Wyklęta Armia. Odyseja Żołnierzy Andersa
Total Page:16
File Type:pdf, Size:1020Kb
ODYSEJA ŻOŁNIERZY ANDERSA kacper śledziński Wyklęta armia ODYSEJAOdyseja ŻOŁNIERZY armii Andersa ANDERSA Znak Horyzont Kraków 2017 ODYSEJA ŻOŁNIERZY ANDERSA Spis treści Prolog 11 CZĘŚĆ PIERWSZA Rozdział pierwszy. Obywatele imperium 37 Rozdział drugi. Bez hałasu i paniki 48 Rozdział trzeci. Luty 1940 60 Rozdział czwarty. Kołyma 73 Rozdział piąty. „Wyjeżdżacie tam – dokąd i ja bardzo chciałbym pojechać” 80 CZĘŚĆ DRUGA Rozdział szósty. Laboratorium NKWD 93 Rozdział siódmy. Rota Usilionnogo Rieżyma 102 Rozdział ósmy. „Jedno dziecko nic nie znaczy” 107 Rozdział dziewiąty. My tiepier druzja 114 Rozdział dziesiąty. Amnestia 123 Rozdział jedenasty. „Dbajcie o wasze mundury, bo mogą się wam jeszcze przydać” 128 Rozdział dwunasty. Wola i wiara 135 Rozdział trzynasty. W długą drogę 141 Rozdział czternasty. Wizyta 145 Rozdział piętnasty. Tobruk 157 Rozdział szesnasty. Kontredans sojuszników 166 Rozdział siedemnasty. Dolina śmierci 176 Rozdział osiemnasty. Zaginieni 184 Rozdział dziewiętnasty. Exodus 190 Rozdział dwudziesty. „Już ma pan raj poza sobą” 198 CZĘŚĆ TRZECIA Rozdział dwudziesty pierwszy. Miasto polskich dzieci 217 Rozdział dwudziesty drugi. Pod egidą PAI Force 229 Rozdział dwudziesty trzeci. Depesza ze Smoleńska 242 Rozdział dwudziesty czwarty. „(…) mają mnie tu zabić” 257 Rozdział dwudziesty piąty. W drodze do Egiptu 271 Rozdział dwudziesty szósty. „Biedny angielski osiołek” 280 CZĘŚĆ CZWARTA Rozdział dwudziesty siódmy. Aliancki kompromis 293 Rozdział dwudziesty ósmy. Dolina Sangro 299 Rozdział dwudziesty dziewiąty. Oczekiwanie 315 Rozdział trzydziesty. Via Casilina – za liniami wroga 320 Rozdział trzydziesty pierwszy. Dwadzieścia cztery godziny 332 Rozdział trzydziesty drugi. Quassasin 336 Rozdział trzydziesty trzeci. Dziesięć minut 341 Rozdział trzydziesty czwarty. Gustav-Stellung 351 Rozdział trzydziesty piąty. Echa Teheranu 358 Rozdział trzydziesty szósty. „Diadem” 362 Rozdział trzydziesty siódmy. „Honker” 372 Rozdział trzydziesty ósmy. „Brama do Rzymu” 384 Rozdział trzydziesty dziewiąty. Piedimonte San Germano 398 Rozdział czterdziesty. Przegrupowanie 413 Rozdział czterdziesty pierwszy. „Routine work” 419 Rozdział czterdziesty drugi. Ankona 429 Rozdział czterdziesty trzeci. Pretorianie Andersa 440 Rozdział czterdziesty czwarty. Zugzwang 447 Rozdział czterdziesty piąty. Pahiatua 452 Rozdział czterdziesty szósty. Metauro – linia Gotów 458 Rozdział czterdziesty siódmy. Mikołajczyk w Moskwie 474 Rozdział czterdziesty ósmy. Apenin Toskańsko-Emiliański 478 Rozdział czterdziesty dziewiąty. Jałta 485 Rozdział pięćdziesiąty. Bolonia 492 Epilog 507 Bibliografia 521 Indeks nazwisk 529 Spis map i planów 539 Źródła ilustracji 541 CZĘŚĆ PIERWSZA (…) poprzez mury więzienne docierały do mnie luźne wiadomości o wielkim zasięgu aresztowań i zsyłek dokonywanych przez władze sowieckie (…). gen. Władysław Anders ROZDZIAŁ PIERWSZY Obywatele imperium W Związku Radzieckim są trzy kategorie obywateli: ci, co siedzieli, ci, co siedzą, i ci, co będą siedzieć1. Sokółka, wrzesień 1939 okółka, schowana głęboko na zapleczu frontu, żyła jeszcze siłą rozpędu Swedług norm pokojowych. Sklepy wciąż oferowały specjały, lecz były to tylko resztki zapasów. Świadomość wojny wywoływała komentarze. Ra- dio straszyło sytuacją na froncie, nieporadnie podpowiadając gorące tematy, lecz wojna wydawała się jeszcze odległa. Kiedy w mieście pojawili się pierwsi uchodźcy, wojna obnażyła przed mieszkańcami swą prawdziwą twarz. Dla rodziny Skwarków powrót do Sokółki „zaczął się od kopania schro- nów w ogrodzie”. Na szybach pojawiły się pasy brązowego papieru. Później zostało tylko oczekiwanie. Wojna w Sokółce skończyła się, zanim na dobre się rozpoczęła. „Niem- cy przyszli i odeszli”. Nadchodzili Rosjanie. – „Kim są Rosjanie?” – pytała Krysia. – „Rosjanie to olbrzymie smoki, które jadą na koniach”2 – tymi słowa- mi odpowiedziała dziecku Michalinka – pomoc domowa rodziny Skwarków. 1 Popularne powiedzenie krążące wśród obywateli Związku Radzieckiego w latach 30. i 40. XX wieku. 2 K. Tomaszyk, Droga i pamięć: przez Syberię na Antypody, Warszawa 2009, s. 17. 38 część pierwsza Ponieważ Stanisław i Krystyna Skwarkowie pamiętali okupację radzie- cką sprzed 19 lat, zastanawiali się, czy zostać pod okupacją radziecką, czy przejść pod „opiekę” niemiecką. Zdecydowali się na to drugie. Płaszczyk, w który ubrano małą Krysię, był nadzwyczajnie ciężki i nie- wygodny. Nigdy taki nie był. Źle się układał. „Jeżeli jakakolwiek obca osoba zechce zdjąć [z ciebie] okrycie, [masz] zacząć głośno płakać i krzyczeć”3 – tłumaczono dziecku. Wiedziała dlacze- go – w płaszczyku zaszyto pieniądze i biżuterię. Wyjechali w nocy w grupie ludzi. Zza okien widać było kontury drzew. Wciąż i wciąż. Czas wlókł się niemiłosiernie. W końcu zmienił się krajobraz, las zastąpiła woda, bagna i podmokłe łąki. Dzieci nie wiedziały, ani gdzie są, ani ile czasu minęło od wyjazdu z domu. „Niespodziewanie Staś zaczyna bardzo wymiotować. Nie może przestać. Jest bardzo gorący. Ktoś mówi, że to zapalenie opon mózgowych. Ktoś inny mówi, że Staś umiera”4. Miszojty pod Lidą, wrzesień 1939 Kiedy rozbito 27 Pułk Artylerii Lekkiej w bitwie nad Bzurą i kiedy woj- na polska miała się ku końcowi, młody kapral Zbigniew Lewicki nie rzucił bynajmniej karabinu. Związał się z oddziałem partyzanckim. Lecz nie była to już wojna w zwykłym rozumieniu tego słowa, a raczej wymęczające psy- chicznie i fizycznie szwendanie się po okupowanym kraju z kąta w kąt. Gdy w końcu i ten oddział rozbito, „odrywaliśmy się w kierunku Puszczy Bia- łowieskiej. Byliśmy zdemoralizowani dziesięciodniową tułaczką po lasach i ostatnimi wypadkami, zmęczenie fizyczne i moralne zagłuszyło instynkt samozachowawczy”5. Trzy pogrążone w półśnie postacie ni to siedziały, ni to leżały w ciem- nej dworskiej kuchni. Żar rozpalonego pieca usypiał ich. Po kuchni krząta- ły się dwie kobiety zajęte „pitraszeniem na kominie”. Lewicki nie spał, trwał pogrążony w letargu. Gdzieś jakby z daleka, z in- nego świata doszedł do jego świadomości „podejrzany ruch na podwórzu”. Chwycił za broń, zerwał się, nie zdając sobie jeszcze sprawy z tego, co się dzieje. 3 Ibidem, s. 18. 4 Ibidem. 5 Z. Lewicki, Dziennik. Wrzesień 1939, Kołyma, Władywostok, Iran, Irak, Palestyna, Egipt, Mon- te Cassino, Ancona, Bolonia, Anglia…, Kraków 2000, s. 12–13. ROZMIESZCZENIE POLSKICH JEŃCÓW I WIĘŹNIÓW W ZSRR Murmańsk Dolny Kołymsk Średni Górny Kołymsk Leningrad Nowa Ziemia Kołymsk Ostaszków Archangielsk Norylsk Wołogda Katyń Pestraja Dreswa Dudyńsk Workuta Wierchojańsk Kozielsk Moskwa Magadan Griazowiec Kotłas Aleksandrowsk Starobielsk S R Jakuck Astrachań S Nowosybirsk Krasnojarsk Z Chabarowsk Irkuck Semipałatyńsk Buchta Nachodka Władywostok 40 część pierwsza Najpierw usłyszał tupot butów dochodzący z sieni, potem ujrzał postacie żoł- nierzy uzbrojonych w długie karabiny z bagnetami, wykrzykujących wciąż „ruki w wierch”! Wołoczyska, początek października 1939 Kolumna jeńców ciągnęła się za najbliższe wzgórze. Ludzie w podartych mundurach i wytartych butach szli powoli, noga za nogą, starając się wkom- ponować krok w powolne, a zarazem chaotyczne tempo. Józef Czapski, hrabia, chociaż tego tytułu nie używał, zwolnił, zauważył bowiem, jak idący przed nim żołnierz stracił rytm, a w chwilę później nie- przytomny zwalił się na bury kurz drogi. Zewsząd zaczęto krzyczeć: „omdlał, omdlał!”. Zrobiło się zamieszanie, w które zaraz wtrącili się żołnierze radziec- cy. Rozpychając tłum długimi karabinami, przebijali się ku leżącej postaci. Co się później stało z tym leżącym nieszczęśnikiem, tego już Czapski nie wi- dział, bowiem żołnierze zaczęli poganiać jeńców i tłum niemrawo ruszył dalej. Szli drogą wśród pól porosłych trawą o wypłowiałej zieleni, ubogich szaroburych ściernisk i gołej, świeżo zaoranej ziemi. Z przodu nad pofalo- wanym horyzontem zauważyli krzyż ze sczerniałego ze starości drewna. Za- trzymali się nieopodal. Przed kolumną w wąskiej rynnie terenu cicho pły- nęła rzeka. To był Zbrucz – granica nieistniejącej już Rzeczypospolitej. Zza rzeki spoglądały ku nim domy pierwszego radzieckiego osiedla. To były Wo- łoczyska – zapamiętał Czapski. We wrześniu 1939 roku 46-letni Józef Czapski był oficerem rezerwowe- go szwadronu 8 Pułku Ułanów Księcia Józefa Poniatowskiego. 3 września meldował się w koszarach rakowickich pod Krakowem i od tego dnia przez kolejne trzy tygodnie cofał się na wschód wraz z dwoma niedozbrojony- mi i pozbawionymi koni szwadronami. 27 września w okolicach Chmielku radzieckie bataliony otoczyły oddział kawalerii i en masse wzięły jego żoł- nierzy oraz oficerów do niewoli. „Zaręczono nam, że szeregowi zostaną wy- puszczeni” – pisał Czapski, i tak w istocie się stało – „oficerowie zaś mieli być jedynie dowiezieni do Lwowa i tam puszczeni na wolność”6. Już na miejscu, we Lwowie w koszarach 14 Pułku Ułanów, zamienio- nych tymczasem na więzienie, okazało się, że to nieprawda. A jednak poli- truki zręcznie operujący propagandą nadal utrzymywali, że ze strony władz 6 J. Czapski, Na nieludzkiej ziemi, Warszawa 1990, s. 12. 1. Obywatele imperium 41 radzieckich nic oficerom nie grozi, i słowa te powtarzali przez kolejne dni wbrew niepodlegającym dyskusji faktom – trwającej bez przerwy podróży na wschód ku granicy radzieckiej. Weszli do miasteczka wieczorem. Noc spędzili w oborze. „Było zupełnie ciemno, gdy się zamykało wszystkie drzwi, robił się niemożliwy zaduch, nie- znośny dla tych, którzy siedzieli w głębi obory; jak tylko próbowano drzwi otworzyć, chłód stawał się dotkliwy dla skulonych bliżej wyjścia”7. Gdzieś z wnętrza ktoś zawołał: – „Otwierać drzwi, nie mamy czym oddychać”. A wtedy spod drzwi