ŚREDNIOWIECZE Polskie i Powszechne

Tom 9 (13)

ŚREDNIOWIECZEŚREDNIOWIECZE PolskiePolskie i Powszechne

Tom 9 (13)

pod redakcją Jerzego Sperki i Bożeny Czwojdrak

Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego Katowice 2017 Redaktor serii: Historia Sylwester Fertacz

Recenzenci dr hab. Janusz Grabowski (Archiwum Główne Akt Dawnych w Warszawie) prof. dr hab. Tomasz Jurek (Polska Akademia Nauk, Oddział w Poznaniu) prof. dr hab. Beata Możejko (Uniwersytet Gdański) dr Łukasz Neubauer (Politechnika Koszalińska) dr hab. Andrzej Pleszczyński, prof. UMCS (Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej) dr hab. Sobiesław Szybkowski, prof. UG (Uniwersytet Gdański) dr Marek L. Wójcik (Uniwersytet Wrocławski) dr hab. Paweł Żmudzki (Uniwersytet Warszawski)

Rada Naukowa Jerzy Sperka Idzi Panic Bożena Czwojdrak Jakub Morawiec Sobiesław Szybkowski Stanisław Sroka Leontij Wojtowycz Marek L. Wójcik Janusz Grabowski Joanna Sobiesiak Katarzyna Niemczyk

Sekretarz Redakcji Iwona Pietrzyk

Kodeks Postępowania Etycznego w naszym czasopiśmie oparty jest na standardach Comittee on Pub- lication Ethics (COPE). Szczegółowe informacje dostępne są na stronie: http://historia.us.edu.pl/index. php?pokaz=showart&id=91 Code of Ethic Practices in our journal is based on standards Comittee on Publication Ethics (COPE). For more information look: http://historia.us.edu.pl/index.php?pokaz=showart&id=91

Publikacja jest dostępna w wersji internetowej:

Baza Czasopism Humanistycznych i Społecznych www.bazhum.pl

Central and Eastern European Online Library www.ceeol.com TreśćTreść

Wykaz skrótów instytucji, czasopism, publikacji, serii wydawniczych i wy- dawnictw źródłowych stosowanych przez autorów w niniejszym tomie 7

Artykuły

László Tapolcai: Czy możemy ustalić etniczny (plemienny) charakter wielko- polskiego centrum wczesnego państwa piastowskiego? 11 Yoav Tirosh: Feel the Burn: Lönguhlíðarbrenna as Literary Type-Scene 30 Piotr Boroń: Equus maculis, czyli sporu o czytanie Kadłubka ciąg dalszy 45 Tomasz Zawadzki: Rodzina von Zedlitz w księstwach świdnicko-jaworskim oraz legnickim w XIV wieku 55 Iwona Pietrzyk: Inicjały na czternastowiecznych dokumentach książąt opol- skich (Bolesława II i Bolesława III) 93 Jerzy Sperka: Ziemia namysłowska w polityce książąt opolskich w 2. poł. XIV wieku 113 Adam Talarowski: Od poganina do króla arcychrześcijańskiego. Wizerunek Władysława Jagiełły w Rocznikach Jana Długosza 127 Łukasz Włodarski: Listy biskupa włocławskiego i arcybiskupa gnieźnieńskiego Jana Gruszczyńskiego do rady miasta Gdańska 153 Piotr Łozowski: Aktywność gospodarcza kobiet w Starej i Nowej Warszawie w 1. poł. XV wieku 168 Patrycja Szwedo: Sub banderio cruciatae — Władysław III Jagiellończyk jako średniowieczny rycerz idealny. Wizerunek władcy na podstawie Roczników Jana Długosza 186 6 Treść

Recenzje

Wieluń. Monografia miasta. Red. Alicja Szymczak. T. 1: Wieluń. Dzieje mia- sta do 1792 roku. [Red. Alicja Szymczak]. Łódź—Wieluń, Urząd Miejski w Wieluniu, Polskie Towarzystwo Historyczne. Oddział w Łodzi, 2011, ss. 548 (Karol Nabiałek) 213 Aляксандр И. Груша: Документальная писменность Великого Княжества Литовского (конец XIV—первая треть XVI в.). Минск, Беларуская навука, 2015, ss. 465, il. (Adam Szweda) 229 Inskrypcje na pieczęciach. Treści, formy, funkcje. Red. Piotr Pokora, Marcin Hlebionek, Tomasz Kałuski. Poznań, Instytut Historii UAM, 2016, ss. 157 (Iwona Pietrzyk) 234 Anna Pobóg-Lenartowicz: Energiczne, władcze, pobożne. Księżniczek i księż- nych opolskich portret (prawie) własny. Opole, Wydawnictwo Nowik, 2016, ss. 136 (Wojciech Dominiak) 240 Marcin A. Klemenski: Albert książę strzelecki (ok. 1300—1370/71). Kraków, Avalon, 2017, ss. 140 (Maciej Woźny) 243 „Średniowiecze Polskie i Powszechne” 2017, T. 9 (13) ISSN 2080-492X (wersja drukowana) ISSN 2353-9720 (wersja elektroniczna)

Wykaz skrótów instytucji, czasopism, publikacji, serii wydawniczych i wydawnictw źródłowych stosowanych przez autorów w niniejszym tomie

AGAD — Archiwum Główne Akt Dawnych w Warszawie AGZ — Akta grodzkie i ziemskie z czasów Rzeczypospolitej Polskiej z Ar- chiwum tzw. Bernardyńskiego we Lwowie. T. 1—25. Wyd. O. Pietr uski, X. Liske, A. Prochaska. Lwów 1868—1935 Annales — Joannis Dlugossii Annales seu Cronicae incliti Regni Poloniae. Lib. 1—11. Ed. S. Gawęda. Warszawa 1997; lib. 11—12. Ed. J. Wyro- zumski. Warszawa 2000—2008 AP — Archiwum Państwowe ASP — Akta Stanów Prus Królewskich. T. 1—7. Wyd. K. Górski, M. Bi- skup, I. Janosz-Biskupowa. Toruń 1955—Warszawa 1986 BJ — Biblioteka Jagiellońska w Krakowie BP — Bullarium Poloniae. T. 1—6. Wyd. S. Kuraś, I. Sułkowska-Kuraś. Romae— 1982—1998 CDHung — Codex diplomaticus Hungariae ecclesiasticus ac civilis. Ed. G. Fejér. T. 1. Budae 1829 i następne tomy CDSil — Codex diplomaticus Silesiae. T. 1—36. Breslau 1856—1936 CE — Codex epistolaris saeculi decimi quinti. T. 1—3. Wyd. A. Sokołow- ski, J. Szujski, A. Lewicki. Kraków 1876—1894 KHKM — „Kwartalnik Historii Kultury Materialnej” Kw. Hist. — „Kwartalnik Historyczny” LBS — Lehns- und Besitzurkunden Schlesiens und seiner einzelnen Für- stenthümer im Mittelalter. Hrsg. v. C. Gr ünhagen, H. Markgraf. T. 1—2. Lepizig 1881—1883 8 Wykaz skrótów instytucji, czasopism, publikacji, serii wydawniczych i wydawnictw…

MGH S — Monumenta Germaniae Historica. Seria Scriptores. T. 1—31. Han- noverae 1826—1913 MPH — Monumenta Poloniae Historica. T. 1—6. Lwów 1864—Kraków 1893 MPHn — Monumenta Poloniae Historica. Nova series. T. 1—14. Warszawa 1946—2008 Prz. Hist. — „Przegląd Historyczny” PSB — Polski słownik biograficzny Rocz. Hist. — „Roczniki Historyczne” Roczniki — Jana Długosza Roczniki czyli Kroniki sławnego Królestwa Pol- skiego. Ks. 1—12. Tłum. J. Mr ukówna. Warszawa 1981—2006 Rśl — Regesty śląskie. Red. W. Kor ta. T. 1—5. Wrocław 1975—1992 SRS — Scriptores rerum Silesiacarum. T. 1—37. Breslau 1864—1893 St. Źr. — „Studia Źródłoznawcze” SUb — Schlesisches Urkundenbuch. T. 1—6. Hrsg. H. Appelt, W. Irgang. Köln—München 1963—1998 UrzŁęcz — Urzędnicy łęczyccy, sieradzcy i wieluńscy XIII—XV wieku. Spisy. Oprac. J. Bieniak, A. Szymczakowa. Wrocław 1985 Zap. Hist. — „Zapiski Historyczne” ZNUJ — „Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Jagiellońskiego” Artykuły

„Średniowiecze Polskie i Powszechne” 2017, T. 9 (13) ISSN 2080-492X (wersja drukowana) ISSN 2353-9720 (wersja elektroniczna)

László Tapolcai Eötvös Loránd Tudományegyetem

Czy możemy ustalić etniczny (plemienny) charakter wielkopolskiego centrum wczesnego państwa piastowskiego?*

Od dawna trwa dyskusja nad problemem etniczności Wielkopolski w IX—X wieku. W niniejszym tekście pod pojęciem „etniczność” rozumiem kompleks problemów związanych z różnymi grupami na terenie Wielkopol- ski (na tle całej Słowiańszczyzny), które w starszej literaturze nazwano ple- mionami, a nazwy etniczne nazwami plemiennymi. Po 2000 roku w polskiej historiografii zamiast pojęcia „plemię” zaczęto używać także terminu „grupa etniczna”1. Uważam, że obie formy mają prawo bytu2, z tym że „plemię” jest bardziej konkretnym terminem, stanowiącym podzbiór pojęcia „grupa etnicz- na”, które jest szersze i przede wszystkim wieloznaczne, jak to spróbuję okreś- lić w dalszych partiach niniejszego artykułu. Od początków nowoczesnej historiografii polskiej łączono z obszarem Wielkopolski różne nazwy etniczne (plemienne). Jednak od końca lat 60. poprzedniego wieku dyskusja na ten temat ucichła i jakby skanonizowano ustalenia niektórych historyków (mam na myśli przede wszystkim Henryka Łowmiańskiego i Gerarda Labudę). Nauki historyczne i inne (np. archeolo- gia, antropologia kulturowa i historyczna, filologia), tak w innych krajach, jak

* Niniejszy artykuł jest wersją referatu wygłoszonego podczas IV Kongresu Mediewistów Polskich w Poznaniu 21 września 2011 r. Tekst polski przeglądała oraz wprowadziła poprawki gramatyczne i stylistyczne Pani Małgorzata Takács, za co jestem Jej bardzo wdzięczny — L.T. 1 A. Poser n-Zieliński: Etniczność. Kategorie, procesy etniczne. Poznań 2005, s. 42; P. Urbańcz yk: Trudne początki Polski. Poznań 2008, s. 95—96. 2 L. Tapolcai: Lengyelország történeti és mitikus kezdetei. A tér alakulása. Budapest 2010, s. 98. 12 László Tapolcai również i w Polsce, od tamtego czasu znacznie się rozwinęły3, najwyższa pora więc, aby zebrać wyniki badań dotyczące pytania postawionego w tytule i do- dać skromne efekty własnych przemyśleń autora niniejszego artykułu. Problem jest tym bardziej interesujący, że ostatnio odnośnie do początkowego okresu istnienia państwa polskiego coraz częściej używa się terminu „wczesne pań- stwo piastowskie” albo „państwo pierwszych Piastów”, czyli państwo określa się nazwą dynastii panującej, co jest swego rodzaju przyznaniem się do bez- radności w kwestii rozumienia etniczności wielkopolskiego centrum państwa polskiego w wieku X, albo mówiąc inaczej, polska historiografia zdaje się pod- dawać w obliczu tego problemu. Kiedy na początku XI wieku w źródłach za- chodnich pojawiły się nazwy Polonia — Poloni, państwo polskie już miało charakter ponadplemienny, jednak w okresie poprzednim, w wieku IX i X, kie- dy dopiero uruchomiły się procesy państwotwórcze, elita stojąca na ich czele musiała mieć — przynajmniej w mojej opinii — zaplecze społeczne w posta- ci jednego konkretnego plemienia. W nauce wcześniejszej pojawiły się róż- ne koncepcje, które pewne nazwy etniczne (plemienne) łączyły z ówczesną Wielkopolską. W niniejszym tekście zajmę się trzema nazwami etnicznymi wzbudzającymi długie i żywe dyskusje, których wyniki do dziś pozostają kon- trowersyjne. To nazwy: , Lendizi (Lędzice)-Lędzianie i Poloni-Poleni. Dwie pierwsze nazwy pochodzą z ok. połowy IX wieku, z Descriptio ciui- tatum et regionum ad septentrionalem plagam Danubii, czyli z tzw. Geogra- fa Bawarskiego4. W drugiej części rejestru wśród ludów słowiańskich zostali wymienieni Lendizi na miejscu [33]: „Lendizi mają 98 wspólnot”5, oraz nieco później Zeriuani, na miejscu [35]: „Zeriuani, całe to jest królestwo i z tego, jak twierdzą, wszystkie narody Słowian wyrastają i początek wywodzą”6. To ostat- nie określenie jest najbardziej zagadkowe ze wszystkich nazw występujących w tym źródle. Od początków nowoczesnej historiografii nazwa Zeriuani była wiązana z przeróżnymi miejscami Europy Środkowo-Wschodniej i Wschod- niej, a jednocześnie utożsamiana z różnymi ówczesnymi grupami etnicznymi (czyli ludami, plemionami) Słowian. Joachim Lelewel wywodził Zeriuani ze Słowian wschodnich, a także pisał wprost, że Zeriuani to wspólna ojczyzna tychże Słowian7. Później jednak uważano, że nazwa ta odnosi się do które- goś plemienia Słowiańszczyzny zachodniej. Stanisław Zakrzewski natomiast

3 W tym krótkim artykule nie ma miejsca na omawianie półwiekowego rozwoju wszyst- kich wymienionych tu nauk, myślę, że ten progres jest dla większości czytelników odczuwalny. 4 Geograf Bawarski (866—890). W: MPH, T. 1, s. 11. 5 Tamże: „Lendizi habent ciuitates XCVIII”. Jeśli nie zaznaczono inaczej, cytaty z teks- tów obcojęzycznych podano w tłumaczeniu autora artykułu. 6 Tamże: „Zeriuani, quod tantum est regnum, ut ex eo cuncte gentes Sclauorum exorte sint et originem, sicut affirmant, ducant”. 7 „[…] le pays […] est sans limites, indéfinissable, patrie commune; or, toute la Slavonie oriental” — J. Lelewel: Géographie du Moyen Age. Vol. 3—4. Bruxelles 1852, s. 45. Czy możemy ustalić etniczny (plemienny) charakter wielkopolskiego centrum… 13 na początku XX wieku w swoim słynnym Opisie grodów… pisał, że Zeriuani należy szukać nad dolnym Dunajem, wśród południowych Słowian — albo na terenie banatu Szörény, albo na obszarze Bułgarii. Podsumując swoje rozwa- żania, dodał: „Nazwa Zeriuani stanowi prawdopodobnie zakończenie jedne- go ustępu »Opisu«, najbardziej wysunięty na południe szczep, odpowiadający mniej więcej położeniu Bułgarów i Merehanos […]”8. Trzynaście lat później w tej sprawie zabrał głos Aleksander Brückner, uważając, że „nie ma drugiej, równie króciutkiej zapiski, nad którą by wię- cej uczonych daremnie głowy łamało; ich wszystkie wysiłki na humorysty- kę mimowolną wybiegły, bo próżno sens odgadywać, gdzie sensu żadnego nie ma”9. Prawie trzy dziesięciolecia później Henryk Łowmiański i Gerard Labuda również wyrazili swoją bezradność w tej kwestii. Pierwszy z nich uważał, że „Autorzy zlokalizowali niemal wszystkie te nazwy z jednym wyjątkiem: Ze- riuani, których nie umieścili na mapie, nie chcąc zdecydować się na wybór jednego z proponowanych w literaturze rozważań”10. Labuda ujął problem bar- dziej kompleksowo, twierdząc, że „Legenda o pochodzeniu z kraju Zeriuani mogła być zaczerpnięta zarówno u Słowian polabskich, jak też u czeskich, ale raczej u tych ostatnich […] Zagadką jest, gdzie leży kraj Zeriuani? Próby te nie zawsze zostały uwieńczone powodzeniem. A choć mnóstwo nazw udało się zidentyfikować bez zarzutu, to nic z tego jeszcze nie wynika dla nazw dotąd nie zlokalizowanych. Do takich nazw ciągle jeszcze nie rozwiązanych musi- my też zaliczyć ziemię Zeriuani. […] Przy czym wcale nie przypuszczamy, że w wieku IX kraj taki rzeczywiście musiał tu istnieć”11. Skoro historycy nie mogli rozstrzygnąć problemu, próbowano ująć tę kwe- stię od strony filologicznej. Przestawiając literę u czy v, można było tworzyć coraz nowsze nazwy, które później, w zależności od sytuacji, wykorzystywali historycy. Współczesna historiografia nazwę Zeriuani najczęściej utożsamia z pew- ną grupą Serbów (ze względu na podobne brzmienie nazwy Zeruiani — Serbianie)12. Niektórzy identyfikowali Zeriuani z bliżej nieznanym plemieniem

8 S. Zak rzewski: Opis grodów i terytoryów z północnej strony Dunaju czyli t. z. Geo- graf Bawarski. Lwów 1917, s. 54—55. 9 A. Br ück ner: Dzieje kultury polskiej. T. 1. Kraków 1930, [s. l; s. n.] (przedruk: War- szawa 1991), s. 49. 10 H. Łow miański: O identyfikacji nazw Geografa Bawarskiego. W: Ten że: Studia nad dziejami Słowiańszczyzny, Polski i Rusi w wiekach średnich. Poznań 1986, s. 165. 11 G. Labuda: Fragmenty dziejów Słowiańszczyzny zachodniej. Poznań 2002, s. 40— 43. 12 L. Leciejewicz: Legendy etnogenetyczne w świecie słowiańskim. „Slavia Antiqua” 1989/1990, T. 32, s. 131; Z. Ku r natowska: Wielkopolska w X wieku i formowanie się państwa polskiego. W: Ziemie polskie w X wieku i ich znaczenie w kształtowaniu się nowej mapy Euro- py. Red. H. Samsonowicz. Kraków 2000, s. 99—117. 14 László Tapolcai

Siewierzan (Zeuriani)13. Tymieniecki natomiast odczytał tę nazwę Zueriani i utożsamił ją z zachodniopomorskim plemieniem Zwierzynian14. Dla ułatwienia przeglądu zestawiam wszystkie formy: — Zeriuani — forma oryginalna, — Zeruiani — Serbianie (domniemana grupa serbska), — Zeuriani — Siewierzanie (domniemana grupa Słowian „północnych”), — Zueriani — Zwierzynianie (domniemana grupa słowiańska z rejonu Zwie- rzyńca). Wszystkie przedstawione rozwiązania są problematyczne. Serbowie są wy- mienieni w źródle pod własną nazwą: Surbi, na miejscu [8]15. Poza tym byli oni na terenie całej Słowiańszczyzny nazywani Serbami, a nie „pochodzącymi z Serbii”, czyli Serbianami, ponieważ w tym przypadku nazwa grupy wywo- dziłaby się od nazwy kraju, a w rzeczywistości jest na odwrót: nazwa „Serbia” pochodzi od określenia „Serbowie”. Siewierzanie mogli zamieszkiwać wszędzie na terenie całej ówczesnej Sło- wiańszczyzny, ich nazwa zależała bowiem od tego, czy w ich sąsiedztwie była jakaś inna grupa, która określała ich jako „północnych” (np. na wschodzie jako północni sąsiedzi Polan kijowskich — Siewierianie, albo w północnej części Bułgarii — Siewiercy, lub w Małopolsce w pobliżu Siewierza), czyli nie mogli mieć siedzib pośrodku innych Słowian. Zwierzynianie nie byli zapewne tym królestwem, z którego wywodzili się wszyscy Słowianie, tym bardziej że wcześniej, na miejscu [19] wymieniono bardzo podobną nazwę — Zuireani, do której według Geografa Bawarskiego należało 325 wspólnot16. Nie była ona jednak najpewniej tożsama z regnum Ze- riuani. Plemię albo kraj Zeriuani wielu badaczy (T. Lewicki, H. Łowmiański, S. Zajączkowski) osadzało również w Wielkopolsce17. Nazwa plemienia to rdzeń utworzony od nazwy toponimicznej plus koń- cówka „-anin” albo „-ianin”, a w liczbie mnogiej: „-anie”, „-ianie”. Zeriuani w transkrypcji łacińskiej mogą być właśnie tak zapisani, jednakże moim zda- niem Zeriuani może oznaczać co innego. Badacze już wcześniej zauważyli, że Zeriuani to nie regio, lecz jedyne regnum w całym tym źródle, jednak stosun- kowo mało zajmowano się tym faktem. We współczesnej literaturze regnum

13 G. Labuda: Okres „wspólnoty” słowiańskiej w świetle źródeł i tradycji historycznej. „Slavia Antiqua” 1948, T. 1, s. 188 i nast. 14 K. Ty mieniecki: Lędzicze (Lechici) czyli Wielkopolska w wieku IX. „Przegląd Wiel- kopolski” 1946, nr 2, s. 166. 15 Geograf Bawarski…, s. 10. 16 Tamże: „Zuireani habent ciuitates CCCXXV”. 17 T. Lewicki: Litzike Konstantyna Porfirogenety. Rocz. Hist. 1956, T. 22, s. 9—34, szcze- gólnie s. 16—20; H. Łow miański: Początki Polski: z dziejów Słowian w I tysiącleciu n.e. T. 2. Warszawa 1963, s. 53; S. Zajączkowski: Podziały plemienne Polski w okresie powstania państwa. Geografia plemienna ziem polskich. W: Początki państwa polskiego. Księga tysiącle- cia. T. 1: Organizacja polityczna. Red. K. Ty mieniecki. Poznań 1962, s. 90. Czy możemy ustalić etniczny (plemienny) charakter wielkopolskiego centrum… 15 zazwyczaj tłumaczy się jako ‛kraj’, a przecież „kraj” to raczej terra albo regio. Regnum oznaczało coś więcej: społeczeństwo zorganizowane i hierarchiczne na określonym terytorium, pod władzą centralną, czyli państwo albo króle- stwo. Nie jest istotne, czy takie królestwo istniało w rzeczywistości, czy też nie, ważna była pamięć albo wiara, że kiedyś w przeszłości owo królestwo funkcjonowało. Nieistotne było również, że w tym okresie nie panował ża- den król słowiański, dlatego że królestwa, przynajmniej te mityczne, ale cza- sem i rzeczywiste, mogą istnieć bez króla. Przytaczam późniejszy przykład z dziejopisarstwa polskiego. W Kronice polskiej Galla Anonima Polska od początków swego istnienia była królestwem, nawet wtedy, kiedy jeszcze nie miała króla: „[…] król królów […] Popiela wraz z potomstwem doszczętnie usunął z królestwa [podkreśl. — L.T.]”18. W następnym zdaniu czytamy: „Po- piel wypędzony z królestwa [podkreśl. — L.T.]”19. O Mieszku I autor pisze, że „za jego czasów i przez niego Światłość niebiańska nawiedziła królestwo polskie [podkreśl. — L.T.]”20. Ale gdzie szukać owego królestwa na mapie Słowiańszczyzny w wieku Geografa Bawarskiego? Trzeba wprost powiedzieć, że Zeriuani to królestwo, które nie istniało w IX wieku. W takim razie, gdzie znaleźć rozwiązanie? Widzieliśmy wcześniej, że u Lelewela Zeriuani była wspólną ojczyzną całej Słowiańszczyzny wschodniej21, a wedle Labudy kraj (czyli raczej króle- stwo) Zeriuani był związany z legendą o pochodzeniu Słowian zachodnich22. Lech Leciejewicz uważał, że „istniała w Słowiańszczyźnie plemiennej jakaś pamięć o wspólnym pochodzeniu i nawet miejscu, skąd miały się wywodzić poszczególne ludy […] [w przypadku Zeriuani — L.T.] chodziłoby o tradycję przekazaną przez Serbów nad Soławą o ich dawnej ojczyźnie położonej gdzieś w głębi Europy środkowo-wschodniej”23. W kontekście rozwiązania zagadki Zeriuani Banaszkiewicz dodał, że „ich trudna do ustalenia tożsamość plemien- na nie jest w niniejszym kontekście najważniejsza”24. Badacz ten uważał, że „w grupie ludów bliżej i dalej ze sobą spokrewnionych jest jeden przeważnie taki, który swe origo łączy z początkiem świata i zapewnia, że poprzez nie- go przekazano pobratymcom wszystkie osiągnięcia owej doby wielkiego two- rzenia. Wskazany z imienia lud jest pierwszy w swojej szerokiej wspólnocie,

18 „[…] rex regum […] de regno Pumpil cum sobole radictus exstirpavit” — Galli A no- ny mi: Cronicæ et gesta ducum sive principum Polonorum, I (3). W: MPHn, T. 2, s. 12; A no - nim tz w. Gall: Kronika polska. Przeł. R. G rodecki. Wstęp i oprac. M. Plezia. Wrocław— Warszawa—Kraków 2008, s. 14. 19 „Pumpil a regno expulsus” — Galli A nony mi: Cronicæ et gesta…, I (3), s. 12. 20 „[…] suo tempore et per eum oriens ex alto regnum Polonie visitavit” — tamże, s. 16. 21 Zob. przyp. 7. 22 Zob. przyp. 11. 23 L. Leciejewicz: Legendy etnogenetyczne…, s. 131. 24 J. Banaszkiewicz: Tradycje dynastyczno-plemienne Słowiańszczyzny północnej. W: Ziemie polskie w X wieku…, s. 275. 16 László Tapolcai między origo Sclavorum i origo Zerivanorum można postawić znak równości. Starożytność i szlachetność tej wspólnoty znajduje odbicie w określeniu reg- num, odniesionym do niej”25. W przytoczonych wypowiedziach nie sposób nie zauważyć użycia takich pojęć, jak: „wspólna ojczyzna całej Słowiańszczyzny wschodniej”, „legenda po- chodzenia Słowian zachodnich”, „grupa ludów […] ze sobą spokrewnionych” oraz „początek świata”. W tym kontekście chyba możemy śmiało stwierdzić, że mamy do czynienia z pewną wersją mitu etnogenetycznego Słowian. Ale nadal pozostaje pytanie: czym właściwie było regnum Zeriuani? Otóż uważam, że je- żeli chcemy rozwiązać ten problem, nie musimy wychodzić z mapy plemiennej ówczesnej Słowiańszczyzny, nie musimy też przeszukać mapy topograficznej, aby znaleźć podobne nazwy rzek, gór, łąk, miejscowości itp., lecz należy się zastanowić, co oznacza słowo „Zeriuani”. Nietrudno zauważyć w nim „zerwa- nie” albo „zrywanie”, zresztą oba te wyrazy pochodzą od wspólnego rdzenia, który w języku starosłowiańskim miał formę *sъrъvъ-. Według tego za regnum Zeriuani kryje się mit wspólnego pochodzenia oraz rozerwania (zerwania) się pierwotnej wspólnoty Słowian. Geograf Bawarski albo ktoś inny, kto zapisał nazwy znajdujące się w Opisie…, informacje czerpał od niemieckich podróżni- ków — przede wszystkim z całą pewnością kupców — znających jakiś dialekt słowiański lub od kupców (ewentualnie jeńców) słowiańskich, znających jakieś dialekty niemieckie. Te informacje potem zostały przetłumaczone albo mniej więcej transkrybowane na łacinę. Uważam, że jest prawdopodobne, iż wiado- mość o mitycznym królestwie, z którego pochodzą wszyscy Słowianie, w ten sposób znalazła się na liście ludów i plemion słowiańskich. Świadomość wspólnego pochodzenia jest obecna i w późniejszej tradycji poszczególnych ludów słowiańskich. Niektóre z tradycji przytoczył w swym opracowaniu Leciejewicz26. Około roku 1000 w pierwszym żywocie św. Woj- ciecha późniejszy męczennik mówił Prusom: „Sum natiuitate Sclauus”27 — nie nazywał więc siebie Bohemus (‛Czech’) albo Bohemius (‛pochodzący z Czech’), prawdopodobnie uważając, że podana przez niego informacja do- tycząca pochodzenia jest dokładna i wystarczająca, żeby Prusowie wiedzieli, iż należy do tego samego ludu, co ich sąsiedzi (Palani28) żyjący po drugiej stronie Wisły. W kronice Galla z początku XII wieku czytamy, że Polska jest północną częścią ziemi Słowian29. Mniej więcej w tym samym czasie w Powieści minio- nych lat napisano, że wszystkie ludy słowiańskie wywodzą się z ziemi bułgar-

25 Tamże. 26 L. Leciejewicz: Legendy etnogenetyczne…, s. 131—135. 27 Św. Wojciecha żywot pierwszy, XXVIII. W: MPHn, T. 4/1, s. 42. 28 Tamże, XXV, s. 38. 29 „Igitur ab aquilone Polonia septemtrionalis pars est Sclauonie” — Galli A nony mi: Cronicæ et gesta…, Primo prohemium, s. 6—7. Czy możemy ustalić etniczny (plemienny) charakter wielkopolskiego centrum… 17 skiej czy węgierskiej, czyli z terenów znajdujących się nad Dolnym Dunajem30. Jeszcze później w Kronice Dzierzwy czytamy, że Polska jest największym kra- jem i matką wszystkich krajów słowiańskich31. Kronika wielkopolska wraca do konceptu pochodzenia wszystkich słowiańskich narodów z Pannonii32, potem czytamy w niej słynną historię o Lechu, Czechu i Rusie. Tak samo Długosz wywodzi Słowian z Pannonii: „Negno […] potomek synów Jafeta, prarodzic wszystkich Słowian […] przekroczył rzekę Hister, którą teraz nazywamy Du- naj […] z synami, powinowatymi i krewnymi swymi osiadł najpierw w Pan- nonii, najpierwszej i najstarszej Słowian siedzibie, kolebce ich i żywicielce, która obecnie po przepędzeniu Słowian przez Longobardów, następnie zaś po ustąpieniu jej Hunom przezwisko Hungarii uzyskała”33. Wcześniej, jeszcze na początku wieku XIV, w Czechach powstała wierszo- wana kronika tzw. Dalimila, który mówił nie tylko o wspólnym pochodzeniu Słowian, lecz też o powodach rozpadu jedności. Tak naprawdę jest tu mowa o Serbii i Chorwacji:

V tej zemi bieše lech jemuž jmě bieše Čech Ten mužobojstva sě dočini, pro něž svú zemi provini. […] I vybra sě se vším z země34

Z przytoczonego fragmentu wynika, że powodem opuszczenia przez Cze- cha swojego pierwotnego kraju są popełnione przez niego mężobójstwa. Ten wątek ostatecznie opracowany został w tekście Długosza, który twierdził, że:

30 „Po mnojêxß

[Zatem ledwo] zaczęły wzrastać królestwa [podkreśl. — L.T.] pannońskie [dzięki] osiedlaniu się swoich i przybyszów, ledwo pobudowały się niektóre miasta i gęsto rozsiadłe wsie, a już pustoszyć ziemię zaczęły wybuchy niezgód i nienawiści, po- tem wręcz rozłamy otwartych wojen i klęsk pomiędzy potomkami Jafeta o granice ziem, osad i miast, przeradzające się w rozlew krwi bratniej w wielokrotnie stacza- nych walkach. Do tego rozrośli się do tak pokaźnej liczby, że królestwa [podkreśl. — L.T.], które posiadali byli, wydały im się za szczupłe35.

Wracając do tematu niniejszego artykułu, czyli do regnum Zeriuani, zdaje mi się, że takie albo podobne wątki mityczne mogły występować w micie et- nogenezy Słowian (pomijając motywy późniejsze, chrześcijańskie, jak pocho- dzenie od Jafeta, oraz nazewnictwo łacińskie, jak Pannonia, Polonia itd.). Na podstawie cytowanych utworów dziejopisarstwa średniowiecznego i przyto- czonej literatury fachowej twierdzę, że za regnum Zeriuani kryje się mityczna praojczyzna Słowian, a jednocześnie uważam, że Zeriuani nie ma żadnej treści plemiennej, a właściwie nie jest nawet nazwą. Jest wyrażeniem tradycji ist- niejącej w IX wieku, związanej ze wspólnym pochodzeniem oraz z rozpadem pierwotnej wspólnoty Słowian. Zupełnie inaczej trzeba podejść do nazw Lendizi i Poloni, chociażby z tego względu, że nie są one mityczne, lecz rzeczywiście toponimiczne. W ich przy- padku używa się metod bardziej tradycyjnych, bardziej historycznych. Uważam, że historycy już w połowie XX wieku byli bardzo blisko tego, aby móc w przy- bliżeniu określić etniczny charakter centrum pierwszego państwa polskiego (mówiąc prościej: jakie plemię zajęło dany obszar), jednak nie mogli rozstrzyg- nąć wielu problemów, które zresztą do dziś są obecne w historiografii polskiej. Współcześnie jedni mediewiści sądzą, że kwestia lokalizacji Lędziców jest roz- strzygnięta36, inni twierdzą, że jest nadal otwarta i czeka na swoje rozwiąza- nie37. Moim zdaniem pod nazwą Lendizi kryją się Lędzice, których w IX wieku lokalizowano w przeróżnych regionach późniejszej Polski: od Wielkopolski38

35 Roczniki, ks. 1, s. 86—88. „Pannoniarum regnis et propriorum et advenarum habitacio- ne coalescentibus urbibusque nonnullis et coloniis crebris in illis constructis, primum discor- diarum et odiorum fomes, deinde apertarum guerrarum et cladium fragor inter Japheth nepotes pro terminis terrarum, coloniarum et urbium subortus civili et fraterno sanguine aliquocies preliis commissis terram fedavit. In eam etenim summam numerumque creverant, ut eis regna, que possederunt, angusta viderentur” — Annales, lib. 1, s. 70. 36 Z. Ku r natowska: Początki Polski. Poznań 2002, s. 35—37. 37 I. Panic: Zachodniosłowiańska nazwa „Niemcy” w świetle źródeł średniowiecznych. Katowice 2007, s. 61. 38 K. K rotoski: Echa historyczne w podaniu o Popielu i Piaście. Kw. Hist. 1925, T. 39, s. 33—69; K. Ty mieniecki: Lędzicze (Lechici)…, s. 161—172; Ten że: Sprawa Lędzian. „Slavia Antiqua” 1964, T. 11, s. 195—242; W. Hensel: Polska przed tysiącem lat. Wroc- ław—Warszawa—Kraków 1964, s. 57; Z. Wojciechowski: Uwagi o nazwach i lokalizacji plemion polskich na tle sąsiedztwa słowiańskiego. W: Ten że: Studia historyczne. Warszawa 1955, s. 217. Czy możemy ustalić etniczny (plemienny) charakter wielkopolskiego centrum… 19 do Małopolski39, nawet bardziej na Wschodzie, na terenie dzisiejszej Ukra- iny40. Rozwiązanie problemu utrudnia fakt, że w połowie X wieku pojawili się w źródłach Lędzianie, trybutariusze Rusi Kijowskiej, jednocześnie Licicauiki jako lud pod władzą Mieszka I41, a jeszcze później Lachowie, od których mieli pochodzić Polanie, Liutycze, Mazowszanie, Pomorzanie42, Radymicze i Wia- tycze43. Dodatkową trudność stanowi to, że słowiańskie nazwy etniczne po- chodzące z IX wieku nie zawsze pojawiały się w takiej samej formie w wieku następnym. Przykładowo, na przełomie X i XI stulecia w źródłach pisanych dotyczących terytorium późniejszego państwa polskiego po raz pierwszy poja- wili się Palani/Poleni/Polani, ale tych Polan z kolei nie znajdujemy w źródłach wcześniejszych. Następnym problemem jest to, że czasami trudno o konkretną lokalizację grup etnicznych figurujących w źródłach z wieku IX, nawet w tych niewielu przypadkach, kiedy grupy o tej samej albo podobnej do wcześniejszej nazwie znajdujemy w źródłach z wieku X. Inną kwestią jest, że chociaż Lendizi od początku umieszczono w Wielko- polsce, niektórzy nawet w rejonie samego Lądu44, część historyków myślała, że dzielili się oni swym terytorium z Polanami, którzy istnieli już od VIII—IX wieku, jednak wiadomość o ich istnieniu nie dotarła do źródeł pisanych45, albo

39 H. Łow miański: Lędzianie. „Slavia Antiqua” 1953, T. 4, s. 97—114; Ten że: Początki Polski: z dziejów Słowian w I tysiącleciu n.e. T. 3. Warszawa 1967, s. 128—137; Z. Ku r na- towska: Początki Polski…, s. 35—37. 40 G. Labuda: Kształtowanie się systemu państw i narodów europejskich. Strefa pół- nocnoeuropejska („barbarzyńska”, pogańska). W: Narodziny średniowiecznej Europy. Red. H. Samsonowicz. Warszawa 1999, s. 318; G. Labuda: Pierwsze państwo polskie. Kraków 1989, s. 2—3. 41 Widukindi monachi corbeiensis: Rerum gestarum Saxonicarum libri tres. In: MGH S. T. 60. Hrsg. G. Waitz, K.A. Keh r. Hannover 1935. 42 „Slovêni

Geografa Bawarskiego” — J. Dowiat: Polska — państwem średniowiecznej Europy. Warsza- wa 1968, s. 45; „Zastanawiające jest, dlaczego plemię [Polan — L.T.], które miało odegrać tak znaczącą rolę, nie występuje z nazwy w źródłach wcześniejszych — chociażby w Geografie Bawarskim. Czy w IX wieku jeszcze nie istniało, co wydaje się mało prawdopodobne, czy było tak małe, że nie znalazło miejsca w informacjach uzyskiwanych za Dunajem, czy wreszcie kryje się wśród innych nazw, np. pod nazwą Lędzianie czy owi Glopeani” — H. Samso - nowicz: Historia Polski do roku 1506. W: H. Samsonowicz, A. Wyczański, J. Tazbir, J. Staszewski, T. K iz walter, T. Nałęcz, A. Paczkowski, A. Chwalba: Historia Polski. T. 1. Warszawa 2007, s. 25. 46 P. Jasienica: Słowiański rodowód. Warszawa 1978, s. 165; T. Leh r-Spławiński: Lę- dzice — Lędzianie — Lachowie. W: Opuscula Casimiro Tymieniecki septuagenario dedicata. Red. A. Horst, G. Labuda, J. Urbański, S. Wiercz y ński, M. Wojciechowska. Poznań 1959, s. 197—198; K. Ty mieniecki: Polska w średniowieczu. Warszawa 1961, s. 42 i 52. 47 K. Bíborbansz ületet t: A birodalom kormányzása, c. 9. A gorog szoveget forditotta Gy. Moravcsik. Olajos T. bevezető tanulmanyaval. Budapest 1950 (wznowienie: Budapest 2003), s. 56. 48 Tamże, c. 37, s. 168. 49 J. Wy roz umski: Wielka historia Polski. T. 2. Kraków 2000, s. 62—64 i 68—70. 50 Na temat Wiślan zob.: L. Tapolcai: Lengyelország történeti és mitikus kezdetei…, s. 100—115; tam szersza (starsza i nowa) bibliografia dotycząca państwa Wiślan. 51 Na temat Lędzian zob.: L. Tapolcai: Viszlánok, lędzianok, polánok. „KÚT” 2002, 1, s. 69—93; Ten że: Lengyelország történeti és mitikus kezdetei…, s. 115—139; tam dalsza li- teratura. Czy możemy ustalić etniczny (plemienny) charakter wielkopolskiego centrum… 21

Jeśli chodzi o nazewnictwo etniczne, to trzeba powiedzieć, że tak jak gdzie indziej, tak również i w przypadku Słowian miało ono charakter wielowar- stwowy (wielopoziomowy). Najniższy poziom, a jednocześnie chyba najstarszą warstwę nazewnictwa, stanowiły nazwy zaczynające się cząstką pochodzącą od nazw mniejszych wspólnot, które z kolei pochodziły od przodków. Takimi wspólnotami były zapewne początkowo Radymicze, Krywicze, Dziadoszyce, których nazwy powstały od imion: Radym (w wersji polskiej Radzim), Krywy, Dziadosz. Te nazwy zazwyczaj były nadawane przez członków danej wspól- noty (endoetnonimy). Na drugim poziomie znajdują się nazwy zbiorowości, które powstawały wskutek rozpadu i przekształcenia oryginalnych wspólnot. Te większe grupy (plemiona) jeszcze miały swoje nazwy, ale te już były nazwami zbiorowymi dla grupy mniejszych wspólnot (jak ’Eptaradici — „Siedem Rodów”) i naj- częściej miały charakter toponimiczny, jak , Wagrowie, Opolini, Py- rzyczanie. Trzeci poziom to nazwy kształtujących się albo już wcześniej powsta- łych ludów, które miały wspólną nazwę, jak Serbowie, Chorwaci, Ślężanie, Obodrzyce, Wieleci, ale oprócz niej (oraz o wiele rzadziej — świadomości wspólnego pochodzenia) w czasach „plemiennych” niewiele je łączyło. Jednak dzięki tej nazwie mogły się oddzielić od innych ludów, które z kolei miały inną nazwę dystynktywną. Nazwy drugiego i trzeciego poziomu już nie za- wsze były nadawane przez własną zbiorowość — chociaż nazwy Chorwaci albo Serbowie mogły być właśnie takimi w epokach dawniejszych. Częściej były to nazwy zbiorowości zamieszkałej na konkretnym obszarze (np. nad brzegiem morza — Pomorzanie, na jednym brzegu albo obu brzegach więk- szych rzek — Połabianie, Morawianie, Obodrzyce), nadawane przez bliższych albo dalszych sąsiadów. To egzoetnonimy, które w kilku przypadkach z upły- wem czasu stały się własnymi nazwami danego ludu (jak np. Morawianie albo Polanie). Czwarty poziom to wspólna nazwa, używana przeważnie wtedy, gdy są- siadami ludności słowiańskiej były jakieś ludy niesłowiańskie (skandynawskie, bałtyjskie, germańskie, romańskie, ugrofińskie). W tym przypadku wspólną nazwą dla członków zbiorowości była: Słowianie. Na północnych obszarach Rusi Kijowskiej, w sąsiedztwie grup Skandynawów i Ugrofinów nazywali się oni Slověne, podobnie jak Słoweńcy w Karantanii, w sąsiedztwie Bawarczy- ków i grup mówiących ówczesnymi narzeczami romańskimi. Ci Słowianie, którzy mieszkali nad Bałtykiem w otoczeniu Skandynawów i Bałtów, nazwali się Słowińcami. Słowianie zamieszkujący od dawna północne tereny Kotliny Karpackiej, pod władzą awarów, a później w państwie węgierskim, nazywali się Slovane, następnie Slovene, a dopiero od ok. XV wieku Słowacy52.

52 M. Marek: Národnosti Uhorska. Vysokoškolský učebný text. Trnava 2011, s. 63—67. 22 László Tapolcai

Nazwa Lędzianie należała pierwotnie do drugiej grupy, czyli do nazw zbiorowości będących toponimami. Ze względu na ogromny obszar zamiesz- kały przez ludność, do którego odnoszono nazwę Lędzianie, nazwa ta stała się nazwą całego ludu, na którą składały się nazwy mniejszych grup (ple- mion), a może i nazwy jeszcze mniejszych grup, jako nazwy rodzinne, czy rodowe, rejonowe itd. Lędzianie w wiekach IX—X zamieszkiwali tereny od Wielkopolski przez Mazowsze aż do wschodniej Małopolski53, czyli środkowy pas prawobrzeżnego dorzecza Odry i środkową część dorzecza Wisły (razem z dopływami na wschodzie). Znamy niektóre nazwy mniejszych grup (ple- mion), które moim zdaniem należały do ludu Lędzian. Na wschodzie były to plemiona Wiatycze i Radymicze54, za takich uważam Wiślan, a na zachodzie, czyli w Wielkopolsce, Lendizi albo według dzisiejszej wymowy: Lędzice. Jed- nocześnie twierdzę, że plemię Polan w czasach przedpaństwowych nie istniało, nie mogło więc zamieszkiwać obszarów Wielkopolski55. Zgadzam się zatem ze zdaniem Jerzego Nalepy, według którego Polanie to nie jest późniejsza nazwa Lędzian56. Trzeba zaznaczyć, że w początkowym okresie nazwa Lędzianie nie zawie- rała żadnej treści politycznej, miała ona charakter raczej topograficzny albo kulturowy, związany z wyrazem „lęda”, co oznacza „miejsce niezarośnięte, przygotowane do uprawy przez wykarczowanie lub wypalenie lasu”57. Inne znaczenia lędy to „przede wszystkim podmokła nizina leśna, a następnie po- lana leśna oczyszczona ogniem od pokrycia roślinnego i obsiana, a dopiero w ostatecznym ogniwie rozwoju pole pod ugorem”58. Na początku X wieku pod wpływem zmian zachodzących na Połabiu, Łu- życach i Pomorzu, czyli przede wszystkim coraz silniejszego natarcia ze strony Niemców, powstawania państwa Obodrytów oraz związku plemiennego Wie- letów, ród Piastów, mający odpowiednie ambicje, siły militarne oraz poparcie społeczne i zaplecze gospodarcze, wychodząc ze swych terenów patrymonial- nych, znajdujących się w Wielkopolsce, czyli w zachodniej części terytorium Lędzian, zaczął budowanie scentralizowanego państwa. Po pierwszych latach panowania Mieszka I mieli oni pod swoją władzą całą Wielkopolskę i część terenów późniejszego Mazowsza.

53 Zob. przyp. 38, 39 i 40. 54 Zob. przyp. 42. 55 Zob. L. Tapolcai: Polanie — plemię, dynastia, państwo? Skąd się wzięły nazwy: Po- loni i Polonia w źródłach zachodnich w końcu X i na początku XI wieku? W: Człowiek między biologią a historią. Red. A. Sz y mczakowa. Łódź 2010, s. 93—102; L. Tapolcai: Lengyelor- szág történeti és mitikus kezdetei…, s. 139—159. 56 J. Nalepa: O nowszym ujęciu problematyki plemion słowiańskich u Geografa Bawar- skiego. Uwagi krytyczne. „Slavia Occidentalis” 2003, T. 60, s. 39. 57 W. Hensel: Słowiańszczyzna wczesnośredniowieczna. Zarys kultury materialnej. War- szawa 1987, s. 34. 58 Tamże. Czy możemy ustalić etniczny (plemienny) charakter wielkopolskiego centrum… 23

Tymczasem Lędzianie mieszkający na terenach wschodnich wcale jeszcze nie odczuwali skutków tych procesów, które wystąpiły na zachodzie. Żyli jak dawniej, a jeśli jakaś liczniejsza jednostka wojskowa dotarła do nich, to płacili wymuszony trybut, który wtedy był ceną zachowania pokoju. Tym się wyjaś- nia zapisana przez Konstantyna Porfirogenetę wiadomość o Lędzianach, któ- rzy byli trybutariuszami Kijowa. Zresztą wcale nie jest pewne, czy Lędzianie płacili trybut kijowskim władcom. W rozdziale 959 posłowie Rusi Kijowskiej mówią o Lędzianach (Λενζανηνοι) jako o swoich sojusznikach (πακτιώται60). Dopiero Pieczyngowie donoszą w rozdziale 37, że Lędzianie są trybutariuszami (ύποφόροι61) Rusi, razem z innymi grupami słowiańskimi, z Uliczami i Drew- lanami. Nie wiemy, czy wiedza Pieczyngów na temat różnych grup Słowian była bardzo szczegółowa, czy raczej ogólna, inaczej mówiąc, czy wiedzieli oni dokładnie, która z grup płaciła trybut Rusinom, a która nie. Jeśli jednak Lędzianie płacili trybut, nie wiadomo, czy w tym okresie miało to charakter regularny, czy jednorazowy. Przypomnijmy, że w roku 945 Drewlanie zabi- li księcia Igora, który zażądał wtórnego trybutu62, a przecież Lędzianie mieli swoje tereny dalej od Kijowa, na zachód albo południowy zachód od obszarów należących do Drewlan. Trzeba zaznaczyć również, co już zauważył Łowmiań- ski, że formy Lendzanenoi i Lendzeninoi pochodzą nie od słowa „Lędzianie”, lecz od liczby pojedynczej: Lędzianin63, jak nazwy innych grup słowiańskich, chociażby bliskich Lędzianom Drewlan, która też występuje u Porfirogenety w formie utworzonej z liczby pojedynczej (Δερβλενίνοι64). Nazwa Lendzeninoi (Λενζενίνοι)65 jest o tyle ciekawa, że nie ma w niej sa- mogłosek tylnych. Jest to ważne z tego powodu, że pokazuje, iż informator Kon- stantyna Porfirogenety musiał pochodzić z jakiegoś ludu tureckiego, np. z Pie- czyngów — co jest prawdopodobne, albo mógł być Węgrem — co z kolei jest mało prawdopodobne, ale nie możemy tego całkowicie wykluczyć (u Konstanty- na Porfirogenety Węgrzy występują pod nazwą Turki — Τούρϰωι). W językach wymienionych ludów obowiązywała i obowiązuje zasada, że samogłoska wy- stępująca w pierwszej sylabie wyrazu określa wszystkie późniejsze samogłoski danego słowa. Rdzeń zapisanej formy Lendzeninoi (Lendzen-) jest bardzo po- dobny do wcześniejszej węgierskiej formy nazwy Lengen (wymowa: Lenďen)66.

59 K. Bíborbansz ületet t: A birodalom kormányzása, c. 9…; zob. przyp. 47. 60 Zob. przyp. 46. 61 Zob. przyp. 47. 62 Latopis Nestora, c. 28…, rok 6453 (945), s. 596—597. 63 H. Łow miański: Lędzianie. W: Słownik starożytności słowiańskich. T. 3. Wrocław— Warszawa—Kraków 1967, s. 52. 64 Zob. przyp. 47. 65 Zob. przyp. 47. 66 A magyar nyelv történeti-etimológiai szótára. T. 2. Budapest 1970, s. 751. Zob. też: A bakonybéli apátság birtokainak és jogainak összeírása főleg Szent László alatt. In: A pan- nonhalmi Szent-Benedek-rend története. Ford. L. Erdélyi. T. 8. Budapest 1903, s. 270. 24 László Tapolcai

Dzieło Konstantyna Porfirogenety powstało w latach 50. X wieku, czy- li przypuszczalnie tuż przed dojściem do władzy Mieszka I, a w następnym dziesięcioleciu Ibrahim ibn-Jakub donosił już, że kraj Mieszko jest największy z państw Słowian i na północy graniczy z Prusami67. W roku 965 Mieszko ożenił się z Dobrawą, a w następnym roku przyjął chrzest. W ten sposób zaczął się proces chrystianizacji jego kraju, w któ- rym wielką rolę odegrał kler czeski. Rozpowszechnił on nazwę Polan nie tylko w samym kraju, lecz również w piśmiennictwie łacińskim następnego okresu. Ze względu na to, że podczas obrad III Kongresu Mediewistów Pol- skich poświęciłem cały referat genezie nazwy Polan68, w tym miejscu tylko krótko przypomnę, że należę do tych historyków, którzy są przekonani, iż w wieku IX—X nie istniała na terenie późniejszej Polski żadna grupa et- niczna o nazwie Polanie. Według mnie jest to nazwa o zewnętrznym (cze- skim) pochodzeniu. Muszę podkreślić, że w tym przypadku Czechy ozna- czają nie tyle państwo Przemyślidów, ile raczej cały obszar Kotliny Czeskiej zamieszkiwany przez ludność zachodniosłowiańską. Dla nich nazwa Pola- nie była czysto topograficzna, określała równinny charakter obszaru leżą- cego na północ od Kotliny Czeskiej, czyli kraju Mieszka. Nazwa Polanie rozpowszechniana była w samym państwie przez mnichów i misjonarzy cze- skich przybyłych do Polski w orszaku Dobrawy po przyjęciu chrztu przez Mieszka I albo w okresie następnym w towarzystwie Wojciecha, później- szego męczennika. Oni przywieźli na te tereny nazwę Polan, która stała się w czasach Bolesława Chrobrego nazwą całego kraju. Nazwa Polanie została przyjęta przez szersze grono łacińskiego kleru po śmierci św. Wojciecha i po zjeździe gnieźnieńskim oraz po wydarzeniach na początku XI wieku, kiedy Bolesław Chrobry i Bolesław Rudy zbuntowali się przeciw Henrykowi II. Służyła odróżnieniu Bolesława I polskiego od współczesnych mu dwóch Bolesławów (II i III) czeskich. W samym kraju (czyli już w Polsce) nazwa ta miała zatrzeć etniczne (tj. plemienne) różnice między poddanymi. Trzeba zauważyć, że w przypadku Lędzian i Polan mamy do czynienia z dwiema nazwami, które najpierw miały charakter topograficzny, następnie kultu- rowy, a dopiero później nazwa Polanie nabrała charakteru polityczno-tery- torialnego. Na koniec chciałbym przytoczyć dotyczący nazwy Polan fragment recenzji książki Przemysława Urbańczyka Trudne początki Polski autorstwa Władysła- wa Duczki:

67 Relacja Ibrāhīma ibn Ja‛kūba z podróży do krajów słowiańskich w przekazie Al- -Bekrīego. Wydał, wstępem, komentarzem i przekładem opatrzył T. Kowalski przy współ- udziale J. Kost rzewskiego, K. Stoł yhw y, K. Mosz y ńskiego i K. Nitscha. W: MPHn, T. 1, s. 48—50. 68 Zob. przyp. 54. Czy możemy ustalić etniczny (plemienny) charakter wielkopolskiego centrum… 25

Chcę tylko zaznaczyć, że naprawdę nie ma powodu do kurczowego trzymania się teorii o pochodzeniu tej nazwy od plemienia Polan. Zniknięcie tego plemienia z historiografii nie jest ani dramatem narodowym, ani naukową katastrofą, jest tylko propozycją dokonania zmiany w tradycyjnym podejściu do sprawy. Celem nie jest tutaj, jakby się mogło wydawać, epatowanie historyków przez archeolo- gów-intruzów, celem jest umożliwienie innego spojrzenia na początki pierwszego państwa Piastów69.

Skoro tak jest, to w tym duchu twierdzę, że w wieku IX—X w Wielko- polsce nie było ani plemienia Zeriuani, ani Polanie; grupa etniczna, która da- wała zaplecze społeczne i gospodarcze, ba, nawet militarne, dla pierwszych Piastów na początku wieku X w Wielkopolsce, nosiła nazwę Lędzianie (przez Geografa Bawarskiego napisana w formie Lendizi). Dopiero w początkach tworzenia państwa nazwa ta została zmieniona, ale nie sztucznie, jak chcą tego Johannes Fried70 albo Przemysław Urbańczyk71, lecz naturalnie, od- zwierciedlając zmiany społeczne, polityczne i wyznaniowe, które zachodziły w wieku X.

Bibliografia

Źrodła drukowane

A bakonybéli apátság birtokainak és jogainak összeírása főleg Szent László alatt. In: A pan- nonhalmi Szent-Benedek-rend története. Ford. L. Erdélyi. T. 8. Budapest 1903. A nonim tz w. Gall: Kronika polska. Przeł. R. G rodecki. Wstęp i oprac. M. Plezia. Wroc- ław—Warszawa—Kraków 2008. Bíborbansz ületet t K.: A birodalom kormányzása. A gorog szoveget forditotta Gy. Moravc- sik. Olajos T. bevezető tanulmanyaval. Budapest 1950. Chronica Dzirsvae. W: Monumenta Poloniae Historica. Nova series. T. 15. Kraków 2013.

69 W. Duczko: Recenzja książki: Przemysław Urbańczyk: Trudne początki Polski, Wroc- ław, 2008, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, ss. 420, Monografie FNRNP. Kw. Hist. 2010, T. 4 (117), s. 120. 70 J. Fr ied: Otto III. und Boleslaw Chrobry. Das Widmungsbild des Aachener Evangeliars, der „Act von Gnesen“ und das frühe polnische und ungarische Königtum. Eine Bildanalyse und ihre historischen Folgen. Stuttgart 1989; Ten że: Der Hl. Adalbert und Gnesen. „Archiv für mittelrheinische Kirchengeschichte“ 1998, Bd. 50, s. 41—70. 71 P. Urbańcz yk: Początki państw wczesnośredniowiecznych w Europie Środkowo- wschodniej. W: Ziemie polskie w X wieku…, s. 67. 26 László Tapolcai

Chronica Poloniae Maioris. W: Monumenta Poloniae Historica. Nova series. T. 8. Warszawa 1970. Galli A nony mi: Cronicae et gesta ducum sive principum Polonorum, I (3). W: Monumenta Poloniae Historica. Nova series. T. 2. Kraków 1952. Geograf Bawarski (866—890). W: Monumenta Poloniae Historica. T. 1. Warszawa 1960. Jana Długosza Roczniki czyli Kroniki sławnego Królestwa Polskiego. Ks. 1—12. Tłum. M. M r u ków na. Warszawa 1981—2006. Joannis Dlugossii Annales seu Cronicae incliti Regni Poloniae. Lib. 1. Ed. S. Gawęda. War- szawa 1997. Latopis Nestora. W: Monumenta Poloniae Historica. T. 1. Warszawa 1960. Relacja Ibrāhīma ibn Ja‛kūba z podróży do krajów słowiańskich w przekazie Al-Bekrīego. Wydał, wstępem, komentarzem i przekładem opatrzył T. Kowalski przy współudziale J. Kost rzewskiego, K. Stoł yhw y, K. Mosz y ńskiego i K. Nitscha. W: Monumenta Poloniae Historica. Nova series. T. 1. Kraków 1946. Staročeská kronika tak řečeného Dalimila. T. 1. Edd. J. Daň hel ka, K. Hádek, B. Hav ránek, N. Kvítková. Praha 1988. Św. Wojciecha żywot pierwszy. W: Monumenta Poloniae Historica. Nova series. T. 4/1. War- szawa 1962. Widukindi monachi corbeiensis: Rerum gestarum Saxonicarum libri tres. In: Monumen- ta Germaniae Historica. Seria Scriptores. T. 60. Hrsg. G. Waitz, K.A. Keh r. Hannover 1935.

Opracowania

A magyar nyelv történeti-etimológiai szótára. T. 2. Budapest 1970. Banaszkiewicz J.: Tradycje dynastyczno-plemienne Słowiańszczyzny północnej. W: Ziemie polskie w X wieku i ich znaczenie w kształtowaniu się nowej mapy Europy. Red. H. Sam- sonowicz. Kraków 2000. Br ück ner A.: Dzieje kultury polskiej. T. 1. Kraków 1930. Dowiat J.: Polska — państwem średniowiecznej Europy. Warszawa 1968. Duczko W.: Recenzja książki: Przemysław Urbańczyk: Trudne początki Polski, Wrocław, 2008, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, ss. 420, Monografie FNRNP. „Kwar- talnik Historyczny” 2010, T. 4 (117). Fr ied J.: Der Hl. Adalbert und Gnesen. „Archiv für mittelrheinische Kirchengeschichte“ 1998, Bd. 50. Fr ied J.: Otto III. und Boleslaw Chrobry. Das Widmungsbild des Aachener Evangeliars, der „Act von Gnesen“ und das frühe polnische und ungarische Königtum. Eine Bildanalyse und ihre historischen Folgen. Stuttgart 1989. Hensel W.: Polska przed tysiącem lat. Wrocław—Warszawa—Kraków 1964. Hensel W.: Słowiańszczyzna wczesnośredniowieczna. Zarys kultury materialnej. Warszawa 1987. Jasienica P.: Słowiański rodowód. Warszawa 1978. K rotoski K.: Echa historyczne w podaniu o Popielu i Piaście. „Kwartalnik Historyczny” 1925, T. 39. Ku r natowska Z.: Początki Polski. Poznań 2002. Czy możemy ustalić etniczny (plemienny) charakter wielkopolskiego centrum… 27

Ku r natowska Z.: Wielkopolska w X wieku i formowanie się państwa polskiego. W: Ziemie polskie w X wieku i ich znaczenie w kształtowaniu się nowej mapy Europy. Red. H. Sam- sonowicz. Kraków 2000. Labuda G.: Fragmenty dziejów Słowiańszczyzny zachodniej. Poznań 2002. Labuda G.: Kształtowanie się systemu państw i narodów europejskich. Strefa północnoeuro- pejska („barbarzyńska”, pogańska). W: Narodziny średniowiecznej Europy. Red. H. Sam- sonowicz. Warszawa 1999. Labuda G.: Okres „wspólnoty” słowiańskiej w świetle źródeł i tradycji historycznej. „Slavia Antiqua” 1948, T. 1. Labuda G.: Pierwsze państwo polskie. Kraków 1989. Leciejewicz L.: Legendy etnogenetyczne w świecie słowiańskim. „Slavia Antiqua” 1989/1990, T. 32. Leh r-Spławiński T.: Lędzice — Lędzianie — Lachowie. W: Opuscula Casimiro Tymieniecki septuagenario dedicata. Red. A. Horst, G. Labuda, J. Urbański, S. Wiercz y ński, M. Wojciechowska. Poznań 1959. Lelewel J.: Géographie du Moyen Age. Vol. 3—4. Bruxelles 1852. Lewicki T.: Litzike Konstantyna Porfirogenety. „Roczniki Historyczne” 1956, T. 22. Łow miański H.: Lędzianie. „Slavia Antiqua” 1953, T. 4. Łowmiański H.: Lędzianie. W: Słownik starożytności słowiańskich. T. 3. Wrocław—Warsza- wa—Kraków 1967. Łow miański H.: O identyfikacji nazw Geografa Bawarskiego. W: H. Łow miański: Studia nad dziejami Słowiańszczyzny, Polski i Rusi w wiekach średnich. Poznań 1986. Łow miański H.: Początki Polski: z dziejów Słowian w I tysiącleciu n.e. T. 2. Warszawa 1963. Łow miański H.: Początki Polski: z dziejów Słowian w I tysiącleciu n.e. T. 3. Warszawa 1967. Marek M.: Národnosti Uhorska. Vysokoškolský učebný text. Trnava 2011. Nalepa J.: O nowszym ujęciu problematyki plemion słowiańskich u Geografa Bawarskiego. Uwagi krytyczne. „Slavia Occidentalis” 2003, T. 60. Panic I.: Zachodniosłowiańska nazwa „Niemcy” w świetle źródeł średniowiecznych. Katowi- ce 2007. Posern-Zieliński A.: Etniczność. Kategorie, procesy etniczne. Poznań 2005. Rud nicki M.: O przedpiastowski ośrodek państwa polskiego. „Przegląd Zachodni” 1953, nr 3. Samsonowicz H.: Historia Polski do roku 1506. W: H. Samsonowicz, A. Wyczański, J. Tazbir, J. Staszewski, T. K iz walter, T. Nałęcz, A. Paczkowski, A. Chwalba: Historia Polski. T. 1. Warszawa 2007. Tapolcai L.: Lengyelország történeti és mitikus kezdetei. A tér alakulása. Budapest 2010. Tapolcai L.: Polanie — plemię, dynastia, państwo? Skąd się wzięły nazwy: Poloni i Polonia w źródłach zachodnich w końcu X i na początku XI wieku? W: Człowiek między biologią a historią. Red. A. Sz y mczakowa. Łódź 2010. Tapolcai L.: Viszlánok, lędzianok, polánok. „KÚT” 2002, 1. Ty mieniecki K.: Lędzicze (Lechici) czyli Wielkopolska w wieku IX. „Przegląd Wielkopolski” 1946, nr 2. Ty mieniecki K.: Polska w średniowieczu. Warszawa 1961. Tymieniecki K.: Sprawa Lędzian. „Slavia Antiqua” 1964, T. 11. Urbańcz yk P.: Początki państw wczesnośredniowiecznych w Europie Środkowowschodniej. W: Ziemie polskie w X wieku i ich znaczenie w kształtowaniu się nowej mapy Europy. Red. H. Samsonowicz. Kraków 2000. Urbańcz yk P.: Trudne początki Polski. Poznań 2008. Węd zki A.: Rozwój osadnictwa i podziały terytorialne ziemi lądzkiej. „Slavia Antiqua” 1966, T. 13. 28 László Tapolcai

Wojciechowski Z.: Uwagi o nazwach i lokalizacji plemion polskich na tle sąsiedztwa sło- wiańskiego. W: Z. Wojciechowski: Studia historyczne. Warszawa 1955. Wojciechowski Z.: Wielkopolska i Kujawy kolebką państwa. W: Z. Wojciechowski: Stu- dia historyczne. Warszawa 1955. Wy roz umski J.: Wielka historia Polski. T. 2. Kraków 2000. Zajączkowski S.: Podziały plemienne Polski w okresie powstania państwa. Geografia ple- mienna ziem polskich. W: Początki państwa polskiego. Księga tysiąclecia T. 1: Organiza- cja polityczna. Red. K. Ty mieniecki. Poznań 1962. Zak rzewski S.: Opis grodów i terytoryów z północnej strony Dunaju czyli t. z. Geograf Bawarski. Lwów 1917.

László Tapolcai

Is It Possible to Establish the Ethnic (Tribal) Character of the Greater of the Early Piast State?

Su m mar y

The question contained in the title of the article regards the names of three ethnic (tribal) groups found in the literature on the subject which has to do with the pre-state structures of what would later come to be known as the Greater Poland. The names are: the Zeriuani, the , and the . The first two names are found in sources dating back to the 9th—10th century, while the last name appears for the first time around the year 1000, during the reign of Bolesław I, i.e. after the formation of the Polish state. In the following article, the author argues that previous assertions of Polish historians regarding the Zeriuani have been wrong, since they assumed that the name is toponomastic, that is related to the place of dwelling of the community called by this name. According to the author of the article, the name Zeriuani, which constitutes the only regnum in the writings of the , contains information regarding a myth of the common origins and the subsequent separation of the Slavic community, and thus does not denote a tribal name. Regarding the Lendians, the error constitutes in locating them exclusively in the eastern territories of what would later come to be Poland, since the name can be related to the entire middle territory of Poland, from Odra to the eastern territories, described by the scholars in the last few decades. Thus, the only ethnic name that could exist in the 9th—10th century in the territory of the future Greater Poland was, in fact, the Lendians. On the basis of the available sources, it could be asserted that the Polans, as a tribe, never existed under that name, since it encompassed all subjects of Bolesław I around the year 1000, and thus had no connection with the pre-state tribal structures of the Greater Poland. Czy możemy ustalić etniczny (plemienny) charakter wielkopolskiego centrum… 29

László Tapolcai

Sind wir im Stande, ethnische Eigenschaften (Stammeseigenschaften) des großpolnischen Zentrums des frühen Piastischen Staates zu bestimmen?

Zusammenfassung

Die Hauptfrage betrifft drei ethnische Namen, die in der sich mit vorstaatlichen Strukturen auf dem Gebiet des späteren Großpolens befassenden Fachliteratur verzeichnet sind. Es sind: Zeriuani, Lendizen und Polanen. Die zwei erstgenannten Namen befinden sich in den Quellen vom 9.—10. Jahrhundert und der Name „Polanen“ erscheint zum ersten Mal erst etwa 1000 J. zur Zeit Bolesławs I., nachdem der polnische Staat schon entstanden war. In vorliegeneder Studie begründet der Verfasser, dass bisherige Vermutungen polnischer Historiker über Zeriuani falsch waren. Diese gingen zwar von der Annahme aus, dass der Name toponomastisch, d.i. die Bezeichnung für slawisches Herrschaftsgebiet ist. Hinter dem Namen „Zeriuani“, der beim Bayerischen Geographen als einziges Königreich (regnum) er- scheint, steckt — so der Verfasser — eine gewisse Information über eine Legende von gemein- samer Herkunft und gestörter Gemeinschaft der Slawen. Der Name „Lendizen“ dagegen wurde falsch ausschließlich auf die Ostgebiete des späte- ren Polens zurückgeführt; der Name kann zwar gelten für das ganze mittlere Gebiet Polens, von der bis zu den von den Forschern in den letzten Jahrzehnten beschriebenen Ostgebie- ten. Demzufolge sind Lendizen die einzige ethnische Bezeichnung, die im 9.- 10.Jahrhundert (auch) auf dem Gebiet des späteren Großpolens konnte vorhanden sein. Den Quellen zufolge existierten die Polanen als ein Stamm nie unter dem Namen; der betraf zwar ursprünglich alle Untertanen des Bolesław I. im etwa 1000 J. und hat mit vorstaat- lichen Stammesstrukturen Großpolens nichts zu tun. „Średniowiecze Polskie i Powszechne” 2017, T. 9 (13) ISSN 2080-492X (wersja drukowana) ISSN 2353-9720 (wersja elektroniczna)

Yoav Tirosh University of Iceland

Feel the Burn: Lönguhlíðarbrenna as Literary Type­‑Scene

But like all fireworks and all sunsets, we all burn in different ways. Spencer Krug

Some Like It Hot: Introduction

Medieval Icelanders did not live by the Machiavellian/Old Klingon saying “Revenge is a dish best served cold.” As such, burning in homesteads was their never­‍quite­‍successful go­‍to solution for the ultimate destruction of their enemies. The most famous of the saga burnings is of course the Njálsbrenna, where a vengeful father led his sons, wife, and grandson to their untimely deaths. Another famous burning is the 1253 Flugumýrarbrenna, where Gizurr Þorvaldsson hid in a barrel of whey while his sons, wife, kinsman, and loyal household members were liquidated by the spears and fires of their enemies. But these are hardly the only cases of death by house­‍fire in Old Norse litera- ture; people burn everywhere in the saga corpus. In the year 1197, Northern chieftain Guðmundr dýri fell upon his enemy Önundr’s farmstead and had it burned down, as related in the samtíðarsaga (contemporary saga) Guðmundar saga dýra. The description of this burning bears resemblance to those of other saga burnings, both in the secular samtíðarsögur, which are considered to have been written in a more historical mode, and the Íslendingasögur (Sagas of Feel the Burn: Lönguhlíðarbrenna as Literary Type­‍Scene 31 the Early Icelanders / Family Sagas), a corpus that is considered to be more fictional. This article will examine these similarities, and suggest that we ap- proach them as literary constructions rather than reflecting a necessary histori- cal truth. If we are to recognize this fact, the manipulations done by the author of Guðmundar saga dýra will become much more apparent.

Lönguhlíðarbrenna — The Burning of Langahlíð

The Lönguhlíðarbrenna (burning of Langahlíð) is one of the major cli- maxes in the power struggles of the peninsula that lies between Skagafjörður and Eyjafjörður in Northern Iceland, during the end of the 12th and beginning of the 13th century,1 as described in Guðmundar saga dýra. The burning itself and the events that anticipate it take place in chapters 13—14 of the saga.2 Guðmundr Þorvaldsson dýri and Önundr Þorkelsson are the two major power- holders in the Western part of Eyjafjörðr, and as such they frequently quarrel over legal issues (though sometimes they also find themselves cooperating). Tensions rise after Önundr’s men mock Guðmundr dýri, targeting his mascu- linity and comparing him to a hornless ram. In saga literature, comparisons to female animals frequently end with a bloody response.3 Following this intoler- able act, Guðmundr dýri enlists the help of prominent chieftain Kolbeinn Tu- mason, and together they plan an attack on Önundr’s farmstead in Langahlíð. A few days before the attack, a few strange occurrences happen: First, Önun- dr’s men search for him but cannot find him although he is sitting in his usual spot, and then, at a farm allied with Guðmundr dýri, the axes start to make a high noise from the beam where they are hung, and need to be sparkled with holy water. It is then related that a supporter of Önundr named Erlendr rides to Langahlíð, and encounters Söxólfr Fornason, one of Guðmundr dýri’s men, who in a typical Hollywood villain style reveals their plot to attack Langahlíð, but also successfully forces Erlendr to turn back, and thus stops him from warning Önundr. The attacking party arrives at the area, and once the people

1 See J.L. Byock: Feud in the Icelandic saga. Berkeley 1982, pp. 83—86, for a summary and a helpful map of the five chieftains mentioned in Guðmundar saga dýra and their territo- ries. 2 Sturlunga saga I. Eds. J. Jóhan nesson et al. Reykjavík 1946, pp. 187—192 (hereinafter Sts I, or Sts II). 3 See, for example, F. A mor y: Speech Acts and Violence in the Sagas. “Arkiv för nordisk filologi” 1991, Vol. 106, pp. 75—76. 32 Yoav Tirosh of Langahlíð realize that an attack is imminent, they suggest to meet the at- tacking force outside the house. Önundr, however, prefers another strategy, and advocates rather that they fight from inside. When his supporters argue that this will only allow their enemies to burn them inside: “Önundr lét sér þat ekki skiljast ok vildi ráða.”4 The attacking party then arrives at the buildings them- selves and encircles them, ensuring that those who were inside cannot easily leave. Önundr asks for the identity of the attackers and Guðmundr responds by reference to the aforementioned insult and calls himself a ewe. Önundr then asks for his men to be spared, which Guðmundr bluntly refuses. Guðmundr’s men quickly realize that taking over the house would be a very difficult task because it was so well defended, so they decide to set fire to it. Since fire is not available at their present location they move to search the neighbouring farms, and find some in a farm called Grund. The attackers then find it hard to set fire in front of the doors so they set fire to the roof and stuff hay into the windows. The besieged request that women and men unrelated to the fight be let go, and the attackers grant this. One of Önundr’s men, Þóroddr, uses the opportunity to try and carry out weapons, perhaps in order to bring the fight to the at- tackers, and is immediately dispatched.5 It is related that the rich man Gálmr Grímsson, who is friends with both the attackers and defenders — especially Kolbeinn Tumason — is present at the house burning. He offers to give up all of his wealth if the attackers leave and let everyone exit the house. In response the burners offer him whatever reward he pleases so that he leave, which he refuses with the often quoted reply: “Lengi hafið þér hlegit at því, at mér hafi þótt bað gótt ok ek hafa opt drukkit mikit. Nú mun kostr baðs, en ósýnt þyk- kir mér nú, hversu um mjöðdrykkjuna ferr.”6 Afterwards Þorfinnr, Önundr’s son and Guðmundr dýri’s son­‍in­‍law, says that it is a shame that his daughter Ingibjörg is not present inside the house. To this Guðmundr dýri responds that it is in fact good that she is not there, but that it would not change his course of action. We are then told of a series of people who try to escape the burning house: Halli Nikulássson cannot stand the heat so he runs out of the house and falls into a river, where he is killed. Önundr’s follower Tjörvi is given a fatal- blow as he rushes from the house, only to be given truce by Guðmundr dýri who does not notice the wound. Tjörvi retorts with “vættka ek um griðin,”7

4 Sts I, p. 189: “Önundr would not be convinced and decided on the course of action.” — unless stated otherwise, all the translations from Islandic are by the author of the present article. 5 The narrative finds it necessary to clarify that: “ok miskenndist hann ekki, því at þeir höfðu honum ætlat líflát” (“and he was not misidentified, because they had intended for him to be killed”) (ibidem, p. 190). 6 “Long have you laughed at me that I thought it good to take hot baths, and that I have often drank mead. Now a hot bath is at hand, but I am unsure how the mead­‍drinking will fare.” — ibidem, p. 191. 7 Ibidem: “I have no need for a truce.” Feel the Burn: Lönguhlíðarbrenna as Literary Type­‍Scene 33 and falls down dead. Leifr Nikulássson then runs out and survives because he uses another man as a shield, and manages to run to the church despite being wounded. Fire threatens to engulf the church, but Guðmundr dýri promises to give a cow to the church if the building is not burnt and the fire is blown away by a change of the wind. Something then falls from the house that startles the men, and they realize that it is Þorfinnr Önundarson. The man appointed to kill him refuses to attack because he is all burnt, so others take up the task but cannot get to him before he reaches the church; it is related that he died after three days from his wounds. It is then related that Önundr and Gálmr were killed. A poem about the burning is recited by Kolbeinn Tumason, and we are then told how the burners ride off. If this description rings any bells, it indeed should. As Jacqueline Simpson points out, the Lönguhlíðarbrenna and Njálsbrenna both share “[t]he fatal deci- sion to fight from indoors; the kindling of fire in the roof when attempts to start a blaze in the doorway have failed; the killing of a man who tries to smuggle weapons out when quarter is given to women and servants; the voluntary death of some whom the attackers wished to spare (Gálmr in Guðmundar saga dýra, Njáll, Berþóra and young Þórðr in Njála).”8 Þorfinnr’s escape from the burning house while still being on fire also corresponds with Kári’s escape from the burning house in Bergþórshváll.9 The fact that there was a connection, in a sense, between burnings in medieval Iceland has been pointed out as early as in the late 13th­‍century Íslendinga saga, written by Sturla Þórðarson: “Þá er brenna var á Flugumýri, var liðit frá Önundarbrennu fjórum vetrum fátt í sex tigu vetra, en frá Þor- valdsbrennu hálfr þriði tigr vetra.”10 Old Norse scholars have also discussed the connection between burning scenes in saga literature, most recently Lisa Bennett, who examined how the Christian Icelanders dealt with these violent episodes in the far and most recent past. The lengthy burning descriptions, she argues, are connected to the negative attitude of the Christian 13th-cen- tury towards burning down as an act of violence.11 Peter Hallberg has looked at both the Njálsbrenna and the Flugumýrarbrenna with the conclusion that while they share much, the former is written in a far more relaxed literary mode, while the latter sticks to the facts of recent history.12 Scholars such

8 J. Simpson: Advocacy and Art in “Guðmundar saga dýra”. “Saga Book of the Viking Society” 1961, Vol. 15, p. 343. 9 Ibidem, p. 344. 10 Sts I, p. 493: “When Flugumýrr was burnt, fifty six winters had passed from the burning of Önundr, and twenty five winters had passed from the burning of Þorvaldr.” 11 L.L. Ben net t: “The Most Important of Events”: The “burning­‍in” motif as a site of cultural memory in Icelandic sagas. “Journal of the Australian Early Medieval Association” 2007, Vol. 3, no. 1, pp. 69—86. 12 P. Hallberg: Två mordbrånder i det medeltida Island. “Gardar” 1976, Vol. 7, pp. 25—45. 34 Yoav Tirosh as Einar Ól. Sveinsson and Jacqueline Simpson have suggested that the au- thor of Njáls saga had borne in mind the burning­‍ins in his recent history when he dealt with the Njálsbrenna,13 while Björn Sigfússon and Barði Guð- mundsson have both indicated that the Lönguhlíðarbrenna was on the author of Ljósvetninga saga’s mind as he composed the scene of a failed burning­‍in attempt.14

What Are Type­‑Scenes?

One explanation for these similarities could stem from the tradition- al nature of the Icelandic saga narratives. As Scholes and Kellogg have pointed out:

The parallel passages that many critics cite as examples of literary borrowing by one saga author from another are more easily explained as elements common to an oral tradition. That the sagas were written down cannot be denied. That a single writer must be thought of as standing behind each of the individual saga texts is also reasonable. But that the writer depended upon either books or his own indi- vidual invention for the major elements of his story does not seem justified by the evidence. The sagas would not be as good as they are if they were individually created compositions in anything like the modern sense.15

The concept of type­‍scene in Old Icelandic literature has been examined by Fredrik J. Heinemann, using Old English scholar Donald K. Fry’s de- finition:

A type­‍scene is a recurring stereotyped presentation of conventional details used to describe a certain narrative event, requiring neither verbatim repetition nor a spe-

13 Brennu­‍Njáls saga (Íslenzk fornrit 12). Ed. E.Ól. Sveinsson. Reykjavík 1954, pp. CXIV—CXXV. See also J. Simpson: Advocacy and Art…, p. 344. 14 Ljósvetninga saga með þáttum, Reykdœla saga ok Víga­‍Skútu. Hreiðars þáttr (Íslenzk fornrit 10). Ed. B. Sigf ússon. Reykjavík 1940, p. XXXVIII, and B. Guðmu ndsson: Höfun- dur Njálu: Safn ritgerða. Reykjavík 1958, p. 154. Guðmundsson has also looked into the con- nection between the Njálsbrenna and the Flugumýrarbrenna, as part of his general approach to Njáls saga as a roman­‍à­‍clef, which deals with events from the 13th century through events that took place in the 10th and 11th century (ibidem, pp. 225—234. Cf. P. Hallberg: Två mor- dbrånder i det medeltida Island…, pp. 26—27, 45). 15 R. Scholes, J. Phelan, R. Kellogg: The Nature of Narrative: Revised and Expanded. Oxford 2006, p. 43. Feel the Burn: Lönguhlíðarbrenna as Literary Type­‍Scene 35

cific formula content; and a theme is a recurring concatenation of details and ideas, not restricted to a specific event, verbatim repetition, or certain formulas, which forms an underlying structure for an action or description.16

Heinemann, who tried to settle Hrafnkell’s killing of Eyvindr in Hrafnkels saga with his alleged change of lund (character), showed that it was Eyvindr who provoked Hrafnkell and sealed his own fate, and exemplified this through an analysis of the author’s use of type­‍scene conventions. Hrafnkell’s hesitancy to respond to the provocation, and the author taking time to describe Eyvindr’s approach use type­‍scene convention to assign blame. Heinemann showed even stronger evidence for use of type­‍scenes as a means of creating irony in an earlier article discussing the Old English approach­‍to­‍battle type­‍scene.17 There Heinemann illustrated how small changes in narrative conventions help to mock the Assyrians before these are slaughtered by the Israelites, and cre- ate the feeling that they are cowards who deserve their awful fate. It would be possible, then, to treat the burning­‍in descriptions as type­‍scenes and find meaning within the variations they represent. To view the sagas through the perspective of the type­‍scenes is somewhat similar to Richard Allen’s struc- tural approach,18 or to Lönnroth’s Action Patterns, like descriptions of feuds or travels abroad. Lönnroth argues that each Action Pattern carries with it certain expectations from the audience, based both on their own and others’ experi- ences, and on literary conventions.19

Type­‑Scene Analysis

Many elements in the events that come before the Lönguhlíðarbrenna can be found elsewhere in burning scenes in saga literature. The mocking of Guð- mundr dýri that leads him to the act of burning­‍in Önundr bears close similar-

16 D.K. Fr y: Themes and Type­‍Scenes in Elene 1—113. “Speculum” 1969, Vol. 44, no. 1, p. 35. 17 F.J. Heineman n: Judith 236­‍291a: A Mock Heroic Approach­‍to­‍Battle Type Scene. “Neuphilologische Mitteilungen” 1970, Vol. 71, no. 1, pp. 83—96. 18 R.F. Allen: Fire and Iron: Critical Approaches to Njáls saga. Pittsburgh 1971, pp. 57—94. 19 L. Lön n roth: Njáls saga: A Critical Introduction. Berkeley 1976, p. 75. Lönnroth cites in this context Theodore M. A ndersson (The Icelandic Family Saga: An Analytic Reading. Cambridge, MA 1967) and Joseph C. Har r is (Genre and Narrative Structure in Some Íslen- dinga Þaettir. “Scandinavian Studies” 1972, Vol. 44, pp. 1—27). 36 Yoav Tirosh ity with that of Skarphéðinn’s attack on Flosi’s masculinity in the infamous alþingi scene in Njáls saga. There, Skarphéðinn throws a pair of trousers at Flosi and says that he should wear these in a sexual encounter where he is to play the passive role with a giant.20 The Flugumýrarbrenna is also preceded by an attack on Eyjólfr Þorsteinsson’s masculinity launched by his wife Þuríðr Sturludóttir.21 The omens that are harbingers of the Lönguhlíðarbrenna are common occurrences before a burning­‍in as well.22 These appear in the very vivid and disturbing visions of Njáls saga,23 the attack on Ketilbjörn‘s farm in Gull­‍Þóris saga,24 as well as the burning­‍in of Hrafn Sveinbjarnarson,25 and a dream dreamt by Blund­‍Ketill’s son Hersteinn in Hænsna­‍Þóris saga.26 One house burning in Harðar saga ok Hólmverja is prevented thanks to an omi- nous dream by the burner’s sister Þorbjörg, who is married to the head of the household that he intends to burn.27 Erlendr’s failed attempt to warn Önundr of Guðmundr dýri’s advance could be compared with Njáls saga’s Ingjaldr, who is convinced to break his oath and not join the attack on Bergþórshváll, but also refuses to warn about the attackers’ plans.28 By the same token, the awkward Gizurr glaði who forgets to warn Gizurr Þorvaldsson about the plan to burn down his farm can also be invoked.29 It is when the burning­‍in scene itself starts that we find the most simi- larities between the Lönguhlíðarbrenna and other burning­‍in cases. When the farm is surrounded by its enemies the head of the household goes to the door and asks for the identity of the attackers as well as for a pardon for his people. This happens in the Njálsbrenna, in the Flugumýrarbrenna (though notably not by the head of household),30 in Hænsna­‍Þóris saga,31 in the burning­‍in of Hrafn Sveinbjarnarson,32 and during/upon the attack of Ketilbjörn’s farm in

20 Brennu­‍Njáls saga…, p. 314. 21 Sts II, p. 481. 22 Indeed, they are a common occurrence before many important battles and deaths in the sagas. 23 Brennu­‍Njáls saga…, pp. 320—321, 324—325. 24 Harðar saga (Íslenzk fornrit 13). Eds. Þ. Vilmu ndarson, B. Vilhjálmsson. Rey- kjavík 1991, p. 218. 25 It is important to note that that burning­‍in is stopped by Hrafn’s surrender, yet the house is already lit by his enemy Þorvaldr Snorrason. 26 Borgfirðinga sögur: Hœnsa­‍Þóris saga, Gunnlaugs saga ormstungu, Bjarnar saga Hítdœlakappa, Heiðarvíga saga, Gísls þáttr Illugasonar (Íslenzk fornrit 3). Eds. S. Nordal, G. Jónsson. Reykjavík 1938, p. 24. 27 Harðar saga…, p. 77. 28 Brennu­‍Njáls saga…, p. 319. 29 Sts I, p. 487. 30 Ibidem, p. 490. 31 Borgfirðinga sögur…, p. 24. 32 Sts I, pp. 225—226. Feel the Burn: Lönguhlíðarbrenna as Literary Type­‍Scene 37

Gull­‍Þóris saga.33 In Harðar saga ok Hólmverja it is Þorbjörg — the sister of the burner Hörðr — who does the negotiations with him from the farm’s entrance.34 During a burning­‍in, there is almost always a certain passivity of the father or head of household whilst the ensuing battle. These acts of passivity have often been read as indications of “Christian heroism,” as Lisa Bennett puts it.35 The Lönguhlíðarbrenna is no exception: Önundr’s only actions dur- ing the burning are to insist that his men fight from inside, and to plead un- successfully with Guðmundr dýri for their lives. As pointed out above in the quote by Simpson, this is not unlike Njáll’s actions during the burning­‍in of his farm, which consist in his seemingly irrational insistence on fighting from the inside of the, even though his sons clearly warned him of being burnt and pleading half­‍heartedly for the lives of his sons, and for other people of his household.36 Several students of Old Norse have argued that by exhibiting such a behaviour Njáll was intentionally dooming his sons to die.37 This puts Önundr and his choice in an awkward position, as he essentially becomes responsible for his household’s tragedy. This would fit with Simpson’s inter- pretation that Guðmundar saga dýra is biased towards its eponymous hero’s side of the conflict;38 if Guðmundr dýri is forced to burn his enemy, it is per- haps due to Önundr’s insistence to fight from inside despite his men’s better judgment.39 Gizurr Þorvaldsson is also not very active throughout the Flu- gumýrarbrenna, and although he is described as being one of the farm’s de- fenders, he does not achieve much and appears rather passive during the fire and the battle surrounding it, trying to compose himselfand praying, never exposing himself to his enemies, and eventually saving his own life by hiding in a barrel of whey.40 Similarly, Þorvaldr Snorrason in Íslendinga saga is not reported to have done much prior to his somewhat suicidal death — he jumps

33 Harðar saga…, p. 218. 34 Ibidem, p. 78. 35 L. Ben net t: “The Most Important of Events”…, p. 72. 36 Brennu­‍Njáls saga…, pp. 326—331. 37 E.Ó. Sveinsson: Njáls saga: A Literary Masterpiece. Trans. P. Schach. Lincoln, NE 1971, p. 175; Y. Tirosh: Víga­‍Njáll: A New Approach Toward Njáls saga. “Scandinavian Stud- ies” 2014, Vol. 86, no 2, pp. 208— 226; W.I. Miller: “Why Is Your Axe Bloody?” A Reading of Njáls saga. Oxford 2014, pp. 225—231. 38 J. Simpson: Advocacy and Art… 39 In Hávarðar saga Ísfirðings we get a taste of “What if?,” since it is there where Atli, the head of a household who is until then portrayed as rather sly and cowardly, insists on fighting outside rather than inside after he senses that an attack is imminent (Vestfirðinga sögur: Gísla saga Súrssonar, Fóstbrœðra saga, Þáttr Þormóðar, Hávarðar saga Ísfirðings, Auðunar þáttr Vestfirzka, Þorvarðar þáttr krákunefs (Íslenzk fornrit 6). Eds. B.K. Þórólfsson, G. Jónsson. Reykjavík 1943). It befits the subversive and perhaps parodic nature of that saga. 40 Sts I, pp. 492—493. 38 Yoav Tirosh into the fire with his hands held in the form of a cross.41 In Hænsna­‍Þóris saga we are told that Blund­‍Ketill dismisses the people present at his farm before his farm’s burning, and compromises (its) the defence thereof.42 Compared to this, the case of Ljósvetninga saga is quite interesting. When Guðmundr inn ríki’s cowardly spy and “hot­‍pot” companion Rindill is murdered, he is an- gered and wishes to exact revenge immediately. Rindill’s assassin, however, flees to a house where Guðmundr’s wife and son are present. Guðmundr de- mands that they both leave the house so he may burn it with the killer inside. When they refuse, Guðmundr in his rage declares/promises to burn the house with them inside, and is only stopped by the intervention of other people.43 Here the author reverses the roles in the convention — therefore, instead of dying with his family members, or at least exhibit passivity, Guðmundr here becomes the most active of patriarchs. But this activeness is so misguided that he is willing to burn his family together with his target. This fits in well with the spirit of Ljósvetninga saga, which is seen as a pamphlet of sorts against Guðmundr inn ríki, and his lack of moderate behaviour.44 In Egils saga, Þórólfr, the head of the household in his burning scene, shows his fight- ing skills and thus his activeness rather than passivity. But in addition, rather than fighting inside as Njáll, Önundr and Þorvaldur suggest, he goes outside to fight the king and dies with his face towards his attacker’s feet, which ac- tively invites an act of revenge.45 Hrafn Sveinbjarnarson, who insists that his men keep watch and who is caught off­‍guard because of their incompetence is another exception. But rather than punish his men for neglecting their duties, he surrenders himself to his enemy Þorvaldr, so that their lives are spared.46 The Ljósvetninga saga scene is reminiscent of Þorfinnr and Guðmundr dýri’s conversation about Ingibjörg Guðmundsdóttir. Guðmundr dýri states that he would continue the burning­‍in even if his daughter was present at the fire. This can also be compared to a scene in the samtíðarsaga Þorgils saga skarða where Eyjólfr Rögnvaldsson demands that his father leave a house that is being burnt, but the father refuses unless quarter is given to a certain Vigfúss. Like Guðmundr inn ríki’s wife, the father also refuses to leave, and Eyjólfr is set on burning his father in.47

41 Ibidem, p. 322. It could be significant that he is killed in the eldahús (kitchen), which is associated with women. 42 Borgfirðinga sögur…, p. 23. 43 Ljósvetninga saga…, p. 57. 44 Law and Literature in Medieval Iceland: “Ljósvetninga saga” and “Valla­‍Ljóts saga”. Eds. and trans. T.M. A ndersson, W.I. Miller. Stanford, CA 1989, pp. 98—115. 45 S. Nordal: Egils saga Skalla­‍Grímssonar (Íslenzk fornrit 2). Reykjavík 1933, pp. 51— 54. 46 Sts I, p. 226. 47 Sts II, p. 160. Feel the Burn: Lönguhlíðarbrenna as Literary Type­‍Scene 39

During the Lönguhlíðarbrenna Þorfinnr Önundarson escapes the farm while being on fire, and this is not without precedent. A similar scene is de- scribed in Njáls saga when Kári runs out of the fire scene himself s in flames?48 As already mentioned, many details in the description of the two scenes are highly similar,49 including the confusion regarding what it was that fell from the house. In the Flugumýrarbrenna we are told of the boy Þorlákr who runs out of the fire with his clothes on fire.50 Moreover, both Þóroddr in the Lönguh- líðarbrenna and Helgi Njálsson in the Njálsbrenna try and use the quarter giv- en to women to escape, smuggling out weapons. In the Flugumýrabrenna it is Hallr Gizurarson and Árni beiskur (the killer of Snorri Sturluson) who escape from the burning house only to be killed as a result,51 and in Gull­‍Þóris saga both Ketilbjörn and Ásmundr who escape the burning farm. Halli Nikulássson who falls into a stream next to the house can be compared with Njáls saga’s Kári jumping into a river after he flees the burning­‍in. Similarly, in Gull­‍Þóris saga, Ketilbjörn escapes his burning farm to make a final last stand in a river.52 This importance of nearby water invites also the comparison between the burning­‍in and a bath or a storm. In the Lönguhlíðarbrenna this is done by Gálmr. Before the burning­‍in of Þorvaldur this is done directly by an anony- mous character, who takes fire with the intent of warming Þorvaldr’s bath.53 In the Flugumýrarbrenna the bath metaphor could be implied by Gizurr hiding in the barrel of whey, especially when he describes the warmth that came upon him,54 and in the burning of Njáll it is also implied by a speech where he calls the burning a passing storm.55 The Christian element in this fire is evident, especially in light of Njáll’s final words to his household.56 The poem recited by Kolbeinn following the Lönguhlíðarbrenna is also not unique. Such poems appear also in the Njálsbrenna,57 and the Flugumýrarbrenna.58 The author of Hænsna­‍Þóris saga makes ironic use of this convention, by having a poem recited before the burning­‍in, as the incentive for the act itself.59 Following this comparison we see that rather than only sharing characteris- tics with the Njálsbrenna, the Flugumýrarbrenna, or Guðmundr inn ríki’s failed attempt to burn down the farm Saurbær, the burning­‍in of Önundr shares many

48 Brennu­‍Njáls saga…, p. 332. 49 J. Simpson: Advocacy and Art…, p. 344. 50 Sts I, p. 491. 51 Ibidem. 52 Harðar saga…, p. 219. 53 Sts I, p. 322. 54 Ibidem, p. 493. 55 Brennu­‍Njáls saga…, pp. 328—329. 56 I wish to thank Antje Hertmann for this observation. 57 Brennu­‍Njáls saga…, pp. 335—336. 58 Sts I, p. 496. 59 Borgfirðinga sögur…, p. 23. 40 Yoav Tirosh features with the burnings in Gull­‍Þóris saga, Hænsna­‍Þóris saga, Harðar saga ok Hólmverja, and the burning of Þorvaldr in Íslendinga saga. While different details appear in every case, it is hard to pinpoint a specific burning- in scene that has complete correlation with the Lönguhlíðarbrenna. Rather, it seems that the burning­‍in of Önundr seems to have a certain shared framework with these other scenes.

The samtíðarsögur’s Use of Literary Technique

When encountering similarities such as these, the possibility of rittengsl (literary borrowings) should of course be considered. Indeed, as already point- ed out, it certainly has been discussed by students of Old Norse. It seems, however, that the oral element has been somewhat missing from the discussion of these burning­‍in descriptions. As Önundr’s farm was burnt down, and as its story was written down, the story of the burning of Njáll had already been in circulation, even if it had indeed only been written at the end of the 13th century. Lars Lönnroth has stated: “As indicated by the studies of the oral- formulaic school, it appears more natural to assume that most saga parallels resulted from the influence of the same oral tradition over a long period on saga­‍writers who could use similar motifs and techniques without necessarily reading any manuscripts produced by their colleagues.”60 It seems obvious that a reading of a text would influence an author composing a saga, whether we speak of an Íslendingasögur or a Samtíðarsögur; but so would hearing a story related orally. Hayden White has aptly pointed out that even a modern historian uses different literary frameworks when constructing his or her narrative,61 and this of course applies to a medieval historian such as Sturla Þórðarson and his anonymous contemporaries.62 Lars Lönnroth noted that the stories that the medieval Icelanders knew from the sagas rang true due to the stories they knew from their reallives and

60 L. Lön n roth: Njáls saga…, pp. 101—102. 61 H. W hite: The Question of Narrative in Contemporary Historical Theory. “History and Theory” 1984, Vol. 23, no. 1, pp. 1—33. Cf. T.H. Tulinius: The Matter of the North: The Rise of Literary Fiction in Thirteenth­‍Century Iceland. Trans. R.C. Eldevik. Odense 2002, p. 187, and cf. R. O’Con nor: History or fiction? Truth­‍claims and defensive narrators in Icelandic romance­‍sagas. “Mediaeval Scandinavia” 2005, Vol. 15, pp. 104—105. 62 Ú. Bragason: Ætt og saga: um frásagnarfræði Sturlungu eða Íslendinga sögu hinnar miklu. Reykjavík 2010, pp. 145—153. Feel the Burn: Lönguhlíðarbrenna as Literary Type­‍Scene 41 the real lives of people around them.63 To quote Richard F. Allen: “Much of the power and effect of this literature comes from its ability to stir in the memory thoughts of actions similar to the story being heard.”64 As William Ian Miller suggested, when people read and hear about the behaviour of historical and heroic characters of the past, they might consciously or subconsciously choose to imitate it.65 Interestingly, the knowledge of how alleged historical burnings took place could, then, provide the sagas’ audience and listeners with a frame- work of behaviour that would guide their actions throughout a real house burn- ing; either in the side of the people being burnt, or the side of the burners. Thus, when Guðmundr dýri chooses to let women and children leave the burn- ing house, he is perhaps doing this because he has in his mind the literary constructed convention of how a burner should behave. When Þorvaldur Snor- rason jumps on the fire in the form of a cross, he perhaps driven by the associa- tion between burning and Christian behaviour on his mind as well. As Úlfar Bragason has pointed out,66 the literariness of the secular samtíðarsögur has been acknowledged as early as W.P. Ker’s Epic and Romance. Ker has argued that while the material Sturla and his fellow samtíðarsögur authors restricted their artistic freedom, “[t]he scenes of Sturlunga come into rivalry with the best of those in the heroic Sagas. No one will ever be able to say, much less to convince anyone else, whether the burning of Njal’s house or the burning of Flugumyri is the better told or the more impressive. There is no comparison between the personages in the two stories. But in pure art of language and in the certainty of its effect the story of Flugumyri is not less notable than the story of Bergthorsknoll.”67 The saga as a literary form, according to Ker, was modified to fit the contemporary material, but in its es- sence the treatment of the material remained the same. In his discussion of the paranormal­‍filled Bárðar saga Snæfellsáss Ármann Jakobsson suggested that “historical criticism has changed drastically since the saga was composed.”68 What we now consider fiction could have been initially written as history.69 Through an understanding that burning­‍in descriptions were highly construct- ed and functioned as type­‍scenes rather than tightly bound to the concept of

63 L. Lön n roth: Njáls saga…, p. 75. 64 R.F. Allen: Fire and Iron…, pp. 68—69. 65 W.I. Miller: Bloodtaking and Peacemaking: Feud, Law, and Society in Saga Iceland. Chicago 1990, p. 47. 66 Ú. Bragason: Sagas of Contemporary History (“Sturlunga saga”): Texts and Research. In: A Companion to Old Norse­‍Icelandic Literature and Culture. Ed. R. McTu rk. Hoboken, NJ 2005, p. 434. 67 W.P. Ker: Epic and Romance: Essays on Medieval Literature. London 1926, p. 259. 68 Á. Jakobsson: History of the Trolls? “Bárðar saga” as an Historical Narrative. “Saga- Book” 1998—2001, Vol. 25, p. 69. 69 Ibidem, p. 70. For a definition of the concept of Fiction in Old Norse literature and scholarship see R. O’Con nor: History or fiction?…, pp. 104—107. 42 Yoav Tirosh historical fact, we will be a step closer to comprehensively understand these sagas. As Úlfar Bragason notes: “Only by studying the laws of the narrative in Sturlunga is it possible to ascertain what kind of interpretation of contempo- rary events is contained in the sagas and the compilation, and why.”70

References

Primary sources

Borgfirðinga sögur: Hœnsa­‍Þóris saga, Gunnlaugs saga ormstungu, Bjarnar saga Hítdœlakappa, Heiðarvíga saga, Gísls þáttr Illugasonar (Íslenzk fornrit 3). Eds. S. Nor- dal, G. Jónsson. Reykjavík 1938. Brennu­‍Njáls saga (Íslenzk fornrit 12). Ed. E.Ól. Sveinsson. Reykjavík 1954. Guðmu ndsson B.: Höfundur Njálu: Safn ritgerða. Reykjavík 1958. Harðar saga (Íslenzk fornrit 13). Eds. P. Vilmu ndarson, B. Vilhjálmsson. Reykjavík 1991. Law and Literature in Medieval Iceland: “Ljósvetninga saga” and “Valla­‍Ljóts saga”. Eds. and trans. T.M. Andersson, W.I. Miller. Stanford, CA 1989. Ljósvetninga saga með þáttum, Reykdœla saga ok Víga­‍Skútu. Hreiðars þáttr (Íslenzk fornrit 10). Ed. B. Sigf ússon. Reykjavík 1940. Nordal S.: Egils saga Skalla­‍Grímssonar (Íslenzk fornrit 2). Reykjavík 1933. Sturlunga saga I. Eds. J. Jóhan nesson et al. Reykjavík 1946. Vestfirðinga sögur: Gísla saga Súrssonar, Fóstbrœðra saga, Þáttr Þormóðar, Hávarðar saga Ísfirðings, Auðunar þáttr Vestfirzka, Þorvarðar þáttr krákunefs (Íslenzk fornrit 6). Eds. B.K. Þórólfsson, G. Jónsson. Reykjavík 1943.

Secondary sources

Allen R.F.: Fire and Iron: Critical Approaches to Njáls saga. Pittsburgh 1971. Amor y F.: Speech Acts and Violence in the Sagas. “Arkiv för nordisk filologi” 1991, Vol. 106. Andersson T.M.: The Icelandic Family Saga: An Analytic Reading. Cambridge, MA 1967. Ben net t L.L.: “The Most Important of Events”: The “burning­‍in” motif as a site of cultural memory in Icelandic sagas. “Journal of The Australian Early Medieval Association” 2007, Vol. 3, no. 1. Bragason Ú.: Ætt og saga: um frásagnarfræði Sturlungu eða Íslendinga sögu hinnar miklu. Reykjavík 2010. 70 Ú. Bragason: Sagas of Contemporary History…, p. 440. Feel the Burn: Lönguhlíðarbrenna as Literary Type­‍Scene 43

Bragason Ú.: Sagas of Contemporary History (“Sturlunga saga”): Texts and Research. In: A Companion to Old Norse­‍Icelandic Literature and Culture. Ed. R. McTu rk. Hoboken, NJ 2005. Byock J.L.: Feud in the Icelandic saga. Berkeley 1982. Fr y D.K.: Themes and Type­‍Scenes in Elene 1—113. “Speculum” 1969, Vol. 44, no. 1. Hallberg P.: Två mordbrånder i det medeltida Island. “Gardar” 1976, Vol. 7. Har r is J.C.: Genre and Narrative Structure in Some Íslendinga Þaettir. “Scandinavian Stu- dies” 1972, Vol. 44. Heineman n F.J.: Judith 236­‍291a: A Mock Heroic Approach­‍to­‍Battle Type Scene. “Neuphi- lologische Mitteilungen” 1970, Vol. 71, no. 1. Jakobsson Á.: History of the Trolls? “Bárðar saga” as an Historical Narrative. “Saga­‍Book” 1998—2001, Vol. 25. Ker W.P.: Epic and Romance: Essays on Medieval Literature. London 1926. Lön n roth L.: Njáls saga: A Critical Introduction. Berkeley 1976. Miller W.I.: Bloodtaking and Peacemaking: Feud, Law, and Society in Saga Iceland. Chicago 1990. Miller W.I.: “Why Is Your Axe Bloody?” A Reading of Njáls saga. Oxford 2014. O’Con nor R.: History or fiction? Truth­‍claims and defensive narrators in Icelandic romance- sagas. “Mediaeval Scandinavia” 2005, Vol. 15. Scholes R., Phelan J., Kellogg R.: The Nature of Narrative: Revised and Expanded. Ox- ford 2006. Simpson J.: Advocacy and Art in “Guðmundar saga dýra”. “Saga Book of the Viking Socie- ty” 1961, Vol. 15. Sveinsson E.Ól.: Njáls saga: a Literary Masterpiece. Trans. P. Schach. Lincoln, NE 1971. Tirosh Y.: Víga­‍Njáll: A New Approach Toward Njáls saga. “Scandinavian Studies” 2014, Vol. 86, no. 2. Tulinius T.H.: The Matter of the North: The Rise of Literary Fiction in Thirteenth­‍Century Iceland. Trans. R.C. Eldevik. Odense 2002. White H.: The Question of Narrative in Contemporary Historical Theory. “History and Theory” 1984, Vol. 23, no. 1.

Yoav Tirosh

Poczuj swąd Lönguhlíðarbrenna jako typowa scena literacka

Streszczenie

Obecne w islandzkich sagach sceny spalenia domostwa wraz z jego mieszkańca- mi w szczególny sposób stanowią o dramaturgii poszczególnych opowieści. Ze względu na swój radykalizm, odczuwalny także przez ówczesnych, wydarzenia te na długo pozostawały w ludzkiej pamięci, stopniowo stając się integralnym elementem uprawianej tam sztuki lite- rackiej. Sceny tego typu okazywały się bardzo dobrą okazją do uwypuklenia nie tylko inten- sywności konfliktów opisywanych w sagach oraz bezwzględności osób w nie zaangażowa- nych. Odbiorcy sag mogli przy tej okazji szczególnie dobrze ujrzeć przymioty i cechy (lub ich brak), których oczekiwali po bohaterach sag, takie jak: lojalność, honor, poszanowanie prawa. 44 Yoav Tirosh

Autor nawiązuje do dyskusji na temat roli tego typu scen w poszczególnych opowieściach. Artykuł tym samym stanowi próbę odpowiedzi na pytanie, na ile były one jedynie fikcyjnym elementem wpływającym na kształt narracji (eliminacja poszczególnych bohaterów, zarzewie konfliktu, podżeganie do zemsty), na ile zaś nawiązywały swoją literacką aranżacją do au- tentycznych przypadków, znanych odbiorcom sag. Opierając się na konkretnych przykładach, wziętych z sag rodowych (Saga o Njalu) czy też tzw. sag współczesnych (Saga o Gudmundzie Szlachetnym), autor przychyla się do zdania, że sceny spalenia były konstruowane w sposób, który pozwalał odbiorcom wierzyć, że fikcyjna opowieść mogła rozegrać się w przeszłości. Kluczowa rola przypadała tu odpowiednio nakreślonym postawom ludzi, których owe sceny spalenia dotyczyły, chociażby w kwestii ratowania za wszelką cenę kobiet i dzieci czy też po- mszczenia zamordowanych.

Yoav Tirosh

Den Brandgeruch riechen Die Verbrennung der Siedlung in Lönguhlíðarbrenna als eine typische literarische Szene

Zusammenfassung

Die in Isländersagas vorhandenen Szenen der Verbrennung des Hauses samt dessen Be- wohner bilden auf besondere Art und Weise die Dramatik von den einzelnen Szenen. Wegen ihres Radikalismus wurden diese Ereignisse im menschlichen Gedächtnis behalten und sind allmählich zum integralen Element der dortigen literarischen Kunst geworden. Die Verbren- nungsszenen waren eine sehr gute Gelegenheit, die ganze Intensität von den in den Sagas geschilderten Konflikten und von der Rücksichtslosigkeit der daran beteiligten Personen her- vorzuheben. Die Leser konnten sich dabei solche bei den Sagahelden erwünschten Charakterei- genschaften, wie: Loyalität, Ehrgefühl, Beachtung der Gesetze besonders gut sehen oder auch deren Mangel spüren. In seiner Studie knüpft der Verfasser an die Bedeutung derartiger Szenen in den einzelnen Geschichten an und versucht die Frage zu beantworten, inwiefern sie als ein fiktives Element die Form der Erzählung (Beseitigung von einzelnen Helden, Konfliktherd, Anstiftung zur Ra- che) beeinflussten und inwiefern sie sich durch ihre literarische Bearbeitung auf authentische, den Lesern bekannte Umstände bezogen. Sich auf konkrete, den Familiensagas (Saga vom wei- sen Njál) oder den sog. gegenwärtigen Sagas (Saga vom edelmütigen Gudmund) entnommene Beispiele stützend, kommt der Verfasser der Meinung nach, dass die Verbrennungsszenen auf solche Weise konstruiert wurden, damit die Leser daran glaubten, die fiktiven Szenen in der Vergangenheit wirklich spielen mochten. Die größte Bedeutung wurde dabei der richtig ge- schilderten Haltung der Menschen zur Verbrennung ihres Hauses wie z.B.: ausdauernde Ber- gung von Frauen und Kindern oder eine Rache für Ermordete, beigemessen. „Średniowiecze Polskie i Powszechne” 2017, T. 9 (13) ISSN 2080-492X (wersja drukowana) ISSN 2353-9720 (wersja elektroniczna)

Piotr Boroń Instytut Historii, Uniwersytet Śląski

Equus maculis, czyli sporu o czytanie Kadłubka ciąg dalszy

Na VI konferencji cyklu „Ad fontes” wystąpiłem z tekstem pokazującym możliwości badań interdyscyplinarnych nad zwyczajami intronizowania wład- ców słowiańskich1. Jeden z elementów prezentowanych tam przeze mnie hi- potez spotkał się ze zdaniem przeciwnym Marka Cetwińskiego, wyrażonym w ostrej replice2. Problem dotyczył przekładu w zasadzie jednej frazy, użytej w legendach Mistrza Wincentego Kadłubka — equus maculis3. Idąc w ślad za tradycją i konwencją językową, tłumaczyłem ten zwrot jako „koń srokaty (ła- ciaty)”, upatrując tu podobieństwo do zwierząt o podobnym kolorze wymienia- nych przy okazji intronizacji władców karynckich i pojawiających się w legen- dach czeskich podanych nam przez Kosmasa. Uznałem, że w tekście Kadłubka niejasna jest interpretacja tego fragmentu legendy. M. Cetwiński zaproponował inne tłumaczenie tego zwrotu: „koń pobrudzony (spieniony)” — plamisty od plam potu na sierści. Uznał, że ten przekład czyni opowieść Wincentego przej- rzystą. Samo zaś wyrażone przeze mnie przekonanie o istnieniu podobieństw i wspólnych rytuałów może być według badacza tylko „pozaźródłową chimerą,

1 P. Boroń: Intronizacje władców słowiańskich — możliwości badań interdyscyplinar- nych. W: Mundus hominis — cywilizacja, kultura, natura. Wokół interdyscyplinarności badań historycznych. Red. S. Rosik, P. Wiszewski. Wrocław 2006, s. 475—485. Tekst niniejszej polemiki złożyłem do druku w redakcji cyklu „Ad Fontes” w 2008 r. Niestety, uznać należy, że doszło do zakończenia tego cyklu i złożone tam teksty nie ukażą się drukiem. 2 M. Cet wiński: Equus maculis, czyli jak czytać Kadłubka. W: Mundus hominis…, s. 487—493. 3 Magistri Vincentii dicti Kadłubek: Chronica Polonorum. Ed. M. Plezia. W: MPHn, T. 11, lib. I, cap. 13, s. 19. 46 Piotr Boroń wynikiem skrępowania myśli przez nieokiełznaną erudycję”4. Przygotowując do druku tekst referatu z konferencji, poinformowałem czytelnika o odmiennej propozycji tłumaczenia tego zwrotu przez M. Cetwińskiego, dziękując mu za to spostrzeżenie5. Ponieważ jednak była to negacja tylko jednego z elementów moich dociekań, dodatkowo oparta na niekonwencjonalnym przekładzie, nie wycofałem się z przedstawionych tez, uznając, że czytelnik ma prawo sam wy- robić sobie opinię. Natomiast z uwagi na przywołanie w dyskusji na kolejnych ze spotkań „Ad fontes” przez M. Cetwińskiego tego problemu i wskazanie go jako negatywnego przykładu uprawiania historii, zmuszony jestem wrócić do tego zagadnienia i przerwać pełne szacunku milczenie. Amicus Plato, sed… Zasadniczym elementem odróżniającym opinię M. Cetwińskiego od mojej jest tłumaczenie zwrotu equus maculis. Problem jest jednak w rzeczywistości poważniejszy, dotyczy tego, czy czytając tekst, możemy iść na skróty i szukać najprostszych rozwiązań, tłumacząc pewne zwroty tak, aby tekst stawał się dla nas w pełni zrozumiały, czy też musimy wybrać żmudniejszą i mozolniejszą drogę, szukać konwencji językowych i literackich, zastanawiając się, co miał na myśli autor. Szukanie rozwiązań prostych i wyjaśniających nam zawiłości tekstu ma może sens, gdy jego autor jest osobą prostolinijną i pisze w sposób jasny oraz przejrzysty. Gdy jednak mamy do czynienia z prozą Mistrza Win- centego, piszącego w sposób zawiły i kunsztowny, proste rozwiązania mogą zawieść. Wreszcie, w tym sporze chodzi o to, czy możemy tłumaczyć pew- ne zwroty, bazując na prostych zestawieniach słownikowych, czy też należy uwzględniać znaczenie pewnych zwrotów w danym języku. Cetwiński twierdzi, że przekład zwrotu equus maculis jako „srokaty koń” jest tylko propozycją tłumaczki kroniki Kadłubka — Brygidy Kürbisówny. Nie można się z taką opinią zgodzić. W ten sam sposób rozumieli tę frazę czy- telnicy dzieła. Prześledzić możemy ten ciąg czytelników Kroniki polskiej już od XIII stulecia. Co prawda, w dwu najbliższych chronologicznie Mistrzowi Wincentemu kronikach: Kronice wielkopolskiej i Kronice Mierzwy, poprze- stano na powtórzeniu opowieści Kadłubka niemal słowo w słowo, ale w tzw. Kronice polsko­‍śląskiej jej autor uzupełnił już zwrot — „et cuius equus macu- lis distinctus primum omnium metam contigerit, princeps habetur”. Określenie equus maculis distinctus musimy odnieść wprost do końskiej maści, a nie potu czy brudu. Autor Kroniki polsko­‍śląskiej nie miał zatem wątpliwości, odczy- tując tekst Kadłubka6. Takich wątpliwości nie miał także Jan Długosz, który rozbudował opowieść o wyścigu o władzę oraz osadził ją w konkretnym czasie i miejscu. Wydarzenia rozegrały się bowiem według niego na równinie po- łożonej nad Prądnikiem, niedaleko Krakowa, dnia 15 października. Długosz rozszerzył zasady wyścigu: „Ne tamen fedum eligencium disturbium, quod in 4 M. Cet wiński: Equus maculis…, s. 493. 5 P. Boroń: Intronizacje…, s. 478, przyp. 10. 6 To samo określenie powtórzył autor Kroniki książąt polskich — MPH, T. 3, s. 433. Equus maculis, czyli sporu o czytanie Kadłubka ciąg dalszy 47 apertas et publicas conteciones atque scismata emulacione eligencium, crebra eciam strage et interitu multorum propterea subsecuto, veritum est prodiisse, ne in universe Reipublice vergeret atque serperet periculum et discrimen, post longas altercaciones ad sedandum exortum disturbiium hec via consensu om- nium reperta captaqua est: ut certo tempore ad id constituto et deputato firma- retur columpna, qua omnes principatum Polonorum ambietnes, equis distinctis et varias maculas seu colores in corporibus habentibus, velociori qou possent cursu a designando et prefiniendo loco peterent, et quicunque ex currentibus primus columpnam attigesset, is Polonorum regimen et principatum, condi- cione cuiuslibet cessantem pervicaciori cursu sorturetur”7. Autor nie pozosta- wił tu wątpliwości co do rozumienia Kadłubkowego zwrotu equus maculis. W jego opowieści to już konie w liczbie mnogiej: „equis distinctis et varias maculas seu colores in corporibus habentibus”. A zatem konie uczestników stających w wyścigu są po prostu pstrokate — z wieloma plamami czy łata- mi, po prostu różnokolorowe. Długosz wsparł to opisem samego wyścigu, gdy nastał wyznaczony dzień „plures tam viri, quam adolescentes in discoloribus equis fortunam expertui advenissent”8. I jeszcze raz kronikarz podkreślił zna- czenie maści końskiej, pisząc o zwycięzcy gonitwy: „Lesthek primus in equo maculoso […] pervenisset”9. Długosz nie pozostawił wątpliwości, jak rozumie zwrot zaczerpnięty z dzieła Kadłubka, i zasygnalizował różnobarwność oraz pstrokatość koni uczestników wyścigu. Jednak tłumacze pierwszej księgi, prze- cierając drogę rozumowaniu M. Cetwińskiego, proste i niebudzące zastrzeżeń filologicznych frazy o maściach końskich przełożyli tak, jak podpowiadała im logika dwudziestowiecznego czytelnika — „equis distinctis et varias maculas seu colores in corporibus habentibus” to „konie różnej maści”, equus maculis zaś, na którym siedzi zwycięski , to już „koń zabrudzony”10. Nie ma więc znaczenia wyraźny tekst piętnastowiecznego autora — „konie oznaczone różnymi plamami i kolorami na swych ciałach” stają się w rozumieniu tłu- maczy końmi różnych maści. Pozostawiając na boku jednak ubolewania nad przekładem, uznać należy, że Długosz tekst Kadłubka odczytał jednoznacznie i dodatkowo jeszcze z fantazją rozwinął. Nieistotny jest tu fakt rozbudowania legendy i dodania jej nowych elementów. Liczy się zrozumienie interesującej nas frazy11. To samo rozumienie owego zwrotu pojawi się w utworze Marci-

7 Annales, lib. 1, s. 137. Błędnie tłumaczą zwrot o maści końskiej autorzy przekładu Jana Długosza — s. 201: „na koniach różnej maści”. 8 Tamże, s. 138. 9 Tamże, s. 139. 10 Tamże, s. 201 nn. 11 Komentujący dzieło Kadłubka jeszcze przed Długoszem Jan z Dąbrówki nie podjął problemu maści końskiej. Bardzo dokładnie omówił Kadłubkową opowieść, przeanalizował większość zagadnień moralnych, jednak szczegół, jakim był kolor konia zwycięzcy wyścigu, umknął jego uwadze. Zob. Jan z Dąbrówki: Komentarz do Kroniki Polskiej mistrza Wincen- tego zwanego Kadłubkiem. Ed. M. Zwiercan. W: MPHn, T. 14, s. 39 nn. 48 Piotr Boroń na z Miechowa12. W przypadku jego kroniki i wszystkich późniejszych dzieł nie możemy jednak ocenić, na ile ich autorzy samodzielnie intepretowali tekst Kadłubka, a w jakim stopniu zależni byli od rozbudowanej opowieści Jana Długosza. Można powiedzieć, że czytelnicy Kadłubka — z Długoszem na czele — popełniali ten sam błąd w rozumieniu tekstu, który według M. Cetwińskiego zrobiła Brygida Kürbisówna oraz zrobiłem ja, przyjmując jej „propozycję”. Dziwne, że całe pokolenia nie dostrzegały, że rozumiejąc pod pojęciem equus maculis konia pstrokatego czy srokatego, stawiają pod znakiem zapytania logikę tekstu, gdy proste tłumaczenie equus maculis — „koń spieniony czy poplamiony potem” wyjaśnia wszystkie wątpliwości. Jan Długosz nie znał przekładu Brygidy Kürbisówny, a jednak nie miał zastrzeżeń co do znaczenia interesującego nas zwrotu. Dlaczego? Czyżby fraza ta miała ten jeden i tyl- ko jeden sens, którego my, ludzie XX i XXI stulecia, nie dostrzegamy? Czy Wincenty Kadłubek mógł mieć na myśli konia poplamionego, pobrudzonego, a jego tekst źle zrozumiały całe pokolenia badaczy? Co miał zatem na myśli Mistrz Wincenty? W samej jego kronice nie znajdziemy odpowiedzi, interesu- jący nas zwrot pojawia się bowiem jedynie raz. Co jednak oznaczał w średnio- wiecznej czy starożytnej łacinie? Otóż w tekstach łacińskich, zarówno tych starożytnych, jak i średnio- wiecznych, określenie equus maculis jest zwykłym związkiem frazeologicz- nym oznaczającym konia łaciatego czy po prostu wielokolorowego. Spróbujmy pokazać to na przykładach, wybierając te dzieła, które na pewno znał i cyto- wał Kadłubek. Wergiliusz w Eneidzie daje oto opis hufców wiedzionych przez przywódców młodzieży, z których jeden

ducit quam paruus ouantem nomen aui referens Priamus, tua clara, Polite, progenies, auctura Italos; quem Thracius albis portat equus bicolor maculis, uestigia primi alba pedis frontemque ostentans arduus albam.13

Określenie maculis odnosi się zatem do końskiej maści — w tym przypad- ku koń jest „srokaty, lśniący śnieżystymi cętki, u kopyt biały, w górę wznosi czoło białe”, żeby użyć tłumaczenia Tadeusza Karyłowskiego14. Eneida była dobrze znana Mistrzowi Wincentemu, w jego kronice doszukać się możemy

12 Marcin z Miechowa: Chronica Polonorum. Kraków 1521, lib. I, cap. 8, s. XV. 13 Vergilius: Aeneis, liber V, v. 563—567. In: P. Vergili Maronis Opera. Ed. R.A.B. My- nors. Oxford 1972. Dostępne w Internecie: http://latin.packhum.org [data dostępu: 11.09.2017]; R.J. Edgewor th: The Colors of the Aeneid. New York 1992, s. 35 i 66. 14 Wergiliusz: Eneida. Tłum. T. Kar yłowski. Wrocław 1980, s. 142. Equus maculis, czyli sporu o czytanie Kadłubka ciąg dalszy 49 kilku ewidentnych cytatów z tego dzieła15. W kolejnym utworze Wergiliusza, także znanym Kadłubkowi: Georgikach, odnajdujemy opis innego zwierzęcia — krowy, która według autora powinna wyglądać następująco:

optima toruae forma bouis cui turpe caput, cui plurima ceruix, et crurum tenus a mento palearia pendent; tum longo nullus lateri modus: omnia magna, pes etiam, et camuris hirtae sub cornibus aures nec mihi displiceat maculis insignis et albo […].16

Związek frazeologiczny jest tu trudny do uchwycenia, maculae — plamy i plamistość u zwierzęcia — odnosi się jednak do ubarwienia, nie zaś do potu czy brudu. Podobnie rozumiano ten związek frazeologiczny w średniowieczu. W zna- nym eposie o Waltariusie (tu pewności co do jego znajomości przez Kadłubka nie mamy — adaptuje go na grunt polski dopiero autor Kroniki wielkopolskiej) pojawia się identyczny jak w tekście Mistrza Wincentego zwrot:

Guntharium: iubet ad mortem properare vicissim. En a Saxonicis oris Ekivrid generatus Quartus temptavit bellum, qui pro nece facta Cuiusdam primatis eo diffugerat exul. Quem spadix gestabat equus maculis variatus. Hic ubi Waltharium promptum videt esse duello, “Dic” ait “an corpus vegetet tractabile temet Sive per aerias fallas, maledicte, figuras. Saltibus assuetus faunus mihi quippe videris”.17 15 Por. ostatnie badania Katarzyny Ch mielewskiej, która doszukała się 6 ewidentnych cytatów z Eneidy — Taż: Rola wątków i motywów antycznych w Kronice polskiej Mistrza Wincentego zwanego Kadłubkiem. Częstochowa 2003, s. 237 n. 16 Vergilius: Georgicon. In: Vergil: Bucolics, Aeneid, and Georgics Of Vergil. Ed. J.B. G reenough. Boston 1900, lib. 3, 51—56. Polski przekład: Georgiki. Tłum. A.L. Czer ny. Warszawa 1956, s. 56: Jałówkę z dzikim wzrokiem, z mocnym karkiem wolę, Z głowę niekształtną, której do nóg wiszą wole; Ciało długie bez miary, nawet krok jest wielki; Pod wklęsłym rogiem uszu włochate muszelki. Chętnie widzę gdy szatę jej ciemna biel plami…

17 Waltarius II, 755— 765. http://www.thelatinlibrary.com/waltarius.html [data dostę- pu: 11.09.2017]. Walthar ius: Ruodlieb; Märchenepen: Lateinische Epik des Mittelalters mit deutschen Versen. Ed. K. Langosch. Basel—Stuttgart 1956, s. 44. W Polsce znane obecnie jedynie pośrednio z dzieła J.V. von Scheffela: Ekkehard, opowieść z X wieku (dwa wyda- nia — w tłumaczeniu Wandy Młodnickiej (Lwów 1906) i Gertrudy Leszczycowej (Warszawa 50 Piotr Boroń

Widzimy tutaj zatem saskiego rycerza jadącego na koniu łaciatym czy pstrokatym. Ten związek frazeologiczny jest oczywisty. Nawet jeśli Pieśń o Waltariuszu nie była znana Kadłubkowi, wydaje się, że konwencja języko- wa była taka sama zarówno w średniowieczu, jak i w starożytności. Najlepiej podsumował ten problem włoski poeta i uczony Antonio Telesio, żyjący w la- tach 1482—1534. W jego Libellus de coloribus czytamy: „A spumis quoque et maculis, spumeus est et maculosus: atque ii equorum sunt etiam colores, ut a guttis guttatus: cuiusmodi praeter equos, canes videntur nonnulli sagaces, quos a muscarum similitudine muscatos dicunt, velut equus scutulatus a scu- tulis: quem ab exiguorum pomorum specie, pomulatum vocant equisones, et si orbes sunt latiusculi, rotatum”18. Od starożytności więc widzimy w łacinie ten sam związek frazeologiczny. Określenie zwierzęcia jako maculis czy maculosus odnosi się do jego maści. Długotrwałe związki ludzi z końmi doprowadziły do ustalenia pewnych stałych, utrwalonych w użyciu połączeń wyrazów, które miały konkretne, dotyczące maści końskich znaczenie. Podobnie w języku polskim funkcjonują określenia, których nie przetłumaczylibyśmy inaczej. Koń cisawy to koń o sprecyzowanej maści, a nie koń wykonany z cisu. Equus maculis to w łacinie koń różnoko- lorowy, plamisty, ale przecież nie brudny czy spocony. Gdyby znaczenie tego zwrotu było inne — takie jak proponuje M. Cetwiński — musielibyśmy uznać, że Mistrz Wincenty wykroczył poza konwencję językową, słabo znał łacinę i zastosował dla polskiego określenia „spienionego po biegu konia” łaciński frazeologizm mający odmienne, oczywiste dla wszystkich innych konotacje. Tym samym całe pokolenia czytelników źle rozumiały ten fragment kroniki Kadłubka — aż do wystąpienia M. Cetwińskiego. Braku znajomości łaciny nie można jednak Kadłubkowi zarzucić. Nie można też uznać, że utartym zwrotom nadaje nowe znaczenia, bawiąc się słowem. W kronice Mistrza Wincentego ob- serwujemy całkiem sporą grupę neologizmów, nie łamią jednak one konwencji językowej19. Używając interesującego nas określenia, nie miał autor zapewne na myśli niczego innego niżeli końska maść. Z perspektywy XXI wieku prob- lem końskiej barwy wydaje się błahy. Dla ludzi minionych epok koń był jednak zwierzęciem, z którym przestawano na co dzień. Wiedza na jego temat była tak oczywista, że Benedykt Chmielowski w swej encyklopedii Nowe Ateny od- stąpił od opisu, stwierdzając dowcipnie, że „koń jaki jest, każdy widzi”. Barwa

1960). W obu przypadkach mamy jednak do czynienia z przekładem z języka niemieckiego, a nie bezpośrednio z łaciny). 18 A. Telesius: Libellus de coloribus. Textus in: J.W. Goethe: Sämtliche Werke. Bd. 16: Naturwissenschaftliche Werke. 1. Teil: Materialien zur Geschichte der Farbenlehre. Zürich 1977. Dostępne także w Internecie: http://www.hs­‍augsburg.de/~harsch/Chronologia/Lspost16/ Telesio/tel_colo.html [data dostępu: 11.09.2017]. 19 K. Pawłowski: Retoryka starożytna w Kronice Wincentego Kadłubka. Sztuka narra- cji. Kraków 2003, s. 133. Equus maculis, czyli sporu o czytanie Kadłubka ciąg dalszy 51 końska odgrywała niebagatelną rolę20. W niektórych kręgach kulturowych nie wypadało siedzieć na koniu pewnej maści lub szukano właśnie odpowiednio umaszczonych zwierząt, płacąc za nie spore kwoty. Wystarczy przyjrzeć się zestawionym przez Danielę Dvořakovą rachunkom z Królestwa Węgierskie- go21. Pewien koń o jakiejś specjalnej, pstrokatej właśnie maści stał się podstawą kariery szlacheckiego rodu Hájskych, gdy w podzięce za niego król Władysław Kumański podarował protoplaście rodu, komesowi Piotrowi w 1281 roku mają- tek Háj22. Kolor konia miał ogromne znaczenie dla francuskiego władcy, Karo- la V, który nie dopuścił do wjazdu do swego królestwa cesarza Karola IV na białym koniu, dostarczając mu jedynie konie czarne23. Umaszczenie konia zo- stało uznane za symbol panowania cesarskiego i na taką manifestację nie chciał zgodzić się francuski król. Znaczenie końskich maści dla człowieka znalazło swe odbicie także w ówczesnej europejskiej literaturze24. Konstruując swoją hipotezę o podobieństwie pewnych elementów pojawia- jących się przy okazji stanowienia władcy czy też w legendach tego procederu dotyczących, oparłem się na najbardziej prawdopodobnym rozumieniu zwro- tu equus maculis. W stosunku do tej hipotezy można wysunąć wiele zastrze- żeń, ale próba jej zdyskredytowania za pomocą tłumaczenia owego terminu w sposób niezgodny z konwencją językową i występującymi w łacinie fraze- ologizmami wydaje się najmniej udana. Już bardziej prawdopodobne byłoby wykazanie, że srokaty czy pstrokaty koń z legendy przekazanej nam przez Kadłubka jest zapożyczeniem z Eneidy Wergiliusza czy pieśni o Waltariuszu, a nie ma oparcia w miejscowych legendach adaptowanych przez Mistrza Win- centego. Tak przecież postąpił współczesny Kadłubkowi Odo z Magdeburga w swym poemacie o Erneście, księciu Bawarii25. Na ewentualne związki le- gendy przekazanej nam przez Mistrza Wincentego z Wergiliuszową Eneidą zwracał uwagę August Bielowski w 1850 roku26. Jego sugestia nie została

20 Lau rentius Rusius: De Cura Equorum Liber. In: La mascalcia di Lorenzo Rusio volgarizzmento del secolo XIV. Ed. L. Barbier i. Vol. 1. Bologna 1867, s. 10. 21 D. Dvořáková: Kôň a človek v stredoveku. K spolužitiu človeka a koňa v Uhorskom kráľovstve. Budmerice 2007. 22 CDHung, T. 5, Vol. 3, s. 76. 23 F. Šmahel: Cesta Karla IV. do Francie 1377—79. Praha 2006, s. 275. 24 B. Acker man n­‍A rlt: Das Pferd und seine epische Funktion im mittelhochdeutschen „Prosa­‍Lancelot“. Berlin—New York 1990, s. 133. 25 W pełni zaczerpnięte z Eneidy: Effurit Ernestus ira quem trachius albis Ducit equus maculis, galeeque notabilis auro — Odo von Magdeburg: Ernestus. Hrsg. T.A.­‍P. K lein. Hildesheim 2000 („Spolia Beroli- nensia”, Bd. 18), lib. 7, v. 115, s. 150. 26 A. Bielowski: Wstęp krytyczny do dziejów Polski. Lwów 1850, s. 346. Bielowski tłu- maczył jednak błędnie zwrot equus maculis jako „koń jabłkowity”, nie miał natomiast wątpli- wości, że sformułowanie to odnosi się do końskiej maści (por. tamże, s. 340). 52 Piotr Boroń jednak podjęta przez kolejne pokolenia badaczy tekstu Kroniki… Taka próba zanegowania owej hipotezy miałaby większe szanse powodzenia, oczywiście pod warunkiem wykazania, że termin equus maculis jest rzadki i zapożyczony został z innych dzieł. Skoro tak jednak nie jest, hipotezę tę sprawdzić nale- ży z innej strony. Odnieść się wypada jeszcze do zarzutu M. Cetwińskiego na temat przerostu erudycji przekładu nad tekstem źródłowym. Może są inne utwory średniowieczne, które można i trzeba czytać oraz tłumaczyć wprost, nie zwracając uwagi na uwarunkowania językowe, konwencję literacką, zna- jomość lektur autora. Na pewno jednak takim tekstem nie jest Kronika… Mi- strza Wincentego. On sam zaleca zresztą, aby czytali ją ludzie przygotowani i oczytani. Użyjmy tu słów Mistrza jako swoistego memento i odpowiedzi na pytanie o to, jak czytać Kadłubka: „Illud denique apud omnes precor esse in- terpretatum, ne omnis passim de nobis detur iudicium, set eis dumtaxat quos ingenii elegantia uel urbanitis commendat claritudo ne cui nos prius leceat de- spicere quam perdiligentissime dispexisse. Non enim sapit gingiber nisi ma- sticatm nec est aliquid quod in transitu delectet, set est inciuile re inperspecta de re iudicare. Qui ergo parce laudat, parcius uituperut”27. I to samo w prze- pięknym tłumaczeniu Brygidy Kürbisówny: „To na koniec wypraszam sobie u wszystkich, aby nie każdemu pozwalano nas osądzać, lecz tylko tym, któ- rych zaleca wytworny umysł lub wybitna ogłada, zanim nas jak najsumienniej nie rozpoznają. Tylko bowiem rozgryziony imbir smakuje i nic nas nie za- chwyci, na co spojrzymy [tylko] mimochodem. Atoli bezprawiem jest osądzać sprawę bez dokładnego jej poznania. Kto więc skąpi pochwał, niech będzie bardziej dokładny w ganieniu”28.

Bibliografia

Źródła drukowane

Codex diplomaticus Hungariae ecclesiasticus ac civilis. Ed. G. Fejer. T. 5. Vol. 3. Budae 1829. Jan z Dąbrówki: Komentarz do Kroniki Polskiej mistrza Wincentego zwanego Kadłubkiem. Ed. M. Zwiercan. W: Monumenta Poloniae Historica. Nova series. T. 14. Kraków 2008. Joannis Dlugossii Annales seu Cronicae incliti Regni Poloniae. Lib. 1. Warszawa 1964.

27 Magistri Vincentii dicti Kadłubek: Chronica Polonorum…, Prologus, cap. IV, s. 5. 28 Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek): Kronika polska. Wrocław etc. 1992, s. 6. Equus maculis, czyli sporu o czytanie Kadłubka ciąg dalszy 53

Lau rentius Rusius: De Cura Equorum Liber. In: La mascalcia di Lorenzo Rusio volgarizz- mento del secolo XIV. Ed. L. Barbier i. Vol. 1. Bologna 1867. Magistri Vincentii dicti Kadłubek: Chronica Polonorum. Ed. M. Plezia. W: Monu- menta Poloniae Historica. Nova series. T. 11. Kraków 1994. Marcin z Miechowa: Chronica Polonorum. Kraków 1521. Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek): Kronika polska. Wrocław etc. 1992. Odo von Magdebu rg: Ernestus. Hrsg. T.A.­‍P. K lein. Hildesheim 2000 („Spolia Berolinen- sia”, Bd. 18). Scheffel J.V. von: Ekkehard, opowieść z X wieku. Tłum. G. Leszcz ycowa. Warszawa 1960. Scheffel J.V. von: Ekkehard, opowieść z X wieku. Tłum. W. Młod nicka. Lwów 1906. Telesius A.: Libellus de coloribus. Textus in: J.W. Goethe: Sämtliche Werke. Bd. 16: Na- turwissenschaftliche Werke. 1. Teil: Materialien zur Geschichte der Farbenlehre. Zürich 1977. Dostępne także w Internecie: http://www.hs­‍augsburg.de/~harsch/Chronologia/ Lspost16/Telesio/tel_colo.html [data dostępu: 11.09.2017]. Vergilius: Aeneis. In: P. Vergili Maronis Opera. Ed. R.A.B. My nors. Oxford 1972. Dostępne w Internecie: http://latin.packhum.org [data dostępu: 11.09.2017]. Vergilius: Georgicon. In: Vergil: Bucolics, Aeneid, and Georgics Of Vergil. Ed. J.B. G reen- ough. Boston 1900. Walthar ius: Ruodlieb; Märchenepen: Lateinische Epik des Mittelalters mit deutschen Versen. Ed. K. Langosch. Basel—Stuttgart 1956. Dostępne także w Internecie: http://www.thela tinlibrary.com/waltarius.html [data dostępu: 11.09.2017]. Wergiliusz: Eneida. Tłum. T. Kar yłowski. Wrocław 1980. Wergliiusz: Georgiki. Tłum. A.L. Czer ny. Warszawa 1956.

Opracowania

Acker man n­‍A rlt B.: Das Pferd und seine epische Funktion im mittelhochdeutschen „Prosa- Lancelot“. Berlin—New York 1990. Bielowski A.: Wstęp krytyczny do dziejów Polski. Lwów 1850. Boroń P.: Intronizacje władców słowiańskich — możliwości badań interdyscyplinarnych. W: Mundus hominis — cywilizacja, kultura, natura. Wokół interdyscyplinarności badań historycznych. Red. S. Rosik, P. Wiszewski. Wrocław 2006. Cetwiński M.: Equus maculis, czyli jak czytać Kadłubka. W: Mundus hominis — cywiliza- cja, kultura, natura. Wokół interdyscyplinarności badań historycznych. Red. S. Rosik, P. Wiszewski. Wrocław 2006. Ch mielewska K.: Rola wątków i motywów antycznych w Kronice polskiej Mistrza Wincen- tego zwanego Kadłubkiem. Częstochowa 2003. Dvořáková D.: Kôň a človek v stredoveku. K spolužitiu človeka a koňa v Uhorskom kráľov- stve. Budmerice 2007. Edgewor th R.J.: The Colors of the Aeneid. New York 1992. Pawłowski K.: Retoryka starożytna w Kronice Wincentego Kadłubka. Sztuka narracji. Kra- ków 2003. Šmahel F.: Cesta Karla IV. do Francie 1377—79. Praha 2006. 54 Piotr Boroń

Piotr Boroń

Equus maculis, or the Controversy Over Reading Kadłubek Revisited

Su m mar y

The article constitutes a polemic with Marek Cetwiński’s interpretation of the transla- tion of the phrase equus maculis, which appears in the chronicle of Wincenty Kadłubek. The author had previously proposed a translation to “a piebald horse,” which allowed to compare Kadłubek’s account of the legendary race for power in the pre­‍Piast era with other instances of the presence of spotted, piebald animals in enthronement rites of the Slavic peoples. Marek Cetwiński considers this translation to be inadequate, arguing that equus maculis should be translated instead as “a foaming horse” — sweaty and tired after a long run. However, this kind of translation has no linguistic basis and results only from the desire to rationalize Kadłubek’s writing. The following article presents instances of the presence of the descriptor maculis in ancient and medieval Latin and discusses the meanings associated with the word by the authors of those texts. The author of the article cites examples from texts written by Vergil, Laurentius Rusius, Ekkehard, or Telonius, with the view of substantiating the thesis that in each of those cases, the term maculae refers to the natural spots on the animal’s skin and not to sweat or dirt. The term is often used in fixed expressions, but it never refers to a sweaty animal. Thus, there is only one way to understand this term, used by the continuators and translators of Kadłubek alike — as the horse’s color.

Piotr Boroń

Equus maculis oder die Fortsetzung des Streites um Deutung der Wincenty Kadłubeks Chronik

Zusammenfassung

In seinem Beitrag polemisiert der Verfasser gegen die Ansicht Marek Cetwińskis über die Übersetzung von der in der Chronik von Wincenty Kadłubek auftretenden Phrase equus ma- culis. Der Verfasser schlug vorher die Übersetzung „geschecktes Pferd“ vor, was ermöglichte, Kadłubeks Überlieferung über legendären Konkurrenzkampf um Macht in der vorpiastischen Zeit mit anderen Fällen des Auftretens von bunten, gescheckten Tieren in Inthronisationsbräu- chen der slawischen Völker zu vergleichen. Marek Cetwiński betrachtete solche Übersetzung als falsch und neigte dazu, die Phrase equus maculis als ein „mit Schaum bedecktes Pferd“ — nach einem Lauf verschwitztes Pferd, zu verstehen. Solch eine Übersetzung hat jedoch keine linguistischen Grundlagen und bezweckt nur, den Text von Kadłubek zu rationalisieren. Im vorliegenden Beitrag werden Beispiele für Präsenz der Bezeichnung maculis im klassischen und mittelalterlichen Latein angeführt und die dem Wort von verschiedenen Autoren beigemes- sene Bedeutung erörtert. Man findet hier Beispiele aus den Texten von Vergil, Lorenzo Rusio, Ekkehard und Telonius, in denen der Terminus maculae immer nur Flecken und Fleckung in der Tierfärbung, und nicht Schweiß oder Schmutz anbetrifft. Der Terminus tritt in zahlreichen Phraseologismen auf und bezieht sich nie auf ein verschwitztes Tier. Die von den Übersetzern gebrauchte Bezeichnung darf einzig und allein als Pferdefärbung interpretiert werden. „Średniowiecze Polskie i Powszechne” 2017, T. 9 (13) ISSN 2080-492X (wersja drukowana) ISSN 2353-9720 (wersja elektroniczna)

Tomasz Zawadzki Instytut Historii, Uniwersytet Śląski

Rodzina von Zedlitz w księstwach świdnicko­‑jaworskim oraz legnickim w XIV wieku

Migracja obcego, zwłaszcza niemieckiego, rycerstwa na Śląsk, której apo- geum przypadło na przełom XIII i XIV wieku, była jednym z głównych czyn- ników zmieniających jego oblicze w kluczowym okresie „rozstawania się” ze zjednoczonym ponownie Królestwem Polskim. Badania poświęcone przemia- nom ówczesnych elit na Śląsku, zwłaszcza roli obcego rycerstwa, o których już ponad ćwierć wieku temu pisał zajmujący się tą problematyką Tomasz Jurek jako o niewystarczających, w dalszym ciągu nie należą do szczególnie popu- larnych wśród polskich historyków1. Celem niniejszego artykułu jest przybli- żenie życiorysów oraz dziejowej roli członków rycerskiej rodziny von Zed- litz, jednej z wielu niemieckich familii, które w średniowieczu osiedliły się na Śląsku2. Zakres chronologiczny pracy ograniczony został zasadniczo do XIV

1 T. Ju rek: Rodzina von Pannewitz. Awans i kariera Niemców na Śląsku w XIII i XIV w. „Śląski Kwartalnik Historyczny Sobótka” 1990, z. 4, s. 439. 2 Podstawowa literatura dotycząca obcego rycerstwa na Śląsku: M. Cet wiński: Rycer- stwo śląskie do końca XIII w., cz. I: pochodzenie — gospodarka — polityka. Wrocław 1980; Ten że: Pochodzenie etniczne i więzy krwi rycerstwa śląskiego. W: Społeczeństwo Polski średniowiecznej. Red. S.K. Kucz y ński. T. 1. Warszawa 1981, s. 40—85; T. Ju rek: Obce rycerstwo na Śląsku do połowy XIV w. Poznań 1996; Ten że: U początków niemieckiej imigra- cji rycerskiej na Śląsk. Świadkowie układu Bolesława Rogatki z arcybiskupem magdeburskim Wilbrandem z 1249 r. W: Społeczeństwo Polski średniowiecznej. Red. S.K. Kucz y ński. T. 7. Warszawa 1996, s. 107—127; T. Ju rek: Ślub z obcym. Żony i córki niemieckich rycerzy na Śląsku w XIII i XIV w. W: Kobieta i rodzina w średniowieczu i na progu czasów nowożytnych. Red. Z.H. Nowak, A. Rad zimiński. Toruń 1998, s. 35—44; M.L. Wójcik: Od Władysła- wa Semkowicza do Tomasza Jurka, czyli sto lat polskich badań genealogicznych nad śląskim rycerstwem. W: Rody na Śląsku, Rusi Czerwonej i w Małopolsce: średniowiecze i czasy no- wożytne. Stan badań, metodologia i nowe ustalenia. Red. W. Zawitkowska, A. Pobóg­ 56 Tomasz Zawadzki stulecia3. Geograficznie natomiast artykuł dotyczy terenów trzech ówczesnych, sąsiadujących ze sobą księstw: jaworskiego, świdnickiego oraz legnickiego. Zedlitzowie wywodzili się z Pleißenlandu, krainy położonej na pograniczu Miśni i Turyngii. Jako ministeriałowie (najpewniej Rzeszy) są tam widoczni od XII wieku. Była to dość zamożna rodzina, do której należał m.in. zamek leżący niedaleko miasta Borna, w miejscowości Zedlitz, z której się pisali4. Herb Zedlitzów przedstawia w polu czerwonym trójkątną, złotą klamrę od pasa, z narożnikami w kształcie koniczyny5. Początki Zedlitzów na Śląsku nie są jasne. Dotychczas historycy przyjmo- wali, że pierwsze źródłowe poświadczenie przedstawiciela tej rodziny można datować na czerwiec 1282 roku6. Wystąpić miał wówczas jako świadek w wy-

‍‑Lenar towicz. Rzeszów 2010, s. 20—41. Pracą nad odtworzeniem drzewa genealogicznego Zedlitzów żyjących również w XIV w. zajął się R. Zedlitz: Das Geschlecht der Herren, Freiherren und Grafen von Zedlitz in Stammtafeln: vom ersten Auftreten bis zur Gegenwart. Berlin 1938. Większość jego badań nie budzi zastrzeżeń, nie wszystkie twierdzenia tego autora możliwe są jednak do przyjęcia. Uznawał on np. w niektórych przypadkach filiacje za pewne wyłącznie na podstawie ustanowienia Zedlitzów opiekunami zapisów majątkowych. 3 Zakres ten wyznacza z jednej strony przypadający na początek XIV w. przyrost infor- macji dotyczących Zedlitzów żyjących na interesującym mnie obszarze, z drugiej zaś strony kończące się na 1407 r. zapiski wydanych dotychczas Landbuchów (Landbuch księstw świdnic- kiego i jaworskiego (dalej: Lbch). T. 1—3. Wyd. T. Ju rek. Poznań 2000—2007), stanowiące podstawowe źródło informacji w czasie pisania tego artykułu. W przypadku kilku osób gra- nica ta została przekroczona dzięki Urkundenbuch der Stadt Liegnitz und ihres Weichbildes bis zum Jahre 1455. Hrsg. v. F.W. Schir r macher. Liegnitz 1866 (dalej: Ublieg). Ponadto, kwerenda opierała się także na innych źródłach drukowanych, wśród których do najważniej- szych należały: Regesten zur schlesischen Geschichte. Hrsg. v. C. G r ü n hagen, K. Wutke, E. Randt. In: CDSil., T. 7, 16, 18, 22, 29, 30 (dalej: RS); Rśl. 4 T. Ju rek: Obce rycerstwo…, s. 308. 5 S. Mik ucki: Rycerstwo słowiańskie w Wapenboek Gelrego. St. Źr. 1958, T. 3, tabl. nr 3; A. Hey mowski: Herby polskie w paryskim Armorial Bellenville. St. Źr. 1990, T. 32—33, s. 123. 6 M. Cet wiński: Rycerstwo śląskie do końca XIII w., cz. II: biogramy i rodowo- dy. Wrocław 1982, s. 119; T. Ju rek: Obce rycerstwo…, s. 308; R. Zedlitz, tworząc drzewo genealogiczne swojej rodziny, jako jej śląskiego protoplastę widział Dytryka Zedlitza, któ- ry miał przybyć na Śląsk ok. 1250 r. (R. Zedlitz: Das Geschlecht der Herren, Freiherren und Grafen von Zedlitz in Stammtafeln…, Tafel. 2). Powołał się na rzekomo zaginiony doku- ment spisany przez Piotra Zedlitza, protonotariusza Bolka II Małego (tamże, s. 17), zacho- wany w postaci osiemnastowiecznego starodruku (C.G. Lind ner: Deutsche Gedichte und Uebersetzungen. Breslau—Leipzig 1743, s. 406, przyp. 14, 438—439). Zgodnie z nim, Dy- tryk miał być dziadkiem Piotra, przybyszem z Vogtlandu, który na Śląsku ożenił się z córką rycerza Wittricha Czirna — Judytą. Ich potomkami byliby zatem wszyscy żyjący na Śląsku Zedlitzowie. Trudno dać jednak wiarę owej relacji (sceptycznie odniósł się do niej również R. Sikorski: Czirnowie na średniowiecznym Śląsku — wybrane problemy z historii rodu do połowy XIV w. W: Z badań nad historią Śląska i Europy w wiekach średnich. Wrocław 2013, s. 99—100). Źródła nie potwierdzają istnienia Dytryka Zedlitza, który żył na Śląsku już w XIII w. J.G. Worbs wydał co prawda dokument, którego oryginał miał datę roczną 1240, a w testacji wpisany został Zedlitz (J.G. Worbs: Neues Archiv für Geschichte Schlesiens und der Lausitz. T. 1. Glogau 1804, s. 118—119; RS, nr 2520). Dokument ten, jak Rodzina von Zedlitz w księstwach świdnicko­‑jaworskim oraz legnickim w XIV wieku 57 danym w Jaworze dokumencie, w którym Bolko I Surowy zezwolił Janowi z Pichorowic na założenie wsi na miejscu przekazanego mu przez księcia lasu przeznaczonego do wykarczowania7. Źródło to nie wzbudza jednak pełnego zaufania. Treść tego najstarszego znanego dokumentu Bolka przetrwała do dziś jedynie dzięki kiepskiej jakości nowożytnemu odpisowi8. Imię wymie- nionego w nim Zedlitza zostało zniekształcone i zachowało się w enigma- tycznej formie Herrn Zedlitz, w której być może słusznie upatruje się imienia Herman9. Nie ma jednak pewności, czy również nazwa rodowa tego rycerza nie została źle odczytana, a następnie błędnie przepisana. Pod tym względem podczas badania losów rodziny Zedlitzów o pomyłkę jest bardzo łatwo. W la- tach 80. XIII wieku w księstwie jaworskim osiedliła się bowiem, pochodzą- ca także z Niemiec, rodzina von Seidlitz, której nazwisko zapisywano jako Sidlicz, Silicz, ale też Zilicz i Zidlic, stąd nieraz jej członkowie myleni byli z Zedlitzami10. Nie można zatem wykluczyć, że i w przypadku dokumentu z 1282 roku doszło do błędnej identyfikacji osób i wpisany w jego testacji ry- cerz w rzeczywistości nie był Zedlitzem, lecz należał do rodziny Seidlitzów. Do takiego przypuszczenia skłania również inna przesłanka. Otóż wśród świadków omawianego dokumentu wymieniony został też Arnold von Kurzbach. Jest to pierwsza informacja o tym rycerzu na Śląsku. Przybył on do księstwa jawor- skiego zapewne niewiele wcześniej i jest znany także z późniejszych źródeł11. Seidlitzowie z dużym prawdopodobieństwem byli spokrewnieni z Kurzbacha- mi. Posiadali ten sam herb, a niemieckie gniazda obu rodzin leżą w niewielkiej wykazał T. Jurek, wydany został jednak w 1299 r. (T. Ju rek: Studia nad dokumentami księ- cia głogowskiego Henyka I (III). St. Źr. 1990, T. 32—33, s. 50; Ten że: Dziedzic Królestwa Polskiego książę głogowski Henryk (1274—1309). Kraków 2006, s. 245—246). Natomiast Dy- tryk nie należał do rodziny Zedlitzów, lecz był członkiem rycerskiej rodziny von Seidlitz — tamże, s. 180. 7 SUb, T. 5, nr 19; RS, nr 1713. 8 Dokument przetłumaczono na język niemiecki. Zniekształcone prawdopodobnie zostało nazwisko wpisanego w testacji Jana von Zolwitz, rodzina taka nie jest bowiem znana (T. Ju- rek: Obce rycerstwo…, s. 332). Również imię księcia zostało przepisane jako Boleslaus, choć forma taka nigdy nie była przez niego używana, por. M. Kokocińska: Kancelaria Bolka I księcia jaworsko­‍świdnickiego. „Szkice Legnickie” 2000, nr 21, s. 27—28. 9 M. Cet wiński: Rycerstwo śląskie do końca XIII w., cz. II…, s. 119; podobnie, choć ze znakiem zapytania, T. Ju rek: Obce rycerstwo…, s. 308. 10 O Seidlitzach zob. T. Ju rek: Obce rycerstwo…, s. 285—287; za członków jednej ro- dziny uznał Seidlitzów i Zedlitzów H. K nothe (Geschichte des oberlausitzer Adels und seiner Güter vom XIII. bis gegen Ende des XVI. Jahrhunderts. Leipzig 1879, s. 501), podobnie M. Ce- t wiński (Rycerstwo śląskie do końca XIII w., cz. II…, s. 156), który za Zedlitza uznał Otto- na von Seidlitz. Seidlitzowie, nie zaś Zedlitzowie, jak chciał A. Boguszewicz, byli do 1378 r. właścicielami Bukówki pod Lubawką (A. Bog uszewicz: Corona Silesiae. Zamki Piastów für- stenberskich na południowym pograniczu księstwa jaworskiego, świdnickiego i ziębickiego do połowy XIV wieku. Wrocław 2010, s. 110). 11 RS, nr 2242, 2403, 2662. 58 Tomasz Zawadzki odległości od siebie12. Dowodnie pierwsi Seidlitzowie, Apecz i Kuneman, wi- doczni są pierwszy raz w otoczeniu Bolka I w 1288 roku13. Wiarygodna wydaje się jednak hipoteza Tomasza Jurka, że rodzina ta przybyć mogła na Śląsk razem ze swoimi krewnymi i sąsiadami Kurzbachami14. Przypuszczać można zatem, że podczas pierwszego wystąpienia Arnolda Kurzbacha na Śląsku w 1282 roku towarzyszyć mógł mu pierwszy na tym terenie Seidlitz. Dodać warto, że jego prawdopodobne imię: Herman, powtarzało się w jednej ze śląskich linii Sei- dlitzów w następnych dwóch pokoleniach, podczas gdy żadnemu z bardzo licz- nych Zedlitzów nie zostało ono nadane przez cały XIV wiek15. Zedlitzowie nie zostali poświadczeni w żadnym dokumencie Bolka I, z wyjątkiem opisanego tu wcześniej, wzbudzającego jednak przedstawione wątpliwości pisma z 1282 roku. Brak zatem niezbitego dowodu na ich obec- ność na Śląsku już w XIII wieku. Ostatecznie wykluczyć jednak nie moż- na, że wpisany w testacji tego dokumentu rycerz rzeczywiście był Zedlitzem. Mógł wówczas przebywać na Śląsku tylko przez krótki okres, np. biorąc udział w walkach, jakie Bolko toczył z Henrykiem IV Probusem. Udział niemiec- kich rycerzy w wojnach między skłóconymi liniami Piastów wrocławskich i legnickich (z której wywodził się Bolko) został wielokrotnie poświadczony w źródłach16. Uczestniczyli w nich także spokrewnieni z Zedlitzami członko- wie rodziny von Flößberg17. Ich wcześniejsza służba u ojca Bolka, Bolesława Rogatki, mogła być dla Zedlitzów inspiracją do wyprawy na Śląsk. Pierwsza pewna informacja o Zedlitzach w księstwie świdnicko­‍jaworskim pochodzi dopiero z grudnia 1307 roku. W Strzegomiu u boku Beatrycze, wdo- wy po Bolku, oraz jej synów wystąpił Bernard Zedlitz18. Być może przybył na Śląsk w orszaku margrabiego brandenburskiego Hermana19. Jego zaś wi- zyta miała zapewne związek z uroczystością fundacji klasztoru w Strzego-

12 T. Ju rek: Obce rycerstwo…, s. 247, 285. 13 RS, nr 2074, 2077. 14 T. Ju rek: Obce rycerstwo…, s. 285. 15 Tamże, s. 350. 16 T. Ju rek: U początków…, s. 107—127; J. Mularcz yk: Bitwa pod Stolcem — Proczanem w 1277 r. „Szkice Legnickie” 2000, nr 21, s. 15—16. W 1280 r. Bolko wspólnie z niemieckimi rycerzami dowodzonymi przez margrabiego brandenburskiego Albrechta walczył przeciwko Henrykowi IV Probusowi, por. Rocznik grysowski większy 1230—1306. Wyd. A. Bielowski. W: MPh, T. 3, s. 696; K. Malecz y ński: Polska, Austria, Czechy i Brandenburgia w latach 1278—1290. W: Wieki średnie — Medium aevum. Prace ofiarowane Tadeuszowi Manteufflowi w 60. rocznicę urodzin. Warszawa 1962, s. 191—197. 17 T. Ju rek: U początków…, s. 124, 126—127. 18 AP Wrocław, rep. 123, nr 5; RS, nr 2967, 2968. 19 RS, nr 2960, 2961; brat księżnej Beatrycze w latach małoletności synów Bolka sprawo- wał opiekę nad księstwem świdnicko­‍jaworskim przez swego starostę Hermana von Barboy, por. J. Dąbrowski: Dzieje polityczne Śląska w latach 1290—1402. W: Historia Śląska od najdawniejszych czasów do roku 1400. Red. S. Kut rzeba. T. 1. Kraków 1933, s. 346. Rodzina von Zedlitz w księstwach świdnicko­‑jaworskim oraz legnickim w XIV wieku 59 miu, zorganizowaną przez Beatrycze20. Bernard został świadkiem przekaza- nia uposażenia sprowadzonym do tego miasta benedyktynkom21. W kolejnych latach tenże Zedlitz kilkakrotnie poświadczony jest przy Bernardzie Statecz- nym, który w 1307 roku osiągnął lata sprawne i rządził, mając pod opieką swoich dwóch młodszych braci — Henryka i Bolka22. Po kilkuletniej regencji Beatrycze, zajętej głównie sprawami religijnymi, pod rządami Bernarda dwór w Świdnicy ponownie się ożywił i znów stał się atrakcyjnym miejscem dla rycerzy. Od tego momentu też zwiększyła się liczba informacji w źródłach na temat Zedlitzów. W dokumentach młodych książąt pojawił się trochę później kolejny przedstawiciel tej rodziny — Zygfryd. W sierpniu 1311 roku zakupił ze swoimi niewymienionymi z imienia braćmi leżący pod Świerzawą Kondratów (Konradswalde), wraz z patronatem nad tamtejszym kościołem23. Jest to pierw- szy potwierdzony źródłowo majątek Zedlitzów na Śląsku. Po podziale ojcowizny przez synów Bolka I w 1312 roku Zedlitzowie związani byli w następnych latach głównie z Henrykiem jaworskim. W jego otoczeniu widoczny jest zarówno Bernard24, jak i Zygfryd25. Żadne ze źró- deł nie pozwala jednak określić rodzaju pokrewieństwa łączącego obu ry- cerzy. Najprawdopodobniej nie byli rodzeństwem26. Bernard znika ze źró- deł po 1317 roku — wówczas ostatni raz obecny był przy księciu Henryku we Lwówku27. Braćmi Zygfryda byli z pewnością: Kuneman, Tyczko, Bernard, Apecz, Kreczing oraz Jan zwany Wegiste. Możliwe, że ich bratem był także Lu- pold28. Zedlitzowie często przebywali na dworze Henryka jaworskiego. Nie

20 R. Stelmach: Stan majątkowy klasztoru benedyktynek w Strzegomiu do połowy XV w. „Archeion” 1999, nr 100, s. 199. 21 RS, nr 2967, 2968. 22 Tamże, nr 3077, 3145, 3213. 23 Tamże, nr 3215. 24 Tamże, nr 3397, 3435, 3577. 25 Tamże, nr 3253, 3351, 3388, 3554, 3661, 3662, 3753. 26 Jeden z licznych braci Zygfryda nosił wprawdzie imię Bernard, lecz nie była to ta sama osoba, co wymieniony imiennik (o czym dalej). Popularny natomiast w czasach średniowie- cza zwyczaj nadawania synom tego samego imienia nie był w ogóle praktykowany w rodzinie Zedlitzów. 27 RS, nr 3700. 28 Kuneman, brat Zygfryda — tamże, nr 3388; Bernard, brat Zygfryda — tamże, nr 3924; Tyczko, brat Bernarda — tamże, nr 4177; Kreczing, brat Kunemana — Rśl, T. 1, nr 264; Apecz, brat Tyczka — tamże, nr 412; Jan Wegiste, brat Kunemana — RS, nr 6948; Lupold poświadczony źródłowo został tylko raz. W testacji dokumentu wydanego w 1339 r. wpisano go za trójką wymienionych wcześniej braci („Ticzco, Apeczco, Creczing u. Luppold (alle) gen. v. Czedlicz” — tamże, nr 6200). Nie ma jednak pewności, czy należał on do tego rodzeństwa, czy był już np. synem któregoś z wymienionych Zedlitzów; piętnastowieczny odpis dokumentu wystawionego w Świerzawie w 1316 r. wymienia wśród świadków: Herr Bernarda, Cratho, Kunemana i Hermana, braci Zedlitzów, za nimi zaś Zygfryda i Kunema- 60 Tomasz Zawadzki byli wcześniej związani z dworami książąt śląskich, co było charakterystyczne dla wielu ludzi w otoczeniu Henryka. Spośród widocznych przy nim ryce- rzy, w większości niemieckiego pochodzenia, wielu przybyło na Śląsk dopiero po uzyskaniu przez niego własnej dzielnicy29. Liczba dokumentów księcia, na których świadczył Zygfryd Zedlitz, pozwala uznać go w latach 1312—1319 za jednego z najczęściej towarzyszących władcy rycerzy. U jego boku odnotowa- ny został ostatni raz w czerwcu 1319 roku, podczas wizyty Henryka w należą- cym do Zedlitzów Kondratowie30. Kuneman, brat Zygfryda, po raz pierwszy pojawił się w źródłach w 1314 roku31. Dwa lata później stał się właścicielem leżącego pod Świerzawą Dob- kowa (Helmsdorf), który nabył od księcia Henryka32. Zrobił znacznie większą karierę niż Zygfryd. Należał do najbliższego otoczenia księcia jaworskiego, z którym związany był przez długie lata, aż do jego śmierci w 1346 roku. Był osobą najczęściej wpisywaną w testacjach wystawianych przez niego do- kumentów. Widoczny był przy nim podczas najważniejszych wydarzeń poli- tycznych w czasach jego panowania. W 1319 roku brał udział w wyprawie na Górne Łużyce, do których Henryk rościł sobie pretensje po śmierci swego krewnego, margrabiego brandenburskiego Waldemara. Udało mu się wówczas przyłączyć do swojej dzielnicy wschodnią część tej krainy ze Zgorzelcem33. na, również braci Zedlitzów (tamże, nr 3554). Sądzę jednak, że jedynymi Zedlitzami w tym gronie są tylko dwaj ostatni, przedstawieni w niniejszym artykule bracia Zygfryd i Kune- man. Odnośnie do pierwszego rodzeństwa, choć żył wówczas przedstawiony wcześniej Ber- nard Zedlitz, to pozostała trójka nie została odnotowana w innych źródłach. Przypuszczam, że w rzeczywistości chodzi nie o dwie osoby, Herr Bernarda oraz Cratho, lecz o jednego rycerza, którym był służący w tym czasie Henrykowi jaworskiemu, podobnie jak w oma- wianym przypadku wpisywany na pierwszych miejscach list świadków, Herr Bernard Draco (tamże, nr 3577, 3594, 3629, 3634, 3773). Pisownia jego nazwiska była bardzo zróżnicowana, ostatecznie ustabilizowała się jako Trache (T. Jurek: Obce rycerstwo…, s. 329). Pozostała dwójka rzekomych Zedlitzów to najpewniej również dobrze poświadczeni w otoczeniu Hen- ryka jaworskiego bracia Kuneman oraz Herman z podobnie do Zedlitzów piszącej się rodzi- ny von Seidlitz — RS, nr 3253, 3351, jako bracia — 3383, 3577, 3634. 29 Wśród nich także jedni z najczęściej towarzyszących księciu: Magnus Boranewitz (od 1313 r.), Lupold Üchteritz (od 1316 r.), Witold Gerstenberg (od 1316 r.), Henryk Frohburg (od 1326 r.). 30 RS, nr 3924; możliwe jednak, że to nie śmierć spowodowała późniejszą absencję źródłową Zygfryda. W 1350 r. w testacji dokumentu wydanego w Kamiennej Górze przez Bolka II Małego ponownie wystąpił Zygfryd Zedlitz (Rśl, T. 2, nr 225). Nie był on już więcej razy obecny w źródłach. Minęło zbyt wiele lat, by móc bez wahania stwierdzić, że był tożsamy z Zygfrydem znanym od 1311 r. 31 RS, nr 3388. 32 Tamże, nr 3594. 33 K. Pierad zka: Piastowie śląscy na Łużycach do połowy XIV wieku. „Nauka i Sztuka” 1947, nr 6, s. 153—154; Kuneman został świadkiem dokumentu Henryka, zatwierdzającego dotychczasowe prawa i przywileje Zgorzelca, w zamian za co uznano jego władzę nad miastem — RS, nr 3945. Rodzina von Zedlitz w księstwach świdnicko­‑jaworskim oraz legnickim w XIV wieku 61

Rok później Kuneman wystąpił w roli świadka zawartego we Frankfurcie nad Odrą sojuszu między księciem jaworskim a księciem zachodniopomorskim Warcisławem IV, będącym również pretendentem do spadku po wygasłej dy- nastii askańskiej34. Po tym jednak wydarzeniu Kuneman zniknął na pewien czas z dokumentów księcia, by pojawić się w nich ponownie w 1326 roku — wymieniony został wówczas jako książęcy marszałek35. Nie sposób określić, od kiedy, a także jak długo piastował ten urząd. Charakterystyczną cechą ów- czesnych kancelarii śląskich było bardzo rzadkie wpisywanie w dokumentach urzędów przy nazwiskach sprawujących je osób. Jako marszałek został wy- mieniony tylko ten jeden raz. Nie znamy jego poprzednika na tym stanowisku, natomiast kolejny marszałek poświadczony został dopiero tuż przed śmiercią księcia w 1346 roku36. Kuneman obecny był podczas zjazdu Henryka jawor- skiego z Luksemburgami we Wrocławiu na początku 1337 roku37. W czerw- cu 1345 roku towarzyszył Henrykowi również podczas spotkania z Bol- kiem II Małym w Świdnicy, gdzie doszło między nimi do zawarcia układu sukcesyjnego38. Tak wysoką pozycją w księstwie jaworskim, jaką osiągnął Kuneman, nie mogli pochwalić się jego bracia — Tyczko oraz Bernard. Podczas swojego pierwszego wystąpienia w 1316 roku Tyczko przekazał klasztorowi w Krze- szowie 4 grzywny rocznie z czynszów posiadanych przez niego z komór cel- nych w Bolesławcu i we Lwówku39. Donacja ta służyć miała zbawieniu Tyczka oraz jego przodków. Jest to pierwsza informacja o kontaktach Zedlitzów z tym cysterskim klasztorem, na rzecz którego dokonywali wielu kolejnych daro- wizn. Możliwe, że już wówczas w Krzeszowie znajdowała się kaplica tej ro- dziny40. Z dwójki braci aktywniejszym i częściej poświadczonym przy księciu był Bernard41. Obaj jednak cieszyli się względami Henryka, na co z pewnością

34 RS, nr 4057; o wydarzeniu tym zob. K. Jasiński: Podłoże polityczne pomorsko­ ‍‑śląskich koligacji dynastycznych w latach 1316—1325/1328. W: Ars Historica. Prace z dziejów powszechnych i Polski. Red. M. Bisk up, H. Łow miański. Poznań 1976, s. 457. 35 RS, nr 4565. 36 Był nim Piotr z Borowa — Rśl, T. 1, nr 438. 37 RS, nr 5871; w styczniu 1337 r. zawarty został układ, na mocy którego Henryk zobo- wiązał się wspomagać Luksemburgów przeciwko ich wrogom (tamże, nr 5797). Otrzymał od nich wówczas w dożywotnie posiadanie Głogów (tamże, nr 5789). W marcu tego samego roku Henrykowi przekazane zostały w dożywocie także Kąty (LBS, T. 1, s. 88); J. Dąbrowski: Dzieje polityczne…, s. 422—423, 427. 38 Silesiacarum rerum scriptores. Hrsg. F.W. Som mersberg. T. 3. Leipzig 1732, s. 96. 39 RS, nr 3634. 40 M. Kutz ner: Średniowieczna architektura klasztoru cysterskiego w Krzeszowie. W: Krzeszów uświęcony łaską. Red. H. Dziu rla. Wrocław 1997, s. 133—134; P. Wiszewski: Za- kony z terenów dawnego księstwa świdnicko­‍jaworskiego. Życie klasztorne w XIII—pierwszej ćwierci XVI w. Świdnica—Jawor 2002, s. 12. 41 Trudno stwierdzić, kiedy Bernard pojawił się pierwszy raz w źródłach. Jego identyfi- kację utrudnia występowanie w tym samym czasie w rodzinie Zedlitzów jego imiennika (zna- 62 Tomasz Zawadzki wpływ miała rola, jaką odgrywał na jego dworze Kuneman. Książę przekazał im w 1321 roku dziedziczne wójtostwo w Świerzawie42. Tyczko ostatni raz w otoczeniu Henryka odnotowany został we Wrocławiu w marcu 1339 roku43. Bernard zaś towarzyszył księciu jeszcze rok później w Bolesławcu44. Z księstwem jaworskim związana była większość przedstawionego dotych- czas rodzeństwa. Natomiast w odróżnieniu od Zygfryda, Kunemana, Tyczka i Bernarda ich brat Jan zwany Wegiste — uchwytny pierwszy raz w Dzierżo- niowie (Reichenbach) w grudniu 1316 roku45 — aktywny był wyłącznie przy rządzącym w Świdnicy Bernardzie Statecznym. Jego dwór był zapewne atrak- cyjniejszy dla rycerzy. Bernard znany był z wypraw wojennych. Uczestniczył m.in. w rejzie przeciwko pogańskiej Litwie na przełomie 1321 i 1322 roku46. Jan zaś brał udział w wyprawie Bernarda do Bawarii w 1322 roku. Wraz z nim walczył w bitwie pod Mühldorf po stronie Ludwika Wittelsbacha, w której zadał on klęskę Fryderykowi III Pięknemu, swojemu habsburskiemu rywalo- wi do korony cesarskiej47. W Świdnicy Jan nie zrobił chyba większej kariery. Na jego temat nie zachowało się wiele więcej informacji. Ostatni raz w oto- czeniu Bernarda wystąpił w 1325 roku w Dzierżoniowie48. Po śmierci księcia w maju 1326 roku pojawił się jeszcze w listopadzie przy księżnej­‍wdowie Ku- negundzie oraz jej synu Bolku II49. Nie wiadomo nic o dalszych losach Jana. O jego śmierci wspomina dopiero znacznie późniejszy dokument, wydany w 1342 roku, w którym Kuneman Zedlitz dokonał darowizny dla klasztoru w Krzeszowie w intencji zbawienia duszy jego brata Jana Wegiste50. W granicach dwóch księstw, jaworskiego oraz legnickiego, rozciągała się działalność kolejnego z rodzeństwa Zedlitzów — Apecza51. Pierwszy raz wy- nego od 1307 r.). Ich rozróżnienie możliwe jest dopiero po 1317 r. Starszy z nich tytułował się wówczas rycerzem pasowanym (RS, nr 3700). Jego młodszy krewny nigdy nie uzyskał takiego awansu, stąd zawsze w testacjach wpisywany był za rycerzami pasowanymi, zatem z pewnoś- cią to o niego chodzi w kolejnych dokumentach, począwszy od 1319 r. — tamże, nr 3906, 3924, 4009, 4848, 4869, 4985, 4998, 5195, 5369, 6266. 42 Tamże, nr 4177. 43 Tamże, nr 6239. 44 Tamże, nr 6501. 45 Tamże, nr 3636, 3637. 46 J. Dąbrowski: Dzieje polityczne…, s. 362, przyp. 4. 47 Jan wpisany został w testacji dokumentu Bernarda wydanego w bawarskim Oettingen — RS, nr 4235; W. Wat tenbach: Schlesische Ritter in der Schlacht bei Mühldorf. „Zeitschrift des Vereins für Geschichte und Altertum Schlesiens“ 1860, Bd. 3, s. 199—201; K. Jasiński: Piastowie świdniccy a Wittelsbachowie w pierwszej połowie XIV wieku. Zap. Hist. 1968, nr 33, s. 96—97. 48 RS, nr 4401. 49 Tamże, nr 4591. 50 Tamże, nr 6948. 51 W regeście dokumentu z 25 maja 1339 r. (tamże, nr 6266) na pierwszym miejscu testacji wpisany został Apecz Kreczing Zedlitz. Oryginał pisma nie pozostawia jednak wątpliwości, że Rodzina von Zedlitz w księstwach świdnicko­‑jaworskim oraz legnickim w XIV wieku 63 mienia go dokument z 1319 roku, wydany w Nielestnie (Waltersdorf), w którym Henryk jaworski zatwierdził nabycie przez niego podjeleniogórskiej Maciejo- wej (Maywaldau) od Albrechta Bawara52. Wraz z wsią w jego rękach znalazł się także patronat nad tamtejszym kościołem. Apecz nie był blisko związany z żadnym dworem. Źródła wzmiankujące tego rycerza są stosunkowo nielicz- ne. Ponownie widoczny jest dopiero w grudniu 1330 roku w Jeleniej Górze, gdy dokonał darowizny dla klasztoru w Krzeszowie w wysokości 6 grzywien rocznie czynszów z komór celnych w Bolesławcu oraz we Lwówku53. Apecz pojawiał się także przy księciu legnickim Bolesławie III — podobnie jednak rzadko jak przy księciu Henryku. W kwietniu 1334 roku w Złotoryi świadko- wał podczas donacji księcia na rzecz klasztoru w Lubiążu. Widoczny był przy nim też w 1336 i 1337 roku54. W 1337 roku natomiast wystąpił w Jeleniej Gó- rze w roli świadka podczas rozstrzygnięcia przez księcia Henryka sporu ma- jątkowego między klasztorem lubiąskim a Piotrem Bawarem o dobra należące do jego zmarłego ojca Albrechta55. Przy Bolesławie III Apecz odnotowany zo- stał jeszcze we Wrocławiu w 1339 roku56. Nie pojawił się przy nim więcej po tym, jak książę przeniósł się w 1342 roku do Brzegu. Ostatni raz wzmian- kowany jest w dokumencie Henryka jaworskiego wystawionym we Wleniu w maju 1344 roku57. Podczas ostatniej wizyty Apecza pzy Bolesławie III w 1339 roku wraz z nim we Wrocławiu przebywali także trzej inni Zedlitzowie — jego dwaj bracia: Tyczko oraz odnotowany pierwszy raz w źródłach Kreczing, jak również znany tylko z tego dokumentu Lupold, który być może też był ich bratem58. Kreczing związany był z Henrykiem jaworskim w ostatnich la- tach jego panowania. Towarzyszył mu w podróżach do sąsiedniego księ- stwa świdnickiego w 1342 i 1345 roku. Obecny był także podczas zawarcia układu sukcesyjnego z Bolkiem II59. Wejście do otoczenia księcia zawdzię- czał zapewne swojemu bratu Kunemanowi, z którym najczęściej występo- wał. Kreczing aktywny był również w księstwie legnickim. Należały do niego dochody z czynszów w Piekarach Wielkich (Gross Beckern) pod Leg- nicą, a także podświerzawski Muchów (Mochau) i Stara Kraśnica (Schö- chodzi nie o jednego rycerza, lecz o dwóch braci — Apecza oraz Kreczinga Zedlitzów, któ- rych imiona oddzielone zostały znakiem interpunkcyjnym (AP Wrocław, rep. 91, nr 269 (279)). Również w testacji innego dokumentu, w którym ponownie obok siebie wystąpili ci bracia, ich imiona oddzielone zostały spójnikiem „et” — AP Wrocław, rep. 98, nr 40 (38 b). 52 RS, nr 3917. 53 Tamże, nr 4985. 54 Tamże, nr 5319, 5768, 5840. 55 Tamże, nr 6020. 56 Tamże, nr 6200. 57 Rśl, T. 1, nr 181. 58 RS, nr 6200. 59 Tamże, nr 6948, 6949; Rśl, T. 1, nr 264; Silesiacarum rerum scriptores…, s. 96. 64 Tomasz Zawadzki nau). W rękach Kreczinga znajdowała się też co najmniej połowa zamku w Świerzawie60. Po śmierci księcia Henryka w 1346 roku ponownie złączono dzielnice ja- worską i świdnicką. Dla Bolka II istotne było szybkie uznanie jego władzy na przyłączonym do jego księstwa terenie i uzyskanie poparcia nowych pod- danych. Przejęcie księstwa jaworskiego bez komplikacji było niezbędne, zwa- żywszy na wciąż aktualną wówczas groźbę wznowienia walk z Luksembur- gami. Służący dotychczas Henrykowi Zedlitzowie szybko pojawili się przy nowym władcy Jawora. Rodzina ta była dobrze już znana Bolkowi, w Świdni- cy służył bowiem wcześniej Jan Wegiste, a jego bracia gościli na tamtejszym dworze wraz z księciem Henrykiem. W tym czasie ich krewny o imieniu Piotr od kilku lat pracował w świdnickiej kancelarii książęcej. Zedlitzowie z całą pewnością należeli do stronnictwa przychylnego Bolkowi, popierającego pla- ny jego stryja prowadzące do ustanowienia go swoim spadkobiercą. Istnieją przesłanki świadczące, że nie wszyscy poddani Henryka byli tym planom przychylni61. Kuneman oraz Kreczing towarzyszyli Bolkowi II w sierpniu 1346 roku, już podczas jednej z jego pierwszych wizyt w odziedziczonym księstwie jaworskim62. Należeli do grona poddanych zmarłego Henryka, któ- rym udało się związać z dworem nowego władcy63. Zedlitzowie okazali się wiernymi poddanymi, którzy wpisali się w historię wieloletnich zmagań Bolka o zachowanie niezależności. Uczestniczyli w wojnie Wittelsbachów z popiera- nym m.in. przez Karola IV Luksemburskiego Pseudo­‍Waldemarem — samo- zwańcem podającym się za zmarłego w 1319 roku margrabiego brandenbur- skiego Waldemara64. We wrześniu 1348 roku posiłki wysłane Wittelsbachom przez Bolka wzięły udział w przegranej bitwie, stoczonej prawdopodobnie na terenie Łużyc. Walczyli w niej liczni Zedlitzowie, spośród których aż czterna- stu miało się dostać do niewoli65. Nie wiadomo jednak, którzy Zedlitzowie bra- li udział w wojnie i jak długie było ich ewentualne uwięzienie. Jeśli Kuneman 60 Ublieg, nr 179; Rśl, T. 1, nr 453; o posiadaniu przez Kreczinga lenna zamkowego w Świerzawie, które odziedziczyli po nim jego synowie, informuje dokument księżnej Ag- nieszki z 1370 r. — Lbch, T. 1, nr 453, 454. 61 W kwietniu 1345 r., tuż przed atakiem króla czeskiego na ziemie Bolka II, kilku podda- nych Henryka zobowiązało się wesprzeć Jana i Karola Luksemburgów przeciwko ich wrogom, wśród których wymieniony został książę świdnicki — Rśl, T. 1, nr 297; J. Dąbrowski: Dzieje polityczne…, s. 457. 62 Rśl, T. 1, nr 491. 63 W otoczeniu Bolka II przebywali często także: Lupold i Piotr Üchteritzowie, Tyczko Buch oraz Zygfryd Reussendorf, osoby blisko związane wcześniej z Henrykiem jaworskim. 64 O wydarzeniach tych zob. A. Czacharowski: Społeczne i polityczne siły w walce o Nową Marchię w latach 1319—1373: ze szczególnym uwzględnieniem możnowładztwa nowo- marchijskiego. Toruń 1968, s. 136—161. 65 Anonymi Leobiensis Chronicon. In: Scriptores rerum Austriacarum. Ed. H. Pez. T. 1. Lipsiae 1721, szp. 969—970; K. Jasiński: Piastowie świdniccy a Wittelsbachowie…, s. 104— 106. Rodzina von Zedlitz w księstwach świdnicko­‑jaworskim oraz legnickim w XIV wieku 65 i Kreczing byli wśród nich, to niewola nie trwała długo, obaj bracia widoczni byli bowiem w Świdnicy w maju 1349 roku66. Wówczas Kuneman wsparł sumą 2 grzywien czynszu kaplicę Najświętszej Marii Panny koło Wlenia, oddaną benedyktynkom z Lubomierza w zamian za ich opiekę duszpasterską nad pol- ską ludnością, zaniedbywaną dotychczas pod tym względem67. W dokumencie potwierdzającym donację Kuneman pierwszy raz nazwany został burgrabią za- mku we Wleniu. Wymieniona została w nim także jego żona — bliżej niezna- na Katarzyna. W kolejnych latach Kuneman często obecny był przy Bolku II68. Jego wysokiej pozycji w elicie księstwa świdnicko­‍jaworskiego dowodzi wpi- sanie go w 1353 roku jako świadka umowy sukcesyjnej z Karolem IV, na mocy której dziedziczką Bolka została jego bratanica Anna69. Tym samym zakończył się wieloletni okres wrogości w stosunkach Bolka i Luksemburgów. Świad- kiem tego układu został także Kreczing Zedlitz, jest to już jednak ostatni za- chowany dokument wystawiony z jego udziałem. Kuneman natomiast żył jesz- cze w styczniu 1359 roku70. Pierwsi żyjący na Śląsku Zedlitzowie wynieśli swoją rodzinę do grona naj- ważniejszych w księstwie świdnicko­‍jaworskim. Zygfryd i jego bracia wypra- cowali bardzo dobry grunt dla kolejnego pokolenia swojej familii. Dzięki ich aktywności na książęcych dworach, gdzie dali się poznać jako zaufani oraz wierni poddani, ich potomkom z pewnością łatwiej było zrobić karierę. Uła- twiać musiały ją również cenne kontakty i znajomości, wynikające z obracania się Zedlitzów wśród skupionych wokół dworu najważniejszych ludzi w księ- stwie. Kolejne pokolenie nie zaczynało więc od zera, jak działo się to po przy- byciu na Śląsk ich przodków. Przekazany został im zdobyty przez ich ojców majątek, powiększany m.in. dzięki dochodom uzyskiwanym ze sprawowanych urzędów. Z racji skąpej dla tego okresu bazy źródłowej zachowały się jednak tylko nieliczne informacje na jego temat.

Potomkowie Zygfryda — Zedlitzowie z Kauffungen

Dziećmi Zygfryda byli występujący w źródłach od 2. poł. lat 60. XIV wie- ku Zedlitzowie piszący się z leżącego niedaleko Świerzawy Kauffungen (dzi-

66 Rśl, T. 2, nr 68. 67 Suma pochodzić miała z należących do Kunemana dóbr w podwleńskiej Kleczy (Hos- sigsdorf) — tamże, nr 63. 68 Tamże, nr 984, 1007, 1039, 1076, 1085; T. 3, nr 351, 481. 69 LBS, T. 1, s. 502 = Rśl, T. 2, nr 887. 70 Rśl, T. 4, nr 342. 66 Tomasz Zawadzki siejszy Wojcieszów), a mianowicie bracia: Henryk, Tyczko, Mikołaj, Henczel, oraz ich siostra Anna71. Zedlitzowie z Kauffungen należeli do jednej z mniej znaczących gałęzi swojej rodziny. Żaden z nich nie zrobił kariery porów- nywalnej do tych, jakie w tym samym czasie osiągali ich liczni krewni. Do 1367 roku w posiadaniu czwórki braci znajdowało się landwójtostwo jelenio- górskie72. Wspólnie dzielili różne dobra, w tym także Wojcieszów, zapewne odziedziczone po ojcu. Najstarszy, Henryk, żonaty był z nieznaną z pocho- dzenia Zofią73. Prawdopodobnie miał tylko jedną córkę — Katarzynę, której mężem został rycerz niemieckiego pochodzenia Konrad Bischofswerde74. Nie- wiele wiadomo o dwóch młodszych braciach Henryka — Tyczku i Mikołaju. Pierwszy z nich żonaty był z niejaką Agnieszką, której zapisał w 1368 roku część majątku w Wojcieszowie75. Henczla, najmłodszego z braci, identyfikować należy z Henczlem Zedlitzem, piszącym się także z Kammerswalde (Komarno leżące kilka kilometrów od Wojcieszowa)76. Żoną Henczla była Anna, praw-

71 Jako syn nieżyjącego już Zygfryda wymieniony został w 1396 r. Henczel Zedlitz, sprze- dający siostrom z rodziny Frohburg dochody z Kammerswalde (Komarno — Lbch, T. 3, nr 31). Był to najprawdopodobniej piszący się także z tej miejscowości Henczel Kauffungen, o czym dalej. Z powodu wcześniejszych wątpliwości dotyczących tego, czy w przeszłości żył tylko jeden Zygfryd, czy też dwóch Zedlitzów o tym imieniu, trudno stwierdzić, kto był ojcem ro- dzeństwa z Kauffungen. 72 Tamże, T. 1, nr 168. 73 Wzmiankowana od 1367 r. — tamże, nr 199, 417; T. 2, nr 1345. 74 W 1397 r. była już wdową — tamże, T. 3, nr 187, 188; na podstawie dokumentu z 1390 r., który informuje, że „Heinrich von Czedelicz von Kauffungen genant mit willen Conrads Wi- tschils seyns eydems hat gegeben zu leibgedinge Sophien seynem weibe […]” (tamże, T. 2, nr 811), Zofia uznana została przez T. Jurka, wydawcę Landbuchów, za córkę Henryka i żonę Konrada Witschela (tamże, s. 351). Konrad Witschel tożsamy był jednak z Konradem Bischofs- werde, mężem córki Henryka, Katarzyny. Swój przydomek nosił po ojcu Witschelu (tamże, T. 1, nr 761). Stąd też w cytowanym dokumencie nazwany został zięciem Henryka, a ten zaś majątek przekazał wówczas własnej żonie Zofii; rodzina Bischofswerde wywodziła się z Gór- nych Łużyc. Witschel Bischofswerde, brat Konrada, był burgrabią na zamku Chojnik (Kynast) pod Jelenią Górą (R. Stillf r ied von Alcantara: Beiträge zur Geschichte des schlesischen Adels. H. 1: Die Grafen Schaffgotsch. Berlin 1860, s. 15; T. Ju rek: Obce rycerstwo…, s. 203). Słabo poświadczony źródłowo Konrad nie wyróżniał się jednak niczym szczególnym. Wraz z braćmi dziedziczył majątek w Kwietnikach (Blumenau — Lbch, T. 1, nr 358, 395, 761), był zatem sąsiadem Zedlitzów z Kauffungen. 75 Lbch, T. 1, nr 210. 76 Po wyprzedaży części dóbr w Wojcieszowie w 1383 r. (tamże, T. 2, nr 466) piszą- cy się z tej miejscowości Henczel znika ze źródeł na wiele lat. Zgodę na sprzedaż wyrazi- ła jego żona Anna. Niedługo po tej transakcji uchwytny staje się w 1386 r. Henczel Zedlitz, sprzedający dochody z Komarna, a rok później piszący się już z tej miejscowości (tamże, nr 264, 334). Podobnie jak jego imiennik z Kauffungen miał żonę o imieniu Anna, najpew- niej siostrę Mikołaja Üchteritza, o czym dalej. Ten zaś Mikołaj w 1396 r. zapisał swój ma- jątek ponownie widocznemu Henczlowi Kauffungen (tamże, T. 3, nr 84). Wnioskować moż- na na tej podstawie, że Henczel z Kauffungen i jego imiennik z Kammerswalde to ta sama osoba. Rodzina von Zedlitz w księstwach świdnicko­‑jaworskim oraz legnickim w XIV wieku 67 dopodobnie córka Lupolda Üchteritza z niemieckiej rodziny rycerskiej, któ- rej członkowie od dawna doskonale znali się z Zedlitzami. Byli ich sąsiadami i wspólnie służyli Henrykowi jaworskiemu od wczesnych lat jego panowania77. W 1406 roku przy Henczlu dostrzec można trzech jego synów: Jana, Bernar- da oraz Mikołaja78. Anna, córka Zygfryda i siostra Zedlitzów z Kauffungen, w 1366 roku poświadczona została jako żona Fryderyka Pechwinkela, prawdo- podobnie rycerza śląskiego pochodzenia, który należał do bliskiego otoczenia Bolka II i był burgrabią jeleniogórskim79.

Potomkowie Kunemana

Kuneman, młodszy brat Zygfryda i marszałek księcia Henryka jaworskie- go, pozostawił najpewniej trzech synów: Bernarda, Mikołaja zwanego Grün- hauptem oraz Piotra80. Bernard, notowany w źródłach od 1350 roku, podróżo- wał po Europie, służył księciu Walii Edwardowi i prawdopodobnie był również w Awinionie81. Następnie razem ze swoim bratem Mikołajem, znanym od

77 Glosa zamieszczona w Landbuchu, możliwe, że oddająca pierwotny kształt zapisu (tam- że, T. 3, Wstęp, s. XXX), informuje, że Anna była córką lub siostrą Mikołaja Üchteritza, usta- nowionego opiekunem zapisanej jej przez męża oprawy (tamże, nr 1418). Najpewniej był to jej brat, a ich rodzicami byli Lupold i Anna Üchteritz (Mikołaj dowodnie był ich synem — tamże, T. 2, nr 805). 78 Tamże, T. 3, nr 1782. 79 W dokumencie potwierdzającym zapis majątku Fryderyka dla Anny jako opiekun wpi- sany został jej brat Tyczko Zedlitz (tamże, T. 1, nr 41). Był to z pewnością Tyczko z Kauffun- gen, przy innej okazji zwany szwagrem Fryderyka — tamże, nr 164; Fryderyk Pechwinkel służył Bolkowi II od 1346 r. (Rśl, T. 1, nr 520). Był świadkiem wielu jego dokumentów, w te- stacjach których często wpisywano go na zaszczytnym pierwszym miejscu (Lbch, T. 1, we- dług indeksu); Die Landständische Verfassung von Schweidnitz­‍Jauer. In: CDSil, T. 27, s. 177; D. Adamska­‍Heś: Burgrabiowie księstwa świdnicko­‍jaworskiego w drugiej połowie XIV w. „Śląski Kwartalnik Historyczny Sobótka” 2001, z. 2, s. 217. 80 Bernard i Mikołaj pisali się z Wlenia w 1362 r., trzy lata po ostatniej informacji źród- łowej o tamtejszym burgrabim Kunemanie Zedlitzu (AP Wrocław, rep. nr 83, nr 90 (108)); w dokumencie tym widoczny jest również ich brat o imieniu Piotr. Nie był on tożsamy z Pio- trem Zedlitzem zwanym Affe, jak przypuszczał T. Ju rek (Obce rycerstwo…, s. 308), zob. przyp. 176. 81 Rśl, T. 2, nr 249; BP, T. 2, nr 1262; T. Ju rek: Obce rycerstwo…, s. 308; W. Paravi- cini: Von Schlesien nach Frankreich, England, Spanien und zurück. Über die Ausbreitung adliger Kultur im späten Mittelalter. In: Adel in Schlesien. T. 1: Herrschaft — Kultur — Selbst- darstellung. München 2010, s. 143—144. 68 Tomasz Zawadzki

1351 roku82, widoczni byli obaj dość często w otoczeniu Bolka II Małego w ostatnich latach jego panowania83. Po ojcu dziedziczyli zamek we Wleniu. Między innymi w jego okolicy posiadali także swój majątek84. Po śmierci Bol- ka II i objęciu władzy przez księżną Agnieszkę Bernard i Mikołaj rzadko wi- dywani byli na jej dworze. W 1371 roku sprzedali zamek wleński ochmistrzo- wi Mikołajowi Bolze85. Aktywność ich obserwować można następnie również w granicach księstwa legnickiego86. Bernard żył najpóźniej do 1407 roku87. Mikołaj w ostatnich latach życia przebywał niemal wyłącznie w Legnicy i być może stał się osobą znaczącą na tamtejszym dworze, o czym świadczy pierw- sze miejsce na listach świadków dokumentów wystawianych do 1403 roku przez rządzącego wówczas księcia Ruprechta88. Zarówno Bernard, jak i Mi- kołaj żonaci byli z córkami Witka z Schönfeld — Bernard z Anną, a Mikołaj z Agnieszką89. Z małżeństwa Bernarda z Anną pochodziło zapewne dwóch synów: Fryderyk oraz Wolfhard90. Pierwszy z nich żonaty był z Barbarą, córką Jana Pezelera91. Zmarł między 1401 a 1403 rokiem, a opiekę nad jego potom- stwem — Bernardem, Jerzym, Konradem oraz Barbarą i Katarzyną — prze- jął jego teść oraz liczni Zedlitzowie, w tym także brat Fryderyka Wolfhard92. Młodszy syn Bernarda z Wlenia obrał karierę duchowną. Uzyskał kanonię we Wrocławiu i był też plebanem w Jeleniej Górze93.

82 AP Wrocław, rep. 16, nr 828, s. 146. 83 Aktywniejszym z braci był Bernard, widoczny w ok. dwudziestu dokumentach księcia z 1366 i 1367 r. — Lbch, T. 1, według indeksu. 84 Bernard jako burgrabia wleński wymieniony został w 1367 r. (tamże, nr A5). Wspólnie z nim na tym stanowisku widoczny jest dwa lata później Mikołaj — LBS, T. 1, s. 512; należał do nich majątek w Sokołowcu (Falkenhain), Kleczy (Hossigsdorf), Nielestnie (Waltersdorf) — Lbch, T. 1, nr 215, 535, 747; T. 2, nr 378. 85 Lbch, T. 1, nr 535. 86 Nie ma jednak pewności, czy widoczny dwukrotnie w Legnicy (w 1379 i 1383 r. — Ub- lieg, nr 309, 322) Bernard Zedlitz to były burgrabia Wlenia. W 1380 r. w tym mieście przeby- wał bowiem także jego brat stryjeczny i imiennik. Ten, prawdopodobnie jednak będąc w Leg- nicy, tytułował się zawsze rycerzem z Książa. 87 Lbch, T. 3, nr 1847. 88 Ublieg, nr 348, 349, 352, 364, 365, 375, 376, 385, 386, 387, 392, 396. 89 AP Wrocław, rep. 16, nr 828, s. 146—147; Schönfeldowie byli rodziną rycerską, do której należał majątek pod Chojnowem i Legnicą (T. Ju rek: Obce rycerstwo…, s. 328). Anna i Agniesz- ka prawdopodobnie były jedynymi dziedziczkami Witka. Do małżeństwa wniosły Zedlitzom do- bra w podwrocławskich Cesarzowicach (Zieserwitz — AP Wrocław, rep. 16, nr 828, s. 146—147). Najpewniej także patronat nad altarią w Tyńcu pod Legnicą, gdzie do Schönfeldów należało sołec- two, a który w 1362 r. był w posiadaniu Bernarda i Mikołaja — AP Wrocław, rep. 83, nr 90 (108). 90 Widoczni są pierwszy raz wspólnie z ojcem w 1387 r. — Lbch, T. 2, nr 437. 91 Tamże, T. 3, nr 34; Jan Pezeler nazwany został dziadkiem dzieci Fryderyka — tamże, nr 1419. 92 Tamże, nr 1419. 93 Tamże, T. 2, nr 782, 1387; T. 3, nr 1419, 1469; G. Schindler: Das Breslauer Domkapi- tel von 1341—1417. Breslau 1938, s. 143. Rodzina von Zedlitz w księstwach świdnicko­‑jaworskim oraz legnickim w XIV wieku 69

Mikołaj Grünhaupt żonaty był dwukrotnie. Pierwszą jego żoną była Agnieszka Schönfeld, drugą zaś Elżbieta, najprawdopodobniej pochodzą- ca z rodziny Trache94. Synami Grünhaupta byli: Tyczko, Konrad i Stefan95. Wzmiankowany od 1374 roku Tyczko, zwany Schlägel, żonaty był z Katarzyną Liebenthal, wywodzącą się z zamożnej niemieckiej rodziny fundatorów klasz- toru w Lubomierzu96. Konrad odnotowany został w źródłach pierwszy raz w 1387 roku, pisał się również z podwleńskiego Kleppelsdorf (Gościradz). Jego żoną została nieznana z pochodzenia Anna97. Stefan, wymieniony w źródłach w 1400 roku najmłodszy syn Grünhaupta, pochodzić musiał z jego drugiego małżeństwa — z Elżbietą98. Spośród Zedlitzów żyjących na Śląsku w XIV wieku jedną z największych karier zrobił Piotr, wieloletni protonotariusz — wpierw Bolka II, a następnie księżnej Agnieszki. Możliwe, że był on synem burgrabiego wleńskiego Kune- mana99. Piotr pierwszy raz w dokumentach księcia pojawił się w maju 1338 roku jako pisarz krajowy100. Od 1346 aż do 1370 roku stał na czele kancelarii ksią- żęcej, która pod jego zarządem była sprawnie funkcjonującą instytucją101. Piotrowi przypisuje się zresztą kilka jej reform, m.in. zapoczątkował regestację

94 Jednym z opiekunów majątku zapisanego Elżbiecie przez Mikołaja w 1374 r. został Stefan Trache (Lbch, T. 1, nr 874). Jego krewną była zapewne żona Mikołaja, z której inicjaty- wy najmłodszemu synowi Grünhaupta nadane zostało niespotykane w rodzinie Zedlitzów imię Stefan. Stefan Trache był ważną postacią na dworze Wacława legnickiego, od którego otrzy- mywał darowizny i któremu towarzyszył m.in. w podróży na dwór praski w 1353 r. (Ublieg, nr 148, 197, 227, 231). Był pewnie synem Bernarda znanego ze wspólnej z Zedlitzami służby u Henryka jaworskiego (RS, nr 3554, 5195). 95 Lbch, T. 2, nr 415; T. 3, nr 841. 96 Tamże, T. 1, nr 875; T. 2, nr 761; T. Ju rek: Obce rycerstwo…, s. 249; P. Wiszew- ski: Zakony z terenów dawnego księstwa świdnicko­‍jaworskiego…, s. 49; Tyczko żył jeszcze w 1407 r. Przejął wówczas od Wolfharda Zedlitza opiekę nad dziećmi jego brata Fryderyka — Lbch, T. 3, nr 1847. 97 Lbch, T. 2, nr 415; jako Konrad z Kleppelsdorf, syn Mikołaja Grünhaupta i mąż Anny — tamże, T. 3, nr 841. 98 Zob. przyp. 94, 95. 99 Żadne ze źródeł nie potwierdza jednak, że był on tożsamy z Piotrem, bratem Bernarda i Mikołaja Grünhaupta, wzmiankowanym wraz z nimi w 1362 r. (zob. przyp. 80). 100 RS, nr 6099 a. 101 Pomimo nazwania Piotra już w 1338 r. pisarzem krajowym, czyli najważniejszym urzędnikiem w hierarchii kancelaryjnej, określanym również jako Landschreiber lub proto- notariusz (D. Adamska­‍Heś: Personel kancelaryjny księżnej Agnieszki świdnicko­‍jaworskiej w latach 1368—1392. „Śląski Kwartalnik Historyczny Sobótka” 2000, z. 3, s. 434—436; Lbch, T. 2, Wstęp, s. XXI; T. Ju rek: Formuła komisyjna w czternastowiecznej kancelarii świdnic- kiej. St. Źr. 2005, T. 43, s. 7), w kolejnych dokumentach z 1343 r. (Rśl, T. 1, nr 61, 104, 125, 126) zwany jest on tylko notariuszem, czyli urzędnikiem niższego szczebla. Ponownie pisa- rzem krajowym nazywany jest od 1346 r. (tamże, nr 465). Prawdopodobnie wtedy właśnie Piotr stanął na czele kancelarii Bolka II i do 1360 r. dzielił tę funkcję z drugim protonotariu- szem Guncelinem — tamże, nr 651, 652; T. 5, nr 189. 70 Tomasz Zawadzki powstających dokumentów oraz wprowadził contrasigillum, którym zaopatry- wano pieczęć władcy. Jego kadencja okazała się także przełomową w procesie upowszechniania języka niemieckiego w dokumentach102. Dowodnie w latach 1354—1362 Piotr był kanonikiem w kolegiacie Świętego Krzyża we Wrocła- wiu103. Wysokie godności kościelne nadawano często jako formę nagrody dla ludzi najbardziej zasłużonych w kancelariach książęcych104. Piastowanie urzę- du przez tak długi okres świadczy o wielkim zaufaniu do Piotra. Dzięki nie- mal stałemu przebywaniu na dworze należał on z pewnością do najbliższych doradców Bolka i Agnieszki. Jako protonotariusz występował w dokumentach do 1370 roku. Żył jednak jeszcze w 1380 roku, a być może tożsamy był z Pio- trem Zedlitzem, który za swoje zasługi obdarowany został w 1387 roku przez księżną dochodami ze Strzegomia105. Wiadomo ponadto, że do majątku Piotra należały dobra w Zlatej Olešnicy niedaleko Trutnova, w Poniatowie (Siboten- dorf) oraz Bystrzycy Dolnej (Polnisch Weistritz). Posiadał również młyn pod Jaworem106.

102 T. Ju rek: Język średniowiecznych dokumentów śląskich. Kw. Hist. 2004, T. 111, s. 32—33; D. Adamska­‍Heś: Personel kancelaryjny…, s. 435; Lbch, T. 2, Wstęp, s. XV. 103 Rśl, T. 2, nr 612, 992; T. 3, nr 61; C. Kuchendorf: Das Breslauer Kreuzstift in seiner persönlichen Zusammensetzung von der Gründung (1288) bis 1456. Breslau 1937, s. 60. 104 R. Żerelik: Personalne związki katedry wrocławskiej i lubuskiej oraz kolegiat ślą- skich z kancelariami książęcymi (do 1350 r.). W: Ludzie Kościoła katolickiego na Ziemi Ślą- skiej. Red. K. Mat wijowski. Wrocław 1994, s. 22. 105 W dokumencie z 1380 r. wpisany został jako „Petro de Czedlicz quondam protono- tarius” — AP Wrocław, rep. 83, nr 122 (139); Lbch, T. 2, nr 324; w kalendarzu wrocławskiej kolegiaty Świętego Krzyża zamieszczono informację o śmierci kanonika Piotra Zedlitza dnia 16 kwietnia, nie wiadomo jednak, którego roku (A. König: Das Kalendarium des Breslau- er Kreuzstiftes verbunden mit einem Cisioianus. „Zeitschrift des Vereins für Geschichte und Altertum Schlesiens“ 1886, Bd. 7, s. 317). Wątpliwe jest przypuszczenie D. Adamskiej­‍Heś, że Piotr zrezygnował przed śmiercią z godności kościelnej, czym autorka próbuje uzasadnić tezę, że to właśnie protonotariusza Piotra przedstawia postać w świeckim stroju trzymająca herb Zedlitzów, zdobiąca krzeszowską tumbę grobową Bolka II Małego, por. D. Adamska­ ‍‑Heś: Personel kancelaryjny…, s. 435; Taż: Wokół problematyki tumby nagrobnej Bolka II w Krzeszowie. W: Viae historicae. Księga jubileuszowa dedykowana Profesorowi Lechowi A. Tyszkiewiczowi w siedemdziesiątą rocznicę urodzin. Red. M. Goliński, S. Rosik. Wroc- ław 2001, s. 326. 106 Lbch, T. 1, nr 170, 240, 324. Rodzina von Zedlitz w księstwach świdnicko­‑jaworskim oraz legnickim w XIV wieku 71

Bernard z Książa, Henczel Koppe oraz Lupold

Prawdopodobnie Bernard lub Tyczko, obaj piastujący od 1321 roku urząd wójta Świerzawy, był ojcem Bernarda, Henczla Koppe oraz Lupolda107. Pierw- szy z nich znany jest od 1356 roku, kiedy poświadczony został jako burgrabia zamku w Książu (Fürstenberg)108. Zamek, którego nazwa zdobiła tytulaturę Piastów świdnicko­‍jaworskich, uzyskał po karnym usunięciu jego wcześniej- szego właściciela, rycerza Kekelona Czirna109. Szczególnie licznie zachowa- ne źródła dyplomatyczne z ostatnich lat panowania Bolka II pozwalają wi- dzieć w Bernardzie jednego z najważniejszych i najczęściej przebywających w jego otoczeniu rycerzy110. Kariera burgrabiego Książa skończyła się jednak wraz ze śmiercią księcia. Na dworze rządzącej po nim Agnieszki pojawiał się Bernard już znacznie rzadziej. Przestał być także właścicielem zamku w Książu111. Być może, jak przypuszczał T. Jurek, nie cieszył się sympatią księżnej112. Zmniejszenie kontaktów Bernarda z dworem świdnickim wyni- kać mogło jednak również ze spadku atrakcyjności tego miejsca. Dwór nie- angażującej się w poważniejszą politykę, będącej już w podeszłym wieku kobiety z pewnością nie dorównywał prestiżem temu, który otaczał wcześ- niej jej męża113. Bernard, tak jak jego bracia stryjeczni z Wlenia, w kolej- nych latach szukał szczęścia w sąsiednim księstwie legnickim. Najpewniej był — podobnie jak Mikołaj Grünhaupt — liczącą się postacią w otocze- niu Ruprechta, świadkował bowiem stosunkowo często w jego dokumen- tach, wyłącznie na pierwszym miejscu w testacjach. Pomimo utraty zamku

107 Świadczyć mogą o tym związki Henczla Koppe ze Świerzawą, gdzie był burgrabią. Po- dobnie jak wcześniej Tyczko posiadał też dochody z komór celnych w Bolesławcu i we Lwów- ku (tamże, T. 2, nr 45). Bliższa wydaje się zatem hipoteza, że to właśnie Tyczko był ojcem jego, Bernarda i Lupolda. 108 Rśl, T. 3, nr 351. 109 M. Goliński: Co się stało w 1355 roku w księstwie świdnickim? (w kwestii własności i funkcji zamków). W: Studia z historii średniowiecza. Red. M. Goliński. Wrocław 2003, s. 139—144; R. Sikorski: Czirnowie na średniowiecznym Śląsku…, s. 113—114. 110 W latach 1366—1368 Bernard widoczny jest jako świadek niemal trzydziestu doku- mentów Bolka II — Lbch, T. 1, według indeksu. 111 Nie wiadomo, kiedy dokładnie Bernard przestał być tamtejszym burgrabią. W 1386 r. zamek w Książu należał do Elżbiety z Prochowic, która sprzedała go Beneszowi z Choustnika — tamże, T. 2, nr 864. 112 T. Ju rek: In sede viduali. Nad itinerarium księżnej świdnickiej Agnieszki z lat 1385— 1392. W: Europa środkowa i wschodnia w polityce Piastów. Red. K. Zielińska­‍Mel kowska. Toruń 1997, s. 286. 113 Agnieszka krótko po śmierci męża uznawana była już za starszą kobietę, por. T. Ju rek: Zapomniana Piastówna: Elżbieta córka Bolka II świdnickiego. Prz. Hist. 1993, T. 84, nr 4, s. 438. 72 Tomasz Zawadzki

Bernard do końca życia pisał się z Książa. W księstwie legnickim widocz- ny był do 1393 roku114. Zmarł zapewne bezpotomnie, cały majątek w księ- stwie świdnicko­‍jaworskim przekazał bowiem w 1392 roku swoim dwóm braciom115. Objęcie władzy przez Agnieszkę było momentem przełomowym także dla Henczla zwanego Koppe. Występujący w źródłach od 1354 roku Henczel rza- dziej niż jego brat Bernard poświadczony bywał w otoczeniu Bolka II. Praw- dopodobnie jednak już podczas jego panowania w rękach tego Zedlitza znajdo- wało się lenno zamkowe w Świerzawie116. W tym samym czasie, kiedy zaczęła chwiać się kariera Bernarda z Książa, obserwować można wzrastającą pozy- cję jego brata. Koppe należał do osób najczęściej towarzyszących Agnieszce. Widocznym skutkiem awansu Henczla było powiększanie się jego majątku, również dzięki łasce księżnej i jej darowiznom dla tego rycerza117. Henczel był prawdopodobnie najbogatszy spośród wszystkich Zedlitzów żyjących na Ślą- sku w XIV stuleciu. Oprócz lenna zamkowego w Świerzawie był także w po- siadaniu zamku w Bolesławcu118. Po śmierci Agnieszki w 1392 roku i przejściu księstwa świdnicko­‍jaworskiego w ręce króla czeskiego Henczel zdołał utrzy- mać swoją wysoką pozycję i kontynuował karierę przy królewskim staroście Beneszu z Choustnika119. Pod koniec życia przez krótki okres (1400—1403) należał do niego również zamek w Jaworze120. Koppe zmarł między 1403 a 1406 rokiem121. Żoną Henczla była Anna z bardzo znaczącej w księstwie świdnicko­‍jaworskim rodziny von Rohnau122. Ich córką była Katarzyna, wy-

114 Pierwszy raz w 1380 r. (Ublieg, nr 310), następnie od 1387 r. (tamże, nr 334, 335, 345, 346, 347, 348, 349, 351, 352, 356). 115 Lbch, T. 2, nr 1123. 116 Rśl, T. 2, nr 1015, 1016; T. 4, nr 456; T. 5, nr 336; Lbch, T. 1, nr 82, 136, 140, 213, 169, 170, 214, 224, 229, A5; jako burgrabia poświadczony został w 1369 r. — LBS, T. 1, s. 512. 117 Henczel świadkował w ponad sześćdziesięciu dokumentach księżnej — Lbch, T. 1—2, według indeksu; w 1370 r. Agnieszka przekazała mu połowę lenna zamkowego w Świerzawie (tamże, T. 1, nr 453, 454). Od księżnej otrzymał również Kliczków (Klitschdorf) i Brzeziniec (Birkicht) — tamże, T. 2, nr 736. 118 Zamek w Świerzawie w 1399 r. należał już do rycerzy z rodziny Hoberg (tamże, T. 3, nr 584). Lenno zamkowe w Bolesławcu odkupił od Henczela w 1385 r. Wacław Dohna — tam- że, T. 2, nr 54. 119 Świadkował w ponad sześćdziesięciu dokumentach starosty, bardzo często na pierw- szym miejscu w testacjach — tamże, T. 2—3, według indeksu. 120 Tamże, T. 3, nr 884, 1460. 121 Ostatni raz widoczny jest w 1403 r. (tamże, nr 1562). Jako zmarły wymieniony został w 1406 r. — tamże, nr 1670. 122 Tamże, T. 1, nr 200, 241, 487; T. 3, nr 771; Anna była córką Hartmana i Metki (Ael- testes Glatzer Amtsbuch oder Mannrechtsverhandlungen von 1346—1390. Hrsg. v. Vol k mer, Hohaus. In: Geschichtsquellen der Grafschaft Glatz. Bd. 5. Habelschwerdt 1891, s. 15). Rodzi- na von Rohnau spokrewniona była prawdopodobnie z możnym rodem czeskim panów z Lipy (T. Ju rek: Obce rycerstwo…, s. 276). Bratem Anny był Gunter (Lbch, T. 2, nr 86), burgrabia jaworski i sędzia dworski księżnej Agnieszki (Die Landständische Verfassung von Schweidnitz- Rodzina von Zedlitz w księstwach świdnicko­‑jaworskim oraz legnickim w XIV wieku 73 dana za Haszka Mühlheima, wywodzącego się z wpływowej wówczas fami- lii patrycjuszy wrocławskich123. Drugą córką Henczla była Agnieszka zwana Kleine, z pewnością tożsama z noszącą ten sam przydomek Agnieszką, żoną Konrada Schönheu, właściciela dóbr w Rogowie (Rogau)124. Synami Henczla byli natomiast Konrad i Henryk. Pierwszy z nich, noszący po ojcu przydo- mek Koppe, żonaty był z Agnieszką, córką rycerza Kekelona125. Konrad zmarł przedwcześnie, jeszcze przed swoim ojcem, w 1398 roku126. Jego brat Henryk w latach 1396—1399 bardzo często występował w towarzystwie starosty Be- nesza z Choustnika127. Najmłodszy z rodzeństwa — Lupold — nie wybił się tak jak jego starsi bracia, Bernard z Książa i Henczel Koppe. Pierwsza wzmianka na jego temat pochodzi z 1370 roku, kiedy zapisał część majątku swojej żonie Annie, wy- wodzącej się z rodziny Redern128. Lupold niezbyt często występował w do-

Jauer…, s. 180; Die Inventare der nichtstaatlichen Archive Schlesiens. Kreis Jauer. In: CDSil, T. 35, s. 147; Lbch, T. 1, A 49, A 89). 123 Lbch, T. 2, nr 1008; blisko związany z królem czeskim Wacławem IV był wówczas Jan Mühlheim, starosta wrocławski i namysłowski, por. E. Wół kiewicz: Capitaneus Slesie. Królewscy namiestnicy księstwa wrocławskiego i Śląska w XIV i XV wieku. W: Monarchia w średniowieczu — władza nad ludźmi, władza nad terytorium. Red. J. Pysiak, A. Pieniąd z­ ‍‑Sk rz y pczak, M.R. Pau k. Warszawa— Kraków 2002, s. 221—222; T. Ju rek: Elity Śląska w późnym średniowieczu. W: Kolory i struktury średniowiecza. Red. W. Fał kowski. Warsza- wa 2004, s. 412. 124 W dokumencie z 1406 r. nazwana została córką Anny i nieżyjącego już Koppe Zedlitza (Lbch, T. 3, nr 1670). W tym samym roku była wdową (tamże, nr 1793, 1794). 125 Konrad Koppe uchwytny jest od 1385 r. (tamże, T. 2, nr 57; jako syn Henczla Koppe — tamże, nr 202); Agnieszka nazwana została córką nieżyjącego już Kekelona w dokumen- cie z 1386 r. (tamże, nr 220). Zapisanie tylko imienia jej ojca sugerować może, że był osobą powszechnie rozpoznawalną i jego nazwiska nie trzeba było wpisywać, ponieważ każdy czy- tający dokument wiedział, o kogo chodzi. W czasach panowania Bolka II bardzo znanym ry- cerzem noszącym to rzadkie imię był bez wątpienia Kekelon Czirn — jedna z najważniejszych osób na dworze świdnickim. Walczył w 1322 r. wraz z księciem Bernardem pod Mühldorf (RS, nr 4235). Był burgrabią Książa i został usunięty z tego zamku siłą w 1355 r. przez Bol- ka II, a następnie prawdopodobnie ułaskawiony (M. Goliński: Co się stało w 1355 roku…, s. 143—144; R. Sikorski: Czirnowie na średniowiecznym Śląsku…, s. 113—114). Być może właśnie jego córką była żona Konrada Koppe. 126 Ostatni raz widoczny jest w lipcu 1398 r. (Lbch, T. 3, nr 403). Jako zmarłego wymie- niono go w październiku tego samego roku — tamże, nr 427. 127 W latach 1396—1399 świadkował w ok. sześćdziesięciu dokumentach starosty — tam- że, według indeksu. 128 Tamże, T. 1, nr 300; przy kolejnym zapisie majątku dla Anny jako opiekun wpisa- ny został jej brat Jan Redern (tamże, nr 769). Redernowie to rodzina rycerska pochodząca z Niemiec (T. Ju rek: Obce rycerstwo…, s. 273). Brat Anny był bardzo wpływową postacią, częstym świadkiem dokumentów księżnej Agnieszki, a następnie czeskich starostów księstwa świdnicko­‍jaworskiego (trudno jednak odróżnić go od jego imiennika w rodzinie Redernów — Lbch, T. 2, według indeksu). Prawdopodobnie to on poświadczony został w 1392 r. jako sędzia dworski, a dwa lata później jako podsędek Benesza z Choustnika. Jan był burgrabią we Wleniu 74 Tomasz Zawadzki kumentach, głównie w związku z kolejnymi zapisami dla żony oraz innymi, nielicznymi transakcjami majątkowymi. Zdaje się, że to właśnie on sprawował urząd wójta w biskupim Ujeździe129. W rękach Lupolda oraz jego brata Hencz- la znajdował się do 1396 roku Kondratów — pierwszy poświadczony źród- łowo majątek Zedlitzów na Śląsku. Obaj odziedziczyli dobra należące do ich starszego brata Bernarda130. Lupold żonaty był dwukrotnie. Po Annie Redern kolejną jego żoną została Katarzyna, córka Anny i Hapo z rodziny Hobergów. Lupold zmarł przed lipcem 1400 roku131. Znani są dwaj jego synowie — od 1401 roku Ulryk oraz od 1403 roku Piotr132.

Potomkowie Jana Wegiste

Służący w przeszłości Bernardowi świdnickiemu, walczący wraz z nim pod Mühldorf Jan Zedlitz zwany Wegiste miał czterech synów: Mikołaja, Merbota, Henczla oraz Tyczka. O większości z nich, podobnie zresztą jak o ich ojcu, nie wiadomo zbyt wiele. Pierwsi dwaj w źródłach wystąpili tylko dwa razy. W Leg- nicy, w 1349 i 1351 roku, kiedy sprzedali wspólnie z ich stryjem Kreczingiem dobra w Piekarach Wielkich (Gross Beckern)133. Nieco więcej informacji zacho- wało się o Henczlu, dziedziczącym po ojcu przydomek Wegiste. Odnotowany został w Świdnicy w 1359 roku przy Bolku II, a także w 1363 roku w Leg- nicy, w dokumencie Wacława I134. Zmarł przed październikiem 1368 roku135. Wystawiony wówczas dokument informuje o jego śmierci, wymieniając przy okazji jego synów: Henryka i Franciszka, oraz ich matkę, bliżej nieznaną Judy- tę. Pierwszy z braci, Henryk Wegiste, żonaty był z Małgorzatą, córką Zygfry-

(tamże, nr 1052, A13; LBS, T. 1, s. 525). Redernowie byli też wówczas sędziami dworskimi w Bolesławcu — Lbch, T. 3, nr 1008, 1014. 129 T. Ju rek: Obce rycerstwo…, s. 309. 130 Kondratów został sprzedany przez nich Hobergom — Lbch, T. 3, nr 907; T. 2, nr 1123. 131 Katarzyna wystąpiła wówczas jako wdowa po nim — tamże, T. 3, nr 801; Hobergowie byli niemiecką rodziną rycerską (T. Ju rek: Obce rycerstwo…, s. 236). Hapo nie był wyróżnia- jącą się postacią. Należał do niego majątek w okolicach Wlenia (Lbch, T. 1, nr 294, 584). Był prawdopodobnie synem Kiczolda Hoberga, sędziego dworskiego w Świdnicy w 1348 r. (Rśl, T. 1, nr 750), wcześniej zaś (1312—1333) bardzo często notowanego wspólnie z Zedlitzami na dworze Henryka jaworskiego (RS, nr 3253, 5305). 132 Lbch, T. 3, nr 1188, 1385. 133 Ublieg, nr 162, 179. 134 Rśl, T. 4, nr 423; Ublieg, nr 237. 135 Lbch, T. 1, nr 335. Rodzina von Zedlitz w księstwach świdnicko­‑jaworskim oraz legnickim w XIV wieku 75 da i Enedy z zamożnej rodziny Reussendorfów136. Niewiele źródeł wspomina jego brata Franciszka Wegiste, właściciela dóbr pod Jaworem, żyjącego jeszcze w 1406 roku137. Oprócz dwóch synów Henczel Wegiste miał także córkę Kata- rzynę. Wzmiankowana jest ona w 1370 roku jako żona Jana Bucha138. Najjaśniej spośród wszystkich potomków Jana Wegiste przedstawiają się losy jego czwartego syna, Tyczka Wegiste, które śledzić można od 1349 roku139. Był aktywny głównie w księstwie świdnicko­‍jaworskim. Przez wiele lat bez dostrzegalnych jednak sukcesów służył najpierw Bolkowi II, w którego oto- czeniu poświadczony został wielokrotnie w ostatnich latach jego panowania140, a następnie księżnej Agnieszce. Jako świadek jej dokumentów widoczny był ponad czterdzieści razy do 1388 roku. Żył najpóźniej do listopada 1389 roku141. Źródła nie zachowały żadnych informacji o żonie Tyczka. Jego córką była Elżbieta, wydana za Konrada z Pankendorf (Panków pod Świdnicą), pocho- dzącego z rodziny Rohnau142. Tyczko miał również dwóch synów — Zygfry- da i Jana, noszących także przydomek Wegiste. Pierwszy z nich występował w źródłach od 1389 roku, czyli już po śmierci swojego ojca143, drugi natomiast od 1397 roku, lecz zmarł dość szybko. W 1404 roku wdową po nim nazywana była Anna Konradswalde144.

136 Tamże, T. 2, nr 964, 965; T. 3, nr 783; Zygfryd Reussendorf był burgrabią i landwójtem lwóweckim (tamże, T. 2, nr 608). 137 W 1386 r. sprzedawał należące do niego czynsze w Godziszowej (Reiprechtsdorf), a w 1406 r. w Pomocnem (Pombsen) — tamże, T. 2, nr 164; T. 3, nr 1632. 138 O filiacji tej świadczy wpisanie w roli opiekunów zapisu majątku dla Katarzyny jej stryja Tyczka Wegiste oraz brata Henryka — tamże, T. 1, nr 297; Buchowie wywodzili się z Niemiec (T. Ju rek: Obce rycerstwo…, s. 209—210). Jan Buch był właścicielem dóbr w podjaworskim Małuszowie (Malatsch) oraz Jeżowie Sudeckim (Grunau) niedaleko Jeleniej Góry (Lbch, T. 1, nr 297, 450; T. 2, nr 890). Był prawdopodobnie synem Tyczka Bucha, na- leżącego do bliskiego otoczenia Henryka jaworskiego w ostatnich latach jego panowania, na- stępnie często towarzyszącego Bolkowi II — RS, nr 4150, 6422; Rśl, T. 1, nr 322, 491; T. 3, nr 69. 139 Ublieg, nr 162. 140 W latach 1366—1368 świadkował niemal dwadzieścia razy w dokumentach księcia — Lbch, T. 1, według indeksu. 141 Tamże, T. 1—2, według indeksu; T. 2, nr 733. 142 Tamże, T. 2, nr 514; Konrad był właścicielem dóbr pod Świdnicą oraz Bolkowem — tamże, T. 1, nr 369, 370; T. 2, nr 59, 151, 514. 143 Jego siostra Elżbieta przekazała mu wówczas dochody z folwarku w Pomocnem (tam- że, T. 2, nr 733). Był także właścicielem majątku w Prusicach (Prausnitz) — tamże, T. 3, nr 602. 144 Tamże, T. 3, nr 210, A51. 76 Tomasz Zawadzki

Potomkowie Apecza — Zedlitzowie z Maywaldau

Najbardziej rozrodzoną linią Zedlitzów w XIV wieku byli członkowie tej ro- dziny piszący się z Maywaldau (Maciejowa), z pewnością potomkowie Apecza, który tę podjeleniogórską wieś kupił w 1319 roku. Jego synami musieli być za- tem: Bernard, Heinko, Henczel, Albrecht, Otto, Tyczko oraz Piotr zwany Affe145. Potomków Apecza widać najwcześniej w księstwie legnickim, gdzie również on sam był kiedyś aktywny. Bernard, prawdopodobnie najstarszy z braci, znany jest z nielicznych źródeł od 1358 roku. Był duchownym i w 1376 roku poświadczony został jako pleban w Nowym Kościele (Neukirche) niedaleko Świerzawy146. Jego dwaj młodsi bracia, Heinko i Henczel, służyli Wacławowi legnickiemu, przy któ- rym widoczni byli od 1352 roku147. Drugi z nich, bardziej aktywny w tym czasie, wiosną 1353 roku uczestniczył w podróży księcia do Pragi148, gdzie w obecności Karola IV doszło do porozumienia między Wacławem i jego bratem Ludwikiem a ich macochą Katarzyną w sprawie należnej jej oprawy wdowiej149. Henczel służył Wacławowi dowodnie do 1357 roku150. Nie żył już w grudniu 1358 roku. W wystawionym w tym czasie dokumencie dotyczącym sprzedaży dóbr w Mier- czycach (Mertschütz) przez jego braci Heinka i Bernarda, a także Henryka Bora- newitza i Elżbietę, ta ostatnia określona została jako wdowa po Henczlu z May- waldau. Obecność Boranewitza przy Elżbiecie w czasie tej wspólnej z Zedlitzami transakcji sugerować może, że wywodziła się ona właśnie z jego rodziny151. Sy- nami Henczla byli zapewne Jone, Tyczko i Mikołaj, piszący się z Maywaldau; mieli też siostrę Ofkę. Informacje na ich temat są nieliczne, głównie związane z obrotem dóbr skoncentrowanych w okolicach Chojnowa i Złotoryi152.

145 Niemal wszystkich, bez nieżyjącego już wtedy Henczla, jako braci z Maywaldau wy- mienia dokument z 1374 r. dotyczący wspólnego zakupu przez nich dóbr we Włodzicach (Wal- ditz) pod Lwówkiem — tamże, T. 1, nr 890. 146 Rśl, T. 4, nr 301; w 1376 r. dokonał transakcji wspólnie ze swoimi siostrzeńcami, Mi- kołajem i jego braćmi piszącymi się z Wilkowa (Lbch, T. 1, nr 1124). Siostra Zedlitzów z May- waldau i jej mąż nie zostali odnotowani w źródłach. 147 Heinko — Rśl, T. 2, nr 697; Henczel — tamże, nr 782. 148 Ublieg, nr 197; w 1353 r. widoczny jest przy Wacławie jeszcze kilka razy — Rśl, T. 2, nr 826; Ublieg, nr 190, 195, 196, 199. 149 Rśl, T. 2, nr 854. 150 Ostatni raz uchwytny jest w 1356 i 1357 r. — tamże, T. 3, nr 375, 405, 493. 151 Tamże, T. 4, nr 301; Boranewitzowie byli niemiecką rodziną rycerską (T. Ju rek: Obce rycerstwo…, s. 206). Magnus, zapewne ojciec wspomnianego Henryka, był częstym świad- kiem dokumentów Henryka jaworskiego w latach 1313—1326 (RS, nr 3351, 4568). Należąca do niego podświerzawska Lubiechowa (Liebenthal) leżała w bliskim sąsiedztwie majątku Zed- litzów — tamże, nr 3661. 152 Tego, że byli oni dziećmi Henczla, dowodzić może lokalizacja ich majątku w księstwie legnickim, gdzie był on wcześniej aktywny (w Lubiatowie (Lobendau) oraz Witkowie (Witt- Rodzina von Zedlitz w księstwach świdnicko­‑jaworskim oraz legnickim w XIV wieku 77

Kontakty Heinka z Maywaldau z dworem legnickim również nie trwały długo — ostatni raz był tam widoczny w 1360 roku153. Od tego roku pojawiać zaczął się przy Bolku II, m.in. w Świebodzicach świadkował przy wydaniu przez księcia zgody na fundację klasztoru Klarysek w Świdnicy154. Na służbie u Bolka rozkwitła kariera Heinka, który należał do najważniejszych rycerzy w jego otoczeniu, towarzysząc mu niemal bez przerwy w ostatnich latach pa- nowania. Zapewne już za życia księcia pełnił funkcję łowczego. Z urzędem tym wymieniony został krótko po śmierci Bolka, w dokumencie wystawio- nym w 1369 roku155. To przywoływane już wcześniej kilka razy pismo, waż- ne z powodu zawartego w nim spisu wielu urzędników księstwa świdnicko­ ‍‑jaworskiego, dowodzi, jak znaczną rolę odgrywała w tym czasie rodzina Zedlitzów. Obok Heinka z Maywaldau, łowczego, wymienieni zostali w nim też burgrabiowie Wlenia — Bernard i Mikołaj Zedlitzowie, burgrabia Ksią- ża Bernard Zedlitz, a także burgrabia Świerzawy Henczel Koppe Zedlitz. Do najważniejszych osobistości tego księstwa należał wówczas również kierujący książęcą kancelarią Piotr Zedlitz. Po śmierci Bolka II Heinko często towarzyszył księżnej Agnieszce. Musiał cieszyć się jej względami, gdyż otrzymywał od niej dobra materialne, m.in. zamek w Nowoszowie (Neuhaus), wraz z miasteczkiem i znajdującymi się tam kuźniami, który zresztą w 1377 roku sprzedał ochmistrzowi Jana zgorzeleckie- go Beneszowi z Dubu156. W tym leżącym między Żaganiem a Zgorzelcem, naj- dalej wysuniętym na zachód zamku, podlegającym władzy Agnieszki, Heinko sprawował być może funkcję burgrabiego, pilnującego porządku i dbającego o interesy księżnej157. Po sprzedaży zamku jeszcze we wrześniu 1379 roku ra- gendorf)), i jego podział między braćmi w 1362 r., kilka lat po śmierci Henczla (R. Rössler: Urkunden Herzog Ludwig I. von Brieg. „Zeitschrift des Vereins für Geschichte und Altertum Schlesiens“ 1864, Bd. 6, nr 435, 438); do synów Henczla należały też dobra w Pielgrzymce (Pilgramsdorf) — Lbch, T. 1, nr 225; Ofka nazwana została siostrą Mikołaja z Maywaldau podczas wspólnego z nim zakupu czynszów w Grodźcu (Grodes) pod Złotoryją w 1367 r. — tamże, nr 169. 153 Ublieg, nr 199; Rśl, T. 3, nr 208, 375, 525; T. 5, nr 160. 154 Rśl, T. 5, nr 42. 155 W latach 1366—1368 świadkował w ponad pięćdziesięciu dokumentach księcia, wielo- krotnie na pierwszym miejscu w testacji — Lbch, T. 1, według indeksu; jako łowczy — LBS, T. 1, s. 513. 156 Urkunden zur Geschichte des Herzogs Johann von Görlitz. Bearb. v. G. Köhler. „Neues Lausitzisches Magazin“ 1859, Bd. 35, s. 406—407; w 1374 r. Agnieszka darowa- ła Heinkowi także folwark w Kowarach (Schmiedewerk) pod Jelenią Górą — Lbch, T. 1, nr 1004. 157 D. Adamska­‍Heś: Burgrabiowie…, s. 218—219; założony przez Bolka II zamek go- dzić miał w interesy handlowe Zgorzelca. Sytuacja na pograniczu śląsko­‍łużyckim była na- pięta, szczególnie po śmierci księcia, kiedy zamek ten został zaatakowany i spalony przez wyprawę zorganizowaną przez mieszczan zgorzeleckich. Sprawa zakończyła się procesem w 1369 r. przed pełnomocnikiem cesarskim, którego wyrok zobowiązał ich do odbudowy zam- 78 Tomasz Zawadzki zem ze swoimi braćmi Ottonem i Tyczkiem czynił donację dla krzeszowskie- go klasztoru. Pierwszy raz pisał się wówczas z nieodległego od Maciejowej Bukowca (Buchwald)158. Żoną Heinka była Katarzyna, bardzo możliwe, że po- chodząca z niemieckiej rodziny von Sulz159. Jego synowie to znani od 1397 roku Jan, żonaty z Zofią, córką Guncela Schweina, oraz Heinko, obaj piszący się z Buchwaldu160. Ich siostrą mogła być Anna, wydana za Fryczka, rycerza z zamożnej rodziny Landeskrone, przybyłej na Śląsk z Łużyc161. W odróżnieniu od Heinka kariera jego brata Albrechta z Maywaldau, zna- nego od 1366 roku162, nie była związana ze służbą na żadnym dworze. W oto- czeniu książąt widać go bardzo rzadko. W czasach mu współczesnych życie poza dworem nie oznaczało już jednak deklasacji. Umiejętne gospodarowanie własnymi zasobami, odpowiednia strategia małżeńska mogły stanowić alterna- tywę dla służby u śląskich książąt, których rozmnożone dwory były już tylko cieniem tych z przeszłości. Choć kariera i majątek Albrechta nie należały do największych, udało mu się osiągnąć dość sporo. Jego aktywność koncentrowa- ła się głównie wokół Złotoryi, w której pełnił od 1368 roku funkcję landwójta. Do 1377 roku był także tamtejszym sędzią dworskim i burgrabią — do tego roku był bowiem właścicielem zamku w Złotoryi163. Z tamtejszego mieszczań- stwa wywodziła się zapewne żona Albrechta Małgorzata — prawdopodobnie córka Jodoka Hosebendela164. Albrecht zmarł przedwcześnie, pozostawiając ku oraz wypłacenia odszkodowania, por. M. Goliński: Powstanie i zanik „miasteczek w bo- rach”. W: Civitas et villa. Miasto i wieś w średniowiecznej Europie Środkowej. Wrocław 2002, s. 68—69. 158 AP Wrocław, rep. 83, nr 118 (136); tego samego dnia, jako Heinko z Buchwaldu, wy- mieniony został wśród Zedlitzów z Maywaldau — AP Wrocław, rep. 83, nr 117 (135). 159 W 1368 r. Heinko zapisał jej 20 grzywien z należących do niego czynszów (Lbch, T. 1, nr 82), opiekunami czyniąc Ottona Zedlitza (najpewniej brat Heinka) oraz Hartunga Sulza, który podobnie jak Zedlitzowie z Maywaldau służył Wacławowi legnickiemu (Ublieg, nr 155, 189, 192, 195, 196, 197) i w pobliżu ich dóbr posiadał majątek (w Świerzawie — Lbch, T. 1, nr 866). Potomkowie Heinka utrzymywali w kolejnych latach kontakty z synami Hartunga, świadkując przy ich transakcji majątkowej (tamże, T. 3, nr 714, 715) oraz kupując od nich dobra, o czym dalej. 160 Lbch, T. 3, nr 306, 315; w 1400 r. obaj wymienieni zostali jako synowie nieżyjącego już Heinka Zedlitza przy okazji zakupu czynszów w Wojanowie (Schildau) od Henryka, syna Har- tunga Sulza — tamże, nr 716; ojciec Zofii (tamże, nr 319, 320), podobnie jak Heinko z May- waldau, blisko związany był z dworem Bolka II i Agnieszki — tamże, T. 1, według indeksu. 161 W 1401 r. opiekunem zapisu majątkowego dla Anny został jej brat Heinczin Zedlitz. Nie ma pewności jednak, czy chodzi o Zedlitza z Buchwaldu — tamże, T. 3, nr 1121; w księ- stwie świdnicko­‍jaworskim do męża Anny należały dobra w Łażanach (Lasan), Łaźnikach (Laasnig), Górzycy (Hohendorf) i Wiśniowej (Kirstansdorf) — tamże, nr 1121, 1492, 1817. 162 Tamże, T. 1, nr 3. 163 Tamże, nr 219; J. Sinapius: Schlesische Curiositäten. Bd. 1. Leipzig 1720, s. 1049— 1050. 164 W 1371 r. Albrecht zapisał jej dobra w Piastowie (Kaiserswalde) i Goduszynie (Godu- schindorf) pod Jelenią Górą — Lbch, T. 1, nr 630; w 1370 r. Jodok Hosebendel zapisał swojemu Rodzina von Zedlitz w księstwach świdnicko­‑jaworskim oraz legnickim w XIV wieku 79 nieletnie potomstwo. W 1379 roku jego dwaj synowie — Jan i Mikołaj — za zgodą swoich stryjów dokonali darowizny na rzecz klasztoru w Krzeszowie. Przekazane dochody pochodzić miały z Czapli (Hockenau) pod Złotoryją165, skąd pisali się potomkowie Albrechta. Oprócz Jana i Mikołaja jego synami byli również Bernard oraz Albrecht, a ich siostrą była Agnieszka, żona Albrechta z możnej rodziny Schaffów166. Dwaj kolejni synowie Apecza — Otton i Tyczko — znani są od 1361 roku167. Podobnie jak Albrecht nie byli raczej blisko związani z żadnym dworem. Wy- mieniające ich źródła pochodzą zarówno z księstwa legnickiego, jak i świdnicko­ ‍‑jaworskiego. Spora część stosunkowo licznych wystąpień Ottona łączyła się z jego własnymi bądź też rodzinnymi sprawami majątkowymi168. Widać go częś- ciej w 1385 roku przy księżnej Agnieszce, od której otrzymał nawet darowiznę w postaci sześciu łanów w Brochocinie (Brokotendorf)169. Od 1400 roku należały do niego Prochowice (Parchwitz), z których pisali się później jego potomkowie170. Otton ostatni raz odnotowany został w dokumencie wystawionym w Świdnicy w 1403 roku171. Żył najpóźniej do 1407 roku, kiedy wymieniona została wdowa po nim, Agnieszka z domu Profen172. Synem Ottona był Jan z Parchwitz173. genero Albrechtowi Zedlitzowi wszystkie swoje dobra w Prusicach (tamże, nr 313). Chociaż termin genero oznaczać może także szwagra, Albrecht był najpewniej zięciem znacznie star- szego od siebie Jodoka (uchwytny jest on już w 1348 r. — Ublieg, nr 155); krewny Jodoka Hanko Hosebendel w 1372 r. był rajcą złotoryjskim — tamże, nr 277, 280. 165 AP Wrocław, rep. 83, nr 117 (135). 166 Bernard Hockenau widoczny jest w 1388 r., kiedy razem ze swoim bratem Janem sprze- dał dobra w Prusicach — Lbch, T. 2, nr 577; jako opiekunowie zapisu majątku dla Agnieszki dokonanego w 1393 r. przez jej męża wpisani zostali jej bracia — Jan, Bernard oraz Albrecht Zedlitzowie — tamże, nr 1309. 167 Ublieg, nr 221. 168 Lbch, T. 1, nr 641, 890; T. 2, nr 600; T. 3, nr 579, 580. 169 Tamże, T. 2, nr 16. 170 J. Sinapius: Schlesische Curiositäten…, s. 1050. 171 Lbch, T. 3, nr 1562. 172 Agnieszka była siostrą Iwana i córką Henryka z Profen — tamże, nr 1827, 1882; Pro- fenowie to jedna z pierwszych rodzin rycerskich odnotowanych źródłowo w okolicach Jawora, która wybiła się przy Bolku I Surowym i Henryku V Grubym (M. Cet wiński: Początki ro- dów rycerskich ziemi jaworskiej. W: Ten że: Śląski tygiel. Studia z dziejów polskiego średnio- wiecza. Częstochowa 2001, s. 171—172, 178; T. Ju rek: Obce rycerstwo…, s. 324). Znaczenie Profenów żyjących w księstwie świdnicko­‍jaworskim w 2. poł. XIV w. było już jednak mniej- sze, choć Henryk, teść Ottona Zedlitza, był stosunkowo częstym gościem na dworze księżnej Agnieszki — Lbch, T. 1, według indeksu. 173 Jako syn Ottona Zedlitza widoczny jest w 1393 r. (Lbch, T. 2, nr 1179). W latach 1405—1423 Jan bardzo często pojawiał się przy książętach legnickich (Ublieg, nr 413, 439, 440, 450, 461, 475, 476, 481, 482, 519, 520, 523, 524, 533, 536, 537). Możliwe, że to właśnie jego wizerunek przedstawiony został na jednej z płyt nagrobnych w kościele św. Andrzeja w Prochowicach, por. B. Czechowicz: Gotyckie nagrobki szlacheckie na Śląsku. „Annales Silesiae” 1994, nr 24, s. 38—39. 80 Tomasz Zawadzki

Brat Ottona, Tyczko, pisał się także z Alzenau (Olszanica). Nie wyróżniał się specjalnie na tle swojej rodziny. Występował w źródłach do 1379 roku, głównie na dokumentach książąt legnickich. Żonaty był z nieznaną z pocho- dzenia Elżbietą174. Jego synowie to zapewne Zedlitzowie piszący się również z Alzenau. Na początku XV wieku jako pierwsi pojawili się tam Jan i Henryk (legnicki starosta i sędzia dworski), a nieco później też Mikołaj — marszałek Ludwika II brzesko­‍legnickiego, ścięty we Wrocławiu w 1431 roku za wydanie husytom Otmuchowa175. Najmłodszy spośród synów Apecza Zedlitza Piotr zwany Affe pojawił się pierwszy raz w źródłach w Jaworze w grudniu 1358 roku176. Jego działalność publiczna w czasach panowania Bolka II była słabo dostrzegalna177. Początko- wo rzadko widoczny był także na dworze Agnieszki. Wzmożoną aktywność Piotr przejawił najpóźniej od 1385 roku. Bardzo często towarzyszył księżnej i świadkował w kilkudziesięciu jej dokumentach178. Za wierną służbę był przez nią obdarowywany dochodami179. Piotr obecny był przy Agnieszce także tuż przed jej śmiercią, podczas jej ostatniej podróży do Kamiennej Góry w stycz- niu 1392 roku180. Podobnie jak jego brat stryjeczny Henczel Koppe Affe był wy- soko postawioną osobistością również w czasach administrowania księstwem świdnicko­‍jaworskim przez Benesza z Choustnika. We wrześniu 1396 roku wraz z pięcioma innymi rycerzami mianowany został przez króla Wacława IV doradcą starosty181. W karierze pomagały Piotrowi z pewnością jego świetne koligacje rodzinne. Był żonaty z Małgorzatą, siostrą Gocze Schaffa, jednego z najmożniejszych w tym czasie rycerzy na Śląsku182, którego ze szwagrem łą-

174 Ublieg, nr 263, 276, 277, 294; ostatni raz widoczny jest razem z braćmi w Krzeszowie — AP Wrocław, rep. 83, nr 117 (135), 118 (136); w 1366 r., podczas pobytu w Zgorzelcu, Tycz- ko zapisał żonie dobra w Olszanicy (Lbch, T. 1, nr 5). Możliwe, że Elżbieta pochodziła właśnie z Górnych Łużyc. Oprócz Ottona, brata Tyczka, opiekunem tego zapisu został także Henryk z żyjącej w tych okolicach rodziny Gersdorfów, posiadający również majątek pod Lwówkiem — tamże, T. 2, nr 911; T. Ju rek: Obce rycerstwo…, s. 227. 175 Ublieg, nr 406, 471, 479, 484, 486; F. Szaf rański: Ludwik II brzesko­‍legnicki. Feudał śląski z doby późnego średniowiecza. Wrocław 1972, s. 97—98. 176 Rśl, T. 4, nr 300; identyfikować Piotra z Maywaldau z żyjącym w tym samym czasie Piotrem Affe pozwala wymienne nazywanie Jerzego Zedlitza synem albo jednego, albo dru- giego z nich (Lbch, T. 3, nr 619, 1214). Przydomek Affe był następnie charakterystyczny dla linii Zedlitzów z Maywaldau i używany przez nich jeszcze w XVI w., por. Die Inventare der nichtstaatlichen Archive Schlesiens. Kreis Jauer…, s. 250—252. 177 Przy księciu widoczny jest w 1367 r. — Lbch, T. 1, A5, nr 158, 178. 178 Tamże, T. 2, według indeksu. 179 Tamże, nr 345. 180 Tamże, nr 954. 181 Die Landständische Verfassung von Schweidnitz­‍Jauer…, s. 181. 182 Lbch, T. 1, nr 555; Schaffowie byli jedną z najbardziej wpływowych rodzin w księ- stwie świdnicko­‍jaworskim. Ich herb, podobnie jak Zedlitzów, zdobi tumbę grobową Bol- ka II w Krzeszowie. Gocze, który również został doradcą Benesza, wcześniej piastował Rodzina von Zedlitz w księstwach świdnicko­‑jaworskim oraz legnickim w XIV wieku 81 czyły dobre stosunki183. Wiadomo, że w rękach Piotra w 1406 roku znajdował się zamek w Žacléř koło Trutnova184. Dziećmi Piotra Affe z Maywaldau byli: Jerzy, Bernard, Gocze oraz Anna — żona Franczka Reigensteina, właściciela dóbr w podjeleniogórskim Komarnie (Kammerswalde)185.

Potomkowie Kreczinga

Synami Kreczinga byli z pewnością Henczel, Mikołaj oraz Tyczko. Wszyscy dziedziczyli po ojcu przydomek Kreczing. Ich siostra to Elżbieta, wydana za Piotra Spilnera186. Niewiele razy na interesującym nas obszarze poświadczeni zostali Henczel oraz Tyczko. Pierwszy z nich spotykany był przy synach Bolesława III legnickiego. W 1357 roku obecny był przy Wacła- wie187, a po wielu latach, w 1380 i 1382 roku, także przy Ludwiku188. Rzad- ko występował w księstwie świdnicko­‍jaworskim. Najpóźniej poświadczony został w 1389 roku w Świdnicy189. Żoną Henczla była Małgorzata, dzięki któ- rej nabył on dobra w Kolnicy pod Grodkowem w księstwie ziębickim. Jego synem był Kiczold190. stanowisko podstarościego wrocławskiego, por. E. Wół kiewicz: Capitaneus Slesie…, s. 220. 183 Piotr zapisał szwagrowi pośmiertnie swoje dochody z Jawora, por. Die Inventare der nichtstaatlichen Archive Schlesiens. Kreis Jauer…, s. 51; imię Gocze otrzymał jeden z synów Piotra. 184 Lbch, T. 3, nr 1823. 185 Jerzy, syn Piotra Zedlitza — tamże, nr 108; w 1388 r. Jerzy i Bernard jako bracia Anny zostali opiekunami zapisanego jej przez męża majątku w Komarnie — tamże, T. 2, nr 504; Go- cze widoczny jest pierwszy raz w 1401 r. obok swojego brata Bernarda — tamże, T. 3, nr 1033. 186 W 1375 r. brat Elżbiety, Kreczing, został opiekunem oprawy przekazanej jej przez Konrada Spilnera, jej pasierba (tamże, T. 1, nr 1005). Bratem Konrada był zaś Piotr, syn Piotra Spilnera (tamże, T. 2, nr 295, 1391). W tym ostatnim upatrywać należy zatem męża Elżbiety. Dowodnie zresztą miał on żonę o tym imieniu, poświadczoną w 1373 r. (tamże, T. 1, nr 735). Był on właścicielem majątku w podjaworskich Paszowicach (Poschwitz) i Uboczu (Schoffs- dorf) niedaleko Lwówka — tamże, nr 696, 735. 187 Ublieg, nr 205. 188 R. Rössler: Urkunden Herzog Ludwig I. von Brieg…, nr 872; Ten że: Urkunden Her- zog Ludwig I. von Brieg. „Zeitschrift des Vereins für Geschichte und Altertum Schlesiens“ 1871, Bd. 9, nr 928. 189 Lbch, T. 2, nr 645. 190 AP Wrocław, Dokumenty miasta Wrocławia, nr 593; T. Ju rek: Obce rycerstwo…, s. 308. 82 Tomasz Zawadzki

Pierwsza wzmianka na temat Tyczka Kreczinga pochodzi dopiero z 1370 roku — kupował wówczas dochody w podświerzawskiej Lubiechowej (Liebenthal) od swoich braci stryjecznych z Kauffungen191. Już wcześniej jed- nak, najpóźniej do 1369 roku, Tyczko oraz jego brat Henczel posiadali wspól- nie połowę lenna zamkowego w Świerzawie, odziedziczoną po ojcu192. Niewie- le źródeł wymienia Tyczka w kolejnych latach. Widać go jeszcze w 1376 roku i ostatni raz w 1391 roku — jako sprzedawcę dóbr w Lubiechowej193. Był dwu- krotnie żonaty. Pierwszą jego żoną była Małgorzata, drugą zaś — Elżbieta. Pochodzenie obu kobiet nie jest znane194. Trzeci syn Kreczinga, Mikołaj, przez długi czas nie wyróżniał się na tle swoich braci. Nie był związany z dworem Bolka II i księżnej Agnieszki. Po- świadczony został jedynie w 1368 roku przy okazji sprzedaży swoich dóbr w Biegoszowie w dystrykcie świerzawskim oraz trzy lata później, gdy doko- nał zapisu majątku dla swojej żony Zofii, córki Hartwiga Sweczila195. Kolej- ne wiadomości o Mikołaju pochodzą dopiero z 2. poł. lat 80. XIV wieku196. Ostatni raz z wpisanym w dokumencie przydomkiem Kreczing wystąpił w 1388 roku, jako świadek transakcji Zedlitzów z Hockenau197. Najprawdo- podobniej jednak żył znacznie dłużej i był tożsamy z Mikołajem Zedlitzem, który w 1398 roku przekazał Elżbiecie majątek w Lubiechowej, zapisany jej wcześniej przez jej męża Tyczka Kreczinga198. Wykonawcą postanowie- nia Tyczka był zapewne jego brat Mikołaj Kreczing, prawdopodobnie usta- nowiony wcześniej opiekunem tego zapisu. Bardzo możliwe, że Mikołaj zrobił karierę w otoczeniu Benesza z Choustnika, od grudnia 1392 roku do kwietnia 1394 roku jakiś Mikołaj Zedlitz sprawował bowiem urząd sędzie- go dworskiego przy staroście199. Przez Dagmarę Adamską­‍Heś utożsamiany był z żyjącym jeszcze wówczas Mikołajem Zedlitzem, noszącym przydomek

191 Lbch, T. 1, nr 295. 192 W 1370 r. księżna Agnieszka przekazała Henczlowi Koppe Zedlitzowi połowę len- na zamkowego w Świerzawie, którą dzielić mieli wcześniej potomkowie Kreczinga: Henczel i Tyczko Zedlitzowie (tamże, nr 453, 454). Jako jedyny burgrabia świerzawski już w 1369 r. wymieniony został tylko Henczel Koppe — LBS, T. 1, s. 512. 193 Lbch, T. 1, nr 1063; T. 2, nr 904. 194 Tyczko zapisał Małgorzacie w 1371 r. dobra w Lubiechowej (tamże, T. 1, nr 540). W tej miejscowości znajdował się także majątek zapisany drugiej jego żonie, który został jej przeka- zany w 1398 r. przez Mikołaja Zedlitza — tamże, T. 3, nr 439. 195 Tamże, T. 1, nr 375; w 1371 r. Mikołaj zapisał żonie majątek w Wojcieszowie. Jako opiekun wpisany został jej ojciec Hartwig Sweczil — tamże, nr 581. 196 W maju 1386 r. sprzedał czynsze z Wojcieszowa (tamże, T. 2, nr 222), rok później zo- stał opiekunem zapisu dla Małgorzaty, żony Piotra Gersdorfa — tamże, nr 377. 197 Tamże, nr 577. 198 Tamże, T. 3, nr 439. 199 Tamże, T. 2, nr 1078, 1080, 1081, 1082, 1087, 1088, 1094, 1104, 1137, 1152; prawa do urzędu sędziego Mikołaj sprzedał w 1401 r. Janowi z Chotemic (tamże, T. 3, nr 1349), jednak z urzędem tym nie był wymieniany już od 1394 r. Rodzina von Zedlitz w księstwach świdnicko­‑jaworskim oraz legnickim w XIV wieku 83

Grünhaupt. Zdaniem badaczki miał przypuszczalnie piastować ten urząd już za czasów księżnej Agnieszki200. Ta ostatnia hipoteza wydaje się jednak wąt- pliwa201. Sędzia Mikołaj ani razu nie został zapisany w dokumentach z jakim- kolwiek przydomkiem. Nie ma zatem bezpośredniego dowodu, że mógł to być Grünhaupt lub Kreczing. Pierwszy z nich występuje co prawda raz w Świd- nicy w czasie urzędowania sędziego Mikołaja202, w kolejnych latach przeby- wa jednak niemal wyłącznie w księstwie legnickim. Prawdopodobnie więc to właśnie Mikołaj Zedlitz z linii Kreczingów był zagadkowym sędzią, który na- stępnie do 1407 roku, już bez urzędu, występował jako świadek dokumentów starosty203.

W XIV wieku Zedlitzowie odnieśli niewątpliwy sukces. Rodzina ta awansowała wówczas do grona najważniejszych familii, przede wszystkim w księstwie świdnicko­‍jaworskim. O jej pozycji i zamożności świadczą liczne sprawowane przez jej członków urzędy oraz przejmowane przez nich w len- no pierwotnie książęce zamki, pełniące funkcje reprezentacyjne, wskazując na prestiż ich właścicieli204. Burgrabiowie na terenie księstwa świdnicko­ ‍‑jaworskiego cieszyli się szczególnie wysoką pozycją. Spośród nich wywodzi- ła się tamtejsza ścisła elita dworska i urzędnicza. Z ich szeregów wyodrębniła się także grupa określana mianem „szlachetnych panów”205. Większość mająt- ku skupionego w rękach Zedlitzów zlokalizowana była w zachodniej części księstwa świdnicko­‍jaworskiego. Granice tego obszaru, zahaczającego o tereny księstwa legnickiego, w dużym uproszczeniu określają: z północy ku połu- dniu miasta Chojnów i Jelenia Góra, od wschodu i zachodu Jawor i Lwówek. Zedlitzowie w XIV wieku należeli do najbardziej rozrodzonych rodzin rycer-

200 D. Adamska­‍Heś: Urzędnicy nadworni księżnej Agnieszki w latach 1368—1392. „Ślą- ski Kwartalnik Historyczny Sobótka” 2000, z. 2 (55), s. 291. 201 Ostatni raz Grünhaupt poświadczony został przy księżnej w sierpniu 1390 r., zatem ok. półtora roku przed jej śmiercią (Lbch, T. 2, nr 798). Wizyta w Świdnicy była prawdopodob- nie związana już tylko z transakcją mieszkańców Wlenia, przy której świadkował. Mikołaja, dawnego burgrabiego wleńskiego, nie widać bowiem do tego czasu w księstwie świdnicko­ ‍‑jaworskim od 1384 r., kiedy zresztą pozbywał się majątku posiadanego w jego granicach — tamże, nr 378. 202 W 1393 r. (tamże, nr 1182), a także ostatni już raz w tym księstwie, w lipcu 1394 r. — tamże, T. 3, nr 34. 203 Tamże, T. 2, 1149; T. 3, nr 430, 434, 437, 961, 1028, 1036, 1067, 1068, 1099, 1922; niepewność wprowadza jednak tutaj również dwukrotne pojawienie się w dokumentach Bene- sza z Choustnika w 1395 r. Mikołaja Zedlitza noszącego przydomek Kiczold — tamże, T. 2, nr 1386, 1394. 204 T. Ju rek: Elity Śląska w późnym średniowieczu…, s. 414—416. 205 Tamże, s. 416; M.L. Wójcik: Nieznana pieczęć Elżbiety von Parchwitz. Sfragistyczny przyczynek do badań nad życiorysem szlachetnej pani z dynastycznym rodowodem. W: Ko- biety i władza w czasach dawnych. Red. B. Cz wojd rak, A.A. K luczek. Katowice 2015, s. 225. 84 Tomasz Zawadzki skich na Śląsku. Z pewnością ograniczało to możliwość wybicia się niektó- rym z nich. Dziedziczony wspólnie, następnie dzielony i rozdrabniany majątek spychał niektórych do grona ludzi mało znaczących i żyjących skromniej. Los taki spotkał Zedlitzów z Kauffungen. Pomimo tego w rodzinie znalazły się postacie wyróżniające się, którym udało się zrobić wielkie kariery. Należeli do nich: marszałek Kuneman, protonotariusz Piotr, łowczy Heinko z Maywal- dau, burgrabiowie Książa i Wlenia, bogaty Henczel Koppe czy też Piotr Affe. Ich zasługą było stałe podtrzymywanie wysokiej pozycji swojej rodziny oraz jej przynależności do miejscowej elity władzy i majątku. Znaczenia Zedlitzów dowodzi ozdobienie ich herbem tumby grobowej Bolka II, jak również ich świetne koligacje małżeńskie. Więzy powinowactwa łączyły ich z przedstawi- cielami równie znamienitych rodzin: Schaff, Redern, Rohnau, Reussendorf lub Mühlheim. Pomimo zmieniającej się w XIV wieku rzeczywistości politycznej w księstwie świdnicko­‍jaworskim Zedlitzowie byli stałym elementem na dwo- rach książęcych, a znaczenia ich rodziny nie zmniejszyło przejście Świdnicy i Jawora pod bezpośrednie rządy królów czeskich. Warto zwrócić uwagę na silne więzi, jakie łączyły przedstawicieli tej familii. Wielokrotnie świadczyli na swoich dokumentach, niewątpliwie wykorzystując te spotkania do niemal rodzinnych zjazdów, podczas których spotykali się reprezentanci różnych li- nii. Wśród licznych krewnych poszczególni Zedlitzowie widzieli najlepszych gwarantów zabezpieczających ich postanowienia dotyczące majątku. Przy- kładem solidarności wewnątrzrodzinnej było np. objęcie aż przez pięciu Zed- litzów z różnych linii opieki nad nieletnimi dziećmi przedwcześnie zmarłego Fryderyka206.

206 Lbch, T. 3, nr 1419. Rodzina von Zedlitz w księstwach świdnicko­‑jaworskim oraz legnickim w XIV wieku 85

Schemat 1

Pierwsze pokolenie śląskich Zedlitzów

Bernard Zygfryd Kuneman Bernard Tyczko Jan Wegiste Apecz Kreczing Lupold x Katarzyna

Schemat 2

Potomkowie Zygfryda — Zedlitzowie z Kauffungen Zygfryd

Henryk Tyczko Mikołaj Henczel Kammerswalde Anna x Zofia x Agnieszka x Anna Üchteritz x Fryderyk Pechwinkel Katarzyna x Konrad Bischofswerde Jan Bernard Mikołaj

Schemat 3

Potomkowie Kunemana Kuneman x Katarzyna

Bernard z Wlenia Mikołaj Grünhaupt Piotr x Anna Schönfeld x Agnieszka Schönfeld protonotariusz x Elżbieta (Trache?) Bolka II?

Fryderyk Wolfhard x Barbara Pezeler Tyczko Konrad Stefan Schlägel Kleppelsdorf x Katarzyna x Anna Liebenthal

Bernard Jerzy Konrad Barbara Katarzyna 86 Tomasz Zawadzki

Schemat 4 Potomkowie Tyczka lub Bernarda Tyczko lub Bernard

Bernard Henczel Koppe Lupold z Książa x Anna Rohnau x Anna Redern x Katarzyna Hoberg

Katarzyna Konrad Henryk Agnieszka Ulryk Piotr x Haszko Mühlheim Koppe Koppe Kleine x Agnieszka x Konrad (Czirn?) Schönheu

Schemat 5 Potomkowie Jana Wegiste Jan Wegiste

Merbot Mikołaj Henczel Wegiste Tyczko x Judyta Wegiste

Henryk Franciszek Katarzyna Elżbieta Zygfryd Jan Wegiste Wegiste x Jan Buch x Konrad Wegiste Wegiste x Małgorzata Pankendorf x Anna Reussendorf (Rohnau)

Schemat 6 Potomkowie Kreczinga Kreczing

Henczel Mikołaj Tyczko Elżbieta Kreczing Kreczing Kreczing x Piotr Spilner? x Małgorzata x Zofia Sweczil x Małgorzata x Elżbieta Kiczold Rodzina von Zedlitz w księstwach świdnicko­‑jaworskim oraz legnickim w XIV wieku 87 Schemat 7 Gocze Jan Otto Parchwitz x Agnieszka Profen Jerzy x Albrecht Schaff Agnieszka Bernard Piotr Affe x Małgorzata Schaff Albrecht Anna x Franczko Reigenstein z Hockenau Albrecht Bernard x Małgorzata (Hosebendel?) Mikołaj Mikołaj Zedlitzowie z Maywaldau Jan z Alzenau Henryk x Elżbieta Tyczko AlzenauTyczko Zedlitzowie Ofka — Apecz Zedlitzowie Jan Apecza Mikołaj Henczel Tyczko Potomkowie nn córka x Elżbieta (Boranewitz?) Jone Anna x Fryczko Landeskrone z Buchwald Heinko Heinko x Katarzyna (Sulz?) Zedlitzowie Jan x Zofia Schweinchen Bernard 88 Tomasz Zawadzki

Bibliografia

Źródła rękopiśmienne

Archiwum Państwowe we Wrocławiu, Dokumenty miasta Wrocławia, nr 593; rep. 16, nr 828, s. 146—147; rep. 83, nr 90 (108), 117 (135), 118 (136), 122 (139); rep. 91, nr 269 (279); rep. 98, nr 40 (38 b); rep. 123, nr 5; rep. 132 a.

Źródła drukowane

Aeltestes Glatzer Amtsbuch oder Mannrechtsverhandlungen von 1346—1390. Hrsg. v. Vol k- mer, Hohaus. In: Geschichtsquellen der Grafschaft Glatz. Bd. 5. Habelschwerdt 1891. Anonymi Leobiensis Chronicon. In: Scriptores rerum Austriacarum. Ed. H. Pez. T. 1. Lipsiae 1721. Bullarium Poloniae. Ed. I. Suł kowska­‍Ku raś, S. Ku raś. T. 2. Roma 1985. Die Inventare der nichtstaatlichen Archive Schlesiens. Kreis Jauer. In: Codex Diplomaticus Silesiae. T. 35. Hrsg. v. E. G raber. Breslau 1930. Die Landständische Verfassung von Schweidnitz­‍Jauer. In: Codex Diplomaticus Silesiae. T. 27. Hrsg. v. G. Croon. Breslau 1912. König A.: Das Kalendarium des Breslauer Kreuzstiftes verbunden mit einem Cisioianus. „Zeit- schrift des Vereins für Geschichte und Altertum Schlesiens“ 1886, Bd. 7. Kronika książąt polskich. Wyd. Z. Węclewski. W: Monumenta Poloniae Historica. T. 3. Lwów 1878. Landbuch księstw świdnickiego i jaworskiego. T. 1. Wyd. T. Ju rek. Poznań 2004. Landbuch księstw świdnickiego i jaworskiego. T. 2. Wyd. T. Ju rek. Poznań 2000. Landbuch księstw świdnickiego i jaworskiego. T. 3. Wyd. T. Ju rek. Poznań 2007. Lehns­‍ und Besitzurkunden Schlesiens und seiner einzelnen Fürstenthümer im Mittelalter. Hrsg. v. C. G r ü n hagen, H. Markg raf. T. 1. Lepizig 1881. Regesten zur Schlesischen Geschichte. Bis zum Jahre 1300. Hrsg. v. C. G r ü n hagen. In: Co- dex diplomaticus Silesiae. T. 7. Breslau 1886. Regesten zur Schlesischen Geschichte. 1301—1315. Hrsg. v. C. G r ü n hagen, K. Wutke. In: Codex diplomaticus Silesiae. T. 16. Breslau 1892. Regesten zur Schlesischen Geschichte. 1316—1326. Hrsg. v. C. G r ü n hagen, K. Wutke. In: Codex diplomaticus Silesiae. T. 18. Breslau 1898. Regesten zur Schlesischen Geschichte. 1327—1333. Hrsg. v. C. G r ü n hagen, K. Wutke. In: Codex diplomaticus Silesiae. T. 22. Breslau 1903. Regesten zur Schlesischen Geschichte. 1333—1334. Hrsg. v. K. Wutke, E. Randt. In: Codex diplomaticus Silesiae. T. 29. Breslau 1923. Regesten zur Schlesischen Geschichte. 1338—1342. Hrsg. v. K. Wutke, E. Randt. In: Codex diplomaticus Silesiae. T. 30. Breslau 1930. Regesty śląskie (1342—1348). Red. W. Kor ta. T. 1. Wrocław 1975. Rodzina von Zedlitz w księstwach świdnicko­‑jaworskim oraz legnickim w XIV wieku 89

Regesty śląskie (1349—1354). Red. W. Kor ta. T. 2. Wrocław 1983. Regesty śląskie (1355—1357). Red. W. Kor ta. T. 3. Wrocław 1990. Regesty śląskie (1358—1359). Red. W. Kor ta. T. 4. Wrocław 1990. Regesty śląskie (1360). Red. W. Kor ta. T. 5. Wrocław 1992. Rocznik grysowski większy 1230—1306. Wyd. A. Bielowski. W: Monumenta Poloniae Histo- rica. T. 3. Lwów 1878. Rössler R.: Urkunden Herzog Ludwig I. von Brieg. „Zeitschrift des Vereins für Geschichte und Altertum Schlesiens“ 1864, Bd. 6. Rössler R.: Urkunden Herzog Ludwig I. von Brieg. „Zeitschrift des Vereins für Geschichte und Altertum Schlesiens“ 1871, Bd. 9. Schlesisches Urkundenbuch. Bearb. v. W. Irgang. Bd. 5. Köln 1993. Silesiacarum rerum scriptores. Hrsg. F.W. Som mersberg. T. 3. Leipzig 1732. Stillfried von Alcantara R.: Beiträge zur Geschichte des schlesischen Adels. H. 1: Die Grafen Schaffgotsch. Berlin 1860. Urkunden zur Geschichte des Herzogs Johann von Görlitz. Bearb. v. G. Köhler. „Neues Lau- sitzisches Magazin“ 1859, Nr. 35. Urkundenbuch der Stadt Liegnitz und ihres Weichbildes bis zum Jahre 1455. Hrsg. v. F.W. Schir r macher. Liegnitz 1866. Worbs J.G.: Neues Archiv für Geschichte Schlesiens und der Lausitz. T. 1. Glogau 1804.

Opracowania

Adamska­‍Heś D.: Burgrabiowie księstwa świdnicko­‍jaworskiego w drugiej połowie XIV w. „Śląski Kwartalnik Historyczny Sobótka” 2001, z. 2. Adamska­‍Heś D.: Personel kancelaryjny księżnej Agnieszki świdnicko­‍jaworskiej w latach 1368—1392. „Śląski Kwartalnik Historyczny Sobótka” 2000, z. 3. Adamska­‍Heś D.: Urzędnicy nadworni księżnej Agnieszki w latach 1368—1392. „Śląski Kwartalnik Historyczny Sobótka” 2000, z. 2 (55). Adamska­‍Heś D.: Wokół problematyki tumby nagrobnej Bolka II w Krzeszowie. W: Viae hi- storicae. Księga jubileuszowa dedykowana Profesorowi Lechowi A. Tyszkiewiczowi w sie- demdziesiątą rocznicę urodzin. Red. M. Goliński, S. Rosik. Wrocław 2001. Bog uszewicz A.: Corona Silesiae. Zamki Piastów fürstenberskich na południowym pogra- niczu księstwa jaworskiego, świdnickiego i ziębickiego do połowy XIV wieku. Wrocław 2010. Cet wiński M.: Pochodzenie etniczne i więzy krwi rycerstwa śląskiego. W: Społeczeństwo Polski średniowiecznej. Red. S.K. Kucz y ński. T. 1. Warszawa 1981. Cet wiński M.: Początki rodów rycerskich ziemi jaworskiej. W: M. Cet wiński: Śląski ty- giel. Studia z dziejów polskiego średniowiecza. Częstochowa 2001. Cet wiński M.: Rycerstwo śląskie do końca XIII w., cz I: pochodzenie — gospodarka — po- lityka. Wrocław 1980. Cet wiński M.: Rycerstwo śląskie do końca XIII w., cz. II: biogramy i rodowody. Wrocław 1982. Czacharowski A.: Społeczne i polityczne siły w walce o Nową Marchię w latach 1319— 1373: ze szczególnym uwzględnieniem możnowładztwa nowomarchijskiego. Toruń 1968. Czechowicz B.: Gotyckie nagrobki szlacheckie na Śląsku. „Annales Silesiae” 1994, nr 24. 90 Tomasz Zawadzki

Dąbrowski J.: Dzieje polityczne Śląska w latach 1290—1402. W: Historia Śląska od najdaw- niejszych czasów do roku 1400. Red. S. Kut rzeba. T. 1. Kraków 1933. Goliński M.: Co się stało w 1355 roku w księstwie świdnickim? (w kwestii własności i funkcji zamków). W: Studia z historii średniowiecza. Red. M. Goliński. Wrocław 2003. Goliński M.: Powstanie i zanik „miasteczek w borach”. W: Civitas et villa. Miasto i wieś w średniowiecznej Europie Środkowej. Wrocław 2002. Hey mowski A.: Herby polskie w paryskim Armorial Bellenville. „Studia Źródłoznawcze” 1990, T. 32—33. Jasiński K.: Piastowie świdniccy a Wittelsbachowie w pierwszej połowie XIV wieku. „Zapi- ski Historyczne” 1968, nr 33. Jasiński K.: Podłoże polityczne pomorsko­‍śląskich koligacji dynastycznych w latach 1316— 1325/1328. W: Ars Historica. Prace z dziejów powszechnych i Polski. Red. M. Bisk up, H. Łow miański. Poznań 1976. Ju rek T.: Dziedzic Królestwa Polskiego książę głogowski Henryk (1274—1309). Kraków 2006. Ju rek T.: Elity Śląska w późnym średniowieczu. W: Kolory i struktury średniowiecza. Red. W. Fał kowski. Warszawa 2004. Ju rek T.: Formuła komisyjna w czternastowiecznej kancelarii świdnickiej. „Studia Źródło- znawcze” 2005, T. 43. Ju rek T.: In sede viduali. Nad itinerarium księżnej świdnickiej Agnieszki z lat 1385—1392. W: Europa środkowa i wschodnia w polityce Piastów. Red. K. Zielińska­‍Mel kowska. Toruń 1997. Ju rek T.: Język średniowiecznych dokumentów śląskich. „Kwartalnik Historyczny” 2004, T. 111. Ju rek T.: Obce rycerstwo na Śląsku do połowy XIV w. Poznań 1996. Ju rek T.: Rodzina von Pannewitz. Awans i kariera Niemców na Śląsku w XIII i XIV w. „Śląski Kwartalnik Historyczny Sobótka” 1990, z. 4. Ju rek T.: Studia nad dokumentami księcia głogowskiego Henyka I (III). „Studia Źródłoznaw- cze” 1990, nr 32—33. Ju rek T.: Ślub z obcym. Żony i córki niemieckich rycerzy na Śląsku w XIII i XIV w. W: Kobieta i rodzina w średniowieczu i na progu czasów nowożytnych. Red. Z.H. Nowak, A. Rad zimiński. Toruń 1998. Ju rek T.: U początków niemieckiej imigracji rycerskiej na Śląsk. Świadkowie układu Bolesła- wa Rogatki z arcybiskupem magdeburskim Wilbrandem z 1249 r. W: Społeczeństwo Polski średniowiecznej. Red. S.K. Kucz y ński. T. 7. Warszawa 1996. Ju rek T.: Zapomniana Piastówna: Elżbieta córka Bolka II świdnickiego. „Przegląd Historycz- ny” 1993, T. 84, nr 4. K nothe H.: Geschichte des oberlausitzer Adels und seiner Güter vom XIII. bis gegen Ende des XVI. Jahrhunderts. Leipzig 1879. Kokocińska M.: Kancelaria Bolka I księcia jaworsko­‍świdnickiego. „Szkice Legnickie” 2000, nr 21. Kuchendorf C.: Das Breslauer Kreuzstift in seiner persönlichen Zusammensetzung von der Gründung (1288) bis 1456. Breslau 1937. Kutz ner M.: Średniowieczna architektura klasztoru cysterskiego w Krzeszowie. W: Krzeszów uświęcony łaską. Red. H. Dziu rla. Wrocław 1997. Lind ner C.G.: Deutsche Gedichte und Uebersetzungen. Breslau—Leipzig 1743. Malecz y ński K.: Polska, Austria, Czechy i Brandenburgia w latach 1278—1290. W: Wieki średnie — Medium aevum. Prace ofiarowane Tadeuszowi Manteufflowi w 60. rocznicę urodzin. Warszawa 1962. Rodzina von Zedlitz w księstwach świdnicko­‑jaworskim oraz legnickim w XIV wieku 91

Malecz y ński K.: Śląsk w okresie od połowy XII do połowy XIV w. W: Historia Śląska. T. 1: Do roku 1763. Cz. 1: Do połowy XIV w. Red. K. Malecz y ński. Wrocław 1960. Mik ucki S.: Rycerstwo słowiańskie w Wapenboek Gelrego. „Studia Źródłoznawcze” 1958, T. 3. Mularcz yk J.: Bitwa pod Stolcem — Proczanem w 1277 r. „Szkice Legnickie” 2000, nr 21. Paravicini W.: Von Schlesien nach Frankreich, England, Spanien und zurück. Über die Aus- breitung adliger Kultur im späten Mittelalter. In: Adel in Schlesien. T. 1: Herrschaft — Kultur — Selbstdarstellung. München 2010. Pierad zka K.: Piastowie śląscy na Łużycach do połowy XIV wieku. „Nauka i Sztuka” 1947, nr 6. Schindler G.: Das Breslauer Domkapitel von 1341—1417. Breslau 1938. Sikorski R.: Czirnowie na średniowiecznym Śląsku — wybrane problemy z historii rodu do połowy XIV w. W: Z badań nad historią Śląska i Europy w wiekach średnich. Wrocław 2013. Sinapius J.: Schlesische Curiositäten. Bd. 1. Leipzig 1720. Stelmach R.: Stan majątkowy klasztoru benedyktynek w Strzegomiu do połowy XV w. „Ar- cheion” 1999, nr 100. Szaf rański F.: Ludwik II brzesko­‍legnicki. Feudał śląski z doby późnego średniowiecza. Wrocław 1972. Wattenbach W.: Schlesische Ritter in der Schlacht bei Mühldorf. „Zeitschrift des Vereins für Geschichte und Altertum Schlesiens“ 1860, Bd. 3. Wiszewski P.: Zakony z terenów dawnego księstwa świdnicko­‍jaworskiego. Życie klasztorne w XIII—pierwszej ćwierci XVI w. Świdnica—Jawor 2002. Wójcik M.L.: Nieznana pieczęć Elżbiety von Parchwitz. Sfragistyczny przyczynek do badań nad życiorysem szlachetnej pani z dynastycznym rodowodem. W: Kobiety i władza w cza- sach dawnych. Red. B. Cz wojd rak, A.A. K luczek. Katowice 2015. Wójcik M.L.: Od Władysława Semkowicza do Tomasza Jurka, czyli sto lat polskich badań genealogicznych nad śląskim rycerstwem. W: Rody na Śląsku, Rusi Czerwonej i w Mało- polsce: średniowiecze i czasy nowożytne. Stan badań, metodologia i nowe ustalenia. Red. W. Zawitkowska, A. Pobóg­‍Lenar towicz. Rzeszów 2010. Wół kiewicz E.: Capitaneus Slesie. Królewscy namiestnicy księstwa wrocławskiego i Śląska w XIV i XV wieku. W: Monarchia w średniowieczu — władza nad ludźmi, władza nad te- rytorium. Red. J. Pysiak, A. Pieniąd z­‍Sk rz y pczak, M.R. Pau k. Warszawa—Kraków 2002. Zedlitz R.: Das Geschlecht der Herren, Freiherren und Grafen von Zedlitz in Stammtafeln: vom ersten Auftreten bis zur Gegenwart. Berlin 1938. Żerelik R.: Personalne związki katedry wrocławskiej i lubuskiej oraz kolegiat śląskich z kan- celariami książęcymi (do 1350 r.). W: Ludzie Kościoła katolickiego na Ziemi Śląskiej. Red. K. Mat wijowski. Wrocław 1994. 92 Tomasz Zawadzki

Tomasz Zawadzki

The von Zedlitz Family in the Duchy of Jawor and Świdnica and the Duchy of Legnica in the 14th century

Su m mar y

The immigration of foreign, and especially German knights to , whose height was reached at the turn of the 13th century, was one of the foremost reasons which contributed to the change of the region’s character in the crucial period of separation from the newly re- united Kingdom of Poland. The research devoted to the changes among the Silesian elites of those times, especially with regard to foreign knights, is notoriously scarce among the Polish academia. The aim of the article, therefore, is to familiarize the readers with the biographies and historical relevance of the von Zedlitz family, one of the numerous German families who settled in Silesia in the . The paper is devoted to the von Zedlitzs who lived in the Duchy of Jawor and Świdnica and the Duchy of Legnica in the 14th century. According to the author, there had been many members of the family who rose to prominence at the courts of the local dukes, thanks to which the von Zedlitz family became one of the most influential and affluent families in the region.

Tomasz Zawadzki

Familie von Zedlitz in den Herzogtümern Schweidnitz­‑Jauer und Liegnitz im 14.Jh.

Zusammenfassung

Die Abwanderung des fremden, besonders des deutschen Rittertums ins Schlesien, deren Höhepunkt auf die Wende des 13. Jahrhunderts fiel, war einer der wichtigsten Faktoren, wel- che das Gesicht des Rittertums zur Zeit der Trennung von dem wiedervereinigten Königreich Polen geändert haben. Die Forschungen über den Wandel der ehemaligen schlesischen Eliten und insbesondere über die Rolle des fremden Rittertums erfreuen sich aber bei den Histori- kern keiner großen Beliebtheit. Der vorliegende Beitrag bezweckt, den Lebenslauf und die geschichtliche Rolle von den Mitgliedern einer der zahlreichen im mittelalterlichen Schlesien gesiedelten deutschen Familien, der ritterlichen Familie von Zedlitz, näher zu bringen. Der Text ist den Mitgliedern der Familie Zedlitz gewidmet, welche im 14.Jahrhundert auf dem Gebiet der Herzogtümer: Schweidnitz­‍Jauer (pol.: Świdnica­‍Jawor) und Liegnitz (pol.: Legnica) leb- ten. Da viele von ihnen an dortigen Fürstenhöfen dienten, haben sie große Karriere gemacht und so sind Zedlitzs zu einer der reichsten und wichtigsten ritterlichen Familien geworden. „Średniowiecze Polskie i Powszechne” 2017, T. 9 (13) ISSN 2080-492X (wersja drukowana) ISSN 2353-9720 (wersja elektroniczna)

Iwona Pietrzyk Instytut Historii, Uniwersytet Śląski

Inicjały na czternastowiecznych dokumentach książąt opolskich (Bolesława II i Bolesława III)

Inicjał, czyli wyróżnienie pierwszej litery w pierwszym słowie danego tekstu1, stanowił jeden z ważniejszych, podniesionych do rangi autonomiczne- go, elementów przestrzeni wizualnej średniowiecznego kodeksu, przyciągając uwagę uczonych niejednokrotnie wyrafinowanym kunsztem iluminatorskim2. Mniejszym zainteresowaniem badaczy cieszyła się problematyka inicjałów dokumentowych3. Na gruncie polskim badania nad takimi inicjałami koncen-

1 Definicja podana za: Jak czytać rękopis średniowieczny. Red. P. Gehin. Przeł. B. Spie- ralska. Warszawa 2008, s. 109; zob. też B. Miodońska: Małopolskie malarstwo książkowe 1320—1540. Warszawa 1993, s. 105. 2 Na temat badań nad średniowiecznymi inicjałami kodeksowymi zob. przykładowo prace: J.J.G. Alexander: Initialen aus großen Handschriften. München 1978; Ten że: Me- dieval Illuminators and Their Methods of Work. London 1992; J. Gutbrod: Die Initiale in Handschriften des achtel bis dreizehnten Jahrhunderts. Stuttgart 1965; K. Nordenfal k: Die Spätantiken Zierbuchstaben. Stockholm 1970; E. Potkowski: Imagines verborum. O inicja- łach i przestrzeni wizualnej w książce wczesnego średniowiecza. W: Polska, Europa, Afryka. Studia ofiarowane Profesorowi Bronisławowi Nowakowi w sześćdziesiątą piątą rocznicę uro- dzin. Red. M. Dygo, A. Koseski, M. Pawełczak, J.R. Szaf lik, P.P. Wieczorkiewicz. Pułtusk 2007, s. 147 i nast.; D. Tabor: Iluminacje cysterskich kodeksów śląskich XIII wieku. Kraków 2004; Ten że: Malarstwo książkowe na Śląsku w XIV wieku. Kraków 2008; bogate zdobnictwo inicjałów w średniowiecznych rękopisach znajdujących się na terenie Polski przed- stawiono w katalogu wystawy Średniowieczna książka rękopiśmienna jako dzieło sztuki, wy- danym w Gnieźnie w 1993 r. 3 Jako podstawową pracę podejmującą m.in. wzmiankowane kwestie należy wymienić: Graphische Symbole in mittelalterlichen Urkunden. Beiträge zur diplomatischen Semiotik. Hrsg. P. Rück. Sigmaringen 1996. 94 Iwona Pietrzyk trowały się głównie wokół dokumentów królewskich oraz biskupich4. Powoli rozszerza się je, choć marginalnie, o badania nad inicjałami na dokumentach książęcych5. Kusi w związku z tym pomysł, by poszerzyć te działania o inicjały dokumentowe panujących w XIV wieku książąt opolskich Bolesława II (1313— 1356) i jego syna Bolesława III (1356—1382), stanowiące wstęp do pogłębione- go studium nad średniowiecznym pismem terenów położonych na wschód od przesieki, wolniej i słabiej rozwijających się w porównaniu do reszty Śląska6. Książęta opolscy władali stosunkowo niewielkim obszarem7. Posługiwa- li się w pełni zorganizowaną, aczkolwiek słabo rozbudowaną pod względem liczby zatrudnianego personelu kancelarią dopiero od lat 60. XIII wieku8. Obejmując rządy w 1313 roku, książę Bolesław II kontynuował tradycję kan- celaryjną swego ojca, księcia Bolesława I, przejmując częściowo jego personel i tworząc na tych podwalinach własny urząd9. W niniejszej pracy analizie pod-

4 I. Suł kowska­‍Ku rasiowa: Inicjały na średniowiecznych dokumentach monarszych w Polsce (do 1444 r.). W: Kultura średniowieczna i staropolska. Studia ofiarowane Aleksandro- wi Gieysztorowi w pięćdziesięciolecie pracy naukowej. Warszawa 1991, s. 171—177; M. Ko- czerska: Zbigniew Oleśnicki i kościół krakowski w czasach jego pontyfikatu (1423—1455). Warszawa 2004; Taż: Miniatura na dokumencie odpustowym kardynała Oleśnickiego z 1449 roku. „Biuletyn Historii Sztuki” 1983, R. 45, s. 163—174; M. Walczak: Ikonografia minia- tury na dokumencie odpustowym kardynała Zbigniewa Oleśnickiego z roku 1449 w świetle papieskiej i soborowej propagandy w średniowieczu. W: Magistro et Amico amici discipulique. Lechowi Kalinowskiemu w osiemdziesięciolecie urodzin. Red. J. Gadomski [i in.]. Kraków 2002, s. 481—504. 5 D. Dębosz: Kultura piśmienna kancelarii Przemyślidów opawskich do początku XV wieku. W: Drugie polsko­‍czeskie forum młodych mediewistów. Mediewista wobec źródła — teoria i praktyka. Red. J. Dobosz, J. Kujawiński, M. Matla­‍Kozłowska. Poznań 2009, s. 229—242. Brak materiału ilustracyjnego dla omawianych w artykule inicjałów znacznie ogranicza dokonywanie porównań. 6 Na temat różnic rozwojowych Dolnego i Górnego Śląska (Opolszczyzny) zob. przykła- dowo: T. Ju rek: Zarys dyplomatyki śląskiej w późnym średniowieczu. W: Dyplomatyka staro- polska. Red. T. Ju rek. Warszawa 2015, s. 499. 7 Ze sporej dostępnej literatury zob. przykładowo jedynie: W. Dziew ulski: Terytorial- ne podziały Opolszczyzny w XIII—XV w. „Śląski Kwartalnik Historyczny Sobótka” 1973, z. 3; Geschichte Schlesiens. Von der Urzeit bis zum Jahre 1526. Bd. 1. Hrsg. L. Pet r y, J.J. Men zel, W. Irgang. Stuttgart 2000, passim; W. Irgang: Schlesien im Mittelalter. In: Schlesien. Ge- schichte, Kultur und Wirtschaft. Hrsg. W. Irgang, W. Bein, H. Neubach. Köln 1995, s. 29 i nast. 8 M.L. Wójcik: Dokumenty i kancelarie książąt opolsko­‍raciborskich do początków XIV wieku. Wrocław 1999, s. 313. 9 Zob. tamże, s. 312; kwestie te podjęłam także w artykule: I. Piet rz yk: Funkcjonowanie górnośląskiej kancelarii książęcej w XIV wieku na przykładzie kancelarii książąt opolskich — Bolesława II i Bolesława III. W: Przełomy w historii. XVI Powszechny Zjazd Historyków Pol- skich, Wrocław 15—18 września 1999 roku. T. 3. Cz. 1. Toruń 2001, s. 369—370; Taż: Udział osób duchownych w pracach kancelarii książąt opolskich (Bolesław I, Bolesław II, Bolesław III). W: Tysiącletnie dziedzictwo kulturowe diecezji wrocławskiej. Red. A. Barciak. Katowice 2000, s. 105—108. Inicjały na czternastowiecznych dokumentach książąt opolskich… 95 dano zaś tylko te dokumenty, które zostały wystawione przez księcia z tytułu sprawowania przez niego samodzielnej władzy, natomiast pominięto te, któ- rych był jedynie współwystawcą10. Odmiennie kształtowała się pozycja, a co za tym idzie — kwestia kancelarii oraz personelu kancelaryjnego, następcy Bolesława II — Bolesława III. Po śmierci ojca w 1356 roku przejął on wraz z bratem Władysławem Opolczykiem niedzielne rządy w księstwie, uzysku- jąc prawdopodobną samodzielność dopiero w 1367 roku11. Analiza zaś doku- mentów księcia Bolesława III wskazuje, że nie posiadał własnej kancelarii, natomiast podczas sporządzania dokumentów posiłkował się dwoma znanymi z imienia urzędnikami z kancelarii swego zaangażowanego w wielką polity- kę brata Władysława12. Podejmując problem inicjałów dokumentowych książąt Bolesława II i Bolesława III, mamy więc do czynienia ze względnie stabilną sytuacją, biorąc pod uwagę organizację prac nad sporządzaniem dokumentów, co pozwoli z kolei na uchwycenie obowiązujących wówczas na omawianym terenie kanonów estetycznych. Dla całego omawianego okresu — prawie siedemdziesięciu lat — w ory- ginale zachowało się niewiele, gdyż po dziewięć dokumentów wystawionych przez każdego z obu władców13. Większość z nich spisana została po łacinie, a dla trzech ostatnich lat rządów Bolesława III spisano je w języku niemiec- kim. Wszystkie dokumenty, zarówno te wystawione przez Bolesława II, jak i te, których wystawcą był Bolesław III, nakreślone zostały wzdłuż dłuższego

10 Jak dokument wystawiony wraz z księciem Bolesławem niemodlińskim i księciem Al- bertem strzeleckim, zob. R. Stelmach: Katalog średniowiecznych dokumentów przechowywa- nych w Archiwum Państwowym we Wrocławiu. Wrocław—Racibórz 2014, nr 1437. 11 Zob. przykładowo: W. Dziew ulski: Terytorialne podziały Opolszczyzny…, s. 325 i nast.; J. Sperka: Otoczenie Władysława Opolczyka w latach 1370—1401. Studium o elicie władzy w relacjach z monarchą. Katowice 2006, s. 31; Ten że: Władysław książę opolski, wie- luński, kujawski, dobrzyński, pan Rusi, palatyn Węgier i namiestnik Polski (1326/1330—8 lub 18 maja 1401). Kraków 2012, s. 46 i nast. 12 I. Piet rz yk: Funkcjonowanie górnośląskiej kancelarii…, s. 371—372; J. Sperka: Oto- czenie…, s. 47 i nast.; D. Veldt r up: Prosopographische Studien zur Geschichte Oppelns als herzoglicher Residenzstadt im Mittelalter. Berlin 1995, s. 475, 481. 13 Książę Bolesław II był wystawcą dokumentów: z 31 lipca 1319 r. (AP Wrocław, Rep. 4f, nr 65a), z 1 września 1325 r. (AP Wrocław, Rep. 71, nr 18), z 5 kwietnia 1327 r. (Národní archiv Praha (dalej: NA Praha), Archiv České Koruny, inv. č. 124), z 6 lipca 1327 r. (AP Opole, Akta miasta Opola (dalej: Am Opola), nr 1), z 28 kwietnia 1336 r. (AP Wrocław, Rep. 4f, nr 65bb), z 30 czerwca—6 lipca 1343 r. (AP Wrocław, Rep. 108, nr 3), z 20 kwietnia 1345 r. (AP Wroc- ław, Rep. 71, nr 22), z 4 kwietnia 1353 r. (AP Wrocław, Rep. 71, nr 24), z 12 stycznia 1356 r. (AP Wrocław, Rep. 71, nr 26); książę Bolesław III był wystawcą dokumentów: z 14 kwietnia 1357 r. (AP Wrocław, Rep. 107, nr 16), z 27 grudnia 1359 r. (AP Wrocław, Rep. 108, nr 6), z 1360 r. (AP Wrocław, Rep. 4f, nr 65c), z 1 sierpnia 1362 r. (AP Wrocław, Rep. 4f, nr 65d), z 26 marca 1365 r. (AP Opole, Am Opola, nr 2), z 26 lutego 1369 r. (AP Wrocław, Dokumenty miasta Wrocławia, nr 469), z 5 lipca 1370 r. (NA Praha, Archiv České Koruny, inv. č. 1046), z 24 listopada 1372 r. (AP Opola, Am Opola, nr 3), z 6 marca 1380 r. (AP Wrocław, Dokumenty miasta Wrocławia, nr 646). 96 Iwona Pietrzyk boku arkusza pergaminu (czyli w formacie carta diplomatica), ze staraniem o zachowanie równych marginesów. Dokumenty spisywano kursywą gotycką, bastardą i kurrentą, w czym nie odbiegano od ogólnych tendencji tego czasu, przejawiających się także na terenach ościennych14. Jeden spośród zachowanych w oryginale dokumentów — księcia Bolesła- wa III z 1360 roku — został wykluczony z rozważań ze względu na jego silne uszkodzenie15. Na podstawie jednak układu tekstu oraz szczątkowego odczytu dalszych jego partii widać, że zaczynał się on od inwokacji, inicjał zaś nie mógł należeć do szczególnie ozdobnych. Jedna z niezwykle interesujących kwestii pojawiających się w literaturze to wprowadzanie w obieg dokumentów bez inicjałów. Sytuacja taka znana jest, jak wskazała Irena Sułkowska­‍Kurasiowa, z polskiej kancelarii królewskiej16, nieobca była także krakowskiej kancelarii biskupa Oleśnickiego17. Pobieżna analiza dokumentów śląskich wskazuje z kolei na znacznie szerszy zasięg tego zjawiska i to w kancelariach różnych wystawców, jak np. biskup wrocławski Tomasz I18 czy reprezentant mniej znaczących władców, posiadający też mniej- szą kancelarię — , książę bytomski19. W wypadku dokumentów ksią- żąt opolskich Bolesława II i Bolesława III znamy tylko jeden taki dyplom, ale za to o fundamentalnym znaczeniu. To dokument wystawiony w 1327 roku, do- tyczący złożenia hołdu lennego Koronie Czeskiej przez księcia Bolesława II20. Tekst rozpoczyna intytulacja zaimkiem „Nos”, w miejscu zaś, w którym po- winien znaleźć się inicjał „N”, widnieje puste miejsce21. Owe puste miejsca

14 H. Pátková: Česká středověká paleografie. [České Budějovice] 2008, s. 133—134; P. Spu nar: L’evolution et la fonction de la bâtarde en Bohême et en Pologne. St. Źr. 1961, T. 6; B. Trelińska: Kancelaria i dokument książąt cieszyńskich 1290—1573. Warszawa—Łódź 1983, s. 226. 15 AP Wrocław, Rep. 4f, nr 65c, zob. regest dokumentu: R. Stelmach: Katalog…, nr 3079. Lewa strona dokumentu jest przedziurawiona na całej długości tekstu. Stąd też treść dokumentu można poznać jedynie na podstawie jego fragmentu widniejącego z prawej strony pergaminu. 16 I. Suł kowska­‍Ku rasiowa: Inicjały…, s. 174. 17 M. Koczerska: Zbigniew Oleśnicki…, s. 109. 18 AP Wrocław, Rep. 116, nr 13: brak inicjału w dokumencie z 1261 r., w którym biskup nadaje klasztorowi Augustianów w Nowogrodzie Bobrzańskim dziesięciny z Brzeźnicy. Zob. regest dokumentu R. Stelmach: Katalog…, nr 430. R. Żerelik uznał niniejszy dokument za prawdopodobny produkt kancelarii wystawcy. Zob. Ten że: Kancelaria biskupów wrocław- skich do 1301 r. Wrocław 1991, s. 142. 19 AP Wrocław, Rep. 67, nr 159: brak inicjału w dokumencie z 1316 r., w którym władca wydaje wyrok w sprawie oskarżenia o odprowadzanie wody z młyna do stawu rybnego. Zob. regest dokumentu R. Stelmach: Katalog…, nr 1255; biogram księcia bytomskiego Siemowita w: Książęta i księżne Górnego Śląska. Red. A. Barciak. Katowice 1995, s. 108—109. 20 NA Praha, Archiv České Koruny, inv. č. 124. Druk w: LBS, T. 2, s. 304, nr 6. 21 Podobnie zresztą jak w wypadku o prawie dwa miesiące wcześniejszego dokumentu lennego Bolesława I niemodlińskiego. Zob. NA Praha, Archiv České Koruny, inv. č. 118. Za- znaczyć przy tym należy, że oba wskazane dyplomy: księcia Bolesława I niemodlińskiego oraz Inicjały na czternastowiecznych dokumentach książąt opolskich… 97 w literaturze wiąże się z funkcjonowaniem specjalnie powołanych do zdobienia inicjałów iluminatorów22. Wspomniany dyplom, jak i inne dokumenty lenne książąt śląskich, wykazuje jednak znaczne podobieństwo do dokumentów wy- stawionych przez Jana Luksemburczyka, stanowiąc niewątpliwie produkt jego kancelarii23. Stąd też nie można w wypadku książąt opolskich stwierdzić funk- cjonowania pośród personelu kancelaryjnego powoływanych do ozdabiania ich dokumentów iluminatorów. Przemawiają za tym także pozostałe wystawione przez książąt dyplomy, prezentujące się przeważnie niezwykle skromnie, bez artystycznego polotu czy finezyjnych zdobień. Niewątpliwie zaś ozdabianiem inicjałów książęcych dokumentów zajmowali się sami pisarze, używając do tego atramentu, którym spisywano pozostałą treść pisma. Być może też, jak wykazała Maria Koczerska na przykładzie iluminacji dokumentowej biskupa Oleśnickiego, na graniczącym z Małopolską Śląsku nie było tradycji ilumino- wania dokumentów24. Zaznaczyć przy tym jednak należy, że poddane analizie dyplomy nie odbiegają od standardów zdobniczych swojej epoki, powielając wzory stosowane także w innych kancelariach25. Pośród liter występujących w inicjałach dokumentów książęcych można w pierwszej kolejności wyróżnić literę „I”, pojawiającą się, gdy treść rozpo- czynała inwokacja przybierająca zawsze w łacińskim brzmieniu formę: „In nomie domini amen”, w niemieckim zaś: „In gotis namen amen”. Obok litery „I” występowała litera „N” wówczas, gdy dokument rozpoczynała intytulacja z zaimkiem „Nos” na początku. Jej odpowiednikiem w dyplomach w języku niemieckim była litera „W” — „Wir”. Jednokrotnie zaś jako inicjałowa pojawi- ła się litera „S”, rozpoczynająca tekst wyrazem „Serenissimo”. Najczęściej (dziewięciokrotnie) reprezentowaną literą, występującą jako inicjałowa, była litera „I”. Jej wielkość była zróżnicowana i wahała się od nie- co powiększonej w stosunku do zapisu całego tekstu, poprzez sięgającą wy- sokości kilku wierszy, aż po wykraczającą wielkością poza tekst dokumentu. Najbardziej spektakularny ze wszystkich analizowanych inicjałów ksią- żęcych omawianego czasu widnieje na dokumencie księcia Bolesława II księcia Bolesława II opolskiego, nie stanowią odosobnionych przykładów pośród dokumentów lennych książąt śląskich. Problem ten jednak wciąż wymaga dokładnych badań. 22 Zob. I. Suł kowska­‍Ku rasiowa: Inicjały…, s. 174; M. Koczerska: Zbigniew Oleś- nicki…, s. 109. 23 P. Bar: Lenní listiny z let 1271—1348 a integracje slezských vévodů do svazku zemí Koruny české. V: Slezsko — země Koruny české. Historie a kultura 1300—1740. Díl A. Edd. H. Dáňová, J. K lípa, L. Stolárová. Praha 2008, s. 107; R. A ntonín: Jan Lucemburský a slezská knížata v letech 1327—1329. „Slezský sborník. Acta Silesiaca Opava” 2010, roč. 108, č. 1—2, s. 12—14. 24 M. Koczerska: Miniatura…, s. 163 i nast. 25 Na pojawianie się podobnych zdobień w dokumentach różnych wystawców zwrócił uwagę I. Hlaváček. Zob. Ten że: Zu den graphischen Elementen im böhmischen Urkunden- wesen der vorhussitischen Zeit (bis 1419). In: Graphische Symbole…, s. 576—577. 98 Iwona Pietrzyk z 1343 roku26. Władca poświadcza w nim ostatnią wolę Bolda, sędziego ziemi opolskiej, w której tenże nadaje łąkę niedaleko Prószkowa na rzecz opolskich franciszkanów. Litera „I” stanowiąca inicjał zwraca uwagę swą wielkością, wykraczając poza marginesy tekstu dokumentu. Inicjał tworzy poszerzony trzon litery zwężający się ku dołowi w rodzaj trójkąta zakończonego pojedyn- czą, delikatnie wywiniętą linią. Podobna linia widnieje także na szczycie lite- ry, przechodząc w pogrubioną linię nasadzoną na jej trzon. Pole wewnętrzne litery z prawej strony zapełnione zostało wzorami geometrycznymi wypełnio- nymi atramentem. Lewa strona zaś, ażurowa, zapełniona została liniami z mo- tywem roślinnym, z wypustkami na zewnątrz konturu litery. Inicjał dopełnia litera „n”, również dość ozdobna. Pozostała część inwokacji nakreślona została pismem, jakim został sporządzony cały dokument (il. 1).

Il. 1. Inicjał na dokumencie księcia Bolesława II z 1343 roku (AP Wrocław, Rep. 108, nr 3)

Skromniejsza forma inicjału „I” widnieje na dokumencie księcia Bolesła- wa II z 1356 roku, w którym władca poświadcza przekazanie części jeziora przez sołtysa wsi Żelazna prepozytowi klasztoru w Czarnowąsach27. Podsta- wowy kontur litery został pogrubiony, co sprawia, że wybija się ona spośród zdobień, nie tracąc na czytelności. Zdobienie tworzy zaś ornament w posta- ci wypełnionych tuszem półkoli nakreślonych na wewnętrznych obrzeżach wybrzuszonego trzonu litery, kojarzących się nieco z liśćmi. Pośrodku trzo- nu widnieje rozwidlająca się pomiędzy półkolami linia dopełniająca ażurową całość. Z prawej strony pogrubionego konturu litery nakreślono spływającą swobodnie w dół linię, na której umieszczono takie same jak w trzonie litery półkola. Dodatkowym ozdobnikiem jest zamieszczona z lewej strony u szczy- tu inicjału grupa trzech połączonych ze sobą półkoli, niełączących się jednak z inicjałem (il. 2).

26 AP Wrocław, Rep. 108, nr 3, zob. regest: R. Stelmach: Katalog…, nr 2204. 27 AP Wrocław, Rep. 71, nr 26, zob. regest: R. Stelmach: Katalog…, nr 2847. Inicjały na czternastowiecznych dokumentach książąt opolskich… 99

Il. 2. Inicjał na dokumencie księcia Bolesława II z 1356 roku (AP Wrocław, Rep. 71, nr 26)

Odmienny sposób zdobienia charakteryzuje inicjałową literę „I” na do- kumencie księcia Bolesława III z 1380 roku, spisanym w języku niemieckim, w którym władca poświadcza sprzedaż przez Wichnę von der Kochel wsi Szczepanowi Stralowi28. Wewnątrz wybrzuszonego korpusu litery widnieje geometryczny wzór kojarzący się z dwoma połączonymi ze sobą trójkątami, powstałymi przez pokrycie pozostałej części korpusu atramentem. Spód litery tworzy zwężająca się ku dołowi, zakończona pętlą cienka linia. Podobna linia, kończąca się z obu stron pętlami, tworzy szczyt litery. Patrząc na inicjał, odnosi się wrażenie, że został on niedopracowany. Prowadzone linie są dość nierówne, widać „wyjechania” pióra poza korpus litery, jakby całość była kreślona nie- pewną ręką lub nie przywiązano szczególnej wagi do precyzji wykonania (il. 3).

Il. 3. Inicjał na dokumencie księcia Bolesława III z 1380 roku (AP Wrocław, Dokumenty miasta Wrocławia, nr 646)

Znacznie skromniejsze zdobienie, jedynie w postaci wypełnienia tuszem konturu litery „I”, pojawia się na trzech dokumentach księcia Bolesława II:

28 AP Wrocław, Dokumenty miasta Wrocławia, nr 646, zob. regest: R. Stelmach: Kata- log…, nr 4033. 100 Iwona Pietrzyk z 1319 roku29, w którym władca poświadcza sprzedaż części dziedzictwa przez synów Otjęsława na rzecz swego wuja Beldona (il. 4), z 1325 roku30, w którym książę czyni nadanie na rzecz klasztoru w Czarnowąsach (il. 5),

Il. 4. Inicjał na dokumencie księcia Bolesława II z 1319 roku (AP Wrocław, Rep. 4f, nr 65a)

Il. 5. Inicjał na dokumencie księcia Bolesława II z 1325 roku (AP Wrocław, Rep. 71, nr 18) i z 1336 roku31, w którym Bolesław poświadcza „nostri Boldonis notarii”, sy- nowi Bolda z Prószkowa, jego dobra w Prószkowie (il. 6). Każdy z wymienio- nych dokumentów sporządzony został przez innego pisarza, na co wskazuje wyraźnie odmienny dukt poszczególnych pism. Wszystkie trzy inicjały, zacho- wując podobną formę, różnią się między sobą szczegółami, jak: wielkość, nie- co odmienny modelunek każdej z liter czy wreszcie wykonanie. O ile inicjały z dokumentów z 1325 i 1336 roku uznać można za wykonane dość starannie, o tyle inicjał z 1319 roku wydaje się dość niedopracowany, na co wskazują

29 AP Wrocław, Rep. 4f, nr 65a, zob. regest: R. Stelmach: Katalog…, nr 1390. 30 AP Wrocław, Rep. 71, nr 18, zob. regest: R. Stelmach: Katalog…, nr 1574. 31 AP Wrocław, Rep. 4f, nr 65bb, zob. regest: R. Stelmach: Katalog…, nr 1934. Inicjały na czternastowiecznych dokumentach książąt opolskich… 101 przypadkowe jakby pociągnięcia piórem. Tego typu niezwykle proste i mało wyrafinowane — mogłoby się wydawać — zdobienie, jak wypełnianie atra- mentem wybrzuszonego często korpusu litery „I”, było jednak zjawiskiem dość powszechnym. Widzimy je w XIII wieku na dokumentach ojca Bole- sława II — Bolesława I32, ale także na dyplomach innych trzynasto­‍ i czter- nastowiecznych wystawców33, nie omijając dokumentów królewskich34 oraz papieskich35.

Il. 6. Inicjał na dokumencie księcia Bolesława II z 1336 roku (AP Wrocław, Rep. 4f, nr 65bb)

32 Przykładowo: dokument z 1279 r. (AP Wrocław, Rep. 71, nr 5); z 1293 r. (AP Wrocław, Rep. 91, nr 116); z 1301 r. (AP Wrocław, Rep. 91, nr 136, 137); z 1312 r. (AP Wrocław, Rep. 91, nr 169); z 1313 r. (AP Wrocław, Rep. 108, nr 1). Przeprowadzona przez M.L. Wójcika analiza duktu tych dokumentów wykazała, że w ich sporządzaniu brali udział różni urzędnicy kance- laryjni. Zob. M.L. Wójcik: Dokumenty…, Aneks, nr 14, 17, 18. 33 M. Bielińska: Kancelaria Władysława Łokietka w latach 1296—1299. Ze studiów nad kancelarią wielkopolską. St. Źr. 1961, T. 6, zob. fotokopie zamieszczone w artykule; K. Bo- bowski: Dokumenty i kancelarie książęce na Pomorzu Zachodnim do końca XIII w. Wroc- ław 1988, Aneks, ryc. 5 i 6; Ten że: Dokumenty, kancelarie i ośrodki skrypcyjne na obsza- rze Księstwa Rugijskiego do 1325 roku. Zielona Góra 2008, s. 313, 314, 347, 348, 370, 371; A. Wał kówski: Dokumenty i kancelaria księcia legnickiego Henryka V Grubego. Wrocław 1991, s. 94 i nast. oraz Aneks, fot. 1, 2, 4, 5, 6 i w nieco bardziej urozmaiconej formie fot. 3; Ten że: Dokumenty i kancelaria księcia Bolesława II Rogatki. Zielona Góra 1991, s. 109 i nast. oraz Aneks, fot. 9; zob. przykładowo także inicjał na dokumencie Władysława Opolczyka z 1384 r. Fotokopia dokumentu została zamieszczona w publikacji: Prudnik w średniowieczu. Studia nad początkami miasta. Red. W. Dominiak. Prudnik 2016, s. 104. Dziękuję Pani Pro- fesor Bożenie Czwojdrak za umożliwienie mi skorzystania z tej pracy. 34 I. Suł kowska­‍Ku rasiowa: Inicjały…, s. 172, na której zamieszczono przykład takie- go inicjału. 35 Acta pontificum. Fasciculus III. Ed. I. Bat telli. Vatican 1965, s. 24. Inicjał na doku- mencie papieża Jana XXIII z 1334 r. tworzy wypełniony tuszem kontur litery „I”. Niewiel- kie urozmaicenie zdobnicze stanowią tutaj cienkie zaokrąglone linie u szczytu i na spodzie litery. 102 Iwona Pietrzyk

Inną, niezwykle prostą, wręcz surową metodą zdobienia inicjałowej litery „I”, spotykaną w dokumentach Bolesława II i Bolesława III, było kreślenie na korpusie litery dwóch lub trzech krótkich, prostopadłych linii, określanych w literaturze mianem cierni36. Ten pozbawiony raczej finezji i mało wyszukany sposób zauważamy na bardzo ważnym z punktu widzenia rozwoju samorząd- ności miejskiej dokumencie z 1327 roku, w którym książę Bolesław II udziela mieszczanom opolskim immunitetu sądowego, opartego na wzorcu zaczerp- niętym ze Środy Śląskiej37 (il. 7). Podobne zdobienie inicjału widzimy także

Il. 7. Inicjał na dokumencie księcia Bolesława II z 1327 roku (AP Opole, Am Opola, nr 1) na całkowicie odmiennym pod względem ciężaru gatunkowego dokumencie Bolesława III z 1362 roku, w którym władca potwierdza sprzedaż na rzecz Mirzana z Prószkowa dóbr w Prószkowie38. Dodatkowym elementem zdobni- czym w tym wypadku jest nieco cieńsza linia, poprowadzona od wierzchołka litery w prawą stronę, co sprawia, że inicjał przypomina nieco literę „T” (il. 8). Pewną odmianę omawianego zdobienia stanowi inicjał „I” umieszczony na dokumencie Bolesława II z 1345 roku, poświadczającym zobowiązanie do dokonywania płatności w wysokości 1,5 grzywny przez Agnieszkę, wdowę po Frącku de Lanca, na rzecz jej siostry, mniszki w klasztorze w Czarnową- sach, w zamian za rezygnację z części przysługującego mniszce dziedzictwa39. W mało efektownym inicjale pogrubiono tuszem korpus litery, rozwidlając go w dolnej jego części. Szczyt litery stanowi wywinięta w prawo i tworząca pętlę linia wydłużająca cały inicjał. Elementem upodabniającym ją do wska-

36 Zob. Vocabularium parvum scripturae latinae. Edd. J. Šediv ý, H. Pátková. Bratisla- va—Praha 2008, s. 81. 37 AP Opole, Am Opola, nr 1. Dokument ten został reprodukowany na okładce i s. 74 pracy Księstwa opolskie i raciborskie. Terytoria — struktury — elity — dziedzictwo. Red. B. Czechowicz. Opole 2015. Zob. także A. Pobóg­‍Lenar towicz: Książęta opolscy a mia- sta. „Acta Historica Universitatis Silesianae Opaviensis” 2012, T. 5, s. 36. 38 AP Wrocław, Rep. 4f, nr 65d, zob. regest: R. Stelmach: Katalog…, nr 3161. 39 AP Wrocław, Rep. 71, nr 22, zob. regest: R. Stelmach: Katalog…, nr 2284. Inicjały na czternastowiecznych dokumentach książąt opolskich… 103 zanych wcześniej dwóch są krótkie, prostopadłe do korpusu litery, nakreślone z jej lewej strony linie tworzące tzw. piłę40. Dodatkowym ozdobnikiem są poja- wiające się z lewej strony inicjału cztery kropki z odbiegającą od jednej z nich linią. Ozdobnik ten jednak nie styka się z inicjałem (il. 9).

Il. 8. Inicjał na dokumencie księcia Bolesława III z 1362 roku (AP Wrocław, Rep. 4f, nr 65d)

Il. 9. Inicjał na dokumencie księcia Bolesława II z 1345 roku (AP Wrocław, Rep. 71, nr 22)

Kolejną literą inicjałową dokumentów książęcych jest litera „N”. Wystę- powała ona wtedy, gdy pismo rozpoczynała intytulacja z zaimkiem „Nos”, umieszczonym przed imieniem władcy. Inicjałem takim zaczęto cztery do- kumenty. Dwa spośród nich prezentują ten sam typ zdobienia, polegający na pogrubieniu zstępujących linii litery atramentem. Dodatkowym ozdobnikiem są dwie poziome linie, kreślone mniej więcej w środkowej części łuku lite- ry. Zdobienie takie występuje w dokumencie z 1357 roku41 (il. 10), w którym

40 Vocabularium…, s. 81. 41 AP Wrocław, Rep. 107, nr 16, zob. regest: R. Stelmach: Katalog…, nr 2901. 104 Iwona Pietrzyk książę Bolesław III potwierdza zapis synów wójta dziedzicznego Janusza na rzecz ich siostry, oraz w dokumencie z 1359 roku42 (il. 11), w którym władca potwierdza nadanie książęcego młynarza na rzecz opolskich franciszkanów. Oba dyplomy zostały spisane przez jedną osobę — notariusza Jana, stąd też tak silne ich podobieństwo.

Il. 10. Inicjał na dokumencie księcia Bolesława III z 1357 roku (AP Wrocław, Rep. 107, nr 16)

Il. 11. Inicjał na dokumencie księcia Bolesława III z 1359 roku (AP Wrocław, Rep. 108, nr 6)

Konstrukcja trzeciego inicjałowego „N” różni się od opisywanych i po- jawia się na spisanym przez notariusza Zawiszę de Gaveron dokumencie z 1353 roku, w którym książę Bolesław II dożywotnio zastrzega sobie korzy- ści ze stawu w dobrach klasztoru w Czarnowąsach43. Pierwszą literę doku- mentu tworzy pusty wewnątrz obrys, przypominający kolumnę z szeryfami, z niewielkim zawijasem u dołu i podobnym w połowie kolumny. Z prawego górnego rogu kolumny poprowadzono podwójny łuk przypominający księ- życ, zakończony włosowatym zawijasem skierowanym w prawą stronę (il. 12). Tak skonstruowany inicjał z niewypełnionymi konturami litery znany jest już z końca XIII wieku, z dokumentu księcia Przemysława raciborskiego. W tym wypadku wykonano tak literę „I”, którą dopełniała dominująca wielkością nad resztą zapisu inwokacja44.

42 AP Wrocław, Rep. 108, nr 6, zob. regest: R. Stelmach: Katalog…, nr 3023. 43 AP Wrocław, Rep. 71, nr 24, zob. regest: R. Stelmach: Katalog…, nr 2726. 44 AP Wrocław, Rep. 71, nr 13. Fotokopia dokumentu zamieszczona jest w: M.L. Wójcik: Dokumenty…, Aneks, fot. 9. Inicjały na czternastowiecznych dokumentach książąt opolskich… 105

Il. 12. Inicjał na dokumencie księcia Bolesława II z 1353 roku (AP Wrocław, Rep. 71, nr 24)

Ostatni z dokumentów rozpoczynających się inicjałowym „N” pochodzi z 1365 roku45. Jego współwystawcą był brat Bolesława III, książę Władysław. Książęta ustalają w piśmie warunki zabudowy opolskich placów budowlanych. Jedynym ozdobnikiem inicjału są poprzeczne linie umieszczone w środku łuku litery. Jedna z linii poprowadzona jest tak, że tworząc pętlę, inicjuje kreślenie pozostałej części litery (il. 13).

Il. 13. Inicjał na dokumencie księcia Władysława i księcia Bo- lesława III z 1365 roku (AP Opole, Am Opola, nr 2)

Pośród liter inicjałowych w dokumentach książąt opolskich dwukrotnie pojawia się także litera „W” rozpoczynająca zaimek Wir w intytulacji doku- mentów spisanych w języku niemieckim. Pisarzami obu były różne osoby, na co wskazują odmienne dukty. Inicjały słabo wyróżniają się na tle całego tekstu, ich zdobienie zaś stanowi niezbyt finezyjnie wywinięta linia początko- wa litery. Występują one na dokumentach księcia Bolesława III: z 1370 roku, w którym władca zobowiązuje się dotrzymać przymierza z biskupem wroc- ławskim Przecławem (tu dodatkowo mamy ozdobnik w postaci cierni)46, oraz z 1372 roku, w którym władca potwierdza zapłatę otrzymaną od księcia Lu- dwika brzeskiego47 (il. 14). Ostatnią z liter pojawiających się jako inicjałowa jest litera „S” rozpoczy- nająca wyrazem „Serenissimo” pismo skierowane przez księcia Bolesława III do cesarza Karola IV w 1369 roku48. Inicjał tworzy zamkniętą formę z nieco

45 AP Opole, Am Opola, nr 2. 46 NA Praha, Archiv České Koruny, inv. č. 1046. 47 AP Opole, Am Opola, nr 3. 48 AP Wrocław, Dokumenty miasta Wrocławia, nr 469; regest zob.: R. Stelmach: Ka- talog…, nr 3459. Formularz wspominanego tutaj pisma różni się od formularza dokumentów tego czasu, przypominając raczej formularz charakterystyczny dla listów, w którym odbiorcę 106 Iwona Pietrzyk wydłużonymi, zawijającymi się w pętlę liniami na początku i końcu kreślenia litery (il. 15).

Il. 14. Inicjał na dokumencie księcia Bolesława III z 1372 roku (AP Opole, Am Opola, nr 3)

Il. 15. Inicjał na liście (?) księcia Bolesława III z 1369 roku (AP Wrocław, Dokumenty miasta Wrocławia, nr 469)

Przedstawienie inicjałów pojawiających się na dokumentach czternasto- wiecznych władców opolskich Bolesława II i Bolesława III wskazuje na nie- szczególne wyrafinowanie oraz — nie popadając chyba w zbędną przesadę — na dość niskie prezentowane w nich walory artystyczne. Inicjały cechowała niejednokrotnie, niemogąca umknąć nawet niezbyt uważnemu obserwatorowi, nieszczególna dbałość o staranność ich wykonania. Niemniej jednak nie od- biegają one zbytnio od inicjałów pojawiających się na dokumentach innych wystawców tego czasu, w tym nawet dokumentach królewskich Kazimierza Wielkiego, które I. Sułkowska­‍Kurasiowa określiła jako „bardzo skromne i nie- jednokrotnie dość nieporadne”49. Nie odbiegają także powszechnie stosowany- mi w tym czasie motywami w postaci wypełniania atramentem poszerzonego wymienia się jako pierwszego, po nim zaś dopiero wystawcę pisma. Stąd też prawdopodobnie mamy tutaj do czynienia z listem księcia Bolesława III kierowanym do cesarza Karola IV. Roz- sądzenie, czy jest to list, musi jednak jeszcze zaczekać, gdyż problematyka średniowiecznych listów na Śląsku, ich czasu pojawienia się, formularza i funkcjonowania nie została jak dotąd opracowana. 49 I. Suł kowska­‍Ku rasiowa: Inicjały…, s. 173. Inicjały na czternastowiecznych dokumentach książąt opolskich… 107 konturu litery lub zdobienia inicjału ornamentem geometryczno­‍roślinnym, czym wpisywano się w szeroko rozumianą estetykę średniowiecza50. Wciąż otwarte jednak pozostaje pytanie o to, co decydowało o wybo- rze określonego wzoru inicjału i wykonaniu go na konkretnym dokumencie. Wpływu na to nie miał najwyraźniej język, jakim spisano dokument, o czym świadczy jeden z trzech najbardziej ozdobnych inicjałów „I”, na dokumencie z 1380 roku, spisanym — w przeciwieństwie do pozostałych dwóch — w ję- zyku niemieckim (il. 3). Niezwykle jednak interesująco i obiecująco przed- stawia się zestawienie dokumentów książąt Bolesława II i Bolesława III pod kątem ich formy prawnej. Okazuje się wówczas, że bogatsze zdobienia ini- cjałowe (w tym trzy opisane wcześniej, najbardziej ozdobne) pojawiają się na dokumentach poświadczających przez księcia czynności prawne osób trzecich. Z kolei inicjały na dokumentach książęcych wystawionych z racji regulowa- nia spraw wewnętrznych ich władztwa, jak nadanie immunitetu sądowego czy dyspozycja zabudowy miasta oraz regulowania stosunków zewnętrznych (przykładowo: książęcych zobowiązań), cechuje zaskakująca prostota. Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na jeszcze jedną kwestię i ponownie przywo- łać dokument Bolesława III z 1380 roku — przypomnijmy — potwierdzający sprzedaż wsi. Został on spisany przez urzędnika o imieniu Mikołaj. Ten sam urzędnik, nawiasem mówiąc: kanclerz w kancelarii Władysława Opolczyka51, spisał także m.in. dokument z 1384 roku, którego wystawcą był tenże wład- ca, „wypożyczający” swemu bratu pisarzy52. Owo z kolei pismo było potwier- dzeniem prawa dziedzicznego użytkowania sołectwa wraz z transumowaniem wcześniejszego dokumentu. Posiadanie obu dyplomów leżało w interesie ich odbiorców, których zdziałana czynność bezpośrednio dotyczyła. W obu przy- toczonych dokumentach zdobienie inicjału można uznać za podobne i jest nim wypełniony atramentem korpus litery „I”. Różnią się one natomiast dodatko- wymi zdobieniami oraz przede wszystkim wykonaniem. W dokumencie Wła- dysława Opolczyka z 1384 roku inicjał jest zdecydowanie bardziej staranny i dopracowany, tak więc bez wątpienia wykonanie go musiało pochłonąć wię- cej czasu, niewątpliwie było też bardziej kosztowne. W związku z przedstawionymi uwagami nasuwa się pytanie, pojawiające się już zresztą w literaturze, o wpływ odbiorcy dokumentu na liczbę i jakość

50 Na temat powszechności tego typu wzorów zob. B. Miodońska: Małopolskie malar- stwo…, s. 105; D. Tabor: Iluminacje…, s. 35 i nast. oraz ilustracje od s. 156. O postrzega- niu zaś kanonów średniowiecznego piękna oraz „aspiracji sztuk plastycznych, które pragnę- ły wznieść się na ten sam matematyczny poziom, co muzyka” zob. U. Eco: Sztuka i piękno w średniowieczu. Przeł. M. Olszewski, M. Zabłocka. Kraków 1994, s. 55 i nast. Na ten sam temat zob. także W. Tatarkiewicz: Historia estetyki. [T.] 2. Warszawa 2015, s. 169 i nast. 51 Na temat tego urzędnika zob. J. Sperka: Otoczenie…, s. 49 oraz 299—302. 52 Na temat fotokopii dokumentu i jego regestu zob. przyp. 31. 108 Iwona Pietrzyk zastosowanych w nim zdobień tworzących jego graficzny obraz53. Wszystko wskazuje na to, że zapewne był on niemały, skoro kancelarie królewskie, bi- skupie, książęce, a dalsze badania pokażą, czy także inne, wypuszczały doku- menty pozbawione inicjałów, z pozostawioną w potencjalnym ich miejscu pu- stą przestrzenią. Jak dowodzi zaś przykład czeskich dokumentów królewskich, puste miejsca występowały nawet tam, gdzie powinna być wpisana pierwsza litera imienia władcy54. Tę pustą przestrzeń w końcu zawsze można było prze- cież uzupełnić. I tak spokojnie doczekało naszych czasów sporo dokumentów, które najwyraźniej zarówno przez wystawcę, jak i odbiorcę zostały zaakcepto- wane oraz wprowadzone w obieg bez uszczerbku dla ich ważności względem obowiązującego prawa55.

Bibliografia

Źródła rękopiśmienne

Archiwum Państwowe w Opolu: Akta miasta Opola, nr 1, nr 2, nr 3. Archiwum Państwowe we Wrocławiu: Rep. 4f, nr 65a, nr 65bb, nr 65c, nr 65d; Rep. 67, nr 159; Rep. 71, nr 18, nr 22, nr 24, nr 26; Rep. 107, nr 16; Rep. 108, nr 3, nr 6; Rep. 116, nr 13; Dokumenty miasta Wrocławia, nr 469, nr 646. Národní archiv Praha, Archiv České Koruny, inv. č. 124, inv. č. 1046.

53 Problem prawdopodobnego wpływu odbiorcy na dokument został już zasygnalizowany w: I. Hlaváček: Zu den graphischen Elementen…, s. 576—577; zob. także D. Dębosz: Kul- tura…, s. 240; zob. również M. Moster t: Wytwarzanie, przechowywanie i użytkowanie. O roli tekstu pisanego w średniowieczu. W: Kultura pisma w średniowieczu. Znane problemy, nowe metody. Red. A. Adamska, P. K ras. Lublin 2013, s. 24 i nast., tam też odwołanie do dalszej literatury. 54 I. Hlaváček: Zu den graphischen Elementen…, s. 576. 55 Na kwestię wprowadzenia w obieg publiczny „niedokończonych” dokumentów zwrócili już uwagę I. Hlaváček (tamże) oraz K. von A nd r ian­‍Werbu rg (Die fehlende Initiale. Ver- such einer Deutung. „Zeitschrift für bayerische Landesgeschichte“ 1992, Bd. 55, s. 64). Inicjały na czternastowiecznych dokumentach książąt opolskich… 109

Źródła drukowane

Acta pontificum. Fasciculus III. Ed. I. Bat telli. Vatican 1965. Lehns­‍ und Besitzurkunden Schlesiens und seiner einzelnen Fürstenthümer im Mittelalter. Hrsg. C. G r ü n hagen, H. Markg raf. T. 2. Leipzig 1883. Stelmach R.: Katalog średniowiecznych dokumentów przechowywanych w Archiwum Pań- stwowym we Wrocławiu. Wrocław—Racibórz 2014.

Opracowania

Alexander J.J.G.: Initialen aus großen Handschriften. München 1978. Alexander J.J.G.: Medieval Illuminators and Their Methods of Work. London 1992. A nd r ian­‍Werbu rg K. von: Die fehlende Initiale. Versuch einer Deutung. „Zeitschrift für bayerische Landesgeschichte“ 1992, Bd. 55. A ntonín R.: Jan Lucemburský a slezská knížata v letech 1327—1329. „Slezský sborník. Acta Silesiaca Opava” 2010, roč. 108, č. 1—2. Bar P.: Lenní listiny z let 1271—1348 a integracje slezských vévodů do svazku zemí Koru- ny české. V: Slezsko — země Koruny české. Historie a kultura 1300—1740. Díl A. Edd. H. Dáňová, J. K lípa, L. Stolárová. Praha 2008. Bielińska M.: Kancelaria Władysława Łokietka w latach 1296—1299. Ze studiów nad kance- larią wielkopolską. „Studia Źródłoznawcze” 1961, T. 6. Bobowski K.: Dokumenty, kancelarie i ośrodki skrypcyjne na obszarze Księstwa Rugijskiego do 1325 roku. Zielona Góra 2008. Bobowski K.: Dokumenty i kancelarie książęce na Pomorzu Zachodnim do końca XIII w. Wrocław 1988. Dębosz D.: Kultura piśmienna kancelarii Przemyślidów opawskich do początku XV wieku. W: Drugie polsko­‍czeskie forum młodych mediewistów. Mediewista wobec źródła — teo- ria i praktyka. Red. J. Dobosz, J. Kujawiński, M. Matla­‍Kozłowska. Poznań 2009. Dziew ulski W.: Terytorialne podziały Opolszczyzny w XIII—XV w. „Śląski Kwartalnik Hi- storyczny Sobótka” 1973, z. 3. Eco U.: Sztuka i piękno w średniowieczu. Przeł. M. Olszewski, M. Zabłocka. Kraków 1994. Geschichte Schlesiens. Von der Urzeit bis zum Jahre 1526. Bd. 1. Hrsg. L. Pet r y, J.J. Men zel, W. Irgang. Stuttgart 2000. Graphische Symbole in mittelalterlichen Urkunden. Beiträge zur diplomatischen Semiotik. Hrsg. P. Rück. Sigmaringen 1996. Gutbrod J.: Die Initiale in Handschriften des achtel bis dreizehnten Jahrhunderts. Stuttgart 1965. Irgang W.: Schlesien im Mittelalter. In: Schlesien. Geschichte, Kultur und Wirtschaft. Hrsg. W. Irgang, W. Bein, H. Neubach. Köln 1995. Jak czytać rękopis średniowieczny. Red. P. Gehin. Przeł. B. Spieralska. Warszawa 2008. Ju rek T.: Zarys dyplomatyki śląskiej w późnym średniowieczu. W: Dyplomatyka staropolska. Red. T. Ju rek. Warszawa 2015. 110 Iwona Pietrzyk

Koczerska M.: Miniatura na dokumencie odpustowym kardynała Oleśnickiego z 1449 roku. „Biuletyn Historii Sztuki” 1983, R. 45. Koczerska M.: Zbigniew Oleśnicki i kościół krakowski w czasach jego pontyfikatu (1423— 1455). Warszawa 2004. Książęta i księżne Górnego Śląska. Red. A. Barciak. Katowice 1995. Księstwa opolskie i raciborskie. Terytoria — struktury — elity — dziedzictwo. Red. B. Cze- chowicz. Opole 2015. Miodońska B.: Małopolskie malarstwo książkowe 1320—1540. Warszawa 1993. Moster t M.: Wytwarzanie, przechowywanie i użytkowanie. O roli tekstu pisanego w śred- niowieczu. W: Kultura pisma w średniowieczu. Znane problemy, nowe metody. Red. A. Adamska, P. K ras. Lublin 2013. Nordenfal k K.: Die Spätantiken Zierbuchstaben. Stockholm 1970. Pátková H.: Česká středověká paleografie. [České Budějovice] 2008. Piet rz yk I.: Funkcjonowanie górnośląskiej kancelarii książęcej w XIV wieku na przykła- dzie kancelarii książąt opolskich — Bolesława II i Bolesława III. W: Przełomy w historii. XVI Powszechny Zjazd Historyków Polskich, Wrocław 15—18 września 1999 roku. T. 3. Cz. 1. Toruń 2001. Pietrzyk I.: Udział osób duchownych w pracach kancelarii książąt opolskich (Bolesław I, Bolesław II, Bolesław III). W: Tysiącletnie dziedzictwo kulturowe diecezji wrocławskiej. Red. A. Barciak. Katowice 2000. Pobóg­‍Lenar towicz A.: Książęta opolscy a miasta. „Acta Historica Universitatis Silesianae Opaviensis” 2012, T. 5. Potkowski E.: Imagines verborum. O inicjałach i przestrzeni wizualnej w książce wczesnego średniowiecza. W: Polska, Europa, Afryka. Studia ofiarowane Profesorowi Bronisławowi Nowakowi w sześćdziesiątą piątą rocznicę urodzin. Red. M. Dygo, A. Koseski, M. Pa- wełczak, J.R. Szaf lik, P.P. Wieczorkiewicz. Pułtusk 2007. Prudnik w średniowieczu. Studia nad początkami miasta. Red. W. Dominiak. Prudnik 2016. Sperka J.: Otoczenie Władysława Opolczyka w latach 1370—1401. Studium o elicie władzy w relacjach z monarchą. Katowice 2006. Sperka J.: Władysław książę opolski, wieluński, kujawski, dobrzyński, pan Rusi, palatyn Wę- gier i namiestnik Polski (1326/1330—8 lub 18 maja 1401). Kraków 2012. Spu nar P.: L’evolution et la fonction de la bâtarde en Bohême et en Pologne. „Studia Źródło- znawcze” 1961, T. 6. Suł kowska­‍Ku rasiowa I.: Inicjały na średniowiecznych dokumentach monarszych w Pol- sce (do 1444 r.). W: Kultura średniowieczna i staropolska. Studia ofiarowane Aleksandro- wi Gieysztorowi w pięćdziesięciolecie pracy naukowej. Warszawa 1991. Średniowieczna książka rękopiśmienna jako dzieło sztuki. [Katalog wystawy, 12 IX— 31 X 1991]. Gniezno 1993. Tabor D.: Iluminacje cysterskich kodeksów śląskich XIII wieku. Kraków 2004. Tabor D.: Malarstwo książkowe na Śląsku w XIV wieku. Kraków 2008. Tatarkiewicz W.: Historia estetyki. [T.] 2. Warszawa 2015. Trelińska B.: Kancelaria i dokument książąt cieszyńskich 1290—1573. Warszawa—Łódź 1983. Veldt r up D.: Prosopographische Studien zur Geschichte Oppelns als herzoglicher Residenz- stadt im Mittelalter. Berlin 1995. Vocabularium parvum scripturae latinae. Edd. J. Šediv ý, H. Pátková. Bratislava—Praha 2008. Walczak M.: Ikonografia miniatury na dokumencie odpustowym kardynała Zbigniewa Oleśnickiego z roku 1449 w świetle papieskiej i soborowej propagandy w średniowieczu. Inicjały na czternastowiecznych dokumentach książąt opolskich… 111

W: Magistro et Amico amici discipulique. Lechowi Kalinowskiemu w osiemdziesięciolecie urodzin. Red. J. Gadomski [i in.]. Kraków 2002. Wałkówski A.: Dokumenty i kancelaria księcia Bolesława II Rogatki. Zielona Góra 1991. Wał kówski A.: Dokumenty i kancelaria księcia legnickiego Henryka V Grubego. Wrocław 1991. Wójcik M.L.: Dokumenty i kancelarie książąt opolsko­‍raciborskich do początków XIV wieku. Wrocław 1999. Żerelik R.: Kancelaria biskupów wrocławskich do 1301 r. Wrocław 1991.

Iwona Pietrzyk

Initials on the 14th‑Century­ Documents of the Dukes of Opole (Bolesław II and Bolesław III)

Su m mar y

Research on medieval initials has thus far concentrated predominantly on the code initials. Not many studies have been devoted to document initials. Thus, the following article attempts to discuss those particular initials, found in the documents of Bolesław II and Bolesław III, who ruled the Duchy of Opole in the 14th century and avoided grand politics, ruling relatively small duchies located at the peripheries of their contemporary cultural centers. There can be no doubt that the document initials of Bolesław II and Bolesław III were embellished by their writers, using the same ink which was used to write down the rest of the document. The initials are usually extremely simple, lacking any artistic sense or ornamental embellishments. More- over, they are often shoddily executed. Nonetheless, they do not diverge significantly from the ornamental standards of other rulers, including the royal documents of Casimir III the Great. The ornamental motifs are also consistent with the practice of that time, including the inking of a widened outline of the letter or using a geometrical and floral ornaments, which inscribed itself into the medieval aesthetic. Apart from that, the article touches upon the issue of the potential influence of the addressee on the graphic design of the document, arguing that it remained a significant matter.

Iwona Pietrzyk

Die Initialen an den Urkunden der Herzöge von Oppeln (Boleslaw II. u. Boleslaw III.) vom 14.Jh.

Zusammenfassung

Die Forschungen über mittelalterliche Initialen konzentrierten sich hauptsächlich auf die in Gesetzbüchern verwendeten Initialen, nur wenige Studien wurden den in Urkunden auftre- tenden Initialen gewidmet. Der vorliegende Beitrag befasst sich mit den Initialen, die an den Urkunden von den im 14. Jahrhundert herrschenden Herzögen von Oppeln, Boleslaw II. und Boleslaw III., zu sehen sind. Die beiden Herzöge, die sich für große Politik nicht einsetzten, regierten relativ kleine und außerhalb der damaligen Kulturzentren liegende Herzogtümer. Ihre 112 Iwona Pietrzyk

Urkunden wurden mit den Initialen zweifellos von ihren Schreibern selbst verziert, die dazu dieselbe Tinte verwendeten, mit der sie die ganze Urkunde niederschrieben. Diese Initialen stellen sich meistens äußerst frugal und phantasielos dar, denn es fehlt ihnen oft an feinen Ornamenten und sorgfältiger Ausführung. Trotzdem weichen sie aber nicht so sehr von dama- ligen ornamentalen Standarden ab, was auch die vom König Kasimir dem Großen ausgestellten Urkunden angeht. Sie haben auch ähnliche, damals gangbare ornamentale Motive: verbreitete und mit der Tinte gefüllte Konturen einer Buchstabe oder eine mit geometrisch­‍pflanzlichen Motiven verzierte Buchstabe, was in mittelalterliche Ästhetik im weiten Verständnis hinein- passte. In ihrem Beitrag erörtert die Verfasserin den potentiellen und nicht unbeträchtlichen Einfluss des Empfängers auf graphische Seite der Urkunde. „Średniowiecze Polskie i Powszechne” 2017, T. 9 (13) ISSN 2080-492X (wersja drukowana) ISSN 2353-9720 (wersja elektroniczna)

Jerzy Sperka Instytut Historii, Uniwersytet Śląski

Ziemia namysłowska w polityce książąt opolskich w 2. poł. XIV wieku

Ziemia namysłowska (później okręg, Weichbild), tworząca krótko istnieją- ce księstwo namysłowskie, graniczyła na długim odcinku granicy południowo­ ‍‑wschodniej z domenami książąt opolskich. Księstwo do 1323 roku było w rę- kach Konrada z linii głogowskiej, który jednak po przegranej wojnie z koalicją tworzoną przez: Bolesława legnickiego, Bernarda świdnickiego, Bolesława II opolskiego i Władysława Łokietka, został zmuszony do rezygnacji z niego na rzecz Bolesława III Rozrzutnego legnickiego1. Po pewnym czasie książę wy- dzielił dzielnicę namysłowską swemu synowi Wacławowi, a kiedy ten ożenił się (przed 21 stycznia 1341 roku) z Anną, córką Kazimierza cieszyńskiego, postanowił oddać ten obszar ojcu synowej w zamian za niewypłacone wiano. W 1341 roku Bolesław legnicki zdecydował jednak inaczej i za zgodą kró- la Jana Luksemburskiego (17 września 1341 roku) dzielnicę namysłowską, na którą składały się: Namysłów, Wołczyn, i z przynależny- mi okręgami, zastawił 30 listopada tego roku królowi polskiemu Kazimierzo- wi Wielkiemu za 3000 grzywien. Nie wiadomo, jak długo król był w posiada- niu Namysłowa, ale pewne jest, że oddał go wcześniej niż resztę zastawu, co nastąpiło 1 maja 1356 roku2. Wtedy to Kazimierz Wielki, zawierając w Pradze

1 J. Dąbrowski: Dzieje polityczne Śląska w latach 1290—1402. W: Historia Śląska od najdawniejszych czasów do 1400 r. Red. S. Kut rzeba. T. 1. Kraków 1933, s 356—362; B. G rot t: Konrad I. W: PSB, T. 13, s. 588; K.R. Prokop: Bolesław III Rozrzutny. W: Piasto- wie. Leksykon biograficzny. Red. S. Szcz u r, K. Ożóg. Kraków 1999, s. 436; M. Goliński: Od czasów najdawniejszych do roku 1740. W: Ten że, E. Kościk, J. Kęsik: Namysłów. Z dziejów miasta i okolic. Namysłów 2006, s. 80—83. 2 LBS, T. 1, s. 315—317, nr 14, 16; T. 2, s. 643—644, nr 4; J. Dąbrowski: Dzieje politycz- ne Śląska…, s. 445—447; M. Goliński: Od czasów najdawniejszych…, s. 85—87. 114 Jerzy Sperka układ z królem czeskim Karolem IV, przy równoczesnym zrzeczeniu się przez niego praw do księstwa płockiego, sam zrzekał się trzymanych w zastawie: Kluczborka, Wołczyna i Byczyny, ale jednocześnie nie zrezygnował ze wspo- mnianej sumy zastawnej, należnej mu od książąt brzeskich. Wkrótce miasta te oddane zostały w dożywocie Bolkowi II świdnickiemu za sumę 2000 grzy- wien, a ten — za zgodą króla polskiego — przekazał je swoim siostrzeńcom, książętom opolskim, Władysławowi Opolczykowi i Bolkowi III3. Umowa mię- dzy księciem świdnickim a książętami opolskimi została zawarta najpewniej jeszcze w 1366 roku. Ten stan rzeczy uznał Karol IV, cesarz rzymski i król czeski, który potwierdził posiadanie interesujących nas terytoriów książętom opolskim. Stosowny zapis znalazł się w przywileju Karola IV z 26 marca 1367 roku, który wystawił na prośbę Władysława Opolczyka. W związku z tym, że ten ostatni nie miał do tej pory męskich potomków, cesarz zgodził się, aby po Władysławie mogła dziedziczyć córka Katarzyna lub inne córki, jeśli będzie je miał. Jak określono w dokumencie, odnosiło się to do władztwa składające- go się z: Opola, Olesna i Gorzowa, wszystkich dóbr, które zakupił lub wszedł w zastaw w Czechach i w księstwie raciborskim, oraz do Wołczyna, Kluczbor- ka i Byczyny4. Przejęcie wspomnianych trzech miast z okręgami akurat przez książąt opolskich wiązało się niewątpliwie z ich bliskim pokrewieństwem nie tylko z książętami świdnickimi, ale także z ostatnimi Piastami na tronie polskim. Władysław Opolczyk i Bolko III byli bowiem synami Bolka II opolskiego (zm. 1356) i Elżbiety, córki Bernarda świdnickiego (zm. 1331), który z kolei żonaty był z Kunegundą, córką Władysława Łokietka, a siostrą Kazimierza Wielkie- go, królów Polski. Władysław i Bolko III, książęta opolscy, byli więc dla króla Kazimierza Wielkiego wnukami jego siostry, natomiast Bolko II świdnicki, syn Bernarda i Kunegundy Łokietkówny, był dla nich wujem5. Władysław i Bolko po śmierci ojca rządzili początkowo wspólnie, by gdzieś na przeło- mie 1365/1366 roku dokonać podziału niewielkiego władztwa opolskiego. W jego wyniku Władysław otrzymał wschodnią część Opola oraz północno­ ‍‑wschodnią część księstwa opolskiego z Olesnem, młodszy brat Bolko III za- dowolił się zaś zachodnią częścią Opola i księstwa. Natomiast wzięte wspólnie w zastaw od Bolka świdnickiego w 1366 roku Byczyna, Wołczyn i Kluczbork

3 LBS, T. 1, s. 331—332, nr 30, 31 (akty zrzeczenia), s. 343, nr 41 (list Kazimierza Wiel- kiego do Ludwika brzeskiego z 1368 r.); J. Dąbrowski: Dzieje polityczne Śląska…, s. 499— 500, 528—529; M. Goliński: Od czasów najdawniejszych…, s. 85—88. 4 LBS, T. 2, s. 308, nr 13 = CDSil, T. 6, s. 9, nr 43; W. Dziew ulski: Terytorialne podziały Opolszczyzny w XIII—XV w. „Śląski Kwartalnik Historyczny Sobótka” 1973, z. 3, s. 325—326; J. Sperka: Władysław książę opolski, wieluński, kujawski, dobrzyński, pan Rusi, palatyn Wę- gier i namiestnik Polski (1326/1330—8 lub 18 maja 1401). Kraków 2012, s. 57—58, 256. 5 K. Jasiński: Rodowód Piastów śląskich. Piastowie wrocławscy, legnicko­‍brzescy, świdniccy, ziębiccy, głogowscy, żagańscy, oleśniccy, opolscy, cieszyńscy i oświęcimscy. Kra- ków 2007, s. 320—321, 536—537; J. Sperka: Władysław książę opolski…, s. 43—44. Ziemia namysłowska w polityce książąt opolskich w 2. poł. XIV wieku 115 graniczyły z obiema częściami podzielonego księstwa opolskiego i znacznie — jak na warunki śląskie — powiększały ich władztwa6. Niestety, przejęte dobra przyniosły wkrótce same kłopoty książętom opolskim. Kiedy bowiem zmarł Bolko świdnicki (28 lipca 1368 roku), Ludwik brze- ski, syn zmarłego Bolesława Rozrzutnego, niezwłocznie oddał książętom opol- skim dłużne 2000 grzywien i zajął wspomniane trzy miasta7. Przeciw temu zaprotestował jednak król Polski, zawiadamiając listownie (8 września 1368 roku) księcia brzeskiego, że ze swych praw do Byczyny, Wołczyna i Klucz- borka nie rezygnuje. Podkreślał, że oddał je Bolkowi w dożywocie, że zgodził się na dzierżenie ich w tym samym charakterze przez książąt opolskich, ale ponieważ książęta brzescy dotąd nie zwrócili mu sumy, którą wpłacił za te miasta, więc ma prawo do ich posiadania. W związku z tym ich zajęcie trak- tuje jako naruszenie swych praw i grozi interwencją zbrojną8. Rzeczywiście, do jakichś drobnych incydentów na granicy od strony ziemi wieluńskiej doszło w końcu następnego roku. Zachowały się dwa listy Kazimierza Wielkiego do księcia Ludwika brzeskiego z grudnia 1369 roku, z których dowiadujemy się, że starosta wieluński Zbigniew, operując z Bolesławca, splądrował pogranicze w okolicach Byczyny i Kluczborka, niszcząc m.in. młyn na rzece Prośnie nie- daleko wsi Borek9. Wszystko wskazuje na to, że konfliktową sytuację wykorzystali książęta opolscy, którzy chyba też nie byli zadowoleni z utraty wymienionych miast i pewnie pod wpływem stanowiska króla polskiego oraz wspomnianych dzia- łań na pograniczu podjęli jesienią 1369 roku próbę odbicia spornych ziem. Współczesna Kronika książąt polskich podaje bowiem, że Władysław Opol- czyk i Bolko III zaatakowali ziemie Ludwika brzeskiego i wyrządzili tam wiele szkód, ale pod Kluczborkiem zostali pokonani i musieli się stamtąd wy- cofać10. Klęska, którą ponieśli, nie powinna specjalnie dziwić, ponieważ Wła- dysław Opolczyk nie przejawiał jakichś szczególnych zdolności wojskowych i dowódczych, a wręcz przeciwnie, konfliktów starał się unikać. Potrafił co najwyżej splądrować czyjeś terytorium, działając z zaskoczenia, a jak tylko mogło dojść do bezpośredniej konfrontacji, uchodził szybko na bezpieczny

6 J. Hor wat: Księstwo opolskie i jego podziały do 1532 r. Książęta, miasta, Kościół, urzędy, własność prywatna. Rzeszów 2002, s. 111—114; J. Sperka: Władysław książę opol- ski…, s. 256—257. 7 Kronika książąt polskich. Wyd. Z. Węclewski. W: MPH, T. 3, s. 533—534; J. Dą- browski: Dzieje polityczne Śląska…, s. 528; M. Goliński, R. Żerelik: Śląsk a polityka Ka- zimierza Wielkiego w latach sześćdziesiątych XIV wieku. W: Europa Środkowa i Wschodnia w polityce Piastów. Red. K. Zielińska­‍Mel kowa. Toruń 1997, s. 146—147. 8 LBS, T. 1, s. 342—343. 9 Wiadomości do dziejów polskich z archiwum prowincji śląskiej. Wyd. A. Mosbach. Ostrów 1860, s. 47—48; LBS, T. 1, s. 343—344. 10 Kronika książąt polskich…, s. 524; M. Goliński, R. Żerelik: Śląsk a polityka Kazi- mierza Wielkiego…, s. 147. 116 Jerzy Sperka teren, tak więc udział w tych walkach z księciem Ludwikiem brzeskim był wyjątkiem11. Dopiero trzy lata później konflikt zażegnano ostatecznie, Ludwik brzeski spłacił książąt opolskich, a ci zrezygnowali z wszelkich pretensji do Klucz- borka, Wołczyna i Byczyny. Znamy jednak tylko dokument Bolka III, który 24 listopada 1372 roku w Opolu skwitował Ludwika brzeskiego (jego syna Henryka z Blizną i Ruprechta legnickiego, brata stryjecznego tegoż) z zapła- ty 200 kop i 75 grzywien groszy praskich. Przyjąwszy pieniądze, książę zre- zygnował z wszelkich pretensji do spornych miast12. Jak można się domyślać, była to ostatnia rata należności z jego części; nie znamy natomiast pokwitowa- nia wystawionego przez Władysława Opolczyka, chociaż można zakładać, że taki dokument musiał zostać wystawiony, tylko nie dochował się do naszych czasów. Kilkanaście lat później Namysłów z okręgiem po raz kolejny znalazł się w orbicie zainteresowań książąt opolskich. Jak wiadomo, ziemia namysłowska była własnością Korony Czeskiej od końca lat 50. XIV wieku, kiedy to król Karol IV odkupił ją w 1353 roku za 3000 grzywien od będących w trudnej sy- tuacji finansowej książąt legnicko­‍brzeskich Wacława i Ludwika; całość sumy uregulował w 1359 roku i wtedy dokonał formalnej inkorporacji do Króle- stwa Czeskiego13. Nieoczekiwanie, następca Karola IV, król Wacław IV 1 maja 1387 roku w Pradze nadał Władysławowi Opolczykowi w lenno Namysłów z okręgiem („Namslaw, haus und stat, mit dem lande und weichbilde”)14. Za- chowany dokument nie podaje natomiast przyczyn tego gestu króla czeskiego. Z historyków jako pierwszy zajął się tym problemem Jan Dąbrowski, który nie wnikając w szczegóły, dopatrywał się w tym akcie zapłaty księciu opolskie- mu za akcję na Rusi przeciw Jadwidze, królowej polskiej15. To ogólne zdanie jednak nie tylko niczego nie wyjaśnia, a wręcz sprowadza interpretację na fał- szywe tory, sugerując, jakoby książę działał w intencji Luksemburgów przeciw królowej Jadwidze i za to został nagrodzony.

11 Na temat charakterystyki księcia zob. J. Sperka: Władysław książę opolski…, s. 185, 203, 221—222, 236, 238, 392—393. 12 R. Rössler: Urkunden Herzog Ludwig I. von Brieg. „Zeitschrift des Vereins für Ge- schichte und Alterthum Schlesiens“ 1864, Bd. 6, s. 80 = CDSil, T. 9, s. 48, nr 337 = Regesty dokumentów przechowywanych na Górnym Śląsku. T. 1. Red. A. Barciak, K. Müller. Wroc- ław—Opawa 2004, nr 110 (błędny regest). 13 J. Dąbrowski: Dzieje polityczne Śląska…, s. 516—517, 548—549. 6 stycznia 1383 r. w Pradze Ludwik brzeski z synem Henrykiem oraz z Wacławem, biskupem wrocławskim, Ru- prechtem i Bolesławem (synami Wacława legnickiego) ponowili akt zrzeczenia się wszelkich pretensji do księstwa wrocławskiego z Namysłowem (wraz z księstwami świdnickim i jawor- skim), uznając jednocześnie posiadanie go przez królów czeskich — LBS, T. 1, s. 346—347, nr 45. 14 LBS, T. 1, s. 78—79, nr 25; J. Hor wat: Księstwo opolskie i jego podziały…, s. 175—176. 15 J. Dąbrowski: Dzieje polityczne Śląska…, s. 556. Ziemia namysłowska w polityce książąt opolskich w 2. poł. XIV wieku 117

W tym miejscu przypomnę, że Władysław Opolczyk latem 1386 roku prze- jął z rąk królowych węgierskich (Marii i Elżbiety Bośniackiej) rządy na Rusi Czerwonej, licząc, że tym razem (ponieważ już raz z powodzeniem rządził tam w latach 1372—1379) terytoria te uda mu się zachować dla siebie16. Spowodo- wało to jednak kontrakcję polską i wyprawę na ziemie ruskie na początku 1387 roku rycerstwa małopolskiego prowadzonego nominalnie przez królową Jadwi- gę. Władysław Opolczyk, przebywając w tym czasie w Częstochowie, wysto- sował jedynie list do mieszkańców Rusi (6 lutego 1387 roku), wzywając, aby ci nie poddawali się królowej Jadwidze, a jeśli już ich do tego będzie zmuszać, niech zwrócą się wtedy po radę do kilku wymienionych władców, z królem cze- skim Wacławem i księciem brzeskim Ludwikiem na czele. Wyprawa zakończyła się polskim sukcesem, a ludność nie zwróciła się po pomoc wskazywaną przez Opolczyka, który Ruś utracił17. Wiosną 1387 roku przegrany Władysław Opol- czyk udał się do Czech i tam wykonał miły gest w stosunku do swego seniora Wacława IV. Mianowicie, w Brnie, 17 kwietnia, wystawił dokument, którym oddał swoje dobra, jakie miał na Węgrzech i na Rusi, pod opiekę Wacławowi. Podkreślał jednocześnie, że to królowe węgierskie Elżbieta (chociaż ta już nie żyła) i Maria tego właśnie władcę poleciły mu na opiekuna jego dóbr18. Naj- pewniej w mniemaniu Opolczyka, w sytuacji utraty Rusi i chaosu wojny domo- wej na Węgrzech, to Wacław czeski, jego suzeren, wydawał się jedynym, który mógł mu zapewnić pomoc. Oczywiście niczym to nie poskutkowało, jeśli chodzi o Ruś, natomiast na Węgrzech i owszem, ponieważ tamtejsze ustabilizowanie władzy przez brata Wacława, Zygmunta Luksemburskiego w roku następnym zagwarantowało księciu opolskiemu stan posiadania. Wydaje się jednak, że Wła- dysław Opolczyk owym gestem ujął Wacława i ten ulitował się nad nim, przeka- zując mu wspomnianą ziemię namysłowską. Wszystko wskazuje na to, że właś- nie w ten sposób Wacław chciał przynajmniej w części wynagrodzić straty, jakie jego drogi wuj („lieben Oheim”) — jak go określił w tym dokumencie19 — po- niósł na Rusi i Węgrzech. Istniał pewnie także motyw polityczny, który miał za zadanie związać księcia z Wacławem w sytuacji rozwijającego się od 1381 roku konfliktu w rodzinie Luksemburgów w Czechach. Jak widać, niewiele miało to wspólnego z rzekomą zapłatą za działania wymierzone w Jadwigę, ponieważ to królowa polska pierwsza przeprowadziła akcję przeciw Opolczykowi20.

16 J. Sperka: Władysław książę opolski…, s. 160—165. 17 J. Wy roz umski: Królowa Jadwiga. Między epoką piastowską i jagiellońską. Kraków 1997, s. 107—108; J. Nikodem: Jadwiga król Polski. Wrocław 2009, s. 240—244; J. Sperka: Władysław książę opolski…, s. 165—168; odezwa do mieszkańców Rusi z 6 lutego 1387 r. — AGZ, T. 3, nr 39. 18 CDHung, T. 10, Cz. 1, nr 222 = Archiv České koruny. Díl 5: Katalog listin z let 1378— 1437. Ed. A. Haas. Praha 1947, nr 56 (regest). 19 Tamże. 20 J. Sperka: Władysław książę opolski…, s. 167—168, 260—261. 118 Jerzy Sperka

Kolejną hipotezę zaproponował Jerzy Horwat, który ogólnie stwierdził, że Wacław IV pewnie chciał wynagrodzić księciu straty, a ponadto ten posiadał w pewnym stopniu prawa do Namysłowa. Miały one wynikać z tego, że w 1352 roku Bolesław III legnicko­‍brzeski wydzierżawił Namysłów żonie Katarzynie i — jakoby — za jej pośrednictwem Kazimierzowi Wielkiemu, Przecławowi, biskupowi wrocławskiemu, Mikołajowi II opawskiemu oraz Bolkowi II opol- skiemu, którego spadkobiercą był Władysław Opolczyk21. Hipoteza ta oparta jest niestety na błędnym regeście dokumentu z 3 lutego 1352 roku22. Faktycz- nie, w piśmie jest mowa o tym, że książę zastawia Namysłów swojej żonie za 420 grzywien i że czyni to za pośrednictwem wymienionych władców, ale nie ma tam informacji o tym, że księżna następnie podzastawia im ziemię23. Jeszcze inne rozwiązanie dotyczące przyczyn nadania Namysłowa Wła- dysławowi Opolczykowi wysunął ostatnio Mateusz Goliński, który próbował powiązać je z chęcią uregulowania długu przez Wacława IV względem książąt opolskich24. Należy w tym miejscu przypomnieć, o jaki dług chodziło. Miano- wicie, w 1365 roku Władysław Opolczyk i Bolko III opolscy uzyskali od cesa- rza rzymskiego i króla Czech Karola IV obietnicę nadania im dużego komplek- su dóbr w północno­‍wschodnich Czechach, składającego się z miast: Trautenau (Trutnov) i Königinhof (Dvůr Králové), oraz zamku Schatzlar (Žacléř). Miała to być dla nich rekompensata — na kwotę 10 000 kop groszy praskich („Zehn tausend Schog grosser pfennige preger muncze”) — jako spadkobierców ich matki Elżbiety, a siostry Bolka II świdnickiego, po ewentualnym przejęciu księstwa świdnickiego przez cesarza25. Karol IV, jak wiadomo, w 1353 roku poślubił Annę, bratanicę Bolka II świdnickiego, która w myśl układu mał- żeńskiego dziedziczyła schedę po stryju. W posiadanie dóbr mieli wejść po śmierci Bolka II i jego żony Agnieszki26. Jednak już 5 lutego 1366 roku cesarz zastawił im zamek i miasto Trutnov, ale nie oddał im zamku Schatzlar, ponie- waż ten nadal był w rękach Bolka świdnickiego. W związku z tym przekazał im leżący niedaleko zamek Pottenstein (Potštejn) i miasto Kostelitz (Kostelec nad Orlicí) z przynależnościami. Książęta ze swej strony 5 kwietnia tego roku zobowiązali się do ustąpienia z tych dóbr, kiedy tylko otrzymają obiecany za- mek. Wkrótce cesarz dodał im jeszcze miasto Jaroměř i w efekcie wymienione

21 J. Hor wat: Księstwo opolskie i jego podziały…, s. 178—179. 22 Katalog dokumentów Archiwum Archidiecezjalnego we Wrocławiu. Cz. 1. Oprac. W. Urban. Roma 1970, nr 350. 23 Archiwum Archidiecezjalne we Wrocławiu, Dokumenty pergaminowe, sygn. OO 12 = Rśl, T. 2, nr 611; zob. też M. Goliński: Od czasów najdawniejszych…, s. 88. 24 M. Goliński: Od czasów najdawniejszych…, s. 94—98. 25 CDSil, T. 6, s. 188—189, nr 9; Codex diplomaticus et epistolaris Moraviae. Bd. 9. Hrsg. V. Brandl. Brünn 1875, nr 405, 406 (dokument Wacława IV tej samej treści); J. Sperka: Wła- dysław książę opolski…, s. 72, 253—254. 26 K. Jasiński: Rodowód Piastów śląskich…, s. 329—330; J. Dąbrowski: Dzieje poli- tyczne Śląska…, s. 488—494. Ziemia namysłowska w polityce książąt opolskich w 2. poł. XIV wieku 119 miasta oraz zamek stały się zastawem, ale na sumę 8000 kop groszy („acht tausend Schock Groschen Prag Pfennynge”)27, które winny był Karol IV ksią- żętom opolskim28. Regulowanie długu przez władcę czeskiego przebiegało jednak bardzo opornie, ponieważ jeszcze 10 czerwca 1389 roku dostojnicy czescy (na czele z Hynkiem z Dube) oraz rajcy Pragi, Wrocławia, Kłodzka, Ząbkowic, Namy- słowa i Środy ręczyli za króla Wacława IV, że dług zapisany na wspomnianych miastach i zamkach przez Karola IV zostanie uregulowany. Wacław miał to wypłacić w 8 ratach po 1000 kop, co roku na św. Galla, czyli 16 październi- ka29. Z dalszego ciągu wydarzeń wynika, że z roszczeń wobec króla wyco- fał się Władysław Opolczyk, który swoje prawa przelał pewnie na bratanków (Bolko III zmarł w 1382 roku), gdyż już tylko oni, Jan Kropidło, Bolko IV i Bernard, wciąż dochodzili swoich praw. Król Wacław IV nie wywiązał się jednak z obietnicy spłaty, a w tej sy- tuacji książęta opolscy postanowili w inny sposób wymusić swoją należność. Zwrócili się mianowicie przeciw poręczycielom króla, a przede wszystkim przeciw Wrocławiowi, i od 1390 roku zaczęli rabować tamtejszych kupców30. Wszystko wskazuje na to, że wobec tego król zdecydował inaczej uregulować roszczenia, tzn. zastawiając Namysłów Opolczykom (juniorom) na wspomnia- ną sumę 8000 kop groszy. Dalsze wydarzenia znamy dzięki Kronice miasta Namysłowa napisanej na początku XVI wieku przez Johannesa Frobena, który przytoczył w tej sprawie stosowne listy i dokumenty31. Na ich podstawie prob- lem przedstawił Mateusz Goliński, a ostatnio usystematyzował Roland Czar- necki prowadzący badania nad kroniką Frobena32. Z kroniki dowiadujemy się,

27 Wynikałoby z tego, że do tego czasu 2000 kop zostało już spłaconych, a nie, jak sugero- wał M. Goliński (Od czasów najdawniejszych…, s. 95), że w pierwotnym zapisie było 10 000 grzywien, co dawało 8 000 kop. Tak jednak nie było, gdyż w interesujących nas dokumentach sumy zostały określone w kopach — zob. przyp. 25, 28. 28 Katalog dokumentów przechowywanych w Archiwach Państwowych Dolnego Śląska. T. 5. Oprac. R. Stelmach. Wrocław 1991 (dalej: KDDŚ), nr 4; Codex Germaniae diplomati- cus. Bd. 1—2. Hrsg. J. Lü nig. Frankfurt—Leipzig 1732—1733 (dalej: CGD) — Bd. 1, s. 1299, nr 265 = Codex iuris Bohemici. Bd. 2. T. 1. Hrsg. H. Jireček. Pragae—Lipsiae 1896, nr 559 (tu błędna informacja, że dokument wydany został w Pradze); E. Breiter: Władysław książę opolski, pan na Wieluniu, Dobrzyniu i Kujawach, palatyn węgierski i wielkorządca Polski i Rusi. Zarys biograficzny. Lwów 1889, s. 12; J. Sperka: Władysław książę opolski…, s. 254. 29 CGD, Bd. 2, s. 381—382, nr 3. 30 C. G r ü n hagen: Geschichte Schlesiens. Bd. 1. Gotha 1884, s. 213—214. 31 Annales Ioannis Frobenii ab Anno 1347, AP Wrocław, Rep. 135, sygn. 679. Na temat kroniki i jej autora zob. R. Czar necki: Johannes Froben i jego kronika Namysłowa. „Śląski Kwartalnik Historyczny Sobótka” 2009, T. 64, s. 685—696; Ten że: Kronika Namysłowa au- torstwa Johannesa Frobena jako utwór dziejopisarstwa miejskiego. Warszawa 2015. 32 M. Goliński: Od czasów najdawniejszych…, s. 95—98; R. Czar necki: Problematyka korespondencji władz miejskich Namysłowa w świetle szesnastowiecznej kroniki „Annales Jo- annis Frobeni”. „Klio” 2012, T. 23 (4), s. 148—149. 120 Jerzy Sperka

że Wacław IV listem z 8 lutego 1397 roku powiadomił rajców namysłowskich o zastawie miasta (za 8000 kop groszy) książętom opolskim (Janowi, Bolkowi i Bernardowi) i nakazał wpuścić ich do Namysłowa. Rajcy jednak odmówili i interweniując pisemnie u monarchy, prosili go o łaskawość oraz uwzględnie- nie przywilejów Karola IV, zapewniających wieczyste połączenie Namysło- wa z Koroną Czeską. W związku z tym król zmienił zdanie i odpowiedział mieszczanom, że postąpili słusznie oraz że powinni zachować miasto i zamek dla królów oraz Korony33. Konsekwencją tego był jednak najazd książąt opol- skich, którzy spustoszyli okolice miasta, uprowadzając bydło z pastwisk, pa- ląc folwarki, młyny, cegielnie i stodoły; straty szacowano na kwotę 5189,25 grzywien. W rozgrywającym się konflikcie książąt opolskich poparło rycer- stwo niemodlińskie, które skierowało list wypowiedni do miasta, a w samym mieście powstało nawet stronnictwo opowiadające się za uznaniem władzy książąt opolskich, aby uniknąć dalszych strat, ale było w mniejszości34. Można przypuszczać, że najazd nastąpił w kwietniu lub w pierwszej połowie maja, w każdym razie przed 6 czerwca 1397 roku, kiedy już panowały pokojowe stosunki między książętami opolskimi a Namysłowem35. Po ustąpieniu książąt opolskich ustną skargę do króla zawiózł starosta Hans (Jan) von Mühlheim. W odpowiedzi władca zapewnił mieszczan, że wyśle swych doradców celem załatwienia sprawy. Wkrótce też we Wrocławiu Przemysław Noszak, książę cieszyński, Beneš z Choustnika, starosta świdnicki, i Stefan z Opočna, starosta wrocławski, wynegocjowali sześcioletni pokój, w czasie którego Wacław IV miał wykupić Namysłów z zobowiązań wobec Opolczyków36. Jednak rok póź- niej, w 1398 roku, miasto samo zapłaciło swój udział w poręczeniu, a książęta opolscy (Jan, Bolko i Bernard) skwitowali odbiór 250 kop groszy praskich, co odpowiadało trzyletniemu podatkowi, który z ziemi namysłowskiej pobierał

33 Annales Ioannis Frobenii…, k. 6—6v; R. Czar necki: Problematyka koresponden- cji…, s. 148—149; Ten że: Kronika Namysłowa…, s. 150—151, 223 (Aneksy: list nr 5—7); M. Goliński: Od czasów najdawniejszych…, s. 96. 34 Annales Ioannis Frobenii…, k. 7—8; R. Czar necki: Problematyka korespondencji…, s. 149; Ten że: Kronika Namysłowa…, s. 223 (Aneksy: list nr 9); M. Goliński: Od czasów najdawniejszych…, s. 96—97. Stronnikami książąt opolskich mieli być: Piotr Eberhardt, Waw- rzyniec Eberhardt, Jan Isigsdorf, kierownik szkoły, piekarz Burkhardt, Langantsche — tamże. 35 Tego dnia (6 czerwca) miasto Namysłów udzieliło bowiem pożyczki Bolkowi i Ber- nardowi w kwocie 25 kop groszy, co jednoznacznie świadczy o pokojowych stosunkach panujących wtedy między zwaśnionymi stronami; 9 czerwca tego roku był już mianowany nowy starosta, Stefan z Opočna, a wcześniej informacje o najeździe zawiózł do króla Hans von Mühlheim, poprzedni starosta — M. Goliński: Od czasów najdawniejszych…, s. 96; R. Czar necki: Problematyka korespondencji…, s. 149; Ten że: Kronika Namysłowa…, s. 223 (Aneksy: list nr 8, 10). 36 Annales Ioannis Frobenii…, k. 7v—8; R. Czar necki: Problematyka korespondencji…, s. 149; Ten że: Kronika Namysłowa…, s. 223 (Aneksy: list nr 11); M. Goliński: Od czasów najdawniejszych…, s. 97. Ziemia namysłowska w polityce książąt opolskich w 2. poł. XIV wieku 121 król37. Natomiast już 9 czerwca 1397 roku Namysłów został oddany w zarząd staroście wrocławskiemu Stefanowi z Opočna, a 1 października król wystawił dokument, którym ogłosił formalne rozciągnięcie władzy starosty wrocław- skiego na okręg namysłowski38. W tym miejscu dodam, że na podobnych zasadach doszło do ugody mło- dych książąt opolskich z Wrocławiem, kolejnym poręczycielem Wacława IV. W tym przypadku kwota przypadająca z poręczenia była wyższa — 1428 grzywien — i w 1405 roku wciąż nie została uregulowana. To natomiast było powodem dalszego, trwającego przez kilka następnych lat nękania kupców wrocławskich przez książąt opolskich, a w odpowiedzi uwięzienia Jana Kro- pidły, wtedy biskupa kujawskiego, we Wrocławiu w grudniu 1410 roku39. Wracając na koniec do sprawy Władysława Opolczyka i nadania mu Na- mysłowa w 1387 roku, muszę stwierdzić, że nie widzę możliwości, aby łączyć je ze spłatą omówionych roszczeń książąt opolskich wobec władcy czeskiego. W dokumencie nadania nie ma bowiem słowa o żadnych roszczeniach, a po- winny się tam znaleźć jakieś informacje na ten temat, gdyż takie sformułowa- nia pojawiają się we wszystkich dokumentach wystawianych dla książąt opol- skich, które dotyczą wspomnianej rekompensaty na kwotę 8000 kop groszy40. W dodatku, kiedy dwa lata później, w 1389 roku, ręczono za Wacława IV, że ten zobowiązuje się do regulacji owych 8000 kop groszy, w wystawio- nym wtedy dokumencie także nie było mowy o ziemi namysłowskiej (cho- ciaż wspomniano tam Władysława Opolczyka), a tylko o pieniądzach, które zostały zapisane na wymienionych z nazwy miastach czeskich41. W dodatku, gdyby Władysław Opolczyk dostał Namysłów jako rekompensatę (a dokładnie swój udział w roszczeniach), to kwota roszczeń młodych książąt musiałaby być wtedy o wiele niższa (od wspomnianych 8000). Nadanie w lenno Namysłowa Władysławowi Opolczykowi przez króla Wacława IV widzę więc — jak już

37 W. Liebich: Chronik der Stadt Namslau von Begründung dersleben bis auf die neueste Zeit. Nach einer im Namslauer Stadt­‍Archiv befindlichen Chronik bearbeitet von W. Liebich Pastor a.D. Namslau 1862, s. 46—47, 49—50; M. Goliński: Od czasów najdawniejszych…, s. 97; R. Czar necki: Problematyka korespondencji…, s. 149; Ten że: Kronika Namysłowa…, s. 223 (Aneksy: list nr 12). 38 Annales Ioannis Frobenii…, k. 8—8v; LBS, T. 1, s. 79; M. Goliński: Od czasów naj- dawniejszych…, s. 97; R. Czar necki: Problematyka korespondencji…, s. 149; Ten że: Kroni- ka Namysłowa…, s. 223 (Aneksy: list nr 8). 39 KDDŚ. T. 7. Oprac. R. Stelmach. Wrocław 1993, nr 361, 366, 392, 521, 527; Annales, lib. 10—11, s. 178—179 = Roczniki, ks. 10—11, s. 204; J. Spěváček: Václav IV. 1361—1419. K předpokladům husitské revoluce. Praha 1986, s. 360—361; M. Goliński: Od czasów naj- dawniejszych…, s. 97—98. 40 LBS, T. 1, s. 78—79, nr 25 (nadanie z 1387 r.); dokumenty dla książąt opolskich: CDSil, T. 6, s. 188—189, nr 9; Codex diplomaticus et epistolaris Moraviae…, nr 405, 406 (1365 r.); KDDŚ, T. 5, nr 4; CGD, Bd. 1, s. 1229, nr 265 = Codex iuris Bohemici…, nr 559 (1366 r.); CGD, Bd. 2, s. 381—382, nr 3 (1389 r.). 41 CGD, Bd. 2, s. 381—382, nr 3. 122 Jerzy Sperka wspomniałem — jako pomoc, swoistą rekompensatę, udzieloną przez seniora swemu wasalowi po utracie przez tegoż ziem ruskich i po oddaniu Wacławowi pod opiekę przez księcia dóbr na Węgrzech i Rusi. Inną natomiast kwestię stanowi, czy Władysław Opolczyk objął w lenno ziemię namysłowską. Zastanawiające jest bowiem to, że nie zachowały się żadne dokumenty, które wiązałyby się z jego tam rządami, nie nastąpiła też zmiana starosty, co przecież było regułą w takich sytuacjach (starostą w latach 1385—1397 był Hans von Mühlheim)42. Nie wykluczam więc, że książę utracił Namysłów bardzo szybko, może już w 1390 roku. Wtedy bowiem król czeski Wacław — jak podaje Jan Długosz — „zapałał do niego wielką nienawiścią i gniewem” i posłał margrabiego Prokopa oraz książąt opawskich, aby spusto- szyli ziemie opolskie43. Przyczyn konfliktu źródła nie podają44, natomiast hi- storycy łączą go z przejściem w 1389 roku Władysława na stronę margrabiego Jodoka w konflikcie tegoż z bratem Prokopem i królem Wacławem. Ale tym, co przelało czarę goryczy, miała być sprzedaż Jodokowi Karniowa w 1390 roku, uczyniona jednak bez zgody Wacława45. Reasumując, książęta opolscy w 2. poł. XIV wieku mieli trzykrotnie szan- sę na przejęcie fragmentu czy całości okręgu namysłowskiego i trzykrotnie doznawali porażki. Nie udało im się utrzymać Byczyny, Wołczyna i Klucz- borka w latach 1366—1369, wszystko wskazuje na to, że na dłużej (a może nawet wcale) nie udało się Władysławowi Opolczykowi stać się panem lennym ziemi namysłowskiej w 1387 roku, nie udało się też przejąć okręgu namy- słowskiego w zastaw przez jego bratanków: Jana Kropidłę, Bolka IV i Ber- narda, w 1397 roku. Ci ostatni dali się jednak mocno we znaki mieszczanom, mszcząc się za odmowę wpuszczenia ich do miasta i obciążając ich kosztami poręczenia za króla Wacława IV. Na drodze do sukcesu książętom opolskim

42 E. Wół kiewicz: „Capitaneus Slesie”. Królewscy namiestnicy księstwa wrocławskiego i Śląska w XIV—XV wieku. W: Monarchia w średniowieczu, władza nad ludźmi, władza nad terytorium. Red. J. Pysiak, A. Pieniąd z­‍Sk rz y pczak, M.R. Pau k. Warszawa—Kraków 2002, s. 221. 43 Annales, lib. 10, s. 186 = Roczniki, ks. 10, s. 243. 44 W. M rozowicz: Władysław Opolczyk w historiografii średniowiecznej. W: Wła- dysław Opolczyk jakiego nie znamy. Próba oceny w sześćsetlecie śmierci. Red. A. Pobóg­ ‍‑Lenar towicz. Opole 2001, s. 19—20; W. M rozowicz: „Kronika książąt śląskich” i inne średniowieczne Silesiaca w rękopisie Biblioteki Narodowej w Pradze (XXIII G 27). W: Viae historicae. Księga pamiątkowa Lecha Tyszkiewicza w siedemdziesiątą rocznicę urodzin. Wroc- ław 2001, s. 52; Annales, lib. 10, s. 186 = Roczniki, ks. 10, s. 243. 45 J. Dąbrowski: Dzieje polityczne Śląska…, s. 557; V. Štěpán: Die Beziehungen zwi- schen den mährischen Markgrafen Jobst und Prokop und Herzog Wladislaw von Oppeln. In: Oberschlesien im späten Mittelalter. Eine Region im Spannungsfeld zwischen Polen, Böhmen- Mähren und dem Reich vom 13. bis zum Beginn des 16. Jahrhunderts. Hrsg. T. Wü nsch. Berlin 1993, s. 55; V. Štěpán: Moravský markrabě Jošt (1354—1411). Brno 2002, s. 295; J. Mez ník: Lucemburská Morava 1310—1423. Praha 1999, s. 251; J. Hor wat: Księstwo opol- skie i jego podziały…, s. 180; J. Sperka: Władysław książę opolski…, s. 182—185. Ziemia namysłowska w polityce książąt opolskich w 2. poł. XIV wieku 123 stanęli więc albo silniejsi konkurenci, albo wola królewska wsparta obroną niezależności mieszczańskiej.

Bibliografia

Źródła rękopiśmienne

Annales Ioannis Frobenii ab Anno 1347, Archiwum Państwowe we Wrocławiu, Rep. 135, sygn. 679. Archiwum Archidiecezjalne we Wrocławiu, Dokumenty pergaminowe, sygn. OO 12.

Źródła drukowane

Akta grodzkie i ziemskie z czasów Rzeczypospolitej Polskiej z Archiwum tak zwanego bernar- dyńskiego we Lwowie. Wyd. O. Piet r uski, X. Liske. T. 3. Lwów 1872. Archiv České koruny. Díl 5: Katalog listin z let 1378—1437. Ed. A. Haas. Praha 1947. Codex diplomaticus et epistolaris Moraviae. Bd. 9. Hrsg. V. Brandl. Brünn 1875. Codex diplomaticus Hungariae eclesiasticus ac civilis. Wyd. G. Fejér. T. 10. Cz. 1. Budae 1834. Codex diplomaticus Silesiae. Bd. 1—36. Hrsg. C. G r ü n hagen et al. Breslau 1856—1936. Codex Germaniae diplomaticus. Bd. 1—2. Hrsg. J. Lü nig. Frankfurt—Leipzig 1732—1733. Codex iuris Bohemici. Bd. 2. T. 1. Hrsg. H. Jireček. Pragae—Lipsiae 1896. Jana Długosza Roczniki, czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego. Ks. 10 i 11. Warszawa 2004. Joannis Dlugossii Annales seu Cronicae incliti Regni Poloniae. Lib. 10 et 11. Varsaviae 1997. Katalog dokumentów Archiwum Archidiecezjalnego we Wrocławiu. Cz. 1. Oprac. W. Urban. Roma 1970. Katalog dokumentów przechowywanych w Archiwach Państwowych Dolnego Śląska. T. 5. Oprac. R. Stelmach. Wrocław 1991. Katalog dokumentów przechowywanych w Archiwach Państwowych Dolnego Śląska. T. 7. Oprac. R. Stelmach. Wrocław 1993. Kronika książąt polskich. Wyd. Z. Węclewski. W: Monumenta Poloniae Historica. T. 3. Lwów 1878. Lehns­‍ und Besitzurkunden Schlesiens und seiner einzelnen Fürstenthümer im Mittelalter. Hrsg. C. G r ü n hagen, H. Markg raf. T. 1—2. Leipzig 1881—1883. Liebich W.: Chronik der Stadt Namslau von Begründung dersleben bis auf die neueste Zeit. Nach einer im Namslauer Stadt­‍Archiv befindlichen Chronik bearbeitet von W. Liebich Pastor a.D. Namslau 1862. 124 Jerzy Sperka

Regesty dokumentów przechowywanych na Górnym Śląsku. T. 1. Red. A. Barciak, K. Mül- ler. Wrocław—Opawa 2004. Regesty śląskie. T. 2. Oprac. K. Bobowski, M. Cet wiński, J. Gilewska­‍Dubis, A. Sko- wrońska, B. Turoń. Wrocław—Warszawa 1983. Rössler R.: Urkunden Herzog Ludwig I. von Brieg. „Zeitschrift des Vereins für Geschichte und Alterthum Schlesiens“ 1864, Bd. 6. Wiadomości do dziejów polskich z archiwum prowincji śląskiej. Wyd. A. Mosbach. Ostrów 1860.

Opracowania

Breiter E.: Władysław książę opolski, pan na Wieluniu, Dobrzyniu i Kujawach, palatyn wę- gierski i wielkorządca Polski i Rusi. Zarys biograficzny. Lwów 1889. Czar necki R.: Johannes Froben i jego kronika Namysłowa. „Śląski Kwartalnik Historyczny Sobótka” 2009, T. 64. Czar necki R.: Kronika Namysłowa autorstwa Johannesa Frobena jako utwór dziejopisar- stwa miejskiego. Warszawa 2015. Czar necki R.: Problematyka korespondencji władz miejskich Namysłowa w świetle szesna- stowiecznej kroniki „Annales Joannis Frobeni”. „Klio” 2012, T. 23 (4). Dąbrowski J.: Dzieje polityczne Śląska w latach 1290—1402. W: Historia Śląska od najdaw- niejszych czasów do 1400 r. Red. S. Kut rzeba. T. 1. Kraków 1933. Dziew ulski W.: Terytorialne podziały Opolszczyzny w XIII—XV w. „Śląski Kwartalnik Hi- storyczny Sobótka” 1973, z. 3. Goliński M.: Od czasów najdawniejszych do roku 1740. W: M. Goliński, E. Kościk, J. Kęsik: Namysłów. Z dziejów miasta i okolic. Namysłów 2006. Goliński M., Żerelik R.: Śląsk a polityka Kazimierza Wielkiego w latach sześćdziesiątych XIV wieku. W: Europa Środkowa i Wschodnia w polityce Piastów. Red. K. Zielińska­ ‍‑Mel kowa. Toruń 1997. G rot t B.: Konrad I. W: Polski słownik biograficzny. T. 13. Wrocław—Kraków 1968. G r ü n hagen C.: Geschichte Schlesiens. Bd. 1. Gotha 1884. Hor wat J.: Księstwo opolskie i jego podziały do 1532 r. Książęta, miasta, Kościół, urzędy, własność prywatna. Rzeszów 2002. Jasiński K.: Rodowód Piastów śląskich. Piastowie wrocławscy, legnicko­‍brzescy, świdniccy, ziębiccy, głogowscy, żagańscy, oleśniccy, opolscy, cieszyńscy i oświęcimscy. Kraków 2007. Mez ník J.: Lucemburská Morava 1310—1423. Praha 1999. M rozowicz W.: „Kronika książąt śląskich” i inne średniowieczne Silesiaca w rękopisie Bi- blioteki Narodowej w Pradze (XXIII G 27). W: Viae historicae. Księga pamiątkowa Lecha Tyszkiewicza w siedemdziesiątą rocznicę urodzin. Wrocław 2001. M rozowicz W.: Władysław Opolczyk w historiografii średniowiecznej. W: Władysław Opolczyk jakiego nie znamy. Próba oceny w sześćsetlecie śmierci. Red. A. Pobóg­ ‍‑Lenar towicz. Opole 2001. Nikodem J.: Jadwiga król Polski. Wrocław 2009. Prokop K.R.: Bolesław III Rozrzutny. W: Piastowie. Leksykon biograficzny. Red. S. Szcz u r, K. Ożóg. Kraków 1999. Sperka J.: Władysław książę opolski, wieluński, kujawski, dobrzyński, pan Rusi, palatyn Wę- gier i namiestnik Polski (1326/1330—8 lub 18 maja 1401). Kraków 2012. Ziemia namysłowska w polityce książąt opolskich w 2. poł. XIV wieku 125

Spěváček J.: Václav IV. 1361—1419. K předpokladům husitské revoluce. Praha 1986. Štěpán V.: Die Beziehungen zwischen den mährischen Markgrafen Jobst und Prokop und Herzog Wladislaw von Oppeln. In: Oberschlesien im späten Mittelalter. Eine Region im Spannungsfeld zwischen Polen, Böhmen­‍Mähren und dem Reich vom 13. bis zum Beginn des 16. Jahrhunderts. Hrsg. T. Wü nsch. Berlin 1993. Štěpán V.: Moravský markrabě Jošt (1354—1411). Brno 2002. Wół kiewicz E.: „Capitaneus Slesie”. Królewscy namiestnicy księstwa wrocławskiego i Ślą- ska w XIV—XV wieku. W: Monarchia w średniowieczu, władza nad ludźmi, władza nad terytorium. Red. J. Pysiak, A. Pieniąd z­‍Sk rz y pczak, M.R. Pau k. Warszawa—Kra- ków 2002. Wy roz umski J.: Królowa Jadwiga. Między epoką piastowską i jagiellońską. Kraków 1997.

Jerzy Sperka

The Namysłów Region in the Politics of the Dukes of Opole in the Second Half of the 14th Century

Su m mar y

The Namysłów region which comprised the Duchy of Namysłów shared its borders with the dominions of the Dukes of Opole. In the second half of the 14th century the Dukes of Opole made three attempts at annexing parts or the whole of the Namysłów region and conceded de- feat each time. They were unable to maintain their control over Byczyna, Wołczyn and Klucz- bork in 1366—1369, pledged to them by Bolko II the Small, who had in turn received them from King Casimir the Great of Poland. Following Bolko’s death, Louis of Brzeg conquered the towns and defeated Vladislaus and Bolko III of Opole at Kluczbork when they attempted to regain control over the territory. Moreover, sources indicate that in 1387, Vladislaus of Opole failed to secure the Namysłów region, which he had received from Wenceslaus IV of . Ten years later, in 1397, his three nephews: Jan Kropidło, Bolko IV and Bernard also suffered defeat when they were pledged the Namysłów region by Wenceslaus IV of Bohemia. The dukes were unpopular with the townspeople, whom they continued to persecute as a revenge for the refusal to grant them entry to the town and whom they burdened with the costs of guarantee for the king. Thus, the Dukes of Opole were thwarted in their endeavors either by stronger op- ponents or the will of the king supported by the townspeople.

Jerzy Sperka

Das Namenslauer Land in der Politik der Herzöge von Oppeln in der 2. Hälfte des 14. Jahrhunderts

Zusammenfassung

Das das Herzogtum Namenslau (pol.: Namysłów) bildende Namenslauer Land grenzte an die den Herzögen von Oppeln gehörenden Landgüter. In der zweiten Hälfte des 14. Jahrhun- derts hatten diese Herzöge dreimal die Chance, einen Teil oder das ganze Namenslauer Gebiet 126 Jerzy Sperka zu übernehmen und dreimal hat sich das als Fehlschlag herausgestellt. Es ist ihnen auch nicht gelungen, die Städte: Pitschen (Byczyna), Konstadt (Wołczyn) und Kreuzburg (Kluczbork), die sie von dem Herzog von Schweidnitz (Świdnica), Bolko II. als Pfand erhalten haben (der hat sie früher von Polens König Kasimir dem Großen erhalten) in den Jahren 1366—1369 zu behalten. Jedoch nach Bolkos II. Tod hat der Herzog von Brzesko, Ludwik I. diese Städte besetzt und die Herzöge von Oppeln (Wladislaus und Bolko III.), die sie zurückzubekommen versuchten, in der Schlacht bei Kluczbork besiegt. Alles deutet darauf hin, dass es dem Wladislaus II. von Oppeln im Jahre 1387 misslungen ist, ein Lehnsherr von dem ihm vom böhmischen König, Wenzel von Luxemburg erhaltenen Namenslauer Land zu werden. Zehn Jahre später mussten auch seine Neffen: Johann I. von Oppeln, Bolko IV. und Bernard einen Misserfolg verdauen, als ihnen Böhmens König Wenzel von Luxemburg das Namenslauer Land als Pfand zu ver- leihen versuchte. Die Herzöge haben den Bürgern übel mitgespielt, indem sie sie aus Rache für Verweigerung, in die Stadt einzurücken, mit den Kosten der Bürgschaft für den König belastet haben. So kamen den Herzögen von Oppeln in den Weg zum Erfolg entweder stärkere Konkurrenten oder der auf den Schutz von der bürgerlichen Unabhängigkeit orientierte Königs Wille. „Średniowiecze Polskie i Powszechne” 2017, T. 9 (13) ISSN 2080-492X (wersja drukowana) ISSN 2353-9720 (wersja elektroniczna)

Adam Talarowski Instytut Historyczny, Uniwersytet Warszawski

Od poganina do króla arcychrześcijańskiego Wizerunek Władysława Jagiełły w Rocznikach Jana Długosza*

Wstęp

Podstawowym źródłem historiograficznym dotyczącym panowania Włady- sława Jagiełły są Roczniki (Annales) Jana Długosza. Ich autor często przed- stawiał postacie historyczne schematycznie, opierając się na wypracowanych toposach i wzorcach osobowych1. Szczególne miejsce w dziele zajmuje stwo- rzony przez kronikarza portret Władysława Jagiełły, nie jest bowiem podsu- mowany jednoznaczną oceną. Celem niniejszego artykułu jest prześledzenie konstrukcji wizerunku Wła- dysława Jagiełły na kartach Roczników Długosza — od przedstawienia Li- twina jako pogańskiego wodza z roku 1382 do Apostoła Litwy w roku 1387, a w odniesieniu do okresu panowania w Polsce analiza tych elementów dzieła Długosza, które dotyczą kwestii religijności neofity na polskim tronie. Chciał- bym więc rozpatrzeć ten temat przede wszystkim na poziomie narracyjnym i źródłoznawczym: interesować mnie będzie nie tyle wiarygodność przeka-

* Artykuł jest skróconą wersją pracy dyplomowej powstałej na seminarium Profesora Sła- womira Gawlasa w Instytucie Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego. 1 M. Koczerska: Mentalność Jana Długosza w świetle jego twórczości. St. Źr. 1970, T. 15, s. 118; zob. też U. Borkowska: Historiograficzne poglądy Jana Długosza. W: Dlu- gossiana. Studia historyczne w pięćsetlecie śmierci Jana Długosza. Red. S. Gawęda. T. 2. Warszawa—Kraków 1985, s. 52—53. 128 Adam Talarowski zu i ustalenie rzeczywistego przebiegu chrystianizacji Litwy i Żmudzi, cech osobowości króla Władysława Jagiełły czy wypełniania przez niego praktyk religijnych, ile sposób, w jaki do zagadnień tych podszedł Jan Długosz w kon- tekście formy, kompozycji, genezy Roczników, wreszcie motywacji kierujących dziejopisarzem, kształtujących znaną nam dziś treść dzieła. Zagadnienie specyfiki wizerunku Jagiełły w dziele Długosza stawiali licz- ni historycy zajmujący się dziełem kanonika krakowskiego i historią Polski okresu jagiellońskiego, zazwyczaj ograniczając się jednak do krótkich uwag na marginesie szerszych rozważań. Najczęściej czynili to w tonie demaskującym niechęć kronikarza do dynastii jagiellońskiej, przyczyn dopatrując się w prze- jęciu optyki Zbigniewa Oleśnickiego. Literaturę naukową traktującą o Władysławie Jagielle pod kątem ewoluują- cych opinii o tym władcy omówili Krystyna Biedrowska­‍Ochmańska i Jerzy Ochmański w pracy Władysław Jagiełło w opiniach swoich współczesnych…2. Przedstawili oni wizerunek króla w źródłach takich jak mowy uniwersyteckie i okolicznościowe oraz w innych źródłach historiograficznych, wcześniejszych niż dzieło Długosza. Najwięcej miejsca poświęcili właśnie charakterystyce Ja- giełły pozostawionej przez kanonika krakowskiego. Ich publikacja jest jednak wyraźną próbą stworzenia koherentnego obrazu i tą drogą dotarcia do rzeczy- wistych przymiotów oraz cech Władysława (zgodnie z podtytułem: Próba cha- rakterystyki jego osobowości). W odniesieniu do podejmowanego przeze mnie zagadnienia autorzy stwierdzili, że pobożność należy do najczęściej opisywa- nych cech króla, zarówno w źródłach przeddługoszowych, jak i w Rocznikach. Do analizy portretu Władysława II w Annales Długosza ograniczył się w swoim artykule Jakub Skomiał3. Zwrócił on uwagę na odmienność sposobu oceniania postaci władcy jako księcia litewskiego do 1385 roku i jako króla polskiego. Chciałbym pogłębić to spojrzenie na portret władcy zawarty w Rocznikach; przez bliższe przyjrzenie się strategiom narracyjnym Długosza, rozpatrzenie obrazu Władysława Jagiełły przy uwydatnieniu jego złożoności, a wręcz nie- spójności w omawianym dziele dotrzeć do cech warsztatu, mentalności, świa- topoglądu, stawianych sobie celów i motywacji dziejopisarza. Wspólnym wnioskiem historyków zajmujących się stosunkiem Długo- sza do Władysława Jagiełły było doszukiwanie się źródeł jego niechęci we

2 K. Bied rowska­‍ Och mańska, J. Och mański: Władysław Jagiełło w opiniach swo- ich współczesnych. Próba charakterystyki jego osobowości. Poznań 1987. 3 J. Skomiał: Jan Długosz o Władysławie II Jagielle (charakterystyka króla w świetle „Annales seu Cronicae incliti Regni Poloniae”). „Acta Universitatis Lodziensis. Folia Iuridica” 1994, T. 61, s. 15—31. Nie jestem przekonany, czy adekwatny jest dokonany przez badacza w podsumowaniu upraszczający podział na pozytywny w pierwszej części wizerunek „Włady- sława Jagiełły­‍chrześcijanina, krzewiciela i obrońcy wiary katolickiej” i negatywny w części drugiej „Władysława Jagiełły jako władcy polskiego”; kwestia wydaje mi się bardziej złożona i jej rozpatrzeniu poświęcam niniejsze rozważania. Od poganina do króla arcychrześcijańskiego. Wizerunek Władysława Jagiełły… 129 wpływie Zbigniewa Oleśnickiego4. Młody Długosz w 1431 roku zaczął służbę w kancelarii biskupa krakowskiego w charakterze notariusza; z biegiem czasu został jego sekretarzem, a wreszcie kanclerzem i bliskim współpracownikiem. Badacze wskazywali też jednak na umiejętność kronikarza umieszczenia na kartach swego dzieła sądu niezależnego od patrona5 oraz na jednostronność wyeksponowania zależności dziejopisa od Zbigniewa Oleśnickiego kosztem pominięcia osobistych kontaktów Długosza z innymi postaciami elity politycz- nej i umysłowej Królestwa Polskiego6. Zainteresowania historyczne w środowisku krakowskim XV wieku miały charakter typowy dla scholastycznego średniowiecza — nie tyle więc nauko- wy, ile podporządkowany celom pragmatyczno­‍politycznym i wychowawczo­ ‍‑moralizatorskim. Sam Długosz w liście dedykacyjnym, podejmując myśl Ary- stotelesa i Cycerona, akcentował rolę historii jako nauczycielki życia (magistra vitae), która dzięki ukazaniu czynów clarissimorum hominum ma swoje prak- tyczne znaczenie. Należy tak przedstawić historię, by pomóc Polakom naśla- dować chwalebne dzieła przodków, a unikać ich błędów i zbrodni7. W całym liście dedykacyjnym bardzo mocno zaakcentowany został przez Długosza ów

4 M. Bobrz y ński, S. Smol ka: Jan Długosz. Jego życie i stanowisko w piśmiennictwie. Kraków 1893, s. 14—15. Poglądy o stosunkach łączących Oleśnickiego i Długosza powtarzają I. Ch rzanowski: Jan Długosz. Próba charakterystyki człowieka. W: Studia historyczne ku czci Stanisława Kutrzeby. T. 2. Kraków 1930, s. 99; J. Dąbrowski: Dawne dziejopisarstwo polskie (do 1480 roku). Wrocław 1964, s. 196; S. Gawęda: Ocena niektórych problemów hi- storii ojczystej w „Rocznikach” Jana Długosza. W: Dlugossiana. Studia historyczne w pięć- setlecie śmierci Jana Długosza. Red. S. Gawęda. T. 1. Kraków 1980, s. 183; M. Koczer- ska: Długosz jako sekretarz Zbigniewa Oleśnickiego. W: Jan Długosz. W pięćsetną rocznicę śmierci. Materiały z sesji ( 24—25 maja 1980 r.). Red. F. Kir yk. Olsztyn 1983, s. 62—63. 5 J. K rz yżaniakowa: Portret niedokończony. Kazimierz Jagiellończyk w Annales Jana Długosza. W: Ecclesia — cultura — potestas. Studia z dziejów kultury i społeczeństwa. Księga ofiarowana Siostrze Profesor Urszuli Borkowskiej OSU. Red. P. K ras, A. Januszek, A. Na- lewajek, W. Polak. Kraków 2006, s. 488—489; J. Nikodem: Zbigniew Oleśnicki w historio- grafii polskiej. Kraków 2001, s. 16. 6 S. Gawlas: Świadomość narodowa Jana Długosza. St. Źr. 1983, T. 27, s. 63. Otocze- nie intelektualne Długosza, zarówno z okresu studiów uniwersyteckich, późniejszej służby u Oleśnickiego, jak i z czasów po śmierci patrona, omawia J. K rz yżaniakowa (Otoczenie intelektualne Jana Długosza. W: Jan Długosz. W pięćsetną rocznicę śmierci…, s. 31—45), nie przesądzając jednak, w jakiej mierze poglądy reprezentowane przez poszczególnych przed- stawicieli środowiska intelektualistów w Krakowie wpłynęły na Roczniki. Zob. też B. Prz y- byszewski: Kapituła Krakowska za kanonikatu Jana Długosza (1436—1480). W: Dlugossia- na…, T. 1, s. 25—84; J. Wolny: Krakowskie środowisko katedralne w czasach Jana Długosza (1431—1480). W: Dlugossiana…, T. 1, s. 85—107. 7 Annales, lib. 1—2, s. 54: „Verum si quis ad historiae cognicionem et ad perdiscendum illustrium virorum maximarumque regionum et civitatum res gestas, artes, consilia, bella, for- tunam mentem appulerit, verticem sublimioris et sciencie et intelligencie sub brevi etatis et laboris compendio apprehendet”. 130 Adam Talarowski cel dydaktyczno­‍moralizatorski podejmowanego dzieła. Ważnym czynnikiem motywującym do prac nad Rocznikami był dla kronikarza również wątek obro- ny praw i stanu posiadania państwa oraz Kościoła polskiego8. Biografia, uwarunkowania rodzinne i koneksje kronikarza ukształtowały jego szczególne wyczulenie na sprawy walki Polski z zakonem krzyżackim. O ich znaczeniu dla całego dzieła świadczy też przyjęta periodyzacja Roczni- ków9 oraz fakt, że największa seria włączonych dokumentów dotyczyła właśnie konfliktu Polski z Krzyżakami — łącznie jest to kilkanaście dokumentów10, obrazujących również spór na płaszczyźnie ideologicznej w okresie panowania Władysława Jagiełły. Złożony i nieopierający się na jednoznacznym odrzuce- niu oraz potępieniu stosunek Długosza do zakonu krzyżackiego ukazał w swej pracy Wojciech Polak11. Trzeba też wspomnieć, że autor Roczników wielokrotnie dawał w nich wy- raz przekonaniom prowidencjalistycznym: wierzył w ingerencję boską w hi- storię, zarówno na planie jednostkowym, jak i społecznym, uznając w tym względzie zbiorową odpowiedzialność ludzi12. Szczególne wymagania stawiał władcom przewodzącym społecznościom. Przekonanie, że pobożność monar- chy była „fundamentem jego szczęśliwego panowania i zapewniała opiekę Boga nad całym państwem […] odnajdujemy niejednokrotnie na kartach Rocz- ników Jana Długosza”13. Opis sposobu, w jaki w okolicznościach takich radził sobie z tym Jagiełło, zajął w Annales wiele miejsca.

8 S. Gawlas: Świadomość narodowa…, s. 60; J. K rz yżaniakowa: Pojęcie państwa i narodu w „Rocznikach” Jana Długosza. W: Dlugossiana…, T. 2, s. 73. 9 W. Sem kowicz­‍Zarembina: Powstanie i dzieje autografu Annalium Jana Długosza. Kraków 1952, s. 33—34. Badaczka ustaliła, że tzw. współczesna część Roczników zaczynała się od 1406 r., co powiązała z odebraniem Drahima przez Krzyżaków w tymże roku i z faktem, że akta dotyczące spraw krzyżackich znajdowały się w zbiorze pism będącym własnością Zbi- gniewa Oleśnickiego, a mającym kapitalne znaczenie dla owej współczesnej części dzieła. Ce- zura poprzedniego tomu w sposób oczywisty nawiązywała do konfliktu polsko­‍krzyżackiego, rozpoczynał się on bowiem od 1339 r. 10 Zagadnienia związane z wykorzystaniem przez Długosza w Rocznikach dokumentów przedstawiła w swej pracy A. Nalewajek: Dokument w „Rocznikach” Jana Długosza. Lublin 2006. O dokumentach wiążących się z konfliktem polsko­‍krzyżackim zob. s. 83—91. 11 W. Polak: Aprobata i spór. Zakon krzyżacki jako instytucja kościelna w dziełach Jana Długosza. Lublin 1999. 12 U. Borkowska: Treści ideowe w dziełach Jana Długosza. Kościół i świat poza Kościo- łem. Lublin 1983, s. 96—102. 13 U. Borkowska: Dynastia Jagiellonów. Warszawa 2011, s. 390. Od poganina do króla arcychrześcijańskiego. Wizerunek Władysława Jagiełły… 131

Władysław Jagiełło — od poganina do apostoła

Długosz w Rocznikach obszernie przedstawia poprzedzające objęcie przez Jagiełłę tronu polskiego wydarzenia na Litwie. Przedmiotem mojego zainte- resowania jest sposób, w jaki dziejopis kreuje postać i czyny jednego z głów- nych uczestników tych wydarzeń, przyszłego polskiego króla, o którym jednak w odniesieniu do tego okresu pisze jako o poganinie i władcy pogańskiego państwa. Podobnie w odniesieniu do chrystianizacji Litwy zajmę się szczegól- nie rolą Jagiełły jako, jak określił to kronikarz, prawdziwego „apostoła” swego rodzinnego kraju. Długosz, zaczynając „dygresję od spraw polskich”, przedstawia pocho- dzenie i czyny książąt litewskich, którym „propiciacione divina, principibus Polonie reprobatis ob facinora, aput Polonos destinabatur imperium”14. Po tym komentarzu, ujawniającym jego prowidencjalistyczną wizję historii, kronikarz opisuje występki Litwinów, które — przyjąwszy ich prawdziwość — były nie mniej obciążające niż te książąt polskich. Sam Jagiełło spiskował przeciwko stryjowi z Krzyżakami15, kilkakrotnie łamał przysięgę, a w końcu pomimo poręczenia zlecił zamordowanie Kiejstuta; zamierzał tak samo postąpić z Wi- toldem, temu jednak udało się uciec. Długosz w swej relacji nie pozostawia wątpliwości, stwierdzając wprost, że za rozkazem stał Jagiełło („quibus id mu- nus a Iaqellone imperatur erat”16). Wykonawców zlecenia podaje za Latopisem litewskim17, tekstem powstałym w kręgach bliskich Witoldowi. Inne źródła, z których korzystał Długosz, jak Kronika Wiganda, nie są tak jednoznacz- ne w ocenie, pozostawiając rodzaj śmierci Kiejstuta w sferze domysłów18. Jan z Czarnkowa w swej kronice, z której Długosz czerpał tak obficie odnośnie do spraw polskich, pozostawił opis, z którego wynikało, że Kiejstut popełnił w niewoli samobójstwo19. Taka była też oficjalna wersja wychodząca z krę- gu potomków Olgierda. Julia Radziszewska20, analizując przejątki Długosza z Latopisu litewskiego, stała na stanowisku, że dziejopis zapewne posługiwał

14 Annales, lib. 10, s. 91—92. 15 Tamże, s. 94. 16 Tamże. 17 Lietopisiec wielikich kniazej litowskich. W: Latopisiec Litwy i Kronika ruska. Wyd. I. Daniłowicz. Wilno 1827, s. 58. 18 Zob. J. K rz yżaniakowa, J. Och mański: Władysław II Jagiełło. Wrocław 1990, s. 68. 19 Kronika Jana z Czarnkowa. Oprac. J. Szlachtowski. W: MPH, T. 2, s. 719: „Keystud vero ad quoddam fortalitium profugit, quem ex eodem filiaster suus magnus princeps memo- ratus expugnavit et in vincula cum filio jecit, qui post modicum tempus se ipsum in captivitate praedicta dicitur jugulasse”. 20 J. Rad ziszewska: Przejątki Długosza z „Litewskiego Latopisu”. W: Dlugossiana…, T. 1, s. 256—268. 132 Adam Talarowski się nim podczas pisania Roczników. Fakt, że zapisał tylko wersję najbardziej obciążającą Jagiełłę w sprawie śmierci Kiejstuta i podał ją bez żadnego ko- mentarza wskazującego na niepewność co do prawdziwości takiego opisu, jest znaczący. Na pewno nie traktował kluczowych faktów z dziejów dynastii ja- giellońskiej w przededniu objęcia przez nią tronu polskiego bezrefleksyjnie, mechanicznie przepisując jedno ze swych źródeł. Jagiełło wprowadzony został na karty dzieła Długosza jako poganin, dzia- łający w wyjątkowo niegodziwy sposób, co jednak być może — w oczach kro- nikarza — należy zrzucić w pewnej mierze właśnie na karb jego pogaństwa, czyli potraktować jako nieodzowny skutek jego ówczesnego statusu religijne- go. Długosz jest bowiem zdania: „[…] neque enim inter barbaros tuta et since- ra possunt durare federa”, co opatruje jeszcze dopiskiem: „[…] inter quos verus ignoratur Deus; nulla quoque viget fides, nullum sacrosanctum iusiurandum, nulla legitima religio”21. Dodać też można, że w pismach Pawła Włodkowica znajdują się ustępy, które przedstawiają Jagiełłę­‍poganina otaczającego się ka- tolikami i rozmawiającego z nimi o chrześcijańskiej religii22. Żadnego śladu takiego stanu rzeczy nie znajdziemy jednak w tekście Długosza. Jagiełło, dowiedziawszy się, że Jadwidze powierzono rządy nad Kró- lestwem Polskim, a — co nie mniej ważne — królowa ta jest tak urodziwa jak żadna inna na świecie, wysłał swych braci, aby prosili w jego imieniu o jej rękę23. Kronikarz podkreśla motywację religijną osób podejmujących w tej sprawie decyzję, tj. Jadwigi, jej matki i panów krakowskich, i im właś- nie przypisuje zasługę rozszerzenia wiary chrześcijańskiej24. Natomiast sam Jagiełło według Długosza nie kierował się pobudkami religijnymi, traktując swój chrzest jako kartę przetargową, którą wykorzystywał do osiągnięcia swo- ich celów. Szczególnie sygnalizowany przez kronikarza jest moment związany z urodą Jadwigi, czym miał kierować się Jagiełło, oraz fakt, że zostały jej oddane rządy w państwie; Jagiełło, jak pisze Długosz, gdy krytykuje króla za przyjęcie dwóch sakramentów, uczynił to, aby zdobyć Królestwo Polskie — „pro regno Polonie consequendo”25. Dziejowa rola chrystianizacyjna Polski wobec Litwy miała ogromną wagę w kontekście stosunków z Krzyżakami. Kronikarz stara się ukazać Litwinów jako naród całkowicie wówczas pogrążony w pogaństwie. Służy temu milczenie o rozpowszechnieniu chrześcijaństwa obrządku wschodniego

21 Annales, lib. 10, s. 93. 22 S. Bełch: Paweł Włodkowic jako historyk i jego wpływ na Długosza. „Teki Historycz- ne” 1959, T. 10, s. 82. 23 Annales, lib. 10, s. 142. 24 Tamże, s. 145: „Hec sentencia cum Hedwigis regine, femine iam tunc devote et reli- giosissime, fastidium solo fidei Christiane respectu temperasset, facile quoque ab allis excepta est”. 25 Tamże, s. 154. Od poganina do króla arcychrześcijańskiego. Wizerunek Władysława Jagiełły… 133 na Litwie czy o apostolskich staraniach franciszkanów względem chrystiani- zacji tego kraju. Opisując pierwszą chrystianizacyjną wyprawę Jagiełły na Litwę: „Wladislaus Polonie rex […] Lithwaniam ire pergit”, dziejopis dodaje na marginesie: „[…] aput quam Christus hactenus fiut incognitus et invisus”26. Zdaniem Długosza Jagiełło nie przyjął chrztu w obrządku wschodnim27: przy okazji opisywania chrztu w obrządku łacińskim, poprzedzającego ko- ronację, wyróżnia grupę książąt, którzy przyjęli już wcześniej chrzest28, Jagiełłę jednak kilkakrotnie nazywa poganinem, posługując się terminem „barbarus”29. Wykreowany przez kronikarza obraz świata pogańskiego omówiła Urszu- la Borkowska30. Poganie zostają tu przedstawieni negatywnie, co ma służyć usprawiedliwieniu wojen; charakteryzuje ich przebiegłość, kłamliwość i okru- cieństwo, a także tkwiąca niejako immanentnie w istocie pogaństwa niemoż- ność dotrzymania danego słowa. Na kartach dzieła dziejopisa potwierdzają to postępki Jagiełły jako pogańskiego jeszcze władcy Litwy. Opis wydarzeń lat 1382—1386 w Rocznikach Długosza wydaje się dobrze wpasowany w cel uzyskania korzystnego z polskiej perspektywy, ale jedno- cześnie koherentnego obrazu — choć nie można zapominać o zaproponowanej przez kronikarza narracji w sprawie Jadwigi i Wilhelma, w której najbardziej obciąża panów polskich. Litwini-poganie, a konkretnie: ich elita władzy, na czele z Jagiełłą, przedstawiona zostaje jako grupa ludzi pozbawionych zasad, nieustannie uciekających się do zdrad i mordów, co spotyka się nawet z komen- tarzem kronikarza, że jest to nieodzowne dla tych „inter quos verus ignoratur Deus”31. Jagiełło był stroną inicjatywną w zabiegach o małżeństwo i związek państwowy z Polską, stawiało go to więc w roli petenta32. Zasługi natury re- ligijnej i państwowej, związane z rozszerzaniem wiary chrześcijańskiej i ko- rzyściami politycznymi dla Królestwa Polskiego, przypisane zostały Jadwidze i panom polskim33. Narracja Długosza narzuca jedynie alternatywę — Litwy

26 Tamże, s. 159. 27 Propozycje takie pojawiały się w starszej historiografii rosyjskiej, w której przyjmowa- no, że przyszły król Polski przyjął chrzest w obrządku wschodnim jako dziecko, z imieniem Jakub. Zob. A. Naumow: Władysław II Jagiełło wobec prawosławia. W: Kaplica Trójcy Świę- tej na Zamku Lubelskim. Historia, teologia, sztuka, konserwacja. Red. B. Paprocka, J. Sil. Lublin 1999, s. 17. 28 Annales, lib. 10, s. 153. 29 Np. tamże, s. 154. Jest to zdaniem U. Borkowskiej najczęściej w jego dziele używane określenie poganina. Zob. Taż: Treści ideowe…, s. 124—125. Według autorki można w tym doszukiwać się naśladowania pisarzy antycznych. 30 U. Borkowska: Treści ideowe…, s. 123—144. 31 Annales, lib. 10, s. 93. 32 Zob. S.M. Kucz y ński: Rozbiór krytyczny r. 1385 „Dziejów polskich” Jana Długosza. St. Źr. 1958, T. 3, s. 223. 33 Annales, lib. 10, s. 153. 134 Adam Talarowski pogańskiej zwalczanej (nie chrystianizowanej) przez Krzyżaków bądź chry- stianizowanej przez Polaków — odsuwając na margines dokonującą się już chrystianizację w obrządku wschodnim bądź jej polityczne perspektywy. Ma to podkreślać polską rolę w procesie przezwyciężania pogaństwa. Może być też objawem niechęci Długosza do wiary Rusinów, czego wyraz kronikarz daje na kartach Roczników wielokrotnie34. Kontrast między Jagiełłą­‍poganinem a Jadwigą wydaje się wyraźniejszy z uwagi na znakomite parantele rodzinne córki Ludwika Węgierskiego. Jadwi- ga to „regina nobilis”, która „nobilitate clarens prodiit de porta regalis stirpis et orta Francie nido domus”35. Przekonanie o wyższości cywilizacyjnej Jadwi- gi nad Jagiełłą jest kwestią podstawową dla narracji Długosza, znajduje też wyraz w zachowaniu samych bohaterów wydarzeń — niechęci królowej do „barbarzyńskiego” księcia36. Starania obu stron doprowadziły jednak do porozumienia, skutkiem któ- rego miał być chrzest Jagiełły, jego małżeństwo z Jadwigą, a następnie koro- nacja. W uroczystość św. Walentego wielki książę wraz z pogańskimi brać- mi, bojarami i szlachtą „in fide katholica et eius articulis ad liquidum edocti” zostali ochrzczeni37. Długosz błędnie pisze, że zostało też wówczas zawarte małżeństwo, co traktuje jako przyjęcie dwóch sakramentów jednego dnia38, a tym samym jest to kolejny przyczynek do zawoalowanej krytyki Jagiełły. Opis koronacji — w odróżnieniu od późniejszych, które kronikarz miał okazję widzieć osobiście — jest zdawkowy, a zamiast tego dziejopis zamieścił własny, zjadliwy w tonie komentarz­‍refleksję, odnoszącą się do panowania Jagiellonów w Polsce39. Jagiełło przy okazji chrztu „earum populos se baptisaturum et ad fidem orthodoxam reducturum iureiurando astrinxit”40. W narracji przedstawiają- cej okoliczności chrystianizacji Litwinów nacisk położony zostaje na osobisty wkład władcy. 34 Problemem tym zajęła się U. Borkowska: Treści ideowe…, s. 171—183. 35 Annales, lib. 10, s. 234; określenia te pochodzą z epitafium zamieszczonego przez Dłu- gosza przy informacji o śmierci królowej. 36 Tamże, s. 151: „Mittit tandem familiariorem et secretum suum nuncium Zauischium de Oleschnicza in ducis Iagellonis occursum mandans, ut viso eo et forma sua staturaque quam celeriter redeat et fideliter eius formam, staturam et mores enarret caveatque, ne munus aliqod a duce Iagellone acceptet”. 37 Tamże, s. 153. 38 Tamże: „Principale autem et primarium sacramentum Wladislaus alias Iagello dux adeptus, die rursus eodem alterum sortitus est”. 39 Tamże, s. 154. Kuczyński, analizując ten pełen niechęci do Jagiellonów dopisany frag- ment, potraktował go jako powstały „pod wpływem bądź nowo uzyskanych skądś wiadomo- ści, bądź jakiegoś przykrego zajścia z Kazimierzem Jagiellończykiem, gdyż nosi […] ślady wzburzenia autora, który starał się tym dopiskiem poniżyć Jagiełłę w oczach potomności” — S.M. Kucz y ński: Rozbiór krytyczny…, s. 225. 40 Annales, lib. 10, s. 154. Od poganina do króla arcychrześcijańskiego. Wizerunek Władysława Jagiełły… 135

W opisie Długosza da się wyróżnić dwa etapy — depoganizacji i właś- ciwej chrystianizacji, co zgodne było z założeniami średniowiecznej teologii misyjnej. Wyraźnie widoczny jest schemat zakładający ukazanie stanowczości w zwalczaniu starych kultów i pokojowe szerzenie chrześcijaństwa. Na po- czątku Władysław wraz z towarzyszącymi mu duchownymi i świeckimi pod- jął próbę katechizacji, zwoławszy w Popielec zjazd w Wilnie. Wówczas król, mimo wyraźnie zaakcentowanego oporu zgromadzonych, kazał zgasić „ignem, qui perpetuus ab illis putabatur”41. Po wstępnej próbie nauczania o prawdach wiary Długosz przedstawia Władysława jako surowego i nieprzejednanego pogromcę kultu pogańskiego, przeprowadzającego stanowczą depoganizację — gaszącego święty ogień, niszczącego pogańskie świątynie i ołtarz, wyci- nającego święte gaje, rozkazującego pozabijać węże i żmije, uznawane za bó- stwa opiekuńcze. Czynił to, nie zważając na fletus et lamentas zgromadzonych pogan, którzy jednak nie ośmielali się wystąpić contra regis imperium. Następnie podkreślona zostaje przez Długosza rola Jagiełły we właściwej chrystianizacji, katechezie — nauczaniu prawd wiary i modlitw (do czego był szczególnie predestynowany jako znający język), wreszcie chrzcie: „Per dies autem aliquot de articulis fidei, quos credere oportet, et oracione Domi- nica atque symbolo” przez kapłanów polskich, lecz jak zaznacza dziejopis: „[…] magis tamen per Wladislai regis, qui linguam gentis noverat et cui faci- lius assenciebat”42. Kronikarz wspomina też o rozdawaniu szat w zamian za chrzest, co było przedmiotem szyderstw Krzyżaków na soborze w Konstan- cji, jednak w przekazie Długosza pozostaje raczej pochwałą pomysłowości i przemyślności króla43. Po ustępie opisującym szczegóły chrystianizacji, m.in. grupowy chrzest (również organizowany i nadzorowany przez Władysława: mandate rege), dziejopis zamieszcza tekst bulli papieskiej skierowanej do Ja- giełły, zdecydowanie mu przychylnej, łącząc ją w ten sposób bezpośrednio ze sprawą chrystianizacji Litwy44. Władysław zostaje nazwany przez Długosza „Christianissimus rex”, podobnie w samej bulli przez Urbana VI („princeps Christianissimus”). Jest ona wypełniona entuzjastycznie formułowanymi po- chwałami i zachętami do dalszej pracy na polu chrystianizacji, tworząc razem z poprzedzającym opisem Długosza spójną i logiczną całość. Kronikarz w dalszych ustępach Roczników opisuje litewskie fundacje kró- la, którego nazywa przy tej okazji devotissimus — ‘najpobożniejszy’. Jagiełło

41 Tamże, s. 160. 42 Tamże, s. 160—161. 43 Tamże, s. 161: „Qua quidem provida liberalitate et largicione effecit, ut rudis illa na- cio et pannosa, lineis in eam diem contenta, fama huiusmodi liberalitatis vulgata, pro conse- quendis laneis catervatim ad suscipiendum baptisma ex emni regione accurreret”. Wzmianka o rozdawaniu nowych szat rodakom znajduje się także w Epitafium Władysława Jagiełły pióra Grzegorza z Sanoka. 44 Tamże, s. 162. 136 Adam Talarowski założył katedrę i siedem kościołów parafialnych, nadał uposażenia, dokładał starań o wybór właściwego biskupa45. Choć Długosz niewątpliwie podkreśla polską rolę w chrystianizacji Litwy, nie wydaje się właściwe doszukiwanie się tutaj umniejszenia zasług Jagiełły, właściwsze byłoby dostrzeżenie komple- mentarności wysiłków — litewskiego króla­‍neofity, Polaków i Jadwigi. Pod rokiem 1387 zamieszcza jeszcze kronikarz rozbudowany opis pochodzenia Litwinów, ich obyczajów i kultów46, po czym powraca do zagadnienia chry- stianizacji, umieszczając passus tym razem właściwie wyłącznie poświęcony zasługom Władysława, utrzymany w tonie panegirycznym wobec króla. Dili- gentia, ferventia i devotio Jagiełły skłoniły go do działań chrystianizacyjnych, w których odniósł wielkie sukcesy, podsumowane przez Długosza: „[…] non immerito Lithuanice gentis conversor et apostolus possit censeri”47. Opis chrystianizacji Żmudzi z 1413 roku pokrywa się treściowo z wcześ- niejszym opowiadaniem o chrystianizacji Litwy48. Ustęp poświęcony naukom głoszonym przez Władysława jest tym razem nieco szerszy. Król nauczał modlitw oraz wykazał się według kronikarza pewną wiedzą teologiczną, choć prawdy te podsuwali czy też podpowiadali mu duchowni („viri spirituales regi suggerebant”)49. Kronikarz podkreśla wyjątkową troskę władcy, wyrażającą się w fundacjach i starannym doborze ludzi mających czuwać nad utrzymaniem Żmudzi w chrześcijaństwie50. Tak szerokie zajęcie się krótkim w sumie epizo- dem uwypukla motywację Długosza do podkreślenia apostolskiej roli Jagiełły w chrystianizacji Żmudzi. Autorzy Rozbioru krytycznego… zwracają z kolei uwagę na poważną rolę Witolda w tym procesie, którą Długosz całkowicie pomija51; w to miejsce eksponuje rolę monarchy, osobiście kierującego akcją pozyskania Żmudzinów dla Kościoła. Długosz, podejmując temat chrystianizacji Litwy i Żmudzi, konstruuje opis, w którym podkreśla osobiste zasługi króla, szczególne predyspozycje Jagiełły znającego miejscowe języki, jego stanowczość w zakresie zwalcza- nia kultów pogańskich połączoną z zaangażowaniem w katechizację, wresz- cie dużą troskę o rozwój religii chrześcijańskiej, przejawiającą się w doborze właściwych biskupów i swych przedstawicieli, fundacjach pobożnych oraz we właściwym ustawodawstwie. Podsumowując: tak jak trudno nie zauważyć

45 Tamże, s. 162—163. 46 Tamże, s. 164—169. 47 Tamże, s. 170. 48 Tamże, lib. 11, s. 23: „Et quoniam nemo ex viris spiritualibus qui cum Wladislao rege Samagiciam advenerant, linguam Samagiticam noverat exprimere, Wladislaus Polonie rex aput populum Samagicie pro fide et religione orthodoxa suscipienda declamare coactus est”. 49 Tamże. 50 Tamże, s. 25—26. 51 Rozbiór krytyczny Annalium Poloniae Jana Długosza. T. 1: (za lata 1385—1444). Oprac. S. Gawęda, K. Pierad zka, J. Rad ziszewska, K. Stachowska, pod kier. J. Dąbrowskie- go. Wrocław 1961, s. 148. Od poganina do króla arcychrześcijańskiego. Wizerunek Władysława Jagiełły… 137 niechęci i złośliwości Długosza zawartych w różnych wątkach opisu Jagieł- ły, w tym w odniesieniu do lat jego panowania wypełnionego walkami we- wnętrznymi na Litwie, tak w kontekście narracji dziejopisa dotyczącej spraw chrystianizacji można przychylić się do zdania Jana Fijałka, że wiadomości „upiększył w szczegółach niektórych ku większemu uwielbieniu tego króla […] wszystkie promienie działalności kaznodziejsko­‍apostolskiej […] skupił około jednej głowy i osoby króla Jagiełły […] żeby odeprzeć i zniszczyć ciągłe osz- czerstwa krzyżackie”52. Opis chrystianizacji został stworzony w taki sposób, by jak najbardziej uwypuklić zasługi neofity na polskim tronie, pokazać, że ten omnes conatus suos dążył do nawrócenia — najpierw Litwinów, następnie Żmudzinów.

Princeps christianissimus: Władysław Jagiełło jako król polski na forum spraw międzynarodowych

Przedstawiony sposób kreowania w dziele Długosza Jagiełły na „króla­ ‍‑apostoła”, niezwykle skutecznego i działającego w sposób wzorowy z punktu widzenia teologii misyjnej, był pochodną polemiki polsko­‍krzyżackiej. Racją bytu zakonu było szerzenie wiary przez podbój i przymusowe nawracanie ple- mion pogańskich, a unia Litwy z Polską podważała w zasadniczy sposób sens istnienia zakonu. Użyteczną rolę bezpośrednio po objęciu tronu przez Jagiełłę odgrywała dla jego przeciwników sprawa zaręczyn Jadwigi z Wilhelmem53. Podjęta wówczas przez Habsburgów i Krzyżaków akcja propagandowa nie przyniosła jednak zakładanych rezultatów — nawet na terenie Niemiec i w au- striackim piśmiennictwie zakonnym powątpiewano w oficjalną wersję austria- cką54. Zakon dalej słał jednak do Niemiec i Europy Zachodniej posłów, których zadaniem było przedstawienie Witolda i Jagiełły jako książąt pogańskich. „Ni- gdy dotąd ani Zakon, ani Polska nie prowadziły takiej wojny propagandowej, nie puściły w ruch tylu argumentów propagandowych we własnej obronie”55.

52 J. Fijałek: Kościół rzymskokatolicki na Litwie. W: Chrystianizacja Litwy. Red. J. K ło- czowski. Kraków 1997, s. 140—141. 53 Spory historiograficzne ze szczególnym uwzględnieniem roli przekazu Długosza omó- wił J. Nikodem: Jadwiga król Polski. Wrocław 2009, s. 122—156. 54 A.F. G rabski: Jadwiga — Wilhelm — Jagiełło w opiniach europejskich. „Nasza Prze- szłość” 1966, T. 23, s. 122. 55 H. Boock man n: Zakon Krzyżacki. Dwanaście rozdziałów jego historii. Warszawa 1998, s. 208. 138 Adam Talarowski

Swoistym uwieńczeniem był sobór w Konstancji (1414—1418). Prezentując swe racje w traktatach wypełnionych naukowymi wywodami, Polacy twierdzi- li, że zakon nie ma w Prusach praw do sprawowania władzy i powinien zostać rozwiązany, odstępował bowiem od zasad pracy misyjnej. Paweł Włodkowic piętnował ten sposób myślenia i działania misyjnego, nazywając je „pruską herezją”. Tezy te były inspiracją dla Długosza, co opisał Stanisław Bełch56. Zachowały się odręczne uwagi i notatki kronikarza na pismach Włodkowica, pozwalające stwierdzić, że był on pod wpływem jego myśli oraz posługiwał się jego tekstami. Włodkowic zaś, występując na soborze w Konstancji, pod- kreślał, że niewierni są bliźnimi, wobec których chrześcijanie zobowiązani są do miłosierdzia, a nawracanie siłą, za pomocą oręża jest sprzeczne ze wska- zaniami etyki; nie wolno też szerzyć wiary za pośrednictwem środków niego- dziwych. Zapisy Roczników Długosza dotyczące kwestii chrystianizacji Litwy i Żmudzi można określić jako wpisujące się w nurt przedstawiania tych wyda- rzeń przez Polaków. Przebieg wojny propagandowej między zakonem krzyżackim a Polską jest szeroko omawiany w literaturze przedmiotu57. Propaganda Krzyżaków skiero- wana była bezpośrednio po to, aby zdyskredytować Jagiełłę — aż do pokaza- nia króla polskiego jako fałszywego chrześcijanina. Wyrok dotyczący Satyry Falkenberga na soborze w Konstancji został przedstawiony przez Długosza w Rocznikach58. Sven Ekdahl, analizując polską propagandę w okresie od bitwy grunwaldz- kiej do soboru w Konstancji, podsumował jej podstawowe założenia: „[…] wojna z Zakonem była kreowana na bellum iustum, Jagiełło był przed- stawiany jako rex iustus, Zakon jako reprezentant civitas diaboli, a wynik bitwy grunwaldzkiej jako skutek Boskiego zarządzenia”59. Historyk zwracał uwagę na rozpowszechnienie idei augustiańsko­‍gregoriańskich dotyczących wojny sprawiedliwej w późnym średniowieczu, mających zasadniczy wpływ na kształtowanie ideału władcy, którego miało cechować m.in. umiłowanie po- koju, prowadzenie jedynie wojen sprawiedliwych i osiąganie swych celów — o ile to możliwe — jedynie pokojowymi metodami, bez rozlewu krwi. Ekdahl dopatrzył się schematycznej, szablonowej konstrukcji, zawierającej również elementy hagiograficzne i eschatologiczne, zaczerpniętej z koncepcji św. Augu- styna, w piętnastowiecznych źródłach narracyjnych dotyczących bitwy pod Grunwaldem — w tym w Annales Długosza.

56 S. Bełch: Paweł Włodkowic…, s. 75—101. 57 Zob. S. Ekdahl: Grunwald 1410. Studia nad tradycją i źródłami. Przeł. M. Dor na. Kraków 2010, s. 193—232; A.F. G rabski: Polska w opiniach Europy Zachodniej XIV—XV w. Warszawa 1968, s. 237—348; K. Ożóg: Uczeni w monarchii Jadwigi Andegaweńskiej i Włady- sława Jagiełły (1384—1434). Kraków 2004, s. 177—280. 58 Annales, lib. 11, s. 79—83. 59 S. Ekdahl: Grunwald 1410…, s. 205. Od poganina do króla arcychrześcijańskiego. Wizerunek Władysława Jagiełły… 139

Opisy ukazujące umiłowanie pokoju przez króla Władysława pojawiają się w Rocznikach wielokrotnie, jednak z nieporównywalnie dużym natęże- niem w odniesieniu do okresu poprzedzającego starcie roku 1410. Taka kreacja (w tym wypadku — autokreacja) przebija wyraźnie w zamieszczonej przez Długosza Skardze Jagiełły na Zakon (Querela Wladislai Poloniae regis contre Cruciferos de Prussia in universum omnibus litteris publicata60), z Opatowa z 1409 roku, przesyconej religijnie umotywowaną retoryką. Władysław jako przymioty wypływające „ex precepto Iesu Christi Regis pacifici servandam fuimus obligati” wymienia: cierpliwość (patientia), umiłowanie pokoju (amor pacis), miłosierdzie (caritas), łagodność (mansuetudo), służbę Bogu (servitus Salvatori), które traktuje pryncypialnie, nie odstępując od kierowania się nimi w swej polityce wobec zakonu krzyżackiego61. Przeciwstawia je postawie swo- ich adwersarzy, którzy niepomni przykazań Chrystusa nie zachowują się, jak przystało na chrześcijan, zarówno wobec samego Władysława, jak i mieszkań- ców pustoszonych przez nich ziem. Treść tej skargi oddaje główne wątki pol- skiej propagandy, ogniskujące się wokół ukazania Jagiełły jako przykładnego chrześcijanina, stosującego się do etycznego nauczania Kościoła, nadto o wiel- kich zasługach dla sprawy chrystianizacji, czym pozytywnie wyróżnia się na tle braci z zakonu krzyżackiego, którzy nie potrafili skutecznie ochrzcić ani Prusów, ani Żmudzi. W Rocznikach jeszcze kilkakrotnie Długosz przytacza podobne wypowie- dzi, które miały paść z ust Jagiełły. Obsecratio wypowiedziana 9 lipca 1410 roku zawierała inwokację do Boga, do którego pomocy odwoływał się król62, oraz obarczała Krzyżaków winą za rozlew krwi, Władysław robił bowiem wszystko, by pokój został zachowany, nawet mimo niegodziwej postawy prze- ciwników. W narracji Długosza, dopiero kiedy kilka dni przed bitwą grun- waldzką Krzyżacy po raz kolejny odrzucili propozycje pokojowe, Władysław był przekonany, że nie ma już nadziei uzyskania pokoju63. We fragmencie dotyczącym przebiegu działań wojennych 1410 roku znala- zło się w Rocznikach wiele informacji o praktykach religijnych króla — pieszej pielgrzymce do klasztoru na Łysej Górze, zobowiązaniach do innych pielgrzy- mek czy wysłuchanych mszach64. 9 lipca król wraz z wojskiem przyjął wia- tyk, sakrament Ciała i Krwi Chrystusowej65. Tego samego dnia wypowiedział w obecności wojska modlitwę do Boga, w której powoływał się na słuszność

60 Annales, lib. 10—11, s. 34—38. 61 Tamże, s. 37. 62 Tamże, s. 71: „Tu, qui omnium cordium secreta priusquam concipiantur nosti, clemen- tissime Deus, ex alto prospicis, quod presens bellum, in quo sto coactus, in Tuo et Christii Filii Tui nomine confisus auxilo suscepi”. 63 Tamże, s. 77—78. 64 Tamże, s. 60, 63, 65. 65 Tamże, s. 82. 140 Adam Talarowski walki przeciw Krzyżakom. Jak zapisał Długosz o Władysławie: „Is sermo in ea devocione et humilitate sonoritateque, ut a circumstante militum concio- ne exaudiri posse”66. Devotio i humilitas, pobożność i pokora to podstawowe cechy, jakie Długosz chciał ukazać w królu. Podobnie było w przypadku roz- mowy samego Jagiełły z posłem węgierskim Fryczem, obszernie przytoczonej przez dziejopisa jako odbywająca się 13 lipca 1410 roku67, oraz w odpowiedzi królewskiej na poselstwo heroldów krzyżackich z dwoma mieczami68. Sposób rozumowania kronikarza prowadzi od podkreślenia przymiotów króla (poboż- ność, pokora, umiłowanie pokoju) do wezwania przezeń pomocy Boga jako rozstrzygającego ziemskie spory z niedoścignioną sprawiedliwością. Modli- tewne gesty i słowa Jagiełły można też odczytywać w kategoriach publicz- nych, rytualnych aktów suplikacyjnych, kierowanych przez monarchę do Boga. Przeciwieństwem pokory Władysława była pycha Krzyżaków, ukazywana wielokrotnie w Rocznikach, szczególnie w okresie kampanii 1410 roku. Do najważniejszych jej przejawów można zaliczyć: butę wykazywaną przez mi- strza Ulryka69, arogancję Wernera Tettingena, który odradzał pokój, a uciekł z pola walki70, czy takie symboliczne wydarzenia jak przesłanie dwóch mieczy przez Krzyżaków przed bitwą71 lub znalezienie w obozie wrogów więzów, któ- re przygotowane były dla polskich jeńców — wszystko to zostało opatrzone stosownym komentarzem72. Barbara Kowalska przeanalizowała obraz lipcowej bitwy z perspektywy jego nasycenia treściami odwołującymi się do sfery nadprzyrodzonej, reli- gijnej i symbolicznie podkreślającymi zakorzenienie całego wydarzenia oraz jego bohaterów (a szczególnie króla polskiego Władysława Jagiełły) w sferze sacrum73. Najbardziej uderzający jest opis pobożności królewskiej w obliczu mającej się odbyć walki. W Dzień Rozesłania Apostołów, 15 lipca, gdy do króla przybywali rycerze donoszący o bliskiej obecności nieprzyjaciół „Wla- dislaus nihil tam repentino et propinquo hostium adventu motus opere precium existimans prius rebus Divinis quam marcialibus defungi in capellam veniens

66 Tamże, s. 71. 67 Tamże, s. 81—83. 68 Tamże, s. 110. 69 Tamże, s. 65—66, 75, 80—81. 70 Tamże, s. 75—76, 121—122. 71 Znaczenie tego motywu omówił S. Ekdahl: Grunwald 1410…, s. 156—161. 72 Annales, lib. 10—11, s. 113—114; domyślano się, że ustęp ten został zainspirowany lekturą Justyna, zob. D. Tu rkowska: Ślady lektury Justyna w „Historii Polski” Długosza. „Pamiętnik Literacki” 1961, z. 3, s. 165; pierwszym źródłem, w którym występuje informacja o kajdanach, były Articuli Pawła Włodkowica, zob. S. Ekdahl: Grunwald 1410…, s. 215. 73 B. Kowalska: Sacrum w Długoszowym opisie bitwy pod Grunwaldem. W: Klio viae et invia. Opuscula Mario Cetwinski dedicata. Red. A. Od rz y wolska­‍K idawa. Warszawa 2010, s. 107—121. Od poganina do króla arcychrześcijańskiego. Wizerunek Władysława Jagiełły… 141 duas missas […] devotissime exaudit”74. Kronikarz w opisie zachowania wład- cy podkreśla gorliwą pobożność, która nakazała mu wyżej stawiać oddanie czci Bogu niż przygotowanie do bitwy. Król Władysław zostaje ukazany jako wyróżniający się pobożnością na tle swojego otoczenia, nawet Witold był bowiem zniecierpliwiony tym ociąganiem się ze strony Jagiełły75. Zgod- nie z hagiograficznymi wzorami dobrego człowieka w obliczu niebezpieczeń- stwa cechować miały spokój i constantia, związana z wypełnianiem praktyk religijnych76. Władysław na polu bitwy to rex religiosus, devotissimus i pacificus, do ostatnich chwil żywiący nadzieję pokoju. Logiczne uzasadnienie takiego kreowania postaci króla zamieszcza Długosz kilka zdań dalej: „Nihil itaque mirum, si regi religioso et devotissimo omnibus victoriis et periculis Divi- na anteponenti Divinitas victoriam famosam largita est”77. Kronikarz daje do zrozumienia, że to dzięki głębokiej gorliwości religijnej i szczerej pobożności króla polskiego było możliwe zwycięstwo nad wojskami zakonu krzyżackie- go. Marek Janicki wskazał na zbieżność sformułowań o mocy i dobroci Boga jako przyczynie zwycięstwa z frazami z biblijnej Księgi Machabejskiej, co wiązało się z chętnie podejmowanym w polskiej propagandzie tematem przy- równania Władysława Jagiełły do Judy Machabeusza78. Warto w tym kontekście umieścić także nadanie Świętu Rozesłania Apo- stołów, przypadającemu na 15 lipca, rangi kościelno­‍państwowej. Długosz opi- suje to wydarzenie wraz z pieszym przybyciem króla na Skałkę i uroczystym wprowadzeniem zdobytych chorągwi krzyżackich do katedry krakowskiej św. Stanisława pod rokiem 141179. Stało się to na pamiątkę tego, że według objaśnienia kronikarza „benignitas Dei misericordiam suam cum Polonorum nacione et stirpe magnificasset”80. Święto81 dzięki towarzyszącej mu otoczce było ważnym elementem zachowywania patriotycznej pamięci o zwycięstwie z 1410 roku i kształtowało powszechną świadomość, także w odniesieniu do postaci króla Władysława Jagiełły. Krzysztof Bracha wskazał na znaczenie okołoliturgicznego upamiętniania wydarzeń związanych z bitwą grunwaldzką, m.in. przez nauczanie kaznodziejskie i obchody Święta Rozesłania Aposto-

74 Annales, lib. 10—11, s. 87. 75 Tamże. 76 S. Ekdahl: Grunwald 1410…, s. 167. 77 Annales, lib. 10—11, s. 88. 78 M. Janicki: Grunwald w tradycji polskiej od XV do XVII wieku. W: Na znak świet- nego zwycięstwa. W sześćsetną rocznicę bitwy pod Grunwaldem. T. 1: Studia. Kraków 2010, s. 95—104. 79 Annales, lib. 10—11, s. 187. 80 Tamże. 81 O Święcie Rozesłania Apostołów i jego roli po bitwie pod Grunwaldem zob. M. Jani- cki: Grunwald w tradycji polskiej…, s. 114—119. 142 Adam Talarowski

łów82. Takie formy memoryzacji mogły mieć niewątpliwe znaczenie dla sposo- bu ujęcia wydarzeń 1409—1411 przez Jana Długosza. Uwypuklenie pokory Jagiełły, jego łagodności i miłosierdzia dla pokona- nych, z podkreśleniem chrześcijańskich motywacji, było ważnym elementem kreacji władcy aspirującego do miana princeps christianissimus83. Długosz przeciwstawiał tę cechę Władysława zachowaniu Zygmunta Luksemburskiego, który chciał deptać zdobyte na przeciwnikach chorągwie84. Jagiełło w oczach kronikarza nie był jednak zupełnie wolny od pychy: wykazał ją po zwycię- stwie grunwaldzkim wobec Henryka von Plauen, czym kronikarz tłumaczy późniejszą pomyślność zakonu85. W tym ustępie dzieła Długosza bardzo wy- raźny jest moralizatorski zamysł dziejopisarza. Taki sposób przedstawiania króla w kontekście wojen z zakonem krzy- żackim nie miał na celu poniżać autorytetu króla jako wodza czy odbierać mu zasług jako twórcy planów bitewnych86. Tworząc wizerunek Władysława jako władcy pobożnego i pokornego, Długosz odwoływał się do wyobrażeń augustyńskich; stworzony portret można odnieść też do myśli Stanisława ze Skarbimierza czy Jana z Dąbrówki o ideale władcy. W ich tezach, reprezenta- tywnych dla refleksji w zakresie filozofii moralnej w krakowskim środowisku intelektualnym 1. poł. XV wieku, powodzenie w wojnach zawdzięcza monar- cha właśnie pobożności, wyrażającej się gorącą modlitwą, wiarą, zaufaniem Bogu oraz uczestnictwem w nabożeństwach87. Poruszając zagadnienie stosunku Długosza do Jagiellonów, Sławomir Gawlas spostrzegł, że w dziele kronikarza, gdy któryś z reprezentantów tej dynastii „występował na zewnątrz wobec państw sąsiednich w roli króla Pol- ski, nie tylko zyskiwał pozytywną ocenę, ale Długosz przedstawiał go możli- wie korzystnie i dążył do jego wywyższenia”88. Wynikało to m.in. z tego, że motywowany żywymi racjami patriotycznymi dziejopis podejmował polemikę

82 Zob. K. Bracha: Święto wiktorii grunwaldzkiej w kaznodziejstwie polskim. W: Conflic- tus magnus apud Grunwald 1410. Między historią a tradycją. Materiały z międzynarodowej konferencji naukowej „Grunwald — Tannenber — Żalgiris” zorganizowanej 20—24 września 2010 r. w Malborku i Krakowie. Red. K. Ożóg, J. Tr upinda. Malbork 2013, s. 231—247. 83 O znaczeniu pokory w moralizatorskiej myśli politycznej piętnastowiecznego środowi- ska krakowskiego zob. K. Ożóg: Ideał władcy w krakowskim środowisku intelektualnym na początku XV w. W: Nihil superfluum esse. Studia z dziejów średniowiecza ofiarowane Profesor Jadwidze Krzyżaniakowej. Red. J. St rzelcz yk, J. Dobosz. Poznań 2000, s. 421; J.B. Koro - lec: Problem cnót moralnych w Komentarzu Jana z Dąbrówki do Kroniki Mistrza Wincentego. W: Literatura i kultura późnego średniowiecza w Polsce. Red. T. Michałowska. Warszawa 1993, s. 64—65. 84 Annales, lib. 10—11, s. 205. 85 Tamże, s. 138. 86 Motywacje Długosza jako wynikające z osobistej niechęci widział S.M. Kucz y ński: Wielka wojna z Zakonem Krzyżackim w latach 1409—1411. Warszawa 1980, s. 38—40. 87 K. Ożóg: Ideał władcy…, s. 423. 88 S. Gawlas: Świadomość narodowa…, s. 55. Od poganina do króla arcychrześcijańskiego. Wizerunek Władysława Jagiełły… 143 z zarzutami stawianymi Polsce na forum międzynarodowym. Ten fakt, świa- domość tworzenia tekstu opisującego wszystkie węzłowe problemy stosunków polsko­‍krzyżackich — a przez ich podejmowanie wpisującego się w ciąg teks- tów o najczęściej polemicznym charakterze, wraz z wyraźnie ukształtowaną świadomością narodową kronikarza — wpływał w interesującym nas zakresie na sposób konstrukcji portretu Jagiełły. Był on uwarunkowany wyobrażeniami typowymi dla epoki. W ich ramach Władysław został wpisany w wizerunek modelowego władcy prowadzącego wojnę sprawiedliwą, a wśród jego cech na pierwsze miejsca wybijały się pobożność i bezpośrednio z nią związane pokora czy łagodność.

Pobożność królewska

W niniejszym fragmencie zajmę się tymi elementami obrazu religijności króla, które ani nie łączą się bezpośrednio z apostolską działalnością Jagiełły, ani nie są osadzone w sferze wiążącej je ze stosunkami międzynarodowymi oraz z wojną propagandową prowadzoną z zakonem krzyżackim. Choć siłą rzeczy nie można mówić tutaj o podziale ściśle rozłącznym, to odzwierciedla on sposób traktowania zagadnień przez samego Długosza. Przedmiotem mo- jego zainteresowania będą: informacje i oceny dotyczące praktyk religijnych króla, fundacje pobożne tego władcy i sposób pisania o nich przez dziejopisa, a także mowy Zbigniewa Oleśnickiego wygłaszane do Jagiełły w kontekście ukazanego w nich wizerunku pobożności władcy. Przekazy Długosza dotyczące wypełniania praktyk religijnych przez Wła- dysława utrzymane są w różnej tonacji. W pośmiertnej charakterystyce pisze on, że Władysław był „in religionem catholicam piissimus”89, „in oracionibus et genuflexionibus prolixus”90, oraz że „per singulas hebdomadas diem Veneris mir abstinencia in pane et aqua ieiunabat”91. W 1424 roku, po przyjściu na świat długo oczekiwanego pierworodnego syna, król „ex ecclessia non discess- it, sed oracionibus vacans et lachrimis in graciarum accionibus et piis operibus diem absumpsit”92. Sam Długosz w charakterystyce powtarza jednak zarzut Oleśnickiego z mowy karcącej władcę93 — codzienne praktyki religijne po-

89 Annales, lib. 11—12, s. 126. 90 Tamże, s. 125. 91 Tamże, s. 124. 92 Tamże, lib. 11, s. 207. 93 Tamże, lib. 11—12, s. 124: „Sopore et quiete usque ad meridiem vacans, raro missarum solennia statuo tempore audiebat”. 144 Adam Talarowski winny zaczynać się od porannej mszy świętej, co jednak, jak sugeruje kroni- karz, napotykało opór ze strony Jagiełły oddającego się pijaństwu. W zakresie wypełniania praktyk religijnych Długosz wskazuje też na wiodącą rolę Jadwi- gi94. Wspomina także o dwukrotnym w ciągu roku przyjmowaniu sakramentu Eucharystii — ta częstotliwość komunikowania mieściła się w ówczesnej nor- mie. W Polsce późnośredniowiecznej nie weszły do praktyki postulaty devotio moderna związane z częstszym przyjmowaniem Eucharystii95. Opisuje również Długosz królewską ceremonię mandatum — obmycia nóg ubogim96. Praktykowanie tego zwyczaju mogło stanowić element Christomime- sis, naśladowania przez monarchę Chrystusa, co miało swoje istotne znaczenie dla legitymizacji władzy97. Obmycie nóg było związane z religijnie motywo- wanym stosunkiem do ubogich. Władysław w tym względzie miał okazywać szczodrość przy każdych Świętach Wielkanocnych98. Rozdawanie jałmużny w tym przypadku było związane z najważniejszym chrześcijańskim świętem liturgicznym, co wyraźnie wskazuje na postrzeganie tego czynu miłosierdzia w kategoriach religijnych — można wręcz mówić tu o obowiązku religijnym99. Szczególne miejsce w religijności Jagiełły (a także jako przedmiot zainte- resowania Długosza) zajmował klasztor Benedyktynów na Łysej Górze. Wy- prawy do niego miały charakter pielgrzymek. Według przekazów kronikarza król odbywał część drogi do klasztoru pieszo, spędzał tam czas na modlitwie, adoracji relikwii krzyża, poddawał się postowi, składał ofiary i rozdawał jałmużny100. Tadeusz Trajdos101, pisząc o Jagielle, wskazał na apotropaiczny charakter kultu relikwii, znajdujący swoje analogie w dewocji prawosławnej wobec ikon — a więc na traktowanie relikwii jako źródła mocy pozwalają- cej zwyciężać wrogów, co skutkowało odbywaniem pielgrzymek przed rozpo- częciem działań wojskowych. Rzeczywiście, można takie podejście dostrzec w przekazie Długosza. W 1410 roku król przed wojną z Krzyżakami powierzył „causam suam divinae et sanctae crucis defensione”102. 94 Tamże, s. 125: „Ad mores et observancias catholicas per Hedvigim reginam crebris instruccionibus inductus”. 95 Por. I. Skierska: Obowiązek mszalny w średniowiecznej Polsce. Warszawa 2003, s. 236—239; S. Bylina: Nurty odnowy wewnętrznej a problem częstej komunii w Europie Środkowej w XIV—XV wieku. W: Scriptura custos memoriae. Red. D. Zydorek. Poznań 2001, s. 103—120. 96 Annales, lib. 11—12, s. 125. 97 Por. U. Borkowska: Dynastia Jagiellonów…, s. 401—402. 98 Annales, lib. 11—12, s. 125. 99 Por. U. Borkowska: Królewskie miłosierdzie. W: Kultura średniowieczna i staropol- ska. Studia ofiarowane Aleksandrowi Gieysztorowi w pięćdziesięciolecie pracy naukowej. Red. D. Gawinowa i in. Warszawa 1991, s. 692—693. 100 Annales, lib. 10—11, s. 60. 101 T.M. Trajdos: Benedyktyni na Łyścu za panowania Władysława II Jagiełły (1386— 1434). „Rocznik Krakowski” 1982, T. 48, s. 1—45. 102 Annales, lib. 10—11, s. 60. Od poganina do króla arcychrześcijańskiego. Wizerunek Władysława Jagiełły… 145

Inny przykład kultu relikwii to upominki, którymi obdarowywali się przedstawiciele elit społecznych. W ten sposób Władysław w 1404 roku na zjeździe z królem czeskim Wacławem we Wrocławiu wszedł w posiadanie zło- tego krzyża z cząsteczką cierniowej korony103, a w 1425 roku otrzymał od bi- skupa Ostii w darze „clavus unus ex his, qui Sacratissimo Corpori in passione Domini nostri Iesu Christi erant infixi”104. Kronikarz również zamysł fundacji uniwersytetu wyraźnie lokuje w za- kresie działań mających na celu „amplitudinem fidei et religionis Christiane, honorem Divinum Eiusque cultum”105. Warto podkreślić, że mistrzowie uni- wersytetu krakowskiego zarówno za życia, jak i po śmierci króla nadawali jego postaci cechy świętości, w pismach i kazaniach był on przedstawiany prawie jako święty, określano go nawet przydomkiem divus czy sanctissimus (choć prób kanonizacyjnych nie podjęto)106. Taka optyka dla Długosza, darzą- cego środowisko uniwersytetu dużym uznaniem, nie mogła być bez znaczenia. Dużą wagę przywiązuje kronikarz do pobożnej działalności fundacyjnej, która jest nieodzownym elementem wizerunku dobrego władcy czy biskupa. W przypadku Jagiełły pisze o jego fundacjach w miarę ich chronologiczne- go następstwa oraz podsumowuje je w pośmiertnej charakterystyce króla107. Opisuje je bądź w oczywistym związku z wypełnianiem królewskiego „apo- stolskiego” powołania na Litwie, bądź, w pozostałych przypadkach, eksponuje najczęściej czysto dewocyjny cel ich dokonywania. W swoim dziele Długosz równocześnie umieścił liczne wypowiedzi kar- dynała Oleśnickiego, także te expressis verbis krytyczne wobec króla Włady- sława Jagiełły. Zaliczyć do nich można: pouczenie zamieszczone pod 1419 ro- kiem, gdy Zbigniew wypominał Jagielle grzechy wynikłe z jego małżeństwa z Elżbietą Granowską108; mowę z 1431 roku, w której pojawiają się przede wszystkim zarzuty dotyczące uciskania dóbr kościelnych109, ale też unikania uczestnictwa w mszach i zapewnienia, że biskup ma czuwać nad zbawieniem władcy. Najszersza jest w tym względzie karcąca króla mowa, zamieszczona w Rocznikach niemal bezpośrednio przed informacją o okolicznościach śmierci Jagiełły w nocy 31 maja 1434 roku. Mimo rozpoczynającej ją, dyplomatycznie wypowiedzianej pochwały, wskazującej na łagodność (mansuetus), pobożność (devotus), cierpliwość (patiens) i pokorę (humilatus), biskup podjął ostry atak

103 Tamże, lib. 10, s. 260. 104 Tamże, lib. 11, s. 210. 105 Tamże, lib. 10, s. 239. 106 Zob. W. Sz y mborski: Władca idealny czy święty? W: Sprawiedliwość — tradycja i współczesność. Red. P. Nowakowski, J. Smoł ucha, W. Sz y mborski. Kraków 2006, s. 53—71. 107 Zob. Annales, lib. 10, s. 162, 183, 201, 212, 216; lib. 10—11, s. 56; lib. 11, s. 25—26, 84; lib. 11—12, s. 126. 108 Tamże, lib. 11, s. 103. 109 Tamże, lib. 11—12, s. 48. 146 Adam Talarowski na „pozostałe błędy” (vicia cetera) Jagiełły. Zaliczył do nich, prócz pijaństwa (crapula), chciwości (avaritia), bicia lichej monety i innych przywar, błędów oraz niegodziwości, także słuchanie mszy świętej pod koniec dnia (po nocy spędzonej na pijaństwie, a dniu na odpoczynku po niej) oraz uciskanie dóbr kościelnych110. Mowa ta szczególnie kontrastuje z zamieszczonym w Annales pod tym samym rokiem passusem omawiającym „vita, mores et vitia Wladislai Iagellonis regis”111. Niektóre sformułowania są wręcz sprzeczne. Przykłado- wo: Oleśnicki wyrzuca królowi, że nie pozwala, by przedstawiono mu sprawy wdów, sierot i uciśnionych, a gdy te zostaną zaprezentowane — nie podejmuje żadnej decyzji112. Długosz natomiast, podsumowując życie władcy, stwierdza: „[…] in pauperes, egenos, viduas, advenas et quascunque miserabiles personas munificus”113. W kontekście ataków Oleśnickiego na Jagiełłę za „uciskanie dóbr kościel- nych” stwierdzić można, że w Rocznikach król został kilkakrotnie ukazany jako naruszający prawa i przywileje Kościoła — Długosz określa to jako error regis114. W świetle poglądów kanonika krakowskiego na pozycję, prawa i przy- wileje Kościoła115 były to bardzo poważne zarzuty, a stanowczość reagującego biskupa — jak najbardziej na miejscu. Kronikarz stylizuje postać Oleśnickie- go na Stanisława swoich czasów, który miał być wzorem idealnego biskupa. Z tego punktu widzenia kierowanie do władcy zarzutów natury moralnej, re- ligijnej i związanej z prawami Kościoła było wręcz obowiązkiem Zbigniewa. Jeśli spojrzeć na króla z perspektywy jego kontaktów z biskupem, będzie on grzesznikiem, którego nieustannie trzeba pouczać, czynić wyrzuty, bronić wo- bec niego stanu posiadania Kościoła i czystości wiary. Reakcje Władysława na spory z biskupami były różne. W przekazie Długo- sza najczęściej starał się on bronić swych racji, ostatecznie czasem poprawiając się, a nawet przepraszając — tak zachował się w 1412 roku wobec biskupa Pio- tra Wysza, po jego przeniesieniu z diecezji krakowskiej do poznańskiej116, oraz w 1434 roku wobec Zbigniewa Oleśnickiego117. Jagiełło w narracji Długosza nie był w swych błędach zatwardziały, zresztą pewna chwiejność i podatność na wpływy wydają się ważnymi elementami portretu psychologicznego króla w przekazie kanonika krakowskiego, nie tylko w odniesieniu do spraw wiążą-

110 Tamże, s. 111. 111 Tamże, s. 123—128. 112 Tamże, s. 111: „Causas viduarum, orphanorum et oppressorum ingredi ad te non per- mittis et ingressas non decides”. 113 Tamże, s. 126. 114 Tamże, lib. 10, s. 158; lib. 11, s. 162—163. 115 Por. U. Borkowska: Treści ideowe…, s. 29—39. 116 Annales, lib. 10—11, s. 209: „Quanta autem pudor fuerit, quanta Deo iniuria, […] quan- tum regie maiestatis et tocius regni dedecus, ut rex alioquin devotus et catholicus […] ad unius episcopi deieccionem sudaverit”. 117 Tamże, lib. 11—12, s. 113. Od poganina do króla arcychrześcijańskiego. Wizerunek Władysława Jagiełły… 147 cych się ze sferą religii. W sporach z biskupami ukazanie władcy kajającego się przed nimi było częścią pożądanego przez kronikarza układu stosunków między regnum a sacerdotium. Ważnym elementem wizerunku religijnego króla­‍neofity była poruszo- na kilkakrotnie w Rocznikach kwestia pogańskiej przeszłości Jagiełły, która przejawiała się pewnymi zachowaniami jeszcze długo po chrzcie. Podejrzenie rzucił na Władysława dziejopis, pisząc o wydarzeniu z 1419 roku, kiedy to niedługo przed zawarciem małżeństwa z Elżbietą Granowską piorun zabił ko- nie i ludzi z otoczenia króla. Długosz opisuje to w typowej dla siebie formule „plotki”, stosowanej, gdy ma wypowiedzieć nieprzychylny komuś pogląd, za który jednak nie chce brać odpowiedzialności (czy też rzeczywiście nie daje wiary)118. Do zachowania przez Władysława pewnych zwyczajów z młodo- ści sugerujących zabobonność odnosi się Długosz też w jego charakterystyce pośmiertnej119. W Epitafium Władysława Jagiełły pióra Grzegorza z Sanoka zwyczajowi wróżenia z kłosów, w sposób oczywisty związanemu z pogańską przeszłością (rzucanie losów wśród Litwinów zwało się burti), przypisuje autor chrześcijańskie motywacje, podejmując próbę wpisania ich w panegiryczny — właściwy epitafium — wizerunek króla. Jak widać, Długosz nie czuł się zo- bowiązany do podobnej interpretacji. Także pisząc o okolicznościach śmierci Władysława, robi to w sposób, w którym można doszukać się aluzji do cha- rakteru wizyt Władysława w lasach, szczególnie uwzględniwszy powszechną świadomość sakralnego charakteru gajów w kultach pogańskich. Kronikarz pisze o consuetudine, której król służył całe życie, a którą „ex prisco gentili- tatis more traxerat”120. Miała ona polegać na udawaniu się do lasu, by słuchać śpiewu słowika. Mogła być to zawoalowana sugestia Długosza, nie wypowie- dział jej jednak wprost.

Podsumowanie

Tekst Roczników przedstawiający obraz religijności Władysława Jagiełły został w dużej mierze skonstruowany przy użyciu pewnych schematów narra- cyjnych. Niechęć kronikarza do litewskiego neofity odpowiadała za ukazanie go w złym świetle — jako pogańskiego barbarzyńcę, zlecającego (pomimo

118 Tamże, lib. 11, s. 103. 119 Tamże, lib. 11—12, s. 127. 120 Tamże, s. 118. 148 Adam Talarowski danego słowa) morderstwo stryja i dybiącego na życie jego syna, jako władcę z oporami podporządkowującego się światłemu przewodnictwu swego bisku- pa, niechętnie słuchającego mszy po nocy spędzonej na pijaństwie, uciskające- go dobra kościelne… Król zachował zabobony sprzed chrztu, porzucił opiekę nad fundowanym kościołem po śmierci świętej małżonki, rzadziej przyjmował komunię. Władysław był też jednak devotissimus, władcą niezaniedbującym swych obowiązków — jako fundator, uczestnik obrzędów religijnych, piel- grzym, szczególnie związany z pewnymi ośrodkami kultu. Widzimy również na kartach Roczników króla występującego w swoich najwznioślejszych, po- mnikowych rolach — jako Apostoła Litwy i Żmudzi, christianissimus rex. Cnoty i dokonania władcy wynosi retorycznymi pochwałami papież, a Dłu- gosz skrupulatnie przytacza jego bullę. Władysław jest „rex iustus, rex catho- licus et pacificus”, pobożny i pokorny, realizuje wręcz hagiograficzne wzorce zachowań, poddaje się Bożym wyrokom na wojnie z Krzyżakami — i wojnę tę wygrywa nie jako wybitny strateg wojskowy, ale jako władca, po którego stro- nie stoją słuszność i wyrok Boga. Niniejsze rozważania pokazują, że Roczniki Długosza są wdzięcznym, niewykorzystanym jeszcze dostatecznie źródłem dla analiz narracyjnych. Podsumowując: kanonik krakowski kwestie wiążące się z religijnością Jagiełły traktował jako użyteczne tworzywo swych narracji, dostosowując ich wymowę do celów, jakie chciał osiągnąć. W tym względzie podchwycił i przekazał ton polskiej propagandy w sprawach, które stanowiły o polskiej racji stanu na arenie międzynarodowej. Wykorzystał model stosunków władcy i biskupa, powtarzający historię św. Stanisława i Bolesława, próbując wpaso- wać go w kilka wieków późniejszą rzeczywistość historyczną. Przekazał wiele cennych informacji szczegółowych dotyczących religijności króla­‍neofity, cza- sem niepasujących do omówionych wcześniej schematów, co dobrze odzwier- ciedla charakter i metodę pracy Długosza, będącego w swej chęci wyzyskania wszystkich dostępnych źródeł do pewnego stopnia ich „zakładnikiem”. Nie- zaprzeczalne są też celowe złośliwości skierowane wobec raczej nielubianego przez kronikarza monarchy. Od poganina do króla arcychrześcijańskiego. Wizerunek Władysława Jagiełły… 149

Bibliografia

Źródła drukowane

Joannis Dlugossii Annales seu Cronicae incliti Regni Poloniae. Lib. 1—11. Ed. S. Gawęda. Warszawa 1997; lib. 11—12. Ed. J. Wy roz umski. Warszawa 2000—2008. Kronika Jana z Czarnkowa. Oprac. J. Szlachtowski. W: Monumenta Poloniae Historica. Wyd. A. Bielowski. T. 2. Lwów 1872. Lietopisiec wielikich kniazej litowskich. W: Latopisiec Litwy i Kronika ruska. Wyd. I. Dani- łowicz. Wilno 1827.

Opracowania

Bełch S.: Paweł Włodkowic jako historyk i jego wpływ na Długosza. „Teki Historyczne” 1959, T. 10. Bied rowska­‍ Och mańska K., Och mański J.: Władysław Jagiełło w opiniach swoich współczesnych. Próba charakterystyki jego osobowości. Poznań 1987. Bobrz y ński M., Smol ka S.: Jan Długosz. Jego życie i stanowisko w piśmiennictwie. Kra- ków 1893. Boock man n H.: Zakon Krzyżacki. Dwanaście rozdziałów jego historii. Warszawa 1998. Borkowska U.: Dynastia Jagiellonów. Warszawa 2011. Borkowska U.: Historiograficzne poglądy Jana Długosza. W: Dlugossiana. Studia historycz- ne w pięćsetlecie śmierci Jana Długosza. Red. S. Gawęda. T. 2. Warszawa—Kraków 1985. Borkowska U.: Królewskie miłosierdzie. W: Kultura średniowieczna i staropolska. Stu- dia ofiarowane Aleksandrowi Gieysztorowi w pięćdziesięciolecie pracy naukowej. Red. D. Gawinowa i in. Warszawa 1991. Borkowska U.: Treści ideowe w dziełach Jana Długosza. Kościół i świat poza Kościołem. Lublin 1983. Bracha K.: Święto wiktorii grunwaldzkiej w kaznodziejstwie polskim. W: Conflictus magnus apud Grunwald 1410. Między historią a tradycją. Materiały z międzynarodowej konfe- rencji naukowej „Grunwald — Tannenber — Żalgiris” zorganizowanej 20—24 września 2010 r. w Malborku i Krakowie. Red. K. Ożóg, J. Tr upinda. Malbork 2013. Bylina S.: Nurty odnowy wewnętrznej a problem częstej komunii w Europie Środkowej w XIV—XV wieku. W: Scriptura custos memoriae. Red. D. Zydorek. Poznań 2001. Ch rzanowski I.: Jan Długosz. Próba charakterystyki człowieka. W: Studia historyczne ku czci Stanisława Kutrzeby. T. 2. Kraków 1930. Dąbrowski J.: Dawne dziejopisarstwo polskie (do 1480 roku). Wrocław 1964. Ekdahl S.: Grunwald 1410. Studia nad tradycją i źródłami. Przeł. M. Dor na. Kraków 2010. Fijałek J.: Kościół rzymskokatolicki na Litwie. W: Chrystianizacja Litwy. Red. J. K łoczow- ski. Kraków 1997. 150 Adam Talarowski

Gawęda S.: Ocena niektórych problemów historii ojczystej w „Rocznikach” Jana Długosza. W: Dlugossiana. Studia historyczne w pięćsetlecie śmierci Jana Długosza. Red. S. Gawę- da. T. 1. Kraków 1980. Gawlas S.: Świadomość narodowa Jana Długosza. „Studia Źródłoznawcze” 1983, T. 27. G rabski A.F.: Jadwiga — Wilhelm — Jagiełło w opiniach europejskich. „Nasza Przeszłość” 1966, T. 23. G rabski A.F.: Polska w opiniach Europy Zachodniej XIV—XV w. Warszawa 1968. Janicki M.: Grunwald w tradycji polskiej od XV do XVII wieku. W: Na znak świetnego zwy- cięstwa. W sześćsetną rocznicę bitwy pod Grunwaldem. T. 1: Studia. Kraków 2010. Koczerska M.: Długosz jako sekretarz Zbigniewa Oleśnickiego. W: Jan Długosz. W pięćset- ną rocznicę śmierci. Materiały z sesji (Sandomierz 24—25 maja 1980 r.). Red. F. Kir yk. Olsztyn 1983. Koczerska M.: Mentalność Jana Długosza w świetle jego twórczości. „Studia Źródłoznaw- cze” 1970, T. 15. Korolec J.B.: Problem cnót moralnych w Komentarzu Jana z Dąbrówki do Kroniki Mistrza Wincentego. W: Literatura i kultura późnego średniowiecza w Polsce. Red. T. Michałow- ska. Warszawa 1993. Kowalska B.: Sacrum w Długoszowym opisie bitwy pod Grunwaldem. W: Klio viae et invia. Opuscula Mario Cetwinski dedicata. Red. A. Od rz y wolska­‍K idawa. Warszawa 2010. K rz yżaniakowa J.: Otoczenie intelektualne Jana Długosza. W: Jan Długosz. W pięćsetną rocznicę śmierci. Materiały z sesji (Sandomierz 24—25 maja 1980 r.). Red. F. K ir yk. Olsztyn 1983. K rz yżaniakowa J.: Pojęcie państwa i narodu w „Rocznikach” Jana Długosza. W: Dlu- gossiana. Studia historyczne w pięćsetlecie śmierci Jana Długosza. Red. S. Gawęda. T. 2. Warszawa—Kraków 1985. K rz yżaniakowa J.: Portret niedokończony. Kazimierz Jagiellończyk w Annales Jana Dłu- gosza. W: Ecclesia — cultura — potestas. Studia z dziejów kultury i społeczeństwa. Księ- ga ofiarowana Siostrze Profesor Urszuli Borkowskiej OSU. Red. P. K ras, A. Januszek, A. Nalewajek, W. Polak. Kraków 2006. Krzyżaniakowa J., Ochmański J.: Władysław II Jagiełło. Wrocław 1990. Kucz y ński S.M.: Rozbiór krytyczny r. 1385 „Dziejów polskich” Jana Długosza. „Studia Źródłoznawcze” 1958, T. 3. Kucz y ński S.M.: Wielka wojna z Zakonem Krzyżackim w latach 1409—1411. Warszawa 1980. Nalewajek A.: Dokument w „Rocznikach” Jana Długosza. Lublin 2006. Naumow A.: Władysław II Jagiełło wobec prawosławia. W: Kaplica Trójcy Świętej na Zam- ku Lubelskim. Historia, teologia, sztuka, konserwacja. Red. B. Paprocka, J. Sil. Lublin 1999. Nikodem J.: Jadwiga król Polski. Wrocław 2009. Nikodem J.: Zbigniew Oleśnicki w historiografii polskiej. Kraków 2001. Ożóg K.: Ideał władcy w krakowskim środowisku intelektualnym na początku XV w. W: Nihil superfluum esse. Studia z dziejów średniowiecza ofiarowane Profesor Jadwidze Krzyża- niakowej. Red. J. St rzelcz yk, J. Dobosz. Poznań 2000. Ożóg K.: Uczeni w monarchii Jadwigi Andegaweńskiej i Władysława Jagiełły (1384—1434). Kraków 2004. Polak W.: Aprobata i spór. Zakon krzyżacki jako instytucja kościelna w dziełach Jana Dłu- gosza. Lublin 1999. Prz ybyszewski B.: Kapituła Krakowska za kanonikatu Jana Długosza (1436—1480). W: Dlugossiana. Studia historyczne w pięćsetlecie śmierci Jana Długosza. Red. S. Gawęda. T. 1. Kraków 1980. Od poganina do króla arcychrześcijańskiego. Wizerunek Władysława Jagiełły… 151

Rad ziszewska J.: Przejątki Długosza z „Litewskiego Latopisu”. W: Dlugossiana. Studia hi- storyczne w pięćsetlecie śmieci Jana Długosza. Red. S. Gawęda. T. 1. Kraków 1980. Rozbiór krytyczny Annalium Poloniae Jana Długosza. T. 1: (za lata 1385—1444). Oprac. S. Ga- węda, K. Pierad zka, J. Rad ziszewska, K. Stachowska, pod kier. J. Dąbrowskie- go. Wrocław 1961. Sem kowicz­‍Zarembina W.: Powstanie i dzieje autografu Annalium Jana Długosza. Kra- ków 1952. Skierska I.: Obowiązek mszalny w średniowiecznej Polsce. Warszawa 2003. Skomiał J.: Jan Długosz o Władysławie II Jagielle (charakterystyka króla w świetle „Annales seu Cronicae incliti Regni Poloniae”). „Acta Universitatis Lodziensis. Folia Iuridica” 1994, T. 61. Sz y mborski W.: Władca idealny czy święty? W: Sprawiedliwość — tradycja i współczesność. Red. P. Nowakowski, J. Smoł ucha, W. Sz y mborski. Kraków 2006. Trajdos T.M.: Benedyktyni na Łyścu za panowania Władysława II Jagiełły (1386—1434). „Rocznik Krakowski” 1982, T. 48. Tu rkowska D.: Ślady lektury Justyna w „Historii Polski” Długosza. „Pamiętnik Literacki” 1961, z. 3. Wolny J.: Krakowskie środowisko katedralne w czasach Jana Długosza (1431—1480). W: Dlugossiana. Studia historyczne w pięćsetlecie śmierci Jana Długosza. Red. S. Gawęda. T. 1. Kraków 1980.

Adam Talarowski

From Pagan to the Epitome of the Christian King The Portrait of Władysław Jagiełło in the The Annals by Jan Długosz

Su m mar y

The article touches upon the portrait of Władysław Jagiełło painted by Jan Długosz in his Annals from the perspective of the changing religious position of the ruler. The issue has not yet been discussed in much detail, while the literary form assumed by Długosz allowed him to construct almost separate portraits of Jagiełło which emerge in the text depending on the context and circumstances. In the introductory part of the article, the author briefly dis- cusses Długosz’s motives and his skills in writing about Jagiełło. In the following parts, the author argues that Długosz would at one point write about the future King of Poland as a pagan Lithuanian ruler to be severely criticized, just to refer to him at a different point as the “Apostle of Lithuania” and an exemplary propagator of the Christian faith. Apart from that, the author is interested in the portrayals of Jagiełło against the backdrop of the Polish­‍Teutonic feud as a pious ruler. The last section of the article is devoted to other passages from the Annals which touch upon various manifestations of Jagiełło’s religiousness, particularly the relationships be- tween the king and the bishops, including Bishop Zbigniew Oleśnicki. The conducted analysis showcases that Długosz used the questions of Jagiełło’s piousness as a useful and easily mold- able substance for his narratives, adjusted to serve the desired purpose. 152 Adam Talarowski

Adam Talarowski

Von einem Heiden zum hochchristlichen König Das Bild von Władysław Jagiełło in Annalen Jan Długoszs

Zusammenfassung

Das Thema des vorliegenden Beitrags ist die Analyse des von Jan Długosz in seinen An- nalen dargestellten Bildes von dem König Władysław Jagiełło hinsichtlich dessen Religiosi- tät. Das Thema wurde bisher ziemlich oberflächlich angesprochen. Die von Długosz gewählte Form der Annalen ermöglichte ihm, je nach Umständen und Kontext ganz verschiedene Bil- der des Herrschers zu schaffen. Am Anfang bespricht der Verfasser in ein paar kurzen Wor- ten die Beweggründe des Chronisten und dessen Befähigung, über Jagiełło zu schreiben. In weiteren Teilen zeigt er auf, dass Długosz den späteren polnischen König einerseits als einen heidnischen litauischen Herrscher, dessen Tätigkeit kritisch beurteilt wurde, und andererseits als einen mustergültigen Anhänger der Christianisierung — „Apostel Litauens“ darstellt. Zum Interessengebiet des Verfassers wird auch die Art und Weise, auf welche Władysław Jagiełło vor dem Hintergrund der Konflikte zwischen Polen und dem Deutschen Orden als ein from- mer Herrscher geschildert wurde. Im letzten Teil des Beitrags werden andere Fragmente der Annalen untersucht, deren Thema die Anzeichen der königlichen Frömmigkeit und insbeson- dere das Verhältnis des Königs zu Bischöfen, u.a. zum Bischof Zbigniew Oleśnicki, waren. Alle durchgeführten Forschungen beweisen, dass sich Długosz die die Religiosität Władysław Jagiełłos angehenden Fragen seinen Geschichten ganz frei zunutze machte, um nur seinen Ziel zu erreichen. „Średniowiecze Polskie i Powszechne” 2017, T. 9 (13) ISSN 2080-492X (wersja drukowana) ISSN 2353-9720 (wersja elektroniczna)

Łukasz Włodarski Instytut Historii i Archiwistyki, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu

Listy biskupa włocławskiego i arcybiskupa gnieźnieńskiego Jana Gruszczyńskiego do rady miasta Gdańska*

Archiwum Państwowe w Gdańsku dysponuje ogromną ilością materia- łu aktowego, który od dawna przyciągał uwagę wydawców. Oparte na nim edycje mają długą — bo sięgającą jeszcze XIX wieku — tradycję. Przede wszystkim są to wydania recesów zjazdów stanów pruskich wraz z towarzy- szącą im korespondencją1; uwagi doczekały się też inne dokumenty i listy2. W ostatnim czasie widać szczególniejsze zainteresowanie historyków boga- tym zbiorem korespondencji przechowywanej w tejże instytucji. Przejawia się ono z jednej strony w licznych publikacjach źródeł in extenso, z drugiej zaś — w wydawnictwach regestów listów. Egzemplifikacją podejmowanych inicjatyw dla pierwszej ze wzmiankowanych grup są publikacje głównie na łamach „(Gdańskich) Studiów z Dziejów Średniowiecza”3. Drugi nurt repre-

* Praca naukowa finansowana ze środków budżetowych na naukę w latach 2014—2018 jako projekt badawczy w ramach programu pod nazwą „Diamentowy Grant”. 1 Acten der Ständetage Preussens unter der Herrschaft des Deutschen Ordens. Bd. 1—4. Hrsg. M. Toeppen. Leipzig 1878—1884; Acten der Ständetage Preussens Königlichen Antheils. Bd. 1. Hrsg. F. Thu ner t. Danzig 1896; ASP, T. 1—8. 2 Np. Geschichte der Stadt Danzig in 4 Bänden. Bd. 4: Urkunden bis 1626. Hrsg. P. Sim- son. Danzig 1918; Zbiór dokumentów i listów miasta Płocka. T. 1. Wyd. S.M. Szacherska. Warszawa 1975. 3 Zob. np. J. Zd ren ka: Konflikt słupsko­‍krzyżacki związany z napadem na księcia Wil- helma z Geldrii w świetle listu wielkiego mistrza Konrada Zöllnera von Rotenstein (22 X 1389). „Studia z Dziejów Średniowiecza” (dalej: StzDŚ) 2005, T. 11: Komturzy, rajcy, żupani, s. 507—515; Ten że: Zatarg gdańsko­‍pomorski z XIV w. i jego formalne rozwiązanie. StzDŚ 2007, T. 13: Odkrywcy, princepsi, rozbójnicy, s. 397—403; R. Kubicki: Przywileje na mły- ny w dobrach cysterek w Żarnowcu (Świecino 1406 r., Wierzchucino 1516 r.). StzDŚ 2011, 154 Łukasz Włodarski zentowany jest z kolei przez wydane niedawno katalogi dokumentów i listów królewskich4. W tym miejscu chciałbym zająć się listami kierowanymi do rady Głów- nego Miasta Gdańska przez Jana Gruszczyńskiego — biskupa włocławskiego (w latach 1451—1463), a następnie arcybiskupa gnieźnieńskiego (1464—1473). Dotychczas w polskiej historiografii badania nad listami proweniencji koś- cielnej nie doczekały się poczesnego miejsca, niemniej w stosunku do epi- stolografii piętnastowiecznej dysponujemy opracowaniem Ireny Sułkowskiej­ ‍‑Kurasiowej, która badając kancelarię monarszą, pochyliła się nad listami Andegawenów oraz pierwszych Jagiellonów5. Stosunkowo niedawno zajął się tą problematyką Adam Szweda. W osobnych artykułach omówił on (również pod względem formalnym) listy wyekspediowane przez króla Władysława Ja- giełłę do wielkich mistrzów w latach 1386—14346 oraz listy króla Kazimierza Jagiellończyka do zwierzchników zakonu z okresu od początku jego panowa- nia do wybuchu wojny trzynastoletniej7. Z kolei w rozprawie traktującej o or- ganizacji i technice dyplomacji polskiej w stosunku do zakonu krzyżackie- go w Prusach z lat 1386—1454 zanalizowano korespondencję królewską oraz starostów nadgranicznych (poruszono również wątek listów wychodzących od arcybiskupów gnieźnieńskich) do władz zakonnych w tymże okresie8; ponad- to dla kancelarii królewskiej dysponujemy jeszcze artykułami Beaty Możejko

T. 16: Dzierżawcy, literaci, posłowie, s. 291—300; Ten że: Wybrane źródła do dziejów szpitala św. Elżbiety w Gdańsku — nadania krzyżackie z lat 1399—1448. StzDŚ 2015, T. 19, s. 305— 333; S. Sz ybkowski: Studia z genealogii i prozopografii polskiej szlachty późnośredniowiecz- nej. Gdańsk 2003, s. 225—228; Ten że: Trzy źródła do genealogii i prozopografii Rembieliń- skich herbu Dołęga. StzDŚ 2011, T. 16: Dzierżawcy, literaci, posłowie, s. 317—332; Ten że, A. Sz weda: Krzyżacka dyplomacja we Francji, Flandrii i Anglii w pierwszej połowie lat sie- demdziesiątych XIV w. Kredytywa wielkiego mistrza Konrada Zollnera von Rotenstein dla sza- farza malborskiego Henryka von Allen z 26 stycznia 1383. Prz. Hist. 2014, T. 105, s. 263—281; S. Sz ybkowski: Dokument sądu ziemskiego dobrzyńskiego z 15 VI 1407 r. dotyczący rozgra- niczenia między Osiekiem a Wrzeszewem. StzDŚ 2016, T. 20, s. 373—388. 4 Katalog dokumentów i listów królów polskich z Archiwum Państwowego w Gdańsku (do 1492 roku). Oprac. M. G r ul kowski, B. Możejko, S. Sz ybkowski. Gdańsk 2015; Katalog dokumentów i listów królów polskich z Archiwum Państwowego w Gdańsku (Jan Olbracht i Aleksander Jagiellończyk). Oprac. S. Sz ybkowski. Gdańsk 2016. 5 I. Suł kowska­‍Ku rasiowa: Polska kancelaria królewska w latach 1447—1506. Wroc- ław 1967; Taż: Dokumenty królewskie i ich funkcja w państwie polskim za Andegawenów i pierwszych Jagiellonów (1370—1444). Warszawa 1977. 6 A. Sz weda: Listy Władysława Jagiełły do wielkich mistrzów krzyżackich w latach 1386—1434. W: Tekst źródła — krytyka, interpretacja. Red. B. Trelińska. Warszawa 2005, s. 253—272. 7 A. Sz weda: Listy króla Polski Kazimierza Jagiellończyka do wielkich mistrzów zakonu krzyżackiego z lat 1447—1454. W: Bitwa pod Chojnicami 18 IX 1454 r. w tradycji historycznej i lokalnej. Red. J. K nopek, B. Kuffel. Chojnice 2004, s. 14—32. 8 A. Sz weda: Organizacja i technika dyplomacji polskiej w stosunkach z zakonem krzy- żackim w Prusach w latach 1386—1454. Toruń 2009, s. 121—167. Listy biskupa włocławskiego i arcybiskupa gnieźnieńskiego Jana Gruszczyńskiego… 155

(na temat kontaktów kancelarii koronnej z Gdańskiem w okresie wojny trzynastoletniej)9 oraz Witolda Szczuczki (opracowanie listów króla Kazimie- rza Jagiellończyka do rady miasta Torunia z lat 1454—1466)10. Ukazała się także edycja 46 listów z lat 1437—1459, których adresatem był żupnik kra- kowski Mikołaj Serafin11. Ostatnim głosem polskiej nauki w kwestii badań nad późnośredniowieczną epistolografią polską jest przyczynek pióra Sobie- sława Szybkowskiego ukazujący interesujące nas wytwory kancelarii książąt mazowieckich do roku 146612. Tak więc jedynie w stosunku do epistolografii królewskiej oraz książąt mazowieckich dysponujemy stosunkowo miarodajny- mi opracowaniami do połowy XV wieku, co sprawia, że zasadne staje się pod- jęcie dalszych szczegółowych badań w tym zakresie, zwłaszcza w dziedzinie kancelarii kościelnej13. Według klasycznej definicji listy to pisma, które przekazują zazwyczaj aktu- alne wiadomości określonej osobie14. Ich cechą charakterystyczną jest formularz. Chodzi tu o: inskrypcję (określenie nadawcy i odbiorcy), formuły grzecznościowe i salutację, formułę korroboracyjną, datację, formułę relacyjną czy wreszcie po- zdrowienia końcowe15. Biorąc pod uwagę zawartość listów, w literaturze proponu- je się podział na: kredytywy, listy zawierające ogólne informacje, listy gratulacyj- ne, polecające, wezwania i monity oraz missiva16. Wreszcie, jeżeli chodzi o postać zewnętrzną listu, możemy za W. Szczuczką rozróżnić dwa typy pism: posiadające formę klasyczną (tzw. listowną, pieczęć zamykała złożone pismo) oraz listy do- kumentowe (pieczęć znajdowała się pod treścią pisma)17. Do wymienionych ele- mentów będę się odnosić w swojej analizie korespondencji Jana Gruszczyńskiego.

9 B. Możejko: Kontakty polskiej kancelarii królewskiej z Gdańskiem w okresie wojny trzynastoletniej. W: Kancelaria wielkich mistrzów i polska kancelaria królewska w XV wieku. Red. J. Tr upinda. Malbork 2006, s. 191—210. 10 W. Szcz uczko: Korespondencja czasów wojny. Listy króla Kazimierza Jagiellończyka do rady miasta Torunia z okresu wojny trzynastoletniej 1454—1466. W: Kancelaria wielkich mistrzów…, s. 257—265. 11 Korespondencja żupnika krakowskiego Mikołaja Serafina z lat 1437—1459. Wyd. W. Bu kowski, T. Płócien nik, A. Skolimowska. Kraków 2006. 12 S. Sz ybkowski: Listy książąt mazowieckich do gdańskiej rady miejskiej (do końca wojny trzynastoletniej). „Archeion” 2012, T. 113, s. 217—248. W druku znajduje się kontynua- cja tego opracowania obejmująca okres do 1525 r. 13 Listom arcybiskupim w późnym średniowieczu została poświęcona tylko lakoniczna wzmianka w pracy dotyczącej kancelarii prymasowskiej. Por. Z. Wil k­‍Woś: Późnośrednio- wieczna kancelaria arcybiskupów gnieźnieńskich (1437—1493). Łódź 2013, s. 133—134. 14 J. Sz y mański: Nauki pomocnicze historii. Warszawa 2009, s. 444. 15 A. Sz weda: Listy króla Polski Kazimierza…, s. 14; S. Sz ybkowski: Listy książąt ma- zowieckich…, s. 230—236. 16 Por. A. Sz weda: Listy króla Polski Kazimierza…, s. 14; Ten że: Organizacja i technika dyplomacji…, s. 122—123 (tam również zebrana literatura przedmiotu i uwagi autora na temat sztuczności niniejszego podziału). 17 W. Szcz uczko: Korespondencja czasów wojny…, s. 261—264. 156 Łukasz Włodarski

Jan Gruszczyński (1405—1473) był najstarszym synem chorążego - kiego Jana z Gruszczyc i Iwanowic herbu Poraj oraz Małgorzaty z Naramo- wic herbu Łodzia. Od 1431 roku studiował na Akademii Krakowskiej, po czym udało mu się dostać do kancelarii królewskiej jako sekretarz. W tym czasie posiadał również prebendę kustosza krakowskiego. W 1440 roku wraz z królem Władysławem III wyjechał na Węgry, gdzie wszedł w posiadanie archidiako- nii i kanonii w Eger. W 1444 roku powrócił do Polski, a w roku następnym widzimy go już jako kanonika poznańskiego. Przy poparciu Kazimierza Ja- giellończyka w 1449 roku został wybrany na biskupa włocławskiego, jednak jego zatwierdzenie nastąpiło dopiero dwa lata później. W latach 1454—1469 piastował urząd kanclerza koronnego, co stawiało go wśród pierwszych panów w Polsce. Z kolei w 1463 roku na krótko został biskupem krakowskim, po czym objął prymasostwo w Gnieźnie. Zmarł w Krakowie 8 października 1473 roku18. Niniejsza publikacja prezentuje listy adresowane do rady miasta Gdańska, które są produktem kancelarii Jana Gruszczyńskiego — najpierw jako bisku- pa włocławskiego, potem metropolity gnieźnieńskiego — a obecnie stanowią część zasobu Archiwum Państwowego w Gdańsku. Ramy chronologiczne ar- tykułu wyznaczają daty sprokurowania interesującej nas korespondencji, czy- li lata 1454—1472. Z tego okresu w zajmującej nas instytucji zachowało się tylko 6 listów (z których jeden doczekał się edycji)19 oraz kilka dokumentów sensu stricto20. Wiadomo jednak, że pierwotnie było tych pism więcej, zna- my bowiem dwa koncepty listów wysłanych w responsie na korespondencję Gruszczyńskiego przez radę miasta Gdańska. Sprawa miała charakter natury kryminalnej. Z wcześniejszego, noszącego datę 23 września 1452 roku, pisma dowiadujemy się, że rada odebrała list ordynariusza (niezachowany) i potwier-

18 K. Malinowski: Gruszczyński Jan. W: PSB, T. 9, s. 55—57. 19 Zob. dalej tabela 1; wydany został list: AP Gdańsk, 300D6, nr 75 = S. Sz ybkowski: O kilku koligacjach Oporowskich herbu Sulima. StzDŚ 2006, T. 12: Krzyżacy, szpitalnicy, kon- dotierzy, s. 316—317. 20 Jest to znany z transumptu sporządzonego przez radę Starego Miasta Torunia 10 marca 1472 r. dokument biskupa włocławskiego i kanclerza Królestwa Jana Gruszczyńskiego z 3 lip- ca 1457 r., nadający 40 dni odpustu wszystkim tym, którzy pomodlą się przed relikwiami św. Barbary umieszczonymi w jej srebrnym obrazie bądź spełnią inne wymienione warunki. Złożonymi ofiarami mieli dysponować: rada miasta Gdańska oraz proboszcz kościoła Maria- ckiego w Gdańsku, przeznaczone zaś miały być na odbudowę zniszczonych w czasie wojny trzynastoletniej świątyń — AP Gdańsk, 300D43, nr 71. Ponadto w zasobie Archiwum Państwo- wego w Gdańsku znajduje się dyplom pergaminowy, opatrzony pieczęcią biskupią, erygujący cztery nowe parafie w Gdańsku (przy kościołach: św. Barbary, św. Bartłomieja, św. Jana oraz św. św. Piotra i Pawła) — dokument wystawiony w Gdańsku 28 stycznia 1456 r. — tamże, nr 66 = Geschichte der Stadt Danzig…, nr 140, s. 111—114. Znamy również przywilej biskupi (Gdańsk, 3 lutego 1456 r.) dla imiennie wyszczególnionych burmistrzów, rajców i pisarzy mia- sta Gdańska oraz ich żon, w którym ordynariusz pozwala im na dożywotni wybór spowiedni- ków mogących ich rozgrzeszać także z grzechów zarezerwowanych dla biskupa, z wyjątkiem kilku wymienionych (AP Gdańsk, 300D43, nr 70). Listy biskupa włocławskiego i arcybiskupa gnieźnieńskiego Jana Gruszczyńskiego… 157 dziła mu, iż w wyniku zatargu, jaki powstał z powodu pobierania gliny do bu- dowy kościoła Mariackiego w Gdańsku z terenu należącego do stołu biskupie- go, sołtys wsi Chełm wraz ze swoimi krewnymi znieważył pisarza biskupiego Mikołaja Russztoppa. Co prawda, sołtys został za ten czyn osadzony w wię- zieniu, ale miał uzyskać przebaczenie biskupiego pisarza21. Z kolei w liście datowanym na 2 marca 1453 roku rada prosi Gruszczyńskiego, aby nie wzywał już przed swój sąd winnych wobec wspomnianego Mikołaja ze względu na fakt dokonanego pojednania i załagodzenia całej sprawy22. W pierwszym zachowanym w oryginale liście, wystawionym 19 czerwca 1454 roku w Grudziądzu, biskup włocławski zwrócił się z prośbą do rady mia- sta Gdańska o udzielenie mu pożyczki. Gruszczyński powoływał się przy tym na swoje zasługi dla miasta, które to ostatnimi czasy miał aktywnie wspierać przed majestatem króla Kazimierza Jagiellończyka. Z tenoru listu dowiaduje- my się, że sprawa miała zostać omówiona przez jego brata Andrzeja Grusz- czyńskiego23. Nie był to jedyny raz, gdy młodszy z braci Gruszczyńskich peł- nił funkcję (arcy)biskupiego posła. Wedle listu datowanego na 7 kwietnia 1471 roku w Słupi, Andrzej był wysłannikiem arcybiskupa do ordynariusza włoc- ławskiego Jakuba z Sienna w sprawie zawieszenia kar kościelnych ciążących na władzach miejskich Gdańska, co zresztą doczekało się również listownego potwierdzenia przez jednego z kanoników włocławskich24. Z treści epistoły dowiadujemy się, że misja zakończyła się sukcesem, gdyż biskup włocławski zgodził się na zawieszenie ekskomuniki do 2 czerwca tegoż roku, a rajcy do tego czasu powinni uznać prawa swojego ordynariusza i zgodzić się na jego słuszne żądania25. Osoba Andrzeja Gruszczyńskiego jest znana w literaturze przedmiotu. Był on studentem Akademii Krakowskiej. Dzięki poparciu brata, Jana Grusz- czyńskiego, uzyskał szereg beneficjów kościelnych: kanonię włocławską, ar- chidiakonat kaliski, kanonię gnieźnieńską (jako kanonik nadliczbowy, uposa- żony dziesięcinami ze stołu arcybiskupiego), kanonię kruszwicką, poznańską i uniejowską. Otrzymał także w zarząd klucz dóbr arcybiskupich w Uniejowie. Po śmierci brata związał się z dworem biskupa lubuskiego Fryderyka Sessel- manna, gdzie był jego zastępcą sądowym, oraz dzierżawił klucz kazimierski. Zmarł 2 marca 1482 roku26.

21 AP Gdańsk, 300D43, nr 58a. 22 Tamże, nr 58b. 23 Tamże, nr 64. 24 Kanonik włocławski i zarazem archidiakon pomorski Stanisław z Wilczyna 7 kwietnia 1471 r. wyekspediował z Włocławka list do gdańszczan, w którym informował, że arcybiskup gnieźnieński wysłał do Jakuba z Sienna swojego brata Andrzeja Gruszczyńskiego z prośbą o tymczasowe zawieszenie ekskomuniki rzuconej na Gdańsk, por. AP Gdańsk, 300D44, nr 80. 25 AP Gdańsk, 300D6, nr 72. 26 Z. Wil k­‍Woś: Późnośredniowieczna kancelaria…, s. 198. 158 Łukasz Włodarski

Andrzej Gruszczyński nie był jedynym krewnym, z którego pomocy ko- rzystał hierarcha. 19 lutego 1472 roku w Iwanowicach Jan wystawił kredytywę dla Macieja ze Służewa („strenuus et generosus dominus Mathias de Sluze- wo wyexilliffer Iuniwladislaviensis frater noster dilectus”), który to był upo- ważniony do pertraktacji w bliżej nieznanej sprawie z radą miasta Gdańska27. Maciej Służewski herbu Sulima występuje tutaj jako chorąży inowrocławski. Niniejszy urząd był dopiero początkiem jego dość bogatej kariery urzędniczej. Sprawował go dowodnie od 9 grudnia 1466 do 8 czerwca 1474 roku, następ- nie przeszedł na kasztelanię kruszwicką, gdzie jest potwierdzony w latach 1475—1480. Kolejno zdobywał coraz to wyższe godności ziemskie: poprzez kasztelanię brzeską (1481—1491), palację inowrocławską (1491—1494) i brze- ską (1494—1496), aż po urząd wojewody łęczyckiego, na który awansował po 20 kwietnia 1496 roku; z kolei 17 maja 1498 roku król Jan Olbracht mianował go starostą malborskim. Zmarł w 1501 roku (przed 3 października)28. Zasta- nawiające jest jednak nazwanie Służewskiego „bratem” arcybiskupa — wszak Gruszczyński pieczętował się herbem Poraj, Maciej zaś — Sulimą. Jak wy- kazały badania S. Szybkowskiego, Maciej ze Służewa był synem wojewody inowrocławskiego Bogusława Oporowskiego i jego drugiej żony Małgorzaty (córki kasztelana rozpierskiego Zawiszy z Gruszczyc oraz Drogochny; Mał- gorzata była zatem ciotką Jana Gruszczyńskiego), co prowadzi do konkluzji, że Maciej był bratem ciotecznym prymasa. Prawdopodobne jest również to, że dzięki protekcji metropolity Maciej i jego brat Bogusław uzyskali wysokie urzędy ziemskie29. Poświadczone jest także korzystanie Gruszczyńskiego z usług poselskich pisarza kancelarii koronnej Jana Grylewskiego (Johannes Grylewsky Regie maiestatis notarius). W liście datowanym na 20 grudnia 1459 roku w Piotrko- wie odnajdujemy informację, że biskup włocławski i zarazem kanclerz Króle- stwa Polskiego wysłał go do rajców gdańskich z właśnie zakończonego zjazdu w tym mieście. Wypada nam jednak sądzić, że głównym celem jego wizyty w Gdańsku było poselstwo, a niejako przy okazji dostarczył pismo biskupa30. Gruszczyński prosił w nim również o udzielenie wsparcia dla oficjała Macieja

27 AP Gdańsk, 300D6, nr 75 = S. Sz ybkowski: O kilku koligacjach Oporowskich…, s. 316—317; Z. Wil k­‍Woś (Późnośredniowieczna kancelaria…, s. 196—200) nie umieszcza Macieja ze Służewa wśród krewnych znajdujących się na dworze Jana Gruszczyńskiego, nie- mniej niniejsza kredytywa daje powody do takich supozycji, zważywszy na fakt, że listy uwie- rzytelniające były przeznaczone dla osób, do których wystawca miał największe zaufanie. Por. A. Sz weda: Organizacja i technika dyplomacji…, s. 61—71. 28 J. Bieniak: Służewski Maciej h. Sulima. W: PSB, T. 39, s. 167—168; Urzędnicy ku- jawscy i dobrzyńscy XII—XV wieku. Spisy. Oprac. J. Bieniak, S. Sz ybkowski. Kórnik 2014, s. 197, nr 111; s. 212, nr 207; s. 183, nr 16; s. 210, nr 189; s. 193, nr 89; UrzŁęcz, s. 83, nr 374. 29 S. Sz ybkowski: O kilku koligacjach Oporowskich…, s. 299—304. 30 Por. dalej. Listy biskupa włocławskiego i arcybiskupa gnieźnieńskiego Jana Gruszczyńskiego… 159 z Raciążka i Stanisława Jeżowskiego w szybkim zebraniu czynszów należnych wystawcy na Kaszubach oraz na Pomorzu31. Jan nie jest postacią anonimową. Pisał się z Grylewa w Wielkopolsce i pieczętował herbem Topór. Ukończył studia na Akademii Krakowskiej. W jego posiadaniu znajdowały się kano- nie gnieźnieńska oraz poznańska, ponadto był plebanem w Kcyni. W latach 1459—1485 pełnił funkcję pisarza w kancelarii koronnej. Tam wielokrotnie spotykamy go w charakterze posła królewskiego, m.in. do rady miasta Gdań- ska czy do kapituły gnieźnieńskiej. Był także poborcą podatków32. W pozostałych dwóch listach niestety nie odnajdujemy osób, z których usług mógł korzystać Jan Gruszczyński przy ich ekspediowaniu. 18 sierpnia 1454 roku z obozu pod Chojnicami biskup wysłał pismo, w którym wyrażał swoje ubolewanie z powodu zabezpieczenia żołdu wojsk zaciężnych przez radę miasta Gdańska m.in. na dobrach stołowych biskupa położonych na Pomorzu. Ponadto w liście tym żądał uregulowania przez nią wszelkich należności wobec rycerstwa. Czynił ją również odpowiedzialną za wszelkie ewentualne szkody, jakie w przyszłości zaciężni mogliby poczynić na jego włościach33. List ten związany był z powszechnie panującą obawą, że niewywiązujące się ze swoich zobowiązań finansowych wobec zaciężnych stany pruskie przyczynią się do samowolnego ściągania przez nich należności w dobrach pomorskich. Przy- kładem takiego postępowania był chociażby fakt, że zaciężni zrabowali miesz- kańcom Czarnego ich bydło, toteż Gruszczyński zdecydował się na wezwanie gdańszczan do spłaty zaciężnych, aby nie dochodzili oni sprawiedliwości na jego dobrach. Niemniej jego apele nie przyniosły pożądanego rezultatu34. W ostatnim liście (Gniezno, 25 kwietnia 1471 roku), który jest przedmio- tem naszych rozważań, arcybiskup wstawił się za Jerzym Sweidniczerem (Georgius Sweydnyczer) z Torunia i prosił rajców gdańskich o spłacenie na- leżnych mu sum, które to jego ojciec utracił za życia z powodu poręczenia za Gdańsk przed biskupem krakowskim Zbigniewem Oleśnickim. Grusz- czyński wspominał również, że rozpoczęty na prośbę torunianina (za zgodą panów rady królewskiej) areszt towarów kupców gdańskich został chwilowo wstrzymany za jego wstawiennictwem35. Mieszczańska rodzina Sweidnicze- rów wywodziła się z Krakowa. W 1417 roku Jan Sweidniczer przyjął krakow- skie prawo miejskie, a w niedługim czasie zaliczany był już do krakowskiej elity urzędniczej, co wiązało się z pełnieniem przez niego w latach 1425—1457

31 AP Gdańsk, 300D43, nr 72. 32 M. Bisk up: Grylewski Jan. W: PSB, T. 9, s. 77; I. Suł kowska­‍Ku rasiowa: Polska kancelaria…, s. 125—126. 33 AP Gdańsk, 300D43, nr 65. 34 M. Bisk up: Trzynastoletnia wojna z Zakonem Krzyżackim 1454—1466. Warszawa 1967, s. 186 (tutaj wzmiankowany pod błędną datą 19 sierpnia). 35 AP Gdańsk, 300D6, nr 73. 160 Łukasz Włodarski szeregu funkcji w radzie miejskiej (rajcy, burmistrza, wójta sądowego)36. Pro- wadził on również ożywioną działalność kupiecką, trudniąc się głównie han- dlem ołowiem i miedzią, które eksportował do Niemiec, Czech i na Słowację oraz przez Toruń i Gdańsk do Flandrii. Około 1441 roku w celu osiedlenia swojego syna Jerzego w Toruniu i założenia tam faktorii zrezygnował z zasia- dania w radzie miejskiej Krakowa i przeprowadził się do Torunia. Swój plan zrealizował stosunkowo szybko, gdyż przed 1447 rokiem Jerzy Sweidniczer mieszkał już w tym mieście. W związku z tym jego ojciec Jan powrócił do sto- łecznego Krakowa, gdzie od 1450 roku ponownie był członkiem rady. Zmarł przed 17 listopada 1459 roku. Wiadomo, że Jerzy w 1447 roku wszedł do rady miejskiej Starego Miasta Torunia, a w roku następnym był już właścicielem dużej kamienicy37. Sprawa zobowiązań dłużnych wobec Sweidniczerów miała swój początek w 1454 roku, kiedy to stany pruskie zaciągnęły dług w wysoko- ści 2 tys. florenów węgierskich u biskupa krakowskiego kardynała Zbigniewa Oleśnickiego. Wiadomo również, że 9 marca tegoż roku rady miejskie Torunia i Gdańska wydały skrypt dłużny dla poręczycieli (wśród których musiał być Jan) owego długu, spłata pożyczki zaś miała nastąpić w dwóch ratach jeszcze w 1454 roku, co jednak się nie wydarzyło. Jak się później okazało, kwestia spłaty długów miała długotrwałe konsekwencje, ponieważ aż do lat 90. XV wieku widać starania poręczycieli bądź ich spadkobierców o zwrot utraconych sum — czego przykładem jest chociażby omawiany wcześniej list38. Przechodząc do krótkiego omówienia formularza listów (arcy)biskupich, zatrzymamy się kolejno nad: inskrypcją (adresem listów), tytulaturą wystawcy, salutacją i zwrotami grzecznościowymi użytymi w stosunku do gdańszczan, datacją oraz formułą korroboracyjną. Inskrypcje: — „Famosis dominis civitatis Gdanensis proconsulibus amicis nostris pronis- simis” (tabela 1, nr 1), — „Famosis dominis consulibus, civibus et [t]ote communitati civitatis Gdansnsis amicis nostris carissimis” (nr 2), — „Famosis dominis proconsulibus et consulibus civitatis Gdanensis amicis nostris dilectis” (nr 3), — „Famosis dominis prothoconsulibus, consulibus, toteque communitati in Gdansk amicis nostris dilectis” (nr 4),

36 Jan poświadczony jest na urzędzie burmistrzowskim w latach: 1431, 1438, 1450, 1454 oraz 1457. Wójtem sądowym był jedynie w 1442 r., jako rajca zaś występuje, począwszy od 1425 r. (1425—1427, 1430—1435, 1437—1439 oraz 1450—1457). Por. M. Starz y ński: Kra- kowska rada miejska w średniowieczu. Kraków 2010, s. 265, nr 223. 37 K. Mik ulski: W kręgu hanzeatyckich migracji, czyli pochodzenie Mikołaja Kopernika. „Studia Maritima” 2014, T. 27, s. 35—36. 38 Por. M. G r ul kowski: Korespondencja Krakowa i Wrocławia z Głównym Miastem Gdańskiem w późnym średniowieczu. „Klio” 2012, T. 23, s. 54—59. Listy biskupa włocławskiego i arcybiskupa gnieźnieńskiego Jana Gruszczyńskiego… 161

— „Famosis dominis proconsuli et consulibus civitatis Gdanensis amicis no- stris dilectis” (nr 5), — „Spectabilibus et famosis dominis proconsulibus et consulibus civitatis Gdanensis amicis nostris dilectis” (nr 6). Niemal wszystkie inskrypcje zostały zapisane na odwrocie listu. Osobny przypadek stanowi tu ostatni z analizowanych dokumentów (6). Ponieważ była to kredytywa reprezentująca typ „dokumentowy”, nie posiadała ona adresu za- pisanego na odwrocie. Adresatio zostało umieszczone we właściwym fragmen- cie tekstu pisma („spectabilibus et famosis dominis proconsulibus et consulibus civitatis Gdanensis amicis nostris dilectis”). Listy kierowane były przeważnie do burmistrzów i rajców (3, 5, 6 — kredytywa), a ponadto do: burmistrzów (1), rady i całej społeczności miejskiej (2) oraz burmistrzów, rajców i całej wspól- noty miejskiej Gdańska (4). Końcowy fragment umieszczanych na odwrocie adresów to kurtuazyjne sformułowania typu: „amicis nostris dilectis” (3, 4, 5), „amicis nostris carissimis” (2) bądź „amicis nostris pronissimis” (1), któ- re, jak się wydaje, stanowiły jedynie formularzowy dodatek. Należy jednak zastanowić się, dlaczego w dwóch pierwszych listach gdańszczanie określeni zostali przez wystawcę pisma jako „najdrożsi”. Wypada nam stwierdzić, że prawdopodobnym powodem użycia najwyższego stopnia przymiotnika „dro- gi” były sprawy finansowe — Gruszczyńskiemu zależało, aby zostały one po- zytywnie rozpatrzone (pożyczka, opłacenie zaciężnych). Zwrot formularzowy został w taki oto sposób wzbogacony przez bądź co bądź osobę stojącą wy- żej w hierarchii społecznej niż mieszczanie gdańscy w celu „upodobania się” odbiorcy pisma. Zauważmy, że w inskrypcjach listów (arcy)biskupich wyeks- pediowanych do rady miasta Gdańska widać znaczące podobieństwo zastoso- wanych tam zwrotów do formuł grzecznościowych zapisanych na pierwszej stronie epistoły39. Listy wysłane przez Gruszczyńskiego mają częstokroć po- daną w inskrypcji w stosunku do burmistrzów liczbę mnogą (proconsulibus), a tylko w jednym przypadku natrafiamy na sformułowanie wyrażone w liczbie pojedynczej (proconsul). Taka sytuacja daje raczej podstawy do potwierdzenia tezy o znajomości przez prymasa gdańskich realiów — wówczas w Głównym Mieście Gdańsku ten urząd sprawowały równocześnie cztery osoby40. Warto w tym miejscu przeanalizować też, w jaki sposób nazwa miasta Gdańsk była zapisywana w interesującej nas korespondencji. Otóż w jednym przypadku (4) ma ona wyraźny, słowiański źródłosłów (Gdansk), w pozostałych listach zaś mamy do czynienia z jej zlatynizowaną formą (civitas Gdanensis)41. Tytulatura (arcy)biskupia: — „Johannes Dei gracia episcopus Wladislawiensis” (1, 2),

39 Por. dalej. 40 J. Zd ren ka: Urzędnicy miejscy Gdańska w latach 1342—1792 i 1807—1814. Spisy. Gdańsk 2008, s. 53—60. 41 Por. S. Sz ybkowski: Listy książąt mazowieckich…, s. 236. 162 Łukasz Włodarski

— „Johannes Dei gracia episcopus Wladislawiensis et Regni Poloniae cancel- larius” (3 — umieszczona na dole listu), — „Johannes Dei gracia sancte ecclesiae Gneznensis archiepiscopus et primas etc.” (4, 5 — umieszczona na dole listu, 6). Można zauważyć, że w pismach wystawianych w okresie sprawowania przez Jana Gruszczyńskiego godności biskupiej we Włocławku pojawiała się odnośna tytulatura. Również w chwili, gdy został on także kanclerzem Króle- stwa, zostało to odpowiednio odnotowane. Z kolei po awansie Gruszczyńskie- go na stolec arcybiskupi widzimy pełną tytulaturę określającą zarówno gnieź- nieńską godność biskupią, jak i prymasowską. Warto zaznaczyć, że w trzech przypadkach (3, 4, 5) jego imię z uwzględnieniem sprawowanego beneficjum zostało umieszczone na dole listu jako podpis. Ogólna konstatacja jest taka, że po imieniu następowała formuła dewocyjna (Dei gratia), a następnie nazwa sprawowanej godności. Zwroty grzecznościowe i salutacje: — „Famosi domini amici nostri carissimi” (1, 2), — „Famosi domini amici nostri dilecti” (3), — „Famosi domini amici nostri dilecti reminiscentes illius erga vestre affec- tionis” (4), — „Famosi domini amici nostri dilecti” (5), — „Spectabilibus et famosis dominis preconsulibus et cosulibus civitatis Gdanensis amicis nostris dilectis salutem et mutae affectum benivolen- ciae” (6). W przypadku zwrotów grzecznościowych wypada stwierdzić, że pojawiły się one we wszystkich listach i przybrały postać: „famosi domini amici nostri dilecti”, a tylko dwa razy na końcu wystąpiło słowo „carissimi”. Zwroty te sta- nowiły zazwyczaj powtórzenie inskrypcji zawartej na odwrocie42, salutacje zaś (np. „salutem et mutae affectum benivolenciae” — 6) pojawiły się wyłącznie w dwóch listach (4, 6), które zostały wyekspediowane z kancelarii arcybisku- piej Gruszczyńskiego, i miały na celu dodatkowe podkreślenie przyjaznych stosunków, jakie panowały pomiędzy prymasem a radą miejską Gdańska. Datacja: — „feria quarta in vigilia Corporis Christi” (1), — „feria Solis infra octavas Assumpcionis” (2), — „feria quinta in vigilia sancti Tome apostoli” (3), — „ipso die dominica Ramispalmarum” (4), — „feria quinta ipso die Marci evangeliste” (5), — „feria quarta proxima post dominicam Invocavit” (6). W datacji dni są w zasadzie konsekwentnie określane za pomocą kalenda- rza kościelnego. Tylko w jednym przypadku (2) zastosowano rzymską nazwę

42 Por. wcześniej. Listy biskupa włocławskiego i arcybiskupa gnieźnieńskiego Jana Gruszczyńskiego… 163 dnia tygodnia („feria Solis”), odnosząc ją jednak do chrześcijańskiej rachuby czasu („infra octavas Assumpcionis”). Pieczęcie sygnetowe w prawie wszystkich wypadkach służyły do zamyka- nia listu (i jednocześnie do jego uwierzytelniania). Były one odciskane wosk przez papier. Na tym tle wyróżnia się ostatnia z omawianych epistoł (6), która pełniła funkcję kredytywy. Pieczęć sygnetowa została tu odciśnięta na dole listu, pod jego treścią. Ponadto na uwagę zasługuje fakt, że we wszystkich listach (arcy)biskupich Jana Gruszczyńskiego brakuje formuły korroboracyj- nej, pozdrowienia końcowego (wyrażonego za pomocą słów vale lub valete) oraz formuł relacyjnych (co upodabnia je pod tym względem do listów książąt mazowieckich oraz pogranicznych starostów43). Co oczywiste, wszystkie listy spisane zostały po łacinie. Reasumując, niemal wszystkie pisma wyekspediowane z kancelarii (arcy)- biskupiej Jana Gruszczyńskiego miały formę klasyczną (listowną), tzn. in dorso zamieszczone zostały inskrypcje, a pozostała część formularza odpo- wiadała formie listu. Na tym tle wyróżnia się kredytywa, którą z uwagi na budowę zaliczyć należy do form dokumentowych. Z kolei analizując epistoły pod względem przekazywanej treści w badanym zespole i odnosząc się do systematyki przyjętej przez A. Szwedę, jesteśmy w stanie wyodrębnić kredy- tywę (6), wezwanie (2) oraz w pewnym sensie list polecający (5), pozostałe pis- ma trudno zaś w sposób zdecydowany zakwalifikować tylko do jednej z grup. Tak sztywny i — dodajmy również za wspomnianym badaczem — sztuczny44 podział epistolografii nie wytrzymuje próby sił z analizowanym materiałem źródłowym. W tym wypadku wypadałoby pokusić się o stworzenie nowej kla- syfikacji (uwzględniając oczywiście fakt, że w rzeczywistości trudno znaleźć listy, które są jednorodne pod względem tematycznym, np. zawierają wyłącz- nie treści polityczne albo gospodarcze), niemniej zróżnicowana baza źródło- wa nie ułatwia nam tego zadania i obecnie musi pozostać to jedynie w sferze postulatów badawczych na przyszłość. Warto w tym miejscu zwrócić także uwagę, że tylko w listach, które wyszły z kancelarii arcybiskupiej, umieszczo- ne zostały salutacje (4, 6).

43 Por. A. Sz weda: Organizacja i technika dyplomacji…, s. 146—154; S. Sz ybkowski: Listy książąt mazowieckich…, s. 236. 44 Por. A. Sz weda: Organizacja i technika dyplomacji…, s. 122—123. 164 Łukasz Włodarski

Tabela 1 Listy biskupa włocławskiego i arcybiskupa gnieźnieńskiego Jana Gruszczyńskiego do rady miasta Gdańska z lat 1454—1472

Data i miejsce Lp. Treść listu Sygnatura wystawienia listu 1. 19 czerwca 1454 r., Jan Gruszczyński, biskup włocławski, prosi 300D43, nr 64 Grudziądz burmistrzów miasta Gdańska o udzielenie mu pożyczki, powołując się na swoje zasługi wobec miasta, które to popierał przed majestatem króla polskiego. Omówienie niniejszej sprawy ordy- nariusz powierzył swojemu bratu Andrzejowi Gruszczyńskiemu. 2. 18 sierpnia 1454 r., Jan Gruszczyński, biskup włocławski, wyraża 300D43, nr 65 obóz pod Chojni- w stosunku do rajców, mieszczan i całej wspól- cami noty miejskiej Gdańska swoje niezadowolenie ze względu na fakt, że rajcy zabezpieczyli żołd wojsk zaciężnych m.in. na położonych na Pomo- rzu jego dobrach stołowych.

3. 20 grudnia 1459 r., Jan Gruszczyński, biskup włocławski i kanc- 300D43, nr 72 Piotrków lerz Królestwa Polskiego, donosi burmistrzom i rajcom miasta Gdańska, że wysłał do nich ze zjazdu w Piotrkowie pisarza kancelarii koronnej Jana Grylewskiego. Prosi ponadto o wsparcie dla oficjała Macieja z Raciążka i Stanisława Je- żowskiego w szybkim zebraniu należnych mu czynszów. 4. 7 kwietnia 1471 r., Jan Gruszczyński, arcybiskup gnieźnieński 300D6, nr 72 Słupia i prymas, informuje burmistrzów, rajców i całą społeczność miasta Gdańska, że wyjednał za sprawą swojego brata Andrzeja Gruszczyńskie- go u biskupa włocławskiego Jakuba z Sienna za- wieszenie kar kościelnych w stosunku do miasta Gdańska do 2 czerwca 1471 r.

5. 25 kwietnia 1471 r., Jan Gruszczyński, arcybiskup gnieźnieński 300D6, nr 73 Gniezno i prymas, wstawia się za Jerzym Sweidniczerem z Torunia u burmistrza i rajców miasta Gdańska w sprawie spłaty sum utraconych niegdyś przez jego ojca. 6. 19 lutego 1472 r., Kredytywa Jana Gruszczyńskiego, arcybiskupa 300D6, nr 75 = S. Sz yb - Iwanowice gnieźnieńskiego i prymasa, dla jego brata cio- kowsk i: O kilku koli- tecznego Macieja ze Służewa, upoważniająca go gacjach Oporowskich do pertraktacji z burmistrzami i rajcami miasta herbu Sulima. „Studia Gdańska. z Dziejów Średniowie- cza” 2006, T. 12: Krzyża- cy, szpitalnicy, kondotie- rzy, nr 2, s. 316—317. Listy biskupa włocławskiego i arcybiskupa gnieźnieńskiego Jana Gruszczyńskiego… 165

Bibliografia

Źródła rękopiśmienne

Archiwum Państwowe w Gdańsku: 300D6, nr 72, 73, 75; 300D43, nr 58a, 58b, 64, 65, 66, 70, 71, 72; 300D44, nr 80.

Źródła drukowane

Acten der Ständetage Preussens Königlichen Antheils. Bd. 1. Hrsg. F. Thu ner t. Danzig 1896. Acten der Ständetage Preussens unter der Herrschaft des Deutschen Ordens. Bd. 1—4. Hrsg. M. Toeppen. Leipzig 1878—1884. Akta Stanów Prus Królewskich. T. 1—4. Wyd. K. Górski, M. Bisk up. Toruń 1955—1967; T. 5. Cz. 1—3. Wyd. M. Bisk up. Poznań—Warszawa 1973—1975; T. 6—8. Wyd. M. Bi- sk up, I. Jarosz­‍Bisk upowa. Warszawa 1979—1993. Geschichte der Stadt Danzig in 4 Bänden. Bd. 4: Urkunden bis 1626. Hrsg. P. Simson. Danzig 1918. Katalog dokumentów i listów królów polskich z Archiwum Państwowego w Gdańsku (do 1492 roku). Oprac. M. G r ul kowski, B. Możejko, S. Sz ybkowski. Gdańsk 2015. Katalog dokumentów i listów królów polskich z Archiwum Państwowego w Gdańsku (Jan Ol- bracht i Aleksander Jagiellończyk). Oprac. S. Sz ybkowski. Gdańsk 2016. Korespondencja żupnika krakowskiego Mikołaja Serafina z lat 1437—1459. Wyd. W. Bu kow- ski, T. Płócien nik, A. Skolimowska. Kraków 2006. Zbiór dokumentów i listów miasta Płocka. T. 1. Wyd. S.M. Szacherska. Warszawa 1975.

Opracowania

Bieniak J.: Służewski Maciej h. Sulima. W: Polski słownik biograficzny. T. 39. Wrocław 1999—2000. Bisk up M.: Grylewski Jan. W: Polski słownik biograficzny. T. 9. Wrocław 1960—1961. Bisk up M.: Trzynastoletnia wojna z Zakonem Krzyżackim 1454—1466. Warszawa 1967. G r ul kowski M.: Korespondencja Krakowa i Wrocławia z Głównym Miastem Gdańskiem w późnym średniowieczu. „Klio” 2012, T. 23. Kubicki R.: Przywileje na młyny w dobrach cysterek w Żarnowcu (Świecino 1406 r., Wierz- chucino 1516 r.). „Studia z Dziejów Średniowiecza” 2011, T. 16: Dzierżawcy, literaci, po- słowie. Kubicki R.: Wybrane źródła do dziejów szpitala św. Elżbiety w Gdańsku — nadania krzyżac- kie z lat 1399—1448. „Studia z Dziejów Średniowiecza” 2015, T. 19. 166 Łukasz Włodarski

Malinowski K.: Gruszczyński Jan. W: Polski słownik biograficzny. T. 9. Wrocław 1960— 1961. Mik ulski K.: W kręgu hanzeatyckich migracji, czyli pochodzenie Mikołaja Kopernika. „Stu- dia Maritima” 2014, T. 27. Możejko B.: Kontakty polskiej kancelarii królewskiej z Gdańskiem w okresie wojny trzyna- stoletniej. W: Kancelaria wielkich mistrzów i polska kancelaria królewska w XV wieku. Red. J. Tr upinda. Malbork 2006. Starz y ński M.: Krakowska rada miejska w średniowieczu. Kraków 2010. Suł kowska­‍Ku rasiowa I.: Dokumenty królewskie i ich funkcja w państwie polskim za An- degawenów i pierwszych Jagiellonów (1370—1444). Warszawa 1977. Suł kowska­‍Kurasiowa I.: Polska kancelaria królewska w latach 1447—1506. Wrocław 1967. Szcz uczko W.: Korespondencja czasów wojny. Listy króla Kazimierza Jagiellończyka do rady miasta Torunia z okresu wojny trzynastoletniej 1454—1466. W: Kancelaria wielkich mistrzów i polska kancelaria królewska w XV wieku. Red. J. Tr upinda. Malbork 2006. Sz weda A.: Listy króla Polski Kazimierza Jagiellończyka do wielkich mistrzów zakonu krzy- żackiego z lat 1447—1454. W: Bitwa pod Chojnicami 18 IX 1454 r. w tradycji historycznej i lokalnej. Red. J. K nopek, B. Kuffel. Chojnice 2004. Sz weda A.: Listy Władysława Jagiełły do wielkich mistrzów krzyżackich w latach 1386— 1434. W: Tekst źródła — krytyka, interpretacja. Red. B. Trelińska. Warszawa 2005. Sz weda A.: Organizacja i technika dyplomacji polskiej w stosunkach z zakonem krzyżackim w Prusach w latach 1386—1454. Toruń 2009. Sz ybkowski S.: Dokument sądu ziemskiego dobrzyńskiego z 15 VI 1407 r. dotyczący roz- graniczenia między Osiekiem a Wrzeszewem. „Studia z Dziejów Średniowiecza” 2016, T. 20. Sz ybkowski S.: Listy książąt mazowieckich do gdańskiej rady miejskiej (do końca wojny trzynastoletniej). „Archeion” 2012, T. 113. Sz ybkowski S.: O kilku koligacjach Oporowskich herbu Sulima. „Studia z Dziejów Średnio- wiecza” 2006, T. 12: Krzyżacy, szpitalnicy, kondotierzy. Sz ybkowski S.: Studia z genealogii i prozopografii polskiej szlachty późnośredniowiecznej. Gdańsk 2003. Sz ybkowski S.: Trzy źródła do genealogii i prozopografii Rembielińskich herbu Dołęga. „Studia z Dziejów Średniowiecza” 2011, T. 16: Dzierżawcy, literaci, posłowie. Sz ybkowski S., Sz weda A.: Krzyżacka dyplomacja we Francji, Flandrii i Anglii w pierw- szej połowie lat siedemdziesiątych XIV w. Kredytywa wielkiego mistrza Konrada Zollnera von Rotenstein dla szafarza malborskiego Henryka von Allen z 26 stycznia 1383. „Przegląd Historyczny” 2014, T. 105. Sz y mański J.: Nauki pomocnicze historii. Warszawa 2009. Urzędnicy kujawscy i dobrzyńscy XII—XV wieku. Spisy. Oprac. J. Bieniak, S. Sz ybkowski. Kórnik 2014. Urzędnicy łęczyccy, sieradzcy i wieluńscy XIII—XV wieku. Spisy. Oprac. J. Bieniak, A. Sz y mczakowa. Wrocław 1985. Wil k­‍Woś Z.: Późnośredniowieczna kancelaria arcybiskupów gnieźnieńskich (1437—1493). Łódź 2013. Zd ren ka J.: Konflikt słupsko­‍krzyżacki związany z napadem na księcia Wilhelma z Geldrii w świetle listu wielkiego mistrza Konrada Zöllnera von Rotenstein (22 X 1389). „Studia z Dziejów Średniowiecza” 2005, T. 11: Komturzy, rajcy, żupani. Zd ren ka J.: Urzędnicy miejscy Gdańska w latach 1342—1792 i 1807—1814. Spisy. Gdańsk 2008. Listy biskupa włocławskiego i arcybiskupa gnieźnieńskiego Jana Gruszczyńskiego… 167

Zd ren ka J.: Zatarg gdańsko­‍pomorski z XIV w. i jego formalne rozwiązanie. „Studia z Dzie- jów Średniowiecza” 2007, T. 13: Odkrywcy, princepsi, rozbójnicy.

Łukasz Włodarski

The Letters of Jan Gruszczyński, the Bishop of Włocławek and the Archbishop of Gniezno to the City Council of Gdańsk

Su m mar y

The following article discusses the letters of Jan Gruszczyński of the Poraj coat of arms, the Bishop of Włocławek and the subsequent Archbishop of Gniezno, addressed to the Council of the Main City of Gdańsk. The author has conducted a study of six of the original letters, which are currently stored at the National Archives in Gdańsk. The analysis includes both the content of the letters, as well as the formal elements, consisting of the inscription (address), front matter, salutations, and dating. This, in turn, allowed the author to showcase the issues raised by the bishop in his contacts with the Council of Gdańsk and point to the trusted advi- sors of Gruszczyński (Andrzej Gruszczyński, Maciej of Służewo, Jan Grylewski), as well as formal petitioners (Jerzy Sweidniczer). The research concerning the form of the letters revealed a formulaic use of certain expressions. Moreover, it should be noted that only the letters written by the office in Gniezno included a salutation. In addition, all documents, apart from the letters of credit, were written in the traditional (letter) form.

Łukasz Włodarski

Die Briefe des Bischofs von Włocławek und Erzbischofs von Gniezno, Jan Gruszczyński, an den Stadtrat Gdańsk

Zusammenfassung

Im Mittelpunkt der vorliegenden Erörterung stehen Briefe, die aus der Kanzlei des Bi- schofs von Włocławek (dt.: Leslau) und dann des Erzbischofs von Gniezno (dt.: Gnesen), Jan Gruszczyński mit dem Wappen Poraj, an den Stadtrat der Hauptstadt Gdańsk (dt.: Danzig) geschickt wurden. Erforscht wurden die sich in den Sammlungen des Staatsarchivs in Gdańsk befindenden sechs originelle Schreiben. Man analysierte sowohl deren Inhalt, als auch solche Formularelemente, wie: Inschrift (Adresse), Betitelung des Ausstellenden, Höflichkeitsfloskeln, Elemente der Sprachetikette, Datierung. Das ermöglichte dem Verfasser, die von dem Bischof in seinen Verhältnissen zu den Danzigern angesprochenen Sachen darstellen und sowohl ver- traute Personen in seiner nächsten Umgebung (Andrzej Gruszczyński, Maciej von Służewo, Jan Grylewski) als auch die bei ihm Hilfe suchenden Personen (Jerzy Sweidniczer) zu nennen. Die Analyse der Briefformulare ließ beträchtliche Schematizität bei der Auswahl von ange- wandten Ausdrücken feststellen. Es ist beachtenswert, dass nur die in Gnesener Kanzlei in Gniezno geschriebenen Briefe mit Elementen der Sprachetikette versehen waren. Alle übrigen Schreiben, ausgenommen der Akkreditive, hatten klassische Briefform. „Średniowiecze Polskie i Powszechne” 2017, T. 9 (13) ISSN 2080-492X (wersja drukowana) ISSN 2353-9720 (wersja elektroniczna)

Piotr Łozowski Instytut Historii i Nauk Politycznych, Uniwersytet w Białymstoku

Aktywność gospodarcza kobiet w Starej i Nowej Warszawie w 1. poł. XV wieku*

Zainteresowanie dziejami kobiet jest obecne w polskiej mediewistyce już od kilku dekad. Niemniej jednak rodzimi badacze1 niewiele miejsca poświę-

* Przygotowanie części przedstawionych badań było możliwe dzięki finansowaniu uzy- skanemu w ramach programu Narodowego Centrum Nauki w konkursie Preludium 11 (projekt pt. „Rynek nieruchomości Starej i Nowej Warszawy w okresie późnego średniowiecza” — nr 2016/21/N/HS3/03177). 1 Należy wymienić prace: U. Sowina: Kobieta w przestrzeni miejskiej w Polsce póź- nego średniowiecza i początków nowożytności. Niektóre problemy badawcze. W: Przełomy w historii. XVI Powszechny Zjazd Historyków Polskich, Wrocław, 15—18 września 1999 r. Pamiętniki. T. 3. Cz. 4. Toruń 2001, s. 263—276; H. Samsonowicz: Kobiety w miastach póź- nego średniowiecza. W: Polska w świecie. Szkice z dziejów kultury polskiej. Red. J. Dowiat. Warszawa 1972, s. 159—168; A. Pobóg­‍Lenartowicz, O.M. Przybyłowicz: Refleksje nad badaniami na temat kobiet w średniowiecznej Polsce. W: Dzieje kobiet w Polsce. Dysku- sja wokół przyszłej syntezy. Red. K.A. Makowski. Poznań 2014, s. 29—52; A. Bar tosze- wicz: Kobieta w małym mieście późnego średniowiecza (w świetle ksiąg miejskich Sieradza, Szadka, Warty i Łodzi). „Rocznik Łódzki” 1996, T. 43, s. 37—52; Taż: Kobieta w mieście polskim późnego średniowiecza. W: Gospodarka, społeczeństwo, kultura. Studia ofiarowane pani profesor Marii Boguckiej. Red. A. Kar piński, E. Opaliński, T. Wiślicz. Warszawa 2010, s. 171—182; M. Koczerska: Geneza, znaczenie i program dalszych badań nad kobietą i rodziną w średniowieczu i nowożytności. W: Kobieta i rodzina w średniowieczu i na progu czasów nowożytnych. Red. Z.H. Nowak, A. Rad zimiński. Toruń 1998, s. 7—17; B. Le- siński: Stanowisko kobiety w polskim prawie ziemskim do połowy XV wieku. Wrocław 1956; J. Gilewska­‍Dubis: Kobieta w średniowiecznej Polsce w historiografii polskiej od połowy XIX do przełomu XX i XXI wieku. Zarys problematyki. W: Oczekiwania kobiet i wobec kobiet. Stereotypy i wzorce kobiecości w kulturze europejskiej i amerykańskiej. Red. B. Płon ka­ ‍‑Syroka, J. Radziszewska, A. Szlagowska. Warszawa 2007, s. 205—250; A. Szym- czakowa: Pozycja kobiety w średniowiecznej Polsce. W: Kobiety o kobietach. Studia i szkice. Średniowiecze i czasy nowożytne. Red. W. Zawitkowska. Rzeszów 2010, s. 11—30. Znacznie Aktywność gospodarcza kobiet w Starej i Nowej Warszawie w 1. poł. XV wieku 169 cili próbom głębszego wniknięcia w formy i skalę aktywności gospodarczej kobiet, najczęściej ograniczając się do przedstawienia krótkiego szkicu (bez odwołania się do nawet prostych metod statystycznych) kierunków działań podejmowanych przez mieszkanki miast i wsi2. Wyjątek stanowi książka Ce- zarego Kardasza o rynkach kredytowych miast hanzeatyckich, gdzie autor zaprezentował szereg szczegółowych obliczeń poświęconych udziałowi kobiet w ruchu pożyczkowym, co stwarza niezwykle dogodne (i w zasadzie jedy- ne) pole komparatystyczne o charakterze ekonomicznym3. Pewne podstawowe szacunki udziału kobiet w zarejestrowanym życiu społeczno­‍gospodarczym miast przedstawili Agnieszka Bartoszewicz4 i Henryk Samsonowicz5. Słuszne i celne podsumowanie obecnego stanu badań nad kobietami w Polsce średnio- bardziej szczegółowe i zaawansowane studia powstały w kręgu historyków zachodnioeuropej- skich i amerykańskich, m.in.: J.C. William: Women and Credit in the Middle Ages: Problems and Directions. “Journal of European Economic History” 1988, no 1 (17), s. 33—62; K. Ho - ney man, J. Good man: Women’s Work, Gender Conflict, and Labour Markets in , 1500—1800. “The Economic History Review” 1991, no 4 (44), s. 608—628; G. Jacobsen: Women’s Work and Women’s Role: Ideology and Reality in Danish Urban Society, 1300—1500. “Scandinavian Economic History Review” 1983, no 1 (31), s. 3—20; Women and Wealth in Late Medieval Europe. Ed. T. Earenf ight. New York 2010; J.L. van Zanden, J. Zuij- derduij, T. de Moor: Small is Beautifull: the Efficiency of Credit Markets in the Late Me- dieval Holland. “European Review of Economic History” 2012, Vol. 16, s. 3—22; M. Rubin: A Decade of Studying Medieval Women 1987—1997. “History Workshop Journal” 1998, no 46, s. 213—239; M.C. Howell: The Marriage Exchange: Property, Social Place, and Gender in Cities of Low Countries, 1300—1550. Chicago 1998; M. Pelner­‍ Cosman: Women at Work in Medieval Europe. New York 2000; M. Weisner: Working Women in Renaissance Germany. New Brunswick 1986 oraz szczególnie: S. Hut ton: Women and Economic Activities in Late Medieval Ghent. New York 2011 i B.A. Hanawalt: The Wealth of Wives. Women, Law, and Economy in Late Medieval London. New York 2007, gdzie znajdują się szerokie zestawienia bibliograficzne. 2 Rozważania nad obecnym dorobkiem polskich mediewistów dotyczącym historii kobiet zostały niedawno przedstawione w innym miejscu — P. Łozowski: Stan badań nad kobieta- mi w miastach późnośredniowiecznych na ziemiach polskich. „Przeszłość Demograficzna Pol- ski” 2015, nr 1 (37), s. 71—91. 3 C. Kardasz: Rynek kredytu pieniężnego w miastach południowego pobrzeża Bałtyku w późnym średniowieczu (Greifswald, Gdańsk, Elbląg, Toruń, Rewel). Toruń 2013, szczególnie s. 99—104, 129—132, 141—143, 155—159, 169—171, 181—185, 264, 271, 277, 282, 287, 294; pewne informacje o aktywności kredytowej kobiet odnajdujemy także w: A. Rutkowski: Kredyt żydowski na rynku lokalnym Warszawy w pierwszej połowie XV wieku. Prz. Hist. 1979, nr 2 (70), s. 267—284; M. Goliński: Kobiety w lombardzie (na przykładzie Wrocławia w poł. XV w.). W: Miasto czyni wolnym: 790 lat lokacji Opola (ok. 1217—2007). Red. A. Pobóg­ ‍‑Lenar towicz. Opole 2008, s. 53—58; krótki szkic oparty na wybranych przykładach aktyw- nych gospodarczo mieszczanek przedstawiła M. Bog ucka: Women and Credit Operations in Polish Towns in Early Modern Times (XVIth—XVIIth Centuries). “Journal of European Econo- mic History” 2003, no 3 (32), s. 477—486. 4 A. Bar toszewicz: Kobieta w małym mieście…, s. 39. 5 H. Samsonowicz: Kobiety…, s. 165—166. 170 Piotr Łozowski wiecznej zaprezentowały niedawno Anna Pobóg­‍Lenartowicz i Olga M. Przy- byłowicz, pisząc, że „nakreślony obraz wskazuje, że w epoce średniowiecza w odniesieniu do roli, pozycji, znaczenia kobiet w życiu społeczeństwa jest więcej białych plam niż tematów rozpoznanych. Taki stan rzeczy wynika prze- de wszystkim z pomijania tej tematyki przez badaczy, nie zaś deficytu źródeł czy problemów metodologicznych”6. Należy zaznaczyć, że zarówno w przypadku miast, jak i wsi zachowała się pokaźna baza źródłowa w postaci ksiąg sądowych, które oferują badaczom materiał liczący dziesiątki, setki, a czasem i tysiące faktów dotyczących po- czynań kobiet w rozmaitych sferach życia społecznego, a szczególnie gospo- darczego7. Wśród kilku typów spraw obecnych w aktach miejskich najbardziej przydatne w analizach aktywności ekonomicznej są — bezpośrednio związane z działaniami stricte rynkowymi — umowy kredytowe i transakcje kupna­ ‍‑sprzedaży nieruchomości. Warto podkreślić, że ruch pożyczkowy i handel do- brami nieruchomymi uważane są za najbardziej miarodajne i najlepiej uchwyt- ne wskaźniki sytuacji gospodarczej w mieście8, dlatego też będą one stanowić główny cel i trzon niniejszych rozważań. Zasięg terytorialno­‍chronologiczny obserwacji obejmie Starą i Nową Warszawę w 1. poł. XV stulecia. Oba ośrod- ki tworzyły miasto podwójne9, przy jednoczesnym zachowaniu odrębności administracyjno­‍sądowej i finansowej. Niemniej jednak między Starym i No- wym Miastem zachodziły znaczące różnice dotyczące wielkości ośrodka, za- możności jego mieszkańców i zasięgu kontaktów społeczno­‍gospodarczych. W dotychczasowej literaturze varsavianistycznej przyjmuje się szacunkowe zaludnienie w XV wieku na poziomie 2400—3000 mieszkańców w Starej i 500—1000 w Nowej Warszawie10. Natomiast zróżnicowanie gospodarcze wyrażała m.in. skala zapotrzebowania na gotówkę i możliwości inwestycyj- ne mieszczan na rynkach kredytowym i nieruchomości — podczas gdy cives staromiejscy rocznie zawierali średnio 18 umów kredytowych11 i 5 dotyczą- 6 A. Pobóg­‍Lenartowicz, O.M. Przybyłowicz: Refleksje…, s. 52. 7 Przykłady skali dostępnych w księgach sądowych wzmianek o kobietach vide P. Ło- zowski: Stan badań…, wykresy 1—4, tab. 2. 8 K. Mik ulski: Przestrzeń i społeczeństwo Torunia od końca XIV do początku XVIII wieku. Toruń 1999, s. 70—76; R. Czaja, C. Kardasz: Obrót nieruchomościami i kupno renty w miastach pruskich w XIV—XV w. W: Obrót nieruchomościami na ziemiach polskich od śred- niowiecza do XXI wieku. Red. F. Kusiak. Poznań 2008, s. 45—47, 50. 9 M. Słoń: Miasta podwójne i wielokrotne w średniowiecznej Europie. Wrocław 2010, s. 324—326. 10 E. Koczorowska­‍Pielińska: Liczebność i specjalizacja rzemiosła w Starej i Nowej Warszawie w latach 1417—1526. „Rocznik Warszawski” 1972, T. 11, s. 8; dynamiczny rozwój Warszawy spowodował, że pod koniec XVI w. liczba mieszkańców podwoiła się, osiągając ok. 6500 osób, por. W. Szaniawska: Mieszkańcy Warszawy w latach 1525—1665. „Rocznik Warszawski” 1966, T. 7, s. 121—122. 11 P. Łozowski: Struktura rynku kredytowego Starej Warszawy w pierwszej połowie XV stulecia. „Roczniki Dziejów Społecznych i Gospodarczych” (dalej: RDSG) 2016, T. 76, s. 175. Aktywność gospodarcza kobiet w Starej i Nowej Warszawie w 1. poł. XV wieku 171 cych obrotu dobrami nieruchomymi12, to mieszczanie Nowego Miasta reje- strowali w księgach zaledwie 4 sprawy pożyczkowe i 2 obejmujące handel posesjami13. Poważne dysproporcje dostrzeżono także w ogólnej wartości ryn- ków oraz przeciętnej wysokości transakcji. Obrót kredytowy civitas Antiquae Varsoviae dwudziestoczterokrotnie przewyższał skalę ruchu pożyczkowego w Nowej Warszawie, w przypadku zaś mediany umów zachodziła dwukrotna różnica. Ogółem do akt staromiejskich w badanym ćwierćwieczu wpisano bli- sko czterokrotnie więcej spraw sądowych. Porównanie poziomów aktywności gospodarczej cives staro­‍ i nowomiejskich stwarza niezwykle dogodne pole dla wszelkich komparatystycznych ujęć różnic zachodzących w rozwoju eko- nomicznym miast podwójnych i wielokrotnych. Analiza skali i kierunków działań gospodarczych podejmowanych przez mieszczki Starej Warszawy została przeprowadzona z wykorzystaniem najstar- szej księgi ławniczej z lat 1427—145314 oraz fragmentów akt rady15, gdzie łącznie wydzielono grupę 408 zapisów z udziałem kobiet. W przypadku Nowej Warsza- wy dysponujemy dla okresu 1. poł. XV wieku16 jedną księgą ławniczą17, oferującą 62 analogiczne sprawy. W sumie w źródłach obu miast pojawiło się 416 kobiet, z czego zdecydowana większość (87%) w civitas Antiquae Varsoviae. Wydaje się, że wytłumaczenie dostrzeżonej bardzo wyraźnej różnicy w liczbie zapisów może być związane z wielkością ośrodków (w tym też liczbą mieszczanek) oraz powszechnością świadomości i zwyczaju uwierzytelniania sądowego rozmaitych działań gospodarczych przez mieszkańców Starego i Nowego Miasta. Aktywność mieszkanek Starej Warszawy możemy podzielić na dwa etapy (wykres 1). Pierwszy, obejmujący lata 1427—1444, charakteryzował się pewną równomiernością i stabilnością (średnio 11 zapisów rocznie). Widoczną zmianę przyniosły lata następne, kiedy to mieszczki znacznie częściej uwierzytelniały swoje działania przed sądami miejskimi. Skala wzrostu była ponaddwukrot- na — przeciętnie notowano 24 wpisy w ciągu roku. Wydaje się to wyraźnie korespondować z dostrzeganym w latach 40. zwiększeniem aktywności war-

12 P. Łozowski: Rynek nieruchomości w Starej Warszawie w latach 1427—1453. „Klio” 2017, T. 39, nr 4, s. 51. 13 Obliczenia własne na podstawie: Księga ławnicza miasta Nowej Warszawy. T. 1: (1416— 1485). Wyd. A. Wolff. Warszawa 1960 (dalej: KŁMNW). 14 Księgi ławnicze miasta Starej Warszawy z XV w. T. 1: Księga nr 525 z lat 1427—1453. Wyd. S. Eh ren k reutz. Warszawa 1916 (dalej: KŁMSW). Uwzględniono także początek księ- gi ławniczej z lat 1453—1472 — AGAD, SW 527. 15 Księga radziecka miasta Starej Warszawy. T. 1: (1447—1527). Wyd. A. Wolff. Wroc- ław—Warszawa—Kraków 1963 (dalej: KRMSW). 16 Rozwinięcie badań nad aktywnością ekonomiczną kobiet ze Starej i z Nowej Warszawy w okresie 2. poł. XV i początków XVI w. zostało przedstawione w przygotowanej przeze mnie w Instytucie Historii i Nauk Politycznych Uniwersytetu w Białymstoku pracy doktorskiej pt. „Rodzina w przestrzeni gospodarczej Starej i Nowej Warszawy w XV i początkach XVI wieku”. 17 KŁMNW. 172 Piotr Łozowski

Wyk res 1. Liczba zapisów z udziałem kobiet w Starej i Nowej Warszawie w latach 1427—1453 Źródło: KŁMSW; KRMSW; AGAD, SW 527; KŁMNW. szawian, wyrażającym się nie tylko wzrostem ogólnej liczby zapisów, lecz tak- że i wzmożonym ruchem kredytowym18 czy też obrotem nieruchomościami19. Zgoła odmienna sytuacja panowała w Nowej Warszawie, gdzie kobiety dopie- ro od lat 50. nieco częściej pojawiały się przed ławnikami, wcześniej były to przypadki raczej jednostkowe. Skalę różnic aktywności mieszczanek w oby- dwu ośrodkach wyraża chociażby średnia roczna liczba zapisów, wynoszą- ca 15 w Starym i 2 w Nowym Mieście. Pomimo zmian dynamiki wpisów możemy zauważyć pewną systematyczność w korzystaniu z usług kancelarii (wykresy 2 i 3). W Starej Warszawie udział spraw dotyczących kobiet rzadko kiedy spadał poniżej 20% w ciągu roku, co świadczy o stałym uczestnictwie mieszczanek w rozmaitych formach działań poświadczanych w obecności urzędników ławy i rady. Zbliżone zjawisko dostrzegamy również w materiale dostępnym w aktach nowomiejskich, jednakże charakteryzowało się ono ist- nieniem lat, kiedy kobiety w ogóle nie pojawiały się przed ławnikami. W su- mie średnia dla badanego okresu wyniosła kolejno 27% i 21% w przypadku Starej i Nowej Warszawy. Podobne wyniki otrzymała Agnieszka Bartosze- wicz, analizując piętnastowieczne księgi Sieradza (15%), Szadka (13%), War- ty (14%) i Łodzi (20%)20. Natomiast według obliczeń Henryka Samsonowi- cza mieszczki stanowiły 20% osób stających przed krakowską radą miejską w 1515 roku21.

18 P. Łozowski: Struktura…, wykres 1, s. 176. 19 P. Łozowski: Rynek…, wykres 1, s. 53. 20 A. Bar toszewicz: Kobieta w małym mieście…, s. 39. 21 H. Samsonowicz: Kobiety…, s. 165—166. Aktywność gospodarcza kobiet w Starej i Nowej Warszawie w 1. poł. XV wieku 173

Wykres 2. Proporcja corocznego udziału zapisów dotyczących kobiet w stosunku do ogółu spraw sądowych zanotowanych w Starej Warszawie w latach 1427—1453 Źródło: KŁMSW; KRMSW; AGAD, SW 527.

Wykres 3. Proporcja corocznego udziału zapisów dotyczących kobiet w stosunku do ogółu spraw sądowych zanotowanych w Nowej Warszawie w latach 1416—1453 Źródło: KŁMNW. 174 Piotr Łozowski

Tabela 1 Częstotliwość aktywności kobiet w Starej Warszawie w latach 1427—1453

Odstęp między Długość Krotność Liczba Wartość w % wystąpieniami występowania w % Mediana Średnia występowania kobiet (grosze) (lata) (lata) 1 314 87,2 — — 163 154 66,3 360 1 150 2 26 7,2 2,1 4,3 15 178 6,2 180 460 3 11 3,1 1,9 5,9 21 669 8,8 411 1 075 4 3 0,8 3,3 13,0 2 668 1,1 150 222 5 3 0,8 1,4 7,0 4 811 2,0 240 437 8 1 0,3 1,3 10,0 6 239 2,5 300 693 14 1 0,3 0,9 13,0 11 331 4,5 920 1 618 17 1 0,3 0,8 14,0 21 237 8,6 1 260 1 831 Razem 360 100 2,1 6,3 246 221 100,0 240 1 001 Źródło: KŁMSW; KRMSW; AGAD, SW 527.

Tabela 2 Częstotliwość aktywności kobiet w Nowej Warszawie w latach 1416—1453

Odstęp między Długość Krotność Liczba Wartość w % wystąpieniami występowania w % Mediana Średnia występowania kobiet (grosze) (lata) (lata) 1 50 89,3 — — 10 754 87,8 100 448 2 6 10,7 0,7 1,3 1 488 12,2 180 231 Razem 56 100,0 0,7 1,3 12 242 100,0 150 395 Źródło: KŁMNW.

Jak wskazują dane zaprezentowane w tabelach 1 i 2, wspólny element za- rejestrowany w obu ośrodkach stanowiła jednokrotna obecność w księgach sądowych zdecydowanej większości kobiet (ok. 90%). Analogiczną sytuację zaobserwowano w przypadku warszawskich rzemieślników i kupców22. Gru- pa wszystkich osób występujących jednorazowo przeważała także na rynku kredytowym23 i nieruchomości24 w Starej Warszawie oraz na hanzeatyckich rynkach rentowych25. Zanotowane zjawisko może świadczyć z jednej strony o marginalnej wśród kobiet roli zwyczaju uwierzytelniania swoich działań (zwykle raz w życiu), z drugiej zaś — nieco paradoksalnie — o szerokim spo- łecznym zasięgu słowa pisanego. Wiąże się to z faktem, że krąg mieszczanek pojawiających się w kancelarii kilkukrotnie wynosił ok. 10% i dotyczył wą- skiego grona żon bądź wdów z zamożnych rodzin kupieckich26, z kolei pozo-

22 P. Łozowski: Aktywność gospodarcza kupców i rzemieślników w Starej Warszawie pierwszej połowy XV stulecia. „Almanach Warszawy” 2015, T. 8, s. 15. 23 P. Łozowski: Struktura…, s. 171. 24 P. Łozowski: Rynek…, s. 69. 25 C. Kardasz: Rynek kredytu…, s. 93, 114, 123, 137, 149, 164, 176. 26 Np. obecnych przynajmniej ośmiokrotnie Elżbiety Stefanowej, Małgorzaty Nerki, żony Mikołaja Nerki, czy też Małgorzaty uxor Macieja, hafciarza. Aktywność gospodarcza kobiet w Starej i Nowej Warszawie w 1. poł. XV wieku 175 stała, najliczniejsza część kobiet występowała tylko jednokrotnie. Okres wi- docznej aktywności mieszkanek Starej Warszawy kształtował się na poziomie przeciętnie ponad 6 lat27, przy czym wartość ta wzrastała w przypadku patry- cjuszek do nawet kilkunastu lat. Warto też zwrócić uwagę na brak przedsta- wicielek zamożniejszych rodzin nowomiejskich, gdzie zaledwie 6 kobiet było dwukrotnie stroną we wpisanej w księgę transakcji. Fakt ten — niewątpliwie wynikający z rozmiaru i charakterystyki życia społeczno­‍gospodarczego No- wej Warszawy — można odczytać jako świadectwo niewielkiej liczebności elit oraz mniejszej samodzielności działań podejmowanych przez mieszczanki należące do najbogatszej warstwy społecznej. Z przedstawionych tabel wyłania się także pewien rys gospodarczy, nie- co dokładniej przybliżający charakter działań ekonomicznych podejmowanych przez kobiety ze Starego i z Nowego Miasta. Pierwsza obserwacja dotyczy ogromnej, bo aż dwudziestokrotnej (!), różnicy w obrotach zanotowanych w obu ośrodkach — wartość transakcji z udziałem mieszkanek Nowej War- szawy stanowiła zaledwie 5% sumy zarejestrowanej w aktach staromiejskich. Dysproporcja ta wynikała przede wszystkim z odmiennych wielkości i pozio- mu zamożności obu miejscowości, jednakże jej skala w sposób bezpośredni i uchwytny obrazuje, jak znaczące różnice występowały między miastami. Warto również podkreślić, że rozbieżności te wydają się mniejsze w momen- cie, gdy porównamy wysokość kwot, jakimi posługiwały się mieszczanki. Me- diana wartości kontraktów zawieranych w Starej Warszawie wyniosła 4 kopy, w Nowej Warszawie było to 2,528. Największymi — dochodzącymi do kilku- nastu kop groszy — sumami operowały staromiejskie patrycjuszki, zdaje się jednak, że między przeciętnymi mieszkankami Starego i Nowego Miasta nie zachodziły już tak zawrotne rozbieżności w poziomie materialnym. Ważne miejsce w aktywności gospodarczej warszawianek zajmowała sfe- ra kredytowa. Analiza funkcjonowania kobiet w ruchu pożyczkowym pozwoli przyjrzeć się charakterowi ich działalności, określić poziom zapotrzebowa- nia na gotówkę i możliwości finansowe związane z inwestowaniem w rynek. Kredyt (szczególnie w postaci niewielkich sum) był także jednym z obszarów, w którym kobiety mogły działać najbardziej samodzielnie, nie będąc tak ściśle ograniczanymi przez reguły prawa chełmińskiego, upoważniającego męża do wyłącznego dysponowania całym majątkiem29. Należy również zaznaczyć, że między Starą Warszawą a ośrodkami hanzeatyckimi zachodziła istotna róż-

27 Podobną wartość otrzymano przy obserwacji długości okresu aktywności warszaw- skich rzemieślników, por. P. Łozowski: Aktywność…, tab. 3. 28 Według średniej arytmetycznej przeciętna transakcja zawierana w Starej i Nowej War- szawie wynosiła kolejno 16,7 i 6,6 kopy groszy. 29 M. Sędek: Czy uprawnienia majątkowe kobiet w Starej Warszawie odpowiadały zasa- dom prawa chełmińskiego. W: Warszawa średniowieczna. Red. A. Gieysz tor. Z. 1. Warszawa 1972, s. 139. 176 Piotr Łozowski nica w rodzaju rynku pożyczkowego, która jednocześnie znacząco wpływa- ła na poziom zainteresowania taką formą obrotu gotówkowego. W księgach miast Hanzy obserwujemy dominację pożyczek o charakterze rent, na rynku warszawskim zaś były to proste zobowiązania do zapłaty określonej kwoty w wyznaczonym terminie. Warto podkreślić, że renty postrzegano jako sposób na zapewnienie sobie stałych, periodycznych dochodów przez okres kilku lub kilkunastu lat, a więc stanowiły one korzystną długoterminową lokatę gotów- ki30. Takiego charakteru nie miały natomiast przeważające w Starej Warszawie pożyczki krótkoterminowe31, służące raczej zabezpieczeniu doraźnych potrzeb finansowych. Warto także mieć na uwadze ograniczenia źródłowe w postaci braku uwierzytelniania umów najmniejszych, kilkugroszowych, które mogły stanowić istotny element codziennego życia gospodarczego drobnych kra- marek i przekupek. To zjawisko dotyczy nie tylko aktywności kobiet, ale też i niestety całego rynku pożyczkowego.

Wykres 4. Liczba zapisów kredytowych z udziałem kobiet w Starej i Nowej Warszawie w latach 1427—1453 Źródło: KŁMSW; KRMSW; AGAD, SW 527; KŁMNW.

Dynamika działalności kredytowej mieszkanek Starej Warszawy (wy- kres 4) pozostawała na stosunkowo niskim poziomie przeciętnie 4 umów rocznie — średnia ogólnomiejska wyniosła w tym okresie 18 transakcji32. W przypadku Nowego Miasta było to zaledwie 0,5 umowy wobec 3 zawie- ranych w ciągu roku przez wszystkich uczestników rynku33. Nie dostrzegamy

30 Mimo niewątpliwych zalet materiału zawartego w księgach ośrodków hanzeatyckich jego istotnym ograniczeniem jest — zawężający tło społeczne — brak informacji o umowach opiewających na niewielkie wartości. 31 Przeciętnie trwające 7 miesięcy, por. P. Łozowski: Struktura…, s. 184. 32 Tamże, tab. 1. 33 Obliczenia własne na podstawie KŁMNW. Aktywność gospodarcza kobiet w Starej i Nowej Warszawie w 1. poł. XV wieku 177 również znaczącej tendencji wzrostowej w badanym okresie, możemy wręcz mówić o przypadającym na lata 1436—1445 mniejszym zainteresowaniu po- trzebą uwierzytelniania kredytu. Analiza struktury udziału kobiet w życiu kredytowym obu ośrodków (ta- bela 3) wskazuje na istnienie pewnej prawidłowości wyrażającej się — szcze- gólnie w Starej Warszawie — znacznie częstszym uczestnictwem po stronie dłużników (28%) niźli wierzycieli (11%). Można przypuszczać, że zjawisko to było związane przede wszystkim z trudnym położeniem materialnym miesz- czanek nieposiadających wystarczających nadwyżek gotówki. Grupa dysponu- jąca kapitałem umożliwiającym udzielenie kredytu liczyła 30 kobiet — dłuż- niczek odnotowano dwukrotnie więcej: aż 64. Odwrotna sytuacja zaistniała w miastach południowego pobrzeża Bałtyku, lecz wynikała ona ze wspo- mnianego wcześniej odmiennego charakteru dostępnych danych oraz innej struktury rynków. Istotne różnice zachodziły w przeciętnej wartości umów — w civitas Antiquae Varsoviae notujemy średnio 6,4 kopy groszy po stronie dłużniczek i 3,8 kopy wśród wierzycielek, a więc przynajmniej kilkukrotnie mniej niż w miastach Hanzy. Jeszcze większe rozbieżności występowały mię- dzy Nową Warszawą a pozostałymi ośrodkami — zbliżony poziom wartości transakcji obserwujemy jedynie w Nowym Elblągu. Zawarte w tabeli 3 dane mogą również zostać wykorzystane jako jeden z elementów składowych prób określania rozbieżności w poziomie zamożności między mieszkankami miast podwójnych, takich jak Warszawa, Toruń i Elbląg. Jeśli posłużylibyśmy się wartością kontraktu dłużnego, wyniki byłyby następujące: największe, bo ok. czterokrotne, dysproporcje pomiędzy Starym a Nowym Miastem zachodzi- łyby w Warszawie i Elblągu, natomiast w Toruniu oscylowałyby blisko dwóch. Niemniej jednak, aby uzyskać pełniejszy obraz, niezbędne są pogłębione stu- dia nad całością rynków kredytowych, obrotem nieruchomościami i handlem towarowym, które to mogą dostarczyć jeszcze dokładniejszych danych.

Tabela 3 Aktywność kredytowa kobiet w miastach w okresie późnego średniowiecza

Udział w rynku Ogólny udział Średnia wartość umowy Ośrodek (w %) w rynku kredytowym (w kopach groszy) wierzycielki dłużniczki (w %) wierzycielki dłużniczki Stara Warszawa 11,2 28,4 20,3 3,8 6,4 Nowa Warszawa 5,3 6,7 13,0 2,6 1,8 Greifswald 8,9 5,3 14,3 8,6 7,6 Stare Miasto Elbląg 11,8 4,9 17,0 14,9 12,4 Nowe Miasto Elbląg 2,9 0,7 3,7 2,7 3,1 Stare Miasto Toruń 6,0 8,6 14,7 33,0 22,5 Nowe Miasto Toruń 8,0 6,0 14,2 13,8 12,5 Rewel 6,0 7,0 13,0 24,6 14,7 Źródło: KŁMSW; KRMSW; AGAD, SW 527; KŁMNW; C. Kardasz: Rynek kredytu…, s. 101, 130, 142, 156, 170, 183. 178 Piotr Łozowski

Przedstawione w tabeli 3 informacje ze względów porównawczych zostały oparte na zastosowanym przez Cezarego Kardasza wskaźniku średniej aryt- metycznej. Jeśli wykorzystalibyśmy medianę, obliczenia kształtowałyby się na nieco niższym poziomie: przeciętna umowa dłużna zawarta przez miesz- czanki Starej i Nowej Warszawy wyniosłaby następująco: 2 i 1,5 kopy, więc różnica oscylowałaby w granicach 30 groszy. Otrzymany wynik po raz kolejny wskazywałby na niewielkie zróżnicowanie w możliwościach i potrzebach fi- nansowych większej części mieszkanek obu Warszaw. Mediana ogólnomiejska w tym okresie prezentowała się na poziomie 3,3 kopy w Starym34 i 1,7 w No- wym Mieście35, zatem wartość zawieranych przez kobiety transakcji nie odbie- gała znacząco od pozostałej części rynku. Ogółem suma umów kredytowych, w których mieszczki były stroną, obejmowała 8% całego ruchu pożyczkowego w Starej i 11% w Nowej Warszawie, z kolei procentowy udział w łącznej licz- bie spraw wszystkich kategorii sięgał 20% i 13% w obu ośrodkach. Wydaje się to jasno korespondować z danymi pochodzącymi z miast hanzeatyckich oraz wynikami badań przeprowadzonych dla położonego w Niderlandach Północ- nych niewielkiego miasteczka Edam i otaczającego je regionu De Zeevang, gdzie udział kobiet zarówno po stronie wierzycieli, jak i dłużników wyno- sił 30%36. Także w czternastowiecznej Gandawie zanotowano 24­‍procentową obecność mieszczanek w zapisach pożyczkowych37. Przy analizach obrotów kredytowych z reguły pojawia się pytanie o sposób wydatkowania pozyskanego kapitału. Niestety źródła nie dostarczają takich bezpośrednich informacji, dlatego też warto korzystać z metod pośrednich, np. porównania z cenami produktów spożywczych bądź dóbr nieruchomych. W przypadku tych ostatnich zaciągane przez kobiety kredyty były zdecydo- wanie niewystarczające nawet na zakup domu w uboższej części miasta — za- równo domus, ogród, jak i ziemia orna w latach 1427—1453 w Starej Warsza- wie kosztowały przeciętnie 10 kop groszy38. Kwota 2 kop pozwalała natomiast na kupno np. konia, ponad 2 kamieni pieprzu, 1,5 beczki śledzi, 2,5 beczek soli, stogu pszenicy, a także kilkudziesięciu korców żyta lub pszenicy39. Moż- na zatem przypuszczać, że pożyczone środki przeznaczano raczej na bieżącą konsumpcję i zakup towarów wykorzystywanych następnie w drobnym han- dlu, którego śladów niestety próżno szukać w księgach miejskich.

34 P. Łozowski: Struktura…, s. 181. 35 Obliczenia własne na podstawie KŁMNW. 36 J.L. van Zanden, J. Zuijderduij, T. de Moor: Small…, s. 17. W granicach 20—30% wahał się też udział gdańskich patrycjuszek w całości pobożnych legacji — vide P. Łozowski: O pożytkach z kwantyfikacji w badaniach nad średniowiecznymi testamentami. RDSG 2012, T. 72, tab. 5 i 6. 37 S. Hut ton: Women…, s. 86—87. 38 P. Łozowski: Rynek…, tab. 2. 39 P. Łozowski: Struktura…, tab. 3. Aktywność gospodarcza kobiet w Starej i Nowej Warszawie w 1. poł. XV wieku 179

Wykres 5. Liczba zapisów obrotu nieruchomościami z udziałem kobiet w Starej i Nowej Warszawie w latach 1423—1453 Źródło: KŁMSW; KRMSW; AGAD, SW 527; KŁMNW.

Drugą możliwą do zbadania sferą aktywności ekonomicznej mieszkanek Warszawy był rynek nieruchomości. W źródłach odnajdujemy kilkadziesiąt zapisów dotyczących kobiet — 41 w Starej i 14 w Nowej Warszawie, co ko- lejno stanowiło 28%40 i 18% wszystkich umów w tej kategorii. Nieco większy udział mieszczanek w staromiejskim obrocie dobrami nieruchomymi dostrze- gamy dopiero w latach 40.41, a w przypadku Nowego Miasta dekadę później (wykres 5). Dynamika w badanym okresie wyniosła 1,6 oraz 0,5 kontraktu w obu miastach42, co dość wyraźnie świadczy o niewielkiej roli odgrywanej przez kobiety w tej dziedzinie życia gospodarczego. Warto pamiętać, że za- obserwowane zjawisko mogło w dużej mierze wynikać również z podejmo- wania działań rynkowych dotyczących nieruchomości głównie przez kobie- ty samotne, a ta grupa — jak wiemy z prac demograficznych — stanowiła w miastach epoki preindustrialnej niewielki, kilku-, kilkunastoprocentowy odsetek43. Istotny jest także fakt, że mieszczanki zdecydowanie częściej sprze- dawały swe nieruchomości, niż nabywały nowe — w Starej Warszawie różnica była dwukrotna, w Nowej już blisko czterokrotna! Z jednej strony może się to bezpośrednio wiązać z wnioskami płynącymi z obserwacji aktywności kredy- towej, gdzie przedstawiona została opinia o słabej kondycji materialnej war- szawianek, spośród których tylko niewielka, ale z reguły zamożna część była w stanie dokonać zakupu nieruchomości lub zainwestować gotówkę w rynek pożyczkowy. Natomiast z drugiej strony przewaga kobiet po stronie sprzeda-

40 Zbliżony wskaźnik uczestnictwa kobiet w obrocie nieruchomościami odnotowano także w późnośredniowiecznej Gandawie, por. S. Hut ton: Women…, s. 63. 41 Wzrost aktywności kobiet w tym okresie przypada na moment ogólnego zwiększenia dynamiki warszawskiego rynku nieruchomości, por. P. Łozowski: Rynek…, wykres 1. 42 Przeciętnie w Starej Warszawie zawierano 5,2 umowy rocznie, w Nowej Warszawie zaś tylko 2, por. tamże, tab. 1. 43 C. Ku klo: Demografia Rzeczypospolitej przedrozbiorowej. Warszawa 2009, s. 359. 180 Piotr Łozowski jących łączy się również z ich trudnym położeniem po śmierci męża, kiedy to dochodziło do działów majątkowych powodujących stopniową pauperyzację. Konieczność spłacenia potomstwa44 lub zaległych długów męża wielokrotnie uniemożliwiała wdowom utrzymanie dotychczasowego poziomu życia, nie- kiedy wymuszając sprzedaż domu powiązaną z przenosinami do innej części miasta.

* * *

Analizy materiału zawartego w warszawskich księgach miejskich umożli- wiły wydobycie szeregu charakterystycznych elementów opisujących aktyw- ność gospodarczą kobiet. Wielokierunkowość podejmowanych działań obrazuje zjawisko występowania mieszczanek z obu ośrodków w przeciętnie 20—30% spraw corocznie wpisywanych do akt przez okres ponad 6 lat. Świadczy to nie tylko o stałym, ale i stabilnym poziomie uczestnictwa kobiet w życiu gospo- darczym miasta. Wyraźne (ponaddwukrotne) zwiększenie dynamiki poświad- czonej kancelaryjnie aktywności kobiet nastąpiło od połowy lat 40. XV stule- cia, co bezpośrednio wiązało się z ogólnym ożywieniem życia gospodarczego w Starej Warszawie. Zdecydowana większość mieszczanek (90%) jako strona transakcji występowała zaledwie raz w życiu, jednakże warto podkreślić sze- roki zasięg społeczny korzystania z usług kancelarii oraz świadomości znacze- nia prawnego, jakie miało słowo pisane. Aby określić skalę i specyfikę działań ekonomicznych kobiet, wykorzysta- no blisko 200 zapisów umów kredytowych i kupna­‍sprzedaży nieruchomości. Badania wykazały pasywny charakter aktywności gospodarczej, wyrażają- cy się — przede wszystkim w gronie kobiet samotnych — brakiem wystar- czających środków finansowych do inwestowania w rynek. Mieszkanki obu Warszaw dwukrotnie częściej brały kredyty i sprzedawały nieruchomości, niźli udzielały pożyczek lub kupowały posesje. Dysponowały także kwotami znacznie mniejszymi od przeciętnej wartości umowy zawieranej w mieście, a ich poczynania cechowała również niższa dynamika. Zróżnicowanie w po- ziomie materialnym mieszczanek obu ośrodków może z jednej strony wyrażać ogromna (dwudziestokrotna) dysproporcja w zanotowanych w księdze obro-

44 Szerzej o sytuacji prawnej kobiet w miastach vide M. Sędek: Czy uprawnienia…, s. 135—147; Ten że: Instytucje i praktyka prawa chełmińskiego w Warszawie w XV wieku. W: Warszawa średniowieczna. Red. A. Gieysz tor. Z. 2. Warszawa 1975, s. 227—237; o podo- bieństwach i różnicach w położeniu kobiet w systemach panującego na Mazowszu prawa miej- skiego i ziemskiego także M. Sędek: O wzajemnym stosunku prawa ziemskiego i miejskiego na Mazowszu w XV i XVI w. „Rocznik Mazowiecki” 1974, T. 5, s. 128—131; U. Sowina: Wdowy i sieroty w świetle prawa w miastach Korony w późnym średniowieczu i wczesnej no- wożytności. W: Od narodzin do wieku dojrzałego. Dzieci i młodzież w Polsce. Cz. 1: Od śred- niowiecza do wieku XVIII. Red. M. Dąbrowska, A. K londer. Warszawa 2002, s. 15—27. Aktywność gospodarcza kobiet w Starej i Nowej Warszawie w 1. poł. XV wieku 181 tach, z drugiej zaś — nieco bardziej miarodajny — wskaźnik średniej war- tości transakcji, który wynosił 4 kopy w Starej i 2,5 w Nowej Warszawie. Wskazywałoby to na mniejszą zamożność kobiet nowomiejskich w porówna- niu z mieszkankami Starego Miasta, lecz warto pamiętać, że jej skala nie była aż tak poważna wśród kobiet z warstw niższych i średnich. Wyniki przeprowadzonych badań można rozpatrywać na dwóch płaszczy- znach. Pierwsza wiąże się z wniknięciem w sytuację panującą w Starej i Nowej Warszawie, a dokładniej — dotyczącą żeńskiej części społeczności obu miast. Daje to sposobność poznania i liczbowego określenia skali i tempa działań eko- nomicznych podejmowanych przez mieszczanki oraz wykazania różnic między dwoma ośrodkami. Natomiast druga sfera obejmuje spojrzenie w skali makro, wyraźnie oparte na analizach porównawczych względem innych miast, co wie- lokrotnie pozwala na zarysowanie pewnych powszechnie funkcjonujących pra- widłowości. Jednym z takich elementów była stała obecność kobiet w 15—30% spraw corocznie wpisywanych do akt. Warto zatem szczególnie postulować konieczność kontynuacji badań w innych ośrodkach, umożliwiających syste- matyczne powiększanie zasobu danych łatwo poddających się komparatystyce. Trzeba wyraźnie podkreślić, że bez wystarczającej liczby badań podstawowych wszelkie próby konstruowania ogólnego obrazu sytuacji i procesów gospodar- czych będą skazane na niepowodzenie lub co najmniej na niekompletność45.

Bibliografia

Źródła rękopiśmienne

Archiwum Główne Akt Dawnych w Warszawie, SW 527.

Źródła drukowane

Księga ławnicza miasta Nowej Warszawy. T. 1: (1416—1485). Wyd. A. Wolff. Warszawa 1960. Księga radziecka miasta Starej Warszawy. T. 1: (1447—1527). Wyd. A. Wolff. Wrocław— Warszawa—Kraków 1963. 45 Szerzej pisał o tym P. Gu zowski: Kryzys feudalizmu czy kryzys historiografii? RDSG 2008, T. 68, s. 173—193. 182 Piotr Łozowski

Księgi ławnicze miasta Starej Warszawy z XV w. T. 1: Księga nr 525 z lat 1427—1453. Wyd. S. Eh ren k reutz. Warszawa 1916.

Opracowania

Bar toszewicz A.: Kobieta w małym mieście późnego średniowiecza (w świetle ksiąg miej- skich Sieradza, Szadka, Warty i Łodzi). „Rocznik Łódzki” 1996, T. 43. Bar toszewicz A.: Kobieta w mieście polskim późnego średniowiecza. W: Gospodarka, spo- łeczeństwo, kultura. Studia ofiarowane pani profesor Marii Boguckiej. Red. A. Kar piń- ski, E. Opaliński, T. Wiślicz. Warszawa 2010. Bog ucka M.: Women and Credit Operations in Polish Towns in Early Modern Times (XVIth— XVIIth Centuries). “Journal of European Economic History” 2003, no 3 (32). Czaja R., Kardasz C.: Obrót nieruchomościami i kupno renty w miastach pruskich w XIV— XV w. W: Obrót nieruchomościami na ziemiach polskich od średniowiecza do XXI wieku. Red. F. Kusiak. Poznań 2008. Gilewska­‍Dubis J.: Kobieta w średniowiecznej Polsce w historiografii polskiej od poło- wy XIX do przełomu XX i XXI wieku. Zarys problematyki. W: Oczekiwania kobiet i wo- bec kobiet. Stereotypy i wzorce kobiecości w kulturze europejskiej i amerykańskiej. Red. B. Płon ka­‍Syroka, J. Radziszewska, A. Szlagowska. Warszawa 2007. Goliński M.: Kobiety w lombardzie (na przykładzie Wrocławia w poł. XV w.). W: Miasto czyni wolnym: 790 lat lokacji Opola (ok. 1217—2007). Red. A. Pobóg­‍Lenar towicz. Opole 2008. Gu zowski P.: Kryzys feudalizmu czy kryzys historiografii? „Roczniki Dziejów Społecznych i Gospodarczych” 2008, T. 68. Hanawalt B.A.: The Wealth of Wives. Women, Law, and Economy in Late Medieval London. New York 2007. Honey man K., Good man J.: Women’s Work, Gender Conflict, and Labour Markets in Eu- rope, 1500—1800. “The Economic History Review” 1991, no 4 (44). Howell M.C.: The Marriage Exchange: Property, Social Place, and Gender in Cities of Low Countries, 1300—1550. Chicago 1998. Hut ton S.: Women and Economic Activities in Late Medieval Ghent. New York 2011. Jacobsen G.: Women’s Work and Women’s Role: Ideology and Reality in Danish Urban Socie- ty, 1300—1500. “Scandinavian Economic History Review” 1983, no 1 (31). Kardasz C.: Rynek kredytu pieniężnego w miastach południowego pobrzeża Bałtyku w póź- nym średniowieczu (Greifswald, Gdańsk, Elbląg, Toruń, Rewel). Toruń 2013. Koczerska M.: Geneza, znaczenie i program dalszych badań nad kobietą i rodziną w śred- niowieczu i nowożytności. W: Kobieta i rodzina w średniowieczu i na progu czasów nowo- żytnych. Red. Z.H. Nowak, A. Rad zimiński. Toruń 1998. Koczorowska­‍Pielińska E.: Liczebność i specjalizacja rzemiosła w Starej i Nowej Warsza- wie w latach 1417—1526. „Rocznik Warszawski” 1972, T. 11. Ku klo C.: Demografia Rzeczypospolitej przedrozbiorowej. Warszawa 2009. Lesiński B.: Stanowisko kobiety w polskim prawie ziemskim do połowy XV wieku. Wrocław 1956. Łozowski P.: Aktywność gospodarcza kupców i rzemieślników w Starej Warszawie pierwszej połowy XV stulecia. „Almanach Warszawy” 2015, T. 8. Aktywność gospodarcza kobiet w Starej i Nowej Warszawie w 1. poł. XV wieku 183

Łozowski P.: O pożytkach z kwantyfikacji w badaniach nad średniowiecznymi testamentami. „Roczniki Dziejów Społecznych i Gospodarczych” 2012, T. 72. Łozowski P.: Rynek nieruchomości w Starej Warszawie w latach 1427—1453. „Klio” 2017, T. 39, nr 4. Łozowski P.: Stan badań nad kobietami w miastach późnośredniowiecznych na ziemiach polskich. „Przeszłość Demograficzna Polski” 2015, nr 1 (37). Łozowski P.: Struktura rynku kredytowego Starej Warszawy w pierwszej połowie XV stule- cia. „Roczniki Dziejów Społecznych i Gospodarczych” 2016, T. 76. Mik ulski K.: Przestrzeń i społeczeństwo Torunia od końca XIV do początku XVIII wieku. Toruń 1999. Pelner­‍ Cosman M.: Women at Work in Medieval Europe. New York 2000. Pobóg­‍Lenartowicz A., Przybyłowicz O.M.: Refleksje nad badaniami na temat kobiet w średniowiecznej Polsce. W: Dzieje kobiet w Polsce. Dyskusja wokół przyszłej syntezy. Red. K.A. Makowski. Poznań 2014. Rubin M.: A Decade of Studying Medieval Women 1987—1997. “History Workshop Journal” 1998, no 46. Rutkowski A.: Kredyt żydowski na rynku lokalnym Warszawy w pierwszej połowie XV wie- ku. „Przegląd Historyczny” 1979, nr 2 (70). Samsonowicz H.: Kobiety w miastach późnego średniowiecza. W: Polska w świecie. Szkice z dziejów kultury polskiej. Red. J. Dowiat. Warszawa 1972. Sędek M.: Czy uprawnienia majątkowe kobiet w Starej Warszawie odpowiadały zasadom prawa chełmińskiego. W: Warszawa średniowieczna. Red. A. Gieysz tor. Z. 1. Warszawa 1972. Sędek M.: Instytucje i praktyka prawa chełmińskiego w Warszawie w XV wieku. W: Warsza- wa średniowieczna. Red. A. Gieysz tor. Z. 2. Warszawa 1975. Sędek M.: O wzajemnym stosunku prawa ziemskiego i miejskiego na Mazowszu w XV i XVI w. „Rocznik Mazowiecki” 1974, T. 5. Słoń M.: Miasta podwójne i wielokrotne w średniowiecznej Europie. Wrocław 2010. Sowina U.: Kobieta w przestrzeni miejskiej w Polsce późnego średniowiecza i początków no- wożytności. Niektóre problemy badawcze. W: Przełomy w historii. XVI Powszechny Zjazd Historyków Polskich, Wrocław, 15—18 września 1999 r. Pamiętniki. T. 3. Cz. 4. Toruń 2001. Sowina U.: Wdowy i sieroty w świetle prawa w miastach Korony w późnym średniowieczu i wczesnej nowożytności. W: Od narodzin do wieku dojrzałego. Dzieci i młodzież w Polsce. Cz. 1: Od średniowiecza do wieku XVIII. Red. M. Dąbrowska, A. K londer. Warszawa 2002. Szaniawska W.: Mieszkańcy Warszawy w latach 1525—1665. „Rocznik Warszawski” 1966, T. 7. Sz y mczakowa A.: Pozycja kobiety w średniowiecznej Polsce. W: Kobiety o kobietach. Stu- dia i szkice. Średniowiecze i czasy nowożytne. Red. W. Zawitkowska. Rzeszów 2010. Weisner M.: Working Women in Renaissance Germany. New Brunswick 1986. William J.C.: Women and Credit in the Middle Ages: Problems and Directions. “Journal of European Economic History” 1988, no 1 (17). Women and Wealth in Late Medieval Europe. Ed. T. Earenf ight. New York 2010. Zanden J.L. van, Zuijderduij J., Moor T. de: Small is Beautifull: the Efficiency of Credit Markets in the Late Medieval Holland. “European Review of Economic History” 2012, Vol. 16. 184 Piotr Łozowski

Piotr Łozowski

Economic Activity of Women in Old and New Warsaw in the First Half of the 15th Century

Su m mar y

The article aims at delineating the scale and level of economic activity of the female resi- dents of the Old and New Warsaw in the first half of the 15th century. The primary sources for this research project comprise of the oldest books of lay judges and excerpts from the records of the council, which allowed to isolate a group of 470 entries concerning women. In the studied period, an increase in the economic activity of the townswomen could be observed; they fig- ured in roughly 20—30% of the cases, which corresponds with the numbers observed in other late­‍medieval towns and cities. The vast majority of the townswomen (90%) were involved as an active party in a transaction only once in their lives, but what should be underscored is the wide range of people who used the services of legal offices and the high awareness of the power of the written word in legal matters. The research showed a passive character of the eco- nomic activity, manifesting primarily in the lack of sufficient funding to invest in the market. Women were twice as much more likely to take out loans and sell properties than they were to give out loans or buy properties. Their funds were also significantly lower from the average sums figuring in contracts signed within the city, and their actions were much less dynamic. The difference in the material circumstances of townswomen can be seen, on the one hand, in the enormous (twentyfold) disproportion of the registered revenues and, on the other hand, in the index of average value of the transaction, which amounted to four three­‍score in Old War- saw and two and a half three­‍score in New Warsaw. Any substantial attempt at a comparative study is, however, significantly hindered by the lack of similar study regarding other cities of the Duchy of Masovia or the Kingdom of Poland.

Piotr Łozowski

Wirtschaftliche Aktivität der Frauen im Alten und Neuen Warschau |in der ersten Hälfte des 15.Jhs

Zusammenfassung

Der Beitrag konzentriert sich darauf, den Ausmaß von der wirtschaftlichen Aktivität der Einwohnerinnen des Alten und Neues Warschaus in der ersten Hälfte des 15. Jahrhunderts zu charakterisieren. Als Hauptquelle benutzte der Verfasser die ältesten Schöffenbücher und Fragmente der Akten von dem Altstadtrat, wo eine Gruppe von insgesamt 470 Eintragungen, in denen Frauen auftreten, festgestellt wurde. In der zu erforschten Periode beobachtete man stän- dige Zunahme der Aktivität von den Bürgerinnen, welche durchschnittlich in 20—30% aller in die Akten eingetragenen Sachen erschienen, was mit der Situation in anderen spätmittelalter- lichen Städten deutlich übereinstimmt. Die merkliche Mehrheit der Bürgerinnen (90%) trat als eine Geschäftspartei zwar lediglich einmal im Leben auf, es ist aber beachtenswert, dass die Inanspruchnahme der Kanzleileistungen für damalige Gesellschaft, die sich schriftliches Wort zu schätzen wussten, von großer Tragweite war. Die Forschungen bestätigten den passiven Charakter der wirtschaftlichen Aktivität, dessen Ursache vor allem fehlende Finanzmittel für Marktinvestierung waren. Die Frauen nahmen Kredite doppelt so häufig auf, als sie Darlehen Aktywność gospodarcza kobiet w Starej i Nowej Warszawie w 1. poł. XV wieku 185 gewährten oder Immobilien kauften. Sie verfügten auch über erheblich kleinere Beträge vom Durchschnittswert des in ihrer Stadt abgeschlossenen Vertrags und ihre Unternehmen zeich- neten sich durch kleinere Dynamik aus. Von unterschiedlicher materieller Situation der Bür- gerinnen in den beiden Städten zeugen einerseits riesige (zwanzigfache) Disproportion in dem im Umsatzbuch verzeichneten Umsatz und andererseits der Mittelwertindex des Geschäfts, der 4 Schock im Alten und 2,5 Schock im Neuen Warschau betrug. Alle eventuellen komparatisti- schen Versuche waren wegen fehlender ähnlicher Forschungen, die andere Städte des Herzog- tums Masowien oder des Königsreichs Polen umfassen würden, erschwert. „Średniowiecze Polskie i Powszechne” 2017, T. 9 (13) ISSN 2080-492X (wersja drukowana) ISSN 2353-9720 (wersja elektroniczna)

Patrycja Szwedo Instytut Historyczny, Uniwersytet Warszawski

Sub banderio cruciatae — Władysław III Jagiellończyk jako średniowieczny rycerz idealny Wizerunek władcy na podstawie Roczników Jana Długosza*

1. Władysław III Jagiellończyk, pierworodny syn Władysława Jagiełły, po śmierci zwany Warneńczykiem, jako drugi przedstawiciel dynastii Jagiello- nów, zasiadł na tronie, mając zaledwie 10 lat. Swoje samodzielne rządy w Pol- sce sprawował krótko. Wybrany królem Węgier w 1440 roku, stał się głównym bohaterem wydarzeń wstrząsających całą ówczesną Europą1. Klęska i śmierć pod Warną sprawiły, że w pamięci historycznej i kulturowej przetrwał niemal wyłącznie w kontekście bitwy stoczonej 10 listopada 1444 roku. Jego postać obrosła w legendę2 nie tylko stanowiącą zachętę do działań dla tzw. Pseudo- -Warneńczyków3, ale także i dziś pozwalającą kreować różne zaskakujące te- orie i przypuszczenia. Portret monarchy ukazany na kartach Roczników Jana Długosza stano- wił pierwszą próbę charakterystyki władcy4. Kanonik krakowski, posługując

* Artykuł jest skróconą i uzupełnioną wersją pracy licencjackiej pod tym samym tytułem, przygotowanej na seminarium Profesora Sławomira Gawlasa w Instytucie Historycznym Uni- wersytetu Warszawskiego. 1 Zob. J. Dąbrowski: Władysław I Jagiellończyk na Węgrzech (1440—1444). Warszawa 1923. 2 Zob. K. Olejnik: Władysław III Warneńczyk (1424—1444). Szczecin 1996, s. 273—310. 3 Zob. S. Jak ubczak: Mikołaj Rychlik, który się za króla polskiego Władysława III War- neńczyka podawał. Kw. Hist. 1988, T. 3 (95), s. 199—205; J. Wiesiołowski: Pseudo Warneń- czykowie w Poznaniu. „Kronika Miasta Poznań” 1995, nr 3 (63), s. 241—255. 4 Za podstawę analizy przyjmuję tekst według wydania: Annales, lib. 11—12. Cytaty opi- suję według wzoru: „A. księga. rok, strona”. Sub banderio cruciatae — Władysław III Jagiellończyk jako średniowieczny rycerz… 187 się średniowiecznymi elementami narracyjnymi, stworzył dość spójny5 obraz władcy-krzyżowca, średniowiecznego króla-rycerza, który przejęło po nim wielu późniejszych autorów6. Tragiczne losy Władysława III, opisane przez Długosza, przez wieki były inspiracją dla wielu dzieł literackich i malarskich, tematem sztuk teatralnych i traktatów politycznych7. Jego postać utrwaliła się w polskiej tradycji ludowej oraz pieśniach narodów bałkańskich8. Bitwa pod Warną przedstawiana była jako walka stoczona w obronie chrześcijaństwa, króla zaś konsekwentnie ukazywano w roli jeśli nie męczennika, to na pewno bohatera9. Wydarzenia związane z antyturecką wyprawą Jagiellona przez wieki bu- dziły emocje i cieszyły się również sporym zainteresowaniem historyków10.

5 Wyjątek stanowi jedynie tajemnicza wzmianka dotycząca niemoralnego postępowa- nia władcy. Fragment ten tak silnie kontrastuje z pozostałą częścią charakterystyki władcy, że część badaczy przypuszczała, iż mógł pochodzić od jednego z kontynuatorów Długosza. Zob. I. Zarębski: Gesta Sbignei jako element ewolucji w genezie Annalium Jana Długosza. W: Prace z dziejów Polski feudalnej ofiarowane Romanowi Grodeckiemu w 70 rocznicę uro- dzin. Red. Z. Kozłowska-Bud kowa. Warszawa 1960, s. 295—296; P. Dy m mel: Tradycja rękopiśmienna Roczników Jana Długosza. Studium analityczne ksiąg X—XII. Warszawa 1992, s. 176—178; U. Borkowska: Treści ideowe w dziełach Jana Długosza. Kościół i świat poza Kościołem. Lublin 1983, s. 137—138; M. Koczerska: Mentalność Jana Długosza w świetle jego twórczości. St. Źr. 1971, T. 15, s. 118, przyp. 111. 6 Wiele podobieństw łączących przekaz Roczników z utworem De rege Wladislao zdaje się sugerować, że już Kallimach korzystał z dzieła Długosza, dokonując kompilacji niektórych jego fragmentów. Zob J. Nikodem: Długosz i Kallimach o koronie węgierskiej Władysła- wa III. W: Warna 1444. Rzeczywistość i tradycja. Red. I. Czamańska, W. Sz ulc. Poznań 1997, s. 153, 164—165; K. Baczkowski: Wartość źródłowa prac historyczno-literackich Fili- pa Kallimacha. W: Nihil superfluum esse. Studia z dziejów średniowiecza ofiarowane profesor Jadwidze Krzyżaniakowej. Red. J. St rzelcz yk, J. Dobosz. Poznań 2000, s. 473. W związku z problemem wykorzystania dzieła przez włoskiego humanistę istotne uwagi poczynił Piotr Dymmel. Zauważył też, że tzw. redakcja dworska, pozbawiona krytycznych uwag na temat klęski warneńskiej, była w istocie próbą wyidealizowania wizerunku władcy przedstawionego w Rocznikach. Zob. P. Dy m mel: Tradycja rękopiśmienna…, s. 177—184. 7 P. Ivanov: The Death of Władysław Warneńczyk as Literary Fact: Review of Pri- mary and Secondary Sources. “Slavic Studies Faculty Publications” 1995, Vol. 9, s. 1—24; A.F. G rabski: Wiersze o klęsce warneńskiej. Z dziejów okolicznościowej poezji politycznej w Polsce XV w. „Prace Polonistyczne” 1967, T. 23, s. 26—54; M. Janicki: Pochówki i pamięć poległych (XIV—XVII w.). „Napis” 2001, seria 7, s. 57—77. 8 J. Śliziński: Legenda wokół postaci Warneńczyka. „Pamiętnik Słowiański” 1973, T. 23, s. 303 i n. 9 J. Tazbir: „Krzywoprzysiężca Władysław” w opinii potomnych. Kw. Hist. 1985, T. 3 (92), s. 515; por. J. K rz yżaniakowa: Poland as Antemurale of Christianitas: The Political and Ideological Fundations of the Idea. “Polish Western Affairs” 1992, Vol. 33, s. 9—15. 10 Ostatnie prace dotyczące bitwy pod Warną: E. Potkowski: Warna 1444. Warszawa 1990; W. Swoboda: Warna 1444. Kraków 1994; Warna 1444… Sporo uwagi poświęcono rów- nież traktatowi pokojowemu zawartemu w Szegedynie. Wieloletni spór o jego istnienie toczyli O. Halecki i J. Dąbrowski. Zob. J. Dąbrowski: L’Année 1444. Cracovie 1952. Wydanie pol- skie: Rok 1444. Spór o traktat szegedyński. Warszawa 1966; O. Halecki: Nowe uwagi kry- 188 Patrycja Szwedo

Wiele prac historycznych — zwłaszcza tych najwcześniejszych — nosi ślady recepcji poglądów dziejopisa11. W szczególny sposób tragizm postaci młodego władcy wciągniętego w papieskie plany krucjatowe eksponował Jakub Caro, porównując okoliczności jego śmierci do „głębokomyślnego artystycznego utworu”12. Natomiast już w XX wieku Oskar Halecki twierdził, że Włady- sław III i jego towarzysze „ginąc pod Warną sobie i swym narodom zapew- nili nieprzemijającą chwałę”13. Portret władcy przedstawiony przez Długosza zwięźle skomentowali Michał Bobrzyński i Stanisław Smolka. Badacze pod- kreślili szczególnie pozytywny stosunek kronikarza do Jagiellona, ich zdaniem wynikający z pozycji politycznej, jaką Zbigniew Oleśnicki uzyskał podczas nieobecności władcy w państwie14. Jakiś czas temu pochylił się nad tym tema- tem również Jacek Krochmal. Badacz — jak sam zaznaczył — nie weryfikował wiarygodności przekazu Długosza, prezentował natomiast jego „subiektywny punkt widzenia osoby króla”15. Podobnie, krótką charakterystykę władcy, opie- rając się na listach Andrzeja de Palatio i Eneasza Sylwiusza Piccolominiego, a także na przekazie Roczników, przedstawił Wincenty Swoboda16. Relację Długosza zwykle uznaje się za podstawowe źródło informacji na temat osoby Władysława Warneńczyka oraz jego panowania w Polsce i na Wę- grzech. Wskazuje się przy tym różne argumenty świadczące o wiarygodności tego przekazu, jak chociażby krótką obecność na Węgrzech w 1440 roku, gdy kronikarz towarzyszył Zbigniewowi Oleśnickiemu i uczestniczył w koronacji władcy. Nie wydaje się, aby kanonik krakowski wykazał się szczególną dba- łością o przedstawienie rzeczywistego portretu króla. Jak słusznie zauważyła Maria Koczerska, „obraz władcy-rycerza Władysława Warneńczyka pozba- wiony jest u Długosza rysów indywidualnych, posiada natomiast wiele cech wspólnych z ideałem świętego, znanym z literatury hagiograficznej”17. Rów- tyczne o wyprawie warneńskiej. Kraków 1937; Ten że: The Crusade of Varna: A Discussion of Controversial Problems. New York 1943; Ten że: Spór o Warneńczyka. „Teki Historyczne” 1958, T. 9, s. 1—19. Kwestia ta została jednak ostatecznie rozstrzygnięta w publikacji D. Ko- łod ziejcz yka: Traktat szegedyński odnaleziony? W: Warna 1444…, s. 119—129; por. Ten że: Ottoman-Polish Diplomatic Relations (15th—18th Century): An Annotated Edition of ‘Ahd- names’ and Other Documents. Leiden—Boston 2000, s. 99—109. 11 Ł. Gołębiowski: Panowanie Władysława III: z uwagami nad stanem kraju i rządem jego za Jagiellonów do 1506 r. Warszawa 1846; S. Kwiatkowski: Ostatnie lata Warneńczyka. „Przewodnik Naukowy i Literacki” 1883, T. 11, s. 38—77; A. Prochaska: Uwagi krytyczne o klęsce warneńskiej. Kraków 1900. 12 J. Caro: Dzieje Polski. T. 4: 1430—1455. Przeł. S. Miecz y ński. Warszawa 1897. 13 J. Dąbrowski: Rok 1444. Spór o traktat…, s. 19. 14 M. Bobrz y ński, S. Smol ka: Jan Długosz: życie i stanowisko w piśmiennictwie. Kra- ków 1893, s. 174. 15 J. K roch mal: Władysław Warneńczyk w świetle Roczników Jana Długosza. W: Warna 1444…, s. 129. 16 W. Swoboda: Warna 1444…, s. 50. 17 M. Koczerska: Mentalność Jana Długosza…, s. 122. Sub banderio cruciatae — Władysław III Jagiellończyk jako średniowieczny rycerz… 189 nież Urszula Borkowska stwierdziła, że władca „wystąpił na kartach Roczni- ków w efektownym kostiumie krzyżowca”18. Do tej pory nie przeprowadzono jednak dokładnej analizy źródłoznawczej, zgłębiającej poszczególne elementy narracji składające się na całościowy portret władcy. Słuszne bowiem wyda- je się spojrzenie na niego pod kątem wykorzystania pewnych uniwersalnych w średniowieczu zasad konstruowania opowieści. 2. Niniejszy artykuł ma zatem na celu przedstawienie wizerunku Włady- sława Warneńczyka jako autorskiej kreacji literackiej Jana Długosza. Będę starała się udowodnić, że kanonik krakowski, tworząc go, sięgnął po głęboko zakorzenione w literaturze europejskiej schematy narracyjne, odwołujące się do tradycji i kultury rycerskiej19. Kształtując postać młodego króla, przejął z lektur wiele negatywnych wzorów i stereotypów odnoszących się do pogan, aby tym wydatniej podkreślić jego bohaterską postawę podczas walki. Portret władcy, podobnie jak pozostała treść Roczników, miał służyć celom politycz- nym i dydaktycznym. W tym przypadku był patriotyczną odpowiedzią na ne- gatywne opinie przeciwników zasiadania władcy na węgierskim tronie. W dotychczasowych badaniach słusznie zwrócono uwagę na zależność po- między sposobem przedstawiania wizerunku króla a działalnością propagan- dową, inspirowaną przez dwór wiedeński Fryderyka III20. Polemikę z zarzuta- mi stawianymi Polsce na arenie europejskiej zaakcentował w tekście Długosza również Sławomir Gawlas, stwierdzając, że tendencja ta jest szczególnie wi- doczna w sposobie narracji o sprawach husyckich, uzasadnieniu kandydatury jagiellońskiej na Węgrzech, w Czechach czy przy opisach przebiegu wojny trzynastoletniej21. Węgierską elekcję Władysława III odebrano jako zagrożenie dla interesów całego domu Habsburgów22. Otoczenie cesarza rzymskiego, na czele z kancle- rzem Kasparem Schlickiem, koronację Jagiellona — z pominięciem dziedzicz- nego następcy Albrechta II — postrzegało jako akt bezprawia23. W zakrojo- nej na szeroką skalę propagandzie uczestniczył przede wszystkim cesarski sekretarz Eneasz Sylwiusz Piccolomini, późniejszy papież Pius II. W swojej

18 U. Borkowska: Treści ideowe…, s. 136. 19 E.R. Cu r tius: Literatura europejska i łacińskie średniowiecze. Przeł. A. Borowski. K raków 1997. 20 J. Nikodem: Długosz i Kallimach…, s. 151—153; K. Baczkowski: Zbigniew Oleś- nicki wobec II unii polsko-węgierskiej 1440—1444. W: Zbigniew Oleśnicki — książę Kościoła i mąż stanu. Materiały z konferencji, Sandomierz, 20—21 maja 2005 roku. Red. F. Kir yk. Kraków 2006, s. 69—70; U. Borkowska: Treści ideowe…, s. 136. 21 S. Gawlas: Świadomość narodowa Jana Długosza. St. Źr. 1983, T. 27, s. 60. 22 J. Dąbrowski: Władysław I Jagiellończyk…, s. 14—21. 23 K. Baczkowski: Stosunek leopoldyńskiej linii Habsburgów do walki o tron węgierski po śmierci Albrechta II. W: Ten że: Polska i jej sąsiedzi za Jagiellonów. Kraków 2012, s. 113 i n.; R. Ojrz y ński: Obraz Polski i Polaków w pismach Eneasza Sylwiusza Piccolominiego (papieża Piusa II). Warszawa 2014, s. 68. 190 Patrycja Szwedo obszernej i szeroko propagowanej korespondencji Włoch konsekwentnie od- mawiał polskiemu władcy tytułu króla Węgier i stanowczo stał po stronie Władysława Pogrobowca24. Formułował zarzuty przeciwko Polsce i Polakom, wysuwając przy tym różnego rodzaju dowody historyczne25. Równie chętnie posługiwał się plotkami przejmowanymi od wrogów26. Piccolomini twierdził, że Władysław, motywowany chciwością i niezdrową chęcią posiadania kilku królestw, dla bogactwa Węgier zostawił biedną Polskę, chcąc w ten sposób podnieść własne prestiż i sławę27. Negatywnie odnosił się do wypraw turec- kich króla, z satysfakcją donosił o niepowodzeniach, wszelkie zaś sukcesy przypisywał Janowi Hunyadyemu28. Śmierć młodego władcy uznał za karę za bezprawne wmieszanie się w sprawy Węgier, rabunek i zrujnowanie tego królestwa29. W kręgu korespondencyjnym sieneńczyka znajdował się również Zbigniew Oleśnicki30. W grzecznościowych listach obaj, jako zwolennicy stanowiska koncyliarystycznego, wymieniali się spostrzeżeniami dotyczącymi spraw Koś- cioła. Eneasz komplementował literacki styl biskupa krakowskiego, zachwy- cał się jego łaciną, porównywał go do wybitnych włoskich humanistów31. Nie powstrzymał się jednak przed przedstawieniem mu oskarżeń pod adresem Polski i zmarłego króla. Są one najbardziej widoczne w liście z 13 września 1445 roku, w którym Piccolomini powtórzył niemal wszystkie wspominane już zarzuty. W porównaniu z pozostałą częścią korespondencji sformuował je jednak w znacznie łagodniejszym tonie32. Późną wiosną 1451 roku dotarł do Krakowa także kodeks zawierający zbiór korespondencji włoskiego humanisty33. Mimo że przyszły papież jeszcze przed jego wysłaniem starał się wprowadzić pewne poprawki maskujące nieprzy- chylne dla polskiego króla fragmenty, biskup krakowski zapoznał się z kry-

24 I. Zarębski: Stosunki Eneasza Sylwiusza Piccolominiego z Polską i Polakami. Warsza- wa 1939, s. 9; R. Ojrz y ński: Obraz Polski…, s. 61, 68. 25 R. Ojrz y ński: Obraz Polski…, s. 85—86; w sprawie konfrontacji z propagandą habsburską dotarłam do książki: P. Srodecki: Antemurale Christianitatis: zur Genese der Bollwerksrhetorik im östlichen Mitteleuropa an der Schwelle vom Mittelalter zur Frühen Neu- zeit. Husum 2015. Z uwagi na złożenie publikacji do druku nie została ona jednak uwzględnio- na w niniejszych rozważaniach. 26 L. Bąkowski: Książę mazowiecki Aleksander, biskup trydencki. Prz. Hist. 1913, z. 1 (16), s. 151. 27 R. Ojrz y ński: Obraz Polski…, s. 83. 28 A.F. G rabski: Polska w opiniach Europy Zachodniej XIV i XV wieku. Warszawa 1968, s. 400. 29 R. Ojrz y ński: Obraz Polski…, s. 84. 30 Zob. J. Smoł ucha: Kontakty Zbigniewa Oleśnickiego z Eneaszem Sylwiuszem Piccolo- minim. W: Zbigniew Oleśnicki…, s. 205—210. 31 I. Zarębski: Stosunki Eneasza…, s. 55. 32 Tamże, s. 20—23; R. Ojrz y ński: Obraz Polski…, s. 84—89. 33 R. Ojrz y ński: Obraz Polski…, s. 115. Sub banderio cruciatae — Władysław III Jagiellończyk jako średniowieczny rycerz… 191 tyczną treścią listów34. Odpowiedź na stawiane zarzuty powstała 10 września 1453 roku35, podczas pertraktacji dotyczących małżeństwa Kazimierza Jagiel- lończyka z Elżbietą Habsburżanką, kilka miesięcy po zdobyciu Konstanty- nopola przez Turków36. U. Borkowska stwierdziła, że fragmenty Roczników odnoszące się do panowania Władysława na Węgrzech są zbieżne z treścią wspomnianego listu37. Kanonik krakowski niewątpliwie zapoznał się z kore- spondencją Piccolominiego, udostępnioną mu przez Oleśnickiego, znał również inne jego dzieła38. Długosz bezpośrednio nawiązał do antypolskiej postawy przyszłego pa- pieża, wskazując tym samym motywacje i cele przyświecające mu podczas opisywania losów polskiego monarchy. Relacjonując wydarzenia rozgrywa- jące się tuż po sukcesie pierwszej wyprawy tureckiej, w jednym z rozdzia- łów zwrócił uwagę na krzywdzące opinie, rozpowszechniane przez wrogów i zawistników, umniejszające chwałę wspaniałego zwycięstwa Jagiellona. Zaznaczył przy tym, że nawet człowiek tak wielkiej sławy jak Eneasz Syl- wiusz Piccolomini, aby zyskać przychylność Niemców, kłamał i obrzucał króla wieloma zniewagami39. Podobne, dość bezpośrednie aluzje możemy znaleźć również w opisie potwierdzenia elekcji Władysława na króla Węgier. Kanonik krakowski zapisał wówczas, że owego wyboru gratulowali mu wszyscy Wę- grzy, a także Niemcy. Ci — jak zaznaczył — nie znając go ani nawet nigdy go nie spotkawszy, gardzili nim i traktowali nienawistnie. Diametralnie zmie- niali jednak swoje stanowisko, mając sposobność kontaktu z władcą. Wów- czas — zdaniem dziejopisa — postrzegali go jako młodzieńca „primo etatis vernantem flore, conversacione benignum, gracia, voce et eloquencia balndum et nitidum, in quoslibet eciam hostes infestos humanum et liberalem, mirum in modum […]”40.

34 I. Zarębski: Stosunek Eneasza…, s. 57, 74—75. 35 CE, T. 1, Cz. 1, s. 315—320. 36 I. Zarębski: Stosunek Eneasza…, s. 57; K. Baczkowski: Zbigniew Oleśnicki…, s. 70; R. Ojrz y ński: Obraz Polski…, s. 115—116; J. Smoł ucha: Kontakty Zbigniewa…, s. 206—207; U. Borkowska: Treści ideowe…, s. 136. 37 U. Borkowska: Treści ideowe…, s. 136. 38 K. Pierad zka: Wstęp. W: Rozbiór krytyczny Annalium Poloniae Jana Długosza. T. 2: 1445—1480. Oprac. S. Gawęda, K. Pierad zka, K. Stachowska, pod kier. J. Dąbrow- skiego. Wrocław 1965, s. XLVI; K. Pierad zka: Studia nad źródłami do XI i XII księgi An- nales Jana Długosza, głównie w latach 1411—1480. W: Pamiętnik VIII Powszechnego Zjazdu Historyków Polskich w Krakowie, 14—17 września 1958 r. Cz. 1: Referaty. Warszawa 1958, s. 182. 39 A. XII. 1443, s. 288—289: „Sed et Enaes de Sienis Italus, poeta laureatus, qui ea tempe- state apud Fridericum Romanorum regem notarii officio fungebatur, gratitudinem apud Alma- nos consecuturus, multis probris regem Wladislaum carpsit et quem celotenus effere debuerat, triuphorum suorum cumulum et gloriam extenuare laborabat plura affigens et variis suis epi- stolis inserens, que decus regium et virtutem suam heroicam expilabant”. 40 A. XII. 1440, s. 238. 192 Patrycja Szwedo

O ile we fragmentach Roczników odnoszących się do początków panowa- nia Warneńczyka w Polsce jego postać nie jest eksponowana w jakiś szcze- gólny sposób, o tyle wraz z przybyciem do Krakowa poselstwa węgierskiego w 1440 roku zaczyna stanowić trzon całej narracji. Przedstawiając wydarzenia rozgrywające się na Węgrzech, Długosz starał się podkreślić pełną legitymiza- cję władzy Jagiellona41. Projekt unii personalnej uznał za wyłącznie węgierską inicjatywę42. Sugerował, że elekcja władcy odbyła się ze względu na ogrom- ną determinację węgierskich elit politycznych. Twierdził, że delegacja posłów, „padłszy na kolana lejąc obficie łzy”, prosiła Władysława o przyjęcie ofiaro- wanego mu tronu43. W wielu miejscach, często uzupełniając właściwe opisy wydarzeń trudnymi do zweryfikowania wątkami, dziejopis podkreślał silną pozycję Warneńczyka na Węgrzech44. W tym celu np. dość nieoczekiwanie wplótł pomiędzy relację z wkroczenia władcy do Budy oraz opis późniejszej jego koronacji historię pewnego Węgra, który głośno szydząc z wyboru Wła- dysława, dzięki błyskawicznej reakcji służby biskupa Eger został wraz z ko- niem, na którym siedział, pochwycony, zabity i poćwiartowany45. Kronikarz usprawiedliwiał pominięcie prawowitego dziedzica, wyjaśnia- jąc, dlaczego elekcja małoletniego Władysława Pogrobowca byłaby posunię- ciem niesłusznym i szkodliwym dla całego państwa. Pod rokiem 1439 zapisał bowiem, że w momencie śmierci Albrecht II pozostawił jedynie dwie córki, płeć dziecka zaś, które miała wkrótce urodzić jego żona Elżbieta, była nie- znana. Zdaniem Długosza węgierskie elity polityczne — nawet w przypadku narodzin następcy — nie były skłonne do zaakceptowania sukcesji. Jak stwier- dził, powszechnie uważano, że małoletni władca nie może być gwarantem spo- koju i bezpieczeństwa wobec nasilającej się ekspansji tureckiej46. Polski król okazał się więc najlepszy ze wszystkich branych pod uwagę kandydatów do tronu. Roczniki podają bowiem, że nie znaleziono innego, godniejszego pre- tendenta, który mógłby stawić czoła zagrożeniu i uwolnić Królestwo Węgier od bezbożnych Turków47. Warneńczyk nie kwestionował jednak dziedzicznego prawa do sukcesji syna Albrechta II. Kanonik krakowski doniósł, że na wieść o narodzinach męskiego potomka jego otoczenie planowało zmienić podjętą decyzję i zrezygnować z węgierskiego tronu48.

41 Tamże, s. 214, 243—244. 42 Tamże, s. 210. O okolicznościach wyboru Władysława III na króla Węgier zob. J. Dą- browski: Władysław I Jagiellończyk…, s. 18—20. 43 A. XII. 1440, s. 213. 44 Tamże, s. 231, 264; A. XII. 1443, s. 282. 45 A. XII. 1440, s. 229. 46 A. XII. 1439, s. 210; A. XII. 1440, s. 237. 47 A. XII. 1439, s. 210. 48 Tamże: „Que novitas Wladislai regis et consiliariorum Polonie animos, ne Regnum Hungarie susciperet, penitus avertit, tantaque commutacio ex ea novitate in animis regis et conciliariorum incessit, ut omnes rem simpliciter deserendam decernerent”. Sub banderio cruciatae — Władysław III Jagiellończyk jako średniowieczny rycerz… 193

Co więcej, Długosz starał się zminimalizować zaangażowanie Władysła- wa III w wojnę domową na Węgrzech. W jego narracji władca przyjął postawę wyraźnie ugodową, wydawał się zaskoczony roszczeniami Elżbiety Luksem- burskiej, potępiał wzajemną nienawiść i podziały kraju. Najdosadniej zostało to wyrażone w płomiennym przemówieniu, które — jak podają Roczniki — władca miał wygłosić w obecności najważniejszych węgierskich dostojników. Król wyjaśnił w nim, że oczekiwał innego stanu, innego położenia i innych porządków. Czuł się niejako oszukany, gdyż spodziewał się, że Węgrzy, mia- nując go królem, dokonali jednomyślnego wyboru49. Władca za wszelką cenę chciał uniknąć tak haniebnej walki i niechętnie przystąpił do wojny z wdową po Albrechcie II50. W jej trakcie nieustannie zabiegał o pokój51, uwalniał i od- budowywał nawet buntujące się przeciw niemu miasta52, był łagodny i litości- wy wobec najzagorzalszych przeciwników53. Kronikarz — jakby na zasadzie kontrastu — konsekwentnie przedstawiał natomiast Elżbietę jako stronę inicju- jącą konflikt54. Twierdził, że jej determinacja do osadzenia syna na tronie była tak wielka, iż nie zawahała się dopuścić do zbrodni, planując zamach na życie króla55. Określił ją jako nieustępliwą, pyszną i podstępną56. Ambicje Władysława III sprowadził z kolei Długosz jedynie do szlachet- nych idei walki w imię chrześcijańskich wartości57. Zaznaczył, że perspektywa przyjęcia tronu w obcym państwie nie została przyjęta przez władcę z wiel- kim entuzjazmem58. Podobnie pomysł zawarcia unii z Węgrami nie budził po- wszechnej aprobaty królewskiego otoczenia59. Zdaniem dziejopisa ostatecznie zdecydowano jednak: „[…] ut fides catholica et Regnum Hungarie ab invasione Turcorum posset defendi saciusque concludebant pro defensione Regni Hun- garie, quam eo per Turcos occupato, pro Regno Polonie cum Turcis dimicare. Vicit itaque publica utilitas privatam et maioris partitis, ut semper consuevit, sentencia valuit”60. Nowe możliwości rozszerzenia wpływów ukazane zostały jako kłopotliwe. Z relacji kanonika krakowskiego wynika, że unia personalna z Węgrami nie stwarzała dla Polski żadnych perspektyw. Wręcz przeciwnie, nieobecność władcy wiązała się głównie z wieloma problemami61. Władysław

49 Tamże, s. 236. 50 Tamże. 51 A. XII. 1442, s. 275. 52 Tamże, s. 269. 53 A. XII. 1440, s. 234, 240. 54 Tamże, s. 229. 55 Tamże, s. 240. 56 A. XII. 1441, s. 263. 57 A. XII. 1443, s. 282. 58 A. XII. 1440, s. 212. 59 Tamże, s. 212—213. 60 Tamże, s. 213. 61 Tamże, s. 296—297. 194 Patrycja Szwedo zaś jako prudens rex et sui Polonie fervidus amator ubolewał nad losami kró- lestwa, zwłaszcza wobec skomplikowanej sytuacji w Wielkim Księstwie Li- tewskim62. Warneńczyk jako władca chrześcijański przyjął koronę wyłącznie ze względu na spoczywający na nim obowiązek obrony wiary63. Przedsięwzięcie to zostało przedstawione w Rocznikach jako element Bożego planu. Kanonik krakowski kreował króla na wybrańca, któremu przypadła misja zapewnienia pokoju, obrony wiary i wytępienia barbarzyńców64. Określił go jako potężną tarczę wiary, wyzwoliciela nie tylko Europy, ale w przyszłości także Syrii, je- dyną nadzieję chrześcijan w obliczu zawziętości barbarzyńców65. Twierdził, że opinię tę podzielało wielu ówczesnych ludzi, którzy bezgranicznie ufali w po- wodzenie misji władcy66. Również sam Władysław — zdaniem Długosza — zdawał się mieć prze- świadczenie o spoczywającej na nim odpowiedzialności za wspólnotę chrześ- cijańską. Zgodnie z przekazem kronikarza król, mobilizując swe wojsko, miał oznajmić: „Credo in Deum meum, quod Europe populos per manum meam liberabit”67. Ujęta w taki sposób idea walki bezpośrednio nawiązuje do za- czerpniętego z tradycji Nowego Testamentu motywu miles Christi i pozwala przyjrzeć się analizowanemu wizerunkowi, właśnie opierając się na średnio- wiecznej tradycji rycerskiej68. Przestrzeganie zasad etosu rycerskiego było bar- dzo ważnym elementem sylwetki dobrego króla, a dokonywana w taki sposób heroizacja monarchów miała podkreślać szczególną pozycję oraz przyczyniać się do umacniania władzy69. W swoją narrację Długosz wprowadził zatem nie- zwykle wyrazisty obraz bohaterskich dokonań władcy na polu walki. Warneń- czyk jako rycerz Chrystusowy był ucieleśnieniem wszelkich cnót rycerskich.

62 Tamże, s. 219, 235, 254; A. XII. 1444, s. 291, 296. 63 A. XII. 1440, s. 214: „Wladislaus autem rex brevi oracione ad illos facta, in qua con- tentum se regno Polonie nativo et nunquam extera regna amibivisse publico sermone deduxit. Sed ne videretur Divine resistere ordinacioni, regnum predictum et honorem Omnipotentis Dei et Eius Genitricis Virginis Marie tociusque celestis hierarchie, pacem et defensam fidelium, barbarorum exterminium non sine lacrimarum imbre acceptat”; s. 235. 64 Tamże, s. 235. 65 A. XII. 1445, s. 14. 66 A. XII. 1443, s. 282. 67 Tamże, s. 285. 68 Zob. W. Iwańczak: Miles Christi. Uwagi o religijnych aspektach etosu rycerskiego. W: Przestrzeń religijna Europy Środkowo-Wschodniej w średniowieczu. Red. K. Bracha, P. K ras. Warszawa 2010, s. 19—30. 69 W. Iwańczak: Wizja monarchy — rycerza idealnego w kulturze czeskiej okresu przed- husyckiego. „Śląski Kwartalnik Historyczny Sobótka” 1983, z. 2 (38), s. 1; Ten że: Tropem rycerskiej przygody. Wzorzec rycerski w piśmiennictwie czeskim. Warszawa 1985, s. 56—57; D. Piwowarcz yk: Obyczaj rycerski w Polsce średniowiecznej (XIV—XV wiek). Warszawa 2000, s. 206; R. A ntonin: The Ideal Ruler in Medieval Bohemia. Trans. S.M. Miller. Leiden— Boston 2017. Sub banderio cruciatae — Władysław III Jagiellończyk jako średniowieczny rycerz… 195

3. We Francji — kolebce kultury rycerskiej — od XII wieku upowszech- niały się powieści dworne, tzw. romans courtois, odwołujące się do tradycji chansons de geste. Ich rozkwit gatunkowy przyczynił się do wykrystalizo- wania się etosu średniowiecznego ideału rycerza. Wskazywał sposób życia i postępowania w określonych okolicznościach; był to zbiór norm i zachowań powszechnie akceptowany oraz praktykowany przez członków określonej gru- py, charakterystyczny dla niej i wyróżniający ją na tle innych przedstawicieli społeczeństwa. Przynależność do stanu rycerskiego stała się wyznacznikiem wysokiej pozycji społecznej70. Etos zaś pełnił przede wszystkim funkcję dy- stynktywną71. Rycerstwo i związany z nim specyficzny typ kultury było zja- wiskiem uniwersalnym, naśladowanym i upowszechnianym w różnym czasie na terenie całej Europy72. Największy rozkwit obyczajowości rycerskiej w Polsce przypadł na okres panowania Władysława Jagiełły73. Z pewnością możemy jednak mówić o dużo wcześniejszym jej przenikaniu, zwłaszcza na tereny Śląska74. Popularne w póź- nym średniowieczu uczty, pojedynki czy turnieje miały przede wszystkim ludyczny charakter, dodawały splendoru urządzanym na dworze królewskim uroczystościom75. Podczas nich polski król występował w specjalnym, zgod- nym z rycerskim obyczajem stroju turniejowym76. Dariusz Piwowarczyk i Ur- szula Borkowska podkreślili obecność elementów rycerskich w wychowaniu synów i Władysława Jagiełły, i Kazimierza Jagiellończyka, których precepto-

70 M. Bloch: Społeczeństwo feudalne. Przeł. E. Bąkowska. Warszawa 1981, s. 462— 471. 71 Zob. S. Piekarcz yk: Etos rycerski — samookreślenie i wyróżnienie. (Na marginesie książki Marii Ossowskiej). Kw. Hist. 1975, T. 1 (82), s. 132—140. 72 Nie sposób przytoczyć w tym miejscu niezmiernie obszernej polskiej i zagranicznej literatury przedmiotu. Wypada jednak zasygnalizować kilka ogólnych syntez, pomocnych w ujęciu niniejszego problemu: R. Barber: Rycerze i rycerskość. Przeł. J. Kozłowski. War- szawa 2000; J. Flor i: Rycerze i rycerstwo w średniowieczu. Przeł. E. Trojanowska. Poznań 2003; M. Keen: Rycerstwo. Przeł. A. Bugaj. Warszawa 2014. 73 J. Sz y mczak: Pojedynki i harce, turnieje i gonitwy. Walki o życie, cześć, sławę i pie- niądze w Polsce Piastów i Jagiellonów. Warszawa 2008, s. 121—122. Por. P. M rozowski: Tablica fundacyjna Dobiesława Oleśnickiego w Siennie jako wyraz kultury rycersko-dwor- skiej. „Sprawozdania Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Wydział Nauk o Sztuce” 1983, nr 100 [za 1982], s. 97—105. 74 T. Ju rek: Obce rycerstwo na Śląsku do połowy XIV wieku. Poznań 1996; S.M. Ku- cz y ński: Turnieje rycerskie w średniowiecznej Polsce. W: Biedni i bogaci. Studia z dziejów społeczeństwa i kultury ofiarowane Bronisławowi Geremkowi w sześćdziesiątą rocznicę uro- dzin. Warszawa 1992, s. 299; B. Brz ustowicz: Turniej rycerski w Królestwie Polskim w póź- nym średniowieczu i renesansie na tle europejskim. Warszawa 2003, s. 202—204, 370—371; D. Piwowarczyk: Obyczaj rycerski…, s. 14; J. Sz y mczak: Pojedynki i harce…, s. 101— 102, 104, 172, 224, 237. 75 U. Borkowska: Dynastia Jagiellonów w Polsce. Warszawa 2011, s. 324. 76 A. Nadolski: Uroczysty strój rycerski królów polskich w XIV—XV wieku. KHKM 1973, z. 2 (21), s. 305—313. 196 Patrycja Szwedo rami byli również ludzie doświadczeni w boju. Dwór królewski zaś — ich zda- niem — stanowił swego rodzaju centrum kształcenia młodzieży szlacheckiej77. Długosz, wychowany w domu, w którym kultywowano legendę bitwy pod Grunwaldem, zachował podziw dla kultury rycerskiej78. Zainteresowanie to objawia się w jego twórczości. Zgodnie z tradycją sięgającą początku XVI wie- ku przypisuje mu się bowiem autorstwo pierwszego polskiego herbarza — In- signiorum clenodiorum regis et Regni Poloniae descripto, zawierającego opisy 71 herbów rycerskich, zakończone krótkimi charakterystykami rodów79. Do jego spuścizny należy także Banderia Prutenorum — ilustrowane zestawienie 54 chorągwi krzyżackich zdobytych pod Grunwaldem. W Polsce model rycerza krzyżowca nie zyskał szerokiej popularności. Ba- dacze zwracają jednak uwagę, że już w kronice Galla Anonima pojawiły się pewne wpływy ideologii krucjatowej80. W tekście Długosza możemy dostrzec kilka takich postaci. Na podstawie Rocznika Traski przedstawił autor walczą- cego w Ziemi Świętej Henryka Sandomierskiego jako dzielnego krzyżow- ca, kierującego się miłością do Boga81. Podobne zasady konstrukcji widzimy w portrecie Jaksy z Miechowa. Wzorem postawy rycerskiej był też poległy w walce z Tatarami Spytek z Melsztyna82. Przede wszystkim jednak rangę symbolu średniowiecznego rycerza idealnego zyskali w Rocznikach Włady- sław III oraz Zawisza Czarny z Garbowa83. Ich portrety są wzorowane na za- chowaniu i czynach bohaterów antycznych, biblijnych i średniowiecznych. W dziele kanonika krakowskiego młody król zachwyca powierzchownoś- cią, wyróżnia się wspaniałymi strojem i wyposażeniem. Asystuje mu orszak równie olśniewających rycerzy i ich prywatnych oddziałów, dumnie prezen- tujących własne herby, kroczących wespół z trębaczami i wystrojoną służ- bą, zaopatrzonych w piękne, srebrne naczynia i drogocenny sprzęt. Opisując wkroczenie władcy na Węgry, Długosz podkreśla: „Incredibileque dictu est,

77 D. Piwowarcz yk: Obyczaj rycerski…, s. 28; U. Borkowska: Dynastia Jagiello- nów…, s. 366—367. 78 J. K rz yżaniakowa: Otoczenie intelektualne Jana Długosza. W: Jan Długosz w pięć- setną rocznicę śmierci. Materiały z sesji (Sandomierz 24—25 maja 1980). Red. F. K ir yk. Olsztyn 1983, s. 35—36. 79 O autorstwie Klejnotów zob. M. Cet wiński: Wokół „Klejnotów”. W: Genealogia. Stu- dia nad wspólnotami krewniaczymi i terytorialnymi w Polsce średniowiecznej na tle porów- nawczym. Red. J. Her tel, J. Wroniszewski. Toruń 1987, s. 127—148. 80 Zob. A.F. G rabski: Polska wobec idei wypraw krzyżowych na przełomie XI i XII wie- ku. „Duch krzyżowy” Anonima Galla. Zap. Hist. 1961, z. 4 (26), s. 37—63; M. Gładysz: Zapomniani krzyżowcy. Polska wobec ruchu krucjatowego w XII i XIII wieku. Warszawa 2002. Ostatnio D. von Güt t ner -Sporz y ński: Święte wojny Piastów. Warszawa 2017. 81 U. Borkowska: Treści ideowe…, s. 135. 82 W. Polak: Aprobata i spór. Zakon krzyżacki jako instytucja kościelna w dziełach Jana Długosza. Lublin 1999, s. 188. 83 Zob. Zawisza Czarny — rycerz najsławniejszy i najdzielniejszy. Red. T. Giergiel. War- szawa 2012. Sub banderio cruciatae — Władysław III Jagiellończyk jako średniowieczny rycerz… 197 cum quam splendido orantu Wladislaus rex Polonie cum suis Hungariam est ingressus”84. Podobnie opisał też uroczyste wkroczenie Władysława do Budy, gdzie znakomita parada rycerzy budziła powszechny zachwyt zgromadzonego tłumu, zwłaszcza zaś szlachetnie urodzonych dam85. Ukazanej w ten sposób powierzchowności władcy towarzyszą określone cechy charakteru. Aby wzbudzić podziw dla królewskiego majestatu Włady- sława, dziejopis podkreślił także jego hojność i wspaniałomyślność86. Jego zda- niem monarcha chętnie okazywał je nie tylko poddanym niższego i wyższego stanu87, ale przede wszystkim świetność swego dworu i królewską szczodrość prezentował przybywającym gościom. Jak podają Roczniki, władca serdecznie ugościł uciekającą z Czech cesarzową Barbarę88, wylewnie przyjął również przybyłe w 1440 roku poselstwo węgierskie89, hospodara mołdawskiego Eliasza wraz ze świtą zaś podjął wystawną ucztą i sowicie obdarował90. Hojność cechuje przede wszystkim królewskie rządy Władysława na Węgrzech. Długosz podaje bowiem, że była ona tak wielka, że przyczyniła się do wyczerpania skarbca kró- lewskiego91. O ile jednak szczodrość władcy związana z elementami ceremonia- łu dworskiego zyskała uznanie kanonika krakowskiego, o tyle przesadna goto- wość króla do rozdawania dóbr w Polsce została poddana najsurowszej ocenie92. Królewską hojność Władysława uzupełnia też obraz monarchy wielko- dusznego, życzliwego i łagodnego wobec wrogów, potrafiącego wybaczać na- wet najcięższe przewinienia. Władca, przetrzymując w więzieniu jako jeńca komesa Cylii Ulryka, nie pozwolił, aby zakuto go w żelazne kajdany, ale kazał

84 A. XII. 1440, s. 225. 85 Tamże, s. 231: „Rex autem descendens de equo, adoratis sanctorum ossibus et populo dextera data, equo resumpto cum nobili et inclita pompa Budam ingreditur. Quo portam civi- tatis ingrediente, milites et nobiles Polonie et Hungarie, quos pro apprehendenda possessione civitatis Budensis transmiserat, armis induti et in tres trumas divisi, pedestres occurunt. In una erant milites et nobiles prestanciores, in altera eorum familiares galeati cum balistis, in tercia pueri eciam galeati portantes scuta et lances. […] Turba civitatis ubique per plateas et fenestras, ut vultum et faciem regis ac tam illustrissimi principis pompamque militum suorum videret, effusa, matrone virginesque ingenue ad ingresum regis ex fenestris tectisque catervatim pen- debant”. 86 R. Piwowarcz yk: Obyczaj rycerski…, s. 218; por. M. Mauss: Szkic o darze. Formy i podstawa wymiany w społecznościach archaicznych. W: Ten że: Socjologia i antropologia. Przeł. M. K ról, K. Pomian, J. Szacki. Warszawa 2001, s. 196—216. 87 A. XI. 1434, s. 212. 88 A. XII. 1438, s. 190. 89 A. XII. 1440, s. 212. 90 Tamże, s. 169. 91 A. XII. 1443, s. 283: „Erarium regium nullum erat, liberalitate enim adeo prodigia in universas usus est, ut plus erogaret quam sibi retinaret”. 92 Tamże, s. 312. Por. M. Sepiał: Zastaw na dobrach ziemskich i dochodach królewskich w okresie panowania Władysława IV Warneńczyka na Węgrzech (1440—1444). W: ZNUJ. Pra- ce historyczne, z. 125. Kraków 1998, s. 35—49. 198 Patrycja Szwedo traktować go z odpowiednim szacunkiem93. Podobną szlachetnością wykazał się także w stosunku do Elżbiety Luksemburskiej. Roczniki informują, że na wieść o planowanym spisku na jego życie monarcha odesłał posłańca przyno- szącego tę informację bez żadnego wynagrodzenia, nie śmiał bowiem plamić czci królowej i podejrzewać jej o tego rodzaju intrygi94. Kanonik krakowski przyznał również, że w trakcie wypraw wojennych powszechnie doświadczono łagodności i serdeczności Władysława. Jego zdaniem monarcha gromił wszel- kie przejawy okrucieństwa i próbował zapobiec spustoszeniu, którego dokony- wały przemarsze wojsk chrześcijańskich, twierdząc, że tak nieludzkie zacho- wanie wnet ściągnie na winnych Bożą karę95. Władca jednak przede wszystkim dużą wagę przywiązywał do dbałości o nieposzlakowaną opinię. Nieustannie troszczył się o swój honor, jeden z naj- ważniejszych wyznaczników stanu rycerskiego96. Według Długosza król był zawsze bezwzględnie wierny podjętym zobowiązaniom, do kwestii przysięgi podchodził w sposób bezkompromisowy. Kanonik krakowski opisał królew- ską interwencję na rzecz Władysława Garaia, który mimo posiadania królew- skiego dokumentu bezpieczeństwa został uwięziony przez Węgrów. Oburzony władca miał wówczas oświadczyć, że prędzej zrezygnuje z tronu, niż pozwoli narazić na zniewagę swój honor97. W podobny sposób w Rocznikach wspo- mina się zaangażowanie Władysława w pomoc dla Jana Giskry, uciekającego z Budy przed zwolennikami polskiego władcy, którzy wbrew danej przez króla gwarancji bezpieczeństwa chcieli go zabić98. Nie zawsze jednak honor stanowił wyznacznik postępowania króla. Długosz krytycznie odniósł się do zerwania przez Władysława III rozejmu szegedyńskie- go, wskazując, że stało się to przyczyną jego klęski i śmierci. Przychylił się tym samym do opinii, że również przysięgi składane niewiernym mają moc wiążącą, a ich złamanie zaś podobnie jak w innych przypadkach ściąga na wiarołomnych Bożą karę99. Główną odpowiedzialnością za złamanie traktatu obarczył jednak

93 A. XII. 1440, s. 234: „E vestigio itaque antequam congregacio esset dissipata, tam apud prelatos et barones quam apud comunitatem Hungarorum egit, ut pro honore promissorum et literarum regalium solvatur Ladislaus banus e captivitate, sacius existimans Regno Hungarie quam honore spoliari. Et nisi relaxetur prefatus Ladislaus, declarat se Wladislaus rex nec coro- nacionem Regni Hungarie velle suscipere nec ad aliqua publica negocia disponenda vacare, sed in Polonie Regnum celerius reverti, multipliciter dolens in primiciis adventus sui in suo honore et fide temeratum”. 94 Tamże, s. 240. 95 A. XII. 1444, s. 315. 96 M. Ossowska: Rycerz w średniowieczu. W: Taż: Ethos rycerski i jego odmiany. War- szawa 1973, s. 91—127. 97 A. XII. 1440, s. 239. 98 A. XII. 1444, s. 296. 99 L. Winowski: Stosunek średniowiecznej Europy do obcych — innowierców. „Prawo Kanoniczne” 1961, nr 1—4 (4), s. 635; U. Borkowska: Treści ideowe…, s. 138. Sub banderio cruciatae — Władysław III Jagiellończyk jako średniowieczny rycerz… 199 kronikarz przede wszystkim kardynała Cesariniego oraz dziekana krakowskiego Mikołaja Lasockiego100. Twierdził, że władcę zgubiły ich rady i złudne obietnice. Król z kolei nawet wobec papieskiego unieważnienia rozejmu cierpiał z powodu plamy na swoim honorze i grzechu, jakiego się dopuścił101. Prawdziwą próbą honoru stały się dla Jagiellona przede wszystkim ostatnie chwile jego życia. Autor Roczników bardzo sugestywnie podkreślił, że polski król jako je- dyny z licznych władców europejskich zdolny był do wielkich poświęceń102. Pozbawiony wszelkiej pomocy z zewnątrz i samotnie walczący w imieniu całej Europy Władysław był — zdaniem Długosza — wspaniałym dowódcą i naj- dzielniejszym spośród rycerzy103. Dbał o swoje wojska, był dla nich przykła- dem odwagi i waleczności, jego postać siała strach i popłoch wśród wrogów. Kierując pierwszą wyprawą w 1443 roku, wkraczał do kolejnych miast, oblegał je, zdobywał i dawał żołnierzom na łup, w końcu zaś palił i obracał w po- piół104. Pod jego dowództwem wszędzie padały trupy zabitych, plamiąc krwią ziemię105. Osobiste uczestnictwo oraz dzielna postawa na polu walki przez całe średniowiecze były cechami wyróżniającymi dobrego władcę. W ten sam sposób poczynania Jagiellona w boju starał się przedstawić również kanonik krakowski, pisząc: „In omnibus autem dimicacionibus et praeliis in prefata expedicione virtus quantum regis enituit. Nulli rei periculose aut difficili in bello et extra seipsum negavit, quibus artibus et vulgi sibi et nobilium animos conciliaverat”106. Długosz wymienił wprawdzie Jana Hunyadyego — rzeczy- wistego architekta wszystkich zwycięstw — jako dowódcę wyprawy107, jego postać ginie jednak w tle opisu dokonań Władysława108. Zdaniem dziejopi- sa podczas kampanii wojennej monarcha wykazał się nie tylko niezwykłym męstwem, lecz także zawziętością przeciwko wrogom. Roczniki opisują bo- wiem, jak w Wigilię Bożego Narodzenia król uparcie prowadził całodniowy,

100 A. XII. 1444, s. 305, 312. 101 Tamże, s. 311. 102 A. XII. 1443, s. 286—287: „Fertur crebro quidam miles Almanus, qui in exercitu prefa- to devocionis causa habens notabilem familiarum et servitorum catervam militabat, tolerancia laborum et famis et incredibili animositate Wladislai regis perspecta, reges et principes orbis publico carpsisse sermone, quod comessacionibus, crapulis, luxurie, pompe et avaricie dedidit, falsum regium nomen occuparent; alios reges et principes purpura et satellitibus ac iactacione capitis occupatos esse, solum Wladislaum armis et virtute existere, qui adolescentiam suam vigilando, laborando, esuriendo, preliando pro defensione fidei et catholicorum convertendo, dignissime rex vocaretur”. 103 Tamże, s. 283—284. 104 Tamże, s. 284. 105 Tamże, s. 285. 106 Tamże, s. 286. 107 Tamże, s. 284. 108 E. Potkowski: Warna 1444…, s. 142. 200 Patrycja Szwedo wyczerpujący pościg za oddziałami barbarzyńców109. Powracającego z wy- prawy monarchę, witanego przez tłumy poddanych, kronikarz nazywał sław- nym i pożądanym zwycięzcą110. Podkreślał, że wspaniałej wiktorii gratulowali Władysławowi niemal wszyscy królowie i książęta chrześcijańscy, na dowód czego przytoczył in extenso list nadesłany mu przez księcia Mediolanu111. Jeszcze wydatniej wszystkie te cechy wyeksponował Długosz, opisując drugą kampanię wojenną przeciw Turcji. Według Roczników król zdobywał wówczas kolejne miasta, które poddawały mu się bez walki, gdyż tak olbrzy- mia była sława jego imienia: „Tanta siquidem fuit regis auctoritas, ut nomen eius illis in partibus tamquam mortalis cuiusdam dei sua pro clemantia vene- raretur, magnanimitate velut Alexander aut Cesar alter ubique timeretur”112. Porównywanie władców do bohaterów antycznych było cechą charakterystycz- ną wielu średniowiecznych portretów. Szczególną popularnością cieszyli się ci dwaj starożytni zdobywcy, zwłaszcza zaś Aleksander Wielki, uchodzący za wzór krzyżowca, wyzwoliciela Ziemi Świętej113. Wojciech Iwańczak wskazał, że również w źródłach czeskich władców heroizowano, porównując do mace- dońskiego króla, ponieważ takie zestawienie w pełni oddawało ich rycerskie walory114. Do tradycji rycerskiej nawiązuje także chorągiew, pod którą Włady- sław Warneńczyk walczył podczas ostatecznej potyczki115. Długosz podkreślił bowiem, że władca sprawował bezpośrednią opiekę nad chorągwią św. Jerzego — patrona wspomagającego rycerzy podczas walki116. Kulminacyjnym momentem zwycięskiego marszu wojsk chrześcijańskich była bitwa pod Warną, stoczona 10 listopada 1444 roku. Długosz zamieś- cił w Rocznikach bardzo obszerny i pełen trudnych do weryfikacji szczegó- łów opis starcia. Przedstawiając przygotowania wojska do walki, dziejopis zwrócił uwagę na zły stan zdrowia władcy117. Podkreślił jednak, że nawet tak poważna niedyspozycja nie osłabiła jego determinacji i zapału do wal- ki. W dramatycznej sytuacji, gdy szala zwycięstwa zaczęła przechylać się na stronę wroga, Władysław, ponownie porównany do Cezara, odepchnął wroga i zmusił go do rozproszenia, czym — jak stwierdził autor — dał przykład

109 A. XII. 1443, s. 285. 110 Tamże, s. 287. 111 A. XII. 1444, s. 291—294; zob. A.F. G rabski: Polska w opiniach…, s. 387—402. 112 A. XII. 1444, s. 318. 113 Zob. G. Car y: The Medieval Alexander. Cambridge 1956. 114 W. Iwańczak: Wizja monarchy…, s. 15—16; Ten że: Tropem rycerskiej przygody…, s. 80, 85—86. Por. M. Mitelski: Wyobrażenie Aleksandra Wielkiego w śląskim rękopisie „Die Blume des Sachsenspiegels” z 1397 r. „Sprawozdania Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Wydział Nauk o Sztuce” 1983, nr 100 [za 1982], s. 92—93. 115 A. XII. 1444, s. 320. 116 W. Iwańczak: Miles Christi…, s. 28. 117 A. XII. 1444, s. 319: „Sed mala quedam valetudo regis rebus instruendis non mediocri- ter obfuit, nam cum in sinstro pede rex ipse apostemate quodam paulisper egrotaret”. Sub banderio cruciatae — Władysław III Jagiellończyk jako średniowieczny rycerz… 201 zarówno dowodzącemu Hunyadyemu, jak i całemu wojsku118. Heroicznej po- stawie króla towarzyszy również barwny i dynamiczny opis walki. Kanonik krakowski przedstawił tło bitwy jako niebo usiane strzałami, które niczym grad spadały na królewskie oddziały, oraz towarzyszący temu przeraźliwy ryk koni119. Tym większe wrażenie wywoływały wobec tego spektakularne wyczyny króla, który według relacji Roczników był najdzielniejszym uczestnikiem bi- twy, siał strach i spustoszenie: „In quatuor millibus passum rex invictissimus Teucros insequens, tantam in eis cedem stragemque comisit, ut incredibile sit audientibus et his, qui coram viderunt, mirandum stupendumque, quod in tali principe tales vires essent et tanta vivacitas”120. Motyw władcy rozstrzygają- cego o losach bitwy, siejącego wokół śmierć podobnie jak inne przywoływane tu przykłady stanowił pewną uniwersalną koncepcję i pojawiał się w tekstach wielu średniowiecznych autorów121. Także Długosz z oczywistą przesadą do- nosi o tysiącach Turków poległych w miejscu, gdzie walczył król, a pole na przestrzeni czterech do pięciu tysięcy kroków było usłane ich trupami122. Naj- większym poświęceniem władcy okazała się jednak jego heroiczna śmierć na polu walki. Kanonik krakowski podkreślał, że poświęcenie życia w walce z pogana- mi jest rzeczą najchwalebniejszą, najwspanialszym rodzajem śmierci. Taka ofiara zapewniała rycerzom wieczną chwałę, co stwierdził, opiewając męstwo i śmierć Zawiszy Czarnego123. Honor — zdaniem Długosza — wymuszał na rycerzu uczciwą i bohaterską walkę do końca. Największą hańbą okrywała ucieczka z pola walki, oskarżenie o tchórzostwo było najpoważniejszą obelgą. Jak napisał Richard Barber, dla średniowiecznego rycerza wystarczająco hono- rowe było samo przystąpienie do walki, a nawet rzucenie wyzwania, porażkę czy zwycięstwo traktowano pomimo wszystko jako rzecz drugorzędną124. Jean Flori podkreślał zaś, że średniowieczni pisarze oczekiwali, iż rycerze „wyka- zując się męstwem mają zasłużyć na pochwały, uniknąć wstydu, a zwłaszcza oskarżenia o tchórzostwo”125. O chwale decydowała zatem nie wygrana, ale sposób, w jaki rycerz walczył. Ci, którzy polegli w bitwie, przede wszystkim walcząc z niewiernymi, wchodzili do nieba jako męczennicy. Szczególnie pre- destynowani do tej roli byli władcy.

118 Tamże, s. 321. 119 Tamże, s. 322. 120 Tamże, s. 321. 121 W. Iwańczak: Wizja monarchy…, s. 10. 122 A. XII. 1444, s. 321. 123 A. XII. 1428, s. 236: „Cuius virtuti in maiorem, ut arbitror, fulgorem, celebritatem ef- ferende occasionem fortuna prestitit, ut tali morte occisus enitesceret quam interiret, cui vivere fuit miserum, mori beatum”. 124 R. Barber: Rycerze i rycerskość…, s. 220. 125 J. Flor i: Rycerze i rycerstwo…, s. 228. 202 Patrycja Szwedo

Zgodnie z przekazem Roczników Władysław, mimo że miał możliwość od- wrotu, dobrowolnie pozostał na polu walki. Ostrymi słowami zganił postawę ratującego się ucieczką Hunyadyego, a przysłanych przez niego posłów pogard- liwie odesłał126. Pozostał na placu boju z najwierniejszymi oddziałami, otoczo- ny przez wrogów, wytrwał do końca wierny ideałom rycerskim. Poniósł chwa- lebną śmierć, która stała się ogromnym i bolesnym uszczerbkiem dla chrześ- cijaństwa i Królestwa Polskiego127. Jego godna podziwu postawa — zdaniem kanonika krakowskiego — przyczyniła się też do ocalenia większości roz- pierzchniętych wojsk chrześcijańskich, ponieważ Turcy zostali na tyle osłabie- ni, że nie byli w stanie zorganizować długiego pościgu128. Pomimo poniesionej klęski i śmierci króla Długosz zwycięstwo przypisywał Jagiellonowi, który dokonując więcej, niż było możliwe, przewyższył wrogów prawdziwym mę- stwem. Swoje rozważania zaś podsumował kronikarz następującymi słowami: „[…] nulla tamen quam Pannonica clade insignior, postquam victus et victor diversa loca sortiti sunt. Victus enim Wladislaus Polonorum et Hungarorum rex consociatus est angelis, victor Turcus perpetuis addictus est suppliciis”129. Obszerny fragment dotyczący ostatnich chwil życia Władysława łudząco przypomina opis bohaterskiej śmierci innego słynnego rycerza130. Zawisza Czarny z Garbowa, zabity wskutek sprzeczki dwóch Turków, podobnie jak król wzbudzał swą powierzchownością powszechny podziw. Mając możliwość ucieczki, wybrał bohaterską śmierć. Walczył do końca przy wsparciu niewiel- kich oddziałów, w końcu zaś zginął z rąk barbarzyńców. W obydwu przypad- kach zewnętrzna charakterystyka, opis dokonań na polu walki oraz heroiczna śmierć zostały przedstawione w sposób modelowy i posiadają przede wszyst- kim cechy kreacji literackiej, odwołującej się do wypracowanych w europej- skiej tradycji schematów narracyjnych. 4. Na zasadzie kontrastu podobną rolę odgrywa w narracji Długosza także wizerunek Turków jako przeciwników w walce. Obraz barbarzyńców pełnił bo- wiem w średniowiecznej literaturze istotne funkcje społeczne i mentalne. Prze- de wszystkim jednak jako negatywny wzorzec pomagał utrwalić ideał średnio- wiecznego rycerza. Zgodnie z tym ówczesny świat dzielił się dwubiegunowo, obejmując z jednej strony obszary zdominowane przez chrześcijaństwo (chri-

126 A. XII. 1444, s. 323—324: „[…] negat sibi et sanguini suo fugam competere malleque se in ea pugna cadere quam contra maiorum suorum dignitatem pedem, referre […] pro com- perto habens quantacumque annorum accessione labem presentis fuge non posse detergi; nec esse honestatis regie et vincere velle et fugere, et quamvis certum discrimen adesse videat, mansurum pocius et gloriosam oppetiturum mortem, quam militibus suis proditis in trupem fugam dilapsurum”. Skądinąd wiadomo, że Jan Hunyady pozostał na polu bitwy i kontynuował walkę po śmierci władcy. 127 Tamże, s. 324. 128 Tamże, s. 327. 129 Tamże, s. 330. 130 A. XI. 1428, s. 235—236. Sub banderio cruciatae — Władysław III Jagiellończyk jako średniowieczny rycerz… 203 stianitas), z drugiej zaś — tereny zamieszkałe przez pogan (barbaricum)131. Dla społeczeństw dawnego Cesarstwa Rzymskiego chrześcijaństwo stało się silnym elementem konsolidującym i identyfikacyjnym132. Wyobrażenia na te- mat świata barbarzyńskiego kształtowały się w kulturze europejskiej już od starożytności. Jak stwierdził Robert Urbański, „wchłaniały one elementy tra- dycji antycznej, wschodniej i barbarzyńskiej, niechrześcijańskiej i chrześcijań- skiej, używając znanych od wieków narzędzi, często odnosząc się do symboliki biblijnej”133. Barbarzyńskie inwazje w europejskiej tradycji przypominają apo- kaliptyczne opisy biblijne, koczownicze ludy zaś ukazywane były jako piekielni wysłannicy szatana134. Przypisywane im cechy przez całe niemal średniowie- cze sprowadzały się do pewnego stałego katalogu i prezentowały stereotypowe podejście do obcych kręgów kulturowych. W czasach Długosza istniały dwa stanowiska odnoszące się do świata po- gan, sprowadzające się do chrystianizacji poprzez misje ewangelizacyjne lub też bezwzględnego zwalczania zgodnie z duchem wypraw krzyżowych135. Średniowieczny ruch krucjatowy, rozwinięty w związku z licznymi ekspedy- cjami do Ziemi Świętej, określił walkę zbrojną jako najskuteczniejsze źród- ło szerzenia chrześcijaństwa, swego rodzaju walkę dobra ze złem na ziemi136. Szczególne miejsce w tej misji zajmowały tereny bezpośrednio sąsiadujące z niewiernymi — bastiony chrześcijaństwa. Zamieszkującym je rycerzom udział w walce w obronie wiary zapewniał zbawienie137. W późnym średnio- wieczu model krucjatowy nieco stracił swój pierwotny charakter, nie uległ jednak całkowitej dezaktualizacji. Został przekształcony w powszechne we- zwanie do obrony państw chrześcijańskich138. Polityczne i geograficzne uwa- runkowania sprawiły, że kwestia ta zaczęła w bezpośredni sposób dotyczyć również Polski139. Z uwagi na sytuację międzynarodową w XV wieku Turcy osmańscy przejęli w narracji Długosza wszystkie cechy, które przypisywał on wcześ- 131 W. Polak: Aprobata i spór…, s. 164—165. 132 J. Le Goff: Kultura średniowiecznej Europy. Przeł. H. Sz umańska- G rossowa. Warszawa 1994, s. 147. 133 R. Urbański: Tartarorum gens brutalis. Trzynastowieczne najazdy mongolskie w li- teraturze polskiego średniowiecza na porównawczym tle piśmiennictwa łacińskiego antyku i wieków średnich. Warszawa 2007, s. 15. 134 Tamże, s. 21. 135 U. Borkowska: Treści ideowe…, s. 123. 136 W. Polak: Aprobata i spór…, s. 176. 137 U. Borkowska: Treści ideowe…, s. 128. 138 S. Ru nciman: Dzieje wypraw krzyżowych. T. 3: Królestwo Akki i późniejsze krucjaty. Przeł. J. Sz wakopf. Warszawa 1997, s. 395—433. 139 Zob. J. Garbacik: Problem turecki w polityce państw europejskich na przełomie XV— XVI wieku. W: VIII Powszechny Zjazd Historyków Polskich w Krakowie 14—17 września 1958. Referaty i dyskusja. Cz. 3: Historia Polski od połowy XV do połowy XVIII wieku. Red. K. Lep- sz y. Warszawa 1960, s. 35—56. 204 Patrycja Szwedo niej innym barbarzyńcom140. U. Borkowska pokazała, że wszystkie ludy nie- chrześcijańskie mają w Rocznikach silne konotacje negatywne i opisywane są za pomocą antytez odpowiadających dychotomii średniowiecznego świata141. Barbarzyńcy byli więc okrutni, pyszni, przebiegli i chytrzy, w walce poma- gały im nadprzyrodzone żywioły, ich najazdy stanowiły zaś karę za grzechy i bicz boży dla chrześcijan. W Rocznikach przeważa pogardliwy stosunek do Turków. Kanonik krakowski wywodzi ich pochodzenie od Scytów — jednego z największych postrachów średniowiecznej Europy — nazywa plemieniem plugawym i haniebnym, trudzącym się wszelkim nierządem142. We fragmentach odnoszących się do wypraw Władysława Długosz szcze- gólnie podkreśla obcość cywilizacyjną wrogów, którzy jako lud prymitywny niszczyli kulturalny dorobek Europy143. Z ich wizerunkiem wiążą się jednak przede wszystkim okrucieństwo, gwałty i rabunki, co najdosadniej zostało przedstawione w opisie zdobycia Konstantynopola, gdzie bestialstwo wobec ludzi łączyło się ze świętokradztwem144. Szczególnym przejawem barbarzyń- stwa było także uprowadzanie ludności chrześcijańskiej do niewoli, którą ka- nonik krakowski określał jako okrutną, godną pożałowania karę, straszniejszą niż śmierć145. Bardzo przejmująco opisał Długosz heroiczną postawę młodzień- ców pojmanych po bitwie pod Warną, którzy zawiązali spisek na życie sułtana i w wyniku jego niepowodzenia ponieśli — jego zdaniem — chwalebną i god- ną pamięci śmierć146. Do wizerunku władcy najbardziej odnoszą się jednak opisy walki, gdzie wspaniała postawa króla skonfrontowana została z barbarzyńskimi zwycza- jami. Całkowicie pozbawieni cech rycerskich Turcy walczyli w sposób nie- honorowy, ciągle unikając bezpośredniego starcia w bitwie. Większość ich ataków — zdaniem Długosza — następowała z zaskoczenia, aby przy nie- równych szansach, w dogodnym czasie i miejscu zyskać przewagę, której nie mogli osiągnąć ze względu na brak odwagi147. W średniowieczu za wzór uchodziło natomiast skłonienie wroga do stosowania honorowych metod, jak bowiem napisał Johan Huizinga: „[…] walczono bez żadnych podstę-

140 O wizerunku Turków w dziele Długosza zob. P. Traf iłowski: Imago Turci. Studium z dziejów komunikacji społecznej w dawnej Polsce (1453—1472). Lublin 2013. 141 U. Borkowska: Treści ideowe…, s. 125. 142 A. XII. 1453, s. 169. 143 A. XII. 1444, s. 315: „Dimisso igitur a sinistris amne Danubio, per fertilem Thracie provinciam exinde iter assumptum est, ubi plurima priscorum imperatorum ac ducum Roma- norum sumptuosa insigniaque edificia ac marmorea monumenta Grecis ac Latinis literis in- scripta comperta sunt, arcus insuper et excelsas columnas, que pro maiori parte tum vetustate tum Turcorum malignitate corruerunt”. 144 A. XII. 1453, s. 167. 145 A. XII. 1438, s. 188; A. XII. 1440, s. 250; A. XII. 1442, s. 280. 146 A. XII. 1444, s. 331. 147 A. XII. 1443, s. 284. Sub banderio cruciatae — Władysław III Jagiellończyk jako średniowieczny rycerz… 205 pów, aby tym samym dla zyskania większej sławy utrudnić sobie odniesienie zwycięstwa”148. Również podczas otwartej walki barbarzyńcy nie wykazywali w relacji kronikarza jakichś szczególnych przejawów męstwa. Na polu bitwy zachowy- wali się dziko i bezładnie, ich walka była chaotyczna, wręcz instynktowna, przypominali dzikie zwierzęta149. Często wpadali w panikę, byli tchórzliwi, w przeciwieństwie do heroicznej postawy polskiego króla, notorycznie rato- wali się ucieczką150. W nierównej walce wspierały pogan także czczone przez nich żywioły. Długosz donosi bowiem, że w trakcie starcia pod Warną pogoda początkowo sprzyjała walce. Niespodziewanie zerwały się jednak gwałtowny wiatr i burza, wskutek czego wszystkie chorągwie wojsk chrześcijańskich zo- stały doszczętnie połamane. Ocalała jedynie chorągiew św. Jerzego, nad którą pieczę osobiście sprawował król Władysław151. Turcy swe zwycięstwo odnieśli, przede wszystkim uciekając się do nie- uczciwych, a nawet niecywilizowanych zasad. Najdosadniej zostało to przed- stawione w opisie bitwy warneńskiej. Długosz podkreślił, że barbarzyńcy sprowadzali na pole walki wiele kobiet, aby tym sposobem zwielokrotnić swą liczbę i wzbudzać większą grozę. Według jego relacji wykorzystywali też ob- juczone wielbłądy, które siały popłoch swą monstrualną posturą i pustoszy- ły wszystko na swojej drodze. Natomiast w celu spowolnienia pościgu wojsk chrześcijańskich Turcy chytrze rzucali pod stopy rycerzy złote i srebrne mo- nety152. Za każdym razem dziejopis sygnalizował też mnogość wojsk wroga. Przeważnie osiągały one gigantyczne, wręcz absurdalne rozmiary, co stanowi- ło ich jedyny, a w efekcie rozstrzygający atut153. Na takim tle dostojność postaci Władysława została jeszcze wydatniej przedstawiona. Jak dowiadujemy się z Roczników, jego królewski majestat i wspaniałość dworu węgierskiego wprawiły w osłupienie posła przybywające- go od sułtana Murada II154. Charyzma władcy oddziaływała również na wroga podczas walki. Długosz podaje bowiem, że Turcy, dowiedziawszy się o jego

148 J. Huizinga: Jesień średniowiecza. Przeł. T. Brzostowski. Warszawa 1961, s. 127. 149 A. XII. 1443, s. 285; A. XII. 1444, s. 316. 150 A. XII. 1443, s. 285; A. XII. 1444, s. 315. 151 A. XII. 1444, s. 320: „Et quam aer erat serenus mareque tranquillum, tanta tamen venti tempestas et procella ab occidente suborta est, ut omnia fere signia regia, vexillo dumtaxat Sancti Georgii, quod sub cura solius regis erat, excepto, ad hastas usque confracta sunt et lace- rata, ut non Superi tantummodo sed et elementa barbarice victoriae adniterentur”. 152 Tamże, s. 321—322. 153 Tamże, s. 321, 330. 154 A. XII. 1442, s. 278: „Data igitur nuncio cesaris Turcorum audiencia, Wladislaus rex habens in latere Iulianum cardinalem legatum pralatosque et barones utriusque regni, in mag- nifica maiestate consedit, adeo ut nuncius cesaris Turcorum obstupesceret et similem maiesta- tis faciem nunquam se assereret vidisse”. 206 Patrycja Szwedo obecności, wpadali w ogromny popłoch. Część natychmiast uciekała, pozostali zaś padali na ziemię i jakby w jednej chwili ginęli porażeni strachem155. Wła- dysław wzbudzał lęk nawet w sułtanie, który z przerażenia ukrył się w swoim obozie156. Podsumowując niniejsze rozważania, należy stwierdzić, że związek zapre- zentowanych fragmentów Roczników z prawdziwym wizerunkiem władcy jest wątpliwy, dzieło w przeważającym stopniu posiada bowiem cechy kreacji lite- rackiej. Brak w nim przesłanek, aby móc wyciągnąć głębsze wnioski na temat rzeczywistego charakteru Władysława. Wydaje się raczej, że jest to taki obraz króla, jaki Długosz chciałby upowszechnić w całej chrześcijańskiej Europie. Kanonik krakowski nie zdecydował się na bezpośrednią polemikę z opiniami Eneasza Sylwiusza Piccolominiego. Poprzez przemyślaną konstrukcję swojej narracji starał się natomiast obalić argumenty przeciwnika. Odwołał się prze- de wszystkim do popularnych w Europie schematów narracyjnych. Pomiędzy pochwały rycerskich dokonań władcy, przeciwstawionego brutalnym barba- rzyńcom, zręcznie wplótł informacje podważające słuszność opinii wyraża- nych przez dwór wiedeński. Skonstruowany w ten sposób obraz przez wieki umacniał pogląd, że Polacy stoją u wrót chrześcijańskiej Europy, broniąc jej przed zalewem pogaństwa. Natomiast Władysław III Jagiellończyk jako ostat- ni krzyżowiec przetrwał w kreacji kanonika krakowskiego w zasadzie aż po dziś dzień.

Bibliografia

Źródła drukowane

Codex epistolaris seculi decimi quinti 1384—1492. T. 1. Cz. 1. Red. A. Sokołowski, J. Szuj- ski. Kraków 1876. Ioannis Dlugossii Annales seu Cronicae incliti Regni Poloniae. Ed. J. Dąbrowski et alii multi. Lib. 11—12. Varsoviae 2001—2003.

155 A. XII. 1444, s. 321. 156 A. XII. 1443, s. 285. Sub banderio cruciatae — Władysław III Jagiellończyk jako średniowieczny rycerz… 207

Opracowania

Antonin R.: The Ideal Ruler in Medieval Bohemia. Trans. S.M. Miller. Leiden—Boston 2017. Baczkowski K.: Stosunek leopoldyńskiej linii Habsburgów do walki o tron węgierski po śmier- ci Albrechta II. W: K. Baczkowski: Polska i jej sąsiedzi za Jagiellonów. Kraków 2012. Baczkowski K.: Wartość źródłowa prac historyczno-literackich Filipa Kallimacha. W: Nihil superfluum esse. Studia z dziejów średniowiecza ofiarowane profesor Jadwidze Krzyżania- kowej. Red. J. Strzelczyk, J. Dobosz. Poznań 2000. Baczkowski K.: Zbigniew Oleśnicki wobec II unii polsko-węgierskiej 1440—1444. W: Zbi- gniew Oleśnicki — książę Kościoła i mąż stanu. Materiały z konferencji, Sandomierz, 20— 21 maja 2005 roku. Red. F. Kiryk. Kraków 2006. Barber R.: Rycerze i rycerskość. Przeł. J. Kozłowski. Warszawa 2000. Bąkowski L.: Książę mazowiecki Aleksander, biskup trydencki. „Przegląd Historyczny” 1913, z. 1 (16). Bloch M.: Społeczeństwo feudalne. Przeł. E. Bąkowska. Warszawa 1981. Bobrzyński M., Smolka S.: Jan Długosz: życie i stanowisko w piśmiennictwie. Kraków 1893. Borkowska U.: Dynastia Jagiellonów w Polsce. Warszawa 2011. Borkowska U.: Treści ideowe w dziełach Jana Długosza. Kościół i świat poza Kościołem. Lublin 1983. Brzustowicz B.: Turniej rycerski w Królestwie Polskim w późnym średniowieczu i renesansie na tle europejskim. Warszawa 2003. Caro J.: Dzieje Polski. T. 4: 1430—1455. Przeł. S. Mieczyński. Warszawa 1897. Cary G.: The Medieval Alexander. Cambridge 1956. Cetwiński M.: Wokół „Klejnotów”. W: Genealogia. Studia nad wspólnotami krewniaczymi i terytorialnymi w Polsce średniowiecznej na tle porównawczym. Red. J. Hertel, J. Wro- niszewski. Toruń 1987. Curtius E.R: Literatura europejska i łacińskie średniowiecze. Przeł. A. Borowski. Kraków 1997. Dąbrowski J.: L’Année 1444. Cracovie 1952. Dąbrowski J.: Rok 1444. Spór o traktat szegedyński. Warszawa 1966. Dąbrowski J.: Władysław I Jagiellończyk na Węgrzech (1440—1444). Warszawa 1923. Dymmel P.: Tradycja rękopiśmienna Roczników Jana Długosza. Studium analityczne ksiąg X—XII. Warszawa 1992. Flori J.: Rycerze i rycerstwo w średniowieczu. Przeł. E. Trojanowska. Poznań 2003. Garbacik J.: Problem turecki w polityce państw europejskich na przełomie XV—XVI wieku. W: VIII Powszechny Zjazd Historyków Polskich w Krakowie 14—17 września 1958. Referaty i dyskusja. Cz. 3: Historia Polski od połowy XV do połowy XVIII wieku. Red. K. Lepszy. Warszawa 1960. Gawlas S.: Świadomość narodowa Jana Długosza. „Studia Źródłoznawcze” 1983, T. 27. Gładysz M.: Zapomniani krzyżowcy. Polska wobec ruchu krucjatowego w XII i XIII wieku. Warszawa 2002. Gołębiowski Ł.: Panowanie Władysława III: z uwagami nad stanem kraju i rządem jego za Jagiellonów do 1506 r. Warszawa 1846. Grabski A.F.: Polska w opiniach Europy Zachodniej XIV i XV wieku. Warszawa 1968. Grabski A.F.: Polska wobec idei wypraw krzyżowych na przełomie XI i XII wieku. „Duch krzy- żowy” Anonima Galla. „Zapiski Historyczne” 1961, z. 4 (26). 208 Patrycja Szwedo

Grabski A.F.: Wiersze o klęsce warneńskiej. Z dziejów okolicznościowej poezji politycznej w Polsce XV w. „Prace Polonistyczne” 1967, T. 23. Güttner-Sporzyński D. von: Święte wojny Piastów. Warszawa 2017. Halecki O.: The Crusade of Varna: A Discussion of Controversial Problems. New York 1943. Halecki O.: Nowe uwagi krytyczne o wyprawie warneńskiej. Kraków 1937. Halecki O.: Spór o Warneńczyka. „Teki Historyczne” 1958, T. 9. Huizinga J.: Jesień średniowiecza. Przeł. T. Brzostowski. Warszawa 1961. Ivanov P.: The Death of Władysław Warneńczyk as Literary Fact: Review of Primary and Se- condary Sources. “Slavic Studies Faculty Publications” 1995, Vol. 9. Iwańczak W.: Miles Christi. Uwagi o religijnych aspektach etosu rycerskiego. W: Przestrzeń religijna Europy Środkowo-Wschodniej w średniowieczu. Red. K. Bracha, P. Kras. War- szawa 2010. Iwańczak W.: Tropem rycerskiej przygody. Wzorzec rycerski w piśmiennictwie czeskim. War- szawa 1985. Iwańczak W.: Wizja monarchy — rycerza idealnego w kulturze czeskiej okresu przedhusyckie- go. „Śląski Kwartalnik Historyczny Sobótka” 1983, z. 2 (38). Jakubczak S.: Mikołaj Rychlik, który się za króla polskiego Władysława III Warneńczyka po- dawał. „Kwartalnik Historyczny” 1988, T. 3 (95). Janicki M.: Pochówki i pamięć poległych (XIV—XVII w.). „Napis” 2001, seria 7. Jurek T.: Obce rycerstwo na Śląsku do połowy XIV wieku. Poznań 1996. Keen M.: Rycerstwo. Przeł. A. Bugaj. Warszawa 2014. Koczerska M.: Mentalność Jana Długosza w świetle jego twórczości. „Studia Źródłoznawcze” 1971, T. 15. Kołodziejczyk D.: Ottoman-Polish Diplomatic Relations (15th—18th Century): An Annotated Edition of ‘Ahdnames’ and Other Documents. Leiden—Boston 2000. Kołodziejczyk D.: Traktat szegedyński odnaleziony? W: Warna 1444. Rzeczywistość i trady- cja. Red. I. Czamańska, W. Szulc. Poznań 1997. Krochmal J.: Władysław Warneńczyk w świetle Roczników Jana Długosza. W: Warna 1444. Rzeczywistość i tradycja. Red. I. Czamańska, W. Szulc. Poznań 1997. Krzyżaniakowa J.: Otoczenie intelektualne Jana Długosza. W: Jan Długosz w pięćsetną roczni- cę śmierci. Materiały z sesji (Sandomierz 24—25 maja 1980). Red. F. Kiryk. Olsztyn 1983. Krzyżaniakowa J.: Poland as Antemurale of Christianitas: The Political and Ideological Fundations of the Idea. “Polish Western Affairs” 1992, Vol. 33. Kuczyński S.M.: Turnieje rycerskie w średniowiecznej Polsce. W: Biedni i bogaci. Studia z dziejów społeczeństwa i kultury ofiarowane Bronisławowi Geremkowi w sześćdziesiątą rocznicę urodzin. Warszawa 1992. Kwiatkowski S.: Ostatnie lata Warneńczyka. „Przewodnik Naukowy i Literacki” 1883, T. 11. Le Goff J.: Kultura średniowiecznej Europy. Przeł. H. Szumańska-Grossowa. Warszawa 1994. Mauss M.: Szkic o darze. Formy i podstawa wymiany w społecznościach archaicznych. W: M. Mauss: Socjologia i antropologia. Przeł. M. Król, K. Pomian, J. Szacki. War- szawa 2001. Mitelski M.: Wyobrażenie Aleksandra Wielkiego w śląskim rękopisie „Die Blume des Sachsen- spiegels” z 1397 r. „Sprawozdania Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Wydział Nauk o Sztuce” 1983, nr 100 [za 1982]. Mrozowski P.: Tablica fundacyjna Dobiesława Oleśnickiego w Siennie jako wyraz kultury rycersko-dworskiej. „Sprawozdania Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Wydział Nauk o Sztuce” 1983, nr 100 [za 1982]. Nadolski A.: Uroczysty strój rycerski królów polskich w XIV—XV wieku. „Kwartalnik Historii Kultury Materialnej” 1973, z. 2 (21). Sub banderio cruciatae — Władysław III Jagiellończyk jako średniowieczny rycerz… 209

Nikodem J.: Długosz i Kallimach o koronie węgierskiej Władysława III. W: Warna 1444. Rze- czywistość i tradycja. Red. I. Czamańska, W. Szulc. Poznań 1997. Ojrzyński R.: Obraz Polski i Polaków w pismach Eneasza Sylwiusza Piccolominiego (papieża Piusa II). Warszawa 2014. Olejnik K.: Władysław III Warneńczyk (1424—1444). Szczecin 1996. Ossowska M.: Rycerz w średniowieczu. W: M. Ossowska: Ethos rycerski i jego odmiany. Warszawa 1973. Piekarczyk S.: Etos rycerski — samookreślenie i wyróżnienie. (Na marginesie książki Marii Ossowskiej). „Kwartalnik Historyczny” 1975, T. 1 (82). Pieradzka K.: Studia nad źródłami do XI i XII księgi Annales Jana Długosza, głównie w latach 1411—1480. W: Pamiętnik VIII Powszechnego Zjazdu Historyków Polskich w Krakowie, 14—17 września 1958 r. Cz. 1: Referaty. Warszawa 1958. Piwowarczyk D.: Obyczaj rycerski w Polsce średniowiecznej (XIV—XV wiek). Warszawa 2000. Polak W.: Aprobata i spór. Zakon krzyżacki jako instytucja kościelna w dziełach Jana Długosza. Lublin 1999. Potkowski E.: Warna 1444. Warszawa 1990. Prochaska A.: Uwagi krytyczne o klęsce warneńskiej. Kraków 1900. Rozbiór krytyczny Annalium Poloniae Jana Długosza. T. 2: 1445—1480. Oprac. S. Gawęda, K. Pieradzka, K. Stachowska, pod kier. J. Dąbrowskiego. Wrocław 1965. Runciman S.: Dzieje wypraw krzyżowych. T. 3: Królestwo Akki i późniejsze krucjaty. Przeł. J. Szwakopf. Warszawa 1997. Sepiał M.: Zastaw na dobrach ziemskich i dochodach królewskich w okresie panowania Wła- dysława IV Warneńczyka na Węgrzech (1440—1444). W: „Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Jagiellońskiego”. Prace historyczne, z. 125. Kraków 1998. Smołucha J.: Kontakty Zbigniewa Oleśnickiego z Eneaszem Sylwiuszem Piccolominim. W: Zbigniew Oleśnicki — książę Kościoła i mąż stanu. Materiały z Konferencji, Sandomierz, 20—21 maja 2005 roku. Red. F. Kiryk, Z. Noga. Kraków 2006. Srodecki P.: Antemurale Christianitatis: zur Genese der Bollwerksrhetorik im östlichen Mitte- leuropa an der Schwelle vom Mittelalter zur Frühen Neuzeit. Husum 2015. Swoboda W.: Warna 1444. Kraków 1994. Szymczak J.: Pojedynki i harce, turnieje i gonitwy. Walki o życie, cześć, sławę i pieniądze w Polsce Piastów i Jagiellonów. Warszawa 2008. Śliziński J.: Legenda wokół postaci Warneńczyka. „Pamiętnik Słowiański” 1973, T. 23. Tazbir J.: „Krzywoprzysiężca Władysław” w opinii potomnych. „Kwartalnik Historyczny” 1985, T. 3 (92). Trafiłowski P.: Imago Turci. Studium z dziejów komunikacji społecznej w dawnej Polsce (1453—1472). Lublin 2013. Urbański R.: Tartarorum gens brutalis. Trzynastowieczne najazdy mongolskie w literaturze polskiego średniowiecza na porównawczym tle piśmiennictwa łacińskiego antyku i wieków średnich. Warszawa 2007. Warna 1444. Rzeczywistość i tradycja. Red. I. Czamańska, W. Szulc. Poznań 1997. Wiesiołowski J.: Pseudo Warneńczykowie w Poznaniu. „Kronika Miasta Poznań” 1995, nr 3 (63). Winowski L.: Stosunek średniowiecznej Europy do obcych — innowierców. „Prawo Kanonicz- ne” 1961, nr 1—4 (4). Zarębski I.: Gesta Sbignei jako element ewolucji w genezie Annalium Jana Długosza. W: Pra- ce z dziejów Polski feudalnej ofiarowane Romanowi Grodeckiemu w 70 rocznicę urodzin. Red. Z. Kozłowska-Budkowa. Warszawa 1960. Zarębski I.: Stosunki Eneasza Sylwiusza Piccolominiego z Polską i Polakami. Warszawa 1939. Zawisza Czarny — rycerz najsławniejszy i najdzielniejszy. Red. T. Giergiel. Warszawa 2012. 210 Patrycja Szwedo

Patrycja Szwedo

Sub banderio cruciatae — Władysław III Jagiełło as the Medieval Ideal of a Knight The Portrait of the Ruler on the Basis of The Annals by Jan Długosz

Su m mar y

The article aims at describing the portrait of Władysław III Jagiełło included in the Annals by Jan Długosz as a literary creation of the chronicler, created for the purposes of a polemic with the anti-Jagiellonian propaganda of the Habsburg court, perpetuated in particular by the secretary of Frederic II — Enea Silvio Piccolomini. The portrait of the ruler was created utiliz- ing various narrative schemata and constitutes a fairly coherent picture of the ideal of a knight- ruler, crusader, martyr and defender of Europe. While writing about the events that transpired following Władysław’s ascension to the Hungarian throne in 1440, Długosz maintained that Władysław was motivated solely by the desire to protect the Christian faith from the Turks. To that end, Długosz heavily alluded to the medieval knightly tradition and culture while per- petuating the literary depictions of barbaric pagans. Assuming a hostile stance against other cultures, he advocated for the continued necessity to fight against them, underscoring the im- portance of Władysław’s sacrifice in the defense of the Christian faith. In turn, the portrait of Władysław constructed by Długosz has become entrenched in historiography and literature, and functions in our culture until this day.

Patrycja Szwedo

Sub banderio cruciatae — Władysław III. von Warna als ein idealer mittelalterlicher Ritter Das Bild des Königs nach Jan Długoszs Annalen

Zusammenfassung

Der Beitrag bezweckt, das in den Annalen erscheinende Bild des Königs Władysław III. von Warna darstellen, das Jan Długosz als ein literarisches Werk zwecks seiner Polemik mit der besonders vom Sekretär Kaiser Friedrichs III., Enea Silvio Piccolomini verbreiteten Anti- Jagiellonen- Propaganda des Habsburger Hofes geschaffen hat. Das mittels verschiedenen Er- zählungsschemata geschaffene Porträt des Königs bildet ein ganz kohärentes Bild eines idealen Herrschers- Ritters, Kreuzritters, Märtyrers um des christlichen Glaubens willen und Euro- paverteidigers. Als der Krakauer Kanoniker die seit der Besteigung des ungarischen Throns von Władysław III. im Jahre 1440 stattfindenden Ereignisse beschrieb, behauptete er, dass der einzige Beweggrund des Königs die Verteidigung des Christentums vor den Türken war. Zu diesem Zwecke knüpfte er an mittelalterliche Tradition und ritterliche Kultur an und aus der Literatur nahm er auch eine negative Beurteilung der Heiden über. Da Długosz den Fremden feindlich gesinnt war, rechtfertigte er auch den gegen sie geführten Kampf, indem er die Auf- opferung des Herrschers für Verteidigung des christlichen Glaubens sehr hervorhob. Das von Długosz kreierte Bild Władysławs III. von Warna wurde in der Historiographie und in der Literatur eingeprägt und funktioniert in der Kultur auch heutzutage. Recenzje

„Średniowiecze Polskie i Powszechne” 2017, T. 9 (13) ISSN 2080-492X (wersja drukowana) ISSN 2353-9720 (wersja elektroniczna)

Wieluń. Monografia miasta. Red. Alicja Szymczak. T. 1: Wieluń. Dzieje miasta do 1792 roku. [Red. Alicja Szymczak]. Łódź—Wieluń, Urząd Miejski w Wieluniu, Polskie Towarzystwo Historyczne. Oddział w Łodzi, 2011, ss. 548

Na przełomie XX i XXI wieku, w ślad za przywróceniem w Polsce samo- rządu terytorialnego, staraniem przedstawicieli poszczególnych gmin zaczęły powstawać liczne monografie różnorodnych ośrodków — tak wiejskich, jak i miejskich — na terenie całego kraju. W związku ze skalą zjawiska prace te są pisane zarówno przez amatorów, jak i przez zespoły zawodowych historyków, co przekłada się na ich nierówny poziom merytoryczny. W wielu wypadkach, z racji aktualnego znaczenia, opracowywane są dzieje miejscowości posiadają- cych krótką historię, a przy tym ograniczoną w zasadzie do spraw lokalnych, niejednokrotnie pozbawionych ważniejszych akcentów w przeszłości. Nie zali- cza się do nich Wieluń, który nie tylko ma dawną genezę, ale przede wszyst- kim wyróżnia się rolą, jaką odgrywał w Polsce przedrozbiorowej. Miasto to wraz z zamkiem było stolicą ziemi, a jednocześnie ośrodkiem funkcjonowania sądu i urzędu grodzkiego oraz miejscem odbywania roków sądu ziemskiego. Znaczącym ośrodkiem gospodarczym, zwłaszcza na terenie Polski centralnej, było także samo miasto. Stąd opracowanie monografii historycznej tej miej- scowości należy uznać za w pełni uzasadnione i potrzebne. Dodatkowym po- wodem skłaniającym do podjęcia dzieła rekonstrukcji przeszłości oraz kształ- tu topograficznego Wielunia mogą być też tragiczne losy miasta na początku II wojny światowej, kiedy zostało ono niemal doszczętnie zniszczone przez niemieckich agresorów. Zwłaszcza że paradoksalnie, pomimo tak wielkich strat, jakich doznały w latach 1939—1945 zasoby polskich archiwów, akurat księgi miejskie Wielunia szczęśliwie zachowały się, w dodatku stanowią one 214 Karol Nabiałek jeden z większych zespołów akt miejskich w Polsce, liczący niemal 60 tomów (56 jednostek archiwalnych). Wprawdzie brak ksiąg z okresu średniowiecza, gdyż najstarsza z zachowanych zawiera wpisy dopiero od 1514 roku, niemniej, jak się wydaje, jest to materiał pozwalający odtworzyć nie tylko nowożytną, ale również, choć po części, późnośredniowieczną socjotopografię miasta, a także dać obraz ustroju, finansów oraz innych dziedzin życia mieszczan w epoce staropolskiej. Napisania dziejów Wielunia podjął się profesjonalny zespół historyków z łódzkiego ośrodka naukowego (wspieranych przez wielunian), co z racji historycznej i obecnej przynależności administracyjnej Wielunia wydaje się naturalne. Kierownictwo prac nad monografią objęła Alicja Szymczak, któ- ra została również redaktorem tegoż wydawnictwa. W efekcie powstały trzy tomy obejmujące dzieje miasta do 1989 roku (autorem tomów 2. i 3., wydanych w latach 2008—2009, jest Stanisław Tadeusz Olejnik)1. Przedmiotem niniej- szej recenzji jest tylko tom 1., prezentujący dzieje miasta w okresie przedroz- biorowym (do 1792 roku), który ukazał się drukiem jako ostatni. Choć na stro- nie tytułowej znajduje się jedynie nazwisko Alicji Szymczak, czyli redaktora tomu, to z zawartości dzieła dowiadujemy się, że jest to opracowanie zbiorowe. Jednak nazwisk autorów brak na dodatkowych stronach tytułowych poprze- dzających obie części książki i trzeba ich szukać na początku poszczególnych rozdziałów (ewentualnie w spisie treści, który jednak jest niekompletny2). Tekst tomu pierwszego monografii opracowało 7 autorów: Bogusław Abramek i Wojciech Dudak (rozdział I), Tadeusz Grabarczyk i Tadeusz Nowak (rozdzia- ły: II—VI), Agata Młyńska (rozdział VII), Hanka Żerek­‍Kleszcz (rozdziały VIII—XI) i Marek Adamczewski (rozdział XII). Nie jest to długa lista i ich nazwiska powinny się znaleźć na stronie tytułowej. Warto tutaj nadmienić, że H. Żerek­‍Kleszcz, autorka części drugiej, czyli dziejów miasta w latach 1580— 1792, sama napisała tekst obejmujący niemal połowę całej książki (234 strony). Autorzy, opracowując średniowieczne i nowożytne dzieje miasta, tylko w niektórych aspektach mogli oprzeć się na badaniach poprzedników. Chodzi tu zwłaszcza o pracę Ryszarda Rosina dotyczącą rozwoju osadnictwa w ziemi wieluńskiej do XVI wieku, a także zbiór studiów z dziejów miasta pod re- dakcją tegoż historyka3. Powstały też książki poświęcone dziejom kościelnym miasta oraz kilka artykułów dotyczących zabudowy miejskiej. Jednak kom- pleksowe opracowanie dziejów miasta na podstawie zasobu ksiąg miejskich

1 T. Olejnik: Wieluń. Dzieje miasta 1793—1945. Red. A. Sz y mczakowa. Łódź—Wie- luń 2008; T. Olejnik: Wieluń. Dzieje miasta 1945—1989. Red. A. Sz y mczakowa. Łódź— Wieluń 2009. 2 W spisie treści brakuje zawartości rozdziału IV — jest podany tylko jego tytuł, pod którym znajdują się odsyłacze do zawartości rozdziału V, dla którego z kolei nie ma nagłówka. 3 R. Rosin: Ziemia wieluńska w XII—XVI w. Studia z dziejów osadnictwa. Łódź 1961; Siedem wieków Wielunia. Studia i materiały. Red. R. Rosin. Warszawa 1987. Wieluń. Monografia miasta… 215 było zadaniem nowym, niewątpliwie wymagającym wiele pracy. Należy pod- kreślić, że zespół łódzki bardzo dobrze wywiązał się z tego zadania. W książce wydzielono dwie części, stanowiące zarazem dwa okresy w dziejach miasta — pierwsza obejmuje okres od pradziejów do 1580 roku, a druga lata 1580—1792. Cezura graniczna jest określona — jak dowiaduje- my się ze wstępu (s. 12) — przywilejem Stefana Batorego, który wyznacza nowy etap w rozwoju miasta. Abstrahując od zasadności cezury, trzeba zauwa- żyć, że informacja ta nie jest ścisła, gdyż dokument królewski — jak podaje H. Żerek­‍Kleszcz — faktycznie został wydany 28 lutego 1581 roku. Wiadomo jednak, że przywilej ten sankcjonował tryb wyboru urzędników zastosowany w 1580 roku na mocy zgody starosty wieluńskiego (s. 370). Należy wskazać na trafność podziałów chronologicznych przyjętych w opracowaniu. Po pierwsze, bardzo słuszne jest ujęcie w jednym tomie najstarszych dziejów miasta, aż do końca epoki staropolskiej. W polskich warunkach, przy słabym stanie zacho- wania źródeł, zbadanie ewolucji różnych aspektów funkcjonowania miast jest możliwe właśnie w dłuższym przedziale czasowym. Niejednokrotnie kweren- dy w późnym materiale nowożytnym (z XVII, a nawet XVIII wieku) pozwa- lają na rekonstrukcję zagadnień dotyczących jeszcze średniowiecza, jak np. kwestia rozplanowania przestrzennego ośrodka czy jego zasięg terytorialny. Po drugie, za trafne należy uznać również przyjęcie na 2. poł. XVI wieku cezury wyznaczającej dwa okresy z przeszłości Wielunia. W wypadku pol- skich miast wbrew pozorom nie ma sensu dokonywanie podziału na średnio- wiecze i epokę nowożytną, zwłaszcza w rozumieniu periodyzacji tradycyjnej. Data 1506 rok, przyjmowana najczęściej dla historii politycznej Polski jako cezura zamykająca średniowiecze, w wypadku badań miejskich nie odgrywa większej roli. Dlatego bardzo rozsądnie przedstawia się ujęcie najstarszych dziejów miasta w jednej części aż do końca epoki jagiellońskiej, a ściślej do 1580 roku, zwłaszcza że stanowi on także wewnętrzną cezurę w ustroju Wie- lunia. W sprawach gospodarczych, społecznych, a nawet ustrojowych zmiany dokonywały się stopniowo, stąd zjawiska obserwowane w średniowieczu mają swoją kontynuację w 1. poł. XVI wieku. Słusznym rozwiązaniem metodolo- gicznym jest sytuacja, gdy autor opracowujący średniowieczne dzieje posze- rzy swój horyzont źródłowy o kilka dziesięcioleci w przód. Pozwala to z jed- nej strony zamknąć pewne zagadnienia i procesy, a z drugiej strony dopełnić kwestie, których ogląd na podstawie materiału wcześniejszego byłby niepeł- ny. Przesunięcie pierwszego okresu w dziejach Wielunia do ostatniej ćwierci XVI wieku jest też w pełni zasadne ze względu na stan zachowania najważniej- szych źródeł, tj. ksiąg miejskich (jak już wspomniano, zachowanych dopiero od 1514 roku). Można jednak wskazać na pewną nieścisłość w budowie wewnętrznej książki. Ze spisu treści wynika, że w części II, obejmującej dzieje miasta w latach 1580—1792, obok tekstu H. Żerek­‍Kleszcz znajduje się jeszcze roz- 216 Karol Nabiałek dział XII, autorstwa M. Adamczewskiego, poświęcony pieczęciom i herbom Wielunia (s. 466—477). Jednak został on tam zamieszczony nieprawidłowo, ponieważ autor korzysta ze źródeł sfragistycznych i heraldycznych zarówno z okresu średniowiecza, epoki nowożytnej, jak i z XIX oraz XX wieku, traktu- jąc o symbolice miejskiej niemal na przestrzeni całych dziejów miasta, a ściś- lej aż do lat 30. XX wieku. Zatem artykuł Adamczewskiego powinien być wydzielony jako część trzecia. Szczegółowa struktura tematyczna poszczególnych części zasadniczo za- wiera wszystkie istotne zagadnienia dotyczące przeszłości miasta. Zostały więc omówione: dzieje Wielunia na tle wydarzeń politycznych Polski, rozpla- nowanie przestrzenne miasta, zabudowa i jej przemiany, władze miasta, ustrój, ludność, rzemiosła i cechy, instytucje kościelne w mieście oraz na końcu — pieczęcie i herby Wielunia. Jednak pomimo że większości poszczególnych problemów w obu częściach monografii zostały poświęcone analogiczne rozdziały (choć różniące się - ty tułami), ułożone w podobnym porządku, trudno mówić o spójności meryto- rycznej. Szczegółowa lektura przekonuje, że różnic strukturalnych jest na tyle dużo, że mamy do czynienia raczej z osobnymi opracowaniami połączonymi wspólnym tytułem. Co więcej, można nawet stwierdzić, że książka składa się w istocie z czterech niezależnych części — dwóch większych, obejmujących dwa okresy w dziejach miasta, i dwóch mniejszych, formalnie przypisanych do obu części: rozdziału I, opisującego pradzieje okolic Wielunia oraz zabudowę miasta i jej przekształcenia do XVI wieku z punktu widzenia archeologów, i rozdziału XII, poświęconego pieczęciom i herbom miejskim. Wydzielenie tego ostatniego tekstu jest jednak zupełnie uzasadnione, gdyż dotyczy on spe- cyficznych zagadnień, jakimi są heraldyka i sfragistyka samorządowa. Trzy główne przyczyny świadczą o braku spójności między częściami. Pierwszą z nich jest brak w części drugiej rozdziałów, względnie podrozdzia- łów, poświęconych kwestiom poruszanym w części pierwszej. Nie ma kon- tynuacji opisu zabudowy miejskiej w świetle źródeł archeologicznych, gdyż rozdział I kończy się na 2. poł. XVI wieku. Dla oceny spójności i jednolitości książki mniejsze znaczenie ma fakt, że osobny rozdział „archeologiczny” w ta- kiej formie, jak opracowano go w niniejszej monografii, jest niepotrzebny — o czym dalej. W części pierwszej wydzielono artykuł A. Młyńskiej, poświęco- ny dziejom kościelnym Wielunia w średniowieczu i 1. poł. XVI wieku (a nie do 1580 roku) (rozdział VII: Instytucje kościelne w mieście — s. 203—226). W strukturze tomu brak analogicznego rozdziału dotyczącego zagadnień kościelnych w okresie od połowy XVI do XVIII wieku. Nie oznacza to, że w tekście H. Żerek­‍Kleszcz brak tych informacji, gdyż autorka przedstawiła je w dwóch rozdziałach. Budynki kościelne i klasztorne zostały opisane w roz- dziale IX o przestrzeni miejskiej (s. 342—363). Z kolei na temat duchowień- stwa i jego działalności w mieście, w tym o funkcjonowaniu parafii, Żerek­ Wieluń. Monografia miasta… 217

‍‑Kleszcz napisała w rozdziale XI, poświęconym mieszkańcom (s. 447—456). Zatem merytorycznie późnonowożytne dzieje kościelne Wielunia zostały do- pełnione, natomiast inne ich przedstawienie niż dla okresu wcześniejszego powoduje, że przekaz ten nie jest spójny i utrudnia poszukiwanie informacji. Jednak najbardziej widoczną różnicę między opracowaniami poszczególnych okresów stanowi brak w części H. Żerek­‍Kleszcz rozdziału dotyczącego rze- miosł i cechów. Autorka zamieściła tylko podrozdział w rozdziale XI, dotyczą- cym mieszkańców, zatytułowany Źródła dochodów i forma aktywności zawo- dowej (s. 429—438). Fragment ten, choć zostały w nim wymienione rodzaje rzemiosł i formy aktywności gospodarczej mieszczan, jest bardzo sumaryczny i ogólny w porównaniu do najobszerniejszego rozdziału w części pierwszej (rozdział VI: Rzemiosła i cechy — s. 163—201). Brak tu odpowiednich pro- porcji. Z pewnością powinien w części drugiej znaleźć się osobny rozdział. Zwłaszcza że w materiale źródłowym dla okresu późnonowożytnego można spodziewać się co najmniej podobnego bogactwa informacji, jakie udało się odnaleźć autorom części pierwszej. Drugim elementem wprowadzającym sprzeczności i niekonsekwencje jest zbędne opisywanie takiego samego zagadnienia, jakim jest przestrzeń miejska i jej zabudowa, aż w trzech miejscach. Problematykę tę poruszono: w rozdziale I — z punktu widzenia archeologii (s. 32—60), w rozdziale III — dla okresu do 1580 roku (s. 81—116), i w rozdziale IX — dla lat 1580—1792 (s. 265— 368). Rozdziały o topografii miasta powtarzają pewne zagadnienia czy wręcz te same informacje; co więcej, czasem w narracjach poświęconych temu same- mu obiektowi są różnice czy nawet sprzeczności, jak np. we fragmentach o ra- tuszu (s. 45—46, 89—95, 282—286) lub o zamku (s. 37—38, 81—83, 266— 270). Sprawę przestrzeni i zabudowy miejskiej należało umieścić w jednym rozdziale obejmującym całe dzieje miasta w okresie staropolskim i pokazać dynamicznie, jakie w tym zakresie następowały zmiany. Takie rozwiązanie spowodowałoby też interdyscyplinarną współpracę historyków i archeologów poprzez połączenie oraz korelację informacji ze źródeł pisanych z wnioskami płynącymi z wykopalisk archeologicznych. Trzecim elementem pozwalającym mówić o zbiorze studiów, a nie o jed- nolitej monografii, jest brak wzajemnych odniesień pomiędzy poszczególny- mi częściami. Pozwala to na wniosek, że w trakcie opracowywania tekstów autorzy poszczególnych części nie współpracowali ze sobą. Jednocześnie za to wzajemnie cytują oni prace innych współautorów, napisane wcześniej niż monografia. Przykładowo, w rozdziale I („archeologicznym”) W. Dudak cytu- je wielokrotnie pracę T. Grabarczyka i T. Nowaka poświęconą mieszczanom wieluńskim4, choć pisze o obiektach miejskich, a problem ten wspomniani

4 T. G rabarcz yk, T. Nowak: Mieszczanie wieluńscy do początków XVI wieku. Biogra- my. Łódź—Wieluń 2008. 218 Karol Nabiałek badacze omawiają w rozdziale III tej samej książki (np. na s. 88 piszą o baszcie zwanej Katownia, a później Piekarnia, Dudak zaś wspomina o niej na s. 43, powołując się przy tym nie na adekwatny fragment monografii, lecz na daw- niejszą pracę Grabarczyka i Nowaka z 2008 roku, w której zresztą kwestię fortyfikacji miejskich poruszali oni marginalnie). Podobnie rzecz się ma z in- nymi fortyfikacjami i obiektami topograficznymi. Tego typu uwagi dotyczą zresztą również rozdziałów pisanych przez Grabarczyka i Nowaka, którzy po- wołują się na dawniejsze artykuły Dudaka, np. pisząc o wieży Mniszej (s. 87). Nawet jeżeli starsze prace warto zacytować, to jeszcze bardziej zasadne jest odniesienie do najnowszych ustaleń zawartych w monografii — zwłaszcza po to, żeby uniknąć sprzeczności i wątpliwości oraz zachować spójność całego tomu. Ponadto można postawić jeszcze inną kwestię: Dudak, pisząc o usta- leniach archeologicznych dla okresu historycznego (XIII—XVII wiek), oma- wia też dzieje polityczne. Można zadać pytanie: czy to jest potrzebne, czy nie wystarczyło tutaj odnieść się do kolejnych rozdziałów niniejszej monografii, a w tej części narracji skupić się jedynie na efektach badań archeologicznych? Można jeszcze inaczej na to spojrzeć — z wyjątkiem okresu przedhistoryczne- go (pradzieje i wczesne średniowiecze) wnioski z badań archeologicznych po- winny być po prostu wykorzystane w rozdziałach poświęconych odpowiednim okresom w dziejach miasta, jako dopełnienie informacji ze źródeł pisanych. Brak wzajemnych odniesień dotyczy też innych kwestii, np. pieczęci wójtów, który to problem jest poruszany niezależnie w rozdziałach IV i XII (s. 118, 464—466). Podniesione uwagi odnoszą się tylko po części do autorów. W większym stopniu są one adresowane do redaktora. W wypadku książki redagowanej przez jedną osobę wolno było spodziewać się lepszego ujednolicenia i wpro- wadzenia korelacji pomiędzy tekstami kilku autorów. Jak się wydaje, efekt taki został osiągnięty w rozdziałach II—VI części pierwszej (pisanych przez dwie osoby — T. Grabarczyka i T. Nowaka), które stanowią bardzo spójną narrację. Zgłoszone zastrzeżenia dotyczące konstrukcji pracy stanowią w gruncie rzeczy sprawy marginalne. Zawartość dzieła jest bowiem imponująca i prak- tycznie całość narracji prezentuje dużą wartość naukową. Na bogatą treść zło- żyły się w szczególności informacje uzyskane z ksiąg miejskich. Niniejsza mo- nografia dobrze obrazuje, jakie znaczenie dla badania dziejów miast mają akta stanowiące wytwór własny kancelarii miejskiej. Bez wykorzystania tego typu źródeł historiograficzny obraz danego ośrodka jest z reguły niepełny, a często bardzo odległy od rzeczywistości. Rozległe i odnoszące się do różnorodnych kwestii ustalenia autorów powodują, że nie sposób w krótkim tekście recen- zyjnym odnieść się do większości z nich. Z tego powodu na plan pierwszy wysuwają się wszelkiego rodzaju uwagi krytyczne i polemiczne. Chciałbym jednak jeszcze raz podkreślić, że podnoszenie ich świadczy właśnie o wyso- kiej wartości pracy. Wieluń. Monografia miasta… 219

Warto w tym miejscu wskazać na najważniejsze osiągnięcia książki. W monografiach poszczególnych ośrodków miejskich raczej rzadko nakreśla się tło polityczne, a jeżeli już, to z reguły odnosi się to do najwcześniejszego okresu, dla którego z powodu braku źródeł nie ma informacji o danej miej- scowości, stąd niejako w ramach kompensaty opisywana jest historia państwa polskiego. Tymczasem w recenzowanej pracy autorzy w obu częściach osob- ne rozdziały poświęcili sytuacji Wielunia w kontekście dziejów politycznych Polski (T. Grabarczyk, T. Nowak, rozdział II: Dzieje polityczne Wielunia, s. 51—79; H. Żerek­‍Kleszcz, rozdział VIII: Wieluń w latach 1580—1792 na tle dziejów Rzeczypospolitej, s. 229—264). Dodajmy, że udział Wielunia w wyda- rzeniach historycznych został zaprezentowany praktycznie dla całego okresu historycznego, który jest przedmiotem tomu, tj. od wczesnego średniowiecza aż po schyłek I Rzeczypospolitej. Stanowi to bardzo dobre wprowadzenie do szczegółowej analizy historii samego miasta, które jednocześnie zwalnia au- torów od konieczności omawiania wątków politycznych w innych częściach narracji. Na marginesie można zgłosić drobne wątpliwości. Nie jest przeko- nująca informacja H. Żerek­‍Kleszcz o ogromnych stratach Wielunia w poto- pie szwedzkim, skoro nie ma wyraźnych przekazów źródłowych na ten temat. Jednocześnie sama autorka pisze o stratach spowodowanych przez wojska pol- skie zarówno przed potopem, jak i po nim. Wspomina nawet o zniszczeniu przedmieścia przez lisowczyków (s. 248—249). Z kolei, informując o funkcjo- nujących w mieście instytucjach związanych z wymiarem sprawiedliwości państwa polskiego, wymienia badaczka sąd ziemski, a także sąd i kancelarię grodzką związane z uprawnieniami starosty grodowego (s. 261—262). Jednak w osobnym podrozdziale pisze o starostwie, ale tylko w odniesieniu do dóbr ziemskich, przy czym wymienia starostów jako jego posesorów (s. 263—264), choć byli to przecież właśnie urzędnicy z pełnią uprawnień grodzkich, a nie jedynie tenutariusze królewszczyzny. Zupełnie niezrozumiałe jest więc roz- dzielenie tych spraw, zwłaszcza że spis tych urzędników w swoim czasie opra- cowała właśnie Żerek­‍Kleszcz5. Bardzo szczegółowo, w miarę możliwości, jakie dają źródła, przedstawiono rozplanowanie, topografię i zabudowę Wielunia, z ukazaniem zmian w całym badanym okresie (B. Abramek i W. Dudak, rozdział I: Wieluń w świetle źródeł archeologicznych, s. 32—60; T. Grabarczyk i T. Nowak, rozdział III: Rozpla- nowanie przestrzenne miasta, s. 81—116; H. Żerek­‍Kleszcz, rozdział IX: Prze- strzeń miejska i jej przemiany w końcu XVI—XVIII wieku, s. 265—368). O kwe- stiach tych wspominałem wcześniej, zwracając uwagę na zbędne rozdzielenie i opisywanie ich w trzech różnych miejscach książki, jednak uwagi te abstrahują od efektów tych ustaleń. Obraz miasta jest zrekonstruowany bardzo dokładnie. 5 Urzędnicy województw łęczyckiego i sieradzkiego XVI—XVIII wieku. Spisy. Oprac. E. Opaliński, H. Żerek­‍K leszcz. Red. A. Gąsiorowski. Kórnik 1993, s. 232—235, nr 1776—1796. 220 Karol Nabiałek

W rozdziale IV (Władze miasta. Finanse miejskie, s. 117—137) T. Grabar- czyk i T. Nowak faktycznie zaprezentowali kwestie ustrojowe miasta. Tytuł ten więc moim zdaniem nie jest trafny, gdyż nie oddaje w pełni zawartości tekstu. Obok „władz” miejskich, tj. wójta, ławy, burmistrza i rady, omówieni zostali tam także inni przedstawiciele mieszczan (m.in. cechmistrzowie, re- prezentanci pospólstwa, tzw. gmińscy), ale i funkcjonariusze oraz służebni- cy miejscy (szafarze, pisarze, strażnicy, pasterze, kat). Tytuł powinien chyba zostać sformułowany podobnie do odpowiadającego mu tematycznie rozdzia- łu X w części drugiej, autorstwa H. Żerek­‍Kleszcz (Ustrój miasta, s. 369— 420). W charakterystyce władz miejskich w średniowieczu i w XVI wieku według mnie brakuje sprecyzowania kompetencji i konkretnej działalności poszczególnych instytucji. Autorzy napisali wprawdzie, że „instytucją odgry- wającą w mieście wiodącą rolę była rada” (s. 119), ale jest to stwierdzenie na wyrost, ponieważ niepoparte odpowiednimi argumentami, a w dodatku pomija czołową rolę wójta. Z kolei odnoszącą się do wójta uwagę: „podstawowym jego zajęciem było przewodniczenie obradom ławy” (s. 117), należy uznać za niefortunną, gdyż niewątpliwie jest to spłycenie znaczenia tego urzędnika, który w średniowieczu był zwierzchnikiem miasta w wielu kwestiach. Można spodziewać się, że zachowane księgi miejskie pozwalają na bardziej szczegó- łowe wnioski. Moim zdaniem dyskusyjne jest również stwierdzenie, sformu- łowane na podstawie dokumentów miejskich, że ława i rada spełniały funkcje notarialne wzajemnie, w zależności od tego, która instytucja załatwiała sprawę (s. 119). Dla określenia uprawnień rady i ławy ważniejsze niż dokumenty są akta dokumentujące działalność tych organów. Wydaje się, że nieproporcjonal- nie dużo miejsca poświęcono katowi i jego działaniom (s. 126—129), ponieważ fragment ten zajmuje więcej miejsca niż ustęp o radzie. Przy tym powstaje pytanie o to, czy rzeczywiście miasto utrzymywało na stałe kata, skoro auto- rzy piszą, że nie przebywał on w Wieluniu przez cały rok (s. 127). Być może wypłacanie pensji temu funkcjonariuszowi jest świadectwem wspólnego wraz z innymi miastami opłacania go. O takim zjawisku pisał Józef Szymański, który dowodził, że istniał związek miast południowego regionu krakowskiego, który finansował kata wspólnie6. Zresztą zdaniem H. Żerek­‍Kleszcz pod ko- niec XVI wieku Wieluń na pewno już nie zatrudniał kata na stałe, a egzekucje w mieście wykonywali kaci wędrowni lub sprowadzani z Krzepic i Sieradza (s. 398). Warto podkreślić, że badaczka bardzo dobrze nakreśliła podstawy prawne funkcjonowania miasta, gdyż wychodząc od wspomnianego już wcześ- niej dokumentu Stefana Batorego z 1581 roku, regulującego zasady wyboru władz miejskich, omówiła też inne akty prawne. Autorka zwróciła również uwagę na rolę starostów wieluńskich w ustroju tego miasta, a w szczególności 6 J. Sz y mański: Biecki kat w Wojniczu. W: Ojczyzna bliższa i dalsza. Studia historyczne ofiarowane Feliksowi Kirykowi w sześćdziesiątą rocznicę urodzin. Red. J. Ch robacz y ński, A. Ju reczko, M. Śliwa. Kraków 1993, s. 179—180. Wieluń. Monografia miasta… 221 opisała konflikt między miastem a starostą w latach 1583—1584, związany z łamaniem przez starostę zasad wyboru władz (s. 369—374). Podobnie jak autorzy części pierwszej Żerek­‍Kleszcz wymieniła różnych urzędników miej- skich. W badanym przez nią okresie pojawili się dwaj nowi funkcjonariusze — syndyk (od 1594 roku), czyli pełnomocnik procesowy miasta, oraz instygator, powoływany nieregularnie w latach 1622—1779 (s. 397). Należy wskazać, że w tomie zabrakło osobnego punktu na temat funk- cjonowania kancelarii miejskiej. T. Grabarczyk i T. Nowak poświęcili pisa- rzom miejskim jedynie krótki ustęp (s. 125). Nieznacznie więcej informacji o pisarzach podała H. Żerek­‍Kleszcz, która ponadto wspomniała także o do- kładnym usytuowaniu kancelarii i archiwum (s. 393—396). Szkoda jednak, że nie napisała o organizacji pracy w kancelarii oraz o jej wytworach, czyli o dokumentach i księgach miejskich. Ogólne uwagi na temat ksiąg miejskich wieluńskich poczyniła we Wstępie redaktor tomu, przy charakterystyce źródeł (s. 6—7). Jednak rozległy zasób akt miejskich, pomimo że zachowanych do- piero od XVI wieku (od 1514 roku), wart był osobnej i szczegółowej analizy. W obu częściach bardzo wartościowe są fragmenty poświęcone finansom miejskim i majątkowi miasta (rozdział IV, s. 130—137; rozdział X, s. 399— 409). Autorzy zaprezentowali w nich dochody Wielunia, wśród których waż- nym składnikiem były wsie miejskie i uzyskiwane z nich czynsze, a od lat 80. XVI wieku dodatkowo jeszcze wpływy z założonych w nich folwarków. Wiele istotnych informacji zawierają w obu częściach rozdziały traktujące o mieszkańcach miasta (rozdział V: Ludność miasta, s. 139—161; rozdział XI: Mieszkańcy Wielunia, s. 421—462). T. Grabarczyk i T. Nowak zwrócili uwagę na ciekawe zjawisko funkcjonujące w społeczeństwie wieluńskim, jakim była zmiana nazwisk czy raczej przejmowanie nazwisk przez osoby osiedlające się w domu żony — np. Grzegorz Wesoły, który poślubił córkę Mikołaja Garba- cza, zarzucił pierwotne nazwisko i pisał się jako Garbacz. Często też drugi mąż żony używał jej nazwiska, które ta posiadała po pierwszym mężu — np. Jan Fundusz przyjął nazwisko po ślubie z Małgorzatą, wdową po Mikołaju Funduszu (s. 139—140). Obserwacja ta jest cenna, ponieważ stanowi kolej- ne potwierdzenie istnienia takiej tendencji w społeczeństwie staropolskim, o czym pisał m.in. Marek Górny w odniesieniu do rodzin chłopskich7. Gra- barczyk i Nowak zastosowali nietypową metodę do obliczenia liczby miesz- kańców miasta w XVI wieku, gdyż oparli się na podatku ustalonym dekretem podstarościego wieluńskiego w 1573 roku, który stał się dla nich podstawą do ustalenia liczby domów (s. 140—141). Warto podkreślić, że autorzy ci, pisząc o migracjach ludności (s. 141—149), zajęli się nie tylko przybyszami do Wie- lunia, ale także wspomnieli o znanych im mieszkańcach, którzy opuścili to

7 M. Gór ny: Rodzina chłopska w świetle swoich antroponimów. Studia nad kulturą na- zewniczą wsi pałuckiej w XVII wieku. Wrocław 1993, s. 37—46. 222 Karol Nabiałek miasto, przenosząc się do innych ośrodków bądź podejmując karierę duchow- ną czy inny rodzaj służby (m.in. pisarze i notariusze). O przybyszach wiadomo oczywiście znacznie więcej, zwłaszcza od drugiej dekady XVI wieku, odkąd historycy dysponowali już rejestrami przyjęć do prawa miejskiego. Trzeba za- uważyć, że autorzy nie poprzestali na edycji tego źródła, ale sięgnęli do ręko- pisu, w wielu miejscach korygując odczyty wydawcy8. Analiza wykazu osób, które przybyły do Wielunia, w zasadzie pokrywa się z ogólnie zaobserwowa- ną tendencją w mniejszych i średnich miastach polskich9. Nowi mieszkańcy Wielunia najczęściej pochodzili z najbliższej okolicy, głównie ze wsi (stosunek osób przybyłych ze wsi i z miast to 145 do 28). Jednak znaczenie gospodarcze, a zapewne i miejsce w ustroju państwa polskiego, wpłynęło na to, że o oby- watelstwo Wielunia ubiegali się również ludzie z większych i dość odległych miast, jak: Poznań, Kraków, , Lublin, Sandomierz, Lwów, Wrocław, Opo- le czy Wilno. Byli też przybysze z innych państw, w tym 4 osoby z Niemiec. Pewne wątpliwości budzi narodowość niejakiego Hannusa Segrenskiego, przy- jętego do prawa miejskiego w 1575 roku, którego autorzy uznali za Szkota (s. 144). Jego nazwisko może wskazywać raczej na pochodzenie z terenów ru- skojęzycznych, objętych wpływami kultury niemieckiej. Ciekawą obserwacją, poświadczającą intensywną wymianę mieszkańców miasta, jest stwierdzona przez badaczy duża rotacja właścicieli domów — w latach 1514—1526 jedynie 71 nieruchomości nie zmieniło właściciela, nowi nabywcy zaś objęli ok. 120 domów (s. 147—148). We fragmencie dotyczącym migracji autorzy sformułowali dyskusyjny wniosek, że wielunianie najczęściej przenosili się do ośrodków większych i bogatszych lub o podobnym rozwoju gospodarczym (s. 148). Zasadne jest tu pytanie o to, w jaki sposób doszli do takiego stwierdzenia, skoro informacje na ten temat pochodzą z nielicznych źródeł — głównie rejestrów przyjęć do prawa niemieckiego, zachowanych najczęściej właśnie dla większych miast10. 8 Rejestry przyjęć do prawa miejskiego w Wieluniu wydał T.A. Nowak: Przyjęcia do prawa miejskiego w Wieluniu w latach 1514—1535. „Rocznik Wieluński” 2006, T. 6; Ten że: Przyjęcia do prawa miejskiego w Wieluniu w latach 1540—1569. „Rocznik Wieluński” 2007, T. 7; Ten że: Przyjęcia do prawa miejskiego w Wieluniu w latach 1572—1598. „Rocznik Wie- luński” 2008, T. 8. 9 Na temat struktury społecznej i geograficznego zasięgu osób przyjmowanych do prawa miejskiego m.in.: F. K ir yk: Dzieje Proszowic w epoce piastowskiej i jagiellońskiej. „Rocznik Naukowo­‍Dydaktyczny Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Krakowie” 1967, z. 26: Prace histo- ryczne III, s. 32—33; S. Gierszewski: Obywatele miast Polski przedrozbiorowej. Studium źródłoznawcze. Warszawa 1973, s. 95—140; J. Rajman: Ludność napływowa w Chrzanowie i w Mysłowicach w XV—XVII w. „Rocznik Naukowo­‍Dydaktyczny Wyższej Szkoły Pedago- gicznej w Krakowie” 1993, z. 158: Prace historyczne XVI, s. 91—99. 10 O zachowanych rejestrach przyjęć do ius civile miast polskich i możliwościach ba- dawczych, jakie dają te źródła, zob.: E. Wół kiewicz: Migracje do miast średniowiecznych w świetle ksiąg przyjęć do prawa miejskiego. W: Miasto czyni wolnym. 790 lat lokacji Opo- la (około 1217—2007). Red. A. Pobóg­‍Lenar towicz. Opole 2008, s. 43—52; M. K ról, Wieluń. Monografia miasta… 223

Dopiero zbadanie pochodzenia obywateli miejskich w innych średnich i mniej- szych miastach z tego regionu, tj. z ziemi wieluńskiej, sieradzkiej, a także ka- liskiej i poznańskiej, mogłoby we właściwy sposób pokazać mobilność i kie- runki migracji mieszkańców Wielunia. Zaskakująco obszerny jest fragment dotyczący szlachty w Wieluniu, przy czym dużo miejsca poświęcono tu wysokości sum posagowo­‍wiennych (s. 152—161). Warto zauważyć, że analogicznych analiz nie podjęto w odnie- sieniu do małżeństw mieszczańskich. W rozdziale XI, obejmującym lata 1580—1792, H. Żerek­‍Kleszcz obok kwestii poruszanych w części pierwszej, jak liczebność mieszczan czy obec- ność w mieście szlachty i duchowieństwa, nakreśliła sytuację rodziny miesz- czańskiej Wielunia w epoce staropolskiej, głównie w XVIII wieku. Zwróciła ona przy tym uwagę na sprawy obyczajowe (s. 439—442). Było to możliwe dzięki wykorzystaniu dla tego okresu ksiąg metrykalnych. Bardzo trafne i istotne jest też stwierdzenie autorki w odniesieniu do hierarchii społecznej Wielunia. Żerek­‍Kleszcz podkreśliła, że nie ma w tym mieście zastosowania klasyczny podział na patrycjat, pospólstwo i plebs, a można jedynie mówić o tworzeniu się lokalnej elity w ramach w miarę jednolitej, demokratycznej społeczności. O wiele istotniejszy był dla pozycji w miejskiej społeczności status prawny, tj. fakt posiadania praw miejskich lub ich brak (s. 425—429). W odróżnieniu od tekstu T. Grabarczyka i T. Nowaka autorka nie omówiła szerzej kwestii napływu ludności do Wielunia, a także migracji mieszczan do innych ośrodków, co zaskakuje, jeżeli się zważy, że wydała ona i prze- analizowała rejestry przyjętych w Wieluniu do prawa miejskiego pod koniec XVIII wieku11. Bardzo wartościowy, a jednocześnie najobszerniejszy w pierwszej części pracy jest rozdział VI: Rzemiosła i cechy (s. 163—201). T. Grabarczyk i T. No- wak bardzo szczegółowo omówili poszczególne kategorie rzemiosł i usług wykonywanych w Wieluniu, w dodatku klasyfikując je w pokrewnych gru- pach branżowych (rzemiosła tekstylne, skórzane itd.). Zestawione przez nich informacje pozwalają zorientować się w realnym rozwoju gospodarczym miasta oraz w stopniu wyspecjalizowania jego mieszkańców. Autorzy stwier- dzili funkcjonowanie w Wieluniu co najmniej 41 specjalizacji rzemiosł, przy czym wykonywanie wielu z nich poświadczone zostało już w 1. poł. XV wie- ku. Większe rzemiosła już w średniowieczu posiadały swoje cechy (jak np. szewcy — co najmniej od 1405 roku, kowale — 1402 rok, krawcy — 1402

M. Sch midt: Krakowskie „libri iuris civilis” z lat 1392—1800 na tle zachowanych rejestrów przyjęć do prawa miejskiego w Polsce i wybranych ośrodkach europejskich. „Krakowski Rocz- nik Archiwalny” 2015, T. 21, s. 19—51 (zwłaszcza s. 20—23, 40—43). 11 Autorka rozdziału XI dokonała edycji i przeprowadziła we wstępie do niej analizę reje- stru obywateli Wielunia ze schyłku epoki staropolskiej. Zob. H. Żerek­‍K leszcz: Przyjęcia do prawa miejskiego w Wieluniu w latach 1760—1793. „Rocznik Wieluński” 2008, T. 8, s. 51—76. 224 Karol Nabiałek rok, sukiennicy, płóciennicy, kuśnierze). Autorzy nakreślili obraz średnio- wiecznego i wczesnonowożytnego Wielunia jako rozwiniętego ośrodka gospo- darczego. Sporządzenie tak obszernego katalogu zawodowego było możliwe jedynie dzięki obszernej kwerendzie, zwłaszcza w księgach miejskich. Warto podkreślić, że informacje o postrzygaczach sukna, farbiarzach, malarzach po- chodzą wyłącznie z ksiąg miejskich (s. 166, 190). Jest to jeden z bardzo wyra- zistych przykładów, jakie wnioski można sformułować, wykorzystując sukce- sywnie akta miejskie. W kontekście bardzo różnorodnej działalności rzemieślniczej zaskakuje dość nieznaczna aktywność handlowa wielunian. Brak zwłaszcza informacji o prowadzeniu przez nich handlu dalekosiężnego, czego można się było spo- dziewać w tak dużym i dobrze usytuowanym ośrodku (s. 195—198). W punkcie dotyczącym działalności łaziebników i balwierzy T. Grabar- czyk i T. Nowak opisali budynek łaźni miejskiej (s. 192—194). Fragment ten powinien znaleźć się jednak w rozdziale III, był to bowiem przecież ważny obiekt komunalny. Niestety, w drugiej części dziejów Wielunia — od 1580 roku do schyłku epoki staropolskiej — nie znajdujemy analogicznego rozdziału poświęconego gospodarce miejskiej. Niemniej H. Żerek­‍Kleszcz zestawiła statystyczne in- formacje obrazujące w liczbach zmieniający się stan rzemiosła wieluńskiego (s. 429—438). Z wykazów sporządzonych przez autorkę wynika, że w latach 1661—1793 w Wieluniu łącznie prowadziło działalność 25 rzemiosł stowarzy- szonych w cechach oraz kilka zawodów niezrzeszonych, przy czym najwięcej kategorii (a także rzemieślników) było aktywnych w XVIII wieku. Badaczka stwierdziła też funkcjonowanie w latach 1580—1792 w sumie 13 cechów, przy czym jednocześnie w latach 1623—1630 występowało ich 12. Ważne uzupełnienie narracji stanowi zamieszczony w Aneksie wykaz bur- mistrzów Wielunia z lat 1383—1792 (s. 479—484). Szkoda, że autorzy nie pokusili się o sporządzenie przy okazji również wykazów innych urzędników miejskich — rajców, ławników, wójtów sądowych i pisarzy miejskich, co nie byłoby dużym problemem dla okresu od 1515 roku, czyli od momentu gdy pojawiają się w najstarszej księdze radzieckiej coroczne rejestry wybranych urzędników miejskich12. W poszczególnych częściach znalazły się wprawdzie

12 Pierwszy wykaz rajców i ławników w najstarszej zachowanej księdze radzieckiej za- notowano dla 1515 r. — AGAD, Księgi miejskie Wieluń, sygn. 1, k. 17; brak w aneksie mo- nografii spisu rajców i ławników wieluńskich jest zaskakujący, skoro autorzy pierwszej części dziejów Wielunia opublikowali wcześniej artykuł zawierający wykaz tych urzędników z okre- su średniowiecza, a ściślej do 1515 r., czyli dokładnie do czasu, kiedy pojawiają się corocz- ne spisy wybranych urzędników w aktach miejskich. Zatem sporządzili spis z rozproszonego materiału źródłowego, wykorzystując na koniec wspomniany najstarszy wykaz z 1515 r. Zob. T. G rabarcz yk, T. Nowak: Burmistrzowie, rajcy, ławnicy w Wieluniu do 1515 roku. „Rocz- nik Wieluński” 2008, T. 8, s. 38—50. Wieluń. Monografia miasta… 225 informacje o karierach urzędniczych oraz o strukturze zawodowej osób piastu- jących urzędy (część pierwsza, rozdział IV, s. 122—123; część druga, rozdział X, s. 382—393), ale jest to tylko ogólna charakterystyka, zawierająca dane staty- styczne. Ważnym dopełnieniem narracji są dwa indeksy: nazw osobowych i nazw geograficznych, przy czym w haśle „Wieluń” — co warte podkreślenia — za- stosowano dodatkowo podział rzeczowy. Na koniec chciałbym podnieść jeszcze kilka uwag zarówno o charakterze ogólnym, jak i szczegółowym, a także wskazać na pewne dodatkowe źród- ła, których zabrakło w bibliografii. Można zgłosić zastrzeżenie do rozwinię- cia skrótu zastosowanego w wykazie do materiałów do niewydanego drukiem kodeksu dyplomatycznego Wielunia, opracowanych przez Kazimierza Wójci- kiewicza. W przypisach jest używany skrót KDMW, a w wykazie rozwinięto go jako Kodeks dyplomatyczny miasta Wielunia, bez żadnej dodatkowej wska- zówki (s. 15). Tymczasem materiały te są przechowywane jako rękopis w Ar- chiwum Państwowym w Poznaniu (s. 488). Bez takiej informacji czytelnik może być zdezorientowany, a przy tym może nie wiedzieć, że chodzi tutaj o materiały niewydane, wymienione w wykazie źródeł archiwalnych. Dlatego wskazanie miejsca przechowywania tej jednostki (nazwa archiwum) powinno się znaleźć już w wykazie skrótów. T. Grabarczyk i T. Nowak w rozdziale V, cytując Album civium Leopolien- sium, błędnie podali nazwisko wydawcy źródła jako A. Jureczek (zamiast An- drzej Janeczek), powtarzając ten zapis również w indeksie osobowym (s. 148 — przyp. 27, s. 513). H. Żerek­‍Kleszcz w rozdziale VIII podaje imię jednego z mieszczan, zapi- sywane w łacińskiej wersji jako Gallus, w formie Gal organista zamiast właś- ciwego polskiego odpowiednika Gaweł (s. 238, 261; podobnie w indeksie — s. 510). Należy podkreślić, że autorzy monografii przeprowadzili bardzo rozległą kwerendę archiwalną, która stała się znakomitą podstawą opracowania. Mimo to można jednak wskazać jeszcze kilka istotnych źródeł do dziejów miasta, które nie były im znane. Zarówno w tekście, jak i w wykazie źródeł brak informacji o wykorzystaniu przechowywanego w Archiwum Diecezjalnym we Włocławku dokumentu z 1493 roku, wystawionego przez przedstawicieli klasztoru św. Katarzyny na Synaju, którzy zezwolili na włączenie do bractwa tegoż klasztoru funkcjonującego w Wieluniu bractwa kapłańskiego. Pergamin został skatalogowany przez ks. Stanisława Librowskiego, a wspomina o nim także ks. Sławomir Zabraniak13. Źródło to w szczególności byłoby przydatne

13 Oryginał dokumentu: Archiwum Diecezjalne we Włocławku, Dokument pergaminowy 380; ks. S. Librowski: Inwentarz realny dokumentów Archiwum Diecezjalnego we Włocław- ku. T. 1: Lata 1232—1550. Włocławek 1994, s. 208; ks. S. Zabraniak: Kościół parafialny św. Michała Archanioła i Nawiedzenia NMP w Wieluniu. „Nasza Przeszłość” 2006, T. 106, 226 Karol Nabiałek do rozdziału o dziejach kościelnych, autorstwa A. Młyńskiej, jednak są tam również zawarte inne informacje, które mogliby spożytkować autorzy średnio- wiecznej części monografii, jak np. wzmianka o Bartoszu, kuśnierzu wieluń- skim, który był członkiem bractwa. Pomimo że Młyńska zna prace ks. Zabraniaka, brak w jej artykule ważne- go źródła, na które ten historyk się powołuje, tj. rękopiśmiennego rejestru czy też inwentarza dokumentów wikariuszy i kolegiaty wieluńskiej, obejmującego spis pergaminów i dokumentów papierowych z krótkimi ich regestami, prze- chowywanego w Archiwum Archidiecezji Częstochowskiej14. Nie został w pełni wykorzystany przez H. Żerek­‍Kleszcz zasób ksiąg me- trykalnych parafii wieluńskich, przechowywanych we wspomnianym archi- wum. Autorka cytuje trzy tomy metryk z okresu przedrozbiorowego, ale nie ma wśród nich dwóch najstarszych ksiąg chrztów z XVII wieku, zachowa- nych od 1616 do 1744 roku15. Akta te, oprócz swej najbardziej oczywistej przy- datności do zbadania zaludnienia miasta i jego zmian (zwłaszcza ok. połowy XVII wieku i w czasach drugiej wojny północnej, dla którego to okresu brak ksiąg miejskich i trudno stwierdzić, jakie były zniszczenia miasta spowodo- wane wojną ze Szwecją), mogłyby dzięki rejestracji liczby urodzeń pozwolić ustalić, jaka była skala zmian w zaludnieniu. Jest to możliwe również dlatego, że pomimo braku rejestru zmarłych dla XVII wieku dysponujemy też aktami ślubów, które mogą pozwolić na weryfikację kompletności rejestracji chrzciel- nych. Warto jeszcze dodać, że zasób ksiąg metrykalnych przechowywanych w Archiwum Archidiecezji Częstochowskiej, a także inne źródła znajdujące się niegdyś w kolegiacie wieluńskiej (m.in. wspomniany już inwentarz doku- mentów kolegiaty, kopiariusz dokumentów miejskich), są dostępne w wersji elektronicznej w Internecie, co niewątpliwie ułatwia korzystanie z nich16. Przydatnych w monografii byłoby też sześć oryginalnych dyplomów do- tyczących Wielunia, nieznanych autorom, przechowywanych w zbiorze do- s. 229; Ten że: Z dziejów życia religijnego Wielunia. Bractwa religijne przy kościele kolegiac- kim. „Nasza Przeszłość” 2007, T. 107, s. 113—114. 14 Rękopis ten przechowywany jest w Archiwum Archidiecezji Częstochowskiej, sygn. II 739 (dawna sygn. KP 53); zob. ks. S. Zabraniak: Z dziejów życia religijnego…, s. 94; Ten- że: Wieluński ośrodek kościelny w okresie staropolskim. Wyd. 2. Lublin 2007, s. 209—212. Ks. W. Wlaźlak nieściśle określił ten rękopis jako kopiarz z lat 1445—1768, skoro zawiera on regesty dokumentów, a nie ich wpisy w całości; zob. ks. W. Wlaźlak: Przewodnik po zespo- łach Archiwum Archidiecezji Częstochowskiej. „Ziemia Częstochowska” 2004, T. 31, s. 200. 15 Są to rękopisy o sygnaturach: KM 1167 i KM 1168. Na temat zasobu ksiąg metrykal- nych kolegiaty w Wieluniu zob. Katalog mikrofilmów najstarszych ksiąg metrykalnych z terenu Diecezji Częstochowskiej. Oprac. ks. W. Wlaźlak. Wyd. 2. popr. Kraków 2011, s. 418—419. 16 https://familysearch.org/search/image/index?owc=9R5R­‍K68%3A362228801%3Fcc% 3D2115410 [data dostępu: 15.02.2017]. Ogólne informacje na temat rękopisów dotyczących Wielunia w zasobie Archiwum Archidiecezji Częstochowskiej zob. ks. W. Wlaźlak: Prze- wodnik po zespołach…, s. 192—202. Wieluń. Monografia miasta… 227 kumentów pergaminowych Biblioteki Jagiellońskiej w Krakowie. Od razu zaznaczam, że trudno robić autorom zarzut z powodu braku wykorzystania tych źródeł, gdyż w chwili publikacji tomu ten mało znany nauce zbiór nie był skatalogowany17. Jednak wartość dokumentów dla dziejów miasta jest na tyle duża, że warto w tym miejscu o nich napisać. Najstarszy jest oryginalny pergamin z 1401 roku, zawierający testament Macieja, plebana w Kadłubie18. Tekst dokumentu jest znany autorom w postaci wpisu w kopiariuszu i cytowa- ny co najmniej dwukrotnie (s. 125, 219). Za to dyplom z 1521 roku, zawierający statuty wikariuszy wieczystych kolegiaty wieluńskiej, to źródło nieznane za- równo A. Młyńskiej, jak i ks. S. Zabraniakowi19. Trzy inne pergaminy odnoszą się do wójtostwa wieluńskiego20. Pierwszy z nich, z 1509 roku, dotyczy kon- fiskaty dwóch części wójtostwa: pierwszej, będącej w posiadaniu mieszczani- na Bartłomieja Półkonia, i drugiej — dzierżonej przez mieszczan, z powodu nieobesłania wyprawy wojennej. T. Grabarczyk i T. Nowak napisali wpraw- dzie o Bartłomieju Półkoniu, ale nie posiadali informacji o dzierżeniu i utracie przezeń części wójtostwa. Kolejny dyplom, z 1545 roku, zawiera królewską zgodę dla miasta na wykup 1/4 wójtostwa po śmierci Wojciecha Strzałkow- skiego. Grabarczyk i Nowak wspomnieli o tym fakcie, ale bez podania daty, opierając się na wpisie w księdze grodzkiej wieluńskiej (s. 118). Trzeci perga- min odnoszący się do wójtostwa zawiera wyrok Stefana Batorego z 1579 roku, w którym król rozstrzygnął na korzyść miasta spór o wójtostwo wieluńskie. W dokumencie przytoczono regest dokumentu Zygmunta Augusta, przyłącza- jący majątek wójtostwa do miasta. Ostatnim związanym z Wieluniem dyplo- mem przechowywanym w Bibliotece Jagiellońskiej jest dokument Zygmun- ta III z 18 września 1590 roku, zatwierdzający uchwałę miejską z marca tegoż roku, w której w związku z koniecznością naprawy uszkodzeń w fortyfika- cjach miasta spowodowanych przez wojsko Maksymiliana Habsburga postano- wiono wprowadzić nowe opłaty: pierwszą w wysokości 12 groszy od kupców wieluńskich, drugą w wysokości 1 grosza za użytkowanie drogi publicznej zwaną brukowym dla kupców i woźniców spoza miasta oraz trzecią w wyso- kości 4 groszy od wozu dla przejeżdżających przez miasto sprzedawców zbo- ża, lnu, skór i innych towarów. Pozyskane w ten sposób środki miały zostać przeznaczone na naprawę murów, bram i wież miasta21. Treść tej uchwały nie

17 Obecnie zbiór ten posiada drukowany katalog: Katalog zbioru dokumentów pergamino- wych Biblioteki Jagiellońskiej. Oprac. K. Nabiałek, W. Świeboda, M. Zdanek, przy współ- pracy R. Tatarz y ńskiego. Red. K. Nabiałek. T. 1—2. Kraków 2014. 18 BJ, Dypl. 27; Katalog zbioru…, nr 70. 19 BJ, Dypl. 340; Katalog zbioru…, nr 318. 20 BJ, Dypl. 112, 277, 465; Katalog zbioru…, nr 293, 350, 407. Regesty tych trzech dy- plomów znajdują się w osiemnastowiecznym sumariuszu, który został wydany drukiem. Zob. A. Mł y ńska: Sumariusz praw i przywilejów miasta Wielunia z 1781 r. „Rocznik Wieluński” 2008, T. 8, s. 166—168, 174 (nr 14, 27, 76). 21 BJ, Dypl. 132; Katalog zbioru…, nr 424. 228 Karol Nabiałek jest znana autorom monografii. W tekście autorstwa H. Żerek­‍Kleszcz wpraw- dzie pojawiła się dwukrotnie wzmianka o królewskim dokumencie lub przy- wileju z 1590 roku, stanowiącym nowe cła w Wieluniu (s. 232, 408), niestety autorka nie podała źródła tej informacji. Z kolei w innym miejscu badaczka napisała o przywileju z 7 kwietnia 1590 roku (powołując się na regesty w lu- stracji z 1789 roku i z księgi szafarskiej), ale wymieniła inne postanowienia co do wysokości opłat, ponadto dokument ten ma inną datę wystawienia (s. 294). Zatem w bibliotece uniwersyteckiej zachował się jednak inny pergamin kró- lewski, który zatwierdzał uchwałę miejską22. Zawiera on z jednej strony cieka- wą informację o samoopodatkowaniu się mieszczan, a z drugiej — wzmiankę o zniszczeniach dokonanych w umocnieniach miejskich w trakcie niedawnej (z przełomu lat 1587 i 1588) wojny o koronę polską. Kończąc uwagi dotyczące recenzowanej książki, chciałbym podkreślić, że monografie miast polskich wbrew pozorom nie stanowią historii regionalnej. Przy dotychczasowym zaawansowaniu badań nad dziejami urbanizacji Polski należy nazwać tego typu prace badaniami podstawowymi. Dopiero profesjo- nalne, oparte na rzetelnych kwerendach źródłowych opracowania poszcze- gólnych ośrodków pozwolą na zbudowanie ogólnego i miarodajnego obrazu miast oraz mieszczaństwa w Polsce doby przedrozbiorowej. Stan i potrzebę badań w tym zakresie dobrze ilustruje właśnie praca zespołu łódzkiego. Au- torzy dzięki solidnej kwerendzie źródłowej i bardzo dobremu opracowaniu pozyskanego materiału, zwłaszcza ksiąg miejskich, pokazali średniowieczny i wczesnonowożytny Wieluń jako rozwinięty ośrodek gospodarczy. W moim przekonaniu tom 1. dziejów Wielunia, obejmujący okres do 1792 roku, jest jed- ną z najlepszych monografii miast polskich i może być traktowany jako swego rodzaju wzór przy opracowywaniu dziejów innych miejscowości w Polsce.

22 Regest dyplomu z 18 września (niezależnie od regestu dokumentu z 7 kwietnia 1590 r.) zarejestrowano w osiemnastowiecznym sumariuszu Wielunia, co dowodzi, że pergamin, które- go oryginał znajduje się w Bibliotece Jagiellońskiej, pochodzi z archiwum miejskiego. W edy- cji tego źródła dokument został opatrzony błędną datą roczną — 1591 zamiast 1590. Zob. A. Mł y ńska: Sumariusz praw i przywilejów…, s. 169 (nr 41).

Karol Nabiałek Instytut Historii, Uniwersytet Śląski „Średniowiecze Polskie i Powszechne” 2017, T. 9 (13) ISSN 2080-492X (wersja drukowana) ISSN 2353-9720 (wersja elektroniczna)

Aляксандр И. Груша: Документальная писменность Великого Княжества Литовского (конец XIV—первая треть XVI в.). Минск, Беларуская навука, 2015, ss. 465, il.

Badania nad dyplomatyką przeżywają ostatnio swoisty renesans. W Polsce ukazało się niedawno nowe (choć niewolne od kontrowersji) ujęcie podręczni- kowe, obejmujące średniowiecze oraz okres nowożytny1. Jeśli chodzi o Wiel- kie Księstwo Litewskie, to szczególnym zainteresowaniem badaczy cieszyła się kancelaria (jej personel i wytwory) wielkiego księcia Aleksandra Witol- da. Tej problematyki dotyczą również publikacje Aleksandra Hruszy, białoru- skiego badacza, pracującego w Narodowej Akademii Nauk w Mińsku (w jej Oddziale Nauk Humanistycznych i Sztuk pełni funkcję dyrektora Centralnej Naukowej Biblioteki im. Jakuba Kolasa). Już przed dekadą dał się on poznać jako autor książkowej monografii kancelarii Wielkiego Księstwa Litewskiego (WKL) w 2. poł. XV i 1. poł. XVI wieku2. Na jego koncie jest też szereg arty- kułów z zakresu dyplomatyki WKL, co dokumentuje bibliografia załączona do omawianej książki — znajdziemy w niej 26 tekstów jego autorstwa. Recenzowana rozprawa, w odróżnieniu od poprzedniej monografii książ- kowej napisanej po białorusku, powstała w języku rosyjskim, co niewątpliwie zwiększa jej zasięg i wielu czytelnikom (w tym podpisanemu pod niniejszym tekstem) ułatwia odbiór. Książka pomyślana jest niesłychanie szeroko. Jej ramy chronologiczne określa z jednej strony początek istnienia odpowiednich źródeł (przynajmniej tych zachowanych), z drugiej cezurę końcową Hrusza wyznacza na rok 1528, kiedy odbył się popis ludności WKL; przywołuje także rok 1529 — gdy w powiatach wileńskim i trockim (a w 1530 roku na Żmudzi) wpro-

1 Dyplomatyka staropolska. Red. T. Ju rek. Warszawa 2015 2 A. Гру ша: Канцылярыя Вялікага Княства Літоўскага 40­‍х гадоў XV—першай паловы XVI ст. Мінск 2006. 230 Adam Szweda wadzono urząd pisarza powiatowego, rejestrującego również własność hospo- darską, oraz kiedy wprowadzono I Statut Litewski. Wydarzenia te rozpoczęły nowy etap w rozwoju „piśmienności dokumentowej”3 w WKL (s. 11). Według deklaracji złożonej we „Wstępie” celem pracy było „wyjaśnienie pochodzenia dokumentu, a także jego funkcji, miejsca, roli, znaczenia i statusu na wczes- nych etapach jego istnienia w WKL” (s. 4). Przyjmowana przez autora definicja dokumentu również jest bardzo szeroka: „Dokumentem nazywamy taki zapis, który uczestniczył w procedurach zatwierdzania i uzasadniania (обоснование) aktu prawnego” (s. 4). Kolejnym krokiem Hruszy jest wyjaśnienie kluczowego dla niego terminu „piśmienność dokumentowa”, która pozostawała w ścisłym związku z innymi środkami komunikacji, stąd też aktywną styczność z do- kumentami posiadały nie tylko osoby piśmienne (tytułem przykładu białoru- ski badacz przywołuje klasyfikację grup uczestników komunikacji pisemnej wprowadzoną do obiegu naukowego przez Marca Mosterta, prominentnego przedstawiciela bliskiej skądinąd Aleksandrowi Hruszy „szkoły utrechckiej” — s. 5, przyp. 9). W rozdziale I autor omawia historiografię i źródła — w tej właśnie kolej- ności, nieco wbrew zarówno tradycyjnemu ujęciu tego typu kwestii, jak i prze- de wszystkim naturalnemu porządkowi rzeczy. Niemniej przedstawiona tu wybrana literatura przedmiotu dotykająca interesujących autora pól badaw- czych (kancelaria WKL, różne rodzaje produkowanych tam dokumentów, Me- tryka Litewska) stanowi dobrą zapowiedź licznych odniesień do wcześniej- szych opracowań (zarówno ogólnych, jak i szczegółowych) w dalszej części pracy. Rozdział II („Sztafeta władzy: od władzy Boga do władzy człowieka. Przesłanki pojawienia się dokumentu” — s. 25—81) to początek właściwej odautorskiej narracji. Hrusza zajmuje się tu początkami dokumentu na Litwie, zauważając jego wczesną metrykę, ale też „zewnętrzność” — stosowano go w kontaktach z bardziej zaawansowanymi w tym względzie podmiotami (za- kon krzyżacki), ewentualnie sięgały po niego obce instytucje (w praktyce Koś- ciół i jego agendy) działające na samej Litwie. Autor omawia (sięgając do per- spektywy porównawczej) przeddokumentowe sposoby (i ich rytualny charakter) potwierdzania czynności prawnych, przedstawia niesłychanie ważną dla ziem WKL instytucję „stariny”, w konkluzji dochodząc do wniosku, że szersza re- cepcja i rozpowszechnienie dokumentu na terenach WKL wiążą się z proce- sem swoistej „sekularyzacji” oraz ze zmniejszaniem się roli „stariny”. O ile treść rozdziału przynosi niesłychanie ciekawe rozważania potwierdzające zna- ne prawidłowości dotyczące funkcjonowania średniowiecznego społeczeństwa, o tyle przedstawiony sposób rozumowania i wzmiankowana konkluzja nie przekonują. W zasadzie wszystkie przykłady źródłowe, gdzie wspomniane są

3 Jeśli nie zaznaczono inaczej, tytuły oraz cytaty obcojęzyczne podano w tłumaczeniu własnym — A.Sz. Aляксандр И. Груша: Документальная писменность Великого Княжества… 231 religijne rytuały i przywoływana jest „starina”, przytaczane przez białoruskie- go historyka, pochodzą wszakże z 2. poł. XV i początków XVI stulecia (nie może zresztą być inaczej), czego Hrusza ma oczywiście świadomość, stąd na końcu rozdziału znajdziemy uwagę osłabiającą nieco przyjętą tezę: „Ale zna- czenie sankcjonowania religijnego w tym czasie [w początkach XVI wieku — A.Sz.] nie było tak silne w porównaniu z poprzedzającą epoką” (s. 81). Przed- miotem kolejnego rozdziału są „Centra i grupy promocji dokumentu” (s. 81—127). Tutaj przede wszystkim wymieniony został oczywiście Kościół, z zasadnym zastrzeżeniem, że roli prawosławnej Cerkwi „jako użytkownika piśmienności o charakterze prawnym nie należy zresztą przeceniać” (s. 83). Badacz zwraca jednak uwagę na ciekawe zjawisko, jakim było używanie ewangeliarzy jako swego rodzaju księgi wpisów (w sensie modlitewnej pamię- ci o zmarłych). Nie dziwi natomiast fakt, że głównymi „promotorami” doku- mentu były władza państwowa i chrześcijaństwo zachodnie — to ostatnie za pośrednictwem polskim (w praktyce dyplomatycznej WKL „iura Regni Polo- nie” utożsamiane były z „prawami chrześcijańskimi” — s. 115). Rozdział IV wprowadza nas w świat klasycznej dyplomatyki („Typy piśmienności doku- mentowej. Dokumenty powiadamiające i »poświadczeniowe«” — s. 128—143). Owe listy zawiadamiające (известительные) to mandaty kierowane w róż- nych sprawach przez hospodara do jego poddanych, głównie urzędników. Mandat nakazujący urzędnikowi wprowadzenie konkretnej osoby w posiada- nie dóbr ziemskich stawał się później podstawą do wystawienia właściwego dokumentu o charakterze wieczystym, posiadającym pełny już formularz. Śla- dy takiej praktyki sięgają czasów Witolda. Rozdział V omawianej pracy po- święcony został „Warunkom pojawienia się dokumentu” (s. 144—173). Jest to zatem powrót do tematyki rozdziałów II oraz III (w szerszym zakresie) i w związku z tym nasuwa się refleksja, że byłoby może lepiej, gdyby zawar- tość tej części pracy została dołączona do wcześniejszych partii, czytelnik uniknąłby w ten sposób wrażenia powtarzalności pewnych kwestii w obrębie książki. Obszerny rozdział VI to „Umocnienie się dokumentu” (s. 174—242). Szczegółowo, z wieloma odniesieniami źródłowymi pokazuje on proces „wra- stania” dokumentu w rzeczywistość społeczno­‍prawną WKL — w efekcie tego „w czasach Aleksandra [Jagiellończyka — A.Sz.] i Zygmunta [Starego — A.Sz.] dokument zamienił się w wymagany i obowiązkowy atrybut czynności sądowych i administracyjnych, związanych z alienacją własności i dowiedze- niem praw do niej w sądzie” (s. 242). W rozdziale VII Hrusza omawia rolę pieczęci (s. 243—259). Znaczenie sigillów autor bada m.in. poprzez analizę formuł korroboracyjnych dokumentów. Zastanawiając się z kolei nad funkcją pieczęci jako środka uwierzytelniającego akt pisany, Hrusza zwraca uwagę na fakt, że przez długi czas dyplomatyka hospodarska nie znała podpisu wielkie- go księcia pod dokumentem (przy okazji wysuwając tezę, że Kazimierz Jagiel- lończyk potrafił czytać i pisać — s. 247; nie udokumentował jej jednakże), 232 Adam Szweda praktykę taką wprowadził bowiem dopiero Aleksander, ale ani za jego czasów, ani w początkach rządów Zygmunta Starego nie miała ona większego znacze- nia. Sytuacja ta zmieniła się dopiero w czerwcu 1516 roku, kiedy do pieczęci jako znaku uwierzytelniającego doszły także podpisy pisarza, kanclerza i wiel- kiego księcia. Tylko pisarz dokumentu jednak sygnował go od tej pory konse- kwentnie, kanclerz czynił to bardzo rzadko, a hospodar nieregularnie. Zatem również po 1516 roku utrzymało się podstawowe znaczenie pieczęci w zakre- sie uwierzytelniania dokumentu (s. 247—248). Mamy więc tu potwierdzenie prawidłowości znanej nie tylko w Polsce, ale i w całej łacińskiej Europie. Ża- łować jednakże wypada, że nie dowiadujemy się, dlaczego cezura oznaczająca początek powiększającej się liczby podpisów w dyplomatyce wielkoksiążęcej przypadła właśnie na czerwiec 1516 roku. Rozdział VIII dzieła A. Hruszy traktuje o księgach wpisów („Triumf sztucznej pamięci. Księgi aktowe” — s. 260—287). Chodzi tu oczywiście przede wszystkim o księgi Metryki Litew- skiej, ale też o potwierdzone od 2. poł. XV wieku księgi władz prowincjonal- nych — wojewodów, starostów, namiestników, oraz księgi miejskie. Kolejna część omawianej książki poświęcona została „Twórcom dokumentów” (s. 288—329). Pojęcie to obejmuje osoby odpowiedzialne za powstanie doku- mentu w sensie technicznym — zatem rekrutujących się spośród duchowień- stwa pisarzy we wczesnym okresie rozwoju dyplomatyki WKL, jak też kance- larię WKL. Znajdziemy tu również uwagi o obecności na Litwie notariatu publicznego jako głównego przedstawiciela „polskiego systemu piśmienności” (s. 324). Przedmiotem rozdziału X jest „Przechowywanie dokumentów” (s. 330—362), więc różnego rodzaju archiwa: prywatne (odbiorcy nadań, na- bywcy dóbr musieli — co oczywiste — chronić posiadane tytuły prawne, a w przypadku zmian własnościowych przekazać je następnym właścicielom), miejskie, wreszcie wielkoksiążęce — tu dokumenty przechowywane były w hospodarskim skarbcu (w Trokach i w Wilnie — znamy inwentarz tego dru- giego, powstały ok. 1580 roku), co zresztą każe zauważyć analogię do realiów znanych z Korony. W ostatnim już, XI rozdziale Hrusza zajmuje się niezwykle istotnym zagadnieniem, jakim jest „Dokument i tradycja ustna” (s. 364—412). Ponownie mamy tutaj nawiązanie do wątków poruszonych wcześniej, z nieco innym rozłożeniem akcentów: „Dokument umacniał dawno istniejący porzą- dek — starinę” (s. 369). Znajdziemy tu także interesujące rozważania na temat instytucji „czołobicia” (częściowo w polemice z Juliuszem Bardachem) czy też o roli władz miejscowych w realizacji nadawczych dokumentów wystawianych przez hospodarską kancelarię. „Zakończenie” (s. 413—416) jest chyba nieco zbyt lakoniczne jak na pracę tak obszerną i wielowątkową. Dalej następują już tylko: „Wykaz skrótów” (s. 417—425), „Źródła i literatura” (powtórzmy: ob- szerna i wielojęzyczna — s. 426—458), Summary (s. 459—462) i spis treści. Obraz książki białoruskiego historyka dopełnia niezwykle staranna szata edy- torska (twarda oprawa, szycie) oraz 20 barwnych podobizn dokumentów (po- Aляксандр И. Груша: Документальная писменность Великого Княжества… 233 między stronami 242 a 243), zaopatrzonych w obszerne komentarze i odsyłają- cych do konkretnych rozdziałów, a przy tym informujących o materiale oryginału (pergamin bądź papier) i rodzaju pisma (ustaw, półustaw, skoropis dla pisma ruskiego oraz kursywa gotycka dla pisma łacińskiego). Warto jednak dodać, że w przypadku podobizny nr 11 (przywilej Zygmunta Kiejstutowicza z 1434 roku) trudno mówić o kursywie, gdyż pismo tego aktu wykazuje wy- raźne cechy duktu kładzionego. Zgłoszone uwagi konstrukcyjne i zauważone niekonsekwencje (czasami można odnieść wrażenie, jakby książka stanowiła zbiór pierwotnie odręb- nych mniejszych całości) nie zaważają jednak na ocenie całości dzieła Hru- szy. Przynosi ono bowiem olbrzymią dawkę cennego materiału źródłowego (mocną stroną pracy są liczne i obszerne cytaty źródłowe w języku oryginału, co pozwala czytelnikowi samodzielnie odnieść się do propozycji autora) oraz interesujące odautorskie interpretacje. Przy zagadnieniu tak szerokim dobór konkretnych treści i rozłożenie akcentów zawsze zależą od autora i zawsze są (a przynajmniej mogą i powinny być) przedmiotem dyskusji. W pełni można się zgodzić ze stwierdzeniem ze stopki redakcyjnej: „Książka przeznaczona dla badaczy, wykładowców, studentów, wszystkich tych, którzy interesują się historią Wielkiego Księstwa Litewskiego i piśmiennością”.

Adam Szweda Instytut Historii i Archiwistyki, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu „Średniowiecze Polskie i Powszechne” 2017, T. 9 (13) ISSN 2080-492X (wersja drukowana) ISSN 2353-9720 (wersja elektroniczna)

Inskrypcje na pieczęciach. Treści, formy, funkcje. Red. Piotr Pokora, Marcin Hlebionek, Tomasz Kałuski. Poznań, Instytut Historii UAM, 2016, ss. 157

Już od ponad 10 lat zaobserwować można wzmożone zainteresowanie pol- skich uczonych szeroko rozumianymi badaniami nad pieczęciami, ich typo- logią, funkcjonowaniem czy przekazem, jaki ze sobą niosą1. Stawianie wciąż nowych pytań wiąże się z poszukiwaniem różnorodnych rozwiązań i podejmo- waniem interesujących inicjatyw badawczych. Bez wątpienia zaliczyć można do nich także zorganizowane w 2013 roku w Ciążeniu „Forum Sfragistyczne”, które zaowocowało wydaniem w 2016 roku pod redakcją Piotra Pokory, Mar- cina Hlebionka oraz Tomasza Kałuskiego pracy zatytułowanej Inskrypcje na pieczęciach. Treści, formy, funkcje. Prezentowana książka jest zbiorem dziesię- ciu artykułów stanowiących, jak jej redaktorzy nadmienili zresztą we wstępie (s. 7), różnorodne podejście badawcze, wynikające z odmiennego postrzegania omawianego zagadnienia. Publikację rozpoczynają cztery artykuły poświęco- ne napisom napieczętnym królów i książąt. Pierwszy z nich, autorstwa Olek- sandra Alfiorowa, Kiriliczni napisi na kniażij pieczatczi (XI—XI st.)2, omawia wykonane cyrylicą legendy napieczętne książąt ruskich. Autor dokonuje ich podziału, przyjmując treść za kryterium przynależności do czterech wyróż- nionych grup. I tak, pierwszą grupę stanowią inskrypcje, w których wskazuje się tylko imię dysponenta pieczęci, drugą wyróżnia pojawienie się w napisach frazy „Boże dopomóż”3, trzecią — fraza „ratuj Boże”, czwartą zaś wystąpie-

1 Główne kierunki badawcze wraz ze wskazaniem ich nowych możliwości nakreślił Z. Piech we wstępie do pracy: Dawne pieczęcie. Typologia — metody badań — interpretacje. Red. Z. Piech. Warszawa 2015, s. 9—13. 2 Na potrzeby niniejszej recenzji posłużono się alfabetem łacińskim. 3 Formuła tego typu nie jest obca także sfragistyce Europy Zachodniej i znaleźć ją można np. na pieczęciach Karola Wielkiego, zob. Sfragistyka. Oprac. M. Gumowski, M. Haisig, S. Mik ucki. Warszawa 1960, s. 162. Inskrypcje na pieczęciach. Treści, formy, funkcje… 235 nie słowa „pieczęć” rozpoczynającego inskrypcję. W kolejnym artykule, za- tytułowanym Funkcjonowanie formuły „Sigillum Majestatis Nostrae” w do- kumentach królów polskich od XIV do XVI wieku, Robert Forysiak­‍Wójciński na szerokim tle porównawczym zestawia wzmiankowaną w tytule formułę z pieczęciami przywieszanymi do dokumentów, zastanawiając się przy tym, jak często poprzedzała ona uwierzytelnienie pieczęcią majestatyczną. Następ- ny z artykułów, autorstwa Marcina Hlebionka, Kilka uwag o genezie formuły S.S.P. („sigillum serenissimi principis”) w legendach polskich pieczęci królew- skich, poświęcony został tytułowej formule znanej z pieczęci królów polskich w XV i XVI wieku. Autor, upatrując jej początków u trzynasto­‍ i czterna- stowiecznych władców Kastylii i Leonu, śledzi jej rozprzestrzenianie się na terenie Europy. Ostatni z tekstów poświęconych pieczęciom władców, autor- stwa Roberta Forysiak­‍Wójcińskiego, analizuje legendy dwóch pieczęci maje- statycznych: króla Zygmunta III Wazy oraz króla Michała Korybuta Wiśnio- wieckiego. Badacz dowodzi w artykule zatytułowanym O błędach, których nie było — nieporozumienia w sprawie legend polskich pieczęci majestatycznych (wybrane przykłady) poprawności odczytu legendy napieczętnej pierwszej ze wzmiankowanych pieczęci oraz błędu popełnionego w trakcie konserwacji pie- częci drugiego z władców. Miroslav Glejtek artykułem Texty na stredovekých cirkevných pečatiach uhorskej proveniencie (11.—16. storočie) przenosi uwagę czytelników w stronę legend napieczętnych duchownych z terenów Węgier, szczegółowo omawiając pojawiające się na nich oboczności. O inskrypcjach napieczętnych późnośredniowiecznego episkopatu Królestwa Polskiego dowia- dujemy się z artykułu Piotra Pokory. Autor analizuje w nim poszczególne ele- menty napisów napieczętnych zarówno pod względem ich treści, jak i prezento- wanej formy. W późniejsze czasy przenosi czytelnika Vitaliy Perkun w tekście O czym nam mówi legenda cerkiewnej (kościelnej) pieczęci? Na przykładzie sfragistyki Ukrainy Prawobrzeżnej z XIX i początku XX w., wskazując na le- gendach napieczętnych kościołów: katolickiego, prawosławnego, greckokatoli- ckiego oraz luterańskiego, odzwierciedlające się wpływy polityczne. Tomasz Kałuski w artykule Inskrypcje na pieczęciach instytucji kościelnych oraz du- chowieństwa w archiprezbiteracie świebodzińskim (XVII—XX w.) pokazuje z kolei kontekst społeczno­‍kulturowy zachodzących na legendach napieczęt- nych zmian. Rozważania autora kończy bardzo dobrze opracowany inwentarz omawianych pieczęci, uzupełniony zdjęciami doskonałej jakości, co znacznie ułatwia śledzenie wywodów. Kolejny tekst, autorstwa Grzegorza Trafalskiego, Legendy nowożytnych pieczęci Bolimowa jako źródło do średniowiecznej loka- cji miasta, kieruje uwagę czytelnika w stronę legend pieczęci miejskich. Autor we wstępie charakteryzuje czynniki wpływające na pozycję miasta Bolimowa, którego największy rozwój przypadał mniej więcej na przełom wieków XVI i XVII. Następnie, przeprowadzając szczegółową analizę materiału sfragistycz- nego, podejmuje dyskusję nad ustaleniem daty lokacji miasta. W zamykającym 236 Iwona Pietrzyk publikację artykule Marka Adamczewskiego zatytułowanym Inwokacja sym- boliczna czy tradycyjny dywizor? Uwagi na temat krzyża w legendach pieczęci samorządowych z obszaru Polski centralnej autor na podstawie analizowanego materiału sfragistycznego stawia pytanie o zasadność umieszczania tytułowe- go krzyża na współczesnych pieczęciach samorządowych. Przedstawione pokrótce artykuły wnoszą wiele nowych i cennych infor- macji. Publikacja zaś zasługuje na szczególną uwagę, chociażby ze wzglę- du na podejmowaną tematykę. Legendy napieczętne w polskich badaniach sfragistycznych, nie wspominając już o dyplomatycznych, rzadko stanowiły podstawowy obiekt analiz. W pracach zaś, w których tematyka taka była po- dejmowana, koncentrowano się głównie na treści samych legend, znacznie mniej uwagi poświęcając ich formie. Wydaje się, że od tak wyznaczonego we wcześniejszych latach formularza badawczego nie udało się odejść także w omawianej książce. Motywem przewodnim jakże twórczych pomysłów ba- dawczych pozostała w głównej mierze treść analizowanych legend, chociaż poszczególni autorzy koncentrują się również nieco na piśmie omawianych przez siebie inskrypcji. Niejednokrotnie jednak ograniczają się tylko do ta- kich sformułowań, jak przykładowo: legendę wykonano „minuskułą gotycką” (s. 33, 35) lub że zastosowane liternictwo to: „[…] 1) wzór staroukraiński [tu odniesienie do numeru ilustracji — I.P.], 2) tzw. grażdanka [z podaniem numeru ilustracji — I.P.], 3) cerkiewno­‍słowiański [i tu numer ilustracji — I.P.] […]” (s. 88), albo że „wykorzystane są litery z okresu nowożytnego” (s. 91). Od podanych przykładów odbiegają dwa artykuły, których autorzy zde- cydowali się poświęcić pismu omawianych inskrypcji nieco więcej miejsca. W pierwszym, autorstwa Miroslava Glejtka, wyróżniono część na temat pisma legend odrębnym podrozdziałem. Pomimo tego jednak badacz ograniczył się tylko do bardzo ogólnej charakterystyki poszczególnych etapów rozwoju pis- ma, bez konkretnych odniesień do badanego przez siebie materiału. W drugim z artykułów, autorstwa Piotra Pokory, sprawom liternictwa poświęcono więcej uwagi. Autor omawia następujące od końca XIV wieku zmiany w piśmie, po- pierając je przykładami z legend badanych pieczęci. Zauważa też zmieniającą się ogólną stylistykę pisma oraz jego rozmiary i proporcje, chociaż zagadnie- nie to mogło zostać bardziej rozwinięte. Nie wspomina natomiast ani o ewen- tualnym ewoluowaniu kształtu oraz zdobień poszczególnych liter, ani też o wzajemnym przenikaniu się liternictwa reprezentującego różne typy pisma4. Aby ograniczyć żmudne opisywanie wymienionych zjawisk, dobrym rozwią- zaniem byłoby rozbudowanie materiału ilustracyjnego, którego brak w arty- kule jest dość dotkliwy. Pominięcie zaś wzmiankowanych kwestii niewątpli- wie zubaża tekst, ograniczając jego wykorzystanie do potencjalnych badań porównawczych.

4 Kwestie te były już poruszane w literaturze, zob. tamże, s. 166—167. Inskrypcje na pieczęciach. Treści, formy, funkcje… 237

Odrębny problem, poruszany w zasadzie w każdym z artykułów, stanowi brachygrafia. Wśród wymienianych przez poszczególnych autorów rodzajów skrótów występujących w badanym przez nich materiale dominująca zdaje się suspensja, po niej zaś kontrakcja, co jest dość charakterystyczną cechą pism epigraficznych. Prezentowany materiał skłania jednak czytelnika do refleksji i zadania pytania o to, w jaki sposób zaznaczano na pieczęciach owe skróty, jeżeli w ogóle je jakoś sygnalizowano. Kwestia ta wydaje się całkowicie po- mijana w badaniach sfragistycznych, nie podejmuje się jej również w tekstach prezentowanej publikacji. Nie budzi to zresztą zbytniego zdziwienia, biorąc pod uwagę trudność takich badań wynikającą ze stanu zachowania materiału badawczego oraz jego, bądź co bądź, niewielkie rozmiary. Tymczasem jednak wszystko chyba wskazuje na to, że nawet na tak małej powierzchni skróty zaznaczano, co zdaje się całkowicie uzasadnione5. Na poczynienie w tym za- kresie pewnych uwag pozwala wspominany, doskonale przygotowany przez Tomasza Kałuskiego inwentarz pieczęci kościelnych archiprezbiteratu świebo- dzińskiego. W inwentarzu tym autor dostrzega i odnotowuje oznaczenie skrótu za pomocą guza umieszczonego w dolnym indeksie na identycznie brzmiących legendach trzech używanych w zbliżonym czasie pieczęci parafii pw. św. Mi- chała Archanioła w Świebodzinie. Na pierwszej z nich, zamieszczonej w in- wentarzu pod numerem 21 (s. 117—118), wspomniany guz widnieje po literach „ST” (jako skrót wyrazu „sanctus”). Zauważyć przy tym należy, że słowo „sanctus” nie jest jedynym na legendzie wyrazem skróconym, gdyż pojawia się tam jeszcze słowo „archangelus” zapisane w postaci „ARCH”. Po nim jed- nak guz na oznaczenie skrótu już nie występuje. Na drugiej z trzech pieczę- ci, zamieszczonej w inwentarzu pod numerem 22 (s. 118—119), sytuacja jest identyczna. Na ostatniej, trzeciej, najpóźniejszej z pieczęci, zamieszczonej pod numerem 23 (s. 119), dostrzec można zmianę polegającą na umieszczeniu guza nie tylko po wyrazie „sanctus”, ale i po słowie „archangelus”. Zastosowa- nie drugiego guza było, moim zdaniem, zabiegiem świadomym, wynikającym z potrzeby uzupełnienia braku oznaczenia skrótu. To przykłady zaczerpnięte z pieczęci dość późnych. Jeśli jednak wierzyć precyzji wykonania ilustracji uzupełniającej artykuł Miroslava Glejtka, to przykłady stosowania oznaczeń skrótów możemy zaobserwować także na pieczęciach średniowiecznych, co, biorąc pod uwagę powszechność skrótów w tym czasie, nie powinno budzić zbytniego zdziwienia (s. 61, il. 1). Inskrypcję na wzmiankowanej pieczęci roz- poczyna krzyż „na godzinie 12”, po nim zaś widnieje litera „S” (sigillum), sty- kająca się w dolnej części z biegnącą ku górze zawijającą się linią, przypomi-

5 Warto tu wspomnieć uwagi poczynione przez Pawła Stróżyka na temat różnorodnych praktyk stosowanych podczas edycji legend napieczętnych, także takich, w których przy roz- wiązywaniu skrótów całkowicie rezygnuje się z oznaczenia, w jaki sposób skrót był zazna- czony w tekście, zob. P. St róż yk: Inskrypcje napieczętne — zagadnienia edytorskie. „Studia Epigraficzne” 2008, T. 3, s. 107—121. 238 Iwona Pietrzyk nającą tzw. dziewiątkę. Podobne przykłady odnaleźć można również na innych średniowiecznych pieczęciach, nie można więc mówić tutaj chyba o fanaberii wykonawcy pieczęci6. Uwagę niniejszą należy traktować jednak jedynie jako spostrzeżenie wymagające weryfikacji i pogłębionych badań. Wydaje się też, że nie wszystko jeszcze zostało zbadane w kwestii dość chyba lekceważąco traktowanych w badaniach sfragistycznych dywizorów. Badacze ograniczają się zazwyczaj do podania ich statystyki w postaci liczby, umiejscowienia oraz kształtu na poszczególnych pieczęciach. Podobną posta- wę przyjęła także większość autorów niniejszej publikacji. Pomimo tego jej lektura skłania do zastanowienia, czy istniała może jakaś logika albo moda, upodobania dysponenta lub jeszcze jakieś inne czynniki, które wpływały na dobór owych dywizorów, czy też nie można uchwycić żadnych dających się racjonalnie wyjaśnić przesłanek stosowania określonego ich wzoru. Niejedno- krotnie daje się przecież zauważyć na prezentowanych przez autorów pieczę- ciach, że na tej samej pieczęci część wyrazów jest rozdzielona przez dywi- zory, część zaś nie. Często również na tej samej pieczęci zastosowano różne wzory dywizorów. Jest to dobrze widoczne w wypadku, gdy posługiwano się pojedynczymi i podwójnymi guzami. Być może część z nich stosowana była jednak w funkcji oznaczenia skrótu, czego przykładem mogłaby być przy- woływana przez Grzegorza Trafalskiego treść legendy napieczętnej (s. 128, przyp. 30). Swoistym brakiem konsekwencji bądź też świadomym działaniem zwraca uwagę legenda pieczęci parafii pw. św. Anny w Jordanowie (s. 105, nr 4), na której po każdym skróconym wyrazie pojawiają się dwa guzy. Takie zjawisko nie należy zresztą do rzadkości i odnaleźć można je także na innych pieczęciach7. Nie twierdzę przy tym, że każdorazowe wystąpienie owych po- dwójnych guzów interpretować należy jako zaznaczenie skrótu, gdyż legendy wielu pieczęci mogą temu przeczyć. Sądzę natomiast, że pojawianie się róż- norodnych kształtów dywizorów na jednej pieczęci bądź też ich brak nie był całkowicie pozbawiony znaczenia, a kwestie te wciąż wymagają badań. Pozostając jeszcze przez chwilę przy dywizorach, chciałabym wspomnieć o najlepiej chyba zbadanym, dość powszechnie wykorzystywanym na pieczę- ciach motywie krzyża. W niniejszej publikacji poświęcono temu elementowi zresztą cały, bardzo interesujący artykuł M. Adamczewskiego. O krzyżach-

6 Bardzo podobny zapis widnieje przykładowo na trzynastowiecznej pieczęci klasztoru w Seitenstetten, zob. T. K rejčík: Pečetˇ v kultuře středověku. Ostrava 1998, s. 237; znaki w postaci małych klinów umieszczonych na pieczęci po początkowej literze „S” zob. też Sfra- gistyka…, tab. XIX — tu na pieczęciach kościelnych, oraz tab. XXXIX, nr 97 — tu pieczęć Bolesława I, księcia świdnicko­‍jaworskiego; podobne przykłady odnaleźć można też pośród pieczęci książąt mazowieckich. Zob. S.K. Kucz y ński: Pieczęcie książąt mazowieckich. Wroc- ław 1978, tablice. 7 Przykładowo jedynie: D. Tomcz yk: Pieczęcie górnośląskich cechów rzemieślniczych z XV—XVIII w. i ich znaczenie historyczne. Opole 1975, pieczęć umieszczona na okładce książ- ki, zob. też s. 129. Inskrypcje na pieczęciach. Treści, formy, funkcje… 239

-dywizorach wspominają też inni autorzy niniejszej publikacji. Przyjmuje się — i jest to pogląd dość logiczny — że umieszczanie krzyża „na godzinie 12” pieczęci pełniło funkcję symbolicznej inwokacji. Pojawia się jednak pytanie o to, co w wypadku, gdy cała legenda napieczętna „poprzecinana” została ta- kiej samej konstrukcji krzyżami lub gdy brakuje tej symbolicznej inwokacji, np. na pieczęciach kościelnych (przykładowo, s. 102, 104, 106, 107 i in.). Pozwolę sobie jeszcze wspomnieć o drobnych nieścisłościach, które za- kradły się do książki, a które w żaden sposób nie wpływają na jej merytorycz- ną wartość. Otóż w artykule poświęconym pieczęciom Bolimowa autor datuje najstarszą z zachowanych pieczęci tego miasta na wiek XVI, równocześnie odwołując czytelnika do zdjęcia przedstawiającego odcisk owej pieczęci. Wid- niejący jednak pod ilustracją podpis informuje, że odcisk ten pochodzi z wieku XV (s. 124—125). Inny charakter ma będące omyłką językową stwierdzenie, które pojawiło się w tekście poświęconym krzyżowi inicjalnemu. Autor pisze: „[…] a kwestia krzyża inicjującego legendę »na 12 godzinie« stała się szcze- gólnym pretekstem do rozpoczęcia tych obserwacji” (s. 133). Użyte w tekście słowo „pretekst” zgodnie z definicją oznacza „zmyślony powód podany dla ukrycia właściwej przyczyny; pozór”8. Być może autorem kierowały jakieś fał- szywe pobudki, wydaje się jednak, że chodziło mu po prostu o „powód” do rozpoczęcia obserwacji. Chciałabym wspomnieć jeszcze o układzie samej pracy. Jej redaktorzy zde- cydowali się na częsty w tego typu publikacjach układ tematyczny, następnie zaś poszczególne teksty ułożyli chronologicznie. Gdyby jednak przyjąć mniej tradycyjne rozwiązanie, próbujące w swej strukturze nawiązać do okręgu, sta- nowiącego symboliczne odzwierciedlenie kształtu pieczęci, wówczas książkę rozpoczynać mógłby artykuł zamieszczony w niej, a niedotyczący przecież in- skrypcji, poświęcony formule Sigillum Maiestatis Nostrae, mogący jednak być doskonałym wstępem do zawartych w tytule tomu rozważań. Czas na podsumowanie. Redaktorzy prezentowanej publikacji napisali we wstępie, że jeżeli uda się jej poszerzyć dotychczasową wiedzę na podjęty te- mat, książka wykona swe zadanie. Bez wątpienia uznać należy, że tak się sta- ło. Zawarte w niej artykuły wnoszą wiele nowych i cennych informacji, mogą- cych twórczo wpłynąć na dalsze badania oraz przemyślenia. I można jedynie wyrazić życzenie, aby autorzy kontynuowali badania, niniejsza publikacja zaś zapoczątkowała serię poświęconą inskrypcjom na pieczęciach.

8 Słownik języka polskiego. Red. M. Sz y mczak. T. 2. Warszawa 1979, s. 920—921 (hasło pretekst).

Iwona Pietrzyk Instytut Historii, Uniwersytet Śląski „Średniowiecze Polskie i Powszechne” 2017, T. 9 (13) ISSN 2080-492X (wersja drukowana) ISSN 2353-9720 (wersja elektroniczna)

Anna Pobóg­‑Lenartowicz: Energiczne, władcze, pobożne. Księżniczek i księżnych opolskich portret (prawie) własny. Opole, Wydawnictwo Nowik, 2016, ss. 136

Jubileusz 800­‍lecia lokacji Opola to dobry moment, by przypomnieć te postaci, które w sposób szczególny odcisnęły swoje piętno na jego długiej hi- storii. Elity władzy, osoby podejmujące najważniejsze decyzje w mieście, ale i w księstwie opolskim, są już dosyć dobrze naukowo opracowane. Jest nato- miast jeszcze jeden bardzo ważny aspekt — know­‍how ukazywania przeszło- ści, aby ta nie była nudna, aby nie była polemiką z autorami wcześniejszych publikacji, w końcu — co jest szczególnie istotne w przypadku jubileuszy — aby zainteresować historią osoby spoza świata naukowego, albowiem wymiar popularyzatorski jest de facto w tych okolicznościach ważniejszy. Pomysłami na pewno zaskakuje znana opolska mediewistka Anna Pobóg­‍Lenartowicz, która w swojej ostatniej publikacji Energiczne, władcze, pobożne. Księżniczek i księżnych opolskich portret (prawie) własny ukazała cząstkę historii Opo- la i księstwa opolskiego widzianą przez pryzmat kobiet, które jak dotąd były przez badaczy mniej zauważane. Działo się tak dlatego, że rzadko uczestni- czyły w czynnościach prawnych, nie wystawiały takiej liczby dokumentów jak mężczyźni, pozostawały poza sferą zainteresowań średniowiecznych kro- nikarzy, którzy zdecydowanie woleli opisywać dzieje polityczne książąt pia- stowskich. Ci bowiem nierzadko oddziaływali na dziejopisarzy, a powstające w ten sposób źródła narracyjne częstokroć stawały się ich tubą propagandową. W takim świecie nieczęsto pisano o kobietach, co wcale nie oznacza, że były one bierne politycznie czy społecznie. Książki Anny Pobóg­‍Lenartowicz, nawet jeśli adresowane do wąskiego grona specjalistów — mediewistów zajmujących się dziejami polskiego mona- stycyzmu — są napisane dość przystępnym językiem, dzięki czemu czyta się je bez zbytnich trudności. Omawiana pozycja także została napisana bardzo komunikatywnym językiem, zatem mogę śmiało polecić ją osobom, które chcą Anna Pobóg­‍Lenartowicz: Energiczne, władcze, pobożne… 241 poznać historię Opola i księstwa opolskiego w średniowieczu. Słowa uznania należą się za pomysł; nie jest to ujęcie typowe, biograficzne, leksykonów bio- graficznych bowiem nie brakuje. Autorka w publikacji pokazuje całe spektrum funkcji społecznych, religijnych i politycznych, wskazując na cichą, niezauwa- żaną, niedocenianą jak dotąd rolę kobiet — księżnych i księżniczek piastow- skich — w średniowieczu. W czasach, które postrzega się współcześnie dość stereotypowo, jakoby marginalizujących aktywność kobiet. Zdarzało się jed- nak tak, że to kobiety średniowieczne — w tym przypadku Piastówny — kre- owały rzeczywistość polityczną. Ale są to przypadki dość rzadkie, rola kobiety w okresie średniowiecza była bowiem zupełnie inna. Księżne, jako pierwsze damy, miały do wykonania swoje zadania społeczne, religijne, kulturalne. Najnowsza książka Anny Pobóg­‍Lenartowicz składa się z sześciu rozdzia- łów, zatytułowanych dość nietypowo: Rodzinne gniazda, Małżeńskie kontrakty, Po owocach je poznacie, Energiczne, władcze, przedsiębiorcze, Służąc Bogu, Błyskotki, stroje, wnętrza, i jak widać — mimo lekkości stylu oraz sposobu ukazania tematu — wymaga po części dobrej orientacji w wydarzeniach po- litycznych Górnego Śląska w średniowieczu. Dlaczego? Już same tytuły po- szczególnych rozdziałów sugerują nam, że publikacja jest raczej suplementem naszej wiedzy historycznej, społeczno­‍psychologicznym portretem Piastówien niż zarysem historycznym dziejów Śląska. Dobra znajomość faktografii za- pewne się przyda. Weźmy przykładowo pierwszy rozdział: Rodzinne gniazda, gdzie autorka opisuje księżne i miejsce ich pochodzenia, nie zawsze jednak identyfikuje je z konkretnym władcą. I tak np. tylko dobrze zorientowany czytelnik wie, że księżniczka Eufemia, która pochodziła z Wielkopolski, była żoną księcia… Władysława I opolskiego (1225—1281). Próżno szukać tych in- formacji przy pierwszej, dosyć obszernej (kilka akapitów) wzmiance o księż- niczce wielkopolskiej; czytelnik otrzymuje za to dość szczegółowy wywód historii Wielkopolski od czasów… pierwszych Piastów (Mieszka I i biskup- stwa misyjnego w Poznaniu), co moim zdaniem — w przypadku publika- cji o charakterze popularyzatorskim — jest zupełnie niepotrzebne. Autorka dopiero w następnym rozdziale łączy Eufemię z Władysławem. Zaskakujący jest także układ rozdziału Rodzinne gniazda. Nie udało mi się znaleźć żadne- go klucza porządkującego siedziby rodowe żon Piastów opolskich. Nie jest to z pewnością kryterium alfabetyczne, nie jest to również kryterium geograficz- ne. A szkoda, dodatkowy element porządkujący z pewnością bowiem usyste- matyzowałby wiedzę — zwłaszcza wiedzę tych adresatów książki, którymi są osoby niebędące znawcami tematu. Układ pozostałych rozdziałów jest już bardziej czytelny. Małżeńskie kontrakty nie tylko pokazują aspekty polityczne zawierania związków małżeńskich, ale wskazują na te pary, gdzie zawiązało się prawdziwe uczucie, które przetrwało próbę czasu. Po owocach je pozna- cie to rozdział, który jest niejako kontynuacją poprzedniego. Owocem miłości książęcej pary były dzieci, które często swoimi dokonaniami przyćmiewały 242 Wojciech Dominiak rodziców. O ile częściej pamiętamy o ojcach tychże, o tyle te, które je zro- dziły, są marginalizowane. I w tym rozdziale Anna Pobóg­‍Lenartowicz przy- wraca należne im miejsce. Energiczne, władcze, przedsiębiorcze to kobiety, które miały na tyle energii i silną pozycję, że potrafiły przebić się przez kon- wenanse średniowiecznej rzeczywistości. Autorka przywołuje te księżne, któ- re odgrywały kluczowe role społeczno­‍polityczne (np. księżna Viola), i to nie tylko w okresie regencji nad małoletnimi synami. Jak różnorodny był obraz średniowiecznej kobiety, możemy dowiedzieć się z lektury dwóch następnych rozdziałów: Służąc Bogu oraz Błyskotki, stroje, wnętrza. Kobiety w średnio- wieczu z jednej strony poświęcały się służbie Bogu, obierając często drogę życia konsekrowanego, z drugiej zaś — były zupełnie takie jak współczesne niewiasty, przejawiały zamiłowanie do drogich ubrań, kamieni czy biżuterii. Bardzo dobrym pomysłem autorki było zamieszczenie na końcu tomu krótkich biogramów bohaterek opracowania, które z pewnością porządkują prezento- wane treści. Na zakończenie trzeba pochwalić pomysł powstania recenzowanej książ- ki. Każda publikacja przybliżająca nam historię w sposób przystępny, adre- sowana do szerokiego grona odbiorców, jest kamieniem milowym w po- znawaniu i popularyzowaniu przeszłości. Pozostaje mieć nadzieję, że Anna Pobóg­‍Lenartowicz jeszcze nie raz zaskoczy nas oryginalnością ukazywanego tematu.

Wojciech Dominiak Muzeum Ziemi Prudnickiej „Średniowiecze Polskie i Powszechne” 2017, T. 9 (13) ISSN 2080-492X (wersja drukowana) ISSN 2353-9720 (wersja elektroniczna)

Marcin A. Klemenski: Albert książę strzelecki (ok. 1300—1370/71). Kraków, Avalon, 2017, ss. 140

W ostatnim czasie można zaobserwować zwiększenie zainteresowania dzie- jami ziem opolskich w okresie średniowiecza. Badania koncentrują się głównie wokół osoby Władysława II — najaktywniejszego z Piastów opolskich. Z ko- lei 1. poł. XIV wieku nie cieszy się aż takim uznaniem. Tym bardziej więc na uwagę zasługuje biografia księcia strzeleckiego Alberta autorstwa Marcina A. Klemenskiego. Choć Piast ten nie wyróżniał się spektakularnymi sukce- sami w polityce zagranicznej, jednak jest to postać istotna z uwagi na długie panowanie, w czasie którego na terenie Górnego Śląska zachodziły przemiany administracyjno­‍urzędnicze, a w okolicznych księstwach rozgrywały się spory dziedziczne, w których brał on aktywny udział. Książę ten próbował zaistnieć na dworze węgierskim, ale w przeciwieństwie do jego górnośląskich krewnych nie przełożyło się to na rozwój jego kariery. Recenzowana książka — która jest rozszerzoną pracą licencjacką — skła- da się z czterech rozdziałów. Pierwszy dotyczy kwestii genealogicznych, dru- gi — spraw polityki zagranicznej, trzeci odnosi się do polityki wewnętrznej, a ostatni — do otoczenia księcia. Biografia liczy 140 stron, lecz trzeba od razu dodać, że z uwagi na skąpe informacje dużo więcej o tym księciu napisać nie można. Jeśli chodzi o źródła wykorzystane przez autora, to należy zaznaczyć, że skorzystał on z dokumentów księcia strzeleckiego zachowanych w Archi- wum Państwowym we Wrocławiu oraz z Nekrologu klasztoru cysterskiego w Jemielnicy, znajdującego się w Bibliotece Uniwersyteckiej we Wrocławiu. Ponadto sięgnął do jednego kopiarza (choć w samej bibliografii podano dwa numery tego samego kopiarza — stary: [D] 370, i nowy: 436). Wykorzystał także większość wydrukowanych dokumentów tego księcia (choć nie wszyst- 244 Maciej Woźny kie w pełni)1 oraz znaczną liczbę opracowań, jednak pominął też kilka istot- nych artykułów, które wymienię, recenzując poszczególne rozdziały. Pierwszy rozdział, oparty na literaturze przedmiotu, precyzuje — na tyle, na ile jest to możliwe — przypuszczalne daty narodzin i śmierci księcia oraz kwestie genealogiczne. Słusznie autor datuje śmierć Alberta na lata 1370—1371. Jako miejsce urodzenia wskazuje kilka możliwych miejsc, m.in. nowy zamek w Opolu, co jednak jest nieporozumieniem. Zamek ów powstał bowiem dopiero za rządów Władysława II, kiedy miasto było podzielone między dwóch książąt, co opisano w literaturze przedmiotu2. W kwestii pochodzenia tajemniczej księż- nej opolskiej Grzymisławy krakowski historyk opowiada się za teorią, że była ona siostrą Bolesława I, odtrąconą przez Henryka IV Probusa. W sprawie córki Alberta — Elżbiety — autor nie sięgnął do artykułu Marka Królikowskiego, który wysunął dość prawdopodobną tezę, że do jej małżeństwa z księciem ku- jawskim doszło w 1358 roku, a znaczne nadanie dla Merboty Świętopełka było wynagrodzeniem za jego czynny udział w doprowadzeniu do tego mariażu3. Należy zaznaczyć, że Klemenski wykorzystuje także dotyczący Łabęd do- kument z 1317 roku, z którego wynika, że tzw. kraina sośnicowicka należała wówczas do księcia Alberta. Sygnalizuje przy tym słusznie, że do samego do- kumentu należy podchodzić ostrożnie, z uwagi na to, że jest on znany tylko z edycji Johannesa Chrząszcza i mógł zostać sfałszowany. W kwestii Sośnico- wic mało przekonująca jest teza autora, jakoby ten teren był początkowo odda- ny księciu strzeleckiemu pod zarząd. Badacz zakłada, że Sośnicowice otrzy- mały prawa miejskie nieco przed 1317 rokiem, kiedy to została wspomniana kraina sośnicowicka (s. 67—68), choć w innym miejscu podaje też, że miasto lokowano w związku z powstaniem opactwa w Rudach Raciborskich (s. 56). Jest to jednak błędna teza. W znanym Klemenskiemu dokumencie konfedera- cji miast z 1384 roku (s. 68) brakuje Sośnicowic, mimo że podano tam m.in. Niemodlin czy Strzelce4. Także w dokumencie wyliczającym miasta Mikołaja I 1 Chodzi głównie o dokumenty wzmiankowane w CDSil, T. 2, a szerzej opisane przez Augustyna Weltzla (Das fürstliche Cisterzienserstift Himmelwitz. Breslau 1895). Zestawienie kilku pominiętych i jedynie częściowo wykorzystanych dyplomów Alberta podaję na końcu niniejszego tekstu w tabeli 1. 2 M.in. zob. D. Veldt r up: Prosopographische Studien zur Geschichte Oppelns als her- zoglicher Residenzstadt im Mittlalter. Berlin 1995, s. 375—376; J. Sperka: Władysław książę opolski, wieluński, dobrzyński, pan Rusi, palatyn Węgier i namiestnik Polski (1326/1330—8 lub 18 maja 1401). Kraków 2012, s. 301. 3 M. K rólikowski: Elżbieta, księżniczka strzelecka — niespełniona nadzieja. (Przyczy- nek do genealogii Piastów górnośląskich). „Śląsk Opolski” 2004, nr 2, s. 67—68. 4 AP Opole, Akta miasta Opola, nr 5 = CDSil, T. 33, s. 37—38, nr 30 [regest] = S. Ko- sz yk: Dokumenty pergaminowe Archiwum Miejskiego w Opolu. „Śląski Kwartalnik Historycz- ny Sobótka” 1950, T. 5, s. 97 [regest]. Dokument omówił ostatnio od strony prawnej Marian J. Ptak zob. Ten że: Związek miast Księstwa Opolskiego i Wieluńskiego z 1384 r. W: Studia historycznoprawne. Tom dedykowany Profesorowi Doktorowi Alfredowi Koniecznemu. Red. K. Orzechowski. Wrocław 2004, s. 103—116. Marcin A. Klemenski: Albert książę strzelecki (ok. 1300—1370/71)… 245 po zjednoczeniu ziem opolskich poszczególne miejscowości są precyzyjnie określone (np. miasto i zamek Strzelce, miasteczko Leśnica), ale nie Sośnico- wice (nazwano je sośnicowicką krainą)5. Należy założyć, że przez okres śred- niowiecza miejscowość ta była wsią. Najpewniej dlatego więc inne jednostki administracyjne zostały opisane jako okręgi (dystrykty), a ziemie wokół Sośni- cowic to kraina (ziemia) sośnicowicka. Na tym terenie nie było miasta, a nazwę przyjęto od wsi parafialnej. Jeśli kraina sośnicowicka faktycznie w 1317 roku należała do księcia Alberta (co nie jest też pewne z uwagi na problem auten- tyczności dokumentu), to została ona wydzielona z ziemi bytomskiej — ina- czej nadanie nazwy temu obszarowi nie miałoby sensu. W drugim rozdziale autor omawia relacje Alberta z Polską (s. 33—40), Węgrami (s. 41—43), Czechami (s. 43—47) oraz z innymi górnośląskimi księ- stwami (s. 47—54). Jest to ciekawy przegląd stosunków małego księstwa z naj- ważniejszymi monarchiami Europy Środkowej, oparty na bogatej literaturze oraz źródłach. W tym miejscu też zawarto opis nieudanych zabiegów księcia i jego krewnych o przejęcie spadku po książętach raciborskich i bytomskich. Trafna jest opinia podsumowująca Alberta: „[…] żył bardziej zainteresowany tym, co dzieje się w jego księstwie bądź bezpośrednim otoczeniu” (s. 54). Trzeci rozdział badacz rozpoczyna od rozważań na temat granic księstwa strzeleckiego. To kolejna próba zmierzenia się z tym problemem. Do opisu granicy autor wykorzystuje dokument z 1341 roku, prezentujący granice mię- dzy Królestwem Polskim a terenami księcia Alberta. Drugie pismo pocho- dzi z 1359 roku i mowa w nim o tym, że księstwo strzeleckie zaczyna się na Odrze. Klemenski słusznie zauważa, że Krapkowice, które dowodnie do księstwa strzeleckiego należały, znajdowały się po drugiej stronie Odry. Na szczęście nie decyduje się rozwiązać tego problemu tak radykalnie, jak zrobił to Jerzy Horwat6, który w celu dopasowania rzeczywistości do omawianego źródła przemieścił Krapkowice na załączonej mapie na drugą stronę rzeki. Trzeba tu również dodać, że także inna miejscowość leżąca po drugiej stronie Odry — Zimnice — należała do księstwa strzeleckiego. Biograf księcia Alber- ta przyjmuje inne rozwiązanie problemu — wysuwa przypuszczenie, że tereny księstwa na zachód od Odry zostały przyrzeczone książętom niemodlińskim i opolskim. W tym miejscu warto zasygnalizować, że z późniejszych źródeł wiadomo, iż przez krótki czas funkcjonował okręg krapkowicki, sięgający po dzisiejszy Rogów Opolski7. Była to prawdopodobnie część księstwa strzelec- kiego położona na zachód od Odry.

5 CDSil, T. 6, nr 249. 6 J. Hor wat: Księstwo opolskie i jego podziały do 1552 r. Książęta — miasta — Kościół — urzędy — własność prywatna. Rzeszów 2002, mapa na końcu pracy. 7 J.E. Böh me: Diplomatische Beyträge zur Untersuchung der Schlesischen Rechte und Geschichte. Bd. 1. Th. 3. Berlin 1770, s. 124—125. 246 Maciej Woźny

Autor wytycza pozostałe granice, opierając się na dokumentach, co jest słusznym podejściem do tej kwestii. Jednak poza miejscowościami, których dotyczą źródła, wymienia także te, z których pisali się świadkowie. To błęd- ne działanie, ponieważ świadkowie niekoniecznie musieli pochodzić z terenu księstwa strzeleckiego; tym bardziej że niektóre miejscowości zakwalifikowa- ne jako strzeleckie leżały w innych okręgach (Balcerzowice8 i Sieronowice9 w okręgu toszeckim). Ponadto badacz słusznie uznaje, że część dawnej kasz- telanii oleskiej znalazła się w granicach księstwa strzeleckiego, ale w dalszych rozważaniach nie ma pewności, czy także miasto Olesno nie zostało włączone do tego księstwa. Jest to jednak kwestia prosta do omówienia. Dawna kaszte- lania oleska, rozciągająca się od granicy z okręgiem kluczborskim po granicę z Królestwem Polskim, została podzielona między księstwo opolskie i księstwo strzeleckie. Z jej wschodniej części powstała nowa, z siedzibą w Lublińcu, przekształcona później w okręg lubliniecki. W pracy brakuje próby określenia granic okręgu lublinieckiego, poza granicą z Królestwem Polskim. W dalszej części rozdziału badacz przedstawia problem lokacji miejscowo- ści znajdujących się w księstwie strzeleckim i kontakty księcia z mieszczanami oraz duchowieństwem. Przy tej okazji Klemenski wyraża swoje wątpliwości co do prawdziwości zamieszczonego w jednym z urbarzy dokumentu z 1353 roku. Jego podejrzenia wzbudza występujący tam notariusz Jan, ponieważ w tym okresie dokumenty stale spisywał Mikołaj (s. 77, przyp. 141). Jednak na s. 91 autor podaje kolejny przykład występowania innego niż Mikołaj notariusza. Wobec powyższego występowanie Jana na piśmie z 1353 roku nie może być argumentem świadczącym, że był to dokument sfałszowany. Może po prostu w niektórych okresach w kancelarii książęcej pracowało dwóch pisarzy? Ostatni rozdział dotyczy książęcego otoczenia. Brakuje tutaj chociażby krót- kiej refleksji odnośnie do powstania urzędu starosty. Autor podaje kasztelanów oleskich, choć ci byli urzędnikami książąt opolskich. Przy omówieniu kasztela- nów strzeleckich wymienia starostów strzeleckich (s. 85)10. Szkoda, że badacz nie sięgnął po artykuł Marka Królikowskiego dotyczący starostów strzeleckich (opisano w nim pochodzenie poszczególnych urzędników)11. Przy okazji prezen-

8 Właściciel Walcerzowic w 1438 r. poświadczył zawieszenie broni między książętami oświęcimskimi a królem Polski, a w 1472 r. został wymieniony na dokumencie wśród ryce- rzy toszeckich, zob. Jana Zamoyskiego notaty heraldyczno­‍sfragistyczne. W: F. Piekosiński: Studia, rozprawy i materiały z dziedziny historii polskiej i prawa polskiego. T. 7. Kraków 1907, nr 585, s. 591; CDSil, T. 6, nr 289. 9 CDSil, T. 6, nr 265; J. Rajman: Kielcza i Żędowice na tle osadnictwa w dolinie Małej Panwi w średniowieczu i wczesnym okresie nowożytnym. W: Z biegiem Małej Panwi z biegiem lat… Zarys dziejów terytorium gminy Zawadzkie. Red. J. Sz ulc. Zawadzkie 2009, s. 42. 10 Warto dodać, że podany w zniekształconym odpisie źródła Stoszek Wisoda to Zbrożek Wysoka. 11 M. K rólikowski: Starostowie strzeleccy od XIV do XVI w. „Śląsk Opolski” 2004, nr 2 (51), s. 1—8. Marcin A. Klemenski: Albert książę strzelecki (ok. 1300—1370/71)… 247 tacji sędziów dworskich autor podaje Stanimira, sędziego nakielskiego (s. 87). Tylko czy Stanimir był faktycznie urzędnikiem, czy też zwrot iudex de nakel nie wynikał z otrzymania praw sądowych w tej wsi? Duże wątpliwości budzi omówienie urzędu komornika. Klemenski pisze, że był on najwyższym urzęd- nikiem dworskim. Problem w tym, że w 2. poł. XIV wieku, z którego to okresu pochodzą informacje o komornikach strzeleckich, jego status był już niski, nie stał on na czele dworu. Świadczy o tym jego — Mussiona Boruty zwanego Staszek — dalekie miejsce na liście świadków12. W dalszej części rozdziału autor omawia znanych ze źródeł włodarzy oraz skarbnika (s. 88—90). W opisie kancelarii strzeleckiej dziwi określenie Mirzana z Prószkowa — a więc przed- stawiciela jednej z bardziej znaczących rodzin górnośląskich — jako „nijaki Mirsau” (s. 91). Następnie badacz prezentuje wszystkich świadków znanych mu dokumentów książęcych. Jednak także do tego fragmentu pracy trzeba do- dać parę korekt i uzupełnień. Właściciele Kamienia Śląskiego nie należeli do Odrowążów, lecz byli osobną rodziną, pieczętującą się herbem przedstawiają- cym srebrną literę „z” na czarnej tarczy13. Świercz z Górzyska to tak naprawdę Świercz z Mokrego Dańca (Moczidencz), pieczętujący się herbem Świerczek. Natomiast wieś Pari to dzisiejszy Borycz. Do tego fragmentu nieodzowne jest wykorzystanie herbarzy, w których poszczególne rodziny są omówione. Na koniec niestety trzeba sprostować kilkakrotnie pojawiającą się analizę dokumentu wydanego 20 września 1342 roku. W piśmie tym książę potwierdza dwie darowizny i dwie sprzedaże części wsi Łagiewniki (obecnie zaginiona, znajdowała się niedaleko Jemielnicy, na południe od niej). Klemenski traktu- je wszystkich podanych tam świadków jak świadków dokumentu książęcego. Jednak w piśmie wyraźnie zaznaczono cztery grupy świadków. Po podaniu dotychczasowego właściciela osady wymienieni są świadkowie tej konkretnej czynności. Są oni związani z danym darczyńcą/daną osobą sprzedającą, a nie z władcą. Łącząc świadków poszczególnych rycerzy z tego dokumentu w je- den ciąg świadków dokumentu książęcego, autor dochodzi do wniosku, że „co ciekawe, nie są oni [mieszczanie — M.W.] wpisani na końcu testacji, lecz pośrodku, między rycerstwem, co może oznaczać ich ważną pozycję w śro- dowisku dworskim” (s. 69). Wspomniani mieszczanie nie byli w środku listy świadków, a nawet nie byli świadkami księcia Alberta. Jak ocenić tę pracę? Na tle dotychczasowych biogramów na kartach tej książki postać księcia strzeleckiego jest jak do tej pory pokazana najpełniej. Czytelnik może zapoznać się zarówno z jego działalnością zewnętrzną, jak i wewnętrzną. Autor zebrał sporo materiału źródłowego. Jednak w samej pracy zdarzają się błędy, choć trzeba zauważyć, że czasem są one pochodną frag-

12 CDSil, T. 6, nr 55. 13 J. Pilnáček: Rody starého Slezska. T. 1. Brno 1991, s. 264—265; R. Sękowski: Her- barze szlachty śląskiej. Informator genealogiczno­‍heraldyczny. T. 3. Katowice 2003, s. 293. Pieczęć Jaśka z Kamienia por. AP Wrocław, rep. 71, nr 49. 248 Maciej Woźny mentarycznych niekiedy opracowań poszczególnych tematów. Niektóre frag- menty publikacji wymagają niewątpliwie korekt i uzupełnień. W tabeli 1 zamieszczam pominięte przez autora dokumenty księcia strze- leckiego, zgodnie z przyjętym przez niego sposobem ich prezentacji.

Tabela 1 Dokumenty księcia strzeleckiego pominięte przez Marcina A. Klemenskiego

Data i miejsce Dokument Odbiorca i treść dokumentu Świadkowie wystawienia A. Weltzel: Das fürstliche 24 III 1425 Wdowa po Fryczko Strzale na Rycerze: Bertold, Gerlach Cisterzienserstift Himmel- b.m. Gąsiorowicach poświadcza, i Jarosław, synowie Magnusa, witz. Breslau 1895, s. 16 = że jest dłużna klasztorowi Wilhelm Czech, Henko, syn CDSil, T. 2, nr 11 [niedokład- 10,5 grzywny i że zakonnicy Rulona, pisarz Jan na informacja] mogą używać do czasu spłaty tego długu barcie w dobrach gąsiorowickich, które wcześ- niej zastawiła jej matka. A. Weltzel: Das fürstliche 30 V 1328 Książę zezwala mnichom Rycerz Wilhelm Czech, Ber- Cisterzienserstift Himmel- b.m. z Jemielnicy na wyrąb w la- told zwany z Siedlec, Kokorz, witz…, s. 16—17 = CDSil, sach koło Wirchlesiu, Żędo- Henko i Przecław Rulonowie T. 2, nr 13 [informacja] wic i Dąbrówce dla celów bu- dowlanych i opałowych. L. Musioł: Lubliniec. Mo- 23 XI 1361 Książę potwierdza przywileje Rycerz Stefan z Żyrowej, nografia historyczna parafii Strzelce nadane wcześniej przez Bole- Merbota, jego syn, Hińcza, lublinieckiej. [b.m.w.] 1956, sława I na młyn zwany póź- syn Rulona, Stefan Thabicze- s. 64—65 niej Kotarowy nis, Jan, włodarz lubliniecki, Mikołaj, kapelan i pisarz A. Weltzel: Das fürstliche 1364 Książę nadaje Janowi zwa- Merbota, starosta, Borko Cisterzienserstift Himmel- Strzelce nemu Rychenbach coroczny z Kadłubca, Świętopełk i Cze- witz…, s. 19 = CDSil, T. 2, nr czynsz wynoszący 1 grzyw- ma z Borowej Łąki, Mikołaj 17 [informacja] nę, który ma być wypłacony Kokorz, Mikołaj, proboszcz 3 lutego w Wiśniczu, pisarz Czema AP Wrocław, rep. 135, 21 XII 1365 Herman, syn Bartłomieja, Kapelanowie Stanisław i Mi- nr 436, s. 71—72 Strzelce prosi księcia o odnowienie kołaj, proboszcz w Wiśniczu, dokumentu, zgodnie z któ- Rulo z Zacharzowic, Tomko rym jego przodek uzyskał od Siradz i Merbotha, książęcy księcia 2 wolne łany, karczmę starosta i prawo książęce oraz wyższe sądownictwo w Kosorowi- cach AP Wrocław, rep. 135, nr 460, 26 XII 1365 Nadanie pól we wsi Polskie Hincza, Czema, bracia z Pięk- s. 3—4 = J.E. Böh me: Di- Strzelce Łany dla Stefanka nej Łąki, Paszek z Kamienia, plomatische Beyträge zur Un- Themchyn z Borzegniewa, tersuchung der Schlesischen Wratysław z Żyrowej, Hincza, Rechte und Geschichte. Bd. 1. syn Rulona, Mikołaj, kapelan Th. 1. Berlin 1770, s. 57 i pisarz

Maciej Woźny Instytut Historii, Uniwersytet Śląski

Na okładce: kapitularz w klasztorze Cystersów w Koprzywnicy Fot. Jerzy Sperka

Redaktorzy Agnieszka Plutecka Krystian Wojcieszuk

Korektor Marzena Marczyk

Łamanie Marek Zagniński

Copyright © 2017 by Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego Wszelkie prawa zastrzeżone

ISSN 0208­‑6336 ISSN 2080­‑492X (wersja drukowana) ISSN 2353­‑9720 (wersja elektroniczna)

Wydawca Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego ul. Bankowa 12B, 40­‑007 Katowice www.wydawnictwo.us.edu.pl e­‍mail: [email protected] Wydanie I. Nakład: 70 + 35 egz. Ark. druk. 15,75. Ark. wyd. 19,5. Papier offset. kl. III, 90 g Cena 20 zł (+ VAT) Druk i oprawa: „TOTEM.COM.PL Sp. z o.o.” Sp.K. ul. Jacewska 89, 88-100 Inowrocław