ięcznik regionalny, nr 3, m^rq k 2002, <;

HIERONIM PERPOW SK’

\l18HNt "U FISARIO"!

\ roc;n!i.s $\\'£KO Ll: 0 k.\$~ UB5ŚI

W?#' ■ •Ä'- ^ J" " Rok D£moM Strusie jaja malowane wr r iesołi nóm dzeń dzyso nastół C5ß^üeluia! dleluja! °HC OT ak jak przepowiedzoł dokładnie,

Jezes Christus

martwech samowładnie L

łowa nodzeji na Jastre z wierzte Klemensa Derca „Redosno biją koscełne zwóne’

szetczim Lübötnym e Milecznym Czetińcom

selaje

redakcejo „Pomeranio” Numer wydano dzięki dotacji Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego oraz Urzędu Miejskiego w Gdańsku

W numerze Obchodzimy Rok Derdowskiego. Okazja ku temu podwójnie okrągła: 150-lecie urodzin i 100. rocznica str. 10 śmierci. Już ta pierwsza, przypadają­ Tu w Ironwood p. Jan Drążkowski, rodem z Wiela ca w marcu, wywołała falę uroczysto­ na Kaszubach, dopiero pięć lat bawiący w Amery­ ści, a planowane są dalsze. Społecz­ ce, na grosemi, salunie i hotelu dla robotników, ność kaszubska czci i upamiętnia świetne robi interesa. wielkiego Hieronima, choć pojawiają Listy z podróży się też głosy, że patron ulic i szkół na Kaszubach „miał swoje za uszami” i str. 15 pewna ostrożność w podsuwaniu go Nie bez znaczenia jest też fakt, że na wielu ma­ jako wzorca byłaby wskazana. Już pach historycznych z XVI-XVIII wieku ta część Jan Karnowski przestrzegał, że „dru­ Pomorza, między Słupskiem, Chojnicami i Gdań­ ga strona jego osobowości, ta czysto skiem, nosi nazwę: Cassubia - Kaszuby. ludzka, obywatelska, tj. jego charak­ Kaszubsko-pomorskie? ter niejedne ujemne przedstawiają strony”. Uważał, że wiele z nich trze­ ba będzie przemilczeć. str. 18 Z artykułu, jaki drukujemy w tym W rodzinie Netzlów uprawianie zawodu rybaka numerze o latach szkolnych Herusia sięga tak daleko, jak pamięć. wynika, że i tu nieźle nałgał. Bylibyś­ Nadmorscy Netz(c)lowie my w kłopocie, jak te fakty trakto­ wać, gdyby nie trud naszego kolegi redakcyjnego, który próbował dociec, str. 39 jakim człowiekiem był poeta z Wiela. Maluje też jajka świąteczne. Na przykład wielka­ Dobrze się stało, że w Roku Derdow­ nocne - z kurczakami z jednej strony i z Chrystu­ skiego ukazała się biografia bez prze­ sem Zmartwychwstałym z drugiej, pokryte wzora­ milczeń. Prawdziwa. Stanisław Jankę mi kaszubskimi. pokazał autora poematu o Czórliń- Strusie jaja malowane sczim jako człowieka skomplikowa­ nego, ale i wielkiego, którego zasługi dla wzrostu świadomości kaszubskiej

Spis treści: Na okładce: inauguracja Roku Derdowskiego w Wielu. Fol. Edmund Kamiński są nie do przecenienia. To jego utwo­ ry, dzięki humorowi, lekkości pióra, 1 Od redaktora 27 Targ w cieniu fary talentowi, jako pierwsze trafiły pod 2 Marzec 30 Feldmarszałek York strzechy i kształtowały świadomość 3 Nagrody,, Pomeranii ” 32 Bieg z przeszkodami ludu kaszubskiego. Wypowiadał po­ 4 Na drodze do matury 33 Na Alleluja... glądy na kaszubszczyznę, które nas 10 Listy z podróży 34 Lektury dzisiaj rażą, ale napisał poemat - ar­ 12 Kaszubski Igarz 38 Karsińskie Kaszuby i Mareszka cydzieło w języku kaszubskim. Może 14 Poeta z Wiela 39 Strusie jaja malowane w jego życioiysie są momenty budzą­ 15 Kaszubsko-pomorskie? 40 Kuchnia pomorska 18 Nadmorscy Netz(c)lowie 41 Kunsztowny uplot ce wątpliwości, ale jedno jest pewno: 22 Garnek miodu przed wytotkiem 42 Etnograf jeśli - jak sobie życzył pisząc wersy, 24 Upamiętnieni na obcej ziemi 43 Wspominanie Jana które dla nas są słowami hymnu 25 Bandemer 45 Klęka - nigde do zgubę nie przińdą Kaszebe 26 Na strądze 51 Informator regionalny - to jest w tym także jego wielka za­ 1-V111 Wkładka edukacyjna 52 Skopicą śmiechu sługa. Edmund Szczesiak Pomerania marzec 2002 1 strumiannik ZWECZI

Jak w Kadzemierza (4 III) pogoda, To na bulwę uroda. Swiäti Lucjusz (4 III) Płaczebóg Chleba i mączi szukósz.

Na swiätegö Tomasza (7 III) Dzysó ju gwes nicht nie nazewó czims zweczajnym, że wedle ledzy Weróstó na polu pasza. Wióldzegó Piątku Płaczebóga. Ta nawetka nie zmieniwół wódżi cała. Mäczelnice (10 III) sä psocą, piäknö e störödöwnö kaszebskó na­ Gódało sä: „Msza nie zmüdzy, post Bądze deszcz WiólgąNocą. zwa wemarła jesz przed óstatną woj­ nie schüdzy”. ną. Przóde ledze bele ti üdbe, że Jesz przed wzeńdzenim słuńca le­ Na Grzegorza (12 III) skómo w Płaczebóga Pón Jezes pła- dze robile pórządczi i zamiótele jizbe. Słuńce zemä nekó do morza. kół, to i ledze muszą płakać. Chto nie Pózebróne smiece werzucale krejam- Ogrodnik - swiätö Truda (17 III) płakół, tego bile rózgą. „Płaczeta kó dalek na póle abó za grańca swój i Jak słuńcem blóslnie, zrobi cuda. - wółale - dzys je Płaczebóga”. Bile óbeńde, na sąsódowe, żebe uwolnić rózgama nie leno brzóskówima cze domöceznä ód pchłów e robactwa. Na swiätegö Józwa (19 III) piäknie, jałowcowima, ale nawetka agrestowi- Wiólgópiątkówe sprzątanie miało Zema wnetka paknie. ma, że jaż krew priskała. znaczenie katharsis, óbczeszczenió, Na swiäti Benedikt (21 III), Tego dnia do jedzenió dało colema- przed Wióldżim Zdarzenim. Kaczka jaje mik. ło sechi chleb i seche bulwę. Przóde W Wióldżi Piątk nie zwóniązwóne, przestrzegali postu jaż do Wióldżi le knópi chodzą a grochótają żałob- Przed Matką Bożą (24 III) Sobotę, a niejedny też w piersze nyma kleczkama. To klekotanie je Gnoje na pola wożą. swiäto Wióldżi Noce. „A chto w dre- póswiódczenim smutku, a prze leż- Jak na Strumianną (25 III) mróz, dże swiąto póscył - pówiódele - ten nosce mó wenekac złe duche. Taczich po szterdzesce dniów. ódbeł jakbe dredżi post”. Post bel tak Władi Obzerócz

Kalendarium Kościerzyny, zm. w Gdańsku i tam pochowany. 24-105. rocznica urodzin płk. Kazimierza Pru­ 20 - 335. rocznica śmierci ks. Mateusza Jana Ju- szkowskiego, dowódcy 1 Morskiego Pułku Kaszubsko-Pomorskie dyckiego, archidiakona pomorskiego, oficjała Strzelców w Wejherowie, obrońcy Kępy Oksyw­ Czytelnicy prosili nas, żeby kalendarium gdańskiego, proboszcza w Fordonie, sekretarza skiej we wrześniu 1939 r., kawalera Krzyża Vir- ukazywało się z miesięcznym wyprzedze­ królewskiego, kanonika gnieźnieńskiego, kujaw­ tufi Militari; ur. się w Żaczkach k. Łęczycy, zm. niem, aby lokalne społeczności mogły skiego i warmińskiego, przyjaciela Jakuba Wej­ 1.10.1969 r., pochowany w Gdyni. przygotować się do obchodów ważnych dla nich rocznic. Prośbę spełniamy, dru­ hera, uznanego za inicjatora budowy Kalwarii 25 -120. rocznica urodzin Stefana Dąbrowskie­ kujemy już kalendarz kwietniowy Wejherowskiej (ufundował pierwszą kaplicę) o- go, filomaty pomorskiego, działacza polityczne­ raz szkoły klasztornej w Wejherowie; ur. się w go i społecznego, pierwszego starosty wejherow- Kwiecień 1603 r. w Pucku lub pobliskim Osłoninie, zm. skiego, posła na Sejm Ustawodawczy, właścicie­ 2-110. rocznica śmierci Ignacego Klateckiego, we Fromborku, pochowany prawdopodobnie w la majątku w Donimierzu; ur. się w Strzebielinie filomaty pomorskiego, publicysty i etnografa, au­ puckiej farze. k. Luzina, zm. 16.11.1945 r. w Donimierzu, tora pieśni filomatów chojnickich „Polskie Gau­ 20 - 60. rocznica śmierci ks. Leona Kasyny, filo­ pochowany w Szemudzie. deamus"; ur. się 11.02.1861 r. we Włościborzu maty pomorskiego, działacza społeczno-politycz­ 29 - 90. rocznica powstania w Sopocie Towa­ k. Sępólna Krajeńskiego, zm. w Poznaniu i tam nego, zasłużonego proboszcza w Lubawie; ur. rzystwa Przyjaciół Kaszub. pochowany. 16.06.1859 r. w Drozdowie w pow. kartuskim, 30 - 70. rocznica urodzin Ryszarda Stryjca, arty­ 2-105. rocznica urodzin Jana Palubickiego, filo­ zm. w Lubawie i tam pochowany. sty plastyka, znakomitego grafika, znanego w maty pomorskiego, oficera artylerii Wojska Pol­ 23-80. rocznica przyjęcia przez Sejm Rzeczypo­ skiego, komendanta Okręgu AK Pomorza, ko­ spolitej uchwały o budowie portu w Gdyni. mendanta Morskiego (Gdańskiego) Okręgu De­ 24 - 160. rocznica urodzin ks. Antoniego Ma­ legatury Sil Zbrojnych; zm. 6.10.1982 r. w Po­ chowskiego, uczestnika powstania styczniowe­ | znaniu i tam pochowany. go, zesłańca, założyciela tajnego koła filomac- 19-45. rocznica śmierci Franciszka Sędzickiego, kiego Wiec w gimnazjum wejherowskim, działa­ dziennikarza, publicysty, pisarza i działacza ka­ cza społecznego na Kaszubach; ur. się w Foshu- szubskiego, patrona wielu ulic w miastach i cie w pow. kościerskim, zm. 3.02.1915 r. w wsiach kaszubskich oraz Biblioteki Publicznej w Gdańsku, pochowany na gdyńskim Oksywiu, Lipuszu; ur. się 11.03.1882 r. w Rotembarku k. gdzie był proboszczem. Zebrał i opracował Feliks Sikoro

2 Pomerania marzec 2002 listy KOMUNIKATY

Adres redakcji: Straganiarska 21-22, 80-837 Gdańsk; tek: 301-90-16, 346- Nagrody„PomeraniiH 27-23; fax 346-26-13; e-mail: red.po- [email protected] Kolegium i zespół redakcyjny „Pomeranii" po raz szesnasty Konto: BIG BGIV Oddz. Gdańsk przyznały Skry Ormuzdowe. Tą honorową nagrodą wyróżnia­ 11601322-664390-132 Redakcja: Stanisław Jankę, Iwona my osoby za ich szczególnie aktywną działalność artystyczną, Joć, Krystyna Puzdrowska (zastępca kulturalną i społeczną na rzecz Kaszub i Pomorza. redaktora naczelnego), Edmund Szcze- Laureatami Skry Ormuzdowej zostali: siak (redaktor naczelny), Ewa Judycka Kabaret Fif Piotra Ciskowskiego z Chłapowa, Romana (korekta), Elżbieta Wasiluk (łamanie), Magdalena Leyk (sekretariat) Drzeżdżona ze Starzyna i Michała Piepera z Rumi Kolegium: Jerzy Dąbrowa, Artur Ja­ Stanisław Geppert z Gdańska, twórca strony inernetowej błoński, Jerzy Kiedrowski, Wojciech Zasoby Kaszubsko-Pomorskie Kiedrowski (przewodniczący), Kazi­ mierz Kleina, Kazimierz Ostrowski, Teresa Hoppe, prezes oddziału gdyńskiego Zrzeszenia Stanisław Pestka, Brunon Synak Kaszubsko-Pomorskiego Projekt graficzny: Ireneusz Tybel Zespół Śpiewaczy Mödröczi ze Swarzewa pod kierownic­ Wydawca: Zarząd Główny Zrzesze­ twem Ewy Konkol nia Kaszubsko-Pomorskiego Druk: Drukarnia Oruńska, Gdańsk, Włodzimierz Ostoja-Lniski, twórca ludowy z Czerska ul. Świętokrzyska 47 a ks. Roman Skwiercz, gawędziarz i autor kaszubskich Prosimy o przekazywanie materiałów felietonów na dyskietkach (preferowane *.txt). ks. Mariusz Synak ze Słupska, wprowadzający język Redakcja zastrzega sobie prawo skra­ kaszubski do liturgii i obrzędów Cerkwi prawosławnej. cania artykułów oraz zmiany tytułów. Po raz siedemnasty „Pomerania" przyznała Nagrodę im. Ro­ Zaprenumeruj! mana Wróblewskiego dla początkującego twórcy piśmiennic­ twa kaszubskiego. Laureatem nagrody został Paweł Szczypta • w redakcji - osobiście (sekre­ z Gdańska, autor szkiców o kaszubszczyźnie publikowanych tariat czynny od godz. 8 do 14) na łamach „Ödrode" i „Pomeranii”. lub przekazem, który drukujemy Laureatom serdecznie gratulujemy. na str. 49 Uroczystość wręczenia nagród odbędzie się w maju. • w jednostkach Ruchu - do 5 Redakcja maja na okres od 1 lipca 2002 • na poczcie lub u listonosza do 31 maja na okres od 1 lipca 2002 Wpłaty na prenumeratę zagraniczną Morskiego Dywizjonu Lotniczego w przyjmuje również Ruch SA, Oddział Derdowski Pucku. w pamięci pucczan Chociaż Derdowski w Pucku nie u- Krajowej Dystrybucji Prasy, skrytka rodził się i nigdy tu nie mieszkał, poczt. 12, 00-958 Warszawa, konto: miasto rozsławił w swoim pierwszym PBK SA XIII Oddział w Warszawie, nr Imię Hieronima Derdowskiego o- poemacie „O Panu Czórlińsczim co 11101053-16551-2700-1-67 trzymało wiele kaszubskich szkół, o- do Pucka po sece jachół”. Powinien Koszt 1 egz. „Pomeranii” w I półro­ siedli i ulic. Dzięki inicjatywie od­ więc pozostać w pamięci pucczan ja­ czu 2002 - 6 zł; w prenumeracie działu puckiego Zrzeszenia mamy w ko miłośnik naszego starego miasta, zagranicznej z redakcji -18 zł. Pucku ulicę H. Derdowskiego, jego i- znakomity humorysta, szczególnie Uwaga! Prenumerata redakcyj­ mię nosiła również obecnie nieistnie­ bliski pisarz i poeta, słowem - Łgórz na umożliwia jej rozpoczęcie jąca już Szkoła Podstawowa nr 2; w Kaszebsczi. jej miejsce utworzono Publiczne Romuald Łukowicz od najbliższego numeru - na Gimnazjum, które przyjęło już imię Puck dowolny okres. pomerania marzec 2002 3 rok DERDOWSKIEGO Autor „ Czorlińsczegb ”

Hieronim (Jarosz) Derdowski, pierwszy poeta kaszubski, dzienni­ Na drodze karz, księgarz i wydawca. Urodził się 9 marca 1852 roku w Wielu, w rodzi­ nie gospodarza i wolnego sołtysa Pio­ tra i Marianny z Kąkolewskich. Do do matury szkoły elementarnej uczęszczał w ro­ dzinnej wsi (do 9. roku życia), na­ stępnie kontynuował naukę w pro- gimnazjum w Kurzętniku pod Luba­ Leon Stoltmann wą oraz gimnazjach w Chojnicach, Braniewie, Chełmnie i Olsztynku, Opracowanie to, wykorzystujące trudno do­ pruskie zwlekały jednak z decyzją o gdzie prawdopodobnie w 1870 roku stępne źródła, rzucić ma nieco światła na o- finansowaniu szkoły. Wykorzystał to zdał egzamin maturalny. kres gimnazjalny Joachima Hieronima Der- ks. Hunt. W Kurzętniku miała po­ Początkowo pracował jako pomoc­ dowskiego, na lata 1861-1870. Dane o tym wstać druga szkoła elementarna, do nik księgarski w księgami Mieczysła okresie pochodzą od samego Derdowskie- której zatrudnić trzeba było nowego Leitgebera w Poznaniu, a następnie go, trzeba więc sprawdzić w źródłach, czy nauczyciela. Ks. Hunt wpadł na po­ przez kilka lat był nauczycielem do­ nasz poeta, znany z ubarwiania życiorysu, mysł zatrudnienia w niej nauczyciela mowym na dworach ziemiańskich w podał prawdziwe fakty. gimnazjalnego. Wielkim Księstwie Poznańskim i u Nowa szkoła miała funkcjonować posła Franciszka Schrödera w Koby- Z uwagi na straty w archiwach pod nazwą Institut zur Vorbereitung sewie na Kaszubach. W latach 1877 szkolnych, spowodowane ostatnią von Knaben für Gymnasium und -1878 przebywał we Francji. W Pa­ wojną, nie można dzisiaj rekonstruo­ Realschule (Instytut Przygotowujący ryżu pracował jako woźnica tramwa­ wać szczegółowo przebiegu lat nauki Chłopców do Gimnazjum i Szkoły jów konnych, jako mechanik przy Derdowskiego w poszczególnych Realnej). Władze prowincjalne w tramwajach na sprężone powietrze, szkołach, a tych było aż pięć, w tym Kwidzyniu wyraziły zgodę 4 wrześ­ tłumacz w austriackim biurze wiel­ cztery znajdowały się za Wisłą. Miej­ nia 1858 roku. Już na początku paź­ kiej wystawy światowej, nauczyciel scowości, w których uczył się lub dziernika, w wynajętym pomieszcze­ prywatny języka niemieckiego w miał, przedstawia mapka. Uwzględ­ niu, rozpoczęto naukę. W 1859 roku podparyskim Asnieres. niono na niej także rodzinne Wiele o- ks. Hunt wybrał najzdolniejszych u- Po powrocie z Francji, od 1879 raz Kazanice, parafialną wieś, gdzie czniów i utworzył najniższą klasę podjął pracę dziennikarza w redago­ od 18 grudnia 1851 do końca życia w gimnazjalną - sekste. W trzecim roku wanej przez Ignacego Danielewskie­ 1886 roku rezydował jako proboszcz istnienia szkoły były już klasy niższa go „Gazecie Toruńskiej”. Trzy lata ks. Jan Derdowski, wujek Jarosza. i wyższa tercja. Nauka kończyła się wcześniej zadebiutował w toruńskim na sekundzie. Ostatnią klasę gimna­ dzienniku jako publicysta artykułem Szkoła księdza Hunta zjalną- prymę, po której mogli przy­ „Lud polski nad Bałtykiem”. W To­ Pierwszą szkołą Derdowskiego było stąpić do egzaminu abiturienckiego, runiu nakładem drukami Józefa Bu- progimnazjum w Kurzętniku, nieopo­ uczniowie kończyli zazwyczaj w szczyńskiego wydał w 1880 roku dal Nowego Miasta Lubawskiego. Chełmnie, w Królewskim Katolickim swój pierwszy poemat humorystycz­ Kurzętnik liczył wtedy około 860 Gimnazjum. Z jego dyrektorem, dr. ny „O Panu Czórlińsczim co do Puc­ mieszkańców. Początki progimna­ Wojciechem Łożyńskim, ks. Hunt ka po sece jachół”. Następne poema­ zjum sięgają lutego 1856 roku i wiążą miał szczególnie dobre kontakty. W ty kaszubskie - „Kaszuba pod Wid- się szczególnie z miejscowym probo­ programie gimnazjum za rok szkolny nem” i „Jasiek z Knieji” - opubliko­ szczem, ks. Antonim Franciszkiem 1865/66 napisano: „ksiądz prob. Hunt wał w 1883 i 1885 roku. W okresie Benedyktem Huntem. Inicjatywa po­ z Kurzętnika jest przyjacielem nasze­ toruńskim napisał także poematy sa­ wołania szkoły wyszła od okoliczne­ go zakładu, który nam wielu uczniów tyryczne: polskojęzyczny „Wałek na go obywatelstwa, szczególnie zasłu­ ze swojego zakładu dostarcza”. jarmarku” (1883) i „Wypędzanie ży­ żył się jednak proboszcz. Pierwotnie Kamień węgielny pod budowę no­ dów do Palestyny i wejście do obie­ placówka miała być zlokalizowana w wego gmachu szkoły w Kurzętniku canej ziemi” (1884). Nowym Mieście Lubawskim. Władze wmurowano 16 maja 1861 roku. 4 Pomerania marzec 2002 Zbudowano ją w rekordowym tem­ Progimnazjum w Kurzętniku było W 1885 roku wyemigrował do Sta­ pie. Już 29 sierpnia odbyły się w niej prywatną szkołą katolicką. Nazywano nów Zjednoczonych. W pierwszym egzaminy dla nowych uczniów. Była ją szkołą księdza Hunta. Nie publiko­ okresie redagował w Detroit „Gazetę to jednopiętrowa budowla na planie wała sprawozdań rocznych, brak Narodową” i „Pielgrzyma Polskie­ zbliżonym do kwadratu, z wieżyczką więc statystyki uczniów z tego okre­ go”. W 1886 roku osiadł w Winonie na jednym z boków, w której ks. su. Z innych źródeł wiadomo, że w w stanie Minnesota, gdzie dzięki Hunt miał swoje obserwatorium a- 1863 roku uczęszczało do niej 130 franciszkaninowi o. Romualdowi J. stronomiczne. Członkowie komitetu uczniów. Problemem szkoły był brak Byzewskiemu rodem z Karwi zaczął założycielskiego zebrali na budowę kwater dla uczniów. Starano się temu redagować tygodnik „Wiarus”. Dwa 4800 marek, ks. Hunt dołożył ze zaradzić, zachęcając do ich budowy. lata później stał się właścicielem ty­ swoich oszczędności 3000 marek i Niewykluczone, że młody Derdowski godnika, drukami, a następnie zało­ zaciągnął pożyczkę (oprocentowaną mieszkał, dzięki staraniom wujka żył również księgarnię i wydawnic­ na 40 proc.) u pewnego obywatela. księdza Jana Derdowskiego, w ku­ two. W pracy redaktorskiej i wydaw­ Dodatkowe pieniądze uzyskano z rzętnickiej plebanii. niczej wspierała go żona Joanna z czesnego, którego wysokość wahała W 1867 roku progimnazjum zostało Lubowieckich (1858-1929), którą się w zależności od klasy - od 36 do przeniesione do Nowego Miasta Lu­ poślubił w 1887 roku. Miał z nią 57 marek (12 do 18 talarów) rocznie. bawskiego. Podniesiono je zarazem czworo dzieci, z których dwoje zmar­ rozpoczął na­ do rangi gimnazjum. W 1874 roku ło w wieku niemowlęcym. ukę w progimnazjum w Kurzętniku szkoła liczyła 204 uczniów, ponad 67 W Ameryce Derdowski opubliko­ 30 września 1861 roku. Miał wtedy proc. pochodziło spoza Nowego Mia­ wał kilkanaście wierszy okoliczno­ dziewięć lat. Przyjęty został do septi- sta Lubawskiego. ściowych w języku polskim, parę my - klasy przygotowawczej. Przyj­ 28 sierpnia 1862 roku Derdowski drobnych utworów prozatorskich po mowano do niej uczniów, którzy mie­ zdał egzamin i przyjęty został do kaszubsku oraz książkę z wyborem li luki w wiedzy i umiejętnościach. kwinty. Jednakże tego samego dnia przysłów „Nórcyk kaszubsczi abó kó- Wielewska szkoła elementarna i jej ojciec zabrał go ze szkoły i oddał do ruszk i jedna maca jädmy prówde” pruski program nauczania, zapewne i gimnazjum chojnickiego. Ojciec Piotr (1997). umiejętności nauczyciela, nie przygo­ był sołtysem Wieła. Zmarł w Winonie 13 sierpnia 1902 towywały do podjęcia dalszej nauki. roku. Spoczywa na miejscowym Już w kwietniu 1862 roku, po upły­ Uczeń kwinty cmentarzu Matki Boskiej. wie jednego semestru, przeszedł do Rok szkolny 1862/63 w Królew­ Twórczość Hieronima Derdowskie­ seksty - najniższej klasy gimnazjal­ skim Katolickim Gimnazjum w go, pisana z zacięciem literackim i w nej (tutaj progimnazjalnej, ale równo­ Chojnicach rozpoczął się 24 wrześ­ łatwo zrozumiałej odmianie kaszub- rzędnej gimnazjalnej sekscie). nia. Dwa dni wcześniej dyrektor gim- szczyzny południowej, upowszechni­ ła się nie tylko na Kaszubach, ale również w głębi kraju. Jego poematy kaszubskie miały niespotykaną u na­ szych rodzimych twórców liczbę wy­ dań i nakładów. Poetyckie powiedze­ nie z „Czorlińsczegó”: „Ni ma Ka­ szub bez Polonii/ A bez Kaszub Pól- sczi”, uznawane za skuteczny pro­ gram polityczny w obronie przed ger­ manizacją Kaszubów, do dziś żyje ja­ ko ogólnokaszubskie credo. Hieronim Derdowski należy obok Floriana Ceynowy i Aleksandra Maj­ kowskiego do najwybitniejszych twórców odrodzenia kaszubskiego. 2002 rok, w którym przypada 150-le- cie urodzin i 100. rocznica śmierci poety, Zrzeszenie Kaszubsko-Pomor- skie ogłosiło Rokiem Hieronima Der­ Schematyczna mapka (z zachowaniem skali) przedstawiająca szkoły, w których dowskiego. s.j. uczył się, lub miał się uczyć Derdowski

Pomerania marzec 2002 5 rok DERDOWSKIEGO

nazjum, dr Antoni Goebel, przyjmo­ progimnazjum w Kurzętniku. Kwinta wych wprowadzonych podręczników. wał nowych uczniów i sprawdzał ich w roku szkolnym 1862/63 liczyła 67 Rok szkolny 1862/63 zakończył się wiedzę, szczególnie dokładnie z o- uczniów, niższa seksta aż 75. Liczba 14 sierpnia, a nowy rozpoczął się już statniego semestru oraz czy nie zale­ uczniów w starszych klasach malała, 24 września. Na krótkie wakacje let­ gali z opłatami w poprzednich szko­ w najwyższej - prymie - było już tyl­ nie udało się 349 uczniów. łach. Tak więc 22 lub 23 września ko 35. W zachowanych i dostępnych źród­ stanął Derdowski przed surowym ob­ W 1863 roku opuścił nau­ łach nie ma żadnej wzmianki o poby­ liczem dr. Goebla. Kandydat musiał czyciel zwyczajny języka polskiego cie Derdowskiego w chojnickim gim­ przedłożyć ostatnie świadectwo, ui­ Piotr Kawczyński, przeniesiony służ­ nazjum. Jedynym źródłem, że był ścić opłatę wpisową - 2 talary (6 ma­ bowo do Królewskiego Katolickiego uczniem tej szkoły, jest informacja rek) oraz czesne za naukę; dla kwinty Gimnazjum w Braniewie. W Jahres­ Alfonsa Mańkowskiego (w „Progym­ wynosiło 12 talarów (36 marek) za bericht nr 43 - sprawozdaniu rocz­ nasium w Kurzętniku, jego nauczy­ cały rok szkolny. Do tych opłat w nym za rok szkolny 1863/64 - czyta­ ciele i uczniowie 1858-1868”), że oj­ Chojnicach dochodziła składka na my, że „został przeniesiony na lepsze ciec zabrał go z Kurzętnika do kwinty polską bibliotekę uczniowską oraz o- stanowisko”. Czy Kawczyński uczył gimnazjum w Chojnicach. Na imien­ płata w wysokości 1 talara na potrze­ języka polskiego Derdowskiego, nie nej liście 450 uczniów chojnickiego by gimnastyki. wiemy, bowiem, obok niego tego gimnazjum z 20 września 1865 roku, W gimnazjum funkcjonowało kilka przedmiotu uczył też nadnauczyciel sporządzonej z okazji 50-lecia szkoły, bibliotek z wyspecjalizowanymi Antoni Łowiński, który dodatkowo nie ma Derdowskiego, co świadczy, zbiorami: biblioteka gimnazjalna dla prowadził lekcje polskiego dla ucz­ jeśli przyjmiemy informacje Mań­ nauczycieli oraz osobne dla uczniów niów niemieckich. Na pewno jednak kowskiego, że w tej szkole już go nie niemieckich i polskich. Ta ostatnia zetknął się z Derdowskim, albowiem było. biblioteka powstała głównie ze skła­ prowadził także polską bibliotekę dek uczniowskich i darowizn w cza­ uczniowską. Królewskie w Braniewie sach, kiedy zarządzał nią nauczyciel Jahresbericht było oficjalnym pis­ Trzecią szkołą gimnazjalną Der­ języka polskiego Piotr Kawczyński, mem szkoły, jego wizytówką. Za­ dowskiego było Królewskie Katolic­ liczyła wówczas 1300 tomów. mieszczano w nim opracowania nau­ kie Gimnazjum w Braniewie. W Derdowski przyjęty został prawdo­ kowe, informacje przydatne uczniom 1865 roku obchodziło ono 300-lecie podobnie do kwinty, z takim bowiem i rodzicom, programy nauczania dla istnienia. Na liście uczniów sporzą­ „Świadectwem końcowym” opuścił poszczególnych klas oraz spisy no­ dzonej z tej okazji, a jest ich łącznie 307, datowanej: 4 lipca 1865 roku, nie ma Derdowskiego. Wyprawa 15- letniego Derdowskiego i jego dwóch kolegów z Braniewa do Włoch w 1867 roku, o której obszerniej pisze S. Jankę („Bieda z Derdowskim” w: „Pomerania” 7-8/2001), świadczy, że mógł być uczniem gimnazjalnym, ale po 4 lipca 1865 roku. Partnerami Derdowskiego w wypra­ wie byli, pisze Jankę, Feuerstein z Malborka, uczeń tercji i Herrmann. Na wspomnianej liście wśród ucz­ niów kwarty, a ta liczyła 63, figurują Herrmann Eduard i Herrmann Ro­ bert; jedyni gimnazjaliści o takim na­ zwisku. W spisie nie występuje ża­ den Feuerstein.

Kamień ognisty i władca Skoro Herrmannowie w 1865 roku byli uczniami kwarty, to w 1867, ro­ JMaUtk-jr. 1994- ku wyprawy, byli w klasie, sądzić Progimnazjum w Kurzętniku można, tercji wyższej. Jest to ślad,

6 pomerania marzec 2002 ale niepewny, że i Derdowski był w tej samej klasie. Dobór partnerów leżał prawdopo­ dobnie w rękach Herusia Derdow- skiego. Za wypróbowanego w „bo­ jach” uznał zapewne Feuersteina (Feuerstein = krzemień, kamień og­ nisty, kamienne kule armatnie), które­ go nazwisko kojarzyło się z roman­ tyką czasów rycerskich i do tego jesz­ cze jego pochodzenie - wprost z dawnej stolicy zakonu. Herrmannowie byli przypuszczalnie bliźniakami, ale Heruś wybrał jedne­ go. Jeśli jeden padnie w boju na po­ lach Italii, to rodzicom pozostanie na pociechę drugi syn (Eduard albo Ro­ bert), a rodzice okryci będą sławą sy­ niowego 1863 roku. Na listach abitu­ Uwzględniając ten aspekt, można na, który poległ za słuszną sprawę. rientów Królewskiego Katolickiego domniemywać, że pobyt naszej trójki Heruś wziął pod uwagę jeszcze jedną Gimnazjum w latach od 1867 do 31 w Königgratz nie był wcale przypad­ rzecz. Otóż pierwszy człon nazwiska marca 1873 nie ma żadnego Herr- kowy. Listy strat Królewskiego Regi­ współbojownika - Herr - to tyle, co manna. W roku wyprawy trójki, od mentu Armii Pruskiej Prus Wscho­ pan czy władca. Jakie były naprawdę 25 do 27 listopada, gimnazjum wizy­ dnich i Zachodnich podają, że w tej kryteria wyboru, czym kierował się tował prowincjonalny radca szkolny wojnie życie utracił 23-letni Herr­ Derdowski, pozostanie w kręgu do­ dr Anton Goebel z Królewca, ten mann August z Braniewa (zmarł na mysłów. Jego życiorys świadczy, że sam, który jako dyrektor gimnazjum tyfus 1 września 1866 r. w Göding na miał fantazję, która w młodzieńczym w Chojnicach przyjmował do niego Morawach) oraz 9 innych żołnierzy z okresie pchała go do czynów, których Herusia we wrześniu 1862 roku. Prus Wschodnich o nazwisku Herr­ skutki dla niego były opłakane. Nie Wizytacja musiała mieć związek z mann (z samego tylko Braniewa zgi­ jest też pewne, kto był faktycznym i- wyprawą Derdowskiego i jego dwóch nęło 15 żołnierzy). Nie wiemy, czy nicjatorem i pomysłodawcą tej wy­ kompanów. Jednak na kartach spra­ zmarły August Herrmann był spo­ prawy. Nie mamy informacji pozosta­ wozdania rocznego nie ma o niej żad­ krewniony z naszym gimnazjalistą. wionych przez Feuersteina czy Herr- nej wzmianki. Sądzić należy, iż była Prawdopodobnie jednym z etapów manna. W przeciwieństwie do Der- to, ze względów politycznych i wy­ tej wyprawy było odwiedzenie pola dowskiego, który był katolikiem i chowawczych, sprawa ściśle wewnę­ bitwy pod Sadową. Tam walczyli nie czuł się, jak dowodzą fakty, Pola­ trzna i jako taka nie mogła być roz­ tylko mieszkańcy Braniewa, ale też kiem, obaj koledzy byli ewangelika­ powszechniana. krajanie z Wiela (pod Sadową zginął mi i niemal z całą pewnością zalicza­ Jankę pisze, że chłopcy dotarli do 3 lipca 1866 muszkieter 4. kompanii li siebie do nacji pruskiej (formalnie czeskiego miasta Königgratz (Hradec Tomasz Kukliński, którego bez wąt­ biorąc Derdowski według ówczesne­ Kralove). Tam, kiedy siedzieli w kar­ pienia Derdowski znał, a zapewne nie go statusu politycznego był również czmie, Feuersteina schwytała au­ był to jedyny żołnierz z Wiela), któ­ obywatelem Prus). Ta złożona rze­ striacka policja i odesłała do rodzi­ rzy po powrocie do domów opowia­ czywistość wyznaniowo-polityczna ców, do Malborka. Derdowskiemu i dali o swoich przeżyciach. Chyba ten widocznie nie stanowiła żadnej prze­ Herrmannowi udało się chyłkiem o- fakt wpłynął zapładniająco na fanta­ szkody. Bez wątpienia obaj współ­ puścić gospodę. zję Derdowskiego. partnerzy dysponowali też atutami, W tym miejscu trzeba dodać, że w choćby finansowymi. pobliskiej wsi Sadowa 3 lipca 1866 Kłopot wujka proboszcza Finału wyprawy można się domyś­ roku wojska pruskie pokonały au­ Kiedy pod Sadową rozstrzygnęły lać - relegowaniem całej trójki z bra­ striackie (zwycięstwo to rozstrzygnę­ się losy wojny, we Włoszech trwały niewskiego gimnazjum, w najlep­ ło losy wojny, w konsekwencji poło­ jeszcze walki. Dopiero 3 listopada szym razie życzeniem zmiany szkoły. żyło kres prymatowi Austrii wśród 1866 roku, a więc cztery miesiące Zbyt żywa była jeszcze pamięć u- państw niemieckich i przyczyniło się później, papieskie i francuskie od­ cieczki młodzieży gimnazjalnej z za­ w niedalekiej przyszłości do zjedno­ działy pobiły Garibaldiego pod Men- boru pruskiego do powstania stycz­ czenia Niemiec pod egidą Prus). taną. Wieść o tym nie dotarła jednak

pomerania marzec 2002 rok DERDOWSKIEGO

na czas do Braniewa, aby zrezygno­ tej liczbie ponad 63,3 proc. stanowili Olsztynka. Magnesem przyciągają­ wać z wyprawy. zamiejscowi. Niestety, w 1867 roku i cym do tej prowincjalnej szkoły był Jak zareagował ksiądz proboszcz później nie przypada żaden jubileusz, jej dyrektor - dr Max Pollux Toep- Jan Derdowski na wyczyn bratanka? który byłby powodem do wydruko­ pen, faktyczny animator rozwoju tej Ponoć przeniósł go do Królewskiego wania w sprawozdaniu rocznym peł­ szkoły. Urodzony w Królewcu w Katolickiego Gimnazjum w Chełm­ nej listy uczniów, co pozwoliłoby 1822 roku, na tamtejszej Albertinum nie nad Wisłą. Na jakich zasadach i stwierdzić, czy Derdowski był w tej studiował języki antyczne i historię, a czy w ogóle znalazł się on w Chełm­ szkole. tę między innymi u słynnego Johanna nie, znane dokumenty milczą. W tej Voigta. domniemanej czwartej szkole języka Łgarstwo Herusia W latach 1850-1854 Toeppen pra­ polskiego uczyli Węclewski i Las­ Wreszcie piąta i ostatnia stacja w cował w szkołach w Poznaniu. W kowski, a dyrektorem był Antoni Ło- gimnazjalnej karierze Jarosza Der- 1854 roku otrzymał polecenie rozbu­ żyński. Gimnazjum to, jako jedyne z dowskiego - Olsztynek. Niewielkie dować progimnazjum w Olsztynku wymienionych do tej pory, sprawo­ miasteczko (ok. 2400 mieszkańców) do pełnego gimnazjum. Szkoła liczy­ zdania roczne wydawało w dwóch ję­ koło Olsztyna. W Olsztynku, jak ła wówczas 71 uczniów. Już na Wiel­ zykach: polskim (Program) i niemiec­ twierdzi sam Derdowski w liście do kanoc 1857 roku otrzymała status kim (Programm). Stan taki utrzymy­ Wojciecha Kętrzyńskiego, „tutaj zdał szkoły gimnazjalnej. Pierwszy egza­ wał się do 1871 roku. egzamin abituriencki”. Ze wszystkich min dojrzałości odbył się tutaj w W Chełmnie Derdowski mógł spot­ czterech gimnazjów, w których uczył 1858 roku. kać kolegów z progimnazjum w Ku­ się Derdowski, to w Olsztynku leżało Pod prężną dyrekcją Toeppena Kró­ rzętniku. O ścisłych kontaktach obu najbliżej Kazanie. Ta bliskość sprzy­ lewskie Gimnazjum szybko się roz­ tych szkół już wspomniałem. Niema­ jać mogła kontroli bratanka. Ale nie rastało. Przybyło uczniów i nowych ła liczba progimnazjalistów z Kurzęt­ wiadomo, czy wujek proboszcz, któ­ budynków. Dyrektor Toeppen pozo­ nika tutaj kończyła prymę, w której ry miał już 56 lat zajmował się tak stał na stanowisku do 1869 roku. Na nauka trwała przeciętnie 2 lata. Część wyczerpującą siły opieką nad bratan­ ten okres przypada również intensyw­ z nich przystępowała tu do egzaminu kiem. Zarazem Olsztynek był najbar­ na praca naukowa tego historyka. Po­ abiturienckiego. dziej oddalony od rodzinnego Wiela, wstało wtedy 5-tomowe dzieło „Scri- Gimnazjum w Chełmnie miało cha­ od ojcowskiej kontroli. ptores rerum Prussicarum”, opraco­ rakter katolicki. Dane statystyczne za Była to jedyna ze szkół Derdow- wane wspólnie z Theodorem Hir- rok szkolny 1867/68, kiedy jego ucz­ skiego o zdecydowanie ewangelickim schem, profesorem gdańskiego gim­ niem mógł być Derdowski, podają, że charakterze. Statystyki za 1868 rok nazjum i archiwistą berlińskim Erne­ 19 września 1867 roku uczęszczało podają, że uczniów było 221, z czego stem Strehlke. do niego aż 553 gimnazjalistów, co ewangelicy stanowili aż 91,4 proc. W dodatkach do programów gim­ świadczy o popularności szkoły. W Niemal 75 proc. pochodziło spoza nazjalnych ogłosił Toeppen pięć prac naukowych, w tym bogatą źródłowo historię Olsztynka „Geschichte des XUL Amtes und der Stadt Hohenstein nach Jahresbericht den Quellen dargestellt”. Dodać trze­ nu*«* ba, że „Scriptores rerum ...” było u- Königliche Katholifdje Wąmnoftum Königliche Katholische Gymnasium $* TSroMtefcrj rzędowo zalecanym dziełem do bi­ in Könitz ta ko e*»Ij«krt 1884 - 66, bliotek gimnazjalnych. T«m Schuljahre ■U M4

Dohr«q»tMt . | 0. «« I8*/*I i'1- I Kgl. Oberförster Imnkorts V Donelfa 0.68 IB«/, « Rittergutebesllser Ilowo Prlrat. III 6»/«* Philosophie GeUwart, Krelsgeriohts-Sekr. ' Osterode Slndtsch. « 8 Boldt, FHedrloh lii: BrauereibesiUor Prlrat Gsslhoar Forstkossea-Ren ilan t • Allenetefn 7'/«» Gorrois Gymnaslal-Oberl. Hohenstein 13 19 i’r.k! Hohenstein in Ostpreussen Günther Kaufmann. Noldenburg 8 3 Ieeeksohn mos. +KKaufmann Stad tech. 7V, 2 er. ł K üb Krosta Krelsger.-Rath' Prlrat 8*/«;2 währen d i hres f fzlgjährigen_Bestehen» er. Gertirberel-BoslUer Stadtsch. 8V»2 Siebert 19•/» •»- PostoxpedltioDsrorst. 6»/« 2 ZoMenkopf W/t er. Gutsbesitzer ’ Realseh. 7«/,2 Krebs Grundbesitzer • • Progymn. 5 21/, Baobholc Firberelbesltaer Stad tech. 6 2 dem Direktorats-Verweser Kły, Riohard Gutsbesitzer. Gymn. Lange, Karl Domainenpäcbter :' Prlrat.. 6*/, 2 Prof«»« Dt. G*uk*ld Sachs«. Rosenkrant, Sohneldermelstor r Slndtsch.

Beinahe •mim Br off ramm 1S9S. HI 5'/, 2 Steuerfseh III 6'/,2 Tlieologlo Sind Ieoh. 1116 2 Oyrao. . TVTTiW, Nlkolatskl, .Kurt Slndtsch. Vlb|6 Prange, Max Prediger Hymn. o In ,4 Scbiils, Eduard Gutebesltxer Prlrat vi'ii Donnert, Eugen Kreligerlehte-Rend. i'i Lange, Oonrad Domatnenpichter Prlrat IV|7 r. Zablenskl, Louis Kaufmann Sladlseh.1 IV Oandiet, Hermann f Kaufmann Gymn. Philologie Nickel, Reinhold Gutsbesitzer Privat Bnufach Reiobenbach, Gust t Soeretńr . Philologie Wldsgowskl, Job. Qfund,besltser "v V Progymn. iV|6V,2

Strona tytułowa „Historii” gimnazjum Lista arbiturientów gimnazjum w Olsztynku w okresie: Wielkanoc 1868 r. do w Olsztynku wydanej z okazji 50-lecia Michała 1871 r. włącznie. Pod numerami 120-124 arbiturienci z 1870 r. szkoły, z listą arbiturientów do 1895 r.

- Historia Szkoły Wyższej w Olsz­ tam przypuszczalnie jako teolog e- neum albo na poparcie w planach tynku podczas pięćdziesięciolecia jej wangelicki, taki kierunek studiów de­ wydawniczych (niestety, treść listu istnienia). W wykazie, od egzaminu klarował bowiem przed egzaminem nie jest mi znana, stąd przypuszcze­ dojrzałości na Wielkanoc 1867 roku abiturienckim. Drugi, z rocznika nia) i być może oczekiwał wsparcia do egzaminu na Michała w 1871, nie 1866, mieszkał w Nowym Jorku i był finansowego. Pierwsza prośba była występuje nazwisko Derdowski. W praktykującym lekarzem. Obaj byli e- mało realna, bowiem przy staraniach 1870 roku egzamin dojrzałości, który wangelikami. W 1895 roku Derdow­ o pracę niezbędne było okazanie odbył się tylko na Michała (we ski obchodził 10-lecie pobytu w A- świadectwa dojrzałości i przedłoże­ wrześniu), zdało pięciu abiturientów, meryce, ale wzmianki o tym na liście nie referencji. Widocznie Derdowski wśród nich brak Derdowskiego, a o abiturienów, z wiadomych powodów, uważał, że sam fakt nauki (?) w gim­ tym terminie pisał do Kętrzyńskiego. się nie doczekał. nazjum, którym kierował słynny Dwóch abiturientów z innego rocz­ Derdowski pisząc do Kętrzyńskie­ Toeppen, zastąpić może referencje. nika zamieszkało w Ameryce w 1895 go, że zdał egzamin abituriencki, li­ Nie bez znaczenia w kalkulacji Der­ roku. Jeden z rocznika 1874 udał się czył na uzyskanie pracy w Ossoli- dowskiego był i fakt, że Kętrzyński urodził się w Giżycku na Mazurach. W najlepszym razie całe Herusiowe PEO&EAM studiowanie w Olsztynku zakończy­ fJrogrtimm ło się w prymie. Nawet jeśli nie zdał be« matury, miał prawo do świadectwa KÖNIGL. KATHOL GYMNASIUMS ZU CULM .Köni0ficf)en ßtjmnafiunis FÜR DAS SCHULJAHR 1866—«7. i“ końcowego. Rozporządzenie regulu­ «fjofjenflein in Offyrtufint. jące ten problem pruskie władze szkolne wydały 23 stycznia 1860 ro­ 3“ fc« ku. Jeśli abiturient, który nie zdał eg­ PBOSRAM óffenffidjtn 'gfiüfung, Wellet Freitag bcn 30. unb ®onn«b*tó be«'31« g*It zaminu dojrzałości, zażądał świadec­ KRÓL GIMNAZYUM KATOL. W CHEŁMNIE flufa Des $i)iniiafiums twa końcowego, nie można było od­ je^attni fttibtn »irt, labet trgebttift eia mówić jego wydania, jednakże z u- Dr. MT. Tffippetf, wagą, że zdawał egzamin, ale go nie 3 « I«I *: zdał. Widocznie w tamtych latach ta­ ]. 6mt latemiiĄe Sb^anblung von ^SrofejTor Dr. Rr«»fe. 2. e#ufna(§ri<&ttn oon ban Diretlor. ki dokument mógł być pomocny. „Historia szkoły...” nie potwierdza, że 'UÜrnftcla, 1MB. Bebratft m in S. fiarl<$ i<$tn SJtnbbnufetn. Derdowski zdał egzamin abituriencki, pomijając już kwestię, czy był jej Strony tytułowe „Programów” gimnazjów w Chełmnie (1866/67) i w Olsztynku uczniem. □ (1868/69)

Pomerania marzec 2002 9 fDERDOWSKIEGO

Listy z podróży

Hieronim Derdowski

Berlin, Wisc.[onsin], 23 czerwca [1890] Może to skaranie Pan Bóg spuścił na naszych berlińczy- Miasto, z którego list ten piszę, zasługuje na szczególniejsze wzglę­ ków za to, że od pięciu lat żyją w rozdwojeniu, podzieliw­ dy „Wiarusa”, choćby już z tej przyczyny, że zdobyłem tutaj dla na­ szy się na dwie partie, kaszubską i poznańską, a żadną szej gazety dwa mendle nowych abonentów, którzy po większej czę- miarą pogodzić się nie chcą. Kaszubi mają swój kościół, ści naprzód założyli abonament. Poznaniacy także swój, chociaż na miasteczko liczące 6000 ludności jeden polski kościół zupełnie wystarczał. Berlin wisconsiński poło­ Lubo osada polska leży na samej granicy pomiędzy die­ żony nad rzeką Fox River, cezjami greenbayską a milwaucką, tak iż jedna połowa na której pływają berlinki przypada do tej, a druga do owej diecezji, jednak dawniej do Oshkosh i pewnie tym Kaszubi i Poznaniacy w jednej kaplicy pokornie i poboż­ berlinkom miasto nazwę nie Pana Boga chwalili, lecz dla jakiejś błahej przyczyny swą zawdzięcza, podobnie Kaszubi wyłamali się z solidarności i na swojej stronie jak stolica cesarstwa nie­ drewniany kościół pobudowali, a potem Poznańczycy, mieckiego słowiańskim chcąc przesadzić Kaszubów, obalili kaplicę i postawili so­ berlinkom na rzece Szprei bie wspaniały kościół z cegły. Teraz każda parafia modli [Spree, Sprewa - rzeka się w swoim kościele, lecz ponieważ pewnie jednej i dru­ przepływająca przez Ber­ giej ciężko byłoby utrzymać osobnego proboszcza więc, lin], Polacy zamieszkują tu za porozumieniem się biskupów, obecny proboszcz ks. już 25 lat i dzisiaj liczy ta Czarnowski wykonuje czynności duchowne w obu ko­ polska kolonia na 300 ro­ ściołach. Byłoby to wszystko dobrze, gdyby na kościele Berlin Wiscosin, koniec dzin. Pierwszymi osadni­ XIX w. Poznańczyków okropne długi nie ciążyły, utrudniające kami byli Andrzej Eber- sprawienie ołtarzy i przyozdobienie kosztownej świątyni; towski, Kaszuba i Józef Bilawski z Pacholskich [Tuchol­ nadzieja spłacenia tych długów byłaby podobno dopiero skich?] Borów pochodzący. Niektórzy, chwyciwszy się wtedy, gdyby się i Kaszubi całkiem do ich parafii przyłą­ handlu i przemysłu dorobili się dość znacznych mająt­ czyli, lecz ci uparli się i chcą postawić na swoim. ków. Pomiędzy innymi ma p. J. F. Brzeski handel gotowe­ Z pierwszych początków tej wojny domowej, przed pię­ go ubrania, p. Hipolit Kitowski pierwszorzędną praco­ ciu laty, pochodzą podobno słowa nieboszczyka green- wnię krawiecką, pp. Antoni Bronk i August Młyński po­ bayskiego Krautbaurera, że on lubi Polaków, lecz ubole­ siadają handle groseme [artykuły spożywcze, towary ko­ wa, że gdzie ich dwóch, tam ich już jest jeden za wiele. Z lonialne], pp. S. T. Chojnacki, ruchliwy agent „Wiarusa”, owej epoki pochodzi anegdota o berlińskim organiście, Feliks Łukaszewicz i Tomasz Gierłowski utrzymują salu- który wzrok miał krótki. Poznaniacy żartobliwie powiada­ ny [saloon - karczma, szynk]. Nawet swojego aldermana, ją sobie, że ten organista, rodowity Kaszuba, uprzątając czyli radcę miejskiego, mają tutejsi Polacy; jest nim druh raz w kościele, podawał do zażycia tabaczki świętemu, nasz Kaszuba, p. Antoni Bronk z Mszczeszewścziech biorąc go za kościelnego. Ta to właśnie zbyteczna pouf­ Pustk, spod Kartuz pochodzący. Do tyła on dumny ze ność organisty ze świętymi miała do tego stopnia oburzyć swojego urzędu, że gwiazdy swojej aldermańskiej nawet Kaszubów berlińskich, że się oderwali od pierwotnego w własnym mieszkaniu nie zdejmuje. kościoła i własną utworzyli parafię. Roboty i grosza w mieście zwykle dosyć, tylko chwilo­ Ile to przez ten czas było pisanych listów, skarg i proto­ wo zapanował zastój z powody bankructwa banku C. A. kółów do biskupów jednej parafii na drugą, na bawolej Matter. Kilku Polaków poniosło na tym krachu znaczne skórze by tego nie spisał! straty, a jak zwykle jedno złe goni drugie - upadek owego W ostatnim czasie jednak, Bogu dzięki, nastąpiło pewne banku spowodował także bankructwo hurtowego handlu zbliżenie się do siebie powaśnionych obozów, co wróży grosemego Williamsa, przez co wiele utracili polscy far­ jak najpomyślniej, a może ostatecznie doprowadzi do zu­ merzy i handlarze drobnostkowi, którzy sprzedawali temu pełnej zgody. Polskie kobiety powoli naprawiają, co zły spekulantowi różne płody rolnicze na kredyt. duch był popsuł. Poznańskiej młodzieży zaczynają się po- 10 Pomerania marzec 2002 dobać dziewczęta kaszubskie z burymi oczami, których lacy z Bessemer, I- spojrzenie jak strzała przenika serca młodzieńców, którzy ronwood i Herley choć nie lubieni przez ojców, zakradają się pod strzechy mają się bardzo kaszubskie na czułe pogadanki. Przyszło też już niejedno dobrze. W pierw­ takie mieszane małżeństwo do skutku, a skoro świeżo i szym mieście pan Winona w drugiej połowie XIX w. organista p. Teofil Olszewski ze strony poznańskiej pojął W. Kulasiewicz, za żonę dziewczę z rózgi kaszubskiej, Cemanównę, jest rodem z Kościerzyny na Kaszubach, dorobił się w pięciu nadzieja, że odtąd w ten sposób hurtownie kojarzyć się latach w salunie i hali do tańców znacznego majątku, tak będą i godzić rodziny, aż się znowu obie gromady połączą iż prócz kilku tysięcy gotówki posiada całą ćwierć bloku w jedno polskie ciało. [obszaru zabudowanego] w głównym punkcie miasta, a brat jego na rzeźnictwie także się szybko dorabia. Że zaś Ironwood, Mich.[igan], 30 czerwca [1890] jeszcze jeden salun polski w Bessemer snadnie mógłby utrzymać, o tym świadczy powiedzenie niemieckiego sa- Po drodze nad koleją góry i drzewa, gdzieniegdzie sa­ lunisty p. Fryderyka Strege, którego tak mocno popierają motne chałupy z nieociosanych okrąglaków zbudowane, polscy robotnicy, że nawet gazetę dla nich zapisał. tu i tam mała parowa piła, a kilka miasteczek, przez które Tu w Ironwood p. Jan Drążkowski, rodem z Wiela na jechaliśmy, takie biedne, że w żadnym nie było kościelnej Kaszubach, dopiero pięć lat bawiący w Ameryce, na gro- wieży. Tak dziko i biednie wygląda podobno cały ten ka­ semi, salunie i hotelu dla robotników, który kupił na wy­ wał Michiganu, położony po zachodniej stronie Michigan płatę, świetne robi interesa. Gdy mu jeszcze parę lat tak -jeziora, z wyjątkiem okolic nad brzegami dużych jezior dobrze pójdzie jak dotąd, będzie bogatym człowiekiem. i kącika na granicy wisconsińskiej, gdzie kopią rudę ża- W Hurley, Wisc.[onsin], podobno najbogatszym z Pola­ lazną. ków jest salunista p. Józef Żyńda. Za chwilę stanął pociąg w środkowym punkcie tego re­ Własnego kościoła Polacy w żadnym z wymienionych gionu kopalni, w mieście Bessemer. Ponieważ już dawniej trzech miast nie mają, tylko wspólną mają świątynię pań­ mieliśmy tu kilku abonentów i dzielnego agenta p. Jana ską z Czechami i Słowakami, a proboszczem w każdym Wysockiego, więc wysiadłem, aby się bliżej zapoznać z mieście, jeżeli się nie mylę, jest ksiądz czeski. naszymi polskimi górnikami. Zanim przecież o jednym i o Wczoraj zaprowadził mnie p. Jan Drążkowski do pol­ drugim w szczególe co napiszę, muszę przedstawić, jak w skiej chałupy, śród pni na krańcu lasu położonej. Przy­ ogóle się mają górnicy pracujący w kopalniach w Besser- znam się, że szedłem niechętnie, zobaczywszy tę nędzną mer, Mich.figan], i w sąsiednich miastach Ironwood, chatę, lecz jakiegoż doznałem rozczarowania wewnątrz! Mich.[igan], Zastaliśmy tam kilku robotników, grających w karty. Gdy Tutaj jeszcze prawdziwa Ameryka. Prawie na wszyst­ mnie mój przyjaciel przedstawił jako redaktora „Wiarusa” kich próżnych lotach [parcelach] jeszcze ogromne pnie w i „Kościuszki”, wzywając druhów do zapisania sobie tych ziemi. Obok wspaniałego pałacu jeszcze karcze i krzaki, gazet, powiada Józef Koziołek: - „Wiarus” to ładny tytuł, dookoła domów robotników same karcze; nie wydoby­ więc pewnie i pisanie będzie dobre. - Rzekłszy, położył wają ich ze ziemi, bo to rzecz bardzo droga, a na koszt nie dwa dolary na stole. Potem mówi Bernard Koliński: - To i chcą się robotnicy narażać, gdyż loty są własnością kom­ ja sobie zapiszę „Wiarusa”. -1 także kładzie dwa dolary. panii kopalni i choć sobie chałupę pobudują, nie mogą To samo uczynili jeszcze Michał Framski, Wojciech Wło- dostać czystej hipoteki. Polacy po największej części je­ szczyński i Jan Pawłowski, a wreszcie Marcin Koziołek szcze mieszkają w chałupach z okrąglaków, czyli bara­ dał 50 centów na „Kościuszkę”. I tak z jednej chaty wy­ kach, pobudowanych dla robotników kolejowych, kiedy nieśliśmy dziesięć dolarów i 50 centów. A trzeba wie­ przed pięciu czy sześciu laty kolej tu pobudowano. Kom­ dzieć, że tych pięciu, którzy sobie zapisali „Wiarusa”, pania kolejowa umyślnie wówczas dosyć wiele takich ba­ mieszkają pod jednym dachem, i łatwo mógłby sobie je­ raków postawiła, aby ułatwić zaludnienie okolicy. Długo den pożyczyć gazetę od drugiego, a jednak każdy chciał przecież żaden Polak tu zabawić nie myśli. Z robotników mieć swoją własną. Jakże inaczej niż u nas w Winonie! polskich zaledwie 10-ta część ma przy sobie rodziny. Re­ Tu ludzie majętni czasem o kilka bloków [tutaj: przecz­ szta to przybysze z innych miast, po części właściciele nic] chodzą pożyczać sobie gazetę... .małych farm, którzy gdy paręset dolarów w kopalni zaro­ bią, wracają na kilka miesięcy do domu. Fragmenty dwóch z sześciu listów opublikowanych przez Hiero­ Jak ekonomiści z ilości spotrzebowanego w jakim kraju nima Derdowskiego na łamach wydawanego w Winonie tygod­ nika „ Wiarus ” (1890, nr 27-30). Listy są relacjami z podróży po mydła zgadują stopień cywilizacji jego mieszkańców, tak stanach Minnesota, Michigan i Wisconsin, gdzie redaktor i wy­ moim zdaniem z ilości wydawanych z poczty listów i ga­ dawca „ Wiarusa ” ściągał należności za abonament oraz po­ zet obliczyć można wysokość dobrobytu odnośnego mia­ zyskiwał nowych prenumeratorów. sta. A trzeba przyznać, że pod względem pieniężnym Po­ Zachowano oryginalną gramatyką i pisownią Red.

Pomerania marzec 2002 11 rok DERDOWSKIEGO

Kaszubski łgarz

Ze Stanisławem Jankę, autorem książki „Derdowski”, rozmawia Iwona Joć

Regał regionalny wzbogacił się wianie agresywnej publicystyki - po­ ratury nie trzeba”, sam ją two­ o trzecią biografię. Po Pana traktowalibyśmy pewnie dzisiaj po­ rzył, chociaż nie troszczył się o „Poecie z kaszubskiej nocy” o błażliwie. Jego wzloty i upadki nie stronę językową swojej poezji... ks. Leonie Heyce, Cezarego O- miały zbyt wielkiego znaczenia w - Rzeczywiście, była to pewna nie­ bracht-Prondzyńskiego o Janie sensie moralnym. Jedno, co jest dzi­ konsekwencja, ale tylko pozorna. H. Karnowskim, mamy „Derdow- siaj nie do zaakceptowania, to antyse­ Derdowski szedł śladami Klausa skiego”. Do kompletu brakuje je­ mityzm Derdowskiego, który przewi­ Groota i Fritza Reutera, pisarzy nie­ szcze książki o Aleksandrze Maj­ jał się przez całąjego twórczość lite­ mieckich, którzy dialekt dolnonie- kowskim... racką i publicystykę. Ale i on nie był miecki uważali za tworzywo literac­ - Nie traktowałbym „Derdowskie- tak jednoznaczny. Derdowski przy­ kie. Twierdził, że kaszubszczyzna jest go” jako biografii w dosłownym tego garnął przecież publicystę żydow­ dobra do pisania rzeczy humorysty­ słowa znaczeniu. Jest to raczej opo­ skiego pochodzenia Leona Hailpema, cznych, żartobliwych, lekkich... Nie wieść o autorze „Czórlińsczegó”, któ­ którego bardzo cenił. bardzo zaś widział kaszubszczyznę w ra w takiej formie może trafić do Niewątpliwie jedno jest pewne: poważniejszych tematach. szerszego kręgu czytelników. Moim Hieronim Derdowski był jednym z Uważał siebie, jak wcześniej F. zdaniem Hieronim Derdowski sam pierwszych kaszubskich inteligentów. Ceynowa, za jedynego reprezentanta się pisał swoim życiem. Jest to postać Miał jednak trudną rolę do spełnie­ literatury kaszubskiej. I nie była to nadzwyczaj barwna, o bogatym ży­ nia. W przeciwieństwie do Floriana żadna megalomania, a świadomość, ciorysie. Ktoś słusznie nazwał Der- Ceynowy, który tworzył dla zamknię­ że jest w tym czasie jedynym, który dowskiego „poetą niezwkle ruchli­ tego kręgu, on miał ambicje, żeby pisze po kaszubsku. W tym sensie wym”. Pisanie o takich ludziach swoją literaturą pobudzić rodaków z kontynuował działalność zapoczątko­ przychodzi łatwiej. Nie należy je­ Kaszub. Wick Rogala powiedział, że waną przez F. Ceynowę. Stały był je­ dnak, snując taką opowieść, zapomi­ „podźwignął wnet zwątpiałe plemię dnak w określaniu kaszubszczyzny nać o materiałach źródłowych, opra­ Kaszubów”. Rzeczywiście, zrobił to, jako narzecza, stojącego o stopień ni­ cowaniach. Sięgałem po nie niemalże chociaż o swoich utworach usłyszał żej od języka polskiego. Ratunek w ten sam sposób, w jaki robią to na­ od ziomków wiele słów krytycznych. przed germanizacją Kaszubów upa­ ukowcy. W opowieści jednak mog­ Kaszubi bowiem uważali wówczas, trywał w silnych więzach z Polską. łem sobie pozwolić na pójście dalej i że ich mowa to po prostu trochę inna Swój największy kaszubski u- pokusić się o komentarz. Robiłem to polszczyzna. Nobilitacja kaszub- twór - „Ö Panu Czórlińsczim co jednak rzadko. Często pokazanie ja­ szczyzny w literaturze powodowała, do Pucka pó sece jachół” - za­ kiegoś faktu wystarcza już, myślę, do że traktowali Derdowskiego jak obra­ dedykował Józefowi Ignacemu wyrobienia sobie poglądu o życiu zoburcę: jak śmie tak humorystycznie Kraszewskiemu, z okazji 50-lecia Derdowskiego. i po kaszubsku opowiadać o nich in­ jego pracy twórczej, którego ni­ A jednak szkoda, że nie możemy nym, kpić? Zdarzyło się podczas pro­ gdy osobiście nie spotkał, a któ­ poznać w książce oceny czło­ mocji książeczki „Kaszube pod Wi- ry swego czasu bardzo negatyw­ wieka, który Derdowskiego po­ dnem”, że darli ją na jego oczach. nie wypowiedział się o działalno­ znał chyba najlepiej ze współ­ Jak wytłumaczyć postępowanie ści F. Ceynowy. Derdowski kilka czesnych. Derdowskiego, który wbrew gło­ razy wysyłał do Kraszewskiego - Przymioty i charakter Derdow­ szonym poglądom, że „Kaszu­ listy z prośbą o wyrażenia zgo­ skiego - ruchliwość, niestałość, upra­ bom (...) właściwie osobnej lite­ dy na zamieszczenie w książce 12 Pomerania marzec 2002 dedykacji i... ani razu nie uzys­ kał odpowiedzi. - Kraszewski był wielkim autoryte­ tem dla jemu współczesnych. W li­ stach do niego Derdowski chciał przede wszystkim mu udowodnić, że młode pokolenie Kaszubów opowia­ da się za polszczyzną, za kulturą pol­ Kamiński

ską; w opozycji stawiał starsze poko­ lenie, które zwątpiło i przyjęło nie- Edmund mieckość. Dowodził, że praca Kra­

szewskiego zaowocowała również na Fot. Kaszubach. W swoich utworach, Autor „Derdowskiego” Stanisław Jankę (drugi z prawej) podczas promocji książki w Wejherowie choć pisanych południową kaszub- szczyzną, starał się pokazać Kaszu­ zmuszony więc byłem do stawiania przymierzał się do napisania książki bów jako słowiańskie, propolskie hipotez, snucia domysłów. W pracy o Derdowskim. społeczeństwo, które, owszem, ma popularnej można sobie jednak na ta­ Nie lubi Pan, gdy porównuje się swoje zwyczaje, mowę, ale jedno­ kie rzeczy pozwolić. go do Hieronima Derdowskie­ cześnie jest głęboko związane z kul­ Sporo dokumentów jest z czasów, go... turą polską. kiedy Derdowski pracował w „Gaze­ - Bo zasadnicze podobieństwo Jakie zasługi położył Derdowski cie Toruńskiej”. On wówczas pisał i o sprowadza się do tego, że i on, i ja w kształtowaniu literatury ka­ nim pisano. pochodzimy z południa Kaszub. Poza szubskiej? Nie miałem też problemów ze zdo­ tym nie widzę innych. Uprawiam in­ - Lech Bądkowski twierdził, że nie byciem materiałów z okresu amery­ ne niż on gatunki literackie, mam też przyczynił się do jej rozwoju, standa­ kańskiego. Mikrofilmy i zszywki inny pogląd na kaszubszczyznę. On ryzacji pisowni, nie stworzył, jak Flo­ „Katolika” i „Wiarusa” z lat 1886 był konsekwentny w nazywaniu mo­ rian Ceynowa, ortografii kaszubskiej. -1895 - pism wydawanych przez wy kaszubskiej narzeczem, zaś mój Za to jego popularność na ziemiach Derdowskiego w Stanach Zjednoczo­ pogląd jest ukształtowany współcześ­ polskich spowodowała, moim zda­ nych - znajdują się w Bibliotece nie: kaszubski jest dla mnie języ­ niem, że Kaszubi zaczęli czytać jego Gdańskiej PAN i Bibliotece Jagiel­ kiem. utwory. Jest to najczęściej wydawa­ lońskiej, kopie pozostałych numerów Autorzy dedykują swe utwory ny dzisiaj kaszubski poeta. Więcej. sprowadzałem z biblioteki Minnesota żonie, dzieciom, przyjaciołom, Jego utwory - „Ö Panu Czórliń- Historical Society w Saint Paul. O- nauczycielom, a Pan zadedyko­ sczim...” i „Kaszube pod Widnem” - trzymałem też materiały od życzli­ wał swoją dziadkom. zostały przetłumaczone na język an­ wych mi osób ze Stanów Zjednoczo­ - Bo wiem z opowieści rodzinnych, gielski. Nie tylko więc trafiły pod nych. Walter Bennick - pracownik że czytali w kręgu domowym „Czór- strzechy. Twórczość Derdowskiego archiwum hrabstwa Winona - który lińsczegó”. Mieszkali w przysiółku inspirowała młodokaszubów i zrze- z dobrego serca przysyłał mi rejestry Wygoda, w tej samej wielewskiej pa­ szińców (tak jak Czórlińsczi, wędro­ emigracyjne, także cmentarne, w rafii, z której wywodził się Derdow­ wał po Kaszubach Remus Aleksan­ pewnym momencie tak się zapędził, ski. Kaszubszczyzna była dla nich ję­ dra Majkowskiego). Adaptowali ją na że kiedy przysłał mi wycinki z gazet zykiem domowym, a Derdowski wy­ sztuki teatralne. Myślę, że Derdow­ polskich, zapytał w liście: ale to jest niósł ją na karty literatury. Te rodzin­ ski nie zdawał sobie sprawy, że wy­ po polsku, czy Pan zrozumie? ne wspomnienia powróciły, kiedy na­ wrze taki wpływ na literaturę i kultu­ Pisząc o Derdowskim nie musiałem pisałem biografię ks. Leona Heyke- rę Kaszubów. wyważać drzwi, bo były one już ot­ go. Posłałem wówczas jeden egzem­ Który okres życia Derdowskiego warte. Niemałą pracę swoimi przy­ plarz przyjacielowi z Lipusza, ks. sprawiał Panu w pisaniu naj­ czynkami wykonali przede mną Jan Władysławowi Szulistowi, a on w li­ większe problemy? Karnowski, prof. Andrzej Bukowski, ście napisał mi lakonicznie: „teraz -'Najtrudniejszy był czas od naro­ Władysław Pniewski. Z pomocą Mi- byłaby kolej na Derdowskiego”. Do­ dzenia do pierwszej publicznej dzia­ łosławy Bukowskiej-Schiellmann u- znałem wówczas jakiegoś olśnienia. łalności. Dokumentów z tego okresu dało mi się dotrzeć do notatek profe­ Pamiętam, kiedy napisałem pierwsze jest niewiele, są postrzępione, z luka­ sora Bukowskiego w dziale zbiorów zdanie o Derdowskim: 17 września mi i wyrwami. Sprawa jest, można specjalnych Biblioteki Uniwersytetu 1998 roku, a ostatnie jesienią 2001 powiedzieć, beznadziejna. Często Gdańskiego. Wynika, że profesor roku. □ Pomerania marzec 2002 13 rok DERDOWSKIEGO

Poeta z Wiela

Jerzy Treder

Książka „Derdowski” „urodziła się” na Rok Derdowskiego - pod­ sformułowaniami o „błąkaniu się” w ortografii czy o na­ kreślmy: jako bardzo urodziwa - w zasłużonej dla kultury Kaszub i rzeczu kaszubskim jako „odcieniu gwary mazowieckiej”. Pomorza Oficynie Czec Kledrowskich, którzy zainicjowali Rok Der­ Stwierdzenie, że Majkowski w „Remusie” wyzyskuje dowskiego, wydając wcześniej „Nórcyk kaszubsczi” i „Jaśka z Knie- zabieg wędrówki bohatera, Jankę przypisuje Januszowi ji” (2001). Kowalskiemu, gdy wcześniej o tym pisali inni, np. już S. Ramułt (por. Bukowski i Neureiter). W popularyzacji Urody książce dodają bogate materiały ilustracyjne do­ można by też przypominać stawiane przez badaczy tezy i pasowane do tematyki. Szczególnie liczne są fotografie, problemy badawcze, jak np.: jego własna czy Danielew­ np. kart tytułowych utworów i winiet gazetowych. Są też skiego trafiła ocena zbiorów pieśni Ceynowy?; Derdowski szkice, m.in. wędrówki Czórlińsczego czy podróży poety kaszubskim M. Rejem - argumenty dla takiego zestawie­ w Ameryce. Przydałoby się może kalendarium życia i nia G. Labudy (i J. Tretiaka)?; czy Derdowski tłumaczył twórczości pisarza. M. Twaina dla „Gazety Toruńskiej”? Powstawała ona dłużej (od 1998 r.) - w procesie wnikli­ Pisanie Derdowskiego po kaszubsku widziane jest za­ wego czytania, licznych wyjazdów i bogatej korespon­ wsze w kontekście dokonań prekursora Ceynowy i do­ dencji - pod piórem Jankego, który kurtuazyjnie - czy niesień tegoż Kaszuby ze spotkania z Derdowskim (list prowokacyjnie? - usprawiedliwia historyków literatury Ceynowy do Ramułta z 1880 r.), że Derdowski był z nim za brak monografii pisarza jego powikłanym życiorysem; zgodny, potem jednak przeszedł do obozu przeciwnika dla badacza czyniłoby to zadanie atrakcyjniejszym. Nie (Danielewskiego), czego dowodzić miał wydany „Czór- da się tak łatwo gdańskiego środowiska naukowego z tego lińsczi”. Nawiasem mówiąc, „różnili się elegancko”: Cey- niedostatku wytłumaczyć. Oby teraz akademicy się sprę­ nowa wyraził się o Derdowskim delikatnie, a Derdowski żyli... Sprawa ciągle jest otwarta! Książka Jankego może po śmierci Ceynowy napisał wiersz „Wojkasyn ze Sło- ją otwierać jeszcze szerzej. woszena”, w którym wyraził wielkie uznanie dla jego tru­ Jankę wyzyskał dotychczasowe syntezy, mianowicie du, kończąc go jednak swoim akcentem: „Ni ma Kaszub mające już pół wieku dzieło A. Bukowskiego „Regiona­ bez Polonii, a bez Kaszub Pólsczi”. lizm kaszubski” (1950) i wtórną wobec niego książkę F. Słusznie zatem Jankę we wstępie akcentuje uznanie Neureitera „Historia literatury kaszubskiej” (1982). Po­ Derdowskiego dla polszczyzny i docenianie przezeń ka- śledniejsze miejsce zajmują źródła nowe, odnoszące się szubszczyzny (literackiej!) jako środka artystycznego, szczególnie do życia i działalności poety na emigracji, trafnie określając tę postawę za „w pełni świadomą, twór­ jak dowodzi zamieszczone na końcu książki podziękowa­ czą polemikę” z Ceynową, który traktował kaszubszczyz- nie. I w tym aspekcie Jankę niektóre kwestie związane z nę na równi z polszczyzną i innymi językami. Potem Derdowskim uściśla czy rozszerza. Umiejętnie scala stare wszakże napisał co innego: „Przewrotnie, usprawiedli­ wiadomości z nowymi, nie sygnalizując jednak zasług po­ wiając własny dorobek twórczy i pośrednio krytykując i- szczególnych badaczy. Przy okazji ukazuje różne nawią­ deę Ceynowy, poeta twierdził: »Kaszubom, których na­ zania do literatury polskiej, np. Sienkiewicza (np. listy) rzecze jest tylko słabym odcieniem gwary mazowieckiej, czy Mickiewicza. Poznajemy też stosunek do Kaszubów właściwie osobnej literatury nie trzeba...«”. Wypowiedzi J.I. Kraszewskiego i polskiego paremiografa K.W. Wój­ tej nie można określać jako przewrotną czy usprawiedli­ cickiego; o drugim zresztą trzeba by powiedzieć więcej, wianie się Derdowskiego, gdyż ujmuje ona najzupełniej ponieważ niewątpliwie poeta z Wiela posługiwał się jego poważnie jego własne widzenie sprawy funkcjonowania

14 pomerania marzec 2002 województwo DYSKUSJA

kaszubszczyzny, oddając zarazem stosunek do Ceynowy, przy czym Derdowski był w tym konsekwentny. Dla Derdowskiego istotne więc były m.in. ranga i za­ kres funkcjonowania kaszubszczyzny oraz kształt, forma, tj. jakość tej kaszubszczyzny. Jankę tych kwestii wyraźnie nie stawia i nie ilustruje jednoznacznymi tekstami samego poety, np. o bliskości kaszubszczyzny i polszczyzny, o u- Kaszubsko- czeniu się poprawnej polszczyzny itp., o czym też w „Czórlińsczim” (np. dwuwiersz: „Ale ma le mowę naszą serdecznie kochejma/1 po polsku coroz lepi godac sę sta- rejma”); sam zresztą długo uczył się polskiego. Wyraźnie -pomorskie ? podnosili to inni badacze. Brak opisu literackiej kaszub­ szczyzny Derdowskiego, choćby za artykułem H. Popow- skiej-Taborskiej o „O Panu Czórlińsczim” jako „próbie stworzenia kaszubskiego języka literackiego” („Język Pol­ ski”, 1958). Wskazuje jedynie na samą ortografię, której i- W numerze styczniowym „Pomeranii” zachęcaliśmy do stotnie „pozostał wiemy”, wdając się wszakże w meryto­ włączenia się do dyskusji na temat propozycji zmiany na­ ryczną tego motywację (por. Bukowski). Zauważmy, że zwy województwa pomorskiego na kaszubsko-pomorskie. pisarz uchodził za dokumentalistę mowy zaborskiej (stan Opublikowaliśmy wystąpienie wojewody Jana Ryszarda 50 lat przed badaniami K. Nitscha), którego prace i teksty Kurylczyka na zjeździe Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskie- literackie wyzyskiwali w swych opracowaniach dialekto­ go, wywiad z nim, wywiad z prezesem ZKP Brunonem lodzy, np. Ramułt, Nitsch, Lorentz, obecnie H. Popowska- Synakiem oraz pierwsze glosy - za i przeciw. W numerze Taborska, analizująca np. słowniczek dodany do „Czórlió- lutowym wydrukowaliśmy fragmenty opinii umieszczo­ sczego”. Słowniczki i przypisy przekazują znaczną wie­ nych w witrynie internetowej Zasoby Kaszubsko-Pomor- dzę pisarza o kaszubszczyźnie. skie (www.zk-p.pl), redagowanej przez Stanisława Gep­ Derdowski był - i chyba nadal jest - dość popularny ja­ perta, oraz nadesłaną do naszej redakcji wypowiedź Da­ ko pisarz i jako obiekt badań. Dowodzi tego m.in. liczba riusza Mellera i stanowisko oddziału ZKP w Żukowie. wydań jego utworów, np. aż 9 wydań „Kaszube pod Wi- W tym publikujemy opinię wybitnego historyka Pomorza dnem”. Od dawna uważano go powszechnie za pierwsze­ prof. Gerarda Labudy oraz kolejne głosy. go prawdziwego pisarza kaszubskiego. Z najnowszych ba­ dań T. Radwan-Wińskiej nad czytelnictwem literatury ka­ szubskiej w rejonie nadmorskim Kaszub („Rocznik Gdań­ Opowiadam się za ski” LX/1,2000) wynika, że znajduje się on na 6. miejscu listy rankingowej wypożyczeń książek „O Panu Czorliń- Gerard Labuda scim” i „Kaszube pod Widnem”, notabene razem ze S. Nawiązując do toczącej się na łamach „Pomeranii” dys­ Jankem, z książkami: „Łiskawica”, „Klechdy kaszubskie” kusji na temat najwłaściwszej dla obecnego „wojewódz­ i „Pse”. Odmawiano mu jednak długo wkładu w rozwój twa pomorskiego” nazwy, uwzględniającej istniejące re­ samej idei regionalizmu kaszubskiego, a nadto poza gro­ alia kulturowe i tradycję historyczną, pozwalam sobie nem językoznawców (po artykule H. Popowskiej-Tabor- przekazać Redakcji „Pomeranii” mój list z dnia 21.07. skiej) nie widziano go w ciągu rozwojowym kaszub­ 1998 r., skierowany z inicjatywy Kazimierza Kleiny, ów­ szczyzny literackiej, m.in. tylko dlatego, że zadowalał się czesnego senatora RP, do pani profesor Alicji Grześko­ zasobem liter alfabetu polskiego. Tymczasem bez niego wiak, ówczesnej marszałek Senatu RP. Być może warto proces ewolucji kaszubszczyzny jako środka piśmienni­ ten list ogłosić w całości, gdyż oddaje on stan rzeczy, gdy ctwa nie byłby zrozumiały, np. niejasna byłaby ewolucja jeszcze nie zapadły ostateczne w tej sprawie decyzje. (...) młodokaszuby A. Majkowskiego od „Koscelnego” (1897) Opowiadam się, w razie podjęcia od nowa takich sta­ do „Remusa”, którego warstwa językowa bez wątpienia rań, za wersją: kaszubsko-pomorskie, biorąc za wzór ist­ stanowi polemikę z Derdowskim na płaszczyźnie ideowej niejącą już nazwę: województwo kujawsko-pomorskie. i językowej. Poeta z Wiela ma niekwestionowany udział w procesie kształtowania się kaszubszczyzny literackiej, Wielce Szanowna Pani Profesor! co warto byłoby szerzej przedyskutować w Roku Der­ W najbliższych dniach rozstrzygnie się sprawa zasięgu dowskiego. terytorialnego, a wraz z nią również nazwy dwu woje­ wództw z siedzibami w Gdańsku i w Bydgoszczy. Stanisław Jankę, Derdowski. Oficyna Czec, Gdańsk 2002 Dla województwa z stolicą w Bydgoszczy już się ustali­ ła nazwa: województwo kujawsko-pomorskie; ta nazwa

pomerania marzec 2002 15 województwo DYSKUSJA może pozostać bez zmiany, gdyby się w głosowaniach morskiego sugerowałoby, że wschodnia część Pomorza parlamentarnych ewentualnie utrzymała wersja łącząca jest całkowicie kaszubska, co przecież także nie jest praw­ z tym województwem Toruń i ziemię chełmińską. dą. Pomijam tutaj teorię o pierwotnej kaszubskości Po­ Jeżeli natomiast utrzyma się wersja łącząca Toruń i zie­ morza, bo powoływanie się na historię w celu uzasadnie­ mię chełmińską z Gdańskiem, to wówczas najbardziej u- nia aktualnych praw kogoś do czegoś zdecydowanie źle zasadniona wydaje się nazwa: województwo pomorskie. mi się kojarzy. Proponuję, żeby w tej dyskusji mocno Nawiąże ona bowiem do analogicznego województwa trzymać się teraźniejszości i jej ewentualnych skutków na pomorskiego z XVI-XVIII wieku, którego trzon stanowiły przyszłość, a nie odwoływać do mitów o utraconej potę­ powiaty: człuchowski, gdański, mirachowski (obecnie dze czy do rachunku krzywd. kartuski), nowski, pucki, świecki, tczewski i tucholski. W wypowiedziach działaczy kaszubskich dyplomaty­ Jeżeli natomiast utrzyma się wersja łącząca ziemię cznie wspomina się o Kociewiakach i nieokreślonej masie słupską z gdańską, to dla tego regionu najwłaściwsza „innych” Pomorzaków. Otóż tak się składa, że ja właśnie wydaje mi się - taka jest moja sugestia, godna rozważe­ jestem z tych innych. Cała moja liczna rodzina mieszka w nia - nazwa: województwo kaszubsko-pomorskie. trójkącie między Tucholą, Swieciem i Bydgoszczą. Dla Za taką nazwą przemawiają fakty historyczne. O dostę­ tych, przeważnie prostych ludzi, zajętych codziennością, pie Polski do morza w czasie pertraktacji pokojowych problemy tożsamości nigdy nie odgrywały większej roli. w Wersalu w 1919 r. zdecydował polski charakter etni­ Gdybym im powiedział, że wiele słów, które słyszałem u czny północnej części Pomorza Nadwiślańskiego, wywal­ nich w dzieciństwie, to dialekt borowiacki czy kociew- czony mimo wielkich nacisków germanizacyjnych przez ski, pewnie byliby zaskoczeni. Ale pamiętam jak dziś lek­ Kaszubów w XIX i w początkach XX wieku. Nie bez zna­ ceważenie mojej babci wobec Polaków z „Kongresowy” i czenia jest też fakt, że na wielu mapach historycznych dumne stwierdzenie, że „my są Pomorzaki”, a jednocześ­ z XVI-XVIII wieku ta część Pomorza, między Słupskiem, nie, że „prawdziwa” Polska jest właśnie tutaj, na Pomo­ Chojnicami i Gdańskiem, nosi nazwę: Cassubia - Kaszu­ rzu. by. Można też zauważyć, że nazwa „ na Kaszubach ’’po­ Przy okazji słowo do pana wojewody i wszystkich tych, jawia się w komunikatach Polskiego Instytutu Meteoro­ dla których pomorskość jest tożsama z kaszubskością: w logicznego; odpowiednikiem takiej nomenklatury są po­ mojej rodzinnej wsi też jest porządek. toczne nazwy: Warmia i Mazury. I jeszcze ä propos polskiego piekła. O ile dobrze pamię­ Gerard Labuda tam podstawową cechą tego stanu jest kłótliwość i, jak to Poznań ktoś niedawno określił, „łączenie przez podział”. Batalia o My są Pomorzaki województwo kaszubsko-pomorskie jest, niestety, kla­ Dariusz Piasek sycznym przykładem takiej logiki. Nowa nazwa na pewno nie sprawi, że stanie się ono bardziej kaszubskie. Dla W tekstach na temat zmiany nazwy naszego wojewódz­ większości nie-Kaszubów będzie ona świadectwem po­ twa, zamieszczonych w styczniowym numerze „Pomera­ działu lub, co gorsza, narzucania innym własnej interpre­ nii”, bodajże dwa razy pojawia się problem ewentualnego tacji dziejów. Ja w każdym razie nadal będę się identyfi­ referendum. Nie mam wątpliwości, że w granicach obec­ kował tylko z drugim członem tej nazwy. Przykro mi, ale nego województwa Kaszubi, świadomi swojej tożsamo­ budowanie tożsamości naszego regionu wyłącznie na ka­ ści, stanowią mniejszość, ale wyniku takiego referendum szubskości to pomyłka. nie byłbym pewien. Podejrzewam, że wśród nie-Kaszu- Koszwały bów duży procent mogą stanowić ci, którym ta sprawa jest zupełnie obojętna, wobec czego w ogóle by nie głoso­ Odwieczni gospodarze wali. Niestety, to jest, moim zdaniem, jedyny racjonalny argument, który mógłby świadczyć na korzyść takiej Benedykt Karczewski zmiany. Żadna społeczność pomorska nie jest tak dobrze Przedstawiony w 1998 roku projekt podziału admini­ zorganizowana, nie ma takich tradycji, tak wyraźnej toż­ stracyjnego kraju na 12 regionów wydawał się wyważony samości kulturowej, jak Kaszubi. Jednak właśnie dlatego i najbardziej optymalny. Nawiązywał do historycznego u- wszystkie próby zmiany nazwy województwa na kaszub­ kształtowania ziem w czasach monarchii stanowej i Rze­ sko-pomorskie będą postrzegane przez nie-Kaszubów ja­ czypospolitej szlacheckiej. Regionom gwarantował w ko próba „skaszubienia” tej części Pomorza (wypowiedź miarę ekonomiczną samowystarczalność, a Polsce zabez­ Andrzeja Grzyba). Zgadzam się w zupełności z Rober­ pieczał dziś i na przyszłość jedność terytorialną i nienaru­ tem Starczewskim, że Kaszuby i Pomorze to nie są dwie szalność granic. Można śmiało powiedzieć, że w projekt odrębne krainy, wobec czego porównanie do pomorsko- ten była wkomponowana polska racja stanu. Jak wiado­ kujawskiego czy warmińsko-mazurskiego jest bezsenso­ mo, upadł on. Arytmetyka układu sił w Sejmie, brak do­ wne. Z kolei wskazywanie na analogię do zachodniopo­ statecznej woli ze strony posłów ówczesnej koalicji rządo-

16 Pomerania marzec 2002 wej i zawiłe procedury parlamentarne nie pozwoliły na by nazwa województwo kaszubsko-pomorskie nawiązy­ wprowadzenie go w życie. wała do wyrazistych korzeni kulturowych ziemi kaszub­ Przypomnijmy, że w ramach tego projektu miał powstać, skiej, którą przez wieki oni, odwieczni gospodarze tej nad­ obok innych, silny region Pomorza Wschodniego ze stołe­ morskiej Tatczezny, kształtowali, uprawiali i bronili. cznym Gdańskiem. Planowano, że obejmie on obszar wo­ jewództw gdańskiego, słupskiego, elbląskiego, bydgos­ kiego i toruńskiego. Ustawodawca zdecydował jednak i- naczej. W miejsce 12 regionów powołał 16 województw. Różnić się pięknie Niektóre o stosunkowo małym obszarze i nie najlepszej Benedykt Karczewski kondycji ekonomicznej. Obszar planowanego regionu Pomorza Wschodniego zo­ Różnić się pięknie - a działać wspólnie stał znacznie okrojony. Z jego południowo-wschodniej Dla dobra Pomorza Wschodniego części utworzono nowąjednostkę - województwo kujaw­ Którego rdzeń lechicki sięga sko-pomorskie, z pozostałej części - północno-zachodniej Obodrzyckich czasów Księstwa Kaszubskiego. utworzono województwo, które wbrew logice nazywa się pomorskie. Przez całe wieki Kaszubi stawiali Kaszubi oczekiwali, że przy powołaniu naszego woje­ Skuteczny opór saskim knechtom wództwa zastosowane zostaną te same kryteria, jakimi I akcentując na Ziemi Wołogoskiej kierowano się przy tworzeniu województw kujawsko-po­ Naszą lechicko-kaszubską obecność. morskiego czy warmińsko-mazurskiego. Takie były zało­ żenia i cele reformy - nawiązanie do wyrazistych tradycji To miłość do ziemi praojców naszych To walka Kaszubów na śmierć i życie społeczności lokalnych, ich wielowiekowej nazwy oraz To stąd historia jednoznacznie wskazała tożsamości regionalnej. Te kryteria - logiczne, etniczne i Na jej kaszubsko-pomorskie oblicze. historyczne - jednoznacznie wskazywały za przyjęciem dla naszego województwa nazwy kaszubsko-pomorskie. Na nic się zdadzą zaklęcia współziomków Tak jednak się nie stało. Tam, na górze zdecydowano ina­ Że przecież, że wcale, że prawie ich nie ma czej. Dla „rozmydlenia” sprawy ogłoszono, że po dwóch Nadmorskiej krainy od wieków strzegą latach funkcjonowania województw wróci się do tej spra­ Kaszubi, ich język, kultura i ziemia. wy i poczyni stosowne korekty. I co? Dwa lata minęły, a o sprawie chciałoby się zapomnieć. W tej sytuacji zmiana Nazwa Pomorze i Pomorzanie nazwy województwa na logiczną i adekwatną do zajmo­ To ludzie co po brzeg morza mieszkali wanego obszaru, stała się powszechnie wyrażanym przez To byli Kaszubi od Strzałowa po Elbląg Tak pobratyńcy spod Gniezna nas zwali. Kaszubów postulatem. Dlaczego województwo kaszubsko-pomorskie? Zatem Pomorze i Pomorzanin Z punktu widzenia logicznego - w obecnych terytorial­ To nazwa wtórna do Kaszub, Kaszubi nie granicach nazwa ta byłaby adekwatna i odpowiadała My w Gdańsku od wieków straż morską trzymamy rzeczywistości. W Pucku Hallera Kaszubi witali. Z punktu widzenia etnicznego — Kaszubi stanowią w nim wyrazistą grupę społeczną, ze swym językiem, kultu­ rą duchową i materialną, co powinno mieć swoje odnie­ KASZUBI sienie w nazwie województwa, tak jak to uczyniono w W WOJEWÓDZTWIE stosunku do Kujawiaków, Mazurów, Warmiaków czy Lu- POMORSKIM buszan. Z punktu widzenia historycznego - Kaszubi od tysiąca lat walczyli o te ziemie i skutecznie obronili ją dla Polski przez zaborczymi zakusami Brandenburczyków, krzyża­ ków, prusaków i hitlerowskich Niemiec. Nie raz słychać głosy: a co z tymi, którzy nie są lub nie ^ czują się Kaszubami? Odpowiedź jest jasna. Kaszubi £ przecież nigdy nie postulowali, by województwo nazywa- | ło się kaszubskie, a kaszubsko-pomorskie, by współmie- | szkańcy tej ziemi, którzy nie czują się Kaszubami, mieli w '-g nazwie województwa człon pomorski, który jest pojemny j* i może usatysfakcjonować wszystkich. Kaszubi pragną, o

Pomerania marzec 2002 17 rodzina Z ALBUMU

Odczytywanie fotografii Nadmorscy Netz(c)lowie

Wojciech Kiedrowski

Jan i Franciszka Netzlowie z córką Jadwigą i jej rodziną. Chłapowo, 1934 r.

W rodzinie Netzlów uprawianie zawodu rybaka sięga tak daleko, jak głównie wynikiem działania peerelowskich służb i urzę­ pamięć. Jednak pamięć ta, a raczej nasza wiedza o losach Netzlów, dników. Wszyscy Netzlowie - wzywani, pouczani, zastra­ nie jest zbyt głęboka, dochodzi do pokolenia dziadków pisarza Au­ szani - mieli nakaz: spolszczyć nazwisko. Większy zapał i gustyna Necla (1902-1976). inwencję w tych „patriotycznych” zapędach okazywała W utwory pisarza - setna rocznica jego urodzin przypa­ milicja powiatu puckiego, a obawy utraty kutrów i w ogó­ da 22 lipca - wplecione są wątki z życia jego przodków, le warsztatów pracy stawały się bardzo realne. Dlatego krewnych i powinowatych, ale najwięcej wiadomości o głównie w Puckiem mamy dziś Neclów. Ich bracia i kuzy­ rodzinie przekazał nam jego starszy brat - znakomity ni mieszkający nieco dalej, chociażby w Gdyni, byli mniej znawca rzemiosła rybackiego, kapitan żeglugi małej, wy­ naciskani, ale także bardziej zdeterminowani. I utrzymali chowawca kilkudziesięciu roczników rybaków morskich historyczny zapis swego nazwiska. - Jan Netzel (1900-1980), szczególnie we wspomnie­ Najbardziej znane siedlisko Netzlów jest w Chałupach. niach „Tak było...”, opublikowanych w 2000 roku. Założył je Józef (1834-1908), dziadek Jana i Augustyna. Kilka słów o różnym zapisie nazwiska braci i ich po­ Urodził się w Tupadłach, a do szkoły chodził do oddalo­ tomków: Netzel-Necel. Powstał za naszego życia i jest nego o cztery kilometry Strzelna. Józef Netzel miał trzech

18 Pomerania marzec 2002 Augustyn Necel zanim poświęcił się pisaniu książek, pływał na Jan Netzel, kapitan żeglugi, wychowawca kilkunastu roczni­ łodziach i kutrach. Zdjęcie z okresu jego pracy w Laboratorium ków rybaków morskich, autor wspomnień „Tak było...”. Fot. Rybackim w Helu, ok. 1930 r. Jan Netzel - syn braci, najmłodszy pozostał na ojcowiźnie w Tupadłach, dwaj wżenili się do Jastarni. Józef Netzel poślubił Franciszkę Tarnowską (1844-1917) z Werblini. Był rybakiem, ale miał też krowę i uprawiał niewielki zagon dzierżawionej ziemi, za którą odrabiał pracą u gbura. Większość z jego dziewięciorga dzieci - wszystkie urodziły się w Chłapowie - bieda wy­ gnała w świat. Tę biedę niech zilustruje fakt, że chleb, z mąki zmielonej na żarnach, pieczono tylko trzy razy w roku: na Jastry, na zakończenie połowów węgorza i na Gody. Józef i Antoni wyemigrowali do Ameryki, pier­ wszy w 1890 roku, drugi cztery lata później, gdzie wcześ­ niej już powiodło się ich wujkowi - Tarnowskiemu. Nato­ miast Augustyn (w 1904 r.) i Jakub (w 1909 r.) osiedlili się w Hamburgu. W tym mieście zamieszkała także ich siostra Agnieszka, która podążyła tam za narzeczonym Antonim Grabowskim, gdy jego w miarę majętna rodzina z Pucka nie zezwoliła na nurzanie się w biedzie, czyli na ślub z córką rybaka. Najmłodsza Franciszka poślubiła Ju­ liusza Dettlafa z Wielkiej Wsi, największego wówczas o- bieżyświata, którego zadziwiające przygody są opisane w „Okrętnikach spod Nordowej Gwiazdy”. Michał, piąty brat Józefa, zginął w nie do końca poznanych okoliczno­ ściach, podczas służby wojskowej, na trzy lata przed wy­ buchem I wojny światowej. Najstarszym synem Józefa i Franciszki był Jan (1867-1946), który po czteroletniej pracy w Ameryce (wyjechał tam razem z bratem Józefem) wrócił z 400 do­ larami, kupił w Chłapowie, w sąsiedztwie ojca, starą cha­ Prawnukowie Józefa Netzla, założyciele gniazda w Chłapo­ łupę, a po jej wyremontowaniu ożenił się z Anną Czapp wie. Od lewej: Franciszek Necel, syn Augustyna, późniejszy (ur. 1867). Anna urodziła w 1896 roku córkę Wiktorię, szyper, właściciel kutra i filar firmy Necfish we Władysławo­ ale już rok później, przy narodzinach bliźniaków, umarła. wie; Henryk i Jan Netzel, synowie Jana, pierwszy został kapi­ tanem statków handlowych, drugi projektantem statków w Jan ożenił się powtórnie, z Franciszką Lessnau (1879 Stoczni ; Zygmunt Necel, syn Augustyna, szyper i wła­ -1946) z Poczemina. ściciel kutra w rodzinnym Necfishe; Eugeniusz Stanek, doktor Są oni pierwszymi z rodu nadbałtyckich Netzlów, którzy ichtiolog. Hel, 1948 r. Pomerania marzec 2002 19 Wsrod Chłapowskich uczniów jest co najmniej trzech synów Jana i Franciszki. Zdjęcie wykonane kilka lat przed wybuchem I wojny światowej

utrwaleni zostali na kliszy fotograficznej. Poznajemy ich skich, filarem redakcji „Gdińskó Klęka”, a w życiu za­ na mistrzowsko wykonanym zdjęciu w Chłapowie, w wodowym ichtiologiem ze stopniem doktora, autorem 1934 roku. Towarzyszy im córka Jadwiga (1906-1996) z wielu naukowych artykułów związanych z rybołów­ mężem Andrzejem Stankiem, który w poszukiwaniu pra­ stwem, wieloletnim pracownikiem MIR. cy przywędrował na Kaszuby z Galicji. Znalazł ją przy Oprócz wspomnianych już Jadwigi, Jana i Augustyna, budowie szosy z Wielkiej Wsi do Cetniewa, później przez Jan i Franciszka mieli jeszcze dziewięcioro dzieci. Wszys­ wiele lat był laborantem w gdyńskim Morskim Instytucie cy urodzili się w Chłapowie. Trójka zmarła w niemowlę­ Rybackim. Widoczny na zdjęciu mały Eugeniusz (z żabą), ctwie, Józef (1916) zmarł - podobnie jak wspomniany już po latach będzie cenionym działaczem Kaszubów gdyń­ stryj Michał - podczas odbywania służby wojskowej, na

Córki rybaków, panny z okolic Wielkiej Wsi. Jadwiga Netzel, trzecia z lewej, za sześć lat poślubi Andrzeja Stanka, 1925 r.

20 Pomerania marzec 2002 rrzyjęcie ao 1 Komunii sw. Ireny, pierworodnej córki Jana i Marii z domu Schmidt. Obok Ireny dziadkowie Augustyna i Franci­ szek Schmidtowie oraz babcia Franciszka Netzel z Chłapowa (z lewej strony Ireny) i jej dzieci, już z własnymi rodzinami: Jadwi­ ga, Leon, Franciszek, Józef, Bernard i oczywiście ojciec Ireny - Jan Netzel, który na ręku trzyma Ewę, dzisiaj panią docent hyd- rotechniki. Gdynia 1938 r.

trzy miesiące przed wybuchem wojny, ale II światowej. wie wiedzą, iż posiadanie nawet kilku kutrów nie do koń­ Leon (1904 -1969) został inspektorem rybołówstwa, zaś ca zabezpiecza przyzwoity byt rodzinie, że obecne czasy Franciszek (1909), Juliusz (1911-1976), Bernard wymagają bezustannej korekty własnej działalności. Dla­ (1912-1972) i Stanisław (1919) poznawali rzemiosło ry­ tego zdobywają konkretny zawód i, nie od dziś, przede backie - podobnie jak Augustyn - wpierw na łodzi ojca, a wszystkim się kształcą. Dawniej częściej wybierali kie­ po latach ciężkiej pracy zostawali szyprami na własnych runki związane z rybołówstwem, co najbardziej symboli­ kutrach. Trudu uprawy morza doświadczali wszyscy, tak­ zują ichtiolodzy z tytułem naukowym doktora, związani z że Jadwiga w młodości. Z plecioną karżnią na plecach Morskim Instytutem Rybackim: Jan Netzel (1933), syn szukała nabywców ryb. Augustyna i wspomniany już Eugeniusz Stanek, syn Ja­ Wnukowie Józefa Netzla, założyciela siedliska Netzlów dwigi, a także Tadeusz Netzel (1932 -1979), syn Jana, w Chłapowie, już nie żyją. Leon i Bernard Netzel nie po­ który w ostatnich latach swego krótkiego życia był eks­ zostawili następców. Pozostali mieli co najmniej czworo pertem FAO w Tanzanii. Czwórka dalszych dzieci Jana dzieci, Jan - ośmioro, Augustyn i Juliusz - siedmioro. pokończyła studia na Politechnice Gdańskiej lub w Wyż­ Prawnuki Józefa nadal mocno związani są z rybołów­ szej Szkole Morskiej. Wojciech (1952), syn Juliusza, zo­ stwem. Najwyraźniej widać to u synów i wnuków Augu­ stał kapłanem u chrystusowców, córki Jadwigi to neuro- styna i Juliusza. Pierwsi zorganizowali się w firmie Nec- biolog i pediatra. ftsh, drudzy w Denedze. Te duże rodzinne przedsiębior­ W następnym pokoleniu, które obecnie osiągnęło apo­ stwa, dalekie od dawnych maszoperii, nie tylko zajmują geum zawodowej aktywności lub jest na początku budo­ się połowem ryb z własnych kutrów czy prowadzeniem wania własnej egzystencji, znajdujemy absolwentów hurtowni, ale mają też bezpośrednie kontakty handlowe z niemal wszystkich kierunków studiów. Obok pedagogów zagranicą, a w ich barach czy domach wypoczynkowych są znawcy skandynawistyki, socjolodzy, lekarze, inży­ równie łatwo jak dorsza czy flądrę można zjeść kraba czy nierowie, a przede wszystkim ekonomiści i prawnicy, pre­ rekina. W ostatnich latach ekonomiczny efekt rybołów­ zesi własnych firm i pracownicy, którym w życiu się po­ stwa jest tak zmienny, że można mówić o kondycji firmy wiodło. □ na podstawie jej wyników z ostatniego kwartału. Netzlo- Fotografie ze zbiorów rodziny

Pomerania marzec 2002 21 wspomnienia WIELO DROŻĘ Garnek miodu przed wylotkiem

Jan Piepka

Dobry słuch pozwalał mu „trzy­ go skumał się z tatą, który razem z miód. W koszkach właśnie dopadało mać” drugi głos, wtedy, gdy inni so­ nim przejął się pszczelą sprawą. ich to nieszczęście. Żeby się dostać bie z tym nie umieli poradzić. Było Działo się to przeważnie na klepisku, do miodu, trzeba było pszczoły wy­ też, że melodię nową, jemu nieznaną ale potrafili ze swoimi ramami do bu­ gnać z ich mieszkania, to znaczy „wyczuwał” w nutach i taktach tak dowania uli znaleźć się też w kuchni! przegnać z jednego do drugiego, z jakoś, że „szedł” z melodią fraza za Dookoła pełno było wtedy słomy, bo pełnej „plecónki” do pustej. Dramat frazą, takt po takcie! ich ule były najcieplejszymi na świę­ polegał na tym, że one nie chciały! Dla dopełnienia jak gdyby powiem, cie ulami, ponieważ wszystkie ścia­ Zresztą dziś wcale im się nie dziwię, że to jego listkowe muzykowanie ny powstawały z prasowanej słomy. chociaż w tamten czas to zachowanie znalazło się „aż” na antenie radiowej. Zabawa była wtedy, gdy pozwolono pszczół wydawało mi się złośliwe: Dwukrotnie. Dlaczego tyle o tym, mnie pomagać! Listwy i listwy, be- jak mogły gryźć ojca, który chciał je dlaczego jakbym się starał uwypuk­ leczki i beleczki, kołki i kołki, a tylko przegonić z jednego domu do lić to ojcowskie granie? wszystko pełne dziurek, w których drugiego? A kąsały, żądliły jego i nie Cóż, już wcześniej powiedziałem, tkwiły zatyczki z drzewa, zatyczki z jeden raz chodziliśmy z podpuchnię- że żyło - i żyje! - tamto powiedze­ metalu! Słomę kładło się warstwą do­ tymi policzkami, z ręką jakby przy- nie, że „są ludzie i muzykanci...” okoła rusztowania z tych listew i be- grubiałą dla uciechy potem, gdy już Parcelanci, ci z ,Józków”, począt­ leczek w prostokącie i tyle, żeby nie bolało, nawet kulawy krok przez kowo jakby bardziej przylegali do można było warstwę słomy „ucisnąć” jakiś czas zaświadczał o razach na­ tych muzykantów i dlatego nie było specjalnym kołkiem, jakby na kształt prawdę bolesnych. to łatwe i proste wrosnąć, wżyć się dźwigni prostej, potem przetykano Prościej to ojcowskie miodobranie na tyle, żeby współstanowić o rze­ przetyczkę z jednej listwy nad drugą i wyglądało, gdy pszczoły się kurzyło. czywistości w tym północnym świę­ słoma nie miała prawa się ruszyć! Dołek wykopany w ziemi, nawet dło­ cie. Gdy jedna warstwa była przygotowa­ nią takie wgłębienie się robiło w o- Dlatego też długo nie umiałem so­ na okólnie, zaczynało się szycie. Dru­ grodzie, potem brało się kijek albo bie poradzić z gadkami. Bardzo długo tem, też dookoła. Tak aż na wysokość kawałek listwy nie dłuższy od dłoni, to trwało. ścian budowanego ula. nacinano rozszczep, w który zakle­ Ale jednak musiałem się poddać; Przyznać muszę, że ojciec też wtedy szczało się kawałek szmatki nasączo­ nie sposób było je przywołać w czas dopiero zaczął poznawać nowe spo­ nej siarką i... Podobno pszczoły spa­ przedwojenny, w lata trzydzieste. soby hodowania pszczół. Dotąd dzia­ dały bardzo szybko i podobno je Zgodziły się na czas dopiero powo­ ło się to na modłę naszych dziadków, wcale nie bolało to spadanie, jak mi jenny. Wtedy to znalazły sprzymie­ w koszkach, w plecionkach ze słomy, mówiono, gdy pytałem, jak i po co. rzeńców i mogły się pozbyć naprzyk- które to koszki zwężały się u góry tak - One muszą spadnąc - mówiono - lejanych im niezgodności, uwolnić od dalece, że w końcu otwór zatykano bez tego, chłopku, nie będzesz jodł „wstydu” też im dopowiedzianego, kawałkiem okrągłego drewienka, ko- miode! wreszcie dopiero w latach powojen­ szkę, czyli plecionkę, po naszemu Możliwe, że chęć smakowania mio­ nych mogły się wyprostować... „plecónkę”, stawiano na grubą deskę du była silniejsza od tego, co było na Przyznać jednak muszę, że tamten i sprawa się kończyła. Tak, jeszcze na pewno jakimś chłopięcym współczu­ czas, mój chłopięcy, we współgada- dolnym brzegu „plecónci” wycinano ciem, nawet przyglądałem się tej „ce­ niu z tymi słownymi byłby je poko­ w jednym miejscu warstwę słomy na remonii” do końca, ojciec umieszczał nał: przecież były niepoważne! grubość palca, ale tego najmniejszego kijek ze szmatą osiarczoną w dołku, Znaczyło to chyba również, że ja­ i na szerokość mojej dziecięcej ręki. wdusił koniec kijka na tyle, że tkwił z koś grzeszne. Nauczycieli miałem W ten sposób pszczoły otrzymywały siarczanym wyrokiem we wgłębieniu trzech: Grenda, Miotk i Karaś. Pier­ wylotek. i nawet nie wystawał nad poziom wszy z wymienionych był kierowni­ Biedne pszczoły, naprawdę biedne, gruntu (żeby nie przeszkadzał owa­ kiem i przyjaźnił się z moim ojcem, albowiem nieszczęście przychodziło dom, widocznie), zapalał siarkę, brał ponieważ „trzymał pszczoły” i dlate­ na nie z chwilą, gdy ludzie sięgali po „plecónkę” uprzednio przygotowaną

22 Pomerania marzec 2002 do śmierci owadziej, rzecz jasna, że razem z pszczołami ją brał, one wszystkie były w środku, „kurzenie” odbywało się wieczorem, gdy pszczoły odpoczywały, wylotek zaty­ kano szmatką albo papierem, na ko­ niec szybkie zdjęcie koszki z deski będącej podłogą dla pszczół, posta­ wienie jej na dołku z dymiącą siarką, jeszcze szybkie obsypanie piaskiem, ziemią, żeby było szczelnie, żeby W dolnym brzegu „plecónci” wycinano warstwą słomy — w ten sposób pszczoły któraś nie uciekła, nie wylazła. otrzymywały wylotek Słyszałem ten śmiertelny zew: to brzmiało jak jedno westchnienie wia­ To była dopiero frajda! Ramki z Chyba nie pił, a jeżeli to czasem, tru! Może też było podobne do brzę­ plastrami miodu - pełne aż do spu­ jak to młodzi ludzie tkwiący w życiu czenia trzmiela, gdy przemierzał chnięcia! - beczka czy półbeczka, w po kolana tylko i dlatego mogący so­ przestrzeń nade mną ze wznoszącym każdym razie coś takiego to było, bie jeszcze na jedno lub drugie po­ się najpierw śpiewem skrzydeł, po­ chyba z drzewa, na górze oś i korba, zwolić. Nie wiem, czy go lubiliśmy, tem odchodzącym. jeszcze w środku coś w rodzaju pudła jako dzieci będące „w jego uczbie”, Cisza potem następująca była zło­ z beleczkami, to wszystko w środku ale mieliśmy przed nim respekt, to wieszcza: przecież nie mogły się u- się potem kręciło, razem z tymi ram­ znaczy nikt sobie by nie pozwolił na ratować. Żadna! Nie miały szansy, kami i plastrami z miodem się to krę­ nieposłuszeństwo, na wybieg, nawet były bez wyjścia. Bywało, że póź­ ciło, staliśmy jak zaczarowani, star­ wykręt w stosunku do tego „szkolne­ niej, w latach wojennych, czas przy­ sza siostra goniła mnie w latach (była go” i kierownika przecież szkoły. pomniał mi tamto „kurzenie” tylko trzy latka młodsza) dlatego przy Jak gdyby przeciwieństwem był pszczół. Właśnie, byłem wtedy jakoś takich sprawach było nas czasem Miotk. Łagodny, miękki, głaskał nas tam wdzięczny mojemu „szkolne­ więcej niż ja sam jeden, a tamto za­ często i nie przypominam sobie, aby mu”, kierownikowi szkoły w Starzy- czarowanie po prostu przynosił czas kogoś sprał. A to, jak już powiedzia­ nie, a zarazem pszczelarzowi z zami­ przyszły jeszcze niedokonany, ale za no, w tamtych czasach się zdarzało. łowania, który przecież mojego ojca parę chwil... Lubił tych, którzy też byli „łago­ - przy okazji mnie też! - uczył mąd­ Przyznaję się, że najbardziej lubi­ dni”, to znaczy nie łobuzowali, za­ rzejszego pszczelarzenia. łem trzymać w ręku kawałek plastra z chowywali się „miętko”, więc - zno­ Od tamtego czasu nie było już w miodem, takiego z węzą i wgryzać wu rzecz oczywista - lubił bardziej moim rodzinnym świecie „kurzenia” się w niezwykłość smaku i woni, a dziewczynki niż nas, chłopców. No, pszczół. Były za to ramki, nadstawki, przy tym i respektu, ponieważ nigdy zaraz muszę dopowiedzieć, że hołubił szklane baloniki do podkarmiania nie wyzbyłem się swoistego lęku też tych, którzy lubili czytać! Książki pszczół jesienią (skoro zabierało im przed tymi żwawymi owadami. Póź­ do czytania, te z biblioteki. I tak się się zapas miodu na zimę, trzeba było niej, po latach wielu, mogłem zgłębić stało, że czytając aż może za dużo dać cukrowy syrop!), były podkurza­ wiele tajemnic pszczelego bytu; by­ (bywało, że plątały mi się sprawy z cze, do których bardzo chętnie przy­ wało wtedy dość często, że stawałem książek i z życia), mówiłem czasem nosiłem próchno ze starych olch albo z boku, gdzieś w cieniu i przygląda­ coś, opowiadałem i w którejś chwili też innych drzew liściastych, albo­ łem się tym owadom z podziwem i z ktoś słuchający przerywał choćby ta­ wiem iglaste się nie nadawało, szacunkiem. kimi słowami: Janku, ty coś kurzysz. pszczoły „robiły się dzikie”, jak po­ „Szkolny” Grenda był otwarty, bez­ To tak ni mogło sę dzac... wiadał ojciec, „szkolny” Grenda do­ pośredni. Według reguł i kanonów Ale „szkolny” Miotk za to właśnie dawał, że miód by łuczywnymi szkolnych tamtych lat nie skąpił kija, głaskał często gęsto po głowie! Uczył szczapami smakował, zapamiętałem kiedy trzeba było po ten argument języka polskiego, trudny to był przed­ te jego słowa, chyba dlatego przede sięgać, robił to też wówczas bez cer- miot, podejrzewam, że uginał się pod wszystkim, że wtedy to „szkolny” towania się, za to już po „końcowym brzemieniem błędów, których przy- bodajże pierwszy raz rozmawiał ze efekcie” rzeczy i sprawy wracały do czyńcą była mowa kaszubska panują­ mną „po koleżeńsku”! Skoro też normalności i „wypłata” nie miała ża­ ca od rana do wieczora we wszystkich „wyrastałem” na pszczelarza?! Poja­ dnych konsekwencji w rodzaju „taki bez mała domach. Przecież nawet wiła się też „modna centryfuga”, czy­ z ciebie rodzynek” czy „co z ciebie działacze, ludzie zmieniający swoimi li miodarka! wyrośnie?”. pasjami życie swoje i innych z pol-

pomerania marzec 2002 23 westnech MERKOW

szczyzną językową radzili sobie trud­ niej, niż z kopaniem torfu na „mało- starzyńskiej torfowiźnie”! A kopanie torfu było pracą bodajże trudniejszą niż ta w cegielni. Zapamiętałem jedno zdarzenie, jeżeli to tak można na­ Upamiętnieni zwać. Otóż z okazji, chyba „3 Maja” w „konefkowej sali” odbywała się u- na obcej ziemi roczystość, no, niech powiem, że ofi­ cjalna. Mogło to być również z innej Powszechnie uważa się, że nazew­ - Kaszubska, Wallstrasse - Wałowa. okazji, choćby niepodległościowego nictwo ulic powinno sprzyjać upa­ Swoje ulice otrzymali także: Stalin, listopada, zresztą co było, to było, ale miętnianiu wybitnych obywateli da­ Bierut, Rola-Żymierski, a także ra­ gospodarz i właściciel sali „miał prze­ nej miejscowości, także państwa. dzieccy generałowie: Popławski, Ro­ mówienie”. Robił to po swojemu, jak Na ogół tak się dzieje. Toteż ja z du­ kossowski, Piankow. Już rok później umiał, za to na pewno szczerze. Na mą podaję swój nowy słupski adres Bytowską zmieniono na M. Buczka, sali nie było kogoś z Gminy, może - ulica prof. Tadeusza Kotarbińskie­ Poetów na Świerczewskiego, w na­ nawet Powiatu, ale chyba jednak z go. Czy zadrgała by mi ręka, gdybym stępnych latach pojawiły się: Obroń­ Gminy, bo pamiętam, że chodziło o pisał, że mieszkam przy ulicy na ców Stalingradu, F. Dzierżyńskiego, kogoś z Pucka, który wtedy przecież przykład: Juliana Bruna, Franciszka J. Marchlewskiego, itd. powiatem nie był. Fiedlera, Wincentego Matuszewskie­ Dzisiaj tych nazw w centrum miasta Ten „kawałek przemówienia” go, Jana Tyszki? Powinna. Słupsk ma już nie ma. Ale, o dziwo, na dawnym brzmiał tak: - 1 mam wielki żar, że do dzisiaj ulice ich imienia, a jak do­ BPL - teraz Osiedlu Niepodległości, nicht z Płucka nie zjawił sę tu na na­ wodzi historyk prof. Zenon Roma­ przetrwały te z lat 70. szej zali, a ten żar im tam w tym now: byli to czołowi działacze so­ Słusznie więc historyk nawołuje do Płucku przez noc winien so snic... wieckiego i międzynarodowego ru­ oprzytomnienia! O dziwo niektórzy Do końca życia będę pamiętał ten chu komunistycznego, przeciwnicy przedstawiciele władz politycznych i „szczegół”, chyba najbardziej dla­ niepodległego państwa polskiego. samorządowych nadal jednak „nie tego, że bardzo koresponduje z tym, Smaczku całej sprawie dodaje fakt, widzą problemu”. Słupski poseł SLD co z kolei lud tej ziemi w mowie że tych „wybitnych” dla Polski (i stwierdził w wypowiedzi dla lokalnej swojej po części tworzył zamierze­ Słupska!?) patronów wygrzebali z ar­ gazety: „są ważniejsze sprawy (...). nie: z gadkami. Tamto zresztą na pe­ chiwaliów władcy Słupska w latach Czas skończyć z owczym pędem do wno ktoś jeszcze pamięta w mojej 70., nazywający ich imieniem ulice zmian patronów ulic z komunistów wsi, a jeżeli już nikogo ze świadków na nowym osiedlu... Budowniczych na antykomunistów”. Wiceprezydent nie ma na tym świecie, nich dopo­ Polski Ludowej! Dodajmy ponadto, miasta: „Po co komplikować sobie wiem, że tym bardziej prawdziwość że większość ówczesnych prominen­ życie, zmieniać adresy w dowodach tych słów znam, że największą przy­ tów partyjnych i samorządowych osobistych, pieczątki, tablice (...) A godą mojego życia, literacko to na­ miasta wywodziła się spośród stanu może za 50 lat ci ludzie będą przed­ zywając, była i jest przygoda z mo­ nauczycielskiego. Niektórzy do dzi­ stawiani w zupełnie innym świetle?”. wą. Z każdą mową. siaj piastują wysokie funkcje, moty­ Mówi się, że historia jest nauczy­ Z powodu tych książek, które - by­ wując swoje dawne decyzje „zamie­ cielką życia - warto ją znać. Niestety, wało - aż pożerałem, opiekowałem szaniem w historii dziejów”, lub nie wszyscy wyznają tę zasadę. Na się szkolną biblioteką. To tak jakby zwykłą nieuwagą w akceptowaniu nowych osiedlach Westerplatte i A- pszczole garnek miodu ustawić przed podsuwanych propozycji. kademickim uliczki nazywa się imio­ wylotkiem! Wprawdzie z tymi stwo­ Słupsk wielokrotnie przeżywał nami wybitnych powojennych słup- rzeniami ożeniona była liczba bardzo zmiany nazw ulic. W 1945 roku mia­ szczan. To jest pocieszające. mnoga, ale garniec, miód i pszczoła sto było opanowane przez Armię A upamiętnieni w Słupsku działa­ oddają to, co mnie wtedy opętało zu­ Czerwoną, i ciągnących za nią, cze międzynarodówki komunisty­ pełnie, oddają najprawdziwiej. Do te­ pierwszych radziecko-polskich admi­ cznej? W większości zmarli lub stra­ go stopnia zagarnął mnie świat ksią­ nistratorów, zazwyczaj słusznych lu­ ceni zostali przez własny reżim, je­ żek, że podręcznik do polskiego, któ­ dzi z mizerną wiedzą historyczną. szcze przed zakończeniem II wojny ry nazywaliśmy prosto „czytanką”, Część nazw ulic przetłumaczono do­ światowej. No cóż. Może w kolej­ też przeczytałem, zaraz po otrzyma­ słownie z niemieckich przeinaczeń nych wcieleniach życzliwie myślą o niu, od deski do deski. dawnych nazw słowiańskich: Biitowe dalekim Słupsku, gdzieś na kaszub­ ciąg dalszy nastąpi Strasse - Bytowska, Kassuberstrasse skiej ziemi? Jerzy Dąbrowa

24 Pomerania marzec 2002 herby RODÓW KASZUBSKICH

Bandemer TTTT Bandymier (Będzimir) BANDEMER Ib Tarcza dwudzielna w pas, w polu gór­ Przemysław Pragert nym pół bawołu wspiętego, przeszytego strzałą w pas, żeleźcem w prawo, Ród, jak podają heraldycy niemieccy, wywo­ (1493, 1945), Żelkowo (1493, 1801), z gwiazdą ośmiopromienną pomiędzy dzi się z Pomorza Zachodniego. Nazwisko, Żoruchowo (1493, 1780), Stamice rogami. Nad hełmem w koronie gwiaz­ będące gwarową i zniemczoną formą imie­ (1732, 1753), Strzyżyno (1707, da sześciopromienna. Labry. Barwy nieznane. nia Będzimir, świadczy o dawnym słowiań­ 1710), Wieszyno (1707, 1710), Wy- Herb z kafla z pałacu Bandemerów skim rodowodzie. towno (1786, 1857), Wysoka (1493, w Żelazie, z przełomu XVII i XVIII w. Najdawniejsze wzmianki o rodzie 1862), Objazda (1780, 1784), Osieki pochodzą z początku XV wieku Słupskie (1493, 1840). Posiadali rów­ (1403 r.) Osiedlony był głównie w nież dobra w Brandenburgii, Prusach ziemi słupskiej, gdzie należało do Książęcych, na Śląsku, a jedna ich nich wiele wsi, między innymi Bię- gałąź osiadła także w Inflantach. cino (1665), Bukowa (od 1493 do po­ W XVII wieku jakiś przedstawiciel czątku XX wieku), Dominek (1493, rodu osiedlił się na Kaszubach nale­ 1825), Gąbino (1403-1945), Głu- żących do Rzeczypospolitej, bowiem szynko (1707), Karżniczka (od 1493 w 1682 roku właścicielem części w do XVII w.), Kukowo (1493, 1825), Gowinie koło Wejherowa jest Chry- Komnino (1672, 1853), Lękwica styan Bandemer. W XVIII wieku (1493, 1825), Przebędowo (1733, właścicielami części w Gowinie i nie­ 1765), Redzikowo (1729, 1781), Ro- odległym Strzebielinie są Joachim gawica (1493, 1774), Rowy (1493, Bandemer i jego następcy. Herbarz BANDEMER II 1857), Retowo (1493, 1859), Żelazo Bonieckiego wymienia Franciszka i Tarcza dwudzielna w prawo skos, w po­ lu górnym pół wyskakującego, ukoro­ nowanego bawołu, przeszytego włócz­ nią w prawo skos, ostrzem w górę, pole dolne puste. Nad hełmem bez korony głowa bawołu wprost. Labry. Barwy nieznane. Herb z mapy Lubinusa z 1618 r.

Michała Bandemerów jako elektorów Augusta III. Bandemerowie osiadli w Gowinie i Strzebielinie przyjęli nazwisko (za­ kończone na -ski) od posiadanych BANDEMER I BANDEMER la wsi. Dawne nazwisko stało się przy­ Na tarczy dwudzielnej w lewo skos, Na tarczy dwudzielnej w prawo skos, domkiem. I tak Bandemer-Gowińscy w polu górnym srebrnym pół bawołu w polu górnym, srebrnym, pół bawołu to Bandemerowie osiadli w Gowinie. wspiętego barwy naturalnej, przeszyte­ wyskakującego, czarnego, z gwiazdą Współcześnie występuje na Kaszu­ go włócznią w lewo skos, ostrzem do złotą pomiędzy rogami, przeszytego bach nazwisko Bandzmer i Bendzmer góry, z gwiazdą złotą pomiędzy rogami, włócznią prawoukośnie, ostrzem na dół, (o tym samym źródłosłowie), lecz nie pole dolne szachowane, błękitno-sre- pole dolne szachowane, błękitno-srebr- bme. Nad hełmem w koronie gwiazda ne. Nad hełmem w koronie złota gwiaz­ wiadomo, czy osoby je noszące wy­ złota. Labry błękitne, podbite srebrem. da. Labry błękitne, podbite srebrem. wodzą się z tych Bandemerów. Jest to najczęściej spotykana wersja Odmiana powyższego herbu podana Bandemerowie pieczętowali się her­ herbu tego rodu. Herbarz Siebmachera w uzupełnieniach Siebmachera. Czasa­ bem własnym, czyli Bandemer, wy­ błędnie podaje rysunek tego herbu: mi bawół zamiast włócznią przeszyty z bawołem bez włóczni. jest strzałą. stępującym w paru odmianach, a przedstawiającym pół bawołu wspię-

pomerania marzec 2002 25 wiater Z NORDE

Na strądze

BANDEMER III Do pisania zabrałem się w wietrzną fa Kalukina, choć zgłoszone tam po­ Tarcza dwudzielna w pas, w polu gór­ choć pełną słońca marcową niedzielę, stulaty samorządowców, pozostawio­ nym czerwonym pół bawołu srebrnego zaraz po spacerze „nad strąda bóltu”. ne bez słowa komentarza ze strony wspiętego w lewo, z gwiazdą złotą po­ między rogami, przeszytego prawo- Wiatr piętrzył morskie bałwany, które administracji rządowej, przypominały skośnie włócznią z dołu do góry, pole z hukiem rozbijały się na „zóloju”. „wołanie na puszczy”. dolne szachowane, błękitno-srebme. Budziły grozę swymi rozmiarami i Kiedy w grudniu 1999 roku wody Nad hełmem w koronie bawół przeszy­ wzbierającą niszczycielską siłą. Z im­ zatoki wdarły się do domów miesz­ ty włócznią, taki sam, jak na tarczy. petem uderzały w klifowy brzeg Ja­ kańców Kolonii Rybackiej w Helu, u- Labry błękitno-srebme z prawej i czer- wono-srebme z lewej. strzębiej Góry, a dalej koło Ostrowa i dało się wpisać to miasto, po wielu Herb należący wg Siebmachera do kur- Karwi wlewały się na okolone faszy- staraniach, na ministerialną listę tere­ landzkiej linii Bandemerów. ną wydmy. Wracając, w jednostaj­ nów szczególnie zagrożonych zala­ nym rytmie, zabierały ze sobą mor­ niem. Wcześniej, w 1993 roku, do­ ską trawę i kolejny kawałek niewzru­ piero po kolejnej na przestrzeni kil­ tego, z gwiazdą między rogami, prze­ szonego przez stulecia lądu. Sztormo­ kunastu lat powodzi w Chałupach, szytego włócznią ponad dolną sza­ we wiatry nie cichną już od jesieni. znalazły się środki na betonową opas­ chowaną połową tarczy. Najstarsza, z Na palcach jednej ręki można by po­ kę i przeciwpowodziowy wał. Czy te­ 1403 roku, pieczęć z tym herbem liczyć tygodnie względnej ciszy na raz trzeba, by runął do morza któryś z przedstawia jednak jedynie pół bawo­ Bałtyku. ośrodków wczasowych, szkoła, a mo­ łu wspiętego, bez dolnego pola i włó­ „Wesokó denega” spędza sen z po­ że przerwana powinna zostać Mierze­ czni. □ wiek rybakom, którzy nie wychodzą ja Helska? w morze, nie łowią a więc i nie zara­ „Wóda wzyńdze, wóda zyńdze, a biają. Ale jeszcze bardziej niepokoi me tu tak cze tak óstónieme” - usły­ ona samorządowców z gmin na ka­ szałem kiedyś od walczącego z cuma­ szubskim brzegu. Nie ma dnia, by mi rybaka na kei kuźnickiej przystani. odpowiednie służby nie składały alar­ Lecz ile jeszcze razy? A jeśli ten na­ mujących raportów. Przed rokiem stępny będzie ostatni? Nie trudno w przy wsparciu samorządu Władysła­ to uwierzyć, kiedy wędruję w moje wowa i dzięki ogromnemu zaangażo­ „place” z dzieciństwa. Jak wiele się waniu budżetu państwa, służby Urzę­ tam zmienia z roku na rok. Morze za­ du Morskiego odbudowały klif przy brało kolejne drzewo, zniknęła jesz­ ośrodku Ministerstwa Finansów w cze jedna wydma... A co, jeśli spraw­ Jastrzębiej Górze na odcinku ok. 200 dzą się najczarniejsze scenariusze? m. Nowoczesna technologia pochło­ Na zapytania parlamentarzystów nęła ponad 8 min zł. Ale już w tym rządowi eksperci odpowiadają że go­ BANDEMER Ilia roku zagrożony jest inny fragment towa jest strategia działań, które mo­ Tarcza dwudzielna w lewo skos, w polu brzegu - tym razem bliżej Chłapowa. gą zapobiec tragedii. Kiedy zostanie górnym srebrnym pół bawołu wspięte­ Przewodniczący Rady Miasta Ja­ ona zrealizowana? Gdy będą pienią­ go, czerwonego, z gwiazdą złotą mię­ dze - mówią ministrowie. A kiedy dzy rogami, trzymającego włócznię w starni wystosował apel do wszystkich słup pomiędzy przednimi nogami, pole najwyższych czynników państwo­ będą pieniądze? - chcą wiedzieć nor- dolne szachowane, błękitno-srebme. wych o wsparcie i zintensyfikowanie dowi Kaszubi. Na tak postawione py­ Nad hełmem w koronie bawół z włó­ prac na rzecz ratowania zagrożonego tanie prostych i jednoznacznych od­ cznią taki sam, jak na tarczy. Labry działaniami morza Półwyspu Hel­ powiedzi nie ma. Tylko naprawdę nie błękitne, podbite srebrem. można już zwlekać. „Wóda wzyńdze, Odmiana herbu Bandemerów osiadłych skiego. Na wezwanie, jak dotąd, od­ w Inflantach, wygasłych w XIX w. powiedziała jedynie telewizja repor­ czej nicht sä tegö nie spódzeje!” tażem Barbary Balińskiej i Krzyszto­ Artur Jabłoński 26 Pomerania marzec 2002 i

Nr 12, marzec-strumiannik 2002 r.

Sześć lat temu przyjęto ostatecznie zasady pisowni kaszubskiej. Ja­ W skład komisji konkursowej wchodzą: dr Marek Cy­ ka jest ich znajomość wśród użytkowników języka dowiemy się bulski, Eugeniusz Gołąbek, Wanda Kiedrowska, Danuta wkrótce, albowiem Zarząd Główny Zrzeszenia Kaszubsko-Pomor- Pioch, Eugeniusz Pryczkowski, prof. Jerzy Treder (prze­ skiego oraz zespół ds. oświaty organizują pierwszy Konkurs Orto­ wodniczący). Teksty opublikowane zostaną, po konkursie graficzny Języka Kaszubskiego im. H.J. Derdowskiego „Piszä po ka- oczywiście, w regionalnych pismach. szebskü - królewiónka je w pałacu”. Dla zainteresowanych konkursem zorganizowano 16 Konkurs odbędzie się 25 maja o 9.30 na Wydziale Filo- marca na uniwersytecie seminarium na temat zasad piso­ logiczno-Historycznym Uniwersytetu Gdańskiego. U- wni kaszubskiej (były: wykład, wstępne dyktando, wspól­ czestnicy podzieleni zostaną na dwie kategorie: uczniów ne sprawdzanie tekstu, analiza problemów ortograficz­ szkół podstawowych i gimnazjów oraz uczniów szkół po- nych). nadgimnazjalnych i dorosłych. Przebiegać będzie w Zgłoszenia na konkurs przyjmowane są do 1 maja w dwóch etapach. Uczestnicy pierwszej kategorii w obu eta­ biurze Zarządu Głównego ZKP (ul. Straganiarska 20-23, pach pisać będą dyktanda o różnym stopniu trudności. 80-837 Gdańsk, tel. 0-prefiks-58 301-27-31, tel./fax 346- Do drugiego etapu przejdą ci, którzy pierwsze dyktando 26-13, e-mail:[email protected]). O szczegółach kon­ napisali najlepiej, ale nie więcej niż 10 osób. kursu biuro powiadomi uczestników do 20 maja. Uczestnicy drugiej kategorii w pierwszym etapie pisać Zdobywca pierwszego miejsca w I kategorii otrzyma ty­ będą dyktowane przez lektora fragmenty utworów Hiero­ tuł „Mesterk kaszebsczegó pisenkń”, a laureat II kategorii nima Jarosza Derdowskiego. Do drugiego etapu — dyktan­ tytuł „Mester kaszebsczegó pisenkń”. Finaliści II katego­ da ułożonego przez specjalistów języka kaszubskiego z rii otrzymają nagrody pieniężne, zaś finaliści obu katego­ Uniwersytetu Gdańskiego - może przejść najwyżej 10 o- rii - upominki rzeczowe; wszyscy uczestnicy - pamiątko­ sób. we dyplomy.

SŁOWNIK POLSKO-KASZUBSKI REMI AI

M PIERWSZY A-Ó

Pomerania marzec 2002 Nąjjd laezlba Pod patronatem Zrzeszenia Iwona Joć

Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie to chyba dobry patron dla Szkoły O Bałtyku Podstawowej nr 85 w Gdańsku Jasieniu. Szkołę z każdej strony ota­ Hanna Drapella, anglistka, jest wychowawczynią klasy czają ulice z nazwami regionalnymi - Stolema, Damroki, Kraśnięta, IV D. Mówi, że podjęła się dodatkowo prowadzenia zajęć Pólnicy, Remusa - a niedaleko jest stara część Jasienia, gdzie starsi regionalnych, ponieważ chciała mieć bliższy kontakt ze ludzie mówiąjeszcze po kaszubsku. Tak przynajmniej twierdzi Irena „swoimi” dziećmi, z którymi, gdyby nie lekcje o regionie, Kubiak, dyrektor szkoły. spotykałaby się tylko raz w tygodniu - na godzinie wy­ chowawczej. A tak przynajmniej pozna lepiej wychowan­ Pomysł nadania szkole imienia Zrzeszenia Kaszubsko- ków. Niejednokrotnie razem pojadą na wycieczkę. Pomorskiego wysunęli rodzice z Rady Szkoły. Uroczy­ Uczniowie prowadzą klasową kronikę, w której zapisują stość nadania patrona odbędzie się 6 września 2002 roku. wrażenia z wycieczek po regionie. Były już na strusiej W związku z tym rozpisany został dla uczniów konkurs farmie w Garczynie, w Muzeum Kaszubskim w Kartu­ na sztandar szkoły. Warunkiem zakwalifikowania projek­ zach, na grobie Antoniego Abrahama na Oksywiu, w fo- tu do konkursu jest umieszczenie centralnie gryfa z koro­ karium w Helu, w „Koszałkowie”, gdzie poznawały pracę ną. Będzie też miała szkoła na swojej tarczy identyfika­ na roli, jesienne plony, przyglądały się dojeniu krów, piły cyjnej charakterystyczne logo: czarnego gryfa na żółtym świeże mleko. tle w miejscu orła. Tarcza umieszczona zostanie nad wej­ Na lekcjach regionalnych w klasie czwartej poznają Bał­ ściem do szkoły. tyk: jego florę i faunę, ekologię morza, życie rybaków, związki Pomorza z Bałtykiem, kraje nadbałtyckie... Wie­ Kaszubski Jasień dzą, że Polska w przeważającej części leży w zlewisku Elementy wiedzy o regionie do poszczególnych przed­ Morza Bałtyckiego, którego rzeki niosą zanieczyszcze­ miotów nauczycielki szkoły zaczęły wprowadzać już dwa nia. Uczą się korzystania z map. Grają też w wymyśloną łata temu, w starej szkole. Od tego roku szkolnego dzieci przez Hannę Drapellę grę „płetwonurek”. Niby zabawa, a uczą się w nowym budynku. Od tego też czasu obowiąz­ uczy: dzieci z łatwością potem rozpoznają i nazywają kowo, raz w tygodniu, we wszystkich klasach odbywają faunę morską. □ się zajęcia z edukacji regionalnej, której program napisała Irena Kubiak. Obejmu­ je on tematy związane z Jasieniem i Gdańskiem, całym Trójmiastem, także Bałtykiem. Są też ciekawe lekcje o Ka­ szubach: życiu codziennym, sztuce ludo­ wej, legendach i baśniach. Program prze­ widuje sporo wycieczek w głąb Kaszub i nad morze. Po ukończeniu szkoły podsta­ wowej uczniowie będą kontynuować lek­ cje w sąsiadującym ze szkołą gimnazjum. Lucyna Plichta i Regina Kaim uczą w klasach I-III. Dodatkowo prowadzą zaję­ cia w ramach koła regionalnego, na któ­ rych dzieci uczą się między innymi pio­ senek i wierszy kaszubskich. Kilka razy gościli w szkole prezes Zrze­ Joć szenia Brunon Synak i wiceprezes Tade­ usz Gleinert. Prezes, który słuchał recyto­ Iwona wania przez dzieci wierszy po kaszubsku, Fot. miał je chwalić, jak mówi Irena Kubiak, Na lekcjach regionalnych w klasie czwartej uczniowie poznają Bałtyk, za dobry akcent. związki Pomorza z morzem... Pomerania marzec 2002 SZKOŁA

Treści programowe: jak mieszkało się dawniej, a jak mieszka się teraz na Kaszubach? Regionalizm w Gdańsku Sposoby realizacji: wycieczka do skansenu we Wdzydzach Kiszew­ skich, chaty kaszubskie, malowanie i wycinanie wzorów haftu kaszubskie­ go. Klasa I Sposoby realizacji: zaznaczenie na • Hasło programowe: gdzie miesz­ mapie miast, wycieczki po Trójmie- Klasa III kamy? ście, nad morze, wykonywanie prac • Hasło programowe: dawny Treści programowe: nazwa miasta plastycznych z muszelek, kory wy­ Gdańsk i jego mieszkańcy. Gdańsk, nazwa dzielnicy, nazwy li­ rzuconej przez morze, kamyków. Treści programowe: historia Gdańska lie, stary Jasień - rdzenni mieszkań­ - pogłębianie wiadomości, dzieje cy, legendy związane z nazwami ulic Klasa II herbu Gdańska, zawody dawnych osiedla, historią Jasienia, jeziorem, • Hasło programowe: moja dziel­ mieszkańców Gdańska. parkiem. nica. Sposoby realizacji: zapoznanie z naz­ Sposoby realizacji: wycieczki po o- Treści programowe: pogłębianie wia­ wami ulic Głównego Miasta i ich po­ kolicy, czytanie legend związanych z domości o swojej dzielnicy, legenda chodzeniem, ze szczególnym nasta­ Jasieniem, koledzy mieszkający przy o Stolemie, Stołem jako główne wy­ wieniem na te, które pochodzą od omawianych ulicach. różnienie patrona naszej szkoły - nazw zawodów, zwiedzanie zabyt­ Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego. ków (Żuraw, ratusze Głównomiejski • Hasło programowe: Kaszuby. Sposoby realizacji: utrwalenie legend i Staromiejski, kościół Mariacki, Treści programowe: umiejscowienie związanych z nazwami ulic naszego Dwór Artusa). Kaszub na mapie Polski, główne osiedla, konkurs ze znajomości le­ miasta, sąsiedztwo z morzem, gend. • Hasło programowe: dawne za­ Gdańsk, Zrzeszenie Kaszubsko-Po- wody na Kaszubach, historia hymnu morskie. • Hasło programowe: Kaszuby. polskiego. Sposoby realizacji: wykonanie mapy Treści programowe: postacie legend i Treści programowe: zawody, który­ Polski z zaznaczeniem Kaszub, głó­ baśni kaszubskich. mi trudnili się mieszkańcy Kaszub; wnych miast na Kaszubach, umiej­ Sposoby realizacji: realizacja do wy­ zawody, które przetrwały do dziś; Jó­ scowienie Gdańska na mapie, herby boru, według załączonej literatury. zef Wybicki - twórca hymnu pol­ Gdańska i wymienionych miast, gryf skiego. jako symbol organizacji. • Hasło programowe: życie Sposoby realizacji: wycieczki Kartu­ w dawnym Gdańsku. zy - Będomin - Chmielno; • Hasło programowe: poznajemy Treści programowe: jak się mieszka­ - zwiedzanie Muzeum Kaszubskie­ Gdańsk. ło w dawnym Gdańsku? go; Będomin - historia hymnu pol­ Treści programowe: Droga Królew­ Sposoby realizacji: zajęcia w Mu­ skiego, J. Wybicki; Chmielno - gród ska - główne zabytki. zeum Historii Miasta Gdańska, po­ Świętopełka i jego córki Damroki. Sposoby realizacji: gdańskie legendy. znanie legend o kamieniczkach wzdłuż Drogi Królewskiej. • Hasło programowe: Damroka • Hasło programowe: Kaszuby. i Stołem. Treści programowe: bożonarodzenio­ • Hasło programowe: inne dzielni­ Treści programowe: święto Damroki we i wielkanocne zwyczaje świąte­ ce i osiedla Gdańska. i Stolema, głównych patronów na­ czne na Kaszubach. Treści programowe: Oliwa. szych ulic. Sposoby realizacji: konkurs szopek, Sposoby realizacji: wycieczka do Pa­ Sposoby realizacji: wspólne wyzna­ pisanki. łacu Opatów, zwiedzanie wystawy czenie święta i jego obchody w uzgo­ regionalnej, poznawanie cech charak­ dnionej formie z Radą Pedagogiczną • Hasło programowe: Gdańsk leży terystycznych stroju i haftu kaszub­ Radą Szkoły, Samorządem Uczniow­ nad morzem. skiego, zróżnicowanie Kaszubów - skim. Treści programowe: związek Gdań­ nazwy. ska i Pomorza z morzem, miasta nad Autorką programu autorskiego jest morzem, Trójmiasto, zawody wyko­ • Hasło programowe: życie na Irena Kubiak, dyrektor SP 85 nywane do dziś - rybak. dawnych Kaszubach. w Gdańsku Jasieniu Pomerania marzec 2002 LEKCJA

Tema: Böjköwe dzeje Kaszebów Jumneta Alojzy Nagel

Chdze dzysó je gard Wolin, Xvod» fc tam przed latama lateczne- ÖU«» ma bel gard, chteren zwół sä Jumneta. Niechtemy »' Ciioiit ledze zwele go Winetą. ggpf To bel baro bogati gard. ł'‘*TiIjA $ Wkół gardu belo dwanósce *<** Obłt yo. „«feótfłf wióldżich, złotech bromów, büdinczi, stąpnie i meble bele tam z częstego jantara, zwóne ze strzebra, a bawid- ła dló dzecy ze złota. Tu przejeżdżele Rzemióni, Wi­ kingowie, Arabowie i Że- dze przędąwac swoje towa- »*

IV Pomerania marzec 2002 LEKCJA oezoa

1. Pokaże na karcę, gdze leżił gard rzeniów w naji öpöwiöstce. Co ce w Cwiczenczi Jumneta. ny robóce pomogło? Jak jinaczi ledze zwele nen mól? Co może pöwiedzec ö dównech 1. Wpisze pasowną leträ i abó y : grańcach Kaszebsczi na spodlę ópówióstczi A. Nógla? S...n naszech sąsadów robi w mies- ce. Szkóln... pómógó dzecóm w 2. Opisze, jak wezdrził gard Jum­ szkole. Szkółow... knóp rozmieje ju neta: czetac. Dóbr... ledze ó wszetczim pamiatają. Jó ród b...wóm kol mojego drecha Mórcena. Na z...mku roda sä budź... do żecó ze sp...ku. Jank je dwa lata stór... i ón ju wesok Napisze, chto to je: s...gó. Tatk chütkö nie wróć... do- dóm. Swiätewid 2. Wpisze jistniczi chłopsczegó ortu w pasownym przepódkii:

Sławina dzysó je doma, a (Barnim), 3. Jacze bogactwo miele Kaszebi ji (brat) ni ma, bó ón jachół do z Jumnete? swojego (drech) (Darek). Szkolny Wepisze ze słowarza, co to je jantar: Parón prosył, żebe oni pómógle (Boles) w uczenim. (Knóp) baro lubią sä ze sobąraza bawić, le tim (raz) öni sä czeją baro woźny, bó mogą cos dobrego zrobić.

3. Wpisze jistniczi białczegó ortu w pasownym przepódku:

(Mema) zawoła (Sławina) do se, do (kuchnia). Ona chce, żebe (Sławina) ji pomogła w zrobienim (wiecze­ Weszekój na historecznech kartach, 5. Polsko i Kaszebskó bele czedes rza). Dzysó mó bec (salótka) z (ó- jak przez Polską i Kaszebską pógańscze. Z nech czasów zaóstało gardowizna). Do krojenió (mema) cygnäle sä jantarowe szlache. nóm do dzysó czile wierzeniów, da (Sławina) (marszew), (bulwa), zweków i obrządków. Podój na to (gurk) i (cebula). Wszetkó be beło Jacze leteraccze dokóze jaczi przekłód i omówi go: dobrze, czejbe ód krojenió (cebula) wezweskówałe mótiw jantara. (Sławina) nie zaczała płakać. Wepisze jich title: 4. Wpisze pasowne póstaceje wepó- możnegó słowa bec w temym czasu:

Memka (...) w jizbie, a tatka jesz (...) doma. Me przeszłe ze szkołę i (...) głodny. Jó jesz (...) mółi, a te (...) wikszi ód mie. Wa (...) ju najad- łi, a oni (...) jesz głodny. We, starku, (...) dobri dló mie. Autorką lekcji jest Danuta Pioch Marek Cybulski 4. Okresie w przebleżenim czas zda-

Pomerania marzec 2002 V LISTY

Celem mojej wizyty w KLO w Bru­ mój i Gabrieli Wandtke program au­ Młodzi Kaszubi sach była promocja KS Pomorania, torski - „Edukacja regionalna w nau­ jednakże prezentacja tego typu orga­ czaniu zintegrowanym na kanwie nizacji zawsze sprowadza się do roz­ lekcji muzealnych”. Zapoznajemy u- w Brusach mowy o Kaszubach. Kiedy w pomo- czniów z przyrodą, geografią, histo­ rańskim gronie zastanawialiśmy się rią, kulturą, folklorem Kaszub (m.in. Niedawno odwiedziłam Kaszubskie nad skutecznością podejmowanych z zespołami ludowymi i twórcami lu­ Liceum Ogólnokształcące w Brusach przez nas inicjatyw, niewątpliwie słu­ dowymi) i zabytkami kultury. Pro­ - moją dawną, ale do dziś z senty­ szny był wniosek, że mówienie o Ka­ gram realizujemy podczas spotkań w mentem wspominaną, szkołę. Była to szubach zarówno wśród ludzi nimi kartuskim Muzeum Kaszubskim, niejako służbowa wizyta - uczestni­ zainteresowanych (jak było w Bru­ szkolnej Izbie Regionalnej, zwiedza­ czyłam, jako przedstawicielka Klubu sach), jak i tam, gdzie sprawy regio­ jąc Muzeum Ziemi Puckiej, Kaszub­ Studenckiego Pomorania, w spotka­ nalne sąjeszcze na dnie świadomości ski Park Etnograficzny we Wdzy­ niu z młodzieżą zorganizowanym mieszkańców Pomorza, jest w dzi­ dzach Kiszewskich, Muzeum Hym­ przez Felicję Baska-Borzyszkowską. siejszych czasach na miarę remuso- nu Narodowego w Będominie. Opowiedziałam młodszym kolegom wej pracy - działalności słusznej i Dotychczas na lekcjach muzealnych o historii i działalności klubu. Przy­ skutecznej. Młodzi ludzie chcą słu­ w Muzeum Kaszubskim dzieci za­ gotowany przeze mnie „wykład” chać, a stąd już tylko krok do podję­ poznały się z dawnym życiem co­ wzbudził duże zainteresowanie i, w cia inicjatyw regionalnych oraz idei dziennym na Kaszubach (gospodar­ miarę upływu czasu, przerodził się w samokształcenia - notabene dwóch stwem domowym, rybaczeniem i pogawędkę, a nawet w dyskusję. A podstawowych zadań programowych pracą w polu); w gawędziarzy prze­ jest z kim dyskutować. Licealiści z KS Pomorania. mieniali się wówczas pracownicy Brus także mają swoją organizację - Irena Szyngwelska muzeum: Stanisław Szlicht, Maria Kaszebscze Kamo Młodech (KKM) (studentka II roku budownictwa lą­ Rutyna i Barbara Wanke. Słuchały - zrzeszającą uczniów zainteresowa­ dowego Politechniki Gdańskiej) gadek kaszubskich Edmunda Lewań- nych Kaszubami i ich promocją. czyka oraz spotkały się z twórcami W roku 2000/2001 KKM zorgani­ ludowymi. Zbigniew Stankowski po­ zowało między innymi: I Konkurs Cudze chwalicie... kazał im jak wygląda praca plecion- Poezji Kaszubskiej, promocje „Ka- karza, Gabriela Lis i Tamara Grot u- szebsczegó abecadła” (połączoną ze Nie jest dobrze, kiedy mówi się do czyły haftu kaszubskiego, z Mieczy­ spotkaniem z autorem książki Witol­ młodych „cudze chwalicie, swego sławem Grotem miały zajęcia z rzeź­ dem Bobrowskim) oraz „Z leśnych nie znacie, sami nie wiecie co posia­ bienia ptaszków. Przewidziałyśmy pustków” Anny Łajming. Młodzi dacie...”. Wespół z koleżankami, Ali­ jeszcze w programie zajęcia z popra­ klubowicze byli również inicjatorami ną Hiler i Beatą Stępień, od kilku lat wności wymowy i pisowni kaszub­ spotkania z prof. Edwardem Brezą o- próbujemy udowodnić, że w naszej skiej z Ireną Hirsz, zapoznanie u- raz współorganizatorami sympozjum szkole - Szkole Podstawowej nr 5 w czniów z prozą i poezją autorów ka­ „Ludzie z południa Kaszub”. Wielu Kartuzach - jest inaczej. Od 1998 ro­ szubskich. uczniów szkoły corocznie uczestni­ ku prowadzimy w klasach I-III zinte­ Uczniowie bez trudu potrafią na­ czy w organizowanym przez nas (KS growane zajęcia z edukacji regional­ zwać elementy męskiego i damskie­ Pomorania) finale Konkursu Wiedzy nej. Uczestniczymy w lekcjach mu­ go stroju ludowego czy zaśpiewać z o Pomorzu, Konkursie Recytatorskim zealnych w tutejszym Muzeum Ka­ animuszem nuty kaszubskie. Dowie­ im. ks. Janusza St. Pasierba i Rodnej szubskim, dodatkowo zgłębiając działy się o Kaszubach mieszkają­ Mowie. wiedzę o regionie na zajęciach w cych w Kanadzie, oglądały przezro­ Myślę, że bruscy licealiści - przy­ szkole. Dla uczniów organizujemy, cza z kanadyjskimi Kaszubami. szli studenci trójmiejskich uczelni we współpracy z dyrektorem mu­ Wiosną zwiedzimy zakład cerami­ - są swoistym uzupełnieniem szere­ zeum Norbertem Maczulisem, war­ czny w Chmielnie, pracownie rogar- gów KS Pomorania, że w przyszłości sztaty muzealne, wycieczki, spotka­ stwa Rudolfa Kręckiego z Brodnicy zaangażują się w działalność na rzecz nia z ciekawymi ludźmi. Górnej i rzeźby Zbigniewa Stankow- Kaszub i zastąpią osoby, które, z racji Dzięki zaangażowaniu nauczycieli, skiego z Brodnicy Dolnej. Część obejmowanych stanowisk w różnych wsparciu muzeum i zbierackiej pasji dzieci pojedzie do skansenu wdzy­ organizacjach czy urzędach państwo­ uczniów powstała w szkole Izba Re­ dzkiego i Muzeum Hymnu Narodo­ wych, powinny wspierać idee Kaszu­ gionalna z wieloma eksponatami. wego w Będominie. bów, a uparcie i z premedytacją tego W bieżącym roku szkolnym lekcje Lucyna Peplińska nie czynią. muzealne kontynuujemy w oparciu o

VI Pomerania marzec 2002 MOTYWY Mörzece, redunice, wiłe

W mitologii kaszubskiej obok wielu osobliwych stwo­ W lasach kaszubskich żyją lesynczi. Pojawiają się w po­ rzeń występują nimfy leśne i wodne, żeńskie demony je­ wiewnych szatach z pajęczyny i z wieńcami na głowach, ziorne. na leśnych drogach między zachodem a wschodem słoń­ Kaszubi na północy znają mörzece, mörscze panne ca. Zazwyczaj tańczą i śpiewają, a gdy nadchodzi czło­ -piękne kobiety z rybimi płetwami zamiast nóg. Owe wiek znikają. Słychać wówczas tylko ich śpiew, który lu­ nimfy morskie, z wieńcem kwiatów na głowie i sznurem dziom wydaje się świergotem ptaków albo szumem korali bursztynowych na szyi, wabią czarującym śpie­ drzew. Ks. Leon Heyke nimfy leśne i wodne nazwał wiła­ wem młodych rybaków i żeglarzy w wodne otchłanie. mi. Wiłe pojawiają się w jego szółóbńłce, sztuce scenicz­ Jedna z powiastek traktuje o rybaku, który schwycił nej „Agüst Szlóga”, a także w wierszu zamieszczonym mörzecä i na jej prośbę zwrócił jej wolność, w zamian za w tomie „Kaszebscze spiewe”. S.J. co obdarzony został niezwykłym głosem. Kaszubi wierzą, że mörscze panne to dziewczęta rozweselające biblijne wojska faraona, razem z nimi zatopione w morskich głę­ binach. W jeziorach żyją jezómice - złośliwe duchy utopionych dziewczyn, które wciągają kąpiących się i rybaków do wody, przewracają łodzie. Jezómice z chmieleńskich i potęgowskich jezior każdego roku musiały mieć przynaj­ mniej jedną ofiarę. Śpiewająca rzewne i w niezrozumia­ Ir Leon Heyke łym języku pieśni nimfa z jeziora Kamieńczno to niepo­ słuszna dziewczyna zamieniona, przez przekleństwo mat­ Letny wieczór, noc zapödö, ki, w demona. Tonią wieldżi cysze; Legendarny książę Sorka z wyspy Sorka na jeziorze Szepcą głose, czół chtos gödö, Wdzydze nieszczęśliwie zakochał się we wdzydzanie. Plazgö chtos i disze Poddani księcia szukając nimfy tak gruntownie przekopa­ li brzegi jeziora, że zmieniło kształt i przybrało postać Wodne wiłe są na łące, krzyża. Jednak panny wodnej nie znaleźli. Książę zmarł Kąpią sä i śmieją; w samotności na wyspie, a wdzydzana od tego czasu po­ Czej te bleżi nich doprzińdzesz, jawia się raz na sto lat. W döce sä rozwieją. W głębiach wód Jezior Raduńskich żyją redunice. By­ wało, że pojawiały się na zabawach tanecznych w poblis­ kich wsiach i zalecały się do kaszubskich chłopców. Nie­ które porzucały zimne jeziora i wychodziły za mąż za młodych Kaszubów. Warunkiem związania się z człowie­ kiem był zakaz podglądania redunic przez dziurkę od klu­ cza. Mąż bowiem nie mógł zobaczyć płetw u bioder i błon między palcami nóg. Pewien młody rybak, który po­ ślubił piękną nimfę wyłowioną z jeziora, z powodu nad­ miernej ciekawości wnet utracił żonę. Młode redunice po „Najó uczba” - dodatek do „Pomeranii" powrocie do jeziora szybko umierały z tęsknoty za ziem­ Redaktor prowadzący: Iwona Joć skimi mężami, a matki nie mogąc przeboleć straty córek Stali współpracownicy: zamieniały się w łabędzie i odlatywały za morze. Renata Mistarz, Danuta Pioch

pomerania marzec 2002 VII ROZRYWKA Krzezówka

Nagrodą książkową - „ Odwróconą kotwicą ” Lecha Bądkowskiego - za prawidłowe rozwiązanie hasła krzyżówki z numeru lutowego „Po­ meranii ” - „ Gromicznik” - otrzy­ muje Lucyna Cymermann z Kartuz.

Gladno KASZUBSKI W SZKOLE 1. pórządk, dobri wezdrzatk 4. do pólenió 6. rosce w ogródku, do przepröwianiö jestkü 7. stoleca Norwegii Do rodziców na Kaszubach 8. tępa Kto chce, żeby jego dziecko uczyło się języka kaszub­ 9. dodóm pszczołów (zdrobniało) skiego, ten powinien w kwietniu lub w maju złożyć pi­ 10. ótemkłi semne zgłoszenie do dyrektora danej szkoły. Oto przy­ 12. lager, może bec też pod telcama kład: 13. miono, nosył je Zrzeszińc Szutenberg Imię i nazwisko rodzica 14. półbrat trusa adres 15.... bómków abó cekru Grädkö Pan/Pani 1. zbomik słów, może bec pólskó-kaszebsczi Dyrektor SP (lub innej szkoły) w ...... 2. na zymku weróstó z bulwę 3. uretóny, weszli cało Powołując się na paragraf 3. rozporządzenia Ministra 4. do zdrzenió Edukacji Narodowej z 24 III 1992 r. w sprawie organizacji 5. zeszłoroczne zbiorę kształcenia umożliwiającego podtrzymywanie poczucia 11. zero tożsamości narodowej, etnicznej i językowej ucznia, zgłaszam moje dziecko (tu imię dziecka) na naukę języka 12. przeprawa w budle kaszubskiego w roku szkolnym 2002/2003 i w latach na­ oprać, ep stępnych. Dziecko jest obecnie w klasie (wymienić klasę).

Z poważaniem Data (wyraźny podpis) Wśród Czytelników, którzy nadeślą do 10 kwietnia pra­ widłowo rozwiązane hasło krzyżówki rozlosowana zosta­ nie nagroda książkowa - „Nie dali się złamać” Tadeusza Pismo najlepiej sporządzić w trzech egzemplarzach, Bolduana. przy czym oryginał dla dyrektora szkoły. Na kopii niech sekretariat szkoły pokwituje otrzymanie pisma (z datą), a drugą kopię dobrze byłoby przesłać do redakcji „Naji uczbe”, która chce śledzić losy podań. Kow.

VIII pomerania marzec 2002 historia GDANSK Targ w cieniu fary

Jerzy Samp W miejscu, gdzie wody Motławy oddzielają gdań­ ską Wyspę Spichrzów od wschodniej części Stare­ go Przedmieścia, już w średniowieczu znajdowała ADDITIONES się stocznia zwana Lastadią (Łasztownią). Obec­ ©c ju tiefer nie jedyną pamiątką tamtych czasów jest nazwa ulicy - Lastadia. f&eftjjwtöung

Przemysł stoczniowy w różnych okre­ DER STADT sach Gdańska przeżywał wzloty i upadki. Tak było przed wiekami, niewiele zmieni­ ło się także w naszych czasach. Tam, gdzie 9JUt gefreit. niegdyś pełno było warsztatów szkutni­ AD LIBR. I. Caput, u. Nno i6j-o. tot rem ©timtet* Sturm ten Sutter- czych, gdzie pracowali cieśle okrętowi, (enteren ©etyoeti- smardangelegct imbgeExtuet * al- feten Kriege / (wtt trotte fo troll ju2Ba|łcr ale £ante kotwicznicy i powroźnicy, w cieniu gotyc­ man auff ter Safia- terefn getraefite Sutter wrtauflt / kiego masywu fary pod wezwaniem św. tie/ unfern rontem tmt »um ®en>lcf)t getraut mirt. fo genanten Ander I & fint ju tem <&ite Bier getulfle Piotra i Pawła, z czasem przestały powsta­ wać żaglowe korabie, zaś kupcy gdańscy przybywali w zupełnie innych celach.

Maślani kapitanowie Oto w 1650 roku, na obszarze między Podwalem Przedmiejskim a ulicami: Kot- wiczników i Lastadią powstał czworobo­ czny plac, zwany Targiem Maślanym. Do­ łączył on do, jakże licznych w przeszło­ ści, targowisk miejskich, takich jak: Chle­ bowy, Długi, Dylowy, Drzewny, Grocho­ wy, Kartoflowy, Konny, Krowi (później Siennym zwany), Kaszubski, Poziomko­ wy, Prosięcy, Rakowy, Rybny, Tandeta o- raz Węglowy. Były one rozrzucone po ca­ łym mieście i lokalizacja większości z nich bynajmniej nie wiązała się z jakąś i- stotną rolą w sensie urbanistycznym. Ich Fragment kroniki Reinholda Curickego z ryciną Targu Maślanego, 1687 r. nazwy wskazywały, jakiego to rodzaju a- sortyment wystawiany był na sprzedaż. Choć zdarzały się dam-Dantzig 1687). Widzimy tu dość obszerny plac ujęty oczywiście wyjątki. w czworoboczne drewniane ogrodzenie, starannie zada­ Masło oraz nabiał można było kupować zarówno na szone, by dawać cień i chronić przed deszczem. Na teren Długim Targu, jak i na Rybnym, ponadto na przedpro- targowy prowadzi kilka wejść. Na placu rosną większe i żach domów znajdujących się w różnych częściach mia­ mniejsze drzewa oraz znajdują się ławy i stragany. Z opi­ sta. Jednakże hurtową sprzedaż oferowano przede wszy­ su wynika, iż plac powstał przed „ostatnią wojną ze Szwe­ stkim na Targu Maślanym. Najstarsza rycina ukazująca dami (...) jest to miejsce sprzedaży i ważenia masła, nad to miejsce, wykonana na podstawie rysunku Piotra Wille- czym miejska rada powierzyła pieczę czterem specjalnie ra, zamieszczona jest w kronice Reinholda Curickego wyznaczony tzw. kapitanom maślanym (!)”. Jak wynika z „Der Stadt Danzig historische Beschreibung” (Amster­ kroniki Curickego, w miejscu tym poza masłem dopusz-

pomerania marzec 2002 27 historia GDAŃSK

wysokości, za którymi widać masyw gotyc­ kiej wieży kościoła św. Piotra i Pawła. W tle ujrzeć można także inne fragmenty da­ wnej zabudowy Starego Przedmieścia. Ce­ chą wspólną obu rycin jest to, że nie widać tych, którzy handlują masłem. Widocznie artystom nie tyle zależało na uwiecznieniu panującej tu w dni targowe krzątaniny, lecz na pokazaniu architektonicznej specyfiki te­ go miejsca, tudzież rekreacyjnych walorów placu.

Nadburmistrz Winter Na początku XIX wieku nabiał zupełnie zniknął z tutejszych ław kupieckich, a jego miejsce zajęły... garnki, którymi przez jakiś jeszcze czas tu właśnie handlowano. Wre­ szcie przestano zupełnie pamiętać o maśle, Targ wg sztychu Mateusza Deischa z 1765 r. gdy władze Gdańska zmieniły nazwę targu czony był również handel różnego rodzaju innymi wiktu­ na Plac Wintera (Winterplatz). Stało się to w 1897 roku. ałami przywożonymi do Gdańska przez gospodarzy. „Ten­ Tego rodzaju praktyka zdarzała się w przeszłości nie­ że targ jest pięknym, obsadzonym rozmaitymi drzewami, zwykle rzadko. Gdańszczanie bowiem byli bardzo przy­ wesołym placem, jak to widać na załączonym (do starej wiązani do historycznych nazw swoich ulic, skwerów i kroniki) rysunku”. placów. Jeśli władze pozwoliły sobie tu na odstępstwo od Dobrze oddaje atmosferę tego miejsca również sztych tradycji, uczyniły tak przez wielki szacunek dla postaci, Mateusza Deischa z 1765 roku. Targ Maślany jawi nam która odtąd aż do zakończenia drugiej wojny światowej się tu na tle długiego rzędu stylowych kamieniczek różnej patronowała temu miejscu. Chodzi o wielce zasłużonego

Pomerania marzec 2002 Gmach Dyrekcji Poczt, koniec XIX w. Ilustracje ze zbiorów autora dla miasta burmistrza Leopolda von Wintera. Pochodził demickiego z, najstarszą w mieście, łacińską Szkołą Ma­ ze Swiecia, a karierę urzędniczą zaczął w Berlinie, gdzie riacką. Oddany do użytku w 1837 roku budynek o neoro- pracował między innymi jako radca w ministerstwie mańskich formach, ozdobiono na frontonie łacińską mak­ spraw wewnętrznych oraz sprawował funkcję prezydenta symą: Artium liberarium studiis sacrum. Przez długie lata tamtejszej policji. szkołą kierował Fryderyk Engelhardt. W 1863 roku Winter objął urząd nadburmistrza Gdańska Tuż obok powstała w latach 1875-1878 inna budowla i dzierżył go aż do 1890 roku. Za jego rządów gród nad neogotycka - gmach Dyrekcji Poczt. Obie szczęśliwie Motławą zmienił swoje oblicze. Z pejzażu bezpowrotnie przetrwały II wojnę światową i zachowały się do dziś, zniknęły wały obronne, wiele elementów dawnych forty­ służąc celom oświatowo-dydaktycznym. Nie miała nato­ fikacji, zasypane zostały fosy i rozebrano liczne budowle miast szczęścia piękna, wykuta w kamieniu fontanna po­ zabytkowe. Gdańsk, mimo protestu obrońców „starożyt­ święcona burmistrzowi, któremu Gdańsk zawdzięczał do­ ności”, między innymi tutejszych artystów malarzy oraz prowadzenie dobrej wody pitnej z ujęcia w odległym od rzeźbiarzy, takich jak Jan Karol Schultz czy Rudolf Frei­ miasta o blisko 20 kilometrów Pręgowie. Dodajmy wre­ tag, stał się miastem nowoczesnym, wyposażonym w sieć szcie, że Leopold von Winter został w 1890 roku (na trzy wodociągów i kanalizacji. Powstały nowe szkoły oraz wy­ lata przed śmiercią) honorowym obywatelem Gdańska. godne ulice, zaczęto budować stocznię oraz wiele dużych Bezskutecznie usiłowałem znaleźć przedwojenny plac zakładów pracy. Rozwinięta została służba medyczna i Wintera („Winter” to po niemiecku zima) w „Informato­ sprawnie funkcjonować zaczęła komunikacja. rze Gdańska”, wydanym w 1946 roku. Z niemałym zdzi­ wieniem stwierdziłem, iż na dołączonym do tej publikacji Plac Wintera, czyli... zimowy planie, dawny „Winterplatz” to, a jakże, plac Zimowy. Je­ Zupełnie inaczej wyglądał także dawny Targ Maślany. go nazwa dobrze musiała się kojarzyć nowym gospoda­ Już od lat trzydziestych XIX wieku stał tu obszerny rzom miasta z miejscem przewrotu bolszewickiego, który gmach Królewskiego Gimnazjum, zaprojektowany przez zapoczątkował rewolucję październikową. Ostatecznie je­ sławnego architekta berlińskiego K. F. Schinkla. Szkoła ta dnak zwyciężyła wersja Targ Maślany. □ powstała w wyniku połączenia dawnego Gimnazjum Aka­

Pomerania marzec 2002 29 słynni Feldmarszałek York dokończenie

Marek Dzięcielski

Pruski feldmarszałek hrabia Hans David o nieokiełznanej, kozackiej naturze. Ludwig York von Wartenburg fascynuje już Pod koniec 1808 roku został szefem kilka pokoleń badaczy. Jest to bowiem po­ nowo utworzonej Brygady Zacho- stać niezwykle interesująca. W okresie kam­ dniopruskiej z siedzibą w Kwidzynie. panii napoleońskiej odgrywał pierwszopla­ 17 lutego 1810 roku król mianował nową rolę w armii pruskiej, z pewnością nie go głównym inspektorem „wojsk lek­ r mniejszą niż bardziej dzisiaj znani jego to­ kich” (bataliony fizylierów i strzelec­ warzysze broni, dowódcy: Karl v. Clause- kie oraz pułki huzarów). York nadzo­ witz, Gerhard v. Scharnhorst czy Gebhard rował ich wyszkolenie i przygotowa­ Leberecht v. Blücher. nie bojowe. W 1811 roku został gubernatorem W 1805 roku Prusy przystąpiły do Prus Zachodnich i Wschodnich, co wojny z Napoleonem. 9 października czyniło zeń praktycznie jedynowład­ król Fryderyk Wilhelm III wydał ma­ cę. Coraz częściej teraz myślał i dzia­ nifest wojenny. Kilka dni później je­ łał jako polityk. Kiedy Prusy zostały •r go armia została rozgromiona pod Je- zmuszone do współpracy wojskowej fi 11 ną i Auerstädt. York osłaniał odwrót i z Francją, najlepsi dowódcy opuścili przeprawę przez Łabę armii księcia armię pruską, nie chcąc walczyć w weimarskiego. Pod Altenzaun jego szeregach koalicji napoleońskiej. strzelcy potwierdzili zalety nowej York pozostał. Własnym posłuszeń­ taktyki, wprowadzonej przez dowód­ stwem wzmacniał dyscyplinę ofice­ cę. Ta bitwa była wykorzystywana w rów i żołnierzy. Feldmarszałek hrabia Flans David szkoleniach i przedstawiana jako 12 marca 1812 roku generał major Ludwig York von Wartenburg wzorcowy przykład taktyki strzelec­ York został drugim generałem dowo­ kiej. dzącym i naczelnym dowódcą kawa­ zabiegał również Napoleon, oferując lerii pruskiego korpusu pomocnicze­ mu Krzyż Oficerski Legii Flonorowej Generał major go, włączonego do armii francuskiej. i wysoką rentę. Ale York oczekiwał Kolejne kapitulacje pogrążyły Prusy 24 czerwca rozpoczęła się wielka na rozkazy swojego króla. Wahał się w zupełnym chaosie. W walkach uli­ kampania rosyjska. W początkach między lojalnością wobec monarchy, cznych w Lubece ranny York został września doszło do morderczej bitwy a propozycjami strony rosyjskiej. W wzięty do niewoli. Uwolniony w sty­ pod Borodino, która przyczyniła się końcu podjął decyzję. Na odprawie czniu 1807 roku powrócił do swojego do ostatecznej klęski i odwrotu Wiel­ 29 grudnia 1812 roku wygłosił do garnizonu w Mittenwalde. 18 czer­ kiej Armii. W międzyczasie, 13 sier­ swoich oficerów historyczne przemó­ wca przybył do Królewca. Tego sa­ pnia 1812 roku, York objął naczelne wienie: „Moi Panowie, wojsko fran­ mego dnia został awansowany do dowództwo nad całym korpusem cuskie zostało unicestwione karzącą stopnia generała majora i objął dowó­ pruskim. Kiedy klęska Wielkiej Ar­ ręką Boga. Nadeszła chwila, kiedy dztwo nad niedobitkami pruskiej ar­ mii stawała się faktem, dowództwo możemy odzyskać naszą niepodleg­ mii w Kłajpedzie. Królowa Luiza wi­ wojsk rosyjskich złożyło Yorkowi o- łość, jeśli połączymy się z wojskami działa go w roli wychowawcy następ­ fertę przystąpienia do sojuszu anty- rosyjskimi. Kto myśli tak jak ja, zło­ ców tronu. York odrzucił jednak tę napoleońskiego. Wysłannicy rosyjscy ży swoje życie w ofierze dla ojczyz­ zaszczytną propozycję, w roli wycho­ - w większości oficerowie pruscy ny i wolności, i przyłączy się do wawcy następców tronu siebie nie - rozgłaszali hasła typu: „Prusy roz­ mnie. Kto tego nie chce, zostanie (...) widział. Przede wszystkim był żoł­ jemcą Europy, York oswobodzicie- Jeśli nasz projekt się powiedzie, być nierzem. Poza tym był człowiekiem lem ojczyzny”. O poparcie generała może król wybaczy mi mój krok. Jeś- 30 pomerania marzec 2002 li się nie uda, moja głowa jest straco­ „oswobodziciela” uroczyste powita­ na. W tym wypadku proszę moich nie. 10 stycznia 1813 roku nadeszła przyjaciół, aby zaopiekowali się moją wiadomość z Berlina: król Fryderyk żoną i dziećmi”. 30 grudnia 1812 ro­ Wilhelm III nie ratyfikował konwen­ ku York podpisał z rosyjskim gen. I. cji. Oznaczało to załamanie kariery Dybiczem, generalnym kwatermi­ Yorka. Na swoje miejsce powołał strzem armii hrabiego Wittgensteina gen. Friedricha Heinricha v. Kleista. układ, bez zgody króla pruskiego, Sytuacja nie była jednak klarowna. który przeszedł do historii pod nazwą Rozkaz z dymisją faktycznie nigdy konwencji w Taurogach. York podpi­ nie nadszedł. Kolejna depesza, na sał konwencję w imieniu króla prus­ którą wszyscy oczekiwali, donosiła: kiego nie tyle wbrew jego woli, ile dwór przeniósł się 22 stycznia z bez jego pełnomocnictwa. Był to nie­ Poczdamu do Wrocławia. Oznaczało spotykany dotąd fakt samodzielnego, to, że król zrzucił kuratelę francuską. o charakterze politycznym, wystąpie­ 28 lutego 1813 roku Prusy i Rosja nia pruskiego generała. Wagę tego zawarły w Kaliszu sojusz antynapo- wydarzenia najlepiej oddają słowa leoński, który zapoczątkował kilku­ samego Napoleona: „Oderwanie się dziesięcioletnie zbliżenie obu państw. [od wojsk francuskich] generała Yor- Kiedy we Wrocławiu ogłoszono pro­ ka może zmienić politykę Europy”. I klamację królewską „Do mojego lu­ rzeczywiście: zawarcie porozumienia du” (17 marzec 1813 r.), York wkra­ Popiersie feldmarszałka, dzieło z Rosją zmusiło Francuzów do ewa­ czał do Berlina. „Wybawca Prus” Christiana Daniela Raucha kuacji wojsk po Wisłę i przypieczęto­ wjechał Bramą Brandenburską. Tłu­ wało ich klęskę. Taka opinia utrzy­ my wiwatowały. skłonności do alkoholu ekscentry­ mywała się również w okresie kon­ Rozpoczynała się wielka kampania, cznego Blüchera - „Marszałka- gresu wiedeńskiego. którą przeszła do historii państwa naprzód”. Nieporozumienia między pruskiego pod nazwą wojny wyzwo­ nimi były źródłem nieustannych kon­ Wybawca Prus leńczej. Do rozprawy z Napoleonem fliktów. W styczniu 1813 roku wojska prus­ przystąpiły trzy wielkie armie. Woj­ kie zajęły pas ziemi między Kłajpe­ ska pruskie stanowiły główny trzon York von Wartenburg dą, Tylżą i Zalewem Kurońskim. 5 kampanii wiosennej, a korpus Yorka 3 października 1813 roku generał stycznia 1813 roku York przeniósł miał w niej chwalebny udział. Po York otrzymał rozkaz przeprawienia swoją kwaterę z Tylży do Królewca. krwawej bitwie pod Großgörchen, w się ze swoim korpusem przez Łabę w Studenci i młodzież przygotowali dla której ranny został gen. Gebhavol okolicach Elstery i zaatakowania von Blücher, York ob- wojsk koalicji napoleońskiej pod jął naczelne dowó­ Wartenburgiem. Atak Yorka okazał dztwo nad wojskami się prawdziwym arcydziełem sztuki pruskimi. Niewiele wojennej i potwierdził ogromny mógł już zdziałać. Je­ kunszt taktyczny generała. Zwycię­ go korpus został stwo pod Wartenburgiem (stąd przy­ zdziesiątkowany. W jął później nazwisko honorowe - von wyniku reorganizacji Wartenburg) umożliwiło Blücherowi wojsk korpus Yorka przeprawę przez Łabę, a w konsek­ wszedł w skład armii wencji zaciśnięcie pierścienia wokół śląskiej, którą dowo­ wojsk napoleońskich pod Lipskiem. dził Blücher. York nie W tej wielkiej bitwie narodów York mógł znaleźć z do­ utracił trzecią część swoich czarnych wódcą wspólnego ję­ huzarów. On zaś w uznaniu zasług a- zyka. Źródłem niepo­ wansowany został do stopnia genera­ rozumień były nie tyl­ ła piechoty. ko różnice zdań co do Na drodze do Paryża korpus Yorka taktyki i strategii wal­ stoczył jeszcze kilka niedużych poty­ ki, ale również ambi­ czek. 31 marca 1814 roku wkroczył Herb hrabiego York von Wartenburg cje dowodzących i na Montmartre. 30 maja podpisano

Pomerania marzec 2002 31 4*7 POŁUDNIA

pokój paryski, kończący wojnę. 3 czerwca w Paryżu król uhonorował zasługi Yorka, nadając mu tytuł hra­ biowski, nowy herb i nazwisko York von Wartenburg, na pamiątkę zwycię­ stwa pod Wartenburgiem. Yorka spotkało też kilka rozczaro­ wań. Nie otrzymał naczelnego dowó­ dztwa, a tylko dowództwo nad woj­ skami i twierdzami na Śląsku. W Trzy lata z okładem minęły od o- sza od ZUS, który od trzech lat kpi 1815 roku, kiedy Prusy stanęły do o- statniej reformy samorządowej, tym­ sobie z mieszkańców powiatu choj­ statecznej rozprawy z Napoleonem, czasem integracja społeczności no­ nickiego. Co tydzień z Inspektoratu ponownie go pominięto; naczelnym wych województw napotyka silny o- ZUS w Chojnicach jedzie „wesoły wodzem został gen. Blücher. pór materii. Mówiąc wprost - idzie autobus” z grupą 30-40 osób, które York wycofał się z aktywnego ży­ dręgo. Mieszkańcy mogą na wszelkie mają wezwania przed oblicze orzecz­ cia wojskowego i politycznego. O- sposoby okazywać sobie sympatię, nika ds. rentowych w oddziale ZUS siadł w majątku w Małej Oleśnicy. O- bratać się na piknikach i zlotach, a w Słupsku. Przedtem lekarz orze­ statni wielki zaszczyt spotkał go 5 pewne instytucje bronią się tak upor­ cznik rezydował w Chojnicach, w maja 1821 roku. Król nadał hrabiemu czywie przed koniecznymi zmianami, chojnickiej siedzibie czeka na niego buławę feldmarszałka. Schorowany i że trzeba je posądzić o złą wolę. specjalnie przygotowany gabinet i nie coraz bardziej osamotniony (stracił Na przykład Telekomunikacja Pol­ wiadomo co stoi na przeszkodzie w żonę i syna) zmarł rankiem 4 paź­ ska SA, która przez ten czas nie zro­ odwróceniu sytuacji - aby jeden le­ dziernika 1830 roku, w rocznicę wik­ biła nic, aby dostosować swoje struk­ karz przyjeżdżał do trzydziestu, torii pod Wartenburgiem. Pochowany tury do obecnego podziału kraju, a co którzy teraz z woli ZUS muszą piel­ został w grobowcu w Małej Oleśnicy. za tym - aby ludziom ułatwić życie. grzymować do niego. Odległość wy­ Pamięć o pruskiej „wojnie wyzwo­ Przeciwnie, ciągle jeszcze monopoli­ nosi 120 km, wyprawa trwa około 11 leńczej” i jej bohaterach długo była styczna firma nawet umocniła starą godzin, trzeba zaś wiedzieć, że nie ja­ żywa. W 1855 roku odsłonięto w siatkę i w konsekwencji w wojewó­ dą tam ludzie zdrowi. Taka wymu­ Berlinie pomnik przedstawiający dztwie pomorskim nadal mamy aż szona, zbiorowa turystyka jest wiele- trzech wielkich dowódców: Blüche- cztery strefy numeryczne, związane z kroć kosztowniejsza, aniżeli zwrot ra, Gneisenaua i Yorka. Poeta Ernst poprzednią przynależnością admini­ kosztów podróży i dieta lekarza, ale Wiehert napisał na tę okazję sztukę stracyjną- gdańską, słupską, bydgos­ zupełnie nie przejmuje się tym insty­ „Unser General York”, którą w Berli­ ką i elbląską. Z Karsina do Czerska tucja, o której raz po raz czytamy, że nie przyjęto z wielkim aplauzem, a w jest 12 kilometrów, a połączenie u- ma 7 mld złotych długu. 1857 roku wydano drukiem. W 1889 zyskuje się przez Gdańsk i Byd­ Bezsensownego uporu ZUS nie u- roku imieniem grafa von Yorka na­ goszcz. Rozmowę z Chojnic do dało się przełamać samorządom mia­ zwano wschodniopruski batalion Gdańska łączy , a z Choj­ sta i powiatu, choć bardzo się starają strzelców nr 1. nic do Człuchowa (14 km) Słupsk. bo kwestia budzi wielkie emocje. W York utworzył z dóbr w Małej Oleś­ Wybieranie dodatkowych numerów grudniu zeszłego roku do gry włączył nicy majorat, który pozostawał w rę­ może by jeszcze uszło, lecz chodzi się wojewoda pomorski, który po raz kach rodziny do drugiej wojny świa­ głównie o koszty połączeń, zaś wyłu­ pierwszy wizytował Chojnice, więc towej. Warto w tym miejscu zazna­ dzania pieniędzy się nie wybacza. W pozytywny zwrot wydawał się bliski. czyć, że potomkiem feldmarszałka dodatku TP SA nie zatroszczyła się I odtąd zapadła cisza. (praprawnukiem) był hrabia Peter do tej pory o właściwą książkę telefo­ Takie przykłady (a jest ich więcej) York V. Wartenburg (ur. 13.11.1904 r. niczną i nie sposób sprawdzić nume­ służą jako oręż ludziom, którzy do w Małej Oleśnicy), prawnik i pułko­ rów we własnym województwie dziś kontestują włączenie powiatu do wnik Wehrmachtu. Bliski przyjaciel i - Chojnice i Brusy wciąż podlegają województwa pomorskiego. Oczywi­ współpracownik hrabiego Clausa Bydgoszczy, a Człuchów i Bytów ście, że można im przeciwstawić wie­ Schencka von Stauffenberga. Za u- - Słupskowi. le dobrego, ale fakty pozostają fakta­ dział w zamachu na Hitlera został po­ Sprawą podobno zainteresował się mi, zaś to co boli zawsze wysuwa się wieszony w Berlinie 8 sierpnia 1944 ostatnio wojewoda pomorski i przyo­ na pierwszy plan. roku. biecał zaprowadzić ład, ale nie wie­ Kazimierz Ostrowski Ilustracje ze zbiorów autora rzę, że pójdzie mu gładko. Bo teleko­ munikacja nie jest ani lepsza, ani gor­ 32 pomerania marzec 2002 kaszebizna WIERZTE

Jan Rompski

Na Alleluja...

Na Alleluja biją zwóne Redosno! Zwäczno! Zgójają Christusa rene - Zwónią nóm zwäczno, A pómión niese słowa ceche, Mocne, tak mocne, Że kórzi wszeden stwór sä lechi W śpiewie ti wieczny Na Alleluja biją zwóne I niesą zwóne I budzą w ni zymkii góne Pröwdä tä wiólgą Słuńca i gwiózdów - Ö wiecznym w grädze, w chwale żecym Tęsknicę brózdów, Ö Bósczim cządkCi we wszednym klecym. Chternyma scekó strużka żecó W miłosce szalu w zgrówie klecó Na Alleluja biją zwóne Wołają, zwónią Cecho, tak piäkno! Słuneszkó wonią... Budzą Cizemk, Alleluja, Alleluja śpiewają chmurę Budzą tröwkä Smiertne dzyse, mórtwe ju kruszą Wczasny spózymk, müre. Ledzką mrówka, Chterna bólesc wzała w cządkii, I półą w płomie, W żecó przemianów le Piątku. I łómią w gromie Pómiónem zwónów Alleluja! Ceskają kwiate Biółe te kwiate, Chternech cerznió zmacza klece - Lestczi błogosławią żece...

Jan Rompski (1913-1969), poeta i dramaturg kaszubski z kręgu zrzeszińców. Jako poeta zadebiutował w 1933 roku na lamach „Zrzesze Kaszebsczi”. Większość jego dorobku twórczego znajduje się w zbiorach Muzeum Piśmiennictwa i Muzyki Kaszubsko-Pomorskiej w Wejherowie. Dopiero po jego śmierci ukazfy się dwa tomiki poetyckie: „Pómión zwónów” (1970) i „ Wierzte” (1980), w wyborze i redakcji Edmunda Puz- drowskiego. Wiersz „Na Alleluja... "po raz pierwszy opublikowany został w antologii kaszubskiej poezji re­ ligijnej „Swiäti dzel desze" (1981), przygotowanej do druku przez ks. Jana Walkusza. n j

Pomerania marzec 2002 33 pome rama LEKTURY

rzadko opisywane przez badaczy, na Cezary ObtadnProndzyrislU przykład zjawisko powojennego 0 Kaszubach „szabrownictwa” czy barbarzyństwo i bezkarność wojsk sowieckich. prawie Kluczową część pracy stanowią roz­ działy IV i V, poświęcone kulturze kaszubskiej jako podstawowemu wy­ wszystko różnikowi etnicznemu tej społeczno­ ści. Opisują one szczegółowo różne Monografia dr. Cezarego Obracht- nych tradycji badawczych, nie igno­ postaci i formy kultury kaszubskiej Prondzyńskiego to najbardziej, nie rując i nie gloryfikując żadnej z nich. (na czele z językiem, traktowanym boję .się tego powiedzieć, wszech­ Merytoryczną zawartość pracy sta­ jako wartość rdzenna), ale także pro­ stronne studium wiedzy o Kaszubach nowi wstęp oraz sześć obszernych cesy jej instytucjonalizacji - od mo­ jako społeczności długiego trwania, rozdziałów. mentu zakończenia II wojny świato­ jako wspólnoty etnicznej o skompli­ Rozdział I poświęcony został prze­ wej do chwili obecnej. Z rozdziałów kowanych losach historycznych i kul­ glądowi badań kaszuboznawczych z tych wyłania się bogactwo i żywot­ turowej wyrazistości. zakresu etnografii, socjologii, języko­ ność kaszubskiej kultury, jej odpor­ Autor reprezentuje młode pokolenie znawstwa, literatury i historii. Mamy ność na zagrożenia i zarazem otwar­ kaszubskiej inteligencji, nieobciążo- tu do czynienia nie tylko z rzetelnym tość na rozwój. Niezaprzeczalnym nej kompleksami, nie ulegające mi­ przestawieniem dociekań innych au­ walorem tej części pracy jest wyjście tom i stereotypom, ale jednocześnie torów (imponującym w swojej szcze­ poza schematyczne traktowanie kul­ widzące „kwestię kaszubską” we gółowości), ale również z interesują­ tury regionalnej w kategoriach kultu­ właściwych proporcjach - bez cym osadzeniem tych badań w kon­ ry chłopskiej, ludowości czy zastyg­ „wszechkaszubskiej” megalomanii, i tekście historycznym i sytuacji poli­ łego folkloru, a widzenie jej jako dy­ kreowania „na siłę” pozytywnego wi­ tycznej Kaszubów. Przy okazji po raz namicznego systemu, obejmującego zerunku Kaszubów. We wstępie do pierwszy tak dokładnie wyartykuło­ materialny i duchowy dorobek grupo­ książki czytamy: „Moim zadaniem wany został wkład (bardziej pośredni wy - a w jego ramach między innymi jest zrozumieć i przedstawić jak naj­ niż bezpośredni) w rozwój badań ka­ takie elementy, jak literatura, media, rzetelniej to, jaką społecznością są szuboznawczych takich wybitnych wartości, wzory, postawy, mentalność Kaszubi i dlaczego”. Trzeba powie­ postaci socjologii polskiej, jak B. oraz to, co przyjęto nazywać etosem dzieć, że zadanie to udało się dr. Malinowski, F. Znaniecki czy T. kaszubskim. Prondzyńskiemu zrealizować z po­ Szczurkiewicz. Cieszy mnie rozdział poświęcony wodzeniem. Jest to tym ważniejsze, i Rozdział II ukazuje usytuowanie kaszubskiemu ruchowi etnoregional- było tym trudniejsze, że autor jest je­ Kaszubów w kontekście złożonych nemu, w ramach którego Zrzeszenie dnocześnie zaangażowany emocjo­ problemów narodowościowych - po­ zostało szczególnie wyeksponowane. nalnie w analizowaną problematykę, lityki prusko-niemieckiej oraz pań­ Można powiedzieć, że rozdział VI a ponadto jako przedstawiciel nauk stwa polskiego wobec przedstawicie­ jest swoistą monografią naszej orga­ humanistycznych nie mógł całkowi­ li tej grupy. Wiele miejsca poświęco­ nizacji - a w każdym razie najbar­ cie wyzbyć się własnych ocen i są­ no powojennej integracji i dezintegra­ dziej dokładnym i wszechstronnym dów wartościujących. cji kaszubskiej społeczności (zwłasz­ (obok książki T. Bolduana „Nie dali Natura problematyki etnicznej skło­ cza emigracji). Podobne zagadnienia się złamać”) przedstawieniem jej roli niła autora do nadania badaniom zawiera rozdział III, koncentrujący w kształtowaniu współczesnego obli­ charakteru interdyscyplinarnego. się na trudnej sytuacji ludności ka­ cza kulturowo-etnicznego Kaszubów. Wprawdzie praca zdominowana zo­ szubskiej w powojennej rzeczywisto­ Rozdział VII ma charakter na stała przez aspekty historyczno-so­ ści („klęska wyzwolenia”), na zderze­ wskroś politologiczny. Przedstawio­ cjologiczne, to jednak nie brakuje w niu kaszubskiego świata wartości ze ny w nim został wpływ polityki na niej także spojrzenia etnograficznego skomplikowanymi procesami osadni­ społeczność kaszubską oraz wzajem­ i politologicznego. Prondzyóski u- czymi oraz politycznie i ideologi­ ne relacje między Kaszubami i wła­ miejętnie połączył skrupulatność fak­ cznie uwarunkowanymi przemianami dzą w różnych okresach i warunkach tograficzną i dokumentacyjną histo­ społeczno-gospodarczymi („socjali­ historyczno-politycznych. ryka i archiwisty z refleksyjnością in­ styczną modernizacją”, uprzemysło­ Bardzo mocną stroną monografii terpretacyjną humanisty i wielowy­ wieniem, urbanizacją, kolektywiza­ jest jej baza źródłowa. Mimo iż włas­ miarowym widzeniem analizowa­ cją). W tym zwłaszcza rozdziale ne badania empiryczne autora nie sta­ nych zjawisk socjologa. W analizach - choć nie tylko w nim - autor podej­ nowią podstawowego materiału ana­ socjologicznych nawiązuje do róż- muje kwestie szczególnie trudne i litycznego, to bogactwo i wielość wy­ 34 Pomerania marzec 2002 korzystanych źródeł tworzą solidny fundament badawczy. Oprócz boga­ tej literatury kaszuboznawczej Pron- Wśród dzyński posłużył się danymi statysty­ cznymi, źródłami pamiętnikarskimi, innych języków prasowymi, a przede wszystkim w niezwykle szerokim zakresie wyko­ rzystał (unikatowe często) dokumen­ ty archiwalne, spośród których wiele ujrzało światło dzienne po raz pier­ Język Kaszubów interesuje nie tyl­ społeczeństwie, o tożsamości Kaszu­ wszy. Materiały archiwalne zostały u- ko badaczy języka, ale i jego użytko­ bów mówią Jadwiga Zieniukowa i zupełnione obserwacją uczestniczącą wników, tych, którzy pamiętają mo­ Brunon Synak. Natomiast E. Breza autora, wywiadami z działaczami ka­ wę swoich przodków i tych, którzy pokazał sytuację Kaszubów w Kana­ szubskimi i ludźmi nauki oraz ankietą jej się uczą. Oczekiwania takich dzie i Niemczech. przeprowadzoną wśród delegatów na właśnie odbiorców na pewno zaspo­ Polityką językową na Kaszubach zjazd ZKP (odczuwa się jednak wy­ koi, wydany przez Instytut Filologii zainteresowali się Alfred F. Maje- raźną dysproporcję w stosunku do Polskiej Uniwersytetu Opolskiego, wicz i Tomasz Wicherkiewicz. O- warstwy dokumentacyjnej). tom z serii wydawniczej „Najnow­ becna sytuacja kaszubszczyzny jest Książkę „ożywiają” i niejako dopeł­ sze dzieje języków słowiańskich” - efektem działań politycznych, spo­ niają ciekawe ilustracje i fotogramy „Kaszubszczyzna”. Jest on wyjątko­ łecznych i demograficznych oraz ważnych miejsc, osób czy wydarzeń wy, gdyż opisano w nim mikrojęzyk, wpływu historii. Rozwój języka au­ (np. zaproszenie na I Kongres Ka­ mowę małej grupy etnicznej - ka- torzy uzależniają od nastawienia do szubski z 1945 r. wraz z programem, szubszczyznę, nie po kaszubsku, niego ogółu społeczności kaszub­ artykuł zamieszczony w „Dzienniku lecz po polsku. Jak tłumaczy na skiej, a szczególnie inteligencji, na­ Bałtyckim” z 26 marca 1946 r. o wi­ wstępie redaktor Edward Breza, któ­ stawienia innych mieszkańców i go­ zycie górali na Kaszubach). ry sprawował pieczę nad całością spodarzy regionu. Mimo naukowej konwencji, mono­ prac związanych z tomem, powód Hanna Popowska-Taborska przed­ grafia Prondzyńskiego napisana jest jest istotny: „Kaszubi nie są osob­ stawiła zabytki piśmiennictwa ka­ lekkim językiem, graniczącym miej­ nym narodem słowiańskim, lecz gru­ szubskiego, historię leksykografii o- scami z publicystyką, co nie umniej­ pą etniczną narodu polskiego (...). raz zajęła się leksyką. Wskazała na sza jej walorów - przeciwnie: nie Gdyby zdecydować się na wykład w oddziaływanie polszczyzny na tere­ zniechęca czytelników uprzedzonych języku kaszubskim, ograniczyłoby ny Kaszub, na zapożyczenia wscho- do sięgania po opasłe dzieła (829 się krąg odbiorców”. dniosłowiańskie, na nawiązania lek­ stron!). Książka, która stawia kaszub- syki kaszubskiej do polskich obsza­ Książka wyposażona została w po­ szczyznę w rzędzie innych języków rów dialektalnych np. Śląska. żyteczne aneksy: wykaz tabel, ilustra­ słowiańskich, jest dziełem wybit­ Interesujące są artykuły o nazew­ cji i map oraz indeks osobowy, a tak­ nych językoznawców, historyka i so­ nictwie: E. Brezy z zakresu antropo- że w streszczenia kaszubsko-angiel- cjologa. Zygmunt Szultka sytuuje nomastyki i Jerzego Tredera z zakre­ sko- i niemieckojęzyczne. Kaszuby i Kaszubów w historii Po­ su toponimii, który omówił także Otrzymaliśmy pracę bardzo warto­ morza, Polski i narodów sąsiednich. frazeologię kaszubską. ściową i pożyteczną. Z pewnością Tekst opatrzony jest dwiema mapka­ Książka może też posłużyć za pod­ spotka się z zainteresowaniem przed­ mi, które informują o granicach za­ ręcznik, gdyż znajdziemy w niej stawicieli różnych dyscyplin nauko­ sięgu kaszubszczyzny i sieci kościo­ podstawowe wiadomości z gramaty­ wych. Jestem przekonany, że znajdzie łów ewangelicko-luterańskich z pol­ ki i pisowni autorstwa E. Brezy, J. ona też miejsce w wielu kaszubskich skim językiem liturgicznym na Po­ Tredera, Marka Cybulskiego i Róży domach jako ważne źródło samowie- morzu Zachodnim. Ewa Rzetelska- Wosiak-Śliwy. dzy. Feleszko poruszyła problem Słowiń- Brunon Synak Niezwykle wartościowa książka. ców i ich dialektu oraz rozwoju ka­ Daje wiedzę teoretyczną i praktycz­ Cezary Obracht-Prondzyński, Kaszu­ szubszczyzny i jej odrębności: „obcy ną oraz prezentuje najnowsze osiąg­ bi. Między dyskryminacją a regional­ przybysz z trudem albo wcale nie ro­ nięcia w dziedzinie kaszubszczyzny. ną podmiotowością. Wyd. Instytut zumie Kaszubów”. Mowa ta, suge­ Małgorzata Klinkosz Kaszubski w Gdańsku i Uniwersytet ruje, jest zróżnicowana wewnętrznie, Najnowsze dzieje języków słowiań­ Gdański, Gdańsk 2002 co też pozwala postrzegać ją jako skich. Kaszubszczyzna, pod red. E- odrębny język. O statusie kaszub­ dwarda Brezy. Uniwersytet Opolski, szczyzny i jej funkcjonowaniu w Opole 2001

Pomerania marzec 2002 35 pomerama LEKTURY

Regał regionalny Przemoc «I i niezgoda

BO PRZEMOC WIDZĘ Kalendarze W MIEŚCIE I NIEZGODĘ

Paweł Dzianisz

Grudziądzkie Towarzystwo Kultury szawskie Ungra, mikołowskie Miar­ Trudnym początkom Kościoła wytrwale otacza edytorską opieką ki, chełmińskie Danielewskiego. gdańskiego poświęcił obszerną książ­ „Kalendarz grudziądzki”. Otwiera go Jak widać, edytorskiego sensu ka­ kę ks. Stanisław Bogdanowicz, pro­ - prawie tradycyjnie - Calendarium lendarzy nie niweczy i współczes­ boszcz konkatedralnej Bazyliki Ma­ grudziądzkie (w opr. Stanisława Po­ ność, mieliśmy rozmaite kalendarze: riackiej w Gdańsku. Trudne początki ręby), odnotowujące dzień po dniu bydgoski, gdański, a nawet luziński, to okres 1922-1945. „Autor tej pozy­ wydarzenia z historii (lepiej powie­ który z pomysłowości i pracowitości cji, znakomity znawca historii Gdań­ dzieć: z kroniki miejskiej). Feliksa Sikory wnosił interesujące ska, a zwłaszcza krótkiej, znaczącej Może przydałoby się ściślejsze sito, wartości dla, nie tylko lokalnej, o- historii Kościoła gdańskiego, bardzo jest jednak w tym coś interesującego, światy i kultury. szczegółowo i źródłowo przedstawia gdy na przykład pod datą 23 lipca o- Przekartkujmy jednak „Kalendarz wszystkie okoliczności towarzyszące bok wiadomości o objęciu przez Ste­ grudziądzki”. Czy nie interesujące by powstaniu diecezji gdańskiej” - pisze fana Tomczyńskiego w 1920 roku było, gdyby, za jego przykładem, w przedmowie arcybiskup Tadeusz stanowiska komisarycznego burmi­ przypomniano gdańszczanom roczni­ Gocłowski. strza Łasina ukazuje się informacja o ce, jakie ich w tym roku czekają? Al­ Sytuację panującą w Gdańsku w o- śmierci - w Gdyni w 1965 roku - ar­ bo, gdyby za przykładem ukazują­ kresie budowania zrębów diecezji tysty malarza Wacława Szczeblew- cym role Wisły w życiu Grudziądza trafnie oddają - zdaniem autora - sło­ skiego, założyciela Pomorskiej Szko­ ukazać stan wód przewijających się wa Psalmu 55: „Bo przemoc widzę w ły Sztuk Pięknych w Grudziądzu, a przez gdańską aglomerację? Gdyby mieście i niezgodę”. Słowa te dały kilka dni później - 28 lipca - notka o przypomniano pomniki przyrody, też tytuł dziełu ks. Bogdanowicza. sz ostatnim w „Gazecie Grudziądzkiej” przedmieścia, prezydentów i co tam Ks. Stanisław Bogdanowicz, Bo prze­ odcinku powieści Reymonta „Osą­ jeszcze? moc widzą w mieście i niezgodą. Wy­ dzona”. Może i kalendarze nieco się przeży­ dawnictwo Oficyna Pomorska, Nowy rocznik kalendarzowy - tak­ ły, ale co je zastąpi, kiedy nie mamy Gdańsk 2001 że tradycyjnie - przynosi wiele publi­ ani poważnej, ani mniej poważnej sy­ kacji miastoznawczych, wypełnia stematycznej kroniki życia miasta? Czasopisma więc tę rolę, o której Julian Krzyża­ Może więc udałoby się reanimować kaszubskie nowski mógł w swym słowniku folk­ „Gdański informator kulturalny”, czy lorystycznym powiedzieć, że spełnia­ coś w tym rodzaju, co dokumentowa­ jąc rozmaite funkcje informacyjne, łoby życie w naszym partykularzu zasłużył sobie kalendarz w dziejach nie do końca na psy zeszłe? kultury na nazwy takie, jak almanach, prognosticon, practica, ludicium, mi­ nutiae. Owe więc - po spolszczeniu - ludycje wieśne, protyki itp. zażywały Najnowsza książka profesora Wik­ od dawna sławy i cieszyły się zainte­ tora Peplióskiego, historyka i praso­ resowaniem. Stanowiły źródło dość znawcy, zwłaszcza prasy pomorskiej, wszechstronnych wiadomości o epo­ stanowi monografię czasopiśmienni­ ce, jej obyczajowości, stanie ducha i ctwa kaszubskiego od jego począt­ umysłu. ków w II połowie XIX wieku - ze­ W XIX wieku kalendarze przynosi­ szytów „Skórbu Kaszebsko-słovjn- ły wiele porad praktycznych, danych Kalendarz grudziądzki. Grudziądzkie skje move” Floriana Ceynowy - po statystycznych, a nawet trochę popu­ Towarzystwo Kultury, Grudziądz „Gryfa” Aleksandra Majkowskiego. larnej literatury. Były więc i czytadła­ 2001 Obejmuje okres zaboru pruskiego, w mi, i lustrami czasu. Znane były kra­ którym doszło do znaczącego oży­ kowskie kalendarze Czecha, war­ wienia etnicznego na Kaszubach i po- 36 Pomerania marzec 2002 w WYDAWNICTWACH

wstania pierwszych organizacji ka­ Starostwo Powiatowe w Złotowie szubskich. Czasopisma odzwiercied­ wydało „Informator turystyczny. Po­ Wydawnictwo lają narodziny ruchu kaszubskiego, a wiat Złotów”, cenną, dwujęzyczną niektóre z nich wręcz go kreowały. (polsko-niemiecką) publikację, za­ Uniwersytetu Stąd zainteresowanie autora okresem wierającą bieżące informacje krajo- pruskim, w którym bierze początek znawczo-geograficzne. Gdańskiego zjawisko, będące jednym z najważ­ Muzeum Ziemi Złotowskiej przygo­ niejszych wyznaczników świadomo­ towało „Materiały źródłowe do dzie­ ści współczesnych mieszkańców Po­ jów ziemi złotowskiej”, jako pomoc morza. sz dydaktyczną dla uczniów i nauczy­ Uniwersytet Gdański od czasu po­ Wiktor Pepliński, Czasopiśmienni­ cieli. Zebrano w nich fragmenty kro­ wstania w 1970 roku prowadzi dzia­ ctwo kaszubskie w latach zaboru nik, różne dokumenty obrazujące cie­ łalność edytorską. pruskiego. Wydawnictwo Uniwersy­ kawe wydarzenia z dziejów miasta. Wydawnictwo UG publikuje przede tetu Gdańskiego, Gdańsk 2002 Do powyższego przeglądu należy wszystkim podręczniki akademickie, dołączyć jeszcze dwie mapy: Woje­ naukowe rozprawy, monografie, do­ wództwo wielkopolskie. Mapa admi- tyczące wszystkich dziedzin objętych Publikacje nistracyjno-turystyczna i Plan miasta działalnością badawczą i dydaktycz­ o ziemi Złotowa. Mapę, z herbami wszyst­ ną Uniwersytetu Gdańskiego. złotowskiej kich miast i gmin Wielkopolski, o- W ciągu 30 lat działalności ukazały publikowało Wydawnictwo B i K z się 2223 tytuły, o łącznym nakładzie Piły, natomiast plan Złotowa Wydaw­ 957 400 egzemplarzy. nictwo Tongraf z Piły. Obecnie redaktorem wydawnictwa Jadwiga Danuta Sawicz jest Kazimierz Orzechowski, a sekre­ tarzem Irena Plewińska. Kilka wydanych ostatnio książek Ubiegły rok wyjątkowo sprzyjał Wojciech łygaś Szwedzi dotyczy problematyki pomorskiej. Są wydawnictwom o naszym regionie. mSWk na Pomorzu to: „Pomorze - okno na świat. Studia Ukazało się wiele publikacji o historii il z dziejów XIX i XX wieku” pod re­ i współczesności powiatu złotowskie­ dakcją Anny Paner i Michała Ko- go. Wśród nich na szczególne wyróż­ sznickiego, „Język kaszubski. Pora­ nienie zasługuje zbiór „Legend o źró­ GDANSK dnik encyklopedyczny” pod redakcją dłach Głomi” - z obszaru Krajny Szwedzkie karły Jerzego Tredera oraz „Czasopiśmien­ Złotowskiej. Wyboru dokonały Mał­ historii nictwo kaszubskie w latach zaboru gorzata Chołodowska i Jowita Kęciń- pruskiego” Wiktora Peplińskiego. ska. Wydawcą jest Muzeum Ziemi „Po Gdańsku. Duńskich kartach hi­ W planach na rok 2002 jest około Złotowskiej. storii” wydawnictwo Marpress wyda­ 100 pozycji. Wymienimy tu: „Od Drugą cenną publikacją jest trzeci ło kolejną z tej serii publikację Bismarcka do Szredera. Słownik bio­ zeszyt „Kroniki Wielkopolski”, tak - „Gdańsk. Szwedzkie karty historii”. graficzny kanclerzy niemieckich” zwany złotowski. Prezentuje on m.in. Autor, Wojciech Łygaś jest absol­ Marka Andrzejewskiego, „Nazwiska sylwetki Jana Kocika, pierwszego wentem skandynawistyki na Uniwer­ Pomorzan”, t.2, Edwarda Brezy, burmistrza Złotowa i prof. Władysła­ sytecie Gdańskim. „Społeczną przestrzeń Gdańska w wa Brzezińskiego oraz omawia histo­ Na kartach książki kreśli autor świadomości jego mieszkańców” Ja­ rię Złotowa z czasów przed lokacją. gdańsko-szwedzkie kontakty od rosława Załęckiego, „Polską starość” Towarzystwo Miłośników Krajenki wczesnego średniowiecza do końca Brunona Synaka, „Rycerskie elity po­ opublikowało prace Henryka Bro­ XVIII wieku. Zapoznaje z zagadką lityczne na Pomorzu Gdańskim” Kle­ dziaka „Krajenka. Miasto i gmina”. kamiennych kręgów, kultem świętych mensa Bruskiego. Oprócz historii miasta znajdujemy w skandynawskich w Gdańsku na prze­ W ostatnich latach wydawnictwo niej krótkie opisy wsi położonych w łomie XIV i XV wieku, omawia pol­ siedmiokrotnie otrzymało nagrody i obrębie gminy i kronikę Krajenki od sko-szwedzką współpracę gospodar­ wyróżnienia w konkursach na najle­ 1109 roku. Książkę okrasiły legendy i czą, kontakty polityczne i wojny pol­ piej wydaną książkę, w tym dwukrot­ podania, które ułożył autor. sko-szwedzkie. Szuka szwedzkich nie wyróżnienie w konkursie „Naj­ Mieszkańcy Złotowa doczekali się śladów w Gdańsku i Oliwie. y piękniejsze książki” Polskiego Towa­ pierwszego profesjonalnie wydanego Wojciech Łygaś, Gdańsk. Szwedzkie rzystwa Wydawców Książek, m.in. tomiku wierszy - „w chmurach...” karty historii. Wydawnictwo Mar­ za „Alfabet Bierpfaffa” i „Falcka”. - zbiorku ośmiu złotowskich poetów. press, Gdańsk 2001 ii

Pomerania marzec 2002 37 kultura ZESPOŁY Karsińskie Kaszuby i Mareszka

Grzegorz Jarosław Schramke

W gminie Karsin działają dwa ze­ wać Kaszuby. Zespołem, którego skrzypce) przewodzi Z. Studziński. społy: Kaszuby - grupa o niemal 50- członkami była młodzież Zbiorczej Mają także nowe stroje, uszyte i wy­ letniej historii, od 2001 roku prowa­ Szkoły Gminnej, kierowała M. Bal. haftowane przez członków zespołu z dzona przez Urszulę i Zbigniewa Stu­ Rok później powstała jeszcze grupa materiału zakupionego za pieniądze dzińskich, oraz Mareszka - dziecięcy wokalna, składająca się z dorosłych. gminy Karsin. Prezentują (jak da­ zespół tańca i pieśni, istniejący for­ Łącznie zespół liczył około 20 człon­ wniej) kaszubski repertuar. Chcą malnie od 1996 roku, którego założy­ ków. Przez krótki okres była też ka­ jeszcze stworzyć grupę taneczną. cielką i kierowniczką jest Maria Bal. pela, w 1985 roku przygrywał już tyl­ Zespół przygotowuje się do dwóch Kaszuby ko akordeonista. imprez: obchodów 150. rocznicy u- Początki grupy sięgają 1953 roku. W 1986 roku na VII Konkursie Pio­ rodzin słynnego krajana - Hieronima Jako zespół ukształtowała się jednak senki Kaszubskiej w Kartuzach w ka­ Derdowskiego oraz do VIII Między­ dopiero kilka lat później. Wtedy też tegorii duetów Kaszuby zdobyły III narodowego Festiwalu Folkloru, któ­ otrzymała pierwsze kaszubskie stroje miejsce, a w 1987 roku wystąpiły dla rego głównym organizatorem są Bru­ (drugie w 1985); powstała również Ojca Świętego w Gdyni. sy (w tym roku do jego współorgani­ kapela. Kaszuby działały przy Gmin­ Lata 90. to okres pewnej stagnacji zowania przyłącza się też gmina Kar­ nej Spółdzielni w Karsinie i głównie grupy. W tym czasie u jej boku po­ sin). jej członkowie tworzyli zespół. wstał i rozwinął się dziecięcy zespół Mareszka Pierwszą kierowniczką była Janina Mareszka. Obie grupy współpraco­ Oficjalnie, pod odrębną nazwą ze­ Nazarczuk-Narloch, później, w latach wały ze sobą. Bodajże najważniej­ spół zaistniał w 1996 roku. Po raz 70., Jadwiga Zabrocka oraz Maria szym występem Kaszubów w tam­ pierwszy publicznie wystąpił 23 mar­ Bal. Wysoki poziom artystyczny Ka­ tym czasie było uczestnictwo we ca 1996 roku na gminnym zjeździe szuby osiągnęły w latach 60., o czym mszy świętej w Sopocie, odprawio­ Ochotniczych Straży Pożarnych. świadczą występy w telewizji (1964 nej przez Jana Pawła II. Na początku liczył około 25 dzieci r.) czy nagroda II stopnia Ministra Zmiany przyniósł rok 2001. W Wie­ w wieku od 7 do 12 lat, obecnie oko­ Kultury i Sztuki (1967 r.). Dobrą lu Urszula i Zbigniew Studzińscy za­ ło 40, z których najmłodsze ma dwa kondycję zachował zespół jeszcze do łożyli grupę wokalną. Z ich inicjaty­ łata, a najstarsze 12. Maria Bal chce połowy lat 70., liczył wówczas 40 wy doszło do połączenia obu grup. podzielić zespół na dwie grupy wie­ członków. Upadek, zakończony za­ Studzińscy objęli kierownictwo. kowe: do lat 6 i szkołę podstawową. wieszeniem działalności, nastąpił w Dziś Kaszuby liczą około 40 człon­ Mają stroje kaszubskie. Materiał i bu­ końcu lat 70. ków. Czteroosobowej kapeli (akor­ ty zakupili Zarząd Gminy Karsin i W 1982 roku udało się reaktywo­ deon, skrzypce, kontrabas i diabelskie Dom Kultury, szyciem i haftowaniem

Kaszuby Mareszka

38 pomerania marzec 2002 twórcy POMORSCY zajęły się członkinie zespołu Kaszu­ by. Dziś najmłodszych wyposażają w kostiumy rodzice. Strusie jaja Mareszka działa przy Domu Kultu­ ry w Karsinie. W repertuarze ma pie­ śni, przyśpiewki, zabawy, tańce i in­ scenizacje obrzędów kaszubskich. O- malowane sobnej kapeli nie ma. Na akordeonie akompaniuje Kazimierz Data, które­ Iwona Joć go wspomagają dzieci, grając na dia­ belskich skrzypcach, burczybasie i... na czerzonce (maselnicy) oraz ude­ rzając pokrywkami. Grupa ma już pewne osiągnięcia: wchodziła (podobnie jak Kaszuby) w skład chóru występującego dla Ojca Świętego (1999), zdobyła I miejsce na Przeglądzie Dorobku Twórczości Kaszubskiej Dzieci i Młodzieży „By­ tów 2001”, III na Konkursie Recyta­ torskim „Rodno mowa”, prezentowa­ ła się na Wojewódzkim Przeglądzie Dziecięcych Zespołów Folklorysty­

cznych w Kościerzynie, Przeglądzie Joć

Pieśni, Tańca, Muzyki i Gawędy Ka­

szubskiej „Złoty Tur” w Chojnicach i Iwona innych. Wystąpiła też w TVG w pro­ Fot. gramie „Rodno zemia” oraz w choj­ nickim Radiu Weekend. Obecnie przygotowuje się do VIII Kilka lat temu Grażyna Wyrwas z styka Bogdana Kiziorka z Koście­ Międzynarodowego Festiwalu Folk­ Łubiany pojechała z wycieczką do rzyny. loru i, poprzedzającego go, Przeglądu Garczyna, na strusią farmę. W sklepi­ - Potrafił wyciągnąć ze mnie to, co Kaszubskich Zespołów Folklory­ ku farmy zobaczyła malowane stru­ najlepsze - opowiada. - Uczył dobie­ stycznych o Cytrę Wicka Rogali w sie jaja. Przy właścicielach - Kata­ rania kolorów, łączenia farb... Mia­ Brusach. Maria Bal planuje przezna­ rzynie Michnowskiej i Stanisławie łam u niego, dzisiaj tak to można u- czyć część pieniędzy, które ma otrzy­ Armatowskim - głośno stwierdziła, jąć, indywidualny tok nauczania. Od mać od gminy, na dokupienie strojów że też tak malować potrafi. Zapytała, niego nauczyłam się wszystko, co i zakup małych diabelskich skrzy­ czy mogłaby spróbować. maluję, akcentować czernią i bielą. piec. Te, które mają, są za ciężkie dla Pierwszych kilka sztuk pomalowa­ Przez 29 lat pracowała w łubiań- małych „skrzypków”. Marzy też o nych jaj spodobały się garczyńskim skich Zakładach Porcelany Stołowej stworzeniu trzeciej grupy - taneczno- farmerom. Zaproponowali jej współ­ Lubiana. Komponowała między in­ wokalnej. □ pracę. I tak maluje już trzeci rok. Jaja nymi wzory na porcelanę. Od kilku można kupić na pamiątkę pobytu na lat projektuje je we własnej firmie, w farmie. Można tam też przekąsić stru­ domu. Mówi, że nie nadaje się do Kontakt z kierownictwem zespołu sie dania - „struśburgery”, szaszłyki, pracy, gdzie robi się sztampę. Kaszuby: Urszula i Zbigniew Stu­ jajecznicę. Jedno jajo wystarczy dla Malując strusie jaja realizuje co rusz dzińscy, ul. Wicka Rogali 25, 83- dziesięciu osób. to nowe pomysły. 441 Wiele, tel. (0-prefiks-58) 687- Pasja - zawodem - Czasami jest tak, że oglądam tele­ 33-45. Wrodzone talenty do malowania i wizję i jedna rzecz - motyw, znak Kontakt z kierowniczką zespołu komponowania wzorów pani Graży­ - zwraca moją uwagę. Siadam wtedy Mareszka: Maria Bal, ul. Lipowa 1, na szlifowała w kościerskiej średniej przy biurku i rysuję ten szczegół. Za­ 83-440 Karsin, tel. (0-prefiks-58) szkole ceramicznej, w klasie zdobni­ stanawiam się, gdzie go wkompono­ 687-36-36. czej. Z sentymentem wspomina swo­ wać, czy pasuje na porcelanę... By­ jego, żyjącego jeszcze, mistrza - pla­ wa, że zauważam jakiś szczegół, kie­

pomerania marzec 2002 39 pomerania ROZMAITOŚCI

dy czytam gazetę. Wystarczy mała Kuchnia pomorska kropka, znak, a ja go już w wyobraź­ ni rozwijam. Ale zdarza się i tak, że siedzę w fotelu trzy dni i nic mi do głowy nie przychodzi. Strusie wyroby Jastrowy fresztek Skorupka strusiego jaja jest jak por­ celana. Prawie tak samo gruba i twar­ da. Pani Grażyna tnie ją małą piłką Niedziela wielkanocna - dzień jajem. Wielkanocne śniadanie jest elektryczną. Wszystkie wzory, scenki Zmartwychwstania Pańskiego Jezusa dzisiaj o wiele bogatsze od niegdy­ maluje najchętniej pędzelkiem z wło­ - to najważniejszy i najradośniejszy siejszego, skromnego: jajecznicy sia bobra. Lubi malować na jajkach dzień dla chrześcijan. Wierni uczest­ smażonej na słoninie lub okrasie, kwiaty i ptaki. Często stosuje ciepłe, niczą w porannej mszy świętej - re­ kiełbasy, chleba. Jedyne ciasto - pastelowe kolory. Zanim namaluje zurekcji, a po niej zasiadają do uro­ módzowi kuch (drożdżówkę) - zastą­ ptaki, zwłaszcza te rzadkie okazy, czystego śniadania, które rozpoczy­ piły różne słodkie wypieki. przygląda się ich ilustracjom w książ­ nają poświęconym w Wielką Sobotę kach czy fotografiom w albumach. Maluje też jajka świąteczne. Na przy­ kład wielkanocne - z kurczakami z jednej strony i z Chrystusem Zmar­ twychwstałym z drugiej, ślubne - z gołąbkami i podkową, pokryte wzo­ rami kaszubskimi i inne. Wymyśliła własną technikę malo­ wania jaj. Dla różnych efektów uży­ wa całej gamy farb: od emulsji, które „doprawia” barwnikami, bo te dają intensywny kolor, przez akwarele, farby plakatowe, po lakiery do paz­ nokci, lakiery w aerozolu, modny o- Joć statnio brokat. Tło jaja maluje farbą samochodową. Aby poszczególne e- Iwona lementy ilustracji miały odpowiednią barwę, wcześniej maluje je białą e- Fot. mulsją, a dopiero potem nakłada na nie akwarele czy plakatówki. Na ko­ niec pokrywa jajo lakierem do paz­ Polewka z kminkiem czyzna * 1 1/2 łyżki mąki * 4 ziarna nokci. Farba wówczas nie rozmywa 1 1/2 l rosołu (może być z bulionu) ziela angielskiego * 1 liść laurowy się, a jajo można umyć. * 1 dag kminku * 1 łyżka czubata * cukier * ocet * sól Ze skorupek jaj Grażyna Wyrwas masła * 1 płaska łyżka mąki * 1/2 Suszone owoce namoczyć w zimnej robi biżuterię: klipsy, brosze, wisiory szklanki śmietany * sól wodzie na 2 godz. Ugotować wywar (wzory na nich to różnej grubości li­ Kminek uprażyć w małym rondel- z podrobów, przypraw, włoszczyzny nie, koła, naklejane złote paski), na­ ku, aż zacznie odskakiwać od dna, oraz suszonych owoców. Mięso wy­ czynia do ikebany. Z całych zaś jaj wlać 1/2 litra rosołu i gotować ok. 1 jąć z wywaru i mieszając, wlać do - szkatułki. Uwagę zwracają te z wie­ godz. Przecedzić, wlać do pozostałe­ garnka krew, zagotować. Zupę prze­ czkami pomalowanymi na złoty ko­ go rosołu. Podprawić zasmażką z cedzić, przyprawić do smaku octem, lor i krawędziami oklejanymi perło­ masła i mąki, dodać śmietanę. Poda­ cukrem i solą, dodać obrane z kości wymi koralikami. Wcześniej widziała wać z grzankami z pszennego pieczy­ mięso. Można dodać 1/2 szklanki takie w jednym z afrykańskich cza­ wa. śmietany. Podawać z ziemniakami sopism. lub łazankami. Wzory na biżuterii tylko pozornie Czernina wyglądają podobnie. W rzeczywisto­ 4 l wocły* 3/4 szklanki krwi z gęsi lub Schab po królewsku ści jednak, zapewnia, każdy jest in­ kaczki * podroby z gęsi lub kaczki 1 kg schabu * garść rodzynków ny. □ * 15 dag suszonych owoców * włosz- * garść suszonych śliwek * papryka 40 pomerania marzec 2002 na kaszebsczi ORT

mielona słodka * majeranek * cebula * pieprz * sól Sos: 1 łyżka mąki * 2 szklanki rosołu * 4 mandarynki * 1 pomarańcza * 2 łyżki żurawin (lub kwaśnego dżemu) * 2 jabłka * 1/2 banana * 1 łyżka kwaśnej śmietany Schab natrzeć przyprawami i odsta­ W wić na dwie godz. do lodówki. Na­ Kuńsztowny iiplot stępnie ostrym długim nożem wydrą­ Przóde gbur ókróm te, że znół so na Na Żuławach cze jinszich mókrich żyć tunel wzdłuż całego schabu i wy­ góspódarzenim, to öd starszech beł stronach dało wiklina. Na Kaszebach pełnić go wymoczonymi suszonymi przeüczony do przeszekówanió so kószniok miół plotłe to wszetkó z śliwkami oraz rodzynkami. Schab ob­ prostech nórzadzów a jinszech brekó- chójnowegó korzenia, jałowca abó łożyć plastrami cebuli, skropić ole­ wónech statków. Czej w polu robotę körowine. Pierwi so szło w las, żebe jem i zawinąć w folię aluminiową. nie beło za wiele, tede chłopi brele wecygac korzenie jak lejce, co bełe Włożyć do gorącego piekarnika i piec so za weplótanie kószi do bülew; snódkó pod zemią. Dorna z nech ko­ ok. 1 godz. miejsze bełe robione na jaja cze grze- rzeni beła scygónó brunó kórowina, Sos: łyżkę mąki przysmażyć na zło­ be, a drobnieszi kószik rechtowele na tej przedzelone na pół, dało półłup- ty kolor, dodać rosół, zagotować. Do­ jagodę. Brekówóne bełe też jinsze czi. Z nym uplotłim müszele so uwi­ dać pokrojone owoce, wymieszać ze zórte kószi ó przeróżnym üdbanim. jać, bo korzenie z czasem so robiłe śmietaną. Do secczi abó drobnego futru dló be- cwiarde e nie bełe tak gibcze do we- dła bełe, bez górnego pałąga, wiól- plótani. Dlóte kósznice rechli miele z Gęś nadziewana dże a miesze owalne czipe abó kipę. grebszich korzeni abó wietwiów dąb- Mała gęś * majeranek * sól Rebe na mark bełe niosłe na plecach czóka wedżate pałączi a splotłe w że­ Farsz: 20 dag pieczarek * 6 jaj * 1 w koszu, co zwele karzeną, karinką berkową könstrukeejä. Tede brele szklanka śmietany * 1 cebula * 1/2 cze karzelnicą, a gdze jindze kipą. prawie co rozpółowióne korzenie a szklanki wytrawnego wina * 2 łyżki Drobne handlarze, co wanożele po zaczinele, ód pałągówategó krziża, Ü- majeranku * tłuszcz do smażenia wsach, ód checze do checze, swoje plótanie osnowę. Ta stóró technika ü- * pieprz * sól towóre nosele w czipie na plecach, plotu zwele żeberkówó-krziżewó. Gęś natrzeć solą i majerankiem temu jich zwele stronama czipnika- Zgrabno uplotłe przeróżne kósziczi Farsz: pieczarki pokroić i podsma­ mi. ze zmeslno dobrónym kórzenim są żyć na tłuszczu. 4 jaja ugotować na Drobne towóre a sprawónczi z mia­ kuńsztownym dokózem kósznika. twardo, obrać i drobno posiekać.. Wą­ sta białczi chätno wiozłe w kórzółce, Jinszim mestemym zajäcym je upleść tróbkę gęsią i cebulę również posie­ to je köszikü z uplotłim wiekem. W z drobnego korzonka techniką spiral­ kać, wszystko połączyć. Do masy do­ taczich kószółkach ópołkach mógł ną talerze, tace, dzbónczi, topczi, dać 2 surowe jaja, śmietanę oraz wi­ też wiese dorobne zwierzątka. Plotłe miarczi, mace a jinsze użiteczne abó no. Farszem napełnić gęś, spiąć i piec też bełe z drobnego korzenia wiertle strojne statczi brekówóne doma. Kó- w gorącym piekarniku ok. 2 godz., a korce - miarę do zbóżegó miesze rzonczi muszą bec dechtowno prze- podlewając co pewien czas wodą. mace - miarę na mąka a zómo. Nie- plotłe a nacygłe. Czej splot namók- chtemy so jimele robie półkószczi nie, to wlónó wóda nijak nie welecy. Babka z jabłkami - weplotłe kastę na wóz. Udałe kósziczi, ważone a jinsze me- 2 1/2 szklanki mąki * 1 szklanka ole­ Jeżle tim so zajimele nie blós dló se steme dokóze miastowi a letnice chä­ ju * 5 jaj * 1 szklanka cukru * 2 łyżki a na zóróbk, to taczich zwele kószni- tno kupiająjakno pamiątczi z Ka- kakao * 5-6 jabłek * 1 łyżeczka sody kama na nordze a kósórzama na pół- Szredrów Ben oczyszczonej nim Kaszeb. Kószecznó robota to je Jaja ubić z cukrem na puszystą ma­ zajäce kömüdne a nieletcze. Jeżle te- sę. Ubijając, wlewać powolutku olej. re fabricznie są robione tóńsze tasze, Dodać mąkę z sodą i kakao. Lekko plastikowe kosze a jinsze sztuczne wymieszać. Ciasto włożyć na blachę. statczi, tej to rzemiasło jidze perznä Obrane i pokrojone w kostkę jabłka w zabóczenie. Werkównia do te nie wyłożyć na ciasto. Piec ok. 45 min. je kosztowno, sygnie szółer a proste Z „ Kuchni pomorskiej ” nórzadza, jak dobri nóż, mółi szme- wybrała Iwona Joć dles do korowani a preczel do drob­ nego üplotu.

pomerania marzec 2002 41 pomerania POŻEGNANIA Etnograf

innymi przy budowie magistrali ko­ czać należy prof. Andrzejowi Bu­ lejowej Śląsk - Gdynia, czyli tzw. ko­ kowskiemu, w latach 1956-1962 rek­ lei francuskiej, w prywatnych przed­ torowi tej uczelni. siębiorstwach budowlanych, w Ar­ Profesorowi Bukowskiemu, jako chiwum Państwowym Map i Akt badaczowi dziejów i kultury Kaszub, Gruntowych. W 1939 roku poślubił bardzo zależało na rozwoju pomor­ Władysławę Olszewską. W czasie skiej etnografii. Okres współpracy W. wojny, jako kreślarz map, zatrudnio­ Błaszkowskiego z prof. Bukowskim, ny był w biurze urządzeń rolnych gdy był zatrudniony w WSP, to lata (Landeskulturamt). twórczego i pracowitego życia. Jeżeli W 1946 roku rozpoczął studia na U- po latach będzie mógł stwierdzić, że niwersytecie Mikołaja Kopernika w szczegółowo zbadał i spenetrował po­ Toruniu, na Wydziale Humanistycz­ nad 1200 wsi, osad i wybudowań na nym, zakończone uzyskaniem dyplo­ Kaszubach i Kociewiu, to stało się to mu ze stopniem magistra filozofii, ze w dużej części właśnie w tym okre­ Nestor etnografów pomorskich, Wojciech specjalizacją w dziedzinie etnografii i sie. Wtedy także utrwaliło się prze­ Józef Błaszkowski zmarł 27 grudnia 2001 etnologii. Jego praca magisterska do­ konanie o wyższości roweru nad mo­ roku, pochowany został 6 stycznia br. na tyczyła problemu podcienia w budo­ tocyklem w badaniach terenowych. cmentarzu wejherowskim. wnictwie ludowym Pomorza i została Profesor A. Bukowski niezwykle Był pierwszym Kaszubą etnografem wysoko oceniona. Przedmiotem stu­ pozytywnie oceniał dokonania W. z uniwersyteckim cenzusem. Wielu diów było też zabytkoznawstwo i Błaszkowskiego, pisząc:, jest niewąt­ przed nim zajmowało się etnografią sztuka. Błaszkowski miał duży talent pliwie najlepszym obecnie znawcą Kaszub, byli wśród nich najwięksi, plastyczny, wykorzystywał go do ilu­ kaszubskiej ludowej kultury material­ jak Florian Ceynowa, Aleksander strowania swoich niektórych prac na­ nej”. Majkowski, Jan Karnowski, ks. Ber­ ukowych. W końcu lat 50. ubiegłego wieku nard Sychta, ale też osoby, o których Po studiach powołano go na stano­ środowiska regionalistów pomorskich wiedzą dzisiaj tylko specjaliści: An­ wisko okręgowego wizytatora i kie­ i ludzi nauki postulowały budowę toni Brylowski, Jan A. Patock, Jan rownika szkolnictwa artystycznego muzeum na wolnym powietrzu. Ofi­ Rompski. Dla Wojciecha Błaszkow- przy Wojewódzkiej Radzie Narodo­ cjalnie zamysł ten zgłaszali władzom skiego jednak etnografia była zawo­ wej w Koszalinie. W tamtym okresie województwa W. Błaszkowski i Lon­ dem, a nie dodatkowym przedmiotem prowadził badania etnograficzne na gin Malicki, kierownik Działu Etno­ zainteresowania. środkowym Pomorzu, organizował graficznego ówczesnego Muzeum Urodził się 27 marca 1908 roku w wystawy i pokazy rękodzieła i sztuki Pomorskiego w Gdańsku. Kiedy więc Gowidlinie. Pochodził ze szlachec­ ludowej. Równocześnie na obszarze wreszcie władza dostrzegła swój obo­ kiej rodziny, od pokoleń zamieszkałej Kaszub prowadził badania dla po­ wiązek troski o ginące dziedzictwo, na Kaszubach, ojciec, Bazyli Bła­ trzeb Polskiego Atlasu Etnograficzne­ Wojciech Błaszkowski był osobą naj­ szkowski, był właścicielem dużego, go- bardziej kompetentną, najlepiej przy­ dobrze zorganizowanego gospodar­ Po 1957 roku już całkowicie po­ gotowaną do realizacji decyzji o roz­ stwa rolnego na wybudowaniu Kawie święcił się etnografii. Przez rok kie­ budowie muzeum Gulgowskich - bu­ pod Gowidlinem. Po złożeniu egza­ rował Pracownią Etnograficzną dowy i organizacji Kaszubskiego Par­ minu maturalnego w gimnazjum kla­ Gdańskiego Towarzystwa Naukowe­ ku Etnograficznego we Wdzydzach sycznym w Wejherowie w 1928 ro­ go, a następnie Zakładem Etnografii Kiszewskich. Od 1969 do 1973 roku, ku, zdobył dyplom budowniczego w w Wyższej Szkole Pedagogicznej w do czasu przejścia na emeryturę, był Studium Budownictwa Lądowego Gdańsku. Powstanie zakładu i powie­ kustoszem tego muzeum, kierowni­ przy Ministerstwie Komunikacji. rzenie go Wojciechowi Błaszkow- kiem Działu Budownictwa i Kultury Przed 1945 rokiem pracował między skiemu, w dużym stopniu zawdzię­ Ludowej. Jednocześnie z historykiem 42 pomerania marzec 2002 sztuki i zabytkoznawcą Jerzym Fry­ czem oraz architektem Bruno Wan- dtkem opracowali koncepcję i plan przestrzennego zagospodarowania Wspominanie Jana muzeum. Późnej, przy aktywnym u- dziale autorów projektu (bez B. Wan- dtkego, który przebywał za granicą), koncepcję tę rozbudowano; realizo­ wana jest jednak większość pierwot­ 8 marca mija pierwsza rocznica śmierci mo­ siał gdzieś pracować (wtedy inaczej nych idei. Bogate materiały z badań jego kolegi, Jana Piepki. Jego odejście za­ być nie mogło). Okupant uznał, że terenowych W. Błaszkowskiego, któ­ skoczyło mnie. Do końca liczyłem, że je­ może stać się bardziej użyteczny dla re posłużyły przy opracowaniu kon­ szcze się spotkamy. Tak się nie stało. III Rzeszy. Bez ceregieli wcielono go cepcji muzeum, wykorzystywane są Z Jankiem znaliśmy się od najmłod­ do organizacji Todt i wywieziono na nadal w codziennej pracy muzeum, szych lat. Wychowaliśmy się w Sta- roboty. Nie było to jeszcze groźne. podobnie jak jego artykuły i książki. rzynie, chodziliśmy do tej samej Od czasu do czasu przyjeżdżał do do­ Tworzenie muzeum we Wdzydzach szkoły, a nasze rodziny się przyjaźni­ mu i nie był jeszcze zbyt przygnębio­ było dla Błaszkowskiego „budową ły. Nieco starszy ode mnie Janek ny. Groźniejszy okazał się pomysł o- pomnika, świadka wspólnoty kultu­ przewyższał rówieśników inteligen­ kupanta, że może być z niego żoł­ rowej kaszubsko-polskiej”, a przede cją i wrażliwością na piękno przyro­ nierz Wehrmachtu, podobnie jak z wszystkim „ratowaniem zabytków dy i otoczenia w ogóle. W tamtych wielu młodych Kaszubów. „Szły” kaszubsko-polskich dla dobra przy­ czasach, gdy trudno było o dostęp do naciski, by wpisać go na tak zwaną szłych pokoleń”. książek, on pochłaniał wiedzę ze­ III grupę folkslisty. „Naciskał” mię­ Po 1973 roku nie tracił kontaktu z wsząd, skąd się tylko dało czerpać. dzy innymi przedwojenny polski nau­ muzeum. W listach do mnie cieszył Nie zawahał się prosić o książki na­ czyciel z Łodzi, wydalony z zawodu się „z każdego nowego nabytku i każ­ wet samego dowódcy baonu Obrony za germanizowanie polskich dzieci w dego kroku naprzód”. Będąc „orędo­ Narodowej, który stacjonował w naszej szkole. Jan zdobył się wtedy wnikiem przywrócenia naszej wsi da­ szkole. na ryzykowny, niezwykły czyn - zła­ wnych pięknych form tradycyjnego W 1939 roku w naszym, najdalej na mał sobie rękę. Ponieważ było to tuż budownictwa opartych na cechach północ wysuniętym, skrawku Polski, przed zakończeniem wojny, udało mu rodzimych w regionie Kaszub i Ko- na pograniczu polsko-niemieckim, się uniknąć najgorszego. ciewia”, uważał, że „muzeum skan­ ciągle coś się działo. Dla nas, dzieci, senowskie powinno odgrywać nie nie miało to większego znaczenia. tylko rolę atrakcyjnego pokazu, ale - Ale ciągłe narady naszych nauczycie­ przede wszystkim - źródła (autenty­ li, oficerów rezerwy WP sprawiały, cznego wzoru) dla studiów nad budo­ że nie raz pozostawiani byliśmy w wnictwem wiejskim oraz wzorcem klasie bez opieki. Podsyłano nam dla projektów współczesnej zabudo­ wówczas uczniów starszych klas. wy wsi, zwłaszcza w odniesieniu do Jednym z nich był Jan Piepka. Do budynków mieszkalnych”. Chciał, mojej klasy przychodził najczęściej i, aby jego skansen „stał się oazą trady­ przypominam sobie, lubiliśmy go. cyjnego budownictwa i rękodzieła lu­ Czytał nam bajki, zwłaszcza o zwie­ dowego, wzorcem i szkołą dla współ­ rzętach, wychodził z nami na boisko i czesnych i potomnych budowniczych bawił w „koło”, „gonieni” (berka), i wskrzesicieli tradycyjnej kultury, o- rysował dla nas na ziemi „klasy”. becnie tak straszliwie okaleczanej Czasami przynosił piłkę, jedyną w przez decydentów-ignorantów. (...) szkole, i uczył nas grać „w dwa o- Realizacja skansenu wdzydzkiego to gnie”. historyczny akt przekazania potom­ Wybuchła wojna, nastał czas oku­ ności pełnego obrazu tradycyjnej kul­ pacji. Z oporem uczyliśmy się języka tury kaszubsko-pomorskiej”. niemieckiego, przeplatając go ka- Żegnaliśmy Wojciecha Błaszkow­ szubszczyzną, co często kończyło się Janek z rodziną - córką Julitą synem skiego na wejherowskim cmentarzu z biciem. Jan podlegał, bodajże jeszcze Mirkiem (pierwszy rząd) i żoną (ostatni wielkim smutkiem w sercu. przez rok, tym samym rygorom. Wy­ rząd) - u mnie w Staniszewie, 1968 r. Tadeusz Sadkowski szedł ze szkoły, ale jako 14-latek mu­ Repr. fot. Edmund Kamiński

pomerania marzec 2002 43 pomerania POŻEGNANIA

Tak w czasie wojny, jak i po jej za­ kiewicza „Przyjaciół” i „Żonę upar­ - gadki były słuchane z największym kończeniu uczył się intensywnie sam. tą”, a także skecze „Beczka śmiechu” zainteresowaniem, a jego poczucie Potem razem poszliśmy do liceum (podejrzewam, że jego autorstwa) o- humoru udzielało się każdemu. pedagogicznego w Wejherowie. Mie­ raz spektakl „August Szlóga”, czym Podczas jednego ze spotkań przed­ szkaliśmy w internacie, w jednym wzbudził podziw i zyskał ogólną stawił mi w ogólnych zarysach sce­ pokoju wraz z jego kuzynem Wład­ sympatię. nariusz widowiska „Ścinanie kani”. kiem (też Piepką). Jan znosił z biblio­ Dla swojej działalności starał się po­ Myśleliśmy o plenerowym wystawie­ teki miejskiej opasłe tomiska, czytał zyskać mieszkańców wsi. Z M. Prą- niu. Ale wtedy „wyszła” sprawa fil­ je bez wysiłku, a ja dopiero od niego dzyńskim, przedsiębiorcą i Ludwi­ mu „Kaszebe”. Szczytem jego ma­ dowiadywałem się, co w nich jest, al­ kiem Główczewskim, organistą (do­ rzeń było, by jak najprędzej wszedł bowiem z trudem poprawnie mówi­ brym muzykiem) oraz kierowniczką na ekrany kin. Tymczasem w radiu łem po polsku, a co dopiero czytać?! kina założyli Kaszubski Zespół Pieśni dyskutowano, czy film jest dość ko­ Zresztą nie byłem jedyny w takiej sy­ i Tańca Starzyniacy. Sam uczył tań­ munikatywny. Jest, owszem, o Ka­ tuacji. Jan na głos czytał nam „Qvo ców kaszubskich, których w Starzy­ szubach, ale może być „niezrozumia­ vadis”, „Krzyżaków” i inne lektury, nie przed wojną nie znano. Napisał ny”. Co za bzdury - mówił - tyle ro­ o których nie mieliśmy nawet poję­ tekst dla zespołu „U nas w świetlicy”, boty i to na nic? Rzucił wszystko i cia, że istnieją. Organizował nas przy który później śpiewała cała niemal pojechał do Łodzi. Ostatecznie film tym w grupy i sprawdzał, czy też coś wieś. Opublikował ją W. Kirstein i L. wszedł na ekrany, dobrze był przyję­ z jego czytania wiemy. Jak przed Ropel w „Pieśni z Kaszub”. ty, zwłaszcza na Pomorzu Gdańskim. wojną - pomyślałem. Jan nie przestał się dokształcać. Ja, Jan cieszył się niezmiernie. Dzisiaj Janek rzucił się w wir zajęć świetli­ ucząc się jeszcze, spotykałem go na film jest zapomniany. Możliwe, że cowych, bardzo szybko stał się popu­ sesjach Regionalnej Komisji Kształ­ ma go ktoś na kasecie. Szkoda! larny w całej szkole, zwłaszcza wśród cenia Nauczycieli, działającej przy Janie! Byłem na Twoim pogrzebie. swoich rówieśników, ludzi już doj­ naszym liceum. Po 1950 roku nasze Było wielu znajomych, przyjaciół, rzałych, z bagażem przeżyć wojen­ drogi się rozeszły. Ale o nim było co­ zacnych ludzi. Były sztandary ZKP, nych, żołnierzy. Do nich profesoro­ raz głośniej, stawał się sławny. Pisał i śpiewano Twoje „Móje stronę” i czy­ wie zwracali się per „pan”. W ich publikował. Odwiedził mnie, gdy kie­ tano fragmenty utworów. Chowano gronie odbywały się dyskusje na róż­ rowałem już dużą szkołą. Cię godnie, albowiem zasłużyłeś się ne tematy. Prym wiódł Jan. Nie był Przedstawiliśmy sobie nasze rodzi­ ziemi kaszubskiej. Ja nie przemawia­ zbyt dobrym mówcą, ale potrafił za­ ny. Znając moje przygotowanie mu­ łem, siedziałem w łebnieńskim ko­ żarcie bronić tez, do których był zyczne i wiedząc o moim zaangażo­ ściele gdzieś w tylnych ławkach z przekonany. Pisał dobre wypracowa­ waniu w chórach dziecięcych i mło­ myślami, które wbrew woli nachodzi­ nia i różne, dziwaczne nieraz, opo­ dzieżowych (skąd on to wiedział?) o ły: Sic transit gloria, sic transit vitae wiadania. Zwrócił na siebie uwagę profilu regionalnym, wskazywał mi et omnia (tak przechodzi chwała, tak naszego polonisty J. Peruckiego, z teksty i zachęcał do pisania do nich przechodzi życie i wszystko). Życie którym swoje pisanie konsultował. muzyki. Czasami brał w tym udział, przeszło, chwała zostanie na pewno. Byłem świadkiem zdarzenia, które grał bowiem dość dobrze na akordeo­ Przesuwały się kadry z filmu. Na prawdopodobnie miało wpływ na je­ nie. W rezultacie powstało kilkadzie­ chwilę film się zatrzymał - śpiewa­ go dalsze losy. Podczas takiej konsul­ siąt nowych pieśni kaszubskich, roz­ my razem „Filozofię” A. Majkow­ tacji prof. Perucki powiedział: „Co powszechnionych przez mój zespół skiego: pan tu robi? Możesz pan pracować i wokalno-instrumentalny na konkur­ A tymczasem dló rozriwczi pisać!”. Po dwóch latach Jan prze­ sach organizowanych przez kartuskie Miej czilkóro dzecy, rwał naukę. Uznał, że powinien sam ZKP i nie tylko (pieśni te do dzisiaj Co na grobie ü przekriwczi się utrzymywać. A ponieważ brako­ nie zostały opublikowane). Bywał u Piszą: niech mu świecy. wało nauczycieli, zaangażował się do mnie wielokrotnie, a ja u niego w So­ pracy w Starzynie, w szkole, z której pocie. Zawsze mieliśmy sobie coś do Dlaczego przypomniałem sobie tę kiedyś wyszedł. Uczył tam moje powiedzenia. Interesował się rozwo­ niezbyt odpowiednią do chwili i młodsze siostry Martę i Jadwigę. Je­ jem działalności kulturalnej. Dwu­ miejsca piosenkę - nie wiem. Może go zapał do pracy pedagogicznej da­ krotnie przecież był radnym WRN w dla słów „niech mii świecy”? wał też efekty wśród młodzieży poza­ Gdańsku. Chętnie przyjmował zapro­ Spoczywaj w pokoju. Cześć Twojej szkolnej. Chyba jako pierwszy wyre­ szenia na spotkania z mieszkańcami i pamięci. żyserował i pokazał na scenie Mic­ młodzieżą szkolną. Jego opowieści Wacław Kirkowski

44 pomerania marzec 2002 Joć

Derdowski w Kartuzach Iwona

W Kartuzach obchody Roku Hiero­ Fot. nima Derdowskiego zainaugurowano Widowisko „Jedno wialgó fifa” przygotowali uczniowie kartuskiego liceum 13 marca. Zgromadzeni w Urzędzie Gminy goście wysłuchali opowieści Prof. Samp w swojej opowieści Przedstawienie przygotowali ucz­ prof. Jerzego Sampa „O ludoznaw­ wspomniał również o najbardziej niowie Liceum Ogólnokształcącego czych pasjach Hieronima Derdow­ znanych folklorystach z drugiej poło­ im. H. Derdowskiego w Kartuzach ze skiego”, obejrzeli widowisko „Jedno wy XIX wieku: Florianie Ceynowie, swoją opiekunką Barbarą Pisarek wialgó fifa” na podstawie epopei „Ö Alfonsie Parczewskim, Stefanie Ra- - autorką scenariusza. Panu Czórlińsczim” oraz uczestni­ mułcie, Aleksandrze Treichlu, ks. S. Jankę, opowiadając o pracy nad czyli w promocji książki Stanisława Stanisławie Kujocie, ks. Szczepanie biografią, skupił się na ukazaniu lo­ Jankego „Derdowski”. Kellerze, Grzegorzu Smulskim i in. sów Derdowskiego w Ameryce. ij

Derdowskiemu cześć autora „Czórlińsczegó”, a w drugiej społu Kaszebe, zaś wszyscy ucznio­ W przeddzień 150. rocznicy urodzin części dotyczący obyczajów wielka­ wie gimnazjum gorąco kibicowali Hieronima Derdowskiego w Gimna­ nocnych na Kaszubach. Uczestniczy­ swoim reprezentacjom. zjum nr 3 w Chojnicach odbyła się ły w konkursie drużyny sześciu klas Impreza ta była doskonałym przy­ sympatyczna uroczystość ku czci II, które wykazały się sporymi wia­ kładem, jak można w niewymuszony pierwszego kaszubskiego poety. domościami i zaangażowaniem. Wy­ sposób obchodzić ważne rocznice i Z inicjatywy polonistki Aliny Jani­ grała klasa lic, drugie równorzędne zainteresować uczniów kulturą i tra­ szewskiej zorganizowano konkurs miejsce zajęły Ilb i Ile. Artystyczną dycją Kaszub. wiedzy o życiu i twórczości sławnego oprawę stanowiła muzyka i tańce ze­

Promocja „Derdowskiego” refleksjami o pracy nad książką pod­ W spotkaniu uczestniczył znany ga­ w Wejherowie kreślił, że szczególnie ceni sobie po­ wędziarz z Wiela Edmund Konko- Pierwszą promocję książki Stanisła­ moc strony amerykańskiej. lewski, którego dziadek był kuzynem wa Jankego „Derdowski” zorganizo­ wało - wspólnie z Oficyną Czec - 1 i marca br., w swojej siedzibie w Pała­ cu Przebendowskich, Muzeum Piś­ miennictwa i Muzyki Kaszubsko- 1 jK 8 SB fljj ? Pomorskiej w Wejherowie. ■ H ■ WBm. HB Biografię wnikliwie omówił prof. wm . -y»-. -w S| H| Jerzy Treder (obszerne fragmenty ■ 1*? III K, r * drukujemy na stronie 14.), który zara­ A - l ł j zem dopatrzył się pewnych podo­ Mul J bieństw pomiędzy autorem książki a poetą z Wiela. Szczesiak - To jest opowieść o Hieronimie «1 Derdowskim, który zasługiwał na wszechstronne pokazanie. Praca nie Edmund rości sobie jednak pretensji do pracy j k |ä^ÜP| M W i ii II ~ *\X m Fot. naukowej - powiedział autor Stani­ Od lewej: Wojciech Kiedrowski, Jerzy Treder i bohater sław Jankę. Dzieląc się z zebranymi wieczoru - Stanisław Jankę

Pomerania marzec 2002 45 pomerania KLĘKA matki Derdowskiego. Opowiedział rowskiego oraz kustosz muzeum Gra­ związanym z jego wydawnictwem zajmująco o swoim krewnym, a także żyna Wirkus zaprezentowały frag­ -własnymi publikacjami lub udzia­ o perypetiach z popiersiem poety. menty promowanej biografii. łem w przygotowaniu książek - pro­ Dzieci z Luzina zainscenizowały „Derdowski” to już 83. pozycja Ofi­ fesorowi Trederowi i Stanisławowi scenkę z poematu „Ö Panu Czórliń- cyny Czec. Wojciech Kiedrowski po­ Jankemu. sz sczim”, a uczennice liceum wejhe- dziękował autorom, szczególnie

„Pomerania” w Żukowie Gościliśmy w Żukowie, na zebraniu tamtejszego oddziału ZKP. A powody były dwa: Rok Derdowskiego i chęć poznania kulis redagowania naszego miesięcznika. O Derdowskim mówił publicysta „Pomeranii” Stanisław Jankę, autor biografii pisarza. O tradycji czasopiś­ miennictwa kaszubsko-pomorskiego, misji i profilu „Pomeranii”, planach, a także trudnościach, z którymi bory­ Szczesiak ka się miesięcznik - redaktor naczel­ ny Edmund Szczesiak. Edmund

Zebranie poprzedził występ dzieci z

programem poświęconym Derdow- Fot. skiemu. Prezes Krystyna Rogalewska Na spotkaniu w Żukowie było pół setki osób poinformowała o przebiegu konkur­ su literackiego o Derdowskim dla u- imienia Karola Krefifta, przedwojen­ tywują tradycję kaszubską i wyraził czniów szkół podstawowych. Obec­ nego działacza kaszubskiego, pier­ zadowolenie, że ich grono jest coraz ny na zebraniu przewodniczący Ra­ wszego starosty kartuskiego. Nadanie większe. dy Gminy Jerzy Żurawicz powiado­ nazwy i odsłonięcie tablicy planowa­ Na spotkaniu w restauracji Gryf by­ mił, że komisja rady pozytywnie zao­ ne jest w dniu urodzin patrona - 15 ło pół setki osób. Poszczególne pun­ piniowała wniosek oddziału ZKP o czerwca. Burmistrz Bogdan Łapa po­ kty programu przedzielano wspólnym nadanie jednemu z rond w Żukowie dziękował zrzeszeńcom za to, że kul­ śpiewaniem po kaszubsku. sz

Regionalizm po półwieczu Jest to pierwsza naukowa monogra­ fia opisująca przemiany społeczności yg kaszubskiej w II połowie XX wieku. Została oparta na bogatych źródłach archiwalnych, prasie, wywiadach, an­ kietach, literaturze naukowej, wspo­ mnieniach itd. Liczy 830 stron... Tak rekomendowali dzieło dr. Ceza­ rego Obracht-Prondzyńskiego „Ka­ H

szubi - między dyskryminacją a re­ gionalną podmiotowością” zaprasza­ jący na spotkanie promocyjne do ta­ Szczesiak werny Mestwin w Gdańsku - Instytut Kaszubski i Wydawnictwo Uniwer­

sytetu Gdańskiego. Edmund

Prof. Józef Borzyszkowski otwiera­ Fot. jąc spotkanie porównał książkę - ze Monografię Cezarego Obracht-Prondzyńskiego (stoi) rekomendowali Józef względu na jej wagę - do „Regiona- Borzyszkowski i Brunon Synak

46 pomerania marzec 2002 lizmu kaszubskiego” Andrzeja Bu­ stąpienie publikujemy na stronie 34.). wało różnie; polemizuje ze stereoty­ kowskiego sprzed ponad półwiecza. Autor przekonywał obecnych na pami, które są obecne w naszym śro­ Pracę Obrachta-Prondzyńskiego o- promocji, że chciał pokazać boga­ dowisku i poza nim. - Przeżywamy kreślił jako ważną cząstkę badań ka- ctwo życia na Kaszubach w jego roz­ złoty wiek piśmiennictwa pomorskie­ szuboznawczych. maitych przejawach, różnorakość do­ go i ta książka wyrosła z tego wysypu Analizy pracy dokonał prof. Brunon świadczeń Kaszubów, uświadomić, - powiedział w trakcie dyskusji prof. Synak, jeden z jej recenzentów (wy- że w różnych miejscach i czasach by- Zbigniew Zielonka. sz

Rada Mediów ceprezesowi Zrzeszenia Kaszubsko- wujących je dziennikarzy. Rada po­ W Kamieniu Śląskim trwało od 18 Pomorskiego, który w swoim wystą­ parła projekt nowelizacji ustawy o ra­ do 19 lutego drugie posiedzenie Rady pieniu przedstawił kaszubskie progra­ diofonii i telewizji, przewidujący Mediów Elektronicznych Mniejszo­ my w radiu i telewizji, problemy i o- wprowadzenie licencji programo­ ści Narodowych i Etnicznych, powo­ czekiwania. wych. Umożliwi to powstanie przej­ łanej 4 grudnia ub.r. w Białymstoku. Rada przyjęła stanowisko, w któ­ rzystego systemu finansowania obję­ Jej celem jest dialog z instytucjami rym podkreśla, że do zadań mediów tych licencją audycji i określi obo­ publicznymi w sprawie dostępu publicznych należy finansowanie i e- wiązki programowe nadawców. mniejszości narodowych i etnicznych misja audycji w językach ojczystych Regulacji prawnej wymaga udział do publicznej anteny telewizyjnej i mniejszości, przy współudziale me­ przedstawicieli organizacji mniejszo­ radiowej. rytorycznie przygotowanych przed­ ści narodowych i etnicznych w ra­ Powołano czteroosobowe prezy­ stawicieli tych społeczności. Zadek­ dach programowych ośrodków tele­ dium rady. Funkcję przewodniczące­ larowano, że radzie zależy na ciąg­ wizji publicznej i spółek Polskiego go powierzono Piotrowi Tymie, a se­ łym podnoszeniu poziomu audycji Radia. sz kretarza Arturowi Jabłońskiemu, wi- mniejszości i kwalifikacji przygoto­

Pieczęcie Świętopełka Oddział gdański ZKP przyznaje, co trzy lata, Pieczęcie Świętopełka Wiel­ kiego - szczególnie zasłużonym w działalności organizacyjnej Zrzesze­ nia Kaszubsko-Pomorskiego. Pierw­ szą odznakę klasy złotej otrzymała w 1976 r. Izabella Trojanowska. W tym roku kolegium przyznało trzy odzna­ ki srebrne: Felicji Baska-Borzyszko- wskiej z Łubiany oraz działaczom z •§ Lęborka: Zofii Biskupskiej i Ryszar- Ö dowi Wencie. -a Felicja Baska-Borzyszkowska jest 1 pedagogiem w Kaszubskim Liceum ^ Ogólnokształcącym w Brusach. Przez £ wiele lat przewodziła oddziałowi Laureaci Pieczęci Świętopełka Wielkiego (od lewej): Zofia Biskupska, Ryszard ZKP w Lipuszu. Obecnie mieszka w Wenta i Felicja Baska-Borzyszkowska Łubianie, gdzie prowadzi kaszubski zespół dziecięcy Skrę. Jest wicepre­ borskiemu Stowarzyszeniu św. Jaku­ i Eugeniusz Pryczkowski, a wyróż­ zesem oddziału ZKP w Kościerzynie. ba Apostoła, które swą działalnością nionych udekorowali odznakami pre­ Zofia Biskupska, dyrektor Miejskiej stara się wzmacniać kulturę grup et­ zes gdańskiego partu prof. Andrzej Biblioteki Publicznej w Lęborku, u- nicznych i narodowych. Ceynowa, prezes ZKP prof. Brunon powszechnia literaturę kaszubską. Podczas uroczystości w Ratuszu Synak oraz członek kolegium odzna­ Ryszard Wenta był pierwszym demo­ Staromiejskim (23 lutego br.) historię ki dr Janusz Kowalski. kratycznie wybranym burmistrzem pieczęci przypomniał członek ZG Wystąpiły zespoły Skrę z Łubiany i Lęborka, długoletnim prezesem od­ ZKP Zbigniew Jankowski, sylwetki z Kaszubskiego Liceum Ogólno­ działu ZKP, a obecnie przewodzi Lę­ laureatów przybliżyli Alina Ceynowa kształcącego z Brus. sz

pomerania marzec 2002 47 pomerania KLĘKA W GDAŃSKU

Niech odpoczywa w pokoju... • Dom Pojednania i Spotkań im. ...ten, którego całe życie było walką. św. Maksymiliana Kolbego zorga­ Z bronią, a także z piórem w ręku. nizował seminarium „Polsko-nie­ Z jego śmiercią poczet wybitnych, mieckie pojednanie. Fakty. Mity i zasłużonych dla Pomorza i Kaszub stereotypy”, którym zainauguro­ ludzi wyróżnionych Medalem im. wał rok jubileuszu 10-lecia dzia­ Bernarda Chrzanowskiego „Poru­ łalności domu w służbie pokoju i szył wiatr od morza” doznał kolejnej pojednania. • Towarzystwo Mi­ wyrwy. łośników Wilna i Ziemi Wileńskiej Jerzy Śląski, podporucznik Armii zaprosiło gdańszczan na tradycyj­ Krajowej (ps. Nieczuja), żołnierz Ke­ ne kaziuki przed Bazylikę Mariac­ dywu Okręgu Warszawskiego i od­ straty ani ocenić rozmiaru dokonań, ką, a młodzież ze szkoły przy pa­ działu partyzanckiego „Orlik” oraz I jakie wypełniły pracowite i godne ży­ rafii św. Kazimierza zorganizowa­ Armii WP, uczestnik zbrojnej ucie­ cie Jerzego Śląskiego jako żołnierza, ła na Zaspie jarmark i widowisko czki z obozu NKWD w Skrobowie i dziennikarza i pisarza. o żywocie patrona. • Gdańscy późniejszych walk w obronie niepod­ Odznaczony Krzyżem Virtuti Mili­ Żydzi obchodzili w synagodze we ległości i suwerenności Rzeczypo­ tari i dwukrotnie Krzyżem Walecz­ Wrzeszczu święto Purim - czas spolitej, pojawił się na Wybrzeżu. nych, Krzyżem Armii Krajowej, radosnego ucztowania. • Książ­ Spokrewniała go z tą ziemią historio- Krzyżem Komandorskim Orderu Od­ ka „Mercedes-Benz" Pawła Huel- graficzna zasługa stryjecznego dziad­ rodzenia Polski, londyńskim Meda­ le otrzymała Nagrodę Artusa. ka Bolesława Śląskiego, specjalisty lem Wojska Polskiego, laureat nagro­ • Czternasty raz wręczono Na­ od terminologii morskiej, marynar­ dy im. Włodzimierża Pietrzaka i na­ grody Naukowe Miasta Gdańska skiej, a także gwary pławackiej (jak grody „Kierunków”, za całokształt im. Jana Heweliusza. Odebrali je nazywał język żeglarski). Pojawił się działalności wyróżniony nagrodą Bis­ z rąk prezydenta Pawła Adamo­ nad Bałtykiem w niemowlęcych la­ kupa Polowego WP „Benemerenti”, wicza profesorowie Jacek Na- tach prasy wybrzeżowej, stając do w kierowanych przez siebie pismach mieśnik i Roman Wapiński. • Na pracy w „Dzienniku Bałtyckim”, a („WTK”, „Słowo Powszechne”, wystawie „Wschodnia” w Ratuszu później w „Wieczorze”. Z ujawnio­ „Polska Zbrojna”) stał się strażnikiem Staromiejskim Jan Misiek odniósł nym rychło talentem dziennikarskim i honoru żołnierza polskiego, żarliwie się artystycznie do ubiegłorocznej pisarskim rozeznał się głęboko w kli­ przypominał i podnosił do godności powodzi na Oruni, która nawiedzi­ macie, jaki temu regionowi przypisa­ heroizm narodu, który w latach oku­ ła także jego dom, właśnie przy ła także najnowsza historia. Świade­ pacji przejawiał się w walce zbrojnej ul. Wschodniej. • W galerii Punkt ctwem jego związku z Kaszubami i działaniach Podziemnego Państwa eksponowano współczesną grafi­ stała się powieść, czyniąca wyłom w Polskiego. kę polską - ze zbiorów malarza literackim milczeniu na temat pod­ Z polskich losów, ze skrzętnie gro­ Włodzimierza Łajminga. • W klu­ ziemnej walki Kaszubów z hitlerow­ madzonych wspomnień, wysnuł Je­ bie Mestwin odbył się koncert skim okupantem. rzy Śląski całą swą bogatą publicy­ wspomnieniowy uczniów Studia Pogrzeb porucznika Jerzego Śląskie­ stykę, ukoronowaną prawdziwą biblią Piosenki Renaty Gleinert, w któ­ go odbył się na warszawskich Powąz­ polskiego patriotyzmu, jaką stała się rym umiejętności wokalne zdoby­ kach 21 lutego br. Salwy honorowego dwukrotnie już wznawiania i zasłuże­ wały takie obecnie sławy, jak Ire­ oddziału Wojska Polskiego - któremu nie nagradzana „Polska Walcząca”. na Jarocka. • „Gdańskie fotoob- w latach odrodzenia najlepszych tra­ Z odejściem Jerzego Śląskiego utra­ razy” Wojciecha Lendziona i jego dycji „Polski Zbrojnej” oddał swój ciłem człowieka, z którym łączyły córki Agnieszki zaprezentowano wielki talent redaktorski i organiza­ mnie długoletnie i serdeczne związ­ w Ratuszu Głównego Miasta. torski - położyły się jak pieczęć nad ki. Pustka, jaką po sobie pozostawił, • W warsztacie bursztynnika Ma­ nagrobnym wspomnieniem b. mini­ dotyka jednak zapewne nie tylko riusza Drapikowskiego powstały stra obrony narodowej Bronisława mnie, ale wszystkich, którzy mieli o- relikwiarz i monstrancja; zamówi­ Komorowskiego i nad zacichłymi w kazję zetknąć się - bezpośrednio czy ła je przełożona generalna brygi­ Katedrze Polowej Wojska Polskiego poprzez dzieło Jego życia - z przy­ dek Tekla Famiglietti z Rzymu. • przypomnieniami biskupa polowego miotami jego serca i umysłu. Oddał Nowa galeria Alternatywa przy u- gen. Sławoja Leszka Głódzia. je w służbę Ojczyźnie. licy Mariackiej zainaugurowała Pożegnania, choć tak pełne bólu po Część Jego pamięci. działalność wystawą Janusza utraconym przyjacielu, nie są prze­ Paweł Dzianisz Ploty „Odkrywanie tożsamości”. cież zdolne wypowiedzieć wielkości osz

48 pomerania marzec 2002 t

WSKRÓCIE

• 7 marca minęła 60. rocznica śmierci bp. Konstantyna Domini­ ka. Z tej okazji o rychłą beatyfika­ O O 9 cję kapłana modlono się m.in. w katedrze w Pelplinie, w puckiej fa­ rze, w kościele św. Wawrzyńca w Gdyni Wielkim Kacku. • Szkoła CG *“ Podstawowa nr 5 im. Aleksandra Majkowskiego w Kartuzach zor­ ganizowała wieczornicę w 64. ro­ cznicę śmierci tego wielkiego Ka­ szuby; referat wygłosił prezes ZKP prof. Brunon Synak, ucznio­ wie przygotowali montaż słowno- muzyczny, wystąpiła też poetka Ida Czaja. • O literaturze kaszub­ * skiej - w rocznicę śmierci A. Maj­

kowskiego - mówiono na spotka­ V-» ä (5 O co niu w klubie Mestwin w Gdańsku po mszy św. kaszubskiej, odpra­ wionej tradycyjnie w drugą nie­ dzielę miesiąca w kaplicy kościoła św. Jana w Gdańsku. • Z kolei, w co trzecią niedzielę miesiąca msza św. kaszubska jest odpra­ wiana w kościele św. Polikarpa Biskupa Męczennika w Gdańsku Wysokiej. W lutym na spotkaniu po mszy obejrzano nowy film do­ kumentalny o Kaszubach, zreali­ zowany przez ekipę z Fryzji, m.in. w V w Wysokiej. Kolejne spotkanie miało charakter wielkopostny. Rozważania oparte na poezji ka­ szubskiej poprowadził aktor Zbi­ gniew Jankowski. • W okresie wielkopostnym, w każdy wtorek, w kościele św. Wawrzyńca w Gdyni Wielkim Kacku odbywała się Droga Krzyżowa po kaszub- sku. Po nabożeństwie uczestnicy spotykali się w przyparafialnej ka­ wiarence Przystań na wieczor­ kach poetyckich. • W sali para­ fialnej w Baninie odbyło się ze­ branie założycielskie klubu ZKP, na przewodniczącego wybrano Albina Bychowskiego. • Członko­ wie klubu ZKP w Sopocie spotka­ li się z autorem „Ważniejszych so­ • o cn'V ^oo J O_ pockich wydarzeń wg »Kroniki XX wieku«” Józefem Golcem oraz o- bejrzeli fragment „Sopockiej Kro­ niki Wydarzeń Znaczących”. W SKRÓCIE

• Zacieśniają więzi oddziały ZKP w Rumi i Wejherowie. Z inicjatywy Kazimierza Klawitra, prezesa od­ działu rumskiego spotkały się - w Wejherowie - oba zarządy, aby zastanowić się nad wspólnymi ini­ cjatywami. • Gdyński oddział ZKP ma własną siedzibę przy ul. Słowackiego 44 na Kamiennej Górze. • Rok Derdowskiego gdyński part ZKP zainaugurował

d o w kościele Podwyższenia Krzyża

u r e m u n na Witominie. Po kaszubskiej mszy św. wysłuchano w przypa- "0 "O rafialnej kawiarni Inny Świat od­ <^D 0 — Q- D czytu o życiu i twórczości poety. "O *< £= 3 O • Pamiątki po zmarłym przed ^ N 0 -T O ^ 0 dwoma laty księdzu prałacie Hila­ N CD r+ C o 3 3 Gdyni. W jednej izbie zgromadzo­ l 3 CD 0 -t 05 5 C 0 no mundury, odznaczenia, rodzin­ N 0) — U ne pamiątki, korespondencję z “a kardynałem Wyszyńskim, a także niezwykle cenny eksponat - słyn­ ną tabakierę Abrahama, której po nim używał ks. Jastak. W drugiej izbie znajdują się regionalne pa­ miątki, zbierane przez całe życie przez prałata, nazywanego kró­ lem Kaszubów • Zespół kaszub­ ski Koleczkowianie doczekał się pomieszczenia. Użyczyła go dy­ rekcja Szkoły Podstawowej w Ko- O 5 O “U leczkowie. Regał na jednej ze N> o ścian wypełniły trofea zespołu. Salę poświęcił ks. Franciszek Rompa. • 90. urodziny obchodzi­ ła Otylia Grabowska, jeden z nie­ licznych żyjących świadków Za­ ślubin Polski z Morzem w 1920 r. w Pucku. Jubilatkę odwiedzili przedstawiciele puckiego ZKP wraz z przewodniczącym Rady Powiatu Zygmuntem Orłem. • Antologię „Mesla dzecka” pro­ mowano m.in. w Cewicach; dzieci recytowały wiersze z tej książki, przedstawiły ponadto „Wrejowa- O' 3 3 nie w cemno” Bogusławy Labud- dy. • W Starej Kiszewie powstało Stowarzyszenie Miłośników Ziemi Kiszewskiej. Głównym jego celem będzie popularyzacja gminy, osz

I Informator Gdańsk Piecki Migowo, ul. Piecewska 9, Fale jw., w jeden czwartek miesiąca, g. 23.05- kościół Bożego Ciała, ost. niedz., g. 14.00, 24.00, Pomorskiej ziemi skarbnica roiMonalnv ks. Wojciech Chistowski i ks. Roman Skwiercz; po mszy spotkanie Polskie Radio Koszalin Kościerzyna, ost. niedz., g. 18.00, na prze­ Fale: pow. bytowski i cztuchowski 103,1 mian w kościołach: Trójcy Świętej, ul. Koś­ MHz, słupski 95,30 MHz, 1., 3. i 5. niedz. mie­ Nabożeństwa cielna 5, ks. prałat Marian Szczepiński siąca, g. 8.05-8.10, Serwis kaszubski • Zmartwychwstania Pańskiego, ul. Świę­ Jw., g. 19.30-20.00, Magazyn kaszubski tojańska 10, ks. Jacek Dawidowski kaszubskie Telewizja Polska Żukowo, ul. Klasztorna 4, kościół Wniebo­ MSZE ŚWIĘTE wzięcia NMP, ost. niedz., g. 18.00, ks. Piotr Gdański progr. II i III, a powtórki tylko III: W każdą niedzielę Gruba Niedz., g. 8.40-9.00 i śr., g. 18.32-18.52, Gdańsk Przymorze, pl. NMP 1, kościół Rodno zemia • pon, g. 8.15-8.30 i g. 21.15- kościół św. Józefa Robotnika, Gniewino, NMP, 1. wtorek, g. 19.15, ks. Waldemar 21.30, Magazyn słupski* ost. sob. miesią­ g. 7.30, ks. Marian Miotk Naczk; po mszy spotkanie ca, g. 15.55-16.15 i nazajutrz, g. 12.35-12.55, Magazyn kociewski Raz w miesiącu Miastko, pl. Jana Pawła II, kościół NMP Wspomożenia Wiernych, ost. czwartek, g. gm. Stężyca, kościół Wygoda Łączyńska, 19.00, ks. Tadeusz Kanthak św. Józefa, IX-VI: 1. niedz., g. 11.00, ks. Bo­ Sprzedają gdan Drozdowski Pięć razy w roku „Pomeranię ” Gdynia Cisowa, ul. Kcyńska 2, kościół Prze­ Reda, X-VI: 2. lub 3. niedz. parzystego mie­ mienienia Pańskiego, 1. niedz., g. 14.00, ks. siąca, g. 16.00 lub 16.15, kolejno w kościo­ Stanisław Megier łach: Wniebowzięcia NMP (ul. Gdańska 3) Księgarnie i salony prasy Bydgoszcz, ul. Długa 12, Ruch Gdynia Wielki Kack, ul. Źródło Marii 18, ko­ • św. Wojciecha, Ciechocino (ul. Nowa 3) Bytów, ul. Wojska Polskiego 12, Conrad ściół św. Wawrzyńca, 2. niedz., g. 8.00, ks. • NMP Nieustającej Pomocy, Rekowo Dol­ ul. Kościuszki 6, Wiedza prałat Ryszard Kwiatek ne (ul. Polna 9), ks. Stanisław Megier Chojnice, Gdańsk, Długie Pobrzeże 11, Bówka • ul. Gdańsk Główne Miasto, zaułek Z. Zappio, Raz w kwartale Grobla I 13, Fantompress • ul. Grobla II kaplica kościoła św. Jana, 2. niedz., g. 11.00, 12-14D • ul. Łagiewniki 56, Naukowa pl. Kard. Wyszyńskiego, kościół św. ks. Waldemar Naczk; po mszy spotkanie w Bytów, Katarzyny, 3. niedz. kwartału, g. 13.00, ks. • ul. Piwna 25-26, Silva Rerum • Pod­ Mestwinie, ul. Straganiarska 20 Tadeusz Kanthak • Lębork, ul. Basztowa wale Grodzkie 8, Empik • Targ Węglowy Rumia, IX-VI: 2. lub 3. niedz., kolejno w koś­ 8, kościół św. Jakuba, 1. niedz. kwartału, g. 2, Oświatowa • ul. Trubadurów 6, Elan ciołach: NMP WW (ul. Dąbrowskiego 28), g. 15.00, ks. Alfons Formela • Słupsk, ul. Gdynia, pl. Konstytucji 1, Asteriks • ul. Obr. 14.30 • bł. Edmunda Bojanowskiego (Biała Dominikańska 9, kościół św. Jacka, 2. niedz. Wybrzeża 11, Morska • ul. Świętojańska Rzeka, ul. Sędzickiego 62), g. 15.00 «św. drugiego miesiąca kwartału, g. 14.00, ks. Ro­ 1, Fantompress, 47, Literacka i 68, Empik Jana z Kęt (Janowo, ul. Stoczniowców 23), g. man Skwiercz; po mszy spotkanie w oddzia­ Grudziądz, ul. Wybickiego 38, Ruch 14.30 • św. Józefa i św. Judy Tadeusza (Za­ le ZKP, ul. Jaracza 6 • Strzebielino, gm. Łę­ Jastarnia, ul. Ks. Sychty 45, Wielki Błękit górze, ul. Podgórna 1), g. 14.00 • św. Krzy­ czyce, kościół św. Maksymiliana Marii Kolbe­ Łeba, ul. Kościuszki 69, H. i B. Klińscy ża (Stara Rumia, ul. Kościelna 30), g. 12.30, go, 4. niedz. trzeciego miesiąca kwartału, g. Puck, pl. Wolności 33, im. A. Abrahama ks. Stanisław Megier 12.00, ks. kanonik Stanisław Bach , ul. Sikorskiego 7, Literacka Bojano, gm. Szemud, kościół św. Jadwigi, 3. RÓŻANIEC Tczew, ul. Gdańska 8A • ul. Wyszyńskiego 2 niedz., g. 9.00 i 10.30, ks. Mirosław Bużan Toruń, ul. Królowej Jadwigi 11, Empik Łubiana, gm. Kościerzyna, kościół św. Ma­ Lipusz, kościół św. Michała Archanioła, 3. ksymiliana Marii Kolbego, 16. dnia miesiąca Sklepy i podobne placówki niedz., g. 15.00, ks. Władysław Szulist po mszy o g. 15.00, gdy jest to niedziela lub Gdańsk, ul. Szeroka 107, kiosk MDS • ul. Gdańsk Wysoka, ul. Wodnika, kościół św. święto, a o g. 18.00, gdy jest to dzień po­ Szewska 1-4, kaszubski Polikarpa, 3. niedz., g. 18.00, ks. Wiesław wszedni, organizują: Felicja Baska-Bo- Gdynia, ul. Kaliska 52, ABC po mszy spotkanie Szlachetka; rzyszkowska i Jolanta Karcz Gniew, ul. 27 Stycznia 2A, Ślizex-Murmex Banino, gm. Żukowo, kościół Niepokalanego Jastarnia, ul. Ks. Stefańskiego 27, U Justyna Poczęcia NMP, ost. niedz., g. 11.00, ks. Ro­ Kartuzy, os. Wybickiego 33, spożywczy man Janczak Kosakowo, ul. Żeromskiego 69, kiosk ______Audycje Kościerzyna, ul. Gdańska 9, ABC Gdynia Babie Doły, ul. Rybaków 2A, kościół Kuźnica, ul. Helska 27, Etna MB Licheńskiej i św. Jerzego, ost. niedz., g. Polskie Radio Gdańsk Lębork, ul. Orzeszkowej 2, Handel przedmio­ 12.15, ks. Edmund Skierka Fale: 103,7 MHz oraz pow. bytowski, chojni­ tami kultury chrześcijańskiej, G. Miks Wejherowo, ul. Sobieskiego róg ul. 3 Maja, cki i cztuchowski 107,0 MHz, a pow. lęborski i Łeba, ul. Wysockiego 4, Turystyka i handel kościół św. Stanisława Kostki, ost. niedz., g. słupski 91,10 MHz, niedz., g. 8.05-9.00, Na Mosty, ul. Szkolna 2, spożywczy 12.30, ks. Zenon Pipka botach e w borach , ul. Wybickiego 6, Sezam Kow.

Pomerania marzec 2002 51 skopicą SMIECHÜ

Widzy mie so, że...

Dióbłowi do wikszi iiceche Gódczi

Babom seknie, a chłopom buksę od­ mócy robotę jaż do 65 lat, zaczim ji­ Jidze dobrze bierać je procem naterze. Apartno też ma zaczną ne głodowe emeriture we- Chódzył hańdlórz z towarä pó na Kaszebach to so ze zdrów rozemä płacac. Tak jakbe one doma dose do wsach. W jedny wse w karczmie bełe sztrideje. Je póra Kaszebów, ktemy robote nie miałe. Nórechli jesz chó- tuńce. On na te tuńce szedł. Półożił so na warszawską arena wdostele. dzy ó to, żebe je przetrzemac w robó- piidło na ława i zaczął teńcowac. Tak Przespórzele chwałę Kaszebóm, a w ce do sądnego dnia óstatnegó, a tim teńcowół, że nawet nie spóstrzeg, jak rozem jima öd tegö nie zaszło. Na- spósoba niczego nie wepłacac a za­ złodzeje brele mii towór z pudła. Ale lazło so tam też jedno apartne bab­ garnąć latami płacone skłódczi. To spóstrzeg to miizykeńt. Tak on zaczął sko, ktemo so zwie decht pó kaszeb- me ju też móme przeszłe, tak jak te grac i śpiewać: „Mesze są w twój im skü, z Kaszeb bódój póchódó, le że białczi swojego czase na treker sa­ pudle, mesze są w twój im pudle”. A do nich nijak nie paseje. Temu też dzone. hańdlórz le nogama przetupówół i pewno so tam nałazło. Tam so iisa- Te piidżi, co to so jima w skółtunia- ódspiewiwól: „Czej tak jidze, jidze dzeło w nijak wóżny kancelareji. Ti, łech łepach urojiło, miałe be jesz też dobrze, czej tak jidze, jidze dobrze” co jä ze wse nekale, bele gwes ti üd- wskazać na tech, co mdą chcele Tuńc sä skuńcził, a piidło beło próż­ be, że so taczi zjawiszcze rechli jak trzemac w robóce stóre zgrabólałe a ne. Tej hańdlórz zaczął sä jiscec, że kole brom pieczelnech nie zascygnie. w pałąk zdżiate óme ód wicy jak 60 go nicht nie óstrzeg przed złodzeja. Ö drogä zascygnä so ona jednak w lat. Te na tim letczim chlebku w moc­ A miizykeńt rzekł: „Ko jo ce óstrze- pieczełkii warszawsczim, ktemo je no płatnech kancelariach sedzałebe gół przez całi tuńc, a te mie odrzekł: welagamią rozmaj itech diöblät. Tam ród do 75 lat abó też tak długo, po­ „Czej tak jidze, jidze dobrze”. sküma sä ona ze sobie pódobnemi a kąd j ich sóm dióbeł do piekła nie ód- Wprzódk plenąc robi za czernioną kluka, z nódzeją, haló. Tego terming öne nie są zycher, Tatk pósłół knópa do kówóla. Knóp że nie sama w ten ótmat pieczelny ale tak dobrze be jima beło chócbe wiózł w kuźnia i bosą nogą stąpił na trafi, le welägnie jesz pó drodze do tech 65 lat resene na gäbie püdrä gorącą podkowa. Tak knóp zaczął swójech wórtnech nastapników. Cobe grebó zacerac, głepóte wemeszlac a płakać, bo sobie machtno przeparził ó ni nie zabele, ód czase do czase grebi pieniądze za to brać. Decht z ta­ noga. Tej kówól mu dół taką nóiicz- wepüscy ona ze swój i czerniony ka- ką robotą pó prówdze żól bełobe kä: „Synku, jak te boso przińdzesz do nóne zacht smrodlewegó potworka, kuńczec, wszetcze ekstra profite ósta- kiizni, a widzysz kawał żelazła, tak kteren dö sä czec dalek a szerok, a z wic a so doma pöd pieckä sadnąc. müszisz na nie wprzódk plenąc. A jak głowę wepiiszczony nie je. Niechle tej biedota czurzi kuli strze- to badze sapiało, to bądzesz wiedzół, Ostatno no towarzesztwó zmamero- mac może, ne partijne piidżi wspieró że to je gorące”. Knóp spamiätöl nó- wónech bób ümeslelo so, dióbłowi swöjim czinä a nólepi jak zemrze ükä dobrze. Czej nenka wieczór kre- do wikszi üceche, równać białczi z przed termina. pów ügötowa, tej on zaczął w nie chłopami a przemüszac je do zado- Remits plwac. „Ceż te robisz?” - rzekła me- mka. „Jó so wczora noga w kiizni sparził, a dzys jó sobie jäzeka nie chc Przesłowio ö dętkach Dobre słowo lepsze jak detczi. sparzec”. Chto mó detczi, Cwiardó głowa Detczi nikogo nie zbawią. dobądze biede wszetcze. Przeprowadzył róz tatk sena do kó­ Detk detczi rodzy. wóla, żebe sä ü niego ucził. Kówól Czej ne detczi mająjic do räczi, sä spitół tatka: „Jakążże ten syn twój Detk do dętka, tej one mają säczi, mó głowa?” Tatk rzekł: „Głowa on jaż bądze pół kóretka. a czej one są w raku, mó cwiardą, bo jak on ii naszego są- Chcesz stracec drecha, tej one ni mają säkü. sóda róz spódł z kreszczi prosto na póżicz mii detczi. Webróne ze „Słowórza" ks. Bernarda Zechte głowa, to on sobie nick nie zrobił”.

52 Pomerania marzec 2002 BO HIERONIMA DERDOWSKIEGO

1852-1

nauguracja Roku Hieronima Derdowskiego w Wielu (9 marca br.) rozpoczęła się mszą św., po której uczestnicy uroczystości przemaszerowali uli­ cą Derdowskiego pod pomnik poety. W Gminnym Ośrodku Kultury im. H. Derdowskiego prof. Józef Borzyszkowski mówił o miejscu autora „Czórlińsczegó” w dziejach ruchu kaszubsko-po- morskiego. Podczas uroczystości odbyła się prezen­ tacja książki Stanisława Jankego „Derdowski”, a na zakończenie wystąpili uczniowie miejscowego gim­ Fot. Edmund Kamiński nazjum i zespół Kaszuby z Karsina oraz wielewski gawędziarz Edmund Konkolewski. X LAT SPÓŁDZIELCZYCH KAS OSZCZĘDNOŚCIOWO-KREDYTOWYCH

SKOK - blisko i bezpiecznie

tanie kredyty atrakcyjne lokaty