Imponderabilia Biuletyn Pi³sudczykowski

numer pi¹ty

Gdañsk 2013 ISSN 2080-8011

Redaktor Naczelny: Nak³ad: 500 egzemplarzy Jakub H. Szlachetko [email protected]

Sekretarz Redakcji: Pawe³ Fiktus [email protected] Publikacja powsta³a w wyniku wspó³pracy:

Redakcja: Mateusz Cupa³a Marcin Michalak Barbara Pawe³ko-Czajka Micha³ Poznañski Jacek Srokosz Marcin Strzymiñski

Rada Naukowa 1. prof. zw. dr hab. Eugeniusz Koko 2. prof. zw. dr hab. Zbigniew Opacki 3. prof. zw. dr hab. Józef Arno-W³odarski 4. prof. nadzw. dr hab. Janusz Cisek 5. prof. nadzw. dr hab. Maciej Marsza³ 6. prof. nadzw. dr hab. Waldemar Paruch 7. dr hab. Przemys³aw D¹browski 8. dr Marek Bia³okur 9. dr Micha³ Ga³êdek 10. dr Przemys³aw Kieroñczyk Oœrodek Analiz Polityczno-Prawnych 11. dr Marcin Wiszowaty Rada Fundacji: Jakub H. Szlachetko Korekta jêzykowa: [email protected] Katarzyna Czapiewska Pawe³ Szczepañski Joanna Grochowska [email protected]

T³umaczenie: Anna Bernard Prezes Zarz¹du: Adam Bochentyn [email protected] Projekt graficzny ok³adki: Anna Król Zarz¹d Fundacji: Arkadiusz Abram Sk³ad i ³amanie: [email protected] Urszula Jêdryczka Micha³ Kubiak [email protected] £ukasz Mackiewicz Wydawca: [email protected] Wydawnictwo Uniwersytetu Gdañskiego Tomasz Soko³ów ul. Armii Krajowej 119/121, 81-824 Sopot [email protected] tel./fax 58 523 11 37, tel. 725 991 206 Karol Wa¿ny wyd.ug.gda.pl, kiw.ug.edu.pl [email protected] Imponderabilia Biuletyn Pi³sudczykowski

SPIS TREŒCI TABLE OF CONTENTS

Od Redakcji ...... 7 Editor's Note Rozprawy naukowe dotycz¹ce zjawisk politycznych i spo³ecznych w miêdzywojennej Rzeczypospolitej Disertations on political and social phenomena in the interwar

Jacek Srokosz Pomiêdzy solidaryzmem a neotomizmem – aksjologiczne podstawy Konstytucji kwietniowej ...... 11 Between Solidarism and Neothomism – Axiological Foundations of the April Constitution of Poland Bartosz Lewandowski G³owa pañstwa w koncepcji ustrojowej Józefa Pi³sudskiego i jej realizacja w Konstytucji kwietniowej ...... 29 Head of state in Józef Pi³sudski’s political concepts and its execution in the April Constitution of Poland Klaudyna Bia³as-Zieliñska Koncepcje federacyjne w okresie II Rzeczpospolitej. Rys historyczny .... 45 Federation concepts during . Historical outline Marta Mackiewicz Uwarunkowania polityczne powstania i wcielenia do II Rzeczypospolitej Litwy Œrodkowej ...... 58 Political determinants of establishment and incorporation of the Central Lithuania to the Second Republic of Poland

3 Micha³ Ga³êdek Autonomia ziemi wileñskiej w inkorporacyjnym programie polskiego rz¹du na prze³omie 1921 i 1922 roku ...... 71 Wilno Land’s autonomy in the incorporation scheme of Polish Government between 1921 and 1922 Barbara Pawe³ko-Czajka Pamiêæ o wielokulturowej tradycji Wilna w dobie litewsko-polskiego konfliktu o miasto w okresie miêdzywojennym ...... 92 The memory of multicultural tradition at the time of Polish-Lithuanian conflict over the city during the interwar period Kamil Piska³a Ku demokracji parlamentarnej. Konstytucyjne rozwa¿ania Mieczys³awa Niedzia³kowskiego z lat 1917–1918 ...... 111 Toward the parliamentary democracy. Mieczys³aw Niedzia³kowski’s consideration of constitution in 1917–1918 Ariel Orze³ek Idea konsolidacji polskich si³ politycznych w dzia³alnoœci gen. Kazimierza Sosnkowskiego w latach 1918–1926 ...... 132 The concept of consolidating the Polish political power in Gen. Kazimierz Sosnkowski’s activities in the years 1918–1926 Pawe³ Fiktus Wokó³ koncepcji przejêcia by³ych kolonii niemieckich w myœli politycznej Ligi Morskiej i Kolonialnej w latach 1928–1932 ...... 153 Around the concept of taking over the former German colonies on the political agenda of Maritime and Colonial League in the years 1928–1932 Wojciech Podjacki Zdzis³aw Stahl wobec zagadnieñ gospodarczych w latach 1927–1933 . . . 169 Zdzis³aw Stahl in the face of the economic issues in the years 1927–1933 Jan Pietrzak Myœl polityczna Kazimierza Bartla ...... 189 Kazimierz Bartel’s political concept Piotr Cichoracki Pierwszy okres istnienia Obozu Zjednoczenia Narodowego w województwie poleskim ...... 200 The first period of the existence of Camp of National Unity in the Polesia province Karol Dziuda Roz³am w Zjednoczeniu Pracy Wsi i Miast ...... 215 A split in the of Villages and Towns Karol Siemaszko Wybrane sprawy rozpoznawane przez S¹d Obywatelski w Londynie ....243 The selected cases adjudicated by the Civil Court in London

4 Recenzje Reviews Bogumi³ Grott Co o nacjonalizmie ukraiñskim powinniœmy wiedzieæ! Rozwa¿ania wokó³ ksi¹¿ki – Dmytro Doncow „Nacjonalizm”, Kraków 2008, wyd. „Ksiêgarnia Akademicka” – Kraków, ul. Œw. Anny 6 ...... 255 What we should know about Ukrainian . Reflections of ‘Nationalism’ by Dmytro Doncow Varia Varia Dariusz Faszcza Warunki i okolicznoœci powstania ksi¹¿ki Pi¹ty Pu³k Piechoty Legionów „Zuchowaty” ...... 267 The circumstances and conditions of writing a book Fourth Infantry Regiment „Zuchowaty” . OD REDAKCJI

Szanowni Pañstwo, powracamy po kilku miesi¹cach przerwy (si³a wy¿sza, takie prawid³a pe- riodyku) i z jednakow¹ co zawsze serdecznoœci¹ zapraszamy do jego lektury!

*** Niniejszy numer dedykujemy Genera³owi Kazimierzowi Sosnkowskiemu, postaci tyle¿ to utalentowanej i uzdolnionej, co uczciwej. Kwintesencj¹ sylwet- ki Pana Genera³a jest próba samobójcza, o której nie sposób nie wspomnieæ. Œwiadczy ona, podkreœlam to z ca³¹ pewnoœci¹ i przekonaniem, o rycerskich przymiotach jego osobowoœci i charakteru. Gdy w maju 1926 roku Marsza³ek Józef Pi³sudski przeprowadzi³ skutecznie przewrót wojskowy, Kazimierz Sosn- kowski, nie widz¹c korzystnej alternatywy i mo¿liwego zachowania, targn¹³ siê na swoje ¿ycie. Chcia³ dochowaæ wiernoœci Marsza³kowi, z którym dzieli³ kon- spiracyjne, wojenne trudy i znoje, ale chcia³ z równ¹ stanowczoœci¹ pozostaæ lo- jalny wobec treœci przysiêgi, której jako wojskowy podlega³. W obliczu kolizji tych dwóch wartoœci uzna³, ¿e mniejszym z³em bêdzie odebranie sobie ¿ycia. Ca³e szczêœcie to dramatyczne wydarzenie nie zakoñczy³o jak¿e piêknej biografii Pana Genera³a! Wrêcz przeciwnie, rozpoczê³o kolejny rozdzia³ w jego ¿yciu. Opisane, niestety bardzo syntetycznie, wydarzenie jest wiêc pewn¹ sym- boliczn¹ delimitacj¹ jego ¿ycia. Co wa¿ne – Marsza³ek w dalszym ci¹gu doce- nia³ Genera³a, pomimo towarzysz¹cych mu rozterek i romantycznej decyzji! A sam Genera³, który ju¿ uprzednio zas³u¿y³ siê w dziejach polskich (¿eby tylko wspomnieæ: za³o¿yciel Zwi¹zku Walki Czynnej; podkomendny jeszcze wówczas Komendanta Pi³sudskiego w Legionach Polskich; osadzony w Twierdzy w Mag- deburgu wskutek tzw. kryzysu przysiêgowego; dowódca Armii Rezerwowej w wojnie z bolszewikami), da³ równie¿ póŸniej powód do historycznej dumy

7 (¿eby tylko zaznaczyæ: przewidywany nastêpca Prezydenta Moœcickiego; zosta³ Naczelnym Wodzem Si³ Zbrojnych w okresie II wojny œwiatowej).

*** Mamy nadziejê, ¿e numer pi¹ty czasopisma przypadnie Pañstwu do gustu, ¿e opublikowane na jego ³amach opracowania naukowe oka¿¹ siê wci¹gaj¹c¹ i interesuj¹c¹ lektur¹! Z powa¿aniem Jakub H. Szlachetko Redaktor Naczelny

Pawe³ Fiktus Sekretarz Redakcji ROZPRAWY NAUKOWE DOTYCZ¥CE ZJAWISK POLITYCZNYCH I SPO£ECZNYCH W MIÊDZYWOJENNEJ RZECZYPOSPOLITEJ

DISERTATIONS ON POLITICAL AND SOCIAL PHENOMENA IN THE INTERWAR POLAND . POMIÊDZY SOLIDARYZMEM A NEOTOMIZMEM – AKSJOLOGICZNE PODSTAWY KONSTYTUCJI KWIETNIOWEJ

JACEK SROKOSZ*

Na kszta³t rozwi¹zañ ustrojowych i spo³ecznych, zawartych w Konstytu- cji kwietniowej, najwiêksze piêtno odcisnê³a frakcja pu³kowników oraz grupa konserwatystów, którzy znaleŸli siê w obozie rz¹dz¹cym po przewrocie majo- wym1. Wspóln¹ p³aszczyzn¹ ³¹cz¹c¹ obydwie wymienione grupy obozu pi³sud- czykowskiego niew¹tpliwie by³a niechêæ do demokracji parlamentarnej, „sejmokracji” i „partyjniactwa”, jak równie¿ d¹¿enie do wzmocnienia w³adzy prezydenta i zagwarantowania niezale¿noœci rz¹du od sejmu2. Tym z kolei, co

* Dr Jacek Srokosz – prawnik, adiunkt w Zak³adzie Teorii i Filozofii Prawa na Wydziale Prawa i Ad- ministracji Uniwersytetu Opolskiego. 1 W.T. Kulesza, Koncepcje ideowo-polityczne obozu rz¹dz¹cego w Polsce w latach 1926–1935, Wroc³aw– Warszawa–Kraków–Gdañsk–£ódŸ 1985, s. 111. Szerzej o organizacji i dzia³alnoœci konserwaty- stów w ramach obozu rz¹dz¹cego w Polsce w latach 1926–1939 zob. W. W³adyka, Dzia³alnoœæ pol- skich stronnictw konserwatywnych w latach 1926–1935, Wroc³aw–Warszawa–Kraków–Gdañsk–£ódŸ 1977; J. Bartyzel, Konserwatyzm bez kompromisu: Stronnictwo Zachowawcze i Klub Zachowawczo-Mo- narchistyczny w latach 1922–1928, Warszawa 1990; B. Szlachta, Z dziejów polskiego konserwatyzmu, Kraków 2003; D. Szpoper, Sukcesorzy Wielkiego Ksiêstwa: Myœl polityczna i dzia³alnoœæ konserwatystów polskich na ziemiach litewsko-bia³oruskich w latach 1904–1939, Gdañsk 1999. Szerzej o polskiej myœli konserwatywnej zob. M. Jaskólski, Kaduceus polski. Myœl polityczna konserwatystów krakowskich 1866–1934, Warszawa–Kraków 1990; B. Szlachta (red.), Pañstwo i prawo w polskiej myœli konserwatyw- nej do 1939 roku, Warszawa 2002; ten¿e, Szkice o konserwatyzmie, Kraków 2008; T. Sikorski, „W krêgu pañstwa i w³adzy”: Koncepcje ustroju politycznego polskich konserwatystów (1926–1939), Toruñ 2007. 2 Szerzej o myœli politycznej pi³sudczyków zob. równie¿ J. Faryœ, Pi³sudski i pi³sudczycy: Z dziejów kon- cepcji polityczno-ustrojowej (1918–1939), Szczecin 1991; A. Friszke, O kszta³t niepodleg³ej, Warszawa 1989, K. Kawalec, Spadkobiercy niepokornych, Wroc³aw 2000, W. Kulesza, Koncepcje ideowo-polityczne obozu rz¹dz¹cego w Polsce w latach 1926 – 1935, Wroc³aw – Warszawa – Kraków 1985, J. Majchrow- ski, Silni – Zwarci – Gotowi. Myœl polityczna Obozu Zjednoczenia Narodowego, Warszawa 1985; Micew- ski A., W cieniu Marsza³ka Pi³sudskiego: Szkice z dziejów myœli politycznej II Rzeczypospolitej, Warszawa 1968; W. Paruch, Myœl polityczna obozu pi³sudczykowskiego 1926–1939, Lublin 2005.

11 ró¿ni³o te dwie grupy, by³y kwestie œwiatopogl¹dowe. Przy tworzeniu postula- tów zmiany przedstawiciel pu³kowników – Walery S³awek, a w szczególnoœci blisko z t¹ grup¹ zwi¹zany profesor prawa publicznego i karnego Uniwersytetu Warszawskiego, Wac³aw Makowski – odwo³ywali siê do doktryny solidaryzmu. Natomiast konserwatyœci – zw³aszcza profesor prawa skarbowego Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Ignacy Czuma – swoje rozwa¿ania opierali na zasa- dach neotomizmu. W du¿ym uproszczaniu mo¿na powiedzieæ, i¿ za wprowa- dzaniem elementów solidarystycznych do nowego ustroju odpowiedzialny by³ przede wszystkim Wac³aw Makowski3, natomiast za elementy tomistyczne – Ignacy Czuma. Konstytucja kwietniowa by³a swoistym kompromisem tych dwóch stano- wisk, co znalaz³o swoje odzwierciedlenie, szczególnie jeœli chodzi o przepisy za- warte w pierwszych 10 artyku³ach Konstytucji, czyli w tzw. „dekalogu”4, w któ- rym zosta³y okreœlone podstawowe zasady nowego pañstwa5. Wœród nich W³adys³aw Kulesza wyró¿ni³ zasady: pañstwa jako dobra wspólnego wszyst- kich obywateli, wspó³dzia³ania obywateli z pañstwem dla realizacji dobra wspólnego, elitaryzmu oraz jednolitej i niepodzielnej w³adzy prezydenta6. W moim przekonaniu katalog tych zasad nale¿y uzupe³niæ jeszcze jedn¹, a mia- nowicie zasad¹ oparcia ustroju pañstwa na moralnoœci. Uzasadnienia dla obo- wi¹zywania pierwszych dwóch zasad dostarcza³a przede wszystkim doktryna solidaryzmu, natomiast obowi¹zywanie pozosta³ych by³o oparte na myœli neo- tomistycznej. Zatem wœród elementów solidarystycznych zawartych w Konsty- tucji kwietniowej wymieniæ nale¿y przede wszystkim: koncepcje pañstwa i pra- wa spo³ecznego oraz kszta³t praw i obowi¹zków obywatelskich, natomiast wœród elementów tomistycznych: zasadê elitaryzmu, oparcie ustroju na moral- noœci oraz uzasadnienie dla suwerennoœci, zwierzchnictwa oraz jednolitej i nie-

3 W.T. Kulesza, Wstêp, [w:] Wac³aw Makowski o pañstwie spo³ecznym, W.T. Kulesza (red.), Warszawa 1998, s. 20. 4 Zob. L. Górnicki, Idea autorytarnego ustroju pañstwa w konstytucji z 23 kwietnia 1935, [w:] Doktryny poli- tyczne i prawne u progu XXI wieku, M. Maciejewski, M. Marsza³ (red.), Wroc³aw 2002, s. 345 i n. Pol- ska doktryna prawnicza z okresu miêdzywojnia nie by³a zgodna co do tego, jak traktowaæ przepisy dekalogu Konstytucji kwietniowej. Szerzej o interpretacjach pierwszych 10 art. Ustawy zasadniczej z 1935 roku zob. M. Starzewski, Uwagi prawno-polityczne nad projektem konstytucji wice- marsza³ka Cara, Warszawa 1934; Przemówienie pos³a Cara na Komisji Konstytucyjnej Senatu, „Nowe Pañstwo” 1934, nr 4; Przemówienie prof. Makowskiego, jako Rzeczoznawcy na Komisji Konstytucyjnej Senatu, „Nowe Pañstwo” 1934, nr 4; W. Komarnicki, Uwagi prawnicze o projekcie Nowej Konstytucji Polskiej, Wilno 1935; Ten¿e, Ustrój pañstwowy Polski wspó³czesnej. Geneza i system, Wilno 1937; W. Wolter, Normy materialne nowej Konstytucji, „Czas”, nr 109 z 20 kwietnia 1935; T. Bigo, Wytyczne dla prawa administracyjnego w Konstytucji Polskiej, Warszawa 1936. 5 Szerzej o fundamentach „nowego pañstwa” zob. J. Srokosz, Koncepcja nowego pañstwa w myœli pra- wników obozu rz¹dz¹cego w Polsce 1926–1939, „Imponderabilia. Biuletyn Pi³sudczykowski” 2010, nr 1, s. 77–97. 6 W. Kulesza, Koncepcje ideowo-polityczne…, s. 176.

12 podzielnej w³adzy prezydenta. Wspólne natomiast dla obydwu tych stanowisk by³o uznanie pañstwa za dobro wspólne oraz nakaz solidarnoœci spo³ecznej. Elementy te zostan¹ pokrótce omówione poni¿ej. Zasadê pañstwa jako dobra wspólnego wszystkich obywateli ustanawia³ pierwszy artyku³ Konstytucji kwietniowej7. Precyzuj¹c pojêcie dobra wspólne- go w duchu solidarystycznym, Wac³aw Makowski pisa³: i¿ „(…) jeœli siê mówi «dobro wspólne» to nie znaczy takie, z którego ka¿dy mo¿e zabraæ swój kawa³ek, bo wtedy nie by³oby to dobro wspólne. Wspólne to w³aœnie takie, któ- rego nie mo¿na zabraæ po kawa³ku, które musi pozostaæ w ca³oœci i które w sto- sunku do ka¿dego obywatela (…) rodzi obowi¹zek powiêkszania i pomna¿a- nia, a nie rozdzielania i rozdrapywania”8. Z zaprezentowanego powy¿ej ujêcia wynika, i¿ wiêkszy nacisk zosta³ po³o¿ony na obowi¹zki obywatelskie i dzia³ania jednostki na rzecz wspólnoty ni¿ na czerpanie przez ni¹ korzyœci z dobra wspólnego9. Dog³êbniejszej analizy pojêcia dobra wspólnego dokona³ Ignacy Czuma, który inspiracjê do swoich rozwa¿añ czerpa³ z myœli œw. Tomasza z Akwinu i je- go definicji tego pojêcia zawartej w Summie Teologicznej10. Odwo³uj¹c siê do roz- wa¿añ Akwinty, lubelski profesor wyró¿nia³ trzy rodzaje dóbr: uniwersalne, powszechne i jednostkowe11. Pierwsze z nich obejmowa³o wszelkie stworzone przez Boga byty i by³o planem „Odwiecznej M¹droœci i Wszechmocy”12. Plan ten porz¹dkowa³ wszelkie rodzaje dóbr i umieszcza³ je na odpowiednich szczeb- lach hierarchii. Drugim rodzajem dobra by³o dobro ludzkie, czyli dobro po- wszechne, bêd¹ce czêœci¹ dobra uniwersalnego, zosta³o wyodrêbnione przez

7 Zob. art. 1, ust. 1 Ustawa konstytucyjna z dnia 23 kwietnia 1935 r. [w:] A. Wereszczyñski, Ustawa Konstytucyjna (Nowa konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej) z dnia 23 kwietnia 1935 roku, Lwów 1935, s. 3. 8 Przemówienie rzeczoznawcy Wac³awa Makowskiego na posiedzeniu komisji konstytucyjnej senatu dnia 14 grudnia 1934 roku, t. III, „Nowe Pañstwo” 1934, nr 12, s. 102–103. 9 W. Makowski, Rzeczypospolita. Co ka¿dy obywatel o pañstwie i o konstytucji wiedzieæ powinien, Warszawa 1935, s. 20. Podobnie dobro wspólne definiowa³ profesor filozofii prawa Uniwersytetu Poznañ- skiego Czes³aw Znamierowski, pisz¹c, ¿e jest to „dobro, które przynosi korzyœæ, nie jednostkom, ale ca³emu spo³eczeñstwu”, wymagaj¹ce rezygnacji z korzyœci indywidualnej na rzecz interesu ogó³u. C. Znamierowski, Dekalog. Dobro powszechne, „Gazeta Polska”, nr 195, z 16 lipca 1935. 10 Zob. Tomasz z Akwinu, œw., Suma teologiczna w skrócie, Kraków 1997; J. Borgosz, Tomasz z Akwinu, Warszawa 1962; P. Chojnacki, Filozofia tomistyczna i neotomistyczna, Poznañ 1947. Szerzej na temat interpretacji i recepcji myœli œw. Tomasza z Akwinu w dwudziestoleciu miêdzywojennym, zob. C. Martyniak, Dzie³a, Lublin 2006; B. Szlachta, Obiektywna podstawa prawa. Wybór pism Czes³awa Ma- rtynika, Antoniego Szymañskiego i Ignacego Czumy, Kraków 2001; M. £uszczyñska, Filozofia prawa Czes³awa Martyniaka, Lublin 2008. Idee dobra wspólnego w katolickiej nauce spo³ecznej przedsta- wi³: M. Sadowski, Idea dobra wspólnego w papieskich encyklikach spo³ecznych (1891–1991), [w:] Idee jako Ÿród³o instytucji politycznych i prawnch, L. Dubel (red.), Lublin 2003. 11 M. Marsza³, Wstêp. Pañstwa i prawo w pogl¹dach Ignacego Czumy, [w:] Ignacy Czuma. Absolutyzm ustro- jowy. Wybór pism, M. Marsza³ (red.), Kraków 2003, s. XIII. Zob. równie¿ K. Ostaszewski, J. Szczot, Wstêp, [w:] tego¿ (red.), O moralne podstawy ustroju. Wybór Pism Ignacego Czumy (1891–1963), Lublin 2007, s. 11. 12 I. Czuma, Ustrojowe podstawy skarbowoœci na tle Konstytucji kwietniowej, Lublin 1935, s. 5.

13 cz³owieka dla „spraw, w których ¿yje i dla stosunków, które go otaczaj¹, z któ- rych korzysta i z którymi wspó³dzia³a”13. Umo¿liwia³o ono cz³owiekowi pomna- ¿anie swojego szczêœcia, udoskonala³o ¿ycie przyrodnicze i zwiêksza³o jego si³y duchowe i umys³owe oraz potêgowa³o wartoœci moralne14. Wreszcie trze- cim rodzajem dobra by³o dobro jednostkowe, stanowi¹ce najmniejsz¹ czêœæ do- bra powszechnego, z czego wynika³o za³o¿enie o niesprzecznoœci tych obydwu dóbr (w myœl arystotelesowskiej zasady „co jest dobre dla ogó³u, jest dobre dla jednostki”). Solidarystyczna, jak i tomistyczna wizja dobra wspólnego wymaga³a aktyw- nego zaanga¿owania siê obywatela w pracê nad jego powiêkszaniem. Taka te¿ zasada zosta³a przyjêta w Konstytucji kwietniowej nak³adaj¹cej na obywateli obowi¹zki, których wykonywanie prowadzi³o do rozwoju dobra wspólnego, na- kazuj¹c jednoczeœnie jednostce podporz¹dkowanie wykonywania swoich praw interesowi ca³ej wspólnoty. W porównaniu do Konstytucji marcowej, opartej na liberalnych wartoœciach, w ustawie zasadniczej z 1935 roku nast¹pi³o od- wrócenie dotychczasowej hierarchii wartoœci – na pierwsze miejsce wysuniêto obowi¹zki na rzecz pañstwa, w cieniu których umieszczono prawa obywatela15. Z formu³y dobra wspólnego wywodzono dwojakie rodzaje obowi¹zków – po- mna¿ania dobra wspólnego oraz nakaz wiernoœci i rzetelnego wykonywania swoich obowi¹zków16. Socjologiczne ujêcie koniecznoœci pracy na rzecz dobra wspólnego g³oszone przez S³awka, rozwijane w koncepcji „pañstwa spo³ecznego” przez Makow- skiego, prowadzi³o do podobnych postulatów, co tomistyczne ujêcie prezento- wane przez Czumê. Odró¿nia³o je Ÿród³o obowi¹zku pracy cz³owieka na rzecz dobra wspólnego oraz prymatu tego dobra nad dobrem jednostkowym, które to Czuma wywodzi³ z tomistycznej wizji spo³eczeñstwa, natomiast Makowski ze spontanicznego kszta³towania siê tych prawid³owoœci w spo³eczeñstwie bez udzia³u Boga i bo¿ych praw17. Treœæ przepisów zastosowanych w Konstytucji kwietniowej – zw³aszcza w art. 1 „Pañstwo polskie jest dobrem wszystkich oby- wateli” oraz art. 9 „Pañstwo d¹¿y do zespolenia wszystkich obywateli w harmo- nijnym wspó³dzia³aniu na rzecz dobra powszechnego”, a tak¿e w art. 5 g³osz¹- cym, i¿ dzia³alnoœæ jednostki jest dŸwigni¹ ¿ycia zbiorowego oraz przyznaj¹cym jej wolnoœci osobiste, jednak¿e z zastrze¿eniem, ¿e ich granic¹ jest dobro po-

13 Ibidem,s.6. 14 M. Marsza³, op. cit., s. XIV. 15 M. Kallas (red.), Konstytucje Polski. Studia monograficzne z dziejów polskiego konstytucjonalizmu, t. 2, Warszawa 1990, s. 162. 16 C. Znamierowski, Dekalog. Odpowiedzialnoœæ wobec Boga i Dziejów, „Gazeta Polska”, nr 193 z 14 lipca 1935. Problematyk¹ praw i obowi¹zków w obozie rz¹dz¹cym zajmowa³ siê lwowski socjolog S. Mêkarski. Zob. S. Mêkarski, Obowi¹zki i prawa obywatelskie, Warszawa 1933. 17 M. Marsza³, op. cit., s. XVII.

14 wszechne – wyraŸnie dowodzi³a ich solidarystycznej genezy18. Z kolei elemen- tem tomistycznego ujmowania pañstwa w konstytucji by³o ustanowienie w niej odpowiedzialnoœci moralnej pokoleñ za pañstwo oraz potraktowanie pracy na rzecz dobra wspólnego jako moralnej powinnoœci ka¿dego obywatela19. Realizacja zasady pañstwa jako dobra wspólnego wymaga³a zmiany relacji pañstwa ze spo³eczeñstwem. Postulaty takie podnosi³ m.in. Walery S³awek oraz redaktor naczelny „Drogi” Adam Skwarczyñski, którzy nawo³ywali do „uspo³ecznienia pañstwa”20. Pod tym pojêciem Skwarczyñski rozumia³ zagwa- rantowanie wiêkszego zaanga¿owania spo³eczeñstwa w ¿ycie publiczne pañ- stwa, za poœrednictwem organizacji kulturalnych, gospodarczych, zawodo- wych i regionalnych21. Tylko taka reprezentacja spo³eczeñstwa mog³a sprawiæ, by obywatele faktycznie wziêli odpowiedzialnoœæ za losy pañstwa na swoje bar- ki22. G³oszone przez Skwarczyñskiego i S³awka postulaty trwalszego powi¹za- nia spo³eczeñstwa z pañstwem znacznie pog³êbi³ i skonkretyzowa³ w swojej publicystyce Wac³aw Makowski, tworz¹c koncepcjê „pañstwa spo³ecznego”23. Warszawski profesor rozwija³ tezê S³awka o rozdzielnoœci i autonomii spo³ecze- ñstwa i pañstwa, jednak¿e akcentowa³ koniecznoœæ ich wspó³pracy dla realiza- cji dobra wspólnego24. Wed³ug Makowskiego spo³eczeñstwo „jest to gromada ludzka, w której panuje porz¹dek oparty na podziale pracy i wzajemnej zale¿- noœci ludzi”25. Tendencja do zrzeszania siê by³a naturaln¹ cech¹ psychiki ka¿- dego cz³owieka, który nie móg³ ¿yæ poza zbiorowoœci¹, oplataj¹c¹ go sieci¹ rozmaitych wiêzów niezale¿nych od jego woli26. Istnienie zorganizowanej zbio- rowoœci ludzkiej – jak¹ by³o spo³eczeñstwo – wynika³o z jednej strony z obiekty- wnych wspó³zale¿noœci miêdzyludzkich, a z drugiej strony z subiektywnych emocji i potrzeb ka¿dego cz³owieka. Makowski podkreœla³, ¿e sprawne funkcjonowanie spo³eczeñstwa wyma- ga³o zharmonizowania dzia³añ tworz¹cych je jednostek, tak by nie walczy³y miêdzy sob¹, lecz wspó³pracowa³y dla dobra ca³ej zbiorowoœci. Zaistnienie tej

18 W. T. Kulesza, Koncepcje ideowo-polityczne…, s. 135. 19 M. Marsza³, op. cit., s. XVIII. 20 Skwarczyñski pisa³: „Walery S³awek da³ mi kiedyœ w rozmowie sformu³owanie w zgo³a innym kierunku: uspo³ecznienie pañstwa”. A. Skwarczyñski, Uspo³ecznienie pañstwa, „Droga” 1931, nr 10, s. 743. 21 A. Skwarczyñski, Kryzys demokracji, „Droga” 1926, nr 10, s. 3–4. 22 Ten¿e, O podstawy demokracji, [w:] tego¿, Myœli o nowej Polsce, Warszawa 1931, s. 127–130. 23 Szerzej o istocie „pañstwa spo³ecznego” zob. J. Srokosz, Koncepcja pañstwa spo³ecznego Wac³awa Ma- kowskiego, „Zeszyty Naukowe Dolnoœl¹skiej Wy¿szej Szko³y Przedsiêbiorczoœci i Techniki. Studia z Nauk Spo³ecznych” 2011, nr 4, s. 177–191 24 Zob. Samorz¹d podstawow¹ komórk¹ pañstwa. Mowa prezesa BBWR pos³a p³k. Walerego S³awka, „G³os Prawdy”, nr 143, z 27 maja 1929. 25 W. Makowski, Rzeczypospolita…,s.4. 26 Ten¿e, Ku pañstwu spo³ecznemu, [w:] tego¿, Pañstwo spo³eczne, Warszawa 1936, s. 55; ten¿e, Rewizja umowy spo³ecznej, Warszawa 1933, s. 62.

15 wspó³pracy nie by³o mo¿liwe bez stworzenia mechanizmów godzenia ze sob¹ rozmaitych interesów grup i jednostek27. Prawnik ten podkreœla³, ¿e ka¿de spo³eczeñstwo d¹¿y do zrealizowania zasady solidarnoœci dzia³ania, gdy¿ bez niej niemo¿liwe by³oby ¿ycie spo³eczne28. Wymogi wzajemnego harmonijnego wspó³istnienia jednostek kaza³y pamiêtaæ, ¿e ka¿de dzia³anie cz³owieka od- dzia³uje na innych ludzi, co zmusza³o do oceny swoich zachowañ pod k¹tem in- teresu ca³ej zbiorowoœci29. Stanowi³o to nakaz dzia³ania jednostki w duchu soli- darnoœci spo³ecznej, która wymaga³a wspó³pracy i podporz¹dkowania dzia³añ jednostek celom ¿ycia zbiorowego, ale z zagwarantowaniem jej swobodnej ini- cjatywy30. Inicjatywa jednostki oraz dzia³anie zbiorowoœci by³y elementami wzajemnie uzupe³niaj¹cymi siê – ¿ycie spo³eczne polega³o na pod³¹czaniu aktyw- noœci jednostek pobudzaj¹cych bierne masy ludzkie i nadaj¹cych im kszta³t dzia³ania31. Nad harmonijnym rozwojem ¿ycia spo³ecznego mia³o czuwaæ pañstwo, którego rola nie ogranicza³a siê wy³¹cznie do stania na stra¿y przestrzegania przepisów prawnych32. Do zadañ nowoczesnego pañstwa nale¿a³o podejmowa- nie dzia³añ spo³ecznie u¿ytecznych, których istot¹ by³a „organizacja wspó³pra- cy obywatelskiej dla zaspokojenia potrzeb zbiorowego ¿ycia (…) rozszerzanie i udoskonalenie ¿ycia i jego warunków”33. ¯ycie spo³eczne mia³o rozwijaæ siê samodzielnie, maj¹c oparcie w pañstwie, które jednak nie powinno swoj¹ dzia- ³alnoœci¹ ograniczaæ spontanicznych inicjatyw spo³ecznych34. Inicjatywa do dzia- ³ania musia³a wychodziæ ze strony jednostek i spo³eczeñstwa, natomiast rola pañstwa sprowadza³a siê do kierowania oraz koordynowania tymi procesami35. Postulaty te znalaz³y swoje odzwierciedlenie w Konstytucji kwietniowej, której art. 4 stanowi³, i¿ „W ramach Pañstwa i w oparciu o nie kszta³tuje siê ¿y- cie spo³eczeñstwa”, któremu pañstwo „zapewnia (…) swobodny rozwój, a gdy tego dobro powszechne wymaga, nadaje mu kierunek lub normuje jego warun- ki”. Artyku³ ten ustanawia³ zasadê rozdzielnoœci spo³eczeñstwa i pañstwa, po- wierzaj¹c temu ostatniemu funkcje organizacji ¿ycia zbiorowego. Uzupe³nie- niem tych przepisów by³ art. 5, stanowi¹cy, ¿e twórczoœæ jednostki jest dŸwigni¹ ¿ycia zbiorowego oraz przyznaj¹cy jednostce wolnoœci osobiste, ale

27 Wspó³dzia³anie to zaprzeczaæ mia³o teorii walki klas. Zob. W. Maliniak, Walka klas a rzeczywistoœæ, Warszawa 1937, s. 10 i n. 28 W. Makowski, Rewizja umowy spo³ecznej…,s.58. 29 Ten¿e, Za³o¿enia ideologiczne pañstwowoœci polskiej, „Droga” 1935, nr 2, s. 108. 30 Ten¿e, Nowa Polska w Nowej Europie, Warszawa 1930, s. 42. 31 Ten¿e, Pañstwo spo³eczne, [w:] tego¿, Pañstwo spo³eczne…,s.20. 32 W. Makowski podkreœla³, i¿ by³ to tylko jeden z aspektów dzia³ania pañstwa i nie mo¿na do jego ograniczaæ ca³oœci. Zob. Ten¿e, Rzeczypospolita…,s.55. 33 Ten¿e, Rewizja umowy spo³ecznej…,s.82. 34 Ten¿e, Rzeczypospolita…,s.56. 35 Ten¿e, Ku pañstwu spo³ecznemu…s. 75.

16 œci, a jego treœæ stanowi³a wyraz potrzeb spo³ecznych. Prawo traci³o oparcie w filozofii, staj¹c siê instrumentem realizacji interesów spo³eczeñstwa i odbi- ciem jego aktualnych potrzeb. W tym miejscu podkreœliæ nale¿y odwo³ania Ma- kowskiego do koncepcji prawa, stworzonej przez g³ównego teoretyka solidaryz- mu profesora prawa administracyjnego Uniwersytetu w Bordeaux, Leona Duguita41. Przyjêcie solidarystycznej koncepcji prawa zmusza³o twórców Konstytucji kwietniowej do znalezienia nowego uzasadnienia dla obowi¹zywania i nie- zmiennoœci praw ju¿ nabytych przez jednostkê42. Zadania tego podj¹³ siê Ma- kowski, który odrzuca³ dotychczasowe uzasadnienie oparte na prawnonatural- nej koncepcji przyrodzonych praw cz³owieka jako subiektywnych uprawnieñ jednostki43. ród³a dla obowi¹zywania regu³ chroni¹cych pewne wartoœci cz³owieka doszukiwa³ siê w normach, uznanych przez spo³eczeñstwo za posia- daj¹ce „obiektywnie stwierdzon¹ moc prawn¹”44. Zbiorowoœæ, uznaj¹c, i¿ jakaœ wartoœæ jest szczególnie cenna, udziela³a jej ochrony, tworz¹c odpowiednie regu³y, które usankcjonowane przez pañstwo stawa³y siê obowi¹zuj¹cym pra- wem45.. Tak chronione prawa jednostki nie by³y ju¿ „wyduman¹ fikcj¹”, ale re- aln¹ i obiektywn¹ wartoœci¹46. Makowski stwierdza³, ¿e od sta³ej i obiektywnie obowi¹zuj¹cej mocy praw- nej, stwierdzanej przez spo³eczeñstwo, nale¿y odró¿niæ zmienn¹ wolê jej przed- stawicielstwa, która – podobnie jak wola jednostkowa – nie mog³a byæ Ÿród³em tych uprawnieñ47. Zadaniem pañstwa by³a ochrona jednostki i propagowanie wspó³pracy miêdzyludzkiej, jednym s³owem dostarczenie pozytywnych gwarancji swobody rozwoju ¿ycia spo³ecznego. W celu realizacji tych zamierzeñ

41 Szerzej na temat podstaw solidaryzmu Leona Duguita zob. L. Duguit, Kierunki rozwoju prawa cywi- lnego od pocz¹tku XIX wieku, Warszawa–Kraków 1938; Ten¿e, Law in the state, London 1919; Ten¿e, Theory of Objetctive Law Anterior to the State, [w:] Modern French Legal Filosophy, A. Foullee, J. Charmont, L. Duguit, R. Demongue, Boston 1916; F. Zoll, Z zagadnieñ funkcjonalizmu w³asnoœci na tle spuœciŸnie po Leonie Duguit, „Przegl¹d Notarialny”, 1947, z. 1; J. Kalinowski, Teoria regu³y spo³ecznej i regu³y prawnej Leona Duguit. Problem podstaw mocy obowi¹zuj¹cej prawa. Studium filozofi- czno-prawne, Lublin 1949; H. Dembiñski, Teorie Duguita i Kelsena, Wilno 1931. 42 Odnoœnie do sytuacji prawnej jednostki pod rz¹dami Konstytucji kwietniowej zob. J. Srokosz, Obywatel a Rzeczypospolita. Obowi¹zki i prawa obywatelskie w pogl¹dach prawników obozu rz¹dz¹cego w Polsce w latach 1926–1939, [w:] „Studia Erasmiana Wratislaviensia, z. IV. Prawa cz³owieka – idea, instytucje, krytyka”, M. Sadowski, P. Szymaniec (red.), Wroc³aw 2010, s. 99–116. 43 W. Makowski, Nowa Polska…,s.47. 44 Ten¿e, Rewizja umowy spo³ecznej…,s.80. 45 J. Srokosz, Wolnoœæ obywatelska wed³ug Wac³awa Makowskiego, [w:] Idea wolnoœci w ujêciu historycznym i prawnym, E. Kozerska, P. Sadowski, A. Szymañski (red.), Toruñ 2010, s. 372–384. 46 W. Makowski, Za³o¿enia ideologiczne…, s. 115. 47 Prawa ustanawiane wol¹ wiêkszoœci lub te¿ wywodzone od jednostki w opinii Makowskiego mog³y prowadziæ do niesprawiedliwoœci i ³amania wolnoœci i równoœci cz³owieka. Ten¿e, Rewizja umowy spo³ecznej…,s.80.

18 ograniczone zasad¹ dobra powszechnego, a tak¿e art. 10 nakazuj¹cy obywate- lowi podejmowanie dzia³ania zgodnego z celami pañstwa, obwarowuj¹c to mo- ¿liwoœci¹ stosowania przez nie przymusu w razie oporu36. Kolejnym solidarystycznym elementem w ustroju wykreowanym postano- wieniami Konstytucji kwietniowej by³a koncepcja prawa spo³ecznego, której autor Makowski d¹¿y³ do uwolnienia prawa od „dialektyki, abstrakcji i fik- cji”37. Warszawski prawnik nawi¹zywa³ do teorii Leona Petra¿yckiego, defi- niuj¹cego prawo jako subiektywne prze¿ycie cz³owieka38, dowodz¹c, ¿e prawo nie jest tworzone przez pañstwo, ale jest odkrywane intuicyjnie. Wszystkie spo³eczeñstwa spontanicznie wytwarza³y regu³y postêpowania, które zyska- wszy aprobatê ogó³u cz³onków, stawa³y siê obowi¹zuj¹cym prawem39. Ustawo- dawstwo nie mia³o zatem polegaæ na tworzeniu zupe³nie nowych regu³ praw- nych, ale sankcjonowaniu tych ju¿ funkcjonuj¹cych w spo³eczeñstwie. Zada- niem ustawodawcy by³o odkrywanie potrzeb spo³ecznych, a nastêpnie przeku- wanie ich na konkretne normy prawa pañstwowego40. Zgodnie z koncepcj¹ Makowskiego Ÿród³em prawa by³o obiektywne i solidarne poparcie zbiorowo-

36 Problem ten pozosta³ aktualny równie¿ i dzisiaj. Art. 2 obecnej Konstytucji Rzeczypospolitej Pol- skiej z 2 kwietnia 1997 roku stanowi, ¿e „Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym pañstwem prawnym, urzeczywistniaj¹cym zasady sprawiedliwoœci spo³ecznej” natomiast art. 20: „Spo³ecz- na gospodarka rynkowa oparta na wolnoœci dzia³alnoœci gospodarczej, w³asnoœci prywatnej oraz solidarnoœci, dialogu i wspó³pracy partnerów spo³ecznych stanowi podstawê ustroju gospodar- czego Rzeczypospolitej Polskiej”. Na podstawie tych artyku³ów przyjmuje siê, i¿ Rzeczypospolita Polska urzeczywistnia zasady solidaryzmu spo³ecznego. Liczne w¹tpliwoœci i problemy budzi kwestia, jak przekszta³ciæ tê zasadê na konkretne przepisy prawne. Zob. C. Kosikowski, Konsty- tucyjna regulacja ustroju spo³eczno-gospodarczego, [w:] Ku konstytucji spo³eczeñstwa obywatelskiego, A. £opatka (red.), Warszawa 1995; T. Zieliñski, Ustrój spo³eczny w przysz³ej konstytucji RP, „Ruch Prawniczy, Socjologiczny i Ekonomiczny” 1998, z. 2; S. Zawadzki, Pañstwo o orientacji spo³ecznej, Warszawa 1996. Polski model solidaryzmu wzorowany by³ na rozwi¹zaniach zachodnioniemiec- kich. Zob. W. Góralski, Koncepcja pañstwa spo³ecznego w teorii i praktyce konstytucyjnej RFN, „Polska Zachodnia” 1976, nr 2; K. Grimm, Socjalna gospodarka rynkowa w RFN, Warszawa 1992, P. Czar- nek, Spo³eczna gospodarka rynkowa, czyli alternatywa dla socjalizmu i liberalizmu, „Cywilizacja” 2006, nr 19. 37 W. Makowski, O prawie spo³ecznym, „Ruch Prawniczy, Ekonomiczny i Socjologiczny” 1933, z. 1, s. 20. Ten¿e, Odrodzenie prawa, „Gazeta Polska”, nr 92 z 23 marca 1935. Por. interpretacjê prawa w ujêciu neotomistycznym. I. Czuma, Konstytucja kwietniowa a pojmowanie prawa, „Ruch Prawni- czy Ekonomiczny i Socjologiczny” 1935, z. 4. 38 Szerzej na temat teorii prawa Leona Petra¿yckiego zob. L. Petra¿ycki, O pobudkach postêpowania i o istocie moralnoœci i prawa, Warszawa 2002; Ten¿e, O nauce, prawie i moralnoœci: pisma wybrane, Warszawa 1985; ten¿e, O ideale spo³ecznym i odrodzeniu prawa naturalnego, Warszawa 1925; J. Ko- walski, Psychologiczna teoria prawa i pañstwa Leona Petra¿yckiego, Warszawa 1963; K. Motyka, Wp³yw Leona Petra¿yckiego na polsk¹ teoriê i socjologiê prawa, Lublin 1993; Z zagadnieñ teorii prawa i teorii nauki Leona Petra¿yckiego. Studia opracowane dla uczczenia stulecia urodzin, K. Opa³ek (red.), Warszawa 1969; J. Szacki, Teoria socjologiczna Leona Petra¿yckiego [w:] tego¿ (red.), Sto lat socjologii polskiej, Warszawa 1995, s. 57–62. 39 W. Makowski, Nowa Polska…,s.31. 40 Zob. Referat p. Wac³awa Makowskiego o stanowieniu norm prawnych, t. III, „Nowe Pañstwo” 1933, nr 9, s. 60–81.

17 pañstwo musia³o zapewniæ cz³owiekowi katalog pozytywnych praw uzyska- nych przez jednostki w toku procesu rozwoju spo³ecznego48. Prawa cz³owieka nie mia³y charakteru przyrodzonych, ale by³y „zdobyczami cywilizacyjnymi”, uzyskanymi w toku d³ugotrwa³ego doskonalenia siê porz¹dku prawnego. Zwi¹zane by³y nierozerwalnie z pañstwem i tylko wtedy mog³y byæ przestrzega- ne, gdy istnia³a sta³oœæ i powszechnoœæ porz¹dku prawnego49. Z dotychczasowych rozwa¿añ wynika, i¿ g³ówny zarys przepisów do- tycz¹cych kwestii spo³ecznych, mia³ swoj¹ genezê w myœli solidarystycznej. W niektórych miejscach koncepcje tomistyczne by³y zbie¿ne z tymi postulata- mi, tak jak przy nakazie traktowania pañstwa jako dobra wspólnego czy naka- zie solidarnoœci, w innych miejscach zaœ pozostawa³y sprzeczne – jeœli chodzi³o o koncepcje prawa czy uzasadnienia dla obowi¹zywania praw jednostki. Niew¹tpliwie poczesne miejsce koncepcje tomistyczne zajê³y, jeœli idzie o przy- jêcie i uzasadnienie konstrukcyjnego ³adu nowego ustroju politycznego, co w g³ównym stopniu by³o zas³ug¹ Ignacego Czumy, odwo³uj¹cego siê w swojej publicystyce do rozwa¿añ ustrojowych œw. Tomasza z Akwinu. Jak wiadomo Akwinata wyró¿nia³ i scharakteryzowa³ trzy typy ustroju pañ- stwa: rz¹dy jednego (monarchia), rz¹dy niewielu (arystokracja) i rz¹dy wielu (demokracja), sam zaœ opowiada³ siê za monarchi¹50. Czuma powtarza³ za œw. Tomaszem, ¿e tylko rz¹dy jednej osoby pozwala³y na zachowanie jednoœci spo³ecznej, co by³o „zasad¹, która narzuca ¿ycie i doœwiadczenie”51. Legityma- cjê do sprawowania w³adzy dawa³y „zas³ugi i cnoty”, dlatego te¿ powinna po- siadaæ j¹ osoba cechuj¹ca siê najwy¿szym poziomem tych wartoœci. Nawet naj- wybitniejsza jednostka nie by³a w stanie sprawowaæ w³adzy samodzielnie – niezbêdna by³a pomoc innych osób – dlatego te¿ udzia³ w rz¹dach musia³a mieæ grupa najwartoœciowszych osób w spo³eczeñstwie. Ta warstwa spo³eczna – czyli arystokracja – tak¿e wyró¿niaj¹ca siê wysokim poziomem zas³ug i cnót, by³a hierarchicznie podporz¹dkowana g³owie pañstwa52. Jednostki najwartoœcio- wsze wy³aniane by³y spoœród ca³ego narodu, a mo¿liwoœæ ich wyboru gwaran- towa³a ka¿demu cz³owiekowi jakiœ udzia³ w sprawowaniu w³adzy w pañstwie.

48 Ten¿e, Nowa Polska…,s.47. 49 Ten¿e, Rewizja umowy spo³ecznej…,s.82. 50 Zob. szerzej E. Gilson, Tomizm, Warszawa 1960; Tomasz z Akwinu, Dzie³a wybrane, Kêty 1999; M.A. Kr¹piec, O ludzk¹ politykê, Lublin 1998; ten¿e, Sens pañstwa w oczach klasyków – Arystotelesa i To- masza z Akwinu, [w:] Cz³owiek, jego wolnoœæ i prawa a polityka, Katowice 2002; J. Majka, Koncepcja do- bra wspólnego w tomistycznej filozofii spo³ecznej, A. Hrebend, W. Kauta (red.), „Roczniki Filozoficzne” 1969, z. 2; A. Piwowarski, Pañstwo jako spo³ecznoœæ naturalna wed³ug œw. Tomasza z Akwinu,t.1,„Ro- czniki Nauk Spo³ecznych” 1994–1995; W. Zuziak, Ocena ustrojów pañstwowych u Tomasza z Akwinu, „Analecta Cracoviensia” 1993, nr XXV. 51 I. Czuma, Problemy stanowiska g³owy pañstwa w Polsce, Lublin 1930, s. 33. 52 Ibidem.

19 Zdaniem lubelskiego neotomisty oparcie ustroju na zasadzie, i¿ w³adza najwy¿- sza jest sprawowana przez jednostki najwybitniejsze i najwartoœciowsze, w po³¹czeniu z zapewnieniem ka¿demu cz³owiekowi udzia³u w sprawowaniu w³adzy gwarantowa³y stabilnoœæ systemu, który ³¹czy³ w sobie wszystkie trzy wymienione wczeœniej ustroje polityczne53. W opinii Czumy podstaw¹ sytemu tomistycznego by³o ustanowienie odpo- wiedniej hierarchii ustrojowej, któr¹ okreœla³ on jako „piramidê o ostrym za koñczeniu”. Lubelski profesor pisa³: „aby budowa by³a dobra, musi mieæ takie zakoñczenie, musi mieæ swoj¹ dobr¹ rozbudowê i podstawê”54. Szczytem tej pi- ramidy by³a jednostka sprawuj¹ca zwierzchni¹ w³adzê nad ca³ym spo³eczeñ- stwem, rozbudow¹ by³a arystokracja, któr¹ mo¿na by³o okreœliæ mianem elity czy oligarchii, natomiast podstaw¹ naród. Sposób wy³aniania w³adzy w tym modelu przebiega³ od podstawy w kierunku szczytu piramidy – naród wybiera³ elitê, a ta z kolei ze swojego grona wy³ania³a g³owê pañstwa55. System ten mia³ byæ najtrwalszy i najelastyczniejszy, odpowiednio zhierarchizowany i zbalanso- wany, dziêki czemu dawa³ gwarancjê istnienia równowagi ustrojowej. Model ustrojowy wykreowanego w Konstytucji kwietniowej odpowiada³ przedstawio- nej powy¿ej koncepcji piramidalnej ustroju56. Zastosowanie wspomnianego modelu ujêcia ustroju pañstwa najpe³niej widaæ w odniesieniu do prezydenta, który zosta³ uznany za suwerena i powie- rzono mu w³adze zwierzchni¹ nad pozosta³ymi organami pañstwa. Prezydent w nowym ustroju sta³ siê personifikacj¹ i ucieleœnieniem suwerennoœci Rze- czypospolitej – gdy¿, jak argumentowa³ jeden z wspó³twórców Konstytucji

53 System ten ³¹czy³ w sobie element monarchii – w³adza jednostki, arystokracji – wspó³udzia³ we w³adzy niewielkiej grupy najbardziej wartoœciowych oraz element demokracji – wybranie rz¹dz¹cych przez naród z w³asnego grona. Ibidem. 54 Ibidem, s 34. 55 Ibidem. 56 Stanis³aw Car w broszurze zatytu³owanej „Czynnik równowagi w nowej konstytucji” pisa³, i¿ pa- ñstwo mo¿na porównaæ do organizacji, a ka¿da organizacja to „ustosunkowanie siê poszczegól- nych czynników w pewnym uk³adzie hierarchicznym”, który „musi koñczyæ siê punktem szczytowym, budowla musi mieæ kopu³ê, pañstwo – g³owê pañstwa”. Ten¿e, Czynnik równowagi w nowej konstytucji, Warszawa 1935, s. 9. Z kolei Makowski próbowa³ uzasadniaæ to argumentami socjologicznymi – bazuj¹c na teorii organizacji. Dowodzi³ on, i¿ „zwierzchnictwo jest konieczno- œci¹ ka¿dej organizacji. Ka¿da organizacja musi byæ w jakiœ sposób zamkniêt¹ ca³oœci¹, której po- szczególne cz³ony organizacyjne ³¹cz¹ siê w jedno. Gdyby tego zamkniêcia w jedn¹ ca³oœæ nie by³o, nie by³oby organizacji”. Przemówienie rzeczoznawcy Wac³awa Makowskiego na posiedzeniu komisji konstytucyjnej senatu dnia 14 grudnia 1934 roku, „Nowe Pañstwo” 1934, nr 12, s. 105. I dalej pisa³, „aby uzyskaæ tê zwartoœæ organizacji i jednolitoœci kierownictwa sprawami pañstwa, trzeba na jego czele postawiæ jedn¹ osobê, która mia³aby za g³ówny cel troskê o dobro pañstwa”. Zob. ten¿e, Rzeczypospolita…, s. 24. W innym miejscu podkreœla³ zaœ, ¿e organizacja musi mieæ kierowników potrafi¹cych w odpowiedni sposób pokierowaæ prac¹ obywateli na rzecz dobra wspólnego. Zob. ten¿e, Ku pañstwu spo³ecznemu…, s. 86–90.

20 kwietniowej, warszawski adwokat Stanis³aw Car – tylko „on i nikt inny” by³ predestynowany do spe³niania tej roli57. Przyjêcie koncepcji suwerennoœci pre- zydenta zamiast suwerennoœci ludu niew¹tpliwie wzmacnia³o jego pozycjê ustrojow¹ i u³atwia³o realizacjê powierzonych mu przez Konstytucjê zadañ, a wiêc „troski o dobro Pañstwa, gotowoœæ obronn¹ i stanowisko wœród naro- dów œwiata”58. Z kolei zasadê zwierzchnictwa g³owy pañstwa nad innymi organami w pañstwie realizowa³ z kolei art. 2 Konstytucji kwietniowej, który stanowi³ o skupieniu w rêku prezydenta jednolitej i niepodzielnej w³adzy pañstwowej. Taki kszta³t przepisu wynika³ z postulatów S³awka, jakkolwiek nie podj¹³ siê on próby szerszego uzasadnienia swojego stanowiska, lakonicznie stwierdzaj¹c tylko, i¿ „wed³ug nas w³adza jest jednolita i niepodzielna”59. Uzasadnienie dla takiego ujêcia w³adzy stworzy³ konserwatysta, profesor prawa administra- cyjnego i cywilnego Uniwersytetu Jagielloñskiego, W³adys³aw Leopold Jawor- ski, które zawar³ w wydanym w 1928 roku „Projekcie Konstytucji”60, za którym powtarza³ je Ignacy Czuma. Zdaniem Czumy w³adzê nale¿a³o rozumieæ jako prawn¹ mo¿liwoœæ stosowania przymusu, a jej istot¹ by³a jednolitoœæ i niepo- dzielnoœæ. Z tego powodu musia³a ona zostaæ skupiona w rêku jednego podmio- tu, natomiast podzielne by³y funkcje ustrojowe pozostaj¹ce w rêku kilku orga- nów61. Widzimy wiêc w tej koncepcji ustrojowej odwo³anie do tomizmu, gdzie w³adzê w swoim rêku skupia³ monarcha, jednak¿e nie sprawowa³ jej sam, prze- kazuj¹c podleg³ym sobie organom pewne funkcje do wykonania. Argumenty podnoszone przez neotomistê Czumê przy opracowaniu Konstytucji pozwala³y na g³êbsze uzasadnienie teorii zwierzchniej w³adzy g³owy pañstwa62. Istota zwierzchnoœci (zamiennie u¿ywane by³o równie¿ pojêcie nadrzêdnoœci) w³adzy

57 S. Car, Nowe pañstwo, [w:] tego¿, Na drodze ku nowej konstytucji, Warszawa 1934, s. 188. Jeszcze do- bitniej uj¹³ to konserwatysta Kazimierz Kumaniecki, pisz¹c, ¿e urz¹d prezydenta to „forma, w któr¹ siê wlewa ojczyzna”. Zob. ten¿e, Nowa konstytucja…, s. 31. O nowej roli g³owy pañstwa zob. szerzej. J. Rogowicz, Istota w³adzy g³owy pañstwa we wspó³czesnym prawie konstytucyjnym, War- szawa 1932. 58 Zob. art. 2 ust. 3 Konstytucji kwietniowej. 59 Wytyczne nowej konstytucji. Przemówienie Prezesa Walerego S³awka na akademii legionowej w dniu 6 sierp- nia 1933 roku, „Gazeta Polska”, nr 216 z 7 sierpnia 1933. 60 Zdanie trzecie artyku³u pierwszego „Projektu…”, które otrzyma³o brzmienie: „W³adzê wykony- wa Prezydent wedle zasad moralnoœci Chrystusowej i nie mo¿e byæ w tem ¿adn¹ norm¹ ograni- czonym”. W.L. Jaworski, Projekt Konstytucji, Kraków 1928, s. 27; ten¿e, Mój projekt konstytucji, „Droga” 1928, nr 9. Zob. te¿ J. Dziewanowski, Projekt konstytucji W.L. Jaworskiego, „Prawo” 1930 nr 1. 61 Zob. szerzej I. Czuma, Absolutyzm ustrojowy, Lublin 1934, s. 162. 62 W publicystyce innych prawników brak w zasadzie prób g³êbszej analizy i uzasadnienia nadrzêd- nej roli prezydenta i skupienia w jego rêku jednolitej w³adzy. Próby uzasadnienia takiej pozycji faktem, i¿ ka¿da organizacja musi mieæ kierownika i zwieñczenie, które podejmowa³ Makowski nie brzmia³y tak przekonuj¹co.

21 prezydenta upatrywana by³a w sprawowaniu przez niego funkcji najwy¿szego arbitra w pañstwie. Kreowa³ j¹ art. 11 Konstytucji z 1935 roku, stanowi¹cy, ¿e do zadañ prezydenta nale¿y harmonizowanie dzia³añ naczelnych organów pañstwowych63. Sprawowanie przez niego tej funkcji wymaga³o zagwaran- towania mu niezale¿noœci oraz posiadania przewagi ustrojowej nad pozo- sta³ymi organami w³adzy64. Ustanowienie prezydenta symbolem suwerennoœci pañstwa oraz powierzenie mu zadania harmonizowania dzia³alnoœci pozo- sta³ych organów dawa³o mu w³adzê zwierzchni¹ nad nimi. Nastêpnym elementem ustrojowym, dowodz¹cym inspiracji tomistycznym modelem przy tworzeniu Konstytucji, by³a zasada elitaryzmu65. Elita, wy³onio- na na podstawie kryteriów zas³ug w pracy na rzecz dobra wspólnego oraz walo- rów moralnych, mia³a s³u¿yæ pomoc¹ g³owie pañstwa podczas wykonywania w³adzy zwierzchniej. Wed³ug Czumy system oparty na elitaryzmie by³ najbar- dziej stabilny i najlepszy, gdy¿ gwarantowa³, ¿e wiêkszy udzia³ we w³adzy ma „warstwa lub grupa osób (…) wed³ug swoich zas³ug i cnót”66. Zadaniem elity by³o kierowanie pañstwem oraz precyzowanie tego, co jest dobrem wspólnym. Z tego te¿ powodu w sk³ad elity wchodziæ mia³y w³¹cznie osoby najbardziej kompetentne, a takich – w opinii pi³sudczyków – szukaæ nale¿a³o wœród osób najbardziej zaanga¿owanych w prace na rzecz dobra wspólnego, a wiêc elita kreowana by³a na podstawie kryteriów moralnych67. Konserwatysta Kazimierz Kumaniecki pisa³, i¿ dziêki przyjêciu tej zasady polski model elitaryzmu oparty zosta³ na kryteriach moralnych, a nie politycznych68. Stworzony w Konstytucji system by³ – wed³ug trafnego spostrze¿enia inne- go konserwatysty Konstantego Grzybowskiego – elitaryzmem indywidualisty- cznym, który wywy¿sza³ jednostki najbardziej aktywne i twórcze w ¿yciu pañ- stwa69. Ró¿nicowanie i wartoœciowanie pracy na rzecz dobra wspólnego mia³o

63 Zob. szerzej T. Jankowski, Dekalog Konstytucji Kwietniowej, „Gazeta Administracji i Policji Pañ- stwowej” 1939, nr 15, s. 898–992. Por. wspó³czesne rozumienie znaczenia prezydenta jako najwy¿szego przedstawiciela Rzeczypospolitej Polskiej. A. Chor¹¿ewska, Model prezydentury w praktyce politycznej po wejœciu w ¿ycie Konstytucji RP z 1997 r., Warszawa 2008, s. 40–87. 64 Szerzej o roli g³owy pañstwa jako arbitra politycznego we wspó³czesnych systemach politycznych zob. J. Szymanek, Arbitra¿ polityczny g³owy pañstwa, Warszawa 2009, s. 135–252. 65 Jeœli chodzi o kszta³towanie siê elitarystycznych koncepcji wœród pi³sudczyków zob. J. Srokosz, Elitarystyczne koncepcje Walerego S³awka i próby ich realizacji, „Imponderabilia. Biuletyn Pi³sudczykow- ski” 2011, nr 3, s. 40–59. 66 I. Czuma, Problemy stanowiska g³owy pañstwa w Polsce, Lublin 1930, s. 33. 67 Bardzo mocno akcentowa³ to Kazimierz Kumaniecki twierdz¹c, i¿ w wy³anianiu elit polska Kon- stytucja wysunê³a kryterium nie polityczne, ale moralne. Zob. ten¿e, Nowa konstytucja, Kraków 1935, s. 105. Zob. te¿ W.T. Kulesza, Koncepcje ideowo-polityczne…, s. 177. 68 K.W. Kumaniecki, Nowa konstytucja…, s. 105–106. 69 K. Grzybowski, Deklaracja praw z 23 kwietnia 1935 roku. Komentarz prawniczy do pierwszej czêœci ustawy konstytucyjnej. „Czasopismo Prawnicze i Ekonomiczne”, r. XXXI, Kraków 1938, s. 65–67.

22 skutecznie motywowaæ obywateli do „wyœcigu zas³ug”, który z kolei mia³ pod- nieœæ poziom ¿ycia zbiorowego70. Im bardziej wartoœciowa by³a praca jednostki, wykonywana na rzecz ogó³u, tym wy¿sze miejsce w hierarchii spo³ecznej uzy- skiwa³ wykonuj¹cy j¹ obywatel71. Konstrukcja elity oparta na indywidualnych zas³ugach zamiast przynale¿noœci do partii czy okreœlonej grupy spo³ecznej, mia³a jej zagwarantowaæ sta³y dop³yw nowych twórczych si³, by w ten sposób zabezpieczyæ j¹ przed skostnieniem oraz zamkniêciem72. Przed dostawaniem siê do elit osób przypadkowych, zabezpieczaæ mia³ system uzupe³niania ich sk³adu drog¹ nominacji. Elementy najbardziej wartoœciowe w pañstwie mia³y wybieraæ najlepsze osoby z ni¿szych krêgów spo³eczeñstwa73. Stanowiæ to mia³o pe³n¹ realizacjê, i¿ zas³uga moralna otwiera³a drogê do elity i nie bêdzie w doborze osób ¿adnej przypadkowoœci74. Zasadê elitaryzmu realizowa³ art. 7 Konstytucji kwietniowej, stanowi¹cy, i¿ „wartoœci¹ wysi³ku i zas³ug obywatela na rzecz dobra powszechnego mierzone bêd¹ jego uprawnienia do wp³ywania na sprawy publiczne”, których nie mog³y ograniczaæ pochodzenie, p³eæ, wyzna- nie czy narodowoœæ75.

70 S. Car, Zasady nowej konstytucji, [w:] tego¿, Na drodze ku nowej konstytucji, Warszawa 1934, s. 154. Makowski dowodzi³, i¿ w nowych czasach praca sta³a siê obowi¹zkiem wszystkich obywateli, a lenistwo jest powszechnie potêpiane, dlatego te¿ zasada wy³aniania elit na podstawie zas³ug bêdzie skutkowaæ wiêkszym zaanga¿owaniem w pracê na rzecz ogó³u. Zob. ten¿e, Rzeczypospolita…, s. 64. S³awek uwa¿a³, ¿e nie wszyscy obywatele w spo³eczeñstwie w pe³ni wykorzystywali swoje walory w pracy na rzecz ogó³u, a takie rozwi¹zanie mia³o ich do tego zachêciæ. Ideologia obozu mar- sza³ka Pi³sudskiego w œwietle przemówieñ prezesa BBWR Walerego S³awka, Warszawa 1930, s. 17. 71 W. Makowski, Za³o¿enia ideologiczne pañstwowoœci…, s. 116. 72 W tym miejscu odwo³ywano siê do teorii kr¹¿enia elit Vilfreda Pareto – sta³y dop³yw nowych twórczych jednostek do elity gwarantowa³ im spokojne trwanie, gdy¿ zapobiega³ próbom ich obalenia przez aktywne jednostki spoza elity. Szerzej o teorii Pareto zob. M. Stefaniuk, Teoria elit Vilfreda Pareta, Lublin 2001, s. 129 i n. Zob. te¿. H. Szacki, Historia myœli socjologicznej, Warszawa 2002, s. 343–355. 73 T. Seidler, Jednostka – Pañstwo – Rz¹d. Próba syntezy, Warszawa 1934, s. 80. Makowski na posie- dzeniu po³¹czonych Komisji Konstytucyjnych Sejmu i Senatu w dniu 13 wrzeœnia 1933 roku stwierdzi³: „ci, którzy s¹ najlepsi, wybieraj¹ tych, których uwa¿aj¹ za najlepszych”. Protokó³ z posie- dzenia po³¹czonych grup konstytucyjnych, sejmowej i senackiej w dniu 13 wrzeœnia 1933, AAN, Akta BBWR, t. 79. 74 W.T. Kulesza, Koncepcje ideowo-polityczne…, s. 139. Zob. te¿ A Speiser, Etyczne podstawy elitaryzmu, „Droga” 1934, nr 3. 75 Pewien idealizm tego przepisu konstytucyjnego dostrzega³, sk¹din¹d zwolennik rozwi¹zañ ustrojowych pi³sudczyków, Znamierowski pisz¹c, ¿e „(…) ci ludzie, którzy bêd¹ sprawowaæ w³adzê w pañstwie, bêd¹ najbardziej kompetentni w ustalaniu, co jest dobrem powszechnym; ¿e bêd¹ mieli najlepsze rozumienie i umiejêtnoœci dobierania œrodków do osi¹gniêcia tego dobra po- wszechnego, ¿e wreszcie bêd¹ mieli najlepsz¹ wolê do tego, by osi¹gn¹æ to dobro”. Ten¿e, Konsty- tucja styczniowa i ordynacja wyborcza, Warszawa 1935, s. 51. Szerzej o problemie elitaryzmu zob. J.K. Kochanowski, T³um i jego przywódcy. Warszawa 1906; T. Kutrzeba, Elita jako czynnik w technice rz¹dzenia pañstwem, Czasopismo Prawnicze i Ekonomiczne 1936; M. Duverger, Oligarchizacja przy- wództwa, [w:] Demokracja a elitaryzm w³adzy. Wybór Ÿróde³, Kraków 2006.

23 Wreszcie ostatnim elementem, na którym bardzo silne piêtno odcisnêli konserwatyœci, by³o oparcie funkcjonowania ustroju pañstwa na walorach mo- ralnych osób sprawuj¹cych w³adzê76. Najistotniejsz¹ rolê w zamieszczaniu jej formu³y w Konstytucji kwietniowej odegra³ Ignacy Czuma, który inspiracjê czerpa³ z pism W³adys³awa Leopolda Jaworskiego. Jaworski bardzo krytycznie odnosi³ siê do Konstytucji marcowej, uznaj¹c, ¿e opiera siê ona na indywiduali- zmie, co by³o g³ównym powodem kryzysu ustroju na niej opartego77. W jego mniemaniu akt prawny czerpi¹cy swoj¹ legitymacjê do obowi¹zywania wy³¹cz- nie na mechanicznej woli wiêkszoœci, bez trwa³ego oparcia na jakimœ po- wszechnie akceptowanym absolucie, nie mia³ wystarczaj¹co silnych podstaw, by zostaæ uznany przez spo³eczeñstwo za obowi¹zuj¹cy78. Z tego powodu nale- ¿a³o ustrój pañstwa oprzeæ na moralnoœci chrzeœcijañskiej i Bogu jako najwy- ¿szym absolucie, co by³o warunkiem koniecznym odejœcia od ustroju indywi- dualistycznego w kierunku uniwersalistycznego, w którym jednostka w swoich dzia³aniach nie kieruje siê egoistycznymi interesami, ale potrzebami ca³ej zbio- rowoœci – pañstwa79. Koncepcje Jaworskiego rozwija³ Czuma, postuluj¹cy odejœcie od postrzega- nia pañstwa wy³¹cznie jako mechanicznego zrzeszenia, opieraj¹cego siê wy³¹cznie na pozytywistycznie rozumianym porz¹dku prawnym80. Porz¹dek prawa pozytywnego – charakteryzuj¹cego siê istnieniem sankcji pañstwa za jego nieprzestrzeganie – koniecznie nale¿a³o uzupe³niæ prawem moralnym, aby wed³ug Czumy, „prawo nie by³o tylko gwarantowane przez policjanta i komor- nika, ale by na jego stra¿y, jego mocy, jego honoru i godnoœci i waloru sta³y powa¿niejsze du¿o i g³êbsze Ÿród³a poparcia”81. Normy moralne by³y zatem istotnym czynnikiem wspieraj¹cym skutecznoœæ dzia³ania prawa pozytywnego, a sprowadzanie prawa tylko i wy³¹cznie do nakazów ustanowionych i egzekwo- wanych przez pañstwo by³o istotnym jego sp³yceniem82. Najskuteczniejsz¹ gwarancj¹ przestrzegania prawa by³a moralnoœæ ka¿de- go cz³owieka, któr¹ Czuma definiowa³ jako: „skala kryteriów dalszych [wew- nêtrznych – J.S.], ostatecznych, którymi kieruje siê cz³owiek w swoim postêpo- waniu (…)” i przez to stosuj¹c jakieœ nakazy „(…) doprowadza do rozstrzyg-

76 A. Piasecki, Zasady nowej konstytucji, Kraków 1934, s. 11. 77 W.L. Jaworski, Indywidualizm i uniwersalizm w konstytucji marcowej, „Ruch Prawniczy, Ekonomicz- ny i Socjologiczny”, 1925, s. 668. 78 Ten¿e, Czy obowi¹zuje coœ ponad konstytucjê?, „Ruch Prawniczy, Ekonomiczny i Socjologiczny”, 1929, z.3, s. 240. 79 Ten¿e, Indywidualizm…, s. 668. 80 I. Czuma, Konstytucja kwietniowa a pojmowanie prawa, „Ruch Prawniczy, Ekonomiczny i Socjologi- czny”, 1935, z. 4, s. 170–171. 81 Ibidem, s. 173. 82 Ten¿e, Podstawy romantyzmu prawniczego W.L. Jaworskiego, „Ruch Prawniczy, Ekonomiczny i So- cjologiczny”, 1930, z. 1, s. 43.

24 niêcia w zgodzie z najg³êbszymi pok³adami swojej duszy”83. Moralnoœæ ze swo- jej istoty by³a spraw¹ indywidualn¹ ka¿dego cz³owieka, nie mo¿na by³o mówiæ o istnieniu moralnoœci grupy, gdy¿ cz³owiek móg³ odpowiadaæ moralnie jedy- nie wobec Boga, a wiêc sankcje odczuwa³ jedynie w swojej duszy84. W zwi¹zku z powy¿szym, aby moralnoœæ mog³a odgrywaæ jakiekolwiek znaczenie w ustro- ju pañstwa i by pañstwo mog³o korzystaæ z jej dobrodziejstw, nale¿a³o odejœæ od zasady kolegialnoœci na rzecz jednostkowoœci w wykonywaniu w³adzy85. W³aœciwie by³ to powrót do „moralnoœci obiektywnej” obowi¹zuj¹cej w monar- chiach sprzed wielkiej rewolucji francuskiej, która odrzucona przez myœl oœwie- ceniow¹, sprawi³a, ¿e pos³uszeñstwo jednostki wobec prawa pañstwo osi¹ga³o jedynie za pomoc¹ przymusu86. Szczególnego znaczenia omawiana zasada nabiera³a w odniesieniu do kwestii odpowiedzialnoœci prezydenta za podejmowane dzia³ania w ramach wykonywania kompetencji przyznanych przepisami Konstytucji kwietniowej. Zgodnie z art. 4 Konstytucji kwietniowej prezydent ponosi³ odpowiedzialnoœæ za losy pañstwa jedynie „wobec Boga i historii”, na mocy czego zosta³ zwolnio- ny z odpowiedzialnoœci prawnej za wszelkie akty podejmowane w ramach zaj- mowanego stanowiska87. Prezydent ponosi³ jedynie odpowiedzialnoœæ mo- raln¹, której istot¹ wed³ug Czumy by³a odpowiedzialnoœæ jednostki wobec Boga i w³asnego sumienia. Zastosowanie znajdowa³a ona w sytuacjach, gdy ¿adna wyraŸna norma prawna nie nakazywa³a okreœlonego zachowania lub te¿ nor- ma prawna dawa³a du¿y zakres swobody dzia³ania88. Pomimo tego, i¿ nie by³a ona uchwytna prawnie, ani tym bardziej w prawny sposób egzekwowalna, to organ w takich sytuacjach powinien siê kierowaæ przede wszystkim nakazami moralnymi. Skutecznoœæ odpowiedzialnoœci moralnej zale¿na by³a od charak- teru i osobowoœci cz³owieka, w szczególnoœci od jego wra¿liwoœci na sankcje moralne oraz jego wewnêtrzne relacje wobec Boga89. Oparcie ustroju na zasadach moralnoœci by³o widoczne jeszcze w wielu in- nych przepisach Konstytucji kwietniowej, w takich jak chocia¿by wspomnia- nych wczeœniej, dotycz¹cych moralnej odpowiedzialnoœci obywatela za pañ- stwo czy sposobu wy³aniania elit pañstwa, ale tak¿e m.in. w okreœleniu cech charakteru wymaganych od pos³ów i senatorów, czy chocia¿by w sposobie ele-

83 Ten¿e, O moralne podstawy ustroju, „Droga” 1931, nr 4, s. 307. 84 Ibidem, s. 308. 85 Ibidem. Patrz tak¿e: ten¿e, Pañstwo sowieckie, „Pr¹d” 1938, nr 2, s. 70. 86 I. Czuma, Absolutyzm ustrojowy, Warszawa 1934, s. 244. 87 J. Zaleœny, Odpowiedzialnoœæ konstytucyjna w prawie polskim okresu transformacji ustrojowej, Toruñ 2004, s. 79–86. 88 I. Czuma, Odpowiedzialnoœæ prezydenta, Warszawa 1932, s. 13. 89 Referat p. Ignacego Czumy o odpowiedzialnoœci Prezydenta Rzeczypospolitej, „Nowe Pañstwo” 1932, nr 2, s. 121. Z tego powodu konieczne by³o ustanowienie w³aœciwych gwarancji.

25 kcji prezydenta. Jednak¿e to ograniczanie odpowiedzialnoœci prezydenta, wy³¹czanie do oceny „Boga i historii”, by³o najbardziej transparentnym przyk³adem realizacji zasady oparcia instytucji ustrojowych na moralnoœci. Przyjête rozwi¹zania zaczerpniête z neotomizmu w bardzo istotny sposób zbli¿a³y nowy ustrój wykreowany postanowieniami Konstytucji kwietniowej do modelu klasycznej monarchii. W szczególnoœci dotyczy³o to znaczenia zasa- dy moralnoœci w ustroju, okreœlenia roli prezydenta w pañstwie oraz koncepcji elitaryzmu, ale widoczne by³o równie¿ w znacznym uelastycznieniu norm ustrojowych. Przepisy Konstytucji kwietniowej w wielu kwestiach dawa³y spo- ro swobody decyzyjnej zw³aszcza prezydentowi, ale tak¿e w znacznym stopniu rz¹dowi, za któr¹ nie sz³a, albo sz³a w bardzo ograniczonym zakresie, odpowie- dzialnoœæ prawna lub polityczna. Wszystkie te podobieñstwa do monarchii nie by³y oczywiœcie przypadkowe, gdy¿ zwolennikami tego systemu rz¹dów by³a znaczna czêœæ pi³sudczykowskich konserwatystów, a przez pewien czas nawet S³awek zastanawia³ siê nad ustanowieniem takiej formu³y ustrojowej w Pol- sce90. Z drugiej strony uregulowania dotycz¹ce rozumienia pañstwa jako dobra wspólnego, wzajemnych relacji pañstwa i spo³eczeñstwa, ale tak¿e zakresu obowi¹zków i praw jakie zosta³y na³o¿one na obywatela, swoje Ÿród³o mia³o w myœli solidarystycznej. Istotnej przebudowy spo³eczeñstwa w kierunku soli- darystycznym domagali siê przede wszystkim pu³kownicy oraz œrodowiska by³ych legionistów. W pracach nad zmian¹ ustroju okaza³o siê, ¿e neotomizm i solidaryzm, a wiêc dwa zupe³nie ró¿ne nurty filozoficznoprawne w wielu kwestiach s¹ zbie¿ne, pomimo istnienia wydawa³oby siê ró¿nic pomiêdzy nimi absolutnie wykluczaj¹cych jakiekolwiek porozumienie. Sojusz pu³kowników z konser- watystami przy pracach nad zmian¹ Konstytucji zaowocowa³ przyjêciem pew- nego rodzaju kompromisu zadowalaj¹cego obie strony. U podstaw tego porozu- mienia niew¹tpliwie le¿a³o to, ¿e w trakcie debat ustrojowych nie starano siê znaleŸæ filozoficznej p³aszczyzny porozumienia dla tych dwóch nurtów, na ba- zie której dopiero mia³y byæ tworzone przepisy konstytucyjne. Konstytucyjny kompromis tych œrodowisk polega³ na tym, ¿e przyjêto taki kszta³t przepisów konstytucyjnych, który jednoczeœnie móg³ byæ uzasadniony na gruncie myœli

90 Pewnym sympatiom S³awka i jego bliskich wspó³pracowników – Stanis³awa Cara i Bohdana Podoskiego dla monarchii dowodzi³y protoko³y z konferencji konstytucyjnych odbywaj¹cych siê w mieszkaniu S³awka. W dniu 22 czerwca 1932 roku Car oœwiadczy³, i¿ jest mu obojêtna forma ustroju – republikañska czy monarchiczna – pod warunkiem, ¿e zostanie „zbudowana na zasa- dzie silnej w³adzy rz¹dz¹cej”. Protokó³ nr 1 konferencji u Prezesa P³k. S³awka w dn. 21 czerwca 1932 r. w sprawie zmiany Konstytucji, AAN, Akta BBWR, t. 77. Równie¿ z póŸniejszych wypowiedzi S³awka mo¿na wysnuæ wniosek, i¿ nie odrzuca³ takiej mo¿liwoœci. Zob. Protokó³ z posiedzenia po³¹czonych grup konstytucyjnych, sejmowej i senackiej w dniu 8 wrzeœnia 1933, AAN, Akta BBWR, t. 79. Zob. J. M. Nowakowski, Walery S³awek. Zarys biografii politycznej, Warszawa 1988, s. 118.

26 konserwatywnej, jak i solidarystycznej. Zarówno neotomistyczna, jak i soli- darystyczna wizja ustroju pañstwa prowadzi³a do bardzo podobnych skutków: nakazu solidarnego dzia³ania, prymatu obowi¹zków nad prawami obywatela, koncepcji pañstwa traktowanego jako dobra wspólnego czy te¿ wreszcie naka- zu dzia³ania na rzecz dobra wspólnego. Przedstawione powy¿ej nurty filozoficznoprawne odró¿nia³o od siebie postrzeganie Ÿród³a, z jakiego te zasady wynika³y – solidaryœci odwo³ywali siê do empirycznie stwierdzonych naturalnych procesów spo³ecznych, a wiêc do socjologii i prawid³owoœci naukowych wywiedzionych z badañ, natomiast neo- tomiœci odwo³ywali siê do bo¿ych praw i nakazów z nich wynikaj¹cych. Przyjête rozwi¹zania by³y uzasadniane z dwóch ró¿nych punktów widzenia i bardzo czêsto niezale¿nie od siebie – albo za pomoc¹ argumentów odwo³uj¹cych siê do nakazów moralnych, albo opieraj¹cych siê na badaniach naukowych i socjolo- gii. Z powodu du¿ej ogólnoœci przepisów dekalogu Konstytucji mog³y byæ one uznawane jednoczeœnie za prawo spo³eczne – a wiêc pozbawione odniesieñ do metafizyki i opieraj¹ce swoje obowi¹zywanie na aktualnych potrzebach spo³ecznych, jak i za podstawê dla zwi¹zania prawa pozytywnego normami moralnymi – przez zamieszczenie odwo³ania do Boga. Wreszcie pamiêtaæ nale- ¿y, ¿e wspó³praca z konserwatystami przynosi³a pu³kownikom, a w szczególno- œci Waleremu S³awkowi, istotne korzyœci. To myœl konserwatywna dostarcza³a najlepszego uzasadnienia dla przyjêcia zasad: suwerennoœci prezydenta, jego zwierzchnictwa nad pozosta³ymi organami pañstwa, jednolitej i niepodzielnej w³adzy czy elitaryzmu. W zwi¹zku z tym, jak siê okaza³o, mo¿liwe by³o zamie- szczenie i pogodzenie w ustawie zasadniczej, elementów wydawa³oby siê, ¿e wzajemnie siê wykluczaj¹cych, a wiêc zarówno solidarystycznych, jak i neoto- mistycznych.

Between Solidarism and Neothomism – Axiological Foundations of the April Constitution of Poland (Summary)

This paper presents the axiological sources of the Constitution of April. This act represented a middle ground between two philosophical, legal trends – solidarism and neothomism. Among the solidaristic components of the Constitution of April, the notion of social state and law as well as citizen’s rights and obligations, are the most prominent. Wac³aw Makowski, author of the concept of “social state” was the main theoretican of this school of thought among the Pi³sudski’s circle. Whereas among the thomist elements, one may primarily distinguish the principle of elitism, morality-based constitutional order and justification for sovereign, undivided power of the President. Conservatist members of the Pi³sudski’s followers, chiefly

27 Ignacy Czuma who referred to Thomas Aquinas thought. The notion of State as a common good and the principle of social solidarity were common for these con- cepts although both groups derived it from different sources. For these reasons it was possible to combine these mutually exclusive concepts – both solidarism and neothomis into Constitution of April. Solidarists refers to empirically proven social processes – to sociology and to scientific evidences while neothmists based their concepts on divine laws and obligations derived from it. G£OWA PAÑSTWA W KONCEPCJI USTROJOWEJ JÓZEFA PI£SUDSKIEGO I JEJ REALIZACJA W KONSTYTUCJI KWIETNIOWEJ

BARTOSZ LEWANDOWSKI*

Czynniki kszta³tuj¹ce pogl¹dy Józefa Pi³sudskiego na pozycjê g³owy pañstwa w ustroju II Rzeczypospolitej

Próba ujêcia pogl¹dów Józefa Pi³sudskiego na miejsce oraz funkcje g³owy pañstwa w systemie ustrojowym pañstwa polskiego jest trudna, poniewa¿: po pierwsze, sam Pi³sudski wypowiada³ siê w tej materii nieregularnie i niejedno- znacznie, zarysowuj¹c niejako pewn¹ wizjê prezydenta w przysz³ej ustawie za- sadniczej; po drugie, sam nie by³ doktrynerem1 i konstruowa³ pewne koncep- cje, dostosowuj¹c je do otaczaj¹cej go sytuacji spo³eczno-politycznej; po trzecie, sama Konstytucja z 1935 roku2 – jakkolwiek opracowana na podstawie pogl¹dów Marsza³ka – czêsto, chocia¿by w uregulowaniu trybu wybierania urzêdu prezydenta, by³a od nich mniej lub bardziej daleka. Rozwa¿ania nasze s¹ o tyle wa¿ne, ¿e – jak wskazuje Pawe³ B³achowski3 – wspó³czesna Konstytu- cja Rzeczypospolitej z 1997 roku paradoksalnie stosunkowo wiele rozwi¹zañ czerpa³a od swojej poprzedniczki sprzed ponad 60 lat. Koncepcjê ustrojowej pozycji prezydenta w swoich rozwa¿aniach Pi³sudski opiera³ na konsekwentnie wyra¿anej negatywnej opinii o ustawie zasadniczej

* Mgr Bartosz Lewandowski – doktorant w Katedrze Historii Doktryn Polityczno-Prawnych Instytutu Nauk o Pañstwie i Prawie na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszaw- skiego; aplikant Krajowej Szko³y S¹downictwa i Prokuratury. 1 Zob. J. Jêdrzejewicz, W s³u¿bie idei. Fragmenty pamiêtników i pism, Londyn 1972, s. 196. 2 Ustawa Konstytucyjna z dnia 23 kwietnia 1935 (Dz.U z 1935 r. nr 30, poz. 227). 3 P. B³achowski, Wp³yw Konstytucji kwietniowej na pozycjê Prezydenta Rzeczypospolitej w ustawie zasadni- czej z 2 kwietnia 1997 roku, t. LVIII, „Czasopismo prawno-historyczne” 2006, z. 2, s. 291–303.

29 z 1921 roku4, która – jego zdaniem – stanowi³a „karykaturê”5 najwa¿niejszego aktu prawnego w pañstwie6. Wpisywa³o siê to w doœæ powszechn¹ krytykê Konstytucji marcowej w krêgach prawniczych ówczesnego okresu. Ju¿ w roku jej uchwalenia jedni z najwybitniejszych prawników epoki, wœród których mo- ¿na wymieniæ chocia¿by W³adys³awa Leopolda Jaworskiego czy Stanis³awa Estreichera, podwa¿ali zasadnoœæ „zepchniêcia g³owy pañstwa na stanowisko tytularnego i s³omianego reprezentanta Rzeczypospolitej”7 oraz pozbawienie go faktycznej mo¿liwoœci wywierania wp³ywu na . To w³aœnie w praktyce konstytucyjnej parlamentaryzmu II Rzeczypospolitej nale¿y doszukiwaæ siê czynników poœrednio kszta³tuj¹cych u Józefa Pi³sudskiego wizjê prezydenta w systemie ustrojowym. Jednak¿e w¹tpliwoœci Naczelnika Pañstwa, dotycz¹ce trafnoœci zastosowanych rozwi¹zañ w ustawie zasadniczej z marca 1921 roku, przejawia³y siê ju¿ wczeœniej, tzn. przed wybraniem wszystkich konstytucyj- nych organów pañstwa. Odmowa przyjêcia urzêdu prezydenta Rzeczypospolitej stanowi³a dla jego zwolenników du¿e zaskoczenie. Pi³sudski podczas przemó- wienia w obecnoœci pos³ów i senatorów z PSL „Piast”, PSL „Wyzwolenie”, PPS oraz Narodowej Partii Robotniczej w dniu 4 grudnia 1922 roku motywowa³ tak¹ decyzjê dwiema przyczynami. Pierwsz¹ z nich by³ fakt, ¿e sam nie jest cz³owie- kiem kompromisu: „Tymczasem kompromis jest silnie zwi¹zany z istot¹ demo- kratyzmu. Polega on bowiem na uznaniu, ¿e nie tylko moja wola, jednej strony czy chêæ jest uprawniona do przejawienia siê w pañstwie, lecz ¿e równe prawa ma wola i chêæ innych”8. Drugi czynnik stanowi wypracowana w Konstytucji marcowej funkcja g³owy pañstwa, jak¹ jest wed³ug niego „wywieranie wp³ywu bez posiadania praw”9. Pi³sudski wiedzia³, ¿e tak s³aba pozycja g³owy pañstwa w ustrojowym porz¹dku by³a celowo propagowana przez prawicê w obawie przed objêciem tego urzêdu przez niego samego. Wyra¿a³ tak¹ opiniê wielokro- tnie m.in. w wywiadzie udzielonym Tadeuszowi Œwiêcickiemu w roku 1930, mówi¹c, ¿e Konstytucja marcowa „(…) by³a robiona ad hominem, czyli w sto- sunku do przypuszczalnego kandydata (…), to znaczy personalnie w stosunku

4 Ustawa z dnia 17 marca 1921 r. – Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej (Dz.U. z 1921 r. nr 44, poz. 267). 5 W. Baranowski, Rozmowy z Pi³sudskim 1916–1931, Warszawa 1990, s. 116. 6 Zob. np. J. Pi³sudski, Pisma zbiorowe, t. IX, Warszawa 1937, s. 264. 7 S. Estreicher, Przewodnia idea konstytucji marcowej, [w:] tego¿, O konstytucji i polityce Drugiej Rzeczypo- spolitej, Warszawa 2001, s. 38–39; zob. te¿ W.L. Jaworski, Rz¹d, [w:] tego¿, O prawie, pañstwie i kon- stytucji, Warszawa 1996, s. 40–41. 8 Warto zwróciæ uwagê, ¿e, trochê zaprzeczaj¹c swoim s³owom, w latach 1918–1922, najpierw jako Tymczasowy Naczelnik Pañstwa (29 listopada 1918 – 20 lutego 1919), a potem jako Naczelnik Pañstwa (20 lutego 1919 – 14 grudnia 1922) wielokrotnie przejawia³ w swoich decyzjach wyczu- cie i sprawiedliwoœæ w podejmowanych przez siebie dzia³aniach. 9 Oba cytaty: J. Pi³sudski, O pañstwie i armii. Wybór pism, Warszawa 1985, s. 151–158.

30 do mnie”10. Krzysztof Kawalec11 s³usznie zwraca uwagê, ¿e w ca³ej sytuacji paradoksalnie prawa czêœæ polskiej sceny politycznej ¿¹da³a os³abienia g³owy pañstwa, lewa natomiast d¹¿y³a do jej wzmocnienia. Jest to sprzeczne z doktry- nalnymi za³o¿eniami ustrojowymi obu obozów politycznych. Mo¿na uznaæ, ¿e mamy tutaj do czynienia z klasycznym przyk³adem odst¹pienia od teoretycz- nych podstaw danej myœli ustrojowej, na rzecz partykularnego interesu poli- tycznego. Takie dzia³anie wydaje siê mieæ tak¿e doœæ znaczny wp³yw na wypo- wiedzi by³ego Komendanta dotycz¹ce najwa¿niejszego aktu prawnego w pañ- stwie. W póŸniejszym okresie dzia³ania podejmowane przez niego bêd¹ mia³y na celu wykazanie, ¿e ustawa zasadnicza z 1921 roku nie potrafi zmierzyæ siê – jak to trafnie uj¹³ A. Chojnowski – z fenomenem Marsza³ka12. Warto wskazaæ, ¿e w pocz¹tkowym okresie polskiej pañstwowoœci Pi³sud- skiemu niezwykle mocno zale¿a³o na pilnym zwo³aniu Sejmu Ustawodawcze- go i legitymizacji w³adzy w odrodzonym kraju. Temu mia³o s³u¿yæ utworzenie rz¹du Jêdrzeja Moraczewskiego 18 listopada 1918 roku, który powsta³ g³ównie w celu przygotowania i przeprowadzenia wyborów do Sejmu13. W piêknej i przejmuj¹cej mowie z okazji otwarcia pierwszego posiedzenia jednoizbowego Parlamentu dnia 10 lutego 1919 roku, która stanowi werbalizacjê wiary w istotê oraz przekonanie o koniecznoœci jego utworzenia, mówi³: „W tej godzinie wiel- kiego serc polskich bicia czujê siê szczêœliwym, ¿e przypad³ mi zaszczyt otwieraæ sejm polski, który znowu bêdzie domu swego ojczystego jedynym panem i go- spodarzem. (…) G³êboka sympatia ³¹czy³a ju¿ dawniej Polskê ze œwiatem demokratycznym Europy i Ameryki nieszukaj¹cym s³awy w podbojach i uci- sku innych narodowoœci, a pragn¹cym u³o¿enia stosunków w myœl zasad spra- wiedliwoœci i s³usznoœci”14. Mo¿na zatem uznaæ, ¿e póŸniejsza krytyka Parla- mentu i rozwi¹zañ ustrojowych wynika³a z poczucia zawodu i stwierdzenia, ¿e uchwalona przez Sejm Ustawodawczy w 1921 roku ustawa zasadnicza jest ele- mentem rozgrywki politycznej, po raz kolejny ukazuj¹cej, na czym zale¿y eli- tom w kraju. Praktyka ustrojowa jeszcze bardziej umocni³a Marsza³ka w tym przekonaniu, utwierdzaj¹c go w opinii o koniecznoœci zmian ustrojowych.

10 Ten¿e, Pisma zbiorowe…, t. IX, s. 263. 11 K. Kawalec, Spory o kszta³t ustroju II Rzeczypospolitej, [w:] Polski wiek XX. Dwudziestolecie, K. Persak, P. Machcewicz (red.), Warszawa 2009, s. 110. 12 Zob. A. Chojnowski, Kaprys historii, „Karta” 2006, nr 48, s. 66. 13 Wybory przeprowadzono 26 stycznia 1919 roku, a gabinet Moraczewskiego ust¹pi³ dziesiêæ dni wczeœniej. Kolejnym szefem rz¹du zosta³, zwi¹zany z prawic¹, Ignacy Paderewski. Taka decyzja Pi³sudskiego wynik³a z koniecznoœci wspó³dzia³ania z prawicowym Komitetem Narodowym Pol- ski dzia³aj¹cym w Pary¿u. Tymczasowy Naczelnik Pañstwa doœæ s³usznie przewidzia³, ¿e u³atwi to uznanie pañstwowych instytucji w Warszawie nie tylko de facto ale przede wszystkim de iure. 14 Sprawozdanie stenograficzne z 1. posiedzenia Sejmu Ustawodawczego z dnia 10 lutego 1919 roku, ³amy 2–4.

31 Kolejnym – wa¿niejszym – czynnikiem, który kszta³towa³ spojrzenie Józefa Pi³sudskiego na miejsce g³owy pañstwa w systemie konstytucyjnym Rzeczypo- spolitej, jest fakt napiêtej sytuacji geopolitycznej Polski w okresie miêdzywo- jennym i powszechnej na arenie europejskiej tendencji do odchodzenia od rz¹dów parlamentarno-gabinetowych15. Doœæ czêstym zjawiskiem w Europie Œrodkowo-Wschodniej by³o dochodzenie do w³adzy zazwyczaj w drodze prze- wrotu, jednostek czuj¹cych siê szczególnie predestynowane do jej sprawowa- nia. Bardzo trudne jest wymienienie wszystkich cech wczesnych re¿imów autorytarnych, tym bardziej, ¿e nale¿a³oby uwzglêdniæ specyfikê II Rzeczypo- spolitej16. Do kilku ich istotnych za³o¿eñ nale¿y: 1) rz¹d wystêpuj¹cy jako re- prezentant ca³oœci pañstwa, 2) silny antyparlamentaryzm i os³abienie w³adzy ustawodawczej, 3) wzmocnienie w³adzy wykonawczej, 4) antykomunizm, 5) antyliberalizm, 6) d¹¿enie do spo³ecznego poparcia dzia³alnoœci w³adzy, 7) wysoki wp³yw „autorytetu” – jednostki decyzyjnej i cementuj¹cej elitê w³adzy17. Zasadniczo nie mo¿na myliæ owych ustrojów autorytarnych z ustrojami totalitarnymi. Jeœli bowiem w przypadku tych drugich zaciera³a siê granica miêdzy tym, co prywatne a publiczne, to pierwszy respektowa³ taki po- dzia³ i nie ingerowa³ w sposób drastyczny w ¿ycie obywateli. Normalnym zjawiskiem, towarzysz¹cym stabilizacji rz¹dów autorytar- nych, by³o oktrojowanie lub – tak jak w Polsce – uchwalanie nowych konstytucji (ewentualnie wprowadzanie w nich zmian). Janusz ¯arnowski dostrzega³ wspólne cechy nowych ustaw zasadniczych, które sprowadza³y siê m.in. do uwzglêdnienia dominuj¹cej roli dyktatora – prezydenta czy te¿ króla – któremu z regu³y podporz¹dkowywano w³adzê wykonawcz¹, nadaj¹c mu zarazem dale- ko id¹ce prerogatywy w zakresie ustawodawstwa18. W zwi¹zku z pewn¹ cech¹ konstytutywn¹ autorytaryzmu, jak¹ by³o wzmocnienie w³adzy wykonawczej, a w szczególnoœci g³owy pañstwa w systemie ustrojowym, tak¿e w niej nale¿y doszukiwaæ siê czynników kszta³tuj¹cych wizjê pañstwow¹ Pi³sudskiego. Osoby wchodz¹ce w sk³ad tzw. „elity” sanacyjnej i obracaj¹ce siê w otocze- niu samego by³ego Naczelnika Pañstwa, nale¿a³y do pokolenia wychowywane-

15 J. Malinowski, Zarys myœli politycznej Józefa Pi³sudskiego, Kraków 1989, s. 7; autor ³¹czy ukszta³to- wanie silnej w³adzy prezydenckiej z wymogiem prowadzenia konsekwentnej polityki zagranicz- nej. Niektórzy badacze twierdz¹ natomiast, ¿e Pi³sudski czerpa³ w swojej koncepcji pomys³y zarówno z rozwi¹zañ socjalistycznych, jak i faszystowskich. Pogl¹d ten wydaje siê jednak byæ mocno w¹tpliwy; zob. T. Smoliñski, Rz¹dy Józefa Pi³sudskiego w latach 1926–1935. Studium prawne, Poznañ 1985, s. 18. 16 Na cechy charakterystyczne polskiego autorytaryzmu zwraca uwagê m.in. Przemys³aw Wainger- tner; zob. Ten¿e, Fenomen polskiego autorytaryzmu (1926–1939), „Imponderabilia. Biuletyn Pi³sud- czykowski” 2012, nr 4, s. 11–26. 17 Wiêcej w: F. Ryszka, Pañstwo autorytarne, [w:] Dyktatury w Europie Œrodkowo-Wschodniej, J. ¯arnowski (red.), Warszawa 1973, s. 115–126. 18 J. ¯arnowski, Re¿imy autorytarne w Europie Œrodkowej i Po³udniowo-Wschodniej, [w:] ten¿e (red.), Dy- ktatury…,s.32.

32 go na tradycji powstañ narodowych (szczególnie powstania styczniowego, na którym Pi³sudski skupia³ swoj¹ uwagê badawcz¹ jako historyk19) oraz na pogl¹dach g³oszonych przez krakowsk¹ szko³ê historyczn¹. Sam projekt rewi- zyjny BBWR by³ wielokrotnie uzasadniany odwo³aniem do przyczyn upadku Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Brat by³ego Komendanta – Jan Pi³sudski – podczas posiedzenia Komisji Konstytucyjnej Sejmu RP III kadencji w dniu 11 stycznia 1930 roku stwierdzi³: „Zreszt¹ czy¿ my Polacy nie wiemy dobrze z w³asnego gorzkiego doœwiadczenia, co znaczy zbytni liberalizm ustrojowy. Wszak przedrozbiorowa Polska mia³a ustrój du¿o liberalniejszy od dzisiejszego, a jednak ten ustrój zawiód³, gdy¿ nie stawia³ ¿adnej tamy nieuniknionym wa- dom i u³omnoœciom ludzkim dla osób, których jednoczeœnie uposa¿a³ w ogrom- ne prawa i przywileje. Czy¿ ten przyk³ad nie powinien s³u¿yæ za przestrogê, po- mimo ¿e i tego ustroju, ju¿ nie liberalnego, ale ultraliberalnego bronili w swoim czasie ludzie, byæ mo¿e czasem w najlepszej wierze k³ad¹c w ofierze na o³tarzu umi³owanej przez nich wolnoœci ¿ycie swoje, a jak dziœ jednak wiemy z historii byli oni w³aœciwie nie obroñcami wolnoœci, lecz ich grabarzami”20. Do drugiego z przyczyn upadku Rzeczypospolitej odwo³ywa³ siê Zdzis³aw Lechnicki: „Jeœli chodzi o nasz¹ przesz³oœæ, to wiemy dobrze, ¿e brak tej silnej w³adzy rz¹dz¹cej by³ jedn¹ z najwa¿niejszych przyczyn upadku naszego pañstwa. Wiemy, ¿e je- dynie brakowi wyraŸnej linii politycznej w polityce zagranicznej mo¿na przypi- saæ fakt, ¿e na terenie b. Pañstwa Polskiego powsta³y te pañstwa zaborcze, któ- re póŸniej przyczyni³y siê do jego upadku. (…) Zdaje mi siê, ¿e dziœ powinniœmy posiadaæ tê œwiadomoœæ, ¿eby postawiæ czo³o tym wszystkim trudnoœciom (…) mo¿e jedynie silna w³adza”21. W zwi¹zku z powy¿szym tak¿e w tym aspekcie nale¿y upatrywaæ podstawy do wytwarzania przez czo³owych przedstawicieli obozu pi³sudczykowskiego zmienionej wizji ustrojowej II Rzeczypospolitej.

Status i funkcje Prezydenta RP w opinii J. Pi³sudskiego

W rozwa¿aniach samego Józefa Pi³sudskiego pozycja Prezydenta w syste- mie konstytucyjnym II Rzeczypospolitej jest niezwykle istotna22, co przejawia

19 Bezpoœrednim wytworem jego pracy jako historyka wojskowoœci, jest nied³ugie beletrystyczne opracowanie dzia³añ wojennych podczas pierwszych dni powstania styczniowego: J. Pi³sudski, 22 stycznia 1863, Lwów 1938. Warto wspomnieæ o ostatnio powtórnie wydanej ksi¹¿ce, która ana- lizuje pracê Marsza³ka jako historyka wojskowoœci: A. Chwalba, Józef Pi³sudski. Historyk wojskowo- œci, Warszawa 2007. 20 Sprawozdanie stenograficzne z rozpraw Komisji Konstytucyjnej Sejmu RP nad rewizj¹ konstytucji, Warsza- wa 1930, druk sejmowy nr 777, s. 12. 21 Ibidem,s.40. 22 A. Piasecki, Tezy konstytucyjne Marsza³ka Pi³sudskiego, Warszawa 1931, s. 14.

33 siê m.in. w stosunkowo du¿ej liczbie wypowiedzi na ten temat oraz akcentowa- niu czo³owego miejsca g³owy pañstwa wœród organów innych w³adz. Nie- zast¹pionym w tej materii Ÿród³em s¹ wywiady oraz wspomnienia najbli¿szych wspó³pracowników Komendanta. Nale¿y zwróciæ uwagê, i¿ Komendant od¿eg- nywa³ siê od czerpania wzorca z systemów ustrojowych innych pañstw. 25 ma- ja 1926 roku, a zatem nied³ugo po zdobyciu w³adzy w wyniku zamachu majo- wego, udzieli³ wywiadu korespondentowi paryskiego dziennika „Le Matin”, w którym wypowiada³ siê o roli g³owy pañstwa w porz¹dku konstytucyjnym. Powiedzia³ wtedy: „Nie mówiê, aby trzeba by³o dok³adnie naœladowaæ Stany Zjednoczone, gdzie wielka si³a w³adzy centralnej jest zrównowa¿ona szerok¹ autonomi¹ ró¿nych stanów, ale trzeba szukaæ w tym zakresie pojêæ czegoœ, co mo¿na by zastosowaæ w Polsce”23. Mo¿na wyodrêbniæ kilka aspektów, które podejmuje Pi³sudski w swoich rozwa¿aniach. Na potrzeby niniejszej rozprawy warto bli¿ej opisaæ dwa z nich: 1) sytuacjê prawn¹ (status) g³owy pañstwa oraz 2) jego funkcje w modelu ustrojowym Rzeczypospolitej. J. Pi³sudski niezwykle mocno akcentowa³ wyj¹tkowoœæ Prezydenta jako urzêdu, jednostki oraz obywatela. W jednym z serii wywiadów udzielonych Bo- gus³awowi Miedziñskiemu w roku 1930 okreœli³ g³owê pañstwa mianem „jedy- nego suwerena”24. Takiego samego okreœlenia u¿y³ w czerwcu 1929 roku na rozprawie przed Trybuna³em Stanu w sprawie odpowiedzialnoœci by³ego mini- stra skarbu Gabriela Czechowicza25. Marsza³ek pojmowa³ jednak ow¹ „suwe- rennoœæ” w sposób bardzo szczególny. Nie mo¿na na pewno uto¿samiaæ jej z klasycznym pojêciem „suwerennoœci” prezentowanym przez Jana Jakuba Ro- usseau, czy te¿ jako pewnego bytu na wzór koncepcji Thomasa Hobbes'a. Prezy- dent – suweren w koncepcji J. Pi³sudskiego to regulator ca³oœci pañstwa, stoj¹cy niejako z boku machiny pañstwowej i jako jedyny posiadaj¹cy legitymacjê do jej naprawy czy wymiany zepsutych czêœci. St¹d te¿ Ustawa Konstytucyjna z 23 kwietnia 1935 roku w art. 2 ust. 4 stanowi, ¿e w osobie prezydenta „skupia siê jednolita i niepodzielna w³adza pañstwowa”. Jest on zatem „uosobieniem pañ- stwa”, na którego czele stoi, zgodnie z ust. 1. Jako ten najwy¿szy reprezentant „wspólnego dobra wszystkich obywateli” (art. 1 ust. 1) nie mo¿e byæ, ze wzglê- du na pe³nion¹ funkcjê, odpowiedzialny przed jakimkolwiek innym organem. Ponadto w wypowiedzi dla T. Œwiêcickiego Pi³sudski stwierdza, ¿e prezydent jest „(…) najwy¿szym ze wszystkich obywateli pañstwa”26. Akcentowanie

23 J. Pi³sudski, O pañstwie i armii…, s. 247–249. 24 Ten¿e, Pisma zbiorowe…, t. IX, s. 263. 25 Z. Landau, B. Skrzeszewska, Sprawa Gabriela Czechowicza przed Trybuna³em Stanu, Warszawa 1961, s. 118. 26 J. Pi³sudski, Pisma zbiorowe…, t. IX, s. 266–267.

34 owej wyj¹tkowoœci g³owy pañstwa wyklucza odpowiedzialnoœæ przed naro- dem. Ten Primus inter pares mo¿e zatem odpowiadaæ – tak jak to stwierdza³ art. 2 ust. 2 Konstytucji Kwietniowej – jedynie „wobec Boga i historii za losy Pañ- stwa”. Nie mamy w tym przypadku do czynienia – przynajmniej w teorii – z urzêdem nieodpowiedzialnym, przy przyjêciu idealistycznej wizji prezydenta prezentowanej przez Marsza³ka. W wypowiedziach Pi³sudskiego przejawia siê obraz g³owy pañstwa jako czynnika decyzyjnego niezale¿nego od innych i nie- podatnego na namiêtnoœci zak³ócaj¹ce podjêcie s³usznych dzia³añ w okresie kryzysowym27. Prezydent stanowi pewien byt niezale¿ny i niezawis³y, który przed podjêciem jakiejkolwiek decyzji oceni w sumieniu, który wybór bêdzie odpowiedniejszy, a którego praca dba o „równowagê i harmoniê, pomimo wszelkich taræ i nawet walk”28. Osoba sprawuj¹ca tak wa¿ny urz¹d to osoba w pe³ni œwiadoma swojej misji i ci¹¿¹cego na niej obowi¹zku, co wynika wprost z treœci przysiêgi prezydenckiej uregulowanej w art. 19 Konstytucji kwietnio- wej: „Œwiadom odpowiedzialnoœci wobec Boga i historii za losy Pañstwa, przy- siêgam (…) praw zwierzchniczych Pañstwa broniæ, jego godnoœci strzec, usta- wê konstytucyjn¹ stosowaæ, wzglêdem wszystkich obywateli równ¹ kierowaæ siê sprawiedliwoœci¹, z³o i niebezpieczeñstwo od Pañstwa odwracaæ, a troskê o jego dobro za naczelny poczytywaæ sobie obowi¹zek”. Twórcy ustawy zasad- niczej dostrzegali brak jakiejkolwiek sankcji prawnej, która mog³aby zostaæ za- stosowana w przypadku niewype³niania swojej funkcji przez Prezydenta Rze- czypospolitej. Uznali jednak, ¿e moralna odpowiedzialnoœæ za losy pañstwa bêdzie wystarczaj¹ca. Stanis³aw Car pisa³: „Ktoœ mo¿e uwa¿aæ, ¿e sankcje for- malne, sankcje prawne, zagro¿enia karami jest skuteczniejszym hamulcem, ni¿ sankcje moralne… S¹dzê, ¿e sankcje o charakterze moralnym bêd¹ dla wysoko postawionego czynnika w Pañstwie skuteczniejszym hamulcem i wskazówk¹ postêpowania, ni¿ sankcje formalno-prawne”29. Przy wyjœciu z takich za³o¿eñ, os³awiony ju¿ ust. 2 art. 2, dotycz¹cy odpowiedzialnoœci g³owy pañstwa, nie wydaje siê byæ a¿ tak straszny dla wspó³czesnych teoretyków prawa. Wed³ug Pi³sudskiego prezydent jest reprezentantem „ca³oœci pañstwa”30 i spo³eczeñstwa, stoj¹cym ponad partiami zarówno „w chwili wyboru, jak i sprawowaniu urzêdu”31. Sam Pi³sudski mówi³: „Jako naczelnik pañstwa nie mogê byæ naczelnikiem ani ¿adnej grupy lub stronnictwa (…) jestem naczelni- kiem ca³ego narodu i wszystkich jego warstw”32. Jednoczeœnie zwraca³ uwagê

27 Ibidem, s. 268–269. 28 Ibidem, s. 267. 29 S. Car, Czynnik równowagi w nowej konstytucji, Warszawa 1935, s. 14. 30 Ibidem, s. 268. 31 W. T. Kulesza, Koncepcje ideowo-polityczne obozu rz¹dz¹cego w Polsce w latach 1926–1935, Wroc³aw 1985, s. 49. 32 J. Pi³sudski, Pisma zbiorowe…, t. V, s. 263.

35 parlamentarzystów na niemo¿noœæ upolitycznienia urzêdu: „¯adna si³a fizycz- na nie zaci¹¿y nad wami. Da³em gwarancjê swobodnego wyboru prezydenta, (…) ale ostrzegam, nie zawierajcie z kandydatem na prezydenta uk³adów par- tyjnych. Kandydat na prezydenta musi staæ ponad stronnictwami, powinien umieæ reprezentowaæ ca³y naród”33. Taki pogl¹d wi¹¿e siê œciœle z trybem wy- bierania g³owy Pañstwa, które mia³o nast¹piæ nie przez Zgromadzenie Narodo- we, jak normowa³a to konstytucja marcowa, ale w wyniku wyborów powszech- nych34. Co ciekawe, by³y premier i Marsza³ek III Sejmu Polski miêdzywojennej Kazimierz Œwitalski zanotowa³ w swoim „Diariuszu”, ¿e Marsza³ek rozwa¿a³ koncepcjê do¿ywotnej prezydentury czy te¿ wyd³u¿enia kadencji na d³u¿ej ni¿ 10 lat35. Pomys³ ten jednak porzuci³ ze wzglêdu na wizjê praktycznego niepo- wodzenia urzeczywistnienia takich rozwi¹zañ. Przyjêto jedynie niezmieniony 7-letni okres urzêdowania g³owy pañstwa36. Twórcy Konstytucji kwietniowej nieco bardziej skomplikowali tryb wyboru g³owy pañstwa. Zgodnie z art. 16 ust.1–codozasady – Prezydenta Rzeczypospolitej wybiera³o Zgromadzenie Elektorów, w sk³adzie wymienionym w artykule nastêpnym37. Jednak w przy- padku, gdy ustêpuj¹cy prezydent zaproponowa³ osobê na ten urz¹d, obywatele w g³osowaniu powszechnym wybierali jednego spoœród kandydatów: Zgroma- dzenia Elektorów oraz ustêpuj¹cego prezydenta. Rozszerzono zatem uprawnie- nia „najwy¿szego reprezentanta” w tej materii pomimo wyraŸnych dyrektyw Marsza³ka, dotycz¹cych tworzonej konstytucji. Jak s³usznie zauwa¿y³ by³y Marsza³ek Sejmu Maciej Rataj, ukszta³towanie w taki sposób procedury wybor- czej prawie ca³kowicie uniemo¿liwia³o pochodzenie osoby sprawuj¹cej najwa¿- niejszy urz¹d w pañstwie z wyborów powszechnych38. Drugi aspekt to zagadnienie funkcji g³owy pañstwa w systemie ustrojo- wym Rzeczypospolitej, któr¹ nakreœli³ Józef Pi³sudski. Na wstêpie nale¿y za- znaczyæ, ¿e widzia³ on dzia³anie pañstwa jako pewnej machiny, z³o¿onej z czê- œci, które powinny do siebie pasowaæ i ze sob¹ wspó³dzia³aæ, gdy¿ stanowi to warunek sprawnego jej funkcjonowania. W opinii Marsza³ka Ÿród³em niepo-

33 Relacja prasowa „Kuriera Porannego” z 29 maja 1926 roku za: J. Pi³sudski, O pañstwie i armii…, s. 252–254. 34 Ten¿e, Pisma zbiorowe…, t. IX, s. 270. 35 K. Œwitalski, Diariusz 1919–1935, Warszawa 1992, s. 620–621. 36 D³ugoœæ kadencji by³a m.in. równa kadencjom prezydenta we Francji i Czechos³owacji; M. Kallas (red.), Konstytucje Polski. Studia monograficzne z dziejów polskiego konstytucjonalizmu, Warszawa 1990, t. II, s. 85. 37 Zgromadzenie Elektorów sk³ada³o siê z Marsza³ka Senatu jako przewodnicz¹cego, Marsza³ka Sej- mu jako jego zastêpcy, z Prezesa Rady Ministrów, Pierwszego Prezesa S¹du Najwy¿szego, Gene- ralnego Inspektora Si³ Zbrojnych oraz z 75 elektorów wybranych spoœród obywateli najgodniej- szych w 2/3 przez Sejm i w 1/3 przez Senat. 38 M. Rataj, O parlamentaryzmie, pañstwie demokratycznym i sanacji, Warszawa 1998, s. 147.

36 wodzeñ jest brak podzia³u funkcji miêdzy trzema g³ównymi „sprê¿ynami cen- trali pañstwowej”: miêdzy prezydentem, rz¹dem a „cia³ami wybranymi”39.Co za tym idzie, nale¿a³o, oprócz dokonania œcis³ego rozdzia³u funkcji miêdzy na- czelne organy, wyodrêbniæ tego, kto pracê ca³ej maszyny bêdzie dogl¹da³ i prze- ciwdzia³a³ tarciom poszczególnych jej czêœci. To mia³o pozostaæ w gestii prezy- denta, którego rola sprowadzaæ siê musi (…) do regulowania ca³ej maszyny centralnej pañstwa”40. To w³aœnie z tej najwa¿niejszej funkcji wynika specjalny status g³owy pañstwa w ustroju konstytucyjnym, który czyni³ go niezale¿nym od innych organów oraz nieodpowiedzialnym przed nikim. W przeciwnym ra- zie grozi³oby to kontestowaniem dzia³añ „jedynego suwerena” oraz prób¹ pod- wa¿enia jego autorytetu. Nastêpstwem tej specjalnej roli by³o przyznanie mu bezpoœredniej w³adzy nad „(…) wszystkimi stronami, które daj¹ starcia, brak harmonii i zgrzyty”41. St¹d te¿ wynika du¿a iloœæ uprawnieñ dla g³owy pañstwa w stosunku do ministrów, sejmu i senatu. Powinny one nale¿eæ do prerogatyw, a nie wymagaæ kontrasygnaty ze strony odpowiedniego cz³onka Rady Mini- strów. Sama instytucja kontrasygnaty by³a uwa¿ana przez by³ego Naczelnika Pañstwa za niepotrzebn¹, gdy¿ za bardzo ogranicza³a wydaj¹cego akty urzêdo- we. W grudniu 1922 roku stwierdzi³: „Sytuacja dla Pana Prezydenta Rzeczypo- spolitej jest trudna i nieweso³a. Albowiem ka¿da jego czynnoœæ jest z racji jego nieodpowiedzialnoœci kontrasygnowana. Znajduje siê on tak, jak ma³e dziecko, pod sta³¹ opiek¹ ministrów, ¿e nie u¿yjê tu na serio ¿artu, ¿e nawet prywatne moje akty w Belwederze musz¹ byæ pod opiek¹ i kontrasygnowane”42. Nato- miast podczas spotkania z grup¹ pos³ów i senatorów BBWR w dniu 13 marca 1928 roku mówi³: „(…) nale¿y rozszerzyæ w³adzê prezydenta. Jego rola jest zbyt nik³a. Nie mo¿e zrobiæ nic bez kontrasygnaty”43. Œwitalski zanotowa³ pod t¹ sam¹ dat¹: „Komendant odczuwa wstyd, gdy w roli premiera kontrasygnuje pewne zarz¹dzenia prezydenta. Opieka nad cz³owiekiem sprawuj¹cym ten urz¹d idzie a¿ tak daleko, ¿e jest on uzale¿niony od rz¹du nawet przy nomino- waniu funkcjonariuszy swej kancelarii”44. Jak pisze Jacek Srokosz, propozycja wydzielenia osobistych uprawnieñ g³owy pañstwa i zwolnienia ich z obo- wi¹zku kontrasygnaty by³a szczególnie bliska œrodowiskom konserwatywnym.

39 J. Pi³sudski, Pisma zbiorowe…, t. IX, s. 262–264. 40 Ibidem, s. 267; zob. te¿ K. Œwitalski, Diariusz 1919–1935…, s. 528. 41 J. Pi³sudski, Pisma zbiorowe…, t. IX, s. 267. 42 Zob. ten¿e, Pisma zbiorowe…, t. V, s. 287–296. 43 Ibidem, s. 105–107. 44 K. Œwitalski, Diariusz 1919–1935…, s. 340; zob. A. Anusz, Decyduj¹cy moment w ¿yciu pañstwa, „Kur- jer Poranny” z dnia 17 paŸdziernika 1930, s.2; zob. te¿ J. Pi³sudski, Pisma zbiorowe…, t. IX, s. 267–268.

37 Wspó³twórca Konstytucji S. Car zaczerpn¹³ pomys³ stosownych rozwi¹zañ legi- slacyjnych od wybitnego polskiego normatywisty W.L. Jaworskiego45. Istotne jest jednak stwierdzenie, ¿e prezydent w koncepcji Pi³sudskiego nie jest powo³any do rz¹dzenia. Marsza³ek wyraŸnie stwierdza: „pozostawiæ nale¿y rz¹dowi (…) wszystko to, co jest rz¹dem istotnym i wszystko to, co jest zwi¹zane z technik¹ pracy rz¹dowej i nie nale¿y do Prezydenta (…) obci¹¿aæ rzeczami techniki rz¹dzenia. Pozostawiaj¹c jemu swobody w innej dziedzinie pracy rz¹dowej”46. Za tê dziedzinê uwa¿a³ politykê zagraniczn¹ i wojsko47, czyli w zasadzie to, czym przez ca³y okres sprawowania w³adzy od 1926 roku do œmierci zajmowa³ siê osobiœcie i co z punktu widzenia utrzymania niepodleg- ³oœci Rzeczypospolitej by³o najwa¿niejsze. Rozró¿nienie tych dwóch kwestii: 1) nadzoru wnêtrza machiny pañstwowej przez prezydenta oraz 2) napêdzanie tej machiny przez wszystkie w³adze, ma fundamentalne znaczenie dla zrozu- mienia rozwi¹zañ ustrojowych Pi³sudskiego. W pierwszej z nich g³owa pañstwa ma bardzo szerokie kompetencje uzasadnione zadaniem dbania o sprawne funkcjonowanie pañstwa. St¹d te¿ wynika powierzenie mu „w³adzy zwierzch- niej” wyra¿onej expressis verbis w art. 3 ust. 1 Konstytucji kwietniowej. W takim modelu ustrojowym nie ma po prostu miejsca na klasyczny trójpodzia³ w³adzy, gdy¿ musi istnieæ w³adza – jak to uj¹³ A. Piasecki48 – niejako „wywy¿szona” ponad w³adzê ustawodawcz¹ i wykonawcz¹. Jest to ca³kowicie uzasadnione wartoœciami nadrzêdnymi. Konstanty Grzybowski w swoim artykule pt. Mode- rator Imperii ujmuje zarysowan¹ wy¿ej koncepcjê „stró¿a konstytucji” nastê- puj¹co: „Zapewnienie poszanowania dla podstawowych zasad ustroju jest (…) mo¿liwe tylko wtedy, jeœli siê ich stró¿a – g³owê pañstwa postawi nad organami pañstwowymi wyra¿aj¹cymi ró¿nolitoœæ lub nawet wewnêtrzne rozbicie spo³eczeñstwa, czyli jeœli w interesie tych zasad nadrzêdnych postawi siê go nad normami prawnymi, tak¿e konstytucyjnymi, pod wp³ywem których rozbi- cie wewnêtrzne spo³eczeñstwa znajduje swój wyraz w funkcjonowaniu innych organów pañstwowych w pierwszym rzêdzie parlamentu”49.

45 J. Srokosz, Akty rz¹dowe g³owy pañstwa w koncepcjach ustrojowych Stanis³awa Cara, „Imponderabilia. Biuletyn Pi³sudczykowski” 2012, nr 4, s. 225. 46 Ibidem, s. 266–267; zob. te¿ K. Œwitalski, Diariusz 1919–1935…, s. 528. 47 Ibidem, s. 355; F. S³awoj-Sk³adkowski, Strzêpy meldunków, Warszawa 1988, s. 144. 48 A. Piasecki, Tezy konstytucyjne…, s. 16. 49 K. Grzybowski, Moderator Imperii, „Czasopismo Prawno-Historyczne” 1963, t. XV, z. 2, s. 118.

38 Konstytucja z 1935 roku jako próba realizacji ustrojowej wizji J. Pi³sudskiego

Konsekwencj¹ wy¿ej opisanych za³o¿eñ ustrojowych by³o przyznanie pre- zydentowi w Konstytucji z kwietnia 1935 roku bardzo szerokich uprawnieñ od- nosz¹cych siê do relacji z ró¿nymi organami w³adzy50. Ustawa zasadnicza wprowadza³a ustrój, który niektórzy badacze okreœlaj¹ mianem „prezydenckiej odmiany systemu parlamentarnego”51. Stanowisko takie by³o jednak s³usznie kwestionowane52. W rozwi¹zaniach przyjêtych w Konstytucji z 1935 roku rola parlamentu zosta³a na tyle ograniczona, ¿e trudno uznaæ za trafne u¿ycie przy- miotnika „parlamentarna”. Zagadnienie wymaga jednak szerszej analizy. Przepis art. 11 Konstytucji kwietniowej okreœla prezydenta mianem „czyn- nika nadrzêdnego”, a jako zadanie powierza mu „harmonizowanie dzia³ania naczelnych organów pañstwowych”. Natomiast do konkretnych uprawnieñ g³owy pañstwa, stanowi¹cych jego prerogatywy i s³u¿¹cych pe³nieniu roli mo- deratora, mo¿na zaliczyæ np. mianowanie i odwo³ywanie prezesa Rady Mini- strów (art. 13 ust. 2 lit. c), powo³ywanie senatorów piastuj¹cych mandat (art. 13 ust. 2 lit. f), czy inny sposób realizacji funkcji kreacyjnej, rozwi¹zywanie Sej- mu i Senatu przed up³ywem kadencji (art. 13 ust. 2 lit. h), oddawanie cz³onków rz¹du pod s¹d Trybuna³u Stanu (art. 13 ust. 2 lit. i), ponoszenie przez cz³onków rz¹du odpowiedzialnoœci politycznej przed prezydentem (art. 28), czy te¿ mo¿- liwoœæ rozwi¹zania przez prezydenta izb ustawodawczych w przypadku poci¹gniêcia cz³onków Rady Ministrów do odpowiedzialnoœci parlamentarnej (art. 29). Druga funkcja odnosz¹ca siê do konkretnych dziedzin, w których g³owa pañstwa powinna i faktycznie mo¿e decydowaæ, jest zwi¹zana z: 1) funkcj¹ prezydenta jako reprezentanta pañstwa (chodzi tutaj o kompetencjê w dziedzi- nie stosunków miêdzynarodowych) i 2) z funkcj¹ prezydenta przeciw- dzia³aj¹cego kryzysom pañstwowym. Pierwszy ze wspomnianych elementów

50 Doœæ szczegó³owej analizie kompetencji Prezydenta Rzeczypospolitej w Konstytucji kwietniowej podj¹³ siê Dariusz Górecki; zob. Ten¿e, Prezydent w Konstytucji kwietniowej – oryginalnoœæ rozwi¹zania konstytucyjnego, [w:] Prawo konstytucyjne II Rzeczypospolitej. Nauka i instytucje, P. Sarnecki (red.), Kraków 2006, s. 134–153. 51 L. Ma¿ewski, Prezydencjalna odmiana systemu parlamentarnego w konstytucji kwietniowej, „Studia Praw- nicze 1984, nr 3–4, s. 105–133. 52 Jak zauwa¿a Przemys³aw Kieroñczyk, Konstytucja litewska z 1938 roku w znacznej mierze czer- pa³a z rozwi¹zañ polskiej Konstytucji kwietniowej. W odniesieniu do obu z nich stwierdzi³, ¿e po- jêcia „system prezydencko-parlamentarny” czy „odmiana systemu parlamentarnego sugeruj¹ przynajmniej minimalny stopieñ partnerstwa parlamentu i g³owy pañstwa. (…) I w polskim, i w litewskim przypadku partnerstwo to by³o nader dyskusyjne”. Zob. ten¿e, Pañstwo bez parla- mentu. Kilka uwag o miêdzywojennej historii konstytucjonalizmu litewskiego, „Przegl¹d Sejmowy” 2003, nr 4 (57), s. 92, przyp. 53.

39 twórcy Konstytucji kwietniowej rozwinêli w art. 12, który przyznawa³ prezy- dentowi kompetencjê np. do reprezentowania pañstwa na zewn¹trz, przyjmo- wania i wysy³ania przedstawicieli (art. 12 lit. e), zawierania i ratyfikowania umów miêdzynarodowych (art. 12 lit. g). Drugi aspekt wi¹za³ siê z szerszym pojêciem g³owy pañstwa jako obroñcy i stró¿a bezpieczeñstwa. W Konstytucji z 1935 roku regulowa³ to odrêbny rozdzia³ XII o tytule „Stan zagro¿enia Pañ- stwa”. Szerokie kompetencje prezydenta przejawiaj¹ siê tutaj np. w wyra¿eniu zezwolenia na wprowadzenie przez Radê Ministrów stanu wyj¹tkowego (art. 78 ust. 1), wy³¹czne prawo zarz¹dzania stanu wojennego (art. 79 ust. 1), wszy- stkie uprawnienia wynikaj¹ce ze zwierzchnictwa nad Si³ami Zbrojnymi, czy te¿ znany art. 24, który przyznawa³ prezydentowi prawo do wyznaczenia swojego nastêpcy na czas wojny. Z zadaniem ochrony stabilizacji kraju i ustrojowego sta- tus quo ³¹czy siê tak¿e prawo wydawania przez prezydenta dekretów (art. 49 ust. 1), jednak¿e – co do zasady – wy³¹cznie z upowa¿nienia ustawy (art. 55 ust. 1). Ponadto ust. 2 art. 55 przyznawa³ prezydentowi kompetencjê do wydawania na wniosek Rady Ministrów takiej formy aktów normatywnych w momencie, gdy sejm jest rozwi¹zany i, co istotne, w razie „koniecznoœci pañstwowej”. Wspom- niana klauzula generalna jest zakresowo szersza od wprowadzonej do Konsty- tucji marcowej nowel¹ z sierpnia 1926 roku i ograniczaj¹cej mo¿liwoœæ wyda- wania rozporz¹dzeñ z moc¹ ustawy tylko w przypadku wyst¹pienia „nag³ej” koniecznoœci pañstwowej (art. 44 ust. 1 ustawy zasadniczej z 17 marca 1921 roku)53. Sam J. Pi³sudski nie odnosi³ siê do instytucji dekretów z pe³nym zaufa- niem. Na wspomnianej ju¿ konferencji u Walerego S³awka z cz³onkami BBWR mówi³ wyraŸnie: „(…) nie lubiê dekretów i z dekretami spieszyæ siê nie bêdê. Zreszt¹ uwa¿am, ¿e dekrety s¹ jedynie racjonalne, gdy chodzi o unifikacjê ko- dyfikacji, zacieraj¹cej ró¿nice dawnych zaborów”54. Kilka miesiêcy póŸniej zwe- ryfikowa³ swoje pogl¹dy i wyraŸnie zaznaczy³, ¿e koniecznoœci¹ jest wprowa-

53 Sama idea œrodków podejmowanych w nadzwyczajnych sytuacjach pañstwowych by³a przewi- dziana np. w art. 48 Konstytucji Republiki Weimarskiej z 1919 roku. Ustêp 2 stanowi³: „Der Reichspräsident kann, wenn im Deutschen Reiche die öffentliche Sicherheit und Ordnung erheblich gestört oder gefährdet wird, die zur Wiederherstellung der öffentlichen Sicherheit und Ordnung nötigen Maßnahmen treffen, erforderlichenfalls mit Hilfe der bewaffneten Macht einschreiten. Zu diesem Zwecke darf er vorübergehend die in den Artikeln114, 115, 117, 118, 123, 124 und 153 festgesetzten Grundrechte ganz oder zum Teil außer Kraft setzen” („Prezydent Rzeszy, w sytuacji, gdy publiczne bezpieczeñstwo i porz¹dek Rzeszy Niemieckiej jest znacznie zak³ócony albo zagro¿ony, mo¿e podejmowaæ konie- czne œrodki do przywrócenia powszechnego bezpieczeñstwa i porz¹dku, a gdy jest to wymagane, za pomoc¹ interwencji Si³ Zbrojnych. Do tego celu mo¿e przejœciowo zawieszaæ obowi¹zywanie w ca³oœci lub czêœciowo praw podstawowych ustanowionych w art. 114, 115, 117, 118, 123, 124 i 153”). Konstrukcja aktów g³owy pañstwa z moc¹ ustawy (Notverordnungen), jednak¿e tylko pod- czas stanów nadzwyczajnych, przewidziana by³a tak¿e przez Konstytucjê Republiki Austriackiej z 1920 roku w brzmieniu po nowelizacji z 1929 roku; zob. K. Dunaj, Constitutional Position of the President of Austria, [w:] Evolution of Constitutionalism in the selected states of Central and Eastern Europe, J. Matwiejuk, K. Prokop (eds.), Bia³ystok 2010, s. 416. 54 A. Anusz, Decyduj¹cy moment w ¿yciu pañstwa…, s. 2, K. Œwitalski, Diariusz 1919–1935…, s. 342–343.

40 dzenie przepisów dotycz¹cych dekretowania przez g³owê pañstwa55. Wydaje siê, ¿e taka zmiana pogl¹dów by³a wyrazem braku ca³kowitego zaufania do Par- lamentu, mimo ¿e opinie te zosta³y wypowiedziane po wyborach w listopadzie 1930 roku, kiedy BBWR zdoby³ w sejmie wiêkszoœæ mandatów, a w senacie nie- mal 2/3. Tak istotna materia jak prawodawstwo, pozostawiona wy³¹cznie w ko- mpetencji sejmu i senatu, by³aby niebezpieczna dla rz¹dz¹cych nie tylko w za- kresie polityki wewnêtrznej, ale tak¿e zewnêtrznej56. Dodatkowo nale¿y podkreœliæ ró¿norodnoœæ kwestii regulowanych w póŸniejszym okresie za po- moc¹ tego œrodka prawnego oraz jego przydatnoœæ jako szybkiego instrumentu legislacyjnego57.

Podsumowanie

Bardzo trudno odpowiedzieæ na pytanie, jak znacz¹cy wp³yw mia³y enun- cjacje J. Pi³sudskiego na kszta³t ustrojowy Rzeczypospolitej po wejœciu w ¿ycie (z dniem og³oszenia!) ustawy zasadniczej z 23 kwietnia 1935 roku. Eugeniusz Zwierzchowski twierdzi, ¿e trudno by³oby wykazaæ sprzecznoœæ postanowieñ Konstytucji kwietniowej z pogl¹dami Marsza³ka, a ca³e zagadnienie rozpatry- waæ w kategorii zgodnoœci rozwi¹zañ ustrojowych z ich istot¹ wyra¿on¹ przez by³ego Komendanta58. Jest to pogl¹d s³uszny, gdy¿ Pi³sudski sam nigdy osobi- œcie nie uczestniczy³ w tworzeniu tego aktu normatywnego. Wniesiony do sej- mu przez W. S³awka w dniu 6 lutego 1929 roku59 projekt rewizji konstytucji nie

55 Ibidem, s. 355. 56 Warto wspomnieæ jeden przyk³ad polityczno-personalnego konfliktu na linii Prezydent – Sejm. Po œmierci Marsza³ka Sejmu IV kadencji S. Cara w dniu 18 czerwca 1938 r., na przewodnicz¹cego izby ni¿szej Parlamentu wybrano Walerego S³awka, wbrew ¿¹daniom prezydenta Ignacego Mo- œcickiego oraz prezesa Rady Ministrów Felicjana S³awoja-Sk³adkowskiego. By³o to bezpoœredni¹ przyczyn¹ rozwi¹zania przez g³owê pañstwa Parlamentu i przeprowadzenia nowych wyborów w listopadzie 1938 roku. 57 Z wyliczeñ Romualda Kraczkowskiego wynika, ¿e w latach 1926–1935 wydano na mocy art. 44 ust. 5 Konstytucji marcowej, tj. gdy Parlament nie dzia³a³, 52. rozporz¹dzenia z moc¹ ustawy – w tym a¿ 48 w okresie „wyborów brzeskich” 1930 roku. Autor wskazuje, ¿e charakterystyczna by³a dla ca³ej serii „tendencja antyparlamentarna. Wyrazi³a siê ona w uto¿samieniu nag³ej konieczno- œci pañstwowej z potrzeb¹ pañstwow¹. Regulacje (…) by³y rzeczywiœcie pilnie potrzebne, choæ ich brak by³ w g³ównej mierze nastêpstwem taktyki stosowanej wobec Sejmu”; R. Kraczkowski, Rozporz¹dzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z moc¹ ustawy w latach 1926–1935, Warszawa 2007, s. 215. 58 E. Zwierzchowski, Józef Pi³sudski o ustrojowej roli prezydenta w Odrodzonej Rzeczypospolitej, [w:] Studia z prawa konstytucyjnego. Ksiêga jubileuszowa dedykowana Prof. zw. dr. hab. Wies³awowi Skrzydle, J. Bucz- kowski, K. Eckhardt, J. Pos³uszny (red.), Przemyœl–Rzeszów 2009, s. 444–445. 59 Data nie jest przypadkowa. Jeden z ustêpów art. 125 Konstytucji marcowej stanowi³, i¿ „Drugi z rzêdu na zasadzie tej Konstytucji wybrany Sejm mo¿e dokonaæ rewizji Ustawy Konstytucyjnej w³asn¹ uchwa³¹, powziêt¹ wiêkszoœci¹ 3/5 g³osuj¹cych, przy obecnoœci co najmniej po³owy usta- wowej liczby pos³ów”. Drugi Sejm zosta³ wybrany w³aœnie w wyborach w roku 1928, co u³atwia³o obozowi rz¹dz¹cemu zmianê ustawy zasadniczej.

41 uzyska³ takiego poparcia, na jaki liczyli jego twórcy, a do których zalicza siê S. Cara, Wac³awa Makowskiego i Jana Pi³sudskiego. W zasadzie dopiero po roz- wi¹zaniu Parlamentu w roku 1930 i przeprowadzeniu tzw. „wyborów brze- skich” Pi³sudski wykaza³ swoje zainteresowanie pracami konstytucyjnymi. Wyrazem tego by³ szereg wywiadów udzielonych B. Miedziñskiemu i T. Œwiêci- ckiemu, które dotyczy³y tak¿e tej materii. Zainteresowanie to by³o jednak tylko chwilowe, a grupie skupionej wokó³ twórcy BBWR W. S³awka, Marsza³ek pozo- stawi³ daleko id¹c¹ autonomiê. W konsekwencji zmianie uleg³ te¿ tryb prac nad projektem ustrojowym. Dnia 6 lutego 1931 roku zg³oszono w sejmie projekt nowej konstytucji, który by³ wkomponowaniem projektu rewizji ustawy zasadniczej w jej obowi¹zuj¹cy tekst. Dopiero latem 1933 roku podczas miesiêcznego pobytu na zaproszenie I. Moœcickiego w Spale, S. Car oraz Bohdan Podoski, wypracowali zupe³nie nowy projekt konstytucji, uzupe³niony póŸniej w Warszawie m.in. przez W. S³awka pierwszym rozdzia³em pt. „Rzeczypospolita Polska”, stanowi¹cym ideologiczn¹ podstawê nowego ustroju60. By³o to sprzeczne z poleceniem same- go Pi³sudskiego, któremu zale¿a³o wy³¹cznie na systemowej i instytucjonalnej regulacji, a nie tworzeniu dokumentu ideologicznego. Podobnie z krytyk¹ ze strony Marsza³ka spotka³a siê zaproponowana przez S³awka idea stworzenia instytucji Legionu Zas³u¿onych, który mia³ powo³ywaæ cz³onków Senatu61, czy te¿ sam niezgodny z prawem sposób uchwalenia ustawy zasadniczej przez Sejm w styczniu 1934 roku. Mo¿na uznaæ, ¿e Komendant wyznacza³ podstawy projektu ustrojowego, pozostawiaj¹c innym mo¿liwoœæ realizacji za³o¿eñ w sposób szczegó³owy. Jednoczeœnie jednak czuwa³, aby grupa twórców nie od- biega³a zanadto od g³ównej linii wyznaczonej przez niego samego. Podsumowuj¹c, nale¿y stwierdziæ, ¿e J. Pi³sudski wytworzy³ pewn¹ w³asn¹ wizjê ustroju oraz zarysowa³ funkcje, jakie mia³y spe³niaæ w nim poszczególne organy. By³o to wynikiem oddzia³ywania na sytuacjê kraju zarówno czynników o charakterze wewnêtrznym (polityczno-prawnym), jak i zewnêtrznym. G³owie pañstwa, w opinii Marsza³ka, przypada³o specjalne miejsce i rola, pole- gaj¹ca na rozstrzyganiu sporów miêdzy pozosta³ymi w³adzami. Spe³nia³ on funkcjê arbitra-moderatora niepozbawionego w³adzy bezpoœredniej nad pod- leg³ymi jego zwierzchnictwu organami. WyraŸnie widaæ tutaj rozwi¹zania zaczerpniête od Benjamina Constanta62, chocia¿ bardzo trudno ustaliæ, czy

60 Zob. B. Podoski, Prace nad Konstytucj¹ Kwietniow¹, t. 12, „Niepodleg³oœæ” 1979, s 189 i n. 61 W. Kulesza, Koncepcje ideowo-polityczne…, s. 29 i 37. 62 H. Izdebski, Historia myœli politycznej i prawnej, wyd. IV, Warszawa 2007, s. 143. Przyczyn¹ wytwo- rzenia takiej koncepcji przez tego francuskiego myœliciela by³y doœwiadczenia terroru rewolucyj- nego oraz okresu cesarstwa Napoleona I. Constant widzia³ w podziale w³adz na szeœæ rodzajów gwarancjê ochrony wolnoœci jednostki; zob. np. A. Sylwestrzak, W³adza trzecia „neutralna”, „Ze- szyty prawnicze UKSW” 2011, nr 4, s. 37–38.

42 Pi³sudski czerpa³ wizjê ustroju w³aœnie od tego myœliciela, czy stanowi³a ona wynik jego w³asnych przemyœleñ. Twórcom Konstytucji z 1935 roku w zasadzie uda³o siê uj¹æ w przepisy g³ówne dyrektywy Komendanta, jednak¿e nie brako- wa³o równie¿ rozwi¹zañ, które za bardzo wzmacnia³y pozycjê prezydenta np. w stosunku do w³adzy s¹downiczej. Tym, co mo¿na zarzuciæ samej Konstytucji kwietniowej jest fakt, ¿e by³a ona szyta na miarê cz³owieka, który potrafi³by byæ bezstronny w ka¿dej sytuacji, nie podlega³by wp³ywom oraz namiêtnoœciom, a decyzje podejmowa³by po g³êbokiej analizie sytuacji. St¹d Krzysztof KoŸmiñ- ski s³usznie zauwa¿y³, ¿e rozwi¹zania ustrojowe przyjête przez wspó³twórcê ustawy zasadniczej S. Cara „nie uwzglêdnia³y ewentualnoœci œmierci Pi³sud- skiego”63. Historia ostatnich 4 lat Polski miêdzywojennej pokazuje, jak dalekie konsekwencje mia³o oparcie ustroju na takiej wierze w osobê pe³ni¹c¹ urz¹d g³owy pañstwa. Sama teoretyczna koncepcja prezydentury zarysowana przez Józefa Pi³sudskiego jest spójna i wydaje siê przedstawiaæ – w swoich za³o¿e- niach – bardzo ciekawe rozwi¹zanie ustrojowe.

Head of state in Józef Pi³sudski’s political concepts and its execution in the April Constitution of Poland (Summary)

It is not disputable that Józef Pi³sudski had a big influence on the construction of the polish legal order before the Second World War. Problems with the applica- tion on the provisions of the Constitution passed in March 1921. Uncomfortable situation of the Second Republic in Europe during the inter-war period indirectly forced Marshal to create his own system of regulations laying down functions of ba- sic bodies in the state. In his opinion, the President of the Republic of Poland had a great role and should exercise a special function in the constitutional order. After the coup d’etat in 1926 the possibility to change the Constitution came into existence. In 1933, the group of his closest collaborators created the project of the new highest legal measure based only on the basic and very general suggestion of Pi³sudski. De- tailed regulations of the new act issued in 1935 and so-called April Constitution were harmonized with his view but it is possible to find some of them which strengthened the position of the head of state too much. The April Constitution introduced the authoritarian form of government. Be- cause of the strong position of the head of state among other entities, some of authors forced a thesis about the presidential system confirmed by provisions of the act from 1935. In fact, the President of the Republic had a formally irresponsible po- sition. According to article 2, this body was reliable for the state only to God and

63 K. KoŸmiñski, Konstytucja silnej Rzeczypospolitej – rozwa¿ania ustrojowe Stanis³awa Cara, „Impondera- bilia. Biuletyn Pi³sudczykowski” 2011, nr 2, s. 31.

43 history. Its meaning should be understoond with the connection to other provisions which created a presidential position as a regulating factor in the state. The Presi- dent of the Republic should be neutral until other legal bodies (the government and the Parliament) peacefully cooperate. In case of conflicts between them, the head of state had the right and duty to solve them. The Constitution granted him appropri- ate legal instruments (e.g. the right to dissolve the Parliament, the right to appoint a Prime Minister) to counteract misunderstandings in the state. The President had an important role in a state as a moderator. It is necessary to underline that the April’s Constitution was made for person with an authority. After his death there was nobody who would be able to cope with the function granted by the act passed in 1935. KONCEPCJE FEDERACYJNE W OKRESIE II RZECZPOSPOLITEJ. RYS HISTORYCZNY

KLAUDYNA BIA£AS-ZIELIÑSKA*

W latach 1918–1939 zainteresowanie Polaków ide¹ integracji europej- skiej by³o umiarkowane, na co z³o¿y³o siê wiele czynników politycznych, gospo- darczych i spo³ecznych. W Polsce wiêksz¹ uwagê przywi¹zano do zawierania umów bilateralnych i przystêpowania do sojuszy gwarantuj¹cych bezpieczeñ- stwo i wzajemn¹ pomoc ni¿ partycypowania w jakichkolwiek ponadnarodo- wych formach wspó³pracy. Niechêtnie reagowano na postulaty zrzeczenia siê suwerennoœci pañstwowej na rzecz wspólnych organów1. Zdaniem Andrzeja Wierzbickiego powszechna by³a wówczas opinia, ¿e „Europa geograficznie przez d³ugie wieki nie by³a jednolita ani kulturowo, ani religijnie, ani politycz- nie, mówienie zaœ o jej mieszkañcach jako o ludziach po³¹czonych „wspólnot¹ dziejów”, jest raczej figur¹ retoryczn¹ ni¿ konstatacj¹ opart¹ na faktach. Próbo- wano zatem w ramach nadrzêdnej ogólnoeuropejskiej ca³oœci wyodrêbniæ mniejsze czêœci sk³adowe, które uwzglêdnia³yby kryteria historyczne”2. D¹¿enie do zagwarantowania Polsce bezpieczeñstwa w aspekcie zewnêtrz- nym i wewnêtrznym by³o podstaw¹ przyjêtych po I wojnie œwiatowej przez Jó- zefa Pi³sudskiego i jego popleczników koncepcji odnosz¹cych siê do terytorial- nej przebudowy Europy Œrodkowo-Wschodniej3. Dla Marsza³ka najwa¿niejsze

* Klaudyna Bia³as-Zieliñska – prawnik, doktorantka w Katedrze Doktryn Politycznych i Prawnych na Wydziale Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wroc³awskiego. 1 A. Barabasz, Polacy i Polska wobec idei integracji europejskiej w latach 1915–1957, Toruñ 2008, s. 63. 2 A. Wierzbicki, Europa w polskiej myœli historycznej i politycznej XIX i XX wieku, Warszawa 2009, s. 193. 3 M. Maciejewski, Federacyjne koncepcje pi³sudczyków u zarania Drugiej Rzeczpospolitej, [w:] Na szlakach Niepodleg³ej. Polska myœl polityczna i prawna w latach 1918–1939, M. Marsza³, M. Sadowski (red.), Wroc³aw 2009, s. 140; zob. wiêcej A. Czubiñski, Walka Józefa Pi³sudskiego o nowy kszta³t polityczny Europy Œrodkowo-Wschodniej w latach 1918–1921, Toruñ 2002.

45 by³o, aby po latach niewoli samodzielnie okreœlaæ swoj¹ przysz³oœæ polityczn¹. W grê wchodzi³y projekty federacyjne, poniewa¿ nie dopuszczano wówczas mo¿liwoœci scedowania pewnych elementów suwerennoœci pañstwowej na rzecz jakiegoœ bytu politycznego, nawet utworzonego na bazie dobrowolnych umów4. Ju¿ w 1919 roku w liœcie Pi³sudskiego do Wasilewskiego Marsza³ek na- zwa³ siê federalist¹: „Przypuszczam, ¿e w najbli¿szych czasach bêdê móg³ otwo- rzyæ trochê drzwi dla polityki zwi¹zanej z Litw¹ i Bia³orusi¹. Znasz moje pod tym wzglêdem pogl¹dy, polegaj¹ce na tym, ¿e nie chcê byæ ani imperialist¹, ani federalist¹, dopóki nie mam mo¿noœci mówienia w tych sprawach z jako tak¹ powag¹ (…) Wobec tego, ¿e na bo¿ym œwiecie zaczyna zdaje siê zwyciê¿aæ ga- danina o braterstwie ludzi i narodów i doktrynki amerykañskie, przechylam siê z mi³¹ chêci¹ na stronê federalistów”5. Koncepcja federacji wschodniej Pi³sudskiego by³a niejako nawi¹zaniem do starych tradycji jagielloñskich, by³a to chêæ odbudowy Rzeczpospolitej Jagiello- ñskiej zgodnie z jej dewiz¹ „równi z równymi, wolni z wolnymi”6. Micha³ Römer7, niedosz³y wspó³pracownik tego projektu (z ramienia strony litewskiej) stwierdzi³, i¿ celem geopolitycznej “rewolucji” Józefa Pi³sudskiego by³o stwo- rzenie “Imperium Wschodniego – Polskiego Imperium Dominiów”8. Federacyj- na struktura, jak¹ chciano stworzyæ na wschodzie, mia³a spe³niaæ podwójne za- danie. Po pierwsze mia³a pe³niæ funkcjê skutecznej zapory przed odsuniêtymi od Europy rosyjskimi d¹¿eniami imperialnymi, a po drugie mia³a doprowadziæ do wspó³¿ycia na demokratycznych podstawach przemieszanych narodowo- œciowo spo³eczeñstw kresowych9. Leon Wasilewski podkreœla³, i¿ Marsza³ek d¹¿y³ do stworzenia „Wielkiej Polski”, wokó³ której mieli skupiæ siê wschodni

4 W. Kalicki, Wypowiedzi Józefa Pi³sudskiego dla prasy zagranicznej o miêdzynarodowej roli Polski w latach 1919–1920, [w:] Europa i integracja europejska w polskiej myœli politycznej XX wieku, J. Juchnowski, J. Tomaszewski (red.), Wroc³aw 2003, s. 60. Zwolennikiem rozwi¹zañ federacyjnych by³ rów- nie¿ Ignacy Paderewski. W styczniu 1917 roku z³o¿y³ na rêce prezydenta Stanów Zjednoczonych Woodorowa Wilsona memoria³, postuluj¹c utworzenie pañstwa nosz¹cego nazwê Stanów Zjed- noczonych Polski, z³o¿onego z czterech równouprawnionych „królestw” (polskiego, litewskiego, poleskiego oraz halicko-wo³yñskiego) z wybieralnym prezydentem. Ideê federacyjn¹ traktowa³ dos³ownie tak¿e w czasie sprawowania urzêdu premiera, K. Kawalec, Spadkobiercy niepokornych. Dzieje polskiej myœli politycznej 1918–1939, Wroc³aw 2000, s. 30. 5 A. Garlicki, Józef Pi³sudski 1867–1935, Kraków 2008, s. 323–324. 6 B. Miedziñski, Polityka wschodnia Pi³sudskiego, Warszawa 1986, s. 4. 7 Zob. wiêcej na temat stosunku Micha³a Römera do projektu federacyjnego Józefa Pi³sudskiego A. Ersoy, M. Gorny, V. Kechriotis (ed.), Modernism: The Creation of Nation States, Budapest 2010, s. 371–373. 8 A. Nowak, Geopolityczne koncepcje Józefa Pi³sudskiego, [w:] Przeklête miejsce Europy? Dylematy polskiej geopolityki, J. Kleczkowski (red.), Kraków 2009, s. 150. 9 W. Suleja, Józef Pi³sudski, Wroc³aw 2004, s. 228; zob. te¿ J. Szaniawski, Marsza³ek Pi³sudski w obronie Polski i Europy, Warszawa 2008.

46 s¹siedzi, „jako przy naturalnym protektorze wobec niebezpieczeñstwa rosyj- skiego”10. Józef Pi³sudski by³ zwolennikiem utworzenia pañstwa federacyjnego lub luŸnej federacji, obejmuj¹cej dawne terytoria Rzeczpospolitej. Polityk uwa¿a³, ¿e Polacy to naród maj¹cy historyczn¹ tradycjê bytu pañstwowego, stanowi¹cy samodzieln¹ si³ê i jako kraj w tym regionie najbardziej rozwiniêty, powinien byæ g³ównym inicjatorem zawi¹zania tej federacji. Narody, wchodz¹ce dawniej w sk³ad pañstwa polskiego (Litwini, Bia³orusini, £otysze i Ukraiñcy), poddadz¹ siê polskim wp³ywom, poniewa¿ bez zwi¹zków z Polsk¹ nie mog³yby odegraæ zbyt wielkiej roli w Europie Œrodkowo-Wschodniej11. W wyobra¿eniach pi³sud- czyków federacja stworzona w gabinetach politycznych mia³a zaspokoiæ ambi- cje spo³ecznoœci kresowych. Starano siê wypracowaæ w ich pojêciu sprawiedli- wy model wspó³¿ycia wszystkich s¹siaduj¹cych z Polakami narodów. Liczono, ¿e wzgl¹d na przesz³oœæ spowoduje przychylne reakcje „bratnich” narodów i chêtnie „w imiê dawnej wielkoœci” przystan¹ na wspó³pracê12. Pocz¹tkowo najwiêksz¹ szansê na udzia³ w federacji (opieraj¹cej siê na odrêbnej pañstwo- woœci) mia³a Litwa, w dalszej kolejnoœci Ukraina. Bia³oruœ ze wzglêdu na brak wykszta³cenia w³asnej œwiadomoœci narodowej, funkcjonowa³aby w federacji na zasadach szerokiej autonomii samorz¹dowej. Jednak z czasem równie¿ ona uzyska³aby atrybut pañstwa w ramach owej federacji. Wówczas by³aby to fede- racja czterech stolic – Warszawy, Wilna, Miñska i Kijowa. Pi³sudskiemu wyda- wa³o siê, ¿e Wilno i Kijów s¹ kluczem do rozwi¹zania spraw dziejowych, do utworzenia pod przewodem Polski – Ligi Narodów Europy Wschodniej13. Pol- ska pe³ni³aby rolê organizatora i moderatora tego zwi¹zku, a przede wszystkim by³aby noœnikiem wysokiej kultury. Kultur¹ t¹ od wieków Polacy dzielili siê z narodami wschodnimi, dziêki czemu narody te uznawa³y wspólne wartoœci moralne, polityczne i spo³eczne14. Realizacja projektu federacji z pañstwami wschodnimi sta³a siê jednak nie- mo¿liwa. Przeszkod¹ by³o przede wszystkim negatywne stanowisko Litwy od- noœnie do tego pomys³u. Zdaniem Piotra £ossowskiego „Ÿróde³ konfliktu polsko- -litewskiego nie mo¿na szukaæ tylko w zewnêtrznym zatargu czy w doraŸnych

10 L. Wasilewski, Józef Pi³sudski jakiego zna³em, Warszawa 1935, s. 173, [za:] J. Cisek, Myœl federacyjna Józefa Pi³sudskiego, [w:] Miêdzymorze. Polska i kraje Europy Œrodkowo-Wschodniej XIX–XX wiek,A.Aj- nenkiel i in. (red.),Warszawa 1995, s. 96. 11 M. Maciejewski, G. Harê¿a, Zarys dziejów polskich idei federacji europejskich (XV–XX w.) na tle zachod- nioeuropejskich koncepcji zjednoczeniowych, [w:] Spo³eczeñstwo w prze³omie. Polska, Niemcy i Unia Euro- pejska, M. Maciejewski (red.), Wroc³aw 1999, s. 62. 12 P. Okulewicz, Koncepcja „miêdzymorza” w myœli i praktyce politycznej obozu Józefa Pi³sudskiego w latach 1918–1926, Poznañ 2001, s. 24. 13 J. Faryœ, Pi³sudski i Pi³sudczycy. Z dziejów koncepcji polityczno-ustrojowej (1918–1939), Szczecin 1991, s. 17. 14 A. Marsza³ek, Polskie projekty federacji Europy Œrodkowo-Wschodniej w latach 1880–1950, £ódŸ 2008, s. 47.

47 sporach granicznych. Siêga³y g³êbiej i wywodzi³y siê z czasów znacznie wczeœ- niejszych. Korzenie zatargu tkwi³y w minionej, wspólnej przesz³oœci15. Wyni- ka³y z zasz³ych na Litwie procesów polonizacyjnych z zaistnia³ej polskiej supre- macji spo³ecznej i kulturalnej. Walcz¹c o sw¹ emancypacjê narodow¹, o swe prawa, Litwini musieli siê przeciwstawiaæ polskoœci. Proces ten siêgn¹³ g³êboko w okres miêdzywojenny”16. Do bli¿szej wspó³pracy nie dosz³o równie¿ miêdzy Polsk¹ a Ukrain¹. D¹¿enie do uregulowania spornych spraw terytorialnych mia³o pomóc w nawi¹zaniu wzajemnych, przyjaznych stosunków, co siê jed- nak nie uda³o, bo po 1921 roku (po zawarciu traktatu ryskiego) sytuacja miêdzy Polsk¹ a Ukrain¹ wrêcz siê pogorszy³a. Mog³o to byæ spowodowane odmienno- œciami ustrojowymi miêdzy tymi krajami, a tak¿e narodowoœciowymi d¹¿enia- mi mniejszoœci ukraiñskiej ¿yj¹cej w granicach II Rzeczpospolitej17. Jeœli chodzi o Bia³oruœ, która równie¿ nale¿a³a do krêgów zainteresowania w federacyjnych planach Pi³sudskiego, to wydaje siê, ¿e obóz belwederski traktowa³ idee utwo- rzenia zwi¹zku politycznego na kszta³t federacji miêdzy Polsk¹ a Bia³orusi¹ in- strumentalnie, skupiaj¹c siê na zabezpieczeniu interesów polskich i „graj¹c kart¹ bia³orusk¹ przeciw Rosji”. Poza tym poœród ludnoœci bia³oruskiej nara- sta³y antagonizmy wobec pañstwa polskiego, co by³o spowodowane ekstermi- nacyjn¹ polityk¹ rz¹du polskiego uwidaczniaj¹c¹ siê we wszystkich dziedzi- nach ¿ycia. Od momentu kszta³towania siê wschodniej granicy pañstwa polskiego, Bia³orusini przeznaczeni zostali do asymilacji narodowej. Pi³sudski traktowa³ ich jako najs³absze ogniwo w ruchu narodowoœciowym i chcia³, by znaleŸli siê oni w sferze wp³ywów polskich, a tym samym opowiedzieli siê prze- ciwko Rosji18. Mo¿na równie¿ stwierdziæ, ¿e w momencie, gdy w 1920 roku Pol- ska nie skorzysta³a z propozycji Sowietów, którzy wyszli z inicjatyw¹ ustêpstw terytorialnych na obszarze Bia³orusi, zaprzepaszczono szansê na powstanie samodzielnego bia³oruskiego pañstwa, a tym samym federacji19. Inn¹ koncepcj¹ federacyjn¹ Pi³sudskiego by³o utworzenie Zwi¹zku Ba³tyc- kiego. Projekt ten narodzi³ siê w 1917 roku, gdy realne stawa³o siê powstanie narodowych pañstw Litwy, £otwy i Estonii. Blok ba³tycki w zamierzeniach mia³ byæ „aideologiczny”. Mia³ byæ porozumieniem niesformalizowanym i pragma- tycznym, porozumieniem ograniczonym do zgody co do konicznoœci zachowa-

15 Zob. J. Malec, Szkice z dziejów federalizmu i myœli federalistycznej w nowo¿ytnej Europie, Kraków 2003, s. 39–146. 16 P. £ossowski, Stosunki polsko-litewskie w latach 1921–1939, [w:] PrzyjaŸnie i antagonizmy. Stosunki Pol- ski z pañstwami s¹siednimi w latach 1918–1939, J. ¯arnowski (red.), Wroc³aw 1977, s. 176. 17 M. Maciejewski, op. cit., s. 150. 18 K. Gomó³ka, Józef Pi³sudski wobec kwestii bia³oruskiej, [w:] Józef Pi³sudski i pi³sudczycy, Z. Zaporowski (red.), Res Historica, Lublin 1999, z. 8, s. 19–20, 23, 28. 19 M. Maciejewski, op. cit., s. 151; J. Lewandowski, Federalizm. Litwa i Bia³oruœ w polityce obozu belwede- rskiego (IX 1918–IV 1920), Warszawa 1962, s. 205–249.

48 nia niezale¿noœci pañstw go tworz¹cych, aby nie staæ siê „klientami” wielkich mocarstw. Zwi¹zek pañstw mia³ byæ skierowany przeciwko Rosji. Pi³sudski chcia³, aby dziêki sojuszowi republiki ba³tyckie przystêpowa³y do rozmów z Rosj¹ nie pojedynczo, ale wspólnie i w jednym czasie, stawiaj¹c Rosji twarde ¿¹dania20. Za utworzeniem tego rodzaju federacji przemawia³y te¿ inne wzglê- dy polityczne. W koncepcji tej upatrywano kontrpropozycji i alternatywy dla innego sojuszu – Czechos³owacji z Jugos³awi¹ i ewentualnie z Rumuni¹, czyli tzw. Ma³ej Ententy21. Ju¿ w trakcie dwóch miesiêcy urzêdowania pierwszego ministra spraw zagranicznych II Rzeczypospolitej Leona Wasilewskiego podej- mowano starania w tym kierunku, jednak na skutek zajêcia terenów ba³tyckich przez Niemcy projekt czêœciowo upad³. Odrodzenie tej idei przyniós³ rok 1920, kiedy to w Bulduri podpisano uk³ad polityczny odnoœnie wspó³pracy miêdzy Polsk¹, Finlandi¹, Litw¹, £otw¹ i Estoni¹. Postanawia³ on, „¿e strony gotowe s¹ wzajemnie uznaæ siê de iure, rozstrzygaæ spory miêdzy sob¹ drog¹ pokojow¹, nie zawieraæ ¿adnych uk³adów przeciwko sobie, nie tolerowaæ na swych teryto- riach ¿adnej akcji skierowanej przeciwko którejkolwiek z umawiaj¹cych siê stron, gwarantowaæ swobody mniejszoœciom narodowym i zawrzeæ pomiêdzy sob¹ konwencjê wojskow¹ o charakterze obronnym”22. Podjêto wówczas rów- nie¿ zobowi¹zanie do zwo³ywania zjazdów ministrów spraw zagranicznych stron uk³adu, co stanowi³o zal¹¿ek organizacyjnych struktur Zwi¹zku Ba³tyc- kiego. Stale urzêdowaæ mia³y Rada Delegatów Pañstw Ba³tyckich i Rada Przed- stawicieli Wojskowych. W ramach ogólnej charakterystyki projektu mo¿na po- wiedzieæ, ¿e mia³ on zdecydowanie antyradziecki charakter i wymaga³ od sygnatariuszy podjêcia dzia³añ wojennych w wypadku rosyjskiej agresji wobec któregoœ z sojuszników. Przewidywano powo³anie wspólnego wodza i wspólnej rady wojennej, opracowanie jednolitego planu wojennego i ujednolicone szko- lenie wojska23. Jednak postêpuj¹ce konflikty i ró¿nice interesów doprowadzi³y ostatecznie do upadku idei Zwi¹zku Ba³tyckiego, co nast¹pi³o w drugiej po³owie lat dwudziestych. Zdaniem Jerzego Krasuskiego przyczynami takiego stanu rzeczy by³o „d¹¿enie mniejszych pañstw do neutralnoœci na wypadek wo-

20 J. Konefa³, Koncepcja federalistyczna Józefa Pi³sudskiego, [w:] ¯ar niepodleg³oœci. Miêdzynarodowe aspekty ¿ycia i dzia³alnoœci Józefa Pi³sudskiego, L. Maliszewski (red.), Lublin 2004, s. 59, 61. 21 Stosunek Polski do koncepcji „Ma³ej Ententy” nie by³ jednoznaczny. Negatywne nastawienie do tego zwi¹zku wi¹za³o siê nie tylko z konfliktem polsko-czechos³owackim na tle Zaolzia, ale cho- dzi³o tak¿e o cel, jaki stawia³a sobie owa wspólnota, czyli powstrzymanie terytorialnych rewindy- kacji wêgierskich, a Polsce zale¿a³o na poprawnych stosunkach z Wêgrami, J. Sadowski, Polska przygoda z federacj¹ i dwie wojny œwiatowe, [w:] S. Borzym, J. Sadowski, Polscy ojcowie Europy, Warsza- wa 2007, s. 102; por. A. Essen, Polska a Ma³a Ententa, Warszawa 1992. 22 A. Skrzypek, Zwi¹zek Ba³tycki: Litwa, £otwa, Estonia i Finlandia w polityce Polski i ZSRR w latach 1919–1925, Warszawa 1972, s. 68. 23 J. Lubelski, Zwi¹zek Ba³tycki i trzecia Europa. Koncepcja reorganizacji Europy Œrodkowej w polityce zagra- nicznej II Rzeczpospolitej, „Nowa Europa. Przegl¹d Natoliñski” 2010, nr 1, s. 186, 189, 190.

49 jny miêdzy Polsk¹ a Rosj¹ Radzieck¹ lub Niemcami, brak Litwy w tym bloku, zainteresowanie Estonii i £otwy poœredniczeniem w handlu radzieckim nad Ba³tykiem, wreszcie œcis³a zale¿noœæ wszystkich tych krajów ba³tyckich od han- dlu z Niemcami. Polska, bêd¹c krajem rolniczym, mia³a niewiele do zaoferowa- nia tym pañstwom, które mog³y eksportowaæ jedynie produkty swojego rolnic- twa i leœnictwa”24. Zwi¹zek federacyjny z pañstwami wschodnimi czy nadba³tyckimi mia³ byæ pierwszym krokiem, si³¹ przyci¹gaj¹c¹ inne kraje Europy Œrodkowo-Wschod- niej do utworzenia szerokiej integracji pañstw po³o¿onych miêdzy Niemcami a Rosj¹. Mielibyœmy wiêc do czynienia z czymœ, co mo¿na nazwaæ ide¹ „integra- cji w integracji”. Do wczeœniej ustanowionej federacji mog³yby wejœæ kraje na pó³nocy Europy i kraje naddunajsko-ba³kañskie na po³udniu. W ten sposób ry- sowa³a siê pi³sudczykowska idea „Miêdzymorza” od Ba³tyku do Morza Czarne- go, a nawet Egejskiego i Adriatyku. Polska pragnê³a przyczyniæ siê do stworze- nia dla krajów cz³onkowskich wa¿nego bastionu bezpieczeñstwa w tej czêœci Europy25. W latach trzydziestych w dokumencie „Zasady polityki polskiej w Europie Œrodkowej i na Ba³kanach” powsta³ym w Ministerstwie Spraw Za- granicznych w 1934 roku w sposób dok³adny rozpatrzone zosta³y przes³anki, za³o¿enia i cele „Miêdzymorza”26. Nawi¹zywano w nim do czasów Polski Ja- gielloñskiej i podkreœlano, ¿e niezbêdne jest „d¹¿enie do zapewnienia sobie miêdzy Rzesz¹ a Pañstwem Moskiewskim swobodnej przestrzeni dla pe³nego rozwiniêcia”. Nieznany autor dokumentu stwierdzi³, i¿ „nie tylko Polska znaj- duje siê w tej szczególnej sytuacji wynikaj¹cej z po³o¿enia miêdzy Niemcami a Rosj¹. W tej czêœci Europy w podobnej sytuacji znajduje siê szereg innych pañstw œrednich i mniejszych. Musimy wiêc, chc¹c czy nie chc¹c, staæ siê jak gdyby drogowskazem dla tych pañstw i wskazywaæ im, jak wa¿nym jest wy- tworzenie takich warunków, aby wp³ywy wielkich mocarstw by³y w miarê mo- ¿liwoœci zneutralizowane i aby te pañstwa uzyska³y swobodê rozwoju”. Piotr £ossowski sta³ na stanowisku, i¿ koncepcjê „Miêdzymorza” podjêt¹ w latach trzydziestych nale¿a³o rozpatrywaæ raczej w kategoriach planu na przysz³oœæ, byæ mo¿e nawet odleg³¹, ani¿eli dzia³añ zakrojonych na czas najbli¿szy, które

24 J. Krasuski, Tragiczna niepodleg³oœæ. Polityka zagraniczna Polski w latach 1919–1945, Poznañ 2000, s. 90. 25 A. Marsza³ek, Europejska idea integracji miêdzynarodowej w perspektywie historycznej, Toruñ 2008, s. 177. 26 W tym okresie blok „Miêdzymorza” nazywano te¿ koncepcj¹ „Trzeciej Europy”. Europa koñca lat trzydziestych zdawa³a siê rozpadaæ na dwa obozy: blok pañstw sygnatariuszy Paktu Antyko- minternowskiego (Niemcy, Japonia, W³ochy i pañstwa ku niemu ci¹¿¹ce) oraz blok demokracji zachodnich, tj. Wielkiej Brytanii i Francji. Zorganizowany blok pañstw „od Skandynawii po Ad- riatyk” by³by wiêc „Trzeci¹ Europ¹”. M. Kornat, Polityka równowagi 1934–1939. Polska miêdzy Wschodem a Zachodem, Kraków 2007, s. 321–322.

50 mog³yby wywrzeæ wp³yw na politykê i po³o¿enie miêdzynarodowe II Rzeczpo- spolitej27. Koncepcja „Miêdzymorza” dawa³a szansê na wpisania siê w oczeki- wania pañstw ma³ych, niewierz¹cych w mo¿liwoœæ stworzenia rozwi¹zañ ogól- noeuropejskich, jak i w oczekiwania pañstw du¿ych wspó³decyduj¹cych o losach Europy. Projekt ten dawa³ Polsce z jeden strony siln¹ pozycjê wobec pañstw du¿ych, a z drugiej strony zapobiegaj¹c jej izolacji w regionie. W mo- mencie wybuchu II wojny œwiatowej wszystkie niemal polskie ugrupowania polityczne odwo³ywa³y siê w³aœnie do tej koncepcji28. Józef Pi³sudski by³ równie¿ zwolennikiem ruchu prometejskiego, którego celem by³o odrodzenie i rozwój Europy Œrodkowo-Wschodniej, jak równie¿ przygotowania do ewentualnej konfederacji. Za najstarsz¹ definicjê prometeiz- mu mo¿na uznaæ w³aœnie s³owa Józefa Pi³sudskiego, który w 1904 roku za cel polityczny Polski postawi³ „rozbicie pañstwa rosyjskiego na g³ówne czêœci sk³adowe i usamodzielnienie przemoc¹ wcielonych w sk³ad Imperium krajów”. Sama nazwa powsta³a jednak znacznie póŸniej, ale jej autor nie jest znany29. Treœci¹ ruchu prometejskiego by³a chêæ wykorzystania poczucia odrêbnoœci na- rodowych do wyst¹pieñ antyrosyjskich, zmierzaj¹cych do zmian ustrojowych poszczególnych republik. Prometeizm by³ prób¹ kontynuacji kontrrewolucji metodami politycznymi30. Idea ta by³a nie tylko drog¹ dla realizacji federacyj- nych planów Marsza³ka, ale jednoczeœnie by³a to mo¿liwoœæ rewan¿u za inge- rencje Rosji w wewnêtrzne sprawy Rzeczpospolitej. Wed³ug jednego z dzia³aczy ruchu prometejskiego Tadeusza Ho³ówko „nie ma dla Polski wiêkszej i lepszej gwarancji zachowania niepodleg³oœci, jak zwyciêski pochód ujarzmionych dziœ narodów ku wolnoœci, jak utrwalenie siê wolnoœci tych narodów, które j¹ jed- noczeœnie z nami uzyskali”31. Po odzyskaniu niepodleg³oœci Polski Pi³sudski znacznie uaktywni³ politykê prometejsk¹, szczególnie w postaci forsowania idei federalizmu i nawi¹zywania stosunków dyplomatycznych z odrodzonymi pañstwami i narodami wybijaj¹cymi siê na niepodleg³oœæ. Wspó³praca odby- wa³a siê g³ównie na gruncie stosunków zagranicznych, choæ zaanga¿owany w ni¹ by³ tak¿e sektor wojskowy, w tym wywiad. Polski rz¹d wspiera³ rz¹dy emigracyjne lub przedstawicielstwa uciœnionych narodów. Oprócz nawi¹zania oficjalnej wspó³pracy utrzymywano wiêzi nieformalne i tajne. Tworzono liczne placówki u³atwiaj¹ce kontakty z oœrodkami znajduj¹cymi siê na terenie ZSRR, a „polskie czynniki” dzia³a³y na rzecz zjednoczenia rozbitej i poró¿nionej emi-

27 P. £ossowski, Polska w Europie i œwiecie 1918–1939. Szkice z dziejów polityki zagranicznej i po³o¿enia miê- dzynarodowego II Rzeczpospolitej, Warszawa 1990, s. 206–207. 28 J. Sadowski, op. cit., s. 108. 29 P. Libera, Polski prometeizm. Jak ewoluowa³ i jak z nim walczono?, „Pressje” 2010, nr 22–23, s. 89. 30 S. Mikulicz, Prometeizm w polityce II Rzeczpospolitej, Warszawa 1971, s. 11. 31 W.J. Wysocki, Pi³sudski a idea federacyjna, [w:] Myœl polityczna Józefa Pi³sudskiego, L. Z¹bek (red.), Warszawa 2007, s. 163.

51 gracji narodów uciemiê¿onych. Za³amanie prê¿nie rozwijaj¹cej siê dzia³alnoœci prometejskiej nast¹pi³o po podpisaniu paktu o nieagresji z ZSRR w 1932 roku. W kolejnych latach, po œmierci Józefa Pi³sudskiego, próbowano reformowaæ ruch prometejski, co u³atwia³a miêdzy innymi zmiana pokoleniowa i ideowa, jaka nast¹pi³a wœród polskich dzia³aczy. Reformy zosta³y jednak zatrzymane w zwi¹zku z wybuchem II wojny œwiatowej32. Plany federacyjne Pi³sudskiego by³y w Europie przyjmowane z rezerw¹. W pañstwach zachodnioeuropejskich (Francji, Wielkiej Brytanii czy Niemczech) istnia³o przekonanie, ¿e polskie rz¹dy na wschodnich obszarach Rzeczpospoli- tej by³y nacjonalistyczne i opresyjne dla mniejszoœci narodowych. Zdaniem Wies³awa Jana Wysockiego „d³ugo nie chciano zrozumieæ, ¿e Polska nie tylko ma moralne prawo, ale i zdolnoœci samodzielnego prawnego dzia³ania i nie musi jedynie realizowaæ planów i interesów innych mocarstw. Nie chciano do- strzec w polskim federalizmie i prometeizmie idei zbiorowego bezpieczeñstwa i filaru Europy Œrodkowej i Wschodniej”. Nale¿y jednak pamiêtaæ, ¿e choæ Mar- sza³kowi nie uda³o siê zrealizowaæ swoich federacyjnych planów (z wielu przy- czyn), to pozostawi³ po sobie wielk¹ spuœciznê, do której powracano w wielu nastêpnych pokoleniach33. Koncepcje federacyjne Pi³sudskiego mia³y te¿ przeciwników w Polsce, po- niewa¿ zupe³nie inne podejœcie do problemów Europy Œrodkowo-Wschodniej mia³a Narodowa Demokracja. Pi³sudczycy i Narodowa Demokracja ró¿nili siê wielu kwestiach, tak¿e tych zwi¹zanych z geopolityk¹34. Endecja z Romanem Dmowskim na czele podkreœla³a, ¿e skumulowanie swych si³ na terenach wschodnich os³abi³o „si³ê” polskiego pañstwa na zachodzie i mog³o doprowa- dziæ do zaostrzenia stosunków z Rosj¹. Podstaw¹ polityki zagranicznej Narodo- wej Demokracji by³o bowiem uznanie Niemiec za g³ównego i odwiecznego wro- ga Polski. Rosja uwa¿ana by³a natomiast za mniej niebezpieczn¹, co wynika³o przede wszystkim z przeœwiadczenia, ¿e wschodni s¹siad bêdzie w Polsce po- szukiwa³ sojusznika przeciwko niemieckiej ekspansji35. Zdaniem Romana

32 P. Libera, op. cit., s. 90–91. 33 W.J. Wysocki, op. cit., s. 168. 34 Wed³ug Wies³awa Jana Wysockiego programu federacyjnego Marsza³ka nie uda³o siê zrealizo- waæ równie¿ z powodu dzia³alnoœæ propagandowej obozu endeckiego. Zdaniem Józefa Pi³sud- skiego przedstawiciele Narodowej Demokracji nie rozumieli, ¿e na wschodzie graniczymy z Litw¹, Bia³orusi¹ i Ukrain¹ i to od ich stabilizacji, niezawis³oœci oraz demokratycznego i parla- mentarnego modelu politycznego zale¿y trwa³a gwarancja niepodleg³oœci Polski. Objêcie grani- cami II Rzeczpospolitej sporej liczby Ukraiñców i Bia³orusinów – bez dania im satysfakcji politycznej choæby w postaci równoprawnego rozwoju, rozbudzi³o w nich tendencje nacjonalisty- czne, co wed³ug polityka na d³ugie lata oddali³o szanse na budowê wspólnoty krajów wschod- nich, Ibidem, s. 169. 35 T. Kozie³³o, Trudne s¹siedztwo. Stosunki Polski z pañstwami oœciennymi w myœli politycznej Narodowej De- mokracji (1918–1939), Rzeszów 2008, s. 37.

52 Dmowskiego najwa¿niejszym celem Polski winno byæ „stworzenie pañstwa ca³kiem samoistnego zarówno gospodarczo, jak i politycznie, pañstwa maj¹cego dane do zdobycia roli mocarstwowej, mog¹cego s³u¿yæ za oparcie dla mniej- szych narodów Europy Œrodkowej, oddzielaj¹cego Niemcy od Rosji, a wreszcie maj¹cego wartoœæ cennego sojusznika dla wielkich narodów, którym przerost potêgi zagra¿a, pañstwa zatem stanowi¹cego powa¿ny czynnik europejski”36. Endecja postulowa³a zbudowanie bloku politycznego miêdzy Niemcami a Rosj¹, zwi¹zanego sojuszem z Francj¹. Taka kombinacja polityczna mia³a zabezpie- czyæ kraje œrodkowoeuropejskie przed ewentualn¹ agresj¹ któregoœ z mo- carstw; stanowi³aby jednoczeœnie gwarancjê terytorialnej stabilnoœci w tej czê- œci kontynentu. Wœród najwa¿niejszych cz³onków owego bloku wymieniano Czechos³owacjê, Rumuniê i Jugos³awiê, jednak do systemu bezpieczeñstwa przedstawiciele Narodowej Demokracji w³¹czali równie¿ kraje ba³tyckie – £otwê, Estoniê i Finlandiê37. W bogatej tradycji polskiej myœli politycznej dwudziestolecia miêdzywo- jennego odnajdujemy równie¿ inne idee federacyjne. Kilka poni¿ej wymienio- nych wskazuje na ich ró¿norodnoœæ. W tym okresie za mo¿liwoœci¹ wiêkszej podmiotowoœci i aktywnej polskiej polityki w Europie Œrodkowej opowiada³ siê Adolf Bocheñski. Bocheñski odrzuca³ imperializm terytorialny i koncepcjê federacyjn¹ z hegemonialn¹ pozycj¹ Polski. U podstaw jego doktryny leg³ „neo- federalizm”, czyli dobrowolnego wi¹zania z Polsk¹ aspiracji pañstwowych na- rodów Europy Œrodkowo-Wschodniej. By³a to opcja pañstwa nowoczesnego, które wspó³pracuje z narodami o bliskich tradycjach kulturowych i wspólnych interesach politycznych38. Warto wspomnieæ równie¿ o W³adys³awie Studnic- kim, który w ksi¹¿ce „System polityczny Europy a Polska” sformu³owa³ tezê o koniecznoœci sojuszu polsko-niemieckiego, w ramach którego integrowano by Europê Œrodkow¹ w celu przeciwstawienia siê Rosji Radzieckiej. Studnicki postulowa³ w³aœciwie powstanie szerokiej federacji: dominuj¹cych Niemiec, silnej Polski, Austrii, Wêgier, Czech, Rumunii, Jugos³awii, Bu³garii, Grecji, Tur- cji, Finlandii, £otwy, Litwy i Estonii (oraz Francji). Dla polityka wa¿na by³a równie¿ wzajemna wspó³praca gospodarcza i zniesienie barier celnych39. Igna- cy Matuszewski by³ natomiast zwolennikiem nie federacji, lecz pañstwa

36 R. Dmowski, Odbudowa polski i odbudowanie pañstwa, t. II, Warszaw 1989, s. 211; zob. J. Go³êbiow- ski, Europa Œrodkowo-Wschodnia w myœli politycznej polskiego obozu narodowego 1907–1980, Lublin 2005, s. 57. 37 T. Kozie³³o, op. cit., s. 44, 46. 38 K.M. Ujazdowski, Polska pañstwem rewizjonistycznym. Koncepcje geopolityczne Adolfa Bocheñskiego, [w:] Przeklête miejsce Europy?..., s. 182. 39 Por. J. Bodakowski, System Polityczny Europy a Polska – W³adys³awa Studnickiego, http://www.fron- da.pl/blogi/amdg/system-polityczny-europy-a-polska-wladyslawa-studnickiego,27483.html/ [dostêp: 25.01.2013].

53 zwi¹zkowego. W opisywanym przez siebie zwi¹zku widzia³ Polskê, Litwê i £otwê oraz ewentualnie Estoniê i S³owacjê. Bra³ te¿ pod uwagê stworzenie du- ¿ego ugrupowania pañstw po³o¿onych miêdzy Ba³tykiem a Adriatykiem oraz miêdzy Morzem Bia³ym a Morzem Czarnym. Od Finlandii po Rumuniê blok taki mia³ stanowiæ si³ê odgradzaj¹c¹ Niemcy od Rosji40. W Polsce z du¿ym zain- teresowaniem przyjêto te¿ plany stworzenia bloku krajów naddunajskich. Tê propozycjê federacji regionalnej wysun¹³ francuski polityk André Tardieu41. Projekt ten obejmowa³ takie kraje jak Austria, Czechos³owacja, Wêgry, Rumu- nia i Jugos³awia. Mia³ za zadanie przeciwstawiæ siê próbom budowy Mitteleu- ropy. Zamierzenia te mia³y tak¿e obj¹æ swoim zasiêgiem Polskê i republiki nad- ba³tyckie, Francja chcia³a stworzyæ zintegrowany kordon sanitarny wzd³u¿ zachodniej i po³udniowej granicy Zwi¹zku Radzieckiego42. Próby te nie mia³y jednak szans zaistnienia, bo wszystkie pañstwa obawia³y siê powstania w Eu- ropie bloku gospodarczego, który z ³atwoœci¹ móg³by przekszta³ciæ siê w blok polityczny43. W okresie miêdzywojennym w polskiej myœli politycznej nie pojawia³y siê koncepcje szerokiej integracji europejskiej. Z woli uzupe³nienia nale¿y zauwa- ¿yæ, ¿e w II Rzeczpospolitej pewien oddŸwiêk mia³ jedynie paneuropejski pro- jekt Coudenhove – Kalergiego, choæ idea ta nie by³a zbyt popularna, poniewa¿ po odzyskaniu niepodleg³oœci, jak wy¿ej wskazano, bli¿sze polskim w³adz¹ by³y jednak wszelkie projekty federacji regionalnych. Pierwsze opinie polskich poli- tyków na temat koncepcji paneuropejskich pojawi³y siê w piœmie „Zeitschrift Pan – Europa” w po³owie 1925 roku. Idea ta natrafi³a na zainteresowania przede wszystkim socjalistów. Hermann Liebermann popar³ pomys³ Stanów Zjedno- czonych Europy, licz¹c, ¿e Francja bêdzie jego g³ównym realizatorem. Mie- czys³aw Niedzia³kowski postulowa³ po³¹czenie si³ paneuropejskich i socjalisty- cznych dla wspólnej walki o urzeczywistnienie tego projektu. Czynnie w³¹czy³ siê te¿ w ruch paneuropejski Bronis³aw Hubermann, gdy w swoim artykule „Moja droga do Paneuropy” postulowa³ zniesienie barier celnych i poprawê warunków do wspó³pracy ekonomicznej pañstw europejskich. Ugrupowaniem, które popiera³o dzia³ania paneuropejskie, by³ natomiast Akademicki Zwi¹zek Pacyfistów44 powsta³y na Uniwersytecie Jagielloñskim w latach 1926–1927. Pocz¹tkowo zwi¹zek mia³ nazywaæ siê Zwi¹zkiem Polskich Federalistów, jed-

40 J. Lubelski, op. cit., s. 202–203. 41 A. Marsza³ek, Z historii europejskiej idei integracji miêdzynarodowej, £ódŸ 1996, s. 125. 42 A. Werner, Europejskie wspólnoty, Warszawa 1972, s. 49. 43 K. Fiedor, Niemieckie plany integracji Europy na tle zachodnioeuropejskich doktryn zjednoczeniowych 1918–1945, Wroc³aw 1991, s. 217–219. 44 Zob. wiêcej J. Bogucka-Ordyñcowa, Miêdzy Kopernikiem a Michalikiem, [w:] Cyganeria i polityka. Wspomnienia krakowskie 1919–1939, Warszawa 1964, s. 166–185.

54 nak wœród cz³onków przewa¿yli przedstawiciele pacyfizmu zbli¿eni do kierun- ku integralnego, którzy chcieli budowaæ pokój na ca³ym œwiecie45. Krakowscy pacyfiœci opowiedzieli siê za ide¹ Paneuropy Richarda Coudenhove – Kalergie- go w swej deklaracji ideowej – „Pokój i ratunek dla Europy le¿y w popieraniu idei paneuropejskiej i w swobodnym rozwoju kultury ka¿dego narodu”46. Pogl¹dy pojedynczych polityków, wspieraj¹ce Coudenhove – Kalergiego nie stanowi³o jednak organizacyjnego zaplecza jego ruchu w naszym kraju. O pew- nym zaanga¿owaniu mo¿emy mówiæ dopiero, kiedy w Polsce powsta³ Komitet Zwi¹zku Paneuropejskiego47. Dzielnoœci polskich paneuropejczyków mo¿na podzieliæ na dwa okresy. Pierwszy to lata 1928–1927, kiedy bardzo aktywnie dzia³ali w Polsce zwolennicy zjednoczenia kontynentu i stworzenia Stanów Zjednoczonych Europy. Drugi okres, czyli lata 1928-1935 to zmierzch polskiego zainteresowania projektem Coudenhove – Kalergiego, wywo³ane proniemiec- kimi pogl¹dami austriackiego hrabiego48. Na czele zwolenników Paneuropy sta³ bezsprzecznie Aleksander Lednicki, który by³ wielkim entuzjast¹ integracji europejskiej, a w Stanach Zjednoczonych Europy upatrywa³ mo¿liwoœæ rozwoju Starego Kontynentu. W 1927 roku zaznacza³, i¿ „myœl o Stanach Zjednoczo- nych Europy lub zsolidaryzowaniu siê narodów Europy staje siê dziœ przewod- ni¹ myœl¹ wielu wybitnych ludzi we wszystkich krajach i stanie siê przewodni¹ myœl¹ rozpoczêtego przez nas nowego okresu historii Europy i jej wspania³ym symbolem”49. Lednicki mia³ ró¿ne pomys³y na zjednoczenie kontynentu, uwa- ¿a³, ¿e „w zagadnieniu Paneuropy trzeba zawsze umieæ rozdzieliæ program ma- ksimum od programu minimum. Program maksimum to Stany Zjednoczone Europy, których powstanie wymaga³oby przezwyciê¿enia niedaj¹cych siê usun¹æ trudnoœci natury politycznej, gospodarczej czy spo³ecznej. Przy uwzglêdnieniu planu minimum mo¿emy realizowaæ szereg postulatów, mianowicie: d¹¿enie do wyeliminowania z Ligii Narodów spraw œciœle europejskich, przede wszyt- kim spraw natury gospodarczej, Banku Miêdzynarodowego, rozejmu celnego,

45 W deklaracji ideowej AZP jej dzia³acze domagali siê oparcia stosunków miêdzynarodowych na prawie i sprawiedliwoœci, aby „wszelkie traktaty by³y jawnie prowadzone i zawierane”, zgodnej wspó³pracy z s¹siadami i miêdzynarodowej gwarancji ca³oœci i bezpieczeñstwa Polski. Wed³ug akademickich zwi¹zkowców drog¹ do „pacyfikacji œwiata, obok porozumienia siê pañstw, ko- nieczne jest porozumienie narodów, objêtych wspólnymi granicami pañstwowymi”, S.W. Dobro- wol- ski, Memuary pacyfisty, Kraków 1989, s. 92–93. 46 F. Gross, Federacje i konfederacje europejskie. Rodowód i wizje, Warszawa 1994, s. 31–32. 47 J. Tombiñski, Pocz¹tki ruchu paneuropejskiego w Polsce, [w:] Z dziejów prób integracji europejskiej. Od œredniowiecza do wspó³czesnoœci, M. Pu³aski (red.), Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Jagielloñskiego. Prace historyczne, z. 118, Kraków 1995, s. 86. 48 G. Harê¿a, Z problematyki paneuropeizmu w Drugiej Rzeczpospolitej, [w:] Doktryny polityczne i prawne u progu XXI wieku, M. Maciejewski, M. Marsza³ (red.), Wroc³aw 2002, s. 272. 49 A. Lednicki, „Zgoda Narodów”, 1927, nr 3, s. 3, [za:] Ibidem, s. 268.

55 zniesienie paszportów i wiz pomiêdzy poszczególnymi pañstwami, a tak¿e uw- zglêdnienie taryf kolejowych”50. Problemem w polskim ruchu paneuropejskim by³ jednak stosunek Coudenhove – Kalergiego do sprawy niemieckiej. Hrabia postulowa³ powa¿ne zmiany terytorialne, przede wszyst- kim zwrot Gdañska Niemcom, a tak¿e utworzenie korytarza ³¹cz¹cego zasadnicz¹ czêœæ terytorium niemieckiego z Prusami Wschodnimi. Odniós³ siê do tego problemu Artur Lilien-Brzozdowiecki w artykule „Paneuropa a zagadnienie granic polsko-nie- mieckich” zamieszczonym w czasopiœmie „Nasza Przysz³oœæ” w 1931 roku. Jego zdaniem najtrudniejsz¹ kwesti¹ w stosunkach wewn¹trzeuropejskich s¹ w³aœnie granice miêdzypañstwowe. Autor uwa¿a³, ¿e Kalergi zjedna³ sobie czêœæ Polaków, poniewa¿ g³osi³ koncepcjê, i¿ z czasem granice bêd¹ mia³y coraz mniejsze znaczenie, nabior¹ charakteru bardziej administracyjnego ni¿ polity- cznego, a wschodnia granica Polski bêdzie granic¹ Paneuropy. Wed³ug Liliena- -Brzozdowieckiego pocz¹tkowym has³em Coudenhohe’a by³o „Nie tykaæ gra- nic”. Zasada nienaruszalnoœci granic by³a krytykowana natomiast przez pañstwa (w tym Niemcy), które utraci³y czêœæ swojego terytorium w wyniku I wojny œwiatowej i traktatu wersalskiego. Kalergi, chc¹c wiêc uzyskaæ poparcie Niemiec, wycofa³ siê z g³oszonych niegdyœ hase³ i popar³ Niemcy w sporze z Polsk¹ o granice, Gdañsk i tzw. korytarz wschodni. Propozycje austriackiego polityka by³y w Polsce nie do przyjêcia i straci³ on tym samym poparcie dla swo- jego ruchu51. Po wybuchu II wojny œwiatowej pañstwa Europy Œrodkowo-Wschodniej musia³y zrewidowaæ swoje polityczne zamierzenia, zrozumiano bowiem, ¿e brak wspó³pracy narazi je na agresje potê¿nych s¹siadów – Rosji i Niemiec. Aby unikn¹æ sytuacji, w której ma³e narody Europy by³yby na ³asce wielkich mocar- stw, chciano tworzyæ ponadnarodowe stowarzyszenia o charakterze regional- nym, oparte na spo³ecznoœciach o wspólnych zainteresowaniach, potrzebach i historycznym doœwiadczeniu. Projekty te w du¿ej mierze nawi¹zywa³y do wczeœniejszych, niezrealizowanych w okresie miêdzywojennym pomys³ów federacyjnych52. W³adys³aw Sikorski, g³ówny propagator koncepcji zwi¹zków regionalnych w okresie II wojny œwiatowej, podobnie jak Pi³sudski odnosi³ siê do historycznej idei jagielloñskiej53. Powojenne federacje lub quasi-federacje

50 K. Ruchniewicz, Paneuropa hr. Richarda Coudenhove – Kalergiego a Polska, [w:] Polska wobec idei inte- gracji europejskiej w latach 1919–1945, M. Wojciechowski (red.), Toruñ 2002, s. 56. 51 A. Marsza³ek, Polskie projekty federacji…, s. 101–102. 52 M. Kamiñski, Edward Benesz kontra genera³ W³adys³aw Sikorski. Polityka w³adz czechos³owackich na emi- gracji wobec rz¹du polskiego na uchodŸstwie 1939–1943, Warszawa 2005, s. 71–73. 53 M. Maciejewski, Polskie koncepcje zjednoczenia Europy (1748–1945), „Przegl¹d Prawa i Administra- cji” 2001, nr 2278, s. 67–68; zob. T. Kisielewski, Federacja Œrodkowo-Europejska. Pertraktacje polsko- czechos³owackie 1939–1943, Warszawa 1991; ten¿e, Projekt federacji polsko-czechos³owackiej i idea fede-

56 mia³y byæ organizacjami politycznymi i gospodarczymi pañstw europejskich, w ramach których odwieczne spory graniczne i narodowoœciowe mia³y byæ zast¹pione wzajemnym porozumieniem. Nowy, federacyjny porz¹dek europej- ski mia³ byæ sposobem u³o¿enia pokojowych stosunków miêdzy narodami54.

Federation concepts during Second Polish Republic. Historical outline (Summary)

After the First World War, Polish politicians focused on guarantying the safety of Poland, referring to both internal and external relations. For Józef Pi³sudski and his followers, the most important thing was to achieve political independence. A federation was the only possible way of governance. Józef Pi³sudski promoted federal state or loose federation, which would include former territories of the Polish Republic. Politicians believed that Poles, as a nation, had had a historical tradition of a political entity. It meant that they had independent power and could be the ini- tiator of the new Federation, but it was impossible to do that with the Eastern States. A different concept of Federation was to create the Baltic Relation. This was to be an agreement in which member states commit to stay independent. The Fed- eration Union seemed to be the first step for Eastern States to widen the integration of States situated between Germany and Russia. The conception of Isthmus gave a chance to meet the expectations of small States, which did not believe in the Euro- pean solution. The National Democratic Party with postulated building a political bloc between Germany and Russia, tied an alliance with France. Such a political combination had to protect Central European States from powers aggres- sion. At the same time this bloc would ensure territorial stability in this part of the continent. Adolf Bocheñski, Ignacy Matuszewski and W³adys³aw Studnicki were, amongst others, authors of the concept of Federation. After the outbreak of the Sec- ond World War, European countries had to change their political plans, because the lack of cooperation would result in a threat from powerful neighbours (Germany and Russia). To avoid a situation in which small European countries would be at the mercy of power, Polish politicians wanted to create a transnational association based on common interests, needs, and historical experience.

racji œrodkowoeuropejskiej. Polityka polska i czechos³owacka w kontekœcie polityki mocarstw koalicji antynie- mieckiej 1939–1943, [w:] O nowy kszta³t Europy. XX-wieczne koncepcje w Europie Œrodkowo-Wschodniej i ich implikacje dla dyskusji o przysz³oœci Europy, J. K³oczowski, S. £ukaszewicz (red.), Lublin 2003, s. 136; S. Meiklejohn Terry, Poland’s Place in Europe. General Sikorski and the Origin of the Oder – Neisse Line, 1939–1943, Princeton 1983, s. 71; T. Marczak, Œrodkowoeuropejskie tendencje federacyjne po II wojnie œwiatowej, [w:] Federalizm. Teorie i koncepcje, W. Bokaj³o (red.), Wroc³aw 1998, s. 250–251. 54 A. Barabasz, op. cit.,s.67.

57 UWARUNKOWANIA POLITYCZNE POWSTANIA I WCIELENIA DO II RZECZYPOSPOLITEJ LITWY ŒRODKOWEJ

MARTA MACKIEWICZ*

Sprawa przynale¿noœci Wilna mia³a szeroki kontekst geopolityczny. Za- gadnienie to obejmowa³o faktyczne prawo do w³adania terytorium Wileñszczy- zny. W istocie konflikt polsko-litewski rozci¹ga³ siê na ca³y region Europy Wschodniej. Na wyniku sporu mog³y skorzystaæ tak pañstwa sprzymierzone, jak i Niemcy oraz odpowiednio bolszewicy i przedstawiciele tzw. „bia³ej” Rosji. Dla Litwinów sprawa przynale¿noœci Wilna i Wileñszczyzny by³a kluczem do zbudowania trwa³ej pañstwowoœci. Wilno traktowano jako kolebkê narodu, z któr¹ uto¿samiano pocz¹tki ekspansji terytorialnej w œredniowieczu. Zdoby- cie i utrzymanie w granicach terytorialnych Litwy Wilna i Ziemi Wileñskiej by³o warunkiem strategicznym po³¹czenia pañstw ba³tyckich z Eurazj¹. Po³o¿enie Litwy ugruntowa³oby jej znaczenie tranzytowe i otworzy³o dla m³odej litew- skiej gospodarki drogê ekspansji gospodarczej. Dla Polski z kolei sprawa Wilna oznacza³a zachowanie integralnoœci obszaru Europy Œrodkowo-Wschodniej, ochronê krajów ba³tyckich, w tym £otwy i Estonii. Posiadanie Wilna i Wileñ- szczyzny gwarantowa³o ponadto suwerennoœæ Rzeczypospolitej. Popadniêcie Wilna w rêce bolszewików stwarza³o mo¿liwoœæ powtórnego porozumienia siê Rosji z Niemcami, co mog³oby zachwiaæ pokojem w Europie. Operacja zajêcia Wilna z ka¿d¹ nieudan¹ prób¹ porozumienia siê z rz¹dem kowieñskim stawa³a siê coraz realniejsza. Po latach nieustaj¹cego konfliktu, prób mniej lub bardziej pokojowego nak³onienia Litwinów do spowodowania, by mieszkañcy Wilna sami mogli zdecydowaæ o swojej przynale¿noœci teryto-

* Marta Mackiewicz – prawnik, doktorantka w Katedrze Doktryn Politycznych i Prawnych na Wydziale Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wroc³awskiego.

58 rialnej, Marsza³ek Józef Pi³sudski zdecydowa³ siê na podjêcie dzia³añ maj¹cych na celu rozwi¹zanie sytuacji wileñskiej1. Porozumienie suwalskie z dnia 30 wrzeœnia 1920 przewidywa³o ustalenie linii rozgraniczeniowej od granicy pruskiej wzd³u¿ linii Niemen-Orany- Ejszyszki-Bastuny. W dokumencie zastrze¿ono jednoczeœnie, ¿e wyznaczona li- nia „nie przes¹dza w niczym terytorialnych praw ¿adnej z umawiaj¹cych siê stron”.2 Sygnatariusze zobowi¹zywali siê do zawieszenia broni wzd³u¿ linii Fo- cha na SuwalszczyŸnie. Dodatkowo strona polska wprowadzi³a zastrze¿enie, ¿e przerwanie walk na terenie miêdzy Poturcami a Bastunami mo¿e mieæ miejsce po wycofaniu siê wojsk sowieckich na wschód od kolei Lida-Wilno. Warunek ten by³ konieczny, poniewa¿ delegacja polska podpisuj¹ca zobowi¹zanie w Su- wa³kach, by³a œwiadoma nieuniknionoœci podjêcia bardziej radykalnych kro- ków w sprawie wileñskiej. Na polecenie Marsza³ka musiano stworzyæ jak naj- dogodniejsze warunki, by tereny mo¿liwych przysz³ych dzia³añ by³y wolne od zobowi¹zañ miêdzynarodowych3. Scenariusz spontanicznego zrywu o charak- terze militarnym, pozornie niezale¿nego od w³adz centralnych jawi³ siê Pi³sud- skiemu jako najdogodniejsza z metod, która mo¿e przywróciæ Polsce prawne posiadanie Wilna, bez obawy o oskar¿enie ³amania prawa traktatów4.

1 Ponadto dla Rzeczpospolitej Wilno by³o spadkobierc¹ tradycji potê¿nego i prê¿nie rozwijaj¹cego siê Wielkiego Ksiêstwa Litewskiego. Dla Rosji oddanie Polsce Wilna i Wileñszczyzny oznacza³o uszczuplenie jej przysz³ych terytoriów o ziemie, jakie wed³ug planów stanowiæ mia³y autono- miczn¹ prowincjê litewsk¹ wchodz¹c¹ w sk³ad pañstwa rosyjskiego. Dodatkowo silne lobby rosy- jskie w Pary¿u, zak³adaj¹ce zwalczenie bolszewickiej rewolucji, przedstawia³o projekt powrotu odrodzonej Rosji do Europy oraz udzia³ w niemiecko-brytyjskich decyzjach wzglêdem Niemiec. Zob.: W. Wilehorski, Polska, a Litwa. Stosunki wzajemne w biegu dziejów, Londyn 1947, s. 338. 2 P. £ossowski, Konflikt polsko-litewski 1919-1920, s. 172. 3 W. Jêdrzejewicz, Józef Pi³sudski 1867–1935, Londyn 1982, s. 104. 4 Idea federacyjna, której od pocz¹tku oficjalnych kontaktów dyplomatycznych ze stron¹ litewsk¹ ho³dowa³ Józef Pi³sudski, z nastaniem roku 1920 stawa³a siê coraz odleglejsza. Projekt utworze- nia jednego pañstwa, w którego sk³ad wesz³aby Polska, Litwa i Bia³oruœ na zasadach równoœci praw i obowi¹zków, bez dominuj¹cego ¿ywio³u jednej narodowoœci, rozbi³ siê nie tylko o nacjo- nalistyczne aspiracje Litwinów, ale i decyzje polityczne zapadaj¹ce na arenie miêdzynarodowej. Wielka Brytania, pañstwo wiod¹ce zdecydowany prym w Lidze Narodów, d¹¿¹ce w dwudziesto- leciu miêdzywojennym bezsprzecznie do objêcia pozycji hegemona w Europie, interesy Rze- czypospolitej oraz jej pozycjê rozpatrywa³o przez pryzmat Francji, jako sojusznika polskiego. W tym kontekœcie wzrost znaczenia Rzeczypospolitej wraz z rozbudow¹ terytorium przek³ada³ siê na wzmocnienie pozycji Francji, co stanowi³o dla Wielkiej Brytanii powa¿ne zagro¿enie. Jak wspomina³ W³adys³aw Pobóg-Malinowski, Naczelnik Pañstwa, w akcji gen. ¯eligowskiego do- strzega³ mo¿liwoœæ powrotu do koncepcji federacyjnej. Sprawa „buntu” ¯eligowskiego w swoim za³o¿eniu nie mia³a byæ demonstracj¹ si³y ¿ywio³u polskiego na WileñszczyŸnie, ale prób¹ uœwia- domienia stronie litewskiej koniecznoœci po³¹czenia obu pañstw dla wspólnego bezpieczeñstwa i mo¿liwoœci dalszego rozwoju. Zob. ten¿e, Najnowsza historia polityczna Polski 1864–1945, Londyn 1956, s. 391.

59 Rozpoczêcie operacji militarnej przewidywano na 8 paŸdziernika, nato- miast umowa suwalska wchodzi³a w ¿ycie dopiero 10 paŸdziernika 1920 roku. Po latach spotkanie w Suwa³kach i deklaracjê tam podpisan¹ oceniono krytycz- nie, poniewa¿ przed zajêciem Wilna strona polska nie powinna godziæ siê na- wet na najmniejsze ustêpstwa na rzecz Litwy. Koniecznoœæ podpisania rozejmu t³umaczono naciskiem ze strony Ligi Narodów. Marsza³ek Pi³sudski nie by³ za- dowolony z rezultatów spotkania. Po czêœci rozwi¹zania tam przyjête wprowa- dza³y ograniczenia w d³ugo i skrupulatnie przygotowywanym planie ostatecz- nego wyzwolenia i przejêcia Wilna5. Ogólny zamys³ przeprowadzenia akcji polega³ na wywo³aniu w mieœcie powstania, któremu niezw³ocznie z pomoc¹ mia³y przyjœæ „formacje nieregula- rne” pochodz¹ce z Ziemi Litewskiej. Plan przewidywa³ stworzenie sytuacji, któ- ra wygl¹da³aby na samoistny ruch zdeterminowanej ludnoœci, maj¹cy prowa- dziæ do uznania ich odrêbnoœci od pañstwa litewskiego i prawa do samo- stanowienia oraz samookreœlenia przynale¿noœci narodowej. U³atwi³oby to z pewnoœci¹ póŸniejsze negocjacje z entent¹ i Lig¹ Narodów, do której w razie powodzenia operacji zwróci³aby siê strona litewska, alarmuj¹c o bezprawnym zagarniêciu Wilna. W celu dok³adnego przygotowania ofensywy toczy³y siê równolegle rozmowy w Bia³ymstoku, Grodnie i Lidzie6. G³ównym dowódc¹ operacji sta³ siê dotychczasowy dowódca 10. Dywizji Piechoty genera³ Lucjan ¯eligowski7. Za jego wyborem przemawia³y nie tylko wzglêdy wojskowe, ale i pochodzenie. By³ ponadto zaufanym wspó³pracowni- kiem Józefa Pi³sudskiego8. Szczegó³owy plan stworzony przez Pi³sudskiego przewidywa³ nie tylko skrupulatn¹ organizacjê dzia³añ wojskowych, ale obej- mowa³ te¿ dzia³ania polityczne. W rozmowach z Marsza³kiem gen. ¯eligowski

5 J. Ochmañski, Historia Litwy, Wroc³aw 1982, s. 302; por. T. Kuku³ka, Francja i Polska po traktacie wersalskim 1919–1922, Warszawa 1970, s. 128. 6 K. Buchowski, Szkice polsko-litewskie, czyli o nie³atwym s¹siedztwie w pierwszej po³owie XX wieku, Toruñ 2005, s. 81. 7 Uzasadniaj¹c swój wybór, Józef Pi³sudski pisa³: Wybra³em genera³a, co do którego by³em najbar- dziej pewny, ¿e moc¹ swojego charakteru potrafi utrzymaæ siê na nale¿ytym poziomie i ¿e polece- niom i ¿¹daniom rz¹du nie bêdzie, zarówno jak poleceniom i ¿¹daniom moim, przeciwstawiaæ siê w pracy wojskowej. Uda³o mi siê to znakomicie i sta³o siê przedmiotem mojej dumy(…); w: te- go¿, Pisma zbiorowe, t. VI, Warszawa 1937, s. 126. 8 Spotkanie Józefa Pi³sudskiego z gen. ¯eligowskim odby³o siê 1 paŸdziernika 1920 roku w Bia³ym- stoku. Przedstawiaj¹c projekt zajêcia miasta, Pi³sudski uczula³ ¯eligowskiego na ewentualnoœæ represji z ka¿dej strony, nie tylko polskiej i litewskiej sceny politycznej, ale i ca³ego œwiata. Nacze- lnik nadmieni³, i¿ nie mo¿na wykluczyæ, ¿e on sam bêdzie musia³ oficjalnie operacjê wileñsk¹ po- têpiæ. Wobec ogromnej wagi sprawy ¯eligowski bra³ na swoje barki ca³y ciê¿ar operacji wojskowej i jej skutki, które by³y trudne do przewidzenia. Jak sam napiszê w swoich wspomnie- niach: Waha³em siê. Nie chcia³em braæ na siebie tak wielkiego zadania. Chcia³em wyjaœniæ czy jest jeszcze, jakaœ inna mo¿liwoœæ do odebrania Wilna. Powiedziano, ¿e nie. Je¿eli nie zajmiemy, zginie dla nas na zawsze. Zgodzi³em siê. AAN, Akta ¯eligowskiego, t. 16.

60 zobowi¹zywa³ siê do napisania listu zaadresowanego oficjalnie do Józefa Pi³sudskiego z zapytaniem, jakie kroki rz¹d polski zamierza podj¹æ w sprawie Wilna. Zapytanie mia³o zostaæ argumentowane trosk¹ ¿o³nierzy dywizji litew- sko-bia³oruskiej, którzy swoje korzenie wywodzili z Wilna, o los miasta opano- wanego przez ¯mudzinów, niepozwalaj¹cych im powróciæ w rodzinne strony. W odpowiedzi Pi³sudski zamierza³ podkreœliæ wyraŸnie, i¿ nie posiada ¿adnych instrumentów natury prawnej, by obecn¹ sytuacjê zmieniæ. W reakcji na odpo- wiedŸ Marsza³ka, gen. ¯eligowski zobowi¹zywa³ siê do wydania odezwy do ludnoœci wileñskiej o wszczêciu powstania, maj¹cego na celu usuniêcie ¯mu- dzinów z terenów Wileñszczyzny9. Za namow¹ Józefa Pi³sudskiego dnia 5 paŸdziernika utworzono 3. Armiê Polsk¹ z genera³em Sikorskim na czele. Mia³a na celu wi¹zanie 3/4 si³ litew- skich. 2. Armia ubezpiecza³a dzia³ania ¯eligowskiego od wschodu10. Pod œcis³ym dowództwem samego ¯eligowskiego pozosta³a 3. Dywizja Piechoty Le- gionów. W sumie si³y polskie wynosi³y oko³o 80 tysiêcy ¿o³nierzy, co a¿ cztero- krotnie przewy¿sza³o liczebnoœæ armii litewskiej. W Grodnie w tym czasie obradowano nad sam¹ opraw¹ akcji11. Zwolennicy koncepcji federacyjnych, z Witoldem Abramowiczem i Aleksandrem Prystorem na czele, ustalili, ¿e zaraz po przejêciu Wilna wy³oniony zostanie organ wyko- nawczy, który doprowadzi do przejêcia w³adzy na zajêtym obszarze12. Obszar powsta³y po zajêciu terytorium Wilna i okolic wileñskich postanowiono na- zwaæ Litw¹ Œrodkow¹13. Ruch Dywizji Litewsko-Bia³oruskiej genera³a ¯eligowskiego rozpocz¹³ siê 6 paŸdziernika 1920 roku. Przekroczono liniê ustalon¹ w Suwa³kach, jednocze- œnie czêœæ dywizji pod dowództwem majora Mariana Koœcia³kowskiego ruszy³a spod Oran. Na odprawie w Woronowie ustalono dok³adny plan dzia³ania, który przewidywa³ natarcie na Wilno tylko Wileñskiego Pu³ku Strzelców, s³u¿¹cego wsparciem wileñskim powstañcom. Dopiero potem na pomoc mia³y ruszyæ po-

9 L. ¯eligowski, Zapomniane prawdy, Londyn 1943, s. 35. 10 Szczegó³y techniczno-organizacyjne zosta³y zawarte w rozkazie NR. 1 L 28809 z 5 listopada 1920 roku; B. Waligóra, Zajêcie Wilna przez gen. ¯eligowskiego, [w:] Bellona, R. XII, t. XXXVI, Warszawa 1930, s. 234. 11 Zob. szerzej: AAN, Towarzystwo Stra¿y Kresowej, t. 63. 12 Jak wspomina Lucjan ¯eligowski, sprawa ustanowienia organu wykonawczego budzi³a wiele kontrowersji. O wadze nieporozumieñ mo¿e œwiadczyæ choæby spór o nazwê tego organu, który ostatecznie otrzyma³ tytu³ Tymczasowej Komisji Rz¹dz¹cej, po uprzednich projektach inkorpora- cjonistów, pragn¹cych nadaæ Komisji nazwê komitetu, tak by wymusiæ œcis³y zwi¹zek z Rzeczy- pospolit¹. W opozycji do tego projektu sta³y frakcje krajowe, proponuj¹ce nazwê rz¹du, który dawa³by szerok¹ samodzielnoœæ decyzyjn¹. L. ¯eligowski, op. cit.,s.36. 13 Wed³ug koncepcji Józefa Pi³sudskiego Litwa w federacji z Polsk¹ mia³a sk³adaæ siê z 3 kantonów. Kanton wileñski le¿a³ pomiêdzy 2 kantonami – kantonem wschodnim (Bia³oruskim) oraz za- chodnim (Litw¹ Kowieñsk¹), st¹d nazwa Litwa Œrodkowa. P. £ossowski, op. cit., s. 166.

61 zosta³e si³y polskie. Chodzi³o przede wszystkim o zachowanie pozorów wybu- chu powstania14. Dnia 7 paŸdziernika do Wilna przyby³a francusko-litewsko- -brytyjska delegacja. Sta³o siê oczywiste, ¿e ruchy Dywizji Litewsko-Bia³oru- skiej, mimo zawieszenia broni miêdzy Polsk¹ a Litw¹, nie ujd¹ uwadze miê- dzynarodowych przedstawicieli. Z faktu przybycia delegacji dla powodzenia misji wyp³ynê³o wiele konsekwencji. Czêœæ targanych w¹tpliwoœciami dowód- ców za¿¹da³a od gen ¯eligowskiego zmiany postawy wzglêdem akcji zajêcia Wilna. Presja wywierana na ¯eligowskim doprowadzi³a do tego, ¿e w rozkazie z dnia 7 paŸdziernika o marszu na Wilno nie znalaz³y siê kluczowe zarz¹dzenia wykonawcze15. Wobec coraz czêstszych i wyraŸniejszych w¹tpliwoœci co do s³usznoœci misji, wyra¿anych przez oficerów, ¯eligowski zdecydowa³ siê na in- terwencjê z Belwederu. W wyniku b³yskawicznych ustaleñ, Marsza³ek za suge- sti¹ majora Stamirowskiego nakaza³ gen. Sikorskiemu wsparcie dzia³añ gen. ¯eligowskiego. Przyby³y do Woronowa Sikorski podczas narady w sztabie dy- wizji oœwiadczy³ krótko: „trzeba to wykonaæ”16. Tu¿ po za¿egnaniu kryzysu, gen. ¯eligowski zdecydowa³ siê na wys³anie depeszy do Generalnego Dowódz- twa, w której wypowiada³ pos³uszeñstwo swoje oraz oddzia³ów mu pod- leg³ych17. W tym miejscu nale¿y dodaæ, i¿ s³owo „bunt” w stosunku do akcji za- jêcia Wilna przez gen. ¯eligowskiego pad³o po raz pierwszy w meldunku gen. Sikorskiego do Kwatery G³ównej w Warszawie. Okreœlenie zajêcia Wilna mia- nem buntu wp³ynê³o bardzo negatywnie na stosunek opinii krajowej i miêdzy- narodowej do operacji gen. ¯eligowskiego18. Dnia 8 paŸdziernika 1920 roku rozpoczê³y siê pierwsze dzia³ania pro- wadz¹ce do zajêcia Wilna. Si³y litewskie prócz 4. pu³ku litewskiego nad rzek¹ Mereczank¹ nie by³y dla nacieraj¹cych Polaków niebezpieczne19. Si³y litewskie

14 Odprawa w Woronowie 6 paŸdziernika 1920 roku ujawni³a nastroje panuj¹ce w sztabie dywizji. Niepewnoœæ oraz specyfika misji powodowa³a w dowódcach podleg³ych ¯eligowskiemu miesza- ne uczucia. Z jednej strony koniecznoœæ karnoœci wobec rozkazu, którego tak naprawdê nie wy- dano, z drugiej oczywista s³usznoœæ dzia³añ w dobrej sprawie, powodowa³y nieustanne napiêcia. Œwiadczy o tym chocia¿by ujawniona 7 paŸdziernika na przegl¹dzie wojsk w Ejszyszkach opozy- cja z oficerami intendentury braæmi ¯urakowskimi na czele W. Pobóg-Malinowski, op. cit., s. 325. 15 Z. Krajewski, op. cit. s. 41. 16 B. Waligóra, op. cit. s. 247. 17 Gen. Lucjan ¯eligowski, wypowiadaj¹c pos³uszeñstwo naczelnemu dowództwu, argumentowa³ swoj¹ decyzjê w nastêpuj¹cy sposób. Zwa¿ywszy, ¿e zawarte z rz¹dem kowieñskim linie rozejmo- we z góry i nie na korzyœæ nas, mieszkañców ziemi wileñskiej, grodzieñskiej i lidzkiej, nasz kraj wraz z polskim Wilnem przys¹dzaj¹ Litwinom, postanowi³em z orê¿em w rêku prawa samosta- nowienia mieszkañców mojej Ojczyzny broniæ i obj¹³em naczelne dowództwo nad ¿o³nierzami z tych ziem pochodz¹cymi. Nie maj¹c mo¿noœci postêpowaæ wbrew w³asnemu sumieniu i poczu- ciu obywatelskiemu, z ¿alem zg³aszam zwolnienie od obowi¹zku s³u¿by i dowództwa grupy. Ibi- dem, s. 247. 18 AAN, Akta ¯eligowskiego, t. 16. 19 W. Pobóg-Malinowski, op. cit., s. 352.

62 pozostaj¹ce w Wilnie na wieœæ o szybkim marszu si³ polskich zdecydowa³y siê na ewakuacjê20. Tego samego dnia na wieczornej odprawie gen. ¯eligowski przedstawi³ szczegó³owy plan zajêcia miasta w dniu 9 paŸdziernika. Wed³ug rozkazu gen. ¯eligowskiego zadanie najwa¿niejsze, jakim by³o wkroczenie i za- jêcie miast, otrzyma³ tzw. pu³k wileñski21. Dnia 9 paŸdziernika genera³ Lucjan ¯eligowski zaj¹³ Wilno22. Przed wkro- czeniem wojsk id¹cych z po³udnia w mieœcie za broñ chwycili konspiratorzy wi- leñscy i doprowadzili do walk i opanowania ulic miasta. Mo¿na wiêc uznaæ, ¿e zamierzenie Marsza³ka Pi³sudskiego rzeczywiœcie siê uda³o. W Wilnie znalaz³y siê bowiem jednostki, które tylko czeka³y na odpowiedni moment, by wprowa- dziæ administracjê polsk¹. Fakt spontanicznego odruchu miejscowych konspi- ratorów bezsprzecznie ujawni³ d¹¿enia czêœci spo³ecznoœci Wilna23. Natych- miast po zajêciu miasta gen. ¯eligowski pozby³ siê agend rz¹dowych i przedstawicieli zagranicznych rezyduj¹cych na terenie Wilna. Do Wilna 10 paŸdziernika przyby³a Komisja Ligi Narodów. Po rozmowach z gen. ¯eligow- skim, w których ten oœwiadczy³, ¿e dzia³a dobrowolnie i nie znajduje siê pod ni- czyim dowództwem, przedstawiaj¹c jednoczeœnie swoje koncepcje co do zaj- mowanych ziem, komisja opuœci³a miasto. Rozpoczêto organizowanie nowego tworu pañstwowego – Litwy Œrodkowej24. W wydanych przez genera³a ¯eligo- wskiego dekretach ustanowiono w³adzê zwierzchni¹ w osobie gen. ¯eligow- skiego, god³o Litwy Œrodkowej (tarcza z Or³em i Pogoni¹) oraz jej terytorium. Litwa Œrodkowa obejmowa³a swoim obszarem ok. 10 tys. km2 z liczb¹ ludnoœci

20 J. Ochmañski, op. cit., s. 303. 21 B. Waligóra, op. cit. s. 266. 22 W trakcie marszu na Wilno, na trakcie lidzkim dosz³o do spotkania gen. ¯eligowskiego z p³k Re- boulem, który sprawowa³ w Wilnie funkcjê dowódcy obrony miasta. P³k Reboul wystosowa³ do gen. ¯eligowskiego propozycjê zaniechania dalszego pochodu na miasto, które mia³o obj¹æ status wolnego miasta Wilna. Propozycja zosta³a odrzucona. Ibidem, s. 271. 23 H. Wisner, Litwa. Dzieje pañstwa i narodu, Warszawa 1999, s. 177. 24 Dnia 9 paŸdziernika 1920 roku, tu¿ po zajêciu miasta, gen. Lucjan ¯eligowski wyda³ odezwê w imieniu swoim oraz Tymczasowej Komisji Rz¹dz¹cej do Ludnoœci Litwy Œrodkowej. Ton odezwy nie pozostawia³ ¿adnych w¹tpliwoœci. Zajêcie miasta i stworzenie Litwy Œrodkowej przez gen. ¯eligowskiego i jego ¿o³nierzy by³o rozpaczliw¹ reakcj¹ na bezsilne stanowisko rz¹du polskiego wobec sytuacji na ziemi wileñskiej. Rz¹d w Kownie, jak g³osi³a odezwa, rozporz¹dza³ Wileñsz- czyzn¹ wed³ug w³asnego uznania, nie ogl¹daj¹c siê na potrzeby i zapatrywania mieszkaj¹cej tam ludnoœci. Momentem krytycznym, który zadecydowa³ o operacji przejêcia miasta przez si³y ¯eli- gowskiego, sta³ siê wed³ug odezwy moment zawarcia traktatu litewsko-sowieckiego. W odezwie nawo³ywano: Rodacy! Nie mo¿emy dopuœciæ do tego, aby krajem naszym handlowano jak bezdu- sznym towarem czy sprzêtem, aby rz¹d litewski wbrew woli naszej otrzymywa³ tê ziemiê od wro- gów naszej Ojczyzny w zamian za us³ugi oddawane im w walce z Polsk¹ (…), Nie uznamy nigdy tych przetargów! Nie mog¹c otrzymaæ pomocy od Rzeczypospolitej Polskiej, skrêpowanej przez swe uk³ady z Koalicj¹ mocarstw, nie mog¹c szukaæ sprawiedliwoœci na drodze miêdzynarodowej wobec nieznajomoœci naszych spraw na zachodzie – podnosimy sami broñ(…). Z. Krajewski, op. cit., aneks nr 2.

63 530 tys. Zgodnie z art. 4. Dekretu Nr 1 Naczelnego Dowódcy Wojsk Litwy Œrodkowej z dnia 12 paŸdziernika 1920 roku terytorium Litwy Œrodkowej zo- sta³o okreœlone przez granice ustalone w traktacie litewsko-bolszewickim z dnia 12 lipca 1920 roku oraz przez liniê demarkacyjn¹ polsko-litewsk¹ z czer- wca 192025. Faktycznie Litwa Œrodkowa o ³¹cznej powierzchni 13 490 km2 sk³ada³a siê z powiatu oszmiañskiego, œwiêciañskiego, wileñskiego oraz trzech gmin powiatu trockiego. Dekretem nr 2 Naczelnego Dowódcy Wojsk Litwy Œrodkowej z dnia 12 paŸ- dziernika 1920 roku powo³ano Tymczasow¹ Komisjê Rz¹dz¹c¹ z Witoldem Ab- ramowiczem na czele26. Do TKR weszli ponadto p³k Leon Bobicki, Jerzy Iwanow- ski, Mieczys³aw Engiel, Wac³aw Iwanowski, Teofil Szopa oraz Aleksander Zasztowt27. Sk³ad osobowy TKR reprezentowa³ ró¿ne ugrupowania polityczne. ZnaleŸli siê w nim tak inkorporacjoniœci, jak Teofil Szopa czy Mieczys³aw Engel, jak i przedstawiciele nurtu krajowego z Witoldem Abramowiczem na czele. Krajowcy, zdystansowani do idei wcielenia Litwy Œrodkowej do Rzeczypospoli- tej, nieugiêcie stali na stanowisku przekazania nowemu tworowi pañstwowe- mu mo¿liwoœci prowadzenia swojej w³asnej, niezale¿nej polityki. Obok TKR, w Wilnie powsta³a Delegatura Rz¹du Rzeczypospolitej. Rozpoczê³a siê organizacja urz¹dzeñ ustrojowych. S¹downictwo spoczy- wa³o w gestii jednoosobowych s¹dów pokoju, s¹du okrêgowego z siedzib¹ w Wilnie. Wa¿nym gestem ze strony w³adz Litwy Œrodkowej by³o ustalenie de- kretem z dnia11 grudnia 1920 roku zasad reformy rolnej, która poddawa³a pod parcelacjê grunty bêd¹ce do tej pory we w³adaniu pañstwa (m.in. dobra szla- checkie, czy duchowne). Dzia³alnoœæ TKR pomimo wprowadzenia wielu roz- wi¹zañ maj¹cych na celu polepszenie sytuacji obywateli Wilna i Wileñszczyzny nie cieszy³a siê ani sympati¹ ani popularnoœci¹. Za taki stan rzeczy odpowiada³ w du¿ej mierze chaos, jaki poza granicami miasta Wilna opanowa³ wszystkie terytoria podleg³e w³adzom Litwy Œrodkowej. Brak by³o nie tylko prê¿nie dzia³aj¹cej administracji, ale i poczucia bezpieczeñstwa ze strony w³adz28. Dnia 12 paŸdziernika œwiat dowiedzia³ siê o sytuacji w Wilnie. O faktach zaistnia³ych na terytorium Wilna i Wileñszczyzny poinformowano rz¹d polski, litewski i rz¹dy pañstw sprzymierzonych29. Strona polska w pierwszych dniach

25 Dziennik Urzêdowy Tymczasowej Komisji Rz¹dz¹cej Litwy Œrodkowej z dnia 17 listopada 1920, R. I, nr 1. Z. Krajewski, op. cit. aneks nr 3. 26 P. £ossowski, Konflikt polsko-litewski 1919–1920, Warszawa 1996, s. 187. 27 Z. Krajewski, op. cit., aneks nr 2. 28 Na pe³ne w¹tpliwoœci nastroje mieszkañców Litwy Œrodkowej wp³ywa³ nie tylko chaos admini- stracyjny, ale i znaczne utrudnienia aprowizacyjne. ¯ywnoœæ oraz najpotrzebniejsze artyku³y po drodze na Litwê Œrodkow¹ czêsto zostawa³y przechwytywane i konfiskowane, poniewa¿ klasyfi- kowano je jako pomoc bezprawnej organizacji buntowników. Z. Krajewski, op. cit., s. 55. 29 H. Wisner, op. cit., s. 180.

64 po zajêciu Wilna zaprzecza³a jakimkolwiek zwi¹zkom z przeprowadzon¹ ope- racj¹ wojskow¹. Ententa i wiêkszoœæ pañstw oœciennych nie wierzy³a w te za- przeczenia. Zmiana kierunku obrony polskiego rz¹du przed zarzutami wspó³dzia³ania z gen. ¯eligowskim zmieni³a siê ju¿ 14 paŸdziernika, kiedy to Wincenty Witos og³osi³, ¿e pomimo wy³amania siê z pos³uszeñstwa ¿o³nierzy polskich, trudno jest jednak odmówiæ im racji. Determinacja wojskowych po- wodowana by³a tym, ¿e wiêkszoœci z nich nie pozwolono wróciæ do ojczystego Wilna. Ponadto w oœwiadczeniu stwierdzano: „zajmowanie przemoc¹ Wilna i Ziemi Wileñskiej przez jakiekolwiek si³y obce musia³aby Polska uznaæ jako za- mach na swobodn¹ decyzjê ludnoœci”30. W celu odbudowania zaufania do orga- nów pañstwowych Litwy Œrodkowej i ewentualnemu zapobie¿eniu konfliktu wewn¹trz organów rz¹dz¹cych od 29 grudnia 1920 roku toczy³y siê rozmowy gen. ¯eligowskiego oraz delegata rz¹du polskiego przy TKR W³adys³awa Racz- kiewicza z przedstawicielami rz¹du Rzeczpospolitej. Tematem dyskusji by³o okreœlenie przynale¿noœci Litwy Œrodkowej. Ustalono, i¿ o losie Wileñszczyzny przes¹dzi wynik plebiscytu. Brano pod uwagê dwie g³ówne opcje – wcielenie Litwy Œrodkowej do Polski, albo przy³¹czenie do Republiki Litewskiej31.Oko- niecznoœci przeprowadzenia wyborów do sejmu wileñskiego, który by³ w stanie w sposób rzeczowy poradziæ sobie z anarchi¹ panuj¹c¹ w szczególnoœci poza granicami miasta Wilna oraz doprowadziæ do znacz¹cych i ostatecznych roz- strzygniêæ politycznych, maj¹cych na celu okreœlenie przynale¿noœci Litwy Œrod- kowej, traktowa³ równie¿ dekret nr 11 gen. Lucjana ¯eligowskiego z dnia 20 li- stopada 1920 r.32 W pierwszej po³owie stycznia 1921 roku wewn¹trz TKR nast¹pi³y znaczne zmiany. Przesilenie gabinetowe, w wyniku którego do dymi- sji podali siê dotychczasowi cz³onkowie TKR: E. Engiel, A. Jankowski, J. Iwa- nowski oraz T. Szopa, spowodowa³o zmianê kursu politycznego komitetu z pro- federacyjnego na bardziej apolityczny33. Rz¹d litewski odmówi³ negocjacji z genera³em ¯eligowskim, licz¹c jeszcze na interwencjê w tej sprawie Ligi Narodów. Jednak¿e wyraŸne stanowisko stro- ny polskiej wobec zajêcia Wilna spowodowa³o z³agodzenie stanowiska ententy co do zaistnia³ych wypadków wileñskich. Ententa apelowa³a do polskiego

30 P. £ossowski, op. cit., s. 312. 31 Stanowisko krajowców, które zak³ada³o zachowanie tzw. Litwy Kantonalnej, niezale¿nej od, jak twierdzi³ Witold Abramowicz „drapie¿nego Or³a Bia³ego” zosta³o pominiête. Z. Krajewski, op. cit. s. 57. 32 Zob. szerzej w: Dz.U. TKR, nr 11 z dnia 20 listopada 1920 r. 33 Na prezesa TRK powo³any zosta³ gen. Stefan Mokrzecki, Departament Spraw Wewnêtrznych obj¹³ Adam Piwocki, Departament Skarbu przypad³ zaœ Janowi Maleckiemu. Sama struktura Tymczasowej Komisji Rz¹dz¹cej uleg³a reorganizacji – usuniêto departamenty pracy i opieki spo³ecznej, spraw zagranicznych oraz wojskowy; zob. szerzej w: Archiwum Instytutu Pi³sudskie- go w Nowym Jorku, t. 34, nr 6682.

65 rz¹du o stanowcze potêpienie „niesubordynacji” ¯eligowskiego. Litwa nie prze- sta³a mimo to nag³aœniaæ sytuacji wileñskiej. Wystosowywa³a bowiem ci¹g³e protesty do Ligi Narodów, alarmowa³a o ruchach polskich wojsk wg³¹b Litwy34. To sk³oni³o przewodnicz¹cego Ligi Narodów Leona Bourgeoisa do przedstawie- nia sprawy konfliktu polsko-litewskiego na posiedzeniu Rady Ligi Narodów w Brukseli. Bruksela zdecydowa³a siê rozwi¹zaæ konflikt za pomoc¹ przepro- wadzenia plebiscytu na ziemiach spornych pod auspicjami Ligi35. Oba pañstwa mia³y siê do tego pomys³u ustosunkowaæ. Stronie polskiej idea plebiscytu krzy- ¿owa³a niejako plany, poniewa¿ nieprzes¹dzony by³ jeszcze los ziem po³udnio- wo-wschodnich. Dopiero w listopadzie 1921 roku, po miesi¹cach bezskutecz- nych prób ustalenia przysz³oœci ziemi Litwy Œrodkowej, rz¹d polski pod wyraŸnym wp³ywem Naczelnika Pañstwa zdecydowa³ siê na powziêcie decyzji w sprawie Wilna i Wileñszczyzny. Wed³ug zaleceñ Marsza³ka do wyborów po- winny przyst¹piæ, oprócz mieszkañców Wileñszczyzny, równie¿ mieszkañcy powiatów lidzkiego i bras³awskiego, które uwa¿ane by³y za tzw. ziemie spor- ne36. Aby nie negowaæ zaleceñ Ligi zdecydowano siê na krok wymijaj¹cy: plebi- scyt pod warunkiem objêcia nim tak¿e ziem w okolicach Kowna, gdzie znajdo- wa³o siê spore skupisko ludnoœci polskiej, dla równowagi wyra¿ono zgodê na przeprowadzenie plebiscytu w okolicach Grodna i Lidy. Strona litewska do idei plebiscytu i warunków polskich odnios³a siê negatywnie, podnosz¹c, i¿ obszar plebiscytowy mo¿e obj¹æ tylko tereny sporne z punktu widzenia etnicznego. Jaki by³ to punkt widzenia, i co owa „etnicznoœæ” mia³a oznaczaæ, nie zosta³o sformu³owane przez stronê litewsk¹. Na samej Litwie wzmaga³y siê nastroje antypolskie. Og³oszono powszechny pobór do wojska kilku roczników. Rz¹d w Kownie nie podejmowa³ rokowañ z w³adzami Litwy Œrodkowej, nie mówi¹c ju¿ o uznaniu ¿¹dañ terytorialnych. Zmusi³o to ¯eligowskiego do dalszego po- suwania si³ polskich na wschód i pó³nocny wchód w celu zajmowania ziem zgodnie z roszczeniami terytorialnymi. Niepowodzenia litewskie na froncie

34 Zob. szerzej w: S. Stroñski, Pierwsze lat dziesiêæ (1918–1928), Lwów–Warszawa, s. 212; Centralne Archiwum Wojskowe w Warszawie, Naczelne Dowództwo Wojsk Litwy Œrodkowej, t. 49 (dalej: CAW, NDWLŒr). 35 Stanowisko Ligi Narodów wobec akcji gen. Lucjana ¯eligowskiego opiera³o siê w du¿ej mierze na sytuacji obu pañstw sprzed polskiego rozejmu z Rosj¹ sowieck¹ z dnia 12 paŸdziernika. Objêcie sporu polsko-litewskiego rozstrzygniêciami Ligi mia³o na celu odbudowanie pozycji tego organu na arenie miêdzynarodowej. W momencie podpisania traktatu koñcz¹cego spór polsko-sowiecki wszelkie dzia³ania Ligi, maj¹ce na celu pilnowanie neutralnoœci miêdzy Litw¹ i Polsk¹ w sporze rosyjsko-polskim, straci³y donios³oœæ. Wobec zmiany sytuacji Liga Narodów zaproponowa³a pro- jekt przeprowadzenia plebiscytu na obszarach spornych. Z. Budecki, op. cit.s.44. 36 W odezwie gen. ¯eligowskiego oraz Tymczasowej Komisji Rz¹dz¹cej z paŸdziernika 1920 roku czytamy: Pamiêtajmy, ¿e rz¹d kowieñski siêga rêk¹ zaborcz¹ po Lidê, Oszmiany i Œwiêciany, Tro- ki, chc¹c si³¹ narzuciæ nam panowania swych rz¹dów. A wiêc wszyscy, jak jeden m¹¿, do broni. Sami chcemy siê rz¹dziæ u siebie. Niech na ziemiach naszych Litwin po litewsku a Polak po pol- sku, Bia³orusin po bia³orusku, ¯yd po ¿ydowsku mówi i Boga chwali, Ibidem,s.43.

66 wcale nie dopingowa³y Kowna do rozpoczêcia rokowañ pokojowych. Po pol- skiej stronie armia zaczê³a borykaæ siê z problemem demoralizacji ¿o³nierzy i dezercji, pomimo i¿ wiêksza czêœæ spo³eczeñstwa polskiego na WileñszczyŸnie opowiada³a siê za jak najszybszym wcieleniem spornych ziem do Polski37. W Lidzie dnia 19 listopada 1921 roku dosz³o do spotkania gen. ¯eligow- skiego z kpt. Prystorem oraz mieszkañcami i przedstawicielami w³adz powiatu lidzkiego. Tematem spotkania by³o nak³onienie mieszkañców ziemi lidzkiej do uczestnictwa w wyborach do sejmu wileñskiego. Zgodnie z planami Pi³sudskie- go konieczne sta³o siê odsuniêcie gen. ¯eligowskiego od organizacji przysz³ych wyborów. Po wspólnych ustaleniach Marsza³ka z gen. ¯eligowskim podjêto de- cyzjê o przekazaniu w³adzy zwierzchniej nad Litw¹ Œrodkow¹ prezesowi TKR Aleksandrowi Meysztowiczowi38. Chodzi³o o œciœlejsze zwi¹zanie Litwy Œrod- kowej z decyzjami zapadaj¹cymi w Warszawie i stworzeniem wra¿enia usuniê- cia „buntowników” zagra¿aj¹cych spokojowi w regionie39. Powo³anie Meyszto- wicza zak³ada³o, i¿ w krótkim czasie (po 10 dniach od ust¹pienia gen. ¯eligowskiego) zostan¹ og³oszone wybory do Sejmu. Wobec przeci¹gaj¹cych siê negocjacji z Meysztowiczem, który za¿¹da³ dla funkcjonowania Litwy Œrod- kowej sum, jakich rz¹d polski zapewniæ nie móg³ i zbli¿aj¹cego siê terminu ko- lejnego posiedzenia Ligi Narodów, Naczelnik Pañstwa postanowi³ o wydaniu przez gen. ¯eligowskiego dekretów w trybie przyspieszonym. I tak dekretami Nr 41540 o powo³aniu Aleksandra Meysztowicza na stanowisko prezesa TRK, Nr 41741 – o ordynacji wyborczej i terytorium wyborów, Nr 419 – o oznaczeniu dnia wyborów na dzieñ 8 stycznia 1922 wydanymi w listopadzie i grudniu 1921 roku przyspieszono organizacjê wyborów do Sejmu Wileñskiego.

37 Rz¹d litewski sta³ na stanowisku odpowiedzialnoœci rz¹du polskiego za niesubordynacjê gen. ¯eligowskiego. Nie brano pod uwagê formalnego wypowiedzenia przez gen. ¯eligowskiego pos³uszeñstwa Naczelnemu Dowództwu. Oddzia³y polskie stacjonuj¹ce na terytorium Litwy Œrod- kowej by³y uwa¿ane przez rz¹d kowieñski jako si³y okupanta. Wobec powy¿szych zastrze¿eñ strona litewska sta³a na stanowisku koniecznoœci powrotu do uk³adu zawartego w Suwa³kach dnia 7 paŸdziernika 1920 roku. Ibidem,s.42. 38 AAN, Ministerstwo Spraw Zagranicznych (dalej AAN, MSZ), t. 6103. 39 O koniecznoœci odwo³ania z Wilna gen. ¯eligowskiego pisa³ minister spraw zagranicznych Kon- stanty Skirmuntt w nocie z dnia 22 wrzeœnia 1921 r. w nastêpuj¹cy sposób: (…) by uzyskaæ jak najdalej ow¹ woln¹ rêkê dzia³ania na zewn¹trz kraju, musimy prowadziæ grê subteln¹ i pewnymi posuniêciami zadoœæuczyniæ niektórym wzglêdom, którym przypisuje siê wielkie znaczenie na zewn¹trz. Je¿eli przeto nie mamy najmniejszego zamiaru ani demobilizowaæ armii, ani wycofy- waæ wszelkich urzêdów polskich urzêdników, s¹dzimy jednak, ¿e nadszed³ ten moment, przewi- dywany od dawna przez pana genera³a, ¿e ust¹pienie jego jest wskazane. Jednoczeœnie zaœ rz¹d zdecydowa³ siê dopuœciæ obecnie szybkie przeprowadzenie przez w³adze miejscowe w Wilnie wy- borów do zgromadzenia w Wilnie (…). Pan Genera³, ustêpuj¹c, przekaza³by ca³¹ swoj¹ w³adzê osobie prezesa TKR, tj. Aleksandrowi Meysztowiczowi (…). Ibidem, t. 6103, zob. szerzej w: Z. Bu- decki, op. cit., s. 90. 40 Dz.U. TKR L. Œr. nr 36, poz. 46 z dnia 29 listopada 1921 r. 41 Dz.U. TKR L. Œr. nr 37, poz. 47 z dnia 1 grudnia 1921 r.

67 Zgodnie z ordynacj¹ wyborcz¹ do Sejmu Wileñskiego utworzono 12 okrê- gów wyborczych. Prócz okrêgów znajduj¹cych siê na terytorium Litwy Œrodko- wej udzia³ w wyborach dostali mieszkañcy okrêgów po³o¿onych na terytorium Litwy (okrêg nr I Szyrwinty i okrêg nr X Wysoki Dwór), oraz okrêgów wchodz¹cych w sk³ad Rzeczypospolitej (okrêg IX Lida, okrêg XI Wasiliszki, okrêg XII Bras³aw). Okrêgi wyborcze pokrywa³y siê z granicami powiatów, na- tomiast granicê obwodu tworzy³y granice gmin. Prawo do g³osowania uzyska³y osoby, które skoñczy³y 21 lat, bez wojskowych w s³u¿bie czynnej oraz urzêdni- ków pañstwowych pracuj¹cych w instytucjach rz¹dowych, od momentu prze- jêcia Wileñszczyzny przez wojska gen. ¯eligowskiego. Wobec formalnych ustaleñ zwi¹zanych z przeprowadzeniem wyborów, otwart¹ kwesti¹ pozosta³o ustosunkowanie siê wileñskich si³ politycznych do ewentualnego udzia³u w wyborach. Podzia³em najbardziej oczywistym by³ po- dzia³ na stronnictwa, które zamierza³y wzi¹æ udzia³ w wyborach, chocia¿ rolê i charakter organu wy³onionego dziêki g³osowaniu postrzega³y w odmienny sposób, oraz na ugrupowania, które nawo³ywa³y do bojkotu wyborów oraz pod- dania kwestii przysz³oœci Litwy Œrodkowej rozstrzygniêciom miêdzynarodo- wym42. Te z ugrupowañ, które pok³ada³y nadziejê w decyzjach nowopowstaj¹cego organu, opowiada³y siê za przy³¹czeniem Wileñszczyzny do Polski43. W ramach opcji wcielenia Wileñszczyzny do polskich ziem utworzy³y siê dwa obozy, post- rzegaj¹ce w sposób odmienny przysz³y status Sejmu Wileñskiego oraz charak- ter prawny Wileñszczyzny, jako czêœci terytorium Rzeczypospolitej. Pierwsza z opcji ho³dowa³a zasadzie przy³¹czenia poprzez bezpoœredni¹ inkorporacjê zie- mi wileñskiej. Przy tym rozwi¹zaniu przysz³y Sejm Wileñski mia³ byæ w istocie cia³em orzekaj¹cym, który z mocy prawa uleg³by rozwi¹zaniu wraz z powziê- ciem uchwa³y o inkorporacji. Opcja druga zak³ada³a mo¿liwoœæ stworzenia pe-

42 Do ugrupowañ zamierzaj¹cych zbojkotowaæ wybory do Sejmu Wileñskiego, nale¿y zaliczyæ Naro- dowy Komitet Bia³oruski oraz czêœæ ugrupowañ litewskich; zob. szerzej w: W. Chocianowicz, Sejm Wileñski 1922, Zeszyty Historyczne, R. 1963, z. 4, s. 27. 43 Sprawa stanowiska litewskich mniejszoœci narodowych przedstawia siê w nastêpuj¹cy sposób: mniejszoœæ bia³oruska nie wykazywa³a szczególnego zainteresowania udzia³em w wyborach, jed- nak w krêgu ugrupowañ politycznych da³o siê zauwa¿yæ wyraŸny podzia³ na stanowisko prolite- wskie (Narodowy Komitet Bia³oruski) oraz stanowisko polonofilskie, które zdo³a³o utworzyæ Centralny Bia³oruski Komitet Wyborczy. W odniesieniu do ludnoœci ¿ydowskiej, ewentualny udzia³ w wyborach przedstawiciele organizacji ¿ydowskich uzale¿niali od wp³ywu przysz³ego Sejmu na rozstrzygniêcia dotycz¹ce kwestii ¿ydowskiej. Niemo¿noœæ precyzyjnego ustalenia rze- czonego wp³ywu przed ukonstytuowaniem siê Sejmu Wileñskiego sk³oni³a ¯ydów do wycofania siê z wyborów. Je¿eli chodzi o mniejszoœæ litewsk¹ na WileñszczyŸnie, nale¿y podkreœliæ, i¿ stano- wi³a ona niewielki procent ludnoœci na obszarach wyborczych. Dla litewskich stronnictw polity- cznych na WileñszczyŸnie udzia³ w wyborach oznacza³by akceptacjê legalnoœci sytuacji wytworzonej po 8 paŸdziernika 1920 roku, bojkot wyborów, by³ wed³ug przedstawicieli mniej- szoœci litewskiej jedynym rozs¹dnym rozwi¹zaniem. Z. Budecki, op. cit.,s.94.

68 wnej odrêbnoœci (samodzielnoœci) Wileñszczyzny w granicach Rzeczypospoli- tej. Powy¿sze rozwi¹zanie wyraŸnie nawi¹zywa³o do postulowanej przez Naczelnika Pañstwa koncepcji federacyjnej44. Obie opcje prezentowa³y w spo- sób odmienny szczegó³owe rozwi¹zania zwi¹zane z przy³¹czeniem Wileñszczy- zny do Polski. W szeregu do walki wyborczej stanê³y ugrupowania zasiadaj¹ce od prawej do lewej strony sceny politycznej45. Dnia 8 stycznia 1922 roku odby³y siê wybory do Sejmu Wileñskiego przy frekwencji 64%. Do Sejmu z 43 mandatami dosta³ siê Polski Centralny Komitet Wyborczy, 34 mandaty przypad³y Radom Ludowym, Polskie Stronnictwo Lu- dowe uzyska³o 12 mandatów, Blok Demokratyczny otrzyma³ 9 mandatów, „Odrodzeniu” przypad³o mandatów 7, z list lokalnych w Bras³awiu do Sejmu dosta³o siê 6 przedstawicieli, Polska Partia Socjalistyczna otrzyma³a 2 mandaty, na koñcu listy z 1 mandatem uplasowa³ siê Polski Demokratyczny Komitet Wy- borczy. W ten sposób ugrupowaniem najsilniejszym sta³ siê Zwi¹zek Ugrupo- wañ Narodowych z³o¿ony z Zwi¹zku Ludowo-Narodowego, Chrzeœcijañskiej Demokracji oraz Narodowego Zjednoczenia Ludowego. Po lewej stronie sceny politycznej znalaz³y siê Polskie Stronnictwo Ludowe „Piast”, Polski Zwi¹zek Ludowy „Odrodzenie-Wyzwolenie”, Polski Zwi¹zek Ludowy „Odrodzenie” i Polska Partia Socjalistyczna. Centrum stanowi³y Rady Ludowe46. Wyniki wy- borów ukaza³y klêskê koncepcji federacyjnej oraz niezaprzeczaln¹ d¹¿noœæ pol- skich mieszkañców Wileñszczyzny do jak najœciœlejszego zespolenia z Polsk¹.

44 Ibidem,s.95. 45 Swój udzia³ w wyborach zadeklarowa³y: Polski Centralny Komitet Wyborczy (skupiony wokó³ ugrupowañ prawicowych, postulowa³ wcielenie Wileñszczyzny do Polski, ograniczenie roli Sej- mu Wileñskiego do podjêcia uchwa³y w wy¿ej wymienionej kwestii, oraz przekazanie ca³oœci spraw ziemi wileñskiej sejmowi Rzeczypospolitej), Rady Ludowe (pozostawa³ na stanowisku natychmiastowego wcielenia Wileñszczyzny do Rzeczypospolitej, jednak Sejmowi Wileñskiemu, do momentu wy³onienia przedstawicieli wileñskich do sejmu w Warszawie, przekazywa³ wszyst- kie decyzje, niezbêdne do prawid³owego funkcjonowania Litwy Œrodkowej), Polskie Stronnictwo Ludowe (bez precyzyjnego okreœlenia charakteru prawnego po³¹czenia Wileñszczyzny i Polski dawa³o Sejmowi Wileñskiemu przymioty sejmu ustawodawczego), Polski Zwi¹zek Ludowy „Od- rodzenie” (prócz oczywistego postulatu po³¹czenia z Polsk¹ wysuwa³o naczeln¹ kwestiê koniecz- noœci przeprowadzenia reformy rolnej), Polska Partia Socjalistyczna (sta³a na stanowisku autonomicznej Wileñszczyzny oraz popiera³a postulat Sejm Wileñskiego, jako organu usta- wodawczego), Polski Komitet Demokratyczny (pomimo wczeœniejszego przychylania siê ku stanowisku federacji Polski i Litwy, ostatecznie forsowa³ ideê wcielenia Wileñszczyzny do Rzeczypo- spolitej, nadaj¹c Sejmowi Wileñskiemu charakter organu ustawodawczego, dzia³aj¹cego równo- rzêdnie z sejmem w Warszawie), Narodowy Bezpartyjny Polski Komitet Wyborczy (opowiada³ siê za wcieleniem ziemi Wileñskiej do Rzeczypospolitej, jednak nie na zasadach autonomii, w sprawie charakteru prawnego Sejmu Wileñskiego sta³ na stanowisku równorzêdnoœci z rz¹dem polskim, a¿ do momentu ostatecznego po³¹czenia obu pañstw). Zob. szerzej w: W. Cho- cianowicz, op. cit., s. 31; Wybory do Sejmu w Wilnie, 8 stycznia 1922 r., Wilno 1922 (broszura); AAN, Ambasada RP w Pary¿u, t. 119; Rada Ludowa z dnia 4 grudnia 1921 r., nr 1. 46 Z. Budecki, op. cit., s. 101.

69 Dnia 24 stycznia 1922 roku dekretem prezesa TKR Aleksandra Meysztowicza ustalono dzieñ 1 lutego 1922 roku dniem pierwszego posiedzenia Sejmu Wileñ- skiego47. Wy³oniony w ten sposób sejm podj¹³ uchwa³ê o wcieleniu Wileñszczyzny do Polski. Polski Sejm Ustawodawczy uzna³ to postanowienie i uchwali³ 6 kwietnia 1922 roku objêcie w³adzy pañstwowej nad Ziemi¹ Wileñsk¹. Litwa nie zaakceptowa³a tych aktów. Rz¹dowi polskiemu uda³o siê pozyskaæ przy- chylnoœæ Francji, Wielkiej Brytanii, W³och i Japonii, które na konferencji amba- sadorów uzna³y wschodnie granice Rzeczypospolitej razem z granic¹ polsko-li- tewsk¹. Tym aktem przekreœlono nadzieje litewskie na interwencjê miêdzyna- rodow¹ w sprawie, ich zdaniem bezprawnie zagarniêtych ziem48. W takiej sytuacji rz¹d litewski zwróci³ siê o pomoc do Zwi¹zku Radzieckiego. W trakta- cie podpisanym w Moskwie z dnia 28 wrzeœnia 1926 strona radziecka oœwiad- czy³a, ¿e w sprawie granicy litewsko-radzieckiej w mocy pozostaje postanowie- nie zawarte miêdzy obiema stronami z roku 1920, stwierdzaj¹ce przynale¿noœæ Wilna do Litwy49.

Political determinants of establishment and incorporation of the Central Lithuania to the Second Republic of Poland (Summary

In fact, the Polish-Lithuanian conflict extended to the entire region of Eastern Europe. For the Polish party, Lithuanian case meant keeping the integrity of Cen- tral and Eastern Europe, the protection of the Baltic States including Latvia and Es- tonia. The possession of Vilnius and Vilnius Region was the guarantee of the sover- eignty of the Republic of Poland. Vilnius under Bolsheviks’ domination could create the possibility of re-arrangements between Russia and Germany, which could break the peace and sustainability in Europe. “Fake military revolt” led to the occu- pation of Vilnius and creation of Central Lithuania, which was incorporated into the Republic of Poland by the resolution of the Sejm of Vilnius. Those incidents deepened the antagonism between Poland and Lithuania and had an impact on the future relations between those countries.

47 Dz.U. TKR LŒr. z dnia 27 stycznia 1922 r., R. III, nr 3, poz. 53. 48 P. £ossowski, op. cit., s. 220. 49 J. Ochmañski, op. cit., s. 317.

70 AUTONOMIA ZIEMI WILEÑSKIEJ W INKORPORACYJNYM PROGRAMIE POLSKIEGO RZ¥DU NA PRZE£OMIE 1921 I 1922 ROKU

MICHA£ GA£ÊDEK*

Po zawarciu traktatu pokojowego z Rosj¹ Sowieck¹ jednym z podstawo- wych zadañ stoj¹cych przed polskim rz¹dem w sferze polityki zagranicznej sta³o siê uzyskanie miêdzynarodowej sankcji dla inkorporacji ziemi wileñskiej do Polski1. W tym okresie w Wilnie i na terytorium przyleg³ych powiatów utwo- rzono formalnie odrêbny twór pañstwowy – Litwê Œrodkow¹ powo³an¹ do ¿y- cia w drodze akcji wojskowej gen. Lucjana ¯eligowskiego z 8–9 paŸdziernika 1920 roku, w wyniku której zdobyto Wilno. Na prze³omie 1921 i 1922 roku – wobec fiaska programu stworzenia fede- racyjnego zwi¹zku Rzeczpospolitej z Republik¹ Litewsk¹ – naciski zagranicy, przede wszystkim Francji i Anglii, skoncentrowa³y siê na wymuszeniu na stro- nie polskiej przyznania przy³¹czanemu obszarowi ustroju autonomicznego. ¯¹danie to stanowi³o warunek sine qua non dla uznania inkorporacji. Jednak wobec zw³oki Warszawy w jego realizacji oraz w wyniku szybko zmieniaj¹cej siê konfiguracji w stosunkach miêdzynarodowych ostatecznie do tego nie dosz³o2.

* Dr Micha³ Ga³êdek – prawnik, adiunkt w Katedrze Powszechnej Historii Pañstwa i Prawa na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdañskiego. 1 Mianem ziemi wileñskiej okreœlano obszar w faktycznych granicach Litwy Œrodkowej, obej- muj¹cy powiaty wileñsko-trocki, œwiêciañski, oszmiañski oraz wileñski powiat miejski. 2 Zob. M. Ga³êdek, Polityczne aspekty inkorporacji Wileñszczyzny do Polski w 1922 roku w œwietle „Diariu- sza” Micha³a Kossakowskiego, [w:] Wychowanie a polityka. Kultura polityczna a kszta³towanie to¿samoœci spo³eczeñstwa polskiego, K. Kalinowska (red.), Toruñ 2008, s. 217–232.

71 Polityka rz¹du polskiego wzglêdem Litwy Œrodkowej by³a prowadzona przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych, a w jego obrêbie przez Wydzia³ Wschodni kierowany w latach 1921–1922 przez naczelnika Micha³a Stanis³awa Kossakowskiego3. Wyznacznikiem dla kreowanej przez niego linii politycznej by³a konsekwentnie deklarowana na forum miêdzynarodowym wola rozstrzy- gniêcia o losie ziem litewsko-bia³oruskich w drodze suwerennej decyzji ludno- œci autochtonicznej. Po fiasku mediacji Ligi Narodów w sporze polsko-litew- skim w ostatnich miesi¹cach 1921 roku coraz jaskrawiej uwidacznia³a siê koniecznoœæ podjêcia ostatecznego rozstrzygniêcia w sprawie wileñskiej. Drogê do przeprowadzenia procesu inkorporacji otworzy³a uchwa³a Ogólnego Zgro- madzenia Ligi Narodów z 26 wrzeœnia 1921 roku. Wobec kategorycznego od- rzucenia propozycji ugodowych przez stronê polsk¹ ograniczono siê tylko do ponownego wezwania zwaœnionych stron bez wskazania podstawy, na jakiej taki kompromis móg³by siê oprzeæ. Treœæ decyzji Zgromadzenia zosta³a ocenio- na jako wyraz bezsilnoœci Ligi Narodów, sprzyjaj¹ca przejêciu inicjatywy w roz- strzygniêciu sprawy wileñskiej przez rz¹d polski4. Wykorzystuj¹c ten moment, polskie MSZ przygotowa³o inkorporacyjny program przy³¹czenia Wileñszczyz- ny drog¹ zwo³ania Sejmu Wileñskiego. W jego opracowaniu i przeprowadzeniu kluczow¹ rolê odgrywa³ Micha³ Kossakowski. Jeszcze w listopadzie 1920 roku Kossakowski, pe³ni¹c wówczas funkcjê de- legata polskiego rz¹du przy generale ¯eligowskim, uwa¿a³, ¿e „(...) samodziel- na polityka Œrodkowej Litwy tyle mieæ mo¿e tylko znaczenia, ile jej go nada oparcie siê jej o Polskê i poparcie jej przez Polskê, a wiêc w ka¿dym razie nie ma w Wilnie innej racji stanu jak polska”5. Wyjaœnia³, krytykuj¹c liniê programow¹

3 Hrabia Micha³ Stanis³aw Korwin-Kossakowski pochodzi³ z Kowieñszczyzny. Po zakoñczeniu I wojny œwiatowej stan¹³ na czele Komitetu Obrony Kresów Wschodnich, a nastêpnie zosta³ kie- rownikiem Ekspozytury Zarz¹du Cywilnego Ziem Wschodnich w Warszawie. Nastêpnie po ofen- sywie wojsk sowieckich w 1920 roku uczestniczy³ w akcji zajêcia ziemi wileñskiej przez wojska ¯eligowskiego. Po jej zakoñczeniu w listopadzie 1920 roku Kossakowski zosta³ wys³any do Wilna w charakterze delegata ³¹cznikowego Ministerstwa Spraw Zagranicznych przy generale ¯eligo- wskim. 15 grudnia 1920 roku mianowano go naczelnikiem Biura Spraw Litwy. Wed³ug treœci przywo³anego w „Diariuszu” Kossakowskiego dekretu nominacyjnego zastêpowa³ on na tym stanowisku „(...) ministra Sapiehê we wszystkich sprawach dotycz¹cych problematu litewskie- go”. W po³owie 1921 roku obj¹³ funkcjê naczelnika Wydzia³u Wschodniego, pozostaj¹c rzeczywi- stym decydentem w sprawach Litwy Œrodkowej. Zob. T. Cieœlak, Micha³ Stanis³aw Kossakowski, [w:] Polski S³ownik Biograficzny, z. 61, s. 282; por. Archiwum PAN, M. Kossakowski, Diariusz, sygn. 4, maszynopis. 4 Por. Pismo Delegata Polskiego przy Lidze Narodów do Ministra Spraw Zagranicznych, Genewa 12 paŸdziernika 1921 r. – Lietuvos Centrinis Valstybes Archyvas [LCVA], fond [f.], apryso [ap.], bylos [b.] 4, k. 17-17v; MSZ, Wydzia³ Wschodni, Instrukcja w sprawie Wileñszczyzny i sporu polsko- litewskiego, 15 paŸdziernika 1921 r. – Lietuvos Centrinis Valstybes Archyvas [LCVA], fond [f.], apryso [ap.], bylos [b.] 4, k. 101 v; 102 v. 5 M. Kossakowski, op. cit., t. 5, Wilno, 22 listopada 1920 r., k. 320 v.

72 prasy krajowej, i¿ niezale¿nie od ideowej s³usznoœci danej koncepcji, tworzenie odrêbnej polityki wileñskiej by³o w ówczesnych warunkach szkodliwe6.Po pierwsze, ju¿ wówczas jako osoba doskonale zorientowana w niuansach polity- ki zagranicznej, uwa¿a³, ¿e realizacja programu federacyjnego jest niewykonal- na wobec nieprzejednanego stanowiska rz¹du litewskiego7. Po drugie, przeko- nywa³, i¿ batalia rozgrywa siê przede wszystkim „na rynku politycznym Zachodu”. WypowiedŸ ludnoœci miejscowej powinna byæ wiêc dostosowana do reakcji odbiorców. Zdaniem Kossakowskiego zgodne z polsk¹ racj¹ stanu mog³o byæ tylko powszechne i jednolite wyra¿enie woli zespolenia ziemi wileñ- skiej z Rzeczpospolit¹. Spory programowe, podkreœlanie odrêbnoœci, kreowanie w³asnej polityki mog³y wywo³aæ jedynie negatywne konsekwencje zdezorien- towanej opinii miêdzynarodowej. Tym gorsze efekty przynios³yby próby prze- ciwstawiania Polsce interesów Wileñszczyzny, a brak œcis³ej wspó³pracy zo- sta³by wykorzystany przez wrog¹ orientacjê litewsk¹8. Podobnie po fiasku mediacji miêdzynarodowej, w drugiej po³owie 1921 roku Kossakowski podkreœla³, i¿: „Niezale¿nie od osobistych pogl¹dów na ko- rzyœæ polityki federacyjnej, taktyka rz¹du by³a wyraŸnie tylko formalnie licz¹c¹ siê z federacyjnymi pogl¹dami Europy, zmierza³a zaœ wyraŸnie i bezpoœrednio do inkorporacji”9. Zarówno naczelnik Wydzia³u Wschodniego, jak i inni przed- stawiciele w³adz w Warszawie, wychodzili bowiem z za³o¿enia, ¿e w ówczes- nych warunkach nale¿y uznaæ spór polsko-litewski za nierozwi¹zywalny. Pod- kreœlano, ¿e rz¹d kowieñski czeka na odpowiedni¹ koniunkturê polityczn¹, która umo¿liwi mu odzyskanie Wilna, wykluczaj¹c jednoczeœnie jakiekolwiek zwi¹zki z Polsk¹. W tej sytuacji – zdaniem Kossakowskiego – uporczywe lanso- wanie koncepcji federalistycznej by³o szkodliwe, gdy¿ niepotrzebnie ³¹czy³o sprawê przynale¿noœci Wileñszczyzny i stosunków polsko-litewskich w jedn¹ ca³oœæ10. Podejmuj¹c zatem decyzjê w sprawie wileñskiej, nie nale¿a³o siê kiero- waæ postêpowaniem w³adz kowieñskich. Podstawowym i w zasadzie jedynym

6 Jednym z przyk³adów niepo¿¹danych dzia³añ Litwy Œrodkowej by³y próby nawi¹zania na w³asn¹ rêkê bezpoœrednich rokowañ z Litw¹, w tym samym czasie, gdy rz¹d polski prowadzi³ pertrakta- cje z delegacj¹ litewsk¹. Kossakowski, oceniaj¹c t¹ inicjatywê, pisa³: „(...) gdyby siê na to Litwa kowieñska zgodzi³a, zapl¹talibyœmy siê ju¿ z kretesem. Trzeba naiwnoœci polityków kowieñskich, ¿eby nie wyzyskaæ tak dobrej okazji skompromitowania przeciwnika”. M. Kossakowski, op. cit. t. 5, ,Warszawa, 24 grudnia 1920 r., k. 375. 7 M. Kossakowski, op. cit., t. 5, Warszawa i w drodze do Wilna, 12 listopada 1920 r., k. 300. 8 M. Kossakowski, op. cit., t. 5, Warszawa, 31 grudnia 1920 r., k. 383; por. te¿: ibidem, Wilno 24 listo- pada 1920 r., k. 328. 9 M. Kossakowski, op. cit., 10 lutego 1922, k. 41-43 (?). 10 K. Œwitalski, op. cit., 3.grudnia 1921, MSZ Wydzia³ Wschodni. Litwa. Instrukcja w sprawie Wileñszczyz- ny i sporu polsko-litewskiego”, s. 114. Dokument przytoczony przez Œwitalskiego stanowi³ inn¹ in- strukcjê ni¿ przywo³ana powy¿ej. Zob. te¿: P. £ossowski, Stosunki polsko-litewskie 1921–1939, Warszawa 1997, s. 25–27.

73 determinantem posuniêæ polskiego rz¹du pozosta³y wiêc oczekiwania i ¿¹dania pañstw Ententy, przede wszystkim Francji i Anglii. Kluczowe by³o zw³aszcza stanowisko rz¹du angielskiego, o którym Wy- dzia³ Wschodni by³ na bie¿¹co informowany. W raporcie polskiego pos³a w Londynie W³adys³awa Wróblewskiego, z 5 grudnia 1921 roku, wskazywano na zagro¿enia wynikaj¹ce z faktu niedostosowania siê do ¿yczeñ brytyjskich: „(...) Nie ulega w¹tpliwoœci, ¿e dalszy przebieg sprawy wileñskiej i stosunków z Litw¹ Kowieñsk¹ mo¿e wywrzeæ wp³yw tak¿e na dalsze traktowanie przez Angliê sprawy wschodniogalicyjskiej, ¿e widoki zrealizowania programu fede- racyjnego, Anglii sympatycznego, utwierdzaj¹ w Foreign Office zamiar nie robie- nia Polsce trudnoœci o Galicjê Wschodni¹, ¿e natomiast inkorporacja Wileñsz- czyzny po wypowiedzeniu siê Sejmu Wileñskiego, inkorporacja w takiej formie, która by wyklucza³a, a w ka¿dym razie utrudnia³a urzeczywistnienie póŸniej- szego zwi¹zku z Kownem w ramach federacji polsko-litewskiej, mog³aby rz¹d tutejszy usposobiæ znowu niekorzystnie i sk³oniæ go do porzucenia swego ¿ycz- liwie obserwacyjnego stanowiska w tamtej sprawie”11. Z wypowiedzi tej nie- dwuznacznie wynika zale¿noœæ sporu o Wilno od stanowiska Londynu wobec rozwi¹zania kwestii Galicji Wschodniej. Starano siê wymóc na Polsce pozosta- wienie furtki dla przysz³ej federacji polsko-litewskiej, która mog³a przybraæ po- staæ nadania szerokiej autonomii dla okrêgu wileñskiego12. Nale¿y zauwa¿yæ, ¿e nie by³a to ani pierwsza, ani ostatnia wypowiedŸ przedstawiciela Foreign Offi- ce wyraŸnie gro¿¹ca Polsce sankcjami za nieuwzglêdnienie opinii mocarstw13. W przed³o¿onym przez pos³a angielskiego w Warszawie Williama Maxa-Müllera ministrowi spraw zagranicznych Konstantemu Skirmuntowi w piœmie z 31 grudnia 1921 roku oœwiadczano, ¿e rz¹d brytyjski ma œwiadomoœæ, i¿ Sejm Wileñski wypowie siê za inkorporacj¹14. Przestrzegano jednak, ¿e: „je¿eli Sejm Polski przyjmie tê aneksjê, poci¹gnie to za sob¹ donios³e i brzemienne konsekwencje”15. Natomiast wed³ug posiadanych przez Kossakowskiego informacji przeka- zanych mu pod koniec 1921 roku przez Maurycego Zamoyskiego, polskiego dy- plomatê w Pary¿u, Quai d’Orsay wyraŸnie popiera³o Polskê w inkorporacyjnym rozwi¹zaniu sprawy wileñskiej. Zamoyski pisa³: „(...) Francja gotowa jest (...) nawet uchroniæ nas od protestów angielskich, o ile wyraŸnie zaznaczymy, ¿e wynikiem uchwa³y Sejmu Wileñskiego nie bêdzie zwyk³a aneksja. S¹dziæ nale-

11 W. Wróblewski, Raport polityczny nr 114. Sprawy polskie, Londyn, 5 grudnia 1921 r. – LCVA, f. 22, ap. 1, b. 50, k. 28. 12 Por. Pose³ angielski do MSZ, 31 grudnia 1921 r., Aide memoire – AAN, Kolekcja opracowañ i odpisów dokumentów dotycz¹cych stosunków Polski z £otw¹, Litw¹, Rosj¹ Radzieck¹, Gdañskiem, Ukrain¹, sygn. 9, k. 324–326. 13 Zob. M. Nowak-Kie³bikowa, Polska-Wielka Brytania w latach 1918–1923. Kszta³towanie siê stosunków politycznych, Warszawa 1975, s. 347–349. 14 M. Nowak-Kie³bikowa, Konstanty Skirmunt, polityk i dyplomata, Warszawa 1998, s. 126. 15 M. Kossakowski, op. cit., t. 7, 26 I 1922, k. 16.

74 ¿y, ¿e zapewnienie WileñszczyŸnie pewnej autonomii i z³¹czenie jej z Polsk¹ na podstawie dwustronnej umowy, uwa¿ane by³oby przez Francjê za zupe³nie wy- starczaj¹ce i rz¹d francuski przyj¹³by ten program za swój w³asny i przeprowa- dzenie go móg³by nam zagwarantowaæ. Wczoraj pose³ francuski [w Warszawie – M.G.] p. Panfieu pokaza³ ministrowi w³asnorêczny list Brianda [premiera rz¹du francuskiego – M.G.], powtarzaj¹cy te same pogl¹dy”16. Z kolei na posie- dzeniu Komitetu Politycznego Rady Ministrów z 10 stycznia 1922 roku Zamoy- ski osobiœcie przekonywa³: „W wyborach do sejmu wileñskiego pragnê³aby Francja widzieæ etap na drodze wiod¹cej do federacji Polski z Litw¹. Uchwa³a sejmu w sensie inkorporacji, zamykaj¹c w tym kierunku, nie tylko uniemo¿li- wia³aby Francji obronê na forum miêdzynarodowym naszych praw do Wileñsz- czyzny, ale zniewoli³aby j¹ do przyst¹pienia do protestu, z jakim niew¹tpliwie wyst¹pi³yby Anglia i W³ochy. Ze wzglêdu na opiniê miêdzynarodow¹ by³oby bardzo po¿¹dane, aby w przysz³ym stosunku prawnopañstwowym Polski do Wileñszczyzny podkreœlaæ jak najsilniej na zewn¹trz odrêbnoœæ tej drugiej”17. ¯¹dania Francji by³y wiêc zbli¿one do angielskich. Ró¿nica dotyczy³a przysz³ej reakcji mocarstw. Londyn zapowiada³ kurs antypolski w polityce zagranicznej, Pary¿ zaœ zaprzestanie popierania i obrony Polski na arenie miêdzynarodo- wej, a szczególnie wobec Anglii. Relacje polskich wys³anników dyplomatycznych do obu tych krajów stre- œci³ Konstanty Skirmunt, prezentuj¹c ca³okszta³t przes³anek, z których wyni- ka³a koniecznoœæ uwzglêdnienia opinii mocarstw: „Wszelkie dane przemawiaj¹ za tym, i¿ odpowiadaj¹ce intencjom aliantów rozwi¹zanie sprawy wileñskiej u³atwi Polsce znakomicie uzyskanie ich zgody na granicê wschodni¹, okreœlon¹ traktatem ryskim. S¹ zupe³nie pewne dane, ¿e w razie odpowiedniego ukszta³- towania stosunku Polski do Wileñszczyzny uregulowanie sprawy Ma³opolski Wschodniej nie napotka na terenie miêdzynarodowym na wiêksze trudnoœci. Rozumna polityka Polski w stosunku do Wilna wytworzy³aby na Zachodzie at- mosferê odpowiedni¹ do poruszenia sprawy granic wschodnich podczas miê- dzynarodowej konferencji rekonstrukcyjnej w marcu br., na któr¹ Polska bê- dzie zaproszona”18.

16 Pismo naczelnika Wydzia³u Wschodniego do prezesa TKR, 20 grudnia 1921 r. – LCVA, f. 22, ap. 1, b. 92, k. 6; por. te¿: M. Zamoyski (Poselstwo Polskie w Pary¿u) do ministra spraw zagranicznych, 4 grudnia 1921 r., W sprawie wileñskiej, Pary¿, 4 grudnia 1921 r. – LCVA, f. 22, ap. 1, b. 47, k. 11. 17 Protokó³ 9. posiedzenia Komitetu Politycznego Rady Ministrów RP 10 stycznia 1922, [w:] O niepodleg³¹ i granice, t. 5, Protoko³y Komitetu Politycznego Rady Ministrów 1921–1926, oprac. M. Jab³onowski, W. Janowski, Warszawa–Pu³tusk 2004, s. 43; patrz te¿: J. Kuku³ka, Francja a Polska po traktacie wersalskim, Warszawa 1970, s. 438. 18 Protokó³ 9. posiedzenia Komitetu Politycznego Rady Ministrów RP 10 stycznia 1922, s. 43. Podobne argu- menty przedstawi³ podczas innego posiedzenia Komitetu Politycznego Rady Ministrów Szymon Askenazy – Protokó³ 13. posiedzenia Komitetu Politycznego Rady Ministrów RP 7 lutego 1922, s. 54.

75 Od pocz¹tku podstawowym wyznacznikiem dla dzia³añ rz¹du by³a aktual- na ocena sytuacji miêdzynarodowej, a wyodrêbnienie Wileñszczyzny w obrêbie pañstwa polskiego stanowi³o podstawowy warunek uznania przez Ententê inkorporacji tej ziemi do Rzeczpospolitej. Akt ten oceniany by³ niemal wy³¹cz- nie przez pryzmat polityki zagranicznej, a nie rzeczywistych potrzeb ziemi wile- ñskiej, co nie mo¿e dziwiæ w sytuacji, gdy ca³a polityka bie¿¹ca wobec Litwy Œrodkowej by³a zeœrodkowana w MSZ. Micha³ Kossakowski uwa¿a³ na pocz¹tku grudnia, i¿ w sytuacji, która wytworzy³a siê po uchwale Ligi Narodów z 26 wrzeœnia 1921 roku, posiadanie przez w³adze warszawskie swobody dzia³ania by³o nad wyraz wzglêdne. Wedle jego opinii pomiêdzy oczekiwaniami aliantów a d¹¿eniami Rzeczpospolitej nie by³o ró¿nicy pogl¹dów co do samej istoty rzeczy, czyli przyznania ziemi wileñskiej Polsce. Wszystkie zastrze¿enia Zachodu dotyczy³y przeprowadzenia inkorporacji z uwzglêdnieniem warun- ków formalnych. Wyjaœnia³: „Nawet czyni¹c istotn¹ »aneksjê« nale¿y ubraæ j¹ w szaty nie federacji, a po³¹czenia, zjednoczenia, unii etc., gdy¿ pozosta³ wstrêt Zachodu do s³owa »aneksja«. Praktycznie s¹ dwie rzeczy na razie do wyra¿enia: 1. Je¿eli ustrój wewnêtrzny Wileñszczyzny ma byæ równy wojewódzkiemu, na- le¿y unikaæ nazwy województwa. 2. Je¿eli zwi¹zek ma byæ równy zupe³nej ane- ksji, nale¿y unikaæ jej nazwy, jej formy, nie powinna to byæ jednostronna uchwa³a Sejmu warszawskiego, lecz uk³ad dobrowolny dwóch stron”19. Zatem postulaty Francji i Anglii nie by³y w opinii naczelnika Wydzia³u Wschodniego niemo¿liwe do spe³nienia, nawet wówczas gdyby wyodrêbnienie Wileñszczyz- ny by³o w rzeczywistoœci fikcj¹. Kossakowski s¹dzi³ zaœ ju¿ wówczas, i¿ ich zrealizowanie mia³o w rezultacie doprowadziæ do zaakceptowania i usankcjo- nowania inkorporacji na arenie miêdzynarodowej20. W gremiach rz¹dowych rozmowy na temat nadania WileñszczyŸnie auto- nomii po inkorporacji odbywa³y siê ju¿ w listopadzie 1921 roku21. Zapewne w tym samym czasie opracowano dokument zawieraj¹cy ogólne wytyczne Ko- mitetu Politycznego Rady Ministrów22. Jego za³o¿enia pozostawa³y zbie¿ne

19 M. Kossakowski, op. cit., t. 7, 15 stycznia 1922, 26 stycznia 1922, k. 15. 20 K. Œwitalski, op. cit., 3 grudnia 1921, MSZ Wydzia³ Wschodni. Litwa. Instrukcja w sprawie Wileñszczyzny i sporu polsko-litewskiego, s. 113–114. 21 Por. K. Œwitalski, op. cit., 10 listopada 1921 r., s. 106. 22 LCVA, f. 22, ap. 1, b. 92, k. 17 [bez tytu³u, b. d.]. Powy¿sze pismo, którego treœæ wskazuje na to, i¿ zosta³o wys³ane z Warszawy do Wilna powo³ywa³o siê na ustalenia zapad³e w Komitecie Politycznym Rady Ministrów. Tymczasem w protoko³ach tego komitetu brakuje wzmianek na temat ustaleñ w nim wyszczególnionych. Mimo to ich konsekwentna póŸniejsza realizacja wskazuje, i¿ taki program by³ przez polski rz¹d akceptowany. Byæ mo¿e jego zatwierdzenie mia³o miejsce na tajnym posiedzeniu ca³ej Rady Mi- nistrów 22 grudnia 1921 roku, gdy¿ w archiwaliach brakuje relacji z jego przebiegu. Ponadto na- le¿y wyjaœniæ, i¿ wszelkie pisma s³u¿bowe wysy³ane z Warszawy pochodzi³y z Wydzia³u Wschodniego, kierowanego przez Micha³a Kossakowskiego.

76 z przygotowanym przez Micha³a Kossakowskiego programem rozwi¹zania sprawy wileñskiej23. To w³aœnie Kossakowskiego, kieruj¹cego od koñca 1920 roku sprawami Litwy Œrodkowej, nale¿y uznaæ za osobê najlepiej zorientowan¹ w niuansach sprawy wileñskiej i bezpoœredniego inicjatora posuniêæ rz¹do- wych na tym polu24. W lansowanie koncepcji autonomicznej mocno zaanga¿o- wa³ siê tak¿e minister spraw zagranicznych Konstanty Skirmunt25. Poniek¹d usankcjonowaniem ca³ego programu by³a uchwa³a Rady Ministrów o przyzna- niu WileñszczyŸnie autonomii po w³¹czeniu jej do Polski. Zapad³a ona na taj- nym posiedzeniu, które odby³o siê pod przewodnictwem Naczelnika Pañstwa Józefa Pi³sudskiego26 22 grudnia 1921 roku27. Mia³o to miejsce nie tylko kilka miesiêcy przed uchwaleniem inkorporacji, ale jeszcze przed wyborami do Sej- mu Wileñskiego. Dzieñ póŸniej Micha³ Kossakowski zawiadomi³ o ustalonej przez w³adze polskie linii postêpowania prezesa Tymczasowej Komisji Rz¹dz¹cej [dalej: TKR], Aleksandra Meysztowicza: „Nale¿y uwa¿aæ za po¿¹dane, by Sejm w Wilnie wypowiedzia³ siê za zjednoczeniem Wileñszczyzny z Polsk¹ oraz wy³oni³ Delegacjê, która by by³a upowa¿niona do formalnego za³atwienia tego uk³adu. Wobec przewidzianej uchwa³y Sejmu Wileñskiego o po³¹czeniu z Polsk¹ uwa¿a siê za po¿¹dane nadanie form autonomii ziemi wileñskiej, przy czym przewiduje siê mo¿liwoœæ ewentualnego rozszerzenia tego terytorium. D¹¿yæ nale¿y do porozumienia siê z Litw¹ kowieñsk¹ i uwa¿a siê za cel po¿¹dany osi¹gniêcie pañstwowej ³¹cznoœci z Litw¹ kowieñsk¹”28. Podobnie Szymon Askenazy pose³ polski przy Lidze Narodów sta³ na stanowisku, i¿ dwu- stronnoœæ umowy i autonomia Wileñszczyzny stanowi: „minimum warunków, pod którymi za³atwienie sprawy wileñskiej uzyska sankcjê mocarstw”29. O tym, ¿e ju¿ wówczas rozpoczê³y siê „pewne prace przygotowawcze dla projektu ustroju autonomicznego, które omówione zostan¹ w swoim czasie” poinformo-

23 Wyszczególnienie decyzji programowych w zakresie sprawy wileñskiej – AAN, Ministerstwo Spraw Zagrani- cznych, sygn. 6102, k. 103. Por. A. Srebrakowski, Sejm Wileñski 1922 roku. Idea i jej realizacja, Wroc³aw 1993, s. 85. 24 W literaturze przedmiotu nie zosta³o wyraŸnie zaznaczone, i¿ program rozwi¹zania sprawy wile- ñskiej zawarty m. in. w przywo³anych powy¿ej dokumentach zosta³ przygotowany przez Micha³a Kossakowskiego. Tymczasem œwiadczy o tym zarówno fakt, i¿ ca³okszta³t spraw Litwy Œrodko- wej podlega³ Wydzia³owi Wschodniemu, w którym wszelkie wa¿niejsze dokumenty przygotowy- wane by³y przez jego naczelnika, Micha³a Kossakowskiego, jak równie¿ szczegó³owy sposób omówienia za³o¿eñ programowych w „Diariuszu” Kossakowskiego – por. M. Kossakowski, op. cit., t. 7, 19 lutego 1922, k. 55; por. te¿: ibidem, 26 stycznia 1922, k. 16. 25 M. Nowak-Kie³bikowa, Konstanty Skirmunt..., s. 117. 26 W. Jêdrzejowicz, J. Cisek, Kalendarium ¿ycia Józefa Pi³sudskiego, t. II, Warszawa 1998, s. 354. 27 Uchwa³ê o przyznaniu WileñszczyŸnie autonomii rz¹d podj¹³ 22 grudnia 1921 roku – AAN, Proto- ko³y Rady Ministrów, protokó³ 151 posiedzenia Rady Ministrów z 22 grudnia 1921 r. sygn. t. 16, k. 1042; 1044. 28 LCVA, f. 22, ap. 1, b. 92, k. 15–16, naczelnik Wydzia³u Wschodniego do prezesa TKR, 23 grudnia 1921 r. 29 Protokó³ 13. posiedzenia Komitetu Politycznego Rady Ministrów RP 7 lutego 1922,s.54.

77 wa³ Kossakowski Meysztowicza 20 grudnia 1921 roku30. Wyjaœnia³, i¿ – z uwagi na protesty niektórych œrodowisk politycznych – „zostanie on opracowany taj- nie przez Ministra Spraw Wewnêtrznych”31. Na podstawie wy¿ej omówionych dokumentów uzupe³nionych relacjami Kossakowskiego, zawartymi w jego „Diariuszu”, mo¿na wymieniæ nastêpuj¹ce punkty jego programu rozwi¹zania sprawy wileñskiej: 1. Po uchwaleniu decyzji o zjednoczeniu z Polsk¹ Sejm Wileñski wy³oni Dele- gacjê umocowan¹ do „formalnego przeprowadzenia realizacji tej decyzji”, czyli podpisania dwustronnej umowy, która zostanie ratyfikowana przez obydwa sejmy. 2. Jednoczeœnie z podpisaniem uk³adu Sejm Ustawodawczy uchwali na wnio- sek rz¹du ustrój autonomiczny dla ziemi wileñskiej. 3. Nast¹pi w³¹czenie cz³onków delegacji Sejmu Wileñski w sk³ad Sejmu Usta- wodawczego. 4. Sejm Wileñski ulegnie rozwi¹zaniu po ratyfikacji uk³adu! . 5. Zarz¹d Ziemi Wileñskiej zostanie przekazany administratorowi wydelego- wanemu przez rz¹d polski, który przejmie w³adzê od prezesa TKR. Zdaniem Kossakowskiego autonomia Wileñszczyzny powinna byæ mo¿li- wie w¹sko zakreœlona, tak aby faktycznie nie odbiega³a od uprawnieñ sa- morz¹du wojewódzkiego projektowanego dla wszystkich województw. Mia³a byæ wiêc wy³¹cznie form¹, która nie musia³a albo wrêcz nie powinna byæ wype³niona treœci¹33. Odrêbnoœæ wynikaæ mia³a z pozostawienia nowo wybra- nemu „Sejmowi Ziemi Wileñskiej” ograniczonego zakresu spraw wchodz¹cych w sk³ad kompetencji organów centralnych34. Ustalono tak¿e, ¿e zarz¹d Ziemi Wileñskiej zostanie przekazany przez prezesa TKR administratorowi wydelego- wanemu przez rz¹d polski – nie zaœ przez przedstawicielstwo lokalne35. W pod- sumowaniu Kossakowski okreœla³ ten program jako „najczystszej krwi inkor- poracyjny, tylko bez nazwania rzeczy po imieniu, bez nazwy: »województwo«, »wojewoda«”36. Zadanie opracowania projektu „Statutu Ziemi Wileñskiej” po-

30 LCVA, f. 22, ap. 1, b. 92, k. 7-8, naczelnik Wydzia³u Wschodniego do prezesa TKR, 20 grudnia 1921 r.. 31 Naczelnik Wydzia³u Wschodniego do prezesa TKR, 23 grudnia 1921 r. - LCVA, f. 22, ap. 1, b. 92, k. 15–16. 32 Z kolei Szymon Askenazy na posiedzeniu Komitetu Politycznego Rady Ministrów opowiedzia³ siê za nierozwi¹zywaniem Sejmu Wileñskiego i „utrzymaniem go »w zapasie« dla trwa³ego zado- kumentowania polskoœci kraju i dla celów ewentualnego odegrania roli ³¹cznika miêdzy Kow- nem a Warszaw¹” – Protokó³ 13. posiedzenia Komitetu Politycznego Rady Ministrów RP 7 lutego 1922, s. 54. 33 M. Kossakowski, op. cit., t. 7, 26 stycznia 1922, k. 15. 34 Wyszczególnienie decyzji programowych w zakresie sprawy wileñskiej – AAN, Ministerstwo Spraw Zagrani- cznych, sygn. 6102, k. 103. 35 Por. M. Kossakowski, op. cit., t. 7, 15 stycznia 1922, k. 10–11. 36 Ibidem, 15 stycznia 1922, k. 10–11.

78 wierzono Ministerstwu Spraw Wewnêtrznych, który opracowa³ stosowny do- kument. Zgodnie z za³o¿eniami funkcje organów autonomicznych zosta³y ograniczone do niezbêdnego minimum. Niezale¿nie od tego propozycja Mini- sterstwa Spraw Wewnêtrznych nigdy nie zosta³a zg³oszona jako rz¹dowy pro- jekt ustawy wobec dalszego rozwoju wypadków37. W Wilnie domyœlano siê rzeczywistych intencji rz¹dowych, o czym œwiad- czy publikacja na ³amach „Gazety Krajowej”, która pojawi³a siê w marcu 1922 roku: „Pragnienie rz¹du polskiego nadania nam autonomii wynika, jak siê zda- je, nie tyle z przes³anek natury rzeczowej, wewnêtrznej, ile ze wzglêdów forma- lnych, powsta³ych na tle ogólnych koniunktur miêdzynarodowych, od których istotne, prawne rozwi¹zanie sprawy wileñskiej, w sposób dla nas po¿¹dany przede wszystkim zale¿y (...) Strona formalna tej autonomii mia³aby wiêc byæ obliczona na zewn¹trz, »uzgodniona« niejako ze stanowiskiem i ¿yczeniami (...) na Zachodzie Europy. Jest to wiêc forma, która, niew¹tpliwie, dawa³aby mo¿noœæ wlaæ w ni¹ bardzo obszern¹ i wyczerpuj¹c¹ treœæ”. Autor artyku³u, podpisuj¹cy siê jako Civis dochodzi³ do wniosku, ¿e: „(...) autonomia wileñska posiada dwie strony, które przy pewnych warunkach mog¹ nie tylko bardzo od siebie siê ró¿niæ, ale nawet wykazaæ brak wszelkiego podobieñstwa (...) Nie wiemy, czy rz¹d i te stronnictwa, które go podtrzymuj¹, w g³êbi swojej maj¹ wyrobione przekonanie w tej mierze, czy tylko ustêpuj¹ zewnêtrznym wzglê- dom, pozostawiaj¹c samo meritum autonomii raczej na uboczu. Zdaje siê, ¿e nie bêdziemy bardzo daleko od prawdy, je¿eli skonstatujemy, ¿e kwestia we- wnêtrznej treœci autonomii i jej ogólnopañstwowe znaczenie dla dalszego kszta³towania siê ustroju pañstwa nie zosta³y przez miarodajne czynniki pol- skie przemyœlane i sprecyzowane. Statut ziemi wileñskiej mo¿e siê wiêc okazaæ bia³¹ kart¹, któr¹ dopiero samo spo³eczeñstwo zainteresowane zape³niæ treœci¹ bêdzie w stanie”38. Zgodnie z wytycznymi, rozstrzygniêcie dotycz¹ce przysz³ej organizacji ustrojowej Wileñszczyzny zapaœæ mia³o poza Wilnem. Tym miêdzy innymi uza- sadniona by³a tajnoœæ prac nad statutem autonomicznym dla ziemi wileñskiej. Sytuacjê wyjaœniaj¹ dyrektywy udzielone przez Kossakowskiego Meysztowi- czowi: „(...) podczas trwania rokowañ Delegacji Wileñskiej z rz¹dem polskim, Sejm Wileñski nie powinien by³ zajmowaæ siê sprawami wchodz¹cymi w za- kres tych rokowañ lub urz¹dzenia wewnêtrznego ziemi wileñskiej. Przewiduje siê przeto, ¿e sprawa pewnej odrêbnoœci autonomicznej bêdzie w swoim czasie wysuniêta przez rz¹d polski, bardzo ostro¿ne przygotowanie do tego umys³ów

37 Szerzej zob.: M. Ga³êdek, Projekty ustroju autonomicznego ziemi wileñskiej w 1922 r., „Gdañskie Stu- dia Prawnicze. Studia z zakresu myœli politycznej i prawnej”, D. Szpoper (red.), Gdañsk 2009, s. 114–116. 38 Civis, Zaciemnianie zasady, „Gazeta Krajowa”, nr 63 z 19 marca 1922 r., s. 2–3.

79 niektórych dzia³aczy by³oby oczywiœcie po¿¹dane, wszelako nale¿y siê stanow- czo zastrzec, przeciwko rzuceniu tego has³a na teren obecnych walk przedwy- borczych i pod tym wzglêdem lepsze by³oby nawet zupe³ne nieprzygotowanie opinii szerszych mas, ani¿eli wprowadzenie tego atutu do agitacji przedwybor- czej”39. Przy opracowaniu rz¹dowego programu w³¹czenia Wileñszczyzny do Pol- ski w du¿ej mierze trzeba by³o dostosowaæ siê tak¿e do wskazañ udzielanych przez Naczelnika Pañstwa. Wed³ug zapisków poczynionych w „Diariuszu” Ka- zimierza Œwitalskiego pierwsze rozmowy pomiêdzy Pi³sudskim a ministrami na temat programu autonomicznego odby³y siê ju¿ 10 listopada 1921 roku pod- czas posiedzenia Rady Ministrów. Naczelnik Pañstwa godzi³ siê na projekty wydania statutu, gwarantuj¹cego autonomiê dla ca³ego terytorium spornego, a wiêc rozszerzonego o powiaty lidzki, bras³awski i grodzieñski. Pi³sudski uwa- ¿a³ wówczas, ¿e „³¹cznoœæ tego terenu z Polsk¹ w sprawach codziennego ¿ycia mog³a byæ œcis³¹”, a wiêc nie by³ zwolennikiem kszta³towania ustroju o stosun- kowo szerokiej samodzielnoœci w³adz wileñskich40. W styczniu 1922 roku jego koncepcja by³ ju¿ nieco inna. Zastrzega³ siê bowiem przeciw stworzeniu wy³¹cznie pozornych odrêbnoœci, obawiaj¹c siê reakcji mocarstw. W opinii Na- czelnika Pañstwa autonomia „na pokaz” zostanie tak samo odebrana jak „bunt” ¯eligowskiego i spotka siê z podobnie negatywnym przyjêciem. Do- strzega³ tak¿e walory wynikaj¹ce z istnienia Sejmu Wileñskiego jako reprezen- tacji woli mieszkañców41. Œwitalski kategorycznie zaprzecza, jakoby Pi³sudski w tym okresie ³¹czy³ nadanie autonomii z planami federalistycznymi42. Uzna- wa³ bowiem, podobnie jak Kossakowski, i¿ koniecznoœæ przyznania Wileñsz- czyŸnie autonomii wynika przede wszystkim z oczekiwañ Francji i Anglii. Co wiêcej – zdaniem Œwitalskiego – to w³aœnie na ¿yczenie Naczelnika Pañstwa rz¹d zmieni³ swoj¹ pierwotn¹ koncepcjê (z listopada 1921 roku), ¿e autonomiê ustanawia siê ze wzglêdu „na ¿yciow¹ potrzebê” takiego ustroju dla ziemi wileñ- skiej. Pi³sudski przekona³ ministrów, ¿e uzasadnieniem dla odrêbnego statusu tej dzielnicy s¹ wy³¹cznie wzglêdy zewnêtrzne. Uwa¿a³ przy tym, i¿ fakt ten na- le¿y podkreœliæ na arenie miêdzynarodowej, aby wyrobiæ przekonanie, ¿e stano- wi on ustêpstwo Polski wobec zagranicy43.

39 Naczelnik Wydzia³u Wschodniego do prezesa TKR, 23 grudnia 1921 r. – LCVA, f. 22, ap. 1, b. 92, k. 15-16. 40 K. Œwitalski, op. cit., 10 listopada 1921 r., s. 106; por. J. Pi³sudski, Pisma, t. V, Warszawa 1937, s. 226–228; W. Jêdrzejowicz, J. Cisek, op. cit., s. 349. 41 M. Kossakowski, op. cit., t. 7, 17 stycznia 1922, s. 123–124. 42 K. Œwitalski, op. cit., 10 listopada 1921 r., s. 107. 43 Ibidem, 21 stycznia 1922 r., s. 125.

80 Niezale¿nie od osobistych zapatrywañ Pi³sudski postanowi³ pozostawiæ rozstrzygniêcie kwestii wileñskiej rz¹dowi44. W cytowanym ju¿ piœmie do Mey- sztowicza Kossakowski wyjaœnia³, ¿e: „Naczelnik Pañstwa osobiœcie zastrzeg³ siê, i¿ staæ bêdzie na stanowisku poszanowania woli ludnoœci Wileñszczyzny i w razie, gdyby powy¿sza polityka Rz¹du Polskiego spowodowa³a narzucenie WileñszczyŸnie pewnych form uk³adu, wyp³ywaj¹cych z interesu ogólnopañ- stwowego, lecz niezgodnych z t¹ wol¹ ludnoœci, on, Naczelnik Pañstwa zajmo- waæ bêdzie w tym sporze stanowisko neutralne”45. Potwierdza³a to relacja Œwi- talskiego z 21 stycznia 1922 roku, w której zanotowano, i¿ Pi³sudski zdecydowa³ siê nie ingerowaæ w dzia³ania rz¹du, pozostawiaj¹c mu swobodê w sposobie przeprowadzenia procesu inkorporacji, w tym tak¿e w decyzjach co do ustroju autonomicznego46. Warto na koniec przytoczyæ równie¿ zdanie krakowskiego konserwatyw- nego dziennika „Czas”, w którym wyjaœniano, ¿e za ustrojem autonomicznym i pozostawieniem Sejmu Wileñskiego przemawiaj¹ jedynie wzglêdy polityki miêdzynarodowej. Wskazywano, ¿e jego likwidacja po orzeczeniu o przynale¿- noœci pañstwowej stanowi³aby krok, który wprowadzi³by sprawê wileñsk¹ na drogê „dalszych zawik³añ i nieobliczalnej w skutkach zw³oki”. Dlatego przeko- nywano, i¿ Polska powinna do dalszej dyskusji z Kownem, a tak¿e z Lig¹ Naro- dów utrzymaæ Sejm Wileñski „z mo¿liw¹ pe³ni¹ atrybucji”. Jednoczeœnie „Czas” poœrednio przyznawa³, ¿e: „Zgromadzenie Orzekaj¹ce, pomijaj¹ce wsze- lkie sprawy zasadnicze, mog³oby mieæ miejsce tylko wtedy, gdyby decyzja jego by³a w stanie sprowadziæ od razu uznanie inkorporacji do Polski przez wszyst- kie maj¹ce w tej sprawie g³os czynniki, a wiêc przede wszystkim przez mocar- stwa zachodnie”47. WypowiedŸ t¹ nale¿y uznaæ za miarodajn¹ dla pogl¹dów prasy i spo³eczeñstwa spoza ziem pó³nocno-wschodnich, w których – odmien- nie ni¿ w Wilnie – nie dostrzegano potrzeby wyodrêbnienia ustrojowego Wileñ- szczyzny ze wzglêdu na stworzenie warunków dla jej rozwoju regionalnego. Zgodne z programem rz¹dowym postanowienia Sejmu Wileñskiego spo- wodowa³y, ¿e w Warszawie nie oczekiwano problemów z finalizacj¹ inkorpora- cji. Naczelnik Wydzia³u Wschodniego Micha³ Kossakowski przygotowa³ w³as-

44 Mniejsze zainteresowanie Pi³sudskiego zagadnieniem Wileñszczyzny i pozostawienie decy- duj¹cych rozstrzygniêæ rz¹dowi mog³o wynikaæ z przeœwiadczenia o tym, i¿ ówczesny stan rzeczy jest tylko przejœciowy. Obóz belwederski oczekiwa³ bowiem wybuchu wojny na wschodzie, która ustali³aby nowy uk³ad stosunków – por. M. Kossakowski, op. cit., 2 lutego 1922, k. 37; ibidem, 21 maja 1922, k. 193. 45 Naczelnik Wydzia³u Wschodniego do prezesa TKR, 23 grudnia 1921 r. – LCVA, f. 22, ap. 1, b. 92, k. 15–16. 46 M. Kossakowski, op. cit.,t. 7, 21 stycznia 1922, s. 127. 47 O Sejm Wileñski, „Gazeta Krajowa”, nr 234 z 18 paŸdziernika 1921 r., s. 1 – przedruk artyku³u z „Czasu”.

81 norêcznie „Akt z³¹czenia”, czyli projekt dwustronnej umowy pomiêdzy Rzeczpospolit¹ reprezentowan¹ przez Radê Ministrów i Litw¹ Œrodkow¹, w imieniu której wystêpowa³a delegacja Sejmu Wileñskiego48. Zgodnie z ocze- kiwaniami mocarstw w tekœcie znalaz³a siê wzmianka, i¿ Polska nada Ziemi Wileñskiej specjalny statut, co stanowi³o zapowiedŸ wyodrêbnienia tego tery- torium. W tej sytuacji du¿ym zaskoczeniem dla rz¹du (a tak¿e Kossakowskiego) by³ fakt, i¿ wiêkszoœæ przyby³ych do Warszawy cz³onków delegacji odmówi³a wnocyz2na3marca z³o¿enia swojego podpisu na „Akcie z³¹czenia”49. Naczel- nik Wydzia³u Wschodniego wiedzia³ ju¿ wczeœniej, ¿e prawicowa czêœæ delega- cji Sejmu Wileñskiego powo³ana dla dokonania po³¹czenia z Rzeczpospolit¹ „(...) bêdzie mia³a polecone nie tylko odrzuciæ wszelk¹ propozycjê statutu, ale nawet odrzuciæ to co proponuje rz¹d, ¿e statut Ziemi Wileñskiej rozwa¿ony bê- dzie przez Sejm Polski ze wspó³udzia³em delegatów Sejmu Wileñskiego”50. Uzna³ jednak, ¿e decyduj¹cy o powodzeniu programu rz¹dowego jest fakt uzy- skania dla niego poparcia w zdominowanej przez prawicê Komisji Spraw Za- granicznych Sejmu Ustawodawczego, co ostatecznie powinno wp³yn¹æ na po- stawê delegacji wileñskiej51. Pocz¹tkowo wydawa³o siê, ¿e trudno bêdzie o akceptacjê koncepcji rz¹do- wej. Œwiadczy³ o tym przebieg posiedzeñ z 17 i 18 stycznia, na którym nie tylko endecja, ale równie¿ inne partie krytycznie i nieufnie wypowiada³y siê o polityce ministra spraw zagranicznych Konstantego Skirmunta i ca³ej Rady Ministrów wzglêdem sprawy wileñskiej, zarzucaj¹c im zakulisowe dzia³ania. W praktyce oznacza³o to podejrzenia o ukryte plany federacyjne i zwi¹zek z nimi zagadnie- nia autonomii52. W takich okolicznoœciach na posiedzeniu, które odby³o siê 1 marca, przedstawiciele rz¹du przedstawili projekt „Aktu z³¹czenia”. Sama de- bata w kwestii przysz³ego ustroju Ziemi Wileñskiej sprowadza³a siê do rozstrzy- gniêcia kwestii, czy w tekœcie dokumentu statut dla Wileñszczyzny ma byæ na- zwany statutem autonomicznym. Spoœród dwóch wniosków – rz¹dowego, aby u¿yæ okreœlenia „statut Ziemi Wileñskiej” i propozycji Stanis³awa G³¹biñskie- go, aby zastosowaæ sformu³owanie „ustrój autonomiczny”, w g³osowaniu zwy- ciê¿y³a opcja rz¹dowa. Ustalono tak¿e projekt uchwa³y Sejmu Ustawodawcze-

48 Tekst dokumentu zobacz: K.W. Kumaniecki, Odbudowa pañstwowoœci polskiej. Najwa¿niejsze doku- menty 1912 – styczeñ 1924, Warszawa–Kraków 1924, s. 600–601. O autorstwie i historii tego doku- mentu œwiadczy nastêpuj¹ca notatka w „Diariuszu” Kossakowskiego: „(...) akt ten sam pisa³em, przytaczam go z pamiêci i dos³ownie, znam ka¿d¹ jego literê, bo ka¿da ma ju¿ swoj¹ historiê, jest »wykompromisowana«” – M. Kossakowski, op. cit., t. 7, 4 marca 1922, k. 73. 49 M. Kossakowski, op. cit., t. 7, 4 marca 1922, k. 73. 50 Ibidem, 19 lutego 1922, k. 56. 51 Ibidem, 4 marca 1922, k. 73. 52 Rz¹d i Sejm polski w sprawie wileñskiej, „Rzeczpospolita”, nr 22 z 20 stycznia 1921 r., s. 2.

82 go, która mia³a zostaæ podjêta po podpisaniu pierwszego z dokumentów przez rz¹d i delegacjê Sejmu Wileñskiego. W przeciwieñstwie do „Aktu z³¹czenia”, uchwa³a nie mia³a wspominaæ w ogóle o nadaniu Ziemi Wileñskiej specjalnego statusu, stwierdzaj¹c jedynie, ¿e: „Sejm wzywa rz¹d, by w imieniu Rzeczypo- spolitej Polskiej obj¹³ niezw³ocznie w³adzê nad Ziemi¹ Wileñsk¹ i powo³a³ do ¿ycia tymczasowy jej zarz¹d z generalnym delegatem rz¹du na czele”53. Jak in- formowa³ Ludwik Chomiñski w imieniu autonomistycznych delegatów Sejmu Wileñskiego, aprobata „Aktu z³¹czenia” przez Komisjê Spraw Zagranicznych oznacza³, i¿ formu³a w nim zawarta stanowi „miarodajny wyraz stanowiska Rz¹du i Sejmu”54. Mimo to przedstawiciele ZSiUN oraz Rad Ludowych odmówili udzielenia swojej zgody na podpisanie „Aktu z³¹czenia” podczas spotkania z rz¹dem w no- cyz2na3marca. W tej sytuacji akt parafowa³o tylko dziesiêciu spoœród dwu- dziestu cz³onków delegacji55. Faktycznie oba stronnictwa wyra¿a³y w ten spo- sób sprzeciw wobec treœci aktu, a szczególnie zapowiedzi nadania Ziemi Wileñskiej specjalnego statutu. Podejrzewano bowiem, ¿e zapis ten jest równo- znaczny z wprowadzeniem autonomii. Jak twierdzi³a jednak „Gazeta Krajo- wa”: „(...) ani Rz¹d, ani Sejm w formule podstawowej do podpisu nie propono- wa³ delegacji ¿adnej zgody, ani tym bardziej warunku udzielenia autonomii Ziemi Wileñskiej”. Stwierdzano, i¿ punkt wspominaj¹cy o nadaniu statutu nie przes¹dza kwestii przysz³ego ustroju Wileñszczyzny, która zostanie pozosta- wiona decyzji Sejmu Ustawodawczego56. Z drugiej jednak strony „Gazeta Krajowa” pisa³a: „W przekonaniu ogó³u Statut ten ma oznaczaæ autonomiê, co do której zakresu brak na razie bli¿szych danych”57. Planowana reakcja mocarstw na prawie jednomyœln¹ uchwa³ê inkorpora- cyjn¹ Sejmu Wileñskiego znana by³a jeszcze przed przyjazdem delegacji wileñ- skiej. Oczekiwano démarche pos³ów Anglii, Francji i W³och w Warszawie, pro- testuj¹cych przeciw inkorporacji. Ponadto z raportu polskiej placówki w Pary¿u wynika³o, i¿ francuskie ministerstwo spraw zagranicznych zagrozi³o, ¿e zgoda rz¹du na po³¹czenie Wilna zgodnie z aktem Sejmu Wileñskiego – a wiêc bez wprowadzenia autonomii – spowoduje, ¿e Pary¿ rozpocznie prowadzenie sa-

53 Sprawa Wileñska w Sejmie Warszawskim, „Gazeta Krajowa”, nr 52 z 3 marca 1922 r., s. 1; por te¿: M. Kossakowski, op. cit., t. 7, 4 marca 1922, k. 76; A. Srebrakowski, op. cit., s. 111. 54 L.Ch. [L. Chomiñski], Opór endecji przeciw z³¹czeniu Wilna z Polsk¹, „Gazeta Krajowa”, nr 54z5mar- ca 1922 r., s. 1. 55 Lietuvos Mokslu Akademijos Biblioteka [LMAB], fond [f.] 168–13, k. 220–220v – pismo wicemar- sza³ka Sejmu Wileñskiego, B. Krzy¿anowskiego do marsza³ka Sejmu Wileñskiego, Wilno 16 III 1922 r. Przebieg rozmów miêdzy rz¹dem i delegacj¹ opisali dok³adnie – M. Kossakowski, (op. cit., 4 marca 1922, k. 73–82), a tak¿e na podstawie informacji prasowych w dzienniku „Robotnik” A. Srebrakowski (op. cit., s. 111–116). 56 L.Ch. [L. Chomiñski], Powrót argonautów, „Gazeta Krajowa”, nr 58 z 13 marca 1922 r., s. 2. 57 Civis, Zaciemnianie zasady, „Gazeta Krajowa”, nr 63 z 19 marca 1922 r., s. 2.

83 modzielnej polityki wzglêdem Litwy, rezygnuj¹c z polskiego poœrednictwa. Dlatego „Gazeta Krajowa” zauwa¿a³a, i¿ co prawda w obecnym stanie rzeczy „z³¹czenie Wileñszczyzny z Polsk¹ (...) nie wywo³a ¿adnego sprzeciwu pañstw sprzymierzonych, co bêdzie siê równa³o uznaniu tego przy³¹czenia”, to jednak tylko „przy uwzglêdnieniu odrêbnoœci kraju”, czyli autonomii58. Z drugiej stro- ny realizacja tych pogró¿ek stanowi³aby jednak z³amanie polsko-francuskiego uk³adu politycznego, na co Francja nie mog³a sobie pozwoliæ. W tej sytuacji na podstawie ca³okszta³tu nap³ywaj¹cych informacji Kossakowski konstatowa³: „Wygraliœmy proces na Zachodzie, wyrazy niezadowolenia jako nieskoñczenie platoniczne przyjmiemy i zniesiemy”59, tym bardziej, ¿e sprawa wileñska „co- raz mniej ju¿ na Zachodzie zajmuje ludzi”60. Niefortunna próba zatwierdzenia „Aktu z³¹czenia” doprowadzi³a do dymi- sji gabinetu Ponikowskiego. Kossakowski ocenia³, i¿: „(...) ust¹pieniem obe- cnym rz¹d zadokumentuje, ¿e stanowiska swego nie zmienia, ¿e pod s³owami »statut Ziemi Wileñskiej« rozumia³ ducha swoich zapewnieñ, nie zaœ wy³¹cznie chêæ oszukania opinii Zachodu”61. Wed³ug s³ów naczelnika Wydzia³u Wschod- niego okaza³o siê wiêc, i¿: „Ca³y ten zatarg wywo³a³ konsternacjê i zdziwienie na Zachodzie, aliœci nieustêpliwoœæ rz¹du wypad³a niew¹tpliwie na korzyœæ sprawie”62. Natomiast gdy okaza³o siê, ¿e trzon nowego gabinetu bêdzie sk³ada³ siê z dotychczasowych ministrów wraz z Ponikowskim i Skirmuntem, przesile- nie rz¹dowe zosta³o uznane za sukces Polski. W ten sposób bowiem nie tylko zosta³a zachowana ci¹g³oœæ polityki zagranicznej, ale pozycja rz¹du uleg³a zna- cznemu wzmocnieniu. Kossakowski s¹dzi³ nawet, ¿e pañstwa zachodnie po- wstrzymaj¹ siê z wniesieniem jakichkolwiek protestów przeciw inkorporacji63. Ostatecznie jednak rezyduj¹cy w Warszawie pos³owie Francji, Anglii i W³och wystosowali 7 marca 1922 roku wspólny protest sprzeciwiaj¹cy siê „anéction pure et simple”. W kraju krok ten nie wzbudzi³ jednak wiêkszego niepokoju64. Nota ta faktycznie oznacza³a przyzwolenie na inkorporacjê65. Choæ mocarstwa wci¹¿ domaga³y siê przyznania autonomii66, to sytuacja zosta³a ju¿ wówczas uznana za niezagra¿aj¹c¹ interesom Polski. Wed³ug relacji Kossakowskiego ta- k¿e Pi³sudski uzna³ upadek gabinetu za wydarzenie pomyœlne dla sprawy wile- ñskiej. Naczelnik Pañstwa, który do tej pory uwa¿any by³ – w przeciwieñstwie

58 W.P., Spokojnie i ostro¿nie, „Gazeta Krajowa”, nr 69 z 28 marca 1922 r., s. 2. 59 M. Kossakowski, op. cit., t. 7, 27 lutego 1922, k. 70–71; por. te¿: ibidem, 5 marca 1922, k. 90–91. 60 Ibidem, 26 lutego 1922, k. 67. 61 Ibidem, 4 marca 1922, k. 83. 62 Ibidem, 5 marca 1922, k. 91. 63 Ibidem, 5 marca 1922, k. 86. 64 Ibidem, 16 marca 1922, k. 106; zob. te¿ S. Grabski, Pamiêtniki, t. 2, Warszawa 1989, s. 198. 65 M. Nowak-Kie³bikowa, Konstanty Skirmunt..., s. 127. 66 M. Nowak-Kie³bikowa, Polska..., s. 349.

84 do rz¹du i sejmu – za zwolennika rzeczywistej autonomii, wobec ³agodnej re- akcji miêdzynarodowej na inkorporacjê stwierdzi³, i¿: „(...) obecnie mo¿na po prze³amaniu uporu nie œpieszyæ siê z wnoszeniem projektów statutów do Sej- mu, wpierw nale¿y mocno skonsolidowaæ w Wilnie w³adzê”67. Zgodnie z tym zaleceniem Kossakowski wyst¹pi³ z propozycj¹, aby kwestiê autonomii od³o¿yæ w czasie. Rz¹d zaœ uzna³, ¿e ta koncepcja mo¿e zostaæ przedstawiona jako pod- stawa kompromisu podczas wznowionych 22 marca rokowaniach z delegacj¹ wileñsk¹. Jak przekonywa³a „Gazeta Wileñska”, okolicznoœci sprawi³y, i¿ sprawa wi- leñska sta³a siê fragmentem walki partyjnej o charakter przysz³ego rz¹du. Za- uwa¿ano, ¿e do nowego gabinetu nie powo³ano ministra spraw wewnêtrznych Stanis³awa Downarowicza, którego uznawano za autora projektu statutu auto- nomicznego dla Wileñszczyzny i byæ mo¿e g³ównego inicjatora ca³ej akcji. W tej sytuacji kwestia autonomii zesz³a na plan dalszy. Na podstawie tych ustaleñ dziennik dochodzi³ do wniosku, i¿ rz¹d bêdzie sk³onny wysun¹æ propozycjê aktu, który mia³ wprowadziæ ustrój „niewiele ró¿ni¹cy siê od samorz¹du woje- wódzkiego”. W konkluzji zaznaczano, i¿ niezale¿nie od intencji rz¹du ostatecz- na walka o autonomiê odbêdzie siê podczas obrad Sejmu Ustawodawczego, w którym decyduj¹c¹ rolê mog¹ odegraæ pos³owie wileñscy68. Premier Ponikowski w inauguracyjnym expose po uformowaniu nowego ga- binetu, a wyg³oszonym na forum sejmu 22 marca, zaznaczy³ ponownie, i¿ jed- nym z warunków z³¹czenia Wileñszczyzny z Polsk¹, gwarantuj¹cego bezspor- noœæ i nienaruszalnoœæ oraz zabezpieczaj¹cego przed zarzutami o aneksjonizm, jest nadanie Ziemi Wileñskiej „ustroju administracyjnego uwzglêdniaj¹cego pewne odrêbnoœci, które znamionuj¹ te ziemie”69. W tym samym dniu ponow- nie podjêto próbê zatwierdzenia „Aktu z³¹czenia”. Tym razem zakoñczy³a siê ona powodzeniem. Skutek przynios³o ultimatum rz¹du, który wobec dalszego oporu postanowi³, ¿e przyjêcie dokumentu odbêdzie siê poprzez jego ratyfikacjê zarówno przez sejm warszawski, jak i wileñski70. Wobec takiego postawienia sprawy oporni cz³onkowie delegacji zdecydowali siê podpisaæ „Akt z³¹czenia”, zastrzegaj¹c jednak, i¿ forma po³¹czenia bêdzie „zgodna z wol¹ ludnoœci wyra-

67 M. Kossakowski, op. cit., t. 7, 5 marca 1922, k. 92. Inaczej: M. Nowak-Kie³bikowa, Konstanty Skir- munt..., s. 205–206. Autorka wskazywa³a na wypowiedŸ pos³a angielskiego Maxa-Mülluera, któ- ry s¹dzi³, i¿ Pi³sudski by³ niezadowolony z dzia³añ Skirmunta m.in. z powodu niewprowadzenia na WileñszczyŸnie ustroju autonomicznego – ibidem, s. 201. 68 W., Wilno – Warszawa II, „Gazeta Wileñska”, nr 66 z 22 marca 1922 r., s. 1. 69 Nowy gabinet przed forum Sejmu, „Gazeta Wileñska”, nr 67 z 23 marca 1922 r., s. 3, „Telegramy”. 70 Por. W.P., Ku ostatecznemu za³atwieniu, „Gazeta Krajowa”, nr 66 z 23 marca 1922 r., s. 1. Jeszcze 21 marca autonomiœci stwierdzali, i¿: „Prezydium Sejmu Wileñskiego nieznany jest sposób, któryby zachêci³ resztê delegacji do spe³nienia ich obowi¹zku podpisania aktu”, proponuj¹c, aby zatwier- dzenia dokona³ ca³y sk³ad Sejmu Wileñskiego w drodze ratyfikacji – LMAB, Zbiory prywatne Maria- na Œwiechowskiego, fond 168–13, k. 258, Uwagi do sprawy wileñskiej, Warszawa, 21 marca 1922 r.

85 ¿on¹ w uchwa³ach Sejmu Wileñskiego”71. W komentarzu „Gazeta Krajowa” pisa³a: „rz¹d odniós³ tutaj zupe³ne zwyciêstwo w myœl stanowiska swego po- przedniego i stanowiska zajêtego przez lewicê delegacji”72. Z drugiej strony pro- endecki „Kurier Warszawski” zauwa¿a³: „(...) gdyby pp. delegaci wileñscy z »Zespo³u« s¹dzili, i¿ treœæ aktu z³¹czenia, podanego im do podpisu, zobo- wi¹zuje i sejm warszawski i ich samych do g³osowania za autonomi¹ polityczn¹ dla Ziemi Wileñskiej, to by swej zgody nie udzielili równie wczoraj, jak 2 mar- ca”73. Na ³amach „Gazety Krajowej” prognozowano zaœ, i¿ w sytuacji, gdyby Sejm Ustawodawczy zadecydowa³ o wprowadzeniu szeroko zakreœlonej auto- nomii, to przy urzeczywistnianiu tej woli rz¹d napotka twardy opór partii pra- wicowych. Oceniano, i¿ ich dzia³ania mog¹ polegaæ na „celowej obstrukcji”, która „bêdzie wyrazem nie tyle œwiadomej i lojalnej wzglêdem pañstwa idei po- litycznej, ile œrodkiem do osi¹gniêcia zwyciêstwa w walce o system rz¹dzenia w Polsce”74. Jak pisa³ w po³owie marca Kossakowski o dalszych planach zwi¹zanych z autonomi¹, rz¹d zamierza³ wnieœæ projekt statutu pod obrady parlamentu do- piero w maju b¹dŸ w czerwcu. W tej sytuacji przyjêcie go przez sejm mia³oby miejsce dopiero po nowych wyborach, a wiêc nie prêdzej ni¿ z up³ywem 1922 roku75. Potwierdza³a tê informacjê pod koniec marca Wileñska Agencja Praso- wa na podstawie nieoficjalnie uzyskanych wiadomoœci, wyjaœniaj¹c, i¿: „(...) rozstrzygniêcie sprawy wileñskiej przez przyjêcie uchwa³ Sejmu Wileñskiego za³atwia nasz¹ sprawê pod wzglêdem formalnym. Pod wzglêdem istotnym, pod wzglêdem organizacji wewnêtrznej, sprawa bynajmniej nie jest zakoñczona i grozi niebezpieczeñstwo, ¿e mo¿e przewlec siê znacznie (...) istnieje mo¿li- woœæ przed³u¿enia stanu prowizorycznego nie tylko do czasu ukoñczenia kon- ferencji w Genui, ale a¿ do zebrania siê Sejmu Warszawskiego po nowych wy- borach”76. Z kolei na pocz¹tku kwietnia agencja donosi³a, i¿ sprawa statutu dla Ziemi Wileñskiej nie jest w sferach rz¹dowych aktualna. Rz¹d wniesie odpo- wiedni projekt do Sejmu, o ile by zasz³a tak potrzeba, ale dopiero po konferencji w Genui, gdzie sprawa wileñska mia³a byæ omawiana. W ka¿dym razie zasadni- cze podstawy statutu mia³y zostaæ opracowane po powrocie ministra spraw za- granicznych do Warszawy77.

71 M. Kossakowski, op. cit., t. 7, 25 marca 1922, k. 107–108. 72 W.P., Zwyciêstwo zdrowej zasady, „Gazeta Krajowa”, nr 67 z 24 marca 1922 r., s. 1. 73 Biczowanie warcho³ów, „Gazeta Krajowa”, nr 68 z 25 marca 1922 r., s. 3 (przedruk fragmentu arty- ku³u z „Kuriera Warszawskiego” podpisanego inicja³ami B.K.). 74 Civis, Zaciemnianie zasady, „Gazeta Krajowa”, nr 63 z 19 marca 1922 r., s. 2. 75 M. Kossakowski, op. cit., t. 7, 11 marca 1922, k. 95. 76 Sprawy Wileñszczyzny, „Gazeta Krajowa”, nr 68 z 25 marca 1922 r., s. 3. 77 Sprawy Wileñszczyzny. Sprawa statutu dla Wileñszczyzny, „Gazeta Krajowa”, nr 75 z 4 kwietnia 1922 r., s. 2.

86 W tym czasie, aby zorganizowaæ w³adzê w okresie przejœciowym, Sejm Ustawodawczy przyj¹³ ustawê o przejêciu w³adzy nad Ziemi¹ Wileñsk¹, z za³o¿enia maj¹c¹ charakter tymczasowy. W tym momencie bowiem niewiele osób spodziewa³o siê, i¿ w ogóle nie dojdzie do wprowadzenia w ¿ycie statutu autonomicznego. Nowo mianowany Delegat Rz¹du na Ziemiê Wileñsk¹ Walery Roman w wywiadzie udzielonym na pocz¹tku maja tu¿ po przybyciu do Wilna sugerowa³, i¿ nadanie statutu okrêgowi wileñskiemu jest prawdopodobne, ale nie przes¹dzone. Stwierdza³, i¿ „Do czasu uchwalenia tego Statutu trudno przes¹dzaæ o ustroju administracyjnym Wileñszczyzny”. Od razu jednak za- uwa¿a³: „Na wypadek gdyby dla Wileñszczyzny nie by³ uchwalony specjalny Statut, a kraj ten zosta³ przyrównany do innych Województw z Rad¹ Woje- wódzk¹ i Sejmikami powiatowymi, to wtedy ze wzglêdu na specjalne po³o¿enie tego kraju, w³adza wojewódzka by³aby rozszerzon¹”78. Tymczasem podczas obrad sejmu reprezentanci poszczególnych ugrupo- wañ sporadycznie przypominali o koniecznoœci wprowadzenia autonomii. W trakcie dyskusji nad exposé premiera Ponikowskiego na pocz¹tku maja pose³ Adam Ch¹dzyñski z Narodowej Partii Robotniczej domaga³ siê nadania WileñszczyŸnie statutu autonomicznego gwarantuj¹cego prawa ludnoœci bia³oruskiej, litewskiej i ¿ydowskiej, zwracaj¹c uwagê, ¿e dotychczasowa poli- tyka „doprowadzi³a do wrogiego usposobienia wobec Polski, wytwarzaj¹c ro- dzaj irredenty”79. Z kolei socjalista Mieczys³aw Niedzia³kowski twierdzi³ w wy- wiadzie udzielonym w Wilnie pod koniec kwietnia, i¿ statut wileñski bêdzie ustanowiony prawdopodobnie w drugiej po³owie maja, a podczas obrad nad jego treœci¹ klub socjalistyczny wniesie propozycje nadania WileñszczyŸnie ustroju autonomicznego80. Wyjaœnia³, i¿: „(...) autonomia ta musia³aby byæ jed- nak ograniczon¹, tak dla spraw ogólnopañstwowych, jak równie¿ musia³oby byæ zachowane dla Warszawy decyduj¹cy wp³yw na politykê narodowoœciow¹, robot- nicz¹ i roln¹, które w razie gdyby by³y przekazane w³adzom autonomicz- nym, mog³yby w chwili obecnej trafiæ w rêce ¿ywio³ów prawicowych”81. Jednak do zapowiadanej inicjatywy, jak i do samej debaty na temat autonomii w ogóle nie dosz³o. W rzeczywistoœci nadanie ustroju autonomicznego mog³o ju¿ nast¹piæ tyl- ko na wyraŸne ¿¹danie mocarstw. Kossakowski uznawa³ to za uzasadnione, szczególnie w sytuacji, gdyby domaga³ siê tego rz¹d francuski, szukaj¹c roz- wi¹zania, które mog³oby zjednaæ Litwê do przy³¹czenia siê do sojuszu polsko-

78 Wywiad z nowym Delegatem, „Gazeta Krajowa”, nr 99 z 7 maja 1922 r., s. 3. 79 Z Sejmu. Dalsza dyskusja nad exposé, „Gazeta Krajowa”, nr 99 z 7 maja 1922 r., s. 2. 80 Pose³ M. Niedzia³kowski o P.P.S., „Gazeta Krajowa”, nr 92 z 27 kwietnia 1922 r., s. 3. 81 Ibidem.

87 francuskiego82. Ostatecznie jednak taki postulat siê nie pojawi³, a wiêc i projekt statutu nigdy nie wp³yn¹³ pod obrady sejmu83. Nale¿y jednak zwróciæ uwagê, i¿ Sejm Ustawodawczy uchwali³ jednomyœl- nie wniosek postawiony przez Klub Pracy Konstytucyjnej, by rz¹d przed³o¿y³ przed ukoñczeniem prac sejmu projekt ustawy o samorz¹dzie w wojewó- dztwach o mieszanej ludnoœci, który wynika³ i opiera³ siê na brzmieniu art. 109 konstytucji z 17 marca 1921 roku. Sformu³owano w nim dyrektywê, i¿ „osobne ustawy pañstwowe zabezpiecz¹ mniejszoœciom narodowoœciowym w Pañstwie Polskim pe³ny i swobodny rozwój ich w³aœciwoœci narodowoœciowych przy po- mocy autonomicznych zwi¹zków mniejszoœci o charakterze publiczno-prawnym, w obrêbie zwi¹zków samorz¹du powszechnego”84. W wykonaniu tej uchwa³y sejmowej opracowany zosta³ rz¹dowy projekt „ustawy o zasadach samorz¹du województw lwowskiego, stanis³awowskiego i tarnopolskiego”. Zabezpiecza³ on mniejszoœciom narodowym pe³niê swobodnego rozwoju w formie samo- rz¹du terytorialnego, poprzez organizacjê sejmików wojewódzkich obdarzo- nych szerok¹ autonomi¹85. Zgodnie z zapowiedzi¹ sejmu nale¿a³o siê spodzie- waæ, i¿ w œlad za tym projektem rz¹d wniesie pod obrady dalsze projekty, co mog³o oznaczaæ powrót do koncepcji autonomii dla Wileñszczyzny w zmodyfi- kowanej formie. Tak¿e ta inicjatywa zakoñczy³a siê jednak fiaskiem do tego stopnia, i¿ nawet wniesiony ju¿ projekt dotycz¹cy województw po³udniowo- wschodnich nie zosta³ przyjêty przez sejm. Z kolei na pocz¹tku 1923 roku nowy rz¹d W³adys³awa Sikorskiego powo³a³ specjaln¹ komisjê do spraw reformy administracji, która m.in. jednog³oœnie opowiedzia³a siê za jak najœpieszniejszym zorganizowaniem w pañstwie „auto- nomii wojewódzkiej”. Na czele podkomisji, maj¹cej zaj¹æ siê tym zagadnieniem stan¹³ Micha³ Bobrzyñski86. Opracowano projekt ustawy o samorz¹dzie woje- wódzkim, okreœlaj¹c precyzyjnie kompetencje sejmików wojewódzkich w dzie- dzinie ustawodawstwa pozostawionego im na podstawie ustaw ramowych87. Nie od razu wygas³a inicjatywa autonomiczna w Wilnie, gdzie odmiennie ni¿ w gremiach rz¹dowych, uznawano, i¿ jest ona godna realizacji tak¿e z przy- czyn wewnêtrznych. W po³owie marca z apelem o wprowadzenie szerokiej au- tonomii wyst¹pi³ na ³amach „Gazety Krajowej”, autor ukrywaj¹cy siê pod pseu- donimem Civis. Kieruj¹c swoje s³owa do stronnictw autonomistycznych, nawo³ywa³: „Walka o treœæ i istotê autonomii Wileñszczyzny, niezale¿nie od tej

82 M. Kossakowski, op. cit., t. 7, 18 marca 1922, k. 114. 83 Ibidem, 18 marca 1922, k. 108. 84 Dz.U. z 1921 r. nr 44, poz. 267. 85 Z. Hrehorowicz, Projekt ustaw samorz¹dowych w województwach mieszanych, „Gazeta Administracji i Policji Pañstwowej”, 23 wrzeœnia 1922 r., Warszawa, nr 39, s. 597(9). 86 Reforma administracji, GAiPP, Warszawa, 17 lutego 1923 r., nr 8, s. 130(10). 87 Reforma Administracji, GAiPP, Warszawa, 24 marca 1923 r., nr 13, s. 10.

88 lub innej formy, jaka (...) zostanie jej nadan¹, powinna stanowiæ odt¹d najwa¿- niejsze zadanie. D¹¿enie do nadania po¿¹danej treœci projektowanemu statuto- wi powinno obowi¹zywaæ zarówno te grupy lub jednostki, które autonomiê kraju naszego uwa¿aj¹ za etap polityki federacyjnej, jak i te, które, bez przes¹dzania dalszej przysz³oœci, widz¹ w niej œrodek do zdrowego i organicz- nego zespolenia siê Wileñszczyzny z pañstwem polskim. Dla tych ostatnich jest to »etap w walce z centralizmem« (...) Stronnictwa, stoj¹ce na gruncie autono- mii, powinny natychmiast przyst¹piæ do szeroko zakreœlonej i intensywnej pra- cy organizacyjnej i uœwiadamiaj¹cej (...) w kierunku przygotowania najszer- szych mas spo³ecznych do korzystania z ustroju autonomicznego”88. W odpowiedzi „Gazeta Wileñska” pisa³a: „(...) powszechnym ¿yczeniem jest, by statut raczej mia³ (jeœli ju¿ tak koniecznie bêdzie trzeba) znaczenie »pro foro externo« – a istotnie by siê nie ró¿ni³ od ustawy wojewódzkiej obowi¹zuj¹cej ca³¹ Rzeczpospolit¹. Trudnoœæ polega w tej chwili na tym, ¿e w ogóle ca³y sy- stem administracyjny w Rzeczypospolitej jest tymczasowym – i Sejm dopiero opracowuje odpowiednie ustawodawstwo. Dlatego te¿ moment obecny ogrom- nie sprzyja przemycaniu rozmaitych pomys³ów »Krajowcowych«, którym czyn- niki polityczne, a w szczególnoœci Sejmowe winny – jak najkategoryczniej siê przeciwstawiæ”89. W krêgach autonomistycznych wierzono, i¿ wprowadzony na WileñszczyŸ- nie na pocz¹tku kwietnia system zarz¹du wzorowany na organizacji funkcjo- nuj¹cej w innych polskich województwach jest rozwi¹zaniem wy³¹cznie przej- œciowym. Dlatego podczas oficjalnych uroczystoœci na czeœæ symbolicznego przejêcia w³adzy nad Ziemi¹ Wileñsk¹ z udzia³em przedstawicieli w³adz pol- skich w Wilnie, delegacja odbywaj¹cego siê równolegle zjazdu PSL wyst¹pi³a 18 kwietnia z memoria³em, do Naczelnika Pañstwa, w którym oznajmiano: „Wita- my z uznaniem przyjêt¹ do wiadomoœci i akceptowan¹ podpisami przez pos³ów wileñskich zapowiedŸ Rz¹du Rzeczypospolitej nadania Ziemi Wileñskiej osob- nego statutu, który ma u nas unormowaæ stosunki prawne, i rozumiemy zapo- wiedŸ tego Statutu, jako zapowiedŸ nadania nam jak najszerszych swobód autonomicznych, daj¹cych nam mo¿noœæ we w³asnym zakresie przez nas sa- mych stanowienia i rozstrzygania o wszelkich sprawach niemaj¹cych ogól- nopañstwowego znaczenia”. Opisuj¹c kszta³t tej autonomii, powtarzano treœæ wniosku z³o¿onego dwa miesi¹ce wczeœniej przez PSD i PSL podczas obrad Sej- mu Wileñskiego, a popartego przez pozosta³e ugrupowania autonomistyczne. Deklarowano: „¯ywimy przekonanie niez³omne, ¿e tylko t¹ drog¹ zostanie za- pewniony wszechstronny materialny i duchowy rozwój naszej ziemi rodzinnej,

88 Civis, Zaciemnianie zasady, „Gazeta Krajowa”, nr 63 z 19 marca 1922 r., s. 2–3. 89 N.-m., Przejêcie administracji, „Gazeta Wileñska”, nr 77 z 5 kwietnia 1922 r., s. 1.

89 pomimo swej bezsprzecznej polskoœci ró¿ni¹cej siê jednak od innych dzielnic Rzeczypospolitej Polskiej, jak ze wzglêdu na sw¹ przesz³oœæ historyczn¹, tak i pod wzglêdem warunków gospodarczych, narodowoœciowych i obyczajowych (...) przeniesienie na czynniki miejscowe ca³ego szeregu spraw lokalnych nie tylko ul¿y pracy Zarz¹dów Centralnych i Sejmu Warszawskiego, ale zdejmie z Rzeczypospolitej odium tych niedomagañ, których widowni¹ ¿ycie nasze przez d³ugi czas jeszcze bêdzie. Szczególniej podkreœlamy z naciskiem koniecz- noœæ pozostawienia w naszym autonomicznym zarz¹dzie pod kontrol¹ miejsco- wych organizacji spo³ecznych i autonomicznego przedstawicielstwa ludowego przeprowadzenia reformy rolnej, wprowadzonej u nas w ¿ycie na mocy dekre- tów gen. ¯eligowskiego, jak równie¿ poddanie tej kontroli miejscowej admini- stracji i w tym celu uwa¿amy, ze konieczne przyœpieszenie wydania Statutu Autonomicznego, który by jak najprêdzej po³o¿y³ kres rozmaitym eksperymen- tom administracyjnym, których widowni¹ dotychczas jesteœmy”90. By³y to ju¿ jednak ostatnie próby o¿ywienia debaty na zagadnieniem auto- nomii. Problem ustroju autonomicznego nie zosta³ ju¿ póŸniej wyraŸnie poru- szony przez jego dotychczasowych zwolenników, co dowodzi tezy, i¿ potrzeba szerokiej decentralizacji administracyjnej nie by³a dla nich spraw¹ prioryte- tow¹. Oznacza to zapewne, i¿ u Ÿróde³ sporu autonomistów ze zwolennikami unifikacji le¿a³a przede wszystkim nie wygas³a jeszcze w 1922 roku koncepcja dwukantonalnego federacyjnego zwi¹zku z Litw¹, nie zaœ wizja ukszta³towania najefektywniejszego systemu administracyjnego, który pozwoli³by na dynami- czny rozwój regionu wileñskiego w obrêbie pañstwa polskiego.

Wilno Land’s autonomy in the incorporation scheme of Polish Government between 1921 and 1922 (Summary)

This paper describes the circumstances of the incorporation of Middle Lithua- nia into Poland, focusing mainly on the need to create an autonomous political sys- tem in the Vilnius area. The main proposition of the paper is that the incorporation program was formulated on behalf of the Polish authorities by the Ministry of For- eign Affairs and approved by both the Council of Ministers and the Chief of State, Józef Pi³sudski. The principles of the program were based on the international com- munity’s expectations with particular emphasis on French and British govern- ments’ and League of Nations’ suggestions. Each step taken by the Polish govern- ment, including the grant of autonomy, was meant as a ruse (agreed with Paris’s Quay d’Orsay and coordinated with London’s Foreign Office policies) to deceive the

90 Memoria³ zjazdu PSL, „Gazeta Krajowa”, nr 88 z 22 kwietnia 1922 r., s. 2.

90 international community. This was supposed to ensure that the incorporation would later be recognized internationally. Ultimately the Polish authorities (the government and the Chief of State) implementing the Foreign Ministry’s policies, wanted the Vilnius area to gain autonomy, even if possibly limited or ostensible, with a view to ensuring official international recognition of the incorporation rather than to pursuing the agenda of building a federation with Lithuania, which by that time had been already abandoned and which in the political environment of the time was viewed as entirely unrealistic PAMIÊÆ O WIELOKULTUROWEJ TRADYCJI WILNA W DOBIE LITEWSKO-POLSKIEGO KONFLIKTU O MIASTO W OKRESIE MIÊDZYWOJENNYM

BARBARA PAWE£KO-CZAJKA*

Przy³¹czenie Wileñszczyzny do Polski doprowadzi³o do powstania „niewidzialnej œciany” miêdzy dyplomacjami polsk¹ i litewsk¹1. Micha³ Rõmer w Dzienniku pisa³ o powstaniu od tego momentu stanu ca³kowitej izolacji Litwy od Polski2. 15 marca 1923 r. akt Konferencji Ambasadorów zatwierdzi³ granice Polski z Rosj¹ Sowieck¹ i Litw¹. Pañstwo polskie uzyska³o wszelkie prawa do przyznanego mu obszaru Wileñszczyzny i po³udniowej Suwalszczyzny3.Na znak sprzeciwu Litwa 16 kwietnia 1923 r. wystosowa³a protest do Rady Ligi Na- rodów. G³osi³ on, i¿ uchwa³a Konferencji Ambasadorów zosta³a przyjêta bez zgody i udzia³u Litwy, która odmawia³a jej podstaw prawnych. Republika Litew- ska nie akceptowa³a nowej granicy, która pozostawia³a oko³o 200 tys. Polaków po stronie litewskiej i 20 tys. Litwinów po stronie polskiej4. W tym czasie oficjal- ne stosunki polsko-litewskie nie istnia³y.

* Barbara Pawe³ko-Czajka – historyk i administratywista, doktorantka w Katedrze Doktryn Politycz- nych i Prawnych na Wydziale Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wroc³awskiego. 1 J. Ochmañski, Historia Litwy, Wroc³aw 1982, s. 304; E.J. Harrison, The Polish Betrayal, Lithuania past &Present, London 1922, s. 97–115. 2 M. Rõmer, Dziennik, 3 kwietnia 1922. 3 P. £ossowski , Stosunki polsko-litewskie 1921–1939,Warszawa 1997, s. 34; V. alys, The return of Lit- huania to the European stage, [w:] Lithuania in European Politics, The Years of the First Republic, 1918–1940, E. Tuskenis (red.), London 1997, s. 59–85. 4 T. Kowzan, Wilno. Polska – Litwa. Kocham Ciê – Ja te¿ nie, Bydgoszcz 1999, s. 86.

92 Wraz z odzyskaniem niepodleg³oœci przez Litwê jej g³ównym problemem sta³a siê kwestia „okupacji” Wilna przez Polskê5. Strona polska poszukiwa³a sposobów sk³onienia Litwy do zmiany stanowiska. W 1924 r. Polska postano- wi³a podj¹æ dzia³ania maj¹ce na celu izolacjê Litwy, uznaj¹c, ¿e: „najlepszym i jedynym sposobem zmuszania Litwy do zmiany stanowiska wzglêdem Polski jest droga konsekwentnej jej izolacji”6. W latach 1921–1939 wykorzystywano równie¿ s³u¿by specjalne w celu uzyskania informacji o litewskiej polityce we- wnêtrznej i zewnêtrznej7. Szczególn¹ uwagê zwracano przy tym na pañstwa ba³tyckie, staraj¹c siê nie dopuœciæ do zbli¿enia miêdzy Litw¹ a £otw¹ i Estoni¹. Podobne dzia³ania podejmowano w sprawie stosunków miêdzy Litw¹ a Niem- cami. W tym czasie na szczeblu miêdzynarodowym toczy³y siê dyskusje do- tycz¹ce kwestii K³ajpedy8. Polacy byli ¿ywo zainteresowani losami tego portu, a zw³aszcza mo¿liwoœci¹ powiêkszenia swoich wp³ywów na tym obszarze9. Nie chcieli dopuœciæ do rozci¹gniêcia suwerennoœci litewskiej na terytorium K³ajpe- dy. Tym samym uznawali protektorat Ligi Narodów nad tym terenem10. Kolejne lata nie przynios³y wiêkszych zmian w stosunkach miêdzy Polsk¹ a Litw¹. 10 lutego 1925 r. dosz³o do podpisania konkordatu pomiêdzy Polsk¹ a Watykanem, na mocy którego wyznaczono obszar archidiecezji wileñskiej, zgodnie z ówczesnymi granicami Rzeczypospolitej11. Zamach majowy z 12–15 maja 1926 r. i objêcie w³adzy przez marsza³ka Józefa Pi³sudskiego zmieni³y kie- runek polityki polskiej wobec Litwy12. Pi³sudski poœwiêca³ sprawom litewskim

5 S. Vaitekunas, Lietuvos gyventojai per du tuksantmeæius. Populations of Luthuania over two milleniums, Vilnius 2006, s. 428; A. M. Budreckis, Demographic problems of Vilnius province, [w:] tego¿ (red.), Eastern Lithuania. A collection of historical and ethnographic studies, Rytu, Lietuva, 1985, s. 317; L. Sa- baliunas, Lithuania in crisis. Nationalism to communism 1939–1940, Bloomington/London 1972, s. 13–15; A.E. Senn The great powers Lithuania…, s. 103–234; A. Rachuba, J. Kiaupiene, Z. Kiaupa, Historia Litwy, Dwug³os polsko-litewski, Warszawa 2009, s. 338–342; A Memorial from the Provisional Lithuanian Committee of Vilnius to the Polish Government, September 4, 1923, [w:] Eastern Lithuania, A collection of historical and ethnographic studies, A.M. Budreckis (red.), s. 521–534; D. Krivickas, The Vilnius Question from the Perspective of the International Law, [w:] Eastern Lithuania, A collection of histo- rical and ethnographic studies, A.M. Budreckis (red.), s. 547–555. 6 P. £ossowski, Stosunki polsko-litewskie 1921–1939..., s. 48–52. 7 T. Gajównik, Tajny front niewypowiedzianej wojny. Dzia³ania polskiego wywiadu wojskowego na Litwie w latach 1921–1939, Warszawa 2010. Informacje na temat Litwy pozyskiwane by³y przez polskie placówki dyplomatyczne rezyduj¹ce w s¹siednich krajach oraz struktury podleg³e MSW. 8 S. Mikulicz, K³ajpeda w polityce europejskiej 1918–1939, Ksi¹¿ka i Wiedza 1976; M. Œwiechowski, K³ajpeda na tle litewskiej racji stanu, Wilno 1932. 9 P. £ossowski, Stosunki polsko-litewskie 1921–1939…, s. 53–54. 10 H. Wisner, Litwa. Dzieje pañstwa i narodu, Warszawa 1999, s. 191; P. £ossowski, Stosunki polsko-litewskie 1921–1939…, s. 53–60. 11 H. Wisner, Litwa..., s. 187; M. Rõmer, Dziennik, 8 marca 1925. 12 J. Ochmañski, Historia Litwy, Warszawa, Kraków, Wroc³aw 1990, s. 305–306. Okres poprzedzaj¹cy prze- wrót majowy okreœlany by³ mianem okresu „sejmow³adztwa’’. W wyniku przewrotu Pi³sudski obj¹³ w³adzê w Ministerstwie Spraw Wojskowych, premierem zosta³ Kazimierz Bartel, Sejm i Senat zaœ po³¹czy³y siê w Zgromadzenie Narodowe, prezydentem zosta³ obrany prof. Ignacy Moœcicki. Rz¹dy po- majowe by³y okreœlane przez przeciwników Marsza³ka ,,rz¹dami sanacji’’. Przez 9 lat, a¿ do 1935 r., to w³aœnie Pi³sudski kierowa³ i decydowa³ o najwa¿niejszych sprawach pañstwowych.

93

W rezultacie na Konferencji Ambasadorów podjêto uchwa³ê korzystn¹ dla rz¹du polskiego, stwierdzaj¹c¹, ¿e uk³ad litewsko-sowiecki nie mo¿e w niczym naruszaæ decyzji Konferencji z dnia 15 marca 1923 r., która wyznaczy³a granice miêdzy Polsk¹ a Litw¹. W nocy z 16 na 17 grudnia 1926 r. dosz³o równie¿ do przewrotu na Litwie, w wyniku którego dyktatorska w³adza przesz³a w rêce Augustinasa Voldemar- sa25 i Antanasa Smetony26. To wydarzenie otworzy³o nowy okres w stosunkach polsko-litewskich. Zamachowi towarzyszy³y dwa naczelne has³a: walki z nie- bezpieczeñstwem komunizmu oraz zagro¿eniem ze strony Polski27. Zamach spowodowa³ zwrot polityki litewskiej w kierunku faszyzmu28 oraz systemu rz¹dzenia opartego na woli „wodza’’29. Jednym z g³ównych punktów Zwi¹zku Litewskich Narodowców, potocznie zwanych „Tautininkai”, by³a teza: „Litwa dla Litwinów”30. 22 lutego 1927 r. dosz³o do spotkania delegacji z przedstawi- cielami spo³eczeñstwa wileñskiego. Ze strony polskiej rozleg³y siê g³osy mówi¹ce o potrzebie „zniesienia chiñskiego muru miêdzy Litw¹ a Polsk¹”. W 1927 r. pojawi³ siê tak¿e problem „wojny szkolnej”, któr¹ Micha³ Rõmer opisywa³ jako przejaw wp³ywu idei nacjonalistycznej pañstwa narodowego31. W polityce zagranicznej Voldemaras stwarza³ pozory d¹¿enia do pokojowe- go rozwi¹zania problemu polsko-litewskiego. W rzeczywistoœci nie zamierza³ doprowadziæ do wspó³pracy z Polsk¹ i by³ jej przeciwny od samego pocz¹tku. 9 grudnia 1927 r. Pi³sudski uda³ siê do Genewy, aby tam przeprowadziæ rozmowê z Voldemarasem. Wymusi³ na nim stwierdzenie, i¿ nie ma stanu wojny32.Do- datkowo Pi³sudski oœwiadczy³, ¿e nie interesuje go problem mniejszoœci, a jedynie

25 Augustinas Voldemaras (1883–1942) polityk litewski, dzia³acz pañstwowy, w 1918 cz³onek Tary- by i premier pierwszego rz¹du niepodleg³ej Litwy, czo³owy dzia³acz Zwi¹zku Narodowców, 1926–1929 premier i minister spraw zagranicznych, potem w opozycji. W 1940 r. aresztowany przez w³adze sowieckie, zmar³ w wiêzieniu. 26 H. Wisner, Litwa. Dzieje...., s. 203. 27 J. Ochmañski, op. cit., s. 306. 28 Piotr £ossowski, Pierwsze lata rz¹du w dyktatora Antanasa Smetony na Litwie (1927–1934), [w:] Kraje ba³tyckie na drodze od demokracji parlamentarnej do dyktatury: 1918–1934, Wroc³aw 1972 ; J. Ochmañ- ski, op. cit., s. 290–296. 29 J. Ochmañski, op. cit., s. 306; A. Eidintas, The presidental republic, [w:] The return of Lithuania to the European stage, [w:] Lithuania in European Politics, The Years of the First Republic, 1918–1940, E. Tuskenis (red.), London 1997, s. 111–137; A. Rachuba, J. Kiaupiene, Z. Kiaupa, Historia Litwy, Dwug³os…, s. 144–147, 346–348. Zdaniem Romualda J. Misiunasa faszyzm na Litwie by³ produktem lite- wskiego nacjonalizmu i reakcj¹ na zagro¿enia, jakie stawa³y na drodze do niezale¿noœci Litwy. Za takie uwa¿ano Polskê i jej kulturê, zob. wiêcej: R.J. Mistiunas, Tendencies In Lithuania?, [w:] The Slavonic and East European Review, vol. 48, no. 110 (Jan., 1970), s. 88–109. 30 W. Wielhorski, Litwa Wspó³czesna, Warszawa 1938, s. 109–115. 31 M. Rõmer, Dziennik, 8 paŸdziernika 1927. 32 H. Wisner, Litwa. Dzieje...., s. 203.

95 stwierdzenie „braku stanu wojny” miêdzy Polsk¹ a Litw¹33. Potwierdzi³ tak¿e przed Lig¹ Narodów, ¿e Polska uznaje niepodleg³oœæ i terytorium Litwy34.Wro- ku 1928 uzna³, ¿e: “W gruncie rzeczy trzymamy Litwê w garœci, zewnêtrznie i wewnêtrznie”35. Ponadto pi³sudczycy nie kierowali siê w stosunku do Litwy niechêci¹, ale uznawali j¹ za podmiot polityczny ograniczaj¹cy wp³ywy Niemiec i Rosji w Europie Œrodkowej36. W obliczu konfliktów miêdzy oboma pañstwami w przyjêtej polityce wobec Litwy kierowali siê politycznymi kalkulacjami, licz¹c na nawi¹zanie wspó³pracy i normalizacjê stosunków. Za warunek konieczny takiego uk³adu uznawali rozwi¹zanie wszystkich sporów, w³aœciwych dla bie¿¹cych uk³adów37. Po spotkaniu genewskim Rada Ligi Narodów stwierdzi³a wygaœniê- cie stanu wojny. J. Makowski uwa¿a³ ten konflikt za sztuczne zjawisko, które wynik³o ze stosunków politycznych i gospodarczych. Podkreœla³, ¿e by³ on prze- de wszystkim wynikiem wp³ywu wrogów Polski i Litwy, dla których wspó³pra- ca obu pañstw wydawa³a siê zagro¿eniem dla ich imperialistycznych celów38. 15 maja 1928 r. Litwini og³osili konstytucjê, która ponownie uzna³a Wilno za stolicê Litwy39. Jednoczeœnie zezwolili na tymczasowe jej przeniesienie do Kowna. Symbolem i bohaterem narodowym40 niepodleg³ej Litwy okrzykniêty zosta³ Witold Wielki41. Zdaniem Zygmuntasa Kiaupy, wrogoœæ wobec Polaków

33 Przemówienie na tajnym posiedzeniu Rady Ligii Narodów (10 grudnia 1927), [w:] J. Pi³sudski, Pisma zbiorowe, t. IX, Warszawa 1937, s. 101–102. 34 Zob. wiêcej: S. Sierpowski, Pi³sudski w Genewie. Dyplomatyczne spory o Wilno w roku 1927, Poznañ 1990, s. 80. 35 W. Paruch, op. cit., s. 652. W roku 1938 Rydz Œmig³y kieruj¹c siê s³owami Pi³sudskiego stwierdzi³, ¿e niezale¿noœæ i niepodleg³oœæ Litwy zale¿y od suwerennoœci Polski, która jest jedynym gwaran- tem niepodleg³oœci Litwy. 36 Ibidem, s. 652–653, 693. W polityce miêdzynarodowej w kwestii Europy Œrodkowej pi³sudczycy uznali, ¿e nale¿y ugruntowaæ wspólny styl myœlenia o stosunkach miêdzynarodowych w celu ob- rony przed interesami Niemiec i Rosji. Postulowano konsolidacjê œrodkowoeuropejsk¹ bez udzia³u wspomnianych s¹siadów. 37 Ibidem, s. 651, 653–657. Obóz pi³sudczykowski wypracowa³ wobec Litwy dwuwariantowe dzia³anie polegaj¹ce na nawi¹zaniu stosunków dyplomatycznych i zawarciu paktu o nieagresji bez ¿adnych warunków, celem szerszej dzia³alnoœci d¹¿¹cej do normalizacji politycznego wspó³dzia³ania. 38 Z. Budecki, Stosunki polsko-litewskie po wojnie œwiatowej 1918–1928, Warszawa 1928, s. 2–5. 39 H. Wisner, Litwa. Dzieje..., s. 204; Obraz sytuacja Litwy w 1928 r.: E.J. Harrison, Lithuania 1928, London 1928. 40 G. Mickunaite, Making a great ruler: Grand Duke Vytautas of Lithuania, Budapest 2006, s. 264–270; Autorka ksi¹¿ki w zakoñczeniu stawia pytanie: jak to siê sta³o, ¿e Witold zosta³ okrzykniêty „Wielkim”. Szukaj¹c odpowiedzi, zwraca siê w stronê innych litewskich bohaterów jak Mendog i Giedymin. Zdaniem badaczki du¿¹ rolê odegra³ tutaj proces chrystianizacji i rola, jak¹ odegra³ w nim Witold. 41 Pod znakiem Witolda Wielkiego, „Przegl¹d Wileñski”, 12 stycznia 1930, nr 1; G. Mickunaite, Making a great ruler: Grand Duke Vytautas of Lithuania, Budapest 2006; A. Kaleda, The present of past things:Transformations of Lithuanian Historical Discourse, [w:] Transitions of Lithuania postmodernism. Lithuanian literature in Post – Soviet period, M. Kvietkauskas (red.), Amsterdam, New York 2011, s. 122–124; G. Jankevièiute,Constructing National Identity: The Image of the Medieval Grand Duchy of Lithuania in Lithuanian Art from the 1920s to the 1990s, „Central Europe”, vol. 8 no. 2, November, 2010, s.158–180.

96 i Polski zaczê³a narastaæ, czego dowodem by³a dzia³alnoœæ Zwi¹zku Wyzwole- nia Wilna, zrzeszaj¹cego w 1938 r. 600 tys. cz³onków. Proklamowano tam has³a przy³¹czenia Wilna oraz integracji narodowej42. Okres 1929–1933 w stosunkach polsko-litewskich mo¿na scharakteryzo- waæ jako czas zastoju43. W roku 1932 W³adys³aw Wielhorski opisywa³ Litwê jako kraj d¹¿¹cy do usamodzielnienia politycznego, którego stosunek do Polski mo¿na porównaæ do „urazu psychicznego”, jakiego skutkiem by³a myœl zmie- rzaj¹ca do „odwojowania” Wilna44. Na temat zatargu polsko-litewskiego pisa³: „Jest to zatem miejsce chore. Przy rozwa¿aniu – przez osobê nawiedzon¹ – za- gadnieñ, zwi¹zanych z niem, trzeŸwoœæ i rozs¹dek czêsto zawodz¹ i ustêpuj¹ przed uczuciem, które wypacza obraz istotny rzeczywistoœci; nagina proporcje œwiata otaczaj¹cego do w³asnych ¿yczeñ. W tem tkwi istota niebezpieczeñ- stwa”45. Zmiana sytuacji miêdzynarodowej Litwy, problem K³ajpedy i jego wp³yw na stosunki litewsko-niemieckie, a tak¿e zawarcie polsko-sowieckiego paktu o nieagresji, coraz bardziej zmusza³y Litwê do za³atwienia sprawy sto- sunków z Polsk¹46. Antypolski etnocentryzm Litwinów stawa³ siê w okresie miêdzywojennym przeszkod¹ w osi¹gniêciu jakiegokolwiek porozumienia47. Na dorocznym zjeŸdzie narodowców, 5 stycznia 1938 r. prezydent Republiki Litew- skiej A. Smetona wypowiedzia³ siê na temat stosunków polsko-litewskich: „Je¿eli Litwin zmieni³ siê na Polaka, to dlaczego teraz nie mo¿e byæ na odwrót? Na miejscu dawnego patriotyzmu pañstwowego panuje dziœ wszêdzie patriotyzm narodowy i dlatego nie mo¿na odwróciæ biegu historii. Dawny typ Polaka litewskiego, które- go przedstawicielem by³ Józef Pi³sudski, który szczyci³ siê, ¿e jest pochodzenia lite- wskiego, jest skazany na zag³adê. Dziœ nadszed³ czas, kiedy nale¿y opowiedzieæ siê za jedn¹ lub drug¹ stron¹. Nie mo¿na pozostaæ dwulicowym”48. W drugiej po³owie lat trzydziestych XX wieku minister Józef Beck pro- wadzi³ politykê nacisku na wileñskich Litwinów, a poœrednio na rz¹d litewski49.

42 Z. Kiaupa, The history of Lithuania, Baltos Lankos Publishing House 2005, s. 252. 43 J. Ochmañski, op. cit., s.339. Zaczarowane ko³o, „Przegl¹d Wileñski”, 6 marca 1932, nr 5; V. alys, The Era of Ultimatums, The return of Lithuania to the European stage, [w:] E. Tuskenis (red.), Lithuania in European Politics, The Years of the First Republic, 1918–1940, London 1997, s. 145–149; M. Rõmer, Dziennik, 2 marca 1928. 44 W. Wielhorski, Litwa wspó³czesna..., s. 65. 45 Ten¿e, Sprawy terytorjalne w polityce Litwy. (Odbitka z I-go tomu rocznika Instytutu Naukowo-Badawczego Europy Wschodniej w Wilnie za rok 1932), Wilno 1932, s. 1–2. 46 P. £ossowski, Po tej i tamtej stronie Niemna, Warszawa 1985, s. 242. 47 Z. Kurcz, Mniejszoœæ polska na WileñszczyŸnie, Wroc³aw 2005, s. 105. 48 P. Eberhardt, Przemiany narodowoœciowe na Litwie, Warszawa 1997, s. 132 –133. 49 Józef Beck (1894–1944) polityk polski, pu³kownik, oficer Legionów, attaché wojskowy we Fran- cji, w 1930r. wicepremier, 1932-1939 minister spraw zagranicznych, zmar³ na emigracji w Rumu- nii.

97 Wykorzysta³ w tym celu incydent graniczny z dnia 11/12 marca 1938 r. i fakt postrzelenia Stanis³awa Serafina. Wystosowa³ w stronê Litwy ultimatum z ¿¹daniem nawi¹zania przez ni¹ stosunków dyplomatycznych oraz publicznego wyrzeczenia siê Wilna50. Przede wszystkim domagano siê bezwarunkowego nawi¹zania stosunków dyplomatycznych przed 31 marca 1938 r.51, przywrócenia komunikacji, ³¹cznoœci pocztowej, telefonicznej i telegraficznej52. 19 marca oba rz¹dy wymieni³y noty. Ich treœæ zapowiada³a ustanowienie przedstawicielstw obu krajów w Warszawie i Kownie i gwarantowa³a im warunki normalnego funkcjonowania53. Pos³em polskim w Kownie zosta³ Franciszek Charwat54, lite- wskim w Warszawie zaœ Kazys Škirpa55. Pod dat¹ 19 marca 1938 r. „Monitor Polski” zamieœci³ tekst wymienionych not. W dzienniku urzêdowym znalaz³o siê stwierdzenie: „od chwili obecnej zosta³y nawi¹zane normalne stosunki miê- dzy Polsk¹ i Litw¹”56. Ultimatum zakoñczy³o pewien rozdzia³ w stosunkach polsko-litewskich. Polska interpretowa³a go jako koniec konfliktu, Litwa zaœ problem Wilna widzia³a jako kwestiê wci¹¿ aktualn¹. Nastêpstwem polskiej polityki by³o zlikwidowanie 25 listopada 1938 r.57 Zwi¹zku Wyzwolenia Wilna. Zwolennicy polityki Pi³sudskiego, krytykuj¹c dzia³ania J. Becka wobec Litwy twierdzili, ¿e Marsza³ek nigdy nie wyrz¹dzi³by krzywdy Litwie, wysy³aj¹c ulti- matum gro¿¹ce u¿yciem wobec niej si³ zbrojnych. Stanis³aw Cat-Mackiewicz nazwa³ to polityk¹ upokorzenia Litwinów. Ze strony litewskiej prof. Fabijonas Kemëðis58 okreœli³ fakt wystosowania ultimatum „wywa¿aniem otwartych drzwi”, poniewa¿ pojawi³o siê ono w momencie, kiedy rz¹d litewski podj¹³ decyzje o nawi¹zaniu stosunków dyplomatycznych z Polsk¹59. W okresie Litewskiej So- cjalistycznej Republiki Radzieckiej rok 1938 postrzegano jako okres, w którym Polska d¹¿y³a do inkorporacji i przy³¹czenia Litwy. Przedstawiciele partii komu-

50 J. Ochmañski, op. cit., s.340; V. alys, The Era of Ultimatums, The return of Lithuania to the European stage, [w:] E. Tuskenis (red.), Lithuania in European Politics, The Years of the First Republic, 1918–1940, London 1997, s. 154–158; B. Schipor, The Polish-Lithuanian crisis of march 1938. Some Romanian and Western reactions, Revista Românã pentru Studii Baltice ºi Nordice, vol. 2, Issue 1, 2010, s. 83–92; S. Sierpowski, Miêdzynarodowy rezonans normalizacji stosunków polsko-litewskiech w 1939, [w:] Kultu- ra polityczna w Polsce. Litwa w polskiej tradycji i kulturze politycznej, M. Kosman (red.), t. VI, czêœæ I, Poznañ 2006, s. 155–169. 51 J. Ochmañski, op. cit., s. 340. 52 H. Wisner, Litwa. Dzieje..., s. 208. 53 W.K. Roman, Konspiracja polska na Litwie i WileñszczyŸnie wrzesieñ 1939 – czerwiec 1941. Lista areszto- wanych, Toruñ 2001, s. 10. 54 Francisze Charwat (1881–1943) – polski dyplomata. 55 Kazys Škirpa (1895–1979) – litewski wojskowy i dyplomata. 56 W.K. Roman, op. cit., s. 10. 57 A. Rachuba, J. Kiaupiene, Z. Kiaupa, Historia Litwy, Dwug³os..., s. 348. 58 Fabijonas Kemëðis (1880–1954) – litewski ekonomista. 59 H. Wisner, Wojna nie wojna. Szkice z przesz³oœci polsko-litewskiej, Warszawa 1978, s. 227–228.

98 nistycznych60 odbierali ultimatum jako akt zagra¿aj¹cy niepodleg³oœci Litwy61. Zdaniem Piotra £ossowskiego konflikt w stosunkach polsko-litewskich w la- tach 1918-1939 by³ szkodliwy dla obu krajów. Poprawa stosunków i perspekty- wa wspó³pracy, jaka zaczê³a pojawiaæ siê w 1939 r., zosta³y jednak zablokowane wydarzeniami II wojny œwiatowej62. Krzysztof Buchowski zauwa¿a³, ¿e na Lit- wie nastroje antypolskie wykorzystywano do integracji spo³eczeñstwa litew- skiego. Trudne po³o¿enie spo³eczeñstwa polskiego na Litwie by³o uwarunkowa- ne ideologi¹ litewskiego odrodzenia, nacjonalizmu oraz teorii o „spolonizowa- nych Litwinach”63. Okres osiemnastu lat, w którym Wileñszczyzna nale¿a³a do Polski, da³ wy- raz jej rozdarcia pomiêdzy dwoma krajami na p³aszczyznach politycznej, eko- nomicznej i kulturalnej64. Problem ten by³ stale obecny w prasie wileñskiej. „Dziennik Wileñski” i „S³owo” ukazywa³y Litwê jako pañstwo wrogie Polsce, uzale¿nione od Niemiec i Rosji, „Kurier Wileñski” i „Przegl¹d Wileñski” zaœ stara³y siê szerzyæ has³a pojednania miêdzy narodami65. Zygmunt Szczêsny Brzozowski wspominaj¹c okres miêdzywojenny, zauwa¿a³, ¿e Litwini obawiali siê spolszczenia. Dlatego te¿ powstrzymuj¹c naród litewski przed atrakcyjniejsz¹ polsk¹ kultur¹, d¹¿yli do izolacji poprzez wzniecanie uczucia nienawiœci zwi¹- zanego ze sporem o Wilno i teoriami na temat spolszczonych Litwinów66. Wyni- kiem izolacji by³ stan wojny z Polsk¹, trwaj¹cy do 1928r., zerwanie stosunków miêdzynarodowych do 1938 r.67 oraz przeœladowania ludnoœci polskiej68. Julian Makowski69 zauwa¿a³, ¿e od momentu podjêcia przez Konferencjê Ambasado- rów decyzji w kwestii wileñskiej spór polsko-litewski wszed³ w now¹ fazê, tzn.

60 L. Sabaliunas, Lithuania in crisis. Nationalism to communism 1939–1940, Bloomington/London 1972, s. 47–61. 61 K. Navickas, The struggle of the Lithuanian people for statehood, Vilnius 1971, s. 97–120. 62 P. £ossowski, Stosunki miêdzypañstwowe Polski i Litwy 1920–1939, [w:] Lietuviu santykiai am¿iu tekm- je Istorine atmintis. Stosunki polsko-litewskie na przestrzeni wieków. Pamiêæ historyczna, Vilniaus 2009, s. 179–190. 63 Zob. wiêcej: K. Buchowski, Polacy w niepodleg³ym pañstwie litewskim 1918–1940, Bia³ystok 1999. 64 L. Adamczuk, Foreword, [w:] The Lithuanians in Poland. The Poles in Lithuania 1994, –Vil- nius 1995, s. 5. 65 J. Wajer, Litwa w polskiej opinii publicznej okresu miêdzywojennego. Refleksje na progu monografii, [w:] Kultura polityczna w Polsce przesz³oœæ i teraŸniejszoœæ, M. Kosman (red.), Poznañ 1996, s. 148–150. 66 Polacy jesteœmy, czy spolszczeni Litwini? OdpowiedŸ uczonych polskich, Wilno 1930. 67 Z. Szczêsny Brzozowski, Litwa – Wilno 1910–1945, Paris 1987, s. 9. 68 Ibidem, s. 9–15; zob. A. Habdank, Przeœladowanie Polaków na Litwie Kowieñskiej (Okrucieñstwa rz¹du Kowieñskiego), Wilno; W. Pomian, Polska – Litwa. Odbitka z „Przegl¹du Politycznego”, Warszawa 1925, s. 14–15. Pomian zastanawia³ siê nad skutkami polityki litewskiej wobec Polski, która za- myka³a siê jego zdaniem w s³owach „Masz nienawidzieæ Polskê i polskoœæ ponad wszystko i wszystkich”. Uwa¿a³, ¿e wychowanie Litwinów w takiej ideologii zamknie w przysz³oœci mo¿li- woœæ porozumienia siê z Polsk¹. 69 Julian Makowski (1875–1959) – prawnik, doktor prawa miêdzynarodowego, dyplomata, autor pierwszego polskiego podrêcznika prawa miêdzynarodowego (1916 r.).

99 kwestia wileñska przesta³a istnieæ jako problem miêdzynarodowy. Pojawi³a siê nowa kwestia – litewska, która, jak pisa³, „Wyra¿a³a siê tem, ¿e jeden z jej cz³onków – Litwa, wbrew zasadom Paktu Ligi, przez szeœæ lat pozostawa³ na stopie wojennej z drugim cz³onkiem Ligi – Polsk¹, a zmuszony do zrezygnowa- nia z tej anomalji, w dalszym ci¹gu izoluje siê od swego s¹siada, co przeczy rów- nie¿ podstawowej idei Ligi, opartej na przyjaznej i pokojowej wspó³pracy wszy- stkich jej cz³onków”70. Zdaniem Józefa Mackiewicza konflikt polsko-litewski dotyka³ przede wszystkim sfer partyjno-politycznych: „Stosunki polsko-litew- skie s¹ najbardziej skomplikowanym problemem dzisiejszej Europy. Pojêcie granic historycznych zosta³o pomieszane z etnicznymi, stare tradycje – z dzisiej- szymi antagonizmami narodowymi. (...) Problemat stosunków polsko-litew- skich bêdzie wêz³em gordyjskim historii Europy, dopóki nie zostanie rozstrzyg- niêta kwestia sukcesji po Wielkim Ksiêstwie Litewskim”71. W latach miêdzywojennych w polskich krêgach ¿ywa by³a tradycja dawnej Rzeczypospolitej. Z powodu wzajemnej izolacji obu pañstw polska opinia publi- czna czêsto nie przyjmowa³a do wiadomoœci zmian, które zasz³y na Litwie w ostatnich dziesiêcioleciach. Przywo³ywano wizerunek Litwy jako „«siostrzy- cy naszej, któr¹ kochamy jak dawniej» oraz «m³odszych braci Litwinów», za- wsze bliskich polskiemu sercu, nawet gdy z³oszcz¹ siê i grymasz¹”. Zdaniem W³adys³awa Wielhorskiego polska nauka powinna przyj¹æ do wiadomoœci, ¿e Republika Litewska by³a „nowym, na wskroœ oryginalnym tworem politycz- no-kulturalnym na mapie Europy”, a nie „wykonawc¹ jakichkolwiek testa- mentów W. Ks. Litewskiego”72. W wyniku deklaracji Sejmu Wileñskiego z 20 lutego 1922 r. nast¹pi³ kres Litwy Œrodkowej i przy³¹czenie jej terenu do Polski. Wilno otrzyma³o status sto- licy prowincjonalnego województwa73. Wywo³a³o to zaognienie w stosunkach polsko-litewskich oraz stan zimnej wojny avant la lettre74. Wybory bojkotowane

70 Dr. J. Makowski, Kwestja litewska. Studjum prawne, Warszawa 1929, s. 29. 71 Paradoksalna polityka, „S³owo”, 7 czerwca 1930, nr 129. 72 W. Wielhorski, Warunki rozwoju œwiadomoœci narodowej Litwinów i powstania wspó³czesnego pañstwa li- tewskiego (1861–1920), [w:] Pamiêtnik. VI Powszechnego Zjazdu Historyków Polskich w Wilnie 17–20 wrzeœnia 1935 r., Lwów 1935, s. 143. 73 T. Venclova, Opisaæ Wilno, Warszawa 2006, s. 153. 74 Ibidem, s. 153–154. Autor porównuje ówczesny konflikt Polski z Litw¹ do wspó³czesnego Izraela z Palestyñczykami. Konstytucja litewska podkreœla³a fakt, ¿e Wilno jest wci¹¿ stolic¹ Litwy, z sie- dzibami rz¹du, prezydenta i ambasad w Kownie. Ponadto dzieñ wyzwolenie Wilna przez ¯eligo- wskiego, Litwini okreœlali dniem ¿a³oby narodowej, a na mapach teren Wilna i Wileñszczyzny opisany by³ jako „czêœæ Litwy pod okupacj¹ Polski”. Negatywny stosunek do Polski wyra¿ano w prasie, ksi¹¿kach, w podrêcznikach szkolnych, w plakatach obrazuj¹cych np. litewsk¹ Pogoñ depcz¹c¹ zaborczego ptaka i wbijaj¹c¹ trzybarwn¹ flagê na zamku Giedymina; zob. te¿: A. Geru- tis, Efects of the Vilnius Conflict/ Independent Lithuania, [w:] Lithuania 700 years, A. Gerutis (red.), New York, 1969, s. 181–186; T. Lane, Lithuania, Routlegde 2001, s. 29–47.

100 by³y przez m.in. Litwinów, Bia³orusinów i ¯ydów75, a tak¿e Polaków, którzy od tego momentu stali siê, zdaniem Ludwika Abramowicza, zaciêtymi wrogami Polski76. Jak zauwa¿a Ryszard Kiernsowski, kwestia „Litwy Œrodkowej” by³a pocz¹tkiem zatargu polsko-litewskiego, nienawiœci, która trwa do dzisiaj, mo- mentem, od którego Polacy ¿yj¹cy na tych ziemiach nie okreœlali siê jako ¿yj¹cy „na Litwie” lub mianem „Litwinów”77. Przekszta³cenie stolicy Wielkiego Ksiê- stwa Litewskiego w stolicê województwa Czes³aw Mi³osz78 opisywa³ s³owami: „Dzisiaj m³odym doœæ trudno zrozumieæ ten charakter przedwojennego Wilna jako enklawy: ni to Polska, ni to nie Polska, ni to Litwa, ni to nie Litwa, ni to prowincja, ni to stolica, choæ przede wszystkim prowincja”79. Zdaniem niezale- ¿nego publicysty Ziemowita Szczerka w ksiêdze wydanej z okazji 10-lecia nie- podleg³oœci Polski, Polacy wspominali szkody wyrz¹dzone przez germanizacjê w zaborze pruskim i jednoczeœnie cieszyli siê z polonizacji województw kreso- wych. Komentuje to s³owami: „W ten oto sposób – po ponad wiekowej niewoli – znowu weszliœmy w buty niewol¹cych dowodz¹c, ¿e niczego siê podczas tej lekcji pokory nie nauczyliœmy. Racjê ma ten, ko jest silniejszy – tak¹ nieskom- plikowan¹ naukê wydawa³a siê wyci¹gaæ Polska z lat zaborów"80. Polska polityka odbierana by³a jako sprzeniewierzenie siê g³oszonym ide- om pokojowego po³¹czenia Polski i Litwy i za³atwieniu sprawy Wilna. Na ten temat pisa³ Czes³aw Mi³osz: „By³em indoktrynowany patriotycznie – szko³a, «panie z POW», defilady, Polska Macierz Szkolna, Biblioteka im. Tomasza Zana, ca³a wileñska polskoœæ «mi³ego miasta», wrogoœæ wobec tych, którzy jej zagra- ¿aj¹, a wiêc bolszewików, litewskich «k³ausiuków», ¯ydów”81. Jak zauwa¿a³, ciê¿ko by³o wyobraziæ sobie reaktywowanie wiêzi w oparciu o polsk¹ arogancjê,

75 Litwa, Litwini, Bia³orusini i ¿ydzi nie id¹ do Sejmu, „G³os Litwy”, 28 grudnia 1921. W piœmie pod re- dakcj¹ Micha³a Biryszki pojawi³ siê apel: „Litwini nie stawiaj¹ ¿adnych kandydatów do Sejmu. Je¿eli na listach znajd¹ siê nazwiska litewskie. Pamiêtajmy, ¿e to Polacy stawiaj¹ i g³osuj¹ na nie, nie Litwini. Jak z nich trafi do sejmu, nie bêdzie mia³ prawa przemawiaæ w imieniu Litwinów”. 76 Z. Ponarski, Franciszek Olechnowicz – wydawca, redaktor, publicysta, [w:] Bia³oruskie Zeszyty Historycz- ne, 2(6), E. Mironowicz (red.), Bia³ystok 1996, s. 56; zob.: M. Greenbaum, The Jews of Lithuania A history of a remarkable community 1316–1945, New York 1995, s. 224–227. 77 R. Kiernowski, Kresy przez ma³e i wielkie „K” – kryteria to¿samoœci, [w:] Kresy, pojêcie i rzeczywistoœæ, K. Handke (red.), Warszawa 1997, s. 109–118. 78 Zdaniem Tomasa Venclovy twórczoœæ Cz. Mi³osza reprezentuje tradycje ziem Wielkiego Ksiêstwa Litewskiego i charakter kultury tam wystêpuj¹cej tj. mieszanie, zespolenie siê ró¿nych kultur: T. Venclova, A. Karriker, Czes³aw Mi³osz: Despair and Grace, „World Literature Today”, vol. 52, no. 3 (Summer, 1978), s. 391–395. 79 Cyt. za: H. Wisner, Litwa. Dzieje...., s. 184. 80 J. Czerep, Mit Kresów czy tradycja „Krajowoœci"– dylematy s¹siedztwa, [w:] Z kart historii, s.199; cyt za: Z. Szczerek, Koniec pewnej Polski, http://fakty.intria.l/tylko_u_nas/news/koniec-pewnej-pol- ski,1691,339 [15.05.2012]; Dziesiêciolecie wyzwolenia Wilna, „Federacja. Czasopismo federacji pol- skich zwi¹zków obrony ojczyzny”, Warszawa, 28 kwietnia 1929, nr 1. 81 Cyt. za: A. Franaszek, Mi³osz. Biografia, Kraków 2011, s. 47.

101 polski antysemityzm, litewski fanatyzm, prorosyjskie ci¹goty ¯ydów”82.Na WileñszczyŸnie wci¹¿ ¿yli ludzie oddani swojej ojczyŸnie – Wielkiemu Ksiêstwu Litewskiemu b¹dŸ Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Sformu³owane przez Jana Baudouina de Courtenay pojêcia dwuszczeblowoœci, dwunarodowoœci czy te¿ narodowoœci „symbiotycznej”83 mog¹ siê kojarzyæ z postaci¹ Micha³a Rõmera i jego wyborem Litwy. Stanis³aw Narutowicz (brat prezydenta RP Ga- briela Narutowicza) okreœla³ siê jako polskojêzyczny Litwin. T³umacz¹c swoj¹ to¿samoœæ narodow¹, powo³ywa³ siê na przyk³ad belgijskich Walonów, którzy bêd¹c jêzykowo i kulturalnie Francuzami, politycznie byli Belgami84. Powsta³ klub „Starolitwinów”, który ³¹czy³ patriotyzm litewski z kultur¹ polsk¹85. Po- dobn¹ postawê reprezentowa³ Jerzy Boles³aw Matulewicz, biskup wileñski w latach 1918–1925, który okreœla³ siebie jako Litwina. Przyj¹³ on za obowi¹zek ³agodzenie antagonizmów narodowych i odrzucenie hase³ nacjonalistycznych, zw³aszcza w œrodowisku duchownych86. Dzia³acz prawicowy Marian Zdziecho- wski ocenia³ decyzjê o wcieleniu Wilna z pozycji historycznego narodu lite- wskiego i broni³ Litwinów oraz Bia³orusinów przed dyskryminacj¹ i wynarada- wianiem. Podkreœla³, ¿e ju¿ od dzieciñstwa uczono go szacunku dla historii Litwy i bohaterów Litwy. Tym samym on jako obywatel Wielkiego Ksiêstwa Li- tewskiego, nierozerwalnie z³¹czonego z Polsk¹, wyra¿a³ swój ¿al z powodu po- wiewaj¹cego z Góry Zamkowej sztandaru Or³a a nie Pogoni87. W podobnym to- nie wypowiada³o siê wielu mieszkañców Wileñszczyzny. Rozwi¹zanie tego problemu przedstawiali w ró¿nych koncepcjach, jakie pojawi³y siê w latach 1922–1939.

82 Cytat za: Ibidem, s. 47. 83 J. Bardach, Wieloszczeblowa œwiadomoœæ narodowa na ziemiach litewsko-ruskich Rzeczypospolitej w XVII-XX wieku, [w:] Krajowoœæ – tradycje zgody narodów w dobie nacjonalizmu: materia³y z miêdzynaro- dowej konferencji naukowej w Instytucie Historii UAM w Poznaniu, Poznañ 1999, s. 28; C. Boudouin de Courtenay-Jêdrzejewiczowa, Grupy etniczne na ziemiach Wielkiego Ksiêstwa Litewskiego i trzy narody, „Alma Mater Vilnensis”, t. III, s. 17–20. 84 W podobnym tonie wypowiada³ siê W³adys³aw Wielhorski. Uwa¿a³, ¿e obszar narodowoœciowy litewski le¿y w obszarze nadmorskim Europy Wschodniej, gdzie zbiega³y siê i przecina³y interesy trzech wiêkszych pañstw i narodów: Polski, Niemiec, Rosji. St¹d te¿ po³o¿enie to porównywa³ do po³o¿enia Belgii tj. lokalizacji nad kana³em La Manche, stref¹ wp³ywów Francji, Anglii i Niemiec: W. Wielhorski, Sprawy terytorjalne w polityce Litwy. (Odbitka z I-go tomu rocznika Instytutu Nauko- wo-Badawczego Europy Wschodniej w Wilnie za rok 1932, Wilno 1932, s. 1. 85 J. Bardach, Wieloszczeblowa œwiadomoœæ..., s. 28; C. Boudouin de Courtenay-Jêdrzejewiczowa, op. cit., s. 28–29. 86 Ten¿e, op. cit. s. 30. 87 M. Zdziechowski, Widmo przysz³oœci, s. 3; K. Górski, Marjan Zdziechowski 1861–1938. Odbitka z „Ateneum Wileñskiego”, R. XIII, z. II, Wilno 1938.

102 Lata 1922–1939 okreœlane s¹ przez Litwinów jako czas polskiej okupacji88. Dzieñ 9 paŸdziernika Litwini nazywali „dniem ¿a³oby”89. Do roku 1932 Józef Pi³sudski jawi³ siê jako najniebezpieczniejszy wróg Litwy90. Wzrost niechêci ze strony litewskiej wyra¿a³ siê m.in. w têpieniu polskoœci na Litwie Kowieñskiej czy uznaniu Polski za g³ównego wroga pañstwa i narodu litewskiego po wyda- rzeniach roku 1922, tj. przy³¹czeniu Kraju Wileñskiego. Nacjonaliœci litewscy w ró¿nym stopniu odnosili siê do przedstawicieli narodu polskiego. Nie zwraca- li uwagi na problem wyboru, przed jakim postawiono Polaków litewskich mie- szkaj¹cych na WileñszczyŸnie91. Tereny te Polacy z centralnej Polski okreœlali mianem „Kresów Wschodnich”. Zdaniem Litwinów by³y to ziemie, które na drodze umowy suwalskiej, tj. traktatu litewsko-rosyjskiego, obiecano Litwie, a które Polska poprzez akt gen. Lucjana ¯eligowskiego przyw³aszczy³a sobie. Okreœlali tym samym te tereny jako „ziemie ruskie Wielkiego Ksiêstwa Litew- skiego”, „Litwa Po³udniowo-Wschodnia”, „Vilnija”, „okupowany kraj wileñ- ski”. Jak zauwa¿a Henryk Ilgiewicz, pojêcie „okupacja polska” na Wileñsz- czyŸnie mia³o znaczenie polityczne i propagandowe. Litwini podkreœlali tym sa- mym prawo Litwy do Wilna i ziemi wileñskiej, a mówi¹c szerzej – integracjê tych terenów na p³aszczyŸnie narodowej i kulturowej. Nie widzieli potrzeby do samookreœlenia kulturowego lub narodowego. Uwa¿ali tym samym, ¿e lituani- zacja spowoduje ich powrót do kultury ojczystej – litewskiej92. Problem Wilna zawa¿y³ tak¿e na relacjach Litwy z ba³tyckimi s¹siadami czy z krajami Europy Zachodniej, tzn. jej uznaniu przez forum miêdzynarodowe93. Litwini powtarza- li: „bez Wilna nie umrzemy”. Tym samym Polska sta³a siê w ich oczach wro- giem bardziej niebezpiecznym ni¿ Zwi¹zek Radziecki94. Warto dodaæ, ¿e zda- niem litewskich badaczy, Zygmunta Kiaupy i Jurate Kiaupiene, Polska po zajêciu Wileñszczyzny „nabawi³a siê” wiêkszej liczby problemów ni¿ nieuregu-

88 P. £ossowski, Konflikt polsko-litewski 1918–1920, Warszawa 1996, s. 224; zob. te¿: K. Buchowski, Panowie i ¿mogusy. Stosunki polsko-litewskie w miêdzywojennych karykaturach, Bia³ystok 2004; B.J. Ka- slas, The USSR-German Aggression Aganst Lithuania, New York 1973, s. 17–18. 89 K. Navickas, The struggle of the Lithuanian people for statehood, Vilnius 1971, s. 70. 90 Ibidem, s. 79. 91 H. Ilgiewicz, Litewska kondensacja pojêcia „Kresy Wschodnie", [w:]Europa nieprowincjonalna. Non-pro- vincial Europe. Przemiany na ziemiach wschodnich dawnej Rzeczypospolitej (Bia³oruœ, Litwa, £otwa, Ukra- ina, wschodnie pogranicze III Rzeczypospolitej Polskiej w latach 1772–1999), K. Jasiewicz (red.), War- szawa 1999, s. 129; Lietuvos istorija, A. Šapok (red.), Vilnius 1990, s. 555–567. 92 H. Ilgiewicz, op. cit., s.129; zob. te¿ Barbara Kubiœ, Relacje spo³eczne, narodowe i religijne na Kresach Pó³nocno-Wschodnich w I po³owie XX w. w œwietle wspomnieñ, [w:] Koœcio³y a pañstwo na pograniczu pol- sko-litewsko-bia³oruskim. ¯ród³a i stan badañ, M. Kietliñski, K. Zychowicz, W. Œleszyñski (red.), Bia³ystok 2005, s. 264–265. 93 V. Stanley Vardys, J. B. Sedaitis, Lithuania The rebel nation, Westview Press 1997, s. 23: „Interna- tional recognition of Lithuania was delayed because of its conflict with Poland and demands by the League of Nations for a character protecting national minorities”. 94 A. Jakubèionis, Lithuania’s state in the 20 century: foundation and solution, [w:] Czas XX wieku- nie tylko w polskiej perspektywie, R. Wapiñski (red.), Gdañsk 2000, s. 73.

103 lowane stosunki z Litw¹ i trudne s¹siedztwo niemiecko-rosyjskie. Wilno, zaznaczali, sta³o siê miastem g³êbokiej polskiej prowincji: „Wilno, pozostaj¹c w granicach Polski, zaspokaja³o nacjonalistyczne i megalomañskie ambicje czêœci jej spo³eczeñstwa i Józefa Pi³sudskiego, potomka szlachty ¿mudzkiej, ale sta³o siê Ÿród³em napiêæ w regionie. Nie przynios³y efektu ustêpstwa pañstw za- chodnich kosztem innych pañstw na korzyœæ rodz¹cego siê mocarstwa i nadzie- je utworzenia potê¿nej zapory przeciw sowieckiej inwazji w Europie”95. W³adys³aw Wielhorski96, precyzuj¹c stanowisko obu stron w sporze o Wil- no, zwraca³ uwagê, ¿e Litwa domaga³a siê Wilna i Wileñszczyzny, powo³uj¹c siê na nastêpuj¹ce wzglêdy: „1. Ziemie te stanowi¹ rdzeñ Litwy historycznej i da³y pocz¹tek wspania³emu okresowi dziejów kraju; stanowi¹ przedmiot umi³owa- nia dzisiejszych pokoleñ. Argument historyczny. 2. Ziemie te przekazane zo- sta³y Litwie przez Rosjê Sowieck¹ traktatem z 12 sierpnia 1920 r. Przelewa³ on na Litwê prawa suwerenne do omawianego terenu. Argument prawny. 3. Zie- mie te tworz¹ razem z Kowieñszczyzn¹ ca³oœæ geograficzn¹, obejmuj¹c¹ (nie- mal) ca³e zlewisko Niemna i nadaj¹ pañstwu charakter tranzytowy dziêki gra- nicy z Rosj¹. Argument gospodarczy. 4. Ziemie te zamieszkiwane przez ludnoœæ dawniej litewsk¹ z jêzyka i poczucia, a dziœ litewsk¹ z pochodzenia, charakteru obyczaju. Naród litewski ma do niej prawo. Argument etnograficzny”97. Zda- niem Wielhorskiego w argumentacji litewskiej widaæ odwo³ywanie siê do œred- niowiecznych dziejów pañstwa, bez zwracania uwagi na czasy nowo¿ytne, któ- re, jego zdaniem, ukszta³towa³y wspó³czesne mu stosunki etniczne. W tym miejscu zwraca³ uwagê, ¿e proces ten nie odbywa³ siê w drodze przymusu, ale ewolucji. Powo³ywanie siê Litwinów na traktat z 12 lipca 1920 r. by³o bezpod- stawne. Pisa³: „Sowiety bowiem, wyrzek³szy siê o dwa lata wczeœniej suweren- noœci nad ziemiami, o które chodzi, nie mog³y powtórnie czyniæ z niej u¿ytku, przelewaj¹c prawa, których ju¿ nie posiada³y, na Litwê”98. W materii gospodar- czej Wielhorski okreœla³ Litwê krajem „geopolitycznym, zdrowym i zdolnym do pe³ni niezale¿noœci gospodarczej”99. W dobie konfliktu o Wilno dzia³alnoœæ reprezentantów dialogu wielona- rodowego czêsto by³a Ÿle odbierana przez nacjonalistycznie nastawionych Lit- winów. Czes³aw Mi³osz wypowiada³ siê w tej kwestii: „Piszecie o Litwie, o jej kulturze i sztuce. O, to jest niebezpieczne. Œci¹gniecie na swoj¹ g³owê wymyœla-

95 A. Rachuba, J. Kiaupiene, Z. Kiaupa, Historia Litwy. Dwug³os..., s. 341. 96 W³adys³aw Wielhorski (1885–1967) – politolog, historyk, dzia³acz spo³eczny, pose³ na sejm IV i V kadencji RP, wspó³twórca polskiej szko³y sowietologicznej. 97 W. Wielhorski, Litwa Wspó³czesna..., s. 73. 98 Ibidem, s. 74. Wielhorski odnotowa³, ¿e Rosja Sowiecka dekretem Rady Komisarzy Ludowych z 29 sierpnia 1918 r. uniewa¿ni³a akty rozbiorcze, notyfikowa³a Niemcom to postanowienie 3 wrzeœ- nia 1918 r. i umieœci³a je w swoim dzienniku urzêdowym dnia 19 wrzeœnia 1918. 99 Ibidem.

104 nia i potêpienia. Nasi dziennikarze natychmiast nazw¹ was polskimi imperiali- stami, robi¹cymi kreci¹ robotê. Wasza rzekoma sympatia do Litwy – to perfidia chytrych Polaków – tak powiedz¹”100. Przedstawiciele myœli krajowej i regiona- lnej przeciwstawiali siê nacjonalizmowi. W³adys³aw Arcimowicz stwierdzi³, ¿e je¿eli „region regionowi zazdroœci i stara siê inne regiony przeœcign¹æ ku chwale pañstwa i narodu, nale¿y siê z tego cieszyæ. Ale siê zdarza, ¿e nacjonalizm za- zdrosnym okiem patrzy na regionalne wyczyny i stara siê zdusiæ je, wtedy jest Ÿle. Wtedy nacjonalizm dzia³a na szkodê narodu”101. Wileñszczyzna okresu miêdzywojennego by³a wci¹¿ mozaik¹ wielona- rodowoœciow¹. Dla Polaków, Litwinów, Bia³orusinów, Litwaków (¯ydów) Wilno by³o symbolem kultury, religii i historycznej tradycji102. U progu II wojny œwia- towej liczy³o 209 tys. mieszkañców, w tym 137 tys. Polaków (66%), 58 tys. ¯ydów (28%)103, 7 tys. Rosjan (3%), 1,5 tys. Litwinów (1%), 1,6 tys. Bia³orusi- nów (1%) oraz kilkuset Niemców i Karaimów104. Przez wieki Wilno postrzega- ne by³o jako miêdzynarodowe miasto i centrum kulturalne Wielkiego Ksiêstwa Litewskiego105, nie tylko polsko-litewskie, ale bia³oruskie i unickie106. Wspomnia- na œwiadomoœæ polityczna nie pozwala³a sukcesorom tradycji Rzeczypospolitej Obojga Narodów prowadziæ dzia³añ dyskryminacyjnych wobec mniejszoœci na- rodowych i potêpia³a wszelkie formy takiej dzia³alnoœci. Nakaz burzenia œwi¹tyñ prawos³awnych przez administracjê pañstwow¹ Polski Stanis³aw Mackiewicz okreœli³ jako dowód na rz¹dy ludzi, którzy „niedoroœli do rz¹dzenia,

100 A. Pirmas(Czes³aw Mi³osz?) Rozmowa o literaturze, „¯agary” 1934, nr 24–25; T. Bujnicki, Polsko- jêzyczne pisarstwo Litwinów w Wilnie. Rekonesans, [w:] ¯ycie literackie i literatura w Wilnie XIX–XX wie- ku, T. Bujnicki, A. Romanowski (red.), Kraków 2000, s. 255–258. 101 W. Arcimowicz, Zagadnienia regionalizmu w ogóle i regionalizmu wileñskiego w szczególnoœci, „Œrody Li- terackie”, 1935, z. 2, s. 10, cyt. za: T. Bujnicki, Polskojêzzyczne pisarstwo Litwinów w Wilnie..., s. 259. 102 E. Bendikaite, Expressions of Litvak Pro-Lithuanian Political Orientation c. 1906-c.1921, [w:] The Vanished World of Lithuanian Jews, A. Nikentaitis, S. Schreiner, D, Staliunas (red.), Amsterdam, New York 2004, s. 98-104; S. Wys³ouch, Bia³orusini na Ziemi WIleñskiej. Odbitka z wydawnictwa „Wilno i Zie- mia Wileñska”, Wilno 1930. 103 N.N. Shneidman, Jerusalem of Lithuania: The rise and fall of Jewish Vilnius. A personal perspective, Oak- ville, On-Buffalo, NY 1998, s. 3–19; R. van Voren, Undigested Past. The Holocaust in Lithuania,Am- sterdam–New York 2011; D. Katz, Lithuanian Jewish Culture, Baltos Lankos 2010. 104 Wilno w II Rzeczypospolitej 1922–1939, http://rzecz-pospolita.com/wilno/wilno04.php3 [10.05. 2012]. 105 A. Bumblauskas, The heritage of the Grand Duchy of Lithuania: perspectives of Historical Consciousness, [w:] The Peoples of the Grand Duchy of Lithuania, Aidai 2002, s. 7–44. 106 V. Stanley Vardys, J.B. Sedaitis, Lithuania The rebel nation, Westview Press 1997, s.29; Wilno „Fo- unded by the Lithuanian Grand Duke Gediminas by 1323, it had served as the capital of the me- dieval Lithuanian state and later as a cultural center that drew not just Poles and Lithuanians but neighboring Byelorussians and the Uniate Ukrainians as well. In addition, Vilnius was an inpo- rtant seat of Jewish learning and the headquarters of the famous gaons. It was known as Lithua- nian Jeruzalem”.

105 jêzykach „obra¿a uczucia narodowe polskie”116. Jedynymi okazjami, w trakcie których da³o odczuæ siê coœ z atmosfery wielonarodowego Wilna, by³y pogrzeby „tutejszych” reprezentantów ¿ycia kulturalno-literackiego Wilna i Litwy histo- rycznej117. W tym miejscu wymieniæ nale¿y pogrzeby Tadeusza Wróblewskiego w 1925 r., Czes³awa Jankowskiego w 1929 r., Konstancji Skirmuntt w 1933 r. czy Ludwika Abramowicza w 1939 r.118. Gromadzi³y one Litwinów, Bia³orusi- nów, Tatarów, ¯ydów. Obecnoœæ przedstawicieli narodowoœci tworz¹cych daw- niej Wielkie Ksiêstwo Litewskie by³a wyrazem szacunku wobec cz³owieka tutej- szego, krajowego wychowanka i dziedzica ziem dawnego Wielkiego Ksiêstwa Litewskiego119. W okresie miêdzywojennym kontynuacj¹ tradycji myœli krajowej zajê³o siê œrodowisko skupione wokó³ osoby Ludwika Abramowicza i „Przegl¹du Wileñ- skiego”. Ziemiañstwo reprezentowa³o nurt tradycjonalistyczno-konserwatyw- ny, g³osi³o has³a przewodniej roli dworu na Litwie etnicznej, o której wspomi- na³ ks. Walery Meysztowicz w Gawêdach o czasach i ludziach120. Nawi¹zanie do tradycji Wielkiego Ksiêstwa Litewskiego odnajdziemy tak¿e w d¹¿eniach do za³o¿enia biblioteki gromadz¹cej materia³y zwi¹zane z histori¹ ziem dawnego Wielkiego Ksiêstwa Litewskiego, dzia³alnoœci osób skupionych wokó³ konser- watywnego „S³owa”, umiarkowanie liberalnego, demokratyczno-postêpowego i pi³sudczykowskiego „Kuriera Wileñskiego” z Kaziemierzem Okuliczem121, dzia³alnoœci grupy poetyckiej ¯agary122 i Klubu W³óczêgów Wileñskich. W tym miejscu warto tak¿e wspomnieæ o organizacjach powo³anych w celu poprawy stosunków narodowoœciowych. Towarzystwo Kultura, którego preze- sem by³ prof. Stefan Ehrenkreutz, wydawa³o pismo pod tym samym tytu³em

116 L. Abramowicz, Z mego notatnika. Typowa historia wileñska, „Przegl¹d Wileñski”, 6 listopada 1927, nr 18. 117 I. Fedorowicz, op. cit., s. 260; „S³owo” , 9 paŸdziernika 1929, nr 233. 118 R. Miknys, Wilno miasto wielonarodowe i punkt zapalny w stosunkach polsko-litewskich, [w:] Tematy pol- sko-litewskie..., s. 84; S. Bereñ, Ostatnia wileñska plejada. Szkice o poezji krêgu ¯agarów, Warszawa 1990, s. 11. 119 Mowa d-ra D. Olsejki, „Przegl¹d Wileñski”, 15 lipca 1925, nr 12; zob. te¿: Mowa ks. Stankiewicz; Mowa p. W. Bohdanowicza, „Przegl¹d Wileñski”, 15 lipca 1925, nr 12. 120 W. Meysztowicz, Gawêdy o czasach i ludziach, wyd. 1, t. I, Londyn 1973, s. 129; zob: J. Bardach, Wie- loszczeblowa œwiadmomoœæ..., s. 31. 121 Zob.: K. Biedrzycki, ¯ycie literackie Wilna lat trzydziestych z perspektywy „Kuriera Wileñskiego", [w:] ¯ycie literackie i literatura w Wilnie XIX-XX wieku, T. Bujnicki, A. Romanowski (red.), Kraków 2000, s. 159-173; Ks. Walerian Meysztowicz, Gawêdy o czasach..., s. 228. 122 Grupa poetycka, która powsta³a w Wilnie w roku 1931, okreœlana by³a „awangard¹ wileñsk¹”. Nale¿eli do niej: Tadeusz Bujnicki, Czes³aw Mi³osz, Stefan Jêdrychowski, Jerzy Zagórski, Antoni Go³ubiew, , Józef Maœliñski, Aleksander Rymkiewicz, Anatol Miku³ko, Mie- czys³aw Kotlicki, Wac³aw Korabiewicz, Tadeusz Byrski, Leon Szreder. Dziêki pomocy Stanis³awa Cata-Mackiewicza opublikowali swój pierwszy numer czasopisma pod t¹ sam¹ nazw¹. Od 1932 czasopismo przekszta³ci³o siê w dodatek do „Kuriera Wileñskiego”.

107 (do 1929 r.)123. Oprócz celów oœwiatowych organizacja d¹¿y³a do rozwoju wspó³pracy mieszkañców Wileñszczyzny. Myœl tê kontynuowali w swojej dzia³alnoœci cz³onkowie Klubu W³óczêgów124. Instytut Narodowoœciowy, za³o¿ony w 1925 r., bada³ zjawiska wspó³¿ycia miêdzy narodami. Swoje bada- nia publikowa³ na ³amach „Spraw Narodowoœciowych”. W ramach organizacji powo³ano Komisjê Litewsko-Bia³orusk¹, z L. Chomiñskim na czele, której za- daniem by³o badanie ró¿nych przejawów ¿ycia narodowego Litwinów i Bia³oru- sinów125. Na Uniwersytecie Stefana Batorego126 powo³ano tak¿e Zwi¹zek Pol- skiej Akademickiej M³odzie¿y Ludowej, przekszta³cony nastêpnie w Zwi¹zek Akademickiej M³odzie¿y Ludowej. Jego zadaniem by³o zaktywizowanie grup mniejszoœciowych127. Przygl¹daj¹c siê œrodowisku naukowemu Wilna, nale¿y zwróciæ uwagê na szerokie zainteresowanie problemem ziem Wielkiego Ksiê- stwa Litewskiego. Trzeba wspomnieæ m.in. o wydawanym na Uniwersytecie Stefana Batorego „Ateneum Wileñskim” i jego redaktorze, profesorze Kazimie- rzu Chodynickim, o dzia³alnoœci naukowej profesora Henryka £owmiañskiego, obejmuj¹cej dziedziny gospodarcze, ustrojowe, polityczne dziejów Litwy histo- rycznej128, czêœciowo o funkcjonowaniu Instytutu Naukowo-Badawczego Eu- ropy Wschodniej129 oraz wydzielonym w ramach „Wileñskiego Przegl¹du Praw-

123 Stefan Ehrenkreutz (1880–1945) – polski historyk prawa, ostatni rektor Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie. 124 H. Wisner, Wojna nie wojna. Szkice z przesz³oœci polsko-litewskiej, Warszawa 1978, s. 216–217. 125 Instytut Narodowoœciowy w Wilnie, [w:] ród³a Mocy: czasopismo krajowe poœwiêcone kulturze regionalnej ziem b. Wielkiego Ksiêstwa Litewskiego 1927, Wilno 1927, z. 2, s. 94–95. W sk³ad komisji wchodzi³o 5 podkomisji: litewska z Ludwikiem Abramowiczem, bia³oruska z Sewerynem Wys³ouchem, go- spodarcza z Stanis³awem Œwianiewiczem, demograficzno-statystyczna z prof. Ehrenkreutzow¹, historyczna z prof. Ehrenkreutzem. 126 Uniwersytet im. Stefana Batorego kontynuowa³ tradycje Uniwersytetu Wileñskiego, zamkniête- go przez w³adze carskie po powstaniu listopadowym. Oœrodek naukowy reaktywowany zosta³ De- kretem Naczelnego Wodza Wojsk Polskich o otwarciu Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie z dnia 28 sierpnia 1919r.: P. £ossowski, Ostatnie dni Uniwersytetu Stefana Batorego. Œwiadectwo dokumentalne, Warszawa 2012, s. 25–26. 127 H. Wisner, Wojna nie wojna..., s. 216–217. 128 Henryk £owmiañski jako badacz dziejów Litwy historycznej, [w:] O dawnej i niedawnej Litwie, Poznañ 1988, s. 399–430; zob. te¿: twórczoœæ Cezarii Baudouin de Courtenay-Ehrenkreutzowa, np. Kilka uwag i wiadomoœci o etnografiji województwa wileñskiego, s. 173–213. 129 Instytut Naukowo-Badawczy Europy Wschodniej wraz ze Szko³¹ Nauk Politycznych przy Uni- wersytecie Stefana Batorego utworzono decyzj¹ Senatu USB i zgod¹ ministra WriOP w 1930 r. Cz³onkami Instytutu byli m.in. Witold Abramowicz, prof. Stefan Ehrenkreutz, prof. Jan Jawor- ski, prof. Wac³aw Lednicki, prof. Jan Otrêbski, Kazimierz Okulicz, Jan Pi³sudski, prof. Stanis³aw Swianiewicz, prof. Marian Zdziechowski, W³adys³aw Wielhorski, Had¿a Seraj Chan, Aleksander Prystor. Instytut dzia³a³ w sekcjach: historyczno-prawnej, ekonomicznej, historii literatury i jêzy- koznawstwa, etnograficznej i kulturalno-oœwiatowej. Celem programowym oœrodka by³o: „bada- nie pod wzglêdem historycznym, geograficznym, gospodarczym, kulturalnym, spo³ecznym i politycznym ziem i formacji pañstwowych po³o¿nych miêdzy Morzem Czarnym a Ba³tykiem oraz ludów tereny te zamiesz- kuj¹ce”. Najwa¿niejszym osi¹gniêciem Instytutu by³o wydawnictwo pt. „Rocznik Instytutu Naukowo- Badawczego Europu Wschodniej”; Z. Ponarski, Prof. W. Wielhorski w niewoli bolszewickiej, „Nowy Kurier" nr 9, 2001 r. http://nasz-czas1.tripod.com/016/wielih.html [13.05.2012]. Jak zauwa¿a Marek Ko-

108 niczego” dziale Europa Wschodnia130. Oko³o 1934 r. powsta³o Studium Historii Prawa Litewskiego przy Wydziale Prawa i Nauk Spo³ecznych Uniwersytetu Ste- fana Batorego. Skupia³o nie tylko historyków prawa, ale równie¿ i zajmuj¹cych siê problematyk¹ prawno-ustrojow¹. W latach 1934–1938 w jego sk³ad wchodzili: S. Ehrenkreutz, Stanis³aw Zaj¹czkowski, H. £owmiañski, I. Jawor- ski, Jan Adamus, Seweryn Wys³ouch. Celem studium by³o prowadzenie badañ naukowych nad histori¹ ustroju i prawa s¹dowego Wielkiego Ksiêstwa Litew- skiego w dobie przedrozbiorowej131. Ta dzia³alnoœæ dawa³a obraz Wilna jako miasta wielonarodowego, toleran- cyjnego i otwartego132. By³ to tak¿e ostatni moment, kiedy has³a krajowe mia³y jeszcze szansê na realizacjê. Wydarzenia okresu miêdzywojennego i coraz to wiêksze ograniczenia wo- bec ludnoœci niepolskiej w dziedzinach jej dzia³alnoœci polityczno-kulturalnej wymaga³y od spo³ecznoœci krajowej manifestowania postawy d¹¿¹cej do poro- zumienia miêdzy narodami. Wyrazem tego by³o og³oszone w styczniu 1939 r. oœwiadczenie wileñskiego Klubu Demokratycznego i przedstawicieli wileñskiej

rnat, Stanis³aw Swaniewicz organizuj¹c dzia³alnoœæ Instytutu odwo³ywa³ siê do wroc³awskiego oœrodka niemieckiego Osteuropa – Institut, zob. Wileñscy Sowietolodzy, Salon 24 Niezale¿ne forum pu- blicystów, http://chris1991.salon24.pl/135947,wilenscy-sowietolodzy [13.05.2012]; M. Kornat, Swianiewicz, Lenin i totalitaryzm, czyli o u¿ytecznoœci historii idei w poszukiwaniu zrozumienia Rosji, „Nowa Europa Wschodnia“, s. 70; Otwarcie Instytutu Naukowo-Badawczego Europy Wschodniej, [w:] ród³a Mocy: czasopismo krajowe poœwiêcone kulturze regionalnej ziem b. Wielkiego Ksiêstwa Litewskiego, Wilno 1930, z. 6, s. 85–93. 130 Dzia³ zosta³ wydzielony w roku 1936, kiedy to Leon Sumorok obj¹³ stanowisko redaktora „Wileñ- skiego Przegl¹du Prawniczego”. Celem jego dzia³añ mia³o byæ ukazanie „¿ycia prawnego” najbli- ¿szych s¹siadów. Opiekê nad dzia³em obj¹³ prof. Witold Swaniewicz. Jak pisa³:„Ziemia Wileñska to wysuniêta daleko na pó³noc reduta promiennej idei Jagielloñskiej… Na stra¿y tej idei stoi wie- cznie czujne Wilno, wpatrzone w dal bezkresn¹, kêdy tocz¹ swe wody: Niemen, DŸwina i Dniepr, symbole naszej ongiœ potêgi pañstwowej (…) Wilno pragnie szukaæ nowych dróg, po których kroczyæ winna polska racja stanu – pragnie mówiæ Polsce o tem, co siê dzieje za jej pó³nocnemi i wschodniemi rubie¿ami, wierz¹c gorzko, ¿e w ten sposób raz jeszcze spe³ni swoj¹ donios³¹ misjê dziejow¹. Jest w tych d¹¿eniach i pragnieniach Wilna mo¿e i instynkt samozachowawczy uko- chanego miasta Józefa Pi³sudskiego. Dzia³aj¹ nañ koncentrycznie wp³ywy Królewca i Kowna, Rygi i Dorpatu, Miñska i Moskwy – które wraz z falami eteru wysy³aj¹ do miasta pagórków leœ- nych swe idee, œwiatopogl¹dy i umi³owania. By im nie ulec, nie straciæ w³asnej indywidualnoœci, nale¿y pog³êbiæ w³asn¹ myœl – poznaj¹c idee obce przeciwstawiæ ideê w³asn¹, wiecznie ¿yw¹, ideê braterstwa ludzi i krajów, w now¹ tylko wspó³czesnoœci wzbogacon¹ szatê – by znowu jak przed wiekami odnios³a ona zwyciêstwo”. Zob. wiêcej: A. Redzik, „Wileñski Przegl¹d Prawniczy” (1930– 1939)-forum œrodowisk prawniczych ziem Wschodnich, „Palestra” 2009, 7–8, http://www.pale- stra.pl/index.php?go=artykul&id=3124 [13.05.2012]. 131 J. Bardach, Nauka historii ustroju i prawa litewskiego w Wilnie w latach 1920–1939, Lithuania 4(13)’94, s. 63–76. 132 A. Pukszto, Miêdzy sto³ecznoœci¹ a partykularyzmem. Wielonarodowoœciowe spo³eczeñstwo Wilna w latach 1915–1920, Toruñ 2006, s. 204–205. Warto tak¿e pamiêtaæ o nacjonalizmach, które ujawnia³y siê w bezpoœrednich starciach polsko-¿ydowskich, wprowadzeniu getta ³awkowego na Uniwersyte- cie Stefana Batorego, ograniczeniach praw litewskich placówek oœwiatowych, aresztowaniu przywódców Bia³oruskiej Wileñsko-Robotniczej „Hromady”.

109 spo³ecznoœci litewskiej, domagaj¹ce siê zapewnienia ludnoœci litewskiej w RP wolnoœci nauczania we w³asnym jêzyku, utworzenia katedry filologii litewskiej na Uniwersytecie Stefana Batorego i dostêpu Litwinów do stanowisk w urzê- dach oraz instytucjach pañstwowych i samorz¹dowych. Tego samego podejœcia wymagano od w³adz litewskich w stosunku Polaków zamieszkuj¹cych Litwê133.

The memory of Vilnius multicultural tradition at the time of Polish-Lithuanian conflict over the city during the interwar period (Summary)

The incorporation of Vilna Region to Poland in 1922 had an impact on Lithuanian-Polish relationship in the interwar period. The result was “an invisible wall” between Polish and Lithuanian diplomacy. The nationalist societies were not interested in rebuilding of common state which was Rzeczpospolita Obojga Narodów or Grand Duchy of Lithuania. At this time the memory about multicultural society was still popular in activities of citizens defining themselves as “local” or representing “two-tier identity”, “domestic identity”. The article describes multicultural mem- ory of tradition of Grand Duchy of Lithuania and the will to improve a Polish- Lithuanian relations and mutual understanding.

133 Deklaracja Klubu Demokratycznego ukaza³a siê w: „S³owie”, 3 I 1939 r.; H. Wisner, Litwa Dzieje pañstwa i narodu.., s. 188–189; B. Paszkiewicz, Pod znakiem...., s. 404-405. Oœwiadczenie wileñskie podpisali: R. Szabelski, H. Romer-Ochenkowska, H. Kappowa, Ludwik Abramowicz, Manfred Kridla, Bronis³aw Krzy¿anowski, Witold Sukiennicki, Antanas Krutulys, Marcelinas Œikœnys, Konstantinas Staœis, Antanas Viskantas, R. Wiêckowicz, H. Sukienncki, J. Rudnicki, S. Srebrny, A. Zygmunt, H. Elzenberg, B. Zawadzki, H. Cycenas, W³. Narbut, A. Petraitis, A. Zawadzka, G. Kosiñska, K. Franci[sz]kowska, WW. Milwid, A. Krutulis, A. Macionis, W. Zylenas, K. Czibi- ras, J. Jankauskas, W. Dasys, H. Horodniczy, H. Horodnicziute, W. Martinkenas, M. Czibiras, A. Juszkiewiczius, M. Kreu¿is, St. Szulis, B. Untulis, dr Markowicz. KU DEMOKRACJI PARLAMENTARNEJ. KONSTYTUCYJNE ROZWA¯ANIA MIECZYS£AWA NIEDZIA£KOWSKIEGO Z LAT 1917–1918

KAMIL PISKA£A*

Mieczys³aw Niedzia³kowski (1893–1940) w powszechnej opinii history- ków uchodzi za jednego z najwybitniejszych polskich publicystów politycznych okresu miêdzywojennego. Trudno by³oby siê z tym pogl¹dem nie zgodziæ. Przez trzynaœcie lat kierowa³ redakcj¹ jednego z najbardziej opiniotwórczych dzienni- ków w kraju – „Robotnika”, a w latach 1919–1935 nieprzerwanie zasiada³ w poselskich ³awach, bêd¹c jednoczeœnie jednym z najwy¿ej cenionych parla- mentarzystów Drugiej Rzeczypospolitej. Wreszcie, przez ca³y okres miêdzywo- jenny by³ cz³onkiem œcis³ego kierownictwa Polskiej Partii Socjalistycznej, uchodz¹c równoczeœnie za jednego z najwa¿niejszych, a zdaniem niektórych nawet za najwa¿niejszego jej ideologa i teoretyka. Nikogo nie powinno zatem zaskakiwaæ, ¿e jego nazwisko (...) spotykamy z zadziwiaj¹c¹ regularnoœci¹ w opracowaniach dotycz¹cych historii politycznej Drugiej Rzeczypospolitej oraz w pracach poœwiêconych polskiej myœli politycznej tego okresu. Niedzia³kowski ogólnopolskiej opinii publicznej da³ siê poznaæ po raz pierw- szy podczas debaty konstytucyjnej toczonej na forum Sejmu Ustawodawczego. Prezes klubu sprawozdawców sejmowych Bernard Singer w czêsto cytowanym szkicu pisa³: „Gdy (…) nale¿a³o w czasie ogólnej debaty konstytucyjnej zabraæ g³os w imieniu PPS, wówczas przemawia³ pose³ Niedzia³kowski. Mówi³ jak pro- fesor, cytowa³ uczonych po francusku, niemiecku i angielsku. Towarzysze w ro- bocie konstytucyjnej: Dubanowicz, Lutos³awski, Baworowski, dziwili siê umys³owi m³odego starca Niedzia³kowskiego (…) By³ ozdob¹ i skarbem partii”1.

* Kamil Piska³a – historyk, doktorant w Katedrze Historii Polski Najnowszej w Instytucie Historii Uniwersytetu £ódzkiego. 1 B. Singer, Od Witosa do S³awka, Warszawa 1990, s. 47.

111 Mimo m³odego wieku – w 1919 roku liczy³ sobie zaledwie 26 lat – Nie- dzia³kowski by³ ju¿ uznanym publicyst¹ lewicowej prasy i wa¿n¹ postaci¹ w kierownictwie PPS. Jednak, podkreœlmy to jeszcze raz, dopiero za spraw¹ niezwyk³ej aktywnoœci podczas prac nad ustaw¹ zasadnicz¹ odrodzonego pañ- stwa polskiego sta³ siê osob¹ powszechnie znan¹, wówczas te¿ zacz¹³ pracowaæ na – jak¿e zas³u¿on¹ – opiniê jednego z najwybitniejszych przedstawicieli pol- skiej myœli polityczno-prawnej pierwszej po³owy XX stulecia. To ¿e PPS uczyni³a w najwa¿niejszej sejmowej dyskusji swym reprezentan- tem i g³ównym mówc¹ najm³odszego ze swych pos³ów, nie by³o wcale przypad- kiem i nie wynika³o z braku w jej szeregach innych, posiadaj¹cych odpowiednie kompetencje, kandydatów. Zwi¹zek Polskich Pos³ów Socjalistycznych (ZPPS), bo tak nazywa³ siê klub socjalistów w Sejmie Ustawodawczym, reprezentowa³, w powszechnej opinii, wysoki poziom przygotowania do udzia³u w pracach parlamentarnych2. Nie brakowa³o wiêc w nim pos³ów, którzy z powodzeniem mogli reprezentowaæ jego stanowisko w debacie ustrojowej. A pomimo tego tak odpowiedzialne zadanie powierzono stosunkowo najmniej doœwiadczonemu Niedzia³kowskiemu. Dlaczego tak siê sta³o? Niniejszy artyku³ bêdzie stanowi³, miejmy nadziejê, pewien przyczynek do odpowiedzi na to pytanie. Przedmio- tem podjêtych tutaj dociekañ bêdzie analiza rozwa¿añ nad kwestiami ustrojo- wymi podejmowanych przez Niedzia³kowskiego jeszcze przed odzyskaniem niepodleg³oœci. Jego dzia³alnoœæ i publicystyka sprzed listopada 1918 r., co zreszt¹ mo¿na uznaæ za zrozumia³e, traktowane s¹ raczej skrótowo w poœwiê- conych mu opracowaniach o charakterze biograficznym3. Wydaje siê jednak, ¿e bli¿sze przyjrzenie siê jego pisarskiej aktywnoœci w tym okresie mo¿e prowadziæ do ciekawych konstatacji, zarówno jeœli chodzi o analizê biografii Niedzia³kow- skiego, jaki–codlanasbêdzie tutaj szczególnie interesuj¹ce – poszukiwania Ÿróde³ pogl¹dów g³oszonych przez niego ju¿ w niepodleg³ej Polsce. Wydaje siê, ¿e próba taka jest tym bardziej uzasadniona, ¿e spora czêœæ publicystyki Nie- dzia³kowskiego sprzed 1918 r. nie by³a wykorzystywana przez jego dotychcza- sowych biografów4; dotyczy to tak¿e jego rozwa¿añ ustrojowych.

2 Marsza³ek Sejmu Ustawodawczego, Wojciech Tr¹mpczyñski wyra¿aæ mia³ nawet opiniê, ¿e klub socjalistyczny w ca³ej izbie jest zdecydowanie najlepiej merytorycznie przygotowany do pracy parlamentarnej. Pochwa³a taka, zw³aszcza ¿e wyg³oszona przez politycznego przeciwnika, warta jest odnotowania; por. S. Wachowiak, Czasy, które prze¿y³em, Warszawa 1991, s. 52. 3 Najwa¿niejsze opracowania biograficzne poœwiêcone Niedzia³kowskiemu to: M. Œliwa, Myœl poli- tyczna Mieczys³awa Niedzia³kowskiego (1893–1940), Warszawa 1980; M. Drozdowski, A. Tymienie- cka, Mieczys³aw Niedzia³kowski, „Najnowsze Dzieje Polski 1914–1939”, t. IX, Warszawa 1965; J. Tomicki, Mieczys³aw Niedzia³kowski, Warszawa 1978. Dzia³alnoœæ Niedzia³kowskiego przed listo- padem 1918 r. w sposób najpe³niejszy zosta³a dotychczas opisana w³aœnie w pracy autorstwa Micha³a Œliwy. 4 Por. K. Piska³a, „Stoimy u bram ¿ycia…” – ma³o znana m³odzieñcza publicystyka Mieczys³awa Niedzia³ko- wskiego, „Vade Nobiscum”, t. VIII, £ódŸ 2011.

112 M³odoœæ, studia prawnicze i pocz¹tki dzia³alnoœci w PPS

Niedzia³kowski jeszcze jako uczeñ wileñskiego gimnazjum zaanga¿owa³ siê w dzia³alnoœæ tajnych organizacji m³odzie¿owych. Pod okiem W³odzimierza Kunowskiego, wspólnie z grup¹ szkolnych przyjació³, zak³ada³ wileñskie ko³a Zwi¹zku M³odzie¿y Postêpowo-Niepodleg³oœciowej (ZMP-N) – m³odzie¿owej organizacji dzia³aj¹cej pod patronatem PPS. Ju¿ wówczas zdradza³ niema³y ta- lent publicystyczny, na tle rówieœników wyró¿nia³ siê równie¿ wiedz¹ spo³ecz- no-polityczn¹ i du¿¹ erudycj¹. By³ „chlub¹ uczniowskiego konspiracyjnego Wilna”5 – jak pisa³ po latach Stanis³aw Cat-Mackiewicz, wówczas dzia³aj¹cy w wileñskim „Pecie”. W 1912 r. Niedzia³kowski zosta³ studentem uniwersytetu w Petersburgu. Studia prawnicze, bo taki kierunek wybra³, odpowiada³y jego zainteresowa- niom i usposobieniu. Wymaga³y systematycznoœci, umiejêtnoœci przyswojenia sobie du¿ej iloœci materia³u, a zarazem niema³ej erudycji i zdolnoœci logicznego myœlenia. Ze wspomnieñ jego petersburskich kolegów wynika, ¿e do obo- wi¹zków studenckich podchodzi³ bardzo powa¿nie, nie zaniedbywa³ nauki, ter- minowo zdawa³ egzaminy i regularnie uczêszcza³ na wyk³ady. Stanis³aw To³wiñ- ski, wówczas studiuj¹cy w petersburskim Instytucie Technologicznym, pisa³ o Niedzia³kowskim: „By³ bardzo systematyczny. Prowadzi³ bardzo uregulowa- ny tryb ¿ycia, na ka¿d¹ czynnoœæ mia³ wyznaczony w swoim dziennym rozk³ad- zie pracy okreœlony czas”6. Spoœród petersburskich prawników zdecydowanie najwiêkszy wp³yw na Niedzia³kowskiego wywar³ prof. Leon Petra¿ycki, kiero- wnik Katedry Encyklopedii i Historii Filozofii Prawa. Petra¿ycki by³ uczonym o niezwykle wszechstronnych zainteresowaniach i europejskiej s³awie. Cieszy³ siê du¿ym szacunkiem studentów – podczas jego wyk³adów sala zawsze zape³nia³a siê s³uchaczami7. Niedzia³kowski znalaz³ siê wówczas w gronie ucz- niów Petra¿yckiego i, jak mo¿emy przypuszczaæ, cieszy³ siê jego sympati¹. Do- ceniaj¹c zdolnoœci swego studenta, profesor mia³ nawet proponowaæ mu podjê- cie, po ukoñczeniu studiów, pracy naukowej pod swoim kierunkiem na uniwersytecie8. Plany te jednak nie zosta³y zrealizowane – wybuch I wojny œwiatowej ca³kowicie odmieni³ sytuacjê.

5 S. Cat-Mackiewicz, Œp. Mieczys³aw Niedzia³kowski, [w:] tego¿, Teksty, wybra³, opracowa³ oraz wstê- pem opatrzy³ J. Jaruzelski, Warszawa 1990, s. 386. 6 S. To³wiñski, Wspomnienia 1895–1939, Warszawa 1970, s. 59. 7 Por. Zak³ad Narodowy im. Ossoliñskich, J. Zmitrowicz, W przeddzieñ wielkich przewrotów i na progu ich. Wspomnienia do 1918 r., t. 2: 1912–1918, rkps, sygn. 15350/II, k. 124. 8 Niedzia³kowski Mieczys³aw, [w:] Parlament Rzeczypospolitej Polskiej 1919–1927, H. Moœcicki i W. Dzwon- kowski (red.), Warszawa 1928.

113 Na wieœæ o konflikcie pomiêdzy zaborcami Niedzia³kowski, wówczas ju¿ je- den z liderów ruchu m³odzie¿y postêpowo-niepodleg³oœciowej (zwanego te¿ „filarecj¹”), podobnie jak wielu spoœród jego petersburskich przyjació³ (m.in. Tadeusz Ho³ówko, Marian Zyndram-Koœcia³kowski, Marian Klott i in.) zdecy- dowa³ siê na porzucenie studiów i wyjazd do Warszawy w celu podjêcia dzia³al- noœci w niepodleg³oœciowej konspiracji. Wówczas najprawdopodobniej zosta³ „oficjalnie” cz³onkiem PPS9. Wkrótce te¿ zacz¹³ szybko pi¹æ siê po kolejnych szczeblach partyjnej hierarchii, tak, ¿e ju¿ we wrzeœniu 1916 r. kooptowano go do Centralnego Komitetu Robotniczego PPS. Oznacza³o to awans do najœciœlej- szego kierownictwa, rosn¹cej wówczas w si³ê, partii. Od pocz¹tku 1915 r. publi- kowa³ tak¿e artyku³y polityczne na ³amach legalnej i nielegalnej prasy warsza- wskiej, wyrastaj¹c powoli na jednego z czo³owych publicystów w ruchu socjalistycznym. Nie by³o przypadkiem, ¿e to w³aœnie jemu oraz Feliksowi Per- lowi powierzono kierowanie redakcj¹ „Jednoœci Robotniczej”, ukazuj¹cego siê lipca 1916 r. tygodnika bêd¹cego najwa¿niejszym wówczas pismem PPS10. W ci¹gu niespe³na trzech lat jakie minê³y od wybuchu wojny Niedzia³kowski ze studenckiego dzia³acza sta³ siê jednym z liderów i ideologów wp³ywowej i sto- sunkowo licznej, jak na królewiackie warunki, partii politycznej.

Biuro Pracy Spo³ecznej

Z punktu widzenia udzia³u Niedzia³kowskiego w dyskusjach na temat ustroju odrodzonego pañstwa polskiego, zarówno tych prowadzonych przed jak i po listopadzie 1918 r. szczególnie donios³ym wydarzeniem by³o objêcie przez niego posady referenta w Biurze Pracy Spo³ecznej (BPS). Instytucja ta powo³ana zosta³a do ¿ycia w 1910 roku, g³ównie z inicjatywy dzia³aczy ziemiañ- skich i narodowych demokratów, a jej g³ównym zadaniem mia³o byæ udzielanie

9 Nie posiadamy ¿adnego œwiadectwa potwierdzaj¹cego moment oficjalnego przyst¹pienia Nie- dzia³kowskiego do PPS. Jego siostra w swoich wspomnieniach pisa³a, ¿e Mek (…) w roku 1910 chwali³ siê, ¿e nale¿y do partii (Zbiory Eugeniusza i Jolanty Dobaczewskich, W.Dobaczewska, Wspo- mnienia, k. 111). Jego m³odszy brat, Jan, sugerowa³, ¿e mog³o to staæ siê w trakcie studiów w Pe- tersburgu: Tam w³aœnie, o ile pamiêtam, zosta³ rzeczywistym cz³onkiem Partii (J. Niedzia³kowski, W odpowiedzi panu Szwalbe. Wileñskie lata Mieczys³awa Niedzia³kowskiego, „Lwów i Wilno”, nr 14, 1947 r., s. 1). Biograf Niedzia³kowskiego, M. Œliwa w ró¿nych pracach zasugerowa³, ¿e mog³o to nast¹piæ w 1912 r. (M. Œliwa, Wstêp, [w:] Mieczys³aw Niedzia³kowski o demokracji i parlamentaryzmie, wstêp, wybór i opracowanie M. Œliwa, Warszawa 1996, s. 7), albo w 1914 r., po przyjeŸdzie do Warszawy (M. Œliwa, Myœl polityczna…, s. 41). Wydaje siê, ¿e najprawdopodobniej formalnie cz³onkiem partii zosta³ w 1914 r., po przybyciu do Warszawy, natomiast ju¿ d³ugo wczeœniej utrzymywa³ z PPS bliski kontakt i by³ „kimœ wiêcej” ni¿ tylko sympatykiem. 10 Por. J. Feliksiak, „Jednoœæ Robotnicza”, „Rocznik Historii Czasopiœmiennictwa Polskiego”, t. II, 1963.

114 merytorycznego i naukowego wsparcia królewiackiej delegacji do rosyjskiej Dumy11. Wybuch wojny i opuszczenie Warszawy przez Rosjan znacznie jednak zmieni³y warunki dzia³ania Biura. Nie rozwodz¹c siê nad tym zbyt obszernie, zauwa¿my jedynie, ¿e od koñca 1915 r. znacznie zmieniaæ zaczê³y siê kierunki jego pracy, a tak¿e sk³ad personalny. Celem badañ prowadzonych w BPS mia³o byæ od tej pory przygotowanie projektów refom i rozwi¹zañ prawnych, które mog³yby zostaæ wcielone w ¿ycie w odrodzonym pañstwie polskim; za cel sta- wiano sobie równie¿ wykszta³cenie grupy wykwalifikowanych pracowników, którzy mogliby staæ siê w przysz³oœci twórcami i realizatorami polityki spo³ecz- nej niepodleg³ej Polski12. W Biurze zatrudniono szereg osób zwi¹zanych z obo- zem lewicy niepodleg³oœciowej, m.in. Tadeusza Ho³ówkê, Wac³awa Fabierkie- wicza, T.Szturm de Sztrema czy W³odzimierza Wakara, który zreszt¹ z koñcem 1917 r. zosta³ jego dyrektorem. Nie wiemy natomiast, kiedy dok³adnie pracow- nikiem BPS zosta³ Niedzia³kowski. Wskazywany przez Micha³a Œliwê styczeñ 1915 r.13 wydaje siê byæ ma³o prawdopodobnym terminem, najpewniej nast¹pi³o to kilka miesiêcy póŸniej. Niedzia³kowski by³ w Biurze odpowiedzialny za sprawy socjalne a tak¿e za prace zwi¹zane z prawem pañstwowym14. W ramach swych s³u¿bowych obo- wi¹zków podj¹³ systematyczne studia porównawcze nad ustrojami pañstwo- wymi. Efektem tych dociekañ by³a, wydana w pocz¹tkach 1918 roku, ksi¹¿ka Izby wy¿sze w parlamentach wspó³czesnych, która stanowiæ mia³a czêœæ przygoto- wywanego w BPS (i nigdy nie ukoñczonego) podrêcznika prawa pañstwowego. Jednoczeœnie w zamyœle autora mia³ byæ to g³os w dyskusji na temat kszta³tu ustrojowego odradzaj¹cej siê Polski. Jego intencj¹ by³ mo¿liwie obiektywne i zgodne ze standardami przyjêtymi w pracy naukowej omówienie ró¿nych wa- riantów bikameralizmu i dokonanie bilansu ich wad oraz zalet. „Zagadnienia prawa konstytucyjnego – pisa³ Niedzia³kowski – nale¿¹ do tej dziedziny, w któ- rej nie³atwo bywa zachowaæ przedmiotowoœæ badania i oceny, niezale¿n¹ od osobistych przekonañ spo³ecznych i politycznych. Usi³owa³em jednak nie wy-

11 B. Romaniuk, Zespó³ akt: Biuro Pracy Spo³ecznej w zasobie Archiwum G³ównego Akt Dawnych, „Archiwi- sta Polski”, nr 3, 2000, s. 37. 12 Tadeusz Szturm de Sztrem wspomina³, ¿e „praca bie¿¹ca Biura skoncentrowa³a siê na (…) na za- gadnieniach, które wi¹za³y siê z perspektyw¹ uzyskania przez Królestwo Polskie co najmniej sze- rokiej autonomii, a mo¿e byæ nawet samodzielnego bytu pañstwowego”, T. Szturm de Sztrem, Instytut Gospodarstwa Spo³ecznego 1920–1944. Przyczynek do historii instytucji naukowo-spo³ecznych w Polsce, Warszawa 1959, s. 230–232. 13 M. Œliwa, Myœl polityczna…, s. 44; Niedzia³kowski styczeñ i niemal ca³y luty 1915 r. spêdzi³ w domu rodzinnym w Wilnie, por. Biblioteka Litewskiej Akademii Nauk im. Wróblewskich, M. Römer, Dziennik, t. 4, sygn. F-138-2230. 14 Por. Sprawozdanie z dzia³alnoœci Biura Pracy Spo³ecznej za okres od 1 grudnia 1915 r. do 1 kwietnia 1918 r., oprac. S. H³asko, Warszawa 1918.

115 kraczaæ poza granice obiektywizmu; nie moj¹ jest rzecz¹ os¹dzaæ, w jakim stop- niu wywi¹za³em siê z tego zadania”15. Jednak nie tylko za spraw¹ tej ksi¹¿ki Niedzia³kowski w³¹czy³ siê w, coraz intensywniejsz¹ zreszt¹, dyskusjê na temat ustroju odradzaj¹cego siê pañstwa polskiego. Oprócz obszernego naukowego opracowania opublikowa³ w latach 1917–1918 jeszcze szereg artyku³ów na ³amach warszawskiej prasy, w których porusza³ zagadnienia konstytucyjne. Jego wypowiedzi oparte by³y, jak wynika z ich analizy, na wiedzy pozyskanej podczas prowadzonych w ramach pracy w BPS badañ. To w³aœnie dziêki nim móg³ uzupe³niæ wiedzê pozyskan¹ podczas dwóch lat spêdzonych na wydziale prawa petersburskiego uniwersytetu i zbu- dowaæ doœæ spójn¹ liniê argumentacji na rzecz formu³owanych przez ruch so- cjalistyczny postulatów ustrojowych. Wiedza ta stanowi³a równie¿ cenny kapi- ta³, który umia³ Niedzia³kowski spo¿ytkowaæ podczas debaty ustrojowej toczonej ju¿ na forum Sejmu Ustawodawczego.

Projekt konstytucji Królestwa Polskiego

Problematyka ustrojowa, co trudno uznaæ za zaskakuj¹ce, tylko w bardzo ograniczonym zakresie obecna by³a w królewiackiej debacie publicznej. Stan ten zacz¹³ ulegaæ jednak powa¿nej zmianie po og³oszeniu aktu 5 listopada, za- powiadaj¹cego odbudowê, œciœle zwi¹zanego z Niemcami i Austro-Wêgrami, pañstwa polskiego. Na niewielkie zainteresowanie materi¹ konstytucyjn¹ w okresie poprzedzaj¹cym deklaracjê dwóch cesarzy zwraca³ równie¿ uwagê Niedzia³kowski, s³usznie konstatuj¹c: „D³ugoletnia niewola polityczna dopro- wadzi³a do tego, ¿e ludzie u nas interesuj¹ siê bardzo ma³o sprawami ustroju pañstwowego”16. Ze œwiadomoœci doœæ ograniczonej wiedzy czêœci czytelników wynika³ te¿, jak siê wydaje, wyraŸnie widoczny i dziœ ju¿ nieco ra¿¹cy, dydakty- czny ton jego artyku³ów podejmuj¹cych kwestie ustrojowe. Fachowa dyskusja nad projektem ustawy zasadniczej dla maj¹cego po- wstaæ pod egid¹ mocarstw centralnych Królestwa Polskiego toczy³a siê na fo- rum Komisji Sejmowo-Kostytucyjnej powo³anej przez Tymczasow¹ Radê Sta- nu w styczniu 1917 r. W jej sk³adzie znalaz³o siê wielu wybitnych prawników i konstytucjonalistów, wœród nich m.in. prof. Zygmunt Cybichowski, prof. Jó- zef Buzek, prof. Oswald Balzer, prof. Stanis³aw Kutrzeba czy prof. W³adys³aw Leopold Jaworski17. Komisja, mimo niezwykle wysokiego poziomu fachowego, mia³a bardzo jednostronne oblicze polityczne – dominowali w niej wyraŸnie lu-

15 Przedmowa, [w:] M. Niedzia³kowski, Izby wy¿sze w parlamentach wspó³czesnych, Warszawa 1918. 16 S.K. [M. Niedzia³kowski], Jedna czy dwie Izby?, „Jednoœæ Robotnicza” 1917, nr 19, s. 3. 17 Pe³en sk³ad Komisji patrz W. Suleja, Tymczasowa Rada Stanu, Warszawa 1998, s. 219.

116 dzie o pogl¹dach konserwatywnych i prawicowych. Taki dobór jej cz³onków w decyduj¹cy sposób wp³yn¹³ na ostateczny kszta³t projektu konstytucyjnego stanowi¹cego owoc jej pracy, przyjêtego ostatecznie podczas posiedzenia 28 lipca 1917 r.18 Na mocy zapisów projektu pañstwo polskie mia³o staæ siê dziedziczn¹ monarchi¹ konstytucyjn¹ (wynika³o to ju¿ z postanowieñ aktu 5 li- stopada), z siln¹ w³adz¹ centraln¹ i doœæ ograniczonym wp³ywem spo³eczeñ- stwa na w³adzê wykonawcz¹. Projekt konstytucji sta³ siê przedmiotem o¿ywio- nej dyskusji prasowej, w toku której lewica, co nie powinno dziwiæ, zajê³a wzglêdem niego wyraŸnie niechêtne stanowisko. Niedzia³kowski by³ bez w¹tpienia jednym z najczêœciej zabieraj¹cych g³os i najbardziej wnikliwych krytyków projektu Komisji. W cyklu artyku³ów z lipca 1918 r., a wiêc pisanych ju¿ w chwili, gdy szala zwyciêstwa w wojnie zaczê³a wyraŸnie przechylaæ siê na korzyœæ Ententy, podwa¿a³ nawet najbardziej fun- damentalny zapis projektu ustawy zasadniczej, mówi¹cy o monarchicznej for- mie rz¹dów. Bez w¹tpienia, jako socjaliœcie bli¿szy by³ mu zdecydowanie ustrój republikañski. Mimo to jednak, chc¹c byæ mo¿e przekonaæ do swych racji wiêksz¹ liczbê czytelników, usi³owa³ zaj¹æ w ideologicznym sporze pomiêdzy zwolennikami monarchii i republiki pozycjê neutraln¹. Pisa³: „Samo pytanie «monarchia czy republika?» jest zagadnieniem raczej praktycznym ni¿ teorety- cznym. Czasy, kiedy heroldowie liberalizmu ortodoksalnego wy¿ej stawiali ary- stokratyczn¹ rzeczpospolit¹ weneck¹ od najbardziej demokratycznej monar- chii, minê³y ju¿ dawno”19. Dalej powo³ywa³ siê na autorytet legendarnego przywódcy niemieckiej socjaldemokracji, Augusta Bebla, który w zwyczaju mia³ mówiæ, ¿e wy¿ej ceni parlamentarn¹ monarchiê brytyjsk¹ ni¿ rz¹dzon¹ de facto przez oligarchiê finansow¹ III Republikê Francusk¹. Opowiedzenie siê wiêc za ustrojem monarchicznym albo republikañskim nie powinno wynikaæ, jego zdaniem, z dogmatów wyznawanej ideologii, lecz byæ efektem analizy konkretnego przypadku, okolicznoœci historycznych oraz mo¿liwych korzyœci i zagro¿eñ wynikaj¹cych z obydwu form ustrojowych. Jakie by³y wiêc owe „wzglêdy praktyczne”, które przemawia³y, zdaniem Niedzia³kowskiego, za obraniem republikañskiej formy dla odbudowuj¹cego siê pañstwa polskiego? Po pierwsze zwraca³ uwagê na fakt, ¿e Europa wcho- dzi³a w okres intensywnych walk klasowych, bêd¹cych w znacznej mierze efek- tem d¹¿eñ mas ludowych do demokratyzacji ¿ycia spo³ecznego. Przyk³adem najbardziej spektakularnym tej tendencji by³a rosyjska rewolucja; podobnie jednak interpretowa³ równie¿, coraz czêstsze wyst¹pienia spo³eczne, strajki

18 W. Jakubowski, K. Jajecznik, Polska debata ustrojowa w latach 1917–1921. Perspektywa politologiczna, Warszawa 2010, s. 23. 19 M. Niedzia³kowski, Konstytucja Pañstwa Polskiego (II), „Nowa Gazeta”, 8 lipca 1918 (wydanie popo³udniowe), s. 1.

117 i manifestacje obserwowane w Niemczech, monarchii Habsburgów i w innych pañstwach europejskich. By³a to dla niego zapowiedŸ, a mo¿e raczej pierwsza ods³ona demokratycznej rewolucji, która obj¹æ mia³a wkrótce, jak przewidy- wa³, ca³y kontynent, a wiêc równie¿ i odradzaj¹ce siê pañstwo polskie20. W tej sytuacji ustanowienie monarchicznej formy rz¹dów wspiera³oby si³y konser- watywne i czyni³oby z monarchy narzêdzie w rêkach opieraj¹cych siê demokra- tyzacji warstw posiadaj¹cych. „Ber³o królewskie – pisa³ – by³oby niew¹tpliwie punktem oparcia dla hegemonii ¿ywio³ów «obszarniczych»”21. W tej sytuacji monarcha wci¹gniêty zosta³by w bie¿¹c¹ walkê polityczn¹, co znacznie os³a- bi³oby jego presti¿ i uczyni³oby go jedn¹ ze stron ostrego konfliktu klasowego. Drugi czynnik sk³aniaj¹cy Niedzia³kowskiego do opozycji wzglêdem mona- rchii zwi¹zany by³ z miêdzynarodowym po³o¿eniem przysz³ego pañstwa pol- skiego. Oddanie królowi wcale niema³ych kompetencji w prowadzeniu polityki zagranicznej, co przewidywa³ art. 17 projektu konstytucji22, w po³¹czeniu z nie- -polskim pochodzeniem przysz³ej rodziny panuj¹cej groziæ mog³o, jego zda- niem, zbyt œcis³ym powi¹zaniem polityki zagranicznej pañstwa polskiego z in- teresami ojczyzny monarchy. Przestrzega³, ¿e „obca rodzina panuj¹ca (…) pozostanie zawsze zwi¹zana tysi¹cem nici ze swoj¹ ojczyzn¹ pierwotn¹ i nie za- pomni o jej interesach”23. Sam¹ konstrukcjê ustrojow¹ przysz³ej monarchii, proponowan¹ przez cz³onków Komisji Sejmowo-Konstytucyjnej, Niedzia³kowski uwa¿a³ za niezbyt szczêœliw¹. Formu³owan¹ przez niego szczegó³ow¹ ocenê usytuowania w syste- mie politycznym i kompetencji poszczególnych organów w³adzy pañstwowej zaprezentujemy nieco dalej, tutaj zwróæmy uwagê tylko na pewne ogólne kon- statacje p³yn¹ce z tych rozwa¿añ. Przede wszystkim Niedzia³kowski ocenia³ projekt ustawy zasadniczej jako wyraŸnie niejednolity i niekonsekwentny. Sto- sunki, które na jego mocy po³¹czy³yby poszczególne ogniwa w³adzy centralnej sprzyja³yby raczej, jego zdaniem, konfliktom i sporom ni¿ zgodnej wspó³pracy. Zastanawiaj¹c siê nad mo¿liwoœciami sklasyfikowania formy monarchii po- wsta³ej na mocy projektu konstytucji, pisa³: „I wpadlibyœmy zaiste w k³opot nie lada, gdyby nas ktoœ zapyta³ do jakiego typu i rodzaju znanych w nauce form pañstwowych pragniemy zaliczyæ tak zbudowan¹ Polskê! Czy to bêdzie monar- chia parlamentarna? Czy monarchia konstytucyjna? Czy jakaœ inna jeszcze?”24 W jego opinii w³aœnie owa Ÿle rozumiana oryginalnoœæ projektu by³a naj-

20 Por. M. Mirski [M. Niedzia³kowski], Przed œwitem, „Jednoœæ Robotnicza” 1917, nr 17, s. 1; M. Mirski [M. Niedzia³kowski], Rok 1917, „Jednoœæ Robotnicza” 1918, nr 1, s. 1. 21 M. Niedzia³kowski, Konstytucja Pañstwa Polskiego (II)…, s. 1. 22 Projekt Konstytucji Pañstwa Polskiego, [w:] Projekty Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, Warszawa 1920, s. 117–118. 23 M. Niedzia³kowski, Konstytucja Pañstwa Polskiego (II)…, s. 1. 24 Ten¿e, Konstytucja Pañstwa Polskiego (I), „Nowa Gazeta”, 7 lipca 1918 (wydanie popo³udniowe), s. 1.

118 wiêksz¹ s³aboœci¹. Podjêta przez, zdominowan¹ przez konserwatystów, Komi- sjê próba pogodzenia z jednej strony postulatów silnej w³adzy wykonawczej, z drugiej zaœ pewnego dostosowania siê do, zdobywaj¹cych sobie coraz szersz¹ popularnoœæ, nastrojów demokratycznych i republikañskich po³¹czona jeszcze z pragnieniem utrzymania barier stanowych, nie mog³a zakoñczyæ siê powo- dzeniem. Analizuj¹c projekt konstytucji, Niedzia³kowski zauwa¿a³, ¿e poszu- kuj¹c tego nieistniej¹cego „punktu równowagi”, jego autorzy doœæ dowolnie siêgali po rozwi¹zania i wzory sprawdzone w innych pañstwach europejskich. Pisa³: „Twórcy projektu konstytucji polskiej zapo¿yczyli nieco od Anglii, nieco od Francji, nieco od Prus itd. niepomni, ¿e ka¿de pañstwo wyrasta na swoim pod³o¿u warunków spo³eczno-kulturalnych i gospodarczych oraz, ¿e mieszani- na, utworzona z owoców historii pruskiej, angielskiej, francuskiej niekoniecz- nie bêdzie strawn¹”25. D¹¿enie do pogodzenia sprzecznych tendencji, czyli po- stêpowanie zgodnie z „formu³¹ oportunistyczn¹: Panu Bogu œwieczkê i diab³u ogarek”, wynikaæ mia³o z oderwania Komisji Sejmowo-Konstytucyjnej od rze- czywistego ¿ycia spo³ecznego i podjêcia przez ni¹ próby reprezentowania inte- resów klas i warstw, których spo³eczne znaczenie mog³o ju¿ tylko maleæ. Z tego, zdaniem Niedzia³kowskiego, wynikaæ mia³y liczne wewnêtrzne sprzecznoœci projektu ustawy zasadniczej. Ich udane po³¹czenie mo¿liwe by³o „na papierze”, jednak próba ich wcielenia w ¿ycie nieuchronnie prowadziæ musia³a do ci¹g³ych sporów kompetencyjnych, czy wrêcz parali¿u w³adz centralnych.

Uwagi krytyczne o projekcie konstytucji

Analizuj¹c w sposób szczegó³owy zapisy projektu Komisji Sejmowo-Kon- stytucyjnej oraz zasady przygotowanej nieco póŸniej ordynacji wyborczej, Nie- dzia³kowski szczególn¹ uwagê zwraca³ na trzy zagadnienia: zakres kontroli sprawowanej przez parlament nad rz¹dem, sposób wy³aniania izby ni¿szej par- lamentu oraz ustrojow¹ pozycjê przysz³ego senatu. Ten ostatni problem wi¹za³ siê bezpoœrednio z jego ogólnymi rozwa¿aniami na temat bikamerializmu, dla- tego te¿ zajmiemy siê nim na koñcu. Zdaniem Niedzia³kowskiego okreœlenie danego ustroju mianem „parla- mentarnego” mo¿liwe jest jedynie w sytuacji, gdy parlament – czy to na mocy ustawy zasadniczej, czy te¿ w oparciu o powszechnie uznawany zwyczaj – po- siada decyduj¹cy wp³yw na kreowanie rz¹du. Polityczna odpowiedzialnoœæ rz¹du przed parlamentem zosta³a zaprowadzona po raz pierwszy w Wielkiej Brytanii, a na prze³omie XIX i XX w. sta³a siê ju¿ norm¹ w wielu, choæ nie wszyst-

25 Ibidem.

119 kich krajach europejskich. Obserwuj¹c te przemiany, Niedzia³kowski stawia³ tezê, ¿e demokratyzacja prawa wyborczego do izby ni¿szej parlamentu urucha- mia mechanizm, który prowadziæ musi z czasem do ustanowienia „rz¹dów par- lamentarnych” w tym znaczeniu, o którym pisaliœmy powy¿ej. Wyjaœnia³ to w sposób nastêpuj¹cy: „Cia³o przedstawicielskie, które zdo³a³o osi¹gn¹æ znacz- nej grupy spo³ecznej, które zosta³o wybrane przez dostatecznie liczne grono wy- borców, nabiera du¿ej pewnoœci siebie, uzyskuje tak powa¿ny autorytet w opi- nii publicznej, i¿ ministrowie prêdzej czy póŸniej ulegaj¹ temu autorytetowi”26. Tezê tê potwierdzaæ mia³y, w jego opinii, równie¿ przemiany zachodz¹ce stop- niowo w konserwatywnych przecie¿ z ducha monarchiach Hohenzollernów i Habsburgów. Konstatuj¹c istnienie takiej prawid³owoœci, Niedzia³kowski móg³ przejœæ do krytyki zasad projektu konstytucji Królestwa Polskiego, którego art. 97 brzmia³: „Je¿eli Izba Poselska dwoma trzecimi g³osów lub obie Izby prost¹ wiê- kszoœci¹, po przeprowadzeniu dyskusji nad ca³okszta³tem dzia³alnoœci mini- stra, za¿¹daj¹ jego ust¹pienia, minister sk³ada urz¹d”. Poprzez ustanowienie wysokiej wiêkszoœci kwalifikowanej w izbie ni¿szej lub zmuszenie jej do wspó³pracy z Senatem, twórcy konstytucji wyraŸnie ograniczali zakres politycz- nej odpowiedzialnoœci ministrów przed pos³ami. Tym samym, zdaniem Nie- dzia³kowskiego, tworzono system, który nazywaæ mo¿na by³o w najlepszym wypadku „parlamentaryzmem ograniczonym” i który typowy mia³by byæ dla systemów politycznych, w których izba ni¿sza parlamentu jest wy³aniana w sposób niedemokratyczny. W przypadku zaœ wzglêdnie demokratycznego prawa wyborczego do przysz³ej Izby Poselskiej, gwarantowanego przez projekt ustawy zasadniczej, rozwi¹zanie takie nie mia³o szans przetrwaæ zbyt d³ugo. Przewidywa³, ¿e ju¿ po pierwszych ostrzejszych zatargach Izby Poselskiej z rz¹dem mo¿e dojœæ do rozpoczêcia przez ni¹ dzia³añ w kierunku zmiany tekstu konstytucji, lub te¿ art. 97 szybko przestanie de facto obowi¹zywaæ, bo- wiem rz¹d podporz¹dkuje siê, obdarzonemu poparciem spo³eczeñstwa i dyspo- nuj¹cemu jeszcze innymi œrodkami nacisku parlamentowi. Pisa³: „Przecie par- lament posiada w swych rêkach tysi¹ce sposobów, za których pomoc¹ potrafi najbardziej upartemu cz³owiekowi obrzydziæ pe³nienie wysokiego urzêdu: opo- zycyjna wiêkszoœæ zwyk³a, nie mog¹c uzyskaæ potrzebnych dwóch trzecich g³osów dla ustawowego usuniêcia niedogodnego dostojnika, odmówi mu kre- dytów, zasypie go oskar¿eniami, interpelacjami, votami nieufnoœci. Wynik tedy nie bêdzie siê zbytnio ró¿ni³ od zwyk³ego systemu odpowiedzialnoœci ministe-

26 M. Niedzia³kowski, Konstytucja Pañstwa Polskiego (VI), „Nowa Gazeta”, 6 wrzeœnia 1918 (wydanie poranne), s. 1.

120 rialnej, ale osi¹gniêty zostanie kosztem du¿ego ha³asu i wstrz¹œniêcia normal- nego biegu dzia³alnoœci prawodawczej…”27 Nie koniec na tym jednak krytycznych uwag Niedzia³kowskiego na temat wzajemnych relacji pomiêdzy Izb¹ Poselsk¹ a rz¹dem. Niedzia³kowski do- strzeg³, ¿e twórcy projektu – jakby wbrew przyœwiecaj¹cym im intencjom – za- skakuj¹co ³atwym uczynili postawienie ministra przez ni¿sz¹ izbê parlamentu przed Trybuna³em Stanu za pogwa³cenie konstytucji i ustaw drog¹ dzia³ania umyœlnego, lub te¿ przez „zaniechanie” albo „ciê¿kie niedbalstwo”. Zgodnie z art. 98 obydwie izby parlamentu mia³y prawo stawiaæ w takiej sytuacji mini- strów w stan oskar¿enia zwyk³¹ wiêkszoœci¹ g³osów. Jak zauwa¿a³ Niedzia³- kowski, niezbyt konkretne zakreœlenie katalogu dzia³añ, które mog³yby zostaæ uznane za wystarczaj¹ce do poci¹gniêcia do odpowiedzialnoœci konstytucyjnej, w po³¹czeniu z ograniczeniem politycznej kontroli pos³ów nad dzia³aniami rz¹du, tworzyæ mog³o pokusê do nadu¿ywania przez izbê ni¿sz¹ uprawnieñ na- danych jej na mocy art. 98. „Naturalnie – pisa³ – nie zawsze dla ka¿dego g³up- stwa mo¿na bêdzie uciekaæ siê do art. 98 Ustawy konstytucyjnej, ale wszelki powa¿niejszy zatarg doprowadzi prawdopodobnie do posiedzenia Trybuna³u stanu (…)”28. Sprzyja³aby temu z pewnoœci¹, zdaniem Niedzia³kowskiego, twarda i zdecydowana postawa obydwu stron konfliktu – Izby Poselskiej i rz¹du – oraz typowa dla polskiego ¿ycia politycznego wysoka temperatura par- tyjnych sporów. Bez w¹tpienia wp³ywa³oby to te¿ ujemnie na stabilnoœæ pañ- stwa i dezorganizowa³o prace w³adz centralnych. Szereg w¹tpliwoœci Niedzia³kowskiego budzi³ równie¿ sam sposób wy³aniania izby ni¿szej parlamentu. Zasady prawa wyborczego okreœla³ przede wszystkim art. 37 projektu konstytucji, natomiast szczegó³owo przebieg g³oso- wania omawia³a, przygotowana równie¿ przez Komisjê Sejmowo-Konstytu- cyjn¹, propozycja ordynacji wyborczej, zaakceptowana zreszt¹ przez powo³any z woli Rady Regencyjnej gabinet Jana Kantego Steczkowskiego. Niedzia³ko- wski wyra¿a³ obawy, ¿e wbrew deklaracjom Izba Poselska ze wzglêdu na liczne ograniczenia prawa wyborczego, bêdzie instytucj¹ tylko „mniej wiêcej” demo- kratyczn¹. Wskazywa³ na szereg ograniczeñ, które mia³y utrudniæ lub wrêcz uniemo¿liwiæ udzia³ w wyborach znacznej czêœci doros³ych obywateli. Przede wszystkim publicysta socjalistyczny krytykowa³ ca³kowite pozba- wienie kobiet biernego i czynnego prawa wyborczego. Polemizuj¹c z przeciwni- kami równouprawnienia, pisa³ z oburzeniem, ¿e „rozprawy na temat ró¿nic fi- zjologicznych mózgu mêskiego i kobiecego mog¹ mieæ w zastosowaniu do ¿ycia

27 Ibidem. 28 M. Niedzia³kowski, Z zagadnieñ konstytucyjnych, „Nowa Gazeta”, 2 listopada 1917 (wydanie popo³udniowe), s. 1.

121 pañstwowo-politycznego kredyt tylko w jakimœ zatraconym Pacanowie”29. Jego zdaniem pozbawienie „po³owy narodu polskiego” praw politycznych nie posiada³o jakiegokolwiek racjonalnego uzasadnienia i wynika³o tyle¿ z konser- watyzmu cz³onków Komisji Sejmowo-Konstytucyjnej, ile z ich obawy o wyniki wyborcze w³asnych stronnictw w razie, gdyby dopuszczono do g³osowania równie¿ kobiety. Niedzia³kowski przypuszcza³ bowiem, ¿e w takiej sytuacji znacznie wzros³oby poparcie dla ugrupowañ skrajnych – z jednej strony dla kle- ryka³ów i narodowej demokracji, z drugiej zaœ dla socjalistycznej lewicy. W innym artykule krytykowa³ stosunkowo wysoki cenzus wieku w wybo- rach do Izby Poselskiej, wynosz¹cy, zgodnie z projektem konstytucji, 25 lat dla czynnego prawa wyborczego i 30 lat dla biernego (25 lat dla osób ze œrednim lub wy¿szym wykszta³ceniem). By³ to jego zdaniem kolejny sposób na zwiêkszenie kosztem lewicy, wp³ywów si³ prawicowych i konserwatywnych w izbie. Trzeci wybieg, który by³, zdaniem Niedzia³kowskiego, obliczony na odsuniêcie od wy- borów czêœci radykalnie nastawionej, a zarazem najubo¿szej i najgorzej wy- kszta³conej czêœæ ludnoœci zwi¹zany by³ sam¹ technik¹ g³osowania. Zmuszenie wyborcy do odczytania z zadrukowanych kart nazw komitetów i nazwisk kan- dydatów, a nastêpnie oderwania odpowiedniego „kuponu” w zasadzie unie- mo¿liwia³o oddanie g³osu, licznym przecie¿ na ziemiach Królestwa, analfabe- tom. Dziel¹c siê refleksjami p³yn¹cymi z analizy projektu ordynacji wyborczej, Niedzia³kowski pisa³: „Je¿eli mam byæ szczery – na wielu ludziach robi to na- stêpuj¹ce wra¿enie: twórcy projektu nolens volens ustêpowali wobec ucisku opinii krajowej i zgadzali siê na g³osowanie w przybli¿eniu powszechne, równe, tajne i bezpoœrednie, ale jednoczeœnie usi³owali otworzyæ ró¿ne furtki i furtecz- ki oraz wpuœciæ przez nie pewne ograniczenia”30. Zdaniem Niedzia³kowskiego, takie postêpowanie nie tylko uczyni³oby Izbê Poselsk¹ domen¹ wp³ywów pra- wicy, lecz równie¿, a mo¿e przede wszystkim, pozbawi³oby mo¿liwoœci od- dzia³ywania na w³adzê istotn¹ czêœæ spo³eczeñstwa i os³abi³oby zaufanie do demokracji. To groziæ zaœ mog³o powa¿nym zachwianiem stabilnoœci odra- dzaj¹cego siê pañstwa.

Jedna czy dwie izby?

Problemem szczególnie obszernie omawianym przez Niedzia³kowskiego w jego rozwa¿aniach nad ustrojem przysz³ego pañstwa polskiego by³, jak ju¿

29 Ten¿e, Konstytucja Pañstwa Polskiego (V), „Nowa Gazeta”, 29 sierpnia 1918 (wydanie pop³udnio- we), s. 1. 30 Ten¿e, Konstytucja Pañstwa Polskiego (IV), „Nowa Gazeta”, 29 lipca 1918 (wydanie popo³udniowe), s. 1.

122 wspomnieliœmy, sposób organizacji przysz³ego parlamentu. W tym wypadku jego refleksja ma zreszt¹ charakter bardziej ogólny i nie ogranicza siê jedynie do komentowania projektu ustawy zasadniczej opracowanego przez Komisjê Sejmowo-Konstytucyjn¹ TRS. W ksi¹¿ce Izby wy¿sze w parlamentach wspó³czes- nych, opieraj¹c siê na analizie systemów politycznych wszystkich pañstw euro- pejskich i najwa¿niejszych pañstw le¿¹cych poza Starym Kontynentem, Nie- dzia³kowski sformu³owa³ definicjê „izby wy¿szej” parlamentu jako: „instytucji prawodawczej, która dzia³a zawsze obok innego czynnika prawodawczego, izby poselskiej, i wespó³ z tym czynnikiem”. Zgodzimy siê, ¿e definicja ta nie brzmi mo¿e zbyt szczêœliwie i jest nadzwyczaj ogólnikowa, jak jednak s³usznie zauwa- ¿y³ Niedzia³kowski, przy tak zró¿nicowanym sposobie wy³aniania, sk³adzie i kompetencjach izb wy¿szych w ówczesnych parlamentach, nie sposób sfor- mu³owaæ definicji bardziej konkretnej i wskazuj¹cej na szerszy katalog cech wspólnych wszystkim tego typu cia³om prawodawczym. Owo zró¿nicowanie znajdowa³o równie¿ odbicie w zaproponowanej przez niego typologii parlamentarnych izb wy¿szych, w której wyró¿ni³ nastêpuj¹ce kategorie: 1) izby z przewa¿aj¹cym sk³adem dziedzicznym, 2) izby mianowane, 3) izby powsta³e w wyniku wyborów, 4) izby reprezentuj¹ce czynnik odrêbno- œci prowincjonalnych i lokalnych, 5) izby federalne, 6) izby reprezentuj¹ce typ mieszany31. Ka¿da z tych kategorii – przy zastrze¿eniu, ¿e rzadko wystêpuj¹ w formie „czystej” – zosta³a przez Niedzia³kowskiego poddana szczegó³owej analizie oraz krytyce. Podkreœlaj¹c koniecznoœæ oceniania ka¿dego z typów izb wy¿szych w odniesieniu do okreœlonych okolicznoœci historycznych i spo³ecz- no-gospodarczej sytuacji danego pañstwa, Niedzia³kowski zauwa¿a³, ¿e jedynie izba bêd¹ca reprezentantk¹ interesów poszczególnych krajów tworz¹cych pañ- stwo federacyjne, posiada „dodatni¹ wartoœæ absolutn¹”32. Cia³a prawodawcze oparte na dziedziczeniu tytu³ów, mianowaniu, wyborach cenzusowych i „typy mieszane”, w jego opinii, stanowi³y prze¿ytek i nie mog³y byæ brane pod uwagê przy pracach nad ustrojem przysz³ego pañstwa polskiego. W pewnych okreœlo- nych warunkach, korzystnie oceniaæ mo¿na by³oby, jego zdaniem, izby po- wsta³e w wyniku wyborów czteroprzymiotnikowych oraz izby bêd¹ce reprezen- tacj¹ samorz¹dów lokalnych33. Pobie¿nej analizie poddane zosta³y ponadto propozycje uczynienia izby wy¿szej parlamentu reprezentacj¹ ró¿nych zbioro- woœci i grup spo³ecznych. Koncepcje takie Niedzia³kowski przyjmowa³ w zasa- dzie z sympati¹, zauwa¿aj¹c, ¿e pozwalaj¹ one na odpowiedni¹ reprezentacjê interesów klasowo-zawodowych. Jednoczeœnie jednak zastrzega³, ¿e tego typu

31 M. Niedzia³kowski, Izby wy¿sze…,s.80. 32 Ibidem,s.99. 33 Ibidem, s. 98–99; S.K. [M. Niedzia³kowski], Jedna czy dwie…,s.3.

123 rozwi¹zania skutecznie zastosowane mog¹ byæ jedynie w wysokorozwiniêtych krajach kapitalistycznych, w których „organizacje odpowiednie osi¹gnê³y ju¿ (…) znaczny stopieñ rozwoju, gdy zrozumienie w³asnych potrzeb i d¹¿eñ prze- niknê³o g³êboko w najszersze masy ludnoœci”. Dalej dodawa³, bez w¹tpienia maj¹c na myœli stan panuj¹cy na ziemiach polskich: „Dopóki wymagania te nie mog¹ byæ jeszcze spe³nione, izba, z³o¿ona z wybrañców s³abych i nielicznych ro- botniczych zwi¹zków zawodowych, niewp³ywowych zrzeszeñ przemys³owców, organizacji ziemiañskich i w³oœciañskich, czy rzemieœlniczych lub handlowych, nie mia³aby ani autorytetu, ani powagi niezbêdnej”34. Klasyfikacjê zaproponowan¹ przez Niedzia³kowskiego omówiliœmy nieco szerzej, gdy¿ wprost odwo³ywa³ siê on do niej, analizuj¹c projekt konstytucji przedstawiony przez komisjê sejmowo-konstytucyjn¹ i poszukuj¹c w³asnej od- powiedzi na pytanie o optymaln¹ strukturê parlamentu przysz³ego pañstwa polskiego. Podobnie jak w przypadku sporu zwolenników republiki i monar- chii, tak równie¿ w debatach miêdzy obroñcami bikameralizmu, a jego prze- ciwnikami, Niedzia³kowski stara³ siê zajmowaæ, przynajmniej na pozór, pozycjê neutraln¹, og³aszaj¹c, ¿e postulat jednoizbowoœci – przy którym kiedyœ pryncy- pialnie obstawa³y wszelkie ruchy radykalne – przesta³ byæ traktowany przez so- cjalistów jako dogmat35. St¹d te¿ przewidywane w projekcie konstytucji Króle- stwa Polskiego utworzenie Senatu nie by³o, jego zdaniem, czymœ z natury nies³usznym i niepo¿¹danym. Jego krytyka tej konkretnej wersji bikameraliz- mu koncentrowa³a siê wobec tego wokó³ trzech g³ównych w¹tków: sposobu wy³aniania Senatu, jego kompetencji i pozycji ustrojowej oraz niekorzystnej roli, jak¹ izba wy¿sza mog³aby odegraæ w procesie modernizacji odrodzonego pañstwa polskiego. Rozpatrzmy kolejno te trzy zagadnienia. Projekt konstytucji Królestwa Polskiego przewidywa³ niezwykle skompli- kowany sposób wy³aniania cz³onków Senatu. Po³owê spoœród nich mieli stano- wiæ senatorowie wybieralni, wy³aniani w wyborach cenzusowych, po³owê zaœ

34 Warto przy tym zauwa¿yæ, ¿e ju¿ rok po napisaniu tych s³ów, w toku prac konstytucyjnych na fo- rum Sejmu Ustawodawczego, Niedzia³kowski jako reprezentant PPS, opowiada³ siê za utworze- niem Izby Pracy, z³o¿onej z przedstawicieli organizacji zawodowych. Mia³o byæ to raczej cia³o quasi-parlamentarne, ni¿ izba wy¿sza z prawdziwego zdarzenia, niemniej jednak modyfikacja pogl¹dów by³a tutaj wyraŸna, por. Tymczasowa Ustawa Konstytucyjna Rzeczypospolitej Polskiej, [w:] Mieczys³aw Niedzia³kowski o demokracji i parlamentaryzmie, wstêp, wybór i opracowanie M. Œliwa, Warszawa 1996; J. Trzciñski, Glosa do projektu przedstawionego przez pos³a Mieczys³awa Niedzia³ko- wskiego ze Zwi¹zku Polskich Pos³ów Socjalistycznych w dniu 27 maja 1919 roku Komisji Konstytucyjnej Sej- mu Ustawodawczego, [w:] Konstytucja i gwarancje jej przestrzegania. Ksiêga Pami¹tkowa ku czci prof. Janiny Zakrzewskiej, Warszawa 1996, s. 476–477; wyczerpuj¹co o koncepcji Izby Pracy w ustrojo- wych projektach socjalistów pisze M. Œliwa w artykule Instytucja Izby Pracy w programie spo³eczno- -politycznym Polskiej Partii Socjalistycznej, „Studia Historyczne” 1980, nr 4. 35 Por. M. Niedzia³kowski, Konstytucja Pañstwa Polskiego (III), „Nowa Gazeta”, 14 lipca 1918 (wyda- nie popo³udniowe), s. 1.

124 wiryliœci i senatorowie nominowani przez króla36. Taki sposób kreowania sk³adu izby kwalifikowa³ j¹, wed³ug klasyfikacji Niedzia³kowskiego, do typu mieszanego. Jego zdaniem taka forma by³a zaœ „najnieszczêœliwsz¹ bodaj spo- œród wszystkich, jakie zna teoria prawa pañstwowego”37. Wynikaæ mia³o to z faktu, ¿e cech¹ charakterystyczn¹ „typów mieszanych” izb wy¿szych jest to, ¿e ³¹cz¹ one w sobie wszystkie ujemne cechy rozwi¹zañ, z których czêœciowo korzystaj¹. I tak, podobnie jak izby wy³aniane w wyborach cenzusowych i ku- rialnych, polski Senat, jako reprezentant interesów klas posiadaj¹cych, nie cie- szy³by siê szacunkiem wœród gorzej sytuowanych warstw spo³ecznych, a byæ mo¿e sta³by siê nawet przedmiotem ich szczególnej niechêci, czy wrêcz niena- wiœci. Jednoczeœnie, jego zdaniem, polski Senat, podobnie jak wszystkie izby mianowane, posiada³by jedynie ograniczon¹ samodzielnoœæ i sta³by siê przed- miotem nacisku ze strony króla, a zapewne równie¿ wp³ywaj¹cej na jego decy- zje rady ministrów. Pisa³: „Senatorowie pozostawaliby zatem w stosunku zale- ¿noœci do rz¹du, który co lat dziesiêæ móg³by «poprawiaæ» swoj¹ wiêkszoœæ w izbie”38. Przestrzega³, ¿e tym sposobem mog³oby szybko dojœæ do zachwiania klasycznego trójpodzia³u w³adz i majoryzacji parlamentu przez w³adzê wyko- nawcz¹. Œciœle wi¹za³a siê z t¹ kwesti¹ równie¿ prowadzona przez Niedzia³kowskie- go krytyka ustrojowej pozycji projektowanego Senatu. Przyznanie izbie wy¿szej szerokich kompetencji, czêsto nawet szerszych ni¿ te posiadane przez Izbê Po- selsk¹39 prowadziæ musia³o, zdaniem publicysty PPS, do wytworzenia g³êbokie- go antagonizmu wewn¹trz parlamentu. Po pierwsze, wynika³by on z natural-

36 Sposób kreowania sk³adu Senatu omawia³y artyku³y 47, 48 i 49. Art. 47 brzmia³: Po³owa senatorów jest obieralna. Czwart¹ czêœæ senatorów obieralnych wybieraj¹ w³aœciciele wiêkszej w³asnoœci ziemskiej, czwart¹ – organy samorz¹du wiejskiego. Pozosta³¹ liczbê senatorów obieralnych wybieraj¹ organy samorz¹du miejskiego, w³aœciciele wiêkszych przedsiêbiorstw przemys³owych, w³aœciciele wiêkszych przedsiêbiorstw han- dlowych i wy¿sze zak³ady i instytucje naukowe – w stosunku 6 do o5 do 1 do 4. Wybory s¹ bezpoœrednie i tajne. Wszelko dla organów samorz¹du miejskiego i wiejskiego ordynacja mo¿e ustanowiæ wybory poœrednie. W art. 48 okreœlono, kto bêdzie zasiada³ w Senacie z racji sprawowanego urzêdu i z wyboru: a) pe³nolet- ni ksi¹¿êta krwi, b) arcybiskup warszawski, c) biskupi diecezjalni obrz¹dków katolickich miano- wani przez Króla w liczbie odpowiadaj¹cych co najmniej 2/3 diecezji, d) przedstawiciel duchowieñstwa ewangelicko-augsburskiego oraz przedstawiciel duchowieñstwa ewangelicko- reformowanego – obydwaj mianowani przez Króla, e) prezydent S¹du Najwy¿szego, prezydent Najwy¿szego Trybuna³u Administracyjnego, prezes najwy¿szego w pañstwie stowarzyszenia na- ukowego (wskazanego rozporz¹dzeniem Króla), f) czternastu senatorów nominowanych przez Króla spoœród przedstawicieli zrzeszeñ rolniczych, zrzeszeñ przemys³owych, zrzeszeñ handlo- wych i spó³dzielczych, zrzeszeñ i zwi¹zków robotniczych g) nominowani do¿ywotnio przez Króla znawcy spraw pañstwowych i spo³ecznych, nauki i sztuki; Projekt Konstytucji Pañstwa…, s. 122–123. 37 M. Niedzia³kowski, Senat Pañstwa Polskiego, „Nowa Gazeta”, 25 paŸdziernika 1917 (wydanie popo³udniowe), s. 1. 38 Ibidem. 39 Por. W. Jab³oñski, K. Jajecznik, op. cit., s. 142–144.

125 nego d¹¿enia obydwu izb do zdobycia sobie pozycji dominuj¹cej, co owocowaæ mog³o niekoñcz¹cymi siê sporami kompetencyjnymi, wzajemnym sabotowa- niem postêpowania „rywala” i tendencjami do poszukiwania raczej pól konflik- tu ni¿ mo¿liwoœci wspó³pracy. Na spór wynikaj¹cy z nie doœæ wyraŸnego roz- dzielenia kompetencji na³o¿yæ mia³a siê równie¿, zdaniem Niedzia³kowskiego, walka bêd¹ca efektem odmiennego sk³adu politycznego i klasowego obydwu cia³ prawodawczych. Wybrana w „mniej wiêcej” demokratycznych wyborach Izba Poselska, jak przypuszcza³ publicysta PPS, a podobnie uwa¿ali te¿ chyba twórcy projektu konstytucji, najprawdopodobniej mia³aby wyraŸnie radykalne i postêpowe oblicze, Senat zaœ – przy zaproponowanym sposobie kreowania jego sk³adu – nie móg³ byæ inny, ni¿ tylko konserwatywny. WyraŸne ró¿nice ideowe dziel¹ce obydwie izby zaostrza³yby wobec tego jeszcze bardziej konflikt pomiêdzy nimi, prowadz¹c, w najgorszym razie, do ca³kowitego parali¿u w³adzy ustawodawczej. Oceniaj¹c wiêc propozycje Komisji Sejmowo-Kon- stytucyjnej, pisa³ w odniesieniu do Senatu: „Instytucja tak z jednej strony sta- nowi³aby zarzewie ustawicznej walki wewn¹trz parlamentu, z drugiej zaœ – grono ludzi, pos³usznych skinieniom rz¹du. Trudno przypuszczaæ, aby izba tego typu zdoby³a zaufanie spo³eczeñstwa i osta³a siê wobec potê¿nej fali demokra- tycznej p³yn¹cej dziœ przez Europê”40. Trzeci zestaw argumentów przeciwko rozwi¹zaniu dwuizbowemu zwi¹zany by³ z prognozami dotycz¹cymi terytorialnego i spo³ecznego kszta³tu odrodzonej Polski, a tak¿e przewidywaniami dotycz¹cymi wyzwañ, jakie stan¹ przed m³odym organizmem pañstwowym. Uwa¿a³ za bezzasadne powo³ywanie siê na rodzim¹ tradycjê konstytucyjn¹ – jego zdaniem ponad stuletni okres za- borów ostatecznie zerwa³ historyczn¹ ci¹g³oœæ rozwoju polskich form parla- mentarnych, uniemo¿liwiaj¹c tym samym proste siêgniêcie do dawnych wzo- rów41. Jednoczeœnie rozwa¿a³ zasadnoœæ skonstruowania polskiego Senatu na podobieñstwo któregoœ z pozytywnie ocenianych typów wyró¿nionych przez niego w Izbach wy¿szych… W zwi¹zku z tym, ¿e pañstwo polskie, jego zdaniem, nie odrodzi³oby siê raczej jako federacja, to i utworzenie „izby federalnej”, re- prezentuj¹cej interesy poszczególnych krajów zwi¹zkowych uwa¿a³ za niemo¿- liwe. Podobnie, nie widzia³ te¿ mo¿liwoœci uczynienia izby wy¿szej wyrazem opinii i stanowiska samorz¹dów lokalnych, bowiem… ostateczn¹ regulacj¹ ustroju samorz¹dowego mia³ siê zaj¹æ wszak dopiero parlament. Ponadto trud- no by³o przypuszczaæ, ¿e pañstwo polskie cechowaæ bêdzie nadmierny centra- lizm, na który panaceum, wed³ug Niedzia³kowskiego, mia³a byæ w³aœnie izba wy¿sza oparta o samorz¹dy.

40 M. Niedzia³kowski, Senat Pañstwa…, s. 1. 41 Ten¿ei, Izby wy¿sze…, s. 125–126.

126 Jako najbardziej po¿¹dane i najrozs¹dniejsze rozwi¹zanie jawi³ mu siê wiêc parlament jednoizbowy wy³aniany w mo¿liwie najbardziej demokratycznych wyborach. Wszelkie koncepcje utworzenia izby wy¿szej uwa¿a³ albo za ana- chroniczne, albo te¿ za nieprzydatne w polskich warunkach. Postulat jednoiz- bowoœci uzasadnia³ natomiast, wskazuj¹c na ogrom problemów ekonomicz- nych i spo³ecznych, z którymi bêdzie musia³ zmierzyæ siê parlament niepodleg³ego pañstwa. Niemal z dnia na dzieñ koniecznym staæ siê mia³o prze- cie¿ stworzenie struktur administracji pañstwowej, ujednolicenie systemu prawnego, utworzenie samorz¹du i regulacja stosunków gospodarczych. „S³owem, polska w³adza prawodawcza – pisa³ Niedzia³kowski – stanie wobec zawik³anego splotu najsprzeczniejszych interesów klasowych i politycznych, wobec odmiennych aspiracji, d¹¿eñ i wp³ywów. W dodatku zaœ powodzenie i owocnoœæ ca³ej pracy twórczej w ogromnym stopniu zostanie uzale¿niona od szybkiego wprowadzenia w ¿ycie odpowiednich projektów i zamierzeñ, od na- dawania im jak najrychlej mocy obowi¹zuj¹cej. Bêdziemy w po³o¿eniu trudnie- jszym nawet ni¿ to, w jakim znalaz³a siê Francja w epoce wielkiej rewolucji. Spo³eczeñstwo, które widzi przed sob¹ koniecznoœæ budownictwa prawno- pañstwowego na olbrzymi¹ skalê, które prze¿ywa jednoczeœnie kryzys spo³ecz- ny i ekonomiczny o napiêciu nies³ychanym, spo³eczeñstwo takie musi iœæ na przód krokiem chy¿ym i bardzo stanowczym”42. Ów stanowczy krok zagwaran- towaæ móg³, zdaniem Niedzia³kowskiego, jedynie parlament jednoizbowy, wo- lny od sporów kompetencyjnych i niekoñcz¹cej siê wêdrówki poszczególnych projektów pomiêdzy izbami. Wybór takiego rozwi¹zania, choæ nie do przyjêcia dla konserwatystów i ugrupowañ prawicy, czyni³by sejm odrodzonej Rzeczypo- spolitej cia³em sprê¿ystym, energicznym i obdarzonym niezbêdnym autoryte- tem spo³ecznym. By³a to w przekonaniu socjalisty jedyna szansa na szybk¹ bu- dowê nowoczesnego i demokratycznego pañstwa. „Wêz³y gordyjskie – pisa³ w ostatnim zdaniu swej ksi¹¿ki – mo¿na niekiedy rozpl¹tywaæ w cierpliwym, mozolnym trudzie, bywaj¹ jednak okresy w historii, kiedy trzeba rozcinaæ je mieczem”43.

Demokracja parlamentarna

Konstytucyjne rozwa¿ania Niedzia³kowskiego przed listopadem 1918 r. koncentrowa³y siê przede wszystkim na krytyce propozycji ustrojowych p³yn¹cych z kó³ konserwatywnych, a w szczególnoœci – jak mogliœmy zauwa¿yæ

42 Ibidem, s. 127. 43 Ibidem, s. 129.

127 – na wytykaniu niekonsekwencji cechuj¹cych projekt konstytucji przygotowy- wany pod egid¹ TRS. Wypowiedzi o charakterze pozytywnym, dotycz¹ce postu- lowanych przez publicystê PPS rozwi¹zañ ustrojowych, optymalnie odpowia- daj¹ce potrzebom odrodzonego pañstwa polskiego, by³y natomiast znacznie rzadsze i czêsto rozproszone. W zasadzie tylko w przypadku unikameralizmu wypowiedzia³ siê w sposób zdecydowany, jednoczeœnie doœæ obszernie uzasad- niaj¹c swoje stanowisko. Mimo to, wydaje siê jednak, ¿e œledz¹c liniê prowadzonej przez niego krytyki projektu przygotowanego przez Komisjê Sejmowo-Konstytucyjn¹, analizuj¹c pojawiaj¹ce siê czasami na ich marginesie uwagi o alternatywnych i, zdaniem Niedzia³kowskiego, lepszych rozwi¹zaniach, czy wreszcie bli¿ej przygl¹daj¹c siê jego rozwa¿aniom na temat jedno- i dwuizbowoœci, mo¿na pokusiæ siê o próbê zarysowania ogólnych ram ustroju politycznego, za którym wówczas siê opowiada³. Konsekwentnie powracaj¹cym motywem w ówczesnych enuncjacjach PPS, a tak¿e w publicystyce samego Niedzia³kowskiego, by³o przekonanie o ko- niecznoœci politycznego upodmiotowienia mo¿liwe najszerszych mas spo³ecz- nych. Postulat ten uzasadniæ mo¿na by³oby na dwa sposoby. Po pierwsze, wprost wynika on z za³o¿eñ ideologii socjalistycznej, stanowi¹c warunek nie- zbêdny uwieñczonej powodzeniem walki o stworzenie nowego, sprawiedli- wszego ³adu spo³eczno-gospodarczego. Po drugie natomiast, socjaliœci zdawali sobie znakomicie sprawê, ¿e jedynie w ten sposób bêd¹ mogli staæ siê licz¹c¹ si³¹ polityczn¹ – bez oparcia w masach i bez demokratyzacji sfery publicznej by³o to nie do pomyœlenia. Z tego te¿ po czêœci wynika³o uznanie zasady – nie nazywanej tak wówczas przez Niedzia³kowskiego – traktuj¹cej „naród” (rozu- miany jako ogó³ obywateli) jako politycznego suwerena w pañstwie. Oczywi- œcie, wielu publicystów wyra¿a³o podobne przekonanie, ma³o kto jednak wyci¹ga³ z tego twierdzenia tak daleko id¹ce konsekwencje jak Niedzia³kowski i jego partyjni towarzysze. Publicysta PPS uwa¿a³, ¿e skoro w³adza w pañstwie nale¿y do ogó³u oby- wateli, to nale¿y stworzyæ tak¹ konstrukcjê ustrojow¹, która pozwoli im reali- zowaæ tê w³adzê w mo¿liwe najbardziej bezpoœredni i nieskrêpowany sposób. Jednoczeœnie jednak zdawa³ sobie sprawê, ¿e siêgniêcie po formy tzw. demo- kracji bezpoœredniej (np. referendum, ludowa inicjatywa ustawodawcza itd.) mo¿e stanowiæ jedynie pewne uzupe³nienie dla klasycznego systemu przed- stawicielskiego. Wobec tego nale¿y skupiæ siê na stworzeniu takiego modelu re- prezentacji, który w mo¿liwie najdoskonalszy sposób oddawa³ bêdzie pogl¹dy „narodu politycznego”, czyli, u¿ywaj¹c nieco mniej wyszukanego s³ownictwa, ca³ego spo³eczeñstwa.

128 Rdzeñ opartej na tym za³o¿eniu i kszta³tuj¹cej siê powoli w publicystyce Niedzia³kowskiego konstrukcji ustrojowej stanowi³ wiêc wy³aniany w piêcio- przymiotnikowych wyborach, jednoizbowy parlament. Tak skonstruowane cia³o przedstawicielskie realizowa³oby w sposób najdoskonalszy z mo¿liwych ideê ludow³adztwa, przyjmowan¹ przez Niedzia³kowskiego. Z tego te¿ wynikaæ mia³a wyj¹tkow¹ pozycjê ustrojow¹, jak¹ ju¿ wówczas, jak siê zdaje, przewidy- wa³ on dla parlamentu. Staæ siê mia³ w on jego zamyœle zdecydowanie najwa¿- niejszym organem w³adzy w pañstwie, nie tylko kreuj¹cym prawo, lecz równie¿ dbaj¹cym o jego wykonanie. Niedzia³kowski nie podejmowa³ tej kwestii wprost przed listopadem 1918 r., jednak wydaje siê, ¿e do postawienia takiej tezy ca³kowicie uprawnia nas analiza regularnie powracaj¹cych w jego publicystyce rozwa¿añ nad odpowiedzialnoœci¹ polityczn¹ ministrów przed parlamentem. Za ka¿dym razem zdecydowanie wyra¿a³ przekonanie, ¿e im bardziej polityka rz¹du uzale¿niona bêdzie od wiêkszoœci parlamentarnej, tym lepiej. Gwaranto- wa³o to – mimo dwukrotnego zapoœredniczenia – ¿e bêdzie ona zbie¿na z ocze- kiwaniami wiêkszoœci spo³eczeñstwa. Tak wyjaœnia³ to w tekœcie adresowanym do robotniczego czytelnika: „Wszystkie partie socjalistyczne na ca³ym œwiecie ¿¹daj¹ dla swojej ojczyzny odpowiedzialnoœci ministrów, bo t¹ drog¹ lud uzy- skuje istotne prawo wgl¹dania w politykê rz¹dow¹, karania przekroczeñ itp.”44 Koniecznoœæ przyjêcia takich za³o¿eñ przy konstrukcji ustroju odrodzonego pañstwa uzasadnia³ Niedzia³kowski z jednej strony ich wewnêtrzn¹ spójnoœci¹ i konsekwentnym zastosowaniem idei ludow³adztwa, z drugiej zaœ doko- nuj¹cymi siê w Europie procesami spo³eczno-ekonomicznymi. W jednym z ar- tyku³ów pisa³ z optymizmem: „Idzie przez œwiat potê¿na fala demokracji ludo- wej. (…) Z kurzawy krwi, z przepastnych g³êbin rozpaczy i bólu naradza siê nowa odm³odzona Europa, Europa wolnych narodów”45. Wobec tego, jak doda- wa³ w innym miejscu: „Polska, je¿eli ma istnieæ, musi siê utrzymaæ na poziomie nowo¿ytnego demokratycznego ¿ycia, nowo¿ytnej kultury europejskiej”46. Jeœli pañstwo polskie mia³o byæ bytem trwa³ym, musia³o, jego zdaniem, przyj¹æ ustrój konsekwentnie demokratyczny, podobny do rozwi¹zañ stosowanych w pañstwach zachodniej Europy.

*** Spróbujmy zwiêŸle podsumowaæ nasze rozwa¿ania. Niedzia³kowski jako wyró¿niaj¹cy siê student prawa i uczeñ wybitnego naukowca, jakim by³ z pew-

44 M. Mirski [M. Niedzia³kowski], Odpowiedzialnoœæ ministrów, „Jednoœæ Robotnicza” 1917, nr 15, s. 3. 45 Ten¿e [M. Niedzia³kowski], Przed œwitem…,s.1. 46 M. Niedzia³kowski, Konstytucja Pañstwa Polskiego (VI)…, s. 1.

129 noœci¹ Leon Petra¿ycki posiada³ niema³e predyspozycje, aby staæ siê w przysz- ³oœci jednym z czo³owych polskich publicystów zajmuj¹cych siê kwestiami ustrojowymi. Jednak obok niew¹tpliwych zdolnoœci i wyraŸnych inklinacji do podejmowania rozwa¿añ nad kwestiami teoretycznymi, ogromne znaczenie mia³o w jego przypadku równie¿ doœwiadczenie zdobyte podczas pracy w Biu- rze Pracy Spo³ecznej. To w³aœnie tam mia³ mo¿liwoœæ podj¹æ systematyczne studia porównawcze nad ustrojami pañstwowymi i zapoznaæ siê, w ramach – co wa¿ne – pracy zawodowej, z najwa¿niejszymi pozycjami z zakresu prawa konstytucyjnego. Zdobyta wówczas wiedza i analizy przeprowadzone podczas pisania Izb wy¿szych w parlamentach wspó³czesnych okaza³y siê bezcennym kapi- ta³em. Dziêki nim, a tak¿e dziêki wypracowaniu sobie silnej pozycji w kierow- nictwie ruchu socjalistycznego, zacz¹³ wyrastaæ na prze³omie 1917 i 1918 r. na jednego z najwybitniejszych znawców kwestii ustrojowych w ca³ym obozie le- wicy niepodleg³oœciowej. Wobec tego powierzenie mu nieco ponad rok póŸniej roli g³ównego mówcy w debacie konstytucyjnej z ramienia klubu socjalistycz- nego, pe³nego przecie¿ parlamentarnych znakomitoœci (I. Daszyñski, H. Dia- mand, Z. Marek) i wybitnych publicystów politycznych (F. Perl), choæ mog³o byæ dla wielu zaskakuj¹ce, traktowaæ nale¿a³oby chyba jako naturalne i w pe³ni uzasadnione. Zwróciæ nale¿a³oby na sam koniec uwagê na jeszcze jedn¹ rzecz. Jak usi³owa³em pokazaæ w ostatniej czêœci artyku³u, w latach 1917-1918 zaczê³y wyraŸnie kszta³towaæ siê w publicystyce Niedzia³kowskiego g³ówne za³o¿enia postulowanego przez niego modelu ustrojowego niepodleg³ej Polski. Za³o¿enia te leg³y u podstaw przygotowanych przez niego w roku 1919 dwóch projektów konstytucji dla odrodzonego pañstwa47. Sta³y siê te¿ trwa³ym elementem roz- wijanej przez niego w okresie miêdzywojennym myœli polityczno-prawnej.

Toward the parliamentary democracy. Mieczys³aw Niedzia³kowski’s consideration of constitution in 1917–1918 (Summary)

The following essay’s attempt is to present – rather systematically – opinions on various political systems and constitutional law formulated before the rebirth of Polish Republic by a socialist politician – Mieczys³aw Niedzia³kowski. Firstly, I dis- cussed a period of his studies at the Faculty of Law in Petersburg (1912–1914) and stressed the significance of his cooperation with Professor Leon Petra¿ycki at this time. After that, during the First World War he became one of the leaders of (PPS) and well-known press commentator. Simultaneously

47 Por. M. Œliwa, Myœl polityczna…,s.87.

130 Niedzia³kowski – as a clerk in Bureau of Social Work [Biuro Pracy Spo³ecznej] – was conducting research on constitutional law (especially on construction and role of parliaments). The knowledge obtained during this research was very useful in 1917 and 1918, when he was taking part in press polemics on future constitution for pol- ish state. Niedzia³kowski was strongly criticizing the draft of the constitution which has been proposed by the Parliamentary and Constitutional Commission (Komisja Sejmowo-Konstytucyjna). In his opinion, Commission’s proposal was conservative and badly constructed. Niedzia³kowski stressed that it gave too much power to king and the government; simultaneously he pointed out that the draft visibly limited prerogatives of the lower chamber of parliament. Apart from criticism, he proposed some important constructive remarks. In series of press articles Niedzia³kowski pre- sented and discussed main principles of optimal – in his and his comrades from PPS opinion – constitution for reborn Poland. This principles (unicameralism, universal suffrage, government responsible to parliament etc.) was the core of Niedzia³- kowski’s two projects of constitution presented in 1919 during the tenure of Legis- lative Sejm of Second Republic. IDEA KONSOLIDACJI POLSKICH SI£ POLITYCZNYCH W DZIA£ALNOŒCI GEN. KAZIMIERZA SOSNKOWSKIEGO W LATACH 1918–1926

ARIEL ORZE£EK*

D¹¿enie do zbudowania trwa³ego kompromisu pomiêdzy najwa¿niejszy- mi nurtami polskiego ¿ycia politycznego i ich czo³owymi osobistoœciami by³o jedn¹ z najbardziej charakterystycznych cech dzia³alnoœci i myœli politycznej Kazimierza Sosnkowskiego przez ca³y niemal¿e okres jego ¿ycia. W pierwszych latach II Rzeczypospolitej genera³, bêd¹c jednym z najbli¿szych wspó³pracow- ników Józefa Pi³sudskiego, jednoczeœnie zabiega³ o unormowanie pozycji Mar- sza³ka w sferze politycznej poprzez stworzenie wokó³ niego szerokiego porozumienia najwa¿niejszych osobistoœci polskiego ¿ycia publicznego. Przy- czyniæ siê to mia³o do ustabilizowania sytuacji wewnêtrznej w kraju, a ponadto pozwoliæ unikn¹æ odradzaj¹cemu siê pañstwu gwa³townych wstrz¹sów. Swoi- sty idealizm Sosnkowskiego szybko jednak zderzy³ siê z ambicjami i odmienny- mi przekonaniami czo³owych aktorów sceny politycznej, co zaskutkowa³o nie tylko fiaskiem jego starañ, ale i rozejœciem siê z Pi³sudskim i osobist¹ tragedi¹ w maju 1926 r. W wydarzeniach tych szukaæ mo¿na przyczyn póŸniejszego przebiegu losów genera³a. Sosnkowski po powrocie z Magdeburga otrzyma³ od Naczelnego Wodza nominacjê na Dowódcê Okrêgu Generalnego Warszawa (16 listopada 1918 r.)1

* Ariel Orze³ek – student historii w Instytucie Historii Uniwersytetu Marie Curie-Sk³odowskiej w Lublinie. 1 Dziennik Rozporz¹dzeñ Ministerstwa Spraw Wojskowych, R. I, nr 6, 1918, poz. 88.

132 i stopieñ genera³a podporucznika (21 listopada 1918 r.2). Ju¿ wkrótce po objê- ciu stanowiska zarz¹dzi³ zdjêcie z gmachu siedziby Okrêgu Generalnego czer- wonego sztandaru i zast¹pienie go flag¹ narodow¹3, uwa¿aj¹c, podobnie jak Pi³sudski, ¿e odradzaj¹ce siê pañstwo, mimo lewicowego rz¹du, nie mo¿e repre- zentowaæ jednego nurtu politycznego. Bra³ te¿ udzia³ w zakoñczonych fiaskiem negocjacjach Komendanta z przedstawicielami stronnictw w Pa³acu Kronenber- ga w Warszawie4. Rozmowy te mia³y doprowadziæ do wy³onienia rz¹du porozu- mienia narodowego, zakoñczone zaœ niepowodzeniem ostatecznie sk³oni³y Pi³sudskiego do powo³ania gabinetu lewicowego. W grudniu 1918 r. genera³ ciê¿ko zachorowa³ na grypê hiszpankê, co wy³¹czy³o go czasowo z ¿ycia publicznego. Niemo¿noœæ zu¿ytkowania najbli¿- szego wspó³pracownika utrudni³a dzia³anie Naczelnikowi. Chcia³ on wykorzy- staæ go do negocjacji z Komitetem Narodowym Polskim w Pary¿u, znaj¹c jego polityczne zdolnoœci, jak i osobiste przekonanie o potrzebie budowy kompromi- su obozu narodowego z pi³sudczykami i lewic¹5. Po jego powrocie do zdrowia uczyni³ go 3 marca 1919 r. II wiceministrem spraw wojskowych6. Nie oznacza³o to jednak, ¿e dzia³alnoœæ Sosnkowskiego ogranicza³a siê jedynie do zadañ zwi¹zanych z armi¹. Jak wspomina³ w 1964 r.: „Po nieudaniu siê w listopadzie 1918 r. prób na- czelnika pañstwa usi³uj¹cego utworzyæ rz¹d koalicyjny, obserwuj¹c póŸniej roz- wój naszych stosunków wewnêtrznych oraz przez czas d³u¿szy patrz¹c z bliska na trudnoœci gabinetu Paderewskiego, doszed³em do przekonania, ¿e w pocz¹t- kowych okresach odbudowy pañstwa oraz w obliczu wojen o granice naj- wiêksz¹ si³ê wewnêtrzn¹ i najskuteczniejsze wyniki zbiorowych wysi³ków mog³a zapewniæ Polsce zgodna wspó³praca Pi³sudskiego z Dmowskim. U schy³ku 1919 roku oraz w pierwszej po³owie 1920 roku poœwiêci³em niema³o zabiegów

2 Ibidem, poz. 107. 3 S. Babiñski, Kazimierz Sosnkowski. Myœl-praca-walka. Przyczynki do monografii oraz uzupe³nienia do Ma- teria³ów Historycznych Kazimierza Sosnkowskiego, Londyn 1988, s. 48. 4 K. Sosnkowski, List do Bogus³awa Miedziñskiego z 8 kwietnia 1959 r., [w:] S. Babiñski, op. cit., s. 406. 5 „S³ysza³em wówczas – w styczniu 1919 r. z ust Pi³sudskiego: „Jestem bez Szefa jak bez prawej rêki“. Dotyczy³o to zarówno spraw wojskowych, jak politycznych. Komendant obci¹¿ony by³ jako Naczelnik Pañstwa prac¹ w sprawach wewnêtrznych i zagranicznych. Nie ustawa³ w wysi³kach o porozumienie z Komitetem Narodowym w Pary¿u, chc¹c doprowadziæ do jednolitej reprezenta- cji Polski przed rozpoczêciem obrad Konferencji Paryskiej. Próbowa³ porozumienia z Czechami. Jako Naczelny Wódz musia³ mieæ du¿o czasu na pracê ze Sztabem Generalnym; dla M. S. Wojsk. mia³ go ju¿ za ma³o. Oczekiwa³ wyzdrowienia Sosnkowskiego, aby mieæ jego pomoc nie tylko w organizacji rosn¹cej armii, ale równie¿ i w Radzie Ministrów. Zamierzy³ powierzyæ mu tekê mi- nistra spraw wojskowych“. B. Miedziñski, Pi³sudski i Sosnkowski, „Kultura“ 1968, nr 1–2 (233–234), s. 179–180. 6 Dziennik Rozkazów Wojskowych, R. II, nr 26, 1919, poz. 840.

133 urzeczywistnieniu tej myœli”7. Sosnkowski, od 21 kwietnia 1920 r. genera³ po- rucznik8, dzia³a³ w œcis³ym porozumieniu z Pi³sudskim. Czternastego maja 1920 r. pisa³ do niego: „Przyjazd Dmowskiego spodziewany jest w koñcu mie- si¹ca. Odbywaj¹ siê o¿ywione narady w sprawie jego ustosunkowania siê do Was. Dziœ w nocy odby³a siê konferencja, pe³ny sk³ad, której nie jest mi znany, wiem jednak, ¿e byli tam m.in. Sadzewicz, H³asko i Grzyma³a-Siedlecki. Roz- wa¿ali obszernie temat ewentualnego zaproponowania Wam korony, w ka¿dym razie do¿ywotniej prezydentury, pod warunkiem niezw³ocznego objêcia przez Dmowskiego gabinetu wraz z tek¹ spraw zagranicznych, mnie zaœ chc¹ widzieæ ministrem wojny. Uwa¿aj¹ za mo¿liwe dojœcie do œcis³ego wspó³dzia³ania takiej trójcy. Odczuwa siê, ¿e zdaj¹ sobie sprawê z zagro¿enia swojej pozycji i rzucaj¹ na szalê ostatni¹ rezerwê, najpotê¿niejsz¹, jak¹ jest Dmowski, chc¹ pójœæ na wysok¹ grê“9. Kontaktowa³ siê równie¿ z samym Dmowskim10 i choæ ostatecz- nie Naczelny Wódz wyrazi³ zgodê na formê porozumienia proponowan¹ przez genera³a, przywódca obozu narodowego „po d³u¿szych wahaniach zaj¹³ stano- wisko odmowne”11. Znaj¹cy dobrze „Szefa”12 Witold Babiñski pisa³: „Po wielu rozmowach Pi³sudski wyrazi³ wobec Genera³a zgodê na próbê wspó³pracy z Dmowskim («a ja bym tego Pana Romana chcia³ mieæ w Gabinecie»). Dmow- ski jednak, po wahaniach, zaj¹³ wówczas stanowisko odmowne“13. Sosnkowski pragn¹³ w tym czasie, podobnie jak i póŸniej, stworzenia kom- promisu trwa³ego, zdaj¹c sobie jednak sprawê z g³êbokoœci animozji pomiêdzy Komendantem a przywódc¹ narodowców, d¹¿y³ do zbudowania porozumienia przynajmniej czasowego, funkcjonuj¹cego w warunkach odbudowywania pañ- stwowoœci i umacniania niepodleg³oœci. Wydaje siê, ¿e zwolennikiem takiego rozwi¹zania by³ sam Naczelnik Pañstwa. Idea ta jednak znalaz³a realizacjê je- dynie na krótko i w niepe³nej formie w postaci Rady Obrony Pañstwa i Rz¹du

7 K. Sosnkowski, List-przemówienie na obchód 50-lecie czynu zbrojnego J. Pi³sudskiego 6 sierpnia 1914 r., [w:]Materia³y Historyczne, J. Matecki (red.), Londyn 1966, s. 663–664. 8 R. Litwiñski, Wojskowa dzia³alnoœæ genera³a Kazimierza Sosnkowskiego w pierwszych latach II Rzeczypo- spolitej (1918–1924), Z. Zaporowski (red.), „Res Historica“ 1999, z. 8, s. 179. 9 K. Sosnkowski, List do Józefa Pi³sudskiego (14 V 1920), [w:] ten¿e, Wybór pism, J. Kirszak, K. Pole- choñski (red.), Wroc³aw 2009, s. 24. 10 „Z Naczelnikiem Pañstwa widywa³em siê codziennie; z Dmowskim spotyka³em siê od czasu do czasu w mieszkaniu pra³ata Marcelego Nowakowskiego, wybitnego cz³onka Stronnictwa Naro- dowego i pos³a do Sejmu Ustawodawczego“. K. Sosnkowski, List-przemówienie..., s. 664. 11 Ibidem, s. 664. 12 Podobnie jak Pi³sudski okreœlany by³ od czasów ZWC i ZS „Komendantem“, tak Sosnkowski – od czerwca 1912 r. zastêpca Komendanta G³ównego Zwi¹zku Walki Czynnej i jego Szef Sztabu nazy- wany by³ zwyczajowo „Szefem“. Tytu³ ten odzwierciedla³ nie tylko formalne stanowiska (od sier- pnia 1914 r. „Szef Sztabu Wojsk Polskich“, póŸniej „Szef Sztabu 1. pp. Legionów Polskich i wreszcie I Brygady Legionów), ale i miejsce w pi³sudczykowskiej hierarchii – g³ównego wspó³pracownika Pi³sudskiego oraz wykonawcy i interpretatora jego poleceñ. 13 W. Babiñski, Fragmenty rozmów z gen. Sosnkowskim, „Zeszyty Historyczne“ 1974, z. 29, s. 118.

134 Obrony Narodowej Wincentego Witosa, w którym, dodaæ nale¿y, tekê Spraw Wojskowych piastowa³ od 9 sierpnia 1920 r. Sosnkowski. Jako minister stara³ siê zachowaæ zarówno lojalnoœæ wobec Naczelnego Wodza, jak i premiera, zdaj¹c sobie sprawê ze znaczenia utrzymania stabilnego rz¹du w momencie krytycznym dla pañstwa14. Po latach genera³ gorzko podsumowywa³ swe zabiegi z lat 1919–1920: „Wspominaj¹c dzisiaj ow¹ jedn¹ z wielu nieudanych moich inicjatyw politycz- nych, myœlê przecie¿, i¿ powodzenie mych ówczesnych starañ mog³oby zaosz- czêdziæ m³odemu pañstwu wielu tragedii i nieszczêœæ, wielu wstrz¹sów os³abiaj¹cych Polskê i zatruwaj¹cych ¿ycie publiczne“15. Jednak ani w 1920 r. ani póŸniej prób realizacji tej idei nie zarzuci³, co spotyka³o siê z negatywnymi opiniami pi³sudczyków i samego Komendanta, choæ pocz¹tkowo dostrzegali oni w tym jedynie próby obrony jego w³asnej pozycji w resorcie. 20 maja 1921 r. Kazimierz Œwitalski notowa³: „Komendant zgodzi³ siê ze zdaniem, ¿e taktyka Sosnkowskiego kokietowania prawicy jest teraz niepotrzebn¹, bo endecy nie pójd¹ teraz na obalenie Sosnkowskiego, odk³adaj¹c ujêcie wojska w swoje rêce a¿ po ewentualnych zwyciêskich wyborach, a po drugie ta taktyka Sosnko- wskiego mo¿e sk³oniæ lewicê do robienia takich samych ataków jak lewica i wtedy wojsko stanie siê pi³k¹ przerzucan¹ raz do lewicy, raz do prawicy, zale¿- nie od tego sk¹d atak pójdzie i gdzie siê flirt zacznie“16. Nale¿y mieæ na uwadze, ¿e Sosnkowski by³ i pozostawa³ pi³sudczykiem, sil- nie anga¿uj¹c siê w realizacjê koncepcji Marsza³ka, równie¿ tych wzbu- dzaj¹cych opór innych œrodowisk politycznych, dotycz¹cych chocia¿by prowa- dzenia polityki wschodniej. Nieraz jako minister œciera³ siê w Sejmie z przedstawicielami zarówno prawicy, jak i lewicy, spotykaj¹c siê z zarzutami o faworyzowanie legionistów czy o odpowiedzialnoœæ za odwrót Wojsk Polskich latem 1920 r.17 Zdaj¹c sobie sprawê, miêdzy innymi dziêki niedawnym doœwiadczeniom, z g³êbokoœci podzia³ów politycznych w Polsce, pragn¹³ doprowadziæ przynaj- mniej do wy³¹czenia z partyjnych i ambicjonalnych sporów wojska. Uwidocz- ni³o siê to zw³aszcza podczas letniego kryzysu gabinetowego w 1922 r., kiedy w obliczu mo¿liwoœci powo³ania niechêtnego Naczelnikowi Pañstwa rz¹du Wojciecha Korfantego, odmówi³ Marsza³kowi objêcia w takim gabinecie teki

14 Genera³ wed³ug s³ów W. Witosa (Idem, Moje Wspomnienia, t. II, Pary¿ 1964, s. 433): „umia³ siê te¿ wznieœæ ponad mafie i koterie, których nie brak³o w czasie wojny. Mimo bardzo bliskich stosun- ków z Pi³sudskim, wobec rz¹du zachowywa³ zupe³n¹ lojalnoœæ nawet wtenczas, gdy ich drogi sil- nie siê rozchodzi³y. Pomiêdzy innymi okaza³o siê to w czasie rokowañ pokojowych w Rydze“. 15 K. Sosnkowski, List-przemówienie..., s. 663–664. 16 K. Œwitalski, Diariusz 1919–1935, A. Garlicki, R. Œwiêtek (red.), Warszawa 1992, s. 84. 17 Zob. Sprawozdanie Stenograficzne z 287 posiedzenia Sejmu Ustawodawczego z dnia 21 lutego 1922 r., ³. 22-45.

135 Spraw Wojskowych i prawdopodobnie dzia³ania tam zakulisowo na rzecz Pi³sudskiego. Ugi¹³ siê dopiero pod wyraŸnym naciskiem Komendanta18. Nie wydaje siê mo¿liwe, aby Sosnkowski wyrazi³ swój sprzeciw wobec wejœcia do prawicowego rz¹du, dlatego ¿e nie rozumia³ sensu takiego kroku. Raczej prze- ciwnie – jako cz³owiek wybitnie inteligentny19 dostrzega³ meandry gry Pi³sud- skiego. By³o wszak jasne, ¿e jeœli rz¹d Korfantego powstanie, Pi³sudski z³o¿y urz¹d Naczelnika Pañstwa. W takiej sytuacji Sosnkowski musia³by byæ jego re- prezentantem w wojsku i Radzie Ministrów. Oznaczaæ by to musia³o zaanga¿o- wanie wojska w bie¿¹ce spory polityczne, co, oprócz tego ¿e k³óci³oby siê z pogl¹dami genera³a, oddala³oby mo¿liwoœæ porozumienia polskich si³ polity- cznych. Fakt, ¿e ostatecznie zgodzi³ siê na wykonanie rozkazu, œwiadczy³ o tym, ¿e w sytuacji, gdy nie musia³ wybieraæ bezpoœrednio miêdzy ¿o³nierskim senty- mentem a przekonaniami, decydowa³ siê na to pierwsze. Mo¿na szukaæ w ta- kiej postawie œladów kontrowersyjnego, ale i nie do koñca pewnego „hamletyz- mu” Sosnkowskiego. Bardziej zgodne z prawd¹ mo¿e byæ jednak dostrzeganie w jego zachowaniu przekonania, ¿e dopóki Pi³sudski jest w jakiœ sposób obecny w polskim ¿yciu politycznym i nie wywo³uje to bezpoœredniego naruszenia za-

18 W listopadzie 1922 r. na posiedzeniu Kapitu³y Orderu Virtuti Militari Marsza³ek mia³ stwierdziæ: „Uznajê takich ludzi jak Sosnkowski. P³aka³ i zgrzyta³ zêbami nie chc¹c wejœæ do gabinetu Kor- fantego. Jak mu kaza³em to poszed³”. Cyt. za: K. Jaszczuk, Koniec wspó³pracy. Geneza konfliktu Sosn- kowski-Pi³sudski, „Przegl¹d Historyczny“ 1991, t. LXXXII, z. 3–4, s. 456. 19 Wielk¹ inteligencjê, analityczny umys³ i wszechstronne uzdolnienia genera³a Sosnkowskiego podkreœlali niemal¿e wszyscy znaj¹cy go politycy, wojskowi i dzia³acze, niezale¿nie od ich polity- cznych przekonañ i sympatii. Pi³sudski w tworzonych w 1922 r. opiniach o genera³ach polskich ocenia³ go jako „umys³ bardzo rozleg³y“. Genera³owie polscy w opinii J. Pi³sudskiego, M. Cieœlewicz (red.), „Wojskowy Przegl¹d Historyczny“ 1966, nr 1, s. 330. Socjalistyczny pose³ H, Lieberman (Idem, Pamiêtniki, A. Garlicki (red.), Warszawa 1996, s. 115), który nieraz œciera³ siê z genera³em na polu sejmowym, ocenia³ go jako „najwiêksz¹ inteligencjê polskich Legionów“ i „najinteligent- niejszego i najzdolniejszego pi³sudczyka“. Doœæ czêsto stykaj¹cy siê z Sosnkowskim marsza³ek Sejmu I kadencji M. Rataj (Idem, Pamiêtniki 1918–1927, J. Dêbski (red.), Warszawa 1965, s. 110), ocenia³ jego inteligencjê jako „naprawdê wielk¹“. Zdaniem Jerzego Giedroycia: „To by³ cz³owiek o wielkiej inteligencji. Ja myœlê, ¿e to by³ cz³owiek inteligentniejszy od Pi³sudskiego“ (B. Toruñ- czyk, Rozmowy w Maisons-Laffitte, 1981, Warszawa 2006, s. 115). J. Kaden-Bandrowski (Idem, Pi³sudczycy, Bia³ystok 1990, s. 14) pisa³ o nim: „Któ¿ by przypuœci³, ¿e ten surowy, wysoki, pysznie zbudowany oficer, pamiêtaj¹cy w przeci¹gu d³ugiego czasu ka¿d¹ minutê wydanego rozkazu, na- zwê ka¿dej miejscowoœci, rozmieszczenie ka¿dego plutonu w czasie walki, ¿e ten surowy szef sztabu jest zami³owanym wielbicielem sztuk piêknych. (...) Sosnkowski jest œwietnym typem in- teligenta polskiego. Talent do sztuk piêknych, zami³owanie do klasycznego kierunku myœli, este- tyzm, znajomoœæ wielu zagadnieñ filozofii wspó³czesnej, chêæ radoœci ¿ycia w najg³êbszym sensie tego s³owa – wszystko to wtapia Sosnkowski w sw¹ twórczoœæ wojskow¹. (...) W czasie bitwy pa- miêæ podpu³kownika Sosnkowskiego i orientacja jak gdyby pomna¿a³y siê jeszcze. Jest wielk¹ ra- doœci¹ œledziæ, jak poniek¹d uprzedza on sprawozdania ordynansów, odgaduj¹c sytuacjê frontu“. Zdaniem B. Miedziñskiego (Ten¿e,Wspomnienia, cz. 4, „Zeszyty Historyczne“ 1976, nr 36, s. 127) genera³ mia³ „wrêcz wyj¹tkowy talent organizacyjny i pêd do wyci¹gania konsekwencji praktycz- nych i wcielania w ¿ycie raz powziêtych koncepcji. Pod tym wzglêdem zdaniem moim górowa³ nad Józefem Pi³sudskim i by³ jego znakomitym dope³nieniem“.

136 tycznymi. Wkrótce okaza³o siê jednak, ¿e d¹¿enia te stoj¹ w sprzecznoœci z tak- tyk¹ Komendanta. Genera³ ju¿ wczeœniej, w maju 1923 r., pragn¹³ wejœæ w sk³ad rz¹du Win- centego Witosa, który to gabinet spotka³ siê z ostr¹ krytyk¹ Marsza³ka. Tak re- lacjonowa³ po latach Tadeuszowi Katelbachowi: „Gdy 28 maja 1923 roku Win- centy Witos zosta³ premierem ofiarowa³ mi tekê ministra spraw wojskowych. Przyjêcie jej uzale¿ni³em od zgody Komendanta. Nie kry³em jednak, ¿e chêtnie wszed³bym do gabinetu Witosa, z którym ju¿ uprzednio wspó³pracowa³em i którego ceni³em (...) Szczeroœæ, z jak¹ deklarowa³em gotowoœæ wspó³pracy z Witosem nie podoba³a siê tym, którzy od dawna zazdroœcili roli, jak¹ spe³nia³em przy Komendancie“24. Zgody Pi³sudskiego na wejœcie do rz¹du jed- nak nie otrzyma³, co oznacza³o odejœcie z resortu Spraw Wojskowych, w którym pracowa³ od ponad 4 lat, w tym prawie przez 3 lata pe³ni¹c funkcjê ministra. ¯egnaj¹c siê ze swymi wspó³pracownikami w ministerstwie, mia³ wypo- wiedzieæ znamienne s³owa: „Sentyment ¿o³nierski dobrym jest czynnikiem, nie powinien jednak wyrastaæ ponad rzecz sam¹ – cel, któremu s³u¿y. Praca wasza musi wznieœæ siê ponad sentyment, albowiem stworzyæ ma rzecz wieczn¹, si³ê i potêgê Ojczyzny. Niech wiêc ka¿dy z Was trwa na posterunku przy pracy i pod has³em obowi¹zku”25. By³ to jawna manifestacja przekonania o potrzebie za- chowania apolitycznoœci wojska. Sosnkowski uwa¿a³, ¿e mo¿liwy jest powrót Pi³sudskiego do pracy pañ- stwowej, co wiêcej, ¿e u³atwi to porozumienie g³ównych obozów politycznych w kraju. Nie ustawa³ w zabiegach zmierzaj¹cych do realizacji tego celu. By³ ini- cjatorem uchwa³y stwierdzaj¹cej, ¿e Marsza³ek jako Naczelnik Pañstwa i Na- czelny Wódz dobrze zas³u¿y³ siê OjczyŸnie. Jej formalnym wnioskodawc¹ by³ pose³ PSL „Piasta” Jan Dêbski. Celem tego przedsiêwziêcia mia³o byæ wyrówna- nie stosunków Witosa z Pi³sudskim26. W listopadzie przyj¹³ od ministra Spraw Wojskowych gen. Stanis³awa Szeptyckiego nominacjê na stanowisko Inspek- tora Armii nr III w Toruniu27. Nie jest jasne, czy konsultowa³ przyjêcie tej funk- cji w Sulejówku. Byæ mo¿e obejmuj¹c zwierzchnictwo nad armi¹ na terenach uwa¿anych za bastion obozu narodowego, stwarza³ nowe drogi do budowy po- rozumienia prawicy z Komendantem. Wydarzenia nabra³y tempa w grudniu 1923 r. Kandydat na premiera W³adys³aw Grabski zaproponowa³ genera³owi objêcie urzêdu ministra Spraw

24 T. Katelbach, Pi³sudski i Sosnkowski. Przyczynek do historii rozdŸwiêków, „Zeszyty Historyczne“ 1975, z. 34, s. 36. 25 M. Rataj, op. cit., s. 163–164. 26 T. Katelbach, op. cit.,s.36. 27 I. Wojewódzki, Kazimierz Sosnkowski podczas II wojny œwiatowej. Ksi¹¿ê niez³omny czy Hamlet w mun- durze?, Warszawa 2009, s. 55.

138 Wojskowych, widz¹c w tym kroku mo¿liwoœæ polepszenia stosunków w³adzy wykonawczej z „Samotnikiem z Sulejówka”. Co charakterystyczne, premier, mimo ¿e zdawa³ sobie sprawê z wiêzów ³¹cz¹cych genera³a z Marsza³kiem, nie obawia³ siê braku lojalnoœci wobec siebie tego pierwszego28. Równie¿ sam Sos- nkowski dostrzega³ w takim obrocie spraw szansê na polityczne zbli¿enie Ko- mendanta z Prezydentem i rz¹dem, a w dalszej perpektywie zapewne na budo- wê trwa³ego porozumienia czo³owych osobistoœci polskiego ¿ycia publicznego. Dlatego te¿ uzale¿ni³ sw¹ zgodê na wejœcie do gabinetu od przyjêcia postulatów Pi³sudskiego w sprawie organizacji wojska29 i od zgody samego zainteresowa- nego30.

28 „Poniewa¿ formowanie przeze mnie rz¹du odbywa³o siê w atmosferze koniecznoœci pañstwowej i ³agodzenia taræ i walk wewnêtrznych, wiêc ministerstwo spraw wojskowych powierzy³em ge- nera³owi Sosnkowskiemu, jako temu, który móg³ najlepiej utrzymaæ dobre stosunki z obozem zwolenników Marsza³ka Pi³sudskiego i z nim samym. Tak by³o zreszt¹ z góry u³o¿one z Prezyden- tem Rzeczypospolitej przy powierzeniu mnie misji sformowania rz¹du“. Zob. W. Grabski, Dwa lata pracy u podstaw pañstwowoœci naszej (1924–1925), Warszawa 1927, s. 33. 29 7 stycznia 1921 r. Naczelny Wódz Marsza³ek Józef Pi³sudski wyda³ „Dekret o Organizacji Naczel- nych W³adz Wojskowych“ ustanawiaj¹cy instytucje: Pe³nej Rady Wojennej pod przewodnic- twem g³owy pañstwa i Œcis³ej Rady Wojennej pod przewodnictwem oficera przewidzianego na Naczelnego Wodza. Dekret dawa³ potencjalnemu Naczelnemu Wodzowi szerok¹ swobodê w dzia³aniach zwi¹zanych z przygotowaniami wojennymi pañstwa i uniezale¿nia³ go praktycznie od zmiennych koniunktur politycznych. Rozwi¹zania takie sta³y w sprzecznoœci z uchwalon¹ wkrótce potem konstytucj¹, co implikowa³o koniecznoœæ ich zmiany. W 1923 r. nowy Minister Spraw Wojskowych, gen. S. Szeptycki, opracowa³ projekt, który znacznie zwiêksza³ kompetencje ministra i zaznacza³ podleg³oœæ Generalnego Inspektora Wojsk (w domyœle oficera przeznaczo- nego na Naczelnego Wodza, choæ fakt ten nie by³ jasno stwierdzony) szefowi resortu. Dokonywa- no przez to zwiêkszenia jurysdykcji czynników pozawojskowych – Sejmu formalnie, partii politycznych de facto – nad armi¹. Postanowienia te w zasadzie znosi³y model obowi¹zuj¹cy na mocy dekretu z 7 stycznia 1921 r. By³o to przyczyn¹ ostrego sporu Komendanta z ministrem i mia³o zapewne wp³yw na z³o¿enie przez Pi³sudskiego stanowiska przewodnicz¹cego Œcis³ej Rady Wojennej. Jego zdaniem wobec takiego modelu organizacji wojska: „¿aden szanuj¹cy siebie genera³ na stanowisko generalnego inspektora armii nie pójdzie i inspektorzy armii zakresu pracy nie maj¹. Lepiej by³oby byæ dowódc¹ pu³ku ni¿ inspektorem armii wobec absurdalnego projek- tu“. Zdecydowanie krytyczny stosunek Marsza³ka do wszelkich prób naruszenia zasad dekretu z 7 stycznia 1921 r. utrudnia³ zabiegi o jego powrót do pracy publicznej. Kwesti¹ dyskusyjn¹ jest, czy Pi³sudskiemu chodzi³o o model organizacji wojska, czy te¿ równie¿ o propagandowy aspekt ca³ej sprawy i jeœli tak, to kiedy zacz¹³ dostrzegaæ mo¿liwoœæ takiego w³aœnie wykorzystania spo- ru. Zob. Dekret Wodza Naczelnego o Organizacji Naczelnych W³adz Wojskowych z dn. 7 stycznia 1921 r., [w:] J. Pi³sudski, Pisma zbiorowe, K. Œwitalski (red.), t. VIII. Warszawa 1990, s. III; Projekt ustawy o organizacji Naczelnych W³adz Wojskowych z dn. 27.VI 1923 r., [w:] ten¿e, Pisma zbiorowe, t. VIII..., s. VI–VIII; O najwy¿szych w³adzach wojskowych w œwietle protoko³ów Rady Wojennej z 1923 r., B. Wosz- czyñski (red.), „Wojskowy Przegl¹d Historyczny“ 1969, nr 3–4, s. 468. 30 Wed³ug relacji Sosnkowskiego zdanej Katelbachowi:„Zgodzi³em siê w zasadzie na wejœcie do rz¹du Grabskiego, uzale¿nia³em jednak ostateczn¹ zgodê od tego, czy prezydent Wojciechowski i premier Grabski podpisz¹ tezy Pi³sudskiego w sprawach organizacji najwy¿szych w³adz wojsko- wych. Dowiedziawszy siê o moim warunku, Komendant oœwiadczy³, ¿e jeœli to siê stanie, mam wejœæ do rz¹du. Stawiaj¹c warunek, chcia³em siê przyczyniæ do za³atwienia – jak mówiono wów- czas – ‘sprawy Pi³sudskiego’, czyli do wyrównania stosunków miêdzy Komendantem, prezyden- tem i premierem“. T. Katelbach, op. cit.,s.38.

139 Zatwierdzenie organizacji armii wed³ug koncepcji Marsza³ka mia³o zaskut- kowaæ powrotem tego¿ do czynnej pracy publicznej na stanowisku oficera prze- widzianego na Naczelnego Wodza. Sosnkowski podczas rozmowy z Pi³sudskim uzyska³ zgodê na wejœcie do rz¹du pod warunkiem podpisania przez Prezyden- ta i premiera zasad organizacji wojska proponowanych przez Komendanta i no- minacji tego¿ na stanowisko oficera przewidzianego na Naczelnego Wodza. Uda³ siê wówczas do Wojciechowskiego i Grabskiego, od których uda³o mu siê uzyskaæ pisemne potwierdzenie przyjêcia warunków oraz gwarancjê utrzyma- nia wysokich wydatków na wojsko. Gdyby umowa nie zosta³a zrealizowana, genera³ rezerwowa³ sobie prawo do odejœcia z rz¹du. Protokó³ zosta³ podpisany 19 grudnia 1923 r31. Fakt tak jasnego okreœlenia zasad obecnoœci Sosnkowskiego w rz¹dzie przeczy pojawiaj¹cym siê w Ÿród³ach pog³oskom o tym, ¿e bez przekonania za- biega³ on o powrót Pi³sudskiego do wojska32. Opinie takie rozsiewane by³y pra- wdopodobnie przez niechêtnych genera³owi dzia³aczy pi³sudczykowskich, chc¹cych doprowadziæ do poró¿nienia obu wojskowych.

31 Wed³ug protoko³u rz¹d niezw³ocznie mia³ wycofaæ projekt ustawy Szeptyckiego, a do czasu opra- cowania nowej ustawy w kwestii organizacji w³adz wojskowych obowi¹zywaæ mia³ dekret z 7 stycznia 1921 r. Nowa organizacja opieraæ siê mia³a na zasadach bezpoœredniej odpowiedzial- noœci „przed Prezydentem Rzeczypospolitej, Rz¹dem i Sejmem (wzglêdnie Rad¹ Obrony Pañ- stwa) genera³a przewidzianego na Naczelnego Wodza w czasie wojny i piastuj¹cego urz¹d przewodnicz¹cego Rady Wojennej. Genera³ ów, desygnowany przez Prezydenta Rzeczypospolitej ponosiæ bêdzie w ogólnym zarysie odpowiedzialnoœæ za przygotowania i plany operacyjne, plany mobilizacyjne, wyszkolenie i opiniowanie wy¿szych dowódców”. Zak³ada³a samodzielnoœæ mini- stra Spraw Wojskowych w kwestii nominacji na wy¿sze stanowiska wojskowe. Szczególnie jed- nak istotne by³o stwierdzenie, ¿e „Jenera³em przewidzianym na Naczelnego Wodza w czasie wojny jest Marsza³ek Pi³sudski”. Ponadto: „najpóŸniej w styczniu 1924 r. wniesiona bêdzie do Sejmu ustawa o dodatkowych kredytach dla armii, tak by suma kredytów przewidzianych w bu- d¿ecie wniesionym ju¿ na rok 1924 oraz kredytów dodatkowych wynios³a sumê przewidzian¹ w z³otych polskich w projekcie bud¿etu armii na rok 1924 przed dokonaniem skreœleñ”. Sosnko- wski mia³ te¿ oœwiadczyæ, co premier przyj¹³ do wiadomoœci, ¿e „w razie niemo¿noœci zrealizowa- nia w ca³oœci lub czêœciowo powy¿szego programu zg³osi on swoj¹ dymisjê jako minister wojny, przy czym konsekwencje, jakie st¹d wynikn¹æ by mog³y dla ca³oœci gabinetu i jego prac, nie mog¹ wobec powy¿szego obci¹¿aæ moralnej odpowiedzialnoœci gen. Sosnkowskiego”. Zob. Protokó³ po- rozumienia miêdzy premierem W. Grabskim a gen. dyw. K. Sosnkowskim, spisany w obecnoœci prezydenta RP S. Wojciechowskiego, precyzuj¹cy warunki, na jakich gen. Sosnkowski przyjmie tekê ministra spraw wojsko- wych, [w:] Zamach Stanu. Materia³y Ÿród³owe do przewrotu majowego, Z. Cieœlikowski (red.), Warsza- wa 2002, s. 84-85. 32 Œwitalski notowa³: „Wed³ug Miedziñskiego Sosnkowski nie godzi siê [na] pewne plany reorgani- zacyjne odnosz¹ce siê do armii i dlatego rzekomo szed³ contra przy forsowaniu Komendanta na szefa Sztabu. (...) Sosnkowski w ca³ej tej sprawie wyszed³ od startu pod batem i gra³ bez odwagi i szpurtu”. Zob. K. Œwitalski, op. cit., s. 148. Zdaniem Juliusza Zdanowskiego: „Sosnkowski 5 go- dzin domaga³ siê od Grabskiego i Wojciechowskiego wpuszczenia Pi³sudskiego do Sztabu i RW. Czy to szczere. Czy jak z jego strony rozpuszczaj¹, nie z w³asnego przekonania, a dla wykazania, i¿ spe³nia polecenie – nie wiadomo”. Cyt. za: K. Jaszczuk, op. cit., s. 459.

140 funkcjonowania ju¿ na samym pocz¹tku. PóŸniej jednak, po pierwszym etapie reformy, nie chc¹c ca³kowicie zrywaæ wiêzów ³¹cz¹cych go z Marsza³kiem, z³o¿y³ 17 lutego 1924 r. dymisjê39. Ich stosunki nigdy mimo to nie wróci³y po tych wydarzeniach do poprzedniego stanu. Jak sam stwierdza³: „Mój stosunek do Witosa i Grabskiego zdecydowa³, ku radoœci ortodoksów, o rozejœciu Pi³sud- skiego ze mn¹”40. Dnia 31 stycznia 1924 r. da³ w Sejmie wyraz swym pogl¹dom. Mówi³: „Po- lacy za wszelk¹ cenê musz¹ dojœæ do zgody na tle armii, która jest wspólnem do- brem narodu ca³ego. Tu powinna nast¹piæ przedewszystkiem Treuga Dei, która tu ma przedewszystkiem sens polityczny i realny. Nie jestem ani sentymenta- list¹, ani marzycielem. Zdajê sobie w ca³ej pe³ni sprawê z tego, ¿e walki politycz- ne s¹ nieuniknion¹ koniecznoœci¹. Istnieje przecie¿ jednak w ka¿dym narodzie wspólnota interesów pañstwowych. I dlatego radbym widzieæ przynajmniej dwa dzia³y ¿ycia pañstwowego wydzielone poza obrêb tych walk, a temi dwo- ma dzia³ami s¹: obrona fizyczna Pañstwa i obrona polityczna Pañstwa. Rz¹d stoi na stanowisku, ¿e wszelka konspiracja wojskowa, lub udzia³ wojskowych w konspiracji, choæby dziecinnych, têpiony byæ winien z ca³¹ surowoœci¹ i bez- wzglêdnoœci¹, gdy¿ pamiêtaæ nale¿y o tem, ¿e nawet dziecko, pozostawione bez dozoru, mo¿e dom podpaliæ. Poza tem, ¿eby wzmocniæ jednak stan moralny ar- mji, na którym nam wszystkim zale¿y, jedno przede wszystkiem trzeba ustaliæ. Otó¿ honor i uczciwoœæ ludzka nie mog¹ byæ k³adzione na huœtawkê polityczn¹ i oceniane zale¿nie od konjunktur politycznych. Szacunek wzajemny ludzi do- brej woli jest koniecznym pocz¹tkiem moralnego uzdrowienia stosunków poli- tycznych w Polsce, z któremi tak œciœle i organicznie zwi¹zane jest ¿ycie wojska. Inaczej, moi Panowie, staæ siê mo¿emy ³atwem ¿erowiskiem dla intryg, lub na- wet prowokacji si³ obcych i wrogich, które tylko czyhaj¹ na moment naszej we- wnêtrznej s³aboœci. Inaczej, niebezpieczeñstwo zewnêtrzne przysunie siê do nas na odleg³oœæ strza³u karabinowego, gdy¿ niebezpieczeñstwo to roœnie pro- porcjonalnie do spadku naszej si³y wewnêtrznej. Jest tez¹ powszechn¹, nie- kwestjonowan¹ przez nikogo: precz z polityk¹ od armji! Zdawa³oby siê, ¿e nie ma ¿adnej rozbie¿noœci zdañ w tym wzglêdzie, ale trudnoœæ realizacji has³a po- lega na tem, ¿e ka¿da strona broni tej tezy w sposób tak dalece polityczny, ¿e w wykonaniu nastêpuje za³amanie tezy, i obrona przed polityk¹ znów czyni ar- mjê osi¹ sporów politycznych. Chocia¿ mój objektywizm Panowie zcharakte-

39 Jak notowa³ 17 lutego 1924 r. M. Rataj (M. Rataj, op. cit., s. 273): „na zewn¹trz ust¹pienie Sosn- kowskiego wywo³ane zatargiem o bud¿et, faktycznie Sosnkowski nie móg³ wybrn¹æ z Pi³sud- skim. Sytuacja jego stawa³a siê coraz bardziej dra¿liwsza”. Zob. M. Rataj, op. cit., s. 273. 40 T. Katelbach, op. cit., s. 39. Zdaniem J. Jêdrzejewicza (J. Jêdrzejewicz, W s³u¿bie idei, Londyn 1972, s. 211): „wspó³praca Pi³sudskiego z gen. Sosnkowskim przerwana zosta³a na d³ugo przed majem 1926 roku“. Wed³ug M. Rataja (M. Rataj, op. cit., s. 273): „Sosnkowski bardzo by³ rozgoryczony na Pi³sudskiego i Pi³sudczyków. Rozszed³ siê z nimi wtedy duchowo”.

142 ryzowali, jako podejrzany, ja innym objektywizmem nigdy rz¹dziæ siê nie bêdê i pomimo, ¿e Panowie daj¹ mi rady, kogo nale¿y z armji wyrzuciæ, to jednak w dalszym ci¹gu stosowaæ siê bêdê do tego, co uwa¿am za dobro wojska i inte- res Pañstwa, i co mi dyktuje mój objektywizm“41. Sosnkowski wierzy³, ¿e mimo braku mo¿liwoœci trwa³ego kompromisu najwa¿niejszych si³ politycznych we wszystkich sprawach istnieje szansa na porozumienie w kwestiach zasadni- czych. Stwierdziæ nale¿y jasno, ¿e genera³ jako realista nie spodziewa³ siê mo¿li- woœci stworzenia trwa³ej koalicji wszystkich najwa¿niejszych obozów politycz- nych. Wierzy³ jednak, ¿e w sprawach pierwszorzêdnych dla bezpieczeñstwa i stabilnoœci pañstwa, tj. wojska i polityki zagranicznej, polscy politycy mog¹ dojœæ do zgody. Za warunek niezbêdny dla trwa³oœci takiego rozwi¹zania uwa- ¿a³ sprawê pozycji w pañstwie i armii Józefa Pi³sudskiego. Dnia 1 czerwca 1924 r. zosta³ powo³any na cz³onka Pe³nej Rady Wojennej (na jednoroczn¹ kadencjê). Niemniej jednak nowy minister, genera³ W³adys³aw Sikorski, wówczas ju¿ zaciekle zwalczany wróg pi³sudczyków, nie by³ pewny jego przekonañ. W po³owie wrzeœnia 1924 by³ namawiany przez Ra- taja, aby uczyni³ genera³a szefem Sztabu Generalnego. Sikorski uzale¿nia³ sw¹ zgodê od tego, czy bêdzie mia³ gwarancjê lojalnoœci ewentualnego nominata42. Podobnie te¿ 11 grudnia 1924 r. marsza³ek Sejmu notowa³: „Skar¿y³ siê tak¿e Sikorski na nielojalnoœæ gen. Sosnkowskiego, który jeŸdzi obecnie do Sulejów- ka i spiskuje z nim”43. Istotnie, jeszcze w lipcu 1924 r. genera³ by³ w Sulejówku, z tej samej relacji T. Katelbacha wiadomo te¿, ¿e rozmawia³ z Komendantem w 1925 r. Nie uzyska³ od niego ¿adnych konkretnych informacji i wskazówek44. Niemniej jednak fakty spotkañ z Marsza³kiem œwiadcz¹ o dalszym dzia³aniu Sosnkowskiego w celu zmiany istniej¹cego wówczas stanu rzeczy. Dopóki funk- cjonowa³ gabinet Grabskiego, a ministrem Spraw Wojskowych pozostawa³ Sikorski, nie wydawa³o siê to jednak mo¿liwe. W listopadzie 1925 r. kandydat na premiera, Aleksander Skrzyñski, zapro- ponowa³ genera³owi (wówczas ju¿ od 20 kwietnia 1925 r. dowódcy Okrêgu Korpusu w Poznaniu) objêcie teki Spraw Wojskowych w swoim rz¹dzie. Sosn-

41 Sprawozdanie Stenograficzne z 95 posiedzenia Sejmu Rzeczypospolitej z dnia 31 stycznia 1924 r.,³.48. 42 M. Rataj, op. cit., s. 231, 233. 43 Ibidem, s. 261. 44 „Odnios³em wra¿enie, ¿e siê coœ zaczyna psuæ na dobre. Mog³em siê myliæ. Zasta³em bowiem Ko- mendanta w stanie wyj¹tkowego podniecenia i zdenerwowania. W takich chwilach zwyk³ u¿y- waæ soczystych wyra¿eñ. Rzuci³ w pewnej chwili: «Endecy mówi¹ nam – ca³ujcie cudze ty³ki». Obecna przy rozmowie marsza³kowa nie bardzo wiedzia³a, co ma z sob¹ zrobiæ”. (...) „«Jakie ma- cie plany na przysz³oœæ Komendancie?». Ani wtedy, ani potem nie otrzyma³em na to pytanie jas- nej odpowiedzi. Napisa³em do Komendanta list, który zanios³a ¿ona. W czasie rozmowy Komendant zapyta³ ¿onê: «Czy kuzynka zna treœæ listu?» [Jadwiga Sosnkowska z ¯ukowskich by³a dalek¹ krewn¹ Józefa Pi³sudskiego – A. O.]. «Tak, znam» – odpowiedzia³a. I na tym siê skoñ- czy³o“. T. Katelbach, op. cit., s. 36–37, 39.

143 kowski w odpowiedzi z 20 listopada 1925 r. pisa³, ¿e nie móg³by wejœæ do rz¹du, gdy¿ za jedyne mo¿liwe rozwi¹zanie obecnego kryzysu uwa¿a „bezwzglêdnie wielk¹ koalicjê stronnictw sejmowych z g³ównym i w³aœciwym zadaniem uporz¹dkowania finansowej i gospodarczej sytuacji pañstwa“. Dostrzegaj¹c, ¿e kryzys w pañstwie mo¿e byæ definitywnie rozstrzygniêty tylko w wypadku za³atwienia kwestii personalnych i organizacyjnych w armii, konstatowa³: „Nie rozumiem koalicji, któr¹ poszczególne stronnictwa rozpoczynaj¹ od gilotyno- wania niemi³ych sobie politycznie jednostek. Tym bardziej nie rozumiem koali- cji, która pozostawia³aby poza nawiasem armii Marsza³ka Pi³sudskiego, zwy- ciêskiego wodza [...]. Niedojœcie do skutku koalicji z powodu walki przeciw osobie Marsza³ka uwa¿a³bym za fatalne w skutkach pog³êbienie tragicznego b³êdu historii naszej z ostatnich lat kilku, który stanowi wedle mego zdania g³ówn¹ toksynê, zatruwaj¹c¹ polskie ¿ycie polityczne w ogóle oraz ¿ycie moral- ne armii w szczególnoœci. St¹d na czele swego programu stawiam powrót Mar- sza³ka Pi³sudskiego do czynnej pracy w wojsku. Za najw³aœciwsze i najzdrowsze rozwi¹zanie uwa¿am powo³anie go na ministra wojny w gabinecie wielkiej ko- alicji. W wypadku oddania teki komu innemu, jedynym odpowiednim dla Mar- sza³ka stanowiskiem jest stanowisko Szefa Sztabu Generalnego i Przewod- nicz¹cego Œcis³ej Rady Wojennej, zaœ po uchwaleniu przez Sejm odnoœnej ustawy, stanowisko Generalnego Inspektora Armii. Do czasu uchwalenia owej ustawy, by nie pozostawiaæ „vacuum“ w dziedzinie dla obrony pañstwa naj- wa¿niejszej, Rz¹d winien restytuowaæ niezw³ocznie dekret Naczelnika Pañstwa z roku 1921 ustanawiaj¹cy organizacjê Œcis³ej Rady Wojennej“45. Równie¿ w li- œcie do Skrzyñskiego z 21 listopada stwierdza³, ¿e „naturaln¹ konsekwencj¹ wielkiej koalicji wydaje mi siê powo³anie Marsza³ka Pi³sudskiego na stanowi- sko Ministra Wojny“46. W poprzednim piœmie stwierdza³: „uwa¿am za koniecz- ny warunek mego ponownego wejœcia do Rz¹du uprzednie mianowanie Mar- sza³ka Pi³sudskiego na stanowisko Szefa Sztabu Generalnego“47. Pe³nienie funkcji ministra Spraw Wojskowych w sytuacji, w której Komendant pozosta- wa³by poza wojskiem by³oby dla niego niemo¿liwe, gdy¿ „sytuacja podobna mo¿e doprowadziæ do konfliktu, który ze wzglêdu na mój osobisty stosunek do Marsza³ka stworzy³by dla mnie po³o¿enie bez wyjœcia i zgo³a tragiczne“48.

45 1925.11.20, Poznañ. Pismo gen. dyw. K. Sosnkowskiego do premiera A. Skrzyñskiego, [w:] Zamach stanu..., s. 91–92. 46 1925.11.21, Poznañ. Pismo gen. dyw. K. Sosnkowskiego do premiera A. Skrzyñskiego, [w:] Zamach stanu..., s. 93. 47 1925.11.20, Poznañ. Pismo..., s. 92. 48 1925.11.21, Poznañ. Pismo..., s. 93. S³owa te poœrednio przecz¹ cytowanym wy¿ej relacjom, wed³ug których Sosnkowski mia³ byæ niechêtnie nastawiony do powrotu Komendanta do armii i poda³ siê do dymisji ze stanowiska ministra Spraw Wojskowych jedynie ze wzglêdów bud¿etowych.

144 W dalszym ci¹gu widzia³ jako recept¹ na kryzys trawi¹cy pañstwo unormowa- nie pozycji Marsza³ka i wielk¹ koalicjê stronnictw sejmowych. W grudniu Pi³sudski, poprzez ministra Spraw Wojskowych gen. Lucjana ¯eligowskiego, próbowa³ przeprowadziæ nominacjê Sosnkowskiego na stano- wisko szefa Sztabu Generalnego. Ju¿ w listopadzie, rozmawiaj¹c z Wojciechow- skim o obsadzie urzêdu ministra Spraw Wojskowych, na propozycjê Prezyden- ta powierzenia teki genera³owi odpowiedzia³: „mo¿e na szefa sztabu, nigdy na ministra“49. Równie¿ ¯eligowski wspomina³, ¿e proponuj¹c mu objêcie resortu Komendant „jednoczeœnie wysun¹³ kandydaturê genera³a Sosnkowskiego na szefa sztabu. Bezpoœrednio po podpisaniu mojej nominacji, dnia 27 lipca50 wie- czorem, omawialiœmy tê sprawê z genera³em Sosnkowskim. (...) W ci¹gu trzech godzin Marsza³ek usi³owa³ nak³oniæ genera³a Sosnkowskiego do objêcia szefostwa sztabu. Osobiœcie by³em zdania, ¿e nie ma w Polsce cz³owieka bar- dziej odpowiedniego na to stanowisko. Jednak¿e genera³ pragn¹³ wejrzeæ bli¿ej w ¿ycie linji, od której jako minister przez d³u¿szy czas pozostawa³ z dala i nie zgodzi³ siê na tê propozycjê“51. Zbie¿na z tymi s³owami jest relacja ¿ony gene- ra³a, wed³ug której po rozmowie z Pi³sudskim jej m¹¿ przekaza³ do Sulejówka list, t³umacz¹cy powody odmowy przyjêcia propozycji52. List o którym mówi³a Sosnkowska, jest obecnie znany historykom. Genera³ motywuje sw¹ odmowê objêcia funkcji szefa Sztabu Generalnego faktem, ¿e

49 Cyt. za: K. Jaszczuk, op. cit., s. 462. 50 Powinno byæ 27 listopada. 51 Cyt. za: D. Fabisz, Genera³ Lucjan ¯eligowski (1865–1947). Dzia³alnoœæ wojskowa i polityczna, Warsza- wa 2007, s. 193. 52 „W listopadzie 1925 r., gdy przyjechaliœmy na kilka dni do Warszawy i zatrzymaliœmy siê w mie- szkaniu matki mojej na Œniadeckich, Komendant przyjecha³ odwiedziæ mego mê¿a, który z po- wodu przeziêbienia musia³ przele¿eæ kilka dni w ³ó¿ku. By³am obecna przez pewien czas przy tej rozmowie i s³ysza³am jak Komendant mówi do mego mê¿a: «... chcê byœcie, szefie, objêli szefo- stwo sztabu w najbli¿szym czasie». «Komendancie, co w³aœciwie mia³bym za³atwiaæ i nad czym pracowaæ obecnie w sztabie?» – zapyta³ mój m¹¿. Komendant odpowiedzia³, ¿e na razie by³aby to zwyk³a praca sztabowa, a potem wyjaœni³oby siê, jakie maj¹ byæ dalsze plany i zadania“. «To siê oka¿e» – tak siê wyrazi³. Na to mój m¹¿ oœwiadczy³ wyraŸnie, ¿e zgodzi³by siê na to, ale podkreœli³ z naciskiem, ¿e musia³by najpierw wiedzieæ, jakiej akcji siê od niego oczekuje. Komendant jesz- cze nalega³ i w koñcu genera³ odpowiedzia³, ¿e nazajutrz poda mu swoj¹ ostateczn¹ decyzjê. Na drugi dzieñ, po d³ugich rozwa¿aniach napisa³ list, ¿e «w tych warunkach obj¹æ tego stanowiska nie mo¿e». Odda³ ten list i poleci³, abym wrêczy³a go Komendantowi. Widaæ by³o napiête oczeki- wanie na decyzjê mego mê¿a. – Jaka jest treœæ listu – zapyta³ od razu Pi³sudski. – Komendancie, mniej wiêcej orientujê siê, co szef napisa³, ale listu nie czyta³am. Wówczas Komendant otworzy³ list, przeczyta³ i zamyœli³ siê. By³ mocno zasêpiony. – ...no tak! – odpowiedzia³ po d³u¿szej chwili oczekiwania – dalej obstaje przy swoich pogl¹dach, no trudno. Odezwa³am siê wtedy, bo by³am tak zmartwiona, a nawet bardzo zaniepokojona. Nieporozumienia, po tylu latach zgodnej wspó³pracy...? – Komendancie! Czy Komendant nie móg³by jednak jakoœ porozumieæ siê z sze- fem? – Nie, moje dziecko, nie. Bardzo mi ¿al, ¿e nie mogliœmy dogadaæ siê tym razem. Powtórz mu to!“. Zob. J. Sosnkowska, W. T. Kowalski, W krêgu mitów i rzeczywistoœci, Warszawa, b.r., s. 26.

145 wtedy spadnie na niego „praca polityczna“ w sytuacji, w której Pi³sudski do wojska wracaæ nie zamierza. Ponadto nie jest przygotowany technicznie do pra- cy na tym stanowisku53. Koñcz¹c stwierdza³: „zbyteczne jest chyba dodawaæ, ¿e niczego wiêcej nie pragnê jak móc s³u¿yæ pod waszymi rozkazami w warunkach jasnych i okreœlonych“54. Warunki takie jednak nie wystêpowa³y. S³owa te po- twierdzaj¹ poœrednio wniosek, ¿e nie chcia³ staæ na czele wysokiego urzêdu wo- jskowego, gdy¿ spodziewa³ siê, ¿e bêdzie musia³ anga¿owaæ siê w dzia³ania po- zaprawne, eufemistycznie okreœlane mianem „pracy politycznej“. Otwartym pozostaje pytanie, jak dalece przewidywa³ bieg wypadków. Czy zdawaæ móg³ sobie sprawê, ¿e prawdziwym celem Pi³sudskiego jest, jak to za- notowa³ Œwitalski w grudniu 1925 r.: „Nastêpne przesilenie rz¹dowe staraæ siê za³atwiæ bez Sejmu. Dostaæ siê do wojska. Pójœæ, zapewne w roli ministra spraw wojskowych, ostro i brutalnie przeciw Sejmowi. Sejmu nie rozwi¹zywaæ, a ograniczyæ jego zbieranie siê. Siedz¹c w gabinecie przypatrywaæ siê jego cz³onkom dla orientacji, z kim iœæ mo¿na–azkimnie. Przyjœæ do w³adzy ewen- tualnie w jesieni 26 r. Wtedy mo¿na pójœæ na akcjê wyborcz¹”55? Zapewne gene- ra³ dostrzega³ d¹¿enia do wykorzystania wojska w rozwi¹zaniu zaistnia³ej sytu- acji. Fakt, ¿e bardzo emocjonalnie zareagowa³ na wybuch walk zbrojnych, nie przeczy tej tezie, wszak sam Marsza³ek obrotem wydarzeñ 12 maja 1926 r. by³ zaskoczony. Zatem, choæ czêsto znajdowa³ siê poza krajem56, zdawa³ sobie spra- wê przynajmniej z generalnych za³o¿eñ taktyki politycznej swego dawnego zwierzchnika. Potwierdza ten wniosek notatka poczyniona przez niego 7 grudnia 1925 r. w Poznaniu. Mimo ¿e stwierdza³ w niej: „programu Komendanta nie rozu- miem, a raczej po prostu nie znam go. Nie wiem czy wœród przyjació³ Komen-

53 „Choæbym otrzyma³ najsolenniejsze zapewnienie ze strony Skrzyñskiego i ¯eligowskiego, choæ- bym zdoby³ siê sam na najbardziej stanowcze przejawy „si³y charakteru“, by odpychaæ od siebie pracê polityczn¹, jest dla mnie rzecz¹ nieulegaj¹c¹ najmniejszej w¹tpliwoœci, ¿e spadnie na mnie ona nieuchronnie, poniewa¿: a. wy do wojska na razie wracaæ nie zamierzacie, b. ¯eligowski ni- kogo nie zaspokoi i bêdzie systematycznie pomijany przez wszystkich, poczynaj¹c od Rz¹du i Sej- mu, a koñcz¹c na t³umie polityków dzia³aj¹cych na w³asn¹ rêkê ulubionymi u nas metodami szanta¿u moralnego. (...) Wielka praca techniczna wymagana od szefa sztabu i konieczna dla ar- mii stanie siê w tych warunkach iluzj¹ tym bardziej niebezpieczn¹, ¿e pod wzglêdem wojskowym nie mogê siê uwa¿aæ za dostatecznie przygotowane na stanowisko Szefa Sztabu Generalnego“. Zob. 1925.11.28, Warszawa. Pismo gen. dyw. K. Sosnkowskiego do marsza³ka J. Pi³sudskiego, [w:] Zamach stanu..., s. 94. 54 Ibidem, s. 94. 55 K. Œwitalski, op. cit., s. 152. 56 Dnia 24 stycznia 1925 r. premier Grabski na wniosek ministra Spraw Wojskowych mianowa³ Sosnkowskiego przedstawicielem Polski na Konferencjê Ligi Narodów w Sprawie Kontroli Han- dlu Broni¹. Na temat dzia³alnoœci Szefa w Genewie. Zob. K. Popiñski, Genera³ Kazimierz Sosnkowski jako przedstawiciel Polski na forum Ligi Narodów, [w:] Kazimierz Sosnkowski – ¿o³nierz, humanista, m¹¿ stanu. W 120 rocznicê urodzin, T. G³owiñski, J. Kirszak (red.), Wroc³aw 2005, s. 44-49.

146 danta znajdzie siê choæ jeden, któremu Komendant powiedzia³ wiêcej ani¿eli to, co rzuca t³umom”, to jednoczeœnie uzale¿nia³ swój powrót na najwy¿sze sta- nowiska wojskowe od posiadania pewnoœci, „¿e zasada oddzielenia rozgrywki politycznej od wojska jest zachowana w ca³ej pe³ni”. Rozumia³ to jako zale¿- noœæ, „¿e, o ile Komendant idzie po w³adzê polityczn¹, to do wojska nie wraca, powierzaj¹c je tym, którzy daj¹ rêkojmiê, ¿e poprowadz¹ wojsko uczciwie pra- cuj¹c nad jego ulepszeniem bez blagi i reklamy, trzymaj¹c narzêdzie obrony na- rodowej z dala od gry interesów politycznych i osobistych”57. Nie by³o wiêc tak, ¿e niczego nie wiedzia³ i niczego siê nie domyœla³ – dostrzega³ mo¿liwoœæ anga- ¿owania armii przez Pi³sudskiego w spory polityczne. Konstatowa³ ponadto, ¿e mo¿liwe by³o w ostatnim czasie objêcie przez by³ego Naczelnego Wodza teki wojny, co przydaje tonu pow¹tpiewaj¹cego s³owom: „O ile natomiast Komen- dant zgodnie z has³em g³oszonym od lat paru, chce powróciæ do pracy w woj- sku, oznacza to chyba, i¿ nie bierze udzia³u w rozgrywce politycznej. W tym wy- padku uwa¿am, i¿ celem przeprowadzenia podstaw swego planu wojskowego [...] powinien choæby na okres przejœciowy obj¹æ tekê wojny”58. Z analizy ca³ego cytowanego dokumentu wysnuæ mo¿na istotny wniosek, ¿e genera³ wiedzia³, jaka jest taktyka Pi³sudskiego, jakich metod bêdzie on u¿ywa³. Nie rozumia³ jednak jego strategii. Podejrzewa³ Marsza³ka o chêæ wykorzystania armii do spraw politycznych. Nie chcia³ anga¿owaæ siê, mimo ca³ej swej sympatii do nie- go, w takie dzia³ania. Uwa¿a³, ¿e jedynym czynnikiem, mog¹cym uniemo¿liwiæ taki obrót spraw, by³o rych³e za³atwienie sprawy powrotu Komendanta do ar- mii i zbudowanie na tej podstawie kompromisu czo³owych si³ politycznych. Tymczasem wydarzenia zaczê³y nabieraæ tempa. Dnia 7 stycznia 1926 r. Minister Robót Publicznych Jêdrzej Moraczewski interpelowa³ rz¹d, czy ten nie uznaje koniecznoœci powrotu Pi³sudskiego do pracy pañstwowej. Rada Mini- strów przekaza³a tê sprawê swemu Komitetowi Politycznemu. Organ ten 11 stycznia postanowi³, ¿e premier ma zwróciæ siê do Marsza³ka Sejmu z proœb¹ o przyspieszenie prac nad ustaw¹ o organizacji najwy¿szych w³adz wojsko- wych. Komunikat na ten temat zosta³ og³oszony 12 stycznia 1926 r. Nazajutrz Marsza³ek wyda³ oœwiadczenie w prasie, w którym znalaz³ siê charakterystycz- ny fragment: „jestem ju¿ teraz z mnóstwa stron zasypywany pytaniami o mój «zmieniony stosunek» do sprawy ustawy o naczelnych w³adzach wojskowych. Specjalnie przykrymi mi s¹ zapytania wielu moich kolegów z wojska, z którymi spêdzi³em tyle ongiœ czasu we wspólnej s³u¿bie na wojnie”59. Jak zwróci³ uwagê

57 1925.12.07, Poznañ. Uwagi gen. dyw. K. Sosnkowskiego o sytuacji w wojsku i obsadzie wy¿szych stanowisk wojskowych, [w:] Zamach stanu..., s. 97–98. 58 Ibidem, s. 97-98. 59 Cyt. za: K. Jaszczuk, op. cit., s. 463.

147 K. Jaszczuk, odpis tego oœwiadczenia, znajduj¹cy siê w Archiwum Akt No- wych w Warszawie by³ pisany rêk¹ Sosnkowskiego, który wys³a³ je 12 stycznia Moraczewskiemu z polecenia Komendanta60. Musia³o wiêc dojœæ do spotkania miêdzy obu wojskowymi, na którym zapewne dyskutowano kwestiê powrotu „Samotnika z Sulejówka“ do s³u¿by publicznej. Byæ mo¿e efektem tej rozmowy by³o sformu³owanie o przykrych zapytaniach „wielu moich kolegów z wojska”. Nie mo¿na jednak, zdaniem autora, sprawy tej rozstrzygn¹æ jednoznacznie. Przeciwko temu wnioskowi przemawiaæ mo¿e fakt, ¿e, jak notowa³ Zdanowski 19 lutego 1926 r.: „agitacjê za Pi³sudskim, z kim móg³, w Poznaniu prowadzi³ Sosnkowski. Szczególnie naciska³ na Skrzyñskiego, który rozmowê poprowa- dzi³ przy Grabskim”61. Wielce prawdopodobne jest, ¿e Komendant by³ inicjato- rem dzia³alnoœci genera³a, która mog³a wprowadzaæ jeszcze wiêksz¹ dezorien- tacjê wœród polityków a przez to przyczyniæ siê do zakamuflowania jego rzeczywistych planów. Z relacj¹ Zdanowskiego koresponduje nieco wczeœniejszy (z 3 lutego) zapis Œwitalskiego z rozmowy z ministrem pracy i opieki spo³ecznej Bronis³awem Ziemiêckim: „Skrzyñski w rozmowie z Sosnkowskim w dniu 30 lub 31 I mówi³ o zamiarze jakiejœ konferencji Komendanta ze Skrzyñskim, Stanis³awem Grab- skim i Dêbskim. Skrzyñski widzia³ trzy wyjœcia: 1. Przeprowadziæ zmiany w projekcie ustawy o organizacji naczelnych w³adz wojskowych, a tymczasem uregulowaæ sprawê dekretem. 2. Trzymaæ siê dekretu Naczelnego Wodza z 7 stycznia 1921 r. 3. Mianowaæ Komendanta szefem sztabu z agendami gene- ralnego inspektora“62. Nie jest jasne, czy Œwitalski wiedzia³ o rozmowie genera³a z premierem od Ziemiêckiego czy te¿ od samego Sosnkowskiego. Niemniej jednak z powy- ¿szych s³ów wynika, ¿e ten ostatni by³ czynnie zaanga¿owany w sprawê powro- tu Pi³sudskiego do wojska. Zdaj¹c sobie najprawdopodobniej, jak to ju¿ by³o wielokrotnie podkreœlone, sprawê z tego, ¿e Marsza³ek zak³ada mo¿liwoœæ roz- wi¹zañ niekonstytucyjnych, jednoczeœnie liczy³ na to, ¿e jego powrót do armii sk³oni go do przyjêcia taktyki bardziej ewolucyjnej, a przynajmniej opóŸni jego pozaprawne dzia³ania. Osiemnastego kwietnia uda³ siê do premiera W. Grabski, proponuj¹c objê- cie teki Spraw Wojskowych przez Sosnkowskiego. Ten jednak, zdaniem Zdano- wskiego, „te¿ dla siebie uzna³ za wygodne przeczekaæ kryzys i zjawiæ siê dopiero w chwili, gdy Skrzyñski bêdzie przynaglony w znalezieniu nowego rozwi¹za- nia”. Byæ mo¿e liczy³ na to, ¿e dalsza eskalacja konfliktu politycznego doprowa-

60 Ibidem, s. 463. 61 Cyt. za: ibidem, s. 463. 62 K. Œwitalski, op. cit., s. 175.

148 dzi do z³agodzenia postulatów wszystkich stron i umo¿liwi dojœcie do kompro- misu. Nie chcia³ wchodziæ w sk³ad zrekonstruowanego rz¹du Skrzyñskiego prawdopodobnie dlatego, ¿e obawia³ siê zra¿enie do siebie Sulejówka, uwa- ¿aj¹c, ¿e gdy premier bêdzie musia³ szukaæ „nowego rozwi¹zania”, on stanie siê poœrednikiem umo¿liwiaj¹cym zawarcie kompromisu z Komendantem. Rataj 14 kwietnie notowa³: „D³uga rozmowa z Sosnkowskim – czy w razie za³amania siê rz¹du móg³by byæ brany w rachubê? K³adzie nacisk na za³atwienie sprawy Pi³sudskiego, do którego zreszt¹ odnosi siê krytycznie, i na koniecznoœæ uzyska- nia szerokich pe³nomocnictw dla rz¹du”63. Koresponduje z tym zapis Zdano- wskiego z 21 kwietnia: „liczy on, co mi siê wydaje nieprawdopodobnym, na stworzenie rz¹du w porozumieniu Skrzyñskiego i prawicy narodowej, mo¿e je- szcze jakichœ konserwatywnych elementów z Pi³sudskim”64. Zamach majowy zaskoczy³ genera³a65. Nie wchodzi w zakres niniejszych rozwa¿añ kwestia czynników, które sprawi³y, ¿e Sosnkowski znalaz³ siê 12 maja 1926 r. w Warszawie, a dzieñ póŸniej w Poznaniu, gdzie zdecydowa³ siê na pod- jêcie próby samobójczej. Nie mo¿na jednak pomin¹æ samej genezy tego kroku. Odrzucaj¹c jako ma³o wiarygodne tezy o pozorowaniu samobójstwa66, stwier- dziæ nale¿y, ¿e zachowanie genera³a mog³o wynikaæ albo z tragicznego wewnê- trznego rozdarcia miêdzy lojalnoœci¹ wobec Wodza – Pi³sudskiego a wiernoœci¹ prawu i w³asnym ideom67, albo, co wcale nie musi wykluczaæ pierwszej opcji, chêci¹ wstrz¹œniêcia sumieniami Polaków. Jaka by³a prawda, wiedzia³ zapew- ne tylko sam Sosnkowski. Nie uda³o siê odnaleŸæ hipotetycznego tekstu jego autorstwa, w którym wyjaœnia³by motywy swej decyzji z maja 1926 r.

63 M. Rataj, op. cit. s. 355. 64 Cyt. za: K. Jaszczuk, op. cit., s. 464. 65 O tym, ¿e do wyst¹pienia zbrojnego pi³sudczyków nie dojdzie, zapewniali Sosnkowskiego Bo- gus³aw Miedziñski i Wojciech Stpiczyñski, prawdopodobnie w celu zdezorientowania go i na skutek tego poró¿nienia z Pi³sudskim. Zob. W. Babiñski, op. cit., s. 120–121; T. Katelbach, op. cit., s. 39; J. Sosnkowska, W. T. Kowalski, op. cit., s. 26. Inaczej twierdzi³ sam B. Miedziñski – B. Mie- dziñski, Sprostowanie spoza grobu, „Zeszyty Historyczne“ 1972, z. 22, s. 141. 66 Strza³ nast¹pi³ z pistoletu Colt 9 mm, najciê¿szej dostêpnej wówczas krótkiej broni rêcznej. Gene- ra³ strzela³ w pierœ, bêd¹c leworêcznym, naturalnie skierowa³ lufê w praw¹ stronê. Zdaniem spe- cjalisty, który bada³ genera³a bezpoœrednio po przewiezieniu go do szpitala: „Ze wzglêdu na charakter rany, kierunek przestrza³u, stan psychiczny chorego, nie mam najmniejszej w¹tpliwo- œci, ¿e w danym wypadku rozchodzi³o siê o zamach samobójczy. Stan gen. Sosnkowskiego pozo- staje nadal bardzo ciê¿ki. Z powodu skutków postrza³u, zagra¿aj¹cych ¿yciu, 2 razy punkcja op³ucnej, celem czêœciowego usuniêcia krwi i powietrza, by³a konieczn¹. Obecnie istnieje jeszcze niebezpieczeñstwo zaka¿enia op³ucnej i p³uc. Wlot postrza³u mniej wiêcej w po³owie przedniej powierzchni klatki piersiowej prawej strony, wylot na przeciwleg³ej stronie cokolwiek ni¿ej i wiê- cej ku œrodkowej linii”. Zob. Protokó³ z przes³uchania prof. A. Jurasza z 23 V 1926, [w:] S. Babiñski, op. cit., s. 328. 67 Do takiego wniosku zdaje siê przychylaæ K. Jaszczuk – ten¿e, op. cit., s. 467.

149 i wczeœniejsze wydarzenia zwi¹zane z jego konfliktem z Pi³sudskim68. Nie ma Ÿróde³, które pozwoli³yby na udzielenie jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, co sk³oni³o genera³a do samobójczego strza³u69. Racjê móg³ mieæ jednak S. Babiñ- ski, pisz¹c: „W tym tragicznym momencie, wstrz¹œniêty do granic ludzkiej wy- trzyma³oœci faktem bratobójczej walki Polaków, nie myœla³ ani o praworz¹d- noœci, ani o Pi³sudskim. Myœla³ tylko o Polsce i szuka³ sposobu, aby zamieszki w Warszawie nie przeobrazi³y siê w wojnê domow¹. Sk³adaj¹c ofiarê w³asnego ¿ycia, chcia³ wstrz¹sn¹æ sumieniem Polaków i powstrzymaæ ich tym od dalsze- go rozlewu krwi, który móg³ kosztowaæ Polskê utratê niepodleg³oœci. Na tak¹ bowiem okazjê, wojny domowej w Polsce, czeka³a Armia Czerwona, by zreali- zowaæ swoje zamiary z 1920-go roku“70. Zamach majowy by³ po czêœci skutkiem niepowodzenia Sosnkowskiego w dziele budowy konsolidacji polskich si³ politycznych. W latach 1918–1926 czyni³ wiele, aby zapobiec obrotowi spraw, jaki mia³ miejsce w maju 1926 r. Jako cz³owiek o sta³ych przekonaniach, idealista i realista zarazem nie by³ w stanie sk³oniæ czo³owych aktorów polskiej sceny politycznej do kompromisu, mog¹cego doprowadziæ do ich zgody i wspó³dzia³ania w kluczowych dla pañstwa sprawach. Wierny idei apolitycznoœci wojska, uwa¿a³ armiê za p³aszczyznê, na której mog³oby dojœæ do zbudowania trwa³ej wspó³pracy g³ównych postaci ¿y- cia publicznego. Za kluczowy czynnik uwa¿a³, po 1923 r., unormowanie pozycji Józefa Pi³sudskiego. Ich pogl¹dy jednak ju¿ wówczas rozchodzi³y siê. Komen- dant uwa¿a³, ¿e wieloletni kryzys parlamentaryzmu nale¿y rozwi¹zaæ drog¹ ra- dykaln¹, a nie ewolucyjn¹. K³óci³o siê to z pogl¹dami genera³a. Domyœla³ siê on celów dzia³alnoœci Marsza³ka, ale nie wystêpowa³ otwarcie przeciwko niemu. Przeczy³oby to bowiem jego przekonaniom, wed³ug których trwa³e mog³o byæ

68 Wed³ug W. Babiñskiego (W. Babiñski, op. cit., s. 120–121), „obiecywa³ nieraz, ze zostawi w osob- nej kopercie swoje na ten temat uwagi. Jednak uwag tych nie spisa³, najwidoczniej odk³ada³ ten bolesny temat do ostatnich dni swego ¿ycia“. W liœcie do Józefa Mateckiego z 20 grudnia 1965 r. genera³ pisa³: „Zawsze uwa¿a³em i nadal uwa¿am, ¿e mój dramat z dnia 13 maja 1926 stanowi sprawê dotycz¹c¹ jedynie Pi³sudskiego i mnie a wszelkie próby jej publicznego komentowania zakrawaj¹ na «wdzierania siê z butami do mej duszy». Nale¿y poza tym podkreœliæ, ¿e trudno jest spisaæ historycznie œcis³e dzieje dramatu bez wdawania siê z mojej strony w t³o i ocenê «wypad- ków majowych», bez ujawniania poprzedzaj¹cych te wypadki taræ pomiêdzy mn¹ i Marsza³kiem Pi³sudskim (jedynych w moim ¿yciu), wreszcie bez anga¿owania pewnych osób przy omawianiu pobudek i motywów mego nieuniknionego kroku (podkr. K. Sosnkowskiego) (...). Z punktu wi- dzenia historii jest chyba jasne, ¿e prawdziwe motywy mego kroku s¹ tle okolicznoœci i towa- rzysz¹cych jedynie ja sam podaæ by³bym w stanie”. Cyt. za: S. Babiñski, op. cit.,s.71. 69 Mia³ rzekomo powiedzieæ swej ¿onie w szpitalu bezpoœrednio po strzale: „czy rozumiesz? Polacy zabijaj¹ siê nawzajem. Polacy siê bij¹”. Zob. J. Sosnkowska, W. T. Kowalski, op. cit., s. 28. Sprawy nie rozstrzyga M. Pestkowska – M. Pestkowska, Kazimierz Sosnkowski, Wroc³aw 1995, s. 67. 70 S. Babiñski, W stulecie urodzin Kazimierza Sosnkowskiego, [w:] Genera³ Kazimierz Sosnkowski. W stulecie urodzin, Londyn 1986, s. 24–25. Zob. te¿ podobn¹ opiniê: idem, Kazimierz Sosnkowski – myœl, praca, walka..., s. 72. Z pogl¹dami S. Babiñskiego zgadza siê te¿ J. Kirszak, idem, Kazimierz Sosnkowski, Rys biograficzny, [w:] K. Sosnkowski, Wybór pism..., s. XLVIII.

150 jedynie to, co zosta³o wypracowane wspólnie w imiê nadrzêdnych celów. Stabil- noœæ pañstwu przynieœæ mog³y jedynie rozwi¹zania akceptowane (przynaj- mniej w g³ównych za³o¿eniach) przez czo³owych polityków. Jak pisa³ rok po œmierci genera³a T. Katelbach: „polskiej sk³onnoœci do gloryfikowania jedno- stki przeciwstawia³ zawsze kult zwyk³ego, codziennego obowi¹zku, jak najbar- dziej zwi¹zany z istot¹ prawdziwej demokracji. [...] Wielu nie mieœci³o siê w g³owie, ¿e takie pogl¹dy g³osi najbli¿szy wspó³pracownik Józefa Pi³sudskie- go, któremu nigdy nie zaprzecza³ prawa personifikowania narodowej racji sta- nu. [...] Sam nie zalicza³ siê w swej skromnoœci do postaci wyj¹tkowych. Trze- Ÿwo ocenia³ w³aœciwoœci swego charakteru, bo z bliska przez tyle lat patrzy³ na swego Komendanta... Wspominaj¹c go, powiedzia³ mi kiedyœ: «Komendant by³ wiecznie gorej¹cym p³omieniem mi³oœci i pracy dla Polski. Przez ca³e ¿ycie by³ zakonnikiem sprawy. Poza zagadnieniemi polityczno-wojskowymi pasjono- wa³a go g³ównie poezja. Ja takim nie by³em i nie jestem. Ja tak bym ¿yæ nie po- trafi³». S³owa te wyjaœniaj¹, dlaczego nie móg³ byæ kopi¹ Pi³sudskiego. Po pro- stu by³ od niego najzupe³niej inny. Wielostronny w swych zainteresowaniach, ch³onny i wra¿liwy, by³ zaprzeczeniem typu fanatycznego. A tylko fanatycy wielkich idei lub – gorzej – w³asnych ambicji, maj¹ kwalifikacje na wodzów czy dyktatorów. Tych cech Kazimierz Sosnkowski nie posiada³. Znaj¹c te¿ sw¹ na- turê, nigdy na swym czole nie widzia³ korony wodza, któr¹ tylu chcia³u mu w³o¿yæ“71. W istocie – pi³sudczyk Sosnkowski daleki by³ od metod dzia³ania ty- powych dla wielu ludzi zafascynowanych postaci¹ Komendanta. To przes¹dzi³o o jego politycznej pora¿ce w 1926 r.

The concept of consolidating the Polish political power in Gen. Kazimierz Sosnkowski’s activities in the years 1918–1926 (Summary)

One of the most important features of Kazimierz Sosnkowki’s activities in the years 1918–1926 was his pursuit of a compromise between the leading Polish politi- cal powers aimed at stabilising the situation in public life. On the threshold of Inde- pendence the General was acting to reach a compromise on the key national issues between Józef Pi³sudski and Roman Dmowski. In concert with the Chief of State he contacted the Head of the National Camp, but although those negotiations did not prove successful, he continued his endeavours. As a member of the Government, in spite of sharing the same views as Commander Pi³sudski, he tried not to involve the Military Department, which he led, in political disputes. He considered the army as

71 T. Katelbach, Kazimierz Sosnkowski ma³o znany, „Wiadomoœci“, R. XXV, nr 41 (1280), 11 paŸdzier- nika 1970, s. 3.

151 an area in which leading Polish politicians could cooperate while remaining impar- tial and guided by the interests of the nation. He demonstrated his convictions about the need to keep the army politically neutral during the Summer of 1922. Be- ing afraid of the pressure on his department from Marshal Pi³sudski, he was reluc- tant to agree to Pi³sudski’s invitation to take a portfolio in the planned right-wing Government of Wojciech Korfanty. After the Commander’s withdrawal from politi- cal life, Sosnkowski aimed to bring him back into the national affairs, considering solving this problem as a factor that would greatly contribute to compromise and, as a result, facilitate the consolidation of Polish political power in the face of the key problems the country had been going through. In December 1923, when the Gov- ernment of W³adys³aw Grabski was created, he would take a ministerial post but only on the condition that Marshal Pi³sudski’s demands on the organisation of the army were met. Although the President and the Prime Minister initially agreed to those demands, he introduced new terms on which Grabski and Wojciechowski could not agree. In spite of the unresolved issue with Pi³sudski, Sosnkowski was still a member of the Government in the first period of Fiscal Reform. This had caused a conflict between him and the Commander. After his resignation, he con- tinued to undertake action to make a compromise with the representatives of the executive powers. In November 1925, he decided to enter the Government of Alek- sander Skrzyñski dependent on the implementation of this project. The , which was a bloody solution to Polish political conflicts, was the reason behind the General’s suicide attempt, which might have been connected with the will to shake the conscience of fighting Poles and encourage them to a national reconciliation. WOKÓ£ KONCEPCJI PRZEJÊCIA BY£YCH KOLONII NIEMIECKICH W MYŒLI POLITYCZNEJ LIGI MORSKIEJ I KOLONIALNEJ W LATACH 1928–1932

PAWE£ FIKTUS*

Z chwil¹ zakoñczenia dzia³añ I wojny œwiatowej oraz ustanowieniu no- wego miêdzynarodowego porz¹dku polityczno-prawnego bardzo powa¿ne zmiany zasz³y nie tylko na Starym Kontynencie, ale równie¿ w œwiecie po- siad³oœci kolonialnych. Mimo ¿e na ich terenach nie toczy³y siê dzia³ania wo- jenne, jednak¿e, w przypadku kolonii Rzeszy Niemieckiej, jak i Cesarstwa Otomañskiego, zosta³y objête postanowieniami ustalonymi w podparyskim Wersalu. W myœl art. 119 tzw. Traktatu Wersalskiego1 Niemcy zrzeka³y siê swych posiad³oœci kolonialnych2 na rzecz Mocarstw Sprzymierzonych. Ponadto zgodnie z zapisami art. 22 Statutu Ligi Narodów3 mandatami kolonialnymi zo-

* Pawe³ Fiktus – prawnik, doktorant w Katedrze Doktryn Politycznych i Prawnych na Wydziale Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wroc³awskiego. 1 Traktat pokoju miêdzy mocarstwami sprzymierzonemi i skojarzonemi i Niemcami, podpisany w Wersalu dnia 28 czerwca 1919 r. (Dz.U. z 1920 r. nr 35, poz. 200). 2 Niemcy, w stosunku do Wielkiej Brytanii, Francji czy Hiszpanii, bardzo póŸno rozpoczê³y prowa- dziæ sw¹ politykê kolonialn¹. Jednak¿e stworzone przez nich imperium kolonialne obejmowa³o posiad³oœci na terenie Afryki: Niemiecka Afryka Wschodnia (Tanganika, Rwanda, Burundii), Niemiecka Afryka Po³udniowo-Zachodnia (Namibia), Su³tanat Witu, Togoland, Kamerun Nie- miecki, Neukamerun; posiad³oœci na terenie Azji: Qingado, przyl¹dek Jiaozhou oraz posiad³oœci na terenie Oceanii: Samoa Niemieckie, Nowa Gwinea Niemiecka, Ziemia Cesarza Wilhelma, Archipelag Bismarcka, Bougainville, Niemieckie Wyspy Salomona, Mariany, Wyspy Marshalla, Palau, Karoliny oraz Nauru. Na temat kolonializmu niemieckiego zob. M. Czapliñski Niemiecka polityka kolonialna, Poznañ; tego¿, Biurokracja niemieckiego imperium kolonialnego: charakterystyka urzêdników kolonialnych Wroc³aw 1985; A. Czubiñski Stanowisko socjaldemokracji niemieckiej wobec polityki kolonialnej II Rzeszy w latach 1876–1914, Poznañ 1966. 3 Statut Ligi Narodów (t³um. dr J. Polak), Warszawa 1919, s. 15.

153 sta³y objête by³e kolonie oraz terytoria, które w nastêpstwie wojny przesta³y podlegaæ zwierzchnictwu pañstw nimi zarz¹dzaj¹cymi, a by³y zaludnione przez narody niezdolne do samodzielnej egzystencji. Z kolei mandatariuszami (pañ- stwami zarz¹dzaj¹cymi) mia³y byæ „narody postêpowe”, „(…) które ze wzglêdu na œrodki swe, doœwiadczenie i po³o¿enie geograficzne, mog¹ najpe³niej przyj¹æ na siebie odpowiedzialnoœæ w tej mierze (…)”4. Jednak¿e, co istotne, podzia³ kolonialnej schedy Rzeszy Niemieckiej, który przybra³ formê przekszta³cenia siê tych¿e terenów w mandaty kolonialne, wywo³a³ wœród g³ównych propaga- torów polskich aspiracji kolonialnych – czyli œrodowisko Zwi¹zku Pionierów Kolonialnych5 (dalej ZPK) oraz Ligii Morskiej i Rzecznej (dalej LMiRz – przemia-

4 Ibidem. Statut Ligi Narodów zak³ada³, ¿e w³aœciwoœci poszczególnych terenów mandatowych mog¹ byæ ró¿ne, w zale¿noœci od rozwoju narodu, po³o¿enia geograficznego warunków ekonomi- cznych etc. Warto przy tym dodaæ, ¿e Statut dokonywa³ rozró¿nienia mandatów, co w nastêp- stwie zosta³o w doktrynie prawa miêdzynarodowego okreœlone jako mandaty A, B i C. Mandatami, które zwyk³o okreœlaæ siê terminem mandatów A, by³y terytoria by³ego Imperium Osmañskiego, których ¿yj¹ce na nich narody osi¹gnê³y stopieñ rozwoju na tyle du¿y, ¿e mo¿na by³o okreœliæ je terminem „narodów samodzielnych”. Wówczas mia³y wykonywaæ jedynie wska- zówki administracyjne mandatariuszy do momentu, kiedy to bêd¹ mog³y samodzielnie egzysto- waæ w spo³ecznoœci miêdzynarodowej. Z kolei w przypadku mandatów okreœlanych jako mandaty B (zlokalizowanych najczêœciej w tzw. Afryce Centralnej) do zadañ mandatariusza na- le¿a³aby kwestia zorganizowania administracji, przy porêczeniu zachowania wolnoœci sumienia i wyznania. Co istotne, Statut wymienia³ równie¿ zadania jakie zosta³y na³o¿one na mandatariu- sza, a nale¿a³y do nich: utrzymanie porz¹dku publicznego oraz moralnoœci, prowadzenie polityki zabraniaj¹cej budowania twierdz, punktów oparcia dla floty wojennej oraz armii, nauki sztuki wojennej dla tubylców, handlu napojami mocnymi oraz niewolnikami. Ponadto mandatariusz by³ zobligowany do stworzenia policji, obrony terytorium oraz, na gruncie przemys³u i handlu miêdzynarodowego, zapewnienia jednakowych warunków dla pozosta³ych cz³onków Ligii Naro- dów. Statut przewidywa³ jeszcze tereny mandatowe (po³o¿one w Afryce Po³udniowo-Zachodniej oraz na wyspach Oceanu Spokojnego), okreœlone póŸniej w doktrynie jako mandaty C, które z uwagi na niewielkie zaludnienie lub te¿ du¿¹ odleg³oœæ od oœrodków cywilizacyjnych mog¹ byæ za¿¹dane przez mandatariusza jako ,,integralna czêœæ jego terytorium”. Ponadto ka¿dy mandata- riusz by³ zobowi¹zany przedk³adaæ roczne sprawozdania specjalnej Komisji. Zob. Ibidem, s. 15–17. 5 Zwi¹zek Pionierów Kolonialnych powsta³ w dniu 6 lutego 1928 r. w siedzibie Ministerstwa Prze- mys³u i Handlu. Zebranie organizacyjne prowadzi³ dzia³acz polonijny – Kazimierz Go³uchowski. Pierwotnie na spotkanie zosta³o zaproszonych ok. 60 goœci, z czego przyby³o 34, a pozosta³ych 15 przes³a³o odpowiedŸ pisemn¹, w której wyrazili swe poparcie dla nowo powsta³ej organizacji. Podczas inauguracyjnego przemówienia Go³uchowski narysowa³ cel Zwi¹zku, którym mia³o byæ d¹¿enie do Polski mocarstwowej. Ów cel mia³by zostaæ zrealizowany przez rozwi¹zanie ekspansji zamorskiej oraz zapewnienie polskiemu spo³eczeñstwu bogatych terenów. Jako przyk³ad wska- za³ politykê Niemiec i W³och, które d¹¿¹ do zdobycia terenów dla ekspansji ludnoœciowej. Istotne jest to, ¿e ekspansja zosta³a potraktowana jako „prawo do ¿ycia i rozwoju”. W pocz¹tkowym pro- gramie Kazimierz Go³uchowski nakreœli³ kilka zasadniczych punktów, jakie bêd¹ realizowane przez Zwi¹zek, tj. propaganda wœród spo³eczeñstwa, skupienie elementu polskiego (zw³aszcza na terenie Parany), wyszkolenie urzêdników do pracy wœród polskich osadników oraz „opanowanie terenu do samoistnej kolonizacji”. Podczas pierwszego zjazdu postanowiono, ¿e Zwi¹zek bêdzie dzia³a³ w ramach Ligi Morskiej i Rzecznej jako autonomiczna jednostka, jednak¿e podporz¹dko- wana statutowi Ligii. W tym samym dniu zosta³a zawarta równie¿ ugoda pomiêdzy Zwi¹zkiem (reprezentowanym przez Kazimierza Go³uchowskiego oraz Henryka Tetzlaffa) a Lig¹ (reprezen- towana przez dyr. Adama Uziemb³o). Wedle jej postanowieñ na ³amach miesiêcznika „Morze”

154 nowanej w 1930 r. na Ligê Morsk¹ i Kolonialn¹6, okreœlon¹ w tekœcie skrótem LMiK) dyskurs w którym sugerowano mo¿liwoœæ przejêcia by³ej niemieckiej kolonii lub sprawowania nadzoru nad mandatem kolonialnym. Propagowanie hase³ o przejêciu przez Polskê by³ych terenów kolonialnych nale¿¹cych do Niemiec, nie stanowi³o novum w polskiej propagandzie kolonial- nej. Zwracam przy tym uwagê na wyst¹pienie pos³a Tomasza D¹bala7 w dniu 14

nowopowsta³y Zwi¹zek mia³ mieæ w³asn¹ rubrykê. W ramach Zwi¹zku utworzono cztery podse- kcje: organizacyjn¹, propagandow¹, parañsk¹ oraz badañ i studiów nad terenami. Pierwszym prezesem Zwi¹zku Pjonierów Kolonialnych zosta³ Kazimierz Go³uchowski, wiceprezesem – Lud- wik Kulczycki, sekretarzem – Andrzej Ziemiêcki, zastêpc¹ sekretarza – Jan Rozwadowski, skarb- nikiem – dr Józef Zaleski, redaktorem – dr Mieczys³aw Jaros³awski, a na czele sekcji parañskiej sta³ Mieczys³aw Anusz. Na ten temat zob. Zwi¹zek Pjonierów Kolonialnych. Nowa sekcja Ligi Morskiej i Rzecznej, „Morze” 1928, nr 3, s. 30. 6 Pocz¹tki Ligi Morskiej i Kolonialnej siêgaj¹ roku 1918, kiedy to powsta³o Stowarzyszenie na Polu Rozwoju ¯eglugi ,,Bandera Polska”, przemianowane w roku 1924 na Ligê ¯eglugi Polskiej. Na skutek napiêtej sytuacji politycznej, jaka mia³a miejsce pomiêdzy Polsk¹ a Wolnym Miastem Gdañskiem, uznano, ¿e zaanga¿owanie siê w ten konflikt Ligi znacznie wykracza poza jej dzia³al- noœæ statutow¹ i postanowiono o powo³aniu nowej organizacji – Ligi Morskiej i Rzecznej. Jej sta- tut zosta³ zatwierdzony w dniu 19 sierpnia 1924 r. Liga Morska i Kolonialna (dalej LMiK) – powo³ana na zjeŸdzie Ligi Morskiej i Rzecznej w dniach 25–27 paŸdziernika 1930 roku, by³a jedn¹ z najwiêkszych oraz najwa¿niejszych organizacji spo³ecznych w okresie II RP. Zgodnie ze statu- tem LMiK by³a to : (…) organizacja bezpartyjna, w której grupuj¹ siê Polacy bez wzglêdu na prze- konania polityczne, zawody, zajmowane stanowiska spo³eczne i miejsce zamieszkania w kraju i poza granicami Polski (…)”. W programie LMiK istotne by³y nastêpuj¹ce punkty: wykorzysta- nie pasa morskiego otrzymanego przez Polskê, zwi¹zanie ca³ego obszaru pañstwa z Ba³tykiem poprzez uregulowanie i rozbudowê dróg wodnych, zdobycie terenów zamorskich dla polskiej emigracji oraz nawi¹zanie z ni¹ stosownych stosunków gospodarczych. Realizacja powy¿szych punktów mia³a na celu „(…) odbudowê inicjatywy spo³ecznej i skutecznej propagandy do wiel- kiego rozwoju mocarstwowego Polski (…)”.Ponadto LMiK w latach trzydziestych podejmowa³a próby rozwoju polskiego osadnictwa na terenach zamorskich lub te¿ zdobycia nowych obszarów, np.: Madagaskaru, brazylijskiej Parany lub Liberii. Najwa¿niejszymi dzia³aczami LMiK byli Kazi- mierz Go³uchowski, Wiktor Rosiñski, Hubert Sukiennicki, gen. Gustaw Orlicz-Dreszer, gen. Ka- zimierz Sosnkowski czy gen. Stanis³aw Kwaœniewski. Zob. T., Bia³a Liga Morska i Kolonialna 1930–1939, Gdañsk 1983. 7 Tomasz D¹bal, ur. 29 grudnia 1890, zm. 4 grudnia 1938 r. Urodzi³ siê miejscowoœci Sobów ko³o Tarnobrzegu. Jako student prawa oraz medycyny by³ zwi¹zany z ruchem ludowym, a œciœlej z Polskim Stronnictwem Ludowym. Walczy³ w Legionach Polskich. W 1919 r. zosta³ pos³em na Sejm Ustawodawczy. W trakcie prac sejmowych da³ siê poznaæ jako radykalny polityk. Jego bli- skim wspó³pracownikiem w tym okresie by³ ks. Eugeniusz Okoñ – znany z antyukraiñskich oraz semickich wyst¹pieñ. Podczas prac Sejmu Ustawodawczego stworzy³ Ch³opskie Stronnictwo Ra- dykalne. W 1920 roku wst¹pi³ do Komunistycznej Partii Polski i powo³a³ w Sejmie Ustawodaw- czym Frakcjê Sejmow¹ Pos³ów Komunistycznych. W 1921 roku zosta³ oskar¿ony o próbê obalenia ustroju pañstwowego i wydalony do Zwi¹zku Socjalistycznych Republik Radzieckich. Zorganizowa³ na terenie Bia³oruskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej Miêdzynarodówkê Ch³opsk¹, w której pe³ni³ funkcjê sekretarza generalnego. Po utworzeniu w 1925 roku na terenie Ukraiñskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej w obwodzie wo³yñskim Polskiego Rejonu Na- rodowego im. Juliana Marchlewskiego rozpocz¹³ dzia³alnoœæ edukacyjn¹ i oœwiatow¹. W trakcie tzw. „czystek stalinowskich” w 1937 r. zosta³ aresztowany i rozstrzelany w Moskwie.

155 marca 1919 r., podczas posiedzenia Sejmu Ustawodawczego8. Jednak¿e dzia³acze LMiK nie nawi¹zywali do tego wyst¹pienia i tworzyli propozycjê w³asnych rozwi¹zañ9. Has³a dotycz¹ce przejêcia jednej z kolonii niemieckich, jak wskazano powy¿ej, by³y lansowane wraz z has³ami przejêcia jednego z mandatów kolonialnych, jednak¿e zasadnicza ró¿nica wi¹za³a siê z konsek- wencjami nabycia czy to terenu mandatowego, czy te¿ przejêcia jednej z by³ych kolonii niemieckich. Przejêcie mandatu kolonialnego wi¹za³oby siê wówczas z sytuacj¹, kiedy to Polska wst¹pi³aby w miejsce któregoœ z mandatariuszy, na- tomiast przejêcie jednego z by³ych niemieckich terenów kolonialnych dopro- wadzi³oby do sytuacji analogicznie wystêpuj¹cej w przypadku kolonii na- le¿¹cych do Wielkiej Brytanii czy Francji, gdzie kolonia by³a traktowana nie jako teren bêd¹cy pod administracj¹ mandatariusza, ale jako posiad³oœæ pañ- stwa, znajduj¹ca siê poza jego granicami i bezpoœrednio mu podlegaj¹ca10. Ponadto na prze³omie lat 20. oraz 30. w Europie by³a rozpowszechniania infor- macja o rzekomym podziale przez Ligê Narodów w roku 1931 terenów bêd¹cych niegdyœ koloniami niemieckimi11. Ponadto zwracam przy tym uwagê, ¿e ów dualizm wystêpowa³ w oficjal- nych dokumentach LMiRz (a potem LMiK). Tytu³em przyk³adu wska¿ê na sprawozdanie Jana Rozwadowskiego12 ze Zjazdu Delegatów Ligii Morskiej

8 Druk Sejmu Ustawodawczego nr 195 z dnia 14 marca 1919 r. podpisany przez pos³ów Tomasza D¹bala oraz Józefa Bochenka, Franciszka Krempe, Jakuba Madeja, Wojciecha Marchuta, Józefa Matusza, Tadeusza Seiba, Jana Stapiñskiego, Jana Sudo³a i Franciszka Wójcika (przedstawiciele PSL Lewicy), Jadwigê Dziubiñsk¹, Franciszka Górnego, Walentego Karlikoskiego, Stanis³awa Kielaka, Juliana Makucha, Jana Margola, Jana Tabora i Feliksa Winiarczyka (przedstawiciele PSL Wyzwolenie), Tomasza Wróbla (pos³a PSL „Piast”), Stanis³awa Nowickiego (pos³a NZR), Wojciecha Ulewicza (pos³a Polskiego Zjednoczenia Ludowego) i Szczepana Piechotê (Narodowe Zjednoczenie Ludowe). 9 Zapewne dlatego, ¿e Tomasz D¹bal w nied³ugim okresie po swym wyst¹pieniu zwi¹za³ siê z ru- chem komunistycznym oraz wyjecha³ do Zwi¹zku Radzieckiego. Na ten temat zob. H. Cimek, To- masz D¹bal, Rzeszów 1993; Z. Zaporowski, Miêdzy Sejmem a wiecem. Dzia³alnoœæ Komunistycznej Frakcji Poselskiej w latach 1921–1935, Lublin 1995; P. Fiktus, Ugrupowania komunistyczne w procesie legislacyjnym Sejmu Ustawodawczego 1918–1922, materia³ z konferencji Instytutu Pamiêci Narodo- wej – Oddzia³ w Rzeszowie: ,,Komuniœci, kryptokomuniœci, sowieccy poputczycy w II RP. Ludzie, struktury, dzia³alnoœæ”, Rzeszów, dnia 30 listopada – 2 grudnia 2011 r. (w druku). 10 W tym punkcie sygnalizujê, ¿e stosunek Ligii Morskiej i Kolonialnej wobec mandatów kolonial- nych – traktowanych jako potencjalne polskie treny kolonialne – zostanie opracowany w innej publikacji, jaka uka¿e siê na ³amach periodyku Imponderabilia. Biuletyn Pi³sudczykowski. 11 W publicystyce Ligii Morskiej i Rzecznej, a nastêpnie Ligii Morskiej i Kolonialnej, trudno jest siê doszukaæ siê, sk¹d owa informacja siê wziê³a i jakie by³y jej Ÿród³a. OdpowiedŸ na to pytanie mo¿- na znaleŸæ w opracowaniu autorstwa S. Sierpowskiego Stosunki polsko-w³oskie w latach 1918–1940, Warszawa 1940, s. 275, który wskaza³, ¿e owe postulaty reorganizacji systemu mandatowego po- chodz¹ z w³oskiej prasy. 12 Jan Rozwadowski, ur. 24 grudnia 1892 r. w Lubartowie. Wspó³twórca Zwi¹zku Pionierów Kolo- nialnych. W latach 1929–1930 Sekretarz Generalny LMiK. Autor publikacji z zakresu kolonializ- mu oraz polityki emigracyjnej oraz opracowania Emigracja polska we Francji. Europejski ruch wychodŸczy (Lille 1927).

156 i Rzecznej, który odby³ siê w dniach 21 i 22 wrzeœnia 1929 roku w Poznaniu13. Kwestia kolonialna zosta³a okreœlona w przyjêtej wówczas uchwale w trzech punktach: ,,1. Rzeczpospolita Polska posiada bezsporny tytu³ prawny do uzy- skania przynajmniej jednej z b. kolonij niemieckich, uzasadniony sam¹ przy- nale¿noœci¹ dzisiejszych Ziem Zachodnich Rzeczypospolitej do b. cesarstwa niemieckiego, oraz œwiadczeniami podatkowymi i s³u¿b¹ w b. wojskach kolon- jalnych niemieckich, które to œwiadczenia Polacy z Poznañskiego, Pomorza i Œl¹ska ponosili przy tworzeniu b. dominjum kolonialnego niemieckiego; 2. Zwróciæ siê do Rz¹du Rzeczypospolitej o natychmiastowe podjêcie oficjal- nych kroków na terenie miêdzynarodowym, celem przyznania Polsce przy re- wizji mandatów kolonjalnych w roku 1931 – s³usznie siê nam nale¿¹cej czêœci by³ych kolonij niemieckich. Wyst¹pienie to jest nale¿ycie umotywowane mate- rja³em popartym przez rezolucje, które podpisa³o oko³o stu tysiêcy osób; 3. Braæ tylko pod uwagê te tylko kolonje i kraje zamorskie dla naszego osadnictwa rol- nego, które daj¹ wychodŸtwu naszemu gwarancje: dobrobytu gospodarczego, zdrowotnego i kulturalnego”14. Istota powy¿szego tekstu prawnego w ocenie Jana Rozwadowskiego polega na tym, ¿e nie tylko okreœla on polsk¹ myœl kolonialn¹, ale równie¿ formu³uje polskie roszczenia kolonialne oraz „(…) w uchwale powy¿szej zosta³a wysuniêta idea posiadania przez Polskê w³asnych kolonij. Idea ta formalnie bierze swój pocz¹tek w tym stanie prawnym, jaki wy- tworzy³ po zrzeczeniu siê przez b. cesarstwo niemieckie niemieckich, przedwo- jennych posiad³oœci kolonialnych na rzecz mocarstw sprzymierzonych (…)”15. Istotnym elementem w konstrukcji prawnej dotycz¹cej zrzeczenia siê przez Niemcy praw do posiad³oœci zamorskich by³ wyodrêbniony dualizm przeja- wiaj¹cy siê tym, ¿e art. 119 Traktatu Wersalskiego stanowi o zrzeczeniu siê przez Niemcy swych praw do zamorskich posiad³oœci, natomiast art. 22 Paktu Ligi Narodów stanowi, ¿e w³adzê na koloniami niemieckimi (w tym przypadku mandatami) sprawuje Liga Narodów. Wyk³adnia tego przepisu jednoznacznie wskazuje, ¿e kolonie niemieckie pod wzglêdem formalnoprawnym s¹ trakto- wane jako ca³oœæ, a mandytarjusze sprawuj¹ jedynie kontrolê oraz czasow¹ ad- ministracjê nad tymi obszarami, przedk³adaj¹c przy tym stosowne sprawozda- nia. Oznacza to, ¿e mandytarjuszom nie przys³uguje prawo w³asnoœci do tych terenów, a wiêc w³aœcicielami tych terenów jest Liga Narodów, która mo¿e nimi rozporz¹dzaæ wed³ug swego uznania. Kolejnym istotnym elementem jest to, ¿e przytoczony przepis nie okreœla w³aœciciela ani te¿ nie wskazuje sposobu oraz procedury przydzia³u terenów po by³ych koloniach niemieckich. W praktyce mo¿e to oznaczaæ, ¿e „(…) milcze-

13 J. Rozwadowski, Podstawy polskich d¹¿eñ kolonialnych, „Morze” 1929, nr 11, s. 21. 14 Ibidem. 15 Ibidem.

157 nie obydwu dokumentów pokojowych, co do przysz³oœci w³aœcicieli poniemiec- kich terenów kolonjalnych, jest uzasadnione tem, ¿e przy zawieraniu pokoju nie zdawano sobie sprawy z tego, kto ma byæ w³aœcicielem tych terenów i ¿e w³aœciciel okreœlony bêdzie póŸniej (…)”16. Podsumowuj¹c swe powy¿ej przed- stawione rozwa¿ania, Rozwadowski stwierdzi³, ¿e z analizy obu aktów praw- nych nie wynikaj¹ tezy przemawiaj¹ce za obaleniem powy¿szej argumentacji, co powinno byæ uznane za punkt wyjœcia w przypadku ewentualnych roszczeñ pañstw trzecich. Powtarzaj¹c przy tym propagowan¹ na ³amach miesiêcznika „Morze”17 tezê, ¿e w roku 1931 Liga Narodów przyst¹pi do rewizji terenów mandatowych, rozszerzy³ j¹ o to, ¿e owa rewizja ma polegaæ na tym, i¿ zostan¹ zaaprobowane lub te¿ nie obecne rz¹dy mandytarjuszy. Jednak¿e, co istotne, wed³ug Rozwadowskiego nale¿y ju¿ teraz mieæ na uwadze niemieckie oraz w³oskie roszczenia kolonialne (uznaj¹c przy tym, ¿e Niemcy traktuj¹ swe po- siad³oœci zamorskie jak depozyt tymczasowo powierzony innym pañstwom)18. Odnosz¹c siê do aspiracji kolonialnych innych pañstw, w szczególnoœci W³och, dzia³acz LMiRz uzna³, ¿e odpowiedŸ na pytanie, czy Polsce potrzebne s¹ kolonie, jest odpowiedzi¹, ,,nad któr¹ nie nale¿y siê zastanawiaæ”. Jako teren polskiej ekspansji kolonialnej wskaza³ by³e kolonie niemieckie, stwierdzaj¹c, ¿e „(…) tytu³ formalny do ewentualnego uzyskania przez Polskê niezale¿nych te- renów kolonialnych zawarty jest w stosunku Pañstwa Polskiego do Rzeszy Nie- mieckiej (…)”19. Otó¿ zdobycie terenów kolonialnych przez Rzeszê w XIX wie- ku oby³o siê bez uciekania do walki zbrojnej oraz wywo³ania jakichkolwiek konfliktów, gdy¿ wszelka ekspansja zamorska odby³a siê na podstawie targów miêdzynarodowych z innymi pañstwami. W tym¿e procesie na równi z innymi ziemiami niemieckimi uczestniczy³y równie¿ i ziemie polskie, takie jak Œl¹sk, Wielkopolska czy te¿ Pomorze. Równie¿ ludnoœæ zamieszkuj¹ca te obszary, po- dobnie jak i mieszkañcy innych terenów niemieckich, by³a poci¹gana do œwiad- czeñ na rzecz kolonii. Tytu³em przyk³adu mog¹ byæ tzw. afrykandrowie, tzn. osoby narodowoœci polskiej s³u¿¹cy w niemieckich oddzia³ach wojskowych na terenie kolonii, zamieszkuj¹cy wówczas na terenie zachodnich obszarów Pol-

16 Ibidem,s.22. 17 Czo³owego organu prasowego LMiRz, a potem LMIK, ukazuj¹cego siê w latach 1924–1939. 18 Jako przyk³ad niemieckich d¹¿eñ poda³ sytuacjê, kiedy to rz¹d angielski w roku 1928 chcia³ po³¹czyæ uni¹ celn¹ by³¹ koloniê niemieck¹ w wschodniej Afryce – Tangenikê wraz z angielsk¹ koloni¹ Kenya. Zdecydowany sprzeciw w Komisji Mandatowej Ligi Narodów przeciwko planom angielskim z³o¿y³ niemiecki minister spraw zagranicznych Gustaw Stressemann. Natomiast w 1929 r. podczas konferencji reparacyjnej, która odby³a siê w Pary¿u, niemiecki delegat dr Schacht uzale¿ni³ sp³atê powojennych zobowi¹zañ Niemiec od koniecznoœci odzyskania terenów kolonialnych. Ponadto, na terenie Niemiec nie zosta³a zlikwidowana ¿adna z organizacji kolonia- lnych, jakie istnia³y przed 1914 r. Ponadto, co istotne, rozpoczê³y one zwiêkszon¹ propagandê na rzecz zwrotu by³ych kolonii. 19 Ibidem.

158 ski. W jego uznaniu zasady sprawiedliwoœci miêdzynarodowej wymaga³y, aby podczas podzia³u posiad³oœci niemieckich zosta³ uwzglêdniony polski wk³ad w powstanie niemieckiego dominium kolonialnego. W innej pracy Jan Rozwadowski20 jako punkt docelowy dla polskiej eks- pansji kolonialnej wskaza³ by³e kolonie niemieckie w Afryce, wœród których s¹ tereny mog¹ce zostaæ przeznaczone pod osadnictwo rolnicze, jak i budowê plantacji. Mimo ¿e na wstêpie prezentacji swego postulatu kolonialnego Roz- wadowski zastrzeg³, ¿e „(…) nie chodzi³oby nam o polityczne opanowanie Ka- merunu [mia³ na myœli czêœæ Kamerunu bêd¹c¹ mandatem kolonialnych znaj- duj¹cym siê pod administracj¹ francusk¹], czy innego terenu kolonialnego (...)”21, jednak¿e z ca³oœci materia³u jego autorstwa wynika, ¿e program wyko- rzystania polskiego wychodŸstwa oraz stworzenie powi¹zañ gospodarczych stanowi pierwszy etap do zdobycia terenów zale¿nych od Polski. Proponowany przez dzia³acza ZPK i LMiRz projekt zajêcia by³ych terenów kolonialnych na- le¿¹cych wczeœniej do Rzeszy Niemieckiej zak³ada³ w pierwszej kolejnoœci stworzenie kondominium gospodarczego z Francj¹ na terenie np. Kamerunu. Odwo³uj¹c siê do wspó³pracy gospodarczej pomiêdzy Francj¹ a Wielk¹ Brytani¹ na terenie Nowych Hybryd uzna³, ¿e „(…) kwestia kondominjum gospodarcze- go nie powinna wywo³aæ ze strony Francji sprzeciwu (…)22. Analizuj¹c korzy- œci, jakie by by³y po obu stronach umowy, Rozwadowski wskaza³ na, w przypa- dku strony francuskiej, rozwój ekonomiczny terenów kolonialnych, natomiast w przypadku strony polskiej uzna³, ¿e polska emigracja nie bêdzie budowa³a obcych potêg gospodarczych, lecz przyczyni siê do gospodarczego rozwoju Pol- ski. Kolejnym istotnym argumentem przemawiaj¹cym za stworzeniem pol- sko-francuskiego kondominium gospodarczego by³a sytuacja miêdzynarodowa przejawiaj¹ca siê w kwestii roszczeñ niemieckich odnosz¹cych siê do odzyska- nia by³ych posiad³oœci zamorskich. W przypadku dopuszczenia Polski do wy- miany gospodarczej na terenie Kamerunu wówczas Francja „(…) zdoby³a silny atut w stosunku do Niemiec (…)”23. Co istotne, Jan Rozwadowski odwo³a³ siê przy tym do tezy, jakoby w 1931 roku mia³a nast¹piæ rewizja postanowieñ tzw. Traktatu Wersalskiego w kwestii podzia³u by³ych niemieckich posiad³oœci za- morskich, a wówczas Francja „(…) bêdzie mia³a w rêku ten atut, ¿e przecie¿ Polska w³aœciwe ma prawo do czêœci niemieckich przedwojennych posiad³oœci

20 J. Rozwadowski, Polskie tendencje emigracyjne a sprawa by³ych niemieckich kolonii mandatowych, „Mo- rze” 1928, nr 7, s. 17. 21 Ibidem. 22 Ibidem. 23 Ibidem.

159 z tytu³u udzia³u ziem polskich b. zaboru pruskiego w wysi³kach narodu niemie- ckiego, u¿ytych w koñcu ubieg³ego stulecia na zdobycie kolonji (…)”24. Ponadto inny z czo³owych dzia³aczy LMiK – Wiktor Rosiñski25, równie¿ uz- naj¹cy polskie prawa do niemieckich posiad³oœci zamorskich26, uzna³, ¿e Polsce nale¿y siê ok. 10% terenów by³ych kolonii niemieckich (300 tys. km2) wskaza³, ¿e w obecnych czasach Polska, jak i Niemcy s¹ konkurentami do „kajzero- wskiej” schedy kolonialnej. Tego rodzaju stanowisko Niemiec nie powinno ni- kogo dziwiæ, gdy¿ wszelkie dzia³ania zmierzaj¹ce do podniesienia presti¿u miê- dzynarodowego zawsze bêd¹ po stronie niemieckiej wywo³ywaæ negatywn¹ reakcjê. Po raz kolejny podkreœli³, ¿e polskie d¹¿enia kolonialne s¹ podyktowa- ne koniecznoœci¹ populacyjn¹ i gospodarcz¹. Odwo³uj¹c siê do powszechnie pa- nuj¹cej opinii, ¿e w roku 1931 nast¹pi rozstrzygniêcie odnoœnie do przyznania terenów mandatowych, uzna³, ¿e obecnie sprawa by³ych posiad³oœci niemiec- kich jest w zawieszeniu. Jednak¿e decyzja, jaka zostanie podjêta „(…)

24 Ibidem, s. 18. Przedstawiona przez Jana Rozwadowskiego koncepcja dominium gospodarczego z Francj¹, bêd¹cego elementem polskiej polityki kolonialnej, Kazimierz Go³uchowski w przyto- czonej powy¿ej pracy Wszyscy do szeregu!, uzna³ za koncepcjê, która porusza³a „(…) do g³êbi naj- szersze ko³a (…)”. Z kolei do kwestii Kamerunu jako terenu, który powinien nale¿eæ do Polski, odwo³a³ siê inny publicysta miesiêcznika, podpisuj¹cy siê jako ,,…SKI” w artykule Kolonje a eks- pansja zamorska („Morze” 1928, nr 9, s. 20). Ponadto odsy³am do publikacji Znaczenie Afryki z pun- ktu widzenia polskiej ekspansji gospodarczej („Morze” 1928, nr 9, s. 28–29), w której to nieznany autor, odnosz¹c siê do stworzenia dominium gospodarczego (co wa¿ne, w jego ocenie odnosz¹ce siê do wiêkszoœci posiad³oœci francuskich w Afryce), stwierdzi³, ¿e „(…) zwa¿ywszy na opóŸnie- nie, z jakim Polska zmuszona jest wstêpowaæ na arenê wspó³zawodnictwa ekonomicznego, wskazane jest, by dzia³alnoœæ w tej dziedzinie skierowana zosta³a do krajów najmniej dotychczas eksploatowanych przez konkurencjê zagraniczn¹ i przedstawiaj¹cych z tego powodu najwiêcej szans powodzenia. Do tej¿e koncepcji odwo³ywa³ siê równie¿ Kazimierz Go³uchowski w publika- cji podsumowuj¹cej dwulecie dzia³alnoœci Zwi¹zku Pjonierów Kolonialnych, która ukaza³a siê w marcowym numerze „Morza” w 1930 r.: Z planem – dla jutra, s. 43–44, w której to z nieukry- wan¹ gorycz¹ stwierdzi³, ¿e kwestia kondominium kolonialnego z Francj¹ od dwóch lat ,,stoi w miejscu”. Ponadto maj¹c na uwadze inne aspekty zwi¹zane z polityk¹ emigracyjn¹ oraz osied- leñcz¹, takie jak: koncentracja polskiego osadnictwa na terenie Parany czy te¿ osadnictwo na te- renie Angoli, które s¹ wdra¿ane w ¿ycie w sposób bardzo powolny, uzna³, ¿e „(…) sprawa realizacji programu mocarstwowej potêgi pañstwa i wielkoœci narodu idzie jak po grudzie (…)” – Ibidem, s. 43. 25 Wiktor Rosiñski, ur. 14 grudnia 1898 r. £owiczu. W latach 1924–1928 dzia³acz wœród polonii w Lille. Pe³ni³ wówczas funkcjê Sekretarza Zarz¹du Opieki Polskiej w Lille. W tym okresie wspó³pracowa³ z tamtejszym czasopismem polonijnym „G³os WychodŸcy”. Pe³ni³ równie¿ funk- cjê kierownika referatu w ministerstwie przemys³u i handlu. W 1928 r. powróci³ na sta³e do Pol- ski, gdzie zacz¹³ aktywnie uczestniczyæ w pracach LMiRz, a potem LMiK. Podobnie jak Kazimierz Go³uchowski jest uwa¿any za czo³owego propagatora idei kolonialnej, jednak¿e w swej publicy- styce zwraca³ równie¿ uwagê na kwestie handlu zamorskiego czy tez wspó³pracy morskiej z inny- mi pañstwami ba³tyckimi. Poza tekstami, jakie ukaza³y siê na ³amach miesiêcznika „Morze”, wyda³ (w³asnym nak³adem) La Pologne et la Mer Baltique (Pary¿ 1928) oraz O zamorski program go- spodarczy Rzplitej (Warszawa 1931). W 1932 r. zosta³ Prezesem Zwi¹zku Pionierów Kolonialnych. 26 W. Rosiñski, Niemieckie zastrze¿enia w sprawie akcji kolonialnej Ligi Morskiej i Rzecznej, „Morze” 1929, nr 6, s. 27 i n.

160 przes¹dzi o dalszym losie kolonji poniemieckich (…)”27. Wbrew oczekiwaniom ze strony niemieckiej Polska posiada kilka istotnych atutów uzasadniaj¹cych przyznanie jej terenów zamorskich nale¿¹cych wczeœniej do Rzeszy Niemiec- kiej. Pierwszy dotyczy przyczynienia siê ziem polskich, bêd¹cych pod zaborem niemieckim, do zdobycia oraz utrzymania kolonii. Kolejny wi¹¿e siê z faktem, ¿e Niemcy zrzek³y siê praw do swych posiad³oœci zamorskich, dlatego te¿ sta³y siê one terenami mandatowymi. Stosuj¹c przy tym zapisy traktatu wersalskie- go, decyzja w kwestii ostatecznego przydzielenia terenów kolonialnych bêdzie nale¿a³a do Ligii Narodów. Mimo ¿e terenami mandatowi zarz¹dzaj¹ g³ównie Anglia, Francja i Belgia, wcale nie bêdzie to œwiadczyæ o tym, ¿e ta trójka ma wy³¹czne prawo decydowania o tym, komu ostatecznie przyznaæ by³¹ posiad³oœæ niemieck¹. Z kolei w ocenie Wiktora Rosiñskiego „(…) zwyk³a logika wskazuje ka¿demu, najbardziej chocia¿by obojêtnemu na sprawy kolonij poniemieckich, ¿e rewizja mandatów, jaka dokonana ma byæ w 1931 roku, w ¿adnym wypadku nie bêdzie mog³a pomin¹æ s³usznych pretensyj polskich do czêœci tych kolonij. To te¿ akcja kolonialna Ligi Morskiej i Rzecznej, jest obecnie niczem innem, jak tylko akcj¹ o rewindykacjê nale¿nej nam schedy (…)”28. Ponadto analizuj¹c obecn¹ politykê pañstw europejskich w kwestii kolonialnej, zaproponowa³, aby dokonaæ podzia³u na dwie grupy. W pierwszej by³yby pañstwa, które ju¿ posia- daj¹ tereny kolonialne i „(…) kwestja w³adania kolonjami jest spraw¹ zasad- nicz¹ dla normalnego funkcjonowania ich organizmów gospodarczych (…)”29. Zaliczy³ do nich Angliê, Francjê, W³ochy i Japoniê. Z kolei do drugiej grupy pañstw (nie wskazuj¹c, jakie mia³ na myœli), zaliczy³ pañstwa ma³e, które rz¹dz¹ koloniami nie z pobudek gospodarczych, ale dlatego, ¿e swego czasu przypad³ im jakiœ teren zamorski. Istotn¹ ich cech¹ jest to, ¿e nie potrafi¹ w ra- cjonalny sposób wykorzystaæ gospodarczo posiadanych terenów30. Ówczesna sytuacja polityczna wskazywaæ mia³a w jego ocenie, ¿e nied³ugo nast¹pi podzia³ obszarów kolonialnych. Mia³y za tym przemawiaæ roszczenia wielu pañstw eu- ropejskich, które domaga³y siê przyznania im w³asnych terenów zamorskich. O ile roszczenia w³oskie oraz niemieckie (zamierzaj¹ce do odzyskania posiada- nych przed wojn¹ œwiatow¹ terenów kolonialnych) by³y powszechnie znane, to do dyskursu w³¹czy³y siê pañstwa mniejsze, jak Czechos³owacja czy te¿ Rumu- nia, uzasadniaj¹c to sytuacj¹ populacyjn¹ oraz potrzebami gospodarczymi. Z kolei w przypadku polskich aspiracji kolonialnych istotnym elementem uza- sadniaj¹cym, nie tyle co koniecznoœæ posiadania terenów zamorskich, ale i uka-

27 Ibidem,s.28. 28 Ibidem. 29 Idem, Znaczenie kolonij dla pañstwa, „Morze” 1929, nr 7–8, s. 19. 30 Niew¹tpliwie mia³ na myœli Belgiê i Holandiê.

161 zuj¹cym zdolnoœæ ich ewentualnego utrzymania, jest osadnictwo polskie na te- renie Argentyny, Kanady czy te¿ Brazylii. W ocenie Wiktora Rosiñskiego kwestia populacyjna powinna zostaæ trak- towana w kategoriach populacyjno-narodowych. Osadnictwo na terenach za- morskich nie tylko pozwoli³oby znaleŸæ miejsce dla polskich emigrantów, ale równie¿ w momencie, gdy teren osadnictwa znajdowa³by siê pod polsk¹ kon- trol¹, osadnicy nie byliby podatni na wynarodowienia. W ówczesnej sytuacji rozproszeni po ca³ym œwiecie polscy emigranci, ¿yj¹cy na terenach znaj- duj¹cych siê pod kontrol¹ polityczno-prawn¹ innych pañstw, byli podatni na wynarodowienie oraz ,,wtapiali” siê w miejscow¹ ludnoœæ. Diametralnie ina- czej sytuacja wygl¹da³aby, gdyby Polska posiada³a w³asne kolonie, np. nale¿¹ce kiedyœ do Niemiec, wówczas tam wychodŸstwo by³oby kierowane. Kolejny ar- gument uzasadniaj¹cy potrzebê posiadania przez Polskê terenów kolonialnych, w ocenie Wiktora Rosiñskiego, dotyczy³ spraw gospodarczych. Posiadanie ob- szarów kolonialnych oraz prowadzenie z nimi polityki gospodarczej nie roz- wi¹¿e problemów polskiego importu towarów kolonialnych. Jednak¿e, jak to Rosiñski wykaza³ na podstawie bilansu handlowego Francji, obroty gospodar- cze na linii metropolia – kolonia stanowi¹ istotny element w bud¿ecie pañ- stwa31. Maj¹c na wzglêdzie obie kwestie gospodarcze oraz populacyjne, uzna³, ¿e kwestia gospodarcza stanowi o wiele wiêkszy argument do posiadania tere- nów kolonialnych ani¿eli wzglêdy polityczne, czego przyk³adem mo¿e byæ fakt, ¿e na terenie Afryki nie wystêpuj¹ problemy zwi¹zane z aspiracjami narodowy- mi. Tak wiêc z uwagi na fakt, ¿e w roku 1931 Liga Narodów przyst¹pi do roz- wi¹zania kwestii by³ych posiad³oœci niemieckich, wówczas Polska winna zaj¹æ stanowisko w tej sprawie32. Z up³ywem czasu w przypadku by³ych kolonii niemieckich zasadnicz¹ tez¹ determinuj¹c¹ podstawê polskich ¿¹dañ kolonialnych by³o stwierdzenie o zrze- czeniu siê przez Niemcy w Traktacie Wersalskim swych praw do posiad³oœci ko- lonialnych33. Maj¹c na uwadze niemieckie roszczenia, w przedmiocie odzyska- nia czêœci swych posiad³oœci kolonialnych, wysuwanych przez œrodowiska niemieckie34, a w przysz³oœci oficjalnie byæ mo¿e i przez odpowiednie organy pañstwa niemieckiego, w ocenie publicysty LMiK Polska powinna byæ przygo-

31 W roku 1928, jak wskaza³ Rosiñski, przychody z impostu towarów kolonialnych wynios³y we Francji ok. 15 mld franków, co stanowi³o równowartoœæ 5 mld z³otych – czyli dwukrotn¹ wyso- koœæ ówczesnego polskiego bud¿etu. Jednak¿e Wiktor Rosiñski nie uwzglêdni³ bardzo istotnej kwestii, jak¹ by³a wielkoœæ francuskiego obszaru kolonialnego. 32 Ibidem,s.21. 33 W. Rosiñski, W sprawie by³ego domijnum kolonialnego Niemiec, „Morze” 1930, nr 9, s. 17. 34 Jako przyk³ad Wiktor Rosiñski wskaza³ wyst¹pienie niemieckiego genera³a Hansa von Seeckte’a, który wzywa³ niemiecki Urz¹d do Spraw Zagranicznych, aby ten podj¹³ dzia³ania zmierzaj¹ce do odzyskania niemieckich posiad³oœci kolonialnych.

162 towana na niemieckie roszczenia. Wskazuj¹c przy tym na politykê prowadzon¹ przez ZPK, a w szczególnoœci na postulat dotycz¹cy uzyskania czêœci schedy po niemieckim imperium kolonialnym35, Rosiñski, uzna³, ¿e ów postulat ma „(…) uzasadnienie moralne i formalne, nie mówi¹c o racjach merytorycznie zasadni- czych, jak: du¿y przyrost naturalny Polski, jej liczna emigracja oraz potrzeby polskiego ¿ycia gospodarczego (…)”36. Istotn¹ kwesti¹ jest równie¿ to, ¿e ewentualne roszczenia polskie, wysuniê- te przez rz¹d polski, pokrywaj¹ siê z roszczeniami innych pañstw znajduj¹cych siê w analogicznej, jak Polska, sytuacji kolonialnej. Tytu³em przyk³adu mo¿na wskazaæ W³ochy. W ocenie Wiktora Rosiñskiego postulaty wysuwane przez pañstwa posiadaj¹ce nadmiar ludnoœci w kwestii uzyskania nowych terenów, w analizowanym przypadku,terenów kolonizacyjnych, nie mog¹ byæ traktowa- ne jako ,,imperializm”, czy ,,zaborczoœæ”, gdy¿ tego rodzaju polityka wynika z „(…) prawa do ¿ycia ludów i rozwoju fizycznego i kulturowego poszczegól- nych narodów (…)”37. Co istotne, kwestia by³ych kolonii niemieckich by³a trak- towana jako pierwszy element w dalszym rozwoju polskiego kolonializmu, gdy¿ ich ewentualne uzyskanie nie wyczerpie polskich potrzeb populacyjnych oraz gospodarczych. Jako kolejny punkt polskiej ekspansji Rosiñski wskaza³ na ,,wspó³pracê gospodarcz¹ i ludzk¹” z pañstwami obecnie posiadaj¹cymi kolo- nie, jednoznacznie stwierdzaj¹c przy tym, ¿e „(…) scheda poniemiecka jest tyl- ko cz¹stk¹ naszego programu (…)”38. Wyznaczaj¹c drogê polskiego kolonializmu, inny dzia³acz LMiK, Leon Bu- lowski39, uzna³, ¿e polskie aspiracje kolonialne w pierwszej kolejnoœci powinny skoncentrowaæ siê na by³ych posiad³oœciach niemieckich. Na poparcie swojej tezy przedstawi³ wyliczenie, z którego mo¿na by ustaliæ wielkoœæ obszaru, jaki powinien nale¿eæ do Polski (nie wskazuj¹c przy tym jego geograficznego umiej-

35 Podkreœli³ przy tym, ¿e Zwi¹zek Pionierów Kolonialnych swe postulaty opar³ rzekomo na wyson- dowaniu opinii publicznej, kiedy to dziesi¹tki tysiêcy mieszkañców z ziem by³ego zaboru pruskie- go – Œl¹ska, Pomorza oraz Poznañskiego, mia³o opowiedzieæ siê za zwrotem by³ych kolonii niemieckich. Zob. Ibidem, s. 18. 36 Ibidem. 37 Ibidem. 38 Ibidem. 39 L. Bulowski, Kolonje dla Polski, Warszawa 1932, s. 28. Wskazuj¹c przy tym na fakt, ¿e odzyskanie niepodleg³oœci Polska zawdziêcza samej sobie, niepodleg³oœæ i jakikolwiek ewentualne zarzuty, ¿e odzyskana niepodleg³oœæ to i tak du¿o, w ocenie Bulowskiego nie powinny znaleŸæ akceptacji. Wskaza³ przy tym, ¿e jedynie Stanom Zjednoczonym Polska zawdziêcza dostêp do morza. Zarzu- ci³ przy tym zwyciêskiej koalicji (wymieniaj¹c przy tym indywidualnie Angliê), ¿e Polska utraci³a te ziemie, które jej siê prawnie nale¿a³y, takie jak: Mazury, Górny Œl¹sk Opolski i Gdañsk. Ponad- to po pokonaniu wspólnego wroga, jakim by³y Niemcy, Polska nie otrzyma³a nic ze zdobyczy wo- jennych, takich jak: flota wojenna, kolonie czy te¿ niemiecki materia³ wojenny. Tak wiêc, w ocenie Bulowskiego, w polityce nie ma sentymentów i równie¿ w kwestii ¿¹dañ wobec by³ych kolonii niemieckich Polska nie powinna mieæ ¿adnych obiekcji w przedmiocie wysuwania rosz- czeñ kolonialnych. Zob. Ibidem.

163 scowienia). Przed 1914 r. Niemcy zajmowa³y obszar ok. 540 815 km2, natomiast kolonie niemieckie zajmowa³y obszar 2 736 700 km2 – co oznacza, ¿e kolonie za- jmowa³y obszar wiêkszy o ok. 5,05 ni¿ obszar pañstwa niemieckiego na terenie Europy. Z kolei tzw. „czêœæ niemiecka”, wchodz¹ca w sk³ad Polski zajmuje ob- szar ok. 48 902 km2, zamieszkiwany przez ok. 4 162 000 ludzi (stan na 1910 r.). Ponadto do liczby ludnoœci nale¿y doliczyæ równie¿ reemigrantów polskich mieszkaj¹cych na terenie Niemiec, co w sumie daje liczbê ok. 5 mln osób. W przeliczeniu procentowym oznacza to, ¿e ziemie polskie zajmowa³y ok. 9% pañstwa niemieckiego oraz zamieszkiwa³o je ok. 7% mieszkañców pañstwa niemieckiego. Ponadto uzna³, ¿e „(…) ludnoœæ ta ma bezsprzeczne prawo do wszelkich dóbr pañstwowa niemieckiego, po³o¿onych eksterytorialnie. Inaczej mówi¹c: Gdy spó³ka ma d³ugi, p³ac¹ wszyscy wspólnicy, gdy spó³ka ma zyski i jeden ze wspólników prawnie wystêpuje, otrzymuje jego udzia³owi odpowia- daj¹c¹ – czêœæ zysków (…)”. W przypadku pañstwa niemieckiego dosz³o do jego rozpadu na dwie czêœci: Niemcy oraz Polskê. Tak wiêc, maj¹c na wzglêdzie wy¿ej opisan¹ argumentacjê, Polsce nale¿y siê odpowiedni obszar (nie poda³ przy tym procentowo lub te¿ liczbowo jak du¿y) kolonii nale¿¹cych do Niemiec. Jednak¿e w przypadku Polski dosz³o do sytuacji absurdalnej, gdy¿ czêœæ ziem niemieckich wcielonych po wojnie w granice Polski zosta³a w³¹czona w sk³ad koalicji sprzymierzonych i tej¿e czêœci zabrano prawo do przejêcia niemieckich posiad³oœci zamorskich oraz innych praw do niemieckiego maj¹tku, jak floty wojennej czy te¿ – jak to okreœli³ Leon Bulowski – ,,materia³u wojennego”. Jako jedyn¹ drogê wskaza³ odwo³anie siê w tej¿e kwestii do Ligi Narodów, wzglêdnie Miêdzynarodowego Trybuna³u Sprawiedliwoœci w Hadze. Jednak¿e roszczenia polskie powinny dotyczyæ tylko i wy³¹cznie terenów kolonialnych, poniewa¿ flota wojenna zosta³a przejêta przez Angliê lub te¿ zatopiona, a ów ,,materia³ wojenny” jest przestarza³y. W ocenie Leona Bulowskiego Polska powinna ¿¹daæ 15% ka¿dej kolonii niemieckiej, co i tak nale¿y uznaæ za „bezwzglêdne mini- mum”40. Odnosz¹c siê do prawnego uzasadnienia, na mocy którego innym pa- ñstwom sprzymierzonym zosta³y przyznane tereny kolonialne, uzna³ za jego g³ówny punkt koniecznoœæ opieki oraz rozwoju ludnoœci tubylczej. Przywo³uje to pytanie, dlaczego tylko niektóre pañstwa sprzymierzone otrzyma³y ponie- mieckie tereny kolonialne, a zosta³y pominiête te pañstwa, które najbardziej

40 Podkreœli³ przy tym specyficzn¹ sytuacjê Polski na arenie miêdzynarodowej, gdy¿ ze wszystkich pañstw sprzymierzonych Polska jest pozbawiona dostêpu do naturalnych surowców kolonial- nych, jak np.: winogrona, cytryny, migda³y, rodzynki, pomarañcze etc., które wystêpuj¹ na tere- nie innych pañstw, takich jak W³ochy czy nawet Rumunia (równie jak Polska pozbawionych posiad³oœci zamorskich). Stwierdzi³ przy tym, ¿e 5% lub 10% obszaru kolonialnego Niemiec to ,,wielkie nic” oraz stawia³oby to Polskê w roli ¿ebraka. Podkreœli³ przy tym zas³ugi Polski dla ura- towania Europy przed najazdem bolszewickim, a przyznawanie tak ma³ego obszaru kolonialne- go „(…) jest obraz¹ naszej godnoœci (…)”. Zob. Ibidem, s. 224.

164 ich potrzebuj¹. Ponadto, w porównaniu do Francji czy te¿ Anglii, Polska gwa- rantuje lepszy rozwój gospodarczy kolonii. Wynika to z tego, ¿e gospodarce pol- skiej potrzebne s¹ surowce kolonialne, tak wiêc, d¹¿¹c do samowystarczalno- œci, polskie nak³ady by³yby znacznie wiêksze ani¿eli kolonialnych mocarstw europejskich. Kolejne roszczenie Bulowskiego dotyczy³o ju¿ terenu jednozna- cznie okreœlonego – a mianowicie mandatu nad Tanganik¹. Jednak¿e w tym przypadku za powód przyznania Polsce tego obszaru zamorskiego poda³ straty, jakie Polska ponios³a w wyniku wojny polsko-bolszewickiej (nazwanej przez niego wojn¹ bolszewicko-europejsk¹). Ponadto Bulowski jako drogê do uzy- skania by³ych kolonii niemieckich widzia³ w orzeczeniu Miêdzynarodowego Trybuna³u Sprawiedliwoœci w Hadze lub te¿ w obci¹¿eniu kont innych pañstw, które skorzysta³y z odszkodowañ wojennych uzyskanych od pañstwa niemiec- kiego. Warto równie¿ przytoczyæ tezy dwóch anonimowych publicystów. Autor podpisuj¹cy siê jako Doliwa odniós³ siê do kwestii by³ych kolonii niemieckich, a zw³aszcza Kamerunu, w kontekœcie ich sposobu zdobycia41. Otó¿ w jego oce- nie owa by³a kolonia niemiecka powinna stanowiæ w³asnoœæ Polski, gdy¿ zo- sta³a odkryta przez trzech Polaków, tj. Stefana Szolca-Rogoziñskiego, Klemensa Tomczaka42 oraz Leopolda Janikowskiego43, i mimo ¿e mia³a miejsce w okresie zaborów i politycznego niebytu Polski na mapie politycznej Europy, to kiero- wa³a siê – jak to okreœli³ Doliwa – „zdecydowan¹ myœl¹ pañstwow¹” oraz, ¿e „(…) przyjazny naród (w tym punkcie mia³ na myœli Niemców! – P.F.), wzi¹wszy pod swoj¹ opiekê, zwróci je kiedyœ wolnemu pañstwu polskiemu. Ale zach³annoœæ s¹siada i dziwne niedo³êstwo przyjaciela, niespotykane przecie¿ u Anglików – owoc pracy dla Polski eskamotuje dla potêgi Rzeszy (…)”44. O ile w okresie wczeœniejszym dorobek polskich badaczy oraz odkrywców by³ przypisywany innym pañstwom z uwagi na polityczn¹ nieobecnoœæ Polski, tak wspó³czesne czasy wymagaj¹ rewindykacji dorobku naukowego, co uzna³ za obowi¹zek „(…) ze wzglêdu na prestige nauki polskiej, jest równoznaczne z postawieniem na w³aœciwym poziomie zdobyczy nauki polskiej w oczach ob-

41 Doliwa, Nasze tytu³y dla kolonij, „Morze” 1932, nr 5, s. 20. 42 Zob.: S. Zieliñski, Klemens Tomczek (23.V.1860–20.V.1884), „Morze” 1932, nr 11, s. 21–23. 43 W tym punkcie odsy³am do nr 10, 11 oraz 12 miesiêcznika „Morze” z 1932 r., w którym zamiesz- czono szereg artyku³ów poœwiêconych polskiej wyprawie do Kamerunu pod tytu³em Stefan Rogo- ziñski, ,,£ucja – Ma³gorzata”, statek wyprawy Rogoziñskiego do Kamerunu oraz W piêædziesi¹t¹ rocznicê polskiej wyprawy do Kamerunu. 44 Ibidem. Wœród innych Polaków – odkrywców wymieni³ równie¿: ¿yj¹cego w XII wieku Benedy- kta, który spisa³ swe relacje z podró¿y wraz z Janem Plano de Carpino, w okresie XV wieku Jana z Kolna – prekursora Krzysztofa Kolumba czy te¿ w okresie póŸniejszym mêczennika – jezuitê Mêciñskiego zamordowanego w Japonii. Nastêpnie wymieni³ odkrywców l¹dów w Afryce, Ame- ryce czy te¿ Australii, wskazuj¹c przy tym na ich nazwiska wymieniane w licznie mnogiej: Strze- leccy, Korzeliñscy, Syrscy, Domeykowie, Kubarowie i inni.

165 cych (…)”45. Ponadto prezentacja polskich odkryæ geograficznych oraz propa- ganda hase³ kolonialnych winna przybraæ tak¹ postaæ „(…) aby pojêcie posia- dania w³asnych kolonij sta³o siê nieod³¹cznym sk³adnikiem posiadania w³asnego pañstwa (…)”46. Do kwestii pozyskania by³ych terenów kolonialnych Niemiec odniós³ siê inny publicysta podpisuj¹cy siê pseudonimem Pionier, który uzna³, ¿e obecna sytuacja polityczna na gruncie kolonialnym, jaka panuje w Europie, sk³ania do dyskusji na temat podzia³u by³ych obszarów kolonialnych znajduj¹cych siê przed wojn¹ œwiatow¹ w posiadaniu Niemiec. W przypadku ewentualnych roz- mów na temat przysz³oœci politycznej Kamerunu47 swe ¿¹dania zg³osz¹ zapew- ne i Niemcy oraz W³ochy. W ocenie polskiego publicysty „(…) przy sposobnoœci nale¿y zwróciæ uwagê, ¿e w razie zg³oszenia pretensyj przez Niemcy g³os mia³aby równie¿ i Polska, jako pañstwo sukcesyjne po by³ym imperium Cesar- stwa Niemieckiego (…)48”. Natomiast polityka kolonialna, jak¹ w jego ocenie powinna prowadziæ Polska, musi polegaæ na szukaniu terenów dla ekspansji kolonialnej, zdobywaniu rynków zbytu, jak i unikaniu w handlu obcego po- œrednictwa oraz wytyczeniu w³asnych szlaków morskich, gwarantuj¹cych bez- poœrednie po³¹czenie Polski z terenami zamorskimi49. Tezy dotycz¹ce bezpoœredniego przejêcia jednego z by³ych terenów kolonia- lnych nale¿¹cych do Niemiec równie szybko zniknê³y, jak siê pojawi³y w publi- cystyce LMiK. Wspomniana w niniejszym tekœcie plotka o charakterze miêdzy- narodowym, o rzekomym podziale by³ego kolonialnego imperium niemieckiego, nie sprawdzi³a siê i w roku 1931 na forum Ligii Narodów nie wydarzy³o siê nic szczególnego, co by wskazywa³o na jakiekolwiek ustêpstwa w kwestii nowego podzia³u tych¿e terenów kolonialnych. Co istotne, analizuj¹c publicystykê LMiK z tego okresu nie mo¿na spotkaæ ¿adnej informacji odnosz¹cej siê do tego faktu. Informacja o owym podziale rów- nie szybko zniknê³a z miesiêcznika „Morze”, jak i nie odnoszono siê do niej w wy- dawanym w drugiej po³owie lat 30. kwartalniku „Sprawy Morskie i Kolonialne”. Podsumowuj¹c postulaty polskich dzia³aczy kolonialnych w przedmiocie przejêcia niemieckich terenów kolonialnych, niew¹tpliwie na plan pierwszy wysuwa siê kwestia tzw. „zadoœæuczynienia” za okres zaborów oraz dzia³añ wojennych, jakie toczy³y siê na ziemiach polskich. O ile wzajemne roszczenia oraz odszkodowania stanowi³y jeden z g³ównych punktów nowopowsta³ego

45 Ibidem, s. 21. 46 Ibidem. 47 Pionier, Istota naszej akcji kolonialnej, „Morze” 1932, nr 7–8, s. 29. 48 Ibidem. 49 Ibidem.

166 polskiego rz¹du po I wojnie œwiatowej, jak i rz¹du niemieckiego50, który obj¹³ w³adzê po abdykacji cesarza Wilhelma II, to kwestia kolonii niemieckich nie by³a tematem ich obrad, jak i nie by³a uwzglêdniana na forum miêdzynarodo- wym. Wprowadzenie systemu mandatowego pozwoli³o innym pañstwom, jak Wielka Brytania, Francja czy nawet Nowa Zelandia, skorzystaæ z dobro- dziejstw, jakie nios³o posiadanie poniemieckich terenów kolonialnych, pomi- jaj¹c przy tym Polskê jako pañstwo najbardziej dotkniête zaborcz¹ polityk¹ ówcze- snych Niemiec. Co wa¿ne, tereny by³ych kolonii niemieckich, jak i powszechnie rozpowszechniana informacja o ich ponownym podziale, dawa³y poczucie nad- ziei, ¿e w podzielonym granicami œwiecie istniej¹ jeszcze obszary, które w rozu- mieniu pañstwowym mo¿na sklasyfikowaæ jako terra nullis, a co siê z tym wi¹¿e, staraæ siê je przej¹æ, jak i zaj¹æ jakiekolwiek miejsce w tzw. ,,podziale kolonial- nym”, którego g³ówne akcenty mia³y miejsce w momencie, gdy Polski nie by³o na mapie politycznej œwiata. Przejêcie by³ych posiad³oœci kolonialnych na- le¿¹cych do Niemiec by³o jedn¹ z trzech proponowanych metod, obok przejêcia mandatów kolonialnych od Ligi Narodów oraz uzyskania jakiejœ kolonii od ów- czesnych mocarstw kolonialnych, zdobycia terenów zamorskich dla Polski.

Around the concept of taking over the former German colonies on the political agenda of Maritime and Colonial League in the years 1928–1932 (Summary)

After the end of World War II and establishment a new international order a lot has changed in the old continent and in the colonial possessions through appear- ance of colonial mandates. They functioned on the basis of the Statute of the League of Nations. Maritime and Colonial League (until 1930 known as the League of Mari- time and Riverine) in the years 1928 to 1932 advocated the admission of the former German colonies. At that time there was a popular rumor, come from the Italian press, that the German colonies can be divided in 1931. Members of Maritime and Colonial League treated former German colonies as compensation for the period of the partitions. They (Wiktor Rosiñski, Leon Bulowski) thought that Poland should get 10% of former German colonies. This number was the result of estimating Polish popula- tion which is part of German society and the size of the Polish lands included in Germany. Very important was also Polish contribution to scientific expeditions in

50 J. Krasuski, Stosunki polsko-niemieckie 1871–1939, Warszawa 1967, s. 71 i n.; Idem, Miêdzy wojnami, Warszawa 1985, s. 31 i n.; Idem, Polska – Niemcy. Stosunki polityczne od zarania po czasy najnowsze, Po- znañ 2003, s. 226 i n.

167 the process of conquesting Cameroon at the turn of the nineteenth and twentieth centuries. There was no division of colonial land there for thesis of the members of Maritime and Colonial League haven’t been taken into account by the government. In the interwar period in Poland were promoted three ways of acquiring overseas lands. The most popular of these was acquisition of former German colonies. ZDZIS£AW STAHL WOBEC ZAGADNIEÑ GOSPODARCZYCH W LATACH 1927–1933

WOJCIECH PODJACKI*

Tematem niniejszego artyku³u jest próba zrekonstruowania pogl¹dów Zdzis³awa Stahla na zagadnienia gospodarcze, które prezentowa³ w swojej pub- licystyce politycznej w latach 1927–1933. Podejmuj¹c siê opracowania tego te- matu, autor kierowa³ siê chêci¹ wype³nienia luki w badaniach nad ideologi¹ Ruchu M³odych Obozu Wielkiej Polski (OWP) i przybli¿enia czytelnikom s³abo znanej postaci jednego z g³ównych liderów œrodowiska m³odych OWP. Zdzis³aw Stahl urodzi³ siê 10 lutego 1901 r. we Lwowie1, by³ synem Leonar- da, aktywnego dzia³acza Stronnictwa Demokratyczno-Narodowego i cz³onka Ligi Narodowej, póŸniej tak¿e Zwi¹zku Ludowo-Narodowego2. Ukoñczy³ gi- mnazjum we Lwowie, a po zdaniu matury w 1919 r. studiowa³ na Wydziale Pra- wa i Umiejêtnoœci Politycznych Uniwersytetu Jana Kazimierza. Studia ukoñ- czy³ w 1924 r., uzyskuj¹c stopieñ doktora praw i obejmuj¹c funkcjê asystenta przy katedrze ekonomii politycznej kierowanej przez prof. Stanis³awa G³¹biñ- skiego. W tym czasie podj¹³ te¿ dwuletnie studia filozoficzne. W roku akademi- ckim 1925/1926 przebywa³ na urlopie naukowym w Pary¿u, a w lipcu 1929 r. uzyska³ habilitacjê i docenturê na podstawie rozprawy O Ÿród³ach wartoœci pie- ni¹dza3. Od 1933 r. prowadzi³ wyk³ady z zakresu prawa bud¿etowego w Stu- dium Uzupe³niaj¹cym Ekonomiczno-Administracyjnym Wydzia³u Prawa Uni-

* Wojciech Podjacki – historyk, doktorant w Zak³adzie Historii Najnowszej Polski na Wydziale Historii Uniwersytetu Gdañskiego. 1 R. Habielski, Stahl Zdzis³aw, [w:] PSB, t. XLI/3, z. 170, Warszawa–Kraków 2002, s. 473. 2 A. Tyszkiewicz, Leonard i Zdzis³aw Stahlowie w polityce i ¿yciu spo³ecznym Lwowa, [w:] Lwów. Mia- sto–spo³eczeñstwo–kultura. Ludzie Lwowa. Studia z dziejów Lwowa, K. Karolczak (red.), t. V, Kraków 2005, s. 233. 3 Z. Stahl, O Ÿród³ach wartoœci pieni¹dza, Lwów 1927.

169 wersytetu Jana Kazimierza4. W latach 1930–1934 wyda³ drukiem trzy prace z zakresu swoich zainteresowañ naukowych5. By³ tak¿e wspó³autorem pierw- szego polskiego podrêcznika do nauki gry w tenisa ziemnego6, co by³o owocem jego zami³owania do tej dyscypliny sportu, któr¹ zreszt¹ sam z powodzeniem uprawia³7. Stahl w swoim ¿yciorysie ma te¿ wybitne zas³ugi wojenne dla Rzeczypo- spolitej. W listopadzie 1918 r. uczestniczy³ w walkach z Ukraiñcami o Lwów, a potem jako ochotnik walczy³ w Wojsku Polskim na Wo³yniu z oddzia³ami ukraiñskimi i sowieckimi. W 1920 r., przerywaj¹c studia, wzi¹³ udzia³ w wypra- wie na Kijów, a nastêpnie walczy³ z bolszewikami w Galicji Wschodniej, gdzie 19 sierpnia podczas walk pod Lwowem zosta³ ranny. Po rekonwalescencji uko- ñczy³ kurs oficerski i pozostawa³ w s³u¿bie wojskowej do grudnia 1920 r. Za zas³ugi bojowe zosta³ odznaczony Krzy¿em Walecznych oraz awansowa³ do stopnia rotmistrza8. Zdzis³aw Stahl ju¿ od wczesnej m³odoœci by³ zwi¹zany z ruchem m³odzie- ¿owym, dzia³aj¹c w kierowanej przez Kazimierza Gluziñskiego Organizacji M³odzie¿y Narodowej, a nastêpnie w Zwi¹zku M³odzie¿y Polskiej „Zet”, które- go szeregi zasili³ w 1919 r. Jesieni¹ 1921 r. wspó³tworzy³ Organizacjê Polskiej Akademickiej M³odzie¿y Narodowej (OPAMN) w Galicji Wschodniej i jako jej delegat uczestniczy³ w I ZjeŸdzie Narodowego Zjednoczenia M³odzie¿y Akade- mickiej, na którym powo³ano do ¿ycia M³odzie¿ Wszechpolsk¹ – Zwi¹zek Aka- demicki. Stahl wtedy zosta³ wybrany na cz³onka i sekretarza Rady Naczelnej MW, obejmuj¹c równoczeœnie funkcjê prezesa ko³a lwowskiego tej organizacji. Udziela³ siê tak¿e w ¿yciu studenckim. W latach 1924–1925 kierowa³ dzia³alno- œci¹ Czytelni Akademickiej we Lwowie9. Stahl po zamachu majowym w³¹czy³ siê aktywnie w proces tworzenia OWP i jako bliski wspó³pracownik Romana Dmowskiego uczestniczy³ w spotkaniu z nim w Chludowie ko³o Poznania na prze³omie czerwca i lipca 1926 r. Bra³ te¿ udzia³ w zjeŸdzie za³o¿ycielskim OWP w Poznaniu 4 grudnia 1926 r.10, a nastêp- nie wyst¹pi³ z inicjatyw¹ powo³ania Ruchu M³odych i stan¹³ na czele Komitetu Organizacyjnego I Zjazdu M³odych OWP, który odby³ siê we Lwowie 3 kwietnia 1927 roku11. W zjeŸdzie tym uczestniczy³o 435 delegatów, a wœród licznych go-

4 R. Habielski, Stahl Zdzis³aw, op. cit., s. 473–475. 5 Z. Stahl, Targi Wschodnie i polityka gospodarcza, Lwów 1930; ten¿e, Spór o przedmiot ekonomiki, jako krytyka stanowiska indywidualistycznego, Lwów 1932; ten¿e, Istota bud¿etu na tle rozwoju historycznego i wspó³czesnych tendencji konstytucyjnych, Lwów 1934. 6 W. Kuchar, Z. Stahl, Tennis, Lwów 1927. 7 R. Habielski, Stahl Zdzis³aw, op. cit., s. 474. 8 Ibidem, s. 473. 9 Ibidem, s. 473–474. 10 Ibidem, s. 474. 11 A. Tyszkiewicz, Leonard i Zdzis³aw Stahlowie…, s. 237–238.

170 œci honorowych znajdowa³o siê wielu wybitnych dzia³aczy ZLN i OWP z prof. Romanem Rybarskim i Tadeuszem Bieleckim na czele. By³ te¿ obecny Leonard Stahl, ówczesny wiceprezydent Lwowa12. Zdzis³aw Stahl wyg³osi³ wówczas mowê programow¹13, a miar¹ jego rosn¹cej pozycji politycznej w obozie naro- dowym by³o powo³anie go w 1928 r. na przewodnicz¹cego Wydzia³u Wykonaw- czego M³odych OWP. Przyczyn¹ tak wielkiego awansu, oprócz niew¹tpliwych zas³ug i talentu politycznego, by³a jego wielka ambicja i poparcie udzielone przez Dmowskiego, który widzia³ w nim przywódcê m³odego pokolenia naro- dowców14. Stahl od pocz¹tku istnienia OWP w³¹czy³ siê te¿ w proces kszta³to- wania jego oblicza ideowego, og³aszaj¹c w prasie narodowej swoje artyku³y programowe15. Zdaniem Rafa³a Habielskiego, „oparcie w nowej strukturze organizacyjnej, zaufanie Dmowskiego i koneksje œrodowiskowe ojca” u³atwi³y Stahlowi rozwi- janie kariery politycznej oraz zaowocowa³y w 1930 r. wejœciem do sejmu z listy Stronnictwa Narodowego, gdzie by³ cz³onkiem odrêbnej od Klubu Narodowe- go, ale uznaj¹cej zwierzchnictwo SN, grupy poselskiej Ruchu M³odych OWP. W sejmie zasiada³ w Komisji Skarbowej i wykazywa³ siê du¿¹ aktywnoœci¹, czê- sto zabieraj¹c g³os „w dyskusji nad ustawami dotycz¹cymi finansów, spraw ekonomicznych, samorz¹dowych i szkó³ wy¿szych”16. W tym okresie narasta³ u Stahla coraz wiêkszy krytycyzm w odniesieniu do taktyki politycznej i ideologii endecji, który sta³ siê inspiracj¹ do poszukiwania przez niego mo¿liwoœci poro- zumienia miêdzy obozem narodowym i rz¹dz¹cymi pi³sudczykami. Dlatego nie mo¿e dziwiæ fakt, ¿e po rozwi¹zaniu przez w³adze sanacyjne w 1933 r. Obozu Wielkiej Polski wzi¹³ udzia³ w secesji Zwi¹zku M³odych Narodowców ze Stron- nictwa Narodowego i opowiedzia³ siê za wspó³prac¹ z obozem sanacyjnym. Po- par³ te¿ konstytucjê kwietniow¹ z 1935 r., jako ustawê s³u¿¹c¹ zaprowadzeniu w ¿yciu pañstwowym porz¹dku hierarchicznego i silnego rz¹du. W 1937 r. przyst¹pi³ do utworzonego przez Adama Koca Obozu Zjednoczenia Narodowe- go17, w którym wraz z pozosta³ymi dzia³aczami ZMN tworzy³ „prawicowe” skrzyd³o tej organizacji oraz by³ jednym z jej oficjalnych ideologów, o czym naj- wymowniej œwiadczy to, ¿e jego praca zatytu³owana Idea i walka zosta³a w 1938 r. wydana przez Oddzia³ Propagandy OZN18.

12 G. Mazur, ¯ycie polityczne polskiego Lwowa 1918–1939, Kraków 2007, s. 209. 13 Zjazd M³odych we Lwowie. Przemówienie dra Zdzis³awa Stahla, „Trybuna Narodu” 1927, nr 15, s. 9–10. 14 A. Tyszkiewicz, Leonard i Zdzis³aw Stahlowie…, s. 237–238. 15 Z. Stahl, Idea organizacyjna Obozu Wielkiej Polski, „Trybuna Narodu” 1927, nr 3, s. 3–4; ten¿e, Trzy okresy w rozwoju polskiej idei narodowej, „S³owo Polskie” 1927, nr 58, s. 5. 16 R. Habielski, Stahl Zdzis³aw, op. cit., s. 474. 17 Ibidem, s. 474–475. 18 J. M. Majchrowski, Silni – zwarci – gotowi. Myœl polityczna Obozu Zjednoczenia Narodowego, Warszawa 1985, s. 165–166.

171 Zdzis³aw Stahl by³ te¿ wziêtym publicyst¹, który w interesuj¹cym nas okre- sie swojej dzia³alnoœci w OWP publikowa³ czêsto artyku³y w poznañskiej „Awangardzie” – g³ównym organie ideologicznym Ruchu M³odych, tygodniku „Myœl Narodowa” – najwa¿niejszym piœmie teoretycznym endecji, lwowskim dzienniku „S³owo Polskie”, a tak¿e w wielu innych pismach19. Publikuj¹c swo- je artyku³y na ³amach poczytnych i opiniotwórczych pism obozu narodowego, zyskiwa³ w ten sposób dostêp do szerokiego spektrum jego zwolenników oraz uwiarygodnia³ wœród narodowców g³oszone przez siebie pogl¹dy. Pe³ni¹c zaœ wa¿ne funkcje w strukturach Ruchu M³odych, mia³ du¿y autorytet wœród jego cz³onków, a co za tym idzie, posiada³ mo¿liwoœæ kszta³towania ich postaw ideo- wo-politycznych. Dlatego prezentowane w jego artyku³ach pogl¹dy stanowi¹ cenne i wa¿ne Ÿród³o umo¿liwiaj¹ce poznanie oblicza ideologicznego repre- zentowanego przez niego œrodowiska m³odych OWP. Zdzis³aw Stahl ju¿ w 1928 r. na ³amach tygodnika „Myœl Narodowa” zabra³ g³os w sprawach ekonomicznych przy okazji ukazania siê drukiem pi¹tego ze- szytu Ekonomii spo³ecznej autorstwa prof. Stanis³awa Grabskiego20. W swoim ar- tykule odniós³ siê do o¿ywionej dyskusji publicystycznej, która toczy³a siê wokó³ zasad narodowej polityki ekonomicznej, a w szczególnoœci do postulatu osi¹gniêcia przez Polskê tzw. samowystarczalnoœci gospodarczej21. Podziela³ w tym wzglêdzie pogl¹d Stanis³awa Grabskiego22, twierdz¹c, ¿e „formu³owane w tej dziedzinie has³a, jak samowystarczalnoœæ czy niezale¿noœæ (…), s¹ w³aœci- wie treœci negatywnej, wzglêdnie stawiaj¹ postulaty prymitywne, dla wielkiego narodu niewystarczaj¹ce”23. Wyra¿a³ tak¿e obawê, ¿e Polska, co prawda, wypo- sa¿ona bogato przez przyrodê, nie jest jednak w stanie zaspokoiæ poprzez w³asn¹ wytwórczoœæ swoich podstawowych potrzeb cywilizacyjnych24.Do- strzega³ równie¿ zagro¿enie w has³ach g³oszonych przez zwolenników skrajnie pojêtej niezale¿noœci gospodarczej, które w razie ich realizacji mog³yby prze- kszta³ciæ Polskê wy³¹cznie w dostarczyciela surowców i produktów ¿ywnoœciowych. Niemniej jednak nie zgodzi³ siê z twierdzeniem Grabskiego, jakoby postulat

19 R. Habielski, Stahl Zdzis³aw, op. cit., s. 474–475. 20 S. Grabski, Ekonomia spo³eczna. Rynek, Lwów 1927. 21 Z. Stahl, O zasady narodowej polityki gospodarczej, „Myœl Narodowa” 1928, nr 12, s. 166–167. 22 Dobrobyt i postêp gospodarczy ka¿dego narodu w ustroju kapitalistycznym zale¿y od stanowi- ska, jakie naród ten posiada w œwiatowym systemie rynkowym, od tego, czy przez swój przemys³, handel, swój kredyt, sw¹ walutê, oddzia³uje on czynnie na kszta³towanie siê rynków miêdzyna- rodowych, czy te¿ ulega tylko w swym ¿yciu gospodarczym wp³ywom innych narodów. Zob. S. Grabski, op. cit., s. 83. 23 Z. Stahl, O zasady…, s. 166. 24 Ibidem, s. 167.

172 samowystarczalnoœci by³ z gruntu fa³szywym25 oraz dopuszcza³ mo¿liwoœæ jego realizacji w zakresie polityki obronnej pañstwa26, w czym zgodny by³ z pogl¹dami g³oszonymi przez Romana Rybarskiego27. Poszukuj¹c zaœ roz- wi¹zania kompromisowego, Stahl zaproponowa³, aby has³o zupe³nej samo- wystarczalnoœci gospodarczej „zast¹piæ postulatem wszechstronnego rozwoju rodzimych si³ wytwórczych”, natomiast w odniesieniu do opinii g³oszonych przez Stanis³awa Grabskiego stwierdzi³, ¿e „ambicja oddzia³ania na ewolucjê ustroju gospodarczego œwiata nie mo¿e os³abiaæ walki o si³ê Polski i jej rozwoju w ramach aktualnego uk³adu stosunków gospodarczych”28. W pe³niejszy sposób Stahl wy³o¿y³ swoje pogl¹dy na kwestie ekonomiczne dopiero w 1932 r., gdy naby³ ju¿ potrzebnych doœwiadczeñ i niezbêdnego pozio- mu wiedzy. Wtedy to w „Myœli Narodowej” opublikowano cykl czterech jego artyku³ów, które w tym samym roku zosta³y wydane przez Oddzia³ Akademicki OWP w postaci osobnej broszury programowej29. Ich autor podj¹³ próbê uporz¹dkowania i rozwiniêcia pogl¹dów na zagadnienia spo³eczno-gospodar- cze, g³oszone w tamtym czasie przez przedstawicieli obozu narodowego. W artykule zatytu³owanym Bogactwo narodu podda³ krytyce dominuj¹ce w ówczesnej nauce doktryny ekonomiczne, tzn. liberalizm i socjalizm30. Uwa¿a³ bowiem, ¿e u podstaw obu kierunków tkwi³ nieakceptowany przez niego mate- rializm, w liberalizmie indywidualistyczny, natomiast w socjalizmie kolektywi- styczny. Obie idee uzna³ za pokrewne sobie i wyp³ywaj¹ce ze wspólnego Ÿród³a oraz jednakowo wrogie ideologii narodowej31. Dostrzega³ przy tym skalê zako- rzenienia wspomnianych teorii w œwiadomoœci spo³ecznej oraz przenikania ich nawet do œwiatopogl¹du dzia³aczy endeckich, którzy, jego zdaniem, o kwe- stiach gospodarczych wypowiadali siê czêsto jak libera³owie lub socjaliœci, nie zauwa¿aj¹c braku zgodnoœci pomiêdzy tymi ideami a pogl¹dem na ¿ycie g³oszonym przez obóz narodowy. Nie wyra¿a³ przy tym zdziwienia tak¹ sytu- acj¹, t³umacz¹c to tym, ¿e ludzie ci w procesie kszta³towania swoich pogl¹dów zetknêli siê zapewne tylko z ekonomistami liberalnymi lub socjalistycznymi

25 Has³o gospodarczej samowystarczalnoœci kraju, które tak czêsto siê u nas s³ysza³o pierwszych lat po wojnie œwiatowej, jest z gruntu fa³szywe. Naród, który ogranicza rozwój swego przemys³u do potrzeb rynku wewnêtrznego – skazuje siê na zastój spo³eczno-gospodarczy. Zob. S. Grabski, op. cit., s. 96–97. 26 O samowystarczalnoœci wiêc, jako o programie realnym, mo¿na mówiæ tylko z zastrze¿eniami (…). Chyba w zastosowaniu do teorii obrony wojennej pañstwa, jako program mo¿liwie naj- pe³niejszej samowystarczalnoœci w dziedzinie pierwszych potrzeb i przez to zdolnoœci do prowa- dzenia wojny, has³o to zachowaæ mo¿e swój pozytywny walor. Zob. Z. Stahl, O zasady…, s. 167. 27 R. Rybarski, Polityka i gospodarstwo, Warszawa 1927, s. 20. 28 Z. Stahl, O zasady…, s. 167. 29 Ten¿e, Wobec zagadnieñ gospodarczych, Warszawa 1932. 30 Ten¿e, Bogactwo narodu, „Myœl Narodowa” 1932, nr 27, s. 385–386. 31 Ibidem, s. 385.

173 i nie napotkali nikogo, kto móg³by im pomóc w rewizji niew³aœciwych z jego punktu widzenia pojêæ32. Stahl twierdzi³ równie¿, ¿e zagadnienia gospodarcze, które osobiœcie uzna- wa³ za istotne szczególnie w dobie kryzysu, by³y dla ruchu narodowego w aspe- kcie jego doktryny i dzia³ania zagadnieniami nowymi. Dostrzega³ wielki wk³ad w rozwój tej dziedziny nauki ze strony wielu wybitnych ekonomistów, którzy zaliczali siê do krêgu przywódców obozu narodowego, oraz zaleca³, aby wyko- rzystano ich dorobek naukowy jako punkt wyjœcia do dalszych prac nad rozwo- jem w³asnej doktryny ekonomicznej. Postulowa³ tak¿e potrzebê weryfikacji nieaktualnych teorii gospodarczych oraz zachêca³ polityków i publicystów opcji narodowej do podejmowania wysi³ków w celu wypracowania wraz z przed- stawicielami œwiata nauki spójnego programu gospodarczego. Po³¹czenie ini- cjatywy polityków i dorobku naukowców mog³oby w jego opinii zapewniæ po¿¹dane rezultaty, ³¹cz¹c w ten sposób teoriê naukow¹ z praktycznym do- œwiadczeniem wyp³ywaj¹cym z bie¿¹cej polityki33. Publicysta ten odnosi³ siê równie¿ krytycznie do bezrefleksyjnego podcho- dzenia do obcych doktryn ideologicznych, przestrzegaj¹c przed próbami me- chanicznego ich przenoszenia na polski grunt lub zapo¿yczania rozwi¹zañ, któ- re nie by³y dostosowane do lokalnych uwarunkowañ. Docenia³ rozwój myœli ekonomicznej w innych krajach, nawo³ywa³ jednak do refleksji nad ich zawar- toœci¹, poniewa¿ mog³yby one, bez odpowiedniego ich przemyœlenia, prowadziæ do nieuzasadnionych wniosków sugeruj¹cych niew³aœciwe rozwi¹zania. Dlate- go zaleca³ krytyczne podejœcie do przyk³adów p³yn¹cych z zagranicy i odrzuce- nie panuj¹cej ówczeœnie mody na proste naœladownictwo. Zachêca³ te¿ do w³asnej pracy koncepcyjnej opartej na podstawach naukowych i uwzglêd- niaj¹cej specyficzne polskie uwarunkowania spo³eczno-gospodarcze. Uwa¿a³, ¿e nie ma mo¿liwoœci stworzenia jednego uniwersalnego systemu gospodarki, który móg³by byæ zastosowany w dowolnym kraju, poniewa¿ ró¿nice w pozio- mie rozwoju gospodarczego i strukturze spo³ecznej poszczególnych pañstw uniemo¿liwia³y takie rozwi¹zanie34. Stahl za punkt wyjœcia dla swoich rozwa¿añ uzna³ istnienie hierarchii wa¿- noœci spraw do zrealizowania, przed którymi sta³ ka¿dy naród, a zagadnieñ go- spodarczych nie traktowa³ jako najistotniejszych oraz zaleca³ rozpatrywanie ich w powi¹zaniu z innymi kluczowymi dziedzinami ¿ycia pañstwowego s³u¿¹cymi realizacji najwa¿niejszych d¹¿eñ narodu. Celom tym, jego zdaniem,

32 Ibidem, s. 386. 33 Ibidem, s. 385. 34 Ibidem.

174 nale¿a³o podporz¹dkowaæ wszystkie dziedziny ¿ycia spo³ecznego, w tym gospo- darkê35. Podobne stanowisko zajmowa³ równie¿ , który mia³ niew¹tpliwie du¿y wp³yw na ukszta³towanie siê jego pogl¹dów w zakresie za- gadnieñ ekonomicznych36. Dla Stahla najwa¿niejsz¹ spraw¹ by³o zbudowanie Wielkiej Polski oraz do- prowadzenie do wzrostu si³y moralnej i liczebnoœci narodu polskiego. Uwa¿a³, ¿e postulat wzrostu liczebnego wspólnoty narodowej móg³ byæ zrealizowany ty- lko pod warunkiem równoczesnego zwiêkszania produkcji dóbr, a to z kolei prowadzi³o do koniecznoœci ponoszenia znacznych nak³adów inwestycyjnych na modernizacjê i tworzenie nowych warsztatów pracy. Zdawa³ sobie sprawê równie¿ z tego, ¿e urzeczywistnienie idei Wielkiej Polski nie by³o mo¿liwe bez nale¿ytego wykorzystania jej potencja³u gospodarczego. Docenia³ wiêc rolê ka- pita³u i bogactwa w realizacji wy¿szych celów stoj¹cych przed narodem, jedna- k¿e pod warunkiem ¿e znajdowa³yby siê one w rêkach polskich, a nie obcych37. W tym wzglêdzie zgadza³ siê z prof. Rybarskim, który twierdzi³, ¿e z punktu wiedzenia interesów narodowych wa¿n¹ kwesti¹ jest to, aby kapita³ i przemys³ by³y w polskim posiadaniu38. Stahl w samym d¹¿eniu do uzyskania dobrobytu nie dostrzega³ gwarancji osi¹gniêcia wielkoœci pañstwowej, a jego wartoœæ uza- le¿nia³ od efektywnego wykorzystania go dla dobra ca³ego narodu oraz od jego odpowiedniej redystrybucji „pomiêdzy warstwy wytwórcze, stany, zawody i wresz- cie jednostki”. W celu zapewnienia realizacji tych postulatów przewidywa³ koniecznoœæ prowadzenia przez pañstwo odpowiedniej polityki oraz dostoso- wania ustroju prawnego i politycznego do potrzeb gospodarki39. W swoim

35 Ibidem. 36 Gdy ogólna polityka stworzy warunki przyjazne wzrostowi narodowego bogactwa, trzeba temu bogactwu nadaæ kierunek zgodny z zadaniami i potrzebami narodu. Twórczoœæ gospodarcza jest jednym z przejawów ogólnonarodowej twórczoœci, wydobywa samodzielne wartoœci ¿yciowe, ale jest przede wszystkim narzêdziem do innych celów, nie mo¿e byæ w ¿yciu narodu, podobnie jak nie powinna byæ w ¿yciu jednostki, ostatecznym celem ¿yciowym. By tê twórczoœæ zabezpieczyæ i nadaæ jej w³aœciwy kierunek, konieczn¹ jest rzecz¹ wyjœæ z za³o¿enia, ¿e gospodarstwo narodo- we jest jednoœci¹ i winno, w miarê rozwoju ¿ycia narodowego, stawaæ siê coraz mocniejsz¹ jedno- œci¹. Zob. R. Rybarski, Polityka…, s. 6. 37 Z. Stahl, Bogactwo…, s. 386. 38 Za punkt wyjœcia polityki gospodarczej bierzemy gospodarstwo narodowe, a nie mówimy ogólnie o gospodarstwie pañstwa, bogactwie i dobrobycie jego ludnoœci. Wynika z tego, ¿e nie mo¿e byæ obojêtne pytanie, w czyich rêkach s¹ si³y produkcyjne pañstwa, jaki one maj¹ charakter z punktu widzenia narodowego. Dla polityka, któremu zale¿y tylko na jak najwiêkszej sumie bogactwa, zgromadzonego w kraju, jest obojêtnym, w czyich rêkach jest to bogactwo, czyj¹ w³asnoœci¹ s¹ warsztaty produkcyjne i poœrednictwo kredytowe. Nie mo¿e to byæ rzecz¹ obojêtn¹ dla narodu, musi mu zale¿eæ na tym, by wytwórczoœæ i wymiana w Polsce jak najlepiej s³u¿y³a celom polskie- go gospodarstwa narodowego. Zob. R. Rybarski, Polityka…, s. 15. 39 Z. Stahl, Bogactwo…, s. 386.

175 pogl¹dzie nie by³ zreszt¹ odosobniony, poniewa¿ podobne zdanie mia³ Jerzy Zdziechowski, który w latach 1925–1926 pe³ni³ funkcjê ministra skarbu40. Stahl uwa¿a³ ponadto, ¿e „narodowi, id¹cemu ku wielkoœci, winien towa- rzyszyæ równoleg³y wzrost bogactwa”, jako nieodzowny warunek zwiêkszenia jego si³y politycznej, oraz ¿e w dobie panuj¹cego wówczas w Polsce kryzysu go- spodarczego, niewielkiej rentownoœci przedsiêbiorstw i niskiego poziomu wy- nagrodzeñ osi¹gniêcie odpowiedniego poziomu dobrobytu mo¿liwe by³o tylko w drodze wyrzeczeñ ca³ego narodu, które dopiero w przysz³oœci mog³y przy- nieœæ oczekiwane rezultaty41. W kolejnym artykule Materializm w ekonomii i jego nastêpstwa prowadzi³ roz- wa¿ania nad najskuteczniejszymi sposobami wiod¹cymi do osi¹gniêcia przez naród wysokiej pozycji materialnej przy jednoczesnym zminimalizowaniu de- strukcyjnego, w jego mniemaniu, wp³ywu materializmu na ¿ycie spo³eczne42. Odrzuca³ przy tym podstawowy motyw pracy cz³owieka obecny w doktrynie li- beralnej, którym jest osobisty interes, a obraz spo³eczeñstwa lansowany przez wspó³czesnych mu epigonów tego œwiatopogl¹du – „jako zbioru egoistycznych jednostek o sprzecznych interesach” – uzna³ za fa³szywy. Nie zgadza³ siê rów- nie¿ z pogl¹dami Adama Smitha, który wed³ug niego twierdzi³, ¿e najlepsz¹ jest sytuacja, gdy ustrój pañstwowy umo¿liwia jednostce ca³kowicie swobodne i nieskrêpowane dzia³anie na polu gospodarczym oraz nie stara siê ograniczaæ przepisami prawnymi zachodz¹cych w tej dziedzinie procesów43. Zdaniem Stahla obóz narodowy postrzega³ jednostkê jako integralny sk³adnik narodu, powi¹zan¹ z nim licznymi wiêzami spo³ecznymi, wspóln¹ hi- stori¹ i wspólnymi interesami. W procesie integracji wewnêtrznej narodu pod- kreœla³ równie¿ rolê wiêzi rodzinnych, lokalnych, zawodowych oraz religij- nych44. Nie zaprzeczaj¹c temu, ¿e cz³owiekowi nieobce s¹ zachowania egoisty- czne i ¿e szczególnie ta sfera ludzkich odczuæ uaktywnia siê na polu dzia³alnoœci gospodarczej w jego codziennej walce o byt, dostrzega³ pewne zalety w takiej

40 Rozumna i przezorna polityka finansowa prowadzona jest w celu: dania mo¿noœci pañstwu za- spokojenia przede wszystkim tych wszystkich potrzeb finansowych, które s¹ zwi¹zane z obo- wi¹zkami pañstwa w stosunku do narodu i ogó³u obywateli, a dalej, w celu u¿ycia w³adzy ustawodawczej i wykonawczej do podniesienia wytwórczoœci i gromadzenia kapita³ów oszczêd- noœciowych z myœl¹ zapewnienia pañstwu niezale¿noœci gospodarczej, najdalej posuniêtej zdol- noœci obrony, rozwoju kultury i oœwiaty, a ogó³owi obywateli – dobrobytu. Zob. J. Zdziechowski, Polityka finansowa, Warszawa 1927, s. 1. 41 Z. Stahl, Bogactwo…, s. 386. 42 Ten¿e, Materializm w ekonomii i jego nastêpstwa, „Myœl Narodowa” 1932, nr 30, s. 431–432. 43 Ibidem, s. 431. 44 Stanowisko narodowe nakazuje braæ jednostkê tak¹, jak¹ zosta³a przez wieki cywilizacji naszej wychowana; przede wszystkim zwi¹zan¹ ze swoj¹ spo³ecznoœci¹ licznymi wiêzami wspólnoty, zewnêtrznymi i wewnêtrznymi, z przesz³oœci¹ i przysz³oœci¹, z rodem i rodzin¹, z ojczyzn¹, kra- jem, miastem, wiosk¹, z ludŸmi wspólnego zawodu, zwi¹zan¹ uczuciami religijnymi i zawodo- wymi, przywi¹zaniami lokalnymi, rodzinnymi, kole¿eñskimi. Zob. Ibidem, s. 432.

176 postawie m.in.: zapobiegliwoœæ, oszczêdnoœæ i gospodarnoœæ. Jednak wymie- nione cechy w ogólnej hierarchii pojêæ nie by³y dla niego najwa¿niejsze i odma- wia³ im decyduj¹cej roli w podejmowanej przez cz³owieka aktywnoœci ¿yciowej. Uzna³ bowiem za przesadê ze strony liberalnych ekonomistów, gdy sprawom gospodarczym przyznawali pierwszeñstwo, i twierdzi³, ¿e przeceniali oni ich znaczenie w ludzkim ¿yciu. Wyolbrzymianie zaœ wagi spraw gospodarczych i rozpatrywanie ich w oderwaniu od innych dziedzin ¿ycia spo³ecznego, a tak¿e przeciwstawianie sobie na tym polu zwalczaj¹cych siê egoizmów ludzkich do- prowadzi³o, w jego opinii, do ukszta³towania siê materialistycznego i anty- spo³ecznego indywidualizmu, a potem w drodze odwrócenia teorii przyczyni³o siê do powstania antyindywidualistycznego kolektywizmu. Stwierdzi³ równie¿, ¿e przeciwstawianie sobie jednostki i zbiorowoœci jest nieetyczne i stanowi sta³¹ przyczynê fermentu i zaburzeñ w ¿yciu spo³ecznym oraz ¿e jest wymarzon¹ po- ¿ywk¹ dla rozwoju nastrojów rewolucyjnych i anarchistycznych. Dlatego po- stulowa³, aby tendencje materialistyczne niszczyæ i zwalczaæ u samego ich Ÿród³a, którego dopatrywa³ siê w naukach ekonomicznych45. Stahl w swojej rozprawie O zagadnieniach gospodarczych ustroju zwraca³ uwa- gê na to, ¿e przy ustalaniu zasadniczych podstaw ustroju gospodarczego nie po- winno siê zapominaæ o swoich pogl¹dach na temat struktury spo³ecznej wspó³czesnych narodów ukszta³towanych pod wp³ywem cywilizacji europej- skiej, poniewa¿ struktura gospodarcza powinna w³aœnie wyp³ywaæ z organiza- cji danego narodu, zw³aszcza ¿e wywiera³a ona znaczny wp³yw na jego kszta³t46. Podkreœla³ tak¿e g³oszony przez narodowców pogl¹d na wzajemny stosunek jednostki do spo³eczeñstwa, w którym nie uznawali oni zasadnoœci przeciwstawiania sobie wzajemnie tych dwóch czynników spo³ecznych. Uwa- ¿a³ bowiem, ¿e cz³owiek wychowany w duchu chrzeœcijañskim przygotowany jest do zgodnego wspó³dzia³ania spo³ecznego i nie zatraca przy tym swojej roz- winiêtej indywidualnoœci. Twierdzi³, ¿e wzajemne oddzia³ywanie indywiduali- zmu jednostki i si³y wiêzów spo³ecznych zbiorowoœci w ramach cywilizacji eu- ropejskiej wytworzy³y typ silnej osobowoœci, która wzbogaca³a twórczoœæ narodu, a ten z kolei na drodze swojego rozwoju wzmacnia³ si³ê i charakter po- szczególnych jednostek47. Zwraca³ tak¿e uwagê na b³êdne, jego zdaniem, przedstawianie struktury narodów jako zbiorowiska jednostek i uwypukla³ istnienie pomiêdzy narodem a jednostk¹ szczebli poœrednich o bardzo silnych wiêzach spo³ecznych, które w sposób zasadniczy oddzia³uj¹ na ¿ycie ludzi i determinuj¹ ich dzia³alnoœæ. Wed³ug niego by³y to: si³a lokalnych patriotyzmów, wiêzi zawodowe, solidar-

45 Ibidem. 46 Z. Stahl, O zagadnieniach gospodarczych ustroju, „Myœl Narodowa” 1932, nr 32, s. 461–464. 47 Ibidem, s. 461.

177 noœæ cz³onków ró¿norakich zrzeszeñ oraz najstarszy w dziejach ludzkoœci zwi¹zek spo³eczny, jakim jest rodzina. Doszed³ do wniosku, ¿e to w³aœnie ist- nienie rodziny z si³¹ wiêzów spajaj¹cych jej poszczególnych cz³onków powodo- wa³o, ¿e jednostki nie mo¿na by³o postrzegaæ, jako odosobnionego i kieruj¹cego siê wy³¹cznie zasadami egoizmu podstawowego elementu spo³eczeñstwa48. Dlatego uzna³, ¿e twierdzenie, jakoby egoizm gospodarczy by³ najwa¿niejszym motywem dzia³ania jednostki jest fa³szywe i ¿e gdyby tak by³o naprawdê, to ¿adne zorganizowane spo³eczeñstwo nie mog³oby istnieæ. Dostrzega³ przy tym istnienie wielu ró¿nych czynników, które egoistyczne tendencje przejawiane przez poszczególnych ludzi os³abia³y i podporz¹dkowywa³y interesowi ogólne- mu narodu, oraz postulowa³, aby sprawy te by³y wziête pod uwagê przez nauki ekonomiczne49. Stahl podkreœlaj¹c znaczenie zwi¹zku rodzinnego dla wspólnoty narodo- wej i jej gospodarki, uwa¿a³, ¿e najkorzystniejsz¹ form¹ w³asnoœci, która najle- piej mog³aby s³u¿yæ rozwojowi rodziny i narodu, jest w³asnoœæ prywatna. Podo- bne przekonania wyra¿a³ Roman Rybarski, który twierdzi³, ¿e „o gromadzeniu kapita³u nie mo¿e byæ mowy, je¿eli w spo³eczeñstwie nie ma przekonania o bez- pieczeñstwie rezultatów oszczêdnoœci i pracy, je¿eli poderwana jest lub mo¿e byæ poderwana zasada prywatnej w³asnoœci”50. Dlatego Stahl postulowa³ ochro- nê, i jak najszersze upowszechnienie w³asnoœci poprzez uczynienie posiadaczami, choæby w niewielkiej skali, mo¿liwie najwiêkszej czêœci narodu. Przekonany by³ o tym, ¿e zapobiegliwoœæ wykazywana przez ludzi w dzia³alnoœci zarobkowej s³u¿¹ca zabezpieczeniu egzystencji ich rodziny oraz d¹¿enie do poprawy wa- runków jej ¿ycia, do wychowania i wykszta³cenia dzieci, a tak¿e pozostawienia im w spadku jakiejœ wartoœci materialnej jest znacz¹cym czynnikiem, który móg³by zagwarantowaæ wzrost bogactwa ca³emu narodowi i w dodatku pozy- tywnie oddzia³ywaæ na szerokie rzesze spo³eczeñstwa. Oddzia³ywanie to mog³oby mieæ, jego zdaniem, wymiar wychowawczy i porz¹dkuj¹cy stosunki spo³eczne, poniewa¿ skierowanie aktywnoœci gospodarczej cz³owieka w stronê d¹¿enia do zabezpieczenia egzystencji materialnej jego rodziny redukowa³oby i w znacznym stopniu eliminowa³o wp³yw indywidualnego egoizmu. Mog³oby

48 Zwi¹zek rodzinny wp³ywa nies³ychanie g³êboko i istotnie na ¿ycie spo³eczne. Bêd¹c wychowaw- czyni¹ charakterów, budzicielk¹ instynktów, motywów wewnêtrznego przymusu, póŸniejszych si³ kierowniczych ¿ycia, jest rodzina zarazem terenem wypowiadania siê uczuæ oraz instynktów najbardziej przeciwnych i dalekich od indywidualnego egoizmu, jak macierzyñskie i ojcowskie, synowskie czy braterskie. I dalej zwi¹zek rodzinny, przez pamiêæ przodków i myœl o dzieciach, wi¹¿e jednostkê poœrednimi oraz bezpoœrednimi wêz³ami z ci¹g³oœci¹ ¿ycia narodowego, ustawia cz³owieka w szeregu pokoleñ, robi zeñ dziedzica i ka¿e troskaæ siê o przysz³oœæ, nieograniczon¹ tylko do krótkiego okresu w³asnego doczesnego ¿ywota. Zob. Ibidem, s. 462. 49 Ibidem. 50 R. Rybarski, Polityka…,s.6.

178 tak¿e zwi¹zaæ go z interesem rodziny, a poprzez rodzinê z szerszym interesem ca³ej wspólnoty narodowej, wzmacniaj¹c tym samym si³ê wiêzów spajaj¹cych organizm narodowy. Podporz¹dkowanie d¹¿enia jednostki do osi¹gniêcia wy- ¿szego poziomu zabezpieczenia materialnego celom rodziny mog³oby równie¿, jego zdaniem, wyeliminowaæ szkodliwy wp³yw tendencji materialistycznych i hedonistycznych koncentruj¹cych siê na doraŸnych zyskach i chêci u¿ycia, a skierowaæ jej uwagê na zabiegi gospodarcze maj¹ce cechy wiêkszej trwa³oœci i ci¹g³oœci51. Stahl podda³ te¿ analizie ustrój kapitalistyczny i zwróci³ uwagê na to, ¿e kwestia w³asnoœci prywatnej jest spraw¹ odrêbn¹ i niezale¿n¹ od istnienia ka- pitalizmu, poniewa¿ w³asnoœæ prywatna istnia³a na d³ugo przed tym, jak po- wsta³ wspomniany system. Stwierdzi³, ¿e kapitalizm nie trac¹c swoich najistot- niejszych cech, móg³by istnieæ nawet w warunkach braku w³asnoœci prywatnej. Za przyk³ad poda³ stosunki ekonomiczne panuj¹ce ówczeœnie w Zwi¹zku Ra- dzieckim, gdzie ca³kowitym dysponentem kapita³u by³o pañstwo przy jedno- czesnym braku jakiejkolwiek znacz¹cej w³asnoœci prywatnej u jego obywateli52. Z kapitalizmem, wed³ug niego, by³y zwi¹zane nastêpuj¹ce w³aœciwoœci ¿y- cia gospodarczego: daleko posuniêty podzia³ pracy, który narzuca³ koniecznoœæ istnienia poœrednictwa; nowoczesne techniki wytwarzania, które wymaga³y wysokiego stopnia mechanizacji i co za tym idzie du¿ych nak³adów finanso- wych potrzebnych do rozpoczêcia produkcji; odpowiedni system finansowo- kredytowy53. Rozwój handlu dalekosiê¿nego i wzrost stopy ¿yciowej spo³eczeñstw stwo- rzy³y na przestrzeni dziejów mo¿liwoœci zbytu produktów wytwarzanych przez rolnictwo, rzemios³o i przemys³ poza w³asnym rynkiem lokalnym. A to z kolei doprowadzi³o do pojawienia siê poœredników z odpowiednimi kapita³ami, któ- re umo¿liwia³y im nabycie towarów od wytwórców, zmagazynowanie i prze- transportowanie ich oraz sprzeda¿ na rynkach czêsto bardzo odleg³ych od oœro- dków zaopatrzenia. Dzia³alnoœæ taka obarczona by³a pewnym ryzykiem, ale za to dawa³a mo¿liwoœæ wyci¹gania z niej du¿ych dochodów poza jak¹kolwiek kontrol¹ ze strony producentów. Zapewnia³a tak¿e ca³kowit¹ swobodê okreœla- nia zysków niezale¿n¹ od iloœci i jakoœci pracy w³o¿onej w wytworzenie produ- ktu, a zale¿n¹ tylko od aktualnej koniunktury i ewentualnie od wysokoœci nak³adów inwestycyjnych. Zdaniem Stahla na przestrzeni lat ros³o znaczenie poœredników i ich kapita³ów, które dawa³y im niewspó³mierne do w³o¿onej pracy zyski, a w przypadku bankierów po¿yczaj¹cych pieni¹dze kupcom zapew- nia³o im dochody bez jakiegokolwiek wysi³ku z ich strony. Rozwój nowoczes-

51 Z. Stahl, O zagadnieniach…, s. 462. 52 Ibidem. 53 Ibidem, s. 462–463.

179 nych technik wytwarzania wymagaj¹cych podczas uruchamiania zak³adów przemys³owych du¿ych inwestycji i zakupu kosztownych maszyn doprowadzi³ do tego, ¿e kapita³ w produkcji sta³ siê nieodzownym czynnikiem, bez którego nie mo¿na by³o myœleæ o jej prowadzeniu. Z tym procesem wi¹za³ siê, wed³ug niego, wzrost znaczenia ludzi dysponuj¹cych kapita³ami, których dawniej z po- wodu ich profesji pogardliwie zwano lichwiarzami, a którzy w tamtym czasie doszli do takiego znaczenia w ¿yciu pañstw, ¿e wywierali przemo¿ny wp³yw na proces ich rz¹dzenia54. Stahl doszed³ do wniosku, ¿e oprócz wymienionych czynników istnia³y je- szcze inne przes³anki, które powodowa³y, ¿e obóz narodowy krytycznie odnosi³ siê do kapitalizmu. Przywo³uj¹c przyk³ady z historii, stara³ siê wykazaæ, ¿e na- rody europejskie ukszta³towane pod wp³ywem filozofii greckiej od samego pocz¹tku stawia³y zajêcia gospodarcze na najni¿szym stopniu w hierarchii zajêæ spo³ecznych, zrzucaj¹c je na barki ludnoœci niewolniczej. Warstwy rz¹dz¹ce uwalniaj¹c siê od troski o podstawowe potrzeby materialne, mog³y poœwiêcaæ siê ca³kowicie wykonywaniu zajêæ uwa¿anych w tamtych czasach za najwa¿- niejsze z punktu widzenia potrzeb spo³ecznych, mianowicie funkcjom rz¹dze- nia i obowi¹zkom ¿o³nierskim niezbêdnym dla obrony kraju55. W œredniowie- czu, co prawda, praca zosta³a podniesiona w swojej godnoœci, ale Koœció³ sprzeciwia³ siê nadmiernemu przywi¹zywaniu siê ludzi do dóbr materialnych i przedk³adaniu ich ponad wartoœci moralne, a tak¿e potêpia³ egoistyczne u¿y- wanie w³asnoœci, lichwê i czerpanie zysków bez ponoszenia jakiegokolwiek wysi³ku. Wk³ad pracy by³ dla Koœcio³a podstawowym miernikiem wartoœci wykonywanego zajêcia. Dlatego w hierarchii zajêæ gospodarczych najwy¿ej sta- wia³ rolnictwo, a najni¿ej klasyfikowa³ handel56. Stahl zauwa¿y³ tak¿e, ¿e rozwojowi form kapitalistycznych towarzyszy³ równoczesny zanik tradycyjnych pogl¹dów i wysuwanie siê na pierwszy plan ludzkich d¹¿eñ potrzeby bogacenia siê i robienia interesów gospodarczych. W jego opinii w miejsce dawnej silnej i hierarchicznej organizacji stanowo-za- wodowej wprowadzono ustrój, w ramach którego spo³eczeñstwo zatomizowa- ne na poszczególne jednostki i uwolnione od nakazów moralnych zosta³o po- dzielone na zwalczaj¹ce siê grupy interesów. W dodatku w trakcie formowania siê systemu kapitalistycznego dosz³o do podniesienia znaczenia ludzi dyspo-

54 Ibidem, s. 463. 55 Malowane przez wielkich filozofów greckich idealne obrazy spo³eczeñstw najwy¿ej ceni³y funkcje rz¹dzenia, m¹droœæ, pracê rozumu; z kolei sz³y obowi¹zki ¿o³nierskie obrony kraju, a wreszcie, jako trzecie i najni¿sze w hierarchii, prace gospodarcze, zepchniête na barki najpoœledniejszej, niewolniczej warstwy. G³owa, jako siedlisko m¹droœci, odpowiada³a funkcji pierwszorzêdnej, pierœ, siedziba dzielnoœci i uczuæ wy¿szych, s³u¿bie wojskowej i wreszcie brzuch, symbol ni¿szych uczuæ, odpowiada³ zabiegom materialnym najni¿szej skali moralnej. Zob. Ibidem. 56 Ibidem.

180 nuj¹cych bogactwem, które zapewni³o im mo¿liwoœæ obejmowania w³adzy w pañstwie lub wywierania decyduj¹cego wp³ywu na jego rz¹dzenie przy jed- noczesnym braku u nich odpowiednich kompetencji. Uwa¿a³, ¿e umiejêtnoœæ robienia interesów i uznanie przez tych ludzi bogacenia siê za g³ówny cel ich ¿y- cia nie gwarantowa³y tego, ¿e mogliby oni najm¹drzej rz¹dziæ krajem i najdziel- niej go broniæ. Dlatego wykazywa³ troskê o to, aby dobór ludzi do grupy rz¹dz¹cej nie dokonywa³ siê pod k¹tem ich umiejêtnoœci bogacenia siê, lecz aby przyk³adano wiêksz¹ wagê do takich cech, które gwarantowa³y realizacjê zadañ pañstwowych. Zwraca³ tak¿e uwagê na to, i¿ w przesz³oœci uwolnienie warstwy rz¹dz¹cej od potrzeby zajmowania siê pracami gospodarczymi nie by³o prze- pustk¹ do beztroskiego ¿ycia, lecz nak³ada³o powa¿ne obowi¹zki. Panuj¹ce zaœ ówczeœnie stosunki kapitalistyczne zrodzi³y sytuacjê, w której, jego zdaniem, beztroskie ¿ycie, bogactwo i wp³ywy polityczne sta³y siê udzia³em ludzi uwol- nionych od wszelkich obowi¹zków formalnych i wynikaj¹cych z tradycji, a do- tycz¹cych dobrego rz¹dzenia pañstwem i jego obrony57. Stahl zwróci³ jednak uwagê na to, ¿e nie powinno siê traktowaæ wrogo wszystkich form ¿ycia gospodarczego w³aœciwych dla kapitalizmu, poniewa¿ niektóre z nich mog³y byæ przydatne. Stwierdzi³ ponadto, ¿e dla Polski, jako pañstwa na dorobku, które nie wytworzy³o jeszcze odpowiedniego poziomu bo- gactwa i nie nagromadzi³o wystarczaj¹cych œrodków materialnych, wa¿nym zagadnieniem by³o to, aby z systemu kapitalistycznego zachowaæ wszystko, co by³o korzystne i sprawne oraz co mog³o s³u¿yæ jej rozwojowi gospodarczemu58. Odniós³ siê równie¿ krytycznie do nadu¿ywania w publicystyce i propagandzie niejasnych okreœleñ, które stosowane bez zrozumienia ich znaczenia œwiad- czy³y jedynie o ignorancji publicystów i braku rozeznania w aspektach wiedzy ekonomicznej. Sprzeciwia³ siê tak¿e bezmyœlnej krytyce ustroju kapitalistycz- nego bez odpowiedniego uargumentowania, poniewa¿ w ten sposób podwa- ¿a³o siê zaufanie do instytucji w³asnoœci prywatnej i przygotowywa³o siê grunt pod propagandê komunistyczn¹. Wypowiada³ siê te¿ przeciwko g³oszeniu przez prasê rz¹dow¹ nieuzasadnionego zachwytu rezultatami polityki etatyzmu go- spodarczego, którym, jego zdaniem, maskowano b³êdy pope³niane przez w³adze pañstwowe59. Pisz¹c artyku³ Polska i tzw. kryzys europejski skupi³ siê natomiast na kwestii zwi¹zanej z powszechn¹ wówczas dyskusj¹ o przysz³oœci gospodarczej Polski i o rozwi¹zaniach ekonomicznych, które nale¿a³oby uwzglêdniæ przy konstruo- waniu jej ustroju pañstwowego60. Przestrzega³ przed tym, aby w publicznej dys-

57 Ibidem, s. 463–464. 58 Ibidem, s. 464. 59 Ibidem, s. 461. 60 Z. Stahl, Polska i tzw. kryzys europejski, „Myœl Narodowa” 1932, nr 39, s. 559–560.

181 kusji szczególnie w dobie œwiatowego kryzysu nie stawiaæ tez o charakterze ostatecznym i nie g³osiæ pogl¹dów katastroficznych, poniewa¿ ¿ycie gospodar- cze narodów istniej¹cych nie jest skoñczone, a procesy ekonomiczne maj¹ cha- rakter ci¹g³y. Wed³ug niego tworzone by³y wci¹¿ nowe rozwi¹zania i to, co wy- dawa³o siê w danym czasie w³aœciwe, mog³o siê okazaæ zupe³nie nieprzydatne w przysz³oœci61. Stahl zwraca³ równie¿ uwagê na niebezpieczeñstwo moralnego oddzia³y- wania na obóz narodowy szerzonego wówczas powszechnie pesymizmu i fata- listycznych wizji, co do przysz³oœci ekonomicznej œwiata oraz proponowania rozwi¹zañ dla polskich problemów gospodarczych pod wp³ywem sugestii p³yn¹cych z analizy przebiegu kryzysu œwiatowego w innych krajach. Jego za- troskanie w tym wzglêdzie nie by³o bezpodstawne, w tamtym czasie bowiem wielu m³odych dopatrywa³o siê w wielkich rozmiarach nastêpuj¹cej na ich oczach zapaœci gospodarczej zbli¿aj¹cego siê upadku kapitalizmu62. Podobne pogl¹dy na temat koñca epoki kapitalistycznej prezentowa³ równie¿ Roman Dmowski63, którego publikacje stanowi³y w tym zakresie natchnienie dla two- rzonych przez nich koncepcji64. Stosunkowo niski stopieñ rozwoju prze- mys³owego i rolniczy charakter Polski nabiera³y w wywodach Dmowskiego – paradoksalnie – cech pozytywnych, które wed³ug jego przewidywañ mia³y z³agodziæ skutki prze¿ywanego kryzysu ekonomicznego i prowadziæ do uzyska- nia przez ni¹ wiêkszej niezale¿noœci ekonomicznej65. Stahl pow¹tpiewa³ jednak w s³usznoœæ pogl¹du o nadchodz¹cym bliskim upadku kapitalizmu, w czym zgod- ny by³ z opiniami precyzowanymi na ten temat przez Romana Rybarskiego66. Wed³ug Stahla nie mo¿na by³o traktowaæ jednakowo wszystkich pañstw dotkniêtych kryzysem, poniewa¿ struktura i stan ich gospodarki by³y ró¿ne, a przebieg i skutki za³amania gospodarczego mia³y odmienny charakter. G³ówne pañstwa europejskie, które przez wieki opiera³y swój rozwój gospodar- czy na eksploatacji zasobów w³asnych kolonii i na handlu prowadzonym z nimi

61 Ibidem, s. 559. 62 Zarówno w Ameryce, jak i w Europie, na wszystkich ludziach, którzy dojrzewali w póŸnych la- tach dwudziestych i wczesnych trzydziestych, wycisn¹³ niezatarte piêtno wielki kryzys gospodar- ki. M³odzi ludzie z lat trzydziestych przyjmowali za pewnik, ¿e kapitalizm siê koñczy. Z szyderstwem traktowali wywody profesorów, którzy nie umieli przewidzieæ katastrofy, a teraz t³umaczyli, ¿e kryzys ma charakter koniunkturalny i potem nast¹pi nowy niebywa³y rozwój go- spodarczy. Chodzi³o tylko o to, co po kapitalizmie. Jedni przyjmowali, ¿e komunizm, a inni, ¿e ró- ¿ne formy narodowej gospodarki mniej lub bardziej planowej. Zob. W. Wasiutyñski, Micewskiego szkice wêglem, „Polemiki” 1966, z. 5, s. 16. 63 R. Dmowski, Œwiat powojenny i Polska, Warszawa 1931; ten¿e, Przewrót, Warszawa 1933. 64 B. Grott, Mediewalizm w koncepcjach Obozu Wielkiej Polski. Ze studiów nad religijnymi uwarunkowania- mi myœli politycznej, „Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Jagielloñskiego. Studia Religiologica” 1982, z. 7, s. 64. 65 R. Dmowski, Przewrót, [w:] Pisma, t. VIII, Czêstochowa 1938, s. 31–34. 66 R. Rybarski, Przysz³oœæ gospodarcza œwiata, Warszawa 1932, s. 204–223.

182 na zasadzie wy³¹cznego monopolu, stanê³y wobec perspektywy utraty ci¹gniê- tych z tego tytu³u zysków i na tym przede wszystkim polega³a, jego zdaniem, istota prze¿ywanych przez nie trudnoœci gospodarczych66. W tym wzglêdzie zgodny by³ z Romanem Dmowskim, który twierdzi³, ¿e „dla szeregu krajów, tych, które opar³y sw¹ œwietn¹ dotychczas egzystencjê na eksploatacji innych, ten przewrót jest klêsk¹”67. Stahl uwa¿a³, ¿e Polska w przeciwieñstwie do „narodów europejskich utu- czonych niegdyœ na wyzysku s³abych krajów” znajdowa³a siê w odmiennym po³o¿eniu porównywalnym raczej do sytuacji eksploatowanych kolonii. Dlate- go proponowa³ w przysz³oœci oparcie si³y gospodarczej Polski na lepszym zago- spodarowaniu oraz eksploatacji jej w³asnych zasobów, tworzeniu nowych war- sztatów pracy, ulepszaniu organizacji i techniki wytwarzania, a tak¿e na wypieraniu z krajowego rynku obcych kapita³ów „¿eruj¹cych u nas, (…) podob- nie do tego jak czyni¹ to w koloniach”68. Z krytycznym stosunkiem Stahla do nadmiernej roli kapita³u zagranicznego w Polsce doskonale korespondowa³y uwagi sformu³owane kilka lat wczeœniej przez Rybarskiego, który napisa³, ¿e „kapita³ obcy wówczas nie bêdzie niebezpieczny dla niezale¿noœci naszego go- spodarstwa narodowego, gdy w parze z koniecznym zapo¿yczaniem siê za gra- nic¹ pójdzie wytwarzanie w³asnego kapita³u, potêgowanie si³y wytwórczej w³as- nego gospodarstwa. W przeciwnym razie kraj stanie siê koloni¹ obcego kapita³u, biernym obiektem obcych wp³ywów politycznych. Do tego prowadzi te¿ wpuszczenie do kraju kapita³u, który ma na oku cele polityczne, wzglêdnie oddawanie siê pod obc¹ kontrolê w zamian za kredyt zagraniczny”69. Badania nad sytuacj¹ pogr¹¿onych w kryzysie gospodarczym pañstw euro- pejskich z punktu widzenia po³o¿enia i interesów Polski dostarczy³y Stahlowi wielu ciekawych spostrze¿eñ i obala³y, jego zdaniem, obowi¹zuj¹cy wówczas schemat widzenia Europy jako obszaru funkcjonowania wy³¹cznie dwu prze- ciwstawnych sobie systemów ekonomicznych: kapitalizmu reprezentowanego przez pañstwa zachodnie i komunizmu panuj¹cego w Zwi¹zku Radzieckim. Dlatego stwierdzi³, ¿e oprócz tych dwóch znacz¹cych czynników istnia³ pomiê- dzy nimi czynnik trzeci. By³y to narody œrodkowoeuropejskie, reprezentuj¹ce przewa¿nie s³owiañskie pierwiastki etniczne i tworz¹ce stosunkowo m³ode organizmy pañstwowe, które samodzielnie nie dysponowa³y znacz¹cym poten- cja³em gospodarczym, ich ekonomika opiera³a siê na eksploatacji w³asnych zasobów, a stopa zamo¿noœci by³a na znacznie ni¿szym poziomie ni¿ w pañstwach

66 Z. Stahl, Polska…, s. 560. 67 R. Dmowski, Przewrót..., s. 31. 68 Z. Stahl, Polska…, s. 560. 69 R. Rybarski, Polityka…, s. 17.

183 zachodnioeuropejskich. Niemniej jednak wci¹¿ wzrastaj¹cy potencja³ demo- graficzny tych krajów przy uwzglêdnieniu mo¿liwoœci samodzielnego zaspoka- jania ich potrzeb ¿ywnoœciowych oraz znacznie mniejsza skala wymagañ ¿ycio- wych ludnoœci, jego zdaniem, dawa³y podstawê do dalszego rozwoju70.Na wspomniane aspekty zwróci³ uwagê równie¿ Dmowski, który by³ przekonany o tym, ¿e ówczesny kryzys nie by³ dla Polski nieszczêœciem, lecz otwiera³ przed ni¹ nowe perspektywy71. Zdaniem Stahla pañstwa œrodkowoeuropejskie mog³y odegraæ powa¿n¹ rolê w polityce i gospodarce starego kontynentu, jednak¿e pod warunkiem pe³nego wykorzystania wartoœci posiadanego przez nie terytorium i zasobów bêd¹cych w ich dyspozycji oraz uniezale¿nienia siê od wp³ywów bogatszych krajów Europy, które eksploatowa³y je podobnie jak swoje kolonie i wyprowa- dza³y znaczn¹ czêœæ ich dochodów za granicê. Wed³ug niego wyp³ywa³a st¹d potrzeba nawi¹zania przez Polskê œciœlejszej wspó³pracy ekonomicznej i polity- cznej z tymi krajami, która w przysz³oœci mog³aby doprowadziæ do powstania bloku pañstw realizuj¹cych wspólne cele polityczne i gospodarcze, co w jego opinii dawa³o „uzasadnion¹ wiarê w przysz³oœæ i poczucie rosn¹cej si³y”72. Stahl uwa¿a³, ¿e najwa¿niejszymi przes³ankami, które powinno siê uwz- glêdniaæ przy konstruowaniu programów gospodarczych, by³y aktualne potrzeby narodu i zadania do realizacji, jakie przed nim sta³y, oraz rzeczywista sytuacja spo³eczno-ekonomiczna kraju, wartoœæ zasobów materialnych pozostaj¹cych w dyspozycji i stan rozwoju cywilizacyjnego spo³eczeñstwa73. W podobnym du- chu wypowiada³ siê równie¿ Jerzy Zdziechowski, który uwa¿a³, ¿e „kryterium dobra narodu najwierniej i najpewniej prowadzi w polityce finansowej do roz- woju si³ finansowych i gospodarczych pañstwa”74. Stahl opowiada³ siê te¿ za odrzuceniem sztywnego doktrynerstwa, obcych i nieprzystaj¹cych do polskich uwarunkowañ rozwi¹zañ oraz zami³owania do tworzenia czysto teoretycznych form ustrojowych niemaj¹cych nic wspólnego

70 Z. Stahl, Polska…, s. 560. 71 Jej wytwórczoœæ rolnicza, przy obecnym stanie kultury rolnej i przy jej postêpie w przysz³oœci, tak siê przedstawia, i¿ nie budzi obaw, a¿eby mog³a staæ siê niewystarczaj¹c¹ dla kraju, nawet przy bardzo szybkim wzroœcie zaludnienia. Posiada ona surowce dla przemys³u w wiêkszej pe³ni, ni¿ jakikolwiek inny kraj europejski (…). Jej kultura przemys³owa znajduje siê na poziomie, na któ- rym z niewielkimi wyj¹tkami mog³aby ona swe potrzeby przemys³owe zaspokoiæ. (…) Jedn¹ z najpomyœlniejszych dla nas w obecnej dobie okolicznoœci jest to, ¿e potrzeby materialne przeciê- tnego Polaka s¹ o wiele ni¿sze, ni¿ innych narodów Europy. Wprawdzie te potrzeby szybko i sztu- cznie wzros³y po odbudowaniu pañstwa, ale twarda rzeczywistoœæ jeszcze szybciej uczy ich siê wyrzekaæ. Okres przejœciowy, okres ogólnego zubo¿enia przebêd¹ najpomyœlniej te narody, które maj¹ najskromniejsze materialne potrzeby. R. Dmowski, Przewrót…, s. 32–33. 72 Z. Stahl, Polska…, s. 560. 73 Ibidem. 74 J. Zdziechowski, Polityka…,s.23.

184 z rzeczywistoœci¹75. Jego zdaniem zwyciêstwo móg³ osi¹gn¹æ tylko ten obóz po- lityczny, który jako pierwszy opracowa³by spójny, uporz¹dkowany i oparty na wspomnianych za³o¿eniach program gospodarczy76. Podobne przekonanie wy- ra¿a³ tak¿e Ryszard Piestrzyñski, który twierdzi³, ¿e rosn¹ca szybko liczba cz³onków OWP i coraz liczniej zape³niaj¹cy szeregi organizacji bezrobotni ocze- kiwali od w³adz obozowych przedstawienia programu, który dawa³by nadziejê na poprawê warunków bytowych szerokich warstw spo³ecznych narodu77. Pogl¹dy Zdzis³awa Stahla przedstawione w broszurze Wobec zagadnieñ go- spodarczych zosta³y entuzjastycznie przyjête przez m³odych, o czym œwiadczy po- chlebna recenzja, która ukaza³a siê na ³amach poznañskiej „Awangardy”. W re- cenzji oprócz innych aspektów poruszanych w tej pracy podkreœlono przede wszystkim wysi³ek autora w dziedzinie porz¹dkowania pojêæ w pogl¹dach go- spodarczych g³oszonych przez narodowców oraz krzewiony przez niego opty- mizm co do przysz³oœci gospodarczej Polski, a tak¿e roli, jak¹ móg³ w tej dzie- dzinie odegraæ obóz narodowy78. Echo g³oszonych przez Stahla pogl¹dów mo¿na tak¿e odnaleŸæ w wyda- nych nak³adem Oddzia³u Akademickiego OWP Wytycznych, szczególnie w za- kresie zagadnieñ zwi¹zanych z ochron¹ i upowszechnieniem w³asnoœci, postu- latem rozwoju rodzimych si³ wytwórczych w oparciu o w³asny potencja³ przemys³owy i surowcowy oraz w postrzeganiu roli bogactwa w ¿yciu narodu. Znaczny wp³yw, jaki wywar³a jego publicystyka na treœæ tego dokumentu pro- gramowego, jest szczególnie zrozumia³y, gdy weŸmie siê pod uwagê fakt, ¿e by³ on jednym z najbardziej aktywnych i cenionych liderów Ruchu M³odych oraz ¿e jego publikacje wyprzedzi³y o parê miesiêcy ukazanie siê drukiem Wytycz- nych, przez co ich autorzy mieli mo¿liwoœæ zapoznania siê z treœci¹ prezentowa- nych przez niego pogl¹dów na sprawy gospodarcze79. Zdzis³aw Stahl nie zaprezentowa³ w swojej publicystyce kompleksowo ujê- tego programu gospodarczego, a nawet zdaje siê, ¿e do tego nie aspirowa³. Nie- mniej jednak widzia³ swoj¹ rolê w dziedzinie porz¹dkowania dyskusji nad przysz³oœci¹ gospodarcz¹ Polski, która toczy³a siê w sytuacji narastaj¹cego wówczas kryzysu ekonomicznego. Obóz narodowy, którego by³ wtedy jednym

75 Z. Stahl, Polska…, s. 560. 76 Ibidem, s. 559. 77 Ci, którzy przychodz¹ do Obozu, coraz natarczywiej domagaæ siê bêd¹ odpowiedzi na pytanie, ja- kie wysuwa kryzys, coraz silniej szukaæ bêd¹ sposobu zdobycia w Polsce pracy i chleba. Je¿eli Obóz zdo³a odpowiedzieæ na te pytania, je¿eli potrafi rozpocz¹æ now¹ erê gospodarcz¹ w ¿yciu Polski, odegra wrêcz dziejow¹ rolê. Zob. R. Piestrzyñski, Nowe potrzeby – nowe zadania, „Awangar- da” 1932, nr 1, s. 2–3. 78 Wœród ksi¹¿ek, „Awangarda” 1932, nr 11–12, s. 143. 79 Wytyczne w sprawach: ¿ydowskiej, mniejszoœci s³owiañskich, niemieckiej, zasad polityki gospodarczej, War- szawa 1932, s. 10–12.

185 z m³odych liderów, poszukiwa³ dróg wyjœcia z kryzysu i mo¿liwych do zastoso- wania na krajowym gruncie rozwi¹zañ gospodarczych, które mog³yby zapew- niæ w przysz³oœci odpowiedni do oczekiwañ i potrzeb spo³ecznych rozwój pañ- stwa polskiego. Równie¿ przedstawiciele Ruchu M³odych wychodz¹c naprzeciw oczekiwaniom i chc¹c zrealizowaæ swoje aspiracje dotycz¹ce samo- dzielnego udzia³u w ¿yciu politycznym, podjêli trud wypracowania w³asnych za³o¿eñ programowych wolnych jednak od reminiscencji systemu liberalnego. M³odzi od pocz¹tku stanêli na gruncie radykalizmu, który mia³ ich odró¿niæ od starszych wiekiem endeków i byæ œwiadectwem emancypacji ideologicznej w ramach obozu narodowego. W zwi¹zku z tym nie mo¿e dziwiæ to, ¿e w aspek- cie zagadnieñ spo³eczno-ekonomicznych nie mogli oni znaleŸæ p³aszczyzny po- rozumienia z przedstawicielami starszej generacji narodowców, dla których re- prezentatywne by³y pogl¹dy g³oszone przez prof. Romana Rybarskiego. W swo- ich rozwa¿aniach k³ad³ on du¿y nacisk na wykazywanie wad polityki gospodarczej rz¹dów sanacyjnych. Krytykowa³ zbytni interwencjonizm pañ- stwowy, jako czynnik uniemo¿liwiaj¹cy, jego zdaniem, przeprowadzenie przez rynek naturalnej selekcji wœród przedsiêbiorstw, spoœród których kryzys gospo- darczy wyeliminowa³by najs³absze podmioty oraz zachowa³ przy ¿yciu najzdro- wsze i najwartoœciowsze80. Uwa¿a³, ¿e pañstwo ma mniejsze mo¿liwoœci kapi- talizacji ni¿ tzw. „inicjatywa prywatna”. Opowiada³ siê równie¿ za wyzwoleniem z zale¿noœci od obcego kapita³u na drodze budowy w³asnego – prywatnego81. Docenia³ jednak rolê wielkiego przemys³u i wystêpowa³ przeciwko jego dekon- centracji, a zysk p³yn¹cy z dzia³alnoœci gospodarczej uznawa³, w przeciwieñ- stwie do wielu teoretyków katolickich, za g³ówn¹ sprê¿ynê gospodarki, która napêdza³a jej rozwój i wyzwala³a inicjatywê. By³ wiêc zwolennikiem kapita³u rodzimego dzia³aj¹cego w zgodzie z zasadami wspó³czesnej mu ekonomii wol- norynkowej ograniczonej jednak interesem narodowym82. W enuncjacjach starszych wiekiem ideologów OWP przewa¿a³y jeszcze od- niesienia do systemu demokratycznego i liberalizmu gospodarczego. Dlatego tym w³aœnie mo¿na t³umaczyæ brak zainteresowania g³oszonymi przez nich pogl¹dami ze strony m³odej generacji dzia³aczy narodowych, którzy w póŸniej- szym okresie przy tworzeniu zrêbów w³asnego radykalnego programu nie bêd¹ powo³ywaæ siê na tezy zawarte we Wskazaniach Programowych OWP83. Wyj¹tek stanowi osoba Zdzis³awa Stahla, który bez ¿adnych oporów czerpa³ natchnienie

80 R. Rybarski, Przysz³oœæ…, s. 204–223. 81 Ten¿e, Podstawy narodowego programu gospodarczego, Warszawa 1934, s. 72–73. 82 S. Rudnicki, Wstêp, [w:] tego¿ Roman Rybarski o narodzie, ustroju i gospodarce, Warszawa 1997, s. 15–19. 83 Ten¿e, Obóz Narodowo-Radykalny. Geneza i dzia³alnoœæ, Warszawa 1985, s. 22–24.

186 dla swojej publicystyki ekonomicznej z bogatego dorobku starszych dzia³aczy endeckich, wœród których nie brakowa³o utytu³owanych naukowców i doœwia- dczonych polityków, a nawet wprost powo³ywa³ siê na ich enuncjacje progra- mowe84. Stahl w³¹czaj¹c siê do ¿ywej debaty ekonomicznej, zwalcza³ przede wszyst- kim fa³szywe tezy, jego zdaniem, obecne w rozwa¿aniach programowych tocz¹cych siê w ramach obozu narodowego oraz zachêca³ do poszukiwania roz- wi¹zañ gospodarczych odpowiednich z punktu widzenia interesów narodo- wych i specyficznych uwarunkowañ Polski. A zwa¿ywszy na posiadane wy- kszta³cenie ekonomiczne i znajomoœæ spraw gospodarczych, czu³ siê zapewne kompetentny do zabrania g³osu w tej dyskusji.

Zdzis³aw Stahl in the face of the economic issues in the years 1927–1933 (Summary)

Zdzis³aw Stahl in his journalism has been reluctant to show his own complex economic schedule, and it seems that he had not aspired to such presentation. Nev- ertheless, he has been conscious about his potential role within the scope of discus- sion on the economic future of Poland. Such debate was carried out at the time of economic crisis increase. The National camp, which he was one of the young lead- ers, had been looking for a solution to get rid of crisis as well as for nation’s eco- nomic outcome. In other words, looking for a solution which could provide the state with a proper development, according to social needs and expectations. Moreover, the representants of Youth Movement, being aware of the expectations and going to fulfill their ambitions towards self-reliant participation in the country’s political scene, took the trouble to elaborate their own programme, but free of liberal system reminiscences. The Youngsters has stood on the ground of radicalism since the very beginning. Such radical approach has been projected as the meaningful factor of difference between them and the older generation of nationalists. It has also been an evidence of ideological emancipation within the frames of the national camp. In connection with it one cannot be surprised that, in the aspect of social and eco- nomic issues, The Youngsters could not find common ground with the older ideolo- gists of OWP (Camp of Great Poland). In the enunciations of the older generation references to democratic system and economic liberalism prevailed over others. This is why the young generation of national activists was not interested in older

84 Doœæ obszerna i o¿ywiona dyskusja publicystyczna sformu³owa³a ju¿, zw³aszcza we wskazaniach programowych Obozu Wielkiej Polski (rozprawy pp. Rybarskiego i Zdziechowskiego), szereg po- stulatów, które z punktu widzenia narodowego w polityce gospodarczej nale¿y postawiæ. Z. Stahl, O zasady…, s. 166.

187 generation’s ideas. The Youngsters will not be referring to the theses included in Pro- gramme Directions when working on the framework of their own radical programme. Zdzis³aw Stahl is an exception to the rule. He gained his inspiration for the eco- nomic journalism from the rich attainments of the older national activists with no trace of resistance; among the older generation one could find titled scholars and experienced politicians. Stahl directly referred to their programme enunciations. He, joining lively the economical debate, fought against the false theses, being pres- ent in programme discussion, developed within the frames of national camp. He also encouraged others to seek proper economic solution, based on the nation’s in- terest and specific conditions of Poland. Bearing in mind his economic education and knowledge of economic problems, he probably considered himself to be compe- tent to be vocal on this discussion. MYŒL POLITYCZNA KAZIMIERZA BARTLA

JAN PIETRZAK*

Sytuacja polityczna, jaka powsta³a po zamachu majowym, nie pozwala³a przej¹æ bezpoœrednio w³adzy Pi³sudskiemu oraz jego najbli¿szym wspó³praco- wnikom. Koniecznoœæ uspokojenia po³o¿enia wewnêtrznego Rzeczypospolitej wymaga³a szukania porozumienia z izbami parlamentarnymi. St¹d te¿ wzi¹³ siê pomys³ uczynienia szefem rz¹du Kazimierza Bartla1. Naczelnik Pañstwa po- zna³ siê z profesorem Politechniki Lwowskiej ju¿ w 1920 roku. W przeciwieñ- stwie do wiêkszoœci pi³sudczyków Bartel nie zosta³ wprowadzony do polityki przez Marsza³ka, lecz tkwi³ w niej ju¿ wczeœniej. Na pocz¹tku lat dwudziestych pe³ni³ funkcjê ministra kolei. W parlamencie zasiada³ z ramienia PSL „Wyzwo- lenie”. Opuœci³ je w 1925 r., zak³adaj¹c Klub Pracy. W tamtym czasie spotka³ siê

* Jan Pietrzak – prawnik, doktorant w Katedrze Doktryn Politycznych i Prawnych na Wydziale Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wroc³awskiego. 1 Kazimierz Bartel, ur. 1882, zm. 1941. Polityk, profesor, matematyk, rektor Politechniki Lwo- wskiej, pose³ na Sejm, pierwszy premier Polski po przewrocie majowym, premier piêciu rz¹dów Rzeczypospolitej, senator, podpu³kownik Wojska Polskiego, Kawaler Orderu Or³a Bia³ego i Orde- ru Virtuti Militari. Podczas I wojny œwiatowej wcielony do armii cesarsko-królewskiej. W 1919 r. bra³ udzia³ w o Lwów jako dowódca wojsk kolejowych i komendant obrony Dworca G³ównego. W tym samym roku zosta³ szefem kolejnictwa polowego w Sztabie Generalnym Wojska Polskie- go. Sukcesy na tym polu spowodowa³y, ¿e po zakoñczeniu walk i odblokowaniu miasta zosta³ powo³any przez premiera Leopolda Skulskiego na stanowisko ministra kolei ¿elaznych. Pe³ni³ tê funkcjê tak¿e w gabinetach Wincentego Witosa i W³adys³awa Grabskiego. W 1922 r. zosta³ wy- brany na pos³a, którego mandat sprawowa³ nieprzerwanie do 1929 r. Za³o¿ony przez niego Klub Pracy by³ wtenczas oficjalnie jedynym propi³sudczykowskim ugrupowaniem parlamentarnym. Po zamachu majowym zosta³ mianowany premierem i pe³ni³ tê funkcjê piêciokrotnie do 1930 r. W pierwszym rz¹dzie Pi³sudskiego pe³ni³ funkcjê wicepremiera i ministra wyznañ i oœwiecenia publicznego, a tak¿e w praktyce przewodzi³ obradom Rady Ministrów. Po wycofaniu siê z ¿ycia politycznego powróci³ do kontynuowania kariery naukowej. We wrzeœniu 1939 r., w czasie obro- ny Lwowa przed natarciem wojsk niemieckich, Bartel stan¹³ na czele Komitetu Obywatelskiego. Zosta³ aresztowany w ramach Akcji AB i po odmowie staniêci¹ na czele marionetkowego rz¹du – zgin¹³ rozstrzelany przez niemieckiego okupanta 26 lipca 1941 r. Miejsce pochówku jest nieznane.

189 z nim Pi³sudski, polecaj¹c przygotowanie siê do pe³nienia stanowiska premiera. Bartel, który zasiadaj¹c w zarz¹dzie kolei, przeszkadza³ w wykorzystywaniu poci¹gów przez jednostki wierne rz¹dowi podczas przewrotu majowego. Po strajku kolejarzy by³ to jeden z istotniejszych czynników maj¹cych wp³yw na ostateczne zwyciêstwo obozu pi³sudczykowskiego3. Pierwsz¹ reform¹, jak¹ nale¿a³o siê zaj¹æ po przewrocie majowym, by³a zmiana ustroju. Szesnastego czerwca 1926 r. rz¹d uchwali³ projekt ustawy zmieniaj¹cej i uzupe³niaj¹cej konstytucjê. Domagano siê w niej skrócenia ka- dencji zwyczajnej Sejmu i ograniczeniu jego praw do zwo³ywania sesji nadzwy- czajnej. W przypadku nieuchwalenia bud¿etu w ci¹gu czterech miesiêcy prezy- dent mia³ mieæ prawo do og³oszenia rz¹dowego projektu jako ustawy bud¿etowej. Senat powinien otrzymaæ udzia³ w prawie do samorozwi¹zania parlamentu. Postulowano wyd³u¿enie kalendarza wyborczego z 90 do 120 dni. Najwiêcej zmian dotyczy³o pozycji prezydenta. Mia³ on posiadaæ prawo do roz- wi¹zania izb na wniosek gabinetu rz¹dowego oraz uzyskaæ prerogatywê weta zawieszaj¹cego wobec ustaw. ¯¹dano wprowadzenia rozporz¹dzeñ nag³ych prezydenta z moc¹ ustawy (bez mo¿liwoœci zmiany konstytucji) oraz umo¿li- wienia ustawowego upowa¿niania prezydenta do wydawania rozporz¹dzeñ z moc¹ ustawy w okresach miêdzy sesjami Sejmu. W uzasadnieniu projektu ustawy by³o napisane, i¿ ma on zadoœæuczyniæ najkonieczniejszym potrzebom naprawy funkcjonowania pañstwa, jakie zosta³y obna¿one od momentu uchwalenia konstytucji marcowej4. Zmiany w wielu wywiadach prasowych uzasadnia³ równie¿ Wac³aw Makowski5. Uwagi ministra ukazywa³y koncepcjê maj¹c¹ wyt³umaczyæ zmianê konstytucji i kierunek przebudowy. Krytyka sta- rych instytucji ³¹czy³a siê z wizj¹ nowego pañstwa, które mia³o s³u¿yæ intere- som solidarystycznie ujêtego spo³eczeñstwa. W³adza pañstwowa powinna byæ zorganizowana przez zbiorowiska jednostek po³¹czonych wspólnot¹ interesów na zasadzie kooperacji i wspó³zale¿noœci, a na dalszy plan powinno odejœæ przedstawicielstwo wy³¹cznie polityczne6. Do uwag Makowskiego odnosi³ siê premier Bartel, który stwierdzi³, i¿ ostoj¹ ustroju demokratycznego jest aktywnoœæ jego obywateli. Udzia³ spo³e- czeñstwa w ¿yciu pañstwowym nie mo¿e ograniczaæ siê tylko do udzia³u w wy- borach. Zadania rz¹du polegaj¹ na budowaniu inicjatywy i koordynowaniu ini-

3 A. Micewski, W cieniu marsza³ka Pi³sudskiego. Szkice z dziejów myœli politycznej II Rzeczypospolitej, War- szawa 1969, s. 351. 4 Projekt rz¹dowy nowelizacji Konstytucji z 17 marca 1921 r. autorstwa Kazimierza Bartla z 17 czerwca 1926 r., „Przegl¹d Sejmowy” 2006 r., nr 4(75). 5 Ur. 1880, zm. 1942. Naukowiec, prawnik, minister sprawiedliwoœci wIiIIrz¹dzie Bartla, wspó³autor wy¿ej wymienionego projektu ustawy. 6 A. Ajnenkiel, Spór o model parlamentaryzmu polskiego do roku 1926, Warszawa 1972, s. 332.

190 cjatyw spo³ecznych. S³u¿yæ temu mia³aby decentralizacja, polegaj¹ca na utwo- rzeniu samorz¹dów gospodarczych i administracyjnych7. Drugiego sierpnia 1926 r. zosta³a uchwalona ustawa zmieniaj¹ca i uzu- pe³niaj¹ca konstytucjê Rzeczypospolitej z 17 marca 1921 r. Z projektu rz¹dowe- go w noweli sierpniowej nie znalaz³o siê jedynie uprawnienie prezydenta do stosowania weta zawieszaj¹cego. Sejm utraci³ prawo do samorozwi¹zania siê, co znacznie wzmocni³o pozycjê rz¹du. Ponadto Rada Ministrów uzyska³a pe³nomocnictwa do wydawania rozporz¹dzeñ z mocy ustawy. By³ to nowy ele- ment w ustrojowych postulatach obozu rz¹dz¹cego8. Bartel dostrzega³ globalny kryzys parlamentaryzmu, który oczywiœcie nie omin¹³ równie¿ Rzeczypospolitej. U jego Ÿróde³ widzia³ dwie podstawowe kom- petencje parlamentu, a mianowicie powo³ywanie i kontrola rz¹du. Wiêkszoœæ parlamentarna powo³ywa³a Radê Ministrów, a wiêc bra³a za ni¹ odpowiedzial- noœæ i nie mog³a jednoczeœnie jej kontrolowaæ. Bartel by³ zdecydowanym zwo- lennikiem kontroli rz¹du przez parlament, gdy¿ jawnoœæ poczynañ Rady Mini- strów uwa¿a³ za atrybut ka¿dego nowoczesnego pañstwa. St¹d te¿ wniosek, i¿ powo³ywanie gabinetu rz¹dowego powinno nale¿eæ do uprawnieñ g³owy pañ- stwa. Stwierdza³, ¿e dotychczasowe dyskusje sejmowe i krytyka p³yn¹ca z ³aw poselskich absolutnie nie mog¹ byæ nazywane kontrol¹ rz¹du. Jako przyczyny takiego stanu rzeczy wskazywa³ krótkie okresy urzêdowania dotychczasowych gabinetów oraz brak kompetencji u parlamentarzystów. Premier wskaza³, jak powinna przebiegaæ prawid³owa kontrola. Raz do roku rz¹d powinien sk³adaæ sprawozdanie z ca³oœci swojej dzia³alnoœci, które by³oby podstaw¹ dyskusji w Sejmie, maj¹cej cechy konstruktywnej krytyki. By³a to kontrola ex post. Roz- wa¿ania nad przysz³oœci¹ powinny siê odbywaæ jedynie przy rozpatrywaniu bu- d¿etu, którego projekt by³ corocznie sk³adany. Odrêbny charakter tych spraw sprawia³, i¿ nie mog³y byæ rozpatrywane razem. Dziêki temu dokona siê nie- zbêdna organizacja prac izb parlamentarnych Odpowiedzialnoœæ Rady Mini- strów przed Sejmem nie powinna stwarzaæ pola do nadu¿yæ politycznych. Kry- terium dymisji rz¹du powinno byæ jasno okreœlone. Uchwa³a parlamentu musia³aby byæ podjêta odpowiedni¹ wiêkszoœci¹ g³osów, a ponadto opieraæ siê nie na zwyk³ej negacji, a zawieraæ pozytywne stanowisko w sprawach bêd¹cych przyczyn¹ odwo³ania. Tak okreœlone warunki zapobieg³yby nadu¿ywania tego uprawnienia i chroni³yby interes pañstwa9.

7 K. Bartel, Rz¹d pracy. Expose premiera prof. dra K. Bartla wyg³oszone w sejmie dn. 19 lipca 1926 r., War- szawa 1926, s. 18. 8 W. Kulesza, Koncepcje ideowo-polityczne obozu rz¹dz¹cego w Polsce w latach 1926–1935, Wroc³aw 1985., s. 74. 9 K. Bartel, Niedomagania parlamentaryzmu. Wywiad z Prezesem Rady Ministrów prof. dr. Kazimierzem Bartlem og³oszony w Kurjerze Wileñskim z dn. 4 paŸdziernika 1928 r., Warszawa 1928, s. 6–9.

191 Bartel by³ zwolennikiem systemu kanclerskiego, który mia³ polegaæ na tym, i¿ premier (kanclerz) by³ faktycznym kierownikiem rz¹du, odpowia- daj¹cym przed prezydentem. Cz³onkowie rz¹du mieli byæ powo³ywani na wnio- sek premiera i w pewnym stopniu winni mu podlegaæ. Ministrowie nie byli ko- nieczni we wszystkich resortach. Bartel rozró¿nia³ funkcjê ministra od kierow- nika resortu. Ten pierwszy odpowiada³ solidarnie z innymi za ca³oœæ rz¹dowej polityki, natomiast drugi – tylko za swój resort. Jedni i drudzy mieli odpowia- daæ za bie¿¹ce sprawy. Ogólna polityka rz¹du powinna nale¿eæ do rady gabine- towej, która by³aby z³o¿ona wy³¹cznie z ministrów (równie¿ bez tek). Bartel opowiada³ siê za podniesieniem cenzusu wieku. Ustanowienie go na poziomie 24 lub 25 lat pozwoli³oby wzmocniæ wartoœæ aktu wyborów i zlikwi- dowa³o nierównoœæ polegaj¹c¹ na wy³¹czeniu od g³osowania pe³ni¹cych s³u¿bê wojskow¹10. Kazimierz Bartel by³ przeciwnikiem partii politycznych. Ale poza krytyk¹, stara³ siê znaleŸæ im miejsce w nowym ustroju. Porzucenie demagogii i nic nie- znacz¹cych programów sprawi³oby, i¿ bêd¹ mog³y dzia³aæ dalej. Ugrupowania powinny staæ siê szko³¹ pañstwowego myœlenia dla spo³eczeñstwa. Niezbêdne by³o do tego porzucenie dbania o interes partyjny na rzecz interesu pañstwo- wego11. G³ówne tezy politycznego programu Bartla opiera³y siê na trzech zasadni- czych za³o¿eniach. Mianowicie pañstwo i solidarystycznie ujête spo³eczeñstwo stanowi¹ oddzielne byty, nieodzowne jest wzmocnienie egzekutywy przez zmianê konstytucji, parlament i partie szkodz¹ prawid³owemu funkcjonowa- niu pañstwa, ale ich powrót do w³aœciwych funkcji umo¿liwi im dalsz¹ egzy- stencjê. Za³o¿enia te, wspólne dla wszystkich cz³onków obozu pi³sudczyko- wskiego, posiada³y cechy charakterystyczne dla idei piêciokrotnego premiera. Akceptacja solidaryzmu spo³ecznego ³¹czy³a siê z postulatem wzmocnienia w³adzy wykonawczej oraz krytyk¹ parlamentu wraz z partiami, przy rezygnacji z usuniêcia ich z ¿ycia pañstwowego. W naprawionym ustroju by³o miejsce dla Sejmu i partii, jeœli tylko wyrzekn¹ siê swoich dotychczasowych kompetencji12. Najwiêksze ró¿nice miêdzy stanowiskiem Bartla a reszt¹ obozu belweder- skiego zachodzi³y na tle rewizji konstytucji. W kwietniu 1929 r. publicznie po- têpi³ pomys³ oktrojowania ustawy zasadniczej. Dziewiêæ miesiêcy póŸniej Dut- kiewicz informowa³, i¿ premier ma w³asn¹ propozycjê zmian, która jest sprzeczna z wizj¹ „grupy pu³kowników”. Udzielenie wyjaœnieñ co do swego stanowiska komisji konstytucyjnej, wbrew opinii wiêkszej czêœci rz¹du oraz sa- mego Pi³sudskiego, potwierdzi³o tylko wczeœniejsze domys³y i przyœpieszy³o dy-

10 Ibidem, s. 9–10. 11 Idem, Mowy parlamentarne, Warszawa 1928, s. 66. 12 W. Kulesza, op. cit.,s.76.

192 misjê gabinetu13. Nadszed³ definitywny koniec udzia³u ekipy Bartla w rz¹dach pomajowych, upad³a tak¿e idea przeprowadzenia reformy konstytucji we wspó³pracy z opozycj¹. Po czterech latach rz¹dów sprawa rewizji ustawy zasad- niczej by³a w tym samym stadium co po przyjêciu przez parlament noweli sier- pniowej14. W polityce gospodarczej, gabinet Bartla mia³ za zadanie uspokoiæ sfery kapitalistyczne oraz przyci¹gn¹æ je do obozu pomajowego. S³u¿yæ temu mia³o powo³anie Hipolita Gliwica15 na stanowisko ministra przemys³u i handlu w I gabinecie Bartla, jak równie¿ uczynienie Czes³awa Klarnera16 ministrem skarbu w II gabinecie. Chc¹c jak najskuteczniej zwalczaæ bezrobocie, podkre- œlano nienaruszalnoœæ oœmiogodzinnego dnia pracy oraz rozpoczêcie robót pub- licznych o charakterze produkcyjnym. Pojawi³y siê tak¿e postulaty przyspiesze- nia budowy portu w Gdyni oraz potanienia kredytu. Bartel zwraca³ uwagê na pomoc dla rolnictwa. Ministerstwa Rolnictwa i Skarbu we wspó³pracy z Ban- kiem Polskim przygotowa³y program udzielenia kredytów na sfinansowanie eksportu zbo¿a. Rz¹d organizowa³ zbyt wytworów hodowli, co mia³o wp³yn¹æ na podniesienie chowu inwentarza17. Bartel podkreœla³, ¿e rz¹d nie bêdzie prze- prowadza³ ¿adnych gospodarczych eksperymentów. Stabilizacjê z³otego oraz d¹¿enie do sta³ej równowagi bud¿etowej uzna³ za najwa¿niejsz¹ zasadê polityki gospodarczej, gdy¿ by³y to podstawy do naprawy organizacji pañstwa oraz zdo- bycia zaufania kapita³u zagranicznego18. Rz¹d podporz¹dkowa³ tym zasadom wszelkie swoje poczynania, wskazuj¹c na ich d³ugoterminowy charakter. Ozna- cza³o to uznanie postulatów sfer wielkiego kapita³u. Po uznaniu odrêbnoœci pañstwa i spo³eczeñstwa przyst¹piono do konkret- nych ustaleñ. Zadaniem rz¹du by³a koordynacja spo³ecznej aktywnoœci i uzu- pe³nianie jej dzia³añ swoimi inicjatywami, gdy zajdzie taka potrzeba. Euge- niusz Kwiatkowski19 stwierdza³, ¿e chocia¿ ingerencja pañstwa w gospodarkê

13 A. Czubiñski, . Kszta³towanie siê i rozwój demokratycznej opozycji antysanacyjnej w Polsce w la- tach 1926–1930, Poznañ 1963, s. 193. 14 W. Kulesza, op. cit.,s.77. 15 Ur. 1878, zm. 1943. Ekonomista, in¿ynier górnik i dzia³acz gospodarczy, senator . 16 Ur.1872, zm. 1957. In¿ynier technolog, dzia³acz gospodarczy i pañstwowy, wspó³twórca progra- mu naprawy sytuacji bud¿etowej kraju i reformy walutowej W³adys³awa Grabskiego. 17 K. Bartel, Rz¹d pracy..., s. 7. 18 Ibidem,s.23. 19 Ur. 1888, zm. 1974. wicepremier, minister skarbu, przemys³u i handlu II Rzeczypospolitej. Twór- ca 4-letniego planu inwestycyjnego, który przewidywa³ rozbudowê infrastruktury, zwiêkszenie potencja³u obronnego kraju, przygotowanie fundamentów dla przysz³ej rozbudowy przemys³u, ³¹cznie z aktywizacj¹ Staropolskiego Okrêgu Przemys³owego. By³ inicjatorem budowy portu i miasta w Gdyni. Znacznie przyczyni³ siê do powstania Stalowej Woli. Wniós³ nieoceniony wk³ad w rozwój polskiego przemys³u chemicznego – zak³adów azotowych w Chorzowie i Tarnowie.

193 jest nieodzowna, to ka¿da prywatna inicjatywa bêdzie mog³a liczyæ na niezbêd- ne wsparcie, aby osi¹gn¹æ sukces ekonomiczny20. Przyjête przez ekipê rz¹dz¹c¹ zasady mia³y na celu utrzymanie klasowego status quo, a tak¿e (co by³o celem nadrzêdnym) przyci¹gniêcie kapita³u zagra- nicznego. Wynika³o to z przyjêcia, i¿ rodzime œrodki s¹ zbyt ma³e, by skutecznie finansowaæ dalszy rozwój polskiej gospodarki. Zasady stabilizacji waluty oraz równowagi bud¿etowej, choæ dotyka³y tylko polityki finansowej, by³y najwa¿niejszym elementem ca³ej polityki gospodar- czej wszystkich rz¹dów Bartla21. W polityce finansowej te dwie wytyczne uzu- pe³niano koniecznoœci¹ naprawy i wzmocnienia systemu bankowego. Premier mówi³ o niezbêdnoœci utworzenia Banku Dolarowego przy Banku Polskim22. Jeœli chodzi o handel i przemys³, to podkreœlano, i¿ ca³oœæ polityki gospodarczej realizowana bêdzie we wspó³pracy ze sferami gospodarczymi i zgodnie z liter¹ prawa23. Wa¿nym elementem polityki gabinetów Bartla by³ stosunek do klasy robo- tniczej. Ju¿ w swoim pierwszym expose premier mówi³, i¿ rz¹d uszanuje upraw- nienia zawarte w ustawodawstwie i bêdzie prowadziæ walkê z bezrobociem. Potwierdzi³ to w swoim ostatnim expose, mówi¹c, i¿ niedopuszczalna jest jaka- kolwiek likwidacja opieki nad nieposiadaj¹cymi pracy24. Do sukcesów rz¹dów Bartla nale¿y zaliczyæ uporz¹dkowanie prawa pracy. Koniunktura gospodarcza przyczyni³a siê do zmniejszenia bezrobocia. Jednak¿e kryzys gospodarczy spo- wodowa³ za³amanie siê polityki polegaj¹cej na finansowaniu przez Skarb Pañ- stwa robót publicznych. Skutkiem tego by³o m.in. przerwanie prac nad pro- jektem ustawy o ubezpieczeniu spo³ecznym25. Du¿y nacisk w polityce gospodarczej k³adziono na kwestiê rolnictwa. Bar- tel przyj¹³ za³o¿enie, i¿ trwa³a koniunktura przemys³owa nie bêdzie mo¿liwa bez postêpów produkcji rolnej. Jednym z naczelnych celów rz¹du by³o zwalcza- nie poœrednictwa poprzez rozwój ruchu spó³dzielczego. Premier podniós³ kwe- stiê koniecznoœci unifikacji ustawodawstwa dzielnicowego i regulacji ustawo- wej bie¿¹cych problemów, jak likwidacja serwitutów26. Witold Staniewicz podj¹³ siê stworzenia i realizacji planu rekonstrukcji struktury agrarnej Rzeczypospolitej. Wyszed³ z za³o¿enia, i¿ kwestia reformy rolnej jest problemem czysto ekonomicznym. Jego rozwi¹zanie przyniesie zna-

20 E. Kwiatkowski, Przemówienie na plenum sejmu w dniu 8 lutego 1927 roku, Warszawa 1927, s. 20. 21 Idem, Postêp gospodarczy Polski, Warszawa 1928, s. 16. 22 K. Bartel, Rz¹d pracy...., s. 24. 23 E. Kwiatkowski, op. cit., 62. 24 K. Bartel, Expose premiera prof. dra K. Bartla wyg³oszone na posiedzeniu Sejmu w dniu 10 stycznia 1930 r., Warszawa 1930, s. 19. 25 M. Œwiêcicki, Instytucje polskiego prawa pracy w latach 1918–1939, Warszawa 1960, s. 132. 26 K. Bartel, Rz¹d pracy..., s. 27.

194 komite skutki polityczne, gdy¿ zwi¹¿e z pañstwem polskim masy w³oœciañskie (szczególnie na kresach) oraz pozbawi racji bytu agitacjê komunistyczn¹27.Mi- nister reform rolnych proponowa³ upe³norolnienie drobnych gospodarstw, kre- dytowanie rolnictwa przez pañstwo, parcelacjê, komasacjê, uporz¹dkowanie melioracji, osadnictwo na kresach, regulacjê serwitutów, a tak¿e emigracjê za- robkow¹. Przyjmuj¹c ustawê o reformie rolnej z grudnia 1925 roku za podstawê polityki agrarnej rz¹du, k³ad³ szczególny nacisk na melioracjê, komasacjê i zlik- widowanie serwitutów28. Wed³ug Staniewicza parcelacja mia³a prowadziæ do komasacji. Realizacja reformy agrarnej by³a bezwzglêdnie konieczna do roz³a- dowania spo³ecznych napiêæ oraz odbudowy i rozwoju rynku wewnêtrznego. Mia³o to zostaæ osi¹gniête przez d³ugofalow¹, prywatn¹ parcelacjê29. Mówi¹c o daniu spo³eczeñstwu mo¿liwoœci przebudowy ustroju rolnego poprzez pry- watn¹ parcelacjê, dodawa³, ¿e pañstwo nie mo¿e straciæ kontroli nad t¹ kwe- sti¹30. Przymusowy wykup przewidziany w ustawie o reformie rolnej mia³ byæ tylko sankcj¹ wobec opornych posiadaczy. Pomys³y ministra reform rolnych tworzy³y zwarty program przebudowy ro- lnictwa, który chroni³ interesy zamo¿nego ch³opstwa oraz ziemiañstwa. Jedna- k¿e gwarantuj¹c nienaruszalnoœæ wielkiej w³asnoœci ziemskiej, nie by³ w stanie rozwi¹zaæ problemu agrarnego II Rzeczypospolitej. Prowadzenie polityki gospodarczej w latach 1926–1930 przebiega³o wokó³ dwóch za³o¿eñ – zachowania i ochrony kapitalistycznego status quo oraz ko- niecznoœci rozbudowy gospodarki w oparciu o kapita³ zagraniczny. Podporz¹d- kowana im zosta³a najwa¿niejsza zasada polityki gospodarczej, a wiêc utrzy- manie silnej pozycji z³otego oraz równowagi bud¿etowej. W ¿yciu gospodar- czym podkreœlano pierwszeñstwo kapita³u prywatnego, jednak¿e zastrze¿ono dla pañstwa pewne uprawnienia wobec niego. Program gospodarczy rz¹dów Bartla by³ delikatnym po³¹czeniem liberalnej ekonomii i interwencjonizmu. O jego realizacji zadecydowa³y jednak nie prace teoretyczne, a pomyœlna ko- niunktura drugiej po³owy lat dwudziestych31. Du¿y odsetek mniejszoœci narodowych i sprawy z tym zwi¹zane wymaga³y zdecydowanych dzia³añ obozu rz¹dz¹cego. Bartel zapewni³, i¿ nie dopuœci do ³amania ich konstytucyjnych praw, gdy¿ dyskryminacja obywateli innej wiary lub niemówi¹cych po polsku jest sprzeczna z tradycjami naszego pañstwa32. Premier podkreœla³, i¿ nie bêd¹ zawierane z poszczególnymi mniejszoœciami ja-

27 W. Staniewicz, O program agrarny w Polsce i jego wykonanie. Mowy i przemówienia (1926–1928), War- szawa 1928, s. 1. 28 Ibidem,s.73. 29 Ibidem,s.56. 30 Ibidem,s.31. 31 W. Kulesza, op. cit., s. 82. 32 K. Bartel, Rz¹d pracy..., s. 17.

195 kieœ specjalne porozumienia. Szef rz¹du potêpia³ antysemityzm w stosunkach gospodarczych. Za³o¿enia rz¹dowej polityki wobec mniejszoœci opracowa³ Kazimierz M³odzianowski33. Naczeln¹ zasad¹ by³o odrzucenie asymilacji narodowej na rzecz pañstwowej. Zachowano przy tym za³o¿enie, i¿ jakakolwiek antypañ- stwowa dzia³alnoœæ wœród narodowoœci niepolskiej zostanie kategorycznie zwalczana. Kolejne reformy realizuj¹ce postulaty asymilacji gospodarczej i kul- turalnej, w szczególnoœci rekonstrukcja samorz¹du i poprawa administracji, mia³y zapewniæ niezbêdne warunki do sukcesu asymilacji pañstwowej. WyraŸ- nie podkreœlono kwestiê odmiennego kszta³towania polityki w stosunku do poszczególnych mniejszoœci. Zak³adano, i¿ zagwarantowanie spraw gospodarczo- -kulturalnych sprawi rezygnacjê z postulatów politycznych. Zmiany instytucjo- nalne proponowano zast¹piæ zmian¹ metod rz¹dzenia. S¹dzono, ¿e zwiêksze- nie sprawnoœci aparatu pañstwowego i realizacja praworz¹dnoœci przyniesie lo- jalny stosunek narodowoœci niepolskich do pañstwa34. Realizacja koncepcji asymilacji pañstwowej zosta³a podjêta przez dwóch wojewodów: lwowskiego – Piotra Dunina-Borkowskiego35 oraz wo³yñskiego – Henryka Józewskiego36. Pierwszy podj¹³ siê teoretycznego opracowania proble- mu. Za ogóln¹ zasadê asymilacji przyj¹³ intencje do spe³nienia ¿¹dañ innych narodowoœci w ramach polskiego pañstwa i zwi¹zanie z nim mniejszoœci dziêki praworz¹dnemu dzia³aniu administracji37. Józewski g³osi³, ¿e przedstawiciele narodowoœci niepolskiej s¹ pe³noprawnymi obywatelami, a pañstwo ma obo- wi¹zek zapewniæ i chroniæ ich rozwój spo³eczno-kulturalny. Kwestia oœwiaty by³a wa¿nym elementem polityki rz¹dów Bartla wobec mniejszoœci narodowych. Antoni Sujkowski38 g³oœno wyra¿a³ swoje pogl¹dy o koniecznoœci utworzenia uniwersytetu ukraiñskiego we Lwowie. Gustaw Do- brucki39, bêd¹c przeciwnikiem zasady numerus clausus40, opublikowa³ okólnik zabraniaj¹cy jej stosowania. W tamtym czasie powstawa³o wiele rozwa¿añ teo- retycznych, które mia³y na celu dokonanie konkretyzacji polityki wobec mniej-

33 Ur. 1880, zm. 1928. Malarz i propagator sztuki, legionista, komendant policji, tytularny genera³ brygady Wojska Polskiego. 34 A. Chojnowski, op. cit.,s.76. 35 Ur. 1890, zm. 1949. Polityk konserwatywny, dzia³acz pañstwowy, pisarz polityczny. 36 Ur. 1892, zm. 1981. Polityk, dzia³acz niepodleg³oœciowy i pañstwowy II Rzeczypospolitej, artysta malarz, pi³sudczyk, minister spraw wewnêtrznych. 37 Ibidem, s. 104–106. 38 Ur. 1867, zm. 1941. Geograf, polityk, minister wyznañ religijnych i oœwiecenia publicznego. 39 Ur. 1873, zm. 1943. Chirurg, ginekolog, polityk, minister wyznañ religijnych i oœwiecenia publi- cznego. Bêd¹c ministrem, wprowadzi³ obowi¹zek nauczania jêzyka bia³oruskiego w gimnazjach na terenach zamieszkanych w wiêkszoœci przez Bia³orusinów. 40 Zamkniêta liczba (³ac.); zasada ograniczania liczby studentów uczelni wy¿szych, motywowana przyczynami politycznymi lub czysto praktycznymi.

196 szoœci. W rzeczywistoœci jednak to praktyka administracji decydowa³a o jej kur- sie. Wota nieufnoœci wobec M³odzianowskiego i Sujkowskiego pokaza³y, ¿e wiêkszoœæ nowych za³o¿eñ pozostanie na papierze. Znamiennym by³o, i¿ w mo- cy pozosta³a znaczna czêœæ carskiej regulacji anty¿ydowskiej na terenie by³ego Królestwa Polskiego. Niepowodzenie polityki narodowoœciowej doskonale ukaza³o ostatnie expose Bartla, w którym powróci³ do punktu wyjœcia mówi¹c, i¿ lojalny obywatel bez wzglêdu na narodowoœæ i wyznanie powinien mieæ za- gwarantowane prawa zawarte w konstytucji, a relacje miêdzy w³adz¹ a mniej- szoœciami powinny opieraæ siê na ¿yczliwym wspó³dzia³aniu41. Poddaj¹c generalnej ocenie wizjê polityki ekipy Bartla wobec mniejszoœci, nale¿y j¹ okreœliæ jako postêpow¹ i liberaln¹. Charakteryzowa³a siê przede wszystkim po³¹czeniem du¿ego katalogu uprawnieñ z zasad¹, ¿e ich realizowa- nie bêdzie siê odbywaæ przez aparat pañstwowy lub pod jego ochron¹. Postawa urzêdników, którzy mieli j¹ realizowaæ, spowodowa³a, i¿ polityka narodowo- œciowa rz¹dów Bartla pozosta³a w sferze postulatów42. Opracowanie polityki wobec Koœcio³a rzymskokatolickiego by³o jednym z trudniejszych problemów do rozwi¹zania dla ekipy Kazimierza Bartla. Zdecy- dowana wiêkszoœæ duchowieñstwa popiera³a Narodow¹ Demokracjê, a obóz pi³sudczykowski by³ postrzegany jako niebezpieczni radyka³owie. Poprawne u³o¿enie relacji z Koœcio³em by³o wa¿nym elementem w konsolidacji spo³eczeñ- stwa, które chcia³ osi¹gn¹æ Pi³sudski. Choæ pragn¹³, by kler by³ pos³uszny decy- zjom pañstwa, to wiedzia³, ¿e nie mo¿e sobie pozwoliæ na konflikt z nim. Z dru- giej strony duchowieñstwo obserwowa³o zmiany na mapie politycznej Polski i dochodzi³o do przekonania, ¿e nale¿y siê dogadaæ z obozem rz¹dz¹cym. Gabi- nety pomajowe by³y rz¹dami legalnymi i episkopat musia³ podj¹æ z nimi wspó³pracê. Odrêbnym zagadnieniem by³y dzia³ania rz¹du w sferze wyznanio- wej. Tutaj biskupi mieli prawo i obowi¹zek wystêpowaæ w obronie praw Ko- œcio³a, ¿¹daæ wykonania postanowieñ konkordatu oraz domagaæ siê zapewnie- nia Koœcio³owi odpowiedniego miejsca w publicznym ¿yciu43. Decyzj¹ papie¿a Piusa XI44 nowym prymasem Polski w czerwcu 1926 r. zo- sta³ August Hlond45, który nie by³ zwi¹zany z ¿adn¹ parti¹ polityczn¹. Papie¿ zwraca³ uwagê, i¿ nienawiœci miêdzy narodami towarzyszy walka wewn¹trz sa- mych spo³eczeñstw, która sia³a niepokój, bêd¹c napêdzana chciwoœci¹, ¿¹dz¹ w³adzy i egoizmem partyjnym. Os³abia³o to ¿ycie rodzinne i pañstwowe oraz

41 K. Bartel, Expose premiera prof. dra K. Bartla wyg³oszone na posiedzeniu Sejmu w dniu 10 stycznia 1930 r., Warszawa 1930, s. 48. 42 W. Kulesza, op. cit. 85. 43 S. Wilk, Episkopat koœcio³a katolickiego w Polsce w latach 1918–1939, Warszawa 1992, s. 352. 44 Ur. 1857, zm. 1939. Papie¿ w okresie od 6 lutego 1922 do 10 lutego 1939, 1. Suwerenny W³adca Pañstwa Watykañskiego. 45 Ur. 1881, zm. 1948.

197 pog³êbia³o ró¿nice miêdzy pracodawc¹ i pracownikiem. Przyczyny takiego sta- nu rzeczy to zanik ducha mi³oœci i wzajemnego zrozumienia, ewoluowanie na- cjonalizmu w szowinizm, a przede wszystkim odrzucenie autorytetu Boga w ¿yciu publicznym46. Gest ze strony Watykanu da³ sygna³, ¿e pokojowa koegzystencja jest mo¿li- wa. Pomimo ¿e w pracach rz¹du pojawia³y siê g³osy przeciw niekorzystnym dla pañstwa zapisom konkordatu, to ostatecznie zdecydowano siê oprzeæ stosunki z Koœcio³em na zasadach okreœlonych w tej umowie. Sz³y za tym konkretne po- suniêcia. W lipcu 1926 roku zastrze¿ono, ¿e w³adze koœcielne bêd¹ mia³y szcze- gólne uprawnienie w procesie powo³ywania nauczycieli religii przez w³adze oœwiatowe. W listopadzie 1926 Józef Pi³sudski jako minister spraw wojsko- wych wyda³ edykt, który u³atwi³ pracê kapelanów w wojsku. Rozporz¹dzenie ministra wyznañ religijnych z 9 grudnia 1926 r. nak³ada³o na uczniów konkret- ne obowi¹zki dotycz¹ce praktykowania (m.in. obowi¹zek pójœcia trzykrotnie do spowiedzi w ci¹gu roku szkolnego), a na nauczycieli przymus sprawowania kontroli nad wykonywaniem tych praktyk. Ten akt prawny mia³ obowi¹zywaæ zarówno w szko³ach pañstwowych, jak i samorz¹dowych oraz prywatnych, co by³o niezgodne z ustaw¹ zasadnicz¹47. Rozporz¹dzenie ministra sprawiedliwo- œci z 23 lutego 1927 r. zapewnia³o klerowi mnóstwo ulg i uprawnieñ przy wyko- nywaniu kary pozbawienia wolnoœci. Wreszcie w roku 1928 prezydent wyda³ rozporz¹dzenie reguluj¹ce kwestiê w³asnoœci koœcielnej zgodnie z postulatami episkopatu48. Przed wyborami w 1928 r. obóz rz¹dz¹cy chcia³ skupiæ wokó³ siebie jak naj- szersze krêgi spo³eczne. Niezbêdne do tego by³o poparcie Koœcio³a katolickiego. Prymas polski zosta³ poinformowany, i¿ wol¹ Ojca Œwiêtego jest, aby biskupi nie podejmowali ¿adnych dzia³añ wrogich rz¹dowi49. Widaæ wyraŸnie, ¿e politykê wobec Koœcio³a charakteryzowa³y dwa ele- menty: oparcie jej na konkordacie ratyfikowanym przed przewrotem oraz wy- dawanie nowych aktów prawnych, które jeszcze bardziej zwiêksza³y uprawnie- nia Koœcio³a. By³o to oczywiœcie sprzeczne z postulatem silnego pañstwa, który g³osi³ obóz pi³sudczykowski. Przyczyny takiego stanu rzeczy nale¿a³o szukaæ

46 E. Kozerska, Pañstwo i spo³eczeñstwo w pogl¹dach Piusa XI, Wroc³aw 2005, s. 9–10. 47 Art. 120: „W ka¿dym zak³adzie naukowym, którego program obejmuje kszta³cenie m³odzie¿y po- ni¿ej lat 18, utrzymywanym w ca³oœci lub w czêœci przez Pañstwo lub cia³a samorz¹dowe, jest na- uka religii dla wszystkich uczniów obowi¹zkow¹. Kierownictwo i nadzór nauki religii w szko³ach nale¿y do w³aœciwego zwi¹zku religijnego, z zastrze¿eniem naczelnego prawa nadzoru dla pañ- stwowych w³adz szkolnych”. 48 W. Kulesza, op. cit., s. 86–87. 49 J. Dêbiñski, Koœció³ rzymskokatolicki wobec przewrotu majowego i rz¹dów sanacji, [w:] Zamach stanu Jó- zefa Pi³sudskiego i jego konsekwencje w interpretacjach polskiej myœli politycznej XX wieku, Z. Karpus, G. Radomski, W. Wojdy³o (red.), Toruñ 2008, s. 225.

198 w realiach II Rzeczypospolitej. Silna pozycja Koœcio³a oraz chêæ rozerwania sto- sunków episkopatu z endecj¹ sprawi³y, ¿e obóz rz¹dz¹cy zdecydowa³ siê przyj¹æ pozycjê uleg³ego pañstwa wobec kleru50. Staj¹c na czele rz¹du Kazimierz Bartel, mia³ za zadanie zalegalizowaæ kon- stytucyjnie i parlamentarnie przewrót majowy. Udaje mu siê to nad wyraz do- brze. Okres od 1926 do 1930 roku stanowi³ rozgrywkê Marsza³ka z izbami. Bar- tel mia³ za zadanie j¹ ³agodziæ. Powsta³o wtedy stwierdzenie o „bartlowaniu” Sejmu przez Komendanta. Mia³o ono polegaæ na tym, i¿ Pi³sudski chc¹c odprê- ¿enia stosunków – stawia³ na czele rz¹du Bartla, a gdy d¹¿y³ do konfliktu – oso- biœcie obejmowa³ funkcjê premiera lub wysuwa³ kandydaturê kogoœ innego51. Opisuj¹c myœl polityczn¹ premiera i jego wspó³pracowników, ukazuje siê kszta³t myœli liberalnej. Nie tej klasycznej, gdy¿ taka nie mog³a byæ realizowana w realiach miêdzywojennego pañstwa polskiego, a tak¿e nie by³o zgody na ni¹ wewn¹trz obozu rz¹dz¹cego. Jednak¿e mogê stwierdziæ, ¿e w podejœciu do kwestii ustroju, zagadnieñ gospodarczych czy w polityce wobec mniejszoœci na- rodowych – rz¹dy Bartla realizowa³y program liberalny.

Kazimierz Bartel’s political concept (Summary)

Kazimierz Bartel became the head of government five times between 1926 and 1930. Why was it him? Firstly, Józef Pi³sudski and the “colonels” were not prepared to take the reins of government independently. Secondly, Pi³sudski counted on the agreement with the parliamentary Chambers at that time. Kazimierz Bartel was an ideal person to achieve it. The first part of the article presents Bartel’s concepts of the political system. The Prime Minister noticed the global crisis of parliamentarism which over- whelmed Poland too. That is why he was a supporter of chancellor’s system. In the next part of the article, I tried to show the economic and social politics. In the end, I showed politics towards . Composing correct relations with Catho- lic Church was one of the most difficult problems to solve for the Bartel’s team.

50 W. Kulesza, op. cit.,s.88. 51 A. Micewski, op. cit., s. 351.

199 PIERWSZY OKRES ISTNIENIA OBOZU ZJEDNOCZENIA NARODOWEGO W WOJEWÓDZTWIE POLESKIM

PIOTR CICHORACKI*

Obóz Zjednoczenia Narodowego by³ najwa¿niejsz¹ prorz¹dow¹ organi- zacj¹ polityczn¹ ostatnich lat pokojowego istnienia II Rzeczypospolitej Polskiej. Jej geneza, powstanie i funkcjonowanie wywo³ywa³y wówczas wiele emocji i kontrowersji. Tymczasem dzieje tej¿e formacji do dziœ nie doczeka³y siê komp- leksowego syntetycznego ujêcia1. Byæ mo¿e jest to wynikiem tego, i¿ nadal za dalece niekompletny nale¿y uznaæ stan badañ nad regionalnymi strukturami Obozu. Jakkolwiek, zw³aszcza po 1989 r., postêpuj¹ one sukcesywnie naprzód, to jednak nadal istnieje tu wiele luk2. Przynajmniej czêœciowe wype³nienie jednej z nich, jak¹ s¹ dzieje OZN na Polesiu, jest celem niniejszego opracowania. Wy- daje siê, ¿e dotychczas nie by³y one przedmiotem wiêkszego zainteresowania3.

* Dr hab. Piotr Cichoracki – historyk, adiunkt w Zak³adzie Historii Polski i Powszechnej od XIX do XX wieku w Instytucie Historii Uniwersytetu Wroc³awskiego. 1 Mimo tego, ¿e i dziœ bardzo przydatna, nie mo¿e nawet czêœciowo tej roli spe³niæ praca Tadeusza Jêdruszczaka, który stara³ siê przedstawiæ dzieje OZN w pierwszym roku jego istnienia. Autor tego ju¿ niemal piêædziesiêcioletniego opracowania dysponowa³ bardzo ograniczon¹ baz¹ Ÿród³ow¹ w odniesieniu do sytuacji w wielu regionach kraju. Zob. T. Jêdruszczak, Pi³sudczycy bez Pi³sudskiego. Powstanie Obozu Zjednoczenia Narodowego w 1937 roku, Warszawa 1963, s. 139–210. 2 K.A. Boreczek, Obóz Zjednoczenia Narodowego w województwie lubelskim, t. 8, „Res Historica” 1998, s. 83–106; E. D³ugajczyk, Sanacja œl¹ska 1926–1939. Zarys dziejów politycznych, Katowice 1983, s. 316–356; G. Mazur, ¯ycie polityczne polskiego Lwowa 1918–1939, Kraków 2007, s. 319–331; P. Ol- stowski, Obóz pomajowy w województwie pomorskim w latach 1926–1939, Warszawa 2008, s. 272–330; ten¿e, Obóz Zjednoczenia Narodowego na terenie województwa pomorskiego. Zarys organizacji i dzia³alnoœci w pierwszym okresie istnienia (marzec 1937 – luty 1938), [w:] Polska bez Marsza³ka. Dylematy pi³sudczy- ków po 1935 r., M. Wo³os, K. Kania (red.), Toruñ 2008, s. 291-316; Z. Zaporowski, Powstanie i pier- wszy okres dzia³alnoœci Obozu Zjednoczenie Narodowego w województwie lwowskim (luty-grudzieñ 1937), t. 8, „Res Historica” 1998, s. 107–120. 3 Zwraca uwagê, ¿e T. Jêdruszczak dysponowa³ zupe³nie szcz¹tkowymi materia³ami dotycz¹cymi Polesia. Zob. T. Jêdruszczak, op. cit., s. 173–174.

200 Prezentuj¹c dzieje OZN na Polesiu, wypada zacz¹æ od krótkiej charaktery- styki sytuacji politycznej w latach 1935–1937. Punkt wyjœcia stanowi tu decyzja o rozwi¹zaniu BBWR, podjêta przez Walerego S³awka 30 paŸdziernika 1935 r.4 Organizacja wkrótce zakoñczy³a swoj¹ dzia³alnoœæ w województwie poleskim. Dziesi¹tego listopada 1935 r. odby³ siê ostatni zjazd Bloku, który poœwiêcono li- kwidacji dzia³alnoœci organizacji5. Mo¿na postawiæ tezê, ¿e ta formu³a funkcjo- nowania obozu sanacyjnego wyczerpywa³a siê na tym terenie jeszcze przed de- cyzj¹ S³awka. Aktywnoœæ Bloku w ostatnich latach jego istnienia wyraŸnie spada³a, na tle i tak „nieznacznego ruchu ugrupowañ polskich na Polesiu”6.Je- œli dodaæ do tego incydenty, jakie mia³y miejsce w trakcie wyborów kandyda- tów na pos³ów (zw³aszcza w okrêgu piñskim), mo¿na stwierdziæ, ¿e ¿ycie poli- tyczne obozu prorz¹dowego wesz³o w stan wyraŸnego kryzysu7. Wobec wytworzenia siê na miejscu politycznej pró¿ni administracja woje- wódzka szybko zareagowa³a pod wzglêdem instytucjonalnym. Zakoñczenie procesu likwidacji BBWR nast¹pi³o na Polesiu do koñca zimy 1935/1936 r.8 Po jego sfinalizowaniu w ocenie administracji wojewódzkiej „jedyn¹ instytucj¹ obozu prorz¹dowego jest obecnie komitet wydawniczy tygodnika »Gazeta Pole- ska«”9. Ta sytuacja spowodowa³a, ¿e formalnie z punktu widzenia miejscowych w³adz obóz prorz¹dowy przesta³ istnieæ, a ludzie do tej pory dzia³aj¹cy w jego obrêbie, koncentrowali siê na akcjach spo³ecznych i gospodarczych10. Zdaj¹c sobie sprawê z powsta³ych niedogodnoœci, jeszcze w listopadzie zaczêto tworzyæ cia³o „reprezentuj¹ce wszystkie zdrowe organizacje spo³eczne, którego zada- niem bêdzie koordynacja”. Mia³o ono pocz¹tkowo nosiæ nazwê Wojewódzkiego

4 A. Chojnowski, Pi³sudczycy u w³adzy. Dzieje Bezpartyjnego Bloku Wspó³pracy z Rz¹dem, Wroc³aw 1986, s. 242. 5 Archiwum Akt Nowych [dalej AAN], Urz¹d Wojewódzki Poleski [dalej UWP], sygn. 22, k. 64, Sprawozdanie sytuacyjne nr 11 za listopad z 9 grudnia 1935. 6 AAN, UWP, sygn. 22, k. 64, Sprawozdanie sytuacyjne nr 11 za listopad z 9 grudnia 1935; T. Kabot, Z dzia³alnoœci Bezpartyjnego Bloku Wspó³pracy z Rz¹dem w województwie poleskim w latach 1928–1935, „Res Historica” 1999, nr 8, s. 81. 7 P. Cichoracki, Wybory parlamentarne 1935 r. w okrêgu nr 55 (Piñsk, £uniniec, Stolin),„Ãèñòàðû÷íàÿ Áðàìà” 2010, nr 1, s. 31–39; È. Kíì, Ïàðëàìåíòàòñêèå âûáîðû 1935 ãîäà â Ïîëåññêîîì âîåâîäñòâe, „Ãèñòàðû÷íàÿ Áðàìà” 2009, nr 1, s. 42–50. 8 AAN, Ministerstwo Spraw Wewnêtrznych (1918–1939), sygn. 119, k. 431, Protokó³ odprawy starostów województwa poleskiego z 14 II 1936 r.; AAN, UWP, sygn. 27, k. 2, Sprawozdanie sytua- cyjne nr 1 za styczeñ z 9 lutego 1936 r; ibidem, k. 13, Sprawozdanie sytuacyjne nr 3 za marzec z 9 kwietnia 1936. 9 AAN, UWP, sygn. 27, k. 13, Sprawozdanie sytuacyjne nr 4 za kwiecieñ z 9 maja 1936. 10 Ibidem, k. 34, Sprawozdanie sytuacyjne nr 6 za czerwiec z 9 VII 1936; ibidem, k. 37, Sprawozdanie sytuacyjne nr 7 za lipiec z 9 sierpnia 1936; ibidem, k. 42, Sprawozdanie sytuacyjne nr 8 za sierpieñ z 9 wrzeœnia 1936; ibidem, k. 47, Sprawozdanie sytuacyjne nr 9 za wrzesieñ z 9 X 1936; ibidem, k. 53, Sprawozdanie sytuacyjne nr 10 za paŸdziernik z 9 listopada 1936.

201 Zwi¹zku (Zjednoczenia) Organizacji Spo³ecznych11. Ze wzglêdów statutowych zrezygnowano jednak z – zapewne œciœlejszej – formu³y stowarzyszenia na rzecz luŸniejszego porozumienia: Poleskiego Wojewódzkiego Komitetu Organizacji Spo³ecznych. Celem by³a koordynacja prac „wszystkich polskich zrzeszeñ spo³ecznych”12. Dodaæ nale¿y, ¿e zbli¿ony mechanizm zapobiegania destrukcji œrodowisk prorz¹dowych przez administracjê wojewódzk¹ zadzia³a³ w innych – skrajnie ró¿ni¹cych siê od siebie – regionach kraju13. Wydaje siê jednak, ¿e od pocz¹tku by³y to inicjatywy doraŸne, obliczone na krótki czas, celowo pozbawiane przez samych organizatorów oblicza stricte politycznego. Jako wskazówkê nale¿a³oby byæ mo¿e traktowaæ publiczne wyja- œnienia zwi¹zane z przekazywaniem organu miejscowego BBWR – „Gazety Po- leskiej” – w rêce nowego zespo³u, który mia³ kontynuowaæ wydawanie pisma. W jego sk³ad weszli przyszli czo³owi dzia³acze poleskiego OZN. Wiosn¹ 1936 r. poœrednio deklarowali oni swoist¹ apolitycznoœæ, zastrzegaj¹c, ¿e ³amy tygod- nika bêd¹ poœwiêcone g³ównie sprawom gospodarczym, a zw³aszcza rolnic- twu14. Mo¿na na marginesie dodaæ, ¿e pomys³ ZOS nie zosta³ porzucony po powo³aniu OZN. Niemniej pojawienie siê Obozu by³o zapewne zasadnicz¹ przy- czyn¹ tego, i¿ do koñca 1938 r. nie uda³o siê powo³aæ takich struktur w powia- tach (pod nazw¹ ZOS!) z najwiêkszymi miastami w sk³adzie, a wiêc brzeskim i piñskim. Nawet jednak tam, gdzie zosta³y zawi¹zane, „nie zdo³a³y w zupe³noœci zrealizowaæ swoich zamierzeñ, g³ównie z powodu niechêci ze strony poszczegól- nych organizacji do podporz¹dkowania siê wspólnemu kierownictwu”15. W odczuciu by³ych lokalnych dzia³aczy BBWR ZOS nie spe³nia³ zreszt¹ pok³adanych nadziei. Do momentu og³oszenia deklaracji Koca w œrodowiskach prosanacyjnych Polesia istnia³o przekonanie o „koniecznoœci zape³nienia luki” po Bloku. Brak organizacji o œciœle politycznym obliczu mia³ w podobnym ujê- ciu skutkowaæ rozprzestrzenianiem siê wp³ywów ugrupowañ opozycyjnych16. Byli dzia³acze Bloku obawiali siê zw³aszcza wzrostu wp³ywów Stronnictwa Narodowego, który mia³ siê dokonywaæ w kontekœcie ogólnego wzrostu nastro- jów antysemickich17. Taka korelacja by³a istotnie faktem. Niemniej bior¹c pod

11 Centralne Archiwum Wojskowe [dalej CAW], Dowództwo Okrêgu Korpusu nr IX, sygn. I.371.9.22, k. 73, Komunikat sytuacyjny DOK IX za miesi¹c listopad z 21 grudnia 1935. 12 AAN, UWP, sygn. 25, k. 1, Sprawozdanie z ¿ycia polskich legalnych zrzeszeñ spo³ecznych okres 1 X 1935 – 31 III 1936 z 11 kwietnia 1936. 13 W. Mêdrzecki, Województwo wo³yñskie 1921–1939. Elementy przemian cywilizacyjnych, spo³ecznych i po- litycznych, Wroc³aw 1988, s. 161; P. Olstowski, Obóz pomajowy w województwie pomorskim w latach 1926–1939, Warszawa 2008, s. 59. 14 Od Wydawnictwa, „Gazeta Poleska” 1936, nr 11; Nowa „Gazeta Poleska”, „Gazeta Poleska” 1936, nr 12. 15 Polski stan posiadania na Polesiu..., [w:] Polesie w polityce rz¹dów II Rzeczypospolitej, W. Œleszyñski (red.), Kraków 2009 s. 219. 16 AAN, UWP, sygn. 28, k. 9, Sprawozdanie sytuacyjne nr 2 za luty z 9 marca 1937. 17 AAN, UWP, sygn. 27, k. 58, Sprawozdanie sytuacyjne nr 11 za listopad z 9 grudnia 1936.

202 uwagê ówczesne nastroje w skali ca³ego kraju, ograniczanie przyczyn rozprze- strzenienia sympatii dla Stronnictwa Narodowego, ale równie¿ Stronnictwa Ludowego czy PPS jedynie do braku struktur prorz¹dowych, by³o daleko id¹cym uproszczeniem. Mo¿na dodaæ, ¿e administracja, rejestruj¹c powy¿sze zjawisko, zw³aszcza pocz¹tkowo nie przecenia³a go18. W ka¿dym razie w œrodowiskach prorz¹dowych na pewno istnia³o oczeki- wanie na jak¹kolwiek powa¿n¹ inicjatywê polityczn¹, maj¹c¹ znamiê sterowa- nej centralnie, nie zaœ z poziomu Urzêdu Wojewódzkiego Poleskiego. Zdaj¹ siê to potwierdzaæ komentarze, jakie ukazywa³y siê w 1936 r. na ³amach prorz¹do- wej „Gazety Poleskiej”. Zwraca uwagê, ¿e w¹tkiem przewodnim by³o has³o jed- noœci. Wezwanie do tego, aby odrzuciæ podzia³y na „grupki i koteryjki” w obli- czu „prze³omu przed wst¹pieniem Polski na dalszy stopieñ w pochodzie ku mocarstwowej rzeczywistoœci”, pojawi³o siê jeszcze styczniu19. PóŸniej w podo- bnej konwencji omawiane by³y kolejne, publiczne i nag³aœniane enuncjacje Ry- dza-Œmig³ego20. Pod koniec 1936 r. sta³o siê ju¿ jasne, ¿e kierownictwo obozu rz¹dz¹cego finalizuje przygotowania do powo³ania nowej struktury firmowa- nej nazwiskiem p³k Adama Koca21. Jednoczeœnie informacje na ten temat wywo³ywaæ mia³y na miejscu trudn¹ do precyzyjnego okreœlenia dezorientacjê. Faza, któr¹ mo¿na okreœliæ umownie jako „deklaratywn¹”, przebieg³a wiêc od 21 lutego 1937 r. bardzo szybko, choæ zaznaczmy od razu, ¿e nie bez pertur- bacji. Radiowe przemówienie Koca nie by³o zaskoczeniem. Celebrowano samo jego wys³uchanie, organizuj¹c specjalne zebrania. Jeszcze w lutym akces do Obozu zg³osiæ mia³a tu „wielka liczba zrzeszeñ spo³ecznych”. Niekiedy swego rodzaju zbiorowe deklaracje w tym duchu formu³owa³y istniej¹ce oddzia³y ZOS22. Jeœli chodzi o sformu³owan¹ na miejscu, medialn¹ interpretacjê dekla- racji lutowej, zwraca uwagê to, i¿ w pierwszym momencie brakowa³o tu prób odniesieñ do sytuacji lokalnej. Miejscowy prorz¹dowy tygodnik wyeksponowa³ enuncjacje Koca, wydaj¹c oddzieln¹ wk³adkê, ograniczy³ siê jednak do dosyæ ogólnej jego egzegezy, eksponuj¹c „nacjonalizm” i „solidaryzm spo³eczny”23. Zgodnie ze wstêpnymi za³o¿eniami OZN podzielony mia³ byæ na tzw. sekto- ry. Najwa¿niejsze z nich to tzw. sektor miejski i wiejski. Podobnie jak w ca³ym kraju, równie¿ na Polesiu szybciej postêpowa³a organizacja pierwszego. Jeszcze w lutym wyselekcjonowano delegatów na pierwszy zjazd dzia³aczy miejskich,

18 AAN, UWP, sygn. 22, k. 68, Sprawozdanie sytuacyjne nr 12 za grudzieñ z 9 stycznia 1936. 19 Z., Na prze³omie, „Gazeta Poleska” 1936, nr 5. 20 C. Cichowicz, Obrona Polski has³em dnia dzisiejszego, „Gazeta Polska” 1936, nr 19; W obliczu jutra, „Gazeta Polska” 1936, nr 31; O umiejêtnoœæ skupiania siê bez waœni i ró¿nic, „Gazeta Polska” 1936, nr 33. 21 T. Jêdruszczak, op. cit., s. 93–94; J. Mierzwa, Pu³kownik Adam Koc. Biografia polityczna, Kraków 2006, s. 169–170. 22 AAN, UWP, sygn. 28, k. 9, 11, Sprawozdanie sytuacyjne nr 2 za luty z 9 marca 1937. 23 „Gazeta Poleska” 1937, nr 9; C. Cichowicz, Ku zjednoczeniu, „Gazeta Poleska” 1937, nr 10.

203 jaki planowano zorganizowaæ w Warszawie24. W po³owie kwietnia odby³ siê w Brzeœciu konwentykl przedstawicieli miast z zachodniej czêœci wojewódz- twa. Taki dobór uczestników by³ efektem wstêpnego za³o¿enia, ¿e – w przeci- wieñstwie do projektowanej struktury sektora wiejskiego – okrêgi sektora miej- skiego mog¹ obejmowaæ jedynie czêœæ województw25. Akcesy do OZN zg³osi³y wówczas – a w³aœciwie zapewne potwierdzi³y – wojewódzkie struktury Federa- cji Polskich Zwi¹zków Obroñców Ojczyzny, Zwi¹zku Zwi¹zków Zawodowych, Stowarzyszenie Kupców Polskich i Rodzina Wojskowa26. W zjeŸdzie wziêli udzia³ cz³onkowie kierownictwa („prezydium”) sektora miejskiego: by³y pre- mier Leon Skulski i pose³ Jan Hoppe27. W imieniu Koca og³osili oni sk³ad tym- czasowego zarz¹du okrêgu brzeskiego28. Wydaje siê znamiennym, ¿e autor sprawozdania powsta³ego w urzêdzie wojewódzkim odnotowa³, ¿e „wszyscy (…) dotychczas aktywnego udzia³u w ¿yciu politycznym nie brali”. W efekcie jeszcze w trakcie zjazdu podnieœæ mia³y siê g³osy kontestuj¹ce decyzje szefo- stwa Obozu. Pod adresem przewodnicz¹cego tymczasowego kierownictwa okrêgu brzeskiego sformu³owano m.in. zarzuty „niepopularnoœci zarówno wœród wojska, kleru, jak i ludnoœci cywilnej” oraz „dyskwalifikacji swego czasu przez BBWR”29. Na ich podstawie mo¿na sformu³owaæ przypuszczenie, ¿e na opozycjê sk³adali siê ludzie zwi¹zani wczeœniej z Bezpartyjnym Blokiem – naj- wyraŸniej pominiêci w obsadzie, o jakiej zadecydowano w Warszawie. Wpisy- wa³oby siê to w uchwytn¹ tak¿e w innych regionach kraju tendencjê do siêga- nia przez kierownictwo Obozu po ludzi „nowych”30. Miesi¹c póŸniej powo³ano zarz¹d okrêgu piñskiego – drugiego z okrêgów sektora miejskiego na terenie województwa. Wydaje siê, ¿e stworzona tu sytuacja by³a odmienna od opisanej wy¿ej. Trudno odpowiedzieæ precyzyjnie na pytanie o przyczyny tego stanu rzeczy. Byæ mo¿e wziêto pod uwagê echa wczeœ- niejszych decyzji brzeskich, byæ mo¿e personalne pole manewru w mniejszym przecie¿ Piñsku okaza³o siê znikome. Trudno w ka¿dym razie mówiæ o niespo-

24 AAN, UWP, sygn. 28, k. 11, Sprawozdanie sytuacyjne nr 2 za luty z 9 marca 1937. 25 P. Olstowski, Obóz Zjednoczenia…, s. 306. 26 Konsolidacja narodowa na Polesiu, „Gazeta Poleska” 1937, nr 16. 27 Hoppe w swoich powojennych wspomnieniach stwierdzi³, ¿e w roli „przedstawiciela prezydium” sektora miejskiego wyst¹pi³ tylko jednokrotnie – w Bydgoszczy, J. Hoppe, Wspomnienia, przyczyn- ki, refleksje, Londyn 1972, s. 195. 28 Sk³ad tworzyli: Nestor Narbutt – „³awnik m. Brzeœcia” (przewodnicz¹cy), Bronis³awa Brydaków- na – nauczycielka, Szczepan Chodkowski – dyrektor gimnazjum Polskiej Macierzy Szkolnej, Edward G¹sowski – kupiec, Piotr Guzewicz – pracownik elektrowni w Brzeœciu, W³adys³aw Ho³ub – kolejarz, Jan Koz³owski – dyrektor gimnazjum kupieckiego, Florian Nepomucki, Jan Pietraszek – rymarz, prezes zarz¹du Izby Rzemieœlniczej oraz Marian Wójcik – prezydent Brze- œcia, AAN, UWP, sygn. 28, k. 26, Sprawozdanie sytuacyjne nr 4 za kwiecieñ z 8 maja 1937. 29 Ibidem, k. 25-26. 30 P. Olstowski, Obóz Zjednoczenia…, s. 307.

204 dziance, skoro przewodnicz¹cym zosta³ prezydent miasta Jerzy O³dakowski31. Odmiennie ani¿eli w Brzeœciu rysowa³a siê te¿ „geografia” niezadowolonych. Nieprzychylne komentarze wywo³a³o bowiem to, ¿e w zarz¹dzie znaleŸæ siê mieli ludzie od dawna znani z pe³nienia rozmaitych funkcji spo³ecznych. W zwi¹zku z tym oceniani bywali jako „figuranci”, których „praca spo³eczna polega tylko na tym, ¿e nosz¹ tytu³ cz³onków zarz¹du tej czy innej organizacji, jednak nie interesuj¹ siê ¿adn¹ prac¹ spo³eczn¹, a swoim nieróbstwem i bra- kiem zainteresowañ oraz ambicj¹ osobist¹ niejednokrotnie szkodz¹ organiza- cji, na czele której stoj¹”32. W czerwcu wyznaczono osoby sprawuj¹ce pieczê nad organizacj¹ sektora miejskiego Obozu w innych miejscowoœciach wschod- niej czêœci województwa. Œwiat³o na realia i mo¿liwoœci formowania OZN na Polesiu zdaje siê rzucaæ to, ¿e wszystkie one zwi¹zane by³y ze szkolnictwem33. Abstrahuj¹c nawet od – trudnej zreszt¹ do precyzyjnego okreœlenia i zape- wne zniuansowanej – genezy oporu wobec decyzji personalnych szefostwa Obozu, przyniós³ on relatywnie szybkie skutki. Zwraca uwagê pozbawienie Narbutta ju¿ po kilku miesi¹cach szefowania brzeskiemu okrêgowi sektora miejskiego. Decyzja ta, podjêta w czerwcu, mia³a wywrzeæ „korzystne wra¿e- nie”. Wraz z nim odwo³ano dwóch innych cz³onków zarz¹du. Nominacjê na przewodnicz¹cego otrzyma³ Henryk Trêbicki – dyrektor miejscowej KKO34. Zwraca uwagê, ¿e nie wszed³ on w sk³ad pierwszego Zarz¹du. Z tonu, w jakim po sprawie informuje sprawozdanie miejscowego urzêdu wojewódzkiego, mo¿- na wnosiæ, ¿e zmiana by³a wyraŸnie na rêkê administracji. Trêbicki zaprezento- wa³ siê prezydium Okrêgu w dniu 1 lipca 1937 r. jako nowonominowany prze- wodnicz¹cy35. Bior¹c pod uwagê jego du¿¹ wczeœniejsz¹ aktywnoœæ spo³eczn¹ (m.in. w samorz¹dzie terytorialnym), wydaje siê, ¿e jakkolwiek ostatecznie nie siêgniêto po najbardziej eksponowane osoby zwi¹zane z BBWR, to jednak

31 Poza prezydentem Piñska w sk³ad zarz¹du Okrêgu weszli: Stanis³aw Mercik – dyrektor gimna- zjum, [?] Drêgiewicz – wicedyrektor oddzia³u Banku Polskiego, Jerzy Or³owski – „naczelny le- karz Ubezpieczalni”, Jan Nowotarski – dyrektor gimnazjum kupieckiego, W³odzimierz Stachoñ – nauczyciel, Franciszek Gliszczyñski – dyrektor miejscowej KKO, Stefan Bednarski – kupiec, Jerzy Dunin-Markiewicz – sekretarz Zarz¹du m. Piñska (byæ mo¿e brat Edwarda Dunin-Markiewicza – pos³a BBWR Sejmu III kadencji), Konstanty Traczewski – inspektor oœwiaty pozaszkolnej, Anto- ni D¹browski – œlusarz, AAN, UWP, sygn. 28, [pag. nieczyt.], Sprawozdanie sytuacyjne nr 5 za maj z 9 czerwca 1937. 32 CAW, Samodzielny Referat Informacyjny Dowództwa Okrêgu Korpusu nr IX [dalej SRI DOK IX], sygn. I. 371.9/A.144, Sprawozdanie miesiêczne kierownika Ekspozytury SRI DOK IX w Piñsku z sytuacji politycznej, spo³ecznej i gospodarczej za maj z 4 czerwca 1937. 33 AAN, UWP, sygn. 28, k. 40, Sprawozdanie sytuacyjne nr 6 za czerwiec z 9 lipca 1937. 34 Ibidem, k. 38, 40. 35 Pañstwowe Archiwum Obwodu Brzeskiego [dalej PAOB], fond [dalej f.] 116, opis [dalej o.] 1, die³o [dalej d.] 15, k. 1, Protokó³ plenum prezydium brzeskiego Okrêgu Miejskiego OZN z 1 lipca 1937.

205 wykorzystanie ludzi zupe³nie „nowych” na Polesiu okaza³o siê ze wszech miar trudne36. Tendencja do swoistego – a i szybkiego – „przepraszania siê” z niedawn¹ przesz³oœci¹ dostrzegalna by³a równie¿ gdzie indziej. Na ³amach „Gazety Pole- skiej” ukaza³ siê du¿y tekst pod wymownym tytu³em BBWR a OZN. Jego autor odnotowa³, ¿e „w enuncjacjach niektórych prowincjonalnych dzia³aczy OZN s³yszymy niejednokrotnie wydŸwiêki genealogicznej niezale¿noœci”. Zjawisko to skomentowa³ jednak krytycznie, stwierdzaj¹c, ¿e „nie by³oby nic w tej ambi- cji z³ego, gdyby nie towarzyszy³o jej czêstokroæ przekreœlanie roli i znaczenia BBWR, a wiêc tym samym fa³szowanie historii ostatnich lat dziesiêciu”. Blok zosta³ tu uznany za organizacjê, która co prawda „swego zadania wychowaw- czego” nie doprowadzi³a do koñca, jednak „przygotowa³a teren” pod powstanie Obozu37. Z perspektywy kilku miesiêcy wyraŸnie okaza³o siê, ¿e na Polesiu taktyka polegaj¹ca na przyci¹gniêciu nowych œrodowisk nie przynosi oczeki- wanych skutków. P³acona zaœ za ów eksperyment cena, polegaj¹ca m.in. na pewnym kokietowaniu miejscowych sympatyków endecji zapieraniem siê w³asnej przesz³oœci, wyda³a siê niewspó³mierna do rezultatów38. Mo¿na dodaæ, ¿e ów zwrot ku korzeniom obozu prorz¹dowego zbieg³ siê równie¿ z powrotem na stanowisko wojewody poleskiego Wac³awa Kostek-Biernackiego. Stary-nowy wojewoda odznacza³ siê na pewno bardzo siln¹ niechêci¹ do endecji39. Zwraca uwagê, ¿e po zakoñczeniu niemal natychmiastowego, zorgani- zowanego zg³aszania akcesu w szeregi Obozu nasta³ odczuwalny impas. Jego pocz¹tkowa faza wydaje siê wyt³umaczalna. Oczekiwano pierwszych dyrektyw organizacyjnych40. Sceptycyzm co do pierwszych efektów powo³ania nowej struktury wyra¿ali równie¿ obserwatorzy wojskowi. Kierownik ekspozytury SRI DOK IX w Piñsku meldowa³ po oko³o dwóch miesi¹cach od deklaracji Koca, ¿e jakkolwiek we wszystkich wiêkszych miejscowoœciach odby³y siê ze- brania organizacji spo³ecznych i ¿e „masowo” zg³asza³y one akces do Obozu, to jednak „¿adnych posuniêæ, które by stwierdza³y ¿ywotnoœæ zjednoczenia, do dnia dzisiejszego nie zanotowano”41. Ocena „jakoœci” zg³aszaj¹cych siê w szere- gi Obozu obni¿ana by³a faktem rejestrowania namawiania do odruchów otwar- cie konformistycznych. Mog³o siê zdarzyæ, ¿e organizator struktur lokalnych przekonywa³ potencjalnych cz³onków, ¿e z jednej strony akces do Obozu bêdzie

36 Kto by³ kim w II Rzeczypospolitej, J.M. Majchrowski (red.), Kraków 1994, s. 458. 37 C. Cichowicz, BBWR a OZN, „Gazeta Poleska” 1937, nr 36. 38 Idem, Ku czemu idziemy, „Gazeta Poleska” 1937, nr 38–39. 39 P. Cichoracki, Droga ku anatemie. Wac³aw Kostek-Bernacki 1884–1957, Warszawa 2009, s. 328–329. 40 AAN, UWP, sygn. 28, k. 20, Sprawozdanie sytuacyjne nr 3 za marzec z 9 kwietnia 1937. 41 CAW, SRI DOK IX, sygn. I. 371.9/A.138, Sprawozdanie Ekspozytury SRI DOK IX w Piñsku z sytu- acji politycznej, spo³ecznej i gospodarczej za I kwarta³ 1937.

206 dla nich swoistym œwiadectwem moralnoœci w oczach w³adz, z drugiej zaœ brak owego akcesu zapewne stworzy „ró¿ne przeszkody w karierze”42. Wydaje siê, ¿e zaw³aszcza poza Brzeœciem stan swoistego wyjœciowego kry- zysu przeci¹ga³ siê. Znów odwo³aæ mo¿na siê do sytuacji w Piñsku, a wiêc dru- gim co do wielkoœci mieœcie województwa. Jeszcze jesieni¹ wojsko obserwo- wa³o odczuwalne w zwi¹zku z tym „zdziwienie wœród spo³eczeñstwa, a nawet (…) pow¹tpiewanie w dalszy rozwój OZN i jego wyniki”43. Sytuacja na wsi wy- dawa³a siê jeszcze gorsza z tego choæby powodu, ¿e tam ca³y ciê¿ar prac orga- nizacyjnych spada³ na i tak maj¹ce nadmiar spo³ecznych obowi¹zków nauczy- cielstwo44. W ka¿dym razie tam w ocenie administracji przynajmniej do lata 1937 r. „prace OZN nie wzbudzi³y ¿adnego zainteresowania”45. Podobnie jak w innych czêœciach kraju formowanie sektora wiejskiego przebiega³o w wolniejszym tempie. W marcu wy³oniono przedstawicieli woje- wództwa reprezentuj¹cych Polesie na ogólnopolskim konwentyklu dzia³aczy wiejskich46. Wydaje siê jednak, ¿e impulsem do intensywniejszych dzia³añ by³, zaplanowany na sierpieñ, lokalny zjazd z udzia³em przewodnicz¹cego wiej- skich struktur Obozu – Andrzeja Galicy. W czerwcu rozpoczêto w ka¿dym razie wstêp- ne prace przygotowawcze na terenie poszczególnych powiatów. Z War- szawy nades³ane zosta³y kwestionariusze przeznaczone dla organizacji spo³ecz- nych, które t¹ drog¹ wskazywaæ mia³y „kandydatów do organizacji wiejskiej OZN”47. W miesi¹c póŸniej listy kandydatów na cz³onków w³adz wojewódzkich oraz powiatowych by³y gotowe. W praktyce ju¿ na wstêpnym etapie podwa¿o- no jednoczeœnie za³o¿enie o pewnej dwutorowoœci prac miejskiego i wiejskiego sektora Obozu. W lipcu na czele struktur wiejskich w województwie stan¹³ bo- wiem H. Trêbicki48. Kontrowersje zwi¹zane z powo³ywaniem OZN – choæ o ró¿nym charakterze – pojawi³y siê na terenie miejscowych struktur dwóch organizacji: Zwi¹zku Na- uczycielstwa Polskiego i Zwi¹zku Zwi¹zków Zawodowych. By³o to wyraŸny pog³os stanowiska, jakie zajê³y centrale tych zwi¹zków, niechêtnie ustosunko- wuj¹ce siê wobec inicjatywy firmowanej nazwiskiem Koca49. W wypadku pole- skiego ZNP w trakcie powiatowych zebrañ organizacji spo³ecznych, podczas

42 CAW, SRI DOK IX, sygn. I.371.9/A.144, Informacje polityczne z terenu DOK IX za wrzesieñ i paŸ- dziernik 1937. 43 Ibidem, Sprawozdanie miesiêczne kierownika Ekspozytury SRI DOK IX w Piñsku z sytuacji poli- tycznej, spo³ecznej i gospodarczej za paŸdziernik z 6 listopada 1937. 44 Ibidem, Sprawozdanie miesiêczne kierownika Ekspozytury SRI DOK IX w Piñsku z sytuacji poli- tycznej, spo³ecznej i gospodarczej za maj z 4 czerwca 1937. 45 AAN, UWP, sygn. 28, k. 31, Sprawozdanie sytuacyjne nr 5 za maj z 9 czerwca 1937. 46 Ibidem, k. 20, Sprawozdanie sytuacyjne nr 3 za marzec z 9 kwietnia 1937. 47 Ibidem, k. 40, Sprawozdanie sytuacyjne nr 6 za czerwiec z 9 lipca 1937. 48 Ibidem, k. 44, 46, Sprawozdanie sytuacyjne nr 7 za lipiec z 9 sierpnia 1937. 49 T. Jêdruszczak, op. cit., s. 144–145.

207 których deklarowano „zbiorowe” akcesy do Obozu, dosz³o do dwukrotnego wstrzymywania siê od g³osu przez delegatów Zwi¹zku50. Sytuacja ta by³a o tyle jeszcze zrozumia³a, ¿e np. kontrwywiad wojskowy ocenia³ postawê tamtejszego nauczycielstwa jako po czêœci wrog¹ polityce Obozu51. Niemal jednog³oœne odrzucenie przez kongres ZZZ wniosku o przyst¹pienie do Obozu wywo³a³o na Polesiu powa¿ny ferment w jego strukturach. Czterna- stego marca miejscowa Rada Okrêgowa opowiedzia³a siê bowiem przeciwko w³adzom centralnym organizacji i zg³osi³a akces do Obozu52. Argumentacja nie ogranicza³a siê tylko do oceny odmiennego ustosunkowania siê do organizacji pod przywództwem Koca. Bunt uzasadniano równie¿ wzglêdami lokalnymi, a zw³aszcza niew³aœciwym stosunkiem centrali ZZZ do struktur poleskich. Oskar¿ono j¹ o to, ¿e „oprócz œci¹gania sk³adek i innych funduszów z niezamo- ¿nych cz³onków ZZZ na Polesiu nic w³aœciwie konkretnego i po¿ytecznego na Polesiu nie uczyni³a”53. Wydaje siê, ¿e ostateczna decyzja nie by³a jednog³oœna, choæ opór nale¿y uznaæ za symboliczny, skoro oponowaæ mia³a tylko pojedyncza osoba54. Ca³y manewr przygotowany zosta³ wczeœniej przez kierownictwo okrê- gu, skoro w konsekwencji uchwa³y postanowiono natychmiast stworzyæ sa- modzieln¹ organizacjê, „któraby zrzesza³a wszystkie zwi¹zki zawodowe woje- wództwie poleskim”. Nosiæ mia³a nazwê Poleski Zwi¹zek Zwi¹zków Zawodo- wych. Zwraca uwagê, ¿e decyzja ta zapad³a w obecnoœci licznych cz³onków ZZZ z Brzeœcia, gdy¿ w ocenie w³adz zgromadzenie liczyæ mia³o 900 uczestników55. W terenie sytuacja by³a bardziej skomplikowana. Centrala ZZZ próbowa³a walczyæ o zachowanie wp³ywów w województwie. Wydaje siê, ¿e o ile w Brze- œciu secesja przebieg³a sprawnie, o tyle w drugim z licz¹cych siê oœrodków miej- skich – Piñsku – operacja ta natrafi³a na przeszkody. W ocenie administracji przyczyna tkwi³a w odmiennych proporcjach narodowoœciowych, a w praktyce „w przewadze elementu ¿ydowskiego”56. Istotnie podzia³y narodowoœciowe mog³y o tyle odegraæ wówczas rolê, ¿e jeszcze jesieni¹ 1936 r. zaistnia³ w piñ- skim ZZZ ferment na tle stosunku do zagadnienia ¿ydowskiego ze strony pla- nowanej formacji prorz¹dowej57. W ka¿dym razie sprzeciw, który mia³ wyjœæ

50 Sytuacja taka mia³a miejsce w Kosowie i Drohiczynie. AAN, UWP, sygn. 28, k. 19, Sprawozdanie sytuacyjne nr 3 za marzec z 9 kwietnia 1937. 51 CAW, SRI DOK IX, sygn. I. 371.9/A.144, Sprawozdanie miesiêczne kierownika Ekspozytury SRI DOK IX w Piñsku z sytuacji politycznej, spo³ecznej i gospodarczej za maj z 4 czerwca 1937. 52 AAN, UWP, sygn. 28, k. 19, Sprawozdanie sytuacyjne nr 3 za marzec z 9 kwietnia 1937. 53 ZZZ Poleski w OZN, „Gazeta Poleska” 1937, nr 14. 54 AAN, UWP, sygn. 28, k. 27, Sprawozdanie sytuacyjne nr 4 za kwiecieñ z 8 maja 1937. 55 AAN, UWP, sygn. 29, k. 31, Sprawozdanie sytuacyjne nr 3 z ruchu zawodowego, wywrotowego i stanu bezpieczeñstwa za marzec z 19 kwietnia 1937. 56 Ibidem,k.30. 57 CAW, SRI DOK IX, sygn. I.371.9/A.138, Miesiêczne sprawozdanie sytuacyjne Agentury Informa- cyjnej w Piñsku z sytuacji politycznej, spo³ecznej i gospodarczej z 4 listopada 1936.

208 w³aœnie ze strony ¿ydowskich cz³onków piñskiego okrêgu ZZZ, istotnie unie- mo¿liwi³ w pierwszej chwili przyjêcie uchwa³y o akcesie do Obozu. Dopiero drugie spotkanie, które odby³o siê 10 kwietnia, zosta³o uwieñczone odpowied- ni¹ rezolucj¹. W przeciwieñstwie jednak do Brzeœcia nie uda³o siê przeci¹gn¹æ na stronê secesji wszystkich organizacji zrzeszonych we wschodniej po³aci wo- jewództwa poleskiego pod firm¹ ZZZ. Choæ zaznaczyæ wypada, ¿e wiernoœæ cen- trali zachowa³a zapewne jedynie mniejszoœæ tamtejszych struktur58. W zwi¹zku z akcesem do OZN jej decyzj¹ jeszcze w lutym 1937 r. roz- wi¹zany zosta³ oddzia³ zwi¹zku zawodowego robotników budowlanych w Ko- bryniu59. Tamtejsi ¿ydowscy cz³onkowie zwi¹zku, powi¹zani jednoczeœnie z Bundem, wystêpowali z tych struktur, które opowiedzia³y siê za roz³amem. Mia³ byæ to jeden z wyrazów „ostrego potêpienia” akcesu do Obozu60. Podkre- œliæ jednak trzeba, ¿e zdecydowana wiêkszoœæ dot¹d „zetzetzetowskich”, kobryñ- skich struktur opowiedzia³a siê po stronie OZN, bêd¹c nawet w ocenie admini- stracji wyró¿niaj¹cymi siê na tle innych miejscowoœci województwa61. Naturaln¹ konsekwencj¹ zerwania z macierzyst¹ centraln¹ by³o przyst¹- pienie Poleskiego ZZZ do nowej ogólnopolskiej struktury zwi¹zkowej, opowia- daj¹cej siê po stronie w³adz. By³o ni¹ Zjednoczenie Polskich Zwi¹zków Zawodo- wych, utworzone ostatecznie w paŸdzierniku 1937 r. Na Polesiu ju¿ latem zak³adany by³ podobny manewr62. Zapewne trudno tu mówiæ o w¹tpliwoœciach ze strony kierownictwa PZZZ, niemniej niektórzy cz³onkowie organizacji dawa- li wyraz swojemu zniecierpliwieniu w zwi¹zku z maj¹cym, ich zdaniem, miejs- ce przeci¹ganiem otwartej deklaracji uczestnictwa w tworzeniu nowego, prorz¹dowego ruchu zwi¹zkowego63. Reakcje œrodowisk opozycyjnych s¹ trudne do precyzyjnego okreœlenia. Jest to poniek¹d wynik ich s³aboœci w województwie poleskim. Wœród brze- skich sympatyków SN mowê szefa Obozu komentowaæ miano w tonie zdecydo- wanie negatywnym. Zwraca jednak uwagê, ¿e – s¹dz¹c z akt administracji – nie by³a to krytyka fundamentalna i ca³oœciowa, ale raczej wyraz pewnego zawodu. Rozpowszechniany by³ bowiem pogl¹d o tym, ¿e deklaracja Koca „wypad³a bla-

58 AAN, UWP, sygn. 29, k. 49, Sprawozdanie sytuacyjne nr 4 z ruchu zawodowego, wywrotowego i stanu bezpieczeñstwa za kwiecieñ z 14 maja 1937. 59 Ibidem, k. 16, Sprawozdanie sytuacyjne nr 2 z ruchu zawodowego, wywrotowego i stanu bezpie- czeñstwa za okres 11-28 luty z 19 marca 1937. 60 Ibidem, k. 65-66, Sprawozdanie sytuacyjne z ruchu zawodowego, wywrotowego i stanu bezpie- czeñstwa za maj z 14 czerwca 1937. 61 Ibidem, k. 105, Sprawozdanie sytuacyjne z ruchu zawodowego, wywrotowego i stanu bezpieczeñ- stwa za sierpieñ z 14 wrzeœnia 1937. 62 Ibidem, k. 81, Sprawozdanie sytuacyjne z ruchu zawodowego, wywrotowego i stanu bezpieczeñ- stwa za czerwiec z 14 lipca 1937. 63 Ibidem, k. 109, Sprawozdanie sytuacyjne z ruchu zawodowego, wywrotowego i stanu bezpieczeñ- stwa za sierpieñ z 14 wrzeœnia 1937.

209 do”, a spo³eczeñstwo „zawiod³o siê”. Fakt podjêcia zagadnienia ¿ydowskiego w tonie dla ¯ydów nieprzychylnym przyj¹æ miano ze sceptycyzmem, jako swe- go rodzaju wybieg poczyniony „dla zamydlenia oczu spo³eczeñstwa”64. Wydaje siê to wpisywaæ w postawê SN na kresach wschodnich65. Niemniej warunki istniej¹ce na Polesiu, a zapewne zw³aszcza wyj¹tkowo ma³y odsetek ludnoœci polskiej, sk³ania³y miejscowych sympatyków endecji do pewnej – przynajmniej zewnêtrznej – ambiwalencji. Jakkolwiek sama inicjaty- wa powo³ania Obozu zosta³a uznana za niekorzystn¹, to jednoczeœnie cz³onko- wie kierownictwa lokalnych struktur SN deklarowali na u¿ytek wewnêtrzny, ¿e „ze wzglêdu na ewentualnoœæ rozbicia narodowej akcji polskiej na Polesiu” nale¿y dzia³aæ przeciwko „wszelkim wyst¹pieniom dyskredytuj¹cym OZN”. W jakimœ stopniu by³ to prawdopodobnie odzew na nastroje panuj¹ce w miejs- cowych œrodowiskach proendeckich. Wed³ug danych administracji nie tylko czêœæ sympatyków, ale nawet niektórzy cz³onkowie brzeskiego ko³a SN dekla- rowali chêæ wspó³dzia³ania z Obozem czy te¿ ideowego opanowywania go66. Odnotowuj¹c uchwytne reakcje zwi¹zane z og³oszeniem powstania OZN, mo¿na dla porz¹dku dodaæ, ¿e na Polesiu obejmowa³y one jedynie ludnoœæ polsk¹ i ¿ydowsk¹, a wiêc niewielk¹ czêœæ ogó³u mieszkañców (nieco ponad 20%). W¹tki okreœlane jako antysemickie, a które pojawi³y siê w deklaracji lu- towej, mia³y wywo³aæ w spo³ecznoœci wyznania moj¿eszowego „nastrój pewne- go zaniepokojenia i przygnêbienia”, nie zdopingowa³y jednak do zajêcia otwar- tego stanowiska przez którekolwiek z dzia³aj¹cych na Polesiu ugrupowañ ¿ydowskich67. Maj¹ce miejsce wkrótce kolejne, niezbyt spójne enuncjacje pier- wszego szefa sztabu OZN – p³ka J. Kowalewskiego, nastrojów wœród poleskich ¯ydów nie poprawia³y, wzmagaj¹c natomiast wœród postawy obronne68. Sytu- acji nie zmieni³y publiczne enuncjacje wyg³oszone latem w Brzeœciu przez Gali- cê i Trêbickiego69. Zasadnicza grupa mieszkañców województwa, tworzona przez wiejsk¹ ludnoœæ prawos³awn¹, mia³a w ocenie administracji ustosunko- waæ siê biernie do wydarzeñ. S¹dz¹c zreszt¹ z tej dokumentacji, w pocz¹tko- wym okresie nie podjêto niemal ¿adnych prób dotarcia do tej dominuj¹cej na Polesiu spo³ecznoœci70.

64 AAN, UWP, sygn. 28, k. 20, Sprawozdanie sytuacyjne nr 3 za marzec z 9 kwietnia 1937. 65 T. Jêdruszczak, op. cit., s. 129. 66 AAN, UWP, sygn. 28, k. 56, Sprawozdanie sytuacyjne nr 8 za sierpieñ z 9 wrzesnia 1937. 67 Ibidem, k. 13, Sprawozdanie sytuacyjne nr 2 za luty z 9 marca 1937; ibidem, k. 49, Sprawozdanie sytuacyjne nr 7 za lipiec z 9 sierpnia 1937. 68 Ibidem, k. 27, Sprawozdanie sytuacyjne nr 4 za kwiecieñ z 8 maja 1937. Na temat wypowiedzi J. Kowalewskiego i niejednoznacznych danych na temat ich recepcji wœród spo³eczeñstwa ¿ydo- wskiego innych województw zob.: J.M. Majchrowski, Silni – zwarci – gotowi. Myœl polityczna Obozu Zjednoczenia Narodowego, Warszawa 1985, s. 126–127. 69 AAN, UWP, sygn. 28, k. 58, Sprawozdanie sytuacyjne nr 8 za sierpieñ z 9 wrzeœnia 1937. 70 AAN, UWP, sygn. 28, k. 19-20, Sprawozdanie sytuacyjne nr 3 za marzec z 9 kwietnia 1937.

210 Nie znaczy to, ¿e ca³kowicie w poleskim OZN nie zdawano sobie sprawy z tego, i¿ twarde kryteria narzucone przez centralê w kwestii doboru cz³onków Obozu stwarzaj¹ na obszarach kresowych powa¿ne komplikacje. Kontrowersje wzbudzi³ ten zapis regulaminowy, który zak³ada³ przyjmowanie jedynie osób „narodowoœci polskiej”71. Latem 1937 r. pojawi³ siê problem, czy „polskoœæ” jest w intencji twórców Obozu jednoznaczna z wyznawaniem religii rzymskokatoli- ckiej. Kwestia ta wzbudzi³a gor¹ce spory w kierownictwie organizacji na Pole- siu. Przyjêto wówczas za³o¿enie, i¿ sformu³owanie o „narodowoœci polskiej” zak³ada konfesjê rzymsko-katolick¹, a to w warunkach poleskich oznacza od- rzucenie tych, którzy „uwa¿aj¹ siê dobrymi Polakami”. W zwi¹zku z powy¿sz¹ interpretacj¹ postanowiono zwróciæ siê do prezydium Organizacji Miejskiej Obozu, aby „choæ w drodze dyspensy zezwolono na przyjmowanie do OZN Po- laków wszystkich wyznañ”, przy czym negatywny wyj¹tek mia³ byæ uczyniony dla wyznania moj¿eszowego72. Niekiedy dyspozycja ta by³a zapewne realizowa- na nie tyle przez niedopuszczenie ¯ydów do Obozu, co eliminowanie ich z orga- nizacji, które doñ zg³osi³y akces73. Wydaje siê, ¿e umownym zwieñczeniem pierwszej fazy dzia³alnoœci Obozu na Polesiu by³ sierpniowy zjazd organizacji wiejskiej. Dopiero w lutym 1938 r. ca³y Obóz przeszed³ zasadnicz¹ reorganizacjê strukturaln¹ w postaci likwidacji podzia³u na sektor miejski i wiejski, a dodatkowo nast¹pi³y zmiany personalne na szczycie jego hierarchii. Na Polesiu jednak nie oznacza³o to istotnych przeta- sowañ – przywództwo lokalnego OZN nadal pozostawa³o w rêkach Trêbickiego. Samo przedsiêwziêcie w ocenie administracji by³o udane, mia³o ono nawet pod wzglêdem organizacyjnym „zaimponowaæ spo³eczeñstwu brzeskiemu”74. Nie to jednak decyduje o jego istotnoœci. Zjazd by³ o tyle wa¿nym wydarzeniem w dziejach poleskiego OZN, ¿e wówczas po raz pierwszy publicznie sfor- mu³owany zosta³ – uwarunkowany lokalnie – program jego dzia³alnoœci. W imieniu szefa Obozu przemówi³ Andrzej Galica, kieruj¹cy ca³ym sektorem wiejskim organizacji. Naturalnym mówc¹ reprezentuj¹cym miejscowe struktu- ry by³ Trêbicki. Prezentacja obu wyst¹pieñ wydaje siê interesuj¹ca z kilku wzglêdów. Z jednej strony wskazuje na pogl¹dy kierownictwa Obozu w odnie- sieniu do problemów Polesia, z drugiej daje mo¿liwoœæ postawienia pytania o to, na ile zbie¿ne by³o to z opiniami lokalnych elit, anga¿uj¹cych siê w powo³ywa- nie nowej formacji. Samo publiczne wyst¹pienie Trêbickiego mo¿na poza tym

71 T. Jêdruszczak, op. cit., s. 189; J. M. Majchrowski, op. cit., s. 26. 72 PAOB, f. 116, o. 1, d. 15, k. 1, Protokó³ posiedzenia Prezydium Okrêgu Poleskiego OZN z 1 lipca 1937. 73 AAN, UWP, sygn. 29, k. 109, Sprawozdanie sytuacyjne z ruchu zawodowego, wywrotowego i sta- nu bezpieczeñstwa za sierpieñ z 14 wrzeœnia 1937. 74 AAN, UWP, sygn. 28, k. 53, Sprawozdanie sytuacyjne nr 8 za sierpieñ z 9 wrzeœnia 1937.

211 skonfrontowaæ z jego – wczeœniejszym o miesi¹c – wyst¹pieniem na zamkniê- tym posiedzeniu prezydium Okrêgu Miejskiego OZN w Brzeœciu. Galica, po wstêpnym, dosyæ ogólnikowym podkreœleniu ³¹cznoœci Polesia z pañstwem polskim oraz zasygnalizowaniu zapóŸnienia cywilizacyjnego regio- nu, skoncentrowa³ siê na dwóch zagadnieniach. Pierwszym z nich by³o odnie- sienie do kwestii narodowoœciowej. Kontekst stanowi³o stwierdzenie o konie- cznoœci „odbudowania i wzmagania zniszczonej przez zaborców polskoœci Polesia”. Zagro¿enie dla tego procesu stanowiæ mia³a akcja ukraiñska oraz do- minacja ¯ydów w pewnych dziedzinach gospodarki. Przeciwdzia³aniu temu ostatniemu mia³a s³u¿yæ „polonizacja gospodarki” przez powo³ywanie nowych placówek. Jednoczeœnie Galica od¿egna³ siê od „gwa³tu” w stosunkach z lud- noœci¹ ¿ydowsk¹. Inn¹ kwesti¹ jest to, ¿e – byæ mo¿e zdaj¹c sobie sprawê z kon- trowersyjnoœci tego w¹tku – Galica ani razu nie pos³u¿y³ siê pojêciem „¯yd” („¿ydowski”), stosuj¹c w roli synonimu okreœlenia, takie jak np. „niepolska rêka”. Zwraca uwagê, ¿e podejmuj¹c zagadnienie narodowoœciowe, szef sektora wiejskiego Obozu w ogóle nie odniós³ siê do kwestii tzw. „tutejszych”. Zapewne by³o to poœrednim uznaniem ich za ludnoœæ potencjalnie polsk¹, a tym samym pozostawa³oby w zgodzie zarówno z za³o¿eniami wypracowanymi wczeœniej w obrêbie sanacji, jak i praktyk¹ miejscowej administracji75. W drugiej czêœci swojego wyst¹pienia Galica nawi¹za³ do szeroko rozumianej kwestii poziomu gospodarczego i cywilizacyjnego Polesia. W kwestii rolnej wysun¹³ postulat „upe³norolnienia miejscowego w³oœciañstwa”, ale jednoczeœnie „kolonizacji Polesia osadnictwem z innych dzielnic Polski”. Poza tym odniós³ siê do takich szczególnych na tle kraju bol¹czek Polesia jak koniecznoœæ melioracji, rozbudo- wy infrastruktury komunikacyjnej i rozszerzenia dostêpu do oœwiaty76. Zwraca uwagê, ¿e jakkolwiek Trêbicki równie¿ skoncentrowa³ siê na tych samych dwóch podstawowych sprawach (problem narodowoœciowy i gospo- darka), to jednak uczyni³ to w odwrotnej kolejnoœci. Na plan pierwszy zdecydo- wanie wysun¹³ kwestie ekonomiczne, operuj¹c konkretnymi danymi staty- stycznymi. Ustawi³ siê nawet w pewnej kontrze w stosunku do mowy Galicy. Sugeruje to ujêcie siê przez Trêbickiego za „zdrowymi warsztatami rolnymi”, które jego zdaniem nie powinny byæ poddawane parcelacji. Zasób area³u do rozdysponowania pomiêdzy ch³opów mia³ byæ stworzony dziêki melioracji. Przemilcza³ faktycznie w¹tek osadnictwa, postuluj¹c jedynie „przyci¹gniêcie

75 P. Cichoracki, Droga ku anatemie …, s. 262–263; W. Paruch, Od konsolidacji pañstwowej do konsolidacji narodowej. Mniejszoœci narodowe w myœli politycznej obozu pi³sudczykowskiego (1926–1939), Lublin 1997, s. 162–163. 76 „Odrobiæ zaniedbania przesz³oœci” przemówienie przewodnicz¹cego Organizacji Wiejskiej O.Z.N. P. Sen. Gen. Andrzeja Galicy na ZjeŸdzie Okrêgowym Organizacji Wiejskiej w Brzeœciu n.B. w dniu 22 sierpnia 1937 r., „Gazeta Poleska” 1937, nr 35.

212 polskiego elementu kupieckiego”. Zagadnienie narodowoœciowe potraktowa³ jako ograniczone do kwestii obecnoœci ¯ydów, przy czym, podobnie jak Galica, nie operowa³ tym konkretnym pojêciem narodowo-religijnym77. Fakt, i¿ na zamkniêtych konwentyklach podobnych ograniczeñ nie stosowa³, zdaje siê wy- raŸnie wskazywaæ, ¿e na zjeŸdzie sierpniowym celowo pos³ugiwano siê eufe- mizmami78. Zmiany organizacyjne, jakie przeszed³ Obóz na pocz¹tku 1938 r., by³y w du- ¿ej mierze zgodne z postulatami formu³owanymi na ten temat w ³onie pole- skich struktur OZN79. Mo¿na wiêc przypuszczaæ, ¿e spotka³y siê na miejscu z uznaniem. Jakkolwiek w kolejnych miesi¹cach nie uda³o siê unikn¹æ – zw³aszcza na odcinku m³odzie¿owym80 – powa¿niejszych perturbacji, to jednak trzeba skonstatowaæ generalne krzepniêcie organizacji w województwie. Lata 1938–1939 pokaza³y, ¿e wyeliminowanie konfliktów wewn¹trz obozu prorz¹dowego by³o niemo¿liwe, niemniej jednak OZN niemal ca³kowicie zma- joryzowa³ ¿ycie polityczne województwa poleskiego a¿ do wybuchu II wojny œwiatowej.

The first period of the existence of Camp of National Unity in the Polesia province& (Summary)

The dissolution of the Nonpartisan Bloc for Cooperation with the Government which took place in October 1935 had a fundamental impact on a political life of the camp closely affiliated with Józef Pi³sudski. The structure that had domi- nated a political scene of the Second Republic over the eight years of its existence ceased to exist. As a result, pro-government circles lost their organizational base which had been expanded with great effort since the end of the 20s. On the so- called Poland’s North-Eastern Borderlands the liquidation of NBCG was all the more serious that functioning there opposition political organizations were often negligible, so the Bloc dominated a political life. The Polesia region was an extreme illustration of the above-mentioned situation.

77 Przemówienie Henryka Trêbickiego, „Gazeta Poleska” 1937, nr 35. 78 PAOB, f. 116, o. 1, d. 15, k. 5, Za³¹cznik do protokó³ posiedzenia Prezydium Okrêgu Poleskiego OZN z 1 lipca 1937. 79 AAN, OZN, sygn. 24, k. 110, Pismo przewodnicz¹cego Okrêgu Poleskiego OZN z 25 paŸdziernika 1937. 80 Na temat perturbacji zwi¹zanych z funkcjonowaniem m³odzie¿owych struktur afiliowanych przy OZN: P. Cichoracki, Zwi¹zek M³odej Polski na Polesiu w latach 1937–1939, „Rocznik Lubelski” 2010, t. 36, s. 93–113. 81 Tekst abstraktu t³umaczony przez Micha³a Brodê.

213 In February 1937, a declaration of the establishment of the Camp of National Unity was announced. Immediately its structures began to come into being in Pole- sia. This process, however, went with a lot of perturbations. The intention of the or- ganizers was to mobilize the people not involved spectacularly in a political life in Polesia. In practice, this meant that the persons in NBCG should recede into the background. After a few months it became clear that new people did not meet ex- pectations and it was necessary to reach for activists of political experience. One of them was Henryk Trêbicki, who became a leading figure of CNU in the region at the end of the interwar period. The establishment of CNT also led to a split in the struc- tures of the Association of Trade Unions. In contrast with the headquarters of the organization a vast majority of members of ATU in the region was in favor of joining the CNU. From the beginning there was also an unstable personal situation in the Union of Young Poland – the youth wing of CNU. The date closing the first phase of the existence of CNU in Polesia was a con- vention of a rural organization of the Camp that was arranged in August, 1937. Dur- ing his then speech H. Trêbicki announced an outline of the program that should be implemented by CNU in the Polesia province. Translated by Micha³ Broda ROZ£AM W ZJEDNOCZENIU PRACY WSI I MIAST

KAROL DZIUDA*

Po przeprowadzeniu przez Józefa Pi³sudskiego zamachu stanu, w maju 1926 r., na scenie politycznej II Rzeczypospolitej nast¹pi³ okres powa¿nych przeobra¿eñ. Wi¹za³o siê to w du¿ej mierze z inicjacj¹ procesu kszta³towania siê obozu politycznego, maj¹cego stanowiæ zaplecze polityczne dla rz¹du — ini- cjacj¹, która, z uwagi na wprowadzony przez Marsza³ka autorytarny model po- lityczny, by³a zjawiskiem nieuchronnym. W odznaczaj¹cym siê znaczn¹ heterogenicznoœci¹ obozie prorz¹dowym, wykszta³conym w pomajowych rea- liach politycznych, znalaz³y siê m.in.: œrodowisko dzia³aczy wywodz¹cych siê z ruchu zetowego, którzy w 1926 r. utworzyli Zwi¹zek Naprawy Rzeczy- pospolitej (dalej: ZNR), oraz grupa polityków skupionych w Partii Pracy (PP). Oficjalnie powo³any do ¿ycia 28 maja 1926 r. ZNR mia³ stanowiæ niejako funkcjê jawnej reprezentacji politycznej œrodowiska, które w pomajowej rze- czywistoœci szybko zaczêto okreœlaæ jako „Naprawê”. Wywodzi³o siê ono z ru- chu spo³eczno-politycznego kultywuj¹cego tradycjê dzia³aj¹cego od 1887 r. Zwi¹zku M³odzie¿y Polskiej „Zet”. Œrodowisko to do zamachu stanu funkcjo- nowa³o w polskiej przestrzeni publicznej dziêki ró¿nym organizacjom spo³ecz- nym, takim jak powo³ana jeszcze w 1906 r. Organizacja M³odzie¿y Narodowej, utworzony ju¿ po odzyskaniu przez Polskê niepodleg³oœci Zwi¹zek Obrony Kre- sów Zachodnich czy Towarzystwo Stra¿y Kresowej. Dzia³acze wywodz¹cy siê z tego œrodowiska odgrywali równie¿ istotn¹ rolê chocia¿by w ruchu harcer- skim czy kombatanckim (wystarczy stwierdziæ, i¿ organizacjami za³o¿ycielski- mi ZNR by³y Zwi¹zek Strzelecki, Centralny Zwi¹zek Osadników oraz Zwi¹zek

* Karol Dziuda – historyk, doktorant w Katedrze Historii Polski Najnowszej w Instytucie Historii Uniwersytetu £ódzkiego.

215 Powstañców Œl¹skich). Instytucj¹ koordynuj¹c¹ polityczne dzia³ania ca³ego tego œrodowiska by³ tajny Zwi¹zek Patriotyczny (ZP)1. Powo³anie do ¿ycia Zwi¹zku Naprawy Rzeczypospolitej by³o odpowiedzi¹ na zaistnia³¹ w kraju po zamachu stanu sytuacjê polityczn¹. „Naprawiacze” aspirowali do zajêcia istotnego miejsca w obozie prorz¹dowym. Widzieli siê w roli opiniotwórczego œrodowiska posiadaj¹cego realne poparcie spo³eczne, które w krótkim okresie zajmie w ruchu pi³sudczykowskim pozycjê na tyle siln¹, aby byæ w stanie bezpoœrednio wp³ywaæ na forsowany przez nowe w³adze kierunek przemian w kwestiach konstytucyjnych, a tak¿e w sprawach polityki gospodarczej i spo³ecznej. Szybkie utworzenie partii politycznej po zamachu stanu, w sytuacji gdy wci¹¿ panowa³a du¿a niepewnoœæ co do modelu funkcjo- nowania rz¹dów, jaki zdecyduje siê zaimplementowaæ nowy re¿im, œwiadczy te¿ o tym, i¿ ZNR by³ inicjatyw¹ maj¹c¹ zapewniæ œrodowisku naprawiackiemu ju¿ na starcie siln¹ pozycjê w nowym uk³adzie w³adzy. Drugim prorz¹dowym oœrodkiem, który aspirowa³ do stworzenia na bazie hase³ „rewolucji majowej” silnej organizacji politycznej stanowi¹cej zaplecze dla rz¹du, by³a Partia Pracy. U genezy tego ugrupowania le¿a³a secesja w Pol- skim Stronnictwie Ludowym „Wyzwolenie” (PSL „Wyzwolenie”) z kwietnia 1925 r., kiedy to grupa dzia³aczy opuœci³a klub parlamentarny tej partii na znak protestu przeciwko przyjêciu przez ni¹ postulatu przeprowadzenia reformy rol- nej bez odszkodowania. Ta pocz¹tkowo oœmioosobowa grupa parlamentarzy- stów (pos³owie: Kazimierz Bartel, Jerzy Barañski, Ludwik Chomiñski, Euge- niusz Œmiarowski, Marian Zyndram-Koœcia³kowski oraz senatorowie: Stanis³aw Gaszyñski, Gustaw Dobrucki i Boles³aw Wys³ouch) utworzy³a wów- czas Klub Pracy, do którego w przeci¹gu nastêpnych miesiêcy do³¹czali kolejni cz³onkowie2. W 1926 r. podjêto decyzjê o przekszta³ceniu Klubu Pracy w partiê polityczn¹, faktyczne jednak budowanie struktur terenowych Partii Pracy rozpocz¹æ siê mia³o dopiero kilka miesiêcy po zamachu stanu, tj. we wrzeœniu 1926 r. Choæ PP nie mia³a silnego zaplecza politycznego, a i tworzona przez ni¹ siatka organizacyjna ogranicza³a siê w du¿ej mierze do powo³ywania organizacji tere-

1 Jak pisze o powo³anym 1 listopada 1918 r. w Lublinie ZP Przemys³aw Waingertner: „Mia³a to byæ organizacja elitarna, kadrowa, zakonspirowana – oœrodek kierowniczy i koordynacyjny dla przedsiêwziêæ œrodowiska zetowego w doros³ym spo³eczeñstwie. W zamyœle za³o¿ycieli, ZP wi- nien odgrywaæ rolê tajnej centrali, kieruj¹cej sieci¹ jawnych ekspozytur. Jego utajnienie, przewi- dywane nawet w odrodzonym, niepodleg³ym pañstwie polskim, motywowali oni chêci¹ podejmowania samodzielnych decyzji w w¹skim, a zarazem doœwiadczonym i odpowiedzialnym, gronie, bez jakichkolwiek zewnêtrznych nacisków”. Zob. P. Waingertner, Ruch zetowy w Drugiej Rzeczypospolitej. Studium myœli politycznej, £ódŸ 2006, s. 38. 2 Do Klubu Pracy przeszli: Stanis³aw Thugutt, Wac³aw Makowski, Tadeusz Dybowski, Antoni Bo- gucki, Ludwik Józef Evert, Tadeusz Mazurkiewicz, Bronis³aw Krzy¿anowski, Tytus Filipowicz, Hipolit Gliwic, Wac³aw Grzybowski, Adam Piwowar, Franciszek Paschalski i Witold Wyspiañski. W 1927 r. ugrupowanie opuœcili E. Œmiarowski i L. Chomiñski, natomiast w 1928 r. wyst¹pi³ z niego S. Thugutt, który powróci³ do PSL „Wyzwolenie”.

216 nowych jedynie w wiêkszych miastach, pozycja tego ugrupowania w pierw- szym okresie rz¹dów obozu pi³sudczykowskiego by³a doœæ znaczna, co wyni- ka³o z piastowania stanowisk rz¹dowych przez jego cz³onków (K. Bartel, H. Gli- wic, W. Makowski). W szerokiej palecie ugrupowañ i œrodowisk politycznych popieraj¹cych rz¹dy J. Pi³sudskiego te dwa oœrodki ³¹czy³o daleko id¹ce podobieñstwo przeko- nañ w zakresie po¿¹danego kierunku ewolucji systemu rz¹dów w pañstwie, spraw socjalnych, a w du¿ej mierze tak¿e w kwestiach gospodarczych. W œwiet- le powy¿szego zaskoczenia nie mog³a stanowiæ szybko nawi¹zana wspó³praca tych dwóch podmiotów politycznych, której najbardziej namacalnymi dowoda- mi by³a ich œcis³a kooperacja w okresie wyborów samorz¹dowych w lwiej czêœci wiêkszych miast polskich w 1927 r., jak równie¿ podczas kampanii wyborczej do parlamentu w roku 1928. Pozytywne efekty wspó³pracy obu partii politycznych zadecydowa³y o pod- jêciu przez kierownictwa tych ugrupowañ rozmów nad permanentnym po³¹cze- niem si³ w ramach jednej organizacji. W ówczesnym uk³adzie stosunków poli- tycznych, po³¹czenie si³ obu ugrupowañ wydawa³o siê byæ punktu widzenia ka¿- dego z nich rozwi¹zaniem optymalnym. Wynika³o to w du¿ej mierze z dynamiki stosunków wewn¹trz obozu pi³sudczykowskiego. Fakt, i¿ rolê oœrodka decyzyjne- go obozu pe³ni³a grupa bliskich J. Pi³sudskiemu polityków z Walerym S³awkiem, Kazimierzem Œwitalskim i Aleksandrem Prystorem na czele, do której wkrótce przylgnê³o miano „grupy pu³kowników”, jak równie¿ kierownicza rola „pu³kow- ników” w konstruowaniu prorz¹dowych list wyborczych i nadawaniu tonu przedwyborczej kampanii propagandowej, powodowa³y znacz¹ce ograniczenie pola manewru zarówno PP, jak i ZNR. Obie partie stanê³y przed koniecznoœci¹ podporz¹dkowania siê linii politycznej wyznaczanej przez kierownictwo obozu oraz uzgadniania z nim czêœci decyzji o charakterze organizacyjnym. Taki uk³ad stosunków wewn¹trz ruchu pi³sudczykowskiego by³ szczegól- nie nie na rêkê „naprawiaczom”, którzy powo³uj¹c do ¿ycia ZNR, kierowali siê chêci¹ zbudowania silnej organizacji politycznej w oparciu o has³a demokra- tyczne, stanowi¹cej realn¹ alternatywê dla partii opozycyjnych. Jednak¿e przyjêty przez J. Pi³sudskiego i jego najbli¿sze otoczenie model zarz¹dzania obozem te ambitne plany przekreœla³ i choæ pozostawia³ „naprawiaczom” doœæ szerok¹ autonomiê w kwestiach programowych i organizacyjnych, to jednak do pewnego stopnia ogranicza³ ich suwerennoœæ polityczn¹3. Fuzja

3 Frustracjê tym stanem rzeczy wyra¿a³ choæby Stefan Szwedowski, pisz¹c o sytuacji ZNR: „Osta- tecznie skoñczy³o siê na przystosowaniu do wypadków, zaistnia³ych warunków i dorabianiu a posteriori argumentacji do nieoczekiwanych posuniêæ Pi³sudskiego, na które Zwi¹zek Naprawy Rzeczypospolitej nie mia³ wp³ywu”. Zob. S. Szwedowski, Dzieje ruchu zetowego w Polsce 1886–1945, Gabinet Rêkopisów Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie, sygn. 1745, t. II, z. 24, k. 1140.

217 z PP stanowi³a szansê na zwiêkszenie w³asnej si³y przebicia wewn¹trz obozu pi³sudczykowskiego. Po³¹czenie si³ wydawa³o siê tak¿e korzystnym rozwi¹za- niem dla PP, która dysponowa³a znacznie s³absz¹ siatk¹ organizacyjn¹ ni¿ ZNR, jak równie¿ nie mia³a tak dobrze rozwiniêtego aparatu prasowego. Wreszcie nie mo¿na zapominaæ, ¿e oba ugrupowania odwo³ywa³y siê w du¿ej mierze do tego samego elektoratu i zespolenie si³ eliminowa³o kwestiê rywalizacji o tych sa- mych wyborców. Planowane po³¹czenie si³ mia³o doprowadziæ do konsolidacji prorz¹do- wych œrodowisk stoj¹cych na bazie hase³ demokratycznych i postêpowych. Ostatecznie do po³¹czenia dosz³o 27 czerwca 1928 r. na wspólnym zebraniu Rady Naczelnej ZNR i Zarz¹du G³ównego PP. Nowe ugrupowanie przyjê³o nazwê Zjednoczenie Pracy Wsi i Miast (ZPWiM). Jednak¿e sojusz œrodowiska PP i „naprawiaczy”, choæ w œwietle pocz¹tko- wo dobrze siê uk³adaj¹cej wspó³pracy obu tych oœrodków politycznych wyda- wa³ siê czymœ naturalnym, mia³ ostatecznie przetrwaæ jedynie pó³tora roku. G³ównym celem tego artyku³u jest w³aœnie analiza wydarzeñ, które doprowa- dzi³y do roz³amu wewn¹trz ZPWiM w styczniu 1930 r. W tekœcie podjêta zosta- nie próba ustalenia motywów, które kierowa³y liderami obu œrodowisk polity- cznych wchodz¹cych w sk³ad Zjednoczenia. Sytuacja w ZPWiM zostanie ukazana tak¿e na tle ówczesnej sytuacji ogólnopolitycznej, jak równie¿ z per- spektywy doœæ dynamicznych przemian, jakie w tamtym okresie przechodzi³ obóz pi³sudczykowski. Kwestia roz³amu w ZPWiM w dotychczasowej literaturze przedmiotu nie odgrywa³a roli pierwszoplanowej, co wynika w du¿ej mierze z tego, ¿e choæ podnoszona jest w wielu publikacjach, to jednak stanowi w nich zazwyczaj w¹tek poboczny lub traktowana jest jako symptom szerszych przemian wewn¹trz obozu pi³sudczykowskiego4. Najsumienniej do tej pory kwestiê sece- sji w Zjednoczeniu przeœwietli³ Przemys³aw Waingertner w swojej monografii dotycz¹cej „Naprawy”5. Sporo informacji dotycz¹cych sytuacji w ZPWiM na prze³omie 1929 i 1930 r. ukaza³y tak¿e dokumenty ze zbiorów Archiwum Akt Nowych opublikowane przez Mariê Grinberg6. Niewiele œwiat³a rzuca nato-

4 A. Ajnenkiel, Polska po przewrocie majowym. Zarys dziejów politycznych Polski 1926–1939, Warszawa 1980; A. Chojnowski, Pi³sudczycy u w³adzy. Dzieje Bezpartyjnego Bloku Wspó³pracy z Rz¹dem, Wroc³aw–Warszawa–Kraków–Gdañsk–£ódŸ 1986; J. Faryœ, Pi³sudski i pi³sudczycy. Z dziejów konce- pcji polityczno-ustrojowej (1918–1939), Szczecin 1991; A. Garlicki, Od maja do Brzeœcia, Warszawa 1981; J. Holzer, Mozaika polityczna Drugiej Rzeczypospolitej, Warszawa 1974; W.T. Kulesza, Koncepcje ideowo-polityczne obozu rz¹dz¹cego w Polsce w latach 1926–1935, Wroc³aw–Warszawa–Kra- ków–Gdañsk–£ódŸ 1985. 5 P. Waingertner, „Naprawa” (1926–1939). Z dziejów obozu pomajowego, Warszawa 1999, s. 76–106. 6 Sytuacja wewn¹trz Zjednoczenia Pracy Wsi i Miast oraz jego stanowisko wobec Bezpartyjnego Bloku Wspó³pracy z Rz¹dem, oprac. M. Grinberg, „Dzieje Najnowsze” 1971, R. 3, z. 3, s. 174–194.

218 miast na kwestiê roz³amu w swoim bardziej publicystycznym ni¿ naukowym artykule o „naprawiaczach” Jan Borkowski7. Stosunkowo nied³ugi okres funkcjonowania œrodowisk PP i „Naprawy” w ramach jednej organizacji politycznej by³ wynikiem przede wszystkim nie- mo¿liwoœci wypracowania wspólnej platformy programowo-ideowej, która mog³aby staæ siê pod³o¿em do wypracowania nowej to¿samoœci œrodowiskowej. Mimo dzia³ania we wspólnej partii politycznej – dzia³acze by³ego ZNR, jak i PP – nieszczególnie palili siê do wyrzeczenia siê postaw wypracowanych jeszcze w okresie prowadzenia odrêbnej dzia³alnoœci. Ilustracj¹ takiego ma³o entuzja- stycznego podejœcia do budowania silnej, wspólnej organizacji mo¿e byæ fakt, i¿ przez ca³y pó³toraroczny okres wspólnej dzia³alnoœci nie przeprowadzono wy- borów do poszczególnych zarz¹dów wojewódzkich ZPWiM – a¿ do momentu roz³amu na szczeblu organizacyjnych w³adz wojewódzkich istnia³y w ca³ym kraju jeszcze zarz¹dy tymczasowe. Nie ulega w¹tpliwoœci, i¿ pomiêdzy œrodowiskami ZNR i PP istnia³y rozbie- ¿noœci programowe, jednak¿e nie wydaje siê, aby to w³aœnie te zagadnienia mia³y zadecydowaæ o przerwaniu wspó³pracy. Przyk³adowo, niezaprzeczalne ró¿nice w pogl¹dach na po¿¹dany kierunek reformy konstytucji sprowadza³y siê w du¿ej mierze do kwestii niekoniecznie pierwszorzêdnych – g³ównie wybo- ru miêdzy modelem „prezydenckim”, za czym zdawa³a siê optowaæ wiêkszoœæ „naprawiaczy”, a modelem „kanclerskim”, które to rozwi¹zanie by³o bli¿sze dzia³aczom PP. Widaæ wiêc z tego, i¿ bez zastrze¿eñ akceptowano koniecznoœæ wzmocnienia w³adzy wykonawczej, ró¿niono siê natomiast jedynie w sposobie dystrybucji uprawnieñ i odpowiedzialnoœci na poszczególne oœrodki w³adzy. Odmiennoœæ pogl¹dów daje siê tak¿e bez problemu zauwa¿yæ na polu poli- tyki gospodarczej, ale i tutaj nie mamy do czynienia z trudnoœciami nie do prze- jœcia. Wynika to chocia¿by z tego, ¿e w samym œrodowisku „naprawiackim”, mimo ogólnej tendencji do forsowania rozwi¹zañ etatystycznych, nie by³o w sprawach wyboru optymalnych dla kraju rozwi¹zañ ekonomicznych zgody, przyk³adowo nie zyskiwa³y w nim powszechnej akceptacji has³a syndykalistycz- ne forsowane przez „naprawiack¹” lewicê8. Natomiast wœród dzia³aczy by³ej PP, choæ powszechnie kojarzeni byli oni z gospodarczym liberalizmem, faktycz- nie dominowa³a tendencja do elastycznego, a zarazem pragmatycznego, czy wrêcz technokratycznego podejœcia do kwestii polityki ekonomicznej. Choæ wiêc zarówno w sprawie preferowanej formy przysz³ego porz¹dku konstytucyjnego, jak i w kwestiach gospodarczych i spo³ecznych istnia³y po-

7 J. Borkowski, Naprawiacze w latach 1926–1935. Zwi¹zek Naprawy Rzeczypospolitej i Zjednoczenie Pracy Wsi i Miast, „Dzieje Najnowsze” 1985, R. XVII, z. 2, s. 59–63. 8 Zob. K. Dziewulski, Spór o etatyzm. Wokó³ sektora pañstwowego w Polsce miêdzywojennej 1919–1939, Warszawa 1981, s. 132–168; P. Waingertner, „Naprawa”…, s. 110–112.

219 miêdzy oboma œrodowiskami wyraŸne ró¿nice, na tle których dochodzi³o nie- kiedy do sporów, to jednak zagadnienia te nie rodzi³y problemów na tyle powa- ¿nych, aby doprowadziæ do dezintegracji ZPWiM na tle ró¿niæ programowych. Wydaje siê, ¿e problemy, które ostatecznie doprowadzi³y do secesji w Zjedno- czeniu, wystêpowa³y przede wszystkim na dwóch polach: 1. wzajemnej nieuf- noœci obu œrodowisk sk³adaj¹cych siê na ZPWiM, podszytej zreszt¹ czêsto oso- bistymi animozjami i konfliktami personalnymi wœród liderów partii; 2. stosunku Zjednoczenia do Bezpartyjnego Bloku Wspó³pracy z Rz¹dem (BBWR, BB) oraz odgrywaj¹cej kierownicz¹ rolê w systemie zarz¹dzania poli- tycznym zapleczem organizacyjnym rz¹du grupy „pu³kowników”. W przypadku pierwszego z tych punktów mo¿na odnieœæ wra¿enie, i¿ mo- torem napêdzaj¹cym wewnêtrzne konflikty w ³onie ZPWiM by³o kultywowa- nie przez obie grupy za³o¿ycielskie ugrupowania odrêbnych to¿samoœci orga- nizacyjnych. Nie powiód³ siê w Zjednoczeniu proces kszta³towania wspólnej cz³onkom obu grup postawy programowo-ideowej, który by³by w stanie znieœæ bardzo silne poczucie odrêbnoœci pomiêdzy oboma œrodowiskami politycznymi wchodz¹cymi w jego sk³ad. Mo¿na by nawet zaryzykowaæ stwierdzenie, i¿ ZPWiM traktowano po trosze jako nadanie sta³ych form organizacyjnych funk- cjonuj¹cemu ju¿ we wczeœniejszym okresie sojuszowi ZNR i PP, przejawiaj¹cego siê przede wszystkim w postaci ³¹czenia si³ w obliczu kolejnych elekcji. Taka sytuacja by³a zapewne w du¿ej mierze skutkiem tego, i¿ ju¿ w mo- mencie powo³ania do ¿ycia ZPWiM przywódcy obu grup-fundatorów tego ugrupowania odmiennie postrzegali cele i zadania stoj¹ce przed parti¹ poli- tyczn¹. „Naprawiacze” oczekiwali, i¿ Zjednoczenie przekszta³ci siê w siln¹ or- ganizacjê integruj¹c¹ ogó³ grup pi³sudczykowskich stoj¹cych na pozycjach demokratycznych. Jeszcze przed powo³aniem do ¿ycia ZPWiM w œrodowisku ZNR liczono na to, ¿e dalsza ewolucja obozu pi³sudczykowskiego bêdzie postê- powa³a w na podstawie konsolidacji dwóch jego wyrazistych od³amów: demo- kratycznego (jednocz¹cego œrodowiska inteligencji pracuj¹cej, robotnicze i ch³opskie) oraz konserwatywnego9. Jak pokaza³a przysz³oœæ, Zjednoczenie nie by³o w stanie odegraæ roli, w jakiej chcieli je widzieæ „naprawiacze”, co spowo- dowane by³o zarówno sprzeciwem czynników miarodajnych wobec formalizo- waniu przedstawionej powy¿ej bipolaryzacji obozu pi³sudczykowskiego, jak równie¿ faktem, i¿ formu³a ZPWiM nie okaza³a siê na tyle atrakcyjna, by w oparciu o ni¹ prowadziæ dalsz¹ ekspansjê w pi³sudczykowskich œrodowiskach lewicowych i demokratycznych. Nieco inaczej postrzegali w momencie powo³ania do ¿ycia ZPWiM rolê no- wej organizacji dzia³acze PP. Choæ i oni niew¹tpliwie liczyli, i¿ nowa forma

9 S.J. Paprocki, Konsolidacja demokracji, „Prze³om”, 20 maja 1928, nr 21, s. 3.

220 organizacyjna znacznie wzmocni ich pozycjê wewn¹trz obozu pi³sudczyko- wskiego, to jednak znacznie s³absze by³y wœród nich tendencje do organizacyj- nego separowania siê od funkcjonuj¹cych w ramach obozu elementów zacho- wawczych. Bez wiêkszych zastrze¿eñ akceptowano tak¿e kierownicz¹ rolê grupy „pu³kowników” jako oœrodka dyspozycyjnego odpowiedzialnego zarów- no za taktyczne posuniêcia ca³ego obozu, jak i za formu³owanie jego g³ównych, strategicznych celów. Przy czym te stosunkowo ograniczone ambicje œrodowi- ska PP w stosunku do ZPWiM wcale nie oznacza³y, i¿ ambicje osobiste jego czo³owych dzia³aczy odznacza³y siê podobnym umiarkowaniem. Problem stanowi³ tak¿e wewnêtrzny uk³ad si³ we w³adzach Zjednoczenia. Nie ulega w¹tpliwoœci, i¿ w momencie po³¹czenia PP by³a ugrupowaniem orga- nizacyjnie i liczebnie od ZNR s³abszym, odznaczaj¹cym siê znacznie mniejsz¹ aktywnoœci¹ w terenie oraz posiadaj¹c¹ znacznie bardziej ubogi aparat praso- wy. W œwietle powy¿szego fakt, i¿ bezpoœrednio po organizacyjnym po³¹czeniu obu œrodowisk to w³aœnie dzia³acze PP uzyskali wiêksz¹ liczbê stanowisk we w³adzach naczelnych ZPWiM, nale¿y uznaæ za swoisty gest ze strony „napra- wiaczy”, podkreœlaj¹cy wagê, jak¹ przywi¹zywali oni do zjednoczenia obu œro- dowisk10. Wydaje siê jednak, i¿ przekonani o swojej prê¿noœci organizacyjnej „naprawiacze” zak³adali, ¿e w stosunkowo szybkim czasie uda im siê zmajory- zowaæ ca³¹ organizacjê. Niewielki rozmach w dzia³alnoœci organizacyjnej ZPWiM w pierwszym, pó³torarocznym okresie jego dzia³alnoœci, momentami przechodz¹cy niemal w stagnacjê, szybko sta³ siê argumentem w wewn¹trz- organizacyjnej debacie, przy czym wzajemnie przerzucano na siebie odpowie- dzial- noœæ za taki stan rzeczy. Z jednej strony cz³onkowie by³ego ZNR zarzucali szczególnie prezesowi Zjednoczenia, M. Zyndramowi-Koœcia³kowskiemu, nie- wielk¹ aktywnoœæ, brak zainteresowania rozwojem organizacyjnym ZPWiM oraz zbytni¹ uleg³oœæ wobec kierownictwa obozu pi³sudczykowskiego. Z dru- giej strony dzia³acze by³ej PP mieli spore zastrze¿enia do sposobu, w jaki praca- mi Sekretariatu Generalnego Zjednoczenia kierowa³ Stanis³aw Józef Papro- cki. Nie próbuj¹c rozstrzygaæ, która ze stron tego sporu mia³a racjê, bez ryzyka stwierdziæ mo¿na, ¿e funkcjonowanie w³adz naczelnych ZPWiM pozostawia³o wiele do ¿yczenia. Przyk³adowo, w okresie wiosny i lata 1929 r., kiedy z powodu przed³u¿aj¹cej siê choroby M. Zyndram-Koœcia³kowski znacz¹co ograniczy³ swoj¹ dzia³alnoœæ publiczn¹, kierownictwo Zjednoczenia nie przejawia³o ¿y- wszej dzia³alnoœci, mimo ¿e partia mia³a wszak czterech wiceprezesów, którzy zgodnie ze statutem nie tylko mogli, ale i powinni wype³niæ lukê powsta³¹ ze

10 W samym prezydium Zarz¹du G³ównego ZPWiM z PP wywodzili siê: prezes M. Zyndram- Koœcia³kowski, wiceprezesi J. Barañski i T. Dybowski, skarbnik J. Poczêtowski oraz cz³onek Zarz¹du R. B³êdowski. Zob. A. Garlicki, op. cit., s. 245.

221 wzglêdu na z³y stan zdrowia prezesa11. Ciekawe jest to, i¿ okresy wzmo¿onej aktywnoœci Zarz¹du G³ównego (ZG) pokrywa³y siê zazwyczaj z terminami ko- lejnych sesji parlamentu, co by³o rzecz¹ o tyle naturaln¹, ¿e w okresach tych wiêkszoœæ cz³onków w³adz partii przebywa³a w Warszawie w zwi¹zku z piasto- waniem mandatów poselskich i senatorskich. Narastaj¹ce w ³onie kierownictwa ZPWiM konflikty by³y jednak¿e tuszo- wane zarówno przed do³ami partyjnymi, jak i przed ogó³em spo³eczeñstwa, a g³ówny organ prasowy Zjednoczenia, dwutygodnik „Prze³om”, a¿ do momen- tu faktycznego roz³amu przedstawia³ ZPWiM jako organizacjê zwart¹, siln¹ i szykuj¹c¹ siê do dynamicznego rozwoju12. Problemem, który zaognia³ i tak ju¿ nie³atw¹ sytuacjê wewn¹trz Zjedno- czenia i prowadzi³ do zaostrzenia relacji miêdzy œrodowiskami by³ej PP a „na- prawiaczami”, by³a sprawa okreœlenia stosunku ZPWiM do BBWR. Kwestia ta by³a tematem szczególnie dra¿liwym zw³aszcza dla dzia³aczy by³ego ZNR. Ju¿ decyzja W. S³awka o utrzymaniu BB po wyborach parlamentarnych 1928 r. i przekszta³ceniu go w oficjaln¹ prorz¹dow¹ organizacjê polityczn¹ przekreœla³a ¿ywione przez „naprawiaczy” ambicje odegrania pierwszoplanowej roli w obo- zie pomajowym przez zbudowanie silnego ugrupowania, które zdominowaæ mia³oby pi³sudczykowsk¹ lewicê. Ostatecznie zaakceptowano szerok¹ formu³ê BBWR, nie oznacza³o to jednak, i¿ œrodowisko „naprawiackie” wyrzeka³o siê swoich aspiracji do odgrywania czo³owej programotwórczej roli w obozie prorz¹dowym i budowania w ramach tego obozu w³asnej, silnej organizacji po- litycznej. Zacieœnienie sojuszu ze œrodowiskiem PP i powo³anie do ¿ycia ZPWiM mo¿na wrêcz postrzegaæ jako formê przystosowania siê do nowej sytuacji poli- tycznej wewn¹trz obozu pi³sudczykowskiego, maj¹cej zapewniæ obu partiom- -za³o¿ycielom nowej organizacji politycznej jak najsilniejsz¹ pozycjê. W³adze ZPWiM postrzega³y BBWR jako emanacjê ca³oœci obozu pi³sudczy- kowskiego na terenie parlamentarnym, traktuj¹c swój udzia³ w pracach Klubu Parlamentarnego BB na zasadzie cz³onkostwa grupowego, a nie indywidualne- go. Takie postrzeganie wzajemnych relacji pozwala³o na funkcjonowanie w ra- mach BBWR wewnêtrznej frakcji parlamentarzystów ZPWiM13 oraz na syste- matyczne rozbudowywanie terenowych organizacji Zjednoczenia na zasadzie

11 Sytuacja wewn¹trz Zjednoczenia…, s. 191. 12 „Prze³om”, 5 listopada 1929, nr 28–29, s. 16. Zob. tak¿e: P. Waingertner, „Naprawa”…,s.84. 13 Na zebraniu pos³ów i senatorów ZPWiM w dniu 31 paŸdziernika 1928 r., któremu przewodniczy³ M. Zyndram-Koœcia³kowski, uzgodniono, i¿ na terenie Sejmu i Senatu parlamentarzyœci Zjedno- czenia winni stanowiæ zwart¹ grupê (a to wi¹za³o siê z koniecznoœci¹ uzgadniania stanowiska w stosunku do najwa¿niejszych posuniêæ w Sejmie, co implicite oznacza³o nieodzownoœæ odbywa- nia regularnych zebrañ grupy poselskiej ZPWiM). Uznano te¿, i¿ pos³owie Zjednoczenia winni siedzieæ w jednej grupie. Dyskutowano tak¿e kwestiê u³o¿enia modus vivendi z BBWR. Archiwum Akt Nowych (AAN), Zjednoczenie Pracy Wsi i Miast (ZPWiM), sygn. 65/2, k. 6.

222 pe³nej samodzielnoœci14. Komplikacje zaczê³y siê w momencie, gdy przesta³o ulegaæ w¹tpliwoœci, i¿ BB nie pozostanie jedynie reprezentacj¹ obozu pi³sudczy- kowskiego w parlamencie, lecz przekszta³ci siê w organizacjê polityczn¹ o cha- rakterze de facto partyjnym, maj¹c¹ na celu konsolidacjê œrodowisk propi³sud- czykowskich. Wzrastaj¹ce natê¿enie prac na polu budowania terenowej organizacji BBWR prowadzi³o w swych skutkach do konfliktów z regionalnymi struktura- mi Zjednoczenia Pracy. Zauwa¿alne nasilenie zatargów na tym polu doprowa- dzi³o do wystosowania 14 paŸdziernika 1929 r. przez prezydium ZG ZPWiM do prezesa BB W S³awka oficjalnego pisma w sprawie unormowania wzajemnych stosunków obu organizacji. W³adze Zjednoczenia, podkreœlaj¹c swoj¹ lojalnoœæ wobec kierownictwa Bloku i jego ogólnej linii politycznej, formu³uj¹ jednoczeœ- nie pod adresem Sekretariatu Generalnego BBWR i podleg³ego mu aparatu organizacyjnego zarzuty, i¿ celowo torpeduj¹ one dzia³alnoœæ prowadzon¹ przez ZPWiM w terenie. W³adze Zjednoczenia na poparcie swoich zarzutów przywo³uj¹ w piœmie tym przyk³ady wypadków z terenu województwa poznañskiego oraz sytuacjê w Zag³êbiu D¹browskim, gdzie przedstawiciel Bloku, dr Józef Mar- czyñski, utrudniaæ mia³ pracê nie tylko ZPWiM, ale i organizacjom spo³ecznym ze Zjednoczeniem wspó³pracuj¹cym15. Wystosowana przez W. S³awka dziesiêæ dni póŸniej odpowiedŸ z pewnoœci¹ nie mog³a nastrajaæ dzia³aczy ZPWiM optymistycznie. Mo¿emy w niej przeczy- taæ m.in.: Co siê tyczy rozbie¿noœci w rozumieniu struktury Bloku to stwierdzam, ¿e: a) dyrektywy, którymi ja siê musia³em rz¹dziæ, mówi³y wyraŸnie o zespoleniu w Bloku ludzi, a nie grup politycznych; b) w chwili uk³adania list kandydatów do Sejmu i Senatu Zjednoczenie Pracy Wsi i Miast nie istnia³o i ¿adnych zastrze- ¿eñ co do tezy zawartej w punkcie a) nie mog³o zg³aszaæ, tak samo jak nie zg³asza³y [zastrze¿eñ] dwie grupy polityczne, a wiêc Partia Pracy i Zwi¹zek Na- prawy, ze zlania których Zjednoczenie powsta³o; c) warunki tego rodzaju nie mog³yby byæ przyjête, albowiem sta³yby w zasadniczej sprzecznoœci z dyrekty- wami g³ównymi okreœlonymi w punkcie a). Nie negowa³em nigdy istnienia po-

14 Korespondowa³o to zreszt¹ z wczeœniejszymi pogl¹dami dzia³aczy obu œrodowisk tworz¹cych ZPWiM. Jeszcze w maju 1928 r. na zjeŸdzie m³odzie¿y w Krakowie M. Zyndram-Koœcia³kowski przedstawia³ nastêpuj¹ce argumenty na rzecz dalszego istnienia PP: „Je¿eli siê jednak nie buduje ¿adnego nowego stronnictwa politycznego, nie wolno marnowaæ i niszczyæ tych organizacji, któ- re ju¿ istniej¹ i swoj¹ dzia³alnoœci¹ zdoby³ zaufanie kraju, nie wolno niszczyæ organizacji wypró- bowanych co do ideologii elementów wchodz¹cych w sk³ad ich, wypróbowanych co do dotychczasowej twórczej na rzecz pañstwa dzia³alnoœci. Nie wolno wytwarzaæ pró¿ni pomiêdzy zlikwidowaniem starych a nie powstaniem nowej organizacji” („Warszawska Informacja Praso- wa”, nr 16, s. 228–229). Por. A. Chojnowski, op. cit., s. 85; A. Garlicki, op. cit., s. 260–261. 15 AAN, Bezpartyjny Blok Wspó³pracy z Rz¹dem (BBWR), sygn. 62/27, k. 3–4. Patrz tak¿e AAN, ZPWiM, sygn. 65/1, k. 24–25; Sytuacja wewn¹trz Zjednoczenia…, s. 176–178.

223 wa¿nych rozbie¿noœci, rozumiej¹c jednak, ¿e dopiero czas i wspólna praca nad ustaleniem innych form organizacyjnych mo¿e je usun¹æ16. Jasno widaæ wiêc, i¿ prezes BBWR nie mia³ zamiaru uznawaæ ZPWiM za równorzêdnego partnera. Dodatkowo niepokój dzia³aczy Zjednoczenia móg³ budziæ fakt, i¿ klarowna konstatacja W. S³awka o po³¹czeniu w BB ludzi, a nie grup politycznych, otwiera³a mo¿liwoœæ interpretacji faktu indywidualnej przy- nale¿noœci do Bloku, jako wzajemnie wykluczaj¹cej siê z indywidualn¹ przy- nale¿noœci¹ do innej organizacji politycznej, w tym ZPWiM. Sprawa stosunków miêdzy Zjednoczeniem a Bezpartyjnym Blokiem by³a ak¿e motywem wewnêtrznych taræ w ZPWiM. Problematyczna stawa³a siê nie tylko kwestia wyznaczenia optymalnej dla Zjednoczenia taktyki wobec BBWR, lecz kontrowersji nastrêcza³y równie¿ stosunki miêdzy w³adzami BB i ZPWiM. Kwestia ta stawa³a siê powodem czêstych wyrzutów „naprawiaczy”, kierowa- nych szczególnie pod adresem prezesa M. Zyndrama-Koœcia³- kowskiego, któ- remu zarzucano zbytni¹ uleg³oœæ wobec „pu³kowników” i nieumiejêtn¹ obronê interesów stronnictwa. Suma wszystkich wy¿ej wymienionych napiêæ i problemów doprowadzi³a do znacznego zaostrzenia stosunków wewn¹trz ZPWiM w ostatnim kwartale 1929 r., w sytuacji kiedy zbli¿a³ siê statutowy termin zwo³ania I Zjazdu Rady Naczelnej (RN) ZPWiM. Na³o¿y³o siê na to wszystko dodatkowo zaostrzenie sy- tuacji ogólnopolitycznej w kraju, które w pierwszym tygodniu grudnia mia³o doprowadziæ do dymisji gabinetu K. Œwitalskiego. Sytuacja wewn¹trz Zjednoczenia Pracy w ostatnim kwartale 1929 r., choæ zaogniona, nie zdawa³a siê jednak wró¿yæ roz³amu. W obliczu zbli¿aj¹cego siê terminu zwo³ania zjazdu RN mo¿na by³o zaobserwowaæ w Zjednoczeniu nawet znacz¹ce o¿ywienie organizacyjne, co przek³ada³o siê chocia¿by na regularne i – w porównaniu do wczeœniejszego okresu – doœæ czêste zebrania ZG ZPWiM. Sytuacji tej nie mo¿na rozpatrywaæ jednak jako spontanicznego o¿ywienia, lecz raczej patrzeæ na ni¹ nale¿y jako na efekt œwiadomych dzia³añ kierownictwa or- ganizacji. Okresem bardzo intensywnej dzia³alnoœci w³adz ZPWiM by³ paŸdziernik, kiedy przeprowadzono szereg zebrañ ZG. Na posiedzeniu 1 paŸdziernika 1929 r. prezes Zjednoczenia, M. Zyndram-Koœcia³kowski, przedstawi³ referat dotycz¹cy sytuacji politycznej, natomiast zagadnienia organizacyjne omówi³ sekretarz ge- neralny S.J. Paprocki. Przyjêto wówczas równie¿ rezolucjê potêpiaj¹c¹ ostatnie dzia³ania opozycji i wskazuj¹c¹ na koniecznoœæ dalszej konsolidacji œrodowisk

16 Dodatkowo, W. S³awek arbitralnie zbywa³ zarzuty pod adresem Sekretariatu Generalnego BB jako niezasadne. AAN, BBWR, sygn. 62/27, k. 5–6; Sytuacja wewn¹trz Zjednoczenia…, s. 179–181.

224 prorz¹dowych w celu zbudowania odpowiedniego zaplecza dla rz¹dów J. Pi³su- dskiego17. Równo dwa tygodnie póŸniej ZG ZPWiM obradowa³ po raz kolejny. Choæ na agendzie ponownie znalaz³a siê kwestia dalszej konsolidacji œrodowisk ZNR i PP, a tak¿e sprawa reformy konstytucji, to obrady zdominowa³ problem relacji Zjednoczenia z BBWR, przy czym zaznaczyæ nale¿y, ¿e dzia³acze ZPWiM post- rzegali siebie jako œrodowisko wrêcz predystynowane do prowadzenia prorz¹dowej dzia³alnoœci politycznej wœród robotników i inteligencji pra- cuj¹cej18. Ju¿ dwa dni póŸniej ZG zebra³ siê po raz kolejny. Tym razem jednak najistotniejszym punktem zebrania okaza³o siê oœwiadczenie prezesa Zjedno- czenia, M. Zyndrama-Koœcia³kowskiego, poczynione przy okazji omawiania planowanego przebiegu RN. Jak mo¿emy przeczytaæ w protokole z tego posie- dzenia: Wobec postawionego na porz¹dku dziennym wyboru w³adz zgodnie z uchwa- ³ami ostatnich zebrañ, prezes Koœcia³kowski z³o¿y³ oœwiadczenie, ¿e pragnie ust¹piæ ze stanowiska prezesa ZPWiM, zachowuj¹c chêtnie kierownictwo Ze- spo³u Pos³ów i Senatorów [Zjednoczenia – dop. K.D.], a motywuj¹c powy¿sze stanowisko tym, ¿e jest zbyt zmêczony d³ugoletni¹ odpowiedzialnoœci¹ jak¹ po- nosi³ za prace w organizacji, ¿e uwa¿a, i¿ na czele Zarz[¹du] G³ównego powinien stan¹æ cz³owiek nowy, kto nie tylko kierowa³by ogólnymi sprawami, ale móg³by bezpoœrednio wspó³dzia³aæ w sprawach organizacyjnych, cz³owiek który nie jest zaanga¿owany w akcjach poza Zjednoczeniem19. Nie ulega³o wiêc w¹tpliwoœci, i¿ zbli¿aj¹cy siê zjazd RN przyniesie znacz¹ce przetasowania w ugrupowaniu. Podstawowe pytanie, jakie rodzi siê w œwietle tych informacji, dotyczyæ musi oczywiœcie tego, czy przedstawiciele obu œrodo- wisk wchodz¹cych w sk³ad ZPWiM wstêpnie porozumieli siê co do podzia³u miejsc w nowych w³adzach. Nieobarczony wiêkszymi konfliktami i doœæ spraw- ny przebieg kolejnych zebrañ zdaje siê œwiadczyæ, i¿ wstêpnie zdecydowano siê na zachowanie funkcjonuj¹cej dotychczas wzglêdnej równowagi pomiêdzy

17 AAN, ZPWiM, sygn. 65/2, k. 20–21. Rezolucja stwierdza³a chocia¿by; „Zarz¹d G³ówny Zjednocze- nia Pracy Wsi i Miast stwierdza niezmienn¹ koniecznoœæ dalszej konsolidacji czynników niepod- leg³oœciowych z okresu przedwojennego i wojennego, stoj¹cych na gruncie Prze³omu Majowego. W konsolidacji tych czynników Zarz¹d G³ówny widzi najpewniejsza gwarancjê wprowadzenia ¿ycia politycznego w Polsce na drogê istotnego i zdrowego rozwoju” („Prze³om”, 20 paŸdziernika 1929, nr 26–27, s. 14). 18 W uchwalonej na zebraniu rezolucji stwierdzano m.in.: „Wobec ujawnionych przez niektóre czynniki Bezp[artyjengo] Bloku nierozumiej¹ce, i¿ droga BB do warstw demokratycznych i pra- cowniczych na wsi i w miastach prowadziæ winna przez ZPWiM, tendencji do przeciwstawiania siê dzia³alnoœci i rozwojowi Zjednoczenia Pracy — Zarz¹d G³ówny wzywa prezydium do wyjaœ- nienia tej sprawy” (AAN, ZPWiM, sygn. 65/2, k. 22–23). Wówczas wystosowano tak¿e wspo- mniane powy¿ej pismo do prezesa BB, W. S³awka. 19 Ibidem, k. 25. Zob. tak¿e Sytuacja wewn¹trz Zjednoczenia…, s. 178–179.

225 obiema grupami. Temu, ¿e prace przygotowawcze przed zjazdem RN przebie- ga³y doœæ energicznie, wyraz daæ mo¿e choæby fragment uchwa³ zebrania ZG Zjednoczenia z 31 paŸdziernika 1929 r., kiedy zadecydowano, i¿: Do wspó³udzia³u w organizacji maj¹ byæ poci¹gniêci wszyscy cz³onkowie Zarz¹du G³ównego, gdy¿ w³aœnie ze wzglêdu na moment polityczny o¿ywienie i usprawnienie akcji organizacyjnej jest nieodzowne. Zarz¹dy wojewódzkie bêd¹ wezwane do uaktywnienia swych prac, zwo³ania zebrañ, przegotowania planu organizacji terenowej tak, aby ko³o 1 grudnia mog³a byæ zgodnie ze statutem zwo³ana Rada Naczelna20. Ostatnie posiedzenie ZG odby³o siê na dzieñ przed zjazdem RN, tj. 14 grud- nia. Posiedzenie to jest o tyle istotne, gdy¿ wed³ug relacji sekretarza generalne- go S.J. Paprockiego na posiedzeniu tym mia³a zapaœæ decyzja, i¿ ZG nie wystawi w³asnej listy kandydatów do nowych w³adz ZPWiM, pozostawiaj¹c decyzjê co do kandydatur Komisji Matce zjazdu21. I Zjazd RN ZPWiM obradowa³ 15 grudnia 1929 r. w Warszawie, w lokalu partyjnym przy ul. Foksal 16. Jak siê mia³o okazaæ w przeci¹gu nastêpnego miesi¹ca, zjazd ten by³ pierwszym z serii wydarzeñ, które bezpoœrednio dopro- wadzi³y do zakoñczenia funkcjonowania œrodowisk ZNR i PP w ramach jednej partii politycznej. W zjeŸdzie wziê³o udzia³ ponad piêædziesiêciu przedstawicieli Zjednoczenia z terenu ca³ego kraju22.

20 Dodatkowo, na wniosek M. Zyndrama-Koœcia³kowskiego, zobligowano wszystkich przewod- nicz¹cych dzia³aj¹cych przy ZG komisji do przedstawienia sprawozdañ z dzia³alnoœci na kolej- nym posiedzeniu. Uchwa³y z tego posiedzenia zosta³y przekazane do³om partyjnym za pomoc¹ tajnego komunikatu. AAN, ZPWiM, sygn. 65/22, k. 56. Pierwsze ustalenia przewidywa³y przepro- wadzenie zjazdu RN jeszcze w listopadzie 1929 r., k. 55. 21 Ibidem, sygn. 65/5, k. 18. 22 Obecni na zjeŸdzie byli: J. Barañski, prof. Ryszard B³êdowski, dr Stefan Brokowski (Wilno), Anna Brzeziñska, dr M. Cheliñska (Lwów), S. Dabulewicz, L. J. Evert, B. Gawlik, in¿. J. Girtler (woj. warszawskie), dr Henryk Górecki, Bronis³aw Górecki (Zag³êbie D¹browskie), S. Gaszyñski, in¿. I¿ycki (woj. warszawskie), Józefa Jastrzêbowska, B. Janowski (woj. warszawskie), dr Maria Ja- worska (Lwów), Jan Kisielewski, W³adys³aw Kamiñski, Kazimierz Kierzkowski, M. Zyndram- Koœcia³kowski, Tadeusz Kopeæ, Felicjan Lechnicki, Zdzis³aw Lechnicki, Józef £ojko, dr Walenty Machowski (Poznañ), J. Ma³owiejski (Wilno), W. Niwiñski, in¿. A. Opolski (Lwów), Piotr Olewi- ñski (Polesie), Wiktor Przedpe³ski, S.J. Paprocki, J. Poczêtowski, Hipolit Ludwik Pi¹tkowski (£ódŸ), Walery Roman, Stanis³aw Rudnicki, M. Rettinger, in¿. A. Riedel, Boles³aw Srocki, dr Leon Surzyñski (Poznañ), dr Zdzis³aw Stroñski (Lwów), prof. Józef Stypiñski, dr Teodor Seidler (Stanis³awów), dr Jan Strawiñski (Lublin), Jerzy Szurig, Roman Tomczak, prof. Tadeusz Wa³ek- -Czarnecki, Radzis³aw Wodziñski (£ódŸ), dr M. Wyrostek, Bronis³aw Wojciechowski, W. Wierzej- ski, Edward Taurogiñski (Nowogródek), Antoni Zalewski (Lublin), Gustaw Zieliñski, dr Jan Ziele- niewski (Kraków). Nieobecni, którzy usprawiedliwili swoje nieprzybycie: dr P. Dybowski, prof. Wac³aw Makowski, in¿. Higersberger, S. Janicki, Jan Karkoszka, Tadeusz Mazurkiewicz, M. Paj- dowski, F. Œwiderski. Zob. Ibidem, sygn. 65/22, Komunikat nr 3 ZG ZPWiM z 21 XII 1929 r., k. 65; zob. tak¿e ibid., sygn. 65/1, k. 48. Przedruk Komunikatu… ukaza³ siê równie¿ w organie partyjnym Zjednoczenia: „Prze³om”, 29 grudnia 1929, nr 34–35, s. 2–3. Porz¹dek obrad I Zjazdu RN ZPWiM – AAN, ZPWiM, sygn. 65/3, k. 22.

226 Sam przebieg zjazdu nie zwiastowa³, i¿ w przeci¹gu nastêpnych kilku tygo- dni ZPWiM targane bêdzie silnymi wstrz¹sami wewnêtrznymi. Obrady mia³y spokojny przebieg. Nie odnotowano ¿adnych powa¿niejszych incydentów, a wszystkie uchwa³y zapad³y ostatecznie jednomyœlnie. W prezydium zjazdu zasiedli: Ludwik Józef Evert (przewodnicz¹cy), Walery Roman oraz in¿. Antoni Opalski. Zjazd otworzy³ prezes ZPWiM, M. Zyndram-Koœcia³kowski, który w swoim przemówieniu powitalnym scharakteryzowa³ ówczesn¹ sytuacjê poli- tyczn¹ w kraju. Jak mo¿emy przeczytaæ w protokole obrad: Prezes Koœcia³kowski twierdzi³, ¿e taktyka Zjednoczenia w ca³ym okresie jego dzia³alnoœci by³a nies³ychanie trudna, choæby ze wzglêdu na fakt, ¿e wchodzi³o ono do Bezp[artyjnego] Bloku, a jednoczeœnie nie chcia³o zatraciæ swej indy- widualnoœci. St¹d elastycznoœæ taktyki, która jego zdaniem nadal bêdzie charak- teryzowaæ Zjednoczenie, st¹d trudnoœæ w nakreœleniu dalszych celów, które mo- ¿na by nazwaæ programowymi, natomiast koniecznoœæ zajmowania stanowiska w wielu aktualnych kwestiach. W dziedzinie metody Zjednoczenie postawi³o sobie za zadanie zmianê charakteru dzia³alnoœci stronnictwa politycznego, usi³uj¹c staæ siê przede wszystkim czynnikiem promieniuj¹cym w spo³eczeñ- stwie bez wnoszenia doñ dawnych walk partyjnych. Prezes Koœcia³kowski wy- ra¿a dalej wiarê, ¿e nadal Zjednoczenie trwaæ bêdzie jako jednolita bry³a, zachowuj¹c i zwiêkszaj¹c swe dotychczasowe znaczenie polityczne23. Wydarzenia nastêpnych tygodni pokaza³y, i¿ nadzieje prezesa ZPWiM nie znalaz³y pokrycia w rzeczywistoœci. W dalszej czêœci obrad referaty wyg³aszali: Witold Wierzejski (sprawy gospodarcze), S.J. Paprocki (sprawy organizacyjne) oraz Zdzis³aw Lechnicki (sprawy polityczne). Po po³udniu odby³y siê obrady po- szczególnych komisji zjazdowych. Nastêpnie plenum Zjazdu RN przyjê³o rezo- lucje dotycz¹ce: 1. koniecznoœci przeprowadzenia reformy ustrojowej w kierun- ku wzmocnienia w³adzy zwierzchniej i zapewnienia silnych rz¹dów opartych o autorytet prezydenta; 2. wyra¿enia solidarnoœci z postulatami ideowymi za- wartymi w uchwa³ach Zjazdu Legionistówz7i8grudnia 1929 r.; 3. koniecznoœci utrzymania zwartoœci BBWR i „wezwanie do pohamowania akcji prowadzonej przez te czynniki Bloku, których wyrazem jest »S³owo« wileñskie”; 4. potêpie- nia stronnictw opozycyjnych za próby wci¹gniêcia czynników zewnêtrznych do walki z rz¹dami pomajowymi; 5. lepszej koordynacji aktywnoœci ZPWiM z pra- cami organizacji spo³ecznych, zawodowo-gospodarczych i kulturalnych24.Wy-

23 Ibidem, sygn. 65/1, k. 44. 24 Ibidem, sygn. 65/2, k. 35–38; sygn. 65/22, k. 65. Wymienione powy¿ej rezolucje zosta³y podane do wiadomoœci publicznej. W trakcie zjazdu RN przyjêto tak¿e piêæ uchwa³ tajnych, z których warte zacytowania wydaj¹ siê przede wszystkim te, które dotyczy³y relacji ZPWiM z BBWR: „1. Zwa¿y- wszy: a) ¿e zarówno na terenie Warszawy, jak i organizacji prowincjonalnych, zachodzi³y wypad- ki b¹dŸ utrudnienia pracy, b¹dŸ te¿ wyraŸnego nielojalnego ustosunkowania siê reprezentantów Sekret[ariatu] Gen[eralnego] BB do ZPWiM; b) ¿e akcja tego rodzaju utrudnia zjednywanie sze-

227 stosowano równie¿ depesze ho³downicze do prezydenta Ignacego Moœcickiego, J. Pi³sudskiego oraz W. S³awka. Najwa¿niejsz¹ jednak¿e decyzj¹ podjêt¹ w trakcie I Zjazdu RN ZPWiM by³ wybór nowego sk³adu Zarz¹du G³ównego. W nowym ZG znaleŸli siê: S³awomir Dabulewicz, dr Tadeusz Dybowski, Karol Grzesik, Maria Jaworska, M. Zyn- dram-Koœcia³kowski, W³adys³aw Kamiñski, prof. Adam Krzy¿anowski, Kazi- mierz Kierzkowski, Z. Lechnicki, W. Makowski, dr Walenty Machowski, Piotr Olewiñski, S. J. Paprocki, Julian Poczêtowski, Boles³aw Srocki, prof. Józef Sty- piñski, Jerzy Szurig oraz dr Leon Surzyñski25. Ju¿ pierwszy rzut oka na sk³ad nowego ZG ZPWiM ujawnia w nim przewagê iloœciow¹ nazwisk zwi¹zanych z „Napraw¹”. Przeprowadzenie takiej w³aœnie listy kandydatów do ZG by³o w du¿ej mierze mo¿liwe dziêki staraniom S.J. Paprockiego, który umiejêtnie wykorzystuj¹c przys³uguj¹ce mu – jako sekretarzowi generalnemu ZPWiM – uprawnienia, dopilnowa³, aby to œrodowisko by³ego ZNR na zjeŸdzie RN mia³o wiêksz¹ liczbê delegatów. O faktycznym przejêciu pe³nej kontroli nad Zjednoczeniem przez „napra- wiaczy” zadecydowaæ mia³o jednak¿e dopiero pierwsze posiedzenie nowo wy- branego ZG, które odby³o siê 18 grudnia, kiedy to przeprowadzono wybór no- wego prezydium. Jego przewodnicz¹cym, a wiêc jednoczeœnie i prezesem ZPWiM, zosta³ J. Stypiñski, na wiceprzewodnicz¹cych powo³ano S. Dabulewi- cza, T. Dybowskiego, K. Kierzkowskiego i Z. Lechnickiego, sekretarzem genera- lnym pozosta³ S.J. Paprocki, skarbnikiem zosta³ B. Srocki, a cz³onkami prezy- dium M. Jaworska i J. Szurig. W ca³ym nowym prezydium ZPWiM znalaz³y siê

rokich warstw spo³ecznych dla idei obozu pomajowego — Rada Naczelna poleca prezydium pod- jêcie mo¿liwie najdalej id¹cych kroków u decyduj¹cych czynników BB celem u³o¿enia normalnych stosunków miêdzy oboma organizacjami; 2. Rada Naczelna, podkreœlaj¹c koniecz- noœæ wspó³dzia³ania z Bezpart[yjnym] Blokiem w terenie, wzywa zarz¹dy wojew[ódzkie] i po- wiatowe do wzmo¿enia w³asnej pracy organizacyjnej; 3. Rada Naczelna wzywa prezydium do uzyskania w Bloku tego, a¿eby Sekretariat Generalny poinformowa³, wzgl[êdnie] pouczy³ sekr[etariaty] woj[ewódzkie] BB, ¿e Zjednoczenie Pracy jest organizacj¹ prorz¹dow¹ i ¿e roboty organizacyjnej i politycznej Zjednoczenia organa Bloku nie powinny krêpowaæ; 4. Rada Naczelna ZPWiM wzywa Sekretariat Generalny do przeprowadzenia ankiety w zarz¹dach woj[ewódzkich] o dzia³alnoœci BB na terenie Rz[eczy]p[ospo]litej i zawezwania ich o wysuniêcie wniosków co do form wspó³pracy organizacyjnej z Blokiem” (ibid., sygn. 65/23, k. 1–2). Uchwa³y te zosta³y nastê- pnie zakomunikowane do³om partyjnym za pomoc¹ poufnego okólnika Sekretariatu Generalne- go ZPWiM do zarz¹dów wojewódzkich, powiatowych i kó³ lokalnych. 25 Zastêpcami cz³onków ZG zostali: prof. R. B³êdowski, L.J. Evert, J. Jastrzêbowska, Wiktor Przed- pe³ski, E. Taurogiñski. Do Najwy¿szego S¹d Organizacyjnego wybrani zostali: A. Brzeziñska, An- toni Bogucki, dr Witold Jeszke, dr Roman Konkiewicz, W. Przedpe³ski, W. Roman, J. Strawiñski, B. Wojciechowski, G. Zieliñski. Do Komisji Rewizyjnej wybrano: Leona Lempkego, F. Lechnickie- go, A. Pacholczyka (zastêpcy: Eugenia Waœniewska i R. Tomczak). Zob. Ibidem, sygn. 65/22, k. 65. Zob. tak¿e: J. Borkowski, op. cit., s. 60–61; P. Waingertner, „Naprawa”…, s. 88–90.

228 zatem jedynie dwie osoby nale¿¹cy niegdyœ do PP, a i tutaj trzeba zrobiæ zastrze- ¿enie, i¿ nie byli to liderzy tego œrodowiska26. Wybór nowego prezydium, przypieczêtowuj¹cy przejêcie pe³nej kontroli nad ugrupowaniem przez „naprawiaczy”, burzy³ konsensus, w oparciu o który dokonano po³¹czenia ZNR i PP. Zaskakuj¹ca wydaje siê pocz¹tkowa biernoœæ w obliczu gwa³townych zmian w kierownictwie organizacji, wykazywana przez dzia³aczy by³ej PP. W œwietle wczeœniejszych deklaracji M. Zyndrama-Ko- œcia³kowskiego o chêci ust¹pienia z prezesury Zjednoczenia i zachowania jedy- nie fotela przewodnicz¹cego grupy parlamentarnej wydaje siê mo¿liwe, i¿ œro- dowisko by³ej PP liczy³o siê z perspektyw¹ przejœcia stanowiska prezesa ZPWiM w rêce „naprawiaczy”. Jednak¿e sk³ad nowego prezydium ZG Zjednoczenia nie pozostawia³ w¹tpliwoœci, i¿ œrodowisko by³ego ZNR nie ma zamiaru zadowoliæ siê jedynie korekt¹ parytetu miêdzy obiema grupami we w³adzach stronnictwa, lecz zamierza ca³kowicie przej¹æ kontrolê nad organizacj¹. W zaistnia³ej sytuacji do zdecydowanej kontrofensywy zdecydowali siê przejœæ dzia³acze by³ej PP. Najwiêksz¹ aktywnoœæ na tym polu przejawi³ do- tychczasowy skarbnik Zjednoczenia, J. Poczêtowski. Dnia 21 grudnia odby³o siê po³¹czone zebranie Warszawskiego Zarz¹du Okrêgowego oraz Zarz¹du Woje- wódzkiego warszawskiego ZPWiM, przy czym bêd¹cy inicjatorem zebrania J. Poczêtowski dopilnowa³, aby w posiedzeniu uczestniczyli g³ównie sympatycy by³ej PP. Na zebraniu tym przeprowadzono ostr¹ krytykê przebiegu obrad I Zja- zdu RN. G³ównym argumentem przeciwko uznaniu nowych w³adz partii by³ fakt, i¿ w trakcie zjazdu RN nie powo³ano Komisji Mandatowej, która przepro- wadzi³aby proces weryfikacji mandatów przyby³ych na zjazd delegatów. Na tej podstawie przeprowadzono rezolucjê o uznaniu uchwa³ I Zjazdu RN za niewa¿- ne, w której stwierdzano m.in.: Zjednoczenie powsta³o z projektowanego zespolenia Partii Pracy oraz Zwi¹zku Naprawy [Rzeczypospolitej], który to akt w sposób formalny i œciœle definitywny mia³ byæ dokonany przez wybór w³adz i organów stronnictwa na posiedzeniu pierwszej Rady Naczelnej. Akt ten mia³ byæ wyrazem lojalnej wspó³pracy obyd- wu czynników wchodz¹cych w sk³ad Zjednoczenia. Dzia³acze b[y³ej] Partii Pra- cy przystêpowali do tego zadania z pe³nym zaufaniem i z wiar¹ w mo¿noœæ zatarcia wszelkich ró¿nic programowych i metod dzia³ania. Niestety, dotychcza- sowy przebieg prac musia³ tê wiarê g³êboko zachwiaæ, a przebieg obrad Rady

26 Co ciekawe, pozostaj¹cy pod kontrol¹ „naprawiaczy” naczelny organ ZPWiM, „Prze³om”, przed- stawia³ zjazd RN jako sukces partii, nie adresuj¹c w ogóle kwestii wewn¹trzorganizacyjnych per- turbacji, do jakich doprowadziæ musia³y zmiany we w³adzach. To pomijanie milczeniem kwestii wewnêtrznych problemów w przekazie publicznym widaæ choæby w wypowiedzi nowego prezesa Zjednoczenia, J. Stypiñskiego, który stwierdzi³: „Zebranie Rady Naczelnej jest dalszym krokiem w rozwoju naszej organizacji. Stanowimy w obozie Marsza³ka Józefa Pi³sudskiego grupê, która pragnie w myœl swych d¹¿eñ ideowych realizowaæ w oparciu o szerokie warstwy polski pracuj¹cej has³a, bêd¹ce konsekwencj¹ Rewolucji Majowej” („Prze³om”, 29 grudnia 1929, nr 34–35, s. 3).

229 Naczelnej niewiarê tê pog³êbi³. Sk³ad Rady Naczelnej ujawni³ sztuczn¹ przewa- gê elementów obcych duchowo temu Zjednoczeniu oraz has³om g³oszonym przez obie organizacje tworz¹ce Zjednoczenie Pracy. Ponad ide¹ konsolidacji za- panowa³ duch w¹skich, koteryjnych interesów, narzucony jednostronnie przez nieliczn¹ grupê, nieujawniaj¹c¹ swoich zamys³ów nawet przed najbli¿szymi wspó³towarzyszami pracy27. Sprzeciwiono siê tak¿e przekazaniu przez ustêpuj¹ce prezydium ZG w rêce nowego kierownictwa akt i funduszy partyjnych. Podjête na zebraniu uchwa³y traktowano jako wewnêtrzne, tj. nie upubliczniono ich, a jedynie podano do wiadomoœci M. Zyndramowi-Koœcia³kowskiemu, J. Stypiñskiemu (jako prze- wodnicz¹cym starego i nowego prezydium ZG) oraz prezesom zarz¹dów woje- wódzkich Zjednoczenia. Akcja œrodowiska by³ej PP nie by³a ograniczona jedynie do terytorium War- szawy. W przeci¹gu nastêpnych kilkunastu dni do w³adz ZPWiM wp³ynê³y tak- ¿e protesty przedstawicieli organizacji terenowych z innych wiêkszych oœrod- ków miejskich, takich jak np. Poznania, Krakowa, Wilna czy Kielc28. Zauwa¿yæ jednoczeœnie nale¿y, i¿ ta akcja protestacyjna nosi³a znamiona doœæ misternie skonstruowanej inicjatywy wychodz¹cej od liderów œrodowiska by³ej PP. W ta- kim œwietle spogl¹daæ trzeba przyk³adowo na protest poznañskich struktur Zjednoczenia – nie stanowi³o tajemnicy, i¿ Poznañskie by³o swoistym bastio- nem „naprawiaczy”, a wp³ywy i liczebnoœæ sympatyków PP by³y tam powa¿nie ograniczone, wiêc oprotestowywanie uchwa³ zjazdu RN przez poznañsk¹ orga- nizacjê ZPWiM musia³o budziæ powa¿ne w¹tpliwoœci. Dzia³acze by³ej PP nie ograniczyli siê wszelako tylko do akcji protestacyjnej, lecz zdecydowali siê tak¿e na dzia³ania prowadz¹ce do obstrukcji prac nowego

27 AAN, ZPWiM, sygn. 65/5, k. 3, 89. Dokument tak¿e w: Sytuacja wewn¹trz Zjednoczenia…, s. 181–183. 28 Pismo zarz¹du miejskiego ZPWiM w Poznaniu solidaryzuj¹ce siê z uchwa³ami przyjêtymi na po³¹czonym zebraniu warszawskich zarz¹dów wojewódzkiego i okrêgowego — AAN, ZPWiM, sygn. 65/1, k. 84. Akcja protestacyjna prowadzona by³a tak¿e na poziomie ni¿szych komórek organizacyjnych Zjednoczenia. Pismo solidaryzuj¹ce siê z uchwa³ami przeg³osowanymi na po³¹czonym posiedzeniu warszawskich zarz¹dów okrêgowego i wojewódzkiego wystosowali do w³adz partii chocia¿by cz³onkowie dzielnicy Nowe Bródno i Pelcowizny ZPWiM. W piœmie tym stwierdzano m.in.: „(…) uwa¿amy sprawdzenie mandatów przez Komisjê Mandatow¹ na ZjeŸ- dzie za warunek tak istotny i elementarny praworz¹dnoœci w stronnictwie, ¿e bez dokonania tego warunku mamy prawo zakwestionowaæ prawomocnoœæ Zjazdu Rady Naczelnej i domagaæ siê Zjazdu nowej Rady Naczelnej. (…) Wobec powy¿szego ni¿ej podpisani zwracamy siê najpierw z uprzejm¹ proœb¹ do panów Paprockiego i Rudnickiego, którzy stanowili i stanowi¹ w dalszym ci¹gu Sekretariat Generalny, okazania nam protoko³ów posiedzeñ, na których zarz¹dy odnoœne w terenach zosta³y wybrane, a które to protoko³y ju¿ w dniu 15 grudnia, w dniu Zjazdu, musia³y siê znajdowaæ w rêkach Sekretariatu, jako te¿ listów uwierzytelniaj¹cych przyby³ych delegatów na Zjazd. Bez dokonania powy¿szego sprawdzianu bêdziemy uwa¿ali przyjêcie mandatów przez obecne prezydium Zarz¹du G³ównego i jego prezesa za zwyczajny trick i uzurpacjê, które w szere- gach stronnictwa winno byæ potêpione z ca³¹ stanowczoœci¹ i bezwzglêdnoœci¹” (ibidem,k.57; Sytuacja wewn¹trz Zjednoczenia…, s. 184).

230 ZG Zjednoczenia. Cz³onkowie warszawskiej organizacji ZPWiM uniemo¿liwili mianowicie cz³onkom nowych w³adz dostêp do pomieszczenia w lokalu partyj- nym przy ul. Foksal 16, w którym mieœci³a siê kancelaria Sekretariatu General- nego Zjednoczenia. Swoj¹ rolê odegra³ tak¿e w tej akcji J. Poczêtowski, który nie tylko nie przekaza³ nowym w³adzom ZPWiM kasy organizacji, ale kontynu- owa³ wydawanie œrodków partyjnych, a dodatkowo urlopowa³ do koñca grud- nia 1929 r. pracownika Sekretariatu Generalnego, E. Fidlera29. Dnia 23 grudnia w siedzibie ZPWiM przy ul. Foksal 16 zjawili siê cz³onko- wie nowego ZG (J. Stypiñski, S.J. Paprocki oraz Gustaw Zieliñski) z zamiarem przejêcia akt partyjnych, nie zostali jednak¿e wpuszczeni przez woŸnego bu- dynku. Cz³onkowie nowego ZG udali siê wiêc do L.J. Everta, który podj¹³ siê roli mediatora w zaistnia³ym sporze. J. Poczêtowski wstêpnie wyrazi³ gotowoœæ do poddania siê mediacji, poprosi³ jednak¿e o prze³o¿enie wszelkich zwi¹zanych z tym czynnoœci na okres poœwi¹teczny. Ostatecznie, na skutek poczynionych ustaleñ oraz po wymianie korespondencji miêdzy J. Stypiñskim i M. Zyn- dramem-Koœcia³kowskim30, datê przekazania akt i kasy stronnictwa nowym w³adzom wyznaczono na 30 grudnia, na godz. 19. Gdy jednak w umówionym terminie w lokalu partyjnym przy ul. Foksal 16 stawili siê w roli przedstawicieli nowego ZG S.J. Paprocki (sekretarz general- ny), B. Srocki (skarbnik) oraz Stanis³aw Rudnicki (kierownik Referatu Orga- nizacyjnego), nie zastali oni na miejscu przedstawicieli starych w³adz Zjedno- czenia, którzy telefonicznie zawiadomili, i¿ przybêd¹ z opóŸnieniem, natknêli siê natomiast na grupê cz³onków warszawskiej organizacji ZPWiM, którzy „za- gradzaj¹c wszystkie wyjœcia i w sposób natarczywy i impertynencki zaczêli siê domagaæ wyjaœnieñ co do przebiegu obrad oraz uchwa³ Rady Naczelnej”31.

29 W piœmie do sekretarza generalnego ZPWiM S.J. Paprockiego z 30 grudnia 1929 r. E. Fidler stwierdzi³, i¿ 23 grudnia J. Poczêtowski udzieli³ mu (bez jego zwracania siê w tej sprawie) urlopu œwi¹tecznego do 30 tego¿ samego miesi¹ca, natomiast ju¿ samego 30 grudnia, gdy E. Fidler sta- wi³ siê w lokalu ZPWiM, funkcjonariusz organizacji warszawskiej Stanis³aw Zduñski oœwiadczy³ mu, ¿e nie mo¿e wydaæ mu akt ZPWiM, poniewa¿ wszystkie akta i materia³y kancelaryjne ZG przejê³a organizacja warszawska i nie ma prawa ich wydaæ a¿ do czasu ich zdania nowemu ZG. Zob. AAN, ZPWiM, sygn. 65/5, k. 88. 30 List w sprawie przekazania akt i kasy ZPWiM nowym w³adzom J. Stypiñski wystosowa³ do M. Zyndrama-Koœcia³kowskiego 23 grudnia. Replika nast¹pi³a dopiero 30 grudnia, co ustêpuj¹cy prezes t³umaczy³ swoim wyjazdem na okres œwi¹teczny do Wilna. W swojej odpowiedzi M. Zyn- dram-Koœcia³kowski podkreœla³, i¿ ¿adnych akt partyjnych nie posiada, gdy¿ te znajdowa³y siê w gestii sekretarza generalnego S.J. Paprockiego, oraz potwierdza³ gotowoœæ J. Poczêtowskiego do zdania spraw kasowych na rêce nowego skarbnika Zjednoczenia. Zob. Ibidem, sygn. 65/1, k. 43, 49, 60; sygn. 65/5, k. 87, 91. 31 Ibidem, k. 21. Najdok³adniejsz¹ relacjê z zajœæ 30 grudnia 1929 r. pozostawi³ S.J. Paprocki, który obszerne sprawozdanie z wypadków rozgrywaj¹cych siê na prze³omie 1929 i 1930 r. do³¹czy³ do swojego wniosku z 10 stycznia 1930 r. o poci¹gniêcie do odpowiedzialnoœci organizacyjnej J. Po- czêtowskiego. Co jednak¿e nie mo¿e dziwiæ, sposób, w jaki sekretarz generalny ZPWiM przedsta- wia te wydarzenia, nie grzeszy obiektywizmem. Zob. Ibidem, sygn. 65/1, k. 103–112; sygn. 65/5, k. 18–27, 29–38.

231 Oko³o godz. 20.30 na miejsce przybyli J.L. Evert, J. Poczêtowski oraz pose³ Jan Walewski. Nie oznacza³o to jednak, i¿ procedura mediacyjna mia³a przebiec bez dalszych zak³óceñ. W momencie rozpoczêcia rozmów do sali, w której siê one odbywa³y, wtargnêli zgromadzeni w pobliskich pokojach przedstawiciele warszawskiej organizacji ZPWiM i zaczêli ostentacyjnie protestowaæ przeciwko przekazaniu na rêce cz³onków nowego ZG akt i funduszy partyjnych. O ile wy- stêpuj¹cy w roli mediatora senator J.L. Evert próbowa³ (bezskutecznie) wyt³umaczyæ intruzom niestosownoœæ ich interwencji, o tyle J. Poczêtowski i J. Walewski nie ukrywali, i¿ solidaryzuj¹ siê z wyra¿anym przez nich oburze- niem. Ostatecznie cz³onkowie nowych w³adz uznali, ¿e w tak napiêtej atmosfe- rze nie sposób doprowadziæ mediacji do po¿¹danego przez nich rezultatu i opu- œcili lokal partyjny, zastrzegaj¹c, i¿ dalsze pertraktacje bêd¹ gotowi prowadziæ jedynie z cz³onkami dawnego prezydium ZG32. Nie mo¿na siê oprzeæ wra¿eniu, i¿ ca³a dramaturgia tych wydarzeñ by³a w istocie starannie ukartowan¹ rozgrywk¹ przygotowan¹ zawczasu przez czêœæ warszawskich struktur partyjnych wchodz¹cych w sk³ad œrodowiska by³ej PP. Jednak¿e grupa ta nie ograniczy³a siê jedynie do tego. Dnia 3 stycznia 1930 r. J. Poczêtowski zwo³a³ kolejne nieformalne zebranie warszawskich zarz¹dów okrêgowego i wojewódzkiego ZPWiM. Na zebraniu tym wystêpuj¹cy mówcy „l¿yli cz³onków nowych w³adz Zjednoczenia, nazywaj¹c ich karierowiczami, lu- dŸmi bezideowymi, odmawiaj¹c im godnoœci osobistej itd. Wreszcie dopuœci³ [J. Poczêtowski – dop. K.D.], bez ¿adnego ze swej strony przeciwdzia³ania, do uchwalenia rezolucji nawo³uj¹cej do roz³amu w Zjednoczeniu”33. Ostatni¹ prób¹ porozumienia miêdzy oboma zwaœnionymi stronami mia³o byæ wyznaczone na 5 stycznia 1930 r. wspólne posiedzenie cz³onków nowego

32 W trakcie spotkania dosz³o jeszcze do incydentu z S.J. Paprockim w roli g³ównej. Otó¿ sekreta- rzowi generalnemu ZPWiM uda³o siê wydobyæ od woŸnego klucz do pomieszczenia, w którym przechowywano akta partyjne. Oburzeni tym przedstawiciele organizacji warszawskiej zagrozili S.J. Paprockiemu, i¿ nie wypuszcz¹ go z budynku dopóki klucza nie zwróci. Po interwencji J.L. Everta S.J. Paprocki ostatecznie opuœci³ partyjny lokal z kluczem, jednak¿e, honoruj¹c dokonane wczeœniej wobec J.L. Everta przyrzeczenie, jeszcze tego samego dnia przekaza³ klucz J. Stypiñ- skiemu, który przes³a³ go na powrót J.L. Evertowi, listownie zastrzegaj¹c, i¿ klucz powinien wró- ciæ do r¹k cz³onków nowego zarz¹du wraz z kompletem dokumentacji partyjnej. Ibidem, k. 23–24. 33 Ibidem, k. 24. Votum separatum wobec podjêtych wówczas uchwa³ zg³osi³ niezaproszony przez J. Poczêtowskiego na to zebranie sekretarz prezydium Zarz¹du ZPWiM na m. st. Warszawê, dr Henryk Górecki. W swym liœcie z 3 stycznia 1930 r. do J. Poczêtowskiego pisa³ on m.in.: „Nie mogê nie wyraziæ zdziwienia, ¿e Wielce Szanowny Pan Senator, jako cz³owiek posiadaj¹cy tak wielk¹ kulturê polityczn¹, nie uczyni³ wszystkiego, co mog³oby opanowaæ tê niekulturaln¹ akcjê, przypominaj¹c¹ mi burdê uliczn¹ grupy demagogów podniecanych agitacyjnymi przemówienia- mi przedwyborczymi. Dziwi mnie to tym bardziej, ¿e Panu Senatorowi wiadomym by³o, i¿ rzeko- mi reprezentanci tysiêcy wyborców byli b¹dŸ op³acanymi z funduszów Zjednoczenia PWiM funkcjonariuszami, b¹dŸ te¿ reprezentowali wy³¹cznie swoje w³asne osoby lub te¿ nieliczn¹ gru- pê robotnicz¹” (ibidem,k.2).

232 i ustêpuj¹cego prezydium ZG ZPWiM. Spotkanie odby³o siê w lokalu Warsza- wskiego Klubu Spo³eczno-Politycznego (mieszcz¹cego siê, podobnie jak czêœæ pomieszczeñ partyjnych ZPWiM, przy ul. Foksal 16), a udzia³ wziêli w nim M. Zyndram-Koœcia³kowski, J. Poczêtowski, J. Stypiñski, B. Srocki i S.J. Paprocki, Z. Lechnicki, L. Surzyñski, W. Machowski, K. Kierzkowski, M. Jaworska, S. Da- bulewicz i J. Szurig, jako przedstawiciele prezydiów, oraz cz³onkowie Komisji Rewizyjnej: Felicjan Lechnicki, Leon Lempke i Antoni Pacholczyk34. Ju¿ na wstêpie tego posiedzenia dosz³o do zgrzytu, gdy¿ J. Poczêtowski oœwiadczy³, i¿ jego osoba nie mo¿e byæ brana pod wuagê przy ustalaniu quorum, gdy¿ stoi on na gruncie wspólnej uchwa³y warszawskich zarz¹dów wojewó- dzkiego i okrêgowego z 21 grudnia 1929 r. o nieuznaniu uchwa³ podjêtych na I ZjeŸdzie RN ZPWiM. Przebieg dalszych obrad równie¿ nie zwiastowa³ wiêk- szych szans na za¿egnanie powsta³ego konfliktu. O tym, ¿e obie grupy-za³o¿y- ciele Zjednoczenia wydawa³y siê ju¿ na tym etapie byæ zdecydowane na roz- wi¹zanie sporu raczej na drodze roz³amu ni¿ dalszej koncyliacji, œwiadczyæ mo¿e chocia¿by wypowiedŸ M. Zyndrama-Koœcia³kowskiego: P. Koœcia³kowski wyra¿a pogl¹d, ¿e rozbie¿noœæ w organizacji mia³aby w obe- cnej sytuacji wielkie nastêpstwa w ¿yciu politycznym. Mówi, ¿e stworzenie stronnictwa o charakterze Zj[ednoczenia] P[racy] Wsi i Miast nie mia³o celu. Lepiej by³o wówczas rozwi¹zaæ Klub Pracy i ZNR, a przyst¹piæ do pracy bez two- rzenia nowego stronnictwa. Mówi, ¿e od czasu wejœcia do BB prowadzi³ walkê o kandydatury cz³onków Partii Pracy, jak i ZNR. Mówi o tym, ¿e miêdzy ludŸmi dawnej O[rganizacji] M[³odzie¿y] N[arodowej], a peowiakami i legionistami nie ma ró¿niæ ideowych, lecz s¹ ró¿nice w psychicznym nastawieniu. Jedni ¿mudnie pracuj¹cy, drudzy ryzykanci. Pan Koœcia³kowski ca³¹ pracê kierowa³ na drogê faktycznego zespolenia tych dwóch grup w Zjednoczeniu Pracy Wsi i Miast. Dziœ znajduje siê na granicy bankructwa swojej myœli. Przed Rad¹ Nacz[eln¹] pan Koœcia³kowski ostrzega³, ¿e czêœæ ludzi dawnej Partii Pracy chce wyst¹piæ ze Zjednoczenia35.

34 Protoko³owa³ J. Grzywaczewski. Zachowa³ siê zarówno odrêcznie spisany orygina³ protoko³u ze- brania, jak i kilka jego kopii w postaci maszynopisu. Zob. Ibidem, sygn. 65/1, k. 78–81; sygn. 65/5, k. 39–45. Przedruk protoko³u Sytuacja wewn¹trz Zjednoczenia…, s. 185–192. 35 Ibidem, s. 187–188. Jeszcze mniej koncyliacyjnie nastawieni byli „naprawiacze”, o czym œwiad- czyæ mo¿e chocia¿by zg³oszone w trakcie spotkania wspólne, czteropunktowe oœwiadczenie J. Stypiñskiego, B. Srockiego i S.J. Paprockiego: „1. Z³o¿one przez by³ego prezesa Zjednoczenia Pracy Wsi i Miast, p. Mariana Zyndrama-Koœcia³kowskiego, oœwiadczenie o przeszkodach istniej¹cych dla przekazania nowemu prezydium kasy organizacji pozostaje w sprzecznoœci z oœwiadczeniem p. M. Z[yndrama]-Koœcia³kowskiego z³o¿onym p. prezesowi J. Stypiñskiemu w dniu 4 b.m. oraz z listem p. M. Z[yndrama]-Koœcia³kowskiego z dnia 30 ub.m.; 2. uchwa³y zarz¹dów warszawskiego sto³ecznego i wojewódzkiego oraz ko³a poznañskiego i mê¿ów zaufania wymienionych w za³¹cznikach, niezale¿nie od prawomocnoœci powziêtych uchwa³, nie mog¹ mieæ ¿adnego wp³ywu na przekazanie aktów, finansów i agend Zjednoczenia nowemu prezy- dium wybranemu w dniu 18 grudnia ub. r. na posiedzeniu nowego Zarz¹du w obecnoœci i przy

233 Szczególnie znamienny wydaje siê sposób, w jaki by³y prezes ZPWiM doko- na³ w swojej wypowiedzi wewnêtrznego podzia³u w organizacji na ludzi wy- wodz¹cych siê z ruchu zetowego oraz tych o przesz³oœci legionowo-peowiackiej, zaznaczaj¹c w ten sposób istnienie w ³onie Zjednoczenia g³êbokiego konfliktu to¿samoœciowego miêdzy oboma sk³adaj¹cymi siê na nie grupami. M. Zyn- dram-Koœcia³kowski wyrazi³ jednoczeœnie nadziejê na mo¿liwoœæ polubowne- go za¿egnania kryzysu, w którym znalaz³a siê partia. W tym celu zaproponowa³ szybkie zwo³anie nowego zjazdu RN (w przeci¹gu jednego miesi¹ca), który – jeœli poprzedzony by³by wyborami do zarz¹dów wojewódzkich ZPWiM – spe³nia³by wszelkie wymogi transparentnoœci, wiêc nie istnia³oby zagro¿enie kwestionowania jego uchwa³. Warto zwróciæ uwagê, i¿ wystêpuj¹cy wszak w roli lidera œrodowiska daw- nej PP M. Zyndram-Koœcia³kowski stara siê ustawiæ w roli bezstronnego obser- watora wewn¹trzpartyjnego konfliktu szukaj¹cego optymalnej drogi jego polu- bownego rozwi¹zania. Odegranie takiej roli umo¿liwia³a mu jego wzglêdna biernoœæ w pierwszych dwóch tygodniach po I ZjeŸdzie RN ZPWiM, kiedy g³ów- nym animatorem poczynañ œrodowiska by³ej PP wydawa³ siê byæ J. Poczêto- wski. Jednak¿e doœæ ugodowa postawa nie uchroni³a M. Zyndrama-Koœcia³ko- wskiego od szeregu ataków ze strony „naprawiaczy”, którzy – rezygnuj¹c z próby osi¹gniêcia kompromisu – w³aœnie by³ego prezesa postanowili obarczyæ wszelkimi niepowodzeniami ZPWiM w dotychczasowym, pó³torarocznym okresie jego funkcjonowania36. Spotkanie ostatecznie zosta³o przerwane, a jego

udziale zarówno p. pos³a M. Z[yndrama]-Koœcia³kowskiego, jak te¿ i p. senatora Poczêtowskie- go; 3. oœwiadczenie p. pos³a M. Z[yndrama]-Koœcia³kowskiego i p. senatora Poczêtowskiego kwestionuj¹ce przekazanie kasy w rêce nowego prezydium mog¹ byæ traktowane wy³¹cznie jako wyraz ich prywatnej opinii, pozbawionej wszelkich podstaw formalnych; 4. wobec powy¿szego wy¿ej wymienieni stwierdzaj¹, ¿e oœwiadczenie p. pos³a M. Z[yndrama]-Koœcia³kowskiego i p. sen[atora] J. Poczêtowskiego zmuszeni s¹ uznaæ za uchylenie siê od obowi¹zku przekazania nowemu Zarz¹dowi ca³okszta³tu spraw Zjednoczenia” (AAN, ZPWiM, sygn. 65/5, k. 7). 36 Na zebraniu 5 stycznia 1930 r. wyrzuty M. Zyndramowi-Koœcia³kowskiemu czyni³ m.in. Z. Lech- nicki: „Trudnoœci Zjednoczenia by³y stawiane przez prezydium Bezp[artyjnego] Bloku. Pan pos[e³] Koœcia³kowski mia³ wiêksze trudnoœci do przezwyciê¿enia i dlatego moment po³¹czenia musia³ byæ odwlekany. Po po³¹czeniu, wobec nieobecnoœci p. pos[³a] Koœcia³kowskiego, inni cz³onkowie Partii Pracy tamowali rozpoczêcie dzia³alnoœci Zjednoczenia. By³ to moment szkodli- wy dla rozwoju organizacji. Z tego powodu pan Lechnicki stawia du¿y zarzut p. Koœcia³kowskie- mu. Przez to Zjednoczenie nie nabiera³o wyraŸnego oblicza. Drugi moment to trudnoœci uzgodnienia stanowisk w sprawach konstytucyjnych, co równie¿ zaciemnia³o oblicze Zjednocze- nia. Nastêpnie przyst¹piono do pracy, która znalaz³a wyraz w urz¹dzaniu akademii. Sprawa ta wywo³a³a niezadowolenie w BB i p. Koœcia³kowski z powodu trudnoœci wstrzymywa³ rozwój tych prac. Na zebraniach Zarz¹du pada³y zarzuty, ¿e Zjednoczenie jest nieczynne, a p. Koœcia³kowski oœwiadcza³, ¿e nie mo¿e daæ wyraŸnego oblicza Zjednoczeniu. Nastêpnie p. Koœcia³kowski urzê- dowa³ w fazie sta³ego przesilenia, gdy¿ stale zg³asza³ swoj¹ dymisjê, motywuj¹c to trudnoœciami politycznymi. W przekonaniu pana Lechnickiego Zjednoczenie straci³o pó³tora roku czasu” (Sytu- acja wewn¹trz Zjednoczenia…, s. 189–190). Odpowiadaj¹c na zarzuty, M. Zyndram-Koœcia³kowski stwierdzi³, ¿e „(…) od chwili pozostawania w Bloku jego stosunek do Zjednoczenia by³ jednako-

234 kontynuacjê zaplanowano, na wniosek M. Zyndrama-Koœcia³kowskiego, na 10 stycznia, kiedy, ze wzglêdu na posiedzenie Sejmu, wszyscy zainteresowani bêd¹ znajdowaæ siê w Warszawie. Jednak¿e wznowione 10 stycznia w bardzo podobnym sk³adzie obrady nie przynios³y prze³amania dotychczasowego impasu i w³aœciwie przypieczêtowa³y nieuchronne rozstanie obu stron. Symptomatyczne, i¿ zebranie zaczêto jeszcze pod nieobecnoœæ M. Zyndrama-Koœcia³kowskiego i J. Poczêtowskiego. W takim w³aœnie niepe³nym sk³adzie „naprawiacze” wyg³osili szereg zarzutów pod adre- sem œrodowiska dawnej PP37, a tak¿e przeg³osowali odrzucenie postawionego przez M. Zyndrama-Koœcia³kowskiego w trakcie pierwszej czêœci obrad (5 stycz- nia) wniosku o szybkie zwo³anie nowego zjazdu RN. W takiej sytuacji, po krót- kiej dyskusji, przyby³ym by³emu prezesowi i skarbnikowi ZPWiM nie pozosta³o nic innego, jak na znak protestu zg³osiæ ust¹pienie ze sk³adu ZG38.

wy i uwa¿a³, ¿e Zjednoczenie powinno staæ siê wielk¹ organizacj¹. Wyjaœnia, ¿e w czasie jego nie- obecnoœci z powodu choroby pozostali wiceprezes i sekretarz generalny. (…) By³ przeciwny g³oœnej pracy Zjednoczenia wyra¿aj¹cej siê w formie akademii, gdy¿ to sprawi³oby wiele trudno- œci. Natomiast nie przeszkadza³ nigdy rozwojowi wewnêtrznemu organizacji. Na tym polu p. Pa- procki napotka³ na opór sekretariatu Bloku Bezp[artyjnego]. Wiceprezes mia³ ca³kowit¹ mo¿noœæ prowadzenia pracy w zastêpstwie chorego prezesa. (…) Co do zaufania oœwiadcza, ¿e nowy Zarz¹d wp³yn¹³ na poderwanie zaufania u p. Koœcia³kowskiego. Statutowe uzasadnienie odbycia nowej Rady Naczelnej jest, gdy¿ wszystkie zarz¹dy by³y tymczasowe. Wspomina, ¿e spot- ka³ siê z opini¹ u ludzi z organizacji, która wyra¿a³a siê w s³owach: »a co, wykiwali was naprawia- cze«” (ibidem, s. 191). 37 Przyk³adowo W. Kamiñski stwierdzi³: „(…) mo¿na by zlikwidowaæ zatarg, gdyby by³a dobra wola obu stron. Tej dobrej woli ze strony ludzi dawnej Partii Pracy nie widzi. Odwrotnie, ludzie ci usi³uj¹ wywieraæ presjê przez ci¹g³e gwa³ty i systematyczn¹ robot¹ przeciw ³agodzeniu zatargu. Wspomina o zebraniu Zjednoczenia w Wilnie, na którym powziêto uchwa³ê nieuznaj¹c¹ nowych w³adz Zjednoczenia wybranych na Radzie Naczelnej. (…) Jest zdania, ¿e wypadki takie, jak w Warszawie i Wilnie winny poci¹gn¹æ za sob¹ jakieœ ostrzejsze skutki organizacyjne. Uwa¿a, ¿e póki sprawy te nie bêd¹ cofniête i odwo³ane przez ludzi, którzy je wywo³ali, nie ma mowy o ³ago- dzeniu i likwidacji sporu. Gdyby takie odwo³anie nast¹pi³o, wówczas uwa¿a za mo¿liwe nawet dokonanie rekonstrukcji dzisiejszego Zarz¹du” (AAN, ZPWiM, sygn. 65/, k. 46–47). Warto tak¿e zacytowaæ wielce znamienn¹ dla charakteru ca³ego sporu wypowiedŸ S. J. Paprockiego: „Dawni cz³onkowie ZNR nie zrobili nic, coby mog³o u cz³onków dawnej Partii Pracy wywo³aæ niezadowo- lenie. Odwrotnie, cz³onkowie Partii Pracy ca³y czas przewlekaj¹ ostateczne zlikwidowanie zatar- gu, wykorzystuj¹ go dla siania niezgody” (ibidem, s. 47). 38 Konkretnie M. Zyndram-Koœcia³kowski, jako reprezentant œrodowiska PP, zg³osi³ – poza swoim – ust¹pienie T. Dybowskiego, A. Krzy¿anowskiego, W. Makowskiego i J. Poczêtowskiego z ZG oraz A. Pacholczyka z Komisji Rewizyjnej. Rezygnacje by³ego prezesa i by³ego skarbnika Zjednoczenia przyjêto bezzw³ocznie. W przypadku reszty zatwierdzenie rezygnacji obwarowano wczeœniej- szym skontaktowaniem siê z zainteresowanymi. Decyzje o uzupe³nieniu wakatów w sk³adzie ZG ZPWiM zapad³y dopiero na jego posiedzeniu 17 lutego. Na miejsce M. Zyndrama-Koœcia³ko- wskiego do Zarz¹du wszed³ W. Przedpe³ski, na miejsce T. Dybowskiego J. Jastrzêbow- ska, a na miejsce W. Makowskiego E. Taurogiñski. Zob. Ibidem, sygn. 65/5, k. 49, 54–57; sygn. 65/23, k. 3.

235 Ostatecznie 15 stycznia, na zebraniu czêœci pos³ów i senatorów ZPWiM39, podjêto decyzjê o secesji ze Zjednoczenia i reaktywowaniu Partii Pracy. W wy- stosowanym do ZG ZPWiM piœmie stwierdzali oni m.in.: Niestety, pó³toraroczne doœwiadczenie wykaza³o, ¿e ró¿nice (…) zarówno pro- gramowe, jak i taktyczne, trwaj¹ nadal, ¿e zatem po³¹czenie (…) by³o natury czysto mechanicznej, a ostatnie wypadki na terenie Zjednoczenia Pracy Wsi i Miast – jak to organizacja Rady Naczelnej, jej przebieg i wynik wyborów — ró¿- nice te jaskrawo uwydatni³y i pog³êbi³y. Ni¿ej podpisani stwierdzaj¹, ¿e w pó³torarocznym okresie wspó³¿ycia obu orga- nizacji, my, cz³onkowie by³ej Partii Pracy, ujawnialiœmy ca³ym naszym postêpo- waniem jak najdalej id¹c¹ dobr¹ wolê dla osi¹gniêcia jednolitoœci organizacyjnej, zarówno pod wzglêdem ideowym, jak i taktycznym. Ku naszemu ¿alowi stwierdzamy, ¿e strona druga nie ujawni³a tych¿e samych d¹¿noœci, ani zrozumienia istoty zjednoczenia40. Dodatkowo L.J. Evert oraz J. Poczêtowski zostali wydelegowani na przed- stawicieli do ewentualnych negocjacji w celu jak najsprawniejszej likwidacji ZPWiM. WyraŸnie widaæ wiêc z tego, i¿ œrodowisko PP uwa¿a³o, ¿e zakoñczenie wspó³pracy z „naprawiaczami” oznacza automatyczne rozwi¹zanie Zjednocze- nia i powrót do sytuacji sprzed jego powstania. Rych³o jednak¿e okaza³o siê, i¿ dzia³acze dawnego ZNR na kwestiê t¹ spogl¹daj¹ z ca³kowicie innej perspekty- wy i nie maj¹ najmniejszego zamiaru wyrzekaæ siê kapita³u politycznego mog¹cego wi¹zaæ siê z mark¹ ZPWiM. Decyzja o kontynuowaniu funkcjonowa- nia pod firm¹ Zjednoczenia Pracy przez samo œrodowisko naprawiackie wywo³a³a szczere oburzenie w szeregach reaktywowanej PP. Warto przytoczyæ fragment listu protestacyjnego wystosowanego 28 stycznia do prezesa ZPWiM,

39 Zebranie to, zwo³ane przez M. Zyndrama-Koœcia³kowskiego, w zamyœle mia³o byæ spotkaniem ca³ej Grupy Pos³ów i Senatorów ZPWiM, jednak¿e „naprawiacze” odmówili przybycia na nie, a nowy prezes Zjednoczenia, J. Stypiñskiego, wystosowa³ do swojego poprzednika pismo, w któ- rym stwierdza³: „Zwa¿ywszy: 1. ¿e obowi¹zywa³ dotychczas ustalony zwyczaj, i¿ przewod- nicz¹cym zespo³u pos³ów i senatorów Zjednoczenia Pracy Wsi i Miast by³ przewodnicz¹cy Zarz¹du G³ównego Zjednoczenia; 2. ¿e sprawa ta by³a przedmiotem obrad Zarz¹du G³ównego w dniu 31 paŸdziernika ub. r., który wbrew wysuwanym, zreszt¹ zgodnie z moim pogl¹dem, pro- pozycjom rozdzia³u funkcji prezesa Zarz¹du G³ównego Zjednoczenia i prezesa zespo³u pos³ów i senatorów Zjednoczenia zdecydowa³, i¿ funkcje te maj¹ byæ po³¹czone i ¿e stanowisko to ¿adn¹ nastêpn¹ uchwa³¹ Zarz¹du G³ównego nie zosta³o zmienione, muszê uznaæ, ¿e do zwo³ania powy- ¿szego zebrania nie by³ Pan uprawniony i ¿e zebranie to jest zwo³ane nieformalnie” (ibidem, sygn. 65/4, k. 17). Zob. tak¿e: „G³os Poranny”, 18 stycznia 1930, nr 17, s. 3. 40 Ibidem, sygn. 65/1, k. 149–150. Pod dokumentem podpisy swoje z³o¿yli: dr J. Barañski, dr R. B³êdowski, dr S. Brokowski, S. Dobrzañski, Dominik Dratwa, dr T. Dybowski, L.J. Evert, S. Ga- szyñski, S. Huskowski, A. Krzy¿anowski, L. Lempke, prof. W. Makowski, T. Mazurkiewicz, A. Pa- cholczyk, J. Poczêtowski, M. Raczkiewicz, J. Walewski, E. Waœniewska, M. Wawrzynowski, M. Zyndram-Koœcia³kowski. Pismo to przes³ano na rêce J. Stypiñskiego 16 stycznia. Zob. Ibidem, 158. Zob. tak¿e: ibidem, sygn. 65/4, k. 25–26; Sytuacja wewn¹trz Zjednoczenia…, s. 192–193.

236 J. Stypiñskiego, przez L.J. Everta — do tego momentu jednego z najbardziej koncyliacyjnie nastawionych secesjonistów. Stwierdza on dobitnie, i¿: Zjednoczenie” jest tak d³ugo »Zjednoczeniem« w swojej istocie, jak d³ugo dwie strony, które umówi³y siê razem tworzyæ »Zjednoczenie« pozostaj¹ ze sob¹ w do- browolnym organicznym zwi¹zku. Z chwil¹, gdy jedna z dwóch sk³adowych czê- œci tworz¹cych »Zjednoczenie« powraca do swej organizacyjnej indywidualnoœci, druga po³owa mo¿e wracaæ, lub nie wracaæ do swej indywidualnoœci; niezaprze- czalnie stwierdziæ jednak nale¿y, ¿e po wycofaniu siê ze »Zjednoczenia« jednej czê- œci sk³adowej ta druga, która pozostaje, nie jest ju¿ »Zjednoczeniem«, nie jest nawet po³ow¹ »Zjednoczenia«. Stwierdziæ da siê bowiem z ca³¹ œcis³oœci¹, ¿e je¿eli »Zjednoczenie«, poza wartoœci¹, na jak¹ siê z³o¿y³y »Zwi¹zek Naprawy« i »Partia Pracy«, wnosz¹c swoje aktywa przedstawia coœ nowego jako w³asny dorobek za pó³toraroczny okres wspólnej pracy, to ten dorobek niezaprzeczenie jest dorob- kiem obu stron i winien przy wycofaniu siê jednej ze stron byæ uczciwie podzie- lonym41. Choæ wywodom senatora L. J. Everta nie mo¿na odmówiæ logicznej spójno- œci, to jednak polityczne i wizerunkowe intencje „naprawiaczy” wydaj¹ siê jasne, a w ich œwietle decyzja o zachowaniu dotychczas funkcjonuj¹cej nazwy staje siê ca³kowicie zrozumia³a. Mimo i¿ roz³am niew¹tpliwie przyczyni³ siê do os³abienia organizacyjnego ZPWiM oraz znacz¹co nadwerê¿y³ jego reprezentacjê parlamentarn¹42,to w³adze Zjednoczenia liczy³y, ¿e organizacja w nowym kszta³cie bêdzie bardziej zwarta, a przez to zdolna do dynamiczniejszego i – przede wszystkim – skutecz- niejszego dzia³ania.

41 AAN, ZPWiM, sygn. 65/4, k. 28. W dalszej czêœci swego pisma L.J. Evert argumentuje, i¿ „napra- wiacze” nie maj¹ prawa uzurpowaæ sobie nazwy ZPWiM w oparciu o kontestowane przez œrodo- wisko PP uchwa³y I Zjazdu RN ZPWiM. Mo¿emy tak¿e znaleŸæ tam usprawiedliwienie dla stosowanej przez ludzi PP metody faktów dokonanych: „To wszystko, co (…) nazywacie Pano- wie metod¹ zaskakiwania, by³o niczym innym, jak objawem zdrowego instynktu ¿ycia w szere- gach jednej sk³adowej czêœci Zjednoczenia, która mia³a do wyboru albo broniæ swego prawa do egzystencji, albo ulec wobec zakusów zmajoryzowania w drodze sztucznej arytmetyki, nastawio- nej na zniszczenie parytetu rzekomo szkodliwego. Dziœ jednak dla ka¿dego jest jasnym, ¿e utrzy- manie uczciwe tego parytetu by³o warunkiem istotnym istnienia Zjednoczenia. Ci, którzy chcieli u¿yæ Rady Naczelnej za narzêdzie obalenia parytetu korzystaj¹c, ¿e w zaufaniu by³a im powierzo- na bez zastrze¿eñ swoboda organizowania Rady Naczelnej, ponosz¹ ca³¹ odpowiedzialnoœæ za rozbicie Zjednoczenia” (ibidem, k. 29). 42 Po opuszczeniu Grupy Pos³ów i Senatorów ZPWiM przez sygnatariuszy uchwa³y o reaktywacji PP pozostawali w niej wci¹¿ nastêpuj¹cy parlamentarzyœci: K. Grzesik, M. Jaworska, W. Kamiñski, J. Karkoszka, K. Kierzkowski, F. Lechnicki, Z. Lechnicki, J. £ojko, P. Olewiñski, W. Przedpe³ski, T. Seidler, J. Siwiec, B. Srocki, Z. Stroñski, J. Stypiñski, L. Surzyñski, J. Szczerba, S. Rutkowski, E. Taurogiñski, R. Tomczak, B. Wojciechowski i G. Zieliñski w Sejmie oraz Z. Daszyñska-Goliñska, W. Roman, I. Wierzejewski i R. Wodziñski w Senacie. Zob. „Prze³om”, 26 stycznia 1930, nr 1–2, s. 16.

237 Warto podkreœliæ, i¿ mimo co bezapelacyjnie wynika z przebiegu powy¿ej przedstawionych wydarzeñ, przebieg procesu roz³amowego w ZPWiM obfito- wa³ w liczne zwroty akcji i niew¹tpliwie budzi³ spore emocje, to jednak w du¿ej mierze zosta³ on rozegrany wewnêtrznie, a informacje o tarciach w ZPWiM nie sta³y siê po¿ywk¹ pozwalaj¹c¹ zape³niaæ pierwsze strony prasie bulwarowej. Co nie mo¿e dziwiæ, najwiêcej miejsca poœwiêci³ kwestiom roz³amowym g³ówny organ prasowy Zjednoczenia – „Prze³om”. Choæ periodyk ten pozosta- wa³ w rêkach „naprawiaczy”, a g³ówny wydŸwiêk zamieszczanych na jego ³amach komentarzy szed³ w kierunku kondemnacji dokonanej przez œrodo- wisko PP secesji43, to jednoczeœnie zauwa¿yæ nale¿y, i¿ opublikowano w nim równie¿ uchwa³ê ze spotkania pos³ów i senatorów by³ej PP, na którym pod- jêto decyzjê o wskrzeszeniu ugrupowania. Natomiast wiêkszoœæ dzienników ograniczy³a siê do odnotowania samej informacji o roz³amie44, nie przy-

43 Stwierdzano nader dobitnie: „Ca³a natomiast odpowiedzialnoœæ za wytworzenie stanu os³abiaj¹cego tê najistotniejsz¹ wiêŸ organizacyjn¹, jak¹ jest zaufanie we wzajemn¹ dobr¹ wolê, obci¹¿a na- szym zdaniem tych spoœród cz³onków dawnej Partii Pracy, którzy wprowadzili w ¿ycie metodê zaskakiwania nowych w³adz organizacyjnych przez tworzenie »faktów dokonanych«, czy to w postaci uchwa³ zwo³ywanych przewa¿nie nieprawnie zebrañ, czy to przez opór w przekazaniu tym w³adzom agend organizacyjnych, czy te¿ — jak mia³o to miejsce z lokalem na ul. Foksal 16 – przez dokonywanie bezpoœrednich aktów jawnego gwa³tu i bezprawia. Ta metoda dopiero stwo- rzy³a atmosferê, w której szukanie istotnego i szczerego porozumienia zosta³o dla obu stron nie- zmiernie utrudnione” („Prze³om”, 26 stycznia 1930, nr 1–2, s. 15). W tym samym numerze podkreœlano tak¿e koniecznoœæ konsolidacji i scementowania programowego obozu rz¹dowego. Jak pisano: „Skonsolidowaæ obóz, zespoliæ mocno ze sob¹ jego poszczególne cz³ony, mo¿na jedy- nie w ogniu walki o realizacjê zasadniczych postulatów Rewolucji Majowej. Z postulatów tych najbardziej skrystalizowanym i najbardziej dojrza³ym jest zagadnienie reformy ustroju. (…) Na gruncie wytê¿onej pracy nad realizacj¹ reformy konstytucji nast¹piæ mo¿e wiêc naj³atwiej we- wnêtrzna konsolidacja obozu Prze³omu Majowego. Has³ami naszymi w chwili obecnej powinny wiêc staæ siê: praca nad przeprowadzeniem reformy ustroju i konsolidacja pod tym sztandarem obozu Rewolucji Majowej” (Nakazy chwili, „Prze³om”, 26 stycznia 1930, nr 1–2, s. 1–2). Nie by³ to mo¿e bezpoœredni atak na ludzi PP, lecz podkreœlanie koniecznoœci konsolidacji w momencie gdy œrodowisko PP zdecydowa³o siê na secesjê z ZPWiM, wydaje siê byæ niezbyt starannie zawoalo- wanym zarzutem pod ich adresem. 44 Zgodnie informowano, i¿ do wskrzeszenia PP d¹¿y³y regionalne oœrodki tego œrodowiska w War- szawie, Wilnie, Krakowie, Poznaniu, czy Kielcach. Zob. „Kurier Czerwony”, 21 stycznia 1930, nr 16, s. 1; 23 stycznia 1930, nr 18, s. 1; „Polska Zbrojna”, 17 stycznia 1930, nr 16, s. 2; Restytucja Par- tii Pracy, „S³owo Polskie”, nr 18 stycznia 1930, nr 16, s. 3; Nies³awny koniec Zjednoczenia Pracy Wsi i Miast, „S³owo Pomorskie”, 18 stycznia 1930, nr 14, s. 1. Konserwatywny „Czas”, jako g³ówn¹ przyczynê roz³amu podawa³ niekorzystny dla PP podzia³ mandatów w nowym ZG ZPWiM. Zob. „Czas”, 19 stycznia 1930, nr 13, s. 1. Wileñskie „S³owo” natomiast donosi³o, i¿ „Sytuacja w Zjed- noczeniu Pracy Wsi i Miast dawno ju¿ wró¿y³a roz³am, a kiedy ostatnio nie wybrano na stanowi- sko prezesa pos³a Mariana Koœcia³kowskiego, lecz powierzono to stanowisko pos³owi Stypiñskiemu z ³ona Zw[i¹zku] Naprawy Rzeczypospolitej, roz³am musia³ staæ siê faktem doko- nanym” (Roz³am w Zjednoczeniu Pracy Wsi i Miast, „S³owo”, 17 stycznia 1930, nr 13, s. 1). „Ilustro- wana Republika” natomiast g³ównego prowodyra roz³amu widzia³a w „naprawiaczach”, jako moment przes¹dzaj¹cy o roz³amie wskazuj¹c pozbawienie M. Zyndrama-Koœcia³kowskiego pre- zesury ugrupowania. Zob. „Ilustrowana Republika”, 17 stycznia 1930, nr 16, s. 2.

238 wi¹zuj¹c do faktu zakoñczenia wspó³pracy œrodowisk ZNR i PP wiêkszego zna- czenia45. Nie by³o równie¿ rzadkoœci¹ osadzanie kwestii roz³amu w ZPWiM w szer- szej perspektywie ogólnopolskiej sytuacji politycznej, a przede wszystkim na tle przetasowañ w ³onie obozu pi³sudczykowskiego. Wi¹zano tak¿e tarcia miêdzy „naprawiaczami” a dzia³aczami PP z grudniowym przesileniem gabineto- wym46. Wewn¹trz obozu prorz¹dowego przewa¿a³a natomiast tendencja do marginalizowania znaczenia roz³amu, a wypowiedzi polityków pi³sudczyko- wskich dla prasy zdawa³y siê wrêcz sugerowaæ, i¿ zakoñczenie wspó³pracy jest naturalnym etapem ewolucji w ³onie ruchu pi³sudczykowskiego47. Jednak¿e bagatelizowanie tego konkretnego konfliktu wewn¹trz obozu prorz¹dowego czy oficjalne zapewnienia zarówno „naprawiaczy”, jak i œrodo- wiska PP, o dalszej zgodnej wspó³pracy w ramach BBWR w kwestiach dla Rze- czypospolitej najwa¿niejszych nie zmienia³y faktu, i¿ zaostrzone przesileniem w ZPWiM personalne animozje doprowadzi³y do znacznego oddalenia siê od siebie obu obu dotychczas wspó³pracuj¹cych grup. Przyk³adem tego mo¿e byæ chocia¿by rozprowadzany wewnêtrznie w Zjednoczeniu Pracy biuletyn poli-

45 Nieco inaczej kwestiê roz³amu przedstawiano w ³ódzkim „G³osie Porannym”, gdzie stwierdzono, ¿e kwestia rozejœcia siê œrodowisk ZNR i PP wywo³a³a du¿e wra¿enie w ko³ach politycznych. Przedstawiono te¿ nieco dok³adniejszy opis przebiegu roz³amu. Zob. „G³os Poranny”, 18 stycznia 1930, nr 17, s. 3. 46 Co widzimy i co zobaczymy, „G³os Poranny”, 19 stycznia 1930, nr 18, s. 2; „Kurier Poznañski”, 22 stycznia 1930, nr 34, s. 2. Prasa przychylna rz¹dowi krytykowa³a sposób, w jaki sprawa roz³amu by³a naœwietlana przez tytu³y zwi¹zane z opozycj¹. Jak mo¿emy przeczytaæ w „S³owie Polskim”: „Dziœ nast¹pi³ fakt nowy: Partia Pracy za¿¹da³a rozwodu z grup¹ b[y³ego] Zwi¹zku Na- prawy Rzeczypospolitej i ów rozwód uzyska³a. Spodziewalibyœmy siê, ¿e jedyny komentarz, jaki do tego wypadku dorobi prasa sejmokratyczna bêdzie polega³ na ubolewaniu z powodu tak nie- katolickiego postêpku, œwiadcz¹cego o g³êbokich wp³ywach na obóz rz¹dowy masonerii, zwal- czaj¹cej nierozerwalnoœæ zwi¹zków ma³¿eñskich i walcz¹cej o uznanie rozwodów. Natomiast fakt ten powinien przekreœliæ legendê o rozrywaniu obozu rz¹dowego przez dwa sprzeczne czyn- niki: zachowawczy i demokratyczny. Tymczasem prasa sejmokratyczna najfa³szywiej w œwiecie pisze o „roz³amie” w ³onie BB, albo nawet o „rozk³adzie” BB i uporczywie komponuje w dalszym ci¹gu swoj¹ epopejê o walkach tocz¹cych siê miêdzy „demokratami” a „konserwatystami”; tym razem wed³ug opinii niektórych typowo „pods³uchowych” organów sejmokratycznych, „faszy- stowski” Zwi¹zek Naprawy Rzeczypospolitej ugodzi³ w demokratycznych przyjació³ b[y³ego] premiera Bartla, przy czym oczywiœcie ca³¹ akcj¹ dyryguje okr¹g³y stó³ pu³kownikowski w s³yn- nej kawiarni Europa” (K.Z., Przesuniêcia w formacjach politycznych, „S³owo Polskie”, 20 stycznia 1930, nr 18, s. 1). 47 Jak w wywiadzie dla „Polski Zachodniej” stwierdzi³ dr J. Barañski: „Rozejœcie siê nasze jest wyni- kiem doœwiadczenia, które dowiod³o, ¿e lepiej i owocniej pracowaæ bêdziemy w dawnych swych formach organizacyjnych. Trwamy nadal niezmiennie przy Marsza³ku Pi³sudskim. ¯adnego roz³amu w ³onie BB os³abiaj¹cego nasz¹ spójnoœæ ogóln¹ nie ma i nie bêdzie. Rzecz¹ charaktery- styczn¹ jest, ¿e decyzja ma swe Ÿród³o przede wszystkim w odg³osach prowincji, gdzie przy sa- mym warsztacie pracy najdowodniej okaza³a siê celowoœæ skupienia siê w dwu oddzielnych grupach” (21 pos³ów i senatorów BB wskrzesza Partiê Pracy, „Polska Zachodnia”, 18 stycznia 1930, nr 17, s. 2).

239 tyczny Sekretariatu Generalnego z 12 marca 1930 r., w którym jako g³ównego winowajcê roz³amu wskazywano M. Zyndrama-Koœcia³kowskiego. Jak pisano: (…) przywódcy roz³amu (…) nie maj¹c podstaw formalnych, chwycili siê, jak siê zreszt¹ okaza³o, zawodnego dla nich œrodka, polegaj¹cego na konstruowaniu protestów z terenu i niewybrednych burd w Warszawie. Istotn¹ przyczyn¹ roz³amu by³y zawiedzione nadzieje kilku jednostek. Wiêkszoœæ Rady Naczelnej, która powziê³a decyzjê dokonania w sk³adzie Zarz¹du G³ównego powa¿nych zmian, kierowa³a siê g³êbsz¹ myœl¹ polityczn¹, a przede wszystkim organiza- cyjn¹. Poprzedni Zarz¹d G³ówny, dziêki stanowisku prezesa, pos³a Koœcia³ko- wskiego, nie mia³ mo¿noœci intensywnej pracy nad rozwojem organizacji, gdy¿ w³aœnie prezes Koœcia³kowski stale te prace hamowa³. Tego rodzaju stanowisko prezesa Koœcia³kowskiego mo¿e dogadza³o niektórym czynnikom BBWR, ale by³o niew¹tpliwie sprzeczne z interesami Zjednoczenia i zasadami, które formal- nie w organizacji obowi¹zywa³y48. Nie oznacza³o to jednak, ¿e dorobek wspólnej, pó³torarocznej pracy uleg³ ca³kowitemu zanegowaniu. Dowodem na to, ¿e okres koegzystencji obu œrodo- wisk politycznych w ramach jednego ugrupowania wywar³ niezatarte piêtno na przynajmniej czêœci nale¿¹cych do ZPWiM dzia³aczy i ¿e decyzjê o zakoñczeniu wspó³pracy nie wszyscy cz³onkowie Zjednoczenia uwa¿ali za trafn¹, mo¿e byæ list Ryszarda Tomczaka do J. Stypiñskiego z 5 czerwca 1930 r., w którym ten pierwszy, powo³uj¹c siê na g³osz¹ce potrzebê konsolidacji obozu prorz¹dowego uchwa³y ostatniego zjazdu delegatów PP, nawo³ywa³ do zacieœnienia wspó³pra- cy miêdzy oboma organizacjami49.

48 I dalej: „Wszystkie uchwa³y poprzedniego Zarz¹du G³ównego i Rady Naczelnej mówi³y: Zjedno- czenie stoi na stanowisku organizowania spo³eczeñstwa i chce wzmocnienia w³adzy wykonaw- czej, przy jednoczesnym d¹¿eniu do podniesienia poziomu polskiego parlamentaryzmu. Otó¿ polityce tej prezes Koœcia³kowski s³u¿y³ tylko pozornie, bo z jednej strony nie chcia³ siê przyczyniæ do rozrostu organizacji, a stosunek do zagadnienia parlamentaryzmu by³ w jego pojêciu raczej problemem taktyki zmienianej stosownie do okolicznoœci. Najlepszym na to twierdzenie dowo- dem jest fakt, ¿e w momencie, w którym okaza³o siê, i¿ w rz¹dzie prof. Bartla nie znalaz³y zaspo- kojenia te czy inne ambicje personalne, to pose³ Koœcia³kowski uzna³ za stosowne popieranie polityki tych grup BBWR, które w nastawieniu swym s¹ zdecydowanie wrogo nastawione do po- lityki obecnego rz¹du, który stara siê utrzymaæ liniê wspó³pracy z Sejmem” (AAN, ZPWiM, sygn. 65/23, k. 5). 49 Ibidem, sygn. 65/5, k. 78–79. Odbyty w Warszawie zjazd delegatów PP zgromadzi³ cz³onków tej organizacji z województw krakowskiego, ³ódzkiego, poznañskiego, œl¹skiego warszawskiego, wi- leñskiego oraz z m. st. Warszawy. W przyjêtej rezolucji stwierdzano m.in.: „Partia Pracy pozostaje i pozostanie wierna has³om rzuconym przez Marsza³ka Pi³sudskiego w maju 1926 r. i przeciwsta- wia siê wszelkim zakusom, bez wzglêdu na to, sk¹d by one wychodzi³y, d¹¿¹cym do ich os³abie- nia. W zwi¹zku ze zbli¿aj¹cym siê zakoñczeniem pracy nad przebudow¹ ustroju Rzeczypospolitej Polskiej Partia Pracy wypowiada siê za koniecznoœci¹ skonsolidowania wszystkich czynników stoj¹cych na gruncie ideologii Marsza³ka Pi³sudskiego” („Ilustrowana Republika”, 6 czerwca 1930, nr 153, s. 2).

240 Podsumowuj¹c, wydaje siê, ¿e roz³am w Zjednoczeniu Pracy Wsi i Miast stanowi³ niejako naturaln¹ konsekwencjê ewolucji ruchu pi³sudczykowskiego. W sytuacji, gdy obie grupy-fundatorzy Zjednoczenia kultywowa³y wczeœniej wypracowane modele funkcjonowania w ³onie obozu prorz¹dowego, co w du- ¿ej mierze przekreœla³o mo¿liwoœæ wypracowania nowej, wspólnej to¿samoœci œrodowiskowej wi¹¿¹cej siê z firm¹ ZPWiM, dalsza wspó³praca w ramach jed- nej organizacji musia³aby byæ ska¿ona dychotomicznoœci¹ celów politycznych, uniemo¿liwiaj¹c¹ partii sprawne dzia³anie i rozwój. Nie bez znaczenia pozostaje tak¿e fakt, i¿ znacz¹cej zmianie uleg³y w trakcie pierwszego, pó³torarocznego okresu funkcjonowania Zjednoczenia stosunki wewn¹trz obozu pomajowego. Nie istnia³y ju¿ przes³anki, które w po³owie 1928 r. dzia³a³y jak bodŸce zachêcaj¹ce ZNR i PP do po³¹czenia si³. „Naprawiacze”, któ- rzy szybko zrozumieli, ¿e nie bêd¹ w stanie politycznie zmajoryzowaæ œrodowi- ska PP, doszli prawdopodobnie do wniosku, i¿ lepszym rozwi¹zaniem bêdzie kontynuowanie pracy w ramach organizacji wê¿szej, ale bardziej zwartej, a przez to zdolniejszej do dynamiczniejszego dzia³ania. Dzia³alnoœæ wraz ze œro- dowiskiem PP w ramach jednej partii politycznej oznacza³a dla nich przynaj- mniej czêœciow¹ utratê tak bardzo cenionej przez nich samodzielnoœci – teraz zamierzali oni ow¹ samodzielnoœæ odzyskaæ. Natomiast liderzy PP, nie skon- centrowani tak silnie na ochronie w³asnej autonomii w sferze programotwór- czej, woleli raczej d¹¿yæ do zacieœnienia wspó³pracy z czynnikami miarodajny- mi w obozie pi³sudczykowskim w ramach prac BBWR, ni¿ nara¿aæ siê na marginalizacjê poprzez dalsze anga¿owanie siê w spory natury organizacyjnej miêdzy ZPWiM a BB. Przede wszystkim zaœ po³¹czenie si³ nie przynios³o oczeki- wanego wzmocnienia pozycji politycznej obu œrodowisk, co mog³oby rodziæ nadzieje na przyjêcie przez Zjednoczenie Pracy roli g³ównego i najwa¿niejszego reprezentanta si³ demokratycznych w ³onie obozu pi³sudczykowskiego.

A split in the Labour Union of Villages and Towns (Summary)

The objective of this paper is to provide an analysis of events which led to seces- sion in the Labour Union of Villages and Towns (Zjednoczenie Pracy Wsi i Miast, farther on ZPWiM) in January 1930. ZPWiM was formed in June 1928 as a result of a merger between the Union for the Reform of the Republic (Zwi¹zek Naprawy Rzeczypospolitej, ZNR) and the (Partia Pracy, PP). The ZNR was formed after the coup d’état in 1926 by political group that soon came to be known as “The Reform” and which origins goes back to the Association of the Polish Youth “Zet” founded in 1887. The PP, on the other hand, was initially a parliamentary club, formed in 1925 by group of secessionists from the Polish People’s Party

241 “Emancipation”, that has been transformed into a political party in early of 1926. Both parties supported the policy of Józef Pi³sudski and were an essential part of left wing of the Pi³sudskite camp after the coup d’état. The decision to combine their forces in order to increase their influence on the political scene stemmed from similar views on social and economic situation of the country and on an imminent need for constitutional revision. Both parties and subsequently ZPWiM, were also part of the Nonpartisan Bloc for Cooperation with the Government (Bezpartyjny Blok Wspó³pracy z Rz¹dem, BBWR) – a broad, pro-gevernment political alliance. Paper shows that the main reasons which led to secession in the ZPWiM were: 1. unsatisfactory level of growth of the ZPWiM – much slower than anticipated; 2. lack of an organizational identity, unique for the ZPWiM – both groups included in the party have nurtured their old organizational identities; 3. the inability to find common view on desired place of the ZPWiM in Pi³sudskite camp and on form and range of its cooperation with BBWR; 4. personal conflicts between leaders of both groups. In the light of the presented facts, one may see the secession in the ZPWiM in January 1930 as a natural consequence of the internal evolution of the Pi³sud- skite camp. In the moment when premises for forming the alliance ceased to exist, both groups started the search for a new way of maximizing their political influence and optimizing their position within the Pi³sudskite camp. WYBRANE SPRAWY ROZPOZNAWANE PRZEZ S¥D OBYWATELSKI W LONDYNIE

KAROL SIEMASZKO*

S¹dy Obywatelskie zosta³y powo³anie na mocy dekretu Prezydenta Rze- czypospolitej z dnia 8 wrzeœnia 1950 r. o s¹dach obywatelskich na obczyŸnie1. G³ówne motywy powo³ania tej instytucji przedstawi³ premier i minister spra- wiedliwoœci Tadeusz Tomaszewski, zaliczaj¹c do nich przede wszystkim nie- znajomoœæ jêzyka angielskiego przez emigrantów, wysokie op³aty s¹dowe oraz koszty pomocy prawnej udzielanej przez profesjonalnych prawników2. Powo- dowa³o to niew¹tpliwie utrudnienie dostêpu do wymiaru sprawiedliwoœci w ja- kiejkolwiek postaci oraz faktyczn¹ niemo¿noœæ dochodzenia swych praw przed niezawis³ym organem w³adzy s¹downiczej. Potrzebê powo³ania S¹dów Obywa- telskich na ObczyŸnie podkreœla³ tak¿e kolejny emigracyjny premier i minister sprawiedliwoœci, gen. Roman Odzierzyñski. Podczas inauguracyjnego zebrania londyñskiego s¹du w dniu 29 grudnia 1950 r. stwierdzi³: „(…) po klêsce 1945 r. os³ab³y w naszym ¿yciu spo³ecznym hamulce moralne, a brak egzekutywy spo- wodowa³ wœród s³abszych jednostek poczucie bezkarnoœci (…). Przystêpuj¹c obecnie do tworzenia w oparciu o w³adze pañstwowe S¹dów Obywatelskich na ObczyŸnie miano na oku upowszechnienie wymiaru sprawiedliwoœci, rozsze- rzenie zakresu kompetencji s¹dów i ujednolicenie postêpowania s¹dowego wœród ró¿nych skupisk polskich w wolnym œwiecie”3.

* Karol Siemaszko – prawnik, doktorant w Katedrze Historii Administracji i Myœli Administracyj- nej na Wydziale Prawa Uniwersytetu Jagielloñskiego. 1 Dz.U. RP z 1950 r. nr 3. 2 G. Kulka, Komisje prawno-ustrojowe Rady Narodowej RP na emigracji w latach 1939–1991, Warszawa 2009, s. 176. 3 Zebranie Inauguracyjne S¹du Obywatelskiego w Londynie. Komunikat PAT z dnia 1 stycznia 1951 roku, Insty- tut Józefa Pi³sudskiego w Nowym Jorku, zespó³ archiwalny rz¹du polskiego na emigracji, teczka 701/9/10, k. 330.

243 Zanim prezydent August Zalewski podpisa³ dekret, jego projekt zosta³ po- zytywnie zaopiniowany przez Radê Narodow¹ III kadencji4. Zgodnie z jego brzmieniem zadaniem s¹dów obywatelskich by³o kszta³towanie poczucia pra- wnego oraz ochrony dobrego imienia spo³ecznoœci polskiej poza granicami kra- ju. Londyñski s¹d powo³ano na podstawie art. 33 dekretu, w jego sk³ad wcho- dzi³o 24 sêdziów, swoj¹ w³aœciwoœci¹ zaœ obejmowa³ ca³y obszar Zjednoczonego Królestwa. Po³owa sêdziów musia³a posiadaæ kwalifikacje sêdziowskie, adwo- kackie lub mieæ przynajmniej ukoñczone wy¿sze studia prawnicze. W 1954 r. zmniejszono liczbê sêdziów wchodz¹cych w sk³ad s¹du do 10 osób oraz skróco- no ich kadencjêz4do2lat5. W 1956 r. na mocy kolejnej nowelizacji dekretu postanowiono zwiêkszyæ liczbê sêdziów do 12 oraz wyd³u¿yæ ich kadencjê do 4 lat6. W literaturze formu³uje siê hipotezê, ¿e nowelizacja z 1954 r. mog³a byæ spowodowana roz³amem w ³onie emigracji niepodleg³oœciowej, co skutkowa³o zmniejszeniem liczby osób posiadaj¹cych odpowiednie kwalifikacje do objêcia funkcji sêdziego s¹du obywatelskiego7. Sêdziowie byli niezawiœli w sprawowaniu swej funkcji oraz mieli orzekaæ w rozpoznawanych sprawach, kieruj¹c siê swoj¹ najlepsz¹ wiedz¹, a tak¿e za- sadami prawa i przepisami dekretu o s¹dach obywatelskich8. Zgodnie z przepi- sem art. 8 ust. 1 dekretu sêdzi¹ s¹du obywatelskiego mog³a zostaæ osoba, która ukoñczy³a 30 lat, posiada³a obywatelstwo polskie i korzysta³a z pe³ni praw cy- wilnych i obywatelskich oraz by³a nieskazitelnego charakteru. Dekretem Pre- zydenta Rzeczypospolitej z dnia 12 grudnia 1962 r. o zmianach w Dekrecie z dnia 8 wrzeœnia 1950 r. o S¹dach Obywatelskich na ObczyŸnie dokonano zmiany wy¿ej wspomnianego przepisu, zastêpuj¹c pojêcie „obywatelstwo pol- skie” pojêciem „uchodŸca polski”9. Zmiana ta by³a spowodowana zapewne fak- tem, ¿e coraz wiêksza liczba emigrantów przyjmowa³a obywatelstwo pañstwa zamieszkania, nie wyrzekaj¹c siê zarazem przynale¿noœci do polskiej diaspory. Prezesem S¹du Obywatelskiego w Londynie zosta³ dzia³acz Zwi¹zku Pol- skich Ziem Zachodnich Stanis³aw Krause, wiceprezesami zaœ by³y pose³ na sejm i wspó³twórca konstytucji kwietniowej Bohdan Podoski oraz Tadeusz Kier- snowski, Emilian Moszczyñski i Tadeusz Porêbski10. Sekretariat s¹du ulokowa-

4 G. Kulka, op. cit., s. 176; zob. tak¿e R. Turkowski, Parlamentaryzm polski na uchodŸstwie 1945–1972 w okresie rozbicia emigracji politycznej w Londynie, Warszawa 2001, s. 91. 5 Dz.U. RP z 1954 r. nr 13, poz. 14. 6 G. Kulka, Komisje prawno-ustrojowe…, s. 180. 7 Ibidem, s. 180. 8 K. Siemaszko, Dekret Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej z 8 wrzeœnia 1950 roku o s¹dach obywatelskich jako element budowy pañstwa bez terytorium, [w:] Polski misjonarz na ziemi argentyñskiej. Studia history- cznie i politologiczne, M. Szczerbiñski, K. Wasilewski (red.), Gorzów Wlkp. 2011, s. 357. 9 Dz.U. RP z 1962 r. nr 4, poz. 4. 10 Komunikat dla PAT-a, Instytut Polski i Muzeum im. gen W. Sikorskiego w Londynie (dalej IPMS), sygn. A 78/5, k. [b.p.a.].

244 no w dzielnicy Kensington przy 74, Cornwall Garden, SW 711. Taka lokalizacja s¹du by³a zwi¹zana z faktem, ¿e w Kensington osiedli³o siê po zakoñczeniu woj- ny wielu przedstawicieli polskiej emigracji, swoje siedziby mia³y tam równie¿ liczne wychodŸcze organizacje i instytucje z Ogniskiem Polskim i Instytutem Polskim i Muzeum im. gen. W. Sikorskiego12. Dekret okreœla³, ¿e S¹d Obywatelski dzieli siê na 2 wydzia³y: Wydzia³ Cywi- lny, powo³any do orzekania w sprawach o roszczenia cywilne, oraz Wydzia³ Ogólny orzekaj¹cy w pozosta³ych sprawach. Zgodnie z przepisem § 33 Regula- minu S¹du Obywatelskiego, uchwalonego przez Komisjê Regulaminow¹ w dniu 19 stycznia 1951 r., osoba, przeciwko której prowadzono dochodzenie, musia³a wyraziæ zgodê na poddanie siê jurysdykcji s¹du13. Przepis ten niew¹tpliwie oddawa³ obywatelski charakter opisywanej instytucji uchodŸcze- go pañstwa. Przepisy przewidywa³y poziom¹ dwuinstancyjnoœæ postêpowania przed Wydzia³em Ogólnym. W pierwszej instancji mia³ on orzekaæ w sk³adzie wiceprezesa s¹du i dwóch sêdziów, a w instancji odwo³awczej w sk³adzie preze- sa lub wiceprezesa s¹du oraz czterech sêdziów, z których dwaj musieli posiadaæ kwalifikacje prawnicze. Przepis art. 11 ust 2 komentowanego dekretu wy³¹cza³ od orzekania w instancji odwo³awczej osoby, które orzeka³y w sprawie w pier- wszej instancji. Wydzia³ Cywilny orzeka³ zaœ w sk³adzie prezesa lub wicepreze- sa s¹du i dwóch sêdziów, o ile w sporz¹dzonym przez strony zapisie na s¹d po- lubowny nie ustalono inaczej. Poddawanie spraw cywilnych jurysdykcji s¹dów polubownych, a na takiej zasadzie dzia³a³ londyñski s¹d obywatelski, umo¿liwia³ Arbitration Act z 1950 r. W zespole akt S¹du Obywatelskiego znajduj¹ siê akta 9 spraw cywilnych. By³y to spory o wydanie przechowywanych rzeczy, o zap³atê przez Polski Teatr Dra- matyczny im. J. S³owackiego w Londynie zaleg³ego czynszu i zwolnienie zaj- mowanego gara¿u, sprawa o zwrot po¿yczki, sprawa o wyp³atê zaleg³ego wyna- grodzenia, sprawa przeciwko Tadeuszowi Katelbachowi, senatorowi Rzeczy- pospolitej w latach 1938–1939, dzia³aczowi emigracyjnemu i pracownikowi Radia Wolna Europa14, o zwrot sumy 25 funtów brytyjskich, sprawa o zap³atê kwoty 5 funtów tytu³em rekompensaty za niewykorzystany urlop przy pe³nie- niu funkcji dozorcy domu. By³y to sprawy stosunkowo ma³ej wagi, jednak¿e pokazuj¹ swego rodzaju przywi¹zanie emigracji do polskiego wymiaru spra- wiedliwoœci, tak¿e w sytuacji, gdy przedmiotem sporu by³o roszczenie cywilne.

11 Ibidem, sygn. A 78/5, k. [b.p.a.]. 12 R. Habielski, Polski Londyn, Wroc³aw 2004, s. 48. 13 K. Siemaszko, Dekret Prezydenta…, s. 361–362. 14 J.M. Zawadzki, Senatorowie. Losy wojenne i powojenne, Warszawa 2012, s. 448.

245 Jednak¿e za najwa¿niejsze i jednoczeœnie zyskuj¹ce najszerszy rozg³os na- le¿y uznaæ sprawy rozpoznawane przez Wydzia³ Ogólny S¹du Obywatelskiego w Londynie. Zgodnie z art. 2 dekretu by³y to sprawy dotycz¹ce czynów okreœlo- nych w polskich przepisach prawnych, b¹dŸ w zarz¹dzeniach w³adz Polski Pod- ziemnej, jako sprzeczne z obowi¹zkami obywatelskimi lub zdzia³ane na szkodê polskiego dobra ogólnego pope³nione po 1 wrzeœnia 1939 r., o czyny naruszaj¹- ce powszechnie uznane normy etyki obywatelskiej oraz o naruszenie czci w zwi¹zku z dzia³alnoœci¹ publiczn¹. W zasobie archiwalnym s¹du, zgromadzo- nym w Instytucie Polskim i Muzeum gen. W. Sikorskiego w Londynie, zacho- wa³y siê akta 10 takich spraw. Niew¹tpliwie najg³oœniejszym echem wœród polskiej emigracji niepod- leg³oœciowej odbi³a siê sprawa przeciwko Karolinie Lanckoroñskiej. Postêpo- wanie prowadzono tak z oskar¿enia publicznego, o naruszenie powszechnie uz- nanych norm etyki obywatelskiej, jak i z oskar¿enia prywatnego wniesionego przez Karolinê Borhardtow¹, która mia³a byæ pomówiona przez K. Lancko- roñsk¹ o kontakty z przedstawicielami komunistycznego rz¹du w Warszawie15. Obwiniona podda³a siê orzecznictwu S¹du Obywatelskiego w dniu 17 maja 1952 r., a wniosek o wszczêcie postêpowania z oskar¿enia publicznego otrzy- ma³a w dniu 13 lutego 1953 r.16 We wspomnianej sprawie przeprowadzono dwie rozprawy: 14 marca i 29 marca 1953 r. O wadze sprawy przes¹dzaj¹ ju¿ same nazwiska przes³uchiwanych na rozprawach œwiadków. Byli to tak znani przed- stawiciele emigracyjnego œwiata, jak: Edward Raczyñski, Stanis³aw Mackie- wicz, Kazimierz Okulicz i Henryk Paszkiewicz17. Œwiadkiem oskar¿enia by³a równie¿ Aleksandra Stypu³kowska, redaktorka Radia Wolna Europa, zamiesz- ka³a w Monachium. Ze wzglêdu na brak œrodków pieniê¿nych na op³acenie jej sprowadzenia do Londynu poprzestano na odczytaniu pisemnych zeznañ œwiad- ka. Jednak¿e po naradzie s¹d wznowi³ przewód celem przeprowadzenia uzu- pe³niaj¹cego przes³uchania A. Stypu³kowskiej. Obroñca obwinionej, Karol Poznañski18, w piœmie z dnia 1 kwietnia 1953 r. zg³osi³ wniosek, w którym stwierdzi³, ¿e w razie problemów natury finansowej, jakie mo¿e stworzyæ dla S¹du Obywatelskiego w Londynie zwrot kosztów pod- ró¿y œwiadka, powinny zostaæ one pokryte przez strony postêpowania, ponadto podkreœli³, i¿ gdyby strona skar¿¹ca nie by³a sk³onna do pokrycia wspomnia-

15 List K. Lanckoroñskiej z dnia 9 czerwca 1953 roku skierowany do S¹du Obywatelskiego w Londynie, IPMS w Londynie, sygn. A 78/7, k. [b.p.a.]. 16 Ibidem, k. [b.p.a.]. 17 List prezesa S¹du S. Krause z dnia 11 lipca 1953 roku do ministra sprawiedliwoœci gen. R. Odzierzyñskiego, IPMS w Londynie, sygn. A 78/8, k. [b.p.a.]. 18 Biografiê Karola Poznañskiego (1893–1971), doktora nauk politycznych, w latach 1934–1945 Konsula Generalnego Rzeczypospolitej w Londynie, przedstawi³ Adam Sudo³: A. Sudo³, Karol Poznañski Ostatni Konsul Generalny II Rzeczypospolitej, Bydgoszcz 1998, s. 386.

246 nych kosztów, to obwiniona jest gotowa do ich pokrycia w pe³nym zakresie19. Œwiadek jednak odmówi³a stawienia siê ze wzglêdu na brak przys³uguj¹cego jej urlopu20. W zwi¹zku z takim stanowiskiem A. Stypu³kowskiej obroñca obwinionej w piœmie skierowanym do s¹du w dniu 22 kwietna 1953 r. zadeklarowa³, ¿e ob- rona jest gotowa pokryæ koszty podró¿y lotniczej œwiadka w obie strony oraz koszty zakwaterowania i jednoczeœnie zwraca siê z wnioskiem do s¹du o wy- znaczenie terminu przes³uchania œwiadka na niedzielê rano, tak aby A. Sty- pu³kowska mog³a przybyæ z Monachium do Londynu w sobotê i powróciæ do miejsca zamieszkania w niedzielê wieczorem, by termin przes³uchania nie koli- dowa³ z obowi¹zkami zawodowymi œwiadka21. Wspomniane wy¿ej pismo z dnia 22 kwietnia 1953 r. doprowadzi³o do spotkania w dniu 24 kwietnia 1953 r. pe³nomocników stron oraz przewodnicz¹cego sk³adu orzekaj¹cego dra T. Porêb- skiego w celu ustalenia skutecznego i najlepszego sposobu sprowadzenia klu- czowego dla sprawy œwiadka z Monachium do Londynu. Kiedy w toku rozmo- wy obroñca obwinionej po raz kolejny oœwiadczy³, ¿e jego klientka jest w stanie pokryæ ca³kowity koszt podró¿y œwiadka, przewodnicz¹cy sk³adu orzekaj¹cego mia³ to skwitowaæ s³owami „no to Skarb Narodowy jest bogaty”22. S³owa te wywo³a³y burzê w œrodowisku emigracyjnym, bowiem K. Lancko- roñska pe³ni³a w tym czasie funkcjê cz³onka Komisji G³ównej Skarbu Narodo- wego, K. Poznañski zaœ by³ radc¹ prawnym Skarbu23. S³owa zosta³y potrakto- wane przez stronê obwinion¹ jako insynuacja wykorzystania œrodków publicznych do celów prywatnych. W konsekwencji K. Poznañski, w liœcie skie- rowanym do Prezesa Skarbu Narodowego gen. W³adys³awa Andersa, zrezygno- wa³ z funkcji obroñcy obwinionej w dniu 28 kwietnia 1953 r.24 Gen. W. Anders w liœcie skierowanym do Prezesa S¹du Obywatelskiego S. Krausego stwierdzi³: „(…) incydent wywo³any przez pana Sêdziego Dr Porêbskiego nara¿a na szwank powagê obu naczelnych Instytucji Pañstwowych, jakimi s¹ S¹d Oby- watelski i Skarb Narodowy. Do tych Instytucji w³aœnie my wszyscy, ludzie Obo- zu Niepodleg³oœciowego, powinniœmy odnosiæ siê z najwy¿szym szacunkiem i pietyzmem”25. Genera³ uzna³ wypowiedŸ sêdziego T. Porêbskiego nie tylko za

19 Pismo obroñcy K. Lanckoroñskiej dr K. Poznañskiego z dnia 1 kwietnia 1953 roku skierowane do S¹du Oby- watelskiego, IPMS w Londynie, sygn. A 78/7, k. [b.p.a.]. 20 Pismo obroñcy K. Lanckoroñskiej dr K. Poznañskiego z dnia 22 kwietnia 1953 roku skierowane do S¹du Oby- watelskiego, IPMS w Londynie, sygn. A 78/7, k. [b.p.a.]. 21 Ibidem, k. [b.p.a.]. 22 List obroñcy K. Lanckoroñskiej dr K. Poznañskiego z dnia 28 kwietnia 1953 roku skierowany do gen. W. An- dersa, IPMS w Londynie, sygn. A 78/7, k. [b.p.a.]. 23 Ibidem, k.[b.p.a.]. 24 Ibidem, k. [b.p.a.]. 25 List gen. W. Andersa z dnia 30 kwietnia 1953 roku skierowany do prezesa S¹du S. Krause, IPMS w Londy- nie, sygn. A 78/7, k. [b.p.a.].

247 wysoce niestosown¹, za¿¹da³ równie¿ od prezesa S¹du Obywatelskiego zadoœæ- uczynienia dla Skarbu Narodowego. W odpowiedzi na pismo gen. W. Andersa prezes S. Krause stwierdzi³, i¿ Ko- legium Administracyjne s¹du na posiedzeniu w dniu 9 maja 1953 r., po rozpat- rzeniu ca³okszta³tu okolicznoœci, przede wszystkim bior¹c pod uwagê, i¿ spot- kanie w sekretariacie s¹du odbywa³o siê w przyjacielskiej atmosferze, a wszyscy jego uczestnicy dobrze siê znali, uzna³o, ¿e nie ma podstaw, by uznaæ, i¿ postê- powanie sêdziego T. Porêbskiego w jakikolwiek sposób narusza³o § 16 regula- minu s¹du, nakazuj¹cy sêdziemu wykonywaæ swoje obowi¹zki zgodnie z pra- wem i sumieniem26. Za wystarczaj¹ce uznano oœwiadczenie sêdziego T. Porêbskiego z dnia 4 maja 1953 r., w którym wyrazi³ ubolewanie z powodu incydentu, którego by³ mimowolnym sprawc¹ i zwróci³ siê do prezesa s¹du, by zapewni³ gen. W. Andersa o zaufaniu i szacunku, jaki ma do osób zwi¹zanych ze Skarbem Narodowym27. Konsekwencj¹ takiego stanowiska Kolegium Administracyjnego by³o cof- niêcie zgody przez K. Lanckoroñsk¹ na rozpoznawanie przywo³anej wy¿ej spra- wy przez S¹d Obywatelski w Londynie. W utrzymanym w doœæ ostrym tonie liœcie z dnia 9 czerwca 1953 r., skierowanym do S¹du Obywatelskiego, ale rozes³anym tak¿e do prominentnych dzia³aczy emigracyjnych, stwierdzi³a: „(…) postêpowanie S¹dów Obywatelskich jest sprzeczne z duchem i z treœci¹ Dekretu Prezydenta Rztej, który je powo³a³. S¹dy te powsta³y w celu kszta³to- wania poczucia prawnego i ochrony dobrego imienia wolnej spo³ecznoœci pol- skiej na obczyŸnie. Jest rzecz¹ groteskow¹, by mia³ mnie s¹dziæ o oszczerstwo cz³owiek, który jest równoczeœnie moim oszczerc¹, lub ci, którzy z takim zacho- waniem siê sêdziego siê solidaryzuj¹”, list swój K. Lanckroñska zakoñczy³a stwierdzeniem: „Nie zezwalam S¹dowi Obywatelskiemu w Londynie na dalsze prowadzenie mej sprawy”28. Ca³a sprawa zwi¹zana z oskar¿eniem K. Lanckroñskiej, jak i przede wszy- stkim incydent zwi¹zany z zachowaniem sêdziego T. Porêbskiego, odbi³ siê echem w emigracyjnej prasie. Znany publicysta Zygmunt Nowakowski29 w „Dzienniku Polskim” z dnia 17 czerwca 1953 r. skrytykowa³ postêpowanie sêdziego, zaznaczaj¹c, i¿ szczególnie w „s¹dzie bez ziemi, ¿artowaæ nie wolno”, jednoczeœnie pozytywnie wypowiadaj¹c siê o samej instytucji S¹dów Obywa- telskich. podkreœla³, ¿e s¹ one konieczne do rozpoznawania spraw, które dla

26 List prezesa S¹du S. Krause z dnia 9 maja 1953 roku do gen. W. Andersa, IPMS w Londynie, sygn. A 78/7, k. [b.p.a.]. 27 Ibidem, k. [b.p.a.]. 28 List K. Lanckoroñskiej z dnia 9 czerwca 1953 roku skierowany do S¹du Obywatelskiego w Londynie, IPMS w Londynie, sygn. A 78/7, k. [b.p.a.]. 29 R. Habielski, Polski…, s. 156–157.

248 brytyjskiego wymiaru sprawiedliwoœci, ze wzglêdu na ich polsk¹ specyfikê, by³yby nie do rozstrzygniêcia30. Krytycznie w zwi¹zku z opisywan¹ spraw¹ K. Lanckoroñskiej o S¹dach Obywatelskich wypowiada³o siê paryskie „S³owo Polskie”. W artykule „Co na to S¹d Obywatelski?”, zamieszczonym w numerze z dnia 23 czerwca 1953 r., zakwestionowano s³usznoœæ powo³ania S¹dów Oby- watelskich, stwierdzaj¹c, i¿: „lepiej by³oby, gdyby takich spraw nie za³atwia³ s¹d posiadaj¹cy wszelkie zewnêtrzne cechy s¹du pañstwowego. Bardziej w³aœciwiej by³oby pozostawienie tych spraw Obywatelskiej Komisji Orze- kaj¹cej, cia³u spo³ecznemu wybieranemu przez organizacje spo³eczne.”31. Na publikacje prasowe dotycz¹ce S¹du Obywatelskiego i incydentu zwi¹- zanego ze spraw¹ K. Lanckoroñskiej zareagowa³ prezes S. Krause w liœcie skie- rowanym do prezesa Rady Ministrów i ministra sprawiedliwoœci gen. R. Odzie- rzyñskiego. Prosi³ on o przekazanie opinii publicznej rzetelnych informacji do- tycz¹cych sprawy, jednoczeœnie podkreœlaj¹c, i¿ kampania prasowa dotycz¹ca incydentu dzia³a na szkodê S¹du Obywatelskiego i mo¿e podwa¿yæ jego autory- tet32. Kolejn¹ spraw¹ rozpoznawan¹ przez emigracyjny s¹d by³a sprawa z wnio- sku aktorki Krystyny Ankwicz przeciwko Józefowi ¯elewskiemu o naruszenie czci wnioskodawczyni w zwi¹zku z jej publiczn¹ dzia³alnoœci¹. Wniosek o wszczêcie postêpowania zosta³ z³o¿ony do S¹du Obywatelskiego w Londynie w dniu 6 czerwca 1953 r. przez pe³nomocnika powódki Stanis³awa Lubodziec- kiego33. Józef ¯elawski w dniu 3 kwietnia 1953 r. w czasie Walnego Zjazdu Zwi¹zku Artystów Scen Polskich Zagranic¹ zg³osi³ wniosek o uchylenie uchwa³y poprzedniego Walnego Zjazdu, dotycz¹cej przyjêcia wnioskodawczyni do Zwi¹zku, gdy¿ – jak argumentowa³ – uchwa³a ta zosta³a podjêta „pod naci- skiem rewolwerowym34”. W uzasadnieniu wniosku Stanis³aw Lubodziecki wy- jaœni³, ¿e mimo zawarcia w czasie wojny przez Krystynê Ankwicz zwi¹zku ma³¿eñskiego z obywatelem niemieckim oraz przyjêcie obywatelstwa niemiec- kiego S¹d Obywatelski w Londynie w orzeczeniu z dnia 29 grudnia 1951 r. uniewinni³ i zrehabilitowa³ Krystynê Ankwicz i orzeczenie to zosta³o utrzyma-

30 Wycinki prasowe zamieszczone w teczce, IPMS w Londynie, sygn. A 78/7, k. [b.p.a.]. 31 Ibidem. 32 List prezesa S¹du S. Krause z dnia 11 lipca 1953 roku do ministra sprawiedliwoœci gen. R. Odzierzyñskiego, IPMS w Londynie, sygn. A 78/8, k. [b.p.a.]. 33 Wniosek o wszczêcie sprawy przeciwko Józefowi ¯elewskiemu przed S¹dem Obywatelskim w Londynie, IPMS w Londynie, sygn. A 78/8, k. [b.p.a.]. Nale¿y podkreœliæ, i¿ pe³nomocnik powódki Stanis³aw Lu- bodziecki (1879 – 1975) by³ genera³em Wojska Polskiego, sêdzi¹ Najwy¿szego S¹du Wojskowe- go, wiêŸniem Kozielska, a tak¿e ministrem sprawiedliwoœci w kilku rz¹dach emigracyjnych. Zob. T. Kryska-Karski, S. ¯urakowski, Genera³owie Polski Niepodleg³ej, Warszawa 1991, s. 122. 34 Wniosek o wszczêcie sprawy przeciwko Józefowi ¯elewskiemu przed S¹dem Obywatelskim w Londynie, IPMS w Londynie, sygn. A 78/8, k. [b.p.a].

249 ne w mocy przez instancjê odwo³awcz¹ s¹du35. W œwietle powy¿szych fa- któw nie by³o zatem, zdaniem pe³nomocnika wnioskodawczyni, podstaw do uznania, ¿e przyjêcie Krystyny Ankwicz do grona cz³onków Zwi¹zku Artystów Scen Polskich Zagranic¹ nast¹pi³o pod wp³ywem jakichkolwiek nacisków36. Do grona spraw rozpoznawanych przez S¹d Obywatelski w Londynie nale- ¿a³a sprawa dra W³adys³awa Deringa, chirurga i wiêŸnia obozu Auschwitz. Le- karzowi zarzucano, ¿e w czasie, gdy pracowa³ w obozowym szpitalu, dokony- wa³ wspólnie z niemieckimi lekarzami eksperymentów medycznych na wiêŸniach, które mia³y na celu opracowanie skutecznej metody masowej stery- lizacji37. W³adys³aw Dering wystêpowa³ w obronie swojego dobrego imienia nie tylko do emigracyjnego wymiaru sprawiedliwoœci. Powszechnie znana by³a sprawa, jak¹ w 1964 r. wytoczy³ przed brytyjskim s¹dem w Londynie pisarzowi Leonowi Urisowi, który w powieœci „Exodus” przedstawi³ go jako zbrodniarza przeprowadzaj¹cego sterylizacjê wiêŸniarek38. Wspomnian¹ sprawê wygra³ polski lekarz, jednak¿e s¹d przyzna³ mu symboliczne zadoœæuczynienie w wy- sokoœci pó³ pensa, a wiêc najni¿sz¹ mo¿liw¹ kwotê39. Omawiaj¹c wybrane sprawy rozpoznawane przez S¹d Obywatelski w Lon- dynie, warto równie¿ wspomnieæ o sprawie o naruszenie czci w zwi¹zku z dzia³alnoœci¹ publiczn¹ z powództwa Adama Pragiera przeciwko redaktorowi emigracyjnemu „Dziennika Polskiego – Dziennika ¯o³nierza” Tadeuszowi Horko czy o sprawach mniej znanych cz³onków emigracyjnej diaspory, jak mjr W³adys³awa Prus-Olszowskiego, obwinionego o wykroczenia w czasie powsta- nia warszawskiego. Nie mo¿na jednak¿e wykluczyæ, ¿e jurysdykcja S¹du Obywatelskiego w Londynie w wielu sprawach tak cywilnych, jak i zwi¹zanych ze znies³awie- niem, w których stronami byli emigranci, wynika³a, jak wy¿ej wspomniano, z utrudnionego i kosztownego dostêpu do brytyjskiego wymiaru sprawiedliwo- œci. Poœrednio mo¿e o tym œwiadczyæ relacja Stanis³awa Cata-Mackiewicza do- tycz¹ca jego sporu s¹dowego z Tadeuszem ¯enczykowskim. Sprawa dotyczy³a przyrównania T. ¯enczykowskiego przez S. Cata-Mackiewicza w jednym z arty- ku³ów opublikowanych na ³amach prasy emigracyjnej do Goebbelsa. Dotkniêty tym porównaniem T. ¯enczykowski pozwa³ znanego literata przed brytyjski s¹d

35 Ibidem, k. [b.p.a]. 36 Ibidem, k. [b.p.a]. 37 H. Langbein, People in Auschwitz, The University of North Carolina 2004, s. 221. 38 Ibidem, s. 223. 39 Ibidem, s. 223. Warto równie¿ wspomnieæ, i¿ sprawa Dering vs. Uris zainspirowa³a tego drugiego do napisania kolejnej powieœci QB VII. Jej g³ównym bohaterem jest dr Adam Kelno, lekarz i wiê- zieñ Auschwitz, pos¹dzany o udzia³ w eksperymentach medycznych dokonywanych na wiêŸ- niach obozu. Powieœæ QB VII zosta³a zekranizowana przez telewizjê ABC, a w postaæ dr Kelno wcieli³ siê sam Anthony Hopkins.

250 w Londynie i sprawê wygra³. S. Cat-Mackiewicz t³umaczy³ swoj¹ pora¿kê faktem, ¿e „pan Zawadzki [w³aœc. T. ¯enczykowski – K.S.] mia³ pieni¹dze na solicitora i barristera, ja tych pieniêdzy nie mia³em. Nie by³em nawet powiado- miony o rozprawie, poniewa¿ poradzony mi przez Hryniewskiego barrister, nie op³acony przeze mnie, nie tylko sam siê nie stawi³, lecz mnie o rozprawie nie powiadomi³40”. Niew¹tpliwie jednak S¹d Obywatelski w Londynie stanowi³ w okresie swe- go funkcjonowania wa¿n¹ instytucjê wychodŸczego pañstwa. Œwiadczyæ o tym mo¿e waga rozpoznawanych spraw, jak i nazwiska pods¹dnych, którzy nierza- dko byli czo³owymi dzia³aczami emigracji niepodleg³oœciowej. O randze tej in- stytucji œwiadczy równie¿ postulat S. Cata-Mackiewicza, aby s¹d ten zaj¹³ siê ukaraniem osób zamieszanych w tzw. aferê Bergu. Opiniê tê pisarz i emigracyj- ny polityk sformu³owa³ w wydanej w³asnym nak³adem broszurze „O s¹d oby- watelski nad handlarzami œmierci¹41”. Do rozpoznania tej sprawy przez S¹d Obywatelski w Londynie jednak¿e nie dosz³o, mimo ¿e ówczesny minister spra- wiedliwoœci Kazimierz Okulicz przygotowa³ datowany na dzieñ 1 czerwca 1954 r. wniosek o wszczêcie „sprawy Bergu” przed S¹dem Obywatelskim42. Powo³anie tego s¹du nale¿y uznaæ za próbê utworzenia substytutu nieza- wis³ej w³adzy s¹downiczej, która pozwoli³aby w odpowiedni sposób rozstrzygaæ tak¿e sprawy o czyny, które w œwietle prawa pañstw zamieszkiwanych przez emigrantów nie stanowi³y naruszenia norm prawnych, z punktu widzenia zaœ niepodleg³oœciowego uchodŸstwa by³y powa¿nymi przewinieniami. Niew¹tpli- wie tak¹ kategori¹ spraw by³y kontakty z przedstawicielami rz¹du warsza- wskiego czy te¿ z funkcjonariuszami komunistycznych s³u¿b bezpieczeñstwa, infiltruj¹cych œrodowiska niepodleg³oœciowe. Inwentarz zespo³u archiwalnego S¹du Obywatelskiego w Londynie zawie- ra wykaz spraw z lat 1950–1953. Jednak¿e na ³amach Dziennika Ustaw Rze- czypospolitej Polskiej, wydawanego przez rz¹d emigracyjny, a¿ do prze³omu lat 50. i 60. ukazywa³y siê akty prawne dotycz¹ce dzia³alnoœci s¹du, w szczególno- œci akty nominacyjne sêdziów i rzecznika oraz jego zastêpców43. Wskazywa³oby to na funkcjonowanie omawianej instytucji jeszcze na pocz¹tku lat 60., a wiêc o 10 lat d³u¿ej ni¿ sugerowa³by to zachowany zasób archiwalny.

40 S. Cat-Mackiewicz, Zielone oczy, Warszawa 1987, s. 137. 41 S. Cat-Mackiewicz, O s¹d obywatelski nad handlarzami œmierci¹, Londyn 1954, s. 12. 42 T. Wyrwa, Bezdro¿a dziejów Polski. Kraj i emigracja po 1 wrzeœnia 1939 roku, Lublin 1998, s. 190. 43 Por.: Dz.U. RP z 1960 r. nr 6, dzia³ nieurzêdowy, Przed³u¿enie mandatu Rzecznika S¹du Obywatelskiego w Londynie; zob. tak¿e Dz.U. RP z 1963 r. nr 4, poz. 4, Dekret Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 12 grudnia 1962 roku o zmianach w dekrecie Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 8 wrzeœnia 1950 roku o S¹dach Obywatelskich na obczyŸnie.

251 The selected cases adjudicated by the Civil Court in London (Summary)

The Civil Court in London was an institution created by the decree of the Presi- dent of the Polish Republic from 8th September 1950 on the civil courts on exile. The decree was often amended between 1954–1960. Especially, a norm which was very often amended was a norm related to number of members of the Civil Court in Lon- don. In the first version of the decree the Civil Court in London consisted of 24 members, but in 1954 it had only 10 members. This court adjudicated on civil and public cases between polish emigrants. The author presented the backstage of few cases which were adjudicated by the Civil Court in London, for example the case of famous polish scientist prof. Karolina Lanckroñska, the case of doctor and prisoner of Auschwitz W³adys³aw Dering or the case of actress Krystyna Ankwicz. The author created a thesis that the Civil Court in London was a significant institution of polish state on exile because this court ad- judicated on cases of very important members of polish emigration in Great Britain. What is worth underlining is that the minister of justice prepared an accusation act in Berg affair to the Civil Court in London but finally Court did not adjudicate on this cases. RECENZJE REVIEWS . CO O NACJONALIZMIE UKRAIÑSKIM POWINNIŒMY WIEDZIEÆ!

BOGUMI£ GROTT*

Rozwa¿ania wokó³ ksi¹¿ki – Dmytro Doncow „Nacjonalizm” Kraków 2008, wyd. „Ksiêgarnia Akademicka” – Kraków, ul. œw. Anny 6, ss. 281

Polski czytelnik w koñcu otrzymuje do r¹k t³umaczenie na jêzyk polski podstawowej pracy teoretycznej g³ównego ideologa integralnego nacjonalizmu ukraiñskiego Dmytro Doncowa – „Nacjonalizm”. Jest to ksi¹¿ka wa¿na. Jej waga wydaje siê tym wiêksza, im bardziej energicznie daj¹ o sobie znaæ w ¿yciu politycznym Ukrainy elementy skrajne i wrogie Polsce i Polakom. Przekonuj¹ nas o tym rozmaite zachowania demonstrowane przez stronê ukraiñsk¹ (zachodnio-ukraiñsk¹), które przynosi mijaj¹cy czas. Kilka tygodni temu nasi po³udniowo-wschodni s¹siedzi uraczyli nas zbeszczeszczeniem lwowskiego po- mnika wystawionego w miejscu stracenia polskich profesorów, w czym brali udzia³ nacjonaliœci ukraiñscy spod znaku OUN. Umieszczony tam napis, nama- lowany czerwon¹ farb¹ „smiert lacham”, nie pozostawia ¿adnych w¹tpliwoœci. Najbardziej jednak bulwersuj¹ce s¹ wydarzenia ostatnich dni, kiedy to prezy- dent Ukrainy, Wiktor Juszczenko, zosta³ odznaczony doktoratem honoris cau- sa przez Katolicki Uniwersytet Lubelski. Przyczyn¹ oburzenia i ró¿norakich demonstracji grupowych i indywidualnych (pisma protestacyjne) sta³ siê fakt, i¿ Juszczenko jest cz³owiekiem daj¹cym wielokrotnie wyraz swoim daleko id¹cym sympatiom wobec ukraiñskiego szowinistycznego nacjonalizmu o cha- rakterze faszystowskim spod znaku OUN-UPA. Korzysta on równoczeœnie z po- parcia organizacji odwo³uj¹cych siê do faszyzmu ukraiñskiego. Warto te¿

* Prof. dr hab. Bogumi³ Grott – historyk, politolog, religioznawca, profesor zwyczajny w Instytucie Religioznaw- stwa na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Jagielloñskiego.

255 wiedzieæ, ¿e prezydent Juszczenko wyda³ dekret w sprawie obchodów na szcze- blu pañstwowym 65-lecia powstania UPA, a jednym z punktów tego dokumen- tu jest „przyspieszenie sprawy budowy pomnika Romana Szuchewycza” (ps. Taras Czuprynka), dowódcy UPA i wielkiego kata Polaków oraz niszczyciela polskoœci. Równie¿ we Lwowie w ramach obchodów 65-lecia UPA zostanie ods³oniêty pomnik Stepana Bandery, szefa „frakcji banderowskiej” Organizacji Ukraiñskich Nacjonalistów, która stworzy³a UPA, odpowiedzialnego za ludo- bójstwo dokonane na ludnoœci polskiej, ¿ydowskiej, ormiañskiej, czeskiej, a na- wet ukraiñskiej, o innych ni¿ szowinistyczne pogl¹dach – na po³udniowo- -wschodnich Kresach II Rzeczypospolitej. Czy¿ taki cz³owiek jak Juszczenko zas³uguje na odznaczenia i szacunek??? OdpowiedŸ jest niezwykle prosta. NIE!!!. Przyznawanie mu takich odznaczeñ jest wielk¹ hañb¹, a mo¿e jeszcze czymœ gorszym. TO JEST DEMORALIZACJA NARODU I ZABIJANIE W NIM INSTYNKYU SAMOZACHOWAWCZEGO! TO JEST MIESZANIE POJÊÆ I ROBIENIE LUDZIOM W G£OWACH WIELKIEGO ZAMÊTU, KTÓRY MO¯E POSKUTKOWAÆ W PRZYSY£OŒCI BARDZO NEGATYWNIE! Aby lepiej zrozumieæ powagê sytuacji, siêgnijmy po zaanonsowan¹ na wstêpie ksi¹¿kê. „Nacjonalizm” Doncowa powinien byæ dla nas w dalszym ci¹gu powa¿nym ostrze¿eniem i dlatego tekst ten powinniœmy znaæ. Powinien on dotrzeæ do œwiadomoœci mo¿liwie najszerszych krêgów polskiej opinii publicznej. Na ksi¹¿kê tê bêdziemy patrzeæ jako na istotny dokument odzwierciedlaj¹cy cha- rakter radykalnego skrzyd³a ukraiñskiej myœli politycznej, które reprezento- wa³a i w³aœciwie nadal reprezentuje Organizacja Ukraiñskich Nacjonalistów i inne organizacje oraz œrodowiska poczuwaj¹ce siê do kontynuowania jej tra- dycji, niezale¿nie od aktualnej nazwy. To w³aœnie one popieraj¹ Juszczenkê! Nacjonalizm ukraiñski okresu miêdzywojennego ws³awi³ siê na terenie II Rzeczypospolitej, gdzie funkcjonowa³ i rozwija³ siê dzia³alnoœci¹ terrory- styczn¹, sabota¿ow¹ oraz szpiegowsk¹, wymierzon¹ przeciwko pañstwu pol- skiemu i Polakom4. W latach II wojny œwiatowej doprowadzi³ do ludobójstwa ludnoœci polskiej zamieszkuj¹cej po³udniowo-wschodnie województwa II Rze- czypospolitej, zapisuj¹c siê krwawymi czynami ludobójstwa. Jego dzia³alnoœæ kosztowa³a ¿ycie oko³o 120 000 do 200 000 osób5. Jest wiêc fenomenem, który

4 Por. Dzia³alnoœæ nacjonalistów ukraiñskich na Krasach Wschodnich II Rzeczypospolitej, B. Grott (red.), Warszawa 2010, passim. 5 W. i E. Siemaszkowie, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraiñskich na ludnoœci polskiej Wo³ynia 1939–1945, t 1–2, Warszawa 2000, s. 1434; H. Komañski, S. Siekierka, Ludobójstwo dokona- ne przez nacjonalistów ukraiñskich na Polakach w województwie tarnopolskim 1939–1946, Wroc³aw 2004, s. 1182; S. Siekierka, H. Komañski, K. Bulzacki, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraiñskich na Polakach w województwie lwowskim 1939–1947, Wroc³aw 2006, s. 1269; S. Siekierka,

256 musi budziæ zainteresowanie badaczy, a powinien byæ tak¿e brany pod uwagê z pe³n¹ powag¹ równie¿ i przez polityków-praktyków. Nacjonalizm ten mimo tak wielu zbrodni, które pope³ni³, jako teoria nie jest u nas bli¿ej znany. Na taki stan rzeczy z³o¿y³o siê wiele czynników. Dlatego polskojêzyczne wydanie g³ów- nej pracy Doncowa jest œwietn¹ okazj¹, aby mu siê dok³adnie przyjrzeæ, konsta- tuj¹c jego istotê i wyci¹gn¹æ w³aœciwe wnioski co do oceny jego minionej dzia³alnoœci, jak i perspektywicznych mo¿liwoœci. Jak napisa³ jeden z publicy- stów paryskiej „Kultury”: „gdy chodzi³o (w latach II RP B.G.) o znaczn¹ czêœæ spo³eczeñstwa (ukraiñskiego B.G.), a zw³aszcza o m³ode pokolenie (Doncow B.G.), by³ niemal wy³¹cznym w³adc¹ uczuæ i myœli. M³odzi nacjonaliœci z OUN widzieli w nim przywódcê z powszechnej nominacji, ideologa o niew¹tpliwym autorytecie, niemal narodowego proroka”6. Takie stwierdzenie nie powinno ju¿ pozostawiaæ ¿adnej w¹tpliwoœci co do faktycznej roli Doncowa w najnowszej historii Ukraiñców i zamieszkuj¹cych wraz z nimi te same ziemie Polaków. Ocenê znaczenia jego doktryny uzupe³nia wypowiedŸ, która wysz³a spod pióra najlepszego, jak dotychczas, historyka ukraiñskiego nacjonalizmu, dra hab. Wiktora Poliszczuka. Stwierdzi³ on: „ist- nieje oczywista spójnoœæ miedzy doktryn¹ D. Donicowa, programowymi (i in- nymi) uchwa³ami i postanowieniami OUN oraz praktyk¹ ukraiñskiego ruchu nacjonalistycznego, poczynaj¹c od UWO (Ukraiñska Wojskowa Organizacja B.G.) poprzez OUN i na UPA (Ukraiñska Powstañcza Armia B.G.) koñcz¹c, od 1920 do 1950 roku”7. Wróæmy jednak do czynników, które zamazuj¹ w³aœciwy obraz nacjonaliz- mu ukraiñskiego, nieraz nawet sugeruj¹c, i¿ jest on zjawiskiem równorzêdnym np. w stosunku do nacjonalizmu polskiego. Jest ich co najmniej kilka. Ju¿ w la- tach rz¹dów sanacji obowi¹zywa³a doktryna, ¿e Rosjê sowieck¹ mo¿na rozbiæ przy pomocy narodów zamieszkuj¹cych w ZSRS, które jednak pragn¹ niepod- leg³oœci. Takim narodem mieli byæ przede wszystkim Ukraiñcy. Dlatego te¿ po- lityka w stosunku do tej mniejszoœci w Polsce by³a stosunkowo liberalna (tzw. „eksperyment wo³yñski” wojewody Józefskiego), a zakres swobód znaczny. Doktryna sanacyjna poprzestawa³a na koncepcji pañstwowej asymilacji mniej- szoœci narodowych, wstrzymuj¹c siê na tym polu przed polityk¹ typowo nacjo- nalistyczn¹, która sugeruje koniecznoœæ wynaradawiania. Taka sytuacja ozna- cza³a mo¿liwoœæ dzia³ania na obszarze II Rzeczypospolitej ró¿nych organizacji

H. Komañski, E. Ró¿añski, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraiñskich na Polakach w woje- wództwie stanis³awowskim 1939–1946, Wroc³aw 2007, s. 879, passim; H. Komañski, S. Siekierka, Ludobójstwo dokonane na duchownych obrz¹dku ³aciñskiego przez OUN-UPA oraz zniszczenia obiektów sa- kralnych rzymskokatolickich na Kresach po³udniowo-wschodnich 1939–1947, Wroc³aw 2008, s. 607. 6 J. £obodowski, Dmytro Doncow – ¿ycie i dzia³alnoœæ, „Zeszyty Historyczne” 1981, z. 55, s. 155. 7 W. Poliszczuk, Ideologia ukraiñskiego nacjonalizmu, Toronto–Warszawa 1996, s. 112.

257 i osób zwi¹zanych z ukraiñskim nacjonalizmem, byleby tylko nie wchodzi³y w konflikt z obowi¹zuj¹cym prawem i wykazywa³y siê oficjalnie lojalnoœci¹ w stosunku do pañstwa polskiego. Z takiej sytuacji korzysta³ Doñców przeby- waj¹cy na terenie Polski. Wyda³ on swój „Nacjonalizm” po raz pierwszy w ¯ó³kwi, le¿¹cej nieopodal Lwowa. Ponadto jego doktryna wy³o¿ona w tej ksi¹¿ce mia³a charakter wyraŸnie antyrosyjski, sugeruj¹c koniecznoœæ wyrwa- nia narodu ukraiñskiego od wszelkich wp³ywów rosyjskich, nie tylko w sensie politycznym, ale tak¿e mentalnym oraz kulturowym. Doncow walczy³ z ukraiñ- skim „prowansalstwem”, rozumiej¹c pod tym terminem duchowe uzale¿nienie Ukraiñców od Rosji8. Reprezentowa³ wiêc tendencjê wyrwania Ukrainy, i to pod ka¿dym wzglêdem, z orbity wp³ywów rosyjskich. Taka postawa nie mog³a byæ niemile widziana w ówczesnej Polsce, która popiera³a tzw. „prometeizm”, a równie¿ i dzisiaj jest praktykowana w naszym kraju. W latach II Rzeczypospo- litej uwa¿ano, ¿e nacjonalizm ukraiñski da siê skanalizowaæ przeciwko Rosji sowieckiej, zyskuj¹c w ten sposób wyraŸny atut i nic nie trac¹c w zamian. Ra- chuby takie okaza³y siê ca³kowicie b³êdne. Zauwa¿ano jedynie antyrosyjski i polityczny aspekt problemu ukraiñskiego. I tak, jak mo¿na s¹dziæ, myœli siê dzisiaj! Jest jeszcze jeden wa¿ny czynnik w ca³ej sprawie. Ukraina, jak to stwierdzi³ Zbigniew Brzeziñski, jako niepodleg³e pañstwo nie by³a wyœnionym idea³em milionów jej mieszkañców. By³a pewnym kapry- sem historii i „produktem” rozpadu Zwi¹zku Sowieckiego9. Mieszkañcy po³ud- niowej i wschodniej Ukrainy jeœli nie s¹ Rosjanami, to zostali mocno zrusyfiko- wani. Inaczej jest na zachodzie kraju, który do roku 1939 stanowi³ czeœæ Polski. Tam nacjonaliœci – kontynuatorzy OUN – maj¹ zdolnoœæ „reanimacji” narodu i nadania mu z powrotem aktywnego charakteru po latach rusyfikacji i sowie- tyzacji. S¹ te¿ oni wrogo nastawieni do Polski i Polaków, pielêgnuj¹c tradycjê OUN i UPA oraz liderów tych organizacji, którzy z polskiego punktu widzenia s¹ przede wszystkim ludŸmi odpowiedzialnymi za zbrodnie ludobójstwa pope³nionego na Polakach w latach wojny i zaraz po jej zakoñczeniu. O roli ukraiñskich nacjonalistów dla procesu owej „reanimacji” narodowej na Ukrai- nie tak pisa³ profesor W³odzimierz Pawluczuk w swojej ksi¹¿ce poœwieconej wspó³czesnej Ukrainie: „Nie by³oby jednak niepodleg³ej Ukrainy, nie by³oby historii narodu ukrai- ñskiego jako narodu politycznego, walcz¹cego o pe³n¹ niepodleg³oœæ, gdyby nie nacjonalizm, gdyby nie UPA, gdyby nie narodowy fanatyzm jednostek opêta- nych szaleñcz¹ ide¹ stworzenia z amorficznej »ruskiej« masy bitnego, znacz¹cego dziejowo narodu. Los Ukrainy by³by podobny do losu Bia³orusi.

8 D. Doncow, Nacjonalizm, Kraków 2008, cz. 1: Ukraiñskie prowansalstwo, s. 33–145. 9 A. Stroñska, Dopóki milczy Ukraina, Warszawa 1998, s. 123.

258 Jeœliby wykreœliæ z dziejów Ukrainy zawartoœæ ideow¹ i dzia³alnoœæ nacjonali- stów, w tym przede wszystkim UPA, to kultura i historia Ukrainy nie zawiera treœci, które by dawa³y szansê na legitymizacjê pe³nej niepodleg³oœci tego kraju. Dziewiêtnastowieczni patrioci Ukrainy (…) nic nie mówili o niepodleg³ej Ukra- inie i – co wiêcej – nie myœleli o tym. Ale nie myœleli o tym nawet Hruszewski, Wynnyczenko, przywódcy Centralnej Rady Ukrainy w 1917 roku, postuluj¹c je- dynie autonomiê Ukrainy w ramach Rosji”10. Maj¹c na uwadze powy¿sz¹ konstatacjê, nie nale¿y siê dziwiæ, i¿ walka wy- powiedziana przez Doncowa ukraiñskiemu „prowansalstwu”, tak wyraŸnie uwydatniona w jego „Nacjonalizmie”, musia³a byæ dobrze przyjmowana przez wszystkich, którzy w silnej Rosji widzieli najwiêksze zagro¿enia. Do nich nale- ¿a³ równie¿ i Jerzy Giedroyæ. Jak widaæ, spojrzenie na ukraiñski nacjonalizm jedynie przez pryzmat jego antyrosyjskiego ostrza przys³ania³o mo¿liwoœæ dostrzegania i innych jego aspektów! A by³y one niemniej wa¿ne. Wœród nich na pierwszy plan wysuwa siê zawarta w „Nacjonalizmie” filozofia cz³owieka i œciœle zwi¹zana z ni¹ filozofia spo³eczna oraz ca³a zaprezentowana tam aksjologia, stano- wi¹ca rdzeñ nacjonalizmu o skrajnym charakterze. Takiej aksjologii nie posiada³ nigdy nacjonalizm polski w ¿adnej ze swoich odmian11 i dlatego próby stawiania znaku równoœci pomiêdzy nim a nacjonalizmem ukraiñskim stano- wi¹ albo wyraz z³ej woli, albo ewidentnej ignorancji w dziedzinie wiedzy o do- ktrynach politycznych. Doktryna nacjonalizmu ukraiñskiego w takiej postaci, w jakiej ujmowa³ j¹ Doncow w swoim „Nacjonalizmie” i w jakiej przyjê³a siê w OUN, wykazuje cechy faszystowskie pokrewne nazizmowi. Jej osnow¹ jest tzw. „darwinizm spo³eczny”, czyli teoria o nieuchronnoœci walki wszystkich przeciwko wszystkim celem utrzymania siê na powierzchni ¿ycia, akceptuj¹ca tak¹ wyniszczaj¹c¹ walkê jako œrodek do wyselekcjonowania najlepszych (naj- silniejszych). Doktryna taka jest zaprzeczeniem zasad humanitaryzmu zarów- no w jego religijnym, jak i œwieckim wydaniu, a jej funkcj¹ sta³o siê umacnianie Ukraiñców w nienawiœci do innych narodów. Doktryna Doncowa poœrednio, przez propagowanie wartoœci w³aœciwych dla „darwinizmu spo³ecznego”, by³a przyczyn¹ ludobójstwa dokonanego na Polakach12, chocia¿ sam Doncow, jako mieszkaniec II Rzeczypospolitej, bezpoœrednio nie wypowiada³ siê przeciwko nam. Bior¹c pod uwagê bardzo jednostronne odnoszenie siê do osoby Donicowa, jak i ca³ego nacjonalizmu ukraiñskiego przez tak opiniotwórcze œrodowisko, ja-

10 W. Pawluczuk, Ukraina – polityka – mistyka, Kraków 1998, s. 78–79. 11 B. Grott, Œwiatopogl¹dowe aspekty polskiego nacjonalizmu, [w:] Ró¿ne oblicza nacjonalizmów, Wyd. No- mos (w druku). 12 Zob. przyp. 4.

259 kim by³a paryska »Kultura«13 nale¿y czym prêdzej uzupe³niæ ra¿¹ce braki w wiedzy o doktrynie zawartej w g³ównej ksi¹¿ce tego ideologa. Dziêki t³uma- czeniu tej pracy na jêzyk polski przez dra hab. Wiktora Poliszczuka nadarza siê ku temu œwietna okazja. Umo¿liwia ona ka¿demu Czytelnikowi zainteresowa- nemu najnowsz¹ histori¹ Polski samodzielnie siêgn¹æ po „Nacjonalizm” Don- cowa i wyrobiæ sobie w³asne zdanie na temat jego etycznych „walorów” bez po- œrednictwa ró¿nych upolitycznionych interpretatorów. Jaki system wartoœci proponowa³ Doñców w recenzowanej tu ksi¹¿ce? Wed³ug niego naród – „nacja” – stanowi osobny gatunek w przyrodzie. Na- cje pozostaj¹ wiêc miedzy sob¹ w stanie nieustaj¹cej wojny, walcz¹c o miejsce pod s³oñcem i prawo do istnienia. Innej dla nich alternatywy Doncow nie prze- widuje. Tak widziany przez tego ideologa œwiat mia³ byæ œwiatem wojen narodu ukraiñskiego ze wszystkimi, o przestrzeñ, o panowanie i zniszczenie konkuren- tów i przeciwników. W takim œwiecie naród – „nacja” – staje siê wartoœci¹ naj- wy¿sz¹, wyrastaj¹c ponad Boga i wszystkie inne wartoœci szanowane przez cywilizowane narody. Has³em, które propaguje Doñców, to „Nacja ponad wszystko”. Stosunki panuj¹ce wewn¹trz niej te¿ mia³y byæ odbiciem œwiata zwierzêcego. Powinna tam obowi¹zywaæ hierarchia, na czele której sta³by wódz o nieograniczonej w³adzy. Widzimy tu wyraŸnie strukturê w³aœciw¹ dla faszyz- mu i hitleryzmu. Wódz mia³by do dyspozycji tzw. „mniejszoœæ inicjatywn¹”– kategoriê ludzi uznanych za lepszych wobec reszty narodu, który w swojej ma- sie by³ traktowany doœæ pogardliwie. Ta „mniejszoœæ inicjatywna” mia³aby pra- wo stosowania w stosunku do reszty spo³eczeñstwa „twórczej przemocy”, co oznacza³o zapowiedŸ zupe³nego nieliczenia siê przewodniej elity z opini¹ spo³eczn¹ i szerokiego stosowania przymusu i represji. Tak¹ praktykê widzimy ju¿ w obrêbie UPA, gdzie terror w stosunku do jej cz³onków by³ na porz¹dku dziennym. Ow¹ „mniejszoœci¹ inicjatywn¹” by³a OUN. Widzimy tu wiêc dykta- turê jednej partii, która powinna zdynamizowaæ i podporz¹dkowaæ sobie masy, a opornych i sceptyków po prostu usuwaæ lub nawet fizycznie zlikwidowaæ. Aktywizacja narodu wed³ug Donicowa mia³aby odbywaæ siê zgodnie z pewny- mi zasadami, które nazywa³ on „si³ami motorycznymi nacjonalizmu ukraiñ- skiego”. Na pierwszym miejscu ideolog ten stawia³ „wolê”. Uznawa³ j¹ za czynnik decyduj¹cy o istnieniu narodu – „nacji”. W zwi¹zku z tym pisa³: „na tej woli (nie na rozumie), na dogmacie (nie na udowodnionej prawdzie) … musi byæ zbudowana nasza narodowa idea”.

13 B. Grott, Problematyka ukraiñska w paryskiej „Kulturze” w latach 1989–2000, „Sprawy Narodowoœcio- we” 2007, z. 30, s. 57–73.

260 Drugim czynnikiem dla Donicowa by³a „si³a”. Tu powo³ywa³ siê na Darwi- na, mówi¹c: „teoria Darwina t³umaczy postêp zwyciêstwem silniejszego nad s³abszym w nieustannej walce o byt”. „Przemoc” to kolejna si³a motoryczna ukraiñskiego nacjonalizmu. Don- cow poucza swoich czytelników, i¿ „bez przemocy i ¿elaznej bezwzglêdnoœci ni- czego w historii nie stworzono (…) przemoc, ¿elazna bezwzglêdnoœæ i wojna oto metody, za pomoc¹ których wybrane narody sz³y drog¹ postêpu”, i dodaje za Sorelem: „przemoc to jedyny sposób, pozostaj¹cy w dyspozycji (…) narodów zbydlêconych przez humanizm”. Doncow tak rozumie rolê nacjonalistycznej elity – „mniejszoœci inicjatyw- nej” – „ustanawia (ona B.G.) swoj¹ prawdê, jedyn¹ i nieomyln¹, m³otem wbija tê wiarê i tê prawdê w zbuntowane mózgi ogó³u, bezlitoœnie zwalczaj¹c niedo- wiarków”. Tym samym wyklucza wszelki pluralizm, zapowiadaj¹c re¿im totali- tarny, „Ekspansja” jako si³a motoryczna nacjonalizmu ukraiñskiego wynika z uznania narodu – „nacji” – za gatunek w przyrodzie. Doncow powo³uje siê tu na Woltera, wed³ug którego „pragnienie œwietnoœci swego kraju oznacza pra- gnienie nieszczêœcia swoich s¹siadów”, i dodaje od siebie, „ekspansji swego kraju wyrzeka siê tylko ten, u kogo ca³kowicie obumar³o poczucie patriotyzmu. Prawo ekspansji istnia³o, istnieje i istnieæ bêdzie. Absurdem jest ogólnoludzki punkt widzenia w polityce. Doncow uznaje te¿ Ukraiñców za naród wybrany. Wed³ug jego s³ów s¹ oni „stworzeni z gliny, z jakiej Pan Bóg tworzy narody wybrane”. Niektórzy kwali- fikuj¹ takie stwierdzenia jako przejaw rasizmu. Kolejnymi si³ami motorycznymi ukraiñskiego nacjonalizmu s¹ ponadto: fanatyzm, bezwzglêdnoœæ i nienawiœæ. Wed³ug autora „Nacjonalizmu” „fanatyk uznaje swoj¹ prawdê za objawion¹, któr¹ maj¹ przyj¹æ inni”. St¹d te¿ p³ynie jego agresywnoœæ i nietolerancyjnoœæ w stosunku do innych pogl¹dów. Fanatyzm, jak twierdzi Doñców, jest zbudowany nie na „cum” (z – B.G.) a na „contra” (przeciw – B.G.). Tak¿e amoralnoœæ zajmuje wa¿ne miejsce w katalogu cech ukraiñskiego nacjonalizmu spod znaku OUN. Celem „moralnoœci” wyznawanej przez ten na- cjonalizm jest „silny cz³owiek”, a nie „cz³owiek w ogóle”. Walce o byt, któr¹ wyznaje Doncow i jego uczniowie, jako naczeln¹ zasadê, obce jest moralne po- jecie sprawiedliwoœci i mi³oœci. Wed³ug niego tylko filistrzy oraz ludzie z „ob- umar³ym instynktem ¿ycia” postêpuj¹ moralnie i odrzucaj¹ wojnê, zabójstwa i przemoc. W przyrodzie nie ma bowiem humanizmu i sprawiedliwoœci. Jest tylko si³a (¿ycie) i s³aboœæ (œmieræ). Tak oto wygl¹daj¹, podane tu w najwiêkszym skrócie, podstawowe zasady ideologii OUN, wy³o¿one przez Dmytro Doncowa – naczelnego teoretyka

261 ukraiñskiego nacjonalizmu. Jak widaæ s¹ one bliskie nazizmowi i, co równie wa¿ne, nadal znajduj¹ akceptacjê co najmniej wœród czêœci wspó³czesnych Ukraiñców. Takimi problemami dotychczas w Polsce siê nie zajmowano, poprzestaj¹c na stronie praktycznej dzia³alnoœci ukraiñskiego nacjonalizmu i to doœæ czêsto wyraŸnie reglamentowanej przez koniunktur¹ polityczn¹. Problematykê tê w obszarze jêzyka polskiego podj¹³ dopiero dr hab. Wiktor Poliszczuk, w serii swoich prac naukowych i popularnonaukowych14. Zagadnienia te wymagaj¹ spojrzenia interdyscyplinarnego, na które jest staæ tylko niektórych badaczy. Ponadto koniunktura polityczna stwarza ró¿ne trudnoœci, które dla niektórych wydaj¹ siê byæ wystarczaj¹c¹ zapor¹, aby poniechaæ tej tematyki. Odpowiedzia- lni za zbrodnie ludobójstwa s¹ obecnie uznawani w zachodniej Ukrainie za bo- haterów. Otacza siê tam kultem nawet takich zbrodniarzy jak Roman Szuche- wycz czy Roman K³aczkiwskyj. G³ównemu przywódcy i inspiratorowi zbrodni Stefanowi Banderze buduje siê panteony. Swojego pomnika doczeka³a siê we Lwowie nawet dywizja SS – Ha³yczyna, której cz³onkowie wymordowali setki polskich mieszkañców Huty Pieniackiej, Podkarmienia czy Palikowy. Jest to chyba jeden istniej¹cy pomnik w Europie wystawiony na chwa³ê SS-manów! Na Ukrainie dzia³aj¹ partie bêd¹ce przed³u¿eniem OUN-u, a jak napisa³ profe- sor W³odzimierz Pawluczuk, autor ksi¹¿ki poœwieconej wspó³czesnej Ukra- inie15, nacjonalizm jako kierunek ideowy cieszy siê tam estym¹. Polskie wydanie „Nacjonalizmu” Dmytro Donicowa powinno znacznie u³atwiæ odnoœne studia nad ukraiñskim nacjonalizmem i jego aksjologi¹ oraz rozwiaæ niektóre w¹tpliwoœci. Kierunek ten, jak zauwa¿ano ju¿ wy¿ej, bynaj- mniej nie obumar³ i nadal funkcjonuje na Ukrainie, wype³niaj¹c tamtejsz¹ pu- stkê ideologiczn¹ po zbankrutowanym komunizmie. „Nacjonalizm” Doncowa mówi nam, z kim i z czym mamy do czynienia. Nie zawiera on ¿adnych pier- wiastków humanistycznych ani w wydaniu chrzeœcijañskim, ani laickim. Ró¿- ni siê te¿ diametralnie od nacjonalizmu polskiego i od nacjonalizmów innych narodów, a w szczególnoœci romañskich. Nacjonalizm polski równoczesny ukraiñskiemu rozwija³ siê na tych samych ziemiach i opiera³ swoje zasady o etykê katolick¹, zapowiadaj¹c w drugiej po³owie lat trzydziestych XX wieku budowê Katolickiego Pañstwa Narodu Polskiego.16 Natomiast Doncow dyskre- dytowa³ i wyœmiewa³ inne pr¹dy wystêpuj¹ce na Ukrainie, które mog³y siê legi-

14 Najwa¿niejsz¹ z nich jest: Integralny nacjonalizm ukraiñski jako odmiana faszyzmu, t. 1, Toronto 1998, ss. 294, t. 2, Toronto 2000, ss. 778, t. 3, Toronto 2002, ss. 536, t. 4, Toronto 2002, s. 524, t. 5, Toronto 2003, ss. 510. 15 W. Pawluczuk, op. cit., s. 66–81. 16 W. Nowosad, W walce o Katolickie Pañstwo Polskiego Narodu, Lwów 1938; Ks. M. Poradowski, Katolic- kie Pañstwo Narodu Polskiego, Wroc³aw 1997.

262 tymowaæ pierwiastkami humanistycznymi. Zaleca³ te¿ ich odrzucenie. Tych wszystkich aspektów nie bra³ pod uwagê Jerzy Giedrojæ, jak te¿ i przedwojenni architekci polskiej polityki w stosunku do Ukraiñców, którzy, jak siê wydaje, przede wszystkim widzieli tylko jej antyrosyjski aspekt. Pomy³ki te kosztowa³y bardzo drogo17. Na koniec trzeba dodaæ z myœl¹ o sceptykach lub nieszczerych politykach oraz innych koniunkturalistach, ¿e ju¿ przed II wojn¹ œwiatow¹ nie kto inny, jak Ukrainiec, greckokatolicki biskup Stanis³awowa Grzegorz Chomyszyn, uzna³ nacjonalizm ukraiñski w swoim wydanym w roku 1933 (tak¿e w jêzyku polskim) i dziœ ju¿ zapomnianym tekœcie pt. Problem ukraiñski, za „destruk- tywny”, a nawet „ob³êdny”, gdy¿ prowadz¹cy do „œwiatopogl¹du pogañskiego” i „nienawiœci” i odrzuca³ go stanowczo18. Niestety jego pogl¹dy nie mia³y wielu zwolenników wœród Ukraiñców. Szkoda te¿, ¿e nie zauwa¿ali tego niektórzy ówczeœni polscy politycy oraz wspó³czeœni zwolennicy pogl¹dów Jerzego Giedroycia na zagadnienia stosunków polsko-ukraiñskich.

17 Zob. przyp. 2. 18 Tekst pt. Problem ukraiñski zosta³ wydany w jêzyku polskim w miesiêczniku „Nasza Przysz³oœæ” (1933, t. 29, s. 30). . VARIA VARIA . WARUNKI I OKOLICZNOŒCI POWSTANIA KSI¥¯KI PI¥TY PU£K PIECHOTY LEGIONÓW„ZUCHOWATY”

DARIUSZ FASZCZA*

Ocena historiografii wojskowej, powsta³ej na emigracji po zakoñczeniu II wojny œwiatowej, nie jest jednoznaczna. Spora czêœæ wydawnictw prezentuje wysok¹ wartoœæ, co dotyczy w szczególnoœci wszelkiego rodzaju pamiêtników, relacji i materia³ów Ÿród³owych1. Wœród opracowañ poczesne miejsce zajmuje powszechnie znana, monumentalna praca poœwiêcona Polskim Si³om Zbroj- nym w II wojnie œwiatowej, której przygotowaniem zajmowa³a siê Komisja Hi- storyczna Polskiego Sztabu G³ównego w Londynie pod przewodnictwem p³k. dypl. Stanis³awa Lityñskiego2. Stanowi ona niezwykle cenne opracowanie, daj¹ce obraz udzia³u militarnego Polski podczas II wojny œwiatowej3. W dorobku historiografii emigracyjnej warta uwagi jest równie¿ doœæ licz- na grupa publikacji opisuj¹cych dzieje poszczególnych rodzajów wojsk, insty- tucji i jednostek wojskowych. Powstawa³y one z inicjatywy dzia³aj¹cych na ob- czyŸnie ró¿nego rodzaju kó³ i stowarzyszeñ, grupuj¹cych by³ych ¿o³nierzy danej formacji lub jednostki. Wœród nich znajduj¹ siê m.in. prace poœwiêcone: lotnic-

* Dr Dariusz Faszcza – politolog, wyk³adowca Akademii Humanistycznej im. Aleksandra Gieysztora w Pu³tusku. 1 B. Miœkiewicz, Polska historiografia wojskowa. Próba analizy i syntezy, Poznañ 1996, s. 326. 2 Polskie Si³y Zbrojne w drugiej wojnie œwiatowej: Tom I: Kampania wrzeœniowa1939 roku. Czêœæ 1: Polityczne i wojskowe po³o¿enie Polski przed wojn¹, Londyn 1951. Czeœæ 2: Przebieg dzia³añ 1–8 wrzesieñ, Londyn 1955. Czêœæ 3: Przebieg dzia³añ 9–14 wrzesieñ, Londyn 1959. Czêœæ 5: Marynarka Wojenna i obrona polskiego wybrze¿a, Londyn 1962. Tom II: Kampanie na obczyŸnie. Czêœæ 1: Wrzesieñ 1939 – czer- wiec 1941, Londyn 1959. Czêœæ 2: Czerwiec 1941– czerwiec 1944, Londyn 1975. Tom III: Armia Krajo- wa, Londyn 1950. 3 B. Miœkiewicz, op. cit., s. 324. Szerzej na temat powstania opracowania: J. Zuziak, Polska historio- grafia wojskowa w Wielkiej Brytanii w latach 1939–1990. Instytucje, ludzie, publikacje, Warszawa 2001, s. 235–238.

267 twu polskiemu w Wielkiej Brytanii4, Wy¿szej Szkole Wojennej w Warszawie5, 15. Pu³kowi U³anów Poznañskich6, 1. Pu³kowi Artylerii Lekkiej Legionów7, 12. Pu³kowi U³anów Podolskich8 i wiele innych. Prace te powstawa³y w specyficznych i trudnych warunkach, bez mo¿liwo- œci wykorzystania krajowych Ÿróde³ i przy znacznie ograniczonym dostêpie do uczestników oraz œwiadków opisywanych zdarzeñ przebywaj¹cych w Polsce. W zdecydowanej wiêkszoœci monografie te powstawa³y przy wykorzystaniu re- lacji i wspomnieñ oficerów i podoficerów znajduj¹cych siê na Zachodzie oraz zgromadzonych tam materia³ów archiwalnych. Pewnym mankamentem wspomnianych prac jest równie¿ to, ¿e s¹ one obarczone w mniejszym lub wiêk- szym stopniu subiektywizmem autorów, d¹¿¹cych niekiedy do przedstawienia opisywanych wydarzeñ w jak najkorzystniejszym œwietle. Mimo tych s³aboœci stanowi¹ one do dnia dzisiejszego wa¿ne Ÿród³o informacji dla badaczy zaj- muj¹cych siê wojskowoœci¹ polsk¹ okresu II Rzeczpospolitej oraz II wojny œwiatowej. S¹ te¿ cennym uzupe³nieniem wiêkszych opracowañ historyczno- -wojskowych dotycz¹cych tej problematyki. Do ciekawszych prac zaliczanych do tej grupy mo¿na niew¹tpliwie zaliczyæ ksi¹¿kê gen. bryg. Gustawa £owczowskiego Pi¹ty Pu³k Piechoty Legionów „Zucho- watych”, wydan¹ drukiem w 1968 r. w Londynie9. 5. Pu³k Piechoty Legionów nale¿a³ w Armii II Rzeczypospolitej do jedno- stek legitymuj¹cych siê tradycj¹ wywodz¹c¹ siê z I. Brygady Legionów Józefa Pi³sudskiego. W jego szeregach s³u¿y³o wielu wybitnych oficerów, którzy w II Rzeczpospolitej zajmowali wysokie stanowiska w administracji pañstwowej i armii. Jego presti¿ podkreœla³ równie¿ fakt odznaczenia sztandaru pu³kowego Orderem Wojskowym Virtuti Militari V klasy za udzia³ w wojnie polsko-bol- szewickiej 1920 r. Pu³k by³ przez to zaliczany do elitarnych jednostek piechoty armii przedwrzeœniowej, a s³u¿ba w nim by³a zaszczytem. W 1939 r. 5. pu³k walczy³ w sk³adzie 1. Dywizji Piechoty Legionów na pó³nocnym Mazowszu pod Pu³tuskiem, Wyszkowem, Wodyniami i Seroczy- nem, a szlak bojowy zakoñczy³ na LubelszczyŸnie, gdzie 24 wrzeœnia stoczy³ swoj¹ ostatni¹ bitwê pod Tarnawatk¹. W wyniku dzia³añ wojennych czêœæ ka- dry i ¿o³nierzy pu³ku trafi³a do niewoli niemieckiej lub sowieckiej. Niektórzy zasilili szeregi konspiracji w kraju. Spora grupa ¿o³nierzy przedosta³a siê nato- miast do Francji, a potem do Wielkiej Brytanii, gdzie wesz³a w sk³ad tworzo-

4 F. Kalinowski Lotnictwo polskie w Wielkiej Brytanii 1940–1945, Pary¿ 1969. 5 W 50-lecie powstania Wy¿szej Szko³y Wojennej w Warszawie, oprac. W. Chocianowicz, Londyn 1969; Uzupe³nienia i poprawki do ksiêgi wydanej w 1969, Londyn 1972. 6 Dzieje 15 Pu³ku U³anów Poznañskich, P. Zaremba (red.), Londyn 1962. 7 W. Chocianowicz, Dzieje 1 Pu³ku Artylerii Lekkiej Legionów Józefa Pi³sudskiego, Londyn 1967. 8 Dzieje U³anów Podolskich 1809–1947, Londyn 1982. 9 Pi¹ty Pu³k Piechoty Legionów „Zuchowatych”, oprac. G. £owczowski, Londyn 1968.

268 nych tam oddzia³ów Polskich Si³ Zbrojnych na Zachodzie. Wielu z nich po zako- ñczeniu wojny pozosta³o na emigracji. Oni to w 1947 r. powo³ali do ¿ycia Ko³o Pi¹tego Pu³ku Piechoty Legionów z siedzib¹ w Londynie10. Pierwszym prze- wodnicz¹cym zarz¹du ko³a zosta³ wieloletni dowódca pu³ku gen. bryg. Sta- nis³aw Skwarczyñski. Cel jaki przyœwieca³ powo³aniu ko³a, zosta³ sformu³owa- ny nastêpuj¹co: „Zachowanie tradycji pu³ku. Utrzymanie ³¹cznoœci i wiêzi kole¿eñskiej. Wzajemna pomoc”11. W pocz¹tkowym okresie w kole zrzeszo- nych by³o oko³o 130 cz³onków12. Pomimo wielu problemów z przystosowaniem siê do nowych warunków ¿ycia na obczyŸnie i rozproszeniem „pi¹taków” po ca³ym œwiecie ko³o prowa- dzi³o aktywn¹, wielostronn¹ dzia³alnoœæ. Podtrzymaniu sta³ych wiêzów s³u¿y³y coroczne obchody œwiêta pu³kowego, które wypada³o 5 lipca i polega³y na udziale cz³onków ko³a w mszy œwiêtej za poleg³ych, wspólnym obiedzie i wal- nym zebraniu, na którym wyg³aszano okolicznoœciowe przemówienia. Potem zarz¹d ko³a sk³ada³ sprawozdanie ze swoich czynnoœci13. Wspólnie obchodzono równie¿ ró¿nego rodzaju rocznice pañstwowe oraz œwiêta, organizuj¹c we w³asnym gronie m.in. spotkania op³atkowe14. Wa¿n¹ rolê w podtrzymaniu wiê- zów kole¿eñskich spe³nia³a reaktywowana na obczyŸnie gazetka pu³kowa Zu- chowaty, w której zamieszczano informacje o bie¿¹cych dzia³aniach ko³a i losach dawnych kolegów15. Tytu³ gazetki symbolicznie nawi¹zywa³ do pisma wyda- wanego w pu³ku podczas s³u¿by na pozycjach pod Kostiuchnówk¹ w 1916 r., a nastêpnie wznowionego w po³owie lat trzydziestych w formie kwartalnika przez Ko³o by³ych ¯o³nierzy 5. pu³ku16. W 1966 r. p³k Karol Turek, wieloletni se- kretarz ko³a, pisa³ z nieukrywan¹ satysfakcj¹: „Z wszystkich kó³ legionowych myœlê, ¿e najlepiej trzyma siê i dzia³a 5. pp Leg. Konkurowaæ mo¿e chyba ko³o kawalerii leg. (I szwad.[ron] 7. pu³)”17. Z czasem wœród cz³onków ko³a pojawi³a siê idea opracowania historii pu³ku i jego ¿o³nierzy. Nie by³a to pierwsza próba ujêcia w formie opracowania dziejów 5. pp Leg. W okresie dwudziestolecia miêdzywojennego dwukrotnie podjêto wysi³ek ca³oœciowego opisania historii pu³ku. W 1929 r. w ramach serii wydawniczej, ukazuj¹cej siê pod patronatem Wojskowego Biura Historycznego (WBH), pre-

10 Ibidem, s. 209. 11 Ibidem. 12 List E. Radwan-Pfeiffera do K. Babiñskiego z 16 V 1963 r. W posiadaniu autora. 13 Pi¹ty Pu³k Piechoty …, s. 209. 14 List K. Turka do K. B¹biñskiego z 12 I 1966 r. W posiadaniu autora. 15 Pi¹ty Pu³k Piechoty …, s. 209. 16 Sprawozdanie Komendy Ko³a Pi¹tków z dzia³alnoœci za okres od 4 IV 1937 r. do 7 V 1939 r. „Zuchowaty” [Warszawa] 1939, nr 18, s. 88–94. 17 List K. Turka do K. B¹biñskiego z 12 I 1966 r. W posiadaniu autora.

269 zentuj¹cej zwiêz³e zarysy historii pu³ków, ukaza³a siê praca mjr Kazimierza B¹biñskiego 5. pu³k piechoty Legionów18. Spotka³a siê ona z ¿yczliwym przyjêciem i zosta³a wymieniona wœród siedmiu najlepszych, zdaniem pracowników WBH, prac pod wzglêdem „przedstawienia ogólnego po³o¿enia, jak i œcis³oœci szcze- gó³ów”19. Autor tego opracowania, wieloletni oficer 5. pu³ku i jego póŸniejszy dowód- ca, w czasie kampanii wrzeœniowej 1939 r. kontynuowa³ prace nad gromadze- niem materia³ów zwi¹zanych z jego histori¹ i tradycj¹. Plonem oœmioletnich prac by³o przygotowanie obszernej trzyczêœciowej monografii Dzieje 5-go pu³ku piechoty Legionów. Poszczególne czêœci nosi³y tytu³y: czêœæ I – Historia organizacji pu³ku 1918–1920, czêœæ II – Dzia³ania wojenne, czêœæ III – ¯ycie i tradycje pu³ku. Pra- ca ta nie ukaza³a siê jednak drukiem przed wybuchem wojny, a sk³adaj¹cy siê z szeœciu tomów rêkopis uzupe³niony szkicami zagin¹³. Egzemplarz autorski zosta³ we wrzeœniu 1939 r. zakopany w ogrodzie w Wilnie i mimo podejmowa- nych prób nigdy nie zosta³ odnaleziony. Zagin¹³ tak¿e niepe³ny egzemplarz (brak III czêœci) z³o¿ony w 1929 r. w WBH20. Podobny los spotka³ tak¿e trzy po- zosta³e egzemplarze maszynopisu, pozostawione przez autora w „ró¿nych miej- scach”21. Pocz¹tkowo w³adze ko³a w Londynie podjê³y wysi³ek odnalezienia zagu- bionej monografii opracowanej przed wybuchem wojny przez K. B¹biñskiego22. Wobec niepowodzenia poszukiwañ zdecydowano siê opracowaæ w³asnymi si³ami historiê pu³ku z uwzglêdnieniem walk w 1939 r. W tym celu powo³ano zespó³ autorski, który mia³ opracowaæ poszczególne czêœci nowej monografii. Ostatecznie podzia³ zadañ przedstawia³ siê nastêpuj¹co. Czeœæ I obejmuj¹c¹ okres 1914–1917 zobowi¹za³ siê opracowaæ p³k dypl. Gustaw £owczowski23, czêœæ II – lata 1918–1920 mia³ przygotowaæ p³k dypl. Bronis³aw Chruœciel24, czêœæ III – lata 1921–1939 i czêœæ IV – kampaniê wrzeœniow¹ „wobec zawodu

18 K. B¹biñski, 5 pu³k piechoty Legionów, Warszawa 1929. 19 S. Biegañski, Zarys historii wojennej pu³ków polskich 1919–1920. Ukoñczenie I serii wydawnictwa przez Wojskowe Biuro Historyczne, „Bellona” 1931, t. XXXVIII, z. 2, s. 428. 20 O istnieniu tej pracy œwiadczy wpis w Inwentarzu Kolekcji Rêkopisów WBH, znajduj¹cego siê w Centralnym Archiwum Wojskowym w Warszawie. Na jej tekst powo³uje siê J. Borkiewicz w pracy Dzieje 1-go pu³ku piechoty Legionów, Warszawa 1928, s. 545 oraz autorzy Ksiêgi Chwa³y Pie- choty, Warszawa 1937–1939, (reprint 1992), s. 281. 21 Instytut Polski i Muzeum im. Gen. Sikorskiego w Londynie (dalej cyt.: IPiMGS), Zespó³ relacji z Kampanii 1939 r., sygn. B.I.67/B, List K. B¹biñskiego do G. £owczowskiego z 2 VII 1962 r. 22 List G. £owczowskiego do K. B¹biñskiego z 26 III 1962 r. W posiadaniu autora. 23 11 XI 1964 r. p³k G. £owczowski otrzyma³ awans do stopnia gen. bryg. T. Kryska-Karski, S. ¯ura- kowski, Genera³owie Polski Niepodleg³ej, (wyd. II) Warszawa 1991, s. 83. 24 1 I 1964 r. p³k dypl. B. Chruœciel zosta³ awansowany do stopnia gen. bryg. T. Kryska-Karski, S. ¯urakowski, op. cit.,s.83.

270 doznanego od kolegów” zdecydowa³ siê opisaæ G. £owczowski, natomiast losy „pi¹taków” po zakoñczeniu dzia³añ w 1939 r. p³k Edward Radwan-Pfeiffer25. Baz¹ Ÿród³ow¹ opracowania w pocz¹tkowym okresie by³y relacje zgroma- dzone w Archiwum Komisji Historycznej Sztabu G³ównego w Londynie i prze- chowywane w Instytucie Gen. Sikorskiego oraz dostêpna literatura. Ich uzu- pe³nieniem by³y nadsy³ane wspomnienia i relacje cz³onków ko³a. Mimo to prace posuwa³y siê wolno. Autorzy poszczególnych czêœci musieli bowiem ³¹czyæ pisanie z prac¹ zawodow¹. G. £owczowski pisa³ do K. B¹biñskiego o tym w jednym z listów: „PóŸno zabraliœmy siê do tej historii i warunki mamy nie ³atwe, bo praca zawodowa zabiera wiele godzin”26. W marcu 1962 r. stan zawansowania prac przedstawia³ siê nastêpuj¹co: czêœæ I by³a w zasadzie gotowa. Jak pisa³ G. £owczowski, zosta³ sporz¹dzony projekt, który zosta³ rozes³any osobom mog¹cym wnieœæ jakieœ uzupe³nienia. Otrzymane uwagi i nowe relacje stanowi³y podstawê do przeprowadzenia dru- giej redakcji tekstu. Jej autor zwróci³ siê równie¿ do gen. dyw. Mariana Kukiela z proœb¹ o kilka wyjaœnieñ dotycz¹cych dowodzonego przez niego batalionu, s¹siaduj¹cego z 5. pp Leg. pod Kostiuchnówk¹27. Czêœæ II znajdowa³a siê jeszcze w trakcie opracowywania. Podstawê jej mia³o stanowiæ opracowanie K. B¹biñ- skiego z 1929 r. opublikowane w ramach zarysów historii wojennej pu³ków pol- skich 1918–1920 oraz historia bratniego 1. pp Leg., zawieraj¹ca wiele szkiców i wiadomoœci o sytuacji ogólnej. Czêœæ III zosta³a przygotowana przy wykorzy- staniu relacji gen. bryg. Tadeusza Pe³czyñskiego. Czêœæ IV znajdowa³a siê w trak- cie wstêpnych konsultacji28. Najwiêcej k³opotów przysporzy³o opracowanie przebiegu walk pu³ku w 1939 r. Posiadaj¹c sk¹py materia³ Ÿród³owy i czasami sprzeczne relacje, G. £owczowski postanowi³ zwróciæ siê o pomoc do ¿o³nierzy pu³ku przeby- waj¹cych w Polsce. W styczniu 1961 r. za poœrednictwem p³k Stanis³awa Trusz- kowskiego przes³a³ maszynopis czêœci IV monografii wraz z do³¹czonymi pyta- niami mieszkaj¹cemu w Szczecinku p³k. K. B¹biñskiemu. Co ciekawe, aby tekst nie zosta³ skonfiskowany, zosta³ on wys³any z Londynu na adres redakcji „Wojskowego Przegl¹du Historycznego” w Warszawie, sk¹d trafi³ do S. Trusz- kowskiego, a nastêpnie do r¹k ostatniego dowódcy 5. pp Leg.29 W przes³anym maszynopisie znalaz³y siê bezpoœrednio skopiowane relacje, co w zamiarze au- tora mia³o sprowokowaæ czytaj¹cych do przedstawienia w³asnej wersji opisy-

25 List G. £owczowskiego do K. B¹biñskiego z 26 III 1962 r. W posiadaniu autora. 26 Ibidem. 27 G. £owczowski, Fragmenty z dziejów 3 dawnych wojen, Londyn 1982, s. 114. 28 List G. £owczowskiego do K. B¹biñskiego z 26 III 1962 r. W posiadaniu autora. 29 IPiMGS, Zespó³ relacji z Kampanii 1939 r., sygn. B.I.67/B, List K. B¹biñskiego do E. Radwan- -Pfeiffera z 16 II 1962 r.

271 wanych wydarzeñ i pobudziæ ich pamiêæ30. K. B¹biñski po przepisaniu otrzyma- nego tekstu na maszynie rozes³a³ go dwoma listami (6 i 20 maca 1962 r.) do ¿yj¹cych w kraju dowódców batalionów: mjr. Leona Czerwienia i mjr. Józefa Kusztry oraz dowódcy 9. kompanii por. Leopolda Œwikli31. Do koñca kwietnia relacje oficerów pu³ku oraz relacja p³k B¹biñskiego zosta³y wys³ane t¹ sam¹ okrê¿n¹ drog¹ do Londynu32. W maju 1962 r. na proœbê G. £owczowskiego K. B¹biñski uzupe³ni³ swoj¹ relacjê m.in. o charakterystyki podleg³ych dowód- ców oraz wys³a³ relacjê J. Kusztry o walkach pod Krasnobrodem33. Do wyjaœ- nienia pozosta³a jeszcze jedna, tylko na pozór, drobna kwestia: czy w pracy utajniæ, w trosce o bezpieczeñstwo, personalia osób z kraju, które udzieli³y rela- cji? Ostatecznie zdecydowano siê je ujawniæ. Ta ostro¿noœæ mo¿e wydawaæ siê z dzisiejszego punktu widzenia przesadzona. Jednak, je¿eli zestawimy fakt wzmo¿onej korespondencji K. B¹biñskiego z kolegami mieszkaj¹cymi poza granicami kraju, z podjêciem na pocz¹tku lat szeœædziesi¹tych dzia³añ operacyj- nych wobec jego osoby przez organa bezpieczeñstwa, obawy te staj¹ siê bardziej zrozumia³e34. Wartoœæ œwiadectw nades³anych z kraju by³a ró¿na. Najwy¿ej zosta³a oce- niona przez G. £owczowskiego relacja mjr. J. Kusztry. Niewiele nowego wnios³a natomiast relacja mjr. L. Czerwienia. Je¿eli chodzi o relacjê por. L. Œwikli, to G. £owczowski scharakteryzowa³ jej autora jako osobê nazbyt dbaj¹c¹ o s³awê, pisz¹c¹ wiele o sobie i przypisuj¹c¹ sobie gros zas³ug. Z podobn¹ ocen¹ spotka³y siê uwagi nades³ane przez p³k. B¹biñskiego, w których przedstawia³ on wyda- rzenia z jak najwiêksz¹ korzyœci¹ dla siebie i pu³ku35. Otrzymane z kraju relacje praktycznie zakoñczy³y proces zbierania mate- ria³ów do czêœci IV, mimo ¿e uzyskane œwiadectwa nie rozstrzygnê³y wszy- stkich w¹tpliwoœci autora. Teraz pozosta³o tylko naniesienie poprawek i uzu- pe³nieñ w tekœcie. G. £owczowski szacowa³, ¿e prace nad ca³oœci¹ monografii powinny zakoñczyæ siê do wrzeœnia 1962 r.36 Kalkulacje te okaza³y siê jednak zbyt optymistyczne. W sierpniu okaza³o siê, ¿e odpowiedzialny za czêœæ II histo-

30 List G. £owczowskiego do K. B¹biñskiego z 26 III 1962 r. W posiadaniu autora. 31 IPiMGS, Zespó³ relacji z Kampanii 1939 r., sygn. B.I.67/B, List K. B¹biñskiego do J. Kusztry, L. Czerwienia i L. Œwikli z 6 III 1962 r. i List K. B¹biñskiego do J. Kusztry, L. Czerwienia i L. Œwikli z 20 III 1962 r. 32 IPiMGS, Zespó³ relacji z Kampanii 1939 r., sygn. B.I.67/B, List K. B¹biñskiego do G. £owczow- skiego z 30 IV 1962 r. 33 IPiMGS, Zespó³ relacji z Kampanii 1939 r., sygn. B.I.67/B, List K. B¹biñskiego do G. £owczow- skiego z 29 V 1962 r. 34 Instytut Pamiêci Narodowej, Biuro Udostêpniania i Archiwizacji Dokumentów, Teczka [K. B¹biñ- skiego] B–88, sygn. 01236/392, Karta kontrolna. 35 IPiMGS, Zespó³ relacji z Kampanii 1939 r., sygn. B.I.67/B, G. £owczowski, Moje wra¿enia o relacjach i relacjonistch. 36 List G. £owczowskiego do K. B¹biñskiego z 22 VI 1962 r. W posiadaniu autora.

272 rii B. Chruœciel nie wykona³ swojej pracy i zwróci³ otrzymane materia³y. W try- bie awaryjnym napisaniem tekstu czêœci II zaj¹³ siê G. £owczowski. „Siad³em wiêc do pracy i zrobi³em tak: Pañsk¹ pracê [K. B¹biñskiego – D.F.] og³oszon¹ w zarysach historii pu³ków wzi¹³em za bazê pracy, zostawiaj¹c jej treœæ nie- zmienion¹, z tym ¿e ka¿dy rozdzia³ poprzedzi³em kilkoma zdaniami daj¹cymi pe³niejszy obraz po³o¿enia politycznego i operacyjnego. Kilka bitew drugiego roku wojny rozwin¹³em w oparciu o dzie³o A. Borkiewicza, cytuj¹c go lub stre- szczaj¹c oraz wstawiaj¹c treœæ otrzymanych relacji. Doda³em szkice”37. W ten sposób prace nad monografi¹ zosta³y zakoñczone, a G. £owczowski zosta³ prak- tycznie jej jedynym autorem. Czy by³ zadowolony z uzyskanego efektu? OdpowiedŸ na to pytanie przy- nosi list z 15 wrzeœnia 1962 r., gdzie autor monografii napisa³: „Nie ca³kiem. Bo ka¿da czeœæ jest inna. W 1-szej wiêcej myœli o ideach i o ludziach ni¿ kroniki. W ostatniej odwrotnie. Ka¿dy dzieñ rozpracowany nieomal do kompanii – o lu- dziach ma³o. Trzeba by w 2-giej czêœci wszystko przeredagowaæ, nad¹æ jedn¹ for- mê i jeden styl, a na to ju¿ si³ nie mam po pracy zarobkowej trwaj¹cej od 5.15 do 8.45. (…) Jedno jest zrobione. S¹ zebrane wszystkie wiadomoœci i dane, s¹ uporz¹dkowane i omówione, jest wszystko co mog³em zebraæ”38. Po z³o¿eniu i przepisaniu ca³oœæ pracy wynios³a ok. 200 stron maszynopisu i zawiera³a 56 szkiców oraz jedn¹ mapkê okolic Seroczyna, Oleœnicy i Wodyñ39. Odrêbnym zagadnieniem by³o zebranie odpowiedniej kwoty pieniêdzy, która umo¿liwi³aby wydanie przygotowywanej monografii drukiem. Tu w³adze ko³a napotka³y na du¿e problemy. Mimo rozpisania subskrypcji oraz opodatko- wania siê cz³onków ko³a w wysokoœci 3£ zebrana kwota by³a wci¹¿ za ma³a. Ostatecznie zebrano tylko 91£, co by³o niewystarczajc¹ kwot¹. Z tego te¿ powo- du w 1964 r. w³adze zarz¹du ko³a podjê³y decyzjê o powieleniu pracy za pomoc¹ techniki powielaczowej i rozes³aniu jej do subskrybentów i g³ównych bibliotek w kraju i na obczyŸnie40. Ostatecznie wykonano 120 egzemplarzy, z czego 10 wy- s³ano do Polski41. Opraw¹, pakowaniem i wysy³k¹ z koniecznoœci zaj¹³ siê oso- biœcie autor pracy42. Pojawi³ siê natomiast problem, jak dostarczyæ ksi¹¿ki do Polski dla indy- widualnych odbiorców. Obowi¹zuj¹ce wówczas przepisy zabrania³y bowiem wwo¿enia i przesy³ania do kraju ksi¹¿ek polskojêzycznych drukowanych na Za- chodzie, a w wypadku stwierdzenia nielegalnej próby przewozu by³y one konfi-

37 List G. £owczowskiego do K. B¹biñskiego z 15 IX 1962 r. W posiadaniu autora. 38 Ibidem. 39 List G. £owczowskiego do K. B¹biñskiego z 18 VII 1964 r. W posiadaniu autora. 40 Ibidem. 41 List G. £owczowskiego do K. B¹biñskiego z 10 V 1965 r. W posiadaniu autora. 42 List G. £owczowskiego do K. B¹biñskiego z 30 XI 1964 r. W posiadaniu autora.

273 skowane. Z tego powodu K. B¹biñski otrzyma³ londyñskie opracowanie dopie- ro w po³owie 1965 r. Przemyci³ je szczêœliwie do kraju, by³y podw³adny z okresu jego dzia³alnoœci konspiracyjnej na Wo³yniu, mjr dypl. Tadeusz Klimkowski, który w sierpniu 1965 r. odwiedzi³ swoj¹ rodzinê w Polsce43. Opublikowana monografia, jak pisa³ jej autor, spotka³a siê z „na ogó³ z po- zytywnym przyjêciem”44. Egzemplarze nadliczbowe zosta³y sprzedane bez tru- du, co przynios³o pewien dochód dla wydawcy45. Ten stan rzeczy spowodowa³, ¿e z inicjatywy p³k. dypl. Czes³awa Kopañskiego ponownie podjêto starania ozgromadzenie odpowiednich œrodków finansowych, które umo¿liw ³yby wy- danie ksi¹¿ki drukiem z fotografiami i porz¹dnie wykonanymi szkicami46. Wstæpnie oszacowano koszt wydania ksiàýkowego pracy na 800£47. Do pomys³u przychylnie odniós³ siê autor opracowania, który zobowi¹za³ siê w drugim wy- daniu dokonaæ niezbêdnych poprawek i uzupe³nieñ48. Intencj¹ pomys³odaw- ców wydania ksi¹¿ki by³o, aby ukaza³a siê ona ju¿ w roku nastêpnym w roczni- cê bitwy pod Kostiuchnówk¹49. Niestety tak siê nie sta³o. Dopiero latem 1967 r. poprawiona, uzupe³niona zdjêciami i wykonanymi z wielk¹ starannoœci¹ przez mjr. Jerzego Œcibora szki- cami ksi¹¿ka zosta³a z³o¿ona w Polskiej Drukarni Gryf Printers (H.C.) Ltd. w Londynie. W stosunku do pierwszego wydania G. £owczowski napisa³ nowy wstêp, zaczynaj¹cy siê od fragmentu Wesela Stanis³awa Wyspiañskiego. W tre- œci autor dokona³ tak¿e kilka drobnych zmian i uzupe³nieñ. Praca poddana zo- sta³a równie¿ ponownej korekcie. Projekt ok³adki przygotowa³ J. Œcibor, wzo- ruj¹c siê na ok³adce dzie³ Jana Kochanowskiego wydanych w Polsce50. Tym razem, w zwi¹zku z wypadkiem, jakim uleg³ G. £owczowski, pracami zwi¹zanymi z wydaniem monografii zajê³a siê specjalnie powo³ana w tym celu Komisja Redakcyjna Wydania Historii, której przewodnicz¹cym zosta³ J. Œcibor51. Monografia Pi¹ty Pu³k Piechoty Legionów „Zuchowatych” po raz wtóry ujrza³a œwiat³o dzienne we wrzeœniu 1968 r. Zosta³a wydrukowana w liczbie 500 eg- zemplarzy. W liœcie do K. B¹biñskiego G. £owczowski napisa³: „Jestem z tej pracy dumny. Mam czyste sumienie, ¿e zrobi³em wszystko, by zebraæ pe³ne in- formacje, Panu zawdziêczam najbardziej wartoœciowe relacje”52. W ten oto spo- sób zakoñczy³y siê szeœcioletnie zmagania o opublikowanie ksi¹¿ki drukiem.

43 List T. M. Klimkowskiego do K. B¹biñskiego z 9 VIII 1965 r. W posiadaniu autora. 44 List G. £owczowskiego do K. B¹biñskiego z 18 VI 1965 r. W posiadaniu autora. 45 Ibidem. 46 List K. Turka do K. B¹biñskiego z 2 VIII 1967 r. W posiadaniu autora. 47 List K. Turka do K. B¹biñskiego z 31 X 1966 r. W posiadaniu autora. 48 List G. £owczowskiego do K. B¹biñskiego z 18 VI 1965 r. W posiadaniu autora. 49 List K. Turka do K. B¹biñskiegoz2XI1965 r. W posiadaniu autora. 50 List G. £owczowskiego do K. B¹biñskiegoz5VI1968 r. W posiadaniu autora. 51 List G. £owczowskiego do K. B¹biñskiego z 10 IV 1968 r. W posiadaniu autora. 52 Ibidem.

274 Dzieje powstania i publikacji monografii 5. pp Leg. doskonale ilustruj¹ pro- blemy, z jakimi musieli siê zmierzyæ autorzy tworz¹cy na obczyŸnie. Koniecz- noœæ ³¹czenia twórczoœci pisarskiej z prac¹ zarobkow¹, ograniczony dostêp do Ÿróde³ historycznych, archiwów, bibliotek, a nawet uczestników opisywanych wydarzeñ wojennych, znacznie utrudnia³ im pracê. Oczywiœcie historycy pisz¹cy o oddzia³ach Polskich Si³ Zbrojnych na Zachodzie mieli nieco uprosz- czone zadanie. Zwraca³ na to uwagê równie¿ G. £owczowski, który po zakoñ- czeniu pracy nad histori¹ 5. pu³ku „Zuchowatych” podj¹³ siê opracowania hi- storii 3. Dywizji Strzelców Karpackich53. Pisa³ o tym do przyjaciela: „Jak¿e odmienne warunki. 20 skrzyñ wojennych akt. (…) S¹ szkice do ka¿dej bitwy, minutowe wpisy raportów telefonicznych. (…) Kontrast warunków pracy ude- rzaj¹cy. Jedna cecha wspólna – ma³o czasu na pracê; wieczory mijaj¹ jak minu- ty, a godziny w biurze kolejowym ci¹gn¹ siê i gniewaj¹, ¿e s¹ marnowane”54. Znaj¹c ograniczenia, jakim podlega³ autor monografii Pi¹tego Pu³ku Piechoty Legionów „Zuchowatych”, tym bardziej trzeba odnieœæ siê z uznaniem do ostate- cznego kszta³tu tego dzie³a. W warstwie faktograficznej praca G. £owczowskie- go równie¿ opar³a siê próbie czasu i nadal pozostaje najwa¿niejszym opracowa- niem dotycz¹cym historii 5. pp Leg. Jest równie¿ wa¿nym przyczynkiem do poznania dziejów piechoty polskiej XX wieku.

Conditions and circumstances which influenced process of writing of book Pi¹ty pu³k piechoty legionów „Zuchowatych” (Summary)

History of different types of military formations, institutions and units took a special place in the study of Polish emigre historians. Most of the publications were written at the initiative of different kinds of associations established by former soldiers from one unit or formation. One of these books was Pi¹ty Pu³k Piechoty Le- gionów „Zuchowatych” by general Gustaw £owczowski, published in 1968 in London. The 5th Infantry Regiment was considered as a elit unit continuing the tradition of 1st Brigade of the Polish Legion commanded by Józef Pi³sudski. Many prominent officers who served in the ranks of the 5th Regiment, became a high government of- ficials afterwards. In 1939 soldiers of 5th Regiment took part in the battles in Mazo-

53 Wypadek drogowy i d³ugotrwa³a rekonwalescencja uniemo¿liwi³a G. £owczowskiemu dokoñ- czenie prac nad histori¹ 3. DSK. Redakcjê ca³oœci powierzono pocz¹tkowo Janowi Bielatowiczo- wi, a po jego œmierci w 1966 r. p³k. dr Mieczys³awowi M³otkowi. W monografii dywizji odnotowano, ¿e G. £owczowskiego by³ jedynie autorem rozdzia³ów od 13–14 i 16–17. Trzecia Dy- wizja Strzelców Karpackich 1942–1947, red. M. M³otek, t. I, Londyn 1978, s. XXX. Sam zaintereso- wany uwa¿a³, ¿e jego wk³ad w opracowanie dziejów 3. DSK zosta³ znacznie umniejszony. Zpb. G. £owczowski, Fragmenty…, s. 111. 54 List G. £owczowskiego do K. B¹biñskiego z 23 X 1962 r. W posiadaniu autora.

275 via and in the Lublin region. After the September defeat they scattered throughout the world to fight in the Polish Armed Forces abroad. Many of them settled in exile after World War II. Author of this article describes process of writing of the book and the problems related with it as well as efforts undertaken by Association of Former Soldiers of the Fifth Regiment to publish the book. The history of Pi¹ty Pu³k Piechoty Legionów „Zuchowatych” shows in particular way how many problems emigre historians had to deal with. The article was written based on archival materials collected in The Polish In- stitute and Sikorski Museum in London and maintained correspondence.