1922 R. - POLSKA KULTURA NA ŚLĄSKU

CENA 5 ZŁ (w tym 5% VAT) ISSN: 1425-3917 NR INDEKSU 33328X

A >- Z z 3 M n < U c t ć . LU CO -Jrf \— LLJ O =! n — t Z n v

# Śląskie. Pozytywna energia Nr 10 (204) • ROK XVIII • PAŹDZIERNIK 2012 _ ___Abp WIKTOR SKWORC: Kościół jest ojczyzną wszystkich Sejm Śląski a autonomia - rozmowa z prof. JÓZEFEM CIĄGWĄ MARIA DĘBICZ - Listy Tadeusza Różewicza do Henryka Bereski KAZIMIERZ KASZPER - Trucizna przychodzi zza Olzy ______LECH M. NIJAKOWSKI - Śląskość zarejestrowana ______LEON MARKIEWICZ - W drodze do potęgi ______LECH SZARANIEC: Muzeum rozebrane ______WITOLD TURANT - Łachmyta jako bohater

M

F ? - U ■ ___-__ -^2 ---—------_____- Prezydent Piotr Uszok 7 września br. wręczył doroczne nagro­ dy w dziedzinie kultury. Laureatami zostali: Joanna Wnuk -N a- zarowa - dyrektor Narodowej Orkiestry Symfonicznej Pol­ skiego Radia za wieloletnią, pełną zaangażowania i pasji pracę oraz znaczący wpływ na kształtowanie wizerunku mia­ sta , Zbigniew Sawicz - za znaczący dorobek arty­ styczny w dziedzinie fotografii, dokumentowanie ciekawych zjawisk kulturalnych ważnych dla mieszkańców miasta i regio­ nu oraz prof. Marian Oslislo - za wieloletnią, pełną zaangażo­ wania i pasji pracę pedagogiczną i artystyczną, wyznaczenie nowatorskich kierunków oraz znaczący wkład w kształtowanie wizerunku Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach. Na zdjęciu: prezydent Piotr Uszok z laureatami Zbignie­ wem Sawiczem (z lewej) i prof. Marianem Oslislo. Joanna Wnuk Nazarowa nie mogła uczestniczyć w tej uroczystości.

27 września w sali Parnassos Biblioteki Śląskiej odbyła się uroczystość wręczenia Śląskiego Wawrzynu Literackiego. Laureatem plebiscytu czytelników Biblioteki Śląskiej na Książkę Roku 2011 został Zbigniew Białas (anglista, profesor nauk humanistycznych, prozaik i tłumacz) za książkę pt. „Korzeniec”. Na zdjęciu: laureat (z bukietem róż) w otoczeniu aktorów Teatru Zagłębia. To właśnie w tym teatrze 26 maja br. miała miejsce premiera scenicz­ nej adaptacji „Korzeńca”. Spektakl, podobnie jak książka cieszą się ogromną popularnością.

W Siemianowicach Śląskich skwer przy ulicy Katowickiej no­ si imię Antoniego Halora. Tablicę upamiętniająca tego wybit­ nego artystę odsłonili prezydent Jacek Guzy wraz z wdową po Antonim Halorze - Bogumiłą Hrapkowicz - Halor.

7 września 2012 r. w gliwickiej Galerii „Secesja” otwarto wystawę prac Michała Wrońskiego (debiutował w katowic­ kich „Poglądach” w r. 1964; poeta, prozaik, dramaturg i pu­ blicysta) FOTOGRAFIA - RZEŹBA - LITERATURA. Złoży­ ły się na nią fotogramy przedstawiające Gliwice, podgliwickie pola i przyrodnicze ciekawostki oraz rzeźby w drewnie. Pod­ czas wernisażu teksty Michała Wrońskiego czytała Ilona Jagoda z przerywnikami muzycznymi Piotra Jagody, grają­ cego na saksofonie. Gospodarzem wieczoru był Andrzej Jarczewski, który mówił o twórczości autora.

12 września w budynku Biblioteki Śląskiej przy ul. Francu­ skiej 12 odbył się koncert inaugurujący nowy cykl zatytuło­ wany Filharmonia w starej Bibliotece. Ten wspólny pomysł filharmoników i bibliotekarzy śląskiej książnicy przywraca kulturze regionu piękny przykład katowickiej moderny - by­ łą książnicę z jej eleganckim audytorium, które stanie się sa­ lą koncertową. Gośćmi specjalnymi będą zaproszeni przez prof. Jana Malickiego, ludzie słowa i innych dziedzin twór­ czości, pierwszym z nich był redaktor naczelny miesięczni­ ka „Śląsk”, autor „Sonetów brynowskich” - Tadeusz Kijonka. Gospodynią muzycznych spotkań jest Violetta Rotter-Koze- ra. (Więcej o koncercie inauguracyjnym na stronie 69).

Na zdjęciu: Tadeusz Kijonka I Violetta Rotter-Kozera na koncercie Czasopismo „Śląsk. Miesięcznik społeczno-kulturalny” jest dostępne w wersji elektronicznej w ŚLĄSKIEJ BIBLIOTECE CYFROWEJ pod adresem: h ttp ://vvwvv.sbc.oi'L'. nl/dli hra/nu hlication?id= 19462 ------W NUMERZE: ------ŚLĄSKI MIESIĄC...... 2 Lech Nijakowski REJESTRACJA...... 3 Jan Cofałka WYKRAKAŁ...... 4 Abp Wiktor Skworc KOŚCIÓŁ JEST OJCZYZNĄ WSZYSTKICH...... 5 Rozmowa z prof. dr. hab. Józefem Ciągwą SEJM ŚLĄSKI I AUTONOMIA...... 6 Tomasz Falęcki POLSKA KULTURA NA ŚLĄSKU -1922 ...... 8 NOTATNIK SPÓŹNIONEGO PRZYBYSZA Marek S. Szczepański LEKTURA KSIĄŻEK PRZEDŁUŻA ŻYCIE CZYLI RZECZ O PIZYSTRACIE I KATOWICKIEJ KSIĄŻNICY...... 15 Marcin Rudzki JUGENDAMT W POLSKIM SĄDZIE...... 16 Michał Wroński TEATR SENNY...... 18 Jerzy Lucjan Woźniak W IERSZE...... 22 Matthias Kneipp W IERSZE...... 23 Tadeusz Sierny BEZ PŁASZCZA KONRADA?...... 24 Leon Markiewicz DROGA DO POTĘGI...... 28 POZAKADREM Feliks Netz ZAKOCHANI W RZYMIE...... 33 Maria Sztuka TEATR MARZEŃ I OCZEKIWAŃ...... ,...... 34 Rozmowa ze śląskim kuratorem oświaty Stanisławem Faberem DOSTOSOWAĆ EDUKACJĘ DO POTRZEB...... 38 Kazimierz Kaszper TRUCIZNA PRZYCHODZI ZZA OLZY...... 40 BIBLIOTEKA NOCĄ MIESIĘCZNIK Krystian Gałuszka WYSPY SZCZĘŚLIWE...... 43 Irena Wyczółkowska WIERSZE...... 44 SPOŁECZNO - Hanna Dikta WIERSZE...... 45 Maria Dębicz BERLIŃSKIE ADRESY. LISTY TADEUSZA RÓŻEWICZA KULTURALNY DO HENRYKA BERESKI...... 46 Rozmowa z Lechem Szarańcem MUZEUM - DZIEŁO Pismo wspierane finansowo przez ŚLĄSKICH PATRIOTÓW...... 50 Nr 10 (204). Rok XVIII. PAŹDZIERNIK 2012 r. ZARZĄD Witold Turant ŁACH MYTA JAKO BOHATER...... 53 WYDAWCA: GÓRNOŚLĄSKIE TOWARZYSTWO WOJEWÓDZTWA Michalina Wawrzyczek-Klasik POCZĄTKI I ROZWÓJ LITERACKIE W KATOWICACH ŚLĄSKIEGO AKADEMH SZTUK PIĘKNYCH W KATOWICACH 56 40-012 Katowice, ul. Dworcowa 13 Tel. 32 253-62-21 ŚLĄSKA OJCZYZNA POLSZCZYZNA e-mail: [email protected], [email protected] Jan Miodek OD CHUDOBY DO KUDOWY...... 60 www.gtl.org.pl EKOLOGIA WSPÓŁ WYDAWCA: BIBLIOTEKA ŚLĄSKA Jolanta Matiakowska W PRZYRODNICZEJ plac Rady Europy 1 Projekt objęty PRZESTRZENI ŚLĄSKA...... 40-021 Katowice mecenatem Maria Sztuka WITKIEWICZ I WITKACY...... MIASTA Tel. centr. 32 20 83 700 Bogdan Widera KRAKÓW, KATOWICE, WIEDEŃ, informacja: [email protected] KATOWICE sekretariat: [email protected] STAMBUŁ ...... Redaguje zespól: , Marcin Wieczorek NA 740-LECIE LOKACJI TADEUSZ KIJONKA MIASTA ŻORY ...... redaktor naczelny KATOWICE KONFERENCJA FELIKS NETZ Bogdan Widera MIASTO MUZYKI ...... zastępca redaktora naczelnego MUZYKA WIESŁAWA KONOPELSKA JAK SIĘ MAJĄ KU SOBIE LITERATURA I MUZYKA sekretarz redakcji (MS). . 69 MARIA SZTUKA Wiesława Konopelska JEDYNY W TYM ROKU dział kulturalny KONCERT EWY PODLEŚ W POLSCE...... 70 BOGDAN WIDERA Zrealizowano w ramach Magdalena Dziadek MIĘDZY NUTAMI...... 71 dział spoleczno-historyczny PROGRAMU OPERACYJNEGO KSIĄŻKI WOJCIECH ŁUKA PROMOCJA Katarzyna Krzan POTRZEBA DAWANIA dział graficzny CZYTELNICTWA ŚWIADECTWA...... 72 MIROSŁAW KORBEL ogłoszonego nadzór techniczny i poligraficzny przez Ewa Bartos PIERWSZA DEKADA...... 74 e-mail: [email protected] MINISTRA KULTURY Joanna Kisiel CIEMNE ŹRÓDŁO IRENA FALKIN-SIBIGA I DZIEDZICTWA W FILIŻANCE KAWY...... 75 ANNA STRUMIŁOWSKA NARODOWEGO Grażyna Barbara Szewczyk WSPÓŁCZESNA korekta PERCEPCJA DZIEJÓW LITERATURY NIEMIECKIEJ W kolorze W ZARYSIE...... 76 • Stanisław Witkiewicz i Stani­ ADRES REDAKCJI: Bogdan Widera KRÓTKO O KSIĄŻKACH...... 78 40-012 Katowice, ul. Dworcowa 13, sław Ignacy Witkiewicz (str. tel./fax 32 206-82-71 A)* Wystawa w Muzeum w So­ PODKOPKI...... 79 snowcu (str. B) • Znaki i Twarze Z ŻYCIA BIBLIOTEK Miasta Katowice. Prof. Adolf DTP: STP „KorGraf”, 40-081 Katowice, Dygacz na postumencie (str. C) Krystian Gałuszka, Aleksandra Czyż ul. Dąbrówki 15/12, tel. 32 354-09-88, Opole (str. D) • Leon Dołżyc- BIBLIOTEKA MIEJSCEM SPOTKANIA. 32 781-06-48 ki - malarstwo - III str. okładki. MBP W RUDZIE ŚLĄSKIEJ...... 80 Druk: P W ,Jolek” Na okładce: NOTATNIKI KULTURALNE DRUKARNIA IM. KAROLA MIARKI Ginach Akademii Muzycznej 43-190 MIKOŁÓW, ul. Żwirki i Wigury 1. Janusz Szewczyk OPOLE...... 81 w Katowicach - pierwsza sie­ Wiesława Konopelska KATOWICE...... 82 Materiałów nie zamówionych nie zwracamy. Redakcja zastrzega dziba władz województwa ślą­ sobie prawo skrótów, poprawek i zmian tytułów w tekstach przy­ skiego w latach 1922-1939, dziś Jan Picheta BIELSKO...... 84 jętych do druku oraz skracanie korespondencji. znakomicie łączy starą i naj­ Joanna Kotkowska CZĘSTOCHOWA...... 85 Warunki prenumeraty: poprzez Oddziały i Delegatury nowszą architekturę (proj. To­ Jaceli Sikora ZAOLZIE...... 86 „RUCHU” - na terenie całego kraju. Bezpośrednio - w sekretaria­ masz Konior). Jan Cofałka NASI W WARSZAWIE...... 87 cie Redakcji oraz w urzędach pocztowych. Wpłat należy dokony­ Fotografia: Michalina Wawrzyczek-Klasik TWÓRCY wać na konto: GTL - redakcja miesięcznika „Śląsk”, PKO Zbigniew Sawicz PB SA I O/Katowice 92 102023130000 3302 00202176. Prenume­ KATOWICKIEJ ASP. LEON DOŁŻYCKI...... 88 rata roczna - 60 zł, półroczna - 30 zł. Pismo w prenumeracie jest do­ starczane pod wskazany adres bez dodatkowych opłat. Prenumerata zagraniczna poprzez Dział Prenumeraty i Współpracy z Zagranicą „RUCH” S.A. Cena egzemplarza - 5 zł (w tym 5% VAT). Infolinia 0800 120 029. Tel. +48 022 532-87-31. ISSN: 1425-3917 Nr indeksu: 33328X www.ruch.com.pl ■ WIELODZIETNE mamy z Katowic walczą ■ PROFESOR Edward Wylęgała ordynator od­ 0 stworzenie sieci wypożyczalni używanych pod­ działu okulistyki w Okręgowym Szpitalu Kolejo­ ręczników szkolnych w bibliotekach. Chcą, aby wym w Katowicach od 17 sierpnia pełni obowiąz­ w przyszłości mogły z nich korzystać także inne ro­ ki konsultanta krajowego w dziedzinie okulistyld. dziny w mieście. Przejmie obowiązki konsultanta po prof. Jerzym ■ ZESPÓŁ chirurgów pod kierunkiem prof. Ada­ Szafliku. ma Maciejewskiego z Instytutu Onkologii w Gli­ ■ NOWI nauczyciele będą kształceni z więk­ wicach uzyskał ostateczną zgodę na przeszczepia­ szym naciskiem na praktyczny wymiar' ich pracy. nie twarzy. Prof. Maciejewski od lat specjalizuje się Wprowadzane właśnie nowe standardy ich kształ­ w chirurgii rekonstrukcyjnej. Przeprowadził kilka­ cenia akcentują m. in. umiejętności opiekuńcze i wy­ dziesiąt skomplikowanych operacji odtworzenia chowawcze - mówiła 17 VIII w Zabrzu minister fragmentów twarzy i głowy u chorych na nowotwo­ edukacji Krystyna Szumilas. Przyjechała obejrzeć ry. Chirurdzy z Gliwic szkolili się m. in. u prof. Ma­ zajęcia sportowe na „Orliku” przy Szkole Podsta­ rii Siemionow, która w Cleveland przeprowadziła wowej nr 30 na Helence i sprawdzała stan przygo­ już tego rodzaju zabieg. towania do nowego roku szkolnego w Zespole Szkół ■ PROFESOR Jan Slężyński miał 70 lat gdy po­ nr 10 w sąsiednich Mikulczycach. bił rekord Guinnessa w staniu na rękach, a 80 - gdy ■ SZPITAL Powiatowy w Zawierciu ma długi w półtorej godziny przepłynął 2550 metrów. Ma po­ większe niż roczny kontrakt, a gminy leżące w po­ party badaniami naukowymi przepis na doskona­ wiecie nie zgodziły się poręczyć mu kredytu na ich łą formę. Profesor ma 81 lat i wciąż prowadzi za­ spłatę. Jedyna pociecha w tym, że przestał przyno­ jęcia na katowickiej Akademii Wychowania sić kolejne straty. Fizycznego. ■ NA tradycyjną pielgrzymkę kobiet i dziewcząt ■ WYBUDOWANE przed 100 laty domy do Piekar Śląskich przybyło w niedzielę 19 VIII po­ na os. Zandka w Zabrzu zostały wpisane na listę nad 100 tysięcy pątniczek. Przed mszą ze swoim zabytków. Niestety, ta decyzja żadnego z nich nie przesłaniem zwrócił się do kobiet metropolita ka­ uratuje przed zniszczeniem, chyba że urzędnikom Zapis wydarzeń towicki abp Wiktor Skworc. M.in. zaapelował uda się wciągnąć lokatorów dla wspólnych dzia­ z miesiąca poprzedzającego 0 wolne od pracy niedziele dla wszystkich kobiet łań. To urzędnicy powinni przekonać ludzi z Zand- zamknięcie numeru oraz o przywrócenie pierwotnej wartości rodziny. ki, że wpisanie ich domów na listę zabytków to ■ KATOWICKI Oddział Instytutu Pamięci szansa także dla nich. Narodowej wyprowadza się z budynku po dawnej ■ WYDATKI na leczenie w śląskim NFZ w 2011 r. po kontrolach w aptekach i w poradniach komendzie policji przy ul. Kilińskiego w Katowi­ wzrosną w przyszłym roku zaledwie o 4 proc. Zgod­ NFZ zażądał zwrotu „zaledwie” 290 tys. zł. cach. Od 10 września swoją siedzibę będzie miał nie z projektem finansowym na 2013 rok budżet ślą­ ■ KĄPIEL w rzekach i jeziorach tylko na wła­ przy ul. Józefowskiej, gdzie już od 2001 roku ma skiego NFZ wzrośnie o 272 min zł, do poziomu sne ryzyko. W minionych latach stacje san. -epidu swoje archiwalia. 7 mld 626 min zł. ostrzegały przed bakteriami wykrywanymi w beskidz­ ■ AŻ 783 min zł zarobiła w pierwszym półro­ ■ TRAMWAJE Śląskie zorganizowały specjal­ kich rzekach. Teraz w większości miejsc kąpać moż­ czu Jastrzębska Spółka Węglowa. Wzrosła produk­ ne szkolenie dla motorniczych tramwajów. Psycho­ na się tylko na własne ryzyko ,,bo wody nikt nie ba­ cja węgla (o 13 proc.) i kolcsu (o 36 proc.), ale Ja­ logowie wyjaśniali im jak radzić sobie ze stresem da. Na terenie Żywiecczyzny, Śląska Cieszyńskiego rosław Zagórowski prezes JSW obawia się kryzysu 1 negatywnymi,emocjami, i Podbeskidzia nie ma ani jednego kąpieliska. 1 chce zabezpieczyć się na przyszłość. ■ WOJEWÓDZTWO śląskie po raz ósmy z rzę­ ■ INSTYTUT Onkologii w Warszawie spłaca ■ WŁODZIMIERZ Lubański, czyli uwielbia­ du okazało się najoszczędniejszym w wydatkach właśnie swój potężny dług dzięki pieniądzom, któ­ ny przez kibiców Włodek został 20 sierpnia Hono­ na administrację. Wśród powiatów ziemskich jednym re zabrał z konta swojemu oddziałowi, czyli Centrum rowym Obywatelem Zabrza. Uchwałę w tej spra­ z oszczędniejszych jest rybnicki, a wśród grodzkich Onkologii w Gliwicach. Chodzi o 75 min zł! To ża­ wie jednogłośnie przegłosowali miejścy radni. w pierwszej dziesiątce najbardziej oszczędnych łosne, że rządzący naszym regionem nawet szeptem ■ PO kilkunastu latach przerwy 1 września zo­ znalazły się Sosnowiec, Rybnik i Tychy. nie wypowiedzieli w tej sprawie słowa sprzeciwu. stanie otwarta pierwsza na Śląsku szkoła górnicza. ■ ROZPOCZĘŁA się jedna z największych in­ ■ URZĄD Marszałkowski ma coraz większe Zgłosiło się tak dużo chętnych, że chyba trzeba bę­ westycji drogowych ostatnich lat w Bielsku-Białej. kłopoty z kupnem używanych pociągów dla Kolei dzie uruchomić dodatkową klasę. Powód? Wszy­ Za blisko 25 min zł zostanie przebudowany układ Śląskich. Zmienia więc strategię: zamiast kierować scy uczniowie mają gwarancję zatrudnienia. dróg w centrum miasta oraz powstanie nowy most stare składy do generalnego remontu będzie oszczę­ ■ DOBIEGA końca remont siedziby Polskie­ na Białej. dzał na nowe pociągi porównywalne z „elfami” go Radia Katowice. Zdaniem znawców to jeden ■ LEKARZE będą jeszcze ostrożniej niż dotąd i „flirtami”. Pytanie jednak czy będzie czym wo­ z najwspanialszych śląskich budynków moderni­ wypisywać leki na receptę. Powód: Śląski NFZ pil­ zić pasażerów... stycznych. niej niż kiedykolwiek wcześniej kontroluje recep­ ■ TO już trzecie igrzyska z rzędu, z których re­ ■ TYCHY likwidują autobusy do Katowic. ty. W tym roku zażądał już z tytułu nienależnej re­ prezentacja Polski przywozi raptem 10 medali, Od października przestaną kursować dwie linie au­ fundacji z poradni i aptek zwrotu aż 716 tys. zł. To a na dodatek wkład olimpijczyków z naszego re­ tobusowe: ekspresowa E-l i 400. Pasażerowie bę­ dane za okres od początku stycznia do końca gionu, w ten jakże mamy dorobek jest żaden. Gdzie dą zachęcani do korzystania z pociągów. czerwca. Dla porównania w tym samym okresie się podzialiście, śląscy mistrzowie? ■ KONIEC odsiadki zomowców skazanych za zastrzelenie górników kop. „Wujek”. Ostatni z szeregowych członków plutonu specjalnego wyj­ dzie na wolność za kilka tygodni, zaś ich dowód­ ZMARŁ PROFESOR WŁODZIMIERZ WÓJCIK ca na początku przyszłego roku. ■ WE wrześniu Gliwice staną się stolicą świa­ Urodzony w r. 1932 w Będzinie-Łagiszy, absolwent po­ towych technopolii. Dziś trudno uwierzyć, że jesz­ cze dwie dekady temu miasto należało do jednych lonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego, nauczyciel szkół z najbiedniejszych w regionie. Pokopalniany kom­ średnich Krakowa fNowej Huty, nade wszystko nauczyciel pleks , który został nazwany „Nowe Gliwice” to nie akademicki, doktoryzował się w ówczesnej Wyższej Szko­ tylko siedziba Gliwickiej Wyższej Szkoły Przedsię­ le Pedagogicznej w Krakowie, habilitował na Uniwersyte­ biorczości, ale też strefa biznesu z inkubatorem cie Jagiellońskim, w r. 1992 został profesorem zwyczajnym przedsiębiorczości. w Uniwersytecie Śląskim, z którym był związany od r. 1973 ■ MIŁOŚNICY rowerowych wycieczek już do swych dni ostatnich. w połowie września będą mogli dojechać z katowic­ kich przedmieść do Trójkąta Trzech Cesarzy na ro­ Obszarem badań naukowych profesora Włodzimierz gatkach Mysłowic. Sosnowiec buduje 12-kilome- Wójcika była literatura XX wieku, o której pisał z imponu­ trowy szlak rowerowy wzdłuż Brynicy i Przemszy, jącym znawstwem i szczerą pasją. Do Jego najcenniej­ Na wykończenie nowej trasy rowerowej władze So­ szych prac naukowych należą studia, rozprawy, eseje o pi­ snowca przeznaczyły prawie 9 tysięcy zł. sarstwie Tadeusza Borowskiego, Zofii Nałkowskiej, o twórczości Skamandrytów. Bezcenna jest książka o legendzie Józefa Piłsudskiego; to profesor Wójcik zebrał KRONIKARZ i skomentował setki utworów, wszystko, co napisano wierszem po polsku o Komen­ dancie. A uczynił to w epoce, która pamięć o pogromcy bolszewików spychała na mar­ gines, a najchętniej w niebyt. Wybór tematu i rzetelność uczonego w pełni doceniono. Sprostowanie Walory filologicznego pisarstwa Włodzimierza Wójcika sprawiły, że został przyjęty do Związku Literatów Polskich. Najserdeczniej przepraszamy panią Profesor Włodzimierz Wójcik miał kilka miłości, którym był wiemy do końca: ko­ KORNELIĘ BANAŚ - autorkę obszernej chał Polskę i swoje rodzinne Zagłębie, kochał literaturę polską, kochał młodzież, tę rozmowy z prof. dr. hab. Ryszardem Kacz­ zwłaszcza, która jako przedmiot swych studiów wybrała polonistykę. Był nauczycie­ markiem pt. „Będzie jeszcze wiele niespo­ lem z powołania, co młodzież studencka rozumiała i za co Go podziwiała i kochała. dzianek”, którą opublikowaliśmy w „Ślą­ Profesor Włodzimierz Wójcik był człowiekiem wielkiej zacności i wielkiego serca! sku” nr 9/2012, za pominięcie Jej nazwiska. Przepraszamy również naszych Czytel­ /Szkic wspomnieniowy o prof. W. Wójciku opublikujemy w listopadowym wydaniu ników za to przykre niedopatrzenie. i„ Śląska ”.) Redakcja sądów niższej instancji, które odmówiły zare­ jestrowania ZLNŚ. Na jakiej podstawie Sąd Rejestracja Stowarzyszenia Osób Narodowości Śląskiej Okręgowy w Opolu zlekceważył ten wer­ dykt? I do tego odniosła się sędzia: „Przypo­ mnienia wymaga przy tym, iż Konstytucja Zarejestrowanie 7 września 2012 roku Stowarzyszenia Osób Narodowości z 1997 roku przyznaje każdemu wolność zrze­ Śląskiej wzbudziło - jak się można było spodziewać - spore emocje. I nie jest szania się, odmiennie od zawartego w Konsty­ to nic dziwnego. Od dawna bowiem batalia o założenie stowarzyszenia „na­ tucji z 1952 roku - na podstawie której orzekał na przykład sąd w 1998 roku - obowiązującej rodowych Ślązaków” splotła się z interesami i dyskusjami odległymi od pra­ do jej wejścia w życie nowej konstytucji pra­ wa do stowarzyszania się. wa zrzeszania się”. Wolność zakłada możliwość podejmowania działań przez obywatela, gdy nie jest to zakazane przez prawo. Tymczasem wielu nadal błędnie uważa, że obywatel ma pra­ wo podejmować działania tylko wtedy, gdy ma­ ją one oparcie w prawie stanowionym przez pań­ stwo. Utożsamienie prawa i wolności jednostki W zgodzie z prawem jest błędne. Co więcej, sąd podkreślił, że nie można po­ minąć milczeniem wyników spisu powszechne­ go z 2002 roku, na które powołali się wniosko­ LECH M. NIJAKOWSKI dawcy. Tym bardziej że liczba osób deklarujących narodowość śląską była niższa, niż w spisie z 2011 roku. Skoro więcej obywa­ teli deklaruje narodowość śląską niż inne uzna­ ONŚ, tak jak wcześniej ZLNŚ, ale i RAŚ ochronę praw i wolności innych osób” (ust. 2). ne przez państwo polskie parodowości, to dla Sstały się w dyskursie publicznym zworni­ Dla rejestracji stowarzyszenia kluczowe znacze­ prawa do zrzeszania się ma to znaczenie nieba­ kami łączącymi takie zagadnienia, jak uznanie nie ma zatem ocena, czyjego statut jest zgod­ gatelne. Postępowanie, jak podkreśliła sędzia, nie Ślązaków za mniejszość etniczną, autonomia dla ny z obowiązującym prawem. Obywatel mo­ toczyło się o to, czy istnieje naród czy też na­ Śląska, status dialektu śląskiego, a nawet sepa­ że realizować swoje wolności, gdy nie ma rodowość śląska. Naukowcy spierają się o de­ ratyzm narodowościowy czy rewizjonizm nie­ ustawowego zakazu - inaczej niż organ pań­ finicję tych pojęć. W dzisiejszym stanie praw­ miecki. Politycy z ochotą poruszali się w tej stwowy, który musi działać w granicach prero­ nym pojęcie narodowości nie jest pochodną mgławicy problemów, traktując poszczególne gatyw i za każdym razem podawać podstawę pojęcia narodu. Przypomnijmy bowiem defini­ sprawy jako okazję do zaprezentowania swe­ prawną swojej działalności. cję zawartą w preambule Konstytucji z 1997 ro­ go stanowiska wobec Śląska. Utrudniało to Według prokuratury statut SONŚ był sprzecz­ ku: .,Naród Polski - wszyscy obywatele Rzeczy­ i utrudnia merytoryczną dyskusję także o orze­ ny z artykułem 2 ustawy o mniejszościach... pospolitej”. To, że ustawa o mniejszościach... nie czeniu sądu okręgowego w Opolu. (zawiera on definicję „mniejszości narodowej” wymienia narodowości śląskiej, nie znaczy, że Przypomnijmy kilka faktów. 21 grudnia 2011 oraz wymienia społeczności uznawane przez jej nie ma w rzeczywistości. „Zdaniem sądu od­ roku Śąd Rejonowy w Opolu rozpatrzył pozy­ państwo polskie za mniejszości narodowe) mawianie Ślązakom prawa zarejestrowania się tywnie skargę Komitetu Założycielskiego oraz z ustawą z dnia 7 kwietnia 1989 r. Prawo w stowarzyszeniu osób deklarujących przyna­ SONŚ na odmowę jego rejestracji i zadecydo­ o stowarzyszeniach. Sędzia Anna Korwin- leżność do narodowości śląskiej stanowiłoby dys­ wał o wpisie stowarzyszenia do Krajowego Re­ -Piotrowska nie podzieliła tego punktu widze­ kryminację” - powiedziała sędzia. jestru Sądowego. Decyzja ta została zaskarżo­ nia. Już pierwsze zdania ustnego uzasadnienia Zarejestrowanie SONŚ nie stworzyło zatem na przez prokuraturę okręgową w Opolu. wyroku oddają istotę werdyktu: „Zdaniem są­ narodowości śląskiej, nie zapewniło uznania Argumenty nie były nowe - dla prokuratury by­ du okręgowego, na co trafnie wskazał wniosko­ dialektu śląskiego za język regionalny, nie jest ła to powtórka z próby rejestracji Związku Lud­ dawca w odpowiedzi na apelację, nieuprawnio­ podstawą prawną uzyskania autonomii przez ności Narodowości Śląskiej. Uznawano, że sko­ ne jest przede wszystkim założenie prokuratora, województwo śląskie, a tym bardziej separa­ ro ustawa o mniejszościach narodowych jakie legło u podstaw apelacji, że zarejestrowa­ cji Górnego Śląska od Polski i (koresponden­ i etnicznych oraz o języ>ku regionalnym nie wy­ nie stowarzyszenia zrzeszającego osoby dekla­ cyjnego?) przyłączenia do Niemiec. Znając fak­ mienia Ślązaków jako mniejszość etniczną rujące przynależność do narodowości śląskiej ty, z mieszaniną zdumienia i rozbawienia, ale lub narodową, to powołanie takiego stowarzy­ prowadzi do powstania innej mniejszości na­ i grozy ze skali politycznych manipulacji szenia jest nielegalne i (w domyśle) ma na ce­ rodowej nieznanej w ustawie o mniejszościach w dyskursie publicznym, czyta się tytuły me­ lu skorzystanie z nieprzysługujących Ślązakom narodowych i etnicznych, a tym samym do uzy­ dialnych doniesień i komentarze. „Prokuratu­ praw. Prokuratura mogła czuć się pewnie - prze­ skania przez członków tego stowarzyszenia ra przegrała. W Polsce istnieje narodowość Ślą­ cież Sąd Najwyższy dwukrotnie (w 1998 przywilejów przysługujących uznanym przez ska” - krzyczały, za „Rzeczpospolitą” liczne i 2007 roku) odmówił rejestracji stowarzyszeń prawo mniejszościom narodowym”. W wolnym media. „Robi mi się niedobrze, gdy słyszę ta­ odwołujących się w nazwie i statucie do naro­ kraju obywatele mogą zrzeszać się pod dowol­ kie rzeczy. Takie tematy roznieca Ruch Auto­ dowości śląskiej, zaś skarga założycieli ZLNŚ nym - nie naruszającym konstytucyjnego po­ nomii Śląska czy mniejszość niemiecka. Na­ do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka rządku - hasłem programowym. Zarejestrowa­ prawdę, przestaję już to tolerować” - powiedział w Strasburgu zakończyła się zwycięstwem nie takiego stowarzyszenia nie oznacza jednak, Sławomir Kłosowski. Już krótki przegląd in­ państwa polskiego, i to w dwóch instancjach że tworzy się nowe prawo. Wpis do rejestru hi­ ternetowych zasobów pokazuje, że uaktywni­ (w 2001 i 2004 roku). Wielu komentatorów potetycznego Stowarzyszenia Osób Narodowo­ ły się te same strategie dyskursywne, które cy­ oczekiwało, że SONŚ podzieli los ZLNŚ. Sta­ ści Warszawskiej nie daje warszawiakom praw klicznie podgrzewają debatę o śląskich ło się jednak inaczej. mniejszości etnicznych. Podobnie nie tworzy sprawach. Dlaczego tak się stało? Musimy pamiętać, że „mniejszości warszawskiej” (acz wielu rdzen­ Naturalnie, fakt, że w Polsce legalnie dzia­ wolność tworzenia i działania stowarzyszeń jest nych warszawiaków przekonanych jest, że są ła stowarzyszenie osób, które deklarują naro­ zagwarantowana przez Konstytucję RP z 2 mniejszością w mieście zdominowanych przez dowość śląską ma istotne konsekwencje po­ kwietnia 1997 roku (art. 12). Prawo do stowa­ przybyszów). lityczne i społeczne. Przede wszystkim nikt już rzyszania się uznawane jest za jeden z funda­ A co ze zwolnieniem z progu wyborczego? nie będzie mógł racjonalnie oskarżać państwa mentów demokracji liberalnej. Wolność do zrze­ Czy po zarejestrowaniu SONŚ nie zyskało szan­ polskiego, że dyskryminuje Ślązaków, unie­ szania się gwarantowana jest także przez sy na dostanie się do Sejmu? I tu znowu niepo­ możliwiając im korzystanie z wolności Europejską Konwencję Praw Człowieka. W ar­ rozumienie. Oczywiście, ustawa z dnia 12 zrzeszania się. Na ten aspekt sprawy zwraca­ tykule 11 czytamy: „Każdy ma prawo do swo­ kwietnia 2001 r. Ordynacja wyborcza do Sej­ ło uwagę coraz więcej organizacji międzyna­ bodnego, pokojowego zgromadzenia się oraz mu RP i do Senatu RP przewiduje zwolnienie rodowych. Również Ślązacy będą zmuszeni do swobodnego stowarzyszania się, włącznie komitetów wyborczych utworzonych przez skupić się na działalności programowej, a nie z prawem tworzenia związków zawodowych organizacje mniejszości narodowych z wymo­ na wykazywaniu, jak bardzo są krzywdzeni i przystępowania do nich dla ochrony swoich gu przekroczenia 5% progu wyborczego. Ty­ przez sącly. Swobodna działalność stowarzy­ interesów” (ust. 1). Wykonywanie tych praw nie le tylko, że skoro ordynacja nie zawiera defi­ szenia pokaże, co może zaoferować Ślązakom może podlegać innym ograniczeniom niż te, któ­ nicji mniejszości - co podkreślała sędzia - to i z j akim odzewem spotyka się w sytuacj i, gdy __' re wynikają z obowiązującego prawa, a co wię­ nawet gdyby taki wniosek SONŚ wpłynął, to wygaśnie mobilizacja ludzi solidaryzujących *^0 cej ograniczenia te muszą być „konieczne podstawą decyzji komisji wyborczej jest usta­ się z organizacją, której odmawia się rejestra- w społeczeństwie demokratycznym z uwagi wa o mniejszościach..., która stanowi dla niej cji. Liczę na to, że SONŚ wzbogaci śląski pej­ na interesy bezpieczeństwa państwowego lub wiążący akt prawny. zaż organizacji samorządowych, przyczynia­ publicznego, odmowę porządku i zapobieganie No dobrze, może powiedzieć wątpiący, ale jąc się do zachowania i rozwoju bliskiego nam przestępstwu, ochronę zdrowia i moralności lub przecież Sąd Najwyższy podzielił stanowisko wszystkim dziedzictwa Górnego Śląska. A społeczeństwo obywatelskie na Śląsku na­ śląskiej tożsamości w dobie globalnej kultury ność Śląska jest za zmianą prawa, jak i jako do­ dal wymaga wzmacniania, jak zresztą w całej popularnej, form ochrony tradycji, sposobów wód zagrożenia dla unitamości państwa polskie­ Polsce. Wiele organizacji, które tradycyjnie ani­ nauczania regionalnej historii. go. Kariera stowarzyszenia w dyskursie publicz­ mowały działalność kulturalną, traci na znacze­ Zarejestrowanie stowarzyszenia może się tak­ nym z pewnością się zatem nie zakończy. niu. Wiele niegdyś silnych stowarzyszeń ślą­ że stać elementem sejmowej debaty nad kolej­ Zarejestrowanie SONŚ należy uznać za za­ skich nie jest atrakcyjna dla młodych ludzi nymi projektami ustaw. I to dla obu stron spo­ kończenie pewnego rozdziału debaty na temat i podlega stopniowej marginalizacji. Z tego ru. Obecnie w Sejmie rozpatrywany jest projekt Śląska i otwarcie nowego. Skoro istnieje po­ punktu widzenia nie można lekceważyć mobi­ nowelizacji ustawy o mniejszościach..., mają­ stulowana od lat organizacja, która ma dbać lizacji śląskiej młodzieży do aktywności w ra­ cy na celu dopisanie języka regionalnego ślą­ 0 zachowanie i rozwój tożsamości Ślązaków mach RAŚ czy SONŚ, nawet jeśli nie podoba skiego. Solidarna Polska z kolei opracowała pro­ uważających się za naród, to dyskusja powin­ nam się preferowana przez nie interpretacja hi­ jekt nowelizacji, który zapewniałby, że jeśli na przenieś się na ocenę konkretnych projek­ storii Śląska czy pogląd na sanację stosunków w gminach, w których stosuje się podwójne na­ tów i dorobku na rzecz śląskiej społeczności społecznych. Wieloletnie spory o rejestrację sto­ zwy i język pomocniczy, w świetle nowych da­ 1 kultury Górnego Śląska. Problemów do roz­ warzyszenia osób uznających się za członków nych spisu powszechnego (a jest to źródło da­ wiązania jest bowiem aż nadto i źle się dzia­ narodu śląskiego sprawiły, że wietekluczowych nych urzędowych) odsetek danej mniejszości, ło, że merytoryczna dyskusja marginalizowa­ dla życia społeczno-kulturalnego Śląska tema­ korzystającej z praw językowych, spadłby po­ na była przez dyskurs ideologiczny, tów zostało wypchniętych na margines. Ten, jak niżej ustawowego progu (20%) - to gminy te wykorzystu jący Śląsk do potwierdzania rozma­ to mówią socjologowie, „konflikt niereali­ byłyby wykreślane z odpowiednich rejestrów. itych stanowisk ideowych. styczny” nie dotykał istoty problemów: wizji Zarejestrowanie SONŚ może być wykorzysty­ rozwoju Śląska, szans na zachowanie i rozwój wane zarówno jako argument za tym, że lud­

Wykrakał! racji stanu i o ironio jako katalizatora rozwoju ży­ cia kulturalno-narodowego Ślązaków. Skandalicz­ W styczniowym numerze „Śląska” nr 1 (195) nym jest zalecanie odnośnie Powstań Śląskich, na­ z 2012, przeczytałem znakomity artykuł Ruiny pa­ leży ukazać je wg nowej oceny, tj. wojny domowej. triotyczne Mariana Buchowskiego, który wybrał się Wszak tę skrajnie szkodliwą tezę głosi RĄ.Ś i inne w rodzinne strony Franciszka Myśliwca, urodzone­ grupy ślązakowców, oraz ich usłużni historycy go 4 października 1868 w Sprzęcicach, poszukując i publicyści. To szczególnie zasługuje na potępienie, śladów pamięci po tym najlepszym w okresie mię­ gdyż hańbi się pamięć i ofiarę naszych bohaterów, dzywojennym rolniku na Górnym Śląsku, wielkim Powstańców Śląskich, dzięki którym 90 lat temu patriocie i działaczu narodowym, współzałożycie­ część Górnego Śląska powróciła do Polski. Natomiast lu Banku Ludowego i Spółdzielni, JRolnik” w Strzel­ mrginalnie jakby mimochodem traktowana jest cach Opolskich; prezesie Górnośląskiego Zjedno­ polskość Śląska. Widać ile niechęci budzi ona u au­ czenia Rolników oraz I Dzielnicy Związku Polaków torów scenariusza. Nie ma nawet wzmianki o pia­ w Niemczech w latach 1936-1939, aresztowanym stowskiej, czyli polskiej historii Śląska, a polscy bo­ we wrześniu 1939 roku. Miał wówczas 71 lat, mi­ haterowie Śląska są absolutnie zdominowani przez mo to hitlerowcy osadzili go obozie koncentracyj­ niemieckie postaci, które są wręcz gloryfikowane. nym w Buchenwaldzie, by go uśmiercić 6 listopa­ pały się oskarżenia i gromy, i dzisiaj mamy do czy­ Panie Marszałku, zwracam się o pilne powoła­ da 1941 roku po przewiezieniu do Dachau. nienia już z nie z zakamuflowaną, ale jawną opcją nie fachowego i reprezentatywnego zespołu eksper­ Redaktor Buchowski wędrując po jego rodzin­ niemiecką. W scenariuszu do wystawy wybuchła ona tów, w celu wypracowania takiego scenariusza nej wsi sygnalizował, że lada moment mogą runąć w całej pełni. Panie Marszałku, wciąż ten scenariusz do stałej wystawy o historii Górnego Śląska, któ­ mury budynku, w którym ongiś mieszkał i gospo­ znajduje się na stronie internetowej Muzeum Śląskie­ ry oddawałby całą prawdę o bogatym i trudnym darzył Franciszek Myśliwiec, „polski król” - jak go (załącznik B2) i wbrew pogłoskom ani przez mo­ dziedzictwie i historii naszego regionu. To Pan po­ go nazywano - wzór dla rolników całego Górne­ ment nie był zdjęty, ani też nie dokonano w nim żad­ winien nadzorować prace takiego zespołu, wszak go Śląska. nych zmian. Ponadto w dniu 29 sierpnia ku jest to sprawa najwyższej wagi. Dziś mogę zameldować, że redaktor Buchowski zaskoczeniu wielu, myślę i samego marszałka, Ra­ Panie Marszałku, to wszystko co dzieje się wykrakał. Oto redakcja „Strzelca Opolskiego” da Muzeum Śląskiego w Katowicach podjęła uchwa­ obecnie w Muzeum Śląskim i w innych jednostkach w numerze 34 (683) z dnia 21 sierpnia 2012 roku, łę akceptującą dotychczasowe prace nad wystawą sta­ kultury, gdzie trwa proces luzowania więzów Ślą­ pod dość wieloznacznym tytułem, z wykrzyknikiem łą Historii Górnego Śląska i oczekuje na wynik ska z Polską i zawłaszczanie przez RAŚ śląskiego na końcu, poinfonnowała swych czytelników, że: konkursu w oparciu o ten sam scenariusz, który Pan dziedzictwa historycznego i kulturowego, gdzie trwa Domu Myśliwca już nie ma! Po czym dowiaduje­ w wywiadzie dla Dziennika Zachodniego z dnia 3 swoista wymiana twardego dysku w naszej pamię­ my się, że zadzwonił do niej jeden z mieszkańców sierpnia br. nazwał skandalicznym i skrajnie pronie­ ci historycznej, nie wzięło się znikąd. To Platforma Sprzęcie z wiadomością: Zawalił się dom Myśliw­ mieckim i bardzo słusznie, gdyż taki jest. Pytam więc Obywatelska tworząc koalicję z RAŚ w sejmiku od­ ca! Szkoda - żałował informator - że nikt nie za­ członków Rady czy aby wnikliwie przeanalizowali dała kulturę i edukację pod nadzór Jerzego Gorze- interesował się tym, co się przez lata z nim działo. ów scenariusz i dlaczego nie wsłuchali się w słowa lika, którego antypolskie i proniemieckie poglądy Ale redakcja informuje, iż kilka lat temu alanno- krytyki płynące z troski o jakość i obiektywizm wy­ są znane, a który objąwszy funkcję w Zarządzie Wo­ wała już, że zabudowania po rodzinie Myśliwca po­ stawy, w tym samego Marszałka. Zamiast tego dy­ jewództwa Śląskiego bez pardonu wykorzystuje padają w ruinę. O pieniądze na ich remont starał rektor Muzeum i jego doradcy podjęli się obrony te­ swoje stanowisko do walki z polskością, czego ja­ się obecny właściciel Walenty Polok. Niestety nie go haniebnego, antypolskiego scenariusza. skrawym przykładem jest ów scenariusz wystawy. udało mu się pozyskać wsparcia. Dodajmy, nie uzy­ Panie Marszałku, po opublikowaniu tego scena­ Wówczas jako radni ldubu Prawo i Sprawiedliwość skał wsparcia w powiecie, w którym rządzi obec­ riusza był Pan wówczas bliski decyzji kadrowych, staraliśmy się uświadomić Panu i radnym z PO te nie mniejszość niemiecka, a za czasów Myśliwca teraz przyszedł czas na takie decyzje, wszak ów sce­ zagrożenia, których dzisiaj jesteśmy świadkami i nie­ w plebiscycie 1921 roku, 86,5 proc. ludności nariusz przygotował dyrektor Muzeum Śląskiego Pan stety uczestnikami. Wtedy byliście głusi na nasze na wsi, i 68 proc, w miastach opowiedziało się Leszek Jedliński przy pomocy ekspertów usłużnych argumenty. Obecnie wszyscy ponosimy konsekwen­ za Polską. Przy wjeździe do, i wyjeździe ze wsi, stoi RAŚ, a zatwierdził go członek zarządu Jerzy Gorze- cje tych szkodliwych decyzji, które zaowocowały dziś tablica z podwójną nazwą: Sprzęcice- lik, którego poglądy antypolskie oraz działanie dramatycznymi podziałami i zrodziły antagonizmy -Sprentschiitz, ale główna ulica jednak nosi imię na rzecz opcji proniemieckiej są znane od dawna. w społeczności naszego województwa, a które za­ Franciszka Myśliwca, jedyny tu już ślad po nim. Odzwierciedleniem jego poglądów jest ten zafałszo­ czynają wśród ślązakowców przeradzać się w an­ JAN COFAŁKA wany, proniemiecki scenariusz wystawy, który jest typolską histerię. Nawet sam ks. arcybiskup Wik­ (Warszawa) wręcz prowokacją antypolską i urasta do szczegól­ tor Slcworc za swoją polską śląskość stał się celem nie bolesnego symbolu, wszak dzieje się to w roku, ich nieustannych i niewybrednych ataków. Brylu­ w którymobchodzimy 90. rocznicę powrotu części je w tym „Slunski Cajtung”, sztandarowe pismo ślą­ Górnego Śląska do polskiej Macierzy. Chciałoby się zakowców, cytat z sierpniowego numeru z artyku­ O całą prawdę historii rzec, czyń wreszcie Waść swą powinność! Czas łu „Piekarsko propaganda, Arcybiskup durś dowo Górnego Śląska na zmiany! nieprawdziwe świadectwo”. Panie Marszałku, należy natychmiast przerwać Czas najwyższy zatrzymać tę nakręcającą się Pan ADAM MATUSIEWICZ proces konkursowy i zdjąć ze strony internetowej Mu­ spiralę nienawiści. Śląsk zaczyna być postrzegany Marszałek Województwa Śląskiego zeum Śląskiego ten haniebny i kompromitujący nas w innych częściach Polski jako region szczególnego List otwarty scenariusz, wg którego historia Górnego Śląska roz­ zagrożenia. Muzeum Śląskie poczyna się w roku 1790 tj. w czasie pruskiego pa­ Apeluję więc do Pana Marszałka i władz Plat­ __^ zakamuflowaną opcją niemiecką? nowania. Okres ten przedstawiony jest jako szcze­ formy Obywatelskiej _ o zmianę polityki, która gólne dobrodziejstwo. Industriada ma być tłem szkodzi wizerunkowi Śląska, na który pracowało Sprawa dotyczy scenariusza określającego wytycz- całej wystawy, a wielcy przemysłowcy niemieccy wiele pokoleń naszych praojców i zagraża jego roz­ ne do stałej wystawy o historii Górnego Śląska w Mu- mają być szczególnie wyeksponowani. Niesłycha­ wojowi. zeum Śląskim. Jeszcze niedawno przestrzegaliśmy nie bulwersujące są wytyczne mające na celu reha­ Przewodniczący klubu radnych ~ przed RAŚ i innymi organizacjami ślązakowców ja­ bilitację Kulturkampfu Bismarcka, a który był bru­ Prawo i Sprawiedliwość ko zakamuflowaną opcją niemiecką. Już wtedy na­ talną walką z polskością ludu śląskiego. Zalecono w Sejmiku Województwa Śląskiego d leżało podjąć poważną debatę. Zamiast tego posy- ukazanie Kulturkampfu jako elementu niemieckiej CZESŁAW SOBIERAJSKI Metropolita Katowicki Arcybiskup Wiktor Skworc do Kapłanów podczas Dnia Modlitw o Uświęcenie Duchowieństwa z okazji pielgrzymki duchowieństwa archidiecezji katowickiej do katedry pw. Chrystusa Króla 1 września 2012 roku

omilia ta, której frag­ nie - do dobra wiecznego, Hmenty publikujemy (tytuł ale jest także nadzieją od redakcji), godna jest szcze­ Kościół jest na przekształcenie „pora­ gólnej uwagi w obecnym nionej” rzeczywistości do­ stanie życia na Śląsku - na­ czesnej w duchu sprawied­ rastających napięć i antagoni­ liwości i miłości, w duchu zmów prowokowanych i pod­ ojczyzną prawdy i wolności (...)” sycanych przez radykalnych Z wystąpieniem metropo­ reprezentantów życia poli­ lity katowickiego mocno tycznego oraz ich skonflikto­ wszystkich współbrzmi orędzie Kardyna­ wane środowiska. Głos hierar­ ła Stanisława Nagy’ego, jed­ chy katowickiego Kościoła nego z najznakomitszych zabrzmiał w tej sytuacji z na­ j| duchownych polskich, wy- leżną troską i mocą toteż po­ | głoszone 17 września pod- winien wpłynąć na stan na­ czas uroczystości w sali Sej- strojów skłaniając do rozwagi ^ mu Śląskiego, z okazji i opanowania. | przyznania mu Złotej Od­ „W czerwcu br. obcho­ znaki Honorowej zą Zasługi dziliśmy 90. rocznicę przy­ dla Województwa Śląskiego łączenia Śląska do Polski. (ksiądz Kardynał S. Nagy, Przed nami 90. rocznica po­ który 30 września skończy wołania przez Stolicę Apos­ 91 lat pochodzi z Bierunia tolską administracji apostol­ Starego). Jego słowa o bole­ skiej polskiego Śląska snych sprawach śląskich z siedzibą w Katowicach nabrały wagi żarliwego ma­ i mianowanie administra­ nifestu polskości. Ma też tora administratury apostol­ znaczenie, że padły w dniu skiej w osobie ks. Augusta 17 września - gdy ożywa Hlonda. Stało się to 9 listo­ pamięć tragicznych wyda­ pada 1922 r. I w tym miesią­ Kardynał Stanisław Nagy i arcybiskup Wiktor Skworc rzeń napaści sowieckiej cu będziemy kościelnie ob­ na Polskę, a patriotyzm jest chodzili tę rocznicę. M.in. wydział o przyszłość. Nie chcemy pielęgnacji świadectwem narodowej jedności. teologiczny przygotowuje sesję nauko­ „kompleksów” i reanimacji społecz­ Sędziwy Kardynał stwierdził stanow­ wą o katowickim okresie życia ks. Au­ nych i etnicznych konfliktów; nie czo wspierając wypowiedź abp. Skwor- gusta Hlonda, od 1925 roku pierwsze­ możemy się godzić na marginalizację ca: „Śląsk ma prawo być samorządną go biskupa katowickiego a potem polskiego dziedzictwa kulturowego, jednostką, sam dawać sobie radę, bo prymasa Polski. na językowe manipulacje, a co za tym tyle razy dawał sobie radę dzięki: Czcigodni księża! Jako duchowień­ idzie na strukturalne legitymizowanie pracowitości, solidności, i przywią­ stwo dystansujemy się od politycznych „prawdziwych” Ślązaków - naszych zaniu do Polski - stwierdził Kardynał sporów związanych z minioną roczni­ w odróżnieniu od obcych. i dodał: - Ślązacy zawsze z tęsknotą cą. Pozostajemy na gruncie faktów hi­ Naszą polityką jest integralne gło­ spoglądali ku wieżom częstochow­ storycznych i z szacunkiem odnosimy szenie Ewangelii i budowanie Ko­ skim i wzgórzu wawelskiemu. Śląza­ się do biskupów katowickich z okre­ ścioła - domu wszystkich i każdego, bo cy byli głodni Polski i żyli nadzieją su przedwojennego, dla których głów­ autentyczny duszpasterz nie może być zjednoczenia z Polską, a gdy wybili się nym motywem działania i duszpaster­ skażony myśleniem plemiennym, co własnym trudem, zostali przez Polskę skiego otwarcia na wszystkie grupy jest plagą w krajach pierwszej ewan­ przygarnięci.” narodowe była zasada: salus anima- gelizacji. Orędzie Kardynała wpisuje się w ciąg rum suprema lex. I tą zasadą kieruje­ Nie wolno przy tym zapominać, że wypowiedzi polskich i śląskich hierar­ my się również dziś. Kościół na Śląsku świat, w którym żyjemy - to świat zba­ chów, którzy stanęli wobec nowego wy­ nie opuścił migrantów, którzy na Ślą­ wiony. Kościół naucza prawdy, która zwania, jakim są kwestie związane z toż­ sku budowali tu od lat 60. swoją no­ nie zawsze jest zgodna z opinią więk­ samością Ślązaków i politycznymi wą małą ojczyznę. Kościół jest ojczy­ szości. Wiara w Chrystusa pozwala ruchami promującymi autonomię. Kardy­ zną wszystkich i nie jest na usługach Kościołowi odczytać także sens wszyst­ nał Nagy podkreślił, że całkowicie popie­ nacjonalistów, autonomistów czy też kiego, co się działo w historii i czego ra spojrzenie na ten problem promowany bieżącej polityki; nie identyfikuje się doświadczamy obecnie. Wierzymy przez metropolitę katowickiego, abp. z żadną partią polityczną a wobec bowiem, że Chrystus jest Panem ludz­ Wiktora Skworca. Jego esencją są zdania państwa i jego instytucji oraz społe­ kich dziejów, że jest On kluczem, wypowiedziane przez abp. Wiktora czeństwa pełni funkcję krytyczno- ośrodkiem i celem całej historii. To Skworca podczas Dnia Modlitw o Uświę­ -profetyczną. właśnie na tej drodze Kościół staje się cenie Duchowieństwa, gdy zaapelował, by Wszyscy cierpimy z powodu atomi- znakiem nadziei dla współczesnego nie dzielić mieszkańców województwa zacji - rozbicia naszego społeczeństwa; świata, mimo tego, że istnieje odczu­ na prawdziwych Ślązaków i resztę. także na Śląsku działają siły pod­ cie przegranej i silna pokusa gaszenia grzewające podziały i prowokujące nadziei. Cyt. za ,, Dziennikiem Zachodnim ” nowe. Niech nas nie dzieli przeszłość, Nadzieja, którą głosi Kościół odno­ ale jednoczy teraźniejszość i troska si się nie tylko - choć pierwszorzęd­ ■ f i sko polskie. Do tzw. drugiej strefy wojsko pol­ Z prof. zw. dr. hab. JÓZEFEM CIĄGW Ą z Uniwersytetu Śląskiego, skie wkroczyło 23. czerwca 1922 roku. Głów­ ne uroczystości zjednoczeniowe odbyły się historykiem idei, ustroju i prawa, wybitnym znawcą 16. lipca 1922 roku w Katowicach. Przybyło ustroju autonomicznego województwa śląskiego na nie pięciu ministrów, j ale również marszałek rozmawia MAREK MIERZWIAK Sejmu Ustawodawczego, Wojciech Trąmp- czyński. Naczelnika Państwa, Józefa Piłsudskie­ go, reprezentował minister spraw wewnętrznych Antoni Kamiński. W uroczystościach brali udział m.in. mianowani przez Naczelnika Pań­ stwa: wojewoda śląski Józef Rymer, oraz wi­ cewojewoda Zygmunt Żurawski. - Jakie instytucje powołano, aby zakorze­ nić państwowość polską na Śląsku? - Działająca po plebiscycie Naczelna Rada Ludowa dla Górnego Śląska zakończyła dzia­ łalność 18. czerwca 1922 roku, przekazując wła­ dzę pierwszemu wojewodzie śląskiemu Józefo­ wi Rymerowi. 19. czerwca 1922 roku wycofały się wojska koalicyjne, a służbę porządkową ob­ jęła polska policja. Rada Ministrów powołała Tymczasową Radę Wojewódzką, wyposażoną, wraz z wojewodą śląskim, w kompetencje ustawodawcze, do czasu powołania Sejmu Śląskiego. Tymczasowa Rada Wojewódzka działała do 10. października 1922 roku, czyli do zwołania Sejmu Śląskiego. - Jak wybierano posłów do tego Sejmu? - To na początku zawsze nieco skompliko­ wana historia. Ponieważ żeby wybrać Sejm po­ trzeba ordynacji wyborczej, a ta ordynacja mia­ ła być dziełem właśnie Sejmu Śląskiego. Ponieważ ordynacji takiej nie było, więc z konieczności wybory do I Sejmu Śląskiego, przeprowadzone 24. września 1922 roku, od­ były się na podstawie przystosowanej do wa­ runków śląskich ordynacji wyborczej do Sej­ mu Ustawodawczego z 28 listopada 1918 roku. To były pierwsze wybory pięcioprzymiotniko- we: powszechne, równe, tajne, bezpośrednie i stosunkowe. Województwo śląskie podzie­ lono na trzy okręgi wyborcze: jeden z siedzi­ bą w Cieszynie, drugi w Katowicach, trzeci w Królewskiej Hucie. Czynne prawo wybor­ cze mieli wszyscy mieszkańcy województwa śląskiego, a więc i kobiety, bo wybory były po­ wszechne, którzy ukończyli 21 lat życia. Na­ tomiast bierne prawo wyborcze mieli miesz­ kańcy Śląska, którzy ukończyli 25 lat. Czynne 90. rocznica prawo wyborcze przysługiwało_ tym obywate­ lom, którzy zamieszkiwali na Śląsku od dnia objęcia go przez władze polskie, tj. od 3 lip­ ca 1922 roku. Jeden mandat miał przypadać na 25 tysięcy mieszkańców. W konsekwencji takiego dzielnika wyborczego w pierwszym Sejmie Śląskim zasiadało 48 posłów. Tak sa­ pierwszego posiedzenia mo było w Sejmie Śląskim II i III kadencji: liczba posłów nie uległa zmianie. - Kto został wybrany do pierwszego Sej­ mu Śląskiego? - W I Sejmie Śląskim zasiadały dwie kobie­ ty: Janina Omańkowska i Bronisława Szym- Sejmu Śląskiego kowiakówna. Posłów niemieckich, zorganizo­ wanych w Klubie Niemieckim, było na początku 14. Od roku 1923 Klub liczył 12 po­ - 90 lat temu, 10. października 1922 roku, regulującego ogromny zespół problemów, wy­ słów, gdyż dwaj niemieccy socjaliści stali się Sejm Śląski odbył w Katowicach swoje nikających z podziału jednolitego dotąd Gór­ hospitantami Klubu Polskiej Partii Socjalistycz­ pierwsze posiedzenie. Proszę przybliżyć ten nego Śląska. Porozumienie to, zawarte w Ge­ nej. W tych pierwszych wyborach ugrupowa­ czas panie profesorze. newie 15. maja 1922 roku, przyjęło postać nia polskie były mocno reprezentowane i zdo­ - Po plebiscycie, czyli po 20 marca 1921 ro­ Polsko-Niemieckiej Konwencji w Sprawie były w sumie 34 mandaty. ku, trzeba było poczekać jeszcze kilkanaście Górnego Śląska. Konwencja obowiązywać - Był czas na to aby przeprowadzić kam­ miesięcy, żeby utworzone ustawą konstytucyj­ miała przez 15 lat, zresztą nie na całym obsza­ panię wyborczą? ną Sejmu Ustawodawczego z 15. lipca 1920 ro­ rze autonomicznego województwa, lecz tylko - Był. Art. 13 statutu organicznego posta­ ku, zawierającą statut organiczny województwa w jego części górnośląskiej. Przestała więc obo­ nawiał, iż wybory do I Sejmu Śląskiego od­ śląskiego (Dz.U. R.P. Nr 73, poz. 497) woje­ wiązywać w maju 1937 roku. będą się w ciągu 80 dni od chwili objęcia Ślą­ wództwo śląskie objęła Polska. Decyzją Rady - Czy faktycznie sprawa ta została zała­ ska przez władze polskie, a więc od 3 Najwyższej z 20 paździemdca 1921 roku cesja twiona w ciągu miesiąca? lipca 1922 roku. Prawie trzy miesiące, licząc Górnego Śląska, tak polskiego, jak i niemiec­ - Tak. Zgodnie z decyzją Rady Najwyższej od 3 lipca do 24 września 1922 roku, to wy­ kiego, miała się odbyć najwcześniej po upły­ z 20 października 1921 roku Polska objęła przy­ starczający okres do prowadzenia kampanii wie miesiąca po zawarciu przez Republikę We­ znaną jej część Górnego Śląska: 20. czerw­ wyborczej. Istniała duża łatwość zgłaszania list imarską i Rzeczpospolitą Polskę porozumienia, ca 1922 roku na Górny Śląsk wkroczyło woj­ wyborczych. Wystarczyło, że pod listą wybór- czą, zawierającą nazwiska kandydatów na po­ w brzmieniu następującym: „Wojewoda w po­ bu Rzeczypospolitej, dowodząc, że najbogat­ słów, podpisało się 50 osób. rozumieniu z Tymczasową Radą Wojewódzką sze województwo nie może się uchylać od po­ - Dziś Komitet Wyborczy wyborców mo­ będzie miał do czasu zebrania się Śejmu Śląskie­ mocy Śkarbowi Państwa. Stąd wzięła się ta nie­ że zostać utworzony po zebraniu co naj­ go władzę ustawodawczą w zakresie, zastrzeżo­ legalna nadwyżka, której nigdy nie zwrócono. mniej 1000 podpisów obywateli mających nym dla ustawodawstwa śląskiego, i w wypad­ Nawet mimo protestów wojewody Mchała Gra­ prawo wybierania do Sejmu natomiast lista kach, wymagających koniecznie niezwłocznego żyńskiego, który zresztą autonomią zachwyco­ kandydatów powinna zostać poparta podpi­ ustawodawczego uregulowania. Wydane na tej ny nie był. Innym ważnym zadaniem Sejmu by­ sami co najmniej 5000 wyborców, którzy sta­ podstawie dekrety z mocą ustawy tracą swoją ło uchwalenie ustawy o wewnętrznym ustroju le zamieszkują w danym okręgu wyborczym. moc, o ile ich nie zatwierdzi Sejm Śląski, któ­ województwa śląskiego. Ustawa ta, mająca być -A w ów czas wystarczyło 50 podpisów! remu muszą być na pierwszym posiedzeniu realizacją funkcji ustrojodawczej Sejmu Śląskie­ - Jaki był przekrój społeczny ówcze­ do zatwierdzenia przedłożone”. Wypełniając obo­ go, wymagała, jako jedyna ustawa śląska, snych posłów? wiązek, zawarty w ostatnim zdaniu art. 1 usta­ podpisu naczelnika państwa (później prezyden­ - W I Sejmie Śląskim, wybranym 24 wrze­ wy z 30. lipca 1921 roku, Sejm Śląski zatwier­ ta) i ogłoszenia w Dzienniku Ustaw Śląskich śnia 1922 roku, było: 5 robotników, 1 rolnik, dził 89 dekretów wojewody, wydanych od i w Dzienniku Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej. 1 rzemieślnik, 2 kupców, 4 przemysłowców i zie­ 17. czerwca do 9. października 1922 roku. Umoż­ Treścią ustawy miała być szczegółowa regula­ mian, 15 działaczy politycznych i związko­ liwił w ten sposób ich dalsze obowiązywanie. cja wielu zagadnień ustrojowych, tak pominię­ wych, 18 pracowników umysłowych i 2 księży. - Kogo wybrano marszałkiem Sejmu? tych w statucie organicznym, względnie tylko - Dziś rządzi jedna partia, bądź koalicja - Konstantego Wolnego. To był wówczas bar­ ogólnie w nim zarysowanych. partyjna, a wówczas? dzo popularny polityk i świetny prawnik, Pisa­ - Powiedział pan profesor to ważne zda­ - Wygrał Blok Narodowy (18 mandatów). łem trochę o nim, powodowany znajomością nie - śląska autonomia. Jakbyśmy porów­ Za nim uplasowała się Polska Partia Socjali­ z Konstantym Wolnym juniorem, który do nie­ nali tamtą i teraźniejszą, której chcą niektó­ styczna (8 mandatów), Narodowa Partia Robot­ dawna pracował w Wyższym Urzędzie Górni­ rzy politycy? nicza (7 mandatów). Po 6 mandatów zdobyły czym w Katowicach, i wiele zrobił dla przypo­ - W sensie prawno-ustrojowym autonomia stronnictwa niemieckie: Deutsche Katholische mnienia dokonań dziadka. To właśnie wnukowi to wydzielenie części ustawodawstwa i przeka­ Vołkspartei; Deutsche Partei. Dwa mandaty przekazał marszałek Wolny swą laskę marszał­ zanie go parlamentowi określonego obszaru au­ otrzymali niemieccy socjaliści (Deutsche So- kowską. Konstanty Wolny był marszałkiem tonomicznego. Obecnie nie ma w Polsce auto­ zialdemokratische Partei). Jeden mandat przy­ pierwszego Sejmu Śląskiego jak i dwóch na­ nomii politycznej, bo cała władza ustawodawcza padł Polskiemu Stronnictwu Ludowemu „Piast”. stępnych. Nowa ordynacja wyborcza i walka po­ należy do Sejmu Rzeczypospolitej. Dziś mo­ - Kobiety miały swój klub? lityczna spowodowały, że ostatni Sejm Śląski żemy mówić jedynie o wysoko rozwiniętym sa­ - Nie. Wymienione już dwie posłanki został opanowany przez sanację. Sejm Ślą­ morządzie szczebla wojewódzkiego, którego do I Sejmu Śląskiego: Janina Omańkowska ski IV kadencji liczył najpierw 24 posłów, zresztą poza Śląskiem, oraz województwem po­ i Bronisława Szymlcowiakówna, należały a po przyłączeniu Zaolzia, w jesieni 1938 ro­ znańskim i pomorskim w Polsce okresu mię­ do Klubu Bloku Narodowego, przemianowa­ ku, 28 posłów. Marszałkiem ostatniego Sejmu dzywojnia nie było. nego w rokii 1924 na Klub Chrześcijańskiej De­ Śląskiego był Karol Grzesik, również prawnik. - Ale kiedy powstawał sejm w roku 1922 mokracji. - Wróćmy jednak do Sejmu Śląskie­ Śląsk był autonomiczny? - Kiedy Sejm Śląski zbiera się po raz go I kadencji. Jakie były najważniejsze -A leż oczywiście, to była pełna autonomia. pierwszy, o czym dyskutuje, jakie są jego sprawy załatwione przez ten sejm? Samo istnienie Sejmu Śląskiego było symbo­ pierwsze uchwały? - Jeśli chodzi o zakres kompetencji ustawo­ lem i atrybutem autonomii województwa ślą­ - Sejm nie może prowadzić działalności me­ dawczych tego Sejmu to był on niezwykle roz­ skiego. Wolą Sejmu Ustawodawczego, jedyne­ rytorycznej bezpośrednio po wyborach, ponie­ legły. Należały doń 63 materie ustawodawcze. go zresztą w II Rzeczypospolitej Sejmu waż musi załatwić najpierw cały szereg spraw Nie wszystkie, rzecz jasna, były wykorzysta­ monokameralnego, tj. jednoizbowego, część prawno-organizacyjnych. Po pierwsze trzeba ne. Najważniejsze to kompetencje finansowe. władzy ustawodawczej, a zostało to zapisane ustalić, które mandaty są ważne, a które nie. Re­ Wiemy przecież, że poza Skarbem Państwa ist­ szczegółowo w artykułach ustawy konstytucyj­ guła jest taka: o ważności mandatów niezapro- niał Skarb Śląski i trzeba było uregulować kwe­ nej z 15 lipca 1920 roku, zawierającej statut or­ testowanych decyduje sam Sejm. Natomiast stie relacji między nimi. Trzeba było określić ganiczny województwa śląskiego, została prze­ o ważności mandatów zaprotestowanych miał tak zwaną tangentę - to znaczy co z podatków kazana Sejmowi Śląskiemu. _ zdecydować - na podstawie ustawy śląskiej z 11 pośrednich i bezpośrednich oraz opłat, wpływa­ - Czy dzisiaj autonomia Śląska jest moż­ stycznia 1923 roku - Sąd Apelacyjny w Kato­ jących do Skarbu Śląskiego, zostaje na Śląsku, liwa? wicach. a co ma być przekazane Skarbowi Państwa. Re­ - Chciałbym uchylić się od odpowiedzi - Dużo ich było? guła była taka, a jej autorem był wiceminister na to pytanie, bo to jest kwestia dla polityków, - Nie za dużo. Kolejna sprawa to jak obrado­ skarbu Roman Rybarski - jeden z najwybitniej­ a nie dla historyka prawa. wać? Czyli trzeba było uchwalić regulamin szych ekonomistów międzywojnia - że jeśli -A le z punktu widzenia prawa panie pro­ Sejmu. Ale żeby dyskutować o regulaminie to na głowę Ślązaka, mówiąc w uproszcze­ fesorze, jest to dziś możliwe? trzeba było przedtem powołać komisje regula­ niu - przypada więcej pieniędzy, niż na głowę - To byłby zalążek federalizacji Polski. Ta­ minową, która przygotuje jego projekt i przed­ mieszkańca Rzeczypospolitej Polskiej, wy­ kie pomysły już były w okresie międzywojen­ stawi go sejmowemu plenum. W rezultacie jąwszy województwo śląskie, to Skarb Śląski nym. Autorem prywatnego projektu federalnej pierwszy regulamin, z 17. października 1922 ro­ musiał nadwyżkę przekazać do Warszawy. konstytucji Polski był prof. Józef Buzek, dzia­ ku, został uchwalony już na drugim posiedzeniu. Ajeśli było odwrotnie, to Warszawa miała prze­ dek stryjeczny byłego premiera, a obecnie eu- To był regulamin tymczasowy, a stały uchwalił kazać pieniądze do Katowic. rodeputowanego, prof. Jerzego Buzka. Prof. Sejm na swym 32. posiedzeniu plenarnym, od­ - Czy to się kiedyś zdarzyło? Józef Buzek, dyrektor Centralnego Biura Sta­ bytym 31. stycznia 1923 roku. W rezultacie po­ -N ie zdarzyło się to ani razu. W lecie 1937, tystycznego, był zresztą jednym ze współtwór­ rządek obrad pierwszego posiedzenia Sejmu Ślą­ kiedy wygasła Konwencja Genewska, odbył się ców autonomii Śląska, jako autor projektu sta­ skiego, 10. października 1922 roku, był z natury w Katowicach zjazd działaczy społeczno-go­ tutu organicznego województwa śląskiego, rzeczy dość skromny: przemówienie premiera Ju­ spodarczych województwa śląskiego. W cza­ nadto jako sprawozdawca Komisji Konstytucyj­ liana Nowaka; powołanie prezydium Sejmu; wy­ sie zjazdu były naczelnik Wydziału Skarbowe­ nej na 164 plenarnym posiedzeniu Sejmu Usta­ bór Komisji Regulaminowej; dekrety wojewo­ go Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego, dr wodawczego, odbytym 15 lipca 1920 roku, roz­ dy wydane w porozumieniu z Tymczasową Radą Antoni Pawlita, udowodnił, że Skarb Śląski nad­ patrującym projekt ustawy konstytucyjnej Wojewódzką. Ostatni punkt porządku obrad płacił Skarbowi Państwa 304 miliony złotych, o autonomii Śląska. Poseł Buzek napisał projekt pierwszego posiedzenia ma ścisły związek ponad to, co się Skarbowi Państwa z tytułu tan- konstytucji federalnej wedle wzorów konfede­ z drugą nowelą statutu organicznego, a więc genty rzeczywiście należało. racji helwecldej i konstytucji Stanów Zjednoczo­ z ustawą z 30. lipca 1921 roku o uzupełnieniu - Dlaczego tak się stało? Przecież przeka­ nych Ameryki. Odrodzona Polska byłaby art. 40 ustawy konstytucyjnej z dnia 15 lipca 1920 zano ogromne kwoty. - według projektu - federacją aż 70 ziem. Za­ roku, zawierającej statut organiczny wojewódz­ - Nie były dotrzymywane reguły, zapisane łącznikiem do projektu był, opracowany przez twa śląskiego (Dz.U. R.P. z 1920 r. Nr 73, w dodatku do art. 5 statutu organicznego. profesora, projekt konstytucji Śląska poz. 497). Ustawa z 30. lipca 1921 roku ukaza­ Zgodnie z dodatkiem, o wysokości tangenty de­ Cieszyńskiego, tj. ziemi rodzinnej autora. Taki mm ła się w Dz.U. R.P. Nr 69, poz. 449, wydanym 20 cydować miała corocznie Rada Ministrów projekt nie miał żadnych szans realizacji, gdyż sierpnia 1921 roku. A rt 1 lipcowej ustawy po­ w porozumieniu ze Śląską Radą Wojewódzką. po 123 latach zaborów pierwszoplanowym za­ stanawiał, co następuje: „W art. 40 Ustawy Kon­ To jednak nigdy nie miało miejsca, więc rząd daniem było scalanie, a nie dzielenie Polski. stytucyjnej z dn. 15. lipca 1920 r., zawierającej decydował sam o tangencie, nie konsultując jej - Dziękuję panu profesorowi za rozmowę. statut organiczny Województwa Śląskiego, wysokości z Radą Wojewódzką. Ponadto bar­ po ustępie drugim wstawia się ustęp trzeci dzo naciskał na śląski parlament minister skar­ ników i drobnych kupców było 81 800, chłopów 102 300, pracowni­ ków umysłowych 22 300, przedsta­ 1922 r. - polska wicieli wolnych zawodów 3200. Ro­ botników było 918 100, czyli blisko 71% ogółu ludności. Resz­ kultura na Śląsku ta - 22 300 osób - należała do kate­ gorii „inni”. Grupy marginalne liczy­ ły 18 200 (1,4%). Wamnkiem uzyskania przez Polskę tej części obszaru plebiscytowego, która jej przypadła, było zawarcie z Niemcami na okres lat 15 odpowied­ niej konwencji, gwarantującej prawa mniejszościom narodowym i regulują­ cej funkcjonowanie jednolitego dotąd Problemy, obszaru Górnego Śląska pod względem gospodarczym. Konwencję tę zawar­ to w Genewie w maju 1922 r. TOMASZ FALĘCKI Integracja województwa konflikty, z państwem polskim trakcie walki propagandowej Wo wyniki plebiscytu Sejm Rze­ czypospolitej przyjął ustawę konsty­ tucyjną o autonomii śląskiej (15 VII 1920 r.). Podstawą funkcjonowania au­ tonomii śląskiej było istnienie odręb­ dokonania nego Sejmu Śląskiego, posiadającego bardzo rozległe uprawnienia we Województwo śląskie zostało utworzone w 1922 r. z przyznanej Pol­ wszystkich dziedzinach życia spo­ sce w 1920 r. części Śląska Cieszyńskiego i wschodniej części górnoślą­ łecznego, gospodarczego i polityczne­ skiego terytorium plebiscytowego, przyznanej Polsce przez Konfe­ go wyjąwszy sprawy polityki zagra­ rencję Ambasadorów w październiku 1921 r. Było najmniejszym nicznej, wojska, sądownictwa i kwestii z polskich województw i jednocześnie najbogatszym. W 1938 r. w skład walutowych. Zwłaszcza uprawnie­ województwa wszedł Śląsk Zaolziański, odebrany wówczas Czechosło­ nia gospodarcze Sejmu były bardzo wacji. W 1931 r. ludność województwa liczyła 1 295 000 osób, z tego rozległe. Autonomiczne województwo w części górnośląskiej mieszkało 1 129 000, a w części cieszyń­ posiadało własny budżet, zatwier­ skiej 166 000. Pod względem wyznaniowym województwo było prawie dzany przez Sejm Śląski, własne po­ datki i Skarb, który rozliczał się ze jednolite - wierni Kościoła Rzymsko-Katolickiego stanowili 92,3% Skarbem Rzeczypospolitej za pomo­ ogółu ludności. Odsetek ewangelików wynosił 5,9%. Resztę stanowili cą wzoru tzw. tangenty. Posłowie wyznawcy religii mojżeszowej i inni. Sejmu Śląskiego posiadali prawo nie­ tykalności osobistej. Sejm Śląski zwo­ ływał, odraczał i zamykał prezydent niemiecką. Władze polskie uzna­ RP. Wybory do Sejmu Śląskiego odby­ Województwo śląskie wały za miarodajne kryterium języ­ ły się czterokrotnie: 24 IX 1922 r., wiatach 1922-1939, kowe, według którego w 1931 r. 11V 1930 r., 23 X I 1930 r, 8 I X 1935 r. problemy, konflikty, dokonania w województwie śląskim mieszka­ W 1935 r. ordynacja wyborcza uległa ło jedynie 100 610 Niemców. Były zmianom analogicznym, jak do Sej­ to na pewno dane zaniżone. Ludność m u i Senatu RP, co wyeleminowało kreślenie składu narodowego niemiecka grupowała się przeważnie opozycję antysanacyjną ze składu Oludności tego terytorium było w miastach, wśród których Bielsko ostatniego Sejmu Śląskiego. Zmniej­ znacznie trudniejsze, na skutek posiadało większość niemiecką i by­ szono wówczas także liczbę posłów niewystarczalności kryterium języ­ ło nazywane „niemiecką wyspą ję­ z 48 na 24. kowego (obiektywnego), bądź też zykową (deutsche Sprachinsel)”. Organem władzy wykonawczej świadomościowego (subiektywnego) Według spisu z 1931 r. najwyższą w województwie był wojewoda, no­ w śląskich warunkach. Uwzględ­ warstwę społeczną tworzyli w woje­ minowany i odwoływany przez pre­ niwszy różne szacunki można przy­ wództwie śląskim wielcy przemy­ zydenta RP oraz Rada Wojewódzka. jąć, że około 200 000 osób nie posia­ słowcy, często będący jednocześnie W latach 1922-1939 funkcję woje­ <=e dało wykrystalizowanej świadomości właścicielami dużych połaci ziemi, wody kolejno piastowali: Józef narodowej, tworząc tzw. warstwę po­ wyższa kadra zarządzająca przemy­ Rymer (8 IV 1922 - 5 XII 1922), średnią, która zależnie od okoliczno­ słem, oraz wielki i średni handel. Gru­ Antoni Schultis (1 II 1923 - 13 X ści skłaniała się na stronę polską bądź pa ta liczyła 28 500 osób. Rzemieśl­ 1923), Tadeusz Koncki (13 X 1923 - 2 V 1924), Mieczysław Bil­ Jeszcze przed utworzeniem woje­ nie ziem całego byłego żabom pru­ ski (26 V 1924 - 28 V III1926), Mi­ wództwa śląskiego Naczelna Rada skiego. chał Grażyński (6 IX 1926 - 5 IX Ludowa, budująca zręby pęlskiej Korzenie śląskiego regionali­ 1939). administracji na Górnym Śląsku zmu sięgały początków procesu in­ Podstawowym problemem woje­ przyjęła zasadę pierwszeństwa dustrializacji tego obszaru. Wów­ wództwa śląskiego, a zwłaszcza Górnoślązaków w wypadku posia­ czas nastąpiło po raz pierwszy jego górnośląskiej części była inte­ dania równego stopnia wykształ­ zderzenie miejscowej ludności gracja z polskim organizmem cenia przez ewentualnych kandy­ mówiącej polskim dialektem gór­ państwowym. Warunkiem jej po­ datów. Nie na wiele to pomogło nośląskim z obcymi. Owa obcość myślnego przeprowadzenia było przy całkowitym braku sił miejsco­ manifestowała się na różnych dokonanie obustronnych zmian wych. Napływ inteligencji galicyj­ płaszczyznach styku. Obcość języ­ postaw świadomościowych i wza­ skiej (ta była najliczniejsza) spowo­ kowa podkreślona została obcością jemnych przekształceń ekonomicz­ dował wśród ludności miejscowej wyznaniową urzędników, prze­ nych. wrażenie lekceważenia jej interesów mysłowców, kupców, fachowców, Górny Śląsk w początkach okresu i zawłaszczenia przez obcych owo­ sprowadzanych do powstających międzywojennego był w Polsce ców zwycięstwa nad Niemcami. zakładów przemysłowych. Prze­ (prócz podobnego doń Pomorza) Mnożyły się apele do przybyszów, by ciętny Górnoślązak stawał przed ko­ jedyną enklawą kultury drobno- nie gardzili ludem górnośląskim niecznością dokonania wyboru mieszczańsko-plebejskiej. W latach i nie zadawali się z Niemcami, akceptacji nowego bądź jego odrzu­ trzydziestych na tej podstawie w te­ świadczące najlepiej o wzajemnym cenia w imię tradycji wyniesiowej ze renie silnie zurbanizowanym zaczę­ niezrozumieniu. Górnoślązacy mieli wsi rodzinnej, tradycji ulegającej ły tworzyć się zalążki kultury typu za złe, że „polski” inżynier nie wi­ zresztą procesowi mitologizacji. masowego, co wraz z jej trywialno­ tał się z robotnikami podając im rę­ Tradycję tę, jak zresztą prawie każ­ ścią, w porównaniu do kultur elitar­ kę, co w stosunkach na terenie b. Ga­ dą tradycję o wiejskim rodowodzie nych szokowało obserwatorów z in­ licji czy w b. Królestwie byłoby cechował izolacjonizm, polegający nych dzielnic Polski, których manifestem radykalizmu społecz­ na bardzo silnym związku emocjo­ społeczeństwo zdominowane było nego i zachowaniem odbiegającym nalnym z określonym terytorium. przez szlachecko-inteligencki wzo­ od normy. Kontakty towarzyskie W obrębie Górnego Śląska mieści­ rzec kulturowy, zakładający posza­ z Niemcami były naturalnym dla ło się wszystko, co dawało poczucie nowanie i cześć dla imponderabiliów, „Galileusza” poszukiwaniem partne­ swojskości. Kontakty z „obcymi” szlachecką podejrzliwość w stosun­ rów o podobnej pozycji socjalnej. prowadziły do wytworzenia się sze­ ku do operacji finansowych i prag­ Ludzie ci doznawali na terenie Gór­ regu zmitologizowanych obrazów matycznego działania, elitarność nego Śląska podobnego szoku kul­ sąsiednich grup etnicznych jak i wła­ i związaną z nią kastowość. Zjawi­ turowego, jak stykający się z nimi snego autostereotypu. Izolacjonizm ska, obserwowane na terenie Górne­ Górnoślązacy. Przybysze reprezen­ polegał ponadto na zasklepieniu się go Śląska budziły zatem w nich od­ towali często niechętne stanowisko we własnej ludowości, obrzędach ruchową repulsję, tak widoczną np. wobec istniejącego stanu rzeczy, i sposobie zachowania się. Tradycja w szkicu Ferdynanda Goetla. Formy uważając siebie za koryfeuszy kul­ ta w postaci niezmodyfikowanej odnoszenia się ludzi do siebie były tury polskiej. To „kulturtregerstwo” była trudna do pogodzenia z wyj­ na terenie Górnego Śląska znacznie szczególnie denerwowało Górno­ ściem poza warstwy „ludu”. Plebej- bardziej egalitarne, wartość jednost­ ślązaków. slcość górnośląskiej swojskości by­ ki mierzono jej osobistymi dokona­ W świadomości górnośląskiego ła jednym z powodów germanizacji niami i powodzeniem życiowym. plebejusza stanowisko urzędnicze Górnośląków, którzy w XIX w. Polacy na Górnym Śląsku pozba­ było świadectwem awansu społecz­ uzyskiwali wyższy status społeczny. wieni byli przed I wojną światową nego, swego rodzaju synekurą, do­ Dopiero koniec stulecia i począ­ tzw. klas wyższych, natomiast nie­ stępną przedtem tylko dla Niemców. tek XX w. przyniosły z sobą zmia­ liczna inteligencja polska, najczę­ Polska propaganda plebiscytowa nę na skutek powstania na Górnym ściej pochodząca z zaboru pruskie­ miała charakter często demagogicz­ Śląsku wzorca kulturowego pol­ go dostosowała się do górnośląskiej ny pod względem społecznym; skiego inteligenta. mentalności. rdzennym Górnoślązakom obiecy­ Z niskiego statusu społecznego wano zajęcie miejsca, które do­ ludności polskiej wynikało po­ tychczas w strukturze społecznej czucie krzywdy społecznej, które Napływ inteligencji z Galicji zajmowali przybysze - Niemcy. kierowało się przede wszystkim i konflikty na tle jej dominacji Należy również pamiętać, iż moto­ przeciw „obcym”, zajmującym rem napędowym procesu polskiego wyższe miejsca w hierachii spo­ odrodzenia narodowego na przeło­ łecznej. Nie tylko Niemcy mogli T ) _ 1922 r. na teren województwa mie XIX i XX w. była nie tyle chęć stać się „obcymi”. Status ten uzy­ ± O śląskiego napłynęła szeroką połączenia Śląska z Polską, co ze skali również robotnicy z Króle­ falą inteligencja polska, zajmując względu na brak państwa polskiego stwa Kongresowego i z Galicji, większość stanowisk urzędniczych nie wchodziło w rachubę, ile niechęć którzy na przełomie wieków przy­ w administracji publicznej, w szkol­ do obcych - w tym wypadku Niem­ bywali na teren Śląska i poprzez nictwie i w wolnych zawodach. ców. Sytuacja, jaka się wytworzyła niższe wymagania psuli rynek Miejscowa inteligencja polska wła­ po 1922 r. spowodowała silne nastro­ pracy robotnikom górnośląskim. ściwie nie istniała, większość Pola­ je regionalistyczne, lecz o odwrot­ Fakt ten w połączeniu z niskim sta- ków, Górnoślązaków posiadają­ nym kierunku. Należy nadmienić, że nardem kulturalnym i materialnym cych dyplom wyższej uczelni podobny proces, może o mniej­ przybyszów prowadził do objęcia należała do stanu duchownego. szym natężeniu przebiegał na tere­ ich, jako „Polaków” obrębem obco- OKLASK inteligencji górnośląskiej. W miej­ scowej tradycji ludowej nie było miejsca na usilne kształcenie się i zdobywanie cenzusów. Okolicz­ ny przemysł i kopalnie dawały miejsce godziwego zarobku dla fa­ chowców o zawodowym wykształ­ ceniu i oferowały młodym możli­ wość szybkiego startu życiowego. Niekorzystne uwarunkowania so­ cjalne utrudniały naukę i studia niezamożnej młodzieży śląskiej, jednakże czynniki te miały słabszą siłę oddziaływania, niż np. w stosun­ ku do młodzieży z podhalańskich wsi czy małych miasteczek Polski centralnej, która mimo to zapełnia­ ła gimnazja i uniwersytety, często „o głodzie i chłodzie” starając się zdobyć wykształcenie. Młode poko­ lenie inteligencji śląskiej, grupują­ ce się wokół Pawła Musioła było w większości cieszyńskiego pocho­ dzenia. Powstaje kwestia, jak daleko by­ ły uprawnione skargi na politykę wo­ jewody Grażyńskiego, jakoby jedno­ znacznie popierał przybyszów z b. Galicji. Przeważająca ich ilość w katowickich urzędach spowodo­ wana została logiką działania władzy autorytarnej. Grażyński cenił nade wszystko dyspozycyjność i poli­ tyczną lojalność. Nieliczna kadra starej śląskiej inteligencji związa­ na była raczej z Chrześcijańską De­ Wojciech Korfanty po przyjęciu przez Polskę obszaru górnośląskiego stał się jednym z czołowych działaczy polskich na niwie gospodarczej. mokracją niż ze zwolennikami Mar­ szałka. Z tego powodu wojewoda bez ści - tym razem o lekceważącym od­ w cyniczny sposób przez różne siły skrupułów wyrzucił tych ludzi zastę­ cieniu. Ci „gorole” stali się pożąda­ polityczne. Do regionalistyczno-se- pując ich swoimi nominatami, a że nym tłem dla górnośląskiego auto- paratystycznych uczuć próbowała miejscowych nie było z koniecznym stereotypu, nisko lokującego odwoływać się Deutsche Katholische cenzusem wykształcenia - posłużył przybyszów zza Przemszy i Bryni- Volkspartei, prowadząc niezadowo­ się zatem kadrą z byłej Galicji. Tam, cy w porównaniu z samym sobą. lonych z „polskiego” panowania gdzie to nie kolidowało z politycz­ Stąd już nie było daleko do głębo­ do obozu niemieckiego. Nastroje nymi interesami tej koterii sanacyj­ kiego przekonania, jakoby wszyscy regionalistyczne wykorzystywali nej, do której należał, potrafił wal­ lub prawie wszyscy przybysze repre­ wszyscy, którzy znajdowali się czyć o zatrudnianie Górnoślązaków. zentują znacznie niższy poziom w opozycji do ugrupowania dzierżą­ W Warszawie uzyskał obniżenie umysłowy i kulturalny od ludności cego aktualnie ster władzy państwo­ kryteriów wykształcenia dla urzęd­ górnośląskiej i tylko na skutek po­ wej. W okresie 1922-1926 takim ników niższych kategorii, by móc ob­ wiązań mafijnych zasiadają na sta­ ośrodkiem była Narodowa Partia sadzać je ludźmi bez matur - oczy­ nowiskach, należnych Górnośląza­ Robotnicza, próbująca w ten sposób wiście Górnoślązakami. kom z natury rzeczy. Naruszenie osłabić wpływy Korfantego i Chrze­ Grażyński obsadzał Górnośląza­ górnośląskiego autostereotypu wy­ ścijańskiej Demokracji, która z ko­ kami wszystkie możliwe stanowi­ woływało gwałtowną reakcję, któ­ lei po 1926 r. chwyciła za ten sam ska samorządowe. Po wyborach ko­ rej przykładem mogą być protesty oręż w stosunku do sanacji. Rządzą­ munalnych 1929 r. prezydentem przeciwko obrazowi Katowic, skre­ cy senatorzy tak długo występowali Katowic został dr Adam Kocur (zresz­ ślonemu przez Ferdynanda Goetla. przeciwko autonomii śląskiej, póki tą to stanowisko było poprzednio sami nie zostali jej beneficjentami też zajmowane przez Górnoślązaka dr. po roku 1935. Wówczas zaczęli go­ Alfonsa Górnika). Lista Górnośląza­ Polityka kadrowa rąco bronić „praw ludu śląskiego”. ków ze Związku Powstańców Ślą­ Grażyńskiego Grażyński miał zresztą własną kon­ skich, nagrodzonych awansem była |______| cepcję regionalizmu kulturalnego, wówczas długa. Oczywiście wszyst- ■^2 podjętą i rozwijaną przez Pawła kie te nominacje były pochodną za- DT 3 egionalizm górnośląski był zbyt Musioła. angażowania politycznego, np. Jan |4B XVznaczącym zjawiskiem społecz-społecz­ Trzeba też wskazać na pewne Koj, burmistrz Mikołowa w latach KU nym, by nie został wykorzystany kulturowe uwarunkowania braku 1922-1939 zachowanie stanowiska po 1926 r. zawdzięczał rychłemu przejściu do obozu rządowego. Po­ mniejsi działacze - Górnoślązacy z organizaji prorządowych - otrzymy­ wali posady w samorządach, urzędach finansowych itp., mimo braku ko­ niecznego wykształcenia. Nawet nie­ udane doświadczenia nie zniechęca­ ły wojewody. Charakterystycznym przykładem takiego sposobu postępo­ wania była sprawa hurtowni monopo­ lu spirytusowego. Po ich urucho­ m ieniu w 1926 r. stanow iska kierowników powierzono zasłużo­ nym powstańcom, wysuniętym przez ZPSL, mimo zastrzeżeń płynących z warszawskiej centrali monopolu. Skutki nie dały na siebie długo cze­ kać, w hurtowniach pojawiło się na­ gle wiele stłuczek, a w jednej z nich wykryto uzupełnianie niedoborów wodą. Monopol zwolnił powstań­ ców z zajmowanych stanowisk w hur­ towni w Pszczynie i w Tarnowskich Górach, gdzie braki były największe. Warszawska dyrekcja miała już upa­ trzonych kandydatów na te stanowi­ ska, pochodzących z Cieszyńskiego, by dopasować się do regionalizmu wojewody. Grażyński wykazał jednak zdecydowanie i zmusił dyrekcję mo­ nopolu do pozostawienia dotychcza­ sowych kierowników, bądź mianowa­ nia nowych spośród powstańców. Wspomniane konflikty rzadko do­ tyczyły robotniczych stanowisk, ponieważ przez cały okres między­ Wojewoda Michał Grażyński cenił nade wszystko dyspozycyjność i polityczną lojalność. wojenny rynek pracy fizycznej wo­ jewództwa śląskiego był chroniony na niż gdziekolwiek indziej w Pol­ Związek Polskiego Nauczycielstwa odpowiednim zarządzeniem ministe­ sce. Dotyczyło to zwłaszcza szkol­ Szkół Powszechnych „Ognisko”. rialnym przed napływem siły robo­ nictwa. Na Górnym Śląsku szkolnic­ Ataki te, niewspółmierne z przyczy­ czej z zewnątrz. two było wyznaniowe, a miejscowy nami, ponieważ tzw. „ogniskowcy” proboszcz posiadał duże uprawnie­ nie występowali przeciwko nauce re­ nia w stosunku do szkoły i nauczy­ ligii i religijnemu wychowaniu dzie­ Miejsce i rola Kościoła cieli. W czerwcu 1924 r. Administra­ ci, stanowiły poważne zagrożenie dla cja Apostolska wystąpiła do polskiego stanu posiadania na Gór­ Wydziału Oświecenia Publicznego nym Śląsku w obliczu polsko-nie­ ościół Rzymsko-Katolicki był z postulatem utrzymania 4 godzin ty­ mieckiej rywalizacji o wpisy dzieci Kjedyną instytucją, gdzie przyby­ godniowo nauki religii w szkole bądź do szkół polskich, bądź też szów nie było, lub było bardzo ma­ powszechnej we wszystkich kla­ do niemieckich, tworzonych na mo­ ło. Lecz i w nim nastąpiły duże sach. W memoriale z 25 maja 1926 cy przepisów konwencji genew­ zmiany związane z działalnością r. Kuria Biskupia żądała utrzymania skiej. ks. biskupa Augusta Hlonda, naj­ szkolnictwa wyznaniowego i wypeł­ Jak reagowało społeczństwo pierw administratora apostolskie­ niania przez nauczycieli swych obo­ Górnego Śląska na tę walkę? Py­ go, a potem pierwszego biskupa wiązków religijnych, przesiedlania tanie to jest o tyle zasadne, gdyż śląskiego. Jego dziełem była poloni- tych, którzy ich nie wypełniają specyficznie pojmowana wierność zacja kleru śląskiego, co spowodo­ w myśl niemieckiego regulaminu Kościołowi stanowiła - według wało, że stał się on celem skarg i in­ dyscyplinarnego z 1851 r., usunięcia powszechnego mniemania - istot­ tryg różnego rodzaju, podjętych ze Śląska tych nauczycieli, którym ną część górnośląskiego poczucia przez przywódców niemieckich ka­ z powodu udowodnionej dyskwali­ tożsamości. Jednakże i pod tym tolików, tak wśród mniejszości nie­ fikacji moralnej odebrano misję ka­ względem było to społezeństwo nie­ mieckiej jak i na terenie Niemiec. noniczną. Na tym tle rozgorzała jednolite. Istniała poważna mniej­ Lecz niezależnie od opcji narodo­ ostra walka między nauczycielami szość, głosująca np. na Polską Par­ wościowych kler górnośląski bro­ przybyszami (pamiętamy, że Górny tię Socjalistyczną, która w tych nił dotychczasowej pozycji Ko­ Śląsk był prawie pozbawiony pol­ latach prowadziła ostrą kampanię an- ścioła w życiu publicznym, a była skiej kadry pedagogicznej) a klerem. tyklerykalną. W ten sposób „ogni­ ona znacznie bardziej rozbudowa­ Obiektem szczgólnych ataków był skowcy” znaleźli sojusznika, który dodatkowo kompromitował ich dzie „belw ederskim ” i na od­ z Bloku Narodowego. Głównymi za­ w oczach Kościoła. wrót - Korfanty i śląska ChD od tej rzutami były w tym przypadku oskar­ Po zamachu majowym stanowisko wizji się coraz bardziej oddalały. żenia o współpracę z Niemcami Kościoła wobec nowych porząd­ Dla Korfantego i jego ludzi zakoń­ i zaprzepaszczenie rzeczywistej, per­ ków było niejednolite. Chadecka czenie walk powstańczych i utworze­ sonalnej polonizacji przemysłu opozycja starała się o zajęcie stano­ nie autonomicznego województwa górnośląskiego. Zarzuty te powtarzał wiska obrońcy uciśnionej wiary, śląskiego miało być sygnałem po­ Związek Obrony Kresów Zachod­ i chciała rządzącym udowodnić wrotu do normalności w nowych pol­ nich, obwiniając ponadto wojewodę za wszelką cenę prześladowanie ka­ skich warunkach. Korfanty nie był 0 uleganie Niemcom. Górnośląska tolicyzmu. Sanacja szczególnie zwią­ rzecznikiem jakiegoś radykalnego PPS, wówczas należąca do obozu zana z Kościołem nie była, jednak­ narodowo-społecznego przewrotu zwolenników Piłsudskiego, oskarża­ że wojewoda Grażyński starał się w stosunkach górnośląskich. W au­ ła Korfantego razem z większą czę­ o maksymalnie dobre stosunki z Ku­ tonomicznym województwie chciał ścią powstańców o to samo, dodając rią Biskupią, chyba że musiałby zmajoryzować całokształt życia po­ ponadto motywację społeczną. Tak­ poświęcić dla nich swe zamiary uni­ litycznego, traktując to jako podsta­ że Narodowa Partia Robotnicza wy­ fikacyjne. Jednakże rozziew między wę do dalszych działań na arenie powiadała się zdecydowanie prze­ ideologią sanacyjną a personali- ogólnopolskiej. By osiągnąć ten cel ciwko Korfantemu. stycznym rozumieniem roli pań­ nie szczędził sił i środków, nie był też Stosunek do osoby Korfantego stwa i jednostki pogłębiał się coraz skrupulatny w doborze metod. podzielił środowisko powstańców bardziej. Kościół nie mógł poprzeć W 1922 r. zmontował narodowo- śląskich. Brak szybkiego awansu sanacyjnego uwielbienia dla omni- -chrześcijański Blok Narodowy, któ­ 1 widocznych, wymiernych korzy­ potencji państwa i podporządkowa­ ry w wyniku wyborów do Śejmu ści, wynikających z faktu przyna­ nia mu wszystkiego. Dotyczyło to Śląskiego oraz Sejmu i Senatu Rze­ leżności Górnego Śląska do pań­ zwłaszcza wychowania młodego czypospolitej stał się największym stwa polskiego spowodował pokolenia, które obóz rządzący chciał ugrupowaniem polskim, nie uzy­ polityczną i społeczną frustrację zachować wyłącznie dla siebie. Ta­ skując przy tym pozycji tak silnej, by znacznej ich części. Na tym tle do­ ka była przyczyna kościelnych ata­ zdominować wszystkie polskie par­ szło do otwartej walki i rozbicia or­ ków na Legion Młodych. Do oficjal­ tie i ugrupowania polityczne. Wtedy ganizacyjnego powstańcow. nego zerwania jednak nigdy nie Korfanty przystąpił do tworzenia Korfanty w tym okresie myślał doszło. Chrześcijańskiej Demokracji w wo­ 0 poważnym ograniczeniu, bądź jewództwie śląskim. Założenia ide­ też zniesieniu autonomii śląskiej. owe ChD a zwłaszcza jej umiarko­ Wiosną 1926 r. występował z propo­ Konflikt Korfanty - Grażyński wanie w kwestiach mniejszości zycjami zmierzającymi do ograni­ narodowych, odpowiadały bardziej czenia roli Sejmu w państwie jego potrzebom politycznym niż ra­ 1 umocnienia władzy wykonawczej. zołowym górnośląskim sporem dykalny nacjonalizm Narodowej De­ Po maju 1926 r. Korfanty znalazł Cpolitycznym była nigdy niewy­ mokracji. się w ostrej opozycji do zwycięskie­ gasła walka między dwoma stylami Po przyjęciu przez Polskę obsza­ go obozu politycznego. Jego pora­ politycznego działania. Pierwszym ru górnośląskiego, Korfanty stał się chunki z Piłsudskim miały dość z nich był kierunek konserwatywno- jednym z czołowych działaczy pol­ dawną metrykę. Już w 1922 r. Mar­ -pragmatyczny, skłaniający się raczej skich na niwie gospodarczej. Prowa­ szałek nie dopuścił go do objęcia do utrwalania i wykorzystania przez dził rozległe operacje finansowe, stanowiska premiera. We wrze­ „swoich” zdobyczy roku 1921, niż otrzymał kluczowe stanowisko prze­ śniu 1926 r. wojewodą śląskim zo­ do sięgania po nowe. Drugim z nich wodniczącego Rady Nadzorczej pol­ stał Michał Grażyński, osobisty był kierunek, który można nazwać sko-francuskiej spółki „Skarboferm”. wróg Korfantego jeszcze z cza­ „demokratyczno-romantycznym”, Nawiązał stosunki z kołami wielkie­ sów III powstania. Sanacyjna pro­ wyrażający wolę dalszej walki go kapitału na Górnym Śląsku, paganda jednoznacznie kwalifiko­ z Niemcami, zmierzający do jak a zwłaszcza z Górnośląskim Związ­ wała Korfantego jako zdrajcę najszybszej likwidacji wielowieko­ kiem Górniczo-Hutniczym. Ideą interesów narodowych i popleczni­ wych skutków niemieckiego pano­ Korfantego była polonizacja wielkie­ ka niemczyzny. Rzeczywiste powią­ wania na Górnym Śląsku, posługu­ go przemysłu na Górnym Śląsku po­ zania Korfantego z wielkim przemy­ jąc się hasłami nacjonalistycznymi. przez powiązanie jego interesów słem górnośląskim i kulisy jego Wiązały się one z nazwiskami Woj­ z państwem polskim. Na forum szybkiego wzbogacenia się, sprawa ciecha Korfantego i Michała Grażyń­ ogólnopolskim stał się rzecznikiem dotacji na działalność prasową, skiego, lecz sprowadzanie ich tylko tego przemysłu; stąd wynikała jego między innymi na wydawanie „Po­ do sporu personalnego jest pew­ zacięta walka z wpływami „Lewia- lonii”, stały się przedmiotem śledz­ nym uproszczeniem. Za przywódca­ tana” i rządem Grabskiego. Ta szyb­ twa, prowadzonego przeciw niemu mi stały bowiem poważne grupy lu­ ka przemiana z rzecznika praw ludu przed Sądem Marszałkowskim Sej­ dzi, którzy współtworzyli programy i przeciwnika wielkiego kapitału mu RP. Przebieg tego postępowania i hasła obu głównych antagonistów. niemieckiego w postać typu grand zakończonego wyrokiem w dniu Warto podkreślić tutaj, że w życiu bourgeois spowodowała, iż był on 26 listopada 1927 r. potwierdził te politycznym Górnego Śląska atakowany z pozycji lewicowych powiązania. Korfanty później z tru­ doszło do swoistej inwersji ideowej, i prawicowych. Z prawicowo-naro- dem odrabiał propagandowe straty. polegającej na tym, że nacjonali­ dowych pozycji ideowych zwalcza­ Wyrok Sądu Marszałkowskiego styczne postulaty charakterystyczne ła go zaciekle śląska endecja, która miał ostatecznie dowieść jego gdzie indziej dla wizji konserwatyw­ w 1923 r. pod przyw ództw em współpracy z Niemcami, zastępując no-prawicowej głosiły siły o rodowo­ Edwarda Rybarza wyodrębniła się piętnem zdrajcy nimb bohatera na­ rodowego. Aż do wybuchu wojny Grażyński, któiy spokojnie wysłuchi­ wzmacnianiu miał wielki kryzys lat sanacja śląska nie zaniechała propa­ wał pochlebstw, niekiedy aż śmiesz­ trzydziestych, który spowodował gandy tego typu. Nawet oczywiste nych. Jego przekonanie o posiadanej zaciekłą konkurencję o każde miej­ niebezpieczeństwo niemieckie i ko­ racji było tak silne, że prowadziło sce pracy i źródło utrzymania. Jed­ nieczność konsolidacji wszystkich do działań pozaprawnych, posługi­ nocześnie środowiska konserwa­ sił polskich nie powstrzymały władz wania się powstańcami jako bojów­ tywne zaczęły upatrywać genezy przed aresztowaniem Korfantego, kami itp. wszystkich nieszczęść epoki w spi­ powracającego z emigracji poli­ Próby ograniczenia wpływów sku Żydów i masonów. Żyd zaczął tycznej . mniejszości niemieckiej powiodły w ten sposób występować w charak­ się jedynie w ograniczonym zakresie, terze zmitologizowanego wroga Po­ doprowadziły ntomiast do znacz­ laków, Kościoła, państwa itd. Abso­ Polityka wobec nych szkód na terenie międzynarodo­ lutna prostota takiej koncepcji mniejszości niemieckiej wym. Grażyński traktował wszyst­ równała się jedynie jej fałszywości, kich Niemców jako jedną całość. co jednak nie odbierało jej walorów Zwłaszcza po przewrocie hitlerow­ propagandowych. Zmitologizowany upełnie inny stosunek do ówcze­ skim w Rzeszy nie rozumiał ko­ Żyd był bowiem lekarstwem na kry­ Zsnej rzeczywistości politycznej nieczności rozróżnienia opozycji an­ zys, tłumaczył w niekłopotliwy spo­ wykazywał Michał Grażyński. tyhitlerowskiej od jakże liczniejszych sób wszystkie bolączki epoki. Na an­ W czasie III powstania był jednym zwolenników brunatnego koloru tysemityzmie próbowali zbić kapitał z przywódców tzw. buntu grupy wśród śląskich Niemców. Szybka, polityczny wszyscy na Górnym Ślą­ „Wschód”, co raz na zawsze zepsu­ wymuszona polonizacja stawała się sku, prócz radykalnej lewicy. Mial on ło jego stosunki z Korfantym. Gra­ polonizacją bardzo powierzchowną. zresztą różne stadia rozwoju; rozpo­ żyński był zwolennikiem kontynu­ W okresie międzywojennym za­ czynał się od utyskiwania na ekono­ owania walki zbrojnej z Niemcami, czął narastać nowy problem naro­ miczną rolę Żydów w Polsce, a koń­ podczas gdy dla Korfantego była dowy, którym było wzajemne czył się ślepą nienawiścią, ona tylko środkiem do osiągnięcia współżycie Polaków i Żydów charakterystyczną dla publicysty politycznych celów na arenie dy­ na tym terenie. Na Górnym Śląsku „Kuźnicy”. Głosy trzeźwe z rzadka plomatycznej. W opracowaniach Żydzi pojawili się już w średniowie­ przebijały się przez wrzask kołtunów. dla II Oddziału, czyli dla polskich czu, lecz dopiero w 1750 r. dopusz­ Warto podkreślić, że mimo tej pro­ wojskowych służb specjalnych pro­ czono Żydów do akcyzowych miast pagandy, na terenie Górnego Śląska ponował organizację sieci konspira- Górnego Śląska, aby ożyw ić w nich nie doszło do spektakularnych akcji cyjnej po niemieckiej stronie grani­ handel. W 1812 r. Żydzi zostali antysemickich, takich jak w Myśle­ cy w celu wywołania nowego w całym państwie pruskim zrówna­ nicach, czy też do polsko-żydow- powstania. Po przewrocie majowym ni w prawach z ludnością chrześci­ skich walk jak w Przytyku. Władze zwolennicy Marszałka na Górnym jańską i uzyskali prawo do swobod­ nie wprowadziły też żadnych formal­ Śląsku rozpoczęli politykę zmie­ nego osiedlania się. Wtedy dopiero no-prawnych ograniczeń dla obywa­ rzającą do likwidacji przeciwników pojawili się oni w większej liczbie teli żydowskiego pochodzenia. w obozie polskim i znacznego ogra­ w miasteczkach i wsiach Górnego Zmagania między tradycją a no­ niczenia pozycji niemieckich w wo­ Śląska. W przeciwieństwie do Ga­ wymi wartościami, spory ideowe jewództwie. Piłsudczycy zarzucili licji i Królestwa Kongresowego i polityczne, narodowościowe swa- wtedy swym przeciwnikom poli­ byli to ludzie na pierwszy rzut oka ry - wszystko to rozwijało się ma­ tycznym niedocenianie roli państwa nie odróżniający się od Niemców, jąc w tle przemiany społeczne i brak „instynktu państwowego”. za których też się uważali. Duża i gospodarcze epoki. W 1922 r. Pol­ Nie stanowiło to specyfiki sanacji część górnośląskiej plutolcracji, ska uzyskała w sumie około 2/3 ca­ śląskiej, bowiem myśli tego typu pu­ zwłaszcza katowickiej, była ży­ łości górnośląskiego przemysłu cięż­ blikowano i potem próbowano reali­ dowskiego pochodzenia. Wymienić kiego. Poważna jego część była zować w wymiarze ogólnopolskim. tu można Goldsteinów, Silberste- własnością kapitału obcego. Na te­ Powstawał w ten sposób specyficz­ inów, Borinskich, Frohlichów. Pol­ ren województwa śląskiego weszli ny nacjonalizm państwowy, rozumia­ scy plebejusze stykali się z nimi tyl­ międzynarodowi finansiści Friedrich ny jako podporządkowanie wszyst­ ko sporadycznie; dzieliła ich Flick i Hugo Stinnes oraz amerykań­ kich interesów, łącznie z interesem bowiem zbyt duża przepaść społecz­ ski multimilioner Averell Harriman. narodowym, dobru państwa pol­ na. Z tego powodu w II poło­ W rękach kapitału niemieckiego skiego. Wprowadzenie dominacji wie XIX w. na Górnym Śląsku znalazło się około 75% potencjału państwa we wszystkich dziedzinach antysemityzm byl problemem mar­ ciężkiego przemysłu w 1922 r. W la­ życia traktowano jako panaceum ginalnym. tach trzydziestych odsetek ten zma­ na wszystkie dolegliwości politycz­ Po 1922 r. na teren Górnego Ślą­ lał na skutek etatystycznej polityki ne i społeczne. ska zaczęli przybywać inni Żydzi, wojewody Grażyńskiego. Sanacja utożsamiała się z osobą biedni, odróżniający się od otocze­ Jedynie tylko kilka lat okresu Marszalka i państwem. W propagan­ nia a jednocześnie ruchliwi i stano­ międzywojennego można zaliczyć dzie ówczesnej Piłsudski posiadał ce­ wiący konkurencję dla drobnych do czasów ekonomicznie pomyśl­ chy charyzmatyczne, między inny­ kupców i rzemieślników. Zjawisko nych. Po przyłączeniu przemysłu mi ów sławetny instynkt państwowy, to było marginalne, ilość Żydów, po­ górnośląskiego do Polski okazało ___ który stawał się również udziałem je­ świadczona spisem 1931 r. była ni­ się, że polski rynek nie jest na ty- ^ » go podwładnych na skutek wspólnej kła w stosunku do ogółu ludności. le chłonny, by spożytkować górno- przeszłości bojowej i ideowej jedno­ Ilość ta jednak wystarczyła, by po­ śląski węgiel i żelazo. W 1923 r. do- ści. W wymiarze lokalnym podobną budzić uprzedzenia o charakterze an­ stawy podstawowych produktów rolę „wodza” odgrywał wojewoda tysemickim. Szczególną rolę w ich górnośląskich były szczególnie po- |£ ] trzebne w Niemczech z powodu angielskich przez strajk i uzyskania tkwiące w górnośląskiej rzeczywi­ francuskiej okupacji Ruhry. Ko­ przez węgiel polski nowych rynków stości. Powszechne zagrożenie niunktura ta skończyła się jednak zbytu. Mimo ogólnej poprawy ko­ i niepewność będą powodowały na jesieni 1923 r., co znalazło m.in. niunktury liczba bezrobotnych już ni­ różne reakcje społeczne, w pierw­ swoje odbicie w zaburzeniach spo­ gdy nie spadła do poziomu z czasów szym rzędzie wytwarzając chęć re­ łecznych, które przeszły wówczas szalejącej inflacji w 1924 r. windykacji, idących w różnych przez Polskę, nie omijając też Gór­ Wielki kryzys, który ogarnął świat kierunkach wśród szarej masy zja­ nego Śląska. Przemysł w woje­ w 1929 r., a którego dno na Górnym daczy coraz bardziej niepewnego wództwie śląskim produkował dro­ Śląsku przypadło na lata 1932- chleba. Rewindykacje te dotyczy­ go, stawał się niekonkurencyjny. 1933 posiadał zasadnicze znaczenie ły nie tylko spraw socjalnych. Za­ Kapitał niemiecki starał się rów­ dla ówcześnie żyjącego pokole­ ostrzenie przeciwieństw narodo­ nież o to, by kosztem przemysłu nia. Znamiona kryzysu wystąpiły wych było zjawiskiem wtórnym polskiego ratować zakłady, znajdu­ najpierw w przemyśle przetwór­ wobec kryzysu ekonomicznego jące się w niemieckiej części Gór­ czym. Rozgorzała ostra walka kon­ i służyło w pewnej mierze - podob­ nego Śląska. kurencyjna, walka wszystkich ze nie jak hasła antysemickie - jego wszystkimi, o zamówienia, kredy­ kompensacji. ty, płace. Praca stała się dobrem Od roku 1934 następowała stop­ W latach recesji i kryzysu nadaremnie poszukiwanym. Aby niowa poprawa koniunktury. Skutki ją uzyskać, wykorzystywano bez kryzysu przetrwały jednak w posta­ skrupułów zaangażowanie politycz­ ci zmienionej mentalności ludzi. chwilą wprowadzenia złotego ne czy też nrodowościowe. Wielki Idee autorytarne, rasistowskie i tota­ Zprzez rząd Grabskiego skończy­ przemysł przeprowadzał masowe litarne stały się modne, dając złud­ ły się inflacyjne zyski wielkiego redukcje pracowników. W dobie ną nadzieję obrony przed grożącym przemysłu. Ogólnie zła sytuacja go­ największego nasilenia kryzysu niebezpieczeństwem komunistycz­ spodarcza Polski rzutowała na stosun­ pracowała zaledwie 1/3 robotni­ nym. Państwo etatyzowało w szyb­ ki górnośląskie. Wyjątkowy nieuro­ ków górnośląskich. Ogółem 191,5 kim tempie gospodarkę Polski, co dzaj i obniżka cen na węgiel tysiąca ludzi było bez pracy, bądź powodowało uzależnienie od władzy i na cukier na światowych rynkach też na bezpłatnych urlopach, państwowej bytu coraz większej 0 30-40% doprowadziły do stagna­ zwanych turnusami lub świętów- grupy ludzi. Następowało szybkie cji gospodarczej. Wielki przemysł wi­ kami. Pracujący nadal otrzymywa­ odchodzenie od demokratyczno-libe- dział ratunek w przeprowadzeniu li znacznie zmniejszone zarobki. ralnego wzorca państwa. Rząd coraz obniżki płac i wydłużeniu czasu pra­ Pomoc społeczna dla bezrobot­ częściej skłaniał się ku rozwiązaniom cy. Usiłowania te wywołały falę nych była niewystraczająca, na po­ pozaprawnym, likwidującym podsta­ strajków i niepokojów. Hutnicy utra­ rządku dziennym była eksmisja wowe swobody obywatelskie. Po­ cili 20% zarobków i pracowali od­ z mieszkań, samobójstwa popełnia­ czynaniom tym towarzyszyła tąd 10 godzin na dobę, górnicy zacho­ ne z nędzy itp. Górnośląską specy­ wszechobecna propaganda „pań­ wali ośmiogodzinny dzień pracy, fiką wielkiego kryzysu było rozsze­ stwo wotwórcza”. stracili natomiast 10% zarobków. rzanie się biedaszybikarstwa Jak zatem przedstawia się bilans Ulice górnośląskich miast zapełniły i pokątny handel węglem. W 1932 r. międzywojennego dwudziestolecia się bezrobotnymi, dla których Kor­ działały 2.352 biedaszyby, a praco­ na polskim Śląsku? Czy były to la­ fanty zorganizował wielką akcję cha­ wało w nich około 12.000 osób. Był ta stracone i zmarnowane, jak gło­ rytatywną, dostarczając potrzebują­ to proceder nielegalny, policja pro­ siła opozycja, czy też był to okres cym ziemniaków i węgla. wadziła z biedaszybikarzami praw­ umocnienia się zrębów polskiej Trudną sytuację Polski wykorzy­ dziwą wojnę. państwowości na tej ziemi? Na ta­ stały i Niemcy. Na mocy konwencji Doświadczenie kryzysu było Szo­ kie pytanie trudno dzisiaj o jedno­ genewskiej do 15 czerwca 1925 r. kiem także dla klasy średniej. Kup­ znaczną odpowiedź. Wybuch woj­ Niemcy były zobowiązane przyjmo­ cy i rzemieślnicy boleśnie odczuli ny w 1939 r. przetrwał rozwój wać polski węgiel z Górnego Śląska skurczenie się popytu, bankructwa wydarzeń, zmienił zupełnie ich w znacznych ilościach. W Rzeszy ist­ były masowe. W tej sytuacji zaczę­ bieg. Sytuacja międzynarodowa niała wówczas nadprodukcja węgla. ły rodzić się różne pomysły totalitar­ i wewnętrzna Polski nie sprzyjała Fakt ten, oraz nadzieja, że Itrach pol­ nego przebudowania społeczeństwa, realizacji politycznych zamysłów skiej gospodarki umożliwi odzy­ ponieważ mało kto wierzył w dalszą Wojciecha Korfantego. Stosunki skanie terenów utraconych po I woj­ możliwość istnienia gospodarki libe­ polsko-niemiecki nie zmierzały nie światowej spowodował ralnej. Grażyński skorzystał z okazji, w tym czasie do wzjamnego zanie­ rozpoczęcie przez Berlin wojny cel­ jaką dał kryzys i upaństwowił znacz­ chania pretensji w wymiarze mię­ nej z Polską. ną część wielkiego przemysłu. Upań­ dzynarodowym i lokalnym, ślą­ Recesja stabilizacyjna w 1924 r. stwowienie traktowano wówczas ja­ skim. Mniejszość niemiecka nie 1 wojna celna spowodowały skoko­ ko lek uzdrawiający chore stosunki miała zamiaru stać się lojalnymi wy wzrost bezrobocia w woje­ społeczne i gospodarcze. Nawet śro­ obywatelami nowej ojczyzny. Euro­ wództwie śląskim. Od maja do lip­ dowiska konserwatywne głosiły ko­ pa po I wojnie światowej tylko po­ ca 1924 r. ilość bezrobotnych nieczność radykalnych zmian własno­ zornie stała się bardziej liberalna. .__, wzrosła od 5.966 do 17.664. W ma- ściowych. W tych warunkach znajdowała ju roku następnego wynosi- Kryzys wstrząsnął również świa­ swe usprawiedliwienie koncepcja •^2 ła 37.578 osób, by w grudniu osią- tem tradycyjnych wartości, stając Grażyńskiego. Lecz czy to uspra­ gnąć 65.783. Poprawa nastąpiła się źródłem wielu zjawisk patolo­ wiedliwienie nie było zbyt łatwe? w drugiej połowie 1926 r. głównie gicznych w życiu społecznym i za­ 14 na skutek unieruchomienia kopalń ostrzył wszystkie sprzeczności, • Pożegnanie z Torkatem • Szkolna heroina: bibliotekarka? No i mądrość Piotra Skargi Takie właśnie tytułowe zapewnienie for­ mułował wielokrotnie Umberto Eco, autor Ważną rolę odgrywa szkoła i jej zasoby bi­ nieśmiertelnego Imienia róży, prac nauko­ blioteczne, a zwłaszcza pasja szkolnej biblio­ wych i nieskończenie wielu drobniejszych tekarki. To ona, i jej siła przebicia, odpowia­ tekstów, w tym także eseju O bibliotece. dają za papierowe i elektroniczne nowości A zatem czytający winni być długowieczni, na półkach, za dostęp do lektur, dzienników, może nawet matuzalemowi. Przypomniałem tygodników i miesięczników. Bibliotekarka sobie te słowa z wielu powodów. Już wkrót­ często lokowana jest niezasłużenie nisko ce tuż za budynkiem Wydziału Nauk Spo­ na edukacyjnej drabinie prestiżu i szacunku. łecznych Uniwersytetu Śląskiego w Katowi­ Nierzadko dyrektor placówki kieruję ją cach otwarta zostanie jedna z najnowocze­ na zastępstwa, często niepłatne, mimo że nie śniejszych książnic w Polsce, Europie, jest to zgodne z prawem pracowniczym. By­ a może nawet w świecie. Ulokowano ją wają w tej grupie profesjonalnej, zresztąjak na terenach dawnego lodowiska Torkat, w każdej innej, osoby wypalone, działające budzącego u starszych czytelników senty­ rutynowo i bez polotu. A przecież czytanie mentalne wspomnienia. Ten sportowy obiekt' książek nie tylko powiększa wiedzę, tworzy przez wiele lat niszczał, aż w końcu stał się wspólnoty, ale również przyspiesza budowę żałosną runią. Patrzyłem na niego z okien społeczeństwa obywatelskiego, świadome­ Uniwersytetu i w obecności moich studen­ go własnej historii, nadchodzących zda­ tów przywoływałem słowa Josepha Conra­ rzeń, rozumiejącego meandry współcze­ da Korzeniowskiego z Jądra ciemności; snego świata. Niepokojące jest również Ohyda, ohyda... Teraz na tym miejscu słabe przygotowanie państwa do przekazu pyszni się duży gmach biblioteki, o latery- sieciowego i czytelnictwa internetowego. Nie towej elewacji, nagradzany za pomysł archi­ wnikając w szczegóły, warto przypomnieć, tektoniczny i fantazję jego twórców. MAREK S. SZCZEPAŃSKI że co roku publikowany jest światowy ran­ king gotowości sieciowej. Polska zajmuje • Zawstydzenie? Notatnik w nim odległą pozycję (65), wyprzedzona przez Azerbejdżan, Sułtanat Brunei i tuzin Trudno jednak nie zauważyć w tym kon­ spóźnionego przybysza innych egzotycznych krajów. Mówiąc ina­ tekście, że niemal corocznie Biblioteka Na­ czej, mamy wciąż za mało najnowocześniej­ rodowa publikuje doniesienia dotyczące szego sprzętu a poziom kompetencji kom­ czytelnictwa. Wiemy już, że w minionym ro­ puterowej jest nadal niezadowalający. Nie ku, ponad połowa Polaków nie zajrzała sprzyja to e-lekturze, tak przecież atrakcyj­ do żadnych książek, choćby do poradników nej dla najmłodszych pokoleń. Warto pamię­ medycznych i kucharskich czy bedekerów Lektura książek tać o profetycznych słowach Piotra Skargi: turystycznych. Najbardziej zastanawia jed­ czytaniem odganiacie matkę wszystkich nak fakt, że książek, papierowych czy elek­ grzechów -próżnowanie. tronicznych, nie czyta co piąty obywatel z wyższym wykształceniem. Nie podnoszą przedłuża życie, • Powrót do przeszłości zatem kwalifikacji zawodowych i nie aktu­ i przyszłości alizują wiedzy niektórzy lekarze, nauczycie­ le, profesorowie czy wysocy urzędnicy. To przesłanie intuicyjnie odczuwał też Można jednak radośnie zakomunikować, że czyli rzecz Polikrates, władca greckiej wyspy Samos, mimo wszystko, 44% rodaków deklaruje w szóstym jeszcze wieku przed naszą erą kontakt z książką. To znacznie mniej niż (537-522). Ceniony tyran, opisany w trze­ w Czechach (83%) i Francji (69%), ale to też ciej księdze D ziejów Herodota, zbudował wielkie wyzwanie cywilizacyjne, aby ten po­ 0 Pizystracie wokół siebie wianuszek uczonych i poetów. ziom czytelnictwa jednoznacznie popra­ Kochał księgi i skrupulatnie je gromadził. wić. Tej czytelniczej degrengoladzie towa­ Ale za twórcę helleńskiej, a dokładniej ateń­ rzyszy rozwój wydawnictw, które biją rekor­ skiej, biblioteki uważany jest wszakże Pi- dy publikacyjne walcząc zażarcie o rodzimy 1 katowickiej zystrat (561-527 przed naszą erą), wielki re­ rynek wydawniczy szacowany obecnie formator, opiekun sztuk pięknych i mece­ na 2,5 miliarda złotych. nas kultury, filozofów i mówców. Prawdo­ podobnie to między innym dzięki jego • Kogo i co czytamy? książnicy staraniom spisano antyczne eposy: Iliadę i Odyseję, a dramat grecki przeżywał wy­ Sukcesy frekwencyjne stały się udziałem jątkowy rozkwit. Biblioteka antyczna o naj­ bibliotek lokalnych, które są czytelniczym większej reputacji działała zapewne od trze­ azylem dla osób o niższych dochodach. Ale pospolitej. Blisko połowa czytelników płci ciego wieku przed naszą erą przy Muzeum nie tylko. Kogo i co czytamy najchętniej. Re­ brzydkiej namiętnie sięga po magazyny Aleksandryjskim, instytucji przypominają­ jestr nazwisk od kilku lat w zasadzie nie zmie­ związane z urządzaniem mieszkania i wystro­ cej dzisiejszy instytut naukowo-badaw­ nia się. Przoduje Henryk Sienkiewicz, ale jem wnętrz. To naprawdę dobre znaki dają­ czy. Każdy kto wizytował wówczas Alek­ w ścisłej czołówce znajdujemy Katarzynę ce nadzieję na zmianę stosunku do książki. sandrię i posiadał księgę, oddawał ją do de­ Grocholę, Paulo Coełho, Agathę Christie, Ste­ Świadom sytuacji minister kultury Bogdan pozytu, aby cierpliwi kopiści mogli sporzą­ phena Kinga, Joannę K. Rowling, Adama Zdrojewski podpisał w roku 2010 deklarację dzić jej duplikat. Myliłby się jednak ten, Mickiewicza. Stawkę liderów zamykają: założycielską Republiki Książki - sojuszu który Bibliotekę Aleksandryjską definiował Dan Brown, John R. R. Tolkien i Joanna na rzecz promocji czytelnictwa zawiązane­ jako instytucję demokratyczną. Kluczowy Chmielewska. Mamy też ulubione tygodni­ go przez przedstawicieli władz, twórców, bi­ jej segment, Bruchejon, dostępny był wy­ ki i miesięczniki. W tej pierwszej kategorii bliotekarzy i czytelników. Republikę Książ­ łącznie dla wybranych, głównie uczonych. bezwzględna dominacja stała się udziałem Te- ki honorowym patronatem objęła Anna Ko­ Mieszkańcy miasta mieli dostęp do książ­ le Tygodnia, Życia na Gorąco i Chwili dla morowska, a w spotkaniu założycielskim nicy ulokowanej przy Świątyni Boga Sera- Siebie, Angory, Newsweeka i Gali, Auto uczestniczyły też ważne figury polskiej po­ pisa, Serapejon. Można mieć jednak pew­ Świata, Wprost i Polityki. Wśród miesięcz­ lityki, była minister edukacji narodowej ność, że nowe Centrum Informacji Nauko­ ników bezkonkurencyjne są Twój Styl, Clau­ Katarzyna Hall, członek Rady Ministrów Mi­ wej i Biblioteka Naukowa, bo tak brzmi dia, Fokus, Cztery Kąty i Murator. Wbrew po­ chał Boni, wiceminister spraw wewnętrznych pełna i oficjalna jej nazwa, stanie się demo­ wszechnemu przekonaniu, co piąty polski i administracji Piotr Kołodziejczyk. Doce­ kratycznym miejscem zdobywania wie­ mężczyzna ochoczo czyta magazyny doty­ niam tę inicjatywę, ale w pierwszej kolejno­ dzy, informacji i budowania postaw obywa­ czące urody, kosmetyków i pielęgnacji cia­ ści trzeba podkreślić rolę rodziny w kształ­ telskich, nie tylko w Katowicach. ła. Być może to zapowiedź wielkiej rewolu­ towaniu nawyku czytania, pomnażania wie­ cji metroseksualnej w Najjaśniejszej Rzeczy- dzy przez kolejne pokolenia. Tą historię można by opisać jak wiele innych tego typu przypadków. jonowego wpływa wniosek Jugendam- Był rok 2007, w Polsce brakowało pracy, zarobki były niskie, a zasił­ tu. Niemiecki urząd domaga się wyda­ ki socjalne wystarczały zaledwie na podstawowe opłaty. Decyzja była nia chłopców niemieckiej rodzinie za­ jedna - wyjazd za granicę, dokładnie do Niemiec w poszukiwaniu pra­ stępczej. Wskazuje, że chłopcy do Polski wrócili nielegalnie, a rodzi­ cy i lepszych perspektyw. ce nie posiadają w świetle niemieckie­ go prawa władzy rodzicielskiej na dzieć­ mi. Daniel i Dawid ponownie trafiają do ośrodka opiekuńczego. Tym razem polskiego, by czekać na rozstrzygnię­ cie sprawy. Jugendamt Dzieci na wokandzie czerwcu sprawa trafia na wokan­ Wdę bytomskiego sądu, a do me­ diów dociera mail, którego przesłanie może zastanawiać. Niemiecki Jugen­ damt przedstawiony jest jako instytu­ cja powołana w nazistowskich Niemczech. Padają zarzuty o próbę germanizowania polskich dzieci, a sa­ w polskim ma sprawa przedstawiana jest w reto­ ryce, o której zwykło się mawiać „wo­ jenna”. Współautorem tych ostrych słów jest Wojciech Pomorski, prezes Polskiego Stowarzyszenia Rodzice Przeciw Dyskryminacji Dzieci w Nie­ mczech. On sam także stracił prawa ro­ dzicielskie do swoich córek w Niem­ sądzie = czech. Ostre słowa pod adresem niemieckiego urzędu powtarza przed kamerami i na sali sądowej. Przed drugą rozprawą organizuje kon­ utaj jednak historia bohaterów te­ minał kontrole Jugendamt ojciec ferencję prasową. Zaprasza na nią mię­ Tgo tekstu zaczyna się radykalnie chłopców. dzy innymi Annę Fotygę, byłą minister zmieniać. Nie ma mowy o „wysokich spraw zagranicznych. Pada wiele ostrych zarobkach”, „odkładaniu na powrót” Porwać własne dzieci słów, głównie pod kierunkiem niemiec­ czy „układaniu sobie życia”. Rodzina kich urzędników, którzy odebrali rodzi­ państwa G. próbuje wiązać przysło­ ioletta i Dariusz decydują się com dzieci. Była minister przypomnia­ wiowy koniec z końcem. W 2009 ro­ Wna trudny krok. Jest lipiec 2011 ro­ ła sprawę kobiety, która jesienią 2008 r. ku na świat przychodzi drugie dziec­ ku. Ich dzieci nadal znajdują się w do­ uprowadziła z Duesseldorfii swojego sy­ ko - chłopiec, Dawid. Jakiś czas mu dziecka. Nie widzą innej możliwo­ na. Kobieta była ścigana listem gończym później rozpoczyna się prawdziwa ści - chcą porwać swoje dzieci. przez niemiecki wymiar sprawiedliwo­ batalia już nie o „lepsze jutro”, a pra­ Dlaczego? Bo od kilku miesięcy są po­ ści. Dziecko wróciło potem do ojca, któ­ wo by nadal mogli wychowywać swo­ zbawieni praw rodzicielskich, co ozna­ ry mieszkał w Niemczech. je dzieci. cza między innymi, iż bez zgody ich - Sprawa zaczęła się od porozumie­ Rodziną Dawida i Daniela w 2011 prawnego opiekuna nie mogą opuszczać wania się matki z dzieckiem w języku roku zaczyna interesować się Jugen- placówki, wyjeżdżać z miasta czy polskim. Kobiecie po rozwodzie wstęp­ damt - Niemiecki urząd do spraw za granicę kraju. Sąd nie zabronił rodzi­ nie przyznano prawo do opieki dzieci i młodzieży. W relacji rodziców com widzeń z chłopcami i zabierania ich nad dzieckiem. Rozwód był z oczywi­ chłopców, pracownicy urzędu odwie­ na kilkugodzinne spacery. Po jednym stej winy ojca, a jednak potem, w to­ dzają ich kilkakrotnie. Niestety, rodzi­ z takich spotkań dzieci nie wrócą już ku ingerencji urzędu do spraw młodzie­ na nie rozumie, co tak naprawdę się do placówki opiekuńczej. ży, zdecydowano się na przekazanie dzieje. Tymczasem pracownicy Ju­ praw do opieki nad dzieckiem ojcu, gendamt oceniają warunki w jakich Niemiecki urząd a w końcu na zakaz widywania się mat­ wychowywane są dzieci. Ostatecznie w polskim sądzie ki z dzieckiem - przypominała Fotyga. hanowerski sąd pozbawia państwa G. Była minister krytycznie oceniła też praw rodzicielskich argumentując to powrocie do kraju nie mają działania polskich służb społecznych. „złą sytuacją rodzinną”. Od tego mo­ w zasadzie nic. Na sali sądowej, Jak mówiła, jest „osobiście wstrząśnię­ mentu dzieci trafiają pod opiekę nie­ Dietmar Brehmer, założyciel Górnoślą­ ta tym, że w Polsce zaczynamy odbie­ mieckiego domu dziecka. Już w Pol­ skiego Towarzystwa Charytatywnego rać prawa do opieki nad dzieckiem sce rodzice relacjonują, że nie zezna, że rodzice chłopców trafili z powodów materialnych”. wiedzieli, jakiego rodzaju czynności do niego, bo potrzebowali żywności, 27 czerwca sąd wyznacza termin wykonują urzędnicy i jaki może być ubrań i miejsca, w którym mogliby za­ ogłoszenia wyroku w sprawie. Los efekt ich pracy. Narzekają na brak mieszkać. Problemy rodzinne narasta­ dzieci rozstrzygnie się 18 lipca. wsparcia psychologa czy prawnika, ją. Konflikt ojca dzieci z teściową, który mógłby ich reprezentować przemoc w rodzinie. W końcu matka Wyrok, ulga i oklaski przed niemieckim sądem. zostawia męża i prosi o pomoc instytu­ C/O - Nie wiedziałem, nie rozumiałem co cję wspierającą ofiary przemocy odzice do bytomskiego sądu przy­ to znaczy, myślałem, że to normalna w rodzinie. To jednak nie koniec ich R jeżdżają po godzinie ósmej rano 16 kontrola, może jakaś pomoc - wspo­ problemów. Do bytomskiego Sądu Re­ w asyście Pomorskiego i jednego z po- Rys. Wojtek Luka Rys. Wojtek

słów Prawa i Sprawiedliwości. Na ko­ będzie już wnioskował o wydanie rytarzu czekają już na nich dziennika­ Wiara w intuicję do Niemiec polskiego rodzeństwa upro­ rze. Do sądu przyjechało kilkunastu re­ wadzonego przez rodziców z niemiec­ porterów z różnych redakcji. Wojciech odzice po wyroku mówią niewiele. kiego domu dziecka. Rzeczniczka mia­ Pomorski tłumaczy dziennikarzom, RSłowa przychodzą im z trudem. sta Hanower Konstanze Kalmus że nie może teraz rozmawiać, musi Wioletta i Dariusz podkreślają, że są powiedziała dziennikarzom, że prawo szybko „wejść na żywo” do poranne­ szczęśliwi, dodają też, że mają nadzie­ do opieki na dziećmi, które ma obecnie go programu w jednym z kanałów te­ ję, że strona niemiecka nie odwoła się tamtejszy Jugendamt zostanie przekaza­ lewizyjnych. Po kilkunastu minutach od wyroku. Matka chłopców nie kryje ne stronie polskiej. wszyscy już na sali sądowej czekają radości, w rozmowie z dziennikarzami - Z najnowszych informacji, jakie po­ na wyrok. wspomina, że miała dobre przeczucia: siadamy wynika, że polski sąd porozu­ Sędzia Ludmiła Lampert odrzuca -Nachodziły mnie myśli, że przegra­ miał się w tej sprawie z sądem rodzin­ na wstępie kolejny wniosek dowodowy my, ale intuicja podpowiadała mi coś in­ nym w Hanowerze. Dla dobra dzieci złożony przez Rzecznika Praw Dziec­ nego i miałam rację. prawo do opieki nad nimi zostanie ka. Argumentuje, że podobne stanowi­ Rodzice pytani o to, co dalej z dzieć­ przekazane polskim instytucjom. I to sko zgłaszane było już wcześniej i też mi, nie umieją udzielić jednoznacznej od­ właśnie się dzieje - podkreślała Kalmus. nie zostało uwzględnione. Po krótkiej powiedzi. Wierząjednak, że ostatecznie Chłopcy zostają w Polsce. Na razie przerwie - wyrok: sąd odrzuca wniosek znowu wszyscy zamieszkają razem. pod opieką ośrodka wychowawczego. Ale niemieckiej strony w sprawie wydania Na to pytanie odpowiada mecenas Mar­ to dopiero pierwsza odpowiedź na pyta­ dzieci niemieckiej rodzinie zastępczej. kus Matuschczyk, który reprezentował nie, co dalej z ich przyszłością. Znaków Na sali słychać brawa. rodziców w sądzie. zapytania jest wiele. Czy rodzice podo­ Sędzia Lampert potwierdza. Według - Teraz czekamy na wyrok w sprawie łają wychowaniu dzieci? Czy zagwaran­ litery prawa, dzieci zostały uprowadzo­ o ustalenie prawnego opiekuna dzieci. tują im odpowiednie warunki rozwoju? ne i hanowerska instytucja miała prawo Pozew złożyła ich babcia, która chce by Co z konfliktem w rodzinie i jak wpłynie złożyć wniosek, o ich wydanie. Jedno­ sąd przekazał jej prawa do opieki. on na los chłopców? Czy rodzina może cześnie sąd nie ma wątpliwości: Najprawdopodobniej, aż do rozstrzy­ liczyć na takie samo wsparcie i zaintere­ - Powrót dzieci do Niemiec naraził­ gnięcia sprawy, dzieci pozostaną w ka­ sowanie mediów oraz ośrodków pomo­ by je niewątpliwie na szkodę psychicz­ towickim ośrodku opiekuńczo-wycho­ cy jak do tej pory? Wydaje się, że pytań ną - podkreśla Lampert. Dodaje też, że wawczym. Dla rodziców to już jednak bez odpowiedzi jest zbyt dużo. dzieci mają cały czas zachowany kon­ wygrana. Co pewien czas każde z nich Pewne jest jednak, że jeśli dobro dzie­ takt z rodzicami i babcią, która ubiega powtarza, że teraz będzie już dobrze, że ci ma być wartością nadrzędną, to dalsze się o status rodziny zastępczej dla wnu­ najgorsze jest już za nimi... procesy, kłótnie rodzinne z pewnością nie ków. Wyraźnie zaznacza też, że podej­ wpłyną korzystnie na rodzeństwo. A je­ mując w tej sprawie decyzję sąd prze­ Na marginesie sprawy śli rodzicom, polskim sądom i niemiec­ de wszystkim kierował się dobrem kim urzędom zależy wyłącznie na dobru dzieci. anowerski urząd do spraw dzieci dzieci, to sprawa wydaje się zamknięta... Wyrok nie jest prawomocny. Hi młodzieży prawdopodobnie nie oczywiście na dobre. ■ i Tuż przed porankiem, starym kindża- łem, który wisi nad moim łóżkiem, wy­ Rozpłynąłem się w tęczy. Zupełnie rąbałem otwór w suficie i pomknąłem jakbym zrozumiał istotę kolorów, któ­ W NICOŚĆ, trzymając się ogona CZA­ rych nie ma poza rzeczywistością i sna­ SOPRZESTRZENI, prawie z prędko­ mi. A przecież wiem, że nasze istnienie ścią światła - osiągalną tylko przez BO­ jest złudzeniem, kolorowym złudze­ GA... niem: ale można je zobaczyć, dotknąć Ale kiedy obudziło mnie stukanie i uwierzyć, że naprawdę JESTEŚMY. sąsiada z dołu, któremu woda z mo­ Dla siebie. jej łazienki zalała mieszkanie, nic już nie pamiętałem z tej kosmicznej Kiedy się obudziłem w środku nocy, podróży. tęcza zniknęła. Nie mogłem już za­ snąć. I dopiero poranne Słońce oddało mi wszystkie kolory Ziemi. Nic mi się nie chciało. Leżałem w gę­ stej mgle, obezwładniony zupełnie. Widziałem tylko swój czubek nosa, Biegałem granicą między jawą podwójnie zamglony i tylko jedna myśl i snem. Wypiłem za dużo kaw, nie - H G O drążyła moją senną świadomość: TRZE­ mogłem zasnąć. e2 BA COŚ ZROBIĆ, COŚ WIELKIEGO, To dziwny stan, zamglony; tam WELK1EGO JAK PIRAMIDA CHE- gdzieś we mgle czekały tajemne posta­ MICHAŁ WROŃSKI OPSA... cie senne i zupełnie przetworzony Nagle otworzyło się okno i mgła ja - właściwie JANIE JA. Zawsze bo­ Motto: zniknęła. Okazało się, że leżę w swojej ję się o niego, jest nieobliczalny. Nigdy Po to się budzę, żeby nazbierać kuchni. Poczułem głód. Więc wstałem nie wiem, co zmaluje. I nigdy nie trochę i zrobiłem sobie jajecznicę-jedyne da­ wiem: będzie odważny, czy tchórzliwy; świata do moich snów! nie, jakie potrafię zrobić. uratuje mnie, czy mnie zabije w jakiejś MW Kiedy się obudziłem, leżałem na mo­ karkołomnej kosmicznej eskapadzie; im tapczanie. Poczułem głód, poszedłem wciągnie mnie w straszliwe erotyczne do kuchni i zrobiłem sobie kanapkę orgie, czy każe klęczeć w klasztorze na niebosiężnej górze. z żółtym serem, bo nic innego nie było do jedzenia... Ale Biegałem tak w tej mgle - nawet nie wiem jak długo, tego dnia nie zrobiłem żadnego głupstwa! na granicy między jawą i snem. Ale przecież mgła nie ma granicy. Powiedział mi to JANIE JA i wciągnął nagle do snu, którego nawet nie zapamiętałem. Bo rano senny teatr zniknął w jednej chwili! Obudził mnie Byłem w ogromnej windzie pełnej ludzi z twarzami bez telefon, przez który mi oznajmiono, że mam natychmiast zja­ wyrazu; nieznanych, obojętnych, wpatrzonych w lustro wić się w bardzo ważnym miejscu, w sprawie bardzo waż­ na suficie. Wiedziałem, że wznosimy się do góry, ponie­ nej dla mojego przyszłego życia. waż na lśniącej chromowej ścianie wyświetlały się licz­ by:... 38, 39, 40... 125, 126, 127... Winda zatrzymywa­ ła się co jakiś czas, ludzie wychodzili, wchodzili. Ale wchodziło coraz mniej. Na 2012 piętrze zostałem Nad światem zawisła zagłada. sam. Czułem to całą swoim istotą. KONIEC NASZEJ ZIE­ Drzwi rozsunęły się bezszelestnie, zbliżyłem się do nich. MI! Ale kiedy? Dzisiaj, jutro, za tydzień? Wiedzia­ Stałem nad przepaścią bez horyzontu. łem tylko, że niedługo. Słońce świeciło inaczej niż zwy­ Przekroczyłem próg i poleciałem, jak ptak, w bezkresną kle, jakimś czerwonym kolorem. I ten głos wiatru - prze­ przestrzeń bez czasu - bezcieleśnie, wolny i bez żadnego raźliwy, wyjący na pomoc, szukający jak oszalały swoje­ strachu. go począ-tku... Szybowałem tak aż do nagłego przebudzenia w środku To byłem ja! Byłem bezcielesnym wichrem, pędzącym ciemnej nocy! U sąsiada pode mną zegar wybił drugą go­ do innego miejsca, silny, łamiący konary drzew i przewra­ dzinę... cający płoty... Okrążyłem świat, dotykając wszystkich ludzi i zdmuch­ nąłem z nich myśli, złe i dobre - już nie wiedzieli nawet, że istnieją. Cofnąłem się do dalekiej przeszłości. Stałem obok siebie Wreszcie dotarłem do ostatniego miejsca na Ziemi, w naj­ i patrzyłem na niemowlaka w głupawej pościeli, trochę już dzikszym zakamarku i ujrzałem SIEBIE siedzącego na ka­ wyrośniętego, który gapił się na mnie z kpiącym uśmiesz­ mieniu, z rozwianymi włosami... kiem. Jego oczy więcej wiedziały ode mnie. Był przecież nie­ Wiatr ucichł, zamarł, spadł razem z kurzem i piaskiem. dawno w NIEBYCIE. Nie musiał wszystkiego nazywać, że­ Zniknął. Myśli powoli wracały do ludzi - najpierw dobre, by WIEDZIEĆ. potem złe. Ale wybrał mnie i będzie musiał ze mną żyć do końca, słu­ Ado mnie przyszło przeczucie, że ŚWIAT ZOSTAŁ URA­ chając moich niepewnych nauk i przekonań o ludzkich praw­ TOWANY! dach. Będzie musiał ze mną BYĆ, zanim nie wrócimy do PRZEDPOCZĄTKU...

TRZY WYMIARY: wschód-zachód, północ-południe, dół-góra - wzięły mnie w objęcia, nie do ucieczki. Byłem Stałem sam na ogromnej, pustej scenie i wygłaszałem mo­ w klatce wielkiej jak Ziemia, albo mikroskopijnej jak jeden nolog w jakimś niezrozumiałym dla mnie języku, ubrany z atomów mojego włosa... w dziwny, niebieski kostium. Sala przede mną była wypeł- niona ludźmi, aż po horyzont, który znikał w mroku. Byłem pewny - tam też siedziała nieprzeliczona widownia z nie­ widzialnymi twarzami... Nagle zauważyłem, że w moim bucie rozwiązała się dłu­ ga czerwona sznurówka. Wiedziałem, że muszę ją zawią­ zać, bo dyrektor teatru wywali mnie z pracy. Przerwałem monolog i schowałem długie końce sznurówki pod man­ kiet spodni. Kiedy podniosłem głowę, sala była pusta. Ale pośrodku setnego rzędu SIEDZIAŁEM JA, śmiejąc się jak idiota... * * *

Byłem właścicielem wysypiska śmieci, w dolinie otoczo­ nej jesiennymi bukowymi lasami o złotym kolorze. Wędrując z metalowym prętem, szukałem ludzkich wy­ tworów, którym można jeszcze przywrócić użyteczność, cho­ ciaż doskonale wiedziałem, że to niemożliwe. Co jakiś czas znajdywałem pieniążek, złoty kolczyk albo list jakiegoś zna­ nego człowieka i to pozwalało mi przeżyć do następnego * sfc * roku. A wieczorem wracałem na skraj bukowego lasu, do sza­ Ten sen przychodzi do mnie co jakiś czas. Jest zawsze ta­ łasu zbudowanego przeze mnie z dykty i zapadałem się ki sam. w swoją wizję świata. Zaczyna się jaskrawym wschodem słońca bez chmur, w otoczeniu absolutnej, krystalicznej CISZY i całkowitego * * * BEZRUCHU. Zupełnie nagle znajduję się w samym środ­ ku BEZLUDNEJ PUSTKI... Przemieszczam się bezszelest­ Przede mną wznosiła się ogromna góra aż do nieba. Nie nie i swobodnie po świecie, jaki pamiętam: z miastami, dro­ mogłem iść dalej, a wiadomo mi było, że po drugiej stro­ gami, lasami, górami, morzami - ze znajomymi krajobrazami. nie czeka na mnie kobieta, którą mam pokochać do szaleń­ Ale nigdzie nie ma ani jednego człowieka. I mam świado­ stwa: absolutnie idealna, o długich nogach i łagodnym cha­ mość, że WSZYSTKO JEST MOJE. Mogę wchodzić rakterze. do sklepów bez sprzedawców, do banków bez kasjerów; Więc musiałem górę obejść! wszystkie samochody są moje, wszystkie pałace i ogrody Zabrało mi to tak dużo czasu, że po drugiej stronie Cała Ziemia jest MOJA! góry spotkałem staruszkę, która nawet na mnie nie spoj­ Ale tylko na moment jestem szczęśliwy z tego bezmier­ rzała. nego bogactwa. Już po chwili tęsknię za ludźmi, tęsknię za ha­ Ale już nie było po co i gdzie wracać... łasem miast, świergotem ptaków, szczekaniem psów i pę­ dzącym gdzieś ŻYCIEM. Więc biegam wszędzie * * * z szybkością dźwięku - którego nie ma - w poszukiwaniu ludzi, w poszukiwaniu śladów istnienia, w poszukiwaniu ży­ To był ponury, podzielony świat. W klatkach. Jedne klat­ wej teraźniejszości. I wszędzie pustka, wszędzie cisza, wszę­ ki - dla ludzi pięknych, drugie - dla brzydkich; a te klat­ dzie martwota... ki jeszcze w innych klatkach... Osobne klatki dla mądrych, Ale nagle, w środku jakiegoś nieznanego mi miasta, sły­ dla głupich, dla leniwych, dla pracowitych, dla pijących, szę DŹWIĘK! Z okna stupiętrowego wieżowca rozlega dla abstynentów, dla erotomanów, dla ascetów... Klatek bez się wspaniały, czysty, donośny śpiew KOBIETY. Biegnę liku! po schodach jak oszalały, w poszukiwaniu śpiewacz­ I ja - biegający od jednej klatki do drugiej. Nikt mnie nie ki - zapewne młodej i pięknej; otwieram dziesiątki wpuszczał. Musiałem być na wolności. drzwi: pusto, tylko śpiew ucieka ode mnie coraz wyżej i wyżej... I tak aż do przebudzenia! * * *

Stałem nad rzeką, może nawet nie za szeroką i wiedzia­ łem, że muszę dostać się na drugi . Dostrzegłam tam przewoźnika opartego o łódź; krzyczałem, machałem rę­ kami - żadnej reakcji. Albo przewoźnik był leniwy, albo mnie nie widział, bo lekka mgiełka zamazywała widocz­ ność. A ja, aby dalej żyć, musiałem dostać się na drugą stronę rzeki. - Przecież muszę żyć! - krzyczałem w stronę przewoźni­ ka. - Muszę, muszę... - Dygotałem z zimna, wchodząc do wody. Coraz głębiej, głębiej, po pas, po szyję, brnąłem w stronę drugiego brzegu, w stronę przewoźnika. Zupełnie zapomniałem, że nie umiem pływać! * * *

Uciekałem z moją RACJĄ przed jakimś monstrualnym po­ tworem, który był tak ogromny, że swoją paskudną głową sięgał nieba. Gonił mnie z sękatą lagą, wymachując nią nigdy nie spotkałem i nigdy nie spotkam. Prawie ich doty­ na wszystkie strony świata, ale nie mógł mnie dosięgnąć. By­ kałem, ale nie widzieli mnie. Czekali! Czekali, a ja szuka­ łem zwinniejszy, szybszy, mniejszy. A on był ślepy. I nawet łem wśród nich SIEBIE... o tym nie wiedział. Wiedział tylko, że jest PRAWDĄ AB­ Ale znalazłem tylko kilku moich sobowtórów, którzy no­ SOLUTNĄ i ma tępić INNE... sili nawet moje imię i nazwisko, albo będą nosili... W końcu został daleko w tyle, pohukując groźnie, ale bez­ Mam nadzieję, że będą nosili lekko i przyjemnie! silnie, a ja przysiadłem sobie na powalonym pniu sosny, sa­ piąc zziajany. Podczas ucieczki zgubiłem swoją RACJĘ i usi­ łowałem przypomnieć sobie, o JAKĄ chodziło. Nie przypomniałem sobie i musiałem zrobić sobie nową. Dosyć długa droga do tej SZKOŁY była jak najbardziej realna; kręta, z garbami, a nawet jakby całkiem zimowa, w za­ spach po kolana... Gdy znalazłem się w niej wreszcie, po­ czułem się dziwnie i nieswojo, chociaż nauczyciel był mi­ To była krótka podróż, chociaż zapowiadała się na długą ły i łagodny. i nietypową... To była SZKOŁA WIEDZY O NIEWIEDZY! A więc - może za karę jakąś - odbywałem podróż do­ Uczono tam NIEMOŻNOŚCI poznania prawdy o świe- okoła świata na walcu drogowym! Nie na jachcie, nie cie, prawdy o kosmosie, prawdy o nieskończoności czasu na tratwie z balsa, nie na rowerze, ani nawet nie na pie­ i przestrzeni. Uczono, że to, co nas otacza i w czym tkwi­ chotę (marzyłem o takich podróżach w młodości), ale my, jest złudzeniem naszej świadomości, której istoty na WALCU, który z prędkością pięciu kilometrów na go­ i tak nigdy nie poznany. Że nasz świat jest subiektywnym dzinę miażdżył polne drogi, uprawne pola, łąki, a nawet mgnieniem, nie mającym nic wspólnego z prawdą - bo jej młode lasy... po prostu NIE MA!... Kolory nie istnieją, to tylko forma ener­ Po pięciu kilometrach, czyli po godzinie, która w moim gii odebrana przez nasze oko, a nawet nasze ciało jest wła­ śnie trwała minutę, musiałem czmychać z pojazdu dooko- ściwie PUSTKĄ, bo atomy są puste. Ale o nich też niewie­ łaświatowego, zaatakowany przez tłum rozwścieczonych rol­ le wiemy... ników... Na całe szczęście oblałem egzamin polekcyjny, mówiąc: Już mieli mnie rozszarpać na kawałki, ale na szczęście się PANIE PROFESORZE, WIEM, ŻE MUSZĘ WRÓCIĆ obudziłem! DO PORANNEJ JAWY, PONIEWAŻ PRZYCHODZĄ ROBOTNICY WSTAWIĆ NOWE OKNO BALKO­ * * * NOWE... No i wyleciałem nawet łagodnie ze Szkoły Wiedzy Zrobiłem coś tak strasznego, że wyrzuciłem to ze świa­ o Niewiedzy na zimową drogę. Chociaż mamy przecież li­ domości. Wiedziałem tylko: MUSZĘ SCHOWAĆ SIĘ piec. JAK NAJDALEJ, JAK NAJBARDZIEJ NIEWIDZIALNIE, JAK NAJBLIŻEJ NIEBYTU... Zapadłem się w głębię mojego istnienia, ograniczając świa­ domość do podwójnego uśpienia; może nawet do potrójne­ Byłem bezpieczny! Naprawdę bezpieczny pierwszy raz go? Jak najdalej od piekącej RZECZYWISTOŚCI, która sie­ w życiu... działa za stołem sędziowskim i groziła mi ogromnym Wysoko, wśród zieleni i ptaków ktoś (a może ja sam?) zbu­ palcem. Jak najdalej! dował mi szałas, domek z gałęzi, przykryty grubą warstwą Wreszcie paniczna ucieczka zapędziła mnie do najdalsze­ liści. Nigdy nie schodziłem na ziemię, która roiła się od ja­ go atomu mojego siwego włosa na brodzie... kichś strasznych, niewyobrażalnych wrogów. Ale wiedzia­ Zapewne, którego rano zgoliłem, patrząc sobie w oczy. łem, że nie potrafią wchodzić na drzewa. Mogłem komuni­ kować się z sąsiednimi gałęzianymi domkami, w których mieszkali przyjaźni ludzie; kobiet było więcej... Spotyka-

Rano zajęczałem, jeszcze prawie śniąc: - Kobiety z moich snów porzucają mnie tuż przed prze­ budzeniem... Ale może jutro wrócą?

Wylądowałem na spadochronie pośrodku dużej polany oświetlonej bezchmurnym słońcem... Czekało tam na mnie wielkie SZCZĘŚCIE - pod posta­ cią pięknej, kruczowłosej kasjerki, która wypłaciła mi ko­ losalną ilość pieniędzy. Tak kolosalną, że nie potrafiłam TE­ GO unieść w ogromnej walizce... Usiadłem zrozpaczony obok uśmiechniętej piękności, pogłaskałem ją po policzku i zostałem tak do końca snu.

Nagle znalazłem się w jakiejś magmie o zapachu nieskoń­ czoności - nie do opisania i nie do porównania... Przedzierałem się przez tłum przezroczystych, zwiewnych ludzkich kształtów o twarzach bez wyrazu. To byli NIEIST­ NIEJĄCY. Albo już nieistniejący, albo jeszcze nieistnieją­ cy. Miliony milionów byłych albo przyszłych ludzi, których liśmy się w wesołym podnieceniu na wielkim, rozłożystym dębie, spełniającym rolę rynku, kawiarni, teatru... I tak so­ bie żyłem beztrosko! Czułem się szczęśliwy i całkowicie spełniony, gdy nagle poczułem, że lecę w dół ku wrogiej i dalekiej ziemi. Obu­ dził mnie potworny strach... I przypomniałem sobie zdanie z jakiegoś wiersza, który ktoś pokazał mi niedawno: „Kiedy zapragniemy wrócić na drzewa, drzew już nie bę­ dzie”... * * * Jagodom

Wędrowałem w stronę poszarpanego horyzontu, jak za dawnych lat, z plecakiem i z małym namiotem; powoli, uważnie rozglądając się, jakbym szukał miejsca na wieczor­ ny postój. Nie spieszyłem się, wierząc, że horyzont można przekroczyć w każdej chwili, bo mi nie ucieknie. W każdej chwili. Trzeba tylko chcieć... - Trzeba tylko chcieć! - odpowiedziały jaskółki w moim języku. One przekraczały horyzont, kiedy tylko miały Niestety, moja piękna chmura w połowie podróży zmie­ ochotę... niła się w chmurę gradową. Szkody w rolnictwie, jakie wy­ A ja szedłem, szedłem, aż do wschodu słońca, które wró­ rządziło gradobicie, były ogromne; ceny żywności tak ciło stamtąd. Tylko dla mnie. Aby mi świecić! wzrosły, że ludzie musieli zaciągać kredyty w bankach, od których otrzymałem dyplom honorowy i nagrodę w po­ * * * staci samochodu marki polonez...

Koło wirowało coraz szybciej. A ja wewnątrz, zbliżałem * * * się coraz bardziej do jego brzegu... A przecież niedawno w jakimś śnie byłem w środku, zu­ A to najbardziej monotonny sen, jaki pamiętam... pełnie bez cienia strachu! Płynąłem w stronę dalekiego migoczącego światła. Nie zbliżało się, mimo że mój statek pruł fale jak ścigacz torpe­ * * * dowy. I tak aż do przebudzenia. Koszmar! Do tej pory nurtuje mnie pytanie: czy to było światło la­ Znajdowałem się na wielkim placu, w samym środku tłu­ tami morskiej, czy ktoś biegał dookoła ogniska? mu, któremu o coś chodziło, bo wykrzykiwał: NAPRZÓD! - Ty naprawdę nie masz innych problemów? - zdziwił się CHODŹCIE Z NAMI!... Ale nikt się nie ruszał, ponieważ mój przyjaciel, konstruktor dźwigów budowlanych, kiedy tłok był taki, że nie można było postawić kroku. Stałem ści­ mu o tym opowiedziałem w barze „U Pawła”. śnięty między grubasem a bosonogą dziewczyną i myśla­ łem, jakby-się stamtąd wydostać, kiedy spostrzegłem, że * * * wszyscy wkoło patrzą na mnie jakoś dziwnie... - On nie nasz! - syknęła bosonoga do grubasa. Był rok 2111!... Pamiętam, bo miałem przed oczami du­ - Nie nasz! - krzyknął grubas i usiłował mnie schwytać, ży kalendarz z portretem Księżyca w pełni, który wisiał ale nie dał rady, tak było ciasno. na drzwiach mojej łazienki... Tłum zafalował i zaryczał: A więc w roku 2111 świat będzie jeszcze istniał! - Tam jest nie nasz! Tam jest nie nasz! * * * Wiedziałem, że to mój KÓNIEC. - Boże, żeby się obudzić. Natychmiast!... - Nie wiem która godzina! Ale zamiast tego reżyser snu zamienił mnie w muchę, któ­ Czas jest poza snem. Biegnie obok, pędząc przed sobą ra odfrunęła sobie poza plac, patrząc radośnie, jak tłum na­ ludzi, a za sobą zostawiając płacz i zgrzytanie zębów, mo­ parza się w poszukiwaniu NIENASZEGO. że trochę uśmiechniętych wspomnień dla urodzonych w czepku... * * * Tutaj, w zupełnym BEZCZASIE, w pofałdowanym zwier­ ciadle rzeczywistości, można WSZYSTKO. Nawet za naj­ Opowiadałem go kilkakrotnie; ostatnio na moich sześć­ cięższe grzechy nikt nie karze; można bezkarnie zdradzać, dziesiątych szóstych urodzinach... uprawiać zakazaną miłość, bić się na wszystkich podwórkach Spotkałem na pustyni człowieka, który podzielił się ze mną świata; można latać nad Ziemią, nurkować w Rowie Mariań­ ostatnim łykiem wody, a potem mnie zabił, bo mu nie po­ skim, bawić się trzęsieniami ziemi. Można być nawet wład­ dziękowałem! cą wszechświata. Można też kochać wszystkich ludzi... Tak. Żeby żyć dalej, musiałem się znowu narodzić. I dzię­ Dobranoc! Do zobaczenia! kuję wszystkim wkoło... KURTYNA * * * Lato 2011 To chyba mój najpiękniejszy spektakl, jaki śniłem... Żyłem wśród chmur kłębiastych, a właściwie na jednej z nich o nieprawdopodobnej urodzie - okazałej, z licznymi zatokami, rozjaśnionej słońcem; na boskiej rzeźbie, nieustan­ ------nie zmieniającej swój kształt... Podróżowałem na niej Mój blog w Internecie: „Kraina Zielonego Pojęcia - Mi- ^ > po świecie, gnany wiatrem, patrząc z góry na zieloną Zie­ chała Wrońskiego” mię, a ludziożuki machali do mnie z zazdrością... http://michalwronski45.blogspot.com/ 21 JERZY LUCJAN WOZNIAK

Światło i ciemność

umieranie jest ciężkie najcięższe ze wszystkiego nie ma porównania do męki nie dotlenionego biegacza wysiłku boksera na ringu

wielka ciemność i codzienne widzenie światła - przerażający kontrast między nimi boli jak żołnierz w okopach konający w zgryzocie przegranej gdy odejdzie to światło Będzie jeszcze Tchnienie oczy sierotami nie do wyobrażenia niejedno cięcie ich martwość ma szczególny wymiar spłynie na ciebie z którymś świtem jak zasypany życie jak obrazy lub z którymś cierpieniem z obu stron tunel pod wielką górą rzucone w kąt pracowni światło wyrażania siebie większe i mniejsze płótna i upłynie jeszcze trochę czasu światło w źrenicach znaczą w panoramie — nim zrozumiesz na czym polega - codzienną drogą wielkie cofnięcie w nasze wnętrze będzie lekarstwem podnoszącym z kolan wyboje ale i radości wizja zupełnej ciemności zmusza nie wiemy gdzie ani pomyślisz że masz być sobą do głębokiej pokory trwogi nastąpi najważniejsze cięcie bo będzie w tobie jak krew i myśl ciągłego nawrotu opętańczej myśli wszystko się zmienia a nawet na tobie ja k rzep bezwzględnego końca przeistacza i porządkuje wczepiony w sztruksową kurtkę ustawia odpowiednio łagodzący strach jak na filmowej taśmie przed upływającym czasem Cień póki żyjemy czeka nas niejedno cięcie krąży nad nami cichy nim w kapsule czasu odjedziemy Dzwon ja k wielki nietoperz wszechobecny uwolnieni od działania bije dla każdego przypomina i niepokoi coraz bardziej szarzy większy łub mniejszy roztopieni w historii zgrany z twoim sercem wżarty w nasze życie jak rdza w kosmicznej materii trucizna pod skórą po łatach nieobecni pagór życia jest w nas nawet wtedy nawet we wspomnieniach ścieżki nie wydeptane wyznaczasz swoje gdy znika oświetlony światłem po latach na rozdrożach słuchasz dzwonu uważnie niezniszczalny i nieobliczalny Brzask wybierając własne tony - zawsze groźny wreszcie — bije w tobie codziennie noszony za pazuchą skrzeczeniem gdy się zbliża sroki rozstrzełiwują nocne sny wzmaga się - gotowi jesteśmy na kolanach świt jasny żeglarz kołysze w wielkim natężeniu prosić o łaskę napływa jak flaga dotyka nas ciepłymi przed bramą w niebyt pewnego dnia otuli nas dłońmi wielką niewiadomą gładkie czoło horyzontu Cisza Broń się wszystkimi siłami zapowiada z martwych nie powstaniesz zagadkową twarz słońca skrada się nocą z chrobotem broń się wszystkimi siłami najczęściej brzemienna gdy cię ta siła zmoże będziesz dzień niesie za pazuchą tylko wspomnieniem niespodzianki - jest spowiednikiem płaczem pamięci może natchnieniem płachtę szarości zwala na mnie bagaż pokuty zniczem na grobie światłem dwulicowość z egoizmem z którym muszę sobie poradzić bohaterstwo z tragedią nie przejmuje się wcale u żyjących pamięć o tobie nawet gdy jestem w depresji blaknącym obrazem kiełkuje nowa nadzieja siedzi godzinami tyle tego dzwoniącego przesytu pamiętaj o tym ciągle boję się by jak o długu który nie oddałeś nie została we mnie na zawsze Tl y f A r jj u i iT Y T A O Poeta, badacz literatury, publicysta, urodzony w 1969 r. w Ralyzbonie (Regens- burg - Niemcy), studiował germanistykę, slawistykę i politologię. W 1999 r. obro nił pracę doktorską o miejscu i roli języka niemieckiego na Górnym Śląsku w okre­ sie od 1921 r. do lat dziewięćdziesiątych XX w. Obecnie związany jest pracą zawodową z Polskim Instytutem w Darmstadt, angażując się w rozwijanie kontak­ KNEIP tów kulturalnych między Niemcami i Polską.

Dłonie poety Pęknięcie moje dłonie marzą Podróż na wschód Polski o aktówkach i reklamówkach o metalu lub glinie Kiedy ujrzałem pęknięcie, zobaczyłem: o drewnie do rzeźbienia Wojnę. Przegraną. Śmiertelny skok w życiorysach. Brzeg środka. Zobaczyłem: marzą o uchwytach do podnoszenia granice przenosiły ludzi. Ucieczki. o sznurkach do pakowania Wytrwałych. Wspomnienie tego, co było, niepokój o piłkach do chwytania o to co zostało. Poszukujących. Zobaczyłem: jakąś rzekę, ziemniakach na polu na przykład Wisłę, Bug, San albo Narew. Płynęły. Murom moje dłonie otwarte pozwolić oglądać zieleń, ludzi, trochę drżą ich nadzieję, życie po rozłamie. znoszą pustkę Zobaczyłem: coś pomiędzy, coś rosło, z trudem nie do pojęcia otulało ciepłem kamień, wyłaniało się z ciemności z korzeniami, o wiele starszymi niż pęknięcie.

Midlife Crisis Do przyjaciela Co było niewiele przypomina co będzie, Nie żądasz ode mnie dowodu co nowego nie wystawiasz na próbę przyniosą dni nie dręczysz zazdrością szczęście zaczyna kapać nie zaspokoi pragnienia Słuchasz, kiedy milczę nieszczęście staje się zawierzasz bez obietnic przyzwyczajeń iem nie pytasz kiedy proszę dlatego tylko w połowie złe czy tylko złe w połowie? Pomiędzy nami wyznanie Moja połowa nie chce się skończyć objęcie, uścisk dłoni. nawet nadzieja nie wie dokąd Niewypowiedziane. I o każdej porze. utknąłem i czekam. Czekam. Czekam na małą dozę braku równowagi. Przełożyła: GRAŻYNA SZEWCZYK

-3 3

•32 s J jj, ■ 23 Pamiętać jednak musimy o wspo­ mnianym wyżej zróżnicowaniu na­ rodowościowym i napięciach polsko 1922 r. - polska niemieckich, zróżnicowaniu ekono­ micznym i stosunkowo drogiej książ­ ce, która „mogła kosztować od 95,00 kultura na Śląsku groszy za tom, co równało się cenie taniego studenckiego obiadu, a tom beletrystyki 2-3 złote, gazeta od 5 groszy do 20 groszy, nowość beletry­ styczna mogła kosztować i 12,00 zło­ tych, czyli tyle ile dwie pary dobrych butów”, w efekcie na zakup książki w latach 1929-1939 stać było co 30 Bez płaszcza mieszkańca Polski, no i wreszcie o tej mało znanej okoliczności, iż cyt.: „Prawie połowa naszej inteligencji w 1931 roku posiadała wykształce­ nie niższe aniżeli średnie, wyższe za­ ledwie, co dziesiąta osoba.” Na pru­ skim Śląsku obowiązywał przymus Konrada? = szkolny i wszystkie dzieci musiały uczęszczać do szkół podstawo­ wych - tyle że niemieckich; ale nicami państwa polskiego i teraz zmora analfabetyzmu tutaj nie była wraz z Gliwicami rozpoczął ostrą ry­ już znana. W latach 1922-1923 po­ Po podpisaniu 15 maja 1922 trak­ walizację z swoim polskim sąsia­ ziom scholaryzacji w wojewódz­ tatu w Genewie, na południowo za­ dem. Nie zniknęło także, chociaż zo­ twie wynosił 87%. chodnich kresach Polski - w czerw­ stało osłabione podziałem miasta, cu 1922 roku - zaczyna funkcjonować ambitne środowisko kulturalne, II. województwo śląskie, ustanowione 0 bogatych tradycjach edukacyj­ już wcześniej przepisami ustawy nych, artystycznych - ale, przede U zarania procesu rodzenia się konstytucyjnej Sejmu Ustawodawcze­ wszystkim patriotycznych - Cieszy­ katowickiego środowiska kulturalne­ go z dnia 15 lipca 1920 roku wraz na, czyli Śląskich Aten. go umierają dwaj znakomicie wy­ z zawartym w niej Statutem Organicz­ Zlokalizowane w Katowicach kształceni pisarze: poeta, dramatopi- nym Województwa Śląskiego. urzędy: Sejmu Śląskiego, Rady Wo­ sarz, prawnik dr Jan Nikodem Jaroń Bielsko, Cieszyn, Katowice, Kró­ jewódzkiej, wojewody i Urzędu Wo- (1864-1922) i bernardyn, prozaik lewska Huta (Chorzów), Lubliniec, jewódzkiego, Sądu Okręgowego i publicysta Franciszek Stateczny Pszczyna, Rybnik, Świętochłowi­ 1 Apelacyjnego, Komendy Policji, (1864-1921). ce, Tarnowskie Góry - to główne Urzędu Skarbowego, Naczelnego Tradycję kulturową, literacką, nie ośrodki miejskie skupiające w 1921 Dowództwa Wojskowego na Górny rzadko akademicką wyniesioną roku ponad 1,1 min mieszkańców Śląsk, Wyższego Urzędu Górnicze­ z ośrodka Krakowskiego, Wrocła­ zróżnicowanych: narodowościowo, go, Urzędu Miar i Wag, Urzędu wia, Wiedeńskiego i innych drugiej wyznaniowo, ekonomicznie, poli­ Kontroli Państwowej, dyrekcje kon­ połowy XIX wieku symbolizują tycznie, społecznie. cernów węglowych i hutniczych, w nowym województwie śląskim ne­ Katowice z kresowego wschod­ koncernów handlujących węglem storzy polskiego piśmiennictwa: Jan niego miasta pogranicznego, ale i stalą, instytucji samorządu gospo­ K ubisz (1848-1929), nauczyciel, o historycznie już wykształconych darczego, banków, przedstawicielstw autor hymnu Śląska Cieszyńskiego: w państwie pruskim funkcjach ad­ konsularnych spowodowały powsta­ Płyniesz Olzo, znany przede wszyst­ ministracyjnych (tu zlokalizowane nie w tej zurbanizowanej przestrze­ kim z opublikowanego w 1928 ro- były siedziby dyrekcji koncernów ni miejskiej grupy urzędników, pra­ ku Pamiętnika starego nauczyciela; węglowych, kolei państwowych, cowników umysłowych liczącej Piotr Kołodziej (1853-1931) robot­ towarzystw kredytowych i ubezpie­ sobie w 1931 roku ponad 22 000 nik z Siemianowic, pisarz ludowy, czeniowych, banków, siedziba są­ osób. Jeśli dodać do tego społeczność dramatopisarz, komediopisarz, pre­ du, szkół, szpitali, redakcji gazet, nauczycielską w województwie ślą­ zes Związku Chrześcijańsko Ludo­ teatru), dosyć niespodziewanie sta­ skim, czyli prawie 3,5 tys. osób wego, jego komedie były bardzo po­ ły się stolicą jednego z najważniej­ oraz blisko 10 000 rzeszę uczniów pularne i często wystawiane przez szych gospodarczo województw szkół średnich w początku lat dwu­ teatry ludowe, w latach dwudzie­ w odrodzonej Polsce, znowu dziestych to, wielkość potencjalnej stych zamilkł, już nie tworzył; Józef na kresach, lecz tym razem zachod­ grupy publiczności kulturalnej w Ka­ Londzin (1863-1929), ksiądz kato­ nich. towicach i województwie szacować licki, burmistrz Cieszyna, prezes Tradycyjnie funkcjonujący jako można na kilkadziesiąt tysięcy osób, Towarzystwa Wydawniczego Dzie­ centrum kulturalne, edukacyjne i po­ w tym wielu inżynierów, prawników, dzictwo Błogosławionego Jana Sar- lityczne Bytom, pozostał poza gra­ ekonomistów i in. kandra dla Ludu Polskiego na Ślą­ sku, senator, napisał m.in. rozprawę ci pracowali najczęściej w odosobnie­ pt.: Polskość Śląska Cieszyńskiego niu komunikując się ze sobą tradycyj­ (1924); Franciszek P op iołek ną drogą epistolamą, lub poprzez (1868- 1960) nauczyciel, historyk; publikowane w czasopismach artyku­ Ernest F arnik (1871-1944) nauczy­ ły albo spotykając się w gronie ery­ ciel, założyciel i redaktor „Zarania gowanych jeszcze w XIX wieku Sto­ Śląskiego ”, autor „Istnych roków ” warzyszeń, nikt z ich grona nie sztuki wielokrotnie granej w te­ funkcjonował jako profesjonalny pi­ atrach ludowych. sarz. Swoją twórczość literacką trak­ Nieco młodsi od wymienionych towali jako powołanie, nie zawód lub wyżej: Jakub Kania (1872- 1957) profesję, swoje utrzymanie zawdzię­ z Siołkowic Starych (Opolszczy­ czali najczęściej: wykonywanej pra­ zna) rolnik, poeta, autor Wierszy cy na roli lub w przemyśle, funkcjom śląskich (1931), Konstanty Prus duszpasterskim lub pracy w szkole, al­ (1872-1961) publicysta, historyk, bo w czasopismach. współorganizator Towarzystwa Przy­ Mogli, zatem ówcześni włodarze jaciół Nauk na Śląsku i Wojewódz­ tego skrawka Rzeczpospolitej po­ kiego Archiwum w Katowicach; Jan zwolić sobie na nieco lekceważący Wantuła (1877-1953) samouk, hut­ stosunek do tych środowisk. Dowo­ nik, wyróżniony wawrzynem PAL; dem, na bagatelizowanie kwestii bibliofil, w 1930 roku opublikował Jan Kubisz kulturalnych i naukowych były m. in. w Zaraniu Śląskim: Pamiętnik Jury ogromne perypetie, z jakimi musieli Gajdzicy; Oskar Zawisza (1878- i prozaik, autor Wesela górali isteb- się borykać ówcześni zarządzający 1933) proboszcz w Cierlicku, histo­ niańskich; również wyróżniony TPN, ewakuujący w 1922 roku cen­ ryk, folklorysta, muzyk, kompozy­ Srebrnym Wawrzynem Akademic­ ny zbiór książek Towarzystwa z By­ tor dramaturg; Emanuel G rim kim Polskiej Akademii Literatury tomia do Katowic i nieznajdujący (1883-1953), duchowny katolicki, (193 8), zamordowany w KL Dachu; wówczas zrozumienia dla tych sta­ od 1926 roku członek Rady Woje­ pochodzący z Wielkopolski Alfred rań zarówno w Katowicach, Śląskim wódzkiej w Katowicach, wyróżnio­ Jesionowski (1902-1945), nauczy­ Urzędzie Wojewódzkim i Minister­ ny Srebrnym Wawrzynem Polskiej ciel, krytyk literacki, walczący stwie WRiOP. Nie powinno nas, Akademii Literatury, autor m.in. Ja­ 0 uznanie i wysoką rangę regional­ więc dziwić gorzkie wyznanie Kon­ sełek śląskich (1920), Wesela śląskie­ nej literatury śląskiej, Kazimierz stantego Prusa odnotowane w pierw­ go (1924); Jan Sznurowacki (1883- Popiołek (1903-1986) późniejszy szym tomie Roczników Towarzystwa 1941) duchowny katolicki, autor pierwszy rektor Uniwersytetu Ślą­ Przyjaciół Nauk na Śląsku, cyt.: bajek, wierszy, monologów, zamor­ skiego; Paweł M usioł (1905-1943), „Pod rządami polskimi, które już dowany w KL Dachu; Józef Lebie- nauczyciel, organizator w 1931 gru­ trwają z górą 6 lat, co się zmieniło? dzik (1884-1928) filolog, dzienni­ py literackiej „Młoda Polska”, pro­ Żadne województwo w Polsce w pro­ karz; Wincenty Ogrodziński pagator swoiście rozumianego regio­ porcji do swej ludności i swego ob­ (1884-1945) wizytator szkół średnich nalizmu śląskiego, zgilotynowany szaru nie daje państwu i swojej wła­ w województwie śląskim, pełnił w Katowicach w 1943 roku; Paweł dzy wojewódzkiej tak wielkich nadzór nad mniejszościowym szkol­ Kubisz (1907-1968) poeta, publicy­ dochodów, jak Województwo Śląskie, nictwem niemieckim, historyk sta, autor tomu poetyckiego Kajda­ a jednak żadne województwo rdzen­ literatury, badacz piśmiennictwa, ny i róże (1927), określano go jako nie polskie nie leży pod względem edytor; Józef Piernikarczyk (1885- pierwszego awangardowego poetę kulturalno-naukowym tak smutnym 1946) historyk górnictwa; Walenty na Zaolziu; Adolf Fierla (1908- odłogiem, jak właśnie Województwo Krząszcz (1886-1959) nauczyciel, 1967), nauczyciel, poeta i prozaik, Śląskie. ” organista, prozaik, dramaturg, autor tomów: H ałdy (1930), Przy­ Warto w tym kontekście pamiętać w 1923 napisał obrazek pt.: Raubczy- drożne kwiaty (1928), powieści On- także o podjętych w 1927 roku pró­ cy spod Czantorii, później Wesele draszek( 1930). bach utworzenia w województwie cieszyńskie in.; Emil Szram ek Kolejne pokolenie najmłodszych śląskim - Politechniki oraz Uniwer­ (1887-1942) duchowny, socjolog, pisarzy i poetów przywędruje sytetu, a w 1930 Wyższego Studium prezes Towarzystwa Przyjaciół Na­ na Śląsk w latach trzydziestych Ekonomiczno Handlowego - za­ uk na Śląsku,, zginął w KL Dachu; 1 ujawni swoją obecność pod koniec kończonych wówczas fiaskiem, Emanuel Imiela (1888-1953) w 1922 tych lat publikując swe utwory w re­ z powodu stanowczego sprzeciwu opublikował Górnośląskie bajki i sa­ dagowanej przez P. Musioła: Kuźni­ władz centralnych. tyry; Ludwik M usioł (1892-1970) cy (1935-1939) oraz Z. Hierow- współtwórca w 1922 roku pierwsze­ skiego, W. Szew czyka i J. K. III. go polskiego seminarium nauczyciel­ Zarembę: Fantanie (1938-1939). skiego w Pszczynie, historyk, archi­ Z zestawu ówczesnych postaci wi­ Dlatego całkowicie uzasadnionym wista; Ludwik Kobiela (1897-1945) dać jak liczne było owe „środowisko” było dążenie środowisk kultural­ nauczyciel, pisarz. i jak wielkie było jego terytorialne roz­ nych do zintegrowania i zorganizo­ Do nich dołączają znacznie młod­ proszenie, właściwie jedynie Cie­ wania się w celu efektywnego współ- si, urodzeni już w XX wieku: Jerzy szyn mógłby się poszczycić zintegro­ działania z władzami lokalnymi Probosz (1901-1942) samouk, poeta wanymi grupami literatów, ale twórcy i regionalnymi. mm Pierwszym skutecznym działa­ wstają pierwsze przedsiębiorstwa niem na tym polu było przeniesienie produkcji filmowej. w 1922 roku siedziby Towarzy­ Niezmienną popularnością cieszy stwa Przyjaciół Nauk na Śląsku się tatr, w tym przede wszystkim te­ z Bytomia do Katowic. W 1924 atry amatorskie preferujące regiona- w Katowicach organizuje się siedzi­ lizrn kulturowy, zrzeszone w Związ­ ba władz Centralnego Związku ku Śląskich Teatrów Ludowych. Akademików Górnoślązaków, li­ W drugiej połowie lat dwudzie­ teraci po raz pierwszy próbują się stych władze wojewódzkie tworzą zorganizować w 1927 w Kole Lite­ także strukturę podstawowych insty­ ratów na Śląsku, nauczyciele w na­ tucji kultury erygując w 1924 roku stępnym 1928 roku tworzą Koło Bibliotekę Sejmu Śląskiego (póź­ Polonistów na czele z W. Ogrodziń- niejsza Bibliotekę Śląską), Muzeum skim, a pisarze Śląskie Towarzystwo Śląskie: 1927, Państwowe Kon­ Literackie, które już pod opieką serwatorium Muzyczne (1928), urzędującego od 1926 nowego wo­ Instytut Pedagogiczny, a w 1932 ro­ jew ody dr. M ichała Grażyńskiego ku utworzone zostaje Wojewódzkie otrzymuje liczne subwencje z środ­ Archiwum Akt Dawnych. ków Skarbu Śląskiego. ŚTL jest Do przełomu lat dwudziestych oficjalnym decydentem nagród lite­ Ludwik Kobiela i trzydziestych zostaje, więc stworzo­ rackich przyznanych później G. na infrastruktura instytucji kultury. Morcinkowi ( Wyrąbany chodnik), w następnym roku koncern wydaw­ W 1931 roku prawie 3% czynnej Z. Kossak (Nieznany kraj), S. Ligo- niczy W. Korfantego publikuje zawodowo ludności Katowic, pracu­ niowi ( Wesele na Górnym Śląsku). od września 1924 roku „Polonię”, je w sferze oświaty i kultury. Ta po­ W 1930 roku powstaje liczny Zwią­ w 1926 wydawana jest Polska Za­ tencjalna publiczność literacka ma zek Artystyczno Literacki na Śląsku, chodnia z Dodatkiem Literackim, niewątpliwie dostęp do sieci upo­ w tymże roku rodzi się Związek Pi­ w następnym roku zaczyna być pu­ wszechniającej treści literackie. sarzy Regionalnych „Silesia”. blikowany „Powstaniec Śląski”. W Katowicach i województwie ślą­ Inne środowiska kulturalne także W sumie w połowie lat dwudziestych skim w latach 1922-1927 działa To­ nie próżnują, w 1922 roku powsta­ w Katowicach drukowanych jest 58 warzystwo Akcyjne Księgarń Pol­ je Towarzystwo Przyjaciół Teatru czasopism (w tym 18 niemieckich). skich na Śląsku „Księgarnia Polskiego. W skład jego zarządu W 1927 śląskie środowiska kultu­ Polska”; a także m.in. „Księgarnia wchodzą: bankowiec (J. Piechulik), ralne otrzymują do dyspozycji Roz­ Śląska” A. Rychlewskiego, Księgar­ sędzia (F. Bocheński), kupiec (W. głośnię Polskiego Radia w Katowi­ nia T. Mikulskiego (do 1939), Księ­ Cieplicld), rzemieślnik (A. Kmiotek), cach, w której realizować będą swe garnia i Drukarnia Katolicka oraz lekarz (M. Sobolewski) burmistrz audycje G. Morcinek, S. Ligoń, W. wielu wydawców. Królewskiej Huty (P. Dąbek). Tak Szewczyk, T. Dobrowolski i wielu Budowana od podstaw oświata znakomite towarzystwo niestety nie innych. polska zaowocowała powstaniem uchroniło powstałego teatru pol­ Od grudnia 1929 roku publiczność w 1931 roku Śląskich Technicznych skiego od przeróżnych kłopotów kinowa w Katowicach w ldnie „Rial- Zakładów Naukowych. i problemów; w 1928 rodzi się Ślą­ to” ma do dyspozycji seanse udźwię­ Zatem była już tutaj obecna licz­ skie Towarzystwo Przyjaciół Sztuk kowione, działają liczne kina, po- na publiczność literacka i istniały za­ Pięknych i Towarzystwo Muzycz­ równo - edukacyjne jak i organiza­ ne, a także Związek Śląskich Kół cyjne oraz ekonomiczne - warunki Śpiewaczych; a 1929 Związek Za­ dla jej rozwoju. wodowy Artystów Plastyków na Śląsku na czele z S. Ligoniem. IV. Można, więc powiedzieć, że do końca lat dwudziestych środowi­ Kiedy w Warszawie Antoni Sło­ sko literackie i szerzej kulturalne nimski „ zrzucał z ramion płaszcz utworzyło pierwsze formy organiza- Konrada ” (1919) a Kazimierz Wie­ cyjne, a władze wojewódzkie rzyński z radością witał II Rzeczpo­ ukształtowały zaczątki instrumentów spolitą fantazyjnym stwierdzeniem umożliwiających skuteczną realiza­ iż, „Zielono mam w głowie i fiołki cję regionalnej polityki kulturalnej w niej kwitną” (1919) na Śląsku (dotacje, śląskie nagrody wojewódz­ trwały intensywne przygotowania kie, koncepcja polityki regionalnej). do II i III Powstania. Równolegle powstają media umoż­ Nie zrzucano więc tutaj ochoczo liwiające komunikowanie się twór- ani płaszcza Konrada, ani fiołki nie ców z swoimi odbiorcami w ra- kwitły w głowach twórców, co wię­ «=a2 mach, nowoczesnej, tworzącej się cej bez echa pozostał wygłoszony sfery nowej kultury masowej. nieco później w 1930 roku apel na­ Ukazują się pierwsze numery ty­ uczyciela, polonisty z Cieszyna by godnika „Gość Niedzielny” (1923), Emanuel Konstanty Imiela Śląsk funkcjonował jako: „Najbar- dziej zachodni, najbardziej uprzemy­ nych na Śląsku atrybutów kultury nie­ słowiony i zróżnicowany społecznie mieckiej - umacniała i wielokrotnie region - w służbie najbardziej nowo­ uzasadniała korzystanie z tego typu czesnej ideologii artystycznej” utworów. (J. Przyboś: 1930). Standardy kultury literackiej poko­ Co zatem zadecydowało o tym, że leń urodzonych twórców wkraczają­ pomimo obecności Zofii Kossak, cych do literatury na przełomie XIX Gustawa Morcinka, Juliana Przybo­ i XX wieku usprawiedliwiały i uza­ sia, Pawła Kubisza na Zaolziu, kry­ sadniały tego typu normy estetycz­ tycznej działalności Ignacego Fika, ne, postawy artystyczne. Trzeba F. Bujaka, S. Kota - to jakże zróż­ obiektywnie przyznać, że wielu nicowane i liczne grono twórców zo­ przedstawicieli tych starszych poko­ stało zmarginalizowane we współ­ leń twórczych - w latach dwudzie­ czesnej im polskiej kulturze stych, po odzyskaniu niepodległości literackiej lat dwudziestych minione­ zamilkło i nie kontynuowało swej go wieku, tendencje artystyczne ma­ działalności literackiej. nifestowane w twórczości licznych Jednakże praca edukacyjna realizo­ grup literackich, prawie w ogó­ wana w szkolnictwie podstawowym le - poza wpływami Czwartaka - nie i średnim, ogólnopolska komunikacja objęły w tych latach swoimi wpływa­ Walenty Krząszcz literacka organizowana przede wszyst­ mi rodzimych, śląskich twórców. kim przez prasę i radio kreowała już Sukcesy artystyczne i czytelnicze ruchu śpiewaczego i teatralnego w drugiej połowie lat dwudziestych in­ Zofii Kossak (honorowane także amatorskiego). ną estetykę, tę bez płaszczy Konrada, Śląską Nagrodą Literacką, Złotym Zarówno w ośrodku cieszyńskim patriotyczną, ale wrażliwą na nowe Wawrzynem Literackim PAL, nagro­ jak i górnośląskim dominowały „na­ wartości estetyczne i rodzące się dą czytelników „Wiadomości”) są rodowo polityczne funkcje uprawia­ w czasach kryzysu ekonomicznego efektem publikacji dzieł tej pisarki nej literatury” adresowanej do czytel­ problemy społeczne. Tej okoliczności i jej fascynacją tematyką śląską w la­ nika ukształtowanego przez wówczas nie dostrzegło wielu ówczesnych ani­ tach trzydziestych. już historyczny wzór czytelnictwa, matorów i twórców kultury. Gustaw Morcinek w latach dwu­ marginalizujący ludyczną funkcję Dopiero przełom lat trzydziestych dziestych zdążył opublikować tylko tekstu, natomiast sakralizujący jego przyniósł dzieła o współczesnych w 1929 tom nowel Serce za tamą, ideowo patriotyczne i edukacyjne problemach Śląska dostrzeganych nie a sztandarowy Wyrąbany chodnik funkcje. Teksty literackie były budo­ ze stereotypowej perspektywy ma­ i wiele kolejnych książek ukazało się wane głównie w oparciu o fabułę zna­ nierycznego regionalizmu, ale wni­ w 1931 roku i następnych latach. ną z autopsji „pisarzom ludowym”, kające głęboko w aktualne problemy Postulaty artystyczne J. Przybosia w klasycznej stylistyce adaptowanej narodowe, społeczne, polityczne, nie zostały na Śląsku dostrzeżone z ogólnopolskich wzorów romantycz­ czyli te, które w tradycyjnej literatu­ w latach dwudziestych, a jego tomy nych lub pozytywistycznych. rze regionalnej były częstokroć ukry­ poetyckie Z ponad (1930) i W głąb Literatura o charakterze patrio­ te pod zasłoną solidarności narodo­ las (1932) są już publikacjami z lat tycznym, eksponująca śląską od­ wej, miłości do stron rodzinnych trzydziestych. rębność i rodzimość, będąca znako­ i innych temu podobnych szlachet­ W całym okresie międzywojen­ mitym narzędziem dydaktycznym nych, ale jakże już zmitologizowa- nym 60% pisarzy polskich pochodzi­ i agitacyjnym zmienia się w latach nych ideałach. ło z terenów zaboru rosyjskiego, dwudziestych w archaiczną często­ Budowany od 1929 r. i preferowa­ niespełna 36% z obszaru zaboru au­ kroć manierę folklorystyczną. ny przez wojewodę M. Grażyńskiego striackiego, zaledwie 4% z terenów Paradoks polega prawdopodobnie program rozwoju kultury narodowej zaboru i ziem państwa pruskiego. także i na tym, że najbardziej wdzięcz­ opartej na ekspozycji odrębności regio­ Charakterystyczne jest i to, że usta­ ną, najbardziej liczną grupą publicz­ nu, ideologii katolickiej i przesłankach nowiona w 1925 roku Nagroda Mi­ ności literackiej, teatralnej była patriotycznych, realizowany w dysku­ nistra Wyznań Religijnych i Oświe­ ta, - której gusta estetyczne i oczeki­ sji z programem regionalnym Pawła cenia Publicznego zwana także wania ideowe zostały ukształtowane Musioła, na tle trawiącego gospodar­ nagrodą państwową w kwocie w okresach silnej konfrontacji polsko kę wielkiego kryzysu ekonomicznego od 5 000 do 20 000 ówczesnych zło­ niemieckiej, jej oczekiwania speł­ zaowocował w latach trzydziestych do­ tych, nigdy nie została przyznana pi­ niały właśnie owe utwoiy demonstru­ konaniami Pawła Stellera, Stanisława sarzowi ze Śląska. jące tożsamość śląską, rodzimość, od­ Szukalskiego, Adama Bunscha, wiel­ Wszyscy badacze tego okresu - rębność wobec Niemców i Polski kimi sukcesami czytelniczymi: Gusta­ z których dorobku także czerpał au­ (rola gwary). Odrębność Śląska, wa Morcinka, Poli Gojawiczyńskiej, tor niniejszego tekstu - Zdzisław atrakcyjność kulturowa owej uświa­ Zofii Kossak. Hierowski, Mirosław Fazan, Wi­ damianej przez publiczność inności Te postacie stały się w trudnych la­ told Nawrocki, Stefan Żółkiewski, czyniła różne folklorystyczne Wese­ tach trzydziestych inspiracją i wzo­ Maria Tkocz, Wilhelm Szewczyk la śląskie szczególnie atrakcyjnymi rem dla rodzącego się, nowego ślą­ wskazują na okres lat dwudziestych i oczekiwanymi przedstawieniami. skiego środowiska literackiego. jako pewną fazę stagnacji życia lite­ Rywalizacja, bliskość i ofensyw- rackiego i kulturalnego (z wyjątkiem ność ciągle przecież wówczas obec­ ski wielce zasłużony dla polskiego ży­ cia muzycznego na Górnym Śląsku kompozytor, dyrygent i niestrudzony 1922 r. - polska działacz społeczny został dyrektorem ar­ tystycznym ZŚKŚ, w krótkim czasie za­ interesował chóry wielkim repertuarem, doprowadzając kierowany przez niego kultura na Śląsku katowicki chór „Ogniwo” do najwyż­ szych osiągnięć artystycznych w wyko­ nywaniu dzieł tej miary co kantaty Kultura muzyczna Katowic pozostawała od początku założenia miasta i oratoria Moniuszki, Haendla, Nowo­ w cieniu głównego niemieckiego kulturalnego ośrodka ówczesnego Górnego wiejskiego, Berlioza, Beethovena. W tym Śląska jakim był Bytom obsługujący imprezami teatralnymi i muzycznymi zakresie „Ogniwo” stało się jedynym także najbliższe miejscowości. Ale od podziału tego regionu w r. 1922 na część chórem polskim na Górnym Śląsku niemiecką i polską z Katowicami jako stolicą nowo powstałego województwa zdolnym rywalizować z działającym śląskiego nastąpiły tu inicjatywy zmierzające do zastąpienia dominującej do­ od wielu lat w Katowicach znakomitym tąd oficjalnie kultury niemieckiej treściami i formami kultury polskiej. niemieckim chórem „Meistersche Gesan- gverein” pod dyrekcją Fritza Lubricha, który dotąd górował nad chórami polski­ mi w wykonywaniu tego rodzaju reper­ tuaru. Szczególnym przejawem tej I L E 0 N rywalizacji - zaznaczmy: nie konflikto­ I II I 1 IJ MARKIEWICZ wej ! - było pierwsze na Śląsku wyko­ nanie przez chór Lubricha oratorium „Stabat Mater” Karola Szymanowskie­ go. Uniesiony ambicją Stoiński był w stanie podjąć to wyzwanie dopiero po czterech latach wykonując „Stabat” z „Ogniwem” oraz orkiestrą Towarzy­ stwa Muzycznego pod swoją dyrekcją i to w obecności kompozytora przyjmo­ wanego z najwyższymi honorami przez władze miasta, zachwyconych chórzy­ do p o tęg i stów i publiczność. Po wykonaniu,, Stabat Mater ’ ’ - wspo­ minał ówczesny sekretarz „Ogniwa” Edward Mazurek - rozległy się takie brawa, że nie wierzyliśmy własnym oczom Z historii początków i uszom. Wprost nie było im końca. Spo­ tęgowały się one, kiedy Szymanowski, pro­ życia muzycznego Katowic wadzony przez ówczesnego prezydenta Katowic doktora Kocura, wszedł na estra­ dę. Z zażenowaniem dziękował za gorą­ ce przyjęcie i zrozumienie dzieła przez pu­ okonywały się one nie tylko w po­ (ZŚKŚ) - 225^ chórów i w Bytomiu bliczność. Kiedy zaś zwrócił się do chóru, Dwszechnym na Śląsku amatorskim (Związek Kół Śpiewaczych na Śląsku spadł na niego deszcz kwiatów, które ruchu chóralnym ale i w sferach profe­ Opolskim) - 129. To jednak na terenach chórzystki miały przypięte do bluzek. sjonalnych dotąd pozostających w rę­ przyłączonych do Macierzy polski ruch Po wielu tmdnościach, jakie mieliśmy kach niemieckich: scenicznej, szkolnic­ śpiewaczy, nieskrępowany dotychczaso­ do pokonania, nikt z nas nie spodziewał twa muzycznego, ruchu koncertowego. wymi restrykcjami ze strony władz pru­ się aż tak wielkiego sukcesu wykonawcze­ Ożywienie tych sfer - nie tylko w Ka­ skich, zdołał w stosunkowo krótkim cza­ go, ani też tak gorącego przyjęcia ze stro­ towicach, ale i w innych miastach wo­ sie zregenerować się, okrzepnąć i niemal ny publiczności.1 jewództwa -'w dużym stopniu zależa­ podwoić stan liczbowy zespołów. W ślad Ten podniosły koncert, który się od­ ło najpierw przede wszystkim za tym szła znacznie większa niż w prze­ był 15 maja 1934 roku w przepełnionej od inicjatyw miejscowych działaczy szłości ilość występów poszczególnych do ostatniego miejsca Sali Teatru kultury. Spośród nich niewątpliwie zespołów. Jedną z głównych form dzia­ Polskiego, stał się jednym z najważniej­ pierwszoplanową rolę w zakresie orga­ łalności zarządu Związku była kontynu­ szych wydarzeń owego okresu. Przypo­ nizacji polskiego życia muzycznego acja organizowania tradycyjnych turnie­ mnijmy, że na życzenie Szymanow­ na Górnym Śląsku odegrali wówczas jów, świąt pieśni i masowych zjazdów skiego jako soliści wystąpili w nim dwaj muzycy pochodzący spoza Śląska: chórów - okręgowych łub ogólnoślą- śpiewacy tej miary co: jego siostra Sta­ Stefan Marian Stoiński i Stefan Ślązak. skich - będących zazwyczaj radosnymi nisława Korwin-Szymanowska, Halina Spójrzmy najpierw na ruch chóralny. manifestacjami patriotycznymi. Np. Leska i Eugeniusz Kossakowski. W pro­ Konsekwencją podziału terytorialnego pierwszy wielki zjazd ogólnośląski zor­ gramie koncertu oprócz „Stabat Mater” Górnego Śląska stała się konieczność ganizowany był w Katowicach już zostały wykonane fragmenty „Requ- uszczuplenia gęstej sieci amatorskich w r. 1925, zaś drugi odbył się w r. 1930 iem” Berlioza oraz Wielka Modlitwa chórów polskich, które od wielu lat przy manifestacyjnym udziale 8 tysięcy Stoińskiego. były głównym przejawem kultury pol- chórzystów z okazji odsłonięcia po­ Zachęcony sukcesem Stoiński pla­ skiej w całym spornym regionie. Wpraw- mnika Stanisława Moniuszki wznie­ nował wykonanie w najbliższej przyszło­ dzie w jego wyniku założony już sionego z własnych składek. Zjazdy ści przez swój chór „Litanii do Marii w roku 1910 w Bytomiu Związek takie były zazwyczaj uświetniane wspól­ Panny” i „Veni creator” Szymanow­ c/O Śląskich Kół Śpiewaczych musiał roz­ nym wykonywaniem pieśni przez połą­ skiego - znów w obecności kompozyto­ dzielić się na dwa odrębne związki czone chóry. Gdy w r. 1927 Stefan. ra. Niestety - już w trzy lata później 28 śpiewacze z siedzibami w Katowicach M. Stoiński, pochodzący z Wielkopol­ „Ogniwo” w grupie 600 osobowej dele- gacji chórów śląskich uczestniczyło sposobem możliwe było jednak organi­ w krakowskim pogrzebie autora „Har­ zowanie w sezonie nawet do 30 koncer­ nasiów”... tów lub spektakli muzycznych.2 Żywiołowemu rozwojowi polskiego śpiewactwa na Górnym Śląsku zwłasz­ cza w zakresie jego integracji i w pobu­ dzaniu sfery intelektualnej chórzystów W rozwoju polskiego życia muzycz­ odegrało też czasopismo „Śpiewak nego Katowic lat międzywojennych za­ Śląski”. Periodyk ten wychodzący w la­ częły już od roku 1925 uczestniczyć tach 1920-22 w Bytomiu jako dwutygo­ szkoły muzyczne. Jedną z nich założył dnik, a później w Katowicach jako pochodzący z Lubelszczyzny kompozy­ miesięcznik osiągnął swój rozkwit w la­ tor, dyrygent, reżyser, śpiewak i organi­ tach 1926-39, gdy na jego czele stanął zator życia muzycznego Stefan Ślązak; pełen pomysłów innowacyjnych Stoiń­ jej pierwotna nazwa Śląskie Konserwa­ ski, pozyskując do współpracy także wy­ torium Muzyczne została zmieniona bitne autorytety muzyczne spoza Śląska. w r. 1932 na Pierwszą Polską Śląską W formie kwartalnika czasopismo to Szkolę Muzyczną im. J. Elsnera. Dru­ utrzymuje się do dziś. gą szkołą był Instytut Muzyczny Ste­ fana Mariana Stoińskiego, łączący w so­ bie kształcenie organistów w ramach Michał Spisak nadzorowanego przez władze duchow­ W sferach profesjonalnych jedną ne „Działu Muzyki Kościelnej”. Obie z pierwszych inicjatyw po powrocie placówki uzupełniały' prowadzoną części Górnego Śląska do Macierzy że takie dzieła kompozytorów polskich w nich dydaktykę publicznymi popisa­ w roku 1922 było ukonstytuowanie się jak „Casanova” L. Różyckiego, „Legen­ mi i okolicznościowymi koncertami. Towarzystwa Przyjaciół Teatru Polskie­ da Bałtyku” F. Nowowiejskiego, „Sile- Ale o wiele bardziej istotnym faktem go na Śląsku, które doprowadziło siana” Śt. Ślązaka, „Mazepa” A. Munch- rzutującym na długoletnie kształtowanie do utworzenia w Katowicach Teatru heimera i „Zygmunt August” T. Jotejki. kultury muzycznej całego województwa Polskiego z dwoma działami: kome- Czasem, oprócz stałej grupy solistów stało się założenie w roku 1929 Państwo­ diowo-dramatycznym i muzyczno- do odtwarzania ról tytułowych zaprasza­ wego Konserwatorium Muzyczne­ operowym. Już 7 października zespół no na scenę katowicką śpiewaków go - pierwszej śląskiej uczelni o statusie teatralny wystąpił z premierą „Królew­ z Warszawy, Lwowa, Poznania w tym wyższym. Powołane ono zostało z inicja­ skiego jedynaka” Lucjana Rydla w re­ 0 światowej renomie jak np. Adę Sari, tywy wojewody Michała Grażyńskiego żyserii Wacława Nowakowskiego, ope­ Wandę Wermińską, Adama Didura czy i ulokowane w opróżnionym przez Sejm rowy zaś w dzień później z „Halką” młodego wówczas Jana Kiepurę. Śląski okazałym gmachu przy ulicy Wo­ Stanisława Moniuszki w reżyserii Romu­ Warto pamiętać, że Katowicka Scena jewódzkiej, do dziś dziedziczonego przez alda Mossoczego. Oba spektakle, Operowa nie ograniczała się do spekta­ Akademię Muzyczną. Podejmując tę de­ zwłaszcza muzyczny, publiczność przy­ kli tylko w stolicy województwa lecz cyzję Grażyński, któremu szczególnie za­ jęła wręcz manifestacyjnie jako wielkie prowadziła także działalność objazdową leżało na szybkim rozwoju kultury pol­ wydarzenie o-wymowie patriotycznej. w niektórych miastach polskiego Gór­ skiej w powierzonym mu województwie, Wykonawcami tych historycznych wy­ nego Śląska jak i po stronie niemieckiej, zagrał „va banąue”: mimo świadomości darzeń byli aktorzy i muzycy przeważ­ co umożliwiała Konwencja Genewska, kompletnego braku w Katowicach odpo­ nie zaangażowani spoza Śląska. Odno­ na podstawie której w Katowicach wy­ wiednio przygotowanej artystycznej ka­ tujmy, że partie tytułowe na premierze stępowała także niemiecka opera z By­ dry profesorskiej powołał wyższą uczel­ „Halki” wykonali: Hanna Skwarecka tomia. nię muzyczną na wzór państwowych (Halka), Henryk Miller (Jontelc), Wiesła­ Od r. 1932, w wyniku likwidacji sce­ konserwatoriów w Warszawie i w Pozna­ wa Stróżyńska (Zofia), Czesław Rawi- ny operowej zaprzestano systematycz­ niu - miastach mających przecież za so­ ta (Janusz) i Tadeusz Wierzbicki (Stol­ nego prezentowania spektakli muzycz­ bą o wiele bogatsze i dłuższe niż Kato­ nik). Premierę prowadził powołany nych, ograniczając się do okazjonalnych wice tradycje muzyczne. Nie wszystkim na dyrygenta przez Zarząd Towarzystwa koncertów, wieczorów muzyczno-bale- dziś wiadomo, że w wyborze odpowied­ Przyjaciół Teatru Polskiego Stefan towych i fragmentów lub całych oper niego kandydata na organizatora i dyrek­ M. Stoiński. w wykonaniu doraźnie angażowanych tora nowego Konserwatorium miała de­ Już w pierwszym sezonie dział mu­ solistów, muzyków orkiestrowych i ka­ cyduj ący wpływ opinia profesora zyczny Teatru Polskiego przygotował ta­ towickich amatorskich chórów „Echo” lwowskiego uniwersytetu Adolfa Chybiń- kie dzieła jak „Madama Butterfly” Puc­ 1 „Ogniwo”; ewenementem były niekie­ skiego, autorytatywnego twórcy polskiej ciniego, „Straszny Dwór” Moniuszki, dy gościnne występy zespołów opero­ muzykologii, który na to stanowisko „Trubadur” i „Traviata” Verdiego, ale wych z Warszawy czy Krakowa. Tym usilnie popierał Witolda Frieman- wobec jeszcze niewystarczająco przygo­ na - cenionego we Lwowie kompozyto­ towanej publiczności katowickiej do od­ ra, wirtuoza i pedagoga mistrzowskiej kla­ bioru muzyki operowej - co odbijało się sy fortepianu tamtejszego konserwatorium negatywnie na frekwencji i wpływach a także uniwersyteckiego lektora.3 kasowych - ambitne zamierzenia Zarówno poparcie profesora jak i de­ repertuarowe urozmaicano operetkami cyzja wojewody Grażyńskiego okazały lub wodewilami. Jednakże mimo dota­ się przysłowiowym „strzałem w dziesiąt­ cji ministerialnych i wojewódzkich kę”. Przeniósłszy się ze Lwowa do Ka­ wciąż z trudnością radzono sobie z kło­ towic Friemann, mając zapewnione hoj­ potami finansowymi, które w końcu do­ ne dotacje państwowe, zabrał się z całą prowadziły do rozwiązania sceny ope­ energią zarówno do przystosowania rowej w r. 1932. Wszakże podczas gmachu dla potrzeb kształcenia mu­ dziewięciu sezonów zdołano wystawić zycznego i wyposażenia w niezbędne in­ strumenty, ale przede wszystkim na scenie katowickiej wiele oper z świa­ Grono profesorów Śląskiego Konserwatorium towego repertuaru - w tym nawet trud­ Muzycznego, w środku Władysława Markie- do kompletowania kadry artystyczno-pe- nego „Tannhausera” R. Wagnera - a tak­ wiczowna. dagogicznej i to w niespotykanej dotąd liczbie kilkudziesięciu muzy­ skorzystano po wojnie włą- ków różnych specjalności, g,czając licea muzyczne niezbędnych do natychmia­ 35 do struktury kształcenia mu- stowego uruchomienia no­ zycznego najpierw w Katowi- wej placówki. Oczywiście | cach, potem w całym kraju). Friemann sięgnął przede S Wprawdzie od założenia wszystkim po znanych sobie .| Konserwatorium sporo jesz- pedagogów ze środowiska .2 cze czasu musiało upłynąć lwowskiego ale też wyłowił zanim pojawili się pierwsi szczególnie uzdolnionych ^ dyplomanci, to jednak już sa- muzyków z całego kraju le­ ma dydaktyka prowadzona gitymujących się dyplomami w Śląskim Konserwatorium konserwatoriów warszaw­ wydatnie wpłynęła na ożywie­ skiego, krakowskiego, po­ nie życia muzycznego Kato­ znańskiego, studiów zagra­ wic, tym bardziej, że oprócz nicznych czy działalnością studenckich popisów oraz koncertową. Przychodziło to koncertów chóru i orkiestry mu dość łatwo, ponieważ studenckiej aktywność kon­ perspektywa pracy w nowo certową wykazywali profe­ formowanym konserwato­ sorowie występujący jako so­ rium — w dodatku państwo­ liści, kameraliści, prelegenci wym (!) - była i dla młod­ na koncertach popularyzator­ szych i starszych muzyków, skich oraz recenzenci. nie do pogardzenia szansą w karierze artystycznej. W re­ * * * zultacie w Katowicach nagle pojawiło się - wprawdzie W rozwoju życia muzycz­ importowane - środowisko nego Katowic poważne trud­ muzyczne o wzrastającym ności przyniósł rok 1932, z roku na rok znaczeniu. w którym - jak już wspomnia­ Kroniki dzisiejszej Akade­ Stefan Marian Stoiński no - nastąpiła likwidacja Sce­ mii Muzycznej z należytym ny Operowej Teatru Polskiego, szacunkiem i uznaniem wspominają watorium Muzycznego znów na budżet grożąca bezrobociem wśród muzyków zarówno pierwszego dyrektora Witolda Skarbu Śląskiego W tymże roku nastą­ orkiestrowych, oraz utrata praw uczel­ Friemanna jak i powołanych przez nie­ piły też zmiany personalne: z funkcji dy­ ni państwowej przez Konserwatorium. go pedagogów - pionierów profesjonal­ rektora Konserwatorium zrezygnował Muzyków rozwiązanej orkiestry opero­ nej kultury muzycznej w regionie zdo­ Witold Friemann, przenosząc się do War­ wej natychmiast postanowił zatrudnić jej minowanym dotąd przez wielki przemysł szawy; jego następcą został Faustyn dotychczasowy dyrygent Stefan Ślą­ i sprawców ożywionego życia muzycz­ Kulczycki - prowadząc tę placówkę zak, umożliwiając im uczestnictwo nego Katowic: pianistów -Stefanię równie energicznie co jego poprzednik. w orkiestrze błyskawicznie zorganizo­ Allinę, Wandę Chmielowską, Władysła­ Oczywiście perturbacje te nie zaha­ wanego przez siebie Towarzystwa Mu­ wę Markiewiczówną, wiolinistów - Jó­ mowały dynamicznego rozwoju Kon­ zycznego pod nazwą „Filharmonia zefa Cetnera, Tadeusza Krotochwilę, serwatorium, zwłaszcza że zaintereso­ Śląska” Program pierwszego koncertu, Zygmunta Szellera (skrzypce), Józefa wanie nauką muzyki na wszystkich który pod jego dyrekcją odbył się 6 li­ Drohomireckiego (wiolonczela), Jana trzech poziomach - niższym, średnim stopada 1932 roku, okazał się dość am­ Głuszyńskiego (kontrabas), dęci- i wyższym przerosło najśmielsze ocze­ bitny, zawierał bowiem uwerturę „Baj­ stów - Wojciecha Smyka, Władysława kiwania organizatorów. Oto do wstęp­ ka” Stanisława Moniuszki, „I symfonię” Reichera, Feliksa Kwiatkowskiego, wo­ nego egzaminu w r. 1929 zgłosiło się Witolda Maliszewskiego, „Koncert for­ kalistów - Zofię Kozłowską i Bronisła­ aż 1000 kandydatów, spośród których tepianowy f-moll” Chopina w wykona­ wa Romaniszyna, dyrygentów - Zbi­ można było jednak przyjąć zaled­ niu Zbigniewa Drzewieckiego i muzy­ gniewa Dymka, Faustyna Kulczyckiego, wie 400. Wobec nadmiaru kandydatów kę baletową z opery „Silesiana” Ślązaka. organistę i-kompozytora - Bolesława na poziomie niższym wkrótce go prze­ Nowa orkiestra przetrwała jednak zale­ Szabelskiego, teoretyków - Adama Mit- kształcono w pięcioletnią szkołę umu­ dwie jeden sezon; zdołała jeszcze m.in. schę, Tadeusza Prejznera. Do tego gro­ zykalniającą pod patronatem Konserwa­ wystąpić wraz chórem „Słowiczek” na dołączyli z czasem tej miary artyści torium. Realizując zapotrzebowanie pod dyr. Juliana Kandziory w dniach co kompozytor Marian Cyrus-Sobo- społeczne wdrożono w tok kształcenia 2, 9 i 10 kwietnia 1933 roku z oratorium lewski, uczniowie Ignacego Paderew­ kilka ważnych innowacji. Np. tradycyj­ „Quo vadis” Feliksa Nowowiejskiego, skiego Aleksander Brachocki i Stanisław ne specjalności wokalno-instrumen- po czym przestała istnieć razem z efe­ Bielicki, a także znakomita śpiewaczka talne z kompozycją i teorią muzyki merycznym Towarzystwem. Stanisława Korwin-Szymanowska.4 uzupełniono, wzorem konserwatorium O wiele trwalszą i ważką działalność Ale mimo wysokiej protekcji wojewo­ warszawskiego, kierunkiem kształcenia miało powołane w tym feralnym ro­ dy M. Grażyńskiego Konserwatorium nauczycieli w szkolnictwie ogólno­ ku 1932 z inicjatywy wojewody Grażyń­ jako instytucja państwowa istniało zale­ kształcącym i seminariach nauczyciel­ skiego drugie Towarzystwo Muzyczne, dwie dwa lata, ze względu na nieprze­ skich, Już w roku 1930 uruchomiono którego zadaniem było dotowanie Ślą­ widziany przez niego sprzeciw Sejmu też pierwszą w Polsce Wojskową skiego Konserwatorium oraz sprawowa­ Śląskiego zarzucający mu utrzymywa­ Szkołę Muzyczną kształcącą kapelmi­ nie głównego mecenatu nad rozwojem nie bardzo kosztownej instytucji. Urażo- strzów i elewów wojskowych orkiestr życia muzycznego Katowic. Gwarancją ny w swych ambicj ach woj ewoda prze- dętych, a w r. 1937 - dwuletnie ekspe­ autorytetu Towarzystwa było powie­ kazał więc tę placówkę pod zarząd rymentalne Liceum Muzyczne utwo­ rzenie funkcji prezesa wicewojewodzie wspieranego nadal z środków woje- rzone w celu umożliwienia niektórym dr. Tadeuszowi Saloniemu, a kierowni­ wódzkich Towarzystwa Muzycznego, by absolwentom uzyskanie świadectwa ka artystycznego - Faustynowi Kul­ po wygranych wyborach w roku 1934 dojrzałości w toku wyższych studiów czyckiemu, dyrektorowi Konserwato­ 30 przejąć ją pod nazwą Śląskiego Konser­ muzycznych. (Z doświadczenia tego rium, któremu wkrótce udało się utworzyć nowy zespół symfo­ w nim możliwie pełna reje­ niczny, tym razem z udziałem stracja życia muzycznego Ka­ także profesorów i studen­ towic z programami koncer­ tów Konserwatorium. Doto­ tów i fachowymi recenzjami wana z funduszy wojewódz­ oceniającymi zarówno wyko­ kich Orkiestra Towarzystwa nawców jak i nowe utwory Muzycznego okazała się ze­ kompozytorów, przy czym społem trwałym, występując - co było nowością - publi­ przeważnie raz w miesiącu kowano recenzje z wystę­ przy udziale solistów i dyry­ pów przed mikrofonami gentów miejscowych bądź otwartej niedawno katowic­ gościnnych. Wobec braku sta­ kiej rozgłośni Polskiego łej siedziby jej koncerty odby­ Radia. Na łamach tych wypo­ wały się w Teatrze Polskim, wiadano się - także z udzia­ w sali Śląskich Technicznych łem wybitnych autorów z ze­ Zakładów Naukowych lub wnątrz - w artykułach w kinie „Zorza” a także o tematyce historycznej, teo­ przed mikrofonem Polskie­ retycznej, popularyzatorskiej, go Radia. Oprócz repertuaru pedagogicznej lub publicy­ uwzględniającego przede stycznej; przykładem tej ostat­ wszystkim tradycyjne gusta niej były postulaty i ożywio­ publiczności nie zaniedby­ na dyskusja o konieczności wano też twórczości kompo­ zastąpienia skądinąd zashiżo- zytorów współczesnych - cze­ nej orkiestry Towarzystwa go chlubnym wyrazem było Muzycznego stałym, finanso­ chociażby wspomniane wyko­ wanym z budżetu państwowe­ nanie już w roku 1934 „Stabat go zespołem symfonicznym. Mater” Szymanowskiego. Nie zaniedbywano też relacji Koncerty Orkiestry umożli­ kronikarskicii o wydarzeniach wiły też prezentację utworów muzycznych zarówno w re­ dość jeszcze szczupłego kato­ Bolesław Szabelski gionie, całym kraju jak i za gra­ wickiego środowiska kompo­ nicą. Z dzisiejszego punktu zytorskiego: Faustyna Kulczyckiego, w r. 1937 - prawykonanie jego „ Concer- widzenia „Śląskie Wiadomości Mu­ Mariana Cyrusa Sobolewskiego, Stefa­ tina na zespół instrumentów dętych, zyczne” - choć istniały zaledwie dwa la­ na. M. Stoińskiego, Zbigniewa Dymka harfę i czelestę” przyjętego z wielkim ta - należą do bezcennych źródeł o am­ a także dopiero odkrytych - Bolesława uznaniem przez recenzentów katowic­ bicjach i przejawach życia muzycznego Szabelskiego i Michała Spisaka. Przypo­ kich. W tym samym roku Spisak ukoń­ stolicy województwa śląskiego w owym mnijmy, że Szabelski zaangażowany czył studia kompozytorskie otrzymując okresie. przez Friemanna za radą Szymanowskie­ pierwszy w historii Śląskiego Konserwa­ go na pedagoga organów, niespodziewa­ torium dyplom z wyróżnieniem. W na­ nie w roku 1934 zadebiutował w Kato­ stępstwie tego Towarzystwo Muzyczne wicach jako kompozytor „II symfonii przyznało mu stypendium na studia Wszystkie te inicjatywy i działania po­ na sopran, chór i orkiestrę”, będącej re­ w Paryżu, gdzie zatrzymany działania­ dejmowane od roku 1922 - nie bez tru­ miniscencją stylu swego profesora. mi wojennymi pozostał do końca życia. du, ale z niezaprzeczalną energią orga­ Prawdziwie jednak zaskoczył całe środo­ Jako jeden z kompozytorów polskich nizacyjną - zostały brutalnie przerwane wisko katowickie dwoma następnymi tworzących za granicą utrzymywał ści­ przez wybuch wojny w dniu 1 wrze­ wirtuozowskimi utworami orkiestrowy­ słą więź z krajem zyskując opinię głów­ śnia 1939 roku. Natychmiast po zajęciu mi - „Suitą” i „Etiudą”. Ich prawykona­ nego twórcy polskiego neoklasycyzmu. Katowic przez armię i administrację nie­ nia pod batutą Zbigniewa Dymka na kon­ miecką nastąpiła likwidacja wszelkich certach w latach 1937 i 39 wprost przejawów polskiej kultury muzycznej zdumiewały awangardowością pomy­ w całej polskiej części Górnego Śląska. słów i estetyki rodem z rewolucyjnych Wprawdzie życie muzyczne między­ Teatr Polski znów stał się instytucją nie­ koncepcji Strawińskiego. Oba te dzie­ wojennych Katowic znajdowało odbicie miecką a gmach Śląskiego Konserwato­ ła - których wartość znalazła bezspornie w okazjonalnie ukazujących się recen­ rium przejęła wraz z bogatym instrumen­ wysoką ocenę recenzentów katowickich zjach w dziennikach „Polska Zachodnia” tarium i zbiorami bibliotecznymi (prasa warszawska jeszcze wówczas nie i „Polonia”, to jednak dość długo wiele „Landesmusikschule”. Skonsolidowane dostrzegała tego co się działo w Katowi­ inicjatyw i aktualnych problemów pozo­ już polskie środowisko artystyczne zdą­ cach. ..) - były początkiem fascynującej stawało bez profesjonalnej nadbudowy żyło w pierwszych dniach działań wo­ drogi twórczej Szabelskiego, która w skali w postaci lokalnego czasopisma muzycz­ jennych opuścić Katowice rozpraszając ogólnokrajowej zapewniła mu dopiero nego. Organem tym stał się ukazujący się się po całym kraju; na swej rodzimej zie­ po wojnie pozycję jednego z najwięk­ w latach 1937/39 miesięcznik „Śląskie mi tkwili jedynie - jak przed ro­ szych symfoników polskich. Wiadomości Muzyczne” wydawany kiem 1922 - działacze i członkowie chó­ Stosunkowo wcześnie dostrzeżono przez Śląski Związek Muzyków Pedago­ rów zakazanego przez władze niezwykłą indywidualność twórczą po­ gów. Ze względu na to, że w komitecie nazistowskie Związku Śląskich Kół chodzącego z Dąbrowy Górniczej redakcyjnym kierowanym przez Fausty­ Śpiewaczych, nękani przez okupanta Michała Spisaka studenta z klasy kom­ na Kulczyckiego uczestniczyli najbar­ szczególnie surowymi represjami. pozycji Aleksandra Brachockiego; ilość dziej autorytatywni pedagodzy Śląskie­ Ale gdy na początku roku 1945 i jakość jego utworów skomponowanych go Konserwatorium o różnych styczniowa ofensywa Armii Czerwonej przed i w czasie studiów była imponu­ specjalnościach „Śląskie Wiadomości zmusiła Niemców do pośpiesznego jąca na tyle, że - na zasadzie wyjątku Muzyczne” stały się już od pierwszego opuszczenia Katowic nastąpiły tu uczynionego dla studenta - nastąpiło numeru jednym z najbardziej interesują­ zadziwiające jeszcze dzisiaj inicjatywy podczas jednego z koncertów symfonicz­ cych ówczesnych polskich czasopism w przywracaniu nie tylko zniszczonych nych Towarzystwa Muzycznego muzycznych. Oczywiście znalazła się przez nich form polskiego życia -o

l***-

'v *

______;___ Towarzystwo Śpiewu ,, Ogniwo ” w Katowicach

muzycznego, ale i w przedsięwzięciach, koncert inauguracyjny jako orkiestry szej państwowości w roku 1922 po­ których efekty przekraczały najśmielsze przyszłej Filharmonii Śląskiej. dejmowali z nie mniejszym zapałem ambicje przedwojennych działaczy W tym zrywie powojennych inicjatyw wspomniani tu muzycy i działacze. owocując aż po dzień dzisiejszy. nie zabrakło intensywnych starań Im to przypadła pionierska rola zbu­ Oto tuż po ustaniu w Katowicach 0 wznowienie zlikwidowanej w ro­ dowania w nowej stolicy Górnego działań wojennych powrócili na swe ku 1932 katowickiej sceny operowej; Śląska fundamentów kultury mu­ miejsca pracy pedagodzy - pionierscy w rezultacie po krótkiej działalności zycznej i wzniesienia jej poziomu założyciele Śląskiego Konserwato­ objazdowego Śląskiego Teatru Muzycz­ od przejawów najprostszych do pro­ rium - dzięki czemu już 1 marca nego pod kierownictwem baletmistrza fesjonalnych. wznowiło ono działalność - wkrótce ja­ Walentego Śliwskiego 14 czerwca Warto o nich pamiętać - szczegól­ ko Państwowa Wyższa Szkoła Mu­ odbyła się w teatrze katowickim premie­ nie nam, dzisiejszym uczestnikom zyczna a dziś Akademia. Jak w począt­ ra „Halki” St. Moniuszki przygotowana i konsumentom wysokiego poziomu kach swego istnienia tak i teraz pośpiesznie pod nadzorem artystycz­ przejawów kultury muzycznej w Ka­ uczelnia ta odegrała pierwszoplanową nym światowej sławy śpiewaka Adama towicach i całym naszym regionie. rolę w skupieniu rozproszonego pod­ Didura z Wiktorią Calmą i Lesławem czas wojny katowickiego środowiska Finzem w rolach głównych. Przedstawie­ muzycznego i w kształceniu całej rze­ nie to dało początek działalności Opery szy wysoko kwalifikowanych muzy­ Śląskiej, pierwszej po wojnie sceny ków i pedagogów. operowej w Polsce, której potencjał ar­ 1 L. Markiewicz: Karol Szymanowski Zrealizowały się też dążenia przed­ tystyczny osiągnął wkrótce godne podzi­ a „ Ogniwo W: 50 lat w służbie pieśni. wojennych działaczy do utworzenia wu wyżyny dzięki m.in. zasileniu zespo­ Wydanie Jubileuszowe Chóru „Ogni­ w Katowicach stałej orkiestry symfo­ łem artystów i personelu technicznego w o”. Katowice 1963, s, 73-80. nicznej - i to z nieoczekiwanym nad­ przesiedlonej Opery Lwowskiej 2 Bardzo dokładną historię i dokumen­ datkiem. Oto 19 marca dla potrzeb I to wszystko zrealizowało się w cią­ tację działalności Sceny Operowej Te­ programowych Polskiego Radia spro­ gu niespełna pół roku! Tempo i efekty atru Polskiego w okresie międzywojen­ wadzono z Krakowa kilkunastooso­ oszałamiające. Czy nagle zadziałał nym przedstawiła Elżbieta Szwed w swej bową grupę członków byłej orkiestry uśpiony „genius loci”, czy też zerwał się pracy doktorskiej. Katowice 1997. Nie­ Generalnej Guberni, tworząc Orkiestrę do lotu legendarny feniks z popiołów? stety ta fundamentalna pozycja nie mo­ Rozgłośni Śląskiej pod dyr. Witolda Ro- A może ustrój polityczny z hasłami że doczekać się wydania ani przez Ope­ wickiego. Wkrótce okazało się, że bardziej przyjaznymi dla kultury? Czy rę Śląską ani przez Teatr im. zwiększona o muzyków śląskich stała po prostu tzw. śląski etos pracy? Zapew­ Wyspiańskiego. się ona zalążkiem restytuowanej ne wszystko splotło się razem... 3 A. Mitscha: Witold Friemann. Życie w r. 1947 Wielkiej Orkiestry Symfo­ Trzeba jednak na koniec stwier­ i twórczość. Zeszyty naukowe Akademii nicznej Polskiego Radia - dziś: Naro­ dzić, że ten wyjątkowy zryw w oży­ Muzycznej w Katowicach nr 17. Kato­ dowej - ze sławnym Grzegorzem Fitel­ wieniu życia muzycznego Katowic wice 1980, s. 5, 36-38. bergiem na czele! w roku 1945 zdominował niestety 4 Zob. red. L. Markiewicz: 30 lat Pań­ Nie przeszkodziło to katowickim mu­ w pamięci środowiska muzycznego stwowej Wyższej Szkoły Muzycznej w Ka­ zykom w równoległych staraniach wszystko, co działo się tu wcześniej. towicach. PWM Kraków 1960. Tamże o utworzenie miejscowej orkiestry sym­ Okazał się on w swej istocie tylko ra­ historia Konserwatorium, sylwetki pro­ fonicznej, skutkiem czego 26 maja od­ dosnym finałem realizacji inicjatyw fesorów, wykaz absolwentów, wspo­ był się po dyrekcją Jana Nowińskiego jej 1 działań, które już od początków ana- mnienia. oody Allen powiedział kiedyś: ,JKrę- roświeckiej ponoć formy opero­ W cę filmy dla ludzi wykształconych”. wej. Może nie w operze, ale Ale to dawny twórca „Manhattanu”, któ­ w teatrze coś takiego zdarzyło ry twierdził, że jest wątpliwe, aby poza się u nas bodaj przed czterdzie­ Manhattanem istniały jakieś inteligentne stu laty, że wspomnę motocykle formy życia. Już samo to zdanie ma blask w Hanuszkiewiczowskiej „Bal­ i wdzięk filmowych ripost bohaterów ladynie”. .. Woody Allena, który w ostatnich latach Nieco słabsza, ale również kręci w Europie, w Londynie, Barcelonie, mająca w obsadzie gwiazdę, Paryżu. tym razem włoskiego aktora W filmie ostatnim, którego fabuła roz­ i reżysera (Życie jest piękne) grywa się w Rzymie, Woody Allen nie Roberto Benigniego. Gra on ominął Coloseum, ni Fontanny di Trevi, już szarego urzędniczynę, którego nie mówiąc o Hiszpańskich Schodach! Ty­ ni stąd ni z owąd upatrzyły so­ tuł „To Rome With Love” jest uwieńcze­ bie media. W ciągu kilku, kilku­ niem owej dedykacyjno-pocztówkowej nastu godzin staje się celebrytą, proweniencji filmu! Mer Rzymu musiał czyli jak mu wyjaśniono, czło­ dobrze potrząsnąć kiesą! wiekiem sławnym dlatego, że Ale „pocztówkowość” uniemożliwiła jest sławny! Przez ten krótki wykreowanie Rzymu na bohatera filmu. czas poczciwy Leopoldo przechodzi róż­ Dla tych czterech historii, które opowia­ ne fazy obróbki medialnej, z bezpośrednim da Woody Allen jest zupełnie obojętne, czy przekazem filmowym z rytuału golenia się dzieją się w Wiecznym Mieście. Więcej: w łazience, a więc miejscu raczej intym­ z faktu, że akcja „Zakochanych w Rzymie” nym. Ciekawość mediów zaspokaja dopie­ rozgrywa się we Włoszech też nie wyni­ ro w chwili, gdy zdradza im, że nie ma ka nic nadzwyczajnego. Kino europejskie na sobie slipów, lecz „luźne, białe bokser­ i amerykańskie dziesiątki razy dworowa­ ki”. Zainteresowanie „ciekawym rzymia­ ło sobie z Amerykanów w Rzymie, Pary­ ninem” zdaje się nie mieć granic ni koń­ żu, czy nawet w Londynie, już nie mówiąc ca, a jednak nagle, z chwili na chwilę usta­ o naigrawaniu się z mentalności wło­ je. Na próżno Leopoldo próbuje odzyskać W KINACH skiej, w czym celowali - i to im się chwa­ medialne wzięcie, na próżno opuszcza li - sami Włosi. spodnie do kolan demonstrując na środku Tym razem Woody Allen nie miał ulicy, że ma na sobie białe, luźne bokser­ elektryzującego pomysłu na film, tym bar­ ki, na próżno, bowiem media oraz sfora pa- dziej po oszałamiającym sukcesie finan­ parazzich rzuciła się na Bogu ducha win­ sowym (ale i u wymagającej krytyki) Zakochani nego kierowcę autobusu. Sic transit gloria „O północy w Paryżu”. Sięgnął więc mundi... po Boccaccia i zaczerpnął odeń formułę Trzecia historia opowiada o młodym narracyjną. Film miał też mieć w tytule małżeństwie, które odwiedza amerykańska hasło Dekameron! W filmie mamy czte­ w Rzymie przyjaciółka żony Jacka (Jesse Eisberg), ry pary, dwie włoskie, dwie amerykańskie, na której punkcie mężczyźni ponoć tracą które w różnoraki sposób będą się krzy­ rozum. Co też sprawdza się w tym dość żować wedle reguł surowo przestrzega­ Oczywiście, są przebłyski twórczej in­ niemrawym epizodzie. Czwarta opowieść nych w farsie. W rzeczy samej Woody Al­ wencji, na przykład w scenie, w której ru­ to już czysta farsa w stylu francuskim, len wprowadza nas do świata farsy. Ale choma kamera nagle zatrzymuje się w której młode małżeństwo z prowincji jaki jest ten Woody Allen? Pytam o jego przed policjantem kierującym ruchem, wskutek farsowego zamieszania przecho­ fizyczność. a ten na jej widok przestaje zajmować się dzi przyspieszoną edukację seksualną Otóż po raz pierwszy widzimy na ekra­ ruchem, natomiast zwraca się do nas w wielkim mieście: cnotliwy małżonek pa­ nie człowieka najzwyczajniej starego, w kiepskiej angielszczyźnie, wręczając da ofiarą (?) pięknej prostytutki (Penelo- o sczerniałych zębach, z mocno przerze­ nam jakby klucze do Wiecznego Miasta! pe Cruz), natomiast pani małżonka lądu­ dzonymi włosami, jeszcze grubszymi Jest to świetny chwyt i zapowiada film je w hotelowym łóżku w objęciach złodzie­ szkłami, w niezawodnej kraciastej koszuli znacznie oryginalniejszy niż ten, który osta­ ja hotelowego, który wpadł do apartamen­ z długimi rękawami i płóciennych portkach tecznie obejrzymy. tu, gdy miała się oddać ubóstwianemu wiszących byle jak na chudej, jakby zapa­ Z czterech historii opowiedzianych przez nią gwiazdorowi, panu pod pięćdzie­ dającej się w sobie figurze. Niespecjalnie w „Zakochanych w Rzymie” najlepsza wy­ siątkę, z brzuszkiem, łysiejącemu, brzyd­ bawi jego gestykulacja ani sposób artyku­ daje mi się ta, w której występuje sam Wo­ kiemu i głupiemu... łowania średnio udanych kwestii. Jest ody Allen. Jest on reżyserem i producen­ Nie lepiej zaprezentował się w filmie rzeczą niemożliwą, by Amerykanin nawet tem operowym, bez olśniewających suk­ Alec Baldwin! niekoniecznie tak inteligentny jak Woody cesów, ponieważ, jak sam mówi o sobie Tak więc mamy gwiazdy światowego Allen, nie zrozumiał włoskiego słowa „wyprzedza epokę”. Na przykład „Toscę” formatu, mamy jedno z najpiękniejszych „imbecile”, a Woody Allen pyta swoją żo­ wystawił w ten sposób, że artystów ubrał miast naszej planety, mamy jednego z naj­ nę Amerykankę (nie Włoszkę), co to sło­ w kostiumy wyobrażające białe myszy! inteligentniejszych ludzi stąpających wo znaczy! Scena w samolocie lecącym W osobie przyszłego teścia (który prowa­ po tejże planecie, ale, niestety, Mistrz Wo­ z Nowego Jorku do Rzymu, w której dzi dobrze prosperujący zakład pogrzebo­ ody Allen nie trzyma tym razem, zwykle Woody Allen po raz pierwszy pojawia się wy) poznaje człowieka obdarzonego feno­ wysokiego poziomu. Ale mamy w filmie w filmie, jest kiepska pod względem sce­ menalnym głosem. Rzecz w tym, że czło­ maleńkie polonicum! W jednej z męskich nariuszowym, a także reżyserskim. Mistrz wiek ów potrafi śpiewać jedynie biorąc głównych ról wystąpił Jesse Eisenberg, najzwyczajniej nie miał żadnego pomysłu prysznic. Próba na scenie bez prysznica nie który szczyci się polskim rodowodem, inscenizacyjnego. Nie bardzo (albo wca­ powiodła się. Ale już kabina z prysznicem i choć urodzony i wychowany w Nowym le!) wiedział gdzie postawić kamerę. wprowadzona do akcji opeiy „Śmiej się pa­ Jorku, twierdzi, że czuje się bardziej Po­ Prawdę mówiąc ta akurat kwestia jest jacu”, z bohaterem śpiewającym i zarazem lakiem niż Amerykaninem. Był nomino­ w tym filmie dość obojętna, co świadczy namydlającym się w strugach wody, wy­ wany do Oscara za rolę w filmie „The So- o tym, że rzymskie dzieło Mistrza powsta­ wołuje wielki aplauz. Jest to, rzecz jasna, cial Net”. wało w pośpiechu. satyra na tak zwane unowocześnianie sta­ FELIKS NETZ atralnej” (założonej w marcu 1929 roku w hotelu Lomnitz w Bytomiu) kierowa­ nej przez Maksymiliana Hasińskiego 1922 r. - polska i Maksymiliana Wilimowskiego. Oprócz kostiumów, dekoracji czy rekwizytów czekała tam fachowa pomoc reżyserska, a co najważniejsze poradnictwo w dobo­ kultura na Śląsku rze repertuaru.

Aby mocnych utwierdzić, zaś dusze słabsze zachwycić

olscy działacze plebiscytowi dosko­ Pnale zdawali sobie sprawę z roli, a ra­ czej misji, jaką miały do wypełnienia Teatr marzeń w walce o zachowanie tożsamości naro­ dowe sztuki teatralne. Za sprawą rzeczo­ nego już Polskiego Komisariatu Plebiscy­ MARIA towego w marcu 1920 roku pojawił się SZTUKA na Śląsku pierwszy polski teatr zawodo­ wy zwany Teatrem Plebiscytowym. Kie­ rujący nim Edmund Rygier zainauguro­ i oczekiwań wał działalność zespołu na scenie bytomskiej „Ślubami panieńskimi” Alek­ sandra Fredry i ruszył w objazd na tere­ działalność szczególnie wzmogła się ny śląskiego obszaru plebiscytowego, Protoplaści Teatru Polskiego po 1918 r. a w okresie powstań śląskich gdzie w ciągu niespełna trzech miesięcy na Śląsku i przygotowań do plebiscytu stały się orę­ odbyło się blisko pięćdziesiąt przedsta­ żem w walce z brutalną antypolską pro­ wień. To za ich sprawą na scenach pagandą. w Katowicach, Zabrzu, Chorzowie, twarty 2 października 1907 r. Teatr Brak odpowiedniej opieki artystycz­ Świętochłowicach, Bobrku, Bytomiu, Ow Katowicach wybudowany został nej, należycie wyposażonych pomiesz­ Mikulczycach, Rybniku, Mysłowicach, z inicjatywy Niemców, nie dziwiłby czeń, często wręcz prymitywne warun­ Pszczynie i wielu innych miast gościły więc napis umieszczony na frontonie bu­ ki przygotowania spektakli czy utwory Adama Mickiewicza, Juliusza dynku „Deutschem Wort Deutscher Art.” koncertów nie dawały możliwości two­ Słowackiego, Michała Bałuckiego, Lu­ (niemieckiemu słowu, niemieckiej sztu­ rzenia ambitnych przedstawień ani się­ cjana Rydla... Gazety polskie prześciga­ ce), gdyby nie fakt, że środki na jego bu­ gania po klasykę narodową. Jednak nie ły się w słowach radości i entuzjazmu, dowę w przeważającej części pochodzi­ sposób pominąć znaczenia działalności uznając te spektakle za „uroczysty akt ły z kasy miejskiej, czyli także miejscowych Towarzystw Śpiewu „Mo­ otwarcia Górnego Śląska dla zabronio­ z podatków mieszkających tam Polaków. niuszko”, „Halki”, organizacji społecz- nej dotąd prawdziwej sztoki polskiej... Jak pisze w swych kronikarskich wspo­ no-oświatowych, Towarzystwa Polek, aby mocnych utwierdzić, zaś dusze słab­ mnieniach Marian Sobański podczas Mężów Katolickich, Towarzystwa św. sze zachwycić i podnieść w świat polskiej uroczystości ślubowano, że ze sceny te­ Alojzego, św. Jacka, amatorskich kółek myśli, w świat polskiego życia” („Kato­ go teatru nigdy nie zabrzmi polskie sło­ teatralnych: „Wesołość”, „Fredro”, lik”, 9 marca 1920 r.). W połowie maja wo. Ówczesna prasa polska „Kurier „Gwiazda”, „Czarny kot”, których ist­ zespół Edmunda Rygiera powrócił jed­ Śląski”, Górnoślązak” czy „Katolik” nienie i funkcjonowanie w kontekście nak do Poznania. solidarnie zapowiadali bojkot sceny, potężnych niemieckich instytucji arty­ W lipcu natomiast wstrząsnęło Śląskiem której celem była „germanizacja, szerze­ stycznych („Oberschlesisches Volks- wielkie wydarzenie artystyczne. Gościn­ nie kultury niemieckiej i zgłuszanie pol­ theater” w Królewskiej Hucie, teatry ne występy 150-osobowego zespołu Ope­ skości”,' zapewniając jednocześnie, że miejskie w Bytomiu, Katowicach, Cie­ ry Warszawskiej pod dyrekcją Emila „My Polacy możemy jednak być spokoj­ szynie) było ważnym głosem, wspiera­ Młynarskiego witane były wszędzie ni o nasze skarby narodowe, bo żadna jącym ideę powołania do życia polskiej z ogromnym entuzjazmem. „Halka” moc na świecie nie potrafi nam ich ode­ sceny narodowej. i „Verbum nobile” Stanisława Moniusz­ brać.. .” („Górnoślązak” z 6 październi­ Popularność, ogromne zapotrzebowa­ ki święciły triumfy w Bytomiu, Katowi­ ka 1907 r.) nie i zainteresowanie wśród Polaków wy­ cach, Żabrzu, Gliwicach. Wśród wyko­ „Owo polskie słowo”, którego tak stępami rodzimych grap amatorskich nawców znaleźli się wielcy ówczesnej bardzo obawiali się Niemcy czekać mu­ wykorzystał Polski Komisariat Plebi­ sceny operowej, m.in.: Maria Mokrzyc­ siało aż do 1920 roku, kiedy to po raz scytowy. Nie tylko roztoczył nad nimi ka, Adam Ostrowski, Wacław Brzeziński, pierwszy na scenie katowickiego Teatru opiekę, ale także diametralnie zmienił ich Eugeniusz Narożny, Aleksander Micha­ Miejskiego wystawiona została „Ze­ repertuar. Miejsce „Mośka spekulanta”, łowski, Maurycy Janowski, Zygmunt msta” A. Fredry (12 IV) przygotowana „Amerykańskiej golami” czy „Żyda Mosaczy. Wypełnione po brzegi sale te­ przez zespół Teatru Plebiscytowego. na majówce” zajęły manifestujące patrio­ atralne, w których rozbrzmiewała muzy­ Odpowiedzią Polaków bowiem na otwar­ tyzm i poczucie więzi narodowej spek­ ka jednego z największych polskich kom­ cie „dumnego i niezwalczonego bastio­ takle pod wymownymi tytułami: „Obro­ pozytorów nie mogły pozostać bez echa. nu przeciwko wrogiemu żywiołowi pol­ na Częstochowy”, „Kościuszko Prasa niemiecka doceniała wprawdzie skiemu” —jak nazwał otwierający teatr w Piotrogrodzie”, „Polska jest wolna”. kunszt polskich artystów, odnotowując katowicki ówczesny burmistrz miasta 19 września 1920 r. w sali „Ul” w Byto­ wielki sukces narodowych polskich oper, c /n (Oberburgermeister) Alexander Pohl- miu zagościli akademicy z „Kordianem” jednak bojówlcarzy i nacjonalistów to mann - były tworzone spontanicznie licz­ J. Słowackiego. Zespoły amatorskie nie przekonało. Nie tylko nie szczędzili ne teatralne koła i grapy amatorskie. Ich otrzymały także wsparcie w „Poradni te­ obelg pod adresem artystów, niejednokrot- . nie posuwali się wręcz do czynnej na nich napaści. Kilkumiesięczne nawet trasy objazdo­ we nie były w stanie zaspokoić potrzeb i oczekiwań Polaków, dla których kon­ takt z rodzimymi dziełami narodowymi był wielkim wsparciem duchowym. Pod koniec listopada 1920 roku Polski Komisariat Plebiscytowy sprowadził do Bytomia zespół teatralny pod kierow­ nictwem Henryka Cepnika, byłego dy­ rektora Teatru w Wilnie. Był to pierw­ szy stały polski teatr zawodowy, który przyjmując nazwę Górnośląskiego Te­ atru Narodowego zdał się stanowić przeciwwagę instytucjonalnym, znako­ micie wyposażonym scenom niemiec­ kim. Swój sezon zespół zainauguro­ wał 22 listopada „Damami i huzarami” A. Fredry w gmachu Teatru Miejskiego w Katowicach. Nadal jednak, mimo Katowice, G. SI. Teatr Miejski (podpis oryginalny, 1907). stałej siedziby w Bytomiu, musiał zado­ wolić się spektaklami objazdowymi. aktywność amatorskich zespołów robot­ Do 30 czerwca 1921 roku, czyli zaled­ niczych. „Wesoła Myśl”, „Klub Te­ Towarzystwo Przyjaciół wie w ciągu siedmiu miesięcy, odwiedził atralny Polonia” w Goduli, trupa aktor­ Teatru Polskiego w Katowicach czterdzieści jeden miejscowości, grając ska „Wesołość” w Dąbrówce czy w nich sto pięć przedstawień. Starannie „Amatorski Teatr Robotniczy PPS” dobrany repertuar zaczerpnięty z kano­ w Ligocie Rybnickiej występowały ok 1922. Śląsk powraca do Macie­ nu polskiej klasyki (m.in.: „Kościuszko po kilka razy w tygodniu, w odległych Rrzy! 20 czerwca wkracza do Katowic pod Racławicami” Władysława L. An- czasem od własnej siedziby zakątkach. polskie wojsko pod wodzą generała Sta­ czyca, „Betlejem Polskie” L. Rydla, W kwietniu prasa katolicka podała nisława Szeptyckiego a już 15 lipca w sali „Święto majowe” W. Gomulickiego) do wiadomości informację o narodzinach obrad Urzędu Wojewódzkiego ukonsty­ i dbałość o patriotyczny i narodowy ich „Amatorskiego Górnośląskiego Teatru tuowało się Towarzystwo Przyjaciół Te­ wymiar przyczyniły się do ogromnej po­ Ludowego”, który powstał na bazie atru Polskiego, na czele którego stanął pularności GTN. Wybuch III Powstania „Wesołości”, „Fredry”, „Gwiazdy” doktor praw Feliks Bocheński, działacz (2/3 maja) nie tyle przerwał działalność i „Czarnego kota”. Na jego czele stanął społeczny, organizator polskiego sądow­ teatru, co zmienił dotychczasowy styl je­ dotychczasowy kierownik „Wesołości” nictwa na Górnym Śląsku, prezes Sądu go pracy. Już 26 maja wznowił on swo­ J. Rasek. Teatr ten wędrowny - jak Apelacyjnego w Katowicach, zastępcą zo­ ją działalność, ale pod nową nazwą: Te­ wówczas pisano - przyczynił się wielce stał Jan Piechulek - prezes „Towarzystwa atr Powstańczy przy Naczelnym do poznania i ukochania słowa i pieśni Miłośników Sztuki i Wiedzy”. W składzie Dowództwie Wojsk Powstańczych Gór­ polskiej. W rozlicznych wioskach terenu zarządu znaleźli się ponadto śląscy bur­ nego Śląska. Widownię stanowili żołnie­ plebiscytowego lud polski oglądał po raz mistrzowie, urzędnicy, sędziowie, kupcy, rze i ludność cywilna na terenach zdo­ pierwszy widowiska sceniczne, nabierał lekarze, przemysłowcy. Z inicjatywy tej bytych przez powstańców. Występy zamiłowania do rzeczy swojskich grupy patriotów został powołany Teatr odbywały się niejednokrotnie w warun­ i odchodził wzruszony i pozyskany dla Polski w Katowicach, scena o charakte­ kach zagrażających życiu artystów. Jed­ sprawy narodowej. Ten środek kultural­ rze komediowo-dramatycznym, mająca nak rola, jaką odegrały owe frontowe ny dopomógł wiele do zwycięstwa ple­ służyć całemu Górnemu Śląskowi. Roz­ przedstawienia była godna najwyższe­ biscytowego. poczęły się także starania w magistracie go szacunku i podziwu. Czytamy m.in. W połowie 1920 r. Walenty Folwarcz­ o wydzierżawienie budynku teatralnego we wspomnieniach dyrektora Henryka ny zajmujący się impresariatem koncer­ (E. Tosza „Teatr Śląski im. Stanisława Wy­ Cepnika: „W akcji uświadamiania lud­ towym nawiązał kontakt z dyrektorem spiańskiego 1907-1922-1997”). Zada­ ności polskiej na Górnym Śląsku jedno Teatru Polskiego w Sosnowcu Flenry- niem TPTP była m.in. organizacja przed­ przedstawienie tej sztuki („Kościuszko kiem Czarneckim i tak po raz pierw­ stawień, ustalanie wysokości gaży, pod Racławicami” Władysława L. An- szy 28 lutego 1921 r. zagłębiowski ze­ rozstrzyganie sporów, zabezpieczenie czyca, przyp. red.) miało większe zna­ spół zaprezentował się na Śląsku transportu itp. czenie niż dziesięć wieców publicz­ na scenie teatru w Katowicach operet­ Pierwszą decyzją programową było za­ nych.” (cyt za: A. Linert, [w:] „Śląsk” ką F. Lehara „Hrabina Luksemburg”, na­ proszenie warszawskiego Teatru „Redu­ nr 3/2011). stępna była „Cnotliwa Zuzanna” ta” na uroczystości „Zjednoczenia Gór­ J. Gilberta, a 14 maja w Szopieni­ nego Śląska z Polską” (15-16 lipca). cach - w sali w Burowcu zabrzmiała W gmachu Teatru Miejskiego w Katowi­ Teatry amatorskie „Halka” S. Moniuszki. Staraniem utwo­ cach w spektaklu „Fircyk w zalotach” wy­ rzonego na początku 1921 r. w Katowi­ stąpili wówczas m.in.: Juliusz Osterwa, cach Towarzystwa Miłośników Sztuki Maria Dulembianka, Jan Kochanowicz, ukę po teatrze Cepnika próbowali i Wiedzy od października do końca Józef Jaracz-Poremba, Feliks Norski... Lwypełnić Walenty Folwarczny i Ka­ maja 1922 r. już regularnie, co tydzień zimierz Beroński i założony przez nich zespół zza Brynicy gościł na śląskich „Górnośląski Teatr Ludowy”, jed­ scenach teatralnych, dając w sumie Pierwsze kroki nak -ja k pisze Marian Sobański - ży­ 96 przedstawień: w Katowicach, Kró­ < e wot tego teatru był krótki, ograniczył się lewskiej Hucie, Mysłowicach, na Bu­ do zaledwie kilku i to słabych artystycz- rowcu, w Słupnej, Bytomiu, Karbiu, VT 7 budynku wzniesionym według nie przedstawień w Bytomiu i Katowi- Rybniku, Rudzie Śląskiej, Józefowu, Za­Za- W W projektu architekta Carla Moritza, M cach. Wzmogła się natomiast znacznie brzu i Tarnowskich Górach. w którym przez 15 lat funkcjonował te- i R. Mossoczy. Kapelmistrzami zostali S. Stoiński i K. Bończa-Tomaszewski, na baletmistrza pozyskano Jana Ciepliń­ skiego a zasadnicze prace malarsko-de- koracyjne powierzono artyście mala­ rzowi A. Kobryniowi, korzystano również ze współpracy artystów malarzy Z. Wierciaka i prof. L. Rudyego. Dorad­ cą literackim został poeta Tadeusz Koń­ czyc, a sekretarzem teatru W. Polak. Wysiłek dyrektora i poświęcenie arty­ stów znalazło uznanie w oczach społe­ czeństwa. „Na czele Teatru Polskiego w Katowicach stoi pan dyrektor Wierz­ bicki, znany w Polsce śpiewak operowy i znawca teatru, który wziął sobie za cel podniesienie kultury polskiej na Śląsku przez działalność dobrego teatru. W tym Widownia teatralna 1922-1939. celu zjednał dla tej pracy cały zastęp zna­ komitych artystów i aktorów, którzy atr niemiecki, zarządzany przez Niemiec­ Kolejnym krokiem, które podjęli mimo trudności mieszkaniowych i dro­ ką Gminę Teatralną zagościł polski ze­ członkowie Towarzystwa Przyjaciół Te­ żyzny, zdecydowali się na przyjazd spół, a przedstawienia niemieckie odby­ atru Polskiego było rozpisanie konkur­ na Górny Śląsk, aby przyczynić się wały się już tylko dziewięć razy su na stanowisko dyrektora teatru. Osta­ do tego dzieła kulturalno-oświatowego”. w miesiącu. Niezwłocznie należało ure­ tecznie, po rozpatrzeniu wielu ofert, (Gazeta Robotnicza 1922, nr 228). gulować status budynku, tak więc TPTP zapadła decyzja o powierzeniu tej funk­ wystosowało do magistratu pismo, cji doktorowi Tadeuszowi Wierzbic­ z prośbą o wydzierżawienie gmachu, kiemu, byłemu dyrektorowi Opery Po­ Uczęszczajmy pilnie szybko nadeszła negatywna odpowiedź znańskiej. Jednocześnie ustalono na przedstawienia z dość zaskakującym uzasadnie­ dwutorowość działania teatru, z po­ niem - prośba nie mogła być spełniona, działem na scenę komediowo-drama- ponieważ wcześniej podobne pismo tyczną i scenę muzyczno-operową. twarcie polskiej sceny było nie tylko wpłynęło od członków Niemieckiej Ambicją Towarzystwa było urucho­ wydarzeniem kulturalnym, miało Gminy Teatralnej i ich prośba została na­ mienie teatru już we wrześniu. Dyrek­ ono przede wszystkim wymiar patriotycz­ tychmiast spełniona. Tak więc przez ko­ tor Wierzbicki musiał więc w ciągu za­ ny. Jego wagę rozumieli i doceniali człon­ lejne lata budynek teatru posiadał dwóch ledwie kilku tygodni skompletować oba kowie TPTP. Kilka dni przed pierwszą pre­ dzierżawców (na równych prawach), co zespoły i przygotować odpowiednie za­ mierą zwrócili się więc do śląskiego nie ułatwiało pracy ani nowo tworzone­ plecze. Mimo tak krótkiego czasu zdo­ społeczeństwa z apelem o jak najliczniej­ mu zespołowi artystycznemu, ani też ca­ łał -jak pisze Marian Sobański - zaan­ sze odwiedzanie polskiej sceny i przystę­ łej rzeszy zatrudnianych w teatrze pra­ gażować zespół artystyczny obu działów, powanie w charakterze członków do To­ cowników. Teatr Polski w Katowicach składający się z 60 aktorów dramatu warzystwa Przyjaciół Teatru Polskiego. musiał przede wszystkim pokonywać i śpiewaków operowych, skompletował Odpowiedzią było wsparcie śląskiej niechęć i wrogość urzędników magistra­ także orkiestrę, chór i balet. Stanowiska prasy, która zachęcała: „Obowiązkiem tu do polskiej administracji. Przeja­ reżyserskie w dziale komediowym ob­ naszym jest poparcie Teatru polskiego wem tej zaciekłości było m.in. prowa­ jęli M. Brokowski, J. Leśniewski, W. No­ w ten sposób, ażeby starania dyrekcji dzenie wszelkiej korespondencji wakowski i M. Pietrzycki, zaś w dzia­ i artystów nie poszły na marne. Przede wyłącznie w języku niemieckim. le muzycznym - dyrektor Wierzbicki wszystkim uczęszczajmy pilnie na przed­ stawienia Teatru polskiego, poza tym przystępujmy na członków Towarzystwa Przyjaciół Teatru Polskiego, którego staraniem stały Teatr polski w Katowi­ cach, przychodzi do skutku.” (Gazeta Robotnicza 1922, nr 228). Tymczasem trwały przygotowania do premiery w teatrze, który nie posia­ dał żadnych zapasów kostiumów, deko­ racji, rekwizytów, który także nie dys­ ponował środkami finansowymi na to, aby je zakupić. Zawiodły niechętne przedsięwzięciu zniemczone władze magistratu, pierwsze wojewódzkie wła­ dze śląskie poprzestały na moralnym wsparciu a środki finansowe z Warsza­ wy nie dosyć, że docierały z dużym opóźnieniem, to na dodatek w mar­ kach niemieckich, walucie, która w bły­ skawicznym tempie traciła na wartości. Tak więc kostiumy... wypożyczono w teatrach warszawskich. 7 i 8 października 1922 roku stały się pa­ miętnymi datami tak dla śląskiej spo­ łeczności, jak i dla pierwszego stałego ze­ społu polskiej sceny zawodowej na Gór­ że nadal niezadawalającej frekwen­ nym Śląsku. „Królewski jedynak” Lucja­ cji - po dwóch tygodniach scenę jednak na Rydla inaugurował (7 października) zamknięto. Problemy finansowe teatru działalność sceny dramatycznej Teatru przełożyły się także na działalność Towa­ Polskiego w Katowicach. Premiera, rzystwa Przyjaciół Teatru Polskiego, wprawdzie - jak pisali recenzenci - trochę które nie nadążało za potrzebami finan­ nudna, lecz postaci były porywające, sowymi zespołu. Wyrazem ostatecznego w czem wielką rolę grały wspaniałe kostiu­ niezadowolenia było przejęcie 1 kwiet­ my. W roli tytułowej wystąpił W. Nowa­ nia 1923 r. przez TPTP prowadzenia księ­ kowski, w postać Zygmunta / wcielił się J. gowości teatru. 15 lipca gmach teatru zo­ Leśniewski, Królową Bonę zagrała gościn­ stał oddany do dyspozycji „Zrzeszenia nie Aldona Jasińska. 8 października Artystów”, które w niespełna dwa tygo­ przed południem odbyła się uroczysta dnie zorganizowało dodatkowe przedsta­ akademia, podczas, której dokonano ofi­ wienia „Tosci”, „Fausta” i „Żydówki” cjalnego otwarcia Teatru Polskiego, wśród a uzyskany dochód przeznaczony został mówców znaleźli się: poseł Wojciech do podziału wśród najbardziej potrzebu­ Korfanty, prezes TPTP Feliks Bocheński, jących członków zespołu. dyrektor Teatru Tadeusz Wierzbicki. Tade­ usz Kończyc napisał na tę okoliczność pro­ log, który odczytał reżyser J. Leśniewsld. Kolejne lata nie były łatwe dla młodej Ukoronowaniem uroczystości było odegra­ polskiej sceny. Kłopoty finansowe, ko­ nie hymnu narodowego i uwertury koncer­ Marian Sobański (1889-1980), twórca wielko­ nieczność konkurowania ze znakomicie towej „Bajka” Stanisława Moniuszki, któ­ ści katowickiej sceny. wyposażonymi profesjonalnymi teatrami rego „Halka” wieczorem zainaugurowała niemieckimi stały się codziennością zespo­ działalność sceny muzycznej Teatru Pol­ mentów i różnych form zniżek, ani na­ łu aktorskiego. Najtrudniejszym jednak skiego. W tym historycznym przedstawie­ wet powołana przez dyrekcję komisja przeciwnikiem okazał się narastający na­ niu w tytułowej roli wystąpiła H. Skwarec- propagandowa. „Goniec Śląski” i „Gór­ cjonalizm o czym najdobitniej świadczą ka, partię Jontka śpiewał H. Miller, noślązak” były jedynymi gazetami ogła­ dramatyczne wydarzenia w Opolu 28 Janusza - C. Rawita, Stolnika - T. Wierz­ szającymi stałe komunikaty i reklamy kwietnia 1929 r. Przybyli na zaproszenie bicki, Zofii - W. Stróżyńska. na temat wydarzeń w teatrze. Rosło sekcji miłośników sceny przy Polsko-Ka- Po trzech przedstawieniach „Królew­ także niezadowolenie wśród zespołu ar­ tolickim Towarzystwie Szkolnym w Opo­ skiego jedynaka” kostiumy musiały tystycznego, nieterminowe wypłaty zde- lu aktorzy Teatru Polskiego z Katowic nie wrócić do Warszawy, w zamian do re­ waluowanych poborów znacznie wpły­ tylko z trudnością zagrali „Halkę” Stani­ pertuaru weszły... 32 nowe premiery m. wały na pogarszanie się atmosfery sława Moniuszki (atakowani m. in. nabo­ in.: „Zemsta”, „Damy i huzary”, i „Ślu­ za kulisami. Wrzenie wyładowywano jami łzawiącymi), ale zostali także brutal­ by panieńskie” A. Fredry, „Oj męż­ często w formie strajków, które tworzy­ nie zaatakowani przez członków NSDAP, czyźni, mężczyźni” K. Zalewskiego, ły wokół teatru nie najlepszy klimat. Jungstahlhelm i kilku żołnierzy Reichswe- „Wierna kochanka” M. Fijałkowskiego, Próbą poprawy sytuacji było ogranicze­ ry w drodze na dworzec. W wyniku bestial­ „Obrona Częstochowy” Juliana z Pora- nie deficytowych przedstawień wyjazdo­ skiego pobicia 50 osób trafiło do szpita­ dowa, „Betlejem Polskie” L. Rydla, wych na rzecz spektakli w Katowicach. la, kilku aktorów pozostało do końca „Straszny dwór” S. Moniuszki, „Tosca” Służyć miało temu m.in. uruchomienie- życia kalekami. Natomiast kary dla spraw­ i „Madame Butterfly” G. Pucciniego, 10 marca 1923 r. nowej sceny w wydzier­ ców były nie tylko symboliczne, ale i nad­ „Trubadur” i „Traviata” J. Verdiego, żawionym przy ulicy Bronisława miernie łagodne. Wojewoda śląski Michał „Faust” Ch. Gunoda. W sumie do koń­ Pierackiego lokalu Kabaretu „Apollo”. Grażyński, który od początku wspierał ca sezonu (15 lipca 1923 r.) odbyły To właśnie tam przede wszystkim mia­ działalność Teatru Polskiego, powierzając się... 239 przedstawienia, z czego ły odbywać się spektakle operetkowe, lek­ mu misję polonizacyjną zakazał do odwo­ w Katowicach zagrano 186 spektakli kie komedie i farsy. Wobec trudności łania występów sceny niemieckiej w ca­ a 53 w miejscowościach prowincji wo­ i przeszkód, jakie stawiał magistrat a talc- łym województwie. Sytuacja ta nie zmie­ jewództwa śląskiego. niła się aż do 1935 r. W 1927 r. dyrektorem teatru został wy­ bitny śpiewak operowy Marian Sobański, Próby zażegnania kryzysu który okazał się wyjątkowo zdolnym zarządcą. Funkcję tę pełnił do wybuchu wojny. Był też pierwszym powojennym iedy gazety polskie, z niezrozu­ dyrektorem teatru. Od wrześniu 1936 r. Kmiałych powodów, coraz rzadziej teatr otrzymał patrona, którym został odnotowywały pojawianie się kolej­ Stanisław Wyspiański. nych premier, niemieccy dziennikarze nie szczędzili pochwał pod adresem pozio­ mu polskich przedstawień, nie ukrywa­ jąc, że jest on znacznie wyższy od W pracy wykorzystano: spektakli granych w Landertheatrze Marian Sobański Teatr polski na Ślą­ w Bytomia. Oceny te jednak nie pokry­ sku, Katowice 1937 wały się z zainteresowaniem polskiej pu­ Elżbieta Tosza: Teatr Śląski im. Sta­ bliczności proponowanym repertuarem. nisława Wyspiańskiego w Katowi­ Jak podsumowuje ten pierwszy sezon cach 1907-1922-1997. Katowice 1998. Marian Sobański - popularnością cieszy­ Andrzej Linert, [w:] „Śląsk” nr 3/2011. ły się przede wszystkim spektakle mu­ zyczne i koncerty symfoniczne, natomiast Zdjęcia pochodzą z: Elżbieta Tosza Te­ na przedstawieniach komediowo-dra- atr Śląski im. Stanisława Wyspiańskie­ matycznych frekwencja była znikoma. Dr Tadeusz Wierzbicki, pierwszy dyrektor go w Katowicach 1907-1922-1997. Ka­ Nie pomogły zachęty w postaci abona- Teatru Polskiego, sezon 1922/23. towice 1998. mm ierwszy dzwonek za nami. Roz­ z Okrągłym Stołem, czy zburze­ niem Muru Berlińskiego. Ppoczął się kolejny rok szkolny. Ze śląskim kuratorem oświaty Przez uczniów nie jest to z pewno­ -W szkole ponadgimnazjalnej roz­ ścią wyczekiwany z utęsknieniem STANISŁAWEM szerzaliśmy te znane zagadnienia, moment. Przez rodziców, w ostat­ FABEREM ciągle na nowo. Natomiast wielu na­ nich latach - także nie. rozmawia uczycieli miało kłopoty z realizacją Wakacje zaczęliśmy z odbijający­ EWELINA KOSAŁKA tematów dotyczących historii naj­ mi się głośnym echem protestami nowszej, tak ważnej, by zrozumieć w związku ze zmianami sposobu na­ chociażby zmiany zachodzące we uczania historii w szkołach ponad- współczesnej Polsce, czy świecie. gimnazjalnych. Przez region prze­ -Apóźniej dochodzi do pomyłek szła fala protestów, wieców, z dopasowaniem daty do np. roku dotyczących łączenia i likwidacji upadku komunizmu. szkół. W Bytomiu jedną ze szkół - Tak, chociaż daty nie są najważ­ okupowali uczniowie, nauczyciele niejsze. Istotne jest by znać proces i rodzice. zmian, by móc, w szczególny spo­ Nowy rok szkolny wszyscy rozpo­ sób, odnieść się do osiągnięć ludzi, czynają z obawami... Nauczyciele którzy mieli odwagę głosić prawdę, boją się zapowiadanych zwolnień. w sytuacjach, w czasach, kiedy gro­ Według przewodniczącego oświato­ ziły za to poważne sankcje. To oni wej Solidarności - Ryszarda Proksy spowodowali, że żyjemy w wolnym, pracę może stracić nawet 30 tysięcy demokratycznym kraju. To także ci pedagogów. Pierwsze redukcje na­ ludzie, często pomijani w podręczni­ uczycielskich etatów mają nastąpić kach, uczyli odpowiedzialności w ciągu kilku miesięcy. Powód? Co­ za swoje czyny, za słowo. raz mniej pieniędzy w samorządo­ - Ostatnio pojawiła się opinia, że wych kasach i coraz mniej dzieci po zmianie formy nauczania histo­ w szkolnych ławkach. rii, młodzi ludzie będą uczeni tylko Tego roku szkolnego boją się tak­ celebracji krwawych, martyrolo- że rodzice. Nowe podręczniki, kolej­ gicznych, przełomowych momen­ ne zmiany, sześciolatki w pierw­ tów w dziejach Polski. Padło nawet szych klasach i zaskakujące pomysły stwierdzenie, że „będziemy pole­ wprost z Ministerstwa Edukacji Na­ wać się krwią naszych przodków”. rodowej . Dostosować -N ie, zmiana podstawy programo­ Wśród nowości w roku szkol­ wej bynajmniej temu nie służy. Wręcz nym 2012/2013 na szczególną odwrotnie. Jako Kuratorium Oświaty uwagę zasługuje nowa podstawa pro­ edukację w Katowicach organizujemy szereg gramowa w szkołach ponadgimna- konkursów, związanych z tymi prze­ zjalnych. Powiązane zostały progra­ łomowymi wydarzeniami. Ale histo­ my nauczania w gimnazjum i liceum. rii uczymy przede wszystkim po to, Uczniowie pierwszej klasy liceum do potrzeb by nie tylko pamiętać o bohaterach, będą kontynuować naukę rozpoczę­ ale wskazać na wielkie dni, te trudne, tą w gimnazjum, ma to zapobiec dni porażek, ale też te chwalebne. Nie uczeniu się dwa razy tych samych - Rozpoczął się nowy rok szkolny, można budować świadomości spo­ tematów. W następnych latach, ale spójrzmy jeszcze przez chwilę łecznej na martyrologii, ale trzeba za­ w drugiej i trzeciej klasie liceum, na ten, który się skończył. Były pro­ wsze wskazywać na to, co jest pozy­ uczniowie będą nadal obowiązkowo testy nauczycieli historii wobec tywne. Trzeba uczyć pozytywnie. uczyć się języka polskiego, matema­ zmian w podstawie programowej - Jaki będzie ten rok szkolny? tyki i dwóch języków obcych. Obo­ dotyczącej nauki tego przedmiotu, Przed jakimi wyzwaniami stoi ślą­ wiązkowe będą również zajęcia likwidacje szkół, okupacje w Byto­ ska szkoła? z wychowania fizycznego. Dodatko­ miu. To był burzliwy okres? - Od samego początku reformy, wo licealista będzie musiał wybrać - Protesty nie tylko nauczycieli hi­ która teraz wkracza do szkół ponad- co najmniej dwa przedmioty (może storii, ale osób, które do historii oj­ gimnazjalnych, zwracamy uwagę od dwóch do czterech), których bę­ czystej przywiązują ogromną uwagę na indywidualizację procesu naucza­ dzie się uczył w wymiarze rozszerzo­ i osób całą sytuacją poważnie zanie­ nia. Mamy około sześciuset tysięcy nym, w zależności od zainteresowań. pokojonych. W moim odczuciu jed­ uczniów na terenie naszego woje­ Oprócz przedmiotów rozszerzonych nak zupełnie niesłusznie. Nauczanie wództwa, uczy tu dziewięćdziesiąt uczeń będzie miał obowiązek ucze­ historii w liceum, w pierwszej klasie, dwa tysiące nauczycieli. Mimo to nia się przedmiotów uzupełniają­ stanowi kontynuację całej podstawy zwracamy uwagę na fakt, że każde cych. Podobne zmiany zostały wpro­ programowej, którą uczniowie reali­ dziecko ma pewien określony poten­ wadzone w technikach i szkołach zowali w gimnazjum. W liceum, czy cjał i jego obecność w szkole powin­ ___ zawodowych. Czy to zmiany na lep- technikum nie ma powtarzania tych no owocować odniesieniem sukcesu sze? Czy może czeka nas edukacyj- samych treści. Pamięta pani jak było na miarę jego możliwości. Przed ta­ "^2 ny galimatias? kiedyś? kim też zadaniem stoją nauczyciele: Jaki będzie ten rok szkolny na Ślą- - Dwa, czy trzy razy uczyliśmy pomóc uczniom osiągnąć sukces. sku? Młodzież z regionu powinna się się starożytności, nigdy nie docho­ Jeśli patrzymy na oświatę, nie powin­ 38 czegoś obawiać...? dząc do wydarzeń związanych np. niśmy patrzeć tylko holistycznie, po- przez pryzmat wyrastających słup­ opiera się na „gadżetach” a nie so­ w dwóch ostatnich latach edukacji. ków, ale pochylić się nad losem każ­ lidnej wiedzy. Nauka ma zmieniać Nie uczymy tylko pod kątem egzami­ dego jednego ucznia. Chcemy stwa­ się w zabawę? nów zewnętrznych. Musimy rozbu­ rzać coraz lepsze warunki do rozwoju - Wiedza to informacja, świat pręż­ dzać pasję w młodych ludziach, cie­ dziecka. Temu służą różne narzędzia, nie się rozwija. Ważne, by nie dać się kawość świata. Egzaminy to jedno, między innymi edukacyjna war­ „uwieść” magii multimediów, czy zdobywanie wiedzy, poznawanie no­ tość dodana, która wskazuje, jakie choćby portali społecznościowych, wych zagadnień to drugie. Szkoła sukcesy odnosi dodatkowo uczeń, ale wykorzystać je do swoich potrzeb. musi dostarczać i tego, i tego. Szko­ który przychodzi z gimnazjum Jestem zwolennikiem nowości, nie ła ma kształtować, ukierunkowywać do szkoły ponadgimnazjalnej. Bo eg­ przeszkadza mi to jednak być biblio­ ucznia tak by znalazł swoją drogę, zaminy na każdym etapie edukacji są filem. Uwielbiam książki, czytam... by później uczył się dalej. Dużo się porównywalne. Jest matematyka, ję­ -A e-booki też? dzieje, jest wiele możliwości, trzeba zyk polski, język obcy. Chcemy jed­ - Nie mam e-booka ale chętnie go pokazywać uczniom różne drogi. Czy nak pomóc uczniowi realizować tak­ nabędę, jeśli będę mieć czas na prze­ z nich skorzystają - to już ich wybór. że jego pasje. Wyzwań jest dużo. czytanie wszystkich książek, które - Dużo się dzieje i dużo się dzia­ Ważne, by w naszym województwie, mieszczą się w takim czytniku. ło. Istnieje ryzyko, że powtórzy się gdzie jest ponad pięć i pół tysiąca pla­ - Właśnie, bo był taki pomysł np. sytuacja z ubiegłego roku cówek oświatowych i przedszkoli, Kuratorium, by zaopatrzyć, szcze­ szkolnego, gdy protestowali na­ stworzyć jak najlepsze możliwości gólnie najmłodszych w czytniki i e- uczyciele, uczniowie i rodzice, żeby rozwoju. Dostosować naszą edukację -booki. Miało to rozwiązać problem nie likwidować i łączyć szkół w By­ do potrzeb, które narzuca społeczeń­ ciężkich tornistrów. Nikt teraz tomiu. Grozi nam w tym roku stwo informacyjne. Już trzy lata temu, o tym nie mówi. Pomysł jak szybko szkolnym taki scenariusz? wraz z wojewodą, realizowaliśmy się pojawił, tak szybko zniknął? - Ministra Edukacji Narodowej, projekt: „Lekki jalc piórko - multi­ - To był pierwszy projekt, chodzi­ kuratora oświaty, czy całej admini­ medialna szafka dla każdego ucznia”, ło o czytniki e-booków i odciążenie stracji rządowej nie można obarczać to jest jak gdyby wyprzedzenie dzia­ plecaków. Jednak po konsultacji z In­ odpowiedzialnością za działania pod­ łań realizowanych w ramach cyfrowej telem, doszliśmy do wniosku, że le­ jęte, być może czasami nierozważ­ szkoły. Teraz idziemy krok dalej. Mię­ piej sprawdzą się netbooki. One da­ nie, przez przedstawicieli samorzą­ dzy 19 a 20 września - organizujemy ją więcej możliwości: pracę w sieci, dów: wójtów, burmistrzów, czy w Sosnowcu Targi Multimedialne - to kontakt z nauczycielem, łatwiejszy prezydentów miast. Tak jak w przy­ jest ewenement na skalę kraju. Bę­ dostęp do informacji. rodzie ma być zachowana równowa­ dziemy nie tylko przedstawiać sprzęt - Jak po wprowadzeniu progra­ ga, powinno dziać się również przydatny na lekcjach, ale także poka­ mu, to teraz funkcjonuje? w funkcjonowaniu aparatu państwo­ żemy, w jaki sposób należy się tymi - Niestety nie zostało to objęte ta­ wego. Kuratorium oświaty jest in­ narzędziami posługiwać. Na przykład kim działaniem systemowym jak by­ stytucją, która stoi na straży prze­ chcemy zachęcić do częstszego wy­ śmy chcieli. To nie leży w gestii kura­ strzegania prawa. Interweniujemy korzystywania podczas zajęć dydak­ toriów oświaty, aczkolwiek są w przypadkach naruszania prawa. tycznych platform internetowych. Dla realizowane granty, w ramach któ­ Od tego jesteśmy, by stać na straży uczniów szkół ponadgimnazjalnych: rych nauczyciele są szkoleni w tym przestrzegania zgodności i decyzji liceów, techników i szkół zawodo­ obszarze. Coraz więcej nauczycieli administracyjnych, zarządzeń, z obo­ wych jest przygotowana platforma e- zdobywa wiedzę niezbędną do two­ wiązującym prawem. Kuratorium -learningowa, by podnieść wyniki rzenia tego typu platform. Natomiast Oświaty stoi na straży realizacji za­ uzyskiwane trakcie nauki i przygoto­ ja mam takie marzenie, może kiedyś dań związanych z nadzorem peda­ wań do egzaminów maturalnych, czy się spełni, by powstała, niczym „para­ gogicznym - i to egzekwujemy. Na­ zawodowych. sol” platforma dostosowana do moż­ tomiast szkoły prowadzą organy - W jakim stopniu te wszystkie liwości i umiejętności uczniów prowadzące. Dobrze, gdy jest panu­ nowości multimedialne są wyko­ na każdym poziomie edukacji. Bo te­ je określona harmonia i tak bywa. rzystywane w nauczaniu, na Ślą­ raz dzieci np. sięgają do Wikipedii, Natomiast nie za wszystko, podobnie sku? W szkołach obserwujemy która owszem podaje informacje, ale jak za sytuację w Bytomiu odpowie­ ewolucję, czy wciąż najczęstszymi w sposób niezrozumiały, lub, co też dzialność może brać na siebie kura­ pomocami dydaktycznymi nauczy­ niestety się zdarza, z błędami. torium. My pomagamy, analizujemy cieli są: gąbka, kreda i tablica? - Szkoła wspierająca indywidu­ trendy. Ale nie mamy wpływu na in­ - Ważne jest to, by takie działania alizm ucznia i rozwijająca jego za­ stytucje, które są autonomiczne. miały charakter systemowy. Urząd interesowania to właśnie przy­ - Ten rok szkolny, który właśnie Marszałkowski jest liderem takiego szłość? się rozpoczął, jaki będzie dla śląskiej multimedialnego projektu, przy współ­ - Podstawa programowa już daje szkoły? Czego życzyć uczniom? pracy z Kuratorium Oświaty w Kato­ taką możliwość. Uczeń po przyjściu - Żeby nie zniknął entuzjazm wicach. Jesteśmy wzrokowcami: wizu­ do szkoły ponadgimnazjalnej może powakacyjny. Życzę wszystkim alizacje, animacje komputerowe, czy rozwijać swoje pasje, rozszerzać wie­ uczniom, aby ich szkoła była radosna, wirtualne przestrzenie skupiają naszą dzę z wybranych przedmiotów, przyjazna i żeby... była też wymaga­ uwagę i pomagają w poznawaniu jąca. Wymagająca wobec uczniów świata. Dlaczego nie wykorzystać tego Nowy rok szkolny w wojewódz­ i nauczycieli. Myślę, że wtedy cel zo­ podczas zajęć? twie śląskim rozpoczęło: w szkołach stanie osiągnięty. Jeśli szkołę da się - Teraz sceptycy i zwolennicy podstawowych, gimnazjalnych i po- polubić, a naprawdę da się, to każdy <=32 „tradycyjnego nauczania” zaczy­ nadgimnazjalnych ok. 530 tysięcy rok szkolny będzie udany. Życzę te­ nają przygotowywać pisma prote­ uczniów i ponad 220 tysięcy przed­ go wszystkim, sobie także! szkolaków. stacyjne. Przecież taki plan nauki f|3 bec niej wrogości wymagał końskiego zdrowia. Każdy, kto choć trochę niedo­ KAZIMIERZ magał na tożsamości, odpadał niestety. KASZPER Spory odłam jako tako sprawnych na cie­ le i umyśle osób zaczął się dla własne­ go bezpieczeństwa okrywać płaszczem Trucizna Wallenroda. I jedni, i drudzy tak czy owak skazywali się na życie w podwój­ nej moralności. Oczekiwaliśmy więc, że wydarzenia z późnej jesieni 1989 r. ostatecznie zdejmą z nas odium parwe- niuszy i odsuną w niebyt dyskomfort psy­ chiczny, jaki zafundowała nam filozofia wygodnego pragmatyzmu i narcystycz­ nego upojenia większościowej czeskiej przychodzi społeczności. Wierzyliśmy, że przystąpienie do wiel­ kiej rodziny zachodnich demokracji za­ owocuje m.in. przywróceniem szacunku dla człowieka, tolerancją dla innych kultur, wzrostem wiedzy o człowieku i świecie, zwłaszcza zaś nasyceniem całej naszej przestrzeni życiowej pier­ wiastkami prawdziwego, niekwestiono­ zza Olzy wanego humanizmu. Nic z tych rzeczy „samo z siebie” nie przyszło. Akurat dzięki Unii Europejskiej mamy prawo skutecznie domagać się zgodnego z re­ gułami języka polskiego wpisywania Obraz Polski i Polaków imion i nazwisk do dowodów osobi­ stych, a w rejonach zamieszkałych w Czechach przez „historyczną” mniejszość naro­ dową można, lecz bez przesady, na ta­ na tle afery metanolowej blicach drogowych umieszczać nazwę miejscowości w języku tej mniejszości. Czego jednak nie udało się w UE prawnie zadekretować, tego w zakre­ Jedną z przyczyn naszego, Zaolziaków, szlochania przed telewizora­ sie stosunków międzyludzkich i mię­ mi 23 lata temu była wiara w bliską odnowę stosunków czechoslowac- dzynarodowych nie ma. Nagonka ko-polskich. Mieliśmy jeszcze wtedy w żywej pamięci wyzwiska, jakie na Polaków może być bez przeszkód padały pod adresem strajkujących Polaków z ust uświadomionych oby­ kontynuowana. watelsko i klasowo czeskich obywateli.

„Odwieczna” obecność enie” i „nieroby” należafy do bar­ krajem zacofanym z winy własnych czesko-polskich uprzedzeń Ldziej delikatnych. Niektórym obywateli, którzy zamiast uczciwie brzmiały jeszcze w uszach opowieści pracować, wolą demonstrować na uli­ krewnych zza Olzy, którym kasjerki cach i zarabiać na swoje godne pożało­ eby nie być posądzonym o stronni­ w sklepach w Czeskim Cieszynie i in­ wania życie pokątnym handlem. Swo­ Zczość bądź ideologiczne zacietrze­ nych przygranicznych miastach wyjmo­ im lenistwem, wybujałym egoizmem, wienie muszę dodać, że negatywny ste­ wały czekoladę z koszyków ze słowami nieposłuszeństwem oraz chorobliwą reotyp Polski i Polaków funkcjonuje nagany na polską gospodarkę i pazerność skłonnością do kombinatorstwa podmino- w kulturze czeskiej, podobnie jak Polaków na cudze, w pocie czoła wypra­ wują nie tylko socjalistyczny ład własne­ Czech i Czechów w polskiej, od naj­ cowane dobra. - Nie damy sobie zdesta­ go państwa, ale całego bloku ludowo-de- dawniejszych czasów. Czeski stereoty­ bilizować rynku spożywczego przez mokratycznego. Towarzysze w Moskwie, powy obraz Polaka zaczął się kształtować nieodpowiedzialnych Polaków - pota­ możecie spać spokojnie. My tu, nad We­ już w latach 20. XII wieku, kiedy w Kro­ kiwali sobie wracający z fabryk i hut, łtawą, czuwamy i nie pozwolimy szarań­ nice Czeskiej (Chronica boemorum) z kieszeniami wypchanymi przydat­ czy znad Wisły pożreć tego, co dzięki Kosmasapojawiły się pieiwsze wzmian­ nym w domu żelastwem, starzy i mło­ swoim wyjątkowym zdolnościom i głę­ ki o polskich książętach. Od tej pory li­ dzi „obrońcy” wspólnego socjalistycz­ bokiemu zrozumieniu waszych i naszych sta przypisywanych Polakom przywar nego mienia. Wymowne były również potrzeb stworzyliśmy. Pracy cześć! uległa znacznemu wydłużeniu. Znaj­ w tym czasie doniesienia prasowe o Po­ dziemy na niej takie negatywne cechy lakach masowo podróżujących przez charakteru, jak: przebiegłość, zabor­ Czechy do Austrii i na Węgry „na han­ Zaolziańskie tęsknoty czość, pijaństwo, lenistwo, nieróbstwo, del” - po towar sprzedawany następnie do normalności zarozumiałość, pyszałkowatość, nie- z zyskiem na nielegalnych często targo­ chlujność („na horę hój, dole fuj” - po­ wiskach u siebie w kraju. wiadają Morawianie z Hany), nieuc­ Przekaz wszystkich tych komuni­ ardzo pragnęliśmy zmiany. Jaki­ two, pijaństwo, zacofanie, fałszywą katów, zarówno medialnych jak obywa­ Bkolwiek rodzaj manifestacji swojej pobożność, kombinatorstwo... Z kolei telskich, był jasny: Polska była i jest polskości w klimacie permanentnej wo- polska tradycja, sięgająca czasów Galla Anonima (Kronika polska - Chronica Po- namikę - w niektórych okresach wyraź­ nia się wolnej Czechosłowacji. Na po­ lonorum, 1112-1116), przypisuje Cze­ nie przybiera na sile, w innych maleje lub czątku 1990 r. „Rude Pravo” zwróciło się chom fałszywość, tchórzostwo, prze­ całkowicie znika. Od 1989 r. mamy moż­ do znanych osobistości życia kultural­ biegłość, zaborczość, zdradzieckość, liwość obserwowania fascynującego nego z prośbą o opinię na temat listopa­ niesłowność, niewrażliwość, stracho- zjawiska: wycofywania się z polskiej dowych wydarzeń w Pradze. Jeden bliwość, zarozumiałość... przestrzeni publicznej negatywnego ste­ z aktorów (nazwisko miłosiernie prze­ Tak naprawdę stereotypy, zarówno te reotypu Czecha i narastania negatywne­ milczę) z rozbrajającą szczerością dał negatywne, jak pozytywne, niczego nie go stereotypu Polaka w czeskiej. Jest to upust swojemu entuzjazmowi: „Polacy wyjaśniają. Akurat osobom nieznają- rezultat przyjęcia diametralnie różnych modlili się w kościołach, a myśmy wy­ cym rzeczywistości umożliwiają porusza­ strategii obecności w świecie. O ile Pol­ szli na ulice! I zwyciężyliśmy!” Nie ule­ nie się po omacku wśród ludzi i zjawisk. ska za pośrednictwem głównie komen­ ga wątpliwości, że nie miał zielonego po­ Są czymś w rodzaju laski dla niewido­ tatorów w mediach, ale i wydawców, jęcia o Solidarności i całym prawie mego - pomagają w miarę bezpiecznie krytyków literatury i sztuki, anima­ piętnastoletnim ruchu antykomunistycz­ przejść przez jezdnię, ale nie dostarcza­ torów życia kulturalnego dąży do wy­ nego oporu w Polsce, ale znał stereotyp ją o niej ani o okolicy żadnej pełniejszej, posażenia swoich obywateli w szero­ religijnego Polaka. I to mu wystarczy­ wiarygodnej informacji. Z tego powodu ki, wielowymiarowy pod względem ło. Zresztą nie tylko jemu, dziennikarzo­ wyrokowanie o narodzie, rasie, wyzna­ poznawczym wachlarz wiedzy wi, który pozostawił wypowiedź bez ko­ niu religijnym wyłącznie na podstawie 0 współczesnym świecie, o tyle Czechy mentarza, również. funkcjonujących o nich we własnej kul­ od początku procesu transformacji W zachwycie aktora nad miażdżącą turze stereotypów jest skrajnie nieodpo­ ustrojowej postępują w tym zakresie komunę siłą czeskiego ducha rewolucyj­ wiedzialne, bo wysoce bałamutne selektywnie, kierując się przy doborze nego oraz w jego pogardzie dla wzdycha­ pod względem poznawczym. Jeśli ktoś tematów i ich interpretacji albo intere­ jących ku niebu Polaków tli się zalążek ma potrzebę wypowiadania się na temat sem „rewolucyjnych” polityków i ich czeskiego mitu założycielskiego demo­ islamu i rzekomo tkwiących w tej reli- partii, albo podręcznym katalogiem ni­ kratycznego państwa. Ma on uzmysła­ gii zagrożeniach dla kultury Zachodu, ten czego niewyjaśniających uprzedzeń wiać rodakom, że wyzwolenie spod nie może się opierać wyłącznie na upo­ 1 stereotypów. czerwonej dyktatury i zaprowadzenie de­ wszechnianych obecnie w Europie mokratycznego porządku dokonało się i Stanach Zjednoczonych stereo­ niezależnie od procesów destrukcyj­ typach - w miarę możliwości powinien Stereotyp składnikiem nych rozsadzających od wewnątrz cały przestudiować Koran, poznać kilku mu­ mitu założycielskiego blok komunistyczny, zasługą tylko i wy­ zułmanów, a najlepiej wyjechać na kil­ łącznie samych Czechów. ka tygodni do któregoś z krajów arab­ Na słuszność takiej dedukcji wskazy­ skich. emat Polski i Polaków przynależy wałby nie tylko termin „aksamitna re­ Kierowanie się stereotypami w odnie­ Tdo drugiej z wymienionych katego­ wolucja”, jakim z emfazą zaczęto okre­ sieniu do obcych ma swoją wyraźną dy­ rii. I to od pierwszych chwil formowa­ ślać listopadowe wydarzenia, ale także

mym powciimI vmz E: Za otravami muźe byt metanol z nemrznoucich smśsi **3l f? | i | 4 fi Jed pricha/i z Polska. oavis cupui H ! ""PM tdy do

-^2

MsstU I’* ulotki, którymi już w grudniu został ob­ nymi z tekturowych pudeł butelkami, tów i stereotypów nie jest skłanianie siany cały plac Wacława i przyległe opatrzonymi etykietami z napisem „Spi­ do myślenia. ulice. Głosiły one: „Polakum to trvalo rytus rektyfikowany” i „Inlander”. Tak W tyle nie pozostawali również dzien­ 10 let, Nemcum 10 mesicu a nam było przez pięć dni, rano, w południe nikarze prasowi - i to na wskroś wszyst­ staćilo 10 dnu!”. i wieczorem. Przekaz dla odbiorcy kich możliwych opcji politycznych. Po­ Kontekst mitu założycielskiego cze­ był więcej niż czytelny: to nie spraw­ mimo iż ani policja, ani żadna ze służb skiej demokracji każe z nieco innej ka nas, porządnych i przestrzegają­ kontrolnych czy medycznych nie zasu­ perspektywy spojrzeć na przyczyny cych norm współżycia społecznego gerowała im polskiego rodowodu stałej obecności w czeskiej przestrze­ Czechów, lecz tych bezkarnie od lat na­ zatrutego alkoholu, z własnej wolnej ni publicznej negatywnego stereotypu jeżdżających naszą kotlinę barba­ i nieprzymuszonej woli podjęli się he­ Polski i Polaków. Stereotyp ten naj­ rzyńców z północnego wschodu. roicznego wysiłku udowodnienia, że prawdopodobniej wchodzi w skład Sugestię natychmiast bezbłędnie wy­ winni znajdują się za polską granicą. wzmiankowanego mitu jako jego chwycili internauci, dając na forach Najpierw zaczęli za polską prasą upo­ ujemny przeciwbiegun, rodzaj swoiste­ dyskusyjnych upust swej ksenofobii. wszechniać informacje o zatruciach go wentylu bezpieczeństwa, którego ro­ W ich opiniach Polska i Polacy to najbar­ metanolem w Polsce. Faktycznie, zda­ la nie sprowadza się tylko i wyłącznie do dziej parszywy śmieć współczesnego rzyły się takie np. w Kieleckiem i Opol- kształtowania i utrwalania wykrzywio­ świata, porównywalny może jeszcze skiem, o czym dość obszernie donosił nego obrazu północnego sąsiada, ale tylko z Chińczykami i Wietnamczykami. ogólnopolski brukowiec „Fakt”. Kiedy głównie do kanalizowania możliwych ne­ Ich zdaniem nic, absolutnie nic, co po­ jednak okazało się, że pity przez tych gatywnych emocji społecznych związa­ chodzi z Polski nie nadaje się do użytku nieszczęśników alkohol pochodził naj­ nych z procesami demokratyzacji życia w Czechach. Koronnym argumentem dla prawdopodobniej z Czech, bez potrze­ i transformacji ustrojowej. Jeśli tak rze­ większości były wyeksportowane do by prostowania czegokolwiek wycią­ czywiście jest, to - biorąc pod uwagę ro­ Czech polskie artykuły spożywcze, gnęli kolejny, tym razem bez snący stopień niezadowolenia obywateli w których składzie czescy kontrolerzy najmniejszych wątpliwości mający ze sposobu sprawowania władzy przez doszukali się szkodliwych dla zdrowia rozstrzygać o polskiej winie argu­ postrewolucyjne elity - będzie on obec­ pierwiastków. Oczywiście wymachiwa­ ment: metanol trafił do Czech jako ny w mediach dopóty, dopóki elity te nie no również solą przemysłową dodawa­ składnik polskich płynów do spryski­ zejdą ze sceny. A na to się, jak na razie, ną do niektórych wyrobów w Polsce, nie waczy! To tak, jakby powiedzieć, że nie zanosi. zdając sobie sprawy, że tego procederu winni hitlerowskich ofiar II wojny świa­ nie wykryto w Czechach, lecz czeskie towej są Czesi, gdyż to właśnie ze znaj­ media przejęły i odpowiednio nagłośni­ dujących się na terytorium okupowanych Festiwal samouwielbienia ły informację o nim na podstawie donie­ Czech i Moraw fabryk pochodziła więk­ i nienawiści sień polskiej prasy. szość broni jaką dysponował Wehr­ Naturalnie żadnemu z pałających świę­ macht. tym oburzeniem na polski „hnus i hu­ I tak dalej, i tym podobnie. Napraw­ wyjątkowej biegłości dziennikarzy mus” nie wpadło do głowy, że stawianie dę trudno było w ciągu ostatnich dwóch Ow posługiwaniu się wzmianko­ znaku równości między potencjalnym za­ tygodni oderwać się od telewizora, kom­ wanym stereotypem świadczy sposób grożeniem, nb. wydedukowanym najczę­ putera i wysoce oświeconej czeskiej prezentacji afery metanolowej w pra­ ściej z lektury ramek zawartości na opa­ prasy. Takiego festiwalu samouwielbie­ sie i telewizji. Pierwsze informacje ojej kowaniach, a bezpośrednim atakiem nia, nienawiści i głupoty graniczącej wybuchu telewizja publiczna ilustro­ na życie w postaci dodania metanolu z szaleństwem dawno nie mieliśmy oka­ wała zdjęciami feralnego kiosku w Ha- do alkoholu konsumpcyjnego jest logicz­ zji oglądać. A nie wiadomo, jak długo wierzowie-Szumbarku oraz wyjmowa­ nym nonsensem. Ale wiadomo, rolą mi­ jeszcze potrwa i czym się ostatecznie za­ kończy. Krótka historia afery Nie mamy alternatywy Pierwszy przypadek zatrucia alkoholem z wysoką zawartością metanolu za­ notowano 6 września 2012, ofiara zakupiła go w kiosku spożywczym w Ha- wierzowie-Szumbarku. Od tej pory niemal codziennie przybywało zatrutych każdym razie nasze poczucie przy­ i hospitalizowanych oraz ofiar śmiertelnych - najwięcej w północnych i po­ W zwoitości i pragnienie zanurzenia łudniowych Morawach, pojedyncze przypadki zanotowano również w Pra­ się w polskości bez konieczności legity­ dze i południowych Czechach. W rezultacie 14.9. minister zdrowia RC ogło­ mowania się świadectwem poczytalno­ sił częściową prohibicję w całym kraju. Mimo to poszkodowanych nadal ści nadal będą wystawiane na próbę przybywało, do 25.9. było już 25 ofiar śmiertelnych. wytrzymałości. Tym razem jednak alter­ Do wykrycia źródła skażenia, a więc butelek ze śmiertelną zwartością me­ natywą dla nas nie jest polskość a 1 b tanolu, zaangażowano służby kontrolne z branży handlowej, zdrowotnej i fi­ nansowej (służby celne). Niezależnie od tego nielegalnych producentów o demokracja. Jako wolni i odpowie­ i dystrybutorów alkoholu zaczęła tropić policja. 24.9. jej przedstawiciele dzialni za siebie obywatele demokra­ na konferencji prasowej poinformowali, że źródło skażenia znajdowało się tycznego państwa możemy i powinni­ w nielegalnej wytwórni w Opawie. Tutejsi wytwórcy produkowali przy uży­ śmy dołożyć maksimum starań ciu spirytusu przemysłowego i metanolu nie tylko różne marki alkoholu, ale o przywrócenie właściwego, zgodnego także płyn do spryskiwaczy. z rzeczywistością obrazu Polski i Po­ O tym, że proceder nielegalnej produkcji i dystrybucji alkoholu kwitnie laków wśród większościowego społe­ po czeskiej stronie granicy, wiedzieli od co najmniej 15 lat wszyscy miesz­ czeństwa czeskiego. A swoje przywią­ kańcy Czeskiego Cieszyna, obserwując zdumiewające zjawisko powstawa­ zanie do polskości bez kompleksów nia w mieście i okolicy coraz to nowych punktów sprzedaży taniego alkoho­ manifestować na zewnątrz. Na co lu i tłumy pielgrzymujących do nich klientów z Polski. Mimo to po wybuchu dzień, osobiście i za pośrednictwem afery czeskie media wolały zamiast na miejscu szukać winnych za granicą, swoich organów przedstawicielskich. w Polsce. awsze w nocy wchodzę do bibliote­ jednak zdumienia nie do końca ukrytego Zki, mieszczącej się wieży nieopodal Biblio w uciekającym wzroku, w trakcie słyn­ baszty, która kiedyś wieńczyła szyb ko­ nej konwersacji z mieszkańcami palniany sięgający głęboko w ziemię. teka Owsiszcz, wiem, że Śląsk to Racibórz al­ Przez tę dziurę górnicy nie tylko zaglądali bo Opole, a pogranicze to my. w ślepia industrii, ale również ocierali się Wie to również autor Wiatru od Odry. o tajemnice, ukryte często w bryłach n o c ą Poeta opolski Hans Niekrawietz. Autor węgla oraz w zakamarkach ich serc. Te­ szeregu zbiorów wierszy, na czele z Kan­ raz - bliźniacza wieża - sięga w głąb pa­ tatę O/S, do którego to zbioru wierszy mięci, niczym wehikuł czasu, penetrując i poematów opisujących Śląsk, muzykę pokład po pokładzie. Choć jestem tylko skomponował znany górnośląski mu­ strażnikiem, czuję się jak dowódca stat­ zyk, ale także i malarz Rudolf Halaczin- ku pomszającego się i w czasie i przestrze­ sky. Wie, że Śląsk jest jeden i w swojej ni (bo inaczej przecież nie można), czę­ najważniejszej książce, opisuje to z per­ sto odkrywając zupełnie zatarte znaki. spektywy wsi podopolskiej. Z wielką Z pozoru pełnią tylko funkcje zdobnicze, wprawą, momentami z poetycką werwą pokrywając fragmenty artefaktów, ale kreśli losy bohaterów nie tylko zamiesz­ gdy się nad nimi zatrzymać, rozkwitają kujących wieś i rogatki Opola, ale opisu­ za każdym razem kodem, rozświetlając je także krajobraz przemysłowy wschod­ ciemności, uwidaczniając całą wielowy­ niej części Górnego Śląska. Oddaje miarową siatkę powiązań. Bo choć dosko­ klimat towarzyszący rzeszom pątników nale o tym wiemy, że nie ma nic z nicze­ ze Śląska, przybywającym do sanktu­ go, za każdym razem rozdziawiamy gębę, arium Matki Bożej Pomocnej w Zuck- że przecież... I choć wydawać by się mo­ mantel (Zlate Hory), bądź do klasztoru gło, że jako jedyny strażnik nocnej biblio­ na „Świętą Górę Ślązaków” czyli Górę teki jestem zamknięty w wieży, ubezwła­ Św. Anny. Oczywistym jest fakt, że snowolniony niczym średniowieczny na kartach powieści nie mogło zabraknąć szaleniec w wieży głupców, w rzeczywi­ Wrocławia, od którego wszystko się za­ stości przenikam wszechświaty tam i z po­ KRYSTIAN GAŁUSZKA częło. W mistrzowski sposób wskrzesza wrotem. Ale najpiękniejsze w tym wszyst­ realia górnośląskie z przełomu wie­ kim jest to, że nawet na milimetr nie ku XIX i XX (powieść oryginalnie wy­ opuszczam tego magicznego miejsca, dana została w roku 1962, polska edycja które nazywa się Śląsk. w 2001 r.) ukazując wielowymiarowe re­ Stąpam korytarzami Biblioteki, zapusz­ Wyspy lacje i to nie tylko językowe. Akcja po­ czając się momentami w tak zapomniane wieści kończy się tuż przed wybuchem korytarze, iż ciemność zalegająca ze pierwszej wojny światowej, jakby autor, wszystkich stron jest tak intensywna, że który swym bohaterom nie oszczędza do­ mózg mój podsuwa rozwiązania alterna­ szczęśliwe znań pejoratywnych, ukazując czasem ich tywne. I aby nie oszaleć, wierzę w to, bo złośliwości i małostkowości, chciał przecież w rzeczywistości wszechświat oszczędzić hekatomby. Jakby chcąc oca­ działa racjonalnie, nie nakłada na siebie morawskim. Z niedowierzaniem przecie­ lić czystość świata, który w oczach auto­ przestrzeni ani czasu - jest przecież ma­ ram oczy. Jestem w Owsiszczach, czy jak ra był światem, choć nie idealnym, to tematyczny. Chyba. W tych zaskakujących chcą niektórzy w Habergrundzie, wsi gra­ przecież najwłaściwszym. sytuacjach pojawiają się czasem dziwne niczącej z Piszczem (Pist’), w którym Momentami leniwie płynącą fraza opo­ postacie, których uroda zapiera dech, neobarokowy kościółek szczyci się obec­ wieści przenosi czytelnika w krainę dzie­ czasem, dla odmiany, jest to wyczuwalny nością kopii obrazu Matki Boskiej Czę­ ciństwa, gdzie magia w sposób oczywisty oddech zła, a czasem, choć rządco, rozpo­ stochowskiej. Jestem zatem na pograni­ przeplata się z codzienną zwyczajnością, ściera się przede mną widok iście fanta­ czu, nieopodal sunącej Odry, która tuż która z kolei wcale nie jest nudna, gdyż jest styczny. za sąsiednimi Krzyżanowicami zasila absorbująca, wyzywająca i pochłaniająca. Tym razem wielce zdziwiony doświad­ swymi wodami ciąg rozlewisk. Pomny Posłuchajmy: „Zbierały się tez u niej są­ czam iluminacji w dosłownym znaczeniu siadki na darcie pierza podczas długich, tego słowa. Być może winę za ten stan a przecież zawsze zbyt krótkich wieczorów ponosi książka, której oryginalny tytuł zimowych, z płynącym od pieca ciepłem brzmi: Der Wind weht von der Oder. Sło­ i ochotą do snucia gawęd. Kiedy z półmro­ neczne światło zalewa moją twarz. Hans Niekrawietz ku wyłaniały się stare legendy i baśnie, któ­ Po chwili, kiedy spoglądam po bokach, Wiatr od Odry rych nie objawiała żadna księga i Idóre bie­ widzę skrzący się błękit zawieszony gły z ust do ust, z pokolenia na pokolenie. nad soczystą zielenią i żółcią, w której po- Lampki oliwne płonęły tam niby błędne wpychane murowane domki z czerwoną ogniki na bagnach, zmieszane głosy ści­ dachówką, rozstrzelone wzdłuż czarnej szały się do szeptu, i było tak, jak gdyby wstęgi drogi, zamiatanej przez kobie­ wiatr przemykał przez jesienne drzewa. ty - widać jest sobota - doopisują prze­ Niewyczerpanie jak woda w głębokiej stud­ strzeń, w której jestem. Znajoma przy­ ni wzbierały tajemnicze opowieści, prze­ drożna kapliczka z Matką Boską, pomnik jęte z dawnych czasów, a przecież tworzo­ ofiar żołnierzy, którzy zginęli w wojnie ne wciąż na nowo i jak pogrążone w cieniu zakończonej w roku 1871, remiza pysz­ znaki zapytania siedziały i opowiadały lub niąca się niczym dom kultury oraz beżo­ nasłuchiwały kobiety, otoczone chmurą wy kościółek na wzgórzu z przyległym pierza i puchu. ” Być może ta tęsknota po­ do niego cmentarzem. Tam grupka męż­ woduje, że czytelnik nie tylko idzie śla­ czyzn i kobiet z dziećmi ubranymi dami pisarza, ile sam zmierza ku wyspom na czarno, śpiewa nad otwartym jeszcze szczęśliwym. Śląskim wyspom szczę­ grobem pieśni żałobne - najpierw po pol­ śliwym jak chce autor Wiatru od Odry. sku, a potem po niemiecku, mówiąc w przerwach językiem ni to śląskim, ni IRENA WYCZOŁKOWSKA

Ci dwaj Czy obiektyw jest obiektywny?

Anioł i diabeł. Zawieszeni w nieskończoności Romanowi Hlawaczowi jak w zepsutej windzie. Obiektyw patrzy wokół uważnym jasnym okiem Z czasem anioł zaczął bywać ironiczny, — oko utajone, niewidzialne, przygląda się jego perfumy Odor sanctitatis fotografującemu, jest w tym chłodna ciekawość, całkiem zwietrzały, jaki zobaczy świat wewnątrz świata, przywykł do dżinsów i skóry, czy uwierzy w pozoiy i weźmie obrzeża potrafi kopnąć poniżej pasa, za samiutkie centrum, czy potrafi sprawić, a Biblię ma już nie w małym palcu by pękło to, co realne, odsłaniając tajemnicę? - lecz na audiobooku. Czy umiałby uwolnić drzewa A diabeł stracił rogi: wyszczerbił je przywiązane do wiatru, pozostawić mgle czy - nieużywane - zanikły? jej szczęśliwie niczego nieświadomą niewinność? Jest teraz czuły, taki empatyczny, Patrzeć, jak się unoszą w powietrznym oceanie płacze na melodramatach wiosłujące skrzydła? i bardzo chciałby mieć kotka. Czy będzie szukał h-ęgu pustych twarzy, Jak ich rozpoznać, odróżnić od siebie? liczył warstwy makijażu, jakie Sukces lubi nakładać na siebie, Któryś z nich zawsze miewa pod ręką rozbawi go wodewilowa powtarzalność miasta elegancko opakowane, praktyczne z malowanymi uszami, które nie słyszą? i o wydłużonej przydatności mniejsze zło. I czy już wie, że piersi kobiet są uformowane ze światła, a cienie przypominają starców Arka Noego podglądających Zuzannę, i jeszcze to: czy myśli kolorami? Na jawie i we śnie? Tak gwałtownie trzepotało serce, i tyle razy przewracał się na łóżku Ten BŁYSK zachwytu w mrocznym kościele, to w jedną, to w drugą stronę, dźwięk migawki niczym potwierdzenie: TAK!, że dusza się odkłeiła i jeszcze raz - TAK! - wyleciała, zupełnie ogłupiała, niczym wiosenna mucha. Nie było aniołów, chyba że to kudłate Z przygód Guliwera z długimi uszami, tuż przy łóżku, nie było zorzy, blasku cyfr dokonanego Rachunku. Zdarzyło mi się kiedyś nocować w hotelu dla lunatyków. W każdym pokoju pod oknem taboret, Lekki wiatr poruszał ciemnością przy otwartym oknie, przy zewnętrznym parapecie-pełne bezpieczeństwo! - to mogło.przypominać morze, i dusza schody z poręczą wiodące na dach z wysoką balustradą, poczuła się Arką Noego, przecież unosiła tam barek, zgrabne dachessy, przekąski, napoje, trzymające się gromadnie wspomnienia, usługi doliczane do rachunku. różne gatunki tego co tak łagodnie czułe i tego co drapieżne, tego co pełznie Ale mimo tych wygód, to ciekawe, i tego co fruwa. hotel nie miał powodzenia, chyba nie dość reklamy, albo i inne powody - może nie wszystkim się podoba Stop! szepnął poranek, śpiący się poruszył, tygiys na smyczy, z opiłowanymi pazurami niespokojnie, ale już po chwili Wszystko z perłowym lakierem. wróciło na swoje miejsce. l—I A Ą /Ą / A -u r. w 1977 r., poetka, przed debiutem książkowym. Laureatka kilkudziesięciu ogólno- J- 1 S 1 1 V 1 V y~L polskich konkursów poetyckich, m.in. OKP im. C. K. Norwida, OKP im. Jana Śpiewa­ ka i Anny Kamieńskiej oraz OKP im. R. Wojaczka. Publikowała m.in. w „Migotaniach, DIKTA przejaśnieniach”, „Arkadii”, „Pograniczach” i „Kozimrynku”. Mieszka wraz z mężem i córkami w Piekarach Śląskich.

Stop-klatka

Twoja śmierć - uchylony właz do piwnicy. Wpadłam i nie rosnę. Jak Oskar po wypadku, tylko u nas tmdniej wskazać winnego.

Od tamtej pory mam dziewiętnaście lat, noszę swetry ojca i owijam nadgarstki tuzinem rzemieni. Przed snem zagłuszam twoje jęki Gangsta Paradise. Wpycham w usta papkę z królikiem w marchewce, ścieram z wykładziny fragmenty naskórka. Znowu się przewróciłaś.

Nie ma teraz, jutro, jest tylko przedwczoraj. W ciele trzydziestolatki zabawna karlica, które nadał siedzi okrakiem na trumnie, budzi bębnem matkę

Zbawicielka Prośba

Przychodzą do mnie w szlafroku chorej matki, Nie chcę już dłużej uciekać, rozpędzać się na oblodzonych otuleni zieloną poświatą szpitalnego korytarza. parapetach, huśtać pod słupami wysokiego napięcia. Opychać życiem w pośpiechu, parząc tłuste palce. Gotuję im pomidorową na maśle, przemywam podbrzusze, Potem wymiotować w plastikowy kubek zdrapuję z głowy nadpaloną kobaltem skórę. i znowu stawać w kolejce do lady. Heroicznie bronię przed psem obszczekującym blade palce w plastikowych klapkach. Zamiast pocałunku, seks, zamiast snu, drzemka na peronie, nawet książki czytam cztery jednocześnie. Wbrew gównianym prognozom wyrzucam susz, Z trotylem pod abayą nie można przecież zwyczajnie wieszam dzwonki, kupuję nowe dywany i meble. przechadzać się po parku, lizać lodów w wiklinowym fotelu.

Zakończenie jednakjest wciąż takie samo - Rozbierz mnie wreszcie. Do skóry, włosów, bieli paznokci, obcy ludzie wkładają ciało do prześcieradła, krzyku tłumionego zapinką zegarka. Wyjmij z ręki granat, zaplatają palce zatrzymaj

Zza kwefu Z punktu A do punktu B To zawsze jest szyba pociągu, tylko czasem on stoi na Kiedyś staniesz się gęściejszy od powietrza, peronie, zakneblujesz mi usta językiem, ukamienujesz palcami. czasem ja, to zawsze jest zmniejszający się świetlny punkt, Potem zawiniesz w lepkie prześcieradło wraca zapachem lub dźwiękiem, raz zrobiłam mu zdjęcie. i nie będzie już ani ścian, ani okien. Drzwi zwykle zatrzaskują się w połowie drogi, Kiedyś przestanę błądzić w wąskich uliczkach Kabulu, zanim miasta przerosną lasy, a konduktor powtórnie słuchać samotnych kroków na kamiennych schodach, zażąda biletu. obijać się o beton wysuszonych studni. Kryza powoli zaciska się na szyi, piersi nabrzmiewają pokarmem, a nogi układają się pod właściwym kątem. Będziesz gryzł, wieszał i krzyżował; będę krwawić W żółtym świetle jarzeniówek dogasają wulkany, znowu jestem śmiertelna

es To pierwszy zachowany w Archiwum Bereski list od Różewicza. Dotyczy pla­ nowanego przez wydawnictwo Volk und Welt w Berlinie wydania dramatów. Tom Stucke pod redakcją Jutty Jankę ukazał się Berlińskie w 1974 roku. Zawierał osiem dramatów, z czego cztery; Kartoteka, Grupa Laooko- na, Świadkowie, czyli nasza mała stabi­ lizacja, Śmieszny staruszek i Wyszedł z domu- w tłumaczeniu Bereski. W rozdziale Różewicz o swoim te­ atrze zamieszczono Teatr niekonsekwen­ adresy cji, tekst z programu studenckiego Teatru ŚTEP w Gliwicach z 1962 roku oraz Przyrost naturalny. Tom zawierał obszer­ ne Posłowie profesora Wernera Mitten- zweia. Ukazanie się książki miało zasadnicze Listy Tadeusza Różewicza znaczenie w recepcji dramaturgii Róże­ wicza na terenie NRD. Wcześniej, już od 1962 grany był w Berlinie Zachodnim do Henryka Bereski i w innych krajach niemieckiego obsza­ ru językowego. Dramaty Różewicza miały po dwa, nie­ kiedy po trzy tłumaczenia na niemiecki. był pierwszy Transatlantyk i mo­ ku w „Berliner Zeitung”. Przekładał po­ je ostatnie spotkanie z Henry­ tem także prozę i dramaty. Drogi Henryku, poczta idzie b. długo, kiem Bereską. Dwa ostatnie tomy poezji Różewicza więc piszę wcześniej. Jestem w Kryni­ W Krakowie w maju 2005 roku odby­ w tłumaczeniu Bereski ukazały się cy - do 26 lutego. [...] nie mam pewno­ wał się, zorganizowany przez Instytut w 2000 roku. ści, czy będę mógł przyjechać na premie­ Książki, Światowy Kongres Tłumaczy Li­ Ich znajomość, potem przyjaźń mia­ rę do Lipska. Zadzwoń do mnie teratury Polskiej. Ogłoszono nazwisko ła charakter bardzo osobisty. Więcej ze so­ jeszcze 27 lutego wieczorem do Wrocła­ laureata nowej nagrody Transatlan­ bą rozmawiali, niż do siebie pisali. Poeta wia-będę mógł dać odpowiedź. Pewniej­ tyk - za popularyzację literatury polskiej używał najczęściej otwartych kartek sze jest połączenie telefoniczne, bo kart­ na świecie. pocztowych. Pisał o sprawach zawodo­ ka może iść i 2 tygodnie! Został nim Henryk Bereska. wych, codziennych, nie dotykając żad­ Pytałeś mnie, jak się czuję, otóż czuję Poznałam go w latach 70. Przyjeżdżał nych tematów politycznych. Również się podle, źle. Ostatnio znów słyszę, że do Wrocławia na festiwale polskich później - po obaleniu Muru. wszystko, co napisałem (i sztuki i wier­ sztuk współczesnych jako tłumacz naszej W przekazanej po śmierci Henryka sze) jest szkodliwe, plugawe, konwencjo­ dramaturgii. W gronie gości festiwali, Be­ przez jego żonę Gildę do Archiwum nalne, głupie - celuje w tym Artur San- reska z ogromnym dorobkiem translator- Karla Dedeciusa przy Collegium Poloni- dauer (inni „dokładają”) - mówi o tym skim, wyróżniał się otwartością i talen­ cum na Uniwersytecie Europejskim Via- w telewizji (!)... Oczywiście jest w tym tami towarzyskimi, co jest cenione drina bogatej spuściźnie literackiej, zna­ szaleństwie metoda... (jak mówią na tego typu imprezach. Do legendy prze­ lazła się także korespondencja z polskimi w „Hamlecie”). Myślę, że kuracja w Kry­ szły jego „odprowadzania”. Bereska, pisarzami. nicy zrobi mi dobrze... przekaż ukłony Pa­ znany spacerowicz, gawędząc ciekawie Listów od Różewiczajest kilkanaście. ni Knauth. Ściskam Tadeusz z Haliną Filipowicz, profesorką uni­ Zachowały się kopie maszynopisów pię­ wersytetu Wisconsin w Madison, autor­ ciu listów Bereski do Różewicza. PS. [na stronie adresowej]: Żeby było ką monografii o dramaturgii Różewicza, O czym pisał poeta do swego tłumacza weselej; Sandauer potępia w telewizji wędrował przez pół miasta, by jeszcze i przyjaciela? „Białe małżeństwo”. Mówi, że to porno­ pod domem w odległej od centrum grafia, autor ma umysł 14. latka (że niby dzielnicy, już o świcie, całą naszą towa­ dn. 26 VI 1973 niedorozwinięty...) itd., gromi mnie w imie­ rzyszącą im kompanię, zachęcać do zwie­ niu moralności, społeczeństwa itd. dzenia okolicy. Drogi Heniu, [5 II 1980] Na festiwalach spotykali się „Ossi” nie odzywasz się - po naszym ostat­ i „Wessi”. W festiwalowym hotelu krą­ nim widzeniu, nie miałem od Ciebie sło­ Kartka pocztowa, okolicznościowa żyła zachodnia prasa. W ostatnim dniu fe­ wa. Może we wrześniu wybiorę się [300 lat Wilanowa] zaadresowana do Be­ stiwalu Henryk przynosił „Spiegle”, któ­ do Was, do Berlina. U nas nic nowego. reski na wydawnictwo Henschel w Ber­ re przywozili Heinz Kneip z Ratyzbony, Obecnie panują straszne upały! Czło­ linie. Różewicz przebywał wtedy w Do­ czy Werner Klieppert z Frankfurtu. wiek ma w głowie zamiast mózgu po­ mu ZAiKS-u w Krynicy. Po doświadczeniach na granicy, wolał nie myje (letnie!). Czy już uporałeś się z tłu­ W kartce nawiązuje do wystąpienia Ar­ mieć ich w bagażu. maczeniami? Ciekaw jestem jak Ci to tura Sandauera w telewizyjnym magazy­ Osobny punkt programu stanowiły poszło? nie kulturalnym Pegaz w 1979 roku. spotkania z Tadeuszem Różewiczem, A więc jest nadzieja, że dramaty w ro­ Ingeborg Knauth była redaktorką w wy­ którego sztuki były stale na festiwalach ku przyszłym ukażą się u Was? Napisz jak dawnictwie Henschel. obecne. Henryk znał Różewicza najdłu­ planujesz urlop letni? Ja siedziałem do tej żej. Zapamiętał, że po raz pierwszy od­ pory we Wrocławiu, dopiero 1 lipca wy­ Drogi Henryku - piszę na adres Hen- wiedził go w 1953 roku w Gliwicach. bieram się z Żoną na wieś - na 2-3 tygo­ schelverlag - bo nie wiem, gdzie Cię Henryk opowiadał, że na poezję Różewi­ dnie. Potem wracam do Wrocławia. szukać. Otrzymałem tłumaczenie cza zwrócił mu uwagę Tadeusz Borow­ Gdybyś napisał, to list Twój tutaj mnie za­ Na czworakach. Chcę wyjaśnić sprawę ski, którego poznał w Berlinie w Polskiej stanie. zakończenia. Pieśń Kochanowskiego Misji Wojskowej. Od Borowskiego otrzy­ Przesyłam serdeczne pozdrowienia jest tłumaczeniem (a właściwie adapta­ mał Czerwoną rękawiczkę i kilka wier­ dla Twojej Żony - a Ciebie ściskam cją - spolszczeniem) Horacego Car­ szy z tego tomiku opublikował w 1949 ro­ Tadeusz men 20 „Do Mecenasa”: Non usitata nec tenui ferar/... itd. Trzeba więc, albo dać zwrotki oryginału łacińskiego, albo ja­ kieś gotowe klasyczne niemieckie tłuma­ czenie... tłumaczenie (spolszczenie) Kochanowskiego może wywołać niepo­ rozumienie. Napisz do mnie w tej spra­ wie po otrzymaniu mojej kartki! Czemu się nie odzywasz? Przyślij mi oba Two­ je berlińskie adresy, bo nie wiem gdzie pisać! Pozdrowienia dla Ciebie i Zony Tadeusz 9.8.1980 Wrocław

Kartka pocztowa okolicznościowa [II Zjazd ZSMP] zaadresowana na Hen- schelverlag. Nad napisem II Zjazd - peł­ ny adres domowy Nadawcy. Tłumaczenie Bereski ukazało się naj­ pierw w formie tzw. Manushyptu (1971), dopiero w 1986 wyszło w Henschlu, w te­ atralnej serii Dialog, razem z Pułapką [Die Falle] i Odejściem Głodomora [Hungerkiinstler geht\. Pieśń Jana Kocha­ Tadeusz Różewicz i Henryk Bereska nowskiego Bereska tłumaczył na podsta­ wie wydania: Sztuki teatralne, Ossoli­ i dobrze... a to już prawie rok mija nie wiosną albo latem, ale na to muszę neum 1972. od mojego pobytu! mieć paszport do Krajów Dem. Lud. „Oba adresy berlińskie”, to znaczy Bądźcie zdrowi i do widzenia! (prywatny) we Wrocławiu, muszę to so­ domowy oraz w Kolbergu pod Berlinem, Tadeusz bie wyrobić w tym roku. Przecież nie gdzie Bereskowie mieli mały drewniany pierwszy dzień jesieni 1986 r. mogę do Lipska lub Weimaru lecieć wiejski domek. Tam Henryk wyjeżdżał przez Warszawę, Berlin (samolotem), pracować. We wrześniu 1985 roku Różewicz był kiedy z Wrocławia mam dużo bliżej - w Berlinie na premierze Pułapki. (no i nie muszę dodatkowo z Wrocławia Drogi Heniu - Twój list w olbrzymiej Różewiczowi sprawiała kłopoty orga­ do Warszawy wędrować). kopercie bardzo niewyraźnym pismem nizacja podróży. W sąsiedztwie Teatru Napisz, Henryku, jak Ci idzie praca zapisany otrzymałem... wspominasz Polskiego we Wrocławiu znajdowały nad „Do piachu”, czy nie masz trudno­ o mojej ewent. wizycie w Waszym le­ się biuro LOT-u i ORBIS. Nieraz kupo­ ści (wątpliwości). Serdeczne uściski dla śnym domku... chętnie bym skorzy­ wałam tam bilety lotnicze i kolejowe. Was również od Mojej Żony. Tadeusz stał... ale podróż nie jest łatwa... jeśli za­ Wcześniej, wiosną 1986 Różewicz 8.10.1986 proszenie jest prywatne nie mogę pisał w kartce do Bereski: „[...] chodzisz korzystać z paszportu służbowego, któ­ po ulicach, po lasach;,, zazdroszczę ” Ci Kartka pocztowa z fragmentem Pano­ ry jest w Warszawie, atow e Wrocławiu tej chaty w lesie. „ Całe życie ” marzyłem ramy Racławickiej, napisana w przed­ musiałabym sobie wyrobić paszport 0 czymś takim, ale jakoś nic z tego nie wy­ dzień 65. urodzin Różewicza, zaadreso­ prywatny - na KDLe. Muszę to kiedyś szło (i nie wyjdzie, tego już jestem pe­ wana: Frau Gilda u. Henryk Bereska, oczywiście załatwić, żeby z Wrocławia wien) ”. Schamhorststr. 8, Berlin NRD. nie jechać (albo lecieć) przez Warszawę. Temat „leśnego domku” będzie jeszcze Różewicz używa potocznego skrótu na­ Ty sobie nawet nie wyobrażasz jaki ba­ wracał w korespondencji. Na koniec we zwy Kraje Demokracji Ludowej: KDL- łagan panuje w mojej głowie, kiedy wzruszającym wspomnieniu pośmiert­ -e; tu: Kraje Dem. Lud. chodzi o „organizację” podróży itp. Jed­ nym, opublikowanym w Odrze Bereska bardzo interesował się sztuką na tylko Maria mi w tym pomoże, wte­ (nr 3, 2006). Do piachu... Jej przekład pozostał jednak dy prosto z Wrocławia zajadę do Wasze­ „Całe lata planowaliśmy „podróż” po korektach w maszynopisie. go domku w lesie... i wypijemy do jego leśnego domu, ale... nigdy tam nie Różewicz początkowo nie chciał zgo­ natychmiast po 3 piwa! Na razie muszę dojedziemy. Mówią - „nie mów nigdy” dzić się na publikację, a potem powiedział się zadowolić skromniejszym „meniu- 1 „ nie mów zawsze ”... używaj tych słów tłumaczowi, że sztukę musiałby poprze­ sem” [...] bardzo oszczędnie albo nie używaj ich dzać autorski Wstęp przeznaczony dla Czy nie masz żadnych pytań związa­ wcale. Ale teraz wiem, że nigdy nie bę­ czytelnika niemieckiego. Do napisania ta­ nych z tłumaczeniem „Do piachu”? dę z Henrykiem pił piwa i rozmawiał kiego tekstu nie doszło. W znakomitym tłumaczeniu „Na czwo­ o wierszach. Nie widziałem Henryka rakach” zrobiłeś śmieszny błąd. „ein w jego „Hutte”, jak pracuje, wypoczywa, Moi Drodzy, Stuck Fleisch mit einer Blume” = „sztu- patrzy na odchodzące lato... ” [...] kamięs z kwiatkiem” to jest gekochtes Bardzo żałowałem, że ta historia Rindfleisch (a „kwiatek”?). To są prze- Moi Drodzy, dostałem Waszą kartkę z okiem przeszkodziła mi w planowanej rośnięte chrząstkami i tłuszczem kawał­ z trasą wędrówek... nie zazdroszczę lu­ (od dawna) podróży - i „czytaniu” - w Je­ ki wołowiny. Mój Tata bardzo lubił dziom ani sławy ani pieniędzy... ale nie i Berlinie. Ale nie mogłem tego za­ „sztukamięs” „pod szklaneczkę czystej Wam pozazdrościłem powietrza i la­ biegu odkładać. Coraz częściej zdrowie wyborowej” itp. (sztukę mięsa = po­ sów... przesiedziałem lato we Wrocła­ nie pozwala mi na dotrzymanie termi­ prawnie). wiu i skwaśniałem (a nawet zgorzknia­ nu - to jest wbrew mojej „naturze”... Przesiedziałem całe lato od maja do je­ łem) prawie całkowicie... Do Henryka a przy tym chciałem w Berlinie spotkać sieni we Wrocławiu, a teraz czuję się zmę­ pisałem niedawno i myślę, że mój list się ze Znajomymi i załatwić kilka spraw czony i stary, kaszlący i słaby... Gilda zastał go w domu? Oczywiście piję pi­ „zawodowych”. Mam trudności z pisa­ mnie nie pozna! Na „urlop” zamierzam wo, które sam sobie warzę... i nie mo­ niem i czytaniem... ale piszę do Was... (?) wybrać się w październiku. Możliwie gę mieć żalu do nikogo („nie mam ża­ a Henryk, który ma jeszcze sokole szybko chciałbym przyjechać do Berli­ lu do nikogo”, jak to Jontek śpiewa oczy - nie lubi pisać - nie pamiętam już na i zobaczyć się z wszystkimi Dobrymi w „Halce”..., jeśli mnie pamięć nie kiedy miałem od niego list. A jak jest znajomymi. Czułem się u Was swojsko myli). Ja bym do Was przyjechał chęt­ w Polsce - to też nie zadzwoni... Zdaj e mi się, że z Tobą, Gil do, łatwiej staunt - /, piękny mały wiersz Am Him- waniem „Berliner Theater” - i prace bym się porozumiał... Podróż do Berli­ mel. nad nowymi tekstami teatralnymi. Mo­ na nie udała się... ale to nie jest daleko Jak znów zacznę myśleć, czytać i pi­ że wreszcie spędzimy kilka dni w Two­ i przy najbliższej sposobności przyjadę. sać jeszcze raz zabiorę się do czytania im leśnym domku. Henryku, przyślij mi dokładny i czytel­ Twoich wierszy - teraz trudno mi się Przesyłam serdeczne pozdrowienia i uca­ ny adres Winkelgrunda, muszę do niego skoncentrować (brak mi też czasem łowania dla Gildy - a Ciebie ściskam, T. napisać... Jak wyglądało czytanie? (sam słów... meine gebrochene deutsche Spra- j uż nie wiem czy Autor jest potrzebny?). che...). Jak się zobaczymy, to przeczyta­ P. S. Rękopis wiersza odbierz od Wy­ Bardzo też żałowałem spotkania z Wa­ my te wiersze razem. Na wiosnę? A mo­ dawcy -ja k go spożytkuje - bo jest dla szym PEN. Co Ty Henryku robisz że wcześniej wybiorę się do Berlina? Ciebie, chciałbym aby Ci się spodobał. w Zamku u Księżnej Pani?! Ściskam Was Mam tam kilka spraw do załatwienia. 12 II 1996 Oboje serdecznie - i do zobaczenia Dziękuję Ci za informacje dot. wieczo­ w Berlinie, rów poetyckich (bez mojego udziału...) Tadeusz Podziękuj Winkelgrundowi - ale nie Wydawnictwo Corvinus Presse w Ber­ 11 XI 94 r. zapomnij... czasem mam wrażenie, że już linie przygotowało na 70. urodziny Hen­ po przeczytaniu mojego listu zapomi­ ryka (17 maja 1996) bibliofilski, ręcznie Różewicz prosi o adres Rolfa Winkel­ nasz... prosiłam Cię o jego aktualny ad­ szyty tom HB. Eine Festschriftfur Henryk grunda, reżysera jego sztuk w teatrach res - nie wiem też czy masz dla mnie eg­ Bereska, złożony z kilkudziesięciu tekstów, niemieckich: Pułapka, Białe małżeń­ zemplarze - tomików - które mieli fotosów, grafik, dedykowanych jubilato­ stwo, Świadkowie, czyli Nasza mała sta­ dostarczyć? Może wreszcie posiedzisz wi. Różewicz przesłał rękopis wiersza bilizacja. Winkelgrund uczestniczył jako w domu - jak przystało prawdziwemu Dlaczego poeci piją wódkę, oraz rysunek lektor w wieczorze autorskim Różewicza dziadkowi - (a może Ty nie jesteś dziad­ „mój autoportret”; ja dołączyłam zdjęcie. po premierze Pułapki w 1985 roku. kiem?! wszystko (mi) się myli - i dopad­ Wiersz i dedykacja „od starszego o 5 lat „Czytanie” w Berlinie, o którym mo­ nę Cię w Berlinie? Kolegi” zostały, zgodnie życzeniem Róże­ wa, odbyło się w 13 grudnia 1992 i zgro­ Tymczasem mam „wszystkiego” dość! wicza, przetłumaczone przez Bereskę. madziło liczną publiczność, mimo nie­ brr! Wyjazd do Lipska był udany. Różewicz obecności Autora. Bereska opisał wieczór Całuję Gildę - Ciebie ściskam i Grass mieli 23 marca 1996 wspólny wie­ w zachowanym w kopii liście z dnia 31 Tadeusz czór autorski, po którym odbył się kon­ stycznia 1993. 3 I 1995 r. Wrocław cert w Operze Lipskiej. W innym liście z 18 grudnia 1994 pi­ W czerwcu 1996 Różewicz przebywał sał: „[...] po tym jak sam z Winlcelgrun- Feliks Przybylak, wybitny tłumacz, w Berlinie. Do leśnego domku z Henry­ dem zrealizowałem Twój wieczór autor­ profesor germanistyki na Uniwersytecie kiem nie pojechali. ski przed dwoma laty, znowu dwa Wrocławskim przywiózł Różewiczowi wieczory poświęciliśmy Twojej poezji. Berliner Spatlese. Gedichte, Corvi- Drogi Henryku, pisała do mnie pani Po sukcesie pierwszego, drugi zorgani­ nus 1991. Różewicz miał pierwszy wyda­ Ewa Slaska (?) z Berlina z propozycją, zował ad hoc PEN Club. [...] pięknie, że ny na Zachodzie w 1980 roku tomik abym wystąpił z .Tobą 7 września we Ty mimo historycznych przełomów, wierszy Bereski Lautloser Tag. Postać Ba­ Wrocławiu (w Muzeum Medalierstwa). masz tu stale swoich fanów. Nie powinie­ natdeutscha, o którym pisze Różewicz po­ Ona nam proponuje - tłumaczkę na nie­ neś tak długo kazać na siebie cze­ chodzi z wiersza Kunstlerhaus im Flaming, miecki - ale myślę, że damy sobie radę kać.” I zauważa cierpko: „Wiem, że który został napisany w Wiepersdorfie bez tłumaczki, bo ty mówisz po niemiec­ Twoja ochota na podróże nie ustała cał­ w październiku 1994 roku. ku i polsku. - Ja to widzę jako wspólny kowicie, skoro, jak się dowiaduję, jesteś Różewicz dowiedział się o jeszcze wieczór poetycki (zresztą musimy to w Wiedniu”. jednym wieczorze poetyckim. Bereska omówić!) a dyskusji żadnej nie przewi­ Różewicz był w grudniu 1994 w Wied­ czytał jego wiersze 15 listopada 1994 duję / Pani Slaska wspomniała coś niu. Pozostaje tajemnicą Bereski, jak w Haus der Literatur w Berlinie. 0 „dyskusji z publicznością”... dyskuto­ się o tym dowiedział. Tomiki, na które czekał Różewicz, wać mogą dziennikarze i politycy, oni ma­ W latach 90. „Zamek Księżnej Pani” wydała niezależna berlińska oficyna Po- ją do tego talent i mówią na tyle głupio, to miejsce pobytów stypendialnych Be­ et’s Comer pt. Gedichte. W Posłowiu Be­ ze zadowolą każdą „publiczność”, jed­ reski w Wiepersdorfie, 120 km od Ber­ reska analizował wiersze z ostatnich lat. nym słowem zróbmy wieczór poetycki. lina. Wiepersdorf stanowił posiadłość ro­ W innych imprezach „na statku” nie dziny męża Bettiny von Arnim Kochany Henryku, chciałem prze­ mogę brać udziału... bo nie piję, nie jem (1785 — 1859), pisarki epoki romantyzmu. słać - Tobie na 70. lecie - wiersz do „księ­ 1 nie „dyskutuję”... Henryku! Jeśli jesteś Henryk bardzo namawiał Różewicza, gi”, o której mi pisał Twój wydawca... na jakimś zamku (lub w pałacu) jakiejś aby tam przyjechał, ponieważ są bardzo chciałem żebyś sam przeczytał i sam prze­ margrabiny, markizy, baronowej... to dobre warunki do pracy, a „po nocach krą­ tłumaczył (na pewno zrobiłbyś to najle­ do mnie zatelefonuj, nie bądź „żłobem”. ży duch Bettiny”. piej)... no, ale mi wytłumaczono, że to Słyszę, że wałęsasz się po Polsce i nawet niespodzianka, tajemnica, że nie wypa­ nie powiesz „dzień dobry Tadziu (kosz­ da - no więc posłuchałem... i ślę tekst bez­ tuje to 50 groszy!). Drogi Henryku, pośrednio do wydawcy - ze zdjęciem, A więc żyj zdrowo i popraw się... Ta­ Najlepsze Życzenia Noworoczne dla które jest dobre (znalazła Maria)... pew­ deusz Gildy, Ciebie i całego Waszego Domu! nie mówiliśmy o czymś niecenzural­ PS. Czekam na telefon (najlepiej Dobrego Roku 1995! nym, bo to były przecież czasy „realne­ 0 22 wieczorem! albo list!). W pierwszych słowach mojego li­ go socjalizmu”. stu - chcę potwierdzić odbiór wier­ Przebacz trochę niewyraźne pi­ Kochana Gildo, piszę do Henryka szy - poszedłem na Komandorską i oso­ smo - wszystkie moje talenty kaligraficz­ 1 lekko go „opieprzam” (nich Ci przetłu­ biście (od F. Przybylaka) odebrałem ne zużyłem przy przepisywaniu wier­ maczy). Całuję Cię serdecznie i do widze­ przesyłkę. Te wiersze pozwoliły mi le­ sza - chciałem aby był czytelny. nia w Berlinie (może w październiku?) piej Ciebie poznać - przez wiersz Mein Henryku - jestem w kiepskiej kondy­ Tadeusz Grossvater - albo - Aus alten Notize- cji - wyjazd do Lipska to ciężka dla mnie Wrocław, 26.06.1998 buch - uśmiałem się z Kunstlerhaus im przeprawa. Flamming (choć brakło mi tam opisu Mam nadzieję, że w czerwcu przyjadę Wieczór poetycki Różewicza i Bereski Twoich „przygód”...) chyba, że ukryłeś na cały miesiąc do Berlina (jako gość DA- odbył się 7 września 1998 we wrocław­ się pod postacią „Banatdeutscha” - be- AD) wtedy będziemy mieli czas pomó­ skim Muzeum Medalierstwa w ramach obachtet das Treiben und staunt und wić o „wszystkim”... włącznie z opano­ Polsko-Niemieckiego Statku Literackie­ go 7-18 września. W rejsie uczestniczył „Nasz wybór wierszy” to przygotowy­ Może uda mi się „wpaść” do Berlina tylko Bereska. wany do druku w wydawnictwie Hanser, choć na 1 tydzień... ale kiedy? Nie wiem, Ewa Maria Slaska, tłumaczka poezji którego szefem był Michael Kruger, tom Henryku! Bereski z Berlina była zaangażowana Zweite ernste Yerwaldung [Drugie po­ Profesor Zybura zapewniał mnie, że za­ w przygotowania do Statku. ważne ostrzeżenie] w tłumaczeniu Hen­ proszenie do Opola (i Kamienia) dotycz, Pisząc „o zamku (lub pałacu)...” Róże­ ryka Bereski. konferencji „Niemcy - Różewicz” były wicz nawiązywał nie tylko do pałacu W XX wieku Różewicz nie wybrał się do Ciebie i Lachmana wysłane, ale żaden w Wiepersdorfie, gdzie Bereska wyjeż­ już do Berlina. z Was ani nie odpowiedział ani nie przy­ dżał na pobyty stypendialne, ale i do zam­ jechał. Ale nie będę już tym zawracał (so­ ku Duino, gdzie gościł Reiner M. Rilke. wroc. 20 VI 200lr. bie) głowy, jest dużo spraw do omówie­ Różewicz bardzo cenił i lubił Gildę. Drodzy Bereskowie, dziękuję za list, nia, musimy się porozumieć (albo Żartował, że nie wie, czy to imię praw­ „Familoki” (wiersze o dziadkach!) i in­ telefonicznie albo listownie). Ucałowa­ dziwe, czy wymyślone przez Henryka. formacje o Anemone. nia dla Gildy, pozdrowienia dla Ciebie Mówił, że Gilda ma talent literacki. Pa­ Jutro mam jechać pociągiem do Tadeusz trzy, jak przez obiektyw aparatu fotogra­ Greiswaldu - via Szczecin - chciałem ficznego. Nagle migawka spada i zosta­ bardzo znaleźć się w krainie F. C. Da- W dniach 24 - 28 października 2001 ją utrwalone szczegóły. vida... ale myślę o tej podróży z nieja­ w Opolu, Kamieniu i Brzegu odbyło się kim „strachem”, bo jestem b. zmęczo­ międzynarodowe sympozjum poświę­ Konstancin, 5 VI 99 r. ny i... i tyle. cone niemieckojęzycznej recepcji twór­ Cieszę się, Henryku, że tak dzielnie czości Tadeusza Różewicza, zorganizo­ Drogi Henryku, przeszedłeś przez poprzeczkę urodzino­ wane przez Instytut Filologii Germańskiej przyjadę do Krakowa 25 lipca, zatrzy­ wą. Chcę się wreszcie wybrać do Berli­ Uniwersytetu Opolskiego i Instytut Pol­ mam się 3-4 dni. Najlepiej by było na. Chyba Wam wspomniałem, że zrezy­ sko - Niemiecki w Darmstadt. Jednym w Willi Deciusa, Pan Dyrektor obiecał mi gnowałem ze świetnej propozycji - muszę z organizatorów był profesor Marek Zy­ gościnę - ale nie wiem, czy będzie wol­ się ograniczać, a propozycja dotyczy­ bura. ne miejsce - jeszcze do Ciebie przed przy­ ła 3 - 6 miesięcy! 7 - 10 dni - to wystar­ W 2003 roku ukazały się książki z re­ jazdem zatelefonuję. czy, ale o tym później. feratami z konferencji: w Polsce Nasz na­ Widziałem się z Michaelem Krugerem, Ściskam Was T. uczyciel Tadeusz. Tadeusz Różewicz mówił mi, że wybór może być obszerny i Niemcy, Universitas, Kraków; w Niem­ (ponad 200 stron!) (ale nie 1000!) Usta­ Niemiecko-polski tom poezji Bereski czech Tadeusz Różewicz und die Deut- limy to jak się spotkamy z Tobą. Wyje­ Familoki ukazał się w 2001 roku w wy­ schen, Herrassowitz Verlag, Wiesbaden. chałem z Wrocławia ponieważ ciągłe re­ dawnictwie Księgarnia Akademicka Różewicz i Bereska spotykali się w na­ monty i przebudowy u sąsiadów w Krakowie. 9 kwietnia 2002 w Teatrze stępnych latach we Wrocławiu i Berlinie. uniemożliwiały mi życie, pracę i spanie... Polskim, w przeddzień wręczenia Bere- Ostatnie berlińskie spotkanie wiązało ciągnie się to z małymi przerwami sce doktoratu honoris causa Uniwersyte­ się z premierą sztuki Białe małżeństwo od trzech, czterech lat (!). tu Wrocławskiego, odbył się wieczór au­ w Theater am Śalzufer. Przedstawienie za­ Główny problem mojej starości torski, na którym aktorzy czytali wiersze inaugurowało działalność sceny polsko- (i „twórczości”...). z tomu Familoki, w obecności Autora, je­ niemieckiej, której twórcami byli Janina Mówiła mi Wiesława, że pojechałeś go żony Gildy, córki Odette i wydawców Szarek i profesor Ólav Miinzberg. Patro­ na Ukrainę... bardzo żałuję, że nie mogę z Berlina. nat nad premierą objęli burmistrz Berli­ się z Tobą wybrać (nie znam ani Lwowa Anemone wraz z mężem Ru- na i ambasador RP. Autor i tłumacz ani Kijowa, bywam od kilku lat zaprasza­ dim wreżyserowała Akt przerywany zrzekli się honorariów. ny. Wyszedł tam mój wybór wierszy - (premiera 31 X 1997) w Berlinie w The- Na premierze 28 marca 2004 był tyl­ ukraińsko-polski). Może się tam ze­ aterforum na Kreuzbergu. Rudi Miiller- ko Henryk Bereska. Różewicz przyjechał tkniesz z Tymi Młodymi tłumaczami -Poland zmarł dwa miesiące później. na spektakl we wrześniu. Wystąpili z Be- i poetami? Zdolni, ciekawi. Anemone zaprosiła Różewicza ma przed­ reską na wieczorze autorskim, połączo­ Mam nadzieję, że tym razem spotka­ stawienie dopiero w marcu 1998. Przez nym z programem poetyckim, przygoto­ my się w Krakowie, ściskam dłoń, następne lata pozostawała z poetą w kon­ wanym przez aktorów Theater am Tadeusz takcie. Salzufer. Różewicz był w Greiswaldzie w dniach W uroczystości wręczenia Transatlan­ „Remonty i przebudowy”... m.in. zwią­ 21 -2 4 czerwca2001. „Po 40. latach ob­ tyku 13 maja 2005 roku Różewicz nie zane z adaptacją strychu na mieszkania, cowania z malarstwem Davida Friedri­ uczestniczył. Był za granicą. naprawami instalacji, przekładaniem da­ cha chciałem zobaczyć pejzaże, w których Napisał do przyjaciela list. Nikt z nas chu i innymi pracami remontowymi żył”. Na biurku poety stała pocztówka nie przypuszczał, że to ostatni pobyt Hen­ w kamienicy przy ul. Januszowickiej 13, z reprodukcją obrazu C. D. Friedricha ryka w Polsce. gdzie mieszkali Różewiczowie stały się Frau am Fenster / Kobieta w oknie Telefon Gildy o Jego śmierci odebra­ tak uciążliwe, że, aby spokojnie praco­ (1822). łam na lotnisku. 11 września 2005 roku wać, Różewicz wyjeżdżał do Konstanci­ Echo tego obrazu słychać w wierszu wracałam z Targów Książki z Moskwy. na, Karpacza, Kudowy... Kobieta w oknie (druk w „Śląsku”, Wiozłam dla Henryka nowy rosyjski Na Ukrainie ukazał się dwujęzyczny Nr 4/2008). tom opowiadań Różewicza Griech, upo­ Wybór wierszy Tadeusza Różewicza „Poprzeczka urodzinowa” to nawią­ minek od tłumaczki Kseni Starosiel- w przekładach Jaryny Senczyszyn, wy­ zanie do uroczystości 75. rocznicy uro­ skiej. dawnictwo Kamieniar, Lwów 1997. dzin Bereski, która odbyła się 17 ma­ ja 2001. Wrocław 21 XI 1999 r. Różewicz otr/ymał propozycję półrocz­ nego pobytu Berlinie jako gość profeso­ Drogi Henryku, nie mam do dnia dzi­ ra Wolfa Lepeniesa rektora Wiessen- Kopie korespondencji Tadeusza Róże­ siejszego żadnej wiadomości (ani od Cie­ schatskollegium. Nie mógł jednak z tej wicza i Henryka Bereski za zgodą Gildy bie ani od Krugera) na temat naszego wy­ propozycji skorzystać. Bereski i Tadeusza Różewicza otrzyma- boru wierszy u Hansera. wybierałem się lam dzięki uprzejmości Błażeja Każ- do Berlina, ale były różne przeszkody Wrocław, 28 X II2001 mierczaka, kierownika Archiwum Karla i nie wiem, czy się jeszcze w XX wieku Droga Gildo, Henryku, przesyłamy Dedeciusa przy Collegium Polonicum wybiorę. Napisz kilka słów. Serdecznie Najlepsze Serdeczne Życzenia wszelkiej w Słubicach. StiftungEuropa-Universitat pozdrawiam Gildę i Ciebie - Tadeusz pomyślności w r. 2002! Yiadrina. i kontynuacji tego, co zapoczątkowało Z LECHEM SZARAŃCEM, pierwszym dyrektorem TMZŚ. Wojewoda Grażyński dobrze powojennego Muzeum Śląskiego w Katowicach, znał prof. Dobrowolskiego z czasów studiów w Krakowie, zaprosił go więc rozmawia MARIA SZTUKA do Katowic i powierzył mu urząd kon­ serwatora w Śląskim Urzędzie Woje­ wódzkim a także organizację Muzeum Śląskiego. Prof. Dobrowolski był w owym czasie dyrektorem muzeum w Bydgoszczy, ale przyjął zaproszenie i zajął się organizacją muzeum od pod­ staw. Opracowując program dla nowej in­ stytucji kontynuował myśl ks. Józefa Londzina, który w Cieszynie zainicjował powstanie Muzeum Śląskiego, groma­ dzącego _ zabytki polskiej przeszłości z terenu Śląska Cieszyńskiego. Zbiory te częściowo zasiliły późniejsze muzeum śląskie w Katowicach. W grudniu 1928 r. Śląska Rada Woje­ wódzka zaakceptowała wniosek o powo­ łanie Muzeum Śląskiego a już 23 stycz­ nia 1929 roku formalnie, ustawą Sejmu Śląskiego, zostało ono ustanowione. Tymczasową siedzibę zorganizowano na czwartym i piątym piętrze w nowo od­ danym do użytku budynku Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego. Oczywiście pierwszym dyrektorem został Tadeusz Dobrowolski, który już od dwóch lat gro­ madził zbiory do działu etnografii, zbie­ rał stroje ludowe, wyroby rzemiosła ar­ tystycznego, obrazy, pamiątki związane z powstaniami- śląskimi, kompletował także kolekcję sztuki sakralnej. Tak więc już w maju 1930 roku możliwe by­ ło udostępnienie pierwszych wystaw. Wszyscy byli świadomi potrzeby wznie­ sienia nowego gmachu dla muzeum, ale panujący wówczas kryzys ekono­ miczny nie dawał żadnych szans na re­ alizację tego zamierzenia, choć po roz­ pisanym konkursie pojawiło się wiele interesujących projektów, to dopiero w 1935 roku, czyli po zakończeniu kry­ zysu pojawiła się możliwość urzeczywist­ nienia tych planów. W 1936 roku rozpo­ częto budowę według projektu Karola Schayera. - Był to podobno jeden z najnowo­ cześniejszych w ówczesnej Europie gmachów muzealnych. - To prawda. Autorem koncepcji archi­ tektonicznej był Karol Schayer. Budowę Muzeum - dzieło zakończono w 1939 r. jednak do uroczy­ stego otwarcia, planowanego na wio­ snę 1940 r. nie doszło. Po zajęciu Kato­ wic, Niemcy szybko rozprawili się z tym symbolem polskości. Zaczęli od przewie­ zienia zbiorów do Muzeum w Bytomiu także i tych, które wcześniej trafiły śląskich patriotów do Lublina. Część zabrali przypadkowi szabrownicy, część sprzedano w Niem­ czech (kolekcję kobierców). Tak więc - Przez ponad 23 lata był pan dyrek­ Śląskiej, jego członkowie natychmiast za­ cenne kolekcje zostały szybko rozparce­ torem Muzeum Śląskiego, pierwszym jęli się zbieraniem eksponatów. Ich sie­ lowane albo trafiły do magazynów. Bez­ w powojennych Katowicach, ale histo­ dzibą była szkoła nr 3 przy ulicy ks. Jó­ litośni byli Niemcy także wobec nowe­ ria tej instytucji sięga daleko głębiej, zefa Śzafranka i to właśnie tam wszystko go gmachu - w 1941 r. rozpoczęli jego do początków lat dwudziestych po­ się zaczęło. Wkrótce pojawił się w Ka­ rozbiórkę, skończyli dzieło zniszczenia przedniego stulecia. towicach prof. Tadeusz Dobrowolski w 1944 r. wykorzystując do tego więź­ - Idea Muzeum w Katowicach bierze a stało się to za sprawą wojewody dr. Mi­ niów obozu koncentracyjnego Au- początki w pierwszych latach po powro­ chała Grażyńskiego, który od chwili ob­ schwitz-Birkenau. Była to wyłącznie cie Śląska do Macierzy. W 1924 roku po­ jęcia władzy, czyli od 1926 roku wspie­ decyzja polityczna. Jedyną pamiątką wstało Towarzystwo Muzeum Ziemi rał koncepcję organizacji muzeum po przeszłym muzeum jest skrzydło mieszkalne przy ulicy Kobylińskiego 5. Gmach muzeum przypominał kształ­ tem dwupłatowiec. Główny korpus, w którym mieściły się na kilku pozio­ mach sale wystawiennicze przechodził przez ulicę Dąbrowskiego do placu Bo­ lesława Chrobrego. Segment od Jagiel­ lońskiej zajmowała administracja i biblio­ teka a przy Lompy znajdowało się skrzydło, w którym umieszczona była część konserwatorska zaś a od strony Ko­ bylińskiego - mieszkalna i to właśnie ona przetrwała do dzisiaj. Dobrze byłoby, gdyby upamiętniono to miejsce okolicz­ nościową tablicą... - Tak więc po wojnie znów Muzeum Śląskie nie miało siedziby. - W 1945 roku powstała instytucja - Muzeum Śląskie w Katowicach z tym­ czasową siedzibą w Bytomiu i funkcjo­ Amorem koncepcji architektonicznej pierwszego gmachu Muzeum Śląskiego byl Karol Schayer. Bu­ nowało tam do 1950 roku, kiedy to dowę zakończono w 1939 r. jednak do uroczystego otwarcia, planowanego na wiosnę 1940 r. nie doszło. placówka przyjęła nazwę: Muzeum Gór­ nośląskie w Bytomiu. ogólnopolskiej. Chociaż nawet i ekspo­ wstaniom śląskim, zgromadzono - Dlaczego nie Śląskie? nowana etnografia często miała charak­ na niej mnóstwo pamiątek, wiele da­ - Po zakończeniu wojny, kiedy Wro­ ter pozaregionalny. Tadeusz Dobrowol­ rów przekazali sami powstańcy... Hi­ cław znalazł się w granicach Polski, po­ ski współpracował z ludźmi nauki, storia powstań śląskich miała mieć wstało tam muzeum - najpierw działa­ księżmi a także prywatnymi kolekcjone­ w nowej siedzibie wydzielone miejsce. ło jako Muzeum Państwowe, a od 1950 rami i etnografami-amatorami. Jednym - Jeśli chodzi o eksponaty z wystawy r. otrzymało nazwę - Muzeum Śląskie. z najbardziej pracowitych i oddanych przedwojennej to trzeba pamiętać, że Nie mogło więc muzeum w Bytomiu na­ sprawie był Śeweryn Udziela, który znaczna część zbiorów zaginęła bezpow­ zywać się tak samo, stąd - Górnośląskie. penetrował rejony Pokucia, Huculszczy- rotnie po wywiezieniu ich przez pracow­ Dopiero w 1970 r. muzeum wrocławskie zny, stąd też w zbiorach działu etnogra­ ników Oberschlesische Landesmuseum, zostało podniesione do rangi narodowe­ ficznego znalazło się tak wiele ekspona­ tylko niewielką ich część po wojnie od­ go. Wówczas pojawiłasię możliwość tów z dzisiejszej Ukrainy. Profesor nalazł w okolicach Prudnika Józef Ma- przywrócenia Muzeum Śląskiego w Ka­ Dobrowolski zgromadził też wiele dzieł tuszczak. Wiele pamiątek rozgrabiono, towicach i natychmiast podjęto takie sta­ sztuki tego regionu, sztuki ludowej, sa­ wywieziono, sprzedano lub nawet do­ rania, zresztą zabiegi o odbudowę kato­ kralnej a także rzeźb i cennych dzieł ma­ szczętnie zniszczono. W każdej koncep­ wickiego gmachu pojawiły się już larstwa polskiego XIX i XX w. I ta część cji, tworzonej przy okazji kolejnych lo­ na początku 1945 r. Ministerstwo Kul­ zbiorów należy do najcenniejszych. kalizacji nowego gmachu muzeum, tury i Sztuki odpowiedziało jednak, że Moje założenia programowe nie odbie­ historia powstań śląskich miała swoje choć popiera inicjatywę i rozumie potrze­ gały od pierwotnej koncepcji - skupia­ wyodrębnione pomieszczenia, to było bę, to jednak ze względu na brak środ­ ły się głównie na obrazowaniu dziejów stałe i niezmienne założenie programo­ ków nie może przydzielić żadnych Śląska, z akcentowaniem najbliższej we. Kiedy rozważano zagospodarowanie dotacji. Najważniejszym wówczas zada­ historii, czyli okresu od odzyskania obiektów poprzemysłowych, dawna ma­ niem było wspieranie tworzących się niepodległości w 1918 r., poprzez ple­ szynownia szybu „Gwarek” miała być na odzyskanych Ziemiach Zachodnich biscyt i powstania śląskie, które miały miejscem upamiętnienia trzech zbrojnych placówek muzealnych a Górny Śląsk być wydzielone jako dominanta, ale wystąpień ludności śląskiej przeciwko miał przecież muzeum w Bytomiu. Tę z naciskiem na autentyczność tych pa­ władzom niemieckim. Wiele lat wcze­ katowicką lukę usiłowano wypełnić miątek, bez podziału na propolskie, śniej była mowa o wybudowaniu pawi­ utworzoną pod koniec lat siedemdziesią­ czy proniemieckie akcenty. Świadczą lonu, który miał stanąć u podnóża Pomni­ tych najpierw izbą muzealną, później­ o tym również bogate publikacje ukazu­ ka Powstańców Śląskich. Pawilon ten szym oddziałem Muzeum Górnoślą­ jące się w naszym wydawnictwie, w tym miał być oddany do użytku wraz z od­ skiego w Bytomiu a od 1983 roku już wiele prac naukowców Uniwersytetu słonięciem pomnika w 1967 roku. Pro­ samodzielnym Muzeum Historii Kato­ Śląskiego. Przygotowałem między inny­ jekt przygotował Jurand Jarecki... wic. Odbudowa Muzeum Śląskiego sta­ mi cykl składający się z pięciu wystaw, - Znów zdecydowała ekonomia? le była przesuwana na późniejsze termi­ każda z nich obszernie ilustrowała wy­ - Rzeczywiście zabrakło wtedy pienię­ ny. Nieustępliwość a wręcz determinacja darzenia z poszczególnych lat, poczyna­ dzy na budowę pawilonu, wszystkie wielu instytucji, miedzy innymi Społecz­ jąc od 1918 a kończąc na 1922 roku. środki pochłaniała Huta „Katowice”, nego Komitetu Odbudowy Muzeum Podstawową ideą tych ekspozycji był pozostałe inwestycje, szczególnie z dzie­ Śląskiego, przyniosła wreszcie efekty, obiektywizm historyczny. Nie unikali­ dziny kultury były zamrożone na wiele w 1984 r. doszło do restytucji przedwo­ śmy trudnych tematów. Na przykład lat. jennego Muzeum Śląskiego... na-wystawie poświęconej wydarzeniom -Według pierwotnych założeń Mu­ -... którego został pan pierwszym roku 1919 nie zabrakło faktów związa­ zeum Śląskie miało znajdować się dyrektorem! Czy pana koncepcja róż­ nych z wtargnięciem Czechów na ziemie w okolicach Parku im. Tadeusza Ko­ niła się od pierwotnej, stworzonej cieszyńskie, sięgając aż po Skoczów, po­ ściuszki... przez prof. Tadeusza Dobrowolskiego? kazaliśmy zdjęcia żołnierzy, którzy zo­ - Już w 1985 roku, czyli rok po resty­ - Byliśmy kontynuatorami tradycji, stali wymordowani pod Stonawą. tucji ogłoszono ogólnopolski konkurs którą zapoczątkował Tadeusz Dobrowol­ Wprawdzie nie bardzo spodobało się to na budowę nowego gmachu mu­ ski. Muzeum miało zarówno charakter czeskiemu konsulowi, ale taka była zeum - został on rozstrzygnięty rok ^ regionalny jak i ogólnopolski. Program rzeczywistość i nikt nie kwestionował później, wygrała koncepcj a warszawskie- regionalny odnosił się do zbiorów etno­ faktów. go architekta Jana Fiszera. Rozpoczęły graficznych, historycznych, dokumen­ -Wystawa poprzedzająca oficjalne się prace nad realizacją projektu. W ma- tacji, natomiast w zakresie sztuki - mu­ otwarcie Muzeum Śląskiego w Kato­ ju 1986 r. odbyła się uroczystość wmu- zeum pozostawało oczywiście w skali wicach w 1940 r. poświęcona była po­ rowania aktu erekcyjnego. Obelisk, upa- miętniający to zdarzenie stoi do dziś na­ NOVA S.A. została uznana za najlepszą tychczasowej działalności. Kiedy w 1984 przeciw „Zielonego oczka”. Początek lat i tym razem byliśmy już pewni, że jest r. otrzymaliśmy „Grand Hotel”, jako dziewięćdziesiątych znów jednak okazał to wersja ostateczna, pełni dobrej wia­ tymczasową siedzibę muzeum, stanął się nieprzychylny dla muzeum i z powo­ ry przygotowywaliśmy się do adaptacji przed nami ogrom pracy. Początkowo du braku funduszy ponownie inwestycja tych pomieszczeń. musieliśmy się pomieścić w jednym, nie­ została wstrzymana. I po raz kolejny ta - Był to moment, w którym mogli­ wielkim pokoju na trzecim piętrze. Ten przerwa znacznie się wydłużyła, bo aż ście wreszcie odetchnąć z ulgą. bardzo piękny, eklektyczny budynek, do 2000 roku. - Tak, nie było podstaw do obaw, by­ wzniesiony został pod koniec XIX wie­ - Budowa nowego gmachu dla Mu­ liśmy przekonani, że tym razem nic już ku, wymagał więc poważnego remontu, zeum Śląskiego nie była marzeniem ja­ nie stanie na drodze i muzeum powsta­ a przede wszystkim przystosowania go kiejś wąskiej grupy miłośników, doma­ nie. Rozpoczęliśmy rozdzielanie po­ do potrzeb muzeum. Prace musieliśmy gało się tego od dawna całe śląskie między poszczególne budynki działów zaczynać od podstaw, czyli od stropów, społeczeństwo. i konkretnych funkcji. Przygotowywali­ instalacji, wzmocnienia schodów. Wy­ - Świadczą o tym choćby obrady śmy plany rozmieszczenia eksponatów. mienić trzeba było także więźby dacho­ Kongresu Kultury Górnego Śląska Ale jednak i tym razem czekało nas ko­ we a nawet umacniać cegły, których wa­ w 1998 r„ kiedy to podczas dyskusji pa­ lejne rozczarowanie. Władza bowiem po­ pienne spoiwa zdążyły się przez lata nelowych podkreślano konieczność od­ stanowiła, że nie będzie to zagospodaro­ rozsypać- to wszystko wymagało wiel­ budowy muzeum a jedna z uchwał kon­ wanie, ale ... licząc na fundusze z Unii kiej staranności i pieczołowitości, doglą­ gresu była tego wyrazicielem. Dokument Europejskiej - budowa nowego gmachu dałem każdego najmniejszego szcze­ ten był zarzewiem wielu cennych dzia­ na terenie pokopalnianym. Musieliśmy gółu kolejnych etapów adaptacji, łań, to na jego bazie powstał rok później więc rozpoczynać wszystko od nowa, wszystko musiało być bardzo dokładnie Komitet Budowy Nowego Gmachu Mu­ czyli od rozpisania nowego konkursu ... wykonane, sprawdzone i zatwierdzone. zeum Śląskiego. Ja także nie stałem - Czy to wiązało się także ze zmia­ Dlatego prace te trwały tak długo. Ostat­ wówczas bezczynnie. Udało mi się dla ną koncepcji programowej? nie sale ekspozycyjne były udostępnio­ wsparcia tej idei pozyskać protektorów, - Nie. Koncepcja pozostawała ta sa­ ne dopiero w 1992 roku. Według założeń którzy objęli patronat nad budową, byli ma. Nadal niezmiennie muzeum miało to miejsce nadal pozostanie częścią Mu­ to metropolita katowicki arcybiskup kontynuować przedwojenną tradycję zeum Śląskiego. Gdyby nie udało mi się Damian Zimoń i prezydent RP Aleksan­ i pozostawać placówką naukowo-badaw­ w 1987 roku przewłaszczenie tego obiek­ der Kwaśniewski, pozostały dokumen­ czą, łączącą w sobie zainteresowania tu na rzecz muzeum, dzisiaj wielu chęt­ ty wspierające nasze dążenia. Liczne gro­ sztuką nowoczesną z historią i kulturą nych by po niego sięgnęło. Do nowego no sprzymierzeńców pod koniec 1999 Śląska. Stała ekspozycja poświęcona gmachu przeniesione zostaną: dział sztu­ roku zawiązało wspomniany już Komi­ miała być dziejom Śląska od zarania ki, historyczny, Centrum Scenografii tet Budowy Nowego Gmachu Muzeum po dni współczesne, w tym powstaniom i pracownie konserwatorskie, reszta po­ Śląskiego, na czele którego stanął sena­ śląskim i rozwojowi przemysłu górno­ zostanie przy alei Korfantego. tor . W komitecie dzia­ śląskiego. W nowej wersji mieliśmy - Czy magazyny są aż tak pełne, łali ponadto arcybiskupi: Alfons Nossol, do dyspozycji już tylko jeden budynek. że wystarczy eksponatów dla obu Stanisław Nowak, biskupi: Adam Śmi­ Na konkurs wpłynęło wiele bardzo in­ obiektów? gielski, Tadeusz Szurman, Paweł Anwe- teresujących prac. Wybrany został pro­ - W nowym muzeum wcale nie ma aż iler a także rektor Uniwersytetu Opolskie­ jekt austriackich architektów z Grazu, tak potężnych powierzchni wystawien­ go prof. Stanisław Nicieja oraz inni zgodnie z którym wszystkie kondygna­ niczych. Znaczną część zajmują parkin­ wybitni naukowcy, m.in. prof. Jan Mio­ cje głównego budynku mają znaleźć się gi, magazyny. Na ekspozycje przeznaczo­ dek, prof. Franciszek Kokot, prof. An­ pod ziemią. Byłem temu przeciwny, ne są dwa poziomy. drzej Bochenek, a także artyści: Wojciech początkowo wspierał mnie kolega, dy­ - Skąd więc zrodził się pomysł likwi­ Kilar, Waldemar Świerży i Jerzy Duda- rektor muzeum z Grazu, ale w końcu i on dacji Muzeum Górnośląskiego, które­ -Gracz. Był członkiem tego komitetu uległ namowom reszty członków jury. go zbiory miały wypełnić wolne prze­ również Tadeusz Kijonka, wówczas już Pozostałem sam, trudno mi więc było strzenie? redaktor naczelny „Śląska”. Na prośbę rzucać się na drzwi niczym Rejtan, ale - Zapewne chodziło o połączenie ga­ komitetu Jan Fiszer przedstawił dwie zdania nie zmieniłem, choć oczywi­ lerii malarstwa polskiego XIX i XX, two­ koncepcje nowego gmachu. Jednocześnie ście zaniechałem protestu. rzonej przed wojną przez prof. T. Dobro­ udało mi się przekonać ówczesnego - Dlaczego był pan przeciwny pod­ wolskiego, później przez doktora Józefa marszałka Jana Olbrychta o celowości ziemnemu obiektowi? Matuszczaka. Po restytucji muzeum, budowy nowego gmachu i do zaakcep­ - Patrzyłem na to okiem gospodarza do Katowic powróciła tylko niewielka towania przez Sejmik Województwa i przerażały mnie przede wszystkim część galerii, zbiory grafiki zachodnio­ idei wznowienia budowy. Ajednak trze­ koszty utrzymania obiektu podziemne­ europejskiej podarowane muzeum przez ba było kolejnych lat, aby coś się ruszy­ go, który będzie pożerał ogromne ilości generała Józefa Zająca, zbiory rzeźby ło. Po wielu zabiegach w październi­ energii elektrycznej - oświetlenie, ogrze­ i rzemiosła artystycznego. Natomiast ku 2002 roku zostaliśmy właścicielami wanie, utrzymanie odpowiedniej wilgot­ pozostały w Bytomiu zbiory etnograficz­ działki w rejonie ulic Wita Stwosza, Ce­ ności itp. Ponadto w poprzedniej koncep- ne, przyrodnicze i archeologiczne. glanej, Tadeusza Kościuszki i alei Gór­ cji wszystkie obiekty kopalniane były W tymczasowej siedzibie nie było ani tak nośląskiej, tam miał stanąć nowy gmach. odpowiednio zagospodarowane i wyko­ obszernych sal wystawienniczych, ani -Ajednak nie tam będzie muzeum. rzystane do ekspozycji, teraz będą stra­ na tyle dużych magazynów, aby wypeł­ - Lobby przemysłowe przekonało szyć. Nawet po latach oswajania się z tą niać je eksponatami z Bytomia. W wie­ ówczesne władze wojewódzkie do kon­ nową propozycją nadal nie jestem nią za­ lu muzeach narodowych a także europej­ cepcji przejęcia przez muzeum tere­ chwycony, ale liczy się nade wszystko skich część zbiorów znajduje się nów pokopalnianych w zamian za mu­ fakt, że wreszcie po ponad dziewięćdzie­ w magazynach, zbyt małe powierzchnie zealną działkę na rzecz Katowickiego sięciu latach Muzeum Śląskie doczeka się wystawiennicze nie pozwalają na stałe Holdingu Węglowego. W grudniu 2004 własnej siedziby. ich eksponowanie. Dla nowego mu­ roku doszło do zamiany działek. Nowe - Kiedy rodziły się coraz to nowe zeum jest to okazja do organizacji wy­ miejsce wymagało innej koncepcji archi- koncepcje lokalizacji, jakie były pla­ staw stałych i czasowych, do pokazania tektonicznej, ogłoszono więc po raz ny wobec istniejącego gmachu mu­ zalegających w magazynach cennych kolejny konkurs, tym razem na zagospo­ zeum przy alei Korfantego? zbiorów, sprowadzając je nawet z najod­ darowanie terenu po byłej kopalni - Ten budynek ma już swoją historię, leglejszych stron świata. „Katowice”. Pod koniec 2005 r. koncep­ ma także swoich wiernych i stałych by­ - Dziękuję za rozmowę. cja gliwickiej pracowni projektowej walców, nie może więc zaprzestać do­ Gdzie tu sprawiedliwość? Żył tak jak pisał, a przecież tak niewielu to po­ trafi. I tak oto docieramy do nowej, czy też Łachmyta = jedynie odrębnej kategorii Łachmyty. No bo ci, którzy mieli odwagę przypo­ minać społeczeństwu o jego wyrzut­ kach, niekoniecznie musieli żyć ży­ ciem swych bohaterów. Jest w tym pewna mądrość, bo już Arystoteles był zdania, iż życie to życie, a literatura to jako bohater nie-życie. Zwłaszcza kiedy ktoś z li­ teratury usiłuje wyżyć.

W wieku XIX, zwłaszcza pod ko­ (prolegomena - jakże skromne) niec, modny stał się tzw. cygan (od cy­ ganerii), tj. artysta w nienajlepszej kon­ dycji finansowej i obyczajowej, który skandalizował syte i zamożne, choć iektórzy wolą określenie „me­ na tym zależało. Mówiąc krótko stał także w nienajlepszej kondycji obycza­ Nnel”, ale choć i łachmyta i menel się bohaterem literackim cała gębą jowej będące społeczeństwo. Cygan lu­ są pojęciami zdecydowanie nieostry­ i to na długo przedtem, nim umościł bił się napić (absynt, wódka, ostatecz­ mi, wolę łachmytę, jako że określenie sobie gniazdko w życiu politycz­ nie alasz, jeśli był to cygan krakowski, to odnosi się nie tylko do wyglądu, ale nym. bo jeśli nie daj Boże paryski, to absynt także określa stosunek do życia we obowiązkowo) i zamieszkiwał z oso­ wszystkich jego przejawach. A więc Jedno i drugie nie nastąpiło nagle. To bą płci odmiennej (takie były czasy) niedbały strój, stan permanentnego nie- oczywiste. Zapowiedzi pojawienia się niższego stanu. Wszyscy się oburzali domycia i niedogolenia, przy łóżku Łachmyty (skoro uznaliśmy go za bo­ i wszyscy (choć może głównie męż­ szkło z czymś mocniejszym, co cza­ hatera, to piszmy go przez duże Ł) czyźni) mu zazdrościli seksu bez zo­ sem może, zwłaszcza w polskich wa­ widzimy już w różnych dawnych lite­ bowiązań, albowiem wtedy zobowią­ runkach, przybrać niebieskawo-purpu- raturach (cała seria Dylów Sowizdrza­ zania to była legalna żona, a praczka, rową barwę. To na pierwszy rzut oka. łów, historie Łazika z Tormesu pióra szwaczka czy subretka? Jakież to zo­ Natomiast pobieżny nawet wywiad Quevedo i mnóstwo innych). Zawsze bowiązanie? Dobrze, dobrze być cy­ środowiskowy, ulubiona czynność jednak traktowano tę cześć literatury, ganem, zwłaszcza na kartach powie­ wszystkich policji świata, ujawnia jako boczną półkę satyry, bądź też ko­ ści z La Belle Epoąue. brak pracy i zdecydowanych przeko­ ryfeusze światli uważali, że jest nie nań. Z jednym wszakże wyjątkiem. warta czytania z uwagi na oczywisty Po wojnie jednak, tej pierwszej Charakteryzuje go przekonanie o głę­ brak walorów pedagogicznych, a by­ światowej, trochę zmieniło się społe­ bokim bezsensie każdej pracy. Stosu­ wało też, iż przypinano autorom pierw­ czeństwo i twórcy inaczej niż dotych­ nek do kobiet? Konsumpcyjno-lekce- szych, nieśmiałych prób ukazania czas zaczęli postrzegać swoją rolę. Co ważący. O służbie wojskowej nawet nam Łachmyty in statu operandi (bo by o niej nie mówić, rewolucja nie wspominam. Kodeks moralny? nie powiem przecież „przy pracy”) ja­ i w tym środowisku dała znać o sobie, Brak. Plany i perspektywy? Proszę nie ko herezję czy pornografię. domagając się od artysty, w tym tak­ żartować. że od pisarza, nieustannego ekspery­ Patronem tych prób był obwieś co mentu, także na tkance swego nieko­ Im więcej wiemy o łachmycie, się zowie - mistrz Franciszek Villon. niecznie młodego życia. I tu wśród tym mniej jesteśmy skłonni uważać Mistrzem był imć Villon nie tylko fa­ wielu utalentowanych pisarzy pojawia go za bohatera. Zwłaszcza literackie­ chu poetyckiego, ale i rzezimiesz­ się facet doprawdy niezwykły - Erie go. Wychowano nas przecież kiem pierwszej klasy, co spowodo­ Blair, znany dziś w świecie jako na wzorcach romantycznych i kulcie wało, że jedynie o włos uniknął George Orwell. - Ależ Orwell nie był dla wyjątkowości. Kiedy bowiem królewskiej szubienicy, która stała Łachmytą! - zawoła jakiś entuzjasta przyjrzymy się większości bohaterów zapewne gdzieś pomiędzy Nótre twórczości utalentowanego Angli­ literackich zachodniego świata ostat­ Dame, Prefekturą policji i Pałacem ka. - Zgoda, takim prawdziwym nich dwustu z okładem lat- od Tri- Sprawiedliwości. Wszystko wskazu­ Łachmytą nawet nie mógł być. Prze­ strama Shandy, Mikołaja Doświad- je na to, iż żywot tego człowieka szkodziło mu to, że był socjalistą. Nie czyńskiego, Luciena de Ribampreux, upływał właśnie w tym kwadracie w tym rzecz, bym uważał, iż socjali­ Wokulskiego, Swanna, przez Blo- (ów religijno-policyjno-sądowy trój­ ści posiadają jakieś nadprzyrodzone oma, Barykę i innych, aż po Guya kąt należy uzupełnić o Sorbonę, przymioty, które impregnują ich Crouchbacka i samego Godota, to są której był absolwentem). Gdyby po­ przed staniem się Łachmytą. Nie. to postaci niezwykłe i niepowtarzal­ szukiwać patrona wszystkich póź­ Socjaliści posiadają poczucie celu ne, bardzo często, paradoksalnie po­ niejszych pisarzy łachmytów, z Hen­ bądź misji, a to, jak wykazaliśmy przez swą typowość. Tymczasem ry Millerem i Jeanem Genetem, nota na wstępie, nie mieści się światopo­ łachmyta, nie wabiąc nas niczym bene przez jakiś czas pensjonariu­ glądzie prawdziwego Łachmyty. Za­ szczególnym, czaił się przez te szem katowickiego więzienia, włącz­ sługa Orwella dla światowego łach- wszystkie lata, by mniej więcej w po­ nie, Villon byłby patronem idealnym. mytyzmu polega na tym, iż był przez łowie ubiegłego stulecia wypłynąć Problem jedynie w tym, iż nie ma ra­ pewien czas rzeczywiście „down and sS** na szerokie wody. Zajął na nich, jak czej, jak donoszą miarodajne źródła out in Paris and London”**) i opisał to się mówi, poczesne miejsce i nic watykańskie, na jego beatyfikację, to ślicznie w książce wydanej w 1933 nie wskazuje na to, by miał je szyb­ choćby najskromniejszą, nie wspo­ roku. Inaczej się jednak pisze, zaglą­ ko opuścić, choć niektórym może i by minając o kanonizacji, cienia szans. dając jedynie do spelunki odwiedza- 53 nej przez biedaków, a inaczej, gdy potrafi. Jeśli w jakimś okresie życia Częściowo na to pytanie odpowia­ nad człowiekiem zamyka się niebo coś takiego mu się przytrafi, żyje żą­ da amerykański Łachmyta nieco i nie widać perspektyw. Oczywiście, dzą zemsty. Ów wiedeński menel, świeższej daty, Charles Bukowski. pisarze sowieccy robili podobne eks­ który w owym nieszczęsnym 1933 Twierdzi on bowiem, że faceci, któ­ perymenty, mieszając się w imię roku został kanclerzem Niemiec, rzy cały dzień spędzają przy produk­ raczkującego socrealizmu z rewolu­ jest klasycznym tego przykładem. cyjnej taśmie albo nie daj Boże w biu­ cyjnym tłumem (nigdy motłochem) rze, nie są w stanie w sprawach seksu i osiągając raczej żałosne rezultaty. Tymczasem za Oceanam trudno dotrzymać kroku przepitemu co praw­ Sukces tak naprawdę odnieśli jedynie było być Łachmycie artystą. Takie da, ale wybyczonemu ponad granice ci, którym ustrój niejako z góry prze­ społeczeństwo. No, oczywiście ja­ przyzwoitości Łachmycie. Takiemu znaczył taką rolę, nie pytając o pre­ koś tam się żyło, coś się pisało, ale że­ żadna kobieta się nie oprze. Prawie dyspozycje, czyli Wieniedikt Jerofie- by zostać takim przez duże Ł, trzeba żadna. I to nielubienie, to przez zwy­ jew, poniekąd Warłam Szałamow, było przyjechać do Paryża. Teraz jest kłą, niską zazdrość, o którą nietrudno do pewnego stopnia Wiktor Jerofie- odwrotnie. Jednym z większych mi­ w społeczeństwie zniewolonym przez jew i może jeszcze jeden lub dwóch strzów obu sztuk był Henry Miller. Se­ pracę - taśmę produkcyjną, biuro pisarzy. Pozerów wykluczam. Łach­ kwana stała się dla niego literackim i inne temu podobne bzdury odziera­ myta bowiem jakoś zawsze sobie ra­ Rubikonem, który przekraczał na Pont jące Łachmytę z jego godności. Dla fe­ dzi - zawsze ma co zapalić i gotów des Arts obejmując jednym ramieniem ministek Bukowski ma również garść się urżnąć choćby wodą brzozową, swa żonę, a drugim Anais Nin, a opu­ obserwacji: a proletariusz ma honor i raczej blikowany w 1934 roku „Zwrotnik umrze niż użebrze na papierosa i pi­ Raka” jest, jak to ujęła brytyjska lite­ Żonaty jesteś, Manny? wo. - A kij mu w ryj - jak mawiały raturo znawczyni Margaret Drabble, - C o ty! zatwardziałe zeki, o których świat do­ „szczerą i żywą opowieścią o przygo­ - Kobitki? wiedział się wiele lat później. - Niech dach amerykańskiego artysty w Pary­ - Czasami. Ale nigdy na dłużej. sobie umiera. żu.”***) Szczerość relacji Millera - W czym problem? była porażająca, zwłaszcza dla cenzu­ - Kobieta to zajęcie na cały etat. Zwróćmy przez mgnienie oka uwa­ ry, amerykańskiej, ale nie jedynie. Każdy musi wybrać sobie fach i się go gę na ów rok 1933 - albowiem jest Ameryka nie lubi Łachmyty. A kto lu­ trzymać. to data wejścia Łachmyty na dobre, bi? Z pewnością nie feministyczna - Rzeczywiście. Jest to jakiś emocjo­ choć może to nie jest właściwe sło­ część krytyki literackiej, która z przy­ nalny drenaż. wo, w świat polityki. Pisarz Łachmy­ czyn, o których już było na wstępie, -Fizyczny również. Przecież one się ta, nawet niespecjalnie wykształco­ plus z powodu fetyszyzowania poten­ chcą na okrągło pierdolić. ny, rozumie Arystotelesa i nie miesza cji seksualnej, uznaje Millera za jed­ - Znajdź sobie taką, z którą byś to rzeczywistości z fikcją. Wystarczy, że nego z głównych wrogów. Dlaczego lubił robić. swój świat opisuje. Polityk tego nie nie lubią go pozostali? - Akurat. Wystarczy, że pijesz albo grasz. Zaraz ci powie, że to „niszczy naszą miłość”. - To znajdź sobie teką, która lubi go­ rzałę, hazard i ruchanko. -A po co komu taka kobieta?”****)

Sprawy damsko-męskie. Odwieczna kwadratura koła. Charles Bukowski miał jednak sporo szczęścia, bo w cza­ sach, gdy dojrzał jako pisarz, co nastą­ piło w jakiś czas po osiągnięciu dojrza­ łości w dziedzinie łachmyctwa, cenzura w Ameryce i w świecie zdążyła się już nieco przyzwyczaić do nowych dzie­ dzin życia opisywanych przez literatu­ rę. Także do brzydkich słów, które dodają autentyzmu dialogom, monolo­ gom, narracji, a nawet opisom. To że Bukowski wie o czym pisze, nie ule­ ga wątpliwości. Potwierdza to jego biografia. Nie jest także dla niego problemem identyfikowanie się z pew­ nym idywiduum nazwiskiem Henry Chinaski.

Autorzy z pokolenia beat-generation nie rozpieszczali publiki. Dziś bohater „On the Road” Jacka Kerouaka, Dean Moriarty, przez krytykę i czytelników traktowany jest jak byronowski Childe Harold, a sam autor został ogłoszony klasykiem. Bukowski jest także na dobrej drodze. Jednakże jestem pewien, że gdybym w liceum porwał się na taki temat, jak niniejszy, a było to przed trzydziestu z okładem laty, jechać. Miałem już wsiadać, gdy z ty­ łym, ciesząc się sławą lokalnego ab­ gdy żyli wszyscy trzej autorzy, moi łu wpadła na mnie jakaś gruba Mek- negata szlachetniejszego (?) chowu. rodzice zostaliby wezwani nazajutrz do sykanka. Wyglądała na nieźle narwa­ Słowem, łachmytyzm to poza jedynie? szkoły, gdzie zapewne dowiedzieliby ną. Ująłem ją pod boki i usiłowałem Niekoniecznie. Raczej, w wielu przy­ się, że jestem na najlepszej drodze, by podsadzić. Była potwornie ciężka. padkach, odrzucenie pewnych konwe­ zostać łachmytą. Nie bardzo sobie z tym radziłem. nansów, wygodnych, choć ogłupiają­ Wreszcie moja ręka znalazła jakieś cych kolein życia, stereotypów, być A przecież w Polsce żył i tworzył oparcie, chyba w najgłębszym zaka­ może zastępowanych innymi, przyję­ wtedy niezapomniany Jan Himils­ marku jej krocza. Podsadziłem ją cie jakiejś postawy wobec konsump­ bach, który na swój sposób opisywał w końcu, po czym sam wyciągnąłem cyjnego czy filisterskiego stylu egzy­ i diagnozował takiego członka gomuł- rękę, aby złapać się czegoś i wskoczyć stowania. kowskiego i gierkowskiego społe­ jako ostatni na platformę. I wtedy ten czeństwa, w którym z definicji nie po­ Meksykanin, nadzorca, przydepnął Ale nagle, być może od czasów, gdy winno być dla niego miejsca. I okazało mi stopą dłoń i powiedział: polnymi drogami chadzał Edward się, że scenografia odpustu w Ry­ Nie jedziesz. Mamy już komplet. Stachura, Łachmyta zdecydowanie kach miała wiele wspólnego z entoura- Silnik ciężarówki zaskoczył, za- opuścił margines literatury i sztuki. ge’em Alvarez Road w Los Angeles charkotał i po chwili zgasł. Kierowca Dziś w wielu kręgach i koteriach lite­ czy inną, podobnie lumpowską okoli­ ponownie uruchomił starter. Tym ra­ rackich łachmytyzm staje się pozą nie­ cą w innym mieście Ameryki. Nasza zem zapalił. Odjechali.”*****) mal urzędową, i zjawisko to zaczyna cenzura, równie głupia i absurdalna, osiągać skalę masową. Ale nie dajmy jak amerykańska, żeby to przełknąć Ale to nie wszystko. Bo Łachmyta się zwieść. Garnitury wiszą w szafach, otrzymała twórczość Himilsbacha często zaskakuje trafnością i głęboko­ bo zawsze może się trafić jakaś presti­ w opakowaniu zastępczym jakiejś ścią sądów, opakowanych w niedopra- żowa nagroda czy doktoracik honoris idiotycznej dydaktyki i walki z prowin- ne, poniewierające się na prześciera­ causa. Nic więc dziwnego, że od cza­ cjonalizmem, alkoholizmem itp. By­ dle nigdy nie zasłanego łóżka ciuchy. su, gdy zanegowano słuszność twier­ ło także, co zaskakujące, miejsce dla Skąd mu się to bierze? Strach nawet dzenia, iż ilość przechodzi w jakość, śląskiego portretu w tej galerii Łach- pomyśleć. Istnieją poważne podej­ Łachmytów nie przybyło wielu, nato­ mytów. Mam tu na myśli janoschowe- rzenia, iż z ciężkiej i rzetelnej intelek­ miast tych drugich, co niemiara. go „Cholonka”. Autorzy beat genera- tualnej pracy. Kiedy znajduje na to tion natomiast byli nie do przełknięcia. czas, pomiędzy pijaństwami i rwaniem * * * Dekadencja społeczeństwa konsump­ kobitek, tego nie sposób dociec, ale cji, któremu przewróciło się w gło­ fakt pozostaje faktem, iż spod sterty Tyle o literaturze. A co z polityką? wie. I nie było ani Ginsberga, ani Bu­ brudnych skarpetek i stosu pudełek Tu także łachmyta zaczął odnosić kowskiego, ani Kerouaca, ani Millera po papierosach wyzierają czasem my­ sukcesy. Pisze się przez małe ł, bo pnie do 1989 roku. śli godne filozofa. „Z niczego nie ma się zazwyczaj do urzędów, których na­ nic” - powiada Cholonkowa, lewitu- zwy szacunek dla państwa każe pisać Dziś, kiedy przyglądam się dosyć jąc w odorze gotowanej kapusty i nie literami dużymi. Oczywiście, do nich nieporadnym próbom młodego poko­ wietrzonego nigdy pokoju. nie dorasta i sprawia, że Łachmyta li­ lenia, podejmowanym z zamiarem teracki zyskuje na popularności. Pa­ stworzenia obrazu społeczeństwa kon­ Ktoś, kto wyobraża sobie, iż Łach­ trząc na niego i czytając o nim, spo­ sumpcyjnego in statu nascendi i oka­ myta, to łachmyta do szpiku, jest łeczeństwo już wie kim by był, gdyby zania sprzeciwu wobec, zdawałoby się, po prostu naiwny i zalatuje od niego nie był politykiem. Siedziałby gdzieś żelaznych reguł tego świata, widzę, że uniwersytetem i literaturoznawstwem przed sklepem i popijał piwo, nikomu młodych zawodzi przede wszystkim niedostudiowanym na kilometr. Taki jednak nie szkodząc. Nie obiecywał­ odwaga i wyobraźnia. Odwaga, bo ma­ ktoś zafascynował się widokiem zie­ by swym wyborcom - Niemcom, ją cykora, gdy trzeba by się wyrwać lonkawego absyntu, opowieściami Serbom, Bośniakom, Chorwatom, z kręgu zabawek Hi-Tec i zbliżyć się 0 alaszu pitym w nadmiarze i ła­ Białorusinom, Rosjanom, Palestyńczy­ do rzeczywistości zachodniopomor­ twych panienkach, a przeoczył drob­ kom i innym, w tym niektórym Pola­ skiej lub wschodniopogranicznej an- ny fakt, iż Diogenes, nim zdobył się kom, że się w ich imieniu za coś ze­ no domini 2012, no i oczywiście jago- na daleko posunięta bezczelność w sto­ mści, czy o coś upomni, więc nie dzianlta to nie Jasio z czarną etykietą. sunku do Aleksandra Wielkiego, nie miałby tego rodzaju stresogennych A poza tym telewizja i rozmaite ukła­ tylko przerobił cały kurs tamtoczesnej i przerastających jego możliwości dy cię nie dostrzegają. Ajak chce głów­ filozofii, ale dołożył do niej sporo zobowiązań. Piłby sobie swoje piw­ ne przykazanie piaru - jeśli nie ma cię od siebie. Był Łachmytą z całą pew­ ko czy wodę brzozową i byłby wesel­ w mediach, nie żyjesz. Wbrew Arysto­ nością, natomiast czy był łachmytą, szym i szczęśliwszym człowiekiem. telesowi. A wyobraźnia? Dopiero można poważnie wątpić. Choćby dla­ A my wraz z nim. Łachmyta, który zrozumie, że media tego, że był synem bankiera, którego to także nie-życie, a życia nauczy się doprowadził do miny. Tak też się pomiędzy takimi jak on, może napisze rzecz ma z wieloma innymi. Pod tygo­ 0 tym książkę. Bo na razie powstają dniowym zarostem, nieświeżą koszu­ steki wyzwisk pod adresem Bogu du­ lą czy zapuszczonymi włosami kryje *) Tytuł książki Orwella opubliko­ cha winnej rzeczywistości. Wulgary­ się wiedza, czasem połączona z erudy­ wanej w 1933 roku („Na dnie w Pary­ zmy jakoś nie chcą się stać solą życia. cją, a wiersze, opowiadania czy eseje żu i w Londynie” w tłum. autora). A literatura bardziej od naśladownic­ anie piszą się same. Są efektem uważ­ **) Margaret Drabble: The Oxford twa ceni sobie rzetelną obserwację nej lektury, wnikliwej obserwacji Companion to English Literature. 1 choćby ślad myśli czyli refleksji. Bo 1 bezsennych, choć ascetycznych no­ Oxford University Press, Oxford 1985. inaczej będzie tak, jak z wyjazdem Bu­ cy. Ktoś, kto zakosztował łachmyty- ***) Charles Bukowski: Faktotum. kowskiego na zbiory pomidorów: ■/rnii w młodości niewielkie ma szan­ Noir sur Blanc, Warszawa 2005. Przeł. „Zdecydowałem, że dam sobie radę se na to, by zostać Łachmytą. Często Jan Krzysztof Kelus. z tymi pomidorami. Postanowiłem poprzestaje na małym i w ogółe na ma­ ****) Tamże. mm od 1922 roku Województwie Śląskim, ma­ jących na celu kreowanie polskiego, śląskiego środowiska kulturalnego i kul­ 1922 r. - polska tywowanie wszystkich form życia publicz­ nego przynależnych takiemu środowisku. Do dziś budzi podziw ówczesny program kształcenia studentów - wszechstronny kultura na Śląsku i nowatorski, prawdopodobnie wzorowa­ ny na programie Bauhausu - najsłynniej­ szej ówczesnej kuźni artystycznej w Eu­ ropie. Uczniowie katowickiej szkoły uczęszczali m.in. do pracowni rysunku MICHALINA Józefa Jaremy, pracowni malarstwa pro­ wadzonej przez Czesława Rzepińskiego, WAWRZYCZEK-KLASIK grafiki warsztatowej Jana Burczaka, grafiki użytkowej Józefa Mroszczaka Pasja i pracowni ceramiki, której przełożonym był Edmund Matuszczalc. Środowisko ar­ tystyczne przedwojennych Katowic by­ ło bardzo silne, szkoła cieszyła się dużym zainteresowaniem. Niestety ten dobry czas całkowicie przekreślił wybuch woj­ ny. Wykładowcy tak jak i wielu niezależ­ i niezłomny nych śląskich twórców, rozpierzchli się po Polsce.

Początki Akademii

1945 r. w Katowicach pozostało Wniewielu twórców związanych upór z przedwojennym środowiskiem. Mimo to te osoby, które pozostały, zaangażowa­ ły się w odbudowę życia artystycznego. Informacji na ich temat dostarczają wspomnienia Amelii Pomorskiej-Lange, Początki i rozwój Akademii Sztuk Pięknych młodej wówczas, katowickiej graficzki. Opisuje ona m.in. swoją znajomość w Katowicach z Pawłem Stellerem - wybitnym artystą, nagrodzonym przed wojną w Paryżu zło­ tym medalem za cykl grafik pt. „typy ślą­ Akademia Sztuk Pięknych w Katowicach istnieje jako niezależna uczel­ skie”. Jak zanotowała: Paweł Steller, spo­ nia dopiero 11 lat. Nie oznacza to bynajmniej, iż wcześniej jej tutaj nie by­ kojny, zrównoważony i pełen optymizmu, ło. Pod różnymi nazwami, w trudnych politycznie czasach, trwała zaczął działać bardzo aktywnie. Zapro­ jektował pierwsze plakaty dotyczące i rozwijała się, skupiając od początku wybitne osobowości świata sztuki. Ziem Odzyskanych, obelisk na Placu Wol­ ności i zajął się organizowaniem Związ­ Tq1j-zauważa Barbara Szczypka- czesne władze, strony. Historia tej ku Artystów Plastyków. Niestety jego J dJV-Gwiazda: Formowanie nowo­ uczelni to zatem historia kulturalnego, działania zaniepokoiły władze do tego czesnego centrum kulturalno-artystycz­ plastycznego środowiska Katowic. Opo­ stopnia, iż, jak wspomina Pomorska: jak nego Górnego Śląska po II wojnie wieść o życiu artystów, którzy poprzez grom na nas wszystkich spadła wiado­ światowej jest zjawiskiem szczególnym Akademię związali się z tym miastem mość, że został aresztowany, następnie na tle ówczesnej sztuki polskiej. Lanso­ i regionem. wywieziony na Sybir. Artysta przebywał wana przez oficjalne programy rządo­ w łagrze pod chińską granicą 20 miesię­ we wizja dzielnicy industrialnej wyraź­ Wolna Szkoła Malarstwa cy, udało mu się jednak powrócić. nie dyskredytowała jej dziedzictwo i Rysunku Ucieczką do Australii musiał ratować się kulturowe, które zostało zredukowane im. Aleksandra Gierymskiego natomiast kolejny, czynnie udzielający się do kilku zaledwie obszarów widzenia po wojnie artysta - Adolf Knop. Przed 39 przez pryzmat folkloru i subkulturę fa ­ ierwowzorem dzisiejszej ASP w Ka­ r. uczył on w szkole w Sosnowcu. Jego miloka. Przybyłym do Katowic z różnych Ptowicach była, założona w 1936 ro­ byli wychowankowie w kwietniu 1945 regionów Polski plastykom przyszło ku, Wolna Szkoła Malarstwa i Rysunku r. zorganizowali w Katowicach pierwszą zatem budować nowoczesne oblicze im. Aleksandra Gierymskiego. Była to wystawę malarstwa. Jak pisze Pomorska: artystyczne dzielnicy oraz tworzyć do­ szkoła prywatna, utworzona przez wybit­ Brali w niej udział między innymi bracia godne warunki pracy twórczej. Był to nych polskich kolorystów - Czesława Wacław i Michał Błażejewscy, Stanisław czas szczególnej aktywności artystycz­ Rzepińskiego i Józefa Jaremę. Ważnym Gawron i Marian Malina. Nazwaliśmy nej, która w różnych częściach regionu jej sponsorem i pomysłodawcą był rów­ ich wtedy - „ chłopcami z Sosnowca ”, rozwijała się w mniej lub bardziej ko­ nież Tadeusz Michejda - architekt oraz Rok później spotkali się wraz z autorką rzystnych warunkach zewnętrznych. Ta prezes śląskiego oddziału SARP. Jak za­ wspomnień w krakowskiej Akademii. aktywność artystyczna, wysiłek wielu, uważa Dorota Głazek: Jej istnienie by­ W 1945 r. do Katowic powrócili m.in. nie były nadaremne. Pedagodzy uczel­ ło jednym z wielu przedsięwzięć, obok grafik użytkowy Józef Mroszczak i rzeź­ ni, jak i kolejne pokolenia absolwentów, działalności Muzeum Śląskiego, Towa­ biarz Stanisław Marcinów. Uzyskali oni stworzyli silne, śląskie środowisko rzystwa Przyjaciół Nauk, czy Śląskiego zezwolenie gen. Aleksandra Zawadzkie­ twórcze. Ich prace zdobywały uznanie Towarzystwa Wystaw i Propagandy Go­ go na zorganizowanie pierwszej Państwo­ w kraju i za granicą, ukazywały region spodarczej podejmowanych przez środo­ wej Szkoły Sztuk Plastycznych w Kato­ z całkiem innej, niż kreowana przez ów­ wiska inteligenckie w istniejącym wicach. Do pracy w liceum przyjechało wielu artystów z całej Polski. Byli wśród mentach z przyłączenia szkoły do kra­ i Sztuki, minister W. Sokorski wzywał nich twórcy z wieloletnim dorobkiem ar­ kowskiej Akademii nie zanotowano ani do nauczania w duchu socrealizmu, kry­ tystycznym i pedagogicznym, tacy jak słowa o jej krótkiej samodzielności. tykując równocześnie grafikę użytkową: Aleksander Rak, ale też młodzi absol­ Zmieniono nazwę uczelni na II Wydział przy szkoleniu studentów winno się po­ wenci Akademii - m.in. Stanisław Taj­ Grafiki Propagandowej z siedzibą w Ka­ łożyć nacisk na filozoficzne założenia so­ wan (późniejszy dyrektor tegoż liceum). towicach. Jej dziekanem został wówczas, crealizmu, przy równoczesnym demasko­ Energicznie zajęli się oni rozwojem mimo graficznego profilu uczelni, zna­ waniu ich w formalizmie, w którym szkoły oraz organizacją życia artystycz­ ny malarz, scenograf i wieloletni peda­ pozostała w skostnieniu grafdca użytko­ nego w regionie. Ich wysiłek zaowoco­ gog - Leon Dołżycki. wa. W tym celu pracy pedagogicznej po­ wał w niedługim czasie utworzeniem lo­ winien być nadany styl partyjny. Innym kalnego oddziału Związku Polskich Pedagodzy katowickiej filii ASP razem próbowano zwiększyć studen­ Artystów Plastyków, który powiększał się w Krakowie tom liczbę dni zajęć z 5 do 6 dni w ty­ wciąż o przybywające do Katowic, no­ godniu, aby byli zawsze uchwytni i moż­ we osobowości twórcze. Najważniej­ przyłączeniu do krakowskiej ASP, liwi do zaangażowania w prace szym momentem dla rozwoju artystycz­ kadra uczelni znacznie się po­ społeczne. W 1951 roku obowiązkowy nego środowiska regionu, było większyła. Byli wśród niej młodzi arty­ stał się lektorat języka rosyjskiego. Pró­ utworzenie w 1947 r. katowickiego Od­ ści, którzy zaraz po ukończeniu studiów bowano też wprowadzić dla studentów działu Państwowej Wyższej Szkoły związali się z katowicką uczelnią na sta­ wizyty, na zasadzie praktyk, w kopal­ Sztuk Plastycznych we Wrocławiu, ze łe - przykładem tutaj może być Andrzej niach i hutach, aby: studenci mogli za­ specjalnością grafiki użytkowej. Kierow­ S. Kowalski czy Stanisław Gawron. poznać się z pracą górnika bezpośrednio, nikiem katowickiego oddziału został W większości jednak w szkole pracowa­ co niewątpliwie wpłynie dodatnio na si­ mianowany prof. Aleksander Rak, on też ło wielu artystów związanych głównie łę i świeżość bezpośredniego przeżycia prowadził na uczelni zajęcia z rysunku z Krakowem, oddelegowanych na kilka, artystycznego. To tylko niektóre z przy­ dla studentów I roku oraz pracownię gra­ bądź kilkanaście lat do Katowic. Wśród kładów ukazuj ącycb, j ak ówczesne wła­ fiki artystycznej. Pozostałymi wykładow­ nich byli Jerzy Bulak, Adam Hoffmann, dze próbowały ingerować w sprawy cami byli m. in. prof. Józef Mroszczak Andrzej Pietsch, Celina Styrylska, Sta­ uczelni. Po 1956 roku naciski z ich (prac. grafiki użytkowej), Bolesław Sta­ nisław Krzyształowski, Zbigniew Kowa­ strony stały się nieco mniej dotkliwe, ale wiński (prac. rysunku), prof. Stanisław lewski i Bronisław Chromy. W drugiej już w latach kolejnych przełomów ujaw­ Marcinów (prac. rzeźby), Bogusław Gó­ połowie lat 60. do grona pedagogiczne­ niały się ze zdwojoną siłą. Jak zauważa recki (kompozycja brył i płaszczyzn), go zaczęto przyjmować też absolwentów Dorota Głazek: Wydarzenia z mar­ Stanisław Janusiewicz (liternictwo), katowickiego oddziału, byli to artyści: ca 1968, wiece i strajki studenckie Zbigniew Rzepecki - znany katowicki ar­ Tadeusz Grabowski, Roman Nowotarski, w Warszawie i Krakowie odbiły się chitekt (formy architektoniczne i wiedza Roman Starak, Bertold Kuszka, a w póź­ echem w Katowicach. Chociaż nie doszło 0 sztuce), Wanda Rzepecka i Rajnhold niejszych latach m. in. Jerzy Handerman- do wystąpień studentów poza gmachem Tomasz Domin (zajęcia z kreślenia per­ der, Stanisław Kluska, Jan Szmatłoch, Oddziału, to w uczelni odbywały się spot­ spektywy). Pracownię malarstwa po­ Jan Nowak, Jerzy Duda-Gracz oraz To­ kania protestacyjne, sprowokowane nie wierzono młodemu Rafałowi Pomorskie­ masz Jura. Wraz z upływem następnych tylko relacjami z innych miast, ale też pre­ mu, którego Stanisław Marcinów znał lat zatrudniano już samych absolwentów, wencyjną działalnością MO, która wkro­ jeszcze z czasów okupacji, gdy pracowa­ w związku z czym dzisiejsza kadra czyła w nocy na teren domów studenc­ li razem w kawiarni „Plastyków” w Kra­ uczelni składa się właściwie w całości kich i przeszukiwała pokoje. Dziekan kowie - Marcinów jako kierownik sali, z jej wychowanków. i pozostali pedagodzy Oddziału dowie­ a Pomorski jako kelner. Jak wspomina te dziawszy się o tym po fakcie, starali się pierwsze lata uczelni Amelia Pomors­ Wpływ ideologii i polityki załagodzić napięcia wśród studentów. ka - Lange „Do szkoły zgłaszali się adep­ na program i treść nauczania Wtedy też powrócił nacisk na utrzyma­ ci w różnym wieku. Byli bardzo młodzi nie dyscypliny zarówno wśród studentów 1 byli starsi od profesora, ale wszystkich apisy w protokołach rad pedago­ jak i pedagogów. Wymagano rygory­ cechowała jedna pasja. Nikt im niczego Zgicznych i rad wydziału z lat 50. uka- stycznego sprawdzania obecności, a w li­ nie kazał, nikt sobie nic nie wykalkuło- żują, jak władze komunistyczne próbo­ stopadzie 1968 roku studenci na specjal­ wał, nikt im też nic nie obiecał. Zycie sa­ wały wywrzeć wpływ na treści nauczania nym zebraniu z władzami Oddziału mo eliminowało słabszych i niedostoso­ i program uczelni. W 1949 roku w całej zostałi poinformowani, że w celu podnie­ wanych. Jedni zrezygnowali, inni Polsce oficjalnie przyjętym stylem był so­ sienia dyscypliny, lepszego zrozumienia przechodzili do liceum, które wkrótce po­ crealizm. Na jednej z konferencji dla polityki PZPR, rozbudzenia zaufania wstało. Zostali tylko najbardziej utałen- przedstawicieli wyższych szkół pla­ do władz państwowych i politycznych towani i uparci, którzy dotarli do abso­ stycznych w Ministerstwie Kultury w czasie pierwszych trzech lat studiów, lutorium w 1951 roku. ” w czasie wakacji, zostaną W tym to też roku uczelni zobowiązani do 4 miesięcy udało się na krótko usamo­ pracy, odpłatnej, jak zazna­ dzielnić. W październiku 1951 czono. Ponadto zwraca się r. katowicki Wydział Grafiki uwagę studentów, że nie mo­ Użytkowej odłączył się od ma­ gą wyjeżdżać za granicę bez cierzystej uczelni i stał się uzyskania pozytywnej opi­ Państwową Wyższą Szkołą nii organizacji partyjnej i stu­ Sztuk Plastycznych w Katowi­ denckiej uczelni, nie wolno cach. Jej dziekanem został im też pracować, nawet spo­ prof. A. Rak. Trwało to jednak łecznie bez pozwolenia władz bardzo krótko, ponieważ, co Oddziału, a także nie po­ potwierdza m.in. protokół z po­ winni, a nawet nie wolno siedzenia ASP w Krakowie, im organizować indywidual­ ówczesne Ministerstwo dąży­ nych wystaw swoich prac. ło do tego, aby w Katowicach Studenci mimo tych ograni- nie było samodzielnej arty­ czeń nie poddawali się stycznej szkoły wyższej. Uczel­ i wciąż próbowali iść swoją nia w 1952 roku została filią 1947 r. Od lewej prof. Aleksander Rak, Hanna Janusiewicz, Witold Ciecha­ artystyczną drogą, tym bar- krakowskiej ASP. W doku­ nowicz i Stanisław Janusiewicz. dziej, iż co roku wielu z nich tystów próbowało tworzyć wedle zało­ żeń socrealizmu. Młode pokolenie ślą­ skich twórców szybko jednak odpowie­ działo na próby ograniczania ich wolności. W 1953 r. powstała grupa ar­ tystyczna ST-53. Nawiązywała ona w swojej ideologii do założeń przedwo­ jennej łódzkiej awangardy, której naj­ większą osobowością był Władysław Strzemiński. Mimo iż grupa wzięła swo­ ją nazwę od pierwszych liter nazwiska ar­ tysty, często mylnie kojarzono ją z ów­ czesną nazwą Katowic - Stalinogrodem. Młodzi artyści, tacy jak Irena Bąk, Ste­ fan Gajda, Hilary Krzysztofiak, Maria Obremba, Urszula Broll, Zdzisław Sta­ nek, Tadeusz Ślimakowski, chcieli two­ rzyć sztukę bezprzedmiotową w opozy- cji do socrealizmu. W ich pracach widoczne były różnorodne wpły­ Dyplom 1957 r. Od lewej: Andrzej Czeczot, Józef Marek, Ferdynand Szypuła, Ryszard Twardoch, prof. Leon Dołżycki, Jadwiga Słomkiewicz, Anna Keyha, Henryk Baran, Franciszek Wyleżuch, Aloj­ wy - od impresjonizmu przez kubizm aż zy Śliwka, Jerzy Grabicki, Janina Panufnik-czeczot, Krystyna Piotrowska, Janina Szmit-Goraj, Snop­ po bezprzedmiotowość. Organizowali kiewicz, Janusz Owen, Henryk Goraj, Barbara Marcinów, Janina biała, Jerzy Nowak. na początku jedynie wystawy zamknię­ te, dopiero w 1956 r. pokazano ich pra­ zdobywało nagrody na konkursach za­ sprzeciwiający się działalności Minister­ ce publicznie w Krakowie i Warszawie, równo krajowych jak i zagranicznych. stwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, wy­ gdzie spotkały się z dużym uznaniem śro­ Zabawny i ukazujący stosunek ówczes­ mierzonej w autonomię uczelni wyż­ dowiska. Wysoka ocena wystąpień mło­ nych studentów ASP do prób kontrolo­ szych w kraju. dych artystów wiązała się zarówno wania ich trybu studiów, fragment pro­ z kwestią pionierskich wówczas działań tokołu, przytacza D. Głazek. Zanotowano Powstanie samodzielnej Akademii na rzecz ponownej popularyzacji sztuki w nim: Zachowanie studentów w czasie Sztuk Pięknych w Katowicach bezprzedmiotowej, która na gruncie ślą­ zajęć rysunku wieczornego budzi zastrze­ skim nie miała żadnych tradycji, jak żenia. Studenci piją wino, grają na ko­ bchody 50-lecia istnienia katowic­ i z jakością wystawianych dzieł, w któ­ rytarzach w piłkę, płamiąc ściany... Okiej uczelni w 1997 przyniosły ży­ rych sam Julian Przyboś dostrzegał we dyskusje o możliwości jej usamo­ awangardowy sposób, myślenia, osiągnię­ Kolejne reorganizacje dzielnienia się. Dwa lata później Rada cie tej samej świadomości wzrokowej, Wydziału podjęła uchwałę w tej sprawie, którą malarstwo europejskie miało dzię­ czelnia w kolejnych latach prze­ a na początku 2000 roku zwróciła się ki odkryciom kubizmu analitycznego. Uchodziła wiele reorganizacji. W 1972 do Rektora ASP o podjęcie kroków ma­ Nawiązujące do tradycji przedwojennej roku sześcioletni tok studiów skrócono jących na celu przekształcenie filii w sa­ awangardy dokonania artystyczne mło­ do 5 lat. W roku 1977/78 Katedra Kształ­ modzielną akademię. Po wielu formal­ dych twórców dały podstawy rozwoju cenia miała już 11 pracowni malarstwa nych działaniach Sejm przyjął ustawę różnych kierunków sztuki bezprzedmio­ i rysunku. Co ciekawe, prowadzono wte­ „O utworzeniu Akademii Sztuk Pięknych towej na Górnym Śląsku. dy dla studentów 1 roku również zajęcia w Katowicach”. Na jej podstawie 1 wrze­ Kolejną była grupa Arkat (1964 r.). z anatomii. Pojawiła się nowa pracow­ śnia 2001 roku powstała, składająca się Zainicjował ją Zygfryd Dudzik, skupia­ nia książki prowadzona przez Stanisława z jednego wydziału - Grafiki, Malarstwa jąc wokół siebie młodych plastyków: Kluskę. Warto podkreślić, iż wszystkie i Wzornictwa - Akademia Sztuk Pięk­ Tadeusza Figielę, Andrzeja S. Kowal­ pracownie współdziałały z warsztata­ nych w Katowicach. skiego, Zygmunta Lisa, Teresę Micha- mi - typograficznym i sitodruku oraz z za­ Jak zauważa B. Szczypka-Gwiazda, łowską-Rauszer, Zenona Moskwę, Igo­ kładem fotografii. „Cechą charaktery­ pierwsi profesorowie katowickiej uczel­ ra Neubauera, Romana Nowotarskiego, styczną uczelni katowickiej - zauważa D. ni tworzyli głównie w nurcie postimpre- Romana Nygę, Witolda Pałkę, Ludwi­ Głazek - była tendencja do autonomiza­ sjonistycznego koloryzmu. Za wyjątki ka Poniewierę oraz Eryka Pudełkę. cji programów nauczania, nasilająca można uznać tutaj Rafała Pomorskiego, Współpracowali z nimi też rzeźbia­ się w miarę upływu czasu tak, że już który w pierwszej fazie swojej twórczo­ rze - Stanisław Hochuł i Jan Nowicki, od początku lat 70. szkoła w Katowicach ści zwracał się w stronę sztuki abstrak­ oraz wybitny kompozytor Henryk Mi­ dysponowała własną koncepcją dydak­ cyjnej oraz Bolesława Stawińskiego, kołaj Górecki. Nazwa ugrupowania na­ tyczną. który w swoim malarstwie dążył do syn­ wiązywała do określenia „artyści kato­ Wraz z powstaniem „Solidarności” la­ tezy i ekspresji przedstawienia. Leon Do­ wiccy”, a jego założenia odwoływały się ta 80. wzmogły dyskusje na temat samo­ łżycki, Rafał Pomorski i Jan Dutkiewicz do poglądów artystycznych w estetyce dzielności uczelni, jednocześnie uświa­ byli zaś wybitnymi pejzażystami, co bezprzedmiotowej sztuki awangardowej. domiono sobie, jak dalece w całej miało duży wpływ na ich studentów. Wy­ Bliskie były im założenia informelu, Akademii działały tzw. Służby (D. Gła­ chowankowie Pomorskiego i Dutkiewi­ choć ich prace były różnorodne, pozwa­ zek). Stworzono grupę, która miała cza dysponowali rzetelnym warsztatem lali sobie na eksperymenty i poszukiwa­ opracować raport dotyczący sytuacji wyniesionym z ich pracowni, któiy w po­ nia skupiając się na zagadnieniach abs­ na uczelni, rozpoczęto nowy podział pra­ łączeniu z indywidualną inwencją arty­ trakcji, ekspresji, faktury i plamy cowni i katedr, przygotowując się do ot­ styczną zaowocował twórczością Ur­ barwnej. Jako pierwsi w regionie pod­ warcia nowego kierunku - wzornictwa. szuli Brolł-Urbanowicz, Jerzego Dudy jęli dialog ze sztuką światową oraz Często poruszanym tematem było usa- Gracza, Romana Nowotarskiego, Beno­ ośrodkami kulturalnymi w Polsce i za jej modzielnienie się i przekształcenie Filii na Liberskiego oraz Ludwika Poniewie- granicami. Dzięki temu ich twórczość w odrębną uczelnię. Studenci uzyskali ry. Poszukiwali oni nowych rozwiązań została doceniona na świecie i utorowa­ możliwość wybierania swojego samorzą- i koncepcji twórczych. Ich działalność ła drogę kolejnym śląskim twórcom. Po­ du i zorganizowania oddziału Niezależ­ wybiegała daleko poza promowany za 10 swoimi wystawami, zorganizowa­ nego Związku Studentów, który to m.in. w czasach komunizmu oficjalny obraz re­ li też trzy ogólnopolskie Katowickie 58 wystosował list otwarty do Sejmu PRL, gionu. W latach 1940-1954 wielu z ar­ Spotkania Twórców i Teoretyków Sztu­ Zdjęcia z materiałów archiwalnych Akademii Sztuk Pięknych jak zauważa B. Szczypka-Gwiazda: Szczypka-Gwiazda: B. zauważa jak że zarówno kompozycja, jak i styl styl i jego jak kompozycja, zarówno że nawiązują­ i deformacją, ską oonc, nlza uy rezonans Gracz Duda Sam duży w społeczeństwie.(...) znalazła morodnych, z będącym w opozycji do ówczesnych ówczesnych do opozycji w będącym z społeczności. totalitar­ w warunkach go zdominowało warsztatowosprawne malarstwona dłu­ silności. sztuka,się grote­ posługująca 1976-1982. latach w ni uczel­ katowickiej wy­ kładowcy Gracza, Dudy Jerzego dzieł zawdzięczają swój kształt bacznej kształt swój zawdzięczają dzieł twierdząc, realistę, za raczej się uważał sa­ twórców sztuki Śląsku na popularnej i derlandzkiego ni­ malarstwa tradycji do ca też odnaleźć w twórczości twórczości w odnaleźć też można metafory realistycznej sur­ sztuką Elementy metafizyczną. tzw. się zajmowali członkowie Jego „Oneiron”. założyli Wańkiem, rykiem kilkoma z Wraz grupy. od wieku. XX 70. i twórczego 60. lat środowiska go lokalne­ animatorów wych Szczypka- B. iż zatem, nego dziw­ Nic 1970). - (1968 ki w w Katowicach władz, Kościołem. Twórcy tacy Ma­ jak: lokalnej gust nego systemu politycznego jednak, uczelnią, katowicką z związani zachowa­ dosyć byli oni Nie twórczych. postaw wczych wynikiem będące koloryzmu, nawiązujące do postimpresjonistycznego malarstwo zaś uprawiali Bierwiaczonek Olgierd i Mazuś nisław deformacja i ibez­ rozpaczy wyrazem niego dla były groteska obrazach w Stosowane rzeczywistości. obserwacji na częstą współpracę śląskich artystów artystów śląskich współpracę częstą na nazwie o ugrupowanie oni Hen­ m.in. artystami, innymi Urszula Broll i ców Andrzej- czoło­ mianem Arlcat grupy członków określa -Gwiazda Urbanowicz odłączyli się się odłączyli Urbanowicz 1996 r. Vermeera iw na wystawiestudenci Hadze Jana pedagodzy van Delf. kóc doe twór­ dwoje Wkrótce Twórcy tacy jak Halina Lerman, Sta­ Lerman, Halina Twórcy tacy jak Sytuacja polityczna lat 80. wpłynęła wpłynęła 80. lat polityczna Sytuacja Jego

1970.Grafiki Pracownia Raka prof.Aleksandra Ich

przy Wyższym Śląskim Seminarium Seminarium „Gołębnik” Śląskim Galerii Wyższym w przy Bytomiu, w Kapucynów oo. Krzyża Podwyższenia Zygmunt Siara, Tadeusz Kowalski, skiego koloryzmu, wzmocnionego przez wzmocnionego koloryzmu, skiego katedry w Katowicach oraz w galerii galerii w oraz Katowicach w katedry tematem etyki. twórczości Instytucje religijne umożliwiały im swojej w często Wiatr,Jolan­ Zdzisław Kalarus, Roman Jan Szmatloch, Tadeusz Ginko, Kazimierz Romaniuk, Jacek Rykała, Starak, Roman ka, Ewa Czober, Sidorowicz,Ewa Janusz tystycznych tystycznych ar­ postaw się różnorodnością ryzowało Fa neio pz Mzu Die­ Muzeum cezjalnym. przy Angelico” „Fra krypcie w Katowicach, w Duchownym się zajmowali Nyga, Roman ta Kłyszcz, Stanisław Kluska, Karbowniczek, Adam Brachmański, Teresa Bryning-Adamiec- S. Bieniasz, Maciej riusz Andrzej Pałka, swoje prace m.in. we wnętrzu kościoła kościoła wnętrzu we m.in. prace swoje wystaw.pokazywali Artyści organizację Cieślik, Tadeusz Czober, Ireneusz Botor, Ostatnie 10-lecie charakte­ XX wieku Ostatnie wyrosłych na gruncie pol­ gruncie na wyrosłych jedną z największychjedną wartości, zdecydo­ jedna z nowocześniejszych pracowni pracowni nowocześniejszych z jedna i nagrody wyróżnienia na przeglądachją Rondo Sztuld.Rondo Dzięki niej, samymw ser­ zaadaptowano potrzeby jej Na mowy. także się zwiększyła Projektowy, i ny swoje dzieląc się”, „rozrosła uczelnia rym katowicka szkoła grafiki ostatnichw śro­ katowickim w też zajmują miejsce wały o rozwoju akademii, akademii, akademii, akademii, rozwoju o wały Śląsk - 2007; 1947 Katowicach w Pięknych Sztuk Głazek rota twórców, dla których sztuka była i jest i jest była sztuka których dla twórców, Pasja artystyczne. środowiska lokalne promujący obiekt się znalazł miasta cu miejscem dla katowicldej uczelni ważnym jest, bę­ Bardzo Polsce. w graficznych funkcjonuje obecnie gdzie szarowej, najnowszy w są wyposażone cownie liczba przyjmowanych studentów, rozbu­ do rozpoznawalnego rangi latach urosła Marcin Białas i wielu innych,dzięki któ­ Nowak, Dorota Hańderek, Grzegorz to i wystawach grafiki na całym świecie.Są po nowe media. Każdego roku zdobywa­ od tradycyjnych w różnych technikach - rozgrywkami, ponad podziałami... ponad rozgrywkami, politycznymi ponad się wzniosła która idy rdcą nowoczesnością; aPomorska-Lange Amelia tradycją między i niezłomny upór kolejnych pokoleń pokoleń kolejnych upór niezłomny i galeria pieczy, w jej niedawna od dąca przy ul. Ko­ budynek i wyremontowano i fil­ fotograficzny sprzęt komputerowy, pra­ otwarte nowo bibliotekę, dowano Artystycz­ - wydziały dwa na struktury symbolu. się wypowiadając graficy, dowisku Szczególne Tobisa. Andrzeja larstwo Sybilla Skałuba, Olga Pałka-Śląska, Pałka-Śląska, Olga Skałuba, Sybilla W artykule wykorzystano teksty: Do­ teksty: wykorzystano W artykule W ciągu 11 samodzielności W ciągu lat swojej nr 9/2010 r. 9/2010 nr Barbara Szczypka-Gwiazda Szczypka-Gwiazda Barbara o kntutwzu oraz konstruktywizmu gor guracji. ’’ guracji. kręgu w sztuka zostawała twórcy Szymona Kobylarza, Szymona twórcy ab­ i pedagogów - twórców kompozycyjny i myślowy ry­ i myślowy kompozycyjny y rnuz Wlzk czy Walczaka Ireneusza zy obra­ wyrazie w intensywne modelarstwem malarstwem, pomiędzy się plasujące ne, nowoczes­ na wskroś ciażby Wystarczy tu przywołać cho­ twórcze. środowisko rodne silne,wi interesujące i różno­ środowi­ cechuje twórczych ekspresjonistycz- abstrakcji po­ tendencją Dominującą różne odmiany informelu.(...) subtelne i pełne poetyki ma­ poetyki i pełne subtelne młodego prace instalacją a stano­ Akademii solwentów dzień pokolenie po Nowe dzisiejszy. katowickie sko i nowej fi- surrealizmu mian od­ tradycyjnych metafory, realizmu, magicznego nej, Trwanie i zmiana. Akademia Wielość stylów i postaw postaw i stylów Wielość sonei, ^ Wspomnienia, Po-

/ c/O

**^ **^

59

fascynujących wspomnieniach cja rodzinna Zbigniewa Herberta”, Lu­ Wz lat 1925-1995 pt. „Z Janówki blin 2008), a i jeden z moich tamogór- w świat” prof. Mieczysława Chorążego, skich znajomych, tam urodzony w ro­ wybitnego lekarza, długoletniego kierow­ ku 1946, zawsze mi powtarzał, że nika Zakładu Biologii Nowotworów przyzwyczajony był raczej do przymiot­ Centrum Onkologii w Gliwicach, znajdu­ nikowego wzoru odmiany. Za obowiązu­ ję taki oto fragment dotyczący realiów ro­ jące uznaje się już jednak w tej chwili ku 1945, opisujący marsz Czerwonej częstsze deklinowanie rzeczownikowe, Armii ze zdobycznym dobrem: „Pobocza­ o czym niniejszym przypominam: z Ku­ mi posuwały się stada czarno-białych dowy, do Kudowy, w Kudowie. krów. pędzone gdzieś znad Odry za Bug Nie mogę, niestety, jednoznacznie (...) Polska chudoba ginęła od strzału zalecić rzeczownikowego bądź przy­ w łeb, jak żołnierz na froncie, odrąbane miotnikowego wzorca odmiany w odnie­ jej kopyta szły na wóz, a mięsem się dzie­ Śląska ojczyzna sieniu do nazwy miejscowości odległej lono”. Autor użył w nim wyrazu chudo­ od moich Tarnowskich Gór zaledwie ba w odniesieniu do krów, zgodnie ze polszczyzna o parę kilometrów, a nazywającej się Wie- słownikowym znaczeniem „żywy in­ szowa, bo ilekroć tam jestem i dopytuję wentarz, składający się przede wszystkim się o tenże paradygmat, niezmiennie zazwyczaj z krów i koni” (Trzaski, Ever- słyszę: „Jedni godają do Wieszowy, ta i Michalskiego „Słownik języka pol­ w Wieszowie, drudzy - do Wieszowej, skiego” opracowany pod redakcją prof. w Wieszowej” (czuję, że po ukazaniu się Tadeusza Lehra-Spławińskiego” z r. 1938, niniejszego odcinka dostanę jakiś „cynk” t. 1, str. 382). Leksykony współczesne z Wieszowy//Wieszowej!!). uznają już tę formę za przestarzałą i de­ Wracając zaś do nieustabilizowanych finiują ją jako „skromny dobytek, ubogie postaci nazewniczych na tych ziemiach mienie, gospodarstwo”: zgarnął do wę­ śląskich, które znalazły się w granicach zełka całą chudobę; ojcowska chudoba Polski w roku 1945, warto jeszcze przy­ („Uniwersalny słownik języka polskiego” wołać Legnicę, Kłodzko i Nysę. Ta pierw­ pod red. prof. Stanisława Dubisza, War­ sza — z rdzeniem wyrazowym leg, typo­ szawa 2003, t. 1, str. 442). ; wa nazwa topograficzna o znaczeniu Rzeczownik chudoba, wywiedziony ‘ „rozLEGłe, równinne pole” - w brzmie­ od przymiotnika chudy - w pierwotnym niu niemieckim funkcjonowała jako Lie- znaczeniu „biedny, ubogi, niezamożny, gnitz. W efekcie po wojnie dość długo nędzny”, w języku staropolskim znaczył utrzymywała się wariantywna postać Li- też tyle, co „bieda, nędza, ubóstwo”, gnica, do tego brzmienia nawiązująca. „ubogi, biedak”, „chudość” (Stefan Kiedy znany reżyser Waldemar Krzystek, Reczek: „Podręczny słownik dawnej mój dawny student, a rodowity legnicza- polszczyzny”, Wrocław-Warszawa-Kra- nin, pytał mnie przed laty, czyją zosta­ ków 1968, str. 44). Z v ' ' f i l wić w jednej ze sztuk, której akcja toczy A rozpisałem się na jego temat, bo wła­ JA N M IO D E K się w tużpowojennych latach, poradziłem śnie od niego pochodzi na2wa jednego mu, by tak uczynił, traktując tę formę jak z najbardziej znanych i najstarszych ślą­ dokument tamtego czasu. Co, oczywiście, skich uzdrowisk -Kudowy (od XVI wie­ wcale nie znaczy, bym się za nią opowia­ ku znane są tam lecznicze źródła mineral­ dał w jakichkolwiek innych sytuacjach ne, a w stuleciu XVII powstały pierwsze Od chudoby komunikacyjnych. Legnica - z samogło­ zakłady kąpielowe). Dziś brzmieniowo ta­ ską e - jest pod względem historyczno- jemnicza, niemotywująca się słowotwór­ językowym jedynie uzasadniona! czo od żadnej podstawy, była ona najpierw Z Kłodzkiem - „grodem otoczonym właśnie Chudobą, oznaczającą „ubogą osa­ do Kudowy kłodami drzewa” - rywalizowało Kładz- dę, liche gospodarstwo”, co poświadcza­ ko (substytut niemiecki: Glatz). Tak by­ ją zapisy od XVIII wieku, występujące wa- ło przez wieki i nietrudno się domyślić, riantywnie obok zniemczonej wersji że była to wariantywność polsko-czeska, Kudowa: Chudoba 1743, Cudowa 1789, gucicy, późn. Bogucice - „potomkowie potwierdzona już w dokumentach XII- Cudowa, Chudoba, Kudowa 1845. Wspo­ Boguty”, Siemianowicy, potem Siemiano­ -wiecznych: Clodsco, Kłotsko (z polskim minał mój wrocławski profesor Stanisław wice - „potomkowie Śiemiana”, Święto­ o) - Cladsco, Klatsko (z czeskim a). Rospond (1906-1982), że zastanawiano się chłowicy, późn. Świętochłowice - „potom­ Wreszcie Nysa, oczywiście - nazwa po II wojnie światowej, czy wrócić do tej kowie Świętochla” itp.). Niemcy-tak jak odrzeczna. Zastanawiano się po wojnie, pierwotnej postaci, czy może zdecydować Chudobę - substytuowali Chrapkowice czy nie powinna to być Nisa (z dawn. po­ się na brzmienie Chudobowice („Zwier­ jako Krapkowitz, nagłosowe ch zamienia­ staci Nidsa - od archaicznego praindoeu- ciadło Polski i Świata” 1947, nr 13). jąc na k, i tę zwartą spółgłoskę po ostat­ ropejskiego rdzenia neid „płynąć”). Jak Ostatecznie - by nie wracać do postaci ko­ niej wojnie pozostawiono. pisze Stanisław Rospond w swym „Słow­ jarzącej się z pejoratywnym znaczeniem Wracając zaś do Kudowy, dodajmy, że niku etymologicznym miast i gmin PRL” rzeczownika chudoba - Komisja Ustala­ przez wiele lat rywalizowały z sobą dwa z roku 1984, Komisja Urzędu Rady Mi­ nia Nazw Miejscowości zatwierdziła na­ możliwe systemowo wzory odmiany: rze­ nistrów ostatecznie przyjęła wariant z sa­ zwę Kudowa. czownikowy, czyli z, do Kudowy, w Kudo­ mogłoską y, gdyż Jakub Parkosz w swo­ Także dzisiejsze Krapkowice - nazwa wie (jak z, do alkowy, w alkowie; z, im traktacie ortograficznym z roku 1440 miasta na Opolszczyźnie, leżącego do Warszawy, w Warszawie; z, do Często­ zapamiętał i utrwalił przymiotnik nyski nad Odrą przy ujściu Osobłogi - miały chowy, w Częstochowie), i przymiotniko­ w znaczeniu „pochodzący z Nysy”. Bo pierwotne brzmienie z nagłosowym wy-z, do, w Kudowej (jak zdrowej; z, do, też i niejednokrotnie w murach Almae ch-, czyli Chrapkowice. Powstało ono w Limanowej; z, do, w Kolbuszowej). Matris Jagiellonicae takie brzmienie mu­ od nazwy osobowej Chrapek: Chrapko- Matka Zbigniewa Herberta na przykład, siał słyszeć od licznych scholarów z Ny­ c /n wicy, późn. Chrapkowice - typowa nazwa która bardzo lubiła to uzdrowisko i czę­ sy pochodzących. patronimiczna, znacząca pierwotnie ty­ sto w nim przebywała, używała form le, co „potomkowie Chrapka” (tak jak Bo- do Kudowej, w Kudowej („Koresponden­ Dofinansowano ze środków Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach

Niewiele mówiło się o ochronie przy­ nie. Dopiero jednak zawarte na Szczy­ rody w czasach, gdy przestarzały tech­ cie Ziemi w Rio de Janeiro w 1992 ro­ nicznie śląski przemysł z całą mocą za­ ku międzynarodowe porozumienie w po­ truwał wszystko co było żywe i zielone. staci Konwencji o różnorodności Ale nawet wtedy, w ówczesnym woje­ biologicznej, podpisane wówczas także wództwie katowickim, słynnym regio­ przez Wspólnotę Europejską (Polska nie klęski ekologicznej drzemały sobie ratyfikowała ją w 1996 roku) uczyniło miejscami fragmenty cennych siedlisk z ochrony przyrody największe wyzwa­ natury. Nierzadko był to spadek nie ludzkości. po dawnej, przedwiekowej gospodar­ ce rolnej, pasterskiej i w lasach. Prze­ Prawo jest dobre... trwał on do dziś m.in. w Dolinie Gór­ NA T U R A 2 0 0 0 nej Wisły, bogatej w siedliska ptaków, posobem na jego podjęcie w krajach których zachowanie wymaga ponowne­ Sczłonkowskich Unii Europejskiej go użytkowania stawów hodowlanych. jest właśnie Sieć Natura 2000 czyli two­ Podobnie dzieje się w dawnych lasach W przyrodniczej rzenie systemu obszarów chroniących pocysterskich w Rudach Raciborskich cenne siedliska przyrodnicze Starego czy na Wyżynie Krakowsko-Często- Kontynentu oraz zagrożone gatunki fau­ chowskiej. Tam dla zachowania muraw ny i flory. Nie chodzi o wyznaczenie no­ naskalnych znów pasą się owce i kozy. przestrzeni wych rezerwatów czy parków narodo­ Starania o trwanie natury już widać, wych, lecz o ochronę, zachowanie bo w całej Unii Europejskiej, a więc cennych gatunków ptaków, roślin, genów i w Polsce, są obowiązkiem prawnym. na terenach już użytkowanych, zagospo­ Niestety, nie zawsze akceptowanym! Śląska darowywanych od nowa czy w miejscach Dla zbyt wielu z nas rygorystycz­ przyrodniczych, gdzie planuje się nie­ na ochrona „jakiś tam” żabek, ptasz­ zbędne dla miejscowych społeczności, in­ ków, roślinek czy bajorek... jest prze­ nych nam i nieznanych mikroorgani­ westycje. Ten wymóg przyjęła również szkodą w rozwoju gospodarczym, rodzi zmów. Czyli wielkiej wspólnoty życia Polska w momencie, gdy w 2004 roku niepotrzebne konflikty. Jak jest rzeczy­ na Ziemi od genów poczynając po bios­ stała się pełnoprawnym członkiem wiście? Czy tworzenie Europejskiej ferę kończąc. Człowiek jest tylko jednym Wspólnoty Europejskiej. Sieci Ekologicznej Natura 2000 w Pol­ z elementów tej żywej składania, bez któ­ Prawo dotyczące Natury 2000 wymu­ sce, jest tylko unijną fanaberią? rej jako gatunek może nie przetrwać. sza zrównoważony rozwój na terenach Próby skoordynowania na drodze cennych przyrodniczo. Po to m.in., by adużywamy przestrzeni przyrodni­ prawnej ochrony przyrody w Europie, na naszych oczach nie znikały także Nczej, w której żyjemy. Co godzinę na świecie, podejmowano wielokrot­ z polskiego krajobrazu rolniczego kolej­ z naszej planety znika bezpow­ ne gatunki ptaków i owadów. rotnie kilkanaście gatunków W lasach nie ginęły bezpow­ roślin i zwierząt. Jest to tem­ rotnie gatunki, żerujące przez po od pięciu do do dwudzie­ wieki na martwym, pozosta­ stu pięciu tysięcy razy szybsze wianym w nich do naturalne­ niż zaprogramowała je przez go rozkładu drewnie. Rów­ miliardy lat sama natura. Skut­ nież i po to, by w pobliżu ki tego odczuwamy coraz siedlisk przyrodniczych nie bardziej. W postaci zmian kli­ powstawały źle zaplanowane matu, ataku żywiołów, katakli­ i źle wykonane, pozbawione zmów, wobec których coraz rzetelnej oceny oddziaływania częściej jesteśmy bezsilni. na środowisko (OOŚ) - Z tego powodu czynna ochro­ obiekty czy inwestycje. na bioróżnorodności w skali Podstawą prawną wytycza­ lokalnej i globalnej jest ko­ nia obszarów Natura 2000 nieczna. Musimy ją akcepto­ jest unijna Dyrektywa Ptasia wać i w niej uczestniczyć! 0 ochronie dzikich ptaków Bo czym w praktyce jest 1 Dyrektywa Siedliskowa Natura 2000? o ochronie siedlisk przyrodni­ Na pewno nie jest kolejną czych, ich dzikiej fauny i flo­ formą ochrony przyrody. Jest ry. Mają one charakter „twar­ odpowiedzią na katastrofalne dego prawa” czyli muszą być zmniejszanie się bioróżno­ przestrzegane pod groźbą kar rodności przyrodniczej, obej­ finansowych. mującej wszystkie geny, ga­ Te dwie podstawowe dyrek­ tunki zwierząt i roślin, tywy już przyczyniają się ekosystemy i krajobrazy. Do­ do reaktywowania systemu tyczy całej przyrody. La­ obszarów żywej sieci przyrod­ sów, wód śródlądowych niczej, połączonej korytarza­ < e i morskich, gleb, dzikich mi ekologicznymi pomiędzy i udomowionych zwierząt krajami Europy. Już zaczyna­ i roślin oraz wszystkich zna- Bezcenne lasy Beskidów są dla ludzi ją one służyć utrzymaniu ist­ gażowany w ratowanie przyrody regio­ nu Wojewódzki Fundusz Ochrony Śro­ dowiska i Gospodarki Wodnej w Kato­ wicach. Kampanię zaplanowano na kilka mie­ sięcy. Ma ona wpłynąć na zmianę stereo­ typu myślenia o celowości utworzenia europejskiej sieci przyrodniczej Natu­ ra 2000. Wbrew obiegowym opiniom, two­ rzenie jej w Polsce nie blokuje rozwoju gospodarczego, nie wiąże się z nią żad­ na lista zakazów, za wyjątkiem jednego. Zabrania się na jej wyznaczonych obsza­ rach niszczenia najcenniejszych, chronio­ nych gatunków roślin i zwierząt. A to wymaga wyobraźni i dobrego przygoto­ wania inwestycji na takim obszarze, Obszar Ochrony Siedlisk Cieszyńskie Źródła Tufowe w oparciu o ocenę oddziaływania na śro­ dowisko. niejącej różnorodności biologicznej, czyk - Sawickiej, naczelnik Wydziału Czy to tak wiele w sytuacji, gdy lawi­ sprzyjają ochronie poszczególnych ele­ Ochrony Przyrody i Natury 2000 w Re­ nowo giną rzadkie gatunki flory i fauny, mentów natury i najbardziej typowych gionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska gdy zniszczone, mocno osłabione środo­ krajobrazów Starego Kontynentu. w Katowicach, obszary, na których chro­ wisko naturalne coraz gorzej radzi sobie ni się wyłącznie konkretne siedliska ro­ z żywiołami? W Polsce ślin czy ptaków. Prawo nie ochrania ca­ Gdy słyszę pytanie, po co nam Natu­ łej przestrzeni, objętej Naturą 2000. ra 2000 i czy stać nas na nią, odpowia­ Polsce zasady funkcjonowania Wiąże się z nim jedynie zasada przezor­ dam pytaniem: czy stać nas na ponosze­ Wobszarów Natura 2000 reguluje ności, co oznacza, że wątpliwości doty­ nie kosztów likwidacji gigantycznych Ustawa o ochronie przyrody z 2004 ro­ czące wpływu konkretnych inwestycji zniszczeń po suszach, powodziach, trą­ ku. Uwzględnia ona w nich potrzeby spo­ na chronione siedliska rozstrzyga się bach powietrznych, na utratę żyznych łeczne, rozwój gospodarczy, a nawet spe­ na korzyć przyrody, dodaje M. Mierczyk- gleb, które nas żywią, itd... I to w sytu­ cjalne postępowanie w przypadku - Sawicka. acji, gdy odzyskiwana przyroda przyno­ powstawania inwestycji nadrzędnego Zrównoważone gospodarowanie na ta­ si same korzyści, mówił na konferencji interesu publicznego. kich terenach, ich rozwój wymaga wiedzy prasowej rozpoczynającej kampanię W tej ustawie przewidziano między in­ i dialogu społecznego. Stąd pomysł roz­ „Natura nie boli” - Bernard Błaszczyk, nymi wspólne opracowywanie przez poczęcia w województwie śląskim kam­ były minister środowiska, obecnie dyrek­ przyrodników i przedstawicieli lokalnych panii edukacyjno-informacyjnej, promu­ tor Regionalnej Dyrekcji Ochrony Śro­ społeczności planów ochrony każdego jącej sieć Natura 2000 pod hasłem „Natura dowiska w Katowicach. Ratujemy natu­ z tworzonych obszarów sieci Natu­ nie boli”. rę ze wsparciem unijnych i polskich ra 2000. Muszą je zaakceptować lokal­ funduszy, uczymy się lepiej zarządzać jej ne rady gmin. „Natura nie boli” zasobami, zgodnie z ideą ekorozwoju. Takie obszary nie ograniczają zrówno­ Z Natury 2000 korzysta i przyroda, ważonej działalności gospodarczej, rol­ T * organizatorami są: Regional- i człowiek. Trzeba dać jej szansę. I w do­ niczej,czy leśnej. Nie eliminują rozwo­ J Cl na Dyrekcja Ochrony Środowiska linach rzek z ostojami ptaków, i na pod­ ju gospodarczego ani możliwości w Kafowicach wraz ze Stowarzyszeniem mokłych łąkach, i w lasach, które mają inwestowania na tym terenie. Są to Zrównoważonego Rozwoju Śląska „Li­ naturalne możliwości retencji, wchłania­ w praktyce, zdaniem Mirosławy Mier- bra”. Wspierają finansowo mocno zaan­ nia wody i zapobiegania skutkom powo­ dzi. Z bogactwa i wielkich możliwości odzyskiwanej przyrody, także w woje­ wództwie śląskim, musimy zacząć mą­ drze czerpać. To wymaga pogłębiania na­ szej świadomości w tej dziedzinie, a nie powtarzania za innymi, że Natura 2000 wywołuje konflikty, bo oznacza zakaz in­ westowania na jej obszarach, dodawał B. Błaszczyk. Gabriela Lenartowicz, prezes Woje­ wódzkiego Funduszu Ochrony Środowi­ ska i Gospodarki Wodnej podczas tej kon­ ferencji przekonywała, że „Natura 2000 nie boli”. Nie tylko nie blokuje inwesty­ cji i nie hamuje rozwoju, ale wręcz przeciwnie. Uczy nowoczesnego inwesto­ wania i gospodarowania, eliminuje przed­ sięwzięcia chybione. Przynosi lokalnym społecznościom same korzyści. Poprzez poprawę wizerunku ich miejscowości, profity turystyczne, lepszą jakość życia. Wszystko daje się pogodzić.

W lasach

rzykładami takiej harmonii pomiędzy Pwymaganiami Natury 2000 a gospo­ RDOŚ z Fot. archiwum darką jest ta leśna, mówił podczas kon­ ferencji „Natura nie boli” Bogdan Giebu- rowski, z-ca dyrektora w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Kato­ wicach. Na początku pośpiesznego two­ rzenia listy obszarów Natura 2000 mie­ liśmy pewne problemy. Gospodarowanie w lasach zdecydowanie różni się od te­ go na terenach zamieszkałych i użytko­ wanych. Wymagało więc innego po­ traktowania w zetknięciu się z tym nowym przyrodniczym zadaniem. Formy i sposoby ochrony obszarów Natury 2000 okazały się na szczęście elastyczne. Spo­ Jurajskie tereny otwarte Specjalnego Obszaru Ochrony Siedlisk Ostoi Kroczyckiej tkaliśmy się ze zrozumieniem państwo­ wych urzędów w tej sprawie. Przeprowa­ szar specjalnej ochrony ptaków. Pusz­ bytomski rezerwat Segiet i pobliskie dziliśmy w lasach, z pomocą naukowców czańskie lasy Żywiecczyzny zamieszku­ zespoły przyrodniczo-krajobrazowe m.in. aktualną inwentaryzację siedlisk przyrod­ ją głuszce, dzięcioły i sowy leśne. w Reptach. niczych pod kątem Natury 2000 (nadal Na ich śródleśnych polanach żerują du­ Nie można też pominąć jednego z naj­ jest ona uzupełniana). Przygotowaliśmy że ptaki drapieżne: orły, orliki krzykli­ cenniejszych parków krajobrazowych zmiany w dziesięcioletnich planach urzą­ we, trzmielojady i puchacze. Z kolei nie­ w regionie, jakim są Lasy nad Liswartą dzania lasu, związane m.in. z dostosowy­ zwykłym wyróżnikiem kilku enklaw czy siedlisk Cieszyńskich Źródeł Tufo- waniem nowo sadzonych drzew do sie­ Beskidu Śląskiego jest kilkaset jaskiń wych. Tam sączącym się źródłom towa­ dlisk oraz uwzględnieniem w nich ocen i schronisk skalnych. Wśród nich naj­ rzyszy niezwykłe zjawisko osadzania oddziaływania na środowisko. (Obecnie dłuższe jaskinie w polskich Karpatach się węglanu wapnia na uskokach terenu 5 proc. ścinanych drzew pozostaje na zrę­ Fliszowych. To w nich zamieszkują oraz na mchach i porostach. Bogac­ bach do ich naturalnego rozkładu). Dziś nietoperze i nocki. twem przyrody tchną obszary ochrony Ju­ możemy powiedzieć - Natura 2000 nam Słynie też śląska Natura 2000 z obsza­ ry Krakowsko-Częstochowskiej. Z osto­ pomaga... ru specjalnej ochrony ptaków w Dolinie ją kroczycką, olsztyńsko-mirowską, Na pewno nie przeszkadza chronić Górnej Wisły, położonego na terenie aż złotopotoclcą. Jurajskie tereny słyną też ostoję siedliskową rzadkich roślin na wil­ dziewięciu gmin. Obszar ten obejmuje z największej w kraju populacji warzu- gotnych łąkach trzęślicowych Walaszczy- Zbiornik Goczałkowicki oraz stawy ho­ chy polskiej, posadowionej na źródliskach ki w Częstochowie. Wkrótce będzie dowlane karpia. Jest równocześnie jedną strumienia Centuria. Jedynym w swoim ona graniczyć ze specjalną strefą ekono­ z dziesięciu najważniejszych w Polsce rodzaju okazem Natury 2000 w pejzażu miczną oraz z planowaną w pobliżu ostoi lęgowych kilku gatunków ptaków: Śląska jest Pustynia Błędowska. autostradą, która pobiegnie nad łąkami, bączka, czapli purpurowej, rybitwy rzecz­ Dziwi i cieszy siedlisko Lipienniki nieco droższą niż autostradowy nasyp nej, białowąsej i czarnej oraz ślepowro- w przemysłowej Dąbrowie Górniczej, ulo­ - estakadą. na. Tu też odpoczywają ptaki w trakcie kowane na brzegu zbiornika Kuźnica Już wiadomo, że i budowę zbiornika swoich długich wędrówek. Wrężyńska. Podobnie jak położone w po­ Racibórz Dolny da się pogodzić z wy­ Zachwycający jest również leżący bliżu portu lotniczego w Pyrzowicach dzielonym w jego czaszy obszarem Na­ na terenie Parku Krajobrazowego Cyster­ - Bagno Brach, ze swoim lasem tury 2000. skie Kompozycje Rud Wielkich specjal­ i torfowiskami, na których rosiczka okrą- ny obszar ochrony siedlisk - stawy Łęż- głolistna, tworzy czerwone kobierce. Bogactwo niespodziewane czok. Ten otoczony lasami, z największym Przyroda nie jest niezniszczalna. Waż­ na Śląsku i najcenniejszym w swojej ne w naturze jest wszystko, co nam po­ T ’ sieć w krajach Unii Europejskiej to przestrzeni rezerwatem Łężczok, obszar darowała. W sieci Natury 2000 w naszym J v I największy system obszarów chro­ był jednym z pierwszych, który znalazł się regionie jest więc i obszar w Radziecho­ nionych na świecie. W Polsce pokrywa ona w sieci europejskiej Natury 2000. Ze wach o powierzchni zaledwie 0,1 hekta­ blisko 18 proc. jej powierzchni. W woje­ względu na ptaki (bytuje ńitaj połowa ra. Zamieszkują tam latem na strychu wództwie śląskim wytyczono dotąd 41 ob­ wszystkich gatunków żyjących w Polsce) i wieży miejscowego, zabytkowego ko­ szarów tej sieci, na ponad 9 proc. jego te­ oraz pocysterskie stawy, oddzielone ścioła - nietoperze. renów. I myśli się o następnych, bo... od siebie groblami, porośniętymi staro- Takich terenów przecenić nie sposób. W regionie niezmiennie uznawanym drzewiem (obecnie w remoncie!) Dobrze, że mają one swojego potężnego, za centrum przemysłowe kraju, gdzie Nie sposób wymienić wszystkie cen­ europejskiego strażnika, na którym powi­ fragmentów środowiska naturalnego ne obszary. Unikatowe są przeciez pod­ nien wzorować się świat. To Natura 2000, przetrwało niewiele, bogactwo przyrody ziemia tamogórsko-bytomskie czyli sys­ która nie przeszkadza mądremu rozwojo­ i tak jest... niespodziewane! tem wyrobisk, chodników i sztolni, wi i równocześnie chroni nasze życie! Nie tylko w Beskidzie Żywieckim, powstałych po wybraniu kruszców me­ Czy można być przeciw... Śląskim i Małym, gdzie wytyczono tali ciężkich, gdzie zimuje wiele gatun­ trzy obszary ochrony siedlisk oraz ob­ ków nietoperzy. Ten obszar obejmuje też JOLANTA KARMAŃSKA

-^2 Dofinansowano ze środków Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach ielką rzadkością a zara­ Wśród ekspozycji można po­ zem niebywałą atrakcją dziwiać między innymi portre­ dla miłośników twórczości W sosnowieckim muzeum ty Eugenii Dunin-Borkowskiej, niezwykłej pary: ojca Stanisła­ Henryki Soroko-Labordaire, wa Witkiewicza i syna Stani­ Marii Znamierowskiej-Pruffe- sława Ignacego Witkiewicza rowej, a także niezwykłe auto­ (Witkacego) jest możliwość portrety. Można również po­ zobaczenia prac obu artystów znać Witkacego, genialnego w jednym miejscu. Na ogół są a fotografa i zarazem modela, one porozrzucane po niemal | który bawiąc się światłem, wszystkich muzeach w Polsce § obiektywem i przeróżnymi do- (i nie tylko). Pomysł zgroma­ ^ datkowymi efektami stworzył dzenia dzieł obu geniuszy zro­ g niepowtarzalny „Gębozbiór”, dził się dosyć dawno - jak po­ § manifestacyjnie obnażając naj- wiedział podczas wernisażu | dziwniejsze z możliwych min, dyrektor sosnowieckiego mu­ ^ które nie zawsze wszystkim zeum Zbigniew Studenc­ :s przypadały do gusta, wśród ki - niestety stale coś stawało 'c przyjaciół wzbudzały jednak na drodze jego realizacji. Ubie­ o zawsze zrozumiałe rozba- gło ich Muzeum Regionalne n wienie. w Stalowej Woli, które wysta­ s Oglądając na wystawie wą Jacka i Rafała Malczew­ ^ w Sosnowcu te same krajobra­ skich zapoczątkowało cykl „Bu-Bu-Ja i Witkacy” - spektakl przygotowany przez aktorów Teatru zy, tych samych bywalców obrazowania odrębnych oso­ im. St. I. Witkiewicza w Zakopanem: Dorotę Ficoń i Andrzeja Bieniasa. witkiewiczowskiego salonu bowości twórczych ojca widzianych jednak oczami raz i syna i to właśnie stamtąd wy­ ojca, raz syna można zobaczyć stawa „Witkiewicz i syn” świat odmiennych a zarazem 7 września przywędrowała Witkiewicz i Witkacy bliskich sobie osobowości. Ni­ do pięknego neobarokowego by różne, ajednak pełne podo­ pałacu Ernsta Schóna w So­ bieństw. Z jednej strony spokój snowcu. i nostalgia Stanisława-ojca, Na tę unikatową kolekcję składają się z lekkością graficznego piórka (Sabała) z drugiej ekspresja i niecierpliwość ręki obrazy, akwarele, pastele, karykatury, a jeszcze innych z „przymrużeniem Stanisława-syna. Uporządkowane i zdy­ rysunki i fotografie z różnych etapów oka” (karykatury Stefana Żeromskiego, scyplinowane dzieła malarza-architekta twórczości obu artystów, które - jak mó­ Jana Gebethnera). i burzliwe, zdawać by się mogło czasami wi kurator ekspozycji, Anna Król - uka­ Największą jednak miłością legen­ pospieszne kreski malarza-dramaturga zują dwie sugestywne, odmienne wizje darnego twórcy zakopiańskiego stylu był stanowią swoisty zapis ich fascynacji sztuki i świata. To blisko 100 obrazów jego jedyny syn - Stanisław Ignacy. i nastrojów. z kilkunastu muzeów. Wiele z nich po raz Bojąc się zbytniej ingerencji nauczycie­ Nie lada niespodzianką podczas sosno­ pierwszy opuściło swoje siedziby. li w swobodny rozwój dziecka, w oba­ wieckiego wernisażu był spektakl przy­ Stanisław Witkiewicz - ojciec był po­ wie, by nie stłamsili drzemiących gotowany przez aktorów Teatru im. St. I. stacią charyzmatyczną, zakochany w sztu­ w chłopcu talentów, zapewnił mu domo­ Witkiewicza w Zakopanem: Dorotę Ficoń ce ludowej i krajobrazach Zakopanego, we korepetycje, dbając równocześnie i Andrzeja Bieniasa - równie ekspresyj­ przeniósł się tam na stałe w 1890 r. i wy­ 0 jego wszechstronne wykształcenie. nych co dzieła, które można było starczyło zaledwie kilkanaście lat, aby tę Tak więc dorastał przyszły Witkacy przed chwilą oglądać. „Bu-Bu-Ja i Wit­ niewielką tatrzańską miejscowość prze­ w atmosferze wielkiego intelektualnego kacy”. Kompilacja tekstów kilku spekta­ mienił w górską perłę a styl, który zapo­ fermentu, a stali bywalcy rodzinnego do­ kli m.in.: „Witkacy - Appendix”, „Ccy- czątkował zachwyca i przyciąga do dziś mu w Zakopanem, najwybitniejsi przed­ -Witkac-Y Menażeria” i wspaniała najwybredniejszych przybyszów z całe­ stawiciele epoki, kształtowali jego gusty muzyka Jerzego Chruścińskiego to nawet go świata. Wiele „witkiewiczówek” prze­ 1 wrażliwość. Niezwykłych miał również dla stałych bywalców zakopiańskiego trwało do naszych czasów. Przepiękna rodziców chrzestnych: aktorkę wszech teatru Andrzeja Dziuka wspaniała uczta „Jaszczurówka”, urokliwe: „Koliba”, czasów Helenę Modrzejewską i nie duchowa, choć czasami wzruszenie mie­ „Pepita”, „Pod Jedlami”, „Konstanty- mniej sławnego bajarza i skrzypka Jana szało się z przerażeniem apokaliptyczny­ nówka” czy „Oksza” nadal wzbudzają po­ Sabałę-Krzeptowskiego. Nic więc dziw­ mi wizjami świata zawładniętego przez dziw i przykuwają uwagę swą niezwykło­ nego, że już w wieku ośmiu lat „zadebiu­ głupotę, hipokryzję i zakłamanie. ścią. Oczarowany zakopiańskim tował” jako komediopisarz, sam druku­ Kolekcja „Witkiewicz i syn” powstała krajobrazem „zapisywał” Stanisław Wit­ jąc swoje dzieło opatrzył je napisem z dzieł wypożyczonych z Muzeum im. Jac­ kiewicz na płótnach swoje zauroczenia „Druk Stasia Witkiewicza. Zakopa­ ka Malczewskiego w Radomiu, Muzeum wędrującymi strumieniami, migotliwą ne 1893”. Burzliwe losy - podróże Mazowieckiego w Płocku, Muzeum Na­ mgłą wznoszącą się nad Reglami, bajecz­ do Petersburga, Włoch, Niemiec, Fran­ rodowego w Krakowie, Muzeum Narodo­ nymi kompozycjami tworzonymi przez cji, Anglii, wędrówki po Australii i Cej­ wego w Poznaniu, Muzeum Narodowego nieprzewidywalnego, pędzącego ku do­ lonie, ochotnicze wstąpienie do Gwardii w Szczecinie, Muzeum Narodowego linom halniaka („Na Rysach”, „Las ta­ Carskiej, piętno Rewolucji Październiko­ w Warszawie, Muzeum Okręgowego im. trzański w śniegu”, „Wiatr halny”, wej, której był naocznym świadkiem, sa­ Leona Wyczółkowskiego w Bydgoszczy, „Mgły”). mobójstwo narzeczonej... złożyły się za­ Muzeum Okręgowego w Toruniu, Mu­ W domu Stanisława Witkiewicza - ar­ pewne na osobowość „genialnego zeum Podlaskiego w Białymstoku, Mu­ chitekta, malarza, filozofa, krytyka sztu­ ekscentryka”. Autor teorii „czystej for­ zeum Śląskiego w Katowicach, Muzeum ki, eseisty... bywali wielcy tamtych my” po wielu malarskich metamorfozach Tatrzańskiego im. dra Tytusa Chałubińskie­ czasów: krakowsko-warszawska bohema, ostatecznie w 1925 r. porzucił malarstwo go w Zakopanem, Muzeum Okręgowego arystokraci, malarze, pisarze, poeci, le­ olejne i w oparciu o założoną przez sie­ w Rzeszowie, Książnicy Pomorskiej im. karze, sportowcy, politycy, górale... bie jednoosobowa firmę zarabiał na ży­ Stanisława Staszica w Szczecinie. Wszystkich chętnie portretował, zapew- cie portretowaniem. Zdarzało się, że Taki rarytas zdarza się rzadko, tę wy­ j-: niając swym „modelom” po wsze czasy stworzone przez niego obrazy nie zosta­ stawę trzeba obejrzeć koniecznie, trzeba i godne miejsca na ścianach najwięk- ły odebrane przez zamawiających, ci bo­ się spieszyć, dzieła Ojca i Syna pozosta­ szych muzeów. Jednych z wymuskanym wiem oburzeni karykaturalnymi „udosko­ ną w Sosnowcu zaledwie do 4 listopada! szacunkiem (np. Helenę Modrzejew­ naleniami” woleli pozostawić je 64 ską, Henryka Sienkiewicza), innych autorowi. MARIA SZTUKA Stanisław Ignacy Witkiewicz, Portret Mie­ czysława Soroko, 192S r., pastel na pa­ pierze, Muzeum Okręgowe w Rzeszowie

Stanisław Ignacy Witkiewicz, Autoportret, pl. o!., 86 x 81, 1922 - 1924 r., własność Muzeum Podlaskiego w Białymstoku

Stanisław Witkiewicz i Stanisław Ignacy Witkiewicz Stanisław Ignacy Witkiewicz, Portret Hele­ ny Rogowskiej-Drebet, 1938 r., pastel na pa­ pierze, Muzeum Okręgowe w Rzeszowie

Stanisław Ignacy Witkiewicz, Kompozycja kosmiczna (Sabat Stanisław Witkiewicz, Widok z Kozińca na Regle, Sarnią Skałę czarownic), 1939 r., pastel na papierze, Muzeum Podlaskie i Łysanki, przed 1912 r., olej na płótnie, Muzeum Podlaskie w Białymstoku w Białymstoku hndi Paskovic USA

Josephine Ganter Wielka Brytania

Rondo Sztuki Junji Sakai Japonia PRINT ART 2012

Horst Bartnig Niemcy Karen Kunc USA inęło już ładnych parę lat (i to z ha­ inny - skrzywdzony. Nie widziałem kil­ muły „jednej z najpiękniejszych galerii Mkiem) od czasu, kiedy odmawiałem ku tysięcy prac spośród których wy­ sztuki współczesnej w Polsce”. Wspom­ „obrazkom z komputera” prawa do brano niewielką część do publicznej pre- niałem już, że kuratorzy postarali się wy­ miana grafiki, choćby dlatego, że „noś­ zentacji. Jednak to, co można było brać z tysięcy prace bardzo różne, po­ niki” tej „prawdziwej”, klasycznej, szla­ oglądać na wystawie, jest na tyle róż­ kazujące możliwie wiele kierunków chetnej techniki - drewno, metal, kamień norodne, że dowodzi, iż kuratorzy poszukiwań współczesnych grafików. itd. nie pozwalają na „klonowanie” od­ wznieśli się ponad własne preferencje Jalco „konserwatysta” najbardziej lubię bitek w nieskończoność. Moje zdanie po­ i gusta, aby pokazać możliwie szerokie te czarno-białe, w których rozmaite od­ dzielała wtedy nie tylko część krytyków, spectrum poszukiwań twórczych w cienie szarości przemawiają jak kolory. ale i wielu „konserwatywnych” plasty­ dziedzinie grafiki. Do widza należy Jeśli w dodatku ogląda się odbitkę „kla­ ków. Dziś trzeba powiedzieć, że my - znalezienie sobie obrazków „z własnej syczną” - miedzioryt, akwafortę, drze­ zwolennicy „starego” - spór przegra­ bajki”. Tak właśnie zrobiłem oglądając woryt, odbitkę właściwie niepowta­ liśmy, bo rozwój technologii doprowa­ grafiki godzinę przed oficjalnym wer­ rzalną, bo mistrz zostawił na niej ślad dził do zredefiniowania pojęcia „grafi­ nisażem. Z doświadczenia wiem, że palca, mniej farby znalazło się na mat­ ka”. Okazja do przyznania się do podczas samego otwarcia niewiele moż­ rycy, coś się w trakcie odbijania wyda­ błądzenia jest dobra, bo w katowickim na zobaczyć, ponieważ tłum gości sku­ rzyło nieprzewidzianego, ma się uczu­ Rondzie Sztuki można było pooglądać tecznie przeszkadza w kontemplowaniu cie obcowania z dziełem wyjątkowym. Print Art Kraków - Katowice 2012 - wy­ Tego może brakuje, kiedy praca jest „zdi- stawę, która stała się częścią krakow­ gitalizowana”, kiedy prasę, czy wałek za­ skiego Międzynarodowego Triennale stępuje „print”. Z drugiej jednak strony Grafiki i zobaczyć, co się w tej dzie­ trudno nie być pod wrażeniem możli­ dzinie dzieje na świecie. A dzieje się. wości, jakie otwierają przed artystą Specjalnie przygotowywane papiery, Kraków, nowe technologie, innowacje, to, co niebywały rozwój możliwości poligra­ się kiedyś nazywało „postępem tech­ ficznych, cyfryzacja itd. itp. doprowa­ nicznym”. Najbardziej rzuca się w oczy dziły do powstania nowych, niezwykłych to, że format przestał być problemem. możliwości tworzenia grafiki, dzięki Katowice, Większość pokazanych w Rondzie Sztu­ czemu rodzą się prace dawniej nie do ki dzieł imponowała rozmiarami. Ale też zrealizowania. doskonałością wydruku - komputer po­ „Horyzont” - to tytuł tegorocznej Wiedeń, zwala twórcy na perfekcyjną realizację wystawy Print Art. Nie zastanawiałem swojej wizji, od doboru kontrastu do naj­ się nigdy specjalnie nad znaczeniem bardziej wysublimowanej kolorystyki. tego słowa, dla mnie było to - parafra­ Specjalnie przygotowany papier, coraz zując Mickiewicza - „takie świata koło, Stambuł doskonalsze farby drukarskie, sprawia­ jakie tępymi zakreślam oczy”. Z przy­ jące na przykład, że czarna na pierwszy jemnością przeczytałem więc w pięknie rzut oka powierzchnia przy bliższym wydanym katalogu ekspozycji erudy- przyjrzeniu się zaczyna rozbrzmiewać cyjny szkic doktora Mieczysława Judy pojedynczych prac. A widzów tym ra­ kolorami, to wszystko wróży, że grafi­ rozpoczynający się od stwierdzenia zem przybyło mnóstwo, rzeczywiście ka „rozwojowa jest”. Horyzontu nie ma, bo w rzeczywistości było międzynarodowo, gdyż w Rondzie W tym miejscu pojawia się jednak nie istnieje linia, w której niebo styka się Sztuki pojawili się nie tylko Europej­ wątpliwość. Artysta może sobie dłubać z Ziemią. Jednak - paradoksalnie - on czycy. Profesor Jan Pamuła, prezes dłutkiem w drewnie, może bawić się jest. Autor w swoich rozważaniach na Stowarzyszenia Międzynarodowe Trien­ twórczością w środowisku wirtualnym, ten temat prowadzi nas przez historię fi­ nale Grafiki w Krakowie, w tekście za­ mamy wolność. Liczy się „print”. jed­ lozofii od Parmenidesa po współczes­ mieszczonym we wspomnianym już nak mimo całej rewolucji technolo­ nych, by skończyć odwołaniem się do katalogu, nazwał Katowice „miastem gicznej niewiele się w tematach podej­ biskupa Berkeleya, który uważał, że ist­ muzyki i grafiki”. Ze względu na wy­ mowanych przez twórców zmienia. nieje tylko to, co jest postrzegane. W bitnych kompozytorów i wykonawców Realizm ma się dobrze, abstrakcjonizm kontekście horyzontu Juda odwołuje się oraz właśnie mistrzów ars grafii zwią­ też (łącznie z geometrią, którą osobiście do muzyki, literatury, podróży i te od­ zanych ze stolicą Górnego Śląska. Na­ bardzo lubię), wyrosłe z psychoanalizy niesienia przekonują mnie, że hasło pisał też, co mnie - rodowitego kato- próby działania na emocje kształtem wystawy jest bardzo pojemne i na tyle wiczanina cieszy - że jesteśmy „w (Rorschach) lub barwą też egzystują... ogólne, iż mieszczą się w nim wszyst­ sieci”. Bowiem druga już wystawa Wygląda więc na to, że człowiek, któ­ kie grafiki zaprezentowane w Rondzie Print Art jest częścią prezentacji świa­ ry wynazł wszystko - od koła do pro­ Sztuki. Wybierali je z tysięcy nadesła­ towej grafiki w ramach cyklu Interna­ cesora, w sferze emocji, mentalności, po­ nych dwaj niezależni kuratorzy z kato­ tional Print Network. Ten projekt, rea­ trzeb oraz ekspresji niewiele się zmienił wickiej ASP - profesor Adam Romaniuk lizowany w latach 2012-2014, dotyczy od czasów jaskiniowych. Może na szczę­ i doktor Dariusz Gajewski. Rozma­ ekspozycji odbywających się w Kra­ ście? wiałem z oboma podczas wernisażu. kowie, Oldenburgu, Falun, Wiedniu i Rondo Sztuki jest na trasie, którą Dowiedziałem się, że globalizacja do­ Stambule. To ostatnie miasto podsunę­ często przemierzam. Wernisaż Print Art tyczy także sztuki. Zdarza się, że nie ło mi pomysł na pytanie, które z redaktor zgromadził rzeczywiście tłuny. Póź­ wiedzący nawet o swoim istnieniu ar­ Beatą Tomanek i profesorem Maciejem niej, kiedy stałem tam na przystanku tyści z różnych kontynentów wpadają na Sablikiem zadajemy w niedzielnych tramwajowym, mało kto wchodził do ten sam koncept. Jednak - co pocie­ audycjach. Tym razem zapytaliśmy „jednej z najpiękniejszych galerii sztu­ szające - ich dzieła przenoszą także ja­ „czy to prawda, że Katowice mają coś ki współczesnej w Polsce”. Jednocześ­ kieś składniki własnej narodowej lub wspólnego ze Stambułem?” Miało to nie raz w roku noc muzealna, ostatnio też kulturowej tradycji. Rola „selekcjone­ być zaskoczenie dla słuchaczy, efek­ - teatralna przyciąga rzesze. To oczy­ ra” w każdej dziedzinie jest nie­ towny chwyt, tymczasem... okazało wiście pozytywny fenomen, ale trudno mm wdzięczna, polega bowiem na odrzu­ się, że Turcy bardzo wysoko ocenili do­ nie zapytać, dlaczego tak się nie dzieje caniu, w dodatku wybór jest zawsze konania naszego środowiska plastycz­ codziennie. Może warto, zamiast hasła subiektywny, bo kierujemy się własnymi nego. Niektóre będą u nich w sposób o mieście ogrodów, umieścić na szybach kryteriami, hierarchią naszych wartości, znaczący reprezentowane. Ronda infonnację „Sztuka za darmo”? osobistymi uprzedzeniami itd. Ktoś Wróćmy jednak do grafik pokazanych niezasłużenie zostaje wybrany, ktoś w Rondzie Sztuki, zdaniem profesora Pa­ BOGDAN WIDERA Na tym terenie była to bodajże pierwsza osada, która powstała w wyniku naj­ prawdopodobniej zorganizowanej akcji osadniczej. Czy posiadała świątynię, ce­ mentującą początki lokalnego chrześcijań­ stwa - pozostaje zagadką, choć I. Panic wysunął takie przypuszczenie. W 1272 ro­ ku książę Władysław I opolsko-racibor- ski dokonał zamiany swojej wsi Ściernie na Żory będące w rękach rycerza Chwa- lisza. Przełom zimy i wiosny 1272 roku to początek istnienia miasta i zakończe­ nie funkcjonowania wioski rycerskiej. Skończyła się pewna epoka. Lokacja Żor, jak i wielu innych miast, musiała być procesem złożonym, gdyż niebezpieczeństwo niepowodzenia ist­ niało. Zmieniła się przestrzeń. Zrodziły się nowe symbole miejskości, a z nimi i aspi­ racje. Pierwsze trzy dekady budowy mia­ sta, choć dziś nie zawsze widoczne w kra­ jobrazie, wniosły to co najistotniejsze. Układ owalny sieci zabudowy miejskiej z głównym placem targowym i wybiega­ Na 740-lecie lokacji jącymi zeń ulicami w kierunku granic mia­ sta. Symbolem tych czasów jest cegła. Ów nieodzowny element budowy za­ możnych miast zaaklimatyzował się w świecie dominacji drewna. Już pierw­ sze dzieło, dziś nadal majestatycznie gó­ rujące nad miastem, to gotycka fara miej­ miasta Żory »“™ ska. Ten symbol wiary to znak rodzącego się bogactwa, a także wkraczającej nowej In haereditate, quae Sari vulgariter nominatur, decrevimus construere civi- nie znanej tu wcześniej sztuki i technolo- tatem - łaciński zapis woli książęcej powstały ponad siedem wieków temu skła­ giibudownictwa. nia do urodzinowych rozważań. Świątynia świętych Filipa i Jakuba niesie ze sobą wiele znaków i symboli. Kościół wzniesiony wzdłuż limesu miej­ dy spoglądamy na industrialną his­ nakże dla okolicy lokacja żorska wyzna­ skiego stanowić musiał już u swych po­ Gtorię naszego regionu, nie możemy czała próg nowych czasów. Nadeszła czątków nie tylko miejsce czci Boga ale uciec przed stwierdzeniem, iż miejskość „Wiosna XIII wieku”, ten niezwykły również obiekt o cechach obronnych. stała się tu dobrem wtórnym. Katowice, czas, pięć minut w historii, które zmienia­ Był odbiciem niebieskiej harmonii i jej Zabrze, Chorzów, Siemianowice Ślą­ ło środkowoeuropejski świat. Źródła nie wpływu na ludzkie życie. Dwaj ewange­ skie, Świętochłowice czy Tychy to two­ zachowały imion zasadźcy jak i pierw­ liczni święci Jakub Młodszy oraz Fi­ ry miejskie bliskie naszej teraźniejszości, szych osadników. Napływali z szybko roz­ lip - pośrednicy i opiekunowie, silnie zo­ choć próbujące odwoływać się swymi za­ rastających się miast śląskich i nie tylko. stali powiązani z rzemieślniczym łożeniami (dawny rynek katowicki) Szukali szczęścia? Zapewne spokoju charakterem miasta (opiekunowie fo­ do układów urbanistycznych miast o śre­ i nadziei, że i oni staną się beneficjenta­ luszników, czapników). dniowiecznej genezie. Tu jednak tylko mi wielkich przywilejów książęcych, Nad Żorami świt pamięci dziejów po­ Gliwice, Bytom, Mikołów czy Tarnow­ które zrywały z dawnym światem dając jawił się u progu tak pełnego dramatyzmu skie Góry (te dopiero w XVI wieku) to miastom większą swobodę. Jak mawia­ wieku XIV. Miasto niedawno powstałe już przestrzenie miast z innym wymiarem ży­ no „miejskie powietrze czyni wolnym”. mogło się poszczycić częstą obecnością cia, czasu i relacji społecznych. Owa wolność ponad wszystko wraz z na­ swoich przedstawicieli w życiu publicz­ Jednak przykłady średniowiecznej egzy­ dzieją na lepsze jutro stały się siłą napę­ nym nie tylko miasta i okolicy ale całe­ stencji w pamięci współczesnej, nawet dową rozwoju. Z tym wiązał się głód „pie­ go księstwa raciborskiego. Można wręcz w czasach zakłamanego ludycznego śląskie­ niądza” potrzebnego do rozwoju. uznać ich za członków elitarnych środo­ go PRL-u, ukazują, iż trzeba budować Nie zapominajmy jednak, że nim do te­ wisk, które miały ścisłe powiązania z wła­ dom świadomości na solidnych podstawach. go doszło osada szybko przemknęła dzą, czyli dworem książęcym. Pierwsze­ Pradawność to rynek, jak rzymski wzorzec, przez etap wioski. Osada wiejska istnia­ go wójta znanego ze źródeł pisanych plac z cieniem murów ratuszowych i strze­ ła już jakiś czas przed lokacją. Rycerz poznajemy z dokumentów datowanych listością gotyckiej (choć nie zawsze zacho­ Chwalisz lub jego przodkowie uzyskali na lata 1303 oraz 1306. Miał na imię Fry­ wanej) fary. To prosty lecz starannie zapla­ od książąt opolsko-raciborskich wieś. deryk i zapewne był kolonistą. W siedem nowany układ ulic i uliczek prowadzących Według różnych badaczy wieś Żory po­ lat później pojawia się kolejny wójt po przestrzeni duszy miasta. wstała pomiędzy końcem XII a poło­ o imieniu Ekbert. Obaj byli znaczącymi wą XIII wieku. Przyjmuje się, że najstar­ postaciami z kręgów wasali książąt raci­ Wiosna XIII wieku szy zapis o wsi dotyczy zapisu borskich najpierw Przemyśla a następnie datowanego na rok 1258. Etymologia na­ jego syna Leszka. Wspomniany Fryderyk zym był ów akt roku 1272? Co zmie­ zwy Żory zdaje się wskazywać, że ma przestał sprawować swój urząd Cnił w życiu małej wioski, która sta- związek z gospodarką wypaleniskową. przed 1313 rokiem i jeżeli przyjmiemy, że ła się miastem. Prócz faktu, iż książę po- Zatem przestrzeń osady była obszarem rządził przez dłuższy czas, nie moż­ i stanowił wznieść miasto na obszarze poddanym działalności człowieka, zapew­ na wykluczyć, iż był pierwszym wójtem osady zwanej Sari tak naprawdę z okre­ ne dawnym obszarem leśnym. Proces lub co najmniej drugim w dziejach mia­ su pionierskiego nie zachowały się ślady oczyszczenia terenu i założenia osady sta Żory. Obecność na dworze władców 66 opisujące proces powstawania miasta. Jed­ trwał co najmniej kilka - kilkanaście lat. pozwala sądzić, że ich zaangażowanie to nie tylko osobista zależność, ale także for­ wstał cech sukienniczy. Spore znaczenie których ufundowano hospicjum - przy­ ma reprezentowania interesów miast miała także profesja rzeźnicza, i to od sa­ tułek św. Mikołaja. Nie wiadomo dokład­ przy władcy. Jednocześnie poprzez wój­ mych początków miasta. W 1316 roku nie kiedy powstał, lecz istniał już w 1562 ta książę wpływał na sytuację w swoim funkcjonowała w Żorach bliżej nie zna­ roku. Zapewne na obszarze miasta. Był mieście. O ile obecność wynikała z ich po­ na liczba jatek mięsnych. Dziewięć z nich to szpital dla ubogich starszych mieszkań­ zycji społecznej to związanie ich z Żora­ raciborski książę Leszek ofiarował opac­ ców miasta. Przytułek posiadał własny mi wynosiło miasto ponad sąsiednie twu cystersów w Rudach. Część z nich mały kościółek pod wezwaniem św. Mi­ ośrodki. przypadła następnie raciborskim domini- kołaja. Według wzmianki źródłowej kankom, które odkupiły je od cystersów. z 1750 roku w przytułku przebywało Symbole miejskości Rozwój miasta napędzały jarmarki. 4 biednych. Miasto posiadało medyka 1 maja, w dniu święta patronalnego ko­ miejskiego oraz funkcjonowała łaźnia. Za­ symbole znaczącego miejsca ścioła parafialnego (św. apostołów Fili­ tem podstawy nowoczesnej higieny, wśród miast regionu mogą ucho­ pa i Jakuba), przypadał pierwszy, zaś dru­ zgodnie z zasadami epoki funkcjonowa­ dzić tak obwarowania, jak i herb, a tak­ gi, zimowy - na czwarty dzień po święcie ły w społeczności Żor. że wspólnoty kupców i rzemieślników. nawrócenia św. Pawła Apostoła (25 stycz­ Korzystna koniunkńira i ponad 300 lat Mury to symbol wydzielenia przestrzeni nia). Na przełomie lat 1576-1577 miasto niezmąconego istnienia miasta sprawdzi­ wolnej ale i poddanej zasadom prawa. zwróciło się do cesarsko-królewskiego ły się na przełomie XVI i XVII wieku. Chroniły przed nieznanym światem dzi­ majestatu o zatwierdzenie dwóch średnio­ Gdy odszedł z tego świata zacny książę kiej przyrody i tym wszystkim co ze­ wiecznych jarmarków oraz zgodę Jan II zwany Dobrym miasto z okolica­ wnętrzne - niemiejskie. Żorska lokacja na dwa kolejne. 18 marca 1577 roku Ru­ mi stanowiło tzw. państwo żorskie, któ­ objęła przestrzeń 12,1 ha. Teren lokacji już dolf II Habsburg wyraził zgodę na dwa re znalazło się we władaniu szlachty ślą­ od schyłku XIII wieku rozpoczęto obej­ jarmarki wyznaczając ich terminy skiej. Już po 35 latach miasto rozpoczęło mować fortyfikacjami miejskimi, zrazu na 15 lipca oraz na niedzielę po świecie administrować tym majątkiem, co ozna­ tymczasowymi. Żewnętrzne fortyfika­ św. Mateusza (21 września), który miał czało, że dysponowało kapitałem. Czaso­ cje liczyły 1200 m i przybrały kształt nie­ trwać aż 8 dni do święta św. Michała Ar­ we oddanie we władanie magistratu ma­ regularnej elipsy. Najstarszy odcinek po­ chanioła. Również i inne profesje mocno jątku książęcego (którym jako suweren wstał na północnym odcinku w układzie zaangażowały się w rozwój miasta. Już dysponował król czeski (cesarz) - zwierz­ wendyjskim. w czasach nowożytnych uformowały się chni książę śląski) przyniosło miastu U początków miasta południowy odci­ cechy: krawców, kuśnierzy, bednarzy, liczne korzyści i nie zamierzano oddawać nek mógł nie mieć fortyfikacji co najwy­ stolarzy, kołodziei, szewców, piekarzy, władzy nad majątkiem w niepewne ręce żej wzniesiono drewniano-ziemne zabez­ tkaczy (płócienników), jednakże ich no­ rycerstwa, które mogło działać wbrew wo­ pieczenie. W pierwszej połowie XIV wieku wożytny rozwój nie mógł mieć miejsca li magistratu. W roku 1603 magistrat uzy­ wzniesiono południowy odcinek murów bez ich funkcjonowania jeszcze w ramach skał zgodę na przejęcie majątku - dóbr ka­ w układzie polskim. Z czasem fortyfika­ średniowiecznej miejskiej społeczności. meralnych będących własnością cesarską. cje żorskie posiadały dwie bramy - Gór­ Choć to dziś temat słabo zbadany, mia­ Miasto przejęło zwierzchnie prawa ksią­ ną i Dolną. sto w okresie wzmagających się konflik­ żęce względem dóbr żorskich, za co Już w 1345 roku fortyfikacje przeszły tów i czasów wojen w XV wieku pozy­ rocznie musiało uiszczać do Wrocła­ chrzest bojowy. Konflikt polsko-czeski skało zamek. Wiemy o nim niewiele. wia 20 talarów. Dokument w Pradze ponownie rozkręcał się, a Śląsk, jak już Pozycja mieszczan żorskich rosła, co podpisał cesarz rzymski, król czeski wiele razy bywało, stał się areną zacie­ przekładało się na uszczuplenie pozycji i książę śląski Rudolf II Habsburg dnia kłych i wyniszczających walk. Żor, jako feudała. Stąd też obok miasta pomyślnie 31 grudnia 1603 roku. Kancelaria opol­ jednego z nielicznych miejsc, z powodze­ rozwijał się folwark książęcy znany już ska sporządziła stosowny dokument kup­ niem broniono przed oblegającymi w XIV wieku, jedna z największych za­ na majątku dziedzicznego 20 marca 1604 je wojskimi polskiego króla Kazimie­ gadek średniowiecznych Żor Nie moż­ roku. Dokument zakupu był potwier­ rza III Wielkiego. Przymierze nowego na wykluczyć, że to właśnie tu wzniesio­ dzany w roku 1611 przez cesarza „obcego” księcia raciborskiego Przemy- no niewielką siedzibę obronną. Również Macieja Habsburga oraz w 1740 roku ślidy - Mikołaja II opawskiego, nie przez możliwe jest, że taki obiekt był wpisa­ przez cesarza i króla czeskiego Karo­ wszystkich mile widzianego na nad- ny w system obronny miasta. Wzmian­ la VI Habsburga. Do końca epoki habs­ odrzańskim tronie, z czeskim władcą Ja­ ki o zamku pojawiają się dwa razy burskiej miasto zapewniło sobie względ­ nem Luksemburskim w ostateczności w II połowie XV w., w momencie obfi­ ny spokój. To była również konsekwencja spowodowało zacięte zmagania. Żory tującym w wojenne wydarzenia. Potem udanej lokacji i przemyślanej gospodar­ z tej opresji wyszły zwycięsko, ale i to źródła milczą na jego temat. Być może ki miasta. obronione miasto odczuło zniszczenia wzniesiony dość późno w XV wieku, Do dziś symbolem znaczenia Żor oraz okolicznych wsi i zubożenie ludności. szybko stracił swoje znaczenie i został ich roli w regionie pozostaje herb. Zna­ To wydarzenie nie było jedynym udzia­ rozebrany. Nie można wykluczyć, że gdy ny w tej postaci co najmniej od XVI wie­ łem spokojnych mieszkańców w wielkim książę raciborski Jan II Żelazny prze­ ku. Tarcza herbowa dzielona w słup, świecie polityki i gospodarczych powią­ kształcił zamek w Rybniku, nakazał też gdzie w polu (heraldycznym) prawym zań. Już w niewiele lat później miasto wznieść zamek w Żorach (począt­ widnieje połowa orła złotego na błękit­ po raz pierwszy zmieniło właściciela, wią­ ki XV w.). Tym sposobem Żory wzmoc­ nym polu, co nawiązuje do heraldyld gór­ żąc się ponownie z rodem piastowskim niono w roli lokalnego ośrodka obron­ nośląskiej, zaś - co ważne - w lewym po­ a potem znów z Przemyślidami i raz jesz­ nego, ściśle związanego z obronnością lu heraldycznym widnieje na czerwonym cze z Piastami. całego księstwa, w tym przypadku jego polu miecz. Te dwa symbole można od­ W drugim stuleciu istnienia miasta centralnej części. nieść do pozycji miasta, bo czerwień wyraźnie ujawnia się jego gospodarcze oznacza barwę murów miejskich (czer­ oblicze. Produkcja towarowa, a i obrót Wieki pomyślności wona cegła) a miecz to symbol sprawo­ pieniężny, szybko ulegały intensyfikacji. wanej władzy przez właścicieli miasta Szczególnie prężnie rozwijało się su- okacja miasta przeprowadzona jako a następnie przez radę miejską. Tym spo­ kiennictwo. W 1361 i 1380 roku są Ldziałanie mające rozwinąć jedną sobem owe 740 lat od momentu decyzji wspomniani żorscy sukiennicy, a w pierw­ z dziedzin produkcji tkackiej przyniosła księcia o powstaniu miasta zapisuje się szej połowie XV wieku dobrze rozwija­ miastu w miarę solidny i stabilny rozwój, w widomych symbolach, które do dziś ła się w mieście produkcja tkanin wełnia­ mimo że nękały je pożary i inne nieszczę­ mówią o dawnym chwalebnym dzie- nych. Wówczas to żorscy sukiennicy ścia epoki. dzictwie tego miasta. uzyskali zgodę na przeprowadzanie trzech Nie zapomniano o problemach miej­ wolnych targów. Być może już wtedy po­ skiej biedoty i ludzi potrzebujących, dla dyskusji podczas z Mysłowic, jazzowe granie W XII Katowickiej w klubach. Irek miał się Konferencji Naukowej, tym czym pochwalić, bo nie razem zorganizowanej pod tylko wygłosił wykład tytułem Kultura muzycz­ o rozmaitych odmianach na Katowic i jej dzieje, kochanej przez siebie mu­ Michał Lubina (często zyki, ale jeszcze mógł ogło­ współpracujący z naszym sić, że Katowice w USA miesięcznikiem) stwierdził, doczekały się uznania że prelegenci bynajmniej za „najlepszy na świecie” nie wyczerpali tematu, bo bluesowy festiwal. na jedno (chociaż referaty Uczestnicy panelu mó­ wygłaszano przez dwa wili - co oczywiste - o tej dni - 6 i 7 września) spotka­ muzyce, która jest im naj­ nie jest zbyt obszerny, po­ bliższa, w kontekście zresz­ minięto więc wiele kwestii Od lewej: Ireneusz Dudek, Eugeniusz Knapik, Ewa Chojeeka, Jadwiga tą ich codziennej pracy. bardzo istotnych. W związ­ Lipońska-Sajdak, Krystyna Siejna, Jerzy Wyrozumski, Joanna Wnuk-Naza- Trudno byłoby sobie np. rowa, Tomasz Miczka. ku z tym zaproponował, wyobrazić, że Joanna aby kolejna konferencja Wnuk-Nazarowa nie po­ była kontynuacją tegorocz­ XII Konferencja Naukowa święci swojego wystąpienia nej. I... los mu sprzyjał? NOSPR. Wiceprezydent Nad cowrześniową sesją w Katowicach Katowic Krystyna Siej­ zaciążyło jakieś fatum? na przypomniała o świetnej „Wykrakał”? W sali Muze­ tradycji śląskich chórów. um Historii Katowic, gdzie Natomiast dyrektor Muze­ odbywała się konferencja, Miasto muzyki um Historii Katowic Jadwi­ w napisie na ścianie za­ ga Lipońska-Sajdak, trochę wieszono napis XIII. Jad------w opozycji do współuczest­ na kreseczka za dużo. Przy­ ników paneku skoncentro­ znaję rację Lubinie - problematyki jest ucieszony, że znowu udało się z tą wanych na współczesności, powróci­ nie wyczerpano. Nie zgadzam się jed­ publikacją zdążyć. Podzielam jego ra­ ła do średniowiecza,'kiedy to, dzięki nak z jego postulatem zorganizowa­ dość, bo te wydawnictwa są nie­ szkółkom parafialnym, zaczęła się nia „dalszego ciągu”. W spotkaniach zwykle cenną pomocą w dokumen­ na Śląsku edukacja muzyczna. nazywanych potocznie „Konferencja­ towaniu dziejów Katowic, dziejów Panel odbył się w auli katowickiej mi katowickimi” uczestniczę nie dotyczących bardzo rozmaitych ob­ Akademii Muzycznej. Prowadząca go od dziś, dlatego mogę z całą pewno­ szarów (np. górnictwa albo medycy­ profesor Ewa Chojeeka, która jest hi­ ścią stwierdzić, że żaden z tematów ny). Ze względu na bogactwo progra­ storykiem sztuki, nie mogła więc podejmowanych podczas tych 12 lat mu każdej konferencji nie da się pominąć takiej okazji, żeby we wstęp­ nie został w pełni opisany i zbadany. uczestniczyć we wszystkich spotka­ nym wykładzie nie zająć się prze­ Mało tego - referaty, które są wygła­ niach, tym cenniejsze jest zatem po­ strzenią dźwięków, czyli fantastycz­ szane np, przy okazji rozmowy o ar­ siadanie „na papierze” przygotowa­ nemu połączeniu neogotyckiego chitekturze, mogłyby się znaleźć nych przez ekspertów artykułów. gmachu z architekturą XXI wieku. w programie innej Konferencji kato­ Konferencję Katowicką otwiera Odniesień do „sztuk wizualnych” wickiej, poświęconej np. powstawa­ panel odbywający się w auli im. Bo­ było podczas tej Konferencji więcej. niu stolicy województwa śląskiego lesława Szabelskiego w Akademii Marian Oslizlo mówił o łączeniu po 1922 roku albo oddziaływaniu Le Muzycznej. Tym razem ta sala oka­ plastyki z dźwiękiem, Irma Kozi­ Courbusiera na tutejsze budownictwo zała się zbyt mała dla tych, którzy na zajęła się wątkami muzycznymi lat trzydziestych. przybyli na otwarcie. Gości (i to w twórczości śląslich plastyków, Konferencje Katowickie (tak czasem prominetnych) trzeba było lo­ Barbara Szczypka-Gwiazda poświę­ w skrócie będę nazywać naukowe kować na dostawianych krzesełkach, ciła swój referat odbiciu w sztukach spotkanie organizowane przez Polską więc rektor śląskiej Akademii stwier­ plastycznych Śląska twórczości Sta­ Akademię Nauk - oddział Katowice, dził, że - być może - za rok inaugu­ nisława Moniuszki, a Natalia Kruszy­ Urząd Miasta Katowice, Polskie To­ racja powinna się odbyć w koncerto­ na posługując się multimedialną pre­ warzystwo Historyczne - oddział wej Symfonii. zentacją przedstawiła chopinowski Katowice, Muzeum Historii Katowic Na zdjęciu upamiętniającym pane­ cykl monumentalnego dzieła Jerzego oraz Akademię Muzyczną im. Karo­ lowe spotkanie widać (pierwszy z le­ Dudy-Gracza. la Szymanowskiego w Katowicach), wej) Irka Dudka. Obok - dostojne Ta Konferencja nie mogła się oczy­ które we wrześniu, w pobliżu dnia grono, kojarzące się z muzyczną wiście obyć bez tych najwięk­ uzyskania przez stolicę województwa klasyką. Ale to nie przypadek, że szych - Henryka Mikołaja Góreckie­ śląskiego praw miejskich odbywają przy tym stole zasiadł bluesman, go i Wojciecha Kilara. Ale pojawili się się w MHK1, zaczynają się dla uczest­ który od lat organizuje festiwal „Ra­ także w trakcie obrad Jaromir Noha- ników miłym akcentem. Każdy otrzy­ wa blues”. W Katowicach mamy wica i Jerzy Milian. A gdzie Harald, muje księgę zawierającą materiały NOSPR, Filharmonię, „Cameratę Si- Koterbska? Szabelski? Zimmemann? z konferencji poprzedniej, przy czym lesię”, tym muzycznym „wizytów­ Zdobywca Oskara z Chorzowa Wa- < c profesor Antoni Barciak, który jest kom miasta” towarzyszą jednak zu­ xmann? Może rzeczywiście Michał animatorem, organizatorem oraz - nie pełnie inne wydarzenia. Właśnie Lubina ma rację? waham się tak tego nazwać - dobrym blues - festiwal bez piwa i narkoty­ duchem tych sympozjów, zawsze ków, OFF FESTIWAL przygarnięty BOGDAN WIDERA f t f ? __ &

'I r Lisiak Krzysztof Zdjęcia: *&&& r

Ul. Francuska 12 - nowe miejsce prób i kon­ Pomysłodawcy cyklu „Filharmonia w starej Bibliotece ” Grażyna Szymborska - dyrektor Filharmo­ certów Śląskiej Orkiestry Kameralnej pod batu­ nii Śląskiej i prof. Jan Malicki - dyrektor Biblioteki Śląskiej. tą jej założyciela, Jana Wincentego Hawela. Kon­ cert inauguracyjny.

niem hitu klasyki - Czterech pór roku An­ tonia Vivaldiego. Warto było tego dnia pojawić się w sta­ Jak się mają ku sobie rym bibliotecznym budynku przy ul. Fran­ cuskiej. Chociażby po to, by usłyszeć jak Tadeusz Kijonka czyta swoje najnowsze wiersze z drugiej serii Sonetów biynowskich, latem opublikowanej w Twórczości. Sone­ ty biynowskie zachwycają nienaganną for­ literatura i muzyka mą cztemastowersowych utworów z dwo­ ma czterowierszami opisowymi i dwoma ocnym akcentem rozpoczęła się lejnych miesiącach będą zaproszeni przez trójwierszami lirycznymi czy filozoficzno- M12 września katowicka nowość - kon­prof. dra hab. Jana Malickiego, dyrektora -refleksyjnymi oraz ważką ich tematyką certy Filharmonia w starej Bibliotece. Biblioteki Śląskiej, ludzie słowa pisanego, przemijania, odchodzenia, powtarzalności Wchodząca w jubileusz 90-lecia istnienia mówionego i innych rodzajów twórczości: życia. Nie miałem pojęcia, że z takim mi­ Biblioteka Śląska z bezdomną na czas re­ prof. Elżbieta Gondek, biskup senior, ks. strzostwem pisze się jeszcze sonety. montu Filharmonią Śląską im. Henryka Mi­ abp Damian Zimoń, architekt prof. Henryk Kiedy czasem biorę do ręki tomik poezji, kołaja Góreckiego przywróciły kulturze re­ Buszko, choreograf i reżyser Henryk Kon- poznaję go zazwyczaj w milczeniu. Nie gionu piękny przykład katowickiej wiński, prof. Jan Miodek i prof. Stanisław miałbym więc szansy usłyszeć tego, co gło­ modemy - byłą książnicę z jej eleganckim Nicieja. Muzycy orkiestiy starają się przy­ śnym czytaniem objawił poeta: mądrze audytorium, które podjęło rolę sali koncer­ gotować repertuar, który dla publiczności i z wielkim kunsztem ułożone słowa, ich towej . Ul. Francuska 12 - tu kiedyś wykład będzie magnesem. Każdy koncert sło­ następowanie ze świadomością przynależ­ wygłosił Stanisław Ignacy Witkiewicz, wem poprowadzi Violettta Rotter-Kozera nych im akcentów, urody poszczególnych a towarzyszył temu koncert kameralny. z TVP Katowice. sylab stają się po prostu muzyką. Nie do­ Teraz miejsce stałych prób i koncertów Zaproszenie do pierwszego koncertu strzegałem tej sztuki w librettach opero­ znajdzie tu Śląska Orkiestra Kameralna. przyjął Tadeusz Kijonka, a Śląska Orkie­ wych Tadeusza Kijonki, zdominowanych Wspólnym pomysłem filharmoników i bi­ stra Kameralna pod batutą jej założyciela, nutami do nich napisanymi. W czytanych bliotekarzy śląskiej książnicy jest cykl Jana Wincentego Hawela z cenioną śląską sonetach muzyka objawia się sama. Dla de­ integrujący muzykę z innymi dziedzinami. skrzypaczką Beatą Warykiewicz-Siwy do­ biutu Filharmonii w starej Bibliotece lepiej Gośćmi specjalnymi tych koncertów w ko­ pełnili spotkanie przebojowym wykona­ zdarzyć się nie mogło. (MARS)

Każdy koncert słowem poprowadzi Violettta Rotter-Kozera z TYP Katowice, pierwszym gościem był ... który czytał swoje najnowsze wiersze z dru­ Tadeusz Kijonka... giej serii „Sonetów brynowskich". azwiskę Ewy Podleś na afiszu Filhar­ j| wym, urodzinowym. A miało być tak od- Nmonii Śląskiej wywołało oczywiste ■| świętnie i wyjątkowo. Artyści publiczność zainteresowanie rzeszy melomanów, znaw­ zrobili wszystko, żeby tak było. Zapewne ców sztuki wokalnej. Dysponująca wspa­ ^ nieprędko będzie można usłyszeć tę roz- niałym kontraltem śpiewaczka, swój jedy­ 1 chwytywaną w świecie śpiewaczkę, ny w tym roku koncert w Polsce miała j O tej wybitnej artystce pisze tak Piotr zaśpiewać na inaugurację sezonu artystycz­ tg Nędzyński: - W tym roku Ewa Podleś in­ nego śląskich filharmoników. augurowała Międzynarodowy Konkurs Zaczęło się Uwerlurtą koncertową E-dur Wokalny im. Fr. Vias w Barcelonie, wy­ op. 12 Karola Szymanowskiego - utworem stępowała z London Philharmonic Orche­ tym Filharmonia Śląska złożyła hołd wy­ stra i Deutsches Symphonie Orchestra. bitnemu kompozytorowi w 75. rocznicę je­ Na nowojorskim Caramoor Festival i Ros­ go urodzin. Była to niewątpliwie znakomi­ sini Opera Festival we włoskim Pesaro kre­ ta zapowiedź emocji, jakich za moment owała tytułową rolę w dramacie Cyrus miała dostarczyć artystka. I tak też się sta­ w Babilonie Rossiniego. Po występach ło. Nie milkły oklaski, kiedy pojawiła się w Pesaro Christophe Rizoud na Forumo- na scenie i w skupieniu rozpoczęła kanta­ pera. com pisał: Ewa Podleś tworzy histo­ tę Ariadna z Naxos Josepha Haydna. Nie­ Ewa Podleś rię. Polska śpiewaczka jestfenomenem wo­ łatwy to utwór dla wszystkich wykonaw­ kalnym i teatralnym. ców - tak zespołu orkiestrowego jak i dla Jest rodowitą warszawianką. Studia solisty, ale dający możliwości pokazania wokalne odbyła w Akademii Muzycznej całego spektrum możliwości głosowych Jedyny w tym im. Fryderyka Chopina w Warsza­ wykonawcy, rozpiętość skali, barwę, a na­ wie u prof. Aliny Bolechowskiej. Jest wet zdolności aktorskie. Głos Ewy Podleś laureatką wielu międzynarodowych kon­ to najwspanialszy instrument do wygrania kursów, m.in. Konkursu im. Piotra Czaj­ tego wszystkiego, co zawarte zostało - tak roku koncert § kowskiego w Moskwie. Będąc obywatel­ w sensie muzycznym jak i dramaturgicz­ ką świata, nieprzerwanie współpracuje nym w tej kantacie. Dzieło składające się jako solistka z Teatrem Wielkim-Operą Na­ z trzech arii i recytatywu opowiada o mi­ rodową i występuje w wielu ośrodkach mu­ łości Ariadny do Tezeusza, w którym Ewy Podleś I zycznych w Polsce. główna bohaterka odgrywa rolę przewod­ Dzięki charakterystycznej barwie gło­ niczki, porzuconej kochanki i śmiertelnicz- su o ogromnej skali i biegłości, Ewa ki poślubionej przez boga. Ogromny ładu­ Podleś jest powszechnie uważana za naj­ nek emocjonalny zawarty w kantacie daje w Polsce bardziej autentyczny kontralt generacji wykonawcy pole do popisu. Ewa Podleś (Opera International, Orpheus, Gramo- znakomicie wywiązała się z tego zadania. phone, The New York Times, The San Wiadomo bowiem, że prócz niepowtarzal­ jęcia i wskazując na zmęczone gardło za­ Francisco Examiner, The Washington nego głosu dysponuje talentem aktor­ kończyła swój występ. Post, Opera News, The Financial Ti­ skim, który wzmacnia ekspresje muzycz­ Niestety, w drugiej części koncertu or­ mes). Grupa międzynarodowych krytyków nego przekazu. Każdej frazie, każdej kiestra nie popisała się precyzją wykona­ muzycznych Classic FM Magazine zali­ zmianie nastroju, podążając na słowem na­ nia, a i chór nie był w najwyższej dyspo­ czyła Ewę Podleś do 10 najlepszych gło­ dała odpowiedni ładunek emocjonalny, zycji. Czyżby sprawcą tego było sów mezzosopranowych pierwszej podkreślając niuanse muzyczne gestem rozkojarzenie spowodowane iście rodem dekady XXI wieku, a Operaarts. com i mimiką. Jej znakomite porozumienie z rockowego koncertu zachowanie niektó­ do ekskluzywnego grona 100 operowych z dyrygentem - Mirosławem Jackiem rych melomanów, chociaż zespół zapew­ legend ostatniego półwiecza. Błaszczykiem i orkiestrą dało w efekcie - ne jest przyzwyczajony już do takich Możliwości głosowe pozwalają artyst­ mimo całej złożoności dzieła - utwór niestandardowych zachowań, wyrażają­ ce na wykonywanie repertuaru od baroku niezwykle efektowny, perfekcyjnie wyko­ cych uwielbienie dla artysty. A być może do współczesności. Występuje na najbar­ naną całość. był to efekt irytacji niefortunnym zdarze­ dziej prestiżowych scenach operowych i es­ Nagrodą za kunszt i wirtuozerię zosta­ niem mającym miejsce w przerwie mię­ tradach koncertowych świata. ła Ewa Podleś nagrodzona gromkimi okla­ dzy pierwszą a drugą częścią koncertu, z li­ Lata 2012-13 to kolejne występy m.in. skami, a sporą część publiczności wręcz stem od marszałka województwa śląskiego w Londynie, Berlinie, Luksemburgu i Sa­ wiwatowała z zachwytu. w roli głównej dla rozpoczynającej sezon int Etienne (Madame de la Haltiere w Kop­ Druga'część koncertu przyniosła od­ Filharmonii, a nie dla oczekującej na es­ ciuszku J. Masseneta), Barcelonie (Erda mienny repertuar. Wypełniły ją utwory tradzie artystki - jubilatki. Szczegóły nie w Zlocie Renu R. Wagnera, później także Gioacchino Rossiniego; uwertura do ope­ warte są rozpatrywania. Wystarczy zaże­ Madame de la Haltiere), Monte Carlo ry Cyrulik sewilski oraz recytatyw O, Pat­ nowanie całą tą niezręczną sytuacją, w ja­ (Jezi-Baba w Rusałce A. Dvoraka), San ria i aria Di tantipalipiti z opery Tankred, kiej znaleźli się i śpiewaczka i maestro Diego (Markiza w Córce pułku G. Doni­ Giuseppe Verdiego, chóralne Gloria Błaszczyk. zettiego), na festiwalach Caramoor i Pesa­ all Egitto, ad lside z opery Aida, Marsz Koncert ze śląskimi filharmonikami ro (rola tytułowa w Ciro w Babilonii G. Triumfalny z II aktu opery Aida oraz był więc dla Ewy Podleś nie tylko jedynym Rossiniego), w Teatrze Wielkim Operze chór Cyganów Vedi! Le fosche notturne koncertem w kraju, ale także jubileuszo- Narodowej, Filharmonii Narodowej, Fil- spoglie - Chie del gitano i arię ^ harmonii Śląskiej. Azuceny Stride la vampa z II ak­ ^ Ewa Podleś dokonała licznych tu opery Trubadur oraz Gaetano | nagrań płytowych, któiym przyzna- Donizettiego Toast Orsiniego II se- g no szereg znaczących nagród i wy- greto per Esser felici z opery Lu­ ią różnień”. krecja B orgia. Koncert inaugurujący 68. sezon I znów można pisać w samych ś artystyczny Filharmonii Śląskiej superlatywach o wykonawstwie g odbył się w Sali koncertowej Aka- Ewy Podleś. Inne nastroje, inna au­ fdemii Muzycznej. Filharmonicy ra poszczególnych utworów, c będą powracać tu co piątek co a wszystko zwieńczone radosnym, ^jest bardzo dobrą wiadomością bisowanym Toastem Orsiniego. § na ten sezon i kolejne, zanim za- Publiczność oczywiście domagała J kończy się remont macierzystej się kolejnych bisów, ale sama śpie­ ^ siedziby Filharmonii. waczka stwierdziła, że nie spodzie­ £ wała się tak entuzjastycznego przy- Podczas koncertu ze śląskimi filharmonikami WIESŁAWA KONOPELSKA Projekt Mozart Przed Konkursem im. Fitelberga Projekt Mozart to przedsięwzięcie za­ inicjowane przed dziesięcioma laty We wrześniowym programie Instytu­ przez absolwenta warszawskiej uczel­ cji „Silesia” znalazł się unikatowy kon­ ni muzycznej Szymona Wyrzykow­ cert utworów Grzegorza Fitelberga. skiego. Co roku grupa młodych arty­ Intencją organizatorów było nie tylko stów wykonuje pod jego dyrekcją zaprezentowanie zapomnianych dzieł wybrany utwór religijny Mozarta w kil­ wielkiego dyrygenta, ale i zainteresowa­ kunastu polskich kościołach, które ich nie publiczności przygotowywanym zapraszają i goszczą „czym chata bo­ przez Filharmonię Śląską na listopad ko­ gata”. Muzyka towarzyszy liturgii od­ lejnym konkursem dyrygenckim jego prawianej w języku łacińskim. W tym imienia. Nie można powiedzieć, że Fi­ roku trasa wiodła przez Śląsk Górny telberg jest w Polsce nieznany jako i Cieszyński, a wykonywanym utwo­ kompozytor. Dość często grywa się rem była Msza koronacyjna. Zabrzmia­ jego Trio f-moll na skrzypce, wioloncze­ ła między innymi w kościele Naj­ lę i fortepian; sztandarowej kompozy­ świętszego Serca Pana Jezusa cji symfonicznej Pieśń o sokole można w Cieszynie-Krasnej. Dzięki życzliwo­ nawet słuchać w Internecie. Na koncert, ści proboszcza księdza Stanisława Fi- który odbył się w Sali Koncertowej Pol­ lapka ten mały kościół (zupełnie nowy, skiego Radia 27 września przygotowa­ nawet jeszcze niewykończony, stano­ Program koncertu był niezwykle cieka­ no jednak program unikatowy, składa­ wiący niemal wierną replikę ponad wy. Na początek zabrzmiało Duo jący się z II Sonaty F-dur na skrzypce stuletniej budowli, którą trzeba było już na klarnet i fortepian op. 47 Ignacego i fortepian, młodzieńczych dzieł instru­ wyburzyć) pomieścił kilkudziesięcio­ Feliksa Dobrzyńskiego, kompozytora, mentalnych (dwa romanse bez słów, osobową grupę złożoną z solistów którego najlepsze lata działalności Berceuse, Mazurek) oraz cyklu pieśni (w tej roli wystąpili: Anna Leśniewska, przypadły na najgorszy okres w histo­ do słów Richarda Dehmela. Utwory Justyna Kopiszka, Szymon Szetela rii XIX-wiecznej Warszawy - na lata 40. na skrzypce i fortepian grali Andrzej i Rafał Pawnuk) chóru i orkiestry. i 50., kiedy w stolicy „Priwislinja” nie Gębski (profesor Uniwersytetu Mu­ Oprócz Mszy koronacyjnej zabrzmiało było nawet konserwatorium. Trzeba zycznego Frydeiyka Chopina w Warsza­ jeszcze kilka innych utworów, między uczciwie przyznać, że ostatnio wiele wie, wychowanek Andrzeja Wróbla, innymi specjalnie skomponowana zrobiono dla odzyskania Dobrzyńskie­ po którym przejął pasję przywracania na letnią trasę koncertową zespołu go: ukazało się nagranie płytowe jego do repertuaru zapomnianych dzieł kom­ pieśń O piękności niestworzona Marka opery Flibustierowie, a nakładem War­ pozytorów polskich) oraz Antoni Bro­ Nowakowskiego (młodego twórcy po­ szawskiego Towarzystwa Muzycznego żek - król katowickich pianistów-kame- chodzenia polskiego zamieszkałego opublikowano nader ciekawe wspo­ ralistów. Wykonawczyniami pieśni były w USA) oraz hymn Boże, coś Polskę mnienia o kompozytorze autorstwa je­ katowickie artystki Iwona Socha (so­ w opracowaniu Andrzeja Nikodemowi- go syna Bronisława. W kameralnym pran) i Joanna Steczek (fortepian). cza. Msza muzyczna była dla kraśniań- Duo okazał się Dobrzyński twórcą Ogromna różnica stylistyczna, jaka ry­ skich parafian i gości przybyłych z mia­ sprawnym i pełnym inwencji. Styli­ suje się między młodzieńczymi drobia­ sta wielkim duchowym i artystycznym stycznie kojarzy się jego muzyka ze zgami skrzypcowymi Fitelberga, repre­ przeżyciem. Artyści zostali nagrodze­ Spohrem i Weberem, są w niej przebły­ zentującymi typowy dla schyłku ni standing ovation, za którą muzycy ski stylu brillant, a nawet bezpośrednie XIX wieku poziom utworów pisanych odwdzięczyli się bisem. pożyczki z Chopina. przez wirtuozów na własny użytek, Z muzyki wczesnoromantycznej ar­ a sonatą utrzymaną w poważnym sty­ Muzyka polska tyści zaprezentowali jeszcze Grand lu póżnoromantycznym uzmysławia na nowo odkryta duo Es-dur op. 4 na róg, klarnet i for­ niezwykłe tempo rozwoju talentu kom­ tepian Franciszka Lessla, kompozyto­ pozytorskiego Fitelberga, polegającego Śląskie Towarzystwo Muzyczne kie­ ra o pokolenie starszego od Dobrzyń­ w pierwszej mierze na umiejętności rowane przez Magdalenę Lisak zainau­ skiego. O tyleż „starsza” jest jego przyswajania sobie aktualnych zdoby­ gurowało 16 września swój kolejny cykl muzyka. Kojarzy się z popularną, czy stylistycznych i technicznych mu­ koncertowo-edukacyjny. Tegoroczną „internacjonalną” wersją klasycyzmu, zyki zachodniej. Mazurek, utrzymany imprezę, zrealizowaną dzięki pomocy taką, jaką upowszechnił w środkowej w typowej dla polskich kompozytorów Urzędu Miasta Katowice, poświęcono Europie Czech Ladislav Dusik. Pomię­ konwencji „śpiewno-zadzieżystej”, eks­ „muzyce polskiej na nowo odkrytej”. dzy dziełami Dobrzyńskiego i Lessla ploatowanej od czasów Wieniawskiego Zaprojektowano prezentację utworów zabrzmiały 2 kaprysy na klarnet i for­ i Kątskiego dzieli od sonaty o rysach kompozytorów XIX- i XX-wiecznych. tepian Tadeusza Bairda, urocze mło­ prawie brahmsowskich jedynie rok Wśród nich byli twórcy, którzy dzieńcze drobiazgi pochodzące z ro­ (1900 - 1901). Jeszcze szybsze tempo przed kilkudziesięciu czy kilkunastu la­ ku 1953, utrzymane w konwencji rozwoju obserwujemy na przykładzie ty byli filarami tak zwanej polskiej szko­ neoklasycznej, a jednocześnie wy­ pieśni do słów Dehmela: pisane w tym ły kompozytorskiej - na przykład Tade­ chodzące poza nią subtelnym rysun­ samym czasie, co Pieśń o sokole (1905) usz Baird. Zmarł w 1981 roku - i już kiem fraz i kapryśnością rytmu. są - jak ona - kompletną encyklopedią trzeba go odkrywać... Oczywiście nie Na omawianym poranku przypom­ „straussizmu”. W ciągu czterech lat „nowo”, tylko „na nowo”, jak to subtel­ niano jeszcze postać Stefana Kisielew­ przebiegł zatem Fitelberg dwadzieścia nie zróżnicowała w programie Magda skiego -jednak nie muzyką, lecz sło­ lat historii muzyki, doganiając nie­ Lisak. Pierwszy koncert wrześniowego wem. Paradoks ten tłumaczy się tym, miecki modernizm, co prawda jedynie s—' cyklu odbył się w Sali Koncertowej Pol­ że słynny Kisiel ostał się dziś głównie jako naśladowca. Jednak kopistów wol- skiego Radia w Katowicach. Wystąpili jako publicysta i krytyk, więcej zajmu­ no nam dzisiaj podziwiać tak samo jak "e^ znakomici muzycy: pianistka Joanna ją się nim poloniści niż muzycy. Mo­ mistrzów. Domańska, klarnecista Roman Witaszek że jeszcze przyjdzie czas na jego i waltornista Tadeusz Tomaszewski. utwory muzyczne? MAGDALENA DZIADEK ^ isanie jest zagadką. Nie wiem, człowieka, jego języka, przynależno­ Pdlaczego się pisze, ale wiem, że ści narodowej, tego, kim człowiek na nic innego bym tego nie zamie­ był, jest i byłby. Na jego tożsamość na­ nił” - zaczyna monografię twórczości kładają się przecież różne wpływy kul­ słowami swojego bohatera wypowie­ turowe, społeczne, językowe i histo­ dzianymi podczas jubileuszu siedem­ ryczne, które mieszają się ze sobą, two­ dziesięciolecia urodzin Barbara Zwo­ rząc niejednoznaczności i deformacje. lińska. Feliks Netz, zwany człowiekiem Dotyczy to między innymi języka renesansu, jest pisarzem, który swoją propagandy komunistycznej, która twórczością mógłby hojnie obdarzyć przez długie lata tworzyła sztuczne niejednego piszącego. Pisze od zawsze schematy myślenia i wyrażania się i nieustannie, nie mając wątpliwości, za pomocą słów, posługując się hasła­ że urodził się po to, aby pisać. Zwią­ mi, sloganami, nowomową. Dla pisa­ zany ze Śląskiem, jest postacią szcze­ rza debiutującego w latach 50. gólnie dobrze znaną w Katowicach, ja­ XX wieku takie przeinaczenia musia­ ko ,,odwieczny” redaktor miesięczni­ ły być szczególnie bolesne. Z jednej ka Śląsk, współpracujący z Radiem Ka­ strony próba decydowania o swojej towice, twórcą słuchowisk, niezliczo­ tożsamości: polskiej, śląskiej czy nie­ nych artykułów, ale także powieści, re­ mieckiej, a z drugiej zataczająca coraz cenzji. Ado tego jest poetą i tłumaczem szersze kręgi ideologia komunistycz­ między innymi powieści węgierskich. na narzucająca nowe, często oderwa­ „Ojcem” kilku pokoleń śląskich twór­ ne od faktów widzianych na ulicach ców, autorem wszechstronnym i silnie Barbara Zwolińska: Być sobą i kimś in­ sposoby opisu rzeczywistości. Z jed­ zaangażowanym w to, co robi i jak. Nic nym O twórczości Feliksa Netza. Wydawnic­ nej strony naciski polityczne, wyma­ zatem dziwnego, że jego twórczość two Uniwersytetu Gdańskiego, Gdańsk 2012. gające określonego sposobu myślenia, na tyle zafascynowała autorkę, że po­ a z drugiej - pisarska chęć mówienia stanowiła poświęcić jej swoją książkę. prawdy, ocalania od zapomnienia, po­ Barbara Zwolińska dokładnie anali­ wracania do przeszłości i rozumienia zuje poszczególne „działy” wypełnia­ Potrzeba teraźniejszości. Bohaterowie powieści ne przez Feliksa Netza słowami. Są to Netza głęboko przeżywają problemy zatem powieści, kreślące wątek „ma­ związane z wyobcowaniem, powikła­ łej ojczyzny”: Sto dni odpustu (1969), ną tożsamością, szukaniem swojej Skok pod poprzeczką (1977), Biała go­ dawania małej ojczyzny Szczególnie wyraźnie rączka (1980), Urodzony w Święto widać to w zestawieniu z bohaterami, Zmarłych (1995) i Dyshannonia caele- którzy potrafią odnaleźć się w każdej stis (2004). W swoich analizach, pod­ świadectwa sytuacji, bezbłędnie dopasowując się partych licznymi recenzjami m. in. Ma­ do czasu i miejsca. „Przełomowym riana Kisiela, Dariusza Nowackiego, momentem wrośnięcia w Śląsk, poczu­ Marty Wyki czy Janusza Stycznia, cia się człowiekiem stąd i przejścia Autorka pokazuje sposoby realizowa­ świata. Choć są to opowieści fabular­ z pozycji obserwatora na miejsce nia przez Netza wątku szukania własnej ne z domieszką fikcji, świadczą wię­ mieszkańca, »tubyłca«, jest doświad­ tożsamości jako mieszkańca Śląska, nie cej o swoich czasach. Tak należy od­ czenie historii w jej tragicznym prze­ urodzonego na Śląsku. Bohaterowie bierać powieści Netza. Ale to nie tyl­ biegu. Przeżycie tragedii strajkują­ powieści Netza są bowiem, podobnie ko „świadectwo czasów”, to przede cych górników, spacyfikowanych jak sam Autor, przybyszami gdzieś wszystkim próby poszukiwania tożsa­ przez milicję i ZOMO, wyzwoliło z dalekich wsi czy miasteczek do tego mości. Bohaterowie Netza przybywa­ nie tylko współczucie, bunt i gniew, ale dziwnego miasta w okresie historycz­ ją do stolicy Śląska, by wtopić się nie­ uzewnętrzniło to tragiczne doświad­ nych przemian, Katowic, przez mo­ jako w środowisko górnicze, przyjmu­ czenie w sposób tak głęboki i dojmu­ ment przemianowanych na Stalinogród, jąc śląski sposób myślenia. Choć sam jący, że jak mówi autor Dysharmo­ gdzie ścierają się tak różne tendencje, Autor nie jest Ślązakiem z dziada pra­ nii..., poczuł się człowiekiem stąd.” To gdzie odległa polityka bezpośrednio dziada, to jednak ze Śląskiem się iden­ poszukiwanie tożsamości swojej, swo­ wpływa na ludzi, gdzie etos górniczy tyfikuje, nie wyobrażając sobie życia jego pokolenia zdaje się przyświecać staje się sposobem na utrzymanie pol­ poza Katowicami. Temat śląskiej toż­ całej twórczości Feliksa Netza, a z dru­ skiej (śląskiej) tożsamości. Są to trud­ samości przewija się w całej jego giej strony jest ową trudną formą „da­ ne czasy nie tylko do życia, ale także twórczości. „Czy Śląska można się na­ wania świadectwa”. do pisania, tego swoistego „dawania uczyć, czy można poczuć się Śląza­ W drugim rozdziale Barbara Zwoliń­ świadectwa”. Jak zauważa autorka: kiem, nie będąc stąd? I czy możliwe ska zajmuje się Netzem jako „poetą, „Dla twórców z generacji Feliksa Net­ jest uwewnętrznienie etosu górniczej którym się bywa”: „Przy tak znaczącej za, rocznika 1939, dylemat pisania pracy, gdy górnikiem się nie jest? wszechstronności autora trudno orzec, i mówienia wprost nabierał szczegól­ Okazuje się, że tak. Na związek ze Ślą­ która z ról pisarskich (poety, prozaika, nego znaczenia, bowiem przyszło im skiem, poczucie tożsamości z nim no­ felietonisty, autora słuchowisk, kryty­ żyć i tworzyć w okresach przełomów bilituje szacunek dla tej przestrzeni i jej ka i tłumacza) jest tą najważniejszą. i transformacji ustrojowych, światopo­ wartości.” Niewątpliwe jest jednak to, że do ukła­ glądowych oraz kulturowych.” I to wła­ Co więcej, wszelkie zasłyszane, czy dania wierszy Netz przywiązuje wiel­ śnie z tego powodu, ich świadectwa przeżyte zdarzenia układają się auto­ ką wagę, latami cyzelując swoje utwo­ mają tak wielkie znaczenie. Opowie­ rowi w fabuły, warte utrwalenia. Tak ry i składając je w zbiorki.” Autorka ści o życiu ludzi, ich sposobie odbie­ powstaje swoista „historia” śląska. omawia poszczególne utwory z tomi­ rania codzienności, myśleniu o niej sta­ Barbara Zwolińska zwraca uwagę ków wierszy: Związek zgody (1968), ją się cenniejsze od analiz historycz­ na powracające w twórczości Feliksa Z wilczych dołów (1973), Wir Wiersze nych, pisanych z pozycji naukowca Netza motywy, które koncentrują się (1985) oraz Trzy dni nieśmiertelności przy biurku, z dala od „prawdziwego” na pytaniach dotyczących tożsamości (2009). Książki te ukazywały się na przestrzeni 40 lat naszej skompliko­ odbicie swoich czasów. Świadczy drze, ale i skłonność do poddawania wanej historii. Łatwo można więc 0 tym choćby repertuar kinowy: ra­ ich nośności, ważności i aktualności przyjąć założenie, że będą odzwiercie­ dzieckie „postępowe” produkcje ogniowej próbie wytrzymałości na wy­ dleniem czasów, w których powstawa­ w czasach realnego socjalizmu i ame­ mogi różnych gatunków.” Czytając je­ ły. I rzeczywiście, Barbara Zwolińska rykańskie superprodukcje obecnie. go teksty czytelnik może odnieść wra­ zauważa, że tworzenie u Netza wiąże Obie na swój sposób płytkie i miałkie. żenie, że porozumiewa się bezpo­ się z cierpieniem i groźbą zdrady po­ Jak pisze autorka: „repertuar kinowy średnio z ich autorem. Stanowi to chodzącej nie tyle ze świata, co tkwią­ jest odzwierciedleniem przemian ustro­ dowód głębokiej świadomości twór­ cej potencjalnie w samym poecie. jowych i obyczajowych, jakie nastą­ czej, odpowiedzialności za każde na­ A mimo to, jak zwraca uwagę autorka piły na przestrzeni kilkudziesięciu pisane słowo, a zarazem - odwagi. monografii: „składanie poezji jest ko­ lat. Kino staje się obrazem historii: tej Świadczyć to może o swoistym niecznością, wewnętrzną potrzebą, prywatnej, pokazującej narodziny pa­ „uzależnieniu od pisania”, o którym która musi znaleźć ujście.” Poezja sji, i tej narodowej. Z punktu wyjścia, wspomniano na początku monografii, okazuje się zatem swoistą powinnością, lat czterdziestych i pięćdziesią­ 0 tym, że Feliks Netz musi być czło­ wyzwaniem osobistym, a zarazem tych XX wieku, kiedy to serwowano wiekiem spełnionym, skoro robi to, cierpieniem, męką, zmaganiem się ze produkcje radzieckie, uważając je co naprawdę lubi. Trudno przy tym sobą, ze światem. za skuteczne narzędzie sowieckiej jednoznacznie określić bohatera jako Trzeci rozdział pokazuje bohatera propagandy, doszliśmy w równie śle­ twórcę i przyporządkować go gdzieś, książki od jego strony felietonów ra­ py zaułek sztampowych produkcji skoro spełnia się w tak różnych dys­ diowych, powstających dla Radia Ka­ amerykańskich, łatwo strawnej papki, cyplinach. Zauważa to Barbara Zwo­ towice w latach 1990-1995. Publicy­ pozbawionej ambicji, zwalniającej lińska, pochylając się z fascynacją styka radiowa okazuje się kolejną od myślenia, prostej i efektownej, 1 szacunkiem nad twórczością swoje­ dziedziną, w której Feliks Netz się obliczonej na komercję i masowość.” go bohatera. Zresztą potwierdzają sprawdza, pisząc cotygodniowe teksty Feliks Netz, zarówno jako felietonista, to także liczne, przywoływane przez dla radia, w których daje wyraz swo­ jak i recenzent filmowy staje się „ba­ autorkę recenzje i opracowania. jemu zmysłowi obserwacji, erudycji rometrem nastrojów społecznych” Książka pełna jest pięknych i trafnych i umiejętności wyrażania ocen. Z jed­ 1 „wyrazicielem oczekiwań”, głównie sformułowań dotyczących warsztatu nej strony porusza tematy społeczno- dzięki temu, że potrafi krytycznie pisarza, jak na przykład te zdania: -polityczno-obyczajowe, a z dru­ przyglądać się rzeczywistości. „tylko poezja umożliwia wejście giej - zajmuje się kinem, nie ograni­ Netz jest także dokumentalistą, w sferę tajemnicy” oraz: „proza na­ czając się do recenzji, ale pokazując skupionym na rogu Ligonia i Królo­ zywa, a poezja znaczy”. Mogą one szerszy kontekst kulturowy produkcji wej Jadwigi, gdzie mieści się Radio dowodzić niemal nabożnego stosun­ filmowych. Autorka zwraca uwagę Katowice, eseistą, tłumaczem i twór­ ku autora do aktu pisania, który oka­ na różnice między felietonami wygła­ cą słuchowisk radiowych. Jak podkre­ zuje się czymś mistycznym i znaczą­ szanymi na antenie, a tymi, które po­ śla autorka opracowania: „Feliks cym. A przy tym nie jest sprawą sa­ tem ukazywały się w druku, obnażając Netz jest twórcą niepoddającym się mego twórcy i jego przeżyć, ale tym samym chwyiy retoryczne autora, jednoznacznym kwalifikacjom, za­ przede wszystkim odpowiedzialności, jak na przykład kreacja na „zdumione­ równo jeśli chodzi o przynależność owego po wielokroć przywoływane­ go” świadka rzeczywistości. Zatem do poetyckich szkół i ugrupowań, jak go „dawania świadectwa” i poszuki­ i tutaj Netz starał się być kronikarzem, i zaliczenie do obecnych na przełomie wania prawdy. A przywołując tłuma­ bacznym obserwatorem, a przy tym wieków nurtów w prozie.” Wyczuć czonego przez Netza węgierskiego pi­ próbował wpływać na swoje otoczenie można w książce fascynację autorki sarza Sandora Maraia, można tytułem wyrażając swoją dezaprobatę dla nie­ twórczością Netza, gdy pisze: podsumowania (nomen omen) napi­ których jej przejawów (szczególnie „Pod tym względem pisarz jest z pew­ sać: „tylko pisanie jest ciekawe”. tych związanych z życiem politycznym nością ewenementem, posiadaczem Książkę Barbary Zwolińskiej czyta w kraju). „Dodajmy, że choć autor fe­ wielorakich talentów, spożytkowa­ się znakomicie. Pochwalić należy styl lietonów deklaruje brak ambicji poli­ nych z niemałą sprawnością i kunsz­ autorki, który w wielu miejscach prze­ tycznych, to nie oznacza, że pozosta­ tem. Tworzenie powieści nie prze­ nika się ze stylem jej bohatera, co je głuchy i bierny wobec zdarzeń szkadza mu w byciu poetą, redagowa­ świadczyć może o fascynacji, ale i pró­ i działań ekipy rządzącej.” I dalej: „Wy­ nie recenzji i praca dziennikarska nie bie zgłębienia jego „tajemnicy”. Mo­ daje się, że ten sarkastyczny, ironicz­ kłóci się z aktywnością radiową, nografia jest tak napisana, że nie prze­ ny felietonista więcej pobłażliwości wpisywaną w ramy felietonów, słu­ słania istoty sprawy, a więc twórczo­ przejawia w odniesieniu do komento­ chowisk i gawęd. A wszystko to, ta ści Netza, do której aż chce się teraz wanych przez siebie wydarzeń kultu­ imponująca wszechstronność i erudy- sięgnąć, by zweryfikować postawione ralnych, a jego omówienia nowych cyjność, okraszana jest świetnymi w książce tezy. Słabszą stroną publika­ książek są rzeczowe i spokojne, pozba­ tłumaczeniami z kilku języków.” cji jest tylko jej okładka, kojarząca się wione silnych emocji i kąśliwości, Ciekawe jest również to, że Netz nie­ jednoznacznie z tematyką górniczą, ale też odważne.” jednokrotnie wciela się w bohaterów jakby fakt zamieszkiwania w Katowi­ Kim więc jest Feliks Netz, można by swoich powieści, felietonów, ese­ cach określał aż w tak oczywisty spo­ zapytać, nawiązując do tytułu książki jów, stając niejako osobiście ich czę­ sób. Biorąc pod uwagę bogactwo i róż­ Barbary Zwolińskiej: sobą czy kimś in­ ścią także jako autor-realny czło­ norodność twórczości Feliksa Netza, nym? wiek. Dzięki temu jego twórczość ja­ fragment budynku kopalni nie powi­ W czwartym rozdziale czytelnik wi się jako komplementarna całość, nien go określać. Szczególnie, że poznaje z kolei filmowe pasje autora wzajemnie się uzupełniająca dzięki po­ „Netz nie rości sobie pretensji do uni- Poza kadrem. Z jednej strony jest to fa­ dejmowanym różnym gatunkom, wersalizacji własnych doświadczeń scynacja kinematografią, zrodzona a przy tym tworząca pewien obraz sa­ jako egzemplifikacji śląskiej odmiany już we wczesnej młodości, a z drugiej mego twórcy. „W jego twórczości polskości, bo też to, co proponuje „filmowy” sposób obrazowania w po­ wyczuwalna jest konsekwencja powra­ w swoim opisie świata, dalekie jest wieściach, sprawiający, że nadają się cania do tych samych tematów, odsła­ od typowości.” one wprost do przeniesienia na ekran. nianych wciąż na nowo, przybliżanych Kino, podobnie jak literatura, stanowi i oddalanych niczym w filmowym ka­ KATARZYNA KRZAN ieodmiennie fascynuje mnie (...) zji pióra Anny Burzyńskiej, skrojone są Nproblem - j eśli wolno tak powie­ z ironii najwyższych lotów. Przytoczmy dzieć - zewnętrznego zasilania dzieł li­ ostatni przykład: „[...] ciekawy jest terackich, a więc to wszystko, co wyni­ przypadek Anny Burzyńskiej, entuzjast- ka z faktu, że współczesna literatura re­ ld nowego dramatu, czemu dała wyraz m. alizuje się poza zasadą autonomii, że jest Dariusz owacki in. w artykule Sztuka szybkiego reagowa­ w coraz większym stopniu uwikłana nia, żarliwej zwolenniczki chwytania w gry rynkowe i medialne, »przechwy- »żywego doświadczenia«, która wszela­ tywana« przez najrozmaitsze aparaty ko z nieufnością odnosi się do tzw. post- ideologiczne, zaprzęgana do roboty lustra­ Uwagi o prozie, dramatu. We własnej praktyce dramato- cyjnej i wychowawczej. Od razu uspoka­ dramacie i krytyce pisarskiej, w której zresztą osiągnęła jam - nie w całości i nie zawsze.. - pi­ ( 2001- 2010) dużą biegłość, stawia na precyzję i spój­ sze Dariusz Nowacki we wstępie do swo­ ną konstrukcje”. jej najnowszej książki. „Dotyczy [ona] Śmiech Nowackiego nie rani, nie znie­ polskiej prozy, dramatu, krytyki i świa­ waża, za to umila lekturę. Krytyk pisze domości literackiej pierwszej deka­ 0 książkach przeciętnych, co najwyżej do­ dy XXI wieku”. brych. Wybiera z nich najlepsze, które Ilość publikacji z lat 2001-2010 przy­ konfrontuje z gorszymi. Zastrzega się jed­ tłacza, a temperatura niezakończonych nak: „[...] o książkach świetnych, nie za­ jeszcze medialnych sporów i kampanii pomniałem. Na pewno do nich wrócę, ale promocyjnych utrudnia przyjęcie nieza­ już w innym trybie, no i przy innej oka­ leżnej perspektywy. Dariusza Nowackie­ zji”. Ironia ożywia prowadzoną opo­ go obiektywne spojrzenie nie interesuje, Dariusz Nowacki: Kto im dal skrzydła. wieść i sprawia, że książkę czyta się świet­ zajmując się politycznością literatury Uwagi o prozie, dramacie i krytyce (2001- nie. Badacz odwołuje się także wielokrot­ najnowszej, wybiera do swoich badań 2010). Wydawnictwo Naukowe „Śląsk”, Ka­ nie do anegdoty. Literatura w ujęciu No­ towice 2011, s. 218. „nieokrzepłą” materię literacką. wackiego, nie jest zamknięta w bibliote­ Książka podzielona jest na cztery czę­ ce, ale wnika we wszystkie przestrzenie ści. W pierwszej, prowadząc rozważania życia społecznego. Stąd^o im dał skrzy­ na temat książek, m. in. u Hanny Kowa­ dła posiada urok książki pisanej przez au­ lewskiej, Mariusza Cieślika, Piotra Ko­ tora „z wewnątrz”, uczestnika dyskusji, fty, Andrzeja Dziurawca, Jacka Dukaj a, Pierwsza obserwatora reakcji opinii publicznych, Janusza Głowackiego, Joanny Bator i In­ a przez to kolekcjonera anegdot łączących gi Iwasiuk, krytyk czyta narracje o minio­ literaturę z życiem społecznym. nej epoce, dostrzegając w nich przejście dekada Opowieść krytyka cechuje oryginal­ od narodowo-martylologicznych dys­ ność, polegająca na przyjęciu zaangażo­ kursów, przez nostalgizację, poetykę wanej postawy. Jeśli nie ma możliwości oskarżenia, męczeństwa, do odnowienia funkcjonowania poza polityką, to nie na­ konwencji powieści kryminalnej. Puen­ bowań rynku na modny na daną chwilę leży udawać, że pisząc jakąkolwiek ta i wymowa całości, choć złagodzona temat. książkę można być obiektywnym i nie­ przez ukazanie pozycji zdaniem autora Część czwarta: Szybko, szybciej — słusz­ zależnym. Dariusz Nowacki nie ukrywa ciekawych (Bator, Dukaj, Iwasiuk, Ma­ nie, słuszniej zamyka książkę Dariusza kim jest: literaturoznawcą i krytykiem li­ rian Pilot), jest niepokojąca. Nowackiego. Analiza współczesnego terackim, ale przede wszystkim uważnym Dariusz Nowacki pisze o powieści dramatu (m. in. tzw. pokolenia porno, jak 1 wymagającym czytelnikiem. Opisując Zbigniewa Kruszyńskiego: „Ostatni ra­ i nagrodzonej Naszej Klasy Słobodzian- medialne gierki, polityczne uwikłania li­ port traktuje - także, między inny­ ka), pozwala krytykowi na hiperbolicz- teratury bierze świadomy udział w „grze” mi - o koszmarnej przypadłości, jaką jest ne przedstawienie kuriozów, do jakich do­ toczącej się o sprawowanie wpływów przymus pisania, o utopii, która daje fał­ chodzi, gdy romans z sensacją i chęć nad literaturą. Retoryczne pytanie Kto im szywe złudzenie, że można - powtó­ przyciągnięcia widza zapanuje nad auto­ dał skrzydła?, niesie także ze sobą pro­ rzę - zapanować słowem nad światem, rami. Sztuka pierwszej dekady jest- zda­ pozycję w której to świadomy odbiorca oddać go w skali jeden do jeden. Oczy­ niem Nowackiego - zaangażowana, tekstów będzie decydował o „uskrzydle­ wiście natychmiast powstaje dylemat, czy głównie jednak w zdobywanie sławy, pie­ niu” danego dzieła. Propozycja Nowac­ pisarz nie wpędził swoich czytelników niędzy i poklasku. kiego opiera się na szacunku do literatu­ w konfiizję, zderzając tzw. bolesną kwe­ Obrywa się tu krytykom i literaturo­ ry, „wszak istotą wypowiedzi literackiej stię (wydartą z rzeczywistości) z subtel­ znawcom, przede wszystkim jednak sa­ jest takie opracowanie tematu, którego nie nymi zagadnieniami z zakresu filozofii pi­ mym pisarzom. Konstatacja: „Dzieło da się zastąpić tekstem innego rodzaju sma i epistemologii literackiej. Mam z jakiś powodów »słuszne«, służą­ (publicystycznym, historycznym, repor­ wątpliwość, czy dziś czytelnik zdezorien­ ce - z czyjegoś punktu widzenia - »do- tażowym). Literatura ma sens tylko wte­ towany to odbiorca zdobyty. Różnie brej sprawie«, nie musi być już piękne; dy, gdy przynosi opowieść - by tak z tym w pierwszej dekadzie bywa”. niekiedy nie musi być nawet poprawnie rzec - niewymienialnie; tak jak nie Fragment ten doskonale oddaje myśl pod względem warsztatowym czy styli­ do zastąpienia są np. oświęcimskie opo­ krytyka. Pisarze pierwszej dekady „wy­ stycznym napisane”, burzy funkcjonują­ wiadania Borowskiego, mimo istnienia dzierają z rzeczywistości” temat PRL-u ce przyzwyczajenia. Nawet pozycje uzna­ tysięcy publikacji na ten temat. Jeśli ta re­ i w większości nieudolnie mityzują, co ne przez krytyka za warsztatowo dosko­ guła nie zostanie uszanowana pozostaje prowadzi do lekceważenia odbiorcy. nałe (jak Pióropusz Mariana Pilota) ma­ tylko słuszność”. Przyczyny tego stanu rzeczy, Nowacki ją swoje wyraźne mankamenty. Nowocześnie pisana książka przemy­ rozwija w kolejnych partiach swojej Czytając Kto im dał skrzydła, czuje się ca bardzo tradycyjny program patrzenia książki. Czytelnik obserwuje, jak „tworzy podskórny chichot autora. Wszędzie wy­ na literaturę. Nowacki upomina się o po­ się” wzorcową opinię o autorze (m.in. Mi­ czuwa się ironiczny dystans. Fragment ważne potraktowanie sztuki pisania, chale Witkowskim, Manueli Gretkow- dotyczący przygody Jacka Dukaja z „Te- a także namawia czytelnika do poważne­ skiej, Oldze Tokarczuk), a także interpre­ lerankiem”, który we Wrońcu prezentu­ go traktowania siebie samego. Książka tację literatury oraz samą literaturę, pro­ je wstrząsające wydarzenia z dzieciństwa otwiera ważną dyskusję o pierwszej de­ dukowaną na zamówienie mediów. Rene­ w PRL-u, których notabene nie przeżył; kadzie literatury XXI wieku. sans „literatury zaangażowanej” prze­ pstryczek w nos Pawła Dunina-Wąsowi- biega pod wyraźnym wpływem zapotrze- cza, czy ironiczne podsumowanie recen­ EWA BARTOS A J a okładce najnowszego tomu Janu- rowa Psyche, doskonale piękna w chwi­ I N Cisza Stycznia wpisana w prostokąt Janusz Styczeń lowej wieczności snu (Skamieniała uko­ postać ludzka pojawia się w dwóch od­ uria instynktu chana). Krzyżujące się tropy obrazów słonach. Z jednej strony okładki tonie F i opowieści pozwalają w samotnej kobie­ w mroku, zamknięta w ciemnym tunelu, cie trawionej tęsknotą i pożądaniem roz­ uchwycona w nieco zaświatowej aurze, poznać Mirandę z Szekspirowskiej Burzy w spokojnym geście pożegnania czy re­ nad oceanem pragnienia i marzeń, a ko­ zygnacji, na stronie ostatniej natomiast biecie cerującej sweter przed telewizorem wyłania się w błysku światła, rozpostar­ przejrzeć się w losie Penelopy. W drama­ ta w spazmie tyleż rozkoszy co bólu, tycznym obrazie Topiel coraz większa na­ na czymś, co mogłoby być łożeni miło­ wiedzająca mężczyznę we śnie kobieta, ści lub umierania. Każdorazowo za­ którą wyłowiono z rzeki z sukienką mknięta w ramy obrazu, uwięziona w sa­ na głowie, przywołuje na pamięć za­ motnej klatce, pozbawiona rysów indy­ równo poruszające obrazy Rene Magrit- widualnych, na granicy istnienia i nico­ te’a, sugestywne kadry z Godzin Stephe­ ści jest emblematem losu uwikłanego na Daldry’ego, jak i mityczną frgurę Eu­ w potęgę i przekleństwo tytułowej Furii rydyki, gdyż Jeżeli ktoś już wróci z ot­ instynktu. chłani, / to w zupełnie innej postaci”. Wyobraźnią Janusza Stycznia zawład­ W poetyckiej książce Stycznia przenika­ nęła scena pierwotna, owa ciemność, któ­ ją się historie i światy, obrazy pulsują nie­ ra poprzedza nasze istnienie, przyczyna jednoznacznym światłem, a zwyczaj­ naszej trwogi, tęsknoty i pragnienia, ta sa­ ność przegląda się w fantazmatycznym ma, do której Pascal Quignard powraca zwierciadle snu, mim i różnych reje­ uporczywie: „Bo poza zasięgiem nasze­ strów sztuki. go wzroku pozostaje scena, z której po­ Janusz Styczeń: Furia instynktu. Biuro Oniryczne historie miłosne zapisane wstaliśmy, a którą jednak nieustannie po­ Literackie, Wrocław 2011, s. 84. w Furii instynktu nie bez powodu rozpi­ wtarzamy podczas spółkowania, kiedy sane zostały na archetypowe role mężczy­ ciała przenikają się wzajem”. W po­ zny i kobiety. Lektura tomu przekonuje do­ etyckiej książce Stycznia obecność po­ bitnie, że pełnia istnienia wymyka się ludz­ przedzającej doświadczenie i możliwo­ kiemu doświadczeniu, gdyż każdy ma tyl­ ści rozumu mocy napotykamy bezustan­ Ciemne źródło ko jedną płeć, podczas gdy drugą, powód nie. To instynktowna siła pożądania, nieskończonej tęsknoty i pragnienia, kry­ której mrok kryje bolesne źródła miło­ je mrok tajemnicy. Mężczyzna, zanurzo­ snych fascynacji, pierwotny brak niemoż­ ny w doczesności, oddany przymusowi liwy do zaspokojenia, tajemny szyfr nie­ w filiżance kawy wędrowania, mechaniczną konsekwencją skończonej samotności i niespełnienia. działania oddala perspektywę śmiertelne­ Mityczna opowieść poety o ludzkim lo­ go bezruchu, „idzie, bo nie ma nic inne­ sie rozgrywa się w żelaznym uchwycie mistrzów, bohaterowie wielkiej literatury go do roboty, / bo wie, że jeśli przestanie Erosa i Thanatosa. Tytuł tomu krzyczy in­ absorbują uwagę na równi z bohaterami fil­ iść, umrze”. W egzystencjalnej podróży tensywnością znaczeń. Furia instynktu za­ mów i popularnych opowieści, krzyżują dziewczyna, wysłanniczka Czasu, spełnia powiada przygodę niespokojnej wy­ się szlaki historii biblijnych, mitycznych, swą posługę, zmienia mu buty i pozosta­ obraźni,, wysoką temperaturę doznań kulturowych i popkulturowych. Pulsują­ je w tyle (Mężczyzna, który idzie). Za ste­ i przekraczające wymiary standardu am­ ca wyobraźnia Stycznia nieodmiennie reotypowym podziałem ról kryje się fascy­ plitudy uczuć. tropi w nich obecność gwałtownej siły in­ nacja tajemnicą kobiecości. Wędrówki ko­ Tom poetycki Janusza Stycznia zapra­ stynktu, nieomylnie przeczuwając, że biety są niepokojąco przypisane prze­ sza do świata, w którym dochodzi do wciąż pierwotna scena ludzkiej biografii projek­ strzeni nocy i sekretnie sprzymierzone ponawianych spotkań i oddaleń mężczy­ tuje z równą intensywnością przedstawie­ z Czasem, o czym przekonuje zagadkowy zny i kobiety w przestrzeni miłości i po­ nia z różnych rejestrów kultury. Kalejdo­ uśmiech Zamyślonej Penelopy. Czy żądania, czułości i przemocy, bliskości skop fantazmatycznych obrazów i dotknię­ za sprawą owego tajemnego paktu kobie­ i obcości, iluzji marzenia i cielesności sek­ cie banału rzeczywistości zgodnie odsła­ ta w wyobraźni Stycznia jawi się najczę­ su. Wyobraźnia poety projektuje intensyw­ nia splot instynktów nierozerwalnie z so­ ściej pod postacią dziewczyny? ne scenariusze pełne namiętności i żalu bą złączonych, Erosa i Thanatosa, siłę sek­ W pięknym wierszu Dziewczyna nio­ utraty, opowiada o niejednoznacznej pier­ sualnego pragnienia i chłód śmiertelnego sąca filiżankę kawy, inspirowanym naj­ wotnej sile przyciągania i odpychania, któ­ dystansu. pewniej obrazem Jeana-Etiemie’a Liotar- ra determinuje intymną historię człowie­ W poetyckim świecie Janusza Stycznia da Dziewczyna z czekoladą z 1744 roku, ka. Ta historia powtarza się wciąż na no­ jest miejsce na liryczną opowieść i niespo­ pełna uroku bohaterka malarskiego przed­ wo w scenach cichych i głośnych drama­ kojny ruch obrazów, nasyconych erotycz­ stawienia trwa ponad doczesnością od­ tów, w dotknięciu codzienności i nieco­ ną i tanatyczną symboliką. Rzeczywistość biorców. Jej cierpliwa posługa odsłania dziennych zakrętach losu, i jest historią sa­ przedstawiona w wierszach daleka jest gwałtowność zdarzeń i przemijania, lecz motności towarzyszącej bohaterom po­ od oczywistości, rozgrywa się w wielu dopóki trwa, historia świata nie dobiegnie cząwszy od cierpień dzieciństwa, po­ planach, pod zwyczajnością zdarzeń pul­ końca. Tajemniczej strażniczce istnienia, przez budzącą się seksualność, miłości suje tajemny rytm namiętności i zniszcze­ obojętnej wobec dramatów doczesności, spełnione i niespełnione oraz uparcie po­ nia, ponad nią narasta mityczna przestrzeń powierzono jednak misję podwójną, ty­ wracające doświadczenia okrucieństwa znaczeń. Zostawiona przez kobietę w do­ leż służy ona życiu, co śmierci. Filiżan­ i niemniej bolesnej utraty. Na nocnej sce­ mu mężczyzny chusteczka uruchamia ka kawy,, już wystygłej, bardzo zimnej, nie wyobraźni, zapatrzonej w pierwotną seans miłości i śmierci, stając się przeście­ zamierzchłej, / zamienionej w ciemne źró­ ciemność instynktu, spotykają się zatem radłem rozkoszy i bielą całunu (Seans), dło”, a zwłaszcza jej symboliczna zawar­ bohaterowie podpatrzeni w sytuacjach małżonkowie zbierający jabłka na strychu tość, każą myśleć o śmiertelnej powadze nieznośnie banalnych, zakochani, całują­ przywołują scenę genezyjską, gdzie i konsekwencji dziewczyny, odbywają­ cy się w kinie lub nad stolikiem w kawiar­ za sprawą owoców z drzewa wiadomości cej swą wędrówkę poza czasem. Tropem ni, kobieta bezskutecznie czekająca dobrego i złego przyjdzie im spojrzeć jej tajemnicy podąża frapująca, niespo­ z dzbankiem herbaty na mężczyznę oraz na los złączony na dobre i na złe z per­ kojna wyobraźnia Janusza Stycznia, postacie przychodzące z ostentacyjnie spektywy utraconego raju i stwarzania gwarantująca czytelnikowi prawdziwą krzykliwej estetyki melodramatu, z wypi­ świata nad filiżanką kawy (Powiedziałjej i niebanalną przygodę lektury. saną na ciele raną zbrodni namiętności. Tu to dopiero na strychu), a dziewczyna ożywają przedstawienia z płócien dawnych po miłosnej nocy zasypia niczym marmu­ JOANNA KISIEL Autorem pierwszej syntezy zatytuło­ JKM8ERT HONSZA wanej W blasku epok. Literatura niemiec­ ka od średniowiecza do współczesności (2010) jest znakomity wrocławski ger­ manista Norbert Honsza, znawca twór­ czości Tomasza Manna i Guntera Gras­ sa, wnikliwy interpretator i popularyza­ tor literatury austriackiej i szwajcar­ skiej w Polsce, błyskotliwy publicysta, eseista i poeta, współredagujący m. in. dwujęzyczny kwartalnik „Zbliżenia- Annaherungen”. Przejrzystość w układzie materiału, zwięzłość wypowiedzi, przede wszystkim jednak nowoczesny sposób, w jaki badacz odczytuje dzieła niemiec­ kich klasyków (Lessing, Goethe, Schil­ ler, Heine) i w jaki ocenia twórczość współczesnych debiutujących w XX w. pisarzy, ujmując je w szersze kulturowe SftfiWSW w f «&t' i cywilizacyjne konteksty i wskazując na elementy ponadczasowe, są zaletą je­ go książki. W ramie przyjętego przez Mirosława Czarnecka: Historia literatury Norbert Honsza: W blasku epok. Literatura większość badaczy podziału niemieckiej niemieckiej. Zarys, Zakład Narodowy im. I niemiecka od średniowiecza do współczesności, literatury na epoki (np. średniowiecze, re­ Ossolińskich- Wydawnictwo, Wrocław 2011, Wyższa Szkoła Stosunków Międzynarodowych nesans, barok, Junges Deutschland itd.), s. 376. w Łodzi, Łódź 2010, s. 392. dokonał niewielkiego „przemeblowa­ nia” włączając np. okres „burzy i napo- ru” do epoki romantyzmu i rezygnując z określenia „literatura przedmarcowa” Współczesna w odniesieniu do lat 1815-1848. Zasadą, którą kieruje się, sytuując dzia­ łalność literatów w określonym czasie i w geograficzno-kulturowej przestrzeni, percepcja dziejów jest próba całościowego ujęcia dziejów niemieckojęzycznej literatury. Dlatego zaznacza główne linie jej rozwoju, najważ­ niejsze tendencje i kierunki, sygnalizując literatury niemieckiej ich powiązania z filozoficzną i społecz­ ną myślą europejską i podkreślając zara­ zem ich odrębność. Mimo selekcji boga­ w zarysie tego materiału źródłowego odnotowuje dokonania artystyczne nie tylko Niemców, ale Austriaków i niemieckojęzycznych Szwajcarów. W panteonie twórców, któ­ wydania pierwszej powojennej wśród polskich germanistów, literaturo- rym poświęca więcej miejsca, znaleźli się W Llsyntezy literatury niemieckiej znawców i kulturoznawców ciągłe pole­ zarówno przedstawiciele baroku, np. Ja- w języku polskim minęło prawie pięćdzie­ miki. Spierano się nie tylko o termino­ kob Bóhme czy M. Opitz, jak i czołowi siąt lat. Jej autorem był wybitny polski ger­ logię (do 1989 roku używano pojęcia: literaci niemieckiego oświecenia Georg manista, znawca piśmiennictwa śląskiego cztery literatury krajów niemieckoję­ Chritsoph Lichtenberg i G. E. Lessing, ro­ baroku i współczesności, autor monogra­ zycznych, literatura Zachodnich Nie­ mantyzmu i weimarskiej klasyki Goethe fii o J. W. Goethem Marian Szyrocki. Je­ miec, literatura NRD, literatura austriac­ i Schiller, epoki Młodych Niemiec H. He­ go książka pt. Historia literatuiy niemiec­ ka i literatura niemieckojęzycznej Szwaj­ ine, realizmu Theodor Fontane, naturali­ kiej. Zarys (1963) była przez wiele lat je­ carii; dzisiaj po upadku berlińskiego zmu Gerhart Hauptmann, ponadto grupa dynym kompendium wiedzy o dziejach muru pozostały trzy literatury) i kwestie symbolistów, ekspresjonistów i litera­ niemieckiego piśmiennictwa począwszy periodyzacji, ale i o niektóre błędne tów związanych z wiedeńskim moderni­ od epoki wczesnego średniowiecza i koń­ analizy przełożonych na język polski zmem, wybitni autorzy pierwszej poło­ cząc na początkach lat sześćdziesią­ utworów Gerharta Hauptmanna, Toma­ wy XX wieku Tomasz i Henryk Manno- tych XX w. Adresowana nie tylko do wą­ sza Manna, Hermanna Hessego i in. wie, F. Kafka, Alfred Dóblin, Lion Feuch- skiego grona germanistów, lecz do szero­ Syntezę M. Szyrockiego uzupełniały twanger, H. Hesse, K. Tucholsky. Posta­ kiego kręgu czytelników budziła zainte­ w tamtych czasach studia monograficz­ cie dwóch niemieckich emigrantów resowanie przemianami w literaturze za­ ne o niemieckojęzycznej literatu­ B. Brechta i Klausa Manna zamykają tra­ chodnich sąsiadów i zachęcała do zgłębia­ rze XX wieku, np. publikacje Norberta giczny okres w dziejach niemieckiej lite­ nia polsko-niemieckich związków kultu­ Honszy i Wilhelma Szewczyka, opraco­ ratury po dojściu Hitlera do władzy. ralnych. Od tamtego czasu zaszło wiele wania dziejów piśmiennictwa XVII w. W książce badacz zamieszcza także zmian w przestrzeni politycznej, kultural­ (M. Szyrocki), XVIII w. (O. Dobijan- fragmenty utworów, poezji, dramatów nej i społecznej Niemiec, zmieniło się tak­ ka, M. Urbanowicz,) i XIX w. (Z. Żygul- i prozy, określające cechy stylu pisarzy że instrumentarium badaczy. Zaczęto od­ ski, M. Szyrocki, G. Koziełek). różnych epok. krywać zapoznane krajobrazy literackie Opublikowane w ostatnich latach dwa Na ponad stu stronach tekstu badacz i indywidualności pisarskie, a zwrot kul­ zarysy dziejów literatury niemieckiej prezentuje najciekawsze zjawiska litera­ turowy w myśli literaturoznawczej posze­ wypełniają w badaniach gennanistycznych tury niemieckiej po 1945 roku. Zrozumia­ rzył horyzonty interpretacji. wyraźną lukę i odsłaniają przed polskim łe, że jego uwagę przyciąga proza dwóch Całościowe potraktowanie literatury czytelnikiem nieznaną, dynamiczną wybitnych autorów i laureatów literac­ niemieckiej, tak bardzo odmiennej od in­ przestrzeń literacką powstałą po przełomie kiej Nagrody Nobla Heinricha Bólla nych literatur europejskich, budziło politycznym w Niemczech. i Guntera Grassa. Portrety obu znakomi­ tości, do których często powracał, oma­ syntezą, otwartą na heterogeniczność za­ czytywaniu liczących ponad tysiąc lat wiając ich twórczość w artykułach, ese­ chodzących w dziejach literatury i kul­ dziejów literatury, wskazują dzisiejsze­ W jach i książkach, są wyraziste, wypełnio­ tury niemieckiej procesów i, podobnie mu odbiorcy jej zapomniane rozdziały, ne osobistą refleksją, dotykającą także jak u N. Honszy, na pozaliterackie kon­ dyskursy płci na przełomie XIX obszarów recepcji. Wrocławski germa­ teksty. i XX w., głosy feministyczne w litera­ nista obudowuje krótkie analizy ele­ Objęcie refleksją literaturoznawczą turze NRD, czy poezję nowej subiek­ mentami biografii i cytatami z tekstów obszernego materiału źródłowego, zja­ tywności. źródłowych, dołączając do nich komen­ wisk i faktów kulturowych, działalności Proponując nowy, budzący zacieka­ tarz, w którym wartościuje i podsumo­ kilkuset generacji pisarzy i prowadzo­ wienie i rozszerzający przestrzeń percep­ • f wuje dokonania twórców. Tytuły podroz­ nych przez nich debat artystycznych cji sposób pisania i mówienia o historii działów, np.,,Dobry człowiek” z Kolo­ w przestrzeni określonej zmieniającymi i o współczesności literatury niemieckiej, nii: Heinrich Boli, Gunter Grass: pisarz się warunkami społecznymi i politycz­ wrocławska germanistka stara się, zgod­ uniwersalny, czy Złośliwy prowokator, nymi, było przedsięwzięciem trudnym, nie z przyjętym modelem badawczym, frapują, niekiedy bulwesują, zapraszając wymagającym nie tylko konsekwencji objąć refleksją różne zjawiska. Omawia czytelnika do dyskusji o poruszanych w doborze tematów, ale i przejrzystości np. działalność towarzystw i grup literac­ w książce dylematach. w układzie kompozycyjnym całości. kich w epoce baroku, przybliża koncep­ Obejmując spojrzeniem rozległy kra­ Nawiązując do najnowszych nauko­ cje estetyczne Goethego, podkreślając je­ jobraz niemieckiej literatury powojennej, wych paradygmatów, badaczka stworzy­ go kulturotwórcze działania, interesuje koncentruje uwagę na najważniejszych ła własną segmentację materiału, rezy­ ją gatunkowość tekstu, zagadnienie kry­ wydarzeniach i postaciach. Swobodnie gnując częściowo z tradycyjnego, usta­ zysu i tożsamości podmiotu w literatu­ porusza się także w „aeropagu” literatu­ nawiającego daty graniczne podziału rze XX w., zmiany pokoleniowe czy dys­ ry austriackiej i szwajcarskiej, wskazu­ historii literatury na epoki i wyodrębnia­ kusje niemieckich intelektualistów wo­ jąc na dokonujące się w nim przekształ­ jąc w piśmiennictwie XVIII i począt­ kół zjednoczenia Niemiec. cenia, a także na spory i estetyczne de­ ku XIX wieku oświecenie, okres „burzy Zastosowanie symbolicznych cezur baty. Zaledwie na dwóch snonach przed­ i naporu” (w syntezie Honszy jest on czę­ historycznych w oglądzie zgromadzonych stawione zostały dzieje literahiry NRD, ścią epoki romantyzmu), „literaturę epo­ danych, pozwala jej odnotować bogactwo zwięźle odnotowane są także przemiany ki klasyczno-romantycznej”, a w XIX w. form i tematów, postaw estetycznych w literaturze niemieckiej po 1989 roku. literaturę „przedmarcową” (w książce N. i ideowych na scenie literackiej obu Honsza wypunktowując tematy i literac­ Honszy jest omówiony tylko jej jeden państw niemiecldch i określić kierunki ich kie gatunki, które znalazły się w centrum nurt) i naturalizm. rozwoju. W nawiązaniu do konkretnych zainteresowania pisarzy po zjednoczeniu Zgodnie z nakreślonym we wstępie ce­ utworów pisarzy różnych generacji, tak­ Niemiec, zdaje sobie, sprawę, że wiek lem badawczym, ograniczyła pole roz­ że urodzonych w Niemczech obcokra­ XXI, w którym autobiograficzna po­ ważań do literatury niemieckiej, a nie, jak jowców, przedstawia aktualne trendy wieść G. Grassa z 2006 r. pt. Przy obie­ ma to miejsce w publikacji Honszy w niemieckiej przestrzeni literackiej raniu cebuli, wywołała medialną burzę, do niemieckojęzycznej, obejmującej li­ po 1989 r.„ podkreślając ich otwartość pozostaje wciąż nierozpoznanym polem teraturę Austrii i Szwajcarii. Decyzja ta i interkukurowość. Przemyślenia zawar­ dociekań. Książki nie kończy podsu­ pozwoliła jej dogłębniej zanalizować te w ostatnim rozdziale publikacji mają, mowującymi konkluzjami lecz „Dys­ literaturę RFN i NRD, wskazać na naj­ jak pisze „charakter propozycji i reflek­ kursem o niemiecko-żydowskim Parna­ ważniejsze tendencje jej rozwoju w la­ sji, które dopiero za kilka lat będą mogły sie”, będącym przypomnieniem osią­ tach 1945-1998, np. na modernizm zostać zweryfikowane”. Słowa te sygna­ gnięć artystycznych twórców żydow­ i postmodernizm, a także na przemiany lizują dylematy i problemy, z jakimi skiego pochodzenia. dokonujące się w piśmiennictwie musi się zmierzyć historyk literatury Zarys dziejów literatury niemieckiej, po zjednoczeniu Niemiec. i kultury poszukujący nowych paradyg­ a właściwie literatur niemieckich, jest Koncentrując uwagę na przedstawie­ matów i modeli naukowych w budowa­ książką adresowaną nie tylko do germa­ niu głównych nurtów niemieckiego pi­ niu historycznoliterackich syntez. nistów, ale do szerokiego odbiorcy zain­ śmiennictwa i towarzyszących im trans­ Książka Mirosławy Czarneckiej, na­ teresowanego tekstami i towarzyszący­ formacji estetycznych i gatunkowych, pisana dobrą polszczyzną i z dogłębną mi ich powstaniu polityczno-społeczno- M. Czarnecka, sięgnęła do kategorii znajomością przedmiotu, uwzględnia -kulturalnymi kontekstami. Honsza pisze dyskursu postsrakturalistycznego i inter- najnowszy stan badań. Podkreślając językiem prostym, wyjaśniając sprawy kulturowego, dzięki czemu zapomniane kulturowy charakter świata literatury, zawiłe i trudne. Ma się wrażenie, że uka­ bądź pozostające na marginesie zaintere­ proponuje w ujęciu i wartościowaniu zując „blaski i cienie” minionych epok, sowania historyków literatury niemiec­ zjawisk suwerenne rozwiązania. Posia­ wciela się w rolę historyka literatury, pra­ kiej fenomeny i postacie, znalazły w jej da także, podobnie jak synteza N. Hon­ cowicie pochylonego nad zgromadzonym syntezie miejsce. Obok nazwisk pisarzy - szy, walory popularyzatorskie, zachęca­ materiałem badawczym, dokonującego Lessinga, Goethego, Schillera, Heinego, jąc polskiego czytelnika do poznawania w sposób przemyślany jego selekcji i za­ T. Manna, G. Hauptmanna i in. odnajdzie­ historii i teraźniejszości niemieckiego chowującego w ocenie dystans. Jednak my nazwiska piszących w różnych epo­ piśmiennictwa. Dołączona do syntezy tam, gdzie pisze o działalności arty­ kach kobiet (np. zaangażowane poli­ obszerna bibliografia przedmiotu, sy­ stycznej swoich „ulubionych” pisarzy tycznie autorki XIX w. Luise Muhlbach, gnalizuje obszary zainteresowań współ­ i gdzie ujawnia własne preferencje, po­ Ida Hahn-Hahn, Gabriele Reuter, czy czesnych, polskich i niemieckich bada­ sługuje się stylem publicysty, niekiedy su­ przedstawicielki literatury postfemini- czy, umożliwiając zgłębianie wiedzy biektywnego komentatora zdarzeń, pro­ stycznej lat osiemdziesiątych XX w., w zakresie wybranych tematów. wokując do zabrania głosu. Książka Friederike Roth, Anne Duden i in.), któ­ Publikacje N. Honszy i M. Czarneckiej wraz z obszerną bibliografią i indeksem rych utwory, skazane na niebyt w kano­ znakomicie uzupełniają się, prezentując nazwisk liczy 392 strony. nie literatury narodowej, były warto­ różne modele współczesnego odczytywania Inną propozycję metodologiczną ściowymi i fascynującymi dokumentami dziejów literatury niemieckiej i poszerzając przedstawia w książce Historia literatu­ czasu. Obok dzieł powstających w cen­ obszar dotychczasowej o niej wiedzy o ry niemieckiej. Zarys (2011) Mirosława trach kulturalnych poznajemy literaturę nowe rozpoznania. Godne są polecenia Czarnecka, wrocławska germanistka, powstającą na „prowincji”, np. na Śląsku każdemu, kto chce poznać nie tylko przedstawicielka pokolenia badaczy, w okresie baroku, obok indywidualności literaturę, ale i zmieniającą się geografię '^ 1 „praktykujących” u Mistrza prof. Maria­ pisarskich w literaturze po 1945 r., kulturową naszego zachodniego sąsiada. na Szyrockiego, autorka studiów i mo­ współczesną literaturę migracyjną. nografii o śląskim baroku i literaturze ko­ Zastosowane przez autorkę kryteria GRAŻYNA biecej. Jej publikacja jest nowoczesną „pluralizmu i heterogeniczności” w od­ BARBARA SZEWCZYK Michał Bulsa: Ulice i place Katowic. [Red. Grze­ Jerzy Klistała: Koszmary z hitlerowskich polen- gorz Grzegorek). Wyd. PRASA I KSIĄŻKA. lagrów, więzień i konzetrationslagrów w la­ Grzegorz Grzegorek, Katowice 2012, s. 248. tach 1939-1945. Wyd. Stowarzyszenie „Wszech­ nica”, Cieszyn 2012, s. 466. W czasie tegorocznych Targów Książki w Kato­ wicach poznałem autora tej imponującej księgi. To Od 13 lat „pasją życia” Jerzego Klistały stało się człowiek młody, tym większy mój szacunek dla je­ przypominanie o ofiarach hitlerowskich obozów. To go pracy (i - chyba - pasji albo miłości do miasta), kolejna jego książka z biogramami patriotów, któ­ bo stworzenie takiej historii katowickich ulic rzy za swoją miłość do ojczyzny byli represjonowa­ i placów wymagało drobiazgowych studiów (w spi­ ni, więzieni, a w wielu przypadkach płacili cenę naj­ sie literatury znalazły się 102 pozycje). Dzieje opi­ wyższą - oddawali życie. Prezentowane w porząd­ sywanych miejsc doprowadzone są do dnia dzisiej­ ku alfabetycznym życiorysy to tylko część tej pu­ szego. Więcej - wybiegają w przyszłość; opisowi blikacji. W przypadku osób, które koszmar przeży­ ulicy 3 Maja towarzyszy wuzualizacja Galerii, któ­ ły, biogramy uzupełnione zostały ich wspomnienia­ rą jeszcze się buduje. W tym miejscu należy mi lub relacjami. O tych, którzy zginęli, opowiada­ wspomnieć o świetnych zdjęciach głównie wyko­ ją świadkowie, autor przytacza też materiały zaczerp­ nanych przez Piotra Tabaczyńskiego, wydawnic­ nięte z różnych opracowań naukowych. Dzięki te­ two ma bowiem charakter albumowy. Kamienice, mu książka Klistały jest czymś więcej niż tylko lek­ ludzie z nimi związani, rejestr obiektów nieistnie­ sykonem biograficznym - to także zapis tamtego cza­ jących, miejsca „w sąsiedztwie”, ciekawostki... Ża­ su, przejmujący, bo często ukazany poprzez codzien­ łuję, że nie wszystkie ulice się w tej publikacji zmie­ ne realia obozowego czy więziennego życia. O zna­ ściły (np. Kochanowskiego, przy której się urodzi­ czeniu dzieła Klistały świadczą liczne maile z po­ łem, nie ma). Wstęp, inkrustowany autorską baśnią dziękowaniami. W tym od ludzi młodych. „Robi Pan o mieście, napisał katowiczanin Henryk Waniek. to też dla nas” - napisał jeden z nich.

Anna Dudzińska: Przewodnik po Szlaku Zabyt­ Siemianowicki rocznik muzealny. Nr 10. 2011. ków Techniki Województwa Śląskiego. [Red. Wy­ Wyd. Muzeum Miejskie w Siemianowicach Ślą­ dział Gospodarki, Promocji i Współpracy Mię­ skich, Siemianowice 2012, s. 192. dzynarodowej Urzędu Marszałkowskiego Woje­ wództwa Śląskiego], brak danych o wvdawcv, Z przyjemnością odnotowuję w tym miejscu pe­ Katowice 2012, s. 156. riodyczne wydawnictwa muzeów miejskich, ponie­ waż to z jednej strony cenne źródło dla tych, któ­ Kieszonkowy format, przejrzysty układ, ciekawe rzy mimo wszelkich trudności starają się upo­ zdjęcia (również archiwalne), teksty uporządkowa­ wszechniać wiedzę o regionie, z drugiej zaś takie ne według przemyślanego schematu: ogólny opis publikacje często aktywizują społeczność lokalną, obiektu, dane teleadresowe, czas zwiedzania, infor­ która włącza się w działalność tych placówek dzie­ macje o dostępności dla osób niepełnosprawnych, ląc się np. wspomnieniami czy udostępniając fo­ o kawiarni (czy może punkcie gastronomicznym), tografie. Siemianowicki rocznik... dziesiąty już, o parkingu, potem krótka ilustrowana historia zabyt­ przynosi tym razem blok materiałów poświęco­ ku, na koniec wykaz sąsiednich miejsc ze Szlaku. nych 90. rocznicy wybuchu III powstania śląskie­ Korzystanie ułatwia też fakt, że miasta z industrial­ go, ponadto teksty związane z historią miasta nymi atrakcjami ułożono w porządku alfabetycznym. oraz artykuły zebrane w części zatytułowanej Wo­ Kapitalna pomoc dla turystów. Maleńka książecz­ kół problematyki piękna, artysty, dzieła sztuki. Po­ ka, z którą można zwiedzać cały Szlak wybierając nadto są opinie, recenzje i omówienia różnych fak­ sobie trasę dzięki otwierającej publikację mapce. Je­ tów z życia kulturalnego. Dalej wspomnienie dyny feler - moim zdaniem - to brak normalnej stro­ tych, którzy odeszli - fotograficzce Marii Fojcik ny tytułowej z nazwiskiem autora, tytułem, informa­ i Antoniego Halora, wieloletniego współpracow­ cją o wydawcy, miejscu i czasie wydania. Jak w tej nika naszego miesięcznika. Rocznik zamyka kalen­ sytuacji sporządzić rzetelny opis bibliograficzny np. darium wystaw oraz imprez, jakie odbyły się do katalogu? w muzeum w ubiegłym roku.

'T '^ . się oczywiście, czyta... bo funk- W podtytule autorzy wybili trzy słowa: X O cjonująca pod kąśliwym przezwi­ miłość, władza, medycyna. Istotnie, skiem Czerwonej Księżniczki, sławna Czerwona książka wiele wyjaśnia i dopowiada jeśli okulistka prof. Ariadna Gierek-Łapińska, chodzi o mechanizmy władzy i jej kręgi synowa I sekretarza PZPR, była zawsze na różnych poziomach PRL-u, osoby, osobą szczególnie obserwowaną i funk­ układy i środowiska. Jest to więc książka cjonującą w sosie pikantnych plotek. księżniczka także o życiu politycznym tej epoki, Szczególnie, gdy jako żona sławnego sy­ z wieloma bulwersującymi opisami i ko­ na „przywódcy partii i narodu” Adama ny kliniki był jednak głównie zasługą mentarzami, choć większość czytelników Gierka korzystała z nadzwyczajnych Ariadny Gierek, istotnie znakomitej oku­ nasyci się przede wszystkim wielką pi­ przywilejów, które wynikały z protekcji listki, czemu nie zaprzeczali nawet jej kantną plotką i to w obfitości. Prof. Ariad­ wszechmocnego teścia. Tylko dlatego zdecydowani przeciwnicy. Autorzy tej na Gierek-Łapińska okazała się osobą mogło dojść do wybudowania kliniki napisanej ze swadą, dociekliwej i na swój gotową do bezgranicznej szczerości - i to okulistycznej przy Ceglanej wyposażonej sposób demaskatorskiej biografii, dotarli zasługuje na uznanie, gotowość do tak w najświetniejszy sprzęt i unikalną apa­ do informacji i faktów nierzadko szoku­ rozległej autodemaskacji. raturę, dokąd zjeżdżała cała Polska. Fa­ jących, aż dziw, że sławna okulistka P. woryzowana synowa „pierwszego” nie otwarła się do tego stopnia. Chociażby zaprzecza, że było to możliwe dzięki na­ ten jej nieopanowany alkoholizm, czy Dariusz Kortko, Judyta Watoia: Czerwona zwisku Edwarda Gierka, w tamtych la­ liczne romanse żony pierworodnego Księżniczka, Agora S.A, Warszawa 2012, tach władcy Polski. Ale prestiż medycz- przywódcy państwa i narodu. s. 256. ANEGDOTY

HENRYK BZDOK

PODKOPKI

POJEDNANIE NARODÓW

FELIKS NETZ W każdą niedzielę przychodzę do kościoła: to znaczy, nie wcho­ dzę do środka, lecz pozostaję na dworze, przed bramą boczną, nie główną. Boczna jest zawsze uchylona i dość dobrze słyszę co tam, dajmy na to, ksiądz mówi, nie z ambony, to słowo „ambona” zo­ Kiedy we wspomnianej wcześniej wycieczce studenckiej stało już na dobre odesłane do słownika myśliwskiego; sprzed oł­ dotarliśmy do Sankt Petersburga, odczuliśmy to nawet w me­ tarza. Zostaję na wolnym powietrzu, pod gołym niebem, nawet nu, jako zdecydowany powrót do Europy. jeśli mży, czy zgoła zacina, zostaję, bo ledwie bym wszedł do środ­ Nie byliśmy już tak zasobni finansowo jak w Moskwie ka, od razu wytworzyłaby się wokół mnie próżnia, albowiem, co i mniej było dni „karnawałowych”. Był za to Ermitaż z ty­ to kręcić, śmierdzę. Jako bezdomny mieszkaniec kanałów, śmier­ loma nazwiskami z historii sztuki jakie w kraju poznawali­ dzę. Nie szukam zastępczych słów, a to dlatego, że przede wszyst­ śmy jedynie z wykładów i reprodukcji, był przepych Pałacu kim nie mam zwyczaju oszukiwać siebie!. Odsuwanie się ode Zimowego i stęchlizna rewolucji w Smolnym. mnie, nieuniknione, gdzieś tam by mnie ubodło. Dlatego pozosta­ ję na dworze. Był Newski Prospekt, z ciekawości zaliczyliśmy Muzeum I co słyszę? Jakie słowa do mnie dochodzą? Do czego wzywa Religii i Ateizmu w Kazańskim Soborze i było mniej napi­ mnie, namawia mój proboszcz? Znam jego styl; to nie jego własne sów „Muzei zakryt - dicń sanitamyj”. Mieliśmy także od mo­ słowa. Nie mówi, lecz wygłasza, a właściwie czyta. Czytając, na­ skiewskich przyjaciół „adres haroszewego hudożnika” do te­ mawia mnie do pojednania z narodem rosyjskim? Nie padło z księ­ go podobno niedobitka rewolucji. No to próbowaliśmy go żych ust moje imię plus nazwisko; to, co mówi, ma o wiele odwiedzić. większą skalę, potężny zakrój, ba, idzie tu o naród, przepraszam, Mistrza nie zastaliśmy, dociekliwa dozorczyni po rozmo­ nie ja pierwszy wywołałem to słowo! Naród polski ma się pojed­ wie z nami, by tego nie nazwać przesłuchaniem, podała nam nać z narodem rosyjskim. Mają sobie oba wspomniane narody wy­ nowe miejsce pobytu adresata. baczyć zadane z biegiem lat, w kołowrocie dziejów, cierpienia. Naród? Nie jestem specjalistą od narodu. Jestem specjalistą, I ten okazał się pusty, ale zyskaliśmy trzeci kolejny namiar 0 tyle, o ile, od samego siebie. Staje tedy przede mną zadanie nie- na hrabiego. błahe: wybaczyć i prosić o wybaczenie, w imię miłości chrześci­ Jak mnie znaleźliście? zapytał na powitanie zaglądając jańskiej. nam za plecy. Ostrzegam: jeszcze jeden taki apel, a wystąpię z bractwa chrze­ Upewniwszy się że nikogo w pobliżu, zaprosił do środka. ścijańskiego! Oczywiście, wiem, że to nikogo nie obchodzi; mo­ Mieszkał skromnie, wersalka, komódka, stół, krzesła, dwa gę sobie wystąpić. Nie wystąpić. Tylko proszę uprzejmie, bez oleje, trochę książek szantaży! Nie ze mną te numery, arcybiskupie Bruner! Nie mam Po krótkiej wymianie uprzejmości, przekazaliśmy „Priviet powodu, aby się pojednać z narodem rosyjskim, ponieważ nigdy od Moskowskich hudożników”. nie żyłem z nim w niezgodzie. Może chce się jednać Kościół z Cerkwią, proszę bardzo, czas w odczuciu jednej instytucji jak Mistrz stwierdził, że musi wyjść, żeby coś zakupić. 1 drugiej, jest pojęciem względnym. Tysiąc lat, to tyle, co dla mnie Wskazując na dziurawe portrety, rzekł - przodkowie, ofia­ dwa dni. Mają więc przed sobą czasu a czasu. Naturalnie, nic z te­ ry rewolucji... go nie wyjdzie, wiem to dzisiaj, oni, jedni i drudzy, potrzebują ty­ Staszek powiedział, że on już nic nie ma i żebym się do­ siąc lat, a może i dwa, żeby się o tym przekonać! łożył, bo tak wypada. Powiem tak: jako wolontariusz z entuzjazmem uruchamiałbym Miałem ostatnie 20 rubli (to było tak dla orientacji na 8 bu­ zapadnię pod takimi kandydatami na wisielców, jak car ten czy telek Moskowskoj), dałem 10, bo chciałem ocalić chociaż tamten, Chruszczów, Beria, Breżniew, nie mówiąc już o Leninie na miniprezent dla bliskich. i Stalinie; co do Putina jeszcze nie podjąłem ostatecznej decyzji. Jednak wiele wskazuje na to, że znajdzie się na mojej liście. Ale co Mistrz podał nam książkę - to Kandinski, wydanie przedre­ oni mają wspólnego z narodem rosyjskim? Wymienione wampiry wolucyjne - poczytajcie, zaraz wracam. Po czym wziął tek­ wysysały z nas krew, ale naród rosyjski? Lud? turowy czemodańczyk i znikł za drzwiami. Od pewnego czasu, od lat kilkunastu nie słyszę, ani nie czytam, Kandinskiego znaliśmy, kiedy długo nie wracał wzrosło że mój naród przez pięć lat żył pod okupacją niemiecką! Nie było moje zwątpienie w możliwość odzyskania zainwestowanej takowej! Owszem, mój naród żył pod okupacją hitlerowską, kwoty. a do Polaków nie strzelali Niemcy, lecz naziści. Jest to odrażające Ale wrócił, w otwartej walizce był chleb, wino, vodka, ma­ kłamstwo. Z drugiej jednak strony, zastanawiam się, czy to Rosja­ sło, czarny kawior, cytryna i jeszcze jakiś alkohol, który tyl­ nie wymordowali Polaków w Katyniu? Słyszę i czytam, że tę ko on pije. podał mi chleb - obłóż... no jak ty kawior nakła­ zbrodnię popełniło NKWD. Z tego by wynikało, że nie narody się zabijają, lecz ideologie, by nie rzec: filozofie! Kto tedy zabijał Po­ dasz, ot tak trzeba, grubo, solidnie. Nu, zdarowie, On laków przez całą pierwszą dekadę, licząc od tak zwanego wyzwo­ przy swoim napitku, my przy naszej Moskowskoj. lenia w 1945 roku? Moja nieżyjąca już przyjaciółka, poetka, Rozmowa sztywna, czuliśmy dystans do jego klasy. wyznała mi kiedyś z drwiącym uśmieszkiem, że dwa razy dostała Nadszedł czas rozstania; - odprowadzę, powiedział i czu­ w życiu po twarzy (tak powiedziała!): od gestapowca, i, ciekawost­ łem, że nie mam prawa się sprzeciwić. Gorzej, na ulicy za­ ka, w tym samym budynku, od Polki w mundurze z dwiema czął polować na taksówkę (za moje ostatnie dziesięć rubli). gwiazdkami na pagonach, z tym, że Polka jeszcze cisnęła nią o mur Sprzeciwiłem się i powiedziałem, że my chcemy się celi. Czy to by znaczyło, że naród polski napadł na naród polski? przejść, by nacieszyć się białymi nocami, to go chyba prze­ Narody nic tu nie mają do rzeczy. Nie widzę powodu, abym ni stąd, ..__.. ni zowąd, akurat 9 września 2012 rokit miał się pojednać z narodem konało, bo przestał nalegać. rosyjskim. Nigdy nie byłem w stanie wojny z narodem rosyjskim. Most na Newie przeskoczyliśmy w ostatniej chwili Naturalnie mam swoje porachunki z pewnymi egzemplarzami Ru- ___i przed nocnym podniesieniem go. skich. Dla przykładu, w hotelu w Irkucku ukradziono mi spodnie. A potem z pieśnią na ustach szagaliśmy zikzakam w go- Jedyną parę, w jakiej udałem się w tamte strony. Nigdy im tego nie stinnicu. wybaczę. 79 iejska Biblioteka Publicz­ sta projektu „Adaptacja budyn­ Mna w Rudzie Śląskiej już ku przy ulicy 11 Listopada 15a od dawna nie kojarzy się miesz­ ZŻYCIA q o na Centrum Inicjatyw Społecz­ kańcom miasta wyłącznie z wy­ nych na terenie Miasta Ruda Ślą­ , BIBLIOTEKA ŚLĄSKA' pożyczaniem książek. Wymo­ Biblioteka Śląska BIBLIOTEK ska”, dofinansowanego ze środ­ giem i znakiem czasu stało się ków Europejskiego Funduszu tworzenie miejsc, w których Rozwoju Regionalnego w ra­ przenikają się działania informa­ mach RPO Województwa Ślą­ cyjne, edukacyjne, kulturalne, skiego na lata 2007-2013. W re­ rozrywkowe i społeczne. zultacie powstało Centrum W 2011 roku rudzka książnica Inicjatyw Społecznych „Stara otrzymała dwa Bykowina” jako filia Miejskiej w znaczący sposób poprawiły Biblioteki Publicznej w Rudzie poziom usług świadczonych przez Śląskiej. W CIS poza wypoży­ bibliotekę i ugruntowały jej pozy­ czalnią książek, czytelnią wypo­ cję jako największej i najstarszej sażoną w stanowiska kompute­ instytucji kultury w mieście. rowe oraz salą imprez, salą Pierwszym pKejętym obiektem komputerową i galerią znajdują był budynek z ponad 200-letnią się pomieszczenia udostępniane historią. W XVIII wieku mieścił organizacjom społecznym i sto­ się w nim sąd patrymonialny, warzyszeniom działającym dla a od drugiej połowy XIX wieku Nowa siedziba filii rudzkiej książnicy w odrestaurowanym zabytkowym bu dobra lokalnego środowiska, po­ aż do 1924 roku był siedzibą nad­ dynku w Rudzie Śląskiej Halembie. mieszczenia dla grup aktywno­ leśnictwa. W swojej historii peł­ ści, kół hobbystycznych, a także nił także inne funkcje związane sale konferencyjno-szkolenio- z zarządzaniem majątkiem Don- we. Ponadto wokół budynku, nersmarcków linii bytomsko- Biblioteka uatrakcyjniając otoczenie, urzą­ -siemianowickiej, którzy do 1945 dzono plac zabaw. Uzupełnie­ roku byli jego właścicielami. niem wymienionych działań in­ W okresie PRL w budynku znaj­ westycyjnych było uczestnictwo dowały się początkowo mieszka­ miejscem spotkania. w projekcie „Nowe życie Starej nia (na piętrze) oraz sklep, Bykowiny” - dofinansowanym a od 1968 roku działał tu Mło­ ze środków EFS w ramach Pro­ dzieżowy Klub Górniczy. MBP w Rudzie Śląskiej gramu Operacyjnego Kapitał Przez ostatnie 10 lat obiekt był Ludzki 2007^2013. systematycznie dewastowany. Nowa filia rudzkiej bibliote­ Jednak dzięki inicjatywie lokalnej społecz­ nym celem Instytutu jest działalność eduka- ki stała się zatem połączeniem ośrodka in­ ności i działaniom władz municypalnych zo­ cyjno-kulturalna, skierowana głównie formacyjno-doradczego, edukacyjno-szko- stał przejęty przez miasto. Po analizie róż­ do młodego pokolenia. Jak pokazuje krót­ leniowego oraz kulturalno-rekreacyjnego nych koncepcji zdecydowano się przyjąć ka praktyka, w tak ujętym zakresie celów i stanowi miejsce spotkań dla mieszkańców propozycję Miejskiej Biblioteki Publicznej, działania Instytutu i Biblioteki wzajemnie się tej części miasta. Realizacja projektu CIS aby budynek zaadaptować na potrzeby bi­ dopełniały, dając mieszkańcom ciekawą „Śtara Bykowina” umożliwiła nie tylko blioteki działającej w nowej formule. paletę propozycji kulturalno-edukacyjnych. poszerzenie oferty kulturalnej, ale także W zdewastowanym obiekcie wykonano W zrewitalizowanym budynku poza pod­ wpłynęła na zmianę postrzegania bibliote­ prace rewitalizacyjne: wszystkie instalacje stawową działalnością biblioteczną organizo­ ki przez mieszkańców dzielnicy oraz - co jest zastąpiono nowymi, zainstalowano dźwig wane są warsztaty, konferencje, występy, wy­ nie mniej ważne - pracowników książnicy. osobowy, odrestaurowano elewację i wymie­ stawy, spotkania autorskie, co wpłynęło Nowy obiekt zarządzany przez Miejską niono pokrycie dachowe, jak również zago­ na poziom integracji mieszkańców nie tylko Bibliotekę Publiczną w Rudzie Śląskiej spodarowano otoczenie. dzielnicy, ale również miasta oraz regionu. przyczynił się do wzrostu udziału mieszkań­ Do odnowionego budynku przeniesio­ Drugim obiektem, który przeszedł we ców w kulturze i artystycznym życiu mia­ na została Filia nr 18 MBP w Rudzie Śląskiej. władanie Biblioteki, było Centrum Inicjatyw sta, przedstawiając ciekawe propozycje Biblioteka otrzymała przestronną wypoży­ Społecznych „Stara Bykowina”. Koncepcja sposobów spędzania wolnego czasu. Dzię­ czalnię połączoną z czytelnią, galerię (pra­ adaptacji kamieniczki „starej szkoły”, która ki realizacji projektów, zaangażowaniu ce w toku) i salę multimedialną. Oprócz te­ jest najstarszym budynkiem municypalnym władz miasta, bibliotekarzy, pracowników go halembska filia wzbogaciła się w Bykowinie (obecnie dzielnica Rudy Ślą­ MOPS, aktywnych członków stowarzy­ o przestrzeń kawiarnianą wykorzystywaną skiej), została opracowana w Miejsldej Bi­ szeń działających na rzecz lokalnej społecz­ do różnego typu działań animacyjnych bliotece Publicznej w Rudzie Śląskiej. Po do­ ności (Stowarzyszenie Etyki Ekonomicznej współorganizowanych z lokalną społe­ stosowaniu wstępnych założeń koncepcja „Pro Ethica”, Stowarzyszenie św. Filipa cznością - stowarzyszeniami, szkołami, li­ stała się podstawą realizacji przez Urząd Mia­ Nereusza, Związek Harcerstwa Polskiego) derami środowisk kulturalnych, zrewitalizowany obiekt stał się artystycznych i społecznych. rzeczywistym miejscem inte­ Ponadto schronienie znalazł tu gracji mieszkańców. Międzynarodowy Instytut Dialo­ Reasumując - pozyskanie dla gu i Tolerancji im. Jana Karskie­ 35 realizacji celów Miejskiej Bi- go. W ramach Instytutu utworzo­ blioteki Publicznej w Rudzie Ślą­ no m.in. Interaktywny Gabinet skiej dwóch nowych obiektów Profesora Jana Karskiego - no­ zmieniło myślenie o bibliotece, woczesną salę edukacyjną łączą­ gdyż - poza stworzeniem nowych cą innowacyjne technologie z tra­ " możliwości realizacji misji zawie­ dycyjną wystawą historyczną. rającej się w zdaniu „Biblioteka W tymże gabinecie zaprezento­ miejscem spotkania” - udowod­ wano historię życia jednej niono, że biblioteka może być lo­ z najwybitniejszych posta­ kalnym liderem działań - nie ci XX wieku - Jana Karskiego, tylko goszcząc u kogoś, ale tak- legendarnego kuriera Polskiego N że będąc gospodarzem. Państwa Podziemnego, wybitne­ go profesora Uniwersytetu Geo- Centrum Inicjatyw Społecznych , Stara Bykowina "prowadzoneprzez MBP ALEKSANDRA CZYŻ rgetown w Waszyngtonie. Głow- w Rudzie Śląskiej. KRYSTIAN GAŁUSZKA ETNOMU > u 8 u ey tZNAW# ł ó r n ł g o Sl ą s k /

Profesor Adolf Dygacz na piedestale

W Galerii Artystycznej na placu Grunwaldzkim w Ka­ Po wojnie podjął pracę naukowo-dydaktyczną: w la­ towicach odsłonięte zostało kolejne popiersie zasłu­ tach 1951-1975 na PWSM w Katowicach, 1974-1980 ZNAKI żonego dla regionu działacza - prof. Adolfa Dygacza, na Uniwersytecie Wrocławskim, od 1980 na Uniwersy­ etnografa, muzykologa, a także znawcy kultury ślą­ tecie Śląskim w Katowicach (filia w Cieszynie, kierownik skiej i zagłębiowskiej. - Dziękuję wszystkim miesz­ Zakładu Teorii Muzyki i Folklorystyki Muzycznej). Był kańcom, którzy docenili dorobek mojego męża i od­ członkiem Komitetu Nauk Etnologicznych PAN, Komisji TWARZE dali na niego swój głos - mówiła Janina Dygacz. Etnograficznej Oddziału PAN w Krakowie oraz Komisji W uroczystości uczestniczył prezydent Katowic Piotr Historyczno-Literackiej Oddziału PAN w Katowicach. MIASTA Uszok, najbliższa rodzina Profesora oraz przedstawi­ W 1933 rozpoczął zbieranie pieśni ludowych na Gór­ ciel Zespołu Pieśni i Tańca „ŚLĄSK” i zespołów folklo­ nym Śląsku, Zebrał około 16 tysięcy melodii i tekstów. rystycznych. Badał również folklor miejski, robotniczy, szczególnie Z kolei w MDK Koszutka odbyło się spotkaniem z ro­ w grupach zawodowych hutników i górników. Od 1961 dziną Adolfa Dygacza oraz dr Danutą Kaszubą, autorka współpracował z Międzynarodowym Centrum do Badań dwóch książek o dorobku wielkiego Ślązaka. nad Pieśnią Robotniczą w Budapeszcie. Prof. Adolf Karo! Dygacz (1914-2004) studiował Należał do wielu organizacji kulturalnych, w la­ na Wydziale Wychowania Muzycznego (ukończył tach 1970-1973 wiceprezes Związku Kompozytorów Pol­ w 1948) oraz na Wydziale Kompozycji i Teorii Muzyki skich. Odznaczony m.in. Krzyżem Kawalerskim Orderu (ukończył 1951) Państwowej Wyższej Szkoły Muzycz­ Odrodzenia Polski, Srebrnym Krzyżem Zasługi oraz ty­ nej w Katowicach; ukończył również prawo w Wyższej tułem Zasłużony Działacz Kultury; laureat wielu nagród, Szkole Ekonomicznej w Katowicach (1949) oraz Wy­ w tym Nagrody miasta Katowice w 1960. W 1995 otrzy­ dział Filozoficzno-Historyczny Uniwersytetu Jagielloń­ mał tytuł Honorowego Ślązaka Roku nadany przez Ra­ skiego (1952). W 1962 obronił pracę doktorską, w 1975 dio Katowice. Opublikował około 2 tysięcy artykułów habilitacyjną (na Uniwersytecie Adama Mickiewicza z zakresu publicystyki muzycznej oraz około 160 prac w Poznaniu); od 1991 z tytułem profesora. naukowych (w tym 12 książek). (wk)

iS ia

'3Lr DYGACZ 'Ę ^t§9i$ia : ( CD cnft, lf lPTMUZVCZ«a I iis u S S R | '1 Zdjęcia: Zbigniew Sawicz Zbigniew Zdjęcia: Foto: O, Cieślai pani Irenie Paliwodzie - długoletniej pracownicy Filharmonii Opolskiej Filharmonii pracownicy długoletniej - Paliwodzie Irenie pani moników Opolskich pod batutą Tadeuszą Strugały Tadeuszą batutą pod Opolskich moników Filharmonii Opolskiej pamiątkową nutę z podkową na szczęście na podkową z nutę pamiątkową Opolskiej Filharmonii rca admrw Osesim - Drkooi Naczelnemu Dyrektorowi - Olszewskiemu Waldemarowi wręcza Opolu w Elsnera Odznakę Honorową Za Zasługi dla Województwa Opolskiego powstał po modernizacji Filharmonii Opolskiej Filharmonii modernizacji po powstał Opolskiego Województwa dla Zasługi Za Honorową Odznakę óe eet - Mrzlk oeózw Oosig węz Knet„yhwn n Dei” Kui Mzcnm który Muzycznym, Klubie w Dżemie” na „Wychowani Koncert wręcza Opolskiego Województwa Marszalek - Sebesta Józef Barbara Kamińska - Członek Zarządu Województwa Opolskiego Województwa Zarządu Członek - Kamińska Barbara rcyt ocr wwknnuAaa aoiz oa Filhar­ oraz Makowicza Adama wykonaniu w koncert Uroczysty Józefa im. Opolskiej Filharmonii budynek Zmodernizowany

e dt Oplkeo tzmaa ai rn Paliwoda Irena Pani ała otrzym polskiego O a ództw jew wydarzenia ciekawe niezwykle w obfitują e jubileuszow isyuj, zkw pzjcó rzsosrw Pod­ lata sponsorów. przez oraz iązanych przyjaciół zw osób uzyków, m yróżnienia instytucją, w z do okazją że Kuls. ra d n a s k le -A o g ie k s Moż­ Leszek Danczowska, Kaja m.in. artystów, znanych Sa­ i Dvoraka Antoniego utwory Zdrojew­ zagrali Strugały Bogdana Tadeusza MKiDN udziałem z budynku wanego spar­ w przy anego, odernizow zm nętrzach w oczesnych w oeo okru kzpoeo m Hnya eiw­ ieniaw W Henryka im. iędzynaro­ M Laureatka Skrzypcowego (Austria), Konkursu under dowego W Ingolf (USA), pro­ który muzyczny, przez klub uzyką m z otwarto onii spotkania Filharm na W olą rok. pozw cały które artystyczną, zsknet 1 zśi zaęz ałg l o­ W dla Zasługi za dznakę O rześnia w 21 koncertu czas Pianistycz­ Konkursu wielu iędzynarodowego M wystąpi Laureaci dżer, publicznością opolską Przed artystyczne. batutą pod Opolscy Filharmonicy którego podczas skiego, Fil­ rozbudowie Dzięki budynku. unijnych, funduszy ciu Pn ce Roozduoen pao iy ihr onii. Filharm nicy pracow długoletni okosz R aciej M Pan i Larrabee Neal - ie arszaw W w hopina C Fr. im. nego koncerty grudnia do ane Zaplanow muzycz­ kultury. Opolszczyźnie na instytucji nej jedynej funkcjonowania Gershwi­ leuszu Georga Makowicz. Adam rapsodię” wykonał „Błękitną brawurowo a na Barbera, muela jazz, tym w taneczno-teatralne. żywo, spektakle na po aż pop uzykę m gospel, blues, iedzającym działalność odw na ponuje przestrzenie e now zyskała onia harm no­ i przestronnych w artystyczny sezon nowy rozpoczęła W e w rześniu Filharm onia Opolska im. Józefa Elsnera Elsnera Józefa im. Opolska onia Filharm rześniu w e W 0lce snei Flamoi Oplke sao i tak­ się stało polskiej O onii Filharm istnienia 60-lecie jubi­ obchody także zainaugurowało sezonu twarcie O zmodernizo­ otwarcie uroczyste się odbyło września 7 Filharmonia Opolska Filharmonia im. Józefa Elsnera

wytwórnia papieru i 3 księgarnie. Na wystawie Jubileusz filharmonii w Muzeum Piastów Śląskich zaprezentowano dru­ ki ze zbiorów własnych oraz wypożyczone z Wo- Kronikarze opolskiego życia muzycz­ jewódzkięj Biblioteki Publicznej w Opolu, nego przypominają, że stolica Rejencji Muzeum Śląska Opolskiego oraz Zakładu Naro­ Opolskiej nie posiadała zawodowej or­ dowego im. Ossolińskich we Wrocławiu. kiestry. Dopiero po wojnie w Opolu roz­ Ars Polonia poczyna działalność Wojewódzka Orkie­ stra Symfoniczna. Choć początkowo bez Galeria Sztuki Współczesnej podczas 3. Bien­ własnej siedziby, po kilku latach znajdu­ nale Ars Polonia na wystawie „(NIE) PORZĄ­ je gościnę w skrzydle dobudowanym DEK” zaprezentowała najnowsze prace (instala­ do ówczesnego gmachu Teatru Ziemi cje, wideo, site-specific) Piotra Barana, Marka Opolskiej. Wśród założycieli orkiestry by­ Wincenty z Kielczy in memoriam Radkego, Macieja Toporowicza, Adriane Wach- li: dziennikarz R. Hajduk, urzędnik holz, Dagmary Wyskiel z Christianem Nuezem, Dla upamiętnienia Wincentego (1200-1262), W. Hlousek oraz nauczycielki S. Tatar­ polskich artystów tworzących poza granicami kra­ pierwszego polskiego kompozytora znanego ju, którzy przyjechali do Opola z Niemiec, Fran­ czyk i A. Jaruga. Pierwszy koncert odbył z imienia i autora pierwszego hymnu królewskie­ cji, USA i Chile. Nawiązując do tytułu wystawy, się 27 VI1952 roku pod dyrekcją Jerzego go Piastów, urodzonego w Kielczy (Gmina Za­ kurator Łukasz Kropiowski, podkreślał, że gdyby Mlodziejowskiego. Nobilitacją dla insty­ wadzkie) już po raz dziewiąty odbył się Festiwal nie było artystów negujących zastany porządek, tucji było uzyskanie tytułu państwowej Gaudę Mater Polonia - Wincenty z Kielczy in artystów wprowadzających chaos i nieporządek, to orkiestry, a zwłaszcza nadanie je j imienia memoriam. Filharmonia Opolska, główny organi­ kultura stałaby w miejscu. Prace artystów powsta­ Józefa Elsnera, wybitnego przedstawicie­ zator tegorocznej edycji, powróciła do śpiewa­ wały w otoczeniu i wewnątrz Galerii m.in. z wy­ la polskiego życia muzycznego XIXwieku. czego nurtu festiwalu, akcentując w programie korzystaniem site-specific tzw. sztuki miejsca. zespoły wokalne i utwory muzyki dawnej, epoki Wybór ten nie byt przypadkowy, bowiem średniowiecza i renesansu. Koncerty odbywały Grafika w nyskim Muzeum patron urodził się w pobliskim Grodkowie, się w historycznych miejscach m. in. kościołach gdzie począwszy od 1969 r. przez długie i zamkach, związanych z epoką Wincentego i ro­ Prace wybitnych polskich grafików pokazano łata funkcjonowało Muzeum jego imie­ dem Odrowążów: w Kielczy, Zawadzkiem, na wystawie „GRUPA KRAKOWSKA plus. nia, a na tynku miasteczka odsłonięto po­ Kamieniu Śląskim, Brzegu i Opolu. Wystąpiły Współczesna grafika polska ze zbiorów Muzeum mnik kompozytora. Państwowa Orkiestra zespoły wokalne: Triplum, Calvi Cantores, La w Nysie”. Prace krakowskich grafików ze zbio­ Symfoniczna w Opolu zdobywała coraz Tempesta, chór LO w Głubczycach oraz Chór rów własnych instytucji zostały wystawione bardziej znaczącą pozycję wśród krajo­ Chłopięcy i Orkiestra Symfoniczna Filharmonii po raz pierwszy od lat 70., kiedy dokonano ich za­ wych instytucji muzycznych, występowali Opolskiej. Festiwal objęli patronatem Marszałek kupu. Po II wojnie światowej Kraków był najważ­ Województwa Opolskiego, Biskup Diecezji Opol­ niejszym ośrodkiem polskiej grafiki, powstała z nią najwybitniejsi polscy soliści i goście skiej, Wojewoda Opolski i Prezydent Opola, wówczas „szkoła krakowska”, którą współtwo­ zagraniczni, przemianowana w 1972 ro­ a współorganizatorami oprócz FO były: parafia rzyli czołowi polscy graficy: Mianowski, Wej­ ku na Państwową Filharmonię im. J. El­ św. Bartłomieja w Kielczy, Gmina Zawadzkie man, Srzednicki, ICuntz, Wojtowicz, Wróblewska, snera brała udział w znaczących festiwa­ i Powiat Krapkowicki. Miodońska, dlatego nyska wystawa ich prac uzu­ lach, rozpoczynając swoją artystyczną pełniona o prace Nyczki, Chudego i Pikuły, uka­ drogę do gwiazd, wiodącą opolskich fil­ Brzeskie druki zała widzom ciekawy obraz współczesnej grafi­ harmoników przez prestiżowe sale kon­ ki polskiej z lat 1955-1980. Kolekcja grafiki certowe w kraju i zagranicą. Imponująco Muzeum Piastów Śląskich w Brzegu z oka­ krakowskich artystów powstała dzięki Francisz­ zji V Kongresu Polonistyki Zagranicznej, który za­ kowi Pilcule. pod tym względem wypada ostatnia deka­ inaugurowano na brzeskim zamku przygotowało da, wyjazdy koncertowe do Włoch, Nie­ interesującą wystawę Druki brzeskie wjęzyku pol­ Certyfikaty OROT 2012 miec, Austrii, Chin i USA. Koncerty skim XVII-1 . poi. XX w., która mogła zadowolić w wielkich salach koncertowych w Mona­ gusta najbardziej wymagających koneserów, W pałacu „Lucja” w Zakrzowie (k. Gogolina), chium czy w Wiedniu były zasługą dyr. w tym licznych gości kongresu z różnych stron podsumowano konkurs na Najlepszy Produkt Tu­ Bogusława Dawidowa i hojnego mece­ świata. Początki brzeskiego drukarstwa związane rystyczny - Certyfikat Opolskiej Regionalnej Or­ natu ze strony władz samorządowych wo­ są z powstaniem Gimnazjum Piastowskie­ ganizacji Turystycznej. Laureatów wyłoniono jewództwa opolskiego, które sfinansowa­ go - Gymnasium Illustre (1569 r.) założonego w trzech kategoriach: obszar, obiekt, wydarzenie, ły kapitalny remont i rozbudowę siedziby przez mecenasa kultury i nauki - księcia Jerze­ w pierwszej zwyciężył produkt Urzędu Miasta go II. Pierwszy warsztat drukarski uruchomił Filharmonii Opolskiej. Po zakończeniu Olesno „Oleska róża zaklęta w drewnie z Siedmiu w Brzegu w 1610 r. Caspar Sigfried, który przy­ Źródeł pojona”, prezentujący atrakcje gminy ze ostatniej inwestycji (modernizacja FO, był z Nysy. Sztukę drukarską w książęcym mieście słynnym drewnianym kościołem św. Anny. W dru- wartość 22 min zł - fundusze unijne, bu­ rozwijali kolejni właściciele oficyn m.in. Augustyn giej laureatem zostało Polsko-Czeskie Centrum dżet województwa) obecnie siedziba Griinder, Baltazar Klose, Krzysztof Tschom, Jan Szkolenia Rycerstwa - Gród k. Byczyny, średnio­ Filharmonii, stała się najbardziej prestiżo­ Krzysztof Jacobi, Gotfryd Tramp, a właściwie ca­ wieczny gród obronny z bogatą ofertą imprez ry­ wym obiektem instytucji kultu/y w woje­ łe rodziny tych znanych drukarzy. Odnotowano cerskich i usług turystycznych, prowadzony przez wództwie opolskim, wyróżniając się no­ blisko tysiąc dwieście druków brzeskich, druko­ Spółdzielnię Socjalną „Gród” i Opolskie Brac­ woczesną formą i atrakcyjnością wśród wano tutaj dzieła poetów - m.in. Martina Opitza, two Rycerskie. W trzeciej kategorii zwyciężyło Scherferusa (tłumacz fraszek Jana Kochanow­ innych filharmonii w naszym kraju, co „Lato kwiatów”, wizytówka zabytkowego Otmu­ skiego), największą grupę druków stanowiły wy­ chowa, festiwal florystyczno-kulturalny, organizo­ podkreślał w swoim wystąpieniu minister dawnictwa o charakterze religijnym m.in. słynne wany od 40 lat przez miejscowy Urząd Miasta. kultury, i dziedzictwa narodowego Bogdan kancjonały, katechizm M. Lutra, pisma i kazania Laureaci otrzymali statuetki, certyfikaty i nagro­ Zdrojewski. Z uznaniem o nowym budyn­ A. Gdacjusza, S. Dambrowskiego, modlitewniki, dy wręczone przez prezesa OROT Stanisława Ra­ ku Filharmonii mówili również znakomi­ śpiewniki, brzeskie kalendarze. W pierwszej poło­ koczego i wicemarszałka województwa Romana ci artyści: dyrygent Tadeusz Strugała wie XX wieku w Brzegu działało aż 8 drukarni, Kolka. i Adam Makowicz, którzy wystąpili z opol­ ską orkiestrą podczas uroczystości otwar­ cia nowego obiektu. Dzisiejsze oblicze ar­ ■ XV Jeździeckie Mistrzostwa Gwiazd - Art zeum Wsi Opolskiej, zwiedzający skansen tystyczne tej instytucji to Orkiestra Cup 2012 (skoki, powożenie, ujeżdżenie), zorga­ w Opolu-Bierkowicach uczestniczyli m.in. w je­ nizowane przez Ludowy Klub Jeździecki Lewada, siennych pracach polowych, warsztatach garn­ Symfoniczna, Chór Mieszany i Chór odbyły się na hipodromie przed pałacem w Za­ carskich, przejażdżkach wozem drabiniastym. Chłopięcy, zdolny dyrygent Bartosz Zura- krzow ie (gm ina P olska C erekiew ) z udziałem gro­ ■ Podczas I Międzynarodowego Festiwalu kowski, bogate plany artystyczne na se­ na aktorów znanych z telewizyjnego i kinowego Land Art na brzegu Odry w Opolu powstała ekranu, imprezie towarzyszyły koncerty zespołów plenerowa galeria kompozycji z biodegradowal- zon 2012/2013 z ciekawymi koncertami muzycznych, spektakl „Oświadczyny” Teatru nych materiałów pochodzenia roślinnego lub na­ symfonicznymi, impresaiyjnymi, kameral­ Rampa i występ kabaretowy Tadeusza Drozdy. turalnego, które wykonali ceramicy i rzeźbiarze. nymi i koncertami dla dzieci i młodzieży, § ■ II Wojewódzkie Święto Karpia Opolskie­ ■ Pod Pomnikiem Golgoty Wschodu a także codzienna oferta klubu muzyczne­ go odbyło się w Starościnie (gmina Świerczów), na Cmentarzu Komunalnym w Opolu odbyły N prezentacji i degustacji potraw regionalnych się uroczystości z okazji 73. rocznicy agresji go. Wypada tylko życzyć opolskiej pu­ z karpia towarzyszyły zawody wędkarskie, ry­ Związku Radzieckiego na Polskę. bliczności i filharmonikom, aby te ambit­ backie gry i zabawy dla dzieci, konkurs kulinar­ ■ Wokół klasztoru franciszkanów w Opolu ne plany udało się w pełni zrealizować, n y n a p otraw y z k arp ia o ra z k on certy zesp o łó w odbył się XIII Jarmark Franciszkański.

jest obecna w naszym życiu. naszym w obecna jest ność żydowska stanowi dzisiaj garstkę ludzi ludzi garstkę dzisiaj stanowi społecz­ Choć żydowska ność antysemityzmu. fale kolejne żydowskiej wów­ i podejmowane społeczności światowej pa­ wojnie II po losach o przywrócenie jest mięci celem Jej Izraela. Museum z House Fighter’s Ghetto oraz mana Od­ Narodowej Pamięci Instytut Górnośląskie Bytomiu, w Muzeum przez przygotowana ntd tts ooas Mmra Mu­ M Memoriał Holocaust States United pochodzą­ materiałem bogatym jest wana to jednak Polsce, w (TSKŻ) Żydów ralnego przez był jednak niszczony trud Ten mozolny Palestynie. w marzenia państwa oraz własnego stworzeniu życia o odbudowy próby czas Cuker- Brama fundację Katowicach, w dział wy są Izabella Izabella Alek­ dr i Kuhnel są wy wysta­ Kuratorami Con- fundacji wy, Bielska- oraz z Katowic, Polsce Żydów w ralnego Towarzystwa Główne­ Zarządu go Historycznego, Żydowskiego Fighter’s Instytutu Zachodniej, Ghetto Galilei z House aszyngtonie, W w Vashem, zeum Yad archiwum zbiorów ze cym Społeczno-Kultu- Towarzystwa oddziałach oraz Wyznaniowych Gminach w skupionych reckiego zaprasza na wystawę „Muzyczny „Muzyczny wystawę na zaprasza reckiego i 21 rk w mcu łwy Mu­ M głównym Bytomiu. gmachu Górnośląskiego w zeum roku 2013 nia prywatnych. osób Częstocho­ -Białej, TSKŻ oddziałów Społeczno-Kultu­ zat lkig rswni , lra se o­ scen i alarza m a, ik n rysow iego olsk p - ształt” k y n oon zitrswne wró exlibri- twórców było Celem zainteresowanie patrona. ponowne jego śmierci rocznicy Konkur­ Międzynarodowego VII okazji przy Gó­ Mikołaja Henryka im. Śląską harmonią z Fil­ wraz Bytomiu w Górnośląskie Muzeum ozdobny, wła­ inicjałami bądź najczęściej i nazwiskiem imieniem z wydawnictwa, da­ nego własnościowy znak To księgozbioru”. „z sandra Namysło. sandra zbiorów ze i spero s ngo s” o ł sęw GalriArhie u­ tu itek rch A e h lerii a „T G l”, w a rn się u o J yły b od treet S y r r­ all o ost”) tu J P k W e ite h ym h gton „T c ow r in N - ie A w es”, ash sto sieb a im W T en rzez d ającego ork p je Y ej łu ew y ieszk an c N zia m z d y la nazw a W roku n ej, y w 1981 ­ o P od etryczn , iej, ie w sk ron n geom w -d K ych stęp ryły n rsza ­ b a a n ięk ej P W czo n k i zeo r ścien ik ztu p n S h a c ii lite em albo: o ad P k / A ą ta iu k n en a n z sztu solw i ab ą k ty grafa, a tem a m y z d ię m o p su Dyrygentów im. Grzegorza Fitelberga 50.i Fitelberga Grzegorza im. Dyrygentów su Śląską Bibliotekę orasz ASP katowicką Ślą­ ską, Filharmonię przez roku 2003 w szonego ogło­ konkursu pokłosiem która jest exlibris”, instytucji. nazwą albo księgozbioru, ściciela nthitrist n Uni ryei ołws m, im sk rocław W sol­ ab ie, ersytecie iw n orzow U h C na w i k et rik sztu K istorii eatru h T t ciel en w ży ło za i ser y ż e h „T k ja i am ism p i im tak z .in. m je racu ółp sp (w ku e Gór l ki w tmi . iu ytom B w im sk ślą o alerii rn ó G G ej m ow zeu arod N tor yrek iced w 1994-2000, latach w uao, rktr tsyz BWA w Kao icach atow K w A W B y rtystyczn a tor yrek d kurator, . icach atow K w P R A S ry c m by gśim „Spoka a ei a” ­ u M w ” ca iesią m ia e­ an ad ak otk p ca S „ ow ład yk w i gościem ie ył b arszaw W w im ick ęta” m ach Z „ i k ztu S Wystawa „Utracone nadzieje” została została nadzieje” „Utracone Wystawa Całość tych złożonych zagadnień ilustro­ zagadnień złożonych tych Całość ytw mża gąa d 3 stycz­ 31 do oglądać można Wystawę Ex libris po łacinie oznacza dosłownie dosłownie oznacza łacinie po libris Ex ■ In gm ar V illqist - historyk sztuk i, d ram aturg, re­ aturg, ram d i, sztuk historyk - illqist V ar gm In ■ w Muzeum Górnośląskim Muzeum w „Utracone nadzieje” „Utracone Muzyczny exlibris Muzyczny

w Muzeum wystawa towarzyszy IX Między­ IX towarzyszy wystawa Muzeum w Polski, z kon­ autorów 29 Na prac 60 nutowych. nadesłano znaki kurs wydawnictw i własnościowe książek zawierać mogą które artystycznych, wartości odbiorcom pokazanie newie. To jeden ze ze jeden To newie. Fe­ Światowej kiem Prezentowana Fitelberga. Grzegorza osobą z tów im. Grzegorza Grzegorza im. tów Dyrygen­ Konkurs orygi­ i formą. się nalną warsztatowymi wyróżniały walorami które wysokimi prac, 40 ponad za­ i wiera Dyrygentów Konkursowi narodowemu reży­ jako dyrygentem i muzyką z exlibrisy związane kategorie: dwie Ukrainy. czy obejmowały Prace Hiszpanii Bułgarii, Białorusi, oraz artystycznej grafiki formą małą sem jako wszechstronnemu artyście - filmowcowi, filmowcowi, - wybitnemu, artyście temu wszechstronnemu poświęconą przygotowało wystawę Śląskich Siemianowicach w kursu, któremu zawsze towarzyszy szereg szereg towarzyszy zawsze któremu kursu, 2012 W Azji Australii. i Amerylcach, Muzycznych w Ge­ w Muzycznych Konkursów dowych Międzynaro­ deracji człon­ Fitelbergajest związane te oraz muzycznego utworu serem tkania uczestnikami z wieczoru. Bogumiła - Hrapkowicz-Halorowa. Halorze Antonim po wdowa ła połą­ historykowi, i literatowi malarzowi, Miejskie Muzeum (1937-2011) Halora dya i jż zeit eyj kon­ listopa­ 18 br. do da czynna edycja jest Wystawa imprez. dziewiąta już się odbywa Ó W W SÓW konkur- stiżowych Cłwe caatr” rylżjcj po­ Korfantego. Wojciecha przybliżającej dzieło i stać charakteru” pt. „Człowiek autorstwa jego książki z promocją czoną ób, tr s j diłl śi t rz, ako ą, ow nauk órczą, tw ością przez działaln roku ajer­ oją M 2005 sw ta n u ietniu które ygm kw , Z w b só o ego ion rofesora ow P stan ia u ien - im iego alu sk ed M atem j nym w Kat c h, osał aprso d sal do a roszon p za ła sta zo , ch ica w to a K w m y ln zja Inna Śląsk. Inny zor­ ic inke. L atow . K W . „B istorii ę H w m sta y zeu w u M ały a izow ersk an g artn p a k placów wozni,bą o ciarhie ur bnsy i dla rbanistyk u i się ry tu żyły itek zasłu rch a ą ocji rom izacyjn p ania ź ąd rgan orow b o ia, uhon lub orzen ą, dla tw icach licystyczn liw b G u p w ą ląsk Ś ę ik n olitech P g a 0 w ^ iece­ id rch A iesięcy m m a zeu u ilk M k e w ć tórą a k d lą g ”, o ie yło lsk b o p a y ożn n m n o d u a in- L M tem „ a a n a ronisław w B ło race w. p X X jącą tu 30. lat rezen z p ego k istość”, rzeczyw kpoyynyh em c diczaneow ra­ K w ego iecezjaln id rch A zeum u M ych ozycyjn eksp iego. ośląsk górn regionu 129 najbardziej pre­ 129 najbardziej o ie. kow Bogumiła Hrapkowicz-Halorowa podczas spo­ W pierwszą rocznicę śmierci Antoniego Antoniego śmierci rocznicę pierwszą W Międzynarodowy Międzynarodowy Gościem specjalnym, tego wieczoru by­ wieczoru tego specjalnym, Gościem bet nicny osał eooz m lure­ lau ym tegoroczn ł sta zo y ieczn on K ert ob R ■ ■ M uzeum G órn ictw a W ęglow ego w Z abrzu oraz abrzu Z w ego ęglow W a ictw órn G uzeum M ■ Wytwa art ancska faz yt ­ tu ty za afla K a ciszk n ra F a rstw la a m a ystaw W ■ Europie, obu obu Europie, noim Halorowi... Antoniemu eoim GrzegorzFi- Memoriam telberga. xirs Baa In Bialas M Exlibris

i Foto. Arch. Muzeum^ Miejskie w w Siemianowicach SI czasu. We wrześniu zaprezentowano rów­ Literacki sejsmograf... nież wystawę pn. „Alabaster” dr hab. Kry­ Dzieci - a zwłaszcza młodzież - są znako­ styny Pasterczyk, która m.in. prowadzi mitym sejsmografem literackim ruchów tekto­ pracownię rzeźby w katowickiej ASP. Ar­ nicznych życia społecznego. Potrafią wspania­ BIELSKO I tystka wykorzystuje m.in. kamień, drewno, le oddać aberracje, które są naszym udziałem. goździki, róże, sól, ołów, wosk i miód - sta­ Robiły to w czasach komuny i robią obecnie. Co NOTATNIK 1 rając się w swojej artystycznej wypowiedzi przerażające - w tej chwili nie ma już wielkich zachować ich stałe właściwości. różnic pomiędzy ich sposobami reagowania KULTURALNY na zło dominujące w latach 80. minionego wie­ ku i obecnie. Do takich wniosków można dojść po zapo­ znaniu się z wieloletnim dorobkiem Przeglądu Dziecięcej i Młodzieżowej Twórczości Literac­ Szlak Tolerancji kiej „Lipa". Finał 30. edycji odbędzie się 19 października w siedzibie SCK „ Best" Spół­ We wrześniu rozpoczęło się uroczyste od­ dzielni Mieszkaniowej „Złote Łany", która od 1983 r. jest organizatorem imprezy (odpo­ słanianie tzw. tablic interaktywnych, które nad dekady patronat sprawuje nad nią prezy­ stworzą „Szlak Tolerancji” upamiętniają­ dent Bielska-Białej). Dla wielu z laureatów „Li­ cy 10 postaci zasłużonych dla Cieszyna py" główną bronią przeciw społecznym i Czeskiego Cieszyna. Dzieje się to w ra­ paradoksom, niedostatkom, formom nacisku lub mach projektu Klubu Kobiet Kreatywnych Fot. Krzysztof Krzysztof Fot. Morcinek zniewolenia są satyra i groteska. Obecnie wy­ i Kongresu Polaków w Republice Cze­ Zdjęcie pracy Małgorzaty Łuczyny. stępują onejuż w niemal tak poważnym zab-e- skiej pn. „Cieszyńska Szkoła Obywatelstwa sie jak w czasach realnego socjalizmu. Przykła­ po obu stronach Olzy”. Pierwszą postacią dem mogą być słowa bielskiego gimnazjalisty upamiętnioną w ten sposób był Józef Kie- Filipa Peringera - Czy wolność wciąż istnie­ Śladami Bieńka je? I czy Idoś się o nią łudzi?/ Martwe muchy droń. 17 września w Domu Narodowym w kloszu lampy bardziej wolne są od ludzi... w Cieszynie odbyła się międzynarodowa Generalnie jednak od początku „Lipy" konferencja naukowa „Józef Kiedroń i je­ Bielsko-Biała jest przykładem miejscowo­ młodsze dzieci wypowiadają się w liryce. Pi­ go zasługi dla narodu i państwa polskiego”. ści, „dzięki której” możemy stale przekony­ szą pod wpływem pozytywnych kontaktów Referaty wygłosili profesorowie Ales wać się, jak nietrwałe są dzieła sztuki. z przyrodą, zauroczenia rzeczywistością, któ­ Zaricky, Bohdan Cimała i Tadeusz Stenger, Ignacemu Bieńkowi cztery lata zajęła budo­ ra je otacza. Znakiem rozpoznawczym dziecię­ dr hab. Jarosław Kłaczków, dr Józef Szyme- wa mozaikowej, plastycznej kompozycji cej poezji jest zdumienie pięknem świata. czelc i mgr Władysława Magiera. historycznej przy ul. Leszczyńskiej. Mia­ Po przelsroczeniu dwunastego, a obecnie już na­ wet dziesiątego roku życia - dzieci jednak Dzień zakończył się odsłonięciem tablicy ła 76 m szerokości, 8 m wysokości i obej­ na ogól przestają pisać o pięknie, a zaczyna­ pamiątkowej na budynku Kongresu Polaków mowała ponad 600 m2. Artysta - przy pomo­ ją ujawniać złe, przyb'e, a nawet koszmarne w RC przy ul. Komeńskiego w Czeskim cy m.in. późniejszego pierwszego rektora strony świata. Wygląda ciągle na to, że prze­ Cieszynie. 19 września odsłonięto tablicę ASP w Katowicach Michała Klisia - wyko­ stają żyć w świecie pięknym, a zaczynają upamiętniającą dokonania Władysława Ra­ nał ją z różnorodnych elementów - kamie­ w złym. Wiąże się to nie tylko z młodzieńczym kowskiego, 21 września - Brunona Koncza- ni, szkła, metalu, ceramiki. Monumentalne negatywizmem. Wraz z rozwojem myślenia kowskiego, 24 września - Karola Procha- dzieło sztuki zostało zniszczone w nocy z 20 abstrakcyjnego, dzieci i młodzież dostrzegają ski, a 25 września Alfreda A. Wiedermanna. na 21 listopada 2000 r. przez firmę przygo­ zależności, które rządzą światem społecznym Niebawem odsłonięte zostaną także tablice towującą grunt pod budowę Centrum Han­ i starają się im w literacki sposób przeciwsta­ wić, a przynajmniej - dać świadectwo - poprzez poświęcone Bolko Kantorowi, Janowi Ku- dlowego „Gemini”. W ramach zadośćuczy­ posługiwanie się owymi „zjadliwymi"forma­ biszowi, Adamowi Sikorze, Cezaremu Hal­ nienia „Gemini” pokryło koszty stworzenia mi, o Idórych wspominałem-groteską, satyrą, lerowi i Maxowi Rostalowi. Uroczystościom w miejscu mozaiki popularnego Ignaca ironią. towarzyszą wykłady, promocje książek muralu autorstwa Leona Tarasewicza. No­ Może właśnie dlatego w tym roku w gronie lau­ i występy artystyczne. we dzieło powstało w 2009 r. Są to przeni­ reatów „Lipy " nie ma genialnych znakomitości kające się wielokolorowe paski poziome, któ­ poetyckich, ale jest mnóstwo bardzo przyzwoitych re mają symbolizować cztery pory roku. Znad Łaby nad Białą prozaików. Podobnie było w 1988 r. - kiedy po raz Paski na ścianie przetrwały zaledwie trzy la­ pierwszy pod „Lipą" zasiadł Ernest Bry>ll. Wów­ ta, mimo iż odsłonięcie ich było niezwykle czas „ wysyp dobrej prozy'' był niesamowity. Wy­ bitny poeta stwierdził, że Bielsko-Biała jest za­ Multimedialny projekt Małgorzaty Łuczy- uroczyste i uświetnił je obecnością prezydent głębiem prozatorskim! Wtedy świetne teksty ny „Kompleks” można było oglądać we Bielska-Białej. Wydawało się, żejest to po­ napisali Artur Pałyga, Gracjan i Patrycjusz Pa- wrześniu w Galerii Bielskiej BWA. Odbior­ mnik trwalszy od spiżu. Tymczasem na mu­ jąkowie, a także kolega z klasy tego ostatniego cy sztuki wędrowali wraz z artystką po prze­ ralu pojawiły się grzyby i pęknięcia. Nietrwa­ Grzegorz Markowski (obecnie znane postacie mysłowej dzielnicy Usti nad Łabą w Cze­ łe dzieło sztuki nowoczesnej nie będzie w polskim życiu publicznym, nie tylko literackim). chach. Podczas pokazów wyświetlano jednak konserwowane. Zostanie zniszczone To chyba dobtyprognostyk nawet dla polskiej li- kilkanaście różnych filmów, które składa­ 1 października br., gdyż „Gemini” się roz­ teratwy. ły się na wieloekranową projekcję wideo. budowuje. Na zniszczenie od dawna przy­ W gronie nagrodzonych w tym roku znaleźli Jak twierdzi dyrektorka BWA Agata Smal- gotowany jest Leon Tarasewicz. Po przebu­ się Marta Grzegorczyk z Bielska-Białej, Zuzan­ na Oczko z Żywca, Julia Pawlik z Katowic cerz, można było się udać w podróż labiryn­ dowie supermarketu artysta ma wykonać i Aleksandra Uracz z Dąbrowy Górniczej tem fabryk, składów, murów, zarośli, zanie­ następny mural. Wcale jednak nie najwięk­ (uczniowie podstawówek), Kinga Budzyń, Ju­ dbanych ścieżek i zrujnowanych ścian szy w Europie, jak zapowiadano na konfe­ lia Dziubek, Marta Kapler, Karolina Kręcioch, budynków. Było to pretekstem do przywo­ rencji prasowej. Ciekawe, ile przetrwa? Aleksandra Maciejowska, Agata Naruszewicz, łania labiryntu pamięci i emocji oraz czło­ Dzieło Bieńka trwało 31 lat, pierwsze dzie­ Filip Peringer Ałekandra Pliszek, Klaudia Spo- wieczej bezradności wobec upływającego ło Tarasewicza tylko trzy... rek, Iga Maria Walaszczyk, Elżbieta Zamorow- ska z Bielska-Białej, Piotr Klimowicz z Piekar Śląskich, Anna Piątek z Mikołowa i Krzysztof Szewczyk ze Skoczowa (gimnazjaliści) oraz ■ Od 26 sierpnia do 1 września w Cieszynie ■ W bielskim Centro Italiano do Cultura Paulina Bąk z Żywca, Justyna Klejdysz, Alek­ odbył się XXI Festiwal Muzyki Wokalnej „Viva 14 września otwarto wystawę rzeźby Piero Za- sandra Kurtyka, Małgorzata Sikora i Wiktoria ii ca n to ”. m buto. Willmann z Bielska-Białej, Izabela Kozieł z Ki- ■ We wrześniu ukazał się trzeci tom „Szlaku ■ 14 września w bielskiej Galerii Pod Anio­ Cieszyńskich Kobiet” Władysławy Magiery wy­ łami artystka scen śląskich Krystyna Pryszczyk sielowa, Dominik Łowicki z Łaz i Katarzyna dany przez Klub Kobiet Kreatywnych oraz zaprezentowała wieczór poezji Hildegardy Filas- Prus z Czechowic-Dziedzic (uczniowie szkół Kongres Polaków w RC. -Gutkowskiej „Wrócę tu...” średnich). ■ W G alerii B aszta i Strzelnica w Z am ku Suł­ ■ 21 września na deskach TL Banialuka od­ Na stu laureatów 26 to uczniowie z woje­ kowskich w Bielsku-Białej od 7 września do była się premiera „Ballad i romansów” A. Mic­ wództwa śląskiego. „Rodzynkiem " opolskim jest 30 grudnia potrwa wystawa drzeworytu Jadwi­ kiewicza w inscenizacji Pawła Aignera ze sceno­ licealistka Katarzyna Chmielewska. Dla litera­ gi Smykowskiej. grafią Zofii de Ines. ■ Od 7 września do 3 października w Gale­ ■ 25 w rześnia w K siążnicy Cieszyńskiej otw ar­ tury śląskiej optymistyczne zatem jest to, iż mło­ rii B&B w Bielsku-Białej potrwa wystawa prac to wystawę pn. „Głos Wolnej Europy”, której dzież z naszego województwa nadal zajmuje do­ fotograficznych austriackiego artysty Roberta Ru- otwarcie uświetniła artystka „Piwnicy Pod Bara­ minujące miejsca w „lipowym "pejzażu. toed a. nami” i redaktorka RWE Barbara Nawratowicz. ■ 12 w rześnia w K siążnicy B eskidzkiej w B iel­ ■ 25 września w Książnicy Beskidzkiej swo­ JAN PICHETA sku-Białej odbyła się promocja książki Mirosła­ ją nową książkę poetycką „Zwabiona kolorem” wa Bochenka „Stare miasto”. promowała Krystyna Krzyżanowska-Nastulczyk. obowiązujący stereotyp, orientują się, czym jest Święto Częstochowy kamasutra czy nirwana. Niektóre świadectwa ujawniają jednak żywiołowość spotkania... Pod­ Po ostatniej burzy w miejskiej kulturze, 20. czas gdy stryj Nowotarski koncentrował się Dni Częstochowy (24-26 sierpnia) miały dość na zabytkowych budowlach, współcześni wę­ spokojny przebieg. Uroczystości odbywały się drowcy próbowali dotknąć ducha Wschodu (ob­ na placu Biegańskiego, za pętlą tramwajową w dzielnicy Północ (tu pojawiły się muzyczne NOTATNIK razy Ledeckiego Duch Indii, Żywioły Indii, Nir­ gwiazdy - Shamboo z gościnnie występującym wana) i w zdjęciach zatrzymać ulotne wrażenia. Januszem Yaniną Iwańskim, Sylwia Grzeszczak Sala Poplenerowa aż skrzy się od jasnych, nasy­ z zespołem oraz Kora) a także na Rynku Wieluń­ conych barw. Modelkami zdjęć i obrazów czę­ skim. Była to również okazja, by Prezydent Mia­ sto są kobiety, nazwane motylami. Nowotarski sta wręczył nagrody w dziedzinie kultury -w ka­ natomiast świadomie powtarza prace stryja tegorii Teatr i film: Ewie Agopsowicz-Kuli i chętnie odnajduje różnice między nimi - odbu­ (ahorce Teatru im. Adama Mickiewicza), Ochro­ Soplicowo w Altanie dowana kolumna, inny poziom Gangesu, co na i promocja kultury: Ewie Powroźnik (Preze­ przyczyniło się do zmiany perspektywy. sce Stowarzyszenia Plastyków im. Jerzego Dudy- Częstochowa włączyła się w Narodowe Czy­ -Graczą), Literatura i historia: Zbislawowi tanie Pana Tadeusza zainicjowane przez prezy­ Miejska A2 Janikowskiemu (pisarzowi, który w grudniu ubie­ denta RP Bronisława Komorowskiego. Organi­ głego roku promował książkę „ Częstochowa mię­ zatorzy (Wydział Kultury, Promocji i Sportu Nie jest to wymarzone oznaczenie autostrady, dzy wojnami ”), Muzyka i taniec: Jackowi Wosz- Urzędu Miasta oraz Biblioteka im. dra Włady­ ale druga odsłona projektu ART. eria. Artyści nie czynie (instrumentaliście), Sztuk plastycznych: sława Biegańskiego) zaprosili do głośnej lektu­ tylko częstochowscy po raz kolejny postanowili Jacentemu Dędkowi (fotografikowi, współpracu­ ry dwunastu ksiąg epopei narodowej przedstawi­ skonfrontować się z odbiorcą (aprobującym al­ jącemu m.in. z National Geographic). Mecena­ cieli władz oraz instytucji kulturalnych, których bo krytycznym), jak w zeszłym roku trasę opi­ sem Kultury został Orbis S.A. Oddział Plotel patronem jest Adam Mickiewicz. Byli więc ak­ sywała mapka, ale równie atrakcyjna była po­ Mercure - Patria. torzy, uczniowie V LO, przedstawiciele Towa­ dróż odkrywcy, gdy doświadczało się W OPK Gaudę Mater odbył się wernisaż rzystwa Literackiego im. Adama Mickiewicza, niespodziewanej obecności przedmiotów i insta­ 7. Międzynarodowego Biennale Miniatury, kon­ ale również pracownicy Muzeum, lokalnych me­ lacji. Izabela Łęska postawiła obok ławeczki kursu adresowanego do profesjonalnych mala­ diów, Biblioteki oraz studenckiego teatru „nala­ Haliny Poświatowskiej- kolorowe łóżko przy­ rzy, rysowników, grafików i fotografików, połą­ na”. Inwokację przeczytał o 9.00 prezydent ozdobione kolczastymi poduszkami. czony z wręczeniem nagród. Jury w składzie: Krzysztof Matyj aszczyk. Rok temu więcej prac zdobiło wystawy skle­ prof. Ewa Zawadzka (przewodnicząca), dr Alek­ Czytanie odbywało się w altance w parku powe. Tym razem głównym miejscem działań sandra Krypczyk (Galeria Sztuki Pol- im. S. Staszica u stóp klasztoru paulinów, w po­ artystycznych był plac Biegańskiego oraz dep­ s!dejXIX wieku w Sukiennicach), dr hab. Łukasz bliżu „Panny Świętej, co jasnej broni Często­ tak w III Alei. Tu Marta Frej i Tomasz Kosiński Konieczko (ASP Kraków), Wojciech Beszterda chowy”. Altankę przybrano pięknymi kompozy­ spoczęli w szklanych trumnach jako Wiecznie (fotograf), spośród 796 prac 281 autorów z 22 cjami kwiatowymi, białymi koronkowymi żywi, tu Anna Wójcik i Sławek Kuśmierz stwo­ krajów (m.in. z Meksyku, Japonii, Urugwaju wstążkami oraz lampionami, co tworzyło na­ rzyli instalację Las, a Marta Pszonak ustawiła i Tajwanu) zakwalifikowało na wystawę 243pra­ strój sielski, a nocą wyznaczało prawdziwe ce 135 autorów (w tej grupie znaleźli się często- swój Samolot. Tu wreszcie odbyły się koncerty chowianie: Monstfur, Andrzej Desperak, „centrum polszczyzny”. W takiej scenerii wyko­ Ace of Space, Krzyż: Rross, The Complainers Agnieszka Półrola). Przyznano 4 nagrody nawcy mierzyli się z regularnym trzynastozgło- & Iron Noir. Sklepową wystawę wybrali jedy­ i 10 wyróżnień. Grand Prix ufundowane przez skowcem. W przerwach między czytaniem ko­ nie Iwona Demko oraz Bartek Jarmoliński. Prezydenta Miasta wręczono po raz drugi Mag­ lejnych ksiąg odtwarzano muzykę oraz słuchano Większą popularnością cieszyły się mura- dalenie Szczęśniak, wychowance krakowskiej występów uczniów Zespołu Szkół Muzycznych. le - Monstfur, Egon Fietke, Anna Wójcik i To­ ASP, za prace wykonane techniką mieszaną „ Sze­ Każdy z uczestników mógł otrzymać tego dnia masz Rolniak, na które farby zbierano także reg" oraz „Czarna linia". Pierwszą nagrodę pamiątkową pieczęć przesłaną z kancelarii Pre­ na Facebooku. otrzymała Joanna Pałys za „Element moderni­ zydenta RP. W porównaniu z poprzednim rokiem mniej styczny 1-2-3 ", drugą-Maria Koldtyn za „ Tra­ Niewielu słuchaczy dotrwało do końca (im­ było happeningów i działań teatralnych. Uzupeł­ wy i korzenie ”, trzecią - Jarosław Grulkowski preza zakończyła się po północy), ale głośne nieniem spotkania była natomiast niedzielna po­ za,, Przekrój poprzeczny przez wnętrze chmury". czytanie nie zastąpi przecież lekcji historii ani południowa dyskusja w Centrum Promocji Mło­ Dyplom honorowy Rady Artystycznej ZPAF lekcji języka polskiego, o czym powinni pamię­ dych o kulturze z Naczelnikiem Wydziału otrzymał Mirosław Niesyto. Komisarzem wysta­ tać decydenci. Kultury, lokalnych oraz ogólnopolskich mediów. wy była Justyna Warwas-Kozak, zastępując na tym stanowisku Bartosza Frączka, pomysło­ Wspólnota podróżników Narodowe dożynki dawcę konkursu. Kolejną atrakcją weekendu była prezentacja Najpierw była Turcja i rozpoznanie w swoich 31 sierpnia wystartowała 21. Krajowa Wysta­ zawodników AZS Częstochowa i nowego sponso­ zdjęciach rysunków oglądanych u stryja Anto­ wa Rolnicza wraz z korowodem ciągników, 13. ra Wlcręt-met. Rozstrzygnięto również konkurs niego Nowotarskiego, architekta i rysownika. Dni Europejskiej Kultury Ludowej oraz Festiwal na najładniej ulcwiecony balkon. Poza tym odbył To zachęciło Lecha Nowotarskiego, wykładow­ Produktów Tradycyjnych i Lokalnych. W tym się XXVII Częstochowski Rajd Pojazdów Zabyt­ cę Politechniki Częstochowskiej, by po 30 latach czasie można było obejrzeć zwierzęta hodowla­ kowych, VII Jarmark Kapel Podwórkowych wyruszyć na Wschód śladami przodka i jego ne, maszyny rolnicze, popróbować i kupić wy­ (m.in. z Grupą Romana, która na XVFestiwalu szkicownika. Do wspólnej podróży zaprosił roby regionalne. Były hafty, zabawki z drewna, Łęczna 2012 zdobyła wyróżnienie oraz nagrodę przyjaciół - plastyków Elżbietę i Lecha Ledec- gliniane garnki. Imprezę koordynowała z OPK publiczności) oraz Jurajski Jarmark Staroci. kich, a spotkana w czasie podróży Zuzan­ „Gaudę Mater” Magdalena Winkler. Z zespołów Podczas rodzinnego pibuku nie mogło za­ na Abrysowska-Luty (także architekt) pisała folklorystycznych wystąpiły m. in. Zespół Pie­ braknąć wspomnień oraz wspólnego oglądania wiersze. Tak powstała wielotworzywowa i dwu­ śni i Tańca „Częstochowa”, Zespół Folklory­ zdjęć. 25 sierpnia w OKF „Iluzja" odbyła się pokoleniowa wystawa Indie i Nepal w pięciu styczny „Grup Mediterrania” z Hiszpanii, Gru­ premiera filmu „Częstochowa 1962" zmonto­ elementach, którą w lipcu i sierpniu można by­ pa Folkowa „Mindre” z Litwy oraz Zespół wanego przez Krzysztofa Kasprzaka (filmowca i dokumentalisty Częstochowy) z zachowanych ło oglądać w Sali Poplenerowej i Antresoli Taneczny „Grandinele” z Litwy, Akademicki filmów dokumentalnych z lat 60. - „Dwa oblicza MGS-u. Wliczając stryja, niejako inicjatora tej Zespół Pieśni i Tańca „Iskra” z Czarnogóry. miasta i Częstochowa jakiej nie znacie", zreali­ wyprawy, było ich pięcioro, co odpowiadało W ROK-u odbył się wernisaż fotografii Rober­ zowanych na zamówienie ówczesnych władz liczbie żywiołów i dawało nadzieję ogarnięcia ta Garstki Świat obok nas. miasta przez Wytwórnię Filmów Oświatowych. świata. W dożynkach (2 września) wziął udział pre­ Narratorem został Gracjan Respondek z Radia Wystawa jest ciekawą konfrontacją współ­ zydent RP Bronisław Komorowski oraz oko­ FIAT. To ówczesna Częstochowa w pigułce, eks­ czesnego, wyedukowanego Europejczyka z eg­ ło 50 tysięcy rolników. Homilię wygłosił abp Jó­ trakt propagandowy miasta liczącego wtedy po­ zotyką Wschodu. Turyści przed wyprawą znają zef Michalik. nad 166 tysięcy mieszlcańców. Uwieczniono po­ mnik ku czci Armii Radzieckiej na placu Marcelego Nowotki, Hutę Częstochowa, budowę ■ W Wejściówce oglądać można prace Jolan­ nię królewską” z czasów Konstytucji 3 mają, spo­ filharmonii, osiedla Raków i Tysiąclecie, Wy­ ty Madej z Janowa; głównym ich motywem jest sób wybijania monet z XVII wieku czy królew­ dział Maszyn Politechniki Częstochowskiej, klu­ Jura i kwiaty... ską kuźnię wojenną, gdzie wykonywano potrzeb­ by Filutek i Studnia, plac Biegańskiego, okolice ■ W Lelowie, miejscu spoczynku cadyka Da­ ne sprzęty. Jasnej Góry, Walów Dwernickiego, fragment wida Biderm ana (Lelowera), odbyło się Święto Ciu- ■ U Jagiellończyków zagrał zespół Łzy, a dla spektaklu „ Krotochwile miłosne ", szyldy Idn Tę­ § limu i Czulentu. Można było spróbować gęsich pi­ dzieci Stokrotki i warszawscy aktorzy z Czerwo­ pek, gęsiego smalcu czy śliwowicy. W tym roku wy­ nym kapturkiem. cza i Hutnik, a także Bibliotekę Publiczną, w któ­ N rej można rozpoznać Halinę Poświatowską. stąpili Golec uOrkiestra, Chmielnikers, zespół Aco- ■ Na początku września 2012 w Złotym Po­ ustic Acrobats oraz Leopold Kozłowski. toku odbyło się spotkanie poświęcone 200. rocz­ Można co najwyżej życzyć sobie, by Często­ ■ W Olsztynie odbył się 5. Turniej Rycerski nicy urodzin Zygmunta Krasińskiego. chowa wciąż się rozwijała i by nie zabrakło no­ 5* o Szablę Kacpra Karlińskiego. Była parada ry­ ■ W Galerii Muskalskiego Czas Podróży fo­ minowanych do corocznych nagród kultury...

Martwa natura z dzbankiem, 1961 Martwa natura Śląski Bank Spółdzielczy "Silesia” w Katowicach SILESIA BANK 40-064 Katowice, ul. Kopernika 5, tel. +48 32 358 98 00, fax +48 32 358 98 11 SB Rok założenia 1898 www.siiesiabank.pl Oddziały: Filie: 41-500 Chorzów 41-407 Imielin 40-719 Katowice-Ligota 40-423 Katowice-Nikiszowiec 40-645 Katowice-Piotrowice 40-853 Katowice-Załęże 43-300 Bielsko-Biała ul. Żeromskiego 4 ul. Imielińska 83a ul. Zadole 24-26 pl. Wyzwolenia 4 ul. Łętowskiego 32b ul. Gliwicka 65 ul. Stojałowskiego 27 tel +48 32 241 67 72 tel. +48 32 225 60 18 tel +48 32 204 63 95 tel. +48 32 353 40 04 tel. +48 32 202 54 64 tel. +48 32 209 93 87 tel. +48 33 829 58 49 +48 32 249 27 44 +48 32 225 57 03 +48 32 204 63 96 +48 32 353 40 05 fax +48 33 829 32 81 fax +48 32 225 57 04

Śląski Bank Spółdzielczy SILESIA w Katowicach oferuje:

Dla Klientów indywidualnych:

• rachunek ROR z dostępem do Internetu bez opłat za prowadzenie • karty płatnicze z możliwością dokonywania bezpłatnych wypłat • w sieci ponad 5 000 bankomatów na terenie kraju • atrakcyjnie oprocentowane lokaty • tanie kredyty • niskie prowizje za rachunki opłacane gotówką w kasie Banku • przekazy pieniężne za pośrednictwem WESTERN UNION • kantor walutowy

Dla Firm:

• tanie rachunki bieżące z dostępem do Internetu • atrakcyjne warunki lokowania środków - możliwość negocjacji • dogodne warunki kredytowania, szybka decyzja kredytowa • rachunki walutowe i przekazy dewizowe • bezprowizyjne wypłaty z rachunku i wpłaty na rachunek Firmy • wrzutnia nocna, wpłaty gotówkowe zamknięte