PAŹDZIERNIK 2015

Gazeta internetowa poświęcona muzyce improwizowanej ISSN 2084-3143 ISSN

Rozmowy: Maciej Grzywacz Adam Nussbaum Nat Osborn

TOP NOTE Jachna / Buhl Synthomathic

Sławek Pezda Nasza muzyka jest

eksplozją energii Majerczyk Kuba fot. Pezda Sławek < Od Redakcji

redaktor naczelny Piotr Wickowski [email protected]

Za nami pięćdziesiątka! Właśnie czytacie pięćdziesiąty pierwszy numer JazzPRESSu. Na okładce Sławek Pezda, reprezentant młodego pokolenia, które coraz wyraźniej daje o sobie znać na polskiej scenie jazzowej. Jeden z wielu młodych muzyków, którzy w mi- nionych latach pojawiali się na okładkach naszego magazynu. Bo wśród celów - PRESSu jest wskazywanie tych, którzy na razie nie są zbyt znani, ale już za niedługo będzie o nich głośno. Historia zna takie przypadki – muzycy, którzy pojawiali się na naszych okładkach, po pewnym czasie zbierali poważne nagrody i wyróżnienia pol- skiej branży muzycznej. Niezmiennie zależy nam również na przypominaniu postaci niesłusznie nie dość zna- nych i docenianych, ale także na prezentowaniu niekwestionowanych liderów polskie- go jazzu. A w polskim jazzie i gatunkach pokrewnych dzieje się bardzo wiele – wy- starczająco, aby co miesiąc dostarczać obszerny magazyn z recenzjami nowych płyt, relacjami z koncertów i festiwali, wnikliwymi rozmowami oraz zawsze subiektywnym działem publicystycznym, prezentującym różne punkty widzenia i słuchania. Powiedzcie o nas tym, którzy jeszcze o nas nie słyszeli. Rozpędzamy się do setki!

Miłej lektury!

> SPIS TREŚCI

3 – Od Redakcji

4 – Spis treści

6 – Wydarzenia

10 – Wspomnienie Phil Woods (1931-2015)

12 Konkursy

14 – Płyty 14 Pod naszym patronatem 16 Top Note Jachna / Buhl – Synthomathic 20 Recenzje Free4Arts – Six Months and Ten Drops Kamil Piotrowicz Quintet – Birth Maciej Grzywacz – Connected Marek Napiórkowski, Artur Lesicki – Celuloid Krzysztof Sadowski – Na kosmodromie, Three Thousand Points Krzysztof Komeda – Muzyka baletowa i filmowa, część druga Jacob Bro – Gefion Wolfgang Haffner – Kind of Cool Trevor Watts & Veryan Weston – At Ad Libitum Mary Halvorson – Meltframe Kamasi Washington – The Epic

42 – Koncerty 42 Przewodnik koncertowy 48 Z roku na rok coraz lepiej 52 Konkurs odmienności wokalnych 55 Wiatr w żagle 57 Dziesięć lat kamedulskiego jazzu, czyli o tym, że jazz wyszedł z podziemi, bo się nie zmieścił 60 W końcu rytm!

< JazzPRESS, październik 2015 5

63 – Rozmowy 63 Sławek Pezda Nasza muzyka jest eksplozją energii 71 Maciej Grzywacz Wolę proste melodie 79 Adam Nussbaum Otrzymujesz tyle, ile dajesz 86 Nat Osborn Łączę wszystko w jeden nurt

99 – Galeria improwizowana Piotr Banasik

104 – Słowo na jazzowo 104 On the Corner Trzeba mieć w sobie ten bunt, aby przetrwać 106 Wszystkie drogi prowadzą do Bitches Brew Milesa przejście na ciemną stronę mocy 110 Kanon Jazzu Joe Pass – I Remember Charlie Parker

112 – Pogranicze 112 World Feeling Muzycy Prawdziwi

114 – Redakcja

Twoje wsparcie = kolejny numer JazzPRESSu nr konta: 05 1020 1169 0000 8002 0138 6994 wpłata tytułem: Darowizna na działalność statutową Fundacji

> 6| Wydarzenia

Koncertem pod hasłem „Mamy TO!” 3 paździer- Jako drugi zagrał Jacek Mazurkiewicz, w ra- nika reaktywowane miesiąc wcześniej Radio- mach swojego jednoosobowego projektu pod na- JAZZ.FM oficjalnie zainaugurowało działalność. zwą 3FoNIA. Wykonawca zastrzegał się, że jego Wydarzenie miało miejsce w sali widowisko- eksperymenty z użyciem kontrabasu i elektro- wej Bemowskiego Centrum Kultury w Warsza- niki nie mają silnych związków z jazzem, mimo wie. To właśnie Bemowskie Centrum Kultury to jego występ wyraźnie przypadł do gustu pub- jest mecenasem radia i w jego murach znajduje lice przybyłej licznie na jazz. Mazurkiewicz za- się studio, z którego codziennie nadaje rozgłoś- grał dwa dłuższe utwory prezentujące dwa od- nia. Koncert zorganizowany został w podzięko- mienne oblicza 3FoNII – akustyczne kontrabaso- waniu dla wszystkich osób, które wzięły udział we i elektryczne, wykorzystujące różnego rodza- w akcji crowdfundingowej „RadioJAZZ.FM – Re- ju analogowe i cyfrowe efekty. aktywacja!", która spowodowała, że 1 września Na koniec wystąpiły gwiazdy wieczoru – piani- radio powróciło z audycjami na żywo. sta Artur Dutkiewicz ze swoim triem, z kontra- Jako pierwsze zagrało młodziutkie trio Into In- basistą Michałem Barańskim i perkusistą Łu- terlude. Perkusista Albert Karch i pianista Grze- kaszem Żytą oraz z Jorgosem Skoliasem. Muzy- gorz Tarwid znani są ze współpracy z Wojtkiem cy wykonali utwory lidera tria, Changes z reper- Jachną i wydanej wraz z nim płyty Sundial. tuaru Jimiego Hendrixa oraz opracowane przez W zespole z saksofonistą Kubą Więckiem zapre- wokalistę pieśni greckie. Ostatni występ przyję- zentowali bardziej energetyczne i rozbudowa- ty został gorącym aplauzem. Publiczność wywo- ne kompozycje z oryginalnym brzmieniem, wy- łała muzyków na bis, którym okazało się Hen- korzystującym duże możliwości elektrycznego drixowskie Little Wing. pianina.

< JazzPRESS, październik 2015 |7

Mamy TO! RadioJAZZ.FM

Kuba Więcek, Jacek Mazurkiewicz, Jorgos Skolias, Albert Karch, Artur Dutkiewicz, Michał Barański, Jerzy Szczerbakow, Łukasz Żyta fot. Piotr Fagasiewicz, Piotr Gruchała

> 8| Wydarzenia

konkursu wykonawcy zaprezentują się podczas dwudniowych otwartych przesłuchań. Trzecie- go dnia jury ogłosi swój werdykt, a na scenie wy- stąpią laureaci konkursu. Pula na nagrody dla zwycięzców to 20 tys. zł, w tym: dla najlepszego zespołu – 10 tys. zł, dla najlepszego solisty – 3 tys. zł, dla najlepszego wokalisty – 3 tys. zł. Po przesłu- chaniach konkursowych pierwszego i drugiego dnia festiwalu odbędą się koncerty zaproszonych gwiazd i jam session. Pink Freud oraz Jazzpospolita wystąpią w paź- dzierniku na 11 koncertach w Chinach. Polacy zagrają w Hong Kongu, Kantonie, Nankinie, Pe- Nikola Kołodziejczyk znalazł się w gronie no- kinie, Shenzhen, Xiamen, Zhongshan i Zhuhai. minowanych do tegorocznej nagrody Koryfeusz Koncerty odbędą się w ramach kolejnej edycji Muzyki Polskiej 2015. Oprócz niego w kategorii Jazz Po Polsku On Tour, projektu promującego Osobowość Roku nominowano: Pawła Gusna- polski jazz na arenie międzynarodowej. ra, Pawła Mykietyna, Marcina Stańczyka i Annę Polskie zespoły zaprezentują się na najwięk- Szostak-Myrczek. Zwycięzca zostanie ogłoszo- szych festiwalach jazzowych na północy i połu- ny podczas gali, która odbędzie się 11 listopada dniu Chin. 9 października trasę otworzy Jazzpo- w Studiu Koncertowym Polskiego Radia im. Wi- spolita koncertem na Nine Gates Festival w Pe- tolda Lutosławskiego w Warszawie. kinie. Pink Freud będzie gwiazdą OCT-Loft Fe- stival w Shenzhen, gdzie obie grupy zagrają 17 października. Formacje wystąpią również na lo- Do 10 października przyjmowane są mailowe kalnych festiwalach w Kantonie oraz Zhongs- zgłoszenia do konkursu improwizacji i inter- han, a także w klubach muzycznych w Hong pretacji jazzowej zorganizowanego w ramach Kongu, Nankinie, Xiamen i Zhuhai. festiwalu Jazz na wsi w Chodowie nad Liwcem koło Siedlec. Konkurs kierowany jest do instru- mentalistów i wokalistów z Polski i zagranicy. Blue Note Poznań Competition, czyli konkurs W jury zasiądą: Jan Ptaszyn Wróblewski, Woj- dla instrumentalistów jazzowych oraz wokali- ciech Niedziela i Urszula Dudziak. Zgłoszenia stów z kręgu jazzu, bluesa, soulu, funku i piosen- do konkursu: [email protected]. ki aktorskiej odbędzie w dniach 6-8 listopada. Czwarta edycja IV Ogólnopolskiego Festiwalu Zgłoszenia można przesyłać do 23 październi- Improwizacji i Interpretacji Jazzowej – Jazz na ka, zaś zapisy nutowe zgłoszonych utworów (za- wsi obywać się będzie w dniach 15-19 paździer- kwalifikowani wokaliści i instrumentaliści so- nika. Wystąpią: Nikola Kołodziejczyk Orche- liści) do 3 listopada. Informacja o zakwalifiko- stra, Jan Ptaszyn Wróblewski Quartet i Woobie waniu do konkursu ogłoszona zostanie do 29 Dobie. Ogłoszenie wyników konkursu 16 paź- października. Konkurs odbywać się będzie w po- dziernika. znańskim klubie Blue Note. Zakwalifikowani do

< JazzPRESS, październik 2015 |9

> 10| Wspomnienie

Phil Woods (1931-2015)

Wojciech Sobczak-Wojeński [email protected]

W obliczu ostrej rozedmy płuc, liego Parkera – dotychczasowego w wieku 83 lat, dosłownie złożył scenicznego partnera Diza. Można broń – symbolicznie pozostawił więc śmiało mówić o prawie total- po koncercie swój altowy saksofon nym zastępstwie Birda! Mimo że ów na scenie Manchester Craftsmen’s utalentowany jegomość pozostawił Guild w Pittsburghu (Pensylwania, swój muzyczny ślad na nagraniach USA). Był to ostatni koncert w 70-let- Dizzie’ego właśnie oraz między in- niej karierze Phila Woodsa, a na nymi: Theloniousa Monka, Olivera program tego wieczoru składał się Nelsona, Modern Jazz Quartet oraz materiał z płyty With Strings (1947) dwóch spośród trzech najbardziej Charlie’ego Parkera. znanych jazzowych Evansów – Gila i Billa (pianisty), jak również nagrał Związek Woodsa z Parkerem był wiele albumów jako lider, to zawsze szczególny. Warto wspomnieć, że będzie kojarzył mi się z kapitalną Woods niemal 20 lat swojego życia partią solową w przepięknej piosen- był mężem wdowy po sławetnym ce Just The Way You Are Billy’ego Jo- Birdzie i, podobnie jak jego poprzed- ela. Oczywiście, co bardziej nadęci nik w małżeństwie z Chan Parker, członkowie jazzowego świata mieli Woods zachwycał grą na saksofonie. po jej wydaniu do Woodsa pretensje Dowodem na to może być fakt, iż za udział w „niejazzowej” sesji, choć u progu swej kariery Woods oczaro- jestem przekonany, że powodowani wał talentem Dizzie’ego Gillespie’ego, byli zwyczajną zazdrością, bo tak który upatrzył sobie w młodym, bia- lirycznej frazy można jedynie poza- łym saksofoniście następcę Char- zdrościć.

< JazzPRESS, październik 2015 |11

Mamy za sobą

50numerów JazzPRESSu

> 12| Płyty dla tych, którzy wspierają JazzPRESS!

W konkursie, w którym co miesiąc rozdajemy nowości płytowe, zdobyć moż- na również specjalne torby na zakupy z logiem JazzPRESSu. Zapakujemy do nich po dwie płyty i wyślemy do wszystkich tych, którzy zdecydują się wes- przeć nas kwotą powyżej 60 zł. Dwa kroki do wygranej: 1 wpłata dowolnej kwoty, przeznaczonej na wydawanie kolejnego numeru JazzPRESSu, na podany poniżej numer konta wydawcy JazzPRESSu – Fundacji EuroJAZZ. 2 mail na adres: [email protected] z podaną datą przelewu, danymi adresowymi oraz propozycją co najmniej trzech tytułów płyt z poniższej listy, które chcielibyście otrzymać. Wpłat można również dokonać, ko- rzystając z przycisku przy linku do pobrania nowego numeru naszego magazynu na stronie www.jazzpress.pl.

Pojedyncze nagrody płytowe powędrują do dziesięciu osób, które dokonają wpłat między 8 i 18 października.

We wrześniu do wygrania są następujące płyty:

RGG – Aura Kuba Płużek – Eleven Songs HoTS – Harmony of the Spheres Piotr Budniak Essential Group – Simple Stories About Hope and Worries Grit Ensemble – Komeda Deconstructed Krzysztof Komeda Trzciński – Sophia’s Tune. Krzysztof Komeda w Polskim Radiu – 4 Olga Boczar Music Essence – Little Inspirations Piotr Wójcicki – Moon City Krzysztof Sadowski – Na kosmodromie Krzysztof Sadowski – Three Thousand Points

Dziękujemy wszystkim przekazującym dotacje. Piszemy dla Was i dzięki Wam!

numer konta: 05 1020 1169 0000 8002 0138 6994

< |13

> 14| Pod naszym patronatem

Confusion Project Vehemence Quartet – The Future Starts Now – Anomalia

The Future Starts Now to drugi album w dorobku Vehemence Quartet debiutuje płytą Anomalia tria Confusion Project tworzonego przez młodych zawierającą autorski program zespołu. Grupę muzyków na stałe związanych z gdańską sceną tworzą utytułowani muzycy młodego pokole- jazzową: Michała Ciesielskiego (fortepian), Piotra nia: Wojciech Lichtański (saksofon altowy), Ma- Gierszewskiego (kontrabas) i Adama Golickie- teusz Śliwa (saksofon tenorowy), Alan Wykpisz go (perkusja). Album zawiera sześć kompozycji (kontrabas) i Szymon Madej (perkusja). Mają oni Michała Ciesielskiego, lidera zespołu i aranżera, już za sobą współpracę z takimi postaciami jak: oraz wpisujący się w tematykę Moment's Notice Randy Brecker, Eddie Henderson, Janusz Muniak, Johna Coltrane'a. W założeniu twórców płyta jest Piotr Wojtasik, Grzegorz Nagórski, Jacek Kochan. muzyczną refleksją na temat tego, czym jest i ja- Muzycy kwartetu byli nagradzani w międzynaro- kie możliwości ze sobą niesie ten moment w cza- dowych konkursach: Mateusz Śliwa jest laurea- sie, jakim jest teraźniejszość. tem prestiżowego Jazz Hoeilaart w Belgii, Alan Michał Ciesielski na swoim koncie ma kilkadzie- Wykpisz BassCopenhagen 2012 w Danii, a Woj- siąt kompozycji i aranżacji na przeróżne składy: ciech Lichtański oraz Szymon Madej są laureata- od tria fortepianowego, poprzez kwartet smycz- mi Grand Prix Bielskiej Zadymki Jazzowej. Album kowy, zespół wokalny, po big band i orkiestrę został zarejestrowany w kwietniu bieżącego roku symfoniczną. Komponuje w różnych stylistykach: w Studiu MAQ Records w Wojkowicach Śląskich. jazz, muzyka poważna, pop, funk, gospel, muzy- Wydawca płyty jest For Tune. Premiera 24 paź- ka do sztuk teatralnych i do filmu. Płyta ukaże się dziernika na Śląskim Festiwalu Jazzowym w Ka- 29 października nakładem BCD Records. towicach.

< |15

MAMY TWÓJ BILET.

> 16 NOTE TOP < |

Płyty/ Top Note

TTTOOOPPPNNNOOOTTTEEE sty perkusyjny rytm – skojarzenia z szaleńczym wyścigiem są jak –skojarzenia perkusyjnysty rytm z szaleńczym peleton Zagubiony Kompozycja Buhl). ło się głowie w mojej nie bez –perkusistą przyczyny jest tria Jacek Księżyca Efekt którego nastrój kojarzy się mi nieco z muzyką z zeszłorocznej płyty utwór Tajemnica dźwiękami powłóczystymi rozpoczyna Album panowie prezentują nu jazzem. cji z pogranicza jazzu i elektroniki, choć ciężko byłoby to, nazwać co zwolennikomdo przede gustu wszystkim nowoczesnych kombina- płycie pojawił się też DJ Yaki. Propozycja bydgoszczan przypadnie dwóch utworach perkusisty na Jako Jacka gość Buhla. w Jachny i Synthomathic Jachna /Buhl–Synthomathic Requiem Records, 2015 to piąty bydgoskiego album duetu –trębacza Wojtka tria Trzy tria Tony sądzę, porównanie takie narodzi (jak to ostre dźwięki trąbki to i gę ostre dźwięki - - , osłyneopzjmoćz od popsułby nieco przyjemność z że szczegółowy zbyt jednak, opis czom odbiór Synthomathic urozmaicić słucha maksymalnie przedniego. Panowie zadbali, aby osobno, bokażdy różni się odpo można się by z albumu rozpisywać utworach wszystkich Właściwie, o przestrzenią. owaną Space przetworzonyelektronicznie Miles jeszcze mocno wyróżniam kingu ran moim prywatnym efekt. Ja w interesujący bardzo daje beatem czeniu z rozedrganym perkusyjnym połą lekko trącić co w swingiem, fer Blues melodia trąbki zadaje się i zaproszonegotroniki DJ-a. W nym wspomaganiem ze strony elek kawałkiemzaaranżowanym z moc kolei fajnym, przestrzennie jest z najbardziej na miejscu. Dabi sajko że udałosiętobardzodobrze w tym wypadkuniemamwątpliwości, którą musijakoś zagospodarować– dzie bardzodużowolnejprzestrzeni, ukła - maw takim Każdy z grających z bardzo sugestywnie wykre sugestywnie z bardzo . Myślę Myślę . Sur ------

musi jakoś zagospodarować – w tym wypadku nie wypadku musi tym jakoś zagospodarować –w układzie bardzo dużokim wolnej przestrzeni, którą - poziomie.najwyższym ma w ta Każdy z grających niejako na na muzykach kreatywność wymusza duecie składzie. dwuosobowym Granie w w płyty minuty, jeszcze sztuką większą jest nagranie takiej jącego uwagę słuchacza odpierwszej do ostatniej jestOgromną nagranie sztuką albumu przykuwa- cesie postprodukcji. niem, i obróbką studyjną efektami, w pro rytmem ramach którego brzmie duet eksperymentujew z całości. kompozycja Każda jest oddzielnym tworem, tworzyć jakiejś większej, spojonej jedną koncepcją całą pewnością poszczególne utwory nie miały Z albumie różnorodnych jestDużo na tym dźwięków. instrumentalistów. mentujących jak i Wojciecha Jachnę w czołówce polskich ekspery soki poziom i pozwala lokować zarówno Jacka Buhla w kolejnym dziele duet wciąż utrzymuje bardzo wy siebie.dla Zachęcam do tego gorąco, zwłaszcza, że już tę płytę słuchu odkryje –niechkażdy z Czytelników JazzPRESS, październik 2015 październik JazzPRESS, [email protected] Rafał Zbrzeski Rafał | > > 17 - - - - TOPNOTE TOPNOTE 18 < |

Płyty/ Top Note bardzo dobrze.bardzo wątpliwości,mam że udało się to czy możnaczy jeszcze zrobić wspólnie wijania koncepcji muzyki tego duetu, istnieje Czy możliwośćwtarzać. roz sposób by nie taki zacząć się po w kierunku, tym wykonać kolejny w zastanowić by że warto się, da się czy intrygujący, niebezpieczny, ale o tyle ce Wojtka Jachny Krok i Jacka Buhla. krok na wspólnej ścież artystycznej duet do tej pory, to prostu po kolejny stylu prezentował jaki rewolucji w Synthomathic TT OOOPP→ NNNOO TTTEE

T Pu z archiw O E nie przynosi wyraźnej nie przynosi wyraźnej m JazzPRESS Rozmowa z jazzpress od brzmienia od uzależniony Jestem Oleś Bartłomiej – Świeżość PeGaPoFo NOTE TOP re AKTY w

ACJA! - - -

Charles Gayle Charles Czajkowska-Zoń Asia SchmidtPiotr Rozmowy: Wojtkiem Jachną , luty 2015 luty , i pomysłowych artystów. dwóch tych utalentowanychnania waniem będę śledził kolejne poczy z zainteresostawione pytania, wyżej od tego jaka będzie odpowiedź na po bardziej muzykom.tym Niezależnie wiście ani sobie, ani słuchaczom, ani ostatniej możliwości nie życzę oczy nigdy nie nagrają Tej wspólnie płyty? może już A „na gościnne występy”? osób zaproszonych udziałem szym tę więk bydgoscy nagrają muzycy z obecność gościa? Może kolejną pły doszli do podobnych wniosków i stąd może panowie coś ciekawszego? A Czerwie Gazetainternetowa poświęcona muzyce improwizowanej muzyce C 2015 u

Bartłomiej Oleś, fot. Kuba Majerczyk ISSN 2084-3143 – Something Personal Trio Audiofeeling Kaczmarczyk Paweł – Chapters & Tomasz Dąbrowski Bartłomiej Oleś NOTE TOP

rozwijanie duchowości rozwijanie Celem powinno być p

iotr Wojtasik

do do prowadzą drogi Wszystkie Bitches Brew Gazetainternetowa poświęcona Lipiec S / Antoni „Ziut” Gralak „Ziut” Antoni Piotr DamasiewiczPiotr muzyce improwizowanej muzyce

Michał Wierba Michał ie

Rozmowy: R 2 pie 015 Ń

Piotr Wojtasik, fot. Kuba Majerczyk ISSN 2084-3143 ------urządzeniach jak iPhone i iPad w bardzo przyjaznej formie! JazzPRESS na Waszych urządzeniach, kliknijcie urządzeniach, Waszych na przetestowaćBy się nasz jak magazyn czyta miesięcznika! naszego lekturę Mamy nadzieję, że ułatwi Wam to

dostępny dostępny

jest na takich na jest Piszemy dla Was i dzięki Wam

tutaj » tutaj JazzPRESS, październik 2015 październik JazzPRESS,

| > 19 TOP> NOTE TOPNOTE 20| Płyty / Recenzje

Free4Arts – Six Months and Ten Drops

Anna Piecuch [email protected]

dowiódł swej artystycznej dojrza- łości i ukazał wielką świadomość wagi różnych kultur muzycznych. Pochlebne recenzje krytyków za- granicznych, z których wyłania się obraz obiecującego polskiego arty- sty tworzącego dzieła wielowymia- rowe, potwierdzają, że rezonans wybitnej muzyki rozchodzi się z za- wrotną prędkością w różnych sze- rokości geograficznych, poruszając każde wrażliwe ucho. Współpraca Barefoot Records, 2015 z duńskimi muzykami zaowocowa- W polskim jazzie ostatnio zaobser- ła pełną głębi kompilacją utworów, wować można wielkie otwarcie ro- w których nadrzędną rolę pełni dzimych twórców na wpływy od- brzmieniowość. miennych stylistyk oraz zwrot ku ideowości zastępującej techniczną Album muzyka niezwykle aktyw- ekwilibrystykę. W konsekwencji nego, stale będącego w trasie lub muzyka jest bogatsza i bezgraniczna w studiu nagraniowym (w tym przestrzennie coraz częściej opatry- roku wydał także album Chapters, wana jest kontekstami i odniesie- nagrany w duecie z Bartłomiejem niami do różnych tradycji muzycz- Olesiem) jest kolejną próbą budowy nych. Owe tendencje ukazuje z pew- jego własnego idomu. Głównym za- nością twórczość skrzypka Adama mysłem wydawnictwa stało się po- Bałdycha (między innymi The New łączenie różnych muzycznych sty- Tradition oraz Bridges), jak i Tomasza lów i odmiennych wizji artystycz- Dąbrowskiego – lidera Free4Arts. nych kompozytora i jego współ- towarzyszy z Free4Arts, zespołu, Jeden z najwybitniejszych trębaczy w skład którego wchodzą: saksofo- młodego pokolenia, a także kom- nista barytonowy Seven Dam Me- pozytor, najnowszym wydawni- inild, perkusista Kasper Tom oraz ctwem Six Months and Ten Drops pianista Jacob Anderskov.

< JazzPRESS, październik 2015 |21

Wydawnictwo Six Months and Ten tybetańskich. Utwory motoryczne (między innymi Drops jest – jak wspomniał Dąbrow- Dan) przywodzą na myśl intelektualizm bebopu, jego ski – ukłonem dla tybetańskiej kul- wyzwolenie od konwencji, swobodne improwizacje tury muzycznej. Jej echa odnaleźć i charakterystyczne „krzyki instrumentalne” w par- można w tytułowej kompozycji Six tiach dętych. Zmienna pulsacja i rytmy pełne niere- Months z medytacyjnym, rytualnym, gularności w kompozycji Dan nakładają się na siebie, stałym pulsem rytmicznym, jak tworząc gęstą sieć niekiedy chaotycznych dźwięków, i melodią pełną zadumy i dostojeń- a muzyka jakby wyzwolona z jakichkolwiek aprio- stwa, zapętlającą się niczym w man- rycznych założeń – przywołuje na myśl XX-wieczną trze. Utwór ten wprowadza w budo- technikę aleatoryczną, polegającą na losowości zda- waną na zasadzie kontrastu narrację rzeń muzycznych. Forma tych kompozycji zbieżna płyty zestawienia utworów wolnych, z klasycznymi schematami kompozycji, jak i harmo- przestrzennych z dynamicznymi, nia, niczym wyjęta z chopinowskich etiud wraz z aurą pełnymi ekspresji. Jako jedyny po- popisowości w partii Jacoba Andreskova – uważanego siada zwokalizowaną melodię, ła- za wielkiego pianistycznego indywidualistę – wska- two uchwytną i śpiewną – czego nie zuje na łączność z muzyką poważną. można powiedzieć o pozostałych utworach, zdominowanych przez Odwołania do kultury Dalekiego Wschodu, trze- melodykę instrumentalną, złożoną ciego nurtu, a przede wszystkim wyczuwalna aura z mnogich skoków, pourywanych słowiańskiej natury, przestrzenność brzmienia i rys fraz, bogato uornamentowaną. Ten skandynawskiego muzycznego chłodu – świadczą element dzieła muzycznego został o wielopłaszczyznowości albumu. Można rzec, że na- w cieniu brzmieniowości. To właśnie strój melancholii, kontemplacji i zamyślenia – tak poprzez zmiany artykulacji, liczne typowy dla niemieckiej wytwórni ECM – przejęty cieniowania oraz przedęcia muzy- został przez duńską oficynę Barefoot Records, która cy zdołali wykreować wielobarwne opublikowała ten wybitny album. Oby więcej takich przestrzenie brzmieniowe. płyt, kryjących w gęstwinie muzycznych fraz ukry- te treści, do których powracać można nieskończoną Wielowymiarowość albumu nie ilość razy i w których za każdym razem odnajdywać kończy się na odwołaniu do pieśni można nową wartość.

> 22| Płyty / Recenzje

Kamil Piotrowicz Quintet – Birth

Rafał Zbrzeski [email protected]

sów, nie zetknąłem się do tej pory z ich twórczością. Za sprawą Birth po raz pierwszy więc dane mi było wysłuchać dźwięków, które tworzy trójmiejski pianista z partnerami z zespołu.

Utwory Piotrowicza wymykają się jednoznacznej klasyfikacji – samo to świadczy już na korzyść zawar- tości krążka. Brzmienie większości Hevhetia, 2015 utworów osadzone jest blisko trady- Bardzo znamienny tytuł nadał de- cji wysmakowanego, eleganckiego biutanckiej płycie swojego kwinte- jazzu środka, ale odnoszę wrażenie, tu gdański pianista i kompozytor że muzycy kierują bardzo przychyl- Kamil Piotrowicz. Birth – bo taki ne spojrzenia w stronę urozmaico- właśnie tytuł nosi wydany w czerw- nych poszukiwań. Na pewno pano- cu nakładem koszyckiej wytwórni wie z kwintetu nie zamierzają tyl- Hevhetia album, zawiera zbiór dzie- ko i wyłącznie odgrywać grzecznie sięciu autorskich kompozycji lidera ładnie napisanych melodii. W gra- oraz interpretację utworu Wayne’a niu zespołu słychać młodość – w jak Shortera Footprints. najbardziej pozytywnym znacze- niu. Słuchając debiutu odniosłem W skład zespołu, który stoi za wrażenie, że czerpią masę przyjem- powstaniem płyty oprócz lide- ności z muzykowania. ra wchodzą: Emil Miszk – trąbka, Piotr Chęcki – saksofon tenorowy, Rozpoczynający album kompozycja Michał Bąk – kontrabas i Sławek Hymn I to stonowana jazzowa bal- Koryzno – perkusja. Przyznaję lada z melodyjnym, wpadającym w tym miejscu, że poza wzmian- w ucho tematem. Następny na pły- kami w prasie o kolejnych wyróż- cie utwór Szewiec został oparty na nieniach, które otrzymywał ze- melodii ludowego tańca kaszub- spół podczas rozmaitych konkur- skiego i jest kolejnym w ostatnim

< JazzPRESS, październik 2015 |23

fot. Bogdan Augustyniak

czasie przykładem na to, że polska muzy- ka ludowa z jazzem i improwizacją łączy się znakomicie. Szewiec to zdecydowanie jeden z moich ulubionych punktów tego wydawnictwa, a jego końcówka jest na- prawdę rasowym free. Eksplozja improwi- zowanych dźwięków trwa jednak niezbyt długo i już po chwili zespół wraca w ko- lejnej kompozycji do eleganckich, poukła- danych linii melodycznych, zręcznie przy tym manipulując nastrojem. Z momen- tów, które przykuły moją uwagę, wymie- niłbym jeszcze bardzo ładne solo kontra- Jeśli kochasz jazz basu w utworze tytułowym oraz ciekawą i lubisz pisać kompozycję Motives, umieszczoną pod ko- – bądź odwrotnie niec albumu. dołącz do redakcji magazynu Charakterystyczne dla muzyki Kamila Piotrowicza jest balansowanie pomię- dzy stonowanym, balladowym graniem, JazzPRESS! a bardziej żwawymi motywami. Operowa- Na adres nie nastrojem i dynamiką jest jego mocna [email protected] stroną – jedyne do czego mam lekkie za- wyślij próbny tekst strzeżenie, to zbyt duża ilość kompozycji – relację, recenzję zbudowanych według podobnego sche- lub po prostu matu. Pod koniec płyty niemal w ciemno skontaktuj się z nami. przewidywałem kiedy nastąpi zwolnie- nie, a w którym momencie będzie miała Zapraszamy miejsce zmiana dynamiki. Takiego debiu- do współpracy! tu należy Kamilowi Piotrowiczowi pogra- tulować, na przyszłość jednak chciałbym usłyszeć w jego wykonaniu muzykę nieco bardziej nieprzewidywalną.

> 24| Płyty / Recenzje

Maciej Grzywacz – Connected

Krzysztof Komorek [email protected]

wijają się potem przeplatając sola saksofonu i gitary. Gitary brzmiącej raz à la Scofield (tytułowy Connec- ted), innym razem pobrzmiewającej stylem Metheny’ego (Dreamers Dre- am). Sekcja rytmiczna tworzy przede wszystkim znakomitą podbudowę dla obu solistów. Jednakże basista Daniel Franck i perkusista Håkon Mjåset Johansen potrafią także zna- komicie zaprezentować się w krót- Black Wine Records, 2015 kich popisach solowych: Johansen Gdański gitarzysta powraca z no- w lekko szalonym zakończeniu Little wym wydawnictwem i z duńsko- Icon, Franck zaś w krótkim, ale sma- -szwedzko-norweskim kwartetem, kowitym solo w Dreamers Dream. z którym nagrał zestaw własnych kompozycji. Wbrew rzucającym Muszę przyznać, że Maciej Grzy- się w oczy sugestiom (wyróżnienie wacz jako kompozytor ma łatwość nazwiska Macieja Grzywacza na w tworzeniu chwytliwych, miłych okładce i fakt, że jest on autorem dla ucha melodii. Connected to trzy całości materiału) nie jest to jednak kwadranse przyjemnego jazzu, stricte gitarowa płyta. Równopraw- z wisienką na torcie w postaci bal- nymi liderami są tu zarówno sam lad Piazza i Dreamers Dream. Jedy- Grzywacz jak i duński saksofonista ne co mnie irytowało, to „gadane” Jakob Dinesen, który rozpoczyna wstawki z sesji nagraniowej – frag- wszystkie utwory, czasem długo po- menty pogaduszek nagrane tuż zostając na pierwszym planie. przed lub po zakończeniu rejestracji danego utworu. Nie wiem czy miało Nie oczekujcie jednak szaleńczych to podkreślić dobrą atmosferę sesji saksofonowych solówek, a raczej na- nagraniowej, ale wypadło bardzo stawcie się na spokojne, pastelowe – sztucznie. Bez tego da się odczuć, że choć bynajmniej nie mdłe – brzmie- to płyta „na luzie”. Całkiem dobra nie tego instrumentu. Utwory roz- płyta.

< JazzPRESS, październik 2015 |25

Marek Napiórkowski, Artur Lesicki – Celuloid

Rafał Garszczyński [email protected]

V-Records, która nie wydaje wie- lu płyt, za to jej produkcje możecie kupować w zasadzie w ciemno. Nie spotkałem jeszcze słabego albumu wydanego pod czujnym okiem Ada- ma Domagały. W dodatku Celuloid zarejestrowano w Lubrzy, w studiu RecPublika, co zwykle oznacza wy- śmienitą jakość nagrania.

Tak stało się również tym razem. Dwie akustyczne gitary, klarowny V-Records, 2015 i zapewniający potrzebną w takich wypadkach dynamikę sposób reje- Repertuar tego albumu wraz stracji, naturalna muzyczna prze- z kompetencjami muzycznymi strzeń bez zbędnych efektów sepa- obu muzyków w zasadzie daje stu- rujących brzmienia instrumentów procentową gwarancję stworzenia do lewego i prawego kanału pod- produktu co najmniej dobrego. Oto kreśliły luźną, przyjacielską i spon- bowiem muzyk tysiąca płyt, czło- taniczną atmosferę nagrania, która wiek dekorujący swoimi gitarowy- nie wyklucza oczywiście wcześniej- mi dźwiękami dziesiątki przeróż- szych przygotowań i zaaranżowa- nych produkcji, jeden z bardziej nia na nowo, na dwie gitary zna- zapracowanych w branży – Marek nych kompozycji. Napiórkowski, połączył swoje siły z Arturem Lesickim, równie kom- Repertuar, złożony w większości petentnym gitarzystą, również po- z filmowych i telewizyjnych me- siadającym niezrównaną umiejęt- lodii największych polskich kom- ność znalezienia się w dowolnym pozytorów tego rodzaju muzyki muzycznym otoczeniu. dostarczył pięknych melodii, które w rękach dwóch kreatywnych gita- Za produkcję albumu odpowie- rzystów nabrały nowego blasku. dzialna jest wrocławska wytwórnia

> 26| Płyty / Recenzje

Muzycy znają się od wielu lat i doskonale ze sobą Celuloid to światowa ekstraklasa, pły- współpracują, choć jeśli mnie pamięć nie myli, to ich ta, która mogłaby dostać każdą świa- pierwsze duże wspólne nagranie od czasów działal- tową nagrodę i którą każdy z Was ności w Hand Made i Funky Groove. Ostatni album może postawić obok dzieł najwięk- Funky Groove ukazał się ponad 10 lat temu. szych mistrzów. Jeśli trafi za Ocean, z pewnością zostanie doceniona. Duet Marka Napiórkowskiego i Artura Lesickiego jest nagraniem absolutnie niezwykłym. Większość Marek Napiórkowski zaskoczył akustycznych gitarowych duetów to wyścig wirtu- mnie niezwykle nagrywając Up! – ozów albo starannie zaaranżowane kaskady dźwię- album doskonały. Jego kolejny duży ków. Celuloid jest zupełnie inny. Dwóm gitarzystom projekt – duet z Arturem Lesickim udało się stworzyć rodzaj pojedynczego instrumen- jest kolejną wybitną realizacją. To tu, muzycznego zespolenia nieosiągalnego dla naj- jeden z najlepszych duetów gita- większych mistrzów. Odrobina wprawy pozwoli rowych jakie znam. Unikalne po- oczywiście rozsupłać misternie zawiązane węzły łączenie talentu dwu gitarzystów, dźwięków i zorientować się do kogo należą, jednak ich niezwykłej, pełnej zrozumienia to zajęcie dla niespełnionych gitarzystów-amatorów. współpracy, świetnych instrumen- Tym, którzy słuchają muzyki, pozostaje uwierzyć, że tów, wybitnej realizacji technicznej owe dźwięki pochodzą z dwóch gitar obsługiwanych i doskonałych polskich kompozycji, przez ludzi, którzy rozumieją się bez słów. które znają w zasadzie wszyscy.

Płyta tygodnia Rafała Garszczyńskiego godz. od poniedziałku do piątku 11:45 w RadioJAZZ.FM www.radiojazz.fm fot. Kuba Replewicz Kuba fot.

< JazzPRESS, październik 2015 |27

Krzysztof Sadowski – Na kosmodromie, Three Thousand Points

Basia Gagnon [email protected]

szego dźwięku – Matthew Fishera (Procol Harum), Keitha Emersona (Emerson, Lake & Palmer), Isaaka Haysa, Johna Paula Jonesa (Led Zep- pelin), wreszcie naszego własnego mistrza, Wojciecha Karolaka. Jest w ich dźwięku coś zarówno podnio- słego, jak i naturalnego, organicznie mięsistego, w porównaniu z kla- syczną perfekcją fortepianu.

Na kosmodromie słusznie przypo- GAD Records, 2015 – reedycja mniało mi zabawy z dźwiękami na niedawnym koncercie Herbiego Kiedy supergrupa Mwandishi Her- Hancocka w Krakowie. W latach biego Hancocka (Buster Williams siedemdziesiątych podróże w kos- – kontrabas, Billy Hart – perkusja, mos były tym, czym w XVI wieku Eddie Henderson – trąbka, Bennie wyprawy Kolumba – doskonale pa- Maupin – klarnet basowy i flet alto- miętam jak z zapartym tchem w za- wy, Julian Priester – puzon) nagry- tłoczonej sali oglądałam lądowanie wała Sextant i Crossings, my mieli- na Księżycu na czarno-białym te- śmy Na kosmodromie i Three Thou- lewizorze. Na kosmodromie to taka sand Points Krzysztofa Sadowskiego. psychodeliczna jazzowo-rockowa Przyznaję ze wstydem, że komplet- podróż, opisana przez autora na nie o nich zapomniałam, chociaż okładce jako „suita poświęcona Zie- dźwięki Hammonda Sadowskiego mi i Kosmosowi”. Ameryki może nie z fletem i wokalem Liliany Urbań- odkrywa, bo zrobili to przed nim skiej to był polski soundtrack lat Davis i Hancock, ale, cytując okład- siedemdziesiątych. kę, „jest przykładem wytrawnego rzemiosła i niezwykłej wszech- Organy Hammonda pokochałam stronności pozwalającej Sadowskie- miłością bezwzględną od pierw- mu poruszać się swobodnie w me-

> 28| Płyty / Recenzje andrach najrozmaitszych konwencji i zespolić je w przekonującą całość.”

Są tu i awangardowe szumy, żarliwe bopowe so- lówki, egzotyczne bongosy, funkowe wah-wah, ete- ryczne wokalizy, i zgrabne zespołowe improwizacje. W karierze Sadowskiego to milowy krok od prze- możnego wpływu Jimmiego Smitha (James Oscar Smith – amerykański wirtuoz organów Hammon- da) do kierunku wyznaczonego przez Bitches Brew.

Cała pierwsza strona płyty to tytułowe Na kos- GAD Records, 2015 – reedycja modromie. Drugą stronę rozpoczyna utrzymana w podobnym klimacie Alfa Centaura. Znakomicie sową (Wojciech Bruślik) i saksofon. zestrojona sekcja rytmiczna – na gitarze basowej Może nie jest to Maiden Voyage, ale Paweł Dąbrowski, na bębnach Tomasz Butowtt, ciekawa podróż, z częstymi zmiana- który współpracował z Czesławem Niemenem – mi tempa, barwy, nastroju i tema- przypomniała mi klimat Astigmatic. Krystaliczny tów. Flet Urbańskiej dodaje klasycz- wokal Urbańskiej doskonale współgra z trąbką Ed- nego gravitas, a saksofon Nikolova diego Engelsa. Są też przepiękne solówki Nahornego egzotycznego smaku z folkowymi (saksofon tenorowy), którego autorstwa jest kolejny cytatami rodem z bułgarskich tań- utwór – słynna liryczna ballada Wam jest do śmie- ców. Dodatkowa ciekawostka to An- chu – mnie nie. Funkowy Straight Life to kompozycja drzej Zieliński na… kongach. Eddiego Engelsa, który daje godny popis na trąbce. Ostatnie dwa utwory to kompozycje Sadowskie- Na drugiej stronie do składu dołącza go: balladowa Dalarna i żwawy Blues X – soulowo- genialny Tomasz Szukalski (sakso- -swingowa żywiołowa kulminacja. fon tenorowy i sopranowy) i Wi- nicjusz Chróst (ex-Breakout, gitara Na drugiej płycie, Three Thousand Points, Sadow- elektryczna i akustyczna). Na perku- ski ma nieco więcej dystansu do procesu twórczego sji gra Wojciech Morawski, a na kon- i poza talentem muzycznym demonstruje poczucie gach i instrumentach perkusyjnych humoru. Siedem utworów o numerycznych tytułach Bożena Bruszewska. To ciekawa anonsuje z konsumenckimi referencjami: „Coda – mieszanka rasowego jazzu (Szukal- ‘3,50 – po obniżce”. Pierwsza strona płyty, nagrana ski) i hipisowskiego rocka (Chróst), z Vesselinem Nikolovem (saksofon sopranowy), za- z Sadowskim zręcznie manewrują- czyna się pozorną kakofonią dźwięków, by po chwili cym pomiędzy gatunkami. Stronę B przejść w skomplikowany, ale chwytliwy synkopo- rozpoczyna dynamiczne Sorcery Ke- wany motyw, zagrany z doskonałą precyzją przez itha Jarretta – pulsujący drive rodem organy lidera, bębny (Zbigniew Kitliński), gitarę ba- z Bitches Brew, który rozbraja deli-

< JazzPRESS, październik 2015 |29 katnym wokalem Urbańska, żeby po Jarosław Sawic w tekście zamieszczonym w książecz- chwili ustąpić patetycznym tonom ce do płyty słusznie podkreśla, że ten cały kosmiczny Hammonda i wreszcie przepiękne- repertuar dźwięków, dzisiaj możliwy w każdym lap- mu dialogowi saksofonu (Szukal- topie, osiągnięty został jedynie z pomocą „ring mo- ski), wokalu i fletu w drugim utwo- dulatora” podłączonego do fletu i barw Hammonda rze, kompozycji Sadowskiego Ten z przystawką wah-wah. nasz zwyczajny Świat. W rozbudo- wanym solo perkusji/instrumentów Sadowski uczył się gry na fortepianie u Waldemara perkusyjnych słychać ptasie gwizdy Maciszewskiego, który oprócz tego, że wygrał w 1949 i nieziemskie głosy Urbańskiej, a gi- roku Konkurs Chopinowski pod pseudonimem „Val- tara basowa i Hammond dudnią jak di”, grał jazz u Tyrmanda. Toteż Sadowski ćwiczył rozpędzona lokomotywa. Wreszcie zarówno Chopina, który, jak twierdził, (i nie on je- na kanwie medytacyjnej mantry den) był pierwszym polskim jazzmanem, jak i boo- Urbańskiej Szukalski gra najlepsze, gie-woogie. To wszystko słychać w jego organach, bo moim zdaniem, na tej płycie solo. potrafi przepięknie poprowadzić liryczną balladę, Coltranowskie, ale tylko w żarliwo- olśnić wirtuozowską kaskadą dźwięków i zagrzmieć ści, bo niczego nie imituje. rasowym funkiem.

Ostatni utwór to Syrinx Debussye- Warto mieć te płyty nie tylko ze względu na archi- go w świetnej aranżacji Sadowskie- walną, wciąż znakomitą muzykę, ale też dla okładki go, intrygującej na tyle żeby mnie Marka Karewicza (Three Thousand Points) i kopal- odesłać do oryginału. Perfekcyjnie ni muzycznych anegdot, które przytacza w notach zagrany przez Urbańską motyw Jarosław Sawic: o pierwszym składzie zespołu Sa- powtarzają wprost gitara, saksofon dowskiego ze Zbigniewem Namysłowskim na… wio- i Hammond, który rozwija zwięzłą, lonczeli, pierwszym instrumencie lidera, którym ale ciekawą zbiorową improwizację. były organy kinowe. Na Hammonda wymienił je w Szwecji, ale nie był to sławny B-3 czy C-3, ale model Na płycie CD są dwie dodatkowe M-102, znany między innymi z Whiter Shade of Pale wersje suity (Trzy t ysiące i Ten nasz Procol Harum. Natomiat Keith Emmerson, zdaniem zwyczajny Świat) i brawurowa wer- Sadowskiego, który grę basów nogami posiadł dość sja Oleo Sonny Rollinsa z połama- szybko, nie był właściwie organistą, bo używał jedy- nym rytmem i przetworzonym nie klawiatury… wokalem.

www.jazzpress.pl

> 30| Płyty / Recenzje

Krzysztof Komeda – Muzyka baletowa i filmowa, część druga seria: Krzysztof Komeda w Polskim Radiu, vol. 5

Wojciech Sobczak-Wojeński [email protected]

wem Namysłowskim na pokładzie, który tym razem ukazuje swą świe- żość i polot w swingowej balladzie What’s Up Mr. Basie, a poprzedza ją występ równie poważanej przeze mnie inkarnacji bandu Komedy – Tria z udziałem saksofonisty Berta Rosengrena, w doskonale znanej Cherry z filmuNóż w Wodzie.

Dla spragnionych spokojnego gra- nia przewidziana jest podróż z Ali- Polskie Radio, 2015 cją w krainie czarów i chodzi tu Seria wydawnicza Krzysztof Komeda oczywiście o jazzową wersję utwo- w Polskim Radiu jest, jak sądzę, czy- ru disneyowskiego kompozytora telnikowi JazzPRESSu dobrze znana Franka Churchilla. Pierwszą, „re- za sprawą pogłębionych recenzji do- gularną” część krążka zamyka, po- tychczasowych wydawnictw (w licz- zostawiając słuchacza w lekko sen- bie czterech), autorstwa wyżej podpi- nym nastroju, krótka Etiuda z baletu sanego, jak również (co jest bardziej jazzowego, w której wokalizę snuje wyrazem mojej nadziei) z osobiste- Wanda Warska, a towarzyszą jej, go odsłuchu tych niezwykle cieka- rzecz jasna, panowie: Komeda (for- wych muzycznych wykopalisk. tepian), Dyląg (kontrabas) i Carlsson (perkusja). Pierwsza część Muzyki baletowej i fil- mowej zrobiła na mnie duże wraże- Część „bonusową” otwiera żywsze, nie i nie inaczej jest z omawianym bebopowe Fair Weather, w którym poniżej sequelem. Tradycyjnie sma- każdy z trójki artystów ma okazję kowitą i pouczającą lekcją jazzu po- w wyrafinowany sposób zaprezen- zostaje Kwintet Komedy między in- tować swój instrumentalny kunszt, nymi z Tomaszem Stańką i Zbignie- ale to kolejna, filmowa kompozycja

< JazzPRESS, październik 2015 |31

zatytułowana Nim wstanie dzień rii – samemu poukładać poszczegól- (film Prawo i pięść) śpiewana przez ne playlisty. Ideą wydanych krążków Edmunda Fettinga, prawdziwie po- było pokazanie mnogości tematów, rusza serce. Kolejny utwór, Nie jest w których z kocią zręcznością poru- źle, przemija pod znakiem subtelne- szał się Komeda, a utwory uporząd- go wokalu, tym razem za sprawą Ur- kowano według ustalonych myśli szuli Dudziak, której na tenorowym przewodnich. Nie raz wspomniane saksofonie nonszalancko sekundu- tematy zmieniały się dość diame- je Jan Ptaszyn Wróblewski. tralnie. Z jednej strony to dobrze, z drugiej zaś uniemożliwiało pogłę- Następny minizestaw duetów, na bienie poszczególnych „obszarów”, który składają się dwie kompozycje na przykład Kwintetu Komedy czy bluesowe (Blues i Basin Street Blu- dokonań z Jerzym Milianem lub, es), zagrane przez niezrównanego mówiąc prościej, posłuchania kon- Jerzego Miliana, przy akompania- kretnych zespołów i repertuarów mencie sekcji Komedy, ostatecznie przez moment dłuższy niż dwie czy rozwiewa melancholijny nastrój trzy piosenki. Można sobie jednak i smaga uszy bezkompromisowym ze wszystkich muzycznych substra- ognistym swingowaniem. Ten sam tów skomponować własne składan- zespół zamyka krążek balladowym ki i „chłonąć” je w zależności od indy- The Midnight Sun Never Sets, dzię- widualnych nastrojów i upodobań. ki czemu kończymy odsłuch płyty w przyjemnym wyciszeniu. Pomijając drobne nieczystości, ma- teriał jest znakomicie odświeżony, Piąta już z kolei płyta z serii Krzysz- słucha się go wyśmienicie, a do peł- tof Komeda w Polskim Radiu wywar- ni szczęścia brakuje nieco bardziej ła na mnie duże wrażenie, a me wyczerpujących bookletów. Warto ręce same składały się do oklasków. by było o tym pomyśleć przy kolej- Kusiło mnie jednak, by – posiadając nym wznowieniu tych nagrań.. wszystkie dotychczasowe części se-

> 32| Płyty / Recenzje

3FoNIA (Jacek Mazurkiewicz) – Mneme

Piotr Wickowski [email protected]

(City Folk, For You). Wypadły one bardzo ciekawie, ale spójność całe- go materiału, jako jednego albumu, na tym ucierpiała. Na Mneme nie ma tego problemu – każda ze stron kasety zawiera podobnej długości utwór prezentujący odmienne obli- cze 3FoNII.

Mneme 1 jest kolejną elektroniczną konstrukcją Mazurkiewicza dyskret- Pawlacz Perski, 2015 nie, acz stanowczo wwiercającą się Zaledwie 25 minut muzyki wydane przez uszy w mózg słuchacza. Może na archaicznym nośniku (kaseta) w nim uczynić spustoszenia – niepo- w mikroskopijnym nakładzie. Za kojąca monotonia, ciągle podsycana mało, żeby potraktować poważnie jest przez co raz to nowe modulacje. Mneme – najnowsze dzieło 3FoNII, Jeżeli do kogoś trafi ten przekaz, nie czyli jednoosobowego projektu Ja- pozostaje mu nic innego, jak uleczyć cka Mazurkiewicza? Nic bardziej się akustyczną mocą kontrabasu mylnego. wypełniającego w całości Mneme 2. Oczywiście jest to ten sam kontrabas Mneme jest pełnoprawnym wy- Mazurkiewicza, który już znamy – dawnictwem, mało tego, krokiem nie epatujący nadmiernie techniką, w przód, jeśli porównać je z wydaną bardziej działający swoją transowoś- pod koniec ubiegłego roku „długo- cią wywiedzioną z muzyki folkowej. grającą” płytą Chosen Poems. Tam W tym przypadku też szczególnie Jacek Mazurkiewicz próbował tro- bliski Mazurkiewiczowi kontekst chę pogodzić ogień z wodą. Utwory ludowy, podobnie jak było na Cho- akustyczne przeplatane były stwo- sen Poems, bierze górę. Utwór zagra- rzonymi za pomocą elektroniki czy ny niemal w całości arco, rozpoczęty urządzeń i sposobów, znanych tylko na sposób Kowaldowski, przechodzi soliście. Autor podjął również próby w hipnotyczną linię, gasnącą w ciszy, połączenia tych dwóch żywiołów aż do ostatnich szarpnięć strun.

< JazzPRESS, październik 2015 |33

Malerai / Uchihachi / Maya R – Utsuroi

Wojciech Sobczak-Wojeński [email protected]

li. Takie nieoczywiste zestawienie owocuje nieoczywistą (a jakże!) dźwiękową mozaiką, muzycznym panoptikum.

Na wstępie pragnę podkreślić, że język japoński jest dla mnie ma- terią nieznaną, a w konsekwencji zawartość ideowa dzieła wyrażo- na słowem (podobno inspirowana poezją Nietzshego), pozostaje dla For Tune, 2015 mnie niedostępna, skoncentruję się Muzyka orientalna, kameralna, więc na zawartości pozatekstowej. konkretna, elektroniczna, etniczna Przyznam, iż trudno pisać o Utsu- i jeszcze inne jej odmiany w jed- roi, gdyż każdy utwór jest tutaj inną nym. Jeżeli taka przyprawiająca bajką. Z wielkim trudem wspólnym już na etapie czytania o niej fuzja mianownikiem uczyniłbym hasło dźwięków intryguje Państwa, to po- „impresjonizm”, choć w sztuce tej zostawiam do dyspozycji najnowszą wiele jest ekspresjonistycznej my- płytę klarnecisty Michała Górczyń- śli. Próba uchwycenia zmysłowych skiego zatytułowaną Utsuroi, która doznań, ulotnych chwil i ukazania powstała z gościnnym udziałem ich językiem muzyki – takie zjawi- dwóch artystów japońskich – gita- sko przychodzi mi go głowy podczas rzysty Kazuhisy Uchihachiego oraz słuchania tej płyty. Sama nazwa wokalistki Mayi R. wydawnictwa jest japońskim odpo- wiednikiem percepcji, a zatem trop Lider wydobywa dźwięki nie tyl- ten wydaje się trafny. ko z klarnetu, ale również saksofo- nu tenorowego, zabawkowej gitary, Dźwiękowy melanż, na który skła- keyboardu oraz własnych strun dają się między innymi japońskie głosowych. Towarzyszą mu rodacy wokalizy, nieco przerysowane, tea- – Dagna Sadkowska na skrzypcach tralne melodie, kiczowate miejsca- oraz Mikołaj Pałosz na wioloncze- mi efekty elektroniczne, ekspre-

> 34| Płyty / Recenzje

syjne frazy instrumentów dętych, muzyczny symbolizm pod posta- cią symfonicznych pejzaży i plam dźwiękowych oraz odgłosów natury początkowo wprawił mnie w zdu- JazzPRESS swingująco mienie i zaciekawienie. Im dłużej ćwierka na Twitterze jednak go słuchałem, tym coraz Nie przegap – obserwuj! bardziej udzielało mi się znużenie @JazzpressPL i poirytowanie. Moim zdaniem po- mysł idealnie sprawdziłby się jako krótsza płyta, która mogłaby przy- kładowo towarzyszyć jakiejś arty- stycznej instalacji lub wystawie.

Godzinnemu longplayowi brakuje czegoś, co utrzymywałoby słucha- cza w napięciu. Owszem, zmiany f Polub tę stronę tematów i środków ekspresji nastę- pują – dzieje się dużo – ale w tym ca- www.facebook.com/JazzPRESSpl łym chaosie trzeźwy człowiek czuje się nieco zagubiony i pozostawiony samemu sobie. Fragmenty muzycz- ne, składające się na poszczególne utwory, cechuje nierówny poziom. Być może, gdyby na nowo wszystko przemieszać, strząsnąć nieco abs- trakcyjnego kurzu z tej mozaiki, po- wstałoby dzieło nadal eklektyczne, ale cokolwiek bardziej frapujące.

www.pinterest.com/jazzpress

< JazzPRESS, październik 2015 |35

Jacob Bro – Gefion

Krzysztof Komorek [email protected]

Na Gefion mamy do czynienia z muzyką spokojną, jednak nie z gatunku „pościelowych” ballad. Trudno nazwać ją nastrojową, czasem może wydać się wręcz niepokojąca. To nagrania oszczędne w emocjach. Muzycy nie atakują nas nawałem dźwięków, a raczej pozwalają wybrzmieć im do końca. Czasem ma się wrażenie jakby członkowie tria grali „obok siebie”, co jednak pozwala na stworzenie dość intrygującej i – wbrew obawom – spójnej całości. Płyta nie jest tylko popisem gitarzysty czy też schematycznym odegra- niem w trio wybranych tematów. Utwory – poza ty- tułowym, który trwa ponad 10 minut – są dość krót- ECM, 2015 kie. Dwa z nich to solowe nagrania Bro. White to duet basu i gitary, zaś w October instrumenty te równole- Gefion to pierwszy album Jacoba Bro gle snują swe opowieści pod, wyjątkowo nieco inten- w ECM firmowany jego własnym sywniejszy, podkład perkusji. nazwiskiem. Bro pojawiał się już w nagraniach wydawanych przez Basista pozostaje na pierwszym planie w Copenha- wspomnianą wytwórnię, ot żeby gen, a w Airport Poem początkowo gra w tle, przej- wspomnieć płyty Paula Motiana czy mując potem wiodącą rolę od gitary. Niezwykle in- Kwintetu Tomasza Stańki. Jako li- teresująco wypada perkusja, Jon Christensen używa der zagrał teraz w tercecie z basistą bowiem w nagraniach niemal wyłącznie talerzy, Thomasem Morganem i perkusistą różnicując grę poprzez zastosowanie różnych typów Jonem Christensenem. Płyta dedy- pałeczek. Sam Bro często brzmi frisellowsko, Frisel- kowana jest zmarłemu niedawno lem spotkał się już na jednej z poprzednich swoich Ib Skovgaardowi, dziennikarzo- płyt, jednakże bez szkody dla integralności własne- wi i producentowi, który wspierał go przekazu. Płyta oryginalna i godna polecenia. i promował generację dzisiejszych 30-, 40-letnich duńskich jazzmanów. www.jazzpress.pl

> 36| Płyty / Recenzje

Wolfgang Haffner – Kind of Cool

Basia Gagnon [email protected]

vis, Coltrane, John Lewis i Modern Jazz Quartet, Dave Brubeck i Chet Baker zwany też Jamesem Deanem jazzu. Legenda, przed którą za- drżałby niejeden muzyk. Aż trudno uwierzyć, że liderem tej płyty jest perkusista. Weteran sceny muzycz- nej (Albert Mangelsdorff, Chaka Khan, Pat Metheny, Michael & Ran- dy Brecker, Bill Evans, Cassandra Wilson, Joe Pass, Clark Terry, Mc Coy Tyner, Jan Garbarek) dyskretnie ACT Music, 2015 pozostaje w cieniu doskonale dobra- Perkusista Wolfgang Haffner to nie nego składu i starannie wybranych tylko współtwórca ponad 400 płyt, ponadczasowych hitów i własnych ale jeden z najbardziej poważanych kompozycji. Idealna płyta na leniwe liderów orkiestrowych. Tym razem upalne popołudnie. mierzy się z legendą Birth of Cool w małym, starannie wybranym Haffner wybrał to, co najlepsze: składzie: Christopher Dell na wi- Summertime Gerswina (bardzo do- brafonie, Jan Lundgren na fortepia- bra aranżacja) z ciekawą linią basu, nie, Dan Berglund na kontrabasie, powściągliwą trąbką (Dusko Goy- Dusko Goykovich na trąbce i Juk- kovich) i bezbłędnym fortepianem ka Perko na saksofonie altowym. (Jan Lundgren). My Funny Valentine Gościnnie na Piano Man doskonale (Rogers & Hart) czy One for Daddy frazuje wokalista Max Mutzke, na O Nata Adderleya z perfekcyjnie fortepianie gra Frank Chastenier, brzmiącą sekcją dętą (Dusko Goy- a Christian von Kaphengst na kon- kovich – trąbka, Nils Landgren – pu- trabasie. W klasyku Adderleya One zon, Jukka Perko – saksofon altowy). for Daddy O do sekcji dętej dołącza Nils Landgren na puzonie. Autorstwa Haffnera są trzy kom- pozycje. Transowa Trantricit y za- Birth of Cool – lata pięćdziesiąte, Da- czyna się zawodzeniem kontraba-

< JazzPRESS, październik 2015 |37

sowego smyczka, które przechodzi łącza w lirycznym dialogu fortepian. Django Johna w temat perfekcyjnie podany przez Lewisa to klasyk z najlepszych czasów Modern Jazz fortepian Lundgrena i kontrabas Quartet, tutaj w świeżym wydaniu, wzbogacony (Berglund). Mistrzowski wibrafon o duet Perko (sax) i Goykovicha (trąbka). Lundgren Christophera Della dopełnia per- elokwentnie opowiada historię starannie wybrany- fekcyjnie zgraną sekcję rytmicz- mi dźwiękami akordów i pasaży, a Dell godnie podą- ną i emocjonalny duet fortepia- ża śladami legendarnego Milta Jacksona. Moje ulu- nu i saksofonu. Jeszcze lepszy jest bione So What otwiera kontrabas Berglunda, zgrab- rasowy blues Hippie, druga kom- ną wariacją słynnej linii basu Paul Chambersa, do pozycja autorstwa Haffnera z ge- którego dołącza rozległym solo na wibrafonie Dell, nialnym intro i solo kontrabasu i na fortepianie niezawodny Lundgren. Nad tym (Berglund), kołyszącym groovem wszystkim czuwa i pulsuje bezbłędny rytm perku- bębnów i wirtuozerskim popisem sji. Bardzo dobry jest też blues Piano Man z gościn- saksofonu (Jukka Perko). Wresz- nym wokalem Maxa Mutzke (w tym utworze też goś- cie melancholijne Rememberance cinnie Frank Chastenier – fortepian i Christian von z długimi delikatnymi dźwiękami Kaphengst – kontrabas). saksofonu i popisowym solo Dusko Goykovicha, 83-latka, który grywał Cała płyta jest mistrzowskim popisem powściągli- z Milesem Davisem, Artem Blakey wości, oszczędności wyrazu i maksimum efektu. i Chetem Bakerem. Jego leniwe, Wszystko brzmi jak przypadkowy jam starych zna- grane prawie od niechcenia, lirycz- jomych, z nonszalancją bawiących się doskonale ne tony walczą o palmę pierwszeń- znanymi klasykami. Nie ma tu jednej zbędnej nuty stwa z krystalicznym brzmieniem – odświeżająca odmiana po słuchaniu rozwlekłych i inteligentnym frazowaniem solówek, rozdętego ego. Haffner gra „czarno”, lekko Lundgrena na fortepianie. z tyłu, nieśpiesznie, ale z bezbłędnym wyczuciem weterana. To dzięki niemu – i świetnej selekcji mu- Pozostałe klasyki Haffner podraso- zyków ta płyta nie jest „kind of”, ona po prostu jest wuje na własny sposób. W Autumn „cool”. Warto posłuchać jej uważnie, bo jest perfek- Leaves Dusko Goykovich tłumioną cyjnie zmasterowana i ma piękne, bogate brzmienie. trąbką podaje temat, do którego do- Polecam, nie tylko na upalne wieczory..

> 38| Płyty / Recenzje

Trevor Watts & Veryan Weston – At Ad Libitum

Marta Kąpielska [email protected]

w duecie i z czystym sumieniem można stwierdzić, że była to świet- na decyzja. Trevor Watts wytyczył w dziedzinie improwizacji sakso- fonowej nowe ścieżki, echa jego rozwiązań pobrzmiewają między innymi w kompozycjach hołubio- nego ostatnimi czasy Colina Stetso- na. Do kogoś o tak wielkim talencie, jakim dysponuje Watts, przyłączyć się mógł jedynie ktoś równie wiel- For Tune, 2015 ki, czyli Veryan Weston. Weston jest „Ad libitum” – oznacza „bez ograni- młodszy, ale przebieg jego kariery czeń” i pasuje do tak nieograniczo- jest niemniej interesujący, grywał nego i swobodnego nurtu we współ- na przykład z tak wybitnymi im- czesnej muzyce, jakim jest . prowizatorami jak Lol Coxhill i Ed- Sama nazwa tego nurtu zawiera die Prévost. jego kwintesencję – zero przymu- su i całkowita dowolność. Zwykle Zapisem jednej z muzycznych kon- bywa tak, że to, co jest nieprzewidy- wersacji obu muzyków jest właśnie walne i nie jest uwięzione ramami album At Ad Libitum. Ad Libitum to niczyjej percepcji, najmocniej przy- nazwa warszawskiego festiwalu, na ciąga uwagę. Nie inaczej jest w przy- którym prezentowana jest muzyka padku At Ad Libitum. improwizowana. Zarejestrowany w warszawskim Centrum Sztuki Współpraca Trevora Wattsa i Very- Współczesnej koncert to prawie go- ana Westona trwa od kilku dekad. dzinna dawka muzyki nieograniczo- Muzycy wielokrotnie spotykali się nej, niezamkniętej w ramach pro- na swojej muzycznej ścieżce, We- stych definicji. Awangarda w pełni. ston wspomagał Wattsa już przy jego muzycznym projekcie Moire Sposób gry obu muzyków cechuje Music. Zdecydowali się też na grę naturalność. Każdy utwór zaczy-

< JazzPRESS, październik 2015 |39

na się rozgrzewką, muzycy dają so- a następnie emocje opadają. W spokojniejszym tonie bie miejsce na wzajemne dotarcie Watts zabiera słuchaczy swoimi wibrującymi par- się i dopasowanie, nie ukrywają tiami w podróż po całej pięciolinii. przez słuchaczami potrzeby wy- czuwania swoich nastrojów. A na- Prawdziwe emocjonalne zespojenie się muzyków stroje są zmienne, nawet w trakcie następuje w przedostatnim utworze, czyli Going Out. jednej kompozycji. Od spokojnych To właśnie tu porzucone zostają wszelkie granice – wstępów, wesołego przygrywania saksofonista i pianista ścigają się, płynąc po barwnej w połowie i niemalże patetyczne- palecie dźwięków, osiągając wyżyny kunsztu. Pieją- go ostinato, do wyciszonego zakoń- cy saksofon i dynamiczna gra na fortepianie dopra- czenia – tak brzmi pierwszy utwór, wiają i tak smaczne już dzieło, udowadniając swoją czyli On Going. Utwór, w którym muzyczną niezależność. Watts daje popis swoich możliwości oddechowych. Kształt ostatniej kompozycji nadaje Veryan Weston. Jest to daleko posunięta awangardowa improwiza- Na całym albumie popisy saksofo- cja, w której muzycy przechodzą samych siebie, prze- nisty zdecydowanie wysuwają się mieszczając się od sformalizowanego grania do jego na pierwszy plan i fortepian pełni porzucenia. rolę raczej pomocnika, aniżeli rów- noprawnego kompana. Pod koniec Taki właśnie jest ten album. Muzycy poszukują swo- drugiego utworu, przewrotnie na- ich emocji, wznoszą się na wyżyny, by zaraz potem zwanego Going On, zmienia się to zejść na niziny tempa. Sprawiają wrażenie jakby gra- trochę i oba instrumenty równo li nieco bardziej dla siebie, niż dla publiczności, co wygrywają przerażającą melodię, słuchaczom daje poczucie uczestniczenia w czymś która na myśl przywodzić może intymnym, dostępnym jedynie wybranym. Gdyby muzykę filmów noir, czy też staro- było jeszcze więcej emocji, a mniej kalkulacji, mu- dawnych dreszczowców, wszystko zyka na tym by nie straciła. Pewnie na żywo ten utrzymane w konwencji free jazzu. koncert odbierało się o wiele lepiej, niż zapis z płyty, Najdłuższy utwór na płycie, The Un- niemniej po album też warto sięgnąć, tym bardziej, finished Conversation, podtrzymuje że najlepszy na nim utwór – The Unfinished Conver- atmosferę poprzedniej kompozy- sation – wprost zapiera dech w piersiach. cji, po czym następuje kulminacja,

> 40| Płyty / Recenzje

Mary Halvorson – Meltframe

Piotr Wickowski [email protected]

tychczas ją znaliśmy. Najwyraźniej uznała, że nie wystarczy tylko wy- konać to, co i jak najlepiej potrafi, ale że również trzeba coś zmienić. Zde- cydowała się na autonomiczne dzie- ło, być może wychodząc ze słusz- nego założenia, że nagranie płyty na gitarę solo zasługuje na własną, odmienną koncepcję artystyczną i przedefiniowanie swojego stylu.

Świadczy o tym również dobór re- Firehouse 12 Records, 2015 pertuaru. W jej dyskografii, począw- szy od 2005 roku, kiedy zadebiutowa- Trudno uwierzyć, że Mary Halvorson ła na rynku fonograficznym, z roku nie nagrała wcześniej płyty na gitarę na rok przybywało płyt, na których solo. Przecież jest gitarzystką o nie- coraz większą część programu wy- zwykle wyraźnym, własnym brzmie- pełniały coraz to ciekawsze utwory niu, odciskającą piętno na wszystkich przez nią skomponowane. Na swój formacjach, w których się pojawia. Za debiut jako solistki wybrała jednak przykład może posłużyć chociażby wyłącznie utwory cudze, autorstwa najnowsze dzieło koleżanki Halvor- zarówno muzyków, z którymi współ- son – saksofonistki Ingrid Laubrock. pracuje na co dzień (Noël Akchoté, Na płycie Roulette of the Cradle (2015) Chris Lightcap, Tomas Fujiwara), ale formacji Ingrid Laubrock Anti-Hou- głównie takich legendarnych, histo- se liderka pozostawiła więcej miejsca rycznych postaci jak: Oliver Nelson, dla Halvorson niż dla siebie. Annette Peacock, Ornette Coleman, Duke Ellington, Carla Bley, McCoy Na Meltframe Mary Halvarson ogra- Tyner, Roscoe Mitchell. Na każdy niczyła charakterystyczny dla swo- z klasyków Mary Halvorson znala- jej gry, falujący dźwięk gitary. Po- zła swój własny, oryginalny sposób. zostając nadal sobą, zdołała nagrać Co jest wystarczającym powodem do coś odmiennego od tego, z czego do- bardzo wysokiej noty dla tej płyty.

< JazzPRESS, październik 2015 |41

Kamasi Washington – The Epic

Barnaba Siegel [email protected]

Nie przepadam za pisaniem w re- cenzjach… o pisaniu recenzji, ale ten jeden raz zrobię wyjątek. Zdałem so- bie sprawę, że moje odwlekanie od- dania tekstu to nie efekt braku or- ganizacji, a przytłoczenia dosłownie epicką, rozłożoną na aż trzy CD za- wartością. I niestety jest to nadmiar, od którego odrobinę boli głowa.

Pisząc w skrócie – The Epic to granie na bardzo, bardzo wysokim pozio- Brainfeeder, 2015 mie. Kamasi Washington jest świet- nym saksofonistą, a na swoim debiu- że pełne przeszkadzajek, dęciaków, tanckim albumie (facet ma 34 lata!) a nieraz i przyprawiających o ciar- zawarł muzykę, która za nic ma no- ki, choć może nazbyt patetycznych, woczesne trendy. Znacznie bardziej chórów. Raz pojawi się Hammond jawi się jako rozległy, monstrualny czy inne organy, raz klasycznie wręcz tribute album dla wielu po- jazzowy wokal. Nudy nie ma. przednich dekad – co potwierdzałby fakt, że Kamasi na swoim Facebooku O dziwo, za to brakuje jakichkolwiek regularnie publikuje zdjęcia ulubio- strzępów fusion, rhythm’n’bluesa nych winyli, głównie płyt z lat 60. i 70. i psychodelii czy klasycznego jazz- -funku. Ale nie to jest najgorsze. Na The Epic dominują nawiązania Najgorsze jest to, że całość jest prze- do brzmienia z tej drugiej dekady, raźliwie długa. Puszczając dwa-trzy jest dużo dynamicznego postbopu losowe utwory, świetnie się bawię, i spiritual jazzu. W świecie „wiel- ale próbując słuchać więcej, poddaję kiego jazzu” te rzeczy jakoś niespra- się. Niemal trzygodzinna odyseja (!), wiedliwie odeszły do lamusa. Tym- pozbawiona wyraźnego scenariusza czasem tu rządzą klasyczne solówki czy większego zróżnicowania po- saksofonu, trąbki i puzonu, baroko- między kolejnymi krążkami, jest po we, przesadzone momentami aran- prostu męcząca.

> 42| Koncerty / Przewodnik koncertowy

PARDON, TO TU: AMBROSE AKINMUSIRE QUARTET Ambrose Akinmusire zagra 12 października w war- szawskim klubie Pardon, To Tu. Współpracował mię- dzy innymi z takimi muzykami jak: Steve Coleman, Vijay Iyer, Aaron Parks, Esperanza Spalding, Jason Moran. Jego dwie ostatnie płyty ukazały się w presti- żowej wytworni Blue Note Records, a światowe me- dia okrzyknęły go wschodzącą gwiazdą światowego jazzu. Będzie to pierwszy w Polsce klubowy występ tego artysty.

ERA JAZZU Wokalista Vinx z warsztatową grupą poznańskich muzyków Poznań Jazz Project rozpocznie 13 paź- dziernika tegoroczną Erę Jazzu. Do 19 paździer- nika w jej ramach, w poznańskim klubie Blue Note oraz w CK Zamek wystąpią: Carmen Souza, Ore- gon, Bossarenova Trio, John Abercrombie Quartet, Reggie Washington Quartet, Stacey Kent, Zagórski / Skowroński Project. W nowym kwartecie gitarzy- sty Johna Abercrombiego posłuchać będzie można pianisty Marca Coplanda, basisty Drew Gressa oraz perkusisty Joeya Barona.

ŚLĄSKI JAZZ CLUB MICHAŁ WIERBA DOPPELGANGER PROJECT Michał Wierba Doppelganger Project z udziałem saksofonisty Macieja Sikały wystąpi 15 paździer- nika w Śląskim Jazz Klubie w Gliwicach. Poza grają- cym na fortepianie liderem i gościem zespołu, w jego skład wchodzą: perkusista Arek Skolik i basista Kuba Dworak. Muzycy deklarują, że grają nowoczesny jazz w połączeniu z world music oraz obiecują zabawę cy- tatem, konwencją, swobodne poruszanie się w róż- nych stylistykach i nawiązania do tradycji. JazzPRESS zapraszają na koncerty na zapraszają i JazzPRESS RadioJAZZ.FM

< JazzPRESS, październik 2015 |43

ADAM BAŁDYCH & HELGE LIEN TRIO 19 października koncertem we wrocławskim Impar- cie rozpoczyna się trasa promująca płytę Bridges Adama Bałdycha & Helge Lien Trio. Muzycy będą grać codziennie do 23 października. Wystąpią w war- szawskiej Fabryce Trzciny, gdańskim Starym Mane- żu, koszalińskim Centrum Kultury 105 oraz w Jeleniej Górze, w ramach Krokus Jazz Festiwal. „Postrzega- jąc życie jako ciągłą wędrówkę, chciałbym dać wyraz tej pięknej chwili, która trwa teraz. Jest pełna miłości, szczęścia oraz kolorów, które odkryłem w muzyce, i myśli, które mnie zainspirowały. Mam nadzieję, że moja opowieść będzie również inspirująca dla Ciebie, Drogi Słuchaczu” – zaprasza Adam Bałdych.

HANZA JAZZ FESTIWAL Pokazanie, że jazz nie ma tak naprawdę żadnych ba- rier i ograniczeń oraz że obcowanie z nim jest przy- jemnością i sztuką samą w sobie – taki jest cel orga- nizatorów tegorocznej jedenastej edycji Hanza Jazz Festiwal. Festiwal rozpocznie 21 października w Fil- harmonii Koszalińskiej Nikola Kołodziejczyk Orche- stra wykonaniem suity Chord Nation. Przez następne trzy dni wystąpią: Łukasz Pawlik Project, Adam Bał- dych & Helge Lien Trio, The Lions, Przemek Raminiak Quartet. Ostatniego dnia rozstrzygnięty zostanie to- warzyszący festiwalowi konkurs.

GŁOGOWSKIE SPOTKANIA JAZZOWE Koncert Swing Revisited Stanisława Soyki wraz z duń- sko-szwedzkim Roger Berg Big Band, jubileuszowy występ zespołu Walk Away ze specjalnymi gośćmi oraz międzynarodowego projektu Deana Browna – to naj- większe atrakcje organizowanych po raz 31. Głogow- skich Spotkań Jazzowych zaplanowanych w dniach 22-25 października. W programie również, między innymi, Akademia Jazzu z Dixie Tiger's Band, parada jazzowa w stylu dixie, Jazz Kids Day z Anną Szarmach. JazzPRESS zapraszają na koncerty na zapraszają i JazzPRESS RadioJAZZ.FM

> 44| Koncerty / Przewodnik koncertowy

MÓZG FESTIVAL Roscoe Mitchell, legendarny improwizator, jeden za- łożycieli i fi larów Art Ensemble of Chicago wystąpi w warszawskim Mózgu Powszechnym 23 paździer- nika – pierwszego dnia tegorocznej, jedenastej edycji Mózg Festivalu. Grupę z nim stworzą polscy muzycy: Jerzy Mazzoll oraz Sławek i Qba Janiccy. Następne- go dnia kwart et zagra w Bydgoszczy, gdzie obywać się będzie równoległa do warszawskiej, druga wersja Mózg Festival. Wśród największych atrakcji festiwalu, który potrwa do 14 listopada, między innymi: Wil- liam Parker na koncercie solo, The Necks, Jan Jeli- nek & Masayoshi Fujita, Trilok Gurt ,u Stian Wester- hus, Sean Noonan Trio.

KROKuS JAZZ FESTIVAL Adam Bałdych & Helge Lien Trio, Jeremy Pelt, Moni- ka Borzym z Nikolą Kołodziejczykiem, Charli Green & Krzysztof „Puma” Piasecki 4 Set, Mike Parker’s Trio Theory i Kamil Piotrowicz Quintet – wystąpią podczas tegorocznej, czternastej edycji Krokus Jazz Festival. Festiwal odbywać się będzie od 23 do 25 października w Jeleniej Górze, w sali koncert owej Jeleniogórskiego Centrum Kultury oraz w miejsco- wym klubie Kwadrat.

BRANFORD MARSALIS 29 października w kościele św. Katarzyny w Krako- wie wystąpi Branford Marsalis, który zaprezentuje materiał z najnowszej płyty na saksofon solo In My Solitude z występu zarejestrowanego w katedrze Grace, w San Francisco. „udałem się na scenę z pro- gramem, w którym świadomie pozostawiłem puste miejsca na improwizacje. Moje improwizacje bazo- wały na tym, co w danym momencie właśnie grałem, jak i na odbiorze miejsca przez publiczność i jej za- chowaniu się. Granie solowego koncert u do łatwych zadań nie należy" – przyznał Marsalis. RadioJAZZ.FM i JazzPRESS zapraszają na koncerty na zapraszają i JazzPRESS RadioJAZZ.FM < JazzPRESS, październik 2015 |45

PIŃCZOWSKIE ZADUSZKI JAZZOWE Dorota Miśkiewicz i Marek Napiórkowski zainaugu- rują 30 października Pińczowskie Zaduszki Jazzo- we. W programie koncertu znajdą się najbardziej zna- ne piosenki z solowych płyt Doroty Miśkiewicz oraz standardy jazzowe. Następnie tego samego dnia za- gra Kazimierz Jonkisz Energy Tribute to Elvin Jones. 31 października wystąpi Artur Dutkiewicz Trio oraz Mike Russell & Levandek Funky.

plakat 2015.indd 1 2015-09-30 09:08:27

STODOŁA: ST GERMAIN St Germain (francuski producent Ludovic Navarre, pionier nurtu pionier French Touch) wystąpi5 listo- pada w warszawskim klubie Stodoła. Można spo- dziewać się programu z najnowszej płyty francuskie- go producenta, która ukaże się w październiku. Na krążku, nagranym z udziałem afrykańskich muzy- ków, usłyszeć można tradycyjne malijskie instrumen- ty, takie jak: kora, balafon czy ngoni, które połączone zostały z gitarami elektrycznymi, pianinami i sakso- fonami.

RZESZÓW JAZZ FESTIWAL Open Trio, Piotr Matusik Quartet z programem Tribute to Chick Corea, Zbigniew Jakubek Quartet, Vehemen- ce Quartet, Charlie Green & Puma Piasecki 4set, duet Ścierański & Bałata, Pilichowski Trio, Wojtek Mazo- lewski Quintet, Śmietana – Friends (Karolak, Wyleżoł, Napiórkowski, Baron, Czerwiński, Dębski) i Soweto Kinch & Orange Train – to wykonawcy Rzeszów Jazz Festiwal. Tegoroczna edycja festiwalu potrwa od 11 do 22 listopada. Koncerty w wielu miejscach Rzeszowa, między innymi w Domu Kultury Biała, Wojewódzkim Domu Kultury i klubach: Mikrofon, Jazz Room. JazzPRESS zapraszają na koncerty na zapraszają i JazzPRESS RadioJAZZ.FM > 46| Koncerty / Przewodnik koncertowy

JazzPRESS poszukuje współpracowników - autorów relacji z koncertów w Warszawie, Poznaniu, Trójmieście, Wrocławiu i Katowicach. MAMY TWÓJ BILET.

Zgłoszenia, najlepiej

MILLER / MOŻDŻER / z próbkami własnych / NAMYSŁOWSKI – AFRODEEZIA tekstów: Od 17 do 21 listopada trwać bę- dzie trasa koncert owa po Pol- [email protected] sce Marcusa Millera. Do udziału w koncert ach zaproszeni zosta- Zapewniamy wstęp na wszystkie li Leszek Możdżer i Zbigniew relacjonowane dla nas koncerty Namysłowski. Art yści wystąpią i festiwale. w Poznaniu, Warszawie, Kato- wicach, Wrocławiu i Gdyni. Poza utworami z najnowszej płyty Millera, Afrodeezia, można spo- dziewać się, że Leszek Możdżer zaprezentuje swoje najnowsze projekty, w tym muzykę tercetu Możdżer / Danielsson / Fresco z najnowszego albumu Jazz at Berlin Philharmonic 3.

Polub JazzPRESS na Facebooku www.facebook.com/JazzPRESSpl RadioJAZZ.FM i JazzPRESS zapraszają na koncerty na zapraszają i JazzPRESS RadioJAZZ.FM fot.Bogdan Augustyniak < JazzPRESS, październik 2015 |47 fot. Kuba Majerczyk Kuba fot.

KONCERTY

> 48| Koncerty / Relacje fot. Piotr Fagasiewicz Piotr fot. Mark Feldman

Z roku na rok coraz lepiej

Krzysztof Komorek Letnia Akademia Jazzu, Łódź, Wytwórnia, [email protected] sierpień-wrzesień 2015 r. – część 2

Sierpniowa część Letniej Akade- własne kompozycje, między innymi mii Jazzu rozpoczęła się koncertem z zapowiadanej premiery płytowej. dwóch kwartetów prowadzonych To była muzyka „elegancka”, z dba- przez skrzypków. Spotkanie po- łością o szczegóły, ot choćby nawet święcone było, jak nie trudno zgad- o takie drobiazgi jak stroje muzy- nąć, Zbigniewowi Seifertowi i jego ków. Nie oznacza to jednak, że wy- muzyce. Wieczór rozpoczął zespół stęp ten był nudny i nieatrakcyjny. Bartosza Dworaka. Kwartet i jego lider byli wielokrotnie nagradza- Drugą część wypełnił Mark Feld- ni i komplementowani w ostatnim man, który wspólnie z Audiofeeling roku i muszę przyznać, że zasłuże- Trio Pawła Kaczmarczyka zagrał nie. Zagrali solidny jazz, głównie koncert niezwykle żywiołowy i eks-

< JazzPRESS, październik 2015 |49 presyjny. Obok kompozycji Feldma- na pojawiły się oczywiście utwory Seiferta. Do Quo vadis amerykański skrzypek zaprosił Bartosza Dwora- ka i w ten sposób obaj soliści zwień- czyli jeszcze jeden udany wieczór tegorocznej Akademii.

W następnym tygodniu w Wytwór- ni gościła kolejna gwiazda. René Marie dość późno rozpoczęła ka- rierę piosenkarską. Dziś ma za sobą 10 nagranych płyt, nominację do Grammy i liczne nagrody. Jest też autorką i wykonawczynią muzycz- nego monodramu Slut Energy Theo- ry. Aktorskie zacięcie widać i czuć w scenicznym zachowaniu René Marie. Wokalistce towarzyszyli: perkusista Quentin Baxter, basista Elias Bailey i niezwykle ciekawie prezentujący się pianista John Chin.

Pierwszą połowę koncertu wypełni- ły nagrania z płyty I Wanna Be Evil Bartosz Dworak, René Marie, fot. Piotr Fagasiewicz zawierającej nagrania z repertuaru Earthy Kitt. Usłyszeliśmy, między innymi, C’est Si Bon, My Heart Be- Akademię otwierał w tym roku koncert big bandu. longs to Daddy i I’d Rather Be Burned Na finałowym koncercie, poświęconym Krzysztofowi as a Witch. Na część drugą złożyły Komedzie, Wytwórnia gościła niemal równie pokaź- się prezentacje oryginalnych kom- ny skład instrumentalistów. Orkiestra Rosemary’s pozycji zespołu z przygotowywanej Babies wykonała specjalne aranżacje utworów Ko- do wydania pod koniec bieżącego medy przygotowane i poprowadzone przez znakomi- roku płyty. René Marie od początku tego norweskiego kompozytora Elrenda Skomsvolla. porwała za sobą publiczność. Kon- Skomsvoll nie usiłował wyważać otwartych drzwi, cert zakończyły dwa bisy, ale dało szukać za wszelką cenę inności i oryginalności inter- się odczuć, że widzowie chętnie po- pretacji. Postawił na jakość wykonania zapraszając, słuchaliby jeszcze kilka kolejnych do złożonej z muzyków norweskich i polskich Orkie- utworów. stry, instrumentalistów znakomitych. W jej składzie,

> 50| Koncerty / Relacje

Sebastian Zawadzki Aga Zaryan wystąpili między innymi Dominik Wania i Maciej szej części relacji – JazzPRESS, wrze- Obara, a także znani z prowadzenia warsztatów In- sień 2015), Letnia Akademia Jazzu ternational Jazz Platform basista Ole Morten Vågan gościła jeszcze Sebastiana Zawadz- i perkusista Gard Nilssen. Fascynująco zabrzmiał kiego, który zaprezentował się pub- Astigmatic zagrany bardzo podobnie do wersji znanej liczności w solowym recitalu forte- z płyty Komedy, rozciągnięty podobnie jak oryginał pianowym oraz Agę Zaryan, która w trzydziestominutową suitę. Freejazzowa trąbka wraz z zespołem Michała Tokaja, przeplatała się z fragmentami w stylistyce jarmar- przedstawiła interpretację piose- cznej potańcówki, zakończenie przywodziło zaś na nek z repertuaru Wandy Warskiej. myśl hollywoodzką ilustrację samochodowego po- Jeden z wieczorów poświęcono te- ścigu z filmu sensacyjnego. Kattorna zaskoczyła czy- atrowi. Sonia Bohosiewicz i Kata- tanymi fragmentami Podtrzymywania światła Jea- rzyna Kwiatkowska zaprezento- nette Winterson. W Svantetic Orkiestra rozpędzała wały przygotowany specjalnie dla się niczym lokomotywa przerywając swój szaleńczy LAJ spektakl oparty na Dzienniku bieg już to solowymi popisami basu i perkusji, już to 1954 Leopolda Tyrmanda. Smaczku subtelną grą smyczków i fortepianu. Zakończenie te- przedstawieniu dodawała muzy- gorocznego cyklu letnich koncertów dostosowało się ka tria Marek Napiórkowski, Ro- poziomem do wcześniejszych świetnych występów. bert Kubiszyn, Michał Miśkiewicz, skomponowana przez Napiórkow- Poza opisanymi powyżej koncertami (oraz w pierw- skiego, częściowo zaś improwizowa-

< JazzPRESS, październik 2015 |51 fot. Piotr Fagasiewicz Piotr fot. fot. Piotr Fagasiewicz Piotr fot. Koncert finałowy

na w trakcie występu. Podczas festi- walu można było również obejrzeć wystawę fotografii inspirowanych jazzem, autorstwa Ryszarda Horo- witza. Należy także wspomnieć, że ci, którzy nie mieli okazji uczestni- czyć w którymś z koncertów Aka- demii, mogli obejrzeć jego transmi- sję w internecie. Obraz z kamer był także wyświetlany podczas wystę- pów na kinowym ekranie umiesz- Erlend Skomsvoll czonym z tyłu sceny, co skracało dystans pomiędzy muzykami, a wi- downią i dawało publiczności uni- po raz kolejny serwując nam program lepszy i cie- kalną możliwość podejrzenia arty- kawszy od poprzedniego. Wizyty gwiazd – tych jasno stów z bliska, złudzenie spoglądania święcących i tych wspinających się na jazzowy fir- im przez ramię podczas koncertu. mament, unikalne projekty, ciekawy program towa- rzyszący – to atuty tego festiwalu. Tegoroczną edycję Letnia Akademia Jazzu systema- śmiało można dołączyć do grona najważniejszych tycznie i konsekwentnie rozwija się i najciekawszych wydarzeń jazzowych w Polsce.

> 52| Koncerty / Relacje

Alina Rostotskaya Ida Sevelkaityte Konkurs odmienności wokalnych

Ryszard Skrzypiec [email protected] Voicingers, Żory, 22 sierpnia 2015 r.

Po rocznej przerwie do kalendarza jurorów oraz nocne jam sessions. letnich festiwali jazzowych powró- Ważnym wydarzeniem był, zor- ciły Międzykulturowe Spotkania ganizowany po raz pierwszy, kon- Muzyki, Kreatywności i Ekspresji cert Uczestników Warsztatów Vo- Voicingers. Siódma edycja, podobnie icingers dla Dzieci, który odbył się jak poprzednie, odbyła się w Żorach z towarzyszeniem muzyków jazzo- w drugiej połowie sierpnia, pod ar- wych, na scenie plenerowej Miej- tystycznym kierownictwem woka- skiego Ośrodka Kultury. listy Grzegorza Karnasa. Tradycyj- nie w programie imprezy znalazły Tak jakoś złożyło się w tym roku, że się zajęcia warsztatowe, występy na każdym z dostępnych mi letnich konkursowe w ramach Międzyna- wydarzeń jazzowym byłem tylko rodowego Konkursu Jazzowego Dla jednego dnia. Tak było i w przypad- Muzyków Śpiewających, koncerty ku Międzynarodowego Konkursu

< JazzPRESS, październik 2015 |53

im. Jarka Śmietany, i w przypadku Festiwalu Jazz w Ruinach. Nie ina- czej było także w przypadku Voicin- gers, na który trafiłem ostatniego fot. Bogdan Krężel dnia przesłuchań eliminacyjnych. Na scenie MOK w sobotnie popołu- dnie zaprezentowały się dwie woka- listki Başak Yavuz z Turcji i Alina Rostotskaya z Rosji, które ubiegały się o występ w niedzielnym finale i w efekcie o Grand Prix Konkursu. Jak się później okazało, pochodząca z Moskwy wokalistka była tego dość bliska, ponieważ została laureat- ką drugiej nagrody, nota bene jako pierwsza Rosjanka biorąca udział w konkursie. Natomiast laureat- ką Grand Prix została śpiewająca pierwszego dnia pochodząca z Rzy- mu Francesca Palamidessi.

Jednak zanim poznaliśmy konkur- sowe rozstrzygnięcia, najpierw mie- liśmy przyjemność wysłuchać krót- kich recitali artystek. Jako pierwsza Bruno Amstad, Francesca Palamidessi, fot. Bogdan Krężel na scenie pojawiła się Turczynka, która zaprezentowała program moskwianka zaprezentowała program o większej złożony z utworów śpiewanych dynamice, liryzmie i z licznymi autobiograficznymi w większości po turecku. Recital był odwołaniami. Te ostatnie znalazły się w dedykowa- subtelny, ale nie pozbawiony sce- nej oczekiwanej córce piosence Birth czy skompono- nicznej dramaturgii, choć najwię- wanej dla niej kołysance. Jednak szczególnie urzekła cej dynamiki wniósł w niego zespół wykonaniem sefardyjskiej pieśni Morenika. akompaniujący wokalistce, między innymi z Pawłem Kaczmarczy- Po tym zderzeniu dwóch odmiennych osobowości kiem na fortepianie i Grzegorzem wokalnych i kulturowych, równie duszny jak popo- Masłowskim na perkusji. Ten drugi łudnie wieczór zwieńczył występ szwajcarskiego du- miał wiele okazji do solowych im- etu Albireo, który tworzą: jeden z jurorów konkursu prowizacji rozwijających śpiewane – wokalista Bruno Amstad i multiinstrumentalista przez wokalistkę tematy. Natomiast Albin Brun. W programie przeczytałem: „Duet przy-

> 54| Koncerty / Relacje

gotuje na naszych oczach wywar z fragmentów dźwięków, rytmów, przy pomocy głosu, szerokiej gamy instrumentów oraz elektroniki.” Jak zapowiedzieli, tak też i zrobili. Roz- poczęli od intro saksofonu i przez ponad godzinę prowadzili słucha- czy wąską ścieżką wycinaną w gę- stwinie dźwięków wydawanych przez różnorodne instrumenty i przedmioty, głos i elektroniczne ga- dżety ten głos zapętlające i przetwa- rzające. Stale krążąc wokół korzeni europejskiej kultury, i to nie tylko muzycznej, czerpali z jej bogactwa pełnymi garściami. Na marginesie, na wstępie muzycy zadeklarowali, że prezentowany program pozba- wiony jest kompozycji, co w przy- padku grających ze sobą od dwóch Kiki Manders , Karnas Formula, Manu Domergue, Mateusz Śliwa dekad muzyków można uznać co fot. Bogdan Krężel najwyżej za figurę retoryczną.

< JazzPRESS, październik 2015 |55 fot. Piotr Gruchała, zdjęcie archiwalne zdjęcie Gruchała, Piotr fot.

Wojciech Jachna Albert Beger Wiatr w żagle

Singer Jazz 2015 w ramach XII Festiwalu Kultury Żydowskiej Warszawa Singera, Warszawa, Barnaba Siegel Pardon, To Tu, 26 sierpnia 2015 r. [email protected]

Nagrany przez trio Jachna / Tarwid Ciepła noc, w środku jazzowa swo- / Karch album Sundial był czymś boda, tłum ludzi prawdopodobnie świeżym i przyjemnym, ale pierw- znęconych przez różne atrakcje fe- sze zetknięcie na żywo z zespołem stiwalu Warszawa Singera (wcześ- niespecjalnie mnie przekonało. niej tego dnia grał zespół z Kayą Podczas koncertu w monumental- i Katarzyną Nosowską). I nagle ba- nym Pałacyku Szustra w Warszawie riery znikają, w ułożonej i dalekiej czułem, że muzyka tria oddziela się od improwizacyjnego szału muzyce ode mnie jakąś dziwną barierą nad- pojawia się niesłychane porozumie- miernej powagi. Sytuacja zmieniła nie, energia. Niepozbawiony wyraź- się absolutnie, gdy zespół przeniósł nego scenariusza materiał z Sundial się w znacznie bardziej swobodne porywa – zwłaszcza od momentu, otoczenie stołecznego klubu Par- gdy, pod wiodący dźwięk trąbki don, To Tu. Jachny i towarzyszące mu tło for- tepianu Tarwida, wdziera się pełna

> 56| Koncerty / Relacje

nerwu gra Karcha, przypomina- jąca to, co wyczyniał młody Tony fot. Kuba Replewicz Kuba fot. Williams w kwintecie Milesa. Najbardziej było to słychać w po- mysłowo rozegranym Mazurku. I gdy zabrzmiała repryza tytu- łowego utworu na zakończenie pierwszego setu, pozostały tylko ciarki. Słuchaj nas na platformie Zasadą było, że na jazzowym fe- stiwalu, w ramach Warszawy TuneIn.com Singera, do wszystkich zespołów dołączał się izraelski saksofoni- sta Albert Beger. Byłem do tego sceptycznie nastawiony, bo każde- go dnia pojawiały się różne styli- stycznie zespoły, a mało kto potra- fi się naprawdę dobrze wpasować i nie wyczerpać swojej kreatywno- ści, grając przecież te parę dni pod rząd. O dziwo, koncepcja zadzia- łała. Beger z szacunkiem dołączył do kompozycji tria, a przy okazji tchnął odrobinę jammowego du- cha i „zmusił” Jachnę, żeby chociaż na chwilę oddał się galopadzie. Szkoda jedynie, że tak świetnie czujący się we własnych kompozy- cjach Tarwid ustąpił pola podczas swobodnego, freejazzowego popi- su Alberta. W końcu improwiza- cja to dusza jazzu! www.radiojazz.fm

< JazzPRESS, październik 2015 |57 fot. Kuba Replewicz Kuba fot. fot. Kuba Majerczyk Kuba fot.

Tomasz Tłuczkiewicz Tomasz Grzegorski Jorgos Skolias Dziesięć lat kamedulskiego jazzu, czyli o tym, że jazz wyszedł z podziemi, bo się nie zmieścił

Warszawa, Kościół Pokamedulski, Jerzy Szczerbakow 24 września 2015 r.. [email protected]

To była wielka przyjemność dostać łecznik, ksiądz proboszcz Wojciech zaproszenie na koncert z okazji Drozdowicz, mający już na koncie dziesięciolecia Jazzu w Podziemiach doświadczenia w kulturze i mediach Kamedulskich, bo niewiele takich (był twórcą programu telewizyjnego właśnie imprez, nie festiwali, ale Ziarno, za który otrzymał nagrodę jazzowych cykli, ma tak długą i aż Wiktora w 1990 roku) w 2002 roku tak bogatą historię. doprowadził, przy wsparciu dzielni- cy, do odgruzowania i uruchomie- A wszystko zaczęło się od współpra- nia, w podziemiach pod kościołem cy księdza z urzędem dzielnicy Bie- kolegiackim na warszawskich Biela- lany. Legendarny w tej części War- nach, kulturalnego centrum. szawy, w środowisku kultury, spo-

> 58| Koncerty / Relacje

spotkaniem wielu ludzi zaangażowanych w kul- turę, ze szczególnym uwzględnieniem jazzu. fot. Kuba Majerczyk Kuba fot. Poza naprawdę spekta- kularną oprawą przed- sięwzięcia: dwóch sak- sofonistów grających na powitanie gości w drewnianej szopce przy kościele, telebim z dodatkowymi miej- scami siedzącymi dla tych, którzy nie zmieści- li się w niezaobszernych przecież podziemiach, Michał Barański Wojciech Karolak było to wydarzenie o naprawdę dużym cię- W 2006 roku w Podziemiach pojawiła się Hanna żarze artystycznym: koncert dwóch Dutkiewicz – prywatnie żona pianisty Artura Dut- znakomitych, choć całkowicie od- kiewicza – i od tej pory miejsce to zaczęło coraz moc- miennych w charakterze zespołów niej pulsować jazzem. z udziałem gości specjalnych ocza- rował wszystkich bez wyjątku. Przez dekadę przez scenę w Podziemiach przewinęła się czołówka polskich jazzmanów, a lista jest zaiste Po części oficjalno-wspominkowej imponująca, bo dzięki zaangażowaniu bardzo lubia- na scenie pojawił się Artur Dut- nych w środowisku państwa Dutkiewiczów – z jed- kiewicz ze swoim trio (Artur Dut- nej strony – i niezwykle ciepłego, otwartego i uwiel- kiewicz, Michał Barański, Łukasz bianego przez ludzi ks. Drozdowicza – z drugiej stro- Żyta) i od pierwszej chwili rozpoczę- ny – każdy koncert stał się wydarzeniem nie tylko ła się jazzowa magia. Na rozgrzew- artystycznym, ale i towarzyskim. Stałym i charakte- kę muzycy zaserwowali materiał rystycznym elementem cyklu były także zapowiedzi z ostatniej płyty zespołu, znakomitej charyzmatycznego Tomasza Tłuczkiewicza, dzien- Prany, po czym na scenie dołączył do nikarza radiowego i działacza jazzowego, autora nich gość, Jorgos Skolias. Ponieważ pierwszego przekładu autobiografii Milesa Davisa. piszący te słowa jest wielkim wiel- bicielem wokalistyki Skoliasa, niech Koncert z okazji dziesięciolecia miał zatem charak- wystarczy stwierdzenie, że wspólnie ter nie tylko jubileuszu, ale był także przyjacielskim z Dutkiewiczem sięgając po trady-

< JazzPRESS, październik 2015 |59

Łukasz Żyta Tomasz Grzegorski, Stanisław Sojka, fot. Kuba Majerczyk cyjne greckie utwory stworzyli ab- warzystwie nieprawdopodobnie swingujących ko- solutnie nową przestrzeń w jazzie. legów ten arcymistrz Hammonda jest jazzowym Z wielką niecierpliwością czekam szamanem. Nieznających ostatnich dokonań Sojki, na krążek z tym materiałem. Na bis który nagrał wraz z szwedzko-duńskim big bandem zagrali doskonale znane obydwu ar- Roger Berg Big Band album Swing Revisited informu- tystom utwory Jimiego Hendrixa. ję, że nie ma w Polsce lepiej swingującego jazzowego wokalisty. Na materiał jaki panowie zaprezentowa- Oczywiście koncert nie skończyłby li składały się oczywiście klasyczne standardy typu się szybko, gdyby nie fakt, że w bok- Fly me to The Moon, My Funny Valentine i było to na- sie startowym oczekiwał drugi ze- prawdę wydarzenie, zupełnie zresztą jak i koncert spół: Wojciech Karolak Trio (Woj- Dutkiewicz / Skolias, godne największych festiwa- ciech Karolak, Tomasz Grzegorski, lowych scen. Rzadko zdarza się, że porównując dwa Arek Skolik) z udziałem Stanisła- odbywające się po sobie koncerty trudno orzec, któ- wa Sojki – była to reaktywacja ist- ry z nich zrobił większe wrażenie. Obydwa unosiły niejącego wiele lat temu projektu publiczność, tyle że do nieco innych jazzowych nieb. obydwu panów. Niby jak wszyscy wiem co, i jak gra Karolak, ale za Na koniec wszyscy zostali zaproszeni na urodzino- każdym razem na nowo odkrywam wy tort, a my kibicujemy Jazzowi w Podziemiach Ka- wyżyny jego muzycznego smaku, medulskich i trzymamy kciuki za jazz na warszaw- swingu i rozumienia jazzu. W to- skich Bielanach!

> 60| Koncerty / Relacje fot. Piotr Gruchała Mats Gustafson W końcu rytm!

Barnaba Siegel [email protected] Warszawa, Pardon, To Tu, 13-14 sierpnia 2015 r.

Rytm! Jak mi tego brakuje. Z przy- tą, czy w dzisiejszych czasach eklek- jemnością chodzę na koncerty tyzmu i mash-upu można cokolwiek z pogranicza awangardy i free, ale krytykować?), ale na moje ucho wie- w nadmiernej ilości taka muzyka le tych awangardowo-frywolnych zaczyna mnie zwyczajnie rozstra- wycieczek nie wychodzi wcale do- jać. Po krótkim namyśle doszedłem brze, brakuje po prostu kompozycji do wniosku, że odpowiedzialny jest na odpowiednim poziomie. za to właśnie brak rytmu. Cała fala muzyki impro często nadmiernie Jakąż miłą odmianą było posłu- ucieka od utrzymania swojej struk- chanie Fire! Jak fajnie jest zobaczyć tury w pewnych ramach. Nie czuję w końcu gitarę basową – instrument się specjalistą w tym temacie (zresz- niemal odrzucony przez małe, nie-

< JazzPRESS, październik 2015 |61 fot. Piotr Gruchała

Johan Berthling Andreas Werliin

związane ze stylem fusion składy. nalnie, ale wciąż rytmicznie. A miejsce elektrycznej Jak komfortowo może się człowiek gitary bez problemu zajął Gustafson ze swoim cięż- poczuć, gdy wszystkie szaleństwa kim jak kolubryna brzmieniem. Nie jest on wirtuo- mają jakiś punkt odniesienia. zem, który potrafi niezwykle komplikować solówki czy grać je w diabelskim tempie. On po prostu dmie Jednocześnie nie można powiedzieć, i tworzy cudowną ścianę dźwięku. Czy raczej współ- żeby zespół Matsa Gustafsona grał tworzy. Bo mimo wszystko w Fire!, w przeciwieństwie muzykę prostą. Przywrócenie takiej do tego najbardziej klasycznego wydania sekcji ryt- jednostki jak sekcja rytmiczna (za- micznej, muzycy funkcjonują na równych zasadach. miast niemal odrębnie istniejących kontrabasu i perkusji) kojarzyło mi Mats co jakiś czas oddawał pola kolegom (basista się tylko z jednym – z latami siedem- Johan Berthling i perkusista Andreas Werliin), nie dziesiątymi. W uszach miałem echa miałem poczucia, że słucham koncertu saksofoni- krautrockowych podbojów Guru sty z akompaniamentem. A połączenie klasycznego Guru czy tych najmroczniejszych podziału ról z improwizacyjną demokracją to już wcieleń zespołu Davisa. Czyli nieba- sztuka!

> 62| Rozmowy fot. Kuba Majerczyk Kuba fot.

< JazzPRESS, październik 2015 |63

Sławek Pezda urodził się 29 października 1988 roku w Kolbuszowej. Naukę gry na saksofonie altowym rozpoczął w wieku 10 lat od literatury muzyki klasycznej. Uczęszczając do Ogólno- kształcącej Szkoły Muzycznej II stopnia w Tarnowie, zafascynował się jazzem, a w kolejnych latach rozwijał swoje zainteresowanie podczas studiów na Akademii Muzycznej w Krakowie. W trakcie studiów porzucił saksofon altowy na rzecz jego „większego brata” – saksofonu te- norowego, na którym gra do dziś. Laureat wielu prestiżowych konkursów takich jak: Jazz Juniors, Tarnów Jazz Contest, Krokus Jazz Festival, Klucz do Kariery, Novum Jazz Festival, Baszta Jazz Festival, Art Of Improvisa- tion, zarówno jako solista, jak i członek zespołów. Obecnie współtworzy grupy: PeGaPoFo, Pezda/Gawęda Duo, Mike Parker's Trio Theory, 3 Kings oraz autorski projekt The Flash! Nasza muzyka jest eksplozją energii

Rafał Zbrzeski [email protected]

Rafał Zbrzeski: Rozpocznijmy od tę bez grania na żywo. Sama z siebie najświeższego (nomen omen) wy- raczej nie zawojuje sklepowych pó- dawnictwa z twoim udziałem. De- łek – taką muzykę trzeba promować biut kwartetu PeGaPoFo zatytułowa- koncertami. Niestety z tym składem ny Świeżość nagraliście już jakiś czas gramy dość rzadko – nie częściej niż temu, ale album ukazał się dopiero raz w miesiącu, a zdarza się, że rza- w tym roku. Dlaczego niezbyt często dziej. Mam nadzieję, że wkrótce się można was usłyszeć na koncercie? to zmieni i więcej osób będzie mo- gło nas zobaczyć i usłyszeć. Obecny Sławek Pezda: Płyta została nagrana stan rzeczy wynika po części z tego, dwa lata temu i faktycznie ukazała że każdy z nas ma mnóstwo zajęć się dopiero w tym roku. Było z tym i projektów, w których bierze udział. trochę problemów, ale szczęśliwie udało nam się sprawę doprowadzić Ty również nie próżnujesz i grasz do końca. Teraz staramy się ograć w kilku różnych zespołach. materiał na koncertach. Wydaje mi się, że to najlepszy sposób, by ludzie Tak, gram w zespołach różnych i, co o nas usłyszeli, ciężko sprzedać pły- chyba ważniejsze, różnorodnych…

> 64| Rozmowy

Skąd u ciebie ta różnorodność? Ken Vandermark – koncert zrobił na mnie ogromne wrażenie, na żywo Cały czas szukam czegoś nowego. Gra w różnorod- zupełnie inaczej odbiera się muzy- nych składach pozwala mi poszukiwać i budować kę free. Kiedy słyszysz i widzisz to moją artystyczną tożsamość. Poczynając od naj- wszystko, a dodatkowo odbierasz mniejszego składu, w jakim występuję, czyli duetu emocje od muzyków bezpośrednio z Mateuszem Gawędą, a na największych big-bando- ze sceny. wych projektach kończąc – każdy z nich pozwala mi odkrywać inne aspekty grania. Czym w takim razie dla ciebie jako muzyka różni się granie na żywo W duecie z Mateuszem występujecie już bardzo od nagrywania w studio? długo. Granie na żywo jest łatwiejsze. Gdy Znamy się już po- grasz dla ludzi i ro- nad dziesięć lat. Granie na żywo jest łatwiejsze. Gdy bisz to szczerze Podobnie jak więk- grasz dla ludzi i robisz to szczerze i z zaangażowa- szość ludzi grają- niem, wysyłasz im i z zaangażowaniem, wysyłasz im cych jazz zaczęli- porcję energii i na śmy od standar- porcję energii i na koncertach pub- koncertach pub- dów, przez ten czas liczność oddaje tę energię muzykom liczność oddaje tę wyewoluowaliśmy energię muzykom. i obecnie gramy kompozycje Mateusza i próbujemy Zachodzi sprzężona reakcja. Nagry- swoich sił we free-improwizacjach. Gdy zaczynali- wając w warunkach studyjnych, śmy, w ogóle nie mieliśmy pojęcia o free – to przyszło jesteśmy my i realizator dźwięku, z czasem. gramy dla siebie i sami musimy wykrzesać energię, nie widząc i nie Muszę więc cię o to zapytać – dzięki czemu lub dzię- czując w danym momencie tej reak- ki komu zainteresowałeś się free? cji z drugiej strony.

Pamiętam, że ten rodzaj muzyki po raz pierwszy Poza duetem z Mateuszem Gawędą, usłyszałem w radiu, zdaje się, że w radiowej Dwójce. które składy mają dla ciebie naj- Początkowo miałem dość ambiwalentne odczucia, większe znaczenie? nie do końca rozumiałem, o co w tym chodzi, nie do końca mi się podobało, ale postanowiłem dać nowe- Oprócz wspomnianego duetu wystę- mu odkryciu szansę. Od tamtego czasu słuchałem puję obecnie w trzech triach – zacznę częściej audycji radiowych z podobną muzyką, po- może od The Flash!, dla mnie obecnie tem poszedłem na jakiś koncert, też już nie pamię- najważniejszy projekt, dlatego, że jest tam, kto grał, ale to na pewno było coś w ramach to mój autorski zespół, gdzie z Kubą Krakowskiej Jesieni Jazzowej. Możliwe, że grał wtedy Dworakiem i Maxem Olszewskim

< JazzPRESS, październik 2015 |65 gramy głównie moje własne kompo- zycje. Czuję się trochę tak, jak gdyby to było moje pierwsze dziecko.

Mało w waszym graniu jazzu.

Jazz w muzyce The Flash! pojawia się właściwie tylko w moich sakso- fonowych improwizacjach. Rytm, groove tej muzyki jest zupełnie inny – mocno inspiruje nas zarów- no rock, punk, jak i drum’n’bass, elektronika. Gitara basowa Kuby podpięta do efektów daje niezłego kopa. Nasza muzyka jest eksplozją energii. Ta energia do nas wraca – na koncertach ludzie skaczą, tańczą. To jest bardzo fajne, bo zawsze sta- ramy się dawać z siebie sto procent zaangażowania. Mamy też pewne plany wydawnicze, mam nadzieję, że niedługo wejdziemy do studia, aby zarejestrować materiał na płytę.

Grasz też w innym trio z dwoma niespokrewnionymi ze sobą mu- zykami o tym samym nazwisku – Mikiem Parkerem i Frankiem fot. Piotr Banasik Parkerem.

Liderem składu jest Mike, ten ze- koncertowej. Muzyka tria bliższa jest jazzowi w tra- spół jest dla mnie ważny z innego dycyjnym rozumieniu, Mike gra na kontrabasie, powodu. Bardzo dużo ze sobą gra- więc brzmienie mamy całkowicie akustyczne. my, jeździmy. W zeszłym roku by- liśmy w trasie przez cały listopad Ile koncertów zagraliście w ramach zeszłorocznej – na najdłuższym tournee w moim trasy? życiu. Możliwe, że w tym roku uda się to powtórzyć, mamy takie plany, Jeśli dobrze pamiętam, to było dwadzieścia sześć jak również plan na nagranie płyty koncertów. Graliśmy niemal codziennie. Codzien-

> 66| Rozmowy

miasteczkach. Większa część trasy biegła przez Czechy, Słowację i Wę- gry, w Polsce zagraliśmy tylko w Ka- towicach i w Nowym Sączu.

Jak odbierana była wasza muzyka podczas tych występów?

Bywało różnie. Czasem na koncert przychodzili ludzie na co dzień nie słuchający jazzu, nie do końca rozu- miejący taką muzykę, ale podoba- ły im się emocje, które dawaliśmy im, grając. Zdarzało się nam kilku- krotnie grać w restauracjach, gdzie trwała normalna konsumpcja, siłą rzeczy graliśmy trochę do kotleta. Ludzie często byli w szoku, bo nigdy wcześniej nie spotkali takiej muzy- ki, ale reakcje były raczej pozytyw- ne. Mówili na przykład: „Wow, nigdy wcześniej czegoś takiego nie sły- szeliśmy – bardzo nam się podoba”. Graliśmy też w podziemiach zamku, gdzie organizowane są koncerty muzyki klasycznej, koncerty jazzo- we i punkowe. To był fascynujące miejsce, niestety nazwa wyleciała mi z głowy. Uwielbiam podróżować, fot. Kuba Majerczyk a będąc w trasie, codziennie czegoś się uczę i poznaję nowych ludzi. nie w nowym miejscu. Było to bardzo wyczerpujące, zwłaszcza, że każdy dzień w trasie wygląda podob- Powiedz o trzecim trzyosobowym nie. Wstajesz, jesz śniadanie, pakujesz sprzęt do auta składzie, w którym grasz. po poprzednim graniu i w drogę. Podróż do kolejne- go miasta – zwykle dwie, trzy godziny czasem nieco To trio 3 Kings, zupełnie świeża dłużej. Na miejscu obiad, soundcheck, a wieczorem rzecz. W ciągu lata gramy „na stre- koncert. Występowaliśmy w rozmaitych miejscach: ecie” na krakowskim Rynku Głów- domy kultury, teatry, kluby, często w niewielkich nym. W składzie mamy saksofon

< JazzPRESS, październik 2015 |67 tenorowy, saksofon barytonowy spotykamy wszystko aż kipi energią. Gramy głównie i perkusję. Gramy muzykę disco kompozycje Mateusza Gawędy – jedne z najlepszych i drum’n’bass – jako główną naszą kompozycji, jakie zdarzyło mi się grać. Bardzo mi od- inspirację wskazałbym amerykań- powiada ten materiał. ski zespół Moon Hooch. Na jesieni, gdy pogoda nie pozwoli już na gra- Bardzo wyraźna w muzyce PeGaPoFo wydaje mi się nie na ulicy, planujemy koncerty inspiracja afro-amerykańskim awangardowym w klubach, może nagramy płytę? jazzem z połowy lat sześćdziesiątych. Popraw mnie Sporo ludzi pytało nas o nagrania jeśli to fałszywy trop. po naszych ulicznych występach. Absolutnie to nie jest fałszywy trop. , Granie na ulicy konfrontuje was , Joe Henderson to saksofoniści, z zupełnie przypadkową publicz- którzy bardzo mnie inspirują, ale staramy się dać lu- nością. Jakie są reakcje na to co dziom coś nowego i świeżego. Mam nadzieję, że się gracie? nam to udaje, mimo tego, ze w muzyce zdarzyło się przecież już tak wiele. Zwykle bardzo po- zytywne. Ludzie Czuję się niespokojnym duchem, Zdarza ci się też podchodzą, robią grać w składach zdjęcia, nagrywają a paradoksalnie granie i słuchanie big-bandowych. komórkami. Naj- agresywnej muzyki mnie relaksuje lepsze są dzieci, i uspokaja Zanim opowiem które momental- o big-bandach, nie cieszą się i zaczynają tańczyć. chciałbym wspomnieć jeszcze jeden skład, który Zauważyłem, że muzyka 3 Kings istnieje przynajmniej w teorii – Kraków Jazz Collec- w ogóle wywołuje uśmiech na twa- tive. Jest to oktet, w skład którego wchodzą głównie rzach – nie tylko u najmłodszych. muzycy PeGaPoFo i NSI Quartet. Jest nawet nagrana, ale niewydana płyta – mamy nadzieję, że ukaże się A jak jest z muzyką większych w przyszłym roku. Jeśli nic się nie zmieni, to na pły- składów? Skoro omawiamy je we- cie znajdą się trzy rozbudowane, długie kompozycje. dług liczby osób, opowiedz, proszę, To była najtrudniejsza sesja nagraniowa w moim ży- o kwartecie. ciu – bardzo jestem ciekawy efektu finalnego.

Jak już mówiłem, z PeGaPoFo wyda- Tak, zdarza mi się grać w big bandach. Od nich tak liśmy niedawno debiutancki album naprawdę zaczęła się moja przygoda z jazzem. Pierw- i niestety nie koncertujemy jakoś szym zespołem była orkiestra przy domu kultury szczególnie często, ale gdy już gramy, w Mielcu, grało tam około trzydziestu, czterdziestu to jest wtedy kompletny czad. Zna- osób. Potem jak poszedłem do szkoły muzycznej do my się wszyscy już długo i gdy się Tarnowa, okazało się, że tam również jest big band.

> 68| Rozmowy

To mnie jeszcze bardziej nakręciło na granie jazzu. Owszem, zdarza się to. Opowiem ci Tam też poznałem ludzi, którzy mieli o tym już jakieś anegdotę z tym związaną – kiedyś pojęcie, bo ja wtedy nie umiałem nic. Po ukończeniu któryś ze starszych jazzmanów, nie szkoły średniej trafiłem na Akademię Muzyczną pamiętam nawet już kto, rzucił, że w Krakowie, gdzie – jakżeby inaczej – funkcjonował my to potrafimy grać tylko głośno zespół big-bandowy. Grałem też w zespole pod kie- i szybko, na co ktoś inny od razu mu runkiem Wojciecha Groborza i w zespole Big Band odpowiedział, że on by też pewnie Małopolski kierowanym przez Ryszarda Krawczu- chciał, ale już nie da rady. Prawda ka, z którym od czasu do czasu koncertuję. Jednym jest taka, że ani nie gramy cały czas z najciekawszych przedsięwzięć, w jakich brałem głośno, ani szybko. Poziom dynami- udział, grając w big-bandzie, było pierwsze polskie ki jest różny. Zawsze będę powta- wykonanie Koncertów Sakralnych Duke’a Ellingtona. rzał, że chodzi głównie o emocje. Ogromny skład – oprócz orkiestry jeszcze chór i soli- ści. Na próbach nie do końca docierała do mnie po- Wspomniałeś Kena Vandermarka, tęga tej muzyki, ale gdy zagraliśmy to na koncercie, jako muzyka, którego koncert był zapewniam cię, że wrażenie było niesamowite. dla ciebie przełomowy...

Mówiłeś o tym, Siłą polskiego jazzu jest też jego Tak, ale, prawdę że swoją muzy- mówiąc, nie jest on ką chcesz przeka- różnorodność, młodzi chcą grać moim ulubionym zywać ludziom i mainstream i free czy improwi- saksofonistą. Naj- emocje i coś świe- zacje, a do tego są tacy, którzy mie- bardziej cenię sobie żego. Nie grasz ra- jego skład Vander- szają to co pomiędzy czej jazzu dla pań mark 5, bo oprócz w średnim wieku, improwizacji jest tylko energetyczną, niegrzeczną muzykę. Czujesz się tam sporo naprawdę dobrych, fajnie trochę takim „młodym gniewnym” sceny jazzowej? skomponowanych momentów, gdy gra czyste free nie do końca mnie Na pewno czuję się niespokojnym duchem, a para- przekonuje. doksalnie granie i słuchanie agresywnej muzyki mnie relaksuje i uspokaja. Tysiąckroć bardziej niż Którzy muzycy cię inspirują? jakichś ballad, wolę posłuchać The Thing, Brötz- manna czy rzeczy noise rockowych. Podobnie jest Na pewno „święta trójca” saksofo- podczas grania – gdy ten nawał dźwięków wprowa- nistów czyli: John Coltrane, Albert dza mnie w jakiś prawie medytacyjny stan. Nie my- Ayler i Pharoah Sanders, oni mają ślę wtedy o niczym, tylko gram. na mnie największy wpływ, ale do- piero od czasu, gdy gram na tenorze. Spotykasz się z krytyką ze strony bardziej „tradycyj- Wcześniej grałem przez dziesięć lat nego” środowiska jazzowego? na alcie, ale zmieniłem instrument,

< JazzPRESS, październik 2015 |69 bo saksofon tenorowy bardziej od- powiada brzmieniowo temu, co lu- bię i co chcę grać. Oprócz artystów, których wymieniłem inspiruje mnie także Mats Gustafsson. Gdy po raz pierwszy usłyszałem The Thing w krakowskiej Alchemii, było to dla mnie ogromne przeżycie. Słucha- łem wcześniej ich nagrań z płyt, ale na żywo zwalili mnie z nóg. Gustafs- son pomimo, ze grał bez jakiegokol- wiek nagłośnienia, tak przywalił, ze nigdy wcześniej ani później nie słyszałem, żeby ktoś na żywo miał taki power z saksofonu. Barry Guy New Orchestra też zrobiła na mnie ogromne wrażenie, byłem dwu- krotnie na ich koncercie w ramach Krakowskiej Jesieni Jazzowej, gdy grali miałem ciarki na plecach. To było coś niesamowitego. Te koncerty zrobiły na mnie największe wraże- nie w życiu.

Jak oceniasz kondycję współczesnej sceny jazzowej w Polsce?

fot. Kuba Majerczyk Przede wszystkim jest dużo mło- dych ludzi, którzy naprawdę sporo umieją. Pamiętam, że gdy zaczyna- rodność, młodzi chcą grać i mainstream i free czy łem studia szło mi tak sobie, dziś improwizacje, a do tego są tacy, którzy mieszają to ludzie, którzy idą na uczelnie mu- co pomiędzy. Tutaj muszę ci się do czegoś przyznać zyczne, w większości grają bardzo – kiedyś, zanim zainteresowało mnie free, chciałem dobrze już na początku. Jasne, że grać mainstream. Słuchałem dużo Charliego Parke- studia to nie wszystko i jest też dru- ra, Cannonballa Adderleya i ćwiczyłem na alcie te ga kwestia – świadomość swojego wszystkie patenty. Najbardziej podobała mi się wte- rozwoju i z tym też jest obecnie le- dy muzyka Kenny’ego Garretta, doszedłem nawet do piej wśród młodych muzyków. Siłą takiego punktu, że nie podobało mi się nic innego polskiego jazzu jest też jego różno- poza jego kompozycjami i tym, co grał. To było za

> 70| Rozmowy

A inspiracje muzyczne spoza kręgu jazzowego?

Zanim zacząłem słuchać jazzu, słu- chałem zespołów pokroju Limp Biz- kit, Nirvana czy Rage Against The Machine, te inspiracje słychać cho- ciażby w muzyce The Flash!. Później słuchałem też trochę drum’n’bassu, nawet nie wiem już dokładnie, co to było, jakoś ta muzyka do mnie tra- fiła i bardzo spodobał mi się rytm. Podczas pewnych warsztatów Adam Pierończyk zapytał jakiej muzyki pozajazzowej słuchamy, wyciąg- nął ipoda i włączył to, czego on słu- cha – to był DJ tworzący pod ksywą Photek. Za radą Adama Pierończyka zacząłem ćwiczyć, puszczając sobie drum’n’bass jako podkład – bardzo dobre do opanowania szybkiego tempa gry. Bardzo lubię Venetiana Snaresa – jego muzykę określa się słowem breakcore, ale on łączy swo- je beaty z inspiracjami muzyka kla- syczną. Dwukrotnie widziałem jego koncerty w Fabryce – to chyba były najgłośniejsze występy, na jakich by- fot. Piotr Banasik łem w życiu. Oprócz tego ostatnio po- znałem noise-rockowy zespół Light- dużo, bo zacząłem go kopiować, ludzie mówili mi, że ning Bolt, zwróciłem na nich uwagę, gram jak drugi Garrett. To był jeden z powodów, dla bo ich cover nagrali The Thing. Ryt- których odstawiłem alt. Nie jest dobrze inspirować micznie robią bardzo ciekawe rzeczy. się tylko jednym muzykiem, trzeba mieć tych fascy- nacji całą paletę, ale do dziś lubię posłuchać z rze- Dziękuję ci bardzo za rozmowę. czy bliskich mainstreamowi, właśnie Garretta czy kwartetu Branforda Marsalisa. Bardzo lubię też trę- Dzięki i do zobaczenia na koncer- baczy i saksofonistów bebopowych i hardbopowych. tach, na które serdecznie zapra- Dużo, naprawdę dużo słuchałem takiej muzyki. szam.

< JazzPRESS, październik 2015 |71 fot. Marika Morawiec Marika fot.

Maciej Grzywacz – gitarzysta, kompozytor i aranżer. Absolwent Akademii Muzycznej im. Fryderyka Chopina w Warszawie oraz Wyższej Szkoły Muzycznej w Monachium. Prowadzi klasę gitary jazzowej w Akademii Muzycznej im. Stanisława Moniuszki w Gdańsku. Nagrywał i współpracował z wieloma znanymi polskimi i zagranicznymi muzykami, wśród jego współpra- cowników są między innymi: Yasushi Nakamura, Clarence Penn, Maciej Obara, Avishai Cohen, Maciej Sikała, Tyler Hornby, Zbigniew Namysłowski, Jakob Dinesen. Nagrał z zespołem (0-58) dwie płyty nominowane do Fryderyka. Na swoim koncie ma sześć autorskich płyt. Ostatnia z nich – Connected – ukazała się 7 czerwca tego roku. Wolę proste melodie

Aya Lidia Al-Azab [email protected]

Aya Lidia Al-Azab: Jesteś gitarzystą jeśli mam być szczery, marzyło mi jazzowym mimo tego, że początko- się granie w stylu Czerwonych Gi- wo obrałeś inną ścieżkę. tar – oni, z Sewerynem Krajewskim na czele, byli moją inspiracją. Byłem Maciej Grzywacz: Tak. Początkowo, wtedy małym chłopakiem, któremu

> 72| Rozmowy

Tak. To wciągnęło mnie na tyle, że postanowiłem grać muzykę klasycz- ną. Nawet udawało mi się zdoby- wać jakieś nagrody na konkursach. Równolegle jednak słuchałem mu- zyki popowej i rockowej. Zacząłem coraz bardziej zwracać uwagę na zespoły, w których sola gitary mają znaczącą rolę. Podobał mi się fakt, że ktoś improwizuje. Zacząłem szukać tego typu nagrań, szukać takiej mu- zyki. Zorientowałem się, że właśnie w jazzie improwizacje i solówki są najważniejsze. Stąd wzięła się moja fascynacja muzyką jazzową.

Stanąłeś przed wyborem – jazz czy klasyka?

Tak, jak najbardziej. Bardzo trudno było mi podjąć decyzję. Uczenie się gry na klasycznej gitarze, studio- wanie klasycznej muzyki trwało bardzo długo i zostawiło we mnie znaczący ślad. Zdecydowałem się na studia w Warszawie, potem po- jechałem do Monachium, konty- fot. Marika Morawiec nuowałem edukację muzyki kla- sycznej. Kiedy zacząłem grać jako jazzowy gitarzysta, jeszcze w czasie marzyło się granie piosenek. Nie było jednak szansy studiów, czułem się kompletnym na uczęszczanie do szkoły, która proponuje program żółtodziobem. Stawiałem pierwsze nauczania muzyki rozrywkowej. Poszedłem do kla- kroki, ucząc się samemu. Ćwiczy- sycznej szkoły muzycznej w Sopocie. W miarę upły- łem, czytałem książki i podręczni- wu czasu klasyczna gitara i klasyczna muzyka coraz ki jazzowe. Pomimo tego, że bardzo bardziej mi się podobały. chciałem dorównać największym gwiazdom jazzowym, nie udawało Planowałeś iść w tym kierunku? mi się to i nie czułem się na siłach, by zawodowo występować. Dlatego

< JazzPRESS, październik 2015 |73 ta decyzja była trudna. W muzyce Dokładnie. Inna rzeczywistość, środowisko, inny ro- klasycznej byłem już ukształtowa- dzaj pracy, ćwiczeń. Poza tym, decydując się na odej- nym gitarzystą, który mógłby zacząć ście od klasyki, liczyłem się jeszcze z innymi konse- koncertować. Nie podobała mi się kwencjami. Im bardziej zagłębiałem się w jazz, tym jednak perspektywa grania muzy- trudniej było wrócić do klasyki. Wychodzi się z wpra- ki klasycznej, ponieważ gitarzysta wy, gdy nie ćwiczy się na gitarze klasycznej, która klasyczny jest skazany głównie na różni się techniką gry. Im dłuższy jest okres niećwi- występy solowe. Jazz pociągał mnie czenia tym trudniej jest wrócić, a z pewnością nie ze względu na improwizację i na to, można już marzyć o klasycznych koncertach. Jednak że można było spotykać się i mu- w miarę upływu czasu, praca nad sobą, jako impro- zykować z ludźmi, którzy grają na wizatorem jazzowym, na tyle zaczęła mnie wciągać, innych instrumentach, tworzyć ze- że przestałem myśleć o moim powolnym oddalaniu społy o dowolnych składach i włas- się od muzyki klasycznej i wszystkich tego konse- ną muzykę. Ilość tych opcji była kwencjach. W końcu zdecydowałem, że jazz będzie nieograniczona. moim jedynym kierunkiem.

Czyli dialog pomiędzy muzykami Wiele zawdzięczasz muzyce klasycznej? Można od- przeważył nad grą solową? naleźć odniesienia do klasyki w twoim jazzie?

Dokładnie. Co nie oznacza, że de- Na pewno. Szkoły klasyczne pomogły mi pod paro- precjonuję osiągnięcia muzyków ma względami. Będąc jeszcze dzieckiem, chodząc klasycznych. Uważam, że gitarzy- do podstawowej szkoły muzycznej, miałem takie ści klasyczni mają trudne zadanie. przedmioty jak kształcenie słuchu, zasady muzyki, Grają długie recitale, złożone często fortepian. Muzyczne zdolności i predyspozycje były z bardzo skomplikowanych utwo- u mnie rozwijane od dziecka pod okiem nauczycie- rów, co wymaga ogromnej pracy li, którzy byli fachowcami. Z drugiej strony szkoła i ogromnego wysiłku. Na tamtym klasyczna pomaga w opanowaniu instrumentu. etapie nie wyobrażałem sobie, że Klasyczna technika pomaga w grze na gitarze jazzo- mógłbym z takiej działalności czer- wej, pomimo tego że różni się od techniki jazzowej, pać radość i spełnienie. Nadal sobie jeżeli chodzi o grę prawej ręki. Z perspektywy czasu nie wyobrażam. A z drugiej strony oceniam jednak, że lepiej byłoby dla mnie, gdybym grając jazz, początkowo nie czułem zakończył tę edukację na drugim stopniu, na śred- się na siłach, by robić to zawodowo, niej szkole. W trakcie studiów klasycznych pracuje więc ten krok był trochę jak skok na się głównie nad zagadnieniami dotyczącymi inter- głęboką wodę. pretacji utworów. Praca ta nie ma wiele wspólnego z jazzem. Mogłem ten czas spożytkować na szlifowa- Jazz również jest zupełnie inną nie moich umiejętności improwizatorskich. Wtedy rzeczywistością. jednak jeszcze nie byłem zdecydowany na jazz.

> 74| Rozmowy

Powróciłeś jednak na moment do gitary klasycznej Powstanie tej płyty jest dłuższą hi- na płycie Solo z 2013 roku. Było to spore wyzwanie. storią. Miałem zamiar nawiązać Wynikało z potrzeby zaprezentowania się jako so- współpracę z duńskim saksofonistą lowy gitarzysta czy było raczej swego rodzaju na- Jakobem Dinesenem. Rozmawiali- karmieniem swojego porzuconego wcześniej kla- śmy podczas przypadkowego spot- sycznego ja? kania w Kopenhadze na ten temat, a krótko potem otrzymałem pro- Chyba jedno i drugie. Grając w różnych formacjach, pozycję występu od Magdy Renk, spełniałem się jako muzyk zespołowy. Miałem róż- organizatorki festiwalu Jazz Jantar. ne pomysły na składy i konfiguracje instrumentów. Warunkiem było zaproponowanie Natomiast nie było okazji, by grać solo. Rzeczywiście nowego programu z zagranicznym gra solo była jakąś niespełnioną potrzebą, a jedno- składem. Ładnie zbiegło się to z mo- cześnie wyzwaniem, bo chyba improwizowanie solo imi planami odnośnie Jakoba. On jest najtrudniejszym sposobem muzykowania… zaproponował sekcję rytmiczną – dwóch muzyków, z którymi wcześ- Cała odpowiedzialność spada na jedną osobę. niej grał, i w ten sposób powstał ten projekt. Tak, dokładnie. Było to również wyzwanie z tego względu, że długo nie ćwiczyłem na klasycznej gi- Powstał zatem nowy skład, jednak tarze i musiałem sporo czasu poświęcić na to, żeby na nagraniach słychać, że jest do- wrócić do jako takiej formy, która i tak finalnie nie skonała chemia między muzyka- była zbyt wysoka. Nie da się nadrobić wielu lat nie- mi. Niejeden zespół z wieloletnim ćwiczenia na tyle, by nagrać płytę wirtuozowską. stażem mógłby jej wam pozazdroś- Dlatego ta płyta jest kameralna, spokojna, balladowa. cić. Podobnie było z płytą Black Wine i porozumieniem z muzyka- A myślałam, że był to zamierzony efekt. Powrót do mi Clarencem Pennem i Yasushim prostoty poprzez prostotę wyrazu. Nakamurą. Choć z nimi akurat więcej grałeś… Z jednej strony świadomy wybór, a z drugiej stro- ny koncepcja dopasowana do warunków (śmiech). Później tak, ale historia powsta- Nie chcę mówić, że czuję się gitarzystą klasycznym nia płyty Black Wine była podobna. i jednocześnie jazzowym, bo nie da się tego w moim Wprawdzie wcześniej grałem z Cla- przypadku pogodzić. Trzeba byłoby ćwiczyć dwana- rencem Pennem, ale tych koncertów ście godzin na gitarze jazzowej, a drugie dwanaście nie było zbyt dużo. Zaproponowa- na klasycznej, co jest nierealne. łem mu nagranie płyty, a że marzyło mi się trio, to Clarence polecił Yasus- Twoja nowa płyta Connected jest efektem sponta- hiego Nakamurę – basistę, z którym nicznej pracy zespołu? często koncertuje. Było identycznie, obaj muzycy przyjechali dosłownie

< JazzPRESS, październik 2015 |75 fot. Marika Morawiec Marika fot.

na dwie próby, później cztery kon- absolutnie nie można jej negować, bo powstają wte- certy i po tych koncertach odbyła dy inne wartości. Na pewno dużo łatwiej o takie się sesja nagraniowa. W wypadku połączenie, gdy muzycy są otwarci i słuchają siebie ostatniej płyty Connected był tylko nawzajem podczas improwizacji. Ci najwięksi wy- jeden koncert przed nagraniem. różniają się tą właśnie zdolnością. Mam nadzieję, że będziemy więcej grali i z upływem czasu, i z większą Skąd więc ta umiejętność szyb- liczbą zagranych wspólnie koncertów, to połączenie kiego nawiązywania tytułowego będzie jeszcze lepsze. połączenia? Na płycie Connected znajdują się jedynie twoje au- Myślę, że najwięcej zależało od mu- torskie utwory. W jednym z wywiadów wspomnia- zyków, z którymi miałem szczęście łeś, że specjalnie napisałeś proste kompozycje, by współpracować. Nie bez powodu łatwiej je zagrać wspólnie. Czyli istnieje karta prze- są uznawani za wspaniałych jazz- targowa – prostsze kompozycje w zamian za udane manów. Skupiają się na muzycznej połączenie muzyków? interakcji, a tę bardzo trudno wy- ćwiczyć. Oczywiście inną metodą Myślę, że tak. Chociaż nie jest to wadą tego projek- jest długofalowa praca zespołowa, tu. Są różne koncepcje na przeprowadzenie takiego

> 76| Rozmowy

rym bardziej podoba mi się prosta melodia.

Właśnie, mam wrażenie, że znowu muzycy chętnie powracają do pro- stoty w jazzie. Daje się zauważyć pewne uspokojenie w jazzie i po- nowne docenienie piękna prostoty.

Jak to często bywało w historii jazzu, dużo jest znowu wpływów z muzy- ki popowej, groove'y, rytmy, docho- dzą do głosu pewne rozwiązania harmoniczne typowe dla muzyki popowej, która jest harmonicznie prosta. Dzięki temu jazz jest bardziej komunikatywny, podoba się mło- dym ludziom. Zawsze tak bywało, że muzycy jazzowi czerpali inspiracje fot. Marika Morawiec z różnych gatunków muzycznych i to się nie zmienia. przedsięwzięcia. Ja, wiedząc, że będziemy mieli mało czasu na próby i będzie tylko jeden koncert, zda- Międzynarodowa kolaboracja mię- wałem sobie sprawę, że nie ma sensu pisać bardzo dzy muzykami, jak na przykład skomplikowanych utworów. Jednocześnie zbiegło na płycie Connected otwiera drzwi się to z tym, że mam taki okres w życiu, w którym do koncertowania poza granicami muzyka skomplikowana, bardzo rozbudowana har- Polski. To jest ten znaczący lub de- monicznie i formalnie, trochę mniej mnie pociąga… cydujący argument dla powstawa- nia tego typu projektów? Mniej niż wcześniej? Nie zawsze. Przykładowo przy płycie Tak, bo we wcześniejszych projektach, na przykład Black Wine nie było mowy o tym, żeby w epoce zespołu (0-58), kiedy działaliśmy wspólnie jeździć do Ameryki w celach kon- z Krysią Stańko i Olem Walickim, a były to moje po- certowych, z powodu sytuacji jazzu czątki, ta muzyka była dużo bardziej skomplikowa- w Stanach, która nie jest taka różo- na formalnie i harmonicznie. Także kolejne projek- wa, jak się wydaje. Zorganizowanie ty, przykładowo płyta Fourth Dimension, z Maciejem trasy w Stanach nawet ze względów Obarą, bazowały na bardziej złożonych koncepcjach. ekonomicznych było trudne. Rynek Natomiast teraz mam taki okres w życiu, w któ- tam rządzi się prawami czysto eko-

< JazzPRESS, październik 2015 |77 nomicznymi. Brakuje sponsoringu. narodowych, z udziałem muzyków, którzy są bardzo Natomiast w Europie sytuacja wyglą- zajęci. da trochę inaczej. Jest więcej klubów, więcej festiwali, więcej wsparcia dla A koncerty z tym programem, ale w innych skła- sztuki. Europa jest bardziej otwar- dach, z innymi muzykami? ta na jazz niż Ameryka. Posłużę się tym, co mówił Avishai Cohen, z któ- Takie koncerty pewnie też będą się odbywać, pracu- rym miałem okazję współpracować. jemy na to wspólnie z moją managerką. Podejmowa- Avishai mieszka w Nowym Jorku. liśmy próby i okazywało się, że na przestrzeni sześciu W czasie kiedy razem graliśmy, opo- miesięcy nie udaje się znaleźć weekendu, w którym wiadał mi, że wielu młodych ludzi wszyscy muzycy grający na płycie Connected mają jedzie tam, żeby zaistnieć na scenie wolny czas. Z tego powodu trzeba będzie czasami za- jazzowej. Wtedy pieniądze nie mają praszać tylko solistę – Jakoba Dienesena – i występo- tak wielkiego znaczenia. Chodzi bar- wać z polską sekcją rytmiczną. Takie występny nie dziej o to, by się pokazać, nawiązać będą z pewnością gorsze, chociaż publiczność oczeki- kontakty. Większość tych młodych wać będzie na koncertach składu, który nagrał płytę. ludzi liczy na to, że jakaś znana ame- rykańska gwiazda zaprosi ich do ze- Polacy bardzo chętnie współpracują ze skandynaw- społu i razem ruszą do Europy. skimi muzykami. Z czego to wynika? Podobne ro- zumienie jazzu, wrażliwość muzyczna? Liczę na to, że z moim aktualnym składem będziemy koncertować nie Myślę, że tendencja do zmieniania składów zespo- tylko w Polsce, ale również w Skan- łów jazzowych wynika z tego, że jazzmani poszu- dynawii. Jest znacznie bliżej, a ry- kują inspiracji płynącej ze współpracy z różnymi nek skandynawski dobrze funkcjo- muzykami. Interakcja jest bardzo ważna w muzyce nuje. Jest dużo festiwali, klubów, co improwizowanej. Mój sposób gry w zespole w du- zwiększa szanse na koncerty. żej mierze zależy od tego, jak drugi muzyk reaguje na to, co mu muzycznie proponuję, i odwrotnie. To, Planujecie trasę koncertową skła- że sporo jazzmanów z Polski gra ze skandynawski- du, który nagrał Connected? mi muzykami wiąże się bardziej z różnicami niż z podobieństwami pomiędzy nimi. Dzięki temu, że Tak. Na pewno do niej dojdzie. Za- Skandynawowie myślą inaczej o muzyce, można czynamy prowadzić rozmowy z or- wiele od nich czerpać, są inspirujący dla nas. Ta in- ganizatorami festiwali w różnych ność tworzy warunki, dzięki którym powstaje coś miejscach w Polsce. Potrzebujemy nowego i nieoczekiwanego. trochę czasu, bo sprawa jest skom- plikowana logistycznie. Trudno Ale jak słucham płyty Connected, słyszę jednolitość, nam znaleźć wspólny wolny termin a nie spotkanie dwóch biegunów czy wzajemną – taka jest wada projektów między- wymianę.

> 78| Rozmowy

Dziękuję, to dla mnie duży komplement. Jest bardzo kształcić. W Gdańsku było zawsze ważne, żeby nagrywając płytę, zespół dobrze się ko- bardzo dużo dobrych muzyków, munikował i grał razem. Ważniejsze od pochodze- ale jako odrębny ośrodek jazzowy nia muzyków jest to, czy są otwarci na współpracę Gdańsk zaistniał mocniej właśnie i interakcję w trakcie gry. Na pewno ma również teraz. W gdańskiej Akademii Mu- znaczenie, czy miało się szczęście spotkania właś- zycznej powstał kierunek jazzowy, ciwych osób. Nie znałem wcześniej muzyków z sek- na którym kształcą się młodzi lu- cji rytmicznej – Daniela Francka i Håkona Mjåseta dzie. Integrując się ze swoimi star- Johansena. Poznanie ich było szczęśliwym trafem. szymi kolegami, osiągają sukcesy Przed przystąpieniem do realizacji projektu byłem i tworzą nowe pokolenie trójmiej- jednak spokojny, bo znałem dobrze Jokoba. Wiedzia- skiego i polskiego jazzu. łem, że jest świetnym muzykiem, bardzo otwartym. Zaufałem mu i liczyłem, że zaproponuje mi muzy- Słyszałam podobne opinie od stu- ków, z którymi projekt się uda. dentów akademii. Mówili, że szko- ła ta skupiła muzyków, umożliwiła Skąd latynoskie odniesienia w nagraniach? tworzenie środowiska jazzowego. Pojawiają się kluby jazzowe, w któ- Pisząc nowe utwory na płytę, staram się, by były rych są jamy. Jest szansa na prze- stylistycznie zróżnicowane, a zarazem by tworzyły ścigniecie południa? spójny materiał. Sam lubię słuchać albumów, które są spójne stylistyczne. Jednak gdy każdy utwór jest Myślę, że nie chodzi tu o konku- utrzymany w podobnym charakterze materiał może rowanie z innymi ośrodkami. Pa- stać się dla słuchacza nużący. Stąd pomysł na jedną trząc na to, co się dzieje w Gdańsku, kompozycję w rytmie latynoskim, na balladę, na można z całą pewnością stwierdzić, utwór swingowy czy kolejny oparty nieco bardziej że również dzięki gdańskiej Aka- o popowy groove. Wspólnym mianownikiem jest demii Muzycznej rośnie nowe po- spójna koncepcja harmoniczna. kolenie młodych muzyków, którzy już w tej chwili odnoszą sukcesy nie Potrafisz wyjaśnić, skąd bierze się renesans muzy- tylko w Polsce. Jeżdżą na zagranicz- ki północnej Polski, który współtworzysz? Dotych- ne festiwale i wracają z nagrodami. czas to raczej południe miało najsilniejsze ośrodki Poza tym szukają nowych miejsc do jazzu. grania – klubów, w których moż- na organizować jamy i koncerty. Trójmiasto zawsze było silne – tyle, że mówiło się Środowisko jazzowe staje się więk- więcej o południu, ponieważ w Katowicach istniała sze i działa bardziej prężnie, bo do jedyna w Polsce szkoła z wydziałem jazzowym i ta starszych kolegów dołączyli młodzi szkoła integrowała mocno tamtejsze środowisko świetni muzycy – to jest nasze waż- muzyczne. Jej absolwenci robili kariery jazzowe, dla- ne, wspólne osiągnięcie. tego wszyscy zdolni z całej Polski chcieli się w niej

< JazzPRESS, październik 2015 |79

Adam Nussbaum – bardzo wszech- stronny muzyk, uważany za jedne- fot. Neil Swanson Neil fot. go z najlepszych perkusistów jazzo- wych lat dziewięćdziesiątych, wciąż ma wiele do powiedzenia. Chociaż zaczynał na fortepianie, kontrabasie i saksofonie, ostatecznie wybrał per- kusję. Nussbaum studiował w Davis Center i City College w Nowym Jor- ku, a od 1978 roku niezmiennie jest ważną postacią na scenie, regularnie grając z takimi muzykami jak: Dave Liebman, John Scofield, Stan Getz, James Moody, Gil Evans, George Gruntz, Gary Burton, Steve Swal- low, Michael Brecker, Don Grolnick, Sonny Rollins, Art Pepper, Joe Hen- derson, John Abercrombie, Sheila Jordan, Lee Konitz, Eddie Daniels i wielu innych. Otrzymujesz tyle, ile dajesz

Radek Wośko [email protected]

Radek Wośko: Jakie są twoje Tube, niektórzy płacą za wydanie przemyślenia na temat stanu swoich płyt. Nikt nie może się czuć jazzu dziś, zwłaszcza jeśli miał- do czegokolwiek uprawniony. Je- byś coś podpowiedzieć młodemu śli nie znasz ludzi, musisz wyjść pokoleniu? z domu i poznać tych ludzi. Musisz zdawać sobie sprawę z tego, co było Adam Nussbaum: Czasem trzeba i tego, co się dzieje dzisiaj. Świat się trochę w siebie zainwestować. Lu- zmienia. Mówimy o tym, co dzieje dzie budują swoje kariery na You- się teraz, trzeba być świadomym.

> 80| Rozmowy

„Każdy dzień jest tym, czym jest“ ("Every day is what wtedy Oz był poza miastem. Ostatni it is" – Stanley Cowell – przyp. RW). wieczór zagrałem z Davidem Virel- lesem i Ohadem wiele swobodnej W internecie jest dużo informacji o tobie i projek- muzyki improwizowanej. Lipiec to tach, w których brałeś udział dawniej, ale ja chciał- z kolei wyjazd do Irlandii, aby za- bym dowiedzieć się więcej o twoich aktualnych grać z The Impossible Gentlemen. działaniach. Wspaniały projekt, dwóch brytyj- skich muzyków: Gwilym Simcock Robiłem wiele różnych rzeczy... Mam pewne długo- na fortepianie, Mike Walker na letnie projekty z ludźmi, których znam od dawna. gitarze i na basie Steve Rodby. Wy- Wciąż gram w trio z Johnem Abercrombie. W dzi- daliśmy dwie płyty dobrze przyjęte siejszych czasach wszyscy musimy robić wiele rze- przez krytykę. A trzecia jest w dro- czy, dlatego fajnie jest móc grać ze starymi znajomy- dze. Wiele rzeczy się dzieje i jestem mi, z którymi masz dobre relacje. Ostatnio zrobiłem wdzięczny za to, że mogę grać dużo projekt z sycylijskim pianistą Giovannim Mazzari- dobrej muzyki. no wraz ze Stevem Swallowem, z którymi grałem 15 lat temu. Koncert odbył się w fabryce fortepianów Więc pracujesz na całym świecie? Fazioli. Mają tam wspaniałą salę, gdzie zagraliśmy z 14-osobową orkiestrą smyczkową, dla której partie Większość mojej pracy jest wciąż napisał Paolo Silvestri. Graliśmy na żywo i nagrali- w Europie. Jestem amerykańskim śmy również płytę w tej sali. Fajnie było poczuć te eksportem (śmiech). Przynosi mi to wszystkie inspirujące dźwięki. Następnie zostałem wciąż dużo radości. Każda noc, gdy zaproszony przez Modern Art Orchestra w Buda- dostaję szansę gry, jest bardzo szcze- peszcie, prowadzoną przez Kornéla Kovácsa. Ostat- gólna. Jest to dla mnie możliwość, nio byłem również przez cztery dni rezydentem aby się czegoś nauczyć. Zawsze tak w klubie Seeds na Brooklynie, prowadzonym przez było w moim życiu. To daje mi szan- wspaniałego saksofonistę, który nazywa się Ohad sę rozwoju. Jest takie chińskie przy- Talmor. Ze Stevem Swallowem graliśmy już kiedyś słowie: „Im wyżej się wspinasz tym razem z nim. Każdej nocy zrobiłem inny projekt. więcej jest do zobaczenia“. Pierwszego wieczoru grałem z Ohadem i dwoma wspaniałymi gitarzystami: Natem Radley‘em i Ste- Ostatniej nocy poszedłem do Villa- vem Cardenasem. Graliśmy muzykę Lead Belly’ego, ge Vanguard i usiadłem na małym którego słuchałem jako dziecko. Pamiętałem to tak krześle w kącie blisko bębnów. Pa- wyraźnie, bo słyszałem go bardzo wcześnie w moim miętam siebie na tym samym krze- życiu i miał na mnie duży wpływ. Kolejnej nocy gra- śle w roku 1972. To kilka chwil temu łem dużo poszukującej muzyki z gitarzystą Vicem (śmiech). Siedząc dwie stopy z dala Jurisem i wspaniałym Jay’em Andersonem na basie. od tych wszystkich niesamowitych Trzeciej nocy grałem razem z Jay’em i Seamusem muzyków to było niezapomniane Blakem. Mamy grupę z Ozem Noy‘em, ale akurat przeżycie. Móc czuć tę energię, kiedy

< JazzPRESS, październik 2015 |81 fot. Paolo Galletta Paolo fot.

jesteś w tym pomieszczeniu. Nie da zatrudniają z powodu tego, co przynoszę do stołu, się tego z niczym porównać. Myślę, ze względu na doświadczenie. To coś, co po prostu że to bardzo ważne, że ludzie wy- przychodzi z czasem i za co jestem bardzo wdzięczny. chodzą posłuchać muzyki na żywo. Nic tego nie zastąpi. Nic nie zastąpi Co sprawiło, że jesteś takim muzykiem, jakim gry z ludźmi. Jeśli wszystko co ro- jesteś? bisz to ćwiczenie, będziesz lepszy w ćwiczeniu, ale nigdy nie będziesz Jestem skumulowanym efektem tego wszystkiego, co lepszy w graniu z ludźmi. Bębny stało się w moim życiu. Mój ojciec był artystą, a moja na ogół nie są instrumentem solo- matka była zaangażowana w aktorstwo i projekto- wym i trzeba nauczyć się słuchać. wanie grafi czne. Jestem jedynakiem. Wychowałem 95 procent tego co robimy, to akom- się w domu, który był artystycznie świadomy i w śro- paniowanie innym i trzeba się do- dowisku, w którym każda forma sztuki była bardzo wiedzieć, że różne rzeczy działają mile widziana. Wychowałem się z tym i ma to wie- na różnych ludzi. Musisz nauczyć le wspólnego z moim punktem widzenia, to mnie się odpowiedzialności. Musisz słu- ukształtowało. Uczyłem się gry na pianinie od siód- żyć muzyce przede wszystkim. Ona mego do dwunastego roku życia. Mój kuzyn, który daje ci wskazówki dotyczące tego, co był dziewięć lat starszy, miał zestaw perkusyjny, więc jest właściwe. Czuję, że ludzie mnie gdy miałem pięć lat, zacząłem naśladować to, co on

> 82| Rozmowy robił. Myślę więc, że wszystko, czego doświadczasz, Jestem bardzo szczęśliwy, bo by- wpływa na twój punkt widzenia. Co słyszysz w ra- łem w stanie grać z ludźmi, którzy diu, interakcje społeczne, w które wchodzisz. Słucha- byli moimi idolami. Za każdym ra- łem Jimiego Hendrixa, muzyki klasycznej, Dizzy’ego zem, kiedy dostaję szansę zagrania Gillespiego, muzyki indonezyjskiej, Muddy‘ego Wa- z kimś, jestem w stanie nauczyć się tersa, Marii Callas. Myślę, że jesteśmy sumą naszych czegoś. Kiedy grasz z ludźmi, którzy doświadczeń. Dorastałem godzinę drogi od Nowego pomagali kształtować twój punkt Jorku i miałem szansę słyszeć znakomitą muzykę widzenia i twoje muzyczne wizje, to na żywo. W latach sześćdziesiątych było dużo zmian jest to ogromnie satysfakcjonujące w naszym społeczeństwie spowodowanych przez i daje duże poczucie ważności. Mia- koniec wojny w Wietnamie, Woodstock, pojawie- łem okazję grać z Jamesem Moodym nie się postaci jak Martin Luther King, Malcolm X, przez ostatnie 15 lat jego życia. On Bobby Kennedy. Słuchałem dużo różnej muzyki i ni- był mistrzem bebopu. Miałem też gdy niczego nie oceniałem. Nauczyłem się doceniać szansę grać z ludźmi takimi jak Gil rzeczy na poziomie artystycznym. Miałem również Evans. Problemem jest, że jeśli wy- wspaniałą nauczycielkę fortepianu, która przyjecha- mienię tylko kilka nazwisk, pomi- ła z Budapesztu. Była wymagająca, ale też i radosna, nę innych. Jest też kilku młodszych i robiła wszystko z wdziękiem. Dzięki niej to była muzyków, z którymi pracowałem, zabawa. Kocham Jamesa Browna, tak jak kocham którzy prawdopodobnie za 10-15 lat Philly’ego Joe Jonesa. Uważam się za e-rasistę (oryg. „e- będą uznani za mistrzów. Zawsze -racist“ – przyp. RW), czyli tego, kto nie widzi dyskry- będzie ktoś nowy. Grałem koncerty minacji w ludzkiej rasie (śmiech). Po prostu chcę się odkąd skończyłem 14 lat. Gram od pozbyć wszystkich bzdur. Prawdziwe jest prawdziwe, 45 lat i czuję, że zaczynam rozumieć, prawda jest prawdą, trzeba zauważać piękno rzeczy. o co chodzi. Raz na jakiś czas poja- Poczucie uczciwości i oddania są wspólne dla wszyst- wia się jakiś muzyk, który gra rze- kiego, co ma wartość. Trzeba starać się być przyzwo- czy, które są inspirujące i chcesz być itym człowiekiem, w końcu otrzymujesz tyle, ile da- wokół tej osoby. jesz. Wyobraź sobie Roy’a Haynesa na przykład. On jest 90-letnim mężczyzną. Wyobraź sobie, jak dużo Istnieje wiele punktów widzenia. muzyki przeszło przez jego ciało. Nie ma takiej moż- Kiedy byłem młodszy, uczyłem sę liwości, aby ktoś inny wiedział tyle, co wie ten facet. najwięcej grając ze starszymi mu- Zawsze jest wspólny wątek, który idzie z jazzem. Ja- zykami, którzy grali lepiej niż ja. Za- kość jest ponadczasowa. Kiedy słyszysz kogoś kto gra, wsze byłem młodziakiem i myślę, że słyszysz też wszystko to, co ten człowiek przynosi ci muzycy musieli lubić grać ze mną, ze sobą. Każdy wielki artysta ma poczucie zaangażo- skoro godzili się na mój brak do- wania we wszystko, co robi. świadczenia. Prawdopodobnie do- ceniali moje poczucie zaangażowa- Z perspektywy czasu, które swoje projekty uważasz nia i moją otwartość na naukę. To za najważniejsze? poczucie oddaje angielskie słówko

< JazzPRESS, październik 2015 |83

„TEAM“ (Together Everyone Achie- Dla mnie jest to wielki muzyk z głębokim poczuciem ves More) – razem wszyscy osiągają odpowiedzialności. Wszyscy jesteśmy różni i w róż- więcej. Nie ma słowa „ja“, w słowie nych miejscach szukamy inspiracje, aby móc komu- „zespół“. A gdy usłyszysz napraw- nikować rzeczy tak uczciwie, jak tylko możemy. dę dobry zespół, nie jesteś skupio- ny na konkretnych osobach, ale na Czy musiałeś przejść przez jakiekolwiek praktyki całości, czy słyszysz trio Ahmada duchowe na swojej drodze? Jamala, zespół Counta Basie’ego lub kwartet Coltrane'a. Każdy wielki ze- W podróży przez życie napotykamy różne wydarze- spół jest silniejszy niż poszczególne nia i musimy spróbować znaleźć sposoby radzenia jego elementy. I dla nas, jako perku- sobie z nimi. Wierzę, że gdzieś tam jest silniejsza sistów, jest to naprawdę ważne, aby moc. Możesz nazwać ją jak chcesz. Wszystkie kultu- się tego nauczyć. Dostać się do we- ry i religie dają jakieś poczucie wiary w siłę wyższą. wnątrz muzyki. Jeśli próbujesz robić rzeczy uczciwie i starasz się być dobrym człowiekiem, wtedy dostajesz z powrotem Jestem ciekaw twojej współpracy to, co dajesz. Ludzie czują twoją energię, nie tylko z Tiszijim Munozem… twoje rzemiosło. Jest umysł, ciało i duch, jak w Trójcy Świętej. Ludzie są poruszeni emocjonalnie, a to ma O tak, to jest kolejny ciekawy muzyk. związek z duchem. Jest wiele rzeczy z różnych kul- Zrobiliśmy kilka płyt pod koniec tur, które można studiować i jest wiele miejsc, gdzie lat siedemdziesiątych i na począt- można znaleźć swoją drogę. Ja wraz z upływem lat po ku lat osiemdziesiątych. Poznałem prostu próbuję robić to, co najlepiej potrafię śmiech( ). go przez Dennisa Irwina, który był Zgłębiłem całą masę rzeczy i po prostu staram się jednym z moich dobrych kumpli, być dobrym człowiekiem. wspaniały basista. Tisziji ma głębo- kie poczucie oddania temu, co robi. Przemysł muzyczny jest obecnie zupełnie inny niż To ciekawe, w jaki sposób on stwo- kiedyś, gdy byłeś młodszy. Jaka byłaby twoja rada rzył swoją muzykę. Ma wielkie, no- dla młodszych muzyków? Jak najlepiej wykorzy- woczesne, śpiewne brzmienie gitary stać czas? Mam tu na myśli ćwiczenie, booking, PR, elektrycznej i jego język odwołuje komponowanie, jamowanie. się do tradycji muzyki Coltrane'a. Wszystkie te elementy połączone są Ma znaczenie mieszanka wszystkich tych rzeczy. z głębokim sensem. W szczególności jako perkusista – trzeba wiedzieć, jak być w stanie grać z innymi ludźmi. Więc nie chodzi Spytałem o niego, bo wielu muzy- o siedzenie i pracę nad instrumentem, trzeba mieć ków, którzy go spotkali miało rów- poczucie zrozumienia tego, czym jest muzyka. Musisz nież duchowy związek z nim jako potrafić mówić językiem muzyki. Moim instrumen- mentorem. tem jest perkusja, ale uważam się bardziej za dobre- go muzyka niż dobrego perkusistę i tak też chcę być

> 84| Rozmowy traktowany. Jest wielu dobrych perkusistów, którzy ważne jest, aby mieć mentorów. Na nie są muzykami. Wszystko naprawdę się zmienia. przykład gdybym przyjechał do Pol- Spójrz na to, co my tu robimy: ty jesteś w Polsce, a ja ski, to przyszedłbym do ciebie i spy- w północnej części stanu Nowy Jork, ja widzę ciebie, tał: „dokąd idziemy? co robimy?“. Bo ty widzisz mnie. To jest niesamowite. Dzisiejsza kul- jeśli wysiądę z samolotu, zaraz znaj- tura lubi dostawać wszystko natychmiast. Kiedyś, gdy dzie się mnóstwo ludzi mówiących trzeba było napisać pracę, trzeba było iść do bibliote- mi: „zrób to, zrób tamto“. Dlatego ki, znaleźć materiały, zajrzeć do książek, spędzić tam idzie się do nauczyciela. Mentorzy trochę czasu. Co teraz robimy? Szukamy w internecie. są wciąż ważni. Ja nadal chodzę zo- A to, co robisz jako muzyk, nie jest doświadczeniem baczyć moich mentorów, aby poczuć jednej nocy. Ten proces wymaga czasu. Kiedy nauczy- ich mądrość i doświadczenie. Kie- łeś się chodzić, to nie stało się w ciągu jednego dnia. dy byłem młody, nigdy nie pytałem Ludzie teraz chcą przejść od leżenia w łóżeczku do o to, ile dostanę za koncert, bo kiedy biegania maratonu. Nie zdają sobie sprawy z czasu zacząłem myśleć o tym, doszedłem potrzebnego by dostać się do tego punktu. Słyszałem do wniosku, że może to ja powinie- fantastyczny akronim dla słowa „time“ – „This I Must nem im płacić. Teraz już nie uczysz Earn“ („czas“ – „muszę na to zapracować“). Więc mu- się tej muzyki grając ze starszymi sisz się nauczyć jak grać z ludźmi, a to wymaga cza- ludźmi, uczysz się w szkole, i płacisz su. Ludzie nie mają do tego cierpliwości, ze względu za to grubą kasę. Nauczanie stało się na rzeczywistość naszych czasów. Kiedy czegoś ocze- biznesem. Możesz iść do szkoły i do- kujesz, wystawiasz się na rozczarowanie. Więc może wiedzieć się o repertuarze, ale jeśli warto przestawić kilka liter. Akceptuj, a nie oczekuj chcesz nauczyć się grać, to musisz (oryg.: „Accept not expect“). Musisz spróbować zrobić grać, zwłaszcza z ludźmi, którzy są to najlepiej jak potrafisz, tworzyć tu i teraz, ale korzy- lepsi od ciebie. Trzeba też pomyśleć stając z tego co jest sprawdzone i prawdziwe. Ciężka jak podzielić swój czas w ciągu dnia. praca jest nadal ciężką pracą, dobry rytm to dobry Wszystko jest czasochłonne. Ja wsta- rytm, dobry dźwięk to dobry dźwięk. Ale jak powie- ję wcześnie i jestem pod telefonem działem, rzeczy wymagają czasu i to jest ciągły proces. lub na Skypie z ludźmi w Europie ko- To nie magia, to nie zdarza się w ciągu jednego dnia. ordynując różne sprawy. Chciałbym Ciekawe, można spędzić wiele lat starając się rozwijać mieć bookera, ale jest to prawie nie- język, a potem w pewnym momencie po prostu zacząć możliwe. Tak po prostu jest… edytować. Zdarza mi się zagrać rzeczy, o których nie wiedziałem, że je umiem. To jest jak w wielkim kręgu. Jak było w twoim przypadku, kiedy ty zaczynałeś? Biznes muzyczny się zmienił. Firmy fonograficzne nie mają tej samej mocy co kiedyś. Ludzie budują ka- Oboje moi rodzice wiedzieli, że ar- riery na własną rękę, i to być może jest dobre. Ale tak tystom jest ciężko, więc chcieli bym dużo rzeczy się dzieje, że opinia publiczna nie wie skończył szkołę i zdobył wykształ- już, co jest dobre, a co nie. Dlatego nadal uważam, że cenie. Ale nie mogłem tego zrobić.

< JazzPRESS, październik 2015 |85

Dostawałem telefony, aby jechać mają dyplomu. Ale zostawmy świat akademicki. w trasy. Nie planowałem tego, nie Wierzę, że w miarę upływu czasu prawda wychodzi wynikało to z moich postanowień. na wierzch. Jeśli kiedykolwiek będziesz miał szansę Moc muzyki wybrała drogę dla zobaczyć magazyn Downbeat z lat pięćdziesiątych mnie. Jeśli ktoś musi się zdecydo- lub z początku lat sześćdziesiątych, po prostu go obej- wać, czy to robić, powiedziałbym rzyj. Kiedyś posiadał dział „Co się dzieje“ – w Nowym mu: „Nie rób tego“. Nie ma gwaran- Jorku, Newark, Filadelfii, Pittsburghu, Bostonie, Bal- cji na to, co robisz i nigdy nie było. timore, Waszyngtonie, Chicago – wielu miejscach Trudno też mieć rodzinę grając tyle, do grania. Nie zostało z nich prawie nic. Teraz stała aby móc przeżyć. Dlatego jestem praca to uczenie. Ja się nie załapałem (śmiech). Kiedyś bardzo wdzięczny mojej żonie, która byłem zatrudniony w kilku różnych szkołach, ale w zasadzie wychowała sama dwoje grałem i dużo podróżowałem, bo nie chciałem być dzieci. To naprawdę wspaniale mieć po prostu muzykiem na papierze. Więc wyszedłem kogoś, kto rozumie tę rzeczywistość. z tego kręgu starając się zrobić właściwie, a teraz, gdy chcę wrócić do uczenia, wszyscy, którzy mają tę ro- Jeśli chodzi o dzisiejszą rzeczywi- botę trzymają się jej na śmierć i życie. Wiem, że mam stość edukacji muzycznej, to z tym pewien stopień zrozumienia i doświadczenia, które również nie jest najlepiej, ponie- mogę przekazać. Wiesz, są ludzie, którzy są dobrymi waż ludzie uzyskują tytuły nauko- muzykami, ale niekoniecznie dobrymi nauczycie- we w jazzie, bez żadnego doświad- lami, a także wybitni nauczyciele, ale niekoniecz- czenia w grze. A niektórzy z tych nie najlepsi muzycy. Ważna jest równowaga tych ludzi kończą jako kierownicy tych wszystkich rzeczy. Podobnie jak wtedy, gdy słyszysz wydziałów (śmiech). John Coltrane, kogoś kto gra. Słyszysz wypadkową brzmienia, po- Buddy Rich, Dizzy Gillespie, Mi- mysłów i stanu postrzegania – tak wszystko działa les Davis – nie mogliby dostać pra- razem. To wielka rzecz. Przy okazji, powiem jeszcze, cy jako nauczyciele, ponieważ nie że chciałbym przyjechać znów do Polski, zwłaszcza do Łodzi. To miejsce moich ludzi (śmiech).

Gramy dla Was i dzięki Wam! fot. Kuba Replewicz Kuba fot.

> 86| Rozmowy

Gdyby to ode mnie zależało, Nat Osborn byłby gwiazdą wielkich fe- stiwali. Kompozytor, wokalista, pia- fot. Piotr Banasik Piotr fot. nista, gitarzysta i aranżer, urodzony performer o wyjątkowej muzykalno- ści, w prostej linii potomek osadni- ków z Mayflower. Porównuję go do Amy Winehouse, bo jego Roam jest hitem z gorzkim tekstem i cudowną melodią, chwytliwą jak Rehab. Po- trafi słodzić jak Sam Cooke i ryczeć jak Axl Rose. Jego zespól to crème de la crème jazzowych muzyków, którzy grają… muzykę do tańca, jak za czasów najlepszych początków jazzu i hitów Motown. W tekstach nazywa rzeczy po imieniu, poczucie rytmu i perkusję ma po ojcu, muzy- kalność i literacki talent po matce, redaktorce legendarnego The Time Magazine.

Łączę wszystko w jeden nurt

Basia Gagnon [email protected]

Basia Gagnon: Pijemy tu najlep- nowej dzielnicy – w trzy miesiące szą kawę w Krakowie, ale wkrót- wyrosło tam osiem nowych budyn- ce na tym miejscu będzie kolejny ków, trzy na mojej ulicy, na której do apartamentowiec... tej pory były tylko czteropiętrowe. Teraz są trzy dwunastopiętrowce – Nat Osborn: To mnie naprawdę to 50 tysięcy nowych mieszkańców. wkurza. Dlatego uciekam z Nowego Jorku. Za parę dni wrócę do zupełnie To tak jak tutaj, na Zabłociu.

< JazzPRESS, październik 2015 |87

To okropne. Przecież Kraków tak wego Jorku i żyliśmy jego rytmem. dba o zachowanie swojego cha- rakteru… Czy to dlatego, że to drugi Co robili? brzeg Wisły? Ojciec zajmował się technologiami edukacyjnymi, Chodzi o pieniądze. Deweloper wy- często zmieniał pracę, ale kiedy wprowadzono zmia- grywa z konserwatorem zabytków. ny w polityce edukacyjnej, cały ten sektor praktycz- nie zniknął. Wprowadzono testy, które wydawały Szkoda. Kiedy to wszedłem, poczu- się prostsze, ale to zabiło edukację. Moja matka pra- łem się jak na Brooklynie… Krak- cowała w The Time Magazine przez trzydzieści lat. lyn… Brook-ow… Kraków-meets- Zajmowała się działem naukowym i medycznym. Brooklyn! To mnie naprawdę boli. Często myślę o tym, szczególnie na The Time to ikona dziennikarstwa – twoje zdolno- Brooklynie, bo nigdzie nie dzieje się ści pisarskie nie wzięły się znikąd? to tak szybko jak w Nowym Jorku. Jakaś dzielnica zmienia się z nie- Nie! (śmiech) Wychowało mnie dwoje bardzo mą- chcianej w ekskluzywnie niedo- drych ludzi, inteligentnych i wrażliwych na sztukę. stępną w pięć lat – najpierw nikt nie chce tam mieszkać, potem nikogo Bardzo trudno jest opisać twoją muzykę, bo brzmi na to nie stać. eklektycznie, jest tam wszystko: jazz, raggae, blues, funk, pop, country, soul. Jednocześnie ona nie jest Tutaj pieniądze są mniejsze i pro- eklektyczna – jest spójna, ukształtowana z tych ele- ces wolniejszy, ale nieuchronny. mentów, ale oryginalna i niepodobna do niczego. Pochodzisz z Nowego Jorku? Nie da się jej skategoryzować. Skąd się to bierze?

Urodziłem się w Nowym Jorku. Wy- (Po chwili zastanowienia) Szczerze mówiąc, to prosta chowałem się w Pelham, w stanie odpowiedź – piszę to, co chcę pisać. Lubię wszystkie Nowy Jork. Małe miasteczko, ale te gatunki muzyczne. Należę do pokolenia, które wy- część aglomeracji. chowało się z tysiącem utworów w kieszeni. Myślę, że coś się dzieje z mózgiem, kiedy włączasz „shuffle” Spokojne? na iPodzie i słyszysz te wszystkie kawałki. Dawniej szedłeś do sklepu, kupowałeś płytę i słuchałeś jej od To wyjątkowe miejsce, pierwsza początku do końca. Wychowałem się słuchając płyt miejscowość za granicą miasta. Ma- CD i ciągle jeszcze myślę w kategoriach albumów łomiasteczkowy klimat, ale nowo- o swojej muzyce – chcę nagrywać albumy, a nie sin- jorskie tempo, bo wszyscy jeździ- gle. Ale moje pokolenie dorosło w takim przyspie- li tam do pracy. Wychowałem się szeniu informacyjnym, że te wszystkie wpływy się w domu z ogrodem, ale rodzice co- przemieszały. Od początku tak było. Słuchałem Czaj- dziennie wieczorem wracali z No- kowskiego i Jay-Z, Gershwina i Jamiroquai’a, i uwiel-

> 88| Rozmowy białem ich tak samo. Nie oceniałem, że jedno jest improwizacji i zmienili nauczyciela lepsze od drugiego. Myślę, że ponieważ przyswajam na jazzowego, a jak miałem trzyna- muzykę w sposób, który jest dość charakterystyczny ście lat, znaleźliśmy fantastyczny dla mojego pokolenia, kiedy siadam do pisania, tak pięciotygodniowy kurs na Uniwer- to wychodzi. Nie planuję, że napiszę bluesowy ka- sytecie w New Hampshire, specjal- wałek albo raggae. Czasem, kiedy muszę, opisuję to, nie dla dzieci, które interesowały się co robię, tak jak ty na początku – raggae, funk i soul. kompozycją. Po raz pierwszy byłem A to chyba odstrasza ludzi, bo myślą: „On próbuje za częścią małej społeczności ludzi, dużo na raz”. którzy interesowali się wyłącznie tworzeniem muzyki. To był przeło- Mózg w trybie „shuffle”? mowy moment. Do tego czasu nie myślałem nawet o komponowaniu. Tak (śmiech), trochę tak jest: mózg w trybie „shuffle”! Chodziłem do niezłej szkoły, ale nie było tam wiele muzyki. To było OK. Brzmi to bardzo prosto, ale mnóstwo ludzi słu- wspaniale doświadczenie – znaleźć cha wszystkiego, choć mało kto pisze tak jak ty. się po raz pierwszy w grupie ludzi Jesteś muzykiem od urodzenia? Wiedziałeś od po- zafascynowanych komponowa- czątku, że to będziesz robił? niem, mówić i myśleć tylko o tym. Wracam tam za tydzień, pierwszy Tak. Pisałem piosenki jak miałem cztery lata, to zna- raz po paru latach. Na zakończenie czy podśpiewywałem sobie, wymyślałem słowa i je programu kompozycje studentów układałem. Mama stawiała mnie na stołku do pia- wykonywane są przez profesjonal- nina dla zabawy. Jak miałem siedem lat, zacząłem nych muzyków i będę je grał. lekcje, ale miałem dosyć już jako dwunastolatek. Nienawidziłem ćwiczyć. Mój ojciec kompletnie nie Powrót do korzeni? ma słuchu, ale gra na perkusji, a moja matka gra na pianinie i śpiewa, za to kompletnie nie ma poczucia Tak. Wspaniałe uczucie. rytmu. Ten talent nie wziął się znikąd, był Znalazłem perkusję ojca w piwnicy, co było bardziej konsekwentnym procesem? atrakcyjne dla nastolatka – postanowiłem rzucić for- tepian. Kochałem muzykę, ale uczyłem się klasycz- Tak, i zawsze chodziło mi o łączenie nego fortepianu i nie miałem cierpliwości. Jestem wszystkiego, czego doświadczałem trochę w typie ADHD i nie mogłem się skupić na tyle, w jeden nurt. Studiowałem klasycz- żeby nauczyć się na przykład całej sonaty Beethove- ną kompozycję, pisałem utwory, na na, bo zaraz zaczynałem coś kombinować, a moja przykład na kwartet smyczkowy, bardzo surowa nauczycielka, Rosjanka, biła mnie ale też uczyłem się fortepianu jazzo- po łapach, jak coś zmieniałem. Na szczęście rodzice wego. Grałem, jako samouk, na gita- zrobili coś bardzo mądrego – docenili mój talent do rze, piosenki Nirvany i Red Hot Chi-

< JazzPRESS, październik 2015 |89 fot. Piotr Banasik Piotr fot.

li Peppers, uczyłem się rocka i popu, nym festiwalu w Austin, w Teksasie – South by South ale zawsze chciałem połączyć te róż- West [SXSW – 28-letni, dziewięciodniowy maraton ne „kawałki” mojego mózgu, aspek- filmu, muzyki i mediów – przyp. BG]. Niestety załapa- ty kompozycji, aranżacji czy impro- liśmy się chyba na gorszy moment. Ten festiwal stał wizacji instrumentalnej, w jedno. się tak ogromny, rozbuchany… To był chyba dla mnie I chyba mi się to udało. jeden z najczarniejszych momentów muzycznej ka- riery. Jechaliśmy dwa tysiące mil (3200 km – przyp. Twoja muzyka jest o wiele bar- BG), zagraliśmy parę koncertów po drodze, niektóre dziej skomplikowana, niż to się na były OK, niektóre takie sobie, i wreszcie docieramy pierwszy rzut oka wydaje. Progresja na miejsce, a tam… jakieś wariactwo, korporacja, sce- w Roam jest niezwykła – spędziłam na McDonalds, scena Burrito. Wszystko najgorsze, co popołudnie przy pianinie, żeby można sobie wyobrazić. W drodze powrotnej mie- rozszyfrować te trzy akordy, bo nie liśmy solidnego doła. Było jeszcze parę koncertów. mogłam się od nich uwolnić! Albo Ja, Mike (Parker) i Dustin (Carlton) byliśmy zdegu- te hipnotyczne dwa powtarzane na stowani przemysłem muzycznym. Dojeżdżamy na początku Egzorcyzmu. Teraz zaczy- pierwszy koncert, w Dallas, i na sali jest pięć osób… nam rozumieć, skąd się wzięły, to Było nam wszystko jedno. Zdecydowaliśmy, że nie nie żaden „szczęśliwy przypadek”. gramy żadnej listy i będziemy improwizować cały set. Z tego powstało Roam. Nagrałem cały koncert, Dziękuje. Roam to zabawna historia. ale zapamiętałem ten riff nuci( pierwszy takt), drugą Zorganizowaliśmy specjalną trasę, część dodałem potem. żeby dojechać i wystąpić na ogrom-

> 90| Rozmowy

utwierdzam się w przekonaniu, szczególnie po koncercie Roberta Glaspera i Adama Pierończyka, że jest podstawą, tajną bronią każdego zespołu.

Tak, zespół może grać tylko tak do- brze jak perkusista. Kiedy Chris Dave pojawił się na nowojorskiej scenie, zmiażdżył dotychczasowe pojęcie o graniu na perkusji.

Mnie się wydawało, że Damien Reed rapuje na perkusji! Potem John B. Arnold potwierdził, że nowa szkoła czerpie z hip-hopu i rapu.

Fascynuje mnie teraz, że to wszystko można wykreować na komputerze.

Ale to nigdy nie jest żywe, nie oddycha? fot. Piotr Banasik Oczywiście większość jest „zimna”, ale są takie nagrania, które to mają, To jest właśnie ta niezwykła progresja. tylko do tego potrzeba geniusza, któ- ry potrafi taki dźwięk wyrzeźbić. Tak, to akord nonowy, który w refrenie daje to eks- Mnie fascynuje, że poprzeczka per- tra coś. Ale on by nie powstał, gdybyśmy nie byli tak fekcji rytmu i tempa jest tak niewia- kompletnie wypaleni, zdesperowani, żeby się tego rygodnie wysoko ustawiona przez uczucia pozbyć – przed pięcioosobową publicznością komputery, ale jest garstka perkusi- w Dallas. stów, których nie da się skopiować.

Melodia jest niezwykle radosna, ale tekst raczej nie? I nie grają perfekcyjnie.

Uświadomiłem sobie wtedy, że to koniec pewnej Ale potrafią. długiej i trudnej relacji. O tym jest ten utwór. Potrafią, ale tak nie grają. To ciekawe, że grałeś na perkusji, bo coraz bardziej

< JazzPRESS, październik 2015 |91

Tak, kołyszą się, przyspieszają i zwalniają.

Pamiętam taką pierwszą próbę Benniego Maupina z polskimi mu- zykami, kiedy Michał Barański tłumaczył reszcie, że Bennie nie gra na „raz”, tyko ułamek sekundy po. Ktoś powiedział, nie pamiętam, który z „wielkich”, że Bóg gra na raz, a potem reszta…

Najlepsi perkusiści mogą robić, co chcą, jak chcą, kiedy chcą.

Mogą przestać – cisza, moment oczekiwania jest niewiarygodny!

Niesamowite, że komputer też tak można zaprogramować.

Myślisz, że elektronika jest przy- szłością muzyki? Są młodzi muzy- fot. Piotr Banasik cy, którzy mówią, że jazz jest mar- twy, zamknięty, powinien czerpać z popu i elektroniki. Tak, robię wszystko, żeby grać z muzykami jazzowy- mi, bo improwizacja jest ważnym elementem mo- Trudno powiedzieć. Uproszczeniem ich kompozycji, a harmonie wymagają znajomości jest mówienie, że muzyka idzie tego gatunku. Lubię muzyków jazzowych – są mą- w jednym kierunku. Tak nie jest, ra- drzy! (śmiech) Ale jest pewien snobistyczny aspekt czej rozszczepia się w wielu kierun- jazzu, podobny do tego, jaki nieomal zabił muzykę kach. Elektronika nie jest przyszłoś- klasyczną, że jest czymś wyjątkowym, świętym. cią, jest teraźniejszością, wszyscy Myślałem o tym niedawno. Za każdym razem, kie- jej używają. Nie interesuję się tak dy słuchacz myśli, że musi bić brawo, będzie miał to bardzo jazzem, ale sporo ludzi jazzu za złe. Te koncerty, kiedy każdy po kolei musi zagrać tego nie dostrzega. solo i dostać brawa… są śmiercią muzyki. Powinno się wzruszać muzyką tak, żeby musieli bić brawo. Ale grasz z muzykami jazzowymi? Brawa w trakcie utworu wzięły się stąd, że ludzie nie mogli wytrzymać do końca utworu, bo ktoś zagrał

> 92| Rozmowy fot. Piotr Banasik Piotr fot.

solówkę, która ich rozwaliła. To się musi wydarzyć ograniczeń. Po to warto żyć. Dlatego i to się czasami zdarza w jazzie, ale coraz rzadziej. niektórzy mają status legendy. Mają dostęp do energii, która jest więk- Na niedawnym koncercie Herbiego Hancocka, kie- sza od nich samych, i jeśli się tego dy powoli wszedł na scenę, obawiałam się konfron- trzymają, to mogą grać do siedem- tacji legendy z rzeczywistością. Szczerze mówiąc, dziesiątki. Ale to nie jest łatwe. kiedy grał na fortepianie, czułam bolesną nostal- gię bezpowrotnie upływającego czasu, ale jak tylko Grasz z muzykami jazzowymi, ale usiadł do swoich zabawek, ubyło mu 50 lat! sam nim nie jesteś?

Jest legendą. To samo przeżyłem na koncercie The To nie jest tak, że nim nie jestem Rolling Stones. Kiedy wyszli na scenę, wyglądali – studiowałem jazz i mógłbym go jak zombie. Pomyślałem: „OK, mam szczęście, że ich grać, ale nigdy nie chciałem być tyl- usłyszę, zanim umrą, ale to będzie bolesne”. Pierw- ko muzykiem jazzowym. Pewnie szy kawałek, próbują się rozkręcić, myślę: „To na- by mi się udało, gdybym mieszkał prawdę będzie smutne”. I nagle, w połowie drugie- gdziekolwiek indziej, ale mieszkam go utworu Keith Richards zagrał riff, a cała reszta w Nowym Jorku! W promieniu kil- nagle zrzuciła 50 lat. Ożyli i przez następne dwie go- kudziesięciu metrów jest pewnie dziny grali bez przerwy, Mick Jagger skakał po sce- pięciu pianistów jazzowych lep- nie jak dwudziestolatek. Niewiarygodne, podłączyli szych ode mnie. Nie poświęciłem się do jakiegoś źródła energii, a ich ciała nie miały temu całego życia, bo to nie jest mój

< JazzPRESS, październik 2015 |93 cel. Dla mnie tym celem jest kompo- atmosferze, zawsze słuchałem muzyki w ten sposób. nowanie i pisanie tekstów. Pamiętasz swoją pierwszą płytę, która była Tworzenie muzyki, której nie da się przełomowa? zdefiniować. Były nimi różne płyty, w różnych okresach: The Be- Jeśli tobie się to uda, proszę, daj atles, Sam Cooke, Michael Jackson. Jak miałem pięć mi znać! Wszyscy zaangażowa- lat, robiłem salta po pokoju, a Thriller grał w kółko! ni w ten projekt – mój producent, Potem jak dorastałem, muzyka stała się czymś ta- PR-owiec – próbują od dawna skle- jemnym, intymnym. ić jedno zdanie, które byłoby ade- kwatne, ale nic z tego, poddaliśmy O tym właśnie myślę. się i mówimy: „Przyjdź, posłuchaj tego na żywo…”. Tyle tego było… Stevie Wonder Innervisions i Radio- head OK Komputer – pierwsze dwie płyty, które za- Twoje muzyczne początki związa- brałbym na bezludną wyspę. Słuchałem ich – i na- ne są z Nirvaną i Red Hot Chili Pep- dal słucham – w kółko i zawsze znajduje coś nowego. pers. Jak było z muzykami jazzowy- „Living for the city… Don’t you worry ‘bout a thing…” – mi, słuchałeś jazzu od początku? do tego ciągle dążę, ten poziom intelektu, chwytliwej frazy, bogactwo orkiestracji, zabawa. On się świetnie Oczywiście, słuchałem wszystkiego. bawi na tej płycie, ale jest całkowicie skoncentrowa- To też zasługa moich rodziców – bar- ny, mistrzowski. dzo eklektyczne, ale wyrobione gu- sty muzyczne, które się uzupełniały. Mistrz, który się bawi. Jak Herbie i The Rolling Mój ojciec fascynował się Led Zep- Stones. pelin, The Beatles, The Doors, ale też Milesem Davisem i Johnem Coltra- Dokładnie. Kiedy mistrz się bawi, nie ma nic nem. Moja matka – klasyka: Debus- lepszego. sy, Chopin, Ravel, ale też folk. Z jej powodu słuchałem dużo Boba Dyla- Musi być jedno i drugie. Samo mistrzostwo to nuda, na, Paula Simon. Mam cały set, z Mi- a z kolei sama zabawa, jak niektóre freejazzowe kem Parkerem – akustyczny duet, koncerty, nie do zniesienia. kiedy gram na gitarze. Musiałem go zupełnie oddzielić od tego, co ro- Musi być coś spójnego. Każda dobra muzyka ma „ha- bię na klawiszach. W Nowym Jorku czyk”, chwytliwą frazę, która trzyma, nieważne czy mam osobny zespół, z którym gram to klasyka czy jazz, nawet free. Najlepszy freejazz, tylko folk, akustycznie, z wioloncze- jaki słyszałem, to kiedy ktoś podaje temat, a reszta lą, kontrabasem i wokalistką w du- tworzy dookoła tego. Musi być jakieś spoiwo, inaczej ecie. Ponieważ wyrosłem w takiej to tylko hałas.

> 94| Rozmowy

szę tam wrócić. To jest powód, dla którego wszyscy tam jednak ciągną, bo nie jest łatwo. Nawet najlepsi mu- szą walczyć, co popycha do przodu. Nie ma czasu na odpoczynek. Chyba znalazłem idealną kombinację – tro- chę tu, trochę tam. Zagrałem sześcio- tygodniową trasę, wynająłem miesz- kanie na dwa tygodnie, codziennie gram, komponuję, piszę dziennik, czytam książki. W Nowym Jorku kompletnie nie mam na to czasu, a tu już powstaje nowa płyta.

Dużo komponujesz. Znam świet- nych muzyków jazzowych, którzy mają problem z napisaniem cze- goś nowego. Oczywiście improwi- zują i mogą ten sam kawałek grać latami, za każdym razem inaczej, ale stworzenie nowej, oryginalnej, chwytliwej melodii jest darem. fot. Piotr Banasik

Tak, dużo piszę, chociaż to trudne. Są młodzi muzycy, którzy twierdzą, że teraz w Euro- Ta część mózgu, która odpowiada za pie dzieją się ciekawsze rzeczy niż w Nowym Jorku. tworzenie melodii, jest „w chmurach”. Po koncercie Glaspera trudno mi w to uwierzyć. Co Mam też oczywiście tę drugą stronę, o tym myślisz? od biznesu, ale ona nic nie stworzy. Ta część, która komponuje piosenki, Hmm… chyba się nie zgodzę. Często słyszę jakieś pro- powoduje, że idę ulicą i wpadam na gresywnie brzmiące grupy w Europie i myślę: „Tak, ludzi. Nie wiem, co się ze mną dzieje, kopiujecie X albo Y…” Nowy Jork dalej jest centrum, bo słucham tego, co mam w głowie. ale tam nie ma wiele wsparcia. Więcej jest w Europie Czasem tłumaczę, że chodzę z gło- i na świecie. Znam wielu muzyków jazzowych i więk- wą w chmurach, bo tam są piosenki. szość z nich walczy o przetrwanie, zębami i pazura- Muszę sobie na to pozwolić, ale też mi. Nawet ci najlepsi. I przyjeżdżają tutaj. Tak samo znaleźć równowagę miedzy nimi. jest ze mną – mieszkam w Nowym Jorku i jest super, Pamiętać o zorganizowaniu sprzętu gramy, zarabiamy, wieczna pogoń, a potem przyjeż- wideo, odpisywać na maile. dżam tutaj i zwalniam. Uwielbiam to, ale jednak mu-

< JazzPRESS, październik 2015 |95

Dziwi mnie, że Roam nie jest radio- Co jest dla ciebie ważniejsze – koncerty czy wym hitem, a Nat Osborn Band nie komponowanie? gra na wielkich scenach. Przede wszystkim jestem kompozytorem, chociaż Przemysł muzyczny zmusza do „za- przez ostatnie dwa lata bardzo dużo występowałem pakowania” artysty w jedną kate- i mniej pisałem. Wydawało mi się, że jestem wyko- gorię, żeby go sprzedać. Z nami się nawcą, ale zmieniłem zdanie, obserwując przyjacie- tak nie da zrobić. Przejmowałem się la, który jest fenomenalnym performerem. Nazywa tym tak długo, że teraz mi wszystko się Lyle Divinsky, znam go od dawna, przez jakiś jedno, skupiam się tylko na robie- czas mieszkaliśmy razem. Obserwując, jak pracuje, niu coraz lepszej muzyki. Jeśli osiąg- zrozumiałem, jaką sztuką może być występ. Można niesz moment, że ludzie "kupują" to, wycyzelować każdy gest i dźwięk. On jest wykonaw- co grasz za każdym razem, to reszta cą-kompozytorem, a ja kompozytorem-wykonawcą. jest nieważna. Na początku traktowałem swój głos jak instrument – jest melodia i trzeba zaśpiewać, koncentrowałem Wielu muzyków nie stać na to, żeby się bardziej na komponowaniu. Ale obserwując go, utrzymywać się z tylko z grania, a to- zrozumiałem, jak można nadać znaczenia każdej bie się to udało, co już jest sukcesem. frazie. To mi otworzyło oczy – zacząłem inaczej pa- trzeć na swoje występy, dopiero od tego momentu Oczywiście, przez pierwsze trzy lata mogę się nazwać performerem. Bycie kompozyto- pracowałem jako barman, żeby za- rem i wykonawcą to nieustanne balansowanie mię- płacić muzykom. dzy introwertykiem a ekstrawertykiem. Ci ostatni czerpią energię od publiczności i ją dają. To nieustan- Masz też ciekawy akustyczny duet na dynamika. z Mike’em Parkerem. To oddzielny projekt? Lekka schizofrenia?

To zupełnie inny aspekt mojej mu- Zdecydowanie. Ta dychotomia jest bardzo trudna, zyki. W Nowym Jorku mam zespół a ja jednak najlepiej czuję się sam przy fortepianie. Hawthorn, ja gram na gitarze i śpie- wam w duecie z wokalistką, do tego Podobno do pracy wolisz Piec od własnego mieszka- perkusja, kontrabas i wioloncze- nia (PiecArt, krakowski klub jazzowy – przyp. BG)? la w podobnym repertuarze. Duet z Mike’em powstał niedawno i może Tak. Uwielbiam to miejsce, moje drugie – po Alche- z tego będzie coś nowego, w kierun- mii – ulubione w Krakowie. Wolę Piec z trzech po- ku utworów Vana Morrisona, które wodów. Po pierwsze – fortepian. To nie Steinway czy gramy. Mike improwizuje na kontra- Bergdorf, tylko Kawaii, taki sam jak miałem w domu. basie, a ja gram też bardzo otwartą Ma piękny bogaty ton. Kiedy gram na keyboardzie, to wersję na gitarze i freestyluję słowa. dźwięk wychodzi z głośnika – nie czuję go pod palca-

> 96| Rozmowy fot. Piotr Banasik Piotr fot.

mi. Przy fortepianie czuję jego wibracje, to zupełnie Dokładnie. Wtedy trzeba się na co innego niż najlepsze klawisze. chwilę „ubrać” i pograć, ale to i tak jest improwizacja. A trzeci powód, Michał Tokaj wytłumaczył mi, że keyboard za- to staram się odseparować moją miast fortepianu to tak jak oświadczyny z bukie- przestrzeń prywatną od zawodowej. tem sztucznych kwiatów. Czasami piszę w domu, ale lepiej jest to oddzielić. Jak śpisz, gotujesz, jesz, Absolutnie. Zupełnie inaczej gram na keyboardzie sprzątasz, piszesz maile i komponu- i na fortepianie. Nord jest OK, ale to kompromis, nie jesz w tej samej przestrzeni, to robi ma nic lepszego niż koncertowy fortepian. To fizycz- się z tego bałagan. Szczególnie dla ne przeżycie, prawie jak medytacja. Wtedy mam do- mnie, więc mam szczęście, że jest ten stęp do tej podświadomej części, która jest odpowie- fortepian w Piecu! To moje marzenie, dzialna za kreację. żeby mieć taką własną przestrzeń.

Drugi powód to kompletna izolacja. Jeśli pójdę tam, Pokój do ćwiczeń z fortepianem? zanim oficjalnie otworzą, jestem sam, mam scenę i fortepian. Czasami ktoś przyjdzie, usiądzie i posłu- Nie tylko – w Piecu jest scena, a to cha, wtedy to zaczyna być jak występ. już co innego niż jakiś mały pokój. Próbujesz na scenie, jakbyś wystę- Właśnie – komponowanie to trochę jakby być nago? pował, reflektory świecą…

< JazzPRESS, październik 2015 |97

Sprytne. Masz sporą świadomość Wieczne życie na walizkach, w dwóch światach, to tego procesu. Nie każdy to potrafi. nie jest męczące? To spory sukces? Nie dla mnie. Męczy mnie bycie w jednym miejscu Zrozumiałem, co mi pomaga, a co zbyt długo. nie. To się nazywa dorastanie – zro- zumieć, kim się jest, co jest dla nas Roam? (tytuł utworu – pol. „wędrować” – przyp. BG) dobre, a co nie. Jak coś nam przeszka- dza – trzeba się tego pozbyć, a jak cze- (śmiech) Tak! Muszę mieć szeroko otwarte oczy, je- goś potrzebujemy – szukać tego, wal- stem niespokojnym duchem, mam za dużo energii, czyć o to. Nie mam takiego miejsca muszę być w ruchu. w Nowym Jorku. Za rogiem jest pięk- ne bistro z fortepianem, ale to stary Pochodzisz z normalnej stabilnej rodziny – skąd ten sponiewierany honky-tonk, mogę niepokój? Jakieś egzotyczne, indiańskie korzenie? grać, kiedy chcę, ale bardzo rzadko jest pusto. Bardzo lubię fortepian Nie mam pojęcia. Babka mojej matki była Żydów- w Piecu, uczyłem się na takim, to ką, pochodziła z Litwy. Przyjechała do Nowego Jor- bardzo dobry instrument, ma pięk- ku z sześcioma dolarami, osiedliła się na Brooklynie ny ton, będzie mi tego brakowało. i zarabiała, grając na pianinie do niemych filmów.

Nowy Jork i Kraków – idealny No to wszystko jasne. układ? Jej syn skończył szkołę i pracował w IBM do emerytu- Trzy miesiące tu i trzy tam, nie dłu- ry. Moja matka była pierwszą z rodziny, która poszła żej. Nowy Jork zżera, ciągle się spie- na uniwersytet. Skończyła Yale i dostała się do The szysz, nie sypiasz, ciągle jest za dużo Time Magazine. To klasyczna historia imigrantów, do roboty, za mało czasu, wariactwo. którzy ciężko pracowali i wspinali się po drabinie Kraków jest piękny, inne tempo… społecznej. Nie jestem religijny, ale czuję kulturowo- Będę tęsknił za moim krakowskim -historyczną więź z tradycją żydowską. mieszkaniem, to pierwszy raz, kiedy mam tu własny kąt. Fantastycznie Rodzina ojca to budowniczy Nowego Świata. Moja było tu wracać po koncertach, pra- babka ze strony ojca pochodzi bezpośrednio od cować w Piecu, jeść w moich ulubio- pierwszych osadników z Mayflower! Osiedlili się nych restauracjach. Lubię to, ale nie w Springfield, Massachusetts, i wszyscy mają niespo- za długo, skończyłoby się na tym, kojny temperament. Ten niepokój i ciekawość świata że siedziałbym w kawiarniach, pił chyba jednak płynie głęboko w moich żyłach! piwo, gadał i za mało pracował.

> 98| Rozmowy Ab Baars

< JazzPRESS, październik 2015 |99 Galeria improwizowana Piotr Banasik

Piotr Banasik [email protected] BananStudio.pl

Lubię jazz i lubię robić zdjęcia, stąd – przy splocie innych okoliczności – moja obecność na tych łamach, ale…

…ktoś wreszcie musi to powiedzieć: fotografia koncertowa to niełatwy ka- wałek chleba. Pod samą sceną dudni i jest głośno (dzięki, Rafał, za zatyczki – jeszcze nie używałem). Na dużych imprezach w fosie panuje tłok jak przy oblężeniu Zbaraża. Na małych – z instrumentów dętych cieknie ślina, a co bardziej energiczni muzycy rozrzucają wokół kropelki potu przy rytmicznym podrygiwaniu. Suwak puzonu już raz kiedyś obił mi tulipana, a jeden kontra- basista o mały włos nie przydepnął zaślepki od obiektywu. Skaranie boskie z tymi muzykami.

Z daleka to z kolei nic nie widać, zwłaszcza przy moim wzroście – powinie- nem nosić drabinę albo chociaż schodek z Ikei (ale trudno się na nich utrzy- mać z teleobiektywem). Podłoga w filharmonii trzeszczy, drzwi w NOSPRze ciężkie jak cholera. W plenerach pada, w salach koncertowych duszno. Nie mówię już o widzach, którym przeszkadza nawet pojedynczy spust mi- gawki i przez okrągłe pięć minut mogą ponarzekać na fotografów. Z drugiej strony towarzystwo nie zawsze jest jazzowe, z takimiż brawami i entuzja- zmem, więc przepychanie się w falującym tłumie bywa dla fotografa i jego sprzętu niespecjalnie zdrowe.

Rodzina narzeka, że po nocach nie ma mnie w domu. Dziewczyna zżyma się, kiedy na każdy koncert biorę ze sobą aparat, ja z kolei nie mogę usiedzieć, kiedy widzę dobre światło i ciekawe kadry. Kot – jak zwykle niedokarmiony, życie towarzyskie w strzępach.

Same problemy z tymi zdjęciami.

> 100|

Daniel Toledo, Piotr Orzechowski

Natalia Przybysz < JazzPRESS, październik 2015 |101

Lennart Heyndels > 102|

Wayne Shorter < JazzPRESS, październik 2015 |103

Piotr Orzechowski > 104| Słowo na jazzowo / On the Corner

Trzeba mieć w sobie ten bunt, aby przetrwać

Wojciech Sobczak-Wojeński [email protected]

Mam poczucie, że moja historia z je- nych nazw i nazwisk. Dziecięcy, dynym jazzowym radiem w Polsce delikatny głos Oli Nowosad zawsze symbolicznie zatoczyła koło. Do- wprawiał mnie w zdumienie (czy za kładnie w ubiegłym miesiącu by- mikrofonem siedzi dziecko?) i każ- łem gościem RadioJAZZ.FM w po- dorazowo napawał optymizmem. południowej audycji JazzPRESSjo- Jarosław Czarniakowski (o ile do- nizm. Samo zaproszenie i możliwo- brze pamiętam, to o niego właśnie ści zaprezentowania się niektórym chodzi) prezentował zawsze mix z Państwa w sposób audialny były muzyki, którą od razu „kupowałem”. powodem do radości, jednakże fakt, Pamiętam te chwile fascynacji przy że to właśnie o TĘ konkretną radio- utworach E.S.T., czy The Cinematic stację chodzi, sprawił, iż udzieliło Orchestra. Raz nawet udało mi się mi się sentymentalne wzruszenie. do studia dodzwonić podczas szkol- Wszak łączę z nią wiele dobrych nej przerwy i porozmawiać z owym wspomnień z nastoletnich czasów. jegomościem. Niedługo potem po- rzucił on JazzRadio dla wojska… Po- JazzRadio (bo tak się nazywała roz- nieważ żadnej z tych osób nigdy nie głośnia nadająca w radiowym ete- poznałem, chciałbym z tej kolumny rze) pobrzmiewało zawsze w samo- symbolicznie ich pozdrowić i po- chodzie mojego taty. Dzięki temu dziękować za tamte momenty. podwózki do szkoły (trwające cza- sem nawet ponad godzinę, gdyż Chwilę później, jazzowe radio zamieszkiwałem tereny podwar- przemieniono na mdły chillout, szawskie) były okazją do miłego roz- a buntowniczy spikerzy-idealiści poczęcia dnia za sprawą oryginal- kontynuowali dzieło w internecie nych spikerów i muzyki, którą oni pod nową nazwą RadioJAZZ.FM. prezentowali. W pamięci utkwiły Lata mijają, w polskim eterze jazzu mi szczególnie trzy osoby. Wojciech „niet”, ludzie się zmieniają, a jazzo- Appel zapowiadał dynamicznie we internetowe radio gra. Ostatnio (maniera komentatora sportowego) nawet ze wzmożoną siłą za sprawą i rozbrajał mnie swoją amerykań- napływu środków z crowdfundin- ską wymową wszelkich zagranicz- gu. Tymczasem niegdyś rozkochany

< JazzPRESS, październik 2015 |105

WARSZAWSKIE TOWARZYSTWO MuZYCZNE w jazzie nastolatek słuchający ra- IM. STANISŁAWA MONIuSZKI – ROK ZAŁOŻENIA 1871 dia, obecnie nieco bardziej okrzepły Koncerty w Pałacu Szustra i obdarzony jeszcze bardziej eklek- tycznym gustem młodzieniec miał szansę zasiąść za TYM KONKRET- NYM mikrofonem. Był to dla mnie szczególny moment.

Od razu przypomniały mi się chwi- le, kiedy to trzymałem w dłoniach pierwszy, jeszcze papierowy numer magazynu JazzPRESS. Dziś, po wielu 07 X 2015 / g.19:30 z jazzem zmaganiach, listów pozo- WiTOLd JaNiaK TRIO stawionych bez odpowiedzi i kry- ZAGRAJCIE SWOJĄ MUZYKĘ zysów ideologicznych, dłońmi tymi WITOLD JANIAK – fortepian piszę na klawiaturze teksty do owe- RAFAŁ RÓŻALSKI – kontrabas – perkusja go pisma. Trzeba mieć w sobie ten KAMIL MISZEWSKI bunt, aby przetrwać. Dlatego może wszyscy nieugięcie trwamy przy 21 X 2015 / g.19:30 swoim – od tylu lat… BaSSViLLE TRiO JACEK NIEDZIELA-MEIRA – kontrabas, gitara basowa GABRIEL NIEDZIELA – gitara PAWEŁ DOBROWOLSKI – perkusja

Twoje wsparcie = kolejny Warszawskie Towarzystwo Muzyczne numer JazzPRESSu ul. Morskie Oko 2, Warszawa nr konta: www.wtm.org.pl 05 1020 1169 0000 8002 0138 6994 wpłata tytułem: Projekt współfinansuje m.st.Warszawa Darowizna na działalność statutową Fundacji

> 106|

Milesa przejście na ciemną stronę mocy

Cezary Ścibiorski [email protected]

21 października 1972 roku Miles Da- ne bóle, które dokuczały Davisowi vis, zasnąwszy za kierownicą, rozbił przez kolejne kilka lat. swoje lamborghini na autostradzie. Zważywszy na okoliczności, można Jeszcze przed wypadkiem Davis za- mówić o szczęściu, gdyż dla Milesa czął przyjmować spore ilości koka- skończyło się to jedynie złamaniem iny, często w połączeniu z barbitu- nogi. A jednak ten wypadek, jak się ranami (dawniej stosowane środki okazało, pociągnął za sobą brze- nasenne i uspokajające – działające mienne skutki. Dla zdrowia Davi- silnie depresyjnie na ośrodkowy sa – fatalne. Kiedy śledzi się prze- układ nerwowy, w tym ośrodek bieg choroby, opisany przez Milesa oddechowy, i, co najważniejsze, w autobiografii, można sądzić, że to należące do najsilniej uzależniają- właśnie ostatecznie następstwa tego cych środków farmakologicznych; wydarzenia przyczyniły się po kil- słynne historie o, niejednokrotnie kunastu latach do śmierci muzyka śmiertelnych, przedawkowaniach w wieku zaledwie 65 lat. leków oraz długotrwałych i zwy- kle nieskutecznych terapiach od- Już wtedy Miles miał za sobą, wyko- wykowych gwiazd popkultury lat naną w 1965 roku, operację endopro- szcześćdziesiątych dotyczą właśnie tezowania stawu biodrowego. Był do preparatów z tej grupy). niej zmuszony, gdyż bóle w przebie- gu choroby zwyrodnieniowej były Przymusowa bezczynność, ograni- tak silne, że uniemożliwiały mu czenie ruchomości, a przede wszyst- granie. Endoprotezy w tych latach, kim silne bóle sprawiły, że Miles jak można sądzić, dalekie jeszcze Davis zaczął przyjmować, oprócz były od doskonałości. Na filmach wspomnianych środków, bardzo z koncertów zagranych w drugiej dużo leków przeciwbólowych. Nie- połowie lat sześćdziesiątych widać, stety, sama kokaina wywiera silne jak Davis utyka. Rekonwalescencja działanie przeciwbólowe, co sprzyja po wypadku spowodowała zaburze- uzależnieniu. Dodatkowo, na nie- nia chodzenia, które dramatycznie szczęście dla Davisa, środki uspo- zaostrzyły chorobę stawów biodro- kajające zwiększają skuteczność wych. W efekcie rozwinęły się sil- leków przeciwbólowych, co stano-

< JazzPRESS, październik 2015 |107 wiło kolejny, samonapędzający się do kolejnej radykalnej zmiany muzyki, wszedł do patologiczny mechanizm. Same leki studia, do którego zaprosił także Davida Liebmana przeciwbólowe wywierają toksycz- i Carlosa Garnetta grającego na saksofonach sopra- ne działanie uszkadzające nerki nowych, Benniego Maupina na klarnecie basowym i w efekcie prowadzą do nadciśnie- i flecie, Chicka Coreę, Herbie Hancocka, Harolda nia tętniczego oraz, co stwierdzono Ivory Williamsa, Lonniego Listona Smitha i Cedri- dopiero w ostatnich latach, same ca Lawsona na klawiszach, Davida Creamera i Joh- przyspieszają proces miażdżycy tęt- na McLaughlina na gitarach elektrycznych, Colina nic. To dlatego umęczony bólami, Walcotta na sitarze elektrycznym, Michaela Hen- nadużywający leków przeciwbólo- dersona na gitarze basowej, Jacka DeJohnette na bęb- wych, środków nasennych, alkoho- nach, Dona Aliasa na kongach, Badala Roy’a na tab- lu i narkotyków Davis wpadł w spi- li, Billy Harta na instrumentach perkusyjnych oraz ralę uzależnienia i dewastującej Paula Buckmastera. Ten ostatni przyniósł do studia intoksykacji. notatki ze swoimi pomysłami. Ostatecznie posłuży- ły one za inspirację, która po podjęciu przez zespół Co ciekawe, ten niszczący etap po- odpływała w kierunku wytyczonym przez Davisa łączony był z jednym z najbardziej (sugestie aranżacyjne Buckmastera też zostały wy- twórczych okresów w jego życiu. korzystane). I tak pomiędzy 1 a 12 czerwca 1972 roku Powstała wtedy muzyka jest kon- została nagrana, wydana cztery miesiące później, trowersyjna, a co za tym idzie, ma, płyta On the Corner. oprócz przeciwników, wielbicieli uważających ten czas nawet za naj- Od nagranej ledwie trzy lata wcześniej Bitches Brew lepszy i najbardziej twórczy. dzieli ją cała epoka, a jednak przez wiele osób uważa- na jest ona za jedno z największych osiągnięć Davi- Jesienią 1971 roku Miles zdecydowa- sa i za dorównującą tej wspomnianej. Nie jest łatwa nie skierował się ku muzyce fun- w odbiorze, niemniej w miarę upływu lat zyskuje ky. Inspiracją był James Brown, Sly coraz większe uznanie. Wtedy jednak jej nowator- Stone i Jimi Hendrix. Zainteresował stwo było tak radykalne, że spotkała się z niezro- się również kompozytorami muzy- zumieniem zarówno kierownictwa Columbii, jak ki klasycznej. Brytyjski kompozytor i krytyków. Paul Buckmaster i Miles Davis po- znali się i zakolegowali w Londynie Brak sukcesu komercyjnego płyty napełnił Milesa w 1969 roku. W kwietniu 1972 roku goryczą. Tym bardziej, że wydana w chwilę później Davis zaprosił Buckmastera do sie- płyta Head Hunters Herbie Hancocka osiągnęła je- bie. Wtedy to Brytyjczyk zapoznał den z największych nakładów w historii. Jednak- Davisa z muzyką Karla Heinza Stoc- że, pomimo niezrozumienia, Miles konsekwentnie khausena i Jana Sebastiana Bacha. kontynuował obrany kierunek.

W czerwcu 1971 roku Davis, gotów Kolejne sesje nagraniowe oraz koncerty Miles Davis

> 108| Słowo na jazzowo / Wszystkie drogi prowadzą do Bitches Brew

wykonywał ze swoim nowym nonetem, składają- festiwalu w Ann Arbor, we wrześniu cym się z: klawiszowca Cedrica Lawsona, saksofoni- 1972 roku. Po rekomendacji Mtume, sty Carlosa Garnetta, gitarzysty Reggiego Lukasa, si- Davis zadzwonił do Cosey’a i 3 kwiet- tarzysty elektrycznego Khalila Balakrishny, basisty nia zagrali razem w Portland. Jedyna Michaela Hendersona, bębniarza Ala Fostera, tablisty próba polegała na przesłuchaniu Badala Roy’a oraz grającego na instrumentach per- taśm zespołu o trzeciej nad ranem, kusyjnych Mtume Heatha. Ich słynnym nagraniem, w dniu koncertu. Grając tego wieczo- pochodzącym z 29 września 1972 roku z nowojorskiej ru w składzie dziesięcioosobowym, filharmonii, było Miles Davis in Concert. Podobnie wszyscy mieli wrażenie, że są zgrani, jak w przypadku On the Corner, okładkę albumu za- jakby grali ze sobą od wielu lat. projektował znakomity grafik Corky McCoy. Tentet wytrwał zaledwie miesiąc, Mtume wspomina, że po koncercie do Davisa pod- do 2 maja. Odeszli wtedy Badal Roy, szedł pewien krytyk i powiedział: „Miles, szedłem Khalil Balakrishna i Lonnie Liston dotąd za każdym twoim muzycznym ruchem, ale Smith. Ponieważ Yamaha poda- teraz za nic nie mogę nadążyć za tobą”. A Miles mu rowała Davisowi trochę sprzętu, odpowiedział: „A co do kurwy nędzy mam robić? Po- oprócz przystawki wah-wah do trąb- czekać, aż mnie dogonisz?”. ki, z której korzystał już wcześniej, sam Miles wziął na siebie dodatko- W marcu 1973 roku na klawiszach Lawsona wymienił wą rolę klawiszowca, na organach Lonnie Liston Smith, który wcześniej grał w zespole elektrycznych Yamahy. W czerwcu Pharoaha Sandersa. Ponieważ wciąż Davisowi w ze- 1974 roku odszedł David Liebman, spole brakowało kogoś, kto grałby jak Jimi Hendrix, zastąpiony przez Sonny’ego Fortu- Mtume podpowiedział, aby zaprosić chicagowskie- ne. Do zespołu dołączył też na krót- go gitarzystę Pete’a Cosey’a. Pete był doświadczonym ko kolejny gitarzysta – Dominique muzykiem z Chicago, sidemanem między innymi Gaumont. W latach 1972–1975, zo- Muddy’ego Watersa i Howlin’ Wolfa, filarem Chess Re- stały w tych składach nagrane kon- cords. Po raz pierwszy z Davisem zetknęli się podczas certowe Dark Magus, Agharta i Pan-

< JazzPRESS, październik 2015 |109

szedłem do wniosku, że byłem po prostu wkurzony, że rozgrzewam publiczność przed koncertem jed- nego z moich dawnych podwład- nych. Ale Herbie jakoś mnie zro- zumiał i później wyjaśniliśmy sobie całą sprawę.(…) Zagrałem na festiwalach w Newport i na Scha- efer w Central Parku, po czym na- brałem takiej niechęci, że odwoła- łem koncert umówiony w Miami. gaea. Nagrania studyjne posłużyły Tymczasem wszyscy moi muzycy byli już na miej- do kompletowania studyjnych Big scu, sprzęt też, więc miejscowi organizatorzy zatrzy- Fun i Get Up With It. mali sprzęt i próbowali pozwać nas do sądu. I wtedy podjąłem decyzję, że kończę z graniem”. Tym niemniej, wskutek opisanego wcześniej stylu życia, stan zdrowia Miles Davis sądził, że przerwa potrwa pół roku. Rze- Davisa szybko ulegał dramatyczne- czywiście kilka miesięcy później przeszedł kolejne mu pogorszeniu. Jak sam wspomi- dwie operacje wymiany stawów biodrowych. Jed- na: „W 1974 roku zacząłem na serio nak, jak się okazało, nie potrafi ł sobie poradzić z wy- rozważać, czy by się nie wycofać paleniem spowodowanym załamaniem zdrowot- w ogóle z branży. (…) Po powrocie nym. Jeszcze raz sam Davis: „Odsunąłem na bok coś, z Brazylii zaczęliśmy objazd po Sta- co najbardziej w życiu kochałem – muzykę – żeby ja- nach Zjednoczonych, razem z ze- koś się pozbierać wewnętrznie. Sądziłem, że przerwa społem Herbiego Hancocka. Her- potrwa z pół roku, ale im dłużej pauzowałem, tym bie właśnie wydał hitowy album, mniej miałem pewności, czy w ogóle chcę wrócić na czarna publika go uwielbiała. Zgo- scenę. A im dłużej żyłem w cieniu, tym głębiej po- dziłem się, żebyśmy otwierali ich grążałem się w mroku, prawie tak wielkim, jak ten, koncerty. W głębi duszy byłem tym kiedy walczyłem, żeby zerwać z narkotykami. I znów podkurwiony. Kiedy graliśmy na czekała mnie długa i bolesna droga ku zdrowiu i ku nowojorskim uniwersytecie Hof- światłu. W sumie trwało to prawie sześć lat.” stra na Long Island, Herbie – jeden z najfajniejszych facetów pod słoń- cem, którego uwielbiam – wpadł do mojej garderoby, żeby się przywitać. Powiedziałem mu wtedy, że nie jest Korzystałem z następujących źródeł: członkiem zespołu, a na teren mo- Miles. Autobiografi a – Miles Dewey Davis, Quincy Troupe, tłum. Filip Łobodziński – Wydawnictwo Dolnośląskie, 2013 jej garderoby ma wstęp tylko czło- The Complete On the Corner Sessions – Tom Terrel – Sony, 2007 nek zespołu. Po przemyśleniu do- Allmusic.com

> 110| Słowo na jazzowo / Kanon Jazzu

Joe Pass – I Remember Charlie Parker

Rafał Garszczyński [email protected]

jak i z innymi wielkimi artystami, którzy w owym okresie byli zwią- zani z Pablo. Był wtedy częścią wy- bitnego tria z Oscarem Petersonem i Niels-Henningiem Ørstedem Pe- dersenem. Grał z Miltem Jacksonem i Herbem Ellisem. Był jednym z ulu- bionych, oprócz Oscara Petersona, muzycznych towarzyszy Elli Fitzge- rald. Przede wszystkim jednak na- grał serię wyśmienitych solowych albumów, z których dziś najczęściej Pablo / OJC, 1979 przypominana jest seria wydana Współpraca Joego Passa z wytwór- pod wspólnym tytułem Virtuoso, nią Pablo trwała nieprzerwanie z których pierwsza znalazła się już ponad 10 lat, od 1974 do, mniej wię- w Kanonie Jazzu, w RadioJAZZ.FM. cej, 1985 roku. W tym czasie Pablo, wytwórnia wymyślona i założona Seria Virtuoso jest doskonałą ency- przez Normana Granza, stała się klopedią jazzowych standardów, za- przystanią dla tych gwiazd jazzu, wiera również sporo autorskiej mu- które pozostały wierne muzyce po- zyki Joego Passa. Nieco na przekór przedniej dekady, nie sięgając po tytułom, tematem tych albumów ciężkie elektryczne brzmienia. Dziś nie jest pokazanie jakichś szczegól- większość obszernego katalogu Pab- nie nieosiągalnych dla innych moż- lo z tamtych czasów wydaje OJC, liwości technicznych gitarzysty. To a wiele tytułów stało się już klasy- nie są albumy w rodzaju – zobaczcie kami, z pewnością zasługując na jak szybko gram. To wyśmienite au- miejsce w Kanonie Jazzu. torskie spojrzenie na znane tematy, uzupełnione w ostatniej części serii Joe Pass, jedna z głównych gwiazd kompozycjami własnymi. wytwórni Normana Granza, na- grał w tym czasie niezliczoną licz- Album I Remember Charlie Parker bę albumów, zarówno solowych, mieści się w tej samej konwencji.

< JazzPRESS, październik 2015 |111

Nagrany został w 1979 roku i stanowi Repertuar albumu I Remember Charlie Parker skła- solowy hołd złożony przez wielkiego da się w całości z amerykańskich standardów, które gitarzystę jeszcze większemu sakso- zostały nagrane w 1949 i 1950 roku przez Charliego foniście. Wybór utworów jest dość Parkera z dużym składem instrumentów smyczko- oczywisty, jeśli sięgniecie do życio- wych. Dziś wiele z tych melodii to jazzowe standar- rysu Joego Passa, lub któregoś z ko- dy, w czasie ich nagrania przez Charliego Parkera mentarzy do płyty napisanych przez były to melodie w części kojarzone raczej z hitowymi jej producenta Normana Granza. przedstawieniami na Broadwayu.

Joe Pass, w końcówce lat czterdzie- W 1979 roku, kiedy powstawała płyta Joego Passa, takie stych ubiegłego wieku, w wieku melodie jak Summertime, They Can’t Take That Away dwudziestu lat nie marzył chyba From Me, czy April In Paris większości słuchaczy ko- jeszcze o wielkiej muzycznej karie- jarzyły się już raczej z jazzem. Dlatego też I Remember rze. Jego pierwsze nagrania powstały Charlie Parker nie był tak kontrowersyjnym albumem, w 1962 roku, choć być może nagrałby jak Charlie Parker With Strings. Był za to wspomnie- coś wcześniej, jednak większość cza- niem Charliego Parkera takiego, jakim zapamiętał go su w trzeciej dekadzie swojego życia Joe Pass, który całe swoje muzyczne życie spędził poza spędził w więzieniach albo na nar- aktualną jazzową modą, grając to, co lubił i tak, jak kotykowych odwykach. W 1950 roku lubił. Wielkiej komercyjnej kariery w związku z tym ukazały się kontrowersyjne wtedy, nie zrobił, choć jeśli spojrzeć dziś na listę wielkich a będące spełnieniem muzycznych sław, z którymi nagrywał, okazałoby się, że mogłaby marzeń Charliego Parkera, wypro- powstać z tego niezła jazzowa encyklopedia. dukowane również przez Normana Granza (wtedy w Mercury Records) Lata siedemdziesiąte, kiedy jazzowy mainstream po- płyty dziś wydawane wspólnie jako zbawiony rockowego rytmu i potęgi elektrycznego Charlie Parker with Strings. Wtedy brzmienia był zwyczajnie niemodny, były dla Joego dla fanów Birda było to odejście od Passa najlepszym okresem swojej kariery. Właściwie bebopowych ideałów. każde jego nagranie z tego okresu jest warte przypo- mnienia. Album I Remember Charlie Parker również.

Kanon Jazzu godz. Rafała Garszczyńskiego 14:45 od poniedziałku do piątku, w RadioJAZZ.FM www.radiojazz.fm fot. Kuba Replewicz Kuba fot.

> 112| Pogranicze / World Feeling

Muzycy Prawdziwi

Łukasz Nitwiński [email protected]

6 września w Filharmonii Szczeciń- Każdy z artystów zaprezentował skiej zakończył się pierwszy Turniej głęboką wrażliwość i szacunek wo- Muzyków Prawdziwych. Jury, wraz bec tradycji, która go ukształtowa- z entuzjastycznie reagującą publicz- ła. Stopniowe wychodzenie z cienia nością w każdym wieku, wysłuchało i prowincji polskiej muzyki tra- kilkudziesięciu występów wykonaw- dycyjnej staje się faktem, a nawet ców muzyki ludowej lub jej współ- modą. Jest to jedna z najważniej- czesnych interpretacji. Nagrody i wy- szych kulturowych zmian ostatniej różnienia wręczono w czterech ka- dekady. A scena filharmonii jest dla tegoriach: zespoły instrumentalne, niej miejscem równie dobrym jak zespoły śpiewacze, soliści instrumen- zatęchłe deski beskidzkiej szopy. taliści i soliści wokaliści. W tej ostat- niej zasłużoną nagrodę otrzymała Various Artists między innymi warszawianka Ma- Classic American Ballads from niucha Bikont i intrygująco akompa- Smithsonian Folkways niujący jej Ksawery Wójciński – być może jedyny tego dnia stricte jazzo- Historia Stanów Zjednoczonych wy muzyk. Pełna lista zwycięzców w 25 odcinkach. Zespół archiwistów dostępna jest na stronie filharmonii. Smithsonian Folkways (kierowany Warto zajrzeć i zapamiętać. Sercem przez Jeffa Place) odkurzył chyba grają pięknym, a jak śpiewała Ewa każdą półkę, starą szafę i dębową Bem, to ono stanowi o muzyku. skrzynię, by wydobyć na światło dzienne te kronikarskie utwory. Koncert laureatów był jednym Piosenki, które budowały Amerykę z najbarwniejszych wydarzeń mu- tak samo solidnie, jak ręce i młoty zycznych, jakie miałem okazję usły- pionierów oraz ich niewolników. szeć. Różnorodność jest tu kluczem, Wszystkie zebrane kompozycje zo- jednakże wydaje się słowem zbyt stały napisane między 1836 a 1947 ubogim. Pasja, talent i wirtuozeria. rokiem. Zarejestrowane na mag- Muzyczna swada i młodzieńczy netofonach lub w studiach wersje szwung. Humor i bezpretensjonal- datowane są na lata 1940 – 1960. Na- ność. Pielęgnowanie dorobku, który prawdę dawne dzieje. zaniedbaliśmy. World Feeling World

< JazzPRESS, październik 2015 |113

minionych dziejów i ludzi, którzy w nich żyli.

Opowiedziane jest to skromnie i bezpośrednio. Gitara, skrzypce, proste perkusjonalia i wyważony wokal. Gatunkowo przeważa balla- da o zabarwieniu folkowym, blue- sowym i country. Jest w tej prostocie dużo łagodności i szlachetności. Ale najbardziej zaskakująca jest zwy- Smithsonian Folkways, 2015 czajna, prostolinijna przyjemność obcowania z tymi nagraniami. Słu- Większość muzyków opowiada chając kolejnych muzyków, czujemy proste historie lub wydarzenia, odprężający spokój – jak na weran- którymi żył współczesny świat. dzie, gdy ucichnie już dzień. Katastrofa Hindenburga, zbrodnie Jassiego Jamesa, huragany nisz- Wśród artystów znalazły się za- czące uprawy, wypadki pociągów równo nazwiska kompletnie nie- i zatonięcie Titanica. Problemy spo- znane (nawet Googlowi), jak i kla- łeczne, czasy wielkiego kryzysu, sycy. Wśród nich: Lead Belly, Pete prohibicja. Eskalacja rasizmu i woj- Seeger, Bill Monroe, Woody Guthrie ny gangów. Podboje nowych teryto- czy Pink Anderson. Wydawnictwo riów, czas wynalazków. Druga woj- współtworzy dzieło osobne – czter- na światowa. Ale też i przypalony dziestostronnicowa książeczka peł- stek podczas barowej rozróby. Każ- na jest zdjęć i przypisów. dy z tych utworów to świadectwo

> Kontakt z redakcją: [email protected] Wydawca ul. Górczewska 201, 01-459 Warszawa Fundacja Popularyzacji Muzyki www.jazzpress.pl Jazzowej EuroJAZZ ISSN 2084-3143 Redakcja redaktor naczelny: Piotr Wickowski

Roch Siciński Fotograficy: Piotr Wojdat Piotr Gruchała Mery Zimny Marta Ignatowicz-Sołtys Kacper Pałczyński Kuba Majerczyk Jerzy Szczerbakow Lech Basel Aleksandra Nowosad Marcin Wilkowski Mateusz Magierowski Piotr Fagasiewicz Łukasz Nitwiński Piotr Banasik Milena Fabicka Jarek Misiewicz Rafał Garszczyński Barbara Adamek Czartoryjska Aya Lidia Al-Azab Bogdan Augustyniak Maciej Nowotny Krzysztof Wierzbowski Ryszard Skrzypiec Monika S. Jakubowska Urszula Orczyk Julian Olearczyk Karolina Śmietana Korekta Konrad Michalak Ewa Weydmann Wojciech Sobczak-Wojeński Katarzyna Słocińska Paulina Pacuła Zuzanna Tuliszka Krzysztof Komorek Skład i opracowanie graficzne Sławomir Orwat Beata Wydrzyńska Dionizy Piątkowski [email protected] Marta Ignatowicz-Sołtys Marketing i reklama Radek Wośko Agnieszka Holwek [email protected] Lech Basel Małgorzata Smółka Rafał Zbrzeski Aleksandra Zbrzeska Vanessa Rogowska Basia Gagnon

Wszystkie materiały w numerze objęte są licencją Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomer- cyjne-Bez utworów zależnych 3.0 Polska, to znaczy, że wolno je kopiować i rozpowszechniać, jednak należy oznaczyć w sposób określony przez Twórcę lub Licencjodawcę, nie wolno używać do celów komercyjnych i nie wolno zmieniać, przekształcać ani tworzyć nowych dzieł na podstawie tego utworu. Z tekstem licencji można zapoznać się na stronie » KWIECIEŃ 2015

Gazeta internetowa poświęcona muzyce improwizowanej ISSN 2084-3143 ISSN

Rozmowy: Radek „Bond” Bednarz Dorota Piotrowska Jacek Namysłowski Jamie Saft

Jacek Mazurkiewicz Czerpię z wielu źródeł

Jacek Mazurkiewicz, fot. Kuba Majerczyk

MAJ 2015 CzerwieC 2015 Lipiec / SieRpieŃ 2015 Gazeta internetowa poświęcona Gazeta internetowa poświęcona Gazeta internetowa poświęcona muzyce improwizowanej muzyce improwizowanej muzyce improwizowanej ISSN 2084-3143 ISSN 2084-3143 ISSN 2084-3143 ISSN

Rozmowy: Michał Wierba Antoni „Ziut” Gralak Piotr Damasiewicz TOP NOTE Wojtczak NYConnection – Folk Five TOP NOTE PeGaPoFo – Świeżość

REAKTYWACJA! Wesprzyj akcję piotr Wojtasik Celem powinno być reAKTYwACJA! rozwijanie duchowości TOP Paweł Rozmowy: NOTE ELMA Bartłomiej Bartłomiej Oleś Tomaszewski Leszek Kułakowski & Tomasz Dąbrowski Wszystkie drogi Improwizacja musi nieść Rozmowy: – Chapters prowadzą Kamil Piotrowicz Oleś Piotr Schmidt do Bitches Brew ducha kompozycji Dorota Miśkiewicz Paweł Kaczmarczyk Jestem uzależniony Asia Czajkowska-Zoń Audiofeeling Trio

od brzmienia Charles Gayle Majerczyk Kuba fot. Oleś, Bartłomiej – Something Personal Majerczyk Kuba fot. Wojtasik, Piotr

Paweł Tomaszewski, fot. Kuba Majerczyk