SOLIDARNOŚĆ I ILUZJA SPOŁECZEŃSTWA BEZKONFLIKTOWEGO

Wolność i Solidarność STUDIA Z DZIEJÓW OPOZYCJI WOBEC KOMUNIZMU I DYKTATURY

1 JERZY HOLZER

Wolność i Solidarność Studia z dziejów opozycji wobec komunizmu i dyktatury

ISSN: 2082-6826

Rada Naukowo-Programowa: Jerzy Eisler, Andrzej Friszke, Paweł Golak, Aleksander Hall, Jerzy Holzer, Violetta Kmiecik, Ireneusz Krzemiński, Andrzej Paczkowski, Wojciech Polak (przewodniczący), Aleksander Smolar, Edmund Wnuk-Lipiński

Redakcja: Andrzej Kaczyński, Jakub Kufel (sekretarz), Jan Skórzyński (redaktor naczelny), Małgorzata Strasz

Wydawca:

Adres Wydawcy: Europejskie Centrum Solidarności ul. Doki 1, 80–958 Gdańsk tel. (058) 767 79 71, fax (058) 767 79 78 e-mail: [email protected]

Projekt graficzny i skład: Piotr Białas / www.tatastudio.pl Wybór i opracowanie zdjęć z Archiwum Fotograficznego ECS: Grażyna Goszczyńska Korekta: Małgorzata Strasz Druk i oprawa: Pracownia / www.pracownia.pl

Nakład: 1000 egzemplarzy

2 Wolność i Solidarność | nr 2 SOLIDARNOŚĆ I ILUZJA SPOŁECZEŃSTWA BEZKONFLIKTOWEGO

WOLNOŚĆ I SOLIDARNOŚĆ NR 2 SPIS TREŚCI

STUDIA OPOZYCJA NA ŻYWO 6 JERZY HOLZER Solidarność i iluzja społeczeństwa 133 JACEK KUROŃ Zamiast palić komitety – zakładaj je! bezkonfliktowego 15 JAN SKÓRZYŃSKI KOR 1977. Od Komitetu Obrony ŚWIADECTWA Robotników do Komitetu Samoobrony Społecznej 165 JAN LITYŃSKI Z więzienia do podziemia 35 TOMASZ KOZŁOWSKI „Siły antysocjalistyczne” w obronie milicjantów. Otwock, 7 maja 1981 OFICYNY BEZ ADRESU 44 ANDRZEJ FRISZKE Stan wojenny – statystyka 174 PAWEŁ SOWIŃSKI Wydawnictwo Krąg 1981–1989 represji 53 WOJCIECH POLAK Opór społeczny w pierwszych ARCHIWUM WOLNEJ MYŚLI dniach stanu wojennego 198 JAKUB KARPIŃSKI Niepodległość od wewnątrz

DYSYDENCI W PAŃSTWIE ŚRODKA EX LIBRIS 64 MARIA KRUCZKOWSKA 202 ALEKSANDER HALL Ambasador polskiej demokracji Zbuntowani za Wielkim Murem 205 KRZYSZTOF PERSAK Gdy historia potwierdza legendę 75 CHIŃSKA KARTA PRAW 211 TOMASZ WIŚCICKI Solidarnościowa mozaika 18 DNI W GDAŃSKIEJ OLIVII 216 ARTUR KUBAJ Rozmowy w stoczni – odsłona pierwsza 82 ANDRZEJ KACZYŃSKI Zjazd walny 220 JERZY EISLER Grudzień ’70 – książki najnowsze 93 SYLWETKI: 227 PAWEŁ SOWIŃSKI Prywatna historia opozycji 95 GRZEGORZ MAJCHRZAK Niebezpieczny dokument. Posłanie do ludzi pracy Europy Wschodniej 229 MARCIN FRYBES Solidarność zachodnich związkowców SIERPIEŃ ’80 ECS 103 JAN SKÓRZYŃSKI 16 postulatów 232 BASIL KERSKI Zaczęło się w Gdańsku... 108 WIELKI EGZAMIN. Spotkanie z ekspertami Perspektywy rozwoju Europejskiego Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego Centrum Solidarności w Gdańsku w warszawskim Klubie Inteligencji Katolickiej 3 września 1980

3 JERZY HOLZER

Uczestnicy strajku okupacyjnego w Stoczni Gdańskiej im. Lenina na dachu portierni przy bramie nr 2, grudzień 1981 r. Fot. Janusz Bałanda-Rydzewski, zbiory ECS 4 Wolność i Solidarność | nr 2 SOLIDARNOŚĆ I ILUZJA SPOŁECZEŃSTWA BEZKONFLIKTOWEGO

5 JERZY HOLZER

STUDIA SOLIDARNOŚĆ I ILUZJA SPOŁECZEŃSTWA BEZKONFLIKTOWEGO

JERZY Iluzja społeczeństwa pozbawionego wewnętrznych konfliktów nie była wynalazkiem HOLZER NSZZ Solidarność. Związek odziedziczył ją właściwie po przeciwniku, komunizmie, historyk i politolog, w latach który najpierw lokował ją w swej ideologii w dalszej czy nawet dalekiej przyszłości, 1954–2000 pracownik naukowy, a później dopatrywał się jej już w teraźniejszości. Momentem uwspółcześnienia tej od 1989 r. prof. w Instytucie Historycz- iluzji była dla komunizmu rezygnacja ze stalinowskiej teorii zaostrzania się walki nym Uniwersytetu Warszawskiego, klasowej w miarę budowania socjalistycznego społeczeństwa. od 1990 r. również w Instytucie Studiów Pewne elementy takiej iluzji usiłowano zresztą i przedtem pogodzić z ową zaos- Politycznych PAN, 1990–2006 kierow- trzającą się walką klasową. Wrogów klasowych bowiem ustawiano właściwie na ze- nik Zakładu Studiów nad Niemcami, wnątrz społeczeństwa, jako jego jawnych lub zamaskowanych wrogów, a ich likwi- 2000–2004 dyrektor Instytutu. dacja umacniała jedność społeczeństwa. Taki obraz wyłaniał się już z Krótkiego kursu Od 2005 r. prof. w Collegium Civitas. Czynny w opozycji demokratycznej historii WKP(b). od 1977 r. W 1989/1990 r. doradca Utrwalały go przemówienia Andrieja Wyszynskiego jako prokuratora w procesach Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego pokazowych stalinowskich czystek lat trzydziestych. W ostatnim z wielkich proce- do spraw międzynarodowych, sów pokazowych, przeciw Nikołajowi Bucharinowi i innym, mówił on: „Cały nasz 1989–1993 przewodniczący Forum kraj, od dziecka do starca, oczekuje i żąda tylko jednego: zdrajców i szpiegów, którzy Polsko-Niemieckiego, od 1989 r. członek zaprzedawali wrogom naszą ojczyznę, rozstrzelać jak wściekłe psy! Cały nasz naród prezydium Polsko-Niemieckiej Komisji domaga się, by unicestwić te przeklęte żmije!... my, nasz naród, będziemy nadal kro- Podręcznikowej. Autor wielu książek, czyć drogą oczyszczoną z resztek plugastwa i brudu, kroczyć z naszym ukochanym m.in. Mozaika polityczna Drugiej wodzem i nauczycielem, wielkim Stalinem na czele wciąż naprzód, do komunizmu!”1. Rzeczypospolitej (1974), „Solidarność” Wraz z likwidacją (aż nadto dosłownie rozumianą) klasowych wrogów naród ra- 1980–1981. Geneza i historia (w obiegu dziecki stać się miał moralno-polityczną jednością2. Potwierdzały to wybory w Związ- niezależnym, 1983), Komunizm w Europie (1998), II wojna światowa. ku Radzieckim, a później również w krajach jego bloku, z obowiązującymi rezulta- Europejska tragedia XX wieku (2004), tami: niemal stuprocentową frekwencją i niemal stuprocentowym poparciem. Polska i Europa (2007), Europa Wojen Komunistyczna iluzja jedności rozkwitła jednak po śmierci Stalina. W Polsce zna- 1914–1945 (2008), Europa zimnej wojny lazła semantyczny wyraz w zastąpieniu od listopada 1956 r. stalinowskiego Frontu (w przygotowaniu do druku). Narodowego (co niekoniecznie oznaczać musiało rzeczywistość, a tylko ideologicznie

1 A. Wyszyński, Przemówienia sądowe, Warszawa 1953, s. 662–663. 2 Przykładowo można tu zacytować końcowy fragment uchwały KC radzieckiej partii z 14 XI 1938 r. „O organizowaniu propagandy partyjnej w związku z wydaniem Krótkiego kursu historii WKP(b)” z tezą, że kadry partyjne powiodą „pod kierownictwem partii Lenina-Stalina cały radziecki naród ku zwycięstwu komunizmu” („Prawda”, 15 XI 1938).

6 Wolność i Solidarność | nr 2 SOLIDARNOŚĆ I ILUZJA SPOŁECZEŃSTWA BEZKONFLIKTOWEGO określony kierunek działania) we Front Jedności stosowano. Mniej drastycznych nie brakowało, ale Narodu. Wrogowie klasowi niemal znikli, a jedność przedstawiano je jako rozprawę z elementami kry- narodu przestawała być komunistyczną propagan- minalnymi. Władze szybko się z podwyżek wyco- dową abstrakcją dla wszystkich, którzy oglądali fały i znów propagowały iluzję jedności. wiece po październikowych przemianach 1956 r. W 1976 r. pojawiła się jednak jawna opozy- i wiwaty na cześć nowego kierownictwa, z Włady- cja. Jak mieściła się ona w komunistycznej ilu- sławem Gomułką na czele. zji jedności i czy tworzyła już inną, komunistom Przeszkadzały nieco w tej iluzji konflikty z do- przeciwstawną? Na pierwszą część tego pytania gmatykami i rewizjonistami, ale zanikać zaczęły odpowiedzieć można tylko tyle, że w komuni- one po zamknięciu procesu destalinizacji, a osta- stycznej iluzji się nie mieściła, ale też komuniści tecznie po rozgromieniu rewizjonizmu i syjonizmu starali się istnienie opozycji przemilczeć. Trakto- w marcu 1968 r. Ten drugi, syjonistyczny wróg wali ją, wówczas nie bez pewnych racji, jako zja- znajdował się zresztą ze swej istoty poza społe- wisko społecznie marginalne. czeństwem polskim, co potwierdzała też teza wy- Stanowisko o własnej marginalnej roli nie było głoszona przez Gomułkę, że nie można mieć dwóch też obce opozycji. Uważała się ona za stosunkowo ojczyzn. Polscy Żydzi (z małymi dopuszczalnymi niewielkie środowisko (czy środowiska), natomiast wyjątkami), jako mniej czy bardziej zakonspiro- ogromną większość społeczeństwa stanowili w jej wani wielbiciele państwa Izrael, nie byli więc wła- przekonaniu ludzie bierni lub zastraszeni, bez- ściwie członkami polskiej społeczności. partyjni czy partyjni, ale podporządkowujący się Ważniejszy uszczerbek przynosiły spory z Ko- również ograniczonemu liczebnie środowisku ko- ściołem katolickim, zwłaszcza po jego samo- munistycznej władzy. Opozycja nie pretendowała dzielnej inicjatywie wysłania listu do biskupów do reprezentowania całego społeczeństwa, choć niemieckich z formułą „Przebaczamy i prosimy negowała komunistyczną iluzję jedności. Była o przebaczenie”, a także w związku z kościelnymi zresztą podzielona, a między jej organizacjami uroczystościami tysiąclecia polskiego chrześcijań- występowały różnice ideowe nawiązujące do tra- stwa, konkurencyjnymi do państwowych obcho- dycji sprzed komunistycznego panowania. dów Millenium – tysiąclecia państwa polskiego. Już po zmianie systemu pisała o tym była opo- Jedność zdawała się pękać z hukiem wystrza- zycyjna działaczka i publicystka Teresa Bogucka: łów, kiedy w grudniu 1970 r. na ulice nadbałtyc- „Całe społeczeństwa walczą tylko wtedy, gdy są kich miast wyszli robotnicy protestujący przeciw biologicznie zagrożone. W sytuacji poddania dłu- podwyżkom cen. Rychło jednak iluzję przywróco- gotrwałemu uciskowi ich zadaniem i obowiązkiem no, kiedy strzelanie, aresztowanie i maltretowanie jest przetrwać drogą kompromisów, mimikry, robie- nowe kierownictwo kraju i partii uznało za błąd, nia tego, co możliwe w warunkach, jakie są dane. a nowy przywódca Edward Gierek udał się nad Bał- Dwie generacje wychowały się w PRL. W PRL-u, tyk, by w bezpośrednich spotkaniach z robotni- który miał przecież trwać i trwać dla ich wnuków kami rzucić pytanie: „Pomożecie?” i doczekać się i prawnuków. Ludzie żyli zgodnie z regułami sys- pozytywnej odpowiedzi. Nie mniej istotne było temu, niektórzy w to wszystko wierzyli, niektórzy zakończenie od 1970 r. otwartych sporów z Ko- traktowali jako obowiązkowy rytuał”3. ściołem. Jego hierarchów zaczęto traktować jako Było to przyjęcie popularnego potocznie po- partnerów w rozmowach na temat społeczeństwa. działu na „my” (tj. bierne, ale cierpliwe społe- W powtórce robotniczych protestów po kolejnej czeństwo) i „oni” (ludzie władzy)4. Dopiero po- próbie podwyżek cen w 1976 r. tak drastycznych tencjalnie i w dalekiej perspektywie opozycja represji jak niespełna sześć lat wcześniej nie za- zyskać mogła silną pozycję, bo w istocie rzeczy nie

3 „Tygodnik Powszechny” 1992, nr 149. 4 Do literatury wprowadziła ten potoczny termin dopiero Teresa Torańska, Oni, Warszawa 1985.

7 JERZY HOLZER

należała do żadnej z tych kategorii. Przyspieszyć wybory miały nadal zaświadczać głoszoną jedność taki proces, ale i doprowadzić do integracji spo- społeczeństwa. łeczeństwa miało porozumienie lewicowej części W owej komunistycznej iluzji robotnikom przy- opozycji z Kościołem, do czego nawoływał w 1977 r. padała szczególna rola. Z jednej strony było to Adam Michnik5. dziedzictwo ideologii komunistycznej, bo zajmo- W październiku 1978 r. pojawił się nowy ele- wali w niej kluczowe miejsce, sprawując „dyktatu- ment sytuacji – utożsamianie się ogromnej więk- rę proletariatu”. Było to jednak już mniej ważne szości społeczeństwa z polskim papieżem, Janem w owym jednolitym jakoby społeczeństwie, w któ- Pawłem II. Manifestowało się to podczas wizyty rym o dyktaturze proletariatu mówiono głównie papieża w Polsce w czerwcu 1979 r. obecnością mi- na partyjnych szkoleniach. Wagi nabierała nato- lionów ludzi na trasach przejazdu i podczas nabo- miast kwestia nie o ideologicznym, lecz realnym, żeństw, przy czym tysiące znalazły się w strażach społecznym charakterze. Wraz z rozwojem gospo- porządkowych. darczym i industrializacją robotnicy stali się naj- Jak słusznie pisze Andrzej Friszke, brak udzia- liczniejszą grupą społeczną. Więcej niż co czwarty łu przedstawicieli władz w wizycie – poza krótką zatrudniony w całej gospodarce, niż co trzeci za- początkową i końcową częścią oficjalną – wytwo- trudniony poza rolnictwem był robotnikiem prze- rzył poczucie daleko posuniętej jedności. „W po- mysłowym. Do tej najliczniejszej grupy robotniczej wszechnym odczuciu władze państwa pozostały należałoby jeszcze doliczyć robotników z budow- na uboczu, nie wzięły udziału w wielkim narodo- nictwa, transportu, handlu i innych gałęzi gospo- wym przeżyciu, zamknęły się we własnym świecie darki. Bez robotników czy przeciw nim jedność i wyizolowały ze społeczeństwa. Podział na »my« społeczeństwa okazać się musiała fikcją. i »oni« znalazł wyraźne i zrozumiałe kryterium”6. Komunistyczna iluzja jedności społeczeństwa Nie negując wagi tego procesu, uznać go można załamała się w 1980 r. wraz z ogarniającymi cały jednak za niepełny. Wizyta papieża trwała nie- kraj strajkami i wymuszoną na władzy zgodą na pełne dziewięć dni i po jej zakończeniu sytuacja tworzenie niezależnych związków zawodowych. stopniowo wracała do poprzedniej normy. Świad- Strajki ogarnęły przede wszystkim przemysł, czyć mogły o tym wybory parlamentarne w marcu a w nim największe przedsiębiorstwa. To robotni- 1980 r. Wedle oficjalnych wyników uczestniczyło cy wielkiego przemysłu stanowić mieli wedle ko- w nich 98,9 proc. uprawnionych, a ponieważ była munistów awangardę narodowej jedności. Powsta- tylko jedna lista, niemal wszyscy na nią właśnie nie NSZZ Solidarność po sierpniowych strajkach głosowali. Mniejszym ryzykiem była bowiem wy- 1980 r. sprawiło, że pojawiło się miejsce na nową borcza absencja niż sprzeciw wobec zalecenia, by iluzję: jedności społeczeństwa zaktywizowanego głosować jawnie i bez skreśleń. jako „my”, niezależnego od uznawanego za mar- Można założyć, że wyniki te były zafałszowa- ginalne środowiska władzy. Istniejąca uprzednio ne, choć raczej w niewielkiej mierze i z inicjaty- i podzielona opozycja niemal w pełni wtopiła się wy chcących się wykazać instancji oddolnych. w Solidarność. Aspiracje tworzącej się Solidarno- W niewielkiej mierze, skoro w wewnętrznej PZPR- ści do reprezentowania całego i jednolitego społe- -owskiej informacji na temat głosowania ducho- czeństwa uzewnętrzniały się w jej nazwie, w uży- wieństwa podaje się jego frekwencję wyborczą wanych symbolach i rytuałach. w wysokości 95,2 proc., przy czym 90 proc. du- Należało do nich posługiwanie się barwami na- chownych głosowało według tych danych jawnie, rodowymi – wywieszanie przez strajkujące zakłady a więc pozytywnie, bez skreśleń7. Ostatecznie więc flag biało-czerwonych, noszenie przez straże po-

5 A. Michnik, Kościół, lewica, dialog, Warszawa 1977. 6 A. Friszke, Polska. Losy państwa i narodu 1939–1989, Warszawa 2003, s. 359. 7 Tajne dokumenty Państwo – Kościół 1960–1980, Londyn 1996, s. 441, 443.

8 Wolność i Solidarność | nr 2 SOLIDARNOŚĆ I ILUZJA SPOŁECZEŃSTWA BEZKONFLIKTOWEGO

-rządkowe strajków czy demonstracji opasek atakowanej coraz silniej przez komunistyczny es- w tych kolorach, częste śpiewanie hymnu naro- tablishment. Drugim były narastające w Związku dowego. Jedność narodową miało uzewnętrzniać wewnętrzne spory, przekraczające wymiar głoszo- również traktowanie religii katolickiej jako waż- nych przez Wałęsę naturalnych „różnic zdań”. nego jej elementu. Akceptowano to niezależnie O pierwszym względzie pisze Andrzej Paczkow- od osobistego (najczęściej zresztą pozytywnego) ski: „Charakterystyczne było, że w opinii publicz- stosunku do religii. W Kościele katolickim do- nej – jak wynika z przeprowadzonych późną jesie- strzegano instytucję integrującą cały naród wbrew nią badań – zaznaczał się wprawdzie lekki spadek komunizmowi, w tym także ogromną większość zaufania do rządu i Sejmu, ale zauważalny wzrost członków partii. zaufania do KC PZPR (z 6% wiosną do 12%) i wy- Aspiracje Solidarności do realizowania jedności raźne obniżenie się poparcia dla »Solidarności« – narodowej miały poza wymiarem ideologicznym z 62% w czerwcu do 41%”9. również praktyczny. Nieistotne, czy należało do Mniejsza tu o ów wzrost zaufania do władz par- niej rzeczywiście niemal 10 mln członków, jak tii, bo nadal było ono niewielkie. Ważniejsze, że wynikało ze sprawozdań poszczególnych regio- już czerwcowe badanie opinii publicznej z 1981 r. nów, czy 10 albo nawet 20 proc. mniej. Była to nie potwierdzało iluzji społeczeństwa zjedno- w każdym razie organizacja w stosunku do liczby czonego wokół Solidarności, skoro ponad jedna ludności ogromna i bezprecedensowa we współ- trzecia ankietowanych nie deklarowała do niej czesnej Europie i w polskiej historii. Na domiar zaufania. Badanie listopadowe z kolei ukazywa- inne powstające organizacje – rolników, drobnych ło społeczeństwo podzielone, którego połowa nie przedsiębiorców, emerytów czy studentów – były deklarowała zaufania ani do Solidarności, ani do ściśle z nią związane i uznawały jej prymat. Z tego PZPR. Można było więc założyć, że w razie ataku względu przyznać można Solidarności rangę re- na Solidarność nie okaże ona jej nawet minimum prezentacji niemal całej dorosłej ludności kraju wsparcia, choćby moralnego. przejawiającej choćby minimum aktywności. Wewnętrzne spory, jakie ujawniły się w So- Choć występowały w Solidarności różnice po- lidarności w drugiej połowie 1981 r., odbiegały glądów i nieraz ostre spory, poczucie jedności nad swoim charakterem od poprzednich różnic poglą- nimi górowało. Dał temu wyraz w końcu czerw- dów. Tamte dotyczyły głównie taktyki działania. ca 1981 r. Lech Wałęsa w przemówieniu na uro- Te późniejsze ukazywały wyraźne różnice ideowe czystościach odsłonięcia pomnika ofiar wydarzeń i polityczne. Znalazły one wyraz najpierw w utwo- poznańskich 1956 r.: „W takim społeczeństwie rzeniu we wrześniu 1981 r. Klubów Służby Niepod- oczywiście są i będą różnice zdań. [...] przestań- ległości. Do ich działaczy i członków nie bez powo- cie nas wreszcie obrażać, przestańcie nas wreszcie du przylgnęła nazwa „prawdziwych Polaków”, nie dzielić, bo ani obrażać, ani dzielić to my się już wiadomo nawet, czy najpierw z ich własnej inicja- nie damy”8. tywy, czy ich przeciwników. W ideach głoszonych Optymistyczne stanowisko Wałęsy i wielu in- przez kluby na pierwszym miejscu stawiano obo- nych ludzi Solidarności, a wraz z tym iluzja jed- wiązki wobec narodu i dążenie do niepodległości, nolitego i zasadniczo bezkonfliktowego społe- oskarżając niektóre inne środowiska Solidarności czeństwa z dwóch względów nie sprawdzały się o obojętność wobec zadań narodowych. Nietrudno w późniejszych miesiącach istnienia legalnego było dopatrzyć się tu wpływów przedwojennych Związku. Pierwszym z nich były wyraźne objawy idei ruchu nacjonalistycznego. zmęczenia znacznej części ludności, przez bierność W listopadzie 1981 r. powstały z kolei Kluby faktyczne dystansowanie się jej od Solidarności, Samorządnej Rzeczypospolitej Wolność-Sprawie-

8 J. Holzer, „Solidarność” 1980–1981. Geneza i historia, Warszawa 1984, s. 161. 9 A. Paczkowski, Pół wieku dziejów Polski 1939–1989, Warszawa 1995, s. 503.

9 JERZY HOLZER

dliwość-Niepodległość. Już w nazwie nawiązywa- wiście nie w odrzuceniu obłudy, tylko w publicz- ły one do Polskiej Partii Socjalistycznej, jej na- nym przyznaniu, że środowisko władzy i szerokie zwy w okupacyjnym podziemiu drugiej wojny kręgi ludności dzieli niewidzialna bariera. światowej Wolność-Równość-Niepodległość. W de- Szczerości Urbana nie podzielali ci ludzie wła- klaracji założycielskiej stwierdzano zresztą: „Nawią- dzy, którzy usiłowali ponawiać, zresztą bez więk- zujemy do tradycji lewicy społecznej, a w pierw- szego entuzjazmu, komunistyczną iluzję. Służyć szym rzędzie do tradycji polskiej lewicy niepodle- temu miało znów odwołanie się do narodu – jak głościowej”10. w nazwie kierowniczej instancji stanu wojennego: Nawet jeżeli tylko niewielkie grupy związane Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego oraz kolej- były z jednymi i drugimi klubami, ich pojawienie nej wersji tworzonej w 1983 r. w miejsce Frontu się było sygnałem, że stanowią one zalążek prze- Jedności Narodu rzekomej powszechnej reprezen- ciwstawnych partii, które w razie sukcesu Solidar- tacji, Patriotycznego Ruchu Odrodzenia Narodo- ności pojawią się w życiu politycznym, ujawnia- wego. Pojęcie jedności znikło jednak z tych nazw jąc jego niejednolitość. Inna sprawa, że było to i można uznać je raczej za wyraz dążeń do ogarnię- także świadectwo nierealistycznego przekonania, cia całego narodu niż określenia realnego stanu. że sukces Solidarności jest nie tylko możliwy, ale Iluzję jedności narodowej usiłowały podtrzy- i bliski, trzeba sięgać po jego owoce. mywać niektóre środowiska zdelegalizowanej So- Wprowadzenie stanu wojennego wyraźniej po- lidarności. One również posługiwały się symbola- kazało, że wizja społeczeństwa zjednoczonego mi narodowymi, jak choćby w haśle „Orła wrona w Solidarności jest mrzonką. Rzecz nie w tym, że nie pokona”, odwołującym się do orła jako naro- bezpośredni opór w postaci strajków był liczebnie dowego godła. Po spontanicznych manifestacjach stosunkowo niewielki. To przypisać można ster- 1 i 3 maja 1982 r. członek utajnionego kierow- roryzowaniu społeczeństwa drakońskimi prawami nictwa Solidarności, Tymczasowej Komisji Koordy- stanu wojennego, nie szczędzącymi gróźb kary nacyjnej, Zbigniew Bujak pisał: „tę możliwość wy- śmierci. Ważniejsze jednak, że znaczna część lud- brał spontanicznie naród”12. Można znaleźć znacz- ności uznała stan wojenny za zło konieczne do za- nie więcej przykładów na tego rodzaju sformuło- pobieżenia ewentualnej inwazji radzieckiej czy też wania. kompletnego rozstroju gospodarki. W ten sposób Bardziej przekonujące były miliony ludzi, które rozgromienie Solidarności, a w niedalekiej przy- towarzyszyły nabożeństwom i trasom przejazdu szłości jej formalna delegalizacja znalazły przy- papieża Jana Pawła II podczas jego drugiej wizyty najmniej częściowe poparcie. w Polsce, w czerwcu 1983 r. Podczas nabożeństw Nie było jednak powrotu do komunistycznej pojawiały się zarówno flagi narodowe, jak trans- iluzji jedności. Zbyt liczne środowiska stanu wo- parenty Solidarności. Tworzyła się atmosfera, któ- jennego nie akceptowały, by udać się mogły jakie- ra podtrzymywała wiarę w jednak istniejącą jed- kolwiek próby jej wznowienia. W szczery sposób ność społeczeństwa. Powtórzyła się ona podczas przekazał wiedzę o fiasku tej iluzji rzecznik rzą- trzeciej pielgrzymki papieskiej do Polski, w maju du Jerzy Urban – gdy w reakcji na amerykańskie 1987 r. restrykcje gospodarcze odpowiedział: „rząd jakoś Znów jednak, podobnie jak podczas wizyty pa- się wyżywi”. Uznał zresztą później te słowa za pieskiej w 1979 r., wytworzonej jakoby w ten spo- psychologiczny błąd. Choć żaden rząd nie umarł sób jedności społeczeństwa nie należy przeceniać. z głodu, „jednak uznaje się za nieobyczajne, kiedy Niemal jednolity był podziw dla papieża, a bliska rząd się do tego szczerze przyznaje”11. Rzecz oczy- powszechności mniej lub bardziej gorąca katolic-

10 J. Holzer, „Solidarność” 1980–1981..., s. 200. 11 J. Urban, Jajakobyły. Spowiedź życia Jerzego Urbana, spowiadali i zapisali P. Ćwikliński, P. Gadzinowski, Warszawa b.d.w., s. 93. 12 J. Holzer, K. Leski, „Solidarność” w podziemiu, Łódź 1990, s. 43.

10 Wolność i Solidarność | nr 2 SOLIDARNOŚĆ I ILUZJA SPOŁECZEŃSTWA BEZKONFLIKTOWEGO ka pobożność. Jako wyznaczniki jedności społe- logiczny czy polityczny. Z jednej strony stopnio- czeństwa miały one jednak tylko fragmentaryczne wo doszło do współpracy utajnionego kierownic- znaczenie, bo w wielu innych podstawowych kwe- twa z Wałęsą i jego czołowymi doradcami żyjącymi stiach pozostawało ono podzielone. na stopie legalnej po zwolnieniu z internowania. Podstawowym powodem było ponowienie się Z drugiej strony sporo czołowych działaczy i do- w złagodzonej formie podziału poprzedzającego radców z okresu legalnego uważało się za pomi- powstanie Solidarności. Obok środowisk opozycyj- niętych lub zlekceważonych, nie zawsze bez racji. nych – stosunkowo niezbyt licznych, choć wielo- W dość ułomnej formie koncepcja jedności naro- krotnie liczniejszych niż w końcu lat siedemdzie- dowej powróciła w opozycji dopiero w listopadzie siątych – i obok również stosunkowo nielicznych 1987 r. Szerokie grono osobistości opozycyjnych, środowisk związanych z komunistyczną władzą które w niedalekiej przyszłości ukształtować się znaczną większość społeczeństwa stanowili ludzie miało jako Komitet Obywatelski, proponowało za- bierni. Starali się oni przystosować do istnieją- warcie paktu antykryzysowego, który umożliwiłby cych warunków, zainteresowani głównie życiem współdziałanie władzy i opozycji dla przezwycię- rodzinnym i polepszaniem swych warunków ma- żenia trudności trapiących kraj. Jak mówił wów- terialnych. Częste było rozczarowanie do Solidar- czas Bronisław Geremek, „w tym procesie muszą ności, charakterystyczna po klęsce niechęć do jej się realizować nie tylko aspiracje społeczeństwa, winowajców, za jakich uznawano tych, którzy ale także interesy władzy”13. przeceniając swe siły, zakłócili spokój, w jakim Sam przyłożyłem zresztą do tego rękę, publiku- żyło społeczeństwo, narzucili krajowi zmiany nie- jąc w grudniu 1987 r. w prasie nielegalnej i legal- możliwe do wprowadzenia ze względów między- nej list otwarty do Wałęsy i Jaruzelskiego z wezwa- narodowych i wewnętrznych. niem: „Nadeszła pora, by podjąć ostatnią próbę, by Nawet owe liczebnie ograniczone środowiska przedstawiciele tych, którzy mają władzę i tych, opozycyjne uległy różnym podziałom. Pojawiły się którzy dla kilku lub kilkunastu milionów Polaków grupy tylko w luźny sposób (a i to nie zawsze) symbolizują troskę o interesy ludzi pracy, spotkali odwołujące się do Solidarności. Odżyły różnice się bez warunków wstępnych, ale z dobrą wolą”14. ideologiczne, formułowano odmienne koncepcje Historyk zauważy tu jednak sposób formułowania. dalszej działalności. Wyraźniejsze stały się ten- Jeżeli tylko dla kilku lub kilkunastu milionów dencje lewicowe – nawiązujące do tradycji demo- Polaków symbolizowała się Solidarność, to wiele kratycznego socjalizmu i prawicowe – odwołujące milionów pozostawać musiało poza zasięgiem jej się do idei nacjonalistycznych. Niektóre grupy wpływów, ale i wpływów władzy, biernie obser- przyjmowały perspektywę ostrej walki z syste- wując wydarzenia (lub w ogóle ich nie obserwu- mem komunistycznym, tj. demonstracje uliczne, jąc i nie interesując się życiem publicznym). Do a w razie ataków policji samoobronę. Większość jedności społeczeństwa było więc moim zdaniem dopuszczała demonstracje uliczne tylko w dniach daleko. świąt narodowych lub ważnych rocznic, ale odrzu- Poświadczały to dwie fale strajkowe w 1988 r. cała podejmowanie walki nawet dla samoobrony. Ogarnęły one ledwie kilka zakładów pracy, kilka Jedni liczyli na stosunkowo szybkie załamanie się tysięcy pracowników, i nie spotkały się z echem systemu, inni nastawiali się na „długi marsz”. podobnym jak w lecie 1980 r. Jeżeli mimo wszyst- Do konfliktów doszło w samej Solidarności, ko władze komunistyczne zdecydowały się roz- choć zdawały się one mieć w większej mierze mawiać z nielegalną Solidarnością o pakcie anty- charakter personalny lub ambicjonalny niż ideo- kryzysowym, wynikało to bardziej z ich słabości,

13 B. Geremek, O wspólnocie narodowej [w:] Na zaproszenie Lecha Wałęsy. Narada przedstawicieli środowisk niezależnych, [Warszawa 1987], s. 56. 14 „Tygodnik Mazowsze” 1988, nr 233. List ukazał się też w „Polityce”, natomiast cenzura zdjęła go z „Tygodnika Powszechnego”.

11 JERZY HOLZER

narastających trudności, obawy przed niekontro- Niewiele uwagi poświęcano też innemu aspek- lowanymi, spontanicznymi i być może burzliwymi towi wyborów. Z inicjatywy władz komunistycz- protestami niż z siły potencjalnego partnera. nych, które dysponując rozbudowanym aparatem Nie miejsce tu, aby opisywać dalszy bieg wyda- organizacyjnym i niemal wszystkimi środkami rzeń, aż do obrad Okrągłego Stołu w lutym, marcu masowego przekazu, uważały, że wybory wygra- i kwietniu 1989 r. i częściowo demokratycznych ją, przyjęto ordynację większościową. Przyczyniło wyborów w czerwcu 1989 r. Zdawać się mogło po- się to jednak do triumfu Solidarności i stworzenia czątkowo, że niewiele było miejsca na ożywienie przekonania o jej całkowitym wpływie na społe- iluzji jedności społeczeństwa. Mandat przywód- czeństwo. W rzeczywistości z owych niespełna ców i doradców Solidarności do rozmów w imieniu dwóch trzecich uprawnionych, którzy poszli do społeczeństwa był kwestionowany przez rozma- wyborów, 28 proc. głosowało przeciw kandydatom ite opozycyjne organizacje usamodzielnione wo- Komitetu Obywatelskiego. bec niej w latach osiemdziesiątych, a także przez Tak czy inaczej, iluzja jedności społeczeństwa niektórych działaczy Związku, niekiedy o dużej utrwaliła się w dwóch postaciach. Jedną było kon- renomie, którzy w rozmowach widzieli w najlep- tynuowanie partnerstwa uczestników Okrągłego szym razie pułapkę ze strony komunistów, w naj- Stołu – komunistów, ich usamodzielniających się gorszym – próbę zawarcia brudnego kompromisu teraz partii satelitarnych oraz dawnej opozycji i kontynuacji istniejącego systemu. skupionej w Solidarności, a w parlamencie repre- Iluzja jedności odnowiła się jednak, a sprawiły zentowanej przez jednolity Obywatelski Klub to wybory parlamentarne. Mit Solidarności jako Parlamentarny. Drugą stanowiła integracja spo- reprezentacji społeczeństwa ożył, skoro pojawi- łeczeństwa wokół Solidarności, okazana jakoby ła się pozbawiona niebezpieczeństw możliwość w wyborach. przeciwstawienia się władzy kartką wyborczą. Pierwszą postać potwierdziło z jednej strony Wprawdzie dla komunistów i partii satelitarnych w lipcu 1989 r. faktyczne poparcie solidarnościo- zagwarantowano 65 proc. mandatów w sejmie, ale wego kierownictwa dla wyboru Wojciecha Jaruzel- pozostałe mandaty sejmowe i wszystkie w senacie skiego na urząd prezydenta i w sierpniu utworze- można było obsadzić w wolnych wyborach. nie rządu Tadeusza Mazowieckiego. Utworzenie Choć formalnie do wyborów opozycja przy- rządu poprzedziło oświadczenie OKP: „Uważamy, stąpiła pod nazwą Komitetu Obywatelskiego, jej że parlamentarna koalicja ZSL i SD [tj. dwóch kandydatów uważano za reprezentantów Solidar- przedtem satelitarnych partii, Zjednoczonego ności, a namaścił ich Wałęsa. Do sejmu z wol- Stronnictwa Ludowego i Stronnictwa Demokra- nych wyborów w 100 proc., do senatu w 99 proc. tycznego – J.H.] oraz OKP jest w stanie uformo- weszli kandydaci Komitetu Obywatelskiego. Czy wać pod kierownictwem Lecha Wałęsy rząd odpo- był to rzeczywiście pokaz jedności społeczeństwa, wiedzialności narodowej, w którym mogłyby być czy też poddać to należy bardziej subtelnej anali- reprezentowane wszystkie siły polityczne naszego zie? Odpowiedź mieści się w danych wyborczych. kraju zdecydowane działać na rzecz reform poli- Po raz pierwszy od dziesięcioleci Polacy mogli gło- tycznych i gospodarczych”15. sować bez nacisków i na ogół bez obaw o fałszo- Choć mowa była o węższej koalicji parlamen- wanie wyników. Frekwencja 62 proc. w pierwszej tarnej, formuła otwierała drogę do rządu również turze głosowania (bo w drugiej głosowano w nie- komunistom, czy wówczas już raczej postkomu- wielu okręgach) była zaskakująco niska. Nie po- nistom. twierdzała ona kształtowanego na podstawie wy- Ważniejsza zdawała się druga postać, jedność sił ników wyborów przekonania, że cały naród stoi za solidarnościowych i opozycyjnych. Uważany dotąd Solidarnością czy za opozycją. za niekwestionowanego przywódcę Wałęsa zdecy-

15 J. Skórzyński, M. Pernal, Kalendarium Solidarności 1980–1989. Gdy niemożliwe stało się możliwe, Warszawa 2005, s. 194.

12 Wolność i Solidarność | nr 2 SOLIDARNOŚĆ I ILUZJA SPOŁECZEŃSTWA BEZKONFLIKTOWEGO dował nie obejmować urzędu premiera, ale liczył związanym z planem Leszka Balcerowicza, wice- na sterowanie wskazanym przez siebie premierem, premiera w rządzie Mazowieckiego. Strona bliska a przedtem jednym z głównych jego doradców, Mazowieckiemu i Geremkowi nie doceniała popu- Tadeuszem Mazowieckim. Być może już wówczas larności Wałęsy. W tym, co Wałęsa nazwał w 1990 r. dojrzewała w Wałęsie wyrażona później myśl, że „wojną na górze”, zniweczona została iluzja jed- wobec rysujących się trudności transformacji go- ności społeczeństwa, jaka nastąpić miała po prze- spodarczej kształtować trzeba rząd jako zderzak, zwyciężeniu doświadczenia komunizmu. Jak wy- wymienialny w razie potrzeby na następną ekipę. kazały następne miesiące, niewiele było początko- Wykazał jednak słabą znajomość ludzi, bo Mazo- wo różnic merytorycznych, znacznie więcej sporów wiecki pragnął mieć samodzielność na miarę swej personalnych i grupowych. Poświadczyć to mogło odpowiedzialności. Pojawiły się oznaki niesnasek, choćby utrzymanie Balcerowicza jako wicepremie- frustracje Wałęsy, ale też ambicje jego otoczenia. ra odpowiedzialnego za sprawy gospodarcze w rzą- Nadzieje na bezkonfliktową jedność, nawet dzie powołanym przez Wałęsę po jego zwycięstwie przy wewnętrznych dyskusjach, przynieść miało w wyborach prezydenckich. wytworzenie obok Solidarności wspólnego poli- Wybory parlamentarne w październiku 1991 r. tycznego ruchu obywatelskiego. Zdawała się tę ukazywały wprawdzie różnice ideowe i polityczne koncepcję potwierdzać zwołana 9 grudnia 1989 r. między partiami powstałymi po upadku komuni- wspólna konferencja Komitetu Obywatelskiego, zmu, zdawały się jednak potwierdzać, że to one kierownictwa Solidarności, OKP i reprezentantów prowadzą istotne dla społeczeństwa spory. W tym wojewódzkich komitetów obywatelskich. Wałęsa sensie za tradycję mimo wszystko jednoczącą mówił podczas konferencji: „trudną drogę musimy uznawano odwołanie do Solidarności. Za niepoko- przejść razem”. W deklaracji, którą na zakończe- jący sygnał uznano jedynie rekordowo niską fre- nie podpisał wraz z Mazowieckim i Geremkiem, kwencję, 43-procentową. Jakby nie dostrzeżono stwierdzono: „wspólnymi siłami musimy podźwig- faktu, że w rozproszonym politycznie sejmie post- nąć kraj z kryzysu”, co „wymaga solidarnego wy- komunistyczny Sojusz Lewicy Demokratycznej siłku nas wszystkich”. Geremek wspominał, że stał się drugim pod względem liczby głosów ugru- podczas rozmów w cztery oczy z Wałęsą „wpraw- powaniem, choć uzyskał tylko 12 proc. głosów. dzie nie dokonało się może jakieś nagłe i entuzja- Wkrótce pojawiły się jednak głębsze spory styczne pojednanie, ale jednak zawieramy uczciwe w środowiskach wywodzących się z opozycji i Soli- porozumienie o współdziałaniu”16. darności, tym razem nie tylko personalne czy gru- Było to już podzwonne iluzji jedności społe- powe, ale i merytoryczne. Drugi zakres dotyczył czeństwa. Wprawdzie wydawać się mogło po likwi- przede wszystkim zarzutów o zaniechanie pełnej dacji PZPR i powstaniu na jej gruzach słabych, jak dekomunizacji, zbyt powolny i fragmentaryczny się zdawało, dwóch partii, że ten problem został ro- proces transformacji politycznej i zbyt wiele miej- związany. Z rządu odeszli komunistyczni ministro- sca pozostawionego ludziom dawnej komunistycz- wie. Na porządku dnia stanęły jednak konflikty we- nej nomenklatury w procesie transformacji gospo- wnątrz dawnych środowisk opozycyjnych i solidar- darczej. Kształt środowisk postsolidarnościowych nościowych. Stymulowała je kwestia wyborów pre- stawał się coraz bardziej skomplikowany, zwłasz- zydenckich. Skoro bowiem komuniści upadli, prezy- cza gdy atak na Wałęsę podjęli jego dawni współ- dentura Jaruzelskiego stawała się anachronizmem. pracownicy. Strona wspierająca Wałęsę parła do przejęcia Konflikt eksplodował w czerwcu 1992 r., kiedy władzy, a zarazem do zrzucenia z siebie odpowie- minister spraw wewnętrznych Antoni Macierewicz dzialności za ciężary, jakie spadły na dużą część przeprowadził swoistą lustrację, przedstawiając społeczeństwa w pierwszym etapie transformacji, posłom, a w praktyce całemu społeczeństwu, listy

16 Rok 1989. Bronisław Geremek opowiada, Jacek Żakowski pyta, Warszawa 1990, s. 355–356.

13 JERZY HOLZER

polityków podejrzanych o współpracę ze służ- Okazało się, że społeczeństwo polskie Anno bami bezpieczeństwa za czasów komunistycznych. Domini 1993 nie jest niemal jednolicie bliskie Znaleźli się na nich niektórzy z czołowych polity- tradycji Solidarności, lecz głęboko podzielone na ków dawnej opozycji, z prezydentem Wałęsą na sympatyków postsolidarnościowych i postkomuni- czele. Lista Macierewicza wzbudziła szerokie obu- stycznych. Między nimi znajdowały się spore śro- rzenie i doprowadziła do niemal natychmiastowej dowiska, które odrzucały ważność tego podziału, dymisji rządu. oraz jeszcze liczniejsze, które odwróciły się tyłem O jedności społeczeństwa czy nawet tylko śro- do życia publicznego. Idea bezkonfliktowego spo- dowisk dawnej opozycji i Solidarności trudno było łeczeństwa ostatecznie legła w gruzach. więc nawet myśleć, choć w mocy pozostawało prze- Ta sytuacja znajdowała swą kontynuację przez konanie, że spory toczą się niejako w rodzinie, następne dwanaście lat. Bilateralny układ zdawał wśród przeciwników komunizmu. Nawet tak ogra- się jednak utrwalać, a rządy kolejno sprawowały niczone poczucie „skłóconej jedności” okazało się albo koalicje postsolidarnościowe, albo postkomu- fałszywe, kiedy po obaleniu kolejnego rządu we nistyczne. Nawet do wyborów parlamentarnych wrześniu 1993 r. doszło do następnych wyborów w 2005 r. dwie najsilniejsze partie postsolidar- parlamentarnych, z nową ordynacją, zaporowymi nościowe, Prawo i Sprawiedliwość oraz Platforma progami dla partii i ich koalicji. Obywatelska, przystępowały, mniej czy bardziej Frekwencja wyborcza poprawiła się nieznacznie, wyraźnie zapowiadając utworzenie koalicji. bo ledwie przekroczyła połowę uprawnionych. W ciągu niewielu miesięcy zarysował się głów- Najsilniejszy stał się postkomunistyczny Sojusz ny front – właśnie między oboma partiami post- Lewicy Demokratycznej z ponad 20 proc. głosów, solidarnościowymi, który w przedterminowych na drugim miejscu lokowało się z ponad 15 proc. wyborach parlamentarnych w 2007 r. jeszcze Polskie Stronnictwo Ludowe, sięgające swymi ko- okrzepł. Ukształtował się nowy układ bilateralny. rzeniami tyleż do opozycyjnego PSL z początków W cieniu pozostała lewica, coraz mniej postkomu- władzy komunistycznej, ile do partii satelitarnej nistyczna, bo z przywódcami, którzy przeżywali wobec komunistów, na czwartymi miejscu z 7 proc. lata komunizmu jako dzieci. Unia Pracy, głosząca potrzebę przezwyciężenia Co będzie dalej? Prognozowanie jest trudne. podziału między postkomunistami a postopozycją. Jedno jest niewątpliwe: na pewno nie powrót do W tej sytuacji tworzenie rządu przypadło koalicji iluzji jedności i bezkonfliktowego społeczeństwa dwóch najsilniejszych partii, SLD i PSL, które powszechnej zgody lub przynajmniej jednoczącej dysponowały w sejmie wygodną większością. tradycji.

14 Wolność i Solidarność | nr 2 KOR 1977

STUDIA KOR 1977. OD KOMITETU OBRONY ROBOTNIKÓW DO KOMITETU SAMOOBRONY SPOŁECZNEJ

„Nowe kłopoty. W Krakowie, w bramie jednego z domów znaleziono zwłoki studenta, JAN Stanisława Pyjasa, sympatyka KOR-u” – odnotował 9 maja 1977 r. w swoim dzienni- SKÓRZYŃSKI ku Mieczysław Rakowski, przewidując, że odpowiedzialnością za tę śmierć zostanie dr, historyk i dziennikarz, w latach obciążona bezpieka1. Nie pomylił się. Zagadka śmierci Stanisława Pyjasa nie została 1989–1990 kierownik działu całkowicie wyjaśniona do dziś. Nie wiemy, kto zadał śmiertelne ciosy ani kto polecił historycznego „Tygodnika Solidarność”, rozprawić się z niepokornym studentem. Z wielką dozą prawdopodobieństwa można 2000–2006 zastępca redaktora jednak przyjąć, że zabiła go komunistyczna policja – rękami własnymi lub wynaję- naczelnego „Rzeczpospolitej” i szef tego zbira – czy to z premedytacją, czy to w wyniku pobicia, które zakończyło się dodatku „Plus-Minus”. Wydał m.in. Kalendarium Solidarności 1980–89 niezamierzonym, morderczym skutkiem2. Zabójstwo to otworzyło najostrzejszy kry- (wraz z Markiem Pernalem, 1990), zys w historii Komitetu Obrony Robotników. W następnych tygodniach znalazł się Ugoda i rewolucja. Władza i opozycja on na krawędzi – jego liderzy zostali uwięzieni. Wydawało się, że władze chcą KOR 1985–1989 (1995), Od Solidarności zlikwidować. do wolności (2005), Rewolucja Okrą- głego Stołu (2009, nominowana do Juwenalia w żałobie nagrody im. Kazimierza Moczarskiego), Zadra. Biografia Lecha Wałęsy (2010); Staszek Pyjas, 23-letni student polonistyki na Uniwersytecie Jagiellońskim, nale- redaktor naczelny wydawnictwa żał do grupy współpracowników KOR w Krakowie. Bliski przyjaciel Lesława Maleszki Opozycja w PRL. Słownik biograficzny i Bronisława Wildsteina, brał udział w przepisywaniu „Komunikatów”, zbieraniu pie- 1956–89, t. 1–3 (2000, 2002, 2006). niędzy dla Komitetu i podpisów pod apelem o powołanie komisji sejmowej do zbada- Obecnie przygotowuje książkę o Komitecie Obrony Robotników. nia represji wobec uczestników protestu w czerwcu 1976 r. Służba Bezpieczeństwa uważała go za lidera grupy i miała na niego specjalne baczenie. Oprócz przesłuchań i grożenia usunięciem ze studiów podjęto wobec Pyjasa akcję specjalną – jego ko- ledzy otrzymali pod koniec kwietnia anonimy piętnujące go jako agenta bezpieki. Napisane wyjątkowo plugawym językiem anonimy, upstrzone obelgami, dotykały osobistych spraw adresatów, dowodząc, że są obserwowani przez kogoś z bliska3. Chodziło o rozbicie rodzącej się krakowskiej opozycji, o zasianie nieufności wśród

1 M. Rakowski, Dzienniki polityczne 1976–1978, Warszawa 2002, s. 204. 2 Dokładny opis okoliczności śmierci Stanisława Pyjasa zob. J.J. Lipski, KOR. Komitet Obrony Robotników. Komitet Samoobrony Społecznej, Warszawa 2006, s. 235–243; por. wstęp J. Szarka [w:] Czy ktoś przebije ten mur? Sprawa Stanisława Pyjasa, oprac. F. Pyjas, A. Roliński, J. Szarek, Kraków 2001. 3 Anonimy zostały opublikowane w: Opozycja małopolska w dokumentach 1976–1980, oprac. A. Roliński, Kraków 2003, s. 645–647.

15 JAN SKÓRZYŃSKI

młodych ludzi i zniszczenie łączącej ich przyjaźni. Postanowiono zebrać jak najdokładniejsze infor- Groźby były tak ostre, że adresaci listów: Malesz- macje o przebiegu milicyjnego śledztwa, podjąć ka, Wildstein, Pyjas i inni złożyli 26 kwietnia for- własne dochodzenie, sporządzić relacje świadków malną skargę do prokuratury. „Pyjas był na pewno i dokumentację dla KOR, zaangażować zaufanego idealnym celem represji. Pochodził z małej wioski krakowskiego adwokata7. i w Krakowie mógł liczyć tylko na siebie i kilku Blumsztajn wrócił 8 maja wieczorem z wiado- kolegów. [...] Coraz bardziej osaczony i samot- mościami do stolicy. Korowcy uznali, że wiedzą ny w gąszczu esbeckich działań, już nie pojechał już wystarczająco wiele, by w sprawie śmierci stu- w Gorce na duże spotkanie z udziałem działaczy denta wydać oświadczenie. z Warszawy” – opowiada Liliana Batko4. W Gor- Tekst, pod którym cały dzień zbierano podpi- cach krakowianie dali Wojciechowi Ostrowskiemu, sy członków Komitetu, przytaczał skargę Pyjasa współpracownikowi KOR, odpis skargi wraz z re- i jego kolegów do prokuratury oraz przypominał lacją o wydarzeniach do „Biuletynu Informacyj- o groźbach zabójstwa kierowanych także pod ad- nego”. Gdy zostały opublikowane, Stanisław Pyjas resem innych działaczy korowskich. Nie formuło- już nie żył. wano żadnych oskarżeń ani hipotez. Sugestia, że Jego ciało znaleziono 7 maja wczesnym ran- władze mogą być w to zamieszane, znalazła się kiem w bramie kamienicy przy ul. Szewskiej 7 – w ostatnim zdaniu: „Okoliczności śmierci S. Pyjasa w centrum krakowskiej starówki. Wieść dotarła wymagają publicznego wyjaśnienia przez kompe- najszybciej do akademika, w którym mieszkał. tentne organa władzy i pociągnięcia do odpowie- Jego koledzy nie chcieli w to uwierzyć. Wild- dzialności sądowej winnych zbrodni bez względu stein wraz z Iwoną Galińską poszli zobaczyć cia- na to, jakie zajmują stanowiska”8. ło do prosektorium. Zwłoki nosiły ślady ciężkiego 10 maja Kuroń zaprosił do siebie zachodnich pobicia. Przyjaciele nie mieli wątpliwości, że to korespondentów i wręczył im oświadczenie KOR. robota bezpieki5. Około piątej po południu wiado- Dotarcie do opinii publicznej było bardzo ważne. mość o śmierci kolegi Maleszka przyniósł Lilianie Kuroń obawiał się, że w związku z anonimami Batko i Bogusławowi Sonikowi. Wiemy to z do- wskazującymi na Pyjasa jako agenta SB bezpieka kładnego raportu, jaki dzień później sam sporzą- może rzucić podejrzenie o jego zabójstwo na opo- dził dla SB6. O 17.46 – jak skrupulatnie podaje zycję9. W połączeniu z pobiciem współpracownika policyjna kronika tych dni – telefonicznie powia- Komitetu z Gliwic Władysława Suleckiego i pogło- domił Jacka Kuronia. Kuroń zapowiedział przyjazd skami o decyzji władz rozprawienia się z KOR wy- kogoś z Warszawy i zaczął obdzwaniać działaczy glądało to bardzo groźnie. Jednak nie zamierzano KOR. Przed północą informację o śmierci Pyjasa się cofać. Komitet zapowiedział powołanie Biura przekazał Aleksandrowi Smolarowi do Paryża, ak- Interwencyjnego, zajmującego się wykroczenia- centując, że trzeba to jeszcze sprawdzić. W nocy mi przeciwko prawom człowieka i obywatela oraz Seweryn Blumsztajn i Paweł Bąkowski pojechali do Funduszu Samoobrony Społecznej, służącego sta- Krakowa. Naradę ze studentami – w obawie przed łej „akcji pomocy ofiarom prześladowań i łama- policją – przeprowadzili w kościele dominikanów. nia prawa”. W kolejnym oświadczeniu mówiono

4 J. Szarek, Czarne juwenalia. Opowieść o Studenckim Komitecie Solidarności, Kraków 2007, s. 59. 5 Ibidem, s. 64–65. 6 H. Głębocki, E. Goleń-Zając, „Ketman” i „Monika”– żywoty równoległe, „Aparat Represji w Polsce Ludowej 1944–1989” 2005, nr 1/2, s. 73–362. 7 Ibidem. 8 Dokumenty Komitetu Obrony Robotników i Komitetu Samoobrony Społecznej „KOR”, oprac. A. Jastrzębski, Warszawa – Londyn 1994, s. 108–109. 9 Kryptonim „Gracze”. Służba Bezpieczeństwa wobec Komitetu Obrony Robotników i Komitetu Samoobrony Społecznej „KOR” 1976– –1981, oprac. Ł. Kamiński, G. Waligóra, Warszawa 2010, s. 210.

16 Wolność i Solidarność | nr 2 KOR 1977 o „fizycznym terrorze wobec ludzi współdziałają- coś zrobić, bo inaczej wytłuką nas w bramach. [...] cych z KOR-em” i apelowano o solidarność i samo- Trzeba było jakoś powstrzymać bicie i pokazać po- obronę społeczną. „Każdy akt gwałtu na prawach licji, jak bardzo się to »nie opłaca«” – wspominał człowieka i obywatela nie napiętnowany, nie Kuroń13. wywołujący sprzeciwu, nie podany do wiadomo- Przyjaciele Pyjasa postanowili uczcić jego pa- ści publicznej – obróci się przeciwko nam, choć- mięć mszą św. w niedzielę 15 maja i bojkotem by w nas dzisiaj bezpośrednio nie godził. Każdy juwenaliów organizowanych przez Socjalistyczny przemilczany gwałt jest tylko poprzednikiem na- Związek Studentów Polskich. Huczne juwenalia stępnych. Każde przemilczenie gwałtu czyni z nas uwłaczały żałobie po zamordowanym, chodziło rów- jego wspólników. [...] Tylko my sami opierając nież o solidarny protest środowiska studenckiego się na prawie możemy przeciwstawić się bezpra- przeciwko praktykom policji14. Do tego, by prze- wiu”10. konać tysiące studentów do rezygnacji z udziału Zawarta w tym tekście radykalna filozofia spo- w festynie, niezbędna była pomoc z Warszawy. łecznej solidarności, nakazująca wyrażać sprzeciw Mirosław Chojecki z Bogusławą Blajfer powieli- wobec każdej niegodziwości władz, była odpowie- li prawie tysiąc klepsydr. Chojecki sam je zawiózł dzią na niszczenie więzi międzyludzkich przez do Krakowa, pojechali tam też 12 maja Paweł Bą- komunizm. Nie mogła dyktować powszechnych kowski, Wojciech Fałkowski, Macierewicz, Malicki, zachowań, ale stanowiła podstawową motywację Krzysztof Łazarski, Onyszkiewicz, Ostrowski i Jó- działania dla ludzi KOR i wyznaczała jego cele. zef Śreniowski. Mieli ze sobą hektograf, na któ- Nowe instytucje – Biuro Interwencyjne i Fundusz rym drukowano następne ulotki. – Najważniejsze Samoobrony Społecznej – wyrastały z tych samych z tego, co przywieźliśmy, było nasze poczucie korzeni ideowych, kontynuowały, a zarazem po- siły, płynące z dotychczasowych akcji KOR – mówi szerzały pole działania Komitetu. Kuroń zapewnił Onyszkiewicz15. Krakowiacy przyszykowali czarne, 11 maja dziennikarzy, że rola KOR się nie koń- żałobne sztandary i opaski, na mieście pojawiły czy – doprowadzi on do zwolnienia pozostających się klepsydry zawiadamiające o mszy, wzywające w więzieniu robotników11. do trzydniowej żałoby i bojkotu juwenialiów. Tegoż dnia wieczorem przeprowadzono naradę Akcja w Krakowie była prowadzona z rozma- w gronie tzw. młodego KOR u Wojciecha Malickie- chem. Do 13 maja rozdano tysiąc ulotek z oświad- go. Uczestniczyło w niej kilkanaście osób, m.in. czeniami KOR, kilka tysięcy klepsydr i kilkaset Seweryn Blumsztajn, Mirosław Chojecki, Kuroń, pisanych na maszynie ulotek z wezwaniem do Antoni Macierewicz, Adam Michnik, Piotr Naim- bojkotu. W sobotę 14 maja w bramie domu, gdzie ski, Wojciech Onyszkiewicz i Wojciech Ostrowski. znaleziono ciało Pyjasa, zapalono znicze, usta- – Kilka godzin zastanawialiśmy się, co robić – re- wiono warty. Opozycyjni studenci – m.in. Liliana lacjonuje Ostrowski. – W Krakowie zaraz miały Batko, Elżbieta Majewska, Józef Ruszar, Bogusław się rozpocząć juwenalia. Było dla nas jasne, że Sonik, Bronisław Wildstein – opowiadali kolegom krakowiacy biorą decyzję w tej sprawie na siebie, w akademikach o tym, co się stało, przekonywali a Warszawa może pomagać organizacyjnie, służyć do bojkotu. Chodzili po mieście, czytając na głos powielaczami i wysłać dużą korowską delegację12. ulotki zapowiadające niedzielną mszę. Pod nakle- Najważniejsze było zademonstrowanie solidarno- jonymi na murach klepsydrami paliły się znicze, ści. „Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że musimy gromadzącym się ludziom odczytywano oświad-

10 Dokumenty Komitetu..., s. 109–111. 11 Kryptonim „Gracze”..., s. 213–214. 12 Relacja W. Ostrowskiego dla autora, 2008. 13 J. Kuroń, Gwiezdny czas. „Wiary i winy” dalszy ciąg, Londyn 1991, s. 34. 14 Opozycja małopolska..., s. 42. 15 Relacja W. Onyszkiewicza dla autora, 2010.

17 JAN SKÓRZYŃSKI

czenie KOR16. Gasł powoli nastrój ludycznej zaba- Na mszę św. za Stanisława Pyjasa przyszły wy, malała liczba uczestników imprez ulicznych. w niedzielę 15 maja do kościoła dominikanów ty- Mimo że zatrzymywano kolportujących ulotki, siące ludzi. O godz. 8.40 – pisał anonimowy kro- a oficjalna gwardia juwenaliowa zrywała żałob- nikarz z kręgów opozycyjnych – „tłumy – głównie ne flagi i klepsydry z murów, opozycji udało się studentów – zmierzają w stronę kościoła oo. do- dotrzeć do dziesiątków tysięcy ludzi z informacją minikanów. [...] O godz. 8.50 cały kościół szczel- o zabójstwie studenta. nie wypełniony – przed nim gromadzi się kilkaset Władze postanowiły uderzyć mocniej. Przede osób niemogących już dotrzeć do wnętrza. Atmos- wszystkim nie chciały dopuścić ludzi KOR do fera powagi i milczenia. Około 50 proc. zebranych udziału w niedzielnej manifestacji. Jadących do podkreśla żałobę czarnymi elementami stroju Krakowa samochodem Adama Michnika, Halinę Mi- (czarna chustka dokoła szyi). Naprzeciw kościoła kołajską i Ankę Kowalską zatrzymano 14 maja pod cywil o niesympatycznej twarzy robi zdjęcia”. Ka- Grójcem. Panie po kilku godzinach wypuszczono, zanie wygłosił duszpasterz akademicki o. Joachim ale Michnik pozostał w areszcie. Do aresztu trafili Badeni. „Po odśpiewaniu Boże, coś Polskę tłumom też Jan Lityński i Eugeniusz Kloc. Drugą grupę – wychodzącym z kościoła grupa studentów rozda- Jacka Kuronia z synem, Piotra Naimskiego i Anto- wała czarne opaski, które w większości nakładano niego Pajdaka – do której zdążyła dołączyć Miko- na rękawy. Przy wyjściu jeden ze studentów regu- łajska, zatrzymano o 22.30 na Dworcu Centralnym larnie powtarzał prośbę o udanie się na ul. Szew- w Warszawie. Kuroń i Naimski wylądowali w aresz- ską 7 w celu uczczenia 1-minutową ciszą pamięci cie w Komendzie Stołecznej MO, innych po kilku Staszka. godzinach zwolniono. O 19.00 na krakowskim ryn- Godz. 9–9.15. Na ul. Grodzkiej gromadzą się ku bezpieka z pomocą gwardii SZSP aresztowała tłumy – przy wylocie na Rynek Gł[ówny] oczeku- Macierewicza i Ostrowskiego. Wkrótce dołączył je na nie poczet sztandarowy, trzymający wznie- do nich Malicki. Spędzili następną dobę „na sione czarne flagi w ilości 15. Po dojściu tłumu dołku”. całość rusza powoli, formując się w pochód. Okrą- Mimo aresztowań opozycja miała poczucie suk- żają Rynek i wchodzą w ulicę Szewską [...]. Na cesu. „Kraków był nasz” – mówi Onyszkiewicz17. krawężnikach gromadzą się mieszkańcy Krakowa. O północy w naradzie w mieszkaniu Liliany Batko Spokój, milczenie, powaga. Po dojściu przed dom uczestniczyli m.in. Andrzej Balcerek, Maleszka, nr 7 pochód zatrzymuje się. Flagi zostają zatknię- Ruszar i Sonik oraz warszawiacy – Bąkowski, Cho- te nad bramą bądź złożone w sieni. W ogólnej ci- jecki i Onyszkiewicz. Zawiązano wówczas Studenc- szy zostaje głośno odczytane oświadczenie KOR, ki Komitet Solidarności. Postanowiono zorganizo- a następnie podano informacje: 1) o zatrzyma- wać nazajutrz, po mszy, pochód spod kościoła na niu w dniu wczorajszym w drodze z Warszawy do ul. Szewską i postawić tam pikiety18. Krakowa trzech członków KOR – Jacka Kuronia, Decyzja o powołaniu SKS była odpowiedzią na Haliny Mikołajskiej i... nazwiska nie zapamięta- atak bezpieki. Krakowscy studenci przed tygo- łem, 2) o zatrzymaniu dzisiejszej nocy Antka Ma- dniem stracili przyjaciela, teraz w aresztach znala- cierewicza i studentów rozklejających klepsydry, zło się wielu ich starszych kolegów oraz mentorów 3) o odmowie gazet krakowskich zamieszczenia z KOR. Zamierzali poprowadzić demonstrację, po tychże. Rozlegają się brawa – mocne, regularne, której sami mogli trafić do więzienia. Utworzenie wypełniają całą Szewską i milkną gdzieś w oddali, komitetu solidarności było w tej sytuacji posunię- na Rynku. Wówczas pada wezwanie o 1-minutową ciem w najlepszym korowskim stylu. ciszę... [...] Okna mieszkań pootwierane, a w nich

16 Opozycja małopolska..., s. 656; J. Szarek, Czarne juwenalia..., s. 68–71. 17 Relacja W. Onyszkiewicza. 18 Dzięki tajnemu współpracownikowi „Zbyszkowi”, czyli Maleszce, już następnego dnia SB dysponowała dokładnym opisem narady (Opozycja małopolska..., s. 649–651).

18 Wolność i Solidarność | nr 2 KOR 1977 pełno widzów. Z okna 1 piętra kamienicy stojącej demokratycznej. Plonem dni majowych była także naprzeciwko nr 7 jakiś mężczyzna filmuje przebieg nowa grupa opozycyjna. Studencki Komitet So- wydarzeń. Następuje wezwanie o zachowanie spo- lidarności został powołany na fali wydarzeń, ale koju, rozejście się, niebranie udziału w juwena- był zgodny z projektami niezależnego ruchu stu- liach [...]. Ludzie zaczynają składać przed bramą denckiego krążącymi od wielu miesięcy w środo- nr 7 świece i kwiaty”19. wisku KOR. Założyciele SKS napisali, że z powodu Na Szewskiej przemawiał Wojciech Onyszkie- współpracy z SB przy próbach zakłócania żałoby wicz: „Jedyne, co [możemy] zrobić, to mówić po śmierci Pyjasa SZSP „straciło ostatecznie mo- wszystkim bawiącym się, że jest żałoba. [...] Je- ralne prawo do reprezentowania środowiska stu- żeli będą chcieli się bawić dalej, niech się bawią, denckiego”. Powołali zatem SKS, który miał za- ale wiedząc o tym, że jest żałoba. Jeżeli chcemy inicjować „prace nad utworzeniem autentycznej w jakikolwiek sposób zamanifestować nasze sta- i niezależnej reprezentacji studentów”. Domagali nowisko, to przyjdźmy dzisiaj wieczorem przed się publicznego wyjaśnienia okoliczności śmierci godziną 9.00 tu, na Rynek i milcząco, powtarzam, Pyjasa i „pociągnięcia do odpowiedzialności są- milczącą obecnością zamanifestujemy żałobę Kra- dowej winnych zbrodni bez względu na to, jakie kowa po Staszku!”20. Wieczorem pod bramą na zajmują stanowisko”22. Wokół SKS powstało w na- Szewskiej i na Rynku raz jeszcze zgromadziło się stępnych miesiącach najżywsze niezależne środo- kilka tysięcy ludzi. Ruszyli pochodem z czarnymi wisko studenckie w Polsce. Jeśli zabójstwo Pyjasa sztandarami i pochodniami na Wawel. W pierw- miało zastraszyć jego przyjaciół, to przyniosło szym szeregu szli Bąkowski i Chojecki21. Mimo skutek odwrotny. prób rozbicia marszu przez SB wszyscy dotarli pod W wielu innych ośrodkach akademickich odpra- wzgórze wawelskie. Tam Ruszar odczytał deklara- wiono nabożeństwa za Stanisława Pyjasa. Młoda cję o powołaniu Studenckiego Komitetu Solidar- opozycja w Łodzi – Piotr Amsterdamski, Jacek Bar- ności, chwilą ciszy uczczono pamięć Stanisława tyzel i Paweł Spodenkiewicz – 16 maja po mszy Pyjasa i odśpiewano hymn narodowy. Demonstra- w intencji zabitego studenta zorganizowała wiec, cja zakończyła się bez incydentów. Na Wawelu po- na który przyjechał z Krakowa Józef Ruszar23. W Lu- zostały świece i czarne sztandary. blinie mszę za Pyjasa odprawiono 17 maja w koście- Zaimprowizowana akcja krakowska były dużym le akademickim oo. dominikanów. Dwa dni później sukcesem środowiska KOR. Udało się przełamać w Poznaniu podobna uroczystość zgromadziła blis- mur milczenia, jaki władze usiłowały wznieść wo- ko 800 osób. W Warszawie msza odbyła się 20 maja kół zabójstwa Pyjasa, i dotrzeć do tysięcy uczest- w kościele św. Marcina z udziałem około tysiąca ników studenckiego festynu. Wysiłkiem korow- osób. Kilka tysięcy ludzi, w większości studentów, ców rozrywkowa impreza zmieniła się w „czarne” zebrało się też przed akademickim kościołem św. juwenalia. Spektakularne, ale przeprowadzone Anny24. 24 maja nabożeństwo za duszę zmarłego w powadze i spokoju niedzielne manifestacje były odprawiono w Gdańsku. 25 maja msza w katedrze pierwszym ulicznym protestem w historii opozycji we Wrocławiu zgromadziła około 5 tys. osób.

19 Archiwum Ośrodka Karta (AOK), KOR, Komunikaty, apele, listy, materiały różne z lat 1976–1978, AOIV/4.2.1, mps. Fragmenty tej relacji opublikowała „Opinia” 1977, nr 2. 20 Opozycja małopolska..., s. 651–652. 21 Relacja M. Chojeckiego [w:] Niepokorni. Rozmowy o Komitecie Obrony Robotników, oprac. A. Friszke, A. Paczkowski, Kraków 2008, s. 452. 22 Oświadczenie SKS z 15 maja podpisali: Andrzej Balcerek, Joanna Barczyk, Liliana Batko, Wiesław Bek, Małgorzata Gątkiewicz, Elżbieta Majewska, Lesław Maleszka, Józef Ruszar, Bogusław Sonik, Bronisław Wildstein (Opozycja małopolska..., s. 24–25). 23 P. Spodenkiewicz, Byliśmy jednak w zdecydowanej mniejszości [w:] Niezależność najwięcej kosztuje. Relacje uczestników opozycji demokratycznej w Łodzi 1976–1980, oprac. L. Próchniak, S.N. Nowinowski, M. Filip, Łodź 2008, s. 164. 24 Korespondencja AFP za: Informacje z zagranicy z dnia 20 maja 1977 r., „Biuletyn PAP”.

19 JAN SKÓRZYŃSKI

Głodówka u św. Marcina Zofii i Zbigniewa Romaszewskich oraz Barbary To- ruńczyk SB urządziła regularne „kotły”, trwające 16 maja, w poniedziałek rano, w krakowskim aresz- od 7 rano do 10 wieczór28. cie pojawili się milicjanci z pistoletami maszyno- Aresztowano kluczowe postacie Komitetu – Ku- wymi. Przyszli po Macierewicza i Ostrowskiego. ronia, Macierewicza, Naimskiego i Chojeckiego, Skuli ich w kajdanki i uprzedzili, że w razie próby którzy „trzymali wszystkie nici”, jak wspomi- ucieczki otworzą ogień. W konwoju przewieziono na Lityński. Zanim więc i jego aresztowano, żył ich do Warszawy25, do Pałacu Mostowskich, gdzie w atmosferze grozy i daremnie próbował nawią- otrzymali sankcje prokuratorskie. Tego samego zać z kimś kontakt. „Ciągle kogoś zatrzymywano, dnia nakazy aresztowania wręczono siedzącym już ciągle dowiadywaliśmy się o nowych sankcjach... od soboty Kuroniowi, Michnikowi i Naimskiemu. [...] codzienne spodziewaliśmy się, że zatrzyma- Chojecki wrócił do Warszawy w niedzielę. „Przy- ją następnych”29. Jednak pozostali na wolności szedłem do domu, wykąpałem się, przebrałem korowcy starali się przekonać władze, że nie uda i poszedłem do Jacka [Kuronia] – wspomina. – Do- im się rozbić środowiska opozycyjnego, a ewen- wiedziałem się, że przed dwoma dniami go zabrali, tualne procesy polityczne będą drogo kosztować. ale byłem w absolutnej euforii, miałem poczucie Bogusława Blajfer w rozmowie z Józefem Dajczge- wielkiego zwycięstwa i postanowiłem zaczekać, aż wandem, pomarcowym emigrantem mieszkającym go wypuszczą...”26. Doczekał się jedynie policji, w Szwecji, mówiła: „Trzeba robić dużo wrzasku, która przyszła zrobić rewizję w mieszkaniu Kuro- bo teraz oni [czyli władze – J.S.] sami nie wiedzą nia i tam go aresztowała. Zapewne to samo spo- [co robić]. Teraz to jest taki próbny balon, a decy- tkałoby Onyszkiewicza, który wracał do Warszawy zję [w sprawie procesu] podejmą w zależności od z Łazarskim samochodem, ale miał groźny wypa- reakcji, jaka nastąpi. Im bardziej gwałtowna, sze- dek. Ciężko ranni, obydwaj znaleźli się w szpitalu roka, silna i protestująca będzie ta reakcja, tym w Radomiu. bardziej oni będą się wahać. Jeżeli będzie im się Druga fala aresztowań nadeszła 19 maja. wydawało, że złapali wszystko i ucięli głowę [opo- Rano bezpieka wkroczyła do mieszkań Seweryna zycji], to będą sądzili, że mogą sobie pozwolić na Blumsztajna, Jana Józefa Lipskiego i Jana Lityń- wszystko”30. skiego. Po rewizjach wszyscy trzej dołączyli do Dowodem na to, że KOR nie złożył broni, były kolegów w więzieniu mokotowskim. 24 maja trafił kolejne „Komunikaty”. 27 maja opublikowano tam też Wojciech Arkuszewski. Władze dokonały „Komunikat” nr 10, poświęcony w całości sprawie licznych zatrzymań współpracowników KOR; po Pyjasa, wydarzeniom krakowskim i majowym re- dwóch dobach ich zwolniono, ale niekiedy zatrzy- presjom wobec opozycji. Do końca lipca ukazały mano ponownie. W sumie od 14 maja aresztowano się jeszcze dwa numery, które przyniosły normalną jedenaście osób, a zatrzymano 8427. Przeprowa- porcję informacji o akcji pomocowej i procesach dzono kilkanaście rewizji. 20 maja u Anki Kowal- robotników. „KOR mimo aresztowań był w stanie skiej, Witolda Łuczywo, Wojciecha Onyszkiewicza, rejestrować to wszystko na bieżąco, podawać do

25 Relacja W. Ostrowskiego. 26 Relacja M. Chojeckiego [w:] Niepokorni..., s. 453. 27 Opozycja demokratyczna w Polsce..., s. 105. Lista zatrzymanych zob. Dokumenty Komitetu..., s. 114. Wśród nich byli: Paweł Bą- kowski, Jacek Bierezin, Bogusława Blajfer, Ludwik Dorn, Wojciech Fałkowski, Maciej Grzywaczewski, Krzysztof Hagemejer, Janina Jankowska, Stefan Kawalec, Łukasz Kądziela, Eugeniusz Kloc, Bronisław Komorowski, Sergiusz Kowalski, Sławomir Kretkowski, Dariusz Kupiecki, Jan Tomasz Lipski, Witold Łuczywo, Henryk Wujec, Andrzej Zdziarski. 28 „Komunikat” nr 10 [w:] Dokumenty Komitetu..., s. 113–114. 29 Relacja J. Lityńskiego [w:] Niepokorni..., s. 367. 30 Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej (AIPN), mkf. 01224/1948, t. 23, Meldunek operacyjny, 23 V 1977, k. 123.

20 Wolność i Solidarność | nr 2 KOR 1977 wiadomości publicznej, wypłacać zapomogi i tym wiedzialność za działania KOR jak uwięzieni kole- podobne” – podkreślał Lipski31. Pracę organizowały dzy. Domagali się ich uwolnienia, gdyż działalność żony aresztowanych: Grażyna Kuroń, Małgorzata Komitetu nie jest sprzeczna z prawem, przeciw- Naimska i Zofia Winawer-Blumsztajn, a także Anka nie – służy interesowi społecznemu. Powtórzono Kowalska, , Zbigniew Romaszewski to w wydanym tego samego dnia oświadczeniu. i Aniela Steinsbergowa32. Drukiem zajmowali się „Komitet Obrony Robotników działa nadal i nie Konrad Bieliński, Grzegorz Boguta i Ryszard Knauf. zamierza zaprzestać swej działalności. Na miejsce Ukazywały się też kolejne numery „Biuletynu In- uwięzionych zgłaszają się nowi współpracownicy” formacyjnego”, które po aresztowaniu Blumsztaj- – zapewniało osiemnastu pozostałych na wolności na i Lityńskiego przygotowywała Joanna Szczęsna członków36. Profesor Lipiński zaapelował o pomoc z pomocą Anny Dodziuk, Barbary Toruńczyk, Sta- w uwolnieniu aresztowanych do przywódców za- nisława Barańczaka i Mieczysława Grudzińskiego33. chodnich partii komunistycznych – George‘a Mar- Halina Mikołajska wypełniała obowiązki rzecznika chais z Francji, Enrico Berlinguera z Włoch i San- prasowego Komitetu. Centrum informacyjne wciąż tiago Carillo z Hiszpanii. znajdowało się w mieszkaniu Kuroniów, główną Najbardziej radykalną formą protestu była gło- rolę odgrywała w nim Grażyna Kuroń, zwana przez dówka, podjęta 24 maja w kościele św. Marcina przyjaciół Gajką. Mimo że jej mąż siedział za w Warszawie37. Projektowana już od początku współpracę z „wrogimi ośrodkami zagranicznymi”, kwietnia w obronie przetrzymywanych w więzie- stale telefonowała do zagranicznych współpracow- niu robotników teraz zyskała dodatkowy sens ak- ników KOR: braci Eugeniusza i Aleksandra Smola- cji solidarnościowej z aresztowanymi kolegami. By rów, Józefa Dajczgewanda, Marii Petrusewicz we protest głodowy dotarł do świadomości społecznej Włoszech, a także do dziennikarzy zachodnich i był wiarygodny, musiał mieć charakter publicz- z wiadomościami o wydarzeniach w Krakowie i re- ny. „Najlepszym miejscem wydawał się kościół, presjach wobec opozycji34. Akcję pomocy robotni- gdyż tylko tam można było się spodziewać, że nie kom kontynuowali Zofia i Zbigniew Romaszewscy, wkroczy SB i MO, choć nie było pewności” – pi- a Bogusława Blajfer i Henryk Wujec przygotowy- sał Lipski38. Wybrano kościół św. Marcina przy ul. wali głodówkę35. Piwnej na Starym Mieście. Świątynia była związa- Najważniejsze były zabiegi o uwolnienie więź- na z Klubem Inteligencji Katolickiej, skąd wywo- niów. Profesor Edward Lipiński już 16 maja udał dziło się wielu młodych współpracowników KOR, się do Prokuratury Generalnej, aby interweniować a jej rektor ks. Bronisław Dembowski przyjaźnił się w sprawie pierwszych aresztowanych, ale nie został z ludźmi opozycji. Bohdan Cywiński uzyskał cichą przyjęty. „Starsi Państwo” ponawiali tę próbę zgodę ks. Dembowskiego na przeprowadzenie gło- jeszcze dwukrotnie – daremnie. 23 maja zostawi- dówki. Poinformował też o planowanej akcji kard. li więc odręczny list do prokuratora generalnego, Stefana Wyszyńskiego. Prymas wysłuchał redakto- w którym napisali, że ponoszą taką samą odpo- ra „Znaku”, spytał, kto weźmie udział w proteście

31 J.J. Lipski, KOR..., s. 263. 32 AIPN, 0204/1405, t. 5, Meldunek operacyjny, [sierpień 1977], k. 217–218. 33 Niepokorni..., s. 414–416. 34 Kryptonim „Gracze”..., s. 224–229. 35 J.J. Lipski, KOR..., s. 263–264; J. Kuroń, Gwiezdny czas..., s. 36. 36 Dokumenty Komitetu..., s. 115. 5 VI 1977 KOR napisał do uczestników konferencji państw sygnatariuszy Aktu końcowego KBWE w Belgradzie, że przyjęte w tym akcie zasady nie są przestrzegane w PRL, przytaczając aresztowanie jedenastu opozycjonistów (Dokumenty Komitetu..., s. 119). 37 Szerzej zob. J. Skórzyński, Głodówka u św. Marcina [w:] Od Piłsudskiego do Wałęsy. Studia z dziejów Polski w XX wieku, red. K. Persak i in., Warszawa 2008, s. 441–458. 38 J.J. Lipski, KOR..., s. 256–257.

21 JAN SKÓRZYŃSKI

– niepokoił go brak postaci powszechnie znanych. i z uwagi na powagę sytuacji wystąpienie nasze Nie udzielił wyraźnej zgody, ale projekt spotkał łączymy z publicznym podjęciem dobrowolnej się z jego zrozumieniem. „Zakazu na pewno nie siedmiodniowej głodówki. Dla wierzących będzie było, raczej zakłopotane przyzwolenie” – opowia- ona formą modlitwy, dla wszystkich nas – apelem da Cywiński39. skierowanym do Społeczeństwa i Władz” – napisali Tymczasem w więzieniu we Wronkach głodówkę w oświadczeniu. Mężem zaufania protestujących protestacyjną prowadził Czesław Chomicki, skaza- został , redaktor naczelny ny na 9 lat za udział w demonstracjach Czerwca ’76 „Więzi”, który przekazał oryginał oświadczenia w Radomiu. Żonie powiedział, że jeśli nie zostanie do kancelarii Rady Państwa, a kopie wysłał do zwolniony, to 25 maja podejmie bardziej radykal- Episkopatu i Polskiej Agencji Prasowej. 28 maja ną formę głodówki w turach dwustugodzinnych40. w więzieniu mokotowskim do głodówki przyłączył To przesądziło o decyzji korowców – nie mogli zo- się Jan Józef Lipski, który dowiedział się o niej stawić go samego – oraz o terminie akcji solidarno- z jakimś cudem nieocenzurowanej gazety41. ściowej. 24 maja wieczorem w kościele św. Marcina Uczestnicy głodówki spali w zakrystii, dni spę- zebrało się sześć osób: Bogusława Blajfer, Bohdan dzali w kaplicy bądź w ogrodzie klasztornym. Cywiński, Jerzy Geresz, dominikanin o. Aleksan- Obowiązywał post całkowity, można było jedynie der Hauke-Ligowski, Barbara Toruńczyk i Henryk pić wodę. „Oboźnym został Heniek [Wujec] – opo- Wujec. Nazajutrz rano z Radomia przyjechały Da- wiada Cywiński. – On zawsze wiedział, komu jest nuta Chomicka – żona Czesława i jego siostra Lu- smutno i był z nim razem”42. Geresz pilnie studio- cyna. Wieczorem do głodówki dołączyli Eugeniusz wał działalność Mahatmy Ghandiego. Czytano też Kloc i Ozjasz Szechter, ojciec uwięzionego Adama fragmenty Biblii. Dowodem uznania społecznego Michnika. 26 maja doszła Joanna Szczęsna, a dzień były kwiaty składane przez ludzi pod drzwiami później Stanisław Barańczak z Poznania, Zenon kaplicy. Do jednego z bukietów dołączono kartkę: Pałka – współpracownik KOR z Wrocławia i pod- „Tym, dla których sprawiedliwość znaczyła więcej ziemny drukarz, Kazimierz Świtoń – elektrotech- niż kariera”, podpis: Licealiści43. nik z Katowic. Władze wywierały naciski na biskupów war- Zebrana w kościele czternastka satnowiła gro- szawskich, by przerwali protest i usunęli jego no bardzo różnorodne: obok dawnych „koman- uczestników ze świątyni, jednak bez rezultatu. dosów” katolicki intelektualista, obok dominika- O stanowisku Kościoła przesądziła postawa kard. nina przedwojenny działacz komunistyczny, obok Wyszyńskiego. „Nie będziemy ich stamtąd wypro- poznańskiego poety rodzina radomskiego robot- wadzać, aby nie powiedziano, że zastąpiono pałkę nika i rzemieślnik ze Śląska. Połączył ich moralny policyjną pałką inkwizycyjną” – oznajmił swoim nakaz obrony więźniów sumienia. „Społeczeń- współpracownikom44. stwu grozi jeszcze jeden proces ludzi niewinnych. Głodówce towarzyszyły wyjątkowo napastliwe W tej sytuacji niżej podpisani, powodowani głę- artykuły w prasie oficjalnej, ale władze nie zde- boką solidarnością z uwięzionymi, apelujemy raz cydowały się na użycie siły. Protest zakończono jeszcze o niezwłoczne uwolnienie ofiar wypadków zgodnie z planem 31 maja. Bezpieka groziła ata- czerwcowych i tych, którzy stanęli w ich obronie. kiem „chuliganów”, więc postanowiono nie wycho- Wobec nieskuteczności dotychczasowych apeli dzić z kościoła głównym drzwiami na ul. Piwną.

39 Relacja B. Cywińskiego dla autora, 2008. 40 „Komunikat” nr 9 [w:] Dokumenty Komitetu..., s. 100. 41 J.J. Lipski, KOR..., s. 258–259. 42 Relacja B. Cywińskiego. 43 AOK, Kolekcja A. Michnika, O. Szechter, Głodówka 77, mps powielony. 44 AIPN, 0639/168, Notatka z rozmowy z tajnym współpracownikiem ps. „Pisarz”, 27 V 1977, k. 176.

22 Wolność i Solidarność | nr 2 KOR 1977

Ksiądz Dembowski wyprowadził czternastkę pro- alnego oskarżenia – agenci celni. Meldunki Biura testujących bocznym wyjściem od ul. Rycerskiej. Śledczego MSW dowodzą, że nie udało się wydo- Funkcjonariusze SB filmowali to z sąsiedniego być z uwięzionych żadnych istotnych informacji49. budynku. Uczestnicy głodówki zachowywali się Opozycjoniści zdawali sobie sprawę z obecności swobodnie. Stanisław Barańczak pomachał nawet agentów w celach i wystrzegali się rozmów o kon- na pożegnanie filmowcom z MSW. Opodal, pod po- kretach. Nie unikali natomiast tematów politycz- mnikiem Kilińskiego czekały rodziny i przyjaciele nych. Lityński mówił, że jeśli władze zdecydują z kwiatami. Głodującymi troskliwie się zaopieko- się na rozprawę z KOR, to mogą go zlikwidować, wano. W mieszkaniu Wiktora Woroszylskiego no- ale bardzo to skomplikuje stosunki obozu komu- cowali Barańczak i Szczęsna45. Panie Chomickie nistycznego z krajami zachodnimi. Bardziej praw- trafiły do Zofii i Zbigniewa Romaszewskich46. dopodobne jest zatem, że z powodu zbliżającej się 15 czerwca trzech studentów Politechniki konferencji KBWE w Belgradzie polityka wobec Gdańskiej: Zdzisław Pietkun, Zbigniew Wysocki opozycji pójdzie torem liberalnym. W rezultacie i Błażej Wyszkowski podjęło głodówkę w swoim więc KOR będzie mógł rozwinąć skrzydła50. Rów- akademiku. Żądali uwolnienia członków i współ- nież Kuroń twierdził, że ich sprawa zostanie po- pracowników KOR oraz robotników więzionych po zytywnie rozstrzygnięta przed konferencją w Bel- protestach w 1976 r. Po trzech dniach pod naci- gradzie51. Blumsztajn mówił, że po wyjściu na skiem władz uczelni protest przerwali47. wolność pozostanie w opozycji i „nie zdradzi idei KOR”. A jeśli bezpieka zupełnie zatruje mu życie, Na Mokotowie to wyjedzie do Szwecji lub Francji i tam będzie kontynuował działalność52. Na towarzyszu Mich- Wszyscy korowcy siedzieli w więzieniu na ul. Ra- nika w celi – młodym handlarzu walutą – wielkie kowieckiej. Dla niektórych była to już druga albo wrażenie wywarł fakt, że ten wrócił z zagranicy, trzecia odsiadka w tym miejscu. Smak więzien- choć spodziewał się uwięzienia. „Ty jesteś praw- nego chleba znali już Blumsztajn, Kuroń, Lityń- dziwy wariat, jakeś do tych kurwów wrócił – krzy- ski, Macierewicz i Michnik. W XII pawilonie, któ- czał na niego. – Mieli rację, że cię zamkli”53. ry podlegał SB, obowiązywała ścisła izolacja cel. Korowcy próbowali przełamać izolację. Lipski Przesłuchań było bardzo mało. Aresztowani odma- krzyknął kiedyś przez okno umówione hasło: „Ojciec wiali zresztą odpowiedzi na wszelkie pytania, więc świstaka to lipa”, chcąc powiadomić kolegów, że prokuraturze nie udało się zrealizować ambitnego siedzi, ale nikt mu nie odpowiedział54. Arkuszewski planu śledztwa, które miało się opierać na ich ze- podrzucił 15 czerwca na spacerniaku kartkę: „KOR znaniach48. Zawiodło także inne źródło ewentu- siedzą: J. Kuroń, Adam, Antek, Piotr, Mirek, J.J.L.,

45 Kryptonim „Gracze”..., s. 243. 46 Relacja Z. i Z. Romaszewskich [w:] Niepokorni..., s. 500. 47 Opozycja demokratyczna w Polsce..., s. 118–120, 122–124; Dokumenty Komitetu..., s. 129. 48 Plan śledztwa w sprawie Kuronia i innych zob. Kryptonim „Gracze”..., s. 232–242. 49 Kuroń opowiadał w celi, że żaden z tymczasowo aresztowanych członków i współpracowników KOR nie złoży wyjaśnień ani „nie da się nabrać na różne chwyty”. Sytuacja z 1968 r., gdy część aresztowanych „komandosów” złożyła zeznania, nie powtórzy się, bo teraz opozycjoniści wiedzą, jak się zachowywać podczas przesłuchań (AIPN, 0296/210, t. 5, Informacja Wydziału IV Biura Śledczego MSW, 8 VI 1977, k. 45). Macierewicz w ogóle się nie odzywał do kapusia w celi (M. Brandys, Dziennik 1976–1977, Warszawa 1996, s. 362). 50 AIPN, 0296/210, t. 5, Informacja Wydziału IV Biura Śledczego MSW, 24 V 1977, k. 101–102. 51 AIPN, 0296/210, t. 5, Informacja Wydziału IV Biura Śledczego MSW, maj 1977, k. 134. 52 AIPN, 0296/210, t. 5, Informacja Wydziału IV Biura Śledczego MSW, 14 VI 1977, k. 33. 53 M. Brandys, Dziennik 1976–1977..., s. 363. 54 AIPN, 0204/1421, t. 7, Meldunek operacyjny, 10 VI 1977, k. 177.

23 JAN SKÓRZYŃSKI

Blum, Lit, Ostrowski, Dziki [przezwisko Arkuszew- o uwolnienie wszystkich ofiar wypadków czerw- skiego – J.S.], Blajfer”. Gryps znalazł jednak straż- cowych i tych, którzy stawali w ich obronie, wy- nik i „Dziki” został ukarany przez naczelnika55. słało 343 mieszkańców Zbroszy Dużej koło Grójca i okolicznych wsi. Za uwięzionymi ujęło się 97 W obronie KOR górników z kopalni Gliwice59. 425 osób z różnych środowisk sygnowało list do władz, w którym pięt- Aresztowanie jedenastu działaczy Komitetu Obro- nowano jawną dezinformację w środkach przeka- ny Robotników stanowiło zwrot w umiarkowanej zu i narastające represje, domagano się zaprze- polityce, jaką władze PRL prowadziły wobec opo- stania „praktyk godzących w elementarne prawa zycji. Poprzedziło go zabójstwo Pyjasa, a towarzy- ludzkie” i zwolnienia uwięzionych60. W Krakowie, szyła mu szczytowa fala zatrzymań na 48 godzin gdzie nie opadły jeszcze buntownicze nastroje, aż i rewizji56. Wyglądało na to, że PZPR – wzorem 629 studentów, w tym założyciele SKS, skierowało komunistów ze Związku Radzieckiego, z Czecho- 31 maja list do sejmu (na ręce posła Tadeusza Ho- słowacji i NRD – postanowiła rozbić niezależne łuja) w obronie KOR, przypominając jego genezę61. instytucje i uwięzić dysydentów. Polska opozycja 99 studentów z Łodzi podpisało petycję do mar- okazała się jednak twardym orzechem do zgryzie- szałka sejmu w sprawie uwolnienia robotników nia. O jej sile stanowiły liczebność – około tysią- i opozycjonistów. Z takim samym żądaniem wy- ca osób w całym kraju – organizacyjna sprawność stąpiło 45 naukowców z Wrocławia. List do innego i solidarność. Toteż nie wystarczyło aresztować posła z Krakowa wysłało 55 pracowników uczelni liderów, aby sparaliżować jej aktywność. Korowcy wyższych i innych zakładów, głosząc, że niesio- mogli liczyć na sympatię wielu księży i niektórych na przez KOR pomoc prawna, finansowa i lekarska hierarchów Kościoła katolickiego. Sprzyjały im też „nie może stanowić przestępstwa, jest zaś akcją ważne odłamy opinii publicznej. prowadzoną w interesie ludzi pracy w naszym W obronie aresztowanych już 18 maja wystą- kraju”62. Sześcioro lewicowych intelektualistów piło siedemnastu pisarzy i artystów, apelując do wystąpiło do Biura Politycznego i Edwarda Gier- opinii krajowej i zagranicznej, by domagała się ka z postulatem uwolnienia aresztowanych ko- uwolnienia więźniów politycznych w PRL57. Tego rowców63. Wielu ludzi pisało indywidualne listy. samego dnia oświadczenie w sprawie aresztowania Jeśli do bilansu doliczyć pisma zarekwirowane korowców wydali rzecznicy Ruchu Obrony Praw przez bezpiekę, to w tej kampanii na rzecz opo- Człowieka i Obywatela – Andrzej Czuma i Leszek zycji wzięło udział blisko 2 tys. osób. W atmos- Moczulski58. 26 maja petycję do Rady Państwa ferze politycznej nastąpiła zatem istotna zmiana.

55 AIPN, 0296/210, t. 5, Informacja Wydziału IV Biura Śledczego MSW, 15 VI 1977, k. 31–32. 56 Według Stefana Kawalca w maju i czerwcu przeprowadzono – nie licząc 10 aresztowań – blisko 150 zatrzymań na 48 godzin i oko- ło 50 rewizji (S. Kawalec, Demokratyczna opozycja w Polsce. Wydarzenia czerwcowe i rok dzialalności Komitetu Obrony Robotników, Warszawa 1979, s. 33). 57 List podpisali: Jacek Bocheński, Kazimierz Brandys, Marian Brandys, Witold Dąbrowski, Andrzej Drawicz, Jerzy Ficowski, Andrzej Grzegorczyk, Anna Kamieńska, Andrzej Kijowski, Tadeusz Konwicki, Bohdan Kosiński, Seweryn Pollak, Julian Stryjkowski, Anna Trojanowska, Wanda Wiłkomirska, Wiktor Woroszylski, Maria Zagórska („Kultura” 1977, nr 6, s. 142–143; Dokumenty Komitetu..., s. 117–118). List opublikował „Le Monde”. 58 Opozycja małopolska..., s. 40. 59 J.J. Lipski, KOR..., s. 251. 60 Dokumenty Komitetu..., s. 136. 61 Opozycja małopolska..., s. 53. 62 Ibidem, s. 54–56. 63 Pismo podpisali m.in. Bronisław Geremek, Tadeusz Kowalik, Karol Modzelewski i Jan Strzelecki („Biuletyn Informacyjny” 1977, nr 12).

24 Wolność i Solidarność | nr 2 KOR 1977

Gdy poprzednio opozycjoniści szli do więzienia, ale i w całej wschodniej Europie – i w naszej nie- towarzyszyło im milczenie opinii publicznej. Nikt szczęsnej ojczyźnie” – pisali67. nie wystąpił w obronie skazywanych przywódców Bardzo stanowczo wystąpiła Federacja Metalow- Marca, tylko garstka ujęła się za członkami Ruchu. ców Włoskich, największa organizacja związkowa Sześć lat później pokaźna grupa obywateli poczu- w Italii. Nie można tłumić metodami policyjnymi wała się do zaprotestowania przeciwko areszto- głosu tych, którzy odważnie bronią robotników waniu obrońców robotników64. Był to także efekt prześladowanych za rewindykację podstawowych działalności KOR. praw człowieka i obywatela – twierdzili włoscy Bezprecedensowe rozmiary przybrała fala gło- związkowcy68. Uwolnienia działaczy KOR i robotni- sów w obronie KOR, jaka podniosła się w demo- ków represjonowanych po Czerwcu zażądała także kracjach zachodnich. Sprawę poruszył w Kongre- centrala kontrolowana przez komunistów oraz sie USA prezydent Jimmy Carter. Z potępieniem Włoska Konfederacja Chrześcijańskich Związków represji w Polsce wystąpiło 136 intelektualistów Zawodowych69. Do wypuszczenia aresztowanych amerykańskich. „Wzywamy rząd polski do posza- wezwał przywódca włoskich komunistów Enrico nowania Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka Berlinguer. Protestowali intelektualiści francuscy, i układów w Helsinkach, które podpisał, oraz od- szwedzcy, szwajcarscy i zachodnioniemieccy. Bar- nośnych artykułów konstytucji polskiej. Zwraca- dzo ostry sprzeciw wobec prześladowań politycz- my się do przywódców PRL, aby postawili pierwszy nych w Polsce wystosowało Amnesty International. krok w kierunku stosowania zasad prawa, zwalnia- Szczególny niepokój budziło uwięzienie Jana jąc natychmiast uwięzionych członków Komitetu Józefa Lipskiego, który miał ciężką wadę serca. Obrony Robotników”65. Z apelem o solidarność Toteż dwa dni po aresztowaniu Zarząd Główny z „tymi, którzy bronią wolności w ZSRR i Euro- Polskiego Pen Clubu domagał się jego zwolnienia pie Wschodniej”, zwróciło się do opinii publicznej z uwagi na stan zdrowia. List do przewodniczą- Zachodu 67 emigrantów politycznych z Europy cego Rady Państwa wystosowali w obronie kolegi Środkowo-Wschodniej66. Osobisty ton miał Apel pracownicy Instytutu Badań Literackich. Inter- przyjaciół Rosjan – Władimira Bukowskiego, Alek- weniował prezes Związku Literatów Polskich Ja- sandra Galicza, Natalii Gorbaniewskiej i Władimira rosław Iwaszkiewicz. Silną presję na władze, by Maksimowa, którzy solidaryzowali się z żądaniami ogłosiły amnestię, wywierał Kościół; prymas starał KOR, ze Studenckim Komitetem Solidarności i Ru- się o uwolnienie wszystkich korowców, ale szcze- chem Obrony Praw Człowieka i Obywatela, doma- gólnie leżała mu na sercu osoba Lipskiego z powo- gali się uwolnienia robotników, intelektualistów du zagrożenia jego zdrowia, a nawet życia. i studentów. „Mamy nadzieję, że powiew wolności Tymczasem Lipski, który podjął czterodniową stanie się normalną atmosferą nie tylko w Polsce, głodówkę w solidarności z grupą ze św. Marcina,

64 Jednak wiele osób, w tym znani pisarze i aktorzy, odmówiło podpisu pod petycjami w obronie KOR (M. Brandys, Dzienniki 1976–1977..., s. 254, 261). 65 Apelowi patronowało trzech laureatów Nagody Nobla – Kenneth J. Arrow, William Lipscomb, George Wald, a podpisali go m.in. Mikhail Baryshnikov, James Burnham, Noam Chomski, Roman Jakobson, Seymour Martin Lipset, Martin Malia, Mary McCarthy, Arthur Miller, Edward Said, Susan Sontag, Gleb Struve, Adam Ulam, Liv Ullmann, Kurt Vonnegut, Robert Penn Warren („Kultura” 1977, nr 7/8, s. 265–266). 66 Apel opublikował 26 maja francuski dziennik „Liberation”. Wśród sygnatariuszy tego dokumentu byli: Andriej Amalrik, Mircea Eliade, Eugene Ionesco, Leszek Kołakowski, Arthur Koestler, Antonin J. Liehm, Paweł Litwinow, Czesław Miłosz, Leonid Pluszcz, Ota Šik, Josef Škvorecký, Alfred Tarski, Pavel Tigrid („Kultura” 1977, nr 7/8, s. 266–267). 67 „Kultura” 1977, nr 7/8, s. 262–263. 68 Ibidem, s. 268–269. 69 Ibidem, s. 268.

25 JAN SKÓRZYŃSKI

przeszedł ciężki zawał serca. Jego zgon w więzie- Amnestia i co dalej? niu był z pewnością ostatnią rzeczą, której chciały- by władze. 8 czerwca został uwolniony. Prokurator 19 lipca 1977 r. Józef Tejchma zapisał w dzienni- ostrzegł go, że jeśli będzie nadal uprawiał swoją ku: „Na B[iurze] P[olitycznym] zapadła znakomita antypaństwową działalność, trafi z powrotem za decyzja. Gierkowi trzeba oddać sprawiedliwość. kratki. Lipski oznajmił, że niczego nie obiecuje. Z okazji 22 Lipca ogłoszona będzie amnestia. Jej Uwolnienie go przyjęto z wielką radością, tym bar- ważną, a może nawet jedyną, choć zawoalowaną dziej że tego samego dnia rozeszła się pogłoska intencją jest zwolnienie z więzienia 5 osób z Rado- o tym, iż umarł w więzieniu. Na szczęście inda- mia, aresztowanych po wydarzeniach czerwcowych, gowana w tej sprawie przez dziennikarzy zagra- oraz umorzenie śledztw wobec członków KOR-u, nicznych Halina Mikołajska zachowała zimną krew zatrzymanych po krakowskim incydencie w czasie i na konferencji prasowej odpowiedziała, że Komi- juwenaliów. Jeszcze nie zwyciężyła linia represji”74. tetowi nic na ten temat nie wiadomo70. Ten i na- Za twardą linią opowiadał się aparat bezpie- stępny dzień upłynęły Lipskiemu na dziesiątkach czeństwa. Po majowych aresztowaniach liczyliśmy rozmów telefonicznych z przyjaciółmi i dzienni- na to, że będzie możliwość sądzenia, ale ludzie ci karzami zachodnimi. Jedną z pierwszych osób, do zostali zwolnieni – mówił szef MSW Stanisław Ko- których zadzwonił, była Gajka Kuroń. Mówił, że walczyk w 1981 r. przed tzw. komisją Grabskiego. podczas aresztowania najbardziej martwił się tym, – Nie udało się doprowadzić do procesów politycz- czy będzie się ukazywać „Komunikat” KOR, uwa- nych – ubolewał. „Zależności ekonomiczne prze- żając to za rzecz najważniejszą. Gajka uspokoiła kształciły się w zależności polityczne. Były obawy, go, że majowy numer wyszedł w terminie i nawet że bardziej dramatyczne działania, a drastycznymi podczas głodówki o tym myślano71. działaniami były sądy, mogą spowodować, jak się 12 lipca na Uniwersytecie Warszawskim sekre- wtedy mówiło, odcięcie kraników z dopływem kre- tarz generalny ONZ Kurt Waldheim odbierał dokto- dytów”75. Kierujący propagandą Jerzy Łukaszewicz rat honoris causa. Postanowiono przekazać mu list twierdził, że trzymano się zasady, iż w Polsce nie KOR z prośbą o interwencję w sprawie uwolnienia będzie więźniów politycznych: „Może gdybyśmy opozycjonistów i robotników. Operacja była prze- tej tezy nie wysuwali, wystarczyłoby zamknąć 10 myślana. Najpierw Jan Ajzner ostentacyjnie pró- czy 20 [osób], nie musiałoby się potem zamykać bował doręczyć mu pismo. Powstrzymali go funk- więcej. Myśmy się ciągle bali opinii świata, że cjonariusze SB, ale chwilę później, korzystając kardynał [Wyszyński] powie i co powie”76. Były z zamieszania, do Waldheima dotarła Bogusława to podstawowe uwarunkowania lipcowej decyzji. Blajfer i wręczyła mu list. Oboje z Ajznerem zostali W kierownictwie PZPR przeważyło stanowisko, że zatrzymani72. Waldheim na konferencji prasowej proces opozycji znacznie pogorszyłby uprzywile- potwierdził odbiór listu i poinformował, że prze- jowane relacje PRL z Zachodem; zapowiadała to kazał go Komisji Praw Człowieka ONZ73. szeroka kampania w obronie KOR. Ostre represje

70 Relacja J.J. Lipskiego [w:] Niepokorni..., s. 85–89. Korowcy uważali, że była to prowokacja bezpieki obliczona na skompromito- wanie KOR, jeśli podałby mediom zachodnim fałszywą wiadomość o śmierci Lipskiego (AIPN, 0204/1417, t. 8, Notatka dotycząca sytuacji w środowisku opozycyjnym w kraju, 23 VI 1977, k. 1). 71 AIPN, 0204/1421, t. 7, Meldunek operacyjny, 10 VI 1977, k. 174–177. 72 AIPN, 0204/1421, t. 7, Meldunek operacyjny, 18 VII 1977, k. 214–215; Dokumenty Komitetu..., s. 147–148; M. Bradys, Dziennik 1976–1977..., s. 342. 73 AIPN, 0204/1421, t. 7, Meldunek operacyjny, 18 VII 1977, k. 217. 74 J. Tejchma, Kulisy dymisji. Z dzienników ministra kultury 1974–1977, Kraków 1991, s. 266. 75 Z. Błażyński, Towarzysze zeznają. Z tajnych archiwów Komitetu Centralnego. Dekada Gierka 1970–1980 w tzw. Komisji Grabskiego, Warszawa 1990, s. 122. 76 Ibidem, s. 108.

26 Wolność i Solidarność | nr 2 KOR 1977 wobec dysydentów mogłyby zaszkodzić intere- Chojecki deklarował nawet gotowość do natych- som gospodarczym Polski Ludowej, która w wyso- miastowego wyjazdu do Radomia. Wieczorem na kim stopniu uzależniła się od zachodnich dostaw zaległym przyjęciu imieninowym u Jana Józefa i kredytów. Liczyło się też z pewnością stanowisko Lipskiego powszechny był pogląd, że amnestia nie Kościoła i społeczne gesty solidarności. jest żadnym aktem łaski państwa, lecz ewident- 23 lipca Edward Lipiński został zaproszony do nym zwycięstwem opozycji oraz skutkiem presji Prokuratury Generalnej, gdzie go powiadomiono, na władze82. Lipiński relacjonował swoją rozmowę że wszyscy opozycjoniści i wszyscy robotnicy ska- w prokuraturze, gdzie mu powiedziano, że korow- zani za wydarzenia czerwcowe zostają uwolnieni77. ców uwolniono na osobistą interwencję Gierka. Jeszcze tego samego dnia dziewięciu korowców Proponował, aby wystąpić z jakimś gestem wo- wyszło – po dwóch miesiącach za kratami – na wol- bec władz, wyrażającym uznanie dla tej decyzji83. ność. Z więzienia wypuszczono także ostatnich pię- Dalsze dyskusje toczyły się 25 lipca na przyjęciu ciu robotników skazanych za protesty czerwcowe. u Haliny Mikołajskiej i Mariana Brandysa84. Wiadomość o amnestii działacze KOR przyję- Profesora Lipińskiego w tych dniach niespo- li ze spokojem. Kuroń stwierdził w celi, że dalej dziewanie odwiedził wicepremier Kazimierz Se- będzie prowadził działalność polityczną78. Proku- comski. Jako ekonomiści znali się od dawna, ale ratorom oświadczył, że nie popełnił żadnego prze- wizyta nie miała charakteru towarzyskiego. Se- stępstwa. Blumsztajn, jak zapisała bezpieka, „za- comski przekonywał o dobrej woli rządu i nama- chował postawę, w której przejawiały się nutki cy- wiał do zakończenia działalności KOR po amnestii. nizmu i lekceważenia – po zakomunikowaniu mu Opozycjoniści uznali to za próbę podjęcia dialogu. treści postanowienia prokuratora generalnego lek- „Kuroń i jego chłopcy wyprowadzają z tego zbyt ceważąco się uśmiechnął”. Arkuszewski, Lityński już – moim zdaniem – optymistyczne wnioski oraz Macierewicz „przyjęli decyzję o umorzeniu – notował Brandys. – Głoszą, że rozpoczyna się śledztwa bez zainteresowania”79. Natomiast Naim- nowy etap »wielkiej liberalizacji«”85. Nadzieje na ski, „będąc już na korytarzu, zwrócił się do por. początek nowej polityki budziła zapowiedź wizyty Roberta Trzaski z cynicznym powiedzeniem »do u Lipińskiego kolejnego gościa ze sfer rządowych zobaczenia«”80. Gdy Chojeckiemu odczytano posta- – wiceprezesa PAN socjologa Jana Szczepańskiego, nowienie o umorzeniu śledztwa, zapytał: czy „akt bezpartyjnego posła cieszącego się dostępem do ten dotyczy personalnie mnie, czy śledztwa, prze- Gierka. Śladem tych nadziei jest wydane 25 lipca cież sam nie brałem udziału w tej działalności. Je- oświadczenie KOR przyjmujące decyzję o amne- żeli obejmuje tylko mnie, to nie mogę go przyjąć”81. stii jako „krok w kierunku stworzenia niezbęd- Równie hardo zachowywali się po drugiej nych warunków do dialogu ze społeczeństwem”. stronie muru. Jeszcze tego samego dnia podczas Jednak zaraz dodano, że trzeba zagwarantować spotkania u Kuroniów uznali, iż amnestia dowio- pełne przestrzeganie praworządności, pracownicy dła, że „władze muszą liczyć się z KOR-em”. Po- muszą mieć swobodę organizacji w celu obrony stanowiono kontynuować działalność Komitetu. swych interesów, a przeszkody administracyjne

77 Dokumenty Komitetu..., s. 150. 78 AIPN, 0296/210, t. 5, Informacja Wydziału IV Biura Śledczego MSW, 25 VII 1977, k. 140–141. 79 Opozycja demokratyczna w Polsce..., s. 127–128, 80 AIPN, 0204/1405, t. 1, Notatka służbowa dotycząca zwolnienia z aresztu tymczasowego podejrzanego Piotra Naimskiego, 23 VII 1977, k. 109. 81 AIPN, 0204/1405, t. 1, Notatka urzędowa, 23 VII 1977, k. 113. 82 Kryptonim „Gracze”..., s. 272–273; Opozycja demokratyczna w Polsce..., s. 129. 83 Kryptonim „Gracze”..., s. 270–271. Por. M. Brandys, Dziennik 1976–1977..., s. 352. 84 M. Brandys, Dziennik 1976–1977..., s. 355. 85 Ibidem.

27 JAN SKÓRZYŃSKI

i cenzuralne powinny zostać zniesione. „Od reali- gowa postulowała legalizację KOR jako Komitetu zacji w najbliższym czasie tych zasad przez wła- Obrony Praworządności, liczyła też na zwiększe- dzę zależeć będą kierunki i formy samorządnego nie posłów bezpartyjnych i duchowieństwa w sej- działania społecznego”86. Była to więc zachęta do mie oraz powściągnięcie aparatu bezpieczeństwa. dalszej liberalizacji i zawieszenie odpowiedzi na Michnik dodawał do tego zgodę na prasę niezależ- najbardziej palące pytanie o to, co dalej z Komite- ną, ale akcentował, że ugoda jest możliwa tylko tem, skoro wszyscy jego podopieczni wyszli z wię- wtedy, gdy istnieją dwie strony. W kwestii nieza- zienia. W podobnym duchu wypowiadał się Kuroń leżnych instytucji nie wolno ustąpić władzy ani podczas konferencji prasowej 26 lipca w mieszka- na milimetr. Również Kuroń przestrzegał przed niu Mikołajskiej. Dziękując Episkopatowi, ROPCiO zbytnią ugodowością, która mogłaby odizolować i wszystkim sygnatariuszom listów solidarnościo- KOR od powstających ruchów społecznych, takich wych, określił amnestię jako dowód realizmu poli- jak SKS. Jeżeli władze postawią warunek wstęp- tycznego władz, co może być zapowiedzią dialogu ny, że nas nie ma, to koniec rozmowy – mówił. ze społeczeństwem. Swoje postępowanie KOR miał Podejmowanie rozmów świadczy o tym, że władze dostosować do następnych kroków rządu87. się z nami liczą – oceniał Jan Olszewski. Jego zda- Obecna w tych słowach zawoalowana nadzieja niem opozycja może żądać legalizacji, zezwolenia na wprowadzenie przez partię ograniczonych re- na druk „Biuletynu Informacyjnego”, a ze swej form wynikała z poczucia siły opozycji i słabości strony obiecać, że nie wyjdzie na ulice90. władzy. W ciągu trzech miesięcy KOR przeszedł W środowisku korowskim zdania na temat dal- drogę od ściganej przez policję grupki osób – za- szej strategii były jednak podzielone. Lityński mykanych w więzieniach, bitych, a nawet mor- wspomina o ostrym sporze z Kuroniem, jaki miał dowanych – do sporej grupy niezależnej, która wraz z Michnikiem, oceniając sytuację mniej en- rzuciła wyzwanie dyktaturze, doprowadziła do tuzjastycznie91. „Adam przyznaje, że KOR odniósł przerwania represji wobec robotników i sama cie- sukces przerastający uprzednie oczekiwania, ale szyła się wolnością. Opozycyjnym liderom mogło równocześnie sądzi, że obecny moment stanowi się więc wydawać, że niebawem zostaną de facto apogeum jego działalności” – relacjonował Marian uznani przez władzę i rozpoczną polityczny dialog. Brandys. Jeżeli Komitet da się użyć do innych ce- Kuroń uważał, że amnestia jest zielonym światłem lów niż wytyczone na początku, to utraci autory- dla rozwoju opozycji, nowe ruchy społeczne ujaw- tet, a jego przywódcy zostaną uznani za „upar- nią się jesienią, a w obliczu kryzysu gospodarcze- tych graczy politycznych”. Koncepcji Kuronia go władza będzie zmuszona podjąć z nimi dialog, Michnik przeciwstawiał projekt rozwiązania KOR by uniknąć wybuchu społecznego i wyjścia ludzi i kontynuowania działalności opozycyjnej przez na ulice88. Również Macierewicz był przekonany, niezależne grupy, z naciskiem na sferę kultury że opozycja się umocniła, a w miejsce KOR trze- i edukacji. Przychylał się do tego Brandys, dowo- ba powołać ogólnopolską reprezentację instytucji dząc, że przykład „Zapisu” pokazuje, iż na tym niezależnych, gdyż musi być ktoś, kto będzie roz- polu opozycja dysponuje „naprawdę poważnymi mawiał z władzami89. siłami” i może produkcji oficjalnej przeciwstawić Oczekiwania związane z rozmową Lipińskiego „drugą literaturę, drugi teatr, drugą publicysty- ze Szczepańskim były niemałe. Aniela Steinsber- kę”. „Adam uważa, że to, co proponuje Kuroń, jest

86 Dokumenty Komitetu..., s. 152. 87 AIPN, 0204/1417, t. 11, Korespondencja AFP z Warszawy, 26 VII 1977, k. 50–51. 88 Wypowiedzi Kuronia podczas rozmowy z dziennikarzem amerykańskiej telewizji CBS 20 VIII 1977 (AIPN, 01224/1948, Meldunek operacyjny, 22 VIII 1977, k. 18–19). 89 Opozycja demokratyczna w Polsce..., s. 132. 90 AIPN, 0222/1460, t. 6, Meldunek operacyjny, 30 VII 1977, k. 155–156. 91 Relacja J. Lityńskiego [w:] Niepokorni..., s. 368–369.

28 Wolność i Solidarność | nr 2 KOR 1977 zamierzeniem czysto politycznym, tworzeniem skiej koło Kartuz, gdzie Maciej Rayzacher wynajął czegoś w rodzaju drugiej partii – co przy obec- dom na lato. Przyjechało kilkadziesiąt osób, m.in. nym układzie międzynarodowym i wewnętrznym Blumsztajn, Bogdan Borusewicz, Anka Kowalska, musi być uznane za szaleństwo” – notował autor Kuroń, Lipski, Lityński, Macierewicz, Michnik, Końca świata szwoleżerów. Opór wywoływała także Mikołajska i Romaszewscy95. Dyskutowano o prze- perspektywa nowych prześladowań, czym groziła kształceniu KOR w stałą instytucję o szerszych linia Kuronia. „Nie można czołówki inteligencji zadaniach, o powołaniu pisma o charakterze poli- polskiej zmieniać w karną kompanię” – mówił we- tycznym, o deklaracji samorządu demokratyczne- dług Brandysa Michnik92. go – platformie programowej opozycji, skupiającej Kontakty z przedstawicielami obozu rządzącego szerszy krąg niż formalni członkowie Komitetu. szybko utemperowały wybujałe, zwłaszcza u Ku- Wokół tych spraw toczyły się spory, kontynuowa- ronia, nadzieje. Rozmowy z Secomskim i Szcze- ne przez następne tygodnie, dotyczące głównie pańskim przyniosły niewiele. 3 sierpnia Lipski kwestii, w jakim stopniu należy podkreślać, także opowiadał o nich Władysławowi Bartoszewskiemu. w nazwie, ciągłość z KOR oraz czy nowa instytucja Był rozczarowany wizytami, które zapowiadały winna mieć charakter elitarny, czy też ma inte- coś poważnego, a tymczasem nic z nich nie wy- grować szersze środowiska96. Ówczesne podziały nikło93. Rządowi intelektualiści próbowali nakło- – odtworzenie ich dokładnej siatki jest bardzo nić korowców do zaniechania działalności, ale nie trudne – można też odczytywać jako różnicę mię- mieli nic do zaproponowania. Szczepański obiecał dzy nastawieniem na tworzenie apolitycznego jedynie powrót do pracy wszystkich represjono- (w wąskim sensie) środowiska firmowanego przez wanych i działaczy opozycji. Pytanie o przyszłość „wielkie nazwiska” twórców i intelektualistów ruchu korowskiego było nadal otwarte. a budowaniem ruchu politycznego. Tę pierwszą Obok kwestii programowych do rozstrzygnięcia opcję forsował Michnik97, tę drugą Kuroń i Macie- pozostawały sprawy personalne. Stosunki między rewicz, choć pewno różnie ją sobie wyobrażali98. członkami KOR związanymi równocześnie z ROPCiO Większość korowców nie odnajdywała się chyba a resztą Komitetu były coraz gorsze. Po pertrak- w tych nie do końca skrystalizowanych koncep- tacjach z Lipskim Wojciech Ziembiński zgodził się cjach – chciała utrzymać sprawdzoną formułę jaw- zawiesić udział w Komitecie, przenosząc swoje nego działania w obronie praw człowieka i markę zaangażowanie całkowicie na pole Ruchu Obrony Komitetu, która się stała znana w Polsce i poza i jego pisma „Opinia”94. Miał jednak uczestniczyć nią. Jedynie trójka związana z ROPCiO – Ziembiń- w pracach nad końcowym sprawozdaniem i rozli- ski, Emil Morgiewicz i Stefan Kaczorowski – do- czeniem działalności KOR. Do Komitetu przyjęto magała się zakończenia działalności KOR, gdyż natomiast ks. Zbigniewa Kamińskiego, kapelana zrealizował swoje cele. AK i długoletniego duszpasterza akademickiego, oraz prof. Jana Kielanowskiego, członka PAN NOW-a i inni i również dawnego akowca. Nad przyszłością ruchu korowskiego zastana- Niezależnie od dyskusji o przyszłości środowiska wiano się 17–18 sierpnia w Kamienicy Królew- korowskiego rozwijały się nowe inicjatywy. Drogę

92 Rozmowa pisarza z Michnikiem odbyła się 24 lipca (M. Brandys, Dzienniki 1976–1977..., s. 353–354). 93 AIPN, 0204/1421, t. 7, Meldunek operacyjny, 5 VIII 1977, k. 225–229. 94 A. Rudzińska, O moją Polskę. Pamiętniki 1939–1991, Warszawa 2003, s. 193–194. 95 AIPN, 0204/1421, t. 7, Meldunek operacyjny, 25 VIII 1977, k. 238. 96 Relacja J. Lityńskiego [w:] Niepokorni..., s. 369–372. 97 AIPN, 0204/1405, t. 5, Meldunek operacyjny, [sierpień 1977], k. 210–211. 98 Relacja W. Arkuszewskiego dla A. Friszkego i A. Paczkowskiego, 1981, mps.

29 JAN SKÓRZYŃSKI

otworzyła amnestia, która – jak wskazuje Andrzej drukarskiej pracowali Tomasz Michalak, Zenon Friszke – przełamała dotychczasowe bariery i sa- Pałka, Jerzy Stajszczyk. Zaopatrzeniem w papier moograniczenia99. W sierpniu pierwszą książkę zajmowali się Ewa Milewicz i jej mąż Roman Woj- wydała Niezależna Oficyna Wydawnicza – NOW-a. ciechowski. Główny wpływ na program wydawni- Powstała ona z lubelskiej Nieocenzurowanej Ofi- czy miał Michnik; zaproponował wiele przedruków cyny Wydawniczej, której założyciele poszli wła- z literatury emigracyjnej, którą znał jak mało kto. sną drogą – grupa Janusza Krupskiego utworzyła Szybki rozwój NOW-ej umożliwiła wczesna pro- w Lublinie pismo młodych katolików „Spotka- fesjonalizacja. Choć u jej podstaw leżała motywa- nia”100. Organizację NOW-ej wziął w swoje ręce cja ideowa, to działalność wydawnictwa prowa- Mirosław Chojecki. „Niezależna Oficyna Wydawni- dzono zgodnie z wymogami rynkowej efektyw- cza pragnie przełamywać państwowy monopol wy- ności. Chojecki najpierw przeforsował myśl – na dawniczo-informacyjny – deklarowano na okładce początku wcale nieoczywistą – żeby sprzedawać każdej publikacji. – [...] nie reprezentuje żadnego książki publikowane poza zasięgiem cenzury. kierunku politycznego, chce służyć różnorodnym Dzięki temu były pieniądze na to, aby zapłacić inicjatywom twórczym”. Pierwszą pozycją w ka- ludziom, którzy pracowali nad ich wydaniem: ma- talogu NOW-ej było Pochodzenie systemu Marka szynistkom, drukarzom, składaczom itd. Płacono Tarniewskiego101. Pod tym pseudonimem krył się też honoraria autorskie, choć wiele osób z nich Jakub Karpiński, który stał się jednym z najważ- rezygnowało bądź przekazywało na fundusz opo- niejszych autorów drugiego obiegu. W tym samym zycji. roku wydano jeszcze jeden jego tekst – Działanie Ważne role odgrywali w NOW-ej członkowie i przyszłość. Kolejne pozycje wydawnicze to roz- KOR, ale nie była ona podporządkowana Komiteto- prawa Marii Ossowskiej O pewnych przemianach wi. Ten model stosowano też w przypadku innych etyki walki, eseje Andrzeja Kijowskiego Niedruko- przedsięwzięć opozycyjnych wspieranych przez wane, powieść Kazimierza Brandysa Nierzeczywi- KOR, robionych przez ludzi KOR, często finansowa- stość, Cienie zapomnianych przodków Adama Mich- nych przez KOR, ale przezeń niekontrolowanych. nika i wiersze Stanisława Barańczaka Ja wiem, że Sam Komitet rzadko był inicjatorem konkretnej to niesłuszne. Przeciętny nakład sięgał 400 eg- działalności. Jak wspominał Jan Józef Lipski, nie zemplarzy. Pod choinkę czytelnicy dostali nową było tak, że KOR wymyślał sobie: wchodzimy na powieść Tadeusza Konwickiego Kompleks polski, ten odcinek. „Raczej w pewnym momencie jacyś świetnie wydrukowaną na offsecie. ludzie spośród współpracowników czy członków NOW-a, dysponująca własną bazą techniczną, KOR mówili: my się zajmujemy tym i tym. Zwykle sprawnie kierowana przez Chojeckiego, Grzegorza komunikowano o tym na zebraniu Komitetu”102. Bogutę, Ryszarda Knauffa, Anatola Lawinę i Ada- Jeżeli rzecz uznano za ważną i pożyteczną, dawa- ma Michnika, szybko wyrosła na największego no pieniądze. Wychodzono z założenia, że tylko wydawcę niezależnego. Obok książek drukowała autentyczna potrzeba działania może zaowocować czasopisma – „Zapis”, „Puls” i „Krytykę” – za- czymś trwałym i sensownym, żadna uchwała nie pewniając ruchowi korowskiemu zaplecze poligra- pomoże, jeśli nie będzie chętnych do jej realizacji. ficzne na wysokim poziomie. Za druk i kolportaż Uruchomiona w ten sposób inicjatywa była nie- odpowiadali Konrad Bieliński, Marek Chimiak, zależna i samorządna – członkowie Komitetu mieli Mieczysław Grudziński i Piotr Szwajcer. W ekipie na nią wpływ tylko jako jej uczestnicy.

99 A. Friszke, Opozycja polityczna w PRL 1945–1980, Londyn 1994, s. 439. 100 „Spotkania” redagowali Janusz Krupski, Zdzisław Bradel, Stefan Szaciłowski, Janusz Bazydło, Józef Ruszar, Wojciech Oracz, Krzysztof Paczuski (M. Choma-Jusińska, Środowiska opozycyjne na Lubelszczyźnie 1975–1980, Warszawa – Lublin 2009, s. 149). 101 Był to jeden z rozdziałów książki Ewolucja czy rewolucja, wydanej pod tym samym pseudonimem przez Karpińskiego w Instytucie Literackim w Paryżu. 102 Relacja J.J. Lipskiego [w:] Niepokorni..., s. 107.

30 Wolność i Solidarność | nr 2 KOR 1977

Owa reguła samodzielności sprawdziła się nopisu, tak aby łatwo je było rozdać i schować do w praktyce. Dzięki niej ruch korowski mógł się kieszeni. Otrzymaną przed bramą zakładu bibułę zajmować tak różnymi sprawami, jak redagowanie czytelnicy mieli sobie przekazywać z rąk do rąk105. pism i wydawanie książek, wykłady i seminaria, Zaczerpnięta z tradycji Polskiej Partii Socjali- kwestie pracownicze i przypadki łamania prawa. stycznej nazwa „Robotnik” odwoływała się też do A także zakładać komitety studenckie, salony lite- dokonań KOR. Podkreślano, że gazeta zawdzię- rackie i stowarzyszenia intelektualistów, komórki cza swoje istnienie współpracy robotników i in- związków zawodowych i grupy chłopskie. „Każ- teligencji, przypominano o proteście studentów da z tych inicjatyw toczy się sama, ale wszystkie w 1968 r. i robotniczym buncie w grudniu 1970, współpracują. Jak się Mirka [Chojeckiego] prosi, wskazywano na brak solidarności jako źródło ich żeby coś wydał, to wydaje” – opisywał ten mecha- niepowodzeń. Postawiono też kwestię niepodle- nizm Zbigniew Romaszewski. Co wobec tego robił głości: „Chcemy, aby nasza wspólna działalność sam Komitet? „Na KOR-ze uzgadnia się większe zapoczątkowała współpracę przy realizacji dążeń decyzje, w które zaangażowane jest całe środo- do sprawiedliwej i niepodległej Polski”. Pierwszy wisko i w które muszą być zaangażowane środki numer ukazał się w drugiej połowie września. Pod- finansowe. Wydaje się jakieś zasadnicze oświad- pisali go Lityński, Onyszkiewicz i Śreniowski106. czenia, uchwały wytyczające kierunek działania” Nakład nie był imponujący – 400 egzemplarzy. – tłumaczyła Zofia Romaszewska103. Czytelników zachęcano: „Przeczytaj! Przekaż da- Według tej reguły latem 1977 r. zaczęto my- lej! Nie daj zniszczyć! Nadeślij swoje uwagi!”107. śleć o wydawaniu pisma „Robotnik”. Pomysł dał Spotkało się to z zaskakująco dużym odzewem. Wojciech Onyszkiewicz, podchwycili go Dariusz Kupiecki, Jan Lityński i Henryk Wujec. Szybko Komitet Samoobrony dołączyły Helena Łuczywo i Ludwika Wujec (żona Henryka), Irena Wóycicka, Elżbieta Malicka, a tak- W końcu sierpnia przyjęto, że najlepszą formułą że Bogdan Borusewicz z Gdańska, Józef Śreniow- transformacji KOR będzie jego samorozwiązanie ski z Łodzi i Józef Ruszar z Krakowa. „Chcieliśmy i jednoczesne powołanie nowej grupy. Nadal jed- stanowić pomost między inteligencją i robotnika- nak nie było jasne, ile osób będzie ona liczyć i czy mi, ale jeszcze bardziej zależało nam na tym, żeby zachowa dotychczasowy, dystansujący się od ce- stanowić pomost pomiędzy samymi robotnikami” lów politycznych charakter. Propozycji nazw było – wspomina Wujec104. „Robotnik” swój cel widział wiele: Komitet Solidarności Społecznej, Komitet w pobudzaniu do aktywności, „solidarnej obrony Samoobrony Społecznej, Liga Obrony Człowieka, interesów robotniczych” i budowy niezależnego Ośrodek Dokumentacji Samoobrony Społecznej108. ruchu pracowniczego. Wokół kolportażu pisma Pracowano nad deklaracją programową. 17 wrześ- miały utworzyć się zalążki organizacji i sieć dzia- nia w niewielkim mieszkaniu Romaszewskich łająca w obie strony. Była to w gruncie rzeczy kon- zgromadziły się 44 osoby, by przedyskutować te tynuacja akcji ursuskiej i radomskiej z udziałem projekty, a także ekipa telewizji szwedzkiej. Te- samych represjonowanych. Redagowane przystęp- maty do dyskusji przedstawił Jan Józef Lipski; nie pismo nie przekraczało czterech stron maszy- najważniejsze z nich to zadania i nazwa nowej

103 Relacja Z. i Z. Romaszewskich [w:] Niepokorni..., s. 532–533. 104 Relacja H. Wujca [w:] Niepokorni..., s. 286–287. 105 AIPN, 01224/1948, Meldunek operacyjny, 24 IX 1977, k. 69. 106 Już od drugiego numeru do redakcji dołączyli dwaj robotnicy: Leopold Gierek z Radomia i Władysław Sulecki z Gliwic. Gierek był jednak współpracownikiem SB i skutecznie zablokował rozwój środowiska opozycyjnego w Radomiu. 107 „Robotnik” 1977, nr 1. 108 AIPN, 0204/1405, t. 5, Meldunek operacyjny, [sierpień 1977], k. 213.

31 JAN SKÓRZYŃSKI

organizacji oraz jej deklaracja. Wśród najbardziej ostrzejsze zarzuty stawiał Józef Rybicki. Ale Mich- istotnych spraw Lipski wymienił badanie przypad- nik i Macierewicz zwracali uwagę, że grupa ta, ków naruszania praworządności, czym miało się choć powstała w wyniku „niezbyt przejrzystych zajmować Biuro Interwencyjne, oraz informowa- operacji”, zdobyła sobie pozycję w społeczeństwie, nie o tym społeczeństwa. Mowa też była o innych należy więc akcentować różnice światopoglądowo- komórkach – finansowej, oświaty, ustawodawstwa -polityczne, ale nie wykluczać współpracy. Długo itp. – co jednak skrytykowano jako prowadzące do debatowano nad tym, jak nazwać nowe ciało. Lip- biurokratyzacji ruchu. Silne kontrowersje wywołał ski zgłosił nazwę Komitet Samoobrony Społecznej dokument programowy. Uznano, że wymaga dal- KOR, ale pojawiło się też wiele innych – Komitet szych poprawek, którymi miała się zająć komisja Samoobrony Obywatelskiej, Komitet Obrony Pra- złożona z Karpińskiego, Kielanowskiego, Kowal- wa, Komitet Solidarności Społecznej. Najwięcej skiej, Kuronia, Macierewicza i Michnika109. zwolenników zyskała nazwa Komitet Obrony Pra- Kolejne spotkanie odbyło się u prof. Lipińskie- wa i Wolności KOR, jednak decyzję odłożono do go tydzień później – 24 września. Tak jak w po- następnego zebrania111. przednim nie uczestniczył w nim nikt z trójki „dy- Przed formalnym zamknięciem prac KOR grupa sydentów”. Mówiono przede wszystkim o sposobie jego twórców pojechała do Częstochowy. W nie- zakończenia działalności KOR. Prace i wydatki dzielę 25 września o 7 rano w kaplicy Matki Bo- Komitetu miała skontrolować i ocenić komisja skiej Częstochowskiej odprawiono cichą mszę obywatelska, do której zgodzili się wejść Włady- w intencji KOR. W nabożeństwie o godz. 11 wzię- sław Bieńkowski, Andrzej Kijowski i Stefan Kisie- ło udział około 25 korowców z Warszawy112 oraz lewski110. Jej protokół zamierzano przedstawić na 14 podopiecznych Komitetu z Radomia113, kilka- następnym zebraniu. Niewykorzystane pieniądze naście osób z Łodzi i Krakowa. Halina Mikołajska postanowiono przekazać Funduszowi Samoobro- w imieniu całej grupy złożyła na Jasnej Górze me- ny Społecznej. Lipiński proponował, by Komitet talowy krzyż z napisem: „Usta fałszerzy zostaną formalnie rozwiązać i powołać nową organizację, zamknięte przez Pana. Robotnikom Ursusa i Rado- jednak więcej zwolenników miała opcja ewolu- mia”. Krzyż zrobili pracownicy radomskich zakła- cyjna – przekształcenia KOR w nowe ciało. Kuroń dów im. Waltera. Po mszy Onyszkiewicz i Roma- twierdził, że podstawowy cel Komitetu – uwolnie- szewski rozdawali na Jasnej Górze pierwszy numer nie uczestników protestów czerwcowych – został „Robotnika”114. zrealizowany, trzeba więc powołać kolejną grupę O przyszłości opozycji przesądzono 29 września, opozycyjną, do której powinny wejść ludzie ak- gdy u prof. Lipińskiego zebrał się (po raz pierw- tywni w KOR, ale także nowi, tacy jak Bieńkowski, szy od maja) KOR. Zadecydowano o przekształce- Kazimierz i Marian Brandysowie. Wszyscy poza niu się w Komitet Samoobrony Społecznej KOR. Macierewiczem zgadzali się, że w nowej instytucji Najpierw jednak Kijowski przedstawił wyniki prac nie ma miejsca dla Kaczorowskiego, Morgiewicza komisji obywatelskiej, zastrzegając, że nie moż- i Ziembińskiego. Przypominano uchwałę o tym, na ich traktować jako sprawozdania finansowego, że członkowie KOR nie mogą należeć do ROPCiO. gdyż komisja nie dysponowała dokumentacją po- Pod adresem Ruchu Obrony, widzianego jako nie- zwalającą dokładnie skontrolować wpływy i wy- lojalny konkurent, zgłaszano wiele pretensji; naj- datki. W rezultacie w tekście znalazła się tylko

109 Kryptonim „Gracze”..., s. 297–304. 110 J.J. Lipski, KOR..., s. 286–288. 111 Kryptonim „Gracze”..., s. 305–309. 112 M.in. Grażyna i Jacek Kuroniowie, Halina Mikołajska, Wojciech Onyszkiewicz, Wojciech Ostrowski, Maciej Rayzacher z żoną, Zofia i Zbigniew Romaszewscy (Kryptonim „Gracze”..., s. 310). Był też Lesław Maleszka, który złożył szczególowy raport bezpiece. 113 M.in. Czesław Chomicki z żoną i siostrą (Kryptonim „Gracze”..., s. 310). 114 Kryptonim „Gracze”..., s. 310.

32 Wolność i Solidarność | nr 2 KOR 1977 ogólna suma wydatkowana na pomoc robotnikom Deklarację przyjęto przy sprzeciwie Morgiewi- – 3 251 300 zł, krótki opis działalności i słowa ge- cza i Ziembińskiego (Kaczorowskiego nie było). neralnej aprobaty dla dokonań KOR, który „nie na- Uważali oni, że albo trzeba uznać, iż postulaty ruszając praw PRL, stworzył nowe formy działania Komitetu nie zostały spełnione i jego działalność zbiorowego, samopomocy społecznej oraz zbiera- kontynuować w dotychczasowej formie, albo go nia i rozpowszechniania informacji”115. Sprawo- rozwiązać. Morgiewicz argumentował, że cały do- zdanie zostało zaaprobowane przez obecnych przy robek KOR, jego aktywa moralne i finansowe są sprzeciwie Ziembińskiego, który domagał się rozli- owocem pracy wszystkich członków – nie może czenia pieniędzy otrzymanych z zagranicy. ich przejmować grupa zakładająca nową organi- Jeszcze większy opór „dysydentów” napotka- zację. Zgromadzone przez Komitet fundusze po- ła uchwała o przekształceniu KOR w KSS KOR116. winny znaleźć się w dyspozycji rady nadzorczej W tekście przygotowanym przez Kuronia, Naim- powołanej przez różne środowiska opozycyjne: skiego, Olszewskiego i Steinsbergową przypomi- „Zapis”, SKS, ROPCiO i grupę powstałą na miejsce nano postulaty Komitetu, stwierdzając, że nie KOR. Jednak pozostali uczestnicy zebrania byli wszystkie zostały spełnione (w tym ujawnienie za- przekonani, że powołany już Fundusz Samoobro- kresu represji i osób odpowiedzialnych oraz powo- ny Społecznej jest właściwym rozwiązaniem. Dys- łanie komisji sejmowej), a niektórzy represjono- kusja, prowadzona w napiętej, podszytej emocja- wani wciąż jeszcze wymagają pomocy. Zgłoszono mi atmosferze, nie doprowadziła do porozumienia. też bardzo wiele przypadków niepraworządnych Wniosek Morgiewicza uzyskał tylko dwa głosy. Po postępków SB, MO, wymiaru sprawiedliwości i ad- głosowaniu zarządzono przerwę, tak aby Ziembiń- ministracji. Postulowano wobec tego rozszerzenie ski i Morgiewicz mogli opuścić zebranie. zakresu działania. Do głównych zadań Komitetu Następnie rozpoczęło się pierwsze spotkanie Samoobrony Społecznej KOR zaliczono: KSS KOR. Macierewicz zaproponował utworzenie 1. walkę z represjami z powodów politycznych, stałej komisji redakcyjnej z pełnomocnictwami światopoglądowych, wyznaniowych i rasowych, do opracowywania i podpisywania części informa- udzielanie pomocy ludziom z tych powodów prze- cyjnej „Komunikatu”. Propozycję przyjęto, do ko- śladowanym, misji redakcyjnej weszli: Ludwik Cohn, Kowalska, 2. walkę z łamaniem praworządności i pomoc Kuroń, Naimski, Rybicki, Steinsbergowa. Przygo- pokrzywdzonym, towywała ona odtąd merytorycznie dokumenty 3. walkę o instytucjonalne zabezpieczenie praw KSS. „Komunikat” KSS miał zachować ciągłość i wolności obywatelskich, numeracji z „Komunikatem” KOR. Na koniec dys- 4. popieranie i obronę wszelkich inicjatyw spo- kutowano o nowych członkach Komitetu. Szereg łecznych zmierzających do realizacji praw czło- kandydatów ze środowisk naukowych i literackich wieka i obywatela. przedstawił Michnik: Kazimierza Brandysa, Roma- „Będziemy kontynuować nasze działanie – pi- na Dudę, Jana Hartmana, Władysława Kunickie- sano na koniec – ponieważ jesteśmy przekonani, go-Goldfingera, Hannę Malewską, Henryka Were- że najskuteczniejszą obroną w obliczu przemocy szyckiego i Leszka Kołakowskiego. Rozważano też rządzących jest czynna solidarność obywatelska. przyjęcie najbardziej czynnych opozycjonistów Główne bowiem źródło samowoli władzy tkwi młodszego pokolenia: Konrada Bielińskiego, Sewe- w bezbronności społeczeństwa pozbawionego in- ryna Blumsztajna, Jana Lityńskiego, Zbigniewa stytucji niezależnych od państwa, a chroniących Romaszewskiego, Krystyny Starczewskiej, Marii prawa jednostki i grup zgodnie z ich interesami”117. Wosiek i Henryka Wujca118.

115 Dokumenty Komitetu..., s. 177–178. 116 Kryptonim „Gracze”..., s. 314–315. 117 Dokumenty Komitetu..., s. 169–170. 118 Kryptonim „Gracze”..., s. 315–319.

33 JAN SKÓRZYŃSKI

Powołanie Komitetu Samoobrony Społecznej aktywniejszych współpracowników KOR. NA ich otwierało nowy etap w historii opozycji. KOR był barkach spoczywał główny ciężar korowskiej co- reakcją na konkretną sytuację społeczną, odpo- dzienności – kontakty z poszkodowanymi robot- wiedzią – nie tyle polityczną, ile moralną – na nikami i ich rodzinami, zbieranie pieniędzy, udział prawdziwą ludzką krzywdę. Przedstawiał się jako w procesach, powielanie i kolportaż bibuły. Życie akcja humanitarna, podjęta w stanie wyższej ko- pod nieustanną groźbą aresztu, rewizji119, wyrzu- nieczności – i przez wielu tak był postrzegany. cenia z pracy, pobicia uczyniło z nich zahartowa- Stąd się wzięły jego początkowe sukcesy w pozy- ną grupę kontestatorów – nie dali się zastraszyć skiwaniu ludzi do współpracy i pieniędzy na pomoc nawet wtedy, gdy jeden z nich został zabity, a li- dla robotników, a także odruchy solidarności, gdy derzy znaleźli się w więzieniu. Majowa mobilizacja ludzie KOR sami zostali poddani prześladowaniom. i zdeterminowana obrona KOR dały im poczucie W ciągu roku walki o zaprzestanie represji, uwol- siły, a lipcowa amnestia pokazała, że uważana nienie skazanych i wypuszczenie aresztowanych przez wielu obserwatorów za donkiszoterię walka członkowie Komitetu udowodnili, że mimo wszel- o prawa obywatelskie może być skuteczna. Toteż kich różnic i sporów potrafią działać razem, a stra- kontynuowanie działalności w szerszym wymiarze tegia jawności przynosi wyniki. Okazało się, że było dla nich oczywiste – w tym kręgu założenie w komunistycznym państwie można, nie pytając Komitetu Samoobrony Społecznej nie budziło żad- władzy o pozwolenie, przeprowadzić wielką akcję nych wątpliwości. społeczną, mobilizować opinię publiczną, a nawet Naturalny kierunek aktywności KSS stanowiła wydawać pisma bez cenzury. Umożliwiała to sil- kwestia praworządności i obrony obywateli przed na więź środowiskowa i zasada solidarnej obrony, nadużyciami władzy. Nową płaszczyzną, zarysowa- której wyrazem były „czarne” juwenalia, głodów- ną w uchwale z 29 września, była walka o instytu- ka u św. Marcina i kampania na rzecz uwolnienia cjonalne zabezpieczenie wolności obywatelskich, aresztowanych. co wykraczało poza cele formułowane przez KOR Choć pojawiły się różnice w widzeniu przyszło- i zapowiadało wejście w sferę polityczną. Ogłasza- ści, to niemal nikt nie myślał o zamknięciu korow- jąc patronat nad niezależnymi inicjatywami, KSS skiego rozdziału. Przeciwnie, znakomita większość przyjmował wobec ruchu opozycyjnego taką samą uznała, że trzeba poszerzyć pole walki. Gorącymi rolę, jak ta, którą KOR pełnił wobec akcji pomocy zwolennikami kontynuacji było około dwustu naj- dla robotników.

119 Od 6 XI 1976 do 12 VII 1977 wśród członków i współpracowników KOR przeprowadzono 168 rewizji, łupem SB padły 23 maszyny do pisania (AIPN, 0678/159, t. 2, Wykaz przeszukań, [lipiec 1977], k. 194–200; ibidem, Wykaz zakwestionowanych maszyn do pisania, 23 VI 1977, k. 104–106).

34 Wolność i Solidarność | nr 2 „SIŁY ANTYSOCJALISTYCZNE”

STUDIA „SIŁY ANTYSOCJALISTYCZNE” W OBRONIE MILICJANTÓW. OTWOCK, 7 MAJA 1981

Początkiem tej historii była sprzeczka wszczęta przez nietrzeźwych mężczyzn – Wło- TOMASZ dzimierza M. i Sławomira G. Jeden z nich awanturował się o kaucję za naczynia KOZŁOWSKI z bufetu. Starano się go uspokoić i odstraszyć – któraś z pracownic udała, że dzwoni historyk, pracuje w Biurze Edukacji na milicję. Mężczyźni odeszli w kierunku posterunku kolejowego MO z kamieniami Publicznej IPN. Członek Stowarzyszenia w rękach. W budynku nikogo nie było, wybili więc kilka szyb. Na miejsce przybył Archiwum Solidarności. Autor książki zaalarmowany milicjant i próbował interweniować, pomagał mu nieumundurowany Bunt w bydgoskim areszcie śledczym funkcjonariusz oraz osoby postronne. Obu pijanych udało się ująć. Zabrano ich na w 1981 roku. Przejaw choroby więziennictwa w schyłkowym posterunek, ale cały czas byli agresywni – krzyczeli, przeklinali. okresie PRL (2010), współautor Zamieszanie przyciągało gapiów. Wszystko działo się po godz. 16, kiedy ludzie Solidarność Rolników 1980–1989 wracali po pracy do domu. Wielu stawało i przyglądało się zdarzeniu. W tłumie zna- (z Andrzejem W. Kaczorowskim lazły się także osoby pijane i agresywne – krzyczały, by zwolnić zatrzymanych i zło- i Janem Olaszkiem, 2011). rzeczyły milicjantom1. Tłum zaczął reagować emocjonalnie, jakaś kobieta krzyczała: „Co! Jak mój syn się upije, to mam go zabić?”. Od słowa do słowa – ktoś krzyknął: „Idziemy! Niech ich puszczą!”. Jeden ze świadków opowiadał: „sytuacja [...] wy- glądała w ten sposób, ponieważ cały czas przyjeżdżali ludzie, którzy zupełnie nie wiedzieli, o co chodzi, a często byli pod wpływem alkoholu. Osoby, które już były, fałszowały informacje, gdyż nawet sami mogli nie znać prawdy i po prostu rosła plotka”2. Wkrótce na posterunku pojawił się przedstawiciel otwockiej Solidarności. Powie- dział milicjantom, że musi sprawdzić, czy żadnemu z zatrzymanych nic nie zagraża. Funkcjonariusze pozwolili mu się rozejrzeć. Związkowiec oświadczył zebranym przed posterunkiem: „Ludzie! Przecież tam nikogo nie biją”3. Przybyła także doktor Irena Morawska z pogotowia ratunkowego. Obu zatrzymanych przewieziono do Komendy Miejskiej MO w Otwocku, gdzie zostali poddani dodatkowym badaniom. Następnie Sławomira G. zatrzymano w areszcie, a Włodzimierza M. wysłano na obserwację (miał gipsowy opatrunek po złamaniu ręki). Przewieziono go do szpitala na ul. Grenadierów

1 Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej (AIPN), 0296/231, t. 2, Zajścia na dworcu kolejowym w Otwocku 7–9 V 1981, k. 3. 2 Archiwum Komendy Stołecznej Policji, 1278/1, cz. B, Protokół przesłuchania świadka Jadwigi K., 8 V 1981, k. 11–13. 3 Archiwum Komendy Stołecznej Policji, 1278/1, cz. B, Informacja, 8 V 1981, k. 19–20.

35 TOMASZ KOZŁOWSKI

w Warszawie, gdzie lekarz nie stwierdził nic nad- Nie udało się jednak opanować awantury. Kiedy zwyczajnego („Pijany, powierzchowny uraz twa- tylko na posterunku gasło światło – a zdarzało się rzy, otarcie naskórka, tatuaże. Leczenia chirur- to co chwila, ponieważ psuła się instalacja elek- gicznego nie wymaga, może przebywać w izbie tryczna – natychmiast zaczynały lecieć kamienie. wytrzeźwień”)4. Pozostawiono go na Grenadierów. Zamknięci w środku milicjanci musieli się ukrywać Jednak w Otwocku tłum pod posterunkiem ko- przed wzrokiem ludzi, siedzieli i czekali na pomoc. lejowym MO narastał. Szacunki dotyczące liczby Aby uciąć padające z tłumu oskarżenia o to, że na zgromadzonych wahają się od 500 do 1000 osób. posterunku jest skład alkoholu, działacze NSZZ Byli to wracający z pracy, przechodnie, dzieci. Solidarność przeprowadzili przeszukanie, które Rozruchy przyciągnęły także ludzi z marginesu. jednak nic nie wykazało (poza kilkoma pustymi Krzysztof Kosiński tak przedstawia tę sytuację: butelkami). Poinformowali o tym zebranych. Cały „zniechęcenie, odrzucenie, obojętność, wód- czas apelowali o spokój, wzywali do rozejścia się. ka – wszystko to przekształcało się w bunt [...] W podobnym tonie wypowiadał się także wezwany Nietrudno dostrzec symptomy alkoholowej dege- przez ludzi proboszcz oraz prokurator Karol Na- neracji, objawy rozkładu PRL, ale i przejawy lo- pierski. Wszystko na nic. kalnego republikanizmu”5. Tłum zachowywał się Sytuacja robiła się bardzo niebezpieczna. Stało coraz bardziej agresywnie. Co odważniejsi rzucali się jasne, że bez jakiegoś gestu dobrej woli władz w budynek kamieniami, ktoś podjął nawet nieuda- nie uda się uniknąć konfrontacji. Działacze Soli- ną próbę podpalenia. Domagano się wypuszczenia darności nalegali, aby przywieziono obu zatrzy- zatrzymanych. Zaczęła krążyć plotka, że na po- manych. Przybyli na miejsce zajścia pułkownik sterunku jest melina, gdzie można kupić alkohol. milicji Rusinowicz i prokurator tłumaczyli, że nie Działacze lokalnej Solidarności poinformowali mają uprawnień, nie mogą wydać takiego polece- Biuro Interwencyjne Regionu Mazowsze. Do Otwoc- nia. Rusinowicz dążył do rozprawy z agresywnym ka pojechali Zbigniew Romaszewski i Franciszek tłumem, na jego rozkaz czekali funkcjonariusze Drzewiecki6, a następnie także Jan Walc, który ZOMO. Akcję powstrzymywali ludzie z Solidarno- całe zajście opisał później na łamach „Tygodni- ści i prokurator, którzy obawiali się rozprzestrze- ka Solidarność”. Próbowali zaradzić temu, co się nienia zamieszek. Przyjechali wiceprzewodniczący działo. Walc relacjonował: „Atmosfera wiszącego Regionu Mazowsze Seweryn Jaworski i Tadeusz w powietrzu linczu aż mdli. Jak tych ludzi po- Kłopotowski, którzy wcześniej odwiedzili jednego wstrzymać? [...] Jestem z Regionu Mazowsze – z zatrzymanych i zaświadczali teraz o jego dobrym krzyczę ze schodków. Na miejscu są przedstawi- stanie zdrowia8. Nic jednak nie wskórali. ciele Komisji Interwencyjnej [...] Winni zostaną pociągnięci do odpowiedzialności. Moje darcie Jestem siłą antysocjalistyczną... gardła przynosi jednak jakiś skutek. Apele o pra- worządność, deklaracje, aby stare sprawy zała- Walc zadzwonił do Jacka Kuronia, ale nie było go twiać po nowemu, wyłuskują z tłumu paru mło- w Warszawie, telefon odebrała jego żona Grażyna9. dych ludzi, którzy wraz ze mną zastawiają drzwi Wspólnie ustalili, że trzeba powiadomić szefa Re- [posterunku – T.K.]. Pojawia się wysoka postać gionu Mazowsze Zbigniewa Bujaka, a także Adama Zbyszka [Romaszewskiego], który uspokaja”7. Michnika. Michnik zaś skontaktował się z wice-

4 AIPN, 0296/231, t. 2, Zajścia na dworcu kolejowym w Otwocku 7–9 V 1981, k. 3. 5 K. Kosiński, Historia pijaństwa w czasach PRL. Polityka, obyczaje, szara strefa, patologie, Warszawa 2008, s. 348–350. 6 I. Lewandowska, Otwock, „Niezależność” 1981, nr 42. 7 J. Walc, Otwock 7 maja, „Tygodnik Solidarność” 1981, nr 7. 8 I. Lewandowska, Otwock... 9 Telefon w mieszkaniu Jacka Kuronia był wręcz instytucją – zgłaszano tam od lat wszelkiego rodzaju informacje i prośby o pomoc. AIPN, 0204/1405/CD, t. 19, Informacja o treści telefonu Jana Walca, k. 26; J. Walc, Otwock 7 maja...

36 Wolność i Solidarność | nr 2 „SIŁY ANTYSOCJALISTYCZNE” premierem Mieczysławem Rakowskim. Relacje do- wychodzić, podpalamy!”13. W ostatniej chwili do- tyczące tej rozmowy nie do końca się pokrywają. tarła wiadomość o tym, że zatrzymani odzyskali Rakowski zanotował w dzienniku, iż zasugerował, wolność i już jadą. Wpierw przywieziono Sławomi- żeby Michnik „robił to, co uzna za stosowne”10. ra G., chwilę później pod posterunkiem pojawił się Jan Walc wspominał długo oczekiwany w Ot- Włodzimierz M. w asyście Bujaka i Michnika. Obaj wocku telefon: „Prokurator podnosi słuchawkę – zatrzymani przedstawili się przez megafon. Tłum »Pan Michnik do pana Romaszewskiego albo do nadal żądał „sprawiedliwości” i „rozliczenia się” pana Walca« – anonsuje takim tonem, jakby ni- z milicjantami. gdy nic innego nie robił, tylko pełnił obowiązki Megafon przejął Michnik. Przedstawił się jako »korowskiej sekretarki«. [...] Adaś – cieszę się, doradca mazowieckiej Solidarności. Odpowiedziało jakby było z czego. I jak się okazuje, mam rację mu buczenie i krzyki. Wtedy zaczął jeszcze raz, – funkcjonariusze też czekają z nadzieją. Adam głośniej: „Nazywam się Adam Michnik i jestem siłą rozmawiał przed chwilą z wicepremierem Rakow- antysocjalistyczną”. Tą prezentacją zdobył sobie skim, który obiecał natychmiastowe podjęcie sto- tłum. Tłumaczył, że żądania zostały spełnione, sownych działań. To już coś, ale jak się okazuje, zatrzymani są wolni. Kiedy ktoś spytał o gwa- bardziej dla mnie niż dla pozostałych stron – mi- rancje, odpowiedział, że sam był więziony i bity, licjantów i tłumu. Ani milicjanci, ani tłum nie daje gwarancje swoim słowem – jako „siła anty- uważają, zdaje się, by wicepremier mógł tu coś za- socjalistyczna”. Obiecał, że jeżeli znowu tamtych łatwić”11. Zbigniew Bujak próbował w tym samym zamkną, to ponownie przyjdzie pod posterunek, czasie porozumieć się z ministrem sprawiedliwości „a jak mnie nie będzie, to znaczy, że mnie też za- Jerzym Bafią. mknęli”14. Potem z zebranymi rozmawiał Zbigniew Tłum pod posterunkiem stopniowo się zmniej- Bujak. szał, jednak pozostali ci, którzy zachowywali się Była trzecia w nocy. Tłum zaczął się rozcho- najbardziej agresywnie. Jeden z obserwujących dzić. Sytuacja została opanowana. Według jednej zajście dziennikarzy szacował, że było to około z relacji komendant powiedział po wszystkim do dwustu ludzi12. Zaczęli oblewać ściany budynku Michnika: „Może mnie to drogo kosztować, ale zdobytą gdzieś benzyną, żądając zwolnienia obu dziękuję”15. Według innej uścisnął mu dłoń i za- zatrzymanych. Sytuacja stawał się coraz bardziej salutował, mówiąc: „Może pan nie zechce przyjąć, dramatyczna, rozlegały się okrzyki: „Solidarność ale chciałem podziękować”16. Materiały milicyjne

10 M.F. Rakowski, Dzienniki polityczne 1979–1981, Warszawa 2004, s. 415–416. Inną wersję tej historii (podobno zasłyszaną u Ada- ma Michnika) przekazał w swoich raportach Eligiusz Naszkowski, tajny współpracownik Służby Bezpieczeństwa i jednocześnie przewodniczący Solidarności w Pile. Donosił on, że Michnik „skontaktował się z Rakowskim i przedstawił premierowi, jak wygląda sytuacja, czy jest bardzo poważna. Rakowski odpowiedział, że dadzą sobie doskonale radę i nie ma potrzeby [aby Michnik reago- wał]. Po jakiejś pół godzinie, kiedy już podlano benzyną posterunek, [...] Rakowski miał zadzwonić [...] i prosić Michnika o po- moc. Michnik miał mu wypomnieć o tym, że jest po pierwsze wywrotowcem, po drugie Żydem, po trzecie – jąkałą, [jak] go kiedyś Rakowski określił” (AIPN, 00200/1432, t. 2, Informacja operacyjna ze źródła TW „Grażyna” [Eligiusz Naszkowski], 16 VI 1981, k. 113). Wersja ta nie znalazła jednak potwierdzenia. Na jej niekorzyść świadczą m.in. kwestie techniczne – Michnik nie znał numeru telefonu do Rakowskiego. Rakowski miałby z kolei problemy z telefonem zwrotnym do Michnika. Michnik jest przekonany, że opis Naszkowskiego jest niezgodny z prawdą, a on nigdy nie opisywał historii telefonu do Rakowskiego w ten sposób (rozmowa z Ada- mem Michnikiem, 12 IV 2011). 11 J. Walc, Otwock 7 maja... 12 M. Przybylik, Szczegóły czwartkowo-piątkowych wydarzeń na dworcu w Otwocku, „Życie Warszawy”, 9–10 V 1981. 13 I. Lewandowska, Otwock... 14 J. Walc, Otwock 7 maja... 15 I. Lewandowska, Otwock... 16 J. Walc, Otwock 7 maja... Warto odnotować wspomnienia i emocje Jacka Kuronia, który odebrał w nocy telefon od Adama Mich- nika: „Udało się – wołał, śpiewał mi [Michnik] wprost w słuchawkę. – Udało się, chcieli podpalić, atakować, przemawiałem, rozeszli

37 TOMASZ KOZŁOWSKI

o podziękowaniach nie wspominają. Zawierają na- niem wozu. Po drugim podpaleniu ok. godz. 19.00 tomiast informację o tym, jak Michnik tłumaczył strażacy nie mieli warunków do przeprowadzenia milicjantom po rozejściu się tłumu: „wy, k..., mu- akcji gaszenia pożaru”. sicie się bardziej pilnować i liczyć z ludźmi, bo Między dwoma pożarami przyjechała ekipa te- tym razem to wam się upiekło”17. lewizyjna, zbierała relacje miejscowych. Część ma- To jednak nie był koniec. Od rana wokół poste- teriału została wyemitowana. Gapie przed kamera- runku krążyły osoby szukające okazji do zaatako- mi opowiadali o tym, że milicjanci sami podpalili wania milicjantów. Działacze otwockiej Solidarno- budynek, jest to kolejna prowokacja; funkcjona- ści, dostrzegając napięcie, apelowali: „wzywamy riusze okradają nietrzeźwych, a obaj mężczyźni społeczeństwo Otwocka do zapewnienia pełnego zatrzymani poprzedniego dnia są w złym stanie spokoju, odcięcia się od prób zaostrzenia i tak („widziałem, że jeden z zatrzymanych ma wybite już napiętej sytuacji. Wszelkie takie próby dzia- oko, a drugi nie żyje”)20. W tym czasie twierdzono łają wyłącznie na korzyść milicji i mogą być przez o „pobiciu do nieprzytomności, okaleczeniu czy nią prowokowane”. Jednocześnie zapewniali, że nawet zabiciu zatrzymanych”, potem „plotka mó- ostatnie wydarzenie „świadczy dostatecznie wy- wiła już o kilku zabitych”21. mownie o tym, że nie mamy do czynienia z poje- Do Otwocka przybył wówczas Jacek Kuroń: dynczą sprawą, że bezprawie milicji nie zaczęło się „gdy przyjechałem, budynek dogorywał. Pogorze- wczoraj”. Obiecywali, że milicjanci winni brutalnej lisko, swąd, tłum [...] w tej samej chwili zjawił się interwencji nie ujdą kary18. ktoś z miejscowej »Solidarności« i powiedział, że Apele na niewiele się zdały. 8 maja około godz. na mieście są rozbijane sklepy. Poprzedniego dnia 16.30 przed posterunkiem ponownie zebrała się nasi chłopcy przemawiali przez milicyjne megafo- duża grupa, ktoś podpalił budynek. Strażacy nie ny, dziś nie można się ich doprosić [...] wlazłem byli w stanie ugasić pożaru, bo przeszkadzali im na wagon i wrzeszcząc na całe gardło, próbowałem chuligani, którzy przecięli węże gaśnicze. Udało się dogadać się z tłumem. Nie jest dobrze. Mnóstwo jednak zapobiec spaleniu całego budynku. Dzien- pijanych, przerywają mi. Wiem, że nie wolno wy- nikarz znajdujący się na miejscu zdarzenia opisy- stąpić przeciw nim wszystkim. Nie wolno obrazić. wał, co działo się po odjeździe straży pożarnej. Pojedynczego można zaatakować, ale nie tłum W okolicy nadal kręciło się wielu wyrostków, którzy [...] Ogłaszam, że kto zostanie tu dłużej niż 10 pili alkohol i wzajemnie dopingowali się do akcji – minut, jest prowokatorem. Odeszliśmy i po 10 mi- w końcu około 19.00 ponownie zaprószyli ogień19. nutach stacja była pusta”22. Tym razem strażacy musieli bezradnie się przy- Jednak wokół zgliszcz nadal zbierali się lu- glądać, a budynek spłonął doszczętnie. Komen- dzie, po mieście krążyły grupy wyrostków – jed- dant rejonowy straży pożarnej powiedział jednej na z nich próbowała podpalić barakowóz PKP z gazet, że o 17.00 „akcja została przerwana przez stojący obok posterunku, godzinę później około ludzi zgromadzonych przy posterunku MO. Po- dwudziestoosobowa grupa zdemolowała pawilon przecinano węże strażackie i grożono wywróce- motoryzacyjny w centrum miasta. Wtedy jednak

się, udało nam się, udało! Ach, jak ja mu zazdrościłem. Siedząc przez lata po tych wszystkich śmierdzących norach, na tak zwanych dołkach w komendach całego kraju, hołubiłem jedną myśl o zemście. Że oto nadejdzie słodka chwila, gdy uda się mi obronić tych milicjantów przed linczem. Adaś to przeżył” (J. Kuroń, Autobiografia, Warszawa 2009, s. 593). 17 Archiwum Komendy Stołecznej Policji, 1278/1, cz. A, Notatka urzędowa ppor. R. Zielezińskiego, 14 V 1981, k. 42. 18 Archiwum Akt Nowych (AAN), KC PZPR, XXXVI/121, Oświadczenie NSZZ Solidarność Region Mazowsze, Oddział w Otwocku, 8 V 1981, k. 21–22. 19 AIPN, 0296/231, t. 2, Zajścia na dworcu kolejowym w Otwocku 7–9 V 1981, k. 7–8. 20 Ibidem, k. 8–9. 21 M. Przybylik, Szczegóły czwartkowo-piątkowych wydarzeń na dworcu w Otwocku... 22 J. Kuroń, Autobiografia..., s. 594.

38 Wolność i Solidarność | nr 2 „SIŁY ANTYSOCJALISTYCZNE” na ulicach oprócz milicji pojawiły się społeczne stwa i milicji, który jest częścią szerszej kampa- patrole tworzone przez związkowców z Solidarno- nii przeciw władzy, „istnieje pełzające bezprawie ści. 10 maja Solidarność i otwocka Rada Narodowa przy wstrzemięźliwym działaniu MO”. Tadeusz powołały straże obywatelskie. To element charak- Grabski stawiał sprawę ostrzej: „Z przerażeniem terystyczny nie tylko dla tego zdarzenia. Działa- stwierdzam, że korzystniejszy klimat dla ukaza- cze związkowi wielokrotnie w sytuacjach kryzy- nia grozy spowodowanej wydarzeniami w Otwoc- sowych starali się zapewnić porządek i wspierali ku nie został wykorzystany dla odparcia ataku na milicję. Komisja Interwencyjna i oddział Solidar- MO. Nie było oficjalnego stanowiska rządu w spra- ności w Otwocku zbierały też relacje świadków wie wydarzeń w Otwocku”. zajść oraz informacje o działalności MO w ostat- ubolewał: „naruszenie porządku i atak na MO nich latach. w Otwocku to skandal. [...] Trzeba się zastanowić nie tylko nad oświadczeniem rządu, ale równocze- Pokłosie śnie nad tym, jak wzmocnić siły partii i władzy”24. Milicja Obywatelska, która od lat miała złą sła- Wydarzenia otwockie stały się tematem wielu wę, w marcu 1981 r. jeszcze pogorszyła sobie opi- rozmów i artykułów. Stawiano pytania o rolę So- nię po pobiciu działaczy Solidarności robotniczej lidarności w wydarzeniach, o genezę tego typu i rolniczej w Bydgoszczy. Co więcej – w zawartym zachowań tłumu, o postępowanie milicji. Pierw- później porozumieniu między władzami a NSZZ sze komentarze w mediach były dla związkow- Solidarność znalazły się zapisy o znalezieniu win- ców i opozycjonistów dość pochlebne. Rzecznik nych i pociągnięciu ich do odpowiedzialności. Być Komendy Stołecznej MO podkreślił „pozytywną może milicjanci unikali konfrontacji, ponieważ rolę, jaką w zażegnaniu kryzysu odegrała »Soli- obawiali się, że polityczni zwierzchnicy nie są darność«”. Przewodniczący Miejskiej Rady Naro- w stanie ich bronić. dowej w Otwocku podziękował Kuroniowi i pod- Na posiedzeniu kierownictwa MSW 11 maja kreślał, że to dzięki niemu i Michnikowi udało się także dyskutowano na temat Otwocka. Minister zakończyć zajście bez gwałtownych starć. W pozy- spraw wewnętrznych Mirosław Milewski podkre- tywnym świetle pokazała ich działania telewizja. ślił, że zdarzenie należy wyjaśnić do końca, zba- Oceniano, że „szczęśliwe zakończenie tych incy- dać, dlaczego doszło do wypadków i czemu brało dentów, które mogły przybrać szybko poważne w nich udział aż tyle osób. Zalecił nasilenie akcji rozmiary, było widowiskową demonstracją auto- propagandowej. Wątek ten podchwycił wicemini- rytetu związku zawodowego, któremu zawdzię- ster Adam Krzysztoporski – akcję propagandową cza się niedopuszczenie do starcia między siłami należy prowadzić „nie tylko w TV, radio i prasie, porządkowymi a manifestantami. Jest ona także ale także drogą przemyślanej akcji ulotkowej, związana z pojawieniem się na scenie dwóch dysy- zwłaszcza w Otwocku i Warszawie”. Straż obywa- dentów, najbardziej sławnych, którzy od czterech telską, którą zorganizowała Solidarność, uznał za lat są uważani za przedmiot szczególnej antypatii zjawisko niebezpieczne – jego zdaniem zrobiono ze strony milicji”23. Taka interpretacja zdarzeń nie to podejrzanie szybko, co może wskazywać,że spodobała się kierownictwu PZPR. wcześniej przygotowano się na taką okoliczność. 12 maja 1981 r. na posiedzeniu Biura Politycz- Milewski podkreślał, że trzeba szybko znaleźć nego Mieczysław Rakowski poruszył sprawę Otwoc- sprawców, aby zdjąć z MO i SB odium plotek mó- ka w szerszym kontekście. Podkreślał, że to z powo- wiących o tym, że była to prowokacja służb. Należy du negatywnego stosunku do Służby Bezpieczeń- jasno powiedzieć, dlaczego nie było interwencji25.

23 AIPN, 0296/231, t. 2, Zajścia na dworcu kolejowym w Otwocku 7–9 V 1981, k. 16. 24 Tajne dokumenty Biura Politycznego. PZPR a „Solidarność” 1980–1981, oprac. Z. Włodek, Londyn 1992, s. 358–369. 25 AIPN, 1585/199, Posiedzenie kierownictwa MSW, 11 V 1981, k. 48–49.

39 TOMASZ KOZŁOWSKI

W czerwcu 1981 r. do Otwocka wysłano kontrolę, Spokój nie wraca do Otwocka która miała zbadać postęp śledztwa, zebrać dane osób zamieszanych w sprawę i najnowsze mate- Głosy o tym, że należy podjąć ostrzejszą wal- riały na ich temat. Interesowano się także tymi, kę z Solidarnością, zamiast wystawiać jej laurki, którzy udzielali wywiadów dla telewizji. Przesłu- znalazły zrozumienie u niektórych dziennikarzy chano m.in. człowieka, który w rozmowie z dzien- i rzecznika milicji. Marek Beylin w swym komen- nikarzami powiedział, że milicja wywoziła ludzi tarzu na łamach „Niezależności” (pisma Regionu do lasu zamiast do izby wytrzeźwień, a na poste- Mazowsze) wskazywał dychotomię występującą runku handlowano wódką. W czasie przesłuchania w oficjalnych przekazach. Z materiału wyemito- tłumaczył, że mówił to pod wpływem alkoholu. wanego przez „Dziennik Telewizyjny” wynikało, Kontrola wykazała, że zarzuty formułowane przez że interwencje Michnika i Kuronia odniosły po- tłum nie znajdywały najczęściej potwierdzenia lub zytywny skutek, przedstawiciele MO natomiast w czasie przesłuchania ludzie nie podtrzymywali utrzymywali, iż zajście zostało spowodowane roz- swoich oskarżeń26. luźnieniem dyscypliny społeczeństwa; „według Otwarta pozostaje kwestia, czy zarzuty wysu- tych stwierdzeń proces demokratyzacji życia pu- wane przeciwko milicjantom były prawdziwe. Nie blicznego powoduje wzrost przestępczości” – pisał potwierdzono tego, by na posterunku handlo- Beylin. Mimo że działacze KSS KOR przyczynili się wano alkoholem. Jednak odnotowano przypadki do uspokojenia wzburzonego tłumu, przedstawi- nadużywania siły i przemocy – dwaj funkcjonariu- ciele PZPR (np. w „Założeniach programowych na sze zostali zwolnieni ze służby (i oskarżeni przez IX Nadzwyczajny Zjazd PZPR”) twierdzili, że za- prokuratora) za pobicie pałką zatrzymanego w ko- grożeniem dla porządku są siły antysocjalistyczne, mendzie miejskiej, inny milicjant został ukarany a od Solidarności wymagali odcięcia się od nich29. dyscyplinarnie za uderzenie pałką zatrzymanego. Beylin spostrzegł, że przychylne opinie prasy Postępowanie prokuratorskie w sprawie zatrzy- skończyły się, gdy tylko popłynęły odpowiednie mania Włodzimierza M. i Sławomira G. nie wyka- instrukcje. Przez dwa dni media były obiektyw- zało, by funkcjonariusze przekroczyli granicę uza- ne, potem zaczęto uderzać w dobrze znane tony. sadnionego użycia siły. Podkreślono, że obrażenia W „Telewizyjnym Kurierze Warszawskim” odczyta- mogły powstać przed interwencją, a w obezwład- no list redaktora Jerzego Ambroziewicza, w któ- nianiu obu chuliganów brały udział osoby postron- rym zarzucał Solidarności, że interweniowała w ja- ne. Prokuratura oskarżyła natomiast Sławomira G. kiejś pijackiej burdzie, a milicji wytykał, że nie i Włodzimierza M. o niszczenie mienia społeczne- dała sobie rady sama. Na łamach „Trybuny Ludu” go, napaść na funkcjonariusza oraz znieważenie27. 12 maja pisano: „przedwczoraj był Otwock... je- W listopadzie 1981 r. zakończył się proces żeli nie uderzymy pięścią w stół, jutro będzie co trzech osób odpowiedzialnych za podpalenie po- innego [...] gdziekolwiek zaczyna się rozróba, sterunku. Sąd skazał je na wyroki od 1,5 do 2 lat tam zaczyna się rozszczepianie włosa na czwo- więzienia oraz pokrycie szkód w wysokości 70 tys. ro... Przy każdej rozróbie zaczynamy więc zasta- złotych. Na stosunkowo niski wyrok (prokurator nawiać się: czy milicja działa praworządnie? Nie domagał się od 4 do 6 lat) wpłynęła opinia bie- dajmy się zwariować”30. Beylin podsumowywał: głych z Instytutu Psychologii Uniwersytetu War- „Władze i aparat milicyjny obawiają się, że zda- szawskiego, którzy stwierdzili, że oskarżeni dzia- rzenie w Otwocku przyspieszy proces rozliczania łali pod wpływem psychozy tłumu28. MO i SB. I nie zdają sobie sprawy, że tylko rozli-

26 AIPN, 01419/277CD, cz. 22, Notatka służbowa ppłk. Stanisława Krystka, 8 VI 1981, k. 295–299. 27 AIPN, 0296/231, t. 2, Zajścia na dworcu kolejowym w Otwocku 7–9 V 1981, k. 10–11. 28 „AS” 1981, nr 57. 29 M. Beylin, Kłopoty z demokracją, „Niezależność” 1981, nr 43. 30 „Stolica” pisała: „[Michnik] bez zająknienia wygłaszał, iż pora zaprowadzić porządek z milicją, że sam on więziony był w prze-

40 Wolność i Solidarność | nr 2 „SIŁY ANTYSOCJALISTYCZNE” czenie tych instytucji potrafi zapobiec następnym Solidarności, poinformowano ich, że spotkanie się podobnym wypadkom, których przebieg może być nie odbędzie, a następnie wyproszono. Tymczasem znacznie bardziej dramatyczny niż to, co działo obrady się odbyły, wyrażono uznanie dla funkcjo- się w Otwocku”31. nariuszy MO za przyjętą w czasie zamieszek posta- Być może zmianą linii wobec zdarzeń z Otwocka wę. Dzień później w prasie ukazała się informacja, można wytłumaczyć sytuację, którą opisał w swo- że związkowcy sami zrezygnowali z uczestnictwa ich wspomnieniach Jacek Kuroń: 8 maja „znowu w obradach. Otwocka Solidarność zgłosiła oficjal- zamieszki w Otwocku. Pojechaliśmy. Na dworcu ny protest do przewodniczącego MRN; podkreślo- spotkałem Jana Józefa Lipskiego i spikera z tele- no, że należałoby podziękować osobom, które rze- wizji, który nadawał komunikat. Więc zapytaliśmy czywiście zażegnały konflikt33. się z Janem Józefem, po co robi te plotki, po co ta Wydarzenia w Otwocku to niejedyny incydent panika. – Nie panika, tylko rozruchy – sprostował z udziałem MO w tamtym czasie. 15 maja 1981 r. spiker, a profesora [filologii polskiej – T.K.] Lip- w Kluczborku w późnych godzinach wieczornych skiego pouczył, że źle mówi po polsku. [...] Naza- radiowóz, który wjeżdżał na podwórze Komedy jutrz w telewizji nadano wywiad z komendantem Miejskiej MO, został obrzucony butelkami z pły- milicji w Otwocku. Mówił, że ktoś kogoś uderzył, nem łatwopalnym34. W Radgoszczy oskarżono a jakiś pijak obrzucił kamieniami schronisko dla milicjantów o spowodowanie wypadku, w którym psów. – Jak widać, spokój nie wraca do Otwocka – zginął człowiek przejechany przez motocyklistę. wyciągnął wniosek spiker”. Kuroń interpretuje to Przybyli na miejsce zdarzenia funkcjonariusze zo- jednoznacznie: „jak widać, jakimś ciemnym typom stali przez tłum okrzyknięci mordercami. Zaata- z partii ta gratka przeszła koło nosa. Nie w smak kowano ich oraz prokuratora; jednego z milicjan- im było, że »Solidarność« opanowała sytuację, że tów pobito i rozbrojono, radiowóz przewrócono na nie doszło do szturmu policyjnego na dworcu, że dach i zdemolowano. Tłum ruszył na posterunek milicjant nie został spalony”32. Kuroń zauważył MO i obrzucił go kamieniami. Ostatecznie mili- też nasilenie akcji propagandowych, eksponowa- cjantom udało się przywrócić spokój35. nie różnego rodzaju przypadków, w których sta- Głośne były wydarzenia związane z buntem rania bohaterskiej milicji przeciwstawiano działa- i ucieczką 188 osób z aresztu śledczego w Bydgosz- niom „tłumu”, „ludzi”, „młodzieży z plakietkami czy we wrześniu 1981 r. Analogie do Otwocka są tu KPN” itp. Można przyjąć, że był to efekt działań szczególnie wyraźne. Przed aresztem, gdzie trwał propagandowych (jak określił to Kuroń – nadra- bunt, zebrała się duża grupa gapiów, wśród nich biania tego, co się nie udało w Otwocku). osoby agresywne, które próbowały wyważyć bramę Także Prezydium Miejskiej Rady Narodowej aresztu. Milicja ze względu na niewystarczające w Otwocku szybko zapomniało, kto przyczynił siły oraz ryzyko rozprzestrzenienia się zamieszek się do zakończenia zamieszek. Kiedy 12 maja na nie reagowała. Rolę służb porządkowych prze- połączone posiedzenie Prezydium oraz Komisji jęli działacze miejscowej Solidarności. Nie tylko Przestrzegania Prawa, Ładu i Porządku Publiczne- stworzyli straż obywatelską, ale także wysłali dele- go udali się zaproszeni wcześniej przedstawiciele gatów, którzy prowadzili negocjacje z więźniami,

szłości i wie, jak to wszystko wygląda, i że być może jeszcze będzie siedział, ale liczy, że otwocczanie tak samo solidarnie wystąpią również w jego obronie... Nie domagał się przy tym ukrócenia samowoli łobuzów” (S. Majewski, W Otwocku... I gdzie indziej, „Sto- lica” 1981, nr 23). 31 M. Beylin, W obronie milicji, „Niezależność” 1981, nr 44. 32 J. Kuroń, Autobiografia..., s. 594–595. 33 „AS” 1981, nr 17. 34 AIPN, 01419/277/CD, cz. 3, Informacja sytuacyjna nr 119 za okres 15–16 V 1981, k. 91. 35 AAN, Ministerstwo Sprawiedliwości, 7/577, Przestępstwa przeciwko władzom i urzędom oraz porządkowi publicznemu, b.d.

41 TOMASZ KOZŁOWSKI

a następnie pośredniczyli w rozmowach władz funkcjonariuszom MO oraz sa­mej Milicji Obywatel- z komitetem sformowanym przez więźniów36. skiej jako instytucji”. Wszystkie wymienione incydenty zaczynały się Jedną z wyspecjalizowanych agend NSZZ Soli- od drobnych wypadków losowych. We wszystkich darność zajmujących się kwestiami praworządno- dużą rolę odegrała plotka. W Radgoszczy ktoś fał- ści była Komisja Interwencji i Praworządności Re- szywie posądził milicjantów o sprawstwo wypad- gionu Mazowsze. Powstała ona jeszcze w 1980 r., ku. W Bydgoszczy więźniowie wzywający pomocy głównymi jej animatorami byli Zofia i Zbigniew okrzykami „mordują” wzbudzili zainteresowanie Romaszewscy. Około 80 pracowników społecznych tłumu. W Otwocku powtarzano plotki o skato- udzielało porad głównie w zakresie prawa pracy, waniu zatrzymanych, z czasem liczba rzekomych a także pomagało ofiarom represji37. Biura (lub ko- ofiar milicji wzrosła do kilku osób. Opowiadano misje) interwencyjne powstawały w całym kraju. o bezprawnych praktykach milicji: okradaniu za- W marcu 1981 r. stworzono Krajowe Biuro Inter- trzymanych i wywożeniu do lasu, o prowadzeniu wencyjne, które zrzeszało przedstawicieli struktur meliny na posterunku. Nie jesteśmy w stanie po regionalnych. Problemem praworządności zajmo- latach stwierdzić, czy niektóre plotki zawierały wała się także grupa robocza Krajowej Komisji Po- ziarno prawdy. rozumiewawczej pod przewodnictwem Zbigniewa Powstałe w 1977 r. Biuro Interwencyjne Komi- Bujaka (nazywana komisją Bujaka). Podejmowa- tetu Samoobrony Społecznej zajmowało się m.in. ła ona starania na rzecz m.in. zagwarantowania dokumentowaniem nadużyć milicji. Przez kilka lat niezawisłości sądów i samorządów sędziowskich, zestawiono spory katalog grzechów: pobicia (tak- stworzenia instytucji rzecznika praw obywatel- że ze skutkiem śmiertelnym), poprawianie staty- skich, zmian w organizacji więziennictwa, refor- styk polegające na przypisywaniu jednej areszto- my prawa karnego. Bujak prowadził rozmowy głów- wanej osobie wielu nierozwiązanych przestępstw, nie z ministrem sprawiedliwości. W czasie tych wymuszanie zeznań itd. Władza milicji opierała negocjacji poruszano także temat patologii w pra- się na strachu, nie na autorytecie. Dlatego w cza- cy MO. Władze były jednak odporne na argumenty, sie „karnawału” Solidarności część społeczeństwa a próbę ingerencji w funkcjonowanie służb po- występowała przeciw milicji, która zamiast stać rządkowych traktowały jako atak. na straży praworządności, sama przez wiele lat Także w kwestii wydarzeń w Otwocku milicja dopuszczała się przestępstw. Iskrą, która spowo- nie miała zamiaru ustępować pola. Rzecznik pra- dowała wybuch w Otwocku, było agresywne za- sowy MO proszony o komentarz dotyczący Otwoc- chowanie dwóch nietrzeźwych osób, jednak na re- ka opowiadał m.in. o przypadku, w którym pod akcję tłumu miała wpływ powszechna niechlubna naciskiem tłumu milicjanci musieli zwolnić gwał- opinia o Milicji Obywatelskiej. ciciela 11-letniej dziewczynki. Jednak z publikacji W oświadczeniu KSS KOR wydanym w sprawie na łamach „Niezależności” wynika, że sprawa była Otwocka podkreślano: „wśród funkcjonariuszy MO o wiele bardziej złożona: „Na miejsce [...] udał się nie brak ludzi uczciwych, którzy chcą wypełniać przedstawiciel Komisji Interwencyjnej Regionu swój obowiązek społeczny zgodnie z prawem. Mazowsze, który ustalił [...] [że] funkcjonariusze Uzdrowienie obecnego stanu rzeczy i oczyszczenie zatrzymali i pobili na posterunku miejscowego MO z elementu przestępczego, ukaranie winnych debila. Ludzie zażądali jego uwolnienia i żądania nadużyć władzy, bicia, torturowania, a również swoje wyegzekwowali, czemu nie należy się dzi- przestępstw pos­politych – jest potrzebne nie tyl- wić, bowiem zatrzymany ma alibi potwierdzone ko całemu społeczeństwu, lecz również uczciwym przez 9 osób [...] Trzeba się zgodzić z [rzeczni-

36 T. Kozłowski, Bunt w bydgoskim areszcie śledczym w 1981. Studium z choroby więziennictwa schyłkowego okresu PRL, Warszawa 2010. 37 W. Domagalski, NSZZ „Solidarność” Region Mazowsze [w:] NSZZ „Solidarność” 1980–1989, t. 5: Polska środkowo-wschodnia, red. Ł. Kamiński, G. Waligóra, Warszawa 2010, s. 266

42 Wolność i Solidarność | nr 2 „SIŁY ANTYSOCJALISTYCZNE” kiem prasowym – T.K.] kpt. Zawadzkim, że milicji wiedliwości, poddanie pracy MO ścisłej kontroli utrudnia się obecnie pracę – do tej pory mogła społecznej. Uważano, że najlepszą gwarancją na w każdej chwili zamknąć kogo chciała”38. przyszłość jest wprowadzenie praworządności – ro- Problemy praworządności poruszane były dwa zumianej jako stan, w którym „prawa powinny być tygodnie przed wydarzeniami w Otwocku na spo- wyrazem interesów i woli społeczeństwa, wiązać tkaniu zespołu NSZZ Solidarność z przedstawicie- swoimi postanowieniami władzę i obywatela. Nikt lami rządu. Traf chciał, że kolejne spotkanie tego nie może stać ponad i poza prawem”40. gremium odbyło się w dniu zamieszek – 7 maja Starania te zniweczył stan wojenny. Kierujący 1981 r. Zbigniew Bujak omawiał wówczas stano- rozmowami o praworządności Zbigniew Bujak stał wisko Solidarności w tych kwestiach39. W sytu- się numerem 1 na liście poszukiwanych, ukrywał acjach takich jak w Otwocku czy w czasie buntu się jeden z najważniejszych działaczy Biura Inter- w areszcie w Bydgoszczy Solidarność uspokajała wencyjnego – Zbigniew Romaszewski. Szykanowa- nastroje i organizowała straż obywatelską. Dzia- no osoby, które tworzyły struktury Solidarności łacze związkowi mogli podejmować takie akcje, w sądach, prokuraturach i MO; w najlepszym ra- ponieważ cieszyli się społecznym poparciem i za- zie degradowano je lub przenoszono do bardziej ufaniem. Dzięki temu udawało się unikać eskalacji uciążliwych prac, w najgorszym wyrzucano z pra- konfliktów oraz starć tłumu z milicją. Co więcej, cy czy nawet internowano. Milicjanci powrócili do władze krajowe Związku (komisja Bujaka) podej- dawnych praktyk. W 1982 r. zanotowano zdecydo- mowały działania obliczone na poprawę sytuacji wany wzrost przypadków łapownictwa, kradzieży, w długiej perspektywie czasowej. Postulowały bicia podejrzanych, pijackich ekscesów, awantur, zmianę prawa karnego i organizacji wymiaru spra- a nawet gwałtów, w tym na niepełnoletnich41.

38 J. Walc, Pałka milicyjna – biała laska ślepców politycznych, „Niezależność” 1981, nr 45. 39 Regulowało je „Stanowisko związku w sprawie praworządności” (fragment dokumentu „Stanowisko Krajowej Komisji Porozumie- wawczej do rokowań z rządem”), 10 IV 1981 [w:] Dokumenty KKP (19 XI 1980 r. – 4 VI 1981 r.), Gdańsk 1981, s. 54–70. 40 Kierunki działania związku w obecnej sytuacji kraju, „Tygodnik Solidarność” 1981, nr 3. 41 G. Majchrzak, Obóz władzy w stanie wojennym [w:] Droga do niepodległości. Solidarność 1980–2005, Warszawa 2005, s. 124.

43 ANDRZEJ FRISZKE

STUDIA STAN WOJENNY – STATYSTYKA REPRESJI

ANDRZEJ W nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. rozplakatowano w całym kraju wydrukowane FRISZKE wcześniej w ZSRR obwieszczenie o wprowadzeniu stanu wojennego, uchwalone przez prof. dr hab., historyk, profesor Radę Państwa na posiedzeniu tejże nocy. Zakazano jakichkolwiek zgromadzeń, po- w Instytucie Studiów Politycznych PAN, chodów, manifestacji i strajków, rozpowszechniania wydawnictw i informacji bez wykładowca Collegium Civitas, członek „zgody właściwego organu”, wprowadzono godzinę milicyjną od 22 do 6 rano oraz redakcji „Więzi”, przewodniczący zakaz przemieszczania się obywateli po kraju, a także cenzurę przesyłek pocztowych Stowarzyszenia Archiwum Solidarności, i rozmów telefonicznych, a tymczasem zablokowano łącza telefoniczne. Zawieszono członek Rady Programowej publikacji działalność związków zawodowych, stowarzyszeń i organizacji społecznych. Obywa- Opozycja w PRL. Słownik biograficzny tele powyżej siedemnastego roku życia mogli być decyzją wojewódzkiego komendan- 1956–89. W 1981 r. redaktor działu historycznego „Tygodnika Solidarność”, ta Milicji Obywatelskiej internowani na czas obowiązywania stanu wojennego, jeśli w latach 1999–2006 członek Kolegium „zachodzi uzasadnione podejrzenie, że pozostając na wolności nie będą przestrzegać Instytutu Pamięci Narodowej, od 2011 r. porządku prawnego albo prowadzić będą działalność zagrażającą interesom bezpie- Rady IPN. Autor wielu prac z najnowszej czeństwa lub obronności państwa”. Dekret zawierał też przepisy karne stosowane za historii Polski, m.in. Opozycja polityczna jego naruszanie. I tak za kontynuowanie działalności związkowej przewidywano do w PRL 1945–1980 (1994), Oaza na 3 lat więzienia, za kierowanie strajkiem (lub akcją protestacyjną) oraz nakłanianie Kopernika. Klub Inteligencji Katolickiej do niego do 5 lat, za rozpowszechnianie w druku nieocenzurowanych wiadomości do 1956–1989 (1997), Polska. Losy 10 lat. Były to najważniejsze postanowienia dekretu, na podstawie których odbywały państwa i narodu 1939–1989 (2003), się następnie sprawy sądowe. Niepokorni. Rozmowy o Komitecie Obrony Wedle kolejnego dekretu Rady Państwa przekazano sądom wojskowym osądzanie Robotników (wspólnie z Andrzejem niektórych przestępstw. Część czynów przeciw dekretowi o stanie wojennym miała Paczkowskim, 2008), Anatomia buntu. Kuroń, Modzelewski i komandosi (2010); być rozpatrywana wedle trybu doraźnego, gdzie z zasady przewidywano wyższe kary redaktor pracy zbiorowej (i autor – minimum 3 lata, maksimum 25 lat więzienia lub karę śmierci. Trybem doraźnym ob- artykułu w niej) „Solidarność” jęto m.in. sprawy o kierowanie strajkiem i udział w tajnym związku. Wyrok wydany podziemna 1981–1989 (2006). w trybie doraźnym był ostateczny i nie podlegał zaskarżeniu do wyższej instancji. Wprowadzono też postępowanie uproszczone w sprawach zagrożonych karą do 3 lat więzienia. W tym wypadku akt oskarżenia nie wymagał uzasadnienia, a sąd mógł wy- dać wyrok zaocznie. Ponadto sądy mogły wydawać wyroki do 2 lat w trybie przyspie- szonym, np. na ujętego na „gorącym uczynku” uczestnika manifestacji1. Szereg dalszych naruszeń zamierzano karać przed kolegiami do spraw wykroczeń, np. nieprze- strzeganie godziny milicyjnej czy poruszanie się po kraju bez stosownych zezwoleń.

1 Szersze omówienie zob. Stan wojenny w Polsce. Refleksje prawno-polityczne, red. F. Prusak, Warszawa 1982.

44 Wolność i Solidarność | nr 2 STAN WOJENNY

Internowani zwykle według miejsca ich zameldowania, np. warszawiacy trafiali do więzienia w Białołęce, kra- Prewencyjne zatrzymanie działaczy Solidarności kowianie na Montelupich lub do Uherc, ale wielu było jedną z najważniejszych części scenariusza członków Komisji Krajowej NSZZ Solidarność za- stanu wojennego, nad którym władze pracowały trzymanych po jej obradach znalazło się w Strze- od jesieni 1980 r. Już w okresie tzw. kryzysu re- bielinku. Według informacji MSW z 14 grudnia jestracyjnego w październiku 1980 r. komendy spośród 4318 osób przeznaczonych do interno- wojewódzkie MO przygotowały wykazy 1200 osób, wania zatrzymano 33924. Dane MSW z 5 stycznia które miały być zatrzymane. Do konfrontacji, jak 1982 r. mówią o 2666 internowanych, zawierają wiadomo, wówczas nie doszło, ale przygotowania też geografię tego rodzaju represji. Najwięcej in- kontynuowano, m.in. układając listy osób do in- ternowano w województwie gdańskim – 257 osób, ternowania. W grudniu Biuro Śledcze MSW opra- wrocławskim –197, katowickim – 191 i kieleckim cowało projekty rozporządzeń o zasadach i trybie (!) – 179 oraz warszawskim – 108. Potężny walec internowania, utworzeniu i organizacji ośrodków przeszedł też przez mniejsze województwa – bial- odosobnienia, a także regulamin pobytu w nich skie (79), elbląskie (76), jeleniogórskie (70), to- osób internowanych. Przygotowano ponad 13,5 tys. ruńskie (80), wałbrzyskie (77). Relatywnie łagod- miejsc w 34 zakładach karnych. W połowie paź- niej potraktowano tak silne ośrodki Solidarności dziernika 1981 r. przewidywano internowanie jak województwo poznańskie (81), łódzkie (61), 4277 osób2. Akcji nadano kryptonim „Jodła”. szczecińskie (63) czy krakowskie (40)5. Dane te, Pojęcie internowania funkcjonowało w polskiej najwyraźniej niekompletne, świadczą być może historii w kontekście internowania władz i żoł- o gotowości do stosowania represji w poszczegól- nierzy wojny wrześniowej 1939 r. w Rumunii i na nych województwach. Węgrzech. W PRL nie stosowano internowania na- Ścisłość podanych liczb podważa wypowiedź wet w okresie stalinowskim. Tak więc była to obca dyrektora Biura Śledczego MSW płk. Hipolita Star- wszelkiemu doświadczeniu forma pozbawienia szaka na wspólnym posiedzeniu przedstawicieli wolności. W pierwszych dniach stanu wojennego Sztabu Generalnego i Sztabu MSW 15 stycznia opinia publiczna, a także sami internowani pozna- 1982 r. Mówił on wówczas o zatrzymaniu 5969 wali znaczenie tego pojęcia. osób, z których część zwolniono, a 87 aresztowa- Krytycznej nocy grudniowej – zgodnie z wcześ- no. Tego dnia w ośrodkach internowania pozo- niejszymi instrukcjami – ekipy milicyjno-esbeckie stawało według niego 4971 osób6. Na posiedzeniu ruszyły wyposażone w łomy do wyważania drzwi, kierownictwa MSW 25 stycznia wiceminister Bogu- by wedle list dokonać zatrzymań. Wyprowadza- sław Stachura mówił, że aktualnie jest internowa- nych z mieszkań zwożono do aresztów komend nych 4549 osób, a od początku stanu wojennego dzielnicowych, a następnie transportowano do wię- internowano 63097. zień, zamienionych w obozy internowania. 13 gru- Istniały wówczas 24 ośrodki dla internowa- dnia 1981 r. minister sprawiedliwości wydał zarzą- nych, a zatem ponad połowę wyznaczonych do dzenie nr 50/81/CZZK o utworzeniu 52 ośrodków takiej roli miesiąc wcześniej zamknięto lub ich internowania3. Umieszczano w nich internownych w ogóle nie uruchomiono. Cztery ośrodki funkcjo-

2 A. Paczkowski, Droga do „mniejszego zła”. Strategia i taktyka obozu władzy, lipiec 1980 – styczeń 1982, Kraków 2002, s. 78, 121, 229. 3 Stan wojenny w dokumentach władz PRL 1980–1983, oprac. B. Kopka, G. Majchrzak, Warszawa 2001, s. 65–66. 4 Ibidem, s. 67. 5 Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej (AIPN), 0236/315, t. 3. 6 Stan wojenny w Polsce..., s. 138–139. W przemówieniu sejmowym 25 I 1982 Jaruzelski mówił, że w ośrodkach internowania prze- bywa 4549 osób, a zwolniono do tej pory 1760. 7 AIPN, MSW II, 203, k. 59

45 ANDRZEJ FRISZKE

nowały „na bazie ośrodków wczasowych”8. Więk- skatowanie grupy internowanych w Iławie 25 mar- szość – jak zdecydował minister sprawiedliwości ca, pobicie kilkudziesięciu osób, w tym kilkunastu w swym zarządzeniu z 13 grudnia – została utwo- ciężko, w Kwidzynie w sierpniu 1982 r. rzona „jako samodzielne jednostki organizacyjne Odrębnym problemem jest nękanie internowa- lub jako odrębne oddziały w zakładach karnych, nych przez oficerów Służby Bezpieczeństwa. Na aresztach śledczych i ośrodkach przystosowania zebraniu kierownictwa MSW 11 stycznia 1982 r. społecznego”, a nadzór nad internowanymi spra- wiceminister Stachura zalecał: „Całość działań wowała służba więzienna9. wobec osób internowanych uwzględnia: pozy- Internowano ludzi w różnym wieku, należących skiwanie, lokalizację, tymczasowe aresztowanie, do różnych warstw społecznych, o zróżnicowanym zwolnienie z myślą o tymczasowym aresztowaniu wykształceniu. W większości byli to członkowie i zwolnienie celem skompromitowania. W efekcie komisji zakładowych i zarządów regionów Solidar- tych działań liczba internowanych winna syste- ności oraz uczestnicy przedsierpniowej opozycji. matycznie się zmniejszać”11. Internowanych usi- Niezbyt liczne, ale znaczące społecznie grono sta- łowano więc zmusić do podpisania deklaracji lojal- nowili pracownicy naukowi z uniwersytetów i Pol- ności lub – co gorsza – uzyskać od nich deklarację skiej Akademii Nauk oraz literaci, których więk- współpracy z SB. Jak czytamy w informacji MSW, szość skupiono w ośrodku w Jaworzu. do 31 marca 1982 r. funkcjonariusze SB przepro- Jak zauważa prof. Andrzej Paczkowski, przepi- wadzili 12 449 rozmów z internowanymi, uzysku- sy o internowaniu stosowano rozszerzająco, np. jąc 3630 deklaracji lojalności oraz pozyskując 925 internując wiele osób, które zostały uniewinnio- osób do współpracy12. Za tymi suchymi liczbami ne w sądzie. Internowano też jednak nieraz oso- kryją się tysiące dramatów ludzi, których poddano by podejrzewane o kontynuowanie działalności próbie moralnej. Musieli przeciwstawić się presji, związkowej. „Za takie samo działanie można było kiedy – jak można łatwo sobie wyobrazić – budzo- zostać skazanym przez sąd czy kolegium do spraw no ich lęk przed przyszłością egzystencji własnej wykroczeń albo internowanym”10. oraz ich najbliższych. Wiemy z ówczesnych i późniejszych opowie- Nakłaniano również internowanych do wyjazdu ści internowanych, że zatrzymaniu towarzyszyła z Polski. Zachętę dał sam gen. Jaruzelski. W prze- nieraz przemoc fizyczna lub psychiczna. Bywało, mówieniu sejmowym 25 stycznia stwierdził, iż że internowanym podsuwano myśli o zbliżającej władze nie będą stawiać przeszkód osobom, któ- się egzekucji lub wywiezieniu do ZSRR, jak o tym re ze względu na swą dotychczasową antypań- świadczą choćby wspomnienia Jacka Kuronia, stwową polityczną działalność „zechcą osiedlić Anki Kowalskiej i Tadeusza Mazowieckiego. Wa- się w innych wybranych przez siebie krajach”13. runki w miejscach internowania, zwłaszcza po- Jak stwierdza Andrzej Paczkowski, pierwsi chęt- czątkowo, bywały więcej niż surowe. Zdarzały się ni zaczęli wyjeżdżać wiosną 1982 r., a do końca też wypadki szczególnej brutalności strażników. grudnia chęć wyjazdu zgłosiło około 5 tys. oby- Można wspomnieć pobicie kilkudziesięciu inter- wateli (łącznie z rodzinami), w tym 1247 byłych nowanych w Wierzchowie Pomorskim 13 lutego, internowanych, paszporty natomiast pobrało 921

8 Stan wojenny w Polsce..., s. 138–139. 9 Ibidem, s. 66. 10 A. Paczkowski, Wojna polsko-jaruzelska. Stan wojenny w Polsce 13 XII 1981 – 22 VII 1983, Warszawa 2006, s. 93. 11 AIPN, MSW II, 203, k. 35. 12 AIPN, 0236/315, t. 3, Informacja, 19 IV 1982, k. 102. Nieraz do obozów internowanych kierowano już sprawdzonych tajnych współpracowników celem rozpracowania powiązań, kontaktów zewnętrznych, sposobów przemytu informacji itd. Np. w Białołęce rolę taką spełniali „Max” i „Prezes”. Dane te potwierdza opracowanie sporządzone przez Sztab MSW operacji „Lato 80” w maju 1982 (AIPN, 0398/29, t. 1). 13 Stan wojenny w Polsce..., s. 217.

46 Wolność i Solidarność | nr 2 STAN WOJENNY z nich. Opuściła więc kraj jedna piąta internowa- w związku z zawieszeniem stanu wojennego i li- nych. Decyzje emigracyjne bardzo poważnie osła- kwidacją instytucji internowania z końcem tego biły potencjał organizacyjny Solidarności. Wyje- roku. Z ośrodka w Darłówku wyszli wówczas m.in. chało 36 członków Komisji Krajowej (jedna trzecia Tadeusz Mazowiecki, Bronisław Geremek, Andrzej jej składu), 229 członków zarządów regionów, 527 Czuma, Dariusz Kupiecki, Jarosław Guzy. członków komisji zakładowych14. Większość decy- Dość zaskakujące było wszczynanie postępowań zji wyjazdowych została podjęta w drugiej połowie przygotowawczych wobec internowanych, gdyż 1982 r., a zatem była wyrazem załamania się na- dekret o stanie wojennym obejmował abolicją czy- dziei na przywrócenie poprzednich warunków ny popełnione przed 13 grudnia 1981 r. z wyjąt- życia w kraju15. Nie dysponuję niestety statysty- kiem najcięższych przestępstw. Niemniej do końca ką pozwalającą ukazać rozmiary tego zjawiskach kwietnia 1982 r. wszczęto postępowania przygo- w poszczególnych regionach. Wiadomo jednak, że towawcze przeciw 121 internowanym, w tym 90 emigracja dotknęła szczególnie region górnośląski. członkom NSZZ Solidarność, 18 członkom Nieza- Liczba internowanych stale się zmieniała. leżnego Zrzeszenia Studentów, 18 Konfederacji Na posiedzeniu Sztabu MSW 17 lutego mówiono Polski Niepodległej i 13 Komitetu Samoobrony o zwolnieniu do tego czasu 2369 internowanych, Społecznej KOR. W maju 1982 r. pisano o zamiarze spośród których internowano ponownie 9 osób16. przedstawienia zarzutów 12 internowanym działa- W raporcie sztabu MSW kierującego operacją „Lato czom Solidarności19. 80” z maja 1982 r. pisano, że w lutym internowa- Za sporządzonym w Wydziale Administracyj- no 289 osób, w marcu 295, w kwietniu 233 oso- nym Komitetu Centralnego PZPR latem 1983 r. bi- by. Ogółem od 13 grudnia 1981 do końca kwietnia lansem można podać syntetyczne liczby. Wydano 1982 r. internowano 7198 osób, w tym 2,5 tys. łącznie 10 132 decyzje o internowaniu wobec 9736 pracowników etatowych NSZZ Solidarność oraz osób (396 internowano ponownie, po uprzednim 669 członków „nielegalnych ugrupowań” (KSS zwolnieniu); było wśród nich 8728 mężczyzn KOR, ROPCiO, KPN i innych). W tym samym okre- i 1008 kobiet. Spośród internowanych 424 osoby sie – do 30 kwietnia – zwolniono 4795 osób, naj- zostały tymczasowo aresztowane, a 116 areszto- więcej w styczniu (1230), marcu (1090) i kwietniu wano po ich zwolnieniu z ośrodków20. (1023)17. Duża fala zwolnień przypadła na święto Kwestią odrębną jest obrona i samoobrona osób 22 Lipca – uchylono wówczas nakaz internowa- internowanych: podejmowanie starań o ich prze- nia 913 osób, w tym wszystkich kobiet. Reduko- niesienie do szpitali lub uzyskanie przepustek wano również miejsca internowania. Pod koniec zarówno z przyczyn zdrowotnych, jak rodzinnych sierpnia było ich jedynie siedem – w Strzebielin- czy nawet zawodowych. Angażowały się w te sta- ku, Darłówku, Kwidzynie, Rzeszowie, Uhercach, rania rodziny, adwokaci, przywódcy zawieszonych Białołęce, Grodkowie. Przebywało w nich 864 in- stowarzyszeń społecznych (twórczych), przedsta- ternowanych, z tego faktycznie w ośrodkach 562, wiciele wyższych uczelni, redakcje. Szczególnie pozostali w szpitalach, na przepustkach, w aresz- intensywne i często skuteczne interwencje podej- tach komend wojewódzkich MO, kilku uciekło18. mowały władze kościelne, zwłaszcza osobiście se- Ostatnia grupa opuściła ośrodki 23 grudnia 1982 r. kretarz Episkopatu Polski abp Bronisław Dąbrow-

14 A. Paczkowski, Wojna polsko-jaruzelska..., s. 96. 15 Do 10 VI 1982 decyzje o wyjeździe podjęło 554 internowanych, w tym 20 członków Komisji Krajowej, 76 członków zarządów regionów, 245 członków komisji zakładowych (AIPN, 0236/315, t. 3, k. 104). 16 Stan wojenny w Polsce..., s. 173. 17 AIPN, 0398/29, t. 1, b.p. 18 Stan wojenny w Polsce..., s. 307–308. 19 AIPN, 0398/29, t. 1, Raport z działalności sztabu MSW „Lato 80”, maj 1982, b.p. 20 Ibidem, s. 381.

47 ANDRZEJ FRISZKE

ski, ale zapewne też inni biskupi ordynariusze. ratorzy odstąpili od trybu doraźnego wobec 4410 Walkę o poprawę warunków toczono wewnątrz osób23. Ferowano też jednak wyroki maksymalnie ośrodków internowania. Były to akcje zbiorowe, surowe, wskazujące na chęć odwetu. Porażający przypominające bunty lub niekiedy się w nie prze- jest przykład wyroków na organizatorów strajku radzające, a także indywidualne – od korespon- w Wyższej Szkole Morskiej (10 lat więzienia dla dencji z władzami po protesty, w tym głodówki. Ewy Kubasiewicz, nieco niższe dla innych oskar- Losy internowanych, a także dzieje obozów za- żonych), na przywódców strajku w Porcie Gdań- sługują na swego historyka, do czego niezmiernie skim (wyroki do 7,5 roku), w kopalniach Wujek przydatne będą – prócz wspomnień i dokumentów i Ziemowit lub w Hucie Katowice. Do księgi hańby państwowych – akta Komitetu Prymasowskiego. sądowej zostanie wpisany wyrok na Patrycjusza Kosmowskiego, którego skazano na 6 lat więzie- Aresztowani i skazani nia za kontynuowanie działalności związkowej, choć sąd nie dysponował żadnymi dowodami na Jeszcze trudniejszy do syntetycznego ogarnięcia to, a oparł się wyłącznie na własnym domniema- jest problem aresztowanych, procesów, wyroków, niu. O tych wyrokach powszechnie mówiono, bu- warunków odbywania kary. Jak podaje prof. Pacz- dziły one grozę. Generalna tendencja była jednak kowski, do 22 grudnia 1981 r. aresztowano 491 znacznie bardziej umiarkowana, co też świadczy osób. W ciągu następnych miesięcy obowiązywa- o kondycji polskich sędziów. Łatwo sobie wyobra- nia stanu wojennego, do połowy października zić, że znajdowali się oni pod naciskiem władzy 1982 r. za czyny polityczne aresztowano 11 100 politycznej. Wojciech Jaruzelski mówił 16 grudnia osób, a skazano około 5100 (w sądach wojskowych 1981 r. podczas telekonferencji z I sekretarzami 1396, w powszechnych 3739). Paczkowski zwraca komitetów wojewódzkich PZPR: „bardzo ważna na uwagę, że liczba skazanych była mniejsza o poło- dziś sprawa, tj. dopingowanie pracy prokuratury, wę od liczby internowanych21. sądów, tak aby w możliwie krótkim czasie były Liczby te są jednak odpowiednio większe w bi- orzeczenia sądowe, które by uwiarygodniały dzia- lansie dotyczącym całego okresu stanu wojennego łanie przepisów prawa stanu wojennego”24. Na po- – do 31 grudnia 1982 r. wszczęto 10 774 śledztwa siedzeniu kierownictwa MSW 11 stycznia 1982 r. w trybie doraźnym przeciwko 13 634 osobom, spo- wiceminister Stachura ocenił, że sądy powszech- śród których aresztowano 13 208. Za „przestęp- ne działają lepiej niż wojskowe, gdyż te ostatnie stwa popełnione z powodów politycznych” sądy uniewinniły 15 proc. sądzonych, a powszechne skazały 1685 osób, w tym 395 w trybie doraźnym, tylko 3 proc. Na to zareagował prokurator gene- za wykroczenia skazano 376 osób. Najwięcej wy- ralny Lucjan Czubiński: „sprawy te rozpatrywali roków (541) opiewało na kary do 3 lat więzienia, głównie sędziowie o młodym stażu pracy, na co 118 na kary 3 lat, 49 na kary 3–5 lat, 5 wyroków już zwrócono uwagę”25. na 5 lat, 8 osób skazano na 5–8 lat. Wykonanie W przeciwieństwie do internowanych problem kary zawieszono w stosunku do 293 skazanych, 6 uwięzionych z przyczyn politycznych trwał po osób otrzymało wyrok ograniczenia wolności, a 15 zawieszeniu stanu wojennego, a także po jego karę grzywny22. zniesieniu 22 lipca 1983 r. Do systemu prawnego Sądy karały łagodniej, niż to wynikało z możli- przeniesiono bowiem szereg postanowień wprowa- wości zawartych w dekrecie z 13 grudnia, a proku- dzonych dekretem o stanie wojennym.

21 A. Paczkowski, Wojna polsko-jaruzelska..., s. 98. 22 Stan wojenny w Polsce..., s. 376–377. 23 Ibidem, s. 376. 24 Ibidem, s. 90. 25 AIPN, MSW II, 203, k. 35.

48 Wolność i Solidarność | nr 2 STAN WOJENNY

Według sprawozdania Wydziału Administracyj- 513 osobom, z których 318 tymczasowo areszto- nego KC PZPR od 1 stycznia do 22 lipca 1983 r., wano29. 31 maja 1984 r. w więzieniach i aresztach a więc w okresie zawieszenia stanu wojennego, przebywało 58 skazanych i 667 aresztowanych wszczęto 1506 śledztw w trybie doraźnym przeciw z przyczyn politycznych30. Na mocy amnestii 1438 osobom. Tymczasowo aresztowano wszyst- z lipca 1984 r. uwolniono więźniów politycznych, kich podejrzanych26. Według sprawozdania z dzia- w tym „jedenastkę” oraz innych przywódców Soli- łalności prokuratury w 1983 r. wszczęto 923 darności, których nie objęła poprzednia amnestia, postępowania przygotowawcze o charakterze po- również przywódców KPN. Amnestia nie dotyczyła litycznym przeciw 1597 podejrzanym, przy czym natomiast przestępstwa szpiegostwa i zdrady oj- aresztowano 974 osoby. czyzny (art. 122), co posłużyło do objęcia tym za- 22 lipca sejm ogłosił amnestię, która – wiele rzutem i dalszego ścigania członków podziemnej na to wskazuje – była wywiązaniem się z obietni- Tymczasowej Komisji Koordynacyjnej NSZZ Soli- cy złożonej Janowi Pawłowi II. W prokuraturach darność oraz przetrzymania w więzieniu do grud- umorzono postępowanie w stosunku do 401 osób nia 1984 r. Bogdana Lisa i Piotra Mierzewskiego. podejrzanych o przestępstwa polityczne i na tle Sprawa „jedenastki” wymaga odrębnego przed- konfliktów społecznych. Ujawniło się – korzy- stawienia. 30 grudnia 1981 r. prokuratura woje- stając z amnestii – 711 uczestników działalności wódzka w Warszawie przekazała Naczelnej Proku- podziemnej27. Według danych władz PRL w wię- raturze Wojskowej akta czterech członków KSS zieniach pozostała jedynie niewielka grupa: „je- KOR, którym w okresie wcześniejszym postawio- denastka” (czyli siedmiu członków Komisji Kra- no zarzuty prokuratorskie. Ponieważ zarzuty te jowej NSZZ Solidarność i czterech członków KSS podlegały ogłoszonej wraz z wprowadzeniem sta- KOR), czterech skazanych liderów KPN, przywódcy nu wojennego abolicji, prokuratura zajęła się gro- podziemnej Solidarności – Władysław Frasyniuk, madzeniem dowodów dla potwierdzenia tezy, że Józef Pinior, Piotr Bednarz, a także aresztowa- celem ich działalności było obalenie przemocą ni za organizowanie protestu 13 grudnia 1981 r. ustroju PRL (art. 123 kk w zw. z art. 128 par. 1 kk). w Łodzi Andrzej Słowik i Jerzy Kropiwnicki oraz Tego przestępstwa, zagrożonego nawet karą śmier- w Bielsku-Białej Patrycjusz Kosmowski. 365 oso- ci, abolicja nie uwzględniała. W protokole po- bom darowano karę bezwzględnego pozbawienia siedzenia kierownictwa MSW z 18 stycznia 1982 r. wolności, 385 osobom inne kary zasadnicze, 116 czytamy: „Kolejne zadanie zlecone przez premie- osobom złagodzono o połowę kary pozbawienia ra to proces Kuronia i jego wspólników za ich wolności na czas dłuższy niż 3 lata, umorzono po- działalność antypaństwową. Muszą się tym zająć stępowanie wobec 1116 osób28. Większość skaza- wszystkie jednostki operacyjne SB, a głównie Biuro nych w 1982 r. opuściła więzienia w poprzednich Śledcze”31. Śledztwem objęto Jacka Kuronia, Ada- miesiącach – na podstawie szczególnych regulacji, ma Michnika, Jana Lityńskiego, Henryka Wujca, ale nie dysponuję tu szczegółowymi danymi. Zbigniewa Romaszewskiego oraz Jana Józefa Lip- Niemniej od 23 lipca 1983 r. do końca roku skiego i Mirosława Chojeckiego. 2 września zarzut prokuratury wszczęły 313 postępowań przeciwko postawiono Kuroniowi, nazajutrz Michnikowi,

26 Ibidem, s. 377. Zdziwienie budzi klasyfikacja czynów, np. 1403 czyny kryminalne – przeciwko życiu, zdrowiu i mieniu, wiadomo bowiem, że aresztowań dokonywano za kontynuowanie działalności związkowej, wzywanie do niepokojów, rozpowszechnianie „fałszywych” informacji itp. 27 Archiwum Akt Nowych (AAN), XIA/1453, k. 124–124, 192–193. 28 AAN, V/234, Notatka z kancelarii Sekretariatu KC PZPR, k. 29 i nast. 29 AAN, XIA/1453, k. 124. 30 AAN, V/234, k. 20. 31 AIPN, MSW II, 203, k. 52.

49 ANDRZEJ FRISZKE

Mieszkańcy Gdańska wśród czołgów oblegających Stocznię Gdańską im. Lenina, grudzień 1981 r. Fot. Krzysztof Jakubowski, zbiory ECS

Lityńskiemu i Wujcowi. Przebywali oni w ośrodku chania świadków, rewizje, analizę wystąpień, pro- internowania, ale w momencie postawienia zarzu- wadzono do 22 grudnia 1982 r., kiedy postawiono tów otrzymali sankcję prokuratorską32. Analogicz- zarzuty internowanym Andrzejowi Gwieździe, Ja- ne zarzuty postawiono Lipskiemu po jego powrocie nowi Rulewskiemu, Sewerynowi Jaworskiemu, do kraju, a w styczniu 1983 r. Romaszewskiemu, Karolowi Modzelewskiemu, Grzegorzowi Palce, przeciw któremu toczył się proces o kierowanie Andrzejowi Rozpłochowskiemu i Marianowi Jur- Radiem Solidarność. Akta wielu innych działaczy czykowi33. Prowadzone przez 1983 r. śledztwo nie KSS KOR wyłączano do odrębnego postępowania, dawało jednak spodziewanych rezultatów, także ignorując de facto dekret o abolicji. dzięki niezłomnej postawie aresztowanych. Spra- Jeszcze dziwniejszą praktykę zastosowano wa „jedenastki” w istotnym stopniu stymulowa- wobec przywódców Solidarności internowanych ła opór w kraju, a także utrudniała normalizację w momencie wprowadzania stanu wojennego. 1 lu- w stosunkach między Kościołem a państwem i od- tego 1982 r. prokurator Naczelnej Prokuratury budowę pozycji PRL w kontaktach międzynarodo- Wojskowej płk R. Szczęsny wszczął śledztwo wych. Te czynniki przesądziły ostatecznie o obję- „w sprawie działalności spiskowej niektórych ciu „jedenastki” amnestią w lipcu 1984 r. działaczy NSZZ Solidarność” i powierzył je Biuru Więzienia jednak po raz kolejny zaczęli zapeł- Śledczemu MSW. Czynności śledcze, m.in. przesłu- niać uczestnicy „nielegalnej” działalności. We-

32 AIPN, 514/1, t. 3, Relacja ze sprawy śledczej przeciwko Kuroniowi i in., k. 160–167. 33 AIPN, 514/4, t. 1, k. 1 i nast. W pierwszej fazie śledztwa przewidywano objęcie oskarżeniem kilkunastu członków Komisji Krajo- wej NSZZ Solidarność, rozważano także postawienie przed sądem Lecha Wałęsy. Zastanawiano się również nad wytoczeniem procesu przywódcom Niezależnego Zrzeszenia Studentów.

50 Wolność i Solidarność | nr 2 STAN WOJENNY dług danych Komitetu Helsińskiego od amnestii więźniów sumienia. Ta tendencja nie wynikała po 1984 r. do amnestii 1986 r. postępowaniem kar- prostu z humanizmu władz, ale była następstwem nym z przyczyn politycznych objęto co najmniej walki prowadzonej przez uczestników ruchu opo- 898 osób, z tego 829 aresztowano34. Amnestia ru oraz Kościół o uwolnienie więźniów politycz- uchwalona w lipcu 1986 r. objęła blisko 400 osób, nych. w więzieniach pozostało zaledwie kilku oskarżo- nych o szpiegostwo lub inne czyny szczególnie Inne represje groźne35. Od tej pory władze nękały działaczy opozycji grzywnami i przy pomocy kolegiów do W okresie stanu wojennego stosowano również spraw wykroczeń, nie wszczynały jednak spraw inne represje, mniej spektakularne, ale dotkliwe. prokuratorskich. Do 1 listopada 1982 r. kolegia do spraw wykroczeń ukarały w trybie przyspieszonym ponad 176 tys. * * * osób – prawie 80 proc. z nich za naruszenie godziny milicyjnej, 11 proc. za nieposiadanie przy sobie Ten bilans wymaga kilku uwag. Podane tu licz- dowodu osobistego. Od maja do listopada 1982 r. by powinny być dalej weryfikowane, zarówno na za udział w demonstracjach ulicznych kolegia ska- podstawie dokumentów urzędowych, jak i danych zały ponad 6 tys. osób. „Kolegia wydawały wyroki Komitetu Helsińskiego oraz Prymasowskiego Ko- aresztu (do 3 miesięcy) lub grzywny bez większych mitetu Pomocy Pozbawionym Wolności i ich Ro- oporów, nawet przy minimalnych lub wręcz żad- dzinom (tzw. Komitetu na Piwnej). Część z nich, nych dowodach winy. Do zatrzymanych często nie choć miały charakter poufny i zostały sporządzo- dopuszczano obrońców” – pisze Wojciech Polak36. ne dla ośrodków władzy, budzi wątpliwości. Moż- Kolejną, w konsekwencjach nawet bardziej bo- na założyć, że część osób sądzonych w istocie za lesną represją były weryfikacje, przeprowadzane czyny polityczne była formalnie skazywana za zwłaszcza wśród dziennikarzy i sędziów. Do listo- czyny kryminalne. Stosunkowo wielu skazanych pada 1982 r. Rada Państwa odwołała z przyczyn zwalniano jednak przed nadejściem amnestii, dla- politycznych około 40 sędziów jako niedających tego liczba uwolnionych w ich wyniku jest zwykle „rękojmi należytego wykonywania obowiązków”37. mniejsza od liczby aresztowanych lub skazanych. Znaczną liczbę sędziów związanych z Solidarno- Warto byłoby dokonać bilansu działalności są- ścią przenoszono na gorsze stanowiska lub do są- dów, a także rozpisać te suche liczby na poszcze- dów w pobliskich miejscowościach. Cytowana wy- gólne województwa i regiony kraju, gdyż wiele po- żej uwaga prokuratora generalnego Czubińskiego wiedzą o aktywności opozycyjnej. Konieczne jest wskazuje, że na sędziów i ich orzecznictwo wywie- systematyczne zbadanie warunków panujących rano presję. w więzieniach oraz dziejów walki o ustanowienie Specjalne zespoły weryfikacyjne przeprowadzi- statusu więźnia politycznego. ły ponad 10 tys. rozmów z pracownikami mediów. Zwraca też uwagę polityka władz „od amnestii W prasie podległej RSW Prasa-Książka-Ruch zwol- do amnestii”, którą można interpretować jako niono z pracy 302 osoby, a ponad 180 skierowano chęć zmęczenia opozycjonistów, wymuszenia na do pracy poza koncernem. Odwołano z funkcji 60 nich zaniechania wszelkiej aktywności, jednak redaktorów naczelnych, 78 zastępców redaktora przy tendencji zmniejszania rozmiarów problemu naczelnego oraz 57 sekretarzy redakcji. W czaso-

34 J. Holzer, K. Leski, Solidarność w podziemiu, Łódź 1990, s. 117. 35 „Solidarność” podziemna 1981–1989, red. A. Friszke, Warszawa 2006, s. 160. 36 W. Polak, Stan wojenny – pierwsze dni, Gdańsk 2006, s. 388. 37 Ibidem, s. 375.

51 ANDRZEJ FRISZKE

pismach nienależących do koncernu RSW, a więc Represje w omawianym okresie miały dwie fazy. m.in. w prasie Stronnictwa Demokratycznego Pierwsza związana była z wprowadzeniem stanu i Stowarzyszenia PAX, a także w Polskiej Agencji wojennego i łamaniem bezpośredniego oporu. Na Prasowej zweryfikowano negatywnie około stu tym grudniowym okresie koncentruje się uwaga dziennikarzy. W radio i telewizji podjęto „ponad związana z rocznicowymi obchodami, a ówczesne 500 decyzji kadrowych”: 227 wobec dziennikarzy prześladowania są najmocniej obecne w świado- i około 300 wobec pracowników technicznych. mości społecznej. Faza druga rozpoczęła się wraz W sumie nie zweryfikowano, a więc pozbawiono z 1982 r., już po złamaniu bezpośredniego opo- możliwości wykonywania zawodu, 10 proc. środo- ru, i zmierzała do złamania biernego sprzeciwu wiska dziennikarskiego38. społeczeństwa, niszczenia rodzących się struktur Niezwykle trudne do szacunkowego zbilansowa- opozycyjnych, a także miała charakter czystek nia są represje w zakładach pracy, gdzie zwalniano wynikających z pragnienia odwetu. Jej celem była ludzi Solidarności lub przenoszono ich na gorsze restytucja systemu, w którym społeczeństwo bier- stanowiska. Represje nasiliły się zwłaszcza przed nie podda się poleceniom i wymaganiom arbitral- krótkotrwałymi strajkami w 1982 r. i po nich, ich nej władzy. W istocie chodziło o łamanie ludzkich skutkiem było osłabienie Solidarności w zakładach charakterów i morale społeczeństwa. przemysłowych. Informowała o tym podziemna pra- Stan wojenny wraz z towarzyszącymi mu re- sa, trudno natomiast było podać konkretne liczby. presjami był doświadczeniem niewyobrażalnym Wyobrażenie o skali zjawiska daje liczba spraw w rzeczywistości realnego socjalizmu od 1956 r. wnoszonych do terenowych komisji odwoławczych, Chodzi nie tylko o skalę represji, ale też ich długo- rozpatrujących odwołania osób zwolnionych z pra- trwałość. Jednocześnie trzeba zauważyć, że fak- cy. W 1982 r. do komisji wpłynęło 7821 spraw, tyczni przywódcy państwa nie zaakceptowali czyli dwukrotnie więcej niż w poprzednim roku projektów dalej idących, wysuwanych przez dog- (pomyślnie dla skarżących rozpatrzono 18 proc. matyczne skrzydło PZPR, np. objęcia represjami spraw)39. Zwolnienie z pracy pociągało za sobą utra- Kościoła, trwałego przecięcia związków intelek- tę świadczeń, ciągłości zatrudnienia itp., co także tualnych i ekonomicznych z Zachodem, całkowi- wiele lat później odbijało się negatywnie na pra- tej likwidacji autonomii szkół wyższych. Skala wach i zarobkach osób wówczas represjonowanych. oraz dotkliwość represji były stopniowo ograni- Specjalną formą zastraszenia były „rozmowy czane ze względów politycznych, szczególnie profilaktyczno-ostrzegawcze”. Szczególnie wiele z powodu dążenia władz do utrzymania popraw- przeprowadzono ich w grudniu 1981 r. – 13,4 tys.; nych stosunków z Kościołem – postrzeganym jako w styczniu 1982 r. 8467, w lutym 1917, w marcu pożądany czynnik oddziaływania na uspokojenie 1020, w kwietniu 1486. W ich wyniku SB pozyska- społeczeństwa – oraz konieczności zabiegania ła do współpracy 5719 osób. Rozmowy takie reali- o minimalizowanie restrykcji ekonomicznych zowała też milicja w środowiskach – jak napisano ze strony świata zachodniego. Istotne znaczenie – kryminalnych i przestępczych; w tym samym miały także zachowania społeczne – utrzymanie czasie funkcjonariusze MO przeprowadzili ponad zasady walki bez przemocy oraz masowość nie- 88 tys. takich rozmów, pozyskując do współpracy których form działalności podziemnej, zwłaszcza 973 osoby40. wydawniczej.

38 Stan wojenny w dokumentach..., s. 272. 39 T. Ruzikowski, Stan wojenny w Warszawie i województwie stołecznym 1981–1983, Warszawa 2009, s. 327. 40 AIPN, 0398/29, t. 1, Raport z działalności sztabu MSW „Lato 80”, maj 1982, b.p.

52 Wolność i Solidarność | nr 2 OPÓR SPOŁECZNY

STUDIA OPÓR SPOŁECZNY W PIERWSZYCH DNIACH STANU WOJENNEGO

Wprowadzenie stanu wojennego dla większości działaczy Solidarności było zaskocze- WOJCIECH niem. Mówiono wprawdzie dużo o możliwości siłowego wystąpienia władz przeciwko POLAK Związkowi, jednak mało kto spodziewał się takiej akcji w grudniu 1981 r. Solidarność prof. dr hab., historyk, nie poczyniła niemal żadnych przygotowań na wypadek użycia siły przez władze. kierownik Katedry Konfliktów Jeżeli nawet w niektórych regionach pewne przygotowania robiono, to były to dzia- Politycznych na Wydziale Politologii łania mało energiczne. Rozmaite akcje protestacyjne i strajki, które rozpoczęły się po i Studiów Międzynarodowych 13 grudnia, miały charakter spontaniczny. Zablokowanie łączności uniemożliwiało Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, kierownik Ośrodka Badań koordynowanie ich nie tylko na skalę ogólnopolską, ale nawet lokalną. Historycznych Europejskiego Centrum Solidarności. Strajki Autor licznych książek z zakresu historii Solidarności Pierwszy strajk w Stoczni Gdańskiej im. Lenina rozpoczął się w nocy z 12 na 13 i opozycji w PRL. grudnia 1981 r. Został on jeszcze tej samej nocy rozbity przez ZOMO i SB. 13 grudnia w Porcie Gdańskim powstał Krajowy Komitet Strajkowy (zwany też Ogólnopolskim Komitetem Strajkowym). W jego skład weszli działacze obecni na gdańskim posiedze- niu Komisji Krajowej, którzy ocaleli przed internowaniem: Mirosław Krupiński (wice- przewodniczący NSZZ Solidarność), Antoni Macierewicz, Andrzej Konarski, Eugeniusz Szumiejko, Jan Waszkiewicz, Aleksander Przygodziński. Komitet proklamował strajk generalny w całej Polsce, aczkolwiek wobec blokady łączności nie miało to znacze- nia dla rozwoju akcji strajkowych w innych częściach kraju. Wieczorem członkowie komitetu przepłynęli motorówkami do Stoczni Gdańskiej. W nocy z 13 na 14 grudnia siły ZOMO przypuściły szturm na strajkujący Rejon I Portu Gdańskiego, jednak część robotników nie dała się zatrzymać i strajkowała nadal w innych rejonach. Kierował nimi Zakładowy Komitet Strajkowy ze Stanisławem Jaroszem na czele. 14 grudnia strajk w Stoczni Gdańskiej wybuchł ponownie. Znajdujący się w niej działacze powołali Regionalny Komitet Strajkowy, w jego skład weszli: Lesław Bucz- kowski, Krzysztof Dowgiałło, Stanisław Fudakowski, Jerzy Gawęda, Marian Miąstkow- ski, Szymon Pawlicki, Alojzy Szablewski1. Na terenie Stoczni Gdańskiej funkcjono-

1 S. Cenckiewicz, Pomorze Gdańskie i Kujawy [w:] Stan wojenny w Polsce 1981–1983, red. A. Dudek, War- szawa 2003, s. 481–482; „Solidarność”. XX lat historii, Warszawa 2000, s. 270–271; Portowców gdańskich drogi do wolności, red. J. Jakubowski, Gdańsk 2000, s. 178–180, 192–193.

53 WOJCIECH POLAK

Zamieszki na ulicach Gdańska 16 grudnia 1981 r., Podwale Grodzkie, widok z budynku Dworca Głównego w kierunku Stoczni Gdańskiej im. Lenina. Fot. Krzysztof Jakubowski, zbiory ECS

wały więc dwa komitety strajkowe: krajowy (który 600–700 osób. Załogi stacjonujących pod stocznią przeniósł się tam z Portu Gdańskiego) i regionalny. czołgów zbratały się z robotnikami, przerażone W stoczni przebywało około 6 tys. osób. Przed władze zarządziły więc ich wymianę. 15 grudnia historyczną bramą nr 2 kłębił się tłum mieszkań- około szesnastej do stoczni przybył Bogdan Bo- ców Gdańska. W odpowiedzi władze podjęły de- rusewicz. Znajdowali się tam już inni działacze, cyzję o zmilitaryzowaniu stoczni. W nocy z 14 ocaleli z poprzednich pacyfikacji, m.in. Mirosław na 15 grudnia oddziały ZOMO i wojska ponow- Krupiński, Antoni Macierewicz, Alojzy Szablewski, nie zaatakowały. W ciągu pięciu godzin zmuszo- Jan Waszkiewicz. Zarządzono przygotowania do no strajkujących do opuszczenia terenu stoczni. obrony, m.in. zatarasowano bramy, a strajkują- Aresztowano lub internowano 51 osób. Nie udało cych wyposażono w metalowe rurki. 16 grudnia się jednak zatrzymać części przywódców strajku. około szóstej rano rozpoczął się atak. Brama nr Nie zablokowano też stoczni, dlatego bardzo szyb- 2 została rozbita przez czołg, na teren zakładu ko zaczęli do niej przybywać robotnicy z innych wkroczyły wojskowe oddziały komandosów oraz zakładów Trójmiasta. Wraz z grupą stoczniowców ZOMO. Aresztowano większość przywódców straj- rozpoczęli oni nowy strajk, w którym brało udział ku, Borusewiczowi udało się uciec2.

2 S. Cenckiewicz, Pomorze Gdańskie i Kujawy..., s. 483–486; K. Knoch, Regionalna Komisja Koordynacyjna w Gdańsku w latach 1982–1989 [w:] „Solidarność” podziemna 1981–1989, red. A. Friszke, Warszawa 2006, s. 187–188; L. Biernacki, A. Kazański, NSZZ „Solidarność” Region Gdański [w:] NSZZ „Solidarność” 1980–1989, t. 3: Polska północna, red. Ł. Kamiński, G. Waligóra, Warszawa 2010, s. 102–110.

54 Wolność i Solidarność | nr 2 OPÓR SPOŁECZNY

W związku z rozbiciem strajku w Stoczni Gdań- stało rannych. Ostrych pocisków milicja użyła tak- skiej i likwidacją Krajowego Komitetu Strajkowe- że podczas pacyfikacji kopalni Manifest Lipcowy go, w Porcie Gdańskim (który ciągle strajkował) w Jastrzębiu-Zdroju. Zostało tam rannych czterech utworzono Międzyzakładowy Komitet Strajkowy. górników. W dniach 15–24 grudnia strajkowała Na jego czele stał Stanisław Jarosz3. pod ziemią załoga kopalni Ziemowit, a w dniach Oprócz Stoczni im. Lenina, Gdańskiej Stocz- 14–28 grudnia załoga kopalni Piast6. ni Remontowej i Portu Gdańskiego 13 grudnia W Małopolsce najważniejszym miejscem oporu w regionie strajkowało ponad czterdzieści innych był Kraków. 13 grudnia rozpoczął się strajk w Hu- zakładów pracy. W następnych dniach władze cie im. Lenina. Wzięło w nim udział około 7 tys. likwidowały siłą ogniska strajku, w niektórych osób. Z powodu rozbicia Zarządu Regionu Małopol- przedsiębiorstwach protesty same się kończyły. ska jego uprawnienia przejęła Komisja Robotnicza 19 grudnia siły ZOMO i kutry torpedowe Marynarki Hutników Huty im. Lenina, która przekształciła Wojennej zajęły ostatni strajkujący zakład w re- się w Komitet Strajkowy Hutników. Równocześ- gionie – Port Gdański4. Pacyfikacje były bardzo nie w hucie powstał Regionalny Komitet Straj- brutalne. Podczas zajmowania Rafinerii Gdańskiej kowy. W praktyce w skład obu ciał wchodzili ci w nocy z 18 na 19 grudnia zomowcy kazali pobi- sami ludzie (m.in. Stanisław Handzlik, Jan Cie- tym i zakutym w kajdany ludziom czołgać się po sielski, Władysław Hardek i Edward Nowak)7. Ko- rozbitym szkle5. mitet Strajkowy Hutników wydał kilka uchwał, Do wielu akcji protestacyjnych doszło na Gór- m.in. wezwał inne zakłady regionu do strajku i do nym Śląsku. Spośród 66 istniejących wówczas przekształcenia komisji zakładowych Solidarności kopalń węgla kamiennego strajk podjęto w 25. w komitety strajkowe8. Przywódcą strajku w hu- Protesty wybuchły także w hutach Katowice i Bail- cie był Mieczysław Gil. Robotnicy zabarykadowali don, przedsiębiorstwie Transbud w Dąbrowie Gór- wszystkie bramy kombinatu oraz drogi wewnętrz- niczej, Fabryce Samochodów Małolitrażowych ne. ZOMO i oddziały wojska zaatakowały w nocy w Tychach, Fabryce Kotłów Rafako w Raciborzu, z 16 na 17 grudnia. Po rozbiciu bram dziesięcio- zakładach Elwro w Pszczynie i kilkudziesięciu in- ma czołgami zajęto kolejne wydziały. Studentów, nych zakładach. Strajki zazwyczaj były tłumione którzy przyłączyli się do strajku, pobito. Do pacy- siłą. Do krwawych zajść doszło w kopalni Wujek fikacji użyto m.in. psów9. w Katowicach. Od kul poległo lub umarło w szpi- We Wrocławiu strajki zorganizowano w 34 za- talu dziewięciu górników, dwudziestu jeden zo- kładach pracy. Uczestniczyło w nich kilkadziesiąt

3 S. Cenckiewicz, Pomorze Gdańskie i Kujawy..., s. 485–486. 4 Ibidem, s. 487–489; Stan wojenny w Polsce. Kalendaria wydarzeń 13 XII 1981 – 31 XII 1982, red. W. Chudzik, R. Cywiński, I. Kielmel, I. Marczak, Warszawa 1999, s. 50–56; L. Biernacki, A. Kazański, NSZZ „Solidarność” Region Gdański..., s. 102–110. O straj- ku w Centrum Techniki Okrętowej zob. D. Boguski, W wielu załamała się wiara w społeczną i historyczną wartość wspólnego wysiłku [w:] Stan wojenny. Wspomnienia i oceny, red. J. Kulas, Pelplin 1999, s. 68–73. 5 „Solidarność”. XX lat..., s. 276. 6 J. Neja, Górny Śląsk, Podbeskidzie, Ziemia Częstochowska [w:] Stan wojenny w Polsce 1981–1983..., s. 90–92; „Solidarność”. XX lat..., s. 272–275; Stan wojenny w Polsce. Kalendaria..., s. 78–82; Użyto broni. Relacja górników z kopalni „Wujek”, oprac. J. Cieci- szewski, Kraków 1988, s. 99–112; Teraz dopiero przyszła solidarność [w:] Grudzień 1981. Relacje, Warszawa 1982 (wyd. Krąg), s. 43; Raport Rokity. Sprawozdanie Sejmowej Komisji Nadzwyczajnej do Zbadania Działalności MSW, Kraków 2005, s. 51–70. 7 E. Zając, Małopolska „Solidarność” w podziemiu (1982–1989) [w:] „Solidarność” podziemna..., s. 273–274; eadem, NSZZ „Solidar- ność” Region Małopolska [w:] NSZZ „Solidarność” 1980–1989, t. 6: Polska południowa..., s. 90–94. 8 Uchwały w: „Fakty” (miesięcznik informacyjny NSZZ Solidarność Region Mazowsze) 1982, nr 1, s. 37. 9 „Solidarność”. XX lat..., s. 271; A. Dudek, T. Marszałkowski, Walki uliczne w PRL 1956–1989, Kraków 1999, s. 275; relacja Sta- nisława Malary [w:] Stan wojenny w Małopolsce w oczach świadków, oprac. Z. Solak, J. Szarek, współpraca E. Zając, Kraków 2001, s. 83–86; „Tygodnik Wojenny” 1982, nr 1/2; J. Sadecki, Nowa Huta. Ziarna gniewu, ziarna nadziei, Warszawa 1989, s. 79–85.

55 WOJCIECH POLAK

tysięcy osób. Protestowało też kilka wyższych Dzierżoniowa, Kudowy-Zdroju, Dusznik-Zdroju, Bie- uczelni: uniwersytet, Akademia Rolnicza, Aka- lawy, Jaroszowa. demia Wychowania Fizycznego i politechnika10. Akcję protestacyjną na Dolnym Śląsku starał W nocy z 14 na 15 grudnia oddziały ZOMO rozbiły się koordynować Regionalny Komitet Strajkowy, strajki na uczelniach. Siły milicji i wojska sztur- który powstał 13 grudnia w zajezdni MPK nr 7 mowały też wrocławskie zakłady pracy. Odbywa- we Wrocławiu. Tworzyli go: Władysław Frasyniuk ło się to przy użyciu dużej liczby ludzi i sprzętu (przewodniczący), Piotr Bednarz, Józef Pinior, bojowego11. W niektórych zakładach kilkakrotnie Tadeusz Jakubowski, Czesław Stawicki, Włady- powtarzano interwencję, gdyż robotnicy nie po- sław Ożarowski, Ryszard Turko, Hubert Hanusiak, dejmowali pracy, a nawet wznawiali strajk. Kilka Leszek Żołyniak, Edward Granic, Jerzy Darmo- razy pacyfikowano Pafawag, Dolmel, Fabrykę Au- chwał13. tomatów Tokarskich Archimedes, Fabrykę Maszyn Regionalny Komitet Strajkowy Regionu Środko- Budowlanych Fadroma, Zakłady Zmechanizowane- wo-Wschodniego powołano 13 grudnia w strajku- go Sprzętu Grzejnego Polar, Stocznię Remontową, jącej Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego w Świd- Zakłady Elektroniczne Mera-Elwro12. niku. Na czele komitetu stanął dzień później W pierwszych dniach stanu wojennego straj- Norbert Wojciechowski. WSK została zdobyta bru- kowało kilkadziesiąt tysięcy górników w legnic- talnym atakiem ZOMO w nocy z 15 na 16 grudnia. kim Zagłębiu Miedziowym. W akcji protestacyjnej Wygasły lub zostały stłumione także inne akcje brały udział kopalnie: Rudna, Lubin, Polkowice, protestacyjne w regionie14. Sieroszewice, a także zakłady zaplecza kopalń. W Warszawie i województwie warszawskim straj- Strajkowała Huta Miedzi Głogów, Zakłady Me- kowało co najmniej czterdzieści zakładów pracy. chaniczne Legmet w Legnicy, Dolnośląska Fabry- W Zakładach Mechanicznych Ursus 14 grudnia ka Instrumentów Lutniczych w Lubinie. Strajki rano do strajku przystąpiło trzysta osób. Siły ZOMO najczęściej przerywano pod groźbą użycia siły, zaatakowały tego samego dnia kilka minut przed doszło jednak do kilku brutalnych pacyfika- północą. Zatrzymano sześćdziesiąt osób, dziewięć cji. Kilkanaście zakładów pracy stanęło w woje- z nich aresztowano. Przebywający ze strajkujący- wództwie wałbrzyskim. Strajk w kopalni Thorez, mi wiceprzewodniczący Regionu Mazowsze Wiktor w którym uczestniczyło 1300 górników, spacy- Kulerski zdołał opuścić zakład przed pacyfikacją fikowano 15 grudnia. Strajkowała też kopalnia i ukryć się. Ukrywał się też Zbigniew Janas, szef Wałbrzych oraz Zakłady Przemysłu Bawełnianego Solidarności w Ursusie i członek Komisji Krajowej, Silesia. Protesty objęły niektóre zakłady Świdnicy, który uniknął zatrzymania w Gdańsku15.

10 Wykaz strajkujących uczelni we Wrocławiu w: Ł. Kamiński, P. Piotrowski, Dolny Śląsk i Śląsk Opolski [w:] Stan wojenny w Polsce..., s. 30. 11 P. Gomułkiewicz, Mniejsze zło. Władze stanu wojennego wobec opozycji we Wrocławiu, Warszawa – Wrocław 1997, s. 27; A. Dudek, T. Marszałkowski, Walki uliczne..., s. 277–278. 12 Najlepsze opisy grudniowych strajków we wrocławskich zakładach pracy znajdują się w: P. Gomułkiewicz, Mniejsze..., s. 20–49; Ł. Kamiński, NSZZ „Solidarność” Region Dolny Śląsk [w:] NSZZ „Solidarność” 1980–1989, t. 6..., s. 391–396. Zob. też: W. Suleja, Historia Wrocławia, t. 3: W Polsce Ludowej, PRL i III Rzeczypospolitej, Wrocław 2001, s. 140; Stan wojenny w Polsce. Kalendaria..., s. 243–246. 13 Ł. Kamiński, P. Piotrowski, Dolny Śląsk i Śląsk Opolski..., s. 32–33; Stan wojenny w Polsce. Kalendaria..., s. 204–205. 14 Syreny wyły na trwogę [w:] Grudzień 1981. Relacje..., s. 22–27; „Widowisko” dla pułkownika [w:] ibidem, s. 22; „Tygodnik Wo- jenny” 1982, nr 9; H. Gontarz, Strajk w Świdniku [w:] Świadectwa stanu wojennego, oprac. A. Dudek, K. Madej, Warszawa 2001, s. 79–90; M. Choma-Jusińska, Lubelszczyzna [w:] Stan wojenny w Polsce..., s. 161–162; M. Dąbrowski, NSZZ „Solidarność” Region Środkowo-Wschodni [w:] NSZZ „Solidarność” 1980–1989, t. 5: Polska środkowo-wschodnia..., s. 540–545. 15 Na pierwszy ogień [w:] Grudzień 1981. Relacje..., s. 49–50; J. Żurek, NSZZ „Solidarność” w stolicy (1980–1981), „Biuletyn Insty- tutu Pamięci Narodowej” 2002, nr 12 (23), s. 63.

56 Wolność i Solidarność | nr 2 OPÓR SPOŁECZNY

W Szczecinie 13 grudnia zaczęła strajkować fia, Polmozbyt, Famabud, Police, Zakłady Sprzę- Stocznia im. Adolfa Warskiego. Na czele Komitetu tu Elektroogrzewczego, Predom-Selfę i Wuteh16. Strajkowego stanął Stanisław Zabłocki, strajkiem Wymieniłem tu tylko ważniejsze akcje strajkowe faktycznie kierowali jednak Grzegorz Durski i An- po 13 grudnia 1981 r. W sumie w grudniu straj- drzej Milczanowski. Równolegle w stoczni dzia- kowało według danych Ministerstwa Spraw We- łał od 13 grudnia rano Międzyzakładowy Komitet wnętrznych 199 zakładów pracy17. Sądzę jednak, Strajkowy, przekształcony tego samego dnia wie- że liczba ta jest zaniżona i obejmuje tylko najpo- czorem w Regionalny Komitet Strajkowy. Przewo- ważniejsze protesty. Część strajków została rozbita dził mu Mieczysław Ustasiak. siłą. Działania milicji i wojska wobec strajkują- Stocznia im. Warskiego była koordynatorem cych, a także rozpraszanie manifestacji ulicznych, oporu społecznego na Pomorzu Zachodnim. doprowadziły do pierwszych w stanie wojennym 14 grudnia do strajku przystąpiła większość du- ofiar śmiertelnych. Ponadto władza likwidowała żych przedsiębiorstw w regionie, m.in. Szczeciń- ogniska oporu, blokując zakłady wojskiem i mi- ska Stocznia Remontowa Gryfia, Stocznia Parni- licją, stosując groźby i perswazję. Niekiedy człon- ca, Zakłady Chemiczne Police, Papiernia Skolwin, kowie Solidarności sami przerywali swoją akcję, Zakłady Sprzętu Elektrogrzewczego Predom-Selfa, uważając ją za beznadziejną. Tłumienie strajków Polska Żegluga Morska, Fabryka Domów Gryfbet, i protestów ulicznych ułatwiała mroźna i śnieżna Przedsiębiorstwo Robót Elektrycznych w Szczeci- zima. Z drugiej strony jedność dziesięciomilio- nie, Zarząd Portu Szczecin-Świnoujście, Zakłady nowej Solidarności okazała się mitem. Większość Budownictwa Kolejowego, Wojewódzkie Przedsię- zakładów do protestów nie przystąpiła, w niektó- biorstwo Komunikacji Miejskiej, Szczecińska Fa- rych regionach poza drobnymi incydentami pa- bryka Maszyn Budowlanych Famabud, Polmozbyt, nował spokój. Po tygodniu władze wiedziały, że Przedsiębiorstwo Produkcji Urządzeń Transpor- prawie wszystkie strajki zostały zdławione. Dla So- towych Wuteh, Zakłady Przemysłu Odzieżowego lidarności rozpoczął się nowy okres – podziemny. Dana. We wtorek 15 grudnia strajkowało jeszcze co Manifestacje uliczne najmniej dwanaście zakładów, dzień później już tylko cztery: Stocznia im. Warskiego, stocznie Do pierwszych manifestacji ulicznych w stanie Parnica i Gryfia oraz Fabryka Domów Gryfbet. wojennym dochodziło pod zdemolowanymi przez Gwałtowny spadek liczby strajkujących zakładów ZOMO regionalnymi siedzibami Solidarności. Tak spowodowany był przede wszystkim akcjami pa- było np. w Łodzi. W Lublinie do splądrowanej nocą cyfikacyjnymi milicji i wojska. Jeszcze 13 grud- z 12 na 13 grudnia siedziby Zarządu Regionu Środ- nia stłumiono strajk w Przedsiębiorstwie Połowów kowo-Wschodniego przyszli rano działacze Związ- Dalekomorskich i Usług Rybackich Gryf, a w nocy ku, powołali Tymczasowy Komitet Strajkowy i roz- z 13 na 14 grudnia przypuszczono szturm na Stocz- poczęli protest. Oto fragment relacji z wydarzeń: nię im. Warskiego. O pierwszej czołgi staranowały „Około godziny 10.00 została uruchomiona dwie bramy stoczni: główną i na Arsenale. Zatrzy- instalacja nagłaśniająca. Podawano komunikaty: mano prawie wszystkich członków RKS oraz grupę oświadczenia Tymczasowego Komitetu Strajkowe- uczestników strajku. Po akcji wojska i milicji spa- go Regionu i komitetów zakładowych, listę aresz- cyfikowano też m.in. Stocznię Remontową Gry- towanych, punkt statutu mówiący o charakterze

16 Z. Matusewicz, Szczecin 1980–1981. Rewolucja „Solidarności”, Szczecin 1997, s. 301–310; R. Spałek, Pomorze Zachodnie [w:] Stan wojenny w Polsce..., s. 569–574; Stan wojenny w Polsce. Kalendaria..., s. 186–187; R. Kościelny, A. Kubaj, NSZZ „Solidarność” Region Pomorze Zachodnie [w:] NSZZ „Solidarność” 1980–1989, t. 3: Polska północna..., s. 303–307. 17 G. Majchrzak, Władza w stanie wojennym, „Arcana” 2001, nr 6 (42), s. 95.

57 WOJCIECH POLAK

reakcji na atak na Związek18, opis budynku Za- brać szyku bojowego. ZOMO odgrodziło kordonem rządu Regionu po interwencji »sił porządkowych«. wejście do budynku. Przez głośniki podano rozkaz Regularnie powtarzano też apele o porządek i spo- do rozejścia się. Celowniczy armatki wodnej szu- kój przed budynkiem, pozostawienie przejść dla kał właściwego celu w tłumie. pieszych itp. Osoby wchodzące do gmachu i wy- Wysiadających interwentów witały okrzyki chodzące nie były niespokojne, chociaż wskazy- i złorzeczenia. Na komendę wzywającą do rozej- wano w tłumie przed wejściem konfidentów. Część ścia się ludzie zareagowali wrzawą, protestami mienia związkowego w przewidywaniu powtórne- i gwizdami. Gdy kordon zomowców ruszył od bu- go wejścia [milicji] została zabezpieczona. dynku, spychając stojących tam na jezdnię, grupa Zgromadzeni przed budynkiem manifestowali najbliższa siedziby zarządu zaintonowała hymn swoje oburzenie zarówno faktem wprowadzenia narodowy, a ludzie, którzy szli do katedry (lub stanu wojennego, bezprawnymi aresztowania- wychodzili z niej), »Boże, coś Polskę«. Zgrupowani mi, jak i zniszczeniami dokonanymi w siedzibie po przeciwnej stronie ulicy, stojący na linii armat- związkowej. Przybywali działacze Solidarności ki wodnej, lżyli agresorów: »gestapo«, »zdrajcy«, z informacjami i prośbami o informacje; wiado- »skurwysyny«, »dlaczego nie strzelacie?«... Ta mości o aresztowaniach przynosili także najbliżsi manifestacja trwała pół godziny. Był to dzień pro- i sąsiedzi. Wiele relacji mówiło o bardzo brutalnym hibicji, niemniej w momencie interwencji pojawili traktowaniu aresztantów (użyciu gazów, pałek, się wśród tłumu dość liczni pijani, rośli młodzień- zrzucaniu ze schodów, zabieraniu ludzi w piża- cy. Ale to nie oni nadawali ton. Najodważniejsze mach, bez butów, bez palt), ale także o oporze. w tym zgromadzeniu wydawały się kobiety, i to W jednym przypadku pertraktacje zomowców w starszym wieku. Tłum falował, lecz one zawsze z samorzutnie utworzonym komitetem sąsiedzkim znajdowały się w pierwszym szeregu. trwały trzy kwadranse, w innym – aresztowany Grupa milicjantów, która wkroczyła do budyn- zajął zomowców przez dłuższy czas literaturą po- ku, obeszła wszystkie pokoje i piętra. Nie zabawi- wielaczową. W małych miejscowościach – Świdnik, li tam długo: światła zapalały się i szybko gasły. Łęczyca – sąsiedzi ostrzegali ludzi, o których moż- Stwierdzili, że gmach jest pusty i wyszli, zostawia- na było mniemać, że też są na liście, i kilka ucie- jąc kilku na obstawie. Posterunek zomowców stał czek było udanych. [...] przed wejściem cały dzień. Tłum, gdy się upewnił, Około godziny 16.00 przyszło ostrzeżenie, że że nikogo nie zabrano, zaczął się powoli rozcho- ZOMO zamyka ruch uliczny. Jednocześnie ludzie dzić. Odjechali żołnierze i część ZOMO, został wóz zacieśnili krąg przed wejściem do siedziby Soli- bojowy, dwie »budy« i radiowóz”19. darności, dając w ten sposób szansę bezpiecznej W Warszawie 13 grudnia trzykrotnie rozpędza- ewakuacji gmachu. W momencie, gdy zajechały no tłum ludzi zbierających się przed budynkiem samochody – 6 »bud«, kilka radiowozów, samo- zdewastowanej i ogołoconej z mienia siedziby Za- chód opancerzony z armatką wodną – w budyn- rządu Regionu Mazowsze20. 17 grudnia pod bramą ku pozostawała tylko portierka. Interwenci przez główną Huty im. Lenina w Nowej Hucie zebrał się dłuższą chwilę wydawali się skonsternowani. Było tłum, który obrzucił wyzwiskami funkcjonariu- 30 żołnierzy z automatami przewieszonymi przez szy blokujących wejście do zakładu. Uczestników plecy i może 60 zomowców w hełmach z przyłbi- protestu rozproszyły dwie kompanie ZOMO. Tego cami, tarczami i pałkami [...]. Żołnierze zbili się samego dnia w Krakowie po mszy w kościele Ma- w gromadę i widać było, że nie zamierzają przy- riackim, odprawionej w rocznicę Grudnia na Wy-

18 Zgodnie ze statutem Solidarności po aresztowaniu przywódców Związku pozostali związkowcy powinni rozpocząć strajk gene- ralny. 19 Szturm na Region [w:] Grudzień 1981. Relacje..., s. 20–21. 20 T. Ruzikowski, Mazowsze, Warmia i Mazury [w:] Stan wojenny w Polsce..., s. 286.

58 Wolność i Solidarność | nr 2 OPÓR SPOŁECZNY brzeżu, rozpoczęła się demonstracja na Rynku. nych w okolicach Dworca Głównego w Gdańsku). Rozpędzono ją armatkami wodnymi21. W obawie przed manifestacją oddziały milicji za- Do dramatycznych wydarzeń doszło w Łodzi. blokowały dostęp do pomnika. Doszło do całodzien- O siódmej rano do siedziby Zarządu Regionu Ziemi nych, bardzo zaciętych starć z milicją. Liczba ma- Łódzkiej dotarli z Gdańska Andrzej Słowik – prze- nifestantów przekraczała zapewne 100 tys. osób24. wodniczący Zarządu Regionu i jego zastępca Jerzy Następnego dnia walki na ulicach Gdańska cią- Kropiwnicki. Wkrótce dołączyli do nich inni człon- gle trwały. Młodzi ludzie przynosili ze sobą kosze kowie władz Solidarności w Łodzi22. Powołano i torby pełne kamieni. Podobnie jak poprzedniego Międzyzakładowy Komitet Strajkowy i rozpoczęto dnia walczono przede wszystkim o zdobycie Po- akcję protestacyjną. Oto jej opis według spisanej mnika Poległych Stoczniowców. Wznoszono ba- na gorąco relacji: „W niedzielę 13 grudnia 1981 r. rykady, dochodziło do walki wręcz. Starcia prze- od rana działał w swojej siedzibie Zarząd Regio- nosiły się też w inne rejony Gdańska, m.in. na nu z przewodniczącym Słowikiem i wiceprzewod- Hucisko, w okolice ulic Świerczewskiego (gdzie niczącym Kropiwnickim. Wydrukowano i rozrzu- atakowano budynki Komitetu Wojewódzkiego cono 5 tysięcy ulotek wzywających do strajku PZPR i prokuratury) i Kalinowskiego. Zamieszki powszechnego, który miał się rozpocząć w ponie- objęły też Gdynię25. działek o godzinie 9.00. Wobec zebranego tłumu Według danych oficjalnych w zajściach 17 grud- odczytano przez megafon komunikat Zarządu Re- nia wzięło udział 25–30 tys. osób. Pod Komitetem gionu. Wyrzucono na ulicę znajdujące się w siedzi- Wojewódzkim zaczęto strzelać do demonstrantów bie Zarządu Regionu wydawnictwa wartości ponad ostrymi pociskami. W wyniku tego śmiertelnie 1 mln zł. Około godziny 12.00 ZOMO rozproszyło ranny został 23-letni Antoni Browarczyk26. Warto tłum i wdarło się do budynku Zarządu Regionu, zacytować fragment rozmowy dwóch dowódców gdzie aresztowano wszystkich obecnych. Podczas milicji, zdobyty dzięki nasłuchowi radiowemu zor- wyprowadzania aresztowanych doszło do ostrych ganizowanemu przez działaczy Solidarności: starć z tłumem. Pojmanych przewieziono do Ko- „Pancernik: – Nasi od 3 Maja... i zaczynają wa- mendy Wojewódzkiej MO na ulicę Lutomierską, lić! Pod komitetem seria! Ale nie wiadomo, ostre gdzie izolowano Słowika. Wszystkich pozostałych czy ślepe. przewieziono do więzienia w Łęczycy, gdzie więk- Borsuk: – Tak, rozumiem, pod komitetem seria szość zatrzymano, a część odwieziono z powrotem z broni maszynowej. do Łodzi i po przesłuchaniu zwolniono”23. Pancernik: – Serie ostre idą! Do największych rozruchów ulicznych doszło Borsuk: – Skąd wiesz? w Gdańsku. Jeszcze przed stanem wojennym za- Pancernik: – Bolek podawał! powiedziane były na 16 grudnia obchody rocznicy Bolek: – Pod komitetem na ostro idzie. wydarzeń 1970 r. Ulotki zwołujące mieszkańców Borsuk: – Czy idzie na ostro walka, czy idzie Trójmiasta na wielki wiec pod Pomnikiem Poległych ostra amunicja? Bo to dla mnie różnica zasadnicza! Stoczniowców o godz. 17 rozlepiano w wielu miej- Bolek: – Cały czas o amunicji mówię. W tej scach publicznych (m.in. w przejściach podziem- chwili cały czas serie lecą, 3–4-sekundowe”27.

21 A. Dudek, T. Marszałkowski, Walki uliczne..., s. 275. 22 L. Próchniak, Ziemia Łódzka i Sieradzka [w:] Stan wojenny w Polsce..., s. 690; idem, NSZZ „Solidarność” Region Ziemia Łódzka [w:] NSZZ „Solidarność” 1980–1989, t. 4: Polska zachodnia..., s. 171–172. 23 Łódź. Pierwsze godziny, pierwsze dni [w:] Grudzień 1981. Relacje..., s. 27. 24 Ulotka z 17 XII 1981 pt. Rodacy, podpisana przez przewodniczącego Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego w Gdańsku Stani- sława Jarosza, kolekcja Artura Wiśniewskiego; W. Polak, Stan wojenny – pierwsze dni, Gdańsk 2006, s. 214–218. 25 A. Dudek, T. Marszałkowski, Walki uliczne..., s. 264–265. 26 Raport Rokity..., s. 70–101. 27 W stanie, oprac. Z. Gluza, K. Madoń-Mitzner, G. Sołtysiak, Warszawa 1991, s. 61.

59 WOJCIECH POLAK

Walki wygasły wieczorem, około dwudziestej. riały poligraficzne i książki29. Studenci UMK po- W ciągu dwóch dni starć ulicznych w Gdańsku magali też w wynoszeniu papieru i sprzętu z ma- obrażenia odniosło (według danych oficjalnych) gazynu Zarządu Regionu Solidarności w Toruniu. 179 funkcjonariuszy MO, dwóch żołnierzy oraz Materiały przenoszono w torbach i umieszczano 196 osób cywilnych, z których jedna zmarła. Za- najczęściej w prywatnych piwnicach. Najwięcej, trzymano 424 osoby (nie licząc wywiezionych ze 300–400 ryz, trafiło do mieszkania Pawła Rzoski Stoczni Gdańskiej)28. na Starym Mieście w Toruniu30. Studenci oca- W następnych tygodniach i miesiącach nieza- lili także i ukryli powielacz będący własnością leżne manifestacje, zazwyczaj zwoływane przez NZS31. struktury podziemnej Solidarności, odbywały się Po rozbiciu przez milicję siedziby Zarządu Re- najczęściej trzynastego dnia każdego miesiąca (na gionu kilka osób (z udziałem działacza Solidar- pamiątkę wprowadzenia stanu wojennego) oraz ności z Metronu Lecha Różańskiego) przeniosło w święta narodowe i rocznice niektórych wyda- powielacz, elektryczną maszynę do pisania, spo- rzeń historycznych. Władze zazwyczaj używały ry zapas papieru, matryc białkowych i farby dru- wobec demonstrujących siły. karskiej do prywatnego mieszkania w kamienicy naprzeciwko siedziby Związku. Dalszą ewakuację Ratowanie powielaczy tego sprzętu załatwił doc. Jan Hanasz, astrofizyk pracujący w Polskiej Akademii Nauk. Prace za- Działalność podziemną ułatwiło ocalenie na po- bezpieczające mienie i dokumenty komisji zakła- czątku stanu wojennego dużej ilości sprzętu (ma- dowych Solidarności podjęto w wielu zakładach szyn do pisania, powielaczy, kserokopiarek itp.), Torunia, m.in. w Geofizyce (dokumenty ukryto materiałów (papieru, farby drukarskiej, matryc w Dziale Geologii, gdzie przeleżały szczęśliwie białkowych do powielaczy) i pieniędzy. Zomowcy, przez następne lata) i w Szpitalu Miejskim przy dewastując biura Solidarności (a także Niezależ- ul. Batorego32. W zakładach Apator dokumenty nego Zrzeszenia Studentów), zostawiali często ukryto w Sekcji Zaopatrzenia pod metalową szafą, sprzęt i materiały na miejscu. Podejmowano więc gdzie przetrwały do czasu reaktywowania Solidar- szybkie akcje ich odzyskiwania. W Toruniu w nocy ności w 1989 r.33 W toruńskich zakładach Towimor z 12 na 13 grudnia spora grupa studentów Uni- za regałami ukryto kolekcję zdjęć ze strajku sierp- wersytetu Mikołaja Kopernika przeprowadziła ak- niowego 1980 r. i pierwszych miesięcy Solidarno- cję ratowania mienia NZS i Solidarności. Działa- ści. Odnalazł je dopiero w 2007 r. dawny działacz cze toruńskiego NZS: Piotr Gierszewski, Mirosław Ruchu Wolność i Pokój Marek Bernaciak. Maciejewski i Zbigniew Zygora ukryli w magazynie Podobnie było w innych miastach. Dariusz Bo- akademika książki z biblioteki Zrzeszenia na Wy- guski, działacz Solidarności z Białegostoku, wspo- dziale Biologii i Nauk o Ziemi UMK. Niestety zosta- minał: „Pomieszczenia Zarządu Regionu nie były ły one później odnalezione przez milicję i skonfi- zdemolowane. Krążyły słuchy, że esbecy byli tam skowane. W następnych dniach grupa studentów w nocy i zniszczyli maszyny poligraficzne, nie wywiozła i ukryła cały zapas papieru (ponad 200 było jednak żadnych śladów włamania. A że się ryz formatu A-3) zgromadzony przez działacza nic nie działo, postanowiliśmy coś zrobić. Janek NZS Wiesława Janowskiego, a także inne mate- Radziwon ściągnął więc jakiś samochód i wywieź-

28 A. Dudek, T. Marszałkowski, Walki uliczne..., s. 265. 29 Informacje Krzysztofa Gołębiowskiego, Romualda Bobkowskiego, Wiesława Janowskiego i prof. Andrzeja Bielskiego. 30 Informacje Małgorzaty Nowak i Pawła Rzoski. 31 W. Polak, Najtrudniejsze egzaminy. Niezależne Zrzeszenie Studentów Uniwersytetu Mikołaja Kopernika na tle wydarzeń w kraju i regionie (1980–1982), Toruń 2001, s. 230–231. 32 Informacje Wiesława Krypla i Andrzeja Kędzierskiego. 33 Informacje Mirosławy Wronieckiej.

60 Wolność i Solidarność | nr 2 OPÓR SPOŁECZNY liśmy trzy powielacze białkowe. [...] Dzięki tym dzeniem stanu wojennego37. Pieniądze te zasila- powielaczom mogliśmy wkrótce uruchomić druk. ły podziemie w całej Polsce. Na wielu plebaniach Po południu w siedzibie Zarządu Regionu zja- i w klasztorach przechowywano sztandary38 i do- wiło się paru oficerów wojska. Zaczęli spisywać kumenty Związku, a nawet wydawnictwa niezależ- jakiś protokół. Zanim przyszli, zdążyliśmy jesz- ne. Kościoły były miejscem zebrań i spotkań dzia- cze zabrać stamtąd różne rzeczy, między innymi łaczy podziemia i „skrzynkami kontaktowymi”. pieczątki i maszyny do pisania. Zdaje się, że ktoś Ocalony sprzęt i materiały umożliwiały szybkie wziął również sztandar i część dokumentów Zarzą- przejście Solidarności do działalności podziemnej. du Regionu”34. Wiele uratowanych powielaczy i maszyn do pisania Piotr Izgarszew z Warszawy na początku sta- używano do 1989 r. nu wojennego ocalił sprzęt związkowy ogromnej wartości, wykorzystując fakt, że 13 grudnia rano Ulotki i plakaty zomowcy chwilowo opuścili budynek Zarządu Re- gionu Mazowsze przy ul. Mokotowskiej35. Ryszard Działania konspiracyjne podejmowano już od Czapara, pracownik naukowy Akademii Rolniczej pierwszych godzin stanu wojennego. Część dzia- w Poznaniu, wraz z grupą studentów uratował łaczy Solidarności ukryła się przed internowaniem powielacz znajdujący się w budynku uczelni. Po i zeszła do podziemia. Niektórym udało się opu- latach wspominał: „W poniedziałek studenci po- ścić strajkujące zakłady w momencie pacyfikacji magają mi powielacz zabezpieczyć. Wywożą go na i przystąpić do montowania siatek konspiracyj- sankach. W koszu wiklinowym na bieliznę. Zresztą nych. Inni, nie mogąc podjąć strajku w swoich po drodze się wygłupiają. Z powielaczem zjeżdżają zakładach, od razu zaczynali prace podziemne. z górki. Ja towarzyszę im z daleka i to, co widzę, Było mnóstwo przypadków spontanicznego dru- doprowadza mnie do wściekłości. A oni tak spe- kowania i kolportowania ulotek, rozlepiania pla- cjalnie, żeby nie było znać. Wywożą powielacz do katów, pisania na murach itp. kościoła Świętego [Stanisława] Kostki na Winia- Oto kilka przykładów z Torunia. W pierwszych rach. (Po latach dowiaduję się, że został schowany dniach stanu wojennego ulotki na maszynie do w wieży kościelnej). Do czasu powielacza offseto- pisania sporządzał tam Andrzej Kaczor wraz ze wego, czyli do 1985 roku, to była podstawowa ma- swoją żoną Elżbietą i Romanem Spandowskim. szyna, na której trzepaliśmy »Obserwatora [Wiel- Następnie we trójkę rozklejali je na drzwiach do- kopolskiego]«”36. mów, witrynach sklepów, głównie na Starym Mie- W akcji ratowania mienia ogromnej pomocy ście39. Małe plakaciki, robione stemplem z gumki udzielił Solidarności Kościół katolicki. Arcybiskup do ścierania, wykonywali Mirosława Wojtczak – wrocławski Henryk Gulbinowicz przechowywał asystentka z Wydziału Sztuk Pięknych UMK oraz 80 mln zł, które Józef Pinior podjął z kont dolno- jej mąż Michał – asystent w Instytucie Pedago- śląskiej Solidarności na kilka dni przed wprowa- giki UMK. Zawierały one dowcipne antyreżimowe

34 D. Boguski, Pół roku bez brody [w:] Świadectwa stanu wojennego..., s. 33. 35 P. Izgarszew, Dla mnie wszystko zaczęło się po 13 grudnia [w:] ibidem, s. 98–99. 36 A. Grupińska, J. Wawrzyniak, Buntownicy. Polskie lata 70. i 80., Warszawa 2011, s. 326. 37 J. Żaryn, Dzieje Kościoła katolickiego w Polsce (1944–1989), Warszawa 2003, s. 481; L. Wołosiuk, A Kościół trwa. Rozmowy z kar- dynałem Gulbinowiczem, Wrocław [2000], s. 296–297. 38 Na przykład sztandar Solidarności w cukrowni w Chełmży proboszcz katedry ks. infułat Alfons Groszkowski ukrył w miejscowym klasztorze elżbietanek (D. Meller, NSZZ „Solidarność” Cukrowni Chełmża w latach 1980–2002, Chełmża 2003, s. 47). Sztandar Soli- darności na Akademii Rolniczo-Technicznej w Olsztynie działacze Związku Józefa Mielnik i Zdzisław Goździewski ukryli na plebanii u ks. Juliana Żołnierkiewicz, proboszcza kościoła Najświętszego Serca Pana Jezusa. Przetrwał tam do 1989 r. (J. Mielnik, Stan wojenny nie może przesłonić „okresu nadziei” [w:] Z. Złakowski, „Solidarność” olsztyńska w stanie wojennym, Olsztyn 2001, s. 321). 39 Informacje Andrzeja Kaczora.

61 WOJCIECH POLAK

hasła, np. „Wesołych świąt życzy partia i rząd”. rałowi”, „Precz z ZSRR”, „Solidarność” oraz emble- Następnie Wojtczakowie rozklejali plakaciki w róż- maty Polski Walczącej. Przy sklepie w Czerniewi- nych miejscach publicznych. Przed Bożym Naro- cach SB znalazła także blisko dwieście ulotek43. dzeniem 1981 r. rozprowadzali też solidarnościo- Do podobnych spontanicznych działań dochodziło we kartki świąteczne, sporządzane za pomocą w wielu innych miastach całej Polski. dużych okolicznościowych stempli, które stawiali Szybko jednak zaczęły się tworzyć regularne na odwrocie zwykłych kartek40. Grupa młodzieży podziemne struktury Solidarności, które podej- zbierająca się w mieszkaniu Marii Nenckiej-Boro- mowały przede wszystkim działalność wydaw- wieckiej na Rubinkowie rysowała przez kalkę pla- niczą. Ryszard Czapara tak opisywał drukowanie katy, a następnie rozlepiała je na klatkach scho- pierwszych podziemnych numerów poznańskie- dowych41. go „Obserwatora Wielkopolskiego”: „drukujemy Działalność w stanie wojennym podjęła też kil- w pustym mieszkaniu mojego kolegi Grzegorza kuosobowa grupa uczniów, w większości z Liceum Dogila, który wyjechał na stypendium do Niemiec. Ogólnokształcącego nr 5 w Toruniu, związana (Grzegorz nie wiedział nic o naszej działalności, uprzednio z Konfederacją Polski Niepodległej. Na a ja opiekowałem się jego mieszkaniem). Drukuje- jej czele stali Rafał Sadowski, Krzysztof Bunda my we dwójkę z Grzesiem Kumorkiem. Na ramce, i Tomasz Kokociński, którzy 13 grudnia wraz klasyczna technika. Pięćset egzemplarzy zaled- z Wojciechem Sobeckim wydrukowali ulotkę. Po- wie. Z osiem godzin może drukowaliśmy, wieczór służyli się matrycą sporządzoną z folii aluminio- i noc. A Kasia Łakińska przenosi to wszystko. Ona wej i papieru ściernego, a powielali za pomocą robi z »Obserwatora« wielki brzuch i niby jest wałka. W ten sposób wykonali kilkaset egzempla- w ciąży”44. rzy. Autorem zawartej w ulotce odezwy „Do spo- łeczeństwa” był Rafał Sadowski. W następnych Inne formy oporu dniach członkowie grupy zdobyli matryce biał- kowe i mogli podjąć druk na lepszym poziomie Wiele osób ukrywało w swoich mieszkaniach, – za pomocą ramki. Przedrukowali wówczas dwie i to niekiedy przez długi czas, działaczy, którym ulotki z Gdańska. Chłopcy pisali hasła na murach groziło internowanie lub aresztowanie. W pierw- i rozklejali antyreżimowe plakaty. Zaczęli też szych tygodniach po wprowadzeniu stanu wojen- wkrótce wydawać (na ramce, potem na powiela- nego liczni ścigani związkowcy znajdowali też czu) „Niezależny Serwis Informacyjny NSZZ »Soli- schronienie w klasztorach, pomieszczeniach ku- darność«”. Pierwszy jego numer ukazał się z datą rialnych i innych obiektach kościelnych. Na przy- 19 stycznia 1982 r. Pisemko zostawiano na klat- kład przywódca dolnośląskiej Solidarności Wła- kach schodowych42. dysław Frasyniuk ukrywał się przez pewien czas Od początku stanu wojennego w Toruniu poja- w Seminarium Duchownym w Łomży. wiało się też wiele napisów na elewacjach bu- W 1982 r. powstała tradycja odprawiania w ko- dynków i klatkach schodowych. Większość „noc- ściołach mszy św. za ojczyznę. Kościoły przy tej nych malarzy” pozostaje do dzisiaj anonimowa. okazji dekorowano flagami narodowymi i symbo- 27 grudnia na sklepie spożywczym w Toruniu- lami Solidarności. Pierwszą zapewne taką mszę -Czerniewicach namalowano hasła: „Śmierć gene- w Polsce odprawił 13 stycznia 1982 r. wrocławski

40 Informacje Mirosławy i Michała Wojtczaków. 41 Informacje Marii Nenckiej-Borowieckiej. 42 Egzemplarz w archiwum Rafała Sadowskiego z Torunia. 43 Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej, Delegatura w Bydgoszczy, KW MO w Toruniu, 082/144, t. 1, Akta śledztwa w sprawie ulotek w różnych miejscach na terenie Torunia. 44 A. Grupińska, J. Wawrzyniak, Buntownicy..., s. 327.

62 Wolność i Solidarność | nr 2 OPÓR SPOŁECZNY duszpasterz ks. Mirosław Drzewiecki. Wygłosił skiej, żywnościowej, materialnej, prawnej, lekar- wtedy wspaniałe i odważne kazanie45. W Warszawie skiej46. msze za ojczyznę zostały zainicjowane 13 marca Niektóre formy protestu przeciwko wprowadze- 1982 r. w kościele św. Krzyża. Oczywiście naj- niu stanu wojennego miały bardzo oryginalny głośniejsze były msze w intencji ojczyzny w koś- charakter. Przykładem może być anagram Stani- ciele św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoli- sława Danielewicza, dziennikarza „Dziennika Bał- borzu, odprawiane od kwietnia 1982 r. przez tyckiego”. Zamieścił on w swojej gazecie w numerze ks. Jerzego Popiełuszkę w ostatnią niedzielę każ- z 12–14 lutego 1982 r. recenzję muzyczną Wracamy dego miesiąca. Uczestniczyły w nich tysiące war- do płyt, o których się mówi. Pierwsze litery każ- szawiaków. dego z akapitów owego tekstu składały się na Już 17 grudnia powstał w Warszawie Pryma- hasło: „Wrona skona”47. Autor przesiedział za to sowski Komitet Pomocy Osobom Pozbawionym ponad dziewięć miesięcy w więzieniu48. W później- Wolności i ich Rodzinom. Ze względu na miejsce szym okresie wyrazem protestu był bojkot środ- urzędowania – w kościele św. Marcina przy ulicy ków masowego przekazu, zapalanie świeczek w ok- Piwnej – nazywano go potocznie Komitetem na nach, noszenie oporników wpiętych w ubranie, Piwnej. Podobne komitety powstawały w innych spacerowanie w czasie emisji „Dziennika Tele- diecezjach. Udzielały one internowanym i wię- wizyjnego” – najważniejszej audycji propagando- zionym oraz ich rodzinom pomocy duszpaster- wej reżimu.

45 Fragmenty kazania w: Od trzynastego do trzynastego. Analizy – dokumenty – relacje, oprac. P. Spiski, Londyn b.d.w., s. 39–40; całość – http://www.mdrzewiecki.wroclaw.pl/. 46 Szerzej zob. J. Żaryn, Dzieje Kościoła katolickiego..., s. 490–496; W. Polak, Czas ludzi niepokornych. Niezależny Samorządny Zwią- zek Zawodowy „Solidarność” i inne ugrupowania niezależne w Toruniu i Regionie Toruńskim (13 XII 1981 – 4 VI 1989), Toruń 2003, s. 432–436; W. Rodowicz, Komitet na Piwnej. Fakty, dokumenty, wspomnienia, Warszawa 1994. 47 Reprodukcja w: Stan wojenny. Wspomnienia i oceny, red. J. Kulas, Pelplin 1999, il. 82. 48 J. Jakubowski, Weryfikacja dziennikarzy była procedurą haniebną, krokiem ku zniewoleniu umysłów [w:] ibidem, s. 124.

63 MARIA KRUCZKOWSKA

DYSYDENCI W PAŃSTWIE ŚRODKA ZBUNTOWANI ZA WIELKIM MUREM

MARIA KRUCZKOWSKA Ian Buruma, który napisał książkę o chińskich dysydentach, dał jej tytuł Złe ele- menty. To stare określenie wrogów w epoce Mao. Byli nimi właściciele ziemscy, inte- dziennikarka, od 1992 r. pracuje ligencja, mnisi, mniejszości narodowe czy rywale partyjni – wszyscy, których atako- w dziale zagranicznym „Gazety wano i eliminowano w czasie nieustających kampanii ideologicznych. Wyborczej”. O Azji pisze od Od tysięcy lat chiński despotyzm rodzi bunty i je bezlitośnie tłumi. Ostatni raz dwunastu lat. W 2003 r. w 1999 r., gdy zdelegalizowano i rozgromiono Falun Gong. Ruch, który dorównywał przebywała na stypendium liczebnością partii komunistycznej, jest spadkobiercą tajnych chińskich sekt. Jego na Tajwanie, w 2006 r. w Korei założyciel Li Hongzhi głosił nadejście końca świata i obiecywał zbawienie tym, któ- Południowej. Do Chin wyjeżdżała rzy zastosują się do jego nauk. Większość jego wyznawców była skromnymi emery- regularnie do 2010 r.; była tam jedenaście razy do czasu otrzymania tami. W kraju, gdzie wielu nie stać na leczenie, ćwiczyli oni co rano tradycyjny qi odmowy wizy chińskiej. Mimo gong – połączenie ruchu i oddechu, które ma mieć zbawienne skutki dla zdrowia. odwołania, popartego m.in. W czerwcu 1999 r. 10 tys. członków Falun Gong otoczyło zamkniętą dzielnicę rzą- przez MSZ, „Gazetę Wyborczą” dową w Pekinie, domagając się legalizacji stowarzyszenia. Chiński przywódca Jiang i Polską Agencję Informacji Zemin wsiadł wtedy do limuzyny z zadymionymi szybami i kazał szoferowi jeździć i Inwestycji Zagranicznych PAIIZ, wzdłuż trasy protestu, którego uczestnicy siedzieli spokojnie na chodniku. Uznał, że nadal jej nie dostaje. są śmiertelnym zagrożeniem dla partii i tak jak kiedyś chińscy cesarze postępo- wali wobec Żółtych Turbanów, Tajpingów, Bokserów, postanowił ściąć przeciwnikowi głowę. Liczby ofiar represji nie da się ustalić – sam Falun Gong twierdzi, że w więzie- niach i obozach zabito setki tysięcy jego członków. Udokumentowane zostały tysiące przypadków. Minęło jedenaście lat. Dziś partia chwali się, że rozwiązując Falun Gong, zapewni- ła stabilność Chin, a tym samym umożliwiła ich globalny wzrost. Ale w Pekinie, do którego pielgrzymują rządy i koncerny całego świata, trwa nowa fala represji. Dzie- siątki prawników, artystów, działaczy społecznych porywa się z ulic, więzi, trzyma w aresztach domowych. Wszystko to dlatego, że rewolucje w krajach arabskich budzą niepokój partii, która go uspokaja, szukając wroga. Świat zachodni zajmuje się Chinami, finansuje badania i wydaje góry książek, ale nie jest w stanie ich zmienić ani do końca zrozumieć. Można powiedzieć, że Zachód nie rozumie Państwa Środka, bo sam nie przeżył komunizmu. Ale intelek- tualiści z byłego bloku wschodniego wcale nie radzą sobie z tym lepiej. Ich z kolei zwodzą fałszywe analogie. Umyka im istota chińskiego systemu władzy i unikal- ność Chin.

64 Wolność i Solidarność | nr 2 ZBUNTOWANI ZA WIELKIM MUREM

Mur Demokracji i Wei Jingsheng przejazdów pociągiem. Jadąc przez pustynną pro- wincję Gansu, Wei przeżył wstrząs. Na peronie Dysydenci chińscy nie czekali na śmierć Mao. Dwa zobaczył żebrzący tłum. Uderzyła go zwłaszcza lata przed nią, w 1974 r., na murze w Kantonie jedna postać. Dziewczyna, która z daleka wydawa- ukazał się manifest podpisany Li Yi Zhe. Jego ła mu się okryta płaszczem. Z bliska zobaczył, że prawdziwy autor, dziś emigrant polityczny Wang jest naga, a to, co wziął za ubranie, było warstwą Xizhe, oraz jego przyjaciele domagali się praw błota i pyłu węglowego. Zakryta długimi włosami człowieka i nazywali działaczy partyjnych (ale nie błagała o coś do jedzenia. To był koniec jego iluzji samego Mao) faszystami. o komunistycznym raju. „Ojcem chińskiej demokracji” zwany jest jednak Deng Xiaoping chciał wywrzeć presję na tzw. inny Chińczyk, 61-letni obecnie Wei Jingsheng. bandę czworga – wdowę po Mao i jej towarzyszy, Miał 28 lat, gdy umieścił na murze w Pekinie apel sprzeciwiających się reformom, więc w grudniu o demokrację. – Chcemy być panami naszego wła- 1978 r. w centrum Pekinu pojawił się Mur Demo- snego losu – napisał wtedy, w 1978 r., były czer- kracji. Na murze, który potem wyburzono pod bu- wony gwardzista. – Nie potrzebujemy bogów czy dowę oddziału Banku Chin, Chińczycy zaczęli przy- cesarzy. Nie wierzymy w istnienie żadnego zbaw- klejać daizibao (gazety wielkich liter), artykuły cy. Chcemy być panami własnego świata, a nie i manifesty krytykujące panią Mao i jej zwolenni- instrumentami, których użyją autokraci, by speł- ków. Ale już 5 grudnia na murze ukazał się apel niać swe dzikie ambicje. Chcemy nowoczesności Weia, którego nie było w planach komunistycznego i demokracji dla narodu. W modernizacji Chin przywódcy. Wokół muru narodził się ruch zwany ważne są dla nas tylko ludzka wolność i szczęście. pekińską wiosną. Coraz odważniej atakowano par- Bez tej piątej modernizacji pozostałe są nic nie- tię. To był początek aktywności wielu późniejszych warte. znanych dysydentów, np. założyciela w 1998 r. Autor tekstu na pekińskim Murze Demokracji Demokratycznej Partii Chin Xu Wenli. odpokutował za te słowa 15-letnim wyrokiem. Formalnie mur istniał przez rok, choć go w pew- Życiorys Weia, który łącznie spędził w więzieniu nej chwili przeniesiono w bardziej ustronne miejsce 18 lat, to w wielkim skrócie historia chińskiej opo- w parku Ritan (niedaleko ambasady polskiej w Pe- zycji, jej wielkości i słabości. Decyzję w jego spra- kinie). W marcu Deng, który wrócił z triumfalnej po- wie podjął osobiście ojciec chińskiego cudu gospo- dróży po Stanach Zjednoczonych, odtrąbił koniec darczego, 74-letni Deng Xiaoping. I on, podobnie pekińskiej wiosny. Weiowi zrobiono proces za szpie- jak Wei, był ofiarą Mao. – Był chińskim nacjonali- gostwo i skazano go na 15 lat. – Czy nam to zaszko- stą – napisał o Dengu chiński historyk Mobo Gao. dziło w oczach świata? – miał powiedzieć w 1986 r. Uważał, że celu narodowego, odbudowy potęgi Deng Xiaoping w prywatnej rozmowie. – Nasze re- Chin, może dokonać tylko partia komunistyczna. lacje z Zachodem są z każdym rokiem lepsze. Gdy w 1978 r. na II plenum XI zjazdu KC chiń- Wei siedział w izolatce, wybito mu zęby, był skiej partii ogłosił cztery modernizacje (rolnictwa, bliski szaleństwa, ale nie dał się złamać. Jego listy przemysłu, armii, nauki i technologii), nie było z więzienia – Odwaga, by stać samemu – to dziś wśród nich reform politycznych. O piątą moderni- kanon literatury praw człowieka. Wypuszczono go zację – polityczną – upomniał się wtedy Wei. w 1993 r., tuż przed głosowaniem nad kandyda- Pisze się o nim, że był elektrykiem w pekiń- turą Chin do organizowania igrzysk olimpijskich skim zoo. Ale to nie do końca prawda, bo jego w 2000 r. (gospodarzem zostało jednak Sydney). rodzice byli weteranami partii. Młodemu Weiowi Wrócił do działalności opozycyjnej. Pół roku póź- bardzo odpowiadało hasło rewolucji kulturalnej – niej wytoczono mu nowy proces i skazano na „Buntowanie się jest dozwolone”. Paradoksalnie, 14 lat. Nie odsiedział ich do końca. W 1997 r. na dla młodzieży był to czas wolności. Czerwonym prośbę Billa Clintona został uwolniony, ale wyda- gwardzistom przysługiwało prawo do darmowych lono go z Chin. Dla chińskiego dysydenta oznacza

65 MARIA KRUCZKOWSKA

to śmierć polityczną, bo aby być słuchanym w Chi- tu odsiaduje wyrok 11 lat więzienia, bohater Muru nach, trzeba tam mieszkać. Demokracji, ukarany za swoje wystąpienie osiem- Na emigracji Wei kontynuował kampanię prze- nastoma latami więzienia, oskarżył o zbyt miękki ciwko systemowi. – Zachód nie może się dać na- stosunek do komunizmu. brać na jego przemiany, bo partia komunistyczna nigdy nie zmieni swej natury – ostrzegał. Pewne Noblista Liu Xiaobo jest, że nie zmienił się sam Wei. Z czasem wielu z jego sympatyków zaczęło widzieć w nim człowie- Liu dostał Nagrodę Nobla za „długotrwałą walkę ka, który ma uproszczoną i statyczną wizję Chin. bez przemocy o podstawowe prawa człowieka w Chi- Niektórzy twierdzą nawet, że partia wydaje się nach”. Najsłynniejszy chiński dysydent, były pre- znacznie bardziej elastyczna i zdolna do ewolu- zes chińskiego niezależnego Pen Clubu, jest współ- cji niż jej krytyk. Nie chodzi jednak tylko o chore autorem Karty 08, której inspiracją była Karta 77 ambicje. W odróżnieniu od wielu chińskich dysy- ogłoszona w 1977 r. przez Vaclava Hávla i in- dentów, którzy po masakrze na placu Tiananmen nych czechosłowackich oponentów komunizmu. w 1989 r. boją się konfrontacji z partią, a także Chiński dokument ma charakter karty praw, jego chaosu, który musiałby towarzyszyć demokraty- sygnatariusze domagają się wolnych wyborów, zacji i zaprzepaściłby sukces Chin, Wei nie boi się wolności słowa i wyznania, rządów prawa i innych mówić, że system musi upaść, a Chiny czeka długi, swobód demokratycznych (publikujemy go w ca- zapewne krwawy proces zmian. łości w tym numerze „Wolności i Solidarności”). Spotkałam go w 2008 r. w Strasburgu. Wei, laure- W czerwcu 2009 r. Liu został aresztowany, w grud- at Europejskiej Nagrody Praw Człowieka im. Sa- niu skazany na więzienie, którego nie opuścił do charowa (1996), brał udział w ceremonii wręczenia dziś – formalnie za „nawoływanie do obalenia rzą- jej innemu chińskiemu dysydentowi, Hu Jia. Ten du”. Gdy jesienią ubiegłego roku jego żona, która ostatni nie mógł jej odebrać, bo odsiadywał wyrok. pojechała go odwiedzić w więzieniu w Shenyang Z telebimu przemówiła żona laureata Zeng Jinyian, we wschodniej prowincji Liaoning, powiedziała trzymana w areszcie domowym. W Strasburgu za mu o nagrodzie, bardzo się wzruszył. Powiedział, Weiem chodziła wszędzie chińsko-amerykańska te- że to nagroda dla ofiar masakry na Tiananmen. lewizja NDTV, uważana za kanał Falun Gong. W wy- – Przypuszczalnie odsiedzi całą karę – mówi fran- wiadzie Wei mówił, że Falun Gong może odegrać cuska sinolog Marie Holzman. Gdy wyjdzie z wię- w Chinach tę samą rolę, co Kościół w Polsce. Zbli- zienia, będzie miał 67 lat. żył się do Falun Gong. Dodał, że ktoś musi obalić – Czerwiec 1989 r. był punktem zwrotnym reżim, który ani nie słabnie, ani nie łagodnieje. w moim życiu – powiedział Liu w czasie procesu. To niepokojąca wizja. Bo Falun Gong jest na Gdy Wei i jego przyjaciele walczyli o demokrację, pewno antykomunistyczny, ale też pełen starej on zajmował się literaturą, pisał wiersze i czytał chińskiej ksenofobii i zabobonów – jego założyciel zachodnich filozofów. W 1986 r. opublikował ar- twierdzi np., że dzieci z mieszanych par nie mogą tykuł, w którym skrytykował skłonność chińskich trafić do raju. intelektualistów do wieszania się u klamki rządu Nikt tak nie szkodzi Weiowi jak on sam. Kiedy i ich brak samodzielności myślowej. To się bardzo w październiku 2010 r. pokojową Nagrodę Nobla spodobało. Rok 1989 zastał go w Stanach Zjed- dostał Liu Xiaobo, legendarny dysydent popełnił noczonych. W latach osiemdziesiątych Chińczycy gafę swego życia. Może chodziło o zwyczajną za- zaczęli dostawać stypendia na uczelnie amerykań- zdrość? Dziennikarzom, którzy zadzwonili z proś- skie. Był jednym z nich. bą o komentarz, powiedział, że Liu na Nobla nie Wrócił w maju, gdy już zaczęło być jasne, że zasługuje. Współautora powstałej w 2008 r. Karty Deng Xiaoping nie zamierza ustąpić. Na placu Tia- 08, pierwszego chińskiego manifestu demokra- nanmen górę wzięli radykalni opozycjoniści, tacy, tycznego, który za przygotowanie tego dokumen- którzy mówili, że krew musi się polać, by Chiny się

66 Wolność i Solidarność | nr 2 ZBUNTOWANI ZA WIELKIM MUREM zmieniły – choć nikt do ostatniej chwili nie wie- rzył, by chińska armia mogła strzelać do chińskiej młodzieży. Aby pozyskać zaufanie studentów, Liu i jego trzej koledzy ogłosili trzydniową solidar- nościową głodówkę, która przeszła do historii jako „strajk głodowy czterech ludzi pióra”. W dys- kusjach ze studentami przekonywał, by porzucić ideę walki klas. Bo studenci skandowali, że żądają demokracji, ale chcieli ją osiągnąć przemocą, gdyż niczego innego historia Chin ich nie nauczyła. Liu tłumaczył, że nadszedł czas na nową kulturę polityczną, opartą na dialogu i kompromisie. Nie bardzo ich wtedy przekonał, zresztą czasu było za mało. Kiedy czołgi wjechały na Tiananmen, on sam i kilku innych nieco starszych wiekiem i doświad- czeniem przywódców protestu wynegocjowało z liderami studentów i oficerami armii, by tysiące osób protestujących na placu mogły się spokoj- nie rozejść. Uratował w ten sposób wielu ludzi. Po Liu Xiaobo. Fot. PAP/DPA 1989 r. odsiedział prawie dwa lata jako tzw. czarna ręka, inspirator wydarzeń. W latach dziewięćdzie- ostatnie dwadzieścia lat zmieniał poglądy. Nie siątych rozzłościł jednak niektórych uczestników odwracał się już od starej kultury chińskiej. protestu, mówiąc, co zresztą potwierdza wielu Chciał pożenić konfucjanizm z dorobkiem myśli historyków, że nikt nie zginął na Tiananmen – zachodniej. najwięcej ofiar było na szerokich ulicach wiodą- W 2008 r. w kraju dumnym z wygranej olim- cych do placu, gdzie mieszkańcy Pekinu utworzyli piady Liu i jego przyjaciele poszli o krok dalej. żywy mur, stając na drodze czołgom. Opublikowali Kartę 08, w której zadeklarowali, że Pekińska wiosna z krytyka literackiego uczy- ich celem są Chiny demokratyczne. niła dysydenta. Podczas gdy wielu innych uczest- Karta, pod którą na początku podpisało się ników protestu na Tiananmen wyemigrowało lub w internecie 300 dysydentów chińskich, a do dziś rzuciło się w morze biznesu, zakładając firmy, Liu zebrano 10 tys. podpisów, to część strategii dłu- pozostał wierny tamtym ideom. Walczył o zmia- giego marszu chińskich demokratów. Dysydenci są nę oficjalnej oceny wydarzeń 1989 r. i o uwol- w tym zgodni z sinologami – zmiany w Chinach nienie kombatantów pekińskiej wiosny, bo pewna zajmą dużo czasu, lata, dekady, może dłużej. ich liczba nadal odsiaduje kary. Mógł pisać pod W wywiadzie dla prasy w Hongkongu Liu, który pseudonimem w Chinach, ale chciał – zgodnie nie ukrywał podziwu dla byłej kolonii brytyjskiej, z wezwaniem Sołżenicyna – żyć bez kłamstwa. posunął się nawet do stwierdzenia, że cechujący Pisał więc pod nazwiskiem do chińskiej prasy ją wysoki stopień cywilizacji, rządy prawa, służba emigracyjnej. – Codziennie siadywałam przed kom- cywilna, wolność mediów to owoc kolonizacji. – puterem i kontaktowałam się z nim. On był W przypadku Chin, które są tak duże, potrzeba nie w Pekinie, ja w Niemczech – opowiadała w stycz- stu, ale trzystu lat, by dokonać podobnej trans- niu 2011 r. w Warszawie Tian Qi Lian, koleżanka formacji. Może nawet i trzysta lat nie wystarczy noblisty z chińskiego niezależnego Pen Clubu – powiedział. Te słowa, świadczące o tym, że jest i jego redaktorka. Liu, który przed 1989 r. był skrajnym zwolennikiem westernizacji Chin, bar- zwolennikiem radykalnej modernizacji Chin, przez dzo mu w jego kraju zaszkodziły.

67 MARIA KRUCZKOWSKA

Karta wskazuje kierunek marszu do demokracji. – dlatego, że znajdują się ludzie walczący, podej- Jest też dowodem dojrzewania chińskiej myśli po- mujący ryzyko i poświęcający się dla niego. litycznej. Bo dysydenci z Muru Demokracji i z pla- cu Tiananmen nie pozostawili za sobą programu Han Dongfang czy postulatów, do których mogliby się odwołać ich następcy. Nie dorobili się do tej pory boha- – Pamiętam dziennikarzy, którzy mnie pytali na terów, legend i pamięci, która była siłą opozycji placu Tiananmen: „Ilu macie członków? Ile fa- w krajach Europy Środkowej. – Za każdym razem bryk należy do waszego związku?”. Nie należała zaczynają wszystko od nowa – mówił Jean-Philip- ani jedna – śmieje się dwadzieścia lat później Han pe Beja, jeden z nielicznych zachodnich sinologów Dongfang, nazwany chińskim Wałęsą. W czasie z sympatią dla praw człowieka. – Partia kontroluje protestów studenckich w 1989 r. tylko on pomy- pamięć Chińczyków. ślał o robotnikach. 25-letni elektryk kolejowy, Liu sądzono za zamkniętymi drzwiami w Boże który znalazł się w Pekinie, gdy zaczęły się pro- Narodzenie 2009 r., licząc, że opinia zachodnia testy, i przyłączył się do nich, ogłosił, że zakła- zajęta świętami nie zaprotestuje. Tak też było. da Autonomiczny Pekiński Związek Robotniczy. W ostatnim słowie Liu mówił dużo o wybaczeniu. Studenci pomyśleli o szukaniu poparcia w wiel- – Nie mam wrogów i nie żywię nienawiści – powie- kich fabrykach w Pekinie dopiero na dwa dni dział. Nie uważa za swojego wroga prokuratury, przed masakrą. Ich wzrok był utkwiony w dziel- policji i sędziów. To była niezwykła mowa, którą nicę Zhongnanhai, w której mieszkają i rządzą zacytował przewodniczący Komitetu Noblowskie- przywódcy Chin. Zwrócenie się do załóg fabryk nie go w Oslo podczas uroczystości wręczenia nagro- przyszło im do głowy. Czy to by się jednak udało? dy pod nieobecność laureata. Liu polemizował Han Dongfang w to wątpi. z maoistowską ideą walki klas, która nadal kształ- – W drugiej połowie maja – wspomina Han – tuje dyskurs Chin w XXI wieku. – Nienawiść powo- na placu pojawiły się delegacje różnych fabryk, duje korozję ludzkiej mądrości i sumienia. Wrogość na ciężarówkach i z rozwiniętymi sztandarami. może zatruć ducha narodu, być zaczynem brutal- Kiedy podeszliśmy do nich, by spytać, czy się nej walki na śmierć i życie, zniszczyć tolerancję do nas przyłączą, powiedzieli, że nie szukają gu- i ludzkość w społeczeństwie, zahamować postęp za – chcą tylko poprzeć studentów. W kraju za narodu ku wolności i demokracji... Dziwnie znajo- Wielkim Murem Solidarność, narodowy ruch ro- mo w ustach niewierzącego Chińczyka zabrzmiały botników i intelektualistów przeciwko władzy słowa: „chcę zwalczać nienawiść miłością”. Liu o obcym rodowodzie, był niemożliwy. Brakowało mówił też o swojej nadziei na reformę polityczną tam jej podstawowych składników: narodu (bo Chi- w Chinach – „stopniową, pokojową, przy zacho- ny to kraj setek języków i lokalnych wspólnot), waniu ładu, która byłaby interaktywna – z góry religii i wroga. Elity, zsyłane za rządów Mao do w dół i z dołu w górę”. fabryk i na ryżowiska, nie mają sentymentu do Kto siedzi w celi w dalekiej prowincji wschod- chińskich mas, tzw. laobaixing – ludzi o stu na- nich Chin? Chiński Nelson Mandela czy raczej zwiskach. kolejny męczennik? – Wielu ludzi, którym Chiny Han Dongfang po Tiananmen został uwięziony leżą na sercu, chce wierzyć, że demokratyzacja na dwa lata i w celi zaraził się gruźlicą. Był bliski jest nieunikniona – pisze korespondent dziennika śmierci, ale władze nie chciały, by umarł i wydali- „The Washington Post” w Pekinie i autor książki ły go do Stanów Zjednoczonych. Tam usunięto mu Spoza cienia Mao (Out of Mao’s Shadow) Philip P. operacyjnie jedno płuco. W początku lat dziewięć- Pan. – Z mojego doświadczenia wynika jednak, że dziesiątych Han osiedlił się w Hongkongu, wte- w procesie politycznym nie ma nic automatyczne- dy jeszcze brytyjskim. Od dwudziestu lat działa go. To trudny, chaotyczny, czasem okrutny pro- tam na rzecz robotników chińskich. Wydaje pismo ces, do którego dochodzi – jeśli w ogóle dochodzi „China Labour Bulletin” (www.china-labour.org.

68 Wolność i Solidarność | nr 2 ZBUNTOWANI ZA WIELKIM MUREM hk). Opisuje w nim konflikty pracownicze w Chi- nach, warunki życia robotników, tłumaczy, jak działa wolny związek zawodowy. – Chodzi o edu- kację – twierdzi. Ma też swój stały program w amerykańskim Ra- diu Wolna Azja, które od 1996 r. nadaje po chiń- sku. Przez komórkę włącza się na żywo w chińskie strajki, oddaje głos ich uczestnikom. – Z początku zmienialiśmy głos, by ich nie poznano – pisze Han – ale rozmówcy mówili: „Nie rób tego, chcę powie- dzieć prawdę”. Prowadząc program, dzwonił też do dyrektorów, członków rządu, działaczy oficjal- nego związku zawodowego. Nie budził odruchu nieufności, jaki za Wielkim Murem wciąż wywołuje głos cudzoziemca, nawet mówiącego po chińsku. Nikomu nie przychodzi do głowy, że dzwoni znany dysydent. – Uważamy siebie za organizatorów chińskich związków zawodowych – pisze Han, z którym pra- cuje grupa Chińczyków i cudzoziemców. „China Labour Bulletin” działa dziś jako rodzaj centrum usług prawnych dla chińskich robotników off shore. Walki płacowe w strefach ekonomicznych na południu kraju, największej bazie wytwórczej świata, nie mają już nic wspólnego z rzeczywisto- Han Dongfang. Fot. PAP/DPA ścią, w której powstała polska Solidarność. Można tylko podziwiać odwagę i spryt Chińczyków – wal- nie zgadza. Są przekonani – może nie bez racji – czą tam jednocześnie z zagranicznym kapitałem że na urzędników chińskich, którzy poza policją i chińskimi urzędnikami, którzy go ściągają do mają pod ręką prywatne armie wynajętych oprysz- Chin. Statystycznie w Chinach rocznie dochodzi ków, działa tylko widok rozwścieczonego tłumu. do ponad 100 tys. „zbiorowych protestów”, część w fabrykach, z reguły o charakterze ekonomicz- Ruch wei quan nym. Związki zawodowe są nadal nielegalne, ale partia, która jest skrajnie pragmatyczna, ocenia Pod koniec lat dziewięćdziesiątych stało się jasne, protesty pracownicze jako mało dla siebie groźne, że dzięki rynkowi i globalizacji chiński system gdyż mają one wymusić podwyżki na zagranicz- władzy złapał drugi oddech. Dysydenci przekonali nych lub prywatnych dyrekcjach. Jeszcze kilka lat się, że aktywność polityczna prowadzi do więzie- temu organizatorzy szli siedzieć – mówił mi jeden nia. Trafili tam na długo założyciele Demokratycz- z pracowników „China Labour Bulletin” w 2007 r. nej Partii Chin. W 1998 r. przekonani, że to się – dziś grozi im tylko utrata pracy. może udać, napisali w statucie, iż uznają kierow- Podczas swoich telefonicznych interwencji Han niczą rolę Komunistycznej Partii Chin i próbowali namawia – tak jak Wałęsa – by nie wychodzić na zarejestrować swoją organizację. Pierwsza próba ulice. Radzi zwracać się do sądu i komisji rozjem- powołania do życia partii opozycyjnej skończyła czych. – W naszej historii było tyle przemocy, te się falą aresztowań i procesami. Przywódcę niedo- ciągłe powstania i rewolucje nic nie zmieniają – szłej partii, Xu Wenli, zwanego „ojcem chrzestnym mówił mi w 2004 r. Wielu Chińczyków się z nim chińskich dysydentów”, bo jeszcze przed Murem

69 MARIA KRUCZKOWSKA

Demokracji zaczął wydawać gazetkę antykomu- cjantów. Dzięki internetowi świat śledził konflikt nistyczną, skazano na 13 lat. Po pięciu latach w Taishi na bieżąco. W sieci znalazło się mnóstwo uwolniono go na prośbę Amerykanów i wydalono filmów wideo i zdjęć z telefonów komórkowych. z Chin. Dziś mało kto o nim pamięta. – To było To trwało rok. Potem Pekin zaciągnął hamulec. przedwczesne i ja im to odradzałem – irytował się Zaczęły się zatrzymania i pobicia. W proteście je- w 1999 r. w rozmowie ze mną Wei Jingsheng. Wraz den z czołowych prawników ruchu Gao Zhisheng z Xu odeszło starsze pokolenie dysydentów. Ale ogłosił w całym kraju rotacyjny strajk głodowy. w metropoliach chińskich już rodziło się nowe. Niektórzy zaczęli się bać, że partia uzna, iż to dla W 2005 r. młodzi prawnicy, dziennikarze i bloge- niej wyzwanie i zdusi ruch. rzy uwierzyli, że przyszedł ich czas. Tak uważała prof. Ding Zilin, założycielka stowa- W Pekinie zmieniła się wtedy ekipa. Hu Jintao rzyszenia Matki Tiananmen. Ding w 1989 r. stra- i Wen Jiabao zastąpili Jianga Zemina. A w odleg- ciła syna i od tej pory wraz z mężem poświęci- łym Kantonie, dwie godziny od Hongkongu, jedna ła się walce o rewizję oficjalnej oceny wydarzeń. z gazet odważyła się ujawnić zabójstwo 26-letnie- W liście otwartym do Gao spytała, czy jest w sta- go grafika komputerowego Sun Zhiganga. Policja nie zapewnić bezpieczeństwo uczestnikom swojej złapała go bez meldunku miejskiego i zawiozła do akcji. Nad samym Gao paliło się już wtedy czer- aresztu deportacyjnego dla ludzi ze wsi, których wone światło. W 2005 r. władze Pekinu odebra- traktuje się równie brutalnie jak nielegalnych ły mu odnawianą co roku licencję, bez której nie emigrantów w wielu krajach świata. Tam krymina- mógł prowadzić kancelarii. A stało się to zaledwie liści zatłukli grafika na śmierć. Artykuł przeczytał cztery lata po tym, gdy jego nazwisko znalazło się nowy premier Wen Jiabao, który kazał zamknąć na liście dziesięciu najlepszych adwokatów Chin ośrodki deportacyjne w całym kraju. ogłoszonej przez ministerstwo sprawiedliwości. To był znak dla luźnej koalicji działaczy spo- Gao był swojego rodzaju fenomenem. Pochodził ze łecznych i prawników, która sądziła, że zyskała wsi w biednej prowincji Shanxi na północy kraju. patrona w rządzie. Narodził się ruch wei quan – Służąc w wojsku, skończył zaocznie prawo i otwo- obrony praw człowieka. Jego uczestnicy, prawni- rzył firmę prawniczą. Od razu wziął najtrudniej- cy, dziennikarze i działacze społeczni świadomi, sze sprawy i przy pomocy chińskich dziennikarzy, że partia uderza, gdy tylko czuje choćby cień którzy nagłaśniali procesy, wygrywał je. Bronił zagrożenia, zajęli się konkretnymi nadużyciami. oszukanych drobnych inwestorów, procesował się Działali jak przykładni obywatele, którzy zwracają z najbogatszą kobietą Chin, stał się rzecznikiem uwagę oświeconego rządu w Pekinie na nieprawo- lokatorów. Zgodził się też występować w obronie ści niektórych urzędników na dole. Powoływali się podziemnych chrześcijan, a wreszcie i Falun Gong. na prawo, liczyli, że stworzą precedensy, zmienią W 2004 r. chiński dyplomata w Australii ujawnił, kulturę prawną Chin i przyczynią się w ten sposób że członkami Falun Gong zajmuje się specjalny do ewolucji systemu. wydział policji politycznej, który dostał szerokie Niezależni adwokaci „od praw człowieka”, jak uprawnienia. W Chinach XXI wieku adwokatom się sami nazwali, doradzali wsiom walczącym nie wolno ich bronić. o słuszne odszkodowania od deweloperów, eks- Mecenasowi przypomniano o tym w rozmowie mitowanym lokatorom, rodzicom dzieci zatrutych w cztery oczy. Szedł jednak dalej, może licząc, skażoną żywnością. Klientów nie brakowało, bo że chroni go jego sława. Umacniała go też wiara, wzrost chiński był równie szybki, co drapieżny, bo Gao, jak wielu innych chińskich dysydentów, a społeczeństwo konsumpcyjne za Wielkim Murem nawrócił się na chrześcijaństwo. Napisał dwa li- potrzebowało praw. Prawnicy jeździli m.in. do Ta- sty otwarte do chińskich przywódców, pokazując ishi, wsi w prowincji Guangdong, która zbunto- przypadki torturowania członków Falun Gong. Czy wała się w 2005 r. przeciwko swemu szefowi. Do mógł nie wiedzieć, że pisze je do ludzi, którzy stłumienia protestu sprowadzono tam tysiąc poli- zatwierdzili polityczny wyrok na sektę – wroga

70 Wolność i Solidarność | nr 2 ZBUNTOWANI ZA WIELKIM MUREM nr 1 systemu? Od tej pory ma ten sam status co do obalenia rządu”. Materiałem dowodowym było członkowie Falun Gong, którzy są łamani, czyli m.in. nagranie z telekonferencji dla Rady Europy „reedukowani”, w obozach i szpitalach psychia- o sytuacji w Chinach przed igrzyskami pekińskimi. trycznych. W 2010 r. Gao został uprowadzony (już Hu Jia – ekolog, buddysta i pacyfista – to typowy po raz drugi, pierwszy był dwa lata wcześniej) i od Chińczyk z dużej metropolii. Brał udział w kam- tego czasu ślad po nim zaginął. Pytane o niego panii przeciwko wybijaniu antylop himalajskich chińskie MSZ nie udziela odpowiedzi. organizacji Przyjaciele Ziemi, potem w obronie za- Podczas gdy Gao rozbił sobie głowę o chiński rażonych wirusem HIV w prowincji Henan. mur, inny niezależny prawnik Chen Guangcheng sprawdził na własnej skórze, że poparcie światowe Teng Biao nie robi wrażenia na urzędnikach z jego powia- tu. 39-letni Chen również był prawnikiem samo- – Nie mów mi tyle o prawie. Czy wiesz, gdzie jesteś- ukiem. Do 23. roku życia był analfabetą. Potem my? Na terytorium chińskiej partii komunistycz- uprosił rodziców, by go wysłali do portu Qingdao, nej! – powiedział mi policjant. – Kilku policjantów tam skończył szkołę tradycyjnej medycyny chiń- rzuciło się na mnie, wykręcając mi ręce, bijąc po skiej. Poszedł też na kurs prawa. Po powrocie na głowie i dusząc. – Jeśli cię pobijemy, co nam zro- wieś pracował jako masażysta, ale zaczął też do- bisz? – spytali. – Jak traktujecie wrogów? – spy- radzać okolicznym chłopom. W 2005 r. ujawnił tałem. – Tak jak Falun Gong! – A jak traktujecie przymusowe aborcje w powiecie Linyi. Urzędnicy Falun Gong? – Dowiesz się z czasem. – Poczułem pilnujący polityki jednego dziecka wymusili je na skurcz strachu... Agent w cywilu robił się niecier- tysiącach kobiet, które policja sprowadzała siłą na pliwy i powiedział głośno do oficera: – Po co mamy salę operacyjną, czasem w zaawansowanej ciąży. sobie strzępić język? Będziemy go bić, aż zdech- Tę historię opisały światowe media. nie, pogrzebiemy go w jakimś dole i po kłopocie... Za obronę praw człowieka niewidomy prawnik To nie jest scena sprzed pół wieku ani z jakiejś samouk Chen Guangcheng został w 2007 r. laure- zapadłej prowincji. Oto rok 2011 i nabierający glo- atem nagrody Ramona Magsaysaya, zwanej azja- balnego blasku Pekin, gdzie zakładają swoje biura tyckim pokojowym Noblem, której nie odebrał do światowe koncerny i banki. O swoim przesłucha- dziś. W 2006 r. padł ofiarą zemsty lokalnego apa- niu przez policję opowiedział „Wall Street Jour- ratu władzy. Skazano go na cztery lata pod sfabry- nal” Teng Biao. To młody Chińczyk, który wykłada kowanym zarzutem. Odsiedział wyrok, we wrześ- prawo na prywatnej uczelni, pracuje w prywatnej niu 2010 r. wyszedł z więzienia, ale wciąż nie jest kancelarii prawnej i mógłby prowadzić wygodne wolny, bo policja trzyma go w areszcie domowym. życie mieszkańca chińskiej metropolii. Bo w Pe- Na filmie wideo, jaki udało mu się przemycić, wi- kinie, Szanghaju czy Qingdao pojawiła się, po raz dać, jak jeden z mężczyzn, którzy go pilnują, za- pierwszy w historii Państwa Środka, klasa średnia. gląda mu w okno. Ale wbrew nadziejom Zachodu, który wierzył, że W więzieniu są też dziś uczestnicy ruchu wei koniec komunizmu w Chinach jest kwestią czasu, quan. Niektórzy – jak niezależny prawnik Teng ta klasa, stanowiąca gdzie indziej zaczyn demo- Biao – znikają, a potem pojawiają się bardzo zmie- kratyzacji, tutaj jest po stronie partii. Od 1989 r. nieni. W lutym 2011 r. Teng spotkał się z kolega- wiąże ją z nią niepisany układ: wy nam dacie rzą- mi w jednej z pekińskich restauracji, by radzić, jak dzić, a my wam bogacić się. pomóc Chenowi Guangchengowi, a potem porwa- Chińska klasa średnia nie wierzy, że biurokraci no go z ulicy. Niedawno wrócił do domu, ale nie są kryształowo uczciwi, ale uważa, że to fachow- mówi, co go spotkało. 36-letni Hu Jia, laureat Eu- cy od wzrostu gospodarczego. Ma na to dowody. ropejskiej Nagrody Praw Człowieka im. Sacharowa Na jej oczach powstają nowe osiedla, linie metra, w 2008 r. za obronę praw człowieka, wyjdzie w tym centra handlowe. Chińskie miasta rosną jak na roku. Został skazany w 2008 r. za „nawoływanie drożdżach, a wraz z nimi rynek nieruchomości.

71 MARIA KRUCZKOWSKA

W początku lat dziewięćdziesiątych tylko co piąty rządów zachodnich władze chińskie podały, że Ai Chińczyk z miasta był właścicielem mieszkania, jest podejrzany o przestępstwa gospodarcze. Po- dziś tylko co piąty nim nie jest. – Nie chcemy re- tem w ruch poszła propaganda. Okazało się, że Ai wolucji – mówią dawni uczestnicy Tiananmen, Weiwei nie jest w rzeczywistości taki genialny, jak którzy po 1989 r. założyli prywatne firmy. Żyją chce wierzyć Zachód: kradnie cudze pomysły. Jego w innym świecie niż rodzice. Kiedyś o wszystkim słynna wystawa „Kraina czarów” z Kassel z 2007 r. decydowała partia. Teraz Chińczyk, który kończy to plagiat – napisał chiński nowelista Wang Shuo. studia, radzi sobie sam. Chcesz podróżować? Brać Zachodnim rządom i organizacjom obrony praw ślub? Rozwieść się? Twoja sprawa. Większości to człowieka, które wezwały do uwolnienia Aia, Pe- wystarcza. W marcu 2011 r. 87 proc. respondentów kin odpowiedział, by nie wtrącały się w sprawy odpowiedziało na pytanie Pew Research Center, że wewnętrzne Chin. są zadowoleni z sytuacji w Chinach. Aż 91 proc. To czubek wzbierającej fali represji, gdyż od uważa, że sytuacja ekonomiczna jest dobra. Dla początku lutego za Wielkim Murem policja za- porównania – tylko 20 proc. Egipcjan podziela ten trzymała i porwała dziesiątki ludzi – artystów, pogląd. Efekt widać było w lutym na ulicach Kairu. niezależnych prawników, działaczy społecznych. Chińczycy boją się, że to wszystko może znik- – Uderzają w każdego, kto ma inne zdanie – po- nąć z powodu luanu – chaosu, który byłby efek- wiedział Ai w wywiadzie dla CNN kilka miesięcy tem nagłego upadku reżimu. Propaganda podsyca przed zatrzymaniem. – Nawet nie bardzo inne zda- ten lęk. Również dlatego, a nie tylko z powodu nie, po prostu inne. Odmienna opinia może koszto- represji, dysydenci chińscy są samotni. wać cię życie, możesz zostać uwięziony, możesz Paradoksalnie jednak, Teng Biao jest dzieckiem zniknąć. tych samych metropolii i tego samego szybkiego Obrońcy praw człowieka mówią, że sprawa Aia internetu. Bo w Chinach, gdzie internet wymyka cofa Chiny o całą epokę. Nawet gorzej: – To ko- się spod kontroli, widać zalążki społeczeństwa niec chińskiego ruchu dysydenckiego – ocenia obywatelskiego. Są setki tysięcy (według niektó- Amnesty International. Ostatni raport Departa- rych szacunków 2–3 miliony) organizacji pozarzą- mentu Stanu o prawach człowieka we fragmencie dowych, prywatne szkoły i wydawnictwa. Lepiej poświęconym Chinom wymienia m.in. „pozasą- ubrani i odżywieni Chińczycy są też lepiej poin- dowe zabójstwa, w tym egzekucje bez należnego formowani, a także mniej zależni od rządu niż procesu, długotrwałe zniknięcia i trzymanie więź- kiedyś. niów w izolatkach, w tym długie przetrzymywanie w nielegalnych »czarnych więzieniach«, tortury Głuche telefony i wymuszanie zeznań, zatrzymywanie i nękanie dziennikarzy, pisarzy, dysydentów, petentów”. Ai Weiwei, artysta i architekt, twórca pekińskie- Raport opisuje wiele wstrząsających historii, np. go stadionu olimpijskiego, uważał, że jest niety- sprawę Zhang Shijuna. Ten były żołnierz napisał kalny. Za Wielkim Murem żył jak wolny człowiek. list otwarty do prezydenta Hu Jintao, wyrażając Tworzył, mówił otwarcie, co myśli o rządzie, a gdy żal z powodu udziału w masakrze na Tiananmen coś go oburzało – jak ukrywanie śmierci uczniów i domagając się rewizji wyroku partyjnego doty- w trzęsieniu ziemi w Syczuanie w 2008 r. – ruszał czącego studenckich protestów. Został zatrzyma- do akcji i robił szum. Do czasu, bo rząd pokazał ny przez policję dwa lata temu i znikł bez śladu. na jego przykładzie, że w Chinach nie ma ludzi Z kolei Cheng Jianping została skazana na rok nietykalnych. 3 kwietnia aresztowano go na lotni- obozu pracy za rozesłanie twitta z krótkim tek- sku międzynarodowym w Pekinie. Policja zrewido- stem na temat sporu między Chinami a Japonią. wała jego pracownię, skonfiskowała twarde dyski Jej zbrodnia to „zakłócanie porządku publiczne- komputerów, zatrzymała też jego żonę i współ- go”. He Zhi, członkini Falun Gong, zmarła w kwiet- pracowników. Po kilku dniach milczenia i apelach niu 2011 r. w tajemniczych okolicznościach. Od-

72 Wolność i Solidarność | nr 2 ZBUNTOWANI ZA WIELKIM MUREM

Ai Weiwei. Fot. Barbara Bentley, PAP/DPA siadywała wyrok ośmiu lat za przynależność do dentów? W Chinach wymienia się teraz jego naz- nielegalnego stowarzyszenia. Oficjalnie „spadła wisko, ale sam bloger nabrał ostatnio wody w usta. z łóżka”. Ten nowelista i kierowca formuły 1 jest komenta- Listę można by ciągnąć jeszcze długo. Wniosek torem internetowym. To, co umieszcza na swoim z raportu: w dziedzinie praw człowieka w Chinach blogu, zupełnie nie pasuje do propagandowych wy- sytuacja się pogarsza. – To nie zwyczajne przy- obrażeń o komunistycznych Chinach. Pisze o ko- kręcanie śruby – mówi Nicholas Bequelin z Hu- rupcji władzy, o jej okrucieństwie i arogancji. man Rights Watch. Partia dyktuje nowe reguły Ma 400 mln wpisów, co czyni go najbardziej czy- gry w sferze publicznej, odbierając Chińczykom tanym blogerem na świecie. Han zajmuje drugie te nieliczne ciężko wywalczone, nigdy niezin- miejsce na liście stu najbardziej wpływowych oso- stytucjonalizowane swobody, jakimi się ostatnio bistości świata „Time’a”. Ale i on nie ma złudzeń. cieszyli. Komentatorzy zwracają uwagę, że dzieje – Mój tzw. wpływ to iluzja – powiedział dzienni- się to trzy lata po pekińskich igrzyskach olimpij- karzowi, który mu gratulował. – W Chinach wpływ skich. By zasłużyć na rolę gospodarza olimpiady, mają ci, którzy rządzą. Mogą sprowadzić deszcz, Pekin obiecał wtedy więcej praw człowieka. zdecydować, czy będziesz żył, czy umrzesz, albo Czy po Aiu Weiweiu przyjdzie kolei na słynnego trzymać cię między życiem a śmiercią. To oni są blogera Han Hana, który buntuje chińskich stu- właścicielami teatru, w którym dają mi trochę

73 MARIA KRUCZKOWSKA

pograć. Kiedy chcą, mogą opuścić kurtynę, zgasić czy wolność słowa jest istotą sprawy prowadzonej światła, zaryglować drzwi i spuścić psy. Potem przeciwko niemu. Korespondentom, którzy oblegli psy znikną i niebo będzie znowu niebieskie. Ślad jego dom, artysta – chudszy i spokojniejszy niż nie pozostanie po tym, co się stało. wcześniej – powiedział tylko, że został wypusz- Tymczasem bloger położył uszy po sobie i stara czony warunkowo i nie wolno mu udzielać wy- się przeczekać. To samo robią chińscy dysydenci. wiadów. Następnego dnia chińskie MSZ, które Dziennikarze zachodni mówią, że ich telefony wcześniej prawie nie odpowiadało na pytania o los przestały ostatnio odpowiadać. Aia, zakomunikowało, że nie wolno mu przez rok opuszczać Pekinu. Epilog Komentatorzy są podzieleni. Jedni podkreślają znaczenie kampanii międzynarodowej w obronie Ai Weiwei został wypuszczony 23 czerwca 2011 r., artysty, a drudzy fakt, że jego uwolnienie ma cha- a jego powrót był równie niezapowiedziany jak rakter jednostkowy. Ci ostatni uważają, że chińska jego zniknięcie dwa i pół miesiąca wcześniej. polityka „zero dysydentów” pozostaje ta sama. W komunikacie oficjalna agencja prasowa Xinhua Ponadto uwalniając Aia Weiweia, Chiny jednym podała, że przyznał się do winy i to było podstawą strzałem ustrzeliły dwa zające: ograniczyły presję jego uwolnienia. Władze chińskie twierdzą, że Ai międzynarodową i zmusiły wymownego artystę do nie płacił podatków, więc to nie prawa człowieka milczenia.

74 Wolność i Solidarność | nr 2 CHIŃSKA KARTA PRAW

DYSYDENCI W PAŃSTWIE ŚRODKA CHIŃSKA KARTA PRAW

I. Wstęp była kolejnym dowodem naszego ustrojowego zacofania. Pierwsze próby modernizacji politycz- Mija sto lat od spisania pierwszej chińskiej kon- nej – niefortunne lato reform 1898 roku – zosta- stytucji. W roku 2008 przypada też 60. rocznica ły okrutnie stłumione przez ultrakonserwatystów Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, 30. rocz- na dworze cesarskim. Rewolucja 1911 roku, która nica pojawienia się w Pekinie Muru Demokracji zainaugurowała pierwszą w Azji republikę, miała i 10. rocznica podpisania przez Chiny Międzynaro- przynieść ostateczny kres wielowiekowego au- dowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych. torytarnego cesarstwa. Na przeszkodzie stanęły Wkrótce obchodzić będziemy 20. rocznicę masakry rozdzierające nasz kraj konflikty społeczne i ze- studentów na placu Tiananmen. W społeczeństwie wnętrzne naciski – Chiny stały się władztwem chińskim, które znosiło brutalne łamanie praw konkurujących generał-gubernatorów, a republika człowieka, tocząc zarazem niezliczone boje o ich przelotnym marzeniem. urzeczywistnienie, wielu rozumie dziś dobrze, że Klęska zarówno „samoumacniania”, jak i poli- wolność, równość i prawa człowieka są ogólno- tycznej odnowy kazała wielu naszym ojcom za- ludzkimi, uniwersalnymi wartościami, a najważ- stanowić się głębiej nad nękającą kraj „kulturalną niejszym chroniącym je instrumentem jest demo- chorobą”. Nastroje te zrodziły u schyłku pierwszej kracja i konstytucyjne rządy prawa. dekady XX wieku Ruch Czwartego Maja, opowia- Sprzeniewierzając się tym wartościom, chiński dający się za „nauką i demokracją”. Jednak i te rząd postawił na katastrofalną w skutkach „mo- wysiłki okazały się daremne w obliczu panującego dernizację”. Odziera ona ludzi z praw i godności, w podzielonym kraju chaosu i ogólnonarodowego wypacza zwykłe międzyludzkie stosunki. Pytamy kryzysu spowodowanego japońską inwazją, która więc, dokąd zmierzają Chiny w XXI wieku. Czy pój- rozpoczęła się w Mandżurii w 1931 roku. dą dalej drogą „modernizacji” pod autorytarnymi Zwycięstwo nad Japonią w 1945 roku dało nam rządami, czy wybiorą ogólnoludzkie wartości, kolejną szansę zaprowadzenia nowoczesnych rzą- przyłączą się do reszty cywilizowanych narodów dów, jednak zwycięstwo komunistów w wojnie do- i zaczną budować demokrację? Tych pytań nie mowej z nacjonalistami pogrążyło kraj w otchłani sposób uniknąć. totalitaryzmu. Po 1949 roku „nowe Chiny” prokla- Wstrząs, jakim było zetknięcie się XIX-wiecz- mowały „władzę ludową”, ustanawiając w rzeczy- nych Chin z Zachodem, obnażył dekadencję auto- wistości ustrój wszechwładzy monopartii. Komuni- rytaryzmu, zapoczątkowując, jak się często mówi, styczna Partia Chin przejęła kontrolę nad wszyst- „najgłębsze przemiany w liczącej wiele tysięcy lat kimi instytucjami państwa i wszystkimi jego poli- chińskiej historii”. Jednak ruch „samoumacnia- tyczno-ekonomiczno-społecznymi zasobami. Wy- nia” ograniczał się do przejęcia od Zachodu tech- korzystując je, sprokurowała długą serię katastrof, nologii budowy kanonierek i innych wytworów jak kampania przeciwko prawicowcom (1957), wiel- jego kultury materialnej. Upokarzająca porażka ki skok (1958–1960), rewolucja kulturalna (1966– floty chińskiej w starciu z Japonią w roku 1895 –1969), masakra na placu Tiananmen (4 czerwca

75 DYSYDENCI W PAŃSTWIE ŚRODKA

1989), a także represje uderzające dziś we wszyst- Narastaniu tych konfliktów i społecznego kry- kie nieuznawane Kościoły oraz zdławienie wei zysu, bezkarnemu dławieniu przez elity władzy quan – ruchu broniącego praw obywatelskich za- obywatelskich praw do wolności, własności i dą- pisanych w Konstytucji ChRL i walczącego o prawa żenia do szczęścia towarzyszy bezsilność społe- człowieka wymienione w ratyfikowanych przez czeństwa. Grupy słabsze, ludzie prześladowani rząd Chin międzynarodowych konwencjach. Za to i śledzeni, ofiary okrucieństwa i tortur, niemają- wszystko chińskie społeczeństwo zapłaciło nie- cy jak protestować, jak odwoływać się do sądów, wyobrażalną cenę. Dziesiątki milionów Chińczy- które wysłuchałyby ich skarg, stają się coraz bar- ków straciły życie, bezwzględnie podeptano ludzką dziej bojowi, co zwiększa prawdopodobieństwo godność, wolność i szczęście kolejnych pokoleń. społecznego konfliktu z użyciem przemocy o nisz- W ostatnim dwudziestoleciu XX wieku rządowa czących rozmiarach. Kryzys systemu osiągnął polityka reform i otwarcia zdjęła w jakiejś mierze punkt, w którym zmiana przestała być czymś, ze społeczeństwa ciężar powszechnej nędzy i to- o czym można dyskutować – stała się konieczno- talitarnych rządów epoki Mao Zedonga, przyno- ścią. sząc znaczący wzrost zamożności i stopy życiowej wielu Chińczyków oraz selektywne przywrócenie II. Nasze podstawowe zasady swobód gospodarowania i ekonomicznych praw obywateli. Wzrastało społeczeństwo obywatelskie, To historyczny moment Chin – nasza przyszłość głośniej też rozbrzmiewały żądania praw i swobód stanęła pod znakiem zapytania. Analizując z górą politycznych. Rządząca elita, zainteresowana pry- stuletni proces politycznej modernizacji, przywo- watną własnością i gospodarką rynkową, przesta- łujemy następujące, fundamentalne i uniwersalne ła odrzucać kategorycznie „prawa”, godząc się na wartości: częściowe ich uznanie. Wolność. Jest ona najważniejszą z ogólnoludz- W 1998 roku chiński rząd podpisał dwie ważne kich wartości. Wolność słowa, wolność druku, zgro- międzynarodowe konwencje o prawach człowieka, madzeń i stowarzyszania się, swoboda wyboru w roku 2004 wprowadził poprawkę do konstytucji miejsca zamieszkania, wolność strajkowania, de- uwzględniającą „szacunek i ochronę praw czło- monstrowania i protestowania – oto dostępne jej wieka”, a w tym, 2008 roku obiecał wcielać w ży- formy. Bez niej Chiny zawsze pozostaną oddalone cie „ogólnonarodowy plan w zakresie praw czło- od cywilizowanych ideałów. wieka”. Niestety, polityczny postęp nie był wart Prawa człowieka. Nie nadaje ich nikomu żad- zwykle więcej niż papier, na którym go zapisano. ne państwo. Każdy ma przyrodzone prawo do god- Polityczna rzeczywistość jest taka, że w Chinach ności i wolności. Zadaniem rządu jest ochrona przy- jest wiele praw, ale mało praworządności, jest sługujących obywatelom praw człowieka. Władza konstytucja, ale nie ma konstytucyjnych rządów. państwa zależy od społecznego przyzwolenia. Sze- Elita władzy nie zamierza zrezygnować z autory- reg katastrofalnych wydarzeń, jakie miały miejsce tarnych rządów i zwalcza wszelkie próby politycz- w Chinach w niedawnej przeszłości, jest bezpo- nej transformacji. średnim skutkiem lekceważenia przez rządzące Skutkiem tego jest przeciwna rządom prawa elity praw człowieka. powszechna korupcja urzędników, nieprzestrze- Równość. Integralność, godność i wolność każ- ganie praw człowieka, uwiąd publicznej moralno- dego człowieka, bez względu na stan społeczny, ści, klientelistyczny kapitalizm, rosnący rozziew zawód, płeć, zamożność, przynależność etniczną, między bogatymi i biednymi, rabunkowe gospoda- kolor skóry, religię i przekonania polityczne, rowanie zasobami naturalnymi, a także ludzkimi należą się każdemu jednako. Obowiązywać musi i historycznymi, wreszcie zaostrzenie wielu kon- zasada równości wobec prawa i równych praw fliktów społecznych, zwłaszcza ostatnio między społecznych, ekonomicznych, kulturalnych, cywil- urzędnikami a zwykłymi obywatelami. nych i politycznych.

76 Wolność i Solidarność | nr 2 CHIŃSKA KARTA PRAW

Republikanizm. Zasada ta, przewidująca po- proponujemy, co następuje, w kwestii rządzenia dział władz i realizowanie sprzecznych intere- krajem, praw obywatelskich i rozwoju społecznego: sów, przywodzi na myśl tradycyjny chiński ideał 1. Przyjęcie nowej konstytucji. Obecna wy- polityczny „sprawiedliwości we wszystkim”. Po- maga nowelizacji, w tym uchylenia postanowień zwala różnym grupom interesu i społecznościom, sprzecznych z zasadą suwerenności ludu, i stwo- ludziom wszelkich kultur i przekonań korzystać rzenia takiej, która zagwarantuje faktyczne prawa z dobrodziejstw demokratycznej samorządności, człowieka, wskaże, kto w społeczeństwie sprawuje szukać w debacie pokojowych rozwiązań spraw władzę, i będzie prawnym fundamentem demo- wspólnych na zasadzie równego dostępu do sta- kratyzacji Chin. Konstytucja musi stać się prawem nowisk publicznych i uczciwej konkurencji. najwyższym, którego nie wolno gwałcić żadnej Demokracja. Podstawową zasadą demokracji jednostce, grupie ani partii. jest suwerenność ludu, który decyduje, kto ma 2. Podział władz. Musimy stworzyć nowocze- rządzić. W demokracji: 1) źródłem władzy poli- sny ustrój zapewniający podział władz na ustawo- tycznej jest lud, z niego czerpie władza legity- dawczą, sądowniczą i wykonawczą. Potrzebujemy mizację; 2) władza polityczna jest sprawowana prawa administracyjnego, które wyznaczy zakres w drodze wyborów, w których bierze udział ogół; odpowiedzialności rządzących i zapobiegnie nad- 3) większość obejmująca kluczowe stanowiska używaniu władzy przez administrację państwową. we władzach każdego szczebla pochodzi z wybo- Rząd ma być odpowiedzialny przed podatnikami. rów odbywających się regularnie i dopuszczają- Podział władzy na lokalną i centralną rezerwować cych rywalizację; 4) wypełnianiu woli większości ma dla władz centralnych uprawnienia konsty- towarzyszy ochrona elementarnej godności, wol- tucyjne, a wszystkie inne przekazywać władzom ności i ludzkich praw mniejszości. Demokracja to lokalnym. współczesna metoda urzeczywistnienia prawdzi- 3. Demokracja ustawodawcza. Członkowie ciał wych rządów „ludu, przez lud i dla ludu”. ustawodawczych każdego szczebla powinni być wy- Konstytucjonalizm. Polega on na rządzeniu łaniani w wyborach bezpośrednich, a demokracja poprzez system prawny i ogół regulacji wciela- ustawodawcza ma być bezstronna i sprawiedliwa. jących w życie zasady zapisane w konstytucji. 4. Niezawisłe sądownictwo. Rządy prawa mu- Oznacza m.in. ochronę wolności i praw obywateli, szą stać ponad interesami wszelkich partii, a sę- zawężenie i sprecyzowanie zasięgu prawomocnej dziowie winni być niezawiśli. Musimy ustanowić władzy państwa oraz ustanowienie służącego re- najwyższy trybunał konstytucyjny i wprowadzić alizacji tych celów aparatu administracyjnego. procedury przeglądu konstytucyjności praw. Naj- szybciej jak tylko można należy zlikwidować III. Czego pragniemy? wszystkie komisje do spraw polityczno-prawnych pozwalające dziś aparatczykom każdego szczebla Autorytaryzm jest w odwrocie na całym świecie decydować z góry i z pominięciem sądów w spra- – także w Chinach zbliża się kres epoki cesarzy wach „politycznych”. Należy surowo zakazać wy- i udzielnych władców. Nadchodzą czasy, gdy pa- korzystywania urzędów do celów prywatnych. nami państwa będą obywatele. Dla Chin wyjściem 5. Społeczna kontrola urzędników państwo- z opresji jest wykorzenienie autorytarnych wyobra- wych. Wojsko powinno odpowiadać przed rządem, żeń o „oświeconym władcy” i „uczciwym urzędni- a nie partią, i zmierzać ku formule zawodowej. ku”, na którym można polegać – zwrócenie się ku Kadra wojskowa powinna przysięgać wierność wolności, ku demokracji i rządom prawa, ku kształ- konstytucji i zachowywać polityczną neutralność. towaniu świadomości nowoczesnego obywatela, Działalność partii politycznych w wojsku powin- dla którego prawa są czymś zasadniczym, a par- na być zakazana. Wszyscy urzędnicy państwowi, tycypacja obowiązkiem. W duchu obywatelskiego w tym policjanci, winni zachować na służbie po- obowiązku i konstruktywnej odpowiedzialności lityczną bezstronność, skończyć trzeba z obecną

77 DYSYDENCI W PAŃSTWIE ŚRODKA

praktyką faworyzowania członków jednej partii 11. Wolność słowa. Powszechna wolność słowa, przy ich zatrudnianiu. wolność prasy i nauki zapewnią obywatelom infor- 6. Gwarancje praw człowieka. Należy bez- macje niezbędne do sprawowania politycznej kon- względnie zagwarantować prawa człowieka i po- troli nad rządzącymi. Na straży tych wolności stać szanowanie ludzkiej godności. Powołać trzeba ma prawo prasowe zakazujące wszelkich politycz- Komitet Praw Człowieka, który odpowiadałby nych ograniczeń wolności prasy. Usunąć należy przed najwyższym ciałem ustawodawczym i dbał, z kodeksu karnego zapis o „wzywaniu do obalenia by rządzący nie nadużywali władzy, łamiąc pra- ustroju państwa”. Musimy skończyć z praktyką wa człowieka. Demokratyczne, konstytucjonalne uznającą słowa za przestępstwo. Chiny winny stać na straży wolności obywateli. 12. Wolność religijna. Musimy zagwarantować Nikt nie może być narażony na bezprawne aresz- wolność religii i wyznania, a także oddzielić re- towanie, zatrzymanie, postawienie w stan oskar- ligię od państwa. Władze nie powinny ingerować żenia, przesłuchiwanie i karanie. Trzeba zwłaszcza w pokojowe praktyki religijne. Należy uchylić znieść system „reedukacji przez pracę”. wszystkie prawa, przepisy i rozporządzenia lokal- 7. Wybór funkcjonariuszy publicznych. Stwo- ne, które dławią i ograniczają swobody religijne rzyć trzeba powszechny system demokratycznych obywateli. Znieść należy obecny system wyma- wyborów na zasadzie „jeden człowiek, jeden głos”. gający od związków religijnych i miejsc kultu Trzeba systematycznie wprowadzać wybory bez- uprzedniego, oficjalnego zezwolenia i zastąpić go pośrednie na stanowiska kierownicze na szczeblu takim, w którym rejestracja jest dobrowolna i dla gminy, powiatu, miasta, prowincji i kraju. Niezby- chcących się zarejestrować automatyczna. walnym prawem obywateli jest okresowe organi- 13. Wychowanie obywatelskie. W szkołach zowanie wolnych wyborów i branie w nich udziału. znieść należy nauczanie polityczne i egzaminy 8. Zrównanie wsi z miastem. Znieść należy dwu- mające na celu indoktrynację uczniów, wpajanie szczeblowy system rejestracji gospodarstw do- im państwowej ideologii i wiary w system mono- mowych faworyzujący mieszkańców miast i dys- partyjny. Zastąpić je należy wychowaniem oby- kryminujący wieś. Należy zastąpić go systemem watelskim, które promuje uniwersalne wartości dającym wszystkim obywatelom równe prawa i prawa obywateli, umacnia obywatelską świado- konstytucyjne i takie same prawa wyboru miejsca mość i krzewi sprzyjające społeczeństwu cnoty zamieszkania. publiczne. 9. Wolność stowarzyszeń. Należy ją zagwa- 14. Ochrona własności prywatnej. Należy usta- rantować obywatelom. Obecny system rejestracji nowić i chronić prawo do własności prywatnej, ugrupowań pozarządowych wymagający ich „za- promować gospodarkę opartą na wolnej i uczci- twierdzenia” zastąpić należy takim, w którym wej konkurencji. Zlikwidować trzeba państwowe ugrupowania rejestrują się same. Reguły formo- monopole w handlu i przemyśle, a nowym przed- wania partii politycznych określać winna konsty- siębiorstwom zapewnić równe warunki startu. Po- tucja i obowiązujące prawo, co oznacza obalenie wołać należy Komisję Własności Państwowej, monopolu władzy jednej partii i wprowadzenie odpowiedzialną przed najwyższą władzą ustawo- zasady wolnej i uczciwej konkurencji między par- dawczą i monitorującą przekazywanie państwo- tiami. wych przedsiębiorstw w prywatne ręce w sposób 10. Wolność zgromadzeń. Wolność gromadzenia uporządkowany, z zachowaniem reguł uczciwej się, pokojowego demonstrowania, protestowania konkurencji. Niezbędna jest reforma promująca i wypowiadania się winna być podstawowym, własność prywatną ziemi, która da wszystkim pra- konstytucyjnym prawem obywateli. Rządowi i rzą- wo do jej zakupu i sprzedaży i sprawi, że realną dzącej partii zakazać trzeba bezprawnego ingero- cenę własności prywatnej wyznaczać będzie rynek. wania w to prawo i niekonstytucyjnego jego ogra- 15. Reforma finansów i podatków. Ustanowić niczania. trzeba demokratycznie regulowany, przejrzysty

78 Wolność i Solidarność | nr 2 CHIŃSKA KARTA PRAW system finansów publicznych zapewniający ochro- etnicznych i religijnych. Naszym ostatecznym ce- nę praw podatników i funkcjonujący w ramach lem winno być przekształcenie Chin w federację określonych procedur prawnych. W systemie tym demokratycznych wspólnot. przychody publiczne z danego szczebla organiza- 19. Prawda przez pojednanie. Musimy doprowa- cji państwa – centralnego, prowincji, powiatu czy dzić do rehabilitacji wszystkich, wraz z rodzinami, gminy – winny być kontrolowane przez ten sam którzy padli ofiarą politycznego napiętnowania szczebel. Trzeba nam gruntownej reformy podat- w toku kampanii politycznych, zostali nazwa- kowej, która zniesie wszystkie niesprawiedliwe ni przestępcami z uwagi na ich myśli, słowa czy podatki, uprości system podatkowy i sprawiedli- wiarę. Państwo winno wypłacić im odszkodowa- wiej rozłoży podatkowe obciążenia. Trzeba unie- nia. Uwolnić trzeba wszystkich więźniów poli- możliwić urzędnikom państwowym zbieranie bądź tycznych i więźniów sumienia. Powołać należy nakładanie podatków bez publicznej debaty i za- Komisję Prawdy, która ustali fakty w zakresie twierdzenia ich przez demokratyczne zgromadze- popełnionych zbrodni i niesprawiedliwości, wska- nia. Musimy zreformować system własności, który że winnych i zadba, by sprawiedliwości stało się winien zachęcać do konkurencji w szerszym kręgu zadość, co umożliwi ogólnonarodowe pojednanie. podmiotów rynkowych. Chiny jako wielki kraj – jeden z pięciu człon- 16. Zabezpieczenia socjalne. Musimy stworzyć ków stałych Rady Bezpieczeństwa i członek Ko- sprawiedliwy, funkcjonalny system zabezpieczeń misji Praw Człowieka ONZ – powinny działać na społecznych obejmujący ogół obywateli i zapew- rzecz pokoju i praw człowieka na całym świecie. niający podstawowy dostęp do edukacji, opieki Niestety, jesteśmy dziś jedynym wielkim krajem zdrowotnej, rent i emerytur oraz zatrudnienia. pogrążonym w bagnie autorytaryzmu. Nasz sys- 17. Ochrona środowiska. Musimy chronić środo- tem polityczny łamie na wielką skalę prawa czło- wisko naturalne i wspierać rozwój, nie naruszając wieka i wywołuje kryzysy społeczne, ograniczając przy tym równowagi ekologicznej, z myślą o na- nie tylko rozwój Chin, lecz także postęp całej szych potomkach i reszcie ludzkości. Oznacza to, ludzkości. To się musi zmienić! Nie możemy dalej że państwo i jego urzędnicy wszystkich szczebli odkładać politycznej demokratyzacji Chin. winni nie tylko robić w tym zakresie co do nich Dlatego, chcąc przekuć w czyn nasze poczu- należy, ale także zaakceptować współudział i nad- cie obywatelskości, pozwalamy sobie ogłosić tę zór organizacji pozarządowych. Kartę 08. Wierzymy, że współobywatele dzielący 18. Republika federacyjna. Demokratyczne z nami świadomość kryzysu, poczucie odpowie- Chiny winny pełnić rolę odpowiedzialnego mo- dzialności i misji – tak z obozu władzy, jak spoza carstwa, które wspiera pokój i rozwój w regionie niego i bez względu na społeczne ulokowanie – od- Azji i Pacyfiku, starając się o zbliżenie w duchu suną na bok dzielące nas różnice i poprą najszersze równości i wzajemnego poszanowania. W Hong cele naszego ruchu obywatelskiego. Razem może- Kongu i Makau powinniśmy wspierać wolność, my zdziałać wiele na rzecz głębokich przemian która tam już istnieje. Co do Tajwanu, zadeklaro- w Chinach i szybkiego zaprowadzenia wolności, na wać powinniśmy przywiązanie do zasad wolności rzecz demokracji i rządów konstytucyjnych. Może- i demokracji, by negocjując potem w duchu kom- my urzeczywistnić cele i ideały, do których nasz promisu jak równy z równym, poszukiwać formuły naród dąży od ponad stulecia, możemy rozpocząć pokojowego zjednoczenia. Do sporów, jakie toczą nowy, piękny rozdział naszej chińskiej cywilizacji. się w rejonach Chin zamieszkanych przez mniej- szości narodowe, podchodzić winniśmy z otwarto- Tłumaczenie z angielskiego Sergiusz Kowalski. ścią, starając się znaleźć wykonalne rozwiązania Na podstawie: „The New York Review of Books”, pozwalające na rozkwit wszystkich społeczności 15 stycznia 2009

79 ANDRZEJ KACZYŃSKI

Przed halą Olivia w Gdańsku, wrzesień 1981 r. Fot. Zygmunt Błażek, zbiory ECS

80 Wolność i Solidarność | nr 2 ZJAZD WALNY

81 ANDRZEJ KACZYŃSKI

18 DNI W GDAŃSKIEJ OLIVII ZJAZD WALNY

ANDRZEJ KACZYŃSKI I Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ Solidarność zamknął czas kształtowania organiza- cji, wybierania władz, szlifowania statutu i formułowania programu. Okres, który dziennikarz, zajmuje się historią. nastąpił, był jednak zbyt krótki, żeby cokolwiek z tego dorobku sprawdziło się (lub Po sierpniu 1980 r. współpracował nie) w praktyce – ledwie dziewięć tygodni. 13 grudnia członkowie Komisji Krajowej z prasą solidarnościową w Lublinie, prawie w komplecie, a i delegaci w znacznej liczbie, trafili pod klucz (w ówczesnej w 1981 r. był reporterem solidarnościowo-opozycyjnej gwarze: pod celę), uchwały i dokumenty zaś (mówiło w „Tygodniku Solidarność”. się: kwity) na makulaturę albo do zbiorów bezpieki. W drugim obiegu redagował Nie należy z tego jednak wysnuwać wniosku, że stan wojenny dorobek zjazdu So- „Kulturę Niezależną” i „Wezwanie”, lidarności obrócił wniwecz. Prawda, członkowie Komisji Krajowej nie spotkali się już publikował w „Tygodniku Wojennym” i „21”. nigdy w pełnym składzie, a „kwity” zjazdu spoczęły w archiwum i nawet historycy Po 1989 r. pracował m.in. z rzadka do nich zaglądają. Do programu Solidarności uchwalonego na pierwszym w „Gazecie Wyborczej”, zjeździe nikt później na serio nie odwoływał się, ani w podziemiu, ani w 1989 r., gdy „Życiu Warszawy” i (do 2006 r.) rekonstruowano Związek. Ale dla aktywnych wówczas pokoleń Polaków te przega- w „Rzeczpospolitej”. dane osiemnaście dni w gdańskiej hali Olivia były pierwszym doświadczeniem demo- kracji, z wszelkimi jej wadami i zaletami, z jej niedającymi się zignorować ograni- czeniami, ale przede wszystkim z wielkim potencjałem sprawczym. To doświadczenie okazało się tak pociągające, że ludzie Solidarności zamiast zastanawiać się, co władza pozwoli sobie wyszarpać, coraz częściej zaczęli pytać – co możemy sami zrobić? Tak bywa, że instytucje upadają, dokumenty są unieważniane, a ich wpływ na przebieg wydarzeń nie ustaje. Sejm Czteroletni nie dokończył kadencji z powo- du wojny z Rosją, Targowica zniosła Konstytucję 3 maja, ale przez ponad wiek ta nieważna ustawa zagrzewała Polaków do walki o niepodległość. Nota bene przed kilkoma laty zawiązało się stowarzyszenie Potomków Sejmu Wielkiego, dumnych z trzeciomajowej ustawy, choć chyba nie zawsze z przodków, bo przecież większość sejmowa konstytucji była niechętna i uchwalono ją fortelem, pod nieobecność prze- ciwników. Nie wiem, czy są lub będą (niekoniecznie za dwieście lat...) ludzie, którzy z dumą myślą lub mówią: byłem (albo: mój brat, ojciec, dziadek był) delegatem na pierwszy zjazd Solidarności. Jako jeden ze sprawozdawców „Tygodnika Solidarność” obserwowałem zjazd, kulminację roku gęstego od niebywałych wydarzeń, i zaliczam to do najważniejszych swych zawodowych doświadczeń. A oto inne historyczne wydarzenie, którego następstwa okazały się całkiem inne, niż wyobrażali sobie i planowali jego twórcy: obrady Okrągłego Stołu w 1989 r. Poza

82 Wolność i Solidarność | nr 2 ZJAZD WALNY

Pierwsza konferencja prasowa zjazdu, siedzą od lewej: Karol Modzelewski, Janusz Onyszkiewicz (rzecznik prasowy Solidarności), Marek Podgórczyk (szef biura prasowego zjazdu), Joanna Jaraczewska, nad nią stoi Andrzej Zarębski, 4 września 1981 r. Fot. Stefan Kraszewski, zbiory ECS dwoma postanowieniami, o wyborach i relegali- nie potraktuje swoich obowiązków minimalistycz- zacji Solidarności, wszystkie mozolnie wynego- nie. Oczekiwania nie tylko działaczy, ale także cjowane porozumienia natychmiast straciły na wielu zwykłych związkowców wyrażała powtarza- znaczeniu. Skala zmian, które uruchomił Okrą- na wówczas często maksyma: musimy nauczyć się gły Stół, przerosła najśmielsze marzenia opozycji myśleć o tym, co odważyliśmy się zrobić. i najczarniejsze przewidywania władz. Przed zjazdem pisano, a na jego inauguracji mó- wiono podniośle. Szukano określeń umiarkowa- Nasz parlament nych, ale zarazem dostatecznie pojemnych, żeby wyrazić to, czym on jest lub powinien się stać. Zjazd to najwyższa władza NSZZ Solidarność. Sta- Wszyscy zdawali sobie sprawę, jaki jest kontekst. tut przyznał mu cztery kompetencje: wybór Ko- Delegaci z okien akademików, w których kwa- misji Krajowej i Komisji Rewizyjnej, uchwalenie terowali, mogli widzieć manewry okrętów Floty programu Związku, przyjęcie zmian w statucie, Bałtyckiej ZSRR. Wzdłuż całej wschodniej granicy określenie górnej i dolnej granicy składek człon- PRL dzień przed zjazdem Solidarności wyruszyły kowskich. Można było te zobowiązania, a zwłasz- z koszar wielkie masy wojska i maszyn pancer- cza debatę programową, potraktować węziej lub nych na ćwiczenia, a właściwie demonstrację siły: szerzej. Było jednak oczywiste, że pierwszy zjazd popatrzcie, co możecie nam przeciwstawić? Z war-

83 ANDRZEJ KACZYŃSKI

szawskiego Białego Domu też dobiegały groźne zjeździe: Halinę Mikołajską, Kazimierza Kaczora pomruki: nie straszymy, ale w razie konieczno- i Szymona Pawlickiego). Po czym powiedział do ści nie zawahamy się przed użyciem siły... To delegatów: jesteście naszym parlamentem. był powód umiarkowania w słowach przemówień Trafił w sedno. Pierwszy rok Solidarności una- powitalnych. Lecz zogniskowało się na zjeździe ocznił, jak bardzo społeczeństwu doskwiera brak tyle ważnych projektów, wysiłków społecznych, autentycznej reprezentacji. Jak bardzo upokarza- cierpliwych wyrzeczeń, gorzkich rozczarowań jące i nieznośne jest poczucie, że nie może wybrać i niezłomnej nadziei, że mówcy nie mogli ustąpić tych, którzy je będą reprezentować oraz w jego z poczucia własnej i zjazdu godności i wartości. imieniu podejmować decyzje, i że nie może za po- Szukali więc różnych trafnych określeń znaczą- mocą kartki wyborczej ocenić rządzących. Podczas cych więcej niż ich proste słownikowe definicje. strajku w Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1980 r. Drugiego albo trzeciego dnia obrad podczas Bogdan Borusewicz skreślił z listy postulatów przerwy Leszek Paga, przewodniczący sesji, pod- punkt z żądaniem wolnych wyborów i przez cały czas której kilku zagranicznych związkowców „karnawał” Solidarność podtrzymywała to wyrze- sławiło Solidarność, westchnął: – Pięknie, tylko czenie. Grzegorz Palka z Łodzi, który na zjeździe jak teraz przejść do mówienia o odzieży roboczej? wygłosił coś w rodzaju manifestu realistycznego Było już wtedy nieuchronne, że zjazd nie zmie- radykalizmu, poczuł się w obowiązku zadeklaro- ści się w zaplanowanych terminach. Pierwsza tura wać, że wolne wybory wciąż jeszcze są poza ho- miała trwać trzy dni, a tu o zmianach w statu- ryzontem. Maksimum, na które Związek sobie po- cie, które musiały być omówione przed przerwą, zwolił, to zapowiedź, iż będzie się domagać, żeby żeby regiony mogły się wypowiedzieć na ich te- w najbliższych wyborach do rad narodowych głoso- mat, nie padło jeszcze ani słowo. wać nie na jedną, tylko na kilka list kandydatów. Ale była jeszcze inna bolączka wszelkich dys- Po 4 czerwca 1989 r. w solidarnościowym okien- kusji związkowych. Zaznaczyła się już w zbiorze ku Telewizji Polskiej pojawiali się znani aktorzy, 21 postulatów gdańskiego Międzyzakładowego Ko- którzy wygłaszali następującą formułę: „Jesteśmy mitetu Strajkowego, w którym problemy ustroju wreszcie we własnym domu. Nie stój, nie czekaj! państwa sąsiadowały z usterkami bezpieczeństwa Co robić? Pomóż”. Podczas demonstracji ulicznych pracy czy brakiem miejsc w żłobkach. I często zda- w stanie wojennym manifestanci spychani przez rzało się na zebraniach Związku, że kiedy tematem zomowców, ostrzeliwani przez armatki wodne była konieczność przywracania prawdziwej historii i wyrzutnie gazu łzawiącego wołali: „Tu jest Pol- albo walki o uwolnienie więźniów politycznych, ska”. Jesienią 1981 r. pragnienie, żeby wreszcie zawsze znalazł się ktoś, kto zaprotestował przeciw- być we własnym domu, żeby można było wska- ko niedostarczeniu pasty bhp. A gdy mówiło się zać miejsce, o którym powiedziałoby się z pełnym o składkach lub zasiłkach, szatniach czy bufecie, przekonaniem: tu jest Polska, powszechnie kiero- prędzej czy później ktoś żądał wolnych wyborów. wane było do gdańskiej hali Olivia. Tak więc w pierwszych dniach obrad odpowiedź Po zakończeniu pierwszej tury zjazdu wracali- na pytanie o tożsamość zjazdu wciąż jeszcze śmy w kilka osób z „Tygodnika Solidarność” redak- nie padła. Bodaj trzeciego dnia przemówił gość: cyjnym samochodem. Tadeusz Mazowiecki, któ- reżyser i dramaturg Stanisław Brejdygant. Przy- ry nas wiózł, powiedział w pewnym momencie: no jechał w imieniu Związku Artystów Scen Polskich cóż, nieuchronnie zbliżamy się do Warszawy, gdzie podpisać porozumienie o współpracy z Solidarno- urzęduje emigracyjny rząd gen. Jaruzelskiego... ścią. Podobne porozumienia podpisali też przed- stawiciele związku literatów Jan Józef Szczepań- Delegowanie ski i związku artystów plastyków Jerzy Puciata. Brejdygant przekazał pozdrowienia i życzenia od Profesor Andrzej Friszke napisał o I Krajowym ludzi teatru (mieli oni zresztą reprezentantów na Zjeździe Delegatów Solidarności: „było to pierwsze

84 Wolność i Solidarność | nr 2 ZJAZD WALNY od 1946 r., kiedy obradował Kongres PSL, ogólno- Trzy MKZ-ety (Kędzierzyn-Koźle, Kutno i Nysa) polskie zgromadzenie obywateli wybranych w de- nie zdecydowały się wyjść ze stanu tymczasowo- mokratycznych wyborach”, a zjazd mógł „słusznie ści. Pojawił się i twór separatystyczny – Federacja uchodzić za przedstawicielstwo większości obywa- Tarnobrzeska, odłam regionu sandomierskiego, teli kraju” (w przedmowie do Rozmów niedokoń- skutek tradycyjnego antagonizmu pomiędzy Sta- czonych Janiny Jankowskiej z ówczesnymi lidera- lową Wolą i Tarnobrzegiem. Ale i tym jednostkom mi Solidarności). Analogii jest wiele. Kongres PSL nie odmówiono prawa do wyłonienia delegatów, obradował w warunkach podobnej (a nawet więk- po dwóch lub trzech, zgodnie z parytetem. szej) opresji ze strony władz komunistycznych Widać w tym wielką dbałość o to, by nikt wypo- i podobnie był wyrazicielem opinii przytłaczają- sażony w prawo wyboru nie został wykluczony, cej większości Polaków. Ale był jednak przedsię- i zarazem żeby z powodu trwającego porządkowa- wzięciem partyjnym i zarówno z uwagi na skład nia struktury terytorialnej uniknąć przypadków społeczny wyborców, jak i reprezentatywność de- podwójnego głosowania. Za każdym delegatem legatów nie może być porównywany ze zjazdem miało stać dziesięć tysięcy wyborców i kropka Związku. Być może pod tym względem kongres (końcówki na listach wyborczych zaokrąglano: od Solidarności należałoby porównać do któregoś 5001 osób – w górę, poniżej tej liczby – w dół). z parlamentów II RP (ostatnie przed wojną wybory Krajowa Komisja Wyborcza bardzo skrupulatnie odbywały się w warunkach niepełnej demokracji). weryfikowała regionalne sprawozdania z wybo- W każdym razie nikt z delegatów w Olivii (najstar- rów; ostatnie wpłynęły 31 sierpnia. Kilkakrotnie si dobiegali sześćdziesiątki) nie znał z osobiste- nakazywała powtórzenie wyborów. Jeżeli popraw- go doświadczenia wolnych wyborów. Zaznali ich ki były niemożliwe, odmawiała przyznania man- bodaj wyłącznie dwaj najbardziej wiekowi goście datu. Ubocznym efektem pracy KKW było ustale- zjazdu, prof. Edward Lipiński i gen. Mieczysław nie na podstawie dokumentów prawdziwej liczby Boruta-Spiechowicz. członków Solidarności. Według sprawozdania tego Czuwanie nad prawidłowym przebiegiem wyła- organu 31 sierpnia 1981 r. do Związku należało niania delegatów na zjazd Krajowa Komisja Poro- 9 476 584 osób. Dokument skrupulatnie wylicza zumiewawcza zleciła 9 kwietnia 1981 r. Zespołowi następnie, że swoich reprezentantów na zjeździe Wyborczemu. Po dwóch tygodniach przemianowa- ma 8 906 765 związkowców, a 569 819 osobom nie ła go na Krajową Komisję Wyborczą i uniezależniła udało się skorzystać z wyborczych uprawnień. Osta- od siebie, by – uzupełniona o osoby wyznaczone tecznie KKW nie uznała ważności 16, a pozytywnie przez regiony – nie stwarzała jakichkolwiek podej- zweryfikowała 896 mandatów delegatów na zjazd. rzeń, że KKP chce mieć wpływ na skład delegatów. Ustanowiła jeszcze tylko parytet: jeden delegat na Enklawa Olivia dziesięć tysięcy członków Związku. Delegatów miały wybierać walne zjazdy regio- Okazała hala sportowa. Styl: wczesny Gierek. Po- nalne. Ale struktura terytorialna Związku była jemne parkingi. Co dzień przed ósmą ustawiały się wciąż nieuporządkowana. Trwał proces scalania na nich autokary. Obłożone plakatami i nalepka- mniejszych MKZ-etów, np. na Mazowszu, Dolnym mi, z transparentami w oknach, z chorągiewkami i Górnym Śląsku, a jednocześnie wystąpiły tenden- w barwach narodowych i z napisem w solidarycy. cje odśrodkowe. W wyniku zabiegów m.in. Krajo- Ustrojone odbyły zlot gwiaździsty z całego kraju. wej Komisji Wyborczej udało się wyjściową liczbę Po drodze pozdrawiano je, postoje przeradzały się 69 regionów zredukować do 38. Powstały jednak w spontaniczne wiece z mieszkańcami mijanych olbrzymie dysproporcje. Obok takich molochów jak miasteczek. Pod Olivią autokary czekały do późnej region śląsko-dąbrowski – 1,4 mln członków, Ma- nocy. Dzień pracy delegatów to co najmniej czter- zowsze i Dolny Śląsk – po przeszło 900 tys., osta- naście godzin, a zdarzało się i siedemnaście (aż się ły się jednostki zrzeszające po 30–40 tys. ludzi. prosiło o kontrolę związkowego inspektora pracy).

85 ANDRZEJ KACZYŃSKI

Lech Wałęsa i gen. Mieczysław Boruta-Spiechowicz podczas drugiej tury zjazdu, wrzesień 1981 r. Fot. Sławomir Fiebig, zbiory ECS

Kilkaset metrów dalej udostępniona zjazdowi Przestrzeń dla delegatów była na dole, na bo- studencka stołówka. Przez osiemnaście dni byłem isku-lodowisku. Tysiąc rozkładanych krzesełek. w niej ze trzy razy. Na starym mieście w Gdańsku Nam na trybunach było z pewnością wygodniej. ani razu. Raz chwilkę nad morzem. W Olivii było Marek Edelman często wstawał rozprostować się ciekawiej. W przerwie obiadowej wolałem sczytać i by nie wyglądało, że prosi o głos, stawał za krze- i uzupełnić notatki z przedpołudnia, póki pamięć słem, pochylał się i wspierał na poręczy. Potrafił świeża. Kanapki i kawa. W korytarzach hali usta- tak złamany w pół ustać od przerwy do przerwy. wiono kilka kiosków Ruchu. Sprzedawczynie bar- Aleksander Małachowski wymykał się na koniec dzo się starały wytrzasnąć dla nas coś atrakcyjne- sali i dostojnie przechadzał za ostatnimi sekto- go. Na pewno papierosy. Bułgarskie i kubańskie rami, miarowo, po linii, jak na spacerniaku. Wy- były dostępne bez kartek. Raz zdobyłem dzie- soki, masywny, szerokie oblicze, długie włosy, siątkę żyletek. Skarb, starym nie pomagało już długa broda, długi surdut; nazwałem go dla siebie ostrzenie o wewnętrzną ścianę szklanki z wodą. Panem Bogiem, później okazało się, że nie tylko Chwaliłem się nimi, zresztą połowę natychmiast mnie tak się kojarzył. rozdałem. A mama na to: – No tak, już się zaczy- Sektor łódzki można było, poza Edelmanem, po- na. – Co się zaczyna? – Przywileje. Poza kolejką. znać po stojącym przed mikrofonem i unoszącym Towary tylko dla wybranych... Coś w tym było, że wysoko tabliczkę Grzegorzu Palce. Zostało mi wra- nawet o tym nie pomyślałem. Jak łatwo się roz- żenie, że stał tak, domagając się głosu w nagłym grzeszyć, że sytuacja nadzwyczajna... trybie, cały czas. Z diariusza wynika, że faktycznie

86 Wolność i Solidarność | nr 2 ZJAZD WALNY był bodaj najczęściej występującym delegatem. Kil- Od Sierpnia historia działa się na naszych ka jego projektów zjazd przyjął, zwłaszcza w czę- oczach. Od września-października 1980 r. masy ści programu dotyczącej reformy gospodarczej. miały poczucie, że w teatrze historii zajmują miej- A w wyborach do Komisji Krajowej Palka zdobył sca coraz bliżej sceny, bo przyjechał Wałęsa, Lis, największą liczbę głosów. Nie był z pewnością tak Kuroń, Michnik, bo Mazowiecki wystąpił w telewi- skuteczny jak Karol Modzelewski, delegat Dolnego zji, a nawet że same wkraczają na scenę, bo strajk Śląska, drugi bodaj co do ilości wystąpień, a na lub gotowość, wiec, demonstracja, nasze postu- pewno pierwszy co do liczby przyjętych projektów. laty, negocjacje. Pod halą Olivia widziałem ludzi, To było do przewidzenia, niezwykły talent do prze- którzy przyszli obserwować zjazd. – Dla nas cieka- konywania Modzelewski objawił już 17 września wa jest nawet dyskusja o dzieleniu składek pomię- 1980 r., podczas spotkania w Gdańsku, na którym dzy komisje zakładowe, region i gdańską centralę. delegaci MKZ-etów podjęli decyzję o utworzeniu Sam siedziałem na widowni jak przykuty: pasta ogólnopolskiej Solidarności po jego wystąpieniu bhp, fundusz zasiłkowy, strajk czynny, kontrola i w zgodzie z przedstawioną przez niego wizją. Na dystrybucji, niepodległość – jakież to fascynujące. zjeździe był powszechnie rozpoznawany: członek Czasem nie rozumiałem. Antyinteligenckie fo- prezydium i były rzecznik KKP, uczestnik najważ- bie. Niepoczytalne ataki na ekspertów. Któryś de- niejszych negocjacji Solidarności. Miał autorytet legat grzmiał: – Doradcy obsiedli Lecha jak ston- również u tych, którzy się z nim nie zgadzali. ka. Trzeba ją strząsnąć! A ponad połowa sali to W kuluarach wokół niego oraz wokół Jacka Kuro- ludzie o wyższym wykształceniu. Historyk Piotr nia (nie ubiegał się o mandat delegata, na zjeździe Osęka bardzo ciekawie i pod różnymi aspektami był jako ekspert) tworzyły się najgęstsze kółka, przeanalizował zbiór delegatów i doszedł m.in. tak wielu chciało się zapoznać z ich opiniami. do wniosku, że w ciągu roku władzę w Solidarno- Z trybun sala obrad przedstawiała widok bardzo ści przechwycili inteligenci. Z tym się akurat nie uporządkowany. Rzędy siedzeń, podzielone na zgadzam. Widziałem, z jaką intencją wybierano regionalne sektory, zapełnione przez kilkuset lu- ich w regionach. Po opublikowaniu wymagają- dzi. Kilka sektorów było łatwo rozpoznawalnych. cych intelektualnie tez do dyskusji programowej Gdański z bohaterami Sierpnia ‘80. Mazowsze to elektorzy na zebraniach w oddziałach terenowych przywódcy Ursusa i Huty Warszawa Bujak i Jawor- i na zjazdach w regionach, zwłaszcza dużych i am- ski; znani opozycjoniści – z wdziękiem i podnie- bitnych, świadomie i dobrowolnie dopuszczali do sioną głową znosząca tortury obrad piękna Ha- nadreprezentacji inteligentów wśród kandydatów. lina Mikołajska, Jan Józef Lipski z siwą grzywą, A już w zarządach regionów aż taka nadreprezen- pozostali korowcy Romaszewski i Wujec; Janusz tacja nie występowała. Dziewiątego dnia obrad, Onyszkiewicz, z którym co dzień spotykaliśmy właśnie po serii wściekłych ataków na ekspertów, się na konferencjach prasowych (regularnie około Bogdan Lis wystąpił – i to w czasie dyskusji na południa rozśmieszał delegatów sprawozdaniami zupełnie inny temat – z projektem drobiazgowej z lektury sprawozdań prasowych ze zjazdu). Ja instrukcji powoływania doradców i ekspertów odróżniałem jeszcze macierzysty region środkowo- oraz sposobów ich funkcjonowania. Że muszą to -wschodni. Inne po emblematycznych postaciach: być osoby z nienaganną przeszłością polityczną, Frasyniuk, Modzelewski to Śląsk Dolny, Rozpło- które nie zdradzały skłonności do przyłączania się chowski – Górny, Jurczyk – Szczecin, Rulewski to do obozu zwycięzców. (A jeszcze niedawno Lis, Bydgoszcz, Kopaczewski – Rzeszów, Sobieraj – Ra- działacz Wolnych Związków Zawodowych i lider dom. Ale jakie prądy przebiegały wśród delega- Solidarności, był równocześnie członkiem PZPR!). tów (czasem widziało się poruszenie lub słyszało Albo że podczas negocjacji ekspert może przed- szeptanie)? Jak współpracowali? Niektóre regiony łożyć swoją opinię, ale tylko w formie pisemnej, regularnie naradzały się po obradach, kradnąc ze doręczonej jednemu z pełnomocnych negocjato- snu kolejną godzinę. Jak dojrzewali do decyzji? rów Solidarności. Lisowi, który w wielu najważ-

87 ANDRZEJ KACZYŃSKI

niejszych negocjacjach brał udział, mogli eksper- zjazdu. Storpedowali mianowicie projekt uchwa- ci nieraz zaleźć za skórę, ale znał przecież ich za- ły z podziękowaniem dla korowców po ogłoszeniu sługi. Prawdopodobnie chciał w ten sposób spro- przez prof. Edwarda Lipińskiego zakończenia dzia- wadzić dyskusję na ten temat na cywilizowany łalności KSS KOR. Sądzę, że rezultatem ich dzia- poziom. Ponieważ rzecz wykraczała poza porzą- łalności były przeciągające się w nieskończoność dek dzienny, przewodniczący obradom Krzysztof wybory do Komisji Krajowej. Trzeba było głosowań Turowski zapytał salę, czy przerwać Lisowi. w aż siedmiu turach. Dowieść tego nie potrafię, ale – Niech mówi – zadecydowali delegaci. A projekt nie było chyba rzeczą przypadku, skoro chodziło odrzucili. o takich kandydatów jak Zbigniew Romaszewski, Radykałowie. Sala lubiła ich słuchać. Nie pozwa- Ryszard Bugaj i Lech Kaczyński (który wtedy, war- lała przerwać, nagradzała brawami. Trzeciego dnia to przypomnieć, zapisał się nie do Klubów Służby Jan Rulewski zaatakował „kierownicę” (deklara- Niepodległości z Antonim Macierewiczem, ale do cję w aneksie do statutu, że Solidarność uznaje Klubów Rzeczypospolitej Samorządnej Wolność- kierowniczą rolę PZPR w państwie, powtórzoną za -Sprawiedliwość-Niepodległość z Jackiem Kuro- porozumieniem gdańskim). Skwapliwie poparł go niem i Adamem Michnikiem). Lech Sobieszek. W sierpniu 1980 r. członek prezy- dium gdańskiego MKS, które (wprawdzie z obrzy- Jarmark cudów dzeniem) przystało na „kierownicę”; Sobieszek nie zachował się wtedy jak Rejtan. W Olivii za- Nie mniej fascynujący spektakl odbywał się na proponował, żeby ją odrzucić. Dostał oklaski. Ale zewnątrz Olivii. Ale pierwszy jego akt odbył się w głosowaniu wniosek upadł. Sobieszek zażądał, w środku. W przeddzień inauguracji zjazdu dla żeby powtórzyć głosowanie. Nic z tego. W drugiej delegatów i gości wystąpiły z koncertem gwiaz- turze ponowił wniosek. Znów przegrał. Wyawan- dy I Festiwalu Piosenki Prawdziwej. Festiwal od- turował się o głos w trybie nagłym i zaczął wołać, był się dwa tygodnie wcześniej w tej samej hali; że niektórym na tej sali próbuje się zamknąć usta. równie dobrze można by dać w tytule „piosenki Odpowiedział mu las uniesionych mandatów. To solidarnościowej”. Był to prezent organizatorów, znaczyło: nie chcemy cię słuchać, skończ. o których należy tu powiedzieć ciepłe słowo za Podziałów politycznych i ideologicznych za- przygotowanie i obsłużenie całego zjazdu. Pier- równo na zjeździe, jak i w całym Związku wów- wotnie miał on trwać dziesięć dni, przedłużył się czas – głównie ze względu na zupełną i uporczy- do osiemnastu; pierwsza tura o trzy, druga o pięć. wą ślepotę ideologiczną – albo nie widziałem, albo A to dlatego, że ta pierwsza od dziesięcioleci wol- ich nie doceniłem. Rywalizację między regionami, na reprezentacja Polski musiała się wygadać za miastami czy jakkolwiek inaczej skrojonymi ob- przeszło trzy i pół dekady. Znaczyło to, że orga- szarami, konflikty branżowe, sprzeczności in- nizatorzy musieli (w warunkach już nie niedobo- teresów grupowych, antagonizmy ambicjonalne ru, ale po prostu braku czegokolwiek, a zwłaszcza i tym podobne – te były dla mnie widoczne. Ra- żywności i miejsc w hotelach) improwizować na dykałów nie uważałem za trwale wyodrębnioną tyleż dni aprowizację i noclegi. grupę, zwłaszcza że wojowniczo przemawiali, ale Rano pierwszego dnia mszę w intencji zjaz- przeważnie głosowali jak umiarkowani, chyba że du odprawił w katedrze oliwskiej prymas Józef się który zapędził i nie mógł się wycofać na zdro- Glemp, a po mszy autokary z delegatami trium- worozsądkowe pozycje, nie tracąc twarzy. Inaczej falnie – wzdłuż powitalnego szpaleru gdańszczan fundamentaliści. Ci nie cofali się (prawie) nigdy. – przejechały kilkaset metrów do hali Olivia. Był Zaistnieli publicznie (wtedy i ja ich zacząłem iden- to podwójny ingres. Prymasa – pierwsze publiczne tyfikować; dawniej przypisywałem im zaledwie za- wystąpienie po odebraniu nominacji na następcę pędy doktrynerskie, a to tylko wada charakteru, kard. Stefana Wyszyńskiego. I delegatów Solidar- nie światopogląd) w najprzykrzejszym momencie ności do miasta – kolebki Związku.

88 Wolność i Solidarność | nr 2 ZJAZD WALNY

I zaczęło się. Przez cały czas zjazd miał uważną rewolucja”, „Element antysocjalistyczny”. Obok i wymagającą widownię. Przed halę wystawiono kolekcjonerzy, zwłaszcza znaczków. Czyhali na telewizory i głośniki z transmisją obrad. Zawsze delegatów, żeby sobie skompletować regiony. Mia- można było tam zastać obserwatorów. Nawet do łem i ja ofertę: dać, sprzedać lub wymienić piękny kilkuset osób, jak w noc wyboru przewodniczące- znaczek „Tygodnika Solidarność” z odwzorowaną go Związku. Któregoś dnia spiker zjazdu odczytał winietą, oczywiście z wykorzystaniem solidarycy. reprymendę widzów dla delegatów, którzy wa- Nie byłem pewny, czy zdobędę drugi, i odmówi- łęsali się zamiast uczestniczyć w obradach. List łem. Z wyrzutami sumienia, bo kolekcja, ekspo- ten wyświetlono też na tablicy świetlnej. Pewne nowana na specjalnych, wyściełanych aksamitem małżeństwo, lekarze, wzięło na czas zjazdu urlopy planszach prezentowała się imponująco; jakoby i z własnymi leżakami zainstalowało się na stałe była największa w kraju. Czyli także na świecie pod Olivią. Byli też inni stali lub częstotliwi by- – podpowiedziałem kolekcjonerowi, ucieszył się walcy. I przygodni. Bardzo byli łasi na kontakty i zapowiedział, że będzie mnie zapytywał, ilekroć ze znanymi delegatami lub gośćmi zjazdu. Jeżeli mnie zobaczy. Zagadnął jeszcze dwa czy trzy razy ktoś taki wychynął z hali, natychmiast otaczało go i przestał. Albo ubłagał któregoś z kolegów, albo ciasne kółeczko. Pewnego razu Jan Rulewski przy- mnie uznał za pełzający element. szedł w garniturze, pod krawatem i w trampkach; Nie widzę przeszkód, żeby kilku słów o mediach przed widownią zaraz musiał się wytłumaczyć, że na zjeździe nie umieścić pod tytulikiem Jarmark to nie ekscentryczny kaprys, tylko rozleciały mu cudów. Dziennikarzy był niemały tłum. Zagranicz- się pantofle i jedyne, co mężczyzna o typowym nych, partyjnych, oficjalnych, związkowych i – do numerze buta mógł wówczas kupić, to właśnie to, niedawna – podziemnych. Nie było tylko Tele- pokazywał, a japońska telewizja skrupulatnie fil- wizji Polskiej. Była japońska agencja Kiodo, TV mowała. japońska, kilka z Europy i ze Stanów Zjednoczo- Nieco dalej rozłożyły się kramy. Najwięcej z bi- nych. Prasowi korespondenci zagraniczni. A TVP bułą, bardzo dobrze zaopatrzone... Ustrzeliłem nie. Solidarność nie chciała strzelić sobie samo- tam parę podziemnych tytułów, które wcześniej bójczego gola i nie udzieliła jej akredytacji. Było mi umknęły. Byłem zadowolony, że nie musiałem to po „Dniu bez prasy” – strajku drukarzy pra- kompletować „Tygodnika Solidarność”; sprzeda- sowych w proteście przeciwko nadużyciom pro- wano go z kilkunastokrotnym przebiciem. W au- pagandy i po kłamstwach w TVP o rzekomym tokarach delegatów można było w niektóre dni zerwaniu przez Solidarność rozmów z rządem. kupić najświeższe biuletyny związkowe z całej Pol- Pertraktacje spełzły na niczym. Dla członków ski. Wielkim powodzeniem cieszył się np. „Wolny Związku była to duża strata, że nie mogli zoba- Związkowiec” z Huty Katowice, którego autorom czyć chociaż kilku obrazków ze zjazdu. Ale rychło i redaktorom prokurator postawił zarzut z kodek- okazało się, że była to słuszna decyzja. Organi- su karnego. Albo „Solidarność Ziemi Puławskiej”, zatorzy raz pozwolili uczciwym dziennikarzom też ścigana: za „misie”, czyli rysunkowe karykatu- z „Panoramy” w gdańskiej TV sfilmować inaugu- ry, m.in. Breżniewa jako niedźwiedzia, przedmiot racyjne przemówienie Wałęsy. Zwierzchnicy ode- obrad Biura Politycznego i interwencji dyploma- brali im kasetę, przesłali do Warszawy i w ogól- tyczno-partyjnych pomiędzy PRL i ZSRR oraz PZPR nopolskim dzienniku ukazała się zmanipulowana i KPZR. Inne kramy z kasetami magnetofonowymi; relacja. Jak nam mówili korespondenci zagra- piosenki z festiwalu w Olivii i pieśni patriotyczne, niczni, TVP chciała kupić relacje od ich stacji. ale także nagrania przemówień papieża lub pry- Spotkała się z odmową. masa Wyszyńskiego, spotkania autorskiego Cze- Próbowaliśmy brak telewizyjny nadrobić wła- sława Miłosza czy wiecowych wystąpień Wałęsy. snym sposobem. Całe obrady były nagrywane Plakietki i gadżety rozmaitej treści. Znaczki do przez związkową redakcję programów dla radio- wpinania w klapę, „Solidarność”, „Pełzająca kontr- węzłów zakładowych. „Tygodnik Solidarność”,

89 ANDRZEJ KACZYŃSKI

którego nakład został na czas zjazdu podniesio- ścią Jan Rulewski [miał wyrok za ucieczkę przez ny do miliona egzemplarzy, oraz dwa biuletyny: zieloną granicę – A.K.] przypuścił niepoczytalny Informacji Prasowej Solidarność („BIPS”) i Agen- atak na obóz pokoju, międzynarodowe sojusze, in- cji Solidarność („AS”) zamieszczały szczegółowe tegralność terytorialną PRL, a pseudozwiązkowcy diariusze („AS” – prawie stenogram). Korespon- urządzili mu owację”; „Ekstremistyczny awantur- dentów przysłało wiele biuletynów i radiowęzłów nik Andrzej Rozpłochowski z Huty Katowice lżył związkowych. Fredek Bondos z WSK-Świdnik co- słowami niegodnymi powtórzenia uczciwe, cięż- dziennie montował półgodzinną relację i posy- ko pracujące ekspedientki sklepów spożywczych łał ją telefonem do zakładowego radiowęzła. Na i mięsnych – wasze matki, żony i córki, drodzy rzetelne relacje można było liczyć w „Życiu War- czytelnicy, a nikt z uczestników antysocjalistycz- szawy”, z którego przyjechali Janusz Jankowiak nego sabatu nie wziął ich w obronę; wtórował i Janusz Reiter, obaj solidarnościowcy, którzy wy- mu grubiański rechot”. I zamierał. A nazajutrz mogli na szefach obietnicę, że ich teksty nie będą „Trybuna Ludu” słowo w słowo to drukowała. Dla redagowane; zaszkodzić im mogły tylko skróty pewności objaśnię, że Rulewski powątpiewał, czy cenzury (z oboma kolegami w stanie wojennym statut Związku musi zawierać słowa o kierowni- spotkaliśmy się w „Przeglądzie Katolickim” i oczy- czej roli PZPR, a Rozpłochowski mówił o pustych wiście w drugim obiegu). Była jeszcze „Gazeta Kra- półkach i nagich hakach w sklepach. kowska” Macieja Szumowskiego, niektóre popołu- Po uchwaleniu Posłania do ludzi pracy Europy dniówki poza koncernem RSW Prasa. Wschodniej giermek z „Trybuny Ludu” zażądał wy- Oddzielne miejsce zajmowała trójka: komenta- jaśnień od Janusza Onyszkiewicza. Rzecznik tłuma- tor polityczny „Trybuny Ludu” Jerzy Bielecki oraz czył łagodnie: uważamy Solidarność za dobrą rzecz po obu stronach jego giermkowie – dziennikarka dla nas i dla Polski, wyraziliśmy więc wobec naszych „Głosu Pracy” i lokalny korespondent „Trybuny”. przyjaciół nadzieję, że i im wydarzy się kiedyś coś Wysłannika nie miał chyba „Żołnierz Wolności”. tak dobrego jak nam i że będzie to raczej wcześ- Znałem teksty Bieleckiego i byłem ciekaw, co on niej niż później. Przedtem Bernard Guetta z „Le widzi, czego ja nie widzę, a nie dostrzega tego co Monde”, można powiedzieć dziekan korpusu ko- ja. Parę razy siedziałem niedaleko (oni wybierali respondentów zagranicznych, dopadł Tadeusza sobie raczej jak najbardziej odizolowane miejsca Mazowieckiego. – Jaki plan polityczny kryje się za na widowni) i odkryłem tajemnicę. Przeważnie Posłaniem? Co macie w zanadrzu? – wypytywał go- Bielecki siedział nieruchomo, jakby w ogóle nie rączkowo. – Posłanie jest dokumentem o charak- interesowało go, o czym się tam mówi. Do chwili, terze moralnym. Uważam, że nie należy mieszać kiedy prowadzący udzielał głosu któremuś z fawo- polityki do moralności, a skoro pan pyta, co mamy rytów korespondenta. Ożywał, zaczynał słyszeć w zanadrzu, to my, proszę pana, w zanadrzu nic i widzieć. Po czym wytrząsał z rękawa mały dykta- nie mamy – odpowiedział Mazowiecki. – Tak? Na- fonik (cacuszko, niedościgłe marzenie z drugiego prawdę? Nic w zanadrzu? No to ja idę się pakować. obszaru płatniczego) i mówił mniej więcej nastę- Może mi się uda wyjechać stąd przed Rosjanami – pująco: „Bydgoski watażka z kryminalną przeszło- odparł wzburzony Guetta. Ale nie wyjechał.

90 Wolność i Solidarność | nr 2 ZJAZD WALNY

Kolportaż informacyjnych materiałów zjazdowych, wrzesień 1981 r. Fot. Stanisław Składanowski, zbiory ECS

91 ANDRZEJ KACZYŃSKI

I KRAJOWY ZJAZD DELEGATÓW NSZZ SOLIDARNOŚĆ (ORGANIZATORZY, ORGANY, OBSŁUGA)

PRZYGOTOWANIA prowadzący obrady Krajowa Komisja Wyborcza Zbigniew Bełz (Gorzów Wielkopolski), Stanisław Fudakowski przewodniczący Antoni Kopaczewski (Rzeszów) (Gdańsk), Michał Kurowski (Szczecin), Krzysztof (wcześniej Zespół Wyborczy KKP, powołany uchwałą Krajowej Mikołajczyk (Bydgoszcz), Jerzy Nowacki (Poznań), Komisji Porozumiewawczej 9 kwietnia 1981, zmienioną Benedykt Nowak (Elbląg), Lesław Paga (Lublin), 25 kwietnia 1981) Arkadiusz Paszek (Bielsko-Biała), Krzysztof Turowski (Łódź) Krajowa Komisja Zjazdowa sekretarze przewodniczący Marek Janas (Warszawa) Bolesława Borowska (Poznań), Ryszard Frutczak (Koszalin), (powołana 7 lipca 1981 uchwałą prezydium KKP z zadaniami: Mirosław Krawczak (Zielona Góra), Jerzy Mielniz (Opole), opracowania projektów zmian w statucie, tez do programu Antoni Pietkiewicz (Kalisz), Jerzy Pilecki (Wrocław), Solidarności, przygotowania regulaminu i porządku obrad, Zygmunt Staszewski (Wrocław), Jerzy Stępień (Kielce), uzgodnienia z regionami kandydatów do komisji zjazdowych, Janusz Wszeborowski (Radom) przeprowadzenia wyboru komisji skrutacyjnej i prezydium Komisja Mandatowo-Wyborcza zjazdu) przewodnicząca Danuta Nowakowska (Gdańsk) Biuro Organizacyjne Zjazdu Komisja Uchwał i Wniosków kierownik Andrzej Jarmakowski (Gdańsk) w I turze (powołane 25 lipca 1981, odpowiedzialne za techniczne przewodniczący Tadeusz Matuszyk (Warszawa) przygotowanie obrad, zakwaterowanie i aprowizację zastępca Jan Dowgiałło (Warszawa) uczestników zjazdu) w II turze przewodniczący Jan Dowgiałło (Warszawa) ORGANY I KRAJOWEGO ZJAZDU DELEGATÓW zastępca Henryk Sienkiewicz (Katowice) Komisja Skrutacyjna zastępca Tomasz Wójcik (Wrocław) przewodnicząca Elżbieta Błaszczyńska (Bydgoszcz) Komisja Statutów (dwa zespoły: do głosowań jawnych i do głosowań tajnych) przewodniczący Jan Koziatek (Gdańsk) Prezydium w I turze zastępca Tadeusz Romanowski (Wrocław) przewodniczący Tadeusz Syryjczyk (Kraków) zastępca Jan Śliwiński (Poznań) zastępca Stanisław Kocjan (Szczecin) Komisja Programowa prowadzący obrady przewodniczący Bronisław Geremek (Warszawa) Arkadiusz Paszek (Bielsko-Biała), Krzysztof Mikołajczyk sekretarz Jerzy Milewski (Gdańsk) (Bydgoszcz), Lesław Paga (Lublin), Antoni Fijałkowski Wybory przewodniczącego Komisji Krajowej, (Warszawa), Jerzy Buzek (Katowice), Stanisław Szymkowiak 2 października 1981 (Zielona Góra), Lesław Buczkowski (Gdańsk), Oddano 844 głosy, ważnych 837, nieważnych 7. Benedykt Nowak (Elbląg), Jerzy Mielnik (Opole) Wśród głosów ważnych 48 wstrzymujących się. sekretarze Wyniki głosowania Jerzy Stępień (Kielce), Bolesława Borowska (Poznań), Andrzej Gwiazda – 74 głosy (8,84 proc.) Zbigniew Bełz (Gorzów Wielkopolski), Antoni Pietkiewicz Marian Jurczyk – 201 głosów (24,01 proc.) (Kalisz), Bronisław Śliwiński (Koszalin) Jan Rulewski – 52 głosy (6,21 proc.) Prezydium w II turze Lech Wałęsa – 462 głosy (55,2 proc.) przewodniczący Jerzy Buzek (Katowice) Na przewodniczącego Komisji Krajowej wybrany został zastępca Antoni Fijałkowski (Warszawa) w pierwszym głosowaniu Lech Wałęsa.

92 Wolność i Solidarność | nr 2 JERZY BUZEK

18 DNI W GDAŃSKIEJ OLIVII SYLWETKI: JERZY BUZEK

Urodził się w 1940 r. w Śmiłowicach (obecnie Czechy) w rodzinie ewangelickiej (co na Śląsku Cieszyńskim równa się też polskiej) i zasłużonej w organizowaniu życia pol- skiego na Zaolziu. Od ukończenia studiów na Politechnice Śląskiej w 1963 r. pracuje naukowo w Instytucie Inżynierii Chemicznej PAN w Gliwicach. Jest profesorem zwy- czajnym, członkiem PAN i międzynarodowych towarzystw naukowych, nauczycielem akademickim, wielokrotnym doktorem honoris causa. We wrześniu 1980 r. zorganizował Solidarność w swoim instytucie i został wy- brany na przewodniczącego Komisji Zakładowej. Był współorganizatorem górnoślą- skiej, a następnie działaczem ogólnopolskiej Komisji Porozumiewawczej Nauki NSZZ Solidarność. W lipcu 1981 r. na zjeździe regionalnym Solidarności śląsko-dąbrow- skiej otrzymał mandat na I Krajowy Zjazd Delegatów Związku. Wszedł do prezydium zjazdu, czyli zespołu kilkunastu osób odpowiedzialnych za sprawne poprowadzenie dyskusji, głosowań i decyzji. Delegaci nieustannie zarzucali prowadzącym obrady manipulację albo nieudolność i żądali wymiany moderatora, a nawet odwołania ca- łego prezydium. W grupie prowadzących Buzek wyróżniał się sprawnością, taktem, stanowczością i obiektywizmem, ale także zdolnością do rozwiązywania problemów proceduralnych oraz do rozładowania napięcia. W drugiej turze został wybrany na przewodniczącego zjazdu. Fot. Archiwum IPN 13 grudnia 1981 r. zdołał uniknąć internowania, przez pewien czas ukrywał się. W styczniu 1982 r. z kilkoma przyjaciółmi z Gliwic zaczął wydawać „Regionalny In- formator Solidarności Śląsko-Dąbrowskiej” (dwutygodnik „RIS” wychodził do lutego 1989 r. i był jednym z najważniejszych pism podziemnych w regionie). Przez rok Buzek był redaktorem naczelnym. Metodycznie budował sieć kolportażową, a zara- zem jedną z najsprawniejszych konspiracyjnych struktur Solidarności w regionie. Górny Śląsk na początku stanu wojennego był pacyfikowany z największą w kraju brutalnością (w kopalniach Wujek i Manifest Lipcowy milicja użyła broni, padli zabici i ranni). Region doznał dotkliwych strat kadrowych; wielu działaczy zostało uwię- zionych, innych zmuszono do emigracji. Próby odtworzenia działalności związkowej w konspiracji podjęło w 1982 r. kilkanaście grup niemających ze sobą łączności. Re- gion Śląsko-Dąbrowski NSZZ Solidarność powstał późno, w lipcu 1981 r., z połączenia kilku rywalizujących ze sobą MKZ-etów i do 13 grudnia nie zdążył wykształcić nieza- wodnych mechanizmów integrujących. W kwietniu 1982 r. z „RIS” nawiązali kontakt

93 ANDRZEJ KACZYŃSKI

działacze, którzy właśnie organizowali ogólnopol- płochowskim, najbardziej chyba znanym działa- skie kierownictwo podziemnego Związku. W maju czem śląsko-dąbrowskiej Solidarności. Nie zgodził 1982 r. Jerzy Buzek utworzył Regionalną Komisję się on jednak zejść do podziemia, jako inwigilo- Konsultacyjną; nie nazwał jej Regionalną Komi- wany przez SB nie mógł współpracować, a nawet sją Wykonawczą, gdyż zakładał, że ta już istnieje, kontaktować się z konspiracyjnymi strukturami, tylko jemu nie udało się do niej dotrzeć. ale upoważnił RKW do podpisywania oświadczeń Podjął więc niejako w zastępstwie współpracę jego nazwiskiem. W styczniu 1986 r. przewodni- z Tymczasową Komisją Koordynacyjną. Formalnie czącym RKW i członkiem TKK został inny znany nie był jej członkiem i nie podpisywał oświadczeń działacz Jan Andrzej Górny. TKK; to było zarezerwowane dla ukrywających się W lipcu 1986 r. TKK zreorganizowała swo- przywódców. Reprezentował Śląsk i pełnił funkcję je zaplecze merytoryczne. Lecha Kaczyńskiego doradcy TKK. Wszedł w skład międzyregionalnego powołała na sekretarza TKK i ustanowiła Biuro zespołu do opracowania dla TKK dokumentu pro- Społeczno-Polityczne, którym kierował Jarosław gramowego „Społeczeństwo podziemne”. Kaczyński. Osoby te przejęły znaczną część obo- W styczniu 1983 r. śląska Regionalna Komisja wiązków zespołu łączników merytorycznych. Konsultacyjna podjęła decyzję o przekształceniu Jednocześnie Jerzy Buzek w związku z poważną w Regionalną Komisję Wykonawczą, jej przewod- chorobą córki musiał ograniczyć swoją działalność niczącym został Jerzy Buzek. W komunikatach w konspiracyjnej Solidarności, a w 1987 r. w ogóle TKK zaczął się pojawiać jako reprezentant regionu jej zaprzestać z powodu wyjazdu za granicę dla śląsko-dąbrowskiego „Hubert”; u siebie na Śląsku ratowania życia dziecka. używał pseudonimu „Karol”. Po 1989 r. powrócił do pracy naukowej. Na W czerwcu 1983 r. namówił ukrywającego się początku 1997 r. został koordynatorem zespołu w Warszawie Tadeusza Jedynaka, do 13 grudnia ekspertów gospodarczych Akcji Wyborczej Solidar- 1981 r. wiceprzewodniczącego regionu, żeby prze- ność. Jesienią wybrano go na posła na Sejm. Powie- jął od niego funkcję przewodniczącego RKW i for- rzono mu funkcję prezesa Rady Ministrów; jako malnie został członkiem TKK. W praktyce niewiele pierwszy premier w III RP kierował rządem pełną się zmieniło, Jedynak pozostawał w Warszawie, kadencję. Za jego premierostwa Polska została Buzek kierował pracą RKW i nadal jeździł na ze- przyjęta do NATO i rozpoczęła negocjacje o przys- brania TKK, teraz jako tzw. łącznik merytoryczny. tąpieniu do Unii Europejskiej. Jego rząd prze- Z czasem został koordynatorem zespołu łączników prowadził cztery niezbędne reformy społeczne: merytorycznych ze wszystkich regionów, które oświatową, emerytalną, służby zdrowia i admini- podtrzymywały kontakt z TKK. Odpowiadał za stracji. AWS, której Buzek był od 2001 r. przewod- merytoryczne przygotowanie zebrań TKK, za pro- niczącym, przypłaciła reformy klęską wyborczą, jekty oświadczeń i obszerniejszych wypowiedzi a on sam krótkotrwałym spadkiem popularności. programowych. Jednak już w 2004 r. został posłem do Parlamentu W czerwcu 1985 r. Tadeusz Jedynak został Europejskiego, a w kolejnych wyborach, w 2009 r., aresztowany. Buzek, wciąż z własnego wyboru zdobył rekordową liczbę głosów: 400 tysięcy. Od trzymając się w drugim szeregu konspiracyjnych 2009 r. jest przewodniczącym Parlamentu Euro- działaczy, znów samotnie reprezentował region pejskiego. w TKK. Nawiązał kontakt ze zwolnionym z więzie- nia po amnestii lipcowej 1984 r. Andrzejem Roz- Andrzej Kaczyński

94 Wolność i Solidarność | nr 2 NIEBEZPIECZNY DOKUMENT

18 DNI W GDAŃSKIEJ OLIVII NIEBEZPIECZNY DOKUMENT. POSŁANIE DO LUDZI PRACY EUROPY WSCHODNIEJ

I Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ Solidarność odbył się w dwóch turach – od 5 do 10 GRZEGORZ września oraz od 26 września do 7 października 1981 r. w gdańskiej hali Olivia. Za- MAJCHRZAK daniem zjazdu było wybranie władz krajowych, wprowadzenie poprawek do statutu historyk, pracownik Biura Edukacji (przerwa między turami była spowodowana głównie koniecznością ich zatwierdzenia Publicznej IPN, członek Stowarzyszenia w regionach) oraz opracowanie programu Związku. Archiwum Solidarności i Stowarzyszenia Do Gdańska zjechało blisko 900 delegatów z całego kraju, którzy obradowa- Wolnego Słowa. Zajmuje się li w atmosferze nieco chaotycznej, ale spontanicznej i zupełnie niekontrolowanej badaniem aparatu represji, opozycji demokratycznej w PRL (głównie NSZZ demokracji. Tak ją opisywał Waldemar Kuczyński: „Na sali atmosfera typowa dla Solidarność) oraz stanu wojennego. posiedzeń KKP, tylko kilkakroć spotęgowana. Sprawy proceduralne, okresowe łama- Autor licznych publikacji; ostatnio nie się dyscypliny obrad. Często widać podnieconych delegatów podbiegających do wydał książkę Kontakt operacyjny mikrofonu, machających mandatami, by zabrać głos. Ta sala żyje wolnością, młodą, „Delegat” vel „Libella” (2009), 1 a więc zapalczywą i nieuregulowaną” . Zbigniew Romaszewski opowiadał w połowie kończy monografię dotyczącą lat osiemdziesiątych: „Czułem się jak w 1918 r., w pierwszym polskim parlamencie. rozpracowania kierowniczych Z całym bagażem opóźnienia historycznego, z brakiem kształtowanej przez stulecia ogniw Solidarności przez Służbę kultury demokratycznej, kultury politycznej [...] kiedy wszyscy chcieli się wyga- Bezpieczeństwa w latach 1980–1982. dać po 40 latach milczenia. I mówili rzeczy najrozmaitsze, mądre i głupie. Czasami człowiekiem skręcało. Ciekawe w tym wszystkim było to, że koniec końców, kiedy dochodziło do głosowania, zdrowy rozsądek zwyciężał”2. Związkowe zgromadzenie nie tylko uchwaliło poprawki do statutu i wybrało władze NSZZ Solidarność (Komisję Krajową oraz Krajową Komisję Rewizyjną), ale też przyjęło ponad 70 dokumentów. Do najważniejszych z nich należały: uchwała programowa (szczególnie część VI: Sa- morządna Rzeczpospolita), która zawierała wizję demokratyzacji ustroju politycznego oraz uspołecznienia gospodarki3, Posłanie do ludzi pracy Europy Wschodniej, uchwała w sprawie obrony samorządu pracowniczego4 oraz deklaracja I zjazdu5. Najgłośniejszym z nich stało się Posłanie do ludzi pracy Europy Wschodniej, w którym wyrażono poparcie dla osób walczących o niezależne związki zawodowe

1 W. Kuczyński, Burza nad Wisłą. Dziennik 1980–1981, Warszawa 2002, s. 169. 2 J. Jankowska, Portrety niedokończone. Rozmowy z twórcami „Solidarności” 1980–1981, oprac. A. Friszke, Warszawa 2003, s. 490. 3 Statut, uchwała programowa z aneksem, dokumenty zjazdu, Gdańsk 1981, s. 19–61. 4 Ibidem, s. 93–94. 5 Ibidem, s. 101.

95 GRZEGORZ MAJCHRZAK

w państwach bloku wschodniego. Zostało przegło- ku projektów, których celem było zaznaczenie sowane 8 września 1981 r., czyli czwartego dnia obecności ich niewielkiego regionu (trzynastu pierwszej tury, przy entuzjazmie przytłaczającej przedstawicieli na zjeździe), i poddany dalszej większości delegatów. Równie ciepło zostało przy- obróbce8. Następnie Bogusław Śliwa9 zwrócił się jęte przez obecnych na zjeździe gości. Wywołało do Zbigniewa Romaszewskiego, którego znał nie za to wściekłą reakcję państw tzw. demokracji lu- tylko z Solidarności, ale również z racji swej dowej. współpracy z Biurem Interwencyjnym Komitetu Samoobrony Społecznej KOR (kierowanym przez Uchwalenie Posłania Zofię i Zbigniewa Romaszewskich). Romaszewski wspomina: „Ponieważ z Kaliszem byłem związany, Jego pomysłodawcą był niespełna 32-letni Henryk prowadziłem sprawę prokuratora Śliwy, którego Siciński, chirurg z Ostrowa Wielkopolskiego, czło- wyrzucono z pracy jeszcze przed Sierpniem (os- nek Zarządu Regionu Wielkopolska Południowa karżał milicjanta za zabójstwo), więc on przy- NSZZ Solidarność6. Tak o tym opowiada: „Pomysł szedł z tym do mnie, co ja o tym sądzę. Ja w tym był wynikiem tej atmosfery nagonki, tej histerii momencie zrobiłem unik. – No wiesz – powiedziałem wytworzonej przez środki masowego przekazu, te – takie to, ale ja nie wiem, czy to trzeba uchwalać działania władz [państwowych – M.K.], to była koniecznie. I wtedy oni [Śliwa i Antoni Pietkie- inspiracja. Nie było [wcześniej – M.K.] żadnych wicz – G.M.] wystartowali z tym do Janka Lityń- dyskusji. Ja w rozmowie ze Śliwą, podszedłem do skiego, który dostał natychmiast straszliwego po- niego i ja mu powiedziałem, że właśnie nawiązu- pędu i parł z projektem do Komisji Wniosków jąc do tego, co się wokół nas dzieje, czy nie by- [właśc. Komisji Uchwał i Wniosków – G.M.]. Pożarli łoby sensowne, żeby zjazd akurat właśnie w tych się z Kuroniem, na całą salę ryczeli”10. Nieco pierwszych dniach pierwszej tury w jakiś sposób inaczej rzecz przedstawiał Jacek Kuroń we wspo- odezwał się do innych pracujących. To już nie mnieniach wydanych w 1991 r.: „Tak więc Śliwa chodziło o klasę robotniczą, ale w ogóle do jakichś w imieniu Kalisza przyszedł z tą ideą do Jasia społeczeństw, chociażby tego naszego obozu [so- Lityńskiego, a Jaś, który był gościem zjazdu, cjalistycznego – M.K.]. Więc on mi wtedy zapropo- zachował się jak doradca i pomógł zredagować nował, żebym ja coś napisał [...] Ja to napisałem posłanie [...] Śliwa wniosek złapał, dorwał się do chyba w dwóch zdaniach. To były zdania bardzo mikrofonu i projekt ogłosił”11. ogólne, że zjazd [...] nie jest skierowany przeciw Ostateczna wersja Posłania (przygotowana komukolwiek, jakimkolwiek interesom, przeciw przez Lityńskiego i Śliwę) została podpisana przez narodom czy społeczeństwom naszych sąsiadów tego drugiego oraz przez wiceprzewodniczącego i krajów. Tam nie było jakiegoś zestawienia my – Zarządu Regionu Wielkopolska Południowa Anto- wy czy kapitalizm – socjalizm, bo absolutnie nie niego Pietkiewicza, a następnie przekazana do Ko- o to chodziło”7. misji Uchwał i Wniosków jako projekt tego regio- Tekst przygotowany przez Sicińskiego został nu. Przewodniczący komisji Tadeusz Matuszyk wybrany przez kaliskich delegatów spośród kil- przekazał ją – wraz z projektem innego posłania,

6 Biogram Henryka Sicińskiego (autorstwa Grażyny Schlender) można znaleźć na stronach internetowych Encyklopedii Solidarności (http://www.encyklopedia-solidarnosci.pl). 7 M. Kozłowski, Bogusław Śliwa. Zarys biografii, Kalisz 2005, s. 95. 8 H. Wujec, Glossa do „historycznego Posłania”, „Warszawskie Zeszyty Historyczne” 1989, z. 3, s. 109. 9 Bogusław Śliwa w niektórych publikacjach wymieniany jest błędnie jako pomysłodawca Posłania (zob. np. W. Kuczyński, Burza nad Wisłą..., s. 172). 10 …Bo ja jestem pragmatykiem… Rozmowa ze Zbigniewem Romaszewskim [w:] J. Jankowska, Portrety niedokończone..., s. 490. 11 J. Kuroń, Gwiezdny czas. „Wiary i winy” dalszy ciąg, Londyn 1991, s. 218.

96 Wolność i Solidarność | nr 2 NIEBEZPIECZNY DOKUMENT skierowanego do narodów, parlamentów i rządów nak poddać pod głosowanie – jako niebudzący świata – Henrykowi Wujcowi z tejże komisji. Ten sprzeciwu, natomiast rozpatrywanie zgłoszonego próbował połączyć oba teksty, ale jak twierdził wraz z nim drugiego, dyskusyjnego projektu prze- później: „Projekt Posłania do ludzi pracy Europy łożyć na później. Sprzeciwił się temu Władysław Wschodniej górował nad nim zwięzłością, blisko- Szybowicz (Region Małopolska), powołując się ścią adresata (geograficzną i jeśli tak można po- na troskę o dobro związkowców – a konkretnie wiedzieć – losową), a także jasnością sformuło- pań obsługujących od rana do wieczora stołówkę, wań. Próby »ożenienia« tych dwóch tekstów nie z której korzystali delegaci. Jednak propozycję miały szans, zresztą delegaci z Kalisza zgłaszający Gwiazdy poparli inni (głównie przedstawiciele Re- projekt Posłania nie zgodzili się na zmianę adre- gionu Wielkopolska, w którego imieniu wystąpił sata (np. na formułę »do rządów i parlamentów Bogdan Ciszak) i ostatecznie Buzek przeprowadził świata«, zwracając uwagę na to, że zjazd Solidar- głosowanie. Posłanie przeszło zdecydowaną więk- ności reprezentujący ludzi pracy w Polsce może szością głosów14. w sposób naturalny występować do ludzi pracy w innych krajach, zwłaszcza sąsiednich. Zrezyg- Moralnie słuszne, choć politycznie błędne nowałem więc z prób połączenia tych dwóch pro- jektów (w pracy Komisji staraliśmy się nie ogra- „Tak nieoczekiwanie objawiła się żywotność »in- niczać liczby zgłaszanych uchwał), naniosłem ternacjonalizmu proletariackiego« – komentował drobne poprawki redakcyjne, m.in. dopisałem Al- na gorąco doradca Związku i zastępca redaktora banię, której brak było w projekcie Posłania, i po naczelnego „Tygodnika Solidarność” Waldemar zaakceptowaniu poprawek przez Śliwę i Pietkiewi- Kuczyński – a mówiąc poważnie: poczucie wspól- cza oddałem gotowy projekt przewodniczącemu noty losów i solidarności ze społeczeństwami Komisji”12. Europy Wschodniej, żyjącymi ciągle w gorsecie Matuszyk odczytał Posłanie i – ponieważ wy- realnego socjalizmu, który my zaczęliśmy rozsznu- wołało aplauz delegatów – wbrew procedurom13 rowywać. Nikt z sali nie zgłosił obiekcji, mimo że zaproponował, by poddać je pod głosowanie było sporo osób, które uważały Posłanie za poli- wspólnie z projektem posłania do narodów, par- tycznie błędne. Już po fakcie mówiono o tym lamentów i rządów świata. Sprzeciwił się temu w kuluarach. Na sali jednak wzięło górę uczucie Jerzy Buzek – członek prezydium zjazdu, pro- albo lęk przed narażeniem się jej po tym entuzja- wadzący tego dnia obrady. Tłumaczył, że trzeba stycznym aplauzie”15. Z kolei inny doradca władz projekt poprawić, zgłaszają się chętni do dyskusji krajowych Związku i redaktor naczelny „Tygodni- nad nim, a poza tym... na delegatów czeka obiad. ka Solidarność” Tadeusz Mazowiecki twierdził, iż W wyniku jego nacisków Matuszyk wniosek wyco- w obliczu rozpoczynającej się kampanii przeciwko fał i poprosił o składania uwag do komisji. Posła- Posłaniu nie wolno go dyskredytować, „bo jest nie miało być głosowane po przerwie obiadowej. ono słuszne moralnie, choć politycznie błędne”16. Przyjęto kolejne dwie uchwały, po czym Andrzej Autor jedynej do tej pory monografii NSZZ So- Gwiazda zaproponował, aby projekt Posłania jed- lidarność (pisanej po zwolnieniu autora z interno-

12 H. Wujec, Glossa..., s. 109–110. 13 Zgodnie z przyjętymi procedurami projekty uchwał były odczytywane przez przewodniczącego Komisji Uchwał i Wniosków lub osobę prowadzącą obrady na dany temat. Następnie delegaci mogli zgłaszać poprawki i propozycje do komisji, a ona na tej pod- stawie przygotowywała drugi projekt lub tekst alternatywny, odczytywany przez przewodniczącego komisji po raz drugi z trybuny zjazdowej. Po dyskusji odbywało się głosowanie (H. Wujec, Glossa..., s. 110). 14 Przebieg dyskusji nad Posłaniem i głosowania na podstawie fragmentu stenogramu I tury zjazdu, przygotowywanego do druku przez Grzegorza Majchrzaka i Jana Marka Owsińskiego w Instytucie Pamięci Narodowej. 15 W. Kuczyński, Burza nad Wisłą..., s. 172. 16 Ibidem, s. 173.

97 GRZEGORZ MAJCHRZAK

wania, w latach 1982–1983) Jerzy Holzer oceniał: Reakcje w obozie „Uchwaleniem posłania zjazd przekroczył pewną barierę psychiczną. W kilku wystąpieniach doma- 10 września do Posłania odniosło się Biuro Poli- gano się rychłych demokratycznych wyborów do tyczne KC Komunistycznej Partii Związku Radziec- Sejmu”17. kiego. Sekretarz generalny KPZR Leonid Breżniew Jacek Kuroń po upływie blisko dekady wspo- uznał je za dokument prowokacyjny i niebez- minał: „Najpierw z porywu serca krzyczeli i głoso- pieczny – mogący wywołać zamieszki w krajach wali, a potem, że to KOR zmanipulował. Ja wte- socjalistycznych, „zaktywizować grupki różnego dy uważałem, że z taktycznego punktu widzenia rodzaju odszczepieńców”. Zaproponował, aby za- był to błąd. W tym momencie, jeżeli na Kremlu łogi dużych radzieckich przedsiębiorstw dały mu decyzji o interwencji jeszcze nie było, to nasze rytualny odpór. Wybór trzech, czterech zakładów posłanie mogło być argumentem dla tych, którzy i „udzielenie im pomocy w fachowym opracowa- jej chcieli. Już nie tylko dawaliśmy zły przykład, niu odpowiedzi” proponował powierzyć Komisji do ale próbowaliśmy oddziaływać na inne państwa spraw Polski (utworzonej 25 sierpnia 1980 r. decy- bloku. To było niepotrzebne drażnienie niedźwie- zją Biura Politycznego KC KPZR, potocznie nazywa- dzia”18. Inaczej w połowie lat osiemdziesiątych ną – od nazwiska jej przewodniczącego – komisją widział Posłanie Zbigniew Romaszewski: „Trafiło Susłowa). Poparli go oczywiście inni członkowie w nastrój. De facto miało ono wyłącznie znaczenie Biura – Tichonow, Gorbaczow, Griszyn21. moralne. A znaczenie polityczne, taktyczne? Czy Nic dziwnego, iż po takiej ocenie w następnych pogorszyło sytuację »Solidarności«? Nie sądzę. Jak dniach zaczęto ostro atakować Posłanie. W kra- ludzie mieli z marca ’81 datowane nakazy inter- jach socjalistycznych organizowano „spontanicz- nowania, to naprawdę we wrześniu mogłeś sobie ne” wiece potępiające – zwłaszcza w Związku powiedzieć, co chciałeś. To już nie miało żadnego Radzieckim, ale także w Bułgarii, Czechosłowacji znaczenia”19. i na Węgrzech22. Zarządzono akcję wysyłania li- Brytyjski historyk Anthony Kemp-Welch pisał stów protestacyjnych do Polski23. Kwestię Posła- z kolei w 2010 r.: „Kiedy w czwartym dniu pierw- nia poruszył w liście do przewodniczącego NSZZ szego zjazdu Andrzej Gwiazda [właśc. Tadeusz Ma- Solidarność sekretarz generalny Węgierskich tuszyk – G.M.] odczytywał przesłanie do narodów Związków Zawodowych Sándor Gáspár. Dziękował [właśc. ludzi pracy – G.M.] wschodniej Europy, to za zaproszenia na zjazd Związku, po czym stwier- nawet my, obserwatorzy obrad, patrzący na nie dzał: „Posłanie to traktujemy jako ingerowanie z balkonu, klaskaliśmy na stojąco. Dla mnie to w wewnętrzne sprawy naszego kraju i odrzucamy był wyjątkowy moment w historii, kiedy w imię je. Uniemożliwia nam to wzięcie udziału w drugiej moralnych racji odrzucono ograniczenia zimnej części zjazdu”. Ponadto pisał: „Nie robimy z tego wojny i konieczność prowadzenia Realpolitik, tajemnicy, że zaskakuje nas Wasza odwaga i pew- a zaproponowano sąsiednim narodom program so- ność siebie, z jaką – po rocznym swym istnieniu lidarności”20. – w posłaniu udzielacie rad ludziom pracy krajów

17 J. Holzer, „Solidarność” 1980–1981. Geneza i historia, Warszawa 1990, s. 270; nota bene autor błędnie wymienia jako pomysło- dawcę Posłania Jana Lityńskiego. 18 J. Kuroń, Gwiezdny czas..., s. 218. 19 ...Bo ja jestem pragmatykiem..., s. 491. 20 Breżniew nie był sklerotykiem, rozmowa Marka Bartosika z Anthonym Kempem-Welchem, „Polska Gazeta Krakowska”, 16 XI 2010. 21 Posiedzenie Biura Politycznego KC KPZR 10 IX 1981 [w:] Generał Pawłow. Byłem rezydentem KGB w Polsce, Warszawa 1994, s. 349–350. 22 Przed i po 13 grudnia. Państwa bloku wschodniego wobec kryzysu w PRL 1980–1982, t. 2: Kwiecień 1981 – grudzień 1982, oprac. Ł. Kamiński i in., Warszawa 2007, s. 229, 241, 250. 23 I znów akcja nie ograniczała się do ZSRR; protesty słano z Czechosłowacji, Bułgarii i Węgier (ibidem, s. 255, 256, 264).

98 Wolność i Solidarność | nr 2 NIEBEZPIECZNY DOKUMENT

Hasło „Dziennik Telewizyjny (DTV) ogłupia” namalowane pod halą Olivia przez grupę propagandową Zygmunta Błażka. Fot. Stanisław Składanowski, zbiory ECS socjalistycznych. Węgierskie związki zawodowe nie poprawia wzajemnych stosunków między na- mają za sobą kilkudziesięcioletnie doświadczenia. szymi krajami”25. I rzeczywiste rezultaty [...] A jednak nie mieli- W przeprowadzonej 11 września 1981 r. rozmo- byśmy odwagi udzielać rad nikomu i stawiać na- wie telefonicznej ze Stanisławem Kanią, I sekreta- szą praktykę jako przykład”. A jako właściwych rzem KC PZPR, Breżniew nie omieszkał przedstawić adresatów Posłania wskazywał przywódców Sta- obowiązującej interpretacji Posłania. Uznał je za nów Zjednoczonych – Ronalda Reagana i Wielkiej próbę narzucenia przez Solidarność jej buntowni- Brytanii – Margaret Thatcher24. Oficjalny protest czych pomysłów sąsiednim krajom i mieszanie się w związku z przebiegiem zjazdu złożyła polskie- w ich sprawy wewnętrzne. „Dokument ten zawiera mu Ministerstwu Spraw Zagranicznych ambasada niewiele słów, ale wszystkie one mają ten sam cel. CSRS w Warszawie. Piętnowała „akcje antyczecho- Jego autorzy chcieliby wywołać niepokoje w kra- słowackie”: „Tak zwane Posłanie do ludzi pracy jach socjalistycznych, pobudzić grupki różnego Europy Wschodniej, dystrybucja kłamliwych ma- rodzaju odszczepieńców” – stwierdzał. I dodawał: teriałów na temat wydarzeń 1968 r. oraz innych „Nie wiem, co macie zamiar uczynić w związku oszczerczych materiałów o Czechosłowacji stano- z tym prowokacyjnym wybrykiem, ale wydaje mi wią poważna zniewagę naszego państwa, która się konieczne dać mu godny odpór”26.

24 List Sándora Gáspára do Lecha Wałęsy w sprawie Posłania do ludzi pracy Europy Wschodniej, 23 IX 1981 [w:] ibidem, s. 260–261. 25 Ibidem, s. 221. 26 Zapis rozmowy Leonida Breżniewa ze Stanisławem Kania przekazany Jánosowi Kádárowi, 11 IX 1981 [w:] ibidem, s. 218. W przed- dzień rozmowy z Breżniewem Kania przyjął ambasadora ZSRR w Polsce Borisa Aristowa.

99 GRZEGORZ MAJCHRZAK

W tym samym dniu dziennik „Prawda” (ofi- Mało tego, Kazimierz Barcikowski stwierdził, że cjalny organ KC KPZR) wytoczył armaty. Pisano zjazd „nie wniósł nic nadzwyczajnego do sytu- w nim, zmieniając zresztą faktyczny tytuł i tym acji, wszystkie problemy znane były wcześniej, samym adresatów Posłania: „Otwarcie prowoka- wszystkie leżą na linii radykalizacji »S«”30. Pyta- cyjny i bezczelny w stosunku do państw socjali- nie tylko, czy w momencie tej wypowiedzi (z tego stycznych ma przyjęte w Gdańsku tzw. »Posłanie samego posiedzenia, ale wcześniejszej niż Czyrka) do narodów Europy Wschodniej«, które nawołu- wiedział już o uchwaleniu przez zjazd Posłania...31 je do walki z ustrojem socjalistycznym”. Pyta- Przywódcy PRL szybko jednak zmienili zdanie. no: „W czyim imieniu właściwie zostało przyjęte Powód był oczywisty – stanowisko Związku Ra- to »Posłanie«?”, by niezwłocznie odpowiedzieć: dzieckiego. W wydaniu z 11–13 września „Żołnierz „Wiadomo, że antysocjalistyczne zbiorowisko Wolności” zamieścił stanowisko polskiego MSZ w Gdańsku, które nazywają »zjazdem związku w sprawie Posłania32. 14 września oficjalna gaze- zawodowego«, jest w swej istocie oto schadzką ta sił zbrojnych, która przodowała w propagan- etatowych pracowników aparatu »Solidarności«, dowym uderzeniu na Solidarność, przedrukowała przedstawicieli sił kontrrewolucyjnych, antyso- artykuł z „Prawdy” sprzed trzech dni, zawierający cjalistycznych ugrupowań KSS KOR i KPN. Cały ostry atak na uchwalony przez zjazd dokument, konglomerat kontrrewolucjonistów o różnych oraz artykuł płk. Romualda Dzwonkowskiego po- odcieniach, włącznie z agenturą imperialistycz- święcony zjazdowi, a w szczególności Posłaniu. nych służb specjalnych, tych wszystkich, którzy Można w nim przeczytać: „Na co więc liczyli au- nienawidzą socjalizmu, władzy ludowej w Polsce, torzy tego dokumentu? Liczyli na skłócenie Polski zmierzają do zburzenia podstaw socjalistycznego z sąsiadami, na posianie nieufności w stosunkach państwa polskiego, rozerwania międzynarodo- między naszym społeczeństwem i społeczeństwa- wych sojuszy PRL i restauracji w końcowym wy- mi bratnich krajów socjalistycznych [...] W tym niku burżuazyjnego ładu w Polsce. Właśnie z ich tkwi także groźne w skutkach ich działanie, któ- inicjatywy i pod ich naciskiem zostało przyjęte to rym zdołali omotać większość delegatów na zjeź- nikczemne »Posłanie«”27. Bardzo ostro potępiła dzie i przeforsować uchwalenie tego dokumentu je też prasa czechosłowacka (szczególnie „Rudé ze wszech miar szkodliwego, rzucającego ponury právo”) oraz węgierska28. cień na wszystko, co dzieje się w naszym kraju z udziałem »Solidarności«. Ugodzili oni boleśnie „Obłędna prowokacja wobec sojuszników” w polską rację stanu, w interesy narodu, w naszą pokojową politykę, której kamieniem węgielnym Władze PRL początkowo przyjęły uchwalenie Po- jest nieingerencja w sprawy wewnętrzne innych słania spokojnie. Podczas posiedzenia Biura Po- krajów, ale największą szkodę wyrządzili wielo- litycznego KC PZPR 8 września bezpośrednio od- milionowej rzeszy członków »Solidarności«. Nie niósł się do niego jedynie Józef Czyrek: „Przyjęte może bowiem budzić zaufania nikt, kto w jakikol- przez zjazd »S« Posłanie do ludzi pracy Europy wiek sposób jest powiązany z takimi poczynania- Wschodniej to nowa jakość w taktyce. Wymaga to mi. Takie postawy muszą budzić sprzeciw i protest oficjalnego ustosunkowania się”29. Żaden z człon- każdego uczciwego, powiem więcej, rozsądnego ków Biura nie wracał już jednak do tej kwestii. człowieka. Na tej podstawie twierdzę z całym

27 Cyt. za: B. Kaliski, „Antysocjalistyczne zbiorowisko”? I Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ „Solidarność”, Warszawa 2003, s. 112–113. 28 Historyczne Posłanie, „Warszawskie Zeszyty Historyczne” 1989, z. 3, s. 106. 29 Tajne dokumenty Biura Politycznego. PZPR a „Solidarność” 1980–1981, oprac. Z. Włodek, Londyn 1992, s. 462–463. 30 Ibidem, s. 455. 31 Nie dysponujemy niestety szczegółowym stenogramem posiedzenia Biura Politycznego KC PZPR 8 IX 1981, a jedynie skrótowym protokołem. Nie pozwala on na rozstrzygnięcie tej kwestii. 32 Oświadczenie Ministerstwa Spraw Zagranicznych PRL, „Żołnierz Wolności”, 11–13 IX 1981.

100 Wolność i Solidarność | nr 2 NIEBEZPIECZNY DOKUMENT przekonaniem, iż inspiratorzy tego dokumentu Solidarność w WSK-PZL Warszawa II odpowiedziała są prowokatorami i trzeba ich zwalczać wszelkimi zaproszeniem ludzi pracy z ZSRR do przyjazdu do dostępnymi społeczeństwu środkami”33. Dwa dni Polski: „Jak się orientujemy, wszelkie wiadomości później „Żołnierz Wolności” opublikował jeszcze dotyczące działalności naszego Związku docierają potępiający list Moskiewskiej Fabryki Samocho- do Was tylko za pośrednictwem oficjalnych środ- dów im. Lichaczowa34. ków masowego przekazu [...], dlatego doceniając Ten sam list „Trybuna Ludu”, organ KC PZPR, Wasze zakłopotanie oraz zaniepokojenie sytuacją, zamieściła kilka dni wcześniej35. Do Posłania po- w której się znaleźliśmy, proponujemy, żebyście wracała jeszcze w następnych dniach. Publikowała skonfrontowali Wasze wiadomości u nas, podczas listy36 i wypowiedzi „robotników moskiewskich”37, wspólnych spotkań z naszą załogą [...] W czasie komentarz radzieckiej agencji TASS oraz artykuły zjazdu, mając szczere intencje, delegaci wystoso- z prasy państw socjalistycznych38. Do Posłania od- wali Posłanie do ludzi pracy Europy Wschodniej, niosło się też w końcu oficjalnie Biuro Polityczne które naszym zdaniem odpowiednio skomentowa- KC PZPR. W opublikowanym 16 września oświadcze- ne przez nasze władze zostało niewłaściwie zrozu- niu władze partii grzmiały: „Jest to obłędna pro- miane przez Waszą załogę”41. wokacja wobec sojuszników Polski, których współ- W reakcji na oświadczenia i listy władz PRL oraz działanie stanowi podstawowy warunek i gwaran- ZSRR poszczególne ogniwa Solidarności słały wy- cję stabilizacji i rozwoju gospodarczego kraju, tery- razy poparcia dla przebiegu i wyników pierwszej torialnej integralności, bezpieczeństwa i pokoju tury zjazdu. Załoga Zakładu Narzędziowni w FSM naszej ojczyzny”39. Ocena gdańskiego zgromadze- w Bielsku-Białej deklarowała: „Oświadczamy, że nia zawarta w oświadczeniu Politbiura była nad działania kierownictwa i działaczy są słuszne wyraz ostra: „Przebieg i uchwały pierwszej części i podejmowane w naszym imieniu i poprzemy ich zjazdu podniosły do rangi oficjalnego programu w każdej sytuacji wszelkimi dostępnymi środkami”. całej organizacji awanturnicze tendencje i zjawi- Komisja Zakładowa w Zakładach Mechanicznych ska, które występowały w »Solidarności« – choć w Tarnowie pisała w specjalne rezolucji: „Wybra- wydawały się nurtami skrajnymi. Tym samym jed- nych przez nas w demokratycznych wyborach de- nostronnie złamane zostały porozumienia zawarte legatów nazywa się ekstremistami, politykierami w Gdańsku, Szczecinie i Jastrzębiu. Zastąpiono i awanturnikami. Oświadczamy, że nasz wybór był je programem politycznej opozycji, która godzi świadomy i swobodny, a na zjeździe znaleźli się w żywotne interesy narodu i państwa polskiego”40. nasi autentyczni reprezentanci”, a załoga Wydzia- łu Montażowni Zakładów Mechanicznych Ursus, Odpowiedź Związku podkreślając demokratyczny wybór przywódców Związku, oświadczała: „Dzielenie ich na radyka- Na protest robotników Moskiewskiej Fabryki Samo- łów i liberałów, na dobrych i złych jest wymysłem chodów im. Lichaczowa Komisja Zakładowa NSZZ załganej i skompromitowanej propagandy”42.

33 R. Dzwonkowski, Zaślepienie czy prowokacja?, „Żołnierz Wolności”, 14 IX 1981. 34 List załogi Moskiewskiej Fabryki Samochodów im. Lichaczowa do polskich robotników, „Żołnierz Wolności”, 16 IX 1981. 35 „Posłanie”, które budzi zaniepokojenie. List załogi zakładów im. Lichaczowa, „Trybuna Ludu”, 12–13 IX 1981. 36 List robotników zakładów Kamaz, „Trybuna Ludu”, 14 IX 1981. 37 W. Klinicz, „Posłanie” z Gdańska – niegodne i nieodpowiedzialne. Wypowiedzi robotników moskiewskich, „Trybuna Ludu”, 15 IX 1981. 38 Np. artykuł z czechosłowackiego dziennika „Zemedelske Nowiny” (Atak na socjalizm, „Trybuna Ludu”, 15 IX 1981). 39 Cyt. za: M.F. Rakowski, Dzienniki polityczne 1979–1981, Warszawa 2004, s. 54. 40 Cyt. za: J. Holzer, „Solidarność” 1980–1981..., s. 271. 41 Reakcja na „Posłanie do ludzi pracy Europy Wschodniej”, „AS”, 4–16 IX 1981. 42 Wobec oświadczeń KC KPZR, rządu PRL i KC KPZR, „AS”, 17–25 IX 1981.

101 GRZEGORZ MAJCHRZAK

Śledztwo zakładowej Komisji Porozumiewawczej w Ostrowie Wielkopolskim, już dzień po formalnym wprowa- Po wprowadzeniu stanu wojennego Służba Bezpie- dzeniu stanu wojennego43. Działacza lubelskiej czeństwa najprawdopodobniej przymierzała się do Solidarności i Komisji Krajowej Aleksandra Chrza- postawienia przed sądem autorów Posłania. W ra- nowskiego proszono podczas przesłuchania o scha- mach śledztwa w sprawie rzekomej działalności rakteryzowanie przebiegu zjazdu oraz wystąpień spiskowej niektórych członków Komisji Krajowej poszczególnych regionów44. Związkowiec, a zara- NSZZ Solidarność i Komitetu Samoobrony Społecz- zem tajny współpracownik SB o pseudonimie nej KOR, które prowadziła od 1 lutego 1982 r. „Piłkarz”, jako inicjatora Posłania wskazał Karola Naczelna Prokuratura Wojskowa, interesowano się Modzelewskiego, a przegłosowanie dokumentu również przebiegiem zjazdu, w tym okolicznościa- przypisywał zakulisowym działaniom doradców mi uchwalenia Posłania. W tym samym celu prze- Związku45. Ostatecznie jednak zarzutów w zwią- słuchiwano również kaliskich działaczy Solidar- zku z uchwaleniem Posłania nikomu nie posta- ności. Leonarda Madeyskiego, sekretarza Między- wiono.

43 Ponieważ Madeyski nie udzielił odpowiedzi na to pytanie, w kolejnych przesłuchaniach wracano do tematu, łącznie kilkunasto- krotnie (G. Schlender, NSZZ „Solidarność” Region Wielkopolska Południowa [w:] NSZZ „Solidarność” 1980–1989, t. 4: Polska zachod- nia, red. Ł. Kamiński, G. Waligóra, Warszawa 2010, s. 525). 44 Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej, 01092/1, t. 23, Protokół przesłuchania świadka Aleksandra Chrzanowskiego, 2 II 1983, k. 165. Później „na podstawie notatek” Chrzanowski precyzował rzekome okoliczności uchwalenia Posłania. Stwierdzał m.in., że w tej sprawie głos zabrały tylko dwie osoby – przeciw uchwaleniu Piotr Ejsmont z Regionu Gdańskiego, a za uchwaleniem inny przedstawiciel tego regionu Lech Sobieszek (AIPN, 01092/1, t. 24, Protokół przesłuchania świadka Aleksandra Chrzanowskiego, 15 II 1983, k. 1). 45 Ibidem.

102 Wolność i Solidarność | nr 2 16 POSTULATÓW

SIERPIEŃ ’80 16 POSTULATÓW

Słynna lista 21 postulatów sierpniowych nie narodziła się od razu. Wszystko wskazu- je na to, że powstawała etapami, rosła wraz z rozwojem strajku na Wybrzeżu. Osta- JAN SKÓRZYŃSKI teczna wersja została zapisana w nocy z 17 na 18 sierpnia 1980 r. Zatwierdzono ją około północy na posiedzeniu Prezydium Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego, reprezentującego wówczas załogi 28 przedsiębiorstw1. Dokument, który publikujemy poniżej, obrazuje etap wcześniejszy – z dnia poprzedniego, 16 sierpnia, kiedy strajk w Stoczni Gdańskiej im. Lenina zamienił się w strajk solidarnościowy, podjęty przez stoczniowców wraz z innymi zakładami w imię wspólnej walki o prawa obywatelskie i pracownicze. Przebieg tego dramatycznego przesilenia jest dość dobrze znany. Około godziny 15 rozmowy gdańskich stoczniowców z dyrekcją zakładu kończą się porozumieniem – wszystkie podstawowe postulaty stoczni zostają zaakceptowane. Komitet Strajkowy postanawia zakończyć strajk, co ogłasza jego przewodniczący Lech Wałęsa. Robotni- cy zaczynają opuszczać stocznię. Bieg wydarzeń zmienia interwencja kobiet: Aliny Pieńkowskiej, Anny Walentynowicz, Henryki Krzywonos oraz Ewy Ossowskiej, które wzywają stoczniowców do kontynuowania protestu w imię solidarności z mniejszymi zakładami. Wałęsa odwołuje decyzję o końcu strajku – zrywając tym samym poro- zumienie z dyrekcją – i proklamuje strajk solidarnościowy. Wieczorem delegaci 21 zakładów tworzą Międzyzakładowy Komitet Strajkowy. MKS wydaje swój pierwszy komunikat. Wtedy też powstaje pierwsza wspólna lista postulatów2. Nieznany dotąd zapis owej pierwotnej listy odnalazłem w papierach Jacka Kuronia przechowywanych w Archiwum Opozycji w Ośrodku Karta. Oryginał dokumentu ma formę maszynopisu (zapisanego dwustronnie na przebitce maszynowej). Został on włożony między kartki zeszytu tzw. dziennika pokładowego z 1980 r.3

1 A. Orchowski, Próba rekonstrukcji. Przebieg strajku okupacyjnego w Stoczni Gdańskiej im. Lenina w dniach 14–31 sierpnia 1980 roku, „Punkt” 1980, nr 12, s. 9–44. Por. J. Skórzyński, M. Pernal, Kalendarium „Soli- darności” 1980–89, Warszawa 2005, s. 19. 2 „W nocy przybywają do stoczni delegacje z 21 zakładów. Powstaje MKS, który formułuje prowizoryczną listę postulatów” – czytamy pod datą 16 sierpnia w Kalendarium strajku, zamieszczonym w „Strajkowym Biuletynie Informacyjnym Solidarność” z 30 VIII 1980. 3 W owym dzienniku, prowadzonym przez dyżurujących przy telefonie Kuronia członków i współpracow- ników KSS KOR, zapisywano informacje o strajkach i represjach wobec opozycji na podstawie relacji. Latem 1980 mieszkanie Kuronia pełniło funkcję centrali, do której z całej Polski napływały wiadomości o protestach.

103 JAN SKÓRZYŃSKI

Na górze strony zapisano pierwszy komunikat le Polaków. Ja ani nikt inny nie musiał być przy MKS, poniżej 16 postulatów. Na odwrocie znajduje tym, żeby one tak wyglądały”5. Najważniejsze po- się lista sygnatariuszy. Nie wiemy, czy dokument stulaty Borusewicz dyktował Alinie Pieńkowskiej. w tej formie trafił do Warszawy z Gdańska, czy też Tak powstał pierwszy zarys listy6. W przygotowa- – raczej – został przepisany na maszynie przez niu spisu postulatów brali też udział inni wspo- kogoś z dyżurujących, kto odebrał informacje magający strajk gdańscy opozycjoniści. Jeden z Trójmiasta. Świadczy o tym dopisek, iż tekst z nich, Aleksander Hall z Ruchu Młodej Polski, przewędrował przez kilka ogniw informacyjnych, zapamiętał nocny spór towarzyszący spisywaniu zanim trafił do Komitetu Samoobrony Społecznej żądań strajkowych. „Zabrałem głos w sprawie wol- KOR, więc „możliwe są pewne nieścisłości w stylis- nych wyborów, bo uważałem, że żądanie ich było tyce”. Istotnie, komunikat MKS zawiera drobne nierealne. [...] Natomiast uważałem, że do wygra- nieścisłości w porównaniu z wersją opublikowaną nia jest sprawa wolnych związków zawodowych” w tomie Zapis wydarzeń. Gdańsk – Sierpień 19804, – wspomina Hall7. nie mają one jednak wpływu na treść informacji. Przy układaniu listy postulatów nie było An- Lista 16 postulatów nie została, o ile mi wiadomo, drzeja Gwiazdy. Według niego listę ułożyła ko- nigdzie wcześniej opublikowana. Jakie były oko- misja złożona z delegatów zakładowych, którzy liczności jej powstania? wyselekcjonowali najczęściej powtarzające się po- Najważniejsi uczestnicy strajku w Stoczni Gdań- stulaty ze wszystkich przedsiębiorstw należących skiej różnie przedstawiają w relacjach moment do MKS, m.in. Zakładów Okrętowych Urządzeń spisania postulatów. Według Bogdana Borusewi- Elektrycznych i Automatyki Elmor. „Okazało się, cza, który był inicjatorem i organizatorem straj- że elmorowski tekst zawierał najczęściej powta- ku, choć nie należał do MKS, listę żądań zaczęto rzające się postulaty, w związku z tym na elmo- układać 16 sierpnia wieczorem. Borusewicz nie rowskich oparli redakcję 21 żądań” – wspomina brał jednak w tym udziału – był bardzo zmęczony Gwiazda8. Joanna Gwiazda także datuje spisanie i poszedł spać. „Przyszedłem rano, kiedy postula- postulatów na noc z 16 na 17 sierpnia. Dodaje jed- ty były spisane – opowiadał Janinie Jankowskiej. nak, że lista pozostawała przez jakiś czas otwar- – Moja rola ograniczyła się do tego, że ustaliłem ta, aby nie pominąć spraw ważnych dla zakładów, ich kolejność według wagi spraw, czyli gradację. które później przyłączą się do strajku. „Przy 130 Na pierwsze miejsce wysunąłem Wolne Związki zakładach ostatecznie zamknęliśmy listę postula- Zawodowe. Skreśliłem postulat o wolnych wybo- tów MKS-u” – twierdzi9. Najpewniej był to ponie- rach, bo to było żądanie oddania władzy. Pojawił działek, ponieważ tego dnia wieczorem do MKS się postulat mszy w radiu. To dla mnie była rzecz należało już 156 przedsiębiorstw. rewelacyjna. Były postulaty ważne dla wszystkich, Borusewicz i Gwiazda mówią o układaniu po- ze względów ekonomicznych, ważne dla inteli- stulatów w nocy z soboty na niedzielę (z 16 na gencji tylko, np. cenzura – zresztą była też dysku- 17 sierpnia). Wydaje się, że nie było to działanie sja – zniesienie czy ograniczenie. Wszystkie były jednorazowe; tworzenie listy trwało także w dniu postulatami naszymi, opozycji, WZZ-etów, w ogó- następnym, aż przybrała ostateczny kształt 21

4 Zapis wydarzeń. Gdańsk – Sierpień 1980. Dokumenty, oprac. A. Drzycimski, T. Skutnik, Warszawa 1999, s. 30. 5 J. Jankowska, Portrety niedokończone. Rozmowy z twórcami „Solidarności” 1980–1981, oprac. A. Friszke, Warszawa 2003, s. 68–69. 6 „W tej wersji postulaty nie są jeszcze ułożone według ważności. Dopiero po spisaniu tych wybranych zacząłem je układać w pożą- danej kolejności” – wspomina Borusewicz (E. Szcześniak, Borusewicz. Jak runął mur?, Warszawa 2005, s. 128–129). 7 S. Sowula, Bez złudzeń wobec PRL [w:] Narodziny Solidarności. Kroniki sierpniowe, red. M. Drzewicki, M. Ręczmin, Gdańsk 2010, s. 150. 8 J. Jankowska, Portrety niedokończone..., s. 96–97. 9 Gwiazdozbiór w „Solidarności”. Joanna i Andrzej Gwiazdowie w rozmowie z Remigiuszem Okraską, Łódź 2009, s. 143–148.

104 Wolność i Solidarność | nr 2 16 POSTULATÓW postulatów w nocy z niedzieli na poniedziałek związkowej pojawia w punkcie piątym – w postaci (z 17 na 18 sierpnia). O wcześniejszej liście zło- postulatu respektowania konwencji Międzynaro- żonej z 16 postulatów wspomina Timothy Garton dowej Organizacji Pracy nr 87 – oraz w punkcie Ash. Angielski publicysta i historyk przyjechał do siódmym – jako zaniechanie ingerencji organów stoczni 19 sierpnia, ale poprzednie dni odtworzył władzy w działalność związków zawodowych. Ra- na podstawie opowiadań stoczniowców wysłucha- tyfikowana przez PRL konwencja międzynarodowa nych jeszcze podczas trwania strajku. Stał się tym mająca na celu ochronę wolności i praw związko- samym pierwszym kronikarzem strajku, a zebrane wych11 była przywoływana przez istniejące przed przezeń relacje mają walor świeżości. Ash wyraź- Sierpniem Wolne Związki Zawodowe jako ważny nie pisze o „sformułowanej w trakcie długiej so- argument w walce o niezależność ruchu zawodo- botniej nocy liście 16 postulatów”, którą uważa wego. Odwołanie się do konwencji MOP w żąda- za kamień milowy w historii bloku radzieckiego. niach strajkowych było pierwszym krokiem na „Ludźmi bezpośrednio odpowiedzialnymi za ten drodze do przyszłego postulatu numer jeden. przełom byli działacze Wolnych Związków Zawo- Oba te punkty – piąty i siódmy – zostały po- dowych – Andrzej Gwiazda i jego żona Joanna wtórzone za listą postulatów Elmoru z 15 sierp- [...], Bogdan Lis oraz Bogdan Borusewicz z KOR-u, nia12. To samo źródło ma punkt drugi, domaga- którzy dysponowali już jasno sformułowanymi jący się prawa do strajku; w stoczni dodano do ideami. Ich propozycje jednak rozważali, zmieniali niego postulat zagwarantowania bezpieczeństwa i ulepszali wszyscy delegaci, którzy reprezentowali strajkujących. Na wzór Elmoru ujęty został także własne, szczególne punkty widzenia. W niedzie- punkt trzeci – postulat wolności słowa, nierepre- lę lista uzyskała ostateczny kształt 21 postula- sjonowania wydawnictw niezależnych i zniesie- tów”10. Do tego opisu warto dodać informację, że nia cenzury. Żądanie likwidacji cenzury zostało, Gwiazda i Lis pracowali w Elmorze, reprezentowali jak wiemy, wykreślone przez Borusewicza, który ten zakład w MKS. Nie było przypadkiem, że spis uzupełnił ten punkt postulatem dopuszczenia Ko- postulatów Elmoru, który powstał przy ich wal- ściołów do mediów, co na liście z 16 sierpnia było nym udziale już 15 sierpnia, stanowił dojrzałą osobnym, szóstym punktem. Na liście 16 postula- propozycję i stał się podstawą dalszych prac nad tów MKS nie ma elmorowskiego żądania „zmiany zestawem żądań strajkowych. ordynacji wyborczej przez wprowadzenie wyborów Spróbujmy porównać listę żądań z 16 sierpnia z list wyborczych reprezentujących wszystkie kie- z poprzedzającą ją listą elmorowską oraz później- runki społeczno-polityczne”. Zapewne właśnie ten szym spisem 21 postulatów MKS. W kilku istot- punkt Borusewicz i Hall wspominają jako żądanie nych punktach różni się ona od ostatecznej wersji wolnych wyborów – nie pojawia się on jednak na gdańskich postulatów. Przede wszystkim nie ma szesnastopunktowej liście MKS. Być może dopisano na niej sformułowanego expressis verbis żądania go do niej następnego dnia, w niedzielę 17 sierp- uznania „niezależnych od partii i pracodawców nia. Tak czy inaczej, został później usunięty. Pra- Wolnych Związków Zawodowych”, co – jak wia- cownicy Elmoru nie postawili natomiast sprawy domo – stanowiło punkt pierwszy na liście 21 po- zwolnienia więźniów politycznych, która znalazła stulatów. W prezentowanym poniżej dokumencie, się wśród pierwszych żądań MKS z 16 sierpnia składającym się z 16 punktów, kwestia wolności i na ostatecznej liście 21 postulatów.

10 T. Garton Ash, Polska rewolucja. Solidarność, Londyn 1987, s. 22–23. 11 Artykuł 3 konwencji mówił: „1. Organizacje pracowników i pracodawców mają prawo opracowywania swoich statutów i regulami- nów wewnętrznych, swobodnego wybierania swoich przedstawicieli, powoływania swego zarządu, działalności oraz układania swego programu działania. 2. Władze publiczne powinny powstrzymać się od wszelkiej interwencji, która by ograniczała to prawo lub przeszkadzała w jego wykonywaniu zgodnie z prawem” (cyt. za: Postulaty 1970–71 i 1980. Materiały źródłowe do dziejów wystąpień pracowniczych w latach 1970–1971 i 1980 (Gdańsk i Szczecin), oprac. B. Chmiel, E. Kaczyńska, Warszawa 1998, s. 210). 12 Postulaty 1970–71 i 1980..., s. 179–180.

105 JAN SKÓRZYŃSKI

Publikowany dokument podpisali reprezentan- podejściem, szkicem postulatów strajkowych, któ- ci 22 zakładów obecnych w stoczni 16 sierpnia ry w ciągu następnej doby został znacznie zmie- wieczorem. Nazajutrz do MKS dołączyły następne niony. Zrezygnowano z radykalnych żądań poli- strajkujące przedsiębiorstwa, włączając się w pra- tycznych, jak zniesienie cenzury i pluralistyczne cę nad jednolitą listą postulatów, o czym wspo- wybory, na rzecz wyraźnego sformułowania postu- mina Joanna Duda-Gwiazda. Listę z 16 sierpnia latu numer jeden: niezależnych od władzy komu- można więc traktować jako ważny etap kształto- nistycznej związków zawodowych. Miało to zna- wania się generalnych celów strajku sierpniowego. czenie decydujące nie tylko dla sukcesu strajku, Napisana w dniu powstania MKS była pierwszym ale i dla całej historii następnej dekady.

1. Warunkiem rozpoczęcia rozmów jest odblo- DOKUMENTY kowanie wszystkich połączeń telefonicznych. 2. Zagwarantowanie prawa do strajku i bezpie- czeństwa wszystkim strajkującym. 3. Przestrzeganie zagwarantowanej w Konsty- 1. Pierwszy komunikat MKS, 16 sierpnia 1980 tucji wolności słowa, druku, zniesienie cenzury, a tym samym nierepresjonowanie niezależnych W wyniku porozumienia załóg strajkujących za- wydawnictw. kładów i przedsiębiorstw Wybrzeża w dniu 16 bm. 4. Uwolnienie wszystkich więźniów politycz- utworzono Międzyzakładowy Komitet Strajkowy nych – wśród nich działaczy robotniczych i chłop- z siedzibą w Stoczni Gdańskiej. Celem MKS jest skich: Edmunda Zadrożyńskiego z Grudziądza, koordynacja żądań i akcji strajkowych zakładów Marka Kozłowskiego ze Słupska i Jana Kozłow- i przedsiębiorstw. Opracowano tekst żądań i po- skiego z Popowic-Chwałowic. stulatów będących wspólną uchwałą komitetów 5. Żądamy respektowania konwencji nr 87 strajkowych. Postanowiono kontynuować strajk Międzynarodowej Organizacji Pracy, ratyfikowanej do czasu spełnienia żądań i postulatów strajko- przez PRL, dotyczącej wolności związkowej. wych załóg. MKS jest upoważniony do prowadze- 6. Udostępnienie środków masowego przekazu nia rozmów z władzami naczelnymi. Ogłoszenie dla przedstawicieli Kościołów wszystkich wyznań. zakończenia strajku podejmie MKS. Po zakończe- 7. Zniesienie ingerencji organów administracyj- niu strajku MKS nie rozwiąże się i będzie konty- nych w działalność związków zawodowych. nuował realizację postulatów oraz organizował 8. Żądamy podjęcia realnych kroków w celu wy- wolne związki zawodowe jako rada wojewódzka prowadzenie kraju z sytuacji kryzysowej przez: wolnych związków zawodowych (WZZ). a) podanie do publicznej wiadomości pełnej in- formacji o sytuacji społeczno-gospodarczej, Gdańsk, 16 sierpnia 1980 b) umożliwienie wszystkim środowiskom i war- stwom społecznym uczestnictwa w dyskusji nad 2. Lista 16 postulatów MKS podpisana przez programem reform. Obecnie przy całkowitym bra- przedstawicieli 20 zakładów, 16 sierpnia 1980 ku zaufania społeczeństwa do władz wyjście z kry- zysu jest niemożliwe. Żądania strajkujących załóg przedsiębiorstw i za- 9. Zniesienie przywilejów SB, MO i aparatu par- kładów reprezentowanych przez Międzyzakładowy tyjnego przez: Komitet Strajkowy, który reprezentuje też insty- – zrównanie zasiłków rodzinnych z tymi, jakie tucje i zakłady, których funkcjonowanie jest nie- aparat ten otrzymuje, zbędne społecznie. – zlikwidowanie sklepów dla uprzywilejowanych.

106 Wolność i Solidarność | nr 2 16 POSTULATÓW

10. Znieść ceny komercyjne. Rafineria Gdańska – Wojciech Jamrozik, Bazyli Le- 11. Żądamy pełnego zaopatrzenia rynku. Eks- mieszewski portować tylko i wyłącznie nadwyżki eksportowe. GSP – Zbigniew Jackiewicz i Zbigniew Golonka 12. Do czasu opanowania sytuacji na rynku wpro- Stocznia Conrad – Fidelis Dobosz i Wacław Gmoruch wadzić bony na mięso. Port Północny Westerplatte – Stanisław Lewan- 13. Podwyżki płac o 2 tysiące zł na każdego pra- dowski cownika jako rekompensata zwyżki kosztów Elmor – Andrzej Gwiazda i Bogdan Lis utrzymania w ostatnich latach. Stocznia im. Komuny Paryskiej w Gdyni – Grze- 14. Za czas strajku wypłacić wynagrodzenie jak gorz Kozak i Andrzej Kołodziej za urlop. Elektromontaż Gdańsk – Ryszard Jóźwiak, Florian 15. Zagwarantować automatyczny wzrost płac Wiśniewski podstawowych w miarę wzrostu cen i spadku war- ZNTK Gdańsk – Andrzej Brański i Gerard Funkel tości pieniądza. Bimet – Andrzej Blesik i Mirosław Walukiewicz 16. Zamieścić w prasie, radio i TV autoryzowane Kombinat Kokoszki – brak podpisów wiadomości o strajkach i o powołaniu Międzyza- Gdańska Stocznia Remontowa – Andrzej Machaliń- kładowego Komitetu Strajkowego. ski, Henryk Matysiak Stocznia Gdańska im. Lenina – Anna Walentyno- Gdańsk, 16 sierpnia 1980 r. wicz, Lech Wałęsa Klimor M-1 i M-2 – Edward Stańczak i Stanisław Podpisali: Waga Budimor – Józef Przybylski i Kazimierz Kozakie- Siarkopol – Henryk Wiśniewski i Leszek Sobieszek wicz Stocznia Nauta – Eugeniusz Marzejewski, Józef PKS Oddz. Osobowy – Zdzisław Kobyliński, An- Miller drzej Rubacki Port Północny – Marian Świtek PKS Oddz. Remontowy – Bogdan Krygier GPRI – Jan Karandziej (Ze względu na uniemożliwienie połączeń telefo- WPK Autobusy – Stanisław Gorzelany i Henryka nicznych od 15 bm. KSS KOR otrzymał tekst po- Krzywonos przez kilka ogniw informacyjnych – stąd możliwe GPIP – Czesław Fierek i Waldemar Parzedziński są pewne nieścisłości w stylistyce).

107 SIERPIEŃ ’80

SIERPIEŃ ’80 WIELKI EGZAMIN. SPOTKANIE Z EKSPERTAMI MIĘDZYZAKŁADOWEGO KOMITETU STRAJKOWEGO W GDAŃSKU W WARSZAWSKIM KLUBIE INTELIGENCJI KATOLICKIEJ 3 WRZEŚNIA 1980

Andrzej Święcicki (prezes Klubu Inteligencji Ka- A więc kalendarium strajku: tolickiej w Warszawie): Szanowni państwo, naj- 14 sierpnia, w czwartek, o godzinie 6 rano pierw zabierze głos jeden z ekspertów [Między- przerywają pracę wydziały K-1 i K-3 Stoczni Gdań- zakładowego Komitetu Strajkowego w Gdańsku], skiej im. Lenina. Dołącza wydział C-5 i wydziały sekretarz Klubu Inteligencji Katolickiej, pan An- silnikowe. Grupy robotników obchodzą stocznię drzej Wielowieyski, potem pan Bronisław Gere- z transparentami: „Żądamy przywrócenia do pracy mek, który był – zdaje mi się – sekretarzem ze- Anny Walentynowicz i podwyżki o 1000 złotych” społu ekspertów w Gdańsku. Niestety nie ma pana oraz niektórzy – dodatku drożyźnianego. O godzi- Tadeusza Mazowieckiego, który jest chory, ma 39 nie 9.00 zaczyna się wiec. Są przemówienia, pie- stopni i nie może przyjść. Poza tym mamy tu na śni. W czasie wiecu w okolicy szpitala na wielką sali i inne osoby, które pełniły rolę ekspertów koparkę wdrapuje się 37-letni Lech Wałęsa, były i będą odpowiadać na pytania lub zabierać głos członek komitetu strajkowego z roku 1970, jeden w miarę możności. Jako trzeci w kolejności wy- z działaczy i inicjatorów ruchu Wolnych Związków powiem się ja. Będę mówić na temat stanowiska Zawodowych na Wybrzeżu. Przemawia krótko i od Klubu i przedstawię w czterech punktach ocenę tej chwili staje się niekwestionowanym przywódcą sytuacji, która się wytworzyła po 31 sierpnia. Od- ruchu strajkowego. daję głos panu Andrzejowi Wielowieyskiemu. W piątek rano, 15 sierpnia, dołącza się do straj- ku Stocznia im. Komuny Paryskiej w Gdyni. Na Andrzej Wielowieyski: Proszę państwa, swo- czele strajku staje Andrzej Kołodziej, były pracow- je sprawozdanie ograniczę do zwięzłego przed- nik Stoczni Gdańskiej. Prawie równocześnie stają stawienia kalendarium wydarzeń na Wybrzeżu stocznie, porty, komunikacja miejska. O godzinie Gdańskim. Oparte będzie ono głównie na tym, co 12.00 zostaje zablokowana łączność z miastami wydrukował biuletyn informacyjny Stoczni Gdań- wojewódzkimi, rozpoczynają się rozmowy z dy- skiej „Solidarność” oraz na tym, co razem z inny- rekcją. Powstaje straż robotnicza, pilnuje się za- mi kolegami ekspertami widzieliśmy sami. Podam równo granic stoczni, jak i porządku wewnątrz. informację, możliwie precyzyjną, o pracy zespołu Nie wpuszcza się wódki. ekspertów i przedstawię jeszcze moje trzy krót- 16 sierpnia, sobota. Kontynuuje się rozmowy kie uwagi. Potem przekażę głos koledze Geremko- z dyrekcją. Dyrekcja zgadza się na żądania robot- wi, którego z góry przepraszam – gdyż i funkcją, ników. Godzi się na podwyżki. W innych sprawach, i stażem eksperta jest ode mnie starszy o co naj- np. dodatku drożyźnianego, nie czuje się kompe- mniej dwa dni – że uzurpuję sobie prawo dłuższe- tentna. Lech Wałęsa, zwolniony dużo wcześniej ze go mówienia. Z biuletynem „Solidarność” w ręku. stoczni, oraz Anna Walentynowicz zostają przy-

108 Wolność i Solidarność | nr 2 WIELKI EGZAMIN wróceni do pracy, ustalona zostaje podwyżka 1500 W czwartek przybywa komisja rządowa z wice- złotych i wyrażona zgoda na budowę pomnika ofiar premierem [Mieczysławem] Jagielskim na czele. z roku 1970. W komitecie około godziny 3.00 na- Proponuje w dalszym ciągu rozmowy branżowe, stępuje głosowanie. Uchwalono przerwanie straj- poza MKS-em. Tymczasem strajk rozszerza się. ku, część robotników zaczyna opuszczać stocznię. Poza około dwustoma zakładami Trójmiasta do- W tym momencie incydent. Nie znam wszystkich łącza Elbląg (zakłady Zamech) i inne ośrodki. Od szczegółów, ale musiało to mniej więcej tak wy- dwóch czy trzech dni strajkuje również Szczecin. glądać, że pewna kobieta krzyczy do przewodni- 22 sierpnia, piątek. Prowadzone są rozmowy czącego komitetu Lecha Wałęsy: „Leszek, zdradzi- z trójkami branżowymi. Transmituje je radio, łeś przyjaciół!”. Mniej więcej coś w tym rodzaju. przedtem z helikopterów rozrzucane są ulotki. Za- Następują jakieś wyjaśnienia, w końcu sprawa czynają się już bezpośrednie rozmowy komitetów staje się jasna: myśmy uzyskali jakieś zdobycze, strajkowych z wicepremierem [Kazimierzem] Bar- coś nam przyznano, a inne zakłady, które się do cikowskim w Szczecinie. nas dołączyły – jest ich już kilkanaście, a może 23 sierpnia, w sobotę, rozpoczynają się roz- ponad dwadzieścia – nie otrzymały nic. W związku mowy z wicepremierem Jagielskim. Pierwsza z tym trzeba kontynuować. Zbiera się znowu ko- trójka delegatów udaje się na rozmowy z premie- mitet strajkowy i postanawia kontynuować strajk. rem. Przedstawiciele MKS-u: [Józef] Przybylski, Do wieczora znaczny procent robotników, który [Florian] Wiśniewski i chyba już prezes związku już opuścił stocznię, wraca z powrotem na te- literatów gdańskich [Lech] Bądkowski1 za po- ren stoczni i powstaje Międzyzakładowy Komitet średnictwem wojewody kontaktują się z premie- Strajkowy z kilkunastoosobowym prezydium. rem. Do MKS-u należy już 388 załóg. W wyniku W niedzielę pierwsza msza święta o godzinie tych wstępnych pertraktacji w sobotę 23 sierpnia 9.00 na terenie stoczni. A przed drugą bramą o godzinie 8.00 wieczorem przybywa do stoczni stoczni wkopany krzyż w miejscu śmierci czterech komisja rządowa z wicepremierem Jagielskim na robotników w 1970 roku. czele i podejmuje oficjalne, publiczne rozmowy W poniedziałek ukazuje się pierwsza ulotka z Międzyzakładowym Komitetem Strajkowym, wzywająca do podtrzymania strajku. Nie ma po- kierowanym przez Lecha Wałęsę. Całość rozmów, ważniejszych rozmów, spotkanie z dyrektorem podobnie jak to będzie miało miejsce przy następ- zostaje przerwane. nych spotkaniach, transmitowana jest na główną We wtorek 19 sierpnia przybywa do Gdańska salę konferencyjną, gdzie zasiada kilkuset – oko- delegacja rządowa. Rozpoczynają się rozmowy ło 800 – delegatów, oraz na teren stoczni, gdzie z poszczególnymi zakładami. Na czele delegacji gromadzą się tysiące robotników. Pierwsze roz- rządowej stoi wicepremier [Tadeusz] Pyka. Toczą mowy są trudne. Wicepremier zajmuje stanowisko się rozmowy z 17 zakładami, które zgodziły się twarde, referuje stanowisko oficjalne, konfrontuje pertraktować osobno, poza MKS-em. Rozmowy nie się z żądaniami pracowników, gdzie na pierwszy dają rezultatu, również dlatego, że ustalenia do- plan wysuwa się postulat nr 1 – z tych znanych konane z przedstawicielami komisji rządowych nie 21 punktów – postulat utworzenia niezależnych, zostają zaaprobowane przez Warszawę. Delegaci wolnych związków zawodowych. komitetów strajkowych opuszczają gmach Urzędu 24 sierpnia, w niedzielę, są ulotki, publikacje Wojewódzkiego i przyłączają się do MKS-u. w gazetach, ostre ataki na MKS. Podobnie jak Zostaje odwołany wicepremier Pyka. Ostatniego w poprzednich dniach [padają] zarzuty, że MKS in- dnia [strajku] gdański sekretarz partii [Tadeusz] spirowany jest przez siły z zewnątrz, że siły anty- Fiszbach oświadcza, że to on spowodował jego od- socjalistyczne, że rozbijanie ruchu związkowego... wołanie. Tego dnia przybywa grupa zaproszonych z War-

1 Lech Bądkowski (1920–1984) był przedstawicielem literatów gdańskich w MKS. Prezesem gdańskiego oddziału Związku Literatów Polskich był w latach 1957–1966.

109 SIERPIEŃ ’80

szawy ekspertów i powstaje komitet ekspertów. wą... Może nie w pełni podam jej skład, ale warto Na czele komitetu staje przebywający na terenie to zarysować. Byli w niej m.in. wojewoda prof. stoczni już od dwóch dni redaktor naczelny „Wię- [Jerzy] Kołodziejski, I sekretarz PZPR woj. gdań- zi” i wiceprezes naszego klubu Tadeusz Mazowiec- skiego Tadeusz Fiszbach, minister [Andrzej] Jedy- ki, który razem z tutaj obecnym docentem Gerem- nak z przemysłu ciężkiego, wiceminister [Krzysz- kiem rozpoczyna pracę z MKS-em już w piątek. Na tof] Kuczyński z przemysłu maszynowego i szereg jego zaproszenie – i oczywiście przede wszystkim innych wyższych urzędników państwowych. Lecha Wałęsy – po pewnych początkowych trud- Następuje istotna konfrontacja poglądów, jed- nościach, które mieliśmy z – że tak powiem – prze- nakże – co jest szczególne – w swoim przemówie- niesieniem się na tamten teren, kilka następnych niu powitalnym przewodniczący MKS-u Lech Wałę- osób zjawia się w Gdańsku. W niedzielę 24 sierp- sa podkreśla stanowisko Komitetu, które deklaruje nia zostaje powołana komisja ekspertów, czy ra- wolę stania na stanowisku zasad ustrojowych Pol- czej może zespół ekspertów, w składzie 7 osób, skiej Rzeczypospolitej Ludowej, przyjmuje wiodą- a mianowicie przewodniczący Tadeusz Mazowiecki cą rolę partii3. Niewątpliwie powoduje to u drugiej oraz członkowie: doc. Bronisław Geremek, dr Boh- strony pewne odprężenie i większą łatwość w na- dan Cywiński, doc. Tadeusz Kowalik, dr hab. Jad- wiązaniu kontaktu. Tym niemniej w dalszym ciągu wiga Staniszkis, dr Waldemar Kuczyński i red. An- impas trwa. MKS stawia jako warunek przedysku- drzej Wielowieyski. W ciągu następnych dwóch towanie i przyjęcie punktu pierwszego i drugie- dni doszło jeszcze trzech kolegów, którzy włą- go, a więc: wolne związki zawodowe i prawo do czyli się do prac zespołu ekspertów: dr Jan Strze- strajku. Pozostałe 19 punktów zamierza negocjo- lecki, prof. Jerzy Stembrowicz i prof. Andrzej Stel- wać dopiero wtedy, gdy dwa pierwsze zostaną machowski2. Zwracam uwagę, że w składzie tego przesądzone. Równocześnie staje sprawa eksper- 10-osobowego zespołu było 5 członków naszego tów – strona rządowa deklaruje chęć sprowadzenia klubu. i włączenia do prac ekspertów rządowych. 25 sierpnia, poniedziałek. Wobec braku po- 27 sierpnia, środa. Strajki ogarniają już cały łączeń telefonicznych z resztą kraju prezydium kraj. Powstaje następny MKS we Wrocławiu. Mamy MKS-u poddaje pod głosowanie decyzję o podjęciu więc już cztery MKS-y: w Gdańsku, w Szczecinie, rozmów z komisją rządową. Plenum MKS-u odrzu- przedtem w Elblągu4 i we Wrocławiu. Jak wiemy, ca rozmowy w tych warunkach i żąda przywró- doszedł jeszcze łódzki MKS5 oraz ostatnio MKS na cenia łączności Gdańska z krajem. Wieczorem wi- Górnym Śląsku. Rozpoczęli pracę przedstawiciele cepremier godzi się na odblokowanie Warszawy grup roboczych z obydwu stron. Wchodzi do nich i Szczecina. Wówczas prezydium MKS-u decyduje po sześć osób z każdej strony: trzech delegatów się na podjęcie rozmów. MKS-u, trzech delegatów komisji rządowej oraz po 26 sierpnia, we wtorek rano, o godzinie 11.00 trzech ekspertów każdej strony. Ze strony MKS-u rozpoczyna się druga tura rozmów plenarnych, negocjacje prowadzi wiceprzewodniczący MKS-u tzn. prezydium MKS-u i komisji rządowej, pro- Bogdan Lis – ślusarz z Elmoru oraz Zdzisław Ko- wadzona przez wicepremiera Jagielskiego. Jest byliński – magazynier z PKS-u z Gdańska i inż. to moment szczególnie ważny, dlatego że witając Andrzej Gwiazda – elektronik. Ekspertami, czyli przybywającą na teren stoczni delegację rządo- doradcami, w tym zespole są Tadeusz Mazowiecki,

2 W ostatnich dniach sierpnia do stoczni przybyli Jan Olszewski i Wiesław Chrzanowski. W przygotowywaniu porozumienia brali także udział Jacek Taylor i Lech Kaczyński. 3 Nie znajduje to potwierdzenia w źródłach, zob. przypis 10. 4 27 sierpnia MKS z Elbląga przekazał swoje kompetencje gdańskiemu. 5 MKS w Łodzi nie powstał, choć strajkowało tam ponad 20 zakładów pracy. Prawdopodobnie Andrzej Wielowieyski uznał za MKS Za- kładowy Komitet Strajkowy w Miejskim Przedsiębiorstwie Komunikacyjnym w Łodzi, którego przedstawiciele przyjechali 30 sierpnia do Stoczni Gdańskiej, upoważniając gdański MKS do reprezentowania ich w rozmowach z rządem.

110 Wolność i Solidarność | nr 2 WIELKI EGZAMIN

Bronisław Geremek i Jadwiga Staniszkis. Rozmowy przemówienia, jest komunikat z posiedzenia Ko- trwają w środę i w czwartek. Widoczne są zarów- misji Głównej Episkopatu Polski. Te dokumenty no charakterystyczne naciski, jak i nowa sytuacja – podobnie jak szereg innych: oświadczenie KIK-u, w prasie gdańskiej. Jesteśmy przedmiotem ataków apel dwustu sześćdziesięciu kilku intelektualis- ze strony zarówno prasy warszawskiej, jak i gdań- tów6 i inne oświadczenia – publikowane są w uka- skiego „Dziennika Bałtyckiego”, przy równocześ- zującej się chyba od 20 czy 21 sierpnia „Solidar- nie wyraźnie powściągliwym i bardziej otwartym ności”7, takim biuletynie, który ukazuje się naj- stanowisku „Głosu Wybrzeża”, organu Komitetu pierw w kilkunastu, potem w dwudziestu, później Wojewódzkiego PZPR. Wobec rozpoczęcia prac nad w trzydziestu czy nawet więcej tysiącach egzem- punktem pierwszym widać także – przy pewnym plarzy drukowanych w Stoczni im. Lenina i Stocz- zdecydowaniu i twardości MKS-u – również wolę ni im. Komuny Paryskiej w Gdyni. Numery są kompromisu i dobrej woli. MKS decyduje się pod- rozchwytywane, wydzierane przez strajkujących jąć dyskusję nad trzema następnymi punktami robotników, przez ludzi czekających za bramą o charakterze ogólnospołecznym, które dotyczą stoczni. cenzury, represji politycznych oraz braku infor- Przy okazji, już tak od siebie: we wtorek po macji [w środkach masowego przekazu] o istnie- spotkaniu z wicepremierem Jagielskim doświad- niu MKS-u i jego żądaniach. Rozmowy w tej dzie- czyliśmy wielkiego przeżycia mszy świętej z okazji dzinie zostają podjęte przez komisję w tym samym święta Matki Boskiej Częstochowskiej z udziałem lub zbliżonym składzie. wielu tysięcy robotników. W takiej szczególnej au- Podkreślam, mówię tu w wielkim skrócie. Ka- rze robotniczej właśnie, nie niedzielnej, nie świą- lendarium, które mam przed sobą, jest dużo ob- tecznej, nie jakichś lepszych ubrań. Tylko ta szerniejsze. niebieska masa kombinezonów robotniczych, nie- Patrząc retrospektywnie, wydaje się, że dzień zwykle żywo włączających się ludzi, śpiewających, ten, czwartek 28 sierpnia, jest bardzo ważnym modlących się do Matki Boskiej na tej wielkiej dniem: stanowiska są już dobrze znane i określo- mszy świętej odprawianej z okazji święta Matki ne. MKS deklaruje swoją postawę, że tak powiem, Boskiej Częstochowskiej. pozytywną w stosunku do zasad ustrojowych, 29 sierpnia, piątek. Komisja rządowa nie przy- w stosunku do partii, do istniejących sojuszów, bywa rano. Stan napięcia się pogłębia, jednak do całego układu politycznego w PRL, co jest ja- wieczorem komisja przybywa i rozpoczynają się koś kwitowane przez drugą stronę, gdyż toczą się prace. I tutaj już moje osobiste wspomnienie: bar- intensywne rozmowy z Warszawą i w Warszawie. dzo gwałtowne, ostre spotkanie prezydium MKS- I być może dzień ten był właśnie tym, w którym -u w składzie kilkunastu osób, których nazwiska podjęte zostały w Warszawie najważniejsze de- później odczytam... Oczywiście nie opiszę osobo- cyzje. My – i eksperci, i oczywiście całe plenum, wości, nie mogę dać pełnego świadectwa, ale to i wszyscy ludzie czekający na wyniki – przeżywa- skromne zestawienie też coś daje. my to bardzo intensywnie. Żyjemy w stanie na- Między prezydium a Komitetem Stoczni Gdań- pięcia. Jest szansa? No, chyba jest. Ale czy się to skiej różnica jest wyraźna. W prezydium – osoby zrealizuje? Czy twarda linia partii nie przeważy? różnej płci, różne zawody, ludzie w różnym wie- Czy zwycięży rozsądek i umiarkowanie? Pewna ku, w Komitecie przeważają młodzi chłopcy, po- nerwowość udziela się wielu ludziom. stulaty dużo bardziej radykalne, głowy bardziej Ja nie relacjonuję tu wszystkiego – jest przecież gorące. Ostre konfrontacje w ocenie sytuacji rów- przemówienie prymasa i publikacja okrojonego nież w kwestiach praktycznych, w sensie: działać

6 Apel z 20 sierpnia wzywający rząd do uznania gdańskiego MKS i podjęcia rozmów ze strajkującymi. Początkowo podpisało go 64 intelektualistów, po kilku dniach lista podpisów wzrosła do 264. 7 „Strajkowy Biuletyn Informacyjny »Solidarność«”, wydawany od 23 sierpnia w Stoczni Gdańskiej.

111 SIERPIEŃ ’80

mocniej czy nie? W czasie spotkania otwierają się pertów. Nie dochodzą do porozumienia. O jedena- drzwi, wchodzi Bogdan Lis i widzimy wszyscy, że stej przyjeżdża wicepremier: „Konfrontujemy się coś go rozsadza, że jest jakoś niezwykle napięty. – oświadcza. – Uzgadniamy”. Mówi krótko: „Zgodzili się”. Cały czas dyskusja Kilka postulatów jest niewątpliwie uzgodnio- dotyczy tylko punktu pierwszego, ale w gruncie nych, ale kilka, życiowo i społecznie ważnych, nie rzeczy i drugiego: prawa do strajku. Oczywiście jest... No i następuje ten rzeczywiście pełen na- w całym tym wymiarze, który znalazł się później pięcia moment, kiedy ci dwaj ludzie w otoczeniu w opublikowanym tekście [porozumienia]. swoich kolegów z komisji czy prezydium podej- Na drugi dzień rozpoczynają się już prace w gru- mują decyzję w obecności tysięcy ludzi. Bo tu, na pach roboczych nad pozostałymi postulatami. sali, jest kilkadziesiąt czy sto osób, kilkaset ludzi Rozmowy trwają od wczesnego południa i względ- na sali konferencyjnej i tysiące ludzi dookoła słu- nie szybko zostają pokonane wszystkie istotne cha wymiany poglądów i decyzji w tę lub w tamtą trudności, zwłaszcza przy tych trzech punktach stronę. Ustępuje z czegoś premier, ustępuje Wa- polityczno-społecznych, ale także i przy tych 16 łęsa. Rząd się godzi na możliwie pełne wynagro- punktach ekonomiczno-socjalno-organizacyjnych. dzenie za czas strajku, odrzuca natomiast rodzaj I następuje – tym razem już dla nas, dla grona podwyżek proponowanych przez delegatów, które ekspertów – wielka próba. Po tych rozmowach de- zmierzały do zapewnienia wyższych podwyżek dla legatów i ekspertów z przedstawicielami komisji osób mało zarabiających, a mniejszych dla osób rządowej i ekspertami rządowymi [...]. zarabiających więcej. Rząd to odrzuca, bo nie pa- Nie wspomniałem dotąd o roli ekspertów rządo- suje to do całej struktury płac, ale wicepremier wych. Według mnie roli bardzo dużej i cennej godzi się, że rząd rozpatrzy w możliwie szybkim prof. [Józefa] Pajestki, prof. [Antoniego] Rajkiewi- terminie – co jest w protokole – podniesienie naj- cza i prof. [Czesława] Jackowiaka z Wybrzeża. Nie- niższych płac. Niewątpliwie jest to wynik tej presji wątpliwie dzięki ich pomocy mógł nastąpić ten na sprawiedliwość społeczną, na los tych najbied- postęp w rozmowach, który potem nastąpił. niejszych. Potem jeszcze dochodzi sprawa rodzin Ale dla nas, dla ekspertów, nadeszła druga wielodzietnych. próba, kiedy to wraz z delegatami MKS-u, którzy Podobnie i później. Są ustępstwa z jednej i z dru- uczestniczyli w rozmowach, musieliśmy przedsta- giej strony. W zasadzie przyjęta jest formuła, wić wyniki tych rozmów prezydium MKS-u, które którą stosowaliśmy już wcześniej w pertrakta- – jak można się było tego spodziewać – zdecydo- cjach, że w pewnych wypadkach, kiedy rząd się wanie odrzuciło połowę uzgodnionych punktów. nie godzi [na dane żądanie], MKS pozostawia swój To była późna noc z soboty na niedzielę, prawie postulat jako ważny, jako dalej aktualny, z tym północ. To była ta noc, kiedy Jagielski jedzie do tylko, że czasami ogranicza jego zasięg czy bar- Warszawy na plenum KC i razem z Barcikowskim dziej się powściąga. Dotyczy to wielu kwestii so- składają sprawozdania i uzyskują akceptację. Rów- cjalnych, urlopów macierzyńskich, emerytur i in- nocześnie wiceprzewodniczący Bogdan Lis –prze- nych spraw. wodniczący Wałęsa nie brał udziału w takich roz- I punkt po punkcie następuje uzgodnienie, pa- mowach ani nie angażował się w bezpośrednie rafowanie. Ostateczne rozmowy dotyczą niezmier- jakieś kontakty, zachowywał zawsze dystans do nie istotnego, palącego i żywo odczuwanego przez spraw, do ludzi, był jakoś ponad to – komunikuje tysiące ludzi problemu aresztowanych działaczy wojewodzie: zakwestionowane są punkty o wyna- opozycyjnych w Warszawie. W końcu zobowiązanie grodzeniach, o wynagrodzeniach za strajk, sze- osobiste premiera, że zrobi, co będzie mógł.. Oso- reg spraw socjalnych, emerytur itd. Wojewoda to biste, bo mówi: „Ja nie mam decyzji rządowych, przyjmuje, przekazuje wyżej. Rano przyjeżdżają ja nie mogę zobowiązać się do czegoś, do czego przedstawiciele grup roboczych. Dwie godziny rząd mnie nie upoważnił, ale jest to moja oso- trwają rozmowy – już tylko z delegatami, bez eks- bista sprawa”. Przewodniczący Wałęsa decyduje:

112 Wolność i Solidarność | nr 2 WIELKI EGZAMIN

„No cóż, przy tym wielkim porozumieniu do- represjonowani, aresztowani, zwalniani, gdy ro- bra wola będzie i tak z obydwu stron konieczna, dziny były w trudnych warunkach. Ci ludzie nas więc albo stawiamy na dobrą wolę, albo rzecz jest wtedy ratowali. Jest przecież rzeczą jasną, że my w ogóle beznadziejna. Przyjmujemy oświadczenie nie możemy ich opuścić”. pana premiera”. Rzecz zostaje parafowana, komu- Równocześnie solidarność w duchu niezmiernie nikat końcowy opracowany i w godzinach popo- chrześcijańskim, w duchu spokoju. Przecież nie- łudniowych, po parafowaniu 21 punktów, które wątpliwie klimat był w pełni chrześcijański! To nie nastąpiło przed godziną 12.40, zostaje podpisany tylko te msze święte, to nie tylko ten robotnik ja- – tak jak państwo widzieliście [w telewizji] – cały kiś nieznany, który do mnie podchodzi i mówi, że protokół uzgodnień. tam o ósmej pod bramą będzie różaniec. Nie tylko Nie wypuszczę mikrofonu, póki nie dam swojej ten krzyż wiszący w sali. Ale to był też stosunek bardzo lapidarnej oceny tego, co się stało. Oczywi- do innych ludzi. Nic z jakiegoś zacietrzewienia ście niepełnej, może zbyt szybkiej, może stronni- ideowego czy konfesyjnego. Problem na przykład czej. Ale chcę zwrócić uwagę na trzy sprawy zna- członków partii czy przeciwników nie istniał. To mienne dla tego, co się tam działo. Po pierwsze na znaczy może istniał, na pewno jakoś istniał, ale priorytet spraw ogólnospołecznych, na priorytet się go nie czuło. Nie było ani fanatyzmu, ani jakie- sprawy ruchu związkowego, zasad jego działania goś ekskluzywizmu. Sytuacja była otwarta, spo- i swobody jego działania, na prawo do strajków kojna, w czym niewątpliwie też jest jakaś zasługa oraz na wielki problem cenzury, wolności prasy i miejscowych władz partyjnych. W każdym razie i wypowiedzi, wolności rozwoju kultury. Dysku- sekretarz Fiszbach oświadczał: „Ja mogę zawsze sja z delegatami robotniczymi w prezydium MKS- przyjść do stoczni”. I to znajdowało jakieś po- -u nad ustaleniami z komisją rządową była czymś twierdzenie: „A proszę bardzo, niech przychodzi, niezwykle pasjonującym i niezmiernie trudnym. my nic przeciwko niemu nie mamy”. Ci ludzie z trudem mogli przyjąć te kompromisowe Trzecią rzeczą był rozsądek, mądrość i rozwaga. propozycje, które były wypracowane w tych roz- Jakaś głębsza mądrość i elementarny rozsądek wy- mowach [...] w imię wolności, swobody rozwoju kazywany w skali masowej. To widzieliśmy w ca- kultury, swobody wypowiedzi. Po drugie sprawa łym kraju i przy tych poprzednich, czysto eko- represji politycznych, sprawa uwolnienia niesłusz- nomicznych strajkach. Ale to się ukazało w skali nie więzionych działaczy. Niewątpliwie sprawy rzeczywiście masowej. I te – skądinąd być może ekonomiczne, socjalne, bardzo ważne, były jed- trudne do przyjęcia dla niektórych – zasady poli- nak traktowane jako drugorzędne. tyczne, zasady ustrojowe, wiodąca rola partii, to Druga sprawa to solidarność – jako zjawisko, były rzeczy przyjmowane ze spokojem i zrozumie- jako najistotniejszy fenomen tego klimatu, tych niem, jako istotne elementy rzeczywistości spo- postaw, jakie tam były. W imię solidarności roz- łecznej, bez których nie można rozwiązać spraw. począł się strajk. W imię solidarności był konty- Tak więc był to jakiś wielki egzamin, który zdali- nuowany. W imię solidarności zgłaszano i forso- śmy w szerokiej skali społecznej. Bo przecież była wano określone wnioski. Solidarności dla ludzi, to sprawa, trudno powiedzieć: powstania... Jakie- solidarności dla załóg. Stosunek do innych miast, goś wielkiego narodowego wybuchu energii. Ale sposób przyjmowania delegatów z innych miast. wybuchu energii kontrolowanych, zdyscyplinowa- Ten wielki argument w czasie dyskusji z premie- nych i opanowanych, świadomych celu i umieją- rem, kiedy Alina Pieńkowska, pielęgniarka, czło- cych powściągnąć się, znających swoje granice. Ci nek MKS-u, w krótkich, prostych słowach mówi przywódcy okazali się rzeczywiście w tym momen- do premiera: „Panie premierze, przecież pan musi cie, na tym etapie, już wyrobionymi przywódcami zrozumieć, że my upominamy się o aresztowanych politycznymi. ludzi w sposób elementarny. To byli ci ludzie, któ- Na zakończenie odczytam nazwiska tych ludzi rzy nas ratowali, gdy u nas w stoczni ludzie byli z ich charakterystyką, żebyście sobie zdali sprawę,

113 SIERPIEŃ ’80

kto za to naprawdę odpowiadał i kto to prowadził. Bronisław Geremek: [...] My jako sygnatariusze Wbrew temu, co z początku się tutaj uważało, że apelu, wówczas 64, uważaliśmy za swój obowiązek to może jacyś prowodyrzy z zewnątrz, że być może wręczyć go [stoczniowcom]. Wręczyliśmy i usły- jacyś inteligenci... Chyba i czynniki kierownicze szeliśmy wówczas od Lecha Wałęsy, że apel to w tym kraju przekonały się i zrozumiały, kim są ci rzeczywiście bardzo dobre i bardzo ładne, ale że ludzie i co reprezentują – że po prostu reprezen- im potrzeba czegoś innego. „Nam trzeba pomocy” tują masy pracownicze Polski: – powiedział. I w następnych dniach usiłowaliśmy 1. przewodniczący – Lech Wałęsa, 37 lat, sze- na miarę naszych możliwości i kompetencji pomo- ścioro dzieci, krzyż na piersi, elektromonter, daw- cy tej udzielić. ny pracownik Stoczni Gdańskiej, później Zrembu, Chciałbym jednak podkreślić, że wszyscy speł- 2. wiceprzewodniczący – Bogdan Lis, ślusarz nialiśmy tylko tę właśnie rolę: rolę grupy ludzi z Elmoru, – w miarę rozwoju sytuacji w Gdańsku stale się 3. wiceprzewodniczący – Andrzej Kołodziej, powiększającej – która usiłowała pomóc. Rolę pod- spawacz, Stocznia im. Komuny Paryskiej w Gdyni, stawową zachowywał sam ten ruch i jego własne 4. Anna Walentynowicz, spawacz, Stocznia kierownictwo. Myślę, że wrażeniem nas wszyst- Gdańska, kich, którzy współuczestniczyli w tym, co się 5. Florian Wiśniewski, technik elektryk, Elek- działo w ciągu tych kilku tygodni gdańskich, było tromontaż, wielkie zadziwienie nad dojrzałością ludzi, którzy 6. Lech Jędruszewski, monter, Stocznia im. Ko- ten ruch prowadzili. Wielkie zadziwienie, że w tej muny Paryskiej, trwającej dziesiątki lat pustyni, jaką stanowi życie 7. Stefan Izdebski, doker, Zarząd Portu Gdynia, polityczne w naszym kraju, mogli się wykształcić 8. Henryka Krzywonos, motorniczy, Zakłady ludzie w pełni dojrzali, odpowiedzialni za słowa Komunikacyjne, i za czyny i mający świadomość odpowiedzialno- 9. Tadeusz Stanny, rafineria, technik chemik, ści za kraj. I tu chciałbym, żeby nie brzmiało to 10. Stefan Lewandowski, dźwigowy, Port Gdański, banalnie. Tak, rzeczywiście wówczas – przez cały 11. Lech Sobieszek, ślusarz, Siarkopol, ten czas – tak było. Ta dojrzałość polityczna tego 12. Józef Przybylski, ślusarz, Dubimor, właśnie środowiska, które ten ruch prowadziło od 13. Zdzisław Kobyliński, magazynier gdańskiego początku do końca, wyrażała się w bardzo ścisłym PKS-u, określeniu pewnego pola spraw, które można ob- 14. Andrzej Gwiazda, działacz Wolnych Związków jąć działaniem i żądaniem, i pola spraw, których Zawodowych, inżynier elektronik z Elmoru, objąć żądaniami i działaniami nie należy. I to wła- 15. Jerzy Sikorski, monter ze Stoczni Remonto- śnie była postawa komitetu strajkowego i ruchu, wej Marynarki Wojennej, w którym uczestniczyliśmy. 16. Jerzy Kmiecik, kadłubowiec, Stocznia Pół- Było to także poczucie odpowiedzialności za nocna, kraj. Wydaje mi się, że wyrażało się to w różny 17. Wojciech Gruszewski, adiunkt Politechniki sposób. Przede wszystkim ta wielka sala Między- Gdańskiej, dr inż. chemik, zakładowego Komitetu Strajkowego rozbrzmiewa- 18. Lech Bądkowski ze związku literatów gdań- ła co chwila depeszami z kraju, depeszami z Gdań- skich, ostatni dokooptowany, o ogromnych za- ska, prywatnymi listami. Przez salę przechodziły sługach położonych na początku w nawiązywaniu kobiety, delegacje, zakłady, które szły do Lecha kontaktu z władzami, zwłaszcza z wojewodą Ko- Wałęsy, żeby zanieść mu czasem wdowi grosz, cza- łodziejskim8. sem kopertę, w której było 100 tysięcy złotych

8 W prezydium MKS była początkowo także Joanna Duda-Gwiazda, inżynier z Centrum Techniki Okrętowej i działaczka WZZ. Jednak po kilku dniach wycofała się z władz strajku.

114 Wolność i Solidarność | nr 2 WIELKI EGZAMIN

– oszczędności całego życia. Były także dary zbie- za które rzeczywiście może brać pełną odpowie- rane, dary solidarności. I wzruszający był właśnie dzialność intelektualną. Przynajmniej, bo nie za ten typ relacji, jaki się nawiązywał między przyj- decyzje. mującymi dary a tymi, którzy dary te przynosili. Było to wreszcie poczucie takiej bardzo czystej To zresztą do ostatniej chwili stanowiło tak- relacji między ludźmi, co jest dosyć rzadkim zjawis- że problem pertraktacyjny, dlatego że gdański kiem w doświadczeniach społecznych naszego kraju. MKS miał świadomość, że w rozmowach z delega- Ostatni element, na który chciałbym zwrócić cją rządową reprezentuje sprawy i interesy wy- uwagę, to tryb i ton pertraktacji. Były to istotnie kraczające poza jego regionalne kompetencje. pertraktacje. To znaczy były to rozmowy, w któ- Ta odpowiedzialność za kraj wyrażała się także rych występowały dwie strony. Partnerem w tych w określeniu tego, co powiedzieć można i czego rozmowach z jednej strony był robotniczy komi- żądać należy. Pamiętam jedną z nocnych dysku- tet strajkowy, a z drugiej – delegacja rządowa. sji z ekspertami, kiedy pojawiły się różnice zdań I wydaje mi się, że jako obserwator tych rozmów w prezydium i pewne niezadowolenie z pracy eks- mogę powiedzieć, że także ze strony delegacji rzą- pertów. Stanęła także i sprawa cenzury. I wów- dowej – pomijając pierwsze przemówienie premie- czas padł postulat młodego pisarza, członka Koła ra i pierwsze kontakty – od pewnego momentu Młodych [przy Oddziale Gdańskim ZLP], który po- była lojalna próba poszukiwania czegoś, co było- wiedział: „Nie wystarczy mówić o tym, że nale- by rezultatem wspólnym. I wydaje mi się, że na ży stworzyć instytucjonalne bariery dla cenzury. tę postawę delegacji rządowej wpływ miało także Cenzurę trzeba znieść”9. Odpowiedział mu Bogdan doświadczenie bezpośredniego kontaktu z atmos- Lis, wiceprzewodniczący Komitetu: „Zniesienie ferą stoczni. Kto widział tę stocznię – niezależ- cenzury w sierpniu ‘68 [w Czechosłowacji] miało nie od swojej przynależności – miał świadomość konsekwencje, które wszyscy znamy...”. Ten typ charakteru tych rozmów, odpowiedzialności, jaką wyobraźni politycznej, jaką miało kierownictwo w wypadku podejmowania decyzji trzeba dostrze- MKS-u, wydaje mi się jedną z rzeczy najbardziej gać. Ta lojalność w toku rozmowy ze strony obu optymistycznych z doświadczeń moich własnych interlokutorów [jest nowym] zjawiskiem w naszej i grupy warszawskich kolegów. praktyce politycznej. Po trzecie – chciałbym podkreślić coś, co jest W pertraktacjach tych rolę ogromną, i to chciał- dosyć niepowtarzalne i nie do opisania. Nie do bym bardzo mocno podkreślić, odegrał Tadeusz opisania w prozie. Jest to – z zażenowaniem o tym Mazowiecki. Ta umiejętność znajdowania kom- mówię – pewne poczucie wspólnoty, w które czło- promisów, umiejętność przemawiania językiem wiek przychodzący z zewnątrz, niemający tego takim, który byłby zrozumiały dla drugiej strony, doświadczenia, wchodził niemal natychmiast. przy zachowaniu jednocześnie jako relacji podsta- I to poczucie wspólnoty, poczucie przynależno- wowej lojalności wobec tych, którzy w nasze ręce ści i więzi mieliśmy także wtedy, gdyśmy biegiem złożyli zaufanie. Dlatego że rzeczywiście ze strony pędzili do – jak mówił Bohdan Cywiński – na- naszych mandatariuszy, to znaczy komitetu straj- szego „ekspertowa” na drugim końcu stoczni, po kowego, niemal przez cały czas mieliśmy ogromny drodze spotykali nas robotnicy i mieliśmy okazję i niekiedy aż zbyt wielki kredyt zaufania. Wydaje chwilę z nimi pomówić. Także poczucie pewnej mi się, że zwłaszcza Tadeuszowi Mazowieckiemu wspólnoty i solidarności w samym naszym gro- należy zawdzięczać ten trud poszukiwania języka, nie, w tym małym gronie ekspertów, które miało który byłby językiem pertraktacji i jednocześnie świadomość, że spełnia rolę istotną i nie zawsze w niczym nie odchodziłby od intencji naszych było pewne, że podsuwa czy promuje rozwiązania, mandatariuszy. [...]

9 Jak wynika ze wspomnień Lecha Bądkowskiego, był to Stanisław Esden-Tempski – Przypisy dnia (z dzienników gdańskich 14 VIII – 1 IX 1980), „Zapis” 1981, nr 17, s. 77.

115 SIERPIEŃ ’80

Bronisław Geremek: Jedną poprawkę muszę do- sje aż do [gróźb] zerwania porozumienia włącznie, dać: proszę o wycofanie słowa „byli eksperci”, bo co w tym momencie – jak to ocenialiśmy – miało- pan Lech Wałęsa – o czym, Andrzeju, jeszcze nie by bardzo dramatyczne następstwa i nie chcieli- wiesz – zlecił nam następne zadanie. śmy do tego dopuścić. W toku dyskusji wszedł Wa- łęsa i powiedział: „Proszę państwa, nie ma sprawy, Andrzej Święcicki: Nie byłem ekspertem. Wzią- powiedziałem premierowi, że byłem na bramie i że łem bierny udział w ostatnich dwóch dniach per- ludzie mi powiedzieli, że do roboty nie pójdą, traktacji jako wyznaczony przez Episkopat, za dopóki wszyscy nie wyjdą. Strajku nie możemy zgodą Komitetu Centralnego (śmiech na sali), je- odwołać, jeżeli wszyscy nie zostaną zwolnieni”. den z trzech ewentualnych mediatorów, gdyby ro- I premier – na takie stanowisko Wałęsy (i bramy kowania utknęły w jakimś punkcie. W nocy z piąt- oczywiście) – powiedział, że aresztowani zostaną ku na sobotę zostałem zawiadomiony, że w ogóle zwolnieni do poniedziałku do godziny 12.00. I ta- mam objąć taką rolę wspólnie z profesorem Ro- kie zobowiązanie powtórzył już na posiedzeniu manem Kukułowiczem i z tu obecnym Andrzejem prezydium MKS-u po przerwie. Wielowieyskim. Przyjechaliśmy w sobotę i byłem, Druga sprawa dotyczy historii tej części wstępu jak mówię, biernym obserwatorem. [...] do punktu pierwszego o kierowniczej roli partii. Mnie się wydaje, że w pierwszym przemówieniu Wa- Andrzej Wielowieyski: Dla porządku informuję, łęsy taka deklaracja o uznaniu kierowniczej roli par- że na sali znajduje się pan Andrzej Kijowski, eks- tii nie padła, natomiast padła tam deklaracja, że nie pert MKS-u w Szczecinie. zamierzamy obalać ustroju, że stoimy na gruncie społecznej własności środków produkcji. Ale sfor- Waldemar Kuczyński: Chciałem uzupełnić relację mułowania o kierowniczej roli partii on nie użył. pana Andrzeja Wielowieyskiego w dwóch punk- tach. Są to drobne raczej uzupełnienia, ale one Głos z sali: Użył. chyba są po prostu ważne dla prawdziwości obra- zu. Po pierwsze – przebieg wydarzeń w ostatnim Waldemar Kuczyński: Nie, moim zdaniem nie, dniu i w niedzielę tuż przed podpisaniem porozu- zresztą jest tekst, można sprawdzić10. Nasz pro- mienia i problem uwięzionych, tzn. tych zatrzy- jekt, projekt prezydium MKS-u dotyczący punktu manych na 48 godzin, a potem już z sankcjami. pierwszego, został przedłożony komisji rządowej Istotnie premier zobowiązał się, że przekaże tę na posiedzeniu we wtorek i pierwsze wrażenie sprawę do prokuratury. To stanowisko premiera było niezwykle optymistyczne. Byliśmy, że tak nie zadowoliło jednak MKS-u i w czasie przerwy, powiem, w pełnej euforii, w ogóle te dni charak- kiedy premier wyszedł do innego pomieszczenia teryzowały się właśnie bardzo szybkim i bardzo na kawę z Wałęsą i innymi ludźmi, w prezydium gwałtownym skokiem nastrojów – od optymizmu toczyły się bardzo gorące i bardzo burzliwe dysku- rano aż po... [koniec taśmy – przerwa w nagraniu]

10 Waldemar Kuczyński miał rację. W stenogramie negocjacji opublikowanym w 1981 r. przez Instytut Wydawniczy Związków Za- wodowych (Rozmowy Komisji Rządowej z Międzyzakładowym Komitetem Strajkowym w Stoczni Gdańskiej) w wystąpieniu Wałęsy z 26 sierpnia nie ma zdania o kierowniczej roli partii. Zwracając się do premiera Jagielskiego, Wałęsa powiedział: „Rozmawiając z nami, mógł się pan już przekonać, że nie walczymy przeciwko ustrojowi socjalistycznemu, walczymy o nasze związki zawodowe, to się nam należy, tak samo jak i inne nasze prawa, które wysunęliśmy na liście naszych żądań. Nie chcemy naruszać zasad społecznej własności środków produkcji. Nasze zakłady pracy uważamy za własność narodu polskiego, ale żądamy, byśmy byli prawdziwymi gospodarzami w zakładzie i w kraju. Wiele razy nam to obiecywano, teraz postanowiliśmy żądać tego za pomocą strajku” (s. 59). W tomie Zapis rokowań gdańskich. Sierpień 1980, wydanym przez Editions Spotkania (Paris 1986), fragment ten jest indentyczny. Poprzedzają go słowa Wałęsy: „Sprawy wysunięte w żądaniach strajkowych są bardzo ważne. Najważniejsza z nich jest dla nas spra- wa związków zawodowych. Chcemy wolnych, niezależnych i naprawdę samorządnych związków. W kraju jest trudna i kryzysowa sytuacja gospodarcza. Wynika ona stąd, że świat pracy nie miał prawdziwej, własnej reprezentacji związkowej” (s. 283).

116 Wolność i Solidarność | nr 2 WIELKI EGZAMIN

Wiadomość o tym została potwierdzona we wto- pisaniu – po parafowaniu), doszło do burzliwej rek przez kolegów, którzy przyjechali z Warszawy dyskusji – z próbą przeniesienia jej na plenum i przynieśli informacje, że DiP [Konwersatorium – o kierowniczej roli partii. To była chyba sobo- Doświadczenie i Przyszłość] robił jakieś tam son- ta. Sala plenarna składała się wtedy nie tylko ze daże. No i powiedziano im, że propozycja MKS-u stoczniowców, ale i z bardzo dużej ilości ludzi w punkcie pierwszym została źle przyjęta. To z zewnątrz, to była sala o bardzo wysokiej tempe- było w środę. raturze, właściwie o nastawieniu wiecowym, a nie Na posiedzeniu grupy roboczej w środę strona do jakiejś rzeczowej dyskusji. rządowa zażądała określenia stosunku MKS-u do Nie wiem, czy to przeniesienie dyskusji o kie- podstaw ustrojowych – do takich spraw jak kie- rowniczej roli partii na plenum powiodło się czę- rownicza rola partii, konstytucja, sojusze, re- ściowo, czy nie. W każdym razie do szerszej dys- prezentacja tych nowych związków zawodowych kusji tam nie doszło. Ta sprawa wybuchła już po w centralach międzynarodowych itd. I takie wła- parafowaniu porozumień jako element jakiegoś śnie stanowisko w stosunku do tego zagadnienia takiego konfliktu między dwiema grupami w pre- ustrojowego zostało opracowane w środę po połu- zydium MKS-u, tzn. grupą bardziej umiarkowaną dniu już na posiedzeniu tej grupy roboczej, trochę i grupą jakobińską, która się ujawniła i chciała iść poszerzonej – ja, choć nie wchodziłem w skład tej dalej. grupy, to byłem przy tym obecny. W czasie tego posiedzenia doszło nawet do różnicy zdań pomię- Jadwiga Staniszkis: Mój obraz tych wydarzeń dzy ekspertami, czy nie wystarczy poprzestać na jest nieco odmienny z kilku powodów. Po pierw- określeniu, że niezależne i samorządne związki za- sze – ten telefon, żeby przyjeżdżać, oderwał mnie wodowe stoją na gruncie konstytucji, czy też nale- od pisania tekstu o ewolucji form robotniczego ży jeszcze dodać zdanie o kierowniczej roli partii. protestu w Polsce. W związku z tym przyjechałam I tu przewodniczący zespołu ekspertów stanowczo już z pewnymi prekoncepcjami i w pewnym sen- podtrzymał stanowisko, że niezależne związki za- sie jechałam tam niechętnie. Nie tylko dlatego, wodowe stoją na gruncie konstytucji i uznają, że że się bałam, że nie wiedziałam, co tam się dzie- PZPR sprawuje kierowniczą rolę w państwie. Tak ja je, ale także dlatego, że w pewnym sensie łatwiej w każdym razie [to pamiętam]. Kierowniczą rolę o takich rzeczach pisać, będąc w oddaleniu, niż w państwie. Rozumieliśmy to tak, że PZPR spra- widzieć całą złożoność tej sytuacji na miejscu. Po wuje kierowniczą rolę w tych sprawach, które nie drugie – spędzałam stosunkowo dużo czasu na tej należą do kompetencji związków zawodowych. Te sali ogólnej, to znaczy na tej sali, gdzie siedziało bowiem nie są elementem systemu państwowego. nie prezydium MKS-u, ale właśnie tych prawie 600 A więc było to zdanie ograniczające, ale oczywi- delegatów. Miałam takie swoje stałe miejsce przy ście jest to formuła, którą można różnie interpre- stoliku i w związku z tym mogłam śledzić reak- tować. cje tamtej sali na to, co się działo w prezydium. To nasze stanowisko opracowane w grupie ro- Wydaje mi się, że to bardzo komplikuje. I moje boczej zostało przedstawione w czwartek przed pewne zachowania w komisji ekspertów związane południem, o godzinie 10.00, na posiedzeniu są z tym, że wydaje mi się, że relacja między Wałę- prezydium MKS-u i tam, na tym prezydium, nie są, prezydium, całym MKS-em i resztą robotników wzbudziło większych dyskusji. Tylko Andrzej była bardzo skomplikowana i to, co decydował Gwiazda wystąpił z zastrzeżeniem, że sformułowa- Wałęsa, nie zawsze było wyrazem tego, co chciał nie o kierowniczej roli partii może prowadzić do cały MKS. podporządkowania w przyszłości nowych związ- To zresztą bardzo wyraźnie wyszło podczas ków partii. Ale formuła została zaakceptowana. podpisywania tego ostatniego porozumienia Potem jeszcze, już po parafowaniu przez Wałęsę w niedzielę rano, szczególnie w momencie pod- i premiera Jagielskiego porozumień (nie po pod- pisywania punktu ósmego. To jest punkt bardzo

117 SIERPIEŃ ’80

istotny, bo on dotyczy porozumień płacowych. gniewni tym, że tak wyglądał ten kompromis. To I to jest punkt, w którym w ostatniej chwili pre- bardzo dobrze, bo to jest coś, co będzie ich mobi- mierowi Jagielskiemu udało się właściwie uzyskać lizowało. Bo w tej chwili oni są w takiej sytuacji, niesłychanie duży punkt dla grupy rządzącej. że właściwie każdy krok muszą sobie sami w tych Mianowicie w ostatniej prawie chwili wbrew sta- zakładach wywalczyć. I oni doskonale wiedzą, nowisku prezydium (to był jeden z tych punktów jak to robić. Na przykład planują już, że pewne spornych) Wałęsa jednoosobowo zadecydował, stanowiska w przedsiębiorstwie, które podlegają że jednak zgadza się na stanowisko premiera Ja- nomenklaturze – czyli o ich obsadzaniu decydu- gielskiego, że sprawy będą prowadzone w ramach je zakładowy sekretarz partii – a powinny być struktury branżowej, czyli w ramach struktu- w kompetencjach dyrekcji, oni przywrócą dyrek- ry, której MKS praktycznie nie kontroluje. Przy cji, którą z kolei sami będą kontrolowali. czym cały ten jak gdyby spór był między repre- Oni mają program całego szeregu bardzo kon- zentacją klasową, którą jak gdyby stanowił MKS, kretnych działań i ci nawet najbardziej radykalni, a próbą wepchnięcia tej reprezentacji z powrotem z którymi tam potem rozmawiałam, twierdzą, że w układy branżowe. W momencie zawierania tego jeżeli to się nie uda, to jeszcze wykorzystają tę porozumienia ja siedziałam właśnie w dużej sali otwartą furtkę prawną i jeszcze raz będą próbo- i wtedy mój sąsiad, zupełnie prosty robotnik, po- wali, jak to mówili, zakładać związki bardziej nie- wiedział tak: „Zrobiliśmy błąd, pozwalając Lesz- zależne od niezależnych. Tak że to było poczucie kowi utożsamić się z ruchem”. Mówić „ja, ja, ja” wielkiej mobilizacji, które pozostało po zawarciu i podejmować takie decyzje mimo świadomości, tego porozumienia, i wydaje mi się, że to jest bar- że prezydium myśli inaczej, a tym bardziej reszta dzo dobrze. sali. Tam był taki bardzo interesujący moment Jest to niesłychanie interesujące: był to ruch z punktu widzenia obserwującego socjologa, bo głęboko niedemokratyczny w swojej strukturze. w pewnym sensie tak się tam przede wszystkim Wałęsa był takim charyzmatycznym liderem z in- czułam, mimo że z drugiej strony czułam się ja- stynktem chwili. Wiedział dokładnie, jak wywo- koś – jak pan Geremek powiedział – niesłychanie ływać nastroje sali. Był bezbłędny w ocenie sła- zidentyfikowana z tymi milczącymi twarzami tych bości lub siły drugiej strony – strony rządzącej. szeregowych robotników, którzy nie byli w prezy- Miał instynkt takiego kogoś, kto przez lata był dium, nie byli delegatami i którzy stali godzinami na niskim piętrze w hierarchii i obserwował. Ta- za oknem, czekając na jakąś informację. Właściwie kie przyczajone zwierzątko w dżungli, oceniające oni byli tą milczącą masą, która pod koniec nasze- szanse strony silniejszej. Był absolutnie bezbłęd- go pobytu w pewnym sensie coraz mniej wiedziała ny. Ale równocześnie w chwilach absolutnie de- o tym, co się dzieje. cydujących, kiedy dyskutowało się na przykład Ten ruch bardzo interesująco rozwijał się w cza- tę wstawkę o stosunku do spraw ustrojowych, sie. Na przykład byłam obecna na dyskusji, na któ- zajmował się sprawami na zupełnie innym planie. rej ci sami, którzy postulowali zniesienie cenzury, Równocześnie utożsamił ten ruch z sobą i podej- stwierdzili, że na przykład w jakiejś tam sprawie mował tego typu decyzje. I właśnie ten człowiek, można by ją przywrócić. Byłam na posiedzeniu, na który siedział obok mnie, powiedział: „Podstawo- którym Wałęsa powiedział: „[Miało być?] demo- wą rzeczą, której się tutaj nauczyłem, jest to, że kratycznie, a tutaj jeden wstaje i ma inne zdanie”. te związki, które będziemy budowali, muszą być Obserwowałam, jak pod koniec negocjacji właści- bardziej demokratyczne”. wie już coraz rzadziej odbywały się głosowania. Druga sprawa. Oni – przynajmniej tak ja to W naszej obecności było właściwie tylko jedno wnoszę z obecności na tej dużej sali – na pew- głosowanie na dużej sali, dotyczące problemu, czy no nie wyszli ze świadomością wygranej czy też rozmawiać, mimo że nie spełniono warunku włą- pełnej wygranej. Wyszli w pewnym sensie tacy czenia telefonów.

118 Wolność i Solidarność | nr 2 WIELKI EGZAMIN

Chciałabym teraz opisać to, co tam się stało, bez pana Mazowieckiego, zawarcie kompromisu w kategoriach tego robotniczego protestu od lat byłoby prawdopodobnie dużo trudniejsze, trwało- siedemdziesiątych do tego populistycznego ru- by dużo dłużej i być może skończyłoby się... no, chu na bazie jednego zakładu. I to, co próbowały bardzo krwawo. To także dla eksperta był dylemat z tego zrobić władze – wepchnąć to w taki korpo- – jak rolę eksperta tam odegrać. racyjny mechanizm: jeden zakład i niski szczebel administracji. I to doświadczenie gdańskie: [...] Bohdan Cywiński: Jesteśmy już wszyscy zmęcze- ruch klasowy i populistyczny. Jakie tutaj powsta- ni, więc ja chciałbym tylko o kilku rzeczach po- ły dylematy ideologiczne dla władzy, które – co wiedzieć. O tych, które mnie najbardziej uderzyły, ciekawe – nie były dylematami dla robotników. kiedy się pojawiłem w Gdańsku. Pierwsza sprawa Oni stworzyli MKS dlatego, że łatwiej było koor- to zmiana klimatu, zmiana sposobu myślenia. dynować cały ten ruch i łatwiej było opiekować Każdemu z nas się wydaje, że operuje pewnym się małymi zakładami. To były względy pragma- poczuciem realizmu w sprawach publicznych. Kie- tyczne, im nie chodziło o tworzenie preceden- dy się przyjechało do Gdańska w tamtą niedzielę sów ideologicznych. I w pewnym sensie te naci- 10 dni temu, wrażenie przejścia z jednego świa- ski [strony rządowej] na wprowadzenie formuły ta do drugiego było uderzające. Tego nie sposób o stosunku do jednolitego ruchu robotniczego sobie wyobrazić. Naprawdę człowiek się znalazł czy kierowniczej roli partii były próbą odpowie- w zupełnie innym świecie. Już po pierwszych roz- dzi na ten dylemat ideologiczny, który powstał. mowach uświadomiłem sobie, że zupełnie inaczej Pokazanie tego z różnych perspektyw, a także po- operujemy słowem realizm. To trzeba zrozumieć, kazanie wewnętrznej dynamiki tego ruchu i tego, bo nam się może wydawać, czy wydawało się tutaj czego ci robotnicy się uczyli już w trakcie wyda- w Warszawie, że niektóre zachowania robotników, rzeń, jest chyba [istotne i ważne]. No, dla mnie to niektóre żądania, niektóre sformułowania były było najcenniejsze doświadczenie, że mogłam to nierealistyczne. zobaczyć i teraz będę próbowała to opisać11. Myśmy byli bardzo długo przyzwyczajeni, że Nie zgadzam się z panem Geremkiem o tyle, nie reprezentujemy żadnej siły albo bardzo małą że moim zdaniem obecność ekspertów w pewnym i temu przez lata podporządkowywało się pojęcie sensie zmieniła charakter tego ruchu. Zmieniła, realizmu. Tam był inny realizm. Opierał się na bo doszło do pewnego przeartykułowania w róż- tym, że po prostu stanowimy ogromną siłę, i temu nych punktach, a po drugie – powstawały sytu- realizmowi były podporządkowane wszystkie dal- acje, kiedy nasze interpretacje funkcjonowały sze konkluzje. I zaistnienie na tym samym teryto- potem jako żądania robotników. Ale myśmy sami rium dwóch tak różnych realizmów powodowało, się tego uczyli. I był ten moment załamania wia- że człowiek żył w sferze surrealistycznej. Bo te ry w ekspertów. To był ten moment w sobotę po realizmy wzajemnie sobie przeczyły. Dopiero po południu, kiedy w Warszawie o czwartej miało być dobrych kilku godzinach, a może i kilku dniach, plenum – i oni, już bez nas, rozpaczliwie głoso- przechodziło się na to gdańskie rozumienie re- wali, jak tu wprowadzić tę formułę dodatkową, alizmu. I tylko to umożliwiało funkcjonowanie która by osłabiła jeszcze tę formułę polityczną. Do w charakterze, nie powiem – eksperta, ale jakie- tego nie doszło, ale te momenty załamania wiary gokolwiek pomagiera w Gdańsku. w ekspertów związane były niekiedy z tym, co dla Druga rzecz, która mnie uderzyła, to wielki spo- mnie było przekroczeniem naszych kompetencji. kój i wielka godność wśród strajkujących pracowni- Ale ja tutaj jestem odosobniona w pewnym sensie. ków. Zarówno robotników, jak i pracowników umy- Przypuszczam z kolei, że bez nas, a szczególnie słowych, których tam co jakiś czas się spotykało.

11 Jadwiga Staniszkis szeroko omawia ten temat w książce ’s Self-Limiting Revolution, Princetown University Press 1984. Książka ta do tej pory nie ukazała się w języku polskim; planuje ją wydać Europejskie Centrum Solidarności.

119 SIERPIEŃ ’80

Kiedy porównuję ten spokój na przykład z ob- Tylko stwarzał klimat, w którym cały ten siedzący serwowaną w ciągu ostatnich kilku lat nerwowo- w nich dylemat moralny był rozważany w atmos- ścią atmosfery naszych kręgów opozycyjnych, za- ferze..., w kolorycie religijnym. I dlatego ta reli- stanawiam się, gdzie szukać różnicy. Podstawową gijność była tak zaskakująca. W końcu człowiek różnicą było chyba to, że w stoczni w kręgach się kręcił po rozmaitych pielgrzymkach i akcjach robotniczych bardzo dużą rolę odgrywali ludzie religijnych organizowanych przez duszpasterstwo, ze starszego pokolenia. Jak wiadomo, wśród opo- ale takiej atmosfery powagi i jakiejś wewnętrzno- zycyjnej inteligencji jak się ma lat czterdzieści, to ści przeżycia nie miałem okazji gdzie indziej ob- jest się oldboyem. Natomiast tam starsze pokole- serwować. nie robotnicze jest zupełnie inne. I ono nadawało No i jeszcze jedna rzecz, o której chciałbym taki gospodarski spokój. Charakterystyczne, że przypomnieć, to rzecz znana, ale to rzeczywiście ludzie, którzy zostawali w stoczni na noc w po- robiło ogromne wrażenie. To miasto świadomie czuciu, że trzeba jednak stoczni pilnować, to byli wybrało abstynencję. I stocznia świadomie wybra- jednak starzy robotnicy. Ta obecność dwóch ge- ła abstynencję przez te osiemnaście dni. neracji stanowiła też w szczególny sposób o mocy tego ruchu. I dzięki temu była jakaś cecha nie- Głos z sali: Całe miasto! deklaratywności tego strajku, niekrzykliwości, powiedziałbym – spokojnej determinacji. Ja chy- Bohdan Cywiński: Bardzo przedziwnie jest oglą- ba najbardziej przeżyłem tę mszę, o której wspo- dać Polskę trzeźwą. Naprawdę. Ale to robi wra- minał Andrzej Wielowieyski. Pewnie prawie nikt żenie, czym by ten kraj mógł być, gdyby sobie z nas nie pamięta słów ostatniej zwrotki Boże, coś wszyscy Polacy uświadomili związek sprawy alko- Polskę. Ja też ich dokładnie nie pamiętam. Ostat- holizmu i sprawy walki o wolność. nie słowa mówią o nas, o Polakach: „jeśli wywal- czyć swobody niezdolne, obróć nas w prochy, ale Andrzej Wielowieyski: Dorzucam do tego infor- prochy wolne”. Tam się śpiewało wszystkie cztery macje władz milicyjnych Trójmiasta o wyraźnym zwrotki Boże, coś Polskę. Ten śpiew, właśnie w tej spadku przestępstw pospolitych przez te dwa ty- robotniczej grupie liczonej w tysiące, to było na godnie. Padło tu jedno krótkie pytanie, na które pewno jedno z najmocniejszych przeżyć religijno- szybko odpowiem: czy tekst opublikowany w „Ży- -narodowych, jakie można było sobie wyobrazić. ciu Warszawy” jest pełnym i wiernym tekstem Dla mnie to było na pewno najmocniejsze przeży- porozumienia? Nie zauważyliśmy różnic, jest to cie w życiu. chyba tekst wierny. Jeszcze dwa słowa o sprawach religijnych. Bardzo dobre chyba było duszpasterstwo prałata Bronisław Geremek: Zanim odpowiem na te kilka [Henryka] Jankowskiego, miejscowego probosz- pytań, chciałbym nie zgodzić się z tym, co po- cza. Ten człowiek działał w pełnym poczuciu, że wiedziała Jadwiga Staniszkis. Ta niezgoda wynika jeżeli będzie działał dobrze, to zrobi bardzo wie- z bardzo prostego powodu. Jest to niezgoda na le, a jeżeli zrobi coś źle albo jeżeli cała sprawa uprawianie zawodu socjologa [...] i za to wypada strajku upadnie, to obwini się go za niedojrzałą mi przeprosić. No, po prostu tak! Socjolog obser- politycznie inicjatywę i nikt się za nim nie ujmie. wuje ten ruch masowy, ale jest zainteresowany A działał dobrze, ponieważ w gruncie rzeczy to, co tym, jak to się dzieje i jak powstaje ten działacz, robił, to masowe rekolekcje zamknięte. Proszę so- i jak on potem umiejętną demagogią chwyta salę, bie wyobrazić tych robotników, którzy przez dwa i jak potem niekiedy ją traci, i jaki jest mechanizm tygodnie żyli w atmosferze nieustannego potwier- panowania nad tłumem. Ale jednocześnie myśmy dzania jakiegoś strasznie ważnego wyboru moral- mieli świadomość, że to nie jest strajk taki jak nego. I on im bardzo mało treści religijnych do inne, że to nie jest strajk, w którym można za- tego dodawał. Bardzo mało narzucał im refleksji. stosować badawcze metody socjologii zachodniej

120 Wolność i Solidarność | nr 2 WIELKI EGZAMIN

[…], że to jest strajk, w którym naprawdę chodzi rozumienia. Myśmy wiedzieli, że z jednej stro- o przeżycie narodu. I z tego względu – to bardzo ny jest absolutna determinacja. Oni chcieli mieć mocno chciałbym podkreślić – wynikały pewne własne związki zawodowe. A równocześnie byli- różnice zdań w toku prac. Jest to drugorzędne, śmy świadomi, co znaczy dla drugiej strony wy- ale czułbym się nieuczciwie, gdybym tego nie po- rażenie zgody na to właśnie żądanie. W związku wiedział w tej chwili. z tym uznaliśmy, że do chwili uzyskania aprobaty Przejdę do pytań, które mi postawiono. Pyta- dla tej pierwszej, podstawowej sprawy nie nale- nie pierwsze: czy to prawda, że eksperci odradzali ży stawiać żądań, które byłyby traktowane jako MKS-owi twardego opowiadania się za areszto- warunki wstępne dalszych rozmów. Byliśmy także wanymi opozycjonistami? Odpowiadam: nie, nie- świadomi, że ta strona, która z nami rozmawiała prawda. I chciałbym być dobrze zrozumiany. My- i która w naszym przekonaniu chciała doprowa- śmy od początku do samego końca, do ostatniej dzić – przynajmniej od pewnego czasu – do re- chwili, niemal do chwili [podpisania] porozumie- zultatu, jakim stało się ostateczne porozumienie, nia nie wiedzieli, jaki będzie finał. Nie wiedzie- że ta strona znajdowała się w trudnej sytuacji. liśmy, czy porozumienie zostanie podpisane, czy Gdybyśmy przed uzyskaniem aprobaty władz dla nie. I nie muszę chyba tłumaczyć, że uważaliśmy punktu pierwszego doradzali strajkującym stawia- się w pełni solidarni z tymi, którzy siedzieli wów- nie żądań wstępnych, sądzę, że nie zrobilibyśmy czas w więzieniu. My byliśmy ludźmi z Warszawy dobrze także i dla tego żądania uwolnienia więź- i w gruncie rzeczy ta sprawa była jak najbardziej niów, które było żądaniem powszechnym. naszą sprawą. Ale tam występowaliśmy w innej Czy na liście więźniów, których miano uwol- roli – próbowaliśmy doprowadzić do porozumienia nić, znajdują się bracia Kowalczykowie z Opola? i uznaliśmy, że to porozumienie wymaga właści- Chciałbym, żeby tutaj sprawa była jasna. Nazwi- wego harmonogramu żądań, że to jest logika pro- ska, które zostały wymienione w postulatach, były wadzenia pertraktacji. Uważaliśmy, że los pertrak- to nazwiska ludzi – w przekonaniu robotników, tacji zależy od sprawy postulatu pierwszego. I to którzy tego żądali – niesprawiedliwie sądzonych było przekonanie nie tylko nasze. i niesprawiedliwie osądzonych. I w związku z tym Rzeczywiście sprawy płacowe wynikły w ostat- rzecz szła zarówno o ludzi, o których była mowa, nim momencie. W rozmowach z robotnikami... Ja jak i o samą zasadę jaskrawego naruszania norm pamiętam pierwszą rozmowę z robotnikiem, który i obyczajów prawnych. Nie można tego było po- prowadził mnie do miejsca, gdzie mieliśmy z Ta- wiedzieć o sprawie braci Kowalczyków12. W związ- deuszem Mazowieckim spędzić noc, o tym, czy ku z tym sformułowanie postulatu brzmiało ina- rzeczywiście będzie można zaspokoić te wszystkie czej: ze względów humanitarnych MKS zwraca się żądania socjalne, które stawiają. I on powiedział: o uwolnienie braci Kowalczyków po ośmiu bodajże „Najważniejsze są związki, jak będziemy mieć na- latach więzienia. Ze względów humanitarnych. sze własne związki zawodowe, to resztę uzyskamy Była to zatem sprawa różna od wszystkich innych, potem”. To był młody chłopak – 22 lata, ze straży o które MKS występował. fabrycznej. I wydaje mi się, że to naprawdę było Pytanie: jaki zasięg w skali kraju mają wszyst- przekonanie powszechne. kie przyjęte postulaty, czyli na ile porozumienia Myśmy mieli świadomość, że tutaj właśnie dotyczące niezależnych związków zawodowych nie tylko problem doktrynalny tkwi, ale tu tkwi mają ważność ogólnopolską? Jest to pytanie, któ- polityczna decyzja dotycząca ostatecznego po- re w pierwszym rzędzie może dotyczyć samego

12 Nocą z 5 na 6 X 1971 Jerzy Kowalczyk zniszczył za pomocą ładunku wybuchowego aulę Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Opolu, gdzie nazajutrz miała się odbyć akademia rocznicowa MO i SB. Protestował w ten sposób przeciwko krwawemu stłumieniu robotni- czych protestów na Wybrzeżu w grudniu 1970. Został skazany na karę śmierci, zamienioną potem na dożywocie. Jego brat Ryszard, który mu pomagał, otrzymał wyrok 25 lat więzienia.

121 SIERPIEŃ ’80

przebiegu rozmów. Po drugie może dotyczyć ich podmiotowości społecznej. Byłem tym poruszony, rezultatów. tym bardziej że była to pewna zbieżność z rozmo- W trakcie rozmów komisja rządowa podkreśla- wą prowadzoną w gronie ekspertów, kiedy Bohdan ła, że odpowiedzi na żądania robotnicze, zwłasz- Cywiński próbował wprowadzić do któregoś z tek- cza w tej sprawie, są określone terytorialnie. stów określenie podmiotowości, o którą ten ruch W tekście porozumienia, jak każdy uważny czytel- robotniczy walczy, i szef ekspertów zganił go sro- nik zobaczy, nie ma ograniczenia terytorialnego. go za to, że używa języka, który nie jest językiem Tekst porozumienia stwierdza, że istnieją prawne ludzi, w imieniu których mamy przemawiać. Ale i społeczne podstawy do tworzenia autentycz- ta zbieżność naszej refleksji z tą przedstawioną nych reprezentacji zawodowych w formie nieza- ze strony komisji rządowej wydaje się podkreślać leżnych i samorządnych związków zawodowych znaczenie przemiany, u której progu dopiero je- poza systemem C[entralnej] R[ady] Z[wiązków] steśmy. Z[awodowych]. I uważaliśmy, że jest to sformu- Ostatnie pytanie: jakie to zadania – już nie łowanie, które ma znaczenie nie tylko na skalę MKS, a MKZ – Międzyzakładowy Komitet Założy- MKS-u gdańskiego, z którym porozumienie zosta- cielski niezależnych i samorządnych związków ło podpisane. Samo porozumienie sprawy tej nie zawodowych – bo taka tablica wisi już na ul. Mar- rozstrzygało. W jednym tylko miejscu pada sfor- chlewskiego 1313 – zlecił komisji ekspertów? Wa- mułowanie dotyczące Wybrzeża. Jest to w arty- hałem się chwilę, czy nie jest to zadanie dyskret- kule określającym, w jaki sposób przekształca się ne, ale ponieważ przekazane było przez telefon, dotychczasowa struktura strajkowa w strukturę to chyba nie jest. MKZ i Lech Wałęsa zwrócił się założycielską nowych związków zawodowych. do Tadeusza Mazowieckiego, żeby z zespołem eks- Porozumienie podkreśla, iż same związki, te pertów przygotował uwagi i wstępną analizę no- nowe i niezależne, zdecydują, jak się będą łączyć: wej ustawy o związkach zawodowych, w sprawie czy na skalę branży, czy na skalę Wybrzeża, czy której niezależne i samorządne związki zawodowe inną. Jest to jedyne [miejsce], w którym pada chcą wypowiedzieć się własnym głosem. sprawa granic terytorialnych. Nie muszę tłuma- czyć, że to określenie nie ma charakteru ograni- Jan Strzelecki: Drodzy państwo, dużo tutaj złe- czającego. go było powiedziane o socjologach – nie wnikam Wreszcie pytanie: co dalej? Myśmy dzisiaj mó- w to, czy słusznie, czy nie – że z trudnością zabie- wili o tym, co było i – w jakimś sensie – o tym, co ram głos. Ale ja chyba tam nie byłem ani socjolo- jest. A to jest całkowicie nowy i odrębny temat, giem, ani ekspertem. Byłem człowiekiem, którego z którego chyba nawet trudno w tej chwili w pełni przyjaciele tam pojechali. Byłem człowiekiem, zdać sobie sprawę: co oznacza ten proces na przy- który wiedział, że tam się rozgrywa jedna z naj- szłość? I – co chciałbym podkreślić – nie tylko ważniejszych spraw w historii powojennej naszego dla nas, nie tylko dla robotników, którzy te po- kraju. Po prostu czułem, że jeśli tam nie pojadę, stulaty wysunęli i uzyskali, ale także dla komisji to mogą się zdarzyć takie rzeczy beze mnie, bez rządowej. mojego udziału, wobec których nie wytrzymam Pamiętam rozmowę z komisją rządową. Jej po prostu, będąc z drugiej strony. I chciałem być przedstawiciel powiedział: „My mamy świado- z tamtej strony, bez względu na to, co się zdarzy. mość, że w chwili obecnej, gdy podpiszemy poro- Po drugie – zdawało mi się, że są wielkie szan- zumienie, przechodzimy do nowej jakości w dzie- se na rozpoczęcie rozmów, rozmów bardzo trud- jach naszego systemu”. I mówił o tym, że jest to nych, na rozwiązanie tego konfliktu, który tyle generacyjnie zakorzenione, że ta zmiana generacji razy w Polsce rozwiązywany był inaczej, z okrop- prowadzi, jak powiedział, do ogromnej potrzeby nymi skutkami dla wszystkich. I ta szansa budzi-

13 Pierwsza siedziba Międzyzakładowego Komitetu Założycielskiego NSZZ Solidarność w Gdańsku.

122 Wolność i Solidarność | nr 2 WIELKI EGZAMIN

ła przekonanie, że jeśli się uważa, że można tej tylko komunistycznego – wyrwy. Więc uważałem, szansie jakoś pomóc, to trzeba tam właśnie być. że w tych sprawach jestem za miękki. Wobec tego Dowiedziałem się, że właśnie jest tam dwóch mo- powiedziałem sobie, że ja nie będę brał udziału ich przyjaciół, pan Mazowiecki i pan Geremek, w rozmowach ze stroną rządową. Byłem raczej dowiedziałem się, że inni przyjeżdżają... Począt- w pozycji przyjaciela i doradcy ekspertów w spra- kowo nie wyobrażałem sobie, co ja w ogóle mogę wach specjalnych, wtedy gdy szef ekspertów ży- [radzić] ludziom tak poważnym, tak zdecydowa- czył sobie mojej rady. A poza tym pełniłem, jak nym, którzy na własną rękę z wielkim ryzykiem, my wszyscy, rolę, że tak powiem, skryby i poma- z wielką odwagą, z wielką rozwagą jednocześnie giera, pisarczyka. dokonali jakiejś ekspertyzy, jakie w tej sytuacji Jeszcze jedna rzecz, jeżeli chodzi o przyszłość. zastosować środki. A więc cóż ja mogłem sobie Wydaje mi się, że to pojawienie się autentycznego, z daleka wyobrażać? Że ja mogę być tym eksper- dążącego do podmiotowości społecznej, wyrażają- tem? I właściwie to przekonanie nie opuszczało cego tę podmiotowość, otrząsającego się z własnej mnie tam cały czas. Ja chciałem być ich przyja- przedmiotowej roli ruchu robotniczego w Polsce cielem, ja chciałem być świadkiem. A poza tym... oraz procedura tych pertraktacji, tego dialogu – Nie prowadzę tu żadnej polemiki, ale chciałem się tu zgodziłbym się w pewnym zakresie z premie- dołączyć do impresji. Zgadzam się z tym, co tu rem Jagielskim, że nie było strony pokonanej, powiedziano. W moim rozumieniu postawy chrze- że obie strony stanęły przed nową sytuacją, która ścijańskiej, solidarności chrześcijańskiej, to był jej jest szansą dla wszystkich – są zjawiskiem, które piękny przykład. Ale jednocześnie – i powtarzam może zapoczątkować zmianę życia nas wszystkich raz jeszcze, bez żadnej polemiki w tym określe- w kierunku wspaniałym, znakomitym, ale szalenie niu, tylko w perspektywie inaczej trochę przeze trudnym, wymagającym właśnie tego, co tam było mnie widzianej – ja się znalazłem w środowisku, wnoszone przez tych ludzi: solidarności i powagi. które ideowo było bardzo moje. Ja się znalazłem w środku – autentycznego, prawdziwego, głęboko Bronisław Geremek: Jedno jeszcze słowo na ludzkiego, o podstawowym znaczeniu dla spraw temat postawy ekspertów w sprawie zwolnienia całego narodu – ruchu robotniczego. Niespodzie- więźniów. Chcę dodać to, co mogę powiedzieć wanie. W trzydziestym piątym roku istnienia PRL. dziś, a czego nie mówiliśmy wtedy, gdy siedzie- Dla mnie to było tak wspaniałe, tak zadziwiające liśmy przy tym wielkim mikrofonie, jakim były i tak przekonywające, że powiedziałem sobie: tu wszystkie nasze sale obrad. Myśmy byli w pełni jest moje miejsce, ja z tego miejsca nie chcę już świadomi i takie było nasze stanowisko, że poro- odejść. Tu jest moje miejsce i tu będzie moje miej- zumienie ostateczne mogło zostać podpisane tyl- sce, ale na miłość boską, nie traktujcie mnie jako ko wówczas, gdy zostanie spełniony ten warunek, eksperta. to znaczy tylko wówczas, gdy padną słowa przy- Jeszcze jedna rzecz, historyczna. Padła tu spra- rzeczenia o uwolnieniu więźniów. W tej sprawie wa tego sformułowania. To sprostowanie Waldka chciałbym, żeby była jasność. Kuczyńskiego jest prawdziwe. Chodzi tu rzeczy- wiście o sprawy, można tak powiedzieć, śmiertel- Jerzy Stembrowicz: Proszę państwa, przed od- nie poważne. I oczywiście ta sprawa, jak do tego powiedzią na pytania chciałbym dodać kilka słów doszło, do tego sformułowania, o co tam chodzi- wstępu. Pragnę powiedzieć, że znalazłem się ło... Ja uważałem, że ja w tych sprawach jestem za w gronie ekspertów przypadkowo, co nie znaczy, miękki, znając dość dobrze trudności strony rzą- że znalazłem się w stoczni przypadkiem. Poje- dowej w tej właśnie materii. I w ogóle w tej ma- chałem tam, żeby zobaczyć, jak to wszystko wy- terii dopuszczenia do zaistnienia tak rewolucyjnej gląda. Zetknąłem się tam z osobami z grupy eks- dla tradycyjnych struktur systemu – przepraszam, perckiej i Tadeusz Kowalik zaproponował mi jako powiedzmy sobie otwarcie, nie socjalistycznego, prawnikowi, żebym sformułował pewne ustalenia,

123 SIERPIEŃ ’80

bo prawnicy podobno umieją robić to lepiej niż wszystkie jednak sprawy zależą – przynajmniej inni. Zgodziłem się i nie ograniczyłem się tylko z punktu widzenia formalnego, konstytucyjnego do [spełnienia tego zadania]. W miarę upływu – od decyzji rządu i dlatego sejm będzie musiał czasu zająłem się i innymi sprawami, które bliżej zająć się wieloma sprawami, a rząd ograniczy się mnie interesowały. W ten sposób przeżyłem wiel- tutaj – do tego się zobowiązał – do podjęcia odpo- ką przygodę, nie tylko zresztą intelektualną. I te wiedniej inicjatywy. wielkie przeżycia tkwią we mnie mocno do dnia Pytanie: kto nadał tym komisjom rządowym dzisiejszego. uprawnienia, czy również czynniki partyjne? Przechodzę teraz do spraw, które tutaj padły Oczywiście te rzeczy są w naszym systemie poli- z sali. Otrzymałem doręczone mi przez Andrze- tycznym bardzo ze sobą związane. Rząd występo- ja Wielowieyskiego pytania, które można przede wał, ale wszystkie decyzje rządu były uzgadniane wszystkim sprowadzić do problemu, czy można w Biurze Politycznym. Zresztą wicepremier Ja- tworzyć samorządne związki zawodowe i organi- gielski wielokrotnie podkreślał, że występuje nie zacje poza Wybrzeżem. Pan Geremek odpowiedział tylko jako przedstawiciel rządu, ale również jako już, że nie ma w porozumieniu takiego zakazu, członek Biura Politycznego. Wydaje mi się, że tego porozumienie na ten temat nie wypowiada się, co rodzaju obawy mogą mieć tylko charakter formal- można rozumieć, że taka możliwość istnieje. Spra- noprawny i że tego rodzaju obawy co do mocy wa natomiast nieco się komplikuje, przynajmniej obowiązującej nie są uzasadnione. Oczywiście, za- na najbliższy czas, jeżeli chodzi o formy i sposoby kładając dobrą wolę, ale musimy tę rzecz założyć ich tworzenia. Wiele pytań dotyczy tego zagad- we wstępnych pertraktacjach. nienia. Można odpowiedzieć w ten sposób, że Pojawia się jeszcze jedna sprawa, która dotych- jakieś grupy założycielskie mogą powstać, nato- czas nie była poruszana, sprawa wielkiej ważności: miast nadawanie im jakiegoś kształtu organiza- uchwalenie tych wszystkich aktów różnego rodza- cyjnego, form działania, zależeć będzie od statu- ju, głównie ustaw, a następnie wypracowanie za- tu nowych, samorządnych związków zawodowych, sad. Porozumienie zawarte między komisją rządo- który zostanie przyjęty, a którego projekt już wą a prezydium komitetu strajkowego jest bardzo jest14. I trzeba będzie do tego momentu poczekać, ogólne. Ogranicza się do zasad, które starano się aby działalność w tym kierunku była jednolita formułować w sposób nader precyzyjny, dokładny, i prawidłowa. Podniesiono tutaj też sprawę Związ- ale na pewno są tam różne miejsca niedostatecz- ku Nauczycielstwa Polskiego. Ten związek można nie jasne. Te wszystkie sprawy będą się ujawniały tworzyć na tej samej zasadzie jak inne. z całą ostrością, będą dawały podstawy do takich Było pytanie dotyczące zobowiązującego cha- czy innych interpretacji w toku opracowywania rakteru tego porozumienia, jeżeli chodzi o stronę odpowiednich ustaw. Między innymi teraz, jak tu rządową. Jaka jest ranga i charakter formalno- słyszeliśmy, jest już projekt ustawy o związkach prawny zawartego porozumienia? Czy wymaga ono zawodowych, projekt bardzo ważny, w którym akceptacji przez jakieś ciało ustawodawcze, czy powinna być rozstrzygnięta precyzyjnie ta spra- będzie poddane pod obrady sejmu? Odpowiadam: wa, o której tutaj wspomniano, [...] czyli sprawa rząd ma prawo podejmować wiele decyzji i porozu- dwóch związków, przynajmniej dwóch związków mień w granicach swoich kompetencji. Nie działał zawodowych. Cały szereg zagadnień tego rodzaju, sam bezpośrednio, działał za pośrednictwem ko- nie tylko odnoszących się do spraw związkowych, misji, która przez niego została upoważniona. Nie ale i do innych kwestii, którymi zajmowały się

14 Wstępny projekt statutu został opracowany w Warszawie przez Wiesława Chrzanowskiego, Jana Olszewskiego i Władysława Siłę-Nowickiego i 29 VIII 1980 dostarczony do Gdańska przez Olszewskiego. W stoczni Jan Olszewski kontynuował nad nim pracę, głównie z Andrzejem Stelmachowskim. Fragmenty projektu zostały opublikowane w „Strajkowym Biuletynie Informacynym »Soli- darność«” z 31 VIII 1980.

124 Wolność i Solidarność | nr 2 WIELKI EGZAMIN strony porozumienia, cały szereg tych zagadnień 37 kopalni i dwadzieścia kilka innych zakładów będzie musiał być dopracowany, doprecyzowany, przemysłu górniczego, i który – jak to doniosła między innymi również sprawa cenzury. „Trybuna Ludu” – solidaryzuje się z Wybrzeżem. Ale co ważniejsze, na terenie tych kopalni zlikwi- Adam Kersten: Proszę państwa, ja byłem co dowano rady zakładowe CRZZ i komitety strajko- prawda akredytowany w Stoczni Gdańskiej jako we przejęły w pełni funkcję komitetów założyciel- ekspert – łącznik, w rzeczywistości byłem tylko skich. Już teraz. Jak gdyby [wszystko potoczyło] łącznikiem. Łącznikiem między środowiskami war- się bezproblemowo. To jest dość charakterystycz- szawskimi a naszymi kolegami w Stoczni Gdań- ne dla zorganizowanych ruchów strajkowych. skiej. Wydaje mi się, że poza elementami sprawnej Następne pytanie: co się dzieje we Wrocławiu? organizacji, które udało mi się przenieść, udało Nie mamy wiadomości. Wiemy natomiast, że Mię- mi się przenieść coś więcej. A mianowicie cząstkę dzyzakładowy Komitet Strajkowy rozwiązał się tego ducha wielkiego zaufania i wielkiego brater- i nie ma nic. A więc może być i tak. I może być stwa ludzi wolnych. Moim jedynym marzeniem odwrotnie. jest, żeby to zostało. Mamy też informacje z Instytutu Lotnictwa, z datą dzisiejszą, o powstaniu tymczasowego ko- Andrzej Święcicki: Proszę państwa, mimo że ja mitetu założycielskiego samorządnych niezależ- byłem stosunkowo krótko w sali obrad, czuję się nych związków zawodowych w Instytucie Lotnic- w obowiązku dodać jedno uzupełnienie. Niewąt- twa. Komitet apeluje do wszystkich pracowników pliwie sprawa zwolnienia zatrzymanych była jedną Instytutu o włączenie się. Tu następują podpisy. z najtrudniejszych spraw, zwłaszcza w ostatniej Pytanie niezmiernie konkretne: baza finan- fazie rokowań. Była sprawą, która wynikła w pew- sowa nowych związków. Pytanie takie otrzy- nym stopniu z tego, że ludzie z Komitetu Obro- małem w czasie podobnej dyskusji na plenum ny Robotników, którzy niewątpliwie wnieśli duży MKS-u w Gdańsku. Sprawa jest jasna: CRZZ nie wkład w kształtowanie nie tylko świadomości, ale otrzymywał żadnych dotacji państwowych, a miał i postawy spokoju przy załatwianiu konfliktów, to bardzo rozbudowany aparat biurokratyczny, pro- znaczy niereagowania siłą w przypadku, gdy siła wadził wiele ośrodków, udzielał zasiłków, miał jest wobec nich używana, mieli dobre kontakty szeroką działalność socjalną. Otóż przy wysoko- z wieloma zakładami, które zgłosiły swój akces do ści dotychczasowych składek związkowych, które Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego. Nie- zresztą w ten czy w inny sposób będą dzielone wątpliwie to odegrało rolę i to było podnoszone między organizacje podstawowe (jakimi są zakła- w dyskusji. Ponieważ na tej sali jest szereg osób dowe organizacje związkowe) a związki wyższe- zwolnionych [z aresztu], czuję się w obowiązku go szczebla, są to sumy wystarczające na bardzo powitać je tutaj na tej sali. szeroką działalność. Tym bardziej że w wielkich zakładach pracy – od 500 czy 1000 pracowników Andrzej Wielowieyski: Przed chwilą wyszedł – to zakład ma obowiązek zapewnić etaty dla dzia- Adam Michnik, a na sali znajduje się pan Jan Ko- łaczy związkowych. W każdym razie finanse nie złowski, który jest tutaj między nami. są problemem. Może na początku będzie problem Pytań jest wiele, nie odpowiemy na wszyst- z uruchomieniem biura, organizacją czegoś, ale kie. Podstawowe pytanie to zasięg porozumienia. z biegiem czasu to nie będzie problem. Wszystko Decyduje sytuacja faktyczna. Dzisiaj otrzymałem zależy od zdecydowania, odwagi i precyzji w dzia- szczegółowe sprawozdanie z przebiegu zebrań nie- łaniu i jednocześnie jakiejś solidarności ludzi których komitetów Międzyzakładowego Komitetu w istniejących zakładach. [Założycielskiego] na Górnym Śląsku działającego Proponowana struktura – tak jak to dyskutowa- na terenie kopalni Manifest Lipcowy w Jastrzębiu, liśmy wśród ekspertów i z delegatami – wygląda który zrzesza według jednych 26, według innych w ten sposób: koło, które ma delegata, następnie

125 SIERPIEŃ ’80

organizacja wydziałowa (jeżeli to jest duży za- Bronisław Geremek: Pytanie dotyczące żądań kład) lub organizacja zakładowa (jeżeli średni). w sprawie cenzury, w których padł postulat mó- W przypadku małych zakładów tworzenie grupy wiący o [...] wydawnictw niezależnych i którego międzyzakładowej, która by reprezentowała jakąś nie ma w ostatecznym tekście porozumienia. [...] większą siłę. Raczej dyskutowano o układzie tery- Jaki był przebieg rokowań? torialnym czy międzyzakładowym o niekoniecznie To nie był postulat wniesiony z zewnętrz, to czystej strukturze branż. Natomiast można sobie był postulat tego środowiska. Postulat gdańskiego wyobrazić z grubsza dwa układy. Jeden, w którym MKS-u. U samych początków działań strajkowych, – tak jak w MKS-ie gdańskim czy prawdopodobnie jak państwo wiedzą, były akcje wywodzące się szczecińskim, być może i katowickim, i rybnickim ze środowiska pisma „Robotnik”. Z tego właśnie – jest to układ terytorialny, gdzie rejestruje się środowiska oraz z Ruchu Młodej Polski wyszły jeden związek i różne zawody podłączają się pod pierwsze afisze, które były rozwieszane w stoczni. niego. Można też myśleć o układzie, w którym Wreszcie, jedną z najistotniejszych spraw w toku rejestrować się będą poszczególne grupy – duże prac MKS-u był ogromny obieg informacji. Wydaw- zakłady czy grupy zakładów – i później będą się nictwa poza zasięgiem cenzury wytworzyły praw- łączyć w zrzeszenie, które też się może afiliować dziwe imperium prasowe. Wystarczy powiedzieć, że jako zrzeszenie związku. Nie było dotąd mowy biuletyn „Solidarność”, z którego Andrzej Wielo- o szerszych układach, chociaż z tego co mi opo- wieyski przedstawiał pewne informacje, wychodził wiadano z wczorajszego dnia z Górnego Śląska, codziennie w nakładzie 50 tys. egzemplarzy. [...] wielki układ kilkuset tysięcy pracowników zrze- Ostatni numer miał zdaje się najmniejszy nakład szonych w tych kilkudziesięciu kopalniach i in- – 14 tys. nakładu. Poza tym nieustannie z wał- nych zakładach pomocniczych domaga się... [ko- ków schodziły wiersze, piosenki, satyry przeróż- niec taśmy – przerwa w nagraniu] ne, które potem trafiały w ten las rąk za oknami. Stanowisko było zdecydowane i [...] tym do W ten sposób sprawa wydawnictw niezależnych głębi zainteresowani, ponieważ to rynek, żyw- była po prostu sprawą dnia codziennego. Nie zna- ność, a poza tym ważne są dla nas wszystkie spra- lazła ona odbicia w tekście porozumienia także wy krajowe. Ustaliliśmy, że do protokołu to wej- ze względu na komplikacje, których nie potrafiła dzie jako postulat MKS-u. rozwiązać ani grupa robocza prowadząca tę spra- Natomiast na jedno pytanie muszę odpowie- wę, ani dyskusja plenarna. Mianowicie ze strony dzieć ze wstydem w imieniu delegatów i eksper- rządowej oświadczono, że tekst postulatów doty- tów: nie podniesiono sprawy dodatków rodzin- czących kontroli prasy i widowisk w gruncie rze- nych na wsi. czy dotyczy także prawa do niezależnych publika- Równocześnie – dyskutowałem tutaj z niektó- cji i wydawnictw. Nie stanęła natomiast sprawa, rymi kolegami – nie pamiętam, żeby była sze- bo nie było jej wśród 21 postulatów, obiegu tych rzej mowa o sprawach oświaty. Może dlatego, że publikacji niezależnych poza zasięgiem cenzury, w prezydium nie było ludzi, którzy by ją mocno to znaczy prawnej podstawy konfiskaty. Zarówno reprezentowali. Byli ludzie z wyższych uczelni, publikacji krajowych, jak i publikacji drukowa- ale nie widziałem nauczycieli. Byli w plenum, nie nych poza krajem. Sam artykuł dotyczący cenzury byli w czołówce. Natomiast była bardzo przebo- i swobody informacji jest artykułem rozbudowa- jowa i dzielna reprezentantka służby zdrowia15, nym w porozumieniu. Natomiast jakoś uciekła która przekonała premiera, żeby do protokołu za- jedna ze spraw stawianych w dyskusjach grupy łączyć 30 punktów dotyczących służby zdrowia. roboczej, sprawa posiadania środków produkcji Takie jest życie – jak jest siła przebicia, to sprawy tej niezależnej prasy i niezależnych wydawnictw, przechodzą. mianowicie sprawa charakteru prawnego posiada-

15 Mowa o Alinie Pieńkowskiej, która w MKS-ie reprezentowała służbę zdrowia.

126 Wolność i Solidarność | nr 2 WIELKI EGZAMIN nia powielaczy, kserokopiarek i wszelkich form pracowników do zakładu, rozpoczął się strajk reprodukcji. Ta sprawa z rozmów uciekła i nie niemal powszechny od pierwszego dania, gdy bardzo potrafiłbym wytłumaczyć dlaczego. Może tramwajarze spowodowali zamarcie całego życia pan Stembrowicz pamięta, bo uczestniczył w tej w mieście. MKS we Wrocławiu powstał w zajezd- grupie? ni tramwajowej. W środę powstał lokalny komitet ekspertów z udziałem wszystkich wrocławskich Jerzy Stembrowicz: Ta sprawa jakoś się wyśli- lokalnie występujących ugrupowań opozycyjnych. zgnęła, w każdym razie nie widzę jej tutaj w po- Strajk zakończył się w poniedziałek, po otrzyma- rozumieniu. Myślę zresztą, że takich spraw, które niu gwarancji na piśmie”. Tak, ale nie wiemy, czy nie zostały uwzględnione, jest więcej. tam MKS przekształcił się w komitet założycielski, czy nie17. Andrzej Wielowieyski: Wpływają pytania o War- szawę. W F[abryce] S[amochodów] O[sobowych] Andrzej Święcicki: Powstał jeszcze komitet za- w Ośrodku Badawczo-Rozwojowym tworzy się ko- łożycielski w Instytucie Meteorologii i Gospodar- mitet niezależnych związków zawodowych. Mamy ki Wodnej oraz w Instytucie Badań Jądrowych również informację, że powstał komitet założy- w Warszawie. cielski samorządnych niezależnych związków za- Odpowiedzi na dalsze pytania: wodowych w Hucie Warszawa – przewodniczącym Do K[omitetu] C[entralnego] w sprawie powo- jest Seweryn Jaworski, który stał na czele Komite- łania tych trzech osób jako mediatorów wystąpił tu Strajkowego huty. Episkopat. Jest kilka pytań dotyczących ugrupowań opo- Jakie przyrzeczenia uzyskano dla Kościoła ka- zycyjnych: postawa robotników wobec tych ugru- tolickiego? W tekście porozumienia są one wyli- powań, rola „Robotnika”. „Robotnik” był, tylko czone: msza święta w radio oraz określony dostęp oczywiście spóźniony. No i występował w życiory- do telewizji i innych środków masowego przeka- sach niektórych działaczy. O ile wiem, trudności zu po uzgodnieniu szczegółowym z Episkopatem. w związku z „Robotnikiem” miał [Andrzej] Koło- Faktem dokonanym są msze święte na terenach dziej, wiceprzewodniczący [Międzyzakładowego] wielu zakładów w Polsce. Komitetu Strajkowego. Istotne pytanie: kto organizował poligrafię na Andrzej Wielowieyski: Pytanie: czy trzeba zor- miejscu w stoczni? Tam było kilka osób, w tym ganizować strajk, aby założyć nowe związki za- bardzo aktywny i pracowity kolega [Krzysztof] wodowe? Czy tylko komitet strajkowy może się Wyszkowski, natomiast redaktorami „Solidarno- przekształcić w komitet założycielski? Wydaje mi ści” byli Konrad Bieliński i Mariusz Wilk. się, że nie, ale ja nie mogę dać autorytatywnej Tu wpłynęła kartka, która wnosi o przypomnie- odpowiedzi w tej sprawie. Mało jest precedensów, nie osoby jednego z założycieli Wolnych Związków ale jest rzeczą chyba dużo bardziej społecznie po- Zawodowych w Katowicach, pana Kazimierza Świ- żądaną spokojne załatwianie spraw, bez strat. tonia, ostatnio zdaje się też poddanego represjom Komunikat: pracownicy Wydziału [Filozofii i] i aresztowanego w Katowicach. Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego wczoraj Pan Kalinowski pisze do mnie: „We Wrocławiu w głosowaniu tajnym 159 głosami przy trzech w środę albo we wtorek16, zaraz po rozwiezieniu wstrzymujących się poparli ideę tworzenia nie-

16 Strajk w VII Zajezdni Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego przy ul. Grabiszyńskiej we Wrocławiu, który stał się impul- sem dla innych zakładów, rozpoczął się we wtorek 26 VIII 1980 rano. 17 1 IX 1980 wrocławski MKS przekształcił się w MKZ, ale nie był jedynym centrum nowych związków zawodowych w regionie. Poza nim istniały MKZ-ety w Wałbrzychu, Legnicy, Lubinie, Głogowie i Jeleniej Górze (S. Stefański [W. Suleja], „Solidarność” na Dolnym Śląsku, Warszawa 1986, s. 41 i nast.).

127 SIERPIEŃ ’80

zależnych związków zawodowych i wyłonili nie- wodów nie została przyjęta, to nasze zamierzenia nazwaną grupę z zadaniem ich organizacji. są bezowocne. Ja jednak nie traciłem nadziei. Po prostu odważyłem się domagać, by ta nasza myśl Jan Kozłowski: Jestem tylko chłopem, więc pro- została przez władze zaakceptowana. To było po- szę mi wybaczyć, że natura nie pozwoliła mi tak wodem, że mnie torturowano, że uciekano się wo- ładnie mówić, ale mam inne przymioty. Jestem bec mnie, a przede wszystkim wobec moich dzieci, rolnikiem z Popowic, z województwa tarnobrze- do okrutnych środków terroru. Mianowicie skie- skiego. Bardzo chciałbym podziękować publiczno- rowany byłem do szpitala psychiatrycznego, być ści za ten aplauz, jakim mnie przywitała. Niemniej może dlatego, że ten aparat ucisku chciał wyka- jednak wracam do tamtych dni, do dni tych wiel- zać, że Kozłowski źle myśli, bo inaczej niż myśli kich czynów, strajków i chciałbym osobiście, jak partia i mówią środki masowego przekazu. potrafię, podziękować wszystkim tym, którzy so- Potrafiłem się obronić, wyszedłem z opinią lidaryzowali się i walczyli również i w mojej spra- „całkowicie zdrów”, lekarze stwierdzili, że mogę wie, by uwolnić mnie i moich kolegów. działać społecznie. Władze więc swojego celu nie Jeśli jest się na ulicy, wydaje się, że wszyscy są osiągnęły i to utwierdziło mnie w przekonaniu, że wolni, że życie jest piękne. Jeśli jest się w szpi- moje postępowanie jest słuszne. talu, wydaje się, że przynajmniej połowa ludzi W więzieniu przebywałem od 16 października choruje, a gdy jest się w więzieniu, wydaje się, że ubiegłego roku. Mało się orientowałem, co się prawie wszyscy są w więzieniu. W więzieniach jest dzieje w Polsce, ale jednak potrafiłem oceniać bardzo dużo ludzi i w tym na pewno dużo ludzi sytuację na podstawie udostępnianej mi czasa- niewinnych. Nie chcę występować w ich imieniu mi prasy. Ciągle miałem nadzieję, że idea – moja i usprawiedliwiać ich. Chciałbym tylko opowie- i moich kolegów – niezależnych związków zawo- dzieć o swojej historii, gdyż uważam, że byłem dowych wcześniej czy później zostanie wprowa- skazany niesłusznie i niewinnie cierpiałem i tylko dzona w życie. I w czerwcu zobaczyliśmy, że jest dzięki ofiarnej postawie społeczeństwa, a szcze- jakiś ruch wśród personelu więziennego, wzmoc- gólnie ludności Wybrzeża, zostałem uwolniony. niono posterunki, dużo mi poświęcano uwagi. Za- Jestem rolnikiem, posiadam gospodarstwo rol- uważyłem więc, że coś się stało, ale niestety prasa ne o powierzchni ok. 7 ha i ostatnio w zasadzie nie podawała informacji, radio również. W lipcu, zajmowałem się wyłącznie rolnictwem. Niestety chyba szesnastego, wsadzono mnie do samochodu w związku z okolicznościami, jakie stwarza wła- i przewieziono aż do Kłodzka. Ta podróż trwała dza, musiałem równocześnie poświęcać się innym długo, bo aż osiem dni. Tam również nie wiedzia- sprawom. Przede wszystkim obronie własnych in- łem, o co chodzi, aż nagle radio podało, że są przes- teresów i obronie własnych dzieci, bo niektórzy toje. Nie wiedziałem jeszcze, co się dzieje. Nagle urzędnicy terenowi i milicja coś sobie ubzdura- po kilku dniach mówi się, że to strajki. Oj, podnio- li, że ja jestem wielki działacz chłopski, że chcę słem rękę do góry, orientując kolegów, że nasza świat, że tak powiem, wywrócić do góry nogami. idea zwyciężyła. Wkrótce potem czytam w „Trybu- Istotnie, ja i moi koledzy wpadliśmy na pomysł, nie Ludu”, że robotnicy Wybrzeża twardo żądają by założyć niezależny związek zawodowy rolni- uwolnienia więźniów politycznych. Osobiście nie ków. Było to dwa lata temu18. Wyraziliśmy swoją czuję się politykiem, jestem tylko chłopem [...], wolę w odpowiednich oświadczeniach, które nie- ale jestem takim skromnym działaczem społecz- stety z wiadomych powodów nie były udostępnio- nym, jak mówiłem na początku. Potem doczyta- ne społeczeństwu. Wielu z moich kolegów straciło łem się w „Trybunie”, że w Polsce rzekomo nie ma nadzieję. Bo jeśli ta nasza deklaracja z tych po- więźniów politycznych, są tylko działacze opozy-

18 10 IX 1978 w Lisewie powołano Tymczasowy Komitet Niezależnego Związku Zawodowego Rolników. Oświadczenie o jego powsta- niu podpisali: Jan Kozłowski, Henryk Kossut, Tadeusz Fijałkowski, Piotr Sęk.

128 Wolność i Solidarność | nr 2 WIELKI EGZAMIN cyjni i więźniowie skazani za przestępstwa pospo- wanie muzyczne. Zwolniono ją tylko za to, że lite, m.in. za udział w bójce. Domyśliłem się, że to wystąpiła w Sacrosongu, ostatnim Sacrosongu or- o mnie chodzi. ganizowanym przez naszego papieża [Karola] Woj- Tak, proszę państwa, to ja byłem właśnie skaza- tyłę w Częstochowie. Wystąpiłem również w obro- ny za udział w bójce. Zarzut ten był bezpodstaw- nie mojej córki. ny, zrodziła go administracja terenowa, MO i SB, Jeszcze, jeżeli państwo pozwolą, wyjaśnię, a ostatecznie potwierdził sąd, skazując mnie [na jak to było z tym skatowaniem mnie. Nie jestem 2 lata więzienia]. wielkim działaczem, ale przyznaję – byłem zapa- Wyrok ten jest niesprawiedliwy, ja tego nie leńcem, jeżeli chodzi o ideę tych niezależnych, zrobiłem. Moje postępowanie było zgodne z pra- wolnych związków. Wracałem właśnie z Krakowa, wem. Nie sięgałem do wielkich czynów. Chciałem byłem tam na spotkaniu z kolegą w sprawach or- bronić się przed uciskiem. Mało tego, wiedziałem, ganizacyjnych. Ktoś powie, że to polityka. Nie, ale że w kraju źle się dzieje, jeżeli chodzi o rolnic- jakże inaczej wyrazić... two. Jakże... My, prości chłopi, potrafimy myśleć Wróciłem wcześniej do domu. O godzinie 19.00 i w ogóle rozumiemy, że się źle dzieje! Że po pro- ktoś napada na mój dom. Wybija mi szyby w oknie stu wytrąca nam się z rąk to narzędzie pracy, któ- jakimś kołkiem. W domu była piętnastoletnia re zdawało egzamin przez tyle lat. córka, szkło na nią poleciało. Był chory ojciec, Byliśmy bezradni. I może dlatego moje działa- 78 lat. Była żona. Trochę się przestraszyłem, bo nie zostało wyolbrzymione, a ja uznany za wiel- pomyślałem, że to nie jest wybryk chuligański, kiego działacza. Ale nawet gdybym był takim dzia- tylko po prostu zamach. Otrzymywaliśmy bowiem łaczem – to przecież nic nie zawiniłem. Dlaczego listy z pogróżkami. Grożono, że może mi się przy- więc mnie ukarano? Dlaczego w tak podstępny, trafić nieszczęście w domu lub na drodze (mam okrutny sposób postępowano ze mną i z moimi stary samochód, żuka)... Uważałem, że nie mam dziećmi? Mam pięcioro dzieci i tylko z powodu żadnej winy i nie bałem się, normalnie postępo- mojej działalności nie przyjęto syna do szkoły ofi- wałem. cerskiej w Dęblinie. Komisja go zakwalifikowała, Wyskoczyłem z domu i zaczęliśmy z żoną ale Służba Bezpieczeństwa nie wyraziła zgody. go gonić. Była między nami duża odległość, on Broniłem się tam, tłumaczyłem, że jest to bez- uciekał w stronę Wisły, potem zmienił kierunek podstawne: nawet gdybym ja zawinił, to dlaczego i wpadł na teren budynków gospodarczych moje- moje dziecko ma cierpieć! Po prostu prowokowano go sąsiada, Kolana. Kolan tam był, zaświecił la- mnie do tego, bym się bronił. tarką elektryczną i rozpoznał tego osobnika, bo Córkę moją już na drugim roku W[yższej] był w odległości 10 metrów od niego. A ja byłem S[zkoły] P[edagogicznej] w Kielcach skreślono w odległości 25 metrów. I to była cała moja wina. z listy studentów pod zarzutem braku postępów Nie uderzyłem go, bo nie mogłem go uderzyć z ta- w nauce, przy czym nie było na to żadnego do- kiej odległości. Nie skazano mnie więc za to, że go wodu, bo wszystkie egzaminy pozdawała. Córka pobiłem, ale za to, że odważyłem się wprowadzać ukończyła liceum muzyczne w Krakowie. Nie mo- tę ideę niezależnych związków zawodowych. gła dostać się tam na studia – być może dzieci wiejskie nie są predestynowane do muzyki – więc Andrzej Święcicki: Bardzo dziękuję za to świa- uzyskała przyjęcie do WSP w Kielcach na wycho- dectwo życia.

129 SIERPIEŃ ’80

w historii KIK-u. Sala była szczelnie wypełniona, NOTA REDAKCYJNA a dookoła budynku zebrała się znaczna grupa osób słuchających wypowiedzi prelegentów”. Publikujemy zapis spotkania spisany z taśmy 3 września 1980 r., trzy dni po podpisaniu poro- magnetofonowej w 1980 r. Kopia maszynopisu, zumienia gdańskiego, w siedzibie Klubu Inteli- zarekwirowana przez funkcjonariuszy Służby Bez- gencji Katolickiej w Warszawie odbyło się otwarte pieczeństwa u Henryka Wujca 13 grudnia 1981 r., spotkanie z ekspertami Międzyzakładowego Komi- trafiła następnie do Biura Śledczego MSW wraz tetu Strajkowego, którzy uczestniczyli w nego- z innymi dokumentami dotyczącymi działalności cjacjach z delegacją rządową w Stoczni Gdańskiej NSZZ Solidarność. Nagranie prawdopodobnie się im. Lenina. Swoje relacje z przebiegu negocjacji nie zachowało, nie ma go ani w archiwum war- i atmosfery panującej w stoczni złożyli m.in.: szawskiego KIK, ani w Archiwum Akt Nowych, Andrzej Wielowieyski, Bronisław Geremek, Walde- gdzie KIK przekazał całą dokumentację klubową mar Kuczyński, Jadwiga Staniszkis, Bohdan Cy- z lat 1960–2002. wiński, Jan Strzelecki i Jerzy Stembrowicz. Wśród W zapisie przebiegu spotkania ingerencje re- uczestników spotkania zabrakło dwóch ważnych dakcyjne ograniczono do minimum. Znakiem [...] postaci: Tadeusza Mazowieckiego i Tadeusza Ko- zaznaczono opuszczenia, fragmenty niezrozumia- walika, którzy wraz z Bronisławem Geremkiem łe, miejsca trudno czytelne bądź dłuższe przerwy odegrali pierwszoplanową rolę w negocjacjach w nagraniu spowodowane zmianą taśmy magne- poświęconych pierwszemu z 21 postulatów, czyli tofonowej. Oryginalny maszynopis znajduje się utworzeniu niezależnych od PZPR i pracodawców w Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej (514/4, wolnych związków zawodowych. Jak stwierdzono t. 9, k. 1671–1720). w wydanym 14 października 1989 r. przez Klub komunikacie: „było to chyba największe spotkanie Marta Woydt

130 Wolność i Solidarność | nr 2 OPOZYCJA NA ŻYWO

OPOZYCJA NA ŻYWO

Opozycja demokratyczna w PRL prowadziła „życie na podsłuchu” – tak jak bohatero- wie znakomitego filmu niemieckiego o tym tytule (2006, reżyseria Florian Henckel JAN SKÓRZYŃSKI von Donnersmarck). Każdy, kto przystępował do działań niezależnych, musiał się liczyć z tym, że będzie stale śledzony, jego telefon i mieszkanie zostaną nafaszero- wane urządzeniami podsłuchowymi, a pierwszymi czytelnikiem jego listów będzie policja. W szczególnym stopniu dotyczyło to, rzecz jasna, przywódców opozycji, któ- rych Służba Bezpieczeństwa nie odstępowała na krok. Taką całodobową inwigilacją objęty był Jacek Kuroń, jeden z liderów środowiska Komitetu Samoobrony Społecznej KOR, inicjator wielu działań opozycji i autor jej tekstów programowych. Bezpieka starała się odnotować wszystkie jego posunięcia, spotkania i rozmowy. W aktach tzw. sprawy operacyjnego rozpracowania „Watra”, prowadzonej przez Departament III MSW przeciwko Kuroniowi, znajduje się wiele zapisów jego wypowie- dzi sporządzonych na podstawie podsłuchu telefonicznego lub mieszkaniowego. Były one gromadzone przez policję na użytek skutecznej walki z demokratyczną opozycją. Dziś przechowywane są w Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej, stanowiąc bezcen- ne źródło do dziejów opozycji, pokazując zaangażowanie, skalę aktywności i sposób myślenia kontestatorów systemu. Dzięki potajemnym nagraniom rozmów i dyskusji, spisanym z taśmy przez funkcjonariuszy SB, możemy obserwować opozycję na żywo. Publikujemy obszerny – liczący ponad 50 kart maszynopisu – zapis dyskusji Jac- ka Kuronia i uczestników Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela, która odbyła się w punkcie konsultacyjno-informacyjnym ROPCiO w Lublinie 23 lutego 1978 r. Relacje między KSS KOR a Ruchem Obrony były trudne i naznaczone nieufnością. Wynikało to zarówno z okoliczności powstania ROPCiO, zawiązanego w marcu 1977 r. przez grupę Leszka Moczulskiego i Andrzeja Czumy po nagłym zerwaniu rozmów ze środowiskiem KOR o utworzeniu wspólnej organizacji, jak i z różnic ideowych. Właśnie różnice między dwoma ugrupowaniami, dotyczące takich zagadnień jak tak- tyka i strategia opozycji, droga do niepodległości czy model patriotyzmu, stanowiły główny temat lubelskiego spotkania. Kuroń przedstawił też swój autoportret ideowy, próbując zdefiniować współczesny sens postawy lewicowej. Zapis tej opozycyjnej debaty dowodzi, iż mimo prowadzonych sporów i organiza- cyjnych odrębności oponenci reżimu potrafili między sobą merytorycznie dyskuto- wać. W prezentowanym stenogramie dokonano jedynie niezbędnych poprawek błę- dów językowych. Nieznaczne skróty zostały zaznaczone – obejmują one powtórzenia i fragmenty niezrozumiałe. Spotkanie odbyło się w mieszkaniu Zdzisława Jamrożka, niewidomego lubelskiego opozycjonisty, u którego funkcjonował Klub Swobodnej Dyskusji. Było wyjątkowo

131 JAN SKÓRZYŃSKI

liczne, zgromadziło 55 osób1. Trwało kilka godzin myśli o nas Breżniew, i tak myśli sam Gierek, i tak – z tzw. dziennika pokładowego, prowadzonego myślą panowie w Służbie Bezpieczeństwa”. To przez dyżurujących przy warszawskim telefonie przekonanie należy podtrzymywać, gdyż stano- Kuronia, wiemy, kiedy się zakończyło: „22.30 wi jakąś formę osłony – „Straszyć czołgami moż- telefon od Jacka Kuronia z Lublina, że idzie do na normalnego człowieka, a naród wariatów, no znajomych. Do godz. 8.30 następnego dnia nie do- czym?”. Związek Radziecki musi się liczyć z eks- szedł (szedł z Andrzejem Klimowiczem, Andrzeja plozją w Polsce, a to jest dla Polski korzystne. również nie ma). Żona Klimowicza potwierdziła”2. „Trzeba, żeby oni się bali. Ja jestem głęboko prze- Okazało się, że wizyta działacza KSS KOR u uczest- konany, że interwencji możemy uniknąć”. Alter- ników Ruchu Obrony w Lublinie zakończyła się natywą rewolty powinno być organizowanie się wspólnym aresztem. Kuronia, Klimowicza oraz społeczeństwa. „Zamiast palić komitety – zakładaj Janusza Krupskiego zatrzymała na 48 godzin mi- je” – przekonywał Kuroń. Zawiązana w ten spo- licja. Wypuszczono ich 25 lutego o godzinie 23. sób społeczna infrastruktura samoobrony powin- Jeden z najciekawszych fragmentów dyskusji na wywrzeć presję na rząd, by podjął reformy, bo dotyczy szans wybicia się na niepodległość i groź- z powodu reform „Rosjanie nie wjadą do Polski”. by radzieckiej interwencji. „Czy Rosjanie wjadą, Jeden z uczestników polemizował z Kuroniem, czy nie wjadą – [...] tego nawet oni sami nie wie- twierdząc, że w pewnym momencie musi dojść do dzą, w związku z tym każda taka odpowiedź jest starcia z Rosją. „W mniej czy bardziej korzystnych kalkulacją” – mówił Kuroń. Trzeba mieć jednak warunkach, może w warunkach rewolucji czy świadomość, że Rosja bez Polski przestaje być rozpadu Rosji, ale zetrzeć się trzeba. Ja jeszcze światowym mocarstwem. „I dlatego ja formułuję z historii nie znam wypadku, żeby ktoś odzyskał takie oto przeświadczenie, że [...] gdyby w Pol- niepodległość, nie wystrzeliwszy jednego naboju. sce zaczęły się rozruchy, które przekształciłyby Jakoś zaryzykować konflikt z tym, kto gniecie, no się w normalne powstanie obalające centralną trzeba” – mówił. Kuroń stanowczo sprzeciwił się władzę, to wtedy oni byliby w sytuacji, że tak wyprowadzaniu „chłopców z opaskami na czołgi”. powiem, przymusowej i wszelkie prawa i wszelkie Zapis lubelskiego spotkania szybko trafił z MSW układy by chromolili, a Zachód nie zacznie wojny na biurka w Komitecie Centralnym PZPR, ale o Gdańsk czy o Warszawę. [...] Nikt się nie ruszy w formie zniekształconej. W tej wersji słowa ano- i to wiadomo”. Toteż należy przeciwdziałać pla- nimowego dyskutanta przypisano Kuroniowi, czy- nom zbrojnego powstania i starać się, by sponta- niąc z jednego z przywódców opozycji człowieka niczne rozruchy się w nie nie przekształciły. To gotowego do zaryzykowania konfliktu z Rosją trzeba przyjąć za kanon – „żeby nie ryzykować”. i rzucenia się na czołgi. Pod dużym wrażeniem Autor Myśli o programie działania sądził na- tego zafałszowanego materiału był redaktor na- tomiast, że nacisk zmuszający władze do stop- czelny „Polityki” Mieczysław Rakowski, zapisując niowych ustępstw nie wywoła interwencji. Przed jego fragmenty w swoim dzienniku. „Jeśli Kuroń agresją sowiecką – mówił – Polskę chroni także jedynie puścił wodze fantazji, to można po prostu przeświadczenie Moskwy, że gdyby wjechały tu wzruszyć ramionami, ale gdyby on i jego przyja- czołgi radzieckie, to cały naród, łącznie z woj- ciele mieli taką wizję przyszłości, to biada nam skiem polskim, zażarcie by się bronił. „Taka jest wszystkim” – odnotował 26 lutego 1978 r.3 Czy po prostu wizja Polski [...] bez względu na to, na była to pomyłka wynikająca ze skrótów, czy ma- ile ona jest prawdziwa” – uważał Kuroń. „I tak nipulacja Służby Bezpieczeństwa?

1 M. Choma-Jusińska, Środowiska opozycyjne na Lubelszczyźnie 1975–1980, Warszawa – Lublin 2009, s. 210–211. Według informacji SB na spotkaniu było około 30 osób, w większości studenci KUL (Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej, mkf. 01224/1948, t. 26, Meldunek operacyjny, 24 II 1978, k. 92). 2 Archiwum Ośrodka Karta, Kolekcja Jacka Kuronia, Dziennik pokładowy, 1978. 3 M.F. Rakowski, Dzienniki polityczne 1976–1978, Warszawa 2002, s. 309–310.

132 Wolność i Solidarność | nr 2 ZAMIAST PALIĆ KOMITETY

OPOZYCJA NA ŻYWO ZAMIAST PALIĆ KOMITETY – ZAKŁADAJ JE!

„Mam taki pomysł: ja będę mówił stosunkowo niewiele, potem państwo będziecie JACEK pytać i ja będę odpowiadać w miarę swoich sił i możliwości. To, co powiem na po- KUROŃ czątek, będzie próbą pokazania spraw, o których można by ze mną rozmawiać. To znaczy powiem o sobie, ale w taki sposób, żeby to jakoś tam pokazało, o czym może by warto było ze mną rozmawiać1. Urodziłem się 3 III 1934 r. we Lwowie. Po pierwsze, pierwsza grupa spraw: ja działalność polityczną rozpocząłem – trudno powiedzieć, w którym roku, bo byłoby to bardzo zabawne ustalenie tej cezury na 10 lat, ale w każdym razie ja rozpoczą- łem, angażując się komunistycznie i prostalinowsko. To znaczy, że byłem działaczem Związku Młodzieży Polskiej, nawet pracowałem w aparacie ZMP-owskim przez rok, byłem w wydziale propagandy w Zarządzie Stołecznym ZMP. W 1953 w listopadzie – któregoś tam listopada – zostałem wyrzucony z partii i z aparatu. I wtedy po raz pierwszy zostałem zatrzymany. Znaczy – aresztowany. 6 tygodni to trwało. [...] W tym czasie jakoś tak rozpocząłem studia na historii w wyższej szkole pe- dagogicznej. I następuje następna faza mojego działania politycznego. Niewątpliwie są to lata 1955–56–57. To jest druga grupa spraw, bo pierwsza grupa spraw to byłby ten stalinizm. Ja zupełnie celowo opowiadam tak zewnętrznie o tych faktach, zosta- wiając państwu miejsce na pytania i wtedy ewentualnie będziemy to sobie uszcze- gółowiali. Druga grupa spraw, o której można ze mną rozmawiać, to jest ten 1954–55–56 rok, kiedy podejmuję działania od nowa. Mam wtedy 20 lat. Angażuję się w próbę tego ruchu odnowy. I wtedy zostaję ponownie przyjęty do partii, w 1956 r., na Uniwersytecie Warszawskim, na Wydziale Historii. Przyjęto mnie z pominięciem sta- żu kandydackiego, a więc tak jakby uznając, że tamto wyrzucenie było niesłuszne, i tamtej sprawy już nikt nie rozpatrywał. I działam na terenie uniwersytetu do roku 1965, kiedy to [...] wraz ze swoim przyjacielem Karolem Modzelewskim piszemy taki list otwarty2, który jest próbą naszego rozrachunku z tą wersją komunizmu, za który

1 Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej, 01224/1948, mkf., Stenogram wystąpienia Jacka Kuronia na spotkaniu w punkcie konsultacyjno-informacyjnym ROPCiO w Lublinie 23 II 1978, k. 198–253. 2 List otwarty do członków PZPR napisany przez Kuronia i Modzelewskiego zawierał krytykę systemu władzy PRL jako rządów partyjnej biurokracji. Gdy w marcu 1965 autorzy przesłali go do komitetu PZPR na Uniwersytecie Warszawskim, zostali natychmiast aresztowani, a w lipcu skazani.

133 JACEK KUROŃ

zostajemy skazani odpowiednio na 3 i 3,5 roku: I teraz następuje następna faza działania. Wła- znaczy on na 3,5 – ja na 3, z niewiadomych przy- ściwie to jest trzecia grupa spraw, o których by tu czyn to zróżnicowanie nastąpiło, bo napisaliśmy można rozmawiać, która jest najbardziej aktualna, list razem, podpisaliśmy go razem, alfabetycznie ja to jest to, co [...] można by określić jako koncep- byłem nawet pierwszy. Niczym się w ogóle nie róż- cję programu naszego działania. Jest to więc taka niły nasze stanowiska w tej sprawie, ani w sądzie, oto wizja działania, którą najlepiej ilustruje sama ani poza sądem. To po raz pierwszy ja się wtedy koncepcja KOR-u. [...] Można w największym zetknąłem z tą konstytucją [właśc. konstrukcją] skrócie powiedzieć o tym tak oto, że kiedy bezpo- żydowską, ponieważ Karol jest z pochodzenia Ży- średnio po wydarzeniach czerwcowych zaczęła się dem i prokurator wyraźnie dawał do zrozumienia, dość duża akcja represyjna i jednocześnie [...] za- że ja tu byłem ślepym narzędziem. Zresztą nawet częły docierać jakieś wiadomości o torturach, [...] w przesłuchaniu mi to powiedział jeden z proku- to bardzo wielu różnych ludzi podjęło działania ratorów z Generalnej Prokuratury – w taki jakiś zmierzające do pomocy tym ludziom. I ten ruch, sposób zawikłany, że to zawsze Żydzi tymi głupi- który w ten sposób się wytworzył, powołał KOR, mi Polakami manewrują i później ci głupi Polacy to znaczy zażądał jakiegoś takiego ciała, które cierpią. Okazało się, że tym razem było inaczej, bo mogłoby być nazwą, które by mogło spowodować właśnie ci głupi Polacy wyszli na tym lepiej, jako taką oto sytuację, że kiedy człowiek przychodzi że dostałem 3 lata, a on 3,5. gdzieś tam w Ursusie czy w Radomiu i pytają: no Po czym dostaliśmy wtedy przedterminowe dobrze, ale kto pan jest, od kogo pan przychodzi warunkowe zwolnienie. Wróciliśmy i podjęliśmy – żeby on mógł powiedzieć. w dalszym ciągu tę działalność, bo wtedy tysią- I tak powstał Komitet Obrony Robotników. ce ludzi otwarcie... zaczęła się już odpowiednio Niemniej to, co najważniejsze dla Komitetu Obro- wcześniej taka działalność na uniwersytecie, poza ny Robotników, da się sprowadzić do takich oto układami. Bo o ile ten okres 1954–55–56 był to prawd. okres działania w ramach układów istniejących, Po pierwsze – że powołuje się instytucję nie- o tyle ten okres 1963–64–65 i potem – do 1968 zależną od władzy, nie pytając władzy o to, czy – było to działanie poza układami. No, były wy- władza się na to zgadza, czy nie, że stwarza się darzenia marcowe i zostałem skazany po raz dru- fakt dokonany. I to pierwsza sprawa, pierwsza gi na 3 lata z przyłożeniem tego warunkowego, cecha charakterystyczna KOR-u i całej tej taktyki przedterminowego, które mi przedtem darowano. działania. Z tej cechy pierwszej charakterystycz- Z więzienia wyszedłem w październiku 1971 r. nej wynikają następne: ta instytucja ma załatwiać Na więzienie, to drugie, przypadają moje główne pewne sprawy bezpośrednio, doraźnie. Do tej pory przemyślenia w różnych sprawach. Napisałem – panowała taka tradycja różnych wystąpień opozy- praktycznie w więzieniu – taką książkę, która jest cyjnych, w których występowało się z żądaniem moim rozrachunkiem generalnie z lewicą, która – tak lub inaczej sformułowanym, aby władza coś niestety – ma 760 stron maszynopisu i jest bardzo tam zrobiła, załatwiła. No na przykład złagodziła trudnym językiem pisana. Ona się niedługo ukaże cenzurę czy ją zniosła. W tym trybie można by po polsku gdzieś tam na Zachodzie, ale nie jest to powiedzieć, że należałoby wystąpić do władz z żą- książka dla masowego czytelnika. daniem, by władza przyjęła tych robotników do Jakieś szczątki tych przemyśleń są w Myślach pracy i zapewniła im warunki życia. I coś takie- o programie działania, no i mocniej znacznie jesz- go oczywiście zrobiono. Ale niezależnie od tego cze w Zasadach ideowych, które mi NOW-a wydała3 rozpoczęto zbiórkę pieniędzy i zorganizowane [...]. rozdzielanie tych pieniędzy i to jest metoda, że

3 Niezależna Oficyna Wydawnicza opublikowała w 1977 r. trzy teksty polityczne Kuronia w jednym tomie pod tytułem Myśli o pro- gramie działania. Zasady ideowe. Uwagi o strukturze ruchu demokratycznego.

134 Wolność i Solidarność | nr 2 ZAMIAST PALIĆ KOMITETY ta instytucja sama bezpośrednio pewne sprawy nas zamkną pojutrze, po ogłoszeniu KOR-u – i ta- załatwia. kich, którzy mówili, że może nas nie zamkną. Ale Dalej. Rozpoczęto gromadzenie danych – i to takich, którzy by sądzili, że to będzie więcej niż jest być może najważniejsza sprawa. I w ten spo- demonstracja, to chyba tam nie było. Tymcza- sób przełamano po pierwsze barierę cenzury, sem okazało się, że przebiliśmy i że wygraliśmy. w sposób zasadniczy, ale co znacznie ważniejsze, Nie wszyscy – to trzeba uczciwie powiedzieć, ale co mnie się zdaje zasadnicze – [opierając się] na i tak [jest] nas [tak] wielu, że aż dziw bierze. Jest niezależnych źródłach, na niezależnym materia- to żywy dowód, że to jest metoda, którą można le. Muszę powiedzieć, że niestety kontynuować skutecznie stosować. I na tym buduje się pewna tego jakoś nam się – całej opozycji – nie bardzo koncepcja działania na dziś, działania na jutro, udaje. My pracujemy wszyscy trochę na informa- działania na pojutrze, jak sądzę, którą nie ja sam, cjach, że tak powiem, zapożyczonych, natomiast ale i moi przyjaciele [...] lansujemy. Jest to oto tu w przypadku Radomia i Ursusa była to taka sy- koncepcja organizowania się społeczeństwa nieza- tuacja, że posiadaliśmy niezależną wiedzę o tym, leżnie od władzy w różnego typu organizacje. ile osób aresztowano, dochodziliśmy do tego [nie I tu wszelkie organizacje, jakie by tylko mogły w ten sposób], że tam był przeciek z prokuratu- być, takie, które by w jakiś sposób odpowiadały ry, tylko że liczono tych, których aresztowano. potrzebom społecznym takich czy innych środo- No i był taki moment, w którym partia lansowa- wisk czy całego społeczeństwa, wszelkie takie ła twierdzenie, że jest tam tych więzionych 18. organizacje są metodą realizacji tak pomyślanego Myśmy mówili – 58. W parę dni potem generalny programu. prokurator powiedział – 58. Myśmy się pomylili Oczywiście, my np. uważamy, że szczególne o dwóch, myśmy nie doliczyli dwóch. Było wtedy znaczenie tutaj posiadają przedstawicielstwa ro- 60. Znaczy, że on się powołał na naszą informację, botnicze. Komisje robotnicze w fabrykach. Że wła- a nie na swoją. ściwie moment, w którym takie komisje by po- I to jest dla mnie niezwykle istotna sprawa, wstały, spowodowałby, że żyjemy już w zupełnie że po prostu zaprezentowaliśmy wiedzę o tych innym kraju. Ale nie ulega żadnej wątpliwości, faktach, którą zdobyliśmy niezależnie od władz. nawet z tej perspektywy, że komisje robotnicze Kładę na to wielki nacisk, dlatego że na przy- nie mogą powstać bez szerokiego ruchu inteli- kład wydaje mi się niezwykle istotnym zadaniem genckiego, bez ruchu naukowców, ekspertów, opozycji, żeby zrobić [właśc. zdobyć] niezależną całego szeregu innych rzeczy. Bez szeroko pomy- wiedzę o sytuacji gospodarczej. Jest to zadanie ślanej informacji, niezależnej prasy itd. Zresztą niezwykle trudne. To są olbrzymie trudy, nie- dowód na to jest żywy, bo komisja robotnicza po- mniej taka potrzeba istnieje. O wiele łatwiej jest wstała w Szczecinie w 1971 r. była samotna, sama policzyć aresztowanych w Radomiu. Niemniej jest jedna i została rozbita w drobny mak. Była taka to to, co wydaje mi się w tej sprawie jedną z waż- komisja wybrana. Komitet strajkowy szczeciński niejszych kwestii. To łącznie daje pewną nową sy- przekształcił się w komisję robotniczą i skończyło tuację wobec władz. Dlaczego? Dlatego że system, się to na niczym, ponieważ byli samotni, nie mieli w którym żyjemy, jego cechą charakterystyczną, żadnego dotarcia ani niczego. główną, zasadniczą jest monopol informacji, de- W tej chwili powstało Towarzystwo Kursów Na- cyzji i inicjatywy. I taką dostępną nam wszystkim ukowych i to jest w naszym odczuciu właściwa formą bezpośredniego [...] zmieniania systemu droga rozwijania tej sprawy w różne strony i z róż- jest przejmowanie w swoje ręce inicjatywy, infor- nych względów. Ale jak się wydaje – poszła w tej macji i decyzji. Okazało się, że jest to olbrzymia chwili bardzo silna ofensywa przeciw Towarzystwu siła, bo w rezultacie przebiliśmy […]. Nikt w to Kursów Naukowych, choć są również sygnały, że nie wierzył. W momencie kiedyśmy zakładali ten może nie tylko przeciwko Towarzystwu Kursów KOR, dzieliliśmy się na takich, którzy myśleli, że Naukowych, że może ponownie władza próbuje

135 JACEK KUROŃ

uderzyć w opozycję. Chodzi mi tu o te różne rze- stwo i całkiem niezależna władza, a ta całość ra- czy, które państwo na pewno znają, bo to jest zem funkcjonuje. Takich możliwości nie ma. [...] i atak na wykład Adama [Michnika] w Krakowie, Od tego samego, że powstał KOR, nic się jeszcze z rzucaniem gazów łzawiących na salę, i bardzo w funkcjonowaniu całego społeczeństwa zmienić liczne zatrzymania ludzi, którzy wyjeżdżali z War- nie musi. Albo nawet – możemy powiedzieć – nie szawy4. I wreszcie wczoraj wtargnęli – policja – może. Ale [...] musi powodować jakieś takie lub do mieszkania Bogdana Borusewicza w Gdańsku, inne reakcje władz. I z grubsza biorąc – władza ma gdzie było 10 osób. Zdemolowano mieszkanie, tutaj dwie możliwości. Jedna możliwość – to jest rzucano gazy itd. złamać to. Ja pomijam tu tę próbę zbagatelizowa- I w naszym odczuciu najskuteczniejszą formą nia, bo próba, którą oni od czasu do czasu stosu- oporu w takiej sytuacji – jest to sytuacja normal- ją, do niczego nie prowadzi. Rzecz dalej się roz- na w tym sensie, że władza musi tutaj atakować szerza. Ale jest taka możliwość, że władza może niezależną opozycję i musi rozbijać niezależne or- to próbować złamać. No i o tym już mówiłem, że ganizacje – najskuteczniejszym sposobem są dwie tu sztuka polega na tym, aby tę próbę złamania kwestie: jedna – żeby wokół każdej z tych spraw przebić. Oczywiście, że te próby złamania [nie] robić maksymalnie wielki krzyk, a druga – żeby muszą się ograniczać do tego, co dotąd obserwo- się nie cofać, to znaczy, żeby to działanie [władz] waliśmy. [...] Nie można odmówić racji tym, [...] było nieskuteczne. a takich jest bardzo wielu, którzy mówią, że ścią- Na przykład: jeśli robią atak na wykład Mich- gamy nieszczęście na głowę całego społeczeństwa, nika, to wykład Michnika musi się odbywać tak bowiem tak lub inaczej może tu dojść do czegoś lub inaczej. Wczoraj, kiedy Michnika zatrzymano takiego, jak [...] – mój ostatni rozmówca nazwał w południe w Warszawie, to jego wykład się od- to bilakizmem – chodzi o Bilaka5 w Czechosłowa- był w ten sposób, że był nagrany na taśmę. I te cji. To znaczy o czechosłowakizację bez czołgów. 128 osób wysłuchało tej taśmy. To jest zasadnicza To znaczy, że po prostu dokonuje się ostrego... sprawa. Żeby po pierwsze okazało się, że ofensywa wszechmasowych aresztowań, wyrzucenia masy jest nieskuteczna, bo to, co ma być i tak się dzie- ludzi z pracy, wysłania ich do kopalń itd., itd. Tak je, a po drugie, żeby każda ta sprawa wywoływała jak to się w Czechosłowacji robiło. jak największy rezonans społeczny i to nie tylko [...] W takiej sytuacji, jak sądzę, mielibyśmy w granicach [kraju]. I to jest sprawa przełamywa- do czynienia z próbą sił. Czy potrafilibyśmy prze- nia bariery. ciw temu wystąpić w sposób na tyle szeroki i zde- A teraz – do czego to zmierza. cydowany, żeby taką próbę złamać? Ale od razu Można by sobie wyobrazić, że chodzi tu po z góry mówię, że nie wiem, czy byśmy potrafili, prostu o to, aby społeczeństwo się zorganizowa- albo byśmy potrafili, albo nie. Oczywiście dalszym ło w niezależne instytucje, a więc zorganizowało ciągiem tego wariantu są [...] czołgi. I tu wbrew w sposób pluralistyczny i abyśmy w tej fasadzie temu, co słyszałem, bo ja na ten temat nigdy oso- totalitarnej budowali pluralistyczne, niezależne, biście nie rozmawiałem. Zdaje mi się w tej spra- suwerenne społeczeństwo. I tak to można nazwać. wie, ja się z [Leszkiem] Moczulskim nie zgadzam, Trzeba sobie jednak zdawać sprawę, że takich cu- z tego, co słyszę, co on mówi, szczególnie z tego dów nie ma. To znaczy że nie może to tak być, względu, że wszelkie wykluczenia są teoretycz- że funkcjonuje całkiem niezależne społeczeń- ne, a czołgi mogą jechać praktycznie. Oczywiście

4 11 II 1978 podczas wykładu Adama Michnika u Bogusława Sonika w Krakowie wkroczyła milicja. Aby zmusić uczestników do wyjścia, użyto gazu łzawiącego, wielu studentów pobito. Brutalna interwencja stała się impulsem do ogłoszenia 12 lutego deklaracji założycielskiej Towarzystwa Kursów Naukowych. Sonika i czworo innych członków Studenckiego Komitetu Solidarności uczestni- czących w wykładzie skazano na kary wysokiej grzywny. 5 Vasil Bil’ak (ur. 1917) – od stycznia do sierpnia 1968 sekretarz Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Słowacji, członek prezydium i sekretariatu KC Komunistycznej Partii Czech, jeden z głównych zwolenników interwencji sowieckiej w Czechosłowacji.

136 Wolność i Solidarność | nr 2 ZAMIAST PALIĆ KOMITETY każdy sobie może takie ryzyko podejmować, ale woli oczywiście odpowiadać na pytania. Wyraź- we własnym imieniu. [...] Może tak: że istnieje nie i świadomie do tej pory mówi maksymalnymi ten problem czołgu, który ja uważam, że odrzucić skrótami, a w niektórych miejscach nawet samy- go nie można i uważam, że zagrożenie czołgów mi sygnałami. Dalej prosi o pytania, bo na tym realne jest w dwóch przypadkach: w przypadku właściwie powinno polegać spotkanie. Przypomi- rewolty, która bezpośrednio obala władzę, i wtedy na [...], o czym mówił: o swoim zaangażowaniu to jest w moim przekonaniu nieuchronne, i w dru- w stalinizm, o działaniach w 1956 roku, o obec- gim przypadku – to jest ten model czeski. To że nym programie nurtu opozycji, z której się wywo- czołgi wjeżdżają na kierownictwo, które straciło dzi i który to program najogólniej sprowadza się zaufanie [Moskwy] i dokonuje zbyt daleko idących [...] do daleko idącej samoorganizacji, co za tym reform. Ten drugi przypadek jest przypadkiem idzie, upodmiotowienia społeczeństwa, co wytwa- elastycznym. Znaczy to, że kiedy jest wybuch, to rza duże możliwości manewru i przygotowania do w moim odczuciu [Leonid] Breżniew i spółka wła- każdej sytuacji. ściwie nie mają wyboru. Nie oni decydują, kiedy te Nastula6 pyta: co zostało z tego czasu sprzed czołgi wysłać. Jest wybuch, grozi władzy, wysyła- przemiany [ideowej Kuronia], drugi z dysku- ją czołgi. Natomiast kiedy następuje proces reform tantów pyta o ten rozrachunek Kuronia z prze- i zmian wewnętrznych, to oni mają decydować, czy szłością, na czym ten rozrachunek polegał, tym to już im grozi, czy to im jeszcze nie grozi. Dalej, bardziej że to, co pan napisał, nie do wszystkich nie wierzę i znowu nie zgadzam się z tymi wszyst- dojdzie i dotrze przez ten trudny język. kimi, którzy twierdzą, że istnieje jakaś sztywna Kuroń mówi, iż podał tu tylko gołe fakty, granica tego, kiedy te reformy wywołają, ruszą w 1937 roku zabił człowieka, „to nie jest jeszcze czołgi. Zależy to od wielu czynników, takich [jak] czas na samokrytykę, ale człowiek, który popeł- zagrożenie chińskie, zależność od Zachodu i sto- nia zabójstwa, rozumie, ja powiedziałem, że z tym sunek Zachodu do naszej sprawy, opozycja w róż- i w tym zaangażowałem się w taki sposób”. Na py- nych krajach obozu, w tym w nierosyjskich repu- tanie to próbuje odpowiedzieć, z tym że dodaje: blikach Związku Radzieckiego, no i w samej Rosji. „Jest taka historia, książka – broszurka, która się Z tego punktu widzenia ja mam poczucie, że czas ukazała nakładem NOW-ej – Zasady ideowe, gdzie pracuje na naszą korzyść. To znaczy, że decyzja ja to właściwie piszę. Ta część nazywa się odpo- o czołgach coraz bardziej się oddala. Chociaż jesz- wiedzialność lewicy i to jest po prostu napisane, cze nie ma reform i nie ma powodu ich wysyłać. o co pan pyta”. Książkę tę [...] pisał właściwie Słowem, [...] chodzi o to, aby społeczeństwo mniej o sobie, a bardziej o [swojej] formacji. „Po się zorganizowało i zmuszało władzę do ustępstw. pierwsze jest to bardzo skomplikowana sprawa, bo Przy czym granice tych ustępstw są praktycznie ja nie mogę powiedzieć w żadnym razie, że wtedy, nieograniczone, w tym sensie, że jeśli one będą w tym więzieniu we Wronkach ściśle, tam miałem zachodzić w czasie, to wraz z nimi może się zmie- mnóstwo czasu itd., starałem się to wszystko uło- niać sytuacja na naszą korzyść. I w związku z tym żyć, umeblować, że oto się stało tak i tak. Co wię- mogą one iść coraz dalej, aż po upadek Związku cej, ja w Myślach o programie działania to napisa- Radzieckiego. To jest oczywiście ta granica, bez łem nawet wprost tak: że jeśli chodzi o wartości której nie można [...] mówić o suwerenności czy – zasadnicze, nadrzędne, to ja nie zmieniłem zda- jak mówią inni – o niepodległości”. nia. Przekonałem się tylko, że trzeba je realizować [Uwaga funkcjonariusza SB] W tym miejscu w inny sposób. Ja mam bardzo daleko idące po- Kuroń zastanawia się, czy ma przerwać swój wy- czucie tożsamości ciągłej, że to ja sam, już nie mó- wód i prosić o pytania, czy też kontynuować. Sam wiąc o Liście otwartym i o tym wszystkim, co było

6 Andrzej Nastula (ur. 1956) – student Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, członek Nurtu Niepodległościowego, uczestnik ROP- CiO, w 1981 r. członek Klubów Służby Niepodległości, w 1982 r. internowany.

137 JACEK KUROŃ

po pierwszym wyrzuceniu z partii. A praktycznie dzialności. Żeby to było jasne, co ja mówię. Jeżeli miałem wtedy lat niewiele ponad 18. Więc mógł- ktoś robi coś, co jest niegodne, to robi coś, co jest bym załatwić poprzednią część krótko – mówiąc niegodne i żadna ideologia nie zdejmuje z niego po prostu: głupi gówniarz. Jak to mówił Dittrich7 odpowiedzialności. I ja nie o tym teraz tu mówię. na swoim procesie: ja byłem taki chłopak, który Natomiast ja mówię tutaj o zaangażowaniu się po biegał za kółkiem, wysoki sądzie, po ulicach Ber- stronie stalinizmu, twierdzę, że większość przed- lina. No i rzeczywiście – mówił Dittrich – po co ja wojennej lewicy, większość ludzi, która zaanga- popierałem tego Hitlera, ale przecież tam szli ksią- żowała się po stronie tego systemu, to byli ludzie żęta Rzeszy, profesorowie, tacy, inni, a co ja, Dit- związani przed wojną z lewicą. Żeby to była ja- trich, z tym kółkiem, mam być sądzony, a gdzie ci sność, co ja rozumiem przez lewicę, bo słyszałem grafowie siedzą, na których ławach oskarżonych? już spory na ten temat, że jakiś pan zarzucał Nie chcę ja tego powiedzieć – mówi Kuroń – dlate- Michnikowi, że dla niego lewicą są tylko ci, którzy go że w moim przekonaniu to, co się stało między poparli stalinizm, zdaniem zaś tego pana właśnie rokiem 1949 czy 1950 a 1956, to jest znacznie bar- ci, co nie poparli stalinizmu, są lewicą. Otóż w ten dziej złożone i skomplikowane i nie można tego sposób dyskutować nie da rady, ja empirycznie to tak rozpatrywać w kategoriach: gówniarze głupi. traktuję. Lewicą dla mnie są wszyscy członkowie W każdym razie dlatego mówię, że w 1949 roku, przedwojennej Polskiej Partii Socjalistycznej i przy- ponieważ ta sprawa wyglądała inaczej na tyle, budówek różnych, wszyscy członkowie przedwo- że dziś Adam Stanowski8, z którym rozmawiałem jennej Komunistycznej Partii Polski czy innych o [Leszku] Kołakowskim, powiedział do mnie tak: przybudówek. Kłopot jest z ruchem ludowym, Widzisz, mnie w 1950 roku posadzono. I ja już ponieważ tutaj musiałbym powiedzieć: i ludzie [...] nie widziałem Kołakowskiego późniejszego. z radykalnego ruchu ludowego, [ale] chcę to wpro- Kołakowski był przedtem zawsze moim przeciw- wadzić inaczej, empirycznie. W ruchu ludowym nikiem. Ale będąc moim przeciwnikiem, nigdy nie różnie to wyglądało, znaczna część ruchu ludo- był w takiej sytuacji, że to jedni bili, a drudzy byli wego nie uważała się za lewicę. W takiej piosence bici. Otóż do 1949 roku ta kwestia nie była taka wiciowej oni śpiewali: »nie obracaj chłopską spra- jednoznaczna, że to jedni biją, a drudzy są bici. wą ani w lewo, ani w prawo«, ale byli tam ludzie, Nie wdając się w te szczegóły, niuanse lat, któ- którzy się za lewicę uważali, będąc, powiedzmy re są takie lub inne, wydaje mi się, że mamy tu do sobie, radykalnymi ludowcami. Otóż twierdzę, że czynienia z generalną odpowiedzialnością lewicy, znaczna większość członków PPS popierała nowy a nie takich czy innych ludzi. To znaczy ja chcę system słowem lub czynem. Przy czym ja pochodzę od razu powiedzieć, że jak ktoś jest zbrodniarz z PPS-owskiej rodziny i ojciec mój, i stryjkowie czy sadysta, to jest zbrodniarz i sadysta i to, co wszyscy, i dziadek, cała szeroko pojęta robotnicza ja tu mówię, to po prostu nie dotyczy tej spra- rodzina, byli w PPS-ie. Ludzie, z którymi na ten wy. Jak ktoś popełnia czyn niemoralny, taki lub temat rozmawiałem, np. pan Ludwik Cohn9 powie- inny, to popełnia czyn niemoralny i żadna ideo- dział: no dobrze, to pan, panie Jacku, mówi ilość, logia nie bierze za niego ani krztyny odpowie- ale [gdzie] jakość? No i w tym miejscu ja się wy-

7 Hans Dittrich (1911–1999) – ślusarz, członek NSDAP i SS, w latach 1938–1942 pełnił służbę w obozie koncentracyjnym w Bu- chenwaldzie, gdzie brał udział w rozstrzeliwaniu jeńców radzieckich. Skazany na karę dożywotniego więzienia przez amerykański trybunał wojskowy w Dachau. 8 Adam Stanowski (1927–1990) – pedagog, działacz katolicki, w latach 1948–1950 sekretarz generalny Związku Akademickich So- dalicji Mariańskich, 1950–1955 więzień polityczny, członek KIK w Warszawie i redakcji „Więzi”, pracownik naukowy KUL, członek TKN i wykładowca Uniwersytetu Latającego. Działacz NSZZ Solidarność, w latach 1982–1988 członek podziemnej Rady Edukacji Narodowej, 1988–1990 Komitetu Obywatelskiego. 9 Ludwik Cohn (1902–1981) – adwokat w sprawach politycznych, działacz PPS (1934–1937 w Radzie Naczelnej), w latach 1947– –1949 więzień polityczny. W 1976 r. członek założyciel KOR.

138 Wolność i Solidarność | nr 2 ZAMIAST PALIĆ KOMITETY cofuję, bo ja nie jestem w stanie dyskutować o ja- nik się pomylił, bo ludzie ci nie znają Czerwonego kości. Co prawda mógłbym mówić, że Oskar Lan- sztandaru i zaśpiewali: »Śmiało podnieśmy sztan- ge10, że Edward Lipiński11, że Julian Hochfeld12, że dar nasz« (ogólny śmiech), Warszawiankę z 1905 Józef Cyrankiewicz13 itd., i pod szczegóły podcią- roku. A kiedy doszła do mnie ta wiadomość przez gnąć tę listę nazwisk; to nie są małe w PPS-ie na- telefon, to mi powiedzieli, że śpiewali Czerwony zwiska. Ale ja nie chcę tu nic ważyć ani na ilość, sztandar, no i myśmy w domu zaczęli śpiewać ani na jakość. Znaczy, ja tu chcę powiedzieć po Czerwony sztandar, a brzmi on tak: »krew nasza prostu – zdecydowana większość. Co nie przeczy, płynie ponad trony, nasz sztandar płynie ponad że byli tacy, którzy byli przeciw. trony, niesie on ludu gniew, zemsty grom, przy- Po co ja to wyliczam? To jest do tego, że ja szłości rzucając siew, a kolor jego jest czerwony, twierdzę, że w programie lewicy zawarte było to bo na nim robotnicza krew. Nadejdzie jednak zagrożenie totalitaryzmem. To znaczy ono jest za- dzień zapłaty, sędziami wówczas będziem my«14. warte w programie tradycyjnej lewicy. W jaki spo- Chcę tu państwu zwrócić uwagę, że w całym pato- sób i jakie zagrożenie, dużo by tu mówić i ja chcę sie [właśc. etosie] lewicy zawarte były, po pierw- tu [mówić] skrótem. Odwołam się do dwóch spraw sze, kult terroru i kult zemsty. Miał nadejść dzień różnego porządku. Porządek pierwszy. W Krakowie zapłaty, mieliśmy być sędziami i sądzić po prostu w czasie tego ataku milicji na tę salę tam był taki tych wszystkich łobuzów, krwiopijców, którzy tu- pan, który podszedł do Michnika w pewnym mo- taj nad nami panowali. Mało: lewicy, szerzej moż- mencie, jak oni śpiewali Boże, coś Polskę, powie- na powiedzieć: w całym tym radykalizmie tkwił dział: proszę pana, ja jestem z PPS-u i chciałbym, kult terroru wielkiej rewolucji francuskiej. Moż- żebyśmy odśpiewali Czerwony sztandar, no i Mich- na bez trudu znaleźć te teksty [pełne] zachwytu

10 Oskar Lange (1904–1965) – ekonomista, profesor uniwersytetu w Chicago, Uniwersytetu Warszawskiego i Szkoły Głównej Pla- nowania i Statystyki, członek PAU i PAN. Od 1928 r. w PPS, od 1948 w PZPR (członek Komitetu Centralnego), w latach 1945–1947 ambasador Warszawy w Stanach Zjednoczonych, od 1957 r. zastępca przewodniczącego Rady Państwa PRL. 11 Edward Lipiński (1888–1986) – ekonomista, od 1929 r. profesor Szkoły Głównej Handlowej, 1950–1958 UW, od 1951 r. członek PAN. W latach 1907–1918 należał do PPS-Lewica, 1946–1948 do PPS, 1949–1976 do PZPR. Od 1957 r. przez kilka lat wiceprzewodni- czący Rady Ekonomicznej przy Radzie Ministrów. Członek Klubu Krzywego Koła, w 1976 r. członek założyciel KOR, w 1978 r. TKN. 12 Julian Hochfeld (1911–1966) – socjolog, profesor SGH (następnie SGPiS) i UW. Od 1929 r. działacz OMTUR i Związku Niezależnej Młodzieży Socjalistycznej „Życie”, od 1930 r. PPS, w latach 1946–1948 członek Centralnego Komitetu Wykonawczego PPS, następnie w PZPR. Od 1945 r. poseł, w latach 1948–1954 zastępca członka KC PZPR, 1957–1960 dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Między- narodowych. 13 Józef Cyrankiewicz (1911–1989) – prawnik, od 1931 r. działacz PPS, podczas wojny uczestnik ruchu oporu, więzień obozów koncentracyjnych w Oświęcimiu i Mauthausen; w latach 1945–1948 sekretarz generalny Centralnego Komitetu Wykonawczego PPS, 1945–1971 poseł, 1948–1971 członek Biura Politycznego KC PZPR, 1947–1952 i 1954–1970 premier, 1970–1972 przewodniczący Rady Państwa PRL. 14 Pierwsza zwrotka i refren pieśni Czerwony sztandar (1881) brzmią następująco: Krew naszą długo leją katy, Wciąż płyną ludu gorzkie łzy, Nadejdzie jednak dzień zapłaty, Sędziami wówczas będziem my!

Dalej więc, dalej więc, wznieśmy śpiew. Nasz sztandar płynie ponad trony, Niesie on zemsty grom, ludu gniew, Przyszłości rzucając siew. A kolor jego jest czerwony, Bo na nim robotnicza krew!

139 JACEK KUROŃ

nad gilotyną, która pracuje. I to jest jeden wątek, że przychodzi ten nowy ład i nie jakiś taki facet, moim zdaniem nie najważniejszy, mało istotny, głupi gówniarz, który ma 15 lat i nic nie rozumie, chociaż on bardzo wiele potem będzie objaśniał. tylko weźmy ten Janek Strzelecki, który – jeśli Natomiast ten, który jest zasadniczy i najważniej- się czyta jego eseiki pookupacyjne15 – wszystko szy, to jest taki. Myśl lewicowa zasadza się, proszę doskonale rozumiał. Staje on oto wobec takiego państwa, jednak na utopii. Na wierze, że można wyboru: czy ma poprzeć program uspołecznienia stworzyć nowy ład szczęśliwości społecznej, który produkcji, własności, reformy rolnej i innych do- się sobie wymyśli. Przy czym ten nowy ład szczę- datkowych [reform], czy też nie poprzeć i wystą- śliwości społecznej wymyślali teoretycy szlachet- pić przeciw. On wie lepiej niż ktokolwiek inny, że ni, pełni zapału marzyciele. Ale jednocześnie za- [...] tutaj nie ma wolności, że się dręczy, że się warty w tym jest pomysł, że ten nowy ład należy kłamie różne istotne wartości, ale [jest] oto ta wiel- realizować przemocą państwa w najłagodniejszej ka szansa i on za każdym razem wewnętrznie wersji, a w najmocniejszej wersji przemocą rewo- połamany wybiera opowiedzenie się za. lucji. I oto nagle pomysł szczęśliwości społecznej, Chcę tutaj jeszcze jedną rzecz powiedzieć. Kie- pomysł na to, jak być szczęśliwym, ma się zamiar dy dawałem Zasady ideowe do przeczytania róż- narzucić przemocą całemu społeczeństwu. Mu- nym ludziom lewicy, ludzie mieli różne uwagi. szę powiedzieć, że to już w tym miejscu zawarty I jedna znakomita pani powiedziała do mnie: ja jest totalitaryzm. Inaczej być nie może, ponieważ panu powiem, że większość ludzi lewicy opowie- każdy człowiek ma swój własny pomysł na swoje działa się po stronie stalinizmu. [...] Ja [na to] szczęście i nie sposób mu załatwić tego szczęścia powiedziałem: brednia z bzdurą, kto się opowiadał od góry, za pomocą przemocy. Aby to było jesz- po stronie stalinizmu, myśmy się opowiadali po cze bardziej skomplikowane, to jest w gruncie stronie tych wszystkich reform i spraw, ale kto rzeczy kanon myśli lewicowej, całej myśli lewico- z nas wiedział, co to stalinizm i jak to wygląda. wej, taka oto wizja świata, że [...] całe życie spo- [...] Później następował proces rozczarowywania łeczne ufundowane jest na stosunkach produkcji się, cofania się. Jedni cofali się wcześniej, drudzy i że w związku z tym niesprawiedliwe stosunki później. Jedni próbowali się jeszcze łapać, drudzy produkcji powodują wszelkie nieszczęścia i de- się próbowali mniej łapać, niemniej ten proces za- prawują człowieka, a gdyby człowiekowi stwo- chodził. rzyć sprawiedliwe stosunki społeczne, to stałby Niektórzy zrobili to bardzo szybko, wręcz he- się pełny, wspaniały i szczęśliwy. I można by ten roicznie zrobili [to] inni, odrzucając sytuację. Że ład szczęśliwości społecznej realizować. W związ- trudny nastrój [był] dominujący w tym środowi- ku z tym, że stosunki produkcji rozumiano jako sku, świadczy moja sprawa, bo ja miałem wtedy prywatną własność lub społeczną własność, [...] niespełna 18 lat. Miałem oto taką konstrukcję, że można [...] przez moment spróbować to sobie wy- zło całe bierze się stąd, że karierowicze zżerają obrazić, że jesteście oto głęboko przekonani, że partię, ZMP i wszystko. Bo co się tam stało? [...] jeśli się uspołeczni własność, to od tego momentu W 1949 roku nie była to jednostronna sprawa. kończy się wszelkie zło i nieszczęście. Czy taka Wręcz przeciwnie, w mojej szkole to ja byłem ten wielka nagroda nie usprawiedliwia już wszyst- czerwony. Może nas było w szkole pięciu, w kla- kiego, jeśli na dodatek doda się to, od czego tu sie [byłem] całkiem sam i nauczyciele przeciwko zacząłem – od tego zawartego u lewicy kultu ze- mnie. Nie potrafię powiedzieć, jak to było, czy ja msty i terroru? To, proszę państwa, dzieje się tak, byłem na wakacjach, czy coś, bo jakbym wyszedł

15 Jan Strzelecki (1919–1988) – socjolog i eseista, uczestnik powstania warszawskiego, w latach 1946–1948 przewodniczący Związ- ku Niezależnej Młodzieży Socjalistycznej, 1948–1979 członek PZPR, w 1956 r. prezes Klubu Krzywego Koła. Członek TKN i wykła- dowca Uniwersytetu Latającego, doradca NSZZ Solidarność, w 1981 r. internowany. W 1971 r. wydał zbiór refleksji o czasie wojny i okupacji Próby świadectwa.

140 Wolność i Solidarność | nr 2 ZAMIAST PALIĆ KOMITETY z innej klasy i wrócił do innej. Patrzę – i oni już warunkach ja jestem lewicowiec i mogę to śmiało wszyscy mieli czerwone krawaty, a przewodniczą- deklarować. To moje zdanie o odpowiedzialności cą ZMP jest już jakaś dzielna dziewczyna, która ma lewicy, które tu powiedziałem, nie przeczy temu, same piątki, i w ogóle wszystko zrobiło się jakoś że ja się uważam za człowieka lewicy. Co to zna- inaczej. I to zjawisko ja odbierałem jako źródło czy? Ja uważam, że utopia jest życiu społeczne- tego wszystkiego, co było normalnym funkcjono- mu niezbędna. Życie społeczne zamiera, jeśli nie waniem. Przytaczam to po to, [by pokazać], że ma utopii. Tylko trzeba ją starannie i gruntownie musiał ten nastrój panować, skoro ja do takich oddzielić od wszelkiej przemocy. [...] To znaczy przeróżnych wniosków dochodziłem, mając 18 ja uważam, że istnieją sfery, w których w pew- lat. I właśnie za to, że uważałem, że organizacja nym sensie, prowokacyjnie to nazwę, ludzi trzeba jest żarta przez karierowiczów, że ją się rozkłada uszczęśliwiać przemocą. Jakie to sfery? Ja jestem i tak dalej, i tak dalej, wyleciałem właśnie z partii za ubezpieczeniem szeroko pojętym, za najszerzej i ZMP w 1953 roku. Ponieważ uważano, że tego pojętą opieką społeczną, socjalną, za bezpłatnym wszystkiego ja sam nie mogłem wymyśleć, bo szkolnictwem, szkolnictwem tak dalece bezpłat- musi być organizacja, to [...] zatrzymano mnie, nym, że powinny być bezpłatne i podręczniki, żeby tę organizację znaleźć. Na moje szczęście oj- i książki, internaty i to, co jeszcze tylko można. ciec mój jako przedwojenny działacz PPS-owski, Uważam, że wszystko, co nie jest indywidualną [gdy] proces Grosza16 się odbywał we Lwowie, [to] konsumpcją, jest konsumpcją zbiorową [...]. Do- oni obdeptywali sędziów przysięgłych, chodzili do konuje się tu taki oto proces, który można ująć sędziów przysięgłych. Ojciec [w 1953 r.] zapisał w ten sposób, że człowiekowi zabiera się jakąś się do Grosza na audiencję i powiedział, że go wy- część jego pieniędzy, które on powinien wydać jął z więzienia przed wojną, a teraz jego syn sie- sam na te pomoce, i wydaje się za niego na to, na dzi. No i Grosz stanął na uszach, więc mnie wyjęto co on może wcale nie chcieć. Bo na lekarzy, bo na z tego aresztu. szpitale i na szereg innych takich rzeczy. Co gor- To pokazuje, że ten mechanizm cofania kredy- sze, te pieniądze oddaje się często nie jemu, tylko tu zaufania był. Jak powiadam, u jednych póź- komuś całkiem innemu, bo on może nie mieć wca- niej, u innych wolniej. Nie zapominajcie państwo le dzieci, a oddaje się temu, kto ma bardzo wiele o jednej rzeczy, którą ja dzisiaj tłumaczę różnych dzieci. Uważam, jestem najgłębiej przekonany, że ludzi, którzy do dziś dnia nie cofają kredytu za- to jest niezbędne. [...] Ten program jest tradycyj- ufania, a są uczciwi. Człowiek nie bardzo potrafi nie programem lewicy, szczególnie na Zachodzie. sobie wyjąć życiorys i wyrzucić na śmietnik. Nie Musi być ten program całkowicie i radykalnie można, spróbujcie to sobie wyobrazić. Bronić tego oddzielony od utopii. To musi być coś zupełnie ludzie potrafią strasznie, walczą różną bronią. I to innego, inny ruch. Utopia i próba jej realizacji jest ta sprawa, ale to oczywiście wątek boczny od jest możliwa wyłącznie przez najszerzej pojęte tego, co tu nazwałem: odpowiedzialność lewicy. wychowanie. Chcę tu podkreślić, że ja swoją prze- Chcę powiedzieć taką rzecz, żeby nie było tu szłość, swoje zaangażowanie, swoją aktywność żadnych wątpliwości. Ja do napisania Zasad ide- zrewidowałem w sposób zasadniczy. Jakąś część owych, kiedy mnie pytano, czy jestem lewicowiec, tego swojego życiorysu wyrzuciłem. Ale pozosta- odpowiadałem, że to złożona sprawa. Po napisaniu łem wierny tamtym wartościom, tylko uważam, że Zasad ideowych, teraz, odpowiadam – tak. Jest to trzeba je realizować zupełnie inaczej. I tu w ja- rzecz bardzo prosta, ja już napisałem, na jakich kimś sensie zostałem wierny sobie. [...] Zasadni-

16 Wiktor Grosz (1907–1956) – członek KPP od 1934 r., przed wojną na krótko aresztowany w Warszawie, w latach 1939–1941 prze- bywał we Lwowie, gdzie był sekretarzem redakcji gazety „Czerwony Sztandar”. Współzałożyciel Związku Patriotów Polskich w ZSRR i I Dywizji WP im. Tadeusza Kościuszki, generał brygady. W latach 1944–1945 szef Głównego Zarządu Polityczno-Wychowawczego WP; od 1946 r. w MSZ, m.in. ambasador w Czechosłowacji.

141 JACEK KUROŃ

czą rewizją tamtej przeszłości, najbardziej rady- mierze jak jest konieczne, trzeba je popierać. kalną, był jednak List otwarty, który napisaliśmy Przepraszam, że to takie chaotyczne [...]. Ja mam z Modzelewskim. Myśmy tam stali na stanowisku, takie oto przeświadczenie, [...] wiemy to również że system jest niezmienialny, trzeba go obalić z doświadczenia, nie tylko z lewicy wynika totali- przemocą, praktycznie żeśmy postulowali oba- taryzm. Jako że [...] znaczna część totalitaryzmu lenie przemocą systemu. I tu mówią, że była to wyniknęła z prawicy. Z prawicy radykalnej. praca komunistyczna, tylko inna. Wtedy ja sam Ja chciałbym przedstawić swoje takie oto prze- bym powiedział chyba, że była komunistyczna. Na świadczenie, że generalnie rzecz biorąc, [...] dą- moją wiedzę o doktrynach komunistycznych ona żenia ludzkie najszerzej pojęte są konfliktowe. komunistyczna nie była, bo ona stała na stanowi- Sytuacja, w której jakiekolwiek z tych dążeń sku pluralizmu politycznego, znosiła [...] prymat zdobywają przewagę taką, że mogą złamać inne partii. Ona stała na stanowisku swobody zrzeszeń, dążenia, to znaczy [gdy] jakikolwiek kierunek ugrupowań politycznych i całej władzy, demokra- polityczny potrafi zdominować inne kierunki po- cji bezpośredniej. lityczne, w tym momencie zaczynamy zmierzać [...] Ja w tej kwestii zdanie zmieniłem. Ja ku totalitaryzmowi. W uproszczeniu [...] można [wciąż] jestem zwolennikiem demokracji bezpo- by namalować model kierunków politycznych, że średniej. Tylko ja dziś wiem, że się nie da jej zre- [...] wszyscy ludzie dążą do dóbr materialnych, alizować. Demokracja bezpośrednia to znaczy, że [do] suwerenności, wszyscy ludzie jakoś tam chcą władza jest na miejscu, to znaczy, że [...] całość tworzyć swoje życie. Ale, proszę państwa, tak się jest zrzeszeniem federacyjnym, to znaczy – każda składa, że kiedy ludzie zaczynają realizować swo- grupa jest samorządna w pełni, posiada całą wła- je dobro, to zwracają się przeciwko dobru innych dzę, prawo decyzji i tylko na mocy własnej decyzji ludzi. Kiedy zaczynają dążyć do jak największej przyłącza się do większej grupy. Jest w ramach tej ilości dóbr materialnych, to zaczynają radykalnie grupy autonomiczna. Każdorazowe decyzje cen- ograniczać swoją suwerenność przez niewolę iluś- tralne byłyby decyzjami, które każda grupa mu- godzinnej pracy w fabryce, biurze itd. Kiedy za- siałaby indywidualnie zatwierdzać”. czynają tworzyć maksymalnie świat i swoje życie, Jeden ze słuchaczy wtrąca: czy te grupy by- muszą przetwarzać jakieś zastałe wartości, a war- łyby grupami powstałymi w wyniku pewnych po- tością jest wszystko, cośmy wytworzyli, i jakoś działów administracyjnych, czy środowiskowych? tam zwracają się przeciw tradycji. I w ten sposób Kuroń dalej: „Nie, w zasadzie w myśl praktycznej ja namalowałem w [...] Zasadach ideowych taką doktryny [...] jest to taki czy inny swobodny oto mapę, że są takie kierunki, które opowiada- dobór ludzi. Może to być fabryka czy grupa lu- ją się po stronie suwerenności człowieka przeciw dzi w fabryce. [...] Ja jestem przekonany, że tego jego dobru, klasyczny liberalizm, który powiadał, typu ruch, ruch samorządów, [...] upodmiotowia- że wolność człowieka musi być totalna, nieograni- nia poszczególnych grup [...] jest potrzebny. Jest czona w żadnej dziedzinie, w związku z tym prak- tu niezbędna maksymalna autonomia wszystkich tycznie, jak wiadomo, głosił prawo silniejszego, układów, ugrupowań, środowisk. Ja wiem jednak bogatszego, zdolniejszego, sprawniejszego i ten na pewno, również zresztą praktyka dowodzi tego, nurt wszędzie tam, gdzie dominował, połączony że praktycznie w sytuacji, w której przestaje funk- był z olbrzymią niewolą i nędzą tysięcy czy kil- cjonować parlamentarna struktura, czyli demokra- kudziesięciu tysięcy ludzi. Z drugiej strony mamy cja zapośredniczona, w tym momencie biurokracja kierunek, który [...] opowiada się po stronie do- zżera te autonomie i demokracje. Czyli najlepszą bra człowieka przeciw jego suwerenności, bo są drogą do totalitaryzmu jest demokracja bezpo- najprzeróżniejsze interwencjonizmy państwowe, średnia. I dlatego ja stoję na stanowisku parla- które mają swoje sukcesy, ja tu o nich mówiłem, mentaryzmu dzisiaj. Ze świadomością, z przeko- mówiąc o przymusowym ubezpieczeniu, o setkach naniem, że państwo jest złem koniecznym i w tej różnych przymusowych rzeczy, które są na całym

142 Wolność i Solidarność | nr 2 ZAMIAST PALIĆ KOMITETY

świecie uznane, przyjęte, szczepienia itd., ale ten za to, że my tutaj będziemy rządzili [...], a temu cały mechanizm interwencjonizmu państwowego Wielkiemu Bratu coś tam odpalimy [za to], że nam doprowadza do takich skutków, które świetnie pomógł tutaj to czy tamto przeprowadzić. I tutaj można obserwować w Niemczech hitlerowskich, tu wchodzi jeszcze ten element do tej całej gry, któ- czy gdzie indziej. W momencie kiedy złamie [się] ry został w wypowiedzi pana pominięty. To było suwerenność w imię dobra człowieka, [można] [przez pana] jakoś modelowo rozpatrzone, ale niszczyć dobro i suwerenność, i wszystko. jeszcze w sytuacji polskiej dochodzi ten właśnie Proszę państwa, jak mówię, ludzie opowiadają element”. się po stronie tworzenia, przeciw zastanym war- Kuroń powracając do głosu, tłumaczy: „W eto- tościom, są takie kierunki – właśnie lewica tutaj sie lewicy zdrady narodowej nie było, więc nie szczególnie – i [są też] takie kierunki, które opo- mogłem go stamtąd wyprowadzać. Ja nie [...] zaj- wiadają się po stronie zastanych wartości, prze- mowałem się opisem rzeczywistości, ja poszuki- ciw tworzeniu. O tym, co się dzieje z tworzeniem wałem [tego], jakie były oto przyczyny, że tak się w krajach, w których triumf tworzenia dopro- zachowała lewica, a nie inaczej. Nie próbowałem wadził do państwowego planu tworzenia świata, w ogóle opisywać tego stanu rzeczy, przyjmowa- to wiemy z własnego doświadczenia, ale pragnę łem, że to mniej więcej jest wiadomo. To praw- państwu przypomnieć, że we Francji starego po- da, jest rzeczą bezsporną oczywiście. Jeśli chodzi rządku, tzn. przed wielką rewolucją, panował tak o tych przywiezionych, to ja nie wiem, czy można wielki kult tradycji, że Francuzi w czasie wielkiej tam znaleźć jakichś działaczy lewicy. Chyba nie. rewolucji chcieli [go] przerwać, bowiem ten kult Może się mylę, może jacyś byli, ale trzeba jednak tradycji, ten typ kultu tradycji niszczy życie spo- odróżniać między działaczem lewicy a agentem łeczne, tak samo jak i jego brak. I stąd mam takie NKWD (ogólny śmiech). Natomiast ja zajmowałem oto przeświadczenie, że niezbędnym warunkiem się ludźmi, którzy tu ten system poparli, a nie życia społecznego jest pluralizm. W sytuacji [...] władzę sprawowali. Bo jednak zdaję sobie sprawę, [gdy] zaneguje się jakikolwiek kierunek, zanegu- że [...] to nie jest tak, jakby tu jakaś grupa szersza je się wszystko. Oczywiście mnie jako człowieka tę władzę sprawowała. Ja się w ogóle nie zajmu- lewicy najbardziej interesuje totalitaryzm w nur- ję ludźmi, którzy władzę sprawowali. Nie zajmuję tach lewicy”. się Biurem Politycznym, Komitetem Centralnym Nastula ponownie zadaje pytanie: „[Gdy mowa] partii. [...] To mnie zupełnie nie interesuje. [...] o grzechach lewicy, [to] został według mnie po- Zresztą państwo sobie zdajecie sprawę, [że] nie minięty jeden dla mnie zupełnie najistotniejszy mam żadnego wpływu na władzę. [...] element. Jak by było, gdyby ta lewica, powiedzmy Sąd [właść. osąd] zdrady narodowej w moim sobie, dokonała przewrotu w partii i sobie rządzi- przekonaniu jest zasadny, ale musi pan sobie ła. Tyle tylko że ona tego przewrotu nie dokonała zdawać sprawę, że jest to zarzut zobiektywizo- i z mocy tego przewrotu sobie nie rządziła, tylko wany w stosunku do czegokolwiek. [...] Można część działaczy lewicowych w wagonach zaplom- było może [to przedstawić] na przykładzie [...] bowanych do Polski przyjechała z Rosji, a część pani Irena Chmieleńska to taka wychowawczyni, działaczy lewicowych poparła tych przywiezio- przyjaciółka [Janusza] Korczaka, specjalistka od nych w wagonie. Mało tego, lewica polska o swoje domów dziecka, działacz PPS-u, była z[astęp]cą prawa do rządzenia walczyła narzędziami obcymi, szefa biura łączniczek w Komendzie Głównej Ar- konkretnie radziecka armia itd., śmiem twierdzić, mii Krajowej. Po wojnie wstąpiła do tego nowego że lewica w takim wydaniu, w jakim władzę zdo- PPS-u i zakładała domy dziecka. I wtedy właśnie była, nie zdobyłaby władzy bez poparcia obcego ona ten system poparła w ten sposób, że wstąpiła mocarstwa. Tu jest [więc] jeszcze [...] element do PPS-u i zakładała domy dziecka. Nie prowadzi- zdrady narodowej po prostu [...]. Ludzie biorą po- ła przesłuchań ani niczego, [...] [ale] poparła ten moc od obcego mocarstwa i zgadzają się w zamian system, popierając reformę rolną, nacjonalizację

143 JACEK KUROŃ

przemysłu itd. Czym będzie stalinizm, który miał NKWD. Tak samo by mógł być dowolnym agentem nadejść, ona nie wiedziała i wiedzieć nie mogła, dowolnej policji i nie ma to związku z jego poglą- bo skąd to mogła wiedzieć. Owszem, zawsze moż- dami”. na jej zarzucić, że mogłaby. Ale to już inna histo- Nastula: „Mnie tu jeszcze interesuje jedna spra- ria. Natomiast ona [...] o tyle jest dobrym przykła- wa. Po prostu chciałbym wiedzieć, jaka była pana dem, że w 1951 roku lub 1950 z partii wyleciała ocena w tym czasie, kiedy pan był w ZMP i zapa- i zamknęło to całą sprawę, i z tego domu dziecka trzony w ten portret lewicy, [...] jak likwidacja też wyleciała. Powołuję się tu na nią po to, żeby całej legalnej opozycji przedwojennej zaraz po państwu uświadomić pewną rzecz bardzo złożoną. wojnie. Jak to wszystko wyglądało? Czy w oczach Nie jest ta rzeczywistość taka jednoznaczna, jak pana wszyscy ci panowie, których likwidowano ją dziś widzimy. Nie jest ona tak jednoznaczna, po prostu, całe ich stronnictwa, czy byli to tacy jak ją dziś widzimy, bo w perspektywie Ireny zwykli zjadacze chleba, którzy po prostu nie mieli Chmieleńskiej ona żadnej zdrady narodowej nie racji bytu? Jak się pan ustosunkował do tego, wy- popełniała i w ogóle w głowie to jej nie mogło bierając rzecz na lewo czy marsz na lewo?”. powstać. Istniała pewna rzeczywistość, [...] a może Inny dyskutant pyta o stosunek do [Stanisła- państwo macie jakiś pomysł na życie w 1945 r.? wa] Mikołajczyka i do jego likwidacji (uczestnicy Bo wtedy praktycznie nikt nie miał pomysłu na śmieją się). życie w 1945 r., nikt w 1945 r. nie miał racji. Wybucha wrzawa nad problemem, czy zapalić Nie ma takich ludzi, którzy w 1945 r. mieli rację. papierosa, czy zrobić krótką przerwę. Aprobata na Tyle tylko że dziś w związku z tym stwierdzeniem palenie papierosów. ja mówię, że różne były warianty sprawy pol- Nastula kontynuuje dalej: „Kto znał historię skiej, a wariant komunistyczny nie był wariantem KPP i umiał myśleć, to w roku 1944 mógł powie- sprawy polskiej. To jest stwierdzenie z dzisiejszej dzieć: panowie doprowadzili do zamordyzmu. Kto perspektywy. W tamtej perspektywie nie było tego trochę znał rewolucję radziecką, to powiedział to widać. samo, jak ja dziś mogę powiedzieć: jeżeli w opar- Czy [Polska] będzie niepodległa, czy komuni- ciu o Chiny zdobędziesz władzę, to my nawet nie styczna, takiego wariantu nie było. Nikt takiego zipniemy. Owszem, trockista może powiedzieć za wariantu nie mógł zaprezentować. I nikt tego dwadzieścia parę lat: ja o tym nie wiedziałem. Ale wariantu nie prezentował. WiN wydał rozkaz nie ja o tym wiedziałem, ja o tym wiem dzisiaj”. strzelać, nie prowadzić wojny bratobójczej. Nie Kuroń: „Ma pan problem, który powinien pan był to przecież program walki. I nie mógł to być sam rozwiązać. Ma pan tych różnych trockistów program walki, był to program wyprowadzenia jak na Zachodzie. Kształceni, oni nie są głupi. Oni największej ilości ludzi z podziemia spokojnie. więcej czytają niż my wszyscy. Kołakowski na to Taka była rzeczywistość. Jednak ważnym mi się pytanie nam odpowiedział, moim zdaniem bardzo wydaje, że nie jest to tak, że Janek Strzelecki czy dobrze”. pani Irena Chmieleńska posługiwali się dla jakichś Jeden z rozmówców zarzuca dyskutantom ogra- swoich celów obcym mocarstwem. Bo te cele nie niczanie się w swojej dyskusji do czasów trochę za były tymi celami, a oni dla takich celów nie posłu- bardzo przeszłych. Prosi o rozpatrzenie sytuacji, giwali się obcym mocarstwem. w której się mogą znaleźć w najbliższym czasie. Ja mam też pewną wątpliwość przynajmniej co Ogólna wrzawa. Inny dyskutant zabiera głos: „Ja do części tej komunistycznej frakcji. Jest takie wyobrażam sobie, że dla ludzi lewicy i nie tylko powiedzenie: komuniści nie są na lewo, komuniści jakimś problemem, który pojawił się w roku 1945 są na wschód. Ja nie wiem, o ilu z nich można mó- i [...] który stoi przed nimi także dzisiaj, to jest wić, że są to ludzie lewicy. Robiłem sobie nawet problem tego, co nosi nazwę marksizmu. Do mark- pewne obliczenia. Mam wątpliwość właśnie taką, sizmu, przynajmniej do takiego, który jest uwa- że jak ktoś jest agentem NKWD, to jest agentem żany za kierunek pewnego myślenia społecznego,

144 Wolność i Solidarność | nr 2 ZAMIAST PALIĆ KOMITETY przyznaje się cały szereg ludzi, wyciągając z tego ślenia, która powoduje, że (oczywiście w ruchu zupełnie różne wnioski. Wyobrażam sobie, że jest komunistycznym była ona niezwykle wyskraj- to cecha ludzi lewicy, chociaż agenci NKWD tak- niona, świat był podzielony na dwie części: my że mówią o marksizmie. Jak ta sprawa wygląda i oni) oni musieli mówić kłamstwa. Ja czytałem w przypadku pana? Którą z tych myśli marksi- całe dziesiątki dzieł, książek o rewolucji rosyjskiej stowskich przyjmował pan kiedyś, którą odrzucił pisanych przez zbiegów stamtąd. Dały mi one pan, a które zostały?”. pewien wzór. Ta rewolucja wywołała ewidentny Jeden z dyskutantów proponuje dokończenie konflikt i pisały o niej strony zaangażowane, np. myśli o Kołakowskim. pamiętnik [Aleksandra] Kiereńskiego. Kuroń: „Istnieje pewna hermetyczność myśle- [...] Na te wszystkie pytania, które panowie nia. Nie będę mówił o Kołakowskim, chcę tylko zadawali, w ten sposób w jakiejś mierze odpowie- powiedzieć, że on to bardzo precyzyjnie wg mnie działem. Ja miałem wtedy 12, 13 lat. W tej spra- określił. Ja będę mówił, jak ja to osobiście odbie- wie ja nie mam zamiaru tutaj tak bardzo bić się rałem. Otóż proszę państwa, jest taka sprawa z tą w piersi. Ja jestem gotów brać odpowiedzialność znajomością różnych dzieł i książek. Występują za różne rzeczy, ale nie za tamte sprawy. W 1947 one w pewnych ideologicznych zbitkach. Nie ma roku ja miałem 12 lat. To w ogóle jest inna sprawa. takiej historii komunistycznej partii np. Polski, Jeśli chodzi o moją ówczesną opcję komunistycz- [o której] by można powiedzieć, że została napi- ną, to ona była dość zrozumiała. sana (może będzie) bez pewnego ideologicznego Ja musiałem się poróżnić z ojcem – to nor- programu: za albo przeciw. Jedna jedyna teoria malny, zdrowy sposób dorastania. A ponieważ [właśc. historia] komunistycznej partii – to tekst ojciec mój był PPS-owcem, więc musiałem się tyl- policyjny. Bardzo interesującą sprawą jest, kto ją ko poróżnić w lewo. Gdybym go bardzo nie lubił, napisał, ale nie będziemy się tutaj bawić w aneg- to bym się poróżnił w prawo (ja bardzo lubiłem doty17. ojca). Przy czym muszę powiedzieć, że radykalizm Kartograficznie [właśc. faktograficznie] jest jest normalną cechą wieku. Te wszystkie sprawy, to tekst bardzo dobry, ale ja i po dzień dzisiej- o których mówił ojciec trochę tak, a trochę nie, ja szy mam wrażenie, że mamy całe partie załgane chciałem załatwić od razu, za jednym ciągiem. Ta na użytek różnych policyjnych posunięć. Istotne wiara, że to się wszystko da załatwić już, teraz, że jest tu co innego. Istotna jest taka oto sprawa. wszyscy przedtem się mylili, a my tu teraz zała- W obecnej sytuacji opcja poprzedza wiedzę. Naj- twimy, to jest ta cecha wieku. Nieszczęście polega pierw dokonuje się wyboru stron, a potem dopiero na tym, kiedy ludziom, którzy w takim wieku mó- człowiek zaczyna zdobywać wiedzę i zdobywa ją wią takie rzeczy, nad nimi nadbudowuje się całą w szczególny sposób. W taki oto: to mówi wróg. To nadbudowę państwa. jest nieprawda, tym bardziej że musicie państwo Jeśli chodzi o cały wątek pytania marksowskie- zdawać sobie sprawę, że przecież ta rewolucja ro- go, to ja nie wiem, czy je w ogóle podejmować. syjska... Dam doskonały przykład. Po raz pierwszy Ja je bardzo cenię, ale to jest czysto historycz- o Katyniu ja przeczytałem w roku 1944 w goeb- ny wątek. Jeśli chodzi o Marksa, ja jestem bardzo belsowskiej propagandzie. Ja po prostu wtedy nie osobiście przywiązany do niego, był to dla mnie uwierzyłem w ani jedno słowo, dlatego że uzna- wybitny myśliciel, ale marksistą ja nie jestem. Na- łem to za propagandę. Było dla mnie ewidentne, wet Marks kiedyś powiedział, że na szczęście sam że każde słowo w tej broszurze jest łgarstwem. nie jest marksistą. Nie będę się zajmował całym To jest właśnie ideologiczny stosunek do rze- wywodem, dlaczego nie, jest to czysto teoretycz- czywistości. To jest ta pewna hermetyczność my- na sprawa.

17 Dziś wiemy więcej o okolicznościach powstania Historii Komunistycznej Partii Polski w świetle faktów i dokumentów (1934) oraz o jej autorze – zob. B. Gadomski, Biografia agenta. Józef-Josek Mützenmacher (1903–1947), Warszawa 2009.

145 JACEK KUROŃ

Z grubsza rzecz biorąc, ta konstrukcja sprzed nie podwójność życia niezależnie od podziemia. 150 lat jest niezwykle interesująca, nie ma prak- Po prostu życie społeczne toczyło się na innym tycznie żadnego związku z tym, co się dzisiaj poziomie, a okupant był na innym. Dziś takiej nazywa marksizmem, co albo jest jakąś tam teo- dwójstruktury nie ma, ale istnieje dwójstruktura retyczną szkołą myślenia, albo ideologią, czyli myślenia. Mniej więcej o takie coś chodzi, o taką formą religii takiej czy innej. To są zupełnie różne budowę, strukturę społeczeństwa. rzeczy. Nie wydaje mi się, aby dla współczesnych Jeśli chodzi o program maksimum, to wydaje mi czasów Marks mógł być tutaj przewodnikiem. Na- się, że w tej sprawie najogólniej w opozycji panuje tomiast uważam, że Marksa warto czytać, bo jest zgodność. Nie spotkałem nikogo, kto by miał w tej bardzo ciekawy”. sprawie inne zdanie. Nie spotkałem się z innym Jeden z uczestników czyta go do poduszki. zdaniem. Są to dwie kwestie. Ja mówię: suweren- Myśli on, że proces utraty złudzeń to jest bardzo ność i demokracja parlamentarna, a niektórzy mó- skomplikowany schemat. Z takiego marksizmu wią: niepodległość i demokracja parlamentarna. przeważnie się dochodzi do jakiegoś anarchizmu, Ja dlatego nie używam w tym przypadku słowa a następnie do jakichś innych rzeczy, np. liberali- niepodległość [...], że nie bardzo rozumiem, o co zmu czy demokratyzmu. by miało tu chodzić. Inny dyskutant pyta Kuronia o jego program Ale rozumiem, że mamy na myśli to samo. Cho- polityczny: „Komuniści stworzyli taki program dzi tutaj o taką sytuację, w której ośrodek zasad- maksimum i minimum, to jest bardzo dobra spra- niczy, dyspozycyjny mieści się w kraju. Dla mnie wa. Czy ma pan jakiś jeden określony program, czy jest to sprawa zupełnie zasadnicza, ponieważ jeże- jest jakaś w nim tolerancja? Chodzi mi o program li nie jest suwerenne państwo, to nie może być su- np. po zdobyciu władzy” (ogólny śmiech na sali). werenne społeczeństwo. Ja rozumiem tutaj także Dyskutant (Nastula) broni się, mówiąc, że jeżeli problem tych, którzy zamiast słowa suwerenność przystępuje się do jakiegoś działania, nie powinno używają słowa niepodległość. Jak wiadomo, suwe- się robić [w ten sposób], że najpierw będziemy ro- renność jest stopniowalna. Inna jest suwerenność bić to, a dopiero później pomyślimy o przyszłości. Francji, inna Finlandii, a jeszcze inna Związku Ra- Inny dyskutant pyta, jak Kuroń rozumie nie- dzieckiego. podległość. Jeśli chodzi o mój program, który ja chciałbym Kuroń: „Jeśli chodzi o program minimum prezentować, program Polski niepodległej (rozu- i maksimum, to mam wrażenie, że to, co tutaj miem, że jest to takie samo słowo co suweren- starałem się zaprezentować, ma taką właściwość, na). W skrócie już to tutaj powiedziałem. Bardziej że jest przystosowywalne, tzn. może być bardzo szczegółowo o tym piszę w swojej książeczce pt. ograniczone przy pewnym poziomie i może iść Zasady ideowe, przy czym wydaje mi się, że więk- bardzo daleko. Jeśli idzie o program, to może się sze uszczegółowienie tej sprawy przy tylu niewia- on rozwijać na dziś, na jutro i na dalszą przy- domych jest bezsensowne. Chodzi przede wszyst- szłość. W moim przekonaniu sprawa sprowadza się kim o to, że w ogóle życie społeczne jest złożone do takiego oto organizowania się społeczeństwa i wieloczynnikowe i w związku z tym wszelkie niezależnego od władzy, szerokiego, w różnych prognozowanie i planowanie (bierze się pod uwa- dziedzinach. Tutaj możliwości są ogromne. Można gę 4 czynniki, 7 się nie bierze, o dwóch się zapo- by powiedzieć, żeby się odwołać do jakiegoś przy- mina) nie ma sensu. Im dalszy dystans, tym bar- kładu, że chodziłoby o stworzenie takiej niezależ- dziej jest to poezja. W związku z tym wydaje mi nej od władz struktury jak okupacyjne państwo się, że na takim poziomie ogólności należałoby się podziemne. Przykład jest zły z wielu względów zatrzymać. i przywołuję go tylko, żeby plastycznie powie- Z tym się wiąże problem programu opozycji, dzieć, żeby jak najpraktyczniej ująć sprawę. Przy- który wciąż w dyskusjach się pojawia. Żeby można kład jest zły dlatego, że wówczas istniała wyraź- było w ogóle mówić o programie opozycji, nale-

146 Wolność i Solidarność | nr 2 ZAMIAST PALIĆ KOMITETY

żałoby wysunąć program naprawy generalnej: go- Tutaj człowiek lewicy, a przynajmniej człowiek spodarczy, społeczny, polityczny itd. Musiałby to obiektywny w jakimś stopniu, powinien wystąpić być program na dziś, tu i teraz. Ja chciałbym się w obronie właśnie tych ludzi. zapytać, jaki to miałby być program. Czy to miał- Ostatnia sprawa dotyczy przejścia od impre- by być program robiony na zasadzie pełnej do- sji historycznych do czasów współczesnych. Jak wolności, tzn. tak jak nam się podoba? Jeśli tak, w ogóle należałoby oceniać obecną ekipę rządzącą to wydaje mi się, że ta działalność jest na razie z Gierkiem na czele? Czy ona w jakiś sposób reali- bezużyteczna, ponieważ nie będziemy w tej chwili zuje politykę polską pana zdaniem obiektywnie? ani w dającej się zobaczyć perspektywie czasowej Czy ona rzeczywiście pełni rolę pewnego rodza- takiego programu realizować. ju sowieckiej agentury na terenie naszego kraju? Jeśli zaś miałby to być program z uwzględnie- Czy pan uważa, że nie znajduje się ona w sytuacji niem istniejącej rzeczywistości, to musiałby to być przymusowej? Nie ulega wątpliwości, że na to pyta- program bardzo małych reform. Ja uważam, że ta- nie może odpowiedzieć w pełni obiektywnie [do- kiego programu jakieś ugrupowania ekonomistów, piero] historia. Jak wiemy z dziejów XIX w., nie za- ekspertów powinny się dopracować i że trzeba wsze ci, którzy szli do powstań, musieli mieć rację”. ich popierać, ale nie będzie to program opozycji Kuroń: „Ja powiedziałem inaczej, że w naszej w żadnym razie”. sytuacji Marks, którego jednak bardzo cenię, nie Pytanie z sali: „Pan tutaj określił Marksa jako powinien być stosowany. pozycję, która do obecnych czasów nie może się Co do tego, czy jestem prawdziwym człowie- zupełnie stosować. Ktoś z sali określił to w ten kiem lewicy, jeśli nie jestem marksistą, to nie sposób, że bierze to jak kryminał do czytania. Dzi- będę się już tutaj ponownie wypowiadał”. wię się człowiekowi lewicy skądinąd, tak się pan Ponownie głos pytającego wcześniej: „Być może zadeklarował, że Marksa traktuje pan w ten sposób, ja pana źle zrozumiałem, że z Marksa można dzi- jako pozycję, w której nie można nic znaleźć dla siaj cokolwiek wyciągnąć. A przecież jest to postać czasów współczesnych. Menedżerowie na Zacho- sztandarowa dla całego ruchu lewicy. Ostatecznie dzie korzystają z Marksa, a pan, traktując w ten nawet [Józef] Piłsudski, dokąd jeszcze się znajdo- sposób Marksa, określa się jako człowiek lewicy. wał na lewicy, to zawsze jednak uważał Marksa za Druga sprawa – jeśli idzie o komunistów, dzieje pewne uosobienie tej lewicy. Ciekawą rzeczą było KPP, że byli to obiektywnie rzecz biorąc agenci również to, że pan mówiąc o programie Polski NKWD. Wiemy jednak skądinąd, czym było NKWD niepodległej, powiedział: niepodległość – bardzo i co ono robiło. Nie padło tutaj ze strony pana słusznie, pluralizm – bardzo słusznie i koniec. Na jako człowieka lewicy żadne słowo w obronie PPS. tym przecież lewica się nie zamyka. Lewica zawsze Nie należy zapominać, że w roku 1945 ci ludzie obok niepodległości, przynajmniej ta niepodległo- poparli ówczesne władze PRL, zdając sobie zapew- ściowa, zawsze zwracała generalną i zasadniczą ne sprawę, że być może będzie to najmniejsze zło uwagę na ustrój społeczno-ekonomiczny. A tutaj ze wszystkich możliwych. Mało tego. Należałoby nie padło ani jedno słowo [na ten temat], to po wystąpić również w obronie (ja jestem po prostu prostu jest sprzeczne z jakimś elementarnym rysem patriotą, komuniści patriotami moim zdaniem [...] człowieka, który się wywodzi z nurtu lewico- nigdy nie byli; Lenin użył nawet kiedyś takiego wego. Ja wprawdzie nie mam rodziny pochodzenia powiedzenia, że patriotyzm to koń trojański wło- lewicowego, [...] ale pan zadeklarował swoje po- żony do budowli komunizmu) nawet tych ludzi chodzenie PPS-owskie”. z KPP, którzy wysadzali polskie zakłady zbrojenio- Kuroń: „Ja zadeklarowałem swoje osobiste we w powietrze, oni jednocześnie potrafili iść na przekonanie, ale oczywiście nie musiałem. Takie śmierć i umierać. Ci ludzie z niczego nie korzystali mam mniej więcej poglądy i nic więcej. Co do tej przed wojną, mało tego, oni wyjeżdżając do So- całej sprawy, to jest wiele nieporozumień. Chcę je wietów, wracali z powrotem po to, żeby walczyć. tutaj wyjaśnić.

147 JACEK KUROŃ

Po pierwsze ja powiedziałem: niepodległość – Istnieje problem, czyja ma być dyspozycja. Czy demokracja parlamentarna jako to, co nas łączy, ma być dyspozycja technokratyczna, czy ma być to co jest wspólne. Dalej mówiłem o paru tutaj pracownicza. Ja odpowiadam: żadną ustawą się zasadach najogólniejszych. Jeśli chodzi o całą tę tego nie załatwi. I nie wolno tego ustalać żadną kwestię stosunków produkcji, to mnie się zdaje, ustawą. Generalnie jestem przeciwko ustalaniu że tu funkcjonuje mnóstwo mitów. Ja je specjalnie tego za pomocą uchwał państwowych, kodeksów, pominąłem, to jest osobny wątek. Opowiadając się zaleceń itd. Albo się będzie tworzył ruch pracow- po stronie samorządności, po stronie [demok]ra- niczy (najpierw trzeba, żeby oni chcieli) i ten ruch cji, mówiłem o tym, co dla mnie w tym programie będzie przejmował poszczególne ogniwa (pozosta- jest najistotniejsze. Najistotniejsza w programie ją problemy, jak to robić). Są dowody na to, że tradycyjnym lewicy była przecież ta cała koncep- te rzeczy można robić i jest dość interesujące, że cja uspołecznienia własności, [która] nie polegała to nie lewica na Zachodzie te doświadczenia prze- na tytule własności, tylko właśnie na samorząd- prowadzała. Musi być tylko ruch i ten ruch bę- ności. I to jest to, co jest istotne. Okazało się, dzie przejmował. Nie jest to program państwowy, że żaden akt nie stanowi samorządności. Więcej. a więc nie jest też polityczny. Fakt upaństwowienia oddala dyspozycję od pro- Tyle co do sprawy stosunków społecznych. ducenta. Oddala możliwość wpływu pracownika Jeśli idzie o obronę PPS, to jest to skompliko- na wyniki swojej pracy. Jeśli w prywatnej małej wana sprawa. Prawdą jest to, co pan powiedział, fabryczce on nie miał nic do powiedzenia, bo był i to jest nieszczęście, że powstała taka sytuacja prywatny właściciel, to przynajmniej tego właści- nie z naszej woli i nie w naszych możliwościach ciela miał niedaleko. To się coraz bardziej oddala. było ją zmienić. I wtedy Pruszyński pisze książkę W momencie jak to wszystko przechodzi w gestię o Wielopolskim, dając świadectwo, jak on to chce państwa, to jak wykazały badania angielskie, to zrobić i jak w tym chce uczestniczyć18. W pojęciu się w ogóle kończy. Związkowcy angielscy mówi- niektórych zarówno [Edward] Osóbka-Morawski, li tak zaraz po nacjonalizacji: przedtem, jak po- jak i Pruszyński to są łobuzy, zdrajcy, kolaboran- szliśmy do koncernu, żeby coś załatwić, to przy- ci. [...] Kiedy zaczniemy wchodzić w duszę każ- najmniej wiedzieliśmy, z kim mamy to załatwić. demu z nich z osobna, sprawa okaże się być Można było się z nim nawet pokłócić. Teraz, jak jeszcze trudniejsza. Co do tych chłopców, to jest przychodzimy do instytucji, to oni mówią: ja za to prawda. Ale ja wcale nie wątpię, że ci chłopcy, nie odpowiadam, ja tego nie załatwiam, idźcie tu jak Hibner, Kniewski19, jak im przyszło strzelać, lub tam. Właściwie nie ma nawet z kim się pokłó- to narażali życie, nic z tego nie mieli, musieli cić. Taki oto nastąpił proces. święcie i głęboko wierzyć w tę ideę. Jeśli to wy- W dodatku w tym kraju znacjonalizowano go- starczy, żeby być bohaterem, to byli oni rzeczy- spodarkę. Ja nie wyobrażam sobie, aby był moż- wiście bohaterami. Ale to niczego nie zmienia. Ja liwy od tego odwrót. W związku z tym problem jestem przekonany, że jest obowiązkiem człowie- wydaje mi się bagatelny. Rzeczywiście w trady- ka w stosunku z drugim człowiekiem rozumieć go. cyjnym programie lewicy jest on zasadniczy, ale Ja rzeczywiście uważam, że istnieje obowiązek o czym tu mówić. wybaczania w elementarnych, zasadniczych spra-

18 Ksawery Pruszyński (1907–1950) – pisarz i dyplomata, w 1944 r. w Londynie napisał książkę Margrabia Wielopolski, którą w war- stwie politycznej interpretowano jako wypowiedź na rzecz porozumienia z ZSRR. Po wojnie wrócił do kraju i wstąpił do służby dyplomatycznej PRL. 19 Władysław Hibner (ur. 1893), Władysław Kniewski (ur. 1902) i Henryk Rutkowski (ur. 1903), członkowie Związku Młodzieży Komunistycznej w Polsce, przygotowali w Warszawie zamach na agenta policji w ruchu komunistycznym. 17 VII 1925, tuż przed akcją, przypadkowo wylegitymowani przez patrol, zaczęli strzelać i uciekać przed pościgiem (zastrzelili lub ranili kilka osób). Zostali skazani na karę śmierci i 21 VIII 1925 rozstrzelani na stokach Cytadeli.

148 Wolność i Solidarność | nr 2 ZAMIAST PALIĆ KOMITETY wach, obowiązek rozumienia i obowiązek miłości. Po drugie, w trakcie kształtowania się podziałów Właściwie to jestem przekonany co do tego, ale może się okazać, że ja jestem w centrum albo na nie w tej [...] płaszczyźnie, w której tutaj mówi- prawo. Może powstać taki układ. Poza tym układ łem. prawica – lewica musi być układem politycznym, Gdybyśmy zaczęli rozmawiać, czy ma być ze- a nie ideowym. Musi to być też układ [wokół] sto- msta, to ja jestem przeciw. Ja uważam, że z zemsty sunku do współczesnych spraw, zadań i polityki. są tylko złe rzeczy. Każdy to powinien nosić we Takich różnic w programie jeszcze w Polsce nie własnym sumieniu. dopracowaliśmy się. Jeśli idzie o określenie, kto Jeśli mam być szczery, to uważam, że sądzenie jest lewicą, a kto prawicą, to wg już przyjętego dzisiaj zbrodniarzy hitlerowskich jest zbrodnią. Są przeze mnie kryterium lewicy (moje Zasady ide- to już inni ludzie. Jeśli uważam, że dzisiaj nale- owe) lewicą jestem ja, a wszystkich tych, którzy żałoby sądzić zbrodniarzy stalinowskich, to nie w jakiś sposób odnoszą się do moich zasad, moż- po to, żeby komukolwiek z nich cokolwiek zrobić, na podzielić na lewicę i prawicę z [...] przyjętego tylko po to, żeby pokazać prawdę. Musiałby to być przeze mnie punktu widzenia. inny sąd niż Norymberga. Będąc szczery, muszę [brak tekstu] program polityczny, który roz- powiedzieć, że ona mną wstrząsa, bo był to sąd strzyga się w politycznym działaniu. I dopóki nie zwycięzcy nad zwyciężonymi. Sądzić powinna np. powstanie taka sytuacja, że wykrystalizują się Szwecja albo Szwajcaria. Pamiętajcie panowie, że programy, dopóty nie będzie można mówić o ta- wśród sądzących i oskarżających byli ludzie od- kim podziale. Boję się, że i wtedy będzie trudno powiadający za nie mniejsze zbrodnie (Związek mówić o takim podziale, bo może powstać taka Radziecki), a to nie wszystko, bo przecież Stany sytuacja, [...] jaka jest na Zachodzie, że wszyscy Zjednoczone rzuciły bombę na Hiroszimę. Jakby są po lewicy. nie było, to jest zbrodnia. Ja nie mówię, żeby są- Lewicę charakteryzuje pewien zespół wartości, dzić wszystkich albo nikogo nie sądzić. Zbrodnia- po których stronie ja się opowiedziałem: przekła- rzy hitlerowskich raczej [...] należało sądzić. Ale da się wartości jednostkowe nad dobro zbiorowe”. powinni to robić inni. Sędziowie powinni szukać Dla zebranych jest ten punkt niezrozumiały. odpowiedzialności, a nie mścić się. Jeśli się są- Kuroń postara się go później wyjaśnić. dzi, to po to, żeby pokazać całą prawdę do końca, „Tradycyjne hasła klasowe są hasłami jednost- a nie po to, żeby komuś dać w kość. Jeśli chodzi kowymi. Zawsze to zarzucała prawica lewicy. o indywidualną odpowiedzialność, to ja jestem Chodzi tu o to, żeby więcej zarobić, mniej godzin absolutnie przekonany, że tu obowiązuje zasada pracować. To są te klasowe hasła. Praktyka komu- wybaczenia”. nizmu odwróciła ten porządek. Pytanie z sali: „Co to jest lewica, prawica, cen- Zasada sprawiedliwości społecznej. trolewica? Jak z tym jest w obecnej sytuacji poli- Problem sprawiedliwości społecznej zwykle tycznej naszego kraju?”. sprowadzało się – i tu było jego jądro – do sporu Kuroń: „Ja chciałbym powiedzieć, że w moim o podział produktu. I dzięki temu lewica doko- przekonaniu w Polsce na dziś nie ukształtowała się nywała straszliwej operacji. Wynosiła moralność ani lewica, ani prawica, ani centrolewica. Coś się i ekonomię i później jej się ekonomia myliła z mo- zaczyna kształtować i może kiedyś się wykształ- ralnością. Czasem coś, co było moralne, miało być tuje. Ja zacząłem mówić o sobie lewica w momen- ekonomiczne, a również i przeciwnie: czasem coś cie, kiedy napisałem Zasady ideowe, dlatego że tak ekonomiczne miało uchodzić za moralne. formułuję te zasady i powiadam, że jestem dlatego Menedżerowie stali na stanowisku, że podział lewicowcem, gdyż wyznaję takie zasady. Ktoś mi produktu ma być wg efektywności. Znaczy to, że może powiedzieć, że to nieprawda, że jestem le- zarobki mają być związane z efektywnością. [...] wicowiec, bo ktoś inny może też napisać coś, co Wydaje się, że tej zasady przeskoczyć nie wol- uzna za lewicowe. no. Że to tak musi być, ponieważ w ostatecznym

149 JACEK KUROŃ

rachunku najszerzej pojętym dobrem wszystkich przez różnie pojętą samorządność, autonomię re- jest to, żeby produkcja była efektywna, w związ- gionów małych, przy takiej zasadzie, że wszystko, ku z tym, niestety, trzeba przyznać rację mene- co może być zrealizowane w mniejszej grupie, po- dżerom. I sprawiedliwość społeczną trzeba reali- winno być realizowane w mniejszej grupie, a nie zować we wtórnym podziale. To znaczy właśnie w większej. To znaczy jest to samorząd wsi, jest to to, o czym ja mówiłem. Ponieważ taka sprawiedli- samorząd gminy, zakładu pracy, dzielnicy itd., itd. wość, w której więcej zarabia ten, kto jest bardziej I znowu mam pełną świadomość, że skoro stoję przydatny, jest skrajną niesprawiedliwością wobec na stanowisku parlamentaryzmu, pluralizmu – co wszystkich dzieci. Albowiem [jedne] dzieci w ten nie znaczy państwa scentralizowanego, bo takie sposób mogą zostać profesorami, a drugie żadną państwo będzie zawsze zmierzać do ograniczania miarą nie mogą, na tej zasadzie, że jeden tatuś tak pojętego samorządu – i uważam, że zdrową za- jest bardziej użyteczny, a drugi mniej. I to jest sadą jest to ścieranie się, ale rozumiem, że muszą społecznie szkodliwe itd. Jest to skrajnie niespra- być kierunki polityczne, które będą broniły pań- wiedliwe wobec żon, matek itd. Ostatecznie jak stwa, czyli samorządne, ale ja lokuję się po stro- matka wielodzietna jest żoną złego pracownika, to nie tych, którzy będą bronili samorządu przed... ze społecznego punktu widzenia jest to niespra- (1 sł[owo] niezr[ozumiał]e). Ja może niezbyt jasno wiedliwe. Jest to niesprawiedliwe wobec wszyst- mówiłem poprzednio, kiedy mówiłem o sprzecz- kich chorych, inwalidów, kalek i różnych ludzi nościach. Otóż w tym miejscu ja to dobrze po- nieprzystosowanych, których jest wielu i których wiedziałem. Jak ja się tu lokuję, to ja nie mówię, nauczono się na Zachodzie np. szanować. I dobrze, że ci, co mają przeciwne zdanie – nie mają racji. bo z tego są różne nieszczęścia. Otóż twierdzę, że Ja tylko mówię, że musi istnieć taka sytuacja, trzeba dokonywać tej zasady sprawiedliwości po- w której są siły, które się tak lokują. I ja siebie tu przez rozbudowywanie tego, co na Zachodzie na- lokuję, uznając – [...] platonicznie czysto – racje zywa się państwem dobrobytu. i prawdy tamtej strony. Mówię: platonicznie, bo Chcę państwu zwrócić uwagę, że ta antynomia, jak przyjdzie do zwalczania się, to różnie bywa: o której już poprzednio mówiłem, między zbioro- ludzie zacietrzewiają się, umieszczają się na stro- wym i jednostkowym już tu się wyraża. Jak ja mó- nach, o czym będzie za chwilę, „tykają” się wza- wię, że jednostkowe, to znaczy, że ja się opieram jemnie itd., itd. [właśc. opowiadam] po stronie praw jednostko- Następna zasada. I z tym się wiąże utopia – wych przeciw państwu. A jak ja się opieram [właśc. w tym miejscu jest to, co ja tu mówiłem o utopii. opowiadam] za państwem dobrobytu, to opowia- Ja twierdzę, że rzeczą pożyteczną, cenną, ważną dam się za wzmocnieniem państwa. Bo państwo do- jest programowanie ładu społecznego takiego, brobytu jest państwem, które jest stosunkowo który by zrealizował wszelkie wartości, byle tylko mocne. Takie, które narzuca przemocą taki oto po- wyraźnie i jednoznacznie odciąć się od stosowa- dział, bo to jest przemoc przecież. Takie, które ma nia przemocy jakiejkolwiek w realizacji tego ładu. rozbudowany aparat socjalny taki, owaki. A jak już Nawet ekonomicznego przymusu. Chodzi tu o to, raz zapanuje zasada, że państwo w tych wszyst- że skoro ja opowiadam się za uczestniczeniem kich sprawach decyduje, to wyżre wszystko. I to we władzy, to znaczy ja opowiadam się za tym, jest wewnętrznie sprzeczne i tu jest sprawa właści- aby ludzie więcej czasu angażowali w sprawy pu- wego zachowania... (1 sł[owo] niezr[ozumiał]e). bliczne, mniej czasu angażowali w życie prywat- Dalej – zasadą ideową, którą uważam za wartość ne, które na ogół dziś już i u nas, ale głównie na lewicy i do której jestem przywiązany, jest naj- Zachodzie, rozwija się poprzez rynek konsumenta. ogólniej powiedziane prawo do samodecydowania Z tego punktu widzenia ja jestem przeciw maso- o sobie, czyli dążenie do tego, aby każdy mógł wej konsumpcji. Ale żadną miarą nie wolno tego uczestniczyć w decydowaniu o swoim losie, a więc programu realizować w ten sposób, że się ograni- [...] we władzy. I to jest to, co chcę realizować po- cza dostępność dóbr. Musi to być program reali-

150 Wolność i Solidarność | nr 2 ZAMIAST PALIĆ KOMITETY zowany przez wychowanie, i zresztą osobiście Z tym wiąże się sprawa złożona relacji naród ja siebie uważam za wychowawcę i najchętniej – społeczeństwo. Chcę powiedzieć, że pojęcie na- chciałbym się właśnie wychowaniem zajmować, rodu odnoszę [bardziej] do kultury niż do społe- a nie żadną polityką. To jest ta sfera, w której ja czeństwa. Dlaczego? Dlatego że dla mnie naród siebie widzę. I tutaj moim zdaniem jest miejsce jest podmiotem kultury, natomiast jeśli mówię na utopię. o żyjących wokół nas, mówię raczej – społeczeń- Następną zasadą ideową, którą ja uznaję za stwo. Dlaczego? Dlatego że dla mnie – i to uważam właściwą dla lewicy, to jest łącznie pojmowana za niezwykle istotny element swoich wartości – zasada patriotyzmu i uniwersalizmu. Przepraszam Polska jest i musi być ojczyzną wszystkich tych za słowo uniwersalizm, ja bym użył słowa interna- ludzi, którzy ją zamieszkują i chcą ją za swoją oj- cjonalizm, ale ono zostało tak zeszmacone, że po czyznę uważać. Inaczej być nie może. Bez względu prostu muszę z niego zrezygnować. na to, jakich mieli przodków i bez względu nawet [...] Te wszystkie wartości, które wyliczam na to, jaką narodowość deklarują. Dlaczego? Dla- i wyliczałem do tego miejsca, są dla mnie warto- tego że taka to jest właśnie ojczyzna. Że gdyby- ściami uniwersalnymi. I z tego punktu widzenia śmy chcieli zrobić [...] Polskę wszystkich [właśc. nadrzędną wartością jest dla mnie człowiek – każ- czystych] Polaków, to byłaby to Polska bez Pił- dy człowiek, bez względu na narodowość, rasę, sudskiego, Mickiewicza, Kościuszki, Gdańska itd., kolor skóry itd. Aliści – ja się urodziłem tu, tu ołtarza Wita Stwosza i czego by jeszcze. Po prostu mieszkam całe życie, nigdy nawet granic tego kra- nie ma Polski bez tych Polaków i być nie może. ju nie przekroczyłem. Uważam, [...] że praktycz- I dlatego ja się boję używać słowa naród zamiast nie jedynym sposobem uczestniczenia w kulturze słowa społeczeństwo, bo boję się, że wtedy mi po- ogólnoludzkiej, w wartościach uniwersalnych jest wiedzą, że jest to społeczeństwo bez ludzi, któ- udział w kulturze narodowej i wartościach narodo- rzy mieli dziadków Żydów, którzy się uważają za wych. To znaczy dla mnie istnieje jedność wartości Ukraińców dziś tu i teraz zamieszkujących Polskę ogólnoludzkich i narodowych w ten oto sposób, i chcących tu mieszkać itd. że te wartości ogólnoludzkie ja chcę realizować Ja mam wrażenie – nie jestem pewny – że wy- w Polsce, [...] dla ludzi ten kraj zamieszkujących. liczyłem wszystko. Ja oczywiście zdaję sobie spra- [...] Każde inne podejście jest podejściem fałszy- wę, że na podstawie tego, co tu powiedziałem, je- wym, niesłusznym, podejrzanym. Ci lewicowcy, śliby to uznać za wartości, za etos lewicy, tak jak a jest ich liczna rzesza, którzy się zajmują reali- ja go rozumiem, to bardzo trudno byłoby znaleźć zacją swoich wielkich idei w Angoli czy w Wietna- etos prawicy, ale myślę, że są pewne wyznaczni- mie, są zdecydowanie podejrzani dla mnie, choć ki, które dadzą się tu zastosować. Pierwszy to jest rozumiem i cenię ich miłość do Angolczyków, nadrzędność państwa lub narodu. Drugi to jest niemniej nie bardzo oni im mogą pomóc, bo An- właśnie zasada Polski czystych Polaków. I myślę, golczycy są daleko. A więc jedność uniwersalizmu że z tym się wiąże coś, co [Roman] Dmowski sfor- i patriotyzmu zasadza się dla mnie na tym, że war- mułował jako etykę narodową. Otóż ja po prostu tości ogólnoludzkie chcę realizować tu i zarazem z tego, co tu powiedziałem, wyraźnie opowiadam uczestnicząc w najszerzej pojętej kulturze naro- się przeciw tej koncepcji narodowego egoizmu. dowej, mogę uczestniczyć w tworzeniu kultury To znaczy ja zdecydowanie stoję na stanowisku ogólnoludzkiej. I innej drogi praktycznie nie ma. niepodległości Ukrainy, Litwy, Białorusi, choć jest To znaczy można tworzyć kulturę innego narodu, to zarazem program najżywotniej polski, ponie- znaczy – można stać się angielskim pisarzem, np. waż Polska bez Białorusi, Polska, która [oddaje] jak [Joseph] Conrad, i to pięknie, niemniej on też Rosji Białoruś, Litwę, Ukrainę lub też podzieli się nie zrobił nic innego, skoro przez tworzenie kul- [nimi z] nią, jest zagrożona niesuwerennością, czy tury angielskiej uczestniczył w tworzeniu kultury nawet dalej – musi być niesuwerenna. Ale nie dla- uniwersalnej, kultury ogólnoludzkiej. tego ja jestem za niepodległością Białorusi, Litwy,

151 JACEK KUROŃ

Ukrainy. [...] Za niepodległością Białorusi, Litwy powiem, przymusowej i wszelkie prawa i wszelkie i Ukrainy [...] jestem na tej samej zasadzie, na układy by chromolili, a Zachód nie zacznie wojny której jestem za niepodległością Polski. o Gdańsk czy o Warszawę. Koledzy trockiści, któ- To by było na tyle”. rzy mnie namawiają zawsze do tego – zachodni Jeden z obecnych uczestników spotkania pyta, oczywiście – żeby taki numer wykonać, to mnie jak Kuroń widzi teraz sprawę po Helsinkach20, bo zapewniają, że armia rosyjska się zbuntuje, bo niewątpliwie jest to inna sytuacja niż np. na Wę- tam są rewolucyjne nawyki (śmiech zebranych). grzech czy w Czechosłowacji w 1968 r., jakiś jed- Sam to w Liście otwartym napisałem, nie w tym nak wpływ te Helsinki mają [...]. I gdyby teraz na- sensie wprost. [Ksiądz Piotr] Ściegienny to napisał stąpiło u nas jakieś osłabienie władzy państwowej w swojej Książeczce. Natomiast na pytanie, czy oni na skutek reform gospodarczych, to jak należa- się ruszą – to oni wiedzą, że nikt się nie ruszy łoby analizować stanowisko Moskwy i ewentualne [na Zachodzie], i to wiadomo. I dlatego ja uwa- decyzje o interwencji wojskowej. żam, że na użytek naszego działania należy starać [Kuroń]: „Czy Rosjanie wjadą, czy nie wjadą, to się temu przeciwdziałać. Powstaniu zbrojnemu, za granicami nie wiedzą. Czy uderzą, czy zainter- obaleniu czy temu, żeby rozruchy przekształciły weniują wprost, czy nie – tego nawet oni sami nie się w jakiekolwiek powstanie zbrojne z obaleniem wiedzą. W związku z tym każda taka odpowiedź centrali. I to – uważam – trzeba przyjąć za kanon jest kalkulacją. Jeśli byśmy mieli brać [pod uwagę po prostu, żeby nie ryzykować. Natomiast prak- to], co przemawia za tym, że oni uderzą, to jed- tycznie ja sądzę, że nacisk powolny, zmuszający nak trzeba mieć świadomość jednego – że Rosja władze do stopniowych ustępstw nie wywoła tego bez Polski przestaje być światowym mocarstwem. ruszenia się czołgów”. Po prostu jest odcięta od Europy, odcięta od Nie- Dyskutant odzywa się ponownie. Mówi, że na- miec. I to jest argument niezwykle istotny. I ja zwałby to teorią małych kroków. Nikt jeszcze nie sobie tak myślę, że imperium jest dla ludzi spra- odzyskał niepodległości ot tak. W pewnym mo- wujących w nim władzę dobrem bezwzględnym, mencie do tej konfrontacji może dojść. Musi, jeże- dobrem samym w sobie. Tak ja sobie to wyobra- li będzie taki nacisk. Są dwa modele zachowania. żam. To znaczy że wszystko jest podrzędne wo- Można wejść do Dumy i tam siedzieć i uważać, że bec istnienia imperium. Poza tym nie należy nie się tę niepodległość odzyska, a można... (kilka doceniać nerwowości i takich czy innych historii, sł[ów] niezr[ozumiałych]) czy jakieś inne drużyny wewnętrznych nacisków, nienacisków... Kto wie, strzeleckie [zakładać i] walczyć. Są dwa modele czy [Nikita] Chruszczow by tak pojechał do tego rozwiązywania tej sprawy. Chyba że rzeczywiście Budapesztu [w 1956 r.], gdyby nie to, że był za- nie chcę dopuścić do interwencji i wtedy napieram grożony, a to jest forma przebicia się od razu i do- do pewnego momentu, dostaję jakieś poletko do wiedzenia, że się jest zdecydowanym. I tak dalej, uprawy, siadam i to poletko zaczynam obrabiać i tak dalej. Ale – jak powiadam – może to niepraw- i wtedy do interwencji na pewno nie dopuszczę. da, może nie. Tylko że lepiej by było – prawda. Ale w pewnym momencie to starcie musi być. I dlatego ja formułuję takie oto przeświadczenie, W bardziej czy mniej korzystnych warunkach, że roboczo – niech to będzie taki współczynnik może w warunkach rewolucji czy rozpadu Rosji, ostrożności w windzie – przyjmijmy sobie, że gdy- ale zetrzeć się trzeba. Ja jeszcze z historii nie by w Polsce zaczęły się rozruchy, które przekształ- znam wypadku, żeby ktoś odzyskał niepodległość, ciłyby się w normalne powstanie obalające central- nie wystrzeliwszy jednego naboju (przez chwilę ną władzę, to wtedy oni byliby w sytuacji, że tak zapanowuje gwar). Jakoś zaryzykować konflikt

20 W 1975 r. w Helsinkach przywódcy 35 państw uczestniczących w Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie podpisali Akt końcowy KBWE. Zawierał m.in. dziesięć zasad, na których miały się opierać stosunki między państwami uczestniczącymi w kon- ferencji – w tym suwerenności państw, nienaruszalności granic, poszanowania praw i wolności człowieka, pokojowego załatwiania sporów.

152 Wolność i Solidarność | nr 2 ZAMIAST PALIĆ KOMITETY z tym, kto gniecie, trzeba. W którymś momencie – (Przez chwilę obecni przekrzykują się wzajem- można w najbardziej dogodnym. nie). Madej kontynuuje: „Przy pierwszym elemen- [Kuroń]: „Drodzy panowie, na miłość boską, tarnym założeniu, że Rosja nas połknęła już doku- przecież gdyby to chodziło o to, że mamy tam mentnie, nie ma Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej pójść i dać się zastrzelić, to jest to nasza prywatna – jest jakaś tam republika i granica radziecka jest – pańska i moja – sprawa i podejmiemy tę decyzję na nowej linii, nieco dalej” (znów gwar i śmiech). obaj. Ja pewnie nie, bo nie jestem odważny, a pan Inny z dyskutantów wtrąca swoje spostrzeże- na pewno tak – jak widzę, ale to zostanie naszą nia: „Mnie się wydaje, że ten śmiech jest trochę decyzją. Natomiast tak się głupio złożyło, bądźmy bezpodstawny. Dlatego że my chyba nie bierze- szczerzy, że my mamy niezwykle wiele odwagi, my całokształtu zagadnienia międzynarodowego jeśli chodzi o wywołanie draki. Znacznie mniej pod uwagę. Po pierwsze interwencja w Polsce. jest naszego wpływu na społeczeństwo. Dlatego to W tej chwili działalność opozycji w Polsce ma wg niedobrze. Bo to nie jest tak, że my sobie możemy mnie znaczny wpływ na postawę różnych śro- – i wszyscy na domiar się bawimy w tę opozycję dowisk opozycyjnych w pozostałych krajach... – zorganizować milczący czarny pochód z czarny- (2 sł[owa] niezr[ozumiałe]). My prawie komplet- mi opaskami. W te kilkaset osób – to możemy. nie nie orientujemy się, jaka jest sytuacja we- Ale nie możemy poprowadzić społeczeństwa, nie wnątrz Związku Radzieckiego. Wiadomo np., że damy rady. Natomiast gdybyśmy chcieli, to do w 1973 r. było jakieś powstanie zbrojne, o czym draki doprowadzimy i co gorsza wtedy wyprowa- nikt nie wiedział, że tam ściągnięto całe dywizje dzimy z opaskami chłopców na czołgi, cały naród do likwidacji tego powstania22. Wiadomo, że to pójdzie – tu nie ma żadnej wątpliwości”. powstanie było w jakiś sposób inspirowane czy... Inny z dyskutantów wtrąca swoje uwagi (roz- (1 sł[owo] niezr[ozumiałe]) przez Chińczyków. poznany po głosie – Bogdan Madej21): „Omawia- Ale w sytuacji gdy Armia Radziecka wkracza do my sytuację, której nie kontrolujemy. Spróbujmy Polski, uważam za jedyne możliwe wyjście walkę zwrócić uwagę, że sytuacja może być narzucona przeciw najeźdźcom i nie tylko z tego powodu, że i wydaje mi się, że w pewnym stopniu ona narzu- jest to walka po prostu o zachowanie honoru, ale cana jest. Mianowicie, pierwsze pytanie – jak da- również, że jest to jedyna możliwość wybicia się lece po to, żeby drak nie wywołać, a rozrastać [tj. na niepodległość. [...] Postaram się to udowodnić. zwiększać] ugodowość społeczeństwa, no bo jest Musimy się liczyć z faktem, że włączenie Polski do gdzieś próg, po którym należałoby ochronić naród Związku Radzieckiego czy bliższe związanie z tym przed wyniszczeniem biologicznym i gdyby to był państwem zakłóci w sposób bardzo wyraźny struk- naród niedożywiony, należałoby w pewnym mo- turę narodową Związku Radzieckiego. W tej chwi- mencie powiedzieć – dość. I myślę, że ten moment li w Związku Radzieckim jest około 53% Rosjan kiedyś będzie musiał przyjść. To jest rzecz pierw- i jest tendencja spadkowa. Gdyby do tego państwa sza. Rzecz druga: trochę nie przekonuje mnie zaj- doszło 35 mln [Polaków], procent Rosjan spadłby mowanie się cały czas [tym], co będzie się działo, [do] 50%, to jest jedna sprawa. Druga sprawa to względnie – co może się dziać do progu, którym jest to, że my chyba nie orientujemy się co do jest interwencja i że to jest próg, przed którym ruchów wolnościowych. Wczoraj słuchałem radia zawsze należy się cofać. Jestem przeciwnikiem i powiedziano tam, że w maleńkiej Litwie [...] prowokowania draki, natomiast chciałbym posta- ukazało się 7 czasopism konspiracyjnych. Litwa wić pytanie: a co, jeżeli do interwencji dojdzie. Co nie wiem, ilu ma mieszkańców, w każdym bądź ra- później będzie się działo?”. zie w porównaniu z potencjałem demokratycznym

21 Bogdan Madej (1934–2002) – prozaik, pracował jako urzędnik w przedsiębiorstwach budowlanych w Lublinie; publikował m.in. w paryskiej „Kulturze”. 22 Zapewne chodzi o bunt robotników w Nowoczerkasku (Rosja) w 1962 r., wywołany podwyżką cen żywności, krwawo stłumiony przez władze.

153 JACEK KUROŃ

Polski jest to ogromny wysiłek, przynajmniej na łalności opozycyjnej]. Mnie się wydaje, że trze- tym etapie. Nie wiemy, jak by się zachowali w wy- ba robić maksymalnie co się daje, a nie w sposób padku, gdyby tutaj... najprawdopodobniej opór spontaniczny. My jesteśmy do tego bardzo skorzy, zbrojny narodu polskiego spowodowałby eskalację ale czy nam się to opłacało?”. nastrojów opozycyjnych i być może doszłoby do Głos zabiera Kuroń. „Dlaczego ja liczę na to, czegoś, co można nazwać rozruchami czy nawet że Związek Radziecki nie zainterweniuje. Dlatego zbrojnym oporem na terenie Związku Radzieckie- że boi się [tego], o czym opowiadał nam Marian. go. [...] Czynnikiem, który tutaj jeszcze wydaje Że jest to wysoce prawdopodobny obrót wyda- się sprzyjającym, to jest postawa Chin. Zaczną sto- rzeń. Taka jest po prostu wizja Polski, że gdyby te sować tę metodę, to jest stara metoda azjatycka czołgi tu wjechały... Taka jest wizja Polski – bez walki narodowowyzwoleńczej, tę, którą stosował względu na to, na ile ona jest prawdziwa, to ona Wietkong w Wietnamie, przesyłając przez grani- jest. I tak myśli o nas Breżniew, i tak myśli sam cę radziecką tysiące oddziałów partyzantki, która [Edward] Gierek, i tak myślą panowie w Służbie najprawdopodobniej w pierwszym okresie byłaby Bezpieczeństwa. Ja w czasie interwencji czeskiej przeznaczona na zniszczenie, ale w dalszej konse- [w 1968 r.] siedziałem na XII pawilonie MSW i py- kwencji by to doprowadziło do rozwalenia całego tałem tych oficerów, pytałem tych przesłuchują- państwa radzieckiego. I chociaż uważam, że inter- cych mnie: a gdyby tak do Polski wjechali, byłyby wencja to zło, którego jak najbardziej [trzeba] się jatki? – No, chyba by były. To samo pytanie za- wystrzegać, i uważam, że opozycja w Polsce ma dawałem oficerom w jednostce wojskowej (wojska możliwości wpływu na tę interwencję, ponieważ obrony wewnętrznej, gdzie mnie trzymano 3 m[ie- – jeśli będzie stosować politykę małych kroków sią]ce ostatnie) i oni wszyscy byli zdecydowanie – władcy rosyjscy po prostu nie będą się psychicz- przekonani, że byłyby jatki, i co więcej, że wojsko nie czuli zagrożeni, [nie będą wiedzieli,] w któ- by stanęło po stronie społeczeństwa. Taką [...] rym momencie należy interweniować. Natomiast mieli opinię. Ja myślę, że oni mówili tak trochę możemy ich dosyć łatwo sprowokować” (autorem od siebie. Ja chcę państwu powiedzieć, że kiedy wypowiedzi był Marian Piłka23). w 1956 r. te dywizje wojskowe szły na Warszawę, Zabiera głos kolejny dyskutant: „A propos całej bo wojsko wtedy było z [Konstantym] Rokossow- walki. Ja chciałem cię Marian zapytać, jak ty sobie skim i chodziło o zagrożenie Warszawy, to prawda, w ogóle tę walkę ze Związkiem Radzieckim wy- one były zagrożeniem i takim środkiem nacisku na obrażasz. Ja chcę porównać naszą sytuację do pre- miasto, ale z zewnątrz to te wojska szły dlatego, cedensu czechosłowackiego. Cały aparat był tam bo im powiedziano, że Ruscy atakują Warszawę za tym, żeby jednak... (1 sł[owo] niezr[ozumia- i oni jadą jej bronić. Oni jechali bronić Warszawy łe]). Np. ze sprawą cenzury były takie sytuacje, przed Ruskimi. A więc – jak powiadam – taka jest że Radio Swoboda – no przyjeżdżali dziennikarze, wizja Polski i Polaków i to tak jak, wiecie państwo, pytali [...] [o możliwość] założenia swojego biura. [jakby wchodzić] do wariata. Jak napadający To jest sytuacja, której my w Polsce nie mamy. z bronią w ręku wchodzi do mieszkania, to musi Tam władze ostatecznie mogły wydać rozkaz woj- mieć do czynienia z normalnym człowiekiem, naj- sku, które by ewentualnie poszło walczyć. Ale my chętniej z mężczyzną. Ci chłopcy, którzy siedzieli w Polsce takiej sytuacji nie mamy, a polityka – ze mną w więzieniu, mówili, że najgorzej z babą, skoro już o niej mówimy – jest w Polsce sprawą bo ona nie wie, co to rewolwer. Mówisz – ręce do pewnego realizmu, z którego sobie trzeba zdawać góry, a ona ma to gdzieś. I co wtedy zrobić? To sprawę. Tu nie chodzi o to, żeby zaprzestać [dzia- jest ta sytuacja.

23 Marian Piłka (ur. 1954) – studiował historię na KUL, wielokrotnie zbierał podpisy pod listami protestacyjnymi do władz, a w 1976 r. pieniądze na pomoc dla represjonowanych robotników. Od 1977 r. uczestnik ROPCiO, w 1980 r. przystąpił do Ruchu Młodej Polski. Członek NSZZ Solidarność, internowany 13 XII 1981, w lipcu 1982 uciekł ze szpitala w Rzeszowie, następnie publikował w piśmie podziemnym „Polityka Polska”.

154 Wolność i Solidarność | nr 2 ZAMIAST PALIĆ KOMITETY

Straszyć czołgami można normalnego człowie- tę kupować. Oni nie nastarczają, mają trudności ka, a naród wariatów – no czym? I to powoduje, z rurami i z różnymi rzeczami, mają potencjalnie że on [Związek Radziecki] się musi liczyć z tą eks- naftę, ale nie nadążają z jej produkcją i jak im plozją, i to jest dobrze dla nas przecież. I dlatego skutecznie pomoże Zachód, to oni mogą się przy- ja byłbym – znaczy nie bardzo by mi się podoba- najmniej stać samowystarczalni. I to się w świato- ło, żeby głosić, że nie należy jej [niepodległości] wej skali opłaca. Ale to znowu pogłębia zależność wywalczyć. Jest to groźba i nie należy tej groźby Związku Radzieckiego od Zachodu. Zachód się nie osłabiać. Trzeba, żeby oni się bali. [...] Ja nie mó- ruszy zbrojnie, ale kurki z naftą przytnie, bo to wię, że się cofam myślą przed progiem interwen- jest inna sprawa. I oni [Rosjanie] to wiedzą. Nam cji. Ja jestem głęboko przekonany, że interwencji trzeba, żeby nas popierała opinia publiczna Zacho- możemy uniknąć. Ja to wyraźnie powiedziałem. du, ponieważ szczerze wierzę, że rządy zachodnie W taki oto sposób, że [...] będziemy przeciwsta- by nas sprzedały, ale nie w sytuacji, w której ich wiać się powstaniu z atakiem na centra. Chcę pań- społeczeństwo będzie cisnąć. stwu donieść, że w powstanie z atakiem na centra Niemniej ważne są te ruchy, które się przecież bez naszego udziału [rozruchy] się nie przekształ- dzieją. W demokracjach ludowych, w nierosyj- cą. Natomiast program na rozruchy powinien być skich republikach Związku Radzieckiego i w samej taki, że organizujemy się. Zamiast palić komitety Rosji też – choć najmniej. Bo jest to społeczeń- – zakładaj je. Niech ludzie się organizują w komi- stwo strasznie zdeprawowane tymi koloniami. To tety i komitety [niech] się porozumiewają, orga- jest społeczeństwo największego awansu po dzień nizuje się infrastrukturę. Groźba prowokacji jest dzisiejszy. Nikt nie ma takiej możliwości awansu niewspółmiernie większa, jak ruszasz na centrum. na całym świecie jak inteligent rosyjski, bo on ma Ja o tym jestem przekonany, ale rozumiem, że przecież to olbrzymie imperium. I to ich niewąt- po to, żeby mi się to udało, niezbędny jest ten pliwie deprawuje. straszak. Bo ja po prostu twierdzę, że na reformy W związku z tym jeśli oni dziś mają tu granicę Rosjanie nie wjadą do Polski. [interwencji], to każdy dzień tę granicę odpycha Teraz odpowiem na pytanie, co to znaczy mały i nasze działanie tę granicę odpycha. Czy mamy krok. Małe kroki mogą doprowadzić do samego przestać działać, bo oni zainterweniują – jak py- celu, jeśli będziemy uwzględniać w takiej oto per- tasz, Bogdan – to oczywiście jest pytanie bez sensu. spektywie. Ja się tu zgadzam – z grubsza biorąc (Madej tłumaczy, że nie tak brzmiało jego py- – z tą diagnozą Mariana [Piłki], choć – jak są- tanie). dzę – [...] nie jest to tak dobrze wcale. Jest takie Ty mi już przypisałeś taką odpowiedź, że... Ta- zjawisko, po pierwsze – jest chińskie zagrożenie, kie pytanie może mieć sens, jeśli przyjmiemy, że z którym ruskie kierownictwo musi się liczyć. Im istnieją dwa bieguny. [Jeden to] program powsta- oni są słabsi, tym to zagrożenie jest większe. Ja nia narodowego, a każdy inny jest programem nie wiem, jaką oni taktykę zastosują – Marian wie ugody. Wybaczcie państwo...”. – ale chińskie zagrożenie jest i Breżniew musi się Madej wtrąca uwagi: „Wyobraźmy sobie sytu- [z tym] liczyć. ację, w której my już więcej nie będziemy mogli Pogłębia się zależność od Zachodu. Na począt- być wysysani. W pięknej warstwie materialnej bio- ku lat 80. zacznie się kryzys generalny paliwowy rąc”. w Rosji. U nas w związku z tym też. I już w tej Kuroń: „Przysięgam ci, że nie jesteśmy wysysa- chwili, o ile ja wiem, zapadły takie decyzje na Za- ni. Nie jesteśmy wysysani, to nie ta sprawa w ogó- chodzie, tam są te prezydenckie narady związane le”. z naftą na zaproszenie [Jimmy’ego] Cartera, że Madej uważa, że jest między innymi i ta spra- się będzie finansować rosyjską naftę. Dlatego że wa, z całą pewnością. po prostu budżet paliwowy świata się zwichnie, Kuroń: „Konstrukcja, którą zbudowałeś, jest jak Rosja wyjdzie ze swoim złotem i zacznie naf- konstrukcją »OOO« i wybuch. Jest to konstrukcja

155 JACEK KUROŃ

nie do przyjęcia w ogóle. Zupełnie inna konstruk- interesy. I pewne swoje interesy naród musi tu cja. Co to znaczy? Otóż [...] zorganizowane społe- właśnie w Polsce realizować. Można sobie wyobra- czeństwo potrafi wydusić każdą rzecz praktycznie zić sytuację, kiedy żywotne interesy Związku Ra- bez wybuchów żadnych. Wręcz przeciwnie – wy- dzieckiego zostaną naruszone – pierwszy warunek buch jest tu w sumie rzeczą szkodliwą, bo taki do interwencji, natomiast polskie żywotne inte- wybuch jak [w czerwcu 1976 r.] Radom, jeżeli za- resy nie będą jeszcze chronione. Jest to sytuacja, strajkuje »Walter«, siedzi spokojnie w zakładzie, w której należy już się na coś decydować. Ja tyl- to tylko oni sami wiedzą, że strajkują. A jak Ursus ko chcę, żebyś sobie uzmysłowił pewną nieade- wyjdzie i przetnie tory, to w tym momencie cała kwatność naszego ogólnego myślenia, które jest Polska [...] dowiaduje się, że coś się dzieje. Nie- w pewnym stopniu skażone myśleniem władzy dokładnie wiadomo co, ale coś. I to jest sygnał, zainteresowanej w tym, żeby upowszechniać po- żeby strajkować. Ale tego można uniknąć. Można czucie zagrożenia interwencją. To jest jeszcze do- to zastąpić siecią, można to zastąpić porozumie- datkowa strona tego medalu”. niem. Zorganizowane społeczeństwo jest w stanie Kuroń: „Czy ty sądzisz, że zdejmiesz to po- bez wybuchu osiągnąć o wiele więcej”. czucie zagrożenia interwencją, jak zaczniesz mó- Madej nie ustępuje: „Mówisz tak, jakbyś mó- wić, że ona jest konieczna? W moim przekona- wił, że [...] centrum dyspozycyjnym jest Moskwa, niu trzeba dowodzić praktycznie, w działaniu, że a nie Warszawa. Przepraszam cię, z kim tu per- można działać i nie ma interwencji. W tej chwili traktować?”. w Towarzystwie Kursów Naukowych toczy się za- Kuroń upatruje w myśleniu Madeja błąd. Nie żarta dyskusja, czy można mówić o literaturze ra- sądzi, by Moskwa decydowała o podwyżce cen. dzieckiej, czy to nie wywoła interwencji – wpraw- W konsekwencjach ostatecznych – oczywiście, ale dzie nie czołgów, tylko ambasady. I z tym faktem my nie mówimy o konsekwencjach ostatecznych. realnym, drogi Bogdanie, musisz się liczyć, bo Sytuacja jest tego rodzaju, że wszystkie te sprawy żyjesz w tym kraju. I są to ci ludzie, z którymi [...] praktycznej polityki zdecydowanie są tutaj. powinieneś pracować, na których ci musi zale- I w ramach tej praktycznej polityki można nie żeć. Nie możesz tego faktu przeskoczyć. To jedno. dopuścić do podwyżki. Można wymusić podwyżkę A drugie: ja powiadam, że ten model, który za- cen, można narzucić reformę gospodarczą. prezentował Marian [Piłka], wydaje mi się po- „Tak naprawdę, między nami mówiąc, to mnie prawny – z jedną poprawką, która nie [...] [odnosi jest zupełnie wszystko jedno, co z tych spraw, się] do myślenia, tylko do emocji. Ja po prostu które ja na Gierku wyciskam, Gierek musi przez sądzę, że interwencja i wojna to są takie jatki, telefon uzgadniać, a czego nie musi. Ja tylko po- że to byłoby niewymierną klęską narodową, biolo- wiadam – Breżniew jest zainteresowany spokojem giczną”. w Polsce. W związku z tym jest sprawa nacisku, Wg Madeja (który nie ustępuje w polemice) nie- którą można osiągnąć. Pytanie – jakie to mają być porozumienie polega na tym, że „ja się zastrze- małe kroki. Otóż ja odpowiadam na to pytanie, że głem, że miałem na myśli prowokowanie inter- te kroki się będą wydłużać. Że ten proces stopnio- wencji, natomiast jatkę można po prostu... (szum wo może zachodzić. Jeśli mnie ktoś zapyta, czy to i wzajemne nakładanie się głosów uniemożliwia się obejdzie bez konfrontacji, to ja odpowiem, że zrozumienie całości wypowiedzi). nie ma takich prognoz społecznych na świecie na Kuroń: „Ja na argument, że wywołujemy inter- długą miarę, które byłyby coś warte, bo dochodzą wencję, odpowiadam. Wybuch – pierwszy może rozliczne czynniki. Teoretycznie jest to zupełnie spowodować takie rozruchy, że władza stanie się możliwe. Tak samo teoretycznie jest zupełnie bezsilna i czołgi wjadą. I zorganizowane społe- możliwa sytuacja przeciwna”. czeństwo jest bezpieczniejsze, ponieważ panuje Madej teoretyzuje dalej: „Związek Radziecki nad sytuacją. Im bardziej jesteśmy zorganizowani, ma zlokalizowane w Polsce pewne swoje żywotne tym mamy większe panowanie nad sytuacją”.

156 Wolność i Solidarność | nr 2 ZAMIAST PALIĆ KOMITETY

W dalszym ciągu przy głosie jest Kuroń. Jego sowo interwencję, w tym sensie, że trudno jest zdaniem nie należy dążyć do centralizacji tego ru- atakować, kiedy się ma np. sytuację dywersji na chu, [...] najpierw musi być autonomiczny i zróż- chińskiej granicy, kiedy jest sytuacja taka, że nicowany, przy ogólnej wspólnocie celów, które Amerykanie jednym cięciem mogą ich wygłodzić. się formułuje w pismach, programach, dyskusjach, Infrastruktury nie można organizować tak na spotkaniach i że to jest to, co jest naszą za- w ogóle, ona musi być organizowana w kon- sadniczą polityką na dziś. Z tą perspektywą, po kretnych sprawach. Tak się ludzie muszą zorga- pierwsze, że chcemy poruszać się w stronę nie- nizować. Po prostu jest niemożliwe, aby władza podległości, pluralizmu, demokracji parlamentar- odrzuciła postulaty wsi zorganizowanej, to jest nej i że to jest nasz cel, z którego ustąpić żadną niemożliwe. Nie dlatego, że władza tak chce, tyl- miarą nie wolno. Co więcej, nie można go przestać ko że ten aparat tak funkcjonuje, no i na tym głosić. rzecz polega, żeby [go] przyduszać, przyciskać, Opozycja powinna sformułować program uwz- kontrolować. Można sobie wyobrazić, że jest wy- ględniający, jak się powinna zachować opozycja po buch, władza przed wybuchem ustępuje, po czym interwencji. „W naszej mocy jest zapobiec inter- się ludzie rozchodzą do domów i sytuacja wraca wencji. Ja stoję na stanowisku, że trzeba budować do punktu wyjścia. Bo nie ma gwarantów, bo nie infrastrukturę i [prowadzić] kampanię polityczną, ma kontroli, bo nie ma elementów nacisku. Mam tylko w związku z tą infrastrukturą. Spróbujemy sceptyczny stosunek do wymiany władzy. podjąć kampanię przeciw policji, przeciw bezkar- Jeśli byśmy mówili o sprawie wsi konkretnie, to ności policji i ta kampania ma służyć temu, żeby co to są za postulaty? Są to postulaty, żeby chłop odepchnąć policję. Tak jak się stało w Październi- był podmiotem gospodarowania. To znaczy, że bę- ku, gdy przyszedł atak na bezpieczeństwo, które dzie ileś milionów podmiotów. […] To za dużo, zostało w związku z tym wcześniejszym atakiem ten aparat jest przystosowany do zupełnie innego gruntownie zdezorganizowane. [...] funkcjonowania. Podmiotem gospodarowania jest Natomiast zasadnicza rzecz to budowa rozlicz- władza, a ludzi mają oni brać za mordę – tak funk- nych form zorganizowanego środowiska. Wieś na cjonuje ten aparat. Gdybyśmy sobie wyliczyli, że przykład. Jest to sprawa zasadnicza – zorgani- Gierek z [Kazimierzem] Barcikowskim postanowili zowana wieś. Oto jest ta sprawa, o którą tu dziś tak koniecznie załatwić [te postulaty], to i tak ten idzie, co w moim przekonaniu daje olbrzymie suk- aparat tak zafunkcjonuje, że to wszystko zetrze. cesy przy równocześnie dużym marginesie bezpie- Cała sprawa polega na tym, żeby w odpowiednim czeństwa, [jeśli chodzi o] interwencję. To jest ten miejscu łapać go za rękę – na drodze, po drodze, dowcip pana Zawadzkiego24 z KOR-u, który kie- w każdym miejscu. [...] Żeby odpowiedzieć na dy nam mówili, że KOR wywoła interwencję, mó- pytanie, co trzeba zrobić, żeby chłop nabrał za- wił: [...] [dlatego] ja nie podaję w komunikatach ufania, że mu ziemi nie zabiorą, bo to jest ten [KOR] numeru swego mieszkania przy adresie [...], fundament sprawy, żeby on zaczął inwestować, to bo jak te czołgi wjadą, to mnie nigdy nie znajdą będzie rzecz prosta – trzeba zmienić ustrój bez- (śmiech). spornie. Otóż [...] dla mnie te wszystkie kolejne Przeciw komu te czołgi mają jechać? Ja oczy- sprawy nie są programem, tylko sposobem organi- wiście rozumiem przecież, że to są zmiany, które zowania się ludzi. Bo [inaczej] ludzie się nie zor- w pewnym momencie przeskakują próg. Ja twier- ganizują. W ogóle do niepodległości to się może dzę, że jednocześnie trwa proces odpychający cza- kilkunastu młodych marzycieli zorganizować, ale

24 Wacław Zawadzki (1889–1978) – historyk, bibliofil, wydawca; działacz PPS, uczestnik wojny polsko-bolszewickiej. Po drugiej wojnie światowej do 1948 r. redaktor naczelny Spółdzielni Wydawniczej Wiedza, związanej z PPS. W 1948 r. usunięty z PPS jako przeciwnik połączenia z PPR. Członek PZPR w latach 1957–1967 (wystąpił po usunięciu Leszka Kołakowskiego). W 1976 r. członek założyciel KOR.

157 JACEK KUROŃ

ludzie się nie zorganizują, [...] to wcale nie zna- rzecz idzie o wykład historii Polski. I sądzę, że [...] czy, że to nie jest ważne. Bo różne sprawy można tylko taka droga jest i innej drogi na razie nie ma. załatwić […]. Towarzystwo Kursów Naukowych – Jak wiecie, mamy tego „Robotnika”26. Tam się ludzie się organizują, sama w sobie ważna rzecz. jednak [coś] robi, są te grupy „Robotnika”, są te Ludzie przychodzą na wykłady, organizują. Jest grupy specjalnego doboru i [udało się utworzyć] to równocześnie metoda organizowania się społe- jedną grupę środowiskową, jedną jedyną, to nie czeństwa. I to jest ten sposób, który potrafię dziś, ma żadnego znaczenia. Te grupy specjalnego do- tu i teraz, w tych warunkach wymyśleć”. boru będą miały znaczne trudności z przebiciem Jeden z uczestników spotkania zainteresowany się [...]. W zakładzie [pracy] naturalne przy- jest, jak ocenia mówca zdolność organizowania się wództwo należy do tych najstarszych stażem, społeczeństwa polskiego. Mówca widzi to w ten o najwyższych kwalifikacjach, bardzo z zakładem sposób, iż organizowanie rozumie w sprawach, związanych. Ci by od razu przejęli zakład, ale które ludzi bezpośrednio interesują. Mamy opo- ci są przeważnie członkami partii, natomiast ci, zycję, organizację specjalnego doboru, polegającą którzy do nas przychodzą, którzy biorą „Robot- na tym, że właśnie tu schodzą się [...] z różnych nika”, którzy w tej sprawie chcą działać, to jest środowisk ludzie, którzy się tu zbierają dlatego, że ten taki [element] do awantur. I przebicie się tych łączy ich ta sprawa. O zorganizowaniu społeczeń- do tamtych będzie bardzo trudne. Niemniej jakoś stwa można mówić wówczas, jak będziemy mieli to idzie i muszę powiedzieć, że są spore sukcesy organizacje środowiskowe. Co to jest organizacja tutaj. Przede wszystkim w stosunku do oporu. To środowiskowa, powiem na przykładzie Krakowa, znaczy w momencie, w którym mamy do czynienia miasta SKS. Kiedy powstał, to – powiedzmy – sku- z oporem, z atakiem, z przesłuchaniami, z różny- piał 300 osób. W tej chwili oni mają taką sytuację, mi rzeczami, ludzie znakomicie wytrzymują. Na- że rezolucje w sprawie resów [...] podejmowały słuchy [tj. podsłuchy SB] zakładają masowo, te im lata studiów25. Otóż to jest właśnie sytuacja, nasłuchy wyłażą ze ściany. I wszystko w porząd- w której przechodzi się do organizacji środowiska. ku, i ludzie działają mimo to. Przyciągają innych. I tylko tak to można robić. To znaczy podejmu- Jeśli chodzi o społeczeństwo polskie, to w czasie jąc sprawy konkretne, w które ludzie się bezpo- okupacji wykazało, że umie to robić. 30 lat to się średnio zaangażują. Ja nie mówię, żeby ludzi źle rozwałkowywało. Trzeba to budować od nowa. Ja traktować, jako przygłupków, tylko żeby stawiać wierzę, że damy radę. konkretną sprawę. Oto jest sprawa prohibitów Powracając do tematu lewicy: istnieje zjawi- i bibliotek. sko, że w warunkach konfliktu strony przeciwne Są różne szczeble zorganizowania. Teraz po tym wzajemnie się wyskrajniają. Spychają się na prze- wykładzie Michnika zapadły grzywny dla tych, ciwników. Dotyczy to wszelkich sfer życia spo- którzy nie wyszli z sali, kiedy ich wezwano do ro- łecznego, a także stosunków osobistych. W przy- zejścia się. Jeszcze nie zapadły, ale są już kolegia padku walk społecznych zachodzi jeszcze drugie i – jak wiadomo – w sobotę jest pierwsze, to tam bę- zjawisko, na które chciałbym zwrócić uwagę, że dzie ze cztery tysiące itd. Otóż oni wymyślili, że równocześnie strony się upodabniają, ponieważ będą zbierać po złotówce na te grzywny na uczel- wzajemnie narzucają sobie metody walki. Dla nas, niach. A dać złotówkę, to już się zaangażować. opozycji w kraju totalitarnym, to bardzo ważna I oto angażuję się w obronę historii Polski, bo sprawa [...]. To znaczy opozycja z natury rzeczy

25 Tzw. resy (prohibity, cimelia) oznaczały zbiór książek zastrzeżonych z powodów politycznych w bibliotekach uniwersyteckich (wszystkie wydawnictwa emigracyjne i niektóre książki obcojęzyczne). Studencki Komitet Solidarności w Krakowie zainicjował 21 XI 1978 akcję przeciwko resom, domagając się ich udostępniania wszystkim studentom. Na kilku wydziałach Uniwersytetu Ja- giellońskiego i Akademii Górniczo-Hutniczej podjęto rezolucje postulujące likwidację resów. 26 Pismo środowiska KOR, adresowane do świata pracy; zaczęło ukazywać się jesienią 1977 z inicjatywy Henryka Wujca i Jana Lityńskiego.

158 Wolność i Solidarność | nr 2 ZAMIAST PALIĆ KOMITETY w tym kraju samookreśla się przez przeciwstawie- na] E[uropa], konkretnie: nie podają o nas żad- nie się władzy. I jaki to my mamy system? Mamy nych informacji albo prawie żadnych. W końcu system totalitarny o rodowodzie lewicowym, na- czytają artykuły „Opinii”27, natomiast nie podają rzucony i utrzymywany przez Rosję. I w związ- absolutnie [niczego] o nas, o naszej akcji przed- ku z tym to przeciwstawienie może być przez wyborczej w ogóle nic nie mówili. Potem coś po- antytotalitaryzm, przez antylewicowość, przez wiedzieli o W[arsza]wie, natomiast nic nie mówili antyrosyjskość. I teraz muszę powiedzieć, że ist- o tym, co się działo np. w Lublinie itd., chociaż te nieje tu niebezpieczeństwo upodabniania się, bo informacje do nich docierały. I tutaj w tym mo- totalitaryzm narzuca nam formy walki i istnieje mencie te wszystkie jakieś w miarę solidarne możliwość pewnego typu totalitaryzacji naszego naciski są zwichnięte, bo wchodzi jakiś niezdrowy działania przez ekstremizmy, przez zacietrzewie- element tego typu historii, które moim zdaniem nie, nietolerancję na skutek takiej oto postawy są zupełnie niepotrzebne. Jeżeli W[olna] E[uropa] przeciwnika. Dla mnie jest tutaj zawarta wielka wie, że my prowadzimy przez dwa tygodnie akcję szansa i wielkie niebezpieczeństwo, albowiem antywyborczą, to niech ona o tym powie. Oni jeśli ta opozycja ukonstytuuje się jako antytota- o tym nie powiedzą z powodu jakichś celów kon- litarna i to będzie jej nadrzędne [przekonanie], kretnych”. w związku z tym ta opozycja to [będzie] bardzo Kuroń: „Dwie sprawy, pierwsza sprawa stosunku piękna opozycja, bo jest humanizm, antyhuma- Ruchu Obrony Praw Człowieka i KOR-u. Przyznam nizm. I [...] nie da się zepchnąć w antyrosyjskość się uczciwie, że wolałbym na ten temat w ogóle i antylewicowość, inaczej niż w antytotalitaryzm. nie mówić. I zaraz powiem dlaczego. Dlatego że ja Jeśli by ona dała się zepchnąć w antylewicowość, mam przeciwny pogląd. Jeśli chodzi o działalność to grozi jej to, że będzie się stawać radykalnie pra- KOR-u przeciw ROPCiO, to można tu wymienić jed- wicowa, przyjmować totalitarne metody. To zna- ną konkretną rzecz, wywiad Haliny Mikołajskiej, czy z natury rzeczy będzie antyrosyjska, bo to ła- właściwie wypowiedź jej na spotkaniu z dzienni- two. I to straszne niebezpieczeństwo [...]. To jest karzami. Brzmiało to w ten sposób. Leszek Mo- dla mnie najważniejsze, bowiem mam wrażenie, czulski powiedział, że jest nieścisła współpraca że dano nam gigantyczną szansę przez to, że bu- między ROPCiO a KOR-em i ją w związku z tym dujemy to po tym wielkim walcowaniu, od nowa dziennikarze zapytali o tę współpracę. Ona odpo- budujemy tę sytuację przeciwko totalitaryzmowi, wiedziała, że jej o tej współpracy nic nie wiadomo. całą tę wrażliwość na niedemokratyczne metody, [Jeśli chodzi o] ROPCiO – to jej nie wiadomo, kto na kłamstwo, na fałsz. I jeśli tego nie zmarnuje- do tego ruchu należy. Ona to powiedziała w swoim my, to wyjątkowa szansa przed ojczyzną stanęła”. własnym imieniu. Po pierwsze muszę powiedzieć, Nastula stawia pytanie: „Pan mówił o tym, że że oświadczenie, iż nie ma współpracy, nie jest powinny być z różnych kierunków te naciski robio- wystąpieniem przeciw”. (W tym momencie słychać ne itd. Między innymi była taka sytuacja, że jako gwizd i słychać wzajemne przekrzykiwanie się). pewna grupa nacisku [Ruchu] Obrony Praw Czło- Zdaniem Kuronia Mikołajska nie powinna była wieka, do którego zresztą mam zaszczyt należeć tego powiedzieć. „Ja bym tego nie powiedział, i uczestniczyć w nim... My się spotkaliśmy z pew- ja spotkania z dziennikarzami robiłem przedtem nym dosyć ostrym przeciwdziałaniem konkretnych i potem bardzo długo i byłem w dość trudnej sy- osób ze środowiska – powiedzmy – osób z opo- tuacji, ponieważ nie chcę deklarować współpracy zycji. Mało tego, odnoszę wrażenie, to jest moje z ROPCiO, natomiast nigdy absolutnie nie powie- prywatne zdanie, że w tej chwili spotykamy się działem nic [na ten temat]. Wprawdzie deklara- z bardzo ostrym przeciwdziałaniem R[adia] W[ol- cja braku współpracy nie jest deklaracją przeciw,

27 „Opinia” – pismo ROPCiO, pierwszy numer wyszedł z datą 30 IV 1977; w redakcji m.in. Kazimierz Janusz, Leszek Moczulski, Adam Wojciechowski, Andrzej Czuma.

159 JACEK KUROŃ

ale jest deklaracją przeciw, bo się odcina – w tym Tego typu mówienie jest niedobre. Żeby było sensie. Moim zdaniem to bardzo źle się stało. Ale śmiesznie, to chcę powiedzieć, że do mnie przy- poza tym jednym jedynym wypadkiem innych chodzili ludzie i mówili: w tej W[olnej] E[uropie] takich wypadków nie było. Natomiast znane mi to nic, tylko od świtu do zmierzchu o Ruchu Obro- są z najprzeróżniejszych stron ataki w prasie ta- ny, a co wy robicie, gdzie wy jesteście? Ja sam nie kiej i w innej ROPCiO na KOR. Choćby ostatnio słucham tego radia i tego nie wiem. Pierwsza rzecz [w piśmie podpisywanym przez ROPCiO] ukazało – Wolna Europa w zasadzie nie ma prawa zajmo- się coś, co spowodowało, że pistolety maszynowe wać się kampanią wyborczą [w Polsce], ponieważ wyjmowano na zebraniu KOR-u. [...] Trudno so- ona oficjalnie jest amerykańską radiostacją i ona bie wyobrazić, jakiego rzędu jest ta insynuacja. To z zasady nie powinna interweniować w wewnętrz- jest taki radykalny praktyczny przypadek. A inne ną kampanię polityczną. To jest sprawa stara, my- [...] [zdarzają się] bez przerwy. śmy dawniej kiedyś, jeszcze przed KOR-em, mieli Ale, drodzy państwo, [...] ja bym sobie chętnie jakiś pomysł, jeszcze i przed innymi wszystkimi popolemizował i uważam, że to pożyteczna po- tymi historiami, na kampanię wyborczą, próbowa- lemika, gdybym ja mógł podjąć polemikę. Tylko liśmy tamtędy nadać i odpowiedziano nam, że to żebym ja się dowiedział, że to jest tak a tak, wte- niemożliwe. To by było, jeśli chodzi o Wolną Eu- dy mógłbym polemizować. Ja zapolemizowałem ropę. Prócz tego tam są różne układy, o których z Ruchem Obrony w [...] tekście Uwagi o struktu- ja wiem. Po pierwsze korespondenci sobie prze- rze ruchu demokratycznego. To się ukazało w pi- kazują tak, jak lubią, różnie. Mimo tego naszego śmie, niestety, które się nie ukazuje [...] ale on się dobrego kanału w tej sprawie to tam taka rzecz ukaże lada moment w osobnym nakładzie. Razem się zdarzyła, że po wejściu na salę [na wykład?] z Zasadami ideowymi i Myślami o programie dzia- Michnika nadano taką informację, że prof. Kie- łania. To, dlaczego się „Głos”28 nie ukazuje i inne lanowski29 powiedział, iż TKN zastanawiał się bę- sprawy związane z prasą KOR-owską, to osobna dzie, czy można tę młodzież dalej narażać. Otóż to sprawa i osobno będę u siebie [o tym] rozma- jest w ogóle nieprawdą, Kielanowski tego nie po- wiać. Otóż my po prostu za wiele srok trzymamy wiedział. To nadawała agencja Reutera. Ten facet za ogon. Pisma, książki, Bóg wie co jeszcze. Tak od Reutera upierał się, że Kielanowski mu to powie- się złożyło, że drugi numer „Głosu” wpadł razem dział. To przez dwa dni szło. Żadne naciski nie po- z powielaczem i trzeci numer „Głosu” wpadł razem magały. Ja wiem, że korespondenci są w tej chwili z powielaczem. Tylko pierwszy numer nie wpadł obrażeni na Ruch. Obrażeni są o sprawę Świtonia30, razem z powielaczem. bo oni uważają, że się ich wprowadziło w błąd, po- [...] Myślę – jest źle, że jest tak, jak jest. Ale nie dając nieprawdziwe dane. Są to sprawy doraźne, jest to tak, że tylko jedna ze stron ponosi winę. szczątkowe. Generalnie oni czytają wszystko, co Druga sprawa dot[ycząca] tej W[olnej] E[uropy]. dostają. Przy czym pragnę donieść, że ja zawsze I tu mam wręcz pretensje do niektórych kolegów, jestem gotów każdą wiadomość przekazać, którą którzy naprawdę wymyślili i lansują, ja znam na- dostanę; bez względu na to, jak ja ją dostaję, to ja zwiska tych ludzi z Ruchu, którzy wymyślili taką ją przekazuję. Uważam, że jeśli ja mam możliwość tezę, że ja kieruję w tej Wolnej Europie (śmiech). nadania, to ja mam możliwość nadania wszystkie-

28 „Głos” – pismo grupy Antoniego Macierewicza w KOR; pierwszy numer ukazał się jesienią 1977. 29 Jan Kielanowski (1910–1989) – zootechnik, profesor, członek PAN. Od 1977 r. w KOR, następnie KSS KOR, członek Rady Funduszu Samoobrony Społecznej. W 1978 r. członek założyciel TKN, wszedł w skład jego Rady Programowej. 30 Kazimierz Świtoń (ur. 1931) – 23 II 1978 w Katowicach wraz z Bolesławem Cyganem, Romanem Kściuszkiem i Władysławem Su- leckim powołał Komitet Wolnych Związków Zawodowych. W październiku 1978 został aresztowany, następnie oskarżony o pobicie czterech milicjantów i zdemolowanie samochodu MO, 2 III 1979 skazany na rok więzienia, zwolniony w wyniku akcji protestacyjnej prowadzonej przez ROPCiO (z którym był związany) i KSS KOR. Członek NSZZ Solidarność, 13 XII 1981 internowany.

160 Wolność i Solidarność | nr 2 ZAMIAST PALIĆ KOMITETY go, a nie tylko jednej rzeczy. Muszę powiedzieć, już jest za daleko, że dopiero z tego wszystkiego że tak było np. w sprawie innej, czasami ja dzwo- wyłania się życie, które może być naszym życiem. niłem i dowiadywałem się, że Janusz31 podał spra- Ja niektórym tłumaczę, że może powstać taka wę, którą ja powinienem wcześniej podać. Mam sytuacja, że w tym momencie oni coś robią, odgry- wrażenie, że w tej sprawie po prostu żeśmy się nie wają dużą rolę, ale może taka powstać sytuacja, dogadali”. że nie będą odgrywać żadnej roli. Z tą świadomo- W tym momencie głos Kuroń przekazuje ks. Wi- ścią powinniście wy też pracować. W tej chwili śniewskiemu32. Zdaniem jego w tej chwili w Pol- wykonujecie zadania, które są bardzo istotne. Na- sce są dwa Ruchy Obrony Praw Człowieka i on to ród nie jest kupą baranów. Może on być chwilami tak odbiera ze swego punktu widzenia, który go nieobudzony, ale on ma prawo wyboru. Wyboru bezpośrednio interesuje. To znaczy interesuje go drogi, która mu w jakiś sposób odpowiada, pew- sprawa praw człowieka. Odbiera, że są to dwa ru- nych propozycji, które mu się bardziej podobają. chy, niepodważalnie. Następna sprawa to: z chwi- Mam wrażenie, że w tym, co tutaj mówiłem, lą gdy coś powstaje, zawsze rodzą się wokół tego nie było nic sprzecznego. Chciałbym jednak w tej nieporozumienia. Rodzą się jakieś oskarżenia. sprawie powiedzieć pewną rzecz praktyczną. Mam Z wypowiedzi słyszał, iż coś takiego miało miejsce. cały czas niepokój związany z tym podziałem. Zresztą w jego przekonaniu musiało mieć miejsce. Ciągle opowiadałem się za wielością, ale mam tu Pewne rzeczy mogą boleć. W tych dniach rozma- pewien niepokój. Niepokój związany z dzieleniem wiał z dr. Rybickim33, który wiele się nachodził czegoś, czego dzielić żadną miarą nie trzeba. i napracował nad sformułowaniem czegoś takiego. Np. nie widzę żadnych powodów, aby działalność „Nie wiem, czy mam prawo w tej chwili to mówić, tę, którą my nazywamy działalnością Biura Inter- ponieważ to była rozmowa bardzo prywatna, ale wencyjnego, która jest działalnością pomocy lu- myślę, że nikogo to nie kompromituje, polały się dziom, żeby ją dzielić. Ja uważam, że będziemy z jego oczu łzy – dosłownie. Wydaje mi się, że się łączyć do zadań, a nie dzielić. Tu pan Rożek34 to są sprawy, które należy dostrzec i już o nich zademonstrował tę generalną wizję. Przyszedł do zapomnieć. Próbować wypracowywać sobie jakieś mnie i powiedział, że jest uczestnikiem ROPCiO wspólne bycie”. i uważa, że opozycja nie powinna się dzielić, [Kilka słów nieczytelnych.] w związku z czym on oczekuje ode mnie pomocy [Kuroń]: „...patrzę teraz, powstają grupki tak związanej z jego obroną. W tym m.in. celu przy- prawicowe, że bardziej prawicowe być nie mogą. jechałem do punktu konsultacyjnego [ROPCiO], To szalenie wzbogaca nasze życie. One odgrywają ale chciałbym też, żeby było odwrotnie, żeby dużą rolę jako ostrzeżenie, jako pokazanie, że to przypadkiem nie powiedziano, że chcę tu ukraść

31 Kazimierz Janusz (ur. 1925) – w 1951 r. skazany na 15 lat więzienia za udział w tajnej organizacji niepodległościowej, zwolniony w 1956 r. Jeden z liderów ROPCiO, redaktor niezależnego pisma „Opinia”. Kierował biurem prasowym ROPCiO (przekazywał infor- macje dziennikarzom zagranicznym), w swoim mieszkaniu w Warszawie prowadził punkt konsultacyjno-informacyjny. Internowany 13 XII 1981, w latach osiemdziesiątych był doradcą tajnej Komisji Zakładowej NSZZ Solidarność w Stoczni Gdańskiej im. Lenina. 32 Ludwik Wiśniewski (ur. 1936) – dominikanin, prowadził duszpasterstwa akademickie w Gdańsku i Lublinie, w których gromadziła się opozycyjna młodzież (m.in. Aleksander Hall, Arkadiusz Rybicki, Janusz Krupski, Bogdan Borusewicz), uczestnik ROPCiO. 33 Józef Rybicki (1901–1986) – filolog klasyczny, nauczyciel, uczestnik wojny polsko-bolszewickiej, od 1943 r. szef Kedywu Okręgu Warszawskiego AK, uczestnik powstania warszawskiego, we wrześniu 1945 jeden z założycieli WiN. Aresztowany w grudniu 1945, skazany w 1947 r. na 10 lat więzienia, zwolniony w 1954 r. Członek założyciel KOR, w latach 1977–1978 członek Rady Funduszu Sa- moobrony Społecznej. Na początku 1977 r. mocno zaangażował się w próby powołania przez środowiska Nurtu Niepodległościowego i KOR wspólnej organizacji o szerszej formule działania, które jednak poniosły fiasko (26 III 1977 ogłoszono powstanie odrębnego ROPCiO). 34 Janusz Rożek (ur. 1921) – rolnik, niezależny działacz chłopski związany z ROPCiO. 30 VII 1978 z pomocą działaczy KSS KOR założył w Milejowie Tymczasowy Komitet Samoobrony Chłopskiej Ziemi Lubelskiej.

161 JACEK KUROŃ

Rożka. I jak nas w ten sposób zmusił, tośmy się śnie milicji byłoby trudniej to wszystko rozpraco- porozumieli. Do zadań trzeba się łączyć. Wszędzie wać. Opozycja byłaby wtedy zorganizowana. tam, gdzie się ma kto z kim łączyć. Bo często bywa Kuroń: „Sprawę tę rozważaliśmy wiele razy, ale tak, że się nie ma kto łączyć, bo albo są jedni, albo mamy istotną trudność. Łączy się ona z pewną drudzy. I to jest moja zasadnicza linia. różnicą naszej taktyki. W gruncie rzeczy w KSS Dzielić się zaś trzeba myślami, ideami, pomysła- KOR są ok. 32 osoby, które do niego należą i ko- mi, bo to wzbogaca. To nie znaczy, że tych samych niec. Wszyscy inni tworzą grupy zupełnie nieza- robót nie można w różny sposób robić. Bibliotekę leżne. I wszystkie grupy, które my powołujemy, centralną [niezależną] w Warszawie robimy wspól- są absolutnie autonomiczne, niezależne. Np. [To- nie i to jest dobrze. Uważam, że można robić róż- warzystwo] Kursów Naukowych, w które włożyli- ne rzeczy, nie pieczętując ich. Nie ma żadnego śmy mnóstwo pieniędzy i energii, jest obecnie ab- [...] [powodu], żeby na różnych sprawach stawiać solutnie niezależne i w zasadzie już nie ma z nami stempelek ROPCiO albo KSS. To niejednokrotnie żadnego związku. I tu jest cały kłopot. Ponadto odpycha, odrzuca ludzi. Jak nie będzie tych pie- dużo ludzi się jeszcze boi. Widzimy, co się stało ze czątek, to się okaże, że się nie mamy o co spierać, Świtoniem, który jest nadzwyczaj uczciwy. Wasza że możemy to robić wspólnie. Zachęcam do takich sytuacja jest o tyle lepsza, że jesteście wszyscy inicjatyw, które właśnie przyciągają ludzi, a nie razem, a Świtoń jest absolutnie sam. Z tego też dzielą. To, jak mi się wydaje, jest najważniejsza powodu udało im się go zgnoić. Potrzebni by nam droga. Był w pewnym momencie pomysł, Adam byli ludzie do Biura Interwencyjnego tam, gdzie Wojciechowski35 mi go przedstawił, który zaczął nie ma żywego środowiska [opozycyjnego]. O sa- mi się nawet okrutnie podobać, szczególnie jego motnych ludzi my się po prostu boimy. Suleckie- druga część. Adam powiedział, że się powoła par- go36 jakoś ludzie trzymają, ale mimo to [esbecy] tie polityczne, wtedy ci, którym drogie są prawa potrafią go nękać. To nie jest żadna solidarność człowieka i obywatela, się połączą i założą wspól- taka solidarność cząstkowa. Są takie rejony, gdzie ny komitet. Ja osobiście nie widzę obecnie miejsca mamy ludzi z Biura Interwencyjnego, gdzie mogli- na partię polityczną, ale ta druga część przypadła byśmy taki punkt powołać, ale boimy się, bo jeżeli mi do gustu. Zastanawiam się, że może trzeba by- to będzie samotny człowiek, bez silnego środowi- łoby poszukać takich form, przy których możliwe ska, które za nim stoi, to żal to robić. będzie bezpośrednie porozumienie. Są to przecież Ja cały czas o tym myślę. Obecnie mam dwa po- nasze wspólne sprawy. mysły. Nie są to jeszcze z mojej strony propozycje, Nie należy też wyciągać na wierzch tych tylko pomysły. Mnie się marzy, żeby Fundusz Sa- wszystkich kwestii spornych, bo są to rzeczy, któ- mopomocy [właśc. Samoobrony] Społecznej, który re w gruncie rzeczy interesują tylko wąskie grono mamy, był funduszem ponadpartyjnym. On też osób, które w tym uczestniczyły”. z taką intencją został powołany. Sama rada fun- Figurant [tj. ktoś z dyskutantów] proponuje, duszu jest bardzo dobrana z tego punktu widze- żeby z ramienia KSS również powstawały punkty nia. Tam jest Rybicki, Zieja, Kielanowski, Lipiński, [konsultacyjno-informacyjne], nazwa nie gra roli. Lipski, Zawadzki37. Idea moja jest taka, żeby to Wtedy byłby szerszy front działania, a jednocze- był zdecydowanie fundusz ponadpartyjny, a nie

35 Adam Wojciechowski (ur. 1943) – prawnik, uczestnik ROPCiO, od 1978 r. Ruchu Wolnych Demokratów (autonomicznego wewnątrz ROPCiO), 1977–1978 redaktor „Opinii”. W 1977 r. jeden z twórców polskiej grupy Amnesty International. 36 Władysław Sulecki (1931–2004) – górnik, współpracownik KOR i „Robotnika”, w lutym 1978 jeden z założycieli Wolnych Związ- ków Zawodowych w Katowicach, prześladowany przez SB, w 1979 r. został zmuszony do emigracji do RFN. 37 W skład Rady Funduszu Samoobrony Społecznej, która ukonstytuowała się 11 X 1977, wchodzili: ks. Jan Zieja (przewodniczący), Halina Mikołajska (sekretarz), Jan Józef Lipski (skarbnik), Jan Kielanowski, Edward Lipiński, Piotr Naimski, Józef Rybicki, Wacław Zawadzki (J.J. Lipski, KOR, Warszawa 2006, s. 575).

162 Wolność i Solidarność | nr 2 ZAMIAST PALIĆ KOMITETY międzypartyjny. Jest to fundusz, który jedno- wierzący mieli na ogół bardzo za złe prymasowi znacznie i wyraźnie finansuje pewne sprawy o wa- kazanie i bardzo im się nie podobało to posunięcie. lorze ogólnym. A więc wszelką pomoc ludziom, Natomiast ludzie tacy jak ja, niewierzący, mieli wszelką obronę represjonowanych i coś, co bym stosunek pozytywny. To była anegdota. Jeśli idzie nazwał akcją kulturotwórczą, tzn. nie powinien o tę sprawę na poważnie, to ja mam takie prze- finansować pisma, np. „Głosu” czy „Opinii”, a po- świadczenie, że Kościół jest w Polsce tego typu in- winien finansować książkę, jakieś dzieło sztuki, stytucją, od której ja oczekuję, że stojąc na straży dzieła naukowe itp. Nie będzie to fundusz poli- fundamentalnych wartości, będzie stał również na tyczny, gdyż taki osobno byśmy zbierali. straży praw człowieka i obywatela najogólniej po- Drugi pomysł, z którym się cały czas noszę, to jętych. Od Kościoła takich funkcji oczekuję. I im są biura interwencyjne. Biura takie można robić mocniejsza jest pozycja Kościoła w kraju, tym le- wspólnie. Wąskim gardłem Biura Interwencyjnego, piej może tę swoją rolę spełniać. Natomiast nigdy nieszczęściem jego jest to, że jego działanie jest nie oczekiwałem od Kościoła i to by mi się bardzo wyznaczane przez adwokatów. A tych adwokatów nie podobało, gdyby Kościół włączył się do okre- jest zaledwie pięciu. To wyznacza praktycznie ślonej działalności politycznej. Ta funkcja, jakiej przepustowość spraw. W związku z tym adwokat ja oczekuję od Kościoła, jest bardzo pozytywna dla jest tu na wagę złota. Myślę jednak, że gdybyśmy opozycji, gdyż stwarza jej możliwość działania. Ja wszyscy razem poszukali wśród znajomych, to nie oczekuję pomocy, ale wiem, że w sytuacji, kie- łatwiej byśmy ich znaleźli. Jest to sprawa, którą dy prawa człowieka się drastycznie złamie, to Ko- śmiało można zjednoczyć. ściół będzie tych pokrzywdzonych bronił. I to jest Chcę sprawę stawiać uczciwie. Jest sporo prze- to, co Kościół tu robił, robi i w moim przekonaniu szkód i trudności, nazwę je osobistymi, które nie będzie robił nadal. dotyczą zebranych tutaj. Ja wiem, że to źle, że tak Bardziej szczegółowe sprawy dot[yczące] po- jest, ale niemniej tak jest i z tym się trzeba liczyć”. lityki Kościoła i wobec Kościoła po prostu mnie Nastula pyta, czy dotychczas żadne wydawnic- nie interesują. Nie ma obaw, aby Kościół poszedł two nie korzystało z tego funduszu. za daleko w rozmowach z państwem. Sam prymas Odp[owiedź] – w zasadzie nasze wydawnictwa mówił o tym w swoim kazaniu do lektorów mi- są samowystarczalne. Fundusz jest pożyczany sji, które wygłosił w Rzymie bezpośrednio po tych nowym wydawnictwom, ale one w miarę upływu rozmowach. Osobiście jego kazanie z 6 stycznia mi czasu spłacają dług. Ukaże się niedługo broszura się nie podobało”. Eurokomunizm, w której udział ma także Moczul- I na tym stwierdzeniu Kuroń zakończył swoje ski38. Właściwie tyle mam dzisiaj do powiedzenia. wystąpienie w punkcie [konsultacyjno-informa- Moim zdaniem ważna jest przyszłość, włączyć się cyjnym ROPCiO]. Uczestnicy spotkania powoli się trzeba do nowych zadań na takiej zasadzie, że lu- rozchodzą. Powstaje wielka wrzawa. Trwają jesz- dzie robią różne rzeczy i nie dzielą się, działają cze rozmowy, jednak są one całkowicie niezrozu- wspólnie”. miałe. Jako jedni z nielicznych pozostają jeszcze Figurant pyta na temat ostatnich porozumień Rożek i Samoliński39. Wojtek podaje mu swój ad- między państwem a Kościołem, propozycjach utwo- res, pod który Rożek przyjdzie w czwartek 9 marca rzenia biura papieskiego i czy takie załatwienie o godz. 20.00. sprawy będzie pomagać opozycji, czy też odwrotnie. Kuroń z Andrzejem [Klimowiczem] będą szli ra- Kuroń: „Na ten temat ostatnio dużo się rozma- zem (prawdopodobnie na nocleg) w stronę L[ubel- wia, była nawet dyskusja w »Forum«. Otóż ludzie skiej] S[półdzielni] M[ieszkaniowej].

38 Książka Eurokomunizm wydana przez NOW-ą w 1978 r. zawiera teksty m.in. Santiago Carillo, Henry’ego Kissingera, Leszka Koła- kowskiego, Adama Michnika i Leszka Moczulskiego. 39 Wojciech Samoliński (ur. 1953) – student KUL, współpracownik KOR, redagował i drukował lubelskie niezależne pismo młodych katolików „Spotkania”.

163 JACEK KUROŃ

Rożek w rozmowie z Kuroniem mówi, że „może Kuroń zobowiązuje się to przekazać dalej, nie wieś jest w sensie materialnym niezależna od zapewnia jednak, że mu się to uda, ale postara władzy i to stwarza możliwość działania”. Narze- się, co będzie w jego mocy. Druga sprawa, którą ka, że nie może zdobyć ludzi do współpracy. Kilku porusza Rożek, to sprawa stodoły i afisza. Podaje zdobył, ale jest to jego zdaniem mała ilość. „Oni nazwisko sekretarza gminnego – Matuszkiewicz. ludzi odstraszają, zostawiają mnie jak sierotę, To również Kuroń zamierza wykorzystać. przestraszają wszystkich dokoła. Milicja straszy Zastanawiają się jeszcze, powracając do sprawy tych, którzy przychodzą do mnie na spotkania. kolizji drogowej, czy ormowiec nie wycofa się ze Mnie nie ruszają, bo wiedzą, że mnie nie przestra- sprawy, gdyż wówczas nie można jej przekazywać. szą, ale ludzi odstraszają”. Rożek w tym momen- Rożek ma w związku z tym jeszcze poczekać i gdy cie powraca do swojej sprawy kolizji drogowej. już będzie wiedział na pewno, powiadomi o tym Opowiada o niej w szczegółach, jak też o konse- Kuronia. Chwali się także, że uruchomił punkt kwencjach dla siebie, jakie potem wynikły. Uwa- w Ostrówku, z którego jest bardzo dumny. ża, że jest to materiał do wykorzystania przez Rozmówcy wychodzą. Kuroń z Piłką mają za- RWE. miar jeszcze wstąpić do Krupskiego40.

40 Janusz Krupski (1951–2010) – historyk, działacz opozycji demokratycznej. Wiosną 1976 wraz z Piotrem Jeglińskim sprowadził do Polski pierwszy powielacz dla opozycji, na którym drukowano „Komunikat” KOR i pierwsze numery „Zapisu”. Założyciel lubelskiej Nieocenzurowanej Oficyny Wydawniczej i pisma młodych katolików „Spotkania”.

164 Wolność i Solidarność | nr 2 Z WIĘZIENIA DO PODZIEMIA

ŚWIADECTWA Z WIĘZIENIA DO PODZIEMIA

Zacznijmy od Posłania do ludzi pracy Europy Wschodniej. Podczas I Krajowego JAN LITYŃSKI Zjazdu NSZZ Solidarność wiceprzewodniczący kaliskiej Solidarności – Tolek Piet- kiewicz i Bogusław Śliwa – zwrócili się do mnie, że wszystkie delegacje coś mają, podczas studiów na Uniwersytecie więc oni też chcieliby coś zgłosić – najchętniej międzynarodowego. Miałem z nimi Warszawskim uczestnik grupy „koman- dosów”, współorganizator wiecu na kontakty jeszcze z okresu korowskiego. Pietkiewicz związany był trochę z ROPCiO, UW 8 marca 1968 r. Podczas protestów Śliwa natomiast z nami – czyli z Komitetem Samoobrony Społecznej KOR. (Był pro- studenckich członek komitetu strajkowego kuratorem, w 1978 r. wykrył morderstwo, które popełnił milicjant, ale nie pozwo- na Wydziale Matematyki. Aresztowany, lili mu tego ujawniać). Heniek Wujec twierdzi, że on ich do mnie przysłał – naj- relegowany z uczelni, skazany na 2,5 roku pierw zgłosili się do niego, bo Heniek był członkiem zjazdowej Komisji Uchwał więzienia, zwolniony na mocy amnestii. i Wniosków. Po Czerwcu ‘76 uczestnik pomocy dla Niewiele myśląc, napisałem to natychmiast, na kolanie. Bardzo im się spodo- represjonowanych robotników. Od września bało. Zanieśli to do Komisji Uchwał i Wniosków, a tam zdecydował przypadek. Ko- 1976 r. jeden z organizatorów i redaktorów misja obradowała w dwóch czytaniach, tzn. odczytywano projekt uchwały, jeśli „Biuletynu Informacyjnego” KOR, delegaci się zgadzali, a projekt otrzymywał znaczną większość głosów, przechodził rok później – „Robotnika”. Od 1977 r. do drugiego czytania, po czym bardzo często w drugim czytaniu po interwencji członek KSS KOR, od 1978 r. związany z pismem „Krytyka”. W 1980 r. doradca Wałęsy – bezpośredniej albo pośredniej – zostawał odrzucony (był to tzw. efekt NSZZ Solidarność w Wałbrzychu Wałęsy). i w Regionie Mazowsze. 13 grudnia Przewodniczącym Komisji Uchwał i Wniosków był Tadeusz Matuszyk z Regionu 1981 r. internowany, we wrześniu 1982 r. Mazowsze, to on odczytywał projekt Posłania. Wydaje mi się, że bardzo chciał dostać postawiony w stan oskarżenia pod się do Komisji Krajowej. Zobaczył entuzjazm delegatów, oklaski na stojąco, powiedział zarzutem próby obalenia ustroju PRL. więc, że ponieważ projekt zyskał powszechną akceptację, on proponuje od razu W czerwcu 1983 r. zwolniony na przepust- drugie czytanie. Zauważyłem, jak Ryszard Bugaj, delegat Mazowsza i doradca kę, nie wrócił do więzienia. Od 1984 r. ekonomiczny, biegnie do mikrofonu i próbuje się temu sprzeciwić, ale mikrofony członek podziemnej Regionalnej Komisji były na sali wyłączone i Posłanie przegłosowano. Normalnie to by nie przeszło. Wykonawczej NSZZ Solidarność Mazowsze. Najprawdopodobniej wyszedłby Wałęsa i powiedział: „Bardzo świetne, ale nie mo- Współzałożyciel Solidarności Polsko-Cze- żemy”. Szczególnie że Bronisław Geremek prowadził wtedy rozmowy z Węgierskimi chosłowackiej. Od grudnia 1988 r. w Komi- tecie Obywatelskim przy Przewodniczącym Związkami Zawodowymi, które miały zjawić się na drugą turę zjazdu. Przez następne NSZZ Solidarność, uczestnik rozmów lata uznawał mnie za symbol tego, co złego stało się w Solidarności. Okrągłego Stołu, 1989–2001 poseł. Po latach miałem jednak satysfakcję. W 1988 lub 1989 r. na spotkaniu Lecha W 2010 r. został doradcą prezydenta RP Wałęsy w ambasadzie Stanów Zjednoczonych z zastępcą sekretarza stanu Geremek Bronisława Komorowskiego. po przedstawieniu mnie powiedział, że w sprawie Posłania to ja miałem rację. Jak zwykle miał klasę.

165 JAN LITYŃSKI

Uważałem, że coś takiego jak Posłanie powinno do Klubów był szeroko zakrojony, ale z pewnym być napisane. Nie myślałem o skutkach politycz- ograniczeniem. Gdyby nie stan wojenny, zorgani- nych. Dopiero w momencie uchwalania tego tekstu zowalibyśmy zjazd. To był zalążek partii politycz- uświadomiłem sobie, co to jest, ale w momencie nej – i tak to zostało przez bezpiekę odebrane. pisania nie zdawałem sobie sprawy, że to taka Jednak słowo partia było wtedy wyklęte. Uważali- bomba. Kiedy zobaczyłem entuzjazm sali, zrozu- śmy, że trzeba to inaczej robić, właśnie jako ruch miałem, że zjazd dokonał czegoś istotnego. Poza społeczny, kluby dyskusyjne. Ale był to oczywi- Geremkiem też Jacek Kuroń był na mnie zły. Nato- ście rodzaj organizacji o charakterze politycznym. miast bardzo bronił Posłania Adam Michnik. Wtedy rzeczywiście Rosjanie się wściekli, nato- Siedzieć z kolegami to luksus miast w perspektywie lat bardzo nam to pomogło w budowaniu stosunków z Ukraińcami czy z Li- 12 grudnia 1981 r., w sobotę, mieliśmy w siedzi- twą. Tak naprawdę jest to jedyna uchwała zjazdu, bie Regionu Mazowsze zebranie. Przyszło 100–150 którą się pamięta. Może jeszcze uchwałę o samo- osób, dyskutowaliśmy o deklaracji, o formach rządnej Rzeczypospolitej – ale ona była tak pełna działania. Byłem bardzo zmęczony, bo wróciłem utopii, że dzisiaj już nikt nie wie, co zawierała. z Bielska-Białej, gdzie miałem prelekcje. 13 grud- W trakcie zjazdu powstały Kluby Służby Nie- nia aresztowali mnie w domu. Mieszkaliśmy wtedy podległości, robili to Olek Hall, Antoni Maciere- na ul. Dragonów. Gdy wyłączyli telefony, posze- wicz, podpisał się także Seweryn Jaworski, Jacek dłem do Jacka Kochanowicza i powiedziałem, że Taylor (co nas zaskoczyło). Widać było, że formują pewnie coś się zaczęło, za chwilę do nich przyjdę się konkretne nurty polityczne wewnątrz Solidar- – czy mogę u nich przenocować? Jacek się zgodził. ności. Uznaliśmy – na pewno Jacek Kuroń i Adam Wróciłem do domu, a ponieważ byłem bardzo zmę- Michnik – że trzeba założyć coś, co będzie nurtem czony, machinalnie wcisnąłem dzwonek. Rzuciłem postkorowskim w Związku. Miałem takie doświad- się do ucieczki, bo uświadomiłem sobie, że już się czenie z wielu spotkań z członkami Solidarności, zaczęło. Zdążyłem wskoczyć piętro wyżej, do mie- nawet w małych miasteczkach, że z około 10–20 szkania znajomych, za głośno zamknąłem drzwi procent osób zgromadzonych na sali jest bardzo i esbecy zaczęli się dobijać. Złapali mnie. Jeszcze dobry kontakt. Uważaliśmy, że skoro już powstają z nimi się szarpałem, bo chciałem wrócić do domu, struktury polityczne, to trzeba też naszą założyć żeby się pożegnać z Krysią. Okazało się, że Kry- – Kluby Samorządnej Rzeczypospolitej Wolność- się też brali. Basię Malak i przybyłego z Holandii -Sprawiedliwość-Niepodległość. Przedtem byliśmy Janka Minkiewicza zostawili. Zawieźli nas do ko- temu przeciwni. Nazwa jest dosyć skomplikowa- mendy MO na ul. Wilczą i stamtąd do Białołęki. na; z jednej strony chodziło o odwołanie do myśli Na Wilczej było bardzo dużo ludzi. Siedzieliśmy o samorządności, a z drugiej chcieliśmy podkreślić kilka godzin, dwie–trzy. Pamiętam Jerzego Mar- nasze korzenie pepeesowskie, ale pokazując, że są kuszewskiego, Halinę Mikołajską, Mariana Bran- już inne czasy. Dlatego WSN, a nie WRN1 – spra- dysa, który przyszedł z Haliną, Adama Michnika. wiedliwość, a nie równość. To było zaznaczenie Tej samej nocy przewozili nas do Białołęki. W „su- postawy ideowej. Niepodległość – to był odwiecz- ce” jechałem wspólnie z braćmi Grzegorzem i To- ny problem opozycji demokratycznej i Solidarno- maszem Rossami z KPN. Nie pamiętam, z kim sie- ści, kto naprawdę jest za niepodległością. Chcieli- działem w celi w tej pierwszej fazie. Obok mnie śmy więc podkreślić słowo niepodległość. siedział Kazik Wóycicki, Władysław Bartoszewski. Deklarację podpisało około dwustu osób. Zorga- W celi przez dwa dni spałem. Odbierałem to jako nizowaliśmy kilka spotkań, szukaliśmy ludzi, z któ- dziwny, makabryczny żart; siedzieć w więzie- rymi mieliśmy dobry kontakt w regionach. Nabór niu z kolegami to luksus. Ponieważ po tej bójce

1 Wolność-Równość-Niepodległość, kryptonim Polskiej Partii Socjalistycznej podczas drugiej wojny światowej (red.).

166 Wolność i Solidarność | nr 2 Z WIĘZIENIA DO PODZIEMIA z esbekami zdążyłem wejść do mieszkania i zabrać Ucieczka resztkę papierosów, szczoteczkę do zębów, kap- cie, więc w celi zmieniłem sobie buty na kapcie. Prokurator pułkownik Kubala, przyzwoity facet, 3 września 1982 r. postawiono czterem człon- zachowywał się bardzo fair. Szczególnie gdy się kom KOR zarzuty o przygotowywanie obalenia porówna, co potem robił pułkownik Monarcha, ustroju przemocą i zerwania jedności sojuszniczej który był sędzią. Kiedy skończyło się śledztwo, ze Związkiem Radzieckim. Bałem się tego, bałem odebrał dodatkowe paczki, książki. Zaczęło być się więzienia. Cały czas, kiedy siedziałem w ośrod- ostro. Siedziałem w sumie dziewięć miesięcy, ale ku dla internowanych w Białołęce, rozmawialiśmy te sześć miesięcy śledztwa to był okres bardzo z Adamem; on był przekonany, że wylądujemy luźnego więzienia. Można było dostać książki, w więzieniu, a ja w swojej naiwności liczyłem widzenia bezdozorowe – co jak pamiętałem z po- na to, że możemy tego uniknąć. Ale pod koniec przednich więziennych doświadczeń, było zupeł- sierpnia praktycznie rozwiązano ośrodek dla in- nie niemożliwe przed zakończeniem śledztwa. Tak ternowanych, znaczną część ludzi wywieziono, więc gdy dziewczyny z „Tygodnika Mazowsze” zostawiono chyba dwanaście osób. Czułem, że zmusiły mnie, żebym uciekł, byłem bardzo nieza- coś musi się stać. 31 sierpnia przyszła informa- dowolony, bo miałem tu spokojne życie, rozgrze- cja o zatrzymaniu Romaszewskiego2 i wydawało bane swoje pisanie, książki. mi się, że rzeczywiście lada moment dostaniemy Dostałem sześć dni przepustki i byłem pewien, sankcję prokuratorską. Ale trochę uspokoiło mnie, że wrócę. Wyszedłem 1 czerwca, a 6 czy 7 miałem że po 31 sierpnia zaczęto przywozić ludzi interno- wrócić – w sobotę. W piątek wieczorem miałem wanych po manifestacji. Potem jednak kazali się dłuższą rozmowę z Pawłem Śpiewakiem i Irkiem spakować i już wiedziałem, że dostaniemy sank- Krzemińskim u Pawła na Litewskiej, potem zacią- cję. Zawieźli mnie do Prokuratury Wojskowej na gnęli mnie do mieszkania Heleny Łuczywo. Tam ul. Nowowiejskiej. była już Ania Bikont (wówczas Kruczkowska), Ela W więzieniu na Rakowieckiej siedziałem z Ry- (wówczas) Regulska, Joasia Szczęsna i ktoś jesz- szardem Nowakiem, który był skarbnikiem pod- cze, nie pamiętam. Zaczęły mnie strasznie młotko- ziemnego Międzyzakładowego Robotniczego Komi- wać. Mówiły, że nie wolno frymarczyć wolnością, tetu Solidarności. Sporo ode mnie starszy, miał że jestem potrzebny i nie muszę wracać. Po go- około 60 lat. W pewnym momencie więzienie dzinie takiego młotkowania – jeszcze spojrzałem się ustabilizowało, siedzieliśmy tylko we dwójkę na Krysię, która powiedziała, że chyba mają rację z Ryśkiem. Nauczyłem się wtedy niemieckiego. – zdecydowałem się. W maju 1983 r. wprowadzili Maćka Jankowskiego Czekał na mnie samochód. Zawieźli mnie na z Regionu Mazowsze i siedziałem z nim tydzień. Gwiaździstą, tam miał mnie przejąć następny samo- Śledztwa w zasadzie nie było, nie przesłuchiwali chód, a w razie czego miałem wskoczyć do Piotrka mnie, może raz pro forma. Potem, kiedy śledz- Rachtana. Wskoczyłem do Rachtana wściekły, bo two się skończyło, czytałem akta. Prawdopodob- samochodu nie było. On nie wiedział, o co chodzi. nie dzięki temu, że szybko skończyłem, dostałem Potem przyjechał Wojtek Topiński i mnie wiózł – przepustkę na pierwszą komunię mojej córki Basi. małym fiatem. Kiedy wyjeżdżaliśmy z osiedla, to Nawet trochę przyspieszałem czytanie, bo mama widziałem, że ten kwartał zaczynał się zapełniać mi mówiła, jaką mam szansę wyjścia na przepust- esbekami (nie obstawiali mnie na sztywno, tylko kę. W pierwszej chwili mama zgłosiła podanie do kwartałami). Zdążyliśmy wydostać się z osiedla, prokuratora Kubali – prowadził naszą sprawę – ale nikt za nami nie jechał. Potem przesiadłem się do on odmówił. Ostatecznie zgodę wyraził Kiszczak. Janka Śpiewaka, a ostatecznie przejął mnie mąż

2 Zbigniew Romaszewski uniknął internowania 13 XII 1981 i organizował w Warszawie podziemne struktury, m.in. Radio Solidar- ność. Aresztowany 29 VIII 1982, w marcu 1983 został skazany na 4,5 roku więzienia (red.).

167 JAN LITYŃSKI

Eli Regulskiej – Tomek Chlebowski, astronom. Za- aresztowanie bardzo wyrósł. MRKS był bardzo ra- wieźli mnie do jakiegoś mieszkania na Ursynowie, dykalny, a Romaszewski temu trochę patronował, tam spotkałem się z Witkiem Łuczywo. choć sam do MRKS nie należał. Akcje, jakie robił Jak siedziałem w Białołęce, bardzo szybko Adam Borowski na Żoliborzu, te smrody w teatrze przyszedł tekst Jacka Kuronia nawołujący nie- Olgi Lipińskiej, wydawały się nam całkowicie bez malże do powstania. Wiedzieliśmy, że ten tekst sensu. To był konflikt nie tylko o struktury (czy odegrał istotną rolę w myśleniu podziemia, jednak mają być), ale o skalę radykalizmu. To było oczy- na szczęście w odwrotnym kierunku od myśli Jac- wiście poważniejsze. Spór w tej sprawie bardziej ka. Potem było dosyć dużo informacji o konflikcie przeniósł się na późniejsze czasy niż ten konflikt pomiędzy Romaszewskim a Wiktorem Kulerskim pierwotny. i Zbyszkiem Bujakiem. Mówię w tej kolejności, Po aresztowaniach MRKS stał się strukturą fik- dlatego że Zbyszek był pod dużym wpływem Ku- cyjną. Późniejszym jego szefem był Jurek Dyner. lerskiego; koncepcja rozproszonego oporu była Przyszedł do nas – do podziemnej Regionalnej autorstwa w dużej mierze Kulerskiego. Dochodziły Komisji Wykonawczej NSZZ Solidarność Mazow- do nas też informacje o tym, że jest konflikt na sze, spotkał się z nim również Konrad Bieliński, poziomie kraju, powstał „Mieszko”, potem TKK3. i mówił, że ma kilkuset czy kilka tysięcy ludzi, już Wiedziałem nawet, że „Mieszko” to Eugeniusz nie pamiętam dokładnie. Dla nas było oczywiste, Szumiejko. Mieliśmy praktycznie otwarte widze- że jeśli ktoś mówi, że ma powyżej 15 osób goto- nia, bez dozoru, można było więc bardzo dużo się wych do akcji, to konfabuluje. Bo oczywiście do dowiedzieć i bardzo dużo przenieść (włącznie z al- struktur należy znacznie więcej ludzi, ale tych, koholem). Co tydzień odprawiano msze i wszyscy którzy są zdecydowani na jakąkolwiek akcję, to księża przenosili grypsy – Bronisław Dembowski jest góra 5–10 osób. Struktury rozwijały się szcze- i Jacek Salij, Stanisław Opiela i ks. Zakrzewski. gólnie dzięki przekazywaniu bibuły, gadżetów, Konflikt wokół różnych struktur i koncepcji znaczków, ale tak naprawdę były małe. działania na początku stanu wojennego uważam W Warszawie istniała jeszcze jedna struktura za zupełnie bezsensowny. Te koncepcje absolutnie podziemna, osobna, czyli „Wola” i związane z nią się nie wykluczały. Koncepcja Kulerskiego, gdy- MKK4. Z nią nie było konfliktu. Z „Wolą” mieliśmy by potraktować ją jako jedyną, była receptą na kontakt, głównie Konrad Bieliński, przez Maćka kompletne rozproszenie i brak organizacji. Władek Zalewskiego (pseudonim „Lewin”) i częściowo Frasyniuk na poziomie krajowym czy Zbyszek Bu- przez Michała Boniego. Konrad opisywał to tak: jak na poziomie warszawskim mieli niewątpliwie Maciek Zalewski jest bardzo lewicujący, ale ma rację. Dowiedzieliśmy się, że tuż przed areszto- kontakty z „Wolą” i próbuje narzucić im swój spo- waniem Zbyszka Romaszewskiego odbyło się jego sób myślenia, jednocześnie wchodząc w ich spo- spotkanie z Bujakiem i całkowicie się pogodzili. sób myślenia. Maciek rzeczywiście taki był, trochę Może gdyby Zbyszka Romaszewskiego nie aresz- ze Stanisława Brzozowskiego. Dobrze pasował do towali, to ten konflikt by zanikł, ale przez to „Woli”, bo jednocześnie było to postmarksistow-

3 W grudniu 1981, po zakończeniu strajków w Trójmieście, Andrzej Konarski i Eugeniusz Szumiejko (działacze Solidarności z Wro- cławia, którzy ukrywali się wówczas w Gdańsku) ogłosili powstanie Ogólnopolskiego Komitetu Oporu; podpisywali jego apele pseudonimem „Mieszko”. Rzeczywistą działalność jako krajowe kierownictwo podziemnej Solidarności rozpoczęła jednak dopiero Tymczasowa Komisja Koordynacyjna, utworzona 22 IV 1982 na spotkaniu w Warszawie. W skład TKK wchodzili: Zbigniew Bujak (region Mazowsze), Bogdan Lis (region gdański), Władysław Frasyniuk (region dolnośląski), Władysław Hardek (region małopolski), Eugeniusz Szumiejko (członek Prezydium Komisji Krajowej) (red.). 4 Międzyzakładowy Komitet Koordynacyjny NSZZ Solidarność – tajne porozumienie warszawskich zakładów pracy, powstałe w stycz- niu 1982. MKK był organizacyjnie niezależny od RKW Mazowsze, ale współpracował z podziemnym kierownictwem regionu. Główni działacze: Marek Hołuszko, Maciej Zalewski, Ewa Choromańska, Michał Boni, Marek Latos, Ryszard Satel. Organem prasowym MKK była „Wola”, redagowana przez Andrzeja Urbańskiego (red.).

168 Wolność i Solidarność | nr 2 Z WIĘZIENIA DO PODZIEMIA skie myślenie i organizacja narodowa. Ja miałem tego celu. Organizowała je Ewa Kulik z Konradem kontakt z MKK, spotkałem się dwa czy trzy razy Bielińskim, a Jacek Gutowski, czyli „Igor”, zajmo- z Michałem Bonim. wał się głównie Zbyszkiem, był jego bezpośrednim Po ucieczce z więzienia najpierw niewiele robi- kontaktem. Spotykaliśmy się głównie na Bródnie łem. W lipcu czy sierpniu 1983 r. pierwsze spotka- w Warszawie, gdzie mieszkał amerykanista Zby- nie z Konradem, potem ze Zbyszkiem Bujakiem, szek Lewicki (miał pseudonim „Profesor”). Jedna następnie ze Zbyszkiem Janasem. On nadał mi „spotkaniówka” była jeszcze na Żoliborzu u pani, niezłą łączniczkę, która organizowała kontakty. której nie pamiętam. Omawialiśmy sytuację, Na imię miała Jola, nie pamiętam nazwiska, być współpracę z innymi strukturami, dyskutowaliśmy może go nie znałem. Początkowo zaś opiekowała teksty, które powinniśmy dać do „Tygodnika Ma- się mną Ewa Milewicz. Na jednym z miejsc, gdzie zowsze”, aktualne oświadczenia. Byłem głównym mieszkałem, ludzie się przestraszyli, kiedy Ewa pisarzem, więc pisałem te oświadczenia. przyjechała – była bardzo rozpoznawalna. Potem Wszyscy mają poczucie, że podziemie jest dosyć opiekował się mną Janusz Weiss z żoną Grażyną. mocno otorbione. To jest ciągłe napięcie, konflikt Później znaleźli mi Tadka i Anię, oni załatwiali pomiędzy pomysłami radykalnymi a pomysłami mi kolejne mieszkania. Co miesiąc powinniśmy je na aktywne trwanie. Chodziło o to, żeby pokazy- zmieniać. Mniej więcej od końca wakacji 1983 r. wać, że polityka aktywnego trwania jest polityką miałem spotkania, m.in. udzieliłem wywiadu dla skuteczną. Można w ten sposób docierać do coraz „Spiegla” (robiła to Mirka Grabowska z Markiem szerszej grupy osób, radykalizm natomiast będzie Mazurem). Coś tam pisałem, spotykałem się nie- zamykał się w strukturach. kiedy z „Tygodnikiem Mazowsze”, głównie orga- Wymyśliliśmy koncepcję bojkotu wyborów. nizowała to Ania Kruczkowska. A po wakacjach, Potem sprawy międzynarodowe. Chyba w 1986 r. kiedy powróciłem do Warszawy, w październiku- napisałem list RKW do Willy‘ego Brandta o tym, -listopadzie, zacząłem już regularnie bywać na po- że polityka niemieckiej socjaldemokracji jest kon- siedzeniach RKW Mazowsze – kiedy Zbyszek Janas tynuacją niemieckiego nacjonalizmu. To jakby się ujawnił. Spotkania RKW były raz na miesiąc, drugi list w sprawach międzynarodowych po Po- potem częściej. słaniu, również kontrowersyjny, chociaż mniej nośny. W Regionalnej Komisji Wykonawczej Omawialiśmy tego typu sprawy oraz konkretne problemy techniczne. Spraw finansowych w zasa- Wszedłem w skład RKW jesienią 1984 r. – po dzie nie omawialiśmy. Mieliśmy stałe pensje w wy- amnestii, kiedy wypuścili „jedenastkę”5. Wtedy sokości 20 tys. złotych. Dostawałem ją jeszcze powiedziałem Zbyszkowi, że mogę wrócić na po- przez dwa–trzy miesiące po wynurzeniu się. Pa- wierzchnię. On odpowiedział: nie, dlaczego, prze- nowała wtedy inflacja, ale nie indeksowaliśmy cież jesteś w podziemiu, a skoro tak, to zostajesz tych pensji. W zasadzie wystarczało na dosyć spo- formalnym członkiem RKW. kojne życie. Opłacano też nasze przejazdy na spo- Każdy z członków RKW mieszkał osobno, ale po tkania Tymczasowej Komisji Koordynacyjnej. pewnym czasie znaliśmy swoje adresy. To są kolej- Na początku każdy z nas miał łącznika – opie- ne etapy rozprężenia konspiracyjnego. Początko- kuna, a po pewnym czasie to zanikało. On zała- wo mieliśmy regularne spotkania w „spotkaniów- twiał mieszkanie. Kolejne „mieszkaniówki”, „spo- kach“, czyli mieszkaniach uzywanych tylko do tkaniówki”. Moimi łącznikami byli Ewa Milewicz,

5 „Jedenastkę” tworzyło siedmiu przywódców NSZZ Solidarność: Andrzej Gwiazda, Seweryn Jaworski, Marian Jurczyk, Karol Mo- dzelewski, Grzegorz Palka, Andrzej Rozpłochowski i Jan Rulewski oraz czterech działaczy KSS KOR: Jacek Kuroń, Adama Michnik, Zbigniew Romaszewski i Henryk Wujec internowanych lub aresztowanych w stanie wojennym. Władze zamierzały wytoczyć im proces albo skłonić do wyjazdu z kraju. W końcu uwolniono ich na mocy amnestii w lipcu 1984 (red.).

169 JAN LITYŃSKI

Grażyna i Janusz Weissowie, Ania i Tadek Pacusz- Maklakiewicza. Tam też niedaleko mieszkał Zby- kowie, Andrzej Paszkowski (paradoksalnie, choć szek. I tam potem się spotykaliśmy. może to typowe dla polskiej sytuacji, syn gene- W RKW zajmowaliśmy się przede wszystkim rała, wojewody katowickiego), potem – do końca sprawami organizacyjnymi, np. bardzo istotne były – Wanda Szczeblewska. Początkowo na ogół było kontakty z Brukselą, które cały czas były elemen- tak, że czekaliśmy na samochód, potem jeździli- tem istotnego napięcia. To napięcie wzrosło po li- śmy powszechnymi środkami lokomocji. Spotyka- ście trzech doradców szefa Biura Koordynacyjnego liśmy znajomych i każdy z nas kłócił się, kto jest NSZZ Solidarność w Brukseli Jerzego Milewskiego nierozpoznawalny. Byłem jakoś zakonspirowany. – Bohdana Cywińskiego, Krzysztofa Pomiana, Chodziłem w krawacie, eleganckim płaszczu, a nie Zdzisława Najdera – który bardzo krytycznie oce- w swetrze. Po pewnym czasie w konspiracji uzy- niał sytuację w kraju. Mieliśmy wrażenie, że Mi- skuje się swego rodzaju pewność. Bardzo rzadko lewski próbuje wzmocnić Gdańsk, czyli w zasadzie nadchodzi moment, kiedy człowiek zaczyna pani- Jacka Merkla, i zminimalizować TKK, czyli Bujaka. kować, bo wydaje mu się, że jest obserwowany. Zajmowaliśmy się też np. tym, czy można ukró- Dwa czy trzy razy jechałem na jakieś spotkanie, cić sprawy gadżetów, głównie znaczków; czy uda przejechałem przez dajmy na to Włochy, ale wró- nam się wprowadzić oficjalną pocztę podziemną ciłem, bo zobaczyłem jakiegoś podejrzanie wyglą- w Regionie Mazowsze. Nigdy się to oczywiście nie dającego faceta. Do 1986 r. posługiwałem się lewy- udało. Z naszego punktu widzenia było niemo- mi dokumentami. Nigdy nie używałem telefonu. ralne, że jedni drukują gazety i książki, co jest Niekiedy dzwoniłem z budki telefonicznej. Bardzo związane z ogromnym ryzykiem, lecz na tym się rzadko. Moim zdaniem Konrad zaczął rozmawiać nie zarabia albo zarabia się jedynie na funkcjo- przez telefon w domu i to była jedna z przyczyn nowanie firmy, natomiast jest pod ziemią inny ich wpadki. nurt, który drukuje znaczki i robi na tym duże Komunikowaliśmy się przez łączników, oni zaś pieniądze. Serię znaczków sprzedawano drożej niż mieli kontakt między sobą. Łącznik jechał gdzieś poważne pismo. albo ktoś do niego dzwonił. Początkowo nie zna- Mieliśmy 4–5-osobowy zespół doradców, który liśmy swoich adresów. Gdy chciałem np. szybko stale nam dawał różnego typu ekspertyzy – podpi- skomunikować się z Konradem, mówiłem swojemu sane „Zespół”. Wszyscy byli pod pseudonimami. Ja łącznikowi i on znajdował kontakt. Pewnie z Jac- ich nie znałem, nie wiedziałem, jak się nazywają. kiem Gutowskim, który był szefem naszej struktu- Początkowo kontakty z „Zespołem” miał Konrad, ry organizacyjno-logistycznej. Potem rygory kon- a potem ja je przejąłem. Spotykałem się z nimi spiracji się zmniejszały. Spowodowała to amnestia głównie na osiedlu oficerskim na Bemowie. Eks- z 1984 r., ale ułatwiały też inne czynniki. Subiek- pertyzy o tyle nie miały znaczenia, że niezależnie tywny wzrost poczucia bezpieczeństwa, zmęcze- od tego, co one mówiły, to myśmy i tak musieli nie materiału... Kiedy zacząłem chodzić na spo- robić to samo. Ekspertyz w postaci badań opinii tkania, to już nie wypadało ciągnąć łączników czy publicznej wtedy nie było. Informacje o nastro- żądać, żeby mnie wozili. Jeździłem sam. Pierwsze jach zbieraliśmy sami, spływały do nas w postaci takie wyjście było przeżyciem, potem już nie. relacji ludzi ze spotkań. W mieszkaniu ojca Grażyny Weissowej, Kubic- W RKW mieliśmy podział pracy. Konrad Bieliń- kiej z domu, bywało, że robiłem kolację i oni przy- ski zajmował się kontaktami, strukturami pod- chodzili do mnie. Widziałem Zbyszka, wiedziałem, ziemnymi oraz techniką, Ewa Kulik wspólnie gdzie mieszka Konrad, przychodziłem do niego. Ja z Jackiem Gutowskim organizacją wewnętrzną, ja ciągle zmieniałem lokale, dłużej niż dwa miesiące kontaktami z „Tygodnikiem Mazowsze”, a Zbyszek nigdzie nie mieszkałem. Natomiast Konrad kilka Bujak czuwał nad całością. Wiktor Kulerski zajmo- miesięcy mieszkał na Anielewicza, potem prze- wał się kontaktami ze środowiskami kultury i na- niósł się na osiedle, na którym wpadł – w okolicy uki. Zewnętrzne kontakty zagraniczne obsługiwał

170 Wolność i Solidarność | nr 2 Z WIĘZIENIA DO PODZIEMIA głównie Konrad. Ja miałem kontakty zagraniczne wychodziły. Na jednym ze spotkań zapadła decy- częściowo przez „Tygodnik Mazowsze” – gdy ktoś zja o bojkocie wyborów do sejmu. Przygotowano chciał jakiś wywiad, rozmowę przeprowadzić, zała- pewien pomysł, a potem na ogół oświadczenia – twiał to „Tygodnik”. Zaplecze organizacyjne RKW jak byłem, to pisałem je wspólnie z Buzkiem albo (poza strukturą, która zajmowała się tylko nami) ze Zdradą, miałem największą łatwość pisania. tworzył przede wszystkim „Tygodnik Mazowsze”. Następnie poprawiało się je w gronie doradców Niekiedy uważaliśmy, że redagują zbyt wnikliwie, i przedstawiało TKK. W końcu 1985 r. uczestniczy- ingerując nie tylko w formę, ale też w meritum. łem w dwóch spotkaniach TKK. Od 1986 r. byłem Pisałem dla nich teksty, bywałem na zebraniach na wszystkich. W pewnym momencie zapadła de- redakcyjnych, redagowałem. Miałem w co trzecim, cyzja o zrobieniu zjazdu podziemnej Solidarności. czwartym numerze jakiś artykuł. Na początku pod Głównym inicjatorem tego, pomysłodawcą, był pseudonimem „Ala”, potem pod nazwiskiem. „Zespół”. Spotkanie zostało już dosyć precyzyjnie Komunikację z TKK organizowała głównie Ewa przygotowane. Nie doszło do skutku przez aresz- Kulik. Zasada była taka, że przyjeżdżali szefowie towanie Zbyszka Bujaka. Po jego aresztowaniu czterech regionów: Warszawa, Gdańsk, Kraków, w maju 1986 r. jeździłem na TKK z Kulerskim. Dwa Górny Śląsk i Dolny Śląsk. Po aresztowaniu Bog- spotkania się wtedy odbyły. Myśmy z Kulerskim dana Borusewicza w styczniu 1986 r. w zasadzie byli kompletnie zmarginalizowani. ograniczało się to do czterech regionów (byłem tylko na jednym czy dwóch spotkaniach z udzia- Wybić się na jawność łem Borusewicza, po jego aresztowaniu z Gdań- ska nikt już nie przyjeżdżał), czyli Zbyszek Bu- W 1984 r. opublikowałem broszurę „Solidarność”, jak, Stefan Jurczak z Krakowa, Tadek Jedynak ze problemy i zadania – próba odpowiedzi. Twierdzi- Śląska (a potem Janek Górny), Marek Muszyński łem, że władza niekoniecznie jest jednowymia- z Wrocławia. Na ogół przyjeżdżało się z doradcami. rowa, coś się jednak zmieniło; trzeba wchodzić Zbyszek przyjeżdżał z Konradem lub ze mną (Ewa w struktury legalne – tam gdzie to możliwe. Nie Kulik chyba nie jeździła). Najpierw Konrad jeździł wszyscy będą działać w podziemiu, więc trzeba częściej, a potem ja częściej. Tadek przyjeżdżał na budować możliwie dużą ofertę działalności na- ogół z „Karolem”, czyli Jerzym Buzkiem. Muszyń- ziemnej i dążyć do transformacji. To wychodziło ski przyjeżdżał na ogół sam, niekiedy z Szumiej- bezpośrednio z myślenia solidarnościowego. Je- ką. A Stefan przyjeżdżał z Jurkiem Zdradą, czyli żeli chcemy budować ruch społeczny w oparciu „Gerardem”. Stefan Jurczak był jedynym człon- o związek zawodowy, to nie może on trwać w pod- kiem TKK, który się nie ukrywał. ziemiu, musi prowadzić negocjacje. Ten tekst nie Pierwszy raz pojawiłem się na posiedzeniu TKK szedł pod prąd tego, co mówili Zbyszek i Konrad wtedy, kiedy zostałem członkiem RKW. To były w tym czasie. Nie pamiętam, żebym to z nimi dwa czy trzy spotkania – pod Warszawą, we konsultował, na pewno jednak był to wynik na- Wrocławiu, w Gdańsku. Odbywały się raz na trzy, szej wcześniejszej dyskusji. Wcześniej napisałem cztery miesiące. Dostawałem adres, jechałem krótszy tekst: Rewolucja jako piękna choroba – z łącznikiem samochodem, łącznik czekał (lub polemikę z pismem „Niepodległość”. Oddaje on przyjeżdżał później), albo dojeżdżałem na miejsce trochę ton ówczesnych kontrowersji czy dyskusji. pociągiem. Dosyć dużo ludzi o tym wiedziało. My w RKW uważaliśmy, że trzeba próbować przebi- To było dosyć skomplikowane logistycznie, bo jać się na jawność. To był nasz program – aktyw- musieliśmy mieć zapewnione wyżywienie, spanie, nie trwając w strukturach podziemnych, musimy chociażby na materacach. organizować przyczółki jawności. To była konty- Na takich spotkaniach głównie pracuje się nad nuacja myślenia korowskiego – aktywna zmiana oświadczeniami, omawia się sytuację, opracowuje systemu. Uważaliśmy, że społeczeństwo powinno się jakieś akcje, które zresztą na ogół nam nie być aktywne także w legalnych strukturach.

171 JAN LITYŃSKI

Po 1984 r. istniała podziemna struktura, ale Dłużniewskim a Andrzejem Słowikiem, gdzie było też wielu ludzi „na powierzchni”, którzy Dłużniewski był zwolennikiem przebijania się na chcieli coś robić. Ale styk był mały, mniejszy niż jawność. Natomiast nie mieliśmy tego problemu można było oczekiwać. Niekiedy spotykaliśmy się w Mazowszu (może poza Zbyszkiem Romaszew- z Jackiem Kuroniem, Heńkiem Wujcem, ale oni lu- skim). Ale Gdańsk niechętnie akceptował Zbyszka bili mieć swoje zespoły. Nie obawialiśmy się tego, Bujaka, co wyraziło się tym, że natychmiast gdy uważaliśmy, że to się uzupełnia. Szczególnie jeżeli został aresztowany, Jacek Merkel i Lech Kaczyń- chodzi o Jacka, Adama, Heńka – między nami ni- ski, czyli otoczenie Wałęsy, w dużej mierze prze- gdy nie było konfliktu. Korowskie środowisko – to jęło TKK. Próbowali tworzyć jakby inny ośrodek, było w pewnym sensie najmocniejsze. Wiedziałem, bliski bardziej Wałęsie – i fizycznie, i politycznie. że mogę do nich przyjść, poprosić o coś, spędzić Popierał to po amnestii z 1986 r. Geremek. W wy- z nimi czas, pogadać. Było to ważne, może nie dla niku tego Kulerski i Konrad Bieliński, którzy mieli bezpośredniego funkcjonowania, ale dla jego spo- aspiracje, by wejść do Tymczasowej Rady NSZZ So- sobu, że mieliśmy kontakty, mogliśmy spotykać lidarność7 (powołanej po amnestii w 1986 r.), nie się co jakiś czas ze znajomymi, ściągać informacje dostali się. Niby obowiązywała zasada, że z każde- i mieć poczucie oparcia. go regionu jest jedna osoba, ale nie do końca – bo Nasze ujawnienie się wywołało kontrowersje. z Wrocławia należeli do TRS i Pinior, i Frasyniuk. Zrobiliśmy to 30 września 1986 r., bo uznaliśmy, Z Warszawy należał Bujak. że już nie będzie aresztowań6. Niektórzy działacze Po przejściu na jawność i powstaniu Tymczaso- struktur podziemnych zarzucali nam zdradę, uwa- wej Rady centrum Solidarności przeniosło się do żając, że należy pozostać w podziemiu. My uwa- Gdańska. W RKW powstały napięcia – Konrad prak- żaliśmy, że kiedy władza już nie będzie chciała tycznie się wycofał, Kulerski też, powstała jawna wsadzać nas do więzienia, trwanie w podziemiu RKW Mazowsze w zupełnie nowym składzie, doszło jest nieopłacalne, trzeba działać jawnie, bo tyl- w niej do wyraźnego starcia pomiędzy grupą Bu- ko w ten sposób można odtworzyć powszechność jaka a grupą Zalewskiego i Parchowskiego. Kie- ruchu. Cały rok 1987 był dla rozwoju siły Soli- dy „Tygodnik Mazowsze” postanowił się ujawnić darności w dużej mierze stracony. Z tego punktu (w okresie Okrągłego Stołu), to prawie nastąpił widzenia posunięcie władz z amnestią odniosło rozłam w RKW. Oni zaproponowali uchwałę o po- skutek. Istotna część hierarchii kościelnej goto- tępieniu „Tygodnika”, my głosowaliśmy przeciw- wa była uznać sprawę Solidarności za zakończoną. ko. Przegraliśmy to głosowanie, bo niespodzie- Sytuacja zaczęła się zmieniać w 1988 r. W istot- wanie Marcin Przybyłowicz zagłosował po tamtej nym stopniu zmienił to przyjazd papieża, a potem stronie, podobnie Maciek Jankowski. Okazało strajki w Stoczni Gdańskiej i w kopalniach. się to trwałą linią podziału. Praktycznie nastąpił Mieliśmy kontakty z Heńkiem, Jackiem i Ada- rozpad RKW na tle stosunku do Okrągłego Stołu. mem po ich uwolnieniu. Było oczywiste, że będą Te spory istniały w zasadzie zawsze, tylko były próbowali przebijać się na jawność. Jednak nie- „zaklejone”. Ja byłem rzecznikiem prasowym RKW. którzy z tych, którzy wyszli z więzienia, chcieli Rok 1987 to kryzys całego podziemia. Amnestia wchodzić do podziemnych struktur kierowni- spowodowała ciągłe kłótnie, napięcia – nie wiadomo czych. Problem był w Poznaniu między Januszem było, co robić. Pozostawanie w podziemiu nie mia- Pałubickim a Lechem Dymarskim – popieraliśmy ło sensu – poza działalnością wydawniczą, a na Pałubickiego. Tak samo w Łodzi – między Jerzym zewnątrz nie było co robić. Wtedy podjęto próby

6 RKW Mazowsze ujawniła się w składzie: Konrad Bieliński, Zbigniew Bujak, Wiktor Kulerski, Ewa Kulik i Jan Lityński (red.). 7 W skład powołanej 29 IX 1986 przez Lecha Wałęsę Tymczasowej Rady NSZZ Solidarność wchodzili: Bogdan Borusewicz, Zbigniew Bujak, Władysław Frasyniuk, Tadeusz Jedynak, Bogdan Lis, Janusz Pałubicki i Józef Pinior (red.).

172 Wolność i Solidarność | nr 2 Z WIĘZIENIA DO PODZIEMIA zakładania jawnych związkowych komisji zakłado- Przy Okrągłym Stole nie odgrywałem istotnej wych, najpierw w Szczecinie. Bardzo to popierałem. roli, byłem uczestnikiem rozmów górniczych. Zna- Rok 1987 to jest też tworzenie Komitetu Oby- lazłem się tam z racji uczestnictwa w sierpniowym watelskiego (zaczęło się od tzw. sześćdziesiątki, strajku w kopalni Manifest Lipcowy w Jastrzębiu9, która wydała oświadczenie na powitanie papieża)8. gdzie udało nam się przetrwać po upadku innych To jest inicjatywa Bronisława Geremka, Tade- górniczych strajków – to było, jak się wydaje, usza Mazowieckiego, konsultowana z Tymczaso- ostatecznym powodem, że władze rozpoczęły wą Radą Solidarności, nie z nami. Myśmy zostali rozmowy. Strajk zakończył sie dopiero po przy- odsunięci w tym momencie. Wspólnie z Konradem jeździe Wałęsy, którego przekonaliśmy, że straj- Bielińskim (Konrad był bardziej radykalny) mie- kujący muszą mieć poczucie sukcesu. Dostaliśmy liśmy spotkanie z Geremkiem u Gustawa Gottes- gwarancje bezpieczeństwa, tego, że górnicy nie mana, Geremek w subtelny sposób pokazywał, że zostaną wyrzuceni z pracy, i wydaliśmy oświad- kontynuacja jakichkolwiek struktur podziemnych czenie o Solidarności. Faktycznym przywódcą wiedzie donikąd. Konrada bardzo to poruszy- strajku był Alojzy Pietrzyk, świetny jako trybun ło, przecież był jednym z najważniejszych ludzi ludowy. Dzięki Bogdanowi Lisowi i mnie Pietrzyk w podziemiu. To była jedna z przyczyn jego wyjaz- został namaszczony przez Wałęsę. A jak się skoń- du do Stanów Zjednoczonych. Koncepcja i Bron- czył strajk, to natychmiast stał się nieco innym ka, i Tadeusza Mazowieckiego polegała na tym, człowiekiem, takim lokalnym Lechem Wałęsą. by podjąć pertraktacje z władzami, my zaś uwa- Przy Okrągłym Stole pisałem dla Alojza jego wy- żaliśmy, że najpierw musi nastąpić wzmocnienie stąpienia – najpierw na otwarcie, potem pierwsze Solidarności. Z dzisiejszego punktu widzenia to wystąpienie przy podstoliku górniczymi. mało istotne, różnice były pozorne, jednak wów- czas wywoływały napięcie. Rozmawiał Andrzej Friszke

8 31 V 1987 przywódcy Solidarności i opozycji oraz naukowcy i ludzie kultury – w sumie 62 osoby – wydali oświadczenie z okazji pielgrzymki Jana Pawła II. Domagano się w nim realizacji „praw naczelnych” Polaków – niepodległości, demokracji, wolności zrze- szania się, wolności słowa i wyznania. To grono (był wśród nich Bujak) spotkało się jeszcze parokrotnie na zaproszenie Wałęsy, a w grudniu 1988 przerodziło się w Komitet Obywatelski przy Przewodniczącym NSZZ Solidarność (red.). 9 Strajk w kopalni Manifest Lipcowy wybuchł 15 VIII 1988. W następnych dniach dołączyły do niego sąsiednie kopalnie, 17 sierpnia w Manifeście powołano Międzyzakładowy Komitet Strajkowy z Krzysztofem Zakrzewskim jako przewodniczącym i Aloj- zym Pietrzykiem jako wiceprzewodniczącym. W pierwszym punkcie postulatów żądano: „Przywrócić prawo do pluralizmu związ- kowego, w tym prawo NSZZ »Solidarność« do legalnego działania”. Jan Lityński dotarł tu 20 sierpnia, potem dojechał Bogdan Lis. Strajk zakończono 3 września (red.).

173 PAWEŁ SOWIŃSKI

OFICYNY BEZ ADRESU WYDAWNICTWO KRĄG 1981–1989

PAWEŁ SOWIŃSKI „Niezależny ruch wydawniczy jest naszym największym atutem, najskuteczniejszą for- mą więzi ze społeczeństwem i oddziaływaniem na nie. [...] Póki nie ma mowy o mani- dr, absolwent historii na festacjach, strajkach, protestach – stanowi nasz główny front” – pisała Społeczna Rada Uniwersytecie Warszawskim, Wydawnictw Niezależnych w swym raporcie w grudniu 1986 r. Pięć lat po wprowadze- pracownik Instytutu Studiów Politycznych PAN. Publikował niu stanu wojennego wydawnictwa drugiego obiegu były jedną z najbardziej trwałych na temat obchodów 1 Maja, form społecznego oporu w polskim krajobrazie, najlepiej przystosowaną do „długiego historii turystyki w PRL oraz marszu”, czyli przedłużającej się działalności podziemnej. W latach osiemdziesiątych opozycji demokratycznej. ruch ten cechowało bogactwo form i intensywność niespotykana bodajże w żadnej innej Członek redakcji wydawnictwa Opozycja w PRL. Słownik działalności solidarnościowej. Wraz z duchem przedsiębiorczości, masową produkcją, biograficzny 1956–89. całym spektrum poglądów politycznych drugi obieg był zapowiedzią przyszłej, wolnej Polski, prefiguracją nowej epoki. Nie był to już – jak w latach siedemdziesiątych – tylko pomysł niewielkiej grupy osób, ale aktywność szerszych kręgów społecznych. Bardziej przyziemna, mniej sztandarowa. Metody działania dostosowano do warunków schyłkowego komunizmu – przeżar- tego korupcją, odartego z jakiejkolwiek ideologii. Dlatego heroiczne wysiłki drukarzy opozycji w zaimprowizowanych powielarniach częściej niż niegdyś ustępowały proza- icznym interesom z pracownikami państwowej poligrafii. Mocniejsze związki z rozległą Logo wydawnictwa zaprojektował wówczas gospodarczą szarą strefą nie musiały jednak prowadzić do obniżenia poziomu Stanisław Szczuka intelektualnego ani do rozmycia się opozycyjnej tożsamości. Przykładem jest Krąg, który w gorącym roku 1982 wybił się na największe wydawnictwo książkowe podziemia, a później należał do ścisłej czołówki oficyn „bez adresu”. Jego dorobek to ponad sto ambitnych pozycji, wydawanych w kilkutysięcznych nakładach. Dynamiczny rozwój Kręgu przyhamowało uderzenie Służby Bezpieczeństwa w po- łowie 1985 r. Mimo poszukiwań prowadzonych przez kilka lat w Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej nie udało się ani odsłonić kulis tej akcji, ani odnaleźć prowadzonej wówczas przez SB „teczki” Kręgu. Właśnie mija trzydziesta rocznica powstania wydaw- nictwa.

174 Wolność i Solidarność | nr 2 WYDAWNICTWO KRĄG

Andrzej Rosner: Tworzyłem poligrafię wydawnictwa Głos. Znaliśmy Od jesieni 1977 roku działaliśmy, należąc do się z konkretnej pracy podziemnej, gdzie trzeba większego środowiska „Głosu”. Początkowo zaj- było być solidnym. To był krąg znajomych i przy- mowaliśmy się wydawaniem pisma o tym tytule, jaciół. Dlatego propozycja nazwy wydawnictwa, potem zwiększyły się nam ambicje. Był to okres którą rzucił Adam Karwowski, spotkała się od razu sporów w ramach KOR-u i „Głos” w tych sporach z dobrym przyjęciem. brał udział. Natomiast wśród ludzi wydających to pismo – chodzi nie o redakcję, ale o ludzi organi- Andrzej Rosner: zujących druk, drukarzy, kolporterów – ukształto- Rozłam w wydawnictwie Głos został opóźniony wała się grupa niezbyt chętnie patrząca na sprawy przez Sierpień ‘80, bo nie chcieliśmy rozwalać tego czysto polityczne, na programy i spory, pragnąca w czasie Sierpnia i zaraz po nim. Toczyły się dys- wydawać książki o wartościach wykraczających kusje często do drugiej, trzeciej w nocy, pamiętam poza doraźność, poza wymiar najbliższych 4–5 ty- siedem czy osiem takich spotkań, naprawdę dra- godni. Ta grupa usiłowała wywalczyć autonomię matycznych. Czuliśmy się związani ze sobą, tylko w ramach „Głosu”. W 1979 roku zaczął kształtować nie widzieliśmy możliwości dalszej pracy w czysto się krąg osób, które wydawały książki sygnowa- politycznym zakresie. W końcu na przełomie 1980 ne jako Biblioteka „Głosu”, opatrzone znaczkiem i 1981 roku podjęliśmy decyzję o rozstaniu. Ta de- z harcerską lilijką. Do formalnego oderwania się cyzja przepołowiła nie tylko samą ekipę Głosu, ale od „Głosu” doszło na zebraniu 15 lutego 1981. [1] też jedną z książek. Krąg zaczął swoją działalność od drugiego tomu Powstania narodu polskiego Piotr Mitzner: Maurycego Mochnackiego – pierwszy tom ukazał Późną jesienią 1980 roku zgadałem się z moim się jeszcze pod firmą Głos. [2] kolegą Władkiem Ordęgą. Miało to się nazywać Wydawnictwo Domowe. Władek Ordęga, Małgosia Kazimierz Ossowski: Szejna [obecnie Szubert – P.S.] i ja. Przeszliśmy Pracowałem w Bibliotece Narodowej. Gdy podzielił nawet cały kurs sitodruku. Poszła jednak wieść, że się Głos, znalazłem się w Kręgu. To był przypa- powstaje Krąg. Przyszedłem na jedno z pierwszych dek. W tamtych czasach takie wybory wynikały spotkań Kręgu, jeszcze w momencie ich bolesnego w większym stopniu z kontaktów towarzyskich oddzielania się od „Głosu”. Spodobali mi się ci lu- niż z sympatii politycznych. Nie dostrzegało dzie. Uzgodniliśmy, że będę zajmował się działem się różnic, które potem z taką mocą zaczęły się literackim. ujawniać. Po prostu mój brat Łukasz i ja mieliśmy lepsze kontakty z ludźmi, którzy założyli Krąg, Wojciech Fałkowski: przede wszystkim z Andrzejem Rosnerem. Nas wtedy charakteryzowały trzy wyraźnie uświa- damiane postawy. Po pierwsze bardzo antykomuni- Marek Tabin: styczne nastawienie. Uważaliśmy, że podstawowym Jeszcze w latach sześćdziesiątych jako student zagrożeniem dla Polski jest partia komunistycz- fizyki, a później socjologii czytałem książki pa- na. Dalekim celem była niepodległość, ale o tym ryskiej „Kultury”. Założyliśmy też z moim kolegą trudno było wtedy mówić. Jasną dyrektywą było ze studiów Henrykiem Wujcem klub dyskusyjny natomiast poszerzanie wolności. Po drugie uwa- w akademiku na Anielewicza w Warszawie. Od żaliśmy, że największy sens ma działalność wy- 1971 roku uczestniczyłem w spotkaniach dysku- dawnicza – pogłębianie świadomości patriotycznej syjnych, głównie w mieszkaniu Jacka Kuronia. i politycznej. Ludzie powinni łączyć problemy Działałem w środowisku korowskim jako kolpor- dnia codziennego z sytuacją w makroskali: tota- ter i składacz „Biuletynu Informacyjnego” i „Pla- litaryzmem, brakiem wolności, dominacją jednej cówki”. Do Kręgu trafiłem w 1981 roku. Lidera- partii. Po trzecie mieliśmy do siebie duże zaufanie. mi wydawnictwa byli Andrzej Rosner i Wojciech

175 PAWEŁ SOWIŃSKI

Projekt okładki Stanisław Szczuka

Fałkowski. Mieli wyraźnie naukowe ambicje wy- wtedy powstające. Każdej oficynie tego rodzaju dawnicze, co mnie bardzo zachęciło. Uzyskałem groziło jednak, że wkrótce nie będzie miała czego sporą swobodę – niemożliwą w sferze oficjalnej. drukować, że się ograniczy tylko do przedruków. Nikt mi nie mówił, co mam robić. To było bardzo Musieliśmy wymyślić program wydawniczy. Wtedy pociągające. Zaproponowano, bym się zajmował zaczęto tworzyć pion redakcyjny – grupę ludzi, socjologią. Ułożyłem listę tytułów, które należa- którzy nie są w samym wydawnictwie, znajdują łoby przetłumaczyć. Zdążyłem zredagować jedynie się trochę na zewnątrz, ale pracują dla wydawnic- Nędzę historycyzmu Karla Poppera. Przełożyłem twa, wymyślają książki. też kawałek jego autobiografii, który został dołą- czony na końcu. Książka wyszła w stanie wojen- Piotr Mitzner: nym. Po internowaniu zdecydowałem się jednak Z jednej strony było to środowisko historyków, na emigrację i po moim odejściu z Kręgu w 1982 z drugiej ludzi związanych z Wydziałem Wiedzy roku seria socjologiczna nie była rozwijana. o Teatrze Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie. To był bardzo opozycyjny wydział, Andrzej Chojnowski: tam wrzało cały czas. Ludzie chcieli coś robić. Latem 1981 roku wciągnął mnie Wojtek Fałkow- A w jakiej dziedzinie może działać czytelnik ksią- ski, tak jak ja pracownik Instytutu Historyczne- żek? W robieniu książek. [3] go Uniwersytetu Warszawskiego. Postacią pierw- szoplanową w Kręgu był wtedy Andrzej Rosner Marek Piekut: – również historyk, kolega z pracy. Na początku Do Kręgu przyszliśmy w maju 1981 roku grupą: wydawnictwo funkcjonowało na zasadzie impro- Krzysztof Tołłoczko, Krzysztof Kopka, Cezary wizacji – tak jak działały wydawnictwa żywiołowo Niedziółka i ja. Studiowaliśmy wiedzę o teatrze

176 Wolność i Solidarność | nr 2 WYDAWNICTWO KRĄG w PWST. Od samego początku stroną organizacyj- ale my nie przestrzegaliśmy zasad konspiracji tak ną zajmował się Tołłoczko. Zaczęliśmy od druko- dokładnie, jakby należało. Podczas „karnawału” wania na sicie okładki do książki Trzecia rewolu- nie było takiego poczucia zagrożenia jak później, cja. Piotrogród-Kronsztad 1921. Odbywało się to w stanie wojennym. Mieliśmy po 20 lat, a wtedy w mojej kawalerce, która po tym doświadczeniu nawet realny strach ma mniejsze oczy. Przez te wyglądała strasznie: wszystko upaprane farbą. To mieszkania przewijali się różni ludzie. Czasem była nasza porażka. Nie zrobiliśmy całego nakła- spontanicznie rozrastał się nam bankiet. Ale kie- du, a to, co zrobiliśmy, kleiło się przez całe lata. dy przyszedł 13 grudnia, godzina milicyjna, czoł- Potem zajęliśmy się już tylko składaniem książek gi i patrole, kiedy wpadła drukarnia w Popowie, (z drukarni przyjeżdżały luźne kartki zadruko- zaczęliśmy bardziej rygorystycznie przestrzegać wanego papieru, które trzeba było ręcznie złożyć zasad. w książkę). Składali z nami także Maria Zielińska (obecnie Niedziółka), Piotr Cieplak, Danuta Darul, Waldemar Wysokiński: Anna Bartkiewicz, Grażyna Wolszczak. Zacząłem działać, gdy jeszcze Krąg był Głosem. Pracowałem jako kierowca w budowlance – KBM Krzysztof Tołłoczko: Warszawa-Północ, na Marymonckiej. Szybko zako- Przed studiami w szkole teatralnej robiłem różne legowałem się z dyrektorem. Polubiliśmy się. Pod- rzeczy. Byłem maszynistą lokomotyw spalino- rzucałem mu bibułę. On mi załatwił, że mogłem sa- wych i elektrycznych. Umiałem coś rozebrać, zło- mochód trzymać pod domem. Wprost sobie nic nie żyć, mam umiejętności manualne, potrafię światło powiedzieliśmy, ale on chyba wyczuł, o co chodzi. naprawić... To była wiosna 1981 roku, poszedłem Robiłem 30 kilometrów dla firmy, a następne 200 do „dziupli” – najprawdopodobniej do mieszkania dla podziemia. To było piękne. Łaz był zielony, Marka Piekuta przy Racławickiej – i już z nimi identyczny jak policyjny. Wieszałem sobie jeszcze zostałem. Ktoś taki jak ja był im potrzebny. takie białe kółko; ZOMO takich używało, to był ich Moi koledzy z uczelni teatralnej to byli intelektu- znak rozpoznawczy. Milicja mnie nie ruszała. aliści. Nie chcę powiedzieć, że to źle, ale czasami tacy ludzie nie mogą sobie poradzić z prostymi Krzysztof Leszko: sprawami technicznymi. Ponieważ parę razy wy- Przyszedłem w 1980 roku, przez przypadek. Dzia- kazałem inicjatywę, Wojtek Fałkowski powiedział, łałem w Solidarności w Przedsiębiorstwie Trans- że będę zajmował się techniką. To określiło na portu Samochodowego i Łączności mieszczącym zawsze moją pozycję w wydawnictwie. Książki po się przy Ratuszowej, na warszawskiej Pradze. prostu trzeba wydać, fizycznie zrobić. Biegano W Solidarności poznałem Adama Karwowskiego. za tymi, którzy to potrafili, a nie za tymi, którzy „Łączność” jako przedsiębiorstwo transportowe pisali. obsługiwała pocztę, inkaso (pieniądze z urzędów pocztowych) i prasę. Pracowałem jako kierowca. Cezary Niedziółka: W godzinach pracy blaszanym żuczkiem pomalo- Była w tym młodzieńcza niefrasobliwość. W „kar- wanym na żółto, z napisem „Łączność”, woziłem nawale” Solidarności nikt się za bardzo nie przej- też bibułę. Z tyłu w żuku miałem przylepiony mował konspiracją. Przyjeżdżał towar do złożenia portret Józefa Piłsudskiego. Moi dziadkowie byli na Racławicką, do mieszkania Marka Piekuta, nikt w PPS-Frakcja Rewolucyjna, potem na zesłaniu tego specjalnie nie ukrywał, wiedział chyba na- w Rosji. wet dozorca. Te paczki z bibułą nie zawsze były starannie zapakowane, sznurek się rozrywał, coś Nina Smolar: tam fruwało. W zasadzie nigdy nie zeszliśmy do W latach siedemdziesiątych wraz z mężem, Euge- prawdziwego podziemia. Andrzej Chojnowski na- niuszem Smolarem, przesyłaliśmy opozycji maszy- syłał nam starszych konspiratorów na pogadanki, ny do pisania, matryce, pieniądze. W 1981 roku

177 PAWEŁ SOWIŃSKI

przyjechał do Londynu Andrzej Rosner. Powie- przez struktury związkowe. Dawaliśmy co prawda dział, że Krąg potrzebuje przedstawiciela na Za- książki do Regionu Mazowsze, ale potajemnie. chodzie. Zapytał, czy bym się tego nie podjęła. Zgodziłam się. Do moich obowiązków należało Andrzej Rosner: zdobywanie dla Kręgu pieniędzy, ale też załatwia- 13 grudnia 1981 usiadły trzy osoby: Witek Fe- nie praw autorskich u zachodnich autorów i wy- rens – oficjalnie ujawniony, którego adres był na dawców. Negocjowałam z nimi, by zgodzili się od- książkach; Marek Tabin oraz ja (na jesieni 1981 dawać te prawa za darmo. Kiedyś Krąg chciał wydać udzieliłem wywiadu polskiej sekcji BBC na temat Nędzę historycyzmu. Karl Popper zgodził się bez wydawnictwa). Inni nie zostali ruszeni. Fakt, że wahania. prawie cały trzon wydawnictwa był tajny, bardzo Wydawcy podziemni korzystali z dorobku wy- nam w czasie stanu wojennego procentował. [1] dawnictw zachodnich. Nieraz przedrukowywali książki bez licencji, ale nie było wtedy możliwości Kazimierz Ossowski: podpisywania normalnych umów wydawniczych 16 grudnia 1981 doszło do bardzo burzliwej dysku- ani płacenia tantiem. Udostępnienie ważnej lite- sji, co powinniśmy dalej robić. Pojawił się pomysł ratury było natomiast naczelnym zadaniem, jakie powołania Rady Pieczętarzy, która przechowa do sobie postawili. lepszych czasów znak wydawnictwa i sprzęt, scho- wany głęboko w piwnicach. Przeciwko temu moc- Andrzej Rosner: no zaprotestował Adam Karwowski. Miał malutki, Dla samych intelektualistów, którzy mieli do- ręczny powielacz Gestetner. Powiedział, że nie stęp do literatury bezdebitowej, nie miało to aż pozwoli go nigdzie schować. Będzie na nim dru- takiego znaczenia, natomiast dla szerzej pojętej kował, co się tylko da. Kilka osób zajęło podobne Solidarności – jak najbardziej. Głód słowa druko- stanowisko: Waldek Wysokiński, Jurek Targalski, wanego, który się ujawnił w czasie „karnawału”, Bogdan Zalega, mój brat i ja. Reszta kolegów od- był czymś niezwykłym (bo wcześniej niezależne nosiła się do pomysłu Adama sceptycznie. Adam książki i czasopisma miały zasięg ograniczony zaczął drukować wiele pism podziemnej Solidar- z oczywistych powodów). Gdy przyjeżdżały kolej- ności. Sygnował je zawsze – „druk: Krąg”. To robi- ne partie książek do Regionu Mazowsze NSZZ Soli- ło nam markę. Kiedy minął pierwszy szok, ruszyła darność, były rozdrapywane na poczekaniu... I to też produkcja książkowa. nie przez intelektualistów, ale przez ludzi z komi- tetów związkowych, z najróżniejszych zakładów Andrzej Chojnowski: w całym kraju. Tego w stanie wojennym władzy na Wczesną wiosną 1982 roku zaczęliśmy myśleć szczęście nie udało się zatrzymać. [4] o reaktywowaniu działalności wydawniczej. Było to w dużej mierze efektem oddolnej presji osób Wojciech Fałkowski: związanych poprzednio z Kręgiem. Część z nich W drugiej połowie 1981 roku wydawnictwo bardzo nie miała nic do roboty, a w kolportażu mogła li- się rozkręciło, mieliśmy nakłady po kilka tysięcy, czyć na zajęcie i pieniądze. Najpierw trzeba było kilkanaście książek w obiegu. Atmosfera sprzyjała uporządkować finanse. Strach trochę mijał, więc bardziej jawnemu działaniu. Łatwiej było załatwić ludzie pomału sprzedawali książki, które mieli po- papier, farbę, dojścia do państwowych drukarń... chowane. Było też trochę książek jakby zamrożo- Wydawało się, że wolność jest już blisko. Tą nadzie- nych – wydrukowanych przed stanem wojennym. ją żyliśmy. Poziom emocji i dezynwoltury był wy- Trzeba było je oprawić, zgilotynować i dać do kol- soki. Jednak w 1981 roku nadal uważaliśmy, że nie portażu. Zaczęliśmy to pomału robić. Czekaliśmy możemy się ujawnić. To rzutowało na nasze możli- jeszcze na moment, kiedy drukarze na dojściach wości współpracy z jawną Solidarnością. Nawet kol- powiedzą, że jednak zaryzykują – i już można było portaż nadal odbywał się w sposób niejawny i nie rozkręcać działalność na całego.

178 Wolność i Solidarność | nr 2 WYDAWNICTWO KRĄG

Cezary Niedziółka: wie kilka osób. Nadal spotykaliśmy się na radach To była pewna terapia na traumę stanu wojen- wydawnictwa, gdzie zapadały decyzje – formalnie nego. Bo dla mnie to była trauma. Nie zapomnę biorąc ­– kolektywne. Ktoś jednak zauważył, że pierwszych dni stanu wojennego. Strasznie dużo przed grudniem 1981 chodziło się do Rosnera. On poszukiwanych towarów rzucano wtedy do skle- oficjalnie nie był dyrektorem, ale odwiedzało się pów, w celu oczywistym. Kiedy zobaczyłem na go, by poprosić o radę, pieniądze – a naprawdę po ulicy roześmianych ludzi, bo ktoś ustrzelił dywan, to, by przesądził sprawę. Teraz takiej osoby brako- ktoś kuchenkę, przeżyłem szok. To nasze organi- wało. Ja nigdy nie byłem więc formalnie uznany zowanie się w małych grupach i robienie czegoś za dyrektora Kręgu. Od drugiej połowy 1982 roku innego było niezgodą na postępujące zamydlanie jednak to do mnie przychodzono. i ogłupianie. Rzucanie deficytowego towaru do sklepów w krytycznych momentach to paskudna Waldemar Wysokiński: polityka tamtej władzy. O nas mówiono: „frakcja rewolucyjna” Kręgu. Zo- Zależało nam na tym, aby społeczeństwo miało stałem kierowcą Adama Karwowskiego – on nie dostęp nie tylko do dóbr materialnych, ale rów- miał prawa jazdy. Jak wybuchł stan wojenny, nież do literatury, do historii – w tym sensie to przyjechałem do niego i powiedziałem, że chcę była pewnie idealizacja. Naiwnie wierzyliśmy, że strzelać. Byłem wtedy młody i gniewny. On był rzucając na rynek strawę duchową, zmienimy bieg starszy i jakoś mnie ogarnął. Na radzie wydawnic- dziejów. Na szczęście tych zadowolonych z udane- twa postawił sprawę jasno i od razu: Krąg będzie go polowania na towary z początku stanu wojen- robił bibułę, choćby nie wiadomo co. Uważaliśmy, nego z każdym dniem ubywało. że najważniejsza jest bieżąca informacja, a nie książki. Odbijaliśmy jedenaście tytułów gazetek Andrzej Rosner: podziemnych. Ludzie tego właśnie potrzebowali. Po odejściu z Głosu byliśmy bardzo obolali na Drukarnię uruchomiliśmy w domu u Adama, punkcie przywództwa. Nie chcieliśmy wybierać na Bolesławickiej, tuż przy Cmentarzu Bródnow- z naszego grona żadnego lidera. W zasadzie ro- skim. Za szafą zrobił taki kąt – przegrodził pokój biliśmy to kolektywnie, najpierw ja z Wojtkiem szafą, wchodził po szafie od góry, gdyż z boku Fałkowskim, a po jego odejściu z Kręgu pod ko- się nie dało. Mógł tam tylko stać przy powiela- niec 1981 roku – z Andrzejem Chojnowskim. Nie czu, nawet nie siedzieć, obłożony papierami. Po- kłóciliśmy się. Po wprowadzeniu stanu wojenne- tem przenieśliśmy się do Gaju pod Wyszkowem. go Andrzej był głównym człowiekiem od spraw W lesie stał opuszczony domek. Sufit się zarwał programowych, chociaż ja też coś tam dokłada- w jednym pokoju, przeciekało, ale prąd był dopro- łem. Jako nieznany milicji wziął na siebie główny wadzony. Były również suche pomieszczenia do ciężar organizacyjny – ja do kwietnia 1982 roku zagospodarowania. Karwowski dogadał się z wła- byłem internowany. Po wyjściu trzymałem kasę, ścicielką i uruchomił tam drukarnię. Spędziliśmy byłem nieoficjalnym szefem finansowym (łącz- tam z żoną i dziećmi cztery miesiące. Było bardzo nie z robieniem bilansu księgowego). Trzeba było przyjemnie. Miałem dzieci pod nosem. Wspaniałe mieć pieniądze na produkcję, wiedzieć, ile kasy wakacje, lato 1982. może przyjść, ile wyjść. Reprezentowałem również firmę w kontaktach z zagranicą. Andrzej Chojnowski: Karwowski był bardzo dynamiczny, ekspansyw- Andrzej Chojnowski: ny. Miał dużo kontaktów. Utożsamiając się z wy- To była sprawa delikatna, bo w takim przedsięwzię- dawnictwem, dążył do przejęcia władzy. Chciał ciu zazwyczaj uczestniczą ludzie ambitni i każdy popchnąć Krąg do obsługi działalności politycz- marzy o przywództwie. Gdy wznowiliśmy działal- nej. W pewnym momencie przedstawiał się jako ność w stanie wojennym, w firmie zostało zaled- podpora Zbigniewa Romaszewskiego i podziemnej

179 PAWEŁ SOWIŃSKI

Projekty okładek: Jacek Tofil, autor nieznany, Janusz Obłucki

Solidarności. Usiłowałem go poddać kontroli, on kę w Popowie. Elżbieta Dmochowska była moją jednak był zbyt silną osobowością. By go nie stra- koleżanką z roku na studiach. Pewnego dnia jej cić, wyznaczaliśmy mu zadania dla wydawnictwa, mama zapytała: „Krzysiu, czy wam trzeba jakoś ale on był sam sobie szefem. Skończyło się nie- pomóc?”. Ja na to, że szukamy lokalu. fortunnie. Andrzej Rosner: Krzysztof Tołłoczko: Od września 1982 drukowaliśmy w Popowie, w dom- To było niesłychane! Mieszkał tuż przy murze ku letniskowym znanego aktora Mariusza Dmo- cmentarza na starym Bródnie. Miał sąsiadów, ale chowskiego. Stały tam dwa offsety – jeden Roneo- wszyscy wiedzieli, co tam się dzieje. Do niego -Vickers, bardzo nowoczesny, z rozbudowanym, wchodziło się jak do drukarni – na wierzchu po- ale niestety uszkodzonym panelem elektronicz- wielacze... To był rewolucjonista. Po prostu do- nym. Nasi mechanicy nie mogli sobie z nim po- stawał matryce i je równo tłukł: dzisiaj „Tygodnik radzić, więc spięli instalację elektryczną „na Mazowsze”, jutro „Głos”, potem „KOS”. Wszystkie krótko”, tzn. z pominięciem panelu sterującego. opcje. Nie miał czasu na rozważania. Mówił, że Drukował głównie Adam Karwowski, ale były też trzeba robić, jak leci. Był kapitalny, ale trochę tygodnie, kiedy urzędował tam wyłącznie Kazik mi przeszkadzał. W asyście Waldka Wysokińskie- Ossowski. Jego ostatnia zmiana wypadła na ty- go wkraczał w połowie spotkania – w skórzanym dzień przed wpadką Popowa, w grudniu 1982. [5] płaszczu, w skórzanych butach, szalone włosy, oczy czarne, głos zdecydowany. Nie miał tylko Elżbieta Dmochowska: broni za pazuchą. Od razu mówił do wszystkich Ojciec dał mi klucze świadomy, że stanie tam dru- otwartym tekstem. Nie mogłem straszyć ludzi. karnia. Domek znajdował się w lesie – na samym Trochę inaczej działaliśmy. Chciałem się odsepa- końcu kolonii działek letniskowych. Wydawało rować, chciałem się go pozbyć, ale w sensie – ty się, że miejsce jest bezpieczne, mimo iż sąsiado- robisz swoje, a ja swoje. Inaczej będziemy się cią- wało z posesją uroczego generała Wojska Polskie- gle kłócić. To nie była żadna nienawiść, ale nie go Mieczysława Słupskiego. Wokół drewnianego mogliśmy się zgodzić. Wtedy załatwiłem mu dział- domku porastał las, tak że prawie nic nie było

180 Wolność i Solidarność | nr 2 WYDAWNICTWO KRĄG widać z drogi. Rodzice korzystali z tej willi nawet Kapitan Mieczysław „Karski”, zimą, ojciec wprost uwielbiał spędzać tam czas. Stołeczny Urząd Spraw Wewnętrznych: Drukarnia działała w piwnicy, gdzie znajdowały Był koniec roku 1982. Wezwał mnie szef i powie- się dwa obszerne pomieszczenia. Zawczasu przy- dział, że przyszło polecenie z centrali, żeby zain- gotowałam ciemne zasłony oraz radio, by zagłu- teresować się waszym wydawnictwem. Założyłem szyć dudnienie maszyny. Później pojechałam tam teczkę firmy i zacząłem zbierać informacje. [6] tylko raz, kiedy mieli już kończyć. Ściany w tym pokoju były czarne od farby drukarskiej, roznosił Andrzej Chilecki do Jerzego Giedroycia się specyficzny zapach. (Kolonia, 23 listopada 1982): Do Kręgu dostarczyłem trochę sprzętu. Tylko na- Plan działań Wydziału III Komendy stroje w kraju b. minorowe: Solidarność zaczyna Stołecznej MO w Warszawie w sprawie powoli się rozpadać. Właściwie teraz można liczyć kryptonim „Hetman” (10 stycznia 1983): wyłącznie na wydawnictwa, które funkcjonują co- W dniu 19 grudnia 1982 roku Wydział Śledczy raz lepiej. Komendy Wojewódzkiej MO w Ostrołęce, doko- nując przeszukania willi należącej do Mariusza Andrzej Chojnowski: Dmochowskiego w miejscowości Popowo-Parce- Obracałem się w środowisku naukowym. Pomysły le, ujawnił i zakwestionował ok. 16 tysięcy egz. na książki historyczne czasem podsuwał Andrzej wydawnictwa „KOS” oraz powielacz offsetowy. Paczkowski, maszynopisy dzieł literackich przy- W trakcie przeszukania zatrzymano mieszkańców nosił Piotr Mitzner. Spotykałem się także z dawną Warszawy Adama Karwowskiego i Ewę Piaskowską. redakcją „Res Publiki” (Marcin Król, Paweł Śpie- [...] W stosunku do Karwowskiego prokurator za- wak, Damian Kalbarczyk) – to byli potencjalni stosował areszt tymczasowy. konsultanci. Przez krótki czas z Kręgiem współ- pracowali Aldona Jawłowska i Antoni Kamiński. Elżbieta Dmochowska: Korzystałem z anonimowych sympatyków opozy- Wieczorem do naszego mieszkania na Starościń- cji – redaktorek Państwowego Instytutu Wydaw- skiej w Warszawie przyszło trzech esbeków zrobić niczego oraz Państwowego Wydawnictwa Nauko- rewizję. Mnie i ojca zabrali w nocy do komendy wego. Taką osobą był też Stefan Bergman i jego w Pałacu Mostowskich na przesłuchanie. Spędzi- żona Aleksandra. Oboje należeli przed wojną do łam tam pięć godzin. Gdy wróciłam do domu, był Komunistycznej Partii Zachodniej Białorusi, sie- on już obstawiony przez tajniaków. Chciałam za- dzieli w polskich więzieniach, a pan Stefan także palić światło na klatce schodowej, gdy nagle za i w radzieckich (w czasach represji wobec polskich rękę złapał mnie Krzysiek Tołłoczko. Czekał na komunistów w ZSRR) – w tym dwa lata na Koły- mnie schowany, by powiedzieć o wpadce Karwow- mie. Po wojnie kierował działem klasyków mark- skiego i zapewnić, że wszystkie pozostałe osoby sizmu-leninizmu w Książce i Wiedzy. Pozostając z naszego wydawnictwa oraz nasze lokale są bez- człowiekiem lewicowym, bardzo wyraźnie zaanga- pieczne. Propagandową relację z akcji SB w Popo- żował się w działalność konspiracyjną. Długo ze wie nadano w głównym wydaniu „Dziennika Tele- mną współpracował. Pilotował dużą część litera- wizyjnego”. Cała Polska zobaczyła naszą działkę. tury rosyjskiej, którą wydawał Krąg. Znał świet- Sugerowano, że w domku znaleziono nie tylko nie rosyjski. Redagował i tłumaczył np. Fragmenty powielacz, ale również broń. Potem często wzy- wspomnień Nikity Chruszczowa. wano mnie do Pałacu Mostowskich. Ktoś rozpuścił fałszywe informacje, że spotykam się z SB na taj- Piotr Mitzner: nych spotkaniach w kawiarni. Byłam obserwowa- Ekstrawagancja jest świadectwem normalności. na przez długi czas. Do dzisiaj pamiętam twarze Nie tylko żyjemy pod presją czasu, ale też wyda- esbeków, którzy śledzili mnie na ulicach. jemy, co się nam podoba. Chcieliśmy wprowadzić

181 PAWEŁ SOWIŃSKI

pewną normalność w niezależnym ruchu wydaw- kiedy ktoś brał pieniądze. Te dwie sprawy – wyj- niczym. Wydawać rzeczy niepolityczne. Opubliko- mowanie cegiełek z muru i szkoła działania – to waliśmy dwa dramaty. Jeden – Szkarłatna wyspa były rzeczy bezcenne. [4] Michała Bułhakowa – mógłby wtedy ukazać się le- galnie. Drugi – sztuka Pod Zieloną Papugą Arthura Prezes Polcul Foundation Schnitzlera, historiozoficzna groteska na temat Jerzy Boniecki do Jerzego Giedroycia rewolucji, była naprawdę skrajną ekstrawagancją. (Sydney, 14 czerwca 1983): Pokazuje ona w śmieszny sposób rewolucję fran- Przeczytałem wywiad z wydawnictwem Krąg cuską jako teatr, co korespondowało trochę z na- w kwietniowym numerze [paryskiej „Kultury”]. szymi odczuciami na temat Solidarności u schyłku Trudno nie mieć wielkiego podziwu dla ich robo- „karnawału”. Pech chciał, że weszła do kolportażu ty. Czy ma Pan z nimi kontakt, który umożliwił- już w stanie wojennym. Wszyscy więc się pukali by przekazanie pieniędzy? Jeśli tak – to Polcul w głowę: drukować sztukę w takim czasie! jest gotów wygospodarować ekstra na rok bieżący 5 tys. dolarów – z przeznaczeniem dla tego wy- Andrzej Chojnowski: dawnictwa, do rozdziału wśród jego pracowników, Chcieliśmy raczej wydawać takie książki, które na indywidualną pomoc. przetrwają, niż te, które doraźnie dowalą komu- nie. Przy tym niektórzy z nas mieli własne bzi- Nina Smolar do Jana Chodakowskiego ki. Uważałem, że trzeba je szanować. Dlatego nie (Londyn, 7 lutego 1983): sprzeciwiałem się Tołłoczce, który zaraził się od Janku! Zwracam się z prośbą o [...] zgłaszanie naszego kolegi Krzysztofa Kamyszewa ideą opubli- propozycji przedruku na Zachodzie publikacji wy- kowania Podróży do kresu nocy Luisa-Ferdinanda danych przez Krąg, sugerowania tytułów, które Célina, byłem też protektorem Piotra Cieplaka, gdy mogłyby wzbudzać zainteresowanie rady wydaw- lansował pomysł edycji elitarnych pism Simone niczej Kręgu i zostać przezeń opublikowane w kra- Weil. Taka postawa narażała nas jednak na opinię ju. [...] „pięknoduchów”, którzy nie chcą pomagać pod- Ponadto usilnie proszę o informowanie o fakcie ziemnej Solidarności. Krąg był na przykład bardzo otrzymania własnymi drogami książek i pism, któ- krytykowany za wydanie jednego z tomów dzieła re ukazały się w kraju nakładem Kręgu. Jana Kucharzewskiego Od białego do czerwonego Pragnę podkreślić, że wszystkie publikacje caratu. Z drugiej strony podziemne kawiarnie lite- Kręgu mają prawa autorskie ściśle zastrzeżone. rackie obraziły się na nas za odrzucenie tomu pro- W związku z tym propozycje wykorzystania tych zy (miał wyjść jako trzeci zeszyt Almanachu stanu publikacji w jakiejkolwiek formie na Zachodzie wojennego) – umieszczone tam opowiadania (zre- (wydawniczej, scenicznej, radiowej itp.) należy sztą anonimowe) uznaliśmy za grafomańskie, w od- kierować na moje ręce, łącznie z ofertą dotyczącą powiedzi zaś powiedziano nam, że gówniarze nie honorarium autorskiego. mają prawa recenzować czołowych pisarzy kraju. Andrzej Chojnowski: Andrzej Rosner: Wydawnictwo Aneks finansowało przedruk swoich Chodziło o to, by wydawać jak najwięcej książek książek w kraju oraz przesyłało to, o co się po- ważnych, to znaczy takich, które dłużej zostaną prosiło. Zarówno elektryczne maszyny do pisania w społecznej pamięci, szczególnie z dziedziny IBM, książki opublikowane na Zachodzie, jak też historii, chociaż nie tylko. To jest bardzo ważna i pomarańcze na święta. Raz przed Bożym Naro- działalność, która nie tylko sprawia, że ludzie wię- dzeniem objechałem mieszkania naszych ludzi cej wiedzą, ale też uczą się społecznego działania. maluchem wypełnionym świątecznymi łakociami. Szczególnie na początku lat osiemdziesiątych to Czasami wysyłali nam też forsę z własnej inicjaty- było działanie społeczne, a nie komercyjne, rzadko wy, kiedy akurat zdobyli pieniądze. Takie wsparcie

182 Wolność i Solidarność | nr 2 WYDAWNICTWO KRĄG bardzo nam pomagało. Produkcja była całkowicie żadnego znaczenia. Nie byliśmy w stanie wyko- samowystarczalna, ale nie nadążaliśmy za tempem rzystać ich mocy przerobowych. Musieliśmy ich drukarzy, którzy chcieli zarabiać, drukować kolej- hamować. Najpierw musieliśmy sprzedać książkę, ne książki, gdy tymczasem pieniądze tak szybko aby im zapłacić. Oni gotowi byli w miesiąc zro- z kolportażu nie schodziły, więc trzeba było mieć bić pięć książek. Na wydajnym offsecie drukowali gotówkę w rezerwie. Z pieniędzy zewnętrznych książkę w dwa dni. Krąg kupił trzy samochody na potrzeby kolporte- rów – dwa używane volkswageny golfy, w dobrym Krzysztof Tołłoczko: stanie, nie żadne gruchoty, potem jeszcze malucha, Główne dojście to było Centrum Informacji Nauki, którego odkupiłem potem od wydawnictwa. Mo- Techniki i Ekonomii w Alejach Niepodległości – gliśmy też dobrze płacić tłumaczom i redaktorom. tuż przy dzisiejszej giełdzie komputerowej. W su- terenie stało osiem czy dziesięć offsetów. Duża Cezary Niedziółka: drukarnia – oprawa, gilotyny, klejenie, wszystko. Zazwyczaj pracowaliśmy w czteroosobowych ze- Zaczęli to robić w okresie legalnej Solidarności, społach przy dużym stole. Dostawaliśmy arkusze kiedy była wolność, później można było więc do formatu A3. Trzeba to było złożyć do formatu A6 tego wrócić. lub A5. Najprostsza technologia: grzbietem zwy- Głównie rozmawiałem z panem Tadziem i pa- kłego plastikowego grzebienia do włosów przejeż- nem Jackiem. Było jeszcze dwóch czy trzech, dżaliśmy po papierze i zaginaliśmy odpowiednio którzy się do tego dokładali. Zostawali po pracy strony, następnie wiązaliśmy gumkami, by się ule- i dla nas tłukli. Prosili tylko, by nie dawać ga- żały, wkładaliśmy na ten czas do szaf i pawlaczy. zet. „Tygodnika Mazowsze” ich kierownik by nie Potem po kolei zbieraliśmy to w jeden egzemplarz zdzierżył. Drukarze mu odpalali dolę. On często i zszywaliśmy olbrzymim zszywaczem ze specjal- nie wiedział nic o tych publikacjach. Drukowali- nymi zszywkami (z zagranicy). Do tego przykleja- śmy Humanizm integralny Jacques’a Maritaina. On ło się okładkę klejem Wikol. Na koniec pakowali- nawet tego nazwiska nie mógł dobrze przeczytać. śmy książki w paczki. Nikt tego nie kojarzył. Gdy wchodziliśmy w tę bibułową działalność, jeszcze przed Sierpniem, w ogóle nie było mowy Krzysztof Leszko: o aspekcie zarobkowym; naszym wynagrodzeniem Woziłem książki z Adamem Karwowskim, a potem były darmowe egzemplarze kolejnych druków. Do- z Andrzejem Chojnowskim i Krzyśkiem Tołłoczką. piero z czasem, w „karnawale”, przy podniesio- Czasem dwie palety, zależało od nakładu. Pięć ty- nych nakładach zaczęliśmy coś zarabiać. Czasem sięcy książek to jest cały samochód. Żuk uginał się żartowaliśmy sobie z Krzysia i podpuszczaliśmy go wprost od ciężaru. To był specjalny żuczek „Łącz- „strajkami”. On nawet się przejmował, a ponieważ ności” do przewożenia pieniędzy. Miał zamknięty był ludzkim szefem, czasem dorzucał grosz czy sejf, niby-opancerzony. Dlatego nazywano mnie dwa. „Pancerniak” (to opancerzenie było trochę na sło- wo honoru). Często woziłem ze sobą wartowników Andrzej Chojnowski: – w kurtkach i służbowych czapkach. Ja w cywil- Tak zwane dojście to była najcenniejsza tajemni- nym ubraniu, ale z pasem i kaburą od pistoletu, ca firmy. Większość naszej produkcji książkowej od tetetki. Nieraz byłem zatrzymywany. Jak mi- wykonywana była na lewo w państwowej drukar- licjant spojrzał na mnie (pas, pistolet), od razu ni. Załatwił to Tołłoczko za duże pieniądze. Ist- mnie puszczał. Najlepsza przykrywka! niała taryfa, którą się negocjowało. Podobno je- W „Łączności” mieliśmy dwa kursy: o czterna- den z tych drukarzy postawił sobie dom, ale inni stej i o dwudziestej. Na każdy kurs wyznaczono wszystko przepili. Z nimi pertraktacje finansowe nam dwie godziny, ale uwijałem się z oficjalną były dość twarde. Ideologia nie miała dla nich robotą w godzinę. Transporty książek trzeba było

183 PAWEŁ SOWIŃSKI

jednak precyzyjnie zgrać z moim grafikiem. Z dru- bardziej z ich przekory i niezgody na rzeczywi- karni – zazwyczaj wieczorem – wiozłem bibułę stość aniżeli z misyjnego pragnienia ulepszania do mieszkań, w których składały ją dziewczyny świata. Tego rodzaju gronem nie da się komende- i chłopcy ze szkoły teatralnej. rować, bo każdy z jego uczestników mocno broni prawa do własnego „ja”. Maria Niedziółka: Czuliśmy niesamowitą więź, jak w kręgu wtajem- Kazimierz Ossowski: niczonych. Najważniejszym organizatorem był Przed Sierpniem u mnie w domu prowadziliśmy we Krzysiek Tołłoczko – nasz lider. Pewnego razu czworo sklepik Głosu – mój brat Łukasz, rodzice podczas składania u Marka Piekuta Krzyś zapytał, i ja. Potem wędrowaliśmy po znajomych, rozno- czy nie zdecydowałabym się razem z moją przy- sząc bibułę w torbach czy na plecach. Nie mie- jaciółką Grażynką Wolszczak składać w domu, liśmy samochodu. Początkowo – jeszcze w Głosie a wtedy on nam dopłaci do czynszu. Obydwie by- – po około 40 egzemplarzy, później kolportaż się łyśmy z Gdańska i wynajmowałyśmy w Warszawie rozrósł do około 300 sztuk jednego tytułu, czyli mieszkania. Najpierw na Hożej, potem kawalerkę hurtowa działalność. Krąg odbiorców był znaczny. u naszej koleżanki Agnieszki Kaczorowskiej na Obsługiwałem całą Biblioteką Narodową (wtedy ulicy Bruna. Mieszkałyśmy też na Sobieskiego i na jeszcze na Hankiewicza i w Pałacu Rzeczypospo- Grójeckiej. Podczas prac te lokale były dosłownie litej na placu Krasińskich), brat kolportował na zawalone ryzami papieru, aż do sufitu. Czasem Uniwersytecie Warszawskim, gdzie studiował, spałyśmy tylko na materacach, bo łóżko się już rodzice mieli swoich znajomych. Zdarzali się też nie mieściło. odbiorcy, którzy brali – powiedzmy – po dziesięć To miało posmak przygody, ale było również sztuk, dla swoich znajomych. W czasach Głosu ist- ciężką i żmudną pracą fizyczną. Zdarzało się, że niała lista gratisów dla około dwudziestu osób ze składaliśmy po kilkanaście godzin non-stop. Po- świata kultury, m.in. Władysława Bartoszewskie- cieszeniem była świadomość, że będziemy miały go, Jerzego Waldorffa, Witolda Lutosławskiego, na własność prawdziwe białe kruki (składacze Krzysztofa Pendereckiego. otrzymywali minimum po jednym egzemplarzu bezpłatnym). Wojciech Zubowicz: Przed staniem wojennym działałem w komisji Elżbieta Dmochowska: informacyjnej Solidarności w Polskim Komitecie Mieliśmy poczucie, że uczestniczymy w czymś Normalizacji, Miar i Jakości. Wydawaliśmy „Łącz- ważnym i niebanalnym. Dla nas, ludzi młodych, nika”, gromadziliśmy bibliotekę wydawnictw bez- była to aktywność nobilitująca intelektualnie. debitowych, zajmowaliśmy się gazetkami ścienny- W tej pracy można było się dowartościować, po- mi, kolportażem prasy związkowej, odkłamywa- znać wielu ludzi opozycji. Przekroczyć próg co- niem oficjalnej propagandy. dzienności i wejść w świat zupełnie inny od ofi- W stanie wojennym nadal kolportowałem bi- cjalnego. Nas to bardzo niosło. bułę, głównie na warszawskiej Ochocie. Mój ko- lega ze szkoły Ryszard Wasiak wraz z żoną Hanną Andrzej Chojnowski: prowadził kiosk Ruchu przy ulicy Łopuszańskiej. Nasz stosunek do komuny był zdecydowanie wro- Przez niego poznałem Zdzisława Staronia z So- gi, ale na tematy czysto polityczne rozmawialiśmy lidarności kioskarzy. On był inwentaryzatorem rzadko. Działalność, jaką prowadziliśmy, przycią- w Ruchu i odwiedzał w czasie pracy wiele kiosków, ga zazwyczaj przeróżnych luzaków, outsiderów, a jednocześnie był łącznikiem, rozwoził nasz to- ludzi, którzy źle się czują w świecie zakazów i wy- war. Kilku zaufanych kioskarzy sprzedawało bibułę muszanych przez system społeczny rygorów. Takie umówionym odbiorcom. To bardzo ładnie działało osoby zdolne są do ryzyka, a to, co czynią, wynika i nie budziło podejrzeń. Nikt przecież nie spraw-

184 Wolność i Solidarność | nr 2 WYDAWNICTWO KRĄG

o szerokich kontaktach w środowiskach inteli- genckich, mogły tam sprzedać dowolną liczbę eg- zemplarzy. Ale zawsze ze szczególną dumą pod- kreślały, że posiadają też kanał wysyłkowy do hut i kopalń na Górnym Śląsku.

Piotr Mitzner: Lata osiemdziesiąte – w końcu trwały długo – zlewają mi się teraz w jeden spłaszczony obraz. Prawie nie pamiętam anegdot, oprócz jednej, tej kluczowej. Byłem u Andrzeja Chojnowskiego. Wy- daliśmy wtedy Nędzę historycyzmu Poppera. Poja- wił się nagle kolporter z Ursusa, który sprzedawał w środowiskach robotniczych. Mówimy mu, że to jest raczej książka dla środowisk uniwersyteckich. On na to: „nie, a gdzie tam, to o nędzy, wezmą, wezmą”. Ambitne książki rozchodziły się wtedy w bardzo dużych nakładach.

Andrzej Rosner: Wprowadziliśmy zasadę, [...] żeby podawać na Projekt okładki Jacek Tofil książkach ceny, co w dużym stopniu utrudnia spekulację. Ale zupełnie spekulacji wykluczyć się dzał, jakie wydawnictwa się sprzedaje w takim nie da. Na książki jest bowiem nadal zapotrze- kiosku. bowanie ogromne. [Jerzy] Holzer [„Solidarność” Wiosną 1982 roku w kiosku Wasiaków pozna- 1980–1981. Geneza i historia] miał przebicie naj- łem późniejszego współpracownika Tołłoczki Ro- większe, w pierwszym wydaniu kosztował 420 zł, mana Baranieckiego, który zaczął nam wrzucać w drugim 500 zł, a na [bazarze] perskim ceniono książki. Miał pseudonim „Plastyk”, gdyż pracował go na 10 tysięcy, w Krakowie zapłacono nawet przy dekorowaniu witryn sklepowych. Z czasem 12 tysięcy. [1] stałem się jego pomocnikiem w Kręgu. Początko- wo grupa Baranieckiego miała być autonomiczną, Andrzej Chojnowski: luźno tylko powiązaną ze „starym Kręgiem” – wła- Każde wydawnictwo ma skłonność do wydawania sne kanały, lokale, sprzęt. książek, które podobają się samym wydawcom. Na dodatek w tamtych okolicznościach nie istniał Andrzej Chojnowski: problem ze sprzedażą. Nie było nacisku rynku. To Cały czas kłóciliśmy się o to, czy adresować nasze zbyt luksusowa sytuacja. Nie próbowaliśmy się do- książki do publiczności z Krakowskiego Przedmie- pasować do czytelnika. Szczerze mówiąc, niezbyt ścia, czy też wysyłać je do dużych zakładów prze- interesowało nas, kto nim jest. mysłowych. Jednakże marksistowski mit klasy robotniczej jako hegemona narodu okazywał się Krzysztof Tołłoczko: wówczas silniejszy. Dystrybuowałem jedną trzecią Książki przewoziłem golfem. Jednak kontrole nakładów Kręgu, a do filarów mojego kolportażu milicyjne były dość częste. Zatrzymanie to jest należały wspaniałe dziewczyny z Biblioteki Na- nieprzyjemny moment. Mam do dzisiaj uraz. Raz rodowej, m.in. nieżyjąca już Jolanta Niedziółka żołnierz mnie puścił, bo nie chciał wiedzieć. Ale i Olga Zienkiewicz. To były wykształcone panny, najczęściej trzeba było dać łapówkę.

185 PAWEŁ SOWIŃSKI

Wpadłem jesienią 1983 roku. Milicjanci nie dali dojścia sami przychodzili i mówili: „Kolega ma się przekupić. Przydybał mnie przypadkowy patrol na zbyciu papier”. Pytam: „A jaki?”, odpowiedź: na ulicy Ciołka podczas wynoszenia paczek z sa- „Dobry będzie”. Przecież nie pytałem, czy to na- mochodu do budynku. Dla bezpieczeństwa zawsze prawdę od kolegi. Po prostu Krzysio „Pancerniak” wyładowywałem najpierw paczuszki do windy, po- przyjeżdżał i odbierał. tem na piętro i stamtąd – jak miałem rozpoznanie Normalnie stawialiśmy samochód pod drukar- – dopiero nosiłem do lokalu. To było jak w filmie, nią. Jak się tak często przywozi i wywozi, to czło- miałem do przeniesienia ostatnie dwie paczki. Za- wiek się bardzo przyzwyczaja, traci instynkt samo- trzymali mnie: „Halo, co tam jest? Co pan wiezie?”. zachowawczy. Jednak im coś się robi bezczelniej, Ja: „Takie tam pisma”. To byli prości milicjanci, nie tym bardziej to jest postrzegane jako normalne. wiedzieli, co to jest. Pytają: „A to? Co to?”. Mó- Nikt nie zwraca uwagi. Ot, ludzie noszą paczki... wię: „To się nazywa wydawnictwo bezdebitowe”. Myślałem, że mi dadzą spokój. Nie dali. Wchodzą Marek Piekut: do klatki, a tam pod windą stoi wielka pryzma Doświadczenie szarej strefy gospodarczej było dla książek. Zadzwonili, przyjechała ekipa esbecka. mnie przykre. Mieliśmy świadomość, że istnieje Przesłuchiwali mnie w Pałacu Mostowskich. Pro- duże społeczne przyzwolenie na takie praktyki. kuratura wszczęła sprawę. Po kilku dniach jednak Stale towarzyszyło mi jednak poczucie, że w sen- wypuścili mnie – jak to ujęto – „na okres próby”. sie prawnym jestem złodziejem – przecież korum- puję państwowego drukarza, kupuję ukradziony Andrzej Chojnowski: przez niego papier. Uzasadniałem to sobie tak, W 1983 roku otrzymałem informacje, że do księ- jak generał Jaruzelski wprowadzenie stanu wojen- dza proboszcza na Rakowieckiej przyjdzie „zrzut” nego: jako mniejsze zło, które należy czynić, by z Zachodu w ramach pomocy charytatywnej. Było osiągnąć dobro. Ale to marna kazuistyka. umówione, że jak przyjdzie paczka, to ten pro- boszcz do mnie zadzwoni. Paczka na fikcyjne na- Cezary Niedziółka: zwisko, w niej zapakowany był offset. Wyjąłem Dziewczyny wynajęły mieszkanie na Grójeckiej, przednie siedzenie w maluchu i pojechałem na przy Niemcewicza. Na dole kawiarnia Słoneczna. Rakowiecką. Ksiądz – widać się przestraszył – po- Świetne mieszkanie, dwa pokoje, miliony kara- wiedział mi, że wysłał to do kościoła na Czernia- luchów. One pojechały na wakacje, a my w tym kowskiej. Pojechałem. Tam mi nie chcieli wydać. czasie składamy: Marek Piekut, Krzyś Kopka, Ju- Argumentowali, że się inaczej nazywam. Cztery rek Siekierda i ja. Nagle pukanie do drzwi, chro- godziny bezsensownej rozmowy. Wreszcie mówię: botanie w zamku... Zamieszanie, strach, panika – „Dla was i dla mnie lepiej będzie, jeśli to szybko otworzyć? Nie otwierać? Krótka narada w łazience, zabiorę”. Wtedy mi oddali. Część księży po prostu nagle jakiś skok adrenaliny, brawurowy przypływ bała się SB. odwagi, idę, może coś się uda uratować. Otwieram, Potem Tołłoczko zabrał tę maszynę i urucho- stoi właściciel. „Co pan tu robi? Gdzie są panie?” mił pod Warszawą. Od tej pory książki poniżej stu Przedstawiam się jako narzeczony jednej z nich, że stron robiliśmy na własnym sprzęcie. się opiekuję mieszkaniem. On: „A ja jestem właści- cielem i przyszedłem po telewizor”. W środku całe Krzysztof Tołłoczko: mieszkanie pełne papieru. W akcie nadzwyczajnej Stałych dostawców papieru nie miałem. Opierałem desperacji mówię, że przyniosę mu ten telewizor się głównie na dojściu w Alejach Niepodległości. – i zamykam mu drzwi przed nosem. Z pawlacza Powiem krótko – to były złodziejskie numery. ściągam ogromny, ciężki telewizor, jakby był piór- Ludzi jest łatwo namówić, by coś ukradli. Papier kiem, otwieram drzwi, wrzucam w ręce oniemiałe- był reglamentowany. W sklepie papierniczym nie go właściciela, „do widzenia” i ponownie zatrza- można było kupić nawet jednej ryzy. Ci z tego skuję drzwi. Potem paniczna ewakuacja papierów,

186 Wolność i Solidarność | nr 2 WYDAWNICTWO KRĄG

Projekty okładek: Jacek Tofil, Jacek Tofil, autor nieznany nerwowe oczekiwanie... A on nawet nie zadzwonił Małgorzata Magier: do żadnej z dziewczyn z pytaniem, co się dzieje. Z Kręgiem byłam związana towarzysko. Kolego- Sądzę, że zarówno właściciel, jak i lokatorzy wałam się z Krzysiem Tołłoczką. Wydział Wiedzy czegoś się domyślali, ale ponieważ byli po naszej o Teatrze był mały i wszyscy się znaliśmy. Krzyś stronie, nie zakablowali ubecji. Trudno było nie pozwalał mi prowadzić swojego srebrnego volks- zauważyć tych transportów, które każdego tygo- wagena golfa, zwanego „Srebrną Strzałą”. Taki dnia przyjeżdżały i wyjeżdżały. samochód robił wtedy duże wrażenie. Bardzo się lubiliśmy. On ciągle powtarzał rok, aż doszedł do Krzysztof Tołłoczko: naszego. Nie miał czasu studiować. Ciągle musieliśmy szukać nowych pomieszczeń Wszyscy moi znajomi mieli coś wspólnego z bi- na magazyny. Andrzej Rusko, mąż mojej krewnej bułą. Składali i kolportowali książki, tak jak dzisiaj z Wrocławia, pracował w prywatnej firmie zajmu- studentki dorabiają kelnerowaniem w knajpach. jącej się rozwożeniem zagranicznych paczek po Dla mnie to była zwyczajna część życia w tam- całej Polsce. Powiedział, że chcieliby założyć fi- tych czasach. Dzięki tym wydawnictwom toczyło lię w Warszawie, muszą wynająć garaż – czy nie się bardzo intensywne życie towarzyskie. Nie wi- mógłbym czegoś takiego znaleźć? Miałem znajo- działam w tym bohaterstwa, tak jak nie uważa- mych w Łomiankach. Oboje byli dziennikarzami łam stanu wojennego za katastrofę. Nie mogło być wyrzuconymi z pracy w stanie wojennym, cierpieli poważnej konspiracji, gdyż nie było poważnego biedę. Byli chętni. Pomyślałem sobie, że to jest zagrożenia. dobry numer. Paczki to paczki. Kto wie, co w nich jest? Raz papier, raz coś innego. Chowałem więc „Danuta Pyka” [Grzegorz Boguta?] u nich także papier, nawet nie w samym garażu, do Jerzego Giedroycia (15 lipca 1984): ale w przejściu, gdzie stał piec. Na tę niewielką Stan faktyczny na dzień dzisiejszy przypomina uliczkę zaczęły przyjeżdżać ciężarówki. Przywoziły nieco sytuację z końca lat siedemdziesiątych. Na skrzynki pomarańczy, bananów, soków, czekola- rynku umocniły się duże firmy: CDN, Krąg, NOWA dy, dżinsów. Fantazja! Wszystkiego mnóstwo. Jak i coraz bardziej prężny Przedświt, które realizu- w Peweksie. Pachniało wspaniale w tym garażu. ją głównie własne plany wydawnicze. Znów, jak

187 PAWEŁ SOWIŃSKI

pięć-sześć lat temu, książka niezależna stała się łem starszego, niezwykle przerażonego człowieka, jednym z najważniejszych elementów w działaniu byłego żołnierza AK, złamanego przez system. opozycji. Kazimierz Ossowski: Andrzej Chojnowski: Nam się tylko wydawało, że konspirujemy. Gdy- W połowie lat osiemdziesiątych drugi obieg ist- by milicji bardzo zależało, bez większego proble- niał w naszej świadomości jako coś normalnego. mu mogłaby nas wszystkich zaaresztować. Kiedy W stanie wojennym ludziom jeszcze wydawało się, w 1984 roku była akcja ujawniania podziemia, zo- że z tym systemem prowadzą jakąś wymianę cio- stałem przesłuchany przez SB. Pokazano mi album sów. Każda książka to był pocisk na barykadzie, z fotografiami podziemnych wydawców. Zdjęcia który wybuchnie. Około 1984 roku przyjęliśmy do były dobrze powklejane. Nie było pomyłek. Wie- wiadomości, że ten system trwa, a to, co robimy, dzieli sporo. nie ma bezpośredniego wpływu na jego funkcjo- nowanie. My nie jesteśmy w stanie go podkopać. Andrzej Chojnowski: Nasza robota natomiast ma znaczenie dla tej czę- Rozmowy z SB były specyficzne. Nie były to nigdy ści społeczeństwa, które chce żyć trochę poza tym przesłuchania, maglowania. Ubiegałem się o pasz- systemem. port. Dostałem wezwanie. Przyszedłem do Pałacu Mostowskich, do biura przepustek. Zszedł po mnie Marek Piekut: esbek. Potem szybko wbiegał po schodach, musia- O lokale było coraz trudniej. Euforia się skończyła. łem z nim biec. Podczas wbiegania już coś mówił. W późniejszych latach grupa ludzi, którzy mieli Potem wchodziłem do pokoju, a oni zostawiali ochotę użyczać mieszkań na takie cele, gwałtow- mnie samego na dobre 45 minut. Nie wiem, czy nie się kurczyła. Kiedy wynajmowałem mieszkanie ktoś ten pokój obserwował. Potem dopiero przy- na lokal wydawnictwa, nie mówiłem, co się tam chodził oficer i zaczynał rozmawiać. będzie mieściło; musiałem kłamać w żywe oczy. „Karski” to był szczególny przypadek tej tech- Jeden z lokali, nieduże, dwupokojowe mieszka- niki. Cały czas mówił. Podczas przesłuchania ja nie nie z widną kuchnią, wynajęliśmy, jak się później powiedziałem prawie słowa. Z jego ust wydobywał okazało, od zagranicznego korespondenta „Trybu- się niby-niekontrolowany potok słów. „No, jedzie ny Ludu”. Naturalnie, właściciel nie miał pojęcia, pan do Stanów. Wie pan, ja nie byłem w Stanach, co się dzieje podczas jego nieobecności. Był prze- ale byłem w Związku Radzieckim. Nieciekawy konany, że mieszkanie jest potrzebne jednemu kraj” – mówił w tej konwencji. Nagle wplątywał z naszych kolegów, który pracował właśnie nad takie zdanie: „No bo wie pan, nie wiem, czy z tej doktoratem; opłaty pobierał podczas kolejnych, paszportowni dali panu już paszport. Z nimi to zapowiadanych ze sporym wyprzedzeniem poby- zawsze są kłopoty. Mają coś do pana? Pan zna ta- tów w Polsce. Zawsze mieliśmy dość czasu, by za- kiego Tołłoczkę?”. To trwało mniej więcej półtorej trzeć „ślady przestępstwa”. Pewnego razu jednak godziny – i koniec. Bez żadnego protokołu. przyjechał bez zawiadomienia i zobaczył mieszka- Myślę, że przesłuchania nie były dla nich źró- nie zawalone bibułą. To musiało być straszne prze- dłem informacji. Chodziło o oddziaływanie psy- życie dla wypróbowanego członka PZPR. Stanęło chologiczne. przed nim nagle widmo degradacji, niełaski, może więzienia. Koledzy oddelegowali mnie do pertrak- Piotr Mitzner: tacji i załagodzenia sprawy; obu stronom zależało W pewnym momencie zaczęto rozpuszczać plotkę, na dyskrecji wobec organów ścigania. Nie powiem, że mamy kogoś w rodzaju wtyki, która uzgadnia żeby ta rozmowa należała do szczególnie przyjem- nasz program wydawniczy z Pałacem Mostow- nych. Spodziewałem się krzyków, przekleństw, skich. Dlatego nie wydajemy rzeczy aktualnych przykrych słów o nadużyciu zaufania, a zobaczy- i kontrowersyjnych. Głupie plotki są zawsze. Roz-

188 Wolność i Solidarność | nr 2 WYDAWNICTWO KRĄG mowa o wtyce zaczęła się gdzieś w połowie lat my to we własnym gronie. W każdym razie mogę osiemdziesiątych, a nasz program się w ogóle nie Pana tylko prosić, aby trzymał Pan za nas kciuki zmienił, od początku nie wydawaliśmy rzeczy su- i wierzył, że: 1) ubecja nie rozbiła i nie spenetro- peraktualnych. To znaczy, niektóre były bardzo wała wydawnictwa; 2) kierownictwo wydawnictwa aktualne, na przykład Gdzie jesteśmy. Klęska czy nie pokłóciło się na śmierć i życie; 3) nie mieli- następny etap walki? (1982). Za dużo było roboty, śmy żadnej wpadki; 4) nie zamierzamy się wycofać żeby słuchać komentarzy. Człowiek starał się nie z działalności; 5) nie ujawnimy się. Podobnie idio- rzucać w oczy, tylko robić swoje. [3] tyczne plotki kursują po Warszawie z powodu na- szej trzymiesięcznej ciszy, spowodowanej wzglę- Kazimierz Ossowski: dami techniczno-organizacyjnymi. Mam nadzieję, Narastała atmosfera podejrzeń. Tołłoczko był parę że plotki ucichną po wydaniu naszej następnej razy wzywany do Pałacu Mostowskich. Jeden off- pozycji. set został uruchomiony poza jego wiedzą. Andrzej Chojnowski wymyślił nową nazwę wydawnictwa: Wojciech Zubowicz: Polityka 85, by ten sprzęt bardziej zakonspirować. Służba Bezpieczeństwa zaczęła rozgrywać. Pamię- Wyszły dwie pozycje pod taką nazwą. Drukar- tam przesłuchania Tołłoczki i to niuansowanie: nia znajdowała się na ulicy Okrąg. Offset szybko książki przełkną, ale prasa odpada. Szczególnie wpadł z powodu niefrasobliwości drukarza, któ- związkowe gazetki były ostrzej represjonowane ry chciał jak najwięcej drukować i zadawał się ze niż książki, których autorów trudno było wymó- zbyt wieloma osobami. wić, a jeszcze trudniej przeczytać. Służby miały ciągle takie przeświadczenie, że inteligencję da Andrzej Chojnowski: się kupić. Po aresztowaniu Karwowskiego w 1982 roku cała Krzysiek powinien od razu powiedzieć wszyst- produkcja była na głowie Tołłoczki. Dziś mówi się kim, z którymi współpracował, co go spotkało. o tym półgębkiem, ale przecież niewiele osób nada- Takie były podstawowe zasady tej naszej małej, wało się do działalności konspiracyjnej. Krzysztof ale jednak konspiracji. Zaczęły się niedomówienia. należał do wyjątków, miał olbrzymie umiejętności Krąg może jeszcze nie, ale Krzysiek już wtedy był organizacyjne, nie do przecenienia. Jesienią 1984 rozpracowany. roku esbecja wykonała kilka ruchów. Wezwano na przesłuchania parę osób z Kręgu. Tołłoczko mówił, Andrzej Rosner: że jego rozmowa wyglądała w ten sposób: „Panie Wyglądało to jak ostatnie ostrzeżenie. W maju Krzysztofie, tyle już o panu wiemy. Albo pan prze- 1985 roku zostałem wezwany na rozmowę do Pa- staje działać, albo pana wsadzamy”. Dano mu rów- łacu Mostowskich. Kapitan „Karski” opowiadał nież do zrozumienia, iż wiedzą o naszym głównym mi o swoich lekturach podziemnych i nadziem- dojściu. Wtedy on zaproponował, że zawiesi dzia- nych – miał zresztą bardzo ciekawy zestaw lektur, łalność. Nikt jednak nie był w stanie go zastąpić. nakierowany głównie na historię. W trakcie tego Na wiosnę 1985 Tołłoczko wznowił produkcję. monologu, gdzieś w czterdziestej chyba minucie, podszedł do masywnej szafy, wyciągał kolejne Andrzej Rosner do Jerzego Giedroycia książki, rzucał na stół i pytał: „A to pan już wi- (Kilonia, 11 kwietnia 1985): dział, a to pan czytał?”. Nagle rzucił mi na stół Ubiegły rok był dla nas szczęśliwy – wydaliśmy Sąd Wiktora Krasina. Książka ta była już przez nas sporo nie najgorszych chyba książek. Dwadzieścia wydrukowana, ale jeszcze niezłożona i niezszyta. parę pozycji w wielotysięcznych nakładach – to Musiała pochodzić z mieszkania, w którym akurat chyba powód do zadowolenia. Jednocześnie nie odbywał się druk! Położył na stole i zapytał: „Pan ominęły nas kłopoty, o których niestety nie mogę to już widział?”. Udałem, że nie rozumiem, o co Panu jeszcze napisać – mam nadzieję, że załatwi- chodzi. Minęło jeszcze 10 czy 15 minut, po czym

189 PAWEŁ SOWIŃSKI

się ze mną pożegnał. Na zakończenie rzucił tylko: zycji do miejsca gilotynowania będzie zastosowana „Bardzo miło było pana poznać, na razie nic więcej obserwacja zewnętrzna. Informację o czasie prze- od pana nie chcę, jak kiedyś każą pana zamknąć, wożenia przekaże tajny współpracownik „Zefir”. to zamknę, ale na razie nie mam takich intencji”. Notatka inspektora Wydziału II Krzysztof Tołłoczko: Departamentu III MSW (14 czerwca 1985): Musieliśmy cały czas przenosić lokale w obawie 14 czerwca 1985 Baraniecki wspólnie z Krzysz- przed wykryciem. Ktoś dał mi adres lokalu pod tofem Tołłoczką przywieźli i złożyli w warsztacie Radzyminem. Postanowiłem to wynająć. Gdy za- introligatorskim w Warszawie przy ul. Rolnej 187c częliśmy tam działać, wezwano Rosnera do Pałacu celem przycięcia na gilotynie ponad 3000 egzem- Mostowskich. Podejrzewam, że ten wynajem to plarzy nr 34 kwartalnika politycznego „Aneks”, była prowokacja SB. Wpadłem w zasadzkę. Namie- wydawanego w Londynie przez polskojęzyczne rzyli mnie i mój samochód, aresztowanie nastąpiło wydawnictwo pod tym samym tytułem, a kiero- kilka dni później. wane przez Eugeniusza Smolara, który jest ak- tywnym współpracownikiem ośrodków dywersji Wojciech Zubowicz: politycznej. Książka ta sygnowana jest przez nie- Składaliśmy „Aneks” z Romkiem Baranieckim legalną oficynę Krąg. Według posiadanych przez w domku letniskowym w okolicach Radzymina. nas informacji nielegalne wydawnictwo Krąg za- Pod koniec pracy nie mogliśmy się doliczyć stu warło umowę z „Aneksem” o wyłączności wydawa- egzemplarzy. Jakby gdzieś wyparowały. nia ich pozycji w języku polskim. Po przesłuchaniu Andrzeja Rosnera przez SB nabraliśmy podejrzeń. Przeszukaliśmy to miesz- Krzysztof Tołłoczko: kanie i znaleźliśmy na kartce rękopis donosu do Książki docinaliśmy w prywatnej introligatorni SB autorstwa naszego gospodarza. Nie potrafię u pana Antoniego Bołtruszki na Rolnej – szla- przypomnieć sobie jego nazwiska. Domagaliśmy chetna postać, dobry antykomunista. Tego dnia się od niego wyjaśnień. Pracował na kolei, w War- miałem cały samochód zapakowany bibułą. Zo- sie. Pewnego razu wpadł podczas przemytu to- rientowałem się, że SB za mną jedzie. Wówczas waru przez granicę. Wtedy musiał zgodzić się na skrzyżowanie przy Dworcu Centralnym wyglądało współpracę z SB. Nie przyznał się jednak wprost. inaczej niż w tej chwili. Zrobiłem taki zwód: nagle Byliśmy już wtedy dyskretnie obserwowani. SB je- skręciłem w poprzek i pojechałem pod prąd. A oni chała naszym śladem. nadal za mną. Wtedy nie miałem już wątpliwości. Zasuwaliśmy tak aż do Dworca Południowego na Plan działań Wydziału II Departamentu III Mokotowie. Jechałem z pominięciem jakichkol- MSW w sprawie kryptonim „Sfinks” wiek zasad ruchu drogowego. Oni też. W okoli- (12 czerwca 1985): cach ulicy Rolnej, gdzie mieszkał pan Bołtruszko, Celem realizacji sprawy jest dążenie do sparaliżo- udało mi się uciec. Wywaliłem w krzaki wszystko, wania nielegalnego wydawnictwa występującego co miałem w samochodzie. Pojechałem na Grójec- pod nazwą Krąg poprzez przejęcie 5 tys. egz. po- ką. Tam znajdowało się miejsce składu. Chciałem wielanej książki „Aneks” nr 34 i zatrzymanie osób je ewakuować. Gdy podjechałem, SB już czekała. zajmujących się technicznymi aspektami nielegal- Było ich około dwudziestu. Zawieźli mnie na Ra- nej poligrafii. Tajny współpracownik pseudonim kowiecką. Na jednym z półpięter wisiał wielki na- „Zefir” uzyskał pewną i potwierdzoną informację pis: „Partia ta sama, ale nie taka sama”. o miejscu, czasie i osobach związanych ze składa- niem powielonej książki „Aneks” nr 34 nielegalnego Małgorzata Magier: wydawnictwa Krąg. [...] W momencie ukończenia W mieszkaniu przy Grójeckiej był spory obrót wy- składania i w chwili przewożenia nielegalnych po- dawnictwami, ktoś przychodził, coś przywoził,

190 Wolność i Solidarność | nr 2 WYDAWNICTWO KRĄG odbierał... 14 czerwca 1985 roku wracam do domu o 17-18, a tam czekają esbecy. „Kocioł”. W miesz- kaniu na tapczanie siedziały już trzy osoby, któ- re wcześniej przyszły. Trzymali nas tam do świ- tu. W pokojach leżała gigantyczna ilość papieru, mieszkanie dosłownie pełne bibuły – poupychanej gdzie się dało, nawet w wersalce. Odbywał się aku- rat skład i klejenie.

Areszt Śledczy Warszawa-Mokotów. Z grypsu więziennego znalezionego u Małgorzaty Magier (lipiec 1985): Dobranocka po naszej stronie (od Puławskiej). Dobranoc, Solidarność. Mówi KPN, Wydawnictwo Krąg, Nowa, mówi CDN, mówią studenci NZS, gło- dujący (Marek Gogacz, robotnik). Od kilku dni poszukuje ktoś Sławka ze Służewca. Jeżeli jeste- ście z drugiej strony, podajcie dalej. Organizujcie przepływ informacji (spacerniaki i okna), może inne sposoby – jeżeli coś wymyślicie. Rozgaduj- cie. Nasza taktyka prosta. Nie dać się. Powielajcie gazetę (ten egzemplarz zniszczcie). Dopisujcie do niej nowej numery. Wszyscy spragnieni jesteśmy wiadomości. […] Czekamy na pomoc, informacje. Róbmy gazetę! Całujemy Was. Redagują: wszyscy, cena: 14 dni twardego łoża. Nakład – jaki chcemy”.

Andrzej Chojnowski: Ani mnie, ani Andrzeja Rosnera SB nawet nie prze- słuchała w związku z tymi zatrzymaniami. Wypad- ki z czerwca 1985 roku oznaczały jednak rozpra- cowanie Kręgu. Straciliśmy duży majątek. SB za- rekwirowała maszyny, całe nakłady kilku książek. Archiwum IPN, 576/307, t. 2, k. 344 Załamał się kolportaż, dojście „spaliło się”, ujaw- niono wiele osób. Uznałem, że muszę się wycofać. Krzysztof Tołłoczko: Wszystkich dręczyła myśl, jak doszło do tak głę- To jest zadra. Zupełnie nie potrafiłem tego zrozu- bokiej wpadki. Gdy Tołłoczko wyszedł z więzienia, mieć. Siedziałem ponad rok w więzieniu. Jak wy- zainicjowałem spotkanie, bo nie byłem przekona- szedłem, okazało się, że dla mnie w tej firmie już ny, czy przed aresztowaniem mówił nam wszystko nie ma miejsca. o przesłuchaniach w Pałacu Mostowskich. Mieli- śmy więc teraz wszyscy szczerze porozmawiać. Andrzej Rosner: Z tej rozmowy niewiele jednak wynikało. Nic nie Nie mieliśmy pewności, jedynie dylematy i podej- potwierdzało, by Krzysztof dał się złamać. Ale po- rzenia. Do dzisiaj nie wiadomo, co i jak wiedziała zostało wiele nieufności i niedomówień, a po la- o nas SB. Tym bardziej w sytuacji konspiracji trud- tach także i żal, że skończyło się to w ten sposób. no było taką sprawę wyjaśnić. Człowiek pogrąża

191 PAWEŁ SOWIŃSKI

się wtedy w domysłach. Krzyś siedział dobry rok zrobili rewizję w drukarni, nic nie znaleźli, ale w więzieniu. Niemniej jednak utraciłem wtedy do zwolnili Tadzia z pracy. niego zaufanie. Marek Piekut: Marek Piekut: Potem wraz z tym drukarzem przenieśliśmy się do Krzysztof mówił nam o przesłuchaniach przez SB. drukarni jezuickiego „Przeglądu Tygodniowego”. Nie wierzyłem i nadal nie wierzę, że współpraco- Tam doszło jednak do kolejnej, bardzo głupiej wał z policją. wpadki – z winy jednego z pracujących w drukar- Firma była w rozsypce. W imieniu paru osób, ni jezuitów, który bez naszej wiedzy i oczywiście które nie wiedziały, co robić, zgłosił się do mnie bez wiedzy swoich przełożonych prowadził własną Wojciech Zubowicz. Postanowiliśmy mimo wszyst- działalność poligraficzną (drukował nieobyczajne, ko reaktywować wydawnictwo. Wcześniej powoli powiedzmy to tak, obrazki). Złapany przez esbe- ograniczałem swój udział w działalności firmy, po- ków wszystkiego się wyparł, a winą obarczył Ta- nieważ coraz intensywniej pracowałem nad dok- dzia. Esbecy nie chcieli zadzierać z zakonem, na- toratem i miałem realne szanse na zamknięcie tomiast Tadeuszowi jako pracownikowi z zewnątrz głównego bloku rozprawy z początkiem 1986 roku. groziło dyscyplinarne wyrzucenie z pracy i w per- Po tym, co się wydarzyło, nie mogłem „uciec w pry- spektywie kłopoty z wymiarem sprawiedliwości. watność”; jakkolwiek to zabrzmi, odczuwałem coś Trzeba było jakoś odkręcić całą sprawę, to znaczy w rodzaju moralnego zobowiązania wobec kolegów naszego drukarza oczyścić z niesłusznych w tym i wobec „sprawy”. Przekonałem Andrzeja Chojno- wypadku zarzutów. Umówiłem się Michałem Ja- wskiego, że warto próbować, potem nawiązałem giełłą, który wówczas pracował w redakcji „Prze- kontakt z Andrzejem Rosnerem. Wydawnictwo glądu Powszechnego”, potem rozmawiałem z oj- trzeba było rozkręcić właściwie od podstaw, a mnie cem Stanisławem Opielą, redaktorem naczelnym przypadła rola organizacyjna. Niestety, miałem pisma. Tadeusza udało się wybronić, choć pracę w tym zakresie bez porównania mniejsze umiejęt- stracił, tyle że na podstawie porozumienia stron. ności niż Krzyś Tołłoczko. Po dłuższych poszuki- No a my straciliśmy wspaniałe dojście. waniach Wojtek Zubowicz załatwił nowe dojście. Później było coraz trudniej. Znaleźliśmy wresz- cie dojście do malutkiej powielarni przy Grand Ho- Wojciech Zubowicz: telu na Kruczej, gdzie był tylko jeden mały offset, W Warszawskiej Drukarni Naukowej PAN przy w dodatku nie zawsze sprawny. Nigdy nie mogli- Śniadeckich 8 pracował Tadzio Koch, mój znajomy. śmy wydrukować więcej niż kilka paczek nakła- Barwna postać. W tym czasie był już po wyroku. du; niekiedy składanie książki wstrzymywaliśmy Jak wielu jego kolegów powielał na boku wydaw- na dłuższy czas, bo brakowało jednej czy dwóch nictwa religijne, horoskopy, a także dodrukowy- składek. Mieliśmy też niekończące się problemy wał poszukiwane przez czytelników wydawnic- z blachami drukarskimi. W tej drukarence zostali- twa oficjalne. Pracował też dla opozycji. Tego typu śmy do końca, czasem tylko udawało się załatwić ludzie robili to dla pieniędzy, ale opozycji poma- dojścia do innych maszyn. Pion techniczny został gali czasem chętniej i bardziej niż innym swoim zredukowany: Wojciech Zubowicz, Michał Dadlez, klientom. Oprócz pieniędzy zyskiwali bowiem sa- Zdzisław Staroń i ja. tysfakcję, że działają na rzecz dobrej sprawy. Byli z tego autentycznie dumni. Dużo ryzykowali. Piotr Mitzner: W razie ich wpadki podziemie nie poczuwało się Niestety, w 1985 roku, kiedy zaczęliśmy mieć do pomocy. Zostawali zupełnie sami. problemy, kilka książek nie doszło do finału re- Przy Śniadeckich kończyliśmy rzeczy, które dakcyjnego. Pilotowałem je dalej. Trafiały do in- ocalały po wpadce. Było już jednak trudniej. SB nych wydawnictw. Na przykład Zapiski o Annie wzywała mnie na przesłuchania. Po jakimś czasie Achmatowej Lidii Czukowskiej oraz tłumaczenie

192 Wolność i Solidarność | nr 2 WYDAWNICTWO KRĄG

Projekty okładek: Jacek Tofil, autor nieznany, Jacek Tofil

Czeskich rozmów Jiřiego Lederera wyszły w Przed- historia, charakterystyczna dla tego czasu: za- świcie. Andrzej Drawicz zrobił dla nas tłumaczenie częliśmy wydawać łagrowe wspomnienia Eugenii Wykopu Andrieja Płatonowa – to z kolei wyszło Ginzburg Stroma droga, które w latach 1985– w wydawnictwie Zarys we Wrocławiu. Grzegorz –1987 tłumaczyła dla nas moja mama, Larysa Za- Przebinda przetłumaczył Listy rosyjskiego podróż- jączkowska-Mitznerowa. Prawa mieliśmy załatwio- nika Władimira Bukowskiego – ukazały się w wy- ne czy przez Aneks, czy u jej włoskiego wydawcy dawnictwie Most. Seweryn Pollak przygotowywał – nie pamiętam. Pierwszy tom wyszedł oddzielnie, eseje oraz korespondencję Borysa Pasternaka. Ta niedługo przed wydaniem w państwowym Czy- książka chyba do dziś nigdzie nie wyszła. telniku, który też miał zgodę na edycję Stromej drogi. Dla Czytelnika przetłumaczył to Andrzej Krzysztof Leszko: Mandalian (nasze kontakty opozycyjne nie były Jeszcze przez chwilę jeździłem z Markiem Pie- zbyt intensywne – dwie osoby pracowały nad tym kutem. Szybko jednak musiałem odejść z pracy samym). Czyli ukazały się równocześnie dwa wy- w „Łączności”. SB postanowiła mnie pognębić. dania tomu pierwszego. Nasz tom drugi wyszedł Straciliśmy samochód. Zacząłem pracę jako tak- chyba pod sam koniec 1989 roku i wtedy Czytel- sówkarz, nie miałem już poprzednich możliwości. nik zrezygnował z wydania swojego tomu drugie- Moja współpraca z Kręgiem zaczęła dogasać. go. [3] Nie uważam tego za porażkę. Krzysiek Tołłocz- ko mówił tak: karabinów i granatów nie mamy. Andrzej Rosner: Wiedza, którą tworzymy, jest takim jakby okiem. Nasze tłuste lata skończyły się. Firma jednak Widzą je ubecy, ale mają je też nad sobą. Oni czu- przetrwała. Uważałem, że trzeba pracować dalej. ją, że nie mogą być do końca bezkarni. Właściwie Reaktywowałem działalność, choć już w mniejszej wygraliśmy. Odkryliśmy drugą stronę historii, za- skali i w mniejszym gronie. Obok Wojtka Zubowi- tajoną. Te książki były ludziom potrzebne. cza i Marka Piekuta powielali dla Kręgu również Mariusz Umecki i Piotr Wójcik w konspiracyjnej Piotr Mitzner: drukarni pod Warszawą. Miałem autorytet wśród Rok 1988, 1989 – zaczął się inny trochę świat. wydawców podziemnych, a Krąg dużą renomę. W ZSRR trwała pierestrojka. Zdarzyła się taka Zostałem przedstawicielem Kręgu w Funduszu

193 PAWEŁ SOWIŃSKI

Wydawnictw Niezależnych, grupującym od 1985 z Andrzejem Rosnerem (2009) ze zbiorów Ośrodka roku największe niezależne oficyny wydawnicze. KARTA w Warszawie; W ostatnim okresie (do 1989 roku) wydaliśmy po- [5] wspomnienie Andrzeja Rosnera o Adamie nad 20 pozycji, niektóre naprawdę ważne, m.in. Karwowskim zamieszczone w serwisie interneto- Główne nurty marksizmu Leszka Kołakowskiego wym „Gazety Wyborczej” na temat „Tygodnika (wraz z wydawnictwem Pokolenie) oraz Polską re- Mazowsze”; wolucję Timothy’ego Gartona Asha. Gdy przyszła [6] Rozmowa z Aniołem Stróżem. Z kapitanem wolność, byliśmy oficyną z ponadośmioletnim Mieczysławem Karskim, oficerem SB, opiekunem stażem w podziemiu. Władzom nie udało się nas Wydawnictwa Krąg w latach 1982–1986 rozmawia zniszczyć. szef Wydawnictwa Andrzej Rosner, „Po Prostu”, 8 marca 1990; Dochodzenie przeciwko Mariuszowi Dmochow- Reportaż powstał na podstawie relacji szesnastu skiemu i jego rodzinie kryptonim „Hetman” (1983), osób związanych z Kręgiem, które zebrałem w la- Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej, 0256/534; tach 2004–2011. Wykorzystałem również fragmenty Akta operacji kryptonim „Sfinks” przeciwko następujących materiałów: wydawnictwu Krąg (1985), AIPN, 01228/764; Akta śledztwa przeciwko Romanowi Baraniec- [1] wywiad Grzegorza Nawrockiego z Andrze- kiemu, Małgorzacie Magier i Krzysztofowi Tołłocz- jem Rosnerem zamieszczony w zbiorze Struktury ce, AIPN, 576/307; nadziei, Warszawa 1988; Korespondencja Jerzego Giedroycia z Jerzym [2] niepublikowany wywiad Piotra Śmiłowicza Bonieckim, Andrzejem Chileckim, „Danutą Pyką” z Andrzejem Rosnerem (1998) ze zbiorów Ośrodka i Andrzejem Rosnerem, Archiwum Instytutu Lite- KARTA w Warszawie; rackiego (Maisons-Laffitte); [3] niepublikowany wywiad Łukasza Bertrama List Niny Smolar do Jana Chodakowskiego, Pa- z Piotrem Mitznerem (2009) ze zbiorów Ośrodka piery Lidii Ciołkoszowej, Studium Polski Podziem- KARTA w Warszawie; nej (Londyn). [4] niepublikowany wywiad Łukasza Bertrama Zdjęcia pochodzą ze zbiorów autora.

Deklaracja zamieszczana na okładkach książek Kręgu, ułożona przez Wojciecha Fałkowskiego

194 Wolność i Solidarność | nr 2 WYDAWNICTWO KRĄG

Kazimierz Ossowski, ur. 1953 w Milanówku, WYSTĄPILI: doktor nauk humanistycznych, historyk czasopi- śmiennictwa, pracownik Biblioteki Narodowej. Andrzej Chojnowski, ur. 1945 w Warszawie, ukończył historię na Uniwersytecie Warszawskim, Marek Piekut, ur. 1956 w Malborku, w 1981 r. od 1969 r. pracownik Instytutu Historycznego ukończył teatrologię w Państwowej Wyższej Szko- UW, od 2003 r. profesor. le Teatralnej w Warszawie, obecnie wykładowca w Akademii Teatralnej. Elżbieta Dmochowska, aktorka, absolwentka Pań- stwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie Andrzej Rosner, ur. 1949 w Warszawie, absolwent (1984). historii na Uniwersytecie Warszawskim, w latach 1976–1981 współpracownik Komitetu Obrony Ro- Wojciech Fałkowski, ur. 1952 w Warszawie, ab- botników, od 2001 r. redaktor naczelny wydaw- solwent historii na Uniwersytecie Warszawskim, nictwa Rosner i Wspólnicy. w latach 1977–1981 współpracownik Komitetu Obrony Robotników, zatrudniony w Instytucie Hi- Nina Smolar, uczestniczka protestów studenc- storycznym UW, od 2002 r. profesor. kich w marcu 1968 r., w latach 1970–1997 na emigracji, doktor biochemii, pracownik naukowy Krzysztof Leszko, ur. 1951 w Błoniu pod Warsza- Uniwersytetu Londyńskiego, następnie redaktor wą, w latach osiemdziesiątych kierowca w Przed- naczelny wydawnictwa Aneks. siębiorstwie Transportu Samochodowego i Łączno- ści, obecnie taksówkarz. Marek Tabin, ur. 1940 w Tarnowie, ukończył fizykę na Uniwersytecie Warszawskim, doktor Małgorzata Magier, ur. 1962 w Opolu, absolwent- socjologii, w połowie lat siedemdziesiątych zatru- ka Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w War- dniony w Instytucie Profilaktyki Społecznej i Re- szawie (1985). socjalizacji UW, obecnie pracownik naukowy In- stytutu Stosowanych Nauk Społecznych UW. Cezary Niedziółka, ur. 1958 w Sosnowcu, ab- solwent Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej Krzysztof Tołłoczko, ur. 1954 we Wrocławiu, w Warszawie (1981), obecnie zastępca dyrektora w latach 1980–1988 studiował teatrologię w Pań- do spraw artystycznych i kierownik literacki Te- stwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Warszawie, atru Wybrzeże w Gdańsku. ostatnio pracownik szwajcarskiej firmy poligra- ficzno-wydawniczej Staempfli. Maria Niedziółka, ur. 1959 w Gdańsku, absol- wentka Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej Waldemar Wysokiński, ur. 1955 w Warszawie, w Warszawie (1982), obecnie pracuje w Agencji w latach osiemdziesiątych kierowca w przedsię- Filmowej Telewizji Polskiej. biorstwie budowlanym KBM Warszawa-Północ, na- stępnie taksówkarz, dzisiaj właściciel niewielkiej Piotr Mitzner, ur. 1955 w Warszawie, poeta, firmy budowlanej. w 1979 r. ukończył teatrologię w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej, w latach 1983–1997 Wojciech Zubowicz, ur. 1953 w Żyrardowie, wy- członek redakcji „Karty”, obecnie wykładowca na kształcenie średnie techniczne, obecnie zaopatrze- Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego niowiec w Instytucie Badawczo-Rozwojowym. w Warszawie, zastępca redaktora naczelnego pi- sma „Nowaja Polsza”.

195 PAWEŁ SOWIŃSKI

30. Eugenia Ginzburg, Stroma droga, t. 1, 1988; t. 2, 1989; 31. Zbigniew Gluza, Ósmy dzień, 1982; KSIĄŻKI 1981–1989 32. Janusz Głowacki, Moc truchleje, 1981; 33. Witold Gombrowicz, Dziennik, t. 1–3, 1984; 1. Andrzej Albert [Wojciech Roszkowski], Najnowsza historia 34. Gomułka i inni. Dokumenty z archiwum KC, oprac. Jakub Polski, t. 1–2, 1983; t. 3–4, 1987; Andrzejewski [Andrzej Paczkowski], 1986; 2. Almanach stanu wojennego, t. 1: Kongres Kultury Polskiej, 35. Wasilij Grossman, Wszystko płynie..., 1984; 1982; 36. Grudzień 1981. Relacje, Warszawa 1982; 3. Almanach stanu wojennego, t. 2: Analizy, 1982; 37. Václav Havel, Eseje polityczne, 1984; 4. Władysław Bartoszewski, Dni walczącej stolicy. Kronika po- 38. Zbigniew Herbert, Arkusz, 1984; wstania warszawskiego, 1984 [wraz z Aneksem]; 39. Jerzy Holzer, „Solidarność” 1980–1981. Geneza i historia, 5. Alain Besançon, Anatomia widma. Ekonomia polityczna real- 1983; nego socjalizmu, 1984; 40. Bohumil Hrabal, Zbyt głośna samotność, 1982; 6. Bez nienawiści. Almanach literatury czeskiej 1968–1978, 41. Kazimierz Iranek-Osmecki, Kto ratuje jedno życie... Polacy [oprac. Andrzej Jagodziński], 1983; i Żydzi 1939–1945, 1981; 7. Ernest Bryll, Wieczernik, 1988; 42. Witold Jedlicki, „Chamy” i „Żydy”, 1981; 8. Michał Bułhakow, Szkarłatna wyspa, 1981; 43. Wacław Jędrzejewicz, Listopad 1918, 1981; 9. Axel Bust-Bartels, Powstanie Berlińskie – 17 czerwca 1953. 44. Krystyna Kersten, Historia polityczna Polski 1944­–1956, Likwidacja ruchu samorządowego i etatyzacja przemysłu, 1981; 1982; 10. Héléne Carrére d’Encausse, Stalin. Państwo terroru, 1983; 45. Krystyna Kersten, Narodziny systemu władzy. Polska 1943– 11. Luis-Ferdinand Céline, Podróż do kresu nocy, 1983; 1948, 1985; 12. Gérard Chaliand, Raport o afgańskim ruchu oporu, 1985 46. Leszek Kołakowski, Czy diabeł może być zbawiony i 27 in- [pod nazwą wydawniczą Polityka 85]; nych kazań, 1983 [przedruk z Aneksu]; 13. Nikita Chruszczow, Fragmenty wspomnień, 1984; 47. Leszek Kołakowski, Główne nurty marksizmu, t. 1–3, 1989 14. Joseph Conrad, Szkice polityczne, 1981; [z wydawnictwem Pokolenie]; 15. Astolphe de Custine, Listy z Rosji. Rosja w 1839 roku, 1988 48. Stefan Konarski, Marksizm jest nagi, 1981; [wraz z Aneksem]; 49. Tadeusz Konwicki, Rzeka podziemna, 1984; 16. Bohdan Cywiński, ... Potęgą jest – i basta. Z minionych do- 50. Tadeusz Konwicki, Wschody i zachody księżyca, 1982; świadczeń ruchów społecznych na wsi, 1981; 51. Stefan Korboński, Polskie Państwo Podziemne. Przewodnik 17. Bohdan Cywiński, Ogniem próbowane. Z dziejów najnow- po podziemiu z lat 1939–1945, 1981; szych Kościoła katolickiego w Europie Środkowo-Wschodniej, 52. Stefan Korboński, W imieniu Rzeczypospolitej..., 1982; 1982; 53. Wiktor Krasin, Sąd, 1984; 18. Bohdan Cywiński, Rodowody niepokornych, 1984; 54. Jan Kucharzewski, Od białego do czerwonego caratu, t. 1–2, 19. Józef Czapski, Na nieludzkiej ziemi, 1982; 1988; 20. Czechosłowacja – sierpień 1968, t. 1–2, oprac. Michał Do- 55. Jan Kucharzewski, Terroryści, t. 1–2, 1983; biecki [Marek Pernal], 1981; 56. Aino Kuusinen, Pierścienie przeznaczenia. Życie w sowiec- 21. Andrzej Drawicz, Pytania o Rosję, 1981; kiej Rosji od czasów Lenina do czasów Breżniewa, 1988; 22. Andrzej Drawicz, Spór o Rosję, 1987; 57. Arthur Bliss-Lane, Widziałem Polskę zdradzoną, 1984; 23. Jan Drewnowski, Proces Centralnego Urzędu Planowania 58. Stanisław Mackiewicz, Klucz do Piłsudskiego, 1984; w 1948 roku. Relacja o początkach stalinizmu w Polsce, 1982; 59. Nadieżda Mandelsztam, Nadzieja w beznadziejności, t. 1–2, 24. François Fejtö, Praski zamach stanu 1948, 1984; 1982; 25. Timothy Garton Ash, Niemieckość NRD, 1989 [wraz z Anek- 60. Nadieżda Mandelsztam, Mój testament, 1981 [wraz z Officy- sem]; ną Liberałów, przedruk z Aneksu]; 26. Timothy Garton Ash, Polska rewolucja, 1988; 61. Jacques Maritain, Humanizm integralny, 1981; 27. Gdzie jesteśmy. Klęska czy następny etap walki?, [oprac. 62. Wojciech Tomasz Markowski, W pętli reform, 1981; Aldona Jawłowska], 1982; 63. Tadeusz Mazowiecki, Internowanie, 1982; 28. Michał Heller, Świat obozów koncentracyjnych a literatura 64. Roj Miedwiediew, Ludzie Stalina, 1988; sowiecka, 1982; 65. Adam Michnik, Listy z Białołęki, 1982; 29. Michał Heller, Aleksander Niekricz, Utopia u władzy. Histo- 66. Czesław Miłosz, Widzenia nad Zatoką San Francisco, 1981; ria Związku Sowieckiego, t. 1, 1986; 67. Czesław Miłosz, Wiersze zebrane, t. 1–2, 1980;

196 Wolność i Solidarność | nr 2 WYDAWNICTWO KRĄG

68. Maurycy Mochnacki, Powstanie narodu polskiego, t. 2, 89. ks. Józef Tischner, Polski kształt dialogu, 1981; 1981; 90. Trzecia rewolucja. Piotrogród – Kronsztad, luty – marzec 69. Jean Marie Muller, Strategia politycznego działania bez sto- 1921, oprac. W. Ster [Kazimierz Stembrowicz], 1981; sowania przemocy, 1984; 91. Leopold Tyrmand, Dziennik 1954. Kondycja własna, 1982; 70. Jan Nowak, Kurier z Warszawy, 1982; 92. Georgij Władimow, Wierny Rusłan, 1984 [wraz z Aneksem]; 71. Jan Nowak, Polska z oddali. Wspomnienia 1956­–1976, 1989; 93. Michał Wosienski, Nomenklatura. Uprzywilejowani w ZSRR, 72. Jan Nowak, Wojna w eterze. Wspomnienia, 1985; 1983; 73. Marek Nowakowski, Zakon Kawalerów Mazowieckich, 1982; 94. Aleksander Wat, Mój wiek, t. 1–2, 1983; 74. Antoni Nowosielski [Stanisław Salmonowicz], Powstanie 95. Simone Weil, Wybór pism, t. 1–2, 1983; warszawskie. Próba uporządkowania problemów genezy i oceny 96. Krzysztof Wolicki, Przeciw lamentom i realizmowi na kacu, ogólnej, 1981; 1989; 75. Beata Obertyńska, W domu niewoli, t. 1–2, 1981; 97. Zatajony dokument, oprac. Paweł Heartman [Piotr Godlew- 76. George Orwell, Rok 1984, 1982; ski], 1985; 77. Józef Piłsudski, Pisma, 1985 [pod nazwą wydawniczą Po- 98. Janusz Zieliński, Polskie reformy gospodarcze, 1981; lityka 85]; 99. Roman Zimand, Miłosz, Tyrmand, Zinowiew, 1982; 78. Władysław Pobóg-Malinowski, Najnowsza historia politycz- 100. Aleksander Zinowiew, Rosja i Zachód, 1984. na Polski 1864–1945, 1981; 79. Karl Raimund Popper, Nędza historycyzmu, 1984; 80. Kazimierz Pużak, Wspomnienia 1939–1945, 1981; CZASOPISMA 81. Arthur Schnitzler, Pod Zieloną Papugą, 1981; 82. Eugenia Siemaszkiewicz, Plotka epoki, 1988; 1. „Aneks” nr 33, 34, 35, 36, 43, 44, 45, 46/47, 48, 49, 50; 83. Milan Šimecka, Przywrócenie porządku. Przyczynek do typo- 2. „Fakty” nr 1; logii realnego socjalizmu, 1982; 3. „Karta” nr 1 (1983); 84. Jean-Françoise Steiner, Warszawa – powstanie 44, 1984; 4. „Krytyka” nr 10/11, 13/14, 15, 16, 17, 18, 22; 85. Jerzy Surdykowski, Notatki gdańskie, 1983 [przedruk 5. „Nowa Koalicja” nr 3; z Aneksu]; 6. „Nowy Zapis” nr 2/3, 4/5, 6; 86. Stanisław Swianiewicz, W cieniu Katynia, 1983; 7. „Puls” nr 10, 11/12; 87. Karol Szary [Artur Leinwand], PPS – Polska Partia Socjali- 8. „Res Publica” nr 7/8; styczna 1892–1982, 1983; 9. „Silva Rerum” nr 1, 2; 88. Marek Tarniewski [Jakub Karpiński], Krótkie spięcie, 1981; 10. „Zeszyty Historyczne” nr 1, 2, 52, 53, 54, 55.

197 JAKUB KARPIŃSKI

ARCHIWUM WOLNEJ MYŚLI NIEPODLEGŁOŚĆ OD WEWNĄTRZ

Socjolog i filozof Jakub Karpiński (1940–2003) to jedna z najważniejszych postaci JAKUB KARPIŃSKI polskiej opozycji demokratycznej, współautor jej podstawowych dokumentów progra- mowych, poczynając od Deklaracji ruchu studenckiego z marca 1968 r. Dwukrotnie aresztowany – w 1968 i 1969 r. – został skazany w tzw. procesie taterników na 4 lata więzienia. Uwolniony w 1971 r., uczestniczył w następnych latach w dyskusjach nad programem opozycji i nową formułą jej działania. Był głównym autorem przełomowego Listu 59 z grudnia 1975 r. – dokumentu formułującego postulaty liberalno-demokra- tyczne. Domagano się w nim m.in. wolnych wyborów do sejmu, niezależnych związków zawodowych i prawa do strajku, niezawisłości sądów i zniesienia cenzury1. Czynny w środowisku Komitetu Obrony Robotników Karpiński należał do współpracowników niezależnego kwartalnika literackiego „Zapis”. Jesienią 1977 r. przystąpił wraz z An- tonim Macierewiczem i Piotrem Naimskim do redagowania miesięcznika „Głos”. Jako jeden z czołowych publicystów „Głosu” – pod pseudonimem Marek Tarniew- ski – formułował program budowania niezależnych instytucji, takich jak KSS KOR, cza- sopisma i wydawnictwa poza zasięgiem cenzury, niezależne komitety studenckie i wol- ne związki zawodowe, jako drogi do odzyskania suwerenności. Artykuł Niepodległość od wewnątrz opublikowany został w numerze poświęconym sześćdziesiątej rocznicy odzyskania niepodległości („Głos” 1978, nr 10). (red.)

Sześćdziesięciolecie niepodległości2. Trzydzieści cztery lata podległości. Jest to oka- zja – dobra jak wiele innych – do przypomnienia punktów węzłowych w dziejach najnowszych kraju, do przypomnienia wydarzeń, w których dążenia polskie ścierały się z zewnętrznymi wpływami i naciskami, niejeden raz z agresją, okupacją, ekster- minacją. Jest to dobra okazja do rozważań o formach i mechanizmach podległości, a także o perspektywach jej zmniejszania. Mówi się o rosnącej współzależności państw we współczesnym świecie, w którym coraz więcej spraw jest (lub powinno być) przedmiotem wspólnej troski. Rzadko kto

1 Szerzej zob. J. Skórzyński, List 59 i narodziny opozycji demokratycznej, „Zeszyty Historyczne” 2008, nr 163, s. 137–158 (red.). 2 Tekst drukujemy za: J. Karpiński, Niepodległość od wewnątrz, Odnowa, Londyn 1987, s. 125–129 (red.).

198 Wolność i Solidarność | nr 2 NIEPODLEGŁOŚĆ OD WEWNĄTRZ tę współzależność kwestionuje. Istnieje jednak wane w różny sposób. Rzadko może je podejmować doktryna polityczna, która stwierdza lub postu- zbiorowość jako całość. Nie zawsze też decyduje luje nie tylko współzależności, lecz związki pod- większość. Władza sprawowana w sposób niepod- porządkowania. Jest to doktryna ograniczonej legły, a więc w ostatecznym rachunku niezależnie suwerenności krajów leżących w strefie wpływów od presji zewnętrznych, może nie liczyć się z oso- radzieckich (w praktyce chodzi tu o państwa bami, wobec których jest sprawowana, może unie- członkowskie Układu Warszawskiego). zależniać się od presji społecznych. Nie w każdej Doktrynę tę – niezbyt słusznie – kojarzy się zbiorowości istnieją mechanizmy przekształcania tylko z nazwiskiem Breżniewa. Breżniew nie był woli jednostek w decyzje dotyczące ogółu. Władza jednak pierwszy. Można wskazać długotrwałą suwerenna nie zawsze realizuje zasady i postulaty obecność tej doktryny w polityce rosyjskiej i ra- demokracji. dzieckiej. Względną nowością wersji obecnej jest Związek Radziecki jest niepodległy. Jest pań- może powiązanie niesuwerenności z socjalizmem, stwem suwerennym, mimo że trudno mówić o nie- deklarowanie przez ZSRR gotowości obrony ustro- podległości narodów, które w tym państwie się ju, a więc przede wszystkim szczególnej struktury znalazły. Niepodległe są Chiny, także Jugosławia. władzy w krajach socjalistycznych. Komunizm nie przekreśla niepodległości państw. Doktryna ograniczonej suwerenności oddzia- Nie przekreśla również tej niepodległości Układ łuje propagandowo. Jeśli nawet zaprzecza się jej Warszawski rozumiany literalnie. Natomiast poli- istnieniu, to przy okazji nadaje się jej rozgłos tycy i propagandyści radzieccy nadają sformułowa- i formułuje jej zasady. Doktryna ta istnieje zresztą niom Układu Warszawskiego takie interpretacje, także w sposób bardziej konkretny. Nie tylko jest które kolejnym radzieckim interwencjom wojsko- chwytem propagandowym, stosuje się ją w prak- wym mogłyby przydać choć trochę legalności. tyce. Dość bogata jest lista sposobów ograniczania Komunizm może z niepodległością współistnieć. (czy wręcz likwidowania) suwerenności. Gotowe Ale zapewne nie wszędzie. Jest wątpliwe, czy w wa- do interwencji wojska na terytorium innych kra- runkach niepodległości komunistyczne formy us- jów zapewniają skuteczność perswazji politycznej. trojowe mogłyby się w Polsce ostać. Czy ostałaby Nierównoprawne porozumienia wojskowe i gospo- się kierownicza rola partii, czy nie zmieniłby się za- darcze stanowią dla jednej strony korzyść bezpo- kres upaństwowienia i centralizmu? Sposób orga- średnią, wciągając drugą stronę głębiej w niesuwe- nizacji społeczeństwa, trwanie struktury władzy renność. Przejawem niesuwerenności jest kształ- w zasadniczo niezmienionym kształcie zależy w na- towanie decyzji rządowych przez państwo obce. szej sytuacji od aktywnej obecności radzieckiej. Dokonuje się to w oficjalnych pertraktacjach lub W warunkach niepodległości decydowałby o tym pośrednio: przez osoby i instytucje, które jawnie wszystkim wewnętrzny układ sił społecznych. lub niejawnie – niekiedy zgodnie z oficjalną ideo- Kto twierdzi, że komunizm jest polską racją logią – realizują w kraju niesuwerennym interesy stanu, zwraca uwagę na zależność zasadniczych obcego państwa. cech ustroju od sytuacji geopolitycznej. Niektó- Warto uświadomić sobie, że postulat niepodle- re właściwości ustrojowe ulegają jednak zmia- głości lub suwerenności nie precyzuje form ustro- nom. Zmienia się choćby zasięg ingerencji władz. jowych. Postulat ten nie mówi nic określonego W niektórych przypadkach zasięg tych ingerencji o sprawach wewnętrznych kraju. Jeśli podległość rośnie, w innych pewne dziedziny życia wymyka- ma zostać usunięta, można pytać, co dalej: w jaki ją się spod partyjno-państwowej kontroli. Warto sposób niepodległość będzie realizowana? Pisano wpływać na kształt zmian i warto myśleć o przy- już wielokrotnie, że niepodległość na tym polega, szłości, choćbyśmy nieprędko mieli przekonać się, że ostateczne decyzje o losach zbiorowości podej- jakie sposoby organizacji społeczeństwa zaistnieją mowane są na miejscu: w zbiorowości, a nie poza w Polsce niepodległej. Przyszłe formy ustrojowe nią. Ale te decyzje mogą być rozmaite i podejmo- zależą od przygotowawczych działań obecnych.

199 JAKUB KARPIŃSKI

Zauważmy: o ile niepodległość dotyczy pań- Nie tylko Breżniew realizuje swoje – i po- stwa, o tyle podległość może dotyczyć także oby- przedników – idee. Ideom tym przeciwstawia się wateli. Podległość jest przekazywana, przenosi ją niepodległość obywateli i instytucji. Łatwiej niż państwo zależne, a państwo totalitarne jest do roli suwerenność poszczególnych ludzi realizowaną pośrednika niesuwerenności dobrze dostosowane. w działaniach społecznych niepodporządkowa- Umacnianie się ustroju socjalistycznego w Polsce nych władzom, a na gotowości obywateli do pod- i w krajach ościennych polega między innymi na porządkowania wspiera się podległość państwa. tym, że podległość obejmuje coraz szersze rzesze, Obecnie tę podległość osiąga się w ten sposób, że doskonalą się mechanizmy państwowo-partyjnej interesy obce realizuje personel miejscowy. Kiedyś kontroli. Władze starają się ukształtować człowie- natomiast ważnymi instytucjami – przede wszyst- ka nowego typu, od którego łatwiej uzyskiwano kim wojskiem i policją – kierowali bezpośrednio by posłuszeństwo. Władze zmierzają do tego, by zagraniczni doradcy i specjaliści. rozmaite grupy społeczne mogły wiązać swe inte- W niezależnej instytucji lub organizacji decy- resy z kontynuacją obecnych form ustrojowych. zje dotyczące zbiorowości podejmowane są w niej Powodzenie tych zabiegów jest sprawą odrębną. samej, nie poza nią. Skala takich autonomicznych Cel jednak można dostrzec wyraźnie. Efektem decyzji nie jest obecnie olbrzymia. Ale istnienie miałaby być popularyzacja zależności, jej ugrun- niezależnych instytucji należy do warunków nie- towanie w społeczeństwie. podległej Polski. Niepodległość zaczyna się w lu- Przekazywanie niesuwerenności nie jest tyl- dziach i instytucjach suwerennych, niepodpo- ko zadaniem poszczególnych ludzi. Wykonują je rządkowanych władzy partyjnej, w niezależnym instytucje. Wśród nich PZPR, partia w zamierze- organizowaniu się i wypracowywaniu trudnych niu monopolityczna (bez wewnętrznych podzia- czasem do osiągnięcia porozumień. Niesuweren- łów politycznych) i scentralizowana. Wierzchołek ność ulega ograniczeniu wewnątrz instytucji i sto- PZPR jest namiastką rządu i kierownictwo tej par- warzyszeń oficjalnych – tam, gdzie ludzie opierają tii – nie dbając o legalizm – często zastępuje rząd się narzuconym z zewnątrz decyzjom niekorzyst- nominalny i inne władze państwowe, między in- nym dla interesów kraju, gdzie usiłują – choćby nymi w pertraktacjach z ośrodkami zewnętrznymi. tylko w swojej dziedzinie zawodowej – coś zmie- Instytucje w nowym ustroju podstawowe – partia, nić na lepsze, uratować od zagrożenia lub zagłady. policja, cenzura – są dobrymi przekaźnikami Takie starania nie są bezsensowne. Od ich powo- niesuwerenności. Strzegą jej, dążą do jej upow- dzenia zależy, jak w najbliższej przyszłości będą szechnienia. Ich zadaniem jest wymierzanie kar żyć ludzie w Polsce. opornym, ukrywanie informacji, rozdawanie po- Realizacja polskich interesów jest ciągle jesz- słusznym nagród i przywilejów. Instytucje wiążą cze możliwa w pracy nauczyciela lub inżyniera. ludzi z ustrojem, a pośrednio – z jego zewnętrzną Jest możliwa także poza oficjalnymi instytucja- podporą. Uzgadniane na zewnątrz cele polityczne mi i poza strukturą władzy: w niezależnym życiu mogą dzięki pośrednictwu instytucji być spraw- społecznym. W ten sposób tworzy się w działaniu niej realizowane. Ale ta realizacja nie zawsze prze- warunki sprzyjające niepodległości. biega łatwo, napotyka niekiedy opór. Wielu ludzi Łatwiej będzie w przyszłości osiągnąć niepod- w instytucjach oficjalnych dąży mimo wszystko ległość państwa i wypracowywać zgodny z wolą do zmniejszenia zakresu polskiej podległości. narodu kształt niepodległości, jeśli niesuweren- Ograniczoną suwerenność odczuwa się w życiu ność ludzi i instytucji zmniejszy się już dziś. codziennym, mówi o niej gazeta, plakat, sklep. Podległość państwa może być ograniczona, jeśli Odczuwa się ją w gospodarce, oświacie, w wojsku. ludzie mniej skwapliwie będą ją realizować i upo- Doktrynie, która te ograniczenia postuluje, można wszechniać. Groźne jest działanie instytucji prze- jednak przeciwstawić inną: doktrynę ograniczania kazujących społeczeństwu niesuwerenność. Ale niesuwerenności. tę groźbę może zmniejszać opór rozmaitych

200 Wolność i Solidarność | nr 2 NIEPODLEGŁOŚĆ OD WEWNĄTRZ warstw społecznych, realizowanie w życiu społecz- brym symbolem obecnej polskiej państwowości. nym wartości wbrew instytucjom nadzoru i kon- Ta państwowość jako transmisja niesuwerenno- troli. ści nie jest jednak wieczna. W sześćdziesięciole- „Godłem Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej jest cie niepodległości warto nie tylko niepodległość wizerunek orła białego w czerwonym polu” (art. wspominać. Można niepodległość przygotowywać, 103 Konstytucji PRL). Orzeł bez korony jest do- ograniczając niesuwerenność.

201 ALEKSANDER HALL

EX LIBRIS AMBASADOR POLSKIEJ DEMOKRACJI

ALEKSANDER HALL

ALEKSANDER SMOLAR, Tabu i niewinność, wybór i oprac. Mikołaj Lipiński, Helena Łuczywo, Uniwersitas, Kraków 2010, ss. 375.

Aleksander Smolar uzyskał w ostatnich kilkunastu jaźniom pozostał wierny przez całe życie – zwła- latach pozycję jednego z najważniejszych i najbar- szcza z Jackiem Kuroniem, Karolem Modzelewskim dziej poważanych polskich analityków politycz- i Adamem Michnikiem. Smolar był ważnym uczest- nych. Tę ocenę potwierdzają jego teksty i wywiady nikiem tego środowiska. Coraz bardziej narażał się zgromadzone w tomie Tabu i niewinność. Naj- władzy – w 1966 r. wykluczono go z partii. Za opo- starszy pochodzi z połowy lat siedemdziesiątych – zycyjną postawę przed Marcem i w trakcie Marca jest to wywiad z Jerzym Giedroyciem (opublikowa- zapłacił wyrzuceniem z pracy na Wydziale Ekono- ny w „Aneksie” w 1986 r.), najnowsze – z 2009 r. mii Politycznej UW i rocznym pobytem w więzie- Tom pokazuje więc refleksję polityczną redakto- niu. W 1971 r. zdecydował się na emigrację. ra „Aneksu” na przestrzeni niemal 35 lat. Na sie- Decyzje o emigracji dzieliły środowisko marco- demdziesiątą rocznicę urodzin wyboru jego naj- wych buntowników. Krytycznie oceniali je Kuroń ważniejszych szkiców dokonali Helena Łuczywo i Michnik. Aleksander Smolar udowodnił jednak, i Mikołaj Lipiński. Tom opatrzył wstępem Timothy że emigracja nie musi być ucieczką od polskiego losu Garton Ash. ani zerwaniem więzów lojalności z przyjaciółmi, Aleksander Smolar to jeden z najwybitniej- którzy pozostali w kraju. Ostatecznie osiedlił się szych przedstawicieli pokolenia Marca ‘68. Urodził we Francji. Dzięki swojemu zaangażowaniu, inteli- się w 1940 r. w Białymstoku w rodzinie polskich gencji i pracowitości stał się kimś w rodzaju komunistów pochodzenia żydowskiego. W swej nieformalnego ambasadora: początkowo swego ma- wczesnej młodości identyfikował się z komuni- cierzystego środowiska, później Komitetu Obrony zmem i ustrojem panującym w PRL. Należał do Robotników, wreszcie rzecznikiem ruchu Solidar- Związku Młodzieży Socjalistycznej, a później PZPR, ność. Jego wielkim atutem było uzyskanie zna- jednak już wtedy stawał się nonkonformistą. czącej pozycji intelektualnej w opiniotwórczych W latach sześćdziesiątych studiował ekonomię kręgach Zachodu, co potrafił wykorzystać dla spra- i socjologię na Uniwersytecie Warszawskim, który wy polskiej. Znalazł się w kręgu znakomitego stał się ośrodkiem ideowego i politycznego fer- myśliciela liberalnego Raymonda Arona. Podjął mentu inicjowanego przez środowisko młodych pracę naukową w paryskim Krajowym Centrum rewizjonistów, z którymi sympatyzowało kilku wy- Badań Naukowych (CNRS). Wraz ze swym bratem bitnych profesorów. Wówczas zawiązanym przy- Eugeniuszem, mieszkającym w Londynie, rozpo-

202 Wolność i Solidarność | nr 2 AMBASADOR POLSKIEJ DEMOKRACJI czął w 1973 r. wydawanie kwartalnika „Aneks”, stała się miejscem ważnych debat, i politycznej który stał się jednym z najważniejszych in- publicystyce wysokiej próby. Od wielu lat dzieli telektualnych osiągnięć polskiej emigracji. Przy- swój czas między Warszawę i Paryż. jaźnie z wieloma wybitnymi intelektualistami Redaktorzy tomu Tabu i niewinność dokona- i dziennikarzami pozwoliły mu na rozbudzanie li trafnego i reprezentatywnego wyboru tekstów ich zainteresowania kwestią wolności Polski. Nie- Smolara. Otwiera go wywiad z autorem z 1998 r. jedno świadectwo tej roli można znaleźć w innej zatytułowany Jechałem w pustkę, wracałem z ra- książce, która ukazała się w roku jego jubileuszu. dością, opisujący jego losy od emigracji do po- Mam na myśli dedykowany Aleksandrowi Smola- wrotu do wolnej Polski. Dalej następują teksty rowi tom wydany przez Fundację im. Stefana zgrupowane w trzech częściach: Polska rewolucja, Batorego i Fundację Zeszytów Literackich, zatytu- Pamięć i wspólnota narodów, Rozmowy i poże- łowany Przebyta droga 1989–2009, w którym gnania. znajdują się teksty wielu znaczących polskich W części pierwszej znajdują się szkice poświę- i zagranicznych autorów. cone polskiej walce o wolność i węzłowym za- Poglądy Smolara ewoluowały. Rozstał się z rewi- gadnieniom życia politycznego III Rzeczypospo- zjonistycznymi złudzeniami. Bliska mu była spo- litej. Otwiera je artykuł z 1983 r. na temat KOR, łeczna wrażliwość socjaldemokratycznej lewicy, ale którego czołowi przedstawiciele oczekiwali wów- także myśl liberalna. Wykazywał też otwartość czas w więzieniu na proces. Ostatnie teksty w tej wobec pewnych nurtów myśli konserwatywnej, części książki pochodzą z pierwszej dekady XXI której przedstawiciele gościli na łamach „Aneksu”. wieku i zawierają analizy przyczyn sukcesów Uważam, że w latach siedemdziesiątych i osiem- i klęski projektu IV Rzeczypospolitej. Pamięć dziesiątych Smolar oddany był poszukiwaniu syn- i wspólnota narodów zawiera dość różnorodne tezy, której kształt próbował opisać Leszek Koła- teksty poświęcone analizie stosunków między- kowski w głośnym artykule Jak być konserwa- narodowych, polskiej polityce zagranicznej, historii tywno-liberalnym socjalistą?. Trwałymi elementami relacji polsko-żydowskich i Francji, którą Smolar myśli politycznej autora tomu Tabu i niewinność doskonale poznał. Część trzecia – Rozmowy i po- stały się konsekwentny antytotalitaryzm i przy- żegnania – składa się z wywiadów z Aronem i Gie- wiązanie do demokracji parlamentarnej. droyciem i pożegnań z trzema zmarłymi przyja- Aleksander Smolar zgadzał się z drogą wycho- ciółmi: Konstantym Jeleńskim, Jackiem Kuroniem dzenia z komunizmu i ze stanu podległości wobec i Markiem Edelmanem. Jacek Kuroń był dla autora ZSRR obraną przez obóz Lecha Wałęsy przy Okrą- nie tylko przyjacielem. Przy całej swej intelektu- głym Stole, a później przez rząd Tadeusza Mazo- alnej niezależności, chyba już od marca 1968 r. wieckiego. Przyjął propozycję pierwszego nieko- Aleksander Smolar w sprawach politycznych uwa- munistycznego premiera i wiosną 1990 r. znalazł żał go za swego przywódcę. Marek Edelman był się w gronie jego najbliższych doradców. Zaanga- dla niego autorytetem moralnym. Tekst jemu po- żował się w polskie życie polityczne. Należał do święcony jest najbardziej osobisty. Smolar pyta twórców Ruchu Obywatelskiego Akcji Demokra- w nim o to, jak być Polakiem, nie przestając być tycznej, był następnie ważną postacią Unii Demo- Żydem. kratycznej i Unii Wolności. Jego wystąpień na spot- Tom Tabu i niewinność zawiera więc teksty kaniach tych partii zawsze słuchano z wielką różnorodne, świadczące o bardzo szerokiej ska- uwagą. Przez kilkanaście pierwszych lat III Rze- li zainteresowań i kompetencji autora. Niełatwo czypospolitej łączył role polityka i cenionego pu- jest spiąć je wspólną klamrą ani napisać recenzji blicysty politycznego, zabierającego głos przede poruszającej wszystkie ważne wątki książki. Nie wszystkim na łamach „Gazety Wyborczej”. Po zej- podejmuję się takiego zadania. Pragnę zwrócić ściu Unii Wolności z politycznej sceny skupił się uwagę na jeden ważny wątek: ocenę węzłowych na pracy w Fundacji im. Stefana Batorego, która problemów Polski po 1989 r.

203 ALEKSANDER HALL

Aleksander Smolar uznał odradzające się w 1989 r. czyn moralnych i pedagogicznych. W tej sprawie państwo polskie za własne. Identyfikował się z za- myślałem bardzo podobnie do niego. sadniczymi wyborami dokonanymi przez sterników Poparcie dla rynkowych reform gospodarczych polskiej polityki po upadku komunizmu: z budo- nie oznaczało w przypadku Smolara zagubienia waniem porządku demokratycznego bez odwetu wrażliwości na los społecznie zmarginalizowanych i bez dyskryminowania ludzi aktywnie służących i wykluczonych. Był jednym z pierwszych zwolen- staremu systemowi, z radykalną reformą rynkową ników reformy Balcerowicza, którzy zaczęli zwra- socjalistycznej gospodarki, z prozachodnią opcją cać uwagę na tę kwestię. polskiej polityki zagranicznej, wyrażającą się Spór pomiędzy zwolennikami III i IV Rzeczy- staraniem o miejsce naszego kraju w Unii Euro- pospolitej był nie tylko sporem o wybór przez Pol- pejskiej i NATO. Określenie identyfikacja nie do skę drogi po 1989 r. i jej bilans. Był i jest to także końca jednak oddaje aktywną postawę Smolara, spór pomiędzy radykałami, będącymi zwolenni- który przecież do wybrania tych kierunków sam kami rewolucyjnych metod, a zwolennikami poli- przekonywał i zachęcał. W sporze pomiędzy zwo- tyki umiaru, która stara się unikać działań pro- lennikami III i IV Rzeczypospolitej zdecydowanie wadzących do skrajnej polaryzacji politycznej i spo- opowiedział się za pierwszym obozem i stał się łecznej, rozrywającej wspólnotę. Smolar w tym spo- przenikliwym krytykiem rządów Prawa i Sprawie- rze zdecydowanie wybrał obóz umiaru i ewolucji, dliwości oraz jego sojuszników z Samoobrony i Ligi pomimo że swą intelektualną drogę zaczynał jako Polskich Rodzin. Pomimo więzów lojalności, jakie ideowy marksista, wierzący w rewolucję. Przemy- łączyły go z macierzystym środowiskiem, w któ- ślenie lekcji historii prowadziło go nie tylko do rym największymi autorytetami byli Jacek Kuroń odrzucenia marksowskiej utopii, ale także wizji i Adam Michnik, potrafił zachować samodzielność rzeczywistości, w której istnieją tylko dwie bar- myślenia. Przynajmniej w dwóch bardzo istotnych wy: biel i czerń, a spór rozstrzyga się unicestwie- kwestiach zajął publicznie inne stanowisko od niem przeciwnika. Z drugiej strony jego krytyka tego, jakie dominowało wśród jego najbliższych założeń politycznych i praktyki rządzenia obozu przyjaciół. Po pierwsze Smolar był konsekwent- IV Rzeczypospolitej była przenikliwa, ale wolna nym zwolennikiem tego, co zwykło się nazywać od demagogii i przesady. Zaostrzała się z upływem „cywilizowaną lustracją” . Dowodzi tego tekst Lus- czasu. Tę ewolucję dobrze pokazują teksty zawar- tracja na naszą miarę z 2000 r., zamieszczony te w pierwszej części omawianego tomu. w omawianym tomie. Po drugie pozostał zdecy- Czytelnicy interesujący się najnowszą historią dowanym krytykiem postkomunistycznej lewicy. i współczesną polską myślą polityczną otrzymali Nie kwestionując jej prawa do udziału w życiu po- ważną książkę. Z dedykacji autora na moim eg- litycznym III Rzeczypospolitej, uważał, że dopóki zemplarzu wiem, że jej powstanie było dla niego nie dokona ona rozliczenia ze swą przeszłością, niespodzianką, zgotowaną przez przyjaciół. Trze- należy zachowywać wobec niej dystans. Z przy- ba im pogratulować pomysłu.

204 Wolność i Solidarność | nr 2 GDY HISTORIA POTWIERDZA LEGENDĘ

EX LIBRIS GDY HISTORIA POTWIERDZA LEGENDĘ KRZYSZTOF PERSAK

ANDRZEJ FRISZKE, Anatomia buntu. Kuroń, Modzelewski i komandosi, Wydawnictwo Znak, Kraków 2010, ss. 912.

Monumentalna, dziewięćsetstronicowa praca An- nego wokół Adama Michnika. W polu widzenia drzeja Friszkego to właściwie kilka książek w jed- autora znajduje się jednak znaczenie szersze gro- nej. Można ją czytać jak monografię rekonstruują- no młodych ludzi, dla których Marzec ’68 miał się cą genezę protestów studenckich 1968 r., a zara- stać formacyjnym doświadczeniem politycznym. zem w istotny sposób uzupełniającą naszą wiedzę W sumie więc praca Friszkego może być trakto- o ich przebiegu oraz dopisującą słabo znany roz- wana jako pierwszy rozdział historii ważnego dział tej historii dotyczący represji wobec liderów środowiska politycznego, które wyrastało z przed- marcowego buntu. Jednocześnie książka – na co marcowego fermentu, w latach siedemdziesiątych wprost wskazuje tytuł – jest rozdziałem biografii tworzyło trzon opozycji demokratycznej z kręgu politycznej Jacka Kuronia i Karola Modzelewskie- Komitetu Obrony Robotników, odegrało ważną go. Friszke rozpoczyna narrację od ich zaangażo- rolę w legalnej i podziemnej Solidarności, wreszcie wania w destalinizacyjne przemiany Paździer- po 1989 r. zasiliło elity polityczne i intelektualne nika ‘56, śledzi formowanie się ich rewizjonis- III Rzeczypospolitej. tycznych poglądów i krytyki realnego socjalizmu, Mnogość wątków i ładunek szczegółowych in- skodyfikowanej w słynnym Liście otwartym do formacji zawartych w książce może przytłaczać, partii z 1965 r., opisuje proces i losy więzienne. lecz autor potrafił nadać jej logiczną i przejrzystą Przedstawia rolę Kuronia i Modzelewskiego jako strukturę. Każdy rozdział jest zamkniętą całością, politycznych mentorów środowiska studentów co ułatwia lekturę czytelnikowi zainteresowane- i młodych naukowców z Uniwersytetu Warszaw- mu wybranym fragmentem opisywanej historii. skiego kontestujących odległą od ideałów Paź- Rozdział pierwszy przedstawia początki opozy- dziernika rzeczywistość gomułkowskiej Polski, cyjnej działalności Kuronia i Modzelewskiego – rekonstruuje ich udział w przygotowaniach do od debat w Politycznym Klubie Dyskusyjnym na wiecu studenckiego 8 marca 1968 r., analizuje Uniwersytecie Warszawskim (formalnie legalnym, ich drugi proces sądowy. bo afiliowanym przy uniwersyteckiej komórce Nie mniej ważnym bohaterem zbiorowym książ- Związku Młodzieży Socjalistycznej, ale od po- ki są „komandosi”. W ścisłym znaczeniu ta użyta czątku podejrzliwie obserwowanym przez Służbę w tytule nazwa odnosi się do towarzysko-poli- Bezpieczeństwa) przez konspiracyjne spotkania tycznego kręgu buntującej się młodzieży skupio- w wąskim gronie poświęcone wypracowaniu pro-

205 KRZYSZTOF PERSAK

gramu politycznego aż do publicznego wystąpie- rował rekonstrukcji wydarzeń, o których traktuje nia – Listu otwartego do członków POP PZPR i do książka, na tak wysokim poziomie szczegółowo- członków uczelnianej organizacji ZMS przy Uniwer- ści. Stało się to możliwe dzięki otwarciu się nowej sytecie Warszawskim. Następny rozdział opisuje bazy źródłowej – akt komunistycznej policji poli- konsekwencje tych działań, jakie Kuroń i Modze- tycznej. Autor wprowadza do obiegu naukowego lewski ponieśli – aresztowanie, śledztwo, proces masę ważnych dokumentów, można wręcz odnieść sądowy i więzienie. wrażenie, że stara się uwzględnić każde istotne Kolejny rozdział przedstawia środowisko mło- źródło znalezione w archiwum Instytutu Pamięci dzieżowe odwołujące się do tradycji Października, Narodowej. Jest to więc książka należąca do nurtu dla którego Kuroń i Modzelewski byli autoryteta- historiografii pozytywistycznej, bardzo materiało- mi. To oczywiście nie tylko Adam Michnik – choć wa, faktograficzna, w znacznie mniejszym stopniu jest tu niewątpliwie postacią pierwszoplanową – interpretacyjna. Odautorski komentarz do relacjo- i tytułowi „komandosi”, ale złożona mozaika na- nowanych faktów ograniczony jest do minimum. kładających się kręgów i grup o zmiennej konfi- Jest to jednocześnie praca przede wszystkim guracji. Następny rozdział, zatytułowany Marzec, o charakterze biograficznym, niezależnie od tego, nie pretenduje do roli całościowego opisu kryzysu czy odniesiemy to określenie do Kuronia i Mo- 1968 r. Autor skupił się na rekonstrukcji bezpo- dzelewskiego, czy bohatera zbiorowego, jakim są średniej genezy studenckiego protestu i aktywno- „komandosi”. W centrum uwagi autora znajdują ści głównych bohaterów, opisał także działalność się bowiem ludzie: ich (zmieniające się) poglądy, komitetów studenckich na UW. Ostatnie dwa roz- motywacje, działania, wzajemne stosunki. działy pracy zawierają dogłębną analizę śledztw Friszke, choć nie odwołuje się wprost do słyn- i procesów sądowych, jakie wytoczono liderom nego postulatu Leopolda von Rankego, podjął buntu studenckiego. próbę opowiedzenia na nowo, „jak to było na- Każdy, kto bliżej interesuje się historią Polski prawdę”. Przyjęty standard drobiazgowej analizy powojennej, a zwłaszcza okresu popaździerniko- faktów pozwala w wielu wypadkach skonkretyzo- wego, po zapoznaniu się ze spisem treści najnow- wać i uporządkować naszą wiedzę, dostrzec niu- szej książki Friszkego stwierdzi, że traktuje ona anse, zrekonstruować wiele nieznanych epizodów, o wydarzeniach w ogólnym zarysie dość dobrze zrozumieć skomplikowane uwarunkowania wyda- znanych. Czytelnik taki słyszał i o Liście otwartym rzeń, zweryfikować funkcjonujące w historiografii (oraz represjach wobec jego autorów), i o fermen- i debacie publicznej utarte poglądy i stereotypy. cie polityczno-intelektualnym na UW, i o Klubie Systematyczne prześledzenie wypowiedzi i wystą- Poszukiwaczy Sprzeczności Michnika, i o „koman- pień głównych bohaterów umożliwia dostrzeżenie dosach”, i o protestach studenckich po zdjęciu ewolucji ich poglądów. z afisza Dziadów, i o brutalnym rozpędzeniu wiecu Przykłady tego, jak Anatomia buntu zapełnia na UW 8 marca 1968 r. Pisał o tych sprawach Jerzy mniejsze i większe luki w naszej wiedzy, można Eisler w swoich monografiach Marca1, poruszał je mnożyć. Nigdzie indziej nie znajdziemy tak do- sam Andrzej Friszke w pracy o opozycji politycznej kładnego opisu działalności Politycznego Klubu w PRL2. Jaki jest więc sens powrotu do tej proble- Dyskusyjnego i Klubu Poszukiwaczy Sprzeczności. matyki, czym ujęcie Friszkego różni się od wcześ- Nikt wcześniej równie szczegółowo nie prześledził niejszych, na czym polega wartość jego pracy? genezy Listu otwartego, nie zrelacjonował procesu Anatomia buntu to przede wszystkim spojrze- Kuronia i Modzelewskiego (a także powiązanego nie na opisywanych ludzi i fakty przez bardzo z ich sprawą procesu trockistów Ludwika Hassa silnie powiększającą lupę. Nikt dotąd nie zaofe- i Kazimierza Badowskiego), nie pokazał ich posta-

1 J. Eisler, Marzec 1968. Geneza, przebieg, konsekwencje, Warszawa 1991; idem, Polski rok 1968, Warszawa 2006. 2 A. Friszke, Opozycja polityczna w PRL 1945–1980, Londyn 1994.

206 Wolność i Solidarność | nr 2 GDY HISTORIA POTWIERDZA LEGENDĘ wy w więzieniu. Za pionierski należy uznać na- w obieg fałszywe grypsy, wprowadzające więźniów szkicowany przez Friszkego portret buntujących śledczych w błąd co do postawy ich kolegów i na- się studentów i młodych pracowników UW. Autor mawiające do składania zeznań. Friszke odtwarza przedstawił złożoność tego środowiska, na które i demaskuje te machinacje bezpieki, ale nie stosu- oprócz grupy Michnika składały się m.in. grupa je dla swoich bohaterów taryfy ulgowej. Opisuje Nowe Formy z akademika przy ul. Kickiego, z Józe- kazusy tych, którzy w zeznaniach poszli za daleko fem Dajczgewandem na czele, oraz grupa „wiet- lub świadomie zdecydowali się obciążyć kolegów. namska” Henryka Szlajfera. Wyjaśnił ich wzajemne Prawdą było wszakże i to, że większość tych, któ- relacje i pokazał proces stopniowego zbliżenia (tu rzy „posypali się” w śledztwie, na sali sądowej istotne znaczenie miało zrekonstruowane w książce wycofała się z wcześniejszych zeznań lub starała spotkanie grup Michnika i Dajczgewanda w Kam- się podważyć ich znaczenie. Na tle tych zróżni- pinosie w lutym 1967 r.), co umożliwiło wspólne cowanych postaw imponuje niezłomność Adama wystąpienie z protestem w sprawie Dziadów, a na- Michnika, twardo odmawiającego bezpiece jakich- stępnie zorganizowanie wiecu w obronie relegowa- kolwiek wyjaśnień, oraz Kuronia i Modzelewskie- nych z uniwersytetu Michnika i Szlajfera, dającego go, którzy potrafili przekształcić ławę oskarżo- początek marcowej rewolcie studenckiej. W sumie nych w trybunę obrony swoich poglądów (dotyczy porcja szczegółowej wiedzy, jakiej dostarcza Ana- to w równym stopniu ich pierwszego procesu, tomia buntu, jest tak duża, że wspomniane wyżej z 1965 r.). wcześniejsze prace w partiach dotyczących genezy Rekonstrukcja represji wobec Kuronia, Mo- Marca wyglądają jak suche streszczenia tego, co dzelewskiego i „komandosów” pozwala zajrzeć napisał Friszke w omawianej książce. do kulis aparatu władzy. Friszke pokazuje, jak Zupełną nowością jest natomiast przeprowadzo- przebiegały procesy decyzyjne w trójkącie Służ- na przez autora dogłębna analiza śledztw i pro- ba Bezpieczeństwa – prokuratura – władze PZPR, cesów wytoczonych najaktywniejszym przywód- dotyczące koncepcji śledztw, konstruowania ak- com Marca. Odtworzenie tego fragmentu historii tów oskarżenia, reżyserowania procesów. W nie- „komandosów” jest ważne, gdyż wokół postaw których przypadkach udało mu się również zare- aresztowanych studentów narosło wiele mitów. To jestrować przykłady ingerencji politycznej sensu prawda, że niektórzy z nich złożyli dość obszerne stricto w wymiar sprawiedliwości (narady na temat zeznania, które posłużyły prokuraturze do sfor- mającej się odbyć rozprawy sądowej z udziałem mułowania mających potwierdzić tezy propagandy pierwszego prezesa Sądu Najwyższego, dyrektywy marcowej oskarżeń o „udział w związku, którego Biura Politycznego dla Rady Państwa w sprawie istnienie, ustrój albo cel ma pozostać tajemnicą ułaskawienia poszczególnych skazanych). Naj- wobec władzy państwowej” (art. 36 małego ko- ważniejsze jest jednak odkrywanie różnic zdań, deksu karnego), a wobec części aresztowanych sporów i tarć między poszczególnymi segmentami również o wejście „w porozumienie z osobą dzia- aparatu represji oraz nadzorującej go partii ­(a nie- łającą w interesie obcego rządu lub obcej orga- kiedy także wewnątrz nich), jeżeli chodzi o kie- nizacji w celu działania na szkodę Państwa Pol- runki śledztwa i ciężar zarzutów wobec oskarżo- skiego” (art. 5 mkk). Dwudziestolatkowie – bez nych. Niewątpliwie te rozdźwięki odzwierciedlały doświadczeń więziennych – mówili na przesłucha- podziały w establishmencie politycznym, a ich niach o swojej działalności, gdyż uważali, że nie analiza jest ważnym głosem w dyskusji o mecha- robili niczego nielegalnego. By uzyskać pożądane nizmach władzy w PRL. zeznania, SB uciekała się zresztą do podstępów Różnice, o których tu mowa, widać wyraźnie na i manipulacji. Wywierano na aresztowanych pre- przykładzie przygotowań do pierwszego procesu sję, wykorzystując ich skomplikowaną sytuację Kuronia i Modzelewskiego. Służba Bezpieczeństwa osobistą i rodzinną, grano na wzajemnych ani- i prokuratura prowadziły śledztwo w sprawie Listu mozjach. Stosowano też prowokacje – puszczano otwartego w kierunku udowodnienia oskarżonym

207 KRZYSZTOF PERSAK

działania z inspiracji i na rzecz IV Międzynaro- są porównywane wzajemnie ze sobą, zestawia- dówki. Zarzut uczestnictwa we wrogim „spisku ne z dokumentacją partyjną i, co najważniejsze, trockistowskim” był w realiach państwa komu- konfrontowane z relacjami uczestników wyda- nistycznego jednym z najcięższych politycznych rzeń. Ma to szczególne znaczenie w odniesieniu oskarżeń i implikował surową odpowiedzialność do spraw najtrudniejszych, dotyczących „sypania” na podstawie artykułu 5 mkk. Jednak wyraźne w śledztwie. Opisy przypadków „komandosów”, instrukcje z KC PZPR, przekazane przez kierowni- którzy ulegli naciskowi i złożyli obciążające siebie ka Wydziału Nauki i Oświaty Andrzeja Werblana, i kolegów zeznania, uzupełnione są o ich współ- zmusiły prokuraturę do rezygnacji z tej koncep- czesne wyjaśnienia i komentarze. Zainteresowani cji. Ostatecznie więc Kuroń i Modzelewski zostali mają więc głos, a czytelnik sam może sobie wy- oskarżeni na podstawie art. 23 mkk (sporządza- robić zdanie i ocenę. Friszke, dobrze znający śro- nie i rozpowszechnianie pism, „które zawierają dowisko dawnej opozycji demokratycznej, miał fałszywe wiadomości, mogące wyrządzić istotną ułatwiony dostęp do świadków, co pozwoliło mu szkodę interesom Państwa Polskiego bądź obniżyć uzyskać otwarte i szczere relacje. Trzeba jednak powagę jego naczelnych organów”). Oznaczało to, docenić jego odwagę cywilną, takt i empatię, ja- że w istocie pociągnięto ich do odpowiedzialno- kich wymagało konfrontowanie bohaterów książki ści za rewizjonistyczne poglądy. Co ciekawe, do z bolesnymi czy niechlubnymi faktami z ich życio- oskarżeń o powiązania Kuronia i Modzelewskiego rysu i stawianie im trudnych pytań. Jego książka z IV Międzynarodówką SB i prokuratura powróci- dostarcza argumentów w starym sporze o to, ile ły trzy lata później, podczas procesów pomarco- czasu musi upłynąć, zanim można zacząć badać wych. Zarzut ten został zdezawuowany przez sąd historię. Pokazuje, jak ważna jest konfrontacja w wyroku. Można przypuszczać, że i tym razem źródeł pisanych, zwłaszcza trudnych ze względu stało się tak w wyniku odpowiedniej sugestii po- na hermetyczność i często delikatną zawartość litycznej „z góry”. Trudno bowiem uznać tę część źródeł policyjnych, z relacjami świadków i boha- orzeczenia za przejaw niezawisłości składu sę- terów wydarzeń. dziowskiego, skoro w kwestii oskarżenia Kuronia Anatomia buntu to także wiwisekcja pracy i Modzelewskiego o udział w nielegalnym związku operacyjnej Służby Bezpieczeństwa. Opisując in- ten sam sąd wyrokował w sposób pokrętny, łamiąc wigilację bohaterów książki, Friszke pokazuje jej wszelkie reguły praworządności. metody w działaniu. Modelowym przykładem jest Chociaż Andrzej Friszke sytuuje swoją książkę rola agenta „Wacława” (Andrzeja Mazura) w roz- w opozycji do tzw. historiografii ipeenowskiej, pracowaniu kręgu dyskusyjnego Kuronia i Modze- a przynajmniej części prac z kręgu Instytutu Pa- lewskiego. Ważną konstatacją jest również to, że mięci Narodowej (o czym poniżej), to paradok- SB nie udało się spenetrować grona liderów „ko- salnie Anatomia buntu zdaje się należeć do tego mandosów”. Interesujące i odkrywcze są spostrze- samego genre. Podobieństwa polegają na jej bar- żenia autora dotyczące funkcjonowania agentury dzo faktograficznym charakterze oraz dominacji celnej. Osadzeni w jednej celi z aresztowanymi źródeł wytworzonych przez szeroko rozumiany tajni współpracownicy SB pełnili nie tylko rolę in- aparat represji: akt policyjnych, prokuratorskich, formacyjną, ale byli również wykorzystywani do śledczych, procesowych. Brak bibliografii utrud- manipulowania nimi. Analizując zawartość donie- nia określenie, jak szeroka i kompletna jest baza sień agentów celnych i konfrontując je z proto- źródłowa i wykorzystana literatura, ale w przypi- kołami przesłuchań oraz współczesnymi relacjami sach rzucają się w oczy głównie sygnatury z ar- bohaterów książki, Friszke dochodzi do wniosku, chiwum IPN. że do doniesień tych funkcjonariusze SB dopisy- Pracę Friszkego wyróżnia natomiast staran- wali informacje pochodzące z podsłuchu rozmów ność i głębokość krytyki źródeł. Autor wyznacza oskarżonych z ich obrońcami, a więc ze źródła tu pewien wzorcowy standard. Źródła policyjne wymagającego szczególnej konspiracji, gdyż na-

208 Wolność i Solidarność | nr 2 GDY HISTORIA POTWIERDZA LEGENDĘ ruszającego bezwzględnie obowiązującą tajemnicę w tej kwestii. Co prawda działalność harcerska adwokacką. Tę istotną hipotezę warto weryfiko- Jacka Kuronia została w książce przedstawiona wać w toku dalszych badań. tylko na zasadzie wstępu, jednak błędem jest Jako całość książka Andrzeja Friszkego jest nieuwzględnienie w tym wątku bogatej dokumen- ważnym argumentem w debacie o wartości po- tacji z archiwum Związku Harcerstwa Polskiego. znawczej akt policji politycznej. Dowodzi, jak cen- W książce pojawia się wiele postaci, najczęściej nym źródłem są również te akta, z których korzy- z drugiego planu (np. korespondenci i współpra- stanie część opinii publicznej uważa za etycznie cownicy prasy zagranicznej), które mają swoje dwuznaczne lub a priori wątpi w ich wiarygodność teczki w archiwum IPN. Być może zajrzenie do – doniesienia agenturalne, podsłuchy, zeznania nich mogłoby podsunąć nowe tropy lub umożliwić w śledztwie. Wszystko zależy od tego, w jaki spo- nieoczekiwane odkrycia. Nie chodzi tu o mnoże- sób się z nich korzysta – i nie potrzeba tu żadnej nie szczegółów. Doświadczenie wskazuje jednak, wiedzy tajemnej, wystarczy rzetelne przestrze- że wobec zniszczeń akt bezpieki kopie istotnych ganie dawno wypracowanych reguł warsztatu dokumentów można niekiedy znaleźć w niespo- historyka. Friszke swoją książką udowadnia, jak dziewanym miejscu. Analizie polityki represji wo- ogromny postęp wiedzy o najnowszej historii Pol- bec bohaterów książki posłużyłaby głębsza wiedza ski przyniosło otwarcie akt bezpieki. autora o zasadach prawa karnego i logice proce- Najnowsza książka Friszkego jest niewątpliwie dury karnej. Nie dostrzegłem tu zasadniczych pracą wybitną, choć jak każde dzieło nie pozba- błędów, ale pojawiają się nieścisłości, dotyczące wioną mankamentów. Przyjęta formuła szczegóło- m.in. terminologii. Pewnym zgrzytem jest np. wego opisu i drobiazgowej analizy faktów zarówno nazwanie pomarcowego procesu Kuronia i Mo- podnosi walory poznawcze ksiązki, jak i stanowi jej dzelewskiego rozprawą główną w odróżnieniu od obciążenie. Praca jest obszerna, niełatwa w odbio- pozostałych procesów „komandosów”. Tymczasem rze, obfituje w powtórzenia, gdyż liczne cytowane w języku prawnym termin rozprawa główna nie dokumenty zawierają zbliżoną treść. Podobne my- oznacza najważniejszego z kilku powiązanych ze śli są wielokrotnie referowane przy rekonstrukcji sobą procesów. Zgodnie z polską tradycją języko- prac skupionego wokół Kuronia i Modzelewskiego wą i literą kodeksu postępowania karnego mianem kręgu przygotowującego „program polityczny”, tym określa się każdą rozprawę w sądzie karnym, następnie przy omówieniu Listu otwartego, a po- czyli to, co dzieje się na sali sądowej między wy- tem przy prezentacji wystąpień głównych boha- wołaniem sprawy a wydaniem wyroku. terów na rozprawie sądowej. Podobnie informacje We wstępie do Anatomii buntu Andrzej Friszke dotyczące działalności „komandosów” powtarzają otwarcie wyłożył autorskie credo. Swoją książką się w poświęconym im rozdziale, a następnie przy sprzeciwia się pewnym zjawiskom w publicystyce omówieniu zeznań w śledztwie, aktów oskarżenia, i historiografii ostatnich lat (w tym w zacytowa- rozpraw sądowych i wyroków. Chwilami czytelnik nych publikacjach IPN), wypaczającym prawdę gubi się w tym gąszczu cytatów, faktów, relacjo- o historii najnowszej. Temu w istocie jest podpo- nowanych spotkań. Być może pomogłoby zaopa- rządkowana jego drobiazgowa opowieść, „jak to by- trzenie książki w kalendarium najważniejszych ło”. Postępując według zalecenia Rankego, Friszke wydarzeń. To, że tak szczegółowa praca, choć wy- kładzie nacisk na słowo „naprawdę”. Polemizuje magająca wobec czytelnika, pozostaje spójna, lo- z czarno-białą wizją powojennych dziejów Polski, giczna i klarowna, zawdzięczamy świetnemu pióru opartą na schematycznym podziale na narzuconą autora. Trzeba jednak przyznać, że miejscami lek- obcą władzę i opresjonowane społeczeństwo. Poka- tura bywa nużąca. zuje, że rzeczywistość PRL była bardziej skompliko- Trudno wobec tak obszernego dzieła zgłaszać wana. Upomina się o uznanie autentyzmu i wartości postulat poszerzenia kwerendy, a jednak nie moż- buntu wyrastającego z wewnętrznej krytyki syste- na zrezygnować ze sformułowania pewnych uwag mu. Sprzeciwia się dezawuowaniu swoich bohate-

209 KRZYSZTOF PERSAK

rów, wynikającemu w dużej mierze z późniejszych fantastycznie, ale przez ówczesne władze mogło sporów politycznych rzutowanych w przeszłość. być (a jeszcze dziesięć lat wcześniej zapewne W tym kontekście przypomina się (nieprzy- byłoby) potraktowane jako przygotowanie do woływana w omawianej książce) teza Tomasza obalenia ustroju siłą. Z kolei „komandosi”, uz- Strzembosza, który przed laty w recenzji z Opo- nając autorytet Kuronia i Modzelewskiego, po- zycji politycznej w PRL 1945–1980 Friszkego sługiwali się już innym językiem, formułując lekceważąco nazwał rewizjonizm „opozycją Jasia w znacznie większym stopniu postulaty wolnoś- wobec Józia”. Friszke pokazuje, że Kuroń i Mo- ciowe. Jak się wydaje, ta postawa młodzieży była dzelewski już od początku lat sześćdziesiątych jednym z czynników wpływających na ewolucję byli traktowani jako przeciwnicy polityczni i in- poglądów autorów Listu otwartego. wigilowani przez SB. Chociaż w swej krytyce Jacek Kuroń, Karol Modzelewski, „komando- ustroju posługiwali się językiem i aparatem poję- si” – mają swoją legendę. Friszke nie potrzebuje ciowym marksizmu, to uderzali w jądro systemu, więc jej budować, ale dokonana przez niego pozy- delegitymizując władzę partyjnej biurokracji. tywistyczna rekonstrukcja faktów potwierdza jej Opracowany przez nich jesienią 1964 r. „program zasadność. Anatomia buntu zawiera bogaty i nie- polityczny” przewidywał przygotowanie kolpor- odparty materiał dowodowy poświadczający, że tażu, tworzenie kółek konspiracyjnych, a w per- – jak napisał Andrzej Friszke – „bohaterowie tej spektywie wywołanie rewolucji. Dziś brzmi to historii pozostają bohaterami”.

210 Wolność i Solidarność | nr 2 SOLIDARNOŚCIOWA MOZAIKA

EX LIBRIS SOLIDARNOŚCIOWA MOZAIKA TOMASZ WIŚCICKI

Czas przełomu. Solidarność 1980–1981, red. Wojciech Polak, Przemysław Ruchlewski, Violetta Kmiecik, Jakub Kufel, Europejskie Centrum Solidarności, Gdańsk 2010, s. 1030.

Ponad tysiąc stron sporego formatu, 58 teks- przez świadków, publicystów, komentatorów, kie- tów, 60 autorów – tom Czas przełomu. Solidar- rujących się zmysłem obserwacji i zdrowym roz- ność 1980–1981, podsumowujący zorganizowaną sądkiem. Te niezbyt udane próby głębszego zin- w 2010 r. przez Europejskie Centrum Solidarnoś- terpretowania doświadczenia Solidarności wydają ci konferencję, onieśmiela samymi rozmiarami. mi się symptomatyczne. Mimo upływu trzydziestu Również szerokość podejmowanej problematyki lat wydaje się, że wciąż jesteśmy dość bezradni, (według współredaktorów księgi: „teksty dotyczą- gdy usiłujemy ogarnąć głębszy sens nagłego prze- ce: genezy Solidarności, strajków sierpniowych budzenia społeczeństwa w latach 1980–1981. Ow- 1980 r., organizowania niezależnego związku, szem, istnieją rozmaite, wielce inspirujące próby spraw programowych, napięć społecznych w latach szukania takiego sensu za pomocą narzędzi, ja- 1980–1981, działalności SB wobec związkowców, kich dostarczają rozmaite nauki społeczne. Dość aspektów socjologicznych ówczesnych wydarzeń, wspomnieć wiele wartościowych prac socjologów, oddźwięku wypadków w Polsce i na świecie, od- którzy od początku z różnych stron badali soli- zwierciedlenia przełomu solidarnościowego w ki- darnościowy fenomen, wczesne, klasyczne roz- nie i działaniach artystycznych”... ufff) sprawia, ważania Jadwigi Staniszkis o samoograniczającej że napisanie klasycznej recenzji, podsumowującej się rewolucji, wyraziste ideowo próby Sergiusza całość wydawnictwa, jest niepodobieństwem. Mo- Kowalskiego (Krytyka solidarnościowego rozumu) żna natomiast spróbować przedstawić garść re- czy też – po latach – ważne rozważania autorów fleksji na kanwie wybranych tekstów zawartych z kręgu „Teologii Politycznej”, Zbigniewa Staw- w opasłym tomie – i taki właśnie charakter mają rowskiego czy wreszcie niedawną wybitną pracę niniejsze uwagi. Elżbiety Ciżewskiej. Tę listę można jeszcze ciągnąć Zdecydowaną większość omawianego tomu dość długo – a jednak będę się upierał, że biorąc zajmują prace historyczne. Prób spojrzenia na pod uwagę ogrom i znaczenie fenomenu Solidar- Solidarność okiem innych nauk społecznych – fi- ności, prac takich jest zadziwiająco mało. Wciąż, lozofii, politologii – jest mniej i należą one do frag- po trzydziestu latach, nie bardzo wiemy, co nam mentów mniej udanych. Co do niektórych z nich się jako narodowi wówczas przytrafiło i co z tego można wręcz odnieść wrażenie, że mimo nauko- dla nas na dłuższą metę wynika. wego aparatu niedaleko albo wcale nie wykraczają Ciągle jesteśmy na etapie poznawania i porząd- poza potoczne spostrzeżenia, dawno poczynione kowania faktów. Oczywiście, te dwa procesy toczą

211 TOMASZ WIŚCICKI

się równolegle – nie trzeba czekać na drobiazgo- zresztą opierał się plan Kazimierza Barcikowskie- we poznanie wydarzeń, by poddać całość zjawiska go, który – osiągnąwszy relatywny sukces w po- głębszej refleksji, jednak na razie zdecydowanie le- równaniu z jego towarzyszami negocjującymi piej idzie nam zbieranie faktów. W omawianym to- w Gdańsku – miał zamiar spacyfikować powstające mie na szczególną uwagę zasługuje moim zdaniem związki, przeciwstawiając słuszny, robotniczy mo- blok tekstów, które łatwo – niesłusznie! – uznać del szczeciński antysocjalistycznemu gdańskiemu. można za mniej istotne, przyczynkarskie. Chodzi Nic jednak z tego nie wyszło – atrakcyjność po- o opracowania zamieszczone w części 3: Regiony. mysłów wypracowanych w Stoczni Gdańskiej była To z tych pozornie kronikarskich zapisów wycią- tak oczywista, że wariant szczeciński błyskawicz- gnąć można nader interesujące i ogólne wnioski. nie poszedł w zapomnienie, także w swej koleb- Warto np. porównać dwa modele sierpniowego ce, tym bardziej że w Gdańsku władze przełknęły protestu – powszechnie znany, dziś niejako ar- dużo więcej. Reszty dokonała naturalna dynamika chetypiczny, gdański oraz nieźle w sumie i dość nowego ruchu. Na szczęście dla dziejów Solidarno- wcześnie opisany, ale dużo słabiej funkcjonujący ści i dla nas wszystkich... w społecznej świadomości – szczeciński. Przed- Jeszcze bardziej uderzający jest kontrast mię- stawia go Marcin Stefaniak (Szczecińska droga dzy lubelskim głównie lipcem i sierpniem, zwłasz- do Solidarności. Przebieg i konsekwencje strajków cza tym w Gdańsku. Gdy czyta się opisy obu tych sierpniowych w aglomeracji szczecińskiej). Dużo le- serii protestów – w niczym nie ujmując odwagi piej obecny w świadomości strajk gdański opisany i determinacji strajkujących w pierwszym, nieja- został od strony udziału w nim opozycjonistów ko wstępnym miesiącu polskiego lata 1980 r. – aż z RMP, jednak tekst Jakuba Kufla Rola działaczy trudno uwierzyć, że te dwie fale dzielą dosłownie Ruchu Młodej Polski w strajku sierpniowym w Stocz- dni. Wydarzenia w Świdniku opisuje Agnieszka ni Gdańskiej relacjonuje w istocie cały przebieg Kamińska (Strajk w Świdniku w lipcu 1980 r.). Na- wydarzeń w stoczni. Różnice między obu strajka- tomiast zapowiadający w tytule szersze omówie- mi są uderzające. W Gdańsku szerokie i powszech- nie tekst Piotra Pawła Gacha Zorganizowane pro- nie aprobowane uczestnictwo przedsierpniowej testy robotnicze na Lubelszczyźnie w lipcu 1980 r. opozycji, inteligenckiej i robotniczej – w Szcze- i przygotowania władz komunistycznych do wpro- cinie owszem, pewien udział, ale zakulisowy, wadzenia stanu wojennego to dziwaczny przy- w obawie (w pełni uzasadnionej) przed niechęcią padek, że tytuł pozostaje właściwie bez związku ze strony szeregowych strajkujących. W Szcze- z treścią... Porównanie 110 punktów postulatów cinie podkreślanie postulatów socjalnych, a do- załogi WSK-Świdnik, rozpoczynających się od pod- maganie się wolnych związków przejęte jako akt wyżek, ze sławnymi 21 postulatami gdańskimi, solidarności z Gdańskiem – tam żądanie nowych z żądaniem wolnych związków na czele, mówi związków, a więc jawnie polityczne, na pierwszym samo za siebie. Oczywiście, i tu, i tu zaczęło się miejscu. W Szczecinie niechęć do dziennikarzy, od podobnie chaotycznej, monstrualnie długiej zwłaszcza zagranicznych – w Gdańsku otwarcie listy żądań, ale w Gdańsku końcową jej obróbką wobec mediów, wrogość tylko wobec reżimowej zajęli się – z upoważnienia strajkujących, głównie propagandy. No i samo brzmienie porozumienia robotników – doświadczeni opozycjoniści. Skutek – w Szczecinie znacznie złagodzone wobec gdań- znamy. Nie chodzi o podkreślanie wyższości jed- skiego. Gdyby model szczeciński zwyciężył w skali nych odważnych strajkujących nad drugimi, ale kraju albo przynajmniej funkcjonował równolegle o niewiarygodny doprawdy postęp w świadomości z gdańskim, można sądzić, że wolne związki – i samoorganizacji, jaki dokonał się w Gdańsku. jeśli w ogóle by powstały – nie byłyby zapewne Tym lepiej można zrozumieć, dlaczego to właśnie początkiem końca komunizmu ani powszechnie on stał się modelem i symbolem. uznawanym symbolem antykomunistycznej samo- Inny aspekt pozornie tylko regionalny, a w is- organizacji narodu. Na tym przeciwstawieniu tocie ważny dla całej historii naszego kraju, poka-

212 Wolność i Solidarność | nr 2 SOLIDARNOŚCIOWA MOZAIKA zuje Dariusz Węgrzyn w artykule Strajk general- dzy i samoorganizującego się społeczeństwa naj- ny na Podbeskidziu i jego rola w formowaniu się lepiej określa termin „życie polityczne”, kojarzące struktur NSZZ „Solidarność” oraz integracji spo- się raczej ze stanem bardziej ustrukturyzowanym łeczności województwa bielskiego. Sławne w 1981 r. i zakładającym długofalowe trwanie, a nie ukryte wystąpienia w ówczesnym województwie bielskim przygotowania do zniszczenia drugiej strony. Jed- podjęte zostały wbrew planom władz Solidarności, nak samo zjawisko jest fascynujące: pojawienie się które jednak – w obliczu spontanicznego, a zara- czynnika niezależnego od władzy i reprezentują- zem dobrze zorganizowanego protestu na ogrom- cego dążenia większości społeczeństwa powoduje, ną skalę – nie miały innego wyjścia, niż się pod że ten czynnik – Solidarność – zaczyna się niejako nim podpisać. Autor ukazuje, jak wielką rolę ode- rozpychać w systemie, który w ogóle jego istnie- grały one dla integracji społeczeństwa regionu, nia nie przewidywał, a teraz, mimo wrogości do który właśnie od tego czasu zaczął być identyfi- obcego ciała, musi się trochę posunąć i dać mu kowany i sam się identyfikował jako Podbeskidzie. miejsce. Nie może go ignorować, choćby i chciał. Wcześniej był to sztuczny twór bez wspólnej hi- Nagle przewodniczący Związku pojawia się na po- storii i tożsamości, zawdzięczający swe istnienie siedzeniu rady narodowej i zaczyna formułować twórcom nowego podziału administracyjnego PRL postulaty, powołując się – z pełnym uzasadnie- w 1975 r. Po strajkach stał się rzeczywiście re- niem – na wolę społeczeństwa, które przecież gionem. rządzi w państwie robotników i chłopów... Rze- To kolejny fenomen okresu 1980–1981, niby czywiście, to była rewolucja – mniej efektowna znany, wręcz oczywisty, a przecież słabo zbadany niż żądania solidarnościowej centrali, ale może – przebudzenie uśpionego dotąd społeczeństwa, nawet dalej idąca, zwłaszcza przez swoją oczywi- które postanowiło przyjąć współodpowiedzialność stość i naturalność, której władza nie miała czego za kraj. Odbywało się to w warunkach samoograni- przeciwstawić. A ściślej – miała i przeciwstawiła czenia, wobec świadomości, że władza ma dość sił, 13 grudnia: czołgi na ulicach, pałki i gaz łzawią- by nią pozostać – wraz z ultima ratio w postaci so- cy, więzienia i salwy, wreszcie nieprawdopodob- wieckich czołgów... Jednak dostrzegano nadzieję, ną masę kłamstw i zorganizowanej podłości, jaka że w sprawach bieżących, z dala od wielkiej poli- zalała nas w stanie wojennym. Po lekturze opisu tyki, społeczeństwo ma prawo, a nawet obowiązek przykładu tomaszowskiego widać lepiej, że władza przynajmniej sformułować postulaty wobec rządzą- rzeczywiście nie miała innego wyjścia, choć zupeł- cych. Nawet jeśli nie zawsze były one dojrzałe, nie nie w innym sensie, niż przekonuje nas dziś gen. zawsze znamionujące zrozumienie realnych mecha- Jaruzelski i jego chwalcy. Solidarność oznaczała nizmów rządzenia – nade wszystko podszyte były, w istocie kres możliwości odwoływania się przez jak nam to boleśnie uprzytomniono ostatecznie władzę do dotychczasowych strategii ją legitymi- 13 grudnia 1981 r., ogromną dozą naiwności – zna- zujących. Pozostała siła i jawne kłamstwo. czenia tego procesu nie sposób przecenić. Ten wy- Przez cały właściwie tom przewija się istotny buch współodpowiedzialności stanowił ogromny wątek: stosunek ówczesnej władzy do tworzącej potencjał, który mógł być wykorzystany dla kraju. się Solidarności. Jest on jednoznacznie wrogi. I właśnie dlatego rządzący uznali go za śmiertelne Samoorganizację swych dotychczasowych pod- dla siebie zagrożenie i przez całe lata osiemdzie- danych, nagle przemienionych w obywateli, to- siąte wkładali ogromny wysiłek, by ten poten- talitarny – choćby i niezbyt skutecznie – aparat cjał stłamsić. Ze sporymi sukcesami, niestety... potraktował jako śmiertelne dla siebie zagrożenie Jak to się odbywało w realiach lat 1980–1981, i podjął stanowcze przeciwdziałanie. Dodajmy – pokazuje mało może efektowny, ale niezmiernie jak pokazała późniejsza historia, ta ocena była pouczający tekst Andrzeja Wróbla pod tytułem Ży- z puntu widzenia władców PRL w pełni trafna: cie polityczne w Tomaszowie Mazowieckim. Można Solidarność była początkiem końca ich otwarte- dyskutować, czy wzajemne relacje lokalnej wła- go panowania. Na pierwszej linii stała oczywiście

213 TOMASZ WIŚCICKI

Służba Bezpieczeństwa, ale była ona przecież tyl- wyeliminowania z gry w zjednoczonym regionie ko wyspecjalizowanym w manipulowaniu informa- charyzmatycznego i radykalnego Andrzeja Roz- cją i niszczeniu ludzi ramieniem PZPR. Wystarczy płochowskiego. Autorzy nie rozstrzygają przy tym tu przypomnieć omawiane już plany wykorzy- – bo w istocie żadne źródła tego rozstrzygnąć jed- stania przez Kazimierza Barcikowskiego większej noznacznie nie są w stanie – w jakim zakresie o tym ustępliwości w Szczecinie do możliwie szybkiej „sukcesie” esbeków zadecydowały ich wysiłki, neutralizacji Solidarności i wtopienia jej w panu- a w jakim okoliczności, na które wpływu nie mieli: jący system władzy. A przecież mówimy o działa- osobowość bohaterów, ich zręczność i popełnione czu partyjnym, który lubił już wtedy podkreślać błędy, zaszłości historyczne, uwarunkowania spo- swój liberalizm; pamiętamy jego ówczesne gawędy łeczne itd. Wszelkie opowieści o działaniach funk- o „starym Barcikowskim”, który po latach będzie cjonariuszy SB pokazują zarazem, że ich niewąt- patrzył na skutki swojego dzieła – porozumienia pliwy profesjonalizm i krótkoterminowa skutecz- szczecińskiego. Ów „stary Barcikowski” od swych ność nie były w stanie zapobiec samoorganizacji mniej dobrodusznych kolegów różnił się tylko społeczeństwa, której centrum stanowiła Solidar- metodami. A gdy te łagodniejsze zawiodły – wszy- ność. Mogli ograniczać negatywne z punktu widze- scy, liberałowie i twardogłowi pospołu, spotkali nia władzy skutki, ale nie byli w stanie zapobiec się wśród wykonawców stanu wojennego. samemu zjawisku. To wszystko jest oczywiste dla tych, którzy Przez stronice książki przewijają się tysiące po- pamiętają ówczesną atmosferę. Ci, którzy nie staci współtworzących ruch. Tylko niewiele z nich pamiętają albo z jakichś powodów pamiętać nie jest powszechnie kojarzonych. Większość zniknę- chcą, mogą dać się nabrać na dzisiejsze wspom- ła z kart historii. Dobrze, że autorzy ich przypo- nienia weteranów komunistycznego aparatu, któ- minają – nawet jeśli tylko z imienia i nazwiska. rzy – gdybyśmy im mieli uwierzyć – zawsze ma- To kolejny aspekt fenomenu Solidarności: poja- rzyli o zwycięstwie Solidarności, a przed jawnym wienie się niemal znikąd tysięcy samorodnych wyrażaniem tych marzeń powstrzymywała ich przywódców i innych aktywnych uczestników ży- tylko – wicie, rozumicie – „określona sytuacja”. cia publicznego. Nie można nie zadać pytania, co Tymczasem ten ogólnonarodowy ruch miał swoje- się z nimi stało. Gdzie są dziś? Jak wykorzystany go zdeklarowanego wroga: komunistyczny aparat. został ten niewiarygodnie wielki potencjał ich ak- Okres lat 1980–1981 był swego rodzaju zawiesze- tywności? niem broni, za którym kryło się konsekwentne Odpowiedzi na te pytania nie znajdziemy dążenie do zniszczenia Solidarności. Tę mental- w omawianym tomie. To materiał na kolejne dzie- ność nadzwyczaj trafnie pokazuje sławna sce- ła – całą bibliotekę. To, co wiemy skądinąd, skła- na z finału Człowieka z żelaza, gdy grany przez nia raczej do pesymizmu, choć całościowej wiedzy Franciszka Trzeciaka aparatczyk „pociesza” głów- brak. To ogromne pole badań dla historyków, so- nego bohatera – redaktora Winkla (Marian Opa- cjologów, psychologów społecznych, reporterów. nia), że te całe porozumienia to tylko świstek Co się z tymi ludźmi stało? Czy ich możliwości papieru... da się jeszcze wykorzystać dla wspólnego dobra? Takich osobników – głównie z SB – widzimy No i pytanie najprostsze: jakie były ich losy? Im w akcji, gdy czytamy, jak starali się inwigilować, wszystkim po prostu należy się nasze zaintereso- manipulować, osłabiać, neutralizować Solidarność. wanie. Widzimy zarazem, jakie były granice ich możliwoś- Jeszcze jeden aspekt niezwykle ważny i wciąż ci. Jarosław Neja i Tomasz Kurpierz w opracowaniu mało zbadany to wpływ sytuacji międzynarodowej o burzliwych i skomplikowanych dziejach Związku na losy Solidarności. Przymiarkę do tych rozwa- na Śląsku i w Zagłębiu (Solidarność śląsko-dą- żań stanowią teksty w części drugiej tomu zaty- browska 1980–1981: trudna droga do zjednocze- tułowanej Świat. Ich zasadniczą słabością – nie- nia) pokazują, jak działania SB przyczyniły się do zawinioną przez autorów, którzy zresztą lojalnie

214 Wolność i Solidarność | nr 2 SOLIDARNOŚCIOWA MOZAIKA o tych brakach ostrzegają – jest niedostatek wia- ręcznego składu – przypisy na końcu tekstu. Są rygodnych źródeł. Państwa zazdrośnie strzegą one niejednokrotnie nadzwyczaj warte uwagi – ale swych tajemnic, zwłaszcza tych, które mogą po- od czytania bolą ręce, zwłaszcza w przypadku tak stawić ich reprezentantów w nie najlepszym świe- ogromnego tomu. Wydawców należy natomiast tle... Dlatego ten niezwykle ważny aspekt wyda- pochwalić za zamieszczenie indeksu – absolutnie rzeń lat 1980–1981 może jeszcze długo poczekać niezbędnego w pracy o tym charakterze. Może to na wyczerpujący opis. Na razie mamy kilka wielce i oczywistość, ale tyle ukazuje się książek, któ- interesujących przyczynków. rych wydawcy poskąpili grosza i papieru na ten Na koniec tych uwag – łyżka dziegciu w tej niezbędny element, że warto podkreślić z uzna- ogromnej beczce miodu. Odnoszę wrażenie, że niem solidność ECS w tym względzie. autorzy oprawy graficznej tomu potraktowali ją Omawiany tom z pewnością wart jest wysiłku jako dzieło samo w sobie, zapominając, że powin- wzięcia go do ręki – lub obu rąk. Można z niego wy- na ona ułatwiać czytanie. To, że czcionka moim snuć inspirujące refleksje nad sensem wydarzeń, zdaniem męczy przy lekturze, można uznać za które zwłaszcza młodym mogą wydawać się równie wyraz subiektywnych gustów recenzenta. Trudno odległe co zmagania pierwszych Piastów. Uważna, mi sobie jednak wyobrazić, by komuś odpowiadała nawet wyrywkowa lektura pokazuje, że tak nie żywa pagina umieszczona w pionie, na wewnętrz- jest: nasza współczesność wynika w prostej linii nym marginesie – ma ona przecież stanowić swego z tego, co wydarzyło się (aż? zaledwie?) trzydzie- rodzaju narzędzie szybkiej identyfikacji tekstów. ści lat temu w Gdańsku i wielu innych miejscach Podobnie – umieszczona w tym samym miejscu, naszego kraju. Zebrane owoce wysiłku sześćdzie- na co drugiej stronie (!) paginacja. Wygląda to sięciorga autorów pokazują zarazem, jak wiele owszem, oryginalnie, ale czytania nie ułatwia. jeszcze jest do zbadania, wyjaśnienia i zrozumie- Jeszcze gorszym pomysłem jest relikt z czasów nia – i jak bardzo warto tym się zajmować.

215 ARTUR KUBAJ

EX LIBRIS ROZMOWY W STOCZNI – ODSŁONA PIERWSZA ARTUR KUBAJ

MICHAŁ PAZIEWSKI, Debata robotników z Gierkiem. Szczecin 1971, Biblioteka „Więzi”, Sto- warzyszenie Archiwum Solidarności, Warszawa 2010, ss. 326.

Dramatyczne wydarzenia z grudnia 1970 r. i stycz- rem i w nocy z 24 na 25 stycznia 1971 r. w Stoczni nia 1971 r. odgrywają w najnowszej historii Polski Szczecińskiej im. Adolfa Warskiego. Autor otrzymał rolę szczególną. Ukazało się dotąd ponad pięćdzie- oryginalny zapis tego bezprecedensowego spotka- siąt różnego rodzaju publikacji im poświęconych, nia od Ryszarda Flisiaka, członka ówczesnego Ko- a rok 1970 stał się ważną cezurą w podręcznikach. mitetu Strajkowego, stoczniowego ślusarza, który W analizach tego, co działo się zimą z 1970 na zarejestrował rozmowy na polecenie przewodni- 1971 r. w Szczecinie, uwaga historyków skupiona czącego komitetu – Edmunda Bałuki. Nagranie była dotychczas bardziej na dramatycznych wy- Flisiaka skopiowali wiosną 1971 r. w szczecińskim darzeniach grudnia niż na strajku styczniowym, hotelu Arkona Krzysztof Kieślowski i Tomasz Zy- który przecież stanowił ich dopełnienie. Tym gadło, następnie za pośrednictwem warszawskiego cenniejszą jawi się najnowsza publikacja Michała środowiska opozycyjnego trafiło ono na Zachód. Paziewskiego, szczecińskiego historyka i polito- Wyemitowało je później Radio Wolna Europa, loga, który zagadnieniom szczecińskiego grudnia a drukiem wydał paryski Instytut Literacki w to- i stycznia poświęcił blisko dwadzieścia lat badań1. mie Rewolta szczecińska i jej znaczenie. Paziewski na nowo odczytał zapis dziewięcio- Michał Paziewski przedstawił pierwszy pełny godzinnego spotkania strajkujących stoczniowców zapis debaty szczecińskich stoczniowców z Gier- z powołanym cztery tygodnie wcześniej na szefa kiem. Dzięki benedyktyńskiej wręcz pracy ustalił PZPR Edwardem Gierkiem, które odbyło się wieczo- nazwiska wszystkich przemawiających uczestni-

1 M. Paziewski, Z dziejów obchodów upamiętniania Grudnia ‘70 w PRL, cz. 1, „Przegląd Zachodniopomorski” 1994, z. 4, s. 185–201; cz. 2, „Przegląd Zachodniopomorski” 1995, z. 1, s. 171–189; idem, Nieznane okoliczności represjonowania w latach 70. przywód- ców strajkowych Grudnia ’70 i Stycznia ’71 w Szczecinie [w:] Grudzień przed Sierpniem. W XXV rocznicę wydarzeń grudniowych, red. L. Mażewski, W. Turek, Gdańsk 1996, s. 124–130; idem, Grudzień 1970 w Szczecinie, mps, praca doktorska, Uniwersytet Szczeciński 2000; idem, Rewolta uliczna 17–18 grudnia ’70 w Szczecinie [w:] Grudzień 1970 genezą Sierpnia 1980, red. K. Kozłowski, Szczecin 2000; idem, Edmund Bałuka [w:] Słownik dysydentów. Czołowe postacie ruchów opozycyjnych w krajach komunistycznych w latach 1945–1989, t. 1, Warszawa 2007; idem, Komisja Robotnicza w Stoczni Szczecińskiej im. Adolfa Warskiego [w:] Wolne Związki Za- wodowe z perspektywy trzydziestu lat. Materiały pokonferencyjne, Katowice, 21 lutego 2008 r., red. J. Neja, Katowice 2008; idem, Kazimierz Fischbein, „Wolność i Solidarność” 2010, nr 1, s. 198–202; idem, Strajk generalny 22–25 stycznia 1971 roku w aglomeracji szczecińskiej. Analiza politologiczna, wystąpienie na konferencji „Strajki w Polsce w XX wieku”, Kielce, 20–21 IV 2010, mps złożony do druku.

216 Wolność i Solidarność | nr 2 ROZMOWY W STOCZNI ków tamtego dramatycznego spotkania i zebrał postulatów grudniowych, a wśród nich, co war- ich bezpośrednie relacje. W swej książce wyko- to podkreślić, zmian we władzach wojewódzkich rzystał dziewiętnaście z nich. Możliwości tych nie partii (w tym usunięcia I sekretarza KW PZPR) miała autorka pierwszego, paryskiego opracowa- oraz odwołania komendanta wojewódzkiego MO. nia szczecińskiej debaty stoczniowców z I sekre- 11 stycznia 1971 r. władze centralne, wychodząc tarzem KC PZPR, Ewa Wacowska. Pośpiech w wyda- częściowo naprzeciw tym żądaniom, doprowadziły niu tamtej publikacji przyczynił się do powstania do odwołania Antoniego Walaszka z funkcji I se- pewnych nieścisłości i braków w jej relacji, doma- kretarza KW. Pomimo to w wielu zakładach pracy gających się korekty. Dotyczyło to w szczególności województwa nadal podejmowano krótkotrwałe uzupełnienia niepełnego i nie zawsze prawidłowo strajki okupacyjne i wiece na tle niespełnionych odczytanego zapisu nagrania. Paziewski przywró- postulatów – przede wszystkim odwołania pod- cił wypowiedziom szefa partii oraz przybyłych wraz wyżki cen. Młodzi stoczniowcy z Warskiego próbo- z nim do stoczni PRL-owskich notabli pierwotny wali podjąć strajk okupacyjny już 11 stycznia, ale kształt, łącznie z charakterystyczną nowomową, bez powodzenia. Udało się to 22 stycznia – w tym typową dla ówczesnych partyjnych przemówień. dniu skutecznie zainicjowano protest w Warskim, Zrekonstruowany zapis rozmów w stoczni, opa- który kolejnego dnia przybrał charakter strajku trzony solidnymi przypisami, poprzedzony zo- generalnego w całym mieście. Do stoczni przyłą- stał obszernym wprowadzeniem, w którym omó- czyły się sąsiadujące z nią przedsiębiorstwa, m.in. wiono zarówno przebieg strajku styczniowego, stocznie Gryfia i Parnica oraz Fabryka Maszyn Bu- jak i wcześniejsze wydarzenia grudniowe, będą- dowlanych Famabud. Łącznie w proteście wzięły ce początkiem kryzysu zimowego przełomu 1970 wówczas udział załogi 42 szczecińskich zakładów. i 1971 r., a także sytuację w Szczecinie po wi- Paziewski zwrócił uwagę na fakt, że nie wszyst- zycie I sekretarza. Autor sporządził obszerne kie osoby z grupy przywódczej protestu należały biogramy uczestników spotkania, odtworzył też do Komitetu Strajkowego. Część z nich bowiem poprawne ówczesne nazewnictwo wszystkich wy- pełniła funkcje doradcze, a niektórzy wykonywali działów stoczni. Bogactwo źródeł wykorzystanych istotne dla powodzenia strajku obowiązki o cha- w książce potwierdza sumienność, precyzję i od- rakterze organizacyjnym. Dotyczy to zwłaszcza do- powiedzialność szczecińskiego badacza. Dzięki tej radców Komitetu Strajkowego: Lucjana Adamczu- pracy mieszkańcy Szczecina mają szansę nie tylko ka – socjologa ze stoczniowej Pracowni Psychologii poznać złożoność i wagę wydarzeń, jakie rozegra- i Socjologii Pracy oraz Franciszka Wilanowskiego ły się wówczas w ich mieście, ale także przypo- – dyżurnego dyspozytora energetyki na Wydziale mnieć sobie poczucie wspólnoty, które cechowało Głównego Energetyka, a także pozostających poza uczestników styczniowego protestu. Komitetem Strajkowym Jana Sobieskiego i Włady- Paziewski wprowadził na karty historii naj- sława Lisowego. Autor podjął polemikę z liderem nowszej nieznanych do tej pory w większości strajku Edmundem Bałuką, utrzymującym, że na stoczniowców z Warskiego, którzy w proteście jego przebieg nie mieli wpływu – w odróżnieniu przeciwko zakłamaniu władzy postanowili zor- od strajku grudniowego – członkowie PZPR. Wyka- ganizować strajk okupacyjny. Domagając się od zał, iż dziesięciu członków styczniowego Komitetu władz wypełnienia zobowiązań podjętych po tra- Strajkowego należało do partii. gedii grudniowej, doprowadzili oni do przyjazdu Istotnym czynnikiem decydującym o sposobie do zrewoltowanego zakładu najważniejszej osoby zakończenia tamtego strajku była sytuacja poli- w państwie, co było wydarzeniem bez precedensu tyczna w kraju ukształtowana po wydarzeniach w dziejach bloku krajów komunistycznych. Au- Grudnia ’70. W owym czasie, cztery tygodnie po tor odtworzył wydarzenia stanowiące przyczyny grudniowej tragedii na Wybrzeżu, Edward Gie- protestu, a następnie przedstawił jego przebieg. rek zamierzał ukazać nowy stosunek władzy do Protestujący robotnicy domagali się realizacji społeczeństwa – jego ekipa miała rozwiązywać

217 ARTUR KUBAJ

konflikty społeczne na drodze dialogu, bez przele- żywczych do wysokości z 12 grudnia 1970 r. Szef wu krwi. Pacyfikacja strajku zatem nie była opty- PZPR uznał jednak legalność strajku i zapewnił, że malnym rozwiązaniem zarówno z przyczyn poli- jego uczestnicy nie będą represjonowani. Zgodził tycznych, jak i społecznych. się także na funkcjonowanie Komisji Robotniczej Decydujące znaczenie dla powodzenia protestu wyłonionej z Komitetu Strajkowego – do czasu wy- miało doświadczenie strajkowe Edmunda Bałuki, boru nowych władz stoczniowej organizacji związ- w 1970 r. członka Komitetu Strajkowego i jego kowej, partyjnej i młodzieżowej – oraz na zapłatę przewodniczącego od 20 grudnia, ślusarza, za- wynagrodzeń za okres protestu (pod warunkiem trudnionego w Warskim od 1962 r. Kluczowa była wykonania planu na styczeń). Odmówił wszak- podjęta przez niego decyzja o pozostaniu w za- że realizacji postulatu dziewiątego, dotyczącego kładzie pracy – w grudniu demonstracje uliczne publikacji postulatów w lokalnych środkach ma- przyniosły w Szczecinie kilkanaście ofiar śmiertel- sowego przekazu. Po deklaracji Bałuki o przystą- nych. Dzięki sprawnej organizacji strajku, szyb- pieniu protestujących do pracy ministrowie spraw kiemu opanowaniu bram zakładowych oraz zdol- wewnętrznych i obrony Szlachcic i Jaruzelski pod- ności do utrzymania porządku na terenie objętym jęli się próby wytłumaczenia udziału podległych protestem strajk styczniowy stanowił najbardziej im jednostek w tłumieniu rewolty grudniowej. Na dojrzały ruch sprzeciwu społecznego wobec dyk- koniec w jednej z najbardziej znanych wypowie- tatorskich rządów partii przed 1980 r. Kierowanie dzi w całej jego politycznej karierze I sekretarz KC strajkiem ułatwiło w znacznej mierze opanowa- PZPR prosił o zaufanie, wiarę, pomoc i cierpliwość, nie przez protestujących zakładowego radiowęzła. deklarując: „Jeśli nam pomożecie, to sądzę, ten Paziewski zwraca uwagę na bierność organiza- cel uda nam się osiągnąć. No więc jak – pomo- cji PZPR, mimo że do partii należał wówczas co żecie?”. W odpowiedzi rozległy się tylko oklaski. siódmy pracownik tego zakładu, oraz podobne za- Chóralnego „pomożemy!” – wbrew propagandowej chowanie Rady Zakładowej Związku Zawodowego legendzie – nie było. Metalowców, reprezentującego formalnie ponad Paziewski zwrócił uwagę na fakt, iż wydarzenia trzy czwarte załogi. Z paraliżem oficjalnych orga- przełomu 1970 i 1971 r., w tym szczecińskie do- nizacji w chwili strajkowego kryzysu kontrasto- świadczenie zawarcia swoistej, nieprotokołowanej wała aktywność autentycznych przedstawicieli umowy społecznej, stały się przedmiotem anali- załogi – powołanych demokratycznie tzw. piątek zy opozycjonistów w całej Polsce. Dla środowisk, strajkowych. które później włączyły się w tworzenie Komitetu O zdolnościach negocjacyjnych przywódców Samoobrony Społecznej KOR, ważny był zwłaszcza protestu świadczy to, że Gierkowi nie udało się precedens funkcjonowania postrajkowej Komisji przejąć inicjatywy ani tym bardziej wystąpić w roli Robotniczej. Doświadczenie styczniowego pro- gospodarza spotkania. Po nagłym przybyciu do testu, które było udziałem młodych robotników stoczni, co miało zapewne zaskoczyć robotników, Warskiego, okazało się istotnym elementem naj- musiał czekać blisko dwie godziny na przygoto- nowszej historii Szczecina. Robotnicy ci stali się wujących się do rozmowy strajkujących. Podczas podmiotem zmian rozgrywających się w mieście debaty za stołem prezydialnym zasiedli Bałuka na początku kolejnej dekady. To z tego pokolenia z Wilanowskim, stronę partyjno-rządową repre- wywodziła się grupa liderów strajku sierpniowego zentowali Gierek, Jaroszewicz, Jaruzelski, Ołubek 1980 r. i współtwórców szczecińskiej Solidarności, i Szlachcic. Bałuka przedstawił dwanaście postu- wśród nich przewodniczący Międzyzakładowego latów strajkowych. W odpowiedzi Gierek wygłosił Komitetu Strajkowego Marian Jurczyk, wiceprze- półtoragodzinne, improwizowane przemówienie, wodniczący Kazimierz Fischbein oraz członkowie w którym analizował sytuację kraju, uzasadnia- MKS: Stanisław Wądołowski, Wiesław Krajewski, Ka- jącą jego zdaniem odmowę realizacji pierwszego zimierz Kostrzewski, Grzegorz Durski, Jerzy Corde, żądania, dotyczącego obniżki cen artykułów spo- Maria Chmielewska, Eugeniusz Szerkus.

218 Wolność i Solidarność | nr 2 ROZMOWY W STOCZNI

Skupiając uwagę na stoczniowcach Warskiego dzy gmachem Komitetu Wojewódzkiego a siedzibą domagających się upodmiotowienia, autor pozo- Komitetu Strajkowego w Stoczni im. Warskiego. stawił innym badaczom pole do analizy działań Niezwykle cenna książka Michała Paziewskiego podejmowanych przez funkcjonariuszy resortów skłania do nowego, szerszego spojrzenia na wy- siłowych i urzędników ówczesnego reżimu. Nie darzenia przełomu 1970 i 1971 r. Determinacja do końca wyjaśniona pozostaje kwestia zachowań strajkujących stoczniowców zaowocowała pewny- poszczególnych członków Komitetu Wojewódzkie- mi ustępstwami ze strony władzy, co sprawiło, że go PZPR w Szczecinie i ich rola w wywołaniu tego slogan o „przodującej roli klasy robotniczej” na- konfliktu. Dotyczy to w szczególności ściśle współ- brał nowego znaczenia. Protest szczeciński stał pracujących ze sobą sekretarzy wojewódzkich się wzorcem postępowania z przedstawicielami Jerzego Ostrzyżka (liczącego na schedę po Anto- PRL-owskiego reżimu, zwłaszcza w zakresie pro- nim Walaszku) i Wiesława Rogowskiego (sekreta- wadzenia strajku okupacyjnego i rozmów w obrę- rza do spraw propagandy). Obaj oni bowiem nie ak- bie opanowanego przez robotników zakładu. Była ceptowali nowo powołanego (11 stycznia 1971 r.) to pierwsza odsłona negocjacji przedstawicieli I sekretarza KW Eugeniusza Ołubka (zastępcę partii komunistycznej ze zbuntowaną przeciwko kierownika Wydziału Organizacyjnego KC PZPR). niej klasą robotniczą. Akt drugi nastąpił w sierpniu Ważne będzie także wyjaśnienie roli w tych wyda- 1980 r. Wydarzenia ze stycznia 1971 r. miały rzeniach szczecińskiej korespondentki „Trybuny również bardzo ważny wymiar lokalny – były dla Ludu” Lidii Więckowskiej oraz literata Jerzego szczecinian istotnym elementem budowy ich Pachlowskiego, swobodnie poruszających się mię- powojennej tożsamości.

219 JERZY EISLER

EX LIBRIS GRUDZIEŃ ’70 – KSIĄŻKI NAJNOWSZE

JERZY EISLER

Niemal przy każdej okrągłej rocznicy Grudnia ’70 obszerniejszy i najcenniejszy zbiór tego typu ma- spotykam się z tym samym pytaniem uczestników teriałów, zgromadzonych przed wprowadzeniem grudniowej rewolty: „Dlaczego prawie wcale nie stanu wojennego pod egidą Solidarności, opubli- publikuje się książek na temat tamtej tragedii?”. kowano dopiero w 1986 r. w Paryżu4. Został on Na próżno staram się tłumaczyć, że w ciągu minio- wzbogacony o stosunkowo szczegółowe kalenda- nych czterdziestu lat powstało już na ten temat rium, opracowane głównie na podstawie materia- ponad sześćdziesiąt książek i broszur. Przygoto- łów o podobnym charakterze (kroniki, kalendaria) wana przez Krzysztofa Chalimoniuka bibliografia wytworzonych przez struktury władzy (aparat Grudnia ’70 (według stanu na koniec listopada partyjny i organa bezpieczeństwa). Dodatkowym 2010 r., a więc przed kolejną falą rocznicowych atutem tego tomu jest kilkadziesiąt fotografii ar- publikacji) obejmuje 315 pozycji drukowanych chiwalnych. oraz dziewięć nagrań dźwiękowych ze zbiorów Dopiero w związku z dwudziestą rocznicą Grud- Narodowego Archiwum Cyfrowego w Warszawie1. nia ukazały się książki – zresztą różnej wartości Ze względu na istnienie tej bibliografii, a także – w których obok opisu robotniczego powstania dlatego, że starsze publikacje na temat Grudnia znajdowały się rozważania na temat politycznej już kilkakrotnie omawiałem i analizowałem2, rozgrywki o władzę w kierownictwie PZPR, a po czuję się zwolniony z obowiązku szczegółowego likwidacji cenzury zaczęły się na szerszą skalę opisywania wydanych wcześniej pozycji. Przy- ukazywać tomy dokumentów na ten temat. Wśród pomnę tylko, że pierwsze książki i broszury na nich na szczególną uwagę zasługuje tom wydany temat Grudnia publikowano za granicą. W kraju w końcu 1991 r., jednak jeszcze poza krajem, (głównie w drugim obiegu)3 początkowo wydawa- przez londyńskie wydawnictwo Aneks, zawierają- no przede wszystkim zbiory relacji uczestników cy bezcenne dla badaczy problematyki grudnio- robotniczych protestów oraz dokumenty wytwo- wej dokumenty. Jego swoistym uzupełnieniem rzone przez kontestujące odłamy społeczeństwa jest opublikowana w tym samym czasie książka, (ulotki czy listy postulatów strajkowych). Naj- którą przygotowałem wspólnie z byłym kierowni-

1 K. Chalimoniuk, Bibliografia Grudnia ’70, „Rocznik Gdyński” 2010, nr 22, s. 85–115. 2 Uczyniłem to m.in. w pierwszym numerze „Wolności i Solidarności” (Grudzień ‘70. Czego jeszcze nie wiemy, s. 165–171), a także w nocie bibliograficznej w: J. Eisler, Grudzień ’70, Warszawa 1995, s. 70–72. 3 Pierwszą książką na temat Grudnia opublikowaną oficjalnie w PRL była praca, którą napisał redaktor naczelny „Polityki”, zanim został wicepremierem: M.F. Rakowski, Przesilenie grudniowe. Przyczynek do dziejów najnowszych, Warszawa 1981. 4 Grudzień 1970, Paryż 1986.

220 Wolność i Solidarność | nr 2 GRUDZIEŃ ’70 kiem Kancelarii Sekretariatu Komitetu Centralne- bezpieczeństwa, miało duże znaczenie dla rozwoju go PZPR Stanisławem Trepczyńskim5. badań nad historią najnowszą. W następnych la- W następnych latach publikacje na temat Grud- tach – tak ze względu na możliwości finansowe nia ukazywały się przede wszystkim przy okazji i organizacyjne, jak i liczbę zatrudnionych histo- okrągłych rocznic. Czasem były poprzedzone kon- ryków – IPN zdominował (na dobre i na złe) bada- ferencjami, czasem zaś stanowiły ich pokłosie. Tak nia nad najnowszą historią Polski. było np. z ogólnopolską sesją naukową zorgani- Niestety poradzieckie źródła z przełomu lat zowaną w grudniu 1995 r. w Trójmieście, w na- sześćdziesiątych i siedemdziesiątych przechowy- stępnym roku zwieńczoną tomem zawierającym wane w archiwach w Rosji nadal są praktycznie dziewiętnaście referatów6. Jest to nadal – mimo niedostępne dla historyków. Opisując rolę tak upływu lat – jedno z cenniejszych i najwszech- przecież ważnego nie tylko dla Grudnia ’70, lecz stronniejszych opracowań Grudnia. dla całych dziejów politycznych PRL „czynnika ra- Prawdziwy wysyp publikacji grudniowych na- dzieckiego”, wciąż skazani jesteśmy w dużym stop- stąpił jednak dopiero w XXI w. Zaczęło się jeszcze niu na intelektualne spekulacje oraz posługiwanie w końcu 2000 r. wraz z trzydziestą rocznicą, kiedy się źródłami o charakterze wspomnieniowym. Do to w ciągu zaledwie paru tygodni ukazało się – nie tego typu źródeł w znacznym stopniu odwoływał licząc kilkudziesięciu artykułów o różnej wartości się też Henryk Mieczysław Kula w swojej mono- i rozmaitym charakterze – co najmniej sześć publi- grafii8. Wydaje się jednak, że do memuarów by- kacji zwartych poświęconych problematyce Grud- łych działaczy partyjnych podszedł z nadmiernym nia. Krąg autorów zajmujących się tą tematyką zaufaniem, zwłaszcza wtedy, gdy zawarte tam in- stawał się coraz bardziej stabilny, obejmował za- formacje współgrały z formułowanymi przez niego ledwie kilka osób. Byli to przede wszystkim: Zbi- tezami i wspierały jego argumentację. Tymczasem gniew Branach, Wiesława Kwiatkowska, Henryk lansowana przez Kulę spiskowa wersja dziejów Mieczysław Kula i niżej podpisany. Wcześniej ma to do siebie, że trudno ją zarówno podważać znaczne zasługi na tym polu położył Andrzej Gło- w zgodzie z naukowymi standardami, jak i źródło- wacki. Z kolei Bogumiła Danowska w swojej solid- wo weryfikować czy potwierdzać. nie udokumentowanej źródłowo monografii skon- Niezależnie jednak od istniejących ograniczeń centrowała się przede wszystkim na społecznym w dostępie do archiwaliów, w ostatnich latach ob- i ekonomicznym aspekcie kryzysu7. Sięgnęła m.in. serwujemy renesans i niebywały rozwój badań nad po niewykorzystywane wcześniej przez badaczy Grudniem. Zaczęto eksploatować te wątki i aspek- materiały Urzędu Rady Ministrów oraz zasoby nie- ty, które dotychczas pozostawały w cieniu in- formalnego archiwum Biura Statków Centromer. nych, nieporównanie lepiej znanych i opisanych. Wykorzystała także dokumenty z Archiwum Mini- Stwierdzenie to można odnieść do Elbląga, prze- sterstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz bieg rewolty w tym mieście pozostawał znacznie akta w sprawie karnej przeciwko gen. Wojciechowi mniej znany od tego wszystkiego, co wydarzyło Jaruzelskiemu i jedenastu innym oskarżonym. się w Gdańsku, Gdyni i Szczecinie. Jeśli nie li- Utworzenie w 2000 r. Instytutu Pamięci Naro- czyć wydanej jeszcze w drugim obiegu popularnej dowej, w którego archiwum umieszczono doku- książeczki Wiesławy Kwiatkowskiej9, to przez lata menty centralnych i terenowych struktur aparatu praktycznie nic nie publikowano na ten temat.

5 Tajne dokumenty Biura Politycznego. Grudzień 1970, oprac. P. Domański, Londyn 1991; J. Eisler, S. Trepczyński, Grudzień wewnątrz „Białego Domu”, Warszawa 1991. Zob. też A. Garlicki, Z tajnych archiwów, Warszawa 1993. 6 Grudzień przed Sierpniem. W XXV rocznicę wydarzeń grudniowych, red. L. Mażewski, W. Turek, Gdańsk 1996. 7 B. Danowska, Grudzień 1970 na Wybrzeżu Gdańskim. Przyczyny – przebieg – reperkusje, Pelplin 2000. 8 H.M. Kula, Dwa oblicza grudnia ’70 – oficjalne i rzeczywiste, Gdańsk 2000. Zob. też późniejszą pracę: H.M. Kula, Grudzień 1970 „oficjalny” i „rzeczywisty”, Gdańsk 2006. 9 W. Kwiatkowska, Grudzień 1970 w Elblągu, Elbląg 1988.

221 JERZY EISLER

Przełom przyniosła rocznicowa konferencja na- Oddziału IPN w Szczecinie Małgorzata Machałek ukowa zorganizowana w Elblągu 12 grudnia 2005 r. i Paweł Miedziński przygotowali album składający Jej pokłosiem jest wydany w następnym roku pod się z 445 fotografii – w większości nieznanych, redakcją Janusza Hochleitnera cenny tom mate- a w znacznej części wykadrowanych z odnale- riałów10. zionego w archiwum IPN filmu dokumentalnego Składa się on z trzech części, zatytułowa- o strajku w Szczecinie12. Tekst wprowadzający nych: Zapis wydarzeń, Refleksja wokół „wypadków przygotował Eryk Krasucki, który później szerzej grudniowych” i Okruchy pamięci i dokumentów. zajął się tą tematyką. W pierwszej zamieszczono m.in. kalendarium przy- Adresowana przede wszystkim do maturzystów gotowane przez Andrzeja Moszczyńskiego, źródło- była przygotowana przeze mnie przy współudziale wy artykuł Mirosława Golona, przedrukowano też Pawła Sasanki na zamówienie Fundacji Centrum wspomniany tekst Wiesławy Kwiatkowskiej (autor- Solidarności popularna książeczka Grudzień ’70 ka wyraziła na to zgodę w marcu 2005 r., na trzy – pamiętamy13. Rozdawano ją 15 grudnia 2007 r. miesiące przed swoją przedwczesną śmiercią). uczestnikom zorganizowanej w Gdańsku konfe- Poza licznymi artykułami głównie o charakterze rencji, w której obok historyków dziejów najnow- przyczynkarskim na ten ciekawy tom składają się szych uczestniczyli Władysław Bartoszewski, Bog- również wspomnienia świadków grudniowej trage- dan Borusewicz, abp Tadeusz Gocłowski, Janusz dii w Elblągu oraz przedrukowane z jednej z publi- Krupski, Bogdan Lis, Andrzej Przewoźnik, Donald kacji niezależnych postulaty pracowników Związ- Tusk i Lech Wałęsa. Materiały z tej konferencji zo- ku Zawodowego Metalowców z grudnia 1970 r. stały opublikowane w następnym roku przez Fun- Wiesława Kwiatkowska była też wraz z córką, dację Centrum Solidarności14. Małgorzatą Sokołowską, inicjatorką opublikowania W 2008 r. Oddział IPN w Łodzi postanowił wy- pierwszego wydawnictwa albumowego11. Niestety pełnić jedną z ostatnich białych plam związanych nie dane jej było zobaczyć ukończonego dzieła. z polityczno-społecznym kryzysem przełomu lat Oprócz tekstów autorskich tom zawiera pięć do- 1970 i 1971. Chodzi o łódzki strajk z lutego 1971 r., kumentów stoczniowych i kościelnych, szesnaście po którym władze PRL wycofały się z grudniowej pozycji zakwalifikowanych jako poezja uliczna podwyżki cen, będącej bezpośrednią przyczyną 1970 r., 63 skany wybranych przez Janusza Mar- protestów. Wydano tom składający się z 25 doku- szalca dokumentów Służby Bezpieczeństwa z lat mentów z Archiwum IPN w Łodzi oraz tamtejsze- 1970–1980 oraz 290 archiwalnych fotografii. go Archiwum Państwowego, przygotowany przez W następnych latach wydawnictwa albumowe Ewę Mianowską i Krzysztofa Tylskiego15, a także miały znaczący udział w liczbie publikacji na te- książkę Krzysztofa Lesiakowskiego, w której zna- mat Grudnia. Na pierwszy ogień poszedł Szczecin, lazł się artykuł poświęcony strajkom łódzkim z lat w którym wydarzenia – mimo opublikowania wie- 1970–197116. lu artykułów, głównie Michała Paziewskiego – po- W ostatnich latach różnorodne publikacje na zostawały w cieniu tego wszystkiego, co wydarzy- temat Grudnia ogłaszane przez IPN zdominowały ło się w Gdańsku i Gdyni. W 2007 r. pracownicy rynek wydawniczy. W 2009 r. Oddział IPN w Szcze-

10 Elbląg w grudniu 1970 roku, red. J. Hochleitner, Elbląg 2006. 11 J. Eisler, I. Greczanik-Filipp, W. Kwiatkowska, J. Marszalec, To nie na darmo... Grudzień ’70 w Gdańsku i Gdyni, red. M. Sokołow- ska, Pelplin 2006. 12 M. Machałek, P. Miedziński, Zbuntowane miasto. Szczeciński Grudzień ’70 – Styczeń ’71, Szczecin 2007. 13 J. Eisler, P. Sasanka, Grudzień ’70 – pamiętamy, Gdańsk 2007. Ta wydana w masowym nakładzie książeczka powstała na bazie monografii Grudnia mojego autorstwa. 14 Grudzień ’70 – pamiętamy. Konferencja, Gdańsk, 15 grudnia 2007, Gdańsk 2008. 15 Strajki łódzkie w lutym 1971. Geneza, przebieg, reakcje władz, wstęp i oprac. E. Mianowska, K. Tylski, Warszawa – Łódź 2008. 16 K. Lesiakowski, Strajki robotnicze w Łodzi 1945–1976, Łódź 2008, s. 261–325.

222 Wolność i Solidarność | nr 2 GRUDZIEŃ ’70 cinie opublikował – po szesnastu latach od ukaza- Barbara Seidler pracę nad nią rozpoczęła niemal nia się pierwszego – drugie, uzupełnione i popra- nazajutrz po grudniowej tragedii – na początku wione wydanie pożytecznej, a trudno dostępnej 1971 r. przygotowała jeden z pierwszych (wtedy książki Aleksandra Strokowskiego17. W tym sa- nielicznych!) artykułów na ten temat, a przez mym roku w gdańskim IPN Sławomir Cenckiewicz następne lata nosiła w sobie tę książkę, choć te- przygotował składające się z ponad trzystu foto- matyką grudniową mogła zająć się bliżej dopiero grafii i skanów albumowe wydawnictwo poświęco- w okresie większej swobody słowa w latach 1980– ne Grudniowi w Gdańsku18. Wobec istnienia boga- 1981, kiedy to zaczęto publicznie mówić o trage- tej literatury przedmiotu mogło się wydawać, że dii sprzed dziesięciu lat. Jak sama wspominała, niezwykle trudno będzie powiedzieć coś nowego zdołała wówczas nawiązać kontakt z Zenonem i oryginalnego na ten temat. A jednak Cenckie- Kliszką, który udostępnił jej fragmenty swojego wicz znalazł oryginalny klucz, spróbował ukazać niepublikowanego pamiętnika. Uzyskała również ówczesne wydarzenia przez pryzmat dokumentów dostęp do wielu nieznanych wcześniej dokumen- i materiałów fotograficznych SB. Tom został uda- tów, które za jej sprawą z czasem zostały wprowa- nie zestawiony, a tekst wprowadzający napisany dzone do obiegu naukowego. Między innymi był to w sposób rzeczowy. udostępniony przez Stanisława Kanię, adresowany W 2010 r. ukazało się kilka kolejnych książek do kierownictwa PZPR list Biura Politycznego Ko- na temat Grudnia, głównie przygotowanych w In- munistycznej Partii Związku Radzieckiego z 18 stytucie Pamięci Narodowej. Wzbogaciły one naszą grudnia 1970 r., w którym towarzysze radzieccy wiedzę o przebiegu kryzysu zimą 1970/1971 r., w sposób zawoalowany opowiadali się za zmiana- chociaż nie wszystkie te prace należałoby uznać mi personalnymi na szczytach polskiej partii. za udane. Zastrzeżenia wywołuje książka, która Ciekawe albumowe wydawnictwo zostało przy- zainicjowała tę kolejną falę publikacji, poświę- gotowane przez trójkę młodych badaczy z Od- cona działaniom społecznym mającym za zadanie działu IPN w Gdańsku21. Piotr Brzeziński, Robert upamiętnianie Grudnia19. Przygotował ją młody Chrzanowski i Anna Nadarzyńska-Piszczewiat politolog i germanista Michał Soska, który zde- postanowili zająć się bliżej przebiegiem i następ- cydowanie zbyt często posługiwał się źródłami stwami protestu w Gdyni, pójść tropem przed laty i tekstami ściągniętymi z internetu. Jego książka przetartym przez Wiesławę Kwiatkowską. Oczy- koncentruje się zresztą na niektórych zagadnie- wiście za sprawą materiałów przechowywanych niach związanych z budową gdańskiego Pomnika w gdańskim IPN dysponowali oni bez porównania Poległych Stoczniowców i nie zajmuje się bliżej szerszą niż Kwiatkowska bazą źródłową. Dotyczy historią grudniowej rewolty. to przede wszystkim ogromnego materiału ikono- Nieporównanie wyżej należałoby ocenić wzno- graficznego. Ale młodzi historycy nie ograniczyli wienie po prawie dwudziestu latach w nowej szacie się do zdjęć. Przygotowali tekst oparty na wła- edytorskiej (wzbogaconej o interesujący materiał snych badaniach prowadzonych przede wszystkim ikonograficzny zestawiony przez Henryka Majew- w archiwum IPN, a także w Archiwum Państwo- skiego) przez Europejskie Centrum Solidarności wym w Gdańsku oraz Archiwum Akt Nowych, ob- klasycznej wręcz pracy Barbary Seidler20. Książka ficie korzystali również z memuarystyki i zbiorów ta jest w jakimś sensie – niezależnie od stosunko- relacji, a nawet sami rozmawiali ze świadkami wo niewielkiej objętości – dziełem życia autorki. i uczestnikami opisywanych wydarzeń. Niestety

17 A. Strokowski, Lista ofiar. Grudzień 1970 r. w Szczecinie, Szczecin 2009. 18 S. Cenckiewicz, Gdański Grudzień ’70. Rekonstrukcja – dokumentacja – walka z pamięcią, Gdańsk – Warszawa 2009. 19 M. Soska, Pamięć o ofiarach Grudnia 1970. Na wieczną rzeczy pamięć..., Wrocław 2010. 20 B. Seidler, Kto kazał strzelać. Grudzień ’70, Gdańsk 2010. 21 P. Brzeziński, R. Chrzanowski, A. Nadarzyńska-Piszczewiat, Zbrodnia bez kary. Grudzień 1970 w Gdyni. Przebieg wydarzeń, repre- sje, walka o prawdę, Gdynia 2010.

223 JERZY EISLER

poza skanami artykułów gazetowych, wykorzy- Szczecinem, gdzie z jednej strony doszło do naj- stanymi przez nich jako ilustracje, w niewielkim bardziej gwałtownych starć ulicznych, a z drugiej stopniu posłużyli się prasą. Także z bogatej już protest miał najbardziej dojrzały charakter. Straty przecież literatury przedmiotu korzystali chyba materialne w Gdańsku, Gdyni i Elblągu oszacowa- nazbyt powściągliwie. Nie pierwszy raz po lektu- no łącznie na 105 mln ówczesnych złotych, nato- rze prac młodszych wiekiem kolegów (nie tylko miast w samym Szczecinie sięgnęły one 300 mln. zresztą z IPN) odnosi się wrażenie, iż uważają oni, I to właśnie w stolicy Pomorza Zachodniego utwo- że cała historiografia zaczęła się wraz z podjęciem rzono skupiający w szczytowym momencie ponad badań naukowych przez nich samych. sto zakładów Ogólnomiejski Komitet Strajkowy, Autorzy przyjęli dla swojej książki właściwą który na krótko stał się rzeczywistą lokalną wła- konstrukcję, każdą z sześciu części dzieląc na opa- dzą. To w Szczecinie w 1970 r. został podniesiony trzone podtytułami mniejsze fragmenty. Wprowa- postulat utworzenia niezależnych związków za- dzającą w temat część pierwszą pod tytułem Na- wodowych, cokolwiek mogło to wówczas znaczyć. rastająca frustracja przygotował Piotr Brzeziński. Za sprawą ostatnich publikacji książkowych spo- Autorem drugiej – bodaj najważniejszej – części łeczna wiedza o przebiegu kryzysu lat 1970 i 1971 Krew na ulicach jest Robert Chrzanowski. Krótką w tym mieście stała się bez porównania większa. część trzecią zatytułowaną Krajobraz po bitwie Przyczyniła się do tego z pewnością praca zbio- i przetasowania wewnątrz partii opracował Piotr rowa wydana wspólnie przez Uniwersytet Szcze- Brzeziński, część czwartą Represje i inwigilacje ciński i Oddział IPN w Szczecinie, przygotowana Anna Nadarzyńska-Piszczewiat, piątą W walce przez Macieja Kowalewskiego, Eryka Krasuckiego o prawdę przygotowali Piotr Brzeziński i Anna i Pawła Miedzińskiego23. Jestem autorem jednego Nadarzyńska-Piszczewiat. Całość dopełnia krótka z czternastu artykułów składających się na tę edy- część szósta Grudzień 1970 r. z perspektywy czter- cję, więc nie jest mi łatwo wypowiadać się o niej dziestolecia napisana przez Piotra Brzezińskiego krytycznie. Oprócz tekstów autorskich na tom oraz aneks, w którym przybliżono sylwetki nie- składają się trzy ważne dokumenty oraz oryginal- których funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa, ny i ciekawie podpisany materiał ikonograficzny. przedstawicieli lokalnych władz oraz członków Paradoksalnie, jest to jedna z nielicznych książek Głównego Komitetu Strajkowego miasta Gdyni wydanych przez IPN dotycząca pamięci społecz- i osób poległych 17 grudnia 1970 r. w tym mieście. nej i sposobów upamiętniania ważnych wydarzeń Jednak w związku z czterdziestą rocznicą Grud- z przeszłości. nia to nie Trójmiasto, ale pozostający dotychczas Również w szczecińskim IPN wydano najmniej- w cieniu Szczecin22 znalazł się w centrum zain- szą objętościowo, ale nie najmniej cenną po- teresowania historyków. Trudno autorytatywnie znawczo, kolejną pracę zbiorową – pod redakcją stwierdzić, dlaczego tak się stało, że w potocznej Sebastiana Ligarskiego24, który oprócz wstępu na- pamięci Grudzień ’70 dotychczas kojarzył się nie- pisał też artykuł Twórcy wobec grudnia 1970 r. – mal wyłącznie z Gdańskiem, w mniejszym stopniu stycznia 1971 r. oraz zmiany na szczytach władzy z Gdynią, gdzie przecież wydarzenia miały najbar- w literaturze memuarystycznej i epistolograficznej. dziej krwawy i tragiczny obrót, a niemal w ogóle Poza tym Paweł Szulc opublikował w tym tomie nie był łączony z Elblągiem czy – zwłaszcza – ze tekst „Filmujemy jak najwięcej, to jest nasz obo-

22 Najwartościowsza i najobszerniejsza praca na ten temat, jaka do tej pory powstała – obroniona w 2000 r. na Uniwersytecie Szcze- cińskim rozprawa doktorska Michała Paziewskiego Grudzień 1970 roku w Szczecinie – dotychczas nie ukazała się drukiem. Wszystko jednak wskazuje, że jeszcze przed końcem bieżącego roku jej wersja uzupełniona i uaktualniona zostanie wreszcie opublikowana nakładem szczecińskiego Oddziału IPN. 23 Historia, miasto, pamięć. Grudzień ’70 – styczeń ’71 (perspektywa szczecińska), red. M. Kowalewski, E. Krasucki, P. Miedziński, Szczecin 2010. 24 „Intelektualiści polscy milczą zupełnie”. Grudzień 1970 – styczeń 1971 w Szczecinie, red. S. Ligarski, Szczecin 2010.

224 Wolność i Solidarność | nr 2 GRUDZIEŃ ’70 wiązek wobec historii”. Dziennikarze i media wo- w ramach prac Stowarzyszenia Archiwum Solidar- bec grudnia ’70 i stycznia ’71 w Szczecinie, Maciej ności i opublikowane w Bibliotece „Więzi”27. Jest Maciejowski artykuł Przedstawiciele szczecińskich to stenogram wielogodzinnego spotkania I sekre- środowisk akademickich wobec robotniczego pro- tarza KC PZPR Edwarda Gierka, premiera Piotra testu 17–18 grudnia 1970 r.: próba rekonesansu, Jaroszewicza i innych członków elity władzy ze a Zbigniew Stanuch Duchowieństwo katolickie wo- stoczniowcami (Komitetem Strajkowym) w Stocz- jewództwa szczecińskiego wobec protestów z grud- ni im. Warskiego w Szczecinie wieczorem i w nocy nia 1970 i stycznia 1971 r. Tom uzupełnia artykuł z 24 na 25 stycznia 1971 r. Ze względu na kom- Małgorzaty Ptasińskiej-Wójcik Reakcja paryskiej petencje i wieloletnie doświadczenie w badaniach „Kultury” na polski Grudzień ’70. nad omawianym kryzysem w Szczecinie Michał Inny charakter ma wydawnictwo źródłowe Paziewski był z pewnością najlepiej przygotowany przygotowane przez pracowników Oddziałowe- do krytycznego przygotowania do druku tego wy- go Biura Udostępniania i Archiwizacji Dokumen- jątkowego źródła. Jest to jedyny znany tego typu tów w Szczecinie: Tomasza Błaszaka, Magdalenę materiał nie tylko w Polsce, ale w całym bloku Dźwigałę i Tomasza Kenara25. Jest to poprzedzony radzieckim. Nigdy bowiem nie doszło do podobne- krótkim wstępem zbiór 52 dokumentów wytwo- go spotkania najważniejszych osób w partii i pań- rzonych przez lokalne struktury aparatu bezpie- stwie z protestującymi robotnikami na terenie czeństwa, przechowywanych w szczecińskim od- aktualnie strajkującego zakładu przemysłowego. działowym archiwum IPN. [O książce Michała Paziewskiego piszemy osobno Czwartą z wydanych przez szczeciński IPN ksią- w tym numerze „Wolności i Solidarności” – red.]. żek przygotował Eryk Krasucki26, który kryzys zi- W lutym 2011 r. na ekrany kin w całym kraju mowy 1970 i 1971 r. uczynił ostatnio jednym ze trafił film w reżyserii Antoniego Krauzego Czarny swoich głównych pól badawczych. Na tom, oprócz czwartek. Janek Wiśniewski padł. Mimo że jest to bardzo interesującego wprowadzenia, w którym rze- obraz fabularny, ma charakter filmu paradokumen- czowo nakreślił genezę, tło i konsekwencje straj- talnego. Opowiada o masakrze w Gdyni 17 grud- ku styczniowego w Stoczni im. Adolfa Warskiego, nia 1970 r., w której zginęło co najmniej osiem- składa się 250 dokumentów pochodzących z zaso- naście osób. Było to tym bardziej tragiczne, że bów państwowych i prywatnych: z AAN, Archiwum w poprzednich dniach nie doszło w Gdyni do starć Państwowego w Szczecinie, archiwum IPN w War- ulicznych, rabunków i podpaleń, a strajk na tym szawie i Szczecinie, Archiwum Muzeum Literatury terenie przybrał spokojny, pokojowy charakter. Książnicy Pomorskiej w Szczecinie oraz z archiwum Tego, co wydarzyło się 17 grudnia, w żadnym ra- domowego Lucjana Adamczuka. Za trafne posu- zie nie można było nazwać walkami ulicznymi. nięcie uważam włączenie do zbioru także niektó- Strzelano do bezbronnych ludzi, którzy w odpo- rych artykułów z lokalnych gazet. Zróżnicowany wiedzi na wieczorny apel telewizyjny wicepremie- charakter prezentowanych w tej nader ciekawej ra Stanisława Kociołka udawali się rano do pracy. pracy materiałów archiwalnych jest jej niewątpli- Ponieważ inny członek Biura Politycznego, Zenon wym atutem. Pozwoliło to bowiem na wielopłasz- Kliszko, polecił, by wojsko i milicja zablokowały czyznowe ukazanie kryzysu i strajku ze stycznia dojście do portu i Stoczni im. Komuny Paryskiej, 1971 r. musiało dojść do tragedii. Powstał film ukazujący W pewnym sensie uzupełnieniem tej książki jest w sposób realistyczny głębię ówczesnego dramatu dzieło przygotowane przez Michała Paziewskiego i skłaniający do refleksji na temat roli przypadku

25 Szczeciński Grudzień ’70 w dokumentach Służby Bezpieczeństwa, red. T. Błaszak, M. Dźwigała, T. Kenar, Szczecin 2010. 26 E. Krasucki, Szczecińskie społeczeństwo i władza w styczniu i lutym 1971 r. Obraz źródłowy, Szczecin 2010. 27 M. Paziewski, Debata robotników z Gierkiem. Szczecin 1971, Warszawa 2010.

225 JERZY EISLER

w życiu człowieka. Bohater filmu – Brunon Drywa, raczej sprawozdaniem z pracy nad filmem. Znaj- prawdziwa ofiara strzałów oddanych przez milicję dują się w niej również poruszające relacje ze spo- i wojsko – rankiem 17 grudnia przy stacji Gdy- tkań i rozmów z ludźmi, którzy byli historyczny- nia Stocznia znalazł się w niewłaściwym miejscu mi pierwowzorami postaci pokazanych w filmie, o niewłaściwej porze. Przypadek, jeśli tak można zwłaszcza z członkami rodziny Brunona Drywy. nazwać wystrzelone w jego stronę kule, przesą- Zamieszczono w niej kilkadziesiąt archiwalnych dził o jego śmierci i losach jego rodziny. Wielkim fotografii, kalendarium, listę osób zastrzelonych atutem filmu jest to, że zarówno szeregowi boha- w Gdyni 17 grudnia, listę osób poszkodowanych terowie, jak i tym bardziej postacie historyczne (na podstawie wypisów z gdyńskich szpitali) oraz występują pod własnymi nazwiskami. Film bardzo fragment aktu oskarżenia w tzw. procesie Grud- wiernie trzyma się faktów. Nawet rozmowy człon- nia ’70. ków kierownictwa partyjno-państwowego (prze- Nauka historyczna nie zna pojęcia całkowitego rażające w swojej wymowie) zaczerpnięto z pro- wyczerpania jakiegokolwiek tematu. Historycy tokołów nieformalnych narad organizowanych dzięki nowym źródłom będą próbowali na nowo wówczas przez Władysława Gomułkę. odczytywać przeszłość. Kolejne pokolenia badaczy Wprowadzeniu filmu na ekrany towarzyszyło będą starały się ją po swojemu opisywać i analizo- wydanie książki przygotowanej przez jego scena- wać. Wydaje się jednak, że bez swobodnego i peł- rzystów Mirosława Piepkę i Michała Pruskiego28. nego dostępu do znajdujących się w Rosji archi- Opatrzyłem ją krótkim wstępem. Książka zawiera wów poradzieckich nie da się już wiele więcej no- osobiste grudniowe wspomnienia Piepki i Pruskie- wego powiedzieć o istocie i tle kryzysu z przełomu go, ale jest też po części reportażem czy może lat 1970 i 1971.

28 M. Piepka, M. Pruski, Czarny czwartek. Gdynia ’70, Warszawa 2011.

226 Wolność i Solidarność | nr 2 PRYWATNA HISTORIA OPOZYCJI

EX LIBRIS PRYWATNA HISTORIA OPOZYCJI

PAWEŁ SOWIŃSKI

ANKA GRUPIŃSKA, JOANNA WAWRZYNIAK, Buntownicy. Polskie lata 70. i 80., Świat Książki, Warszawa 2011, ss. 520.

Kto by pomyślał, że w ponurym, socjalistycznym nielegalne organizacje, ile kręgi towarzyskie, a w nich bloku może mieścić się „prywatna księgarnia” ludzi z ich emocjami, charakterami, trybem życia z nielegalną literaturą – odkrywał ze zdumieniem codziennego. Czasami bowiem bardziej chodziło Jeffrey C. Goldfarb, młody Amerykanin, który w la- o dzielenie wspólnego losu, życie obok systemu niż tach siedemdziesiątych przyjechał do Polski pro- o służbę krajowi. Nie cele polityczne, ale wspólne wadzić badania na temat teatru alternatywnego. przeżycia, dreszczyk emocji, towarzyskie tajem- Wszystko toczyło się zupełnie naturalnie, bez pa- nice decydowały o atrakcyjności bycia w opozycji tosu, najpierw telefon, by się umówić, potem dzwo- – odnosi się wrażenie po lekturze Buntowników. nek do drzwi, wymiana pozdrowień, parę słów Danuta Dąbrowska kiedyś zaproponowała ładne o wspólnych znajomych i zakupy – zauważał dalej. określenie – świat udomowiony (2004). Wyraźnie Takie „drobne sprawy” (small things) stały się dla akcentowała ten wymiar Kinga Dunin (Zadyma, niego pretekstem do napisania książki o wpływie 2007). Działalność ta w jej ujęciu była niebanalnym, pozornie nieistotnych faktów z życia codziennego momentami groteskowym lub paradoksalnym, sty- na wielkie wydarzenia historyczne, w tym także lem życia młodych ludzi, mniej sprzeciwem wobec załamanie się komunizmu w Europie. Zdaniem niedemokratycznego państwa, bardziej wobec jego amerykańskiego politologa takie oddolne akcje szarzyzny i nudy. Na polskim gruncie takie posta- mogą niespodziewanie wyzwolić wielką siłę, która wienie sprawy nie jest częste u historyków opozy- staje się alternatywą dla tradycyjnej polityki. cji. Raczej mówili o tym sami bohaterowie, choćby Właśnie w takiej mało politycznej konwencji w wydanym przez łódzki oddział Instytutu Pamię- opowiadają o swoim życiu Buntownicy – 27 opozy- ci Narodowej tomie Niezależność kosztuje najwięcej cjonistek i opozycjonistów wobec schyłkowego ko- czy lubelskim opracowaniu Lublin – drogi do wol- munizmu przepytanych przez zespół Pamiętanie ności. Historycy, nawet jeżeli od samego począt- Peerelu kierowany przez Ankę Grupińską i Joannę ku używali relacji uczestników wydarzeń, rzadko Wawrzyniak (inicjatywa samorzutna, autorska, spo- jednak chcieli interpretować zebrany materiał łeczna, nie urząd państwowy). Z tej książki moż- w sposób antropologiczny. Dominowały ujęcia po- na się dowiedzieć, jak wyglądały opozycyjne party lityczne, w których opozycja w PRL była zapro- u Danuty Stołeckiej, jak ubierali się znajomi Anki gramowaną politycznie siłą w konflikcie z władzą Grupińskiej, do czego służyła łazienka pani Sabiny i w znacznym dystansie wobec reszty – biernego albo kostnica w Puszczykowie. Zobaczyć nie tyle społeczeństwa.

227 PAWEŁ SOWIŃSKI

Oczywiście była inna od szerokich kręgów dziewanych przyjaciół. Dla mnie ta książka, trochę społecznych z nieuniknionym ludzkim konfor- na przekór tytułowi, jest więc również potwier- mizmem, minimalizmem życiowym, pogonią za dzeniem, że opozycja nigdy od społeczeństwa dobrami materialnymi. Z czysto warsztatowego się zupełnie nie odseparowała. Może dlatego, że punktu widzenia taka przeciwstawna konwencja szczęśliwie władza PRL nie była aż tak represyj- ma dla historyka swoje zalety. Sprzyja wyodręb- na, by zamknąć ją w wąskiej grupie, tak jak na nieniu opozycji jako grupy, konstruowaniu logicz- przykład w Związku Radzieckim. A może tego po nego wywodu. Inaczej bowiem wszystko rozmywa prostu nie da się zrobić. Wszyscy, nawet ci naj- się w społecznej magmie, główne podziały stają bardziej zbuntowani, bywają więźniami czasów, się zamazane i nieoczywiste – aż na końcu tej w których żyją. Ich bunt wplątany jest nieuchron- drogi okazać się może, że całe społeczeństwo było nie także w życie tych, którzy z buntowaniem się w takim czy innym sensie w opozycji. Rzecz jed- nie mają już wiele wspólnego. nak w tym, że tradycyjne ujęcie – po latach żmud- Czytający – ja się do nich zaliczam – przez całe nych badań faktograficznych, opisywania, jak to lata dokumenty oficjalne PRL – partii komuni- się wówczas mówiło, struktur opozycji – wydaje stycznej, ministerstw, wszelakich policji – ode- się teraz zbyt ciasne. tchną przy tej lekturze z ulgą. To bardzo ciekawa, W Buntownikach rzeczywistość pokazana jest wciągająca książka. Jakże inna od dziesiątków w większej niż zazwyczaj złożoności. To jest pocią- tomów dokumentów wydawanych pod zbiorczym gające. Komplikacje losu bohaterów – od otwarcia tytułem Aparat bezpieczeństwa wobec... Publikuj- się na sprawy społeczne lat siedemdziesiątych cie więc wspomnienia – można by zaapelować do po postawy wycofywania się pod naporem bezna- badaczy. Ale też wystosować – jak kiedyś Chińczy- dziejnej rzeczywistości, emigrację, pękanie deter- cy pod adresem Związku Radzieckiego – poważne minacji w czasach przedłużającej się „wojny po- ostrzeżenie. Zbieranie relacji trochę przypomina zycyjnej” lat osiemdziesiątych. Wreszcie widzi- hasło reklamowe loterii. Trzeba dużo grać, by coś my ten szerszy świat, który otacza ich ze wszyst- wygrać. W archiwum projektu znajduje się 150 kich stron, z którego się ucieka, ale który jest bardzo relacji. I to jest miara włożonej pracy. Zaprezen- blisko (choćby przez natarczywą „opiekę” policji). towany materiał, choć – jak zapewniają autorki – Trzeba nawet z nim kooperować, chodzić do legal- nie był specjalnie szlifowany językowo, został sta- nej pracy, składać wniosek paszportowy w MSW, rannie wybrany z dużej próby. Nie wszyscy z nas a nawet czasami zapisać się do organizacji oficjal- mają dar ciekawego opisywania swoich przeżyć. nej. I zarazem wciągać do wspólnej konspiracji Nie każdy też potrafi interesująco pytać, umie- osoby zupełnie zaskakujące, jak komendant milicji jętnie ożywiać pamięć. Żeby wydobyć te brylanty w Stęszewie, który swoim radiowozem konwojował oral history, trzeba wiele wysiłku zarówno ze stro- malucha z „bibułą” w stanie wojennym (a jakże!). ny nagrywających, jak i bohaterów. Wszyscy oni – Życie – dawniej i teraz – zawsze pełne jest ta- nawet ci, których głosy spoczęły jedynie w archi- kich dwuznaczności, malowniczych scen i niespo- wum – są zatem zbiorowym autorem tego tomu.

228 Wolność i Solidarność | nr 2 SOLIDARNOŚĆ ZACHODNICH ZWIĄZKOWCÓW

EX LIBRIS SOLIDARNOŚĆ ZACHODNICH ZWIĄZKOWCÓW MARCIN FRYBES

Solidarity with Solidarity – Western European Trade Unions and the Polish Crisis, 1980–1982, red. Idesbald Goddeeris, Lexington Books, 2010.

Pod koniec ubiegłego roku ukazał się w prestiżo- skich badań i – co warte podkreślenia – wykorzy- wej „The Harvard Cold War Studies Book Series” stujący unikalne archiwa (związkowe, partyjne tom studiów poświęconych pomocy zachodnioeu- i inne). Może to dziwić, ale brakowało do tej pory ropejskich związków zawodowych dla Solidarności poważniejszych badań na temat reakcji społecz- w latach 1980–1989. Książka jest plonem konfe- nych i politycznych w wielu krajach Zachodu na rencji zorganizowanej pięć lat temu w Belgii przez fenomen Solidarności (szczególnie w Wielkiej Bry- młodego i dynamicznego slawistę flamandzkiego, tanii, Danii, Hiszpanii czy Austrii). Celną decyzją profesora uniwersytetu w Louvain, Idesbalda God- Idesbalda Goddeerisa było powierzenie drobiazgo- deerisa. Jest on znany w Polsce jako autor najpeł- wych omówień sytuacji w poszczególnych krajach niejszego do tej pory opracowania na temat Biura często młodym i niezwiązanym uczuciowo z So- Koordynacyjnego NSZZ Solidarność w Brukseli, lidarnością autorom, co ilustruje rosnące zainte- wykorzystującego m.in. archiwa Instytutu Pamię- resowanie tematyką polskiego ruchu społecznego ci Narodowej. wśród zachodnich historyków i politologów. Choć podtytuł książki brzmi restrykcyjnie: Artykuły zawarte w tomie, poprzedzone ob- Zachodnioeuropejskie związki zawodowe a polski szernym wprowadzeniem prof. Goddeerisa, opisu- kryzys 1980–1982, to większość tekstów przedsta- ją reakcje na Solidarność związków zawodowych wia ewolucję postaw związkowych na przestrzeni w Szwecji, Hiszpanii, Włoch, Wielkiej Brytanii, całej dekady lat osiemdziesiątych. Co ważniej- Niemczech, Francji, Danii, Belgii i Austrii. Jest sze, strategie i działania związkowe pokazane są tu także specjalny rozdział poświęcony polityce w szerszym kontekście historyczno-politycznym, wobec Solidarności i Polski dwóch międzynarodo- pozwalając zrozumieć, jak temat pomocy dla Soli- wych central związkowych: Międzynarodowej Kon- darności był czasami osią istotnych konfliktów po- federacji Wolnych Związków Zawodowych (ICFTU) między związkowcami (zafascynowanymi polskim oraz Światowej Konfederacji Pracy (WCL). Zabrakło ruchem społecznym) a lewicowymi partiami poli- niestety tekstów opisujących reakcje związkowe tycznymi, w szczególności partiami o orientacji so- w Norwegii, Holandii czy Szwajcarii, aby wymienić cjaldemokratycznej (które często postrzegały ruch tylko te kraje, w których ruch poparcia dla Soli- Solidarność z rezerwą, jako zagrożenie bliskiej im darności zapisał się w pamięci zbiorowej. idei odprężenia). Książka zawiera bogaty i pasjo- Największym walorem książki jest pokazanie, nujący materiał, często będący wynikiem pionier- że wbrew panującej legendzie reakcje zachodnich

229 MARCIN FRYBES

związkowców nie były wszędzie tak samo entuzja- Solidarność nie cieszyła się jakimś szczególnym styczne i jednoznaczne. Ruch poparcia dla Soli- poparciem, krajowe kierownictwa związkowe darności był znacznie bardziej zróżnicowany, za- rzadko kiedy uchylały się od wpłacania często równo w trakcie piętnastu legalnych miesięcy, jak znaczących datków na rzecz rozwoju i przetrwa- i po wprowadzeniu stanu wojennego. Choć niemal nia polskiego ruchu do specjalnie utworzonych wszystkich fascynował masowy ruch związkowy, międzynarodowych funduszy, a także mniej lub to jednak w niektórych krajach Solidarność bu- bardziej otwarcie wspierały akcje inicjowane przez dziła mieszane uczucia, a nawet wątpliwości – na dwie wspomniane wyżej międzynarodowe centrale skutek bądź to zbyt silnego akcentowania swych związkowe. Tak było w szczególności w przypad- związków z Kościołem, bądź ideowych i geopoli- ku skarg na rząd polski (w związku z nierespek- tycznych implikacji swego istnienia: delegitymi- towaniem podpisanych konwencji na temat praw zacji modelu sowieckiego oraz zagrożenia dla idei i wolności związkowych) składanych przez związ- odprężenia. W każdym przypadku mapa i historia kowców w 1981 i 1982 r. na forum Międzynarodo- poparcia związkowego dla Solidarności uzależnio- wej Organizacji Pracy. Negatywna opinia Rady Ad- na była od wielu specyficznych, często krajowych ministracyjnej MOP z 1984 r. zmusiła władze PRL czynników, które we wstępie próbuje usystema- do zawieszenia swego członkostwa w tej organi- tyzować prof. Goddeeris. Istniała przepaść pomię- zacji. Akcja ta wpisywała się w znacznie szerszą dzy entuzjastycznymi reakcjami większości związ- kampanię w celu izolacji dyplomatycznej, poli- kowców (także często tych z organizacji bliskich tycznej i gospodarczej reżimu gen. Jaruzelskiego. partiom komunistycznym) w takich krajach jak Na płaszczyźnie prestiżowej była to poważna po- Francja i Włochy a ostrożnością związkowców za- rażka władz PRL, a zarazem wielkie zwycięstwo chodnioniemieckich i skandynawskich czy wręcz światowego ruchu związkowego. To przede wszyst- niechęcią działaczy austriackich (z wyjątkiem kim dzięki zachodnioeuropejskim związkowcom szefa związkowej frakcji chrześcijańskiej Guntera Solidarność przetrwała okres lat osiemdziesiątych Engelmayera). jako zepchnięty do podziemia związek zawodowy, Różnice w ocenie sytuacji w Polsce i samego a nie tylko jako nielegalna opozycyjna organizacja ruchu wynikały z wielu powodów – nie sposób polityczna. tu wszystkich przytoczyć ani omówić. W wielu Wszyscy autorzy podkreślają, że stosunek do wypadkach poparcie dla Solidarności prócz na- sytuacji w Polsce i do samej Solidarności był od po- turalnych elementów sympatii, bliskości ideowej czątku silnie umiędzynarodowiony, a po 13 grud- i zafascynowania miało także wymiar czysto in- nia 1981 r. stał się istotnym elementem otwar- strumentalny. Potęga ruchu Solidarność stanowiła tej konfrontacji między Wschodem a Zachodem. unikalną szansę odnowy mocno zbiurokratyzo- Udzielając pomocy polskiemu ruchowi pracowni- wanej zachodniej rzeczywistości związkowej i po- czemu, zwłaszcza w okresie jego zepchnięcia do kazania rodzimej opinii publicznej przydatności podziemia, europejskie związki zawodowe stały działań związkowych. Związkowcy popierali So- się – mniej lub bardziej świadomie – integralną lidarność – z pewnym uporem podkreśla prof. częścią szerokiego frontu delegitymizacji i walki Goddeeris – także dlatego, że mieli w tym swój z sowieckim projektem komunistycznym, frontu, własny interes: wzmocnienie ruchu związkowego któremu przewodziła amerykańska centrala zwią- w ich krajach oraz wykorzystanie ogólnej sym- zkowa AFL-CIO (finansując hojnie wiele akcji po- patii dla polskiego ruchu do zwiększenia swej mocy dla Polski) oraz administracja prezydenta obecności w mediach. Dla innych wreszcie Soli- Ronalda Reagana. darność stanowiła idealny wehikuł walki z komu- Niektóre teksty, w szczególności artykuł po- nizmem. święcony Szwecji, zawierają szereg nowych, mało Pomimo tych wszystkich różnić, w imię wspól- znanych elementów, dotyczących pośredniczenia nej solidarności nawet w tych krajach, w których w organizowaniu pomocy dla polskiego ruchu

230 Wolność i Solidarność | nr 2 SOLIDARNOŚĆ ZACHODNICH ZWIĄZKOWCÓW związkowego i nieuchronnych napięć pomiędzy cy, w szczególności na zmianę nastawienia do tradycyjną szwedzką neutralnością a imperaty- ZSRR i do samej idei komunizmu. Dotychczas za- wem solidarności. Szkoda jednak, że żaden z au- interesowania badaczy koncentrowały się na for- torów nie zadał pytania, w jakim stopniu ostroż- mach i zakresie pomocy udzielanej Solidarności. ne czy wręcz bojaźliwe reakcje części zachodnich Czas najwyższy – dopóki żyją jeszcze świadkowie związkowców nie wynikały z bardzo prawdopo- tamtych zdarzeń – zadać pytania dotyczące wpły- dobnej (ale wymagającej dodatkowych wnikliwych wu Solidarności na poglądy i postawy zachodnich badań) infiltracji niektórych central związkowych związkowców, a także polityków, zwłaszcza tych przez agentów czy mniej lub bardziej świadomych z lewicy. współpracowników służb specjalnych państw blo- Książka, w której autorzy wykorzystują związ- ku sowieckiego, w szczególności ZSRR. Wiadomo kowe zbiory archiwalne z wielu krajów, pokazu- bowiem, że dyplomaci z tych krajów nie stronili je zarazem, jak bardzo czasem powierzchowną od prób wywierania nacisku na zachodnich związ- i przyczynkarską (by nie powiedzieć bardzo wąt- kowców lub na ich bezpośrednich sojuszników po- pliwą) wiedzę zawierają dostępne dziś archiwa litycznych. Historia zachodnioniemieckiego dzia- MSW. W raportach z tamtych lat pisanych przez – łacza centrali DGB Erwina Christoffersena, który w sumie nielicznych – komunistycznych agentów w porywie serca pojechał do Gdańska już w poło- zaskakuje bardzo słaba ich orientacja w tematyce wie września 1980 r. (co spotkało się z jawną kry- związkowej (zarówno międzynarodowej, jak i na tyką polskiego konsula oraz przedstawicieli amba- poziomie poszczególnych krajów), niedocenia- sady ZSRR w Niemczech, a w efekcie doprowadziło nie siły, jaką stanowił wówczas międzynarodowy do odmówienia mu wizy wjazdowej do Polski), jest ruch związkowy, a także jego wpływy w świecie dobrze znana. Podobne naciski „dyplomaci” czy mediów i polityki. Wiele ważnych informacji na inni agenci krajów komunistycznych stosowali temat działań podejmowanych przez zachodnich także w innych krajach. związkowców (m.in. ich wizyt w Polsce, podczas Ograniczenie zamieszczonych w tomie analiz których spotykali się z działaczami i ekspertami do krajów byłej Europy Zachodniej nie pozwala podziemnej Solidarności) było dla polskich służb niestety w pełni zrozumieć wszystkich międzyna- niedostępnych. rodowych aspektów i implikacji wielowątkowego Omawiany tom to ważny wkład w historię nie ruchu wsparcia dla Solidarności oraz wielu jego tylko samej Solidarności, ale także w historię powiązań (m.in. ze strategią Watykanu czy władz współczesnej Europy, jak również historię relacji Stanów Zjednoczonych). Pobieżne – siłą rzeczy – Polski z poszczególnymi krajami europejskimi. omówienie (we wstępie) roli amerykańskiej cen- Dlatego zasługuje na jak najszybsze przetłuma- trali AFL-CIO oraz brak prezentacji działań innych czenie na język polski, mogąc stać się ważnym pozaeuropejskich central związkowych, zwłaszcza uzupełnieniem tomu, który planuje w tym roku japońskich i kanadyjskich, wynikają z przyjętej wydać IPN (zawierającego materiały ze zorganizo- przez redaktora tomu formuły, lecz powodują pe- wanej w październiku 2010 r. konferencji między- wien niedosyt. Dlatego tak potrzebne wydają się narodowej we Wrocławiu pod tytułem „Świat a So- dalsze badania porównawcze, pozwalające nie tyl- lidarność”). Książka pod redakcją prof. Goddeerisa ko zadać pytanie (które prof. Goddeeris stawia), przynosi unikalną wiedzę, która dla wielu Pola- w jakim stopniu wsparcie (moralne, polityczne, fi- ków pozostaje nadal w dużym stopniu nieznana nansowe) zachodnich central związkowych zdecy- – o tym, że Solidarność była nie tylko zjawiskiem dowało o przetrwaniu i ostatecznym zwycięstwie polskim czy wschodnioeuropejskim, ale także Solidarności w 1989 r., ale także postawić kwestię (a może przede wszystkim) fenomenem o wymia- ewentualnego wpływu Solidarności na ewolucje rze europejskim i światowym. Dopiero taka – świa- europejskiego i światowego ruchu związkowego towa – perspektywa badawcza pozwolić może na oraz na wewnętrzne przemiany europejskiej lewi- uchwycenie jej różnych aspektów i wymiarów.

231 BASIL KERSKI

ECS ZACZĘŁO SIĘ W GDAŃSKU... PERSPEKTYWY ROZWOJU EUROPEJSKIEGO CENTRUM SOLIDARNOŚCI

Powołane w 2007 r. Europejskie Centrum Solidarności to wyjątkowo ambitny projekt: BASIL KERSKI nie jest to tylko muzeum z archiwum, lecz jednocześnie instytucja edukacyjna i na- pracownik naukowy, dziennikarz. ukowa, promująca wiedzę o Solidarności i ruchach antykomunistycznych w Polsce Wykładał na Wydziale Politologii i Europie. Tak określa działalność tej instytucji statut. Jako ośrodek badawczy ECS Wolnego Uniwersytetu w Berlinie. ma być instytucją, która nie tylko prowadzi własne badania, ale i wspiera projek- Od 1999 r. redaktor naczelny magazynu ty naukowe innych. Ambicją założycieli jest także utworzenie z ECS europejskiego polsko-niemieckiego „Dialog”, miejsca spotkań obywateli, którzy czują się odpowiedzialni za rozwój demokracji. redaktor „Przeglądu Politycznego”, Ważnym celem ECS jest też promocja idei wolności i solidarności w państwach auto- członek Rady ECS, członek kuratorium Fundacji Schloss Neuhardenberg, rytarnych. konsultant Instytutu Adama Solidarność była nowym ruchem wolnościowym w Europie, którego ambicje do- Mickiewicza, członek polsko- brze opisuje modne dziś hasło: „Myśl uniwersalnie, działaj lokalnie”. W tym duchu -niemieckiej grupy ekspertów solidarnościowej rewolucji powstaje instytucja, w której spotkać się powinny historia politycznych (Grupa Kopernika), kon- z przyszłością Polski i Europy. ECS wkracza więc w nową przestrzeń, jest eksperymen- sultant federalnego ministra tem, który może stać się ważnym wzorem i punktem odniesienia dla innych państw stanu do spraw kultury i mediów, europejskich. Na tym polega atrakcyjność tego projektu, ale także duże ryzyko jego komentator polityczny w radiu realizacji. i telewizji w Niemczech i Polsce. ECS powstaje w trudnej atmosferze pamięci zbiorowej. Duża część społeczeństwa Autor kilkudziesięciu książek to już osoby urodzone po 1980 r., niepamiętające Solidarności, podziału Europy, i artykułów. Od 2011 r. dyrektor życia w komunizmie, dla których Solidarność stanowi odległą historię. Jednocześnie Europejskiego Centrum Solidarności. ECS konfrontowany jest z drugą częścią społeczeństwa, żywo pamiętającą komunizm, która jest głęboko podzielona w kwestii oceny poszczególnych protagonistów ruchu oraz przebiegu polskiej rewolucji.

Dystans młodych do historii i fascynacja ideami

Nie jest to jednak pełny obraz postaw Polaków, jak pokazują badania prof. Irene- usza Krzemińskiego na temat pamięci zbiorowej, które pod tytułem Solidarność – doświadczenie i pamięć ECS wydał w ubiegłym roku. Niestety, media tej publika- cji nie zauważyły. Z badań Krzemińskiego wynika, że młodsza generacja Polaków ma dystans do historii ruchu Solidarności, ponieważ kojarzy się jej ona z kłótniami politycznymi z ostatnich lat. Ale za to młodzi są przekonani bardziej niż świadkowie,

232 Wolność i Solidarność | nr 2 ZACZĘŁO SIĘ W GDAŃSKU

że doświadczenia tamtych lat, wartości takie jak Zapomniane sukcesy ECS solidarność Europejczyków, sprawiedliwość spo- łeczna czy poczucie odpowiedzialności za słab- Osoby ubiegające się o stanowiska kierownicze szego, o których się tyle mówi, są dla naszego często mają tendencję do zasadniczej negacji osią- życia dzisiaj, dla współczesnej Polski i Europy gnięć poprzednich dyrekcji. W radykalnym odcię- niezmiernie ważne. Jak widać, blask rewolucji ciu się od działalności poprzedników widzą jedyną zbladł, ale doświadczenia ruchu obywatelskiego szansę na zbudowanie własnego profilu placówki. mogą być inspiracją dla współczesnych debat spo- Wybrałem inną drogę: razem z zespołem przepro- łecznych. wadzam ocenę dotychczasowych dokonań i czynię Badania zespołu Krzemińskiego pokazują także, to z szacunkiem dla o. Macieja Zięby. Przypomnę, iż idea budowy instytucji upamiętniających ruch że w bardzo krótkim czasie udało się o. Ziębie nie Solidarności i walkę antykomunistycznej opozycji tylko zbudować zespół ECS, ale także wykreować są przez większość Polaków wspierane. Co więcej, dużą liczbę imprez różnego formatu i je zrealizo- respondenci mają świadomość, że wyzwaniem jest wać. Zespół ECS wykazał dużą kreatywność i po- nie tylko zmiana pokoleniowa i wynikająca z niej nadprzeciętne zaangażowanie. Od ponad trzech ewolucja pamięci zbiorowej, ale także zachowanie lat ECS realizuje bogaty program na polu promocji doświadczenia Solidarności w politycznej świado- dziedzictwa Solidarności w Polsce i Europie, na mości Europejczyków. polu edukacji obywatelskiej, wystawienniczym, Z europejskiej perspektywy ECS razem z po- kultury i w dziedzinie nauki. wstającymi muzeami Drugiej Wojny Światowej oraz Warto przypomnieć, że ECS zorganizował Żydów Polskich jest jednym z najważniejszych w ostatnich latach tak spektakularne wydarze- projektów wpisujących los Polaków w budowanie nia jak koncert z okazji 20-lecia upadku komuni- europejskiego acquis historique communautaire, zmu w Polsce z udziałem Kylie Minogue, 25-lecie tzn. wspólnego doświadczenia historycznego. Jest otrzymania Nagrody Nobla przez Lecha Wałęsę to pojęcie wykreowane przez francuskiego polito- z udziałem wielu prominentnych intelektualistów loga Fabrice’a Larata, które nawiązuje do wspól- i polityków, wystawy w Bundestagu i Parlamencie nego zasobu prawnego Unii Europejskiej – acquis Europejskim o polskich przemianach ustrojowych. communautaire. Zdaniem Larata Unia Europejska Wybudowano w Berlinie pomnik Solidarności przed nie powinna być zredukowana do wspólnoty praw- budynkiem Bundestagu, kilka metrów od dawne- nej i gospodarczej – jako wspólnota narodów de- go muru berlińskiego. ECS wydał wiele książek, mokratycznych Unia opiera się także na podsta- współfinansował wiele filmów dokumentalnych, wowych wartościach, normach i przekonaniach, realizował międzynarodowe projekty wspierania wypracowanych za sprawą wspólnych historycz- młodych elit, takie jak Akademia Solidarności, nych doświadczeń. Historia Solidarności to jeden Ekspres Solidarności, Forum Młodych. W życiu kul- z polskich elementów europejskiego acquis histo- turalnym Gdańska atrakcyjną propozycją jest or- rique. ganizowany przez ECS festiwal All About Freedom, W szerokiej świadomości Europejczyków ECS a także realizowany we współpracy z Uniwersyte- będzie mógł zaistnieć dopiero pod koniec 2013 r., tem Gdańskim cykl „Gdańskie wykłady Solidarno- kiedy zostanie oddana jego siedziba i otwarta ści”. Nie ma tutaj miejsca na prezentację całego stała wystawa. Polska opinia publiczna zwróciła dorobku ECS i na szczegółowy opis mniej spekta- uwagę na działalność gdańskiej placówki niestety kularnych, ale ważnych działań, jak np. budowa nie tylko dzięki realizowanym projektom, lecz archiwum fotograficznego i filmowego, biblioteki w dużej mierze w wyniku sporów wokół oceny naukowej oraz zbioru pamiątek ruchów antyko- spektaklu Roberta Wilsona Twój anioł Wolność ma munistycznych. Jak widać, ECS nie trzeba budo- na imię oraz powołania następcy pierwszego dy- wać od nowa, liczy się inteligentny rozwój spraw- rektora, o. Macieja Zięby. dzonych projektów mojego poprzednika.

233 BASIL KERSKI

Nowe priorytety dowania dialogu międzynarodowego i międzykul- turowego. Dla nowego dyrektora najważniejszym zadaniem Warto pamiętać o równowadze między mały- jest finalizacja prac nad stałą wystawą. Stała eks- mi, niespektakularnymi projektami edukacyjnymi pozycja w dużej mierze zadecyduje o tym, czy a dużymi konferencjami z udziałem elit intelek- obywatele zaakceptują Europejskie Centrum So- tualnych; ważna jest także równowaga między lidarności. Nie jest to łatwe zadanie, ponieważ obecnością w małych miejscowościach i wielkich dotychczas wystawy na temat politycznych i spo- europejskich metropoliach. Dzięki dotarciu do łecznych idei były specjalnością państw autory- mniejszych (lub peryferyjnych) miejscowości oraz tarnych, dziełem propagandy. Musimy odpowie- do tych instytucji, które odpowiadają za podstawy dzieć na pytanie, jak wzbudzić fascynację polską edukacji, można mnożyć społeczny kapitał zaufa- walką z komunizmem, zachowując obiektywizm nia wobec ECS. i dystans do wydarzeń historycznych. Wyzwaniem Chciałbym, aby przyszła siedziba ECS przy placu jest też pobudzenie wyobraźni młodych ludzi, dla Solidarności była miejscem otwartym. Europejskie których polska rewolucja lat osiemdziesiątych, Centrum Solidarności powinno być trójmiejską podział Europy i komunizm to odległa historia. agorą, miejscem dla organizacji, inicjatyw oby- Pracę z młodzieżą uważam za najważniejsze watelskich, które nie mają własnej infrastruktury zadanie ECS. Do nowej generacji nie dotrze się albo pieniędzy i będą chciały korzystać z naszej apodyktycznym monologiem albo mówiąc im: „je- infrastruktury. Z całą pewnością nie będzie to in- śli tego nie poznasz, to masz ograniczoną wiedzę stytucja, która chce udowodnić, że wie wszystko historyczną”. Potrzebna jest bardzo żmudna praca najlepiej i tylko ona posiada receptę na wszelkie edukacyjna, która potrafi pokazać, jakie znacze- zagadnienia społeczne. nie miały ruchy demokratyczne, szczególnie So- lidarność, dla dzisiejszej Europy, jak aktualne są Promocja to nie tylko spektakularne akcje PR takie zagadnienia jak solidarność Europejczyków, demokratyczne państwo czy sprawiedliwość spo- Do pracy w ECS wnoszę doświadczenie promocji łeczna. Polski, polskiej historii w Europie. Promocja kra- Demokracja niestety nie jest systemem oczy- ju to nie tylko spektakularne akcje PR (i nie jest wistym. Demokracja jest skomplikowanym syste- to kwestia tylko dużych pieniędzy, reklam), to mem politycznym, podział władzy utrudnia szyb- jest bardzo złożony proces. Długofalowo bardzo kie, popularne decyzje. Demokracja zawsze jest skuteczne są mniej spektakularne akcje, np. spo- niewygodnym modelem, może być kwestionowa- tkania ludzi. Sam od wielu lat obserwuję, jak po- na, ograniczona, zagrożona. Dlatego niezwykle mocne mogą być stypendia dla naukowców, ar- ważnym zadaniem ECS jest płaszczyzna edukacji tystów i dziennikarzy, jak istotna jest strategia obywatelskiej. budowania sieci kontaktów ludzi zaangażowa- O renomie instytucji muzealno-edukacyjnej nych na rzecz demokratycznych wartości, bardziej decyduje jej kompetencja naukowa, jakość publi- niż kolorowa wkładka do dużego czasopisma czy kacji i organizowanych konferencji Znaczącym dziennika w Europie Zachodniej. elementem działalności ECS musi pozostać wspie- Najlepiej jest, kiedy inni o nas mówią pozytyw- ranie badań historycznych i socjologiczno-polito- nie, jeśli odkrywają te wartości czy te rozdziały logicznych. W dłuższej perspektywie czasowej ECS historii, te doświadczenia, które dla samych Pola- powinien zyskać renomę jako instytucja umożli- ków są ważne. Za pomocą spotkań lub stypendiów wiająca uniwersalną wymianę doświadczeń na budujemy grupę ludzi, którzy opowiadają w swo- temat demokratyzacji, wspierania rozwoju społe- jej grupie społecznej o nas, dla których nasze, pol- czeństwa otwartego oraz doświadczeń na polu skie doświadczenia są inspiracją do refleksji nad rozwiązywania konfliktów między narodami, bu- ich własnym losem.

234 Wolność i Solidarność | nr 2 ZACZĘŁO SIĘ W GDAŃSKU

Taką sieć elit ECS budował dotychczas, organi- polską, jej zakres działania oraz horyzonty jej ze- zując m.in. międzynarodowe spotkania młodych. społu są europejskie. Przecież taki był też cha- Nową przestrzenią intelektualnej wymiany i in- rakter rewolucji Solidarności. To był polski ruch strumentem budowania nowych kontaktów będzie wolnościowy, który miał świadomość swojego mię- angielskojęzyczne czasopismo „New Eastern Euro- dzynarodowego oddziaływania, a jego działacze pe”, które niebawem zaczniemy wydawać razem żyli ideą solidarności z innymi zniewolonymi na- z Wrocławskim Kolegium Europy Wschodniej im. rodami Europy. Ten duch dobrze odzwierciedlają Jana Nowaka-Jeziorańskiego. Budowa europej- słowa Posłania do ludzi pracy Europy Wschodniej, skiej sieci instytucji spokrewnionych z ECS (mu- uchwalonego 30 lat temu na I Krajowym Zjeździe zea systemów komunistycznych i ruchów anty- Delegatów NSZZ Solidarność 8 września 1981 r. komunistycznych, instytucje edukacji politycz- Kompetencje niemieckie mogą być dla pracy nej) to inne ambitne zamierzenie, które ma pomóc w ECS ważne, ponieważ Republika Federalna jest opracować międzynarodowe projekty, a dzięki nim jedynym krajem „starej Europy” należącym za zapewnić promocję polskich doświadczeń poza sprawą przemian w NRD do wspólnoty narodów, granicami kraju. które obaliły komunizm. Łączy nas doświadcze- Po moim wyborze na stanowisko dyrektora nie 1989 r. Dla większości wschodnioniemieckich pojawiły się obawy, że moje doświadczenia nie- opozycjonistów Solidarność i Okrągły Stół były mieckie mogą stać się obciążeniem dla ECS, osłabić źródłami nadziei i inspiracji. Przypominając to skuteczność tej instytucji jako instrumentu pol- Niemcom, stawiamy upadek muru berlińskiego skiej polityki historycznej. Takie obawy są moim w kontekście, na którym Polsce słusznie zależy: zdaniem pozbawione podstaw. ECS jest instytucją zaczęło się przecież w Gdańsku.

235 MARCIN FRYBES

236 Wolność i Solidarność | nr 2