<<

a

s

a

l

K

ł

e w JESIEŃ WIADOMOŚCI BOCHEŃSKIE a 2009 1

P

.

t

o

F

ISSN 1426-195 ROK XVI nr 3 (82) jesien 2009 Cena: 4 zl

ęba

a

s

a

l

K WB nr 3 (82)

ł Klasa

e

fot. St. Zi

w

a

P

.

t

o

Fot.F Pawe 2 WIADOMOŚCI BOCHEŃSKIE JESIEŃ 2009 Muzeum Motyli „Arthropoda” Nowe muzeum w Bochni

Na ścianie pół- nocnej są w górnej części motyle noc- ne Azji, a na dole największe motyle świata Athacus At- las. Na pietrze pre- zentowane są motyle z rejonu Australii na stelarzach od strony północnej i motyle Morpho Ameryki Południowej i Środkowej. Muzeum powstało jako firma rodzinna Krystyny i Jacka Kobielów, a prowadzi je ich syn Filip Kobiela. Kolekcję mo- tyli uzbierał przez ponad trzydzieści lat Jacek Kobiela, z za- wodu artysta plastyk konserwator dzieł sztuki. Zbiór powstał 12 września bieżącego roku zostało otwarte w Bochni Muze- w większości przez zakupy starych zbiorów oraz okazów od um Motyli „Arthropoda” Nazwa pochodzi od greckiego określe- firm z całego świata, które trudnią się hodowlą motyli. Naj- nia stawonogów do których należą motyle – najliczniejsze zwie- większy wpływ na charakter zbioru miał przyjaciel Jacka Ko- rzęta na świecie. Jest to jedyna w Polsce taka placówka prezentu- jąca systematyczny przegląd motyli świata. Muzeum Motyli Arthropoda ma na celu przybliżyć ich pa- sjonujący świat, który oglądamy tylko w mediach. Właśnie tu podczas wizyty posłuchać można o krótkim życiu motyla, o tym jak rodzi się piękno, jak motyl chroni sie przed drapieżnikami, o życiu motyla, wcale nie tak kolorowym jak jego skrzydła. To miejsce gdzie przekonasz się, że ćma nie zawsze jest szara, a mo- tyl może być liściem, zebrą czy tygrysem. Na parterze wybudowanego na ten cel pawilonu przy ulicy Czackiego 9 (wejście od strony plant), na ścianie wschodniej po- łudniowej i zachodniej zamontowane są specjalne łukowate ste- laże, w których umieszczono gabloty z okazami. Na ścianie pół- nocnej i częściowo południowej w pionowych gablotach przed- stawione są w górnej części tematy ogólne, o których była mowa bieli, zmarły w 2008 r. pan Edward Palik entomolog-entuzja- wyżej, a w dolnym rzędzie motyle z Holarktyki czyli nearktyki sta, kustosz zbioru motyli Polskiej Akademii Nauk, którego (Ameryka Północna) i Palarktyki czyli Euroazji. życiorys zamieszczamy poniżej. Na ścianie wschodniej pokazane są motyle afrykańskie, po- Zbiór obejmuje motyle dzienne świata w układzie systema- chodzące głównie z hodowli prowadzonej przed paroma laty tycznym, którego ojcem był Linneusz. Prezentowana jest więk- przez siostry zakonne ze Zgromadzenia Foyer de Charite z Ban- szość przedstawicieli rodzin motyli i rzędów, a nawet rodziny gui z Republiki Centralnej Afryki w celu utrzymania działalności monotypowe czyli reprezentowane tylko w jednym gatunku. Jest misyjnej w tej części kontynentu. ich około 5000 sztuk. Muzeum ma charakter edukacyjny i stano- Na ścianie południowej przedstawione są motyle z krai- wi pomoc naukową dla szkół. ny orientalnej czyli azjatyckiej strefy zwrotnikowej: Jacek Kobiela jest wnukiem prof. Stanisława Fischera Indie, Półwysep Ma- otwarcie tego muzeum nieprzypadkowo połączone lajski, Filipiny i Indo- zostało z uroczystościami 50-lecia Muzeum im. nezja z Celebesem. Jak S. Fischera, w hołdzie Pro- w każdej krainie zoo- fesorowi jako dowód kon- geograficznej prezentację rozpoczy- tynuacji pasji zbierackiej na rodzina Papilionidae – Pazie, i idei myśli kolekcjonerskiej. następnie Pieridae – bielinki, W jakich okolicznościach zro- Nymphalidae – rusałki, później dziła się to zainteresowanie mo- inne rodziny charakterystyczne tylami z całego świata. Jest pan dla danej krainy (np. Amathu- przecież z wykształcenia kon- sidae dla Orientu) następnie serwatorem dzieł sztuki, a nie Satyridae i Lycaenidae przyrodnikiem? - pytamy – motyle małe. Sagra buqueti pana Jacka Kobielę.

WB nr 3 (82) JESIEŃ 2009 WIADOMOŚCI BOCHEŃSKIE 3

To, że jestem artystą plastykiem nie znaczy, że nie jestem hu- manistą interesującym się człowiekiem i wszystkim, co go otacza tu na ziemi. Umiłowanie piękna zaczyna się od umiłowania przy- rody wśród której żyjemy, nie wyłączając zjawisk na niebie takich jak tęcza, halo czy iryzacja chmur. Tu zrodziliśmy się i wszystko co zostało wraz za nami stworzone powinno nas fascynować, a nie zawsze zdajemy sobie sprawę z otaczającego nas piękna. Czy była to pierwsza pana pasja zbieracka ? W miarę postępu wykształcenia podstawowego w zakresie geografii i przyrody zainteresowałem się filatelistyką. Znacz- ki pocztowe, a później motyle zbierał mój wujek Włodzimierz Urbanek już jako mały chłopiec ( zamordowany został później w obozie koncentracyjnym na Majdanku). Jego kolekcję znacz- ków posiadam do dzisiaj. W latach 60-tych i 70-tych ubiegłego wieku, w systemie totalitarnym mogliśmy jedynie marzyć o po- rozszerzenie istniejącego Muzeum o ekspozycję na adaptowa- dróżach zagranicznych. Znaczki pocztowe z całego świata pocho- nym do tego celu strychu. Z różnych przyczyn do tego nie do- dzące z tej kolekcji rozwijały moją wyobraźnię i były namiastką szło, a data jubileuszu zbliżała się. Z końcem 2004 roku z po- mojej obecności w najbardziej niedostępnych rejonach świata, mysłu mojej żony Krystyny zdecydowaliśmy się wybudować nawet w krajach, których nazwy już nie istnieją, bo wyzwoliły specjalnie na ten cel budynek w naszym ogrodzie. Wzięliśmy się z kolonializmu lub z innych przyczyn zniknęły z mapy świata kredyt bankowy i tak powstał budynek. Pół roku trwało układa- jak np. słynne Pernambucco w Brazylii (obecnie stan w Brazylii), nie ekspozycji. Opracowanie graficzne wykonał mój syn Filip, które dzisiaj znane jest raczej tylko z legendy (mam nawet motyla który prowadzi tę placówkę edukacyjną. Odbywają się tutaj tak- w tego państewka). Bogata wyobraźnia pozwoliła mi podróżować że – w tej wyjątkowej atmosferze - lekcje geograficzno-przy- po całym świecie, bez żadnych kosztów. rodnicze dla szkół i zorganizowanych grup. To alternatywa na Zachętą do tworzenia zbioru była pewnie kolekcja pana nadchodzące dni jesienno zimowe. Można nacieszyć oczy cu- dziadka prof. S. Fischera ? downymi barwami podróżując po kontynetach świata. Dziadek mój Stanisław Fischer mówił mi wielokrotnie : tyle Muzeum Motyli w Bochni z tak starannie dobraną ko- jesteś wart, ile sam dokonasz, nie zasługi przodków, nie nazwi- lekcją pełnić będzie ważną rolę edukacyjną. sko, nie pochodzenie czyni o tym kim jesteś, pokaż co potrafisz, Cieszę się, że Muzeum Motyli „Arthropoda” ma bardzo do- nie chwal się ! Chciałem choć w ułamku przypodobać się mo- bre oceny w prasie i w Internecie, służy młodzieży szkolnej i jest jemu Dziadkowi, który myślę, że mnie teraz widzi i stworzyć użyteczne dla wszystkich zainteresowanych. W przyszłości pla- wraz z moją Rodziną coś na obraz i podobieństwo jego kolekcji nujemy rozszerzyć ekspozycję o minerały i skały okolic Bochni i Muzeum jego Imienia, by godnie uczcić 50-tą rocznicę jego w zestawieniu ich odpowiedników z różnych stron świata. otwarcia. To była moja idée fixe, znalazłem pełne zrozumienie Dziękujemy za rozmowę. u mojej żony Krystyny jeszcze w czasie, gdy w zamiarze było REDAKCJA

EDWARD PALIK 1919 – 2008 w terenie po zmroku bez światła, wiedział gdzie stanąć, żeby nie było go widać i jak iść, żeby nie było go słychać. wybitny przyrodnik-entomolog i odkrywca Przez dwa lata walczył w partyzantce francuskiej Maquis Urodził się w Krakowie. Od dzieciństwa zakochany w masywie Vercore koło Grenoble. W kwietniu 1944 roku w świecie motyli, rozwijał swoje zainteresowania motylami przez Pireneje przedostał się do Hiszpanii, następnie Portuga- dziennymi i nocnymi Polski. Dzięki kontaktom ze znanymi lii i Algieru, gdzie pracował w alianckich jednostkach woj- motylarzami J. Kawalcem z Krakowa, pułkownikiem Wi- skowych jako tłumacz. Potem wyjechał do Wielkiej Brytanii toldem Niesiołowskim, profesorem Romanem Wojtusiakiem i wstąpił do Polskich Sił Powietrznych w Anglii (1944-1947). i życzliwości prof. Jana Stacha dyrektora Muzeum Przyrodni- W 1947 roku wrócił do Polski i podjął pracę w Krakow- czego Polskiej Akademii Umiejętności w Krakowie i całego skiej Fabryce Mebli. Wolne chwile w czasie służbowych wy- zespołu naukowego tego Muzeum zdobył z biegiem lat grun- jazdów i wakacje przeznaczał na łowienie motyli dziennych towną wiedzę entomologiczną. i nocnych w rejonie Poznania, w Puszczy Białowieskiej, na Już w czasie nauki w Podchorążówce we Lwowie na- Pustyni Błędowskiej, w Pieninach, Tatrach i Podhalu. Ściśle wiązał kontakt z Polskim Towarzystwem Entomologicznym współpracował z Pienińskim Parkiem Narodowym, a złowione i osiągnął pierwszy sukces zdobywając Złotą Odznakę tego okazy przekazywał do Instytutu Zoologii i Ewolucji Zwierząt Towarzystwa. Zmobilizowany w 1939 r. do 26 pułku piechoty PAN w Krakowie. 5 Dywizji Piechoty gen. Juliusza Zulaufa walczył w obronie Po przejściu na emeryturę został kustoszem zbiorów mo- Warszawy. 30 września 1939 roku dostał się do niewoli i jako tyli PAU w Krakowie. Współpracował z instytutami entomo- jeniec wojenny przebywał w Oflagu VIIA w Murnau i innych logicznymi w Japonii. Na zlecenie Instytutu Przyrodniczego niemieckich obozach jenieckich na terenie III Rzeszy. 10 lipca w Morioka w Japonii wyhodował bardzo rzadką odmianę mo- 1942 roku uciekł z obozu. Ucieczka powiodła się dzięki jego tyla Parnasius everssmannia żyjącego tylko w określonych entomologicznym doświadczeniom. Orientował się bowiem rejonach Japonii.

WB nr 3 (82) 4 WIADOMOŚCI BOCHEŃSKIE JESIEŃ 2009

W swoich prywatnych zbiorach miał niezwykłego mo- draszek eroides, Modraszek Artakserkses i Dostojna tita- tyla-obojnaka Lysandra coridon, złowionego w 1935 t. nia nadal żyje w matecznikach tej Puszczy. w Mydlnikach, który jedną stronę skrzydeł miał niebieską Edward Palik w Puszczy Białowieskiej złapał 550 (samiec), a drugą brązową (samica), jedno skrzydło więk- gatunków motyli, w Tatrach – ponad 660. Uczestniczył sze, a drugie mniejsze. Takiego motyla nikt wcześniej na w zagranicznych wyprawach naukowych do Korei (trzy- świecie nie widział i uchodzi on dzisiaj za jeden z najcen- krotnie), do lasów Wietnamu, gdzie odkrył gatunek jed- niejszych i najdziwniejszych na świecie okazów. nego z najmniejszych motyli świata, a motyl ten otrzymał W 1997 r. w czasie penetracji trudno dostępnych rejo- jego imię : Tortricid palikli, oraz kilka lat temu do Gwate- nów Puszczy Białowieskiej udowodnił, że pięć endemicz- mali. Przed śmiercią całą swoją prywatną kolekcję motyli nych gatunków motyli uznanych za wymarłe na świecie, przekazał do Instytutu Zoologii i Ewolucji Zwierząt PAN a mianowicie Przeplatka Febe, Przeplatka aurelia, Mo- w Krakowie. ■

Krzysztof Kwaśniewski (Poznań) Moje bocheńskie wspominki cz. 2

Moim najbliższym przyjacielem i towarzyszem był Bolek Klimek, z którym co niedziela spacerowałem po „Linii A-B” bo- cheńskiego Rynku, ulicą Kazimierza Wielkiego. Był on także nieodłącznym towarzyszem wypraw na zaba- wy oraz codziennych letnich wypraw pieszo albo rowerami 3 km wzdłuż torów kolejowych do Raby, do kąpieli (wstyd powiedzieć, ale dopiero on nauczył mnie pływać), z którym występowaliśmy zawsze zdecydowanie i solidarnie, choć w życiu było tak, że nie zgadzaliśmy się z sobą w prawie żadnej kwestii, o czym potrafili- śmy godzinami zaciekle dyskutować. Do tradycji też przeszło, że po wiosennej sesji egzaminacyjnej spotykaliśmy się w Krakowie, aby korzystając z jego wiedzy architektonicznej i mojej historycz- nej zwiedzać ciekawe miejsca zabytkowe – a on należał przecież do grupy studentów, opracowującej pod kierunkiem przyszłego profesora Wiktora Zina inwentaryzacje co ciekawszych budyn- Na ul. Kazimierza Wielkiego, koło „Brandówki”, tym razem nie z Bolkiem, ków Krakowa. Lubiliśmy też recenzować sobie wzajemnie obej- ale z Jerzym Dobrzańskim-Suberlakiem, ówczesnym bocheńskim „playboyem”, rzane filmy, a nawet wybierać się na nie razem, koniecznie chru- przybranym synem naczelnika Poczty1. piąc sławne krakowskie obwarzanki – z solą, albo z makiem, do mieniona w przewodniku Bedekera, a na chodniku przed nią były wyboru. Bolek był synem i bratankiem bocheńskich adwokatów. słupki z żelaznymi kółkami do przywiązywania koni oficerskich Jego matka była z domu Pankiewiczówna i była krewną znanego – nie każda restauracja miała ongiś zaszczyt być dozwoloną dla malarza Józefa Pankiewicza (Bolek też dobrze rysował), a córką austriackich oficerów. Już wtedy robiliśmy piesze i rowerowe restauratora; restauracja mieściła się na parterze szerokofronto- wycieczki nie tylko do Wiśnicza, ale i do Starego Sącza, Nie- wego budynku obok siedziby bocheńskich władz miejskich, na połomic, a ja potrafiłem nawet samotnie w jednym dniu przejść którego piętrze Klimkowie mieszkali jeszcze za mojej pamięci. się pieszo do Żegociny i z powrotem – po drodze zawsze podzi- Sam opowiadał mi z dumą, że restauracja jego dziadka była wy- wiając stary drewniany kościółek w Królówce; niestety pamię- tam też, jak przykre wrażenie robiły piękne, nawet marmurowe macewy żydowskie, którymi Baudienst na niemiecki rozkaz wy- brukował dłuższe odcinki tej trasy. Jakiś czas chodziłem czasem do Żegociny, bo tam próbował nabrać zdrowia Ojciec, który za- chorował na gruźlicę (zmarł w 1956 r. w wieku lat 50 – Rodzice nie mogą być przez nikogo wliczeni w grono kombatantów, ani bezpośrednich ofiar wojny, ale gdyby nie ona z pewnością żyliby dłużej). A w Żegocinie po raz pierwszy zetknąłem się z mało- polską wsią bezpośrednio. Rodzice na tym letnisku zamieszkali w jednym z nie najmniejszych gospodarstw wsi – aż 7 ha… Ale ze zdumieniem patrzyliśmy, że pożywienie tej rodziny (gospo- darstwo prowadziła starsza córka, bo matka zmarła) to była trzy razy dziennie ta sama „bryjka”, czasem z kawałkiem chleba: była to grubo zmielona na własnych żarnach mąka z otrębami, zasypa- na na chudym mleku – masło i jaja były wyłącznie na sprzedaż, a warzyw chyba w ogóle nie uprawiano. A orano wyłącznie kro- Stary kościół drewniany w Królówce pow. bocheński, stan 1955 r., wami, które też dawały nie więcej, jak po 1,5 l mleka dziennie. fot. K. Kwaśniewski. WB nr 3 (82) JESIEŃ 2009 WIADOMOŚCI BOCHEŃSKIE 5

smaki, jak „zagraniczne” herbaty, kawy, korzenie, pieprz itp. Raz nawet Tońcio przywiózł z rejsu do Japonii trzy ręczne maszyny dziewiarskie, które były wtedy bardzo poszukiwane w związ- ku z modą na „francuskie” swetry męskie, noszone zamiast marynarek i stanowiące rodzaj mundurów, który prawie każdy mieć musiał, tak jak i później granatowe płaszcze ortalionowe. Nieraz i pół roku, i dłużej Tońcio siedział sobie w domu i tro- chę się nawet nudził. Wtedy po raz pierwszy skosztowałem (z jego zapasów kupowanych w „Baltonie” za dolary, którymi im częściowo płacono za rejs) koniaku (węgierskiego! marki Budafok!) i płataliśmy psie figle, np. strzelając takimi wy- buchającymi z hałasem kuleczkami glinianymi z silnej procy tak, że wybuchały na środku Rynku, budząc niemałe zainte- resowanie, a nawet niepokój na tamtejszym posterunku MO, albo czciliśmy Sylwestra wypuszczając w nocy z ogrodu sil- Andrzej Bisztyga i Bolesław Klimek, fot K.Kwaśniewski, ok. 1952 r. ną marynarską racę sygnałową, co już w owym czasie mogło Innego rodzaju zainteresowania łączyły mnie z Tutą Bugay- uchodzić nawet za sygnały dla imperialistów… skim. Był on zawsze fanatycznym miłośnikiem wszelkiego rodza- Po śmierci Matki Marii Danuty (w 1950 r. w wieku 43 lat, ju mechanicznych środków transportu, poczynając od rowerów, na nowotwór, którym w czasie wojny „nie miała głowy się zaj- a kończąc na samochodach. Z początku zawsze jeździł wszędzie mować”…) skorzystałem z życzliwej propozycji ks. Antoniego na rowerze, nawet w zimie w krótkich spodenkach i z gołymi ko- Czaplińskiego (którego znaliśmy jeszcze z Krynicy, który mnie lanami (to on przehandlował mi tanio mój pierwszy, dość zde- uczył i w „Handlówce” w czasie okupacji i egzaminował przy zelowany rower i nauczył – też dopiero wtedy – na nim jeździć, okupacyjnej „małej maturze”, i w powojennej już klasie ma- co wykorzystałem robiąc później przez 8 lat tysiące kilometrów turalnej) aby oprócz stanowiska nauczyciela prawoznawstwa w etnograficznych badaniach wsi w prawie wszystkich regionach i ekonomii politycznej w Liceum Administracyjno-Gospodar- Polski). Nade wszystko zaś w lecie godzinami towarzyszyłem czym objąć posadę wychowawcy w Bursie Gimnazjalnej. Nie mu i pomagałem w naprawianiu motocykli. Bo motocykle były wiem jak to wspominają moi wychowankowie, bo byłem dość wtedy namiętnością młodego pokolenia. Nie było oczywiście „służbisty”, ale ja tę pracę wspominam dobrze, choć była ab- nowych, jeśli nie liczyć SHL 125, który kosztował (chyba nawet sorbująca właściwie od budzenie wychowanków do szkoły do jeszcze nie „na talon”) aż 99000 złotych (3 przyzwoite pensje np. pilnowania godzin „pracy własnej” po południu , wieczorne- mojego Ojca). Dlatego cenny był każdy ukryty gdzieś w stodole, go mycia i ciszy nocnej. Przydawało się wtedy wszystko, co albo wręcz wykopany z przechowania w skrzyni motocykl, który umiałem, od pomocy w wypracowaniach językowych i z in- jednak trzeba było poddawać ciągłym renowacjom i naprawom, nych przedmiotów (czasem nawet nie tylko humanistycznych) których Tuta dokonywał nawet w dużej mierze bezinteresownie do umiejętności akompaniowania na akordeonie śpiewom bur- i to bardzo prymitywnymi narzędziami, głównie dlatego, aby móc saków w czasie tzw. „ognisk” (była to zwykle lampka nakryta sobie na nim pojeździć gdy jeszcze (dłuższy czas!) nie miał włas- czerwoną bibułką w największej salce Bursy, tzw. „uczelni”), nej maszyny. A dla mnie był to kurs mechaniki – i na motocy- których stałym punktem programu było śpiewanie Płonie ogni- klowe prawo jazdy, które później w Bochni zdałem tak, że odtąd sko i szumią knieje, ksiądz profesor jest wśród nas… Wydaje mi mogłem już jeździć na badania na WFM 125, na który dostałem się, że zyskałem też cenną przyjaźń ks. Czaplińskiego, z którym nawet raz w życiu „talon”. zawsze utrzymywałem kontakt, a ostatni telefon od niego otrzy- Trzecim moim bocheńskim przyjacielem był Antoni („Toń- małem – na parę dni przed jego przedwczesną śmiercią. Trzy cio”) Janusz, później kapitan żeglugi wielkiej w istniejącej wte- razy dziennie spotykaliśmy się wtedy przy posiłkach, a toczo- dy jeszcze polskiej flocie handlowej. On z kolei wnosił w życie ne w tym czasie rozmowy dobrze pamiętam. Do dziś mam też Bochni powiew wielkiego świata i egzotyki. I on, i jego starszy w swojej bibliotece dwa otrzymane od niego prezenty: Daniela brat Stanisław pochodzili ze Lwowa, ale zamieszkali razem Ropsa Od Abrahama do Chrystusa (zasłużone wydawnictwo z matką w Bochni, jej miejscu pochodzenia. Jakiś czas pracowali PAX potrafiło wydać tę książkę w 1952 r.) z jego serdeczną w Zawodowej Straży Pożarnej, a po maturze najpierw jeden, po- dedykacją oraz dwa tomy Dziejów kultury polskiej Aleksan- tem drugi imponował mundurem marynarskim Szkoły Morskiej dra Brücknera. Bardzo interesował się też sportem, zwłaszcza w Gdyni, ale po kolei byli z niej w okresie stalinizmu usuwani za świetną bursacką drużyną siatkówki, która (z braćmi Kurnikami „niesłuszne pochodzenie” (ojciec przedwojenny oficer, chyba na- na czele) stała się kośćcem drużyny Bocheńskiego Klubu Spor- wet zamordowany w Katyniu – o tym się wtedy po prostu nie mó- towego, co i mnie się udzieliło – choć nie czynnie, tylko jako wiło, choć o wielu sprawach „politycznych” mówiło się bez żad- „działaczowi”, który razem z Bolkiem Klimkiem dbał o pozy- nego skrępowania). Kolegą starszego Janusza, Staszka, w Szkole skiwanie nowego narybku dla drużyn… Ks. Czapliński grał też Morskiej był Andrzej Huza, który swe wspomnienia (także nieco w kilku meczach na I szachownicy w drużynie BKS. Nawet ja z Bochni) przedstawił w swojej książce. Obaj jednak zaczęli dalej wystąpiłem raz zastępczo w barwach tej drużyny, ale w zawo- pływać i awansować jako rybacy dalekomorscy, a Tońcio zdołał dach strzeleckich, i to aż na mistrzostwach okręgu na Śląsku. też (po 1956 r.) ukończyć Szkołę Morską i dojść do najwyższe- c.d.n go stopnia kapitana ż.w. Jego matka p. Klementyna prowadziła naprzeciw szybu Sutoris mały sklepik, w którym (właśnie z „im- 1 Swoje wrażenia, także z Bochni przedstawił w książce Matura, Kraków 1979, portu marynarskiego”) można było dostać tak wyszukane przy- Wydawnictwo Literackie.

WB nr 3 (82) 6 WIADOMOŚCI BOCHEŃSKIE JESIEŃ 2009

Wojciech Krajewski [Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie] Powietrzna walka nad Kłajem

Zupełnie zapomnianym epizodem Wojny Obronnej 1939 r., jaki wydarzył się w okolicach Bochni, jest walka powietrzna polskich myśliwców PZL P.11c stoczona rano 3 września 1939 r. z niemiecką wyprawą bombową1. Uczest- nikiem tego starcia, a zarazem jego głównym bohaterem był jeden z najbardziej znanych polskich pilotów myśliwskich II wojny światowej, ppor. Wacław Król2. We wrześniu 1939 r. nieba nad Małopolską miały bronić samoloty lotnictwa myśliwskiego Armii „Kraków”. Był to Dywizjon Myśliwski III/2, w skład którego wchodziła 121. Eskadra Myśliwska (10 samolotów PZL P.11c i 13 pilotów) oraz 122. Eskadra Myśliwska (10 samolotów PZL P.11c i 14 pilotów)3. Jak widać, siły te były bardzo skromne. 20 polskich 1 Przebieg powietrznej „walki nad Kłajem” odtworzono na podstawie następują- cych opracowań: M. Emmerling, Luftwaffe nad Polską 1939. Cz. II Kampfflieger, Gdy- nia 2005; W. Król, W dywizjonie poznańskim, Warszawa 1970 r.; W. Król, Krakowskie Samolot myśliwski PZL P.11c ppor. pil. Wacława Króla ze 121. Eskadry Myśliwskiej Dywizjonu Myśliwskiego III/2 z Krakowa-Rakowic, 1939 r. Nosi skrzydła, Warszawa 1974 r.; J. Pawlak, Polskie eskadry w Wojnie Obronnej, Wrzesień on numer seryjny 8.63, numer boczny „biała 2”, podskrzydłowy numer wywo- 1939, Warszawa 1991; J.B. Cynk, Polskie lotnictwo myśliwskie w boju wrześniowym, ławczy 39-K. Gdańsk 2000; B. Belcarz, T.J. Kopański, PZL P.11c, Sandomierz 2003; R. Szubański, Jedyny ocalały polski samolot Wojny Obronnej 1939 r., obecnie ekspono- W obronie polskiego nieba, Warszawa 1978. wany w Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie. Egzemplarz ten o numerze 2 Wacław Król (ur. 25.12.1915 – zm. 15.06.1991). Ukończył Szkołę Podchorążych fabrycznym 562, wyprodukowany w 1935 r. w zakładach PZL Okęcie na Palu- Lotnictwa w Dęblinie (1935-1937). Od 1937 r. odbywał służbę w 2. Pułku Lotniczym chu w Warszawie, został przydzielony do 2. Pułku Lotniczego w Krakowie. Wy- w Toruniu. We wrześniu 1939 r. walczył w składzie Dywizjonu Myśliwskiego III/2. Po posażony był w silnik PZ Skoda-Bristol Merkury V S2, produkowany w Polsce klęsce wrześniowej ewakuował się przez Rumunię do Francji. W maju 1940 r. walczył na licencji. Uzbrojony był w 4 k.m. kalibru 7,9 mm (2 po obu bokach kadłuba nad Francją w kluczu II/7 Gruppe de Chasse. Po upadku Francji przedostał się przez i 2 w skrzydłach). Wyposażony był również w radiostację. Samolot ten począt- Afrykę do Wielkiej Brytanii. W sierpniu 1940 r. został wcielony do 302. Dywizjonu My- kowo latał w eskadrze treningowej, a następnie w 121. Eskadrze Myśliwskiej. We wrześniu 1939 r. latał na nim ppor. pil. Wacław Król i prawdopodobnie także śliwskiego „Poznańskiego” w którym wziął udział w Bitwie o Wielką Brytanię. Następnie kpr. pil. Tadeusz Arabski. Samolot po lekkim uszkodzeniu został zdobyty przez latał w 316. Dywizjonie Myśliwskim „Warszawskim”. W początkach 1943 r. zgłosił się Niemców. Przewieziono go do Muzeum Lotnictwa w Berlinie, gdzie był ekspo- do Polskiego Zespołu Walczącego (Polish Fighting Team) zwanego potocznie Cyrkiem nowany jako zdobycz wojenna. Pod koniec wojny, w związku z alianckimi nalo- Skalskiego, w którym wziął udział w walkach nad Tunezją w Afryce. Po powrocie do tami na Berlin, samolot wraz z innymi eksponatami muzeum został ewakuowany Wielkiej Brytanii w lipcu 1943 r. latał w 303. i 302. Dywizjonie Myśliwskim. W 1944 r. przez Niemców na wschód, na tereny okupowanej Polski. Ukryto go w stodole służył w dowództwie 11. Grupy Myśliwskiej i dowodził 61. Jednostką Szkolenia Opera- pod Czarnkowem k. Piły. Tam szczęśliwie przetrwał przesunięcie się linii fron- cyjnego (61. OTU). Wiosną 1945 r. został dowódcą 3. Skrzydła Myśliwskiego. Latem tu. W 1945 r. został odnaleziony i kolejno przechowywany w kilku miejscach 1945 r. pełnił funkcje dowódcze w 131. Skrzydle Myśliwskim. Służbę w polskim lotni- (magazyn w Gądkach pod Poznaniem, parowozownia w Pilawie, magazyn Hali ctwie zakończył w polskim stopniu majora i angielskim Wing Commandera. Ludowej we Wrocławiu). W 1957 r. był pokazywany na Wystawie Lotniczej W Wielkiej Brytanii wykonał 137 lotów bojowych i 86 operacyjnych. W czasie przed Arsenałem w Warszawie. W 1964 r. eksponowano go na wielkiej Wystawie wojny wykonał ogółem 432 loty bojowe. Stoczył 51 walk powietrznych. Był 4 razy ze- Lotniczej w Krakowie. W tym też roku został przekazany do Muzeum Lotnictwa i Astronautyki, dzisiejszego Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie, gdzie strzelony. Uplasował się na 15 pozycji na liście polskich pilotów myśliwskich. Zestrzelił znajduje się do chwili obecnej. W latach 1986-1990 został poddany remontowi w czasie wojny łącznie 8 i 1/2 samolotu na pewno, 1 prawdopodobnie i 1 uszkodził. w zakładach PZL Warszawa-Okęcie. W 1996 r. dokonano remontu i uruchomie- Latał bojowo na samolotach PZL P.11c, francuskich Morane Saulnier MS-406, Dewoi- nia silnika samolotu – wg A. Glass, T. Kopański, T. Makowski, PZL P.11, cz. 1, tine D-520, brytyjskich Hurricane i Spitfire oraz amerykańskich P-51 Mustang. Gdynia 1997, str. 26; cz. 2, Gdynia 1997, str. 44; G. Szymanowski, J. Hoffmann, Był odznaczony Srebrnym Krzyżem Orderu Wojennego Virtuti Militari (nr 9543), PZL P.11c, Lublin 2006, str. 3. czterokrotnie Krzyżem Walecznych, a także francuskim Croix de Guerre i angielskim Distinguished Flying Cross. myśliwców miało zwalczać setki, niemal bezkarnie operują- Po demobilizacji, w październiku 1947 r. powrócił do Polski. Był represjonowany jako lotnik z Zachodu. Zmuszony był wykonywać różne podrzędne zawody. Zmianę cych nad Małopolską, niemieckich bombowców. sytuacji przyniosły dopiero przemiany polityczne w kraju w 1956 r. W styczniu 1957 r. 1 września 1939 r. Dywizjon Myśliwski III/2, stacjonował 4 został powołany do czynnej służby w lotnictwie. Odbył wtedy szkolenie na samolotach na lotnisku polowym w Balicach na zachód od Krakowa . Od odrzutowych. Następnie pracował w Dowództwie Wojsk Lotniczych, ale nie pełnił tam kowice w Krakowie. eksponowanych funkcji. 4 Na lotnisku polowym w Balicach, dywizjon znalazł się świcie 31 sierpnia. Analogicz- W lipcu 1958 r. został awansowany do stopnia podpułkownika, a w październiku ny rozkaz dowództwa wykonały wszystkie polskie jednostki lotnicze. Chodziło o to, 1965 r. na pułkownika. by przenieść sprawne do walki samoloty bojowe na wytypowane przed wojną tajne W 1971 r. na własną prośbę przeszedł na emeryturę. Mieszkał w Warszawie. lotniska polowe. Było to trafne posunięcie. Gdy 1 września na bazy lotnicze poszcze- Zajmował się popularyzacją lotnictwa. Napisał kilkadziesiąt książek o tematyce lot- gólnych pułków lotniczych spadły niemieckie bomby – uderzenie trafiło w próżnię. niczej (w tym wiele wspomnieniowych). Był członkiem Związku Literatów Polskich. Zniszczone zostały jedynie samoloty szkolne i te niezdolne do lotu. Samoloty bojowe Za powojenne zasługi odznaczony został Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia uniknęły ataku. Znajdywały się na nieznanych Niemcom, starannie zawczasu wybra- Polski. Zmarł 15 czerwca 1991 r. w wieku 75 lat. Pochowany został na Cmentarzu nych, lotniskach polowych w terenie, skąd mogły prowadzić działania bojowe. Gdy Powązkowskim w Warszawie w kwaterze Polskich Sił Powietrznych na Zachodzie. lotnisko takie zostało przez Niemców wykryte, przenoszono się na następne. W publi- 3 Dywizjon Myśliwski III/2 powstały tuż przed wybuchem wojny, wywodził się kacjach zachodnich, a nawet w muzeach historyczno-wojskowych w Europie Zachod- w prostej linii z przedwojennego 2. Pułku Lotniczego stacjonującego na lotnisku Ra- niej, często można spotkać błędne informacje, że 1 września 1939 r. polskie lotnictwo WB nr 3 (82) JESIEŃ 2009 WIADOMOŚCI BOCHEŃSKIE 7

Alarm Pierwsza eskadra licząca 7 Heinkli He 111P, zgodnie z rozkazem, miała zbombardować linię kolejową w rejo- nie Brzeska, leżącego pomiędzy Bochnią a Tarnowem. To właśnie ta eskadra będzie celem ataku polskich myśliwców w drodze powrotnej na przedpolu Bochni. Pilot jednego z niemieckich bombowców Gefr. Walter Dymek tak wspo- minał ten nalot: W dniu 3 września 1. Eskadra otrzymała zadanie, aby siłą dwóch kluczy dokonać zniszczenia linii kolejowej na południowy wschód od Krakowa oraz idących nią transpor- tów wojskowych. Eskadra poleciała na wyznaczone miejsce uszykowana w dwa klucze. Tuż przed osiągnięciem celu oba klucze rozdzieliły się, aby osiągnąć lepszą skuteczność ataku. Samoloty Heinkel He 111 w locie nad Polską. Fot. „Der Adler”. Wysokość nalotu wynosiła 2000 m. Przeprowadzony atak był razu, pierwszego dnia wojny poniósł bardzo bolesną stratę skuteczny […]. – podczas startu został zestrzelony i poniósł śmierć jego do- Heinkle po wykonaniu zadania, zawróciły i kierując się na wódca kpt. pil. Mieczysław Medwecki. Wszedł on do historii zachód zmierzały w stronę Śląska, gdzie było ich macierzyste jako pierwszy poległy pilot przyszłej koalicji antyhitlerow- lotnisko. By tam dotrzeć musiały minąć Kraków. Posterunki skiej. Były i sukcesy – należało do nich na pewno zestrze- obserwacyjne pracujące dla Dywizjonu III/2 naturalnie zauwa- lenie 2 samolotów bombowych Dornier Do 17 przez pchor. żyły przelot niemieckiej wyprawy bombowej. Według oceny pil. Władysława Gnysia nad Żuradą pod Olkuszem. Są one obserwatorów zespół 12 samolotów zbliżał się do Krakowa uznawane za pierwsze samoloty niemieckie zestrzelone w II z kierunku wschodniego na wysokości około 3000 m. wojnie światowej. Wiadomość przekazano drogą radiową na lotnisko Dy- 3 września w niedzielę, Dywizjon Myśliwski III/2 stacjo- wizjonu III/2 w Igołomii. Według polskich źródeł była go- nował na kolejnym (po Balicach) lotnisku polowym w Igo- dzina 7:1512. Natychmiast ogłoszono alarm. Na przechwyce- łomii (25 km na płn-wschód od Krakowa)5. Na ten dzień nie nie wroga wystartowało 9 samolotów P.11c ze 121. i 122. otrzymał jakichś specjalnych zadań do wykonania, ale w nocy Eskadry Myśliwskiej13 pod dowództwem ppor. pil. Wacława 2/3 września dowództwo dywizjonu wysłało w teren samochód Króla. Tak wspominał on te wydarzenia14: z radiostacją i „wypatrywaczy”, by wydłużyć zasięg łączności 3 września była niedziela [...]. Od samego rana cała radiowej z patrolującymi samolotami i w razie konieczności eskadra została powołana w stan pogotowia alarmowego. kierować je na zauważone samoloty Luftwaffe. Znów siedzę w kabinie tym razem „jedynki”, należącej do Niemcy nie pozostawali bezczynni. O świcie 3 wrześ- dowódcy eskadry, moja „dwójka” bowiem była w naprawie15. nia do kolejnego nalotu na cele w Polsce przygotowywały Na wypadek startu mam dowodzić całością. W kombinezonie się załogi niemieckich pułków bombowych. Samoloty z I/ i hełmofonie na głowie jest w kabinie ciepło, robi mi się bło- Kampfgeschwader 4 „General Wever” (I/KG 4)6 stacjonujące go, zamykam oczy i marzę [...]. Spod namiotu stanowiska do- na lotnisku polowym Langenau7 na Śląsku miały zniszczyć wodzenia wystrzelono trzy zielone rakiety. Był to umówiony wybrane cele (stacje i transporty wojskowe) wzdłuż linii ko- znak na uruchomienie silników i start całej eskadry. Wzbija- lejowej od Krakowa po Tarnów8. Wyznaczono do tego za- my się w powietrze trójka za trójką, formujemy szyk. Lecę na dania trzy eskadry w sile 26 bombowców Heinkel He 111P. czele 9 samolotów myśliwskich, nawiązuję łączność radiową Każda z nich miała atakować swój cel samodzielnie. Celem ze stanowiskiem dowodzenia. 1 eskadry były instalacje kolejowe na odcinku od Bochni – Ziemia, ja Jastrząb, jak mnie słychać? do Tarnowa9. 2 eskadra miała zniszczyć analogiczne obiek- – Ja, Ziemia, dla ciebie kurs 90, wysokość 3000 – skrze- ty między Tarnowem a Dębicą10. Samoloty 3 eskadry miały czy w słuchawkach głos dowódcy dywizjonu. zbombardować dworzec kolejowy w Krakowie11. Niemieckie – Ja, Jastrząb, zrozumiałem – odpowiadam, siląc się na spokój. bombowce wystartowały z Langenau na Śląsku we wczes- Co też spowodowało poderwanie w powietrze całej eskadry? nych godzinach rannych. By osiągnąć cele na głębokim pol- – Od wschodu lecą bombowce na Kraków! Nawiązać łącz- skim zapleczu, na wschód od Krakowa, mijały to miasto od ność z Rolą (kryptonim naszej stacji radiowej na przedpolu16). południa i kierowały się dalej wzdłuż doskonale widocznej – Zrozumiałem! z powietrza linii kolejowej Kraków–Tarnów. 12 Istnieje rozbieżność co do czasu. Według opracowań autorów niemieckich, bom- bowce KG 4 wystartowały pomiędzy godz. 7:30 a 9:30. Według historyków polskich zostało zniszczone na swoich lotniskach. Nie jest to zgodne z prawdą. zespół polskich myśliwców dowodzonych przez ppor. pil. W. Króla wystartował na ich 5 Lotnisko w Balicach zostało wykryte przez Junkersy Ju 87 Stuka, które powracając przechwycenie o 7:15, czyli… 15 minut przed ich startem, co jest naturalnie niemożli- z nalotu na Kraków zestrzeliły nad lotniskiem startującego kpt. pil. M. Medweckiego. we. Istnieje tu pewna niezgodność. Lotnisko w ten sposób zostało zdekonspirowane i pod wieczór zarządzono jego prze- 13 W dniu 3 września stan Dywizjonu Myśliwskiego III/2 był następujący: Dowództwo niesienie do Igołomii. – 2 pilotów + 1 pilot łącznikowy z samolotem RWD 8; 121. Eskadra Myśliwska – 12 pi- 6 I Gruppe Kampfgeschwader 4 (I/KG 4), czyli I Grupa 4. Pułku Bombowego. W skład lotów + 10 samolotów PZL P.11c; 122. Eskadra Myśliwska – 14 pilotów + 9 samolotów grupy wchodziły 3 Staffel (eskadry). PZL P.11c – wg. J.B. Cynk, Polskie lotnictwo..., Gdańsk 2000, str. 213. 14 7 Langenau to dzisiejsze Długopole k. Bystrzycy Kłodzkiej. W. Król, W dywizjonie poznańskim, Warszawa 1970 r, str. 50-53. 15 „Jedynka” i „dwójka” – mowa o numerach bocznych namalowanych na kadłubach 8 Inne Gruppen z KG 4 atakowały cele w innych rejonach Polski południowej. samolotów. 9 1 Staffel w sile 7 Heinkli He 111P. 16 Mowa o stanowisku obserwatorów „w terenie”, którzy zauważyli niemieckie 10 2 Staffel w sile 8 Heinkli He 111P. bombowce. 11 3 Staffel w sile 11 Heinkli He 111P. WB nr 3 (82) 8 WIADOMOŚCI BOCHEŃSKIE JESIEŃ 2009

przekroczeniu Wisły znalazł się nad zachodnią częścią Pusz- czy Niepołomickiej. Wacław Król widział przed sobą na ho- ryzoncie Bochnię i pociąg zmierzający z Bochni do Krakowa. Pozycja polskich myśliwców była jednak niekorzystna. Król wspominał, że lecieli „pod słońce”, które „utrudniało bardzo obserwację do przodu”. Dlatego, gdy tylko dostrzegł samo- loty wroga, poprowadził swój zespół tak, by mieć słońce za plecami. W tym celu Polacy skierowali się na południe, wprost „pod słońce”, przecięli trasę lotu niemieckich samolotów, ale zaraz potem zawrócili na północ. Był to zręczny manewr. Tym Wrak Heinkla He 111. Na pierwszym planie grób członków załogi tego samolotu. Fot. zb. autora. sposobem mieli słońce za plecami, a przed sobą doskonale wi- doczne samoloty wroga. Wznosiliśmy się na maksymalnych obrotach silników całym szykiem w kierunku wschodnim aż do wysokości 3500 metrów. Powietrzna walka Wykonywałem przy tym zakosy, aby skuteczniej obserwować Niemcy szybko dostrzegli polskie myśliwce i zwiększyli pręd- przestrzeń, gdyż jaskrawe słońce raziło w oczy. Wysoko nad kość19. Walka rozegrała się pomiędzy Kłajem a Cikowicami. Strzel- nami rozłożyły się warstwowe chmurki, przez które przebijały cy pokładowi Heinkli natychmiast otworzyli ogień. Pilot jednego promienie słoneczne. z nich, Gefr. Walter Dymek tak wspominał te wydarzenia20: Przecięliśmy wstęgę Wisły, daleko w tyle pozostał Kraków. W dole rozpościerała się ciemnozielona Puszcza Niepołomi-

Obserwator (z lewej) i pilot w kabinie samolotu bombowego Heinkel He 111. Widok z oszklonego nosa Heinkla He111 fot. „Der Adler” Fot. zb. autora. cka. Cienkie chmurki pozostały w tyle, blask słoneczny utrud- […] Jako dowódca samolotu zauważyłem tuż za celem niał bardzo obserwację do przodu. Dymi pociąg zdążający ataku nieprzyjacielski samolot rozpoznawczy, wobec czego z Bochni do Krakowa po ciemnych kreskach żelaznej drogi. rozkazałem radiowcowi obserwowanie go i meldowanie mi Z przodu majaczyło miasto wyrosłe z soli17. Na świecie jest o wszystkim na bieżąco. W tym czasie mechanik pokładowy pięknie w słoneczny, letni poranek... Ogefr. Paul Kania leżał w wannie21, obserwując uderzenia Ale oto już ich widać! Lecą zwartym szykiem. Na przedzie bomb22. Nagle Kania krzyknął: „Myśliwce nieprzyjaciela!”. trójka, a za nią jeszcze trzy trójki. Pomalowane są na ciemno- 19 Niemieckie samoloty bombowe zwiększając prędkość mogły łatwo uciec zbyt powol- zielony kolor. To są niemieckie He-111, niosące potężny ładu- nym polskim myśliwcom PZL P.11c. W ten sposób unikały pościgu rozpoznawcze Dor- nek niszczycielski dla naszej królewskiej stolicy18! Lecą równo, niery Do 17, które przed wybuchem wojny zapuszczały się głęboko nad teren Polski. 20 spokojnie, majestatycznie, pełne wojennej grozy. Są nieco niżej M. Emmerling, Luftwaffe nad Polską 1939. Cz. II Kampfflieger, Gdynia 2005, str. 71. 21 Wanna, czyli gondola pod kadłubem Heinkla He 111, w której znajdowało się sta- od nas, może o 500 metrów. Lecimy im na spotkanie, zachodzi- nowisko dolnego strzelca. my do kierunku ich trasy od południa. Na tle nieba muszą nas 22 Sprawa zrzutu bomb przez zaatakowane niemieckie samoloty bombowe wymaga chyba widzieć, ale nie zmieniają kursu, tylko jakby zwiększyli komentarza. Jak wynika z opracowań historycznych, celem Heinkli była linia kolejowa nieco prędkość […]. w okolicach Brzeska i tam niemieckie samoloty bez przeszkód zrzuciły swój ładunek bomb. Samoloty nie niepokojone zawróciły następnie na zachód w kierunku Krakowa Jak wynika z tej relacji, Niemcy lecieli wzdłuż linii kolejo- i Śląska. Zostały zaatakowane przez zespół polskich myśliwców dopiero po przelece- wej Tarnów–Kraków, ze wschodu na zachód, na swe lotnisko niu ok. 20 km w rejonie Cikowic. na Śląsku. Zespół polskich myśliwców lecący im na spotkanie, Tymczasem z relacji lotników niemieckich wynika, że zaatakowano ich już zmierzał z Igołomii w kierunku południowo-wschodnim. Po w czasie zrzucania bomb. Polskie opracowania nie wspominają jednak o jakiejś walce z bombowcami Luftwaffe w rejonie Brzeska. Możliwe jest jednak, że niemieccy lotnicy 17 Wacław Król ma tu na myśli na pewno Bochnię. Nie może być to Wieliczka ponieważ opisali oba wydarzenia (bombardowanie i atak polskich myśliwców) tak jakby wyda- lecąc z Igołomii na południowy-wschód nad Puszczą Niepołomicką, Wieliczkę miał za rzyły się w jednym czasie, gdy w rzeczywistości zostali zaatakowani dopiero w kilka plecami. Przed sobą na horyzoncie widział Bochnię. minut po wykonanym bombardowaniu. O bezładnym zrzucie bomb przez ostrzeliwane 18 Wacława Króla w powojennej relacji poniosła fantazja. Celem Heinkli nie był Kra- bombowce wspomina też Wacław Król. Jeżeli istotnie samoloty zostały zaatakowane ków. Jest to nonsens, gdyż Kraków atakowano nadlatując bezpośrednio z zachodu, w drodze powrotnej po wykonaniu zadania, nie powinny mieć już bomb na pokładzie. tymczasem zespół bombowców nadlatywał od wschodu już po zbombardowaniu rejo- Tylko istotne okoliczności mogłyby zadecydować o niewykonaniu nalotu, a takich nie nu Brzeska i miał tylko obok Krakowa przelecieć w drodze na swe lotnisko na Śląsku. było.

WB nr 3 (82) JESIEŃ 2009 WIADOMOŚCI BOCHEŃSKIE 9

Stwierdziliśmy, że chodzi o 10 nieprzyjacielskich maszyn. Na- Nieraz już przedtem zastanawiałem się, co bym zrobił, gdy- stąpił atak na oba samoloty z klucza. Natychmiast otworzy- by mi się zapalił w locie zbiornik z benzyną. Jest on umiesz- liśmy ogień, chcąc odciąć się od agresorów. Zauważyliśmy czony na naszych samolotach bardzo nieszczęśliwie, tuż za przy tym, że myśliwce skupiły swą uwagę na naszej maszy- silnikiem, a przed kabiną pilota, toteż siedzący w niej pilot, nie. Wobec takiego obrotu sprawy lecieliśmy ciasno w kluczu przy ruchu samolotu do przodu, narażony jest na bezpośred- i odpowiadaliśmy na ogień. Wtem zauważyłem liczne po- nie działanie ognia. Pilot w tych warunkach nie ma szansy na strzały na lewym skrzydle. W tym samym czasie spadł jeden wykonanie przymusowego lądowania. Czeka go niechybna z nieprzyjacielskich myśliwców. Nie mogliśmy ustalić, przez śmierć w płomieniach. Jedyną deską ratunku dla niego jest kogo został zestrzelony, jako że cały czas lecieliśmy jeszcze natychmiastowe opuszczenie samolotu i skok ze spadochro- w kluczu […]. nem28, oczywiście, jeżeli na to zezwala wysokość, na której się znajduje. Rozważania moje sprowadzały się do tego, że w ta- Zestrzelony kim wypadku nie wolno ulec chęci ratowania samolotu pró- Pilotem tego zestrzelonego polskiego myśliwca był bując lądowania, lecz trzeba natychmiast opuścić kabinę ska- ppor. pil. Wacław Król. Tak wspominał on swe przeżycia cząc ze spadochronem. Należy więc odpiąć pasy siedzeniowe, w powietrzu23: wywrócić samolot do góry kołami, potem odepchnąć drążek […] Moja „jedynka” rwie do przodu na pełnym gazie, zo- od siebie. Siła odśrodkowa dokona niezawodnie reszty, pilot stawiam nieco w tyle kolegów, jestem z przodu około 300 me- wypadnie z kabiny, nie narażając się na zderzenie ze sterami trów od naszego szyku. „Jedynka” to rzeczywiście najlepszy ogonowymi samolotu. samolot24. Nie wiem, jak to się stało, i nie mogłem sobie tego nigdy – Uwaga samoloty! Cel z przodu! Atakujemy! – wydaję potem uzmysłowić, co zrobiłem, że opuściłem samolot. Kozioł- rozkaz przez radio do tych, co mają radiostacje pokładowe na kowałem już w powietrzu, gdy świadomość na nowo zaczęła samolotach. Jednocześnie daję znak reszcie przez wykonywa- sprawnie działać. Z wielkim trudem sięgnąłem ręką do uchwy- nie skrzydłami ruchów poprzecznych do kierunku lotu25. tu linki wyzwalającej zapięcie spadochronowe. Pęd powietrza Nurkuję wprost w zwarty szyk wrogich bombowców, w sam utrudniał bardzo wyrwanie uchwytu, ale po krótkiej szamotani- środek. Przycelowuję się, strzelam krótkimi seriami. Swąd nie udało mi się to zrobić. Poczułem gwałtowne szarpnięcie ot- spalonego prochu kręci w nosie26. Trzeba jeszcze zmniejszyć wierającej się czaszy. Przestałem koziołkować, zawisnąłem na odległość od nich. Musimy ich rozbić i zniszczyć! Samolot mój linkach spadochronowych. Nade mną rozpościerała się duża, otoczony jest rojem świetlnych pocisków. To strzelcy pokłado- biała czasza spadochronu, w dole, w odległości około 1000 wi bombowców niemieckich ostrzeliwują mnie z karabinów metrów, błyszczała w słońcu wstęga rzeki. Niedaleko od niej maszynowych. Pociski dudnią po płacie, jak groch rzucany widniał czerwony kościół o strzelistej wieży, a dalej domostwa o blachę. Biorę na cel samolot dowódcy… dużej osady. Byłem bez hełmofonu, który zgubiłem zapewne Nagle stuk! Jakby grom z jasnego nieba uderzył w silnik podczas opuszczania samolotu. W błogą ciszę, jaka teraz mnie mojego samolotu, który jednocześnie zadymił czarnym dymem. otaczała, wdzierał się huk silników oddalających się samolo- Płomienie ogarnęły zbiornik benzynowy, umieszczony tuż za tów, bicie dzwonu kościelnego i ujadanie psów. Z uwagą za- silnikiem, a przed kabiną27. Jasne języki ognia zaczęły wciskać cząłem obserwować przyszłe miejsce lądowania, które według się do wnętrza i parzyć mnie w gołe ręce. moich przybliżonych obliczeń mogło nastąpić z powodzeniem – Trafili mnie, sk...... ! – krzyknąłem z wielkiej złości na środku rzeki. Ale gdy się obniżyłem i bujanie na spadochro- do siebie. nie ustało, wszystko wskazywało na to, że wyląduję na błoniu i uniknę przymusowej kąpieli. Z zapisów archiwalnych wiadomo, że 3 września jakieś niemieckie bomby jed- Z kościoła tymczasem szybko wychodzili ludzie i zapełniali nak spadły na Cikowice. Zginęło od nich kilka osób, ale szkód wielkich nie było. Czy przyległy plac, gapiąc się z podniesionymi głowami w górę. zrzuciły je jakieś inne samoloty niemieckie? A może celem Heinkli było nie Brzesko, Opadałem z szybkością 8 metrów na sekundę, nie miałem więc ale most w Cikowicach? Czy w Puszczy Niepołomickiej są widoczne do dziś leje po czasu na dokładną obserwację tego, co się na dole działo. Lą- wybuchach niemieckich bomb zrzuconych bezładnie, czy jest to wyłącznie fantazja Wacława Króla? Pytania te oczekują na odpowiedź. dowałem na własnym terenie i niczego nie potrzebowałem się 23 W. Król, W dywizjonie poznańskim, Warszawa 1970 r, str. 53-56. obawiać. Szkoda tylko, że tak haniebnie dałem się Niemcom 24 Wacław Król wypowiada się w ten sposób o samolocie swego dowódcy, który wy- zestrzelić. Biedna moja „jedynka” na pewno teraz dogorywa- jątkowo pilotował tego dnia. Istotnie samolot ten mógł być mniej wyeksploatowany ła strzaskana przy uderzeniu o ziemię. Długa smuga dymu na w porównaniu z pozostałymi samolotami eskadry, które miały większą ilość wylata- nych godzin. niebie wskazywała jej ostatnią drogę. 25 Nie wszystkie polskie samoloty myśliwskie były wyposażone w radiostacje pokła- Zetknięcie się z ziemią nie było przyjemne. Przewróciłem dowe. Piloci przekazywali sobie sygnały kiwając skrzydłami samolotów lub gestami się na twardej nawierzchni błonia, poczułem silny ból w ko- rąk. Brak możliwości porozumiewania się za pomocą radia, wymuszał wśród pilotów lanach. Z trudem uwolniłem się od uprzęży spadochronu i po- bardzo pożyteczny nawyk niemal instynktownej obserwacji przestrzeni powietrznej dookoła, zgodnie z wpajaną myśliwcom zasadą, że szansę na zwycięstwo ma ten, kto dźwignąłem na nogi. Nie chciało mi się zwijać spadochronu, pierwszy wypatrzy przeciwnika, zanim sam zostanie zauważony. ogarnęła mnie dziwna niemoc. Nerwy uległy zupełnemu roz- 26 Tylce dwóch karabinów maszynowych Vickers E lub PWU wz. 33 kal. 7,92 mm w sa- prężeniu, byłem cały i mogłem się poruszać […]. molocie PZL P.11c znajdowały się w kabinie pilota. Dlatego w czasie strzelania, pilot C.D.N. zmuszony był wdychać spaliny prochu. W tym wypadku jednak na szczęście kabina samolotu była od góry otwarta i szybko się wentylowała w sposób naturalny. 28 27 Zbiornik paliwa samolotu PZL P.11c, zainstalowany w przedniej grodzi kratownicy Konstruktorzy PZL P.11c przewidzieli w sytuacji pożaru zbiornika paliwa pewien kadłuba, mieścił 320 litrów benzyny lotniczej. Pożar takiej ilości paliwa był zawsze tra- sposób ratunku dla pilota. Zbiornik był wbudowany w przednią część kadłuba od spo- giczny w skutkach dla pilota, gdyż płomień tłoczony pędem powietrza, błyskawicznie du i podtrzymywany na specjalnym pasie z zamkiem. Po pociągnięciu za dźwignię wdzierał się do wnętrza kabiny. Samolot szybko zamieniał się w opadającą ku ziemi umieszczoną w kabinie samolotu, zamek otwierał się, a zbiornik wypadał pod własnym „kulę ognia”. ciężarem z kadłuba.

WB nr 3 (82) 10 WIADOMOŚCI BOCHEŃSKIE JESIEŃ 2009

Stanisław Kobiela 100 lecie śmierci Heleny Modrzejewskiej

8 kwietnia b.r. minęła setna rocznica śmierci światowej symboliczny wieniec z kłosów zbóż splecionych w kształt sławy artystki teatralnej Heleny Modrzejewskiej (1840-1909). liry. Pierwsi szli artyści teatru krakowskiego, za nimi delega- Artystka zmarła w swojej parterowej willi w East Newport na cje sceny warszawskiej, lwowskiej, poznańskiej, „Narodnego wysepce Bay Island w pobliżu Los Angeles. Kilka miesięcy Divadla” w Pradze, posłowie do austriackiej Rady Państwa wcześniej ujawniła się u niej choroba Brighta, ta sama, na któ- i sejmu galicyjskiego, delegacje stowarzyszeń artystycznych, rą zmarł wcześniej Zimajer, a rozpoczynająca się przewlekłym Polacy z Ameryki i górale z Zakopanego. zapaleniem nerek, uczuciem znużenia i niemocy. A jeszcze Za trumną szli mąż Karol Bodzenta Chłapowski, syn Ru- w styczniu 1909 roku w Los Angeles brała udział w widowi- dolf Modrzejewski (Ralph Modjeski), synowa, Henryk Sien- sku amatorskim na rzecz ofiar trzęsienia ziemi w Messynie. kiewicz, Ignacy Jan Paderewski, władze miejskie z prezyden- Publiczność zauważyła jej zmagania z własną słabością w cza- tem i tłum mieszkańców i przyjezdnych. Orszak pogrzebowy sie odtwarzania sceny snu lunatycznego w Makbecie . Zna- zatrzymał się przed Teatrem Miejskim (nazwanym imieniem komity emigracyjny biograf Modrzejewskiej Tymon Terlecki Juliusza Słowackiego w 1909 r.) , gdzie mowy wygłosili Sol- napisał, że być może wtedy zakołatała w niej myśl : „Tak 52 ski, Kotarbiński i Heller. Nad trumną żegnał Artystkę prezes lata temu zaczęłam w Bochni, tak teraz kończę...” Polonii amerykańskiej, poeta Lucjan Rydel, który skojarzył Staraniem męża Karola Chłapowskiego ciało jej zostało dwa ideały piękności i poezji : Helenę grecką z Heleną pol- zabalsamowane w Los Angeles i rozpoczął się pogrzeb trwa- ską i aktor Michał Tarasiewicz. Nie było tylko na cmentarzu jący kilka miesięcy a wiodący przez Amerykę, Europę, aż Stanisława Wyspiańskiego, który zmarł 2 grudnia 1907 r. do Krakowa na cmentarz Rakowiecki. Trumnę wystawiono i spoczął w Krypcie Zasłużonych Polaków na Skałce. Roman- w Los Angeles na widok publiczny w lo- tyczka Modrzejewska odnalazła z nim kalu „The Knights od Columbus” kato- najgłębsze powinowactwo duchowe lickiego stowarzyszenia świeckich, do i prawdziwą ojczyznę duchową. Kiedy którego Helena należała wraz z mężem. dowiedziała się o jego śmierci – pisze Co godzinę przed trumną przechodzi- Terlecki - uświadomiła sobie, że jest ło tysiąc osób z ostatnim pożegnaniem. to jej własny koniec, kres epoki, kres Następnie w orszaku pogrzebowym do tego, w czym się spotkali i w czym się katedry Panny Marii Anielskiej szło 200 porozumieli. Teraz spotkały się i sko- „Rycerzy Kolumba” i co najmniej 5000 jarzyły ich pogrzeby w nieodległym ludzi, a na progu katedry trumnę przejęli czasie 1,5 roku – dwie wielkie manife- dwaj biskupi. Podczas uroczystej mszy stacje narodowe w Krakowie. świętej Ludwik Opid grał na wiolonczeli * * * marsz żałobny Chopina. Następnie po- Być może Bochnia, w życiu Hele- ciągiem przewieziono trumnę do Chica- ny Modrzejewskiej, bogatym w olśnie- go – najbardziej rodzinnego miasta He- wające sukcesy sceniczne, była tylko leny – i złożono w krypcie cmentarnej epizodem, ale był to epizod ważny na okres kilku tygodni. Dzień w dzień i znamienny. Do Bochni, jesienią 1860 przed kryptą klęczał mąż Karol Chła- roku, uciekała z Krakowa przed złymi powski. Terlecki napisał o nim, że „był językami, będąc w ciąży z żonatym cieniem światła, wierniejszym od cienia, mężczyzną, tutaj powiła syna Rudol- bo trwał, gdy światło zgasło”. fa, który później zyskał światową sła- Ostatni akt pogrzebu odbył się wę jako budowniczy wielkich mostów w Krakowie. Trumnę przywieziono tutaj nocą 16 lipca 1909 r. w Ameryce. W Bochni otrzymała swoje wielkie teatralne na- a z dworca kolejowego do kościoła św. Ducha obok Teatru im. zwisko Modrzejewska znane później szeroko na obu konty- Juliusza Słowackiego. Przedsionek kościoła wyłożony kirem nentach (w Europie i Ameryce Pólnocnej) i także tutaj rozpo- zalegały już wieńce i kwiaty. Rano w sobotę 17 lipca 1909 częła swoją artystyczną karierę debiutując na scenie w „Białej roku przy pięknej pogodzie rozpoczęła się ceremonia pogrze- kamelii” w wieku 21 lat. Bochnia pamięta o Modrzejewskiej, bowa nabożeństwem żałobnym w czasie którego śpiewał chór czego dowodem jest tablica wmurowana na ścianie budyn- opery lwowskiej. Wokół wysokiego katafalku złożono wień- ku w którym debiutowała i ulica jej poświęcona na wzgórzu ce tylko od teatrów. Srebrna gałąź laurowa leżała na czarnej Krzęczków górującym nad miastem. W setną rocznicę śmierci poduszce Potem wzdłuż trumny przechodziła niekończąca się tej znakomitej artystki przypominamy jej młodość i związki rzesza ludzi. Artystka chciała być pochowana na cmentarzu z Bochnią. Rakowieckim – cmentarzu zwykłych ludzi. O godzinie 4-tej po południu przez połowę miasta roz- * * * winął się ogromny kondukt pogrzebowy. Karawan pokryły Dzieciństwo letnie kwiaty. Nawet konie ciągnące karawan zamiast kiru Urodziła się w Krakowie 12 maja 1840 r. Była córką 40- udekorowano bukietami letnich kwiatów. Kondukt otwierał letniej Józefy Bendowej z domu Mizel (albo Misel), od pięciu

WB nr 3 (82) JESIEŃ 2009 WIADOMOŚCI BOCHEŃSKIE 11 lat wdowy po uszlachconym kupcu krakowskim Szymonie a do pokoju wpadały kule karabinowe. Adolf wrzucał je Bendzie, właścicielu dwóch kamienic przy ulicy Grodzkiej do fartucha Helenki. Potem w czasie manifestacyjnego po- pod nr 38 i 39, które otrzymał on w spadku po swoim ojcu grzebu ofiar strzelaniny Helena w kondukcie pogrzebowym cukierniku i handlarzu win. Z ośmiorga dzieci, jakie Józefa w grupie dziewcząt ubranych na biało sypała kwiaty. Bendowa miała z Szymonem Bendą żyło tylko trzech sy- W lipcu 1850 r. wielki pożar Krakowa zniszczył dwa są- nów : Józef, Szymon i Feliks. siadujące ze sobą domy Bendowej przy ul. Grodzkiej, a po- W chwili urodzenia Heleny matka żyła w wolnym nieważ nie były ubezpieczone, więc Józefa nie miała środ- związku z Michałem Opidem, aplikantem senatu Rzeczypo- ków na przeprowadzenie remontu. Bez środków do życia spolitej Krakowskiej. Nie wiadomo czy on był ojcem Hele- tułała się z dziećmi po domach przyjaciółek. Helena z Józią ny czy może - jak mówiono - książę Władysław Sanguszko musiały odejść z prywatnej pensji i iść do tańszej publicznej z Gumnisk pod Tarnowem, który w Krakowie miał pałac szkoły klasztornej przy ul. św. Jana prowadzonej przez sio- przy ulicy Sławkowskiej 15. W czasie chrztu w księdze pa- stry ze Zgromadzenia Panien Prezentek. Helena postanawia rafialnej zapisano Helenę tylko jako dziecię zrodzone z pani nauczyć się szycia i pomagać matce pracą fizyczną. Józefy z Mizlów Bendowej. Helena jednak zawsze nazywała Michała Opida swoim ojcem i chociaż umarł on pięć lat po Gustaw Zimajer jej narodzeniu dobrze zachowała go w pamięci. Tego samego roku w jesieni w mieszkaniu Bendów Matka była kobietą piękną i dość zaradną. Odziedzi- pojawił się 25 letni Gustaw Zimajer, żonaty ze starszą od czyła po mężu obie kamienice przy ul. Grodzkiej. Spłaciła niego Katarzyną de Rautenberg Klińską. Został „przyja- pozostałych spadkobierców dzięki kawiarni, którą założyła cielem rodziny” i nauczycielem języka niemieckiego, obo- na parterze jednej z kamienic. Była to pierwsza kawiarnia wiązkowego w szkole, a znienawidzonego przez uczniów. w mieście, a nowość tego przedsięwzięcia przyciągała klien- Przyprowadził go Józef Benda i został sublokatorem i na- tów w dni powszednie, a szczególnie w niedziele i święta. uczycielem dzieci zapewne za wikt i opierunek. Trudno bo- Gdy sięgnę myślą wstecz – wspominała po latach Helena wiem przypuścić, aby był on kochankiem prawie 50-letniej – zawsze widzę moją matkę w białym czepeczku i fartuchu, Heleny Bendowej. Potrafił jednak zaczarować wszystkich załatwiającą rachunki z gośćmi, ciągle w ruchu, pracy, bez domowników. W zimowe wieczory czytał dzieciom śliczne chwili wytchnienia i uciechy z dziećmi, oprócz snu. opowiadania i jak wspomina Helena to on wprowadził u nas Michał Opid miał z wcześniejszego małżeństwa syna zwyczaj czytania wieczorami na głos. Matka i ciotka Teresa Adolfa, a ze związku z Józefą trzy (młodsze od Heleny) szydełkowały cały czas, a my ubierałyśmy lub szyły stroje córki. Helena zapamiętała, że kochał on muzykę i grał na- dla lalek. wet na kilku instrumentach, był miłośnikiem starych szty- Mimo trudności finansowych matka nie zaniedbała edu- chów i książek. Często słuchając jego grania wpadałam kacji dzieci co dobrze świadczy o jej determinacji i cha- w płacz spazmatyczny ze wzruszenia. Góry kochał namięt- rakterze. W klasztorze dziewczynki miały dodatkowe lekcje nie i całymi wieczorami nam o nich opowiadał rozbudzając języka francuskiego, w domu lekcje muzyki a także tańca. w naszych umysłach pragnienie ujrzenia tych cudownych Przyrodni brat Heleny Adolf Opid starszy od niej o dwa lata światów. W jego opowieściach przewijały się często wątki był nieodłącznym towarzyszem wypraw, zabaw, żartów, mitologiczne, a zwłaszcza fragmenty nieśmiertelnej epopei niezbyt bezpiecznych popisów gimnastycznych. Helena na- Homera. Nauczył Helenę czytać. Zmarł na galopujące su- uczyła się także pływać, skakać do wody głową w dół. Z sa- choty (gruźlicę) na które zapadł po tygodniowych rozpacz- motnicy przekształciła się w dziewczynę zwinną i przedsię- liwych poszukiwaniach swojego ukochanego brata, w cza- biorczą. sie słoty wśród bagnistych rozlewisk rzeki, który gdzieś tam Urządzali także zabawy w teatr. Brat Feliks Benda był zaginął. przecież statystą w krakowskim teatrze, a Józef debiutował Heleną i jej przyrodnim rodzeństwem zaopiekowała się już w Stanisławowie. Helena napisała razem z Adolfem nabożna ciotka Teresa i starszy o 7 lat od Heleny jej przy- tragedię „Sophronia młoda grecka arystokratka”. Przedsta- rodni brat Feliks. Kiedy miała sześć lat matka wysłała ją wienie odbyło się w największym pokoju. Przyszły dzieci z młodszą od niej siostrą Józią na znaną w Krakowie pensję sąsiadów. Helena grała piękną kochankę Sophronię, Adolf do panien Radwańskich na ulicy Stolarskiej. Helena uczyła młodego patriotę Hektora, a Józia Ismenę. Po przedstawie- się dobrze, dużo czytała, ale była samotnicą, lubiła modlić niu matka orzekła, że aktorzy się wygłupiali, więc 12-letnia się w ekstazie w pustym kościele, czasem miewała niezwy- Helena z żalu i złości podarła rękopis. kłe zwidy i lubiła przez okno rozmawiać sobie z figurką Matki Bożej umieszczoną na przeciwległym murze. Pierwsza miłość W wieku 14 lat zakochała się we Fryderyku Schillerze Bombardowanie Krakowa po przedstawieniu „Intrygi i miłości”, na które poszła do W czasie Wiosny Ludów 26 kwietnia 1848 roku Au- teatru z Zimajerem. W następnych dniach przy pomocy striacy rozpoczęli z Wawelu bombardowanie Krakowa. Pod słownika przeczytała całą sztukę Schillera. Im więcej czy- kamienicą Bendowej zrewoltowani mieszczanie ustawili tałam wielkiego poetę, tym bardziej się nim zachwycałam. barykadę. Helena pamięta jak wspinały się na nią służące Co więcej, w nim się zakochałam. Kupiła jego statuetkę i czerwonymi pięściami wygrażały Austriakom. Ona sama i nauczyła się pochylać głowę tak jak on w kierunku serca. znosiła z domu różne przedmioty na barykadę, a potem ra- Mickiewicz, Krasiński i Słowacki byli częścią mego ja. Ko- zem z Adolfem Opidem w szalonym podnieceniu biegali chałam ich i uwielbiałam ich. Pod ich stopy rzuciłam mego z pokoju do pokoju, gdy granat urwał w kamienicy balkon, ducha i patriotyczne serce, ale Schiller był kochankiem dla

WB nr 3 (82) 12 WIADOMOŚCI BOCHEŃSKIE JESIEŃ 2009 mnie, a odsunęłam go w cień – pisała po latach – dopiero sieni 1860 roku do Bochni odległej od Krakowa o niecałe w styczniu 1859 roku dla daleko wznioślejszego Szekspira. 40 kilometrów. Dr Szczublewski sugeruje, że być może Piękna 14-latka pracowała w roli kelnerki w kawiarni w Bochni Józefa Bendowa miała jakichś swoich dalekich matki i zapewne jej obecność ściągała tutaj tłumy młodzie- krewnych. ży gimnazjalnej na mleko i tzw. „butterbroty”. Jej marze- Rzemiennym dyszlem, a może koleją żelazną w ubogiej niem był teatr. Na prośbę Feliksa Bendy aktorka Huber- salopce, albo spowita w burnusie z grubej materii z szerokimi towa, udzieliła jej kilku lekcji i dała niewielką rolę w ko- rękawami i kapiszonem – pisze Terlecki - wyjechała Helena medii Papużki naszej babuni, ale z Krakowa do Bochni. Towarzy- po występie oznajmiła matce, że szył jej Gustaw Zimajer. Zamiesz- lepiej trzymać ją w domu niż robić kali w Bochni prawdopodobnie z niej w teatrze miernotę. Było to w dużej przestronnej kamienicy na rękę matce, która borykając się przy ulicy Szewskiej od wschod- z problemami dnia codziennego niej strony bocheńskiego kościoła. miała w domu już dwóch aktorów, Tutaj 27 stycznia 1861 roku Hele- a Szymon Benda, który miał być na urodziła syna, któremu Zimajer muzykiem także myślał o teatrze. nadał imię Rudolf. Orzekła, że Helena powinna zostać Inną mniej wiarygodną wersję nauczycielką. daty i okoliczności przyjazdu do Zimajer pokrzyżował te plany. Bochni podaje dr Józef Szczublew- Postanowił kształcić ją na aktor- ski. Według jego hipotezy Helena kę niemiecką, uznając, że zawód urodziła syna 27 stycznia 1861 r. aktorki polskiej nie ma żadnej w Krakowie, a do Bochni przyje- przyszłości. Helena chodziła więc chała z dwumiesięcznym synkiem, z Zimajerem do teatru. Była na Zimajerem, matką i jej wnuczką premierze Mazepy Słowackiego Stasią dopiero w marcu 1861 r. z Feliksem Bendą w roli głównej, i dodaje, że pewno bieda wygnała na Hamlecie wystawionym po nie- ich z Krakowa, pewno i złe języki miecku i po tym przedstawieniu sąsiadów. żyła przez kilka tygodni jak za- Nie wypada mi wchodzić czarowana. Zaczęła pisać sztuki, w polemikę ze znakomitym pol- szukała własnego stylu, ale każdy skim teatrologiem dr Józefem tekst paliła tak szybko jak go na- Szczublewskim na temat tej pisała. Swoje sztuki pisała w nocy, właśnie hipotezy wysnutej z wie- gdyż w ciągu dnia pomagała matce. lokrotnie przerabianych wspo- Tylko niedziele rodzina spędzała mnień bohaterki jego pierwsze- razem na wycieczkach pieszo lub go (Żywot Modrzejewskiej 1975) chłopskim wozem. Jako Maria Stuart w dramacie Słowackiego i drugiego (Modrzejewska. Życie Zimajer dokształcał piękną podopieczną. Znosił jej wiele w odsłonach 2009) wydania książki o Helenie Modrzejew- książek w języku niemieckim. Umówił ją z artystą Axman- skiej, ale moim zdaniem rację ma w tej sprawie wspaniały nem z niemieckiego zespołu występującego w Krakowie, emigracyjny eseista, historyk literatury i teatru oraz krytyk który za darmo uczył ją ról do tekstów niemieckich ze sztuk literacki i teatralny Tymon Terlecki, autor książki Pani He- Schillera lub Kleista. Próbowała także śpiewu operowego lena opowieści biograficznej o Modrzejewskiej wydanej w szkole śpiewu profesora Franciszka Mireckiego. Czekała w Londynie w 1962 roku (w Polsce dopiero w 1991 r.) na debiut, ale zaszła w ciążę. Ojcem dziecka okazał się Gu- oraz Jerzy Got, autor noty biograficznej o Modrzejewskiej staw Zimajer. Matka dowiedziała się o tym w połowie 1860 w Polskim Słowniku Biograficznym (t.XXI) i Józef Głomb roku. Wydawało się, że wszystkie plany artystyczne Heleny autor biografii Rudolfa Modrzejewskiego (Józef Głomb, runęły w przepaść. Miała żal do siebie, Zimajera i zapewne Człowiek z pogranicza epok, Warszawa 2004 s.14), a nie całego świata. Zwątpienie, że kiedykolwiek będzie aktorką dr Szczublewski. przeszło w rozpacz – pisze Tymon Terlecki – kiedy w domu Matka Heleny Józefa Bendowa była osobą praktycz- matki pojawiła się nowa sublokatorka piękna o południowej ną, przedsiębiorczą, która umiała w porę zapobiegać kon- urodzie ciemnych oczach i kasztanowych bujnych włosach sekwencjom zdarzeń jakie już nastąpiły. Kochała swoje Antonina Hoffmanówna absolwentka szkoły dramatycznej. wszystkie dzieci miłością bezgraniczną, ale nie pobłażliwą, Była ona już po debiucie na scenie warszawskiej i przyje- a więc musiała dbać także o ich reputację w środowisku. chała do Krakowa na swoją pierwszą teatralną posadę. Świadoma była przecież swojej pozycji społecznej. Nie uważała się za zwyczajną mieszczkę krakowską, chociaż Wyjazd do Bochni prowadziła kawiarnię. Po swoim mężu Szymonie Bendzie Matka świadoma skandalu jaki wybuchnie kiedy wyj- była szlachcianką i musiała zdawać sobie sprawę, że w Kra- dzie na jaw, że Helena jest w ciąży z żonatym mężczyzną, kowie skandal oznacza infamię. aby uniknąć złośliwych języków postanowiła wysłać córkę Nie mogła zatem – jak widzi to dr Szczublewski – cze- będącą w piątym lub szóstym miesiącu ciąży, a więc w je- kać, aż ciąża Heleny będzie widoczna i Helena urodzi dzie-

WB nr 3 (82) JESIEŃ 2009 WIADOMOŚCI BOCHEŃSKIE 13 cko. To byłby szczyt naiwności. Skandal byłby pewny już Nowe nazwisko w jesieni, gdyby ciężarna Helena pojawiła się w kawiarni Raczej Łobojko, a nie Zimajer wybrał na pierwszy wy- matki lub na ulicy. Siedząc pod kloszem w mieszkaniu przez stęp jednoaktową komedię przerobioną z francuskiego p.t. kilka miesięcy także nie uniknęła by skandalu. Mieszkała Biała kamelia i komedio dramę Primadonna czyli Mleczna przecież u Bendowej aktorka Hoffmanówna. siostra. Nazwisko Heleny Mizel nie nadawało się jednak na Jedynym rozsądnym rozwiązaniem był wyjazd z Kra- afisz, Benda czy Opid tak samo, a nazwisko Zimajer było kowa już z początkiem jesieni 1860 roku (a nie dopiero by kłamstwem, toteż Łobojko nadał Helenie pseudonim w marcu 1861 r.). Wyjazd z Krakowa po urodzeniu tutaj Modrzejewska. Modrzejewskim został także Zimajer oraz dziecka nie miałby żadnego sensu. Druga alternatywna maleńki Rudolf. A więc w Bochni Modrzejewska otrzymała hipoteza Szczublewskiego, że pewno bieda wygnała ich swoje wielkie teatralne nazwisko. z Krakowa także nie jest przekonywająca. Na Zimajera nie Przedstawienie zaplanowano na połowę roku 1861. Do- czekała w nieznanej, prowincjonalnej Bochni żadna lukra- chód przeznaczono na rzecz ofiar katastrofy w bocheńskiej tywna posada. Gdyby nawet był tutaj jakiś stały teatr, to kopalni soli. Dobroczynny cel przedstawienia zawsze zjed- z pewnością Helena znajdująca się w ciąży nie mogła by nywał publiczność do aktorów, wzbudzał sympatię i zachę- grać na jego scenie. cał do udziału w kolejnych przedstawieniach. Czy jednak Dr Szczublewski uważa, że razem z Heleną przyjechała rzeczywiście była w tym czasie jakaś poważniejsza katastro- do Bochni matka Heleny i jej wnuczka Stasia, co również fa w bocheńskiej kopalni soli ? Wśród biografów Modrze- wydaje się wątpliwe. Nie mogła przecież Bendowa z dnia jewskiej jedynie Tymon Terlecki stawia to pytanie, ale nie na dzień pozostawiać kawiarni na łasce losu, ani 18-letniej odpowiada na nie, bo tego przecież nie wie. Badacz dzie- Józi na opiece także 18-letniej sublokatorki aktorki Hoff- jów bocheńskiej kopalni soli Stanisław Fischer w „Dziejach manówny, czy nawet syna 23-letniego Feliksa Bendy. Prak- bocheńskiej żupy solnej” (Warszawa 1962) podaje, że 2 tyczna i doświadczona życiem Bendowa nie mogła pozo- lutego 1850 roku wszczął się wielki pożar w komorze Za- stawiać źródła dochodu czyli krakowskiej kawiarni i rzucać morsko na poziomie Augusta. Spaliła się obudowa drew- się w odmęty galicyjsko-golicyjskiej (jak mawiano) biedy niana przyległych chodników i nagromadzone w komorach w Bochni, bez żadnej perspektywy zdobywania tutaj docho- zapasy drzewa, a wypełniwszy gryzącym dymem całe wnę- du. Mogła przyjechać do Bochni jedynie na okres porodu trze kopalni na szereg miesięcy uniemożliwił do niej dostęp. i kilku dni po porodzie. Na błędną hipotezę dr Szczublew- Dopiero po dwóch miesiącach, gdy wszelkie otwory z góry skiego wskazuje zdanie ze wspomnień Modrzejewskiej iż pozatykano mocno nawozem, zdołano pożar ugasić i dalsze w Bochni Helena i Gustaw żyli w strasznej biedzie. reparacje przedsięwziąć. Podobna katastrofa, ale swoim za- sięgiem większa i tragiczniejsza wydarzyła się w dzień syl- Narodziny Rudolfa westrowy 1875 r. kiedy to w czasie pożaru pod Sutorisem Nie powinno być więc żadnej wątpliwości, że syn He- zginęło w dymie ośmiu górników, a kiedy wydawało się, że leny Rudolf Modrzejewski, który zasłynął po latach jako pożar ugaszono zjechali w podziemie inż. Andrzej Furdzik budowniczy największych mostów w Stanach Zjednoczo- i radca górniczy Edward Windakiewicz i obaj zginęli w szy- nych, pod bardziej przyswajalnym w anglojęzycznym kraju bie. Inna katastrofa częściowego zawalenia się szybu Campi nazwiskiem Ralpha Modjeskiego, urodził się w Bochni 27 miała miejsce w 1909 roku. A więc miejscowe kroniki nie stycznia 1861 roku, a nie w Krakowie jak przypuszcza dr odnotowują żadnej katastrofy w kopalni w roku 1860 lub Szczublewski, choć przyznaje, że w Krakowie nie ma śladu, 1861. Możliwe jest więc, że cel dobroczynny dotyczył cze- ani aktu chrztu, ani zapisu w krakowskiej „Liber naturom”. goś zupełnie innego, a po latach dorobiono do niego legen- Pozostaje zatem Bochnia jako miejsce urodzenia Rudolfa. dę o górniczej katastrofie. Mieszkali w dużej jednopiętrowej kamienicy pomiędzy Przy bardzo skromnych środkach finansowych Modrze- kościołem, a ulicą Szewską. Nie mieli żadnych widoków na jewskich pochodzących zapewne z oszczędności Bendowej pracę, aż oto pojawił się w Bochni wiosną 1861 roku aktor także scena i wystrój sali teatralnej musiały być nad wyraz „o mowie nieco sepleniącej” i tancmistrz Konstanty Łoboj- skromne, ale Łobojko był do takich sytuacji przygotowany. ko, który z niewiadomych przyczyn odszedł z krakowskiego Budował kiedyś w Lublinie sceny z kilku zaledwie desek zespołu teatralnego Pfeiffera. Wcześniej grywał w Lubli- ustawionych na dwóch kobylicach obłożonych perkalem, nie, Radomiu i Kielcach. W Bochni zamierzał otworzyć za- a może nawet zwykłą tekturą. Oświetlenie stanowił rząd kład fotograficzny, a w mieszkaniu wynajmowanym przez łojówek, które należało wymieniać po każdym akcie. Zimajera i Helenę podnajął salon do nauki tańca. Łobojko i Zimajer wpadli na pomysł urządzenia w tym salonie wie- Debiut w Bochni czoru teatralnego. Główne role mogli przecież grać Hele- Debiut teatralny Heleny Modrzejewskiej odbył się w Bochni na, Zimajer i Łobojko, dalsze role inni członkowie rodziny prawdopodobnie w lipcu 1861 r. przy wypełnionej sali. W Bia- Bendowej i uczniowie z kursu tańca. Wezwano z Krakowa łej kamelii Helena grała główną rolę hrabiny Hortensji, 19-letnia przyrodnią siostrę Heleny Józię. Może przyjechała wtedy Józia była Adelą, Hrabiego grał Łobojko, a lokaja Zimajer. matka ze swoją wnuczką Stasią. Tymon Terlecki odnalazł Sztuka podobała się bardzo publiczności, nagrodzono ją dużymi także nazwisko miejscowego amatora-aktora do tej sztuki, brawami. Szczególnie dobre wrażenie zrobiła Modrzejewska - którym został pracownik miejscowej apteki Terenkoczy. zdaniem lokalnej prasy - niebywale ładna, całkiem wysoka, nie- Ustalono, że pierwszy występ odbędzie się na cele dobro- bywale zgrabna, która mówiła bardzo wyraźnie a w jej głosie czynne, a następne w każdą niedzielę z innym repertuarem, jest muzyka. Modrzejewska cytuje w swoich wspomnieniach pod warunkiem, że pierwszy występ się powiedzie. miejscowe opinie : Tak pięknych oczu jeszcze w Bochni nie wi-

WB nr 3 (82) 14 WIADOMOŚCI BOCHEŃSKIE JESIEŃ 2009 dziano ; ciemne, duże urzekające, wywołały powszechne poru- po zakończeniu przedstawienia córeczkę Marię, był Sta- szenie w tym starym, wcale nie podłym mieście. Suflerem była nisławów, Czerniowce i Lwów, gdzie Helena znalazła się 11-letnia Stasia. Może właśnie w tym pierwszym bocheńskim w powietrzu pełnym zawiści i intrygi. Były sukcesy i bo- debiucie, kiedy Helena weszła na scenę Stasi rozleciał się eg- lesne porażki. Była tragiczna śmierć małej Maniusi od ude- zemplarz. Zaczęła cicho płakać w budzie suflerskiej i rozpaczli- rzenia dyszlem zaprzężonego wozu. Pękły więzi łączące ją wie szeptać : Ciociu, książeczka się rozsypała. To nic – odszep- z Zimajerem. Wtedy uświadomiła sobie, że musi sama za- nęła Helena - pozbieraj. I zaczęła mówić z pamięci. grać o swoje życie. Zostawiwszy Zimajera, uciekła z Czer- W przedstawieniu Primadonna czyli Mleczna siostra Hele- niowiec z pięcioletnim Dolciem do rodzinnego Krakowa. na grała także główną tytułową rolę. Była primadonną Signorą Od tego czasu odmienił się los Heleny. Sukcesy sceniczne Roselli i śpiewała kilka arii. odnosiła w Krakowie, Poznaniu, Warszawie. Małżeństwo Po tym drobinowym – zdaniem Terleckiego – ale brzemien- z Karolem Chłapowskim wprowadziło ją do innych sfer, nym w skutki bocheńskim debiucie w 1861 r. poszły dalsze ale ani z aktorstwa ani z nazwiska przyjętego w Bochni nie przedstawienia w Bochni we wszystkie soboty i niedziele. Ło- zrezygnowała. Odnosiła oszałamiające sukcesy w Europie bojko wystarał się w Krakowie o dokument pozwalający mu i Ameryce Północnej pod łatwiejszym do wymówienia dla rozpocząć oficjalną, jakbyśmy dzisiaj powiedzieli, działalność Anglików i Amerykanów nazwiskiem Helena Modjeska gospodarczą o profilu artystycznym. Powstała sześcioosobowa w rolach szekspirowskich bohaterek. Była jedną z trzech trupa teatralna pod nazwą : „Nowosądeckie Towarzystwo Arty- największych tragiczek tamtych czasów uwielbianą przez stów Sceny Narodowej”. Kierownictwo dzierżył Łobojko, spra- tłumy. Do końca kultywowała romantyczną przynależność wami administracyjnymi zajmował się Zimajer. Helena miała do ojczyzny i dawała temu wyraz na każdym kroku. otrzymywać 100 złotych reńskich i co trzy miesiące dochód Rekompensowała biedę, zapamiętaną z dzieciństwa, z t.zw. benefisu. Wyruszyli z Bochni – jak nazwa Towarzystwa wystawnym życiem, drogimi strojami, ale nie zapominała wskazuje – do Nowego Sącza. Ich jedynym domem stała się o starej matce Józefie Bendowej w Krakowie, pomagając jej jednokonna bryczka. Modrzejewska wspomina, że zabrała finansowo i utrzymując z nią stały korespondencyjny ser- z Bochni dwie jedyne sukienczyny : czarną i białą, sceniczne deczny kontakt. Jakby to było dobrze mieć Cię tutaj. Często rekwizyty, papierowe dekoracje i kurtynę z perkalu z odklejają- płaczę z tęsknoty za Tobą – pisała w liście z 1883 r. – Oj cymi się złotymi gwiazdami. Jechał z nimi najmłodszy pasażer Matusiu, Matusiu. Wydawaj na wszystko, co Ci potrzebne. kilkumiesięczny synek Heleny Rudolf zwany przez nią przez Całuję Twe ręce i łzami obmywam stopy. całe ich życie „Dolciem”. Aktorka-Polka Per aspera ad astra Pomagała też zawsze polskim artystom, sfinansowała Ta wyprawa po złote runo sławy – pisze Terlecki - nie wiedeńskie studia pianistyczne młodemu Ignacemu Janowi było łatwa i wesoła. Na trasie trupy teatralnej był Nowy Paderewskiemu i wprowadziła go na salony obu kontynen- Sącz, Rzeszów, Przemyśl, Sambor, gdzie Helena powiła tuż tów. Urządzała często występy dobroczynne na rzecz szkół

Zdj. zbiorowe pod tablicą Heleny Modrzejewskiej 1988 r.

WB nr 3 (82) JESIEŃ 2009 WIADOMOŚCI BOCHEŃSKIE 15 polskich w Ameryce, a także tych, którzy przybyli tutaj za na listach do przyjaciół dodawała formułkę Sempre la stessa chlebem, szczególnie Polakom wyrzuconym z Prus przez (zawsze ta sama). Bismarcka. Wszędzie manifestowała wspólnotę z rodaka- mi z trzech zaborów. Na kongresie kobiecym odbywającym Bochnia pamięta się w Chicago na wiosnę 1893 r. w którym miały podobno Pamięć o Helenie Modrzejewskiej trwa w Bochni od wielu wziąć udział kobiety Polki z trzech zaborów w półgodzinnym lat. Stanisławowi Fischerowi udało się nawiązać koresponden- przemówieniu objawiła się jako polska Joanny d’Arc. Rzuci- cyjny kontakt z wnuczką Modrzejewskiej Marylką czyli Marią ła oskarżenie w trzy chrześcijańskie monarchie, które Polskę Stuart Pattison, córką Ralpha Modjeskiego. Nie miała ona au- podzieliły pomiędzy siebie. tografu swojej wielkiej Babci, Przedstawiła mesjanistyczny który mógłby upiększyć zbio- obraz Polski ukrzyżowanej, ry bocheńskiego Muzeum, Polski-Chrystusa narodów, ale ze wzruszeniem odpisała porównała Matkę-Polkę na list, przysłała exlibris He- i Matką Bożą stojącą pod leny, jej fotografię i obietnicę krzyżem męki i zakończyła odszukania autografu. Warto swoje wystąpienie okrzy- dodać, że imieniem Heleny kiem : Póki jedna Polka żyje, Modrzejewskiej nazwana Polska nie zginie. została piękna widokowa Konsekwencje wystąpie- ulica ciągnąca się grzbietem nia Modrzejewskiej okazały Krzęczkowa od jego szczytu się dla niej samej bardzo przy- do ulicy Brzeskiej. W 1988 kre. Ukaz carski zabraniał ży- roku z inicjatywy i przy wej czy umarłej Modrzejew- znacznym wsparciu finanso- skiej wstępu do posiadłości wym kol. Stanisława Dobra- rosyjskich, a więc także do nowskiego działacza naszego Warszawy, do której przyjeż- Stowarzyszenia wmurowana dżała z Ameryki regularnie co została tablica pamiątkowa kilka lat. Generał-gubernator na budynku, w którym debiu- Hurko rządzący w Warsza- towała Modrzejewska, a od- wie odwołał wszystkie jej za- słonięcia jej dokonano w cza- planowane w 1894 r. występy. sie obrad Walnego Zjazdu Odwołano także planowane Delegatów Stowarzyszenia. jej występy w Petersburgu, Po remoncie nieistniejące- Moskwie i innych miastach go dzisiaj kina „Jutrzenka” carskiego imperium. Kiedy w Bochni (obecnie budynek kilka lat później pojawiła się Oratorium św. Kingi) Miej- w Warszawie, aby spotkać się ski Dom Kultury kierowany z nowym generał-gubernato- wówczas przez Jana Cze- rem otrzymała bezwzględny chowskiego otworzył tutaj nakaz opuszczenia Warszawy na wniosek Stowarzyszenia, w ciągu doby. Terlecki wska- a zwłaszcza kol. Dobranow- zuje, że tekst przemówienia skiego Scenę teatralną imie- mogli podsunąć – jak to okre- nia Heleny Modrzejewskiej. ślił kiedyś Kornel Ujejski, W 1999 r. wystąpiła na niej a powtórzył niedawno polski artystka z polonijnego teatru polityk – „polscy szatani” w Toronto pani Helena No- (w spódnicy), zazdrośni o sła- wotarska z monogramem He- wę, którym zależało na wyeli- lena, poświęconym Helenie minowaniu Modrzejewskiej ze scen warszawskich i nie tylko. Modrzejewskiej. Krzysztof Baran napisał później artykuł „Z Modrzejewska dbała o to, aby na świecie postrzegana Bochni w świat, ze świata do Bochni” („Wiadomości Bocheń- była zawsze jako Polka. Zdarzało się, że dla londyńskiej skie” nr 3/1999) w którym opisał to ważne dla Bochni wyda- publiczności grywała scenę Ofelii po polsku, aby pokazać, rzenie artystyczne i zanotował : Znalazł się znany w Bochni że nasza Polska nie jest tak małą sprawą, jak sobie myślą. wielbiciel talentu obu Helen (Modrzejewskiej i Nowotra- Charyzmatyczna, niepokorna, wyrastała ponad konwenanse skiej). Po dżentelmeńsku uklęknął przed aktorką, wręczył jej epoki. Przez współczesnych uznana za równą Sarze Barn- bukiet róż i podziękował za powrót do miasta, które czekało hardt i Eleonorze Duse nie dostrzegała w nich rywalek, ale na nią 138 lat. Sądzimy, że pamięć o Helenie Modrzejewskiej ceniła ich talent. Za najlepszą uznawała rolę Marii Stuart, w Bochni i jej bocheńskim debiucie nie zaginie, że młodzi w jej twórczości wiernej zawsze Szekspirowi to była jej ar- Bochnianie będą ją nadal kultywować. cyrola, którą kochała najbardziej. Zawsze była wierna rodzi- Stanisław Kobiela nie, Polsce i Szekspirowi. Może właśnie dlatego do podpisu fot. ze zb. Muzeum im. S.Fischera i arch. SBiMZB

WB nr 3 (82) 16 WIADOMOŚCI BOCHEŃSKIE JESIEŃ 2009

Ewelina Mroczek Oddział Partyzancki Spaleni

W nawiązaniu i dla rozszerzenia informacji zawartych w ar- podlegali m.in. dowódcy policji bezpieczeństwa (Sicherthe- tykule Wojenne Losy Braci Rajskich z wiosennego numeru WB itpolizei) i służby bezpieczeństwa (Sicherheistdienst). Do ich 2008 (nr 76) opiszemy tym razem historię oddziału partyzan- zadań należało zabezpieczenie realizacji okupacyjnej polityki, ckiego Spaleni, który w roku 1944 walczył z Niemcami na Kie- zwalczanie ruchu oporu i pacyfikacja terenu. W 1943r. wraz lecczyźnie. Organizatorem i dowódcą Oddziału był Bochnianin z pojawieniem się oddziałów partyzanckich teren dystryktu Stefan Rajski. Pamięć o Nim i partyzantach DW Spaleni jest uznano za obszar zagrożony wojną partyzancką i siły dotych- nadal żywa w powiecie jędrzejowskim szczególnie Sędziszo- czasowe wzmocniono oddziałami SS, Wehrmachtu, żandarme- wie, Wodzisławiu i Piotrkowicach gdzie Oddział powstał i miał rii oraz tzw. Ostgruppen, w marcu 1943 było tu 6 ostlegionów, swoje zaplecze. Czyn Spalonych jest udokumentowany i opisa- które liczyły 4000 ludzi na ogól sowieckich jeńców i Ukraiń- ny w literaturze Polski Podziemnej lat 1939 – 1945. ców, używano ich m.in.. do ochrony kolei, obław na partyzan- tów, akcji pacyfikacyjnych. Sędziszów – wojna i okupacja Ponadto cały czas funkcjonowały różne służby strażniczo Wojna niemiecko – polska 1939 roku zapisała w pamięci – porządkowe (np. Bahnschutz, Forstschutz), była też spora mieszkańców potyczkę, jaką stoczył niewielki oddział woj- liczba cywilnych Niemców i polska policja granatowa. ska polskiego, ulokowany w Sędziszowie na kilka dni przed 1 września z zadaniem obrony stacji i urządzeń kolejowych Opór i konspiracja – rozbito wówczas niemiecki patrol i zniszczono 3 czołgi npla. Powiat jędrzejowski w strukturach ZWZ – AK był 9 Ob- Po przerwaniu polskiej obrony pod Mokrą koło Częstochowy, wodem (w latach 1943 – 1945 kryptonim Proso) radomsko przez Sędziszów przeszły tłumy uciekinierów przerażonych – kieleckiego Okręgu o kryptonimie Jodła. Składał się z 6 wieściami, iż Niemcy palą wsie i rozstrzeliwują Polaków. podobwodów podzielonych na placówki – łącznie 14 placó- Wielu Sędziszowian również uległo tej powszechnej panice. wek. Sędziszów stanowił 4 podobwód Proso (kryptonim Walki obronne na zachodniej Kielecczyźnie z niemieckim 15 Niwa komendantami byli kolejno kpt. Okszyc (Piotr Kulawik) korpusem ominęły wszakże Sędziszów, ale miasteczko dozna- i ppor./por. Nałecz (Stanisław Gryń)), Składał się z 3 placó- ło półtora godzinnego bombardowania. Celem Niemców były wek (placówka odpowiadała jednej gminie): Dwór – Sędzi- obiekty stacji kolejowej i stojące tam transporty wojskowe. szów, Miedza – Mstyczów, Nałęczów – Nagłowice. Sąsiedni Wacław Ciechocki, były mieszkaniec Sędziszowa tak wspo- o kilka kilometrów Wodzisław był V podobwodem (krypto- mina piekło lotniczego nalotu –Największe przerażenie wy- nim Łąka), obejmował placówki Borek – Wodzisław, Piasek woływały oszalałe konie, pędziły na oślep i - jeśli nie padły – Nawarzyce, Woda - Imielno. Poza oddziałami dywersyjnymi trafione bombą – ginęły, wpadając na przedmioty z rozbitych na szczeblu obwodu, w każdym podobwodzie działała grupa wagonów, tratowały się nawzajem. 12 września Niemcy bez dywersyjna, a w każdej placówce patrol dywersyjny. Najważ- walki zajęli miasteczko, natychmiast aresztowali mężczyzn niejszymi akcjami dywersji w Jędrzejowie było zlikwidowa- i po tygodniu przetrzymywania ich w budynku kościoła, za- nie 31 V 1943r. gestapowca Helmuta Kappa (Ślązak, tłumacz pędzili do pracy przy likwidacji zniszczeń i uruchamianiu w gestapo, osobiście zamordował 87 Polaków i 365 Żydów) urządzeń kolejowych. Węzeł przejęli niemieccy kolejarze. Od oraz odbicie 2 II 1944 z siedziby gestapo 5 więźniów, żołnie- stycznia 1940 roku w czasie bardzo silnych mrozów zaczęto rzy AK przez 5 osobowy oddział dywersyjny z Wodzisława. przywozić wypędzonych z Bydgoszczy i Torunia, Wielko- 12/13 czerwca 1942 grupy dywersyjne przeprowadziły akcję polski i Pomorza polskich kolejarzy z rodzinami. Miejscowa w różnych punktach powiatu na urzędy gminne, mleczarnie, ludność była świadkiem ich poniżenia, dramatycznej sytuacji gorzelnie, urzędy pocztowe, zniszczono różne spisy kontyn- życiowej i ciężkiej pracy przy rozbudowie stacji, w warszta- gentowe, listy Arbeitsamtu itp. Celem tych działań była ochro- tach naprawczych, renowacji wagonów towarowych, budowie na ludności, zdobycie broni (przyjmowano też zrzuty), oddzia- nowego osiedla. ływanie na świadomość, służyły temu również ulotki konspi- Powiat jędrzejowski wg okupacyjnych podziałów admini- racyjne, lokalna prasa Wiadomości Tygodniowe od III.1942 r. stracyjnych znalazł się w dystrykcie radomskim, jego miesz- z tytułem W marszu i dwutygodnik Jeszcze Polska nie zginęła. kańców poddano bezwzględnej eksploatacji gospodarczej i ter- Kolportowano i przerzucano na szeroką skalę centralną prasę rorowi wymuszającemu podporządkowanie i posłuszeństwo. podziemną przewożoną przez kolejarzy, ta grupa zawodowa Miejscowych Żydów zamknięto w getcie wodzisławskim i ję- szczególnie odznaczyła się w dywersji Sędziszowskiej. W po- drzejowskim i w 1943 zgładzono w Treblince i Bełżcu. O roz- wiecie działały także BCH, NSZ, PPR – GL. miarach zbrodniczej polityki świadczą liczby dla dystryktu radomskiego. Eksterminacja Żydów objęła 379566 osób. Na Powstanie OP Spaleni roboty do Niemiec wywieziono 215382 osoby. Liczba ska- Rok 1943 przyniósł przełom w wojnie; Niemcy prze- zanych na więzienie, obozy koncentracyjne objęła 70 276. grywają pod Stalingradem, na Łuku Kurskim, tracą Afrykę, W obozach pracy (51 na terenie dystryktu) uwięziono 198000. alianci lądują na Sycylii. Im większe było niepowodzenie, tym W egzekucjach i pacyfikacjach zamordowano 112997 ludzi. bardziej szalał terror na okupowanych ziemiach, zwłaszcza Dystrykt radomski podobnie jak pozostałe tereny Polski w Polsce. Miał on tutaj typowe oblicze; masowe aresztowania, był pod władzą policyjnego Dowódcy SS i Policji, któremu egzekucje, pacyfikacje całych wsi. Wielu ludzi, którym udało

WB nr 3 (82) JESIEŃ 2009 WIADOMOŚCI BOCHEŃSKIE 17 się uniknąć lub obawiało się aresztowania musiało się ukry- w czasie obławy został rozstrzelany przez Niemców jej narze- wać - nazywano ich spalonymi, gdyż jak pogorzelcy nie mieli czony, członek dywersji (z relacji rodziny). własnego domu. Powiat jędrzejowski nie stanowił wyjątku. Zastępcą dowódcy i jednocześnie szefem Oddziału mia- Było tu wielu członków konspiracji, uczestników akcji dywer- nowano st. sierż. Stanisława Borynia ps. Tygrys; przed woj- syjnych, ludzi odbitych z gestapo, zmuszonych do ukrywania ną podoficer zawodowy broni pancernej, uczestnik wojny się. Niemcy znali ich nazwiska, adresy, byli więc - spaleni. obronnej 1939r. Po śmierci Zrywa przejmie dowództwo nad Powstała wówczas koncepcja utworzenia w lasach sędziszow- Spalonymi. Pod koniec kwietnia oddział liczył 25 osób, byli skich uzbrojonego oddziału partyzanckiego, który dałby im to gimnazjaliści (2), rolnicy, rzemieślnicy, kolejarze, 4 pod- wszystkim schronienie i bronił ludność przed obławami i eks- oficerów Wojska Polskiego uczestnicy wojny 1939, 1 elew ploatacją. Po uzyskaniu zgody z okręgu Jodła, Komendant korpusu kadetów w Rawiczu. Najmłodszy żołnierz miał 19 główny obwodu (Proso) rozkazał utworzyć na terenie podob- lat, najstarszy (S. Rajski) 32, pozostali 23 -24 lata. Ostatecznie wodu Niwa oddział partyzancki, rekrutujący się z żołnierzy Oddział rozrósł się do 86 żołnierzy, przez jego szeregi prze- AK ocalałych po aresztowaniach. Podstawą instruktażową był szło ponad 100 osób; 24 partyzantów pochodziło z Sędziszo- dokument opracowany przez szefa Sztabu Okręgu AK ppłk wa, 10 z Jędrzejowa, pozostali z dalszych stron, najmłodszy 17 Żora (Józef Mularczyk), wg którego oddział – letni dołączył do Spalonych po ucieczce powinien być ruchliwy, a więc nie duży, z obozu w Auschwitz, zaś 40 – letni Senior mniej więcej 2 plutony, dowódcą oficer (wy- był uczestnikiem powstań śląskich. Oczy- jątkowo podoficer) podległy bezpośrednio wistym jest, że Ci młodzi ludzie różnili się dowódcy obwodu, po akcji oddział miał też temperamentem, talentem do wojaczki, wracać w teren swojej stałej siedziby. Wa- łączyła ich natomiast chęć walki i przywią- runkiem istnienia oddziału było zapewnienie zanie do oddziału, który zapewniał ochronę zaopatrzenia. Podjęto odpowiednie przygo- i przeżycie partyzanckiej przygody . O oj- towania; gromadzono uzbrojenie, mundury, czyźnie śpiewali w piosenkach. Skrywane w tej sprawie Stefan Rajski (zaprzysiężony uczucia i głęboka patriotyczna motywacja w 1942r do ZWZ – AK, aktywny uczestnik ujawniały się w różnych sytuacjach, jak dywersji w Sędziszowie) na rozkaz Komen- wtedy 7 lipca gdy Oddział zajął kwaterę danta podobwodu Niwa wraz z kolegami w lesie w zabudowaniach Piotra Szaleńca, z dywersji przywiózł z Krakowa, z umó- przed wojną żołnierza 24 Pułku Artylerii wionego punktu 25 par butów z cholewami Lekkiej w Jarosławiu, obrońcy Modlina i 42 koce. Mundury kolejarskie i szczęśliwy w 1939 r., niemieckiego jeńca do 1943 r. przypadek pomogły wykonać zadanie mimo Wanda i Maria Rajskie Gospodarz miał w domu zegar z pozytywką ostrej kontroli stacji kolejowych i pociągów przez niemieckich grającą Hymn Narodowy. Na prośbę Spalonych umieścił ten strażników. Pierwsza odprawa leśnego plutonu jędrzejowskiej zegar w stodole, gdzie partyzanci spali. - Oczywistym jest, że AK odbyła się 17 kwietnia 1944r. (w niektórych materiałach do siebie odnosili słowa … nie zginęła, kiedy my żyjemy. podawana jest data 18 kwietnia) Rozkaz nr 231 z 24 kwiet- Był w oddziale kucharz, była służba sanitarna, felczer, 6 nia 1944r. inspektoratu kieleckiego Jodła zatwierdził oddział sanitariuszek – 2 siostry zagrożone aresztowaniem trafiły do partyzancki obwodu Proso o nazwie Spaleni – Wasz oddział Spalonych z krakowskiego szpitala wojskowego (niemieckie- będzie stanowił ramię karzące zbrodniarzy hitlerowskich i ich go) przy ul. Garncarskiej, gdzie przed ucieczką pracowały jako sługusów, a jednocześnie tarczą ochronną dla ludu polskie- pielęgniarki operacyjne. Środki opatrunkowe i lecznicze zdo- go… Tam gdzie się oddział będzie znajdował, będzie zawsze bywano przez rekwizycje w aptekach. Wg raportu wysłane- skrawek Wolnej Rzeczypospolitej, a wy będziecie Jej przed- go 29 czerwca przez komendanta obwodu AK do kieleckiego stawicielami. Pamiętajcie by ją godnie reprezentować - tymi inspektoratu, oddział liczący wtedy 69 żołnierzy, w raporcie słowami komendant Niwy porucznik Nałęcz na pierwszej od- nazwanych strzelcami był uzbrojony w 1 karabin maszynowy, prawie motywował 20 żołnierzy oddziału. 8 pistoletów maszynowych, 52 karabiny i 12 pistoletów, po- nadto miał konie wierzchowe i wozy taborowe. Do oddziału Stan osobowy i wyposażenie przyjmowano z rekomendacji i po sprawdzeniu kandydatów, Dowódcą Oddziału Komendant Obwodu mianował ppor. gdyż obawiano się prowokatorów i konfidentów. Rezerwy Wojska Polskiego Stefana Rajskiego, który przyjął w konspiracji ps. Zryw. Był to 32 letni urzędnik kolejowy Partyzanckie życie pochodzący z Bochni. Od 1933 pracował jako dyżurny ru- Działalność leśnego oddziału była możliwa dzięki popar- chu w Kielcach, a od 1939 w Libiążu. W 1942r. w obawie ciu miejscowych rolników, leśniczych, którzy przyjmowali przed niemieckimi represjami za pomoc w ucieczce więźniów na kwatery, żywili, przechowywali tabory, dawali podwody, z transportu, podjął pracę na kolei w Sędziszowie jako dyżurny byli przewodnikami oraz informatorami – płacąc za to – jakże ruchu kolejowej nastawni dysponującej. Mieszkał tu ze swoi- często życiem albo obozem koncentracyjnym. Bez nich, tych mi siostrami Marią i Wandą, które opuściły Bochnię zagrożo- na ogół anonimowych bohaterów, oddziały partyzanckie nie ne wywozem na roboty do Rzeszy. Wanda pracowała w kasie mogłyby w ogóle zaistnieć. Przyjmowali Spalonych okolicz- biletowo-bagażowej. Siostry były włączone do konspiracji. Po ni ziemianie, Zryw pozostawał w towarzyskich kontaktach obławie i aresztowaniach jakie dotknęły Sędziszów i okolice z właścicielami folwarków w podobwodzie Niwa i Łąka. z początkiem 1944r., w obawie przed gestapo, opuściły miej- Realia codziennego partyzanckiego życia nazywanego scowość. Siostra Maria przeżyła wówczas osobistą tragedię, przez żołnierzy szare dni to; nieprzespane noce wypełnione

WB nr 3 (82) 18 WIADOMOŚCI BOCHEŃSKIE JESIEŃ 2009 uciążliwymi marszami po leśnych i polnych drogach – miej- warsztaty kolejowe, pokoje wypoczynkowe drużyn parowozo- sca postojów często zmieniano dla bezpieczeństwa - biwako- wych, uszkodzić obrotnicę w parowozowni. Grupa dywersyj- wanie w lesie w chłodzie i wilgoci, kwatery po chłopskich na AK z Wodzisławia (Łąka) miało zlikwidować niemieckiego stodołach, gajówkach, kłopoty z higieną, niedojadanie. Prob- naczelnika parowozowni Weimanna. Inna opanować bloki na- lemem były chociażby buty zdzierane szybko i wysłużone stawni i uszkodzić mechanizm nastawczy zwrotnic. Zabezpie- mundury. W czasie marszu z jednego krańca powiatu na dru- czenie całej akcji powierzono komendantowi AK Niwa, który gi buty ocierały, ciążyła broń i amunicja, dokuczały wszy, wszystkie drogi prowadzące do Sędziszowa obsadził grupami przeziębienia, itp. Na szczęście obyło się bez poważnych ran dywersyjnymi. Sygnałem do rozpoczęcia akcji były płomienie postrzałowych. płonących wiązek słomy na okolicznych dwóch wzgórzach. Dowódcy i żołnierze uważali swój oddział za Wojsko Pol- Akcji nie wykonano zgodnie z planem, gdyż grupa z Wodzisła- skie i tak też byli postrzegani. Obowiązywał regulamin woj- wia uderzyła przed sygnałem i wyłączeniem światła przez ludzi skowy, mundury - w miarę możliwości polskie - z naramien- Tygrysa, dlatego nie pojmano naczelnika stacji, który miał do- nikiem, na którym wyszyto znak orła w koronie i nazwę DW brze zabezpieczone mieszkanie i widząc dywersantów skutecz- Spaleni (DW – Dywersja Wojskowa). nie bronił się z broni maszynowej. Zajęto budynek stacji, ale Dzień na biwaku zaczynał się odczytaniem rozkazu dzien- spodziewanej tam broni nie znaleziono. Niemcy przewidując nego, wypełniały go zajęcia: czyszczenie broni, reperowanie polską akcję przed 1 maja przenieśli broń do swoich mieszkań odzieży, ćwiczenia, szkolenia; wyznaczone grupy organizowa- i z tej broni ostrzeliwali się. ły aprowizację - na ogół przez rekwizycję potwierdzoną przez Poczyniono natomiast spustoszenie w parku maszynowym dowódcę; pełniono nielubianą służbę wartowniczą. Wieczo- i urządzeniach kolejowych, zabrano broń zatrzymanym strażni- rem przy ogniskach umilano sobie czas piosenką i pieśnią pa- kom. W sprawozdaniu Wyższego Dowódcy SS i Policji w GG triotyczną, do zwyczaju należało odśpiewanie pieśni Adama z kwietnia 1944 podano 30 kwietnia na dworcu kolejowym Kowalskiego O Boże któryś jest na niebie. Nie brakło i włas- w Sędziszowie zostały zniszczone urządzenia sygnalizacyjne, nych kompozycji, ułożono nawet pieśń marszową, jej frag- telegraficzne i aparatura elektryczna. W wyniku ostrzelania za- ment brzmiał: Idziemy w boje o wolność Polski, my partyzanci trzymano pociąg towarowy (Deutsches Zentralarchiv Postdam, niepowstrzymani, dla swej Ojczyzny rany i blizny. Powstawały mikrofilm nr 1172). też mniej programowe, wesoło i z dumą wyśpiewywano … Kolejną akcją wykonaną również z polecenia komendy ob- Narobili Szwabom grozy, wywrócili parowozy, dzisiaj głowią wodu było zabezpieczenie zrzutu na polowym partyzanckim się mędrki, co to byli za Jędrki, i skąd ich się tylu mnoży. Zda- lotnisku Tarnina wyznaczonym nad Nidą w rejonie wsi Kotlice rzały się też zabawy z tańcami organizowane przez wieś gdzie – Korytnica niedaleko Pińczowa. Z nieznanych powodów sa- wypadał postój albo w folwarkach. molot z ładunkiem przeznaczonym na Tarnine i zapowiedziany przez radio nie przyleciał, zniechęceni, zawiedzeni i zmęczeni Akcje nocnym czuwaniem opuszczaliśmy zrzutowisko wspominał Te były najważniejsze, uzasadniały istnienie oddziału. uczestnik akcji. W nocy 28/29 V oddział skierował się ku Piot- Przeważały akcje gospodarcze, rekwirowano kontyngenty rkowicom przeprowadzając po drodze rekonesans w okolicy i rozdawano przejęte dobra chłopom, niszczono spisy dotyczą- Tarnoskały oraz wywiady wśród mieszkańców. Podczas pobytu ce powinności chłopskich wobec okupantów, wywozu ludzi do w rejonie Tarniny został bowiem powzięty zamiar wykonania Niemiec. Rozbrajano strażników (był to łatwy sposób zdoby- skoku na niemiecki posterunek obserwacji lotniczej na folwarku cia broni), karano chłostą wójtów i sołtysów i tzw. kolczykarzy w Tarnoskale graniczącej z Piotrkowicami, inspiracją był rozkaz wysługujących się Niemcom, likwidowano agentów, szpiclów. Żora (B. Hillebrandt Partyzantka na kielecczyźnie 1939 – 1945 Bezprawie i okrucieństwo władz okupacyjnych, szafowanie naj- W – wa 1975 s. 301/2, spodziewano się też ważnej dla oddziału wyższym wymiarem kary oraz zesłaniem do obozu koncentra- zdobyczy: broni, amunicji, mundurów. Posterunek znajdował cyjnego, okazywana Polakom pogarda, odbiły się rykoszetem się na szczycie wzgórza w jednym z murowanych budynków i wpływały na sposób walki z okupantem i ich pomocnikami, wchodzących w skład pałacowego zespołu z XVIII wieku. Kil- a także rodzimymi bandytami, których nie brakowało w warun- kunastu Niemców z obsady posterunku panowało nad okolicą kach ogólnego rozprzężenia. Przyjmowano wiec reguły rady- zasięgiem obserwacji i ogniem swojej broni. Bezpośredni atak kalnej i bezlitosnej walki z przeciwnikiem. Dzisiaj trudno zro- nie wchodził w rachubę, Zryw chciał uniknąć strat własnych zumieć tamten czas, chociaż i nasza epoka nie jest wolna od i śmierci Niemców – gdyż to mogło sprowokować odwet, na przemocy. czym ucierpiałaby ludność Piotrkowic. Na podstawie informa- W nocy z 30 IV na 1 V 1944r. na stacji kolejowej w Sędzi- cji z terenowego wywiadu opracowano plan zajęcia posterunku szowie Oddział Dywersji Wojskowej Spaleni wykonał zadanie tzw. sposobem, od wnętrza budynku. Należało w nocy podejść wynikające z planów dywersyjnych Komendy Obwodu Proso niepostrzeżenie pod budynek (na dachu budynku czuwał Nie- (Jędrzejów). Celem zadania było zatrzymanie ruchu kolejowego miec) i piwnicznym okienkiem dostać się do piwnicy, przecze- i zdobycie broni. Tę pierwszą większą akcję Spaleni przepro- kać tam do rana, i kiedy pootwierane zostaną wszystkie drzwi wadzili wespół z grupami dywersyjnymi z podobwodów Niwa - uderzyć na Niemców. Cenne były więc zdobyte informacje i Łąka. Zryw swoim oddziałem uderzył na tzw. ruch czyli stację o porządku dnia załogi, rozkładzie pomieszczeń, okienku do kolejową - miał opanować biura, przejąć telegraf i zatrzymać piwnicy, a nawet taki szczegół, który stopień schodów prowa- znajdujących się tam niemieckich oraz polskich kolejarzy i inne dzących na piętro skrzypi pod butami. W akcji uczestniczyło osoby, a także osaczyć Niemców znajdujących się w oddziel- 9 ochotników; m.in. dowódcy Zryw i Tygrys, dwaj przedwo- nym budynku. Tygrys z 20 żołnierzami z innej grupy miał prze- jenni oficerowie Wojska Polskiego Pocisk i Czołg oraz bracia rwać dopływ energii elektrycznej, opanować parowozownię, Strzała i Orzeł – synowie nauczyciela Wesołowskiego z Korytni-

WB nr 3 (82) JESIEŃ 2009 WIADOMOŚCI BOCHEŃSKIE 19 cy w gminie Sobków byli partyzanci leśnego oddziału Barabasza powiedział się również pozytywnie o oddziale Spalonych i jego z kieleckiego obwodu AK. To oni nawiązali kontakt ze Spalony- dowódcy (A. Ropelewski „Oddział …” wyd. II s. 101 – 102). mi i namawiali usilnie Zrywa do skoku na Tarnoskałę. Pozo- Ostatnia potyczka stali członkowie 25 osobowego oddziału ukryci w folwarcznej Czerwiec 1944 przynosi Niemcom potężne ofensywy przeciw- stodole mieli czekać rozkazów i w razie potrzeby wesprzeć ników, dnia 23 Rosjanie rozpoczynają operację Bagration na szturmową grupę. Była to akcja godna cichociemnych. Plan Białorusi. GG położona na tyłach obrony niemieckiej zostaje sprawdził się. Opanowanie budynku trwało kilka, kilkanaście nasycona wojskiem, wzmaga się ruch niemieckich pojazdów minut (wg relacji), Niemców z terroryzowano, żołnierz po- na szosach. Podejmowane są wielkie obławy na oddziały par- sterunku, który okazał się Czechem wskazał partyzantom jak tyzanckie (np. Zamojszczyzna). Dobra passa Spalonych nagle zniszczyć aparaturę i gdzie znajdują się granaty. Meldunek nr się kończy. 41 z 24 maja 1944 wysłany przez komendanta obwodu Proso Zryw zginął w czasie obławy 8 lipca 1944 w rejonie Piotrko- do Żora zawiera wykaz zdobyczy. Oddział Spalonych rozbroił wic w chwili ostrzału w pobliżu gajówki w osadzie Sadki. Po posterunek Luftwaffe koło Piotrkowic pow. Busko, zabrano 1 odejściu Niemców Tygrys kazał sprowadzić z lasu ciało poległe- ckm z 1600 szt. amunicji, 2 pistolety maszynowe MP z 100 szt. go Dowódcy. Ci, którzy wykonywali ten rozkaz opowiedzieli, amunicji, 4 Kb, 4 szt. broni krótkiej, 31 granatów, 7 hełmów, że ujrzeli go leżącego na wznak pod dębem, na którego korze tyleż kompletów umundurowania wraz z obuwiem, aparat ra- widać było wyraźnie miejsca uderzenia pocisku, Zryw miał diowo – odbiorczy, 1 wóz z końmi. (A. Ropelewski „Oddział mały ślad kuli na czole. Czapka leżała obok. Niemcy zerwali partyzancki Spaleni” wyd. II s. 15). W literaturze Tarnoskałę mu z lewego rękawa znak naramienny oddziału, zabrali buty uznano za jedną z najbardziej głośnych i efektownych akcji i onuce zrobione z hitlerowskiej flagi ze swastyką. Zegarka ze przeprowadzonych przez żołnierzy AK złotą dewizką nie znaleziono. Partyzant Ja- Ziemi Jędrzejowskiej. strząb podnosząc zwłoki chciał podtrzymać W drugiej dekadzie maja 1944 Zryw je ręką za głowę, wtedy poczuł, że palce otrzymał z komendy obwodu rozkaz przy- weszły mu do wnętrza czaszki – niemiecki gotowania się do udziału w akcji rekwi- pocisk rozerwał potylicę. Pogrzeb odbył się zycyjnej w Jędrzejowie. Siłami 180 ludzi nocą 9/10 lipca w Tarnawie k/Sędziszowa. miano zająć niemiecki magazyn o nazwie Sędziszowska grupa dywersyjna była odpo- Renesans, był to budynek dawnego mły- wiedzialna za ubezpieczenie partyzanckiego na, przechowywano tu dobra przywożone pogrzebu. z Europy Wschodniej i Rosji. Akcja cho- Pani Janina Jakacka, członek AK, tak ciaż ryzykowna - w mieście stały znacz- zapamiętała pożegnanie dowódcy DW ne siły wroga, 545 Niemców różnych Spaleni – Stefana Rajskiego (A.R. „Od- formacji w tym 150 Ukraińców oraz 70 dział …” s. 127) Była piękna noc księży- cywilnych Niemców – została przepro- cowa, godzina 23 – 24. Szłyśmy ścieżkami, wadzona z powodzeniem. 9 czerwca 1944 z dala od szosy, na cmentarz w Tarnawie roku pod Kazinami Zryw przeprowadził z wieńcem pełnym róż… Na cmentarzu snu- akcję odwetową. Wywiad komendy Pro- ło się sporo postaci, każdy chciał być nie- so tak przedstawił wydarzenie … 7 ludzi widoczny… Ludzi było co najmniej około pod dowództwem Zrywa komendanta gru- Stefan Rajski ,,Zryw” stu. W pewnym momencie dał się słyszeć py C (oznaczenie Spalonych) rozbroiła 7 Niemców z Akcyzy z dala turkot wozu, na którym prawdopodobnie przywieziono Tytoniowej na szosie Wodzisław – Sędziszów między Kazina- ciało. Przed bramą ustawił się szpaler z członków oddziału mi i Zielonkami. Podczas akcji zostało zabitych 4 Niemców i chłopaki wnieśli trumnę. Przyprowadzono też konia Zrywa. a 2 rannych, 1 zmarł. Niemcy mieli wszyscy broń krótką i 3 Otwarto trumnę. Zryw był w mundurze oficera, w białych rę- karabiny. Niemcy Ci strzelali do dzieci z Potoka, w parę dni kawiczkach, a na piersi miał krzyżyk drewniany. Wrażenie było później Niemcy na tym samym miejscu rozstrzelali 10 osób. (P. ogromne – podniósł się wielki szloch uczestników pogrzebu… Ropelewski – „Oddział partyzancki Spaleni” s. 66). kwiatów było sporo. Pożegnał Zrywa jego zastępca Tygrys Tygrys w tej sprawie podał, że zabici Niemcy skazali przyrzekając walczyć aż do zwycięstwa – oddział prezentował wielu chłopów na obóz koncentracyjny za nieoddawanie broń, ale łez nie opanowali, płakali wszyscy. A oto słowa Ty- kontyngentu. Przedstawił akcję jako brawurową, przepro- grysa Panie Poruczniku! Melduję posłusznie oddział Spalo- wadzoną, na wiadomość z miejscowej placówki, że owi nych gotów do odmarszu. Idziemy walczyć z Niemcami, aż do Niemcy jadą bryczkami do stacji Sędziszów. Wówczas zwycięstwa. Twój duch będzie zawsze z nami. Zryw z 5 żołnierzami wasągiem dopędził Niemców, wje- Po kilku akcjach sabotażowych, w sierpniu Spaleni weszli chał między bryczki rozdzielając je, gdy Niemcy chcieli w skład formowanego Jędrzejowskiego Pułku Piechoty AK. chwycić za broń oddano do nich mordercze strzały, zabrano Rozwiązanie Armii Krajowej przyniosło ostatecznie finał par- broń, dokumenty i czapki. tyzanckiej przygody żołnierzy DW Spaleni. Ostatnim zadaniem Spalonych wykonanym pod dowódz- twem Zrywa z rozkazu Komendy Obwodu było ubezpieczenie Spolaryzowane opinie szkolenia saperskiego w dniach 24 i 25 czerwca pod Dzierążnią Ppor. Stefan Rajski uznawany jest za zasłużonego członka (pow. Jędrzejów). W szkoleniu uczestniczyło 180 osób, jeden dywersji jędrzejowskiej, człowieka bardzo odważnego, zdeter- z uczestników po latach wysoko oceniając poziom szkolenia minowanego w działaniu, który stworzył silny oddział party- podkreślił, że spotkał tam wielu kolegów gimnazjalnych i wy- zancki stanowiący liczącą się siłę bojową.

WB nr 3 (82) 20 WIADOMOŚCI BOCHEŃSKIE JESIEŃ 2009

Autorzy opracowań o oddziale Spalonych podkreślają, że bił wem Siudakiem i panią Cecylią Dźwigą – żołnierzami AK. Niemców spełniając społeczne zapotrzebowanie, gdyż młodzi Przedstawicielka naszego Stowarzyszenia odczytała list oko- ludzie rwali się do walki, tępił pospolitych bandytów, szpiclów licznościowy, który wręczyła p. Syskowi wójtowi gminy, na- i donosicieli, służalców niemieckich. Dla wiejskiej ludności wiązując do kontaktów Stowarzyszenia i Muzeum bocheń- był jej obrońcą i reprezentantem Wolnej Polski i jej Wojska skiego z Sędziszowem i Rodziną Spalonych. Z Bochni głos (chłopi przychodzili do Zrywa z prośbami by rozstrzygał ich zabrała również pani Maria Hojda - Kycia c. Wandy, siostrze- spory graniczne). nica Zrywa, dziękując za pamięć o wuju mówiła o braciach Krytycy zarzucali mu ryzykanctwo, chęć imponowania, Stefana, ich wojennych i powojennych losach. pewność siebie z zaniedbaniem zasad bezpieczeństwa. Nie Były wspomnienia i 11 zwrotkowy wiersz ułożony spe- był zbytnio subordynowany wobec przełożonych - Należy cjalnie na wodzisławską uroczystość przez p. Marcina Srokę. zauważyć, że wśród dowódców oddziałów partyzanckich, dą- Wiersz wzruszał prostotą rymów, dosłownością metafor i po- żenie do niezależnych decyzji nie było czymś wyjątkowym. równań, - szczerą pochwałą zasług bohaterskiego dowódcy1. W 1974 w miejscu śmierci Zrywa postawiono okazały ka- Gdy w godzinach popołudniowych, rozjaśniło się p. Sysek mienny obelisk, w 2008 roku w Sędziszowie odbyła się uro- zawiózł nas do Sadek, stąd już na piechotę, błotnistym, leś- czystość odsłonięcia pomnika Spalonych i jego dowódców. nym duktem, dotarliśmy do pomnika - wraz z innymi delega- cjami zapaliliśmy znicze pamięci... Wodzisław 27 czerwiem 2009 A potem była partyzancka grochówka i rozmowy o dzi- W hołdzie poległym, z dedykacją potomnym, z myślą o Polsce siejszych realiach pięknej wodzisławskiej gminy, zagłębiu Oto motto uroczystości w Wodzisławiu zorganizowanej upraw warzywnych. Żegnani serdecznie już przy słonecznej na okoliczność 65 rocznicy bohaterskiej śmierci ppor. Stefa- pogodzie przez Miechów, Słomniki, Proszowice wróciliśmy na Rajskiego Zrywa, pamięci jego żołnierzy i ofiar II wojny do Bochni. światowej poległych na Wodzisławskiej Ziemi. Organizato- rami uroczystości byli: Wójt Gminy Wodzisław, Parafia p.w. Ewelina Mroczek św. Andrzeja w Nawarzycach, Oddziały ŚZŻ AK i BCH w Wodzisławiu, Stowarzyszenie Miłośników Piotrkowic Literatura: i Towarzystwo Przyjaciół Wodzisławia. Niestety ulewne A. Ropelewski Oddział partyzancki Spaleni wyd. II Toruń deszcze, które w tych dniach nękały niemal całą Polskę unie- 2000 możliwiły leśne spotkanie przy pomniku Zrywa i rocznicowe J. Szczepanik Ocalić od zapomnienia Wrocław 1985 święto niespodziewanie odbyło się w kościele w Nawarzy- W. Brzobohaty Jodła Okręg Radomsko – Kielecki ZWZ – AK cach. W ostatnich latach na zewnętrznych murach tej baro- 1939 – 1945 PAX w –wr 1985 kowej świątyni zapisano wydarzenia, które wraz z treścią ak- Zenon Kowalik – Monografia oddziału Spalonych, maszyno- tualnej uroczystości układają się w rozdział niełatwej i jakże pis bez tytułu polskiej historii lat wojny i po wojnie, historii społeczności Artykuły z Gazety Jędrzejowskiej z roku 2000 Oddział party- tu żyjącej. Czy te wydarzenia były wyjątkowe? Z pewnością zancki Spaleni autor Z. Białkiewicz nie – gdyż takie działy się wszędzie w Polsce – tylko, że ich Informacje rodziny uczestnicy związani są z Tą ziemią. Jedna z tablic upamiętnia dzień 15 sierpnia 1946 r. kiedy Wiersz Marcina Sroki w Dniu Święcenia sztandaru Zarządu Gminnego PSL doszło „Ku czci naszej ojczyźnie i jej bohaterom” do tragicznej prowokacji UB z Jędrzejowa. Drugą tablicę po- święcono Pamięci wykładowców i studentów tajnych komple- Jędrzejowska Ziemia, ma też bohaterów. tów kursów uniwersyteckich prawa w czasach okupacji hitle- Takich jak Kościuszko miał swych kosynierów rowskiej… zorganizowanych w Nawarzycach pod patronatem Dowódca Spalonych Rajski się nazywał, KUL. W tłumnym zgromadzeniu w kościele widoczne były A Zryw jego pseudo, gdzie trzeba przebywał przedwojenne mundury wojska polskiego – to byli żołnierze AK okręgu Kieleckiego, szare mundurki harcerzy z hufca im. Odpłacał się Niemcom za ich okrucieństwa. M. Reja w Jędrzejowie i jego 34 drużyny w Wodzisławiu. Na czele Spalonych wiódł ich do zwycięstwa Podobnie jak ubiegłego roku w Sędziszowie przy odsłonięciu W walce kula wroga skroń jego przeszyła pomnika Spalonych, stanął w kościele szyk sztandarów. A nam wielki smutek po nim zostawiła Było obecny poseł na sejm Mirosław Pawlak (PSL), przedstawiciel ZG ŚZŻ AK Piotr Kurek, starosta powiatu Ję- Złożył swoje życie drogiej Matce Polce, drzejowskiego Edmund Kaczmarek. Żeby ją nie kłuły zbyt cierniowe kolce, Po zakończeniu pięknej w swej uroczystej liturgii Mszy Podporucznik Rajski, bo tak się nazywał Św. przypomniano; okupacyjną tragiczną historię Ziemi Wo- Pamięć pozostawił, tam gdzie on przebywał. dzisławskiej; żołnierzy DW Spaleni – o Nich proboszcz ks. Kuźmierczyk powiedział skrawek wolnej Polski był w Ich Na kartach historii napisać należy, sercu – ogromny, wspaniały bukiet ułożony z maków i bła- Jakim był dowódcą dla swoich żołnierzy watów, wypełniający przestrzeń prezbiterium, zdawał się być A my jemu za to zawsze nieugięci symbolem tej wdzięczności i uznania. Zawołajmy chórem, cześć jego pamięci! Na uroczystości do Wodzisławia przyjechała delegacja oddziału bocheńskiego ŚZŻ AK na czele z panem Zbignie- A historia o tym niech opowie światu,

WB nr 3 (82) JESIEŃ 2009 WIADOMOŚCI BOCHEŃSKIE 21

Anna Londo, Maria Langer–Włodarczyk Zwrócona tożsamość Historia dwóch braci

Zaczęło się w małej miejscowości po Lwowem W 1944 Otton poślubił swoją rodaczkę, Urszulę Bilicką, Do wybuchu drugiej wojny światowej Maria i Józef Lan- z którą przybył wkrótce do Bochni i tutaj osiedlili się na sta- ger mieszkali wraz z dziećmi Kazimierzem, Ottonem, Janiną łe. Tak jak wielu innych przesiedleńców pozostawili swoje i Heleną w Kamionce Strumiłłowej pod Lwowem. Wiodło dobra na wschodzie, a w Polsce musieli zaczynać od począt- im się dobrze, gdyż posiadali duże gospodarstwo, pozwala- ku. Otton podjął pracę w Prezydium Miejskiej Rady Naro- dowej, w Inspektoracie do Spraw Podatków i tam pracował aż do emerytury. Od dnia zsyłki swoich rodziców i rodzeń- stwa Otton nie wiedział gdzie zostali zesłani i co się z nimi dzieje. Zaraz po wojnie Polski Czerwony Krzyż intensywnie prowadził poszukiwania zaginionych w czasie wojny rodzin. Pewnego dnia, w rozmowie z kolegą z pracy p. Lupą, Otton dowiaduje się, że jest poszukiwany: „Otek, to chyba twoi rodzice cię poszukują! Słyszałem komunikat PCK!”. Jakaż była radość Ottona gdy pojechał do Krakowa i wiadomość się potwierdziła. Okazało się, że Maria i Józef Langerowie opuścili Kazachstan 8 sierpnia 1942 roku i przez Iran do- tarli 19 grudnia 1942 roku do Tangeru w Afryce. 9 czerwca 1948 roku opuścili Tanger i 29 czerwca przybyli do Wielkiej Brytanii, gdzie pozostali do końca swoich dni.

Rodzina Langerów. Matka Maria z dziećmi. Od lewej Otton, Janina, w środku Helena z prawej Kazimierz. jące na prowadzenie dostatniego, godnego życia. Syn Marii i Józefa Kazimierz miał odziedziczyć gospodarstwo, dlatego nie kontynuował nauki po szkole podstawowej, zaś pozostała trójka otrzymała wykształcenie średnie. Gdy wybuchła woj- Na farmie w Tengeru (Tanganika 1942). W górnym rzędzie czwarta z le- wej Maria Langer, szósty z lewej Józef Langer. na cała rodzina Langerów oprócz Ottona została wywieziona dnia 22 maja 1941 roku do Kazachstanu, gdzie zostali skie- Janina Langer (1918-2001) rowani do Syrdarii koło Taszkentu do pracy w Sowchozie W marcu 1942 roku Janina wyjechała z Kazachstanu do Pachta Arat. Ponieważ Otton służył w policji konnej, oba- Persji (Teheran), a później do Palestyny (Rehovot) i tam, 1 wiał się, że zostanie aresztowany i nie dołączył do rodziny lipca 1942 roku wstąpiła do Pomocniczej Wojskowej Służby mimo namowy swojego ojca. Był potem poszukiwany przez Kobiet (P.W.S.K. II Korpusu pod dowództwem Władysława NKWD jako szpieg niemiecki i musiał się ukrywać prawie Andersa. Po przeszkoleniu rekruckim otrzymała przydział do końca wojny. Najstarszy syn, Kazimierz, niebawem umarł do I-go Szpitala Wojennego, który później został przemiano- na chorobę zakaźną, a córki, najpierw Janka, później Helena, wany na Szpital Wojenny Nr 5, gdzie pracowała w Kwater- rozpoczęły poszukiwania stryja - Jakuba Langera, oficera mistrzostwie w administracji. Po przejściu szlaku bojowego Wojska Polskiego. Z pozostawionych dokumentów trudno Irak - Egipt w roku 1944 dotarła do Włoch, gdzie przebywała wywnioskować jaki był rezultat tych poszukiwań. do 1946 roku. We Włoszech wyszła za mąż za porucznika Adama Lorenza z Kwatery Głównej III Dywizji Strzelców Otton Langer (1913 – 2003) Karpackich (13 D.S.K.). Z Włoch wyjechała wraz z mężem Otton ukrywał się początkowo w polach niedaleko ro- w sierpniu 1946 roku do Londynu ponieważ tam został prze- dzinnej miejscowości, potem w innych miejscach, w czym niesiony jej Szpital. Później Lorenzowie mieszkali poza Lon- pomagały mu pod groźbą utraty życia różne obce osoby. dynem, a następnie w 1953 roku zamieszkali na stałe w Lon-

WB nr 3 (82) 22 WIADOMOŚCI BOCHEŃSKIE JESIEŃ 2009 dynie. 28 maja 1949 roku Janina została zwolniona ze służby drzej, po czym wkrótce za namową przyjaciół postanowili wojskowej w stopniu kaprala, odznaczona Krzyżem Monte opuścić Wielką Brytanię i wyemigrować do Argentyny, by Cassino, Medalem Wojska, Gwiazdą Italii i Medalem Obro- tam rozpocząć nowe życie. W 1952 urodził się drugi syn Jó- ny. Mąż Janiny zmarł w roku 1967 w Londynie gdzie został zef, który miał zaledwie 2 miesiące gdy rodzinę spotkała tra- pochowany. Janina wróciła do Polski w 1992 roku w sierpniu gedia – umiera tragicznie Helena, matka Andrzeja i Józefa, i zamieszkała w Bochni wraz z rodziną swojego brata Ottona pozostawiając męża z dwójką małych dzieci. Langera w domu przy ulicy Garncarskiej a następnie przy ulicy Poniatowskiego aż do śmierci w 2001 roku. Rozdzieleni Jan Greczanik został sam w bardzo trudnym położeniu – Helena Langer (1921- 1952) z dwoma małymi synami, bez wsparcia rodziny. Nowe życie Prawdopodobnie ten sam szlak i tułaczkę wojenną przebyła miało dla niego oznaczać życie pełne wyrzeczeń i smutku. Helena. Janina później relacjonowała ich przypadkowe spot- Będąc samotnym ojcem na obczyźnie postanowił oddać star-

Siostry w namiocie. kanie we Włoszech: „Wychodząc z namiotu spostrzegłam sylwetkę kobiety podobną do mojej siostry Heleny. Pomyśla- łam: toż to Helena i zawołałam siostrę po imieniu. Kobieta odwróciła się i… była to moja siostra. Odtąd mieszkałyśmy razem w namiocie i wspierałyśmy się w każdej trudnej chwi- Maria Langer z córka Janiną i synem Ottonem. Anglia 1972 li”.Helena także była ochotniczką P.W.S.K. i pracowała jako szego syna do internatu, w którym Andrzej przebywał do lat pielęgniarka w I-wszym Szpitalu Wojskowym. We Włoszech, 16-tu, gdy tymczasem małym Józiem zaopiekowała się ro- podobnie jak Janina, poznała swojego męża Jana Greczanika dzina Henryka i Wandy Semrau. Oto dalsze losy dwóch bra- spod Wilna, (o por. 18 Lw. Baonu Strzelców Janie Greczani- ci, o których po wielu latach czytamy na stronie internetowej Polonii kanadyjskiej: „Jan Greczanik wraz synem Andrze- jem, gdy odwiedzają rodzinę Semrau nie zdradzają Józiowi rodzinnej sytuacji. W roku 1959 rodzina Semrau decyduje się wyemigrować do Kanady. To musi być druga najboleśniejsza chwila w życiu Jana Greczanika. Żegna się z synem i daje pozwolenie na wyjazd. ... Andrzej, wtedy 12-letni, widzi się ze swoim bratem po raz ostatni. Dokumenty są załatwione, Józef opuszcza Argentynę jako legalny syn Henryka i Wan- dy Semrau. Korespondencyjne kontakty między rodzinami Greczanik i Semrau z latami stają się coraz rzadsze. W roku 1966 Jan poślubia Eugenię, swoją pierwszą narzeczoną sprzed wojny i sprowadza ją do Argentyny. W roku 1968 Jan Greczanik umiera. Andrzej, mając 21 lat rozpoczyna studia uniwersyteckie i opiekuje się drugą „mamą”. Andrzej pisze do Kanady do brata Józefa, ale listy nigdy nie docierają do jego rąk. Wanda Semrau odpisuje do Andrzeja do Argentyny i prosi, aby się wstrzymał od pisania listów do brata. Przy- Helena i Jan Greczanikowie rzeka, że w odpowiednim czasie wszystko Józefowi opowie. ku znajduje się wzmianka w książce M. Wańkowicza „Monte ....Niestety nigdy do tego nie doszło”.... Cassino”) . Podobnie jak Janina, Helena została odznaczona Krzyżem Monte Cassino, Medalem Wojska, Gwiazdą Ita- Tymczasem w Polsce lii i Medalem Obrony. Po wojnie zarówno Greczanikowie Po przyjeździe z Wielkiej Brytanii, Janina, jak wyżej jak i Lorenzowie wyjechali z Włoch do Wielkiej Brytanii. wspomniano, zamieszkała w Bochni ze swoim bratem Otto- W 1947 roku urodził się w rodzinie Greczaników syn An- nem i bratową Urszulą oraz z ich córką Marią Langer - Wło-

WB nr 3 (82) JESIEŃ 2009 WIADOMOŚCI BOCHEŃSKIE 23 darczyk i jej dwoma synami. Janina nie była osobą wylewną Semrau, który potwier- i niewiele opowiadała o swoich przeżyciach w czasie wojny, dził jego pochodzenie. stąd historia rodzinna dotycząca jej osoby nie obfituje w wiele Przybrany ojciec zmarł szczegółów. Po jej śmierci w 2001 roku, porządkując pozosta- w 2004 roku. Józef łe po niej papiery i listy, Maria Langer - Włodarczyk znala- miał wspaniałe dzie- zła, oprócz wielu cennych dokumentów, listy swojego kuzyna ciństwo, był bardzo z Argentyny - Andrzeja Greczanika, które Andrzej pisał do kochany przez swoich Janiny, gdy jeszcze mieszkała w Londynie. Nie namyślając drugich rodziców i nie się długo, Maria napisała do niego list. Po 33 latach był to ma do nich żalu. Obaj jej następny list do kuzyna. W liście tym poinformowała go bracia przyrzekli sobie o śmierci cioci Janiny, dołączając wycinek z gazety. Był to solennie, że do końca nekrolog, który informował o śmierci jego matki, Heleny, a na swoich dni co rok będą nim widniał napis „ pogrążeni w żalu mąż i dzieci”. W ten się odwiedzać i jak do- sposób Maria próbowała delikatnie zasugerować, że Andrzej tąd są konsekwentni. ma brata, myśląc, że Andrzej nic o nim nie wie. Kto by po- Postępowanie Wandy myślał, że list ten zapoczątkuje nową erę i tak bardzo odmieni Semrau tłumaczy fakt, życie obu braci. że w czasie zsyłki na Bracia Andrzej Greczanik i Józef Semrau. Syberię zmarł jej 2- Argentyna 2001 Odnalezieni bracia letni wówczas synek Wzruszająca jest relacja Józefa Semrau o dniu, w którym Piotruś z pierwszego małżeństwa. Nie mogąc mieć dzieci, całą wypełniła się nie zapisana karta w jego życiorysie: „ Jak dziś swoją miłość przelała na adoptowanego syna - Józefa. pamiętam ten dzień. 15-sierpnia, 2001 roku Grażyna moja żona Józef Semrau przyjechał do Polski w odwiedziny w listopa- telefonuje do mnie z wiadomością, że nadszedł list z Argentyny dzie 2001 roku. Otton Langer z rodziną przeżyli chwile wielkie- od jakiegoś Andrzeja Greczanika. Pyta się czy znam to nazwi- go wzruszenia i radości. I pomyśleć, że kilka lat wcześniej Józef sko? Oczywiście odpowiedź jest negatywna: Grażyna właśnie przejeżdżał wraz ze swoją rodziną przez Bochnię aby odwiedzić wybiera się do miasta, ma iść razem ze mną do kościoła.... Po rodzinne strony żony Grażyny (Grażyna pochodzi z Łańcuta) i nie mszy świętej Grażyna pyta mnie czy mógłbym się zwolnić wiedział, że niedaleko mieszka jego wujek Otton z rodziną. z pracy także i na resztę dnia? Zdziwiony i zmartwiony, pomy- Dzięki relacji kuzyna Józefa z Kanady oraz dzięki zapi- ślałem, że coś się chyba stało z rodzicami? Nic takiego, odpo- skom swoich rodziców i ciotki Janiny Maria Langer – Wło- wiada Grażyna. Wręcza mi list i prosi bym usiadł na ławeczce darczyk odtworzyła ciekawą historię rodziny swojego ojca i spokojnie przeczytał....Czytam ten list i mam łzy w oczach”. Ottona, który przez większą część swojego życia był związa- Okazuje się, że Grażyna wiedziała przed ślubem od księdza, że ny z Bochnią i mieszkał wśród nas. Opowieść ta skłania czy- jej mąż był adoptowany przez rodzinę Semrau ale przyrzekła, że telnika do refleksji nad tym jak bardzo wojna może poplątać nie zdradzi tajemnicy. ludzkie losy, rozdzielić rodziny i rzucić rozbitków na skraj Można sobie wyobrazić dalszy ciąg tej niezwykłej historii, świata, gdzie często trudno żyć i przeżyć, gdy brak wsparcia którą w znacznej części kreśliła wojna. Po otrzymaniu listu najbliższych. Może także warto się zamyślić nad losami wielu z Bochni, Andrzej znów rozpoczął poszukiwania i odnalazł takich Bochnian, jak Otton Langer, żyjących i nie żyjących, adres Józefa w internecie. Już w październiku 2001 roku Jó- którzy zmuszeni byli opuścić swoje rodzinne gniazda i tułać zef poleciał do Argentyny aby uściskać brata. Wanda Semrau się po świecie, ukrywać się, cierpieć głód i strach i walczyć zmarła zaraz po pamiętnym dla Józefa dniu 15-tym sierp- o przetrwanie. Więcej szczegółów na stronie internetowej: nia 2001. Zdążył jednak porozmawiać z ojcem, Henrykiem http://www.tnpolonia.com/dwajbracia.html

Całemu Gronu Nauczycielskiemu i Pracownikom I Liceum Ogólnokształcącego im. króla Kazimierza Wielkiego w Bochni, szkoły będącej chlubą wielu pokoleń wychowanków składamy serdeczne życzenia z okazji Dnia Nauczyciela. Życzymy pomyślności w misji spełnianej dla dobra społeczności Ziemi Bocheńskiej.

Zarząd Główny dziękuje za dotychczasową życzliwą współpracę i pomoc w kolportażu wydawnictwa specjalnego Wiadomości Bocheńskich z okazji wybuchu II wojny światowej. Dziękujemy również za wypożyczanie nam sprzętu elektronicznego do przekazu obrazów na wykładach w Domu Bochniaków i za aktywny udział w kweście cmentarnej w Dniu Wszystkich Świętych.

WB nr 3 (82) 24 WIADOMOŚCI BOCHEŃSKIE JESIEŃ 2009

Barbara Marszałek (Kraków) Wspomnienie o moim ojcu Andrzeju Więcku

Andrzej Więcek urodzony słońca. Do tego samo chodu żołnierze doprowadzali następ- w Łapczycy 22 listopada w roku ne rodziny. Zrobiło się tłoczno. Dowieźli nas na dworzec 1905, syn Józefa i Maryi był w Stanisła wowie, władowali do ciężarowych wagonów gdzie średnim z sześciorga dzieci (trzy było już prawie czterdzieści osób. Staliśmy na stacji dwa córki i trzech synów). Ojciec dni. Nie wolno było wychodzić z pociągu, który był pilnowa- Józef był kierownikiem szkoły ny przez uzbrojonych żołnierzy. Ojciec to bardzo przeżywał. w Łapczycy, a później wójtem. Przewieźli nas do Lwowa. Na dworcu stały tłumy ludzi i męż- Był bardzo surowym i wymaga- czyźni rzucali nam chleb. Młody człowiek chciał podbiec i po- jącym ojcem oraz kierownikiem dać bochenek, ale został zatrzymany bagnetem. W tym czasie szkoly. nie dawano nam ani jedzenia ani picia. Andrzej ukończył szkołę Pociąg ruszył i w nocy usłyszałam, jak ludzie mówili prze- podstawową w Łapczycy, a gim- rażonym głosem, że przejeżdżamy gra nicę Polski. Jechaliśmy nazjum ukończył w Bochni. Do gimnazjum chodził piechotą prawie cały miesiąc w ciasnocie i brudzie. Zamiast toalety ok. 5 kilometrów. Po zdaniu matury zamierzał studiować me- była dziura w podłodze. Postoje były tylko w nocy. Z hukiem dycynę, ale nie było to możliwe ze względów finansowych. otwierano drzwi wagonu, wstawiano wiadro z jakąś zupą i dru- Dlatego podjął pracę jako urzędnik na kolei w Bydgoszczy. gie z gorącą wodę. Drzwi zamykano i zaryglowywano. Cza- Tam się ożenił w 1933 roku, z Marią Welz. Miał dwie córki sem w czasie postoju ojciec próbował zdobyć cokolwiek do Barbarę i Krystynę. Po pewnym cza sie został służbowo prze- jedzenia na polach. Było to dość ryzykowne, bo pociąg mógł niesiony do Brodnicy na stanowisko starszego asesora, powró- ruszyć w każdej chwili bez ostrzeżenia i wtedy musiał w biegu cił służbowo do Bydgoszczy po około dwóch latach. Oprócz wskakiwać do wagonu. Pierwszy postój zorganizowano nam wykonywanej pracy pełnił społecznie opiekę nad sierotami koło Archangielska. Mieszkali śmy w jakimś baraku, a ojciec i wdowami po kolejarzach or ganizując dla nich m. in. zapo- dźwigał belki z lądu na barkę, a my przenosiliśmy małe kloce. mogi pieniężne. Według relacji matki należał w Bydgoszczy Zapłatą za to były słone śledzie z beczki. do tajnej organizacji sa moobrony Polaków przed Niemcami. Po kilku dniach ponownie nas załadowano do pociągu, je- W 1939 roku spędził urlop z rodziną w Jaremczu, nie da- chaliśmy około tygodnia i nagle w szcze rym polu zostaliśmy leko Stanisławowa, w sierpniu zostawił tam rodzinę, a sam pozostawieni sami sobie. Było to pole po żniwach, ojciec cho- powrócił do Bydgoszczy do pracy. W rejonie Stanisławowa dził po polu i szukał kłosów, ale były tam tylko łuski po kło- i Lwowa w sierpniu, panował duży niepokój. Jego teść przyje- sach. W niedługim cza sie wsadzono nas na barkę i płynęliśmy chał do Jaremcza i ostatnim pociągiem całą rodzinę zabrał do po szerokiej rzece i po pewnym czasie barka dobiła do brzegu, Stanisławowa (obecnie Iwano Frankowsk). W tym czasie nie kazano nam wysiąść i „urządzić się” (!). Padał deszcz i ojciec było żadnej łączności z ojcem. Niemcy bombardowali Stani- z gałęzi zrobił szałas. Spędziliśmy tam noc i następnego dnia sławów. Którejś nocy w domu zrobiło się głośno, słychać było zaprowadzono nas do nowych domków bez żadnego wyposa- radosne okrzyki i okazało się, że pojawił się ojciec, zmęczony żenia, nawet nie było słomy do spania. Natomiast na podłodze i wygłodzony. Opowiedział, że gdy Niemcy w Bydgoszczy było dużo suszonych borówek, które przypuszczalnie zostawili zaczęli się odgrażać miasto ogarnęła panika wtedy zdecydo- nasi poprzednicy. Poszliśmy do lasu z nadzieją, że znajdziemy wał się wyruszyć do Stanisławowa do swojej rodziny. Jechał coś do jedzenia, ale były tylko borówki, a do tego zaatakowały rowerem nocą, omija jąc osiedla. Opowiadał, że zmęczenie nas chmary komarów. zmusiło go do spoczynku, położył się w lesie na mchu i pod Po jednym dniu pobytu w tym miejscu doprowadzono nas rowe rem zasnął. We śnie pojawiła się nieżyjąca matka, która na stację kolejową i jechaliśmy teraz w wa gonach towarowych szarpnęła go za ramię i krzyknęła: „Jędrku wsta waj”. Zerwał kilka dni, aż dotarliśmy do miejscowości Mariakówka. Za- się odruchowo wsiadł na rower i odjechał. Za chwilę spadła mieszkaliśmy w barakach, gdzie były prycze, drewniana balia bomba w tym miejscu, w którym spał. i piec. Tu zastała nas zima. Ojciec pracował w lesie. Po tygo- Gdyby nie wyjechał z Bydgoszczy został by zapewne roz- dniu wracał do domu. W rezultacie odmroził sobie twarz. Żona strzelany 3 września, razem z członkami organizacji do któ- długo nacierała mu twarz aby ją uratować. Były duże mrozy rej należał. W Stanisławowie mieszkaliśmy w domu teściów, i nie wolno nam było wychodzić z baraku. Wodę ojciec czer- a ojciec pracował doryw czo fizycznie. Po wkroczeniu Rosjan pał z ogromnej, oblodzonej studni. Wiadro spuszczał na sznu- zostaliśmy zarejestrowani jako obcy (innostrańcy). 29 czerwca rze, a my baliśmy się aby nie wpadł do niej. Za pracę w lesie 1940 roku, w nocy obudziło nas walenie do drzwi i do domu otrzymał trochę mąki i cukru. Mama zrobiła tzw. „lepioszki” wpadli uzbrojeni w bagnety żoł nierze rozkazując się pakować – mąka z wodą i pieczone na blasze pieca. Tak dotrwaliśmy do w ciągu jednej godziny. Popędzali rodziców, którzy zupełnie Wielkanocy 1941 roku stracili głowę. Babcia dała nam pierzynę, prymus i chleb i pa- Z Mariakówki dalsza podróż odbywała się statkiem płyną- kowała co się dało. cym po rzece. Dotarli śmy do jakieś miejscowości (nazwy nie Razem z nami była siostra matki Jadwiga z mężem i troj- pamiętam). Baraki były w lesie Tutaj ojciec nadal pracował giem dzieci w tym z trzymiesięczną córeczką. Wsadzono nas przy wyrębie lasu. Pamiętam, że zabrał mnie do stołówki i dał na ciężarowe auto. Był to wczesny ranek i piękny wschód mi swoją porcję zupy, musiał przy tym wyjaśniać robotnikom,

WB nr 3 (82) JESIEŃ 2009 WIADOMOŚCI BOCHEŃSKIE 25 ze jestem jego córką. Co jakiś czas była obowiązkowa łaźnia drzewo. Gospodyni dała nam za to trochę mąki na placki. Po („bania”) koedukacyjna, wszyscy razem. Odzież oddawało się za tym ojciec pracował w lesie, matka w kołchozie. Pamiętam, do odwszawiania. Z łaźni wychodziło się że na moje imieniny ojciec dał mi zarobio- do zimnej ubieralni, gdzie oddawano nam ne landrynki. Odzież mieliśmy bardzo po- odzież, która była już bardzo zniszczona. niszczoną, Ojciec miał nogi owijane szmatami i gaze- Usiłowano nas dać do szkoły rosyj- tami, bo buty już się rozpadły. skiej, ale Ojciec podał niższy nasz wiek Któregoś dnia ojciec i ja poczuliśmy się i skierowano nas do „dietsatka” (rodzaj źle i poszliśmy do lekarza(?), który stwier- przedszkola), w którym były niemowlęta dził, że nam nic nie dolega mimo iż bolały i nastolatki. mnie bardzo uszy. Gdy gen. W. Sikorski zaczął organizo- Znowu przewieziono nas do Kazachów, wać Wojsko Polskie, ojciec otrzymał we- którzy mieszkali w jurtach z piecami, któ- zwanie z obietnicą, że rodziną zaopiekują rymi były głębo kie doły. Wszyscy siedzieli się przedstawiciele WP. Ojciec i dwaj inni wokół i grzali się. Kazacy byli przyjaźnie Polacy (Franciszek Trzaska, Piątkowski) do nas nastawieni i wszystkich Polaków otrzymali kufajki, walonki i opiekę trzech zaprosili na przyjęcie z okazji urodzenia Rosjan. Ojciec wychodząc z kurnika po- się syna. Były kotły pełne tłustej barani- żegnał się z nami słowami : Żegnajcie ny i placki. Nie byliśmy tam jednak dłu- moje biedne sierotki. Wszyscy bardzo wte- go. Dalej jechaliśmy przez pustkowia wozami zaprzężonymi dy płakaliśmy. Za wsią, jak opowiedzieli nam świadkowie, w woły. Wszędzie było szaro. Dzieci siedziały na wozie, a ro- eskorta zabrała im wszystko co dostali na drogę. Ojciec do- dzice szli obok. Po jakimś czasie zauważyliśmy na horyzoncie tarł do miejsca zgrupowania (Czok-Pak) i stamtąd napisał do jakieś chaty. Przywitał nas krzyż i cmentarz. Był to kołchoz nas list, że mieszkają w namiotach na śniegu. Warunki były „Krasnaja Niwa” niedaleko Tomska. Wprowadzono nas do skrajnie ciężkie. Pan Piątkowski, który z nimi wyruszył wró- świetlicy, na oknie były okruszyny chleba, które ojciec zebrał cił do kołchozu i opowiedział o przerażającej sytuacji i dużej i po dzielił między dzieci. Naczelnik wyznaczył nam miejsca śmiertelności z powodu chorób zakaźnych i zimna. On właśnie u jakiegoś gospodarza w wybielonym kurniku. Na środku były przyniósł nam wiadomość, że Ojciec zmarł tam 20 marca 1942 prycze z desek i trochę słomy. Zrobiliśmy mały ukryty w ką- roku w wyniku zapalenia płuc. Dziesięć dni wcześniej zmarł cie ołtarzyk przy którym, bardzo często, modliliśmy się, nie Franciszek Trzaska. zależnie od pory dnia. Ojciec pomagał gospodarzowi rąbać Barbara Marszałek z d. Więcek

Mieczysław J. Jagła, Zbigniew Siedlarz (Niepołomice) Turystyczny szlak żeglugowy? Kraków-Uście Solne

W sobotę 17 października b.r. odwiedził nasze Stowarzyszenie Tuż za granicami Krakowa w widłach Wisły i Raby na Nizinie pan Zbigniew Siedlarz przedstawiciel Stowarzyszenia Miłośników Krakowsko-Sandomierskiej rozciąga się Puszcza Niepołomicka, Ziemi Niepołomickiej z propozycją współpracy w sprawie podję- dzięki której powstało miasto Niepołomice. Drzewostany pusz- cia działań, których ostatecznym efektem może być uruchomienie czy pochłaniają zanieczyszczenia przemysłowe, stanowią osłonę turystycznego szlaku żeglugowego na Wiśle na trasie Kraków- przed hałasem i wibracjami, oraz łagodzą klimat w regionie. Las Niepołomice-Uście Solne. Można to będzie osiągnąć przez budo- ten od wielu lat zwany jest „Zielonymi płucami Krakowa”, jest wę stopnia wodnego „Niepołomice” i stopnia wodnego „Podwa- to atrakcyjne miejsce rekreacji i wypoczynku dla mieszkańców le” pod Nowym Brzeskiem. Ten ambitny plan, któremu Stowarzy- Krakowskiego Obszaru Metropolitalnego. szenie Miłośników Ziemi Niepołomickiej patronuje od wielu lat Aż do końca XVIII wieku królowie polscy przyjeżdżali tu na zyskał ostatnio nie tylko przychylność, ale duże zainteresowanie wypoczynek i polowania. Oczywiście dziś już nie urządza się po- władz państwowych i samorządowych. Po przeczytaniu tego ar- lowań na taką skalę, ale w to miejsce zaczęła wnikać turystyka. tykułu P.T. Czytelnicy zorientują się jak bardzo wielopłaszczy- Wzdłuż i wszerz Puszczy Niepołomickiej poprowadzone zostały znowy jest to pomysł i jak duże efekty, nie tylko turystyczne może turystyczne szlaki piesze, rowerowe i konne. Natomiast Stowa- on przynieść w przypadku zrealizowania tej inwestycji z unijnych rzyszenie Miłośników Ziemi Niepołomickiej pragnie dodać do pieniędzy. Nasze Stowarzyszenie w pełni popiera działania bli- tych szlaków turystycznych kolejny szlak: turystyczny szlak skiego nam, z wielu względów, Stowarzyszenia. Liczymy na spot- żeglugowy. kanie w tej sprawie zarządów obu Stowarzyszeń, tym bardziej, Wydaję się, że rzeka Wisła i związana z nią szeroko pojęta że kilka lat temu pan Andrzej Pacuła z Bochni przedstawił nam żegluga śródlądowa ma raczej luźny związek z Puszczą Niepo- turystyczny projekt wykorzystania Raby i Wisły do promocji bo- łomicką, a jeszcze mniejszy z Bochnią. Należy przypomnieć, cheńskiej soli i walorów podziemnej kopalni soli. że rzeka Wisła była najstarszą arterią komunikacyjną i handlo-

WB nr 3 (82) 26 WIADOMOŚCI BOCHEŃSKIE JESIEŃ 2009 wą w Polsce pozwalającą na transport dóbr: zboża, soli, drewna W wyniku postępującej erozji za stopniem wodnym „Prze- budowlanego, produktów drewnopochodnych, węgla itp. Dzięki wóz”, który jako pierwszy w 1954 roku został oddany do eks- niej następował rozwój społeczny i ekonomiczny nadwiślańskich ploatacji, obniżyło się dno, praktycznie uniemożliwiając żeglugę miejscowości, znajdowały się przy nich porty, przystanie lub na- w dół rzeki. Dodatkowo proces erozji dennej został przyspieszony brzeża do których przybijały wiślane jednostki pływające. Składy rabunkowym poborem kruszywa z dna rzeki w latach 1945- solne dla bocheńskiej soli znajdowały się w Uściu Solnym nad 89 oraz z uwagi na plany budowy stopnia wodnego „Niepo- rzeką Rabą, które na początku XIX wieku przeniesiono do Świ- łomice” nie wykonano zabezpieczeń przeciw erozyjnych dna niar nad Wisłą. i brzegów rzeki Wisły. Natomiast Niepołomice były ważnym punktem na trasie wi- ślanego szlaku żeglownego, istniało tu nabrzeże przeładunkowe do którego w 1858 roku poprowadzono linię kolejową. Powstał węzeł żeglugowo – kolejowy. Głównym celem wybudowanego toru ko- lejowego o długości prawie 6 km łączącego Podłęże z Niepoło- micami było połączenie wielickiej kopalni soli z portem na Wiśle skąd odprawiano na północ galary z solą. Istniała też przystań dla statków pasażerskich, które regularnie kursowały do połowy lat 60- tych XX wieku z Krakowa do Koszyc i dalej do Sandomierza. Zmienność stanów wody i liczne przeszkody naturalne utrud- niały gospodarcze korzystanie z Wisły, zmuszały do prowadzenia kontynuowanych do dziś kosztownych robót hydrotechnicznych. Meandrowanie rzeki oraz erozja brzegów Wisły szkodziła nie tylko żegludze, ale zmieniając granice własności powodowała znaczne szkody gospodarcze. Fot. M. J. Jagła Wrota śluzy „Przewóz” od strony wody dolnej. Pierwsze prace regulacyjne w Małopolsce zostały wykonane już we wczesnym średniowieczu, wielkim nakładem pracy wyty- Głębokość wody za progiem głowy dolnej śluzy „Przewóz”, czano nowe koryto rzeki, odcinano i zasypywano starorzecza, na zamiast projektowanych 250cm spada do 0 cm, przeważnie pozyskanych terenach rozwijało się osadnictwo. Kompleksowe zwierciadło wody dolnej układa się na poziomie nawet niższym prace nad uregulowaniem koryta rzeki Wisły zostały rozpoczęte od dna śluzy. Na odcinku rzeki Wisły od stopnia wodnego „Prze- na początku XIX wieku, prowadzone one były głównie na po- wóz” aż do ujścia Raby z powodu obniżania się dna ( erozji den- trzeby obrony przeciw powodziowej oraz na potrzeby żeglugi nej ), a co za tym idzie też lustra wody w rzece, wystąpiła tak śródlądowej. Regulację Wisły na odcinku od ujścia Przemszy do zwana „płycizna Niepołomice”. Szacuje się, że zwierciadło wody Krakowa wykonano między innymi za pomocą przekopów prze- w rzece Wiśle na omawianym odcinku obniżyło się o ponad 4 m cinających wiślane meandry. Przekopy zwiększyły lokalnie spa- w stosunku do lat 50 XX wieku. dek i prędkość wody co przyczyniło się nasilenia procesu erozji dennej. Na początku XX wieku w samym Krakowie zwierciadło wody obniżyło się o ok. 2,5m. Regulacja Wisły poniżej Potoku Kościelnickiego w rejonie Niepołomic polegała głównie obok przekopów, na stosowaniu tam równoległych na brzegach wklęsłych i tam poprzecznych na brzegach wypukłych, natomiast na przejściach stosowano oby- dwa typy budowli. Były to budowle faszynowo – kamienne. Sku- tek robót przestały się tworzyć odsypiska między tamami oraz nie tworzyły się zatory lodowe. Wykonane budowle regulacyjne w korycie rzeki zasadniczo spełniały swoje zadanie do końca lat 80 XX wieku. Szlak żeglow- ny pozwalał wtedy na poruszanie się barek o ładowności 200- 300 ton i zanurzeniu do 1m. Obok prac regulacyjnych zaczęły Erozja denna w rzece Wiśle ma bardzo niekorzystny wpływ powstawać projekty tak zwanej kanalizacji czyli zabudowy stop- na zasoby przyrodnicze Puszczy Niepołomickiej. Bezpośrednio niami wodnymi koryta Wisły od Oświęcimia w dół rzeki. Jednak przy Wiśle znajdują się trzy odosobnione części Puszczy Niepo- dopiero po II wojnie światowej rozpoczęto prace nad budową łomickiej; las „Koło” pow. 200 ha ( w tym rezerwat „Koło”pow. tzw. Kaskady Górnej Wisły. Dotychczas na Wiśle powstało sześć 3,49 ha), las „Grobla” pow. 1500 ha ( w tym rezerwat „Lipówka” spiętrzeń: w latach 1949-1961: „Przewóz”, „Dąbie”, „Łączany”, pow. 25,73 ha oraz rezerwat wodny „Wiślisko Kobyle” pow. 6,7 zaś w latach 1976-2003: „Kościuszko”, „Smolice”, „Dwory”. ha ), las „Grobelczyk” pow. 300 ha. Lasy te wchodzą w skład Droga Wodna Górnej Wisły zaczyna się przy ujściu rzeki Europejskiej Sieci Ekologicznej NATURA 2000. Przemszy do Wisły; znajduje się tam kilometr „0” rzeki żeglow- Obszary te z powodu drastycznego obniżenia się wód grun- nej, a dosłownie kończy się na stopniu wodnym Przewóz, usy- towych na wskutek między innymi postępującej erozji dennej tuowanym w 92,150 km szlaku żeglownego. Każda budowla w rzece Wiśle narażone są na długie okresy posuszy i utratę poprzeczna w korycie rzeki powoduje zatrzymanie wleczonego dotychczasowego charakteru lasu podmokłego. Powoli zanika- rumowiska w obrębie górnego stanowiska oraz jego nadmierne ją śródleśne bagna i małe rozlewiska, natomiast torfowiska na unoszenie bezpośrednio poniżej. wskutek odwodnienia ulegają degradacji. W lasach tych zaob-

WB nr 3 (82) JESIEŃ 2009 WIADOMOŚCI BOCHEŃSKIE 27 serwowano zjawiska obumierania takich gatunków drzew jak Od tych inwestycji zależy czy rzeka Wisła poniżej Krakowa jesion i dąb, wiązane są one z niedostatkiem wody. Te niezwykle będzie ulegać dalszej postępującej degradacji i zapomnieniu. Stop- bogate ostoje przyrody zagrożone są wyschnięciem. Poziom lu- nie wodne wyposażone w funkcjonalne przepławki dla ryb, ekolo- stra wody w rzece Wiśle ma bezpośredni wpływ na poziom wód giczne budowle regulacyjne z narzutu kamiennego i faszyny oraz gruntowych na obszarach przyległych do rzeki. Dostrzeżono już elektrownie wodne wykorzystujące potencjał energetyczny zgro- postępujący proces wysychania i zarastania szczególnie cennego madzonej wody, nie są zagrożeniem dla środowiska naturalnego. ścisłego rezerwatu wodnego „Wiślisko Kobyle”. Rezerwat znaj- Przyszłe stopnie wodne na rzece Wiśle pomimo spowodowa- duje się w starorzeczu Wisły w lesie „Grobla”, liczy on 1,5 km nia trwałych przekształceń środowiska, korzystnie będą oddziały- długości i 30-50 m szerokości. Jest on (był?) ważnym obszarem wać na poprawę stanu jakościowego środowiska przyrodniczego. wodno-błotnym w Puszczy Niepołomickiej. Zostanie powstrzymana erozja denna oraz nastąpi zwiększenie Zarastanie rezerwatu nie jest spowodowane naturalną sukce- retencji dolinowej rzeki Wisły. Wysokość piętrzenia tych stopni sją ekologiczną prowadzącą do jego wypłycenia i lądowienia, wodnych będzie mieściła się w obrębie dość głęboko wyerodo- lecz jest następstwem obniżania się poziomu lustra wody w staro- wanych brzegów rzeki. Dodatkowo przy stopniach wodnych rzeczu na wskutek obniżania się poziomu wód gruntowych. zainstalowane zostaną przepływowe elektrownie wodne o mocy Skutecznym rozwiązaniem prowadzącym do zahamowania ok. 3 MW każda. Polska ma zobowiązania, które musi wypełnić postępującej erozji rzeki na omawianym odcinku oraz poprawy w zakresie przedsięwzięć wykorzystania Odnawialnych Źródeł i ustabilizowania warunków gruntowo-wodnych na terenach Energii i w zakresie ochrony powietrza. przyległych do Wisły jest budowa stopnia wodnego „Niepołomi- Należy podkreślić, że Niepołomice położone są w strefie ce” oraz stopnia wodnego „Podwale” pod Nowym Brzeskiem. podmiejskiej Krakowskiego Obszaru Metropolitalnego, dla jego Na skutek kryzysu lat 80-tych XX wieku zaawansowane już mieszkańców bardzo atrakcyjna jest Puszcza Niepołomicka. prace przygotowawcze nad budową stopnia wodnego „Niepoło- Duży ruch turystyczny powoduje niestety szkody we florze i fau- mice” zostały przerwane. nie, las ten jest zbyt mały na taką liczbę odwiedzin. Nadleśnictwo Stowarzyszenie Miłośników Ziemi Niepołomickiej podjęło Niepołomickie nie planuje ludziom w żaden sposób ograniczać się działań na rzecz budowy w/w stopni wodnych i szeroko ro- dostępu do tego pięknego kompleksu leśnego. zumianej rewitalizacji rzeki Wisły w Małopolsce. W celu przy- Niewątpliwie propagowanie uroków rzeki i miejsc nad nią le- pomnienia i odtworzenia pięknych tradycji żeglugi śródlądowej żących oglądanych od strony wody przyczyni się do ograniczenia w rejonie Niepołomic Stowarzyszenie Miłośników Ziemi Niepo- presji ze strony turystyki na Puszczę Niepołomicką, dzięki czemu łomickiej chce wybudować mały, bocznokołowy statek pasażer- zasoby przyrodnicze Puszczy Niepołomickiej zostaną zachowane ski, który swoim wyglądem i rozwiązaniami technicznymi będzie dla przyszłych pokoleń. nawiązywał do statków, jakie kiedyś pływały po Wiśle. Ruch na rzece będzie wpływał na procesy integracyjne miejscowości nadwiślańskich i zachęci do wspólnych ponad lokalnych przedsięwzięć. Turystyka wodna wszędzie generuje dochód i warto zaangażować się w tworzenie warunków do jej rozwoju. Dzięki temu rzeka nie będzie traktowana przez nadwi- ślańską ludność jako miejsce zrzutu śmieci i ścieków, ale jako miejsce pracy, rekreacji i wypoczynku. Zasadniczym celem wiślanego szlaku żeglownego będzie zwiększenie dostępności komunikacyjnej regionu oraz kształ- Projekt Stefan Ekner towanie przestrzeni turystycznej w zgodzie z zasadami ochrony Statek wg projektu ma zanurzenie 40 cm, niestety na wskutek środowiska i ochrony zasobów dziedzictwa kulturowego Ma- erozji dennej za stopniem wodnym „Przewóz” stan szlaku żeglow- łopolski. Miejmy nadzieję, że nadejdą czasy gdzie wyprawa nego w Niepołomicach nie pozwala na eksploatowanie nawet kajakowa z Krakowa do Bochni będzie rzeczywistością a nie takich jednostek pływających. Z powodu erozji dennej za stop- marzeniem. niem wodnym „Przewóz” została przerwana ciągłość liniowa Dro- gi Wodnej Górnej Wisły. Bez realizacji budowy stopnia wodnego Pan Mieczysław Janusz Jagła jest prezesem Stowarzyszenia „Niepołomice” i w dalszej kolejności stopnia wodnego „Podwale” Miłośników Ziemi Niepołomickiej, a pan Zbigniew Siedlarz jest nie ma możliwości otworzenia czy wręcz odtworzenia drogi wod- koordynatorem Stowarzyszenia ds. Promocji i Rewitalizacji Wi- nej z i do Krakowa nawet na potrzeby ruchu turystycznego. ślanego Szlaku Żeglownego.

WIADOMOŚCI BOCHEŃSKIE KWARTALNIK STOWARZYSZENIA BOCHNIAKÓW I MIŁOŚNIKÓW ZIEMI BOCHEŃSKIEJ Redakcja: Stanisław Kobiela − red. naczelny, Janina Kęsek, Dorota Korta, Ewelina Mroczek, Anna Londo. Małgorzata Szczepara, Jan Paluch, Jarosław Przybyło, Jarosław Kucybała. Adres redakcji: 32−700 Bochnia, Rynek 2, Dom Bochniaków, tel. (0−14) 612−34−79, e−mail: [email protected], [email protected], Strona internetowa: www.bochniacy.pl Przygotowanie elektroniczne i druk: Brzeska Oficyna Wydawnicza, 32−800 Brzesko, ul. Czarnowiejska 1, tel. (0−14) 686−14−70, tel/fax: (0−14) 663−11−91, e−mail: [email protected]

WB nr 3 (82) 28 WIADOMOŚCI BOCHEŃSKIE JESIEŃ 2009

Jarosław Kucybała polskie oddziały „zniszczył” czołg i wypędził „Niemców” z płonącego miasta. W tym momencie pięknie zaprezentowała się polska kawaleria wspomagając kontratak ułańską szarżą na „Bitwa o Bochnię” wroga. Na polu bitwy można było podziwiać oprócz wymie- Inscenizacja historyczna wydarzeń z 6 września 1939 roku. nionego czołgu, oryginalną armatę przeciwlotniczą Boforsa Pomysł organizacji kal. 40 mm, odrestaurowaną polską tankietkę TK-3, replikę rekonstrukcji historycz- polskiego samochodu pancernego wz. 34, motocykle: Sokół nej w Bochni zrodził się 1000, BMW, Zindapp, Gnome-Rohne i repliki armat 75mm w umysłach trzech osób: wz.97 i 37 mm wz. 36. Serdecznie dziękuję wszystkim za- Krzysztofa Neściora właś- angażowanym w to przedsięwzięcie rekonstruktorom, grupom ciciela Muzeum 4 Pułku ASG, harcerzom, a zwłaszcza dwóm Panom wymienionym Strzelców Podhalańskich, na początku arty- Ireneusza Sobasa Sekre- kułu, którzy swoim tarza miasta i moim już uporem i pracowi- w 2008 roku. Po akceptacji tością doprowadzili Pana Burmistrza nasze wizje zaczęły nabierać kształtów, kon- do sobotniego fina- kretyzowane i dostosowywane do skromnego budżetu plano- łu. Dziękuję Panu wanej imprezy. Przełomem stał się patronat Prezydenta RP nad Burmistrzowi, pra- imprezą i zgoda Ministra Obrony Narodowej na udział w im- cownikom wydziału prezie 21 Brygady z Rzeszowa. Ogrom pracy zwłaszcza logi- promocji UM, Pani stycznej spadł na Ireneusza Sobasa, Krzysztof z Cieszyna zajął (nieznanej mi z na- się współpracą z grupami rekonstrukcji historycznej, a ja stro- zwiska) charakteryzatorce z TVN. Dziękuję wszystkim spon- ną militarno-historyczną. W międzyczasie inne inscenizacje sorom, a szczególnie: Marek Krężołek (SURMETAL), An- „podkupiły” nam część rekonstruktorów, a obiecany na wysta- drzej Świgost(AUTOPRODUKT), Jacek Bębenek(MARPEX). wę statyczną czołg 7TP pozostał pod Kancelarią Prezydenta. Dziękuję też Państwu za tak liczne przybycie. Niech pamięć Na domiar złego woj- o bohaterach Września 1939 roku nie zginie w sercach sko niespodziewanie Państwa. wycofało się z poka- P.S. zów dynamicznych Nasze lokalne media podczas odsłonięcia tablicy poświę- na smykowskich conej poległym żołnierzom Września 1939 roku na cmentarzu błoniach. W dzień św. Rozalii słusznie zauważyły różnicę w datach występującą pokazów pogoda na napisie wyrytym na kamieniu (6-7 wrzesień 1939r.) i na uraczyła nas ulewą nowej tablicy (5-6 wrzesień 1939r.), lecz błędnie to zinter- dostarczając dodat- pretowały czyniąc z tego sensację. Dostępna bogata literatura kowych stresów. Na źródłowa dotycząca walk toczonych na terenie Ziemi Bocheń- szczęście od południa pokazało się słońce oświetlając poka- skiej jednoznacznie wskazuje dni 5- 6 września 1939 roku zy, które uważam za bardzo udane. Punktualnie po 15.00 nad jako dni walk wokół Bochni, których celem było zatrzyma- Smykowem pojawił się samolot rozpoznawczy w niemieckich nie wroga i umożliwienie wycofania się Armii „Kraków” nad barwach , który obwieścił rozpoczęcie walk. Bochnia imitowa- rzekę Dunajec. 7 września rano oddziały polskie przemęczone na przez świetnie wykonane atrapy budynków została zdobyta po nocnym marszu skupiły się wokół mostu na Dunajcu w Bi- przez rekonstruktorów w mundurach niemieckich przy współ- skupicach Radłowskich , gdzie czekała ich następna krwawa udziale czołgu Panzer II. Jednakże kontratak wykonany przez bitwa... Zdjęcia: Marek Rynowski

WB nr 3 (82) JESIEŃ 2009 WIADOMOŚCI BOCHEŃSKIE 29

Finałem obchodów 70 –tej rocznicy wybuchu II wojny św. na terenie Gminy Trzciana było odsłonięcie nowej tablicy pa- miątkowej na grobie Michała Łukaszewicza w Trzcianie.

Jarosław Kucybała Podporucznik Michał Łukaszewicz Uroczystość odbyła się cze 4 Vickersy, w tym dwa dwuwieżowe z karabinami ma- 17 września 2009 roku . Po szynowymi. Z tym oddziałem Michał pojechał na wojnę prze- uroczystej akademii zor- chodząc szlak bojowy 10 Brygady Kawalerii płk Stanisława ganizowanej przez Zespół Maczka. Walczył pod Naprawą, Kasiną Wielką, Wiśniową, aż Placówek Oświatowych w końcu dotarł w okolicę Trzciany gdzie poległ, prawdopo- w Trzcianie, tłumnie prze- dobnie osłaniając odwrót swojego plutonu. Generał Stanisław maszerowano na cmentarz Maczek tak po latach wspominał swoje Vickersy: „W myślach parafialny, gdzie odsłonię- ślę gorące podziękowania tej dzielnej kompani: za uratowanie to nową poprawioną tablicę na grobie zapomnianego czołgisty sytuacji pod Naprawą, za wybitny udział w natarciu pod Ka- ppor. Michała Łukaszewicza oficera 10 BK. Członkowie Bo- siną, za dwojenie i trojenie się na wschodnim skrzydle bryga- cheńskiego Towarzystwa Historii Militarnej aktywnie uczest- dy, za to, że samą obecnością swą podtrzymywały morale od- niczyli w wyjaśnianiu tajemnicy podch. Łukasiewicza (taki działu, za to że od najtrudniejszego zadania nie wykręcały się napis widniał na poprzedniej tablicy nagrobnej) i poszukiwa- mówiąc, że są tylko starymi szkolnymi gratami” Michał Łu- niach czołgu Vickers którym Michał dowodził. kaszewicz nie doczekał promocji na stopień oficerski, siedem Michał Łukaszewicz pochodził z Warszawy. W roku 1937 dni po jego śmierci 13 września 1939 roku Naczelny Wódz zdecydował się na karierę wojskową i złożył podanie do Szko- awansował podchorążych z drugiego roku kształcenia do ły Podchorążych Broni Pancernej w Modlinie. Szkoła, mimo stopnia podporucznika ze starszeństwem od 1 września 1939 roku. Wątpliwe jest, aby rozkaz ten zdołano rozesłać w for- mie pisemnej z Włodzimierza Wołyńskiego lub z Młynowa, dokąd następnego dnia przeniosło się Naczelne Dowództwo. Oficjalne potwierdzenie tych faktów nastąpiło w 1940 roku. Ministerstwo Spraw Wojskowych potwierdziło w dzienniku personalnym nr 2 z dnia 2 marca 1940 roku wcześniejszą de-

że nie miała długich tradycji, była bardzo prestiżowa, o przy- jęcie w poczet uczniów w 1937 roku ubiegało się ponad 300 kandydatów. Michał znalazł się wśród 96 przyjętych. W klasie pierwszej program nauczania obejmował podstawowe wy- szkolenie piechoty, zapoznawał z budową sprzętu motorowe- go i pancernego oraz naukę jazdy. W lutym 1938 roku Michał awansował na starszego strzelca. Po pierwszym roku odbył cyzję Naczelnego Wodza, publikując jednocześnie nazwiska praktykę w 1 Batalionie Pancernym w Poznaniu. Drugi rok na- 52 podchorążych drugiej promocji służby stałej, którzy otrzy- uki to pogłębianie umiejętności w posługiwaniu się sprzętem mali awanse. Wśród awansowanych był: ś. p. podporucznik i uzbrojeniem W trakcie roku przyznano mu stopień kaprala. Michał Łukaszewicz. Z dniem 1 lipca 1939 roku wyjechał na praktykę podoficer- ską do 2 Batalionu Pancernego w Żurawicy , będąc w stopniu Źródła: plutonowego. Jednostka wojskowa w Żurawicy była typowo -R. Szubański – Szkoła Podchorążych Broni Pancernych - Prusz- pancerną jednostką. Posiadała wszystkie typy czołgów będące ków 1993 na wyposażeniu Wojska polskiego: 7TP,Vickers, TKS,TK-3, -Dokumenty archiwum CAW dot. podchorążych broni pancernej TKF i przestarzałe Renault F-17. W trakcie mobilizacji Michał -Wojskowy Przegląd Historyczny awansował na dowódcę plutonu czołgów Vickers 121 Kompa- -Materiały Oddziału ZBOWiD w Bochni z 25.09. 1965 r. ni Czołgów Lekkich przydzielonej 10 BK. Dowódca plutonu -A. Nawrocki – 2 Batalion Pancerny (Żurawica 1935-1939) - oprócz dowodzenia swoim czołgiem miał pod rozkazami jesz- Pruszków 2006

WB nr 3 (82) 30 WIADOMOŚCI BOCHEŃSKIE JESIEŃ 2009

Stanisław Kobiela Proces załogi KL Auschwitz-Birkenau w Krakowie w 1947 r. – cz.5 zakończenie

Musi się ustawicznie wskazywać na to zaś umundurowanie i przedmioty wyposażenia SS-mańskiego czym był Oświęcim (1967r.) są dzisiaj rzadkością, a nadal potrzebne są esesmańskie mun- dr Hans Münch-lekarz SS dury do identyfikacji SS-manów, których procesy obecnie się uniewinniony w 22.XII.1947 toczą. Dzień wcześniej I prokurator NTN przesłał do NTN całą korespondencję adresowaną do skazanych w tym procesie. Znane i nieznane losy zbrodniarzy Taki wykaz przedmiotów o które prosiła Komisja został 24 stycznia 1948 roku na szubienicy w więzieniu Mon- sporządzony, a wśród nich znalazła się biblia, z którą nie telupich zasłużoną śmierć poniosło 21 zbrodniarzy z obozu rozstawał się w więzieniu Artur Liebehenschel i broszurka koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau, skazanych wyrokiem „Faust” po Marii Mandel. Zapewne chodzi o słynną tragedię Najwyższego Trybunału Narodowego w Krakowie. Pozosta- Johanna Wolfganga Goethego pt.„Faust”1. Jeszcze w lutym ło przy życiu 19 funkcjonariuszy sądzonych w tym procesie nadszedł spóźniony list adresowany do nieżyjącej już Theresy i skazanych na kary więzienia oraz jeden uniewinniony dr Rosi Brandl od jej siostry. Hans Münch. Zapewne Czytelnik chciałby wiedzieć, jakie Dla poznania dalszych losów zbrodniarzy sądzonych były ich losy w polskich więzieniach. Czy dr Johann Kremer w Krakowie należało by zrobić pełną kwerendę w polskich i Artur Breitwieser, którym w drodze ułaskawienia Prezydent zakładach karnych, gdyż takich informacji brakuje. Nie wie- Bierut zamienił karę śmierci na dożywocie oraz skazani na do- my na przykład jak zachowywał się w polskim więzieniu za- żywotnie więzienie: Hans Koch, Karl Seufert, Luise Helene gorzały nazista i służbista Detloff Nebbe, siejący w obozie po- Danz, Detloff Nebbe i Adolf Medefind dożyli swoich ostat- strach nawet wśród SS-manów. W czasie procesu wykazywał nich dni w polskim więzieniu? Co stało się z szóstką zbrod- hardość posuniętą do granic bezczelności. Czy w polskim wię- niarzy (Lorenz, Orlovsky, Lächert, Bulow, Romeikat i Weber) zieniu zrozumiał sens wymierzonej mu kary, czy może nadal skazanych na karę 15 lat więzienia i Erichem Dingesem ska- był butny i arogancki, jak gauleiter Gdańska Albert Forster, zanym na 5 lat więzienia? a informacja o wymierzonych mu karach dyscyplinarnych była Dr Hans Münch w toku procesu oddał sędziemu śledcze- by odzwierciedleniem jego postawy2. Nie zachował się żaden mu Janowi Sehnowi swoje opracowanie napisane w więzieniu ślad, gdzie odbywali karę dożywocia ułaskawieni dr Kremer 24 listopada 1947 r. p.t. Der Hunger Und Lebenserwartung im i Artur Breitwieser, a także Seufert i Medefind. KL Auschwitz (Głód i czas przeżycia w KL Auschwitz) i po wyroku uniewinniającym może jeszcze w grudniu 1947 r. Smutny koniec Hansa Kocha lub w styczniu 1948 r. wyjechał do Niemiec, zamieszkał Hans Koch odsiadywał karę dożywotniego więzienia w Gdań- w miejscowo- sku, w więzieniu przy ulicy Kurkowej 12. Całe jego nieszczęście ści Rosshaupten polegało na tym, że z zawodu był asystentem laboratoryjnym i otworzył tam i dlatego w Auschwitz przydzielono mu stanowisko dezynfek- praktykę lekar- tora. Karę dożywocia otrzymał za wrzucanie cyklonu D do ko- ską. W 1967 r. mór gazowych. Po każdej akcji nie mógł spać i upijał się do nie- na prośbę re- przytomności. NTN zaliczył go grupy oskarżonych, którym nie dakcji „Przeglą- można było przy- du Lekarskiego pisać sadystycz- Oświęcimskie- nych skłonności go” dokonał i znęcania się dr Hans Münch w 1947 i 1997 r. uzupełnień do nad więźniami. przekładu polskiego i angielskiego (Starvation and survival W więzieniu cier- time in the Auschwitz camp) i jego praca ukazała się drukiem piał głód. Zapadł po polsku w tym wydawnictwie w 1967 r. W latach 70-tych na gruźlicę i 14 wypowiadał się wielokrotnie w telewizji na temat zbrodni lu- lipca 1955 roku dobójstwa hitlerowskiego i głodu w obozie koncentracyjnym. Hans Koch zmarł w szpitalu W lutym 1948 r. skazani w procesie krakowskim zostali więziennym w Gdańsku3. Administracja więzienia widząc jego rozparcelowani do innych więzień w Polsce. Likwidowano zły stan zdrowia, zaawansowaną gruźlicę próbowała mu pomóc także pozostałe po zbrodniarzach rzeczy. Okręgowa Komisja i z urzędu wystąpiła do Prokuratury Wojewódzkiej w Krakowie Badania Zbrodni Niemieckich w Krakowie pismem z 27 lu- o przerwę w karze, ale tej urzędowej prośby nie uwzględniono, ze tego 1948 r. zwróciła się do Prokuratora Sądu Okręgowego względu na charakter przestępstwa. w Krakowie o przekazanie tych rzeczy do Komisji tłumacząc, że listy pisane przez nich przed śmiercią i pozostałe po nich Metamorfoza zbrodniarki ? pisma i dokumenty mogą być przyczynkiem do wyjaśnienia Nadzorczynie obozowe Luise Helene Danz, Alice Or- psychologii i życia tych, którzy kaźnię oświęcimską stworzyli, lovsky trafiły na krótki czas do więzienia w Tarnowie, skąd

WB nr 3 (82) JESIEŃ 2009 WIADOMOŚCI BOCHEŃSKIE 31

pisały różne pisma do nadzoru są- Stutthofu w tym pięciu kobiet-nadzorczyń obozowych i kolejna dowego. Lächert pozostała w wię- także publiczna egzekucja gauleitera Kraju Warty Artura Greisera zieniu w Krakowie. Pierwsze dwie na stokach poznańskiej cytadeli - 21 lipca 1946 r. Egzekucje te przeniesione zostały do Fordonu inspirowane były przykładami z ZSRR (dziesiątki filmowanych i tam spotkały więźniarkę polską publicznych egzekucji hitlerowców z t.zw. ) i in- Stanisławę Rachwałową. Praco- nych krajów demokracji ludowej. Na Stolzenbergu wprowadzono wały razem z nią w pralni więzien- dodatkową atrakcję. Wzorując się na egzekucji b. niemieckiego nej. Danz przechodząc koło mnie „protektora” Czech i Moraw Hansa Franka w Pradze w maju – wspomina Rachwałowa – jeszcze 1946 r., w roli katów wystąpić musieli byli więźniowie obozu w więzieniu Montelupich uśmie- koncentracyjnego w Stutthofie. chała się nieznacznie i leciutko Po procesie członków załogi KL Auschwitz-Birkenau w Kra- JohannKremer z 1947 r. i z 1960 r. zawsze pochylała głowę w ukłonie. kowie zainteresowanie mediów polskich przeniosło się z procesów W więzieniu nauczyła się dobrze języka polskiego. Pewnego zbrodniarzy hitlerowskich na publiczne procesy działaczy polskiego dnia (już w Fordonie) przystąpiła do Rachwałowej i dobrą podziemia niepodległościowego. Na podstawie tego samego dekre- polszczyzną poprosiła ją o pożyczenie Trylogii Henryka Sien- tu PKWN działacze ci otrzymywali wyroki śmierci, z tą jedynie kiewicza, której egzemplarz Rachwałowa miała w celi. Od- różnicą, że wyroki wykonywane były potajemnie, najczęściej w pi- tąd stała się rzecz dziwna – kontynuuje Rachwałowa – jeśli wnicach więzień strzałem w tył głowy. Inni skazani na długoletnie tylko mogła, a ja zechciałam rozmawiała ze mną wyłącznie więzienia często siedzieli w celach razem z funkcjonariuszami hit- o Trylogii. Była zafascynowała tym dziełem i zakochała się lerowskich obozów koncentracyjnych, co było szczególnie bolesne w Andrzeju Kmicicu. Chłonęła moje słowa, objaśniające tło dla byłych ofiar tych obozów. Przykład Rachwałowej i Marii Man- historyczne powieści. Nie istniało dla niej nic i nikt, więzienie del nie był przecież odosobniony. Wystarczy przeczytać książkę stało się obojętne. Przeczytała Trylogię po raz drugi, a potem Kazimierza Moczarskiego „Rozmowy z katem”6. po innych książkach Sienkiewicza – po raz trzeci4. Pewnego razu powiedziała, że dlatego była w Auschwitz, Znikający zbrodniarze aby ponieść karę, a następnie otrzymać wielka nagrodę W ramach ekstradycji przekazano Polsce do osądzenia 1817 – przeczytać Trylogię. Danz ostrzegała Rachwałową przed zbrodniarzy niemieckich (z samej strefy amerykańskiej Niemiec Orlovską, mówiła, że to 1315), ale – stwierdza red. Dariusz Baliszewski – przed sądami kapuś i jej nie znosiła. Przez polskimi stanęło tylko 1670. Do dzisiaj nie wiadomo, co stało się Trylogię i Sienkiewicza ze 147 osobami. pokochała kulturę polską Do ciekawych wniosków doszła pani dr Kobierska-Motas, całym swoim sercem. Kiedy która stwierdziła, że od początku lat 50. można zauważyć zjawi- Rachwałowa opuszczała sko masowego znikania z polskich więzień niemieckich zbrod- więzienie w październiku niarzy wojennych, nawet takich, którzy otrzymali wyroki śmierci Luise Danz i Alice Orlovski 1956 r. ofiarowała jej za udział w egzekucjach i mordowaniu ludności cywilnej na tere- upragnioną Trylogię, a Danz rozpłakała się ze szczęścia. nie Warszawy, Tarnowskich Gór i Częstochowy. Opuścili polskie Kiedy z kolei ona około roku 1960 opuszczała więzienie więzienia i wyjechali do Niemiec : Hermann Altman szef Gesta- i wyjeżdżała po 12 latach do RFN miała podobno – tak twi- po Piotrkowie Trybunalskim, Stilman – szef Gestapo w Pozna- erdzi Rachwałowa – ten egzemplarz w ręce5. niu, Olga Loos z Gestapo w Białymstoku zwana „krwawą Olgą”, Napp Gramso dowódca plutonu egzekucyjnego z poznańskiej Surowość kar w pierwszych latach po wojnie cytadeli. Trafnie stwierdził red. Dariusz Baliszewski na łamach Dopiero po latach okazało się, do jakich celów potrzebni byli tygodnika „Wprost” (nr 13/2007), że panuje obecnie komunistycznym organom ścigania tacy zbrodniarze. Siedzące- fałszywy pogląd, iż w czasach PRL-u tamtejsze władze z dużą mu w celi śmierci Leubnerowi dostarczono gestapowskie pieczę- determinacją domagały się ścigania hitlerowskich zbrod- cie i inne potrzebne akcesoria i on tworzył antydatowane dowody niarzy wojennych i surowego ich osądzenia i ukarania. Takie współpracy z Gestapo działaczy z miejscowego ZWZ-AK. Na ich deklaracje wynikające z Manifestu PKWN urzeczywistniły podstawie aresztowani działacze polskiego podziemia otrzymali się istotnie, ale tylko w pierwszych dwóch latach po wojnie. wyroki śmierci wykonywane natychmiast strzałem w tył głowy Wyroki wydawane na mocy dekretu PKWN z sierpnia 1944 r. w piwnicach tego samego więzienia. o wymiarze kary dla faszystowsko-hitlerowskich zbrodniarzy Nie zostało ostatecznie wyjaśnione co stało się z gauleiterem wojennych winnych zabójstw i znęcania się nad ludnością Gdańska Albertem Forsterem, skazanym 29 kwietnia 1948 r. cywilną i jeńcami oraz dla zdrajców Narodu Polskiego były przez NTN na karę śmierci. Mówiono o wielkim skarbie, wywie- surowe, a represyjność dekretu polegała na braku instancji zionym pod koniec wojny przez Forstera z Gdańska w trzech wa- odwoławczej. Na jeden dzień przed wejściem w życie tego gonach i gdzieś ukrytych. Według niepotwierdzonych informacji dekretu, 3 grudnia 1944 r. na terenie wyzwolonego obozu Forster miał zaproponować współpracę i wykorzystanie swoich koncentracyjnego na Majdanku pod Lublinem powieszono kontaktów na terenie okupowanych Niemiec. Nie wiemy ile publicznie po krótkim procesie pięciu przypadkowo schwy- w tym jest prawdy. Krążyły plotki, że Forster miał w celi więźnia tanych członków załogi tego obozu. Z dużą aprobatą ponad ordynansa, który słał mu pryczę, czyścił buty, parzył herbatę lub 200 000 tłumu (przy spóźnionym proteście polskich intelektual- kawę, ale prawdą jest, że otrzymywał codziennie gazetę „Głos istów) odbyła się 4 lipca 1946 r. na 11 szubienicach na wzgórzu Wybrzeża” i wybraną literaturę, że uczył się intensywnie języka Stolzenberg w Gdańsku publiczna egzekucja 11 zbrodniarzy ze polskiego. Sporządził kilka obszernych elaboratów, w których

WB nr 3 (82) 32 WIADOMOŚCI BOCHEŃSKIE JESIEŃ 2009 sugerował ich wykorzystanie przez ówczesne władze. Z Gdań- jego przedwojennego zawodu jako gospodyni w różnych hotelach, ska przewieziony został później, w tajemnicy, do więzienia mo- dzięki temu uzyskała stała rentę w 1965 roku. kotowskiego w Warszawie i żył tam nadal co najmniej do 1952 W 1975 r. obie te nadzorczynie zostały postawione w stan r., mimo, że prezydent Bierut nie skorzystał wobec niego z prawa oskarżenia i zasiadły na ławie oskarżonych w III procesie (17 łaski. Nie wiadomo także czy odręczna sporządzona ołówkiem osób) z załogi obozu koncentracyjnego na Majdanku koło Lub- informacja na jednym z pism, że Forster zmarł 28 lutego 1952 r. lina, toczącym się w latach 1975-1981 przed Sądem Krajowym jest prawdziwa7. w Düsseldorfie zwanym powszechnie procesem majdankowskim.

Amnestia z 1956 roku Legalne podstawy do zwalniania zbrodniarzy hitlerowskich z polskich więzień w drugiej połowie lat 50-tych stworzyła usta- wa z 27 kwietnia 1956 r. o amnestii. Nie wyłączono z amnestii

Hildegard Lachert w 1947 i 1980 r. 73-letnia Alice Orlovsky wskutek starczych dolegliwości zmarła w 1976 r. w toku procesu. Na drugi dzień po jej śmierci na ła- dr Johann Kremer w 1947 i 1960 r. wie oskarżonych w miejscu gdzie zawsze siedziała nieznana ręka umieściła wielki bukiet żółtych chryzantem. osób skazanych za zbrodnie ludobójstwa. Ograniczenie dotyczyło ,,Krwawa Brygida” już na początku procesu zarzuciła proku- tylko ścigania osób podejrzanych o czyny z art. 1 § 1 wspomnia- ratorowi Dieterowi Ambachowi : odpowiadamy dzisiaj za sprawę nego wyżej dekretu PKWN. Dzięki takiej konstrukcji przepi- całego narodu niemieckiego, ale Pan Bóg da nam siłę, abyśmy sów ustawy o amnestii wszyscy skazani w procesie krakowskim mogły nadal dźwigać ten ciężar. Była wojna. Każdy musiał coś zbrodniarze, którzy przeżyli, opuścili polskie więzienia i wyje- zrobić dla swojej ojczyzny. My również musiałyśmy. Prokurator chali do Niemieckiej Republiki Federalnej. Ambach na podstawie zgromadzonego materiału dowodowego Dr Johann Paul Kremer wrócił do rodzinnego Münster w 1958 przedstawił Hildegardę Lächert w galerii trzech najbardziej bru- roku i tam otworzył praktykę lekarską. Niebawem został areszto- talnych nadzorczyń Majdanka obok nieżyjącej komendantki Obe- wany i stanął przez sądem niemieckim. Skazany na 10 lat więzienia raufseherin Elsy Lieschen Fridy Ehrich9 i odpowiadającej w tym i dożywotnie pozbawienie tytułu profesora i doktora filozofii kary procesie -Ryan, adjutantki Ehrich i zarzucił pozbawienia wolności nie odbył ponieważ uznano, że już swoje wielokrotnie morderstwa popełniane w Majdanku. odcierpiał w Polsce. Pozostała w mocy jedynie utrata tytułów W kolejnych dniach procesu świadkowie, wśród których było naukowych. Kremer był świadkiem w czasie III procesu oświę- 12 b. więźniarek Majdanka i trzy nadzorczynie z tego obozu, cimskiego odbywającego się we Frankfurcie nad Menem w latach opisywali wyczyny „Krwawej Brygidy” na terenie Majdanka, 1963-1965. Pytany o sanitariusza SS Josefa Klehra, oskarżonego udowadniali, że przezwisko jakie nadały jej więźniarki było nad w tym procesie o zabijanie więźniów zastrzykami fenolu w serce wyraz trafne. I wtedy stała się rzecz dziwna, która zaskoczy- (w obecności dr Kremera) i skazanego następnie na dożywotnie więzienie powiedział : Na Klehra nie mogę nic złego powiedzieć, ale był on całkowicie podporządkowany lekarzowi garnizonowemu. A ja, cóż – byłem tylko piątym kołem u wozu8. Zmarł w 1965 roku. Drugi ułaskawiony przez Prezydenta Bieruta Artur Breitwie- ser odpowiadał jako oskarżony w III procesie oświęcimskim. Zarzucono mu wrzucanie cyklonu B do komór gazowych w Aus- chwitz. W czasie wizji lokalnej na terenie obozu okazało się, że świadek nie mógł tego wydarzenia zaobserwować. Artur Brei- twieser został uniewinniony. Zmarł w 1978 r. ła samą oskarżoną : Gdy zaczęło się to wszystko z „Krwawą Brygidą”, z dziećmi, wtedy się to przyplątało. Zauważyłam, że Krwawa Brygida przed Sądem Krajowym w Dusseldorfie mam to – zeznawała Lächert - swędziało mnie na całym ciele. Hildegart Lächert słynna „Krwawa Brygida” z Majdanka opuś- Wszędzie miałam czerwone plamy i drapałam się aż do ran. ciła więzienia w Krakowie w 1956 r. przedterminowo zwolniona na Odwijając bandaże, którymi owinięte miała ręce od czubów mocy amnestii z 27 kwietnia 1956 roku i zamieszkała w Reichart- palców po ramiona oraz bandaże na nogach pokazywała na hausen. Przezwisko „Krwawej Brygidy” nadały jej więźniarki Maj- sali sądowej krwawe wrzody. Tak wyglądam na całym ciele danka, ponieważ biła zawsze aż do ukazania się krwi, a ponadto – płakała, usiłując spowodować przerwę w procesie - swędzi – uznając, że jest z zawodu pielęgniarką – lubiła przeprowadzać okropnie. Najpierw pojawiają się na całym ciele małe, czer- kijem lub listwą brutalne ”badania ginekologiczne” więźniarek. wone miejsca, na plecach, na pośladkach. Wszędzie mam te Alice Orlovsky oskarżana o zabijanie noworodków i niemowląt plamy. Jeden ze świadków Polak dr Nowak odpowiedział, że uderzeniem główki dziecka o mur, albo kamienny próg wyszła są to „bakterie sumienia”. z więzienia rok później. Przed rozpoczęciem służby w obozach A na sali sądowej pod jej adresem padały słowa oskarżenia : była właścicielką restauracji w Akwizgranie. Teraz wróciła do swo- była taka młoda i piękna, ale to nie była kobieta, ona była bestią.

WB nr 3 (82) JESIEŃ 2009 WIADOMOŚCI BOCHEŃSKIE 33

To był prawdziwy potwór (świadek Jutta Scharff). Była jak zwie- paszportu i wizy do Polski, a może byli aresztowani za działal- rzę żądne krwi. Gdy rozmawiała z esesmanami lub koleżankami ność podziemną przez NKWD lub UB jak Stanisława Rachwało- była wesoła i miła. Gdy do nas mówiła i nas biła, jej twarz robiła wa. Nie można wykluczyć, że media zagraniczne pisząc o proce- się straszna, to nie była twarz kobiety (świadek Henryka Ostro- sie w Krakowie pomijały wątek Majdanka i Malchow. wska). Szczuła psy na ludzi, a jej pies mógł poszarpać człowieka Jedno jest pewne. Nikt do tej pory nie usiłował rozwikłać na kawałki. Do psa mówiła : „Człowieku, bierz psa”. My byłyśmy tej zagadki, a przecież są to sprawy ważne. Już same imiona psami. (świadek Marilla Reich). Weszła Brygida z młodą dziew- świadków Jutta, Marilla, Gabriele, Lucina, Zippora, Lucie brzmią czyną i powiedziała „Dzisiaj zostanie powieszona...podeszła do obcojęzycznie, co mogło by wskazywać na ich zamieszkanie za stołka, kopnęła go i powiesiła ją (świadkowie Maria Kaufmann- granicą w owym czasie. Krasowska, Hela Rosenbaum, Janina Latowicz). Cyniczna od- powiedź oskarżonej była całą jej obroną : Przestawało się być Aby uniknąć kary człowiekiem. Nie można było rozwijać swojego ja10. W procesie krakowskim w 1947 r. świadkami były w prze- Wyrok w sprawie zbrodniarzy z Majdanka ogłoszony został ważającej mierze byłe więźniarki obozu Auschwitz-Birkenau, 30 czerwca 1981 r. Zapadło tylko osiem wyroków skazujących. w którym Lächert służyła pod koniec wojny niecałe trzy mie- Karę dożywotniego więzienia otrzymała Hermine Braunsteiner siące (Piątkowska, Żywulska, Wilińska, Dubas, Bloch, Nelken) za zbiorowe morderstwo (gemeinschaftlicher Mord). Hildegard . Sędziowie Najwyższego Trybunału Narodowego dysponowali Lächert otrzymała karę 12 lat więzienia za współudział w mor- zatem cząstkowym materiałem dowodowym i na jego podstawie derstwie (gemeinschaftliche Beihilfe zum Mord). Pozostałych przyjęli, że przecież oskarżona w pewnych okresach odnosiła sześciu esesmanów otrzymało wyroki od 10 lat do 3 lat pozba- się do więźniarek zupełnie poprawnie. Nie zauważyli kamufla- wienia wolności Uniewinniono nadzorczynie Herminę Bőther, rzu oskarżonej charakterystycznego dla większości zbrodniarzy Charlotę Meyer i Rosę Sűss oraz lekarza SS Heinricha Schmidta. hitlerowskich pod koniec wojny świadomych zbliżającej się Hermine Braunsteiner wyszła z więzienia już w 1990 r. z ciężką odpowiedzialności za popełnione zbrodnie i jej zachowanie ła- cukrzycą i zmarła w kwietniu 1999 roku. Hildegard Lächert karę godniejsze w Auschwitz-Birkenau niż w Majdanku skwitowali 12 lat więzienia odbywała w więzieniu w Heidelbergu. Zmarła w uzasadnieniu wyroku ,,pięknie brzmiącym” zdaniem : Oskar- w 1996 r. do śmierci zmagając się z tą nieznaną chorobą. żona miała bowiem zmienne usposobienie. W okresach dobrego Luisa Helene Danz skazana 22 grudnia 1947 roku w Krako- humoru była dobrą dla więźniarek, a w okresach złości znęca- wie na karę dożywotniego więzienia, korzystając z ogłoszonej ła się nad nimi12. Podobne argumenty podano w odniesieniu do w 1956 r. amnestii opuściła polskie więzienie 20 sierpnia 1957 r. Alice Orlovski, która nawet w KL Auschwit-Birkenau uratowała W 1996 r. stanęła po raz drugi przed sądem oskarżona o zbrodnie życie córce świadka Loli Biberstein. jakich dopuściła się pod koniec wojny w małym obozie koncen- Doskonałym przykładem podobnego kamuflarzu i także dia- tracyjnym w Malchow, w którym pełniła funkcję Oberaufseherin metralnej zmiany zachowania był przecież jeden z największych i w czasie ewakuacji tego obozu do Lipska. Na jej polecenie więź- katów Auschwitz sam . Po odejściu z Auschwitz niarki na czas transportu nie otrzymały pożywienia i głodowały w wiadomych okolicznościach został skierowany do Norwegii, trzy dni. Oskarżona była także o spowodowanie śmierci małej gdzie utworzył obóz koncentracyjny na 3000 więźniów w miej- dziewczynki w Malchow. Proces toczył się z przerwami do 2005 scowości Grini. Został jego komendantem, ale wobec więźniów roku. Postępowanie zostało jednak umorzone ze względu na zły był łagodny, współpracował w norweskim Czerwonym Krzyżem. stan zdrowia oskarżonej, która dzisiaj (jeśli żyje) ma 92 lata. 7 maja 1945 r. zwolnił więźniów i zamknął obóz. Aresztowany Rodzi się pytanie czy można było w 1947 roku przeprowa- miesiąc później w mundurze SS ujawnił swoja tożsamość. Prze- dzić dowody obciążające Hildegard Lächert, Alice Orlovsky, bywał w obozie jenieckim w Cagle koło Londynu i liczył być Luise Danz ujawnione dopiero po 25 latach w procesie majdan- może na to, że nikt nie rozpozna w nim oświęcimskiego zbrod- kowskim? Czy w takim wypadku nie podzieliły by one losu Ma- niarza. rii Mandel i Theresy Brandl? Odpowiedź na te pytania nie jest łatwa. Być może trafne jest częściowo stwierdzenie prokuratora Masowa zagłada Dietera Ambacha: Lächert skazano w procesie oświęcimskim za Obóz koncentracyjny Auschwitz-Birkenau był miejscem czyny popełnione w Oświęcimiu. O ile pojawiało się wtedy w Pol- straszliwej i największej masowej zbrodni popełnionej przez sce słowo „Majdanek”, to tylko na marginesie. W każdym razie hitlerowców w czasie II wojny światowej. Mordowani byli tutaj nie zarzucano jej wtedy zabójstwa. Skazano ją na 15 lat, ale nie głównie Żydzi za przynależność do narodu żydowskiego, Cyga- skazano jej za zabójstwo. Takie argumenty wywodził Ambach, nie jako element obcy i nieprzydatny ekonomicznie, Polacy za to, dlatego, aby obronie wytrącić ewentualny zarzut „res iudicata” że zajmowali niemiecką przestrzeń życiową i nie chcieli poddać czyli rzeczy już wcześniej osądzonej. się przemocy. Uśmiercani byli tutaj osadzani wbrew prawu mię- Jak wynika z uzasadnienia wyroku NTN z 22 grudnia 1947 r. dzynarodowemu jeńcy wojenni – głównie radzieccy i na mniejszą Lächert została skazana za bicie więźniarek zarówno w Majdan- skalę więźniowie Jugosłowianie, Francuzi, Niemcy i Austriacy. ku jak i w Auschwitz-Birkenau najczęściej kijem, bykowcem po Po zakończeniu wojny pojawiły się jednak znaczne różnice piersiach i twarzy i to bez najmniejszego powodu i obrzucanie w ocenie i obliczeniach ilu ludzi zamordowano w Auschwitz-Bir- ich obelżywymi wyzwiskamij11, ale nie za współudział w morder- kenau. Różnili się nie tylko świadkowie zeznający na procesach stwach. Znamienne jest jednak to, że żaden świadek zeznający oświęcimskich, ale także zasiadający na ławie oskarżonych rea- w procesie majdankowskim nie składał zeznań w 1947 r. Może lizatorzy tej straszliwej zbrodni ludobójstwa. Sam Rudolf Höss przebywali w tym czasie za granicą, nie kojarzyli, że w procesie przesłuchiwany tuż po aresztowaniu w miejscowości Minden 16 zbrodniarzy KL Auschwitz-Birkenau mogą występować zbrod- marca 1946 r. powiedział : Ja na polecenie otrzymane od Himm- niarze z Majdanka, może przeszkodą udziału w procesie był brak lera w maju 1941 r. zorganizowałem osobiście zagazowanie 2 mi-

WB nr 3 (82) 34 WIADOMOŚCI BOCHEŃSKIE JESIEŃ 2009 lionów ludzi w okresie między czerwcem-lipcem 1941, a końcem była sprawą łatwą. Trzeba było pokonać bariery psychologiczne. 1943 r. w którym byłem komendantem Oświęcimia. W czasie pro- Po różnych polemikach, a nawet atakach na autora tej egzegezy cesu norymberskiego zeznał, że do 1 grudnia 1943 r. zgładzono uświadomiono sobie, że utrzymywanie błędnych wyliczeń było- i zagazowano, a następnie spalono przynajmniej 2 500 000 ofiar, by nieuczciwe. Zmiana liczby ofiar tego obozu weszła na trwałe ponad 500 000 zginęło z chorób, czyli razem 3 000 000 ofiar. do świadomości historycznej Polaków13, co nie zmienia faktu, że Liczba ta stanowi 70 – 80 % wszystkich więźniów Oświęcimia.. w KL Auschwitz-Birkenau dokonywano zbrodni ludobójstwa. Na swoim procesie w Polsce w 1946 r. wyjaśnił, że liczby, któ- re podawał pochodziły od Eichmana : uważam, że liczba 2500 Obóz zagłady – wynalazkiem XX wieku 000 ofiar jest o wiele za wysoka. Możliwości zagłady miały swo- Trafnie stwierdził znakomity polski psychiatra Antoni Kępiń- je granice i w Oświęcimiu. Liczby podawane przez byłych więź- ski (1918-1972), że obozy zagłady były wynalazkiem XX wieku, niów są wytworami fantazji i nie są oparte na żadnych podsta- ale wynalazek ten nie polegał na zmasowanej agresji i sadyźmie, wach. W styczniu 1947 r. powiedział : W czasie mej działalności ani na wprowadzeniu nowoczesnych metod masowego uśmier- w Oświęcimiu zginęły tam miliony ludzi, których dokładnej liczby cania ofiar, ale na odarciu człowieka z jego istoty i traktowaniu nie jestem w stanie ustalić. go jako numeru. I naruszenie tej prostej, ale podstawowej zasady Maksymilian Grabner szef Politische Abteilung w Auschwitz- prowadzi do zbrodni14. Birkenau w latach 1940-1943 zanim jeszcze zasiadł na ławie Obok zwyrodnialców, których nie brakowało także i w proce- oskarżonych w procesie krakowskim potwierdził, że w tym okre- sie załogi KL Auchwitz-Birkenau zasiadali na ławie oskarżonych sie zabito co najmniej 3 miliony ludzi (zeznania złożone w Wied- funkcjonariusze obozowi, którzy uważali się za ludzi porządnych, niu 16.09.1945 r.) inny funkcjonariusz () wskazał uczciwych, zdyscyplinowanych obywateli III Rzeszy. Oni byli na liczbę 4 milionów ludzi. O tej samej liczbie 4 milionów ludzi dobrzy w stosunku do ludzi, ale nie do numerów – pisze Kępiń- mówiła przesłuchiwana w więzieniu Montelupich Maria Man- ski. Taki był Liebehenschel, Mőckel, może dr Johann Kremer, del. Powiedziała także, że kiedy po aresztowaniu jej 10 sierpnia a nawet sam Rudolf Hőss. Żaden z nich nie był sadystą. 1945 r. znalazła się w Dachau, gdzie urządzono więzienie dla W procesach załóg obozów koncentracyjnych: Belsen, Da- zbrodniarzy wojennych (War Crimes Cage – PWE 29) słyszała chau, Buchenwald, Ravensbrück, Neugamme, Mauthausen etc. od osadzonych w tym obozie niemieckich jeńców liczby od 2 do wszyscy zbrodniarze wojenni w ostatnim słowie uważali się za 6 milionów ofiar obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. niewinnych. Czy kłamali? – pyta Kępiński i odpowiada: Nie Taką też liczbę przyjął sędzia śledczy Jan Sehn, który prowadził ! Oni rzeczywiście czuli się niewinni popełnionych zbrodni. Czy postępowanie przygotowawcze w procesie Rudolfa Hossa i 40 można czuć się winnym wymordowania milionów much, albo ko- członków załogi oświęcimskiej i takie ustalenia liczbowe utrwali- marów? Prawdopodobnie do ostatniej chwili przed śmiercią nie ły się w historiografii na długie lata. zauważyli swojego błędu myślenia, że wskutek zbrodniczej, cho- Temat ustalenia liczby ofiar obozu Auschwitz-Birkenau po- robliwej ideologii przestali widzieć w człowieku człowieka. wrócił dopiero w 1993 r. Na konferencji zorganizowanej w War- Stanisław Kobiela szawie przez Instytut Historii PAN stwierdzono, że trzy państwa Przypisy : dotknięte II wojną światową Polska, Jugosławia i ZSRR nie upo- 1 Gauleiter Gdańska Albert Forster skazany na karę śmierci w 1946 r. czytał w polskim rały się z bilansem własnych strat ogólnych oraz liczby ofiar obo- więzieniu w Gdańsku dzieła Homera, Goethego, Schillera i celtycki poemat w wersji zu Auschwitz-Birkenau i nie są w stanie podjąć dyskusji toczo- książkowej Josepha Bediera „Dzieje Tristana i Izoldy” i Nowy Testament. 2 Informacje o zachowaniu się wspomnianego w przypisie 1 Forstera ujawnił niedawno nych w historiografii zachodnioeuropejskiej, a także izraelskiej na podstawie „Wykazu kar dyscyplinarnych” Andrzej Gąsiorowski w artykule „Albert zwłaszcza wobec twierdzeń, że w obozie tym zginęło mniej niż Forster w więzieniu gdańskim w świetle dokumentów [w: Więzienie w Gdańsku w sy- milion ludzi, a nie 4 miliony oraz, że ta ostatnia liczba ustalona stemach represji XX wieku nr 46 „Przeglądu Więziennictwa Polskiego”] : „rozbił…, została w warunkach powojennej psychozy wywołanej ogromem namalował hakenkreuza na szybie, używał ohydnych słów na Polaków” za co otrzy- popełnionych zbrodni. mywał kary dyscyplinarne karceru, twardego łoża etc.) 3 zob. Waldemar Kowalski, Dwie strony krat . Z historii więzienia w Gdańsku, Gdańsk Nowego wyliczenia ilości ofiar podjął się odważnie historyk 2003 s 133 oraz akta więzienne Hansa Kocha APG sygn.akt 2376/470, Muzeum Auschwitz-Birkenau dr Franciszek Piper. Dokonał on 4 zob. Stanisława Rachwałowa – Spotkanie z Marią Mandel (Przegląd Lekarski 1990 s. analizy wszystkich możliwych źródeł i natrafił na istotne barie- 5 tamże ry i trudności. Okazało się bowiem, że spośród przywiezionych 6 Kazimierz Moczarski, Rozmowy z katem, PWN Warszawa 1975 - wersja nie ocenzu- do obozu ludzi tylko część z nich rejestrowano i numerowano, rowana 1992 r. 7 ogromną resztę kierowano prosto z rampy kolejowej wprost do Andrzej Gąsiorowski – op.cit 8 Kazimierz Kąkol, Sąd nierychliwy, frankfurcki proces oprawców z Oświęcimia, Warsza- komór gazowych i w dokumentacji obozowej nie pozostał po wa 1966, s. 135, nich żaden ślad. Dr Piper w wyniku konfrontacji i szczegółowej 9 Elsa Lieschen Frida Ehrich (1914-1948) SS-Oberaufsehein obozów koncentracyjnych analizy wielu źródeł oraz stosując rachunek prawdopodobień- KL Lublin (Majdanek), KL Kraków-Płaszów, KL Neuengamme. Po wojnie skazana stwa doszedł do przekonania, że w Auschwitz-Birkenau zginę- w Polsce na karę śmierci, stracona 26.10.1948 r., ło łącznie około 200 000 więźniów zarejestrowanych i co naj- 10 Eberhard Fechner, Proces. Obóz na Majdanku w świetle wypowiedzi uczestników roz- mniej 1 100 000 ludzi nie zarejestrowanych spośród 1 300 000 prawy przed Sądem Krajowym w Dusseldorfie, Lublin 1996, Stanisław Kania, Proces zbrodniarzy z Majdanka, Warszawa 1987, przywiezionych. Sumując liczbę zarejestrowanych więźniów 11 Tadeusz Cyprian, Jerzy Sawicki, Siedem procesów przez Najwyższym Trybunałem i niezarejestrowanych (1 300 000 ) ustalił, że z tej liczby zginę- Narodowym, Poznań 1962, s. 239, ło w przybliżeniu 960 000 Żydów, 70-75 000 Polaków, 21 000 12 tamże, Cyganów i 15 000 radzieckich jeńców wojennych i 10-15 000 13 Franciszek Piper. Ilu ludzi zginęło w KL Auschwitz, Muzeum Oświęcim-Brzezinka, 2005, 14 zarejestrowanych więźniów innych narodowości (Białorusinów, Antoni Kępiński, Refleksje oświęcimskie, Kraków 2005 Ukraińców, Czechów, Jugosłowian, Francuzów, Niemców, Au- Wykorzystano zdjęcia z Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau, portalu interneto- striaków. Zmiana liczby ofiar obozu Auschwitz-Birkenau nie wego pani Joanny Czopowicz www.ssaufseherin.blog.pl i archiwum SBiMZB

WB nr 3 (82) JESIEŃ 2009 WIADOMOŚCI BOCHEŃSKIE 35

Piloci polskiego lotnictwa obserwacyjnego i łącznikowego zasłużyli na miano „cichych bohaterów września 1939 r.” Jednym z pilotów latających na przestarzałych maszynach w obliczu przygniatającej przewagi Luftwaffe był Franciszek Dubiel spoczy- wający na bocheńskim cmentarzu przy ul. Orackiej. Jarosław Kucybała Kapral podchorąży Franciszek Dubiel

Franciszek Dubiel według doku- Mogiły por. Król z kpr. Tala- mentacji, jaka pozostała w Bochni był gą wykonali zadanie dla D- lotnikiem z 6 pułku lotniczego Lwów cy Armii „Kraków”. W tym zmarłym w bocheńskim szpitalu. Za- dniu otrzymano z Bazy nr 6 chowała się też informacja o dacie jeden samolot R-XIIID wraz i miejscu urodzenia -1916 rok, Fram- z załogą. Po południu na- pol koło Biłgoraja. Wobec braku jakiejkolwiek innej informacji stąpiła zmiana lotniska do dotyczącej zmarłego umieściłem zapytanie dotyczące Franka na m. Kszczonów koło Nowego forum internetowym Gminy Frampol. Po pół roku oczekiwania Korczyna” dostałem maila od pana Sławomira Wąska, który napisał: „Nie- Jest prawdopodobne, że stety wiedza o przodkach, także bohaterach, umiera albo razem tym samolotem przyleciał ze z nimi, albo z ich najbliższymi. Zatem, każdego czeka kiedyś za- Lwowa Franciszek Dubiel pomnienie. Osoba, o którą Pan pyta to brat mojej ś.p. babci.” i podczas przebazowania zo- Siła internetu jest doprawdy imponująca! Niestety pamiątek po stał zestrzelony omyłkowo Franku było niewiele: dwie fotografie, wiadomość, że był słu- przez swoich. Rannego prze- chaczem Szkoły Podchorążych Lotnictwa w Dęblinie i został wieziono do bocheńskiego szpitala, w którym zmarł 6 września zestrzelony przez swoich we wrześniu 1939 roku. Najważniej- 1939 roku. Samolot R-XIIID Lublin wyprodukowany przez LWS szą była informacja o Dęblinie, ponieważ zachowały się wywie- w Lublinie był w 1939 roku zupełnie przestarzały. Przez pilotów zione do Londynu wykazy słuchaczy „Szkoły orląt”. W 1935 r. nazywany był „pasikonikiem”. Był rozwinięciem typu R-XIV, w Szkole Podchorążych Lotnictwa w Dęblinie wprowadzono 3- a jego numer „trzynasty”- uważany za pechowy, został nadany letni system szkolenia, na drugim i trzecim roku szkolono osobno przez konstruktora inż. Jerzego Rudlickiego celowo. Prototypo- pilotów (60% uczniów) i osobno obserwatorów. W latach poprze- wy egzemplarz oblatywał płk pil. Jerzy Kossowski, wykonując dzających wybuch wojny Dęblin stał się jednym z największych na nim wiązankę intensywnej akrobacji, stwierdził w pewnej i najlepszych ośrodków szkolenia lotniczego w Europie. Franci- chwili, że nastąpiło ścięcie sworznia mocującego drążek sterowy. szek rozpoczął szkolenie w 1937 roku (wg. wykazów słuchaczy), Nie mogąc dalej sterować samolotem, pilot na wysokości 700 m które powinno zakoń- wyskoczył ze spadochronem. Samolot zaś, zamiast roztrzaskać czyć się w 1940 roku się o ziemię, wykonał jeszcze zwitkę korkociągu... i... gładko promocją na stopień wylądował na łące, nie doznając niemal żadnych uszkodzeń. Po oficerski. Jednakże jak tym niesłychanym wydarzeniu, świadczącym jednak o znakomi- podają źródła został tych własnościach maszyny konstruktor nie bał się „trzynastki”. zwolniony ze szkoły „Pasikonik” posiadał małą prędkość maksymalną(185 km/h), na podstawie rozkazu słaby silnik(220KM), słabe uzbrojenie(1 k-m na obrotnicy) co nr 210/38. Nie było to powodowało, że stawał się łatwym łupem dla wroga. 26 Eskadra karne zwolnienie, lecz straciła wszystkie samoloty (18 września spalono ostatnie 3 „Lub- raczej z powodu nie zdanego egzaminu lub choroby. W czasie liny” i „Czaplę”) i przekroczyła granicę polsko – rumuńską 20 mobilizacji został przydzielony do grupy liniowej jako pełno- września 1939 roku. Eskadry obserwacyjne wykonały ponad 470 prawny pilot w stopniu kaprala podchorążego. W sierpniu 1939 zadań rozpoznawczych i ok. 107 lotów łącznościowych, często roku znalazł się we Lwowie na lotnisku Skniłów z przydziałem postrzelane, na resztkach paliwa, z ranną załogą wracały na swo- do 6 pułku lotniczego. Tu niestety kończą się fakty dotyczące je polowe lotniska, aby dostarczyć informacje o nieprzyjacielu losów Franciszka a zaczynają się moje przypuszczenia. 6 Pułk i ponownie lecieć – gdyż załóg i samolotów było mało... Niestety lotniczy w sierpniu 1939 r. został przeformowany w Bazę Lot- naszemu bohaterowi zabrakło szczęścia. niczą nr 6, eskadry myśliwskie(161 i 162) oraz eskadry obser- wacyjne (63 i 66) podporządkowane zostały dowódcy lotnictwa Zwracam się z uprzejmą prośbą do czytelników, ktokolwiek Armii „Łódź”, a 64 i 65 eskadra bombowa podporządkowane by coś wiedział na temat rozbitego samolotu we wrześniu 1939 zostały dowódcy Brygady Bombowej. Utworzono też nowe pod- roku proszę o kontakt z redakcją. oddziały lotnicze: pluton łącznikowy nr 11 i nr 12 (przydzielone Armii „Modlin”). Prześledziłem szlaki bojowe tych eskadr, żad- Źródła: na nie działała w rejonie Bochni! Zainteresowała mnie natomiast J. Pawlak –Polskie eskadry w Wojnie Obronnej 1939 wzmianka w książce Jerzego Pawlaka „Polskie eskadry w woj- Jerzy B. Cynk – Siły lotnicze Polski i Niemiec Wrzesień 1939 nie obronnej 1939” dotycząca 26 Eskadry Obserwacyjnej, autor TbiU nr 65 – Samolot towarzyszący Lublin R-XIII opisując działania eskadry podaje: „4.IX.1939 – Pobiednik koło Materiały i zdjęcia z archiwum rodziny.

WB nr 3 (82) 36 WIADOMOŚCI BOCHEŃSKIE JESIEŃ 2009

Omówiono więc tutaj 11 kopii bocheńskiej Hodge- trii w Biesiadkach i Gosprzydowej (2 obrazy) w diecezji BOCHNIANA tarnowskiej, Brzezinach w diecezji łódzkiej, Smardzewie Oblicze bocheńskiej Madonny w diecezji płockiej, Wierzchach w diecezji włocławskiej, w Palandze i Kulach (2 obrazy) na Litwie, Bieczu i Żyw- cu oraz kilkadziesiąt obrazów wykazujących silne podo- Z okazji 75-lecia koronacji Obrazu Matki Bożej Bo- bieństwa do obrazu bocheńskiego znajdujących się w sied- cheńskiej do rąk Czytelników staraniem Muzeum im. prof. miu archidiecezjach i dziesięciu diecezjach polskich oraz Stanisława Fischera trafia niezwykle wartościowa i staran- w Wiener Neustadt w Austrii i Szeged na Węgrzech. W li- nie wydana książeczka zatytułowana : teraturze przedmiotu wiele z tych wizerun- „OBLICZE BOCHEŃSKIEJ MADON- ków zalicza się do „rodziny bocheńskich NY. XVII-wieczne kopie, podobizny, obrazów”. inspiracje”. Autorkami pracy są panie W bogato ilustrowanej kolorowymi Janina Kęsek i Grażyna Potępa. Przez zdjęciami 175 stronicowej książeczce (tak pięć lat podejmowany był wysiłek dotar- nazywam pracę, wyłącznie ze względu na cia do kopii i podobizn cudownego obra- jej format) dowiadujemy się o układzie zu Matki Bożej Bocheńskiej w kraju i za kompozycyjnym obrazu, o jego zasłonach, granicą, które dzisiaj – zaprezentowane a więc kotarach z lambrekinami z mięk- w wydawnictwie i na muzealnej wysta- kiej „mięsistej tkaniny, ozdobionej grubym wie otwartej 8 października b.r. dobitnie wzorem z motywem roślinnym, zakoń- świadczą o sile kultu związanego z tym czonej złotymi frędzlami, albo zasuwach obrazem. w postaci innego obrazu. Dowiadujemy się W pracy otrzymujemy historię kultu o sukniach, wotach i sukienkach Matki Bo- bocheńskiej Hodegetrii z bocheńskiego żej Bocheńskiej. Sam obrzęd odsłaniania kościoła dominikanów p.w. „Wniebo- i zasłaniania obrazu stanowił dla uczest- wzięcia Najświętszej Marii Panny” i opis ników duże przeżycie – czytamy. Dokony- cudownego zjawiska łez i krwawego potu wano go przy udziale wszystkich zakonni- na obliczu Matki Bożej, jakie miało miejsce 28 lipca 1637 r. ków konwentu, śpiewających chóralnie. Ołtarz odsłaniał Autorki pokazują podobieństwa i różnice, jakie można za- sam przeor Dominikanów przed codzienną pierwszą mszą uważyć w bocheńskim obrazie, zarówno w odniesieniu do o godzinie 5-tej. Bardzo ciekawa jest wiadomość, że w tym częstochowskiego oryginału obrazu Czarnej Madonny jak uroczystym momencie śpiewano pieśń „Witaj gwiazdo mo- i kopii i podobizn obrazów wzorowanych na bocheńskiej rza” albo zamiennie „Salve Regina”. Hodegetrii. Przy pierwszym porównaniu zaskakuje obserwatora brak dłoni Marii wskazującej na Dzieciątko, która jest Antologia Pieśni Maryjnej wyraźnie widoczna, a wymowny gest dłoni wskazującej To wprawdzie nie książka, ale koncert Kameralnego Chóru OR- na Zbawiciela jest jednym z ważniejszych cech Cudowne- GANUM pod dyrekcją prof. Bogusława Grzybka przy Klubie go Obrazu Jasnogórskiej Pani. Nie wykluczają Autorki, że Inteligencji Katolickiej Krakowie, który odbył się 8 paździer- bocheński obraz Madonny z Dzieciątkiem został obcięty nika b.r. w salach wystawowych Muzeum im. prof. Stanisława wraz z dłonią, na co wskazuje kwadratowy format (a nie Fischera w czasie otwarcia wystawy obrazów Matki Bożej Bo- prostokątny) obrazu, zachwianie proporcji w kompozycji cheńskiej. Repertuar koncertu ułożony z pieśni maryjnych roz- wizerunku i odwinięcie brzegu płaszcza z prawej strony. począł się Bogurodzicą, a zakończył Pieśnią do Matki Boskiej Hipotezę o obcięciu obrazu postawili znakomici znawcy Bocheńskiej ułożonej przez organistę bocheńskiego pana Stani- sztuki prof. Tadeusz Chrzanowski i konserwator Marian sława Katlewicza w 1934 r. Profesor Grzybek nadał tej znanej Kornecki, a także prof. Wojciech Kurpik. Profesor Kurpik w Bochni pieśni, śpiewanej nieco stereotypowo w bocheńskiej twierdzi, że obraz jest dość silnie przemalowany i nie moż- Bazylice i na procesjach, nowe niezwykle piękne brzmienie, na mieć pewności co do jego pierwotnej formy. Od ostat- odświeżył ją dodając do niej piękną barwę i rytm. Koncert był niej konserwacji obrazu przeprowadzonej przez Waleriana filmowany kamerą video. Mamy więc nadzieję, że zarejestro- Kasprzyka w latach 1954-1955 minęło pół wieku. Obecnie waną pieśń będzie można odtworzyć choćby w celach porów- przy pomocy nowoczesnych metod można by ujawnić nie- nawczych. Drugim bochnianum na koncercie była anonimowa jedną tajemnicę skrywaną pod zewnętrzną warstwą farby. pieśń maryjna „Witaj gwiazdo morza” z XVII wieku w opra- O ile kopie bocheńskiego cudownego obrazu M.B. cowaniu B. Fungo. Na prośbę Autorek prezentowanej wyżej Bocheńskiej łatwe są do ustalenia po zamieszczonych na książki profesor Bogusław Grzybek odnalazł w zbiorach sta- nich inskrypcjach lub krwawych łzach (Czarna Madonna rych pieśni kościelnych na Wawelu tę pieśń i po nowej aranżacji na Jasnej Górze nie płakała), o tyle podobizny, nie mają- chór ORGANUM wykonał ją w czasie koncertu. Śpiewali ją ce takich znamion, ale jedynie podobieństwo po wyrazie zawsze bocheńscy Dominikanie w momencie odsłaniania i za- twarzy Madonny są trudniejsze do wskazania, dlatego też słaniania cudownego obrazu Matki Bożej Bocheńskiej w nieist- Autorkom należy wyrazić szczególne uznanie za trud pod- niejącym dzisiaj dominikańskim kościele p.w. „Wniebowzięcia jętych poszukiwań i ich niezwykłe efekty. Najświętszej Marii Panny”. Stanisław Kobiela

WB nr 3 (82) JESIEŃ 2009 WIADOMOŚCI BOCHEŃSKIE 37

Opowieść o Stanisławie Fischerze - na jego kolekcjonerska pasję, wrażliwego na piękno Kiedy 50 lat temu w podominikańskim budynku przy Ryn- i przemijanie zbieracza śladów przeszłości, które odkrywa, za- ku 20 uroczyście otwarto podwoje Muzeum Ziemi Bocheń- bezpiecza od zniszczenia, zapomnienia opisując lub utrwalając skiej, chyba nikt wówczas nie sięgał wyobraźnią tak daleko, w malarskiej wizji, dokumentując rysunkiem, że oprócz podstawowej funkcji kolekcjonerskiej i opiekuna - na zatroskanie o rozwój rodzimego potencjału talentów pamiątek będzie ono spełniać rolę najważniejszego, żywego – generalnie przyczynił się do założenia po wojnie wielu pla- ośrodka promieniującego kulturą i tradycją na całą społecz- cówek edukacyjno-oświatowych w tym Liceum Technik Pla- ność Ziemi Bocheńskiej i poza nią. Jakże więc była szczęśliwą stycznych w Nowym Wiśniczu w 1947 r. oraz bocheńskiego ręka, która dała początek tak pomyślnemu badawczo-popula- Muzeum w 1959 r. któremu darował swoje zbiory sztuki ludo- ryzatorskiemu rozwojowi Muzeum, które później otrzymało wej, etnograficzne, dokumenty, obrazy itp., imię swego twórcy i pierwszego kustosza – Stanisława Fis- - na intuicję, uzdolnienia badawcze, wiedzę historyka, bio- chera. grafisty, obdarzonego talentem interesującej i pięknej narracji 2 października b.r. w reprezentacyjnej Sali Malarstwa Pol- pisarza, którego prace są fundamentem bibliografii do dziejów skiego XIX i XX wieku przy wspaniałej frekwencji sympaty- Bochni, jej kościoła parafialnego, kopalni soli, bocheńskiego ków spotkań muzealnych i bocheńskich miejskich i powiato- gimnazjum, w którym uczył języka łacińskiego i historii oraz wych władz, Jan Flasza, historyk, wie- historii i sztuki, nazewnictwa podbocheń- loletni dyrektor Muzeum przedstawił skich i dalszych wsi. swoją kolejną publikację z cyklu boch- Autor wymieniając główne tytuły prac niana, tym razem poświeconą jednej Fischera, sygnalizuje ich treść podkreśla z najwybitniejszych, zasłużonych dla wartości badawcze i literackie - co podnosi Bochni, kultury i nauki postaci – Stani- wartość opracowania. W książce uderza sławowi Fischerowi. ogromna swoboda poruszania się jej autora Książkę zatytułowaną Stanisław w tematach lokalnej historii, kultury i sztu- Fischer odkrywca i miłośnik ziemi bo- ki. Działalność Profesora umieszcza w tle cheńskiej wydało w jubileuszowym historycznych wydarzeń i w środowisku roku 2009 w starannej edycji, na kre- artystów, badaczy i tych z którymi pozo- dowym papierze Starostwo Powiatowe stawał w przyjaźni. Znajdziemy więc tutaj w Bochni, a wydrukowała Brzeska Ofi- nazwiska Piotra Galasa, Marcina Sam- cyna Wydawnicza. Koncepcja redak- lickiego, Marii Bielawskiej, Jan Gębicy, cyjna umożliwiła wielopłaszczyznowe Jerzego Żurawlewa. Cytowane fragmenty przedstawienie głównego tematu. Autor listów wskazują na rozległe kontakty ze wkomponowuje Profesora w przestrzeń środowiskami uniwersyteckimi, polskiej kulturową miasta i ziemi bocheńskiej, archiwistyki i muzealnictwa. W pewnym tę historyczną i tę krajobrazową z uwzględnieniem stanu do- sensie otrzymaliśmy rys i impresję epoki w kulturze lokalnej tychczasowej wiedzy i badań i w nawiązaniu do istniejącego bocheńszczyzny przypadającej na przełom wieków i pierwszą w Bochni środowiska artystycznego oraz badawczego, a także połowę XX wieku. w kręgu rodzinnym, przyjaciół i sympatyków. Dzięki zastoso- Popularyzatorska cecha tego opracowania niewątpliwie waniu modnej dzisiaj wizualizacji powstała książka – album zapewnia mu szeroki krąg czytelników, jednak na spotkaniu pełna fotografii malarskich Profesora (piękne zdjęcia z ży- promocyjnym zabrzmiał głos upominający się o monogra- wością barw wykonali Bogdan Mrówka, Andrzej Różycki, ficzne badawczo-dokumentacyjne oparte na szerokiej bazie Piotr Szczygłów i Wojciech Salamon) oraz fotografii, na ogół bibliograficznej przedstawienie życia i działalności Stanisła- w sepii wybranych z rodzinnych i muzealnych zbiorów Boch- wa Fischera. Należy przyznać, że sam Autor we wstępie do ni i Nowego Wiśnicza. Przy okazji przypomniano starszemu Czytelnika pisze , że pełna biografia Stanisława Fischera pokoleniu bocheńskich fotografów : Janinę Gargulową, Stani- uwzględniająca wszystkie aspekty tej osobowości, zapewne sława Muchę, Stanisława Famielca, w tekście zaś Klementynę kiedyś powstanie i w ramach tej publikacji nie da się zamknąć Mien (również artystkę malarkę). Tak bogata artystycznie ma- zbyt bogatego, intensywnego, nieszablonowego i nader cie- larska i fotograficzna ilustracja rozszerza i uplastycznia sło- kawego życia Profesora. Powołuje się na ogromnie wartoś- wo autora wzbogacone cytatami z listów, fragmentami relacji, ciowy zarys biograficzny S. Fischera autorstwa dr Józefa Pio- opinii w tym również własnych autora książki. Cały ten zespół trowicza Życie i działalność Stanisława Fischera (1879-1967) środków układa się w biografię Stanisława Fischera, przedsta- opublikowany w 1974 r. w 4 tomie wydawnictwa Muzeum wioną tu bez ambicji szczegółowego rejestru. Żup Krakowskich „Studia i materiały do dziejów żup solnych Książka Jana Flaszy jest ciepłą, ładnie opowiedzianą w Polsce” opowieścią o człowieku, który pokochał ziemię, na której Wizualna część książki, niemal pinakoteka jest tak sformu- mieszkał od 1908 roku, który odkrył i sformułował jej tożsa- łowana, że tworzy kolejne jej rozdziały zapewniając estetycz- mość, w jej historii i tradycji tak duchowej jak i materialnej. ne odczucia i wywołując tęsknotę za minionym czasem. Chy- Napisana z ogromną sympatią i uznaniem wynikającym ze ba w żadnym dotychczasowym opracowaniu nie znajdziemy zrozumienia, jakie może łączyć ludzi tych samych zaintereso- tak bogatego zbioru szkiców, rysunków, akwarel, olejnych wań, wrażliwości, chodzących tymi samymi ścieżkami. Autor obrazów Profesora. nazwał Stanisława Fischera „renesansowym”, uzasadniając to wskazuje: Ewelina Mroczek

WB nr 3 (82) 38 WIADOMOŚCI BOCHEŃSKIE JESIEŃ 2009

Tadeusz Cepak (Warszawa) Wspomnienie o Stanisławie Ożegalskim

Ze Stanisławem Ożegalskim ny modrzewiowy dworek, w którym w surowym stanie poja- spotkałem się po raz pierwszy wiła się pierwsza w 1947 roku kolonia uczniów bocheńskiego na początku 1949 roku w Je- gimnazjum. leniej Górze, na terenie wspa- W kwietniu 1945 roku posiadłość Ożegalskich objęta zo- niałego kompleksu obiektów stała tzw. reformą rolną, rozległe pola zostały pokryte palika- koszarowych, gdzie od 1948 r. mi wytyczającymi granice poletek nowych właścicieli. Stary organizowana była Oficerska spichlerz świecił pustkami, a na Stradomie stał stary młyn Szkoła Piechoty Nr 2. Stanisław wodny. Te straty dotkliwie odczuł Stanisław. Zdecydował, że w stopniu kapitana pełnił już pozostanie w wojsku. bardzo odpowiedzialną funkcję W maju 1945 roku został pozytywnie zweryfikowany kwatermistrza szkoły. Dystans i jako oficer rozpoczął długie, trudne zawodowe życie woj- służbowy między oficerem – skowe w służbach kwatermistrzowskich. członkiem kierownictwa szkoły Zaczął w Centrum Wyszkolenia Sanitarnego w Łodzi, na- a młodym podchorążym, codziennie zaskakiwanym boga- stępnie w 1949 r. został przeniesiony do Jeleniej Góry na sta- tymi przejawami życia podchorążackiego wykluczał wtedy nowisko kwatermistrza OSP 2, a po jej rozformowaniu w paź- skojarzenie nazwiska kwatermistrza szkoły z ziemią bocheń- dzierniku 1955 r. pełnił funkcję Szefa Służb Kwatermistrzow- ską. Jednakże dwa lata wcześniej – w okresie gimnazjalnych skich w Oficerskiej Szkole Radiotechnicznej. Z Jeleniej Góry wakacji – wraz z grupą koleżanek i kolegów z bocheńskiego przeniesiony został na stanowisko komendanta Wojskowego Gimnazjum i Liceum im. Króla Kazimierza Wielkiego przeby- Zespołu Wypoczynkowego w Szklarskiej Porębie. Na swojej waliśmy na kolonii w nowo wybudowanym modrzewiowym długiej drodze służby wojskowej ponownie wrócił do Łodzi na dworku w Kamionnej należącym do dóbr ziemskich rodu Oże- stanowisko kwatermistrza Wojskowej Akademii Medycznej, galskich. by po kilku latach zostać kwatermistrzem Centralnego Szpi- W czasie spotkań towarzyskich, już jako członek kadry tala Klinicznego WAM w Warszawie, w którym kierownicze szkoły, obserwowałem jak bardzo interesował się osobami stanowiska zajmowali już absolwenci łódzkiej Akademii, zna- pochodzącymi ze stron bocheńskich. jący pułkownika Stanisława Ożegalskie- Wkrótce okazało się, że Stanisław uro- go jako szefa wymagającego, doskonale dził się w Borysławiu 19 października przygotowanego w swojej specjalności, 1919 roku. Ojciec – żołnierz zawodowy sumiennego gospodarza (szpital prze- – w stopniu majora był dowódcą pułku chodził okres intensywnej rozbudowy) strzelców konnych. Stanisław szkołę a zarazem ludzkiego, wrażliwego na podstawową, gimnazjum i maturę uzy- ludzkie sprawy, zawsze koleżeńskiego. skał w Borysławiu. Niezależnie od rozległych spraw W sierpniu 1938 roku został powo- i zadań służbowych znajdował czas na łany do służby wojskowej, w ramach spotkania z członkami Stowarzyszenia której odbył przeszkolenie w szkole Borysławiaków oraz na dużą aktyw- Podchorążych Łączności w Zegrzu, po ność w życiu Oddziału Warszawskiego czym skierowany został – zgodnie z ów- Stowarzyszenia Bochniaków i Miłośni- czesnymi zasadami przygotowań rezerw ków Ziemi Bocheńskiej, którego Zarząd osobowych WP – na praktykę podchorą- Główny uhonorował tytułem Seniora żacką do jednostki łączności 24 Dywizji Stowarzyszenia. Piechoty. W Polsce trwa napięta atmosfera przygotowań do Interesowała Go treść każdego numeru „Wiadomości Bo- wojny. Dywizja, objęta planami mobilizacyjnymi, nie zdąży- cheńskich”, które dostarczał Józef Szeliga gdy Seniora zmogła ła się zorganizować „w trybie powszechnej mobilizacji” (tzn. choroba. Marzenie odwiedzenia Kamionnej i okolic zrealizo- do 31 sierpnia 1939 r.), początkowo jako odwód strategiczny wał z pomocą prof. Stanisława Pachuty w roku 2001, chociaż „Kutno” z ostatecznym przeznaczeniem i przydziałem do skła- podupadł mocno na zdrowiu. Żywy telefoniczny kontakt utrzy- du Armii „Karpaty”. mywał długo z mieszkańcami i władzami gminy. Do ostatnich W wyniku niespodziewanej agresji sowieckiej jednostki dni rozmówców zadziwiał doskonałą pamięcią o zdarzeniach 24 DP dostały się do rosyjskiej niewoli. Stanisław Ożegalski i ludziach. Ziemia bocheńska była mu zawsze bliska. Takim – podchorąży rezerwy – trafił do obozu jenieckiego w Staro- pozostanie w naszej pamięci. bielsku. Cudem uniknął tragicznego losu jeńców tego obozu, został zwolniony i powrócił do Lwowa, gdzie w owym cza- sie mieszkała jego rodzina. Pod koniec listopada 1940 roku Tadeusz Cepak wyruszył do rodzinnego majątku w Kamionnej. Tam wraz ze stryjem zajął się gospodarką. Gen.bryg. dr Tadeusz Cepak jest prezesem Oddziału War- Po aresztowaniu przez gestapo stryja i wywiezieniu go do szawskiego Stowarzyszenia Bochniaków i Miłośników Ziemi Oświęcimia sam kierował gospodarstwem. Wybudował pięk- Bocheńskiej.

WB nr 3 (82) JESIEŃ 2009 WIADOMOŚCI BOCHEŃSKIE 39 Dwa koncerty w Bochni i Łapczycy dedykowane Franciszce Platównie

W bieżącym roku mija 35 rocznica śmierci wybitnej pol- skiej wokalistki, światowej sławy Franciszki Platówny, zwią- zanej z Operą Lwowską, Warszawską, a po II wojnie świato- wej z Operą Wrocławską, której była współtwórczynią. Franciszka Rotter-Platówna pochodziła z Łapczycy, gdzie jej ojciec był organistą w miejscowej parafii. Dla uczczenia pamięci tak wybitnej artystki pan Andrzej Migdał prezes Od- działu Wrocławskiego Stowarzyszenia Bochniaków i Miłoś- ników Ziemi Bocheńskiej wraz z p. profesorem Eugeniuszem Sąsiadkiem b. uczniem, a następnie kolegą Franciszki Platów- ny z grona profesorskiego Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego we Wrocławiu zorganizowali dwa koncerty : arii i pieśni w Bochni i pieśni kościelnej Łapczycy dedyko- wane naszej wybitnej Rodaczce. Pierwszy utwór Stanisława Niewiadomskiego „Na gody” Stało się to możliwe dzięki życzliwości i zaangażowaniu wykonała studentka Akademii Muzycznej w Gdańsku Róża Profesorów Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskie- Bodrzyńska (mezzosopran). Pieśń „Różyczki” współczesnego go we Wrocławiu, Akademii Muzycznej im. Karola Lipińskie- kompozytora czeskiego M. Sznajder-Trnawskiego zaśpiewa- go w Katowicach i studentów polskich uczelni muzycznych ła Magdalena Stefaniak absolwentka PSM w Pile a studentka przebywających na wakacyjnym kursie wokalnym w Krynicy Akademii, Karolina Cywis w AM w Katowicach zaprezen- Górskiej, Wójta Gminy Bochnia, Szkoły Muzycznej im. Je- towała się w Arii Zerliny z „Don Giovanniego” Wolfganga rzego Żurawlewa w Bochni i naszego Stowarzyszenia. Kie- Amadeusza Mozarta. rownictwo artystyczne objęła pani prof. Michalina Growiec Wszystkie utwory wykonywano w językach w których po- z Akademii Muzycznej we Wrocławiu. wstały. Natalia Skrycka (mezzosopran) z AM w Katowicach ujawniła także talent aktorski w pieśni czarownicy Hexen- lied Feliksa Mendelsohna-Bartholdiego. W dwóch ariach ze „Strasznego Dworu” Stanisława Moniuszki zaprezentowali się student AM w Katowicach Marcin Korbut (bas), który za- śpiewał arię Skołuby, a następnie profesor Feliks Widera (te- nor) w arii Stefana. Nie brakowało na sali wątków dramatycz- nych. Kiedy Skołuba w komnacie w wieży zamkowej straszy tchórzliwego Macieja i w końcu potężnym basem woła do nie- go : Boisz się ? siedzący w pierwszym rzędzie prof. Eugeniusz Sąsiadek udając trzęsącego się ze strachu Macieja odpowiada : Nie ! A na to Skołuba-student pyta złośliwie Macieja-profe- sora : Nie ? i radzi mu : Zażyj tabaki ! Doskonałym talentem aktorskim i wokalnym popisał się także Szymon Komasa (bas-baryton) w pięknej pieśni Wol- frama von Eschenbacha O du mein holdes Abendstern z III aktu opery Wagnera „Tannhauser”. Studentka Katarzyna Od lewej: A. Migdał, E. Mroczek, prof. E. Sąsiadek, Wawrzyniuk (sopran) z AM w Łodzi wykonała arię Toski prof. M. Growiec, M. Korody-Chrzan, B. Suwara, Z. Chwałkowski. z opery „Tosca” Giuseppe Pucciniego. Jeszcze raz usłysze- W niedzielę 12 lipca b.r. o godzinie 16.00 przy pięknej liśmy muzykę Wagnera – monolog Wotana z opery „Złoto pogodzie do sali amfiteatralnej bocheńskiej Szkoły Muzycz- Renu”, a koncert w Szkole Muzycznej zakończył najsłynniej- nej przybyli tłumnie mieszkańcy Bochni i przebywający tutaj szy chyba mozartowski szlagier - duet La ci darem la mano wczasowicze. Spotkanie otworzył dyrektor Szkoły Muzycznej (Podajmy sobie ręce) z „Don Giovanniego” w wykonaniu Ka- prof. Krzysztof Krawczyk witając gości. Następnie Andrzej tarzyny Wawrzyniuk (sopran) studentki AM Łódź i Szymona Migdał przedstawił związki artystki z Łapczycą, Bochnią i na- Komasy (bas-baryton) z AM we Wrocławiu. szym Stowarzyszeniem. O godzinie 18.30 w 700-letnich murach Kazimierzow- Profesor Akademii Muzycznej we Wrocławiu Eugeniusz skiego Królewskiego kościoła w Łapczycy p.w. Narodzenia Sąsiadek b. uczeń, a później kolega Artystki z grona pedago- NMP odbył się koncert pieśni kościelnej. Gotyckie sklepie- gicznego tej Akademii mówił o jej dokonaniach artystycznych nie świątyni, pamiętające występy Franciszki Platówny stwo- i kolejno zapowiadał występujących na koncercie artystów za- rzyło doskonałe akustyczne warunki do śpiewu. Zebranych równo Profesorów jak i Studentów tych Uczelni. Akompanio- mieszkańców Łapczycy i Bochni witał ks. proboszcz Józef wały panie Leokadia Sochacka, Anna Lasek i Julia Laskowska. Pajor, Wójt Gminy Bochnia p. Jerzy Lysy i p. Andrzej Migdał.

WB nr 3 (82) 40 WIADOMOŚCI BOCHEŃSKIE JESIEŃ 2009

W programie koncertu znalazły się utwory mistrzów późnego czył duet Ave Maria Gaetano Donizettiego wykonany przez renesansu, baroku, klasycyzmu, romantyzmu i kompozytorów Katarzynę Wawrzyniuk (sopran) z AM Łódź i Tomasza Rud- współczesnych. Ave Maria Giulio Cacciniego zaśpiewała nickiego (baryton) z AM Wrocław. studentka Magdalena Stefaniak, pieśń Claudia Montever- Po ogromnych, niekończących się brawach i podziękowa- diego Mortal cosa son io Marcin Korbut (bas) z AM Kielce, niu Artystom przez organizatorów i księdza Proboszcza oraz O del Mio dolce Andor Christopha Willibalda Glucka Róża po pamiątkowych fotografiach złożono wiązanki kwiatów na Bodrzyńska (mezzosopran) z AM Gdańsk, Eja Mater ze „Sta- grobie ojca Franciszki Platówny na cmentarzu przy kościele. bat Mater” Giovanniego Battisty Pergolesiego Natalia Skry- Należy podkreślić, że Artyści urządzili oba koncerty bezin- cka (mezzosopran) z AM Kielce, najsłynniejszy utwór religij- teresownie oddając w ten sposób – o czym mówił w Bochni ny Cesara Francka Panis Angelicus – Karolina Ciwis z AM prof. Eugeniusz Sąsiadek – hołd Artystce, która związana była Kielce, duet Son Nata al. lagrimar Jerzego Fryderyka Hän- z Bochnią i Łapczycą. dla – Magdalena Stefaniak (sopran) (PSM-Piła, AM Gdańsk) Obu koncertom towarzyszyły wystawy fotografii z życia i Róża Bodrzyńska (mezzosopran) z AM Gdańsk. Offertorium Franciszki Platówny (zob także art. Franciszka Platówna. J. Maklakiewicza pani Michalina Growiec profesor Akademii Z Łapczycy na sceny operowe świata w nr 4/2008 „Wiadomo- Muzycznej w Katowicach, Ave Maria Camila Saint-Saensa ści Bocheńskich”. profesor tej Akademii Feliks Widera (tenor) a koncert zakoń- S. Kobiela

Jarosław Kucybała Hangar lotniczy w Domu Bochniaków

Miłośnicy lotnictwa zgroma- dzeni w piątek 5 czerwca 2009 roku w Domu Bochniaków mie- li okazję posłuchać wykładu dr Krzysztofa Wielgusa, poświęco- nego działalności lotnictwa na Ziemi Bocheńskiej. Prelegent jest pracownikiem naukowym Politechniki Kra- kowskiej na Wydziale Architektury Krajobrazu, rzeczoznawcą ds. zabytków techniki Ministerstwa Kultury i Sztuki i autorem wspaniałych publikacji z zakresu historii lotnictwa, historii obronności, architektury obronnej. Jest autorem lub współ- autorem wielu architektonicznych projektów, z których część jest realizowana, bądź zatwierdzona do realizacji jak choćby: Park Kulturowy wokół Muzeum Lotnictwa w Krakowie, Plan Rewitalizacji twierdz Zamość i Przemyśl, Bulwar Lotników Alianckich w Krakowie i wielu innych. dwugodzinnego wykładu można było się dowiedzieć o począt- Krzysztof Wielgus jest autorytetem dla wielu ludzi „za- kach lotnictwa w Galicji, lotnisku na Rajszuli (w Proszówkach) , kochanych” w technice lat minionych i postacią dla której nie balonach obserwacyjnych. Druga część wykładu była poświęco- ma spraw „zbyt trudnych” do realizacji. na drugiej wojnie światowej. Okolice Bochni stanowiły obszar, Jest jedną z tych krakowskich osobistości, którym zarów- nad którym przelatywały samoloty z pomocą dla polskiego pod- no miasto jak i cały region wiele zawdzięcza. Podczas prawie ziemia, wykorzystali to Niemcy polując na samotne bombowce i dokonując przy pomocy nocnych myśliwców współpracujących z radarem „egzekucji” na sa- motnych i prawie bezbronnych maszynach. Bocheńskie Towarzystwo Historii Militarnej tradycyjnie przygotowało wystawę towarzyszą- cą prelekcji i poświęconą lotnictwu, gromadząc ogromną ilość eksponatów z katastrof lotniczych II wojny św. takich jak : resztki B-24 z Nie- szkowic Wlk., Olszyn, Żdżar, resztki Halifaxa z Banicy, PZL Łoś z Dłutówka, He-111 i Ił –2 z Beskidów, Pe-2 z puszczy niepołomickiej, B- 17 z Podolan i wiele innych. Dziękujemy panu S. Domańskiemu i Zespołowi Szkół Gminnych w Nieszkowicach Wlk za wypożyczenie eks- ponatów na wystawę. Zapraszamy na następne spotkania!

WB nr 3 (82) JESIEŃ 2009 WIADOMOŚCI BOCHEŃSKIE 41

W uroczystości brali udział przedstawiciele Sejmu, Senatu RP, KRONIKA MON i bibliotek wojskowych z kraju. Oddział Warszawski Sto- warzyszenia reprezentował prezes Oddziału gen. bryg. Tadeusz Nagrody Orkana dla Bochnian Cepak, a Zarząd Główny Stowarzyszenia wiceprezes Ewelina Kapituła Nagrody im. Władysława Orkana pod przewodni- Mroczek. Złożyliśmy okolicznościowe adresy dołączając do ctwem vice marszałka Sejmu RP Jarosława Kalinowskiego, re- innych gratulacji. W czasie jubileuszu odsłonięto płaskorzeźbę alizując ideę popierania i wyróżniania ludzi aktywnych i twór- Marszałka. czych – po raz dziewiąty przyznała nagrody i wyróżnienia. W kuluarowych rozmowach z panią Dyrektor i zaproszony- Wśród odznaczonych znaleźli się również Bochniacy – Nagro- mi gości odczuliśmy wielką sympatię do naszego Stowarzysze- dy honorowe otrzymali: nia i Bochni. Jubileuszowi towarzyszyła wystawa ze zbiorów Józef Styczeń, dyrektor Krakowskiego Banku Spółdziel- Biblioteki p.t. „90 na 90”. Zaprezentowano urządzenia elektro- czego w Bochni, za mecenat nad środowiskiem artystycznym niczne najnowszej generacji. Stowarzyszenie nasze ma także lokalnym, regionalnym i ogólnopolskim. w Bibliotece skromną cegiełkę-dar od Stowarzyszenia w postaci Stanisław Kobiela, prezes Stowarzyszenia Bochniaków programów Windows, dlatego jesteśmy wymienieni na tablicy i Miłośników Ziemi Bocheńskiej, za całokształt pracy społecz- darczyńców. Trudno nam było się oderwać od zaprezentowa- nej na rzecz środowisk regionalnych, lokalnych, za inicjowanie nych na wystawie zbiorów specjalnych CBW, a więc starodru- wielu akcji artystycznych i społecznych, za bezkompromiso- ków, rękopisów, fotografii, map, kart pocztowych etc. wość w ochronie rodzimego krajobrazu i polskiej kultury. (E.M.) Gala wręczania Nagród przez Pana Jarosława Kalinowskie- go odbyła się 29 maja 2009 r. w Bielsku Białej – w Bielskim Koncert ku czci Franciszki Platówny Centrum Kultury. Gospodarzami uroczystości bogatej w dodat- 12 lipca z inicjatywy Andrzeja Migdała prezesa Oddziału Wroc- kowe imprezy byli: starosta bielski Pan Andrzej Płonka i vice- ławskiego Stowarzyszenia Bochniaków i Miłośników Ziemi starosta Pan Mirosław Szymla - główny inicjator tegorocznej Bocheńskiej zorganizowany został koncert pieśni i duetów ope- VII Edycji Ogólnopolskiej Nagrody Władysława Orkana oraz rowych w Sali amfiteatralnej Państwowej Szkoły Muzycznej Kanclerz Nagrody – Pan Tadeusz Skoczek. im. Jerzego Żurawlewa w Bochni i koncert pieśni kościelnej Redakcja Wiadomości Bocheńskich i Zarząd Główny Sto- w kazimierzowskim kościele p.w. Narodzenia NPM w Łap- warzyszenia Bochniaków serdecznie gratulują wyróżnionym czycy. zob. artykuł str. 39. Panom. Cieszymy się, szczególnie z uznania zasług i aktywno- ści przedstawiciela Stowarzyszenia. Jest to również pokreślenie Odnowiony Dom Bochniaków ważnej roli i osiągnięć naszej organizacji – której cele i zadania W sierpniu b.r. wykonano malowanie pomieszczeń siedziby Laureat kontynuuje - tak w środowisku Bochni i Wiśnicza oraz Stowarzyszenia Bochniaków w Bochni ul.Rynek 2. Roboty wy- przez Oddziały Stowarzyszenia w innych miastach Polski. konała solidnie i w krótkim czasie na podstawie zawartej umo- Szerzej o laureatach i uroczystości edycji Nagrody im. Or- wy Firma Budowlana „ Gurgul” z Limanowej, ta sama, która kana można przeczytać w portalu – www.potrawy-regionalne.pl wykonywała remont elewacji frontowej tegoż budynku. Na wy- (w zakładce inicjowanej portretem Patrona). konane roboty wykonawca udzielił 3- letniej gwarancji. Stara E.M. powłoka malarska ścian, sufitow oraz stolarki i schodów miała ponad 12 lat i była mocno zniszczona i zabrudzona. Przed nało- Jubileusz Centralnej Biblioteki Wojskowej żeniem nowych farb konieczne dokonanie renowacji i wzmoc- W czerwcu b.r. delegacje Zarządu Oddziału Warszawskiego nienia środkiem gruntującym podłoża, usunięcię pęknięć i za- i Zarządu Głównego Stowarzyszenia Bochniaków i Miłośników cieków. Odnowiono również malowanie schodów drewnianych, Ziemi Bocheńskiej wzięły udział w Jubileuszu 90 rocznicy po- osłon grzejników i rur inst. Nad zachowaniem należytej techno- wstania Centralnej Biblioteki Wojskowej im. Marszałka Józefa logii, jakości robót czuwał Jan Paluch jako inspektor nadzoru Piłsudskiego w Warszawie. Jubileusz świętowano 13 czerwca a koordynował Stanisław Dobranowski w czasie wydłużonych w budynku Biblioteki. Stowarzyszenie nasze od lat utrzymuje codziennych dyżurów i czynnym zainteresowaniu Zarządu Sto- stałe kontakty z Biblioteką. Tam też jest miejsce spotkań Od- warzyszenia stroną kosztową jak również doborem kolorystyki działu Warszawskiego. Założycielem i pierwszym dyrektorem pomieszczeń. Dużo wysiłku i starań kosztowało przywrócenie Biblioteki w latach 1919-1933 był bochnianin por. dr Marian pomieszczeń do normalnego użytkowania w czym sprawnie Łodyński, mediewista, bibliofil. Reprezentacyjną salę konferen- uporała się sekretarz biura Krystyna Janus wraz z zespołem cyjną Biblioteki nazwano Jego imieniem, a na kamiennej tablicy członków Stowarzyszenia. Uzyskany efekt po zakończeniu opisano Jego zasługi. robót dodał nowego blasku naszej siedzibie co również zauwa- Pani dyrektor dr hab. Aleksandra Skrabacz otwierając Jubi- żyli goście i uczestnicy imprez rocznicowych, które się odbyły leusz przedstawiła misje jakie pełni Biblioteka : naukową, spo- już w odnowionych pomieszczeniach w początkach września. łeczną i ochrony dziedzictwa narodowego. Mówiła o zbiorach Koszt robót malarskich wyniósł około 14 tys. zł. i został sfi- bibliotecznych (ponad 610 tys. woluminów, o wydawnictwach nansowany ze środków własnych Stowarzyszenia. Biblioteki oraz o nowoczesnym elektroniczno-komputerowym zapleczu ułatwiającym czytelnikom korzystanie ze zbiorów. Wystawa „Bochnianie- Żołnierze Września 1939 r.” Zastępca dyrektora pani Krystyna Piwowarska, (pochodząca Koncert „A gdy pobudka zagra o świcie”. z Bochni) opublikowała w jubileuszowym wydaniu 2009 kwar- 1 września po otwarciu i zwiedzeniu wystawy zorganizowanej talnika BELLONA interesujący artykuł „Zarys historii Central- w salach Oddziału Bocheńskiego Państwowego Archiwum nej Biblioteki Wojskowej im. Marszałka Józefa Piłsudskiego”. w Krakowie przy ulicy Konstytucji 3 Maja zaproszeni goście

WB nr 3 (82) 42 WIADOMOŚCI BOCHEŃSKIE JESIEŃ 2009 przeszli do „Domu Bochniaków”, gdzie przygotowaliśmy wy- neoklasycyzmu w muzyce i koncert skrzypcowy A-dur. Wy- stawę fotograficzną p.t. „Bochnianie w wojnie obronnej 1939 jazd na te wydarzenia muzyczne w Krakowie zorganizowały r.” Zaprezentowano na niej ok. 200 fotografii przedstawiają- panie Krysia Janus i Ania Londo, które od kilku lat organizują cych Bochnian, którzy walczyli we Wrześniu 1939 r. wśród podobne nasze eskapady do Krakowa. nich kilkudziesięciu odznaczonych Orderem Virtuti Militari Po koncercie przyłączyliśmy się do młodzieży, która z oka- oraz ich dalsze dramatyczne i bohaterskie losy w ruchu opo- zji Dnia Papieskiego zgromadziła się pod „Oknem Papieża” ru, (m.in. w Powstaniu Warszawskim, tych którzy zginęli za- przy ulicy Franciszkańskiej 3 i tam uczestnicząc w śpiewach mordowani w hitlerowskich kacetach, a także przez NKWD zaśpiewaliśmy na koniec „Barkę”. w Katyniu, Miednoje i innych miejscach kaźni; żołnierzy E.M Września 39, którzy z Syberii przedostali się do Armii gen. Andersa i odbyli szlak bojowy pełen chwały i bohaterstwa, Mecz szachowo-brydżowy Bochnia-Wieliczka brali udział i ginęli pod Monte Cassino, oraz tych, którzy W ramach obchodów Dni św. Kingi odbył się w Wieliczce walczyli w Dywizjonie Bombowy 301 i Bochnian, którzy po w dniu 25 lipca b.r. VII mecz szachowo- brydżowy o pu- dramatycznych przeżyciach wojennych nie złożyli broni i wal- char Pierścień św. Kingi pod patronatem burmistrza Wielicz- czyli nadal o wolną Polskę, za co otrzymywali surowe wyroki ki. Miejscem rozgrywek była sala Magistratu w Wieliczce. z karą śmierci włącznie. W dwumeczu szachowym bocheńska drużyna w składzie; Oczywiście na wystawie nie dało się zamieścić fotografii Edward Dorociński- kapitan, Piotr Widła, Mieczysław Hamu- i notek biograficznych wszystkich Bochnian uczestniczących da, Marcin Tyrka, Karol Marzec, Krzysztof Sowiński uległa w Wojnie Obronnej z oczywistych względów, ale przesłanie po wyrównanej walce drużynie Wieliczki w stosunku 5 ˝ : 6 wystawy polega na pokazaniu, że Bochnianie po traumatycz- ˝ pkt. W drużynie Wieliczki wystąpił aktulny mistrz świata - nych przeżyciach Września 39 r. nie zrezygnowali, podjęli kat.wiekowej do 10 lat Jan Krzysztof Duda, który odnotował walkę z wrogiem w Polce i za granicą dokonując w pełni świa- dwa zwycięstwa, podobnie jak Piotr Widła z Bochni. W ry- domego wyboru, że także po zakończeniu II wojny światowej walizacji w brydżu sportowym team z Bochni w składzie; Jan kontynuowali walkę o wolną Polskę. Wystawa uświadamia Paluch- Andrzej Ołdakowski, Bronisław Mucha- Wacław także odbiorcy, że Polska miała dwóch wrogów, którzy z pre- Wyżga zwyciężył reprezentantów Wieliczki przekonywu- medytacją i bezwzględnością niszczyli naród polski. jąco w stosunku 25 : 5 imp. Puchar przechodni – Pierścień Po dokonaniu otwarcia wystawy w jej atmosferze odbył się św. Kingi tym razem powędrował do Wieliczki, która zdobyła koncert pieśni żołnierskiej pt. „A gdy pobudka zagra o świcie”. go po raz pierwszy w dotychczasowej siedmioletniej histo- Z udziałem wszystkich obecnych nasz chór kierowany przez kol. rii rozgrywek. Puchar został przekazany przez Jana Palucha Stanisława Domańskiego zaśpiewał 26 pieśni i piosenek żołnier- - V-ce Prezesa Stowarzyszenia Bochniaków wraz z gratula- skich rozpoczynając od znanej pieśni „Rozkwitają pąki białych cjami Pani Jadwidze Duda - Przewodniczącej Stowarzyszenia róż”. Wśród pieśni był Hymn Armii Krajowej, Koncert prowa- Wieliczan, dzięki której zaangażowaniu kontynuowane są dziły kol. Ewelina Mroczek i Danuta Dąbrowska. Po koncercie sympatyczne kontakty kulturalne i sportowe między naszymi dla uczestników spotkania podano żołnierska grochówkę. miastami. Swoją obecnością zaszczycił również to spotkanie Bogdan Kosturkiewicz Burmistrz miasta Bochni. Na Wawelu i w Filharmonii Krakowskiej J.P. W czerwcu b.r. późnym wieczorem członkowie Oddziału Bo- cheńskiego wybrali się na operę-buffo Gioacchino Rossiniego Dr Zbylut Twardowski w Domu Bochniaków „Cyrulik Sewilski” wystawioną przez artystów Opery i Operetki 10 września na zaproszenie Oddziału Bocheńskiego naszego Krakowskiej w języku włoskim na renesansowym dziedzińcu Stowarzyszenia odwiedził nas światowej sławy nefrolog prof. królewskiego zamku na Wawelu. Nie odstraszył nas deszcz dr med. Zbylut Twardowski z małżonką dr Haliną Twardow- i nadciągająca wiosenna burza. Zaopatrzeni w peleryny wy- ską, stale zamieszkały w Stanach Zjednoczonych. Spotkanie słuchaliśmy całej opery. Kiedy pojawiły się na niebie gwiazdy, prowadził dr Wiesław Tlałka członek Zarządu Oddziału Bo- nagle zabłysły błyskawice i grzmoty piorunów, a była to słynna cheńskiego. Profesor mówił o swoich związkach w Bochnią „La Tempesta” z II aktu opery. Artyści krakowscy w koloratu- oraz o najnowszych osiągnięciach światowej nefrologii. Wy- rach, ariach i duetach wznieśli się na wyżyny bel canta. kład Profesora wzbudził ogromne zainteresowanie publiczno- 16 października byliśmy w Filharmonii Krakowskiej im. ści. Pod koniec spotkania chór Stowarzyszenia pożegnał PT. Karola Szymanowskiego na koncercie muzyki Wolfganga Gości, którzy zadeklarowali członkostwo w Stowarzyszeniu Amadeusza Mozarta i Sergiusza Prokofiewa. Wystąpiła Or- podpisując deklaracje. Kilka dni temu otrzymaliśmy od Pań- kiestra Filharmonii Krakowskiej, której gościnnie przewo- stwa Twardowskich piękny kolorowy album ze stanu Missou- dził Michał Maciaszczyk, dyrygent i skrzypek-solista, laureat ri, w którym mieszkają : „Missouri Simply Beautiful”. prestiżowych nagród w dziedzinie wiolinistyki, koncertmistrz Wiedeńskiej Orkiestry Kameralnej, Wiener Secession Players Konferencja w Częstochowie oraz Das Kammerensemble Wien, współpracujący z Wiedeń- W dniach 25 - 26 czerwca 2009 r. w Akademii im. Jana Długosza skimi Filharmonikami i Orkiestrą Opery Wiedeńskiej. Artysta w Częstochowie odbyła się Międzynarodowa Konferencja Na- po solowej grze na skrzypcach otrzymał niemilknące owacje ukowa poświęcona Muzeum Polskiemu w Rapperswilu. Wzięli publiczności wypełniającej salę koncertową do ostatniego w niej udział naukowcy z Polski i Szwajcarii zajmujący się histo- miejsca. Po divertimentach Mozarta i jego koncercie skrzypco- rią Muzeum. Obecna na konferencji dyrektor Muzeum Polskiego wym G-dur nr 3 KV 216, zabrzmiała słynna „Symfonia Kla- w Rapperswilu - Anna Buchmann stwierdziła , że los Muzeum syczna” D-dur Sergiusza Prokofiewa, która rozpoczęła epokę jest nadal nie pewny. Wychodząc na przeciw postulatom władz

WB nr 3 (82) JESIEŃ 2009 WIADOMOŚCI BOCHEŃSKIE 43 gminy Rapperswil polskie Ministerstwo Kultury zgodziło się sfi- Kasper Turek syn Karola i Rozalii Feliksiewicz urodził się nansować nową aranżację ekspozycji muzealnej. Tego zadania w Bochni 1 stycznia 1840 roku. Był rodzonym bratem Józefa, podjęło się Muzeum Historii Polski. Ale kryzys może przeszko- późniejszego burmistrza. Po ukończeniu studiów w Instytucie dzić całemu przedsięwzięciu. Istotną cechą działalności Muzeum Technicznym w Krakowie, pracował w bocheńskiej kopalni. była zawsze zgodna współpraca Polaków ze Szwajcarami, którzy W 1863 roku poszedł ochotniczo do powstania. Jego powstań- popierali polskie aspiracje wolnościowe i byli rzecznikami pol- cze losy nie są znane. Po powstaniu wrócił do Bochni i do pra- skiej przynależności ideowo-kulturowej do Europy Zachodniej. cy w kopalni dochodząc z czasem do stopnia sztygara. Pełnił też Mamy nadzieję, że tak będzie dalej. W konferencji brali udział funkcję radnego miejskiego. Był zamożnym człowiekiem posia- także członkowie Stowarzyszenia Bochniaków: kol. Małgorzata dał a Bochni dwa domy, mieszkał w jednym z nich przy Górnym Szczepara i Dorota Korta oraz prezes S. Kobiela. Wielkim po- Rynku. Ożenił się z Julią Eleonorą z Bernackich, z którą miał licz- wodzeniem wśród uczestników konferencji cieszyły sie ostatnie ną rodzinę: cztery córki Marię, Julię, Klotyldę i Helenę oraz syna Wiadomości Bocheńskie z artykułem poświęconym Rapperswi- Władysława. Kasper Turek zmarł w Bochni 20 września 1907 lowi. Uczestnicy konferencji zwiedzili Klasztor Jasnogórski po- roku. W 1916 roku zmarła jego żona Julia. W Bochni nie ma już znając archiwalia nieudostępniane na co dzień turystom. nikogo z tej rodziny. Ostatnim z żyjących wnuków Kaspra i Julii Turków był Zbigniew Kolarz mieszkający w Gorzowie Wielko- NEKROLOG polskim, syn Heleny i Antoniego Kolarza, ale i on zmarł kilka lat Zbigniew Ellnain (1949-2009) temu. Pomnik na grobie małżonków Turków konserwowany jest 22 września b.r. zmarł w Limanowej, w wieku 60 lat. Zbigniew przez krakowskiego konserwatora pana Jarosława Lisa. Ellnain. Został pochowany w rodzinnej Żegocinie. Syn Seweryna Ellnaina, profesora geografii i dy- KRONIKA MUZEUM rektora Liceum Ogólnokształcące- Po wakacjach działalność muzeum wznowiono 3 września, spe- go im. króla Kazimierza Wielkiego cjalnym Czwartkowym Wieczorem Pamięci, podczas którego był absolwentem tej szkoły i magi- pracownik Muzeum Narodowego Piotr Wilkosz, wygłosił wykład strem prawa Uniwersytetu Jagiel- Niepołomickie Pociągi Pancerne. Również we tym miesiącu (17- lońskiego. Wykazywał się dużą go IX) w ramach programu Czwartkowych Spotkań Muzealnych, aktywnością w Stowarzyszeniu historyk Ryszard Rybka zaprezentował temat Znaczenie garni- Miłośników Ziemi Żegocińskiej, zonu bocheńskiego, w okresie II Rzeczypospolitej i jego wkład którego był członkiem-założycie- w obronę państwa we wrześniu 1939 roku. lem. Zamiłowania historyczne, W dniu 26 września Muzeum im. Stanisława Fischera pietyzm dla przeszłości wyraził się w Bochni obchodziło jubileusz 50-lecia działalności. Na uro- szczególnie w trosce o stan cmen- czystości obecni byli przedstawiciele władz, zaproszeni goście tarzy wojennych z I wojny świa- z partnerskich miast ze Słowacji ( z Keżmarku, Bardejowa i Le- towej. Z jego inicjatywy i przy jego osobistym zaangażowaniu woczy) oraz z Niemiec ( z Bad Salzdetfurth) z muzeów polskich, uporządkowano kwatery wojenne cmentarza głównego i przy ( z Krakowa, Tarnowa, Nowego Wiśnicza, Wieliczki, Sandomie- murze kościelnym parafii p.w. św. Mikołaja w Żegocinie m.in. rza, Zamościa, Tarnobrzegu i in. ), członkowie Rady Muzealnej, uzupełniono i odczyszczono tablice nagrobne i krzyże. współpracujący z muzeum konserwatorzy oraz benefaktorzy Należał do czynnych członków Bractwa Krzyżowców przy muzeum. Podczaz tej uroczystości dyrektor Muzeum Jan Flasza Oddziale PTTK w Świdnicy, które skupia pasjonatów tego tematu odznaczony został srebrnym medalem „Gloria Artis”. Odznakę z Polski, Niemiec i Czech. Bractwo rejestruje i oznacza tabliczkami honorową „ Zasłużony dla Kultury Polskiej” otrzymały: Janina informacyjnymi t.zw. krzyże pokutne pozostałe po dawnych wie- Kęsek, Iwona Zawidzka i Aneta Stachoń. Uroczystość uświetnił kach, których najwięcej można znaleźć na Śląsku. recital Janusza Grzesza „Powrót Konrada” inspirowany literaturą Zbigniew Ellnain był autorem cenionych przez Czytelni- i malarstwem z muzealnej galerii. ków artykułów publikowanych na łamach „Wiadomości Bo- W dniu 1 października odbyło się IX spotkanie z cyklu „Ob- cheńskich”. Jego prace redakcyjne odkrywały czytelnikom licza medycyny”, podczas którego dr Łukasz Łuczaj opowiadał historię, walory artystyczne i tradycje dworów polskich i in- o roślinach jedzonych na przednówku w dawnej Galicji i zapre- nych zabytków Ziemi Limanowskiej i Bocheńskiej, a więc zentował wyniki swych badań nad zielnymi bukietami i wianka- cmentarzy wojennych z I wojny światowej i rzeźby ludowej mi święconymi w polskich kościołach. w drewnie i kamieniu. Pisał z erudycją, na podstawie szerokiej Następniego dnia, 2 października, wyjątkowo w piątek, odby- kwerendy bibliograficznej i z zapałem konesera. Był znawcą ła się promocja książki dyrektora muzeum Jana Flaszy, napisana heraldyki, rodów szlacheckich i magnackich. w roku 50-lecia muzeum o fundatorze muzeum Stanisław Fis- W smutku składamy wyrazy głębokiego współczucia Ro- cher, odkrywca i miłośnik ziemi bocheńskiej. Szersze omówienie dzinie zmarłego oraz Jego Przyjaciołom. tej pozycji przedstawiamy w osobnym artykule. Redakcja 75 Rocznicę koronacji cudownego obrazu Pani Bocheńskiej muzeum uczciło wystawą Jest w Bochni obraz Matki Chrystuso- Nagrobek Kaspra Turka wej..., XVII wieczne kopie i podobizny obrazu Matki Bożej Bo- Jak co roku, tak i teraz 1 listopada będziemy kwestować na cheńskiej. Wystawie towarzyszy książeczka- katalog. Przed werni- cmentarzu przy trzech bramach: głównej, od strony ulicy Ka- sażem odbył się koncert staropolskich pieśni maryjnych w wykona- rosek i od ulicy Polnej. Pieniądze zebrane z poprzednich dwóch niu Chóru Akademickiego „Organum” pod dyrekcją p. Bogusława lat przeznaczyliśmy na konserwację pomnika na grobie Kaspra Grzybka . Następnego dnia odbyła się sesja naukowa z udziałem Turka, powstańca z 1863 roku w kwaterze II cmentarza. historyków sztuki i konserwatorów z Polski i Litwy. J.K.

WB nr 3 (82) 44 WIADOMOŚCI BOCHEŃSKIE JESIEŃ 2009 Michalina Pięchowa Krym za czasów Adama Mickiewicza a dziś

Trzytygodniowa przeszło podróż Lubię spoglądać wsparty na Judahu skale, – pisał Malewski – współtowarzysz Jak spienione bałwany to w czarne szeregi A. Mickiewicza – nie zostawiła nic Ścisnąwszy się buchają, to jak srebrne śniegi przyjemnego, ale też i nic przykrego po W milionowych tęczach kołują wspaniale. sobie. Trzej zesłańcy: Mickiewicz, Ma- s .XVIII lewski, Jeżowski, przemierzyli bowiem Na tle tej właśnie skały malarz Wańkowicz utrwalił portret w saniach długą drogę z Petersburga do Mickiewicza. Płótno nosi tytuł ,,Mickiewicz wsparty na Judahu Odessy. Od tego czasu upłynęło ponad skale‘’, a oglądać możemy je w Muzeum Narodowym w Warsza- 180 lat. Nasza zaś podróż z Humania do Odessy ( 300 km.) trwała wie. Spełniło się prorocze stwierdzenie Adama, że ,,wieki uplotą kilka godzin. Wrażenia z niej raczej mało przyjemne: drogi kiep- ozdobę jego skroni.’’ Upłynęły lata, Mickiewicz zdobył świato- skie, pustkowie, tu i ówdzie bardzo biedne wsie. wą sławę, a Czatyrdah tak, jak za czasów polskiego poety, nadal Odessa jest miastem młodym, liczącym 200 lat, mimo to nie- wznosi się ,, głuchy, nieruchomy’’, a jego,, turban z chmur haftu- zwykle urokliwym z racji secesyjnych kamienic, imponujących ją błyskawic potoki.’’ s. XIII. Towarzyszy nam, gdy jedziemy do bulwarów oraz mozaiki narodowościowej mieszkańców. Już Bakczysaraju. w czasach naszego poety Odessa była ośrodkiem życia gospodar- ,, Jeszcze wielka, już pusta Girajów dziedzina. czego, kulturalnego, a także towarzyskiego. W bogatym mieście Zmiatane czołem baszów ganki i przedsienia, portowym otworzyły się salony polskiej arystokracji przed znanym Sofy, trony potęgi, miłości schronienia, już poetą oraz ofiarą carskiej polityki. Mieszkał przy ulicy Katarzy- Przeskakuje szarańcza, obwija gadzina’’ ny II. Tam więc skierowaliśmy nasze kroki. Na frontowej ścianie s. VI kamienicy, w której się zatrzymał poeta, widnieje tablica z popier- To, co ujrzeliśmy, jest potwierdzeniem słów poety. Dawna siem naszego Wieszcza stolica chanów stanowi symbol Wschodu . Panuje w niej oriental- W trzy miesiące po przyjeździe Mickiewicz wziął udział w wy- na atmosfera, a zapach ziół, szczególnie lawendy roznosi się po prawie na Krym. Wspaniałe krajobrazy Taurydy, góry i morze, okolicy. Nasze oczy przyciąga pałac zbudowany w pierwszej poł. piękno dzikiej przyrody, urok ruin oraz pamiątek historycznych XVI wieku. W jego architekturze dostrzec można wpływy ormiań- kusiły Adama do uczestnictwa w wycieczce. Płynąc z Odessy do skie, arabskie i włoskie. Bogactwo oraz piękno tej budowli służyło Sewastopolu w towarzystwie Sobańskich, Henryka Rzewuskiego, członkom jedynej krymskiej dynastii Girejów. Podziwiamy po- gen. Witta i Boczniaka, poeta nie zdawał sobie sprawy z politycz- szczególne obiekty. Podchodzimy do Fontanny Łez. Jej poświęcił nego celu podróży. I my nie bawimy zbyt długo w tym międzyna- swój poemat pt. ,,Fontanna Bakczysaraju’’ Aleksander Puszkin, jej rodowym porcie. Przed nami 12 godzin jazdy i 600 kilometrów do dotyczy też sonet Mickiewicza: pokonania długość linii brzegowej Krymu wynosi 2000 km, jego W środku sali wycięte z marmuru naczynie obszar 27 000 km˛, który obecnie zamieszkuje 2,6 miliona miesz- To fontanna haremu, dotąd stoi cało kańców. Część Krymu – wspominał po latach Mickiewicz – między I perłowe łzy sącząc woła przez pustynie : górami a morzem jest jedną z najpiękniejszych krain świata. Niebo Gdzież jesteś, o miłości, potęgo i chwało! jest tak czyste i klimat tak łagodny jak we Włoszech. Ale zieloność Fontannę Łez zaprojektował Omer w latach 1734 – 1764. Przed jest piękniejsza. Spotykają się lasy i cienie, o co tak trudno we Wło- rokiem 1787 usytuowana była koło mauzoleum Diljary Bikecz tj. szech. przepięknej księżnej, ukochanej żony chana Girleja, prawdopodob- Podzielamy opinię Wieszcza i urzeczeni pięknem krajobra- nie Polki Marii Potockiej. Idziemy w stronę jej grobu, by podumać zu przyglądamy się czarnym cyprysom strzelającym prostopadle nad losem Polki, jak ongiś Mickiewicz. I fontannę i mauzoleum ka- w błękit, soczystej zieleni wzgórz, dzikim skałom wznoszącym zał wybudować zrozpaczony chan po stracie swej ukochanej. My- się pionowo nad spokojną taflą morza, całkowicie błękitnego na śląc o losie polskich branek, nieoczekiwanie spotykamy człowieka przekór swej nazwie. Mimo woli przypominają się słowa sonetu sprzedającego zioła, który odezwał się do nas po polsku. Okazało ,,Cisza morska”: się, że pochodzi z Wieliczki. Tuż przed wybuchem wojny wyje- Już wstążkę pawilonu wiatr zaledwie muśnie, chał z rodzicami do babci pod Tarnopol, kiedy Sowieci wkroczyli Cichymi gra piersiami rozjaśniona woda; do Polski i rozpoczęli wywózki, ktoś doradził babci, by uciekli na Jak marząca o szczęściu narzeczona młoda. Krym. Tym sposobem znalazł się tak daleko od Ojczyzny. Tak, jak opisany step był dla Mickiewicza jedynie drogą wio- Tymczasem kończy się dzień, wracamy do Jałty. dącą ku morzu, tak cisza morska stanowiła zapowiedź burzy, której Już góry poczerniały, w dolinach noc głucha, poeta poświęci sonet IV. Źródła szemrzą jak przez sen na łożu z bławatów. Płynąc statkiem wzdłuż strzępiastych brzegów Krymu, nie Promienie słońca kładą się na tafli morza, wstaje ranek, a my mieliśmy okazji przeżyć morskiej nawałnicy. Przed naszymi oczy- jedziemy do Livadii, wschodniej części Jałty, jej przedmieścia. ma, z jednej strony rozciągała się spokojna tafla morza – sięgająca Piękne, amfiteatralne położenie Jałty, wyszukana architektura swymi krańcami linii horyzontalnej, z drugiej przysiadły urokliwe i szereg innych czynników decydują o tym, że stanowi ona najza- szczyty, z zieleni, których wyłaniały się białe mury willi oraz sana- możniejszy kurort na czarnomorskim wybrzeżu. Nazwa jej, jalos – toriów. Czy byliśmy u wschodnich wybrzeży, czy też zachodnich brzeg, wywodzi się od greckiego słowa, bo też jego początki wiążą Krymu zawsze towarzyszył nam Ajudah, skała o kształcie niedź- się z założycielami, czyli Grekami. W ciągu wieków przechodziła wiedzia pijącego wodę morską. pod panowanie Genuańczyków, następnie Rosjan. Od momentu,

WB nr 3 (82) JESIEŃ 2009 WIADOMOŚCI BOCHEŃSKIE 45 kiedy car Mikołaj II wraz z rodziną zaczął bywać w Livadii, Jałta tockiego. Spod rozrosła się i przekształciła w kurort. jego pióra wy- Jesteśmy na miejscu, stoimy przed wspaniałym pałacem Mi- szły trzy poema- kołaja II, zbudowanego w latach 1910 – 1911. Biel ścian wyraźnie ty opisowe: Po- odbija od ciemnej zieleni wspaniałego parku. Ten kompleks pała- lanka, dotyczą- cowo – parkowy, jakkolwiek piękny, budzi w nas, Polakach, niemi- ca posiadłości łe skojarzenia. To tu dokonano piątego rozbioru Polski, to właśnie króla, Powązki, tu w jednej z sal, przy okrągłym stole ,,wielcy” trzech zwycięskich własności Izabe- mocarstw, bez wiedzy i zgody Polaków, ustalili granice naszej Oj- li Czartoryskiej czyzny. Postanowienia, nad którymi obradowano w dniach od 4 oraz Sofiówka. do 11 lutego 1945 roku, przeszły do historii pod nazwą konferencji Ten ostatni był hymnem na cześć Potockiego i Zofii, liczył 500 jałtańskiej. wierszy, pisany trzynastozgłoskowcem zawierał uwagi nad życiem, Aby poprawić sobie humory, jedziemy na południowy zachód opowieści o wymyślonych wydarzeniach, przede wszystkim jed- od Jałty do Ałupki. Już z daleka dostrzegamy pałac z szarego kamie- nak pochlebstwa, natomiast niewiele było opisów. nia w stylu mauretańskim, wybudowany w 1848 roku dla hr. Micha- Poemat zaczyna się tak: ła Woroncowa. Zaprojektowali go dwaj angielscy architekci. Warto Miła oku, a licznym rozżywiona płodem, przypomnieć, że żoną generała Woroncowa była córka Ksawere- Witaj, kraino mlekiem płynąca i miodem! go Branickiego, a siostra Zofii Potockiej, właścicielki Krzeszowic. ______Sale pałacu stanowią kolekcję obrazów, rzeźb i mebli pochodzących Czernią się żyzne role, lecz bryły tej ziemi głównie z końca XVIII i pierwszej połowy XIX. Zwiedziwszy je Krwią przemokły, stłuszczone ciały podartemi. podziwiamy, ogrody i park, wracamy do hotelu, gdyż: Pokój i szczęśliwość temu krajowi, zdaniem Trembeckie- Rzeźwią się wiatry, dzienna wolnieje posucha, go, dała dopiero Katarzyna II ,,przez czyny nieśmiertelne swoje‘’. Na barki Czatyrdahu spada lampa światów. s. XII Swego czasu utwór ten był wysoko ceniony: Mickiewicz nie tylko Kiedyś Adam – Pielgrzym opuszczał Krym, by udać się do napisał do niego objaśnienia, ale próbował przekładać go heksa- Moskwy – serca wroga, my zaś o 4-tej rano zostawiamy poza sobą metrem łacińskim, a nawet naśladował. Jałtę. Przed nami długa, uciążliwa droga prowadząca jednak do „Sofiówka’’ stanowi formę opowiadania autora, który POLSKI. ogląda gaiki, groty, skały, płynie łódką, zachwyca się roślinnością. Michalina Pięchowa Poemat kończy słowami pochwały i podziwu dla Zofii. Nic też dziwnego, iż za swe ,,dzieło‘’ Trembecki otrzymał 2 tysiące czer- Bocheńscy nauczyciele emeryci w drodze na Krym wonych złotych od Szczęsnego. Już słońce układało się powoli do snu, a ciepły, wiosenny Czy dziś coś pozostało z tej przeszłości? Panegiryk Trem- zmierzch stopniowo zapadał, kiedy grupa nauczycieli zajmo- beckiego nie przedstawia większej wartości, leży na półkach wała swe miejsca w autokarze. Godnym podziwu jest fakt, iż bibliotecznych przysypany pyłem zapomnienia, nazwisko Po- średnia wieku 65 – 70 nie stanowiła i nie stanowi przeszkody tockiego zapisało się w historii naszego narodu jako nazwisko w pokonywaniu trudów podróży, a równocześnie zaspokajaniu zdrajcy i sprzedawczyka, jedynie ogrody przetrwały, urzekając chęci przeżywania wciąż nowych wrażeń. Od 20 lat nauczy- zwiedzających. ciele – emeryci przemierzają drogi prowadzące do różnorakich Jaki był ich początek? atrakcyjnych miejsc Europy. Tym razem szlaki miały prowa- W XVIII wieku zapanowała moda na ogrody angielskie, przy- dzić na Krym. Pierwszy odcinek trasy wynosił 900 km. Po pominające dziką przyrodę. Bohaterka satyry Krasickiego tak je kilkunastogodzinnej podróży dotarliśmy do Humania, którego charakteryzuje: nazwa i miejsce wywołały w nas nieprzyjemne skojarzenia. Na Niech będą z cyprysów gaiki, czele zbuntowanych chłopów i kozaków stanęli Gonta oraz Że- Mruczące po kamykach gdzieniegdzie strumyki, leźniak W dniu 24 czerwca 1768r. wymordowali prawie całą Tu kiosk, a tu meczecik, holenderskie wanny, ludność, załogę fortecy, szlachtę, duchownych, Żydów, łącznie Tu domek pustelnika, tam kościół Dyjanny, ponad 15 tysięcy. Pacyfikację przeprowadziły wojska królew- Wszystko jakby od niechcenia, jakby od igraszki… skie i rosyjskie. Wsłuchujemy się zatem w szum wodotrysków, kaskad i stru- Naszą uwagę zaprzątnął jednak nie Humań, ale Zofiówka lub myków, podziwiamy romantyczne mostki przerzucone nad nimi, Sofiówka, krajobrazowy park, liczący 150 ha powierzchni Ongiś spoglądamy na skały, relikty posągów i ozdób, a przede wszyst- jeden z najpiękniejszych w Europie kompleks pałacowo – parkowy kim zachwycamy się krzewami oraz egzotycznymi gatunkami zaprojektowany przez Metzela jako prezent St. Szczęsnego Poto- drzew. Wiele mogłyby one powiedzieć szumem swych liści, gdyż ckiego dla trzeciej żony, pięknej Zofii, Greczynki z pochodzenia. zapewne były świadkami zabaw i uroczystości, które miały miej- Depcząc po ścieżkach ogrodowych, przywołujemy znane nam sce w tych zagajnikach. obrazy dotyczące przeszłości. Pod wpływem ciekawych opowieści przewodnika nasza wy- W 18 w., kiedy modne były ogrody angielskie, król ST. Au- obraźnia zaczyna pracować, tworzy obrazy przeszłości, które na- gust szczególnie troszczył się o rozwój kultury, otaczał więc troską kładają się na teraźniejszość….i widzimy snującą się po alejkach pisarzy, malarzy, ludzi sztuki. Wspomagał finansowo, interesował urodziwą parę w strojach francuskich. Zauroczeni widokiem oraz się ich twórczością, zapraszał na spotkania, które weszły do litera- pięknym otoczeniem, z nowymi doświadczeniami przygotowuje- tury pod nazwą obiadów czwartkowych. Wśród wielu osobistości my się do następnego etapu naszej podróży. uczestniczył w nich również Stanisław Trembecki, dworak, wiel- biciel carycy Katarzyny, przyjaciel targowiczanina Szczęsnego Po- Michalina Pięchowa

WB nr 3 (82) 46 WIADOMOŚCI BOCHEŃSKIE JESIEŃ 2009

Spis treci:

1. Muzeum Motyli „Arthropoda” s. 2 2. Edward Palik 1919-2008 wybitny przyrodnik-entomolog i odkrywca s. 3 3. Moje bocheńskie wspominki cz. 2 – Krzysztof Kwaśniewski s. 4 4. Powietrzna walka nad Kłajem – Wojciech Krajewski s. 6 5. 100-lecie śmierci Heleny Modrzejewskiej – Stanisław Kobiela s.10 6. OP „Spaleni” – Ewelina Mroczek s.16 7. Zwrócona tożsamość – Anna Londo, Maria Włodarczyk-Langer s.21 8. Wspomnienie o moim ojcu Andrzeju Więcku – Barbara Marszałek s.24 9. Turystyczny szlak żeglugowy ? – Mieczysław J. Jagła, Zbigniew Siedlarz s.25 10. Bitwa o Bochnię – Jarosław Kucybała s.28 11. Podporucznik Michał Łukaszewicz – Jarosław Kucybała s.29 12. Proces załogi KL Auschwitz-Birkenau, cz.5 – Stanisław Kobiela s.30 13. Kapral podchorąży Franciszek Dubiel – Jarosław Kucybała s.35 14. BOCHNIANA Oblicza bocheńskiej Madonny – S. Kobiela, Antologia Pieśni Maryjnej, s 36 Opowieść o Stanisławie Fischerze – E. Mroczek s. 37 15. Wspomnienie o Stanisławie Ożegalskim – Tadeusz Cepak s.38 16. Dwa koncerty w Bochni i Łapczycy dedykowane Franciszce Platównie s.39 17. Hangar lotniczy w „Domu Bochniaków” – Jarosław Kucybała s.40 18. KRONIKA s.41 19. Krym za czasów Adama Mickiewicza – Michalina Pięchowa s.44 20. Spis treści s.46 21. Paweł Klasa i Marcin Gibała. Bocheńscy pasjonaci fotografii – K. Maćkowski s.46

Paweł Klasa i Marcin Gibała Pasjonaci bocheńskiej fotografii

W czasie Dni Bochni 2009 r. 22 czerwca b.r. w salach Po- sztatu, rzadko kiedy naprawdę jest zadowolony ze swoich wiatowej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Bochni otwarta fotografii. Nie wynika to z fałszywej skromności. Uważa, że została wystawa fotograficzna panów Pawła Klasy i Marcina fotografik powinien stale doskonalić swój warsztat. Gibały zatytułowana „Ukryte piękno bocheńskiego grodu” - Prace swoje prezentował na wystawach w Miejskiej XLVIII Salon Artystyczno – Literacki. Bibliotece Publicznej w Bochni i jej filiach, w Bibliotece w Grobli od 2000 roku. Otrzymywał nagrody : główną w kon- * * * kursie fotograficznym „Skarby Małopolski” w Nowym Wiśni- Paweł Klasa jest fotografem samoukiem, który swojej pa- czu w 2001 r, II miejsce w konkursie Focusa organizowanego sji poświęca każdą wolną chwilę. Jego zdjęcia można pub- pod patronatem Twojego Magazynu Fotograficznego i Nikona licznie zobaczyć niezwykle rzadko, najczęściej na wystawach w 2002 r., II miejsce w konkursie HP „Wakacje za jedno zdję- laureatów fotograficznych konkursów, w kręgach muzealnych cie”, od 2003 r. do 2008 r. pierwsze miejsca w konkursach : i bibliotecznych. Od wielu lat fotografie jego publikowane są „Oblicza dawnej Bochni” „Barwy jesieni w Wiśnicko-Lipni- na okładce kwartalnika społeczno –kulturalnego Stowarzysze- ckim Parku Krajobrazowym w kategorii: zabytki i architektu- nia Bochniaków i Miłośników Ziemi Bocheńskiej – Wiado- ra, Jesienna Bochnia (MDK Bochnia). W tym samym czasie mości Bocheńskie. To jego wkład społeczny do działalności otrzymywał nagrody i wyróżnienia w konkursach „Kolej w fo- Stowarzyszenia. Trudno się dziwić. Pan Paweł urodził się tografii 2002” Bydgoszcz, Białowieski Park Narodowy w cy- w Bochni, zakochany w Bochni i jej okolicach dostrzega jej klu „Parki narodowe” w Wielkim Konkursie fotograficznym urok w każdej porze roku. „Female Life” wystawa w ZPAF, Muzeum Historii Fotografii Niemal do perfekcji opanował technikę zdjęć krajobrazu, „Kapliczki i krzyże przydrożne”, Muzeum Okręgowe w No- architektury, ludzi. Wszędzie potrafi znaleźć ciekawy temat, wym Sączu „Skarby Małopolski” w latach 2003-2006, w Kon- który zgłębia w każdym szczególe. Pomimo bogatego war- kursie Fotograficznym „The Cutty Sark Tall Ships’ Races

WB nr 3 (82) JESIEŃ 2009 WIADOMOŚCI BOCHEŃSKIE 47 Fot. Paweł Klasa

Gdynia 2003”, Muzeum Historii Fotografii „ Drewniana archi- właściwe ujęcie. Wyobraźni, która materializuje się w foto- tektura sakralna Polski”, w XXV i XXVI Międzynarodowym grafii. Wreszcie wrażliwości, która pozwala dostrzec urok konkursie fotograficznym im. Jana Sunderlanda „Krajobrazy i piękno tam, gdzie wydawać by się mogło, nie ma nic poza górskie” 2005 i 2006. Oprócz „Wiadomości Bocheńskich jego zwykłą codziennością. Fotografowanie to od lat realizowana fotografie zdobią Kalendarz bocheński z 2008 wydany przez przez pana Marcina pasja. Kiedy odkłada aparat, pełni funk- Urząd Miasta Bochni. Można je także oglądać na portalu inter- cję dyrektora bocheńsko-brzeskiego oddziału Banku PeKaO. netowym: http://www.panoramio.com/user/2386741 Choć, czy tak naprawdę kiedykolwiek przestaje robić zdję- cia? Wszak fotografie powstają z talentu i wyobraźni, a z nimi Marcin nigdy się nie rozstaje. Praktyką artystycznych periodyków jest wysyłanie do fo- W 2002 roku zdobył I miejsce w konkursie fotograficz- tografowanego miasta osoby, która nigdy wcześniej w nim nie nym “ Wiśnicko-Lipnicki Park Krajobrazowy w obiektywie”, była. Bo ponoć tylko ktoś taki może na nie spojrzeć w sposób w 2003 uczestniczył w konkursie fotograficznym organizo- daleki od konwencji, znaleźć magiczność w miejscach i sytu- wanym przez Muzeum Archidiecezjalne i Muzeum Historii acjach, którą miejscowi fotografowie gotowi przyjmować za Fotografii w Krakowie pt:” Nagrobki i pomniki cmentarne”, nic nieznaczącą prozę życia. Otóż przychodzi zweryfikować a jego zdjęcie “Aniołek” – zamieszczono w katalogu wysta- ten sąd. Marcin Gibała udowadnia, że o mieście, w którym wy pokonkursowej. W tym samym 2003 r. zdobył I miejsce się urodziło i mieszka, można opowiadać w sposób daleki od w drugiej edycji konkursu fotograficznego zorganizowanego rutyny i konwencji. Ukryte piękno bocheńskiego grodu ukazu- przez Parki Krajobrazowe Pogórza w Tarnowie wspólnie ze je nam miasto, które tylko z pozoru dobrze znamy. W prezen- Starostwem Powiatowym w Bochni pt “Wiśnicko-Lipnicki towanych przez Marcina pracach widzimy panoramy Bochni Park Krajobrazowy w obiektywie”, w kategorii przyroda, z otaczających ją wzgórz, szybu kopalni oraz wieży kościoła, a w 2004 r. prezentował swoje prace na wystawie w Powiato- poznajmy tajemnicę podziemnych kopalnianych korytarzy, wej i Miejskiej Bibliotece Publicznej w Bochni zatytułowanej odkrywamy charakterystyczne elementy architektury miasta “Ukryte piękno polskiej przyrody”. wkomponowane w przyrodę wszystkich pór roku. Fotografie Marcina to wypadkowa pasji i talentu. Cierp- W tekście wykorzystano fragmenty opracowania K. Mać- liwości pozwalającej miesiącami wyczekiwać na to jedyne, kowskiego

WB nr 3 (82) a

s

a

asa

l

K

ł

łKl

e

w

48 WIADOMOŚCI BOCHEŃSKIE JESIEŃ 2009 a

P

.

t

o

Fot.F Pawe

a

s

a

l

WB nr 3 (82) K

ł

e

w

a

P

.

t

o

F