<<

Guliwer 1 (99) KWARTALNIK O KSIĄŻCE DLA DZIECKA

styczeń - luty - marzec 2012

W numerze: • Jan Malicki - Podróże „Guliwera" 3

WPISANE W KULTURĘ • Krystyna Heska-Kwaśniewicz: Najpiękniejsze legendy o przeszłości Śląska 5 • Małgorzata Rygielska: O wizji historii i powieściach historycznych dla młodzieży Władysława Łozińskiego 12 • Anna Gomóła: Wyobrażenia o historii w powieściach dla młodego czytelnika 17 • Beata Langer: Panna z śląskiego wiatru: rzecz o baśniach i legendach Stanisława Wasylewskiego 21 • Krystyna Zabawa: Książka kluczem do świata przeszłości - powieści historyczne dla młodzieży Ewy Karwan-Jastrzębskiej 26 • Katarzyna Bereta: O socrealistycznej „hagiografii" Stalina 34 • Ewa Kosowska: Porady(?) Radczyni. O powieściach historycznych Antoniny Domańskiej 41 • Małgorzata Wójcik-Dudek: Flesze pamięci 45 • Krystyna Zabawa: Bohater powieści Kraszewskiego a pseudonim Starego Doktora - możliwe paralele 50 • Michał Rogoż: Obraz biblioteki i innych instytucji kultury w utworach literackich na łamach czasopism dla dzieci i młodzieży „Naszej Księgarni" w latach 1945-1989 56 • Hanna Dymel-Trzebiatowska: Neutralność językowa w walce o równouprawnienie. Najnowsze tendencje w szwedzkiej książce dla dzieci. 63

RADOŚĆ CZYTANIA • Edyta Korepta: Czy historyzm winien stać się zasadą myślenia? O powieści historycznej Józefa Ignacego Kraszewskiego Zygmuntowskie czasy. 67 • Marta Nadolna: Z Dorotą Terakowską spacer po Krakowie 76 • Barbara Pytlos: Przyjaciele i Jadwiga i Jagienka, czyli o twórczości Czesławy Niemyskiej- Rączaszkowej 82 • Piotr Szostak: W cieniu Syberii. Wizerunek Rosji i Rosjan w Tajemniczej wyprawie Tomka Alfreda Szklarskiego 84 • Sylwia Gajownik: Zło to Wroniec 93 • Grażyna Lewandowicz-Nosal: Lwów come back 98 • Alina Zielińska: Spacer uliczkami starego Gdańska z Franciszkiem Fenikowskim 102 MIĘDZY DZIECKIEM A KSIĄŻKĄ • Urszula Kubajek: Klub ludzi artystycznie niewyżytych - „Klan poetów z iskrą bożą” 104 • Marta Nadolna: Jubileusz 50-lecia pracy naukowej i dydaktycznej prof. zw. dr hab. Krystyny Heskiej-Kwaśniewicz 114

Z RÓŻNYCH SZUFLAD • Ewa Troneczek: Świat książki dziecięcej w roku Janusza Korczaka 117

NA LADACH KSIĘGARSKICH • Izabela Mikrut: Przygoda na co dzień (Zosia z ulicy Kociej) 120 • Monika Rituk: Przyjaźń i reszta uczuć (Dziura w sercu) 122 • Joanna Wilmowska: Konszachty z wynalazcami (Zwłokopolscy) 123 • Olimpia Gogolin: Nauka interpunkcji wcale musi być nudna (Kreska i Kropek) 125 • Izabela Mikrut: Utrapienie dorosłych (Koszmarny Karolek. Szef wszech czasów) 126 • Joanna Wilmowska: Niesforny dzieciak (Okropny Maciuś i Namolna Niania) 128 • Monika Rituk: Pytania dzieci (Dlaczego zebra nie gubi pasków?) 129 • Olimpia Gogolin: W stronę dalekiego, nieznanego świata (Zeneki mrówki) 131 • Sylwia Gucwa: Wyścig z czasem (W pogoni za życiem) 132 • Izabela Mikrut: Ocalony (Flipek. Nareszcie razem!) 134 • Monika Rituk: Żałoba (Dziewczynka z parku) 136 • Sylwia Gucwa: Jestem wielorybem i co z tego? (Wieloryb) 137 • Olimpia Gogolin: Świat według Kasi (Masło przygodowe) 139

ABSTRACT 142 PODRÓŻE „GULIWERA

Często zastanawiano się nad momentem genezyjskim - ulotności i zwiewności te­ raźniejszości; nad heroicznymi próbami zatrzymania tego, co już w momencie dziania się jest w rzeczy samej przeszłością. I być może było tak. Dobry Pan stworzył Świat i Człowie­ ka. Dostrzegł też upływający czas. Stworzył więc historyka, by ten ów żywioł pomógł mu okiełznać. A ten mozolnie porządkował fakty, materiały, interpretował je i uogólniał. Tak zapewne powstała wielka Historia Świata, Człowieka i Stwórcy. I rozpoczął się też drama­ tyczny w swej istocie, a nierozstrzygalny spór o początki, trwanie, przemijanie, zapomina­ nie i na nowo odkrywanie. Ale też i spór metodologiczny: o dopuszczalność, rozległość i granice owego subiektywnego gestu autorskiego w pisaniu o przeszłości. Wówczas zapew­ ne zrodziło się przekonanie, iż historia to nie tylko „nauczycielka życia”, ale też „najniebez­ pieczniejszy produkt, jaki wypracowała intelektualna chemia. Dobrze znane są jej własno­ ści: rozmarza i upaja ludy, wywołuje fałszywe wspomnienia, potęguje odruchy, utrzymuje zabliźnione blizny, dręczy ich spokój, prowadzi do manii wielkości lub manii prześladow­ czej, czyni narody zgorzkniałymi, pysznymi, nieznośnymi, próżnymi”. To oczywiście słowa Paula Valery'ego, które - niczym mantrę - stale powtarzam - zwłaszcza obserwując współczesne zapasy z dziedzictwem przeszłości, intelektualne lub pseudointelektualne próby jej oswajania, przetwarzania lub nawet intelektualnego wyko­ rzystania na użytek niecnych potrzeb. To też historia historii. Częściej jednak i tę materię próbujemy usystematyzować. Jeśli z przeszłości wybie­ ramy suche fakty i piszemy historię prawdziwą; prawdę i tylko prawdę, wówczas autora obdarzamy zaufaniem. Jest historykiem w szlachetnym rozumieniu tego słowa. Jeśli na­ tomiast autor pisze o zjawiskach prawdopodobnych, wówczas staje się publicystą, w któ­ rego poczynaniach oprócz najprawdziwszej prawdy dostrzec można elementy fikcyjno- ści, dopełnień, uogólnień, asocjacyjności. A więc doza wiarygodności musi być oceniana przez subiektywność jego wiedzy, przekonań i celów, jakie sobie zakłada. Wydaje się, że najprostszą sytuację mamy w wypadku pisarzy. Ich domeną jest budowanie przekazu fik­ cyjnego, a poprzez narracyjność - od początku do końca - zmyślonego. To teoria. A co się dzieje, gdy autor przekazu literackiego dodaje prawdziwe miejsce, prawdziwy czas, praw­ dziwych bohaterów? Zapewne przesuwa akcenty swojego dzieła w kierunku publicysty­ ki, prawdopodobieństwa. Pójdźmy dalej. A co się dzieje, gdy chce, by traktowano powieść historyczną jako relację prawdziwą, czy wręcz gdy zastępuje ona relacje prawdziwe? Tak przecież stało się z opisem bitwy grunwaldzkiej urodzonego w pięć lat po niej Jana Dłu­ gosza, a w momencie pisania po półwieczu, czy wykorzystujących ów opis Józefa Igna­ cego Kraszewskiego, Henryka Sienkiewicza, Aleksandra Forda, czy też corocznie przez uczestników kolejnych inscenizacji grunwaldzkich. Zatem, czy rekonstruktorzy mają mo­ nopol na prawdę?

3 Ale problemem sporów o historię nie jest prawdziwość, zgodność z momentem dzie­ jowym, sposób przedstawiania, ale nade wszystko cel, jakiemu służy ów zapis upamięt­ niający teraźniejszość. Od zawsze, od starożytności, od czasów Cyceronowych, ktoś, kto sięgał po pióro, musiał się wyróżniać wiedzą i etyką. Znać materię historyczną i zgodnie ze swoim sumieniem wykorzystywać ją do deliberacji, roztrząsań, rozważań i wniosków, które powinny być społecznie użyteczne. Dawno odszedł jednak czas wartości rycersko- dżentelmeńskich, również w pisarstwie historycznym. Coraz częściej opowieść o przeszło­ ści przypomina patchwork, materię składającą się z różnych zszytych, kolorowych, niespój­ nych fragmentów, tworzących nową jedność, zaskakującą i migotliwą w swej całości. Wzbu­ dzającą jednak zawsze jakieś odczucia: dobre lub złe, aprobatywne lub negujące, zgodne z przekonaniami odbiorców lub im przeciwne. A przecież zawsze inspirujące. I znowu nie powinno tu chodzić o odczucia indywidualne, jednostkowe. Historia to przecież dziedzina niezwykle ważna społecznie. W szkole jest istotnym elementem kształtującej się świadomości, tożsamości, poczucia solidarności z innymi, równie młodymi, niedoświadczonymi, jednak ufnymi. W domu - więzi międzypokolenio­ wych, wtopionych w makrodzieje społeczności. W świecie ludzi dorosłych - arsenałem ar­ gumentów jednoczących lub rozbijających wspólnotę miejsca. A co się dzieje, jeśli w każ­ dej z tych sytuacji ujawnia się inny model wiedzy historycznej? Zapewne - jak to się stało z etyką - rodzi się względność, relatywizm wobec przedstawianych wydarzeń, nijakość. I pytanie: po co nam historia? Dlatego tak ważną jest próba zmierzenia się z żywiołem historycznym w literaturze dla dzieci i młodzieży. Tej dawnej, tej nowszej i tej dzisiejszej.

Jan Malicki

4 r ^ 1 WPISANE « • W KULTURĘ

Krystyna Heska-Kwaśniewicz mici autorzy: Roman Zmorski, Józef Ignacy Kraszewski, Kazimierz Władysław Wójcicki, NAJPiĘKNiEJSZE LEGENDY Władysław Ludwik Anczyc, Jan Kasprowicz, 0 PRZESZŁOśCi ŚLĄSKA Władysław Orkan, Zofia Urbanowska, Artur Oppman, Lucjan Siemieński, Cecylia Nie­ Pierwszy etap nauki historii ojczystej wiadomska, a współcześnie mistrzem tego oraz geografii serdecznej zwykle stano­ gatunku jest ksiądz Łukasz Kamykowski, pi­ wią legendy, równie atrakcyjne dla dziecka szący nieco przewrotnie choć fascynująco jak baśnie, ze względu na aurę cudowności o Kraku, Wandzie i smoku wawelskim (Praw­ 1 pełną napięcia fabułę, ale osadzone w kon­ dziwa opowieść o Królu Kraku, 2002), lajkoni­ kretach topograficznych i faktograficznych, ku (Lajkonik, 2002) i Panu Twardowskim (Pa­ choć nie muszą kończyć się dobrze jak baśń, jączek z księżyca, 2003) i innych dziejowych to zawsze mają wyraziste przesłanie mo­ zawiłościach. ralne, posiadające w sobie coś krzepiące­ Obszar krajobrazowy został w legen­ go. Zrazu opowiadane przez dorosłych, na­ dach zarysowany szeroko; od gór (nie tylko stępnie czytane w wersjach najprostszych, jak Kornela Makuszyńskiego Za króla Piasta Polska wyrasta, Wanda leży w naszej ziemi, O wawelskim smoku i im podobne, potem rozwijają się w dłuższe opowieści, coraz bar­ dziej nasycone konkretami; rzec by można - rosną wraz z czytelnikiem. Oprócz dwóch kanonicznych cykli - małopolskiego (Krak, Wanda, smok wawel­ ski) i wielkopolskiego (Piast, Gopło, Lech, Czech i Rus), poszczególne regiony Polski wzbogacają ów kanon własnymi legendami, czasem mającymi charakter komplementar­ ny wobec narodowych, a czasem odrębny, choć w istocie swej niesprzeczny. Kolejne lektury wiodą już w czas histo­ ryczny, w którym można napotkać mądre­ go króla Kazimierza Wielkiego, świętą kró­ lową Jadwigę, księżną Kingę oraz rozbójni­ ków Janosika i Ondraszka. Kanon najpiękniejszych legend pol­ skich, znanych od pokoleń, tworzyli znako­

5 Tatr), które są wyraźnie uprzywilejowane, zywać czytelnikom. To w nich właśnie opisy­ poprzez duże miasta (Warszawa, Gdańsk, wana była m.in. historia księcia Przemysła­ Toruń, Lublin) i małe miasteczka: Wielicz­ wa, dzieje trzech braci i niezwykłe wyczyny kę, Ojców, Kruszwicę, aż po morze, które­ zbójnika Ondraszka. go obecność jest równie ważna jak gór. Morcinek stworzył cały katalog śląskich Akcja nigdy nie toczy się w nieokreślonej motywów legendowych2, gdyż przed nim przestrzeni, gdzieś „za górami, za lasami”, nie było zapisów lokalnych wersji tych opo­ jest to zresztą wymóg gatunkowy legendy, wieści, a także przetworzył w sposób orygi­ która zawsze odwołuje się do konkretnych nalny stare motywy (np. o Imku Wisełce, cie­ faktów i realiów zlokalizowanych w czasie szyniance, morowej dziewicy). Zostały one i miejscu. opublikowane głównie w zbiorach baśni i legend: Jak górnik Bulandra diabła oszu­ kał (1958), Przedziwne śląskie powiarki (1961) JÓZEF ONDRUSZ i Przedziwna historia o zbójniku Ondraszku (1963), a część z nich została „rozsypana” w czasopismach. GODKI Grupują się one wokół kilku tematów i postaci, z których główną jest Ondraszek, ŚLĄSKIE legendarny zbójnik beskidzki, ulubiony bo­

PODANIA I BAŚNIE ZE ŚLĄSKA CIESZYŃSKIEGO hater Morcinka. Tematycznie zaś są związa­ ne z historią i geografią Śląska Cieszyńskie­ go. Wyjaśniają pochodzenie nazw miejsco­ wych, opowiadają o niezwykłych wyda­ rzeniach historycznych, o osobliwościach pejzażowych, etc. W oparciu o tradycję lu­ dową ukazują całą przeszłość regionu, łą­ cząc ją z krajobrazem i człowiekiem. Najwięcej jest legend „historycznych”, PROFIL 1973 OSTRAYA w których punktem wyjścia jest wydarzenie zamierzchłe lub postać autentyczna. Na trzy z nich, chyba najoryginalniejsze, należałoby zwrócić uwagę. Pierwsza to Legenda o bladej Śląsk także jest obecny w tej przestrze­ cieszyniance, delikatnym kwiatuszku, bujnie ni, zarówno jego przeszłość, jak i rzeki, gó­ rosnącym na cieszyńskich łąkach. Jego poja­ ry oraz miasta. Najpiękniejsze z tych legend wienie się na Śląsku Cieszyńskim tłumaczy stworzył Gustaw Morcinek1, a wiążą się one pisarz następująco: w czasie wojny trzydzie­ z dzieciństwem pisarza, z opowieściami snu­ stoletniej piękna Hanka spod Cieszyna po­ tymi wieczorami przez matkę. To jej gawędy kochała szwedzkiego rycerza Olafa. Ale Olaf były pierwszymi lekcjami historii i geografii zmarł z odniesionych ran, a przed śmiercią Śląska. Morcinek całe życie chętnie słuchał prosił ukochaną, aby na jego mogiłę wysy­ ludowych bajań, by móc je później przetwa­ pała szwedzką ziemię, przywiezioną w wo­ rzać w teksty literackie i w tej formie przeka­ reczku. Z nasion znajdujących się w tej zie­

6 mi zakwitły kwiatki, które zaczęły wkrót­ lonej przez górali beskidzkich ukrywające­ ce rozrastać się po całej okolicy, a nazwano mu się polskiemu królowi. Według utworu je „cieszynianką", która faktycznie po dziś Morcinka ów epizod miał miejsce w okolicy dzień rośnie w trójkącie Cieszyn - Skoczów Istebnej (u Sienkiewicza w Potopie zloka­ - Ustroń i jest pierwszym zwiastunem wio­ lizowany jest w Tatrach) i stanowił dowód sny. Jest to przetworzona ludowa opowieść nie tylko patriotyzmu, ale także inteligen­ wierzeniowa dobrze znana na Śląsku Cie­ cji i sprytu górali; zapytany przez szwedz­ szyńskim. W przekazie folklorystycznym ca­ kiego rajtara o miejsce pobytu króla, stary ła historia kończy się na śmierci Olafa, u Mor­ Wrzaszcz wskazał kolibę pod Złotym Gro- cinka akcja toczy się dalej, do śmierci Hanki i zakwitnięcia kwiatków na grobie szwedz­ kiego żołnierza. Autor pogłębił charakte­ rystykę postaci, pięknie zarysował sylwet­ ki młodych oraz rodziców Hanki, rozwinął dialogi i opisy. Wprowadził w niej wątek wojny trzydziestoletniej, prawie nieobecny w polskim folklorze, oraz przekazał elemen­ ty szwedzkich wierzeń ludowych, współ­ brzmiących harmonijnie z polską tradycją folklorystyczną. Oryginalnie także został połączony wątek patriotyczny z miłosnym. Hanka, mimo iż zakochana w Olafie, nie chce z nim wyjechać do Szwecji, mówi, że: tam z tęsknoty za Śląskiem usychałaby powoli jak kwiat bez wody3. A Olaf - choć reprezentuje obcą armię niem, tam jednak Szwedzi zamiast Jana Ka­ - jest szlachetnym człowiekiem, pomaga­ zimierza znaleźli starego górala Jóna Ści- jącym Polakom i oburzonym zachowa­ skałę, zwanego „królem", który powiedział, niem wojsk szwedzkich grabiących polskie że w Olzie pod Kiczerą co wieczór król zaży­ wsie. Legenda o bladej cieszyniance kończy wa kąpieli, pomijając wszakże fakt, że to król się smutno: Olaf ginie z ran odniesionych wężów - Złotogłowiec. Ta k wprowadziwszy w walce, a Hanka z wielkiego żalu zaniemo­ nieprzyjaciół w błąd, sam zwołał „pospoli­ gła i przez całą zimę gasła powoli i gasła, aż te ruszenie" istebniańczyków uzbrojonych jej życie zgasło4, tylko odradzająca się co­ w siekiery, w cepy lub w widły i kłonice. Nawet rocznie na cieszyńskich łąkach delikatna co odważniejsze gaździnki także przybiegły roślinka nie pozwala zapomnieć o tej pięk­ z warzechami, rogulkami i wałkami do ciasta. nej miłości. Ba, nawet małe góralczyki przyplątały się za Innym, bardzo atrakcyjnym czytelni- nimi z kozikami kupionymi na odpuście za dwa czo tekstem, związanym z wydarzeniami grajcary i z kamieniami w kieszeniach5. z przeszłości Polski, jest Legenda o czerwo­ Po pokonaniu Szwedów górale prze­ nych bruclikach istebniańskich, nawiązująca prowadzili Jana Kazimierza bezpiecznie na do szwedzkiego „potopu" i pomocy udzie­ Słowację - a on w dowód wdzięczności po­

7 darował im swój czerwony królewski płaszcz U autora Wyrąbanego chodnika bracia nie na serdaki - i od tej pory istebniańscy góra­ nazywają się Lech, Czech i Rus, lecz Bolko, le noszą czerwone brucliki. Pomysł tej efek­ Leszko i Cieszko i są synami króla Leszka III. townej legendy zaczerpnął Morcinek za­ Wysłani przez ojca mieli sprawdzić, czy pewne z Potopu, gdyż nie ma on swojego w królestwie panuje porządek i sprawiedli­ pierwowzoru w opowieściach gawędzia­ wość i wypełnili starannie to polecenie: uka­ rzy ludowych (choć jest faktem, że Jan Kazi­ rali chciwych bogaczy, pomogli biednym, mierz ukrywał się na Śląsku). Jest to zresztą przepędzili diabła Rokitę i utopce. Po trzech o tyle prawdopodobne, że fascynacja Mor­ latach, trzech miesiącach, trzech dniach stę­ cinka pisarstwem Sienkiewicza sięgała lat sknieni bardzo, wreszcie się spotkali. Na pa­ młodzieńczych. miątkę tego spotkania, które ich tak bar­ dzo ucieszyło, na jego miejscu postanowili wznieść miasto o nazwie Cieszyn: [...] nad źródłem, gdzie spotkali się trzej bracia, wzniesiono studnię, a po latach umieszczono na niej spiżową tablicę upa­ miętniającą założenie miasta, złocone litery zaś jęły głosić całemu światu, co następuje: ROKU 810 WIAROPODOBNE ZAŁOŻENIE MIASTA CIESZYNA PRZEZ TRZECH SYNÓW LESZKA III, KRÓLA POLSKIEGO. TRZEJ BRACIA KSIĄŻĘTA: BOLKO, LESZKO I CIESZKO ZESZLI SIĘ PO DŁUGIEJ WĘDRÓWCE PRZY TEM ŹRÓDLE I CIESZĄC SIĘ ZBUDOWALI NA PAMIĄTKĘ MIA­ STO, KTÓRE MIANO CIESZYN OTRZYMAŁO7. Ten napis znajduje się nad studnią w Cieszynie po dziś dzień, lecz czas jej po­ Rys. Zbigniew Rychlicki chodzenia nie jest jasny, a nazywana jest Bardzo piękna i symboliczna jest tak­ Studnią Trzech Braci. U Morcinka akcja le­ że wymowa czerwieni istebniańskich bruc- gendy nie kończy się jednak na wybudo­ lików. Czerwień jest szlachetnym, królew­ waniu Cieszyna. W progu bramy miejskiej skim kolorem, znakiem przelanej krwi za Cieszko zamieścił talar - na szczęście dla świętą sprawę i bohaterstwa, układając się Cieszyna. w opozycji do czerni, symbolizującej śmierć, Akcja legendy nawiązuje do począt­ noc i zagładę. ków istnienia państwa polskiego, a właści­ Inna legenda historyczna przetwarza­ wie do jego „dziejów bajecznych”, jest po­ jąca wątek ogólnonarodowy to opowieść chwałą Leszka III, dobrego i sprawiedliwego O tym, jak się trzej bracia spotkali po długiej władcy. Leszek III jest postacią legendarną, wędrówce i co z tego wynikło. Utwór Morcinka która po raz pierwszy pojawiła się w kroni­ różni się jednak zasadniczo od legend tzw. kach Wincentego Kadłubka, kreującego go „cyklu wielkopolskiego”6, opowiadającego na niezwykłego herosa. Dzięki tej interesu­ o Lechu i początkach państwa polskiego. jącej kontaminacji (wątek z cyklu wielkopol­

8 skiego, postać z małopolskiego) i zlokalizo­ Piekiełku, OImkuzwanym Wisełką),albo opo­ waniu wydarzenia na Śląsku Cieszyńskim wiada o wydarzeniach związanych z pew­ Morcinek stworzył interesującą legendę, łą­ nymi miejscowościami (Legenda o morowej czącą początki Polski z powstaniem jednego dziewicy w Cieszynie, Legenda o marklowic- z najpiękniejszych śląskich miast. kim białym kruku), ewentualnie wyjaśnia ja­ Podobnego zabiegu dokonał pisarz kąś osobliwość pejzażową. także w legendzie O zapadniętym mieście Można to prześledzić na przykładzie Piekiełku, w którym wytłumaczył nazwę Legendy o diabelskim młynie na Równicy. miasta Skoczów. Otóż w tym właśnie miej­ Idąc ścieżką ze Stożka na Kubalonkę można scu królewna Wanda, co nie chciała Niem­ spostrzec spore usypisko skalne, a podob­ ca, miała skoczyć do Wisły i na pamiątkę te­ ne znajduje się również na Równicy. Ich po­ go wydarzenia miasto przybrało taką wła­ chodzenie stało się właśnie tematem wspo­ śnie nazwę: Skoczów. mnianej legendy. Oto diabeł Rokitka pragnął Jest to jeden z bardziej charakterystycz­ wybudować na Równicy młyn, aby mleć nych dla Morcinkowego legendopisarstwa w nim ludzkie grzechy na czarną mąkę. sposobów łączenia dziejów Śląska i Polski. Gdyby odrobina tej mąki wpadła komuś do Uzyskuje ten efekt dzięki „przesunięciu te­ rytorialnemu” akcji lub dopisaniu nowych epizodów. Tworzył w ten sposób śląskie do­ pełnienia ojczystych dziejów, a także uka­ zywał atrakcyjność Śląska: jego niezwykłą przeszłość i piękno krajobrazu. Drugą grupę tworzą legendy „geogra­ ficzne”. Odznaczają się one przede wszyst­ kim informacją topograficzną o opisywa­ nych wydarzeniach, tak wplecioną w tkan­ kę fabuły, że każde przemieszczenie się bo­ hatera, każdy zwrot akcji jest natychmiast dokumentowany, zarówno realiami pejza­ żowymi, jak i pojawieniem się nazw kon­ kretnych miast, wsi, rzek, szczytów górskich. I choć te legendy, podobnie jak historycz­ Rys. Zbigniew Rychlicki ne, zawsze bywają osadzone w czasie, to jednak nie on, lecz przestrzeń geograficz­ oka, stałby się on złym człowiekiem. Diabeł, na bywa najważniejszym „bohaterem” ukończywszy budowę młyna, poleciał po utworu. Już w tytule pojawia się nazwa - kamienie młyńskie, wówczas mądry baca sygnał tekstowy, przeważnie związany ze Strządala wyjął z worka koguta i postraszył Śląskiem Cieszyńskim (tylko akcja Legendy nim wracającego diabła (diabły śmiertelnie o tarnogórskim dzwonie częściowo toczy się boją się koguciego piania), ten puścił kamień w Tarnowskich Górach, z których pochodzi i uciekł do piekła, a z tego rozbitego kamie­ bohaterka). Legenda albo tłumaczy pocho­ nia, który upadł na szczyt Kiczory, pochodzą dzenie miejscowości (O zapadniętym mieście znajdujące się tam po dziś dzień „srogie po­

9 kruszone ska liska". Natomiast kamienne usy­ Słowiańszczyźnie. W Polsce Julian Krzyża­ pisko jest śladem po niedokończonym dia­ nowski wyliczył kilkadziesiąt wariantów tej belskim młynie. Widać wyraźnie, że fanta­ opowieści8. styczna historyjka diabelska służy wytłuma­ W pisarstwie Gustawa Morcinka rów­ czeniu istnienia dziwnych skał na Kiczorze nież realizowany jest ten wątek. Miejscem i Równicy, że to one są prawdziwymi „boha­ akcji jest Czantoria, we wnętrzu której śpią­ terami" legendy. ce wojsko pilnuje złotych dukatów. Jest to cały regiment rycerzy w srebrzystych pan­ cerzach (dowódca ma złoty), a na ramio­ nach przypięte mają orle skrzydła. Sto­ ją obok swych koni, a głowy mają wsparte o siodła. Legenda Morcinka tym różni się od schematu podstawowego, że pojawia się w niej motyw nagrody za szlachetną po­ stawę, jest też jeszcze jeden bohater - góra Czantoria, piękna i wyniosła. Ale ukochanym bohaterem Morcin­ ka był Ondraszek, będący postacią histo­ ryczną i żyjący w latach 1680-1715 jako syn wójta Janowic, a potem przywódca bandy stanowiącej postrach okolicznych bogaczy. Za głowę Ondraszka cesarz austriacki wy­ Rys. Zbigniew Rychlicki znaczył wysoką nagrodę. Z postacią zbój­ Morcinek najchętniej pisał o Cieszynie nika zżyty był Morcinek od dzieciństwa. i jego okolicach. Z tym miastem łączy się ak­ Wspominał: cja Legendy o wiernej Dorotce, Legendy o tar- Wyrosłem w kręgu owej legendy. Mat­ nogórskim dzwonie, Legendy o bladej cieszy­ ka moja, pracująca na szybie „Jana" w Kar­ niance i legendy o trzech braciach, a w wie­ winie jako tak zwana ograbula, po powrocie lu, których akcja toczy się w Ustroniu, Wi­ z pracy, wieczorem, siadała na zydelku i snu­ śle, Istebnej, Marklowicach, Kiczycach czy ła przedziwne wspominki o hyrnym zbójniku Skoczowie - Cieszyn zostaje przynajmniej Ondraszku, który świat równał9. wspomniany. Postać herosa zbudował więc pisarz Wszystkie miejscowości opisywane z podań i przekazów ludowych; z nich prze­ przez Morcinka realnie istnieją do dziś w Cie- niknęła też wiedza o tajemnych przedmio­ szyńskiem, a wydarzenia związane z nimi al­ tach, które dawały mu przedziwną moc. bo pochodzą z przekazu ludowego, albo na­ Morcinek nie zmienił ludowej wersji, rodziły się w wyobraźni pisarza. lecz uszlachetnił ją bogatym i pięknym ję­ Legendy Morcinka są budowane na zykiem, tworząc nastrojową i pełną ekspre­ kanwie wątków typowo śląskich, ogólnopol­ sji opowieść, która jest wiarygodna, bo jej skich, a nawet europejskich. Do tych ostat­ narratorem jest ludowy gawędziarz, jakby nich należy opowieść o rycerzach śpiących tkwiący w środku wydarzeń. Ondraszek gi­ w górach, znana we Francji, Niemczech i na nie przez zdradę, podobną do judaszowej,

10 a kara za nią stanowi główne przesłanie mo­ bywa zawsze nagradzane, a zło karane. Pró­ ralne tej legendy. Ciało Ondraszka pochowa­ by, którym bywają poddawani młodzi boha­ no pod lipą, z której później zrobiono ul; ten terowie, zawsze ujawniają ich dobroć, pra­ ul na wiosnę zakwitł, poświadczając niewin­ wość i odwagę, a przede wszystkim zdolną ność zbójnika i stanowiąc przepiękny sym­ do największych poświęceń miłość. Dlate­ bol odradzającego się życia oraz prawdy, go też im pomagają, podobnie jak w ba­ której nie da się zabić. śniach, nadprzyrodzone moce, przychylny Dzieci bardzo lubią opowieści o zbó­ jest świat przyrody, z którym są bardzo moc­ jach, zwłaszcza chłopcy w okresie edukacji no związani i nigdy nie podejmują żadnych wczesnoszkolnej, jest to temat zawsze zna­ działań przeciwko niemu. komicie sprawdzający się w odbiorze. Mor- W dwóch legendach pojawia się Elżbie­ cinkowy zbójnik, zachowując wszystkie atry­ ta Lukrecja, Czarna Księżna. Jest ona także buty wykonywanego rzemiosła, jest jednak postacią historyczną, była ostatnią Piastów- postacią szlachetną i dlatego czytelnik mo­ ną śląską, rządy objęła po śmierci brata Wil­ że się z nim utożsamiać, bo jest przez pisa­ helma. W legendzie, zgodnie ze swym imie- rza kreowany na rycerza bez skazy.

***

Motywem, który wiąże tkankę fabular­ ną większości legend, są perypetie miłosne bohaterów. Przeważnie muszą oni walczyć 0 prawa dla swych uczuć nieakceptowanych ze względu na różnice społeczne przez śro­ dowisko rodzinne. W Legendzie o tamogór- skim dzwonie Zeflik, syn Czarnej Księżnej z cieszyńskiego zamku i zbójnika Ondraszka, wadzi się o prawo miłości do ubogiej Stazyj- ki; w Legendzie o marklowickim białym kru­ ku Wisław, syn dziedziczki z Marklowic, tak­ że musi pokonać opory matki, pragnącej dla syna księżniczki, a nie prostej, ubogiej Jolan­ ty; natomiast w Legendzie o wiernej Dorotce 1 księciu Przemysławie młodzi muszą prze­ chytrzyć podstępnego sługę Gringolusa,

który miałby osobiste korzyści, gdyby król Rys. Zbigniew Rychlicki ożenił się z bogatą wdową - Kordulą. Sche­ mat perypetii fabularnych jest za każdym niem, jest „czarnym charakterem" i wro­ razem ten sam: młodzi poddawani bywają giem zakochanych. Za to spotyka ją straszli­ wielu próbom, a gdy z nich wychodzą zwy­ wa kara: w dniu, w którym zamieniła swego cięsko, wszystko dobrze się kończy. syna w węża Złotogłowca, zginęła rażona Wszystkie legendy odzwierciedlają lu­ piorunem, a gdy grabarz spuszczał trum­ dową sprawiedliwość, według której dobro nę do grobu, ziemia nie chciała jej przyjąć

11 i trzykrotnie wyrzuciła na wierzch; wów­ rycerzach. To wydawnictwa ogólnopolskie, czas wszyscy dostrzegli w tym karę Boską za o dużym zasięgu oddziaływania, dobrze, krzywdę wyrządzoną Zeflikowi, który został że zainicjowały powrót tych znakomitych zamieniony w węża Złotogłowca. utworów do dziecięcych odbiorców, a jesz­ Legendy Morcinkowe oparte są na au­ cze lepiej byłoby, gdyby stały się inspiracją tentycznych przekazach folklorystycznych, dla innych oficyn. a ślady zabiegów stylizacyjnych i adaptacyj­ nych są prawie niewidoczne, dlatego spra­ 1 Baśnie i legendy Morcinka omówiłam wiają wrażenie ludowego autentyku. dokładnie w książce Kolorowy rytm życia. Stu­ Należą one do tej części jego pisarskie­ dia o prozie Gustawa Morcinka, Kraków 1993, go dorobku, która nie traci czytelniczej po­ s. 115-145. 2 Zob. J. Ondrusz, Godki śląskie. Podania pularności i wciąż sprawdza się jako lektu­ i baśnie ze Śląska Cieszyńskiego, Ostrawa 1973, ra. Dzieci nadal znakomicie bawią się po­ s. 280-281. chylone nad stronicami legend, a także bez­ 3 G. Morcinek, Legenda o bladej cieszynian­ błędnie odczytują zawartą w nich prawdę ce [w:] Tenże, Legendy i baśnie, 1984, s. 199. moralną. 4 Tamże, s. 203. 5 G. Morcinek, Legenda o czerwonych brucli- kach istebniańskich [w:] Tenże, Przedziwna historia 0 zbójniku Ondraszku, Warszawa 1963, s. 108. 6 Por. J. Maślanka, Literatura a dzieje bajeczne, Wyd. 2 rozszerz., Warszawa 1990. 7 G. Morcinek, O tym, ja k trzej bracia spotkali się i co z tego wynikło [w:] Tenże, Przedziwna histo­ ria o zbójniku Ondraszku, s. 62. 8 J. Krzyżanowski, Legenda w literaturze 1 folklorze [w:] Szkice folklorystyczne, t. 3, Kraków 1980, s. 11. 9 G. Morcinek, Słowo od autora [w:] Tenże, Ondraszek, wyd. 6, Katowice 1979, s. 7.

Małgorzata Rygielska

o WiZJi HiSTORii i POWiEśCiACH HISTORYCZNYCH DLA Rys. Teofil Ociepka MŁODZiEŹY WŁADYSŁAWA Po długiej nieobecności na rynku wy­ Ło z iń s k ie g o dawniczym powracają one obecnie do mło­ dych odbiorców. W serii „Polskie baśnie” Jacques Le Goff wspominał niegdyś, jak łódzkie wydawnictwo „Literatura” w roku wielkie wrażenie sprawiły na nim powieści 2006 przypomniało w ładnej szacie gra­ Waltera Scotta, czytane w młodym wieku. ficznej Czarną księżną i dzwon, warszawski Miał dwanaście lat, kiedy w Tulonie oddawał „Rytm” w 2010 roku w zbiorze Baśnie śląskie się z zapamiętaniem lekturze Ivanhoe: naj­ pomieścił legendę OZłotogłowcu, królu wę­ prawdopodobniej w tym czasie zrodziło się żów z Goduli i O Karliku Kowalczyku i śpiących jego zainteresowanie średniowieczem. Pro­

12 blem wpływu powieści czytanych w dzieciń­ Kraszewskiego (np. Słówko o prawdzie w ro­ stwie i w okresie dorastania na dorosłe ży­ mansie historycznym - 1843), w których pi­ cie był już omawiany przez badaczy różnych sarz, cieszący się dużym autorytetem nie tylko dyscyplin: pedagogów, psychologów, a tak­ wśród ludzi pióra, dowodził, że istnieje możli­ że antropologów kultury. Oprócz zawartych wość stworzenia dokumentarnejpowieści hi­ w powieściach historycznych wzorów oso­ storycznej, priorytetowo traktującej tworzywo bowych, wzorców postępowania w krytycz­ dziejowe i respektującej prawa sztuki, a więc nych sytuacjach oraz wskazówek pomaga­ także prawo artysty do posługiwania się fik­ jących w dokonywaniu wyborów z odnie­ cją, jeśli tylko owa fikcja nie zniekształca rze­ sieniem się do istotnych w życiu wartości, czywistości dziejowej3. szczególnie istotny jest, przyświecający czę­ Na tym tle niezwykle interesujące wy­ stokroć ich tworzeniu, postulat utrwalenia dają się nieco już chyba zapomniane uwagi wiedzy o przeszłości i przekazania jej w przy­ Władysława Łozińskiego O kolorycie histo­ stępnej formie młodemu czytelnikowi. rycznym4, które pisarz opublikował w wyda­ Głosy polskich pisarzy i badaczy żyją­ wanym we Lwowie „Dzienniku Literackim", cych w dziewiętnastym wieku wpisywały a którego redakcji przewodził od roku 1867 się w szerszą i od dawna już trwającą w Eu­ do 1870. Łoziński miał już wtedy za sobą do­ ropie dyskusję na temat tego, czy historia świadczenia redaktorskie, choć ze względu jest «nauką» czy «sztuką»l oraz jaki kształt na narzucony mu dozór policyjny z uwagi powinna przybrać powieść historyczna, na zaangażowanie w akcje powstańcze, wie- a także jakie zadania stoją przed historiogra­ fią. Rozważań na temat kształtu dziewiętna­ stowiecznej powieści historycznej dla dzieci i młodzieży nie sposób rozpatrywać w oder­ waniu od tych wieloletnich i wielowątko­ wych sporów: ich przebieg na gruncie pol­ skim w drugiej połowie dziewiętnastego wieku szczegółowo relacjonuje Gertruda Skotnicka2. Przywołuje ona zarówno stano­ wiska wyraźnie aprobatywne: pisarzy, któ­ rzy wskazywali zalety powieści historycznej w kształceniu dzieci i młodzieży, jak i tych, którzy w mariażu „powieści z historią" upa­ trywali rozmaitych niebezpieczeństw. Jed­ ni i drudzy potrafili przedstawić swoje racje, popierając je szeregiem argumentów. Po pierwszych tłumaczeniach dzieł Waltera Scotta na język polski dyskusje nad kształtem powieści historycznej rozgorzały ponownie ze zdwojoną siłą, a po dziś dzień niektórzy z badaczy za szczególnie donio­ słe uważają wystąpienia Józefa Ignacego Rys. Sławom ir Zientalski

13 le prac wykonywał anonimowo; znany był szopkowe lalki dramatu. Jeśli więc tacy auto- również z wydanych w 1862 roku, właśnie rowie równi są erudytom, co do błędów popeł­ w „Dzienniku Literackim”, Huzarów. Szkicu nionych przeciw duchowej istocie kolorytu hi­ powieściowego z 1848 r. Pisywał także recen­ storycznego, to wstrętniejsi są od nich brakiem zje teatralne. W 1867 ukazała się jego książ­ tej choćby materialnej, drobnostkowej praw­ ka Pierwsi Galicjanie. Powieść z przeszłości. dy, którą pierwsi ratują się mozolnie5. W tym samym roku, w szkicu O kolorycie hi­ A zatem jeszcze przed napisaniem je­ storycznym, pisał o twórcach, którzy [...] nie go najbardziej znanych i najbardziej poczyt­ zaopatrzeni w żywą tradycję, a za leniwi, aby nych powieści historycznych dla młodzieży, się zasilićjakimi takimi studiami, usiłują cudac­ Łoziński nie tylko przeprowadził krytykę do­ kimi konceptami zamaskować swą ignorancję, tychczasowych praktyk części powieścio- niefortunną fikcją zastąpić brak potrzebnych, pisarzy, ale także skonstruował pozytyw­ prawdziwie historycznych rysów charaktery­ ny program działań, które sam stopniowo i z coraz większym zaangażowaniem wdra­ żał w życie6. Wedle możliwych do zrekon­ struowania założeń, które Łoziński zreali­ zował również w swoich powieściach hi­ storycznych dla młodzieży, przygotowanie prac pisarskich należy rozpocząć od rozle­ głych studiów przeszłości, a przynajmniej od jak najbardziej rzetelnego zebrania do­ kumentacji wybranego okresu oraz - w ra­ mach możliwości - poddania jej analizie. „Małżeństwo powieści i historii” tylko wte­ dy będzie zgodne i udane, jeśli imagina- cję wesprze wcześniejsze badanie źródeł, które oczywiście nie mogą być traktowane całkowicie bezkrytycznie, choć do prób ich całkowitego podważania i otwartego gło­ szenia poglądów, iż każdy zapis wydarzeń jest w istocie jakąś formą ich interpretacji, jeszcze daleko. Akcja powinna być umoty­ wowana nie tylko logiką fabuły, ale przede wszystkim ma pozostawać w zgodzie z bie­ stycznych. Bohaterów swych ubierają w stroje, giem wydarzeń historycznych. o jakich się nie śniło nikomu, każą im mówić ję ­ Dla Władysława Łozińskiego ważne są zykiem potwornym, zaprawionym niesmacz­ jednak nie tylko wydarzenia historyczne: nie jakimś niesłyszanym archaizmem albo, w jego ujęciu historia nie jest ani typową co najczęściej bywa, makaronizmami prze­ „historią wydarzeniową”, ani historią „wiel­ sadnymi, jakimś niesmacznym przysłowiem kich jednostek”. Głównym przedmiotem łacińskim - a poruszają ich według swych jego zainteresowań nie jest również histo­ osobistych anachronicznych wyobrażeń, jak ria polityczna. Zajmuje go - można by rzec

14 - niemal całe spektrum ludzkiego życia, miast najbardziej znane powieści historycz­ uchwycone w kontekście danego czasu, ne Łozińskiego dla młodzieży: Skarb wataż­ w całej różnorodności kulturowych uwa­ ki, który zdaniem wielu badaczy stał się źró­ runkowań. Dlatego też bywał przez jemu dłem rozległych inspiracji dla Henryka Sien­ współczesnych nazywany „historykiem kiewicza, oraz ofia rowa ne Macierzy Polskiej kultury", a przez późniejszych badaczy na­ Oko proroka. Hanusz Bystry i jego przygody, wet „etnografem". U Łozińskiego mocne uznane przez współczesnych Łozińskiemu poczuwanie się do obowiązku wobec prze­ za najbardziej poczytną z jego powieści szłości własnego narodu złączyło się ściśle i jednocześnie najbardziej docenioną przez z pilnością i sumiennością badacza: czytał, młodych czytelników. wertował, czynił wypiskiz stosów ksiąg miej­ skich lwowskich, [...] w których oryentował się szybko i umiał wybrać co najważniejsze, co PIERWSI GALICJANIE najistotniejsze, to, co poprzez pokolenia żyło i dziś jeszcze żyje w doli narodu. Do wrażliwe­ POWIEŚĆ 2 PRZESZŁOŚCI go umysłu biło z pożółkłych kart życie dawno zamarłe jakby to wszystko, co zawierały, stało m u się wczoraj, jakby sam był uczestnikiem zda­ rzeń i ludzi minionych wieków. WŁADYSŁAWA ŁOZIŃSKIEGO A wyraźniej, dobitniej jeszcze niż akta przemawiały do Niego materyalne zabytki: od najdrobniejszych sprzętów lub ozdób do­ mowych aż do pałaców wielkopańskich, od zbroi i oręża aż do dzieł sztuki7. Łoziński dostrzegał również koniecz­ ność popularyzacji wiedzy, której efektem

były nie tylko teksty publicystyczne druko­ L W 0 W, wane na łamach prasy, ale i powieści histo­ NAKŁADKU KAROLA WILDA. 1807, ryczne dla młodzieży. W jego biografii, po­ dobnie jak w życiu wielu innych dziewiętna­ stowiecznych pisarzy, badaczy, historyków, Uznanie młodych odbiorców zdoby­ splatały się: działalność samokształcenio­ wał Łoziński nie tylko dzięki określonej kon­ wa, badawcza i popularyzatorska8. W cza­ strukcji wszechwiedzącego narratora, który sie, kiedy Łoziński podjął studia prawnicze stopniowo wprowadzał czytelnika w prze­ i filozoficzne na Uniwersytecie Lwowskim bieg akcji, przypominał w kilku słowach (których jednak nie ukończył), rozpoczął treść poprzednich rozdziałów czy komen­ również zbieranie i opracowywanie doku­ tował zachowanie postaci. W Skarbie wa­ mentów dotyczących historii handlu we tażki i w Oku proroka autor umieszcza bo­ Lwowie9. Światło dzienne ujrzała wówczas wiem wiele informacji na temat poszcze­ powieść Pierwsi Galicjanie i szkic O kolory­ gólnych grup etnicznych, grup społecznych, cie historycznym (1867). Później, równolegle środowisk zawodowych, barwnie opisując do toku prac naukowych, powstawały nato­ wybrane aspekty ich życia na tle dziejącej

15 się w tle „wielkiej historii”, a przy charakte­ nych historiografów, to jego koncepcja ba­ rystyce bohaterów stara się wykroczyć po­ dania historii, pisania historii i pisania o hi­ za utarte stereotypy, o których pisał: Chcesz storii wciąż zasługuje na uwagę. A znajduje tedy odmalować szlachcica, to ustrój go tylko ona swe odzwierciedlenie nie tylko w jego w te komunały; recipe: ogolony łeb, spore znanych pracach o Lwowie czy późnych quantum węgrzyna i miodu, nie mniejszą książkach o dziejach obyczajów, ale także, dozę bijatyki, kilka frazesów łacińskich - a może przede wszystkim, w powieściach i masz charakter szlachcica10. Można więc dla młodzieży. obie książki, zarówno Oko proroka, jak i Skarb watażki, po części przynajmniej oparty 1 M. Bloch, Pochwała historii czyli o zawodzie o „walterskotowski schemat” „romansu hi­ historyka, Warszawa 1962, s. 51. storycznego”, czytać jak powieści dla mło­ 2 G. Skotnicka, Pozytywistyczne powieści z dziejów narodu dla dzieci i młodzieży, Gdańsk 1974. GERTRUDA SKOTNICKA 3 Cz. Kłak, Posłowie, [w:] W. Łoziński, Skarb watażki. Powieść z końca XVIII wieku, Rzeszów POZYTYWISTYCZNE 1990, s. 208. Czesław Kłak również rozpoczyna POWIEŚCI Z DZIEJÓW swój szkic od wspomnienia postaci i twórczości NARODII Waltera Scotta. Jego uwagom na temat powieści DLA DZIECI Władysława Łozińskiego wiele zawdzięczam. I MŁODZIEŻY 4 W. Łoziński, O kolorycie historycznym, „Dziennik Literacki” 1867, nr 51-52. 5 W. Łoziński, O kolorycie historycznym, „Dziennik Literacki” 1867, nr 51-52. Cyt. za: Cz. Kłak, Posłowie..., s. 215. 6 Czesław Kłak przekonuje, że Teoria Łoziń­ skiego ma charakter pragmatyczny. Zrodziła ją własna praktyka pisarska i krytyczna obserwacja aktualnej produkcji powieściowej o tematyce hi­ storycznej. Cz. Kłak, P o s ło w ie ., s. 214. 7 L. Finkel, W ładysław Łoziński, „Kwartalnik Historyczny” 1913, z. 1/2, s. 209-210. Pisownia oryginalna. 8 O takim modelu życia uczonych w dzie­ więtnastym wieku i „antropologii posłannictwa” $ pisze niezwykle interesująco Anna Gomóła. Por. A. Gomóła, Jan Michał Witort. Wprowadzenie do antropologii pokolenia „ludzi naukowych", Po- znań-Katowice 2011. dzieży, ale można w nich również poszuki­ 9 Rezultatem była publikacja w „Dzienniku wać realizacji założeń badawczych Włady­ Literackim” w 1862 roku. Zob. też M. Rudkow- sława Łozińskiego, przetransponowanych ska, Wyszedł z dworu. Przeżycie i doświadczenie na grunt popularyzatorski. I choć można by historyczne w twórczości Władysława Łozińskiego, Warszawa 2002. poddać krytyce jego interpretacje czy oceny 10 W. Łoziński, O kolorycie historycznym. .Cyt. wydarzeń historycznych, w dużej mierze za­ za: Cz. Kłak, P o s ło w ie ., s. 215. wisłe przecież od schematów poznawczych obowiązujących w jego epoce, a także opi­ nii utrwalanych przez dziewiętnastowiecz­

16 historyczna, czy też współczesna w kostiumie Anna Gomóła historycznym5. W badaniach nad literaturą adresowa­ WYOBRAŻENIA O HiSTORii ną zarówno do dorosłego, jak i młodego od­ w powieściach d l a m ł o d e g o biorcy podejmowany był problem typologii c z y t e l n ik a powieści historycznej. Gertruda Skotnicka, biorąc pod uwagę zespół motywów, który Przyjmuje się, że najważniejszym wy­ kształtuje świat przedstawiony, wyróżni­ znacznikiem powieści historycznej jest re­ ła w ramach powieści historycznej dla mło­ lacja czasu narracji do czasu życia autora. dzieży powieść wojenno-przygodową, po­ W powieści historycznej, jak pisze Michał wieść obyczajową, powieść biograficzną6. Głowiński: świat przedstawiony umieszczo­ Witold Ostrowski, w odniesieniu do zakresu ny został w epoce traktowanej przez twórcę i sposobu przedstawiania przeszłości, zapro­ i jego odbiorców, nie jako epoka współczesna, ponował podział na powieść-epopeję (za­ ale jako w zasadzie zamknięty okres dziejów1. wierającą panoramiczny obraz wydarzeń), W innych ujęciach na pierwszy plan wysu­ powieść biograficzną (skupioną na losach wają się nie tyle relacje temporalne, ile pro­ wybranej postaci historycznej), powieść tra­ blem prezentowania tego, co jest uważane dycyjną (w której pokazana została różnica za prawdę dziejową: Materiałem, z którego pomiędzy wcześniejszą a nową sytuacją hi­ budowana jest powieść historyczna, są fakty storyczną) oraz powieść legendarną (opartą historyczne połączone w różnych proporcjach na podaniach i legendach)7. Kazimierz Suro­ z fikcją literacką, przy czym wymaga się od pi­ wiec, badając współczesną prozę historycz­ sarza możliwie ścisłej wierności wobec faktu ną dla młodego odbiorcy, uwzględnił w swej w przedstawieniu materialno-przestrzennego i czasowego tła2. Witold Ostrowski uważa, że w powieściach takich możliwe jest istnienie KAZIMIERZ SUROWIEC fikcyjnych postaci i zdarzeń, jeśli nie podwa­ żają one obowiązującej wersji wiedzy histo­ rycznej3. Wincenty Danek, znawca dorobku POWIEŚCI HISTORYCZNE Józefa Ignacego Kraszewskiego, do powie­ DLA DZIECI I MŁODZIEŻY ści historycznych zalicza te, które opierają się nie tylko na źródłach i opracowaniach W LATACH 1945-1980 naukowych, ale także mogą wykorzystywać wiedzę czerpaną z tradycji rodzimej, regio­ nalnej4. Natomiast zdaniem Czesława Kłaka powieść historyczną wyróżnia się w opar­ ciu nie tylko o kryterium czasowe i nośność historyczną, ważne jest także kryterium in- tencjonalności. Nośność historyczna utwo­ ru ma związek z zawartymi w nim, poświad­ czonymi źródłowo, informacjami historycz­ nymi, natomiast dzięki kryterium intencjo- nalności można ocenić, czy dana powieść jest

17 typologii stosunek pisarzy do dziejów i za­ Ja natomiast zaproponowałam typo­ proponował podział na: powieść o historii logię celów pisarstwa historycznego, która (powieściopisarz próbuje wskazać, co de­ uwzględnia następujące strategie autorskie: terminuje proces historyczny, rewiduje do­ psychologiczną (kładącą nacisk na motywa­ tychczasowe interpretacje), powieść ilustru­ cję psychologiczną), maski (w której histo­ jącą historię (autor beletryzujeokreślone frag­ ryczne realia są jedynie tłem wartkiej akcji), menty dziejów zgodnie z tezami historiogra­ polityczną (stosowaną przez autorów pra­ fii), powieść na tle historii (piszący skupia się gnących przedstawić swoją interpretację na stworzeniu interesującej fabuły, choć dba ważnych wydarzeń z przeszłości) i antro­ o przedstawienie epoki). Poza tym badacz pologiczną (wybieraną przez tych, którzy wyróżnił także powieść quasi-historyczną chcą odtworzyć model człowieka danego (czyli fantastyczno-historyczną, w której czasu). Stosowanie strategii antropologicz­ pojawia się motyw podróży w czasie, dzięki nej wymaga obecności odpowiednich źró­ któremu zostają zestawione obrazy współ­ deł pisanych lub ikonicznych, ważne wydają czesności i przeszłości) oraz powieść odwo­ się także istniejące wciąż inwariantne wzo­ łującą się do przeszłości (czyli taką, w której ry zachowań. Strategia antropologiczna nie wiedza o przeszłości łączy się z intrygą osa­ podważa prawa autora do fikcji literackiej dzoną w realiach współczesnych)8. i pozwala na stworzenie przybliżonego ob­ razu danego czasu, ale w przypadku braku Gertruda Skotnicka źródeł tworzony model może być niepełny lub nieprawdziwy9. Warto zastanowić się, jakiego typu in­ DZIEJE formacje źródłowe muszą istnieć, by moż­ PIÓREM na było stworzyć powieść historyczną dla młodego odbiorcy, jaka musi być propor­ MALOWANE cja obowiązującej wiedzy o przeszłości do całości świata przedstawionego przez auto­ ra. Jest to ważne ze względu na to, iż młodzi ludzie często bardzo poważnie podchodzą do obrazów tworzonych przez literaturę - dzieło literackie bardziej niż suche, podręcz­ nikowe fakty potrafi wpłynąć na wyobraże­ nia na temat zarówno wydarzeń historycz­ nych, jak i całego procesu historycznego. Zastanawiam się nad tym z kilku powodów. Pierwszym jest kwestia zmiany funkcji po­ wieści historycznej. W dziewiętnastym wie­ ku kształtowała i utrwalała tożsamość naro­ dową młodych Polaków, budowała ich po­ stawy patriotyczne, działała tak w sytuacji, Wydawnictwo Morskie w której groziło im wynarodowienie z bra­ ku placówek edukacyjnych, które spełniały­

18 by tę funkcję. Powieść historyczna zastępo­ a fikcją literacką. Badacze, którzy zajmowali wała lekcje historii ojczystej, upowszechnia­ się powieściami Kossak-Szczuckiej i Dobkie­ ła wiedzę o przeszłości i kształtowała wy­ wiczowej, podkreślają, że obie pisarki korzy­ obraźnię historyczną. Do I wojny światowej stały z dostępnych im w danym momencie - na co zwraca uwagę Gertruda Skotnicka wyników badań archeologicznych13. Czy jed­ - istniało przeświadczenie o jej ważnej ro­ nak materialne pozostałości wystarczają do li, później - aż do lat trzydziestych XX wie­ całościowej rekonstrukcji literackiej, którą ku - zauważyć można było tendencje anty- można nazwać historyczną? Świat przed­ historyczne. Na początku lat dwudziestych stawiony w powieści wymaga opisu realiów, wyraźnej zmianie uległ cel powieści histo­ do których nie można dotrzeć przez zabyt­ rycznej - w nowej rzeczywistości miała ona ki archeologiczne, a w przypadku Biskupina kształtować ducha narodowego, lecz robi­ do innych nie będzie dostępu14 - zachowa­ ła to nie zawsze przez rzetelnie podawaną nia ludzkie, wyobrażenia i wierzenia można wiedzę historyczną, w niewielkim stopniu czasem przez uprosz­ rekonstruować na pod­ ŚLASKIE TOWARZYSTWO NAUKOWOLITERACKIF. czenia i mityzację prze­ stawie materiału iko- szłości10. Katarzyna Krasoń nicznego i zapisów. W dwudziestole­ Tych obszarów kultu­ ciu międzywojennym ry nie da się trafnie re­ Świat baśni, legendy i historii, przyrastała wiedza hi­ konstruować w oparciu czyli o pisarstwie Kornelii Dobkiewiczowej storyczna i archeolo­ dla dzieci i młodzieży o analogię z życiem lu­ giczna. Upowszech­ dzi innych kultur w tych nianie wiadomości samych czasach albo o wykopaliskach przez tej samej kultury w in­ beletrystykę było for­ nym momencie histo­ mą edukacji - kształ­ rycznym. W obu powie­ towało postawy wobec ściach pojawia się prze­ dziedzictwa kultury11. konanie, że mieszkańcy W 1933 roku Walenty Biskupina są przodka­ Szwajcer odkrył pozo­ mi Słowian czy Słowia­ stałości osady w Bisku­ Wydawnictwo Wacław Bagifeki nami. Dobkiewiczowa Wrocław 1907 pinie, a od roku 1934 wyraża to wprost w po­ zaczęto prowadzić tam przedzającym powieść badania archeologiczne. W polskiej literatu­ wprowadzeniu Od Autorki. Twierdzi, że gród rze dla młodzieży biskupińskie odkrycia zna­ zbudowali przodkowie Słowian w połowie VI lazły odzwierciedlenie najpierw w Grodzie wieku p.n.e.15 Najechali go i zniszczyli około nad jeziorem (1938) Zofii Kossak-Szczuckiej, 450 roku p.n.e. koczownicy - Scytowie, którzy a później także w Złotym jarzmie (1966) Kor­ w łupieskiej wyprawie od stepów czarnomor­ nelii Dobkiewiczowej12. Sądzę, że w odnie­ skich pociągnęli aż na ziemie dzisiejszej Pol­ sieniu do tych utworów warto zapytać o sy­ ski16. Przekonanie o etnicznej przynależno­ gnalizowany wcześniej problem relacji po­ ści mieszkańców biskupińskiego grodu po­ między prezentowaną wiedzą o przeszłości zwoliło autorce wykorzystać w rekonstruk­

19 cji ich życia wiadomości dotyczące dawnej Powieści Kossak-Szczuckiej i Dobkie- Słowiańszczyzny17. Takie postępowanie by­ wiczowej prezentowały aktualną w danym ło w pewnej mierze zgodne z wypracowaną momencie wiedzę archeologiczną i miały przez antropologię ewolucjonistyczną kon­ za cel w przystępny sposób przedstawić ją cepcją przeżytku, czyli elementu kultury, młodemu odbiorcy. Obecnie, w czasach du­ który wytworzony we wcześniejszym etapie żej dostępności materiałów dydaktycznych odpowiednio przygotowanych dla młode­ go odbiorcy, funkcja popularyzacyjna nie jest tak istotna - zwłaszcza iż starsze pozy­ cje często zawierają wiadomości uznane za nieaktualne. Myślę, że przed powieściami hi­ storycznymi, a także powieściami odwołu­ jącymi się do historii, stoi inne zadanie - są­ dzę, że piszący powinni uświadamiać mło­ dym ludziom, że proces historyczny jest zło­ żony, dostęp do niego mamy jedynie przez źródła, które zawsze w pewnym stopniu są ułomne - niepełne, tendencyjne etc. Zda­ rza się, że źródła nie tylko bywają wykorzy­ Wincenty Banek stywane, ale także „nadużywane” zgodnie z intencjami tych, którzy się do nich odwo­ POWIEŚCI łują. Dzięki mediom, a przede wszystkim HISTORYCZNE internetowi, młodzież ma bardzo łatwy do­ J.L KRASZEWSKIEGO stęp do informacji, które nie zawsze są wia­ rygodne - dotarcie do wiadomości spraw­ dzonych bywa znacznie trudniejsze. Celem pisarstwa poświęconego historii powinno być kształtowanie krytycyzmu, niezgody na rozwoju, został przeniesiony do etapu ko- zbyt uproszczone interpretacje. lejnego18. Analiza przeżytków i metoda po­ Taki stosunek do przeszłości znajdzie­ równawcza pozwalała badaczom na rekon­ my na przykład we współczesnej powieści strukcję historycznych etapów rozwoju da­ z historią w tle, zatytułowanej Daniel wśród nej grupy ludzkiej. Metodologia ewolucjo- rycerzy okrągłego stołu. Tytułowy bohater nistyczna była znana nie tylko zawodowym książki Danuty Bieńkowskiej przeżył roz­ badaczom kultury, w XIX w. znali ją, dzięki czarowanie, ponieważ zauważył, że histo­ popularyzacji przez prasę, ludzie wykształ­ ria nie dawała odpowiedzi jednoznacznych ceni w różnych specjalnościach. Trzeba do­ i można ją było interpretować na różne sposo­ dać, że Kornelia Dobkiewiczowa intereso­ by20. To uświadomiło mu złożoność świata wała się folklorystyką, od 1938 roku przy­ i stało się jednym z kolejnych kroków do do­ gotowywała pod opieką profesora Juliana rosłości. Paradoksalnie więc nieoczywistość Krzyżanowskiego rozprawę doktorską po­ sprawia, że historia magistra vitae est. święconą Śląskim pieśniom ludowym19.

20 0 utworze Dobkiewiczowej por. K. Surowiec, 1 M. Głowiński, Powieść historyczna, [w:] Powieści historyczne., s. 112. Słownik terminów literackich, red. J. Sławiński, 14 Zwrócił na to uwagę Piotr Kuncewicz, Wrocław 2002, s. 420. P o s ło w ie ., s. 141-142. 2 W. Ostrowski, Powieść historyczna, [w:] 15 Według najnowszych badań dendrochro- Słownik rodzajów i gatunków literackich, red. nologicznych Biskupin powstał w zimie na prze­ G. Gazda, S. Tynecka-Makowska, Kraków 2006, łomie lat 738/737 p.n.e.; do tej pory nie ustalono, s. 568. co było przyczyną jego upadku - badacze uznają, 3 Ostrowski zauważa, że powieść współcze­ że przyczyną mogło być nie tylko podnoszenie sna, zwłaszcza jeśli pokazuje ważne problemy da­ się wód jeziora, ale przede wszystkim problemy nego okresu w szerokim kontekście społecznym, ze zdobyciem pożywienia przez grupę 1000­ wraz z upływem czasu może stać się odmianą 1200 osób w warunkach niekorzystnych zmian powieści historycznej, w takim ujęciu punktem klimatu. odniesienia nie jest czas życia autora, lecz szcze­ 16 K. Dobkiewiczowa, Złote jarzmo, Warszawa gółowość opisu i czas życia odbiorców; por. 1975, s. 5. W. Ostrowski, Powieść historyczna..., s. 569. Na 17 Opisane przez Dobkiewiczową zwyczaje temat kryterium czasu odbioru pisze także K. Su­ 1 obyczaje wskazuje Katarzyna Krasoń, Św iat rowiec, Powieści historyczne dla dzieci i młodzieży baśni, legendy i historii, czyli o pisarstwie Kornelii w latach 1945-1980, Rzeszów 1987, s. 18. Dobkiewiczowej dla dzieci i młodzieży, Wrocław 4 W. Danek, Powieści historyczne J.I. Kraszew­ 1997, s. 45-46. skiego, Warszawa 1969, s. 13. 18 E.B. Tylor, Antropologja. Wstęp do badań 5 Podaję za: K. Surowiec, Powieści historyczne człowieka i cywilizacji [przedr. z 1923], Cieszyn dla dzieci i młodzieży w latach 1945-1980, Rzeszów 1997, s. 27-28. 1987, s. 15. 19 Zawikłane dzieje pracy naukowej pisarki 6 G. Skotnicka, Pozytywistyczne powieści prezentuje K. Krasoń, Świat baśni., s. 12-17. z dziejów narodu dla dzieci i młodzieży, Gdańsk 20 D. Bieńkowska, Daniel wśród rycerzy okrą­ 1974, s. 149-150. głego stołu, Warszawa 1987, s. 165. 7 W. Ostrowski, op. cit., s. 569. 8 K. Surowiec, op. cit., s. 20-22. Beata Langer 9 A. Gomóła, Dzieło literackie wobec wy­ darzeń historycznych. Losy Katarzyny Radzie­ jowskiej w polskiej prozie dwudziestego wieku, p a n n a z ś l ą s k ie g o [w:] Proza polska XX wieku. Przeglądy i interpre­ w ia t r u : r z e c z o b a ś n ia c h tacje, t. 2: Z perspektywy nowego stulecia, red. E. Dutka, współudział M. Cuber, Katowice 2012, i l e g e n d a c h s t a n is ła w a s. 145-146. wasylewskiego 10 G. Skotnicka, Dzieje piórem malowane. O powieściach historycznych dla dzieci i młodzieży Tematyka związana ze sprawami oby­ z okresu Młodej Polski i dwudziestolecia międzywo­ czajowymi i kulturowymi Śląska pojawia się jennego, Gdańsk 1987, s. 21-27, 90-95. w książkach Stanisława Wasylewskiego rza­ 11 G. Skotnicka, D z ie je ., s. 97. 12 W 1991 roku został wydany Gród nad jezio­ dziej niż problematyka historii polskiego rem Jerzego Głosika. Jest to dłuższe opowiadanie, oświecenia czy romantyzmu. Warto przy­ które zostało uzupełnione wiadomościami histo­ pomnieć o jednej z jego głośniejszych prac rycznymi na temat Biskupina i okolic. Dr Jerzy zatytułowanej Na Śląsku Opolskim, która Głosik ma w swym dorobku prace popularyzujące wiedzę o Biskupinie, m.in.: Zapiski biskupińskie ukazała się w 1937 roku. Temat ten pozostał (1983), Biskupin - polskie Pompeje (1988, 1990), jednak bliski pisarzowi, a jego pierwsza po­ Biskupin (1991). wojenna praca związana była właśnie z tym 13 O powieści Kossak-Szczuckiej pisali m.in.: regionem. Ukazała się po tragicznych niepo­ G. Skotnicka, D z ie je ., s. 98-100; P. Kuncewicz, Posłow ie, [w:] Z. Kossak-Szczucka, Gród nad rozumieniach wokół osoby autora Lwowa jeziorem, Warszawa 1981, s. 140-153; natomiast i po późniejszej przeprowadzce do Opola.

21 W 1947 roku staraniem katowickiej Utwory zamieszczone w omawianym Spółdzielni Księgarskiej „Ognisko” wydano zbiorze wyraźnie opierają się na przeka­ kolejną książkę poruszającą śląską proble­ zach historycznych i lokalnej topografii. Pi­ matykę. Tom Legendy i baśnie śląskie Stani­ sarz wyjątkowo dokładnie określa miejsce sława Wasylewskiego zasługuje na uwagę, i czas akcji, która najczęściej toczy się na te­ gdyż dla młodych czytelników pisał on naj­ renie Górnego Śląska i Opolszczyzny. częściej czytanki szkolne. Wspomniany ty­ Przybliżając młodym czytelnikom tuł ukazał się jeszcze dwukrotnie po śmier­ wydarzenia historyczne, sięga po jedne ci autora w 1957 roku nakładem Wydawnic­ z najpopularniejszych wątków nie tylko te­ twa „Śląsk” oraz w 1966 roku, gdy to samo go regionu, ale również kraju czy Europy. wydawnictwo wznowiło zbiorek, jednak już Bardziej znanym motywem wykorzystanym pod zmienionym tytułem: Meluzyna, czyli przez pisarza jest historia Meluzyny. Kolejny panna z śląskiego wiatru1. Warto zaznaczyć, historyczny wątek wiąże się z postacią świę­ że omawiany tom po raz pierwszy ukazał tej, księżnej śląskiej Jadwigi, którą autor Ro­ się już rok po osiedleniu się pisarza na sta­ mansu prababki przypomniał, czerpiąc in­ łe w Opolu2. spirację z chrześcijańskich korzeni tej ziemi. Książkę opublikowano trzy razy na prze­ Następnie połączył wątek śląski z ogólno­ strzeni niespełna dwudziestu lat staraniem polskim i żonę Henryka Brodatego zesta­ katowickich oficyn. Pozycja najnowsza wyszła wił z Jadwigą Andegaweńską, królową Pol­ pod zmienionym tytułem, zaczerpniętym ski. Obydwie kobiety zostały kanonizowane z jednego z zamieszczonych w zbiorze i zapisały się w pamięci poddanych. Zacho­ utworów. Każde wydanie posiada ilustracje. wały się przekazy historyczne i podania W najstarszym można odnaleźć kilkanaście związane z ich życiem i działalnością. Wśród rysunków Tadeusza Gryglewskiego, kolej­ utworów opartych na faktach, zamieszczo­ ne wydanie ilustrowane było przez Mie­ nych w omawianym tomie, uwagę zwraca czysława Serwin-Orackiego. Tom zatytuło­ Godula, król cynku, opisujący jednego z naj­ wany Meluzyna, czyli panna z śląskiego wia­ bogatszych Ślązaków oraz utwór Białe damy tru zawiera barwne oraz czarno-białe ry­ i złodzieje, w którym przedstawiona jest po­ sunki Andrzeja Czeczota. Zbiór składa się stać zbójnika, Karola Pistulki. z dwudziestu czterech utworów oraz zakoń­ Tytułowy utwór omawianego zbioru czenia odautorskiego: Czego nas uczy baśń Meluzyna, czyli panna z śląskiego wiatru wy­ śląska, komentującego zjawiska typowe dla ko rzystuje wąte k zaczerpnięty z bardzo po­ podań, legend i baśni śląskich. Dodatkowo pularnej powieści ludowej, w Polsce znanej wydanie zawiera Posłowie autorstwa Witol­ od 1569 roku4. Oparta jest ona na legendzie da Nawrockiego. francuskiego rodu Lusignanów i przedsta­ Zbiór oparty jest na tradycyjnych moty­ wia historię małżeństwa rycerza Rajmunda wach baśniowych, jednakże według ustaleń z księżniczką Meluzyną, która była bogin­ Danuty Zielonkowej, autorki pracy Stanisła­ ką morską. Historia opiera się na nielojal­ wa Wasylewskiego związki ze Śląskiem, tylko ności mężczyzny, łamiącego dane Melu- siedem utworów spełnia warunki stawiane zynie przyrzeczenie, by nigdy nie oglą­ gatunkowi baśni. Pozostałe teksty należą do dał jej w soboty (moment przemiany ko­ gatunków pokrewnych, są to legendy i po­ biety w demona). Stanisław Wasylewski dania, jak również szkice historyczne3. przytacza w skrócie znaną na całym świe-

22 cie historię, wskazuje, w jakich krajach śniej badaczka ustaliła, że czerpał on inspi­ i rodach najczęściej była przekazywana rację z łacińskiej Legendy o świętej Jadwidze i następnie pokazuje, jak wątek ten funk­ autorstwa szesnastowiecznego mnicha5. cjonował na terenie Śląska. Miejsce akcji lo­ Analizując materiał historyczny, zawarty kuje w Łosocicach, w powiecie głubczyc- w dziewięciostronicowym utworze Stani­ kim. Jednak w baśni pisarza postać głów­ sława Wasylewskiego, można zauważyć, nej bohaterki jest nakreślona zdecydo­ że wszystkie zdarzenia są dokładnie umiej­ wanie odmiennie od popularnych wersji. scowione w czasie i miejscu, zgodnie z fak­ Księżniczka, mieszkająca w zaczarowanym tami historycznymi. Tak więc święta Ja­ pałacu, rozmawia z prostym człowiekiem dwiga śląska pochodzi z niemieckiego ro­ i sama prosi, by się z nią ożenił. Nastąpiła du hrabiego Bertolda IV, księcia Meranii. tu demokratyzacja znanego wątku, gdyż Wychowywała się w klasztorze nad Me­ wcześniej bohaterka była znana wyłącz­ nem, a gdy przybyła na Śląsk, prędko przy­ nie jako zalotnica rycerzy i książąt. Ele­ swoiła sobie język otoczenia i wżyła się ment wspólny dla wątku śląskiego i ogól­ w środowisko6. Fakty te wyraźnie podkre­ noeuropejskiego to nielojalność mężczy­ śla autor Lwowa. Warto zaznaczyć, że wśród zny, podglądającego żonę w sobotę, pod­ udokumentowanych wydarzeń historycz­ czas przemiany jej człowieczej postaci nych pisarz świadomie i wyraźnie zazna­ w demoniczną półrybę. Bohaterka, po od­ cza wątki legendarne dotyczące opisywa­ kryciu zdrady, zamieniła się w wiatr. Au­ nej postaci: Później sfabrykowana, naiwna tor wskazuje również, że wieść o nieszczę­ legenda śląska podaje, iż od słów zadowo­ śliwej i przeklętej Meluzynie prędko rozprzestrzeniła się w powiecie raciborskim i głub- czyckim, a prości ludzie bardzo pragnęli ulżyć niedoli wietrznej panny. Dzięki odwadze i dobre­ mu sercu zwykłych Ślązaków za­ klęta Meluzyna została wyzwolo­ na. Uwagę zwraca również fakt, że pisarz zacytował w tekście fragment Świtezianki, ballady Adama Mickiewicza. Utwór pre­ zentuje wersję śląską znanego, ogólnoeuropejskiego motywu o Meluzynie i jednocześnie wzbogacony jest analogiami do wyda­ lonej Jadwigi, która rzekła mężowi:„trzeba rzeń przedstawionych w balladzie polskie­ nic", wywodzi się nazwa miejscowości Trzeb­ go wieszcza. nica7. Co ciekawe, autor połączył również W utworze Dwie Jadwigi, księżna i kró­ postaci dwóch sławnych kobiet. Jadwiga, lowa pisarz wykorzystuj e materiał fa ktogra- księżna śląska i Jadwiga Andegaweńska to ficzny oraz legendarny. Wspomniana wcze­ na pozór osoby zupełnie ze sobą niezwią-

23 zane, żyjące w różnych wiekach (pierw­ fascynowały wyjątkowe bogactwa przemy­ sza święta zmarła w 1243, żona Jagiełły słowca, z drugiej przerażała ponura legen­ w 1399) i pełniące nieco odmienne funkcje. da dotycząca jego skrytego, trudnego uspo­ Należy jednak poszukać związków pomię­ sobienia i samotniczego sposobu bycia. Co dzy nimi. Obydwie kobiety posiadały wła­ ciekawe, oprócz historycznie potwierdzo­ dzę i wykorzystywały ją w dobrych celach. nych faktów z życia Karlika, w tekście znaj­ Były wielbione przez lud, tworzący legendy dują się również podstawowe informacje na ich temat. Jako osoby wykształcone miło­ o właściwościach i zastosowaniu cynku, wały księgi. Należy przypuszczać, że Stani­ dzięki któremu główny bohater zbił majątek. sław Wasylewski celowo połączył te posta­ Zabieg ten wzmacnia dodatkowo funkcję ci. Najprawdopodobniej pragnął uwypuklić edukacyjną utworu. Ważne są również inne fakt, że baśń śląska nierozłącznie wiąże się postaci pojawiające się w utworze. Oprócz z motywami ogólnopolskimi; że postaci szczegółowo przedstawionego głównego i wydarzenia historyczne ważne dla Śląska jak bohatera, można odnaleźć informacje o je­ i reszty kraju mogą być do siebie bardzo po­ go chlebodawcy hrabim Ballestremie, królu dobne i w określony sposób oddziaływać na pruskim Fryderyku Wilhelmie IV, polującym w pszczyńskich lasach, czy o Norbercie Bonczyku, księdzu i poecie, dorasta­ jącym w śląskich Miecho- wicach. W tekście zazna­ czone są również miejsca działalności bohatera. To­ pografia Górnego Śląska jest wyraźna, a miejscowo­ ści wymieniane w utwo­ rze to m.in.: Bobrek, By­ tom, Chebzie, Gliwice, Mie­ chów, Orzegów, Rokitnica, Ruda Śląska, Szombier­ ki. Sama opowieść opie­ poczucie tożsamości narodowej jak i regio­ ra się wyłącznie na wypadkach historycz­ nalnej. Łącząc w dwóch Jadwigach, pocho­ nych i nie zawiera motywów legend, ba­ dzących przecież spoza terenu Polski, kilka śni czy podań. Dzieje bohatera skłaniały cech, wskazał jak wiele Śląsk ma wspólne­ jednak lud do tworzenia wielu historii o tej go z resztą kraju. postaci. Tak więc, zgodnie z rzeczywisto­ Jednym z ciekawszych utworów w zbio­ ścią pisarz wyraźnie zaznaczał ciekawsze rze jest opowiadanie historyczne Godula, z tych prze kazów: Zakupiłjakiś bardzo a bar­ król cynku, świadczące o szerokich zainte­ dzo kosztowny upominek ze szczerego złota resowaniach autora tematyką śląską. Po­ z brylantami i polecił doręczyć królowi. Ja ­ stać Karola Goduli niejednokrotnie inspi­ ki to był upominek? Tego baśń ludowa, opo­ rowała wyobraźnię ludową. Z jednej strony wiadająca o nim nie wie. I król też nie wiedział,

24 bo nic nie dostał8. Powyższy fragment wska­ wymi, które czasem wykorzystywał, zawsze zuje, że autor dobrze znał liczne opowieści opisywał je jako źródła niepotwierdzone. krążące wśród ludu, lecz w swoim opowia­ Warto zwrócić uwagę na fakt, że pisarz daniu ściśle trzymał się stwierdzonych fak­ umiejętnie i z wyczuciem stylizował swoje tów, a informacje zaczerpnięte z niepotwier­ utwory gwarą, według informacji wydaw­ dzonych źródeł przypuszczalnie przytaczał cy, występującą najczęściej na terenie Ślą­ po to, by zainspirować wyobraźnię młode­ ska Zielonego11. Wyraźnie zaznaczał wąt­ go czytelnika. ki śląskie, łącząc je z ogólnopolskimi moty­ Białe damy i złodzieje to utwór łączący wami, cytatami, postaciami. Utwory zawarte dwa znane wątki. Pierwszy dotyczy kobiecej w omawianym zbiorze oparte są na rzetel­ postaci-ducha, drugi wiąże się ze znanym, ślą­ nych badaniach autora, który czerpał infor­ skim rozbójnikiem, Karolem Pistulką. Podanie macje ze sprawdzonych źródeł, a zaczerp­ 0 białej kobiecie znane jest szeroko w ca­ nięte z opowieści ludowych wątki baśniowe łej Europie Środkowej, najczęściej wiąże i legendarne wyraźnie zaznaczał. Jak pisze się z różnymi miejscowościami i budynka­ Witold Nawrocki, materiały, z których Sta­ mi, zwłaszcza zamkami i pałacami9. Stani­ nisław Wasylewski czerpał informacje, to sław Wasylewski krótko opisuje n dwie polskie legendy dotyczące I białych dam, a później powraca I do tematyki śląskiej i przypomi- I na historię białej damy z Toszka e czy Grójeckiej Góry pod Psara- | mi. Uwagę zwraca fakt, że po raz S kolejny równocześnie wskazu- R je źródła ogólnopolskie oraz ślą- Ę skie. Wspomniany wątek łączy I z historią rozbójnika Pistulki. By- I ła to postać historyczna, działa- I jąca na terenie Górnego Śląska B 1 Opolszczyzny w latach siedem­ Rys. Andrzej Czeczot dziesiątych XIX wieku. Motyw wzbogaca jednak elementem magicznym folklorystyczne zapiski Józefa Lompy, Ja­ w postaci czar-ziela, dzięki któremu słynny na Kupca i przekazy Lucjana Malinowskie­ zbójnik mógł otwierać wszystkie zamki. Au­ go. Korzystał również z pracy Władysława tor kończy jednak konkluzją: Tak wielka jest Nehringa, wrocławskiego profesora, który w naturze Ślązaka chętka bajania i rozmiło­ w rozprawie Uber Aberglauben, Gebrauche, wanie w dziwnych opowieściach, że potra­ Sagen und Marchen in Oberschlesien prze­ fią nawet zdarzenia rzeczywiste i ludzi zna­ analizował wątki podaniowe i baśniowe re­ nych przemienić w baśń fantastyczną10. Po­ jestrowane przez Józefa Lompę i Jana Kup­ wyższy cytat po raz kolejny uświadamia, że ca12. Pisarz znał również prace innych bada­ autor opierał swoje prace na faktach histo­ czy, publikujących w czasopismach regio­ rycznych, a zainspirowany przekazami ludo­ nalnych czy kalendarzach. Autor trzymał się

25 ściśle potwierdzonych wydarzeń, szukał in­ „Inny świat” to także świat historycz­ formacji w źródłach, ale jednocześnie nie re­ ny, dawno miniony, a jednak w jakiś sposób zygnował ze wzbogacenia utworów innymi (a nawet na wiele sposobów) obecny także elementami, wyraźnie zaznaczając, że są w świecie współczesnym. Twórcy powieści to fakty w żaden sposób nieudokumento­ historycznych dla dzieci i młodzieży dawno wane, a żyjące w wyobraźni ludowej. Jego zauważyli ten związek i wykorzystują go ja­ zbiór baśni, legend i podań śląskich przybli­ ko chwyt kompozycyjny, dominantę organi­ ża historię najbliższą, regionalną, ale jedno­ zującą całość. Współczesny bohater, na ogół cześnie w szerszej perspektywie łączy Śląsk dziecko, zostaje przeniesiony do innej epo­ z resztą kraju, czy to przez umiejętnie zasto­ ki. Przeżywa niezwykłe przygody, zyskując sowane porównania, cytatu lub połączenie wiedzę i doświadczenie, z którego skorzysta kilku wątków. po powrocie do własnych czasów. Kazimierz Surowiec nazywa taką odmianę powieścią quasi-historyczną, wymieniając najpopu­ 1 Bibliografia Śląska za rok 1966 podaje, że wydanie pierwsze ukazało się w 1957 roku pod larniejsze tego typu tytuły: Godzinę pąso­ tytułem Legendy i baśnie śląskie. wej róży Marii Kruger (1960) i Małgosia con­ 2 Zob. D. Zielonkowa, Stanisława Wasylew­ tra Małgosia Ewy Nowackiej (1975)2. Więcej skiego związki ze Śląskiem. Opole 1969, s. 35. przykładów podaje, sięgając nawet do koń­ 3 Tamże, s. 38. 4 Słownik folkloru polskiego. Red. J. Krzyża­ ca XIX wieku, Gertruda Skotnicka w swojej nowski, Warszawa 1965, s. 226-227. obszernej monografii. Autorka poświęca 5 D. Zielonkowa, Stanisława, , s. 42. tej odmianie powieści osobny podrozdział 6 Polski słownik biograficzny. T. 10, Horoch pt. Igraszki z czasem, dokonując jej głębszej Mieczysław - Jarosiński Paweł, Kraków 1961 -1962, s. 297-299. analizy3. Jak pisze gdańska badaczka: W fa­ 7 S. Wasylewski, Meluzyna czyli panna z ślą­ bułach historycznych, opartych na konfron­ skiego wiatru : legendy, podania i baśnie śląskie, tacji epok, motywem implikowanym schema­ Katowice 1966, s. 18. tem konstrukcyjnym jest podróż w czasie. Jest 8 Tamże, s. 86. ona literackim wyrazem tęsknot człowieka do 9 Słownik folkloru, , s. 42. 10 S. Wasylewski, M e lu z y n a ,, s. 79. panowania nad czasem - i, co się z tym wiąże, 11 S. Wasylewski, Legendy i baśnie śląskie. przenoszenia się w inne wymiary4. Katowice [1947], s. 6. Ten chwyt został uznany przez Kazimie­ 12 W. Nawrocki, Trwanie i powrót: szkice o lite­ rza Surowca za jeden ze sposobów, służą­ raturze Ziem Zachodnich, Poznań 1969, s. 291. cych do zainteresowania młodych odbior­ ców historią, ostatnio zdecydowanie mniej Krystyna Zabawa popularną niż to miało miejsce jeszcze w la­ tach 60. czy 70. XX wieku5. Początek XXI wie­ k s ią ż k a k l u c z e m d o ŚWiATA ku zaznaczył się dość licznymi inicjatywa­ PRZESZŁOŚCi - POWIEŚCI mi wydawniczymi, zmierzającymi właśnie HISTORYCZNE d l a m ł o d z ie ż y w tym kierunku6. W ten nurt wpisują się dwie EWY KARWAN-JASTRZĘBSKIEJ powieści Ewy Karwan-Jastrzębskiej, wydane w 2006 roku przez wydawnictwo „Egmont” Kto zna księgi, ten zawsze znajdzie odpo­ w serii dla młodzieży (9-12 lat, jak informu­ wiedź. Kto ksiąg nie czyta, nigdy nie przekro­ je wydawca) - „Magnes”. Warszawska au­ czy granic innego świata...1. torka, znana z pisania dla małych dzieci (Miś

26 Fantazy), zajmuje się także tworzeniem sce­ i czasów, w których się znaleźli. Przesłanie nariuszy i projektów multimedialnych oraz jest zatem całkiem inne: przeszłość nie zo­ pracuje jako dziennikarka radiowa i telewi­ staje przeciwstawiona współczesności, nie zyjna. Jak przyznaje na spotkaniach autor­ dokonuje się w ogóle porównań opartych skich, pierwowzorem bohaterów pierwszej na wartościowaniu, pytaniu - które czasy powieści Antykwariusz są jej dzieci: Julia i Mi­ są lepsze czy gorsze (jak to miało miejsce kołaj (zachowały one nawet w książce wła­ w powieściach analizowanych przez Skot­ sne imiona). Drugą powieścią z historią w tle nicką). Dzieci nie podróżują też w czasie, aby są Duchy w teatrze. nauczyć się czegoś z historii, ale raczej, aby Obie książki wpisują się w nurt powie­ jej doświadczyć, poczuć smaki i zapachy, ści quasi-historycznych, ale równocześnie usłyszeć dźwięki mowy i muzyki, zobaczyć znacząco różnią się od najbardziej znanych dawne place, ulice, ogrody i mieszkania. Nie i opisywanych polskich realizacji. Szczegól­ są ignorantami, jak np. Małgosia, której zna­ nie widoczny jest brak wyraźnego dydakty­ jomość historii jest powierzchowna, oparta zmu, dominującego np. u Kruger i Nowac­ na przygodnych informacjach i serialach te- kiej. Według Gertrudy Skotnickiej do reguł lewizyjnych8. Wręcz przeciwnie, podkreśla­ powieści historycznej, posługującej się mo­ na jest ich erudycja i oczytanie. tywem podróży w czasie, należy właśnie dy­ daktyczny cel tych podróży, mających służyć zmianie charakteru bohatera, modyfikacji je ­ go wiedzy o przeszłości oraz przekonaniu go o wyższości epoki, w której żyje7. W powieści Karwan-Jastrzębskiej nie można doszukać się takiego dydaktyzmu. Pod wpływem nie­ zwykłego doświadczenia nie następują żad­ ne zmiany w charakterach czy postawach życiowych głównych bohaterów (najwyżej 9-letni Mikołaj wyraża chęć nauki włoskie­ go). Bardzo istotną zmianą jest też fakt, że współczesne dziecko nie zostaje osamotnio­ ne w innej epoce, ale przenosi się tam wraz z rodzeństwem (Antykwariusz) lub przyja­ ciółmi (Duchy w teatrze). Ważne jest współ­ działanie bohaterów, ich umiejętność wyko­ rzystania różnych talentów każdego z nich. Dzięki obecności brata, siostry czy przyja­ ciół łatwiej jest bohaterom poradzić sobie w trudnej sytuacji, takiej jak uwięzienie, a przez to mogą bardziej skupić się na roz­ To właśnie książka jest ważnym elemen­ wiązaniu problemu niż na własnym bezpie­ tem świata przedstawionego powieści Kar- czeństwie i komforcie. Pozwala im to także wan-Jastrzębskiej. Zacytowane na wstępie w większym stopniu dostrzegać uroki miejsc zdania pochodzą z ust niezwykłego anty-

27 kwariusza, w tajemniczy sposób powiąza­ hikułu czasu zbliża Antykwariusza do innej nego z XVI-wiecznym alchemikiem florenc­ powieści tego typu - Bartek, Tatarzy i moto­ kim. Chwali on w ten sposób dzieci, które rynka Cezarego Leżeńskiego (1988). Jak pi­ „zdały egzamin" z umiejętności korzysta­ sze Gertruda Skotnicka, tu Po raz pierwszy nia z ksiąg. Nic dziwnego, już na pierwszych w polskich powieściach historycznych dla czy­ stronach powieści czytelnik dowiaduje się, telnika niedorosłego o przeniesieniu bohate­ że 13-letnia Julka uwielbiała czytanie i - co ra w czas przeszły decydują dwa inne czynni­ szczególnie ważne - interesowała się wszyst­ ki: intensywny odbiór lektury oraz właściwo­ kim, co miało coś wspólnego z historią. Dzie­ ści psychiczne, wrażliwość na bodźce werbal­ je ludzkości, sięgające czasów starożytnych, ne, umiejętność wywołania wewnętrznego nie kryły przed nią żadnych tajemnic (A 9). Ta otwarcia na inny świat, i skupienia się na je ­ narratorska hiperbola ma uzasadnić później- go elementach, zdolności empatyczne9. To także doskonały opis cech bohaterów Ewy Karwan-Jastrzębskiej. Te cechy po­ zwalały zarówno Julce i Mikołajowi, jak Ma­ rysi, Michałowi i Oli (bohaterom Duchów w teatrze) wkroczyć w „inne światy", czuć się w nich „na miejscu", rozwiązywać zagadki, a nawet - o czym będzie mowa później - zmieniać bieg historii. Nie sposób nie zauważyć, że obie ana­ lizowane książki zaczynają się bardzo suge­ stywnym obrazem starej biblioteki (w po­ mieszczeniu antykwariatu i strychu), pełnej regałów z zakurzonymi książkami, tonącej w półmroku i pachnącej w jedyny w swo­ im rodzaju sposób. Tutaj mieszka historia. - Skomentowała atmosferę miejsca bohater­ ka Duchów w teatrze10. Gimnazjaliści szkoły a rtystyczn ej, ch cący odkryć tajemnicę szkol­ nego popiersia Szekspira, znają wartość źró­ deł i wiedzą, gdzie szukać potrzebnych wia­ domości. Zaraz na początku opowieści to­ czy się charakterystyczny i wiele mówiący Rys. Zuzah Polk o bohaterach, a także świecie przedstawio­ sze swobodne poruszanie się dziewczynki nym dialog: w realiach włoskiego miasta czasów renesan­ - Musimy dokładnie przestudiować bio­ su. Pierwsze przeniesienie dokonuje się też grafię Williama Szekspira i wszystkie dostęp­ za przyczyną księgi, a właściwie zawartego ne na jego temat materiały. Ty sprawdzisz w niej rysunku, przedstawiającego wielką w Internecie, a ja w bibliotece wydziału angli­ bibliotekę - istny labirynt regałów wypełnio­ styki na uniwerku, gdzie mają świetne zbiory, nych tysiącami tomów. (A 17) Historyczna wszystko w oryginale. wiedza bohaterki i motyw książki jako we­

28 - Sprytny jesteś. W bibliotece dowiesz siępojawiają się znaczące dla dziejów postaci, więcej. Może będą tam nawetjakieś stare wy­ takie jak Francesco de Medici - książę, rzą­ dania dramatów z rycinami - zauważyła Ma­ dzący Toskanią w drugiej połowie XVI wie­ rysia. - W Internecie można znaleźć tylko pod­ ku (Antykwariusz). To jakby literackie od­ stawowe informacje. (D 13) zwierciedlenie ważnego we współczesnej Ważnym punktem odniesienia w po­ nauce nurtu badania historii codzienności, wieści są same dzieła angielskiego drama- obyczaju, detalu. Renesansowa Florencja topisarza: przede wszystkim Romeo i Julia, widziana oczami dzieci to turkot wozu po a w mniejszym stopniu także Hamlet. Zatem bruku, kolorowe bele aksamitu i jedwabiu rola książki, wiedzy, także znajomości języ­ wiezione na targ, stroje mieszczan, powóz ków jest kluczowa w analizowanych powie­ z księciem, niespokojne życie dworu, nęka­ ściach. W ogóle słowo pisane wydaje się tu nego spiskami, fascynacja alchemią. Przede jednym z bohaterów: w obu powieściach wszystkim jednak - architektura i topogra­ ważną funkcję pełnią artykuły prasowe, fia miasta. Julka trafia najpierw do kościo­ a w Antykwariuszu również listy. Przygoda ła Santo Spirito, stojącego na placu o tej sa- z historią zaczyna się właśnie dzięki temu, co zapisane. Drogą do niej jest literatura i in­ ne rodzaje sztuki. Zazwyczaj w powieściach quasi-historycznych machiną czy wehikułem czasu bywają różne przedmioty, np. zegar i lustro u Kruger i Nowackiej. Tu dzieci do innego wymiaru przechodzą dzięki rycinie w księdze, obrazowi (Antykwariusz) i de­ koracji teatralnej (Duchy w teatrze). Sztuka jest istotnym elementem zarówno współ­ czesnego życia dzieci (Tata Julki i Mikołaja był malarzem i znawcą sztuki. A 8; bohatero­ wie drugiej powieści są zdolnymi uczniami szkoły plastycznej, aktorami w szkolnym te­ atrze), jak i świata historii, do którego wkra­ czają. Atmosferę XVI-wiecznej Werony two­ rzy np. muzyka: W oddali rozległy się dźwię­ ki instrumentu, ktoś grał o poranku madryga­ ły, nie wiadomo, czy w pałacu, czy na ulicy, a słodkie powtarzające się dźwięki wibrowa­ ły nad miastem niczym pieśń słowika. (D 50) Poprzez dzieła sztuki dzieci poznają także Rys. Zuzah Polk historyczne miejsca. Historia w powieściach Karwan-Ja- mej nazwie. Czytelnik wraz z nią „zwiedza” strzębskiej to przede wszystkim drobne wnętrze, oświetlone blaskiem świec, pełne epizody z życia codziennego miast. Nie ma zapachu kadzidła i szmeru ludzkich modlitw tu wielkich wydarzeń historycznych, choć (za każdym razem narracja pozwala na po­

29 znawanie świata przedstawionego wszyst­ Podobnie wygląda obraz XVI-wiecznej kimi zmysłami!). Mija obraz Hołd Trzech Kró­ Werony z jej zapachami, dźwiękami, rozkła­ li, a zatrzymuje się przed Madonną z Dzie­ dem ulic i ważnymi punktami topograficz­ ciątkiem i świętymi: Pod zwieńczeniami ko­ nymi. W Weronie nastoletni bohaterowie l umn, widocznym i w persp ektywie pos taciam i mogą też przyjrzeć się wnętrzom mieszkal­ małych cherubinów, za których plecami roz­ nym. Mają (a razem z nimi czytelnik) niezwy­ ciągały się wzgórza miasta, siedziała Maria kłą okazję podziwiania miasta z jego najwyż­ z Dzieciątkiem, zwracając twarz ku postaci szej wieży - Torre dei Lamberti, której pa­ w czerwonej szacie pochylonej ku niej w nie­ siasta część z wapienia przekładanego cegłą mym podziwie. (A 71) Z kościoła bohaterka wyglądała jak tort urodzinowy (D 44). Widzie­ udaje się do pracowni malarskiej (studiolo) li przed sobą kolorową szachownicę uliczek, w Palazzo Vecchio, po drodze podziwiając srebrzysty nurt Adygi, owalny kształt Piazza piękne florenckie domy przy Via del Presto delle Erbe, który teraz wyglądał jak zwinięta de San Martino i Via Borgo San Jacopo nad dłoń wciśnięta między stare domy o rzeźbio­ rzeką (która niosła wilgotne powietrze prze­ nych fasadach. Malownicze wzgórza otulone mgłą poranka otaczały miasto jak zielona ko­ łyska [...] Wieże kościołów lśniły w pierwszych promieniach słońca... (D 47-48). Po l ekturze tych i wielu in nych fragmen­ tów odbiorca nie tylko potrafi dokładnie umiejscowić akcję, ale także zaczyna tęsk­ nić za tak przekonująco opisanymi miastami. Antykwariusz i Duchy w teatrze to powieści idealnie nadające się jako scenariusz mod­ nej ostatnio turystyki śladami bohaterów literackich. Co ciekawe, z równą dbałością o detale opisywana jest współczesna War­ szawa, a konkretnie okolice placu Wilsona z parkiem Żeromskiego i Cytadelą. To kolej­ na ważna cecha powieści Karwan-Jastrzęb- skiej: równorzędność światów - współcze­ snego i historycznego, ich wzajemne prze­ nikanie się. Ślady przeszłości pojawiają się w teraźniejszości, stawiają przed bohate­ rami zagadkę, kuszą tajemnicą, domaga­ sycone zapachem mułu i wodorostów (A 85). jąc się interwencji. Dziecięcy bohaterowie Przechodzi także po słynnym moście, Pon- śmiało wkraczają w czasoprzestrzeń innej te Vecchio, przyglądając się wystawom złot­ epoki i... zmieniają bieg historii. Inaczej niż ników. A poznany niedawno chłopiec - Giu­ Bartek z powieści Leżeńskiego, wzdychają­ seppe wyjaśnia jej funkcję długiego koryta­ cy z ulgą, że nie trzeba będzie pisać historii rza między pałacami, zbudowanego przez Nidzicy od nowa, warszawscy gimnazjaliści jednego z Medyceuszów, kiedy ukrywał się doprowadzają do szczęśliwego zakończe­ on przed buntownikami. nia dziejów miłości Romea i Julii, a rodzeń­

30 stwo zapobiega odkryciu tajemnicy wiel­ wić swój charakter) albo chłopiec (oczyta­ kiego alchemika. W pewnym sensie ludz­ ny, zaznajomiony z epoką, mający przeżyć kie losy zmienia także Małgosia z powieści w przeszłości swoją „męską" przygodę). Nowackiej, ale ona robi to nieświadomie W powieściach Karwan-Jastrzębskiej dziew­ i „niechcący". Jest narzędziem w ręku Dytka. częta i chłopcy są partnerami, równie spraw­ Tu bohaterowie dziecięcy świadomie podej­ nymi fizycznie i intelektualnie, odważnymi mują ryzyko i angażują się w akcję (wysła­ i gotowymi do podejmowania wyzwań. Dru­ ni lub wspierani przez postaci z pogranicza goplanowe postaci kobiece i męskie także świata i zaświata, rzeczywistości i fikcji lite­ naszkicowane są bez uprzedzeń i stereoty­ rackiej). Wątek przygodowy, czy wręcz sen­ pów (Tata w Antykwariuszu zmywa naczy­ sacyjny, sprawia, że analizowane książki są nia i jest mistrzem w sprzątaniu!). W nar­ bardzo atrakcyjne dla młodego (i nie tylko) racji i dialogach widoczna jest cecha, któ­ czytelnika. Narracja umiejętnie buduje na­ rą można by nazwać świadomością i wraż­ pięcie, uprzedzając czasem mające nastąpić liwością genderową. dramatyczne wydarzenia, np. Maria zdąża­ ła ku swemu przeznaczeniu nieświadoma, że tam, w górze, czeka ją los, jakiego nikt by jej nie pozazdrościł (D 26). Aura tajemniczości, niedopowiedzenia, pogranicza jawy i snu wypełnia powieści od początku do końca, obejmując nawet Przewodnik po trudnych i tajemniczych słowach, zamykający obie książki. Celem tych zabiegów, oprócz za­ pewnienia czytelniczej satysfakcji, wyda­ je się chęć przekonania młodych odbior­ ców, że historia jest fascynująca, że warto się nią zajmować i w żadnym razie nie gro­ zi przy tym nuda. Niewątpliwym walorem obu książek jest też szeroki adres, nieograniczający się do założonego przez wydawcę wieku (9-13 lat). Wartości artystyczne i poznawcze, licz­ ne nawiązania do różnych tekstów kultury czynią je atrakcyjnymi także dla znacznie starszych. A co może ważniejsze, nie moż­ na zaliczyć ich do literatury dziewczęcej czy Rys. Dorota Kobiela chłopięcej, jak czyni to Gertruda Skotnicka z analizowanymi przez siebie tekstami11. Na Dopełnieniem całości, często spotyka­ określoną płeć adresata wskazuje już płeć nym w powieściach historycznych dla mło­ głównej postaci - jest to albo dziewczyn­ dzieży, są wspomniane słowniczki (Prze­ ka (ignorantka w dziedzinie historii, mają­ wodniki po trudnych i tajemniczych słowach). ca dzięki przeniesieniu się w czasie popra­ Znajdują się w nich słowa ważne dla akcji, ta­

31 kie jak alchemia, alchemik, antykwariat (An- sze jestjednak to, że uczą szacunku dla historii tykwariusz); Hamlet, Romeo i Julia, Szekspir i rozpalają ciekawość młodych poszukiwaczy William (Duchy w teatrze). Autorka objaśnia przygód (hasło „antykwariat", A 170); To po­ też archaizmy i wyrazy związane z realiami nure miejsce, lecz warto znać jego dzieje, bo to epoki, np. bonżurka, czeladnik, floren, ryci­ przecież historia Polski (hasło „Cytadela War­ na, całun, elżbietańska kreza, kołatka. Waż­ szawska", A 171). ne są słowa, odnoszące się do sztuki oraz Na zakończenie trzeba wspomnieć nazwiska twórców: arkadyjskie pejzaże, ar­ 0 bardzo znaczącym elemencie książek hi­ ras, Bach Jan Sebastian, dyptyk chiński te­ storycznych (i w ogóle popularnonauko­ atr cieni, madrygał, patyna. Odgrywające wych) dla młodego odbiorcy. Jest nim ilu­ ważną rolę w powieściach elementy archi­ stracja, której zasadniczym zadaniem jest tektury miast mają w Przewodnikach także przełożenie na kod wizualny współczesnym swoją reprezentację. Są to: Cytadela War­ dzieciom, żyjącym teraźniejszością, tego co szawska, katedra Santa Maria del Fiore, Pa- dzięki swej wiedzy i wyobraźni twórczej wy­ lazzo Vecchio, Ponte Vecchio. Znajdują się dobył pisarz z przeszłości...12 Obie książki Kar- w nich wreszcie słowa obcojęzyczne, zapo­ wan-Jastrzębskiej są dość bogato ilustro­ życzone, frazeologizmy, np.: avanti, kamu­ wane. Zawierają po dziesięć całostronico­ flaż, wolumin, czekać na Godota, en face, wych, kolorowych obrazów, wykonanych olimpijskie spojrzenie, riposta. Interesują­ przez artystów dobrze rozumiejących się co i nieoczekiwanie wyglądają w słownicz­ z autorką tekstu. Dorota Kobiela (Antykwa­ kach również objaśnienia realiów współcze­ riusz) i Zuzah Polk (Duchy w teatrze) oddają snych, nazw i nazwisk, takich jak dyktafon atmosferę narracji, nastrój niedopowiedze­ cyfrowy, Labirynt Czarnoksiężnika (gra fan­ nia i tajemniczości. Przedstawiają postaci tasy), MacLean Alistair, Nikon F90X, Trójkąt bohaterów, zaznaczając ich emocje. Na ilu­ Bermudzki; czasowniki: monitorować, surfo­ stracjach znajdują się najważniejsze rekwi­ wać. To sąsiedztwo historii ze współczesno­ zyty, zarówno współczesne jak i historycz­ ścią znów podkreśla główną zasadę kompo­ ne, oraz - tak istotne w powieściach - ele­ zycyjną powieści. Przy tym podawane mło­ menty architektury. Czytelnik może łatwiej demu odbiorcy definicje dalekie są od en­ wyobrazić sobie opisywane ulice, pałace, cyklopedycznej „suchości" i naukowego, mosty, wnętrza. Swoją wizualną interpre­ specjalistycznego żargonu. Mogą być trak­ tację znalazły momenty kluczowe dla fabu­ towane jako pełnoprawna część utworu li­ ły. Dorota Kobiela za pomocą koloru zróż­ terackiego, posługują się bowiem narracją, nicowała sceny współczesne (jaśniejsze, będącą przedłużeniem tej powieściowej: barwne, ciepłe, z dominującą czerwienią podobny styl, odwołania do fabuły, a także 1 złotem) oraz odnoszące się do przeszłości coś więcej - bezpośrednie zwroty narrato­ (pogrążone w mroku, bardziej stonowane, ra do czytelników (Pamiętajcie...; Gdybyście z przewagą brązów i czerni, operujące cie­ przyjrzeli się antykwariatom...; Uwierzcie..., niem). W pastelowych obrazach Zuzah Po­ A 169-171). Tu autorka zdaje się nawiązywać lka szczególną rolę odgrywa światło, jak dialog z odbiorcą, komunikując mu, zręcz­ w pracach jednego z głównych bohate­ nie skrywane w tekście samych powieści, rów - Michała, cenionych przez nauczycieli cele dydaktyczne i edukacyjne: Najważniej­ właśnie za światło dające życie przedmiotom

32 (D 8). Gry światła i cieni to leitmotiv narracji z kluczowych ilustracji na pierwszej stro­ Duchów w teatrze - zarówno tej werbalnej, nie okładki, a na ostatniej - pozostałych, jak i plastycznej. Tytułowe duchy zdają się zmniejszonych, okalających tekst wydaw­ z tej światłości/półmroku wyłaniać. Szcze­ niczy, który streszcza i reklamuje powieści. gólnym oświetleniem można by też tłuma­ W ten sposób już na wstępie, biorąc książkę czyć ożywanie popiersia Szekspira. Pierw­ po raz pierwszy do ręki, odbiorca może od­ sza ilustracja w tej książce przedstawia kryć elementy jej treści i atmosferę, zapisa­ dzieci obok szafki wypełnionej po brze­ ne w obu kodach. gi niemal wysypującymi się z niej, stary­ Podsumowując, powieści quasi-histo- mi książkami. Była mowa o roli biblioteki ryczne Ewy Karwan-Jastrzębskiej twórczo w omawianych powieściach. Tu ciekawe jest rozwijają schemat tej odmiany gatunko­ to, że o książkach nie ma mowy w tekście. wej, dając nadzieję na powrót jej popular­ Pojawiają się one jedynie w warstwie gra­ ności wśród młodych czytelników. Historia ficznej. W ten sposób tekst i obraz nie du­ jawi się tu jako wciągająca przygoda, ludzie blują się, ale wzajemnie dopełniają. Każdy sprzed wieków czują i marzą podobnie jak dziś. A kluczem do tej przygody jest książ­ ka. Jak zapewnia dzieci tajemniczy antykwa­ riusz: ...wszystkie odpowiedzi na najtrudniej­ sze pytania kryją się w książkach. [... ] nikt nie jest samotny, jeśli ma w pamięci przeczytane księgi (A 24).

1 E. Karwan-Jastrzębska, Antykwariusz, War­ szawa 2006, s. 23 . Dalsze odwołania w tekście do tej powieści zaznaczone będą literą A z numerem strony w nawiasie, np. (A 23). 2 K. Surowiec, Powieści historyczne dla dzieci i młodzieży w latach 1945-1980, Rzeszów 1987, s. 22. 3 G. Skotnicka, Barwy przeszłości. O po­ wieściach historycznych dla dzieci i młodzieży 1939-1989, Gdańsk 2008, s. 319-334. Badaczka za prekursorów omawianej odmiany powie­ ści uważa Marka Twaina (Jankes na dworze króla Artura, 1889) w literaturze powszechnej, a w polskiej - Erazma Majewskiego (Profesor Przedpotowicz, 1898). 4 Tamże, s. 321-322. 5 K. Surowiec, dz. cyt., s. 22. O spadku za­ Rys. Dorota Kobiela interesowania gatunkiem, a także o wyraźnie mniejszej ofercie wydawniczej piszą wszyscy z dziesięciu obrazów domaga się „odczy­ autorzy, zajmujący się książką historyczną dla tania", interpretacji, nie jest prostym od­ młodego odbiorcy. Jest to proces trwający od lat 80. zeszłego stulecia do dziś, choć obser­ wzorowaniem słów. Te książki tworzą spój­ wuje się już pewne zmiany na lepsze. Zob. np. ną całość literacko-plastyczną. Ciekawym G. Skotnicka, dz. cyt., s. 168, 212, 264; K. Surowiec, pomysłem jest też umieszczenie jednej dz. cyt., s. 170.

33 6 K. Zabawa, Historia we współczesnej lite­ chalną propagandą, która miała modelować raturze dziecięcej [w:] Pamięć, kultura, edukacja, postawy oraz indoktrynować myślenie oby­ red. A.P. Bieś, M. Chrost, B. Topij-Stempińska, wateli. W tym celu wprowadzono program Kraków 2011. 7 G. Skotnicka, dz. cyt., s. 320; zob. też, realizmu socjalistycznego, który w latach s. 323-234. 1949-55 obowiązywał wszystkie gałęzie 8 Tamże, s. 333. sztuki - od architektury, poprzez malarstwo 9 Tamże, s. 324. 10 E. Karwan-Jastrzębska, Duchy w teatrze, i teatr, po literaturę. Objął on swym zgub­ Warszawa 2006, s. 8. Dalsze odwołania w tekście nym wpływem także twórczość dla młode­ do tej powieści zaznaczone będą literą D z nume­ go odbiorcy, którego za pośrednictwem ide­ rem strony w nawiasie, np. (D 8). ologicznych opowieści o traktorzystkach2, 11 G. Skotnicka, dz. cyt., s. 333. 12 Tamże, s. 219. budowniczych statków3, dziewczynach pra­ cujących na tokarce4 czy pionierach poma­ gających mieszkańcom wsi5, próbowano Katarzyna Bereta przygotować do zasilenia w przyszłości sze­ regów przodujących robotników oraz gorli­ O SOCREALISTYCZNEJ wych działaczy partyjnych. „HAGIOGRAFII" STALINA Tematem szczególnie polecanym pro­ Powojenne władze Polski Ludowej pra­ zaikom piszącym dla dzieci i młodzieży gnęły przeprowadzić szybką zmianę struk­ w okresie socrealizmu były życiorysy wiel­ tury społeczno-ekonomicznej oraz doko­ kich komunistów. Przyczyną takiego stanu nać dynamicznej rewolty kulturalno-wycho- rzeczy była oczywiście wiara w wychowaw­ wawczej na pojałtańskim obszarze państwa cze oddziaływanie ich wspaniałych cha­ polskiego. Stąd uznano, że w tych warun­ rakterów, wyjątkowo bohaterskich czynów kach nie ma miejsca dla sztuki poszukującej, i wierności idei marksizmu-leninizmu. Po­ skupionej na sobie samej i swym artyzmie. nadto tworzono w ten sposób swoistą „mi- Istniała natomiast potrzeba sztuki „maso­ tografię" doktryny, nakreślano jej legendar­ wej" - takiej, która pomogłaby zunifiko­ ne początki, które powinny były motywo­ wać społeczeństwo. Biorąc zaś przykład ze wać kolejne pokolenia do dalszej walki. I tak Związku Radzieckiego, który w latach trzy­ o dzieciństwie i młodości Józefa Stalina snu­ dziestych przeprowadzał na podległych ła swoją „legendę" w publikacji Soso6 Hele­ mu narodach podobną homogenizację, na Bobińska, z kolei Lucyna Krzemieniecka [...] opowiedziano się [także - przyp. K.B.] zapoznawała dzieci z życiem Generalissimu­ u nas za masową sztuką realistyczną, najszyb - sa w wierszowanej opowieści O wielkim Sta­ ciej i najłatwiej upowszechniającą treści ide- linie7. Z Feliksem Dzierżyńskim młody czy­ owo-społeczne\ telnik mógł się bliżej zapoznać dzięki dwóm W tym celu odwrócono się od dawnej książkom: Tarcza i miecz8 Anny Lanoty oraz kultury wyższej, gdyż ta nie mogła gwaran­ Płomień gorejący9 Haliny Rudnickiej. Juliana tować osiągnięcia postulowanych efektów. Marchlewskiego przybliżyła czytelnikom je­ W jej miejsce zaś rozpoczęto wdrażanie wy­ go córka - Zofia Marchlewska w powieści dania uproszczonego, niekiedy wręcz pry­ Z pięciu miast10. Wyidealizowaną wersję ży­ mitywnego, pełnego schematów, „sowie- ciorysu Karola Świerczewskiego można by­ tyzmów", nade wszystko przepojonego na­ ło przeczytać w publikacji O człowieku, któ­

34 ry się kulom nie kłaniał11 Janiny Broniewskiej. dobnej do zaprezentowanej w powyższym Wreszcie krótki, wierszowany obrazek z ży­ fragmencie. Prawdziwą tragedią musiały cia Lenina zawarła Lucyna Krzemieniecka być przypadki osób, do których napraw­ w książeczce Lenin wśród dzieci12. Do grupy dę przemówiły kłamstwa i oszczerstwa za­ tej można by dołączyć jeszcze „hagiografię" warte w „hagiograficznych" żywotach przy­ Ludwika Waryńskiego, którą spisała Jadwi­ wódców. Dodajmy, że sprzyjała temu proce­ ga Chamiec w opowieści O Ludwiku Waryń­ skim13 oraz brązowniczy portret przywód­ cy Rewolucji Październikowej Lenin w Poro­ ninie14 pióra Janusza Minkiewicza. Wiele spośród wymienionych tytułów było omawianych obowiązkowo podczas zajęć z języka polskiego, polecano je w bi­ bliotekach, a niektóre były wprost lekturami szkolnymi. Doskonale ówczesny stan indok­ trynacji uczniów i wypaczania ich gustu li­ terackiego oddaje znalezione w nauczyciel­ skich materiałach wypracowanie na temat: Dlaczego powieść Ostrowskiego pt. „Ja k har­ towała się stal"jest lekturą szkolną?. Tak oto „poprawnie" ideologicznie pisał anonimo­ wy uczeń prawdopodobnie szkoły podsta­ wowej, gdyż na kartce nie ma informacji ani o poziomie edukacji, ani daty powstania tek­ stu, ani też nazwiska piszącego. Cytat poda­ jemy w brzmieniu zgodnym z oryginałem: [...] Autor pokazuje cięzkie [!] warunki w jakich rodziło się pierwsze na świecie państwo socja­ sowi czystka, którą przeprowadzono w bi­ listyczne. Ukazuje ludzi dzięki którym państwo bliotekach szkolnych w latach stalinowskich, to mogło stać się taką potęgą jaką jest w chwi­ a która pozbawiła ówczesną młodzież kon­ li obecnej [...]. Bohaterowie powieści nie tyl­ taktu z literaturą wartościową. Doprowadzi­ ko nie zrażali się trudnościami ale niepowo­ ło to do wielkiego spustoszenia kulturowe­ dzenia te hartowały ich i zapalały do dalszej go w pokoleniu, któremu przyszło wzrastać walki [...]. Cechy tych ludzi powinniśmy sobie w pierwszej połowie lat pięćdziesiątych przyswoić. Z tego powodu ministerstwo za­ dwudziestego stulecia16. twierdziło tę książkę jako lekturę szkolną. Dzi­ W socrealistycznych biografiach nie siaj nie ma rewolucji ale zycie [!] stawia coraz spotykamy prób zamaskowania ideologiza­ to nowe zadania. Walka co prawda bezkrwa­ cji, co miało miejsce w niektórych tekstach wa trwa dalej15. tego nurtu, jak Lipniacy17 Heleny Bobińskiej Celem wymienionych książek by­ czy Archipelag ludzi odzyskanych18 Igora ło kształtowanie w młodych odbiorcach Newerlego. Język narracji socjalistycznych świadomości historycznej i literackiej, po­ „hagiografii" reprezentuje nachalną pro­

35 pagandę w najgorszym z możliwych wy­ dzinami, ornamentami na początku i koń­ daniu. Fałsz goni fałsz, postaci modelowa­ cu rozdziałów, ozdobnymi inicjałami roz­ ne są na monumentalne kolosy bez skazy, poczynającymi poszczególne części publi­ bezgranicznie poświęcone sprawie budo­ kacji oraz pięcioma misternymi drzewory­ wy marksistowskiego porządku. Ludzie zna­ tami Wacława Waśkowskiego, ilustrującymi ni z ludobójstwa i dyktatury przedstawiani Józefa, jego rodzinę i kolegów oraz strajku­ są niczym najlepsi przyjaciele ludzkości, pil­ jących robotników. Można odnieść wraże­ ni uczniowie, gorliwi poszukiwacze prawdy, nie, że założeniem wydawcy było, by książ­ ka przetrwała dziesięciolecia. Przede wszyst­ kim jednak chciano podkreślić, że treść doty­ czy najważniejszej postaci komunizmu. W dziesięciu rozdziałach autorka za­ warła historię od urodzenia Józefa w 1879 roku w ubogiej rodzinie szewca Wissario- na Dżugaszwilego, poprzez jego eduka­ cję w cerkiewnej szkole w Gori, a następnie w seminarium prawosławnym w Tyflisie, po jego zaangażowanie się w socjalistycz­ ne kółka robotnicze oraz organizację gaze­ ty, która przekazywałaby rewolucyjne my­ śli Włodzimierza Iljicza Uljanowa gruzińskim proletariuszom. Mały Józef, zwany pieszczotliwie Soso, przejawiał wyjątkowe zdolności do opano­ wywania wiedzy. Miał również bardzo do­ brą pamięć, co pozwalało mu natychmiast utrwalać wiadomości usłyszane na lekcji. Wobec początkowego braku książek by­ ła to umiejętność, dzięki której szybko stał się najlepszym uczniem w klasie. Gdy tylko umysły wielkiego formatu i osoby o niespo­ nadarzała się taka okazja, chętnie i dużo czy­ tykanym w historii harcie ducha. Wszystko tał, widząc w tym szansę nie tylko na osobi­ w nich jest najdoskonalsze i godne czci. Lite­ sty rozwój, ale także na możliwość usamo­ ratura ta służyła w ten sposób realizacji kul­ dzielnienia się w przyszłości. Skutkiem lek­ tu jednostki, który był jednym z elementów tur była wcześnie rozbudzona świadomość komunistycznej ideologii. polityczno-społeczna, którą chłopiec mani­ Książką wybijającą się w tej grupie by­ festował używaniem zakazanego w szkole ła niewątpliwie powieść Heleny Bobińskiej języka gruzińskiego. To przywiązanie do oj­ Soso19. Wspomnianemu kultowi została pod­ czystej mowy, wbrew obowiązującemu po­ porządkowana nawet jej graficzna forma. wszechnie językowi rosyjskiemu, pozwoli­ Opracowano ją bowiem na wzór kodeksów, ło mu znaleźć wspólny temat do rozmów wydając w szytej oprawie z twardymi okła­ z Sofromem Mgałobliszwilim, nauczycielem

36 gruzińskiego. Połączyła ich nie tylko mi­ - Bo widzisz... chłopcze, Soso to taki czło­ łość do rodzimej literatury, ale także walka wiek! Ja k powie, to na pewno tak będzie, ro­ z carskim uciskiem. Wyjątkowość Józefa nie zumiesz? Skoro ci powiedział, że nauczymy kończyła się oczywiście na jego osobistych się zwyciężać i zwyciężymy - to bądź spokoj­ uzdolnieniach. Albowiem chętnie udzielał ny - murowane! również korepetycji oraz pomagał w odra­ [...] bianiu zadań słabszym. Był także niezłym - A gdzie ja go teraz znajdę? - spytał ci­ rysownikiem, śpiewakiem oraz niezrówna­ cho. nym towarzyszem zabaw. Jednym słowem: [...] ideał dziecka. - Znajdziesz go, chłopcze, nie bój się! Dla Podczas nauki w Gori Soso zauważył takich, jak ja i ty, droga do zwycięstwa jest jed­ także niesprawiedliwość społeczną, która na. Rozumiesz? I na tej drodze zawsze znaj­ z jednych czyniła biednych i uciskanych ro­ dziesz Soso. Bądź pewien!20 botników, a z innych bogatych panów. To doprowadziło go do przekonania, że świat jest źle urządzony i trzeba na to znaleźć ra­ dę. Bez dalszego kształcenia się nie będzie to jednak możliwe, dlatego zdecydował, że wstąpi do seminarium prawosławnego w Ty- flisie. To, co go przyciągnęło do tego miej­ sca, dalekie było od powołania do stanu du­ chownego. Józefowi chodziło bowiem bar­ dziej o dostęp do księgarń, bibliotek oraz uczonych ludzi niźli o karierę popa. Szyb­ ko przekonał się, że ta ostatnia w ogóle go nie interesuje, a panujące w szkole rygo­ ry - obowiązujące jedynie seminarzystów, nie zaś bogacących się popów - wzmogły w nim niechęć do religii oraz pragnienie wal­ ki z burżuazją i duchowieństwem. Nawiązał również kontakt z miejscowymi kółkami ro­ botniczymi, w których zauważył potrzebę uświadamiania klasy pracującej w zakresie teorii socjalizmu, marksizmu, darwinizmu społecznego oraz nauk głoszonych przez Włodzimierza Iljicza Uljanowa. Prędko zy­ Nie bez znaczenia będzie pytanie: co skuje zaufanie robotników oraz partyjnych skłoniło Helenę Bobińską do napisania pa- towarzyszy i zaczyna wybijać się na przy­ negirycznej wersji życia jednego z najwięk­ szłego przywódcę proletariackiego zrywu. szych dyktatorów w historii świata, będące­ Warto w tym miejscu zacytować zakończe­ go symbolem masowego ludobójstwa? Py­ nie „hagiograficznej" biografii, wyrażające tanie to wydaje się tym dramatyczniejsze, istotę nakreślonej w powieści „wielkości" gdy uświadomimy sobie, że autorka napi­ Józefa Stalina: sała przedstawioną powieść, mając za so­

37 bą doświadczenie pobytu w sowieckim ła­ do konkluzji, że widocznie popełniła jakąś grze, uśmiercenia jej brata - Juliana Bruna prawdziwą zbrodnię. W tym kontekście Soso oraz męża - Stanisława Bobińskiego, a także mógłby być swego rodzaju próbą „odkupie­ umieszczenia przez władze ZSRR córki Celi­ nia rzekomych win" i „odzyskania przychyl­ ny w dietdomie21. Pomimo tej traumy stwo­ ności" oprawców. Zachowanie takie pozo­ rzyła „uświęcony" życiorys z własnej, nie­ staje tajemnicą i budzi zdziwienie u każde­ przymuszonej woli. „Nasza Księgarnia" nie go, kto nie doświadczył życia obozowego. złożyła u niej wcześniej zamówienia na So­ Wyrazem braku zrozumienia dramatu autor­ so, ale pisarka sama dostarczyła maszyno­ ki Pionierów była przyjmowana po 1956 roku pis do wydawnictwa. Co więcej, Ferdynand przez kolegów po piórze postawa drwiąca Chaber z Wydziału Prasy i Wydawnictw Ko­ z jej uprzedniej wiary. Sugerowano, że Bo­ mitetu Centralnego PZPR przetrzymał go na bińska powinna napisać drugą część i zaty­ swoim biurku przez pół roku, twierdząc, że tułować ją: Komu Soso zrobił kuku28. to szarganie świętości22. Tymczasem podkreślić należy, że spoj­ Książka została ostatecznie „uwolnio­ rzenie na omówioną powieść wyłącznie na" po ingerencji redaktorki „Naszej Księ­ przez pryzmat zaślepienia pisarki wydaje się garni" - Henryki Broniatowskiej - u Stefana być nie tylko krzywdzące dla niej samej, ale Staszewskiego, I sekretarza Komitetu Miej­ również stanowi dowód daleko posunięte­ skiego PZPR w Warszawie23. go uproszczenia. Winą za powstawanie ten- Bobińska pytana z kolei o osobistą tra­ gedię tłumaczyła, że Soso na pewno nie był świadomy krzywdy, jaka jej została wyrzą­ dzona, a strażnicy w łagrze byli dla niej bar­ dzo dobrzy24. Taka wypowiedź świadczyła najprawdopodobniej o silnym lęku, jaki stał się jej udziałem pod wpływem doświadczo­ nego w obozie cierpienia. Wystarczy przyj­ rzeć się relacjom innych osób, skazanych na syberyjską zsyłkę, aby mieć pewność, że dla nikogo nie mógł to być łatwy czas25, a u wielu pozostawił trwałe, niszczące śla­ dy w psychice. Nie byłoby również bezpod­ stawne przypuszczenie o pojawieniu się u pisarki po sowieckich torturach „wmówio­ nych" wyrzutów sumienia. Trafiła bowiem do łagru jako żona wroga ludu26, z pewno­ ścią więc napiętnowano ją za to. Sytuacja ta musiała ją szokować, gdyż w latach dwu­ dziestych wraz z mężem blisko współpraco­ wała z Józefem Stalinem w Komisariacie do Spraw Polskich27. Pytanie o przyczynę „utra­ ty łaski" mogło ją zatem, po utwierdzeniu przez „życzliwych" strażników, doprowadzić

38 dencyjnej literatury dla młodego odbior­ „świętymi" działaczami, rewolucjonistami cy w latach 1949-55 należałoby obarczyć i założycielami? Obydwie sytuacje są egzem- przede wszystkim system komunistyczny plifikacją nieliczenia się z psychologicznymi ze zinstytucjonalizowaną krytyką i cenzurą, prawami rozwoju. W latach pięćdziesiątych który zmuszał twórców do nadawania dok­ - na równi z młodym odbiorcą - wywierano trynie formy literackiej i „produkowania" tą drogą artystycznego kiczu. Literatom pozo­ stawało jedynie pisanie zgodne z odgórny­ mi wytycznymi, bez możliwości przedsta­ wienia własnych upodobań estetycznych czy tematycznych. Nie bez znaczenia będzie także stwier­ dzenie, że realizm socjalistyczny nałożył na dzieci i młodzież wymóg szkolnej lektury utworów, które nie tylko nie uznawały czy­ telniczych preferencji młodych, ale także psychologicznych prawidłowości ich roz­ woju. Nacisk ten „ucieleśnił się" podczas rozszerzonego Plenum Zarządu Głównego ZLP, które zostało zwołane w czerwcu 1951 roku, a poświęcone było w całości literatu­ rze dla młodego odbiorcy29. Główni referen­ ci - Grzegorz Lasota, Wanda Grodzieńska i Seweryn Pollak - z jednej strony wytyczyli tematykę i styl socrealistycznej twórczości, z drugiej zaś napiętnowali dotychczasowe pisarstwo, wypominając jego ideologiczne braki, wrogość wobec systemu, nadmierną presję na literatach tworzących dla najmłod­ fantastyczność i ckliwość fabuł, promowanie szych. Dziś obok naciskanych uczniów sto­ bogactwa jako nagrody oraz marzycielskich ją poloniści, traktowani przez autorów pod­ postaw królewien i królewiczów. staw programowych równie instrumental­ Warto na koniec dodać, że sytuacja lek­ nie. Trafnie ujęła to Krystyna Koziołek: turowego przymusu wobec dorastającego Każdy nauczyciel literatury reprezentu­ czytelnika przetrwała w szkolnych wymo­ je bowiem i realizuje przymus lektury wielu gach programowych do dnia dzisiejszego, tekstów poważnych, będących świadectwem o czym pisze Krystyna Koziołek w publika­ doświadczeń krańcowych: bolesnych, złych, cji Czytanie z innym30. Czym bowiem różni skandalicznych. Znajomości tych opowieści się wymaganie od nastolatka, by „czytał ze wymagamy, potwierdzając je oceną i promo­ zrozumieniem" Gustawa Herlinga-Grudziń- cją do następnej klasy [...]. Czy można jednak skiego, Josepha Conrada, Franza Kafkę czy bez wahań twierdzić, że wprowadzanie, wię­ Fiodora Dostojewskiego od wymuszania cej: przymuszanie osiemnastolatka, do „czy­ na jego rówieśniku sprzed ponad pół wie­ tania ze zrozumieniem" [takich - przyp. K.B.] ku fascynacji ideologią komunistyczną i jej utworów [...] sprzyja szczęśliwemu życiu31.

39 9 H. Rudnicka, Płomień gorejący, Wyd. 2, M l n k i ?"■ < r t Warszawa 1952. 10 Z. Marchlewska, Z pięciu miast, Wyd. 2, Warszawa 1953. 11 J. Broniewska, O człowieku, który się kulom nie kłaniał, Wyd. 5, Warszawa 1953. 12 L. Krzemieniecka, Lenin wśród dzieci, Warszawa 1952. 13 J. Chamiec, O Ludwiku Waryńskim. Opo­ wieść, Wyd. 2, Warszawa 1956. 14 J. Minkiewicz, Lenin w Poroninie, Warszawa 1951. 15 Źródła własne. Wypracowanie znalezio­ ne w starym biurku szkolnym przez Grzegorza Hajkowskiego, nauczyciela języka polskiego. Nie pamięta on dokładnych okoliczności, kiedy i gdzie (miasto, nazwa placówki) znalazł cytowany dokument. 16 K. Heska-Kwaśniewicz, Przed czym chciano ochronić młodego czytelnika w PRL-u, czyli o czyst­ kach w bibliotekach szkolnych lat 1949-1953. [w:] Młody czytelnik w świecie książki, biblioteki, infor­ macji. Pod red. K. Heskiej-Kwaśniewicz, I. Sochy, Katowice 1996, s. 79-80. 17 H. Bobińska, Lipniacy, Warszawa 1955. 18 I. Newerly, Archipelag ludzi odzyskanych. Opowieść historyczna z roku 1948, Wyd. 5, War­ Z lektury Soso oraz analogicznych pu­ szawa 1952. blikacji powinna zatem pozostać w nas re­ 19 Warto w tym miejscu zaznaczyć, że Soso fleksja, że każda sytuacja przymusu - czy to do 1970 roku było tłumaczone dwa razy na język słowacki, raz na czeski i raz na bengalski. Por.: zastosowanego wobec pisarzy, czy wobec L. Ryll, J. Wilgat, Polska literatura w przekładach. odbiorców - prowadzi do twórczej stagna­ Bibliografia 1945-1970, Warszawa 1972, s. 24. cji, intelektualnej blokady, a w efekcie bra­ 20 H. Bobińska, Soso., s. 156-157. ku szczęścia. 21 J. Siedlecka, Obława. Losy pisarzy represjo­ nowanych, Warszawa 2005, s. 128. 22 Tamże, s. 129. 1 W. Nawrocki, Klasa, ideologia, literatura. 23 Tamże, s. 128-129. Z problematyki związków literatury z ideologią, 24 Tamże, s. 128. Poznań 1976, s. 208. 25 B. Obertyńska, W domu niewoli, Warszawa 2 M. Michalska, Hela będzie traktorzystką, 2005. Warszawa 1950. 26 J. Siedlecka, Obława, s. 128. 3 J. Korczakowska, Narodziny statku, War­ 27 Wielki leksykon pisarzy polskich, T. 1. Pod szawa 1951. red. J. Pieszczachowicza, Kraków 2005, s. 284; 4 G. Morcinek, Zabłąkane ptaki, Wyd. 2, Por.: Współcześni polscy pisarze i badacze literatury. Warszawa 1954. Słownik biobibliograficzny. T. 1. Pod red. J. Cza- 5 H. Bobińska, Pionierzy, Warszawa 1951; chowskiej, A. Szałagan, Warszawa 1994, s. 185. J. Broniewska, Ogniwo, Warszawa [1952]. 28 J. Siedlecka, Obława, s. 128. 6 H. Bobińska, Soso. Dziecięce i szkolne lata 29 Rozszerzone Plenum Zarządu Głównego Stalina, Warszawa 1953. ZLP poświęcone literaturze dla dzieci i młodzieży. 7 L. Krzemieniecka, O wielkim Stalinie, War­ „Twórczość" 1951, z. 8, s. 113-154. W ramach szawa 1949. relacji z Plenum w powyższym numerze „Twór­ 8 A. Lanota, Tarcza i miecz, Warszawa 1952. czości" zamieszczono następujące artykuły:

40 G. Lasota, O sytuacji w literaturze dla młodzieży, neczką i Zosią, które od czasu do czasu stro­ s. 113-132; W. Grodzieńska, S. Pollak, O nową lite­ fuje, ale przy okazji próbuje oswoić z nie- raturę dla dzieci, s. 132-150; Rezolucja, s. 150-152; mieszczańską odmianą polskości. Pomysł, W. Żółkiewska, Po Plenum poświęconym literaturze dla dzieci i młodzieży, s. 152-154. by pokazać panienkom chłopskie, a przy­ 30 K. Koziołek, Czytanie z innym. Etyka. Lektu­ najmniej wiejskie wesele, nie był na przeło­ ra. Dydaktyka, Katowice 2006. mie XIX i XX wieku pomysłem tuzinkowym, 31 Tamże, s. 59-60. nawet gdy w realizacji okazał się po trosze chybiony: Radczyni ma kłopoty z dostoso­ Ewa Kosowska waniem się do nieznanego środowiska, a po­ zostające pod jej opieką panienki z trudem PORADY(?) RADCZYNI. uzyskują pozwolenie na tańce z parobkami. o powieściach Jednakże już samo pojawienie się na wese­ lu Radczyni (czytaj: Antoniny Domańskiej) historycznych a n t o n in y w towarzystwie syna i siostrzenic poniekąd Do m a ń s k ie j antycypuje respektowany przez nią typ po­ Powieści historyczne Antoniny z Kre- stawy, którą w kilka lat później Lucyna Kotar­ merów Domańskiej (1853-1917) od ponad bińska1 określiła jako „obywatelską". stu lat cieszą się czytelniczym zainteresowa­ Inicjatywa Kotarbińskiej i skupionych niem, chociaż trudno ukrywać, że w ostat­ wokół jej wydawnictwa koryfeuszy ówcze­ nich latach zaciekawienie to stopniowo słab­ snej polskiej inteligencji z Sienkiewiczem, nie. Jednak na rynku okresowo pojawiają się Prusem i Orzeszkową na czele polegała na wznowienia Historii żółtej ciżemki (1913), Pa­ zaproponowaniu tym kobietom, które nie ziów króla Zygmunta (1910), Krysi bezimiennej (1914) czy najstarszej i chyba najmniej uda­ ANTONINA DOMAŃSKA nej Hanusi Wierzynkówny (1909) - klasycz­ nych w swojej formie powieści dla młodzie­ ży. Jeśli przez chwilę skupimy uwagę na da­ tach wydania pierwodruków, okaże się, że Domańska podjęła pracę nad tą odmianą KRYSIA BEZIMIENNA powieści stosunkowo późno, a sukcesy za­ OPOWIADANIE Z CZASÓW ZYGMUNTA AUGUSTA częła odnosić jako kobieta bez mała sześć­ I STEFANA BATOREGO dziesięcioletnia. Dosyć powszechnie uzna­ wana za pierwowzór Radczyni z Wesela Wy­ spiańskiego (1901), postaci o tyle znaczącej, o ile nieco groteskowej, Domańska prawdo­ podobnie postanowiła zawalczyć o własny wizerunek i przysłonić nieco „gębę", którą dorobił jej awangardowy podówczas arty­ sta. Ale w ironicznym portrecie autorstwa Wyspiańskiego odnaleźć można znamien­ KRAKOWSKIE TOWARZYSTWO WYDAWNICZE ny rys: Radczyni pojawia się w bronowickiej UAKOW. I UCA F1UCJA*«* > chacie wraz z dwiema dziewczynkami, Ha­

41 rezygnowały ze swoich tradycyjnych obo­ Uwrażliwienie na wartość i znacze­ wiązków, szeregu praktycznych rad, po­ nie tradycji młodzi ludzie powinni wynosić zwalających na świadome i odpowiedzialne z rodzinnego domu, a nad wdrażaniem ele­ uczestniczenie w życiu publicznym. Obszar, mentarnej wiedzy o przeszłości czuwać mia­ na którym realizować się miały obywatel­ ły przede wszystkim kobiety. Ich zadaniem skie aspiracje kobiet polskich, był relatyw­ było zapoznawanie dzieci z tradycją rodzin­ nie ograniczony do tego, co składało się na ną, z legendarnymi i historycznymi dzieja­ szeroko rozumiany dom. A w domu tym mi Polski, z odpowiednimi opracowaniami gros uwagi należało poświęcać dzieciom literackimi. Literatura parenetyczna dostęp­ na była w zasadzie od starożytności i adre­ sowano ją częściej do wychowujących niż do wychowywanych, ale od końca osiem­ nastego wieku coraz większym zaintereso­ waniem cieszyć się zaczęły utwory przygo­ towywane specjalnie dla młodego czytel­ nika. Druga połowa wieku dziewiętnaste­ go okazała się szczególnie przyjazna takim inicjatywom, realizowanym w całej Europie. Matki (i guwernantki), świadome swojej ro­ li, miały więc do dyspozycji wiersze, opo­ wiastki i powieści, które stanowić powinny odpowiednią pożywkę dla młodych umy­ słów i w pożądanym kierunku kształtować wrażliwość. Repertuar tych propozycji był stale poszerzany i cieszył się nieustannym zainteresowaniem. W takim kontekście pisarskie propozy­ cje Antoniny Domańskiej nie zaskakiwały -ftljr... IłBCł*! • • (Słr. 107% oryginalnością, ale niewątpliwie trafiły na bardzo podatny grunt. Surowa Radczyni Rys. Stanisław Pękalski z Wesela potrafiła snuć pełne wdzięku opo­ i ich świadomemu wychowaniu. Dom polski wieści, których bohaterowie miewali po kil­ (1912) ukazał się w 140. rocznicę pierwsze­ ka lub kilkanaście lat i na co dzień zmagali go rozbioru i zapewne nikt z jego współau­ się z problemami nieobcymi nastoletnim torów nie miał pewności, że w ciągu kilku czytelnikom. Ta umiejętność wczucia się najbliższych lat kraj odzyska niepodległość. w psychikę dziecka stała się znaczącym wa­ Wielu z nich zresztą nie doczekało tej chwili. lorem powieści Antoniny Domańskiej. Ale Ale przystępując do realizacji wspomniane­ zdecydowanie istotniejsza była jej wiedza go projektu, proponowali oni rozmaite mo­ o przeszłości i lekkość, z jaką potrafiła osa­ dele obywatelskości. Bodajże najważniej­ dzić w kontekście wielkich wydarzeń dzie­ szym pośród nich był wzorzec patriotycz­ jowych rozmaite małe, wymyślone, chociaż nego wychowania dla przyszłości z posza­ prawdopodobne przygody, dzięki którym nowaniem przeszłości. jej dziecięcy bohaterowie stawali się part­

42 nerami dorosłych, na równi z nimi tworzą­ delem edukacji, w którym treści kulturowe cymi historię Polski. Hanusia Wierzynków- przekazywane w domu i w szkole umożli­ na mogła brać udział w przygotowaniu wiały porozumienie „między nowymi i sta­ wielkiego zjazdu królów w Krakowie; uta­ rymi laty". Z perspektywy sukcesu pisar­ lentowany samorodny rzeźbiarz Wawrzuś skiego Domańskiej należy zwrócić uwagę współtworzył ołtarz Wita Stwosza; młodzi na trzy przynajmniej elementy tego mode­ paziowie Zygmunta Starego, późniejsi zna­ lu. Pierwszy to język, który w swojej war­ komici mężowie stanu, w okresie dzieciń­ stwie leksykalnej i stylistycznej trwał od po­ stwa spędzonego w służbie królewskiej na czątków wieku dziewiętnastego do połowy Wawelu mieli okazję uczestniczyć między dwudziestego w formie prawie niezmienio­ innymi w przygotowaniach do hołdu pru­ nej, a do końca wieku dwudziestego był jesz­ skiego; przez pewien czas bezimienna Kry­ cze w miarę dobrze rozumiany. Drugi skład­ sia była świadkiem wygnania Samuela Zbo­ nik wspomnianego modelu edukacyjnego rowskiego oraz wesela Jana Zamoyskiego związany był z prymarnym dla narodu bez z Gryzeldą Batorówną. Znaczące fakty histo­ państwa poszanowaniem dla residuów tra­ ryczne i niezapomniane epizody z perspek­ dycji i znaczeniem myślenia historyczne­ tywy uczestniczących w nich dzieci nie traci­ ły swojej wzniosłości, ale stawały się łatwiej­ sze do zrozumienia. Oglądane aspektowo, niekiedy przez pryzmat własnych, małych, prywatnych tragedii (taką niewątpliwie by­ ła utrata przez Wawrzusia ciżemki otrzy­ manej od królewicza Kazimierza), te wy­ darzenia odsłaniały na nowo swój związek z ludzkimi motywacjami i wyborami, poka­ zywały znaczenie przypadku, krzyżujące­ go najbardziej wyrafinowane plany, obna­ żały indywidualne słabości lub wydobywa­ ły niespodziewane pokłady bohaterstwa. Pozwalały się lepiej zapamiętać, a co waż­ niejsze - utrwalały się w pamięci wraz z au­ rą emocjonalną, która gwarantowała każde­ mu czytelnikowi indywidualne utożsamia­ nie się z tym, co ważne, bo wspólne. Taka pozbawiona natarczywości lekcja patrioty­ zmu okazała się bardzo skuteczna - kolej­ ne wydania powieści Antoniny Domańskiej poświadczały słuszność wybranej przez nią metody edukacyjnej. Jednakże proponowane przez nią wy­ go. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę chowanie dla tradycji było przez lata silnie Henryk Sienkiewicz, którego powieści histo­ zintegrowane z szeroko rozumianym mo­ ryczne stały się wehikułem takiego myśle­

43 nia i powszechnie aprobowanym wzorcem wiednim miejscu zapomniany pastorał, ma „krzepienia serc". Sienkiewiczowska wizja poczucie współodpowiedzialności za dzie­ historii współgrała ze wspomnianym wy­ ło mistrza, które za chwilę oglądać będzie żej językiem, utrwalała go, a nawet wpływa­ rodzina królewska. Figlujący paziowie do­ ła na archaizację potocznych wypowiedzi - brze rozumieją, kiedy ich zachowanie prze­ wszak czytelnicy jego powieści potrafili po­ kracza granice, więc za cenę własnego ży­ rozumiewać się za pomocą cytatów. cia i zdrowia usiłują udowodnić, że potrafią Wraz ze zmianami, zachodzącymi we zachować się odpowiedzialnie w krytycz­ współczesnej polszczyźnie, zmianami, któ­ nej sytuacji. Dzieci w historycznych powie­ rych proweniencja wymagałaby odrębnego ściach Domańskiej dobrze rozumieją, że do­ omówienia, rozpoczął się odwrót od myśle­ rosłość oznacza przede wszystkim zwiększe­ nia i wyjaśniania rzeczywistości w katego­ nie obowiązków i utratę przywilejów płyną­ riach diachronicznych na rzecz synchronicz­ cych z niewiedzy. nego pojmowania i porządkowania obra­ Lansowany za pośrednictwem tych zu bliższego oraz dalszego świata. Powie­ utworów sposób wychowania dzieci wyraź­ ści Sienkiewicza dla coraz szerszych kręgów nie współgrał z sienkiewiczowskim mode­ młodzieży są dzisiaj po prostu niezrozumia­ lem historycznego edukowania dorosłych. łe, a lansowany w nich model patriotyzmu - Prawdopodobnie zresztą Domańska była nieczytelny. I nie chodzi jedynie o to, że wy­ zafascynowana możliwościami tworzenia mieniliśmy, na przykład, slogan „kupą, mo­ literackich wizji przeszłości i dobrze rozu­ ści panowie" na „róbta, co chceta"2. Chodzi miała ich znaczenie w kształtowaniu tożsa­ mości narodowej. Moż­ na też przypuszczać, że właśnie sukcesy autora Trylogii i Krzyżaków zain­ spirowały ją, podobnie jak wielu ówczesnych pisarzy, do podjęcia te­ matyki historycznej. Bo­ haterowie jej powieści, przypadkowo biorąc udział w wielkich wy­ darzeniach dziejowych, Rys. Antoni Gawiński wyraźnie udowadniali, o to, że zdążyliśmy wygubić potrzebę tłu­ że praktycznie każdy może mieć wpływ na maczenia różnicy między odpowiedzialno­ bieg historii. Przed młodymi czytelnikami ścią działań wspólnych a indywidualnych. otwierało to szerokie perspektywy, skłania­ A właśnie dążenie do odpowiedzialności by­ ło do obserwacji i analizy bieżących wyda­ ło trzecim elementem modelu edukacyjne­ rzeń, do poszukiwania okazji włączania się go, który w powieściach Domańskiej znalazł w nurt życia zbiorowego. Domańska była swoje odzwierciedlenie. Wawrzuś, wspina­ z ducha pozytywistką, jej bohaterowie nie jący się na ołtarz, żeby umieścić w odpo­ próbowali panować nad rzeczywistością za

44 pomocą magicznych sztuczek czy nadprzy­ młody czytelnik jest w stanie zinterpreto­ rodzonych mocy - przeciwnie, mieli do ta­ wać perspektywę autora wobec opisywanej kich praktyk prześmiewczy dystans (Pazio­ rzeczywistości, jego stosunek do źródeł hi­ wie króla Zygmunta). Musieli zatem nauczyć storycznych, dokumentów, opracowań czy się korzystania z własnych naturalnych dys­ w końcu stylizację archaiczną, a więc te ele­ pozycji i przekuwania ich w działania poży­ menty, które powieść historyczną tworzą? teczne społecznie. Ale często czynili to za Czy czytelnik wychowany w kulturze ob­ pośrednictwem zabawy, która, kończąc się razkowej, krótkich ujęć i estetyce wideokli- źle lub dobrze, w rezultacie zmieniała się pu jest zainteresowa ny przeszłością, a jeże­ w doświadczenie i naukę na przyszłość. Sub­ li tak, to czy wymaga on od powieści histo­ telna skuteczność przesłania, zawartego rycznej nowej formy, bardziej odpowiada­ w powieściach dla młodzieży Antoniny Do­ jącej jego percepcji świata? mańskiej, pisanych w latach 1909-1914, wy­ raźnie wskazuje na jej związki z koncepcją wychowania obywatelskiego, która krysta­ lizowała się w tym samym okresie. Koncep­ cją wypracowywaną długo i konsekwent­ nie, świadomie wykorzystującą konfigura­ cję wartości uniwersalnych, istotną dla kul­ tury polskiej.

1 L. Kotarbińska, Od redakcyi, [w:] Nasz dom. Poradnik praktyczny, gospodarczo-społeczny dla kobiety polskiej. Ze 150 ilustracyami w tekście, pod red. L. Kotarbińskiej, Warszawa 1912. 2 Jerzy Owsiak, dosyć powszechnie łączony z hasłem „róbta, co chceta", potrafi skutecznie zachęcić do działań wspólnotowych. Filozofia działania Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy nie rezygnuje z głębokiego przesłania zawartego w wezwaniu „kupą, mości panowie". Jest tylko wyrażana innymi formułami.

Małgorzata Wójcik-Dudek Z pewnością pisanie powieści histo­ rycznych przestało być postrzegane jako flesz e p a m ię c i patri otyczny o bowiąze k. Mocno wyidealizo­ Definicja powieści historycznej zakła­ wana pozytywistyczna misja straciła na zna­ da, że jest to odmiana gatunkowa powieści, czeniu wraz ze zmianą sytuacji politycznej. w której świat przedstawiony jest próbą bele- Poza tym doszło także do estetycznej zmia­ trys tyczn ego ujęcia przeszłości1. Należy za dać ny warty - maniera pisania powieści histo­ sobie jednak pytanie, na ile kompetencje rycznych o dużej objętości, przeładowanych czytelnicze młodego odbiorcy pozwalają materiałem historycznym, a na dodatek gę­ na rozczytanie jej sensów. Czy współczesny sto okraszonych archaizmami, byłaby nie

45 do zniesienia dla współczesnego czytelni­ Jednak podstawowe kryteria powie­ ka. Zresztą lata 80. i 90. XX wieku przyniosły ści historycznej, mimo zmian politycznych istotną zmianę w postrzeganiu tego rodzaju i estetycznych, wydają się niezmienne. We­ literatury. Powieść historyczna z czołowego dług Haliny Skrobiszewskiej: Powieść histo­ niegdyś miejsca w rankingach czytelniczych ryczna dla najmłodszych, czytających samo­ spadła dość nisko, zdetronizowana przede dzielnie, musi mieć walor powieści przygód, wszystkim przez literaturę fantasy czy oby­ musi mieć żywą akcję, utrzymującą w napię­ czajową. Jak podaje Słownik literatury dzie­ ciu uwagę. Musi mieć in teresujące postacie bli­ cięcej i młodzieżowej do nielicznych powieści skie młodym czytelnikom, budzące sentyment, historycznych powstałych pod koniec ubie­ musi być więc do pewnego stopnia schema­ głego wieku należy „W obronie grodu" W. Po­ tyczna, łatwa, co się nader bezpośrednio ko­ laczka, powtarzająca wyeksploatowanyjuż li­ jarzy z «łatwizną» literacką. Jakże wymagać teracko temat obrony Głogowa. Pewną próbę od pisarzy takiej ofiary, rezygnacji z ambicji, zainteresowania czytelnika przeszłością naro­ z możliwości wypowiedzenia własnego sto­ sunku do przeszłości, na co w książkach dla najmłodszych nie ma niemal miejsca! W do­ datku, by rzecz mogła spełnić swoją funkcję, wymaga nie tylko sprawnie działającego pió­ ra, umiejętności konstruowania fabuły, ale też ogromnej wiedzy, która kanwę akcji wypełnić pozwoli realiami epoki, ustrzeże przed naiw­ nością archaizacji, przed błędami interpreta­ cyjnymi, ułatwi stopienie rzetelnej informa­ cji i wymyślnych przygód w jednolitą faktu­ rę powieściową3. Do powyższej definicji należałoby do­ dać, że powieść historyczna często pozosta­ je lustrem współczesności, ujawniającym świadomość czasu, światopoglądu i wrażli­ wości współczesnych. I zapewne właśnie to ta cecha powoduje, że powieść historyczna, albo nawiązująca do wydarzeń historycz­ nych, będzie gatunkiem „możliwym" do przeczytania i często przeżycia przez współ­ czesnego młodego czytelnika. Nie wiem, czy porównanie powieści hi­ storycznej do nowoczesnego multimedial­ nego muzeum jest nadużyciem, ale w ta­ du jest„Historia Polski w opowieściach" K. Szy- kim, być może ryzykownym, zestawieniu meczki, łącząca opowiadanie z wątkami fabu­ dostrzegam pewne podobieństwo. Zwie­ larnymi, oraz „Ale historia! Czyli początki pań­ dzanie współczesnego muzeum równa się stwa polskiego", w której autorzy, J. Bunsch zaangażowaniu intelektualnemu, somatycz­ i S. Rosik, zastosowali elementy komiksu2. nemu, ale przede wszystkim emocjonalne­

46 mu. Przykładem może być Muzeum Powsta­ ni Włodek, który musi zmierzyć się ze strasz­ nia Warszawskiego - wyzwanie dla intelek­ nym słowem na „w", czyli wojną. Rusinek tu, ciała i wrażliwości zwiedzających. Czyta­ doskonale rekonstruuje wrażliwość dziec­ nie powieści historycznej też może być taką ka: wspomnienie czerwonego rowerka czy przygodą - nie chodzi więc o spójną wiedzę rozwożenie zaproszeń na ślub, które tak na­ - opowieść dotyczącą jakiegoś wydarzenia, prawdę były tajnymi rozkazami. Autor infor­ ale obrazy, okruchy zdarzeń, które wzrusza­ mując młodego czytelnika o faktach, np. tłu­ ją, inspirują do kolejnych poszukiwań. Za­ pewne także dlatego, a nie tylko z ograni­ czeń percepcyjnych czytelnika, współcze­ sna powieść historyczna została znacznie odchudzona, a tym samym zbliżona, jeśli odwołać się do metafory, bardziej do flesza niż do długiego promienia rozjaśniającego mroki przeszłości. Kolejnym problem jest przestrzeń cza­ sowa współczesnej powieści historycznej. Dla młodego czytelnika historią i to odle­ głą będzie druga wojna światowa albo stan wojenny. Zamiast opowieści o zamierzchłej przeszłości opowiada się młodemu pokole­ niu o zdarzeniach, które dla jego rodziców, powiedzmy dzisiejszych trzydziestolatków, były zasłyszane od dziadków lub stanowi­ ły element składowy dzieciństwa. Tak więc, historia i przeszłość oznaczają dla młodego czytelnika zupełnie inną przestrzeń odwo­ łań niż dla jego rówieśnika sprzed dwudzie­ maczy, czym były Szare Szeregi, wprowadza stu lat, wzruszającego się nad Historią żółtej anegdotki oswajające lęk, np. zabawna hi­ ciżemki czy Szwedami w Warszawie. storia z duszą, która wyleciała z żelazka. Au­ Michał Rusinek podjął próbę stworze­ tor jednak nie wmawia czytelnikowi, że woj­ nia opowieści na kanwie prawdziwej histo­ na jest czasem, w którym giną źli, a prze­ rii Włodzimierza Dusiewicza, którego losy trwają jedynie pozytywni bohaterowie. zostały uwiecznione w wywiadzie znajdu­ Włodek traci ojca, lecz zamiast sentymen­ jącym się w Archiwum Historii Mówionej talnych scen proponuje się czytelnikowi hi­ na stronie internetowej Muzeum Powsta­ storię - metaforę o przyspieszonym dojrze­ nia Warszawskiego. Zresztą informacja waniu chłopca, który musiał zastąpić swego o pochodzeniu opowieści znajduje się na nieżyjącego ojca: Zostały jego ubrania. [...] wewnętrznej stronie okładki znakomitej Mama wyjęła kiedyś z szafy jego płaszcz, roz­ książeczki Zaklęcie na „w "4, stanowiącej trze­ pruła, pocięła i za pomocą maszyny do szy- ci tom serii „Muzeum Powstania Warszaw­ ciaprzerobiła na kurtkę dla mnie. Była bardzo skiego dla dzieci". Bohaterem jest ośmiolet­ dzielna. Rozpłakała się dopiero wtedy, kiedy ją

47 przymierzałem. Ja k się ma łzy w oczach, to się życie. Siostra Włodka, wywieziona na robo­ gorzej widzi. Pewnie dlatego ukłuła się wtedy ty, zawdzięcza życie Niemcowi. To właśnie igłą, na jej palcu pojawiła się czerwona kropla on uratował ją od śmierci z rąk „naszego", krwi, ale ona jakby tego w ogóle nie zauwa­ któremu wojna pomieszała w głowie. Czy­ żyła. [...] Kurtka była bardzo fajna. Było mi telnik dzięki takiemu ujęciu dostaje jasny, ra­ w niej superciepło. Nie tylko dlatego, że zrobio­ czej pacyfistyczny przekaz: Ale to nie jego wi­ no ją z grubej wełny, ale też dlatego, że wyda­ na. To wina wojny. Dopiero wtedy zrozumia­ wało mi się, że to mój tata mnie przytula. Na­ łem, czym ona tak naprawdę jest. To nie jest wet wiele lat później, kiedy kurtka już przesta­ zaklęcie, które wysysa ze świata kolory. Woj­ ła pachnąć tatą5. na to zaklęcie, które powoduje, że przestaje­ To, co wydaje się nowością w tekstach my widzieć kolory. Widzimy tylko ludzi bia­ nawiązujących do wydarzeń historycznych, łych i czarnych, przyjaciół i wrogów, dobrych celowo nie nazywam ich powieściami histo- i złych. Nie interesuje nas, jacy są naprawdę. Nie chcemy z nimi rozmawiać. Nie widzimy, jak bardzo są do nas podobni. I przez to prze­ grywamy. Wojna jest przez to zawsze przegra­ na, dla obu stron7. Ten głęboko humanistyczny przekaz byłby raczej niemożliwy w tradycyjnej daw­ nej powieści historycznej, w której progra­ mowo, a także propagandowo, wpisywa­ no odwieczny antagonizm między Krzyża­ kami, Niemcami a Polakami. W książeczce Rusinka na próżno szukać nazwy nacji. Za­ miast Niemców i Polaków czytelnik otrzy­ muje raczej paraboliczny układ sił ciemno­ ści i światła - Czarnych i Białych Panów, choć, jak wiemy, ten kontrast traci na ostrości w fi­ nale opowieści. Skoro w tekście nie pojawiają się da­ ty ani konkretnie nazwani wrogowie, to czy mamy do czynienia z literaturą o cha­ rakterze historycznym? Czy można mówić o rzetelności informacji? I tak, i nie. Z jednej Rys. Joanna Rusinek strony opowieść oparta jest na wspomnie­ rycznymi, dotyczy oceny relacji między swój niach, ale z drugiej - jest starannie wyselek­ - wróg. W myśl zasady prezentowanej przez cjonowana - sprowadzona do błysków fle­ Ignacego Rzeckiego, który podczas Wiosny sza, ujęta w paraboliczny cudzysłów i opa­ Ludów napatrzył się na cierpienie i ze wzru­ trzona uniwersalnym przesłaniem. Zatem to szeniem stwierdził, że Niemcy są też ludźmi bardzo współczesny tekst, który także ob­ i nie wolno ich deptać6, okazuje się, że wśród naża samego autora. W krótkiej notce bio­ wrogów można spotkać i tych, którzy ratują graficznej można przeczytać, że Michał Ru­

48 sinek urodził się w Krakowie 27 lat po wojnie, Wojenna tułaczka z babcią i braćmi ale kiedy był mały, w telewizji pokazywano przypomina momentami przygody Odysa. mnóstwo filmów wojennych i pewnie dlate­ Babcia okazuje się pomysłową starszą pa­ go często śniło mu się Powstanie Warszawskie. nią, która dzięki sprytowi, wrodzonej inte­ Z poduch od tapczanu i rury od odkurzacza ligencji i przeróżnym fortelom przechytrza robił sobie wieżyczkę czołgu, marzył o praw­ Niemców i Rosjan. To przepiękna opowieść dziwym hełmofonie i nie mógł zrozumieć, cze­ o kobiecie, która wojenne zmagania sprowa­ mu jego dziadek, który przeżył wojnę, wca­ dza do rangi niezwykle codziennej - ugoto­ le nie chce o niej mówić8. Doskonałe ilustra­ wania zupy podczas bombardowania, zdo­ cje wykonała Joanna Rusinek, o której także bycia chleba czy przewiezienia swoich wnu­ dowiadujemy się, że urodziła się w Krakowie cząt w bezpieczne miejsce. Zamiast hero­ 33 lata po wojnie. Kiedy była bardzo mała, icznych wyznań babci, czytelnik otrzymuje usypiała tylko przy żołnierskich piosenkach, jedyny imperatyw, który pozwalał na prze­ które nucił jej dziadek9. To usytuowanie au­ życie: [...] zamiast się zamartwiać, to trzeba torów wobec opisywanych zdarzeń wydaje mieć „pomyślunek"12. się niesłychanie istotne, wydaje się, że chcą oni wyjść poza opowiadaną historię, być po­ za jej obszarem, nie wchodzić w rolę eksper­ tów ani wszechwiedzących narratorów, ale jedynie podjąć próbę opisania niewielkiego fragmentu rzeczywistości, którą poznali je­ dynie pośrednio przez czyjąś opowieść, film czy piosenkę. Zamiast więc długiej, spójnej, napisanej z epickim rozmachem powieści hi­ storycznej, otrzymujemy antologię zdarzeń, obserwacji, emocji wzmocnionych metafo­ rycznymi ilustracjami. Podobnie Joanna Papuzińska w au­ tobiograficznym fleszu historycznym re­ zygnuje z wielkiej powieści z wojną w tle na rzecz prywatności10. Główną bohaterką i jednocześnie narratorką jest pięcioletnia dziewczynka, która w pierwszych dniach wojny traci matkę. Historia wojenna Asiuni jest opowieścią przede wszystkim o utracie Rys. Maciej Szymanowicz i odzyskaniu domu: Teraz się okazało, że woj­ na może nie tylko przyjść do domu, ale nawet Zresztą wojna w oczach Asiuni to nie go zabrać. Nie ma domu, nie ma twojego łóż­ tylko lęk, brak poczucia bezpieczeństwa, ka, poduszki ani kołderki. Musisz iść spać do ale przede wszystkim zabawa. Kapitalny roz­ innego, cudzego domu, gdzie zamiast mamy dział opisujący pobyt dziewczynki u przy­ jest jakaś obca pani, obce meble, i musisz pić szywanej cioci Oli, obdarzonej niezwykłym mleko z cudzego kubeczka [...]” . poczuciem humoru, oswaja grozę wojny. Oczywiście Papuzińska nie próbuje prze­

49 konać czytelnika, że wojna kończy się hap­ ku prawdopodobnie głębszy ślad niż sążni­ py endem, choć nadchodząca wiosna, sygna­ sta opowieść. lizując motyw eleuzyjski, sugerowałaby wła­ śnie takie zakończenie: Ale wreszcie nadeszła 1 Por. hasło powieść historyczna, [w:] Słownik wiosna. Można było biegać boso po trawie literatury dziecięcej i młodzieżowej, red. B. Tylicka, i nie martwić się o buty. Zbliżał się koniec woj­ G. Leszczyński, Wrocław 2003. ny i zaczęło się wielkie czekanie na rodziców. 2 Ibidem, s. 319. Ci rodzice, którzy przeżyli wojnę i Powstanie, 3 G. Skotnicka, Barwy przeszłości. O po­ wieściach historycznych dla dzieci i młodzieży przychodzili po swoje dzieci, nieraz z bardzo 1939-1989, Gdańsk 2008, s. 410-411. dalekich stron. I któregoś dnia przyszedł tak­ 4 M. Rusinek, Zaklęcie na „w", Warszawa że nasz tato13. 2011. 5 Ibidem, s. 16. 6 B. Prus, Lalka, Warszawa 1958, t. 1, s. 264. 7 Ibidem, s. 43-46. 8 Ibidem, wewnętrzna strona okładki. 9 Ibidem. 10 J. Papuzińska, Asiunia, Warszawa 2011. Książeczka stanowi drugi tom z serii „Muzeum Powstania Warszawskiego dla dzieci”, do której należy także wspomniana książka M. Rusinka. 11 Ibidem, s. 9. 12 Ibidem, s. 31. 13 Ibidem, s. 47.

Krystyna Zabawa

BOHATER POWiEśCi KRASZEWSKiEGO A PSEUDONiM STAREGO DOKTORA - MOŹLiWE PARALELE

Janusz Korczak, pseudonim literacki Hen­ ryka Goldszmita, powstałzupełnie przypadko­ Wielka historia zostaje w obu książecz­ wo w czasie młodości, gdy posyłał na konkurs kach zastąpiona przez czas mityczny. Wo­ swój dramat pt. „Którędy". Szukając w myślach jenna opowieść nie ma układu linearnego, godła, spojrzał po prostu na książkę Kraszew­ ale mierzona jest opuszczaniem i wraca­ skiego o Janaszu Korczaku, leżącą właśnie na niem do domu, śmiercią i odnajdowaniem stole. Napisał to nazwisko na rękopisie. Na­ rodziców, w końcu powrotami pamięci do stępnie zecer zmienił imię Janasz na pospo­ wydarzeń z dzieciństwa. Pamięć narrato­ litsze - Janusz. I tak już pozostało1. rów, w obu przypadkach dzieci, zatacza koło To proste wyjaśnienie pierwszej bio- i przywołuje przeszłość jedynie fragmen­ grafki Starego Doktora prowokuje do zada­ tami tak, jakby w całości była nie do znie­ nia kilku pytań. Wiadomo, że późniejszy au­ sienia. Jej rozbłyski zostawiają w czytelni­ tor Króla Maciusia używał też innych pseu­

50 donimów (Hen, Hen.Ryk.). Dlaczego został dowa) z wątkiem miłosnym, o motywach przy tym, jak pisze Hanna Mortkowicz-Ol- charakterystycznych dla twórcy Starej ba­ czakowa, przypadkowym - w dodatku znie­ śni (np. ważny jest tu powtarzany wielo­ kształconym - użytym jako godło dla po­ krotnie w innych powieściach motyw pana trzeb konkursu, który odbył się w roku 1899? i sługi)4. Tytułowy bohater jest właśnie słu­ Młody autor już od trzech lat publikował gą bogatego miecznika, nieszczęśliwie choć w satyrycznym czasopiśmie „Kolce”. Czy, tak z wzajemnością (!) zakochanym w córce swe­ skłonny do autorefleksji pisarz, nie zastana­ go pana - Jadzi. Pierwodruk powieści miał wiał się (być może później) nad znaczeniem miejsce w 1874 roku w czasopiśmie dla ko­ przybranego pod wpływem impulsu imie­ biet „Bluszcz”. nia i nazwiska? W tradycji żydowskiej nada­ O tym, że Historia o Janaszu Korczaku nie/przyjęcie nowego imienia nie jest wyda­ i pięknej miecznikównie jest w stanie jeszcze rzeniem błahym i bez znaczenia. Przeciwnie, dziś być źródłem lekturowej przyjemności, pociąga za sobą określone konsekwencje, świadczy wpis (z 22 sierpnia 2011) na blo- często determinując los człowieka, opisu­ gu Izy oraz komentarze do niego. Autor­ jąc jego powołanie. Imiona mają też duże ka reklamuje powieść Kraszewskiego jako znaczenie w twórczości literackiej autora komedię romantyczną z elementami przygo­ Kajtusia Czarodzieja2. Nawet jednak, gdyby dowymi z... czasów Sobieskiego. [...] Niezbęd­ Korczak istotnie nie przywiązywał wagi do ne składniki romantycznego dania w wersji swojego pseudonimu i nie zastanawiał się współczesnej to: impreza, była dziewczyna/ nad nim, sam fakt, że na jego biurku leżała książka Kraszewskiego, można uznać za wy­ starczający powód zainteresowania się nią. Jej lektura natomiast skłania do sformuło­ wania kilku hipotetycznych odpowiedzi na pytanie, dlaczego Henrykowi Goldszmitowi mógł odpowiadać pseudonim, zaczerpnię­ ty z powieści pt. Historia o Janaszu Korcza­ ku i o pięknej miecznikównie. Warto przypomnieć, że Józef Ignacy Kraszewski był jednym z ulubionych pisa­ rzy późniejszego doktora i pedagoga. We wspomnieniach wymienia go na pierwszym miejscu przed Dygasińskim, Asnykiem, Bro­ dzińskim, Konopnicką3 jako najchętniej czy­ tanych we wczesnej młodości. Historia o Ja ­ naszu Korczaku nosi podtytuł Powieść z cza­ sów Jana Sobieskiego i jej akcja toczy się w roku wyprawy wiedeńskiej (1683) na kre­ sach ówczesnej Rzeczypospolitej, narażo­ nych na częste napaści tatarskie. Jest to w zasadzie powieść awanturnicza (przygo­

51 facet, brak zasięgu, zagubione maile, wyli- Starego Doktora podkreśla terapeutyczne niały york i Meg Ryan. Porównajmy to z wersją znaczenie zaginionego dramatu dla jego barokową, tu pomocne są ingrediencje takie twórcy8. Zapewne też nie bez znaczenia był jak; tatarski najazd, niewola turecka, ponure fakt, że sztuka została doceniona przez jury, zamczysko na Podolu, alternatywny absztyfi- zdobywając wyróżnienie obok utworów ta­ kant, wujek kauzyperda i ucięta głowa. Sami kich późniejszych sław literackich jak Lucjan oceńcie, który zestaw oferuje większe możli­ Rydel czy Jan August Kisielewski. Mogło to wości:). A to jeszcze nie koniec atrakcji zaser­ także przyczynić się do sentymentu, jakim wowanych przez kreatywnego JIK-a5. obdarzył swój nowy pseudonim początku­ Przywoławszy w ten sposób akcję, bra­ jący pisarz (użył go już wkrótce pod publi­ wurowo naszkicowaną przez współcze­ kacją w ważnym ówczesnym tygodniku spo­ sną blogerkę, skupię się na postaci głów­ łeczno-kulturalnym - „Wędrowiec"). nego bohatera. Kim był zatem Janasz Kor­ Wracając do Janasza Korczaka - boha­ czak? I jakim był człowiekiem? Dlaczego tera Kraszewskiego, mógł on zapewne czuć mógł się w nim odnaleźć maturzysta Hen­ żal do ojca, który niegdyś zamożny, całą ma­ ryk Goldszmit? jętność puścił w świat przez swawolę9. To tak­ Po pierwsze, bohater powieści Kra­ że zbieżność z losami Henryka Goldszmi- szewskiego był sierotą. Wiadomo, jak bar­ ta. Wzrastając w zamożnym domu, musiał dzo wyczulony na los osieroconych dzieci z powodu rozrzutności i choroby ojca zmie­ był późniejszy dyrektor Domu Sierot. Mło­ rzyć się jako nastolatek z ubóstwem oraz ko­ dzieniec, włóczący się po najbiedniejszych niecznością zarobkowania. i najbardziej niebezpiecznych zaułkach War­ Kolejne podobieństwo obu młodzień­ szawy wraz z przedstawicielami ówczesnej ców to ich wiek: w momencie rozpoczęcia cyganerii artystycznej, z pewnością widy­ akcji powieści wychowaniec Miecznika ma wał sceny, opisane ostatnio sugestywnie dwadzieścia lat. Podobnie jak debiutujący przez Joannę Olczak-Ronikier: W prywat­ dramatopisarz, „pożyczający" sobie nazwi­ nym, wielkim mieszkaniu kłębili się pozba­ sko od powieściowego bohatera. Ten wiek wieni opieki zdziczali „podopieczni" - bez­ ma swoje prawa, do których należy niewąt­ radni, zapłakani malcy i rozwydrzone kilku­ pliwie pierwsza poważna miłość. Temat za­ nastoletnie łobuzy - wszyscy głodni, wychu­ kochania i miłości był w tym czasie bardzo dzeni, brudni, obdarci i chorzy6. Sam także bliski autorowi Dziecka salonu. Pojawił się czuł się sierotą, i to chyba nie tylko od fak­ w ważnym opowiadaniu o problemach tycznej śmierci ojca (1896), ale już znacznie wieku adolescencji Spowiedź motyla. Prze­ wcześniej. Przeżywał swoje osierocenie psy­ wija się jako retrospekcja w pisanym pod chiczne przez oboje rodziców, nie zajmują­ koniec życia Pamiętniku. Otwartość, z jaką cych się nim tak, jak by tego oczekiwał i jak twórca dramatu Którędy? traktuje sprawy zapewne potrzebował7. Warto też zauwa­ płci, zwróciła także uwagę jurorów konkur­ żyć, że niezachowana sztuka konkursowa su10. Lektura romansu historycznego Kra­ Którędy?, na której po raz pierwszy pojawił szewskiego potwierdza zainteresowanie się podpis Janasz Korczak, powstała na mo­ dwudziestolatka tematyką miłosną. Tu po­ tywach autobiograficznych. Opisywała trud­ jawia się jeszcze jeden - przyznaję, że moc­ ne relacje chłopca z ojcem, popadającym no zatarty - ślad zbieżności: Igor Newerly w końcu w obłęd. Współczesna biografka sugeruje, że [... ] na Solcu narodziła się jedyna

52 miłość Henryka do siedemnastoletniej Wikty, jej czytania byliśmy choć na chwilę oderwani córki Wilczków [biednej rodziny robotniczej, od gniotących nas trosk i przykrości, nabiera­ KZ], zatrudnionej w krawieckim magazynie jąc z opowiadania otuchy i wiary12. i op isan ej z czułością w„ Dziecku salonu". Miłość Kolejnym rysem wspólnym bohatera odwzajemniona, ale pozbawiona jakich­ powieści i późniejszego pedagoga była pa­ kolwiek perspektyw...11 Ukochana Janasza - sja do książek, chęć i zdolności do nauki: Ja­ Jadzia - ma lat szesnaście na początku akcji, nasz „chciwie naukę łykał”, jego „umysł był a zważywszy, że fabuła rozwija się w ciągu bystry” [s. 34]; Henryk wcześnie zaczął zara­ dwu lat, pod koniec osiąga wiek Wikty. Od biać korepetycjami. W Pamiętniku zwierzał początku też odwzajemnia uczucie chłopca, się: Mając piętnaście lat wpadłem w szaleń­ a nawet pierwsza je okazuje. Nierówność stwo, furię czytania. Świat znikł sprzed oczu, społeczna i majątkowa (tu odwrotna niż tylko książka istniała...13 Choć młody szlach­ w sytuacji warszawskiego studenta, to męż­ cic czuł w sobie przede wszystkim powoła­ czyzna stoi niżej w hierarchii) nie pozwala nie rycerskie, to jednak, gdy zaszła taka po­ jednak na spełnienie, trzeba, świetnie od­ powodując cierpienia nalazł się jako skryba obojga. Janasz ucie­ i pomocnik sądowy. ka przed niemożliwą Udowodnił też, że nie w swoim przekona­ boi się żadnej pracy niu miłością (podob­ i niestraszna mu da­ nie jak Henryk?), ry­ leko posunięta asce- zykuje życie, poświę­ za - potrafił ograni­ cając je i narażając czyć swoje potrzeby dla Miecznika, a póź­ do minimum. Waż­ niej - cudownie oca­ nym rysem obu bo­ lony - oddaje się bez haterów - książkowe­ reszty pracy. Romans go i rzeczywistego - Kraszewskiego, zgod­ był brak przywiązania nie z regułami gatun­ do pieniędzy. Henryk ku, ma jednak szczę­ Goldszmit jako wzię­ śliwe zakończenie. ty lekarz miał okazję Po wielu perypetiach ujawnić ten rys swe­ młodzi mają szansę go charakteru, trak­ na wspólne życie. Tej tując nieraz lekcewa­ szansy nie miał, nie dał sobie początkujący żąco bogatych klientów. Majątek nie był żydowski pisarz. Może lektura miała stano­ z pewnością dla niego celem. Wydaje się wić rodzaj pocieszenia? Jak pisał po latach natomiast, że chętnie uznałby za swoje, tak Wiktor Hahn we wstępie do powieści Kra­ opisywane, uczucia Janasza: szewskiego: Uczucie spełnionego, twardego obowiąz­ Optymizmem jest więc przepojona histo­ ku czyni czasem człowieka szczęśliwszym niż ria dwojga kochanków [...] odkładamy książ­ ulegnienie sercu i uczuciu. Triumf nad samym kę z prawdziwym zadowoleniem, że podczas sobą - daje dopiero miarę własnej siły. Janasz

53 czuł się w tej chwili takim zwycięzcą. Uśmie­ cego naprawdę także w okrutnym, wojen­ chał się swej nędzy, upokorzeniu i dobrowol­ nym czasie Janusza. nej ofierze. [s. 239] Wspólne im były jeszcze wierność i lo­ Gotowość do poświęceń i odwaga to jalność oraz nieumiejętność chowania urazy. również cechy właściwe obu Korczakom. Ja­ U bohatera literackiego te cechy, ujawniane nasz dowiódł tego, broniąc rodziny Miecz­ w niezwykle trudnych sytuacjach, mogą się nika, a później jego samego. Nie wahał się wydać „papierowe", niezgodne z psycho­ logiczną prawdą. Tak ukazaną postać czy­ telnik odbiera zazwyczaj jako zbyt wyide­ alizowaną, daleką od rzeczywistości. Dla­ czego dotkliwie skrzywdzony przez Miecz­ nika młodzieniec nie tylko nie okazuje mu przy spotkaniu żadnej niechęci (której prze­ cież tamten się spodziewa!), ale pada mu do kolan z taką wielką i niekłamaną radością, z takim uniesieniem, że stary o wszystkim zapomniawszy, ściskając go rozpłakał się? [s. 251] To samo zdziwienie budzi, zachowu­ jąc wszystkie proporcje, jedno z ostatnich zapisanych w środku piekła getta zdań dy­ rektora Domu Sierot: Nikomu nie życzę źle. Nie umiem. Nie wiem jak to się robi14. Wydaje się, że uwrażliwiony na war­ tość i brzmienie słów Henryk Goldszmit, mógł także rozważać znaczenie przyjęte­ go imienia. Jesteśmy znów w kręgu hipo­ tez. Janasz, podobnie jak Janusz, jest imie­ niem pochodzenia węgierskiego (taki ro­ dowód ma także herb Korczak). Był także ani chwili, choć sam wyczerpany, ranny używany jako zdrobnienie imienia Jan, od i chory, nieść pomocy i spieszyć na ratunek czasów średniowiecza jedno z najpopular­ tym, za których czuł się odpowiedzialny. niejszych polskich imion, zaczerpnięte z Bi­ Czy namawiany do ratowania swojego ży­ blii. Po hebrajsku oznacza „Bóg jest łaskaw". cia Stary Doktor mógł pomyśleć o bohate­ Imię Janasz może więc symbolizować wła­ rze powieści, którego nazwiskiem podpisy­ ściwą wielu Żydom przełomu XIX i XX wie­ wał się od prawie pół wieku? I zadumać się ku ambiwalencję: poczucie swojskości, chęć nad jego szczęściem, nie tylko w miłości, ale asymilacji, zadomowienie w języku polskim i w tym, że dane mu było uratować powie­ i polskiej kulturze, a równocześnie obcość, rzone sobie osoby? Być może nigdy nie snuł świadomość innych korzeni, bliskość trady­ takich refleksji. Ale dzisiejszego czytelnika cji Starego Testamentu. Szczególna, bardzo zdumiewa bliskość charakterów stworzo­ rzadka forma imienia, składa się z dwu sy­ nego przez Kraszewskiego Janasza i żyją­ lab, pojedynczo będących zaimkami - „ja"

54 i „nasz”. Mógłby to być sposób na zazna­ zawodowej, ani ogólnej. Młody szlachcic czenie swojej tożsamości, a równocześnie z powieści Kraszewskiego po chwilach prób, włączenie się we wspólnotę, znalezienie cierpień i upokorzeń doświadczył szczęścia w niej swojego miejsca. Możliwe jest jesz­ w miłości, majątku, stabilnej pozycji społecz­ cze jedno skojarzenie z wybranym imieniem nej, sukcesów w służbie królowi (jako żoł­ bohatera powieści Kraszewskiego: przypo­ nierz) i w służbie krewnemu dziwakowi (ja­ mina ono brzmieniem Jonasza - biblijnego ko pomocnik prawnika). W dodatku mógł proroka, uciekającego przed powołaniem. cieszyć się wielką wiedeńską wiktorią, ma­ Jak pisze współczesny filozof, odnosząc się jąc nadzieję na dalsze zwycięstwa swojego do tradycyjnych żydowskich komentarzy, narodu, rządzonego przez mądrego i wa- kompleks Jonasza to ciągłe poszukiwania i kłopoty z realizacją lub akceptacją tego, kim naprawdę jestem, gdzie mam być i co robić w życiu15. Z pewnością było to najważniej­ Maria Kruger sze wyzwanie, przed jakim stawał młodzie­ niec, kończący naukę gimnazjalną, planują­ cy studia medyczne, a równocześnie zaczy­ nający odnosić sukcesy literackie. Kwestia ^mtitodzina odnalezienia swojego miejsca w życiu, po­ dejmowania trudnych życiowych wyborów pasow ej długo znajdowała się w centrum rozważań Janusza Korczaka. Mogło mu się spodobać róży podobieństwo brzmienia przyjętego godła (później pseudonimu) do imienia niezwykłej postaci biblijnej. Nazwisko Korczak mogło natomiast być postrzegane jako rodzaj nobilitacji. Herb IW Korczak nosili Braniccy, pieczętował się nim także Jerzy Wołodyjowski - pie rwowzór pa - na Michała z Trylogii Sienkiewicza. Przyjęty pseudonim wpisywał się zatem w polską tra­ dycję szlachecką, nie zdradzając żydowskie­ go pochodzenia autora. Przypisywanie jed­ nak takich motywacji autorowi Dziecka salo­ lecznego władcę. Czasy były okrutne, nie­ nu byłoby już z pewnością nadużyciem. pewne. Jednak wciąż można było wierzyć, Zestawienie ze sobą charakterów i lo­ że zło triumfuje tylko chwilowo, ludzi prawych, sów dwu postaci - fikcyjnej i rzeczywistej - szlachetnych, obroni zawsze Opatrzność Boża, pozwala na zauważenie wielu zbieżności, której karzącą bądź doświadczającą nas chwi­ a także refleksję nad tym, dlaczego w praw­ lowo rękę uznać winniśmy za próbę życiową. dziwej historycznej opowieści o doktorze Z takich ciężkich prób życiowych wychodzi­ Korczaku nie mogło dojść do happy endu my lepsi, szlachetniejsi - doświadczeni losem na żadnej płaszczyźnie: ani osobistej, ani potrafimy dopiero ocenić należycie piękność świata i serca dobrych ludzi, bo tych ostatnich

55 jest stanowczo więcej, niż złych [ . ] 16. Być mo­ 12 W. Hahn, Wstęp [w:] J.I. Kraszewski, Historja że tak myślał również młodzieniec, przyj­ 0 Janaszu Korczaku i o pięknej miecznikównie. Powieść z czasów Jana Sobieskiego, Kraków 1924 mujący nazwisko XVII-wiecznego bohatera. (BN I 81), s. XV. W dorosłe życie wkraczał z optymizmem, 13 J. Korczak, Pamiętnik, cyt. za H. Kirchner, starając się realizować swoje marzenia. Pod Janusz Korczak [w:] Obraz literatury polskiej XIX koniec jednak ta wiara została mu odebrana. 1 XX wieku. Literatura okresu Młodej Polski, t. 3, red. K. Wyka, A. Hutnikiewicz, M. Puchalska, Kraków Historyczną powieść o Korczaku, powstałą 1973, s. 297. pod koniec XIX wieku, czyta się dziś jak iro­ 14 J. Korczak, Pam iętnik, getto, 4 sierpnia niczny kontrapunkt dla opowieści, którą sta­ 1942, cyt. za J. Olczak-Ronikier, dz.cyt., s. 422. nowi życie Korczaka w wieku XX. 15 J. Wojtysiak, Jonasz, „Style i Charaktery" 2010, nr 3, s. 51. 16 W. Hahn, dz. cyt., s. XIV-XV. 1 H. Mortkowicz-Olczakowa, Janusz Korczak, Warszawa 1961, s. 165. 2 Większość książek dla dzieci Korczaka już Michał Rogoż w tytule zawiera imię/imiona własne bohaterów. Są one także jednymi z najczęściej używanych przez pisarza wyrazów autosemantycznych, jak o b r a z BiBLioTEKi i iNNYcH wykazała Krystyna Gąsiorek w swojej pracy, anali­ iNsTYTucJi Ku LTu RY zującej język autora Króla Maciusia. Zob. K. Gąsio­ rek, Od słowa do tekstu. O języku i stylach Janusza w u t w o r a c h LiTERACKiCH Korczaka, Kraków 1997, s. 90 i 163-164 (skrócona NA ŁAMAcH czAsopisM Dla lista rangowa, dotycząca próby literackiej). Dzieci i MŁODZiEŻY „NASZEJ 3 zob. tamże, s. 167. 4 zob. W. Danek, Powieści historyczne J.I. KSiĘGARNi" W LATAcH 1945­ Kraszewskiego, Warszawa 1966, s. 172-175. Badacz 1989 wspomina tu także (s. 175-185) o istotnym rów­ nież dla omawianej powieści motywie podróży, Czasopisma „Naszej Księgarni" obej­ a w nim - motywie gospody. W Historii o Janaszu mowały swym zasięgiem dzieci w wie­ Korczaku... ważną rolę odgrywa spotkany przez sługę Miecznika w karczmie stary Żyd - Abram, ku przedszkolnym i szkolnym. Szczegól­ opisywany przez Kraszewskiego z sympatią (pod­ ną popularnością cieszyły się wielotema- kreślana jest jego mądrość i znajomość ludzi). tyczne magazyny, takie jak: „Miś", „Iskier­ 5 http://filetyzizydora.blogspot. ki", „Świerszczyk", „Płomyczek" i „Płomyk". com/2011/08/historia-o-janaszu-korczaku-i- pieknej.html, dostęp 27.02.2012. Na rok Kra­ Pisma te miały wysokie nakłady, mierzone szewskiego polecam też bloga z sympatycznym w setkach tysięcy egzemplarzy, oraz bardzo mottem „Mamy bzika na punkcie JIK-a!": www. niski poziom zwrotów1. Ich oddziaływanie projekt-kraszewski.blogspot.com. było szczególnie znaczące w okresie, kiedy 6 J. Olczak-Ronikier, Korczak. Próba biografii, Warszawa 2011, s. 139. media elektroniczne nie były jeszcze tak po­ 7 zob. tamże, s.48-50, 79. pularne jak współcześnie. 8 zob. tamże, s. 85-86. Zamieszczane tu treści miały uczyć, 9 J.I. Kraszewski, Historia o Janaszu Korczaku wychowywać i inspirować do działania, do­ i pięknej miecznikównie. Powieść z czasów Jana Sobieskiego, Warszawa 1949, s. 34. Odniesienia starczając jednocześnie atrakcyjnej i poży­ do powieści w dalszej części artykułu pochodzą tecznej rozrywki. Stylistyka utworów cha­ z tego wydania i będą oznaczane w tekście nu­ rakteryzowała się dążnością do afirmacji merem strony w nawiasie. rzeczywistości zgodnie z programowym 10 zob. J. Olczak-Ronikier, dz. cyt., s. 85. 11 Tamże, s. 100. Podkreślenie moje, KZ. optymizmem towarzyszącym wychowa­

56 niu młodego pokolenia. Z bogatego ma­ swą pomocą służyła kompetentna i życzli­ teriału literackiego, który znalazł się na ła­ wa bibliotekarka6. Jak wynika z treści wielu mach czasopism, wyłania się obraz świa­ opowiadań i wierszy, biblioteki znajdowa­ ta, który starano się zaszczepić w świado­ ły się zawsze w pobliżu dziecka - w szko­ mości dziecka. Istotne miejsce zajmowały łach, na miejskich osiedlach, a nawet w ma­ w nim różnego typu instytucje kultury i roz­ łych wioskach7. W ten sposób podkreślano rywki, takie jak: biblioteka, teatr, filharmonia czy kino. Z uwagi na niezwykle obszerny ma­ teriał źródłowy, dokumentując poszczegól­ ne zagadnienia, odwołano się tylko do wy­ branych, najbardziej charakterystycznych przykładów tekstów literackich, starając się przy tym uwzględniać możliwie różne cza­ sopisma objęte zakresem tematycznym ni­ niejszych rozważań.

Biblioteka Opowiadania i wiersze związane swą tematyką z biblioteką pełniły przede wszyst­ kim funkcje dydaktyczne. Zachęcano w nich do jak najczęstszego jej odwiedzania w ce­ lu wypożyczania książek oraz korzystania z nich na miejscu: Kto zwiedzić chce krainę bajek, Nie musi jechać w obce kraje, Za góry, lasy, rzeki. Wystarczy wbiec po kilku schodkach, Uchylić drzwi i wejść do środka Publicznej biblioteki2. powszechną dostępność do książek i pra­ Zwracano przy tym uwagę na koniecz­ sy. Gorąco zachęcano też do gromadzenia ność poszanowania panującej tu atmosfe­ własnych zbiorów8 oraz ich udostępniania ry ciszy i skupienia. Rzecz charakterystycz­ kolegom i koleżankom. Nie zabrakło przy na, że zwykle ukazywano korzystające z jej tym rad dotyczących oprawiania książek, zasobów dzieci w okresie jesieni i zimy3. a nawet zamieszczania w nich własnych eks­ W bibliotece było zawsze ciepło, schludnie librisów9. Wskazywano też na celowość od­ i przytulnie, a na półkach stały atrakcyjne notowywania wszystkich wypożyczeń, tak książki, gazety i czasopisma: aby nie powstawały ubytki w domowej bi­ W czytelni jest jasno i cicho, bliotece10. tylko szept słychać stronic. Cyklicznie zamieszczano utwory pro­ Są tu gaze ty i książki, mujące czytelnictwo. Książki porównywano nikt czytać ci nie broni4. do ludzi, określając je mianem najlepszych Każdy jej użytkownik mógł znaleźć coś przyjaciół11. Dzięki nim można było pozna­ interesującego dla siebie5. W razie potrzeby wać i coraz lepiej rozumieć otaczający nas

57 świat, stanowiły one także źródło głębokich nia z autorami na długo pozostawały w pa­ przeżyć, emocji i wzruszeń: mięci dzieci17. Utworom o tej tematyce towa­ Lubię z książkami rzyszyła zwykle wiosenna ornamentyka, wy­ długie rozmowy, korzystywana do budowania świątecznego bo mądra książka - nastroju18. Rzecz charakterystyczna, że za­ to prawie człowiek!12 równo w warstwie tekstowej, jak i jeszcze częściej ilustracyjnej, zwracano szczególną uwagę na stoisko „Naszej Księgarni"19. Chęt­ nie pisano także o powszechności dostępu do słowa drukowanego: Trafiają dzisiaj księgi w rąk miliony i milionowe są, jak wiosną kwiaty20. Proces powstawania książki przedsta­ wiano nie tylko w reportażach i artykułach o charakterze popularnonaukowym, ale tak­ że w wierszach i opowiadaniach21. Zagadnie­ nia związane z gromadzeniem i czytelnic­ twem dziecięcych lektur szeroko komento­ wano w działach korespondencji22. Prasie poświęcano znacznie mniej uwa­ gi zarówno w drukowanych recenzjach, jak

I e « l « MCA UłCU TMkCIA w u c r r u M •u IM oo TJU9CA MUlt Ml HunUDT -IŁ 1 i utworach literackich. Niemniej jednak,

Literatura była traktowana jako dosko­ nałe lekarstwo na poprawienie nastroju oraz najodpowiedniejsza forma rozrywki w cza­ sie długich jesienno-zimowych wieczorów13. Szczególne miejsce wśród dziecięcych lek­ tur zajmował elementarz, o czym przypomi­ nano przede wszystkim na łamach „Świersz­ czyka" (pisma kierowanego do uczniów z pierwszych klas szkoły podstawowej)14. Re­ dakcje dokonywały przedruków aforyzmów poświęconych książkom i czytelnictwu. Nie zabrakło także pouczeń dotyczących nale­ żytego użytkowania książek15. W licznych tekstach można było znaleźć słowa zachę­ ty do ich nabywania16. Szczególnie często pisano o kiermaszach organizowanych na początku maja z okazji Dni Oświaty, Książki i Prasy. Uczestnictwo w nich stanowiło ra­ B * h w frr p ra c y W lm f m t y Pftrowtkf — g ó r n ik dosne, pełne emocji wydarzenie, a spotka­ C p iA II — II RO«»|)1ł OH. 1 MAM 1t4ł tOKU MB

58 chętnie dokonywano przedruków z wcze­ lub zaznaczali swoją obecność poprzez ruch śniej wydanych roczników pism, co by­ pacynek i kukiełek: ło szczególnie charakterystyczne dla „Pło­ Monika zapomina o wszystkim, jakby myczka" i „Płomyka". Wielokrotnie też, z oka­ sama żyła od dawna wśród tych nieznanych, zji jubileuszy, przypominano historię po­ a już bliskich jej postaci [...] wie, że to aktorzy, szczególnych tytułów. Kiedy w wierszach stojący niżej, pod sceną, poruszają kukiełki i opowiadaniach pojawiały się czasopisma i mówią za nie, ale nie bardzo w to wierzy, bo i gazety, zawsze podkreślano ich pozytywną przyjemniej myśleć, że kukiełki są prawdzi­ rolę. Za szczególnie istotne uznawano reali­ we, że żyją24. zowane przez nie funkcje informacyjne: Być może dzięki temu teatr jeszcze bar­ Nasz domek jest taki mały, dziej stawał się miejscem magicznym, gdzie ledwie go widać wśród żyta. rzeczywistość w niezwykły sposób prze­ A w izbie naszej świat cały, platała się z literacką fikcją, światem baśni bo tatuś gazetę czyta!23 i fantazji25. Bardzo pozytywną i wielokrotnie Warto zauważyć, że w pismach „Naszej Księgarni" promowaniu książek oraz kształ­ towaniu szeroko pojmowanej kultury czy­ telniczej służyły nie tylko same utwory lite­ rackie, ale także działy recenzji i omówień (gdzie często pisali sami czytelnicy), a tak­ że liczne konkursy nawiązujące do tej wła­ śnie tematyki.

Teatr Na łamach czasopism nie tylko za­ mieszczano krótkie inscenizacje przezna­ czone do odegrania przez uczniów oraz fotoreportaże ukazujące treść wybranych przedstawień, przygotowanych przez pro­ fesjonalne zespoły aktorów, ale również utwory literackie, których przewodnim te­ matem był teatr. Najczęściej starano się w nich opisać wizytę w tej instytucji, zwraca­ jąc szczególną uwagę na charakterystyczne części budynku, takie jak szatnia, widownia, kurtyna, scena, a także elementy widowiska podkreślaną cechą tego miejsca było to, że scenicznego: muzykę, światło, taniec, deko­ przedstawiane wydarzenia rozgrywały się racje itp. Za typowe należy uznać prezento­ w czasie rzeczywistym, bezpośrednio przed wanie emocjonalnych reakcji dziecięcej pu­ oczyma widzów, a więc miały swój jedyny bliczności. Sami aktorzy byli zwykle ukazy­ i niepowtarzalny charakter: wani rzadko i jakby z pewnego oddalenia, Bo jeżeli nie za szkłem, kryli się oni za różnego rodzaju kostiumami nie na taśmie,

59 to ta bajka musi być naprawdę - odbiorcy. Niewątpliwie należało do niego TU WŁAŚNIE. zajmowanie odpowiednich miejsc, wycze­ Obok mnie dzieją się te dziwy. Kocham kiwanie, gong obwieszczający rozpoczę­ teatr, bo jest inny: cie przedstawiania, gaszenie świateł, pod­ żywy26. noszenie i opuszczanie kurtyny, muzyka - Nic więc dziwnego, że często podkre­ wszystko to razem prowadziło do szybkich ślano bardzo silny wpływ sztuki teatralnej zmian nastrojów wśród dziecięcej publicz­ na młodego odbiorcę27. Nawet dobrze zna­ ności30. Tak więc przedstawienia teatralne ne dzieciom bajki zaprezentowane na ży­ w prezentowanych utworach literackich wo wywierały zwykle zupełnie inne, o wie­ stanowiły metafizyczne przeżycie, kathar- le głębsze wrażenie: sis, które na długo pozostawało w pamięci Tę bajkę wszyscy znali dziecięcego odbiorcy. Trudno nie zauważyć, O złotej rybce, lecz że poszczególne teksty zawierały wyraźną Tak cicho jej słuchali, zachętę do uczestnictwa w spektaklach: Ja k całkiem nową rzecz28. Ale jak wam opiszę, co widzę, co słyszę na scenie? Usłyszeć, zobaczyć musicie to sami wśród reflektorów jasnych: własnymi uszami, może i sercem własnym?3 .

Filharmonia Niewiele było utworów, w których po­ jawiała się ta instytucja, co należy uznać za rzecz jak najbardziej zrozumiałą, gdyż dzieci i młodzież ze szkół podstawowych, do któ­ rych przede wszystkim adresowano oma­ wiane tu pisma, rzadko do niej uczęszcza­ ły. Warto także zwrócić uwagę na fakt, że koncerty muzyki poważnej mają charak­ ter elitarny, a filharmonie znajdowały się, podobnie jak ma to miejsce i dzisiaj, tylko w największych miastach Polski. W twórczo­ O teatrze zawsze pisano pozytywnie,ści literackiej starano się przede wszystkim ukazując go jako miejsce, gdzie można mi­ oddać niepowtarzalną atmosferę koncer­ ło spędzić czas, doświadczając w towarzy­ tów, zwracając szczególną uwagę na różno­ stwie rówieśników niezapomnianych emocji rodność wykorzystywanych instrumentów i wzruszeń29. Funkcjonowanie tej instytucji i kompozycji dźwiękowych oraz absolutnie bazowało na swoistym rytuale, który okazy­ wyjątkową rolę dyrygenta, którego porów­ wał się szczególnie atrakcyjny dla młodego nywano do czarodzieja32. Chętnie wskazy­

60 wano na głębię przeżyć i doznań wynikają­ matem stawały się organizowane w małych cych ze słuchania muzyki i zapewne właśnie miejscowościach specjalne projekcje, mają­ dlatego posługiwano się przede wszystkim ce przedstawiać sukcesy socjalistycznej go­ liryką, która umożliwiała wykorzystywanie spodarki38. Autorzy wierszy i opowiadań wy­ oryginalnych środków wyrazu, wśród któ­ raźnie zachęcali do odwiedzania sal kino­ rych dominowały porównania, epitety i an- wych, pomimo takich przeszkód jak niedo­ tropomorfizacje: [... ] Zabłysła trąbka, zwiewna i lekka, grzmiał bas, jak pomruk burzy z daleka. Zakwilił klarnet, flet się rozżalił, westchnienie ciche przeszło po sali... A czarodziejska dłoń dyrygenta czarną pałeczką biegła po dźwiękach - przy blasku świateł, w ogromnej sali. Wszyscy słuchali, wszyscy słuchali...33. Filharmonię przedstawiano jako naj­ lepsze miejsce do delektowania się muzyką. Oczywiście, nie zabrakło także przesłań wy­ chowawczych związanych z odpowiednim zachowaniem w czasie koncertów34.

Kino Stosunkowo niewiele miejsca poświę­ cano instytucji kina, utożsamianego z łatwo dostępną i popularną rozrywką. Projekcję filmu traktowano jako najlepszy środek na bór środków finansowych czy konieczność szybkie „przeniesienie się" w zupełnie inny, stania w długiej kolejce po bilety (co dodat­ atrakcyjny świat: kowo miało potwierdzać atrakcyjność tej in­ Pstryk! I ciemno jest w kinie, stytucji)39. Wraz z rozwojem telewizji kino kolorowy film płynie było coraz rzadziej obecne na łamach pism po tym srebrnym ekranie, „Naszej Księgarni". co jest w kinie na ścianie. Ależ były tam dziwy! * * * Świat jak z baśni, lecz żywy [...]35 Czasopisma kierowane do przedszkola­ Kino było także traktowane jako dosko­ ków i uczniów szkół podstawowych w okre­ nałe antidotum na nadmiar wolnego czasu, sie Polski Ludowej, choć pozostawały w zgo­ zwłaszcza w czasie brzydkiej pogody36. Za­ dzie z socjalistycznym modelem światopo­ spokajało potrzeby emocjonalne i poznaw­ glądowym, to jednak przekazywały wiele cze. Pod koniec lat 40. i w pierwszej połowie pozytywnych treści wychowawczych i po­ 50. eksponowano propagandową rolę fil­ znawczych. Za ich pośrednictwem kreowa­ mu37. W niektórych utworach głównym te­ no m.in. obraz różnych instytucji kultury,

61 zachęcając do aktywnego z nich korzysta­ wymowa: J. Ficowski, M otyl i książka, „Płomyczek" nia. Zastanawiające, że na łamach większo­ 1958/59, nr 18, s. 516-517; E. Szymański, Wieczna przyjaźń, „Płomyk" 1954/55, nr 14, s. 524; J. Wil­ ści współczesnych pism, adresowanych do mański, Zaproszenie do podróży, „Płomyczek" tego samego kręgu odbiorców, treści takie 1980, nr 17, s. 3. nie są szczególnie popularne, a periodyki te 13 C. Janczarski, Czytamy książkę, „Płomy­ na ogół nie tyle kształtują i wychowują, ile czek" 1949/50, nr 23, s. 346; E. Skarżyńska, Przyja­ ciel ciszy, „Świerszczyk" 1978, nr 35, s. 547. schlebiają gustom swoich odbiorców, do­ 14 R. Przymus, Razem z Alą, „Świerszczyk" starczając przede wszystkim niewyrafino- 1981, nr 35/36, s. 417. wanej rozrywki. 15 S. Aleksandrzak, Nasze książki, „Iskierki" 1949/50, nr 7, s. 99; E. Brzoza, Lubimy książki, „Miś" 1977, nr 20, s. 12; W. Grodzieńska, O małym Jacku 1 M. Rogoż, Czasopisma dla dzieci i młodzie­ i jego zwierzętach, „Świerszczyk" 1958/59, nr 36, ży Instytutu Wydawniczego „Nasza Księgarnia" s. 562-563; E. Szelburg-Zarembina, Słuchajmy, co w latach 1945-1989, Kraków 2009, s. 40-41, 62-63, mówią..., „Iskierki" 1947/48, nr 6, s. 82. 93-94, 132-133, 193-195. 16 I. Barska, Co wybrać, „Świerszczyk" 1956/57, 2 B. Lewandowska, W bibliotece, „Świersz­ nr 36, s. 562-563; E. Szymański, Księgarnia, „Miś" czyk" 1957/58, nr 36, s. 564. 1981, nr 8, s. 8. 3 Tejże, W czytelni, „Świerszczyk-Iskierki" 17 J. Kierst, Kiermasz, „Płomyczek" 1952/53, 1953/54, nr 21, s. 332; J. Strusiński, Biblioteka, nr 36, s. 572-573; E. Skarżyńska, Co słychać na „Świerszczyk" 1982, nr 7/8, s. 84. kiermaszu?, „Miś" 1975, nr 9, s. 2; J. Skokowski, Na 4 C. Janczarski, Czytelnia, „Płomyk" 1950/51, kiermaszu, „Świerszczyk" 1960, nr 19, s. 297. nr 3, s. 39. 18 W. Grodzieńska, Na kiermaszu, „Świersz­ 5 Redakcja, Biblioteka „Błękitnego Motylka", czyk" 1970, nr 18, s. 276-277; J. Kierst, M oi Drodzy!, „Świerszczyk" 1964, nr 18, s. 274-275; M. Terlikow­ „Płomyczek" 1956/57, nr 17, s. 516-517; L. Ma­ ska, W bibliotece, „Świerszczyk-Iskierki" 1952/53, riańska, Kiermasz książki, „Świerszczyk" 1953/54, nr 36, s. 565. nr 37, s. 580. 6 W. Domeradzki, Książka jest naszym przyja­ 19 A. Kowalska, List od Jędrka, „Świerszczyk" cielem, „Płomyk" 1947/48, nr 7, s. 221; A. Kowalska, 1974, nr 18, s. 274-275; toż „Świerszczyk" 1979, Tu jest nam dobrze!, „Świerszczyk" 1981, nr 14/15, nr 18, s. 274-275; J. Skokowski, Na kiermaszu, s. 162-163; B. Lewandowska, Lekarstwo doktora „Świerszczyk" 1960, nr 19, s. 297. Rozumkiewicza, „Świerszczyk" 1957/58, nr 15, 20 J. Babicz, Inscenizacja na Dni Oświaty, Książ­ s. 226-227. ki i Prasy, „Płomyk" 1971, nr 8, s. 240-242. 7 D. Bitner, Co to?, „Świerszczyk" 1979, nr 48, 21 Z. Chmurowa, Jak powstała książka, s. 738-739; C. Janczarski, Biblioteka na wsi, „Świerszczyk" 1960, nr 19, s. 290; C. Janczarski, „Płomyk" 1949/50, nr 22, s. 345; B. Lewandow­ Książka, „Płomyczek" 1954/55, nr 18, s. 548-549. ska, W czytelni, „Świerszczyk-Iskierki" 1953/54, 22 Dzieci piszą, „Świerszczyk" 1962, nr 44, nr 21, s. 332. s. 702; Dzieci piszą, „Świerszczyk" 1979, nr 43, 8 C. Janczarski, Goście z kiermaszu, „Płomy­ s. 654. czek" 1953/54, nr 17, s. 509. 23 Z. Przyrowski, Tatuś gazetę czyta, „Iskier­ 9 M. Wiśniewska, Własne książki, „Płomyczek" ki" 1948/49, nr 20, s. 306. Podobna wymowa: 1949/50, nr 11, s. 162-163. W. Woroszylski, Niedzielna gazeta, „Miś" 1965, 10 A. Tyczyński, Książki, „Świerszczyk" 1981, nr 11, s. 7. nr 37/38, s. 445. 24 H. Łochocka, W teatrze, „Świerszczyk" 1971, 11 W. Badalska, Książka i Ty, „Płomyk" 1947/48, nr 13, s. 198-199. nr 17, s. 528-529; T. Dobrska, Książka, „Świersz- 25 C. Janczarski, Byłem w teatrze, „Świersz­ czyk-Iskierki" 1950/51, nr 36, s. 564; A. Kwiecińska, czyk" 1968, nr 19, s. 292; toż „Miś" 1977, nr 24, Co mówi książka, „Płomyk" 1946/47, nr 7, s. 208; s. 6. H. Łochocka, Przyjaciel na całe życie, „Świerszczyk" 26 J. Kulmowa, Teatr żywy, „Świerszczyk" 1982, nr 18/19, s. 222. 1981, nr 11/12, s. 129. 12 J. A. Grochowina, Lubię z książkami rozmo­ 27 A. Barto, W teatrze, „Płomyczek" 1953/54, wy, „Świerszczyk" 1977, nr 2, s. 27; analogiczna nr 3, s. 72-73; toż „Płomyczek" 1964, nr 23,

62 s. 616-617; H. Łochocka, Przedstawienie, „Świersz­ specjalne instytucje, czuwające i wspoma­ czyk" 1977, nr 13, s. 194. gające nauczanie najmłodszych w duchu 28 S. Marszak, W teatrze, „Płomyczek" 1949/50, nowoczesności na miarę XXI wieku, np. RFSU nr 7, s. 98; toż „Płomyczek" 1953/54, nr 4, s. 97. 29 A. Międzyrzecki, W teatrze, „Świerszczyk" (Riksforbundet for sexuell upplysning - Kra­ 1963, nr 48, s. 756-757. jowy Związek do spraw Wychowania Seksu­ 30 J. Kulmowa, Teatr, „Płomyk" 1958/59, nr 15, alnego) , DEJA1 czy wydawnictwo OLIKA2. s. 449; Redakcja, Byliśmy w teatrze, „Świerszczyk" Co raz w mediach rozbrzmiewają głosy 1962, nr 3, s. 34-35. 31 H. Łochocka, Przedstawienie, „Świerszczyk" domagające się działań na różnych szcze­ 1977, nr 13, s. 194. blach, np. obecnie3 Miljopartiet (Partia Zie­ 32 M. Majewski, W filharmonii, „Świerszczyk" lonych) postuluje, aby więcej przedszkoli 1984, nr 13, s. 4-5. w kraju posiadało specjalnego pedagoga 33 C. Janczarski, W filharmonii, „Świerszczyk" 1962, nr 35, s. 556. do spraw gender (tzw. genuspedagog). Zie­ 34 J. Gałkowski, O tym, ja k nie należy słuchać loni żądają od władz Sztokholmu, aby prze­ muzyki, „Świerszczyk" 1976, nr 13, s. 203. znaczyły 10 milionów koron na to, by wszyst­ 35 C. Janczarski, W kinie, „Iskierki" 1946/47, kie przedszkolaki w mieście miały takie fa­ nr 16, s. 3. 36 E. Skarżyńska, W kinie, „Miś" 1975, nr 2, chowe wsparcie, ponieważ to właśnie wśród s. 8. sztokholmskich dzieci nie są realizowane 37 C. Janczarski, W kinie, „Iskierki" 1949/50, wytyczne planu nauczania dotyczące rów­ nr 3, s. 480. nouprawnienia. 38 T. Fangrat, Przyjechało do wsi kino, „Płomy­ czek" 1952/53, nr 36, s. 560-561. Jednym z obszarów aktywności spod 39 M. Terlikowska, W Kolejce, „Świerszczyk" znaku gender jest język. W latach 90. XX w. 1958/59, nr 24, s. 373. uznano na przykład, iż język szwedzki nie dysponuje żeńskim odpowiednikiem od­ dającym wartości poznawcze i konotatyw- Hanna Dymel-Trzebiatowska ne neutralnego wyrazu snopp - desygnu­ jącego penisa. Słownictwo z domeny tabu neutralność ję z y k o w a zwykle reprezentowane jest bardzo boga­ w w a l c e to, obejmując zbiory leksykalne z różnych o RówNouPRAwNiENiE. domen: słownictwo specjalistyczne, kolo- n a jn o w s z e t e n d e n c je kwializmy, eufemizmy, wulgaryzmy, slang. w szwEDzKiEJ KsiĄŻcE DLA W Szwecji żeńskie organy płciowe doczekały DziEci się aż 1700 określeń (Milles 2011:71), jednak wśród tej pokaźnej liczby nikt nie potrafił Równouprawnienie to jedno ze sztan­ odnaleźć wyrazu neutralnego, zaspokajają­ darowych haseł Szwecji. Aby osiągnęło ono cego dążenia ku językowemu równoupraw­ poziom zaspokajający ambicje społeczeń­ nieniu. Dlatego postanowiono w sposób za­ stwa, a przynajmniej jego znacznej części, planowany i kompleksowy zaradzić tej języ­ prowadzona jest praca od podstaw. Szcze­ kowej luce. Sprawa szybko stała się na tyle gólnie popularna jest w tej debacie kwe­ popularna, że przyciągnęła uwagę mediów: stia równouprawnienia płci, stąd wszelkie Szwedzi zastanawiali się, czy wymyślić no­ zagadnienia spod znaku gender wkraczają we słowo, czy też wykorzystać i spopulary­ programowo do edukacji kilkulatków - po­ zować istniejące, nadając mu nowe znacze­ cząwszy od przedszkoli. W Szwecji działają nie. W 2002 roku do kampanii przystąpiło

63 RFSU, organizując konkurs, w wyniku które­ widać zaawansowana genderowa dyskusja go zdecydowano się na rozpowszechnianie sprawiła, że język szwedzki jest w posiada­ - w omawianym, nowym znaczeniu - słowa niu specjalnej terminologii, którą przynajm­ snappa. Pierwszym desygnatem tego wy­ niej na tym etapie musimy tłumaczyć opiso­ razu jest ptak wodny - bekas. Owa snappa wo - czyli, jak ilustruje ten przypadek, zastę­ miała zastąpić w Szwecji wyraz fitta określa­ pując jedno słowo długim i niezbyt składnie jący wiadomy organ, jednak dziś najczęściej brzmiącym rozwinięciem. używany w funkcji wulgaryzmu. Fitta to sta- Temat hen pojawił się tak naprawdę ronordyckie słowo oznaczające pierwotnie już kilka lat temu. Wydawana przez Sven- podmokłe, przybrzeżne tereny, stąd w po­ ska spraknamnden (Szwedzka komisja ję­ szukiwaniach alternatywy dla niego wybór zykowa) Sprakriktighetsboken (Książka o po­ padł na ptaka gustującego właśnie w takim prawności językowej), omawiająca najczęst­ krajobrazie. Tu jednak dość niespodziewa­ sze problemy językowe we współczesnym nie dla RFSU nastąpił protest: przeciwko uży­ języku szwedzkim, w edycji z 2005 roku po­ ciu nazwy ptaka w nowym znaczeniu wystą­ daje informacje o próbach „śmiałych języko­ pili szwedzcy ornitolodzy. znawców", propagujących zupełnie nowe Ostatecznie RFSU podjęło się rozpo­ formy zaimkowe, nieniosące żadnych sko­ wszechniania wśród pokolenia młodych jarzeń z płcią: np. hen, han, hin, hoan. Auto­ Szwedów deformacji wyrazu snappa w po­ rzy jednak wyrażają się na temat dość scep­ staci snippa. Snippa przypomina w formie tycznie: Można powiedzieć, że widoki na to, męski snopp, a jednocześnie posiada typo­ by któryś z tych nowych wariantów przyjął się we dla języka szwedzkiego żeńskie atrybu­ we współczesnym użyciu językowym, są mini­ ty - końcówkę „-a" oraz podobieństwo fo­ malne. Trudno jest lansować zaimek znikąd netyczne i morfologiczne do rzeczowników w tak stabilnym systemie językowym jak kvinna (kobieta) czy flicka (dziewczyna). Wy­ szwedzki, gdzie zestaw zaimków w du­ dana w Szwecji w 2004 roku popularna Lil- żej mierze jest ugruntowany (2005: 78). lasnippaboken Dana Hojera i Gunilli Kvarn- W 2007 roku Fatima Gronblad pisze o hen strom korzysta właśnie z tego neutralnego w Spraktidningen (Czasopismo o języku) jako neosemantyzmu4. W 2006 roku Słownik Języ- o formie zapełniającej językową lukę. Wów­ kaSzwedzkiego wydawany przez Akademię czas ten wyraz był używany i propagowany Szwedzką zawiera już wyraz snippa, co moż­ głównie przez osoby transseksualne. Języ­ na uznać za ukoronowanie kampanii. koznawcy nadal sceptycznie odnosili się do Snippa nie rozwiązała oczywiście jego kariery5. wszystkich problemów, a kolejnym poligo­ Jednak na początku 2012 roku deba­ nem językowych zmagań okazał się wszech­ ta wokół hen (hen-debatten) przybrała na obecny zaimek, a konkretnie trzecia osoba sile, ponieważ słowo wkroczyło do litera­ liczby pojedynczej. Dziś w Szwecji toczą się tury. Wśród książek dla dzieci jako pierw­ gorące medialne dysputy na temat użycia sza w tę być może przełomową dla języka form hon (ona) i han (on), które wciąż nie- szwedzkiego historię wpisała się wydana zaspokojeni zwolennicy równouprawnienia przez wspomniane na wstępie wydawnic­ zaczęli zastępować nowym zaimkiem hen. two OLIKA książka pt. Kivi & Monsterhund Jest on - co mocno podkreślają - konsneu- (Kivi i Pies-potwór) Jespera Lundkvista i Bettiny tral, czyli neutralny pod względem płci. Jak Johansson. Jest to humorystyczna rymowa­

64 na opowieść, pełna neologizmów, w któ­ się, że jego głos w kwestii równouprawnie­ rej tytułowy/a Kivi pragnie mieć psa. Nie nia spotka się z takim oddźwiękiem. Książką 0 treść jednak tu chodzi (choć książka, mo­ tą zademonstrował oczywistą dla siebie po­ im zdaniem, jest intertekstualną zabawą stawę: Lubię nieograniczenie. Kivi jest otwar­ z Vilda bebin far en hund Barbaro Lindgren tym dzieckiem bez granic, które nie uzależnia z 1985), ale o nowatorskie zastosowanie hen się od czegoś, co całkowicie nie ma znaczenia: w odniesieniu do tytułowej postaci o imie­ czy jest chłopcem, czy dziewczyną, czy śni, niu Kivi. Nie muszę dodawać, że w tej opo­ czy jest na jawie lub czy pies w przedpokoju wieści Kivi zilustrowany/a przez Bettinę Jo- jest prawdziwy, czy też jest potworem. Oczy­ hansson jest równie neutralny pod względem wiście czasami definiowanie jest praktyczne, płci społeczno-kulturowej jak hen: krótko mó­ ale najczęściej prowadzi do uogólnień i niepo­ wiąc, po obrazkach nie sposób określić, czy trzebnych sytuacji7. mamy do czynienia z chłopcem czy dziew­ Książka w szybkim tempie zdobyła czynką. Warto dodać, że w styczniu 2012 i zdobywa znaczny medialny rozgłos: o Ki- roku jedno z największych wydawnictw vim pisze się dziś i mówi na forach, blogach, w Szwecji, Bonnier, wypuszcza nietypową w głównych szwedzkich dziennikach, w ra­ historię o miłości Asy Marii Kraft Sjalvpor- diu i telewizji. Zwolennicy ujrzeli w tej po­ nografi. Akt 1: pastoral prosa (Autopornogra- staci długo oczekiwane rozwiązanie wielu fia. Akt 1: proza pastoralna), w której zasto­ problemów. Przymusowe stosowanie form sowany zaimek hen czyni opowieść zarów­ on i ona było ich zdaniem automatyczną ka­ no skomplikowaną, bo trudną w interpreta­ tegoryzacją, prowadzącą nierzadko do dys­ cji, jak i intrygującą. kryminacji. Książkę porównują pod wzglę­ OLIKA dumnie podkreśla genderową dem poziomu do poezji Lennarta Hellsin- wyjątkowość pozycji o Kivi, która wpisuje się ga - czołowego modernistycznego twór­ w ich program: Dotąd wydawaliśmy książki, cy poezji dziecięcej, a ilustracje wychwalają które były neutralne pod względem płci spo­ za nowoczesną formę, humor i intrygujące łeczno-kulturowej w taki sposób, że ani tekst, szczegóły. Zastosowanie hen jest oceniane ani ilustracje nie dawały do zrozumienia, czy jako przełomowe i brawurowe. Fani książki bohaterem był on czy ona, jak np. Micklan akcentują ponadto, że od dawna w różnych czy Tessla. Ale teraz propozycja pierwszej książkach ukrywano płeć dzieci w trudnych w Szwecji książki dla dzieci z hen, oznacza po - do zidentyfikowania imionach i ilustracjach, ważne potraktowanie wszystkich gendero- jednak użycie nowego zaimka położyło kres wych pułapek, które są wbudowane w nasz tym, już zapewne należącym do historii, język, a także rzucenie im poważnego wy­ strategiom genderowych uników. zwania. Dla nas hen jest dodatkiem do han Nie wszyscy jednak zgadzają się z ty­ 1 hon, a także sposobnością bycia jednostką, mi opiniami - hen ma też przeciwników. a nie płcią. Po prostu trzy możliwości zamiast W czołowym szwedzkim dzienniku Dagens jednej6. Podobnie interpretuje swoją propo­ Nyheter wypowiada się socjolog i specjalistka zycję autor. Jesper Lundkvist, twórca scena­ w tematach gender, Elsie Claeson, która riuszy radiowych, piosenek i tekstów skiero­ krytykuje zbyt agresywny plan nauczania wanych do dorosłych, historią o Kivi zade­ w przedszkolach. Jej zdaniem, negowa­ biutował na rynku książki dziecięcej w bar­ nie płci jest niebezpieczne, szczególnie dzo spektakularny sposób. Nie spodziewał u dzieci, których mózgi nie są jeszcze w pełni

65 ukształtowane. Claeson jest sceptycznie na­ Dziś faktem jest, że społeczeństwo stawiona do formy hen, która zbija maluchy szwedzkie jest podzielone w kwestii hen z tropu: Wiadomo, że dzieci bardzo wcześnie oraz że wyraz snippa nie wzbudzał tyle kon­ zyskują świadomość przynależności do da­ trowersji. Dagens Nyheter szuka odpowiedzi nej płci. Dziewczynki w wieku 4-6 lat przeży­ na zróżnicowane podejście do tych nowych wają swój okres księżniczek i wszyscy uważa­ słów wcielonych w batalię o równoupraw­ ją, że to straszne. Ale to jest pewna faza. Mija nienie płci. Snippa (cipka) spotkała się z po­ i nie zostaje na całe życie. Chłopcy też mają zytywnym przyjęciem najprawdopodobniej odpowiednią fazę, w której odkrywają swo­ dlatego, że wpisała się w tradycyjną dycho­ ją płeć. Psychologicznie rzecz ujmując, jest to tomię płci. Hen natomiast zaburza ten kla­ coś, przez co przechodzą wszystkie dzieci, aby rowny podział. Badacz gender z Uniwersyte­ poczuć, że mają płeć. To n ic dobrego wkroczyć tu Sztokholmskiego, Janne Bromseth, wyja­ wtedy i powiedzieć nagle, że ma się być neu- śnia: Jeślizaczniemy określać ludzi hen, to co trum, hen. Sprawi to tylko, że dzieci poczują stanie się ze mną? Czy sam też mam się zacząć się skonsternowane8. nazywać hen? Słowo to burzy pewien system Inną formę odpowiedzi, choć w podob­ i sprawia, że musimy zająć stanowisko, a zwy­ nym tonie, prezentuje Anette Skahlberg, au­ kle uważamy, że zmiany są kłopotliwe”. torka 17 książek dla dzieci. Wzburzona hen- Dziś wydawnictwo OLIKA przygotowu­ debatten, zareagowała bardzo szybko pisząc je do druku drugą książkę napisaną z uży­ własną książkę Kann med hen (Poczuj z hen)9. ciem nowego zaimka. Lada moment wyj­ W opowieści wprowadza rodzinę „h": h; hun, dzie odpowiedź w postaci książki Anette hin, han, hyn, hen i pokazuje, że wszyscy są Skalhberg. Czy 2012 rok upłynie w Szwecji równie wrażliwi i mają takie same prawa do pod znakiem hen? Na razie wiele na to wska­ wyrażania uczuć. Jej zdaniem zastępowanie zuje. Choć oczywiście trudno przewidzieć, han i hon zaimkiem hen to jedynie omijanie jak się potoczą losy tej formy, co do której problemów, a nie ich rozwiązywanie - czyli jeszcze niedawno większość specjalistów de facto jest to krok wstecz w procesie au­ wypowiadała się nader sceptycznie, to pew­ tentycznego realizowania równouprawnie­ ne jest jedno: Szwecja to kraj, który chce być nia. Skahlberg, podobnie jak Claeson, pod­ neutralny pod każdym względem. kreśla wagę procesu rozpoznawania w so­ Bibliografia bie płci: Wszystkie dzieci są kiedyś zaintereso­ Hojer Dan, Kvarnstrom Gunilla, Lilla snippaboken, wane swoją cipką i siusiakiem, formą on, ona Stockholm 2004. i tożsamością. A przynależność płciowa jest te­ Hojer Dan, Kvarnstrom Gunilla, Wielka księga cipek go częścią i ważne jest, żeby dzieciom pomóc Warszawa 2010. Milles Karin, Snippa - a new word for genitals in pojąć, że on i ona są równie silni. I tyle samo Swedish. Gender neutralorpatriarchal? [w:] Living warci. Różn ice pomiędzypłciam i n ie zmniejszą with Patriarchy: discursive constructions ofgendered się, gdy wprowadzimy nowe słowo, ale dopie­ subjects across culture, ed. Majstorovic Danijela, ro gdy zmienimy nasze podejście. [...] Hen jest Lassen Ingergirl's, Amsterdam; Philadelphia 2011. Milles Karin, Snippa pa sparen, Stockholm 2008, jak miejscowość wypoczynkowa, do której się issue 5, p. 16-20. udajemy na wakacje. Potem trzeba wrócić do Sprakriktighetsboken utarbetad av, Svenska domu, a tam czekają na nas problemy10. spraknamnden, Stockholm 2005.

66 pt. Wielka księga cipek. W odniesieniu do wyrazu snippa korzystam z określenia neosemantyzm, 1 DEJA (Delegationen for jamstalldhet gdyż jak wykazują badania Karin Milles słowo to i skolan): organ powołany przez Ministerstwo istniało już wcześniej w niektórych szwedzkich Edukacji, który w latach 2008-2010 badał sytuację dialektach (Milles 2010). w szwedzkich szkołach i pracował nad planem 5 http://www.spraktidningen.se/arti- promowania równouprawnienia wśród dzieci klar/2007/11/hwen-kan-fylla-spraklig-lucka i młodzieży. Praca DEJA zaowocowała 13 rapor­ (24.02.12) tami na temat sytuacji w szwedzkich szkołach 6 http://www.olika.nu/index.php7optio- w odniesieniu do realizacji wdrażania programu n=com_content&task=blogcategory&id=30&l- równouprawnienia. temid=38 (22.02.12) Cytaty w języku szwedzkim 2 OLIKA forlag to wydawnictwo, które pro­ przedstawiam w przekładzie własnym. gramowo wydaje książki dokładnie wybrane pod 7 http://www.olika.nu/index.php?op- względem problematyki gender i różnorodności tion=com_content&task=view&id=413<e- tematycznej. OLIKA proponuje nauczycielom mid=207 (23.02.12) ofertę książkową, która ma promować w szkole 8 http://www.dn.se/nyheter/sverige/kritiker- równość i równouprawnienie: http://www.olika. hen-gor-barn-forvirrade (24.02.12) nu (25.02.12) 9 Książka ma się ukazać w Szwecji w marcu 3 Informacje z lutego 2012: http://www. 2012, w wydawnictwie Sagolikt bokforlag. dn.se/nyheter/sverige/mp-alla-forskolor-ska-ha- 10 http://www.dn.se/dnbok/dnbok-hem/an- en-genuspedagog (25.02.12) dra-barnboken-med-hen-pa-vag (24.02.12) 4 W Polsce książka ukazała się w wydawnic­ 11 http://www.dn.se/kultur-noje/manga-ar- twie Czarna Owca (seria „Bez tabu") w 2010 roku radda-for-att-konsrollerna-ska-andras (24.02.12)

RADOŚĆ CZYTANIA

Edyta Korepta dla szerokiego wykształcenia humanistycz­ nego, opartego o myślenie w kategoriach c z y HisToRYzM wiNiEN sTAĆ historycznych1. siĘ zAsADĄ MYśLENiA? Refleksja nad historyczną, a szerzej mó­ o PowiEści HisToRYczNEJ wiąc, humanistyczną edukacją młodzieży Józefa iGNAcEGo wydaje się być bardzo aktualna w sytuacji zmian programowych w naszych szkołach. KRAszEwsKiEGo I chodzi nie tylko o program historii, któ­ ZYGMUNTOWSKIE CZASY ra ma być praktycznie nauczana w ukła­ dzie chronologicznym w gimnazjum Dlaczego Kraszewski? Były bowiem i w pierwszej klasie liceum, a na dalszym eta­ pokolenia, które uczyły się historii Polski pie kształcenia -jako przedmiot fakultatywny na Kraszewskim i aktualnie w dobie zmian - uczona problemowo. Ważniejsze jest peł­ programowych w systemie oświaty warto ne wykształcenie humanistyczne młodzieży na pewno przywołać historyczne powie­ i tu historia musi pełnić istotną rolę (również ści tego pisarza i potraktować je jako źró­ w edukacji polonistycznej). dła historyczne spełniające rolę materiałów Z rozmów prowadzonych z uczniami badawczych do poznania polskich dziejów wynika, że nie lubi ona historii, a w najlep­

67 szym razie jest wobec niej obojętna, a pa­ powieści historycznych w nauczaniu pod trząc na przedmiot z punktu widzenia ha­ warunkiem potraktowania ich jako wiary­ seł wolności głoszonych przez młodych lu­ godnego źródła historycznego. W tej sytu­ dzi, historia koncentrująca się wokół narodu acji stałym dyskusjom podlega odpowiedź i państwa służy w ich opinii głównie pod­ na pytanie - czy tekst literacki może być wia­ trzymywaniu władzy państwowej2. rygodnym źródłem literackim? Nasuwa się więc zasadnicze i bardzo Wobec tak postawionego problemu ważne pytanie: czy istotnie edukacja ma słu­ należałoby sprecyzować pojęcie „powieść żyć odsuwaniu młodych pokoleń od naro­ historyczna" i określić jej funkcje. Autor po­ dowej tradycji interpretowanej często jako wieści historycznej w zasadzie dąży do re­ balast erudycji, czy po prostu inaczej nale­ spektowania prawdy historycznej, zmierza­ ży pracować z młodzieżą w duchu solidnej jąc do oddania charakterystycznych wła­ humanistyki, która pozwoli rozumieć siebie ściwości epoki i jej problemów. Ponadto i otaczający świat w wielu kwestiach (spo­ przedstawia okres dziejów zamknięty, nie- łecznych, ekonomicznych, kulturowych), ale współczesny, z zachowaniem pewnego dy­ również pozwoli rozumieć mechanizmy wła­ stansu. Świat przedstawiony takiego dzieła dzy. Będzie to sposób na odzyskanie zna­ literackiego funkcjonuje zarówno poprzez czenia historii, którą można będzie inaczej postaci historyczne jak i fikcyjne4. Powyższa wykorzystać w procesie kształcenia do po­ charakterystyka nie może więc negować za­ głębionego traktowania przeszłości w kate­ sadności traktowania powieści historycznej goriach rozumienia mechanizmów kształ­ jako możliwego źródła do innego, wnikliw­ towania wspólnoty, twórczości - tj. pisania szego poznania dziejów pod warunkiem ro­ historii i odpowiedzialności za słowo oraz zumienia istoty powieści historycznej. etyczne rozumienie historii. Powyższą tezę potwierdza Tadeusz Trudno na obecnym etapie wysuwać Buksinski, wpisując się w dyskusję na te­ opinie o błędnym programie nauczania3. mat badania nad tekstem jako źródłem hi­ Mimo że truizmem jest stwierdzenie, że storycznym5. Autor twierdzi, iż: Dla histo­ wszystko w ręku nauczyciela, pozwalam so­ ryka idei, historyka kultury, ustalenie poglą­ bie to potwierdzić. Wydaje się bowiem, że dów i postaw autorów źródeł może być osta­ nowy sposób myślenia o historii sprawdzi tecznym celem badań. Ustalenia te stanowią się wówczas, gdy dobrze się wdroży pro­ również wartość jako części składowe obrazu gram nauczania i to w oparciu o źródła hi­ epoki, kultury, prądu ideowego, artystyczne­ storyczne. Za realizację tych nowych idei go, atmosfery intelektualnej6. winien odpowiadać nie tylko historyk, ale Przyjęte powyżej rozumowanie należy również polonista, interpretujący literaturę uzupełnić wyborem tekstów literackich, któ­ w szerokim kontekście historycznym. Dla re będą pełniły rolę materiału badawczego, humanisty jest bardzo istotna realizacja a takich powieści historycznych w naszej li­ przewidzianych programem strategii na­ teraturze jest wiele. Proponuję refleksję nad uczania, głównie analizy i interpretacji hi­ powieścią Józefa Ignacego Kraszewskiego storycznej oraz tworzenie narracji historycz­ Zygmuntowskie czasy. nej (por. przypis 3). Dlaczego Kraszewski? Były bowiem Realizacji powyższych zadań może pokolenia, które uczyły się historii Polski nadać pogłębionego sensu wykorzystanie na Kraszewskim i aktualnie w dobie zmian

68 programowych w systemie oświaty warto Kraszewskiego pociągała także dzia­ na pewno przywołać historyczne powieści łalność naukowo-badawcza i myślał o pra­ tego pisarza i potraktować je jako źródła hi­ cy uniwersyteckiej na Uniwersytecie Kijow­ storyczne, spełniające rolę materiałów ba­ skim. Uniwersytet Jagielloński w 1851 roku dawczych dla poznania polskich dziejów. proponował mu objęcie katedry literatury To twórca, którego należy na nowo odkryć polskiej i powszechnej, w 1864 roku podob­ i wydać jego najważniejsze dzieła. Urodził ną propozycję otrzymał ze Szkoły Głównej się w Warszawie w 1812 r., umarł w Genewie w Warszawie. Jednak te marzenia się nie w 1887 r. To polski pisarz, który najwięcej na­ ziściły, głównie z powodów politycznych8. pisał, ale zajmował się nie tylko pisarstwem Interesowały go różne inne dziedzi­ i ta uwaga jest znacząca dla interpretacji je­ ny; kochał muzykę i sztukę. Z dużym znaw­ go twórczości, ponieważ szeroka inna dzia­ stwem kolekcjonował sztychy, które uczy­ łalność wywa rła n i ewątp l iwy wpływ na jego ły go również historii. Sam był uzdolnio­ warsztat twórczy. Przede wszystkim prowa­ nym malarzem, grafikiem i rysownikiem. dził ba rdzo a ktywny tryb życia; wiele podró­ Z rysunków i sztychów wykonanych przez żował i wówczas pisał dzieła podróżniczo- Kraszewskiego pozostało około 1800 o te­ geograficzne, zmieniał miejsce zamieszka­ matyce krajobrazowej, dokumentujących nia i pobytu, a także zajmował się publicy­ architekturę i folklor odwiedzanych miejsc9. styką (w jego dorobku znajduje się ponad 10 Ze znawstwem zajmował się ten wielki czło­ tomów publicystyki społeczno-politycznej wiek renesansu także muzyką - studiował i literackiej, a także kilka tysięcy listów). Za­ bierał głos w wielu sprawach dotyczących życia umysłowego i społecznego (np. inte­ resowała go kwestia włościańska, zajmował się problemami rolnictwa, handlu, przemy­ słu, stowarzyszeń, szkół, wychowania, re­ form administracyjnych). Poczesne miejsce w jego twórczości zajmuje publicystyka lite­ racka (recenzje wydawnicze, studia literac­ kie, artykuły polemiczne). Wśród badaczy literackich zdobył tytuł nie tylko „ojca pol­ skiej powieści", ale również „ojca polskiego dziennikarstwa"7. Tezę powyższą potwierdza również je­ go praca wydawnicza: w latach 1841-1851 wydawał w Wilnie dwumiesięcznik „Athe- naeum. Pismo poświęcone historii, filozofii, literaturze i sztukom", pierwsze tego typu w Polsce, w latach 1859-1863 w Warszawie - dziennik „Gazeta Polska", a w Dreźnie - „Ty­ dzień", w latach 1870, 1871.

69 muzykę i uczył się gry na fortepianie, kom­ czono przez Berlin, zatem przewieziona zo­ ponował; napisał np. muzykę do poematu stała przez Wiedeń do Krakowa10. z dziejów dawnej Litwy pt. Witoloraud. Nade wszystko jednak Kraszewski uko­ Przez całe życie angażował się w dzia­ chał książki, zebrał imponujący księgozbiór. łalność polityczną, co dwukrotnie opłacił Biblioteka Józefa Ignacego Kraszewskiego więzieniem: po wybuchu w Warszawie po­ została przekazana Macierzy Szkolnej Księ­ wstania listopadowego został aresztowany stwa Cieszyńskiego przez syna i spadkobier­ i ponad rok przebywał w rosyjskim więzie­ cę pisarza, Franciszka, w 1908 roku. Począt­ niu, a po uwolnieniu przez rok pozostawał kowo wykorzystywano ją jako bibliotekę na­ w Wilnie pod nadzorem policyjnym. Po wy­ uczycielską w polskim gimnazjum w Orło- buchu powstania styczniowego za uczest­ wej, a kiedy w 1920 roku Orłowa znalazła się nictwo w działalności politycznej został w granicach Czechosłowacji, została prze­ uznany w Warszawie za osobę niepożądaną, wieziona do Cieszyna i w 1925 r. umieszczo­ musiał więc emigrować. Wyjechał wówczas na w jednym lokalu wraz z biblioteką Czy­ do Drezna, gdzie służył pomocą polskim telni Ludowej, gdzie miały się stać podsta­ emigrantom. Tam również został uwikłany wą placówki naukowej. Obecnie mieści się w sprawy polityczne i skazany na uwięzie­ w Książnicy Cieszyńskiej. nie. Zwolniony z powodu choroby, wyjechał Księgozbiór stanowił podstawowy z Niemiec do Genewy, gdzie umarł. Serce warsztat pisarski J.I. Kraszewskiego i zawie­ ra dzieła z zakresu historii Polski i historii po­ wszechnej (źródła, pamiętniki, opracowania, powieści nauki pomocnicze), literatury społecznej, fi­ lozofii, pedagogiki, to również beletrystyka historyczno oraz europejskie periodyki naukowe. Księ­ obyczajowe gozbiór dowodzi również wielkiej pasji bi­ bliofilskiej pisarza. W kolekcji można znaleźć około 800 książek opatrzonych odręcznymi dedyka­ cjami pisarzy, tłumaczy, uczonych wydaw­ ców czy postaci życia politycznego, jak m.in. książki dedykowane przez Marię Konopnic­ ką, Władysława Syrokomlę, Władysława Mic­ kiewicza, Adama Asnyka, Józefa Korzeniow­ skiego, Kornela Ujejskiego, Teofila Lenarto­ wicza. Do niezwykłych pozycji należą dzie­ ła z superekslibrisami Hugona Kołłątaja czy podręcznik mineralogii Ignacego Domey­ ki z własnoręczną dedykacją dla Joachima Lelewela. Zbiór cieszyński obejmuje pra­ wie tysiąc starodruków oraz 14 500 druków Kraszewskiego nie wróciło do Warszawy, jak XIX - wiecznych. tego pragnął, ponieważ zgodnie z zalece­ Wykorzystując własną tak bogato wy­ niem Bismarcka trumny jego nie przepusz­ posażoną bibliotekę, stanowiącą warsztat

70 pisarski, mógł Kraszewski tworzyć wiary­ Świat przedstawiony w powieści najwy­ godną narrację historyczną. Większość ksią­ raźniej jest niezwykle różnorodny. A galeria żek związanych z dziejami polskimi napisał osób na tyle zróżnicowana, że można po­ Kraszewski w okresie drezdeńskim i zosta­ dzielić je na trzy grupy: historyczne, domnie­ wił dorobek, którego do tej pory nikt w ca­ mane historyczne, o których generalnie po­ łości nie obliczył11. pularne historie i podręczniki nie wspomi­ Zygmuntowskie czasy są jedną z wcze­ nają oraz postacie fikcyjne, całkowicie przez śniejszych jego powieści historycznych, pisarza wymyślone. ale w tym okresie pisarz był już bardzo po­ Najważniejszą osobą, choć w fabule po­ pularny. Śledzenie biografii i całokształtu wieści nie odgrywa najważniejszej roli, jest twórczości wskazanego powyżej każe do­ król Zygmunt August. Uwagę pisarza przy­ mniemywać, iż pisanie powieści poprze­ kuł schyłek panowania Jagiellonów, więc dzał bardzo wnikliwymi badaniami fakto­ z jednej strony chwalebna przeszłość „zło­ graficznymi, które w efekcie składały się na tego wieku", z drugiej strony początek de­ autentyczny obraz epoki. Jego program li­ generacji Rzeczypospolitej szlacheckiej, ro­ teracki sformułowany w 1943 roku brzmiał: snącej samowoli magnaterii. Jak pisze Paweł Żadna historia nie jest tak zupełną, nie da­ Jasienica: Ostatnich lat Zygmunta Augusta je nam tak spójnego, żywego obrazu, aby on nie sposób uznać za chwalebne. [ . ] Zebra­ wcielić się dał bez dodatków do powieści [...], ła się wokół monarchy zgraja karierowiczów romans może być historycznym, [ . ] chociaż w najgorszym tego słowa znaczeniu, złodziei ani osób historycznych, ani wypadków z wiel­ i stręczycieli15. Nad tym okresem panowa­ kiej księgi dziejów nie kreśli. Bierze typy, wy­ nia ciąży cierpienie króla po śmierci Bar­ stawia obyczaje, tworzy postacie, które tylko bary Radziwiłłówny. Nie sposób zatem by­ charakterami swych czynności są historycz­ ło nie nawiązać do wielkiej miłości króla ne12. Jednak w tej powieści (w Zygmuntow- i jego związku z piękną Barbarą, który Ja­ skich czasach) autor na wzór walterskotow- sienica niezwykle trafnie określił: Zygmunt ski stwarzał i fikcję, stanowiła jakby przeciw­ i Barbara; - najbardziej romantyczne wy­ wagę wobec apoteozy Polski magnacko-szla- darzenie w dziejach polskich rodów królew- checkiej - twierdziły badaczki tego okresu skich16. Ten okres ujął Kraszewski: chory, literackiego13. słaby król przebywający w swoim dworze Zgodnie z powyższą ideą Zygmuntow­ w Knyszynie17, otoczony walczącymi o wpły­ skie czasy przedstawiają prawdę historyczną wy magnatami podsuwającymi mu nałożni­ głównie poprzez życie ludzi z różnych sta­ ce (m.in. Barbarę Giżankę, wynoszącą z te­ nów społecznych i ich obyczaje. We wstępie go związku wielkie korzyści materialne mi­ do książki autor napisał: Było to studium hi­ mo osobistego ubóstwa króla). Giżanka mia­ storyczne z XVI wieku, wplecione w powieść, ła szczególny wpływ na króla dzięki swemu które więcej kosztowało poszukiwań i zbiera­ podobieństwu do zmarłej ukochanej żony. niny materiałów, niż może jest warte14. Skoro Król odsuwał sprawy państwowe, zostawia­ mowa o studium historycznym, zatem ocze­ jąc je albo własnemu biegowi, albo podda­ kujemy interesująco przedstawionego obra­ jąc losy państwa wpływowym magnatom - zu polskiego społeczeństwa w najbogatszym m.in. Radziwiłłom, Mniszchom, Czarnkow- kulturowo okresie renesansu. skim. Kraszewski przedstawił króla w niezbyt

71 pozytywnym świetle, starając się poka­ go zgodnie z prawdą historyczną. Bardzo zać początek procesów politycznych, które zręcznie powiązał je pisarz z wątkiem fabu­ w przyszłości doprowadziły kraj do utra­ larnym, nadając mu tym samym dużą wia­ ty państwowości. Osaczający króla możno- rygodność. władcy wykorzystywali każdą sytuację dla Wątków politycznych w powieści nie wymuszenia przywilejów: jest za wiele, najwidoczniej pisarz uważał Korzystano tylko z chwilizdrowia i rzeźwo- za ważniejszą historię obyczajów, służącą ści umysłowej, aby podsunąć Augustowi przy­ wnikliwemu poznaniu epoki i przez nią usi­ wileje i ceduły do podpisania, a pan podko­ łował scharakteryzować sposób myślenia morzy wyrobił list do Konstantego Ormianina renesansowego człowieka. we Lwowie z przekazem sumy u niego znajdu­ Atmosferę epoki oddają te fragmenty jącej się. Giżanka otrzymała nowe łaski, któ­ książki, które wnoszą problemy związane rych nikt wielkości ocenić nie mógł [...]. z reformacją, upowszechnioną w kraju po­ Z okna zamkowego August na dziedzi­ przez młodych ludzi zafascynowanych no­ niec wyjrzawszy swoje ulubione stada kny­ wościami, powracających do kraju z zagra­ szyńskie oglądał. [ . ] Nie był to już ten gorliwy nicznych studiów. Nie był Kraszewski prze­ o wzrost wszystkiego w kraju król, [...] nie był to konany do haseł reformacji, ponieważ ruch już August ten, co wysyłał za granicę za kup­ ten przedstawił w niezbyt pozytywnych nem ksiąg, co z upodobaniem czytał je i zbie­ słowach, mimo że w dołączonych przypi­ rał, co artystów wspomagał i cenić umiał18. sach zdawał się rozumieć politykę króla W gruncie rzeczy problemy politycz­ w tym zakresie. Wprawdzie nazwał ją rozsze­ ne w powieści ukazane zostały dość margi­ rzaniem niebezpiecznych zasad, ale toleran­ nalnie. Na uboczu znalazł się wątek najaz­ cyjny stosunek króla do „nowinek" tłuma­ dów tatarskich na ziemie polskie, któremu czył jego wewnętrzną polityką, mającą na nie zawsze mogły się oprzeć najlepiej zbu­ celu osłabienie przewagi duchowieństwa dowane obronne zamki, opisane przez Kra­ katolickiego w Polsce. Pozytywnym ma­ szewskiego szczegółowo i zgodnie z praw­ gnatem, który zaakceptował reformację, był dą historyczną: wojewoda krakowski - Jan Firlej. Kraszewski Zameczek [...] nigdyjeszcze nie był w mo­ oceniał go nad wyraz dobrze - był to czło­ cy tatarskiej, zimą broniły go strome wały, sta­ wiek charakteru prawego, surowego, wznio­ rannie wodą polewane i jak szkło śliskie, rzecz­ słego; jeden z tych ludzi tak moralnie wielkich, ka, która tu bystro płynęła, nie zamarzała nig­ taką przewagę nad umysłami mających, że dy, nareszcie kilka działek ku wrotom obróco­ mu przyznawali niektórzy, jakoby koronę dla nych, w baszcie wchodowej ustawionych. [...] siebie roił i o nią się starał20. Podkreślał jego Wnętrze, opasane wałami, bardzo było szczu­ tolerancję religijną i pozytywną rolę mece­ płe. Jedna wchodowa ze spuszczonym mo­ nasa dla kształcącej się młodzieży. stem baszta broniła wejścia, dwie inne, mniej­ Wiele miejsca w powieści poświęcił au­ sze, stały na rogach czworoboku nieregularne­ tor żakom krakowskim. Stanowili dużą, zna­ go, a raczej w dwóch punktach koła zajętego czącą grupę społeczną w ówczesnej sto­ wałami, na usypach podniesionych nieco19. licy - w Krakowie. Ich sytuacja material­ Tragiczne były losy tych ludzi, którzy na była trudna, utrzymywali się głównie dostali się do tatarskiej niewoli i ich niewo­ z żebractwa, a bogaci krakowscy mieszcza­ la nakreślona została przez Kraszewskie­ nie chętnie ich wspomagali. Tłumy żaków

72 często wykorzystywano do niechlubnych zwisko bowiem jest historyczne, odnoto­ akcji przeciwko Żydom i innowiercom, cza­ wane we wszystkich herbarzach i zgodnie sem służyły też innym interesom, niezupeł­ z nimi przedstawił pisarz rodowód chłopca nie godnym. Kraszewski pisze: ściganego przez chciwego stryja. Nie moż­ Młody ten lud, niełatwo poddający się na natomiast ustalić stopnia prawdziwości zmianie, trzymał się tradycji swawoli jak tar­ historii Stanisława. Trzeba przyjąć, iż dzieje czy. Zwierzchność też szkolna nie nastawała te znalazł autor w magnackich archiwach, w początku zbyt pilnie na spełnienie urządzeń, może poznał z relacji ustnych, ale w równej które się os tre wydawać m usiały. Żacy więc po - mierze mógł je przekształcić zgodnie z arty­ mimo licznych rektora uniwersytetu, biskupa stycznym zamysłem23. Dzieje chłopca dowo­ kanclerza i samego króla postanowień, byli dzą niesnasek między rodami magnackimi, jeszcze czym dawniej - a i tego, iż walki o ma­ wielkim tłumem napeł­ jątki nie zawsze były niającym postrachem legalne i uczciwe. mieszczan, a zwłasz­ Określenie ga­ cza heretyków i Ży- tunkowe Zygmun- dów21. towskich czasów wca­ Interesujący jest le nie jest proste. To opis systemu szkol­ powieść historyczna nego w XVI-wiecz- ze względu na okres, nym Krakowie, w mie­ w którym toczy się ście uniwersyteckim. jej akcja. Historyczny Wszyscy mianowi­ charakter ma zatem cie, na każdym pozio­ koloryt epoki, wyra­ mie edukacji w róż­ żony atmosferą rene­ nych szkołach: para­ sansowego Krakowa, fialnych, kościelnych, zachowaniami ludzi, na uniwersytecie, li­ ich strojami, sposo­ czyli się do „ciała aka­ bem bycia, słowem, demickiego" i korzy­ historią obyczajów. stali ze wszelkich swo­ Autentyczne są wy­ bód. Mieszkali przeważnie w bursach bez brane postacie, głównie króla Zygmunta Au­ względu na warunki materialne; tym bied­ gusta i jego dworu. To interesujący opis hi­ nym żakom - żebrakom Pan Bóg przez ręce li­ storii; pokazuje ją Kraszewski niekoniecznie tościwych ludzi zsyłał strawę codzienną22. Ce­ od strony toczonych wojen czy bitew - to hi­ chowała ich jednak wielka żakowska solidar­ storia mierzona losami ludzi oraz ich men­ ność, byli na ogół pogodni i szczęśliwi. talnością, co dla współczesnego czytelnika Z losami żaków związał Kraszewski wą­ może być ważniejsze od faktografii. tek fabularny wokół historii Stasia Sołome- Głównym spoiwem akcji jest wątek sen­ reckiego - bohatera głównego wątku po­ sacyjny wokół postaci Stasia Sołomereckie- wieściowego o charakterze sensacyjnym. go. Jego tajemnicze pojawienie się w Krako­ Ta postać może być zakwalifikowana do wie, niespodziewana opieka, jakiej dozna­ grupy ogólnikowo znanej w historii. Na­ je od przygodnych, pozornie obcych osób,

73 porwanie, ucieczka, próby zamachu na je­ zwycięża zło. Fabuła obfituje w interesują­ go życie powodują, że akcja toczy się nie­ ce zdarzenia i niespodziewane zwroty, mi­ zmiernie szybko i trzyma uwagę czytelni­ mo to wydaje się, iż nic nie jest przypadko­ ka w napięciu przez częste wprowadzanie we - ludzkie losy jakoś zawsze układają się katastroficznych sytuacji i nagłych niespo­ według odwiecznych praw. dziewanych pozytywnych zwrotów - ratun­ Na zakończenie wypadnie jeszcze po­ ku, jaki otrzymuje chłopiec to od Fierleja lub święcić parę słów językowi powieści. Kra­ Radziwiłła, co spaja autentyzm z fabułą po­ szewski każe bohaterom przemawiać języ­ wieści. Pozytywne nastawienie emocjonal­ kiem zręcznie archaizowanym, zawierają­ ne do bohatera wzmacnia fakt, iż jest on nie­ cym bardzo dużo czasowników dynamizu­ winnym dzieckiem, wydaje się być sierotą, jących akcję oraz inwersję, która stylizuje go więc tym bardziej wymagał ochrony. na składnię łacińską, czyniąc wrażenie „daw­ nej mowy", a nie utrudnia dzisiejszemu czy­ telnikowi komunikacji językowej i rozumie­ nia tekstu. Opis sytuacji uciekającego przed napastnikami bohatera w drugim fragmen­ cie zasługuje na szczególną uwagę. Niech krótki fragment zilustruje powyższą tezę: Na próżno pleban reflektował, próżno groziła Magda, organista na nic nie zważał. Rano jeszcze - jak rano, szły responsoria jako tako, ale nieszpór często czuć było kuflem [...] Zapominałpartesów, gubił się w wigiliach, od graduału co dzień bardziej się wykręcał24. [...] Nie wiedząc jeszcze, jak sobie po­ cznie z nim, jak da rady później, unikając bliż­ szego niebezpieczeństwa, żywo szedł w wska­ zanym mu kierunku. Minął miasteczko i puścił się polami; nogi znużone dygotały pod nim, a strach naglił; obracał się co chwila, pogląda- Zygmunt August. Malował Łukasz Cranach młodszy (1515-1586). jąc, czy dziad za nim nie goni, ale nie było ni­ kogo. Nieco uspokojony począł się modlić, bo Kraszewski stosuje dla podniesienia wychowany przez kobietę i księdza, miał we tempa akcji typowego dla powieści sen­ zwyczaju modlitwę, tak że usta same się do sacyjnych, wręcz awanturniczych, chwyty, niej niejako, nie czekając duszy, sklejały25. jak fałszywe oskarżenia, porwanie dziec­ Autor wprowadził również do powie­ ka, ucieczka, ochrona przez prawych ludzi, ści epizod dygresyjny - historię pana Tę- uwięzienie i ucieczka, zgubione listy, które czyńskiego podróżującego do Hiszpanii, co nie pozwalają oddać sprawiedliwości mat­ dowodziło kontaktów polskiej młodzieży ce Stanisława. Pozytywne rozwikłanie lo­ z kulturą dworską Europy okresu renesansu. sów bohaterów i zwycięstwo prawdy nad Młody Tęczyński bawił w Rzymie, Francji, był niesprawiedliwością i krzywdą to nieomal cudzoziemcem znakomitym, podróżującym baśniowe widzenie świata, w którym dobro dla swojej ciekawości. Przeżył wiele przygód

74 nie zawsze dla niego miłych, ale podróż za­ gię nauczania historii w dziedzinach „Anali­ spokajała ciekawość poznania innych kra­ za i interpretacja historyczna" oraz „Tworze­ jów Europy. Posługiwał się wszechwładną nie narracji historycznej" na każdym etapie łaciną, która otwierała mu wszystkie dwo­ edukacyjnym26. ry książęce, a nawet królewskie, natomiast Znaczenie historycznych powieści ma sprowadzała kłopoty w kontaktach plebej- jeszcze głębszy sens aniżeli ten pragmatycz­ skich; prości ludzie nie odróżniali bowiem ny, uczy bowiem oceny aktualnych sytuacji łaciny od niemieckiego, a to nie przyspa­ społecznych i politycznych, kształci posta­ rzało podróżnikowi przyjaciół. Renesanso­ wy obywatelskie. Przede wszystkim jednak wa ciekawość świata, mimo wszystkich kło­ sprzyja edukacji humanistycznej nie tylko potów i perturbacji, kazała ów świat pozna­ poprzez wiedzę na temat minionych epok, wać - sugerował pisarz. ale przede wszystkim uruchamia zaangażo­ Nie bez znaczenia dla pisarstwa Kra­ wanie emocjonalne - paralelne do wycho­ szewskiego było jego zacięcie publicystycz­ wania estetycznego, stając się szkołą świa­ ne. W Zygmuntowskich czasach odszedł od domego patriotyzmu. szczegółowej faktografii na rzecz szczegó­ W tym procesie wykorzystać należy łowej relacji o sytuacji społecznej w kraju, sprawdzone, wartościowe teksty, na któ­ pokazywał obrazki nad wyraz autentyczne rych wychowywały się całe pokolenia, więc z życia krakowskiej ulicy w epoce, o której nie tylko Sienkiewicza, ale i Kraszewskiego, aktualnie pisał. Tematy społeczne, zachowa­ którego ważne dzieła należałoby wydać na nia żaków, handlarek rysował w sposób bar­ nowo i włączyć w system upowszechniania dzo wiarygodny, miejscami nie tylko przeka­ czytelnictwa. zywał fakty, ale je naświetlał, komentował, wyjaśniał, jak to miało miejsce w relacji z po­ bytu Tęczyńskiego w krajach Europy, a także 1 Chodzi głównie o historyzm - pojęcie w żywej relacji z opisu stosunków na dworze wprowadzone w tytule, tj. o stanowisko filozoficz­ królewskim w Knyszynie. Styl tych epizodów ne i metodologiczne postulujące ujmowanie rzeczy­ ma wyraźnie charakter publicystyczny, spój­ wistości oraz rozpatrywanie zjawisk społecznych i kulturowych z historycznego punktu widzenia, ny z twórczością publicystyczną a utora. Za­ tj. w procesie powstawania i rozwoju (Praktyczny stosowanie takiej metody twórczej podnosi słownik współczesnej polszczyzny, red. H. Zgółko- autentyzm świata przedstawionego. wej, t. 13, Poznań 1997. Uzupełnieniem definicji są Wiek XIX był w naszej historii szczyto­ poglądy na historyczne myślenie interesujące ze względu na aktualnie ważne pojęcia demokracji wym okresem wpływu powieści historycz­ i liberalizmu - Oksfordzki słownik filozoficzny, red. nej na świadomość obywatelską w okresie J. Woleński, Warszawa 1997. niepodległości. Z drugiej strony powsta­ 2 Problem nauczania historii dostrzegł łe wówczas dzieła zaważyły na kształto­ bardzo wyraziście Piotr Laskowski, historyk idei w Uniwersytecie Jagiellońskim, były dyrektor waniu się naszej historiografii. Ten cel po­ Wielokulturowego Liceum Humanistycznego winien i współcześnie stać się elementem im. Jacka Kuronia w Warszawie. Por. Humanistyka edukacji humanistycznej, a historyzm za­ humanum est. Dyskusja nad szkolnictwem średnim sadą myślenia. w Polsce, „Przekrój" 2012, nr 6, s. 12. 3 Podstawy programowe obejmują trzy Powrót do klasycznych tekstów lite­ główne strategie przekazywania wiedzy rackich, które mogą stanowić autentyczne i wprowadzanie w problematykę obejmujące: źródła historyczne, może wspomóc strate­ chronologię historyczną, analizę i interpretację

75 historyczną (uczeń wyszukuje oraz porów­ obieralnych (np. Boży gniew 1886). Cykl kończył nuje informacje pozyskane z różnych źródeł się pośmiertnie wydanymi Saskimi ostatkami i formułuje wnioski; dostrzega w narracji histo­ (1889). (Podano za J. Bachórzem, op. cit.). rycznej warstwę informacyjną, wyjaśniającą 12 Podano za: E. Warzenica-Zalewska: Posło­ i oceniającą; wyjaśnia związki przyczynowo- wie, [w:] Zygmuntowskie czasy, Warszawa 1975, skutkowe analizowanych wydarzeń, zjawisk s. 442-443. i procesów historycznych; wyjaśnia znaczenie 13 J. Kulczycka-Saloni, M. Straszewska, Ro­ poznawania przeszłości dla rozumienia świata mantyzm, pozytywizm, Warszawa 1990, s. 207. współczesnego), tworzenie narracji historycznej 14 Słowo wstępne zamieszczone w wydaniu (uczeń tworzy narrację historyczną, integrując Zygmuntowskich czasów w Warszawie w 1975 r. informacje pozyskane z różnych źródeł; tworzy pochodzące z wydania w 1873 roku, czyli 27 lat krótkie wypowiedzi: plan, notatkę, rozprawkę, po pierwszym wydaniu. Autor zaznaczył, iż nie prezentację; przedstawia argumenty uzasadnia­ wprowadził celowo żadnych zmian w tekście, jące własne stanowisko). dając tym samym świadectwo przekonaniu, iż 4 Por. Słownik terminów literackich [aut.] dzieło jest nie tylko obrazem przeszłości kraju, M. Głowiński [i in.]. Pod red. J. Sławińskiego, ale również odbiciem poglądów autora w okresie Wrocław 1988. twórczym. 5 T. Buksiński, Interpretacja źródeł historycz­ 15 P. Jasienica, Polska Jagiellonów, Warszawa nych pisanych, Warszawa-Poznań 1992. 1988, s. 428. 6 Tamże, s. 90. 16 Tamże, s. 374. 7 A. Trepiński, Józef Ignacy Kraszewski, War­ 17 Knyszyn - rezydencja obronna wybu­ szawa 1975, s. 43. dowana dla Zygmunta Augusta, służył również 8 Tamże, s. 63. jako dwór myśliwski. Prawa miejskie otrzymał 9 Tamże, s. 66, 72. w 1568 roku. Tam król chętnie wypoczywał i tam 10 J. Bachórz, Józef Ignacy Kraszewski, [w:] zmarł w 1572 roku. (Nowa Encyklopedia PWN, t. III, Obraz litera tury polskiej XIX i XX wieku, seria trzecia, Warszawa 1995, s. 386). t. III, Warszawa 1992. Zdziwienie Kraszewskim. Red. 18 J.I. Kraszewski, Zygmuntowskie...., s. 200. M. Zielińska. Wrocław 1990. 19 Tamże, s. 304 11 Do roku 1863 przeważały w jego twórczo­ 20 Tamże, s. 254. ści tematy współczesne, w okresie drezdeńskim 21 Tamże, s. 18. - historyczne. Przed wyjazdem z kraju napisał ok. 22 Tamże, s. 19. 20 powieści historycznych, na emigracji - ponad 23 E. Warzenica-Zalewska, Posłowie [w:] Zyg­ 80. Twórczość tę uprawiał, opowiadając się za muntowskie czasy.., s. 448. prymatem prawdy nad fikcją i za krytycyzmem 24 Kraszewski, Zygmuntowskie..., s. 124. wobec przeszłości. W tym duchu napisał m.in. 25 Tamże, s. 222-223. Zygmuntowskie czasy (1846) i D ia b ła (1855), 26 Edukacja historyczna i obywatelska. Pod­ a w Dreźnie cykl tzw. saski (Hrabina Cosel 1873, stawa programowa. T. 4. - załącznik do rozporzą­ Bruhl 1874 i in.) oraz grupę ponad 20 innych dzenia Ministra Edukacji Narodowej z 23 grudnia powieści z XVIII w. (w tym Bezimienną 1869, Sto 2008 roku. diabłów 1870 i Bratanków 1871). Z powodzeniem posługiwał się w wielu utworach narracją gawę­ dową (Ostatnie chwile księcia wojewody „Panie Ko­ Marta Nadolna chanku" 1875, Raptularz pana Mateusza Jasieniec- kiego 1880 i in.). Głośnym jego przedsięwzięciem z d o r o t ą t e r a k o w s k ą w obrębie gatunku historycznego stał się cykl 29 powieści o dziejach Polski. Zaczął go Starą baśnią s p a c e r po KRAKowiE (1876) - utworem o epoce legendarnej. Powieść ta od początku cieszyła się powodzeniem, Dwie książki Doroty Terakowskiej: Babci a potem była najczęściej wznawianym jego tek­ Brigidy szalona podróż po Krakowie i Władca stem (do 2000 r. miała ponad 60 wydań). Po niej Lewawu są doskonałym przykładem utwo­ przyszła kolej na obraz dynastii Piastów (m.in. Boleszczyce 1877, Król chłopów 1881), Jagiellonów rów, które w atrakcyjny sposób oprowadza­ (Semko 1882, Matka królów 1883 i inne) i władców ją czytelnika po historycznym mieście - Kra­

76 kowie. Wędrówka po jednym z najważniej­ można by jej teksty wpisać raczej w krąg szych miast polskich nie jest żmudna i nud­ tzw. baśni współczesnych, odznaczających na, wszystkie historyczne miejsca ukazuje się mieszaniem motywów charakterystycz­ bowiem dzieciom szalona babcia Brygida nych dla wszystkich trzech wspomnianych lub nastoletni Bartek, który swą przygodę gatunków. rozpoczyna w Krakowie, kończy zaś w rów­ Oba utwory łączy przede wszystkim nolegle istniejącym świecie - Wokarku. Wy­ miejsce akcji. Szczególnie opowieść o bab­ bór przez autorkę miejsca akcji nie był wy­ ci Brygidzie, oprowadzanej przez dziewię­ nikiem przypadku, ponieważ Dorota Te- cioletniego Bartka Nowaka po pięknym Kra­ rakowska urodziła się, mieszkała i zmarła kowie, pomoże młodym poznać najważ­ w Krakowie. Pokazywała więc w swych książ­ niejsze zabytki dawnej stolicy Polski: Wieżę kach miasto, które znała i kochała. Mariacką, owianą legendą Smoczą Jamę na Cała twórczość autorki Córki czarownic Wawelu, Barbakan czy Sukiennice. Za spra­ określana bywa jako fantasy lub fantasty­ wą tajemniczej babci, której nie miał żaden ka. W Babci Brygidzie... i Władcy Lewawu pi­ z kumpli, ubranej w szeroką, plączącą się bluzę sarka czerpie również z niepisanych źródeł i w tzw. pumpy (krótkie spodnie za kola­ historycznych, przedstawiając odbiorcom na), w grube podkolanówki w paski, ale też obiekty architektoniczne Krakowa, np. Za­ w trampki, młody odbiorca odbierze inte­ mek Królewski na Wawelu czy stare zabyt­ resującą lekcję historii. Akcja utworu toczy kowe kamienice. Charakterystyczne dla Te- się wprawdzie w roku 1980, jednak młody rakowskiej jest także odwołanie do moty­ narrator oprowadza czytelników po legen­ wów baśniowych i do powieści podróżni- darnym Krakowie: Nie wiem czy wiecie, ale czo-przygodowej. Autorka Ono zręcznie mamy w Krakowie Drogę Królewską, którą wplata też w fabułę omawianych powieści w dawnych czasach każdy polski król jechał na fakty historyczne, przez co dostrzec moż­ koronację. Tędy jeździli też królewscy goście na w tych utworach znamiona książek hi­ i rycerze. Królów już nie ma, a nazwa zosta­ storycznych. Z kolei sama pisarka nazywała ła. Droga królewska zaczyna się przy Bramie większość swych książek baśniami, o czym Floriańskiej, która ma przynajmniej 7OO lat. wypowiedziała się na łamach „Guliwera" Wtedy cały Kraków był z dziesięć razy mniej­ w 1993 roku: Wydaje mi się, że nieprzypadko­ szy. Otaczały go warowne mury z bramami wo piszę baśnie i tak mnie fascynuje ten gatu­ i właśnie ta, na początku ulicy Floriańskiej, nek literacki. Wierzę w swoisty rodzaj wszech­ stoi do dziś. Królowie ze swym orszakiem je ­ obecnej magii, w los, fatum, w to, że jeżeli los chali ulicą Floriańską w stronę Rynku, mijali da coś człowiekowi jedną ręką - np. pomysł Kościół Mariacki i wjeżdżali w ulicę Grodzką na książkę i siłę, by ją napisać - to drugą ręką i Kanoniczą. Ulica Kanonicza prosto prowadzi­ coś zabierze. Dlatego nigdy nie piszę szczęśli­ ła do Wawelu2 - mówi do czytelników dzie­ wych zakończeń, nie uznaję tzw. happy en- więcioletni narrator. dów. Wiem, że za każdą chwilę szczęścia p ła­ Rodzi się jednak pytanie. Kto w tej dwój­ ci się - i w życiu, i w baśni - chwilą goryczy. ce zasługuje na miano prawdziwego prze­ [ . ] Najlepsze szczęśliwe zakończenie w mo­ wodnika, ekscentryczna babcia Brygida ich maszynopisach stanowi znak zapytania: czy, mieszkający w starej kamienicy na uli­ może się uda...? A może nie?1. Wobec tego cy Floriańskiej, Bartek? Chłopiec bardzo do­

77 brze zna okolice, ale dopiero podczas wizyty nego określenia czasu w mieście. Młody czy­ babci dostrzega Kraków z historią. Interesu­ telnik dowiaduje się także, że gdyby chciał jące jest, że to właściwie szalona starsza Pani posłuchać hejnału, może to zrobić za po­ ukazuje dziewięciolatkowi piękno tego mia­ mocą radia. Bartek podaje również młodym sta i uświadamia, że powinien być dumny, iż inne istotne fakty dotyczące funkcjonowa­ jest jego mieszkańcem. Wcześniej było ina­ nia Wieży Mariackiej, czyli np. brak możli­ czej: Mógłbym być dumny, że mieszkam w ta­ wości wstępu dla zwiedzających. Bez prze­ kim bardzo starym domu, który pamięta czasy szkód mogą się tam dostać jedynie straża­ królów, ale nie mogę. Niemal wszyscy kumple cy czy konserwatorzy zabytków. W związ­ z mojej klasy mieszkają w domach równie sta­ ku z tym Terakowska wyjaśnia młodym rych, albo jeszcze starszych. Prawie cały Kra­ ludziom, czym jest odnowa, konserwacja ków jest taki stary i tu nikomu nie zaimponu­ czy renowacja. jesz, że mieszkasz w zabytku!3. W dalszej części książki pisarka przypo­ mina na przykład, że w XIII wieku Kraków za­ atakowali Tatarzy. Wraca do wielu tego ty­ pu historycznych wydarzeń, zaś na wszyst­ kie radzi patrzeć „oczyma wyobraźni", bo to najlepszy sposób na umiejscowienie pew­ nych zdarzeń w czasie. Ponadto przy pomo­ cy młodego bohatera pasjonująco opowia­ da historię powstania Sukiennic, Wawelu czy Barbakanu: - Sukiennice, babciu, są piękne. Zaczęto je budować już w XIII wieku! Dawniej były to miejskie kramy, w których handlowa­ no dosłownie wszystkim. I dzisiaj też są to kra­ my, tyle że trochę inne, a można w nich kupić różne pamiątki z Krakowa: malowane skrzy­ nie, korale, gorsety, a nawet góralskie ciupa­ gi! Prześliczny jest Wawel, babciu, mieszkali w nim najprawdziwsi królowie i do dziś są tam ich wielkie, kamienne groby. I Barbakan, bab­ ciu, zwany Rondlem, który był warowną forte­ cą w XV wieku, ma mury grube na trzy metry i 130 prawdziwych strzelnic! A najstarsze ka­ Cała przygoda zaczyna się od w y­ mieniczki, babciu, są śliczne i jak ładnie się prawy na Wieżę Mariacką, która jest jedną nazywają: Szara Kamienica, kamienica Pod z dwóch wież największego krakowskiego ko - Aniołkiem, Pod Murzynami, Pod Modrym ścioła Najświętszej Marii Panny4; znajduje się Lwem, albo Pod Konikiem. Och, babciu, sam w nim także słynny ołtarz Wita Stwosza. nie wiem co mam ci pokazać, nie potrafię po­ Terakowska obok Wieży Mariackiej nie za­ wiedzieć co jest naj-naj-naj-ładniejsze!5. pomina o hejnale mariackim, czyli melo­ To tylko kilka przykładów historycznych dii granej przez krakowskiego trębacza po­ odniesień. W Babci Brygidzie... nie mogło czątkowo tylko w południe w celu dokład­ też zabraknąć wyprawy do Smoczej Jamy.

78 Sama tradycja smoka wawelskiego w litera­ skich. I nie byłoby w tym nic niesamowitego, turze jest bardzo bogata. Już wXIXstuleciu gdyby nie fakt, że do Wokarku dostaje się za smok wawelski urasta do rangi bohatera dzie­ pomocą ciemnego otworu znajdującego się cięcego, torując drogę innym smokom, które w ścianie Smoczej Jamy. Bartek, mimo iż po­ na dobre zagoszczą w XX i XXI wieku - pisze czątkowo nie zdaje sobie sprawy, dokąd tra­ Violetta Wróblewska6. Motyw smoka wyko­ fił, w Wokarku rozpoznaje Kraków, odnajdu­ rzystywany był przez wielu wybitnych auto­ je też doskonale znany sobie Wawel. Okazu­ rów np. Jana Brzechwę, Czesława Janczar­ je się jednak, że to przecież Lewaw, a miesz­ skiego, Hannę Januszewską, Józefa Igna­ kańcy tego miejsca to Allianie. Terakowska cego Kraszewskiego, Kornela Makuszyń­ odwraca tylko nazwy, bo Lewaw wspak to skiego, Janinę Porazińską, a współcześnie - właśnie Wawel9. Zabawa słowem jest więc ks. Łukasza Kamykowskiego i innych. Jed­ doskonałym pomysłem na zainteresowa­ nak smok wawelski swą legendę zawdzięcza nie młodych ludzi Krakowem. przede wszystkim namacalnemu dowodowi Niewątpliwym atutem książki jest jej w postaci istniejącej do dziś pieczary, łączonej baśniowość. Bohater musi przecież stoczyć z miejscem jego zamieszkania7. walkę z Nienazwanym, by wyzwolić Allian O niesamowitości tego utworu świad­spod jego władzy. Stawia też czoło wcale nie czy jeszcze pojawienie się w nim krasnolud­ smokom, a ogromnym, szpetnym pająkom, ków czy magicznych rekwizytów w postaci sięgającym mu wypukłym tułowiem niemal parasolki babci, która w kryzysowych sytu­ do pasa10. Niemniej, co istotne, pisarka także acjach służy między innymi jako oświetle­ w tym utworze ukazuje zabytki starego Kra­ nie. Parasolka staje się też środkiem trans­ kowa: Rynek był prześliczny! Taki sam - lecz portu, ułatwiającym podróż po Krakowie, wgruncie rzeczy inny! Rozparły się na nim sze- dzięki czemu prezentowana lekcja historii i polskości jest tym bardziej atrakcyjna. Mło­ dzi czytelnicy po lekturze odniosą szereg innych korzyści. Terakowska umiejętnie łą­ czy dawne i nowe, gdyż potrafi w opowieść o historycznym mieście włączyć realia współczesne. Bartek tłumaczy napotkane­ mu smokowi wawelskiemu, że odgłosy do­ chodzące do jego pieczary to wcale nie in­ ne cuchnące i śmierdzące smoki, stanowią­ ce zapowiedź nowego gatunku, [...] to fa­ bryki! Kopalnie węgla! Elektrownie czyli takie fabryki, dzięki którym świecą żarówki w do­ mach!8. Baśń Władca Lewawu jest trzynastą wy­ prawą w poszukiwaniu mamy, podczas któ­ rej trzynastoletni Bartek przenosi się z Kra­ kowa do Wokarku, gdzie wszystko wygląda identycznie jak w byłej siedzibie królów pol­

79 roko niskie Sukiennice; tuż obok wystrzeliwa­ było powietrze, a nie mieszanina przemysło­ ły w jasne niebo dwie dobrze znane Bartkowi wych pyłów, siarki, ołowiu i dwutlenku węgla. wieże kościoła Mariackiego i mniej strzelista Było ostre jak w górach, a zarazem czyste jak wieża Ratuszowa. Cały Rynek opasywały we­ kryształ - spojrzał w niebo nad miastem, na sołe, różnokolorowe kamieniczki, byłyjednak ogół zasnute ponurą mgłą. Przejrzysty, weso­ o wiele mniejsze niż te krakowskie11. ły błękit poraził mu oczy. - Możliwe, że tak błę­ Warto wspomnieć, że Bartek w mo­ kitne niebo bywa wysoko w górach lub na ja ­ mencie rozpoczęcia wyprawy ma trzyna­ kiejś bezludnej wyspie! Ale tu?12. Z kolei babcia ście lat. To magiczna liczba. Terakowska ca­ Brygida za pomocą magicznego zaklęcia i ku łą opowieść podzieliła na trzynaście roz­ radości wnuka ratuje Kraków przed zasypa­ działów. Trzynastka symbolizuje nieszczę­ niem go masą odpadków: I nagle zerwał się ście, ale autorka Samotności Bogów przez nad Rynkiem straszny wicher! Huragan! Pra­ jej użycie nie sygnalizuje wcale katastrofy. wie cyklon! Zawirowały w powietrzu wszyst­ Jej celem jest wskazanie niezwykłości wy­ kie śmieci z całego Krakowa! Poderwały się darzenia, bo przecież Bartek odnajduje ro­ z chodników, jezdni i płyt krakowskiego Ryn­ dziców dopiero podczas trzynastej wypra­ ku w powietrze! Patrzyłem osłupiały: śmieci wy. Obie omawiane książki przesycone są uszeregowały się w wielką armię i gnały przed symbolami, pojawiają się w nich czarowni­ siebie długim wężem, dwójkami, czwórkami! ce, pająki, węże. A co który śmieć odnalazł swego właściciela - wskakiwał mu do kieszeni! Do torby! Do teczki! Siadał na gło­ wie! A nawet w latyw ał prosto do ucha lub otwartej ze zdum- nienia buzi!13. Omawiane książki warto podsuwać młodym również ze względu na stronę edytor­ ską. Szczególnie w pierwszych wydaniach obu utworów poja­ wiają się interesujące ilustra­ cje. Babci Brygidy szalona po­ d ró ż . ukazała się w 1987 ro­ ku nakładem Krajowej Agen­ cji Wydawniczej w Krakowie z barwnymi, realistycznymi ilu­ stracjami zabytków Marii Or- łowskiej-Gabryś. Oddają one Autorka Samotności bogów, prezentując piękno i urok Krakowa. Natomiast pierw­ młodym czytelnikom uroki Krakowa, zwra­ sze wydanie Władcy Lewawu opublikowała ca też uwagę na jego duże zanieczyszcze­ w 1989 roku krakowska Oficyna Cracovia. nie. Bartek z Władcy Lewawu, dostając się do Warstwę graficzną opracował Jerzy Skar­ innego wymiaru, stał z otwartymi ustami. To żyński, pierwszy ilustrator książek Stanisła­

80 wa Lema. Autorka Poczwarki bardzo ceniła jednego z największych i najpiękniejszych pla­ artystę i osobiście poprosiła go o wykonanie ców naszego kontynentu, powstał unikatowy grafiki do swej książki. Skarżyński stworzył pod względem ekspozycyjnym i poznawczym fantastyczne, czarno-białe ilustracje, które park archeologiczny. Zachowane pod ziemią doskonale oddały nastrój utworu. pozostałości najstarszych świeckich budow­ Zarówno Władca Lewawu, jak i Babci li Krakowa wraz ze średniowiecznymi bruka­ Brygidy szalona podróż po Krakowie są do­ mi, z odsłoniętymi murami Małej Wagi, Wiel­ skonałą propozycją dla młodych czytelni­ kiej Wagi i całego ciągu Kramów Bogatych - ków. Szczególnie opowieść o ekscentrycznej swoistego centrum handlowego, w którym babci i jej wnuku można uznać za fascynu­ średniowieczni kupcy sprzedawali luksusowe jący przewodnik po Krakowie. Obie pozycje towary: drogie tkaniny, złoto i biżuterię - sta­ z pewnością zaszczepią chęć poznania mia­ ły się podstawą przemawiającej do wyobraź­ sta i jego historii, co będzie wspaniałą lekcją ni prezentacji14. Trzeba przyznać, że ta intere­ polskości. Na szczęście do książek Terakow- sująca inicjatywa w połączeniu z książkami s ki ej nie trzeba przekonywać, bo przecież o dużej wartości artystycznej i poznawczej prawie każdy z jej utworów odniósł sukces. (w tym z utworami Doroty Terakowskiej) Władca Lewawu został zaliczony do Złotej może przynieść młodym ludziom bardzo Dziesiątki najlepszych książek lat osiem­ dużą satysfakcję i korzyść. dziesiątych i stał się lekturą uzupełniającą w szkole podstawowej. Książki te doczekały 1 D. Terakowska, Kto naprawdę mnie zna: na się już uznania, czytelniczego zainteresowa­ pytania„Guliwera" odpowiada..., „Guliwer" 1993, nia i różnorakich interpretacji badaczy. Au­ nr 3, s. 23. torce niniejszego artykułu wydaje się zaś 2 D. Terakowska, Babci Brygidy szalona podróż po Krakowie, Kraków 1987, s. 42. bardzo istotne, że utwory powstające w kon­ 3 Ibidem, s. 6-8. wencji fantastycznej czy baśniowej potrafią 4 Ibidem, s. 17. w urzekający sposób ukazywać miejsca hi­ 5 Ibidem, s. 62. storyczne, czyli naszą polską historię. 6 V. Wróblewska, Smok wawelski i inne smoki w polskiej literaturze dla dzieci, [w:] Kraków mitycz­ Innowacyjną propozycją dla młodych ny. Motywy, wątki, obrazy w utworach dla dzieci i dorosłych osób, która pozwala w odmienny imłodzieży. Red. A. Baluch, M. Chrobak, M. Rogoż, sposób poznać historię Krakowa, jest obec­ Kraków 2009, s. 125. nie nowo otwarty szlak turystyczny w pod­ 7 Ibidem, s. 136. 8 D. Terakowska, B a b c i., s. 57. ziemiach Rynku Głównego. Inwestorem pro­ 9 D. Terakowska, Władca Lewawu. Kraków jektu pt. „Śladem europejskiej tożsamości 1989, s. 16. Krakowa - szlak turystyczny w podziemiach 10 Ibidem, s. 11. Rynku Głównego" jest Zarząd Infrastruktu­ 11 Ibidem, s. 19. 12 Ibidem, s. 11. ry Komunalnej i Transportu, a operatorem 13 D. Terakowska, B a b c i., s. 66. Muzeum Historyczne Miasta Krakowa. Pro­ 14 P. Krawczyk, Podziemny Rynek już otwarty! jekt kosztował 52 mln zł, a dofinansowany Komunikat archiwalny. Zob. Portal Magiczny Kra­ został z funduszy europejskich. Komenta­ ków: www.krakow.pl (data dostępu: 25.02.2012 roku). torzy tego przedsięwzięcia twierdzą, że na obszarze czterech tysięcy metrów kwadrato­ wych, ponad cztery metry pod powierzchnią

81 cy dziewięcioletnim lub dziesięcioletnim. Barbara Pytlos Dotyczy czasów Bolesława Krzywouste­ go (1086-1138) i epoki Piastów. W tle fabu­ PRZYJACIELE I JADWIGA ły mamy bitwy pod Głogowem i na Psim I JAGIENKA, CZYLI Polu (1109)1. Oczywiście samych bitew Rą- O TWÓRCZOŚCI CZESŁAWY czaszkowa nie opisuje. Poznajemy je z opo­ NIEMYSKIEJ-RĄCZASZKOWEJ wiadań bohaterów: Stanka Modlęty i sie­ roty Wieprzyka. To oni znaleźli się niemal Pisarstwo Czesławy Niemyskiej-Rą- w centrum działań wojennych. Mogli nawet czaszkowej (1903-1974) zasługuje na ba­ rozmawiać z Bolesławem. Są nim zachwy­ dawczą refleksję ze względu na sposób po­ ceni, bo młody jest, a wielkich czynów do­ strzegania przez autorkę historii. Aby tego konuje. Imponuje im jego odwaga. I dobry dowieść, wystarczy odwołać się do dwóch jest, rozumie Stanka i jego przywiązanie do j ej utworów: Przyjaciele (1962) i Jadwiga i Ja ­ niedźwiedzia Sierotki: gienka (1964). W obu książkach Rączaszko- Gdybym wziął tego olbrzyma, to chyba wa ze zdarzeń historycznych tworzy pod­ razem z tobą, bo sczezłby z tęsknoty. Wracaj­ kład dla zbudowania interesującej fabuły, cie do domu! My zaś - objął spojrzeniem wpa­ gdzie młodzi bohaterowie będą poznawać trzonych w niego wojów - nieprędko jeszcze nie tylko daną epokę historyczną, ale tak­ spać będziemy.2. że uczestniczyć w ważnych wydarzeniach Oswojony przez Stanka niedźwiedź też narodowych. ma swój udział w walkach z Niemcami. Dzię­ Pierwsza z wymienionych powieści - ki niemu cała akcja powieści jest żywa i spra­ Przyjaciele - powstawała z myślą o odbior- wia, że jej lektura staje się przyjemna. Pomysł do książki zaczerpnęła autor­ ka z Kroniki Galla Anonima3. Opowieść snu­ je się żywo, malownicze opisy dotyczą za­ chowań ludzi na wsi, zwyczajów, obrzędów, przysłów czy ludowych piosenek. Można na­ wet stwierdzić, że powstała ona na bazie lu­ dowych opowieści. Spotykamy w niej wie­ le archaizmów. Niemyska-Rączaszkowa jest chyba jed­ ną z niewielu pisarek, dla której dzieje języ­ ka były istotne4. Gertruda Skotnicka w Bar­ wach przeszłości wskazuje wartość nieste- reotypowego ujęcia zdarzeń historycznych w utworze Niemyskiej-Rączaszkowej: Za wyzwoloną niemal całkowicie z ujęć schematycznych można uznać niewielką objętościowo powieść Przyjaciele [...] Cze­ sławy Niemyskiej-Rączaszkowej. Popularny Rys. Józef Wilkoń w powieściach dla dzieci różnych czasów ob­

82 raz walk Krzywoustego pod Głogowem i zwy­ czenie zasadnicze. Zwyczaje, stroje, zaba­ cięska walka na Psim Polu z Niemcami, znacz­ wy dworskie i ludowe dopełniają działania nie odbiega od ujęć tradycyjnych. Obok ma­ bohaterów i dla młodych czytelników z hi­ teriału faktograficznego znaleźć można traf­ storii czynią opowieść bliską, interesującą. nie uchwycone i dobrze literacko opracowane Tak jest nie tylko w Jadwidze i Jagience, ale procesy dziejowe, mianowicie budzenie się i w innych utworach. Skotnicka zauważa, że pod wpływem agresji ze strony Niemców pierwszych przejawów świadomości narodo­ wej w rozproszonych po puszczańskich sady­ bach i siołach kmiotków5. Druga powieść - Jadwiga i Jagienka (1964) - dotyczy czasów królowej Jadwigi, a konkretnie lat 1984-1986, od momentu przybycia Jadwigi do Krakowa i jej spotkania z Władysławem Jagiełłą i koronacją. Barwnie odmalowany został w niej ob­ raz Polski po śmierci Kazimierza Wielkie­ go. W niej również na tle wydarzeń histo­ rycznych Rączaszkowa rozwija wątek przy­ jaźni królowej Jadwigi z prostą dziewczyną ze wsi (Lipnica Mała) Jagienką6. Na dodatek 0 nazwisku Król. Jagienka, choć pochodzi ze wsi, jest bystra i mądra. Dobrze obserwuje 1 podpatruje krakowskie i królewskie życie. Szybko się uczy, ale nie zapomina o swoich ze wsi. Jest dobra i chętna do pomocy, czym zdobywa sobie przyjaciół. Jadwiga ceni ją za szczerość i oddanie. na tle powieści historycznych po roku 1956 Sporo w tej powieści bardzo różno­ powieści Niemyskiej-Rączaszkowej stano­ rodnych perypetii, włącznie z porwaniem wią wydarzenie godne uwagi badaczy, bo Jagienki, którą wzięto za królową. Wiele przemawiają one do wyobraźni młodych szczegółowych opisów życia na królewskim odbiorców: dworze i zwyczajów tam panujących, a tak­ Na tym tle korzystnie rysuje się Jadwiga że innych mieszkańców Krakowa, włącznie i Jagienka Czesławy Niemyskiej-Rączaszko- z żakami. Mimo to podczas lektury nie nu­ wej. Pomijając drobne słabości, trzeba przy­ ży. Stąd też Stanisław Frycie zauważa, że znać, że jest to powieść literacko udana i napi­ u Rączaszkowej w utworze Jadwiga i Jagien­ sana ze znajomością czytelników młodszych, ka, poświęconym królowej Jadwidze, opisy zwłaszcza dziewcząt, oraz ich możliwościper- dnia codziennego, zwyczajów, folkloru ma­ cepcyjnych i preferencji lekturowych8. ją pierwszeństwo przed faktami historycz­ Bo tak naprawdę powieści Rączaszko­ nymi7. I zgodzić się z tym trzeba, bo ukazy­ wej są historycznymi gawędami. Interesu­ wanie czasu odległego dla pisarki ma zna­ jąca, swobodna opowieść o życiu Bolesła­

83 wa Krzywoustego i jego towarzyszy, tak­ Wiedziała, jak je zainteresować. Udowodni­ że królowej Jadwigi czy Jagienki pisane ła to Skotnicka pisząc: są bez patosu, zachowują naturalny spo­ Motywem obliczonym na małoletnie czy­ sób opowiadania. Bohaterowie zachowują telniczki jest obecność w zabawach Jadwigi się naturalnie. Gawędę czyta się przyjem­ i Jagienki psa Śmieszki. O mało jeszcze spraw­ nie, zwłaszcza że młodych czytelników pi­ nych czytelniczo odbiorczyniach pamiętała sarka przyciąga przygodami. Przeżywają autorka tego powieściowego schematu fa­ je na każdym kroku. Młodzi bohaterowie, bularnego, przetykając gęsto tekst zabaw­ a wraz z nimi odbiorcy. U Rączaszkowej nie nymi lub lirycznymi śpiewkami prowenien­ ma skomplikowanych fabuł, na przykład cji ludowej10. w Jadwidze i Jagience fabuła jest prosta: bo­ haterki niemal równe wiekiem (Jagienka ma 1 Współcześni historycy wyrażają wątpliwo­ lat jedenaście i pół, a Jadwiga jedenaście), ści, czy taka bitwa miała w ogóle miejsce. Wy­ starczy tylko zajrzeć do Encyklopedii Wrocławia, różni je tylko pochodzenie społeczne. Ta Wrocław 2000. opozycja jest wyraźna i dobrze zarysowa- 2 Cz. Niemyska-Rączaszkowa, Przyjaciele, Warszawa 1977. 3 Słownik literatury dziecięcej i młodzieżowej. Pod red. B. Tylickiej i G. Leszczyńskiego, Wrocław, 2002, s. 270. 4 H. Skrobiszewska, Literatura i wychowanie, Warszawa 1973, s. 309. 5 G. Skotnicka, Barwy przeszłości. O po­ wieściach historycznych dla dzieci i młodzieży 1939-1989, Gdańsk 2008, s. 115. 6 Dalsze losy tej bohaterki przedstawiła pisarka w powieści Te same gwiazdy (1965). 7 S. Frycie, Literatura dla dzieci i młodzieży w latach 1945-1970. T. 1 - proza, Warszawa 1978, s. 94. 8 G. Skotnicka, B a r w y ., s. 123. 9 Ibidem, s. 310 i nast. 10 Ibidem, s. 312.

Piotr Szostak

W CIENIU SYBERII. WIZERUNEK ROSJI I ROSJAN W tajemniczej w y p r a w ie na. Ale ich losy są podobne. Obie w Krako­ To MKA ALFREDA wie na początku czują się obco9. Obie boha­ SZKLARSKIEGO terki są aktywne, samodzielne, chcą kształ­ tować swoje życie. Ich zachowanie, skłon­ Powieściom Alfreda Szklarskiego, opi­ ność do zabawy nie może nie podobać się sującym przygody Tomka Wilmowskiego młodym dziewczętom. Rączaszkowa znała i jego przyjaciół, poświęcono sporo roz­ dobrze psychikę nastoletnich czytelniczek. praw naukowych i artykułów krytycznych,

84 wyliczających zarówno pozytywne, jak który zwykle opuszcza tego typu informa­ i negatywne aspekty jego twórczości. Bu­ cje na rzecz podążania za akcją i przygodą. dowane w oparciu o długą tradycję lite­ Zbadanie recepcji powieści Szklarskiego ratury awanturniczo-przygodowej książ­ w XXI wieku pozostaje kwestią otwartą, to, ki, o cechach utworów trapersko-myśliw- co z pewnością pozostało w nich aktualne, skich i podróżniczych, spopularyzowanych stanowi uniwersalnych wartości przez Jacka Londona, Karola Maya czy Ja­ i pozytywnych wzorców, które nie powinny mesa Coopera, ocierają się o beletrysty­ nigdy stracić na znaczeniu. Przyjaźń, szacu­ kę naukową dzięki zawartej w nich wiedzy nek, honor, odwaga, patriotyzm i tolerancja encyklopedycznej i bogatej obudowie dy­ cechują niezmiennie głównych bohaterów daktycznej. Trudno stwierdzić bez prze­ przygód Tomka. Uważa się powszechnie, że prowadzenia odpowiednich badań, czy stereotypowy system wartości, a także ste­ zaliczane niegdyś do najbardziej poczyt­ reotypowe wyobrażenie o świecie, stano­ nych książek młodzieżowych1 opowieści wią kluczową cechę literatury młodzieżo­ o Tomku Wilmowskim i dziś znajdują czy­ wej. Młody czytelnik odczuwa satysfakcję telników, stanowiąc polską konkurencję z obcowania z jednoznaczną rzeczywisto­ dla anglojęzycznych przygód Harry'ego ścią literacką, gdzie zło jest łatwo rozpozna­ Pottera, Terry'ego Pratcheta czy elektryzu­ walne, a dobro zawsze zwycięża, prowadząc jących nastolatków historii o wampirach. fabułę do szczęśliwego zakończenia2. Bo­ Egzotyka zamorskich krain, ważny składnik hater - Tomek, w pierwszym tomie 14-let- przygodowych powieści Szklarskiego, stra­ ni, w każdym następnym starszy o rok, uła­ cił na znaczeniu, kiedy współczesny świat twia czytelnikowi utożsamianie się z rówie­ zmalał do wielkości globalnej wioski, a te­ śnikiem. Niejednokrotnie hiperbolizowany, lewizja i kino (zwłaszcza technika 3D) po­ obdarzony przez autora wyjątkową odwa­ zwalają nam przenieść się na odległe kon­ gą, dojrzałością i inteligencją, a także fascy­ tynenty, uczestniczyć w afrykańskim safari nującymi umiejętnościami, jak jazda konna, czy nurkować w Pacyfiku, nie wspominając strzelanie i ujarzmianie dzikich zwierząt, bu­ o bogatej ofercie biur podróży, organizują­ dzić może podziw i stanowi pozytywny wzór cych podobne wyprawy w rzeczywistości. do naśladowania. Niniejsze rozważania nie Znaczny trud w recepcji prozy Szklarskiego, będą jednak rozpatrywać atrakcyjności lub na który już wcześniej zwracali uwagę kryty­ jej braku w dziełach Alfreda Szklarskiego, cy, a aktualny dziś jeszcze bardziej w dobie zwrócą natomiast z pewnością uwagę na reformowania systemu edukacji, stanowi elementy, które straciły na znaczeniu lub encyklopedyzm autora. Katalogowe wręcz zostały zrewidowane p rzez cza sy współcze­ wyliczanie gatunków flory i fauny, nazw sne. Pretekstem do poniższych ustaleń bę­ rzek, gór i krain geograficznych, zaopatrze­ dzie analiza wizerunku Rosji i Rosjan w jed­ nie niemal każdej strony powieści w zreda­ nej z książek tegoż autora. gowany rzeczowym językiem encyklopedii Rosja, a zwłaszcza Syberia, przewija się przypis, ogrom wiedzy przyrodniczej, histo­ niczym widmo w całym cyklu powieści Al­ rycznej i etnograficznej, nie zawsze umiejęt­ freda Szklarskiego i, choć nie w każdej części nie wplecionej w fabułę i wypowiedzi bo­ zostaje jasno wyartykułowana, nie będzie haterów, wydaje się przytłaczać czytelnika, przesadą uznanie, że stanowi siłę sprawczą

85 przygód Tomka. Czas wydarzeń ukazanych z kraju, unikając aresztowania przez carskich w całym cyklu obejmuje pierwszą dekadę żandarmów za działalność antyrosyjską. Je­ XX wieku, a więc okres, w którym Polska by­ go pierwowzorem jest Andrzej Szklarski, oj­ ła pod zaborami, pamięć o powstaniu stycz­ ciec autora, aktywny działacz PPS, któremu niowym, ostatnim zrywie niepodległościo­ również groziła zsyłka na Sybir. Osierocony wym Polaków wciąż żywo oddziaływała na przez matkę Tomek pozostaje pod opieką naród, a na horyzoncie pojawiały się pierw­ rodziny Karskich, w której zwłaszcza ciot­ sze symptomy wielkich zmian, jakie miały ka Janina boi się wszelkich spisków poli­ nadejść w nowym stuleciu, poczynając od tycznych, karanych, jak podkreśla, w najlep­ rewolucji z 1905. Rosjan spotkamy już na szym razie zesłaniem na Sybir. Obawy ciotki pierwszej stronie Tomka w krainie kangurów, na nic się zdają, kiedy aresztowany zostaje a więc pierwszym tomie opowieści. Krasaw- jej syn Zbyszek za wywołanie strajku szkol­ cew, nauczyciel geografii i Mielnikow, dyrek- nego w 1905, domagając się nauczycieli Po­ laków i nauczania w języku polskim. Wyda­ rzenie to opisane zostaje w przytoczonym w piątym tomie przygód Tomka liście do bohatera od kuzynki z Warszawy. W tomie czwartym Tomek z ojcem i swoimi towarzy­ szami: bosmanem Nowickim i Janem Smu­ gą (każdy z nich również poniósł jakąś ofia­ rę w walce z zaborczym rosyjskim caratem) przemierzają Indie i Tybet w poszukiwaniu skarbu, ukrytego przez przyrodniego bra­ ta Smugi, zesłańca, któremu udało się zbiec i przez kilka lat wydobywać złoto w górach Ałtyn-tag. Po jego śmierci, część ukrytego złota miała zostać przeznaczona dla zesłań­ Atfred Szklarski ców. Docierając do granicy z Rosją, bohate­ rowie postanawiają pomóc Zbyszkowi zesła­ nemu do Nerczyńska w Kraju Zabajkalskim i przydzielonemu do pracy w składzie futer u kupca Naszkina. Misja ratunkowa staje się mak w ten sposób głównym tematem Tajemni­ WydMradwo .Si**. czej wyprawy Tomka, podczas której, poda­ tor warszawskiego gimnazjum, do którego jąc się za łowców dzikich zwierząt i ukry­ przed wyprawą do Australii uczęszcza To­ wając swoją prawdziwą tożsamość i naro­ mek, są carskimi urzędnikami, wypełniają­ dowość, bohaterowie przemierzają Syberię cymi skrzętnie plan rusyfikacji polskiej mło­ i tzw. rosyjski Daleki Wschód, pod czujnym dzieży, z niezwykłą surowością wymagając okiem przydzielonego im przez władze car­ od swych wychowanków ślepego posłu­ skie agenta ochrany Pawłowa. szeństwa i przywiązania do carskiej Rosji. Spośród wszystkich ośmiu książek Ojciec bohatera Andrzej Wilmowski uciekł o przygodach Tomka jedynie Tajemnicza

86 wyprawa... rozgrywa się wyłącznie na te­ kolonii w Harbinie współwłaścicielami ho­ renie Rosji. Powieść wydana została po raz lownika „Sungasza", pływającego po Amu­ pierwszy w 1963 r. w setną rocznicę powsta­ rze, podobnie jak odśpiewanie przez Nie­ nia styczniowego i faktycznie miała być hoł­ krasowa po rosyjsku Boże coś Polskę, przy dem dla tych, którzy, będąc Polakami, spę­ akompaniamencie rosyjskiej bałałajki. Naj­ dzili większość swojego życia na zesłaniu. bardziej emocjonalną jednak historią przy­ Szklarski podkreśla w niej zasługi Polaków wołaną w powieści jest opowieść przy­ w zakresie eksploracji i zagospodarowania padkowo spotkanego w pociągu inżyniera Syberii, a także przypomina wkład włożony Krasuckiego o Syberyjskim Legionie Wol­ w budowę najdłuższej w owym czasie li­ nych Polaków i wznieconym przez nich po­ nii kolei transsyberyjskiej. Autor wymienia wstaniu na Syberii. Były zesłaniec stwierdza z nazwiska wielu z nich, a ich biografie przy­ w niej: Dla Polaków Jezioro Bajkalskie jest tacza w przypisach. Znaleźć tu możemy, swego rodzaju narodową pamiątką [ . ] Kil­ między innymi: przyrodników Benedykta kadziesiąt lat temu grupa polskich więźniów Dybowskiego i Wiktora Godlewskiego, et­ wznieciła powstanie nad brzegami tego je- nografa Wacława Sieroszewskie­ go, inżynierów Stanisława Kierbe­ dzia i Adama Szydłowskiego. Ro­ syjska Syberia, tak odległa i dzika, staje się w trakcie rozwijania ak­ cji powieści coraz bardziej polska, zwłaszcza kiedy czytamy opowieść kapitana Niekrasowa o jego towa­ rzyszach z katorgi, Polakach, któ­ rzy zmusili go do szczerego podzi­ wu, bo: Od pierwszego dnia zesła­ nia przemyśliwali się nad ucieczką i powrotem do swego kraju. Brali udział w protestach, spiskach, bun­ tach, próbowali ucieczki, chociaż za to groziła jeszcze sroższa kara lub śmierć3. W dalszej części Ro­ sjanin dodaje: Moja buntownicza natura wyczuwała w nich bratnią Rys. Józef Marek duszę. Wielu z nas szanowało pol­ skich towarzyszy niedoli4. Wspomniany zo­ ziora. Na tak desperacki krok nigdy nie zdo­ staje również Maurycy Beniowski i jego byli się zesłańcy innych narodowości. Toteż głośna ucieczka, która niezmiennie od po­ każdy Polak, przebywając w pobliżu Bajkału, nad stu lat ma być wzorem do naśladowa­ choćby w myślach wspomina bohaterów po­ nia dla rosyjskich więźniów. Zaskakujące grzebanych w tajdze pod Miszychą i tych za­ być może, ale nie niemożliwe, jest uczynie­ bitych w Irkucku!5. nie kilku Polaków zamieszkałych w polskiej

87 Tajemnicza wyprawa Tomka byłaby więc opis katorżników, pracujących przy budowie piękną opowieścią o polskiej Syberii czy, jak torów kolejowych w okolicach Nerczyńska: pisze w swym artykule Zbigniew Bąk, przez Wśród gromady syberyjskich brodatych chło­ wiele lat jedyną znaną książką dla młodzie­ pów [. ] wyraźnie odcinała się grupa robotni­ ży: [...] której tematem były losy syberyj­ ków, odziana w jednakowe, zniszczone szare skich, polskich katorżników. [ . ] To z książki kaftany, koszule, zgrzebne spodnie oraz łap­ Szklarskiego, nie zaś z programów i podręcz­ cie przywiązane rzemieniami do nóg. Byli to ników szkolnych młodzież dowiadywała się katorżnicy, czyli zesłańcy, skazani na ciężkie 0 walce o wolność i o kaźni Polaków na Sybe­ roboty. Na głowach ogolonych do połowy rii6. Niestety odcisnęła na niej swoje piętno z prawej strony nosili okrągłe czapki bez dasz­ miniona epoka i różnego rodzaju przekła­ ka. Na nogach mieli kajdany, a niektórzy byli mania historyczne. Ulega im autor, identy­ ponadto przykuci łańcuchami do taczek8. Wi­ fikując powstańców z 1863 r., których celem dok ludzi w kajdanach, przykutych łańcucha­ było wyzwolenie Polski spod panowania mi do taczek był wymownym dowodem katu­ rosyjskiego, z rewolucjonistami, dążącymi szy i upokorzenia tysięcy zesłańców, na które do zmian ustrojowych. Wśród nich znaleźć byli narażeni za bohaterską walkę o wolność możemy chociażby Ludwika Waryńskiego swej ojczyzny9. 1 skazanych razem z nim podczas tzw. pro­ Temat historyczny zostaje potraktowa­ cesu proletariatczyków w 1885 r. oraz dzia­ ny tendencyjnie i to w sposób przywodzą­ łaczy socjalistycznych zesłanych na katorgę cy na myśl tendencyjność socrealistyczną, do więzienia w Karze, wspominanych przez kiedy nadrzędną dyrektywą literatury by­ kapitana Niekrasowa. Szklarski jednakowo ło podkreślanie przyjaźni polsko-rosyjskiej. ocenia jednych i drugich, uznając za wspól­ Obok złych Rosjan, związanych z aparatem ny mianownik dla ich bohaterstwa walkę carskiej władzy, w powieści Szklarskiego z caratem. Tomek będzie tym samym wy­ spotykamy dzięki temu wielu dobrych Ro­ głaszał hasła: Ja i moi towarzysze jesteśmy sjan, zniewolonych, uciśnionych, a tym sa­ przeciwnikami caryzmu. Natomiast darzy­ mym solidaryzujących się z Polakami. Stąd my przyjaźnią wszystkich pokrzywdzonych podziw kapitana Niekrasowa dla polskich przez cara ludzi7. Traktowanie w tym okre­ zesłańców za ich umiłowanie wolności, do sie powstania styczniowego jako prelu­ której Rosjanie dojrzeją dużo później i je­ dium do komunistycznej rewolucji nie jest go bezinteresowna pomoc bohaterom po­ niczym nadzwyczajnym. Z takim punktem wieści. Podobnie pozytywną postacią bę­ widzenia spotkamy się chociażby w utwo­ dzie Natasza Władimirowna Bestużewa, wię­ rach Stanisława Rembeka czy Igora Newer­ zień polityczny w Nerczyńsku, nieustraszona lego, a przyczyn można doszukiwać się i zdecydowana na wszystko rewolucjonist­ w narzucanych przez propagandę stereoty­ ka, zakochana w kuzynie Tomka Zbyszku pach historycznych lub próbach usatysfak­ Karskim. To ona zaproponuje, aby upozoro­ cjonowania państwowego wydawcy. Wy­ wać śmierć zesłańca i po kryjomu wywieźć daje się już jednak nadużyciem uznawać, że go z miasta, ona również zastrzeli agenta wszyscy zesłańcy, czy to Polacy, czy Rosja­ ochrany Pawłowa, zabieg być może celowo nie, byli niewinnymi ofiarami caratu, a takie zaprowadzony przez autora z jednej strony, wrażenie może odnieść czytelnik, czytający aby to Rosjanka, nie Polak, zabiła Rosjanina,

88 z drugiej strony, aby żaden z nieskazitelnych nad Amurem, od czasu do czasu wypra­ bohaterów powieści nie musiał splamić swo­ wiających się na rosyjską stronę, lub szaj­ ich rąk krwią. Ostatecznie Natasza również ka bradiagów, uciekinierów z carskich wię­ ucieknie z Rosji, aby pojawić się w trzech ko­ zień, kryjących się w lasach, autor nie bę­ lejnych powieściach z cyklu przygód Tomka, dzie utożsamiał ich jednak z Rosjanami czy już jako żona Zbyszka Karskiego. ludnością zamieszkującą Rosję. Ich pojawie­ Przyjaźnie do Polaków będzie również nie się jedynie przyśpiesza i uatrakcyjnia ak­ nastawiona ludność tubylcza. Przez karty cję powieści, a bohaterom pozwala się po­ powieści przewiną się przedstawiciele róż­ pisać zręcznością w walce i rozprostować nych plemion zamieszkujących Kraj Nada- murski, Zabajkale i Jakucję. Czytelnik pozna Nucziego - przewodnika wyprawy i zdol­ nego tropiciela tygrysów, któremu Tomek nie będzie obawiał się zaufać, wiedząc, że zamieszkujący tajgę Goldowie, do których należał Nuczi, również byli ofiarami zabor­ czego caryzmu. Następnie spotka mieszka­ jących nad Bajkałem Buriatów, którzy: Nie kryli swego współczucia dla polskich zesłań­ ców politycznych na Sybir, których niejedno­ krotnie spotykali przy budowie kolei. Wszak oni sami także kiedyś zacięcie bronili się przed najazdem Rosjan, a później nie przerwali walki 0 odrębność narodową oraz zachowanie sta­ rych obyczajów. Wielu uciekało przed prześla­ dowaniem carskim do sąsiedniej Mongolii10. Buriaci otoczą wędrowców opieką, zwłasz­ cza pomogą rannemu Smudze, którego opatrzy miejscowy lama. W końcu czytel­ Rys. Józef Marek nik dotrze do najzimniejszych partii Syberii zamieszkiwa nych przez Ja kutów, słynących kości podczas długiej jazdy przez syberyj­ z gościnności, przyjaznego usposobienia skie bezdroża. 1 obfitych mięsnych posiłków. I na próżno Carat w Tajemniczej wyprawie Tom­ tu doszukiwać się w opisach mieszkańców ka ukazany jest równie negatywnie, jak dalekowschodniej Rosji czegoś, co nazwali­ w innych powieściach Szklarskiego kolo­ byśmy „kliszą azjatycką", utrwalonym w pol­ nizatorzy i przedstawiciele państw euro­ skiej świadomości przekonaniem, że to, co pejskich, chcący za wszelką cenę podpo­ na wschód od Polski, związane jest zawsze rządkować sobie państwa i ludy słabsze z wrogim Europie kontynentem, dziką i od­ od siebie. Imperializm Zachodu zostaje ległą Azją. Wprawdzie życiu bohaterów za­ w ten sposób przeciwstawiony komuni­ grozi oddział miedzianobrodych chunchu- stycznemu internacjonalizmowi. Jeden zów, uzbrojonych bandytów grasujących z przypisów Szklarskiego jasno daje do zro­

89 zumienia, że sytuacja mieszkańców dale­ jesz, pojedziesz!14. Odwiedzane przez boha­ kowschodniej Rosji uległa zmianie w Kra­ terów miasta syberyjskie: Błagowieszczeńsk, ju Rad: Władza rządu carskiego była ciężkim Nerczyńsk, Ałdan sprawiają ponure wraże­ brzemieniem dla ujarzmionych narodów Sy­ nie. Ulice są niewybrukowane, domy zwy­ berii. Wielokrotne powstania tubylców były kle drewniane, hotel w Nerczyńsku, w któ­ okrutnie tłumione przez carskie wojsko. Do­ rym zatrzymują się wędrowcy, jest w opła­ piero po zwycięstwie Rewolucji Październi­ kanym stanie: Farba dawno już poodpadała kowej narody Syberii uzyskały autonomię11. z ram i okien, w wypaczonych deskach brudnej Rosja Szklarskiego to kraj wielonarodowo­ podłogi ziały czernią dziury służące za schro­ ściowy, w którym różne narody, rasy i reli­ nienie robactwu i szczurom, a ze ścian zwisa­ gie istnieją w zgodzie i harmonii obok siebie, ły strzępy tapet, które poruszane wiatrem, po­ a mieszkańcy odległych jej zakątków, oprócz wiewały niczym chorągiewki. Jedynym stałym języków narodowych posługują się uniwer­ umeblowaniem był chwiejący się na nogach salnym językiem rosyjskim. Umiejętność ta, stół, przykryty poplamionym, starym obru­ co Szklarski niejedno­ sem. Trzy wypchane krotnie podkreśla, wy­ słomą sienniki oraz daje się w sposób na­ miedziana, powygi­ turalny scalać rozle­ nana miska pojawiły głe państwo, którego się w pokoju dopiero ha rm o nię b ur z y je - na usilne prośby po­ dynie bezlitosna wła­ dróżników, poparte dza cara. sutym napiwkiem15. Wrogi system od­ W tej przygnębiają­ powiedzialny jest mię­ cej scenerii nadzwy­ dzy innymi za to, że: czajne zjawisko sta­ W Syberii, carskiej ko­ nowi pałac Naszki- lonii, nikt się nie trosz­ na, handlarza futra­ czył o szerzenie oświa­ mi i syberyjskiego ty i postępu wśród kra­ potentata, mieszka­ jowców . Przecież im jącego w Nerczyń­ bardziej byli zacofani, sku. Jego rezyden­ tym łatwiej ulegali bez­ cja, jak pisze Szklarski, względnym rosyjskim nie znalazłaby wie­ zarządom12. Mieszkań­ Rys. Józef Marek le równych sobie na­ cy odległych zakątków imperium pozosta­ wet w samym Petersburgu: Na pokrytych wieni są sami sobie, brakuje im między in­ drogimi tapetami ścianach salonów wisiały nymi podstawowej opieki lekarskiej, gdyż: obrazy najbardziej znanych w Europie ma­ Rosyjscy lekarze dbają tylko o mungum [pie­ larzy. W jednej z sal Tomek ujrzał największe niądze]13. Kwitnie za to korupcja: Nikt na Sy­ wówczas na świecie zwierciadło, zakupio­ berii nie odtrąca ręki podsuwającej państwo­ ne [...] na paryskiej wystawie w roku 1878, we papierki ze stemplem bankowym. To kraj przewiezione morzem do portu w Mikoła- wszelkich możliwości i... łapówek. Posmaru­ jewsku, a potem Amurem do Nerczyńska na

90 specjalnie w tym celu zbudowanym statku. używa Szklarski, rozciągnięte są do granic W lśniących posadzkach odbijały się krysz­ możliwości. Rosyjscy żandarmi pozbawieni tałowe kandelabry oraz marmurowe rzeźby, są jakichkolwiek pozytywnych cech. Oficer a w zacisznych gabinetach wzorzyste perskie Tucholski to karierowicz, który pomaga dru­ dywany tłumiły kroki. Jedwabne portiery, ory­ żynie Tomka wyłącznie dlatego, że pozwoli­ ginalne stylowe meble i egzotyczne palmy li mu przypisać sobie całą zasługę w schwy­ stanowiły wymowny dowód bogactwa wła­ taniu chunchuzów, syberyjskich bandytów. ściciela tej wspaniałej siedziby16. Bogactwo, To zdecydowanie przyśpieszy jego awans w którym pławi się Naszkin, nie wynika by­ i w następnym rozdziale pojawi się już najmniej z jego przedsiębiorczości i ciężkiej w stopniu esauła kozackiego. Sztabskapitan pracy, ale, jak sugeruje autor, z kombinator- żandarmerii Gołosowow jest grubiańskim stwa i wyzysku. Wracając do problemu ten- i źle wychowanym pyszałkiem, który nad­ dencyj ności Tajemniczej wyprawy Tomka, ła­ używając swojej pozycji, chce podporząd­ two wytłumaczyć, że człowiek pławiący się kować sobie wszystkich. Tomek wyzwie go w luksusie nie mógł być pozytywną posta­ na pojedynek za to, że popchnął Nataszę. cią. Choć Naszkin bezpośrednio nie szko­ Nie zabije jednak Rosjanina, trafi w zamek dzi żadnemu z bohaterów, a nawet poma­ pistoletu, który z kolei wybity z oprawy po­ ga swej krewnej, rewolucjonistce Nataszy, zbawi Gołosowowa kilku zębów. ta odwdzięczy mu się stwierdzeniem wypo­ Najwięcej jednak miejsca poświęci wiedzianym do Tomka, że Syberia to: - Kraj Szklarski kreacji Pawłowa, agenta ochrany, kontrastów, dorobkiewicze dzięki katorżniczej który towarzyszy łowcom podczas całej ich pracy zesłańców pławią się w szampanie, tu­ wyprawy. Rosjanin od pierwszej chwili jawi bylcy natomiast przymierają głodem, zżera­ się jako najprawdziwszy czarny charakter. ni jeszcze za życia przez robactwo17. Bez za­ O jego niegodziwości świadczyć będzie za­ jąknięcia, demonstrując swoje poglądy, do­ równo wygląd zewnętrzny, jak i zachowanie. da również: - Naszkin dorobił się fortuny, na­ Za każdym razem patrzymy na niego oczami wet gubernator mile widzi go u siebie. Carska któregoś z bohaterów, a określenia zbierają­ administracja na Syberii pławi się w wódce, ce się na jego charakterystykę zawsze ma­ a na to przecież trzeba pieniędzy. Kto ma czym ją wydźwięk pejoratywny. Pawłow zostaje płacić, może na wiele sobie pozwolić18, czym więc wyposażony w świdrujące, podejrzliwe wzbudzi w Tomku prawdziwy podziw. Jeże­ oczy szpicla, lisią gębę, ubrany zaś w czarny li dodamy, że rozmowa ta odbywa się pod­ płaszcz i melonik, bo jak stwierdza narrator: czas przyjęcia, które Naszkin wydał na cześć Kapelusze tego rodzaju często wówczas nosili Wilmowskiego i jego drużyny, postawa mło­ agenci tajnej policji19. Rosjanin, jak przystało dych z dzisiejszego punktu widzenia wyda na carskiego agenta, przez całą podróż po­ się wysoce niestosowna. zostaje czujny, składa w całość poszczegól­ Zacytowany powyżej fragment wpro­ ne elementy układanki, aby nareszcie zde­ wadza w rozważania na temat złych Rosjan. maskować łowców i spróbować udaremnić W powieści ich nie brakuje i tak się składa, ich plan pomocy zesłańcowi. Będzie rów­ że we wszystkich przypadkach są oni funk­ nież usiłował się zemścić za to, że przed la­ cjonariuszami carskiego aparatu władzy. ty, jeszcze w Warszawie, ojciec Tomka i bos­ Stereotypy, których w stosunku do nich man Nowicki uciekli mu sprzed nosa, razem

91 z awansem, który z pewnością by otrzymał przewidywalna, w równym stopniu prze­ po ich schwytaniu. W scenie, w której widzi­ rażająca, co czarująca. Szklarskiemu nie za­ my go po raz ostatni, wygląda niemal demo­ wsze udają się opisy przyrody. Często popa­ nicznie, toczy krwawą pianę z ust i odgraża da w botaniczną lub zoologiczną wyliczankę się Andrzejowi Wilmowskiemu, celując do albo zastępuje literacki pejzaż encyklope­ niego z pistoletu. Nawet wtedy czytelnik dyczną notatką. Od czasu do czasu natrafi­ patrzy na niego subiektywnym okiem oj­ my jednak na rzetelny opis ogromu dziewi­ ca Tomka, a narrator w mowie pozornie za- czej tajgi, który budził w sercach ludzkich lęk przed czymś nieznanym, kryją­ cym się w jej głębi21. Znajdzie­ my pełen animizacji obraz bu­ rzy, gdzie: Wicher rwał [tajgę] pazurami, przyginał do pod- dańczego pokłonu, gwałtow­ ne strumienie deszczu wyrywa­ łyjej ziemię spod stóp, a pioruny przypiekały żywym ogniem22. Wspomni również autor sybe­ ryjskiego Demona Zimy, któ­ ry: Gdyby istniał [...], tę właśnie krainę obrałby za królestwo, bo tutaj zima właściwie nigdy się nie kończyła23. Sporą daw­ kę liryzmu kryje w sobie stary Gold, przewodnik Nuczi, syn tajgi: Urodził się w niej, wycho­ wał, ona zaś żywiła go i dawała

Rys. Józef Marek schronienie, nic więc dziwnego, że znał wszystkie jej tajniki i ko­ leżnej stwierdza: Już wiedział, dlaczego ten chał jak własną matkę, czasem nieco zbyt su­ agent wydawał mu się tak dziwnie znajomy! rową, lecz zawsze przygarniającą swoje dzie­ To był bezpośredni sprawca całej jego trage­ ci24. Nuczi jest animistą, wierzy, że wszystkie dii! On pozbawił go żony i domu!20. Po serii otaczające go rzeczy są uduchowione. Jest strzałów Nataszy, wykonanych z zaskocze­ przekonany, że można rozmawiać z groź­ nia i od tyłu, a więc niehonorowo, nikomu nymi tygrysami, rzekę Amur nazywa swo­ nie może być żal podłego Rosjanina, który im batiuszką [ojcem], a kiedy Tomek chce martwy osuwa się na podłogę. mu zapłacić za okazaną pomoc, łamanym Wolna od jakichkolwiek historycznych rosyjskim stwierdza: - Przysługa dla przyja­ nadużyć i tendencyjnych przekształceń po­ ciela, ruble nie! Matka-tajga karmi swój czło­ zostaje w książce Szklarskiego jedynie przy­ wiek25. W dużej mierze to właśnie tej posta­ roda. Rozległa kraina od gór Uralu po rzekę ci Syberia w powieści Szklarskiego zawdzię­ Amur kryje wiele niespodzianek, jest nie­ cza swój urok. Nuczi urasta do rangi jej am­

92 basadora. Uważny czytelnik z pomocą tego starego Golda odkryje zaskakującą prawdę Sylwia Gajownik o rosyjskim Dalekim Wschodzie. Podobnie jak biali łowcy, przemierzający jego bezdro­ ZŁO TO WRONIEC ża na kartach powieści, zdziwiony przyzna, Cyceron uważał, że historia jest nauczy­ iż urzeka go ten uroczy syberyjski kraj, któ­ cielką życia. Podobno wszystko już było, dla­ rego sama nazwa przedtem wywoływała tego znając historię, mamy szansę przewi­ w nim uczucie grozy. dzieć konsekwencje naszych czynów; mo­ żemy też uczyć się na błędach przodków. 1 Pogląd ten potwierdzają między innymi Powieść historyczna, przybliżająca mło­ badania opisane przez Marka Kątnego: Tegoż, dym czytelnikom autentyczne zdarzenia Przygoda i dydaktyka w twórczości Alfreda Szklarskiego dla dzieci starszych, „Kieleckie Stu­ z przeszłości, powoli odchodzi do lamusa; dia Pedagogiczne i Psychologiczne" 1990, t. 4, jej miejsce zajmują teksty również oparte s. 149-160. na wydarzeniach autentycznych, podane 2 J. Ługowska, Powieść dla młodzieży, jej w konwencji baśniowej i fantasy. Przykła­ funkcje i miejsce w kulturze literackiej nastolatków, „Litteraria" 1980, nr 12, s. 113-132. dem umiejętnego połączenia powieści hi­ 3 A. Szklarski, Tajemnicza wyprawa Tomka, storycznej z baśnią i literaturą fantasy jest Katowice 1985, s. 73. twórczość krakowskiej pisarki Doroty Tera- 4 Tamże. kowskiej, która w swoich powieściach wie­ 5 Tamże, s. 167. 6 Z. Bąk, Powstanie Polaków na Syberii le miejsca poświęciła trudom życia w pań­ i targanek dauryjski czyli „Tajemnicza wyprawa stwie totalitarnym1. Tomka" Alfreda Szklarskiego, „Polonistyka" 1991, nr 8, s. 507. 7 A. Szklarski, Tajemnicza w ypraw a., s. 38-39. 8 Tamże, s. 159. 9 Tamże, s. 160. 10 Tamże, s. 145. 11 Tamże, przypis 91. 12 Tamże, s. 37. 13 Tamże, s. 152. 14 Tamże, s. 59. 15 Tamże, s. 177. 16 Tamże, s. 189-190. 17 Tamże, s. 191. 18 Tamże, s. 192. 19 Tamże, s. 83. 20 Tamże, s. 258. 21 Tamże, s. 19. Rys. Jakub Jabłoński 22 Tamże, s. 55. 23 Tamże, s. 221. Jak dotąd, jedyną książką dla młodego 24 Tamże, s. 21. odbiorcy, poruszającą wydarzenia z historii 25 Tamże, s. 39. najnowszej, jest Wroniec Jacka Dukaja. Tytuł powieści ma charakter symboliczny i jak za­ uważa Stefania Skwarczyńska, jednostkuje dzieło, jest jakby jego imieniem2. Nawiązu­

93 je bowiem do WRON-u, jak i do opowiada­ muzyki do słuchania z iPodów i komórek. Nie nia Stefana Żeromskiego pt. Rozdziobią nas było komórek. I pewnej niedzieli - nie było Te- kruki, wrony... Równie metaforyczną wymo­ leranka. Ten tekst ma podwójnego adresa­ wą charakteryzuje się okładka, która według ta: dla małego czytelnika to opis nieprawdzi­ Heine Krolla jest ważnym czynnikiem zabie­ wego świata fantazji, dla dorosłego, wspo­ gów marketingowych, gdyż popularyzuje mnienia (nie tak odległe). wiedzę o książce i zachęca do jej kupna 3. Jacek Dukaj wykorzystując elementy Okładka Wrońca zwraca uwagę poten­ baśni tradycyjnej, fantasy i powieści histo­ cjalnego czytelnika, niepokoi kolorami; jak­ rycznej, stworzył postmodernistyczną po­ że wymowna jest ilustracja małego chłopca wieść, która trafia do wyobraźni młode­ stojącego na oku wielkiego, czarnego pta­ go czytelnika za pośrednictwem symboli szyska, symbolizująca pierwiastek dobra, i schematów zaczerpniętych z baśniowości. Synkretyzm gatunkowy tekstu pozwolił au­ torowi wykorzystać wybrane elementy wy­ żej wymienionych gatunków literackich, co przyczyniło się do powstania powieści trud­ nej do zdefiniowania. Wykorzystanie w niej schematów ba­ śniowych lokuje ją w kręgu baśni nowocze­ snych, lecz zakończenie sugerujące, że ody­ seja Adasia była niczym innym, jak sennym koszmarem chorego chłopca, wskazuje na proweniencję fantasy, gdyż według Tolkie­ na baśnią nie powinno się nazywać tekstu, w którym odstępstwa od rzeczywistości tłu­ maczy się onirycznością4. Nie można też za­ pominać o fakcie historycznym, jakim było wprowadzenie 13 grudnia 1981 roku stanu wojennego, który stał się kanwą powieści. Pisarz zauważa, że połączenie elementów baśni z wydarzeniami historycznymi było możliwe, gdyż wpisane w formułę baśnio­ wą rzeczywiste wydarzenia są dla dzisiejsze­ przeciwstawiony wszechogarniającemu złu. go kilkulatka takim straszno-bajkowym świa­ Zaciekawienie budzi tekst reklamowy na­ tem z przeszłości, której nie potrafi sobie wy­ wiązujący do konwencji baśniowej: Posłu­ obrazić bezpośrednio, a który nie został jesz­ chajcie... To nie zdarzyło się naprawdę... Daw­ cze w literaturze opisany5. no, dawno temu był sobie chłopiec o imieniu Akcja Wrońca koncentruje się wokół wę­ Adaś. W tamtych czasach nie było kompute­ drówki Adasia w poszukiwaniu rodziny, ce­ rów. Nie było Internetu. Czarno-białe telewi­ lem odbudowy zniszczonego domu. Przej­ zory pokazywały dwa programy. W kinach nie mujący jest opis utraty domu, który jest wyświetlano amerykańskich filmów. Inie było końcem bezpiecznego życia, a równocze­

94 śnie początkiem dramatu nie tylko jednej i przerażonych ludzi, ukrywają się zdrajcy go­ rodziny, lecz całego narodu. Do wyrażenia towi sprzedać swoich pobratymców. Bole­ tragedii związanej z tym faktem nie potrze­ śniej niż zdrada obcych, boli jednak nielojal­ ba wielu słów, co doskonale zrozumiał Du­ ność bliskich: Adaś dowiaduje się, że nieszczę­ kaj. Oszczędność opisu, brak emocjonalnych ście na jego rodzinę sprowadził nie kto inny, komentarzy, beznamiętne wyliczenie znisz­ a przyjaciel, wujek Kazek. To trudna i gorzka czeń, podkreśliło wymiar nieszczęścia, któ­ lekcja dla dziecka... re spotkało chłopca: Już nie było domu. Po­ W trakcie wędrówki Adaś staje się ob­ łamali, porozbijali, porozdzierali, porozlewa­ serwatorem zasad wprowadzonych przez li, potłukli, porozsypywali, podziurawili, po­ Wrońca i jego popleczników. Spotyka Po­ wyrywali, pobrudzili, pokaleczyli, pognietli, dwójnych Agentów, Puchaczy-Słucha- postrącali, pomieszali, poniszczyli, zniszczyli. czy, Szpicli, pałujących Milipanów. Sty- Adaś zajrzał do łóżeczka siostrzyczki. Puste. Ani śladu też po mamie, babci i wujku Kazku. Wszystkie okna otwarte albo wybite. Po ruinie hulał wiatr ze śniegiem6. Jego pomocnikiem i towarzyszem po­ dróży zostaje sąsiad, Jan Beton, przodownik pracy wykonujący nie 100 a 250 000 procent normy7. To on pomaga zmierzyć się małe­ mu chłopcu z trudną do zdefiniowania rze­ czywistością; jest jego obrońcą i punktem odniesienia. Przodownik pracy, doceniany przez oprawców rodziny Adasia, staje po przeciwnej stronie barykady, oburzony ob­ łudą systemu, który dając mu pracę i sza­ Rys. Jakub Jabłoński cunek społeczny, pozbawił go syna. Gorz­ ko brzmi jego wyznanie: - Miałem syna, syn­ ka się z realiami państwa totalitarnego: ka takiego mądrego, i on wyrósł, i... - Wroniec przypadkowo zostaje Staczem, musi chro­ go wziął. - Skusił, zauroczył. Wziął. Tak8. Mi­ nić się przed GAZEM i Maszyną-Szarzy- łość do utraconego syna mężczyzna prze­ ną, pozbawiającą ludzi koloru, niszczą­ nosi na bezbronnego chłopca i nie waha się cą indywidualizm, przemieniającą ich oddać za niego życie. To akt bohaterstwa w bezwolne kukły, łatwe do sterowania. w tym szarym, opresyjnym świecie, gdzie Okrucieństwo rządów Wrońca, Dukaj opi­ nic nie jest takie, jakim się wydaje. sał w sposób bardzo prosty, aczkolwiek dzia­ Kolejnych sprzymierzeńców chłopiec łający na wyobraźnię: Na skrzyżowaniu stał spotyka w kościele, gdzie księża z naraże­ żelazny kocioł czarci i dym ił czarnym dym em. niem życia ukrywają poszukiwanych przez W kręgu wokół kotła zebrali się grubo opatule­ Wrońca ludzi. W tym miejscu odzyskuje na­ ni Wojacy-Wroniacy z kanciastymi karabinami dzieję i regeneruje siły, aby dalej walczyć na plecach. Po kolei nachylali się nad kotłami 0 życie ojca, lecz styka się również z obłudą i wdychali ciemne wyziewy. A kto wziął wdech 1 fałszem. Bowiem wśród tych zagubionych mocny, ten robił się zaraz bardziej żołnierski,

95 Karabinowaty i wrońcowaty. [...] Z nieba co ludzie walczący z najeźdźcą. Język literac­ jakiś czas pikowały kruki i wrzucały do ko­ ki jest mową głównego bohatera, Adasia. tła przyniesione w dziobie kawały krwawego Chłopiec w literaturze, nośniku myśli ludz­ mięsa [ludzkiego; dop. aut.]. Mięso wpadało kiej, szuka ukojenia. Im bardziej się boi, tym do gara, rozlegał się syk i dym buchał gęściej. chętniej opowiada sobie baśnie. To one łago­ Kruki odlatywały, kracząc głośno"9. dzą jego strach, pozwalają przetrwać trud­ Dzięki dużej determinacji, Adaś docie­ ną podróż i dają nadzieję, że i jego wędrów­ ra do ojca uwięzionego przez Wrońca, który ka zakończy się szczęśliwie (przecież tylko wraz z innymi opozycjonistami [...] wyczyty- tak kończą się prawdziwe baśnie). Dziecko wał książkę na szaro. Przeczyta do począ tku - ma też magicznego pomocnika, zadruko­ i nie będzie książki10. Czyż to nie sugestywna, waną myślami opozycjonistów ulotkę, któ­ a zarazem prze­ ra niejednokrotnie rażająca metafo­ p omaga mu w y- ra? Czy nie w ten rwać się z ulicznej sposób najeźdź­ łapanki, urządzo­ cy niszczyli poten­ nej przez zwolen­ cjał intelektual­ ników Wrońca. To ny Polaków? Jaką ona przenosi go alternatywę daje w bezpieczne miej­ Wroniec? Pozwa­ sca. la trawić bezpro­ Docenić trze­ duktywnie czas, ba także zabawy wpatrując się bez­ językowe pisarza; myślnymi, szary­ nie zrozumie ich mi oczami w szary czytelnik niewy­ obraz emitowany robiony, lecz na przez telewizję. pewno właściwie U Dukaja wy­ Rys. Jakub Jabłoński oceni odbiorca raźny jest podział o ukształtowanej na dobro i zło. Dobro jest kolorowe, rado­ kulturze czytelniczej. Całość przesycona sne; pozytywni bohaterzy słuchają baśni, jest symbolami i metaforami nawiązującymi które pozwalają im znieść wszechogarnia­ do „porządków" wprowadzonych w Polsce jącą szarość, a także noszą kolorowe stro­ przez władze komunistyczne. Prześmiewczy je, podkreślające ich indywidualizm. Barw­ jest opis plenum, które się pleni; Członka od­ ny jest Peweks, malowniczo lśni Ameryka, powiadającego na pytanie „-Kim pan jest? panaceum na dyktaturę Wrońca. W opozy­ [...] Jestem Członkiem"; kolejkowiczów, jak cji do tęczowego dobra pozostaje szare zło, mantrę powtarzających „Pantuniestał". sukcesywnie opanowujące barwne bastio­ Wroniec nie miałby takiej siły rażenia, ny Opornych. gdyby zabrakło w powieści ilustracji Jakuba Język powieści stylizowany na nowo­ Jabłońskiego, stylizowanych na obrazy soc­ mowę robi piorunujący efekt w połączeniu realistyczne. To nie są ładne i przyjemne ilu­ z językiem literackim, którym posługują się stracje przypominające animacje Walta Di­

96 sneya. To nie są obrazki, które chcielibyśmy gdyż nie ma pewności, że bohaterski wy­ powiesić na ścianie. Jego wizje artystycz­ czyn Adasia zakończyłby się sukcesem. Mo­ ne w pełni oddają grozę stanu wojennego. że pobudka z sennego koszmaru uchroni­ Niepewność, strach, bezradność uwypukla­ ła czytelnika przed miażdżącą siłą czarne­ ją ziemiste, ponure barwy. Tylko trzy pierw­ go ptaszyska? sze ilustracje niosą pozytywne treści: poka­ Warto zaznaczyć, że partnerami eduka­ zują szczęśliwą rodzinę [s. 9-10] i blokowisko cyjnymi Wydawnictwa Literackiego są Na­ rozświetlone tęczą [s. 12-13]. Zaraz po nich rodowe Centrum Kultury i Instytut Pamię­ pojawia się wykrzywiona okrutnym gryma­ ci Narodowej; wspólnie stworzyli stronę in­ sem twarz gen. Wojciecha Jaruzelskiego ternetową www.wroniec.pl. W zakładkach: [s. 15], stanowiąca granicę między dobrą przeszłością a złą, „wrońcową" przyszło­ ścią. Milipanci, Szpicle, członkowie MOMO na ilustracjach przerażają bezdusznym wy­ razem twarzy; ich oczy są zimne i pełne nie­ nawiści. Niesamowite wrażenie sprawia ob­ raz Wrony znajdujący się na stronie osiemna­ stej: jej dziób to zakrwawione ostrza noży, to przecież narzędzie zbrodni. Równie zatrwa­ żające są wizerunki Suk milicyjnych: groź­ nych, szczerzących ostre zęby, metalowych psów z latarkowymi oczami, połykającymi niewinnych ludzi. Zadziwia mnogość deta­ Rys. Jakub Jabłoński li; na ilustracjach możemy ujrzeć gen. Woj­ ciecha Jaruzelskiego, Lecha Wałęsę, Lenina, aktualności, akcja, stan wojenny, multime­ Pałac Kultury i Nauki, fiata 126 p. Zagubienie dia i pobierz użytkownicy znajdą informa­ ludzi we „wrońcowej" rzeczywistości, grafik cje o zabawach edukacyjnych zainicjowa­ podkreślił surrealistycznymi wizjami poplą­ nych pod wpływem lektury Wrońca, donie­ tanych dróg, poniszczonych sprzętów i bu­ sienia medialne o recepcji książki i podsta­ dynków, pełzających potworów. wową wiedzę na temat stanu wojennego Książka jest zgodna ikono-lingwistycz- w Polsce. Interesująca jest zakładka mul­ nie, gdyż ilustracje odzwierciedlają tekst. timedia, gdzie zamieszczono linki do pio­ Niemniej jednak trzeba to stanowczo za­ senek, których słowa znajdują się w książ­ znaczyć, że Wroniec - mimo wskazań auto­ ce: Piosenkę Członka i Piosenkę Milipan- ra - nie nadaje się na samodzielną lekturę ci wykonuje Kazik, lider zespołu KULT. Jest dla dziecka. Zarówno ilustracje, jak i tekst tam też fragment książki czytany przez Ja­ niosą ze sobą ogromny ładunek negatyw­ na Peszka oraz wywiad z Jackiem Dukajem nych emocji, których nie łagodzi zakończe­ i Jakubem Jabłońskim. W tym miejscu moż­ nie. Nie daje ono bowiem możliwości prze­ na również zobaczyć krótki film przypomi­ życia katharsis, a także nie tłumaczy zła. Czy­ nający rocznicę stanu wojennego, złożony telnik pozostaje bezradny wobec Wrońca, z obrazów Jakuba Jabłońskiego. Ze strony

97 za darmo można pobrać wygaszacz ekranu na edytorska wykluczają tę książkę z kręgu „Pan Jan rzuca Milipantami", tapety i ikony lektur pokoju dziecięcego. Może być tam na pulpit komputera oraz animacje i tapety czytana we fragmentach, jednak nie po­ na telefony komórkowe z ilustracjami Jaku­ winna dostać się w ręce dziecka, które sa­ ba Jabłońskiego. modzielnie (bez wsparcia rodzica) prze­ Kiedy użytkownik strony kliknie na iko­ mierzy świat wykreowany przez duet Du- nę „Pamiętajcie o 13 grudnia", zostaje prze- kaj-Jabłoński. kierowany na stronę www.13grudnia81.pl, Powieść stanowi doskonały punkt wyj­ której autorami są pracownicy Instytutu Pa­ ścia do poznania współczesnej historii Pol­ mięci Narodowej. Na stronie głównej może ski, gdyż w atrakcyjny sposób opisuje praw­ obejrzeć fragment wystąpienia gen. Woj­ dziwe wydarzenia. Pomocne są także stro­ ciecha Jaruzelskiego oraz zobaczyć archi­ ny internetowe powiązane z książką, które walne zdjęcia i filmiki upamiętniające tam­ za pośrednictwem nowoczesnych środ­ te wydarzenia. W zakładkach: lista interno­ ków przekazu wyposażają użytkowników wanych, sprawy karne, galeria, czytelnia, w wiedzę na temat stanu wojennego. Bo filmoteka, relacje, quizy, 30. rocznica, histo­ kim będziemy, nie wiedząc, jakie są nasze ria, kalendarium, milczący świadkowie, kul­ korzenie? tura niezależna, słownik pojęć i linki, znaj-

1 Zob. Władca Lewawu (1989), Córka cza­ rownic (1998). 2 S. Skwarczyńska, Wstęp do nauki o literatu­ rze. T. 1, Warszawa 1954, s. 453. 3 Zob. H. Kroll, Buch und Umschlag im Test, Berlin 1984. 4 J. Tolkien, Drzewo i liść oraz Mythopoeia, Poznań 1998, s. 21. 5 Rozmowa Jacka Dukaja z Anną Zemanek. Dostępne online. Zob. www.wroniec.pl/do- wnaload/recenzje/wywiad.pdf [Data dostępu: 28.02.2012]. 6 J. Dukaj, Wroniec, Kraków 2009, s. 24. 7 Ibidem, s. 28. 8 Ibidem, s. 192. 9 Ibidem, s. 39. Rys. Jakub Jabłoński 10 Ibidem, s. 219. dzie obszerne (i zróżnicowane pod wzglę­ dem formy) informacje na temat stanu wo­ jennego w Polsce. Grażyna Lewandowicz-Nosal Wroniec to książka o podwójnym adre­ sacie; nadaje się na lekturę dla nastolatków LWÓW COME BACK i dorosłych. Duża ilość ilustracji może myl­ nie wskazywać na dziecięcego odbiorcę, „O co chodzi z tym Lwowem?" - takie w czym utwierdza czytelników sam autor, pytanie stawia rodzicom trzynastoletnia zapewniając, że Wrońca pisał z myślą o nie- Natalia, bohaterka książki Barbary Gawry­ dorosłym adresacie. Treść powieści i jej stro­ luk Moje Bullerbyn. No właśnie - o co cho­

98 dzi? - możemy powtórzyć za dziewczyną. dwa lata przed wybuchem II wojny świato­ W wielkim skrócie i uproszczeniu odpo­ wej, zatem miała około 20 lat. W takim wie­ wiedź brzmi - po prostu o wszystko. Lwów, ku nie zapomina się języka dzieciństwa tak miasto magiczne i mityczne, polskie miasto, szybko jak mając np. dwa lata. Natalce uda­ którego barwną i jakże trudną historię wy­ je się odwiedzić starszą panią. I właśnie po mazano dość skutecznie z polskiej świado­ tej wizycie pada, przywołane na początku mości narodowej, powraca na karty współ­ tekstu, pytanie dziewczyny. Dziwi się, dla­ czesnej powieści dla dziewcząt. czego Selma i matka Eleny, chociaż pocho­ Natalia, urodzona i do niedawna miesz­ dzą z Ukrainy właściwie mówią po polsku, kająca w Krakowie, nie wie gdzie leży Lwów, czy to jest w końcu Polska czy Ukraina. Już nie wie nawet, że właśnie to miasto wybra­ nic nie rozumiem - powie Natalia. W odpo­ li sobie jako cel podróży poślubnej jej ro­ wiedzi matka Natalii wyjmuje mapę i wspól­ dzice. Nie wie nic. I pewnie by się historią nie odnajdują na niej Lwów. Dziewczyna Lwowa i historią własnej rodziny nie zainte­ jest zdziwiona - miasto leży całkiem nieda­ resowała jeszcze długo, gdyby nie wyjazd leko Krakowa. Następnie mama podejmu­ do Szwecji. W miasteczku, w którym rodzi­ je próbę wyjaśnienia „lwowskiego proble­ na Natalki rozpoczyna nowe, emigracyjne mu". Mówi: „To było kiedyś polskie miasto. życie, mieszka tajemnicza Selma. Jej osobę a także jej zaniedbany, wyglądający na opuszczony dom, otacza aura tajemnicy. Koleżanki twierdzą, że kobieta ma już chy­ ba ze sto lat, że jest okropna, może nawet jest czarownicą? Związana z Selmą tajemni­ ca budzi ciekawość i w trakcie rozwoju akcji powoli zaczyna się wyjaśniać. Do szkoły, w której uczy się Natalia, tra­ fia też pochodząca z Ukrainy Elena. Jej mat­ ka mówi po polsku ze śmiesznym akcentem, jakby śpiewała, można się zatem z nią poro­ zumieć. Okazuje się, że rodzina Eleny pocho­ dzi ze Lwowa i „zawsze było wokół nas du­ żo Polaków" [s.74], więcej nawet, prababcia Eleny była Polką i w domu dużo mówiło się po polsku. To właśnie mama Eleny ujawnia, kim jest Selma i mówi, że ta słynna tancer­ ka również jest lwowianką. Dlatego wyma­ ga od opiekunek znajomości języka ukraiń­ skiego, gdyż mimo wielu lat przebywania za granicą, pamięta język dzieciństwa. To oczy­ Bardzo piękne, duże, z ważnym uniwersy­ wiste, zwłaszcza, gdy w drugim tomie po­ tetem. We Lwowie mieszkali ludzie różnych wieści dowiadujemy się, że Selma wyjecha­ narodowości, byli Polacy, Ukraińcy, Rosjanie ła ze Lwowa po ukończeniu szkoły baletowej i Żydzi. [...] Potem wybuchła druga wojna

99 światową. „Zdecydowano" - matka nie mó­ wi, kto i dlaczego zdecydował, że część Pol­ ski po drugiej wojnie znalazła się poza gra­ nicami państwa polskiego. Informacja dru­ ga dotyczy polskich mieszkańców Lwowa - „wielu Polaków stamtąd wyjechało" - wielu, ale przecież nie wszyscy, zatem nieupraw­ nione jest stwierdzenie, że „ciągle mieszka tam wielu ludzi, którzy czują się Polakami" - we Lwowie po prostu nadal mieszka wie­ lu Polaków. Właśnie taką polską rodzinę, u której rodzice zatrzymali się podczas po­ bytu we Lwowie, a która nie chciała wyje­ chać z miasta po włączeniu go do ZSRR, wspomni chwilę później ojciec Natalki. W uzupełnieniu poda charakterystyczne ce­ chy lwowskich Polaków, którzy przed laty nie chcieli opuścić miasta. Pierwsza z nich to piękna polszczyzna. Cecha druga, na któ­ rą zwrócili uwagę turyści z Polski - „oni wię­ cej wiedzieli o naszej historii niż my sami" Rys. Natalia Talarek [s. 88]. To bardzo ważne stwierdzenie, po­ światowa i wszystko się zmieniło. To bardzo kazujące jak historia jest fundamentem, na skomplikowane, będziecie się jeszcze o tym którym budowana jest tożsamość narodo­ uczyć na lekcjach historii, ale zdecydowano, wa Polaków mieszkających poza jej granica­ że część polskich ziem zostanie przyłączo­ mi. Wreszcie informacja trzecia - Lwów nie na do Związku Radzieckiego. Między inny­ jest już teraz polskim miastem, jest miastem mi piękny Lwów. Wielu Polaków wyje­ chało wtedy stamtąd i przeprowadziło się do Krakowa albo do Wrocławia. Po­ tem znowu minęło wiele lat, aż w koń­ cu Ukraina uzyskała niepodległość.To z tego kraju pochodzi Elena. A Lwów jest teraz jednym z największych ukra­ ińskich miast. Ciągle jesttam dużo pa­ miątek z Polski i mieszka wielu ludzi, którzy czują się Polakami" [s. 87-88]. Przyjrzyjmy się bliżej temu ważnemu fragmentowi i zawartym w nim infor­ macjom. Pierwsza z nich jest taka - Lwów był kiedyś polskim miastem, ale to się skończyło wraz z drugą wojną Rys. Natalia Talarek

100 ukraińskim, choć nadal jest tam dużo pol­ poznaje Łyczakowską. Na fotografii tancer­ skich pamiątek. Zgrzytając zębami, chcia­ ka odnajduje też kamienicę, w której miesz­ łoby się dodać, pewnie, wszystkiego nie kała jej babcia. Magia pięknego Lwowa (to udało się zniszczyć. Zatem nie ma dla Pola­ słowo w sposób emocjonalny charakteryzu­ ków powrotu do Lwowa, nie ma co wspo­ je miasto), działa. minać polskiej historii, teraz jest Ukraina Nie ukrywam, że liczyłam na to, iż i już. Powiedzenie, że „będziecie się jesz­ w drugim tomie powieści pt. Kolczyki Sel­ cze o tym uczyć na lekcjach historii", poka­ my autorka rozwinie wątek lwowski. Tak się zuje wyraźnie słabość nauki historii Polski jednak nie stało. Gawryluk skupiła się tylko w szkole, ale też i przekazu rodzinnego. na historii samej tancerki i spadku, jaki po Jednocześnie czytelnik ma duże wątpliwo­ jej śmierci dziedziczy Natalia. Poznajemy ści, czy w szwedzkiej szkole jest miejsce na za to prawdziwe nazwisko Selmy, napraw­ wyjaśnianie polityki Józefa Stalina wobec dę nazywała się Tamara Szujska, oraz histo­ Polski i utraty przez nią na rzecz Związku Ra­ rię niespełnionej miłości Ukrainki do Polaka dzieckiego Kresów Wschodnich, co zostało Jana Rozwadowskiego. Trochę nieprawdo- uzgodnione na konferencji jałtań­ skiej w lutym 1945 r. Konsekwencją rozmowy jest odnalezienie zdjęć z lwowskiej podróży rodziców i w ten oto spo­ sób czytelnik może choć przez chwilę powędrować przez lwow­ skie ulice i zaułki, „różne podwór­ ka. Były do siebie bardzo podob­ ne, z dwupiętrowymi kamieni­ cami połączonymi galeryjkami" [s. 111]. Z topografii miasta wymie­ nia autorka fontannę Diany, jed­ ną z czterech fontann stojących na lwowskim rynku, ulicę Łycza­ Rys. Natalia Talarek kowską, kościół, a obecnie cer­ kiew św. Piotra i Pawła oraz Wysoki Zamek. podobny wydaje się fakt, że lokatorzy, któ­ To i tak dużo, choć można postawić pytanie rzy kupują po śmierci dom Selmy i przepro­ o Cmentarz Orląt Lwowskich - czyżby do tej, wadzają w nim remont, nie remontują stry­ niezwykle ważnej dla polskości Lwowa ne­ chu. Ale to zaniedbanie pozwala bohaterom kropolii, rodzice Natalii nie dotarli w swoich na odkrycie tajemnicy samotności Selmy. peregrynacjach? W odnalezionym pudle znajdują się listy od W efekcie rozmów i wspomnień Nata­ ukochanego do Tamary. Oba pisane są we lia wręcza w prezencie Selmie fotografie ze Lwowie, jeden datowany jest na 1937 r., dru­ Lwowa. Na jednej z nich jest fragment uli­ gi pochodzi z 1940 r., a więc z okresu woj­ cy. Rodzice dziewczyny nie pamiętają, jak ny. Dowiadujemy się też, że Rozwadowski, się nazywała ta ulica, ale Selma od razu roz­ który był partyzantem, nie wiadomo tylko

101 w jakich oddziałach, zginął w czasie wojny. w srebrnych widłach Motławy i Siedleckiej W ten oto sposób mamy otwartą drogę do Strugi stał gród książęcy3. Mieszkał w nim dalszego ciągu historii. Zatem pozostaje książę Sobiesław. Oj, biedni byli gdańszcza­ czekać na część trzecią, z nadzieją, że wątek nie pod rządami takiego okrutnika, co tyl­ lwows ki powróci. Zwła szcza że w obu tomach ko myślał o sobie. Wszystko było jego: i wo­ rodzice Natalii obiecują wycieczkę do Lwowa, da, i bory, i ziemia, i nawet powietrze. Pan a zdanie „musimy tam kiedyś pojechać" po­ w nadmotławskim zamczysku mało trosz­ wtarzane jest kilkakrotnie. czył się o swoich poddanych i gdyby nie od­ Dobrze się stało, że Barbara Gawryluk ważny żeglarz Rybitwa, kto wie, czy książę włączyła wątek lwowski do swojej powie­ pozwoliłby na budowę nadmorskiego gro­ ści, niemniej jednak jego realizacja pozosta­ du. Jego zamku już nie ma, a miasto wielkie wia ogromny niedosyt. Uważna lektura po­ i warowne, wrogom na postrach, a ziemi na­ kazuje niekonsekwencje pisarki, jej wiedzę szej na chwałę4 nadal stoi w całym swym ma­ a chyba też i emocje przefiltrowane przez jestacie. Z daleka widać różne wieże, wie­ założoną poprawność polityczną. Mimo to, życzki, iglice kościołów i pięknych kamie­ ponieważ po raz pierwszy we współczesnej niczek. Jest wśród nich jedna wyjątkowa powieści dla nastolatek pojawia się temat - wysoka wieża Mariacka. To z nią związa­ Kresów Wschodnich, uważam te powieści, ne są następne legendy O rudym jastrzębiu zwłaszcza tom pierwszy, za ważne. Uświa­ i gdańskiej jaskółce oraz Zegarze z Mariac­ damiają one potężny obszar niewiedzy hi­ kiego kościoła. Przy jego budowie zginęło storycznej, jaki należałoby wypełnić. Zatem wielu nieszczęsnych robotników, zabijała ich po raz kolejny w naszej historii, literatura ma praca ponad siły, zabijały krzyżackie knech- szansę przejąć rolę szkoły w nauczaniu hi­ ty popędzające do noszenia kamieni, cegieł storii. Pytanie czy zechce... i wapna5. Kiedy staniemy przed tą majesta­ tyczną budowlą i popatrzymy w górę, być B. Gawryluk, Moje Bullerbyn, Wydawnictwo Akapit może oczami wyobraźni zobaczymy rude­ Press, Łódź 2010. go jastrzębia ścigającego delikatną jaskół­ B. Gawryluk, Kolczyki Selmy, Wydawnictwo Akapit Press, Łódź 2011. kę albo piękny zegar, który wykonał mistrz Hanusz Toruńczyk. Gdańszczanie chcieli mieć najpiękniejszy kościół na świecie, naj­ Alina Zielińska piękniejszy zegar wybijający tylko wesołe godziny, ale ich pycha została surowo uka­ SPACER ULiCZKAMi STAREGO rana i mistrz Hanusz po trzykroć przeklął te­ GDAŃSKA Z FRANCiSZKiEM go, kto by ośmielił się zepsuty zegar napra­ FENiKOWSKiM wić. Ten przeklęty zegar podobno spłonął w czasie wojny, a po gdańskiej legendzie po­ Zapraszam Cię Czytelniku na spacer uli­ została tylko osmolona tarcza. cami Starego Gdańska. Zabierzemy ze so­ Obok kościoła Mariackiego stoi Ra­ bą książkę Franciszka Fenikowskiego1 Okręt tusz. Zatrzymują się przed nim zdziwie­ w herbie2 i przeniesiemy się w minione epo­ ni przechodnie, zatrzymujemy się również ki. my i patrzymy na piękny portal, który zdo­ Naszą wędrówkę rozpoczniemy od le­ bi herb miasta. Nie byłoby w tym nic dziw­ gendy Okręt w herbie - Dawno temu [...] nego, gdyby nie lwy (legenda Lwy z gdań-

102 skiegoRatusza). Dwa kamienne lwy patrzące kto to taki, przeczytajcie legendę o Mistrzu w tę samą stronę. Któż je tak wyrzeźbił Heweliusie. w zimnym i twardym kamieniu - to mło­ Powoli zapada zmierzch, wolnym kro­ dy rzeźbiarz Daniel. Jego zwierzęta pa­ kiem wracamy nad Motławę. Rozejrzyjmy trzą ku Złotej Bramie, gdzie zaczyna się się dookoła, a być może zobaczymy prze­ Królewska Droga. To nią właśnie przyby­ mykającego króla Mór, otulonego w szeroki wali do Gdańska polscy władcy. Patrzą czerwony płaszcz, władcę wszystkich gdań­ i wypatrują monarchy Rzeczypospolitej, cze­ skich kraśniąt Żółtą Ciżemkę (tylko dzieci kają na jego powrót6. Długo czekały. Mija­ go widzą i słyszą, dorośli już nie), cumujący ły lata, aż pewnego wiosennego dnia pod­ przy nadbrzeżu okręt Czerwony Jeleń, na niosły głowy, potrząsnęły grzywami i za- którym Marcin zwiedzał nadmorskie kraje. ryczały radośnie, tryumfalnie. A wtórował Czy słyszycie, zegar wybija dziesiątą godzi­ im basowy chór dział i Bałtyk bijący falami nę, rozlega się śpiewne nawoływanie noc­ o piaszczyste, odzyskane Wybrzeże. nych stróży. Gdzieniegdzie słychać również Od Ratusza już niedaleko do Bramy zaklęte skrzypki Szymka Flisaka. Wiatr pory­ Wyżynnej, którą podobno przez siedem wa nuty, słowa i niesie do Żurawia, gdzie lat pilnował diabeł (legenda O diable, który czeka na niego w okienku pod słonecznym strzegł Bramy Wyżynnej). Czy to prawda, ja zegarem piękna Brygidka. nie wiem, ale bramę na pewno warto obej­ Nasz spacer się skończył. Był krótki, ale rzeć. Pod kamiennym orłem zdobiącym jej możemy powiedzieć, że nie myliła się gdań­ ścianę widać wyryty złotymi literami napis: ska przekupka - przeszły nad miastem wieki, Justitia et pietas duo sunt regnorum omnium przeszły wichry i złe burze. Rozpadły się w gru­ fundamenta - sprawiedliwość i pobożność oto zy stare mury i kamienice, a wciąż jeszcze tu- są dwa fundamenty wszystkich królestw. Tuż obok możemy również przeczytać: Sapien- tissime fiunt quae pro Republica funt - Naj­ mądrzej dzieje się wszystko, co się dzieje dla Rzeczypospolitej oraz Civitaib haec optan- da bona maxime Pax, Libertas et Concordia - Dobra najbardziej dla państwa pożądane to pokój, wolność, zgoda. Przy ulicy Korzennej tuż obok Ratu­ sza Staromiejskiego za czasów króla Jana mieszkał niezwykły piwowar. W dzień wa­ rzył ze swymi czeladnikami znakomite pi­ wo, w nocy patrzył w niebo. Gdańszczanie byli dumni ze swego ziomka i szczycili się jego dziełami. Szczycą się i nadal, postawi­ li mu nawet piękny pomnik. W kamienicz­ ce przy ulicy Korzennej mieszkał jeszcze in­ ny lokator - Cynozura szybko zdobyła so­ bie sympatię gospoda rzy. Chcecie wiedzieć

103 ła się po gdańskich ulicach opowieść8 o mi­ kowskiego ożywają, aby przybliżyć nam hi­ nionych czasach. storię i dawać wiele radości. Franciszek Fenikowski, silnie związany F. Fenikowski, Okręt w herbie, Wydawnictwo z Pomorzem, ożywia swoimi legenda­ „Nasza Księgarnia", Warszawa 1960. mi przeszłość, podejmuje próbę ukazania w możliwie najwierniejszym tle historycz­ nym ważnych wydarzeń. Dzięki jego legen­ 1 Fenikowski Franciszek (1922-1982), polski dom możemy dowiedzieć się więcej o gdań­ poeta i prozaik; w jego twórczości dominowała tematyka gdańska, kaszubska i morska. skich zabytkach, o ciekawych miejscach i lu­ 2 Pierwsze wydanie: w roku 1955, kolejne dziach. I nieważne, że informacje, które nam w 1960, 1967, 1977, 2010 - do tych wydań udało przekazuje, nie są do końca prawdziwe, nie­ mi się dotrzeć. ważne, że przedstawia gdańszczan w spo­ 3 F. Fenikowski, Okręt w herbie, Warszawa 1960, s. 9. sób bardzo tendencyjny (mieszkańcy Gdań­ 4 Tamże, s. 26. ska w utworach Fenikowskiego to wyłącz­ 5 Tamże, s. 34. nie Polacy), nieważne, że dzisiaj nie mówi 6 Tamże, s.186. się o tych nieco dziwnych bohaterach, waż­ 7 Tamże, s. 188. 8 Tamże, s. 144. ne jest natomiast, że kiedy spacerujemy uli­ cami starego Gdańska, książki Feliksa Feni-

MIĘDZY DZIECKIEM A KSIĄŻKĄ

Urszula Kubajek urządzali zwariowane imprezy, odwiedzali się podczas wakacji. Takie nieoficjalne brac­ k lu b lu d z i ARTYSTYCZNiE two poetów. NiEWYŹYTYCH - „KLAN Pierwszy klub KLANU powstał w War­ POETÓW Z ISKRĄ BOŻĄ" szawie, następne kluby zaczęły spontanicz­ nie powstawać w kolejnych miastach. Poet­ Założycielką i duchową patronką KLA­ ka otrzymywała mnóstwo listów od różnych NU była Danuta Wawiłow. Klan to twórczy osób, to zainspirowało ją do założenia KLA­ stosunek do życia. To sprawa integracji ludzi, NU. Do klubu przychodzą dzieci ze swoimi którzy są wrażliwi na otaczający ich świat, wierszami. W jednym z wywiadów Danuta a że wrażliwi są wszyscy, to tylko kwestia prze­ powiedziała: Zaczynamy od tzw. „okruchów". łamania barier psychologicznych, wstydu, nie­ „Okruchy" to wiersze bardzo krótkie - dwie - wiary w siebie1. trzy linijki, nierymowane, napisane słowa­ Należą do niego młodzi autorzy, oko­ mi używanymi na co dzień, bez metafor, abs­ ło tysiąca osób w całej Polsce. Organizowa­ trakcji. Ot - taki „klip" z rzeczywistości, ob­ no kluby prawie we wszystkich miastach. raz chwili. Taka poezja rodzi się bez udziału Ludzie spotykali się, czytali swoje wiersze, głowy, najczęściej przed snem, na samotnym

104 spacerze, podczas nudnych lekcji. Przelatują­ łow, która prowadziła pokazy zajęć związa­ ce wówczas przez nas obrazy należy złapać ne z Eksperymentem Twórczo-Pedagogicz- i zanotować2. nym. Po takich pokazach odbywały się spo­ Ma on swoich czytelników w wieku od tkania z nauczycielem danego środowiska, czternastu do dwudziestu kilku lat, w całej wyjaśniające istotę jej koncepcji. Polsce. Jak mawiała poetka: - Jestem jedyną Wszystkie poczynania p. Danuty Wa­ dorosłą osobą w tym gronie3. wiłow wpisane są w koncepcję „Przedszko­ Klanowicze raz w roku spotykali się la Literackiego". Aby umożliwić nauczycie­ w dawnym województwie leszczyńskim lom realizację założeń eksperymentu, pro­ w Śmiglu, „oazie nadwrażliwców", gdzie wadzi ona cotygodniowe konsultacje dla za­ mieszkali w wiatraku, żyli całonocnymi dys­ interesowanych osób. kusjami, zwierzeniami, pisaniem wierszy. W ramach pokazów związanych z Eks­ Siedzibą KLANU była Warszawa, Pe­ perymentem Twórczo-Pedagogicznym dagogiczna Biblioteka Wojewódzka, gdzie p. Danuta Wawiłow spotyka się z dziećmi spotkania odbywały się raz w tygodniu. z różnych szkół Warszawy i województwa. W Kronice i materiałach archiwalnych ist­ Kontynuacją tych działań jest KLAN - nieje niewielka wzmianka na temat KLANU. Klub Ludzi Artystycznie Niewyżytych, nie­ W sprawozdaniu z pracy PB W za okres 1.09 malże organizacja młodzieży, która coraz - 31.12.1993 rok możemy przeczytać: gęściejszą siatkę swych ognisk pokrywa całą 1. Działalność twórcza KLAN-u (Klub Lu­ Polskę, a centrum koordynujące ma w war­ dzi Artystycznie Niewyżytych) w ramach szawskiej PBW. Tu cotygodniowe zebrania edukacji czytelniczej - mgr Danuta Wa- klubowe prowadzi p. Danuta Wawiłow". wiłow - praca zlecona. Nakładem Pedagogicznej Biblioteki 2. Zajęcia z zakresu edukacji czytelniczej Wojewódzkiej w Warszawie w 1994 roku KLAN-u (Klub Ludzi Artystycznie Niewy­ ukazała się gazetka pt. „Zapraszamy na Bed­ żytych) - raz w tygodniu. narską - z doświadczeń bibliotek szkolnych 3. Współpraca organizacyjna w realizowaniu i pedagogicznych województwa warszaw­ programu Danuty Wawiłow - KLAN (Klub Ludzi Artystycznie Niewyżytych) -Rozwadowski. W archiwach Pedagogicznej Biblioteki Wojewódzkiej zacho­ wała się również krótka wzmian­ ka o działalności Danuty Wawi- łow w Sprawozdaniu z działalno­ ści placówek Pedagogicznej Biblio­ teki Wojewódzkiej w Warszawie za rok 1993 - „ Miały również miejsce i w PBW i w lokalnych filiach bądź też przy współudziale bibliotek (vide filia w Otwocku) organizo­ wane spotkania z p. Danutą Wawi­ Na zdjęciu Danuta Wawiłow. Fot. Urszula Kubajek

105 skiego", w której znalazło się zaproszenie do - słowem wszystkiego, co ciekawe, dziwne, Klubu Ludzi Artystycznie Niewyżytych. „Co dające do myślenia i da się wykorzystać ja­ robimy w KLANIE: ko materiał pisarski i psychologiczno-oby- > poezja - wspólne czytanie, wspól­ czajowy, uczymy się przede wszystkim od ne konsultacje, wspólne pisanie np. lime­ życia, nie od literatury; ryków; > praca z dziećmi - w szpitalach, do­ > proza - wspólne czytanie i konsul­ mach dziecka, zakładach dla niewido­ towanie, rozpracowywanie nowych ga­ mych, w zwykłych przedszkolach; zbiera­ tunków; nie dla nich wierszy i bajek, inspiracja, ro­ > przekład poetycki - z języków ob­ bienie z nimi teatrzyków i różnych innych cych na polski, z języka polskiego (okruchy) rzeczy (klanowe przedszkole); można pra­ na języki obce; cować tą metodą z własnym rodzeństwem > pisanie dla dzieci - warsztaty; (wszystkie dzieci są twórcami i poetami - > teatr - pisanie te kstów ka ba retowych, twój brat też); > korespondencyjna konsultacja lite­ racka; > pocieszanie nieszczęśliwców i samot­ nych (korespondencyjnie); > testy psychologiczne, (wróżenie z rę­ ki); > robienie antologii klanowych i arku­ szy poetyckich - w formie tomików, ulotek i na kasetach magnetofonowych; Śmigiel 92. Fot. Urszula Kubajek > wydawanie ulotek poetyckich i ich rozprowadzanie; małych form scenicznych, wspólne przygo­ > pomaganie sobie wzajemnie w zale­ towywanie scenek; głościach szkolnych, „bank wypracowań"; > taniec - początki flamenco; > grafika, ilustracje do tomików, lekcje > fotografia - portrety, zdjęcia pejza­ „rysunku na luzie"; żów, scenki uliczne, komiksy zdjęciowe; > opieka nad KLAN-ami wojewódzkimi, > film amatorski - praca z kamerą ama­ odpisywanie na listy, itd." torską (ósemka), wspólne pisanie scenariu­ Z inicjatywy „starych klanowiczów" po­ szy, aktorstwo, wspólne kręcenie filmów; wstało Forum Klubu Ludzi Artystycznie Nie­ > happeningi - obok realizacji, także wyżytych (http://smigiel.phorum.pl/), dzie­ bank happeningów; lą się tu swoimi przeżyciami, wspomnienia­ > spisywanie snów (założyliśmy spe­ mi, planami, całym swoim życiem. Dzielą się cjalną księgę snów), prosimy o nadsyłanie również wspomnieniami o samej założyciel­ snów z całej Polski i zbieranie ich u wszyst­ ce. Chciałabym przytoczyć kilka wypowie­ kich znajomych i krewnych; dzi klanowiczów z Forum KLANU, dotyczą­ > spisywanie legend rodzinnych i miej­ cych Danuty Wawiłow. scowych, opowieści o ludziach, zasłysza­ - Była lokomotywą, sternikiem, a ja my­ nych dialogów i zaobserwowanych scenek ślę, że nawet koniem pociągowym całego Kla­

106 nu i dawała z siebie wszystko. I widzę, że przy­ Była najważniejszą kobietą w moim życiu. Po­ najmniej w Klanie warszawskim, w jej aktyw­ znałyśmy się jak miałam 21 lat i przerażało ności nie dorastaliśmy do pięt. Pamiętam jej mnie bycie dorosłą kobietą, żoną i matką wg niezliczone namowy do wymyślenia czegoś wzorów wyniesionych z domu. I to ona poka­ nowego, wzięcia na siebie prostych obowiąz­ zała mi, że tak nie musi być. Że dorosłość nie ków, zorganizowania happeningu, które zwy­ polega na sprzątaniu, gotowaniu i robieniu kle kończyły się przejmowaniem przez nas jej za służącą w domu, że jestem cenna i war­ pomysłów. Przynajmniej ja tak to widzę. Ale tościowa, nie żyjąc w ten sposób. Teraz mo­ zdecydowanie to, co z siebie dała, zaszczepiło że brzmi to dziwnie, bo jest to już powszech­ się w wielu z nas. Jeżeli nawet większość z nas nie dostępna wiedza, ale to był 92 rok i wtedy już nie tworzy, to Klan niesłychanie poszerzył jedynymi wzorcami postępowania były wła­ nam horyzonty wyobraźni, wrażliwości i spoj­ sne matki. Dla mnie zawsze pozostanie Du­ rzenia na świat. - Krzysiek Piasecki. chową Matką, przewodniczką mojej tożsa­ - Po Klanie uczestniczyłam jeszcze w wie­ mości. - Angela M. lu innych warsztatach „poszerzających świa­ - Na pierwszy Śmigiel przyjechałam mi- domość artystyczną" i to już były takie wtór­ mozowata. Taki glut a nie dziewczyna. Wyje­ ne sprawy. Najwięcej, najmocniej, najlepiej - chałam już wolna i jakaś inna. Gdyby nie to Klan. Przyszłam na Bednarską jako 15-latka pewnie zawalczyłabym o parę ważnych rze­ i w przeciągu dwóch tygodni całe moje życie czy. Bo dla mnie to był ostatni moment, żeby pozbyć się pieluch. Potrzeba mi było kogoś ta­ nabrało tempa. Nigdy więcej nie zdarzył mi się kiego jak Danka, żeby dojrzeć w ciągu jednych taki progres. A Danka, wiadomo, mama anar- wakacji. - Mruczka. chija. - Derwisz. - Niezwykle ważnym momentem w mo­ - Danka była dla mnie jak katalizator. Po­ im życiu było poznanie Danuty Wawiłow, zna­ trafiła uaktywniać różne rejony w ludziach, komitej poetki, i absolutnie nieprzeciętnego „zrób to, pokaż, przeczytaj" i trudno było od­ człowieka. Danuta Wawiłow opiekowała się mówić, zabawne, ale na tych jedynych warsz­ młodymi poetami, zrzeszonymi w organiza­ tatach (jak je nazwała derwisz) „poszerzają­ cji zwanej KLAN (Klub Ludzi Artystycznie Nie­ cych świadomość artystyczną", na których wyżytych) i stając się KLAN-ową poetką nie byłam, nie napisałam ani słowa, a po powro­ musiałam już pisać do szuflady - mogłam cie do domu nie mogłam przestać pisać. - Ma­ szkolić swój warsztat na KLAN-owych spo­ ga Waniewska. tkaniach. Dzięki Dance moje utwory zawi­ - Dla mnie Danka była jedną z najważ­ tały na łamach: „Filipinki", „Ciuchci", „Misia" niejszych osób, jakie spotkałam w życiu. Dzię­ oraz w książce „Cześć poeci i poetki, czyli jak ki Niej spotkałam mnóstwo wspaniałych ludzi. pisać wiersze (wybór Danuta Wawiłow)". - Eli­ Okazała m i wiele ciepła i akcep tacji. Ukształto - za Piotrowska. wała estetycznie i emocjonalnie. Boję się my­ W numerze 4 z 1994 roku kwartalni­ śleć, jaka bym była, gdybym nie zdecydowa­ ka społeczno-kulturalnego zostało zawar­ ła się kiedyś pójść na spotkanie KLAN-u. Bo­ te opracowanie samej Danuty Wawiłow, li mnie to, że nie zdążyłam Jej podziękować. dotyczące KLANU, czyli Klubu Ludzi Arty­ - Gosia Gałysz. stycznie Niewyżytych. Wypowiedź autorki - A ja Dance najbardziej jestem wdzięcz­ i założycielki, dotycząca własnej inicjatywy na za to, że otworzyła mi oczy na inne życie. i jej uczestników.

107 Jestem nikim ton Cześć, poeci i poetki i kolumnę wierszy jestem dupkiem młodych. jestem słaby ginę w tłumie Listów z wierszami otrzymywałam jestem głupi zawsze całe góry. Wniosek był jasny - pi­ jestem inny szą prawie wszyscy młodzi ludzie. Chłop­ jestem tchórzem jestem winny... cy ujawniają się rzadziej, są bardziej wsty­ - to fragment wiersza Tomka Niedzie­dliwi - dziewczyny częściej. Dla każdego li, nastolatka ze Skierniewic. Tomek nie wy­ z nich podzielenie się z obcym człowie­ gląda na poetę. Punk z irokezem, anarchista, kiem własną twórczością jest aktem bar­ zbuntowany, niepokorny. Jest to prawdopo­ dzo intymnym, wymagającym odwagi dobnie jedyny w jego życiu wiersz. Nigdy i desperacji. Tak łatwo jest ich zranić, znie­ nie był drukowany w żadnym tzw. poważ­ chęcić, odebrać wiarę w siebie. Nic dziwne­ nym czasopiśmie, mimo to jest znany w ca­ go, że są nieufni. łej Polsce. Można go odnaleźć na murach, Ciekawe, że z tych, którzy do mnie pisali, na plecakach, na podkoszulkach, na kurt­ 0 publikację prosiło niewielu. Większości za­ kach młodych ludzi. Widnieje na ścianach leżało na ocenie, konsultacji. Na potwierdze­ ich pokoi i na ścianach szkolnych koryta­ niu, że warto dalej pisać. Normatywna kry­ rzy. Jest to ich manifest, najgłębsza praw­ tyka wpoiła w nich przekonanie, że twór­ da, jaką mogą powiedzieć o sobie. I być mo­ czość jest domeną wybranych i że pisanie że trafniej niż inne określa KLAN jako zjawi­ jest czymś w rodzaju nielegalnego proce­ sko, jego sens i cel działania, żywioł buntu, deru, jazdą autobusem na gapę, próbą wci­ potrzebę wolności i tworzenia, które leżą śnięcia się tam, skąd każdy ma prawo ich u jego podstaw. wyrzucić. Stąd dodatkowo strach i poczu­ KLAN - Klub Ludzi Artystycznie Nie­ cie winy. Ciężki jest los młodych twórców wyżytych - istnieje od maja 1992 roku. Je ­ przy tak bezsensownym i skostniałym mo­ go historia nie jest długa. Prehistoria jest delu kultury. nieco dłuższa. To oczywiste, że w tym układzie czu­ Ponad dwadzieścia lat temu zaczęłam łam się w obowiązku pomóc każdemu, kto pisać o dzieciach i dla dzieci. Wydałam spo­ do mnie pisał. A przy tym nie miałam żad­ ro książek. Zainkasowałam nawet dwie na­ nej fizycznej możliwości odpowiedzieć oso­ grody międzynarodowe. Ale nie to było waż­ biście na wszystkie listy. I wtedy wymyśli­ ne. Najważniejsze, że przy tej okazji odkry­ łam KLAN - miejsce, gdzie mogliby się spo­ łam dla siebie dwa światy - świat dziecięcej tykać młodzi twórcy, głównie poeci, gdzie twórczości i wyobraźni i pokrewny mu świat mogliby czytać swoje wiersze, wymieniać kultury ludowej. Dlaczego pokrewny, o tym doświadczenia, konsultować się wzajemnie. potem. Oba te kierunki wskazały mi drogę, 1 przede wszystkim zaprzyjaźnić się ze so­ którą idę do dziś. bą, odnaleźć sobie podobnych, poczuć się Potem były programy telewizyjne i au­ bezpiecznie. dycje radiowe, poświęcone twórczości dzie­ Marzyła mi się sieć KLAN-ów, roz­ ci i młodzieży, były rubryki w pismach mło­ rzuconych po całej Polsce, w miastach, dzieżowych. I w końcu dwutygodnik „Fili­ wsiach i małych miasteczkach. Marzyły mi pinka", w którym regularnie drukuję felie­ się korespondencyjne przyjaźnie, wymia­

108 na wierszy, wspólne imprezy. Udało się Mamy nawet letni dwutygodniowy obóz i to, i nawet dużo więcej. Ale nie od razu. w Śmiglu w woj. leszczyńskim, w starym Eksperyment był jedyny w swoim rodza­ wiatraku. Jest to coś pośredniego między ju, nie mieliśmy żadnych wzorców. Szło się warsztatami, szkoleniem, festiwalem poezji w ciemno, ucząc się na błędach. My - to i sztuk wszelkich. Ostatnio prócz poezji, co znaczy ja, jedyna dorosła osoba w KLAN-ie, jest samo przez się zrozumiałe, zajmujemy i moi ludzie. Wszyscy w wieku od trzynastu się teatrem, fotografią, grafiką, muzyką, na­ do dwudziestu dwu lat. uką języków - słowem - wszystkim tym, co Krótko mówiąc, wiosną 1992 roku po­ jest ciekawe i czego ludzie, przychodzący do wstał KLAN. Najpierw w Warszawie. Począt­ KLAN-u, mogą się nauczyć od siebie nawza­ kowo nie mieliśmy nic - ani miejsca, gdzie jem, przekazując sobie swoje zainteresowa­ można by się było spotykać, ani bazy ma­ nia i umiejętności. Jest to jednocześnie coś terialnej, ani pienię­ w rodzaju wolnej repu­ dzy. Z czasem zaopie­ bliki, gdzie młodzi ludzie kowała się nami Peda­ czują się gospodarza­ gogiczna Biblioteka mi i gdzie nic nie ogra­ Wojewódzka w War­ nicza ich swobodnego szawie: dostaliśmy sa­ twórczego rozwoju. Być lę na sobotnie spotka­ może brzmi to niepraw­ nia, szafę na papiery dopodobnie, ale jest i zezwolenie na ogól­ to fakt - można zdzia­ nopolski nocny zjazd łać ogromnie wiele, nie co trzy miesiące. A tak­ mając nic prócz zapału, że symboliczną opłatę, młodości i żywej, twór­ której starcza na mikrą czej idei. część naszych wydat­ W tej chwili KLAN ków. Biblioteka sama liczy około 3 000 osób boryka się z kłopotami w całej Polsce. Są wśród finansowymi, więc dzię­ nich uczniowie szkół ki jej i za to. Z pieniędz­ podstawowych, liceów mi i bazą poligraficzną Fot. Urszula Kubajek i techników zawodo­ nadal jest krucho. wych, jest piekarz, jest Wykorzystujemy składki, które ludzie dziewczyna z Pogotowia Opiekuńczego, lu­ płacą ze swoich skromnych uczniowskich dzie z Domów Dziecka, młodzież z tak zwa­ kieszonkowych. Mimo to udaje nam się jakoś nych inteligenckich domów i przedstawicie­ drukować ulotki poetyckie, odbijać na kse­ le subkultur. Jest młodzież z zapadłych wsi rokopiarkach nasze tomiki poetyckie, któ­ i przebywająca okresowo albo na stałe za rych jest coraz więcej, i rozsyłać j e do zaprzy­ granicą. To, czym się od siebie różnią, nie jaźnionych grup klanowych w całym kraju, dzieli ich, przeciwnie - dodaje atrakcyjno­ organizować zjazdy, prowadzić korespon­ ści ich kontaktom. Uczy tolerancji, zrozumie­ dencyjną konsultację dla młodych twórców nia dla innych, pozwala przeniknąć w sfery, z całej Polski, organizować kolejne KLAN-y. z którymi w normalnych warunkach nie mie­

109 liby żadnej styczności. Jest to lekcja, jakiej w ciągu kilku tygodni poczyniła ogromne nie da żadna szkoła - lekcja ogromnie rozwi­ postępy. W tej chwili jest dojrzałą poetką jająca i inspirująca, również literacko. Jest to i rozwija się w szybkim tempie. też dowód, że młodzież - w odróżnieniu od Kariera Magdy Lisieckiej z Gliwic wyglą­ swoich rodziców - potrafi wznieść się ponad dała podobnie. Magda trafiła do Śmigla ja­ przesądy i stworzyć prawdziwą wspólnotę, ko trzynastolatka. Potem w ciągu kilku mie­ opartą na przyjaźni, wspólnej idei i natural­ sięcy przygotowała kilkanaście tomików. nym twórczym rozwoju. Obecnie Magda weszła w okres dojrzewa­ Okazało się - co było dla nas niema­ nia z wszystkimi jego problemami. Jak da­ łym zaskoczeniem - że przebywanie w po­ lej potoczą się jej losy, nie wiadomo. Jest to dobnej atmosferze, wspólne czytanie po­ wiek pełen niespodzianek. ezji, uczestniczenie w spektakularnych, na­ Niewątpliwie jedną z najciekawszych prędce improwizowanych happeningach indywidualności w KLAN-ie jest Karolajna, wyzwala w ludziach to, co do tej pory by­ uczennica warszawskiego liceum, wciele­ ło ukryte. Pozwala się ludziom otworzyć, nie buntu. Jej poezja, silna, namiętna, na po­ wyjawia talenty, rodzi niespotykaną w in­ graniczu eksplozji, cieszy się bodaj najwięk­ nych warunkach więź. Ci, którzy trafili do szą popularnością wśród naszych czytelni­ nas przez przypadek, także w krótkim cza­ ków. Utożsamiają się z nią całkowicie w swo­ sie zaczynali pisać i dochodzili do wspania­ im stosunku do rodziców, szkoły, państwa, łych rezultatów. polityki i do świata dorosłych. Przykładem może być choćby Marta Osobnym zjawiskiem jest twórczość Mruk, osiemnastoletnia uczennica z Wro­ Elizy Piotrowskiej, uczennicy spod Piły. Wy­ cławia, która trafiła do KLAN-u przypad­ rosła w kontakcie z naturą Eliza posiada dar kiem, zaczynała niemal od zera, a obecnie magicznego, baśniowego widzenia świa­ jest świetną poetką liryczną, o wielkiej wraż­ ta, mądrość i intuicję dziecka. Jej przyja­ liwości. Osobnym przypadkiem jest Jadź­ ciółka, Kamila Stępniewska, jest autorką ka Malina, zamieszkała w małej wsi Trzebu­ zaskakującego w swoim pomyśle cyklu epi­ nia pod Myślenicami. Dziewczyna niezwy­ tafia dla owoców, przypominającego słyn­ kle utalentowana, w tym również plastycz­ ne Spoon River Mastersa, ale całkowicie sa­ nie, jaskrawa osobowość. Nie ukończyła modzielnego. liceum, pracowała u fotografa, wkrótce wy­ Baśka Burak z Giżycka właśnie zdała ma­ chodzi za mąż. Nie wyjeżdżała na dłużej ze turę, zamierza studiować w Warszawie. Po­ swojej wsi, z którą czuje się bardzo uczu­ znałam ją przed czterema laty za pośrednic­ ciowo związana. Typowa biografia. To, że ją twem „Filipinki" i mojej rubryki dla młodych odkryłam, było sprawą czystego przypad­ poetów. Baśka na moich oczach z autorki ku. Teraz jest legendą KLAN-u i wydaje mi epigońskich wierszyków pod Pawlikowską- się. że ma przed sobą przyszłość. Ile takich Jasnorzewską wyrosła na poetkę o silnej in­ Jadziek, piszących do szuflady, wegetuje po dywidualności i nieposkromionym tempera­ naszych wsiach? mencie. Jej erotyki, obnażone do ostatnich Gutek to uczennica ósmej klasy z Gro­ granic, pełne pasji, niekiedy otwarcie natu- dziska Mazowieckiego. Jak niemal wszyscy ralistyczne, mimo to jakimś cudem są przy­ w KLAN-ie, zaczynała od grafomanii - ale kładem czystej poezji.

110 Olga Szkolnicka, siedemnastoletnia kowska z Nowego Sącza są najmłodszymi anarchistka z Opola, Przemek Kowalak, pie­ z prezentowanych przeze mnie poetek kla­ karz z Poznania, Leszek Mil, student oce­ nowych. Nie są ewenementem. Ostatnio anografii z Gdańska - każdy z nich ma swo­ wiek naszych uczestników coraz bardziej się ją własną twarz, własny klimat i problemy. obniża. Traktowani po partnersku, z miłością Maksymalna szczerość relacji, wrażliwość i zrozumieniem, potrafią ukazać drzemiące i bezkompromisowość młodości - wszyst­ w nich talenty i głębokie przemyślenia. ko to nadaje ich wierszom niepowtarzal­ Zupełnie osobnym zjawiskiem w KLAN­ ny charakter. ie jest Monika Mostowik, tegoroczna matu­ O bolesnym dojrzewaniu, konflikcierzystka z Krakowa. Autorka wielu tomików, młodego człowieka ze światem najotwar- przygotowanych metodą klanową wierszy ciej mówią wiersze Krzyśka Piaseckiego, i ciekawej prozy, jest zwyciężczynią licznych Marka Łuczaka i Dominika Bileckiego z War­ konkursów poetyckich. Poświęcono jej kil­ szawy. Chłopcy z zasady odczuwają potrze­ ka audycji radiowych. Jest już dość dobrze bę wznoszenia konstrukcji in­ telektualnych, próbują wyrazić w poezji głębsze i bardziej złożo­ ne treści. Wymaga to większych umiejętności i stąd ich rozwój przebiega inaczej niż u dziew­ cząt - wolniej, żmudniej, gwał­ townymi skokami, następujący­ mi po okresach pozornej stagna­ cji. Rezultaty są jednak równie ciekawe, a rozwój tych chłop­ ców wydaje mi się bardziej sta­ bilny niż rozwój dziewcząt, po­ datnych na kalendarz biologicz­ Na zdjęciu Danuta Wawiłow. Fot. Urszula Kubajek ny, huśtawkę nastrojów i kryzy­ sy emocjonalne. znana w krakowskim środowisku literackim, Dziewczyny preferują poezję liryczną, gdzie wkrótce ma się ukazać jej pierwszy zamyślenie nad szczegółem, drobiazgową prawdziwy, wydany nakładem wydawnic­ obserwację. Haiku, które w KLAN-ie trak­ twa tom wierszy. Monika od lat pasjonuje tujemy jako przedszkole poezji, etap obo­ się psychologią, penetruje świat ludzi cho­ wiązkowy dla każdego, jest im szczególnie rych, pacjentów szpitali psychiatrycznych, bliskie. Są jednak odstępstwa od reguły. zajmuje się regularnie dziećmi autystyczny­ Małgorzata Ciszewska i Joanna Nalewajko mi i młodzieżą po załamaniach nerwowych, tworzą poezję kreacyjną, czerpią z obszaru traktując to jako swoje posłannictwo. Posia­ kultury i literatury, które je inspirują - co nie da w swej twórczości własny temat, co jest pomniejsza ich spontaniczności i głęboko - zwłaszcza w jej wieku - zjawiskiem rzad­ indywidualnego widzenia zjawisk. kim. Jest przy tym człowiekiem niesłycha­ Trzynastoletnia Agnieszka Serafin nie skromnym, nie pociąga jej wcale per­ z Warszawy i czternastoletnia Ola Nowa­ spektywa zostania profesjonalną poetką

111 i błyszczenia na Parnasie. Będzie - tak jak szych lekcji, którą otrzymują - że poetą jest wszyscy członkowie KLAN-u - w przyszło­ każdy. Dziecko w wózku, pijaczek pod kio­ ści wykonywała swój zawód, uważając jed­ skiem, wariat monologujący w autobusie, nocześnie poezję za nieodłączną część ży­ babcia-emerytka, młody człowiek - każdy cia. Życie dla ludzi z KLAN-u jest wartością z nich jest potencjalnym poetą lub proza­ nadrzędną, jest najbogatszą z ksiąg, niewy­ ikiem, nie zdając sobie z tego sprawy. Każ­ czerpanym źródłem twórczości, początkiem dy nosi w sobie niepowtarzalny świat, pełen i końcem wszystkiego. Wiedzą o tym nawet oryginalnych przemyśleń i wizji. Każdy kry­ najmłodsi z nas. Sprzyja temu przyjęta przez je w sobie możliwości, o których mu się na­ nas zasada aktywnego włączania się w ży­ wet nie śni. KLAN wypracował - nie od ra­ cie, niesienia pomocy tym, którzy jej po­ zu, w wyniku długich eksperymentów i do­ trzebują, dzielenia się tym, co się ma w so­ świadczeń - metodę, aby wszystko to mogło bie najcenniejszego. Wizyty w szpitalach, się ujawnić i zabrzmieć pełnym grosem. w Domach Dziecka, u dzieci niewidomych są Jednym z najważniejszych kluczy, u nas czymś absolutnie naturalnym. Kontakt otwierających drzwi do nas samych, jest z ludźmi, którzy cierpią i którym można dać haiku. coś z siebie, nie tylko poszerza doświadcze­ Klanowa formuła haiku jest nieco od­ nie i pozwala się sprawdzić, ale także dostar­ mienna od tradycyjnej. Haiku - nazywane cza mnóstwa nowych wrażeń i materiału do przez nas po swojsku „okruchem" - jest to przemyśleń. Rozwijaniu samoświadomości, wiersz trzywersowy (może być nieco krótszy otwieraniu się na ludzi i świat pomagają tak­ lub dłuższy), nierymowany, napisany słowa­ że regularne ćwiczenia psychoterapeutycz­ mi, których używa się na co dzień. Ten ostat­ ne według naszych własnych, wspólnie wy­ ni test, przymiarka do żywego języka co­ pracowanych metod, nie spotykanych - o ile dziennego, kontrolowanie wiersza na słuch, mi wiadomo - gdzie indziej i dających zaska­ nadanie mu rytmu naturalnego jak oddech, kujące rezultaty. jest sprawą ogromnej wagi. Wyklucza tym Tak czy inaczej ludzie umiejący tylko samym wszelką pseudofilozofię, sztuczny brać, egoiści, ci, którzy nie umieją i nie chcą intelektualizm, skłonność do pustej abstrak­ się otworzyć, prędzej czy później znikają cji. Następnym ważnym nakazem przy pisa­ z KLAN-u i idą własną drogą. Nie żałujemy niu okruchów jest odłączenie intelektu, jak ich. Jeśli potrafiliśmy ich po drodze czegoś' nazywamy to, wyrzucenie głowy za okno. nauczyć, jeśli coś od nas wzięli, to nam wy­ Wbrew temu, co się twierdzi powszechnie, starczy. Codziennie przychodzą następni. co wpaja się nam od pokoleń, głowa w pro­ Działając w ten sposób, KLAN dawno cesie tworzenia nie jest niezbędna - więcej już przestał być po prostu stowarzyszeniem nawet, bywa czasem szkodliwa. Wiersze po­ poetów. Stał się filozofią, modelem życia, wstają z pomocą zupełnie innego aparatu. w którym poezja i twórczość w ogóle jest Indianie zwykli mówić: Biali są głupi, wydaje tylko jednym ze sposobów samorealizacji. im się, że człowiek myśli głową. To nieprawda. Jednym z najważniejszych, co prawda. Dyk­ Myśli się sercem. Zgodnie z tą teorią tłuma­ tuje to pewien kodeks, którego świadomość czę nowo przybyłym do KLAN-u, że wierszy mają nawet najmłodsi. Obce jest im jakiekol­ nie musi się rozumieć. Trzeba je czuć jak mu­ wiek wywyższanie się nad tzw. zwykłych lu­ zykę, nie zadając sobie zbytecznych pytań dzi. Wiedzą dobrze - i jest to jedna z pierw­ i nie tłumacząc się przed nikim ze swoich od­

112 czuć, jak nie należy się tłumaczyć ze swojej Nie lubią konkursów poetyckich, które są wiary lub miłości. Można zupełnie ich nie ro­ równie nonsensowne jak konkursy piękno­ zumieć i mimo to czuć, że są piękne. A moż­ ści. Nie pchają się - przynajmniej ci z KLAN-u na ich nie rozumieć i spokojnie odrzucić jako - do radia i telewizji. Nie lubią komercji. Zde­ nudne i bezużyteczne dla siebie, choćby ich cydowanie wolą wąskie grono tych, którzy autor był czterokrotnym noblistą. Ukochane myślą podobnie do nich. Od reklamy wolą przez nauczycieli pytanie: Co poeta miał na legendę. Swoje tomiki odbijają sami na kse­ myśli? jest idiotyzmem. Ani nauczyciel, ani rokopiarkach za swoje skromne fundusze krytyk nie wiedzą co poeta naprawdę miał i rozsyłają bądź rozprzedają po symbo­ na myśli. On sam tego najczęściej nie wie. licznych cenach po Polsce, w szkołach Jeden wiersz przeczytany przez dziesięciu i w środowiskach młodzieżowych. Preferu­ ludzi to dziesięć różnych wierszy. Czytelnik ją formę antologii, gdzie figurują wspólnie, poezji jest jej współtwórcą. Tego szkoła nig­ nie mają nawet nic przeciw anonimowości, dy nie zrozumie. której nie zniósłby żaden profesjonalny po­ Człowiek młody, który to sobie uświa­ eta. Jest to wzorzec bliski kulturze ludowej, domi, łatwo wyzbywa się kompleksów i stra­ którą wspomniałam na początku jako dru­ chu, krępujących jego naturalną potrzebę gie źródło mojej inspiracji. Wspaniała poezja twórczości. Ludzie zaczynają rozumieć, że i sztuka, anonimowa z założenia, nieodłącz­ poezją jest to, co w nich i wokół nich, a nie na od życia, jak duch nieodłączny jest od cia­ to. co murszeje na półkach w bibliotekach. ła, bezinteresowna, dostępna dla każdego. Zdają sobie też sprawę, że tworzenie oferu­ Wiecznie zmienna i wiecznie żywa. je im wolność, której na co dzień są pozba­ A krytycy? Jak powiedział o nich ktoś wieni, której odmawia im dom, szkoła, rodzi­ z klanowych poetów: na, społeczeństwo. Uczą się chwytać poezję ...są gnijącymi liśćmi pod naszymi mło­ we wszystkich przejawach życia, nie czeka­ dymi nogami. jąc na potwierdzenie ze strony krytyków Nie mają dla nas żadnego znaczenia. Po­ i historyków literatury. Symptomatyczne, że ezję można rozumieć i kochać bez ich błogo­ mimo rosnącego wciąż pędu do poezji, mu­ sławieństwa i pośrednictwa. Jak niepotrzeb­ zyki, sztuki, młodzi unikają jak mogą oficjal­ ny jest wolnemu człowiekowi spowiednik do nych ku nim dróg, przecierają własne ścież­ rozmowy z Bogiem. ki, nie dają się prowadzić za rękę dorosłym, Danuta Wawiłow którzy patrzą na świat zupełnie innymi od nich oczami. Wolą zresztą tworzyć sami niż czerpać ze skarbnic pod kontrolą nauczy­ 1 Traktuje dzieci jak dorosłych, „Głos Pomorza" 23-27.01.1995 cieli. Jest to zdrowe zjawisko. Odkrycie mu­ 2 Tamże zeów, bibliotek i tego, co w nich jeszcze ży­ 3 KLAN poetów z iskrą bożą, „Głos Pomorza" we, przyjdzie później. Jest to po prostu na­ 1993/1994, nr 302. stępny etap. Rzecz charakterystyczna, że oficjal­ ny obieg kulturowy w ogóle młodych spe­ cjalnie nie interesuje. Mają swój własny, o wiele sprawniejszy i bardziej dynamiczny.

113 w Katowicach oraz bliscy współpracownicy Marta Nadolna Jubilatki z Zakładu Czytelnictwa, zaś uczest­ niczyli w niej w ogromnej liczbie znajomi, JUBiLEUSZ 50-LECiA PRACY przyjaciele, w tym pracownicy Uniwersyte­ NAUKOWEJ i DYDAKTYCZNEJ tu Śląskiego i goście z innych ośrodków na­ p r o f. zw. d r h a b . k r y s t y n y ukowych. Z Panią Profesor świętowali rów­ HESKiEJ-KWAŚNiEWiCZ nież przedstawiciele Kościoła; na Jubileusz przybyli: JE Arcybiskup Senior dr Damian Ósmego maja 2012 roku o godz. 14.00 Zimoń i duszpasterze akademiccy: ks. dr na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Marek Spyra i ks. dr Damian Bednarski. Waż­ Śląskiego w Katowicach odbył się Jubile­ na dla Jubilatki była także obecność przyja­ usz 50-lecia pracy naukowej i dydaktycznej ciół harcerskich, w tym Zastępcy Komendan­ Profesor zw. dr hab. Krystyny Heskiej-Kwa- ta Chorągwi Śląskiej harcmistrza Tomasza śniewicz, wybitnej Badaczki literatury dla Huka oraz przedstawicieli Kręgu Seniorów, dzieci i młodzieży, dziejów książki na Ślą- ale też Wiesława A. Wójcika, pasjonata gór ie- i Redaktora „Wierchów", go i motywów górskich na łamach których Pani w literaturze, by wymie­ Profesor publikuje swe nić tylko kilka pasji nauko­ teksty. wych Jubilatki, od wielu Obchody rocznicy lat związanej z Redakcją rozpoczęły się od uro­ „Guliwera" i zasiadającej czystego wprowadze­ w Radzie Naukowej te­ nia Jubilatki do Sali Ra­ go kwartalnika; Uczonej dy Wydziału w obecności z wieloma miłościami - władz Uczelni i Wydziału do książek, harcerstwa, oraz Dyrektora Instytu­ gór, zwierząt, ale przede tu Bibliotekoznawstwa wszystkim do ludzi. - Prof. dr hab. Elżbiety Uroczystość obję­ Gondek, witającej zgro­ li patronatem JM Rektor madzonych. Następnie Uniwersytetu Śląskiego oddano głos JM Rekto­ Prof. zw. dr hab. Wiesław rowi Wiesławowi Bany- Banyś i Dziekan Wydziału siowi i Dziekanowi Wy­ Filologicznego Uniwer­ Prof. Krystyna Heska-Kwaśniewicz działu Filologicznego sytetu Śląskiego Prof. Fot. Anna Gaudnik Rafałowi Molenckiemu, dr hab. Rafał Molencki. Ponadto w przed­ których obecność świadczyła o randze dzień tego pięknego wydarzenia odprawio­ wydarzenia. Kolejnym punktem Jubile­ no mszę świętą w intencji Profesor Krystyny uszu było przedstawienie przez Kierowni­ Heskiej-Kwaśniewicz w krypcie Archikatedry ka Zakładu Czytelnictwa - Prof. dr hab. Ire­ Chrystusa Króla w Katowicach. Organizato­ nę Sochę imponującej sylwetki Profesor rami uroczystości zostali: Dyrekcja i Rada Krystyny Heskiej-Kwaśniewicz. W artyku­ Naukowa Instytutu Bibliotekoznawstwa i In­ le otwierającym księgę jubileuszową de­ formacji Naukowej Uniwersytetu Śląskiego dykowaną Badaczce pt. Przestrzenie kultury

114 i literatury, Irena Socha napisała: Krystyna takich tematów badawczych, które wydoby­ Heska-Kwaśniewicz jest uczoną, której jubi­ wając prawdę, zarazem „oddawały sprawie­ leusz niełatwo zamknąć w podsumowującej dliwość" twórcom i dziełom1. W związku z tym ważny punkt Ju ­ bileuszu to zaprezentowanie przez dr hab. Katarzynę Tałuć (Wicedyrektora In­ stytutu) wspomnianego pamiątkowe­ go tomu z równoczesnym podziękowa­ niem autorom, którzy zamieścili w nim swe teksty. Przestrzenie kultury i literatu­ ry powstały pod redakcją Elżbiety Gondek i Ireny Sochy, przy współudziale Barbary Py- tlos, a artykuły do księgi przygotowali lu­ Na zdjęciu Jubilatka wraz z Rektorem Uniwersytetu dzie z bliskiego kręgu Pani Profesor2. Książ­ Śląskiego prof. Wiesławem Banysiem. kę i piękne kwiaty wręczyły Szanownej Ju­ Fot. Anna Gaudnik bilatce władze Instytutu Bibliotekoznaw­ refleksji - zarówno ze względu na bogactwo stwa (Prof. dr hab. Elżbieta Gondek, Prof. dr wielotematycznego dorobku naukowego, jak hab. Irena Socha, dr hab. Katarzyna Tałuć) i z powodu swoistej dla Autorki postawy ba­ i wybrani pracownicy Zakładu Czytelnictwa dawczej łączącej pasję poznawczą z osobi­ (dr Małgorzata Gwadera, dr Marta Nadol­ stym zaangażowaniem, u którego korzeni le­ na). ży emocjonalność motywowana klarownym systemem wartości. Jej pisarstwu naukowemu obca jest postawa chłodnego dystansu. Ani o problemach, ani o pisarzach, których twór­ czości poświęcała swoje dociekania, nigdy nie pisała z beznamiętnym obiektywizmem. Obiektywizm ów był dla niej istotny i respek­ towany na poziomie warsztatu badawczego, metod i narzędzi poznawczych, wyrażał się w rzetelnym stosunku do źródeł, w możliwie wielostronnej ich interpretacji. Obraz, który Od lewej: prof. Krystyna Heska-Kwaśniewicz, na tej podstawie tworzyła, nosił wyraźne zna­ prof. Rafał Molencki i prof. Marian Kisiel. Fot. Anna Gaudnik mię jej autorstwa, jej postawy wobec badane­ go zjawiska - pozytywnej lub, rzadziej, nega­ Najbardziej wzruszającym momentem tywnej, ale zawsze wyraźnej, zakorzenionej spotkania stały się zaś publiczne podzięko­ w aksjologicznej, jasno formułowanej autor­ wania wychowanków (dr hab. Katarzyny skiej orientacji. Można przypuszczać, że rów­ Tałuć i mgr Lucyny Sadzikowskiej) i studen­ nież jej literackie i badawcze preferencje, znaj­ tów, jak również liczne wypowiedzi przy­ dujące wyraz w publikacjach, miały swe źró­ jaciół, znajomych i gości przybyłych z od­ dło w sferze wartościowań i przewartościo­ ległych ośrodków akademickich (np. Uni­ wań etycznych. Często bowiem poszukiwała wersytetu Jagiellońskiego, Uniwersytetu

115 Wrocławskiego, Uniwersytetu Opolskiego, bę zainteresowaną ludźmi - nawiązującą licz­ Uniwersytetu Pedagogicznego w Krako­ ne przyjaźnie i podtrzymującą bogatą kore­ wie). Głos zabrali m.in.: Prof. dr hab. Zofia spondencję; a wreszcie - odkryć miłośniczkę Budrewicz z UP w Krakowie, dr hab. Katarzyna czworonogów, zwłaszcza psich - i w życiu, Krasoń z UŚ, Prof. zw. dr hab. Jan Malicki i w literaturze3. Nic dodać, nic ująć, bo taka z UŚ i Dyrektor Biblioteki Śląskiej, Prof. zw. dr hab. Włodzimierz Wójcik z UŚ etc. Profesor Elżbieta Gondek odczytała następnie tele­ gramy w wyborze. Pod koniec uroczystości przemówiła sama Jubilatka, która podzię­ kowała wszystkim zgromadzonym za przy­ bycie. Pani Profesor skierowała także kilka słów wdzięczności do rodziny, nie pominę­ ła też swych „naukowych dzieci", wśród któ­ rych (co podkreśla z wielką dumą) znajduje się również autorka tego artykułu. Życzenia Jubilatce składa pisarz Feliks Netz Fot. Anna Gaudnik Profesor Irena Socha zakończyła prze­ mówienie słowami: Prywatny wymiar oso­ jest właśnie Pani Profesor Krystyna Heska- bowości uczonego w tekstach jubileuszowych Kwaśniewicz. Oprócz tego przez lata wypra­ pozostaje często w cieniu dokonań nauko­ cowała sobie wielki autorytet w świecie na­ wych. W przypadku ProfesorHeskiej-Kwaśnie- uki, jest również znakomitym pedagogiem wicz jest on jednak tak urzekający, w sposób i pełnym pasji nauczycielem akademickim, tak istotny, przenikający i spajający wszyst- ale co najistotniejsze wspaniałym człowie­ kiem! Świadczą też o tym liczne gratulacje, podziękowania i życzenia, jakie przyjmowa­ ła już w kuluarach. Dlatego też ósmy maja był dniem pełnym radości; wzruszała się sa­ ma Jubilatka i jej rodzina, ale także ludzie, którzy mieli wielkie szczęście spotkać Panią Profesor Krystynę Heską-Kwaśniewicz na swej zawodowej i prywatnej drodze. Osobiście jestem bardzo dumna i za­ szczycona faktem, że mogłam uczestni­ Wśród zaproszonych gości obecny był red. czyć w tym wydarzeniu i świętować wraz naczelny„ Guliwera" - prof. Ja n Malicki (w środku) z wszystkimi zebranymi 50-lecie pracy na­ Fot. Anna Gaudnik ukowej i dydaktycznej Pani Profesor, a ni­ kie wymiary tej osobowości, że trzeba uchylić niejszy krótki tekst jest moim małym po­ zasłonę prywatności i dojrzeć: troskliwą mat­ dziękowaniem. kę - nie tylko dla swoich trojga dzieci, ale i po macierzyńsku traktującą swoich doktorantów, 1 I. Socha, Krystyny Heskiej-Kwaśniewicz a także babcię radującą się wnukami; dostrzec jubileusz pięćdziesięciolecia pracy naukowej osobę zatroskaną i spieszącą z pomocą cho­ i dydaktycznej. [w:] Przestrzenie kultury i literatury. rym i będącym w potrzebie przyjaciołom, oso­ Księga jubileuszowa dedykowana Profesor Kry-

116 stynie Heskiej-Kwaśniewicz na pięćdziesięciolecie Lyszczyna, Krzysztof Biliński, Maria Pawłowiczo- pracy naukowej i dydaktycznej. Pod red. E. Gondek, wa, Krystyna Kossakowska-Jarosz, Andrzej Linert, I. Sochy, przy współ. B. Pytlos, Katowice 2012, s. 5. Czesława Mykita-Glensk, Barbara Pytlos, Danuta 2 Nazwiska wymieniono w kolejności,Sieradzka, Katarzyna Tałuć, Maria Kalczyńska, w której zamieszczono je w tomie: Irena Socha, Dariusz Rott, Bożena Cząstka-Szymon, Helena Zbyszko Bednorz, Zdzisław Gębołyś, Małgorzata Synowiec, Tadeusz Budrewicz, Magdalena Jon- Łoboz, Jerzy Starnawski, Teresa Wilkoń, Marian ca, Urszula Chęcińska, Jolanta Ługowska, Zofia Kisiel, Joanna Papuzińska, Tadeusz Kłak, Marek Budrewicz, Katarzyna Krasoń, Hanna Langer, Piechota, ks. Jerzy Szymik, Jacek Kolbuszewski, Agnieszka Bajor, Mariola Jarczykowa, Anna Wiesław A. Wójcik, Elżbieta Malinowska, Stefan Sitkowa, Antoni Barciak, Krystyna Kleszczowa, Zabierowski, Tadeusz Aleksandrowicz, Edward Joachim Glensk. Różycki, Zbigniew Zielonka, Jerzy Pośpiech, Jacek 3 I. Socha, K r y s t y n y s. 16.

Z RÓŻNYCH o • SZUFLAD

Ewa Troneczek Maciusia Pierwszego. Seminarium rozpo­ częło obchody ogłoszonego przez Sejm ŚWiAT KSiĄŹKi DZIECIĘCEJ Rzeczypospolitej Polskiej roku 2012 jako W ROKU JANUSZA KORCZAKA Roku Janusza Korczaka. W programie zna­ lazło się także spotkanie autorskie dzieci Książnica Beskidzka w Bielsku-Białej i bibliotekarzy z Beatą Ostrowicką, która pro­ 1 marca 2012 roku zorganizowała semina­ mowała swoją najnowszą książkę poświę­ rium pn. „Świat książki dziecięcej w Roku Ja­ coną Januszowi Korczakowi Jest taka histo­ nusza Korczaka". Seminarium było przygo­ ria. Opowieść o Januszu Korczaku, wydaną towane dla bibliotekarzy Książnicy Beskidz­ w Wydawnictwie „Literatura". Imprezami to­ kiej, bibliotek publicznych powiatu bielskie­ warzyszącymi były wystawa pt. „Janusz Kor­ go i powiatów ościennych. Po umieszczeniu czak", a także kiermasz książek dziecięcych programu na stronie Książnicy www.ksia- p rzyg otowa ny przez Wyd awnictwo „Litera­ znica.bielsko.pl już po dwóch dniach zare­ tura", Wydawnictwo Debit oraz ArtKreator jestrowanych zostało 78 zgłoszeń, również Hanna Gadomska-Brzóska. bibliotekarzy z bibliotek szkolnych. Myślą przewodnią tego przedsięwzięcia było prze­ prowadzenie procesu wielowarstwowe­ go połączenia zagadnień książki dla dzieci w aspekcie historycznym i współczesnym. Seminarium stanowiło również jedno z wielu przedsięwzięć, jakie w Książnicy Be­ skidzkiej przygotowano dla uczczenia Ja­ nusza Korczaka (1878/1879-1942), wybit­ nego (z a p o m n i a n e g o) polskiego pe­ dagoga, pisarza, publicysty, lekarza, dzia­ Na zdjęciu Joanna Papuzińska. łacza społecznego, twórcę postaci Króla Fot. Ewa Troneczek

117 Patronat medialny nad „Światem książ­ prawność polityczna i jej ramy, podziały ki dziecięcej w Roku Janusza Korczaka" ob­ polityczne w społeczeństwie. Współcześni jęły „Guliwer" i „Poradnik Bibliotekarza". autorzy, przynajmniej ich znaczna część, Współorganizatorem przedsięwzięcia by­ zdaniem prelegentki, nie docenia znacze­ ły Wydawnictwo „Literatura" i Wydawnic­ nia odzyskania przez Polskę niepodległo­ two Debit, sponsorem Bielska Drukarnia ści i następującej po tym wydarzeniu histo­ TIMES. rycznej transformacji. Następną przyczynę Seminarium otworzył Bogdan Kocu­ upatruje w istniejącym przekonaniu, że dla rek, dyrektor Książnicy Beskidzkiej w Biel­ społeczeństwa, przede wszystkim młodsze­ sku-Białej. W pierwszej części seminarium go pokolenia nie ma ona znaczenia, a zatem przedstawiono prezentację multimedial­ autorzy nie dostrzegają konieczności, by ną, poświęconą Januszowi Korczakowi. o niej pisać. Innymi znaczącymi przyczy­ Przewodnim hasłem tej prezentacji by­ nami są niechęć do pisania lub nieumiejęt­ ły słowa Janusza Korczaka: Umysł dziecka ność pisania dla młodych odbiorców o spra­ - las, którego wierzchołki lekko się poruszają, wach spornych i dyskusyjnych, także prze­ gałęzie splatają, liście drżąc dotykają. konanie, że pisząc dla młodzieży, trzeba się Uczestnicy seminarium wysłuchali pię­ przystosować do jej zakresu zainteresowań, ciu wystąpień. Pierwszy wykład pt. „Nowa nie wymagać od nich wysiłku mentalnego. literatura i nowi pisarze w Roku Korczakow­ Pani profesor wskazała jeszcze na brak po­ skim" wygłosiła prof. zw. Joanna Papuzińska. wiązań pomiędzy losami jednostki a losa­ W swoim wystąpieniu poruszyła kilka kwe­ mi narodu. Kolejne zadane pytanie - Czy we współczesnej literaturze dziecię­ cej możliwa jest fuzja wątków: spo­ łecznych, rodzinnych, narodowych, osobistych, obyczajowych i ich połą­ czenie z szerszą perspektywą? W tym miejscu prelegentka nawiązała do Janusza Korczaka, do Jego powieści, do których wnosił globalne myślenie bohatera o grupie, społeczeństwie, ludzkości. Na koniec swojego wykładu prof. Joanna Papuzińska wskazała słucha­ czom autorów i ich teksty godne uwa­ Fot. Ewa Troneczek gi w aspekcie kolejnego zagadnienia stii i zadała znaczące pytanie - Dlacze­ - miejsce dziecka w kulturze wojny - żoł­ go we współczesnej literaturze dziecięcej, nierz czy ofiara, czy żołnierz-ofiara. Wymie­ młodzieżowej znikają sprawy kontekstu niła między innymi: Małgorzaty Musierowicz społecznego? Wskazała słuchaczom kilka Kalamburka; Pawła Beręsewicza Tajemnica przyczyn (nazwała je domyślnymi przyczy­ człowieka z blizną, Czy wojna jest dla dziew­ nami), a wśród nich: lęk przed zarzutem in­ czyn?; Szymona Sławińskiego Mały Powsta­ doktrynacji, polityzacji, propagandy - po­ niec; Joanny Papuzińskiej Asiunię; Micha­

118 ła Rusinka Zaklęcie na „w", wzruszającą po­ Twardy orzech do zgryzienia Renaty Piątkow­ zycję z literatury faktu, wydaną w koedycji skiej; seria Mądra mysz. z Muzeum Powstania Warszawskiego. Drugi blok seminarium stanowiły oferty Ewa Gruda z Muzeum Książki Dziecięcej wydawnicze zaprezentowane przez współ­ w Warszawie przedstawiła skarby dziewięt­ organizatorów seminarium Magdalenę Pa­ nastowiecznej literatury dla dzieci przecho­ jąk z bielskiego wydawnictwa Debit oraz wywane na półkach tegoż Muzeum. Wśród Wiesławę Jędrzejczykową, szefową i re­ nich wymieniła wydanie pierwszej polskiej daktor naczelną Wydawnictwa „Literatura", książki napisanej z myślą o odbiorcy dzie­ w którym debiutowali między innymi: Grze­ cięcym - Pamiątka po dobrej matce (1819 r.) gorz Kasdepke, Barbara Gawryluk, Iza Kle- Klementyny z Tańskich Hoffmanowej (1798­ bańska, Kalina Jerzykowska, Joanna Jagiełło, 1845). Omówiła pierwsze polskie periodyki Paweł Wakuła - autorzy nagradzani w wie­ dla młodych odbiorców, np.: „Rozrywki dla lu prestiżowych konkursach. Według prele­ Dzieci" (1824-1828) Klementyny z Tańskich gentki to, co wyróżnia łódzkie wydawnictwo, Hoffmanowej; „Dziennik dla Dzieci" Stani­ to konsekwentne wydawanie i promowanie sława Jachowicza; „Skarbiec dla Dzieci" Le­ ona i Karola Sienkiewiczów. Inne poruszane tematy to dziewiętnastowieczne tłumacze­ nia literatury światowej, książki ciekawe pod względem ilustratorskim. W swoim wystą­ pieniu prelegentka przedstawiła zarys dzie­ jów Muzeum Książki Dziecięcej, ideę jego powstania, cele działania, zadania i funkcje. Następnym elementem wystąpienia pani Ewy Grudy były nagrody literackie dla auto­ rów książki dziecięcej. Kilka zdań poświęciła omówieniu (w skrócie) konkursów: Konkur­ Fot. Ewa Troneczek su Polskiej Sekcji IBBY; Konkursu Empiku Naj­ lepsza Książka dla Dzieci „Przecinek i krop­ polskich autorów piszących dla dzieci i mło­ ka", a także Konkursu Literatury Dziecięcej dzieży, a także wieloletnia praca promująca im. Haliny Skrobiszewskiej. czytelnictwo, między innymi poprzez akcję Dorota Malczewska-Stus, kierownik „Z książką na walizkach". Omówione zostały Działu Udostępniania dla Dzieci, swój wykład serie wydawnicze przeznaczone dla dzieci nazwała Teksty literackie w zabawach z dzieć­ w różnym wieku: dla najmłodszych dzieci mi. Praktyczne wykorzystanie w Książnicy Be­ - seria Poduszkowce, dla dzieci nieco star­ skidzkiej. Na przykładzie własnych projektów szych - seria To co lubię. W tej serii w 2011 0 charakterze edukacyjnym, kulturalnym roku wyszła nagrodzona książka Pawła Be- 1 informacyjnym zostały pokazane różne ręsewicza Tajemnica człowieka z blizną - formy pracy z najmłodszymi mieszkańcami Nagroda im. Kornela Makuszyńskiego, M a­ Bielska-Białej i powiatu bielskiego, organi­ sło przygodowe Barbary Stenki - Nagroda zowane w Książnicy Beskidzkiej z wykorzy­ im. Astrid Lindgren. Kolejna omówiona se­ staniem tekstów literackich dla dzieci, np.: ria to Plus minus 16, w której ukazały się np.

119 Musisz to komuś powiedzieć Barbary Ciwo- wydawniczą, wskazała na edukacyjny cha­ niuk, Czworo i kości Kazimierza Szymecz- rakter bajek, baśni i książek, które ukazują ki oraz Kawa z kardamonem Joanny Jagieł­ się w tym wydawnictwie. Pokazała pozycje ło. Książki te zostały wyróżnione przez Pol­ popularnonaukowe i podręczniki szkolne ską Sekcję IBBY. Na końcu języka jest to seria, dla młodzieży z dziedziny nauk przyrodni­ w ramach której wydawane są pozycje o bo­ czych. Dużą rolę w tym wydawnictwie przy­ gactwie, zawiłościach i trudnościach języka wiązuje się do poziomu edytorskiego, co jest polskiego oraz polecane przez Polskie Towa­ zauważalne również przez bibliotekarzy, rzystwo Logopedyczne. W serii Wojny doro­ a przede wszystkim przez czytelników. słych, historie dzieci publikowane są pozycje Imprezami towarzyszącymi semina­ literatury faktu, opisujące wojnę z perspek­ rium były: opisane już spotkanie autorskie tywy dziecka. Seria wydawana jest wspólnie Beaty Ostrowickiej, wystawa pn. „Janusz z Muzeum Powstania Warszawskiego. Asiu- Korczak" oraz promocja książki dla dzieci nia Joanny Papuzińskiej wydana w tym wy­ na stoiskach wydawnictw „Literatura", De­ dawnictwie dostała główną Nagrodę Lite­ bit i ArtKreator. To ostatnie jest jednooso­ racką Miasta Stołecznego Warszawy. bowym wydawnictwem, w którym ukazał Natomiast przedstawicielka bielskiego się debiut literacki W młynie czasu Haliny wydawnictwa Debit, specjalizującego się Gadomskiej-Brzóskiej. w literaturze dziecięcej, omawiając ofertę r ^ 1 NA LADACH ^ 3 ^ KSIĘGARSKICH

Izabela Mikrut Kocią. Tam niedawno przeprowadzili się ro­ dzice dziewczynek. Zosia i Mania nie czują p r z y g o d a NA co DziEŃ się tu najlepiej, zwłaszcza że za sąsiadki ma­ ją nieznośne wielbicielki świata księżniczek Dawno nie było na polskim rynku wy­ - Laurkę, Waneskę i Penelopkę, od najmłod­ dawniczym książki dla dzieci, która tak fan­ szych lat przygotowywane do prezentowa­ tastycznie łączyłaby dobrą zabawę i co­ nia kaprysów godnych gwiazd. dzienność, którą przy odrobinie wyobraźni Przez parę dni Zosią i Manią ma się za­ można zaczarować. Agnieszka Tyszka, znana jąć ciotka Malina. Ciotka jest artystką i ma do tej pory raczej z emocjonalnych powie­ pomysły, na które nie zgodziłby się żaden ści dla nastolatek, udowodniła Zosią z ulicy hołdujący rozsądkowi rodzic. Ale chwilowo Kociej, że świetnie dogada się i z malucha­ rodziców nie ma... Ciotka świetnie rozumie mi, ba - oczaruje je jak ciotka Malina Ćwiek- potrzeby dzieci. Bez mrugnięcia okiem zga­ Sosnowska. Bo to ta bohaterka, z pograni­ dza się na urządzenie pogrzebu przynie­ cza realnego życia i pięknych marzeń dzie­ sionej przez kota myszce i planuje wielkie ci, pomaga Zosi i jej młodszej siostrzyczce święto ulicy Kociej. Do przygotowań anga­ Mani oswoić Łomianki, a przynajmniej ulicę żuje maluchy, sama także dobrze bawi się,

120 wymyślając całą imprezę. Przy okazji zda­ je - i traktuje to niby z lekkim pobłażaniem, rza się, że trzeba ją ratować z różnych opre­ ale momentami i z podziwem. Bo trzyletnia sji, ale nic złego nikomu się nie stanie. Ciot­ Mania jest jedną z bardziej udanych postaci. kę Malinę dzieci będą uwielbiać - to niemal Rezolutna dziewczynka zabawnie przekrę­ dorosła Pippi, zapewnia maluchom bezpie­ ca niektóre słowa i jest niezwykle kreatyw­ czeństwo i opiekę, a przy tym dorównuje im na. Ma w domu własne komarium, a potrafi pod względem wyobraźni, potrafi nauczyć też zaopiekować się motylem, którego na­ sporo, nie przestając się bawić. Sama jest zywa Agmirałem Pypkiem. Przy pomysłach jak dziecko w swojej nieskrępowanej rado­ Mani nie można się nudzić, a sama kreacja ści. Entuzjazmu pozazdroszczą jej wszyscy bohaterki wolna jest od stereotypów czy czytelnicy. A działania ciotki Maliny napraw­ męczących obrazków. Mania zachwyca, na­ dę mają sens, pomagają rzeczywiście zaakli­ wet sceptycznie nastawionych do wizerun­ ków trzylatków w literaturze - a wynika to z faktu, że Agnieszka Tyszka nie infantylizu- je tego dziecka, a pozwala mu się wykazać pomysłowością. Zosia z ulicy Kociej przypomina nie­ co najlepsze klasyczne powieści osadzone w codzienności. To książka kierowana do dzieci - dostarczy im rozrywki, przyjemno­ ści, śmiechu, a przy okazji i kilku twórczych podpowiedzi na spędzenie wolnego czasu. Komiksowe obrazki Agaty Raczyńskiej uzu­ pełniające tekst także należą do szczególnie udanych: pasują do tej dowcipnej historii i nadają jej lekkiego młodzieżowego wyglą­ du. Dzieci będą razem z Zosią przeżywać ko­ lejne wydarzenia, które przywodzą na myśl miniwakacje - nieprzypadkowo, jest tu bo­ wiem i słońce, i parę dni wolnych od szkoły (to inicjatywa ciotki Maliny, która wystarcza­ matyzować się w nowym miejscu wbrew jąco uatrakcyjnia kilkulatkom czas), i przy­ rozmaitym przeciwnościom. goda, jaką przeżyć mógłby każdy. Udała się Narrację prowadzi prawie dziewięcio­ Agnieszce Tyszce ta powieść wybitnie - do letnia Zosia. Zosia jest zwyczajna (chociaż tego stopnia, że „przebija" dotychczasowe czasem udaje jej się zaklinać rzeczywistość jej nastoletnie historie o miłości. Dobrze, że rymowanymi „zakleństwami"). Nie boi się Zosia z ulicy Kociej to pierwszy tom zapowia­ pająków ani myszy, nie wariuje na punk­ danej serii - jest szansa, że kolejne opowiast­ cie Hannah Montany, nie stroi się w mod­ ki będą równie ciekawe i stworzy się dla naj­ ne ciuszki i nie lubi popisywania się zadzie­ młodszych cykl na miarę Jeżycjady. rających nosa koleżanek. Ponadto nie kłóci A. Tyszka, Zosia z ulicy Kociej, Wydawnictwo „Na­ się z młodszą Manią, często jej za to ustępu­ sza Księgarnia", Warszawa 2012.

121 dów „debiutanta" (debiutanta w tym kon­ Monika Rituk kretnym gatunku). W Dziurze w sercu punkt wyjścia brzmi PRZYJAŹŃ I RESZTA UCZUĆ znajomo. Młoda bohaterka, Fusia, traci naj­ bliższych i musi przenieść się do małego Nie pierwszy raz Romek Pawlak sięga miasteczka, do niezbyt lubianej starszej po nowy dla siebie gatunek literatury czwar­ ciotki Stasi. W Kalenicy nie ma zbyt wiele tej, by spróbować w nim sił. Czapka Holme­ rozrywek, a z rówieśnikami prawie czter­ sa została doceniona jako powieść przygo- nastoletnia Fusia nie umie się dogadać. Po­ dowo-detektywistyczna dla młodszych od­ zostaje więc na uboczu, dopóki nie nawią­ biorców. Teraz więc przyszedł czas na re­ że z nią kontaktu koleżanka wyklęta z gim­ jon specyficzny, a mianowicie powieść dla nazjalnego środowiska, Hanka, cierpiąca dziewcząt. I od razu Dziura w sercu ma szansę na kleptomanię. Żeby życie bohaterki mia­ być dostrzeżona, trafiła bowiem do napraw­ ło więcej barw i odcieni, Pawlak wprowa­ dę udanej serii „Naszej Księgarni" - Ze sprę­ dza jeszcze jedną postać, dziecko alkoholi­ żynką, tworzonej dotąd wyłącznie przez pa­ ka - Jacka. Jacek ma to, czego Fusi brakuje: nie - a więc trafi Pawlak na półkę obok ta- miłość i uwagę ciotki Stasi. Nic dziwnego, że dziewczyna jest zazdrosna i nie przepa­ da za maluchem. DZ/L/M w-5E HCU Zatem podstawowym tematem Dziu­ KOMEK PAWLAK ry w sercu jest oswajanie się z nowym oto­ czeniem i szukanie swojego miejsca na zie­ mi. Bohaterka martwi się drobiazgami: mo­ dą, brakiem pieniędzy na kosmetyki, fak­ tem, że nie może sobie znaleźć chłopaka. Z przyjaciółką jej się nie układa, w oczach ciotki dziewczyna jest odludkiem i zamknię­ tą w sobie nastolatką. W dodatku Fusia ca­ ły czas tęskni za mamą. Ale z czasem pozna­ je cały szereg rozmaitych emocji, których wcale nie szukała. Odkrywa, czym różni się prawdziwa przyjaźń od uznania fałszywych koleżanek, przełamuje społeczny ostra­ cyzm, w Jacku dostrzega materiał na młod­ szego brata, którego nie miała. Nawet z chło­ pakiem nie będzie już problemów. Stopnio­ wo dziewczyna otwiera się na innych. Ogromną zaletą książki Pawlaka, krót­ kiej przecież historii, jest różnorodność te­ kich bestsellerowych autorek jak Agnieszka matyczna i odejście od jednowątkowych Tyszka, Marta Madera czy Agata Mańczyk. obrazów pierwszych zauroczeń czy od mo­ Ma szansę na to, by przekonać do siebie notonii uczuć. Miłość wcale nie jest tu naj­ odbiorczynie, mimo że popełnił parę błę­ ważniejsza, a gdy już się pojawia, przybie­

122 ra całe mnóstwo kolorów i nie wiąże się wy­ łącznie z chęcią posiadania chłopaka. Ale Joanna Wilmowska tom ma też wadę, i to wadę sporą (chociaż na szczęście nie dyskwalifikującą powieści). KONSZACHTY Z WYNALAZCAMI Romek Pawlak nigdy nie był nastolatką, co Marcin Pałasz eksperymentuje w po­ akurat nie dziwi, i w związku z tym informa­ szukiwaniu najciekawszej i najpełniejszej cje o życiu swojej bohaterki i jej koleżanek formy, która pomieści wartką akcję, wyna­ podbarwia wiadomościami wyczytanymi lazki z rejonów fantastyki i najpotężniejszą na forach internetowych. Brzmi sztucznie, w kosmosie dawkę humoru niebanalnego. kiedy próbuje nawiązać do mody i kosme­ Jego Zwłokopolscy to książka szalona, po­ tyków, czy nawet do... testowania chłopa­ zbawiona nudy i pełna twórczych odkryć, ków. Widać wyraźnie, że źle czuje się w ta­ a przy tym przezabawna, chociaż autor tym kich tematach i książka w tych momentach razem zdecydował się na kontrowersyjne nie jest zbyt przekonująca. Podobnie gdy czasem żarty, uderzające w sferę obycza­ Fusia obraża się na przyjaciółkę - wyraźny jowości, dewocji czy cielesności. W Zwłoko- staje się tu dystans dorosłego mężczyzny do polskich nic nie może być normalne - w koń­ zwyczajów nastoletniej dziewczyny. Pawlak cu główny bohater, Piter Kowalski, nie ży- nie identyfikuje się z takim zachowaniem, nie popiera go i nie reklamuje - i to daje się w narracji wyczuć. Jeśli autor chce sprawiać wrażenie człowieka rozumiejącego nastolat­ ki, nie może sobie pozwolić na dezaproba­ tę ich poczynań, przynajmniej - nie bezpo­ średnio w tekście. Ale poza tym jest Dziura w sercu książ­ ką bardzo dobrą dla nastoletnich odbior- czyń. Uczy odpowiedzialności i kształto­ wania relacji z innymi, pokazuje, jak krzyw­ dzące mogą być opinie zbiorowości w sto­ sunku do „gorszych" jednostek, przynosi też rozrywkę i budzi ciekawość co do dal­ szych losów bohaterki. Nie jest schematycz­ na, można więc uznać tę próbę Romka Paw­ laka za udaną.

R. Pawlak, Dziura w sercu, Wydawnictwo „Nasza Księgarnia", Warszawa 2012.

123 je. Poza tym ma się całkiem nieźle, zresztą wpływu na rozwój akcji, bawi się dialogami, w jego rodzinie i wśród przyjaciół nie braku­ pozwala postaciom na błyskotliwe reakcje je dziwaków. Tata pracuje w Instytucie Rze­ i sprawia, że odbiorcy bez względu na wiek czy Dziwnych, a mikstury ciotki Adeli za­ będą przy tej książce płakać ze śmiechu nie­ mieniają jedne istoty w inne. Wujek mieszka mal bez przerwy. Także w tym celu ograni­ w studni, a przyjaciel, Egon, niedawno wy­ czony został wątek miłosny - zamiast sen­ szedł z lasu i próbuje przyzwyczaić się do cy­ tymentalnych związków autor zaproponuje wilizacji. To nie jego wina, że rybka tamagot- karykaturę współczesnego podrywu. Trud­ chi popełnia wyrafinowane samobójstwa, no będzie zachować powagę przy wykre­ które zadziwiają nawet producentów gry, owanych przez niego postaciach - i też trud­ a za oknami czai się krwiożercza wiewiór­ no będzie przerwać czytanie przed zakoń­ ka. Galerię dziwadeł dopełniają jeszcze sza­ czeniem, bo jak zwykle Marcin Pałasz two­ lone zakonnice - siostra Cherubina prowa­ rzy wielowątkową historię, która staje się dla dzi uroczo amatorsko wiadomości w lokal­ siebie samej najlepszą reklamą. nym Radiu Hades, a siostra Donalda wraz ze Gangsterzy, porwania, eksperymen­ Szkodnikiem naprawia samochody. I wszyst­ ty genetyczne, niezrozumiałe zachowa­ ko byłoby miłe i sielankowe, gdyby nie fakt, nia i niezbyt żywy bohater - a to wszystko że gangsterzy chcą porwać Pitera i używają w Pietrzykowie, miasteczku pod Wrocła­ przy tym wymyślnych pułapek. wiem. Wyobraźnia Pałasza nie zna granic, po­ Zwłokopolskich Marcin Pałasz zbudo­ dobnie zresztą jak jego humor. W tej szalonej wał na czarnym humorze i dowcipach bez­ akcji czasem wydaje się, że w końcu boha­ kompromisowych. Śmierć funkcjonuje tu terowie wymkną się autorowi spod kontroli, nie jako granica między istnieniem a nieist­ a ten będzie mógł tylko ze zdumieniem nieniem, lecz jako sposób na przetrwanie przyglądać się, jak rujnują stworzony przez mimo wszystko - a co za tym idzie, także niego świat. Ale nic takiego nie następu­ jako katalizator dowcipów i fabuły. Proble­ je, pisarz bawi się równie dobrze jak czy­ telnicy. my bohaterów służą przede wszystkim roz­ Marcin Pałasz to twórca, który na uwa­ rywce czytelników - chociaż ci, którzy zna­ dze ma przede wszystkim rozrywkę mło­ ją teksty Marcina Pałasza, wiedzą doskonale, dych i starszych odbiorców. Niejako mimo­ że nie obejdzie się i bez kwestii nurtujących chodem porusza tematy trudne, podpo­ nastoletnich odbiorców. Jedni bohaterowie wiadając nastolatkom najlepsze rozwiąza­ mają problemy w domu, inni - w relacjach nia - ale nie stawia się w roli mentora. Jest z rówieśnikami. Tyle że w melancholijny ton przede wszystkim kreatorem uśmiechów. wpadają tylko na moment, żeby już wkrót­ Rozpogadza, wprawia w dobry nastrój, cie­ ce dać się ponieść kolejnym mocno zwario­ szy i intryguje. Unika oceniania młodzieży wanym przygodom. Tym razem tom przy­ i aktualnych nawiązań, zamiast tego woli padnie czytelnikom do gustu także za spra­ tworzyć powieści uniwersalne i historie, do wą brawury autora, dla którego nie istnie­ których chętnie się wraca. Jest jak czekola­ ją tematy tabu. da w ponury dzień. Zwłokopolscy to festiwal nieustającej ra­ dości. Pałasz częściej niż dotychczas wtrą­ M. Pałasz, Zwłokopolscy, Wydawnictwo W.A.B., ca do narracji drobne żarty, które nie mają Warszawa 2012.

124 nia nie tyle zaskakuje, co otwiera przed czy­ Olimpia Gogolin telnikami bramy wyobraźni. Z drugiej strony lektura stanowi przy­ NAUKA iNTERPUNKCJi WCALE jemną i pobieraną mimowolnie lekcję inter­ NIE MUSi BYĆ NUDNA punkcji, o której skuteczności w dużym stop­ niu decyduje warstwa ilustracyjna książki. Jak dotąd Austeria dała się poznać ja­ Odgrywa ona rolę tym większą, że samego ko oficyna eksperymentująca zarówno tekstu jest bardzo mało. Joanna Rusinek, w zakresie gatunków literackich, jak i róż­ tworząc niejako własną - lecz równoległą norodności nośników. Wydawnictwo, poza względem treści - historię, przedstawia róż­ albumami, literaturą piękną, religijną czy ji­ ne znaki interpunkcyjne: dwukropek, wie­ dysz, drukuje kalendarze oraz kartki pocz­ lokropek, przecinek, myślnik oraz średnik. towe. Część wypuszczanych na rynek ma­ Grafika odznacza się niezwykłą pomysło­ teriałów została zapisana na płytach CD wością, oryginalnością oraz humorem. Tytu­ lub DVD. Oferta jest zatem szeroka. A mi­ łem przykładu warto wskazać fragment do­ mo to dla miłośników książek publikowa­ tyczący zabaw Kropka z innymi znakami in- nych przez Austerię pozycja Kreska i Kropek autorstwa Jarosława Mikołajewskiego może być nie lada zaskoczeniem. Jest to bowiem pierwsza książka dla dzieci wydana nakła­ dem tej oficyny. Intrygujący tytuł publikacji podkreśla wiel owa rstwowość jej treści. J. Mi kołaj ews ki opowiada historię znajomości tytułowych " I f P F T M A bohaterów. W tym kontekście nieprzypad­ fVi\CO rv H kowe staje się przeistoczenie kropki w Krop­ ka. Ta celowa gra słowem, poprzez zmianę i jyPTIPF y — rodzajnika sugerująca płeć postaci, jest za­ ledwie zaczątkiem i pretekstem do opisa­ nia relacji, jakie nawiązują się pomiędzy ty­ tułowymi bohaterami. Nie ma wątpliwo­ ści co do tego, że są to stosunki niezwykłe, terpunkcyjnymi. Choć zabawy te nie są bli­ choć, dzięki obecnemu w książce niedopo­ żej opisane, ilustratorka, puszczając wodze wiedzeniu, czytelnik nie może jednoznacz­ fantazji, przecinek uczyniła prysznicem, zaś nie ich nazwać. Czy jest to przyjaźń, czy mi­ wielokropek - trzema wagonikami prowa­ łość? Wydaje się, że ostateczna odpowiedź dzonego przez Kropka pociągu. jest kwestią indywidualnych upodobań i de­ Obrazy, często będące kolażem, przy­ cyzji czytelników. Niemniej niedopowiedze­ ciągają różnorodnością, a ich charakter wy­ nie jest jednym z ważnych atutów książki. daje się oddawać ducha współczesności. W tym kontekście interesujące jest to, że Jednak owa nowoczesność budzi wątpli­ o ile dokładnie poznajemy początek znajo­ wości, kiedy przeradza się w reklamę fir­ mości i śledzimy jej rozwój, o tyle nie pozna­ my i środków farmaceutycznych. Na jed­ jemy jej końca. A brak właściwego zakończe­ nej ze stron czytelnik dostrzega wykrzyk­

125 nik. W jego górnym „elemencie" widnieje diów i nasyconych niegrzecznościami bajek obraz cierpiącej i trzymającej się za głowę - w małe potwory. I wtedy nie mogą sobie kobiety, w dolnym zaś charakterystyczne z nimi poradzić ani rodzice, ani nauczyciele. logo przedsiębiorstwa Bayer. Wymowę te­ Często zresztą dorośli nie zdają sobie nawet go jakże sugestywnego ornamentu pod­ sprawy z wielu pomysłów dzieci - te nato­ kreśla - zupełnie niezwiązana z treścią ani miast świat podporządkowują własnym wy­ pogodnym nastrojem utworu - informacja obrażeniom i interpretują na swój sposób, o tym, że współczesna kobieta nie poddaje się co przyczynia się zarówno do komicznych już cierpliwie bólowi głowy. Gdy ten ból, nie­ wpadek, jak i do gromadzenia zaskakują­ unikniony przy dzisiejszym tempie życia, za­ cych, bo odartych z dyplomacji, spostrze­ czyna jej dokuczać, zażywa szybko 1-2 ory­ żeń. Udowadnia to Francesca Simon w książ­ ginalnych tabletek Aspiriny, które sprawiają ce gromadzącej dziesięć najlepszych opo­ jej ulgę1. O skuteczności działania wymie­ wiadań o Koszmarnym Karolku - Koszmar­ nionego remedium świadczyć może anioł, ny Karolek. Szef wszech czasów. umieszczony, zapewne nie przez przypadek, Koszmarny Karolek to prawdziwe utra­ nad wiadomością. W sumie jednak omówio­ pienie dla rodziny i rówieśników. Czytelni­ na ilustracja - niefortunna i dla wielu pew­ kom zapewne zaimponuje, jako antywzór nie zaskakująca - nie wpływa negatywnie bohatera, dziecko o nieograniczonej wy­ na pozytywny odbiór szaty graficznej książ­ obraźni i swobodzie działania. Kolejne przy­ ki jako całości. gody uświadamiają Karolkowi sens ustana­ Kreska i Kropek jest zatem opowieścią wianych przez dorosłych reguł. Chłopiec ma odwagę mówić głośno o tym, co w świe- pełną ciepła i optymizmu, która nie tyl­ cie dorosłych przysłonięte jest przez zasa- ko nie pozwala czytelnikowi oderwać się od lektury, ale pokazuje mu inne, niezna­ ne oblicze interpunkcji, udowadniając tym samym, że nauka gramatyki wcale nie mu­ si być nudna.

J. Mikołajewski, Kreska i Kropek, Wydawnictwo Austeria, Kraków 2010.

1 J. Mikołajewski, Kreska i Kropek, Kraków 2010, s. [33].

Izabela Mikrut

UTRAPIENIE DOROSŁYCH

Dzieci tylko do pewnego momentu są słodkie i zachwycające. Kilkulatki zwykle zmieniają się poważnie pod wpływem ró­ wieśników, choć dzisiaj pewnie również me­

126 dy dobrego zachowania czy grzeczność. nek, jest tak bardzo idealny, że aż mdły i nie Sprawdza, co by było, gdyby dzieci nie sto­ do zniesienia. Wszystko, co robi, okazuje się sowały się do wskazówek rodziców. Kryty­ nudne i nieatrakcyjne, dziecko nie przypo­ kuje świąteczne prezenty, a sam jest świad­ mina więc wzoru do naśladowania. Kosz­ kiem obłudy domowników przy wigilijnym marny Karolek jest niczym wentyl bezpie­ stole (na szczęście swoim pomysłem ratu­ czeństwa dla odbiorców - pokazuje, że od je uroczystą kolację, więc jego karygodne czasu do czasu można być niegrzecznym, zachowanie idzie w niepamięć). Pozbywa zda rza się to nawet książkowym postaciom. się z klasy Władczego Władzia, znienawi­ Francesca Simon budzi w ten sposób zain­ dzonego syna zwierzchnika taty - a propo­ teresowanie czytelników i zdobywa ich za­ nowane przez Karolka arcytrudne zadania ufanie. Dopiero wtedy, gdy dostarczy nieco domowe budzą uśmiech i podziw dla wy­ slapstickowej w duchu rozrywki najmłod­ obraźni bohatera. Karolek otwiera również, szym, może zabrać się za pouczenia, zgrab­ wzorem Wrednej Wandzi, salon piękności, nie wplecione do opowieści. Nie wygraża a to, co wyprawia ze swoimi klientami, nie czytelnikom, raczej przedstawia nauczki, ja­ ma wiele wspólnego z upiększaniem. Kie­ kie niespodziewanie otrzymuje Koszmarny dy tylko działania Karolka koncentrują się Karolek. W trafnych zakończeniach opowia­ na rówieśnikach, nie ma już mowy o zabu­ dań młody bohater przekonuje się, że rze­ rzaniu dyplomacji, Karolek staje się zwy­ czywistość nie zawsze chce się podporząd­ czajnym dzieckiem-rozrabiaką, dorównu­ kować wyobrażeniom kilkulatków. Władza jącym w pomysłach kolegom z klasy. Bawi wiąże się z odpowiedzialnością i przykrymi się w redaktora szkolnej gazety, zawierają­ czasem obowiązkami, powodzenie gazety cej wyłącznie zmyślone wiadomości o wy­ szkolnej wyklucza twórcze kłamstwo. Jed­ sokim nasyceniu złośliwościami. Prowadzi nocześnie nie poddaje się i nie załamuje za agresywną kampanię wyborczą, żeby rzą­ sprawą niepowodzeń, a przez swoje orygi­ dzić szkołą i dostosować ją do własnych ma­ nalne pomysły dostarcza odbiorcom wie­ rzeń oraz wyobraźni. Przed bratem, Dosko­ le rozrywki. Koszmarny Karolek jest mocno nałym Damiankiem, sprytnie chowa pilota niesforny i zachowuje się często niezgodnie od telewizora. Dba też o to, by nie nudzili z oczekiwaniami dorosłych - ale przecież nie się jego rodzice: urządza przed snem praw­ jest też z gruntu zły, to po prostu nieupięk- dziwy maraton, który ma na celu odwlecze­ szana na potrzeby literatury postać. Dzieci nie godziny pójścia do łóżka. Ma też okazję lubią tego bohatera, bo dostrzegają w nim spotkać się ze swoją ulubioną autorką (któ­ cząstkę siebie. Nieprzypadkowo seria, któ­ ra nosi nazwisko szefa wydawnictwa, sym­ rą proponuje Francesca Simon, cieszy się patyczne to mrugnięcie okiem do wtajem­ ogromnym powodzeniem. Tom Koszmarny niczonych). Ponadto w książce znajdzie się Karolek. Szef wszech czasów to wielka gratka jeszcze dziennik Koszmarnego Karolka i kil­ dla wielbicieli bohatera. Koszmarny Karolek ka koszmarnych podpowiedzi zakazanych przekonuje do czytania nawet te maluchy, (ale niezbyt groźnych) rozrywek. które nie przepadają za lekturami. Zwykle w tomach dla dzieci przedsta­ F. Simon, Koszmarny Karolek. Szef wszech czasów, wia się bohaterów pozytywnych. Tutaj bo­ Wydawnictwo „Znak", Kraków 2012. hater pozytywny, czyli Doskonały Damia-

127 chłopca brzmi jak zapowiedź strasznych tor­ Joanna Wilmowska tur. Okropny Maciuś musi pokonać Namol­ ną Nianię lub uświadomić jej, że jest okrop­ NIESFORNY DZIECIAK nym dzieckiem. Trzeciej możliwości nie ma, zaczyna się zatem prawdziwa wojna. Okropny Maciuś jest szefem piratów. Okropny Maciuś to młodszy brat Kosz­ Przynajmniej za takiego się uważa. A prze­ marnego Karolka i jednocześnie polska od­ cież powszechnie wiadomo, że szef piratów powiedź na serię, która przypadła do gustu nie może być grzeczny, bez względu na to, dzieciom znudzonym grzecznymi do obrzy­ czy mama prosi go o to, czy stosuje kolejne dliwości bohaterami. Dodam od razu, że od­ kary. Więc Okropny Maciuś próbuje udo­ powiedź to genialna i chociaż jedynym jej wodnić wszystkim, że naprawdę zasługuje mankamentem jest wtórność wobec twór­ czości Simon, ta autorka tak dobrze operu­ je pastiszem, że zapomina się o zapożyczo­ nym pomyśle. Zresztą Małgorzata Strękow- ska-Zaremba nie kopiuje bezmyślnie przy­ gód Karolka, nawiązuje raczej do niego w kilku momentach, ale dla swojego Maciu­ sia ma o wiele lepsze rozwiązania. Łączy bo­ wiem, w odróżnieniu od Simon, wyobraź­ nię i codzienność. Koszmarny Karolek ob­ serwował świat i oceniał go według dziecię­ cych kryteriów. Okropny Maciuś natomiast kształtuje rzeczywistość odrobinę bajkowo - twierdzenie, że jest piratem, wtrąca jego przygody w sferę rozbudowanej zabawy o określonych konsekwencjach. Dlatego też codzienność nie może Okropnego Maciusia znudzić - bo nigdy nie stanie się zwykłym opisem rutynowych czynności. Wszystko jest tu przefiltrowane przez pryzmat pirac­ twa Maciusia i jako takie okazuje się cieka­ we dla małych czytelników. na swój przydomek. Fakt, robi wyjątek dla Koszmarny Karolek łamie tabu i odrzu­ malutkiej siostrzyczki Michasi, kiedy ta chce ca zabiegi dyplomatyczne. Okropny Maciuś od brata buziaka. Ale o tym nie wie nikt z ko­ też, ale u Strękowskiej-Zaremby nie ma prób legów, rodzice zresztą też nie. Wszyscy mu­ szokowania czytelników. Szczątkowe roz­ szą myśleć, że Maciuś jest okropny. Gorzej, wiązania do literackich prowokacji umiesz­ że mama zatrudnia Namolną Nianię, a nia­ cza autorka tylko w jednym rozdziale, a na­ nia - łagodna i spokojna - nie daje się prze­ wiązaniem do łamania schematów jest pusz­ konać do okropności Maciusia. W dodatku czanie bąków. Jednak wyraźnie pisarka le­ zapowiada, że go utemperuje - co w uszach piej się czuje w wątkach klasycznych, które

128 w ujęciu dziecka muszą się stać niebanalne z Koszmarnym Karolkiem - warto przyjrzeć i pozbawione schematyczności. W tej bar­ mu się bliżej. dzo krótkiej powieści dzieje się naprawdę M. Strękowska-Zaremba, Okropny M aciuś i N a­ dużo. Strękowska-Zaremba w odróżnieniu molna Niania, Wydawnictwo „Nasza Księgarnia”, od Simon nie decyduje się na serię krótkich Warszawa 2012. i oderwanych od siebie opowiadań, motyw pirata pozwala jej na zespolenie kolejnych Monika Rituk przygód i stworzenie spójnej całości. Autorka nie ukrywa wcale inspiracji (dzięki czemu uniknie oskarżeń o plagiat), p y t a n ia d z ie c i nawiązuje czasem do narracji z Koszmarne­ Pomysły dzieci często nadają się na go Karolka - przez imiona połączone z ce­ książki, pod warunkiem że dobrze się je wy­ chami czy przez upomnienia ze strony do­ korzysta. W tomie Kasi Stoparczyk Dlacze­ rosłych oraz, oczywiście, przez wprowadze­ go zebra nie gubi pasków właśnie te pytania nie niegrzecznego bohatera, który wpada stanowią najładniejszy z punktu widzenia co pewien czas w kłopoty. Te cytaty stano­ dorosłego odbiorcy motyw książki. Dzie­ wią element pastiszowej zabawy. Trzeba tu ciom prawdopodobnie przypadną do gu­ koniecznie za znaczyć, że tekst Strękows kiej- stu odpowiedzi eksperta, Wojciecha Miko- Zaremby jest bardziej literacki od pierwo­ łuszki - i oczywiście obie grupy spotkają się wzoru, mieści w sobie też sporo nawiązań w zachwycie nad ilustracjami Kasi Kołodziej. do klasyki literatury czwartej, a przynajmniej Twórczość Kasi Stoparczyk już tak nie pory­ do kreacji małych bohaterów i konstruowa­ wa, zbyt łatwo daje się zdominować pozo­ nia ich istnienia w zwyczajnym środowisku. stałym elementom historii i nie zawiera od­ Do tych dwóch składników - pastiszu Simon krywczych scen - a przydałoby się, żeby au­ i nawiązań do tradycji - dodaje autorka jesz­ torka udowodniła, że w kwestii wyobraźni cze rys indywidualności, dzięki któremu tak i wrażliwości co najmniej dorównuje swoim dobrze śledzi się całą opowieść. małym odbiorcom. Strękowska-Zaremba wygrywa też z Si­ Bohaterka książki, Felka (swojskie imię mon nie tylko na płaszczyźnie realizacji po­ niezbyt przystaje do świata, który dziew­ mysłu. Łatwiej bowiem będzie tej pisarce czynka ma na wyciągnięcie ręki), w roz­ przekonać do siebie rodziców, którzy prze­ mowach z dziadkiem wpada na zaskaku­ cież kupują pociechom książki. Dzieci nic jące czasem pytania. Na szczęście przyja­ nie stracą z atmosfery zakazanego owocu: ciel dziadka potrafi na wszystkie fachowo bohater dalej jest niegrzeczny i dalej stano­ odpowiedzieć, wystarczy napisać do nie­ wi antywzór, więc z chęcią będą śledzić je­ go list. Najlepiej po prostu patykiem na pia­ go przygody. Dorośli natomiast nie muszą sku. Felka i dziadek, ciekawi świata, chętnie obawiać się demoralizowania małych czy­ korzystają z tej możliwości, by dowiedzieć telników nachalnie łamanymi konwencja­ się czegoś nowego. Przyjaciel dziadka z ko­ mi czy przekraczaniem dozwolonych gra­ lei nie poprzestaje na udzieleniu rzeczowej nic. Strękowskiej-Zarembie można zaufać. odpowiedzi na nurtujące bohaterów pyta­ Zapowiada się nam obiecujący cykl, któ­ nie. Zawsze rozwija swój wywód, uzupeł­ ry z powodzeniem wytrzyma konkurencję nia o kolejne ciekawostki i skojarzenia, któ­

129 re akurat przyszły mu do głowy. Bywa, że kło fabuły czy czynnika spajającego kolejne w wyjaśnieniach zapędza się daleko i pod pytania i odpowiedzi, krótkie wprowadzenia koniec odchodzi już od samego pytania - tekstowe Kasi Stoparczyk nie wystarczają do ale można mu to wybaczyć, skoro zasypu­ zbudowania płaszczyzny emocjonalnej. je odbiorców dawką atrakcyjnych informa­ Za to rysunki Kasi Kołodziej budzą po­ cji, które udowadniają, że nie ma dziwnych dziw. Tak bez wątpienia powinny wyglą­ czy naiwnych pytań i zawsze warto dążyć dać ciekawe i atrakcyjne ilustracje do ksią­ do poznania prawdy. żek dla najmłodszych. Bohaterka na obraz­ Odpowiedzi eksperta ozdabiane są licz­ kach wyzwala sympatię, stroi ciekawe mi­ nymi zdjęciami i przypominają z reguły cie­ ny i dostarcza odbiorcom sporo radości. kawostki przemycane w skoroszytowych se­ Kasia Stoparczyk stawia na opisy sytuacji, riach edukacyjnych magazynów. Przyjaciel niemal pozbawione akcji. Kasia Kołodziej nie bawi się w bajki - jest rzeczowy i kon­ z kolei koncentruje się na zachowaniach bo­ kretny, od czasu do czasu pozwala sobie co haterów, wybiera aktywność, ruch i szczę­ ście. Ciekawska Felka, która na okładce od­ ważnie zagląda do paszczy krokodylowi, to dziewczynka, która przypadnie do gustu małym odbiorcom. Ilustratorka tworzy też drobne dowcipy rysunkowe, szuka moty­ wów humorystycznych i dba o to, by dzieci nie nudziły się podczas edukacyjnej lektu­ ry. To jej prace wprowadzają do całego to­ mu najwięcej życia i energii - i spotkają się z największym uznaniem. Są też ogromne i kolorowe (zresztą listy Felki do przyjacie­ la dziadka też funkcjonują w odpowiedniej oprawie graficznej, ładnie wkomponowane w całe rysunki). Dlaczego zebra nie gubi pasków to książ­ ka przyjazna dzieciom. Próbuje ich sposób widzenia świata przełożyć na naukowe wy­ jaśnienia, dostarcza informacji z życia i zwy­ czajów egzotycznych zwierząt. Tyle że za­ brakło mu ramy: na dobrą sprawę znacze­ nie tekstu Stoparczyk z każdą stroną coraz najwyżej na obrazowe porównania, ale wi­ bardziej maleje, bohaterowie radzą sobie dać, że jego zadanie polega na przekazy­ i bez niedopowiedzianych wprowadzeń. waniu wiedzy - i tego zajęcia nie da się mu Ciekawy jest sam pomysł na wplecenie wia­ utrudnić. Pewna porcja entuzjazmu zawar­ domości i pytań dzieci do książki edukacyj­ tego w wyjaśnieniach ułatwia przyswajanie nej, realizacja w tym jednym punkcie wy­ przyrodniczych opowieści, stanowi też pod­ daje się trochę niewystarczająca. Być mo­ stawową warstwę książki. Bo w tomie zabra­ że wymagania podbijają naprawdę świetne

130 dziecięce wątpliwości oraz atrakcyjne odpo­ dach, nie przekraczając granic Polski, za­ wiedzi eksperta. Warstwa graficzna jest tu­ prasza czytelników do innego, nieznanego taj poza wszelką konkurencją. i dalekiego świata kultury i religii Wschodu. W tym celu przybliża nauki Buddy, tłuma­ K. Stoparczyk, Dlaczego zebra nie gubi pasków?, cząc między innymi, na czym polega me­ Wydawnictwo „Wilga”, Warszawa 2012. toda złotego środka oraz wyjaśniając teorię Czterech Szlachetnych Prawd. Powieść peł­ Olimpia Gogolin na jest szczegółów, a dokładność w opisy­ waniu tradycji odległych krajów nieraz za­ w s t r o n ę d a l e k ie g o , skakuje. Choć wielość niełatwych do zapa­ n ie z n a n e g o św ia ta miętania dla młodych odbiorców informa­ cji oraz obce, trudne nazewnictwo mogą W życiu każdego człowieka następu­ stanowić pewną barierę w odbiorze książ­ je taki moment, w którym snute od dawna ki, przed czym zresztą przestrzega sam au­ plany nagle zostają pokrzyżowane, a ich re­ tor, w powieści widać pasję A. Grabowskie­ alizacja bądź to staje się niemożliwa, bądź go, którą pragnie się on nie tylko podzielić, też zostaje przesunięta w czasie. Nie ina­ ale i „zarazić” nią innych (nie bez kozery na czej dzieje się w przypadku wyczekiwanych końcu książki widnieje wykaz polecanej li­ z utęsknieniem wakacji Zenobiusza Świercz- teratury, poświęconej zagadnieniom bud­ kowskiego, tytułowego bohatera książki An­ dyzmu). drzeja Grabowskiego Zenek i mrówki („Me­ dia Rodzina”, Poznań 2011). Chłopiec dowia­ duje się, że - zamiast nad morze - pojedzie na obóz ango. Przekorna natura dziesięcio­ latka budzi w nim rozczarowanie i nieukry­ wany zawód, które przekładają się na silne - ogłoszone wszem i wobec - postanowie­ nie uczynienia wszystkiego, co przyczyni się do szybkiego powrotu do domu. Jednakjuż na samym początku Zenek przekonuje się, że to, co zapowiadało się na najnudniejsze, najpotworniejsze wakacje1 w życiu, przera­ dza się w ciąg wyjątkowych przygód i fa­ scynujących odkryć. Obóz ango, który według pierwotnej definicji chłopca jest miejscem, gdzie dorośli bawią się w buddyjski klasztor2, staje się tłem między innymi dla frapujących obserwacji %/utrref Cęra.boivsk.i życia mrówek czy poznania tradycji kulty­ wowanych przez buddyjskich mnichów już Tięriek i mrótcti od wielu wieków. Andrzej Grabowski, sam Media Rodzina niegdyś biorący udział w podobnych zjaz­

131 Chcąc ułatwić dzieciom lekturę i zrozu­ każdą z tych nauk Zenek uzupełnia przykła­ mienie opisywanych zjawisk czy teorii, pi­ dami z własnego życia, co po pierwsze czy­ sarz stara się spojrzeć na podejmowane za­ ni książkę łatwiejszą w odbiorze, po drugie gadnienia z perspektywy młodego boha­ sprawia, że każda nauka urasta do miana ży­ tera. Już pierwszego dnia pobytu na obo­ ciowej prawdy. zie Zenek, aby wypełnić czymś czas wolny, Ponadto książka stanowi poniekąd lek­ postanawia pisać dziennik. Odtąd odnoto­ cję zoologii (zgłębianie życia mrówek), geo­ wuje w nim wszystkie istotne i mniej ważne grafii (np. gdzie leży Tybet, ile ma mieszkań­ zdarzenia. Subiektywizm sprawia, że stop­ ców, gdzie położona jest Syberia, a gdzie niowa przemiana, jaka zachodzi w chłopcu, płynie rzeka Amur) oraz historii (trzymający jest wiarygodna. Ponadto postawa, język, w napięciu wątek zaborów, powstań, w któ­ w którym nie brakuje potocznych, młodzie­ rych walczył prapradziadek chłopca, i przy­ żowych zwrotów oraz sposób myślenia bo­ musowych zesłań). hatera upodobniają go do prawdziwego Poza tak istotnymi zagadnieniami, pi­ dziecka, a przez to pozwalają młodym czy­ sarz w formie krótkich dygresji tłumaczy telnikom na łatwiejszy odbiór tekstu. młodym czytelnikom zasady i reguły rzą­ Jednak przeżycia związane z poby­ dzące grą w szachy. Pokazuje, na czym ona tem na ango nie są jedynymi poruszonymi polega, jakimi figurami się gra i kiedy moż­ w książce wątkami. Bohaterowie borykają na mówić, że ktoś wygrał bądź przegrał. się także z wieloma innymi, trudnymi do­ Zwraca również uwagę na rzeczy, o których świadczeniami. Jednym z nich jest choro­ się nie myśli i których się nie docenia, a bez ba, a później także śmierć ukochanej bab­ których człowiek nie mógłby istnieć. Poru­ ci Zenka. sza problem sytuacji sierot, które znajdują Równolegle do tych wydarzeń czytel­ się w domach dziecka czy też osób niepeł­ nik zapoznaje się z jeszcze dwiema zupeł­ nosprawnych, uczęszczających do szkół in­ nie odrębnymi historiami, które na końcu tegracyjnych. Wszystko to przyczynia się do powieści w dziwny sposób splatają się, two­ tego, że książka stanowi fascynującą lekturę, rząc spójną całość. Pierwsza z nich przybli­ z której wiedzę równie dobrze mogą czer­ ża odbiorcom życie Buddy, od dnia naro­ pać dzieci, jak i dorośli. dzin aż do chwili śmierci. Druga opowiada A. Grabowski, Zenek i mrówki, Wydawnictwo losy prapradziadka głównego bohatera. In­ „Media Rodzina”, Poznań 2011. teresujące jest to, że każdą z tych opowieści znamy z relacji Zenka. Pierwszą opowiada bezpośrednio, drugą zaś przekazuje, prze­ 1 A. Grabowski, Zenek i mrówki, Poznań pisując stary dziennik prapradziadka. Każ­ 2011, s. 14. 2 Tamże, s. 9. da z tych opowieści niesie z sobą wiele mą­ drości, uczy szacunku względem drugiego człowieka, pokazuje, że każdy ma prawo do Sylwia Gucwa życia i nie można go bezsensownie odbie­ rać, choćby to były i mrówki, oraz kładzie na­ WYŚCIG Z CZASEM cisk na umiejętność rozróżniania tego, co ma w życiu wartość, od tego, czym nie należy się Kiedy wschodzi słońce, budzi się na­ nadmiernie przejmować. Ważne jest to, że dzieja. Blask promieni słonecznych wzbudza

132 radość opromieniając ciepłem cały świat. ka W pogoni za życiem. To piękna książka Wschód słońca oznacza nowe życie, które i jej miejsce jest właśnie tam, wśród książek niestety kończy się wraz z jego zachodem. najpiękniejszych. Po ciężkim dniu nastaje noc czarna, nie­ Dzieci uwielbiają beztroskę. A gdzie przenikniona. Rodząca się nadzieja zostaje można ją znaleźć? Jedząc watę cukro­ stłamszona niepewnością jutra. A budząca wą, przechadzając się po cyrku czy krę­ się z nastaniem ranka siła u kresu dnia prze­ cąc się na karuzeli w wesołym miastecz­ kształca się w zmęczenie. A wtedy chce się ku. Jętka robi wszystko to, co lubią dzieci tylko przytulić głowę do poduszki i zaczy- i o czym każde z nich w skrytości ducha ma­ tać książkami. A dlaczego by tak nie sięgnąć rzy. Czytając, sami mamy ochotę wybrać po przygody Jętki? się do restauracji i skosztować szwedzkiej Mała Jętka budzi się do życia, lecz sałatki. Pokaz sztucznych ogni to znako­ otrzymuje od losu tylko jeden dzień. Choć mita okazja, aby zobaczyć wszystkie kolo­ to niewiele czasu, robi wszystko, aby spę­ ry świata za jednym zamachem. Mucha ni­ dzić go jak najintensywniej. Mucha uświa­ czym dobra wróżka spełnia wszystkie ży­ damia swojej nowej koleżance, jak krótkie czenia Jętki, zapewnia jej nawet spotkanie będzie jej życie. Jętka kierowana emocja­ z prezydentem. mi podrywa się z ławki i leci w stronę po­ Ludzie to mają czasem dziwne myśli. bliskich drzew. I to właśnie tutaj rozpoczy­ Kto to widział, by zamykać niewinne owa­ na szaleńczą podróż z najlepszą nauczy­ dy w słoiku po ogórkach? A pomysły Muchy cielką życia u boku. Mucha jako przewod­ dopiero są nietypowe. Skąd jej przyszło do niczka zapewnia Jętce moc wrażeń i obie głowy, żeby łapać taksówkę? Tak przejawia przyjaciółki wyruszają na podbój Nowego swój dowcip autor książki. Przemysław We- Jorku. Jednak pojawia się pytanie: czy nie chterowicz używa słownictwa, które przy­ zabraknie im czasu? Mucha pokazuje Jętce wodzi na myśl slang młodzieżowy. park, a w nim zwierzęta. Pies, kot, wiewiórki, a nawet jeż, ukazane są stereotypowo. Bo przecież pies od zawsze goni za piłką, a kot uwielbia ocierać się o drzewa. Lecz Jętka nie może przywitać się tylko z kilkoma zwierząt­ kami. Aby poznać je wszystkie, musi wy­ brać się do zoo. Dziecko razem z Jętką po­ znaje całe mnóstwo zwierząt. A nawet ob­ serwuje bohaterkę, kiedy ta przybija piąt­ kę ze słoniem. Wspaniale, że W pogoni za życiem zna­ lazło się miejsce dla książek i czytelnictwa. Dwie koleżanki składają wizytę w księgarni. W książkowy świat wprowadza je znajomy Muchy: mól książkowy. Mają szczęście: mól pokazuje im tylko najlepsze książeczki dla dzieci. Zza rogu nieśmiało wyłania się okład­

133 Ilustracje Emilii Dziubak są piękne. Po­ nictwo Ezop wydało utwór, który zachwyca. brzmiewa w nich poetyckość. Nostalgicznie A autorom należy się pochwała za świetny ukazano słońce przebijające przez drzewa, pomysł sportretowania wszystkich bohate­ któremu niestraszne są nawet cienie ma­ rów książeczki. jaczące w oddali. Ilustracje są realistycz­ Jętka przeżywa swój jedyny dzień ne, niezwykle szczegółowe, ale i dowcip­ w promieniach roześmianego słońca, które ne. Fioletowa mucha z wyłupiastymi ocza­ tak jak i ona budzi się do życia tylko po to, mi w wielkich okularach przeciwsłonecz­ by zgasnąć o zmroku. Kiedy ma się czas tyl­ nych na głowie rozśmieszy każde dziecko. ko do końca dnia, trzeba gonić za życiem, by Pełen humoru jest wizerunek prezyden­ nie uciekła nam żadna chwila. A zachodzą­ ta Baracka Obamy z Jętką na dłoni. W ksią­ ce słońce symbolizuje dobrze wykorzysta­ żeczce jest całe mnóstwo cudownych, peł­ ny czas. Tylko wtedy wspomnienia rozbły­ nych kolorów ilustracji świata owadów. Chy­ sną po zmierzchu. ba nie znajdzie się dziecko, które nie chciało P. Wechterowicz, W pogoni za życiem, Wydawnic­ by wraz z liliami wodnymi unosić się na wo­ two Ezop, Warszawa 2012. dzie. Nie umyka uwadze zdecydowana prze­ waga ilustracji nad tekstem. To znakomity pomysł, zwłaszcza że odbiorcami książki są Izabela Mikrut dzieci od lat czterech. Słońce zostało ukaza­ ne wspaniale: całe w złocie uśmiecha się uro­ o c a l o n y czo do najmłodszych czytelników. Na okład­ ce widzimy trzymające się za ręce koleżan­ Mały króliczek Flipek został porwany ki, którym brzask daje nadzieję. Natomiast przez wichurę sprzed domu. Nie umie zna­ z tyłu książki dostrzegamy już tylko samot­ leźć drogi powrotnej, a, co gorsza, nikt nie ny liść unoszony przez wiatr. potrafi powiedzieć, gdzie są jego rodzice. Przychodzi czas, kiedy słońce powoli Nadchodzi noc i żeby ochronić się przed chyli się ku zachodowi. Jętka odczuwa żal, że chłodem i deszczem, Flipek musi nocować nie będzie już mogła latać, wygrzewać się na w znalezionej przypadkiem i pustej grocie. słońcu. Ale nie poddaje się, chce zobaczyć Ale tytuł i okładka nie pozostawiają wątpli- wszystko, co tylko się da. I zarazem dobrze wykorzystać ofiarowany jej czas. Wraz ze swoją nauczycielką życia lecą coraz szybciej i szybciej w kierunku nowych wrażeń. Wpo- gonizażyciem porusza trudny temat śmierci. Jest to opowieść o przemijaniu. Ale czy moż­ na zrozumieć, jak to jest umrzeć? W pogoni za życiem to książka niezwy­ kła. Objaśnia dziecku świat. Mały czytelnik dowiaduje się, co to za stworzonko z tej Jęt­ ki. A taką wiedzą można się już pochwalić. Zawsze cieszy, kiedy można wziąć do rę­ ki dobrą książkę polskiego autora. Wydaw­

134 wości: wszystko skończy się dobrze, Flipek ców. Wydawnictwo, podobnie jak w opo­ szczęśliwie wróci do domu, a cała przygo­ wieściach o Tupciu Chrupciu, przygoto­ da pozostanie w pamięci tylko jako ekstre­ wało zestaw kilku pytań, którymi rodzice malne doświadczenie i lekcja samodzielno­ mogą po wspólnej lekturze rozpocząć roz­ ści. Dla dzieci z kolei będzie to emocjonują­ mowę z maluchem. To pytania podporząd­ ca historia, pełna ciekawych zwrotów akcji kowane fabule, związane z emocjami po­ i z obowiązkowym happy endem. Nie wy­ staci i sprawdzające, czy dziecko zrozumia­ kluczam, że część maluchów będzie bardzo ło tekst. Wydawca daje tym samym podpo- silnie przeżywać doświadczenia Flipka - ale wiedź wiecznie zabieganym rodzicom. Uczy przecież odrobina adrenaliny przy lekturze ich, że warto z maluchami dyskutować na jeszcze nikomu nie zaszkodziła. różne tematy, także związane ze wspólnie Anna Casalis, autorka, która powołała czytanymi historyjkami. Dzięki temu po­ do literackiego istnienia sympatyczną mysz, mysłowi zwykła bajeczka na dobranoc za­ Tupcia Chrupcia, wymyśliła też królika Flip­ mienia się w potrzebną i ważną publikację ka. Mały, biały i puchaty bohater budzi sym­ o edukacyjnym wymiarze. W ten sposób tak­ patię, ale i współczucie. Jego przygody zo­ że dzieci nie pozostaną same ze strachem, stały opisane w poprzednich tomach, ale że spotkać je może podobny los, co i małe­ krótkie streszczenie pozwala dzieciom bły­ go bohatera. Przy okazji rodzice sprawdzą skawicznie zorientować się w sytuacji. Zresz­ spostrzegawczość pociech i umiejętność tą tu bardziej liczą się emocje i przeżycia bo­ uważnego słuchania. Nie mówiąc już o ko­ hatera niż sama jednotorowa fabuła. Flipek rzyściach interpersonalnych, jakie odnieść nie jest sam, ma ze sobą maskotkę, zająca mogą obie strony. Przytulaczka, co pozwala mu łatwiej znosić Seria o Flipku wyprodukowana jest tak rozłąkę i nieco zmniejsza strach. Ale dla dzie­ samo jak seria o Tupciu Chrupciu - duży for­ ci najważniejsze są odczucia postaci. mat, kwadratowy kształt i miękka w dotyku Wanda Chotomska, która nadała prze­ okładka zwracają uwagę, podobnie jak ży­ kładowi literacką formę, zadbała o to, by we i nasycone kolory. Flipek ma też tego sa­ książka mieściła w sobie również elementy mego ilustratora: Marco Campanella wie, jak humorystyczne. Wprowadziła na przykład rysować zachwycające i puchate zwierząt­ bohatera, który wszystko oznajmia wier­ ka. W dodatku na okładce książki Nareszcie szem. Próbowała też uniezwyklić narrację razem! mały bohater jest wreszcie szczęśli­ przez specyficzny rytm i zmiany szyku wy­ wy, co także spodoba się dzieciom. Ogrom­ razów w zdaniach. Do tego dokłada rów­ ne rysunki uprzyjemniają oglądanie ksią­ nież wtrącenia typowe dla bajkowych opo­ żeczki, ale są też podpowiedzią - choćby wieści mówionych, potrafi tekstem naślado­ w określaniu emocji postaci czy sytuacji, wać kla syczną twó rczość oralną, co powinno w jakich się znalazły. przypaść dzieciom do gustu i co nadaje ca­ Flipek to jeden z tych bohaterów, któ­ łej historyjce aurę baśniowości. Także w ten rzy dla części dzieci staną się najważniej­ sposób autorka redukuje u dzieci strach bio­ szymi literackimi wspomnieniami z dzie­ rący się z przeżywania losów króliczka. ciństwa, a u innych przepadną w tłumie po­ Nie chodzi tu jednak o zwykłą pro­ dobnych postaw i podobnych wydarzeń. stą rozrywkę i granie na emocjach odbior­ Wszystko wiązać się będzie zapewne z si­

135 łą przeżywania lektury. Wanda Chotomska cinkami innych, jest taktowny i ostrożny, zrobiła w każdym razie sporo, by dzieciom a jednocześnie szczery - nie stosuje dyplo­ opowieść o Flipku się spodobała. Dorośli matycznych zabiegów, stara się naprawdę raczej nie znajdą w niej elementów budzą­ zrozumieć dziewczynkę i zachowuje się jak cych zachwyt. prawdziwy przyjaciel. Jego obecność do­ daje otuchy i wpływa krzepiąco również na W. Chotomska, Flipek. Nareszcie razem!, Wydaw­ czytelników. nictwo Wilga, Warszawa 2012. Andzia przywołuje celne obserwacje i przemyślenia, przedstawia dziecięce myśli i pomysły, skojarzenia obce pozbawionym Monika Rituk wyobraźni dorosłym. Pokazuje, jak dziec­ ko widzi świat po śmierci rodzica - Barbara ż a ł o b a Kosmowska jest w tym przekonująca, spo­ Barbara Kosmowska sprawdza się w pi­ ro też uświadamia, zwraca uwagę na szcze­ saniu o sprawach trudnych i konsekwentnie góły, które nikomu nie przyszłyby do gło­ realizuje się we wzruszających, lekko poety­ wy bez głębokiej refleksji nad przemija­ zowanych opowieściach o śmierci czy cho­ niem. Jednocześnie jest ostrożna w kwe­ robie. Trafia w ten sposób do młodych od­ stii istnienia po śmierci, nie wybiera wersji biorców, ale urzeka i starszych - nie próbu­ religijnej, żeby nie zawężać grona odbior­ je bowiem grać na emocjach, jest w swoich ców. W Dziewczynce z parku najistotniejszy narracjach szczera, a co najważniejsze - jest motyw żałoby i radzenia sobie z rozsta­ umiejętnie wyważa proporcje między smut­ niem, dla równowagi pojawia się i esencja kiem koniecznym do przepracowania żało­ życia: obiecująca przyjaźń. Kosmowska nie by a optymizmem (nie: huraoptymizmem). idealizuje rzeczywistości i nie chroni dziec- Kosmowskiej można zatem zaufać - jeśli trzeba porozmawiać z dzieckiem o poważ­ nych dorosłych troskach, jej książki będą w sam raz jako pretekst. Dziewczynka z parku pokazuje jedną z trudniejszych sytuacji życiowych. Mała bohaterka Andzia uczy się od swojego taty rozpoznawania ptaków, uwielbia też wspól­ ne spacery. Ale tata zaczyna ciężko choro­ wać i umiera, a przed śmiercią mądrze przy­ gotowuje córkę na rozstanie. Razem z ta­ tą odchodzą wspólne zabawy, uśmiech, smak sernika... a Andzia czuje, że trochę traci też mamę, bo ta bez przerwy śpi pod kocem w kratę albo sili się na sztuczny en­ tuzjazm. Tymczasem dziewczynka czeka na prawdziwą radość. W oddaleniu smut­ ku pomaga Andzi drugoroczny kolega, Je ­ remiasz. Jeremiasz nie przejmuje się do­

136 ka przed skutkami zmian, ale sympatia za­ jest zatem opowieścią dającą nadzieję. Cho­ wiązująca się między Andzią i Jeremiaszem ciaż dotyczy życia tuż po wielkim dramacie, to uczucie praktycznie wolne od zmartwień niesie pokrzepienie i pomaga w pogodze­ i błędów. Dzieci są wobec siebie ostrożne niu się z losem. i delikatne, ale nie unikają rozmów o spra­ B. Kosmowska, Dziewczynka z parku, Wydawnic­ wach najtrudniejszych. To przynosi im ulgę two W.A.B., Warszawa 2012. i pozwala na budowanie pięknych relacji, pokazuje też w ten sposób autorka, jak waż­ na jest w podobnych chwilach obecność wy­ Sylwia Gucwa rozumiałych i oddanych przyjaciół. Dziewczynka z parku to książka dosyć je s t e m w ie l o r y b e m krótka, ale bardzo wzruszająca i pełna re­ i c o z t e g o ? fleksji. Przenoszenie się z relacji z bieżących Kiedy słyszymy o sobie negatywne sło­ spraw do przemyśleń dziewczynki i wpla­ wa, robi nam się przykro. To zupełnie natu­ tanie bezpośrednio do narracji jej zdziwio­ ralna reakcja. Dziecko reaguje na krytykę nych spostrzeżeń ożywia jeszcze opowieść, w jedyny znany sobie sposób, zaczyna pła­ pozwala również dobrze poznać psychi­ kać. Właśnie tak zachowuje się Julka słysząc, kę malucha. Przedstawia Kosmowska silne że swoim wyglądem przypomina wielory­ uczucia różnego rodzaju, uświadamiając ba. Dziewczynka zajada się smakołykami, młodym odbiorcom, jak różne mogą być podsuwanymi jej przez troskliwą babcię. losowe zakręty. Autorka odchodzi od chro­ Starsza pani jak nikt dba, aby wnuczka nig­ nienia bohaterów, życiowe sytuacje próbu­ dy nie była głodna. Julka nawet nie zauwa­ je uchwycić w nieco baśniowym otoczeniu ża, kiedy przybiera na wadze tak bardzo, że - to ostatnie udaje się jej dzięki płynnemu zmiana diety wydaje się być już dla niej zbyt i łagodnemu stylowi prowadzenia historii. trudnym zadaniem. W Dziewczynce z parku liczą się bowiem tyl­ Cóż z tego, że dziewczynka jest naj­ ko kolejne wydarzenia, ale i sposób ich za­ lepsza w przeciąganiu liny, kładzie na rę­ prezentowania. kę wszystkich w klasie, kiedy tak napraw­ Do realistycznej relacji Barbary Ko­ dę nie jest szczęśliwa. Skrycie marzy, aby smowskiej doskonale pasują ilustracje Emi­ tak jak koleżanki zrobić fikołka. Słysząc za lii Dziubak, zestawiające motywy z bajek plecami złośliwe chichoty, ratunku szuka z prawdziwym życiem. Dziubak wykorzystu­ w troskliwych ramionach misia pocieszycie­ je różne techniki ilustrowania, czasem wy­ la. Bo z nim można robić dosłownie wszyst­ biera proste rysunki, czasem nastrojowe ob­ ko. Latać na chmurce niczym na poduszce razy z ciekawymi rozwiązaniami świetlnymi, czy fruwać po niebie, równocześnie macha­ bywa, że sięga po kolaże lub rozmywanie tła jąc do gwiazd. Ale po nocy przychodzi dzień, przy jednoczesnym eksponowaniu pierw­ a wraz z nim pojawia się pytanie: jak to się szego planu, nie zawsze więc interesuje ją mogło stać? Ale miś ani myśli uchylić rąbka tylko odzwierciedlanie treści. Ilustracje Dziu­ tajemnicy. Uśmiecha się tylko tajemniczo bak ozdabiają książkę i dodają jej uroku, ale pod nosem. A nam musi to wystarczyć za nie infantylizują całości i przypadną do gu­ całą odpowiedź. Kiedy Julka wybiera się na stu również dorosłym. Dziewczynka z parku nocny spacer po ogrodzie, przyświeca jej je­

137 den cel: odnaleźć zagubionego przyjaciela. prędzej zostają zamienione na lekcję goto­ Chociaż nocą wszystko wydaje się straszne, wania. Agatka układa dla Julki wiersz, czym a nogi z przerażenia wrastają w ziemię, Jul­ zjednuje sobie serce koleżanki być może ka idzie śmiało przed siebie, nie zważając na już na zawsze. Bo kiedy ktoś robi coś spe­ zielone błyski, połyskujące z krzaków agre­ cjalnie dla ciebie, jest to najpiękniejsza pró­ stu. Migoczące złowieszczo światło okazu­ ba przyjaźni. je się być tylko niegroźną parą kocich oczu. Jak się bronić, kiedy wokół słyszy się tyl­ Walcząc ze strachem, dziewczynka przeko­ ko złośliwy śmiech? Czy jedyny sposób na nuje się, że tak naprawdę nie ma się czego to, aby się odgryźć, to pokazać język? Wte­ bać i że zawsze można sobie poradzić. Trze­ dy też aż korci, by kogoś okłamać. I odciąć ba tylko odnaleźć w sobie wysta rczająco d u - się w ten sposób od wszystkich złośliwości. żo siły. Julka odnajduje ją w sobie, dlatego, Podjadając słodkości, Julka stara się zre­ kiedy wraca do domu z misiem pod pachą, kompensować sobie wszystkie przykrości. czuje się z siebie niezwykle dumna. Niejednokrotnie zmuszona jest przełknąć Miś to nie jedyny przyjaciel dziewczyn­ gorycz rozczarowania. Tak bardzo chciała­ ki. Julka wraz ze swoją najlepszą przyja­ by zostać tancerką, jednak na przeszkodzie ciółką uwielbiają psocić. Leżąc na balkonie stoi jej tusza. Bawiąc się na placu zabaw, ta­ i wygrzewając się w słońcu, sypią cukier na muje tylko ruch na zjeżdżalni. Siada smut­ na na ławce, rozmyślając, że gdyby tam by­ ła, zamiast się bawić, tylko by przeszkadzała. Skarga ja do niczego się nie nadaję jest dzie­ cięcym wołaniem o uwagę. Julka chce, aby jej powiedziano, że jest wręcz przeciwnie. Takie zapewnienie otrzymuje od nauczy­ cielki, która stwierdza jesteś dokładnie taka, jak trzeba1. Każdy z nas potrafi coś, czego nie potrafi nikt inny. Pod wpływem rozmowy z wychowawczynią Julka docenia swoją umiejętność gry na flecie. Czasem wystar­ czy zwrócić nam na coś uwagę, abyśmy do­ strzegli to, co wcześniej umykało przed na­ szym wzrokiem. Julka postanawia zostać flecistką. No bo przecież tak wspaniale wy­ chodzi jej granie koncertów dla gości. Stop­ niowo dziewczynka odkrywa, że potrafi dużo więcej niż myślała. Wspaniale doga­ duje się z małym Jacusiem, którego tylko niczego niepodejrzewających przechod­ ona potrafi uspokoić. Sekretem jej sukce­ niów. W ich głowach aż roi się od pomy­ su jest cierpliwość, którą okazuje bracisz­ słów. Wspólna gimnastyka kończy się opad­ kowi koleżanki. nięciem bez sił na kanapę z paczką gumy Jak wszystkie dziewczyny, Julkę tra­ do żucia w ręce. Natomiast ćwiczenia czym pi brak narzeczonego. Pływając w basenie

138 spotyka Filipa. Jednak chłopczyk bezlito­ gami. Nie ma nic wspanialszego niż zaja­ śnie się z niej naśmiewa, dostrzegając, że danie się słodkimi lizakami. No i kiedy przy Julka jest gruba. Wspólnie z Agatką docho­ okazji da się przykład starszej pani, moż­ dzą do wniosku, że najlepsi chłopcy są w ga­ na z dumą przyglądać się, jak ze staruszki zetach. Bo ich zdjęcia można wkleić do ze­ przemienia się w dziecko: gwiżdże i chodzi szytu i przechowywać pod łóżkiem niczym tyłem ulicami. najcenniejszy skarb. Niespodziewanie dla samej siebie Jul­ Książka przypomina pamiętnik. Dzi­ ka zaczyna chudnąć. Dzieląc się jedzeniem siaj od rana nie wydarzyło się nic przyjem­ z psem czy biorąc udział w kursie tańca, tra­ nego2. Zapisując to, co nas boli, pozbywa­ ci na wadze w mgnieniu oka. Aż pewnego my się wewnętrznego napięcia. Przelewa­ dnia jej marzenie spełnia się i robi upragnio­ jąc na papier wszystkie troski, smutki, przy­ ną fikołkę. Wraz z pękatym brzuchem znikły krości, sprawiamy, że świat znów staje się gdzieś moje niewidzialne płetwy i ogon4. Kom­ kolorowy, a my możemy wkroczyć w kolej­ pleksy prysną niczym bańka mydlana, kie­ ny dzień nie tylko z uśmiechem na twarzy, dy tylko zaakceptujemy siebie w pełni ra­ ale i z nową siłą. zem ze wszystkimi wadami. Bo nic, co ludz­ W książce można wyczytać subtel­ kie, nie powinno być nam obce. A człowiek ne przesłanie Renaty Piątkowskiej. Nie ma ma nie tylko wady, ale i zalety. I to właśnie sensu przejmować się docinkami: Gdyby ich odkrywanie powinno być najważniej­ wszyscy byli jednakowi, to na świecie było­ sze. Bo cóż ciekawego jest w wadach, które by nudno3. zawsze widać jak na dłoni. Podczas gdy za­ Każdy z nas powinien być sobą w każ­ lety ukryte są głęboko. A to właśnie ich od­ dym momencie życia. Tylko wtedy można krywanie daje nieporównywalną z niczym być naprawdę szczęśliwym. Nie martwiąc satysfakcję. się tym, co pomyślą o nas inni. Do tej rady R. Piątkowska, Wieloryb, Wydawnictwo „Litera­ znakomicie stosuje się ciocia Zyta, bez skrę­ tura”, Łódź 2011. powania tańcząc walca w parku. Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe. Aż chce się przytoczyć słowa tego przysło­ 1 R. Piątkowska, Wieloryb, Łódź 2011, s. 19. wia, aby skomentować zaistniałe wydarze­ 2 Tamże, s. 16. 3 Tamże, s. 56. nia. Kiedy cała klasa śmieje się z sepleniące­ 4 Tamże, s. 86. go Witka, Julce niestraszne jest już wymyślo­ ne przez niego przezwisko. A i on sam już jej się nie wydaje taki przerażający. Olimpia Gogolin Kiedy jest się dzieckiem, wszystko wo­ kół cieszy. Łazienka w teatrze jest cudow­ św ia t w e d ł u g k a s i na, bo można w niej stroić miny, przegląda­ jąc się równocześnie w wielkim lustrze. Dla Co zrobić, gdy podejrzewamy u siebie Julki nie ma nic wspanialszego od zabawy gorączkę? Jak przekonać rodziców, aby zgo­ pachnącym mydłem w płynie. dzili się na przygarnięcie domowego zwie­ Życie dziecka nigdy nie jest nudne. Ko­ rzaka? Jak pomóc osobie, która nie potra­ lorytu dodaje mu strzelanie z papierowej fi zaaklimatyzować się w nowej szkole? torebki, plucie pestkami czy machanie no­ A w końcu: co zrobić, żeby zmienić świat na

139 lepsze? To tylko niewielka część problemów, ność, jaka często towarzyszy rodzicom przy jakie nurtują zaledwie 10-letnią Kasię Ko­ zakupie zwierząt domowych dla dzieci. niec, główną bohaterkę i zarazem narratorkę Na kartach powieści zostaje ukazany powieści Barbary Stenki1 Masło przygodowe szczegółowy portret rodziny głównej bo­ (Wydawnictwo „Literatura", 2011). haterki. Jest to obraz zarysowany ciepły­ Na przedstawiany świat odbiorca spo­ mi odcieniami. Choć na pierwszy rzut oka gląda oczami Kasi, dzięki czemu nie tyl­ domowników powinna dzielić niezgod­ ko poznaje opisywaną rzeczywistość po­ ność charakterów (matka jest na przy­ przez pryzmat doświadczeń dziewczynki, kład miłośniczką Telewizji „Trwam", oj­ ale także ulega jej wpływowi przy ocenie ciec natomiast członkiem rockandrollowe- postaw innych bohaterów. Narratorka przy­ go zespołu „Dzieci Śmierci"; interesujący bliża czytelnikowi swój świat stopniowo, jest fakt, że na wskroś współczesny wy­ a jego poznanie opiera przede wszystkim gląd ojca, wiernie oddający charakter gra­ na zmysłach. nej przez niego muzyki, uzupełniony zo­ staje ciepłem i troską, jakimi obdarza on najbliższych. Podobne zestawienie łatwo poddaje się interpretacjom, związanym z przełamywaniem głęboko zakorzenio­ nych stereotypów), w domu państwa Koń­ ców panuje atmosfera miłości oraz wzajem­ nego zrozumienia. W nim zawsze można li­ czyć na pomoc kogoś bliskiego, co zapewnia tak przecież istotne poczucie bezpieczeń­ stwa. Kreśląc wizerunek kochającej się ro­ dziny, autorka nie boi się zestawić go z ob­ razem rodziny patologicznej jednej z przy­ jaciółek głównej bohaterki. W kolejnych rozdziałach Kasia wpro­ wadza czytelnika w mury swej szkoły. Przy tej okazji pojawia się kwestia włączenia no­ wego ucznia do klasy. Nowo przybyły chło­ piec zostaje wyśmiany przez kolegów, co może prowadzić do odseparowania się od reszty grupy. Zagadnienie to stano­ Utwór rozpoczyna się opisem przyrody, wi interesujący punkt wyjścia do ukazania który odpowiada obserwacjom bohaterki. szerszego problemu, jakim jest odrzuce­ I tu warto zaznaczyć, że książka Stenki peł­ nie czy brak akceptacji. Autorka podejmu­ na jest walorów proekologicznych. Poprzez je próbę odnalezienia przyczyn podob­ cenne spostrzeżenia Kasi pisarka wskazuje nych zjawisk, zadając jednocześnie pozo­ na winnego zniszczeń, jakie dotykają ota­ stające bez odpowiedzi pytanie o ich sens czającą nas naturę (głównym oskarżonym i celowość. jest tutaj człowiek). Krytykuje też lekkomyśl­

140 Wymienionych klasycznych elementów birusach). Wplata też w swoje wypowiedzi powieści dla dzieci i młodzieży dopełnia wą­ wiele trudnych wyrazów spoza obszaru bio­ tek pierwszych uczuciowych fascynacji. logii, tłumacząc czytelnikowi ich znacze­ Masło przygodowe poprzez kreację nie. Dzięki temu zabiegowi młodzi odbior­ głównej bohaterki oswaja młodego czytel­ cy książki w przyjaznej formie przyswajają nika ze strachem. Kasia, typowy przykład hi- sobie nowe słownictwo. pochondryczki, boi się zachorować. Ciągłe Co istotne, w książce Barbary Stenki mierzenie temperatury ma pomóc w szyb­ coś dla siebie odnajdą nie tylko dzieci, ale kim zdiagnozowaniu ewentualnych scho­ i dorośli. Pisarka wskazuje pewne zacho­ rzeń. Wizja trafienia do szpitala napawa wania czy decyzje rodziców Kasi, które mo­ dziewczynkę lękiem, lecz w chwili, kiedy bo­ gą być traktowane jako przykładowe meto­ haterka znajduje się w sali operacyjnej, prze­ dy wychowawcze. Autorka uczula również konuje się, że strach ma tylko wielkie oczy na problem negatywnego wpływu telewi­ i nie zawsze to, co jest źródłem naszych zji na prawidłowy rozwój dziecka (zaburze­ trosk, w rzeczywistości jest tak przeraża­ nia w myśleniu czy wypaczanie relacji ro­ jące. dzinnych). W powieści nie brakuje także cennych Jak sugeruje Barbara Stenka, nie moż­ przesłań i wskazówek, jak należy postępo­ na „biec” przez życie, nie zauważając tego, wać. Ilustracją tego mogą być idee: pomoc co w nim najpiękniejsze. Ludzie często za­ i radość dana innym zawsze do nas wraca; tracają się w wirze codzienności, gubiąc to, nigdy nie jesteśmy tak słabi, aby nie móc co naprawdę ważne. Lecz, jak dowodzi przy­ udzielić wsparcia drugiemu, nałogi robią kład Kasi Koniec, szczęścia nie odnajdzie­ z ludzi niewolników2. my tylko w rzeczach wielkich, w bohater­ Waga tak istotnych wartości zostaje skich czynach - piękno świata ukryte jest zrównoważona elementami humorystycz­ w szczegółach. nymi. Dzięki temu liczne walory edukacyjne B. Stenka, Masło przygodowe, Wydawnictwo w niczym nie przypominają usilnego dydak­ „Literatura”, Łódź 2011. tyzmu. Obok humoru można dostrzec zaba­ wy słowem (np. zbieżność językowa wyra­ zów ham-burger oraz cham). 1 Barbara Stenka, debiutująca w roku 2007 Przy tej okazji warto zaznaczyć, że ję­ utworem Oj, Hela, już na początku swej przygody z literaturą zdobyła uznanie czytelników oraz zyk, jakim książka została napisana, jest krytyki literackiej. Dowodem na to jest między dostosowany do wieku, bystrości umysłu innymi zajęcie pierwszego miejsca w II Konkursie oraz charakteru głównej bohaterki. Na kar­ Literackim im. Astrid Lindgren za powieść Masło tach utworu pojawiają się zwroty na wskroś przygodowe. 2 B. Stenka, Masło przygodowe, Łódź 2011, współczesne (ściągnęliśmy z netu3) czy wy­ s. 63. wodzące się ze slangu (stara, nie zgub lewa­ 3 Tamże, s. 13. ra4). W warstwie językowej dostrzec można 4 Tamże, s. 14. także przyrodnicze zainteresowania Kasi. Dziewczynka często opowiada o różnych, najczęściej nieznanych przeciętnemu czło­ wiekowi zwierzętach (między innymi o ba-

141 abstract

The first number of „Guliwer" in 2012 is mostly devoted to historical novel for a young reader. Therefore, in section „Inscribed in Culture" You will find an article about the most beautiful Silesian legends by Krystyna Heska-Kwaśniewicz, an article titled „About Włady­ sław Łoziński's views on history and his historical novels for young readers." by Małgorza­ ta Rygielska and the article about the depiction of history in books for young readers by Anna Gomóła. Beata Langer analyses folk-tales and legends collected by Stanisław Wasy­ lewski and, finally, Krystyna Zabawa proves on the basis of Ewa Karwan-Jastrzębska's wri- ting that a book can by a key to the past ages. We would also like to recommend very in- teresting articles by Katarzyna Bereta and Ewa Kosowska. The first one treats of the soc- realistic hagiography of Stalin, the second one of historical novels by Antonina Domań­ ska. In „Flashes of Memory" Małgorzata Wójcik-Dudek attempts to define the criteria for a historical novel. Krystyna Zabawa reminds us about the Jubilee Year of Janusz Korczak. However, not only historical novels has been dealt with in this section, but also magazines for young readers, such as „Płomyk", „Płomyczek", „Miś", „Iskierki", „Świerszczyk". Michał Rogoż discusses the place of libraries and other cultural institutions in the pages of fore- mentioned between 1945 and 1989. Finally, Hanna Dymel-Trzebiatowska presents the la- test tendencies in Swedish children's literature. Section „The Joy of Reading" is opened with Edyta Korpeta's article about a historical novel „Sigismund's Times" by Józef Ignacy Kraszewski. Marta Nadolna invites the readers for a walk around Cracow following much regretted Dorota Terakowska. Barbara Pytlos reminds us about writing of Czesława Niemyska-Rączaszkowa, who unfortunately is sli- ghtly forgotten nowadays. This section also includes a very interesting article by Tomasz Szostak titled „In the shadow of Siberia. Russia and the Russians in Tom's Mysterious Expe- dition by Alfred Szklarski". Sylwia Gajownik ventures to analyse a renowned novel by Jacek Dukaj „Wroniec". Grażyna Lewandowicz-Nosal presents two books by Barbara Gawryluk, „My Bullerbyn" and „Selma's Earring". The section is closed with Alina Zielińska's article, in which she reminds a forgotten novel „A Ship on the Coat of Arms" by Franciszek Fenikow- ski, whose writing is abundant with Gdańsk, Kashubian and marine motives. In section „Between the Child and the Book" You will encounter Urszula Kubaje- k's article dedicated to KLAN clubs in , the founder and spiritual patron of which is Danuta Wawiłow. The clubs gather young authors and are founded in whole country. A jubilee of fifty years of academic and pedagogic work celebrated this year by Krystyna Heska-Kwaśniewicz is yet another issue discussed in this section. An article about it was written by Marta Nadolna. In section „From Various Drawers" Ewa Troneczek reminds us about „The World of Children's Books in the Year of Janusz Korczak" session organized by The Beskid Library in Bielsko-Biała. This number traditionally includes also reviews of novelties on Polish pub- lishing market. This time the books by following authors are discussed: Agnieszka Tysz­

142 ka, Romek Pawlak, Marcin Pałasz, Jarosław Mikołajewski, Małgorzata Strękowska-Zarem- ba, Kasia Stoparczyk, Andrzej Grabowski, Przemysław Wechterowicz, Wanda Chotomska, Barbara Kosmowska, Renata Piątkowska and Barbara Stenka.

Transl. Magdalena Ujazdowska-Szuster

143 Wydawca: „Śląsk” Sp. z o. o. Wydawnictwo Naukowe ul. J. Ligonia 7, 40-036 Katowice tel.: 32 258 07 56, faks: 32 258 32 29 £\ŚLASK/ e-mail: [email protected], [email protected] www.slaskwn.com.pl

Rada naukowa: prof. Joanna Papuzińska - Przewodnicząca (Warszawa) prof. Alicja Baluch (Kraków) prof. Krystyna Heska-Kwaśniewicz (Katowice) dr Grażyna Lewandowicz-Nosal (Warszawa) prof. Irena Socha (Katowice) dr Magdalena Ślusarska (Warszawa)

Zespół redakcyjny: prof. dr hab. Jan Malicki - redaktor naczelny (tel. 32 208 38 75) mgr Magdalena Skóra - zastępca redaktora naczelnego mgr Aneta Satława - sekretarz redakcji (tel. 32 208 37 61)

Korekta: Barbara Meisner Skład i łamanie: Jolanta Mierzwa Projekt okładki: Marek J. Piwko {mjp} Na okładce wykorzystano pracę Seweryna Krzyża-Grai (lat 8)

Publikacja dofinansowana przez Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego

Publikacja dofinansowana ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego Zrealizowano w ramach programu „Promocja literatury i czytelnictwa”, ogłoszonego przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego-

ISSN 0867-7115

Adres redakcji: Biblioteka Śląska, Redakcja „Guliwera” Plac Rady Europy 1, 40-021 Katowice tel./faks: 32 208 37 20 e-mail: [email protected] Dyżury redakcji: poniedziałek, środa, piątek - w godz. od 10.00 do 12.00 Redakcja zastrzega sobie prawo do adiustacji tekstów i skrótów nadesłanych materiałów oraz do nadawania własnych tytułów. Za skutki ogłoszeń redakcja nie odpowiada.