Annales Collegii Nobilium Opolienses Barbara Kubis* Artystyczna Droga Renaty Bogdańskiej W Latach Wojennej Tułaczki I Niełatw
Total Page:16
File Type:pdf, Size:1020Kb
Annales Collegii Nobilium Opolienses 9 (2020) Barbara Kubis* Polskie Towarzystwo Historyczne, Oddział Opole Artystyczna droga Renaty Bogdańskiej w latach wojennej tułaczki i niełatwe powojenne życie Ireny Andersowej Renata Bogdańska’s path down the road of art during the war wandering and the difficult post-war life of Irena Anders. Abstract: The article focuses on Irena Anders, the wife of General Władysław Anders. It is based on a variety of sources, mainly memoirs but also my own memories since I had the pleasure of getting to know this extraordinary lady in person. Renata Bogdańska – because this was her stage name – belonged to people who definitely knew what they wanted in life, and was always ready to face new challenges. She was musically gifted, sang beautifully and took part in performances of various theatrical groups. The Second World War had a huge influence on her life. She followed the fate of many other Poles from the Eastern Borderlands, marching among the army organized by Władyslaw Anders in the Soviet Union. The general made efforts to lead the Polish troops out of the Soviet Union, to Persia – controlled by the British forces. It was fate that brought these two together on the war trail. After the war, they got married and settled in London. Everyday post-war life was not easy, but the Mrs Anders worked hard to overcome all difficulties. She often visited Poland and spoke with pride about her patriotism and love for Poland. She had a warm, open personality and was very likeable. Keywords: autobiographical record, world war 2, German occupation, 2nd Polish Corps * B. Kubis (2020). Artystyczna droga Renaty Bogdańskiej w latach wojennej tułaczki i niełatwe powojenne życie Ireny Andersowej. Annales Collegii Nobilium Opolienses, 9, ss. 135–161, [email protected]. 136 | Annales Collegii Nobilium Opolienses • 9 (2020) • Życiorysy Zainteresowanie przeszłością to widzenie człowieka w określonym kon- tekście historycznym. Bohaterka tego opracowania to osoba wyjątkowa. Należała do nielicznych kobiet minionego stulecia, które łamały kon- wenanse obyczajowe, podejmowały decyzje dotyczące własnych losów. Mam na uwadze Irenę Andersową, żonę dowódcy 2. Korpusu Polskie- go – gen. Władysława Andersa. Wysiłek kobiet jest nie w pełni doceniany i w niewielkim zakresie opi- sany w piśmiennictwie historycznym. Pisząc o I. Andersowej odwoływać się będę do różnych źródeł, zwłaszcza do literatury pamiętnikarskiej, ale też moich prywatnych z nią kontaktów1. Ze względu na różnorodność form zapisów autobiograficznych i ich wzrastającą rolę w badaniach historycznych współcześnie określa się je mianem „literatury dokumentu osobistego”2. Przywilej wstępu do kultury oficjalnej zdobyła zasadniczo „śmierć wojenna”, postrzegana jako odrębna kategoria umierania, waloryzo- wana przez pomniki, zaszczyty, odznaczenia3. Obraz zjawisk, związa- nych z wojennymi przeżyciami kobiet, ich walka o przetrwanie, służba frontowa to niezwykle złożony problem, trudno go poddać określonym schematom. Mając tego świadomość, chciałabym skoncentrować się na określonej sytuacji społeczno-poltycznej i obyczajowej, w jakiej znalazły się wojenne kobiety. To wtedy, jak pisze jedna z autorek wspomnień, do- konały „wielkiego skoku nad otchłanią okupacji i poniewierki”4. Wybuch II wojny światowej zmienił w zasadniczy sposób losy boha- terki tego opracowania, przyniósł zwrot w jej spokojnym dotąd życiu na Kresach Wschodnich. 17 września 1939 r. wkroczyła na polskie rubie- że Armia Czerwona. Radziecka władza poddała społeczeństwo polskie własnemu porządkowi formalnoprawnemu. Wprowadziła różne metody opresji i niszczenia polskiego żywiołu. 1 Szerzej: B. Kubis, Kresy Kresów – dziedzictwo zatrzymane w pamięci (z per- spektywy opolskiego środowiska). [...] Kresowianie na świecie, red. M. Kalczyńska, K. Rostocka, A. Wierciński, Opole 2013, s. 20–31. 2 Termin ten do całego obszaru pisarstwa autobiograficznego wprowadził Ro- man Zimand. Bywa on używany zamiennie z takimi określeniami, jak: „pamiętni- karstwo”, „autobiografia”, „wspomnienia”. R. Zimand, Diarysta Stefan Ż., Wrocław 1990, s. 6. 3 D. Łukasiewicz, Wojna kobiet, [w:] Humanistyka i płeć, red. J. Miluska, S. Pak- szys, Poznań 1995, s. 120. 4 D. Tęczarowska, Deportacja w nieznane, Londyn 1981, s. 33. Barbara Kubis • Artystyczna droga Renaty Bogdańskiej | 137 Następstwem dokonanej aneksji ziem polskich był także wielki plan przesiedleń milionów obywateli różnych narodowości, w tym głównie Pola- ków, w głąb radzieckiego kraju na Sybir, do Jakucka czy na Kołymę5. W latach 1940–1941 podczas kolejnych deportacji wywieziono z Kre- sów tysiące polskich rodzin do pracy w kołchozach, kopalniach, skazano na więzienia i łagry. Najbardziej cierpiały kobiety, to one teraz pozba- wione męskiej opieki odpowiadały za losy rodziny. Warto przypomnieć okoliczności, w jakich odbywało się zesłanie. „10 lutego 1940 r. o godz. 3 rano załomotano kolbami karabinów do drzwi. Zdziwieni zapytaliśmy: kto tam? Usłyszeliśmy – »odkrywaj«! (otwieraj). Weszło kilku uzbrojo- nych wojskowych, między nimi jeden cywil (Polak lub Ukrainiec). Kazali nam natychmiast się ubierać i dali na to bardzo krótki czas. My wszyscy w płacz, gdzie mamy jechać w czasie zimy i co z nami zrobią. Ojcu kazali stać w miejscu, a nam przygotowywać sobie coś na drogę. Mama naj- przytomniej z nas wszystkich zaczęła pakować pościel, pierzyny, podusz- ki, coś włożyła do wiaderka do jedzenia, parę łyżek i nóż, tłuszcz, chleb. Po upływie godziny kazali wychodzić z domu. Przed domem czekały na nas sanie, na które musieliśmy wsiąść. Tak bez śniadania zawieźli nas do punktu zbornego w szkole podstawowej. Tam zobaczyliśmy naszych sąsiadów – Polaków. I tak wszyscy, starcy, chorzy, młodzież, dorośli wyruszaliśmy kolumna saniami 6 km na towarowy dworzec kolejowy, gdzie na bocznicy stały już przygotowane dla nas wagony towarowe. Na ścianach wagonów były porobione półki z desek do spania, a wycięty otwór w podłodze służył za ustęp. W wagonie było nas upchanych około 65 osób. Nie sposób opisać płaczu i lamentu w tym zimnym wagonie, bez ciepłej strawy. Na środku wagonu stał piecyk żelazny i leżało parę kawałów węgla. Cały skład pociągu liczył 65 wagonów. Okna w wago- nie były zakratowane i zabite deskami. Ściany wagonu były nieszczelne: przez szczeliny hulał wiatr i zimno. Do każdego wagonu było przydzie- lonych dwóch uzbrojonych żołnierzy radzieckich. Wieźli nas jak niebez- piecznych przestępców. Przez cały czas podróżny byliśmy ubrani w dzień i w nocy ze względu na zimno”6. Podróż na miejsce zesłania była długa i męcząca, Wanda Trzeciecka wspomina: 5 Szerzej na ten temat: J. Siedlecki, Losy Polaków w ZSRR w latach 1939–1986, Londyn 1987. 6 H. Roszkowska, Wspomnienia, „Zesłaniec” [b. R.] 1997, nr 2, s. 69–70. 138 | Annales Collegii Nobilium Opolienses • 9 (2020) • Życiorysy Było duszno, gorąco i bielizna lepiła się do ciała. O myciu nie było mowy, gdyż raz dziennie wystawiano dwa wiadra wody. Trzeba więc było ją oszczędzać, licząc każdą kroplę. Przez pierwszych parę dni nic do jedzenia nie dostaliśmy. Później przynoszono raz na dzień wiadro zupy. Liczono nas i znowu z hukiem ryglowano drzwi. Z braku jakiegokolwiek ruchu i ręce drętwiały7. I wreszcie transporty dotarły na miejsce przeznaczenia. Zaczął się koszmar życia w nieludzkich warunkach – wspomina Zofia Józefowicz- -Niedźwiecka, wówczas mała dziewczynka. Wylądowali w kołchozie Rostowsk na północy Kazachstanu; praca w polu przy sianokosach, płacą w naturze: zbożem. Wy- gląda to jak zwykła wieś, trochę bielonych chałup, jakieś baraki. W okolicy nie ma ani jednego drzewa, tylko step jak wzrokiem sięgnąć. Kolejny posiołek – jak mówi się na te wioski – odda- lony jest o 6–7 kilometrów, ale kołchozu nie można opuszczać na własną rękę. A w tym nie ma dla nich miejsca, nie ma też pracy, bo to maj, gdzieniegdzie leży jeszcze śnieg. Kierownictwo kołchozu nie jest zadowolone z ich przyjazdu – większość to kobiety i dzieci, nie będzie z nich wielkiego pożytku, a wyżywić i zakwaterować trzeba. I tak się błąkają od jednego domu do drugiego, wymieniają część przywiezionych ubrań i drobiazgów na jedzenie i dach nad głową. Gdy przychodzi zimna, miejscowa rodzina lituje się nad nimi i przygarnia ich do siebie. Śpią na ziemi, jedno obok drugiego. Ciasnota, brudno, na zewnątrz mróz do 40 stopni, nie ma nawet jak się umyć. Na wiosnę na obrzeżach kołchozu znajdują pustą, samotna chatę. Stoi niedokończona, bez szyb, bez drzwi, ale... z dachem. Sołtys wydaje zgodę i cała siódemka przenosi się do jednoizbowej chałupy bez mebli. Zno- szą tam siano ze stepu, rozkładają na podłodze, na to idą resztki prześcieradeł, poduszki i kołdry, które mają jeszcze z Polski, i wszyscy razem śpią na klepisku8. Te kobiece relacje stanowią szczególny dziennik podróży. Są to opo- wieści zwyczajne, pisane bez patosu. Laureatka Literackiej Nagrody No- bla w 2015 r. Swietłana Aleksiejewicz tak oceniala: „Kobieca wojna ma 7 W. Trzeciecka, Wspomnienia z Kresów, Warszawa 2008, s. 206–207. 8 Z. Józefowicz-Niedźwiecka, Długa droga do domu, „Twój Styl” 2015, nr 6, s. 155–156. Barbara Kubis • Artystyczna droga Renaty Bogdańskiej | 139 swoje wspomnienia, własne barwy, zapachy, własne oświetlenie i prze- strzeń uczuć [...] i cierpią bez słów a to jest jeszcze straszniejsze”9. Wojenna tułaczka dotknęła także Irenę Andersowi bohaterkę tej re- lacji. Poznałam Panią I. Andersową, kiedy gościła w Opolu z okazji konfe- rencji organizowanej jesienią 1994 r. przez Instytut Historii Uniwersytetu Opolskiego poświęconej Jałcie z perspektywy półwiecza. Od pierwszego momentu powitania na lotnisku w