Paweł Knap Inwazja rytmu i melodii Festiwal Młodych Talentów w Szczecinie (1962-1963)

 o 50 latach od pierwszej edycji Festiwa- Cofnijmy się do 1961 r. To rok pierwszego w histo- lu Młodych Talentów w Szczecinie moż- rii Międzynarodowego Festiwalu Piosenki w Sopocie na śmiało rzec, że zmienił on historię (z udziałem takich rodzimych wykonawców, jak Irena San- P tor, Jerzy Połomski, Violetta Villas czy Sława Przybylska) polskiej muzyki rozrywkowej – i bez znaczenia i uporczywych poszukiwań „polskiego stylu piosenki”. jest tu fakt, że kolejna odsłona okazała się Nastoletnia Barbara pisała do „Filipinki”: „Psioczy się, że ostatnią. Anegdotę o jego narodzinach jeszcze młodzi chłopcy i dziewczęta chętnie popisują się podłą w 1962 r. zamieściła „Filipinka”: „A było to tak: angielszczyzną, francuszczyzną, śpiewając piosenki. Ale dwie młode osoby – Jola i Magda słuchając co właściwie mają śpiewać ci, którzy przeżywają pierw- pewnego dnia tzw. muzyki rozrywkowej wpad- sze uniesienia, których rozsadza wewnętrzna radość? ły w entuzjazm. Tata, choć ze wszech miar Czy dla nich jest odpowiednie »gdy mi ciebie zabrak- nie«, »odszedłeś potem nagle«, »odejdź, mam już cie- muzykalny, z mniejszym zachwytem słuchał bie dość«. Czy te słowa są naprawdę odpowiednie dla silnego uderzenia. Czego jednak nie potrafią nas – którzy wcale nie chcemy odchodzić, dla nas, którzy zrobić entuzjastki big-beatu dla swojej pasji. chcemy się cieszyć, chcemy wierzyć w dobrą miłość, bez Tłumaczyły tacie, że to styl jedyny, najwspa- zdrad, wierzyć, że świat, że życie jest cudowne”. nialszy, uwielbiany przez młodzież. Tata uległ córkom i rytmowi. A jako, że jest dyrekto- Przełom zapowiedziano w tym samym roku na łamach rem szczecińskiej Estrady, postanowił nadać „Dookoła Świata” – tygodnika, którego rolę w omawia- nych wydarzeniach trudno przecenić. Jak pisał Stefan sprawie bieg”. Mowa o Jacku Nieżychowskim Bratkowski, „zaczęło się wykluwać coś nowego – łagod- – niezwykle barwnej postaci, zasłużonej nie niejsza, strawna już teraz i dla dorosłych muzyka rozryw- tylko dla Szczecina. I choć to tylko prasowa kowa, oparta na pierwszeństwie »mocnego uderzenia« anegdota, to bez niego festiwal nigdy by się (big-beatu). [...] ta muzyka [...] nadal jest po młodzień- nie odbył. czemu bezceremonialna i zawadiacka – adoptuje i ad-

 aptuje wszystko, co da się spożytkować: stare szlagiery, sentymentalne melodyjki sprzed wieku, tyrolskie jodle- ry, piosenkę kowbojską, rytmy meksykańskie, motywy rosyjskich czastuszek. [...] Z tym jednak, że wszystko to już jest własne, autentyczne i szczere, przede wszystkim zaś nienudne”.

Wkrótce, z inicjatywy wspomnianego na początku Jacka Nieżychowskiego z Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Imprez Artystycznych w Szczecinie oraz redakcji „Dooko- ła Świata”, uwielbiany przez młodzież zespół Czerwono- Czarni miał ruszyć w tournée po Polsce, by szukać kandy- datów na piosenkarzy. Można było założyć, że takowych nie zabraknie – do popularnych czasopism napływały bowiem setki listów, a pytanie zadane „Walce Młodych” przez Zofię B. z Koszalina („Miła redakcjo! Proszę Cię o informację. Czy mogę należeć do Czerwono-Czarnych? Lubię śpiewać, tańczyć, mam średnie wykształcenie ogólne...”) nie było odosobnionym przypadkiem.

Na łamach „Dookoła Świata” ogłoszono dwa konkursy. Pierwszym był konkurs na piosenkę – do 1 marca 1962 r. na adres redakcji należało nadesłać zapis nutowy i tekst niepublikowanej wcześniej piosenki. Drugi nazwano Tur- niejem Młodych Talentów, do udziału w którym zaproszo- no piosenkarzy, piosenkarki i małe zespoły wokalne. Aby wziąć udział w turnieju należało zgłosić się listownie do Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Imprez Artystycznych w Szczecinie (mile widziane były taśmy z nagraniami) lub osobiście stawić się u Czerwono-Czarnych przynajmniej dwie godziny przed koncertem w danej miejscowości.

W następnym etapie, zainaugurowanym we wrześniu 1961 r., odbyły się eliminacje strefowe, w których wzięli udział najlepsi z pierwszego etapu i zaproszeni imiennie przez organizatorów uczestnicy dodatkowych eliminacji. Zapewniano im zwrot kosztów przejazdu i zakwaterowa- nie. Każdy z uczestników tego szczebla zobowiązany był do wykonania dwóch piosenek z dowolnie wybranego repertuaru, byle jedna z nich zaśpiewana została w ję- zyku polskim. Akompaniament zapewniali – oczywiście – Czerwono-Czarni. Zorganizowano osiem przesłuchań strefowych – w Szczecinie, Łodzi, Krakowie, Gdańsku, Wrocławiu, Poznaniu, Warszawie i Lublinie. Przesłucha- nie ponad trzech tysięcy potencjalnych talentów i kilka- set tysięcy słuchaczy na widowni w poszczególnych miej- scowościach eliminacji sprawiły, że big-beat ogłoszono ruchem masowym, porównując zainteresowanie nim do piłki nożnej.

Finał I Festiwalu Młodych Talentów w Szczecinie trwał od 27 czerwca do 1 lipca 1962 r., choć początkowo pla-

 nowano, że rozpocznie się 28 czerwca i potrwa trzy dni. Wstęp na festiwal był płatny – za karnet A, obejmujący Zmiany wprowadzono ze względu na ogromną liczbę wejściówki i noclegi, należało zapłacić 80 zł; karnet B (bez finalistów – 140 osób, i to bez członków zespołów mu- noclegów) kosztował 35 zł. Fanów „mocnego uderzenia” zycznych, którzy rywalizowali osobno. Organizatorzy lokowano w schroniskach młodzieżowych i internatach spodziewali się pięknej pogody, dlatego zaplanowali szkolnych, zaś solistów, członków zespołów oraz jurorów koncerty pod gołym niebem – jedną ze scen miała być – w miejskich hotelach („Continental”, „Gryf”). pontonowa estrada unosząca się na jeziorze Głębokim, drugą zaś korty Szczecińskiego Klubu Tenisowego przy Pierwsze dwa dni imprezy zarezerwowano na przesłu- al. Wojska Polskiego (a właściwie znajdujące się tam chania finalistów przy drzwiach zamkniętych oraz otwar- lodowisko). W obu miejscach działać miały miasteczka te koncerty zespołów muzycznych. W sali Filharmonii festiwalowe dla fanów zjeżdżających z całego kraju. Kilka Szczecińskiej przed jurorami popisywały się łącznie 123 dni przed finałem z pływającej sceny jednak zrezygnowa- osoby, w tym dziewięć duetów i dwa tercety. Początko- no. Nie odbyły się także planowane kilka miesięcy wcześ- wo do ścisłego finału (zaplanowanego na 29–30 czerw- niej popołudniówki na Skolwinie i w Żydowcach. ca) zamierzano dopuścić trzydzieści z nich, ostatecznie znaleziono możliwość występu na dwóch koncertach 38 O wszystkim decydował Komitet Organizacyjny Festiwalu solistów (dokooptowano ośmioro według kolejności wy- Młodych Talentów w Szczecinie, na czele z kierownikiem nikającej z punktacji jury z przesłuchań). Jackiem Nieżychowskim i zastępcą Jerzym Kosińskim. W ramach komitetu powołano trzy sekcje – organizacyjną, Choć rywalizacja zespołów odbyć się miała na kortach, propagandy i informacji oraz kolportażu, a przy obsłudze w ostatniej chwili – ze względu na rzęsiste opady desz- imprezy (służba informacyjna, służba porządkowa, prze- czu – pierwszy koncert przeniesiony został do miejsca, wodnicy grup) pomagało stale kilkadziesiąt osób. w którym wcześniej prowadzono przesłuchania solistów. Szczecinianie i goście boleśnie odczuli brak w mieście sali Do największych miast w Polsce rozesłano afisze i pla- widowiskowej i przekonali się, że pomieszczenie w sali katy propagandowe, wszystkie dzienniki i tygodniki oraz obliczonej na 700–800 osób kilku tysięcy młodych ludzi, rozgłośnie Polskiego Radia otrzymały po trzy biuletyny którzy wykupili karnety, rzeczywiście nie jest możliwe. informacyjne. Jeszcze wiosną gotowy był projekt odznaki Jak relacjonowała lokalna prasa, „Prezentację pierw- festiwalowej z motywem saksofonu i gitary oraz napisem szych zespołów muzycznych poprzedził zmasowany atak „FMT ”, którą wykonano na płótnie w 10 tys. eg- młodzieży na salę Filharmonii – wyłamano część drzwi zemplarzy. Rolę konferansjerów powierzono Jackowi Fe- (nie obyło się przy tym bez kilku okaleczeń amatorów dorowiczowi i Stefanowi Heinemu. big-beatu) i zajęto wszystkie możliwe miejsca. [...] przez

 okna weszło ok. 100 (!) osób”. Tego wieczoru wystąpi- nie magistrat) i nastąpiło przejęcie władzy z rąk „ojców ły trzy zespoły, z których zachwyt (zwłaszcza pod kątem miasta”. Na czele pochodu kroczyło oficjalnie pięciuset muzycznym) wzbudził tylko pochodzący z Częstochowy gitarzystów, choć relacje świadków mówią nawet o licz- The Luxemburg Combo. Ich rywali – zespoły Rytm i Za- bie ponad trzykrotnie większej. Zagrali m.in. popularną rzewie – dziennikarz „Kuriera Szczecińskiego” nazwał amerykańską piosenkę country pt. Sixteen Tons, napisa- odpowiednio „prymitywnym zespołem harcerskim” ną przez Merlego Travisa, a znaną głównie z wykonania i „zespołem pseudodixielandowym”. Ernesta Forda (Tennessee Ernie Ford), oraz Jedziemy autostopem – kompozycję Mateusza Święcickiego, spo- Drugi koncert odbył się już planowo na kortach, mimo że pularyzowaną później przez Karin Stanek. pogoda nie zmieniła się. Po incydencie w sali Filharmo- nii, kolejne imprezy z udziałem publiczności odbywały się Nie było to jedyne wydarzenie towarzyszące finałowi pod gołym niebem, wśród deszczu, wichury i piorunów. pierwszej edycji. Odbyły się wybory najmilszej dziewczy- Przemoczeni do suchej nitki widzowie twistowali bez ny, błyskawiczny konkurs na najlepszego piosenkarza/ względu na warunki, a największy entuzjazm wzbudzili piosenkarkę spoza uczestników festiwalu („Spotkanie pochodzący z Gdańska Niebiesko-Czarni. Sporymi okla- z piosenką”) oraz przesłuchanie najlepszych nagrań przy- skami nagrodzono występ bartoszyckiego Mikrusa, a to wiezionych do Szczecina przez zbieraczy („Hobbyści mają ze względu na dziewięcioletniego perkusistę – najmłod- głos”). szego uczestnika finałowej rywalizacji. Pozostali wyko- nawcy (Piotruś, Big-beat Combo oraz Big-beat Quintet z Spore nadzieje wiązano z konkursem na piosenkę. Zwy- warszawskiej „Stodoły”) raczej rozczarowali. ciężył utwór Tańczące Eurydyki (muzyka: Katarzyna Ga- ertner i Andrzej Kaczmarek, słowa: Ewa Rzemieniecka, Choć impreza trwała w najlepsze, jej oficjalne otwarcie Aleksander Wojciechowski), który na festiwalu wyko- nastąpiło w trzecim dniu, 29 czerwca 1962 r. Na stadio- nała Helena Majdaniec. Wydawało się, że piosenka ka- nie Pogoni Szczecin odbył się zlot uczestników festiwalu, riery nie zrobi – była poetycka i nastrojowa, za trudna, po którym barwny korowód ruszył ulicami: Mickiewicza, odbiegała stylem od charakteru imprezy – i pewnie by Niedziałkowskiego, Armii Czerwonej (Monte Cassino), tak było, gdyby nie późniejsze wykonanie Anny German. Felczaka do pl. Dzierżyńskiego (Armii Krajowej), gdzie Drugą nagrodę przyznano piosence Budzik (muzyka: Ire- mieściła się siedziba Miejskiej Rady Narodowej (obec- na Kowalska, słowa: Janusz Odrowąż).

 Soliści w ścisłym finale rywalizowali (w dwóch grupach) również: Trio Poznańskie (Lech Patallas oraz Piotr i Mał- 29 i 30 czerwca na kortach. Tutaj, oprócz Czerwono- gorzata Kuźniak), a także dwa duety: Sulę Teodozjadu Czarnych, akompaniamentem zajął się również zespół i Ewę Torlachidu z Wrocławia oraz Krzysztofa Klenczona Zygmunta Wicharego. Po pierwszej grupie solistów wy- i Karola Wargina z Oliwy. Festiwal zakończył się 1 lipca stąpiły najlepsze zespoły festiwalu, zaś po występie dru- galowym koncertem na kortach z udziałem laureatów giej grupy na scenę zaproszono gości specjalnych. Szcze- oraz muzycznym rendez-vous wszystkich uczestników cińska publiczność oklaskiwała Katarzynę Bovery, Lidię w parku Kasprowicza. Czarską, Jeanne Johnstone i Mieczysława Friedla. Za największy sukces redakcja „Dookoła Świata” uznała Ze względu na wyrównany poziom i minimalne różnice rozmaitość repertuarową. Wprawdzie większość piose- w ocenie poszczególnych występów jury postanowiło nek śpiewanych przez tzw. Złotą Dziesiątkę miała charak- rozszerzyć grono wyróżnionych, nagradzając piętnaścio- ter liryczny (pojawiały się nawet polskie pieśni ludowe), ro najlepszych uczestników finałów w gronie solistów ale nie brakowało prawdziwego mocnego uderzenia. i nagrodzić ich dyplomem Złotej Dziesiątki. Aby unik- „Dobrze, że nie brak im muzykalności i żywiołowego nąć przedwczesnego kreowania gwiazd, nie zamierzano temperamentu. Może znajdą swój styl, gdy dojrzeją. Ży- przyznawać kolejnych miejsc. Ujawniono jednak, że naj- czymy im tego. Może nie znajdą – wtedy zapewne zejdą więcej punktów otrzymali: Grażyna Rudecka ze Szczecina z estrady i dziury w niebie nie będzie. Najgorzej, gdyby i Czesław Wydrzycki z Gdańska. Pozostali laureaci to: stali się jeszcze jednymi, tuzinkowymi, sztampowymi Jerzy Barankiewicz (Kraśnik), Anna Cewe (Międzyrzecz), piosenkarzami...” Wojciech Gąssowski (Warszawa), Ryszard Kania (Po- znań), Wojciech Kędziora (Poznań), Helena Majdaniec Co ciekawe, w prasie pojawiały się opinie, że gdyby nie (Szczecin), Jerzy Malota (Wrocław), Sława Mikołajczyk próby, jurorzy i dziennikarze nie mieliby w ogóle okazji (Łódź), Elżbieta Nycz (Bochnia), Karin Stanek (), dowiedzieć się jak śpiewają najlepsi uczestnicy festiwa- Marek Szczepkowski (Gdynia), Jacek Ukleja (Gliwice) lu. Dlaczego? Odpowiedź zawiera się w specyficznej skali i Jerzy Weisbeck (Katowice). ocen występów stosowanej przez widownię – na przykład gwizd oznaczać mógł zarówno uznanie, jak i dezaprobatę. W turnieju młodzieżowych zespołów muzycznych pu- Chwaląc należało także rytmicznie klaskać i kołysać się, w char „Expressu Wieczornego” zdobyli Niebiesko-Czar- wypadku części repertuaru domagać się, by było głośniej, ni z Gdańska, a wyróżniono The Luxemburg Combo mocniej, gwałtowniej, szybciej. Największy entuzjazm wy- z Częstochowy i zespół Piotruś ze Zgorzelca. Nagrodzono rażało... wycie, które skutecznie zagłuszało solistów.

 Dziennikarze nie tracili jednak nadziei: „Wychowała so- wykonawców wybranych podczas dziesięciu eliminacji bie publiczność filharmonia, wychował jazz, być może, strefowych. Przesłuchania, które wyłonić miały czter- że i muzyka zwana big-beatem poprzez odpowiednie dziestu uczestników ścisłego finału, odbyły się 4 i 5 lipca środki wychowawcze i odpowiedni repertuar, przestanie w klubie „Kontrasty”. Co zwróciło uwagę jurorów i dzien- być plagą sal koncertowych i być może nadejdzie czas, nikarzy, kandydaci prezentowali znacznie wyższy poziom w którym nawet najgorętszy odbiorca słuchając jej nie muzyczny przy jednoczesnym ubóstwie lansowanego wykroczy poza ramy dobrego zachowania” – pisał re- repertuaru. Podkreślano również, że znacznie ciekawiej porter „Odgłosów”. Bez względu na wszystko, nareszcie zaprezentowały się dziewczęta, znalazło to zresztą od- można było tryumfalnie ogłosić narodziny nowego stylu zwierciedlenie w późniejszym werdykcie. Ostatecznie, polskiej piosenki, nareszcie młodzież miała swoich rodzi- tak jak przed rokiem, liczbę finalistów zwiększono – tym mych bohaterów muzycznych. razem do 48.

Laureaci szczecińskiego festiwalu koncertowali przez Młode talenty w ostatecznej rozgrywce rywalizowały kilka miesięcy po zakończeniu finału, czasem występy znów na kortach Szczecińskiego Klubu Tenisowego (5–6 odbywały się nawet dwa razy dziennie, co – przez zmę- lipca), ale tym razem nie na będącym w przebudowie lo- czenie artystów – odbijało się na jakości tak śpiewu, jak dowisku, a na korcie centralnym, wyposażonym w 3 tys. muzyki. W drugiej połowie sierpnia najlepsi powrócili do miejsc siedzących. Rola konferansjera przypadła Janowi Szczecina – szczególnie ciepło przyjęto tu występy Hele- Świąciowi. Ponownie nie popisała się publiczność: „Mło- ny Majdaniec i Czesława Wydrzyckiego. dzi ludzie, ci z widowni, przeholowali nieco [...] nie ogra- niczając się tylko do tańców czy głośnego aplauzu, swym Kolejny festiwal został zapowiedziany jeszcze w 1962 niekulturalnym zachowaniem po prostu uniemożliwili r., znów na łamach czasopisma „Dookoła Świata”. Tym normalne przeprowadzenie przesłuchań” – bulwerso- razem odbywać się miał w oparciu o akompaniament wał się dziennikarz „Kuriera Szczecińskiego”. W artykule dwóch zespołów big-beatowych: Czerwono-Czarnych opublikowanym kilka dni po zakończeniu festiwalu do- i wyróżniony w pierwszej edycji The Luxemburg Combo. dał: „Organizatorzy, niepomni ubiegłorocznych doświad- czeń, otrzymali jeszcze jedną nieprzyjemną lekcję. Oby W II Festiwalu Młodych Talentów w Szczecinie, między ostatnią” – nie spodziewał się, że w pewnym sensie jego 4 a 7 lipca 1963 r., tym razem zaprezentowało się 103 słowa okażą się prorocze.

 Wyłoniona Złota Dziesiątka w 1963 r. rzeczywiście liczy- Majdaniec i Karin Stanek zachwyciły uczestników I Kra- ła dziesięć osób. Zakwalifikowano do niej Szymona Be- jowego Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu. Kolejnego szlaga (Legnica), Zenonę Bubacz (Inowrocław), Halinę festiwalu w Szczecinie nie było. Jacek Nieżychowski stra- Frąckowiak (Poznań), Irenę Grottman (Olsztyn), Jerzego cił posadę w Wojewódzkim Przedsiębiorstwie Imprez Jagusika (Radomsko), Kazimierę Sobczyk (Koszalin), Zdzi- Artystycznych, a któż inny mógł podjąć się podobnego sławę Sośnicką (Kalisz), Barbarę Stęporek (Kielce), Lidię zadania? Szydłowską (Grudziądz) i Mariannę Wróblewską (Sopot). Podobno „Kto śpiewał »jak sam Presley« – ten odpadł Obie edycje Festiwalu Młodych Talentów w Szczecinie w przedbiegach. Trzeba było śpiewać »własnym głosem«. formalnie były częścią trzyletniego planu. W pierwszym Premiowana była indywidualność, kultura i własny styl” etapie chodziło o wykorzystanie popularności zespo- – pisała „Filipinka”. Wyróżniono trzy duety: Halinę Bier- łu Czerwono-Czarni, przy równoczesnym prowadzeniu nat i Teresę Rzepkę z Ostrowca, Mirosławę Kubasińską konkursu, który zachęcił młodzież do śpiewania, a nawet i Tadeusza Nalepę z Rzeszowa oraz Janusza i Zdzisława tworzenia nowych utworów. W drugim – o rezygnację Pasieków z Wrocławia. z powielania wzorów muzyki zachodniej na rzecz pol- skiej lub przynajmniej po polsku śpiewanej piosenki. Gdy w Szczecinie trwała rywalizacja o wejście do Złotej Trzeci stanowić miał przejście do nowej i nowoczesnej Dziesiątki, w Międzyzdrojach piętnaście zespołów pod- piosenki polskiej. To etap, który ugruntowałby obecność czas dwóch wieczornych koncertów w kinie „Radość” „modnej, dobrej, nowoczesnej polskiej piosenki rozryw- (prowadzonych przez Stefana Heinego) walczyło o pu- kowej, granej i śpiewanej we własnym, polskim już sty- char „Expressu Wieczornego”. Najlepszy okazał się ze- lu”. Oficjalnie nigdy go nie zrealizowano. Od nowoczes- spół młodych stoczniowców z Gdańska o nazwie Tony. nej muzyki rozrywkowej nie było jednak drogi odwrotu, a publicystom starszego pokolenia nie pozostawało nic Do konkursu na najlepszą piosenkę zgłoszono ponad 90 innego, jak powtórzyć za Jerzym Waldorffem: „Bawcie prac, z których 62 dopuszczono do rywalizacji. Komisja się dobrze, moje dziatki. Have a good time! Bye, bye…” przyznała pierwszą nagrodę piosence Powiedz mi dziś (muzyka: Jerzy Garyantesiewicz, słowa: Nina Pilchow- ska), drugą utworowi Co to jest (tych samych autorów), a trzecią piosence Majowy zmierzch (muzyka: Antoni Bu- zuk, słowa: Wojciech Lipniacki). Piosenki te można było usłyszeć w kończącym festiwal koncercie galowym, pod- czas którego wykonali je Katarzyna Bovery i Mieczysław Friedel. Nie zabrakło również występów laureatów obu konkursów – dla solistów i zespołów muzycznych.

„Niestety, tylko raz można odkryć Amerykę” – pisał Ma- teusz Święcicki na łamach „Jazzu”. „Żarliwym mora- lizatorom i pedagogom szalenie się podobało na II Fe- stiwalu, że młodzież śpiewała po polsku, że rytmy żywe, hałaśliwe i wulgarne ustąpiły spokojnym, a piosenka melodyjna, liryczna wyparła obrzydliwe wykrzykiwanie. Jak to dobrze, że już nie w dżinsach i sweterkach, lecz w ślicznie skrojonych garniturkach młodzież mizdrzy się i wdzięczy do mikrofonu, mając ponoć w zanadrzu dobre świadectwo szkolne oraz zezwolenie rodziców na udział w imprezie”. Jego zdaniem big-beat już wtedy dogory- wał, a czas miał pokazać, czy pojawi się jakiś nowy styl.

Talenty odkrywane w Szczecinie pojawiały się nie tylko na koncertach z Czerwono-Czarnymi. W 1963 r. Helena

Zdjęcia z Festiwalu Młodych Talentów z 1962 r. wykonane przez szczecińskiego fotografa - Zbigniewa Wróblewskiego