeznaczony chwili, a w tej chwilowości – bezbronny i bezbrzeżnie w części wspólnej zakresów, / której nikt jeszcze nie zaznaczył. /.../ - pisze autorka w wierszu następującym wielokrotnie przywoływane i, za sprawą tychże przywołań, widoczne są co najmniej ślady jej samotny. Życie| z tamtej strony wydaje się lepsze. Tutaj marazm|| zastój, rzeczy nieruchome, po genealogii, zatytułowanym Skąd te pęknięcia, przez które płyniemy do siebie? Oto, dzięki wspólnemu, sposobu uprawiana poezji. Tak więc, nie bez przyczyny, dla wierszy Radziewicz łatwiej odnaleźć klatka, której przecież| nikt jednak nie zamknął [Kosmos]. Jednak nie ma w tych wierszach zgody jednoczesnemu istnieniu minionego i obecnego pomiędzy czasami, tworzy się możliwość spotkania. prozatorskie (Marquez, Schulz), niż poetyckie konteksty odniesień. Interesujące, że gdy się słucha na pesymistyczną nadwyżkę, skoro czytamy taką oto apoteozę człowieczej niepowtarzalności, Przeszłość daje się uobecnić „teraz”; bezsporny fakt czyjejś śmierci przestaje być taki oczywisty, jest bowiem jej wierszy nie widząc tekstu (np. w radiu), odnosi się wrażenie, że są to mini-opowiadania, czy niezwykłości: Spotykamy się pomiędzy czasami,| w części wspólnej zakresów,| której nikt jeszcze przejście / na odwrotną stronę (Kosmos): nawet cmentarne krzyże kute trzysta lat temu są liniami, które rysuje też może raczej proza poetycka. Podobnie można by sądzić, gdyby czytać te wiersze dokonując nie zaznaczył. [Skąd te pęknięcia, przez które płyniemy do siebie?] się, by łączyć (Dolina Biebrzy). Paradoksalnie: fakt, że ktoś zmarł, że fizycznie nie istnieje, bynajmniej nie na nich uprzednio zabiegu zmiany wersyfikacji, tj. gdyby zlikwidować łamanie na wersy i zwrotki Dwa fragmenty uparcie odczytują mi się jako poetyckie (czy tylko?) credo autorki: Dni mijają jak oznacza, iż tego kogoś nie ma. Albo: że nie można go uobecnić. Paradoksalnie – lub magicznie. i zapisać je „ciągiem”. Znamion epickości twórczości Radziewicz przydaje również rzadko spotykana przesuwane dagerotypy,| rzutują ślady na miedzianą płytkę. Uczulam|| tworzę światłoczułą warstwę, Możliwość kontaktu z tymi, którzy są po stronie lewej czy odwrotnej mamy wyłącznie my: ci w poezji wielość bohaterów jej utworów, także fabularność jej wierszy (opowiadana jest w nich utrwalam głębię| niezatartych znamion, wywołuję efekt | trzykrotnego zanurzenia w wodzie,|| z dzisiejszej strony. Tamci natomiast, którzy odeszli, mogą znaleźć się w naszym „teraz” wyłącznie pewna historia, anegdota) oraz raczej narracyjny, obiektywizujący charakter wypowiedzi, nacierania oliwa, spotkania| z więcej niż tylko człowiekiem. [W poszukiwaniu zagubionych źródeł] poprzez nasze ich przywołanie. z rzadka tylko akcentowanym „ja” mówiącym. Wiersze te nie bywają ekspresyjnym monologiem oraz Milkniemy|| i nagle łapię najważniejsze słowo,| a ono mocno kłuje w język. [Dolina Biebrzy] . Czy Gdybyś choć raz we śnie przyszedł, lirycznym, w sensie wyznania czy też wyrażania podmiotowych stanów emocjonalnych. Są nie tak właśnie poetka chwyta świat, przyłapuje go swoją wrażliwością i przekłada na słowa? twarz pokazał. Zapewnił: śmierć wcale nie taka głównie opowieściami o zdarzeniach, budowanymi ze zdań rozwiniętych, z zachowaniem lewą stronę kończą wiersze o śmierci. Z tym motywem mierzy się prędzej czy później (na nieszczęście nieodwracalna i prawdziwa. interpunkcji i wielkich liter, w których nie ma miejsca na emocjonalny żywioł liryczny, dominuje dla poezji zazwyczaj prędzej) niemal każdy poeta. Radziewicz radzi sobie i z tym wyzwaniem świetnie. zaś zracjonalizowany i refleksyjny opis i opowiadanie, będące głównymi formami podawczymi Jej utwory poruszają, hipnotyzują, omijają pułapki uproszczeń i tanich refleksji, niezależnie od Krew okazała się za gęsta epiki. I na tych określeniach, z grubsza rzecz ujmując, podobieństwa z epiką się kończą. Oto tego, czy są próbą oswojenia śmierci (w kalendarzu dla pamięci zaznaczyć: wyrzucić śmieci, zrobić Podobnie jest w wierszu Kosmos, który można czytać jako rozmowę ze zmarłym (albo jako dialog bowiem u Radziewicz rozbudowane i rozwinięte (epickie więc) zdania wiersza w swoim pozornym pranie, umrzeć [Wiersz o zwykłych sprawach], wyrazem zgody na jej nieuchronność (Dobra śmierć| ze sobą, który przecież także jestem „potencjalnie zmarłym”!), mogącym jedynie patrzeć w okno realizmie kryją najczęściej wieloznaczność metafory, cała zaś opowiadana historia nijak się zawsze gromadzi tych, którzy kochają. [Anastazja]) czy próbą poetyckiego przetworzenia bólu, (z perspektywy swego – obecnego lub przyszłego – łoża śmierci? trumny?), chociaż chcącym, nie ma do prawdy rzeczywistości, gdyż daje się odczytywać dopiero na przykład w porządku buntu i tęsknoty za umarłym (Gdybyś choć raz we śnie przyszedł,| twarz pokazał. Zapewnił: śmierć bezskutecznie, móc dotykać, odczuwać smak - /.../ Wszystko, / byle tylko nie czuć nieważkości. zbliżonym do magicznego, do nadrealistycznego, do fantastycznego – z wszystkimi tychże wcale nie taka| nieodwracalna i prawdziwa. [Krew okazała się za gęsta]). A czego spodziewać się już Zatem to ja – poetka – przywracam do istnienia, wydobywam z przeszłości ludzi i rzeczy, mając odczytań konsekwencjami niejednoznaczności i niedopowiedzeń, polegającymi (chyba?) na „po“? Piękne zakończenie wiersza, piękne zakończenie tomu: „Potem cisza normalna więc całkiem pełną świadomość, że ich czas dawno już się skończył. Bez oszukiwania się: śmierć z całą pewnością nieistnieniu w świecie rzeczywistym realnych odpowiedników literackiego znaku: niezwyczajnego, nieznośna”| boli jak źle skrojony materiał| z brakiem po lewej stronie. [Wiersz o zwykłych sprawach]. I tu jest nieodwracalna i prawdziwa. Idąc dalej: ja, demiurg czasu (wszechwiedzący narrator – a może zmetaforyzowanego opisu czy symbolicznej opowieści. I jednak, mimo tego, że zdania opisujące czy pytanie: czyżby zamysłem autorki było ostatecznie nakierować tytułem zbioru czytelniczą wrażliwość doktor Gotard z Schulzowego Sanatorium pod Klepsydrą?), nie tylko jestem w stanie wskrzesić opowiadające w wierszu „udają” obiektywny tok narracji – to sposób doświadczania opowiadanego właśnie na tę lewą stronę? Zataczamy więc koło, po drodze uczestnicząc w poezji pięknej, niezwykłej, minione, ale mam również wiedzę o przyszłości. świata, polegający na sensualności tegoż doświadczenia, ma charakter jednostkowy i subiektywny, mądrej, mówiącej o sprawach ważnych, które z konieczności mogę tu jedynie telegraficznie nakreślić /.../ umiem a więc właściwy liryce. Podobnie rzecz się ma z uogólnieniami w wierszach, występującymi i powierzchownie potraktować. Z czystym sumieniem: warto zajrzeć na lewą stronę. przyglądać się rzeczom pod światło. u Radziewicz najczęściej w postaci point. Zamknięcie wiersza, ostatnie wersy, są w tej poezji Izabela Fietkiewicz-Paszek zapisem reakcji podmiotu na wcześniej opowiadaną, a w zasadzie kreowaną, przezeń historię. Ta podmiotowa reakcja (często refleksja, często zapowiedź zachowania) oraz nieuzurpowanie sobie Teresa Radziewicz, lewa strona, Stowarzyszenie Literackie im. K.K. Baczyńskiego, Łódź 2009. 1 Wiara w poezji Teresy Radziewicz jest zupełnie odrębnym zagadnieniem i wymagałaby osobnego studium; niech przy okazji tego omówienia wystar- prawa do głoszenia niepodważalnych prawd, przesądzają o liryczności lewej strony. czy, że problem ten zostanie jedynie zasygnalizowany.

46 Migotania, przejaśnienia 26 druk M i g o t a Nia PRZEJAŚ NIENIA współfi nansowany przez

Wydawnictwo Poligrafi czne „FAMI” - Drukarnia Bogusław Pankowski ul. Chocimska 15, 85-078 Bydgoszcz tel./fax (0 52) 322 00 34 [email protected] www.wydawnictwofami.pl

Książki nadesłane · P. Müldner-Nieckowski, L. M. Jakób, Korespondencja literacka Lecha M. Jakóba i Piotra Müldnera- Nieckowskiego publikowana na łamach kwartalnika „Łabuz” w latach 1998-2007, Wydawnictwo Adam Joanna Grochocka Marszałek, Toruń 2010. · T. Radziewicz, lewa strona, Stowarzyszenie Literackie im. K. K. Baczyńskiego, Łódź 2009. Urodzona w 1981 roku w Gdyni. Ilustrator, grafik. · K. Suchcicka, haust powietrza, Oficyna Wydawnicza Łośgraf, Warszawa 2009. Współtwórczyni pracowni mediów niezależnych „Obin Org”, działającej w latach 2003-2006 w kolonii artystów w stoczni gdańskiej. · R. Wasilewski, Jeżeli czytasz we mnie..., Wydawnictwo Książkowe IbiS, Warszawa 2010. · D. Majer, Ksiąga grawitacji, Wydawnictwo „mamiko”, Nowa Ruda 2009. Na przestrzeni ostatnich lat współpracowała przy projektach artystycznych z grupami takimi jak „Vlepynet” czy „Krecha”. · A. Syska, Śpiewała młoda prawda. Vasko Popie od „Bocznego nieba”. Wiersze 2006-2008, Podkarpacki Obecnie działa w ramach duetu ilustratorsko-multiartystycznego „Zumba Stein” oraz współprowadzi pracownię sitodruku przy Instytut Książki i Marketingu, Rzeszów 2009. Uniwersytecie Gdańskim. · M, Wabik, Spisek, Wydawnictwo „mamiko”, Nowa Ruda 2009. · G. Przepiórka, Aneks, Siedleckie Towarzystwo Naukowe, Siedlce 2009. · . Sikorski, Droga z Daulis do Delf, Zaułek Wydawniczy Pomyłka, Szczecin 2009. · P. Piaszczyński, Moleskine, Stowarzyszenie Artystyczno-Kulturalne „Portret”, Olsztyn 2009. · Człowiek i sacrum. V Ogólnopolski Konkurs Poetycki „O Wawrzyn Sądeczcyzny”. Almanach, Katolickie Stowarzyszenie Civitas Christiana, Kraków 2009. · B. Sadliński, M. Dobrzański, Nomen omen (B. Sadliński, Zbrodnia Ikara; M. Dobrzański, Należy zostać), Drukarnia Solpress, Prudnik-Opole 2009. · M. S. Knapczyk, Córka słońca, Wyd. Sowa, Warszawa 2009. · J. Suchanek, Ku, Wyd. Towarzystwo Przyjaciół Sopotu, Biblioteka „Toposu”, Sopot 2009. · E. Ostrowska, Śmiech i łaska, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 2010. · M. Jentys, Argonauci naszych czasów. O prozie polskiej(i niepolskiej), Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2009.

Gazeta literacka 47 dPRySKi O Autorzy goszczący po raz pierwszy: Jan Gondowicz

Na stuLECie Aleksander Flakar. Urodził dinie (Serbia), „Šumadijske horyzontami (2006), Powrót Myśli Leca: ciszenrufy. się w 1924 roku w Białymsto- metafore 2003” w Mladeno- do domu wariatów (2007). ku, wczesne dzieciństwo spę- vacu (Serbia), „RADE TOMIĆ” Jego wiersze były tłuma- dził w Polsce międzywojennej. w Kraljevu (Serbia). czone na języki: chorwacki, Demokracja Po wojnie zamieszkał w Chor- Olga Lalić-Krowicka. Uro- serbski i angielski. Obywatel obrywatel. wacji. Emerytowany profesor dzona w 1980 roku w Šibe- Ninette Nerval. Do tej pory Uniwersytetu w Zagrzebiu. niku w Chorwacji, serbsko- publikowała poezję („Czas De profundis Znawca awangardowej polskiego pochodzenia. Kultury”, „Fa-Art”, „Pograni- Saska tradycja: sramnatyzm. literatury i sztuki w Europie Absolwentka filologii sło- cza”, „Kresy”, „Neurokultura”, Wschodniej i Środkowej wiańskiej na Uniwersytecie „Zeszyty Poetyckie” itp) Nauki społeczne (jego prace z teorii literatury Jagiellońskim w Krakowie. fragmenty prozy (Rita Baum, Warstwa wyznawców dewizy „Olewam to!”: urynariat. były drukowane na łamach W 2007 roku przyznano Korespondencja z Ojcem), kry- „Pamiętnika Literackiego” jej stypendium Minister- tykę literacką i filozoficzną i innych polskich periodyków stwa Kultury i Dziedzictwa („Estetyka i Krytyka”, „Nowa Uny naukowych). Pomysłodawca Narodowego. Publikowała Krytyka”), przekłady Wittgen- Ci, co są pawiem narodu. i redaktor Słownika awangar- na łamach m. in. polskich steina („Ethos i Logos”, „Kwar- dy rosyjskiej. Na jego semi- oraz serbskich czasopism talnik Filozoficzny”). Kończy Normy narium uczęszczała znana oraz w ponad trzydziestu filozofię na UJ, fotografuje, Poziom? – skandard. pisarka chorwacka Dubravka antologiach i almanachach kręci krótkometrażówki. Ugrešić. wydanych w Serbii i Polsce. Patrycja Kaleta. Urodziła Beata Patrycja Klary. Poet- Pisze wiersze, haiku, krótkie się w 1983 roku. Mieszka Politologia ka i krytyczka. Za debiutanc- opowiadania oraz dramaty. w Czeladzi. Jest dziennikarką Problem niemiecki – szkopuł. ki tom wierszy pt. Witraże Jej wiersze tłumaczono na i studentką studiów dokto- została nagrodzona Waw- języki: angielski, bułgarski, ranckich w zakresie literatu- w środku plakat Czekając na barbarzyńców rzynem Lubuskim (2005). litewski, macedoński oraz roznawstwa na Uniwersytecie Upragniony najazd ze Wschodu: tatarsis. Wydała ponadto 2 arkusze słoweński. Jest laureat- Śląskim. W 2004 roku wydała poetyckie Schną koniczyny ką kilkunastu konkursów tomik poetycki Pokoje pach- Dylemat i Nokturny intymne oraz tom i wyróżnień w Polsce i na nące mlekiem. Publikowała z rysunkiem Co gorsze: utajnienie ujawnienia utajnień czy ujawnienie wierszy Imaginacje (2006). Bałkanach. Zajmuje się rów- m.in. w „Śląsku”, „ArtPapierze” Na co dzień jest bibliotekar- nież przekładami. Mieszka i „Prowincji”. utajnienia ujawnień? ką, pełni też funkcję zastępcy i tworzy w Dukli. Zbigniew Chojnowski redaktora naczelnego pisma Aleksandar Čotrić. Urodzony (ur. 1962). Poeta, krytyk Joanny Sentencja literackiego „Pegaz Lubuski”. w 1966 r. w Loznicy, Serbia. i historyk literatury. Opu- „Myślę, więc tu jestem” (Kratezjusz). Zbiera anioły, jej kolekcja Należy do belgradzkiego kręgu blikował m.in. Śniardwy liczy już około 300 figurek aforystów oraz jest członkiem (1993), Cztery strony domu Grochockiej Internet i wizerunków tych boskich Związku Literatów Serbskich. (1996), Prześwit (2002), Ląd Oczyszczalnia wścieków. posłańców. Z wykształcenia jest prawnikiem. gordyjski (2006), Rozwidlenia Teresa Nietyksza. Uro- Mieszka i pracuje w Belgradzie. (2008), a także monografie dziła się na Podlasiu, gdzie Tadeusz Zawadowski. o poezji J. Iwaszkiewicza, Piśmiennictwo spędziła wczesne dzieciń- Poeta, krytyk literacki; uro- A. Kamieńskiej i M. Kajki. Jak nie Scylla, to Charybda stwo. Następnie mieszkała dził się 9. 12. 1956 r. w Łodzi, Mieszka w podolsztyńskiej Inspirację piórom skryb da. z rodzicami w Kaliskiem i tu gdzie ukończył studia eko- wsi Przykop. ukończyła szkołę średnią (III nomiczne na Uniwersytecie Julia Łukasiak. Ur.1989, stu- Sztuki piękne Liceum im. Anny Jagiellon- Łódzkim. Od 1981 roku dentka Kolegium MISH na Gazeta literacka Dodaizm. ki w Kaliszu). Debiutowała mieszka w Zduńskiej Woli, Uniwersytecie Warszawskim, jako Teresa Szwed (nazwisko gdzie współtworzył Klub laureatka kilku konkursów rodowe) w 1959 r. podczas Literacki „TOPOLA”, którego poetyckich( m.in konkursu Migotania, Nauka studiów w Krakowie (1959- jest nieformalnym liderem im. Sieniawskiego, I Nadwi- Watykanista: klerudyta. 1960). Od 1960 r. mieszka i redaktorem większości ślańskich Spotkań z Poezją, przejaśnienia w Opolu.W jej twórczości wydawnictw ( w tym serii Turnieju I wiersza podczas Medycyna znajdziemy poetycki zapis wydawniczej Biblioteka V Manifestacji Poetyckich). Przenosiny dla zdrowia na prowincję: pacaneum. dzieciństwa na Podlasiu, tra- TOPOLI ) oraz interdyscypli- Debiutowała w kwartalniku gizm wojny i pogranicza, styk narny Klub Twórczej Pracy literackim „Wyspa”. Dlaczego klasycy różnych narodowości, kul- „BEZ AUREOLI”. Jest również W wolnych chwilach maluje. numer 1 (26) 2010 Credo quia absurdum – kredyt rozpaprany na głupstwa. tur i religii, miłość do ludzi, członkiem Związku Litera- Mieszka w Warszawie. Redaktor naczelny: Zbigniew Joachimiak Is fecit cui podest – czuję: jest narobione na półpiętrze. kraju, rodziny i świata, jak też tów Polskich. Laureat ponad Sławomir Hornik. Ur. 1986., Sekretarz redakcji: Karolina Firyn fascynację sztuką i refleksje 200 międzynarodowych student kulturoznawstwa. Redakcja: Izabela Fietkiewicz-Paszek, Marta Fox, In dubio pro reo – prorektor zdębiał. z podróży do Ameryki. Jest i ogólnopolskich konkursów Publikacje w „Akancie”, „Pro Jan Gondowicz, Maria Jentys-Borelowska, Nil admirari – dowódca fl oty rzecznej autorką książek poetyckich: literackich. W roku 1997 Nie- Arte”, kwartalniku „sZAFa” Andrzej Wołosewicz, Andrzej Żurowski, Bogusław Żyłko. w starożytnym Egipcie. Cień z oczu (1991), Powie- zależna Fundacja Popiera- oraz na kilku portalach Stale współpracują: Pars pro toto – kichaj na to. trzem i miłością (2004), nia Kultury Polskiej POLCUL internetowych. Jeśli ma Ewa Graczyk, Bartosz Jastrzębski, A. C. Leszczyński, Quo vadis? – co przeszkadzasz? Podróż Penelopy (2005), FOUNDATION w Sydney( możliwość - pakuje mandżur A.D. Liskowacki, Grzegorz Musiał, Antoni Pawlak, ks. Jan Sochoń, Olga Śmiechowicz, Suum cuique – gdy sum kwiknie. Sonety opolskie (2006). w kapitule zasiadali m.in. i jeździ w góry. Roman Warszewski. Vae soli! – bo zupa była za słona. Dejan Bogojević. Urodzony Jerzy Giedroyc, Gustaw Tomasz Piekło. Ur.1983r. Pisze, 4 lipca 1971 r. w miejsco- Herling – Grudziński, Jan pracuje, współpracuje z maga- wości Valjevo (Serbia). Pisze Nowak – Jeziorański) uho- zynem Fragment. Publikował Projekt graficzny: Dariusz Szmidt Psychologia wiersze, prozę, haiku, eseje, norowała go swoją nagrodą w kwartalniku literacko-ar- Opracowanie graficzne: Renata Kowalczyk Wiara w UFO: ufność. dramaty. Zajmuje się także za całokształt działalności tystycznym „sZAFa”, piśmie Wydawca: Literatura Net Pl. Sp. z o.o. krytyką literacką i plastycz- kulturotwórczej. Jest auto- literacko-kulturalnym „Portret”. Adres redakcji: LNP - Literatura Net Pl., Album mitologiczne ną. Publikował swoje utwory rem ponad 600 publikacji Mieszka pod Krakowem. ul. Grunwaldzka 309, 80–309 Gdańsk Marsjasz: Mesjasz Marsjan. w koło 120 zbiorach i anto- w ogólnopolskiej i zagranicz- Małgorzata Dorna. tel. (058) 345 25 94 logiach w kraju i zagranicą. nej prasie literackiej. Swoje Ur. 22 I 1954 r. w Sopocie. [email protected], [email protected] Iluminacja Zajmuje się także twórczo- wiersze i teksty krytyczne Krytyk sztuki, nauczyciel. ścią plastyczną (malarstwo, publikował w ponad stu Współpracowałam z „Głosem Autentyczna literówka: „prawdziwny”. ilustracja, rysunek, komiks pięćdziesięciu antologiach Wybrzeża”, „Sztuką Polską”, Migotania, przejaśnienia. Gazeta literacka sprzedawana jest w salonach Empik i Kolportera i designe). Dotychczas literackich. Wydał tomiki „Projektem”, „Tygodnikiem w całym kraju w cenie 8 zł za pojedynczy egzem- Wątpliwość zilustrował i zaprojektował poetyckie: Fotoplastikon Czas” i „Tygodnikiem Sopot”. plarz (numer podwójny w cenie 14 zł). Możliwy jest Czy „nalewka” to pozycja erotyczna? ponad 50 książek i czaso- (1987), Witraże (1991), Demo- Zawsze pisałam o sztuce - również zakup za zaliczeniem pocztowym. Łaskawe zamówienia proszę składać w Redakcji dowolną pism. Miał 17 indywidual- ny (1992), Przedrośla (1994), nigdy o polityce. Sztuka jest drogą. Redakcja uprzedza, iż nie odsyła tekstów Obsługa nych wystaw w kraju i więcej Listy z domu wariatów (1995), wieczna - z polityką różnie nie zamówionych; nie gwarantujemy również oceny niż 40 wystaw kolektywnych O Elizabeth, Berenice i jeszcze bywa...Polski „tygiel” raczej nadesłanych utworów literackich. W korespondencji W malinowym chruśniaku: chrustessa. z Redakcją prosimy używać przede wszystkim adre- w kraju i zagranicą. Laureat innych kobietach (1997), Kra- mnie nie interesuje.Ciągle sów e–mailowych. nagrody „PANONSKI GALEB jobraz z kroplą w tle (1997), lansuję jakieś inne nazwisko Turystyka 1999” w Suboticy (Serbia), Lustra strachu (2000), Ścież- - mam skłonność do kompli- Wodoodporna busola – kąpas. „SRPSKO PERO 2003”w Jago- ka obok raju (2005), Między kowania sobie życia.

Koty Obyczaje niektórych rasowych kotów – perswersja. Prenumerata! Cena Migotań, przejaśnień wynosi 8 złotych (14 złotych numer podwójny), M i g o Rozrywki umysłowe w prenumeracie 5 złotych za egzemplarz (10 złotych numer podwójny)! PRZEJAŚ t a Ni Jak zamawiać? To proste! Jest na to wiele sposobów: NIENIA a Łatwa zagadka – zgadka. (Trudna – niezgadka). 1) Zadzwoń pod numer 058 345 25 94 i złóż zamówienie 2) Wyślij zamówienie mailem na adres [email protected] Proverbia 3) Wyślij zamówienie na adres: LNP - Literatura Net Pl., ul. Grunwaldzka 309, Centrum Handlowe Oliwa, 80-309 Gdańsk Prenumeratę otrzymasz po wpłaceniu odpowiedniej kwoty na konto: Gadu, gadu – mawiał stary jaszczur. Kredyt Bank 53 1500 1171 1211 7004 7034 0000 lub za zaliczeniem pocztowym (koszty przesyłki i pobrania ponosi odbiorca)

48 Migotania, przejaśnienia 26