Kornelia DYGACZ Górniczy folklor muzyczny w badaniach naukowych i publikacjach Adolfa Dygacza Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego Kornelia DYGACZ

Dokumentation und Forschungsarbeiten im Rahmen der Bauarbeiter- musikfolklore

Zusammenfassung Den Anfang des Sammelns und der Dokumentation der Volkslieder in Oberschlesien datiert man auf das Ende des 19. Jahrhunderts. Die ersten Eintragungen wurden von den einzelnen Liebhabern Jacek OKOŃ der Folklore: Łukasz Wallis und seinem Sohn Stanisław sowie von Feliks Musialik unternommen. Infolge der Gruppenaktionen, welche nach dem zweiten Weltkrieg unternommen wurden und der Sammlung der Folklore dienten, fand man viele neue Materialien, zwischen welchen eine besondere Gruppe ausgegliedert werden konnte: die Bergarbeiterlieder. 1954 hat Stanisław Wallis Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego das erste Liederbuch unter dem Titel „Pieśni górnicze Górnego Śląska” (deutsche Übersetzung: Przypomnienie tomiku „W cieniu brzóz i kominów” Bergarbeiterlieder aus Oberschlesien) herausgegeben. Zwei Jahre später ist auf dem Büchermarkt „Śpiewnik pieśni górniczych” (deutsche Übersetzung: Bergarbeiterliederbuch) von Adolf Dygacz erschienen. Der Autor war ein Sammler und Forscher, Od 1922 roku, kiedy to część Śląska z przeważającą częścią przemysłu przyznana została osta- der sein ganzes Leben dem Bergarbeitervolkslied gewidmet hatte. In dem Artikel wurden tecznie Polsce, w ślad za polskim wojskiem zaczęli przybywać tu z innych części odrodzonej Ojczyzny einzelne Werke von Dygacz besprochen und charakterisiert. Die Quelleneditionen beinhalten neu liczni organizatorzy życia administracyjnego, kulturalnego i gospodarczego. Nowo powstałe woje- entdeckte und bis heute niemals publizierte Bergarbeiterlieder, die durch den direkten Kontakt wództwo śląskie organizowało swe urzędowe formy, nowy kształt musiała przybrać kultura (teatr, mit den Gebietsbewohnern erworben und danach detailliert dokumentiert worden sind. Der biblioteka, rozgłośnia radiowa, prasa, w końcu również muzeum). Ruch ten był szczególnie dobrze Aufmerksamkeit verdienen sich besonders die hochgeschätzten, mit einem Musikfachkommentar widoczny w gospodarce, zwłaszcza tam, gdzie Skarb Państwa stał się właścicielem lub dzierżawcą. versehenen Bearbeitungen. In diesen ersten polnischen wissenschaftlichen Forschungen wurde Do tej niemałej grupy przyjezdnych zaliczały się w górnictwie postacie tej miary co inż. Stanisław die Komparatistik als Forschungsmethode berücksichtigt. Die von Dygacz vorgeschlagene Majewski, dyr. Julian Tytus Zagórowski czy inż. Stanisław Herman. Przybywali licznie, dla historii ano- Liedereinteilung unterscheidet Themengruppen, die das allgemeine Berufs-, Familien- und nimowi, urzędnicy wojewódzcy i miejscy, osiedlali się – zwłaszcza w rozrastających się Katowicach Gesellschaftsleben eines Bergbauarbeiters charakterisieren. Im Artikel wurden die Lebensnähe der – inteligenci. Pojawiła się garstka ludzi pióra. Trwało to przez całe dwudziestolecie międzywojenne, Lieder und die Erkenntnismöglichkeiten, die diese Lieder schaffen (was von Adolf Dygacz selbst mit przybierając różne rozmiary. Nachdruck betont worden war), hervorgehoben. W literaturze polskiej pozwoliło się prócz tego zauważyć zjawisko podejmowania tematów ślą- skich przez pisarzy i poetów pochodzących spoza Śląska, nie mających z nim wcześniej bezpośred- Übersetzt von Petra Buchta nio do czynienia. Nie trzeba było nawet tu zamieszkać, by poczuć się w obowiązku coś o Śląsku na- pisać. Powstały więc „śląskie” utwory powieściowe Poli Gojawiczyńskiej i Haliny Krahelskiej, wiersze Emila Zegadłowicza, Władysława Broniewskiego, Juliana Tuwima, Jarosława Iwaszkiewicza, Józefa Czechowicza.

 Zob. J. Jaros, Majewski Stanisław, hasło przedmiotowe w: „Polski Słownik Biograficzny”, t. XIX, Wrocław – Warszawa – Kraków – Gdańsk 1974; Tenże, Majewski Stanisław, hasło przedmiotowe w: Słownik polskich pio- nierów techniki, red. B. Orłowski, 1984; Z. Szmidtke, Julian Tytus Zagórowski (1890–1967). Przypom- nienie wielkości, „Górnik Polski” 2007, nr 1; Tenże, Stanisław Herman (1887–1969) - twórca polskich aparatów tlenowych, „Górnik Polski” 2008, nr 2.  Zob. Z. Hierowski, 25 lat literatury na Śląsku 1920-1945, Katowice-Wrocław 1947; K. Czachowski, Obraz literatury polskiej, t. III Ekspresjonizm i Neorealizm, Państwowe Wydawnictwo Książek Szkolnych, Warszawa – Lwów 1936.  Zob. Wierszem o Śląsku. Antologia, wybrał i opracował Aleksander Widera, Stalinogród [Katowice] 1956.

88 89 Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego

Na fali osiedlania się na Śląsku, z różnych zresztą życiowych przyczyn, na stałe zdecydowali się „Przy kądzieli”. W roku 1893 z małżeństwa z Marią z Chodackich przyszedł więc na świat jego syn, tu osiąść Zofia Kossak ze wschodniej rubieży Rzeczypospolitej, i Julian Przyboś, chłopski syn z Rze- Włodzimierz. Mieszkali wówczas w Krakowie, przy ulicy Topolowej 1/26. Ze Śląskiem nic go nie łączy- szowskiego (oboje wybrali Śląsk Cieszyński). Pojawili się też wkrótce: Kazimierz Gołba z Rzeszowa, ło. Kraina ta, choć tak bliska historycznie i emocjonalnie każdemu Polakowi (a wówczas może nawet dramaturg, i poeta Jan Baranowicz ze wsi pod Brzeskiem. Zaaklimatyzował się w sposób niemal bardziej niż teraz), tchnęła na zewnątrz złowrogą obcością: była p r u s k a (trzeba pamiętać, że to doskonały (w Siemianowicach) Zdzisław Hierowski pochodzący spod Przemyśla, też ze wsi. czas powstania „Roty”, „Placówki”, „Wiatru od morza”). Dopiero w 1923 osiedli się tam na stałe jego Niezależnie od osobistych uzdolnień i stopnia wykształcenia, przybysze wnosili na Śląsk nową dorosły już syn. W 1936 roku sławny pisarz śląski, Gustaw Morcinek, nb. już wówczas Włodzimierza jakość postrzegania ludzi, spraw i rzeczy, własny, odmienny punkt widzenia. Żelechowskiego kolega po piórze, na lekcji pokazowej dla nauczycieli szkół powszechnych wybierze Niesiony tą samą falą i przyciągany tymi samymi wewnętrznymi motywami, przybył do Katowic do analizy obraz Kaspra Żelechowskiego „Wywłaszczenie”10. w 1923 roku poeta Włodzimierz Żelechowski. Towarzyszyła mu poślubiona pięć lat wcześniej mał- Istotne jest tu to, że osobowość i smak przyszłego poety (katowickiego, śląskiego) ukształtowały żonka, Janina Zabierzewska, pochodząca z Rzeszowszczyzny. się w Krakowie, w warunkach najwyższej kultury artystycznej, w atmosferze młodopolskiej (cygane- Przywołane tu przy okazji nazwy miejscowości i krain geograficznych, skąd pochodzili przy- ria), chłopomańskiej, lecz zarazem inteligenckiej i mieszczańskiej, pod okiem ojca - sławnego Kaspra bysze, w jakiś sposób już ich określają i klasyfikują, często przez pryzmat utrwalonego stereotypu. Żelechowskiego. Ale dla pełni poznania nie mniejsze znaczenie mają środowiska społeczne, rodzinne i towarzyskie, w których charaktery i poglądy na świat zostały ukształtowane. W każdym razie o środowisku, Co widzi poeta w jakim wykrystalizowała się osobowość poety Żelechowskiego (na Śląsk przyjechał jako dojrzały Wydawać by się mogło komu, że dzieło sztuki, to zaledwie odtworzenie kształtów, barw i wyglą- mężczyzna), więcej na pewno dowiemy się, gdy przywołamy wpierw postać jego sławnego ojca. dów przedstawianych przedmiotów, dźwięków duszy. Głębsza refleksja nasunie wszakże i tę myśl, że wszystko to widziane, słyszane lub odczuwane jest wpierw przez artystę i przefiltrowane przez zmysł Kasper Żelechowski ojciec poety medytacji, gdzie przeszłość, wiedza osobista, niepowtarzalny styl i własny talent owocują czymś Włodzimierz Żelechowski urodził się w Krakowie, 8 czerwca 1893 roku. Był synem znanego zgoła odmiennym od przedstawianego przedmiotu. Artysta staje przed sztalugą lub kartką papieru i modnego artysty-malarza z okresu Młodej Polski, Kaspra Żelechowskiego. Dzisiaj nazwisko Żele- z bagażem osobistych doświadczeń, z jakimś nastawieniem do świata, z uczuciem takim lub innym. chowski kojarzone jest, wyjąwszy regionalną pamięć katowickiego środowiska literackiego, właśnie Zapewne niebagatelną rolę odgrywa tu też kwestia pochodzenia, skoro wprawne ucho i oko bez z ojcem, Kasprem. Kasper Żelechowski wykształcił się w krakowskiej szkole sztuk pięknych pod kie- trudu dostrzega np. rosyjską proweniencję słyszanej melodii lub odkrywa w rysunku lekkość kreski runkiem Jana Matejki, później w akademii monachijskiej u Karla Rauppa. Nagrodzony był medalami dalekowschodniej. Pieśni góralskie różnią się bez dowodzenia od ballad dziadowskich czy dumek na wystawach w Warszawie i w Paryżu. Jako artysta przynależał do młodopolskiego nurtu chłopo- ukraińskich. Istnieją cechy wspólne grupie, powiązania nieświadome, paradoksalnie łatwiej zauwa- manii, wyznającego ideę odzyskania przez mieszczuchów sił witalnych poprzez powrót do natury żane przez obcych, a nie swoich. i skoligacenie się przez małżeństwo z mieszkańcami wsi. Na zewnątrz przybrało to formę fascynacji folklorem, obrzędowością, krajobrazem wiejskim. Kasper Żelechowski stawiany jest w tym nurcie Fot. 1. Włodzimierz Żelechowski, fotografia legitymacyjna. Reprodukcja na równi ze swymi przyjaciółmi: Ludwikiem Stasiakiem, Włodzimierzem Tetmajerem, Wincentym z: Z. Hierowski, Pamięci Włodzimierza Żelechowskiego, „Śląsk Literacki” 1954, Wodzinowskim i Stanisławem Radziejowskim (Wyspiański sportretował to zjawisko w „Weselu”, nr 12, ze zbioru Biblioteki MGW gdzie panem młodym był nie kto inny jak Włodzimierz Tetmajer). O zainteresowaniach tematycz- nych Kaspra Żelechowskiego więcej mówią tytuły jego prac: „Przednówek”, „Gęślarka”, „Gospodarz”, Jeśli chodzi o literaturę rodzimą, Śląsk nie był pozbawiony solidnych fundamentów. Nie trzeba przy tym sięgać aż do Roździeńskiego, niemal rówieśnego Kochanowskiemu. Przyłączenie części Śląska do Polski było

 D. Głowińska, A. Szczygieł, Życie i twórczość Zofii Kossak-Szczuckiej-Szatkowskiej, Bielsko-Biała 1996, s. 7n. w znacznej mierze owocem owej świadomości, do której ukształtowania Zofia Kossak urodziła się w Kośminie koło Puław. W 1907 roku jej ojciec utracił Kośmin i w dwa lata później przyczyniła się walnie twórczość poetów tzw. XIX-wiecznego przebudze- wziął w dzierżawę majątek Skowródki na Wołyniu. Kiedy traktat ryski pozostawił Skowródki po bolszewickiej nia narodowego na Śląsku: Lompy, Bończyka, Damrota, Ligonia, Kupca, stronie granicy, rodzina przenosi się do Górek Wielkich, gdzie ostatecznie w 1923 roku zamieszkała również Zofia Kossak.  Żelechowski Stanisław (sic!), biogram w: Rocznik Naukowo-Literacko-Artystyczny na rok 1905, pod redakcją Wła-  M. Fazan, GOŁBA Kazimierz, hasło przedmiotowe w: Śląski Słownik Biograficzny, red. J. Kantyka i Wł. Zieliński, dysława Okręta, Warszawa 1905, s. 329, Kasper Żelechowski figuruje tu jako Żelechowski Stanisław, z podanymi Śląski Instytut Naukowy, Katowice 1981. tytułami prac współbrzmią późniejsze tytuły wierszy jego syna, Włodzimierza: np. „Opuszczony chodnik”, „Na  Zob. M. Fazan, W. Nawrocki, Katowickie środowisko literackie w latach 1945-1967, Katowice 1969. dużym filarze”, „Misterium odlewnicze”, „Hałda w nocy”.  M. Fazan, W. Nawrocki, Katowickie środowisko literackie…, s. 154. 10 K. Heska-Kwaśniewicz, Pisarski zakon. Biografia literacka Gustawa Morcinka, Instytut Śląski w Opolu, Opole  http://pl.wikipedia.org/wiki/Ludwik_Stasiak, z dnia 26 października 2010 r. 1988, s. 90.

90 91 Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego

Na fali osiedlania się na Śląsku, z różnych zresztą życiowych przyczyn, na stałe zdecydowali się „Przy kądzieli”. W roku 1893 z małżeństwa z Marią z Chodackich przyszedł więc na świat jego syn, tu osiąść Zofia Kossak ze wschodniej rubieży Rzeczypospolitej, i Julian Przyboś, chłopski syn z Rze- Włodzimierz. Mieszkali wówczas w Krakowie, przy ulicy Topolowej 1/26. Ze Śląskiem nic go nie łączy- szowskiego (oboje wybrali Śląsk Cieszyński). Pojawili się też wkrótce: Kazimierz Gołba z Rzeszowa, ło. Kraina ta, choć tak bliska historycznie i emocjonalnie każdemu Polakowi (a wówczas może nawet dramaturg, i poeta Jan Baranowicz ze wsi pod Brzeskiem. Zaaklimatyzował się w sposób niemal bardziej niż teraz), tchnęła na zewnątrz złowrogą obcością: była p r u s k a (trzeba pamiętać, że to doskonały (w Siemianowicach) Zdzisław Hierowski pochodzący spod Przemyśla, też ze wsi. czas powstania „Roty”, „Placówki”, „Wiatru od morza”). Dopiero w 1923 osiedli się tam na stałe jego Niezależnie od osobistych uzdolnień i stopnia wykształcenia, przybysze wnosili na Śląsk nową dorosły już syn. W 1936 roku sławny pisarz śląski, Gustaw Morcinek, nb. już wówczas Włodzimierza jakość postrzegania ludzi, spraw i rzeczy, własny, odmienny punkt widzenia. Żelechowskiego kolega po piórze, na lekcji pokazowej dla nauczycieli szkół powszechnych wybierze Niesiony tą samą falą i przyciągany tymi samymi wewnętrznymi motywami, przybył do Katowic do analizy obraz Kaspra Żelechowskiego „Wywłaszczenie”10. w 1923 roku poeta Włodzimierz Żelechowski. Towarzyszyła mu poślubiona pięć lat wcześniej mał- Istotne jest tu to, że osobowość i smak przyszłego poety (katowickiego, śląskiego) ukształtowały żonka, Janina Zabierzewska, pochodząca z Rzeszowszczyzny. się w Krakowie, w warunkach najwyższej kultury artystycznej, w atmosferze młodopolskiej (cygane- Przywołane tu przy okazji nazwy miejscowości i krain geograficznych, skąd pochodzili przy- ria), chłopomańskiej, lecz zarazem inteligenckiej i mieszczańskiej, pod okiem ojca - sławnego Kaspra bysze, w jakiś sposób już ich określają i klasyfikują, często przez pryzmat utrwalonego stereotypu. Żelechowskiego. Ale dla pełni poznania nie mniejsze znaczenie mają środowiska społeczne, rodzinne i towarzyskie, w których charaktery i poglądy na świat zostały ukształtowane. W każdym razie o środowisku, Co widzi poeta w jakim wykrystalizowała się osobowość poety Żelechowskiego (na Śląsk przyjechał jako dojrzały Wydawać by się mogło komu, że dzieło sztuki, to zaledwie odtworzenie kształtów, barw i wyglą- mężczyzna), więcej na pewno dowiemy się, gdy przywołamy wpierw postać jego sławnego ojca. dów przedstawianych przedmiotów, dźwięków duszy. Głębsza refleksja nasunie wszakże i tę myśl, że wszystko to widziane, słyszane lub odczuwane jest wpierw przez artystę i przefiltrowane przez zmysł Kasper Żelechowski ojciec poety medytacji, gdzie przeszłość, wiedza osobista, niepowtarzalny styl i własny talent owocują czymś Włodzimierz Żelechowski urodził się w Krakowie, 8 czerwca 1893 roku. Był synem znanego zgoła odmiennym od przedstawianego przedmiotu. Artysta staje przed sztalugą lub kartką papieru i modnego artysty-malarza z okresu Młodej Polski, Kaspra Żelechowskiego. Dzisiaj nazwisko Żele- z bagażem osobistych doświadczeń, z jakimś nastawieniem do świata, z uczuciem takim lub innym. chowski kojarzone jest, wyjąwszy regionalną pamięć katowickiego środowiska literackiego, właśnie Zapewne niebagatelną rolę odgrywa tu też kwestia pochodzenia, skoro wprawne ucho i oko bez z ojcem, Kasprem. Kasper Żelechowski wykształcił się w krakowskiej szkole sztuk pięknych pod kie- trudu dostrzega np. rosyjską proweniencję słyszanej melodii lub odkrywa w rysunku lekkość kreski runkiem Jana Matejki, później w akademii monachijskiej u Karla Rauppa. Nagrodzony był medalami dalekowschodniej. Pieśni góralskie różnią się bez dowodzenia od ballad dziadowskich czy dumek na wystawach w Warszawie i w Paryżu. Jako artysta przynależał do młodopolskiego nurtu chłopo- ukraińskich. Istnieją cechy wspólne grupie, powiązania nieświadome, paradoksalnie łatwiej zauwa- manii, wyznającego ideę odzyskania przez mieszczuchów sił witalnych poprzez powrót do natury żane przez obcych, a nie swoich. i skoligacenie się przez małżeństwo z mieszkańcami wsi. Na zewnątrz przybrało to formę fascynacji folklorem, obrzędowością, krajobrazem wiejskim. Kasper Żelechowski stawiany jest w tym nurcie Fot. 1. Włodzimierz Żelechowski, fotografia legitymacyjna. Reprodukcja na równi ze swymi przyjaciółmi: Ludwikiem Stasiakiem, Włodzimierzem Tetmajerem, Wincentym z: Z. Hierowski, Pamięci Włodzimierza Żelechowskiego, „Śląsk Literacki” 1954, Wodzinowskim i Stanisławem Radziejowskim (Wyspiański sportretował to zjawisko w „Weselu”, nr 12, ze zbioru Biblioteki MGW gdzie panem młodym był nie kto inny jak Włodzimierz Tetmajer). O zainteresowaniach tematycz- nych Kaspra Żelechowskiego więcej mówią tytuły jego prac: „Przednówek”, „Gęślarka”, „Gospodarz”, Jeśli chodzi o literaturę rodzimą, Śląsk nie był pozbawiony solidnych fundamentów. Nie trzeba przy tym sięgać aż do Roździeńskiego, niemal rówieśnego Kochanowskiemu. Przyłączenie części Śląska do Polski było

 D. Głowińska, A. Szczygieł, Życie i twórczość Zofii Kossak-Szczuckiej-Szatkowskiej, Bielsko-Biała 1996, s. 7n. w znacznej mierze owocem owej świadomości, do której ukształtowania Zofia Kossak urodziła się w Kośminie koło Puław. W 1907 roku jej ojciec utracił Kośmin i w dwa lata później przyczyniła się walnie twórczość poetów tzw. XIX-wiecznego przebudze- wziął w dzierżawę majątek Skowródki na Wołyniu. Kiedy traktat ryski pozostawił Skowródki po bolszewickiej nia narodowego na Śląsku: Lompy, Bończyka, Damrota, Ligonia, Kupca, stronie granicy, rodzina przenosi się do Górek Wielkich, gdzie ostatecznie w 1923 roku zamieszkała również Zofia Kossak.  Żelechowski Stanisław (sic!), biogram w: Rocznik Naukowo-Literacko-Artystyczny na rok 1905, pod redakcją Wła-  M. Fazan, GOŁBA Kazimierz, hasło przedmiotowe w: Śląski Słownik Biograficzny, red. J. Kantyka i Wł. Zieliński, dysława Okręta, Warszawa 1905, s. 329, Kasper Żelechowski figuruje tu jako Żelechowski Stanisław, z podanymi Śląski Instytut Naukowy, Katowice 1981. tytułami prac współbrzmią późniejsze tytuły wierszy jego syna, Włodzimierza: np. „Opuszczony chodnik”, „Na  Zob. M. Fazan, W. Nawrocki, Katowickie środowisko literackie w latach 1945-1967, Katowice 1969. dużym filarze”, „Misterium odlewnicze”, „Hałda w nocy”.  M. Fazan, W. Nawrocki, Katowickie środowisko literackie…, s. 154. 10 K. Heska-Kwaśniewicz, Pisarski zakon. Biografia literacka Gustawa Morcinka, Instytut Śląski w Opolu, Opole  http://pl.wikipedia.org/wiki/Ludwik_Stasiak, z dnia 26 października 2010 r. 1988, s. 90.

90 91 Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego

Jaronia, twórców rdzennie śląskich. W Niepodległość poezja tutejsza wchodziła z kolejnymi nazwi- rzeczy i spraw znajomych, widzianych codziennie, bliskich i z dawien dawna oswojonych. Pojawia się skami: Emanuel Grim, Augustyn Świder, Emanuel Imiela i Adolf Fierla11. Nie trwało długo, a zajaśniał słowo „tradycja” i jego bliskie sercu desygnaty. Dlatego uczucia są szczere, prostolinijne, nie wyduma- talent Gustawa Morcinka, który pisząc o Śląsku, pozostawał „na swoim”. Także nowy komponent, ne. Jeśli wyrazić je w mowie wiązanej, kierują się raczej ku polom, lasom, gajom, ruczajom, beskidom, jakim w śląskim tyglu było osiedlenie się kilkorga obiecujących talentów z zewnątrz, nie mógł nie niż ku stalowym konstrukcjom kopalń i hut: dodać tej literaturze nowej nuty smakowej. Ale wziąwszy wszystko razem pod uwagę (a nie sposób przemilczeć przy tym również spuścizny po Eichendorffie12 i jego ziomkach) literatura śląska wydaje Gronie, nasze gronie, się nie mieć jednolitego oblicza i być może nie jedno ma imię. Śląska wy ozdobą, Polski język literacki, w różnych fazach swego rozwoju i bez przymiotnika „literacki”, obecny był Wśród was serce płonie, tu w każdym razie od czasów bez przesady niepamiętnych, wypełniając dzieło Roździeńskiego, mod- C z ł e k c z u j e s i ę s o b ą… litewniki, kazania, a w końcu żywoty świętych, teksty mszalne i inne wydawnictwa Karola Miarki, (Emanuel Grim, Pieśń)14 śpiewniki chórów, miejscowe gazety z „Katolikiem” na czele. Obecny był – jakżeby inaczej - w wier- szach wymienionych poetów śląskich, wręcz obowiązkowo u tych wykształconych. Utożsamiało się Czy to samo czuje ktoś obcy, przyjezdny? Czy tak samo czuje się tu sobą? Czy patrząc na to to wówczas z uczuciami patriotycznymi i w swoim czasie wydało owoc w postaci takiego, a nie inne- samo, widzi to samo, co Ślązak? go głosowania w plebiscycie. Centrum spraw i uczuć lokowano za miedzą, nie na miejscu. Dlatego Osiedlając się na Śląsku należało uznać tę krainę za swoją, sobie przeznaczoną, za ziemię obie- mogły powstać wypływy uczuć, jak np. ten Konstantego Damrota: caną, by nie czuć się imigrantem, lecz gospodarzem. Pomocne na pewno było w tym przekonanie, że na Śląsku jest się dalej u siebie, bo „to przecież Polska”. Ale tylko pomocne. Bo roztaczający się Ziemio polska, ziemio święta, wokół widok daleki był od „pól szerokich z Maćkowymi gruszami na miedzach”15, a nawet od zwartej Ojców krwią i znojem zabudowy Krakowa. Użyźniona, poświęcona, Wrażenia z wycieczki Wincentego Pola z roku 1847 nic właściwie nie straciły ze swej bieżącej I ja dzieckiem twojem! prawdy. Nieodległa współczesność Śląska roztaczała przed wzrokiem przybyszów podobne widoki (K. Damrot, Ziemio polska…)13 i być może wywoływała podobne skojarzenia u poetycko nastawionych dusz. Zapisał Pol: „Zbliżanie się ku granicom jakiegokolwiek kraju ma zawsze coś zajmującego w sobie i nawo- Ale na świeże uczucia patriotyczne i na język „pański” nakładało się osobne śląskie myślenie, nie dzi zawsze szereg myśli i obrazów. Most na Przemszy zatętnił pod nami i byliśmy za granicą, już po do zimitowania, specyficzny sposób widzenia świata, język serca, ów fenomen nieprzetłumaczalny. drugiej stronie pięknych wyżyn krakowskich, na śląskiej prozaicznej ziemi. (…) Gdzie tylko okiem Umiłowanie gwary i jej powszechne używanie we wszystkich nieformalnych okolicznościach życia rzucisz, wznoszą się po polach samotne domy fabryczne, kuźnie i warsztaty, wysokie kominy paro- też do tego fenomenu przynależy, bywając nawet pierwszym znakiem, po którym rozpoznaje się wych maszyn, i długie koszary robotników, a obok nich sterczą wszędzie mogiły rudy, żużla i węgli swoich. kamiennych. Żużelicą wysypane drogi, dymami napełniona nieraz cała okolica; a sadzą okopcone Ślązacy byli tu u siebie. Ożywiało ich wspólne uczucie zadomowienia w najbliższej okolicy, która domy, pola, a nawet i lasy na znacznej przestrzeni dokoła tych kuźnic nadają dziwnie ponury wyraz w końcu stała się przestrzenią niemal sakralną, wywyższoną nad inne, kochaną. Ziomkowie stawali tym okolicom, gdzie człowiek pod ziemią nurtuje tylko za rudą i węglem, a na ziemi zajmuje się tylko się domownikami pamięci, rodziną. Z łatwością zasymilowano tu pojęcie Heimatu, używane przez wyrobem żelaza”. tutejszych Niemców, bo wyrażało tę samą ideę. Wszelki zachwyt, podziw, wzruszenie odnoszą się do (Wincenty Pol, Z wycieczki)16 Do poezji polskiej krajobraz taki (tj. przemysłowy) wprowadzony został przez Andrzeja Nie- mojewskiego, poetę młodopolskiego, który umieścił go w swych wierszach pisanych w Sosnowcu.

11 Zob. K. Ligoń, Poeci Górnego Śląska. Krótki zarys historii literatury ludowej na Górnym Śląsku, Książnica Pol- Niemojewski przez sześć lat (1892-1898) pracował tam jako sekretarz Zarządu Towarzystwa Kopalń ska T-wa Naucz. Szkół Wyższych, Lwów-Warszawa 1920; K. Popiołek, Historia Śląska od pradziejów do 1945 roku, rozdział Piśmiennictwo, Katowice 1972, s. 336nn; Z. Hierowski, Wstęp, w: Tenże, Śląsk walczący. Poezja i pieśń, Biblioteka Pisarzy Śląskich, seria II, Katowice-Wrocław 1946; Tenże, 25 lat literatury na Śląsku 1920-1945, Katowice-Wrocław 1947; K. Czachowski, Obraz literatury polskiej, t. III Ekspresjonizm i Neorealizm, Państwowe Wydawnictwo Książek Szkolnych, Warszawa – Lwów 1936, s. 656. 12 Joseph Freiherr von Eichendorff (1788-1857) – wybitny poeta niemiecki okresu romantyzmu, ur. w Łubowicach 14 E. Grim, Pieśń, cyt. za: Wierszem o Śląsku…, s. 123. Podkreślenie J.O. pod Raciborzem, zm. w Nysie. 15 H. Sienkiewicz, Żurawie, w: Tenże, Nowele, PIW, Warszawa 1955, s. 138. 13 K. Damrot, Ziemio polska…, w: Z. Hierowski, Śląsk walczący…, Wydawnictwa Instytutu Śląskiego, Katowice 16 W. Pol, Z wycieczki, cyt. za: Górny Śląsk i Zagłębie w dawnych opisach. Wiek XIX, wybór, wstęp i opracowanie - Wrocław 1946, s. 32. A. Zieliński, Wydawnictwo „Śląsk”, Katowice 1984, s. 79n.

92 93 Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego

Jaronia, twórców rdzennie śląskich. W Niepodległość poezja tutejsza wchodziła z kolejnymi nazwi- rzeczy i spraw znajomych, widzianych codziennie, bliskich i z dawien dawna oswojonych. Pojawia się skami: Emanuel Grim, Augustyn Świder, Emanuel Imiela i Adolf Fierla11. Nie trwało długo, a zajaśniał słowo „tradycja” i jego bliskie sercu desygnaty. Dlatego uczucia są szczere, prostolinijne, nie wyduma- talent Gustawa Morcinka, który pisząc o Śląsku, pozostawał „na swoim”. Także nowy komponent, ne. Jeśli wyrazić je w mowie wiązanej, kierują się raczej ku polom, lasom, gajom, ruczajom, beskidom, jakim w śląskim tyglu było osiedlenie się kilkorga obiecujących talentów z zewnątrz, nie mógł nie niż ku stalowym konstrukcjom kopalń i hut: dodać tej literaturze nowej nuty smakowej. Ale wziąwszy wszystko razem pod uwagę (a nie sposób przemilczeć przy tym również spuścizny po Eichendorffie12 i jego ziomkach) literatura śląska wydaje Gronie, nasze gronie, się nie mieć jednolitego oblicza i być może nie jedno ma imię. Śląska wy ozdobą, Polski język literacki, w różnych fazach swego rozwoju i bez przymiotnika „literacki”, obecny był Wśród was serce płonie, tu w każdym razie od czasów bez przesady niepamiętnych, wypełniając dzieło Roździeńskiego, mod- C z ł e k c z u j e s i ę s o b ą… litewniki, kazania, a w końcu żywoty świętych, teksty mszalne i inne wydawnictwa Karola Miarki, (Emanuel Grim, Pieśń)14 śpiewniki chórów, miejscowe gazety z „Katolikiem” na czele. Obecny był – jakżeby inaczej - w wier- szach wymienionych poetów śląskich, wręcz obowiązkowo u tych wykształconych. Utożsamiało się Czy to samo czuje ktoś obcy, przyjezdny? Czy tak samo czuje się tu sobą? Czy patrząc na to to wówczas z uczuciami patriotycznymi i w swoim czasie wydało owoc w postaci takiego, a nie inne- samo, widzi to samo, co Ślązak? go głosowania w plebiscycie. Centrum spraw i uczuć lokowano za miedzą, nie na miejscu. Dlatego Osiedlając się na Śląsku należało uznać tę krainę za swoją, sobie przeznaczoną, za ziemię obie- mogły powstać wypływy uczuć, jak np. ten Konstantego Damrota: caną, by nie czuć się imigrantem, lecz gospodarzem. Pomocne na pewno było w tym przekonanie, że na Śląsku jest się dalej u siebie, bo „to przecież Polska”. Ale tylko pomocne. Bo roztaczający się Ziemio polska, ziemio święta, wokół widok daleki był od „pól szerokich z Maćkowymi gruszami na miedzach”15, a nawet od zwartej Ojców krwią i znojem zabudowy Krakowa. Użyźniona, poświęcona, Wrażenia z wycieczki Wincentego Pola z roku 1847 nic właściwie nie straciły ze swej bieżącej I ja dzieckiem twojem! prawdy. Nieodległa współczesność Śląska roztaczała przed wzrokiem przybyszów podobne widoki (K. Damrot, Ziemio polska…)13 i być może wywoływała podobne skojarzenia u poetycko nastawionych dusz. Zapisał Pol: „Zbliżanie się ku granicom jakiegokolwiek kraju ma zawsze coś zajmującego w sobie i nawo- Ale na świeże uczucia patriotyczne i na język „pański” nakładało się osobne śląskie myślenie, nie dzi zawsze szereg myśli i obrazów. Most na Przemszy zatętnił pod nami i byliśmy za granicą, już po do zimitowania, specyficzny sposób widzenia świata, język serca, ów fenomen nieprzetłumaczalny. drugiej stronie pięknych wyżyn krakowskich, na śląskiej prozaicznej ziemi. (…) Gdzie tylko okiem Umiłowanie gwary i jej powszechne używanie we wszystkich nieformalnych okolicznościach życia rzucisz, wznoszą się po polach samotne domy fabryczne, kuźnie i warsztaty, wysokie kominy paro- też do tego fenomenu przynależy, bywając nawet pierwszym znakiem, po którym rozpoznaje się wych maszyn, i długie koszary robotników, a obok nich sterczą wszędzie mogiły rudy, żużla i węgli swoich. kamiennych. Żużelicą wysypane drogi, dymami napełniona nieraz cała okolica; a sadzą okopcone Ślązacy byli tu u siebie. Ożywiało ich wspólne uczucie zadomowienia w najbliższej okolicy, która domy, pola, a nawet i lasy na znacznej przestrzeni dokoła tych kuźnic nadają dziwnie ponury wyraz w końcu stała się przestrzenią niemal sakralną, wywyższoną nad inne, kochaną. Ziomkowie stawali tym okolicom, gdzie człowiek pod ziemią nurtuje tylko za rudą i węglem, a na ziemi zajmuje się tylko się domownikami pamięci, rodziną. Z łatwością zasymilowano tu pojęcie Heimatu, używane przez wyrobem żelaza”. tutejszych Niemców, bo wyrażało tę samą ideę. Wszelki zachwyt, podziw, wzruszenie odnoszą się do (Wincenty Pol, Z wycieczki)16 Do poezji polskiej krajobraz taki (tj. przemysłowy) wprowadzony został przez Andrzeja Nie- mojewskiego, poetę młodopolskiego, który umieścił go w swych wierszach pisanych w Sosnowcu.

11 Zob. K. Ligoń, Poeci Górnego Śląska. Krótki zarys historii literatury ludowej na Górnym Śląsku, Książnica Pol- Niemojewski przez sześć lat (1892-1898) pracował tam jako sekretarz Zarządu Towarzystwa Kopalń ska T-wa Naucz. Szkół Wyższych, Lwów-Warszawa 1920; K. Popiołek, Historia Śląska od pradziejów do 1945 roku, rozdział Piśmiennictwo, Katowice 1972, s. 336nn; Z. Hierowski, Wstęp, w: Tenże, Śląsk walczący. Poezja i pieśń, Biblioteka Pisarzy Śląskich, seria II, Katowice-Wrocław 1946; Tenże, 25 lat literatury na Śląsku 1920-1945, Katowice-Wrocław 1947; K. Czachowski, Obraz literatury polskiej, t. III Ekspresjonizm i Neorealizm, Państwowe Wydawnictwo Książek Szkolnych, Warszawa – Lwów 1936, s. 656. 12 Joseph Freiherr von Eichendorff (1788-1857) – wybitny poeta niemiecki okresu romantyzmu, ur. w Łubowicach 14 E. Grim, Pieśń, cyt. za: Wierszem o Śląsku…, s. 123. Podkreślenie J.O. pod Raciborzem, zm. w Nysie. 15 H. Sienkiewicz, Żurawie, w: Tenże, Nowele, PIW, Warszawa 1955, s. 138. 13 K. Damrot, Ziemio polska…, w: Z. Hierowski, Śląsk walczący…, Wydawnictwa Instytutu Śląskiego, Katowice 16 W. Pol, Z wycieczki, cyt. za: Górny Śląsk i Zagłębie w dawnych opisach. Wiek XIX, wybór, wstęp i opracowanie - Wrocław 1946, s. 32. A. Zieliński, Wydawnictwo „Śląsk”, Katowice 1984, s. 79n.

92 93 Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego

Węgla17. W sąsiadującym ze Śląskiem Zagłębiu trwało wówczas intensywne osiedlanie się admini- Poeta zauważa Śląsk stracji powstających zakładów, związane z przyśpieszonym rozwojem przemysłu. Powstały wtedy W latach 20-tych XX w. życie literackie na Śląsku nie tryskało witalnością i energią, cechując się i takie strofy: nikłością liczbową i atomizacją poszczególnych osobowości. W Związku Literatów Polskich zrzeszo- nych było tylko ośmiu śląskich pisarzy, nie tworzących zwartego i kulturotwórczego środowiska23. Gdzieś w dali Niemen płynie i Wilja się toczy, Żelechowski dokonał pierwszej próby konsolidacji, zakładając i prowadząc Koło Literacko-Artystycz- Tu czarne rzeki węgla widzą nasze oczy!. ne na Śląsku oraz powołując do życia pismo „Przegląd Literacki”, które zresztą upadło po ukazaniu Dymy, dymy!... Kominów unoszą się lasy się pierwszego numeru24. Od 1926 roku publikował też systematycznie w „Polsce Zachodniej”, piś- A w głębi wrą dniem, nocą fabryczne hałasy… mie wojewody Grażyńskiego25. Do Związku Literatów Polskich przyjęto go w 1929 roku. Jako poeta (Andrzej Niemojewski, Wstęp)18 nie wykazywał początkowo zainteresowania dla walorów Śląska, trwając wiernie przy krakowskich, młodopolskich ideach swego ojca, czcząc rustykalizm, wiejskość, uniwersalne piękno pól, lasów, łąk, W 1923 roku poeta Włodzimierz Żelechowski osiadł pomiędzy ramami podobnego pejzażu, roz- zielone pejzaże. Było to wszakże tak odległe od chociażby zaokiennego widoku. palając w jego dymach własne ognisko domowe i podtrzymując je nieustannie. Włodzimierz Żelechowski wszedł do literatury śląskiej dzięki swemu tomikowi „W cieniu brzóz Co zobaczył na Śląsku, w Katowicach? Jakie były jego myśli? Dość powiedzieć, że zanim tomik i kominów”, wydanemu w roku 1933. W tomiku tym już wprost natrafiamy na Śląsk w jakiejś mierze „W cieniu brzóz i kominów” zapewnił mu miejsce wśród najwybitniejszych poetów ś l ą s k i c h prawdziwy, przynajmniej w tej najbardziej rzucającej się w oczy prawdzie jego przemysłowego kra- dwudziestolecia międzywojennego, zdążył wydać wcześniej trzy tomiki wierszy: „Złudzenia”19, „Po jobrazu i w prawdzie wykonywanej w jego zakątkach pracy. drodze”20 i „Struny świata”21, z czego tylko pierwszy na Śląsku. Szukając wydawców kierował się ku W literackim opisaniu górnictwa i kopalni dzieło Żelechowskiego nie jest oczywiście pracą pio- Krakowowi i Warszawie. Oceniając te pierwsze książki poetyckie z punktu widzenia krytyka literackie- nierską. Pomijając zabytki literatury, w rodzaju „Officina Ferraria”26 czy motywy górnicze w arcydzie- go i znawcy literatury miejscowej, Zdzisław Hierowski napisał był, że „noszą bardzo nikłe ślady wpły- łach takich jak „Anhelli”27, pozostanie wystarczająca liczba faktów literackich o tejże samej tematyce, wów środowiska, w którym [Żelechowski] żył i pracował. Raczej znać w nich wyraźnie ślady silnych które w porządku chronologicznym wyprzedziły wystąpienie Żelechowskiego. Temat wszedł „na związków z atmosferą Krakowa, z której wyszedł, związków o charakterze literackim. Rozmiłowany wokandę” w końcu XIX wieku. Trzeba pamiętać, że do dziś nie straciła świeżości powieść naturali- w przyrodzie, opisie piękna wiejskiego krajobrazu i zdarzeń na tło to rzuconych, nie wolny od pante- styczna Zoli „Germinal”28 (1885) o strajku górników francuskich. W roku 1896 wydana została książka istycznych zachwytów, nie dostrzegał jeszcze uroków i osobliwości krajobrazu śląskiego”22. Zofii Bukowieckiej „Historia o Janku górniku”29, ukazał się tomik Niemojewskiego „Polonia Irreden- ta”, zawierający cykl górniczy „Podziemia”, i wreszcie rozpoczął się druk w odcinkach powieści Artura Gruszeckiego „Krety”. W 1899 roku Żeromski napisał „Ludzi bezdomnych”30. Na tym tle Żelechowski przeszedłby zapewne niepostrzeżenie i bez echa. 17 K. Czachowski, Obraz literatury polskiej, t. I Naturalizm i Neoromantyzm, Państwowe Wydawnictwo Książek Szkolnych, Warszawa – Lwów 1934, s. 76nn; M. Warneńska, W cieniu „Katarzyny”, Katowice 1961, s. 58; D. Brzozowska, Posłowie, w: A. Gruszecki, Krety, Kraków 1959, s. 323; J. Pierzchała, Legenda Zagłębia, Wydawnic- 23 Z. Hierowski, Pamięci Włodzimierza Żelechowskiego, w: „Śląsk Literacki” 12/1954, s. 109. two „Śląsk”, Katowice 1971, s. 209-219. Chodzi o tomik wierszy Niemojewskiego Polonia Irredenta, wydawany 24 Tamże, s. 109; M. Fazan, W. Nawrocki, Katowickie środowisko literackie w latach 1945-1967…, s. 303; M. Fazan, cyklicznie w latach 1895-1896, i powtórnie wydany w całości w roku 1901. ŻELECHOWSKI Włodzimierz, hasło przedmiotowe w: Śląski Słownik Biograficzny…, s. 286. Brak bliższych infor- 18 A. Niemojewski, Wstęp, cyt. za: A. Niemojewski, Polonia Irredenta, e-book, http://www.ebook.pl/index.php?t= macji o wspomnianym piśmie. Hierowski pisze, że „pisemko utknęło z d a j e się na jednym numerze”, natomiast ebooks&author=Niemojewski%20Andrzej, z dnia 31 października 2010 r. Zob. też: Księga Wierszy Polskich XIX w biogramie Żelechowskiego M. Fazan używa słów „ukazał się p o d o b n o jeden numer, dotąd nie odnaleziony”. wieku, zebrał J. Tuwim, opr. J.W. Gomulicki, t. III, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1956, s. 326-355; W katalogu Biblioteki Śląskiej brak takiej pozycji (przyp. i podkr. J.O.). Zbiór poetów polskich XIX w., ułożył i opracował P. Hertz, ks. IV, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 25 M. Fazan, ŻELECHOWSKI Włodzimierz, hasło przedmiotowe w: Śląski Słownik Biograficzny…, s. 286. 1965, s. 415-454. 26 W. Roździeński, Officina Ferraria, Biblioteka Pisarzy Śląskich, Katowice 1936.Pełny, oryginalny tytuł brz- 19 Wł. Żelechowski, Złudzenia, Nakładem K. Miarki, Mikołów 1926. mi Officina Ferraria abo Hutá y Wárstat z Kuźniámi Szlachetnego dźieła Żelaznego, Kraków 1612. Pod tym 20 Tenże, Po drodze, Nakładem księgarni S.A. Krzyżanowskiego, Kraków 1928. tytułem ukazało się pierwsze współczesne wydanie, staraniem Romana Pollaka, Poznań MCMXXXIII. Zob. Stan 21 Tenże, Struny świata, nakładem księgarni F. Hoesicka, Warszawa 1931. i potrzeby nauki polskiej o Śląsku, red. R. Lutman, Katowice 1936, s. 188. 22 Z. Hierowski, 25 lat literatury na Śląsku…, s. 132. Jeszcze dłużej trwało, by „uroki i osobliwości krajobrazu ślą- 27 J. Słowacki, Anhelli, w: Tenże, Dzieła, pod red. J. Krzyżanowskiego, t. II Poematy, Wydawnictwo Zakładu Naro- skiego” dostrzegła też żona poety, Janina Zabierzewska. Jej pierwszy tomik ukazał się dopiero w 1937 roku (miała dowego im. Ossolińskich, Wrocław 1949. wówczas 43 lata). Nosił jednak tytuł „Przez śląskie okno” (Katowice 1937). Były w nim i takie słowa (adresatem są 28 E. Zola, Germinal, tł. K. Dolatowska, PIW, Warszawa 1987. Katowice): 29 Z. Bukowiecka, Historia o Janku górniku, Wyd. Gebethner i Wolf, Warszawa 1925. Chcę ujrzeć cię miasto w zieleni, miasto od dymów ciemne – 30 S. Żeromski, Ludzie bezdomni, w: Tenże, Pisma, pod red. St. Pigonia, t. VIII, Spółdzielnia Wydawnicza „Czytel- Twój szorstki urok mnie urzekł i moje serce ogarnął. (Wyznanie) nik”, Warszawa 1947.

94 95 Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego

Węgla17. W sąsiadującym ze Śląskiem Zagłębiu trwało wówczas intensywne osiedlanie się admini- Poeta zauważa Śląsk stracji powstających zakładów, związane z przyśpieszonym rozwojem przemysłu. Powstały wtedy W latach 20-tych XX w. życie literackie na Śląsku nie tryskało witalnością i energią, cechując się i takie strofy: nikłością liczbową i atomizacją poszczególnych osobowości. W Związku Literatów Polskich zrzeszo- nych było tylko ośmiu śląskich pisarzy, nie tworzących zwartego i kulturotwórczego środowiska23. Gdzieś w dali Niemen płynie i Wilja się toczy, Żelechowski dokonał pierwszej próby konsolidacji, zakładając i prowadząc Koło Literacko-Artystycz- Tu czarne rzeki węgla widzą nasze oczy!. ne na Śląsku oraz powołując do życia pismo „Przegląd Literacki”, które zresztą upadło po ukazaniu Dymy, dymy!... Kominów unoszą się lasy się pierwszego numeru24. Od 1926 roku publikował też systematycznie w „Polsce Zachodniej”, piś- A w głębi wrą dniem, nocą fabryczne hałasy… mie wojewody Grażyńskiego25. Do Związku Literatów Polskich przyjęto go w 1929 roku. Jako poeta (Andrzej Niemojewski, Wstęp)18 nie wykazywał początkowo zainteresowania dla walorów Śląska, trwając wiernie przy krakowskich, młodopolskich ideach swego ojca, czcząc rustykalizm, wiejskość, uniwersalne piękno pól, lasów, łąk, W 1923 roku poeta Włodzimierz Żelechowski osiadł pomiędzy ramami podobnego pejzażu, roz- zielone pejzaże. Było to wszakże tak odległe od chociażby zaokiennego widoku. palając w jego dymach własne ognisko domowe i podtrzymując je nieustannie. Włodzimierz Żelechowski wszedł do literatury śląskiej dzięki swemu tomikowi „W cieniu brzóz Co zobaczył na Śląsku, w Katowicach? Jakie były jego myśli? Dość powiedzieć, że zanim tomik i kominów”, wydanemu w roku 1933. W tomiku tym już wprost natrafiamy na Śląsk w jakiejś mierze „W cieniu brzóz i kominów” zapewnił mu miejsce wśród najwybitniejszych poetów ś l ą s k i c h prawdziwy, przynajmniej w tej najbardziej rzucającej się w oczy prawdzie jego przemysłowego kra- dwudziestolecia międzywojennego, zdążył wydać wcześniej trzy tomiki wierszy: „Złudzenia”19, „Po jobrazu i w prawdzie wykonywanej w jego zakątkach pracy. drodze”20 i „Struny świata”21, z czego tylko pierwszy na Śląsku. Szukając wydawców kierował się ku W literackim opisaniu górnictwa i kopalni dzieło Żelechowskiego nie jest oczywiście pracą pio- Krakowowi i Warszawie. Oceniając te pierwsze książki poetyckie z punktu widzenia krytyka literackie- nierską. Pomijając zabytki literatury, w rodzaju „Officina Ferraria”26 czy motywy górnicze w arcydzie- go i znawcy literatury miejscowej, Zdzisław Hierowski napisał był, że „noszą bardzo nikłe ślady wpły- łach takich jak „Anhelli”27, pozostanie wystarczająca liczba faktów literackich o tejże samej tematyce, wów środowiska, w którym [Żelechowski] żył i pracował. Raczej znać w nich wyraźnie ślady silnych które w porządku chronologicznym wyprzedziły wystąpienie Żelechowskiego. Temat wszedł „na związków z atmosferą Krakowa, z której wyszedł, związków o charakterze literackim. Rozmiłowany wokandę” w końcu XIX wieku. Trzeba pamiętać, że do dziś nie straciła świeżości powieść naturali- w przyrodzie, opisie piękna wiejskiego krajobrazu i zdarzeń na tło to rzuconych, nie wolny od pante- styczna Zoli „Germinal”28 (1885) o strajku górników francuskich. W roku 1896 wydana została książka istycznych zachwytów, nie dostrzegał jeszcze uroków i osobliwości krajobrazu śląskiego”22. Zofii Bukowieckiej „Historia o Janku górniku”29, ukazał się tomik Niemojewskiego „Polonia Irreden- ta”, zawierający cykl górniczy „Podziemia”, i wreszcie rozpoczął się druk w odcinkach powieści Artura Gruszeckiego „Krety”. W 1899 roku Żeromski napisał „Ludzi bezdomnych”30. Na tym tle Żelechowski przeszedłby zapewne niepostrzeżenie i bez echa. 17 K. Czachowski, Obraz literatury polskiej, t. I Naturalizm i Neoromantyzm, Państwowe Wydawnictwo Książek Szkolnych, Warszawa – Lwów 1934, s. 76nn; M. Warneńska, W cieniu „Katarzyny”, Katowice 1961, s. 58; D. Brzozowska, Posłowie, w: A. Gruszecki, Krety, Kraków 1959, s. 323; J. Pierzchała, Legenda Zagłębia, Wydawnic- 23 Z. Hierowski, Pamięci Włodzimierza Żelechowskiego, w: „Śląsk Literacki” 12/1954, s. 109. two „Śląsk”, Katowice 1971, s. 209-219. Chodzi o tomik wierszy Niemojewskiego Polonia Irredenta, wydawany 24 Tamże, s. 109; M. Fazan, W. Nawrocki, Katowickie środowisko literackie w latach 1945-1967…, s. 303; M. Fazan, cyklicznie w latach 1895-1896, i powtórnie wydany w całości w roku 1901. ŻELECHOWSKI Włodzimierz, hasło przedmiotowe w: Śląski Słownik Biograficzny…, s. 286. Brak bliższych infor- 18 A. Niemojewski, Wstęp, cyt. za: A. Niemojewski, Polonia Irredenta, e-book, http://www.ebook.pl/index.php?t= macji o wspomnianym piśmie. Hierowski pisze, że „pisemko utknęło z d a j e się na jednym numerze”, natomiast ebooks&author=Niemojewski%20Andrzej, z dnia 31 października 2010 r. Zob. też: Księga Wierszy Polskich XIX w biogramie Żelechowskiego M. Fazan używa słów „ukazał się p o d o b n o jeden numer, dotąd nie odnaleziony”. wieku, zebrał J. Tuwim, opr. J.W. Gomulicki, t. III, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1956, s. 326-355; W katalogu Biblioteki Śląskiej brak takiej pozycji (przyp. i podkr. J.O.). Zbiór poetów polskich XIX w., ułożył i opracował P. Hertz, ks. IV, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 25 M. Fazan, ŻELECHOWSKI Włodzimierz, hasło przedmiotowe w: Śląski Słownik Biograficzny…, s. 286. 1965, s. 415-454. 26 W. Roździeński, Officina Ferraria, Biblioteka Pisarzy Śląskich, Katowice 1936.Pełny, oryginalny tytuł brz- 19 Wł. Żelechowski, Złudzenia, Nakładem K. Miarki, Mikołów 1926. mi Officina Ferraria abo Hutá y Wárstat z Kuźniámi Szlachetnego dźieła Żelaznego, Kraków 1612. Pod tym 20 Tenże, Po drodze, Nakładem księgarni S.A. Krzyżanowskiego, Kraków 1928. tytułem ukazało się pierwsze współczesne wydanie, staraniem Romana Pollaka, Poznań MCMXXXIII. Zob. Stan 21 Tenże, Struny świata, nakładem księgarni F. Hoesicka, Warszawa 1931. i potrzeby nauki polskiej o Śląsku, red. R. Lutman, Katowice 1936, s. 188. 22 Z. Hierowski, 25 lat literatury na Śląsku…, s. 132. Jeszcze dłużej trwało, by „uroki i osobliwości krajobrazu ślą- 27 J. Słowacki, Anhelli, w: Tenże, Dzieła, pod red. J. Krzyżanowskiego, t. II Poematy, Wydawnictwo Zakładu Naro- skiego” dostrzegła też żona poety, Janina Zabierzewska. Jej pierwszy tomik ukazał się dopiero w 1937 roku (miała dowego im. Ossolińskich, Wrocław 1949. wówczas 43 lata). Nosił jednak tytuł „Przez śląskie okno” (Katowice 1937). Były w nim i takie słowa (adresatem są 28 E. Zola, Germinal, tł. K. Dolatowska, PIW, Warszawa 1987. Katowice): 29 Z. Bukowiecka, Historia o Janku górniku, Wyd. Gebethner i Wolf, Warszawa 1925. Chcę ujrzeć cię miasto w zieleni, miasto od dymów ciemne – 30 S. Żeromski, Ludzie bezdomni, w: Tenże, Pisma, pod red. St. Pigonia, t. VIII, Spółdzielnia Wydawnicza „Czytel- Twój szorstki urok mnie urzekł i moje serce ogarnął. (Wyznanie) nik”, Warszawa 1947.

94 95 Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego

Ale nawet, gdy dla takich porównań osadzony zostałby w ciasnych ramach współczesnej mu „Przeglądzie Współczesnym”, „Miesięczniku Pedagogicznym”, „Pionie”, „Kurierze Literacko-Naukowym” 33 literatury śląskiej, ubogiej pod względem liczebnym, to i tu nie dzierżyłby palmy pierwszeństwa. i „Nowej Książce” , nawet w „Dzienniku Urzędowym Kuratorium Okręgu Szkolnego Lubelskiego”34, W temacie górniczym wyprzedzony został na Śląsku nie tylko przez Morcinka, który zadebiutował w a autorami byli m.in. Władysław Sebyła, Tadeusz Sinko i Józef Birkenmajer. Zgadzano się powszech- roku 1929 zbiorem nowel „Serce za tamą”, ale i przez Morcinkowego ziomka z Zaolzia, Adolfa Fierlę, nie, że oto podjęta została udana próba ujęcia tematyki śląskiej z jej narzucającymi się oglądowi autora wydanej w tym samym czasie powieści „Hałdy”. Adolf Fierla wprowadził też górnictwo do swej punktami stałymi. Nie wątpiono, że próba ta wyniknąć mogła jedynie ze szczerego zachwytu i równie poezji, publikując tomiki „Cienie i blaski” (1931) i „Kopalnia słoneczna” (1933). Nie stał się jednak kon- szczerego zachwytu dla ziemi zamieszkania. Czachowski napisał, że Żelechowski „ogarnął otaczający kurentem Żelechowskiego. O opisach zawartych w powieści Fierli napisał Hierowski, że są „pisane po go krajobraz przyrodniczy i społeczny z prawdziwym umiłowaniem, ale bez czułości”35. Odnosząc się prostu na ślepo według wzorów literatury odpustowej”, natomiast o jego poezjach, że to istny „zalew do tych słów Hierowski stwierdził że: „Jest dużo słuszności w tym określeniu. Żelechowski obserwuje łatwizny i niewyszukanego grafomaństwa”.31 Bardziej elegancki w doborze słów krytyki Kazimierz i opisuje Śląsk rzeczywiście bez sentymentu, z zainteresowaniem, bacznie, ale bez entuzjazmu, spo- Czachowski postrzegał te wiersze jako „grzeszące sztucznością wysiłku i prymitywnym szablonem”.32 kojnie i bez uniesień. W wierszu raczej relacjonuje te obserwacje niż zmierza do ich głębszego prze- Próba udana, wyszła zaś, zdaniem Czachowskiego, właśnie spod pióra Żelechowskiego: „Na ten te- życia. Czasem można by rzec, że wiersz jego więcej zbliża się do ładnie pomyślanej i interesująco mat lepiej się poszczęściło przybyszowi: WŁODZIMIERZOWI ŻELECHOWSKIEMU”. Chodziło oczywi- ujętej fotografii niż do szkicu rzuconego ręką artysty”36. Ktoś inny rzekłby raczej, że oznacza to ni ście Czachowskiemu o tomik „W cieniu brzóz i kominów”. mniej, ni więcej, tylko brak prawdziwego uczestnictwa w opisywanej rzeczywistości, brak właśnie za- korzenienia, brak tradycji, brak jakiegokolwiek wyższego uczucia, a cóż dopiero umiłowania, czyli że poeta ślizga się po naskórku rzeczy, nie wchodzi w relacje osobowe w rzeczywistymi gospodarzami tej ziemi, pierwszymi jej mieszkańcami i zarazem głównymi wykonawcami najcięższych prac, że jest tu obcy. Można odnieść wrażenie, że zaledwie a k c e p t u j e otaczający go świat, godzi się nań, dostrze- gając tu i ówdzie jakieś pozytywy. Czy mógłby poeta wzbogacić refleksję recenzentów jakąś pożywką o znamionach autentycznego przeżycia i uczucia, podobnie jak uczynił to Julian Tuwim w wierszu „Do krytyków”, zapewniając: „Miasto na wskroś mnie przeszywa”37. Wydaje się właśnie, że nie. Jednak krytycy byli łaskawi dla poety. Wbrew dwuznaczności terminu „krytyk”, który kojarzo- ny jest z czasownikiem „krytykować”, patrzyli na tę twórczość chłodnym okiem recenzenta, widząc w niej przede wszystkim w miarę sprawne i udane podjęcie – jak byśmy to dziś powiedzieli – tematu ówcześnie niszowego. Już z tego jednego względu „śląski” tomik Żelechowskiego wart był skupienia na nim uwagi. Tomik „W cieniu brzóz i kominów” miał dobrą prasę. Ferowane wyroki nieźle rokowa- ły poecie na przyszłość. Cytowany już Czachowski pisał w swej syntezie z roku 1936:

„Poeta dobrze widzi rzeczywistość, ze wszystkimi jej sprzecznościami, na różnych płaszczyznach, w wielości szczegółów. Nie brak tu nawet mocnego akcentu społecznego, lecz przede wszystkim poeta odtwarza to, co zobaczył swoim wzrokiem. Kopalnia, huta, maszyny, miasto i przyroda jednakowo zajmu- ją wyobraźnię Żelechowskiego, który dla każdego z tych wątków znajduje właściwy zasób realistycznego obrazowania, skoncentrowanego przy celowo nastawionej osi myślowej, narastającego w odpowiednim Fot. 2. Włodzimierz Żelechowski przy pracy. Fot. Czesław Datka. Zdjęcie z zasobów Narodowego Archiwum napięciu do zamierzonego rzutu syntezy artystycznej. Rzadkie w tym środowisku fragmenty przyrody są Cyfrowego, zespół: Koncern Ilustrowany Kurier Codzienny - Archiwum Ilustracji, Sygnatura: 1-K-1974 jednak dla poety dziedziną, z której wydobywa najpiękniejsze i najbujniejsze swoje wizje liryczne”38.

Tomik ten miał wiele recenzji, pisanych na bieżąco w latach 1933-1935, czyli zaraz po jego ukaza- 33 M. Fazan, W. Nawrocki, Katowickie środowisko literackie w latach 1945-1967…,[zestawienie twórczości niu się. Omówienia zamieszczono w „Przeglądzie Naukowym i Artystycznym”, „Roczniku Literackim”, Włodzimierza Żelechowskiego i jej omówień], s. 304. 34 „Dziennik Urzędowy Kuratorium Okręgu Szkolnego Lubelskiego” 59, styczeń 1934 r., zob. http://dlibra.umcs. lublin.pl/dlibra/plain-content?id=303, z 27 października 2010 r. 31 Z. Hierowski, 25 lat literatury na Śląsku…, s. 68; Dzięki publikacji swego najlepszego tomiku pt. „Dziwy na gró- 35 K. Czachowski, Obraz literatury polskiej…, s. 656. niach” (1932) Adolf Fierla położył jednak znaczne zasługi dla popularyzacji gwary górali beskidzkich, proponując 36 Z. Hierowski, 25 lat literatury na Śląsku…, s. 133. nawet nowy sposób jej zapisu, użyteczny dla szerszego ogółu. Za ten tomik zyskał pochlebne opinie. 37 J. Tuwim, Do krytyków, cyt. za: Tenże, Wiersze zebrane, Warszawa 1975. 32 K. Czachowski, Obraz literatury polskiej…, s. 656. 38 K. Czachowski, Obraz literatury polskiej…, s. 656-657, pisownia cytatu uwspółcześniona.

96 97 Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego

Ale nawet, gdy dla takich porównań osadzony zostałby w ciasnych ramach współczesnej mu „Przeglądzie Współczesnym”, „Miesięczniku Pedagogicznym”, „Pionie”, „Kurierze Literacko-Naukowym” 33 literatury śląskiej, ubogiej pod względem liczebnym, to i tu nie dzierżyłby palmy pierwszeństwa. i „Nowej Książce” , nawet w „Dzienniku Urzędowym Kuratorium Okręgu Szkolnego Lubelskiego”34, W temacie górniczym wyprzedzony został na Śląsku nie tylko przez Morcinka, który zadebiutował w a autorami byli m.in. Władysław Sebyła, Tadeusz Sinko i Józef Birkenmajer. Zgadzano się powszech- roku 1929 zbiorem nowel „Serce za tamą”, ale i przez Morcinkowego ziomka z Zaolzia, Adolfa Fierlę, nie, że oto podjęta została udana próba ujęcia tematyki śląskiej z jej narzucającymi się oglądowi autora wydanej w tym samym czasie powieści „Hałdy”. Adolf Fierla wprowadził też górnictwo do swej punktami stałymi. Nie wątpiono, że próba ta wyniknąć mogła jedynie ze szczerego zachwytu i równie poezji, publikując tomiki „Cienie i blaski” (1931) i „Kopalnia słoneczna” (1933). Nie stał się jednak kon- szczerego zachwytu dla ziemi zamieszkania. Czachowski napisał, że Żelechowski „ogarnął otaczający kurentem Żelechowskiego. O opisach zawartych w powieści Fierli napisał Hierowski, że są „pisane po go krajobraz przyrodniczy i społeczny z prawdziwym umiłowaniem, ale bez czułości”35. Odnosząc się prostu na ślepo według wzorów literatury odpustowej”, natomiast o jego poezjach, że to istny „zalew do tych słów Hierowski stwierdził że: „Jest dużo słuszności w tym określeniu. Żelechowski obserwuje łatwizny i niewyszukanego grafomaństwa”.31 Bardziej elegancki w doborze słów krytyki Kazimierz i opisuje Śląsk rzeczywiście bez sentymentu, z zainteresowaniem, bacznie, ale bez entuzjazmu, spo- Czachowski postrzegał te wiersze jako „grzeszące sztucznością wysiłku i prymitywnym szablonem”.32 kojnie i bez uniesień. W wierszu raczej relacjonuje te obserwacje niż zmierza do ich głębszego prze- Próba udana, wyszła zaś, zdaniem Czachowskiego, właśnie spod pióra Żelechowskiego: „Na ten te- życia. Czasem można by rzec, że wiersz jego więcej zbliża się do ładnie pomyślanej i interesująco mat lepiej się poszczęściło przybyszowi: WŁODZIMIERZOWI ŻELECHOWSKIEMU”. Chodziło oczywi- ujętej fotografii niż do szkicu rzuconego ręką artysty”36. Ktoś inny rzekłby raczej, że oznacza to ni ście Czachowskiemu o tomik „W cieniu brzóz i kominów”. mniej, ni więcej, tylko brak prawdziwego uczestnictwa w opisywanej rzeczywistości, brak właśnie za- korzenienia, brak tradycji, brak jakiegokolwiek wyższego uczucia, a cóż dopiero umiłowania, czyli że poeta ślizga się po naskórku rzeczy, nie wchodzi w relacje osobowe w rzeczywistymi gospodarzami tej ziemi, pierwszymi jej mieszkańcami i zarazem głównymi wykonawcami najcięższych prac, że jest tu obcy. Można odnieść wrażenie, że zaledwie a k c e p t u j e otaczający go świat, godzi się nań, dostrze- gając tu i ówdzie jakieś pozytywy. Czy mógłby poeta wzbogacić refleksję recenzentów jakąś pożywką o znamionach autentycznego przeżycia i uczucia, podobnie jak uczynił to Julian Tuwim w wierszu „Do krytyków”, zapewniając: „Miasto na wskroś mnie przeszywa”37. Wydaje się właśnie, że nie. Jednak krytycy byli łaskawi dla poety. Wbrew dwuznaczności terminu „krytyk”, który kojarzo- ny jest z czasownikiem „krytykować”, patrzyli na tę twórczość chłodnym okiem recenzenta, widząc w niej przede wszystkim w miarę sprawne i udane podjęcie – jak byśmy to dziś powiedzieli – tematu ówcześnie niszowego. Już z tego jednego względu „śląski” tomik Żelechowskiego wart był skupienia na nim uwagi. Tomik „W cieniu brzóz i kominów” miał dobrą prasę. Ferowane wyroki nieźle rokowa- ły poecie na przyszłość. Cytowany już Czachowski pisał w swej syntezie z roku 1936:

„Poeta dobrze widzi rzeczywistość, ze wszystkimi jej sprzecznościami, na różnych płaszczyznach, w wielości szczegółów. Nie brak tu nawet mocnego akcentu społecznego, lecz przede wszystkim poeta odtwarza to, co zobaczył swoim wzrokiem. Kopalnia, huta, maszyny, miasto i przyroda jednakowo zajmu- ją wyobraźnię Żelechowskiego, który dla każdego z tych wątków znajduje właściwy zasób realistycznego obrazowania, skoncentrowanego przy celowo nastawionej osi myślowej, narastającego w odpowiednim Fot. 2. Włodzimierz Żelechowski przy pracy. Fot. Czesław Datka. Zdjęcie z zasobów Narodowego Archiwum napięciu do zamierzonego rzutu syntezy artystycznej. Rzadkie w tym środowisku fragmenty przyrody są Cyfrowego, zespół: Koncern Ilustrowany Kurier Codzienny - Archiwum Ilustracji, Sygnatura: 1-K-1974 jednak dla poety dziedziną, z której wydobywa najpiękniejsze i najbujniejsze swoje wizje liryczne”38.

Tomik ten miał wiele recenzji, pisanych na bieżąco w latach 1933-1935, czyli zaraz po jego ukaza- 33 M. Fazan, W. Nawrocki, Katowickie środowisko literackie w latach 1945-1967…,[zestawienie twórczości niu się. Omówienia zamieszczono w „Przeglądzie Naukowym i Artystycznym”, „Roczniku Literackim”, Włodzimierza Żelechowskiego i jej omówień], s. 304. 34 „Dziennik Urzędowy Kuratorium Okręgu Szkolnego Lubelskiego” 59, styczeń 1934 r., zob. http://dlibra.umcs. lublin.pl/dlibra/plain-content?id=303, z 27 października 2010 r. 31 Z. Hierowski, 25 lat literatury na Śląsku…, s. 68; Dzięki publikacji swego najlepszego tomiku pt. „Dziwy na gró- 35 K. Czachowski, Obraz literatury polskiej…, s. 656. niach” (1932) Adolf Fierla położył jednak znaczne zasługi dla popularyzacji gwary górali beskidzkich, proponując 36 Z. Hierowski, 25 lat literatury na Śląsku…, s. 133. nawet nowy sposób jej zapisu, użyteczny dla szerszego ogółu. Za ten tomik zyskał pochlebne opinie. 37 J. Tuwim, Do krytyków, cyt. za: Tenże, Wiersze zebrane, Warszawa 1975. 32 K. Czachowski, Obraz literatury polskiej…, s. 656. 38 K. Czachowski, Obraz literatury polskiej…, s. 656-657, pisownia cytatu uwspółcześniona.

96 97 Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego

O tym, co realistyczne i wszechobecne, zaświadczały w tytule tomiku kominy; o tym, co „najpięk- Dopiero na tym tle ukaże się jakość talentu i wartość obiektywna nowego tomiku Włodzimierza niejsze i najbujniejsze”, zaświadczyć miały, jak się zrazu wydaje, brzozy, które – użyte tam w funkcji Żelechowskiego. To nic, że poetyka Młodej Polski już się opatrzyła i przeżyła, że wiersze górnicze równie charakterystycznego znaku rozpoznawczego - w lirycznych opisach przedmieść stały się za- Niemojewskiego spełniły swe zadanie i odeszły w przeszłość, podobnie jak ich autor. De gustibus uważalnym, powracającym motywem. non disputandum est… Z pnia młodopolskiego wyrósł też przecież Leopold Staff, ciągle wówczas ak- tywny i twórczy, uznawany za mistrza przez wielu ówczesnych - poeta, za którego uczniów podawali Tomik śląski się nawet najwybitniejsi, w tym Tuwim. W rozkwicie znajdowała się twórczość Bolesława Leśmiana, Tomik „W cieniu brzóz i kominów” ukazał się w roku 1933 nakładem największego przedwojen- nazywanego wprost „epigonem Młodej Polski”. Żelechowski nie czuł się prawdopodobnie „pogro- nego wydawnictwa „Gebethner i Wolff”. Na stronie tytułowej przechowywanego w zbiorach MGW bowcem” ani tym bardziej epigonem. egzemplarza39 oznaczona jest data 1934. To samo na egzemplarzach w bibliotekach Narodowej Podtytuł tomiku brzmi „Tematy śląskie”. W kontekście ogólnej sytuacji życia literackiego na Śląsku, i Śląskiej40. Jednak zarówno recenzje prasowe w pismach z roku 1933, jak i datowanie na tenże rok a w szczególności wcześniejszych zainteresowań autora, nie jest on zwykłą informacją, lecz mówi, że odręcznej dedykacji autora na egzemplarzu w zbiorach MGW, wskazują, że tomik był w obiegu re- oto poeta przedkłada coś innego, coś odmiennego w zestawieniu ze swymi dziełami wcześniejszy- cenzenckim i w posiadaniu autora już na rok przed oznaczoną premierą wydawniczą41. Druk wykona- mi. W tamtym czasie Ś l ą s k j a k o t e m a t miał wielką siłę przyciągania43. Julian Przyboś przyrównał ła Drukarnia Przemysłowo-Handlowa A. Wyżykowskiego w Sosnowcu. Książka liczy, wraz ze stronami do kopalni cały Górny Śląsk: Górny Śląsk - „kopalnia” tematów niewyczerpana i na wskroś nowoczes- techniczno-pomocniczymi (stopka, spis treści, strony jałowe), 64 strony. Do Muzeum Górnictwa Wę- na44. Po metaforę tę wciąż jeszcze chętnie się sięga45. Nim jednak tomik „W cieniu brzóz i kominów” glowego przywędrowała wśród eksponatów przekazanych z likwidowanego Związkowego Muzeum przyszedł na świat, Włodzimierz Żelechowski mieszkał w Katowicach od dziesięciu lat, publikując Górniczego w Sosnowcu, o czym zaświadcza zachowana tamtejsza pieczątka na stronie tytułowej. w tym okresie – jak już było wspomniane - trzy inne tomiki46. Ich tematyka, którą można by nazwać Z punktu widzenia muzealnego na istotną wartość tego dziełka składa się nie tylko jego forma mate- uniwersalną czy „ogólnopolską”, była w gruncie rzeczy wyobcowana ze środowiska zamieszkiwania. rialna, historyczna niskonakładowego druku i wartość intelektualna (poetycka), lecz również wspo- Być może poeta mniemał, że jego obowiązkiem jest wnieść na śląskie ugory krakowską kulturę, którą mniana wcześniej dedykacja, która jest odręcznym autografem poety. niewątpliwie posiadał, że oto przychodzi mu zapalić w ciemnościach kaganek oświaty, tworząc tu od zrębów prawdziwą polską poezję. Były to w każdym razie wiersze oderwane od rzeczywistości Fot. 3. Okładka tomiku „W cieniu brzóz i kominów”. zaokiennej, od śląskiej gleby (żartobliwie mówi się o takich utworach, że „są o ptaszkach i kwiat- Fot. Jacek Okoń kach” lub „o smutkach i radościach”). To oderwanie tematyczne rekompensowało się aktywnością środowiskową autora. Tomik z podtytułem „Tematy śląskie” oznaczał jakiś przewrót w postrzeganiu Lata oscylujące wokół daty wydania tomiku rzeczywistości, wiele obiecywał i zapowiadał. Zdawać się mogło, że poeta ostatecznie wtopił się to czas bujnego kwitnienia literatury polskiej, w otoczenie, zaakceptował jego odmienność, że wreszcie zachwycił się tą krainą do tego stopnia, iż zwłaszcza powieści. Wówczas to właśnie uka- jej piękno wyrażone być mogło już tylko za pomocą słów poezji. zują się: „Noce i dnie”, „Wyrąbany chodnik”, „Za- Czy to uzasadnione oczekiwanie zostało potwierdzone i zaspokojone? Zajrzyjmy do wnętrza zdrość i medycyna”, „Kordian i cham”, „Mateusz książeczki. Bigda”, „Panny z Wilka”, „Dysk olimpijski”, „Sklepy Zawartość tomiku uporządkowana jest według wewnętrznego podziału na 5 sekcji (cyklów te- cynamonowe”. W Anglii Huxley wydaje „Nowy matycznych), odpowiadających konkretnym miejscom przemysłowym i fragmentom krajobrazu. wspaniały świat”. A w dziedzinie poezji z nowymi Książeczkę otwiera cykl „Kopalnia”. On to właśnie był bodźcem do podjęcia się niniejszej pracy, z prze- tomikami wierszy występują u nas Staff, Tuwim, znaczeniem jej do „Górnika Polskiego”. Cykl składa się z dziewięciu wierszy47. Za nim następują Iwaszkiewicz, Liebert, Pawlikowska-Jasnorzew-

42 ska, Broniewski, Czuchnowski, Piechal, Przyboś . 43 Zob. Z. Hierowski, 25 lat literatury na Śląsku…, s. 105nn. 44 Cyt. za: Tamże, s. 123. 39 Biblioteka MGW, sygn. nr 4340. 45 Ostatnio w nazwie projektu: „Zabrze – Kopalnia możliwości – promocja oferty turystycznej miasta”, którego 40 Vide katalogi biblioteczne online. celem jest wykreowanie silnej marki miasta jako ośrodka turystyki poprzemysłowej. 41 W roku 1933 recenzje tomiku ukazały się w pismach „Czas”, „Przegląd Naukowy i Artystyczny”, „Kurier War- 46 Zob. przypisy 19, 20, 21. szawski”, „Rocznik Literacki” i „Przegląd Współczesny”. Dedykacja w egzemplarzu ze zbioru Biblioteki MGW, 47 Tytuły wierszy: „Opuszczony chodnik”, „W przodku”, „Na dużym filarze”, „Zamurowany chodnik”, „W głównym sygn. 4320, o treści: „Panu Profesorowi Karolowi Parchatce z prośbą o pamięć – Włodzimierz Żelechowski”, dato- chodniku”, „Wodospad w kopalni”, „W pochylni”, „Windą spod ziemi”, „Bieda-szyby”. Dla porównania tytuły wana jest „Katowice 22 X 1933”. wierszy Andrzeja Niemojewskiego z cyklu Podziemia (A. Niemojewski, Polonia Irredenta…): „Trupie pole”, 42 K. Czachowski, Porównawcza tablica chronologiczna. Przegląd wybranych zjawisk literackich z lat 1884-1934, „Czarna kaskada”, „Upiory kopalni”, „Potwór”, „Ludzkie kretowisko”, „Rzeka podziemna”, „Wieczny ogień”, w: Tenże, Obraz literatury polskiej…, s. 724nn. „Katakumba”, „Nowy chodnik”, „Na pochylni”, „Rabunek”, „Dom zborny”.

98 99 Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego

O tym, co realistyczne i wszechobecne, zaświadczały w tytule tomiku kominy; o tym, co „najpięk- Dopiero na tym tle ukaże się jakość talentu i wartość obiektywna nowego tomiku Włodzimierza niejsze i najbujniejsze”, zaświadczyć miały, jak się zrazu wydaje, brzozy, które – użyte tam w funkcji Żelechowskiego. To nic, że poetyka Młodej Polski już się opatrzyła i przeżyła, że wiersze górnicze równie charakterystycznego znaku rozpoznawczego - w lirycznych opisach przedmieść stały się za- Niemojewskiego spełniły swe zadanie i odeszły w przeszłość, podobnie jak ich autor. De gustibus uważalnym, powracającym motywem. non disputandum est… Z pnia młodopolskiego wyrósł też przecież Leopold Staff, ciągle wówczas ak- tywny i twórczy, uznawany za mistrza przez wielu ówczesnych - poeta, za którego uczniów podawali Tomik śląski się nawet najwybitniejsi, w tym Tuwim. W rozkwicie znajdowała się twórczość Bolesława Leśmiana, Tomik „W cieniu brzóz i kominów” ukazał się w roku 1933 nakładem największego przedwojen- nazywanego wprost „epigonem Młodej Polski”. Żelechowski nie czuł się prawdopodobnie „pogro- nego wydawnictwa „Gebethner i Wolff”. Na stronie tytułowej przechowywanego w zbiorach MGW bowcem” ani tym bardziej epigonem. egzemplarza39 oznaczona jest data 1934. To samo na egzemplarzach w bibliotekach Narodowej Podtytuł tomiku brzmi „Tematy śląskie”. W kontekście ogólnej sytuacji życia literackiego na Śląsku, i Śląskiej40. Jednak zarówno recenzje prasowe w pismach z roku 1933, jak i datowanie na tenże rok a w szczególności wcześniejszych zainteresowań autora, nie jest on zwykłą informacją, lecz mówi, że odręcznej dedykacji autora na egzemplarzu w zbiorach MGW, wskazują, że tomik był w obiegu re- oto poeta przedkłada coś innego, coś odmiennego w zestawieniu ze swymi dziełami wcześniejszy- cenzenckim i w posiadaniu autora już na rok przed oznaczoną premierą wydawniczą41. Druk wykona- mi. W tamtym czasie Ś l ą s k j a k o t e m a t miał wielką siłę przyciągania43. Julian Przyboś przyrównał ła Drukarnia Przemysłowo-Handlowa A. Wyżykowskiego w Sosnowcu. Książka liczy, wraz ze stronami do kopalni cały Górny Śląsk: Górny Śląsk - „kopalnia” tematów niewyczerpana i na wskroś nowoczes- techniczno-pomocniczymi (stopka, spis treści, strony jałowe), 64 strony. Do Muzeum Górnictwa Wę- na44. Po metaforę tę wciąż jeszcze chętnie się sięga45. Nim jednak tomik „W cieniu brzóz i kominów” glowego przywędrowała wśród eksponatów przekazanych z likwidowanego Związkowego Muzeum przyszedł na świat, Włodzimierz Żelechowski mieszkał w Katowicach od dziesięciu lat, publikując Górniczego w Sosnowcu, o czym zaświadcza zachowana tamtejsza pieczątka na stronie tytułowej. w tym okresie – jak już było wspomniane - trzy inne tomiki46. Ich tematyka, którą można by nazwać Z punktu widzenia muzealnego na istotną wartość tego dziełka składa się nie tylko jego forma mate- uniwersalną czy „ogólnopolską”, była w gruncie rzeczy wyobcowana ze środowiska zamieszkiwania. rialna, historyczna niskonakładowego druku i wartość intelektualna (poetycka), lecz również wspo- Być może poeta mniemał, że jego obowiązkiem jest wnieść na śląskie ugory krakowską kulturę, którą mniana wcześniej dedykacja, która jest odręcznym autografem poety. niewątpliwie posiadał, że oto przychodzi mu zapalić w ciemnościach kaganek oświaty, tworząc tu od zrębów prawdziwą polską poezję. Były to w każdym razie wiersze oderwane od rzeczywistości Fot. 3. Okładka tomiku „W cieniu brzóz i kominów”. zaokiennej, od śląskiej gleby (żartobliwie mówi się o takich utworach, że „są o ptaszkach i kwiat- Fot. Jacek Okoń kach” lub „o smutkach i radościach”). To oderwanie tematyczne rekompensowało się aktywnością środowiskową autora. Tomik z podtytułem „Tematy śląskie” oznaczał jakiś przewrót w postrzeganiu Lata oscylujące wokół daty wydania tomiku rzeczywistości, wiele obiecywał i zapowiadał. Zdawać się mogło, że poeta ostatecznie wtopił się to czas bujnego kwitnienia literatury polskiej, w otoczenie, zaakceptował jego odmienność, że wreszcie zachwycił się tą krainą do tego stopnia, iż zwłaszcza powieści. Wówczas to właśnie uka- jej piękno wyrażone być mogło już tylko za pomocą słów poezji. zują się: „Noce i dnie”, „Wyrąbany chodnik”, „Za- Czy to uzasadnione oczekiwanie zostało potwierdzone i zaspokojone? Zajrzyjmy do wnętrza zdrość i medycyna”, „Kordian i cham”, „Mateusz książeczki. Bigda”, „Panny z Wilka”, „Dysk olimpijski”, „Sklepy Zawartość tomiku uporządkowana jest według wewnętrznego podziału na 5 sekcji (cyklów te- cynamonowe”. W Anglii Huxley wydaje „Nowy matycznych), odpowiadających konkretnym miejscom przemysłowym i fragmentom krajobrazu. wspaniały świat”. A w dziedzinie poezji z nowymi Książeczkę otwiera cykl „Kopalnia”. On to właśnie był bodźcem do podjęcia się niniejszej pracy, z prze- tomikami wierszy występują u nas Staff, Tuwim, znaczeniem jej do „Górnika Polskiego”. Cykl składa się z dziewięciu wierszy47. Za nim następują Iwaszkiewicz, Liebert, Pawlikowska-Jasnorzew-

42 ska, Broniewski, Czuchnowski, Piechal, Przyboś . 43 Zob. Z. Hierowski, 25 lat literatury na Śląsku…, s. 105nn. 44 Cyt. za: Tamże, s. 123. 39 Biblioteka MGW, sygn. nr 4340. 45 Ostatnio w nazwie projektu: „Zabrze – Kopalnia możliwości – promocja oferty turystycznej miasta”, którego 40 Vide katalogi biblioteczne online. celem jest wykreowanie silnej marki miasta jako ośrodka turystyki poprzemysłowej. 41 W roku 1933 recenzje tomiku ukazały się w pismach „Czas”, „Przegląd Naukowy i Artystyczny”, „Kurier War- 46 Zob. przypisy 19, 20, 21. szawski”, „Rocznik Literacki” i „Przegląd Współczesny”. Dedykacja w egzemplarzu ze zbioru Biblioteki MGW, 47 Tytuły wierszy: „Opuszczony chodnik”, „W przodku”, „Na dużym filarze”, „Zamurowany chodnik”, „W głównym sygn. 4320, o treści: „Panu Profesorowi Karolowi Parchatce z prośbą o pamięć – Włodzimierz Żelechowski”, dato- chodniku”, „Wodospad w kopalni”, „W pochylni”, „Windą spod ziemi”, „Bieda-szyby”. Dla porównania tytuły wana jest „Katowice 22 X 1933”. wierszy Andrzeja Niemojewskiego z cyklu Podziemia (A. Niemojewski, Polonia Irredenta…): „Trupie pole”, 42 K. Czachowski, Porównawcza tablica chronologiczna. Przegląd wybranych zjawisk literackich z lat 1884-1934, „Czarna kaskada”, „Upiory kopalni”, „Potwór”, „Ludzkie kretowisko”, „Rzeka podziemna”, „Wieczny ogień”, w: Tenże, Obraz literatury polskiej…, s. 724nn. „Katakumba”, „Nowy chodnik”, „Na pochylni”, „Rabunek”, „Dom zborny”.

98 99 Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego cykle kolejne: „Huta”, „Zarozumiałe maszyny”, „W mieście i za miastem” i „Tęcza nad brzozami”. Spo- jeśliby zostało dziedziczone, musiałoby tu dojść do głosu w przestrzeni zurbanizowanej i industrial- strzegamy od razu charakterystyczne rysy krajobrazu przemysłowego. Tytułowe „kominy” uzasadnio- nej; to samo młodopolski bunt przeciw technicyzacji życia społecznego. W pogodzeniu jednego ne zostają tytułami pierwszych cyklów, które przedkładają przed oczy kopalnię, hutę i fabrykę; nie z drugim pomocny okazał się poecie brak wyraźnej osobistej idei czy filozofii, która zdominowałaby ma wątpliwości, że to Śląsk. Kwestia utrafienia w sedno, tj. czy dał poeta przekaz autentyczny, przeży- przedkładane obrazy. Tzw. idea społeczna, którą przypisuje mu się ze względu na wymowę wierszy ty i przefiltrowany przez własną wrażliwość czy uwzględnił miejscową tradycję i koloryt, czy przyznał „Czerwony sztandar” czy w „W przodku”, w całości jego dzieła nie brzmi jako szczery manifest, lecz pierwotnym mieszkańcom prawo do tworzenia istotnej prawdy o swej ziemi – o tym zawyrokujemy raczej jako asekuracja wobec nie nazwanych wprost, a potężnych w swej potencji sił społecznych50. po uważnej lekturze. Czy tytułowe brzozy to rzeczywiście znak rozpoznawczy Śląska? Poezja Żelechowskiego jest opisowa, migawkowa, w pewnym sensie fotograficzna (ale tylko w pew- Powyższa wątpliwość rodzi się z przekonania, że autentyzm dzieła literackiego wynika właśnie nym sensie)51. Poeta pragnie przede wszystkim maksymalnie wiernie odwzorować widzianą prze- z utrafienia w essentialia negotii, z których najważniejszym w analogicznych wypadkach jest właś- strzeń, jej barwy i kształty, jej techniczny sens; dopiero na to nakłada warstwę poetyckich porów- nie k o l o r y t l o k a l n y. Dopiero w jego towarzystwie wszelka prawda obiektywna nie wydaje nań i przenośni, i warstwę osobistej refleksji, która przydaje wszystkiemu inny sens (niekoniecznie się być abstrakcją. Z pewnością zaciekawiony czytelnik nie oczekuje, że „tematy śląskie” mogłyby oryginalny czy epatujący konceptem). Wrażenie takie można odnieść nawet wówczas, gdy na tacy zostać zdominowane czymś, co trąci raczej oberkiem lub krakowiakiem (niż śląskim trojakiem lub podane zostają opisy niemal technologiczne, produkcyjne, gdy statyczny obraz ożywa, maszyny walcoszkiem), np: - Ty, Maryś, Maryś, hi ha, hi ha!/ chłopaki stoją przed twym domem… (Wł. Żelechow- udowadniają swe życie w ruchu i celowym działaniu. ski, Wesoły widok)48 Jakkolwiek to wystąpienie poetyckie Żelechowskiego miało miejsce w 11 lat po słynnym ma- Nie wolno jednak zapomnieć, że tomik Żelechowskiego powstał w okresie, kiedy na pytanie nifeście Tadeusza Peipera „Miasto. Masa. Maszyna”52, gdzie maszynie użytej jako temat sztuki przy- o tożsamość Śląska nikt nie mógłby udzielić odpowiedzi pewnej, bezdyskusyjnej. Był to Śląsk inny niż znana została wartość symbolu nowych czasów i funkcja służebna wobec sztuki, jego poetyka nie obecnie: autonomiczny, o innym niż dziś składzie ludnościowym, ale też będący ziszczoną odwiecz- odwołuje się do tego programu. Maszyny zaznaczają swą obecność w jego wierszach nawet w o wie- ną aspiracją Polaków, ich świeżą dumą i nadzieją. Nie nakładały się na to znane współcześnie skutki II le większym stopniu niż ludzie, żyjąc swym własnym życiem, ruchem, dźwiękiem, światłem, mocą, wojny, rany przez nią przyniesione, animozje, poglądy i wartościowania, będące jej owocem. przekładniami, transmisją, końmi mechanicznymi, stanowią wręcz imitację świata przyrody ożywio- nej – a jednak nie mają tego samego znaczenia, co dla Peipera, nie są częścią systematu teoretyczno- Technika poetycka… literackiego, ani nowym odkryciem w poetyce. Żelechowski pisze o maszynach, bo stanowią istotną W chwili ukazania się tomiku „W cieniu brzóz i kominów” jego autorowi przysługiwał już był i łatwo oglądalną cząstkę prawdy o Śląsku, przynależą do jego typowych i charakterystycznych wy- tytuł „poety”. Choć nie przyniósł mu profitów finansowych, a do pracy zarobkowej w Urzędzie Woje- glądów. Stając wobec maszyny, nie sięga poeta po skrzynkę z narzędziami awangardy, przedkładając wódzkim dojść musiała w tym czasie praca dodatkowa w szkolnictwie, już sam wcześniejszy dorobek ponad to poręczne i sprawdzone (od lat) „wichajstry”. twórczy przydawał mu w środowisku wystarczającego prestiżu, by ta jego nowa – jak to dziś nazywa- Typowe dlań jest mieszanie z sobą wielu stylów, czy też – inaczej rzecz ujmując – korzystanie my – p r o p o z y c j a została przeczytana i odnotowana w tzw. annałach. z wielu wzorów stylistycznych. Stwierdzamy – nie inaczej niż w literaturze młodopolskiej – zgodne Były i są to bez wątpienia wiersze poprawne, napisane z dużą kulturą literacką i świadomością współbrzmienie elementów i tendencji symbolicznych, naturalistycznych, ekspresjonistycznych, im- twórczą; potwierdziły więc tę renomę i autorytet, które autor już wówczas posiadał. Ówczesne presjonistycznych, również pierwiastków katastroficznych. To wszystko znajdziemy również w tym sądy wartościujące okazały się dla autora łaskawe: zauważono zarówno urok nowości, jak i wpły- szczupłym tomiku. Opisy w równej mierze tętnią życiem, atakują decybelami, co i jawią się na podo- wy mistrzów (młodopolskich). O dziwo, pozycja autora na reprezentowanym poletku nie została bieństwo nieruchomej fotografii. Młodopolska metoda psychizacji obrazów też w tej poezji wystę- zachwiana do dziś. Czołowe miejsce, które w poezji tamtego okresu zostało mu wtedy przyznane, puje. Zamiast więc „pożar w kopalni”, powie poeta „piekielną czerwienią oszalał czarny diament”53. zachowuje nadal – i to w tym samym towarzystwie swej żony i Jana Baranowicza, a nawet krytyko- Różnorodność formalna wyraża się w korzystaniu niemal z wszystkich podstawowych form wanego Adolfa Fierli, również nie pomijanego milczeniem. Był to zarazem czas, w którym zajaśniał i elementów budowy wiersza. Dominuje wiersz stroficzny, sylabiczny, dwu-, trzy- lub czterozwrot- na łamach prasy49 autentyczny śląski talent poetycki Wilhelma Szewczyka, późniejszego autora kowy, z rymami krzyżowymi abab. Długość wersu konwencjonalna, 13-zgłoskowa, ze średniówką poematu „Hanys”. Nad wierszami „śląskimi” Włodzimierza Żelechowskiego ciąży atmosfera młodopolska, któ- 50 Zob. Z. Hierowski, Pamięci Włodzimierza Żelechowskiego, „Śląsk Literacki” 1954, nr 12, s. 112. Hierowski pisze rą wyniósł z domu rodzinnego i którą uznał za wartość rodzinną. Istotne cechy modernizmu pol- tu o Żelechowskim: „Związany od wielu lat z ruchem socjalistycznym…” skiego uzewnętrznione zostają w tym tomiku w sposób paradoksalny. Chłopomaństwo ojca, 51 Por. Tenże, 25 lat literatury…, s. 132: „Żelechowski jest ciekawym typem poety o wybitnych skłonnościach do opisu. Wiersze jego rzadko brzmią nutą liryczną, często natomiast ich treścią i zamierzeniem jest opis, poetycka reje- stracja, utrwalenie faktu czy obrazu”. Gdzie indziej Tenże napisał: „Hołdował przede wszystkim metodzie lirycznego 48 W. Żelechowski, W cieniu brzóz i kominów…, 52. opisu”, cyt. za: Tenże, Pamięci Włodzimierza Żelechowskiego…, s. 110. 49 M. Fazan, W. Nawrocki, Katowickie środowisko literackie…, s. 256. Była to gazetka szkolna „Młodzież Śląska”, 52 T. Peiper, Miasto. Masa. Maszyna, „Zwrotnica” 1922, lipiec, s. 30-31. wydawana w Knurowie. 53 W. Żelechowski, W cieniu brzóz i kominów…, s. 8.

100 101 Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego cykle kolejne: „Huta”, „Zarozumiałe maszyny”, „W mieście i za miastem” i „Tęcza nad brzozami”. Spo- jeśliby zostało dziedziczone, musiałoby tu dojść do głosu w przestrzeni zurbanizowanej i industrial- strzegamy od razu charakterystyczne rysy krajobrazu przemysłowego. Tytułowe „kominy” uzasadnio- nej; to samo młodopolski bunt przeciw technicyzacji życia społecznego. W pogodzeniu jednego ne zostają tytułami pierwszych cyklów, które przedkładają przed oczy kopalnię, hutę i fabrykę; nie z drugim pomocny okazał się poecie brak wyraźnej osobistej idei czy filozofii, która zdominowałaby ma wątpliwości, że to Śląsk. Kwestia utrafienia w sedno, tj. czy dał poeta przekaz autentyczny, przeży- przedkładane obrazy. Tzw. idea społeczna, którą przypisuje mu się ze względu na wymowę wierszy ty i przefiltrowany przez własną wrażliwość czy uwzględnił miejscową tradycję i koloryt, czy przyznał „Czerwony sztandar” czy w „W przodku”, w całości jego dzieła nie brzmi jako szczery manifest, lecz pierwotnym mieszkańcom prawo do tworzenia istotnej prawdy o swej ziemi – o tym zawyrokujemy raczej jako asekuracja wobec nie nazwanych wprost, a potężnych w swej potencji sił społecznych50. po uważnej lekturze. Czy tytułowe brzozy to rzeczywiście znak rozpoznawczy Śląska? Poezja Żelechowskiego jest opisowa, migawkowa, w pewnym sensie fotograficzna (ale tylko w pew- Powyższa wątpliwość rodzi się z przekonania, że autentyzm dzieła literackiego wynika właśnie nym sensie)51. Poeta pragnie przede wszystkim maksymalnie wiernie odwzorować widzianą prze- z utrafienia w essentialia negotii, z których najważniejszym w analogicznych wypadkach jest właś- strzeń, jej barwy i kształty, jej techniczny sens; dopiero na to nakłada warstwę poetyckich porów- nie k o l o r y t l o k a l n y. Dopiero w jego towarzystwie wszelka prawda obiektywna nie wydaje nań i przenośni, i warstwę osobistej refleksji, która przydaje wszystkiemu inny sens (niekoniecznie się być abstrakcją. Z pewnością zaciekawiony czytelnik nie oczekuje, że „tematy śląskie” mogłyby oryginalny czy epatujący konceptem). Wrażenie takie można odnieść nawet wówczas, gdy na tacy zostać zdominowane czymś, co trąci raczej oberkiem lub krakowiakiem (niż śląskim trojakiem lub podane zostają opisy niemal technologiczne, produkcyjne, gdy statyczny obraz ożywa, maszyny walcoszkiem), np: - Ty, Maryś, Maryś, hi ha, hi ha!/ chłopaki stoją przed twym domem… (Wł. Żelechow- udowadniają swe życie w ruchu i celowym działaniu. ski, Wesoły widok)48 Jakkolwiek to wystąpienie poetyckie Żelechowskiego miało miejsce w 11 lat po słynnym ma- Nie wolno jednak zapomnieć, że tomik Żelechowskiego powstał w okresie, kiedy na pytanie nifeście Tadeusza Peipera „Miasto. Masa. Maszyna”52, gdzie maszynie użytej jako temat sztuki przy- o tożsamość Śląska nikt nie mógłby udzielić odpowiedzi pewnej, bezdyskusyjnej. Był to Śląsk inny niż znana została wartość symbolu nowych czasów i funkcja służebna wobec sztuki, jego poetyka nie obecnie: autonomiczny, o innym niż dziś składzie ludnościowym, ale też będący ziszczoną odwiecz- odwołuje się do tego programu. Maszyny zaznaczają swą obecność w jego wierszach nawet w o wie- ną aspiracją Polaków, ich świeżą dumą i nadzieją. Nie nakładały się na to znane współcześnie skutki II le większym stopniu niż ludzie, żyjąc swym własnym życiem, ruchem, dźwiękiem, światłem, mocą, wojny, rany przez nią przyniesione, animozje, poglądy i wartościowania, będące jej owocem. przekładniami, transmisją, końmi mechanicznymi, stanowią wręcz imitację świata przyrody ożywio- nej – a jednak nie mają tego samego znaczenia, co dla Peipera, nie są częścią systematu teoretyczno- Technika poetycka… literackiego, ani nowym odkryciem w poetyce. Żelechowski pisze o maszynach, bo stanowią istotną W chwili ukazania się tomiku „W cieniu brzóz i kominów” jego autorowi przysługiwał już był i łatwo oglądalną cząstkę prawdy o Śląsku, przynależą do jego typowych i charakterystycznych wy- tytuł „poety”. Choć nie przyniósł mu profitów finansowych, a do pracy zarobkowej w Urzędzie Woje- glądów. Stając wobec maszyny, nie sięga poeta po skrzynkę z narzędziami awangardy, przedkładając wódzkim dojść musiała w tym czasie praca dodatkowa w szkolnictwie, już sam wcześniejszy dorobek ponad to poręczne i sprawdzone (od lat) „wichajstry”. twórczy przydawał mu w środowisku wystarczającego prestiżu, by ta jego nowa – jak to dziś nazywa- Typowe dlań jest mieszanie z sobą wielu stylów, czy też – inaczej rzecz ujmując – korzystanie my – p r o p o z y c j a została przeczytana i odnotowana w tzw. annałach. z wielu wzorów stylistycznych. Stwierdzamy – nie inaczej niż w literaturze młodopolskiej – zgodne Były i są to bez wątpienia wiersze poprawne, napisane z dużą kulturą literacką i świadomością współbrzmienie elementów i tendencji symbolicznych, naturalistycznych, ekspresjonistycznych, im- twórczą; potwierdziły więc tę renomę i autorytet, które autor już wówczas posiadał. Ówczesne presjonistycznych, również pierwiastków katastroficznych. To wszystko znajdziemy również w tym sądy wartościujące okazały się dla autora łaskawe: zauważono zarówno urok nowości, jak i wpły- szczupłym tomiku. Opisy w równej mierze tętnią życiem, atakują decybelami, co i jawią się na podo- wy mistrzów (młodopolskich). O dziwo, pozycja autora na reprezentowanym poletku nie została bieństwo nieruchomej fotografii. Młodopolska metoda psychizacji obrazów też w tej poezji wystę- zachwiana do dziś. Czołowe miejsce, które w poezji tamtego okresu zostało mu wtedy przyznane, puje. Zamiast więc „pożar w kopalni”, powie poeta „piekielną czerwienią oszalał czarny diament”53. zachowuje nadal – i to w tym samym towarzystwie swej żony i Jana Baranowicza, a nawet krytyko- Różnorodność formalna wyraża się w korzystaniu niemal z wszystkich podstawowych form wanego Adolfa Fierli, również nie pomijanego milczeniem. Był to zarazem czas, w którym zajaśniał i elementów budowy wiersza. Dominuje wiersz stroficzny, sylabiczny, dwu-, trzy- lub czterozwrot- na łamach prasy49 autentyczny śląski talent poetycki Wilhelma Szewczyka, późniejszego autora kowy, z rymami krzyżowymi abab. Długość wersu konwencjonalna, 13-zgłoskowa, ze średniówką poematu „Hanys”. Nad wierszami „śląskimi” Włodzimierza Żelechowskiego ciąży atmosfera młodopolska, któ- 50 Zob. Z. Hierowski, Pamięci Włodzimierza Żelechowskiego, „Śląsk Literacki” 1954, nr 12, s. 112. Hierowski pisze rą wyniósł z domu rodzinnego i którą uznał za wartość rodzinną. Istotne cechy modernizmu pol- tu o Żelechowskim: „Związany od wielu lat z ruchem socjalistycznym…” skiego uzewnętrznione zostają w tym tomiku w sposób paradoksalny. Chłopomaństwo ojca, 51 Por. Tenże, 25 lat literatury…, s. 132: „Żelechowski jest ciekawym typem poety o wybitnych skłonnościach do opisu. Wiersze jego rzadko brzmią nutą liryczną, często natomiast ich treścią i zamierzeniem jest opis, poetycka reje- stracja, utrwalenie faktu czy obrazu”. Gdzie indziej Tenże napisał: „Hołdował przede wszystkim metodzie lirycznego 48 W. Żelechowski, W cieniu brzóz i kominów…, 52. opisu”, cyt. za: Tenże, Pamięci Włodzimierza Żelechowskiego…, s. 110. 49 M. Fazan, W. Nawrocki, Katowickie środowisko literackie…, s. 256. Była to gazetka szkolna „Młodzież Śląska”, 52 T. Peiper, Miasto. Masa. Maszyna, „Zwrotnica” 1922, lipiec, s. 30-31. wydawana w Knurowie. 53 W. Żelechowski, W cieniu brzóz i kominów…, s. 8.

100 101 Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego po 7 sylabie, lub rzadziej 11-zgłoskowa. Ale w tym samym tomiku znajdujemy wiersze o budowie Paleta nowych określeń i kolorów jest przebogata. Niestety, przypomina się słynny przymiotnik dystychów (zwrotki dwuwersowe), tercetów (trzywersowe), tetrastychów (czterowersowe), quintylli utworzony przez Wiecha na szyldzie fryzjerskim: „Fryzjer parysko-męski”. Znajdujemy więc u Żele- (pięciowersowe), sestetów (sześciowersowe) i septetów (siedmiowersowe). Stosunkowo licznie wy- chowskiego następujące przymiotniki i przysłówki: nudno-długi, ciemno-niski, gwarno-ludnie, złoto- stępują wiersze stychiczne (bez podziału na strofy). gęsta, biało-szklany, lekko-wartki, czarno-posępny, bladomętny, lśniąco-drwiący. Gama środków poetyckich stosowanych przez Żelechowskiego jest szeroka. Wychowanie w kul- Fot. 4. Odręczna dedykacja Włodzimierza Że- turalnej atmosferze Krakowa musiało zrobić swoje. Jednak owo spektrum chwytów i sztuczek nie lechowskiego dla Profesora Karola Parchatki, jest jednoznaczne z ich jakością. To już kwestia talentu. Żelechowskiemu został on dany w stopniu datowana na 22 X 1933, na stronie tytułowej wystarczającym, by zaistnieć w historii literatury na Śląsku. tomiku „W cieniu brzóz i kominów”. Egzem- Odnajdujemy więc w tych wierszach liczne antropomorfizacje: czerwona twarz słońca brodę plarz ze zbioru Muzeum Górnictwa Węglo- wsparłszy na polu, różowym językiem wilgoć twarzy chłepce56, porównania, te bardziej udane: [spinacz wego w Zabrzu, Biblioteka MGW, sygn. 4340. wozów] wyleciał nagle jak sowa, i mniej udane: [maszynista tkwiący w grzbiecie lokomotywy] jak pa- Fot. Jacek Okoń sożyt (W głównym chodniku), inwersje: dnia pogromca; z dna oddali czarnej (Hałda w nocy), animiza- cje: dusze roślin potrutych błądzą w dymnym mroku (Huta cynkowa truje), aliteracje i onomatopeje: Wzdryg, dźwięk, rzut w górę. Szybkość we włosy się wdarła (Windą spod ziemi), Suchym zgrzytem sko- Żelechowski jest istotnie twórcą świa- wyczy po przestronnej hali (W walcowni), apostrofy: Sztygarze! Każ stawiać mocne stemple... (Na dużym domym. Jego warsztat jest dobrze zaopa- filarze), - o wielcy wynalazcy! - o wielcy chemicy! (Huta cynkowa truje). trzony w narzędzia. Z dostępnych środków Samo opisanie sytuacji nie następuje wprost, lecz poprzez udziwnienie obrazu technicznego za korzysta jednak w sposób niewyszukany pomocą porównania go do obrazu innego, często odległego od pierwszych lub oczywistych skoja- przez co czytelnik odnosi wrażenie, że ma rzeń. Opisy ożywają, zostają wprawione w ruch. Pierwotnie statyczny obraz, podobny do fotografii, do czynienia z perseweracją, z natrętnym nagle zmienia się w sytuację dramatyczną, szybką, ekspresyjną. Jak w wierszu „Hala maszyn”, gdzie podświadomym powtarzaniem czegoś. obraz rutynowej pracy ludzkiej staje się nagle świadectwem wypadku przy pracy, a pointa jest kul- Styl Żelechowskiego wytworzony jest właśnie z takich powtórek formalnych. Szczególnie widocz- minacją dramatu: Wiecie – wiecie, w tej chwili porwało człowieka!57 Wyjątki od tej reguły zdarzają się ne to jest (i irytujące dziś) w manierze wyjaśniania metafory za pomocą równoczesnego łączenia rzadko. Rozpoczynają się obrazami dynamicznymi, a kończą statycznymi. W wierszu „Biedaszyby” już z nią realnego desygnatu: Stemple szczerzą kły-drzazgi; Dech-pomruk z piersi węgla (Opuszczony chod- na wstępie otrzymujemy dynamiczny opis pracy zespołowej okresu kryzysowego, potem jeszcze nik); Wiertarka-wąż obrotny; Wąż swym językiem-świdrem wszczepił się w ciemny kamień (W przodku); bardziej dramatyczny, ekspresyjny opis wypadku przy tej pracy, lecz całość zakończona jest zwrotką Lokomotywa-mały potwór; Tkwi w nieruchomej pozie posąg-maszynista (W głównym chodniku); Więc elegijną, wprowadzającą statyczny, żałobny nastrój, i takąż melodię wiersza. otwarto dach-wentyl (Czerwony sztandar). Owo uporczywe stosowanie metafor samodeszyfrujących się wynikało zapewne z obawy, że metafora osamotniona, nie wyjaśniona wprost, nie zostanie przez …A na powierzchni po wybranym piasku, czytelnika zrozumiana. Decydowałaby więc, jeśli tak było w istocie, troska o komunikatywność wiersza. jeśli południe – to słońce dogrzewa – W każdym razie i tu pozwala się odczytać wpływ Niemojewskiego, w którego cyklu górniczym (napi- a jeśli zachód – to w ostatnim blasku, sanym wszakże czterdzieści lat wcześniej) natrafiamy na identyczny zabieg, np. Ptak-agent rozwinie strojona wiatrem śląska brzoza śpiewa – wnet skrzydła54. (Bieda-szyby)58 To samo, równie dziś irytujące, spostrzegamy w obrębie epitetów, które częstokroć przybierają kształt neologizmów przymiotnikowych, utworzonych z połączenia dwóch odrębnych jakości i ka- Niestety, przykładów na obecność w tych wierszach kolorytu lokalnego nie da się wydobyć tegorii. W manierze młodopolskiej występowało co prawda łączenie odrębnych wrażeń zmysłowych z podobnego rogu obfitości. Przedstawienia kopalni, huty, cynkowni i fabryki niekoniecznie muszą w jednym obrazie, np. wzrokowych i słuchowych, co skutkowało nowymi wyrażeniami i obrazami odnosić się do Śląska. Przedłożone obrazy mogłyby zaistnieć gdziekolwiek na świecie, gdzie nagro- (np. głucha pustka, krzykliwe kolory)55, jednak u Żelechowskiego nie ma to waloru odkrywczego. madzenie przemysłu jest podobne, i byłyby równie prawdziwe. Takich samych opisów nie powsty- dziliby się również Andrzej Niemojewski, Artur Gruszecki lub Ludwik Stasiak, lokujący swe górnicze

54 A. Niemojewski, Na pochylni, cyt. za: Księga Wierszy Polskich XIX wieku…, s. 329. Niemojewski ponadto opatrzył wiersze z cyklu „Polonia Irredenta” przypisami, objaśniając w ten sposób czytelnikowi kontekst powstania, 56 W. Żelechowski, W cieniu brzóz i kominów…., s. 58. tło i znaczenie (przyp. J.O). 57 W. Żelechowski, W hali maszyn, w: Tenże, W cieniu brzóz i kominów…,, s. 28. 55 Chodzi o zasadę powszechnych powinowactw, synestezję. 58 Tamże, s. 13.

102 103 Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego po 7 sylabie, lub rzadziej 11-zgłoskowa. Ale w tym samym tomiku znajdujemy wiersze o budowie Paleta nowych określeń i kolorów jest przebogata. Niestety, przypomina się słynny przymiotnik dystychów (zwrotki dwuwersowe), tercetów (trzywersowe), tetrastychów (czterowersowe), quintylli utworzony przez Wiecha na szyldzie fryzjerskim: „Fryzjer parysko-męski”. Znajdujemy więc u Żele- (pięciowersowe), sestetów (sześciowersowe) i septetów (siedmiowersowe). Stosunkowo licznie wy- chowskiego następujące przymiotniki i przysłówki: nudno-długi, ciemno-niski, gwarno-ludnie, złoto- stępują wiersze stychiczne (bez podziału na strofy). gęsta, biało-szklany, lekko-wartki, czarno-posępny, bladomętny, lśniąco-drwiący. Gama środków poetyckich stosowanych przez Żelechowskiego jest szeroka. Wychowanie w kul- Fot. 4. Odręczna dedykacja Włodzimierza Że- turalnej atmosferze Krakowa musiało zrobić swoje. Jednak owo spektrum chwytów i sztuczek nie lechowskiego dla Profesora Karola Parchatki, jest jednoznaczne z ich jakością. To już kwestia talentu. Żelechowskiemu został on dany w stopniu datowana na 22 X 1933, na stronie tytułowej wystarczającym, by zaistnieć w historii literatury na Śląsku. tomiku „W cieniu brzóz i kominów”. Egzem- Odnajdujemy więc w tych wierszach liczne antropomorfizacje: czerwona twarz słońca brodę plarz ze zbioru Muzeum Górnictwa Węglo- wsparłszy na polu, różowym językiem wilgoć twarzy chłepce56, porównania, te bardziej udane: [spinacz wego w Zabrzu, Biblioteka MGW, sygn. 4340. wozów] wyleciał nagle jak sowa, i mniej udane: [maszynista tkwiący w grzbiecie lokomotywy] jak pa- Fot. Jacek Okoń sożyt (W głównym chodniku), inwersje: dnia pogromca; z dna oddali czarnej (Hałda w nocy), animiza- cje: dusze roślin potrutych błądzą w dymnym mroku (Huta cynkowa truje), aliteracje i onomatopeje: Wzdryg, dźwięk, rzut w górę. Szybkość we włosy się wdarła (Windą spod ziemi), Suchym zgrzytem sko- Żelechowski jest istotnie twórcą świa- wyczy po przestronnej hali (W walcowni), apostrofy: Sztygarze! Każ stawiać mocne stemple... (Na dużym domym. Jego warsztat jest dobrze zaopa- filarze), - o wielcy wynalazcy! - o wielcy chemicy! (Huta cynkowa truje). trzony w narzędzia. Z dostępnych środków Samo opisanie sytuacji nie następuje wprost, lecz poprzez udziwnienie obrazu technicznego za korzysta jednak w sposób niewyszukany pomocą porównania go do obrazu innego, często odległego od pierwszych lub oczywistych skoja- przez co czytelnik odnosi wrażenie, że ma rzeń. Opisy ożywają, zostają wprawione w ruch. Pierwotnie statyczny obraz, podobny do fotografii, do czynienia z perseweracją, z natrętnym nagle zmienia się w sytuację dramatyczną, szybką, ekspresyjną. Jak w wierszu „Hala maszyn”, gdzie podświadomym powtarzaniem czegoś. obraz rutynowej pracy ludzkiej staje się nagle świadectwem wypadku przy pracy, a pointa jest kul- Styl Żelechowskiego wytworzony jest właśnie z takich powtórek formalnych. Szczególnie widocz- minacją dramatu: Wiecie – wiecie, w tej chwili porwało człowieka!57 Wyjątki od tej reguły zdarzają się ne to jest (i irytujące dziś) w manierze wyjaśniania metafory za pomocą równoczesnego łączenia rzadko. Rozpoczynają się obrazami dynamicznymi, a kończą statycznymi. W wierszu „Biedaszyby” już z nią realnego desygnatu: Stemple szczerzą kły-drzazgi; Dech-pomruk z piersi węgla (Opuszczony chod- na wstępie otrzymujemy dynamiczny opis pracy zespołowej okresu kryzysowego, potem jeszcze nik); Wiertarka-wąż obrotny; Wąż swym językiem-świdrem wszczepił się w ciemny kamień (W przodku); bardziej dramatyczny, ekspresyjny opis wypadku przy tej pracy, lecz całość zakończona jest zwrotką Lokomotywa-mały potwór; Tkwi w nieruchomej pozie posąg-maszynista (W głównym chodniku); Więc elegijną, wprowadzającą statyczny, żałobny nastrój, i takąż melodię wiersza. otwarto dach-wentyl (Czerwony sztandar). Owo uporczywe stosowanie metafor samodeszyfrujących się wynikało zapewne z obawy, że metafora osamotniona, nie wyjaśniona wprost, nie zostanie przez …A na powierzchni po wybranym piasku, czytelnika zrozumiana. Decydowałaby więc, jeśli tak było w istocie, troska o komunikatywność wiersza. jeśli południe – to słońce dogrzewa – W każdym razie i tu pozwala się odczytać wpływ Niemojewskiego, w którego cyklu górniczym (napi- a jeśli zachód – to w ostatnim blasku, sanym wszakże czterdzieści lat wcześniej) natrafiamy na identyczny zabieg, np. Ptak-agent rozwinie strojona wiatrem śląska brzoza śpiewa – wnet skrzydła54. (Bieda-szyby)58 To samo, równie dziś irytujące, spostrzegamy w obrębie epitetów, które częstokroć przybierają kształt neologizmów przymiotnikowych, utworzonych z połączenia dwóch odrębnych jakości i ka- Niestety, przykładów na obecność w tych wierszach kolorytu lokalnego nie da się wydobyć tegorii. W manierze młodopolskiej występowało co prawda łączenie odrębnych wrażeń zmysłowych z podobnego rogu obfitości. Przedstawienia kopalni, huty, cynkowni i fabryki niekoniecznie muszą w jednym obrazie, np. wzrokowych i słuchowych, co skutkowało nowymi wyrażeniami i obrazami odnosić się do Śląska. Przedłożone obrazy mogłyby zaistnieć gdziekolwiek na świecie, gdzie nagro- (np. głucha pustka, krzykliwe kolory)55, jednak u Żelechowskiego nie ma to waloru odkrywczego. madzenie przemysłu jest podobne, i byłyby równie prawdziwe. Takich samych opisów nie powsty- dziliby się również Andrzej Niemojewski, Artur Gruszecki lub Ludwik Stasiak, lokujący swe górnicze

54 A. Niemojewski, Na pochylni, cyt. za: Księga Wierszy Polskich XIX wieku…, s. 329. Niemojewski ponadto opatrzył wiersze z cyklu „Polonia Irredenta” przypisami, objaśniając w ten sposób czytelnikowi kontekst powstania, 56 W. Żelechowski, W cieniu brzóz i kominów…., s. 58. tło i znaczenie (przyp. J.O). 57 W. Żelechowski, W hali maszyn, w: Tenże, W cieniu brzóz i kominów…,, s. 28. 55 Chodzi o zasadę powszechnych powinowactw, synestezję. 58 Tamże, s. 13.

102 103 Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego fabuły gdzie indziej59. O tym, że „rzecz dzieje się na Śląsku”, zaświadczają nikłe ślady o charakterze Spójrzmy tu także na tytułowe „brzozy”, których waga podkreślona została tytułem cyklu „Tęcza werbalnym, np. tytuły „Miasto na Śląsku”, „Katowice od strony Zawodzia” lub opis lotniska na Mu- nad brzozami”. Budzą one zastrzeżenia już u zarania lektury. Oto bowiem poeta przydał im walor zna- chowcu (nazwa Muchowiec zresztą nie pada), a nawet dedykacja przed jednym z wierszy60. Nie ma ku rozpoznawczego. Czyżby miały nim być w istocie? Zgadzamy się, że np. wierzba płacząca może tam również Ślązaków, ale to już mankament o charakterze szerszym. Żelechowski nie lubi „zasiedlać” być takim znakiem dla ogólnie pojętej polskości, nie tylko dla nadwiślańskiego krajobrazu, z którym swych wierszy. Ludzie trafiają się tam rzadko i wyjątkowo, są przy tym bliżej nieokreśleni. Brak tam kojarzy się szczególnie. Na pomniku Chopina w Łazienkach jest w każdym razie na swoim miejscu. odniesień do śląskiej tradycji – nie ma Karolinek, Gizel, Brygid czy Karin (nie mówiąc o imionach Brzoza w tym samym charakterze, jako „bieriozka”, występuje jako znak charakterystyczny krajobrazu o oczywistej germańskiej proweniencji), są natomiast Lucynki, Małgośki, Zofie, Maryśki. Wieczory na rosyjskiego, jako wręcz rekwizyt u Szyszkina, a i w całej niemal Polsce dobrze lokują się wszelkie przedmieściu, park, aleje, zwodnicza gitara, „romansowe pary”, kuliste lampiony, staw miejski, karu- „brzeźniaki”, „brzeziny” i „brzozowe gaje”. Jednoznacznie też kojarzy się brzozowy krzyż, ów „w szcze- zele z konikami – bardziej to nasuwa myśl o krakowskich Plantach czy Błoniach, albo o niedzielach rym polu biały krzyż”. Nie brak brzóz również na Śląsku. Włodzimierz Żelechowski musiał je z ulgą na podwarszawskich Bielanach. Co ciekawe, późniejsze obrazy Pawła Wróbla, gdzie niejednokrotnie spostrzec po przyjeździe. Były jak gdyby cząstką ojcowizny, macierzy i stron rodzinnych. Wydaje się znajdziemy podobną atmosferę festynu, są na wskroś śląskie bez dowodzenia. Górnicy są w nich jednak, że nie kojarzą się ze Śląskiem bardziej niż inne elementy, zupełnie przez poetę przeoczone. na swoim miejscu, jest tam zawsze ich święto61. Tymczasem właśnie w wierszu „Katowice od strony Ze śląskiego punktu widzenia nie są z pewnością brzozy symbolem lub charakterystycznym zna- Zawodzia” górnicy okazują się wręcz obcym ciałem, powodują dysonans, mącą ciszę. Chciałoby się, kiem. W tomiku „W cieniu brzóz i kominów” przewijają się jako motyw, ważny element budowy wier- by wreszcie przeszli, zniknęli, nie przeszkadzali: sza i pomoc w jego postulowanym odczytaniu. Pojawiają się wielokrotnie w wierszach pejzażowych. Nadana jest im jednak wartość, której na Śląsku w istocie nie miały i nie mają. Krytycy, jak Hierowski, Romantyczność nastroju rubaszny śmiech zmącił odnajdowali wszakże ten motyw i akceptowali go „na wiarę”, nie wnikając w jego adekwatność63. - to górnicy z kopalni przewalili hardo. Wiersze Żelechowskiego, a te górniczo-hutnicze szczególnie, sprawiają niestety wrażenie raczej Szept par i dźwięk gitar rozdzielił, roztrącił, metalowych konstrukcji o elementach mozolnie przypasowywanych, obrabianych, szlifowanych Męskich głosów gwar szorstki i tupot nóg twardy. pilnikiem, przykrawanych piłą i łączonych nitami. O ile w opisaniu kopalni, huty i fabryki może to (Katowice od strony Zawodzia)62 wywierać korzystne wrażenie i być postrzegane jako rodzaj onomatopei, to w innych wierszach wy- chodzi na wierzch trud pisarski, zupełnie tu literalnie rozumiany, kiedy to żyły pulsują na skroniach, a krople potu perlą czoło. Są to wiersze wymęczone, dalekie od żonglerki Tuwimowej na ten sam 59 Zob. np. A. Niemojewski, Polonia irredenta…; A. Gruszecki, Krety, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1959 przecież temat: Koła wzębione w zębate szyny,/ Tłoki – pompy, tłoki - turbiny64, albo nawet od prozy [powieść napisana w 1896]; L. Stasiak, W zapadłym szybie. Powieść z życia górników, Gebethner i Spółka w Kra- Morcinka: Ciężkie uderzenia młotów żeniły się z jazgotliwym terkotaniem zębatych kół kranowych…65. kowie, Gebethner i Wolf w Warszawie, Kraków MCMVIII (1908). Ma się wrażenie, że to nie Śląsk pozwolił się Żelechowskiemu zobaczyć i pokochać, lecz że to właśnie 60 Udaną, choć niekoniecznie wartościową literacko, próbą nadania jednak tomikowi owego kolorytu jest wiersz poeta powołuje Śląsk do istnienia, że stwarza z niczego, na miarę swych własnych potrzeb, oczeki- „I chociaż padłeś z dala”, a nawet już sama wspomniana wyżej doń dedykacja: Pamięci poety śląskiego, porucznika wań i upodobań. Jana Łyska. Chodzi o młodego poetę i dramaturga z Jaworzynki pod Istebną, autora dramatu „Śpiący rycerze”, Wrażenie takie nie powstałoby, gdyby autentyzm przeżyć, na pewno nie obcy jego wrażliwości, oficera w Legionach Piłsudskiego, poległego w 1915 roku w bitwie pod Kostiuchnówką na Wołyniu. Efekt nie jest zaowocował wyłącznie wierszami o czterech ścianach katowickiego mieszkania, o miłości małżeń- jakościowo inny niż w wierszach patriotycznych wymienionych wcześniej śląskich poetów: Damrota, Grima, Jaro- nia. Brak w wierszu odniesień do codziennych śląskich spraw. skiej, o ojcu, dzieciństwie, służbie w Legionach, Krakowie. Oświaty i polskości posiewałeś ziarno Pracą swoją zapalną i rytmiką słów, …i technika górnicza A wysiłki Twe wzniosłe nie poszły na marno, Utrwalony stereotyp przypisuje poetom niepraktyczność w sprawach codziennej troski o chleb Boć nadeszło czekane ziszczenie się snów. – i w sprawach technicznych. Poezja rzadko wchodzi na teren nauk ścisłych, nie sili się na opisy fa- Wiersz ten jest chyba jedynym pomnikiem Jana Łyska, tego bohaterskiego Ślązaka. Wykonana została w każdym chowe, adekwatne do faktycznej budowy i działania mechanizmów. Idąc swoją drogą kwituje takie razie solidna praca popularyzatorska. Być może to tu właśnie szukać należy pierwszego poruszenia ku napisaniu rzeczywistości za pomocą porównań, metafor, symboli, przekształca je w obrazy, podobne i analo- prac prozatorskich, których napisania Żelechowski podjął się niebawem: o Lompie, ks. Dzierżonie, Ligoniu i Miarce, giczne, nadaje nowe odkrywcze znaczenia. Nie wymaga się wszakże od poety wiedzy, która nie mieś- owych „budzicielach polskości na Górnym Śląsku” (chodzi o nowele zebrane następnie w: Trzej budziciele polskości ciłaby się w zakresie nauk humanistycznych. Przystępując do lektury tomiku „górniczo-hutniczego” na Śląsku, Biblioteczka Ziem Odzyskanych, Warszawa 1947). 61 Zob. np. Paweł Wróbel „Festyn w parku”, 1978 r., olej, płótno, wys. 58,5 cm, szer. 118 cm, nr inw. MGW/K/752, w zbiorach Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu. 63 Z. Hierowski, 25 lat literatury na Śląsku…, s. 133. 62 Tamże, s. 58; Po wojnie Żelechowski przerobił tę część wiersza, by jakoś złagodzić złe wrażenie. Zamiast więc „to górnicy 64 J. Tuwim, Śląsk śpiewa, w: Wiersze zebrane... z kopalni przewalili hardo”, w antologii „Wierszem o Śląsku” jest już „To górników z kopalni docinki i żarty”. 65 G. Morcinek, Wyrąbany chodnik, Katowice 1980 (wydanie I w roku 1932).

104 105 Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego fabuły gdzie indziej59. O tym, że „rzecz dzieje się na Śląsku”, zaświadczają nikłe ślady o charakterze Spójrzmy tu także na tytułowe „brzozy”, których waga podkreślona została tytułem cyklu „Tęcza werbalnym, np. tytuły „Miasto na Śląsku”, „Katowice od strony Zawodzia” lub opis lotniska na Mu- nad brzozami”. Budzą one zastrzeżenia już u zarania lektury. Oto bowiem poeta przydał im walor zna- chowcu (nazwa Muchowiec zresztą nie pada), a nawet dedykacja przed jednym z wierszy60. Nie ma ku rozpoznawczego. Czyżby miały nim być w istocie? Zgadzamy się, że np. wierzba płacząca może tam również Ślązaków, ale to już mankament o charakterze szerszym. Żelechowski nie lubi „zasiedlać” być takim znakiem dla ogólnie pojętej polskości, nie tylko dla nadwiślańskiego krajobrazu, z którym swych wierszy. Ludzie trafiają się tam rzadko i wyjątkowo, są przy tym bliżej nieokreśleni. Brak tam kojarzy się szczególnie. Na pomniku Chopina w Łazienkach jest w każdym razie na swoim miejscu. odniesień do śląskiej tradycji – nie ma Karolinek, Gizel, Brygid czy Karin (nie mówiąc o imionach Brzoza w tym samym charakterze, jako „bieriozka”, występuje jako znak charakterystyczny krajobrazu o oczywistej germańskiej proweniencji), są natomiast Lucynki, Małgośki, Zofie, Maryśki. Wieczory na rosyjskiego, jako wręcz rekwizyt u Szyszkina, a i w całej niemal Polsce dobrze lokują się wszelkie przedmieściu, park, aleje, zwodnicza gitara, „romansowe pary”, kuliste lampiony, staw miejski, karu- „brzeźniaki”, „brzeziny” i „brzozowe gaje”. Jednoznacznie też kojarzy się brzozowy krzyż, ów „w szcze- zele z konikami – bardziej to nasuwa myśl o krakowskich Plantach czy Błoniach, albo o niedzielach rym polu biały krzyż”. Nie brak brzóz również na Śląsku. Włodzimierz Żelechowski musiał je z ulgą na podwarszawskich Bielanach. Co ciekawe, późniejsze obrazy Pawła Wróbla, gdzie niejednokrotnie spostrzec po przyjeździe. Były jak gdyby cząstką ojcowizny, macierzy i stron rodzinnych. Wydaje się znajdziemy podobną atmosferę festynu, są na wskroś śląskie bez dowodzenia. Górnicy są w nich jednak, że nie kojarzą się ze Śląskiem bardziej niż inne elementy, zupełnie przez poetę przeoczone. na swoim miejscu, jest tam zawsze ich święto61. Tymczasem właśnie w wierszu „Katowice od strony Ze śląskiego punktu widzenia nie są z pewnością brzozy symbolem lub charakterystycznym zna- Zawodzia” górnicy okazują się wręcz obcym ciałem, powodują dysonans, mącą ciszę. Chciałoby się, kiem. W tomiku „W cieniu brzóz i kominów” przewijają się jako motyw, ważny element budowy wier- by wreszcie przeszli, zniknęli, nie przeszkadzali: sza i pomoc w jego postulowanym odczytaniu. Pojawiają się wielokrotnie w wierszach pejzażowych. Nadana jest im jednak wartość, której na Śląsku w istocie nie miały i nie mają. Krytycy, jak Hierowski, Romantyczność nastroju rubaszny śmiech zmącił odnajdowali wszakże ten motyw i akceptowali go „na wiarę”, nie wnikając w jego adekwatność63. - to górnicy z kopalni przewalili hardo. Wiersze Żelechowskiego, a te górniczo-hutnicze szczególnie, sprawiają niestety wrażenie raczej Szept par i dźwięk gitar rozdzielił, roztrącił, metalowych konstrukcji o elementach mozolnie przypasowywanych, obrabianych, szlifowanych Męskich głosów gwar szorstki i tupot nóg twardy. pilnikiem, przykrawanych piłą i łączonych nitami. O ile w opisaniu kopalni, huty i fabryki może to (Katowice od strony Zawodzia)62 wywierać korzystne wrażenie i być postrzegane jako rodzaj onomatopei, to w innych wierszach wy- chodzi na wierzch trud pisarski, zupełnie tu literalnie rozumiany, kiedy to żyły pulsują na skroniach, a krople potu perlą czoło. Są to wiersze wymęczone, dalekie od żonglerki Tuwimowej na ten sam 59 Zob. np. A. Niemojewski, Polonia irredenta…; A. Gruszecki, Krety, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1959 przecież temat: Koła wzębione w zębate szyny,/ Tłoki – pompy, tłoki - turbiny64, albo nawet od prozy [powieść napisana w 1896]; L. Stasiak, W zapadłym szybie. Powieść z życia górników, Gebethner i Spółka w Kra- Morcinka: Ciężkie uderzenia młotów żeniły się z jazgotliwym terkotaniem zębatych kół kranowych…65. kowie, Gebethner i Wolf w Warszawie, Kraków MCMVIII (1908). Ma się wrażenie, że to nie Śląsk pozwolił się Żelechowskiemu zobaczyć i pokochać, lecz że to właśnie 60 Udaną, choć niekoniecznie wartościową literacko, próbą nadania jednak tomikowi owego kolorytu jest wiersz poeta powołuje Śląsk do istnienia, że stwarza z niczego, na miarę swych własnych potrzeb, oczeki- „I chociaż padłeś z dala”, a nawet już sama wspomniana wyżej doń dedykacja: Pamięci poety śląskiego, porucznika wań i upodobań. Jana Łyska. Chodzi o młodego poetę i dramaturga z Jaworzynki pod Istebną, autora dramatu „Śpiący rycerze”, Wrażenie takie nie powstałoby, gdyby autentyzm przeżyć, na pewno nie obcy jego wrażliwości, oficera w Legionach Piłsudskiego, poległego w 1915 roku w bitwie pod Kostiuchnówką na Wołyniu. Efekt nie jest zaowocował wyłącznie wierszami o czterech ścianach katowickiego mieszkania, o miłości małżeń- jakościowo inny niż w wierszach patriotycznych wymienionych wcześniej śląskich poetów: Damrota, Grima, Jaro- nia. Brak w wierszu odniesień do codziennych śląskich spraw. skiej, o ojcu, dzieciństwie, służbie w Legionach, Krakowie. Oświaty i polskości posiewałeś ziarno Pracą swoją zapalną i rytmiką słów, …i technika górnicza A wysiłki Twe wzniosłe nie poszły na marno, Utrwalony stereotyp przypisuje poetom niepraktyczność w sprawach codziennej troski o chleb Boć nadeszło czekane ziszczenie się snów. – i w sprawach technicznych. Poezja rzadko wchodzi na teren nauk ścisłych, nie sili się na opisy fa- Wiersz ten jest chyba jedynym pomnikiem Jana Łyska, tego bohaterskiego Ślązaka. Wykonana została w każdym chowe, adekwatne do faktycznej budowy i działania mechanizmów. Idąc swoją drogą kwituje takie razie solidna praca popularyzatorska. Być może to tu właśnie szukać należy pierwszego poruszenia ku napisaniu rzeczywistości za pomocą porównań, metafor, symboli, przekształca je w obrazy, podobne i analo- prac prozatorskich, których napisania Żelechowski podjął się niebawem: o Lompie, ks. Dzierżonie, Ligoniu i Miarce, giczne, nadaje nowe odkrywcze znaczenia. Nie wymaga się wszakże od poety wiedzy, która nie mieś- owych „budzicielach polskości na Górnym Śląsku” (chodzi o nowele zebrane następnie w: Trzej budziciele polskości ciłaby się w zakresie nauk humanistycznych. Przystępując do lektury tomiku „górniczo-hutniczego” na Śląsku, Biblioteczka Ziem Odzyskanych, Warszawa 1947). 61 Zob. np. Paweł Wróbel „Festyn w parku”, 1978 r., olej, płótno, wys. 58,5 cm, szer. 118 cm, nr inw. MGW/K/752, w zbiorach Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu. 63 Z. Hierowski, 25 lat literatury na Śląsku…, s. 133. 62 Tamże, s. 58; Po wojnie Żelechowski przerobił tę część wiersza, by jakoś złagodzić złe wrażenie. Zamiast więc „to górnicy 64 J. Tuwim, Śląsk śpiewa, w: Wiersze zebrane... z kopalni przewalili hardo”, w antologii „Wierszem o Śląsku” jest już „To górników z kopalni docinki i żarty”. 65 G. Morcinek, Wyrąbany chodnik, Katowice 1980 (wydanie I w roku 1932).

104 105 Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego można by więc oczekiwać, że charakterystyczne dlań będą wyrażenia zaciemniające prawdę tech- polu biedaszybów czy na hałdzie, mógł poeta zagościć tylko okazjonalnie, by oto wypłacić się, czym niczną, uogólniające lub nie wnikające w „zbędne” szczegóły. Coś takiego znajdziemy incydentalnie potrafił najlepiej. również u Żelechowskiego. Opisując pracę spinacza (robotnik spinający wagoniki kolejki podziem- nej), zanotował: Jakby sen gorączkowy, który zmysłom kłamie, jakby chora fantazja, gdy ją duszność spiętrza, C o ś złączył i c o ś rozłączył, - ponure góry z żużli, stwardniałych na kamień, G d z i e ś brzęknął j a k i m ś łańcuchem… w księżycowym pustkowiu bez wód, bez powietrza. (Tenże, W głównym chodniku)66 (Hałdy)69

A jednak takie ujęcia czynności czy wydarzeń w znacznej mierze niezrozumiałych, wobec któ- Jest wysoce prawdopodobne, że korzystając z estymy „literata” lub z pozycji urzędnika woje- rych poeta staje szczerze z niepewnością, nie powtarzają się w tym tomiku. Powyższy przykład jest wódzkiego odbył wycieczkę po opisanych przestrzeniach, zaliczając zjazd pod ziemię i korzystając rzeczywiście wyjątkowy, a regułę wywieść można z pozostałych wierszy. z fachowego oprowadzenia. Było to w świecie literackim szeroko praktykowane, za wzorem Niemo- Żelechowski przedstawia się czytelnikowi jako człowiek, któremu procesy technologiczne, bu- jewskiego, Gruszeckiego70, Żeromskiego71. W omawianym okresie częste były na Śląsku zjazdy grup dowa maszyn i praca celowa człowieka są dobrze znane. W wierszach wykazuje się dobrą wiedzą wycieczkowych i rozmaitych delegacji, połączone ze zwiedzaniem kopalni, o czym świadczy Księga o pracy w kopalni i o produkcji na poszczególnych wydziałach huty, nie obce mu są przyrządy pomia- Pamiątkowa „Skarbofermu”72 przechowywana w Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu. Grupy rowe, ani wpływ wyziewów cynkowni na środowisko przyrodnicze. reprezentowały najrozmaitsze zawody i środowiska, a dla podobnych celów udostępniana była naj- częściej kopalnia „Król – Święty Jacek” (od 1937 r. pod nazwą „Prezydent Mościcki”)73. Jeśli tak, to Zamknięte w krągłych puszkach, za kwadratami szkła, Żelechowski nie przeoczył żadnej z informacji dostarczonych przez cicerone. automatyczne mózgi bez dobra i bez zła, Wiedza Żelechowskiego obejmuje zjawisko tąpnięć, znajomość urabiania węgla za pomocą dyktują ostrym rylcom zadziwiające listy – wiertarki i dynamitu, roboty filarowe, odwadnianie kopalni, izolowanie pożaru przez tamy, rodza- je transportu podziemnego; zna także powierzchniowe formy górniczej biedy: zbieranie węgla na a rylce piszą zwięźle na kratkowanym papierze hałdzie i wydobywanie go z biedaszybów. Znajomość procesów technologicznych ukazuje się szcze- - że ilość gazów jest taka, ze ciąg kominów jest czysty, gólnie w cyklu „Huta”, gdzie opisane zostały (w działaniu): wielkie piece, wieczny płomień, stalownia, że ciśnienie normalne – panie inżynierze! odlewnia, walcownia i koksownia. Kolejność czynności i procesów jest tu zachowana bezbłędnie, co (Aparaty kontrolne)67 wskazuje na dobrą znajomość tematu. Cykl górniczy rozpoczyna się wierszem „Opuszczony chodnik”. Dlaczego akurat nim, skoro obraz Tamtędy wiatr przechodzi ochrypły od dymów, nie jest dla pracy kopalnianej symptomatyczny? Ale też tu wyraziściej niż gdzie indziej odnajdujemy zły oddech, krzyk trucizny z kominowych kolumn. tajemniczość i grozę miejsca, pustkę, czerń. Tutaj cisza odzywa się nagle pomrukiem, gdy węgiel „SO ”diablich paszczy w cieliskach olbrzymów, tąpie. Jest to przedsionek piekieł, po których poeta zamierza nas oprowadzić. Wszystkie nasuwające 2 chłepcących życie ludzi i życie zbóż w polu. się skojarzenia są straszne, przywodzą na myśl jakieś ekstremalne ziemskie sytuacje. (Huta cynkowa truje)68

69 W. Żelechowski, W cieniu brzóz i kominów., s. 29. Reakcja na widziane obrazy musiała już być własnym przeżyciem. Sama wiedza książkowa, ogól- 70 D. Brzozowska, Posłowie, w: A. Gruszecki, Krety…; Gruszecki był w Sosnowcu gościem Niemojewskiego. nodostępna, ani fotografie, nie są bowiem w stanie dostarczyć w r a ż e ń, od których w wierszach Poeta zorganizował Gruszeckiemu zwiedzanie kopalni i ułatwił kontakty z górnikami (Tamże, s. 324); również Żelechowskiego aż roi się. Nie ma wątpliwości, że opisaną rzeczywistość poeta zobaczył i zrozumiał, w: J. Pierzchała, Legenda Zagłębia..., s. 219n. nim odważył się ją opisać. Jego opisy nakreślone są wszakże z zewnątrz, brak tam utożsamienia się 71 M. Warneńska, W cieniu „Katarzyny”…; Żeromski zwiedził Zagłębie latem roku 1897, będąc gościem kuzynki z przedstawioną pracą, brak własnego w niej uczestnictwa. Tu właśnie szczególnie widać, że poeta i jej męża, inż. Andrzeja Albrechta, mieszkających w Dąbrowie Górniczej. Protekcja powinowatego umożliwiła mu nie przynależał do opisywanego świata, nie tam było pole jego walki o chleb codzienny. Tak widzą bezpośrednią obserwację pracy i produkcji w zagłębiowskich zakładach, w tym w hucie „Bankowej” (Tamże, s. 46); obcy sobie świat oczy gości, przechodniów, turystów. W kopalni, w hucie, w fabryce, a nawet na również w: J. Pierzchała, Legenda Zagłębia…, s. 229. 72 „Księga Pamiątkowa Polskich Kopalń Skarbowych na Górnym Śląsku” założona w 1923 roku, zespół Muzealia 66 Tenże, W cieniu brzóz i kominów…, s. 9. Podkreślenia moje J.O. Artystyczno-Historyczne, jedn. 279, w zbiorach Muzeum Górnictwa Węglowego. 67 Tamże, s. 24. 73 Informacja uzyskana od dr Zenona Szmidtke, kustosza w Gabinecie Historii Muzeum Górnictwa Węglowego 68 Tamże, s. 31. w Zabrzu.

106 107 Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego można by więc oczekiwać, że charakterystyczne dlań będą wyrażenia zaciemniające prawdę tech- polu biedaszybów czy na hałdzie, mógł poeta zagościć tylko okazjonalnie, by oto wypłacić się, czym niczną, uogólniające lub nie wnikające w „zbędne” szczegóły. Coś takiego znajdziemy incydentalnie potrafił najlepiej. również u Żelechowskiego. Opisując pracę spinacza (robotnik spinający wagoniki kolejki podziem- nej), zanotował: Jakby sen gorączkowy, który zmysłom kłamie, jakby chora fantazja, gdy ją duszność spiętrza, C o ś złączył i c o ś rozłączył, - ponure góry z żużli, stwardniałych na kamień, G d z i e ś brzęknął j a k i m ś łańcuchem… w księżycowym pustkowiu bez wód, bez powietrza. (Tenże, W głównym chodniku)66 (Hałdy)69

A jednak takie ujęcia czynności czy wydarzeń w znacznej mierze niezrozumiałych, wobec któ- Jest wysoce prawdopodobne, że korzystając z estymy „literata” lub z pozycji urzędnika woje- rych poeta staje szczerze z niepewnością, nie powtarzają się w tym tomiku. Powyższy przykład jest wódzkiego odbył wycieczkę po opisanych przestrzeniach, zaliczając zjazd pod ziemię i korzystając rzeczywiście wyjątkowy, a regułę wywieść można z pozostałych wierszy. z fachowego oprowadzenia. Było to w świecie literackim szeroko praktykowane, za wzorem Niemo- Żelechowski przedstawia się czytelnikowi jako człowiek, któremu procesy technologiczne, bu- jewskiego, Gruszeckiego70, Żeromskiego71. W omawianym okresie częste były na Śląsku zjazdy grup dowa maszyn i praca celowa człowieka są dobrze znane. W wierszach wykazuje się dobrą wiedzą wycieczkowych i rozmaitych delegacji, połączone ze zwiedzaniem kopalni, o czym świadczy Księga o pracy w kopalni i o produkcji na poszczególnych wydziałach huty, nie obce mu są przyrządy pomia- Pamiątkowa „Skarbofermu”72 przechowywana w Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu. Grupy rowe, ani wpływ wyziewów cynkowni na środowisko przyrodnicze. reprezentowały najrozmaitsze zawody i środowiska, a dla podobnych celów udostępniana była naj- częściej kopalnia „Król – Święty Jacek” (od 1937 r. pod nazwą „Prezydent Mościcki”)73. Jeśli tak, to Zamknięte w krągłych puszkach, za kwadratami szkła, Żelechowski nie przeoczył żadnej z informacji dostarczonych przez cicerone. automatyczne mózgi bez dobra i bez zła, Wiedza Żelechowskiego obejmuje zjawisko tąpnięć, znajomość urabiania węgla za pomocą dyktują ostrym rylcom zadziwiające listy – wiertarki i dynamitu, roboty filarowe, odwadnianie kopalni, izolowanie pożaru przez tamy, rodza- je transportu podziemnego; zna także powierzchniowe formy górniczej biedy: zbieranie węgla na a rylce piszą zwięźle na kratkowanym papierze hałdzie i wydobywanie go z biedaszybów. Znajomość procesów technologicznych ukazuje się szcze- - że ilość gazów jest taka, ze ciąg kominów jest czysty, gólnie w cyklu „Huta”, gdzie opisane zostały (w działaniu): wielkie piece, wieczny płomień, stalownia, że ciśnienie normalne – panie inżynierze! odlewnia, walcownia i koksownia. Kolejność czynności i procesów jest tu zachowana bezbłędnie, co (Aparaty kontrolne)67 wskazuje na dobrą znajomość tematu. Cykl górniczy rozpoczyna się wierszem „Opuszczony chodnik”. Dlaczego akurat nim, skoro obraz Tamtędy wiatr przechodzi ochrypły od dymów, nie jest dla pracy kopalnianej symptomatyczny? Ale też tu wyraziściej niż gdzie indziej odnajdujemy zły oddech, krzyk trucizny z kominowych kolumn. tajemniczość i grozę miejsca, pustkę, czerń. Tutaj cisza odzywa się nagle pomrukiem, gdy węgiel „SO ”diablich paszczy w cieliskach olbrzymów, tąpie. Jest to przedsionek piekieł, po których poeta zamierza nas oprowadzić. Wszystkie nasuwające 2 chłepcących życie ludzi i życie zbóż w polu. się skojarzenia są straszne, przywodzą na myśl jakieś ekstremalne ziemskie sytuacje. (Huta cynkowa truje)68

69 W. Żelechowski, W cieniu brzóz i kominów., s. 29. Reakcja na widziane obrazy musiała już być własnym przeżyciem. Sama wiedza książkowa, ogól- 70 D. Brzozowska, Posłowie, w: A. Gruszecki, Krety…; Gruszecki był w Sosnowcu gościem Niemojewskiego. nodostępna, ani fotografie, nie są bowiem w stanie dostarczyć w r a ż e ń, od których w wierszach Poeta zorganizował Gruszeckiemu zwiedzanie kopalni i ułatwił kontakty z górnikami (Tamże, s. 324); również Żelechowskiego aż roi się. Nie ma wątpliwości, że opisaną rzeczywistość poeta zobaczył i zrozumiał, w: J. Pierzchała, Legenda Zagłębia..., s. 219n. nim odważył się ją opisać. Jego opisy nakreślone są wszakże z zewnątrz, brak tam utożsamienia się 71 M. Warneńska, W cieniu „Katarzyny”…; Żeromski zwiedził Zagłębie latem roku 1897, będąc gościem kuzynki z przedstawioną pracą, brak własnego w niej uczestnictwa. Tu właśnie szczególnie widać, że poeta i jej męża, inż. Andrzeja Albrechta, mieszkających w Dąbrowie Górniczej. Protekcja powinowatego umożliwiła mu nie przynależał do opisywanego świata, nie tam było pole jego walki o chleb codzienny. Tak widzą bezpośrednią obserwację pracy i produkcji w zagłębiowskich zakładach, w tym w hucie „Bankowej” (Tamże, s. 46); obcy sobie świat oczy gości, przechodniów, turystów. W kopalni, w hucie, w fabryce, a nawet na również w: J. Pierzchała, Legenda Zagłębia…, s. 229. 72 „Księga Pamiątkowa Polskich Kopalń Skarbowych na Górnym Śląsku” założona w 1923 roku, zespół Muzealia 66 Tenże, W cieniu brzóz i kominów…, s. 9. Podkreślenia moje J.O. Artystyczno-Historyczne, jedn. 279, w zbiorach Muzeum Górnictwa Węglowego. 67 Tamże, s. 24. 73 Informacja uzyskana od dr Zenona Szmidtke, kustosza w Gabinecie Historii Muzeum Górnictwa Węglowego 68 Tamże, s. 31. w Zabrzu.

106 107 Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego

Pod straszliwym ciężarem jak spracowany siada człek – po dniu roboczym Stemple wpół złamane zmożony pracą zwycięską. Szczerzą kły-drzazgi – jak zęby z pysków O biada wtedy, biada wtedy – jeśli wczas Konających koni - - - - przezornie górnik nie uskoczy. (Opuszczony chodnik)74 A teraz hola! Podeprzeć trzeba chwiejny strop Idąc dalej natrafiamy na równie eschatologiczny obraz. Wiersz nosi tytuł „W przodku” – tytuł na I obudować ściany – pozór wyłącznie techniczny, rzeczowy. Jednak zestawione są tu obrazy ewokujące jednoznaczne Sztygarze! Każ stawiać mocne stemple, chociażby mdlały ręce… skojarzenia z modlitwą, pobożnością (klęczący człowiek) i pokutą, grzechem (wąż). W taki to sposób (Na dużym filarze)76 widzi poeta pracę górnika w niskim pokładzie i węża doprowadzającego sprężone powietrze do gło- wicy wiertarki obrotowej pneumatycznej. Dla porównania zobaczmy, jak w wierszu zagłębiowskim, powstałym czterdzieści lat wcześniej, potraktował ten sam temat Andrzej Niemojewski: Grota wykuta w węglu, na węglu człowiek klęczy. Od zawieszonych lampek błyszcząco świeci czerń. Wtem cisza — i światła pogasły. W chodniku Stopy toną we żwirze, kolana ból udręczył, Dym zawiał, zatrzęsły się ściany, a w dłonie wbija się praca, codzienny, długi cierń. Zatrzęsły opoki i głazy od ryku, Od ryku wybuchów w kamiennym chodniku: Zwały, gruzy i bryły. Umorusany robotnik Pierś dławią duszące tumany. próżny wózek napełnia ogniem ukrytych sił – Do groty wąż się wślizgnął, wiertarka-wąż obrotny, Po chwili śród dymu znów lampki drżą w dali, prężnym powietrzem tańcząc po grzbietach ostrych brył. Znów cienie tam widać człowiecze, I znowu cierpliwie świdruje ząb stali, Krętego węża głowę ułapił człowiek pod ramię, I głucho znów obuch o twardy, głaz wali. do gładkiej ściany mu przytknął stalowy, długi pysk. Stal pryska, dłoń mdleje, znój ciecze... Wąż swym językiem-świdrem wszczepił się w cenny kamień (A. Niemojewski, Nowy chodnik)77 i rykiem świszczącym krzyczy: Baroni! Zy-y-sk, zy-y-sk! (W przodku)75 Z wielką ekspresją potraktował autor opis dawnego pogorzeliska odgrodzonego obecnie tamą przeciwpożarową od świata żywych. Dla kontrastu świat za tamą jest królestwem śmierci, Potem wchodzimy do filara, gdzie trwa praca. Właśnie pod własnym ciężarem spada blok węgla, chodnikiem czarta. Ale rzadkie wejście człowieka (być może dla sprawdzenia, czy pożar dogasł), podcięty u dołu. czyni w oczach poety z tego miejsca ołtarz, którego wieczną lampką staje się płomień wzniesio- nej lampy górniczej. Pozycja człowieka jest tam analogiczna do tej, z jaką mamy do czynienia Uskocz! – Uwaga - ! – Huk! Suchy sypiący się trzask w opowiadaniu Morcinka „Odkryte skarby”78 i w rozwinięciu tematu w powieści „Wskrzeszenie - Ćma nieprzenikniona… Herminy”79, gdzie przedstawiona jest eksploracja starych zrobów w celu ich ponownego wyko- Gęsty pył zakotłował i na oczach zawisł – rzystania. To samo u Niemojewskiego w wierszu „Wieczny ogień”, gdzie owo wejście do płonącego Lecz zaraz lamp płomyki w niewidzialnych dłoniach chodnika jest dopiero zapowiedziane: Dziś stygną pożary, ciemnieją jasności,/ Ha, kiedyś zwalimy te zatańczyły, jak błędnych ogni nieuchwytny blask mury,/ Przedzierać się będziem przez gęste ciemności/ A może tam nogą potrącim o kości,/ Grzebane Nad trawą trzęsawisk. w mogile ponurej... 80

Powoli ćma zrzedła, powoli ćma spadła. Olbrzymi czarny głaz 76 Tamże, s. 7. na rumowisku osiadł ciężko, 77 A. Niemojewski, Nowy chodnik, w: Tenże, Polonia Irredenta… 78 G. Morcinek, Odkryte skarby [opowiadanie], w: Tenże, Odkryte skarby, Warszawa 1963. 74 Tamże, s. 5. 79 Tenże, Wskrzeszenie Herminy, Warszawa 1956. 75 Tamże, s. 6. 80 A. Niemojewski, Wieczny ogień, w: Tenże, Polonia Irredenta…

108 109 Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego

Pod straszliwym ciężarem jak spracowany siada człek – po dniu roboczym Stemple wpół złamane zmożony pracą zwycięską. Szczerzą kły-drzazgi – jak zęby z pysków O biada wtedy, biada wtedy – jeśli wczas Konających koni - - - - przezornie górnik nie uskoczy. (Opuszczony chodnik)74 A teraz hola! Podeprzeć trzeba chwiejny strop Idąc dalej natrafiamy na równie eschatologiczny obraz. Wiersz nosi tytuł „W przodku” – tytuł na I obudować ściany – pozór wyłącznie techniczny, rzeczowy. Jednak zestawione są tu obrazy ewokujące jednoznaczne Sztygarze! Każ stawiać mocne stemple, chociażby mdlały ręce… skojarzenia z modlitwą, pobożnością (klęczący człowiek) i pokutą, grzechem (wąż). W taki to sposób (Na dużym filarze)76 widzi poeta pracę górnika w niskim pokładzie i węża doprowadzającego sprężone powietrze do gło- wicy wiertarki obrotowej pneumatycznej. Dla porównania zobaczmy, jak w wierszu zagłębiowskim, powstałym czterdzieści lat wcześniej, potraktował ten sam temat Andrzej Niemojewski: Grota wykuta w węglu, na węglu człowiek klęczy. Od zawieszonych lampek błyszcząco świeci czerń. Wtem cisza — i światła pogasły. W chodniku Stopy toną we żwirze, kolana ból udręczył, Dym zawiał, zatrzęsły się ściany, a w dłonie wbija się praca, codzienny, długi cierń. Zatrzęsły opoki i głazy od ryku, Od ryku wybuchów w kamiennym chodniku: Zwały, gruzy i bryły. Umorusany robotnik Pierś dławią duszące tumany. próżny wózek napełnia ogniem ukrytych sił – Do groty wąż się wślizgnął, wiertarka-wąż obrotny, Po chwili śród dymu znów lampki drżą w dali, prężnym powietrzem tańcząc po grzbietach ostrych brył. Znów cienie tam widać człowiecze, I znowu cierpliwie świdruje ząb stali, Krętego węża głowę ułapił człowiek pod ramię, I głucho znów obuch o twardy, głaz wali. do gładkiej ściany mu przytknął stalowy, długi pysk. Stal pryska, dłoń mdleje, znój ciecze... Wąż swym językiem-świdrem wszczepił się w cenny kamień (A. Niemojewski, Nowy chodnik)77 i rykiem świszczącym krzyczy: Baroni! Zy-y-sk, zy-y-sk! (W przodku)75 Z wielką ekspresją potraktował autor opis dawnego pogorzeliska odgrodzonego obecnie tamą przeciwpożarową od świata żywych. Dla kontrastu świat za tamą jest królestwem śmierci, Potem wchodzimy do filara, gdzie trwa praca. Właśnie pod własnym ciężarem spada blok węgla, chodnikiem czarta. Ale rzadkie wejście człowieka (być może dla sprawdzenia, czy pożar dogasł), podcięty u dołu. czyni w oczach poety z tego miejsca ołtarz, którego wieczną lampką staje się płomień wzniesio- nej lampy górniczej. Pozycja człowieka jest tam analogiczna do tej, z jaką mamy do czynienia Uskocz! – Uwaga - ! – Huk! Suchy sypiący się trzask w opowiadaniu Morcinka „Odkryte skarby”78 i w rozwinięciu tematu w powieści „Wskrzeszenie - Ćma nieprzenikniona… Herminy”79, gdzie przedstawiona jest eksploracja starych zrobów w celu ich ponownego wyko- Gęsty pył zakotłował i na oczach zawisł – rzystania. To samo u Niemojewskiego w wierszu „Wieczny ogień”, gdzie owo wejście do płonącego Lecz zaraz lamp płomyki w niewidzialnych dłoniach chodnika jest dopiero zapowiedziane: Dziś stygną pożary, ciemnieją jasności,/ Ha, kiedyś zwalimy te zatańczyły, jak błędnych ogni nieuchwytny blask mury,/ Przedzierać się będziem przez gęste ciemności/ A może tam nogą potrącim o kości,/ Grzebane Nad trawą trzęsawisk. w mogile ponurej... 80

Powoli ćma zrzedła, powoli ćma spadła. Olbrzymi czarny głaz 76 Tamże, s. 7. na rumowisku osiadł ciężko, 77 A. Niemojewski, Nowy chodnik, w: Tenże, Polonia Irredenta… 78 G. Morcinek, Odkryte skarby [opowiadanie], w: Tenże, Odkryte skarby, Warszawa 1963. 74 Tamże, s. 5. 79 Tenże, Wskrzeszenie Herminy, Warszawa 1956. 75 Tamże, s. 6. 80 A. Niemojewski, Wieczny ogień, w: Tenże, Polonia Irredenta…

108 109 Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego

Podobnie dynamicznie opisane zostały przez Żelechowskiego instalacje odwadniające, nazwa- Oto tu. Patrzcie, tu też gwarno-ludnie ne tu „wodospadem w kopalni”81, spuszczanie wagoników z węglem z pochylni, ich niebezpieczny w białych wądołach po wybranym piasku. pęd w dół siłą własnego ciężaru82. Okiem otworów łypią szyby-studnie Na czerwień nieba w topniejącym blasku. W głównym chodniku z cegieł i kamieni, w coraz to więcej wężący się otwór, Bracia biedacy gromadnie wylegli czerwonym kłem błysnęła z cieni, na teren, który bogatych wzbogaca – lokomotywa – mały potwór. - „my chcemy w jadło zmienić pokład węgli, więc kopmy śmiało, bo nasza jest praca” – Nudno-długim szeregiem zgrzytliwych wagonów przehuczał niewolniczo pociąg w wąskich torach, Na wiele metrów wgłąb ziemi się wdarli elektryczny potworek z latarnią czerwoną, i ciężkim trudem wzajemnie się dzieląc w ciemno-niskim podziemiu sunący jak zmora. - gdy nie ma pracy w prawdziwej kopalni, zwyczajnym wiadrem ciągną czarny pieniądz. W grzbiecie lokomotywy, z boku, jak pasożyt tkwi w nieruchomej pozie posąg-maszynista; Lecz kiedy w ciasnym, jedynym szybiku, - z głębi wiecznych ciemności smugą świateł ożył zionie gaz ziemny, lub zerwie się ściana, i wyjrzał jak złuda mglista. zamkną bieg życia w przerażonym krzyku, rozwarte usta, purpurowa rana. Dziwaczność nastrojową zwiększył spinacz milczący. …A na powierzchni po wybranym piasku, Wyleciał nagle, jak sowa, jeśli południe – to słońce dogrzewa – ze środka wózków skrzypiących. a jeśli zachód – to w ostatnim blasku, strojona wiatrem śląska brzoza śpiewa – Coś złączył i coś rozłączył, (Bieda-szyby)85 gdzieś brzęknął jakimś łańcuchem, gwizdkiem w chodniki się wsączył Temat górniczy pozostaje obecny również na zewnątrz cyklu „Kopalnia”. W cyklu „Zarozumiałe i w biegu – w ostatni wagon skoczył kocim ruchem. maszyny” natrafiamy na wiersz „Hałda w nocy”: (W głównym chodniku)83 W niewidoczną dotychczas skroń wyniosłej hałdy, Wzdryg, dźwięk, rzut w górę. Szybkość we włosy się wdarła. chluśnięto z wysokości żużlowym ogniskiem. W zmęczonych nogach i w sercu sekundy mdlących drgnień. Tysiąc pręg płomienistych strzykło krwawym czadem Szum w skroniach, głucho w uszach. Pęd skoczył do gardła – i spłynęło po zboczach złotem rozlewiskiem. …Aż wtem: Z podziemnej nocy jasność! słońce! dzień!! (Windą spod ziemi)84 I tak, jakby na hałdzie siadł złoto-czerwony, olbrzymi pająk-krzyżak w krwawe znaczny piętno, a na zboczach spadzistych nóg piekące szpony 81 W. Żelechowski, Wodospad w kopalni, w: Tenże, W cieniu brzóz…, s. 10. płomienieją drapieżnie w noc czarno-posępną. 82 W. Żelechowski, W pochylni, w: Tenże, W cieniu brzóz…, s. 11; Te same obrazy odnajdujemy u Niemojewskiego. Zob. (Hałda w nocy)86 A. Niemojewski, Rzeka podziemna, w: Zbiór poetów polskich XIX w., ks. IV, s. 431; również w: Tenże, Polonia Irre- denta…; Tenże, Zalew kopalni, w: Tenże, Polonia Irredenta…; Tenże, Na pochylni, w: Tenże, Polonia Irredenta… 83 W. Żelechowski, W cieniu brzóz i kominów…, s. 9. 85 Tamże, s. 13. 84 Tamże, s. 12. 86 Tamże, s. 30.

110 111 Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego

Podobnie dynamicznie opisane zostały przez Żelechowskiego instalacje odwadniające, nazwa- Oto tu. Patrzcie, tu też gwarno-ludnie ne tu „wodospadem w kopalni”81, spuszczanie wagoników z węglem z pochylni, ich niebezpieczny w białych wądołach po wybranym piasku. pęd w dół siłą własnego ciężaru82. Okiem otworów łypią szyby-studnie Na czerwień nieba w topniejącym blasku. W głównym chodniku z cegieł i kamieni, w coraz to więcej wężący się otwór, Bracia biedacy gromadnie wylegli czerwonym kłem błysnęła z cieni, na teren, który bogatych wzbogaca – lokomotywa – mały potwór. - „my chcemy w jadło zmienić pokład węgli, więc kopmy śmiało, bo nasza jest praca” – Nudno-długim szeregiem zgrzytliwych wagonów przehuczał niewolniczo pociąg w wąskich torach, Na wiele metrów wgłąb ziemi się wdarli elektryczny potworek z latarnią czerwoną, i ciężkim trudem wzajemnie się dzieląc w ciemno-niskim podziemiu sunący jak zmora. - gdy nie ma pracy w prawdziwej kopalni, zwyczajnym wiadrem ciągną czarny pieniądz. W grzbiecie lokomotywy, z boku, jak pasożyt tkwi w nieruchomej pozie posąg-maszynista; Lecz kiedy w ciasnym, jedynym szybiku, - z głębi wiecznych ciemności smugą świateł ożył zionie gaz ziemny, lub zerwie się ściana, i wyjrzał jak złuda mglista. zamkną bieg życia w przerażonym krzyku, rozwarte usta, purpurowa rana. Dziwaczność nastrojową zwiększył spinacz milczący. …A na powierzchni po wybranym piasku, Wyleciał nagle, jak sowa, jeśli południe – to słońce dogrzewa – ze środka wózków skrzypiących. a jeśli zachód – to w ostatnim blasku, strojona wiatrem śląska brzoza śpiewa – Coś złączył i coś rozłączył, (Bieda-szyby)85 gdzieś brzęknął jakimś łańcuchem, gwizdkiem w chodniki się wsączył Temat górniczy pozostaje obecny również na zewnątrz cyklu „Kopalnia”. W cyklu „Zarozumiałe i w biegu – w ostatni wagon skoczył kocim ruchem. maszyny” natrafiamy na wiersz „Hałda w nocy”: (W głównym chodniku)83 W niewidoczną dotychczas skroń wyniosłej hałdy, Wzdryg, dźwięk, rzut w górę. Szybkość we włosy się wdarła. chluśnięto z wysokości żużlowym ogniskiem. W zmęczonych nogach i w sercu sekundy mdlących drgnień. Tysiąc pręg płomienistych strzykło krwawym czadem Szum w skroniach, głucho w uszach. Pęd skoczył do gardła – i spłynęło po zboczach złotem rozlewiskiem. …Aż wtem: Z podziemnej nocy jasność! słońce! dzień!! (Windą spod ziemi)84 I tak, jakby na hałdzie siadł złoto-czerwony, olbrzymi pająk-krzyżak w krwawe znaczny piętno, a na zboczach spadzistych nóg piekące szpony 81 W. Żelechowski, Wodospad w kopalni, w: Tenże, W cieniu brzóz…, s. 10. płomienieją drapieżnie w noc czarno-posępną. 82 W. Żelechowski, W pochylni, w: Tenże, W cieniu brzóz…, s. 11; Te same obrazy odnajdujemy u Niemojewskiego. Zob. (Hałda w nocy)86 A. Niemojewski, Rzeka podziemna, w: Zbiór poetów polskich XIX w., ks. IV, s. 431; również w: Tenże, Polonia Irre- denta…; Tenże, Zalew kopalni, w: Tenże, Polonia Irredenta…; Tenże, Na pochylni, w: Tenże, Polonia Irredenta… 83 W. Żelechowski, W cieniu brzóz i kominów…, s. 9. 85 Tamże, s. 13. 84 Tamże, s. 12. 86 Tamże, s. 30.

110 111 Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego

Wielką wartością tomiku jest cykl „Huta”, stosunkowo równy pod względem literackim, stano- Wśród owych impresji wywołanych pejzażem, charakteryzujących się rozbudowanymi opisami, wiący zamkniętą całość, w obrębie której zawiera się opis wytopu stali i jej spustu. Nad hutą powiewa użyciem licznych nazw kolorów, statycznym obrazem elementów kompozycji krajobrazu i dynamicz- „czerwony sztandar” wiecznego płomienia. Także tutaj, w wierszu „W walcowni”, odnajdujemy obrazy ną zmiennością barw dnia, wyróżnia się szczególnie wiersz „Miasto na Śląsku” i wspomniany wcześ- znane z lektury Niemojewskiego, który walcownię „opracował poetycko” wcześniej (w wierszu „Wal- niej wiersz „Katowice od strony Zawodzia”. cownia”)87: hala, zgrzyt, walce, schwytana w uścisk stal. …gra i huczy to miasto tempem rozwichrzonem Suchym zgrzytem skowyczy po przestronnej hali jak olbrzymia orkiestra pod błękitnym skłonem, pochwycony przez walce słup żarzącej stali… lub jak fabryk ogromnych rozedrgane wnętrza - Rra-az i już dłuższy, rra-az – i już cieńszy, treścią życia rozpęka, - życiem się rozdźwięcza! aż się w ścisku ich objęć usmukli, upiększy. Nad nim, niby ramiona trud pracy wieszczące A potem, gdy jak upiór gna po wąskiej drodze, snują się trójkolorem od ziemi po słońce „zgiń, przepadnij” chcą wołać usta w nagłej trwodze. z niezliczonych kominów hut, fabryk i kopalń, I istotnie, jak gdyby zaklęty żegnaniem, dymy – czarne i żółte i białe jak opal… znika gdzieś krwawy upiór, niby w wodzie kamień. (Miasto na Śląsku)89

Lecz za chwilę, palony torturami ognia Zmienność barw, widoczna jest szczególnie w wierszu „Refleksja pejzażowa”: wybłyśnie jak w dzień chmurny tarcza słońca do dnia. I znów w uścisk porwany następnego walca A na horyzoncie za miastem zamieni się z upiora w długiego padalca. nieznany Majster Artysta z reszty barw przy zachodzie słońca skorzystał Ale teraz dopiero czarodziejski efekt i ku północnej miasta stronie, kiedy słup gorejący gna w ostatnią strefę: przez dymy kopalń, W kłębach pary się rodzi i z sykiem rozwija barwę za barwą wyciągnął kilkumetrowa szyna, jak czerwona żmija. – po nieboskłonie. (W walcowni)88 (Refleksja pejzażowa)90

Tomik „W cieniu brzóz i kominów” był – jak wspomniałem – w literackim dorobku Żelechow- Najpiękniejszym wierszem tej części (a stanowi ona, bagatela, 40% całości tomiku „górniczo- skiego czymś nowym, głównie właśnie z powodu „tematów śląskich”, tożsamych tu z tematyką górni- hutniczego”) jest moim zdaniem wiersz „Gwiazdy na ziemi”. Na pozór jest to tylko jeden ze szkiców czo-hutniczą. A jednak tomik ten łączy się dość płynnie z wcześniejszą twórczością poety, i podobnie pejzażowych, ostatni w logicznej kolejności opisów dnia i wieczoru – opisuje bowiem chwile po otwarty jest ku tematom przyszłości. Dla duchów szukających w poezji ucieczki od zgiełku miasta, zapadnięciu zmroku. Któż na Śląsku nie zna tych widoków, nocy pięknych jak nieboskłon: tysięcy wartość będą miały niewątpliwie wiersze stojące poza głównym przedmiotem tej pracy. Tam właśnie białych świateł na horyzoncie, jaśniejących bardziej lub mniej, większych i mniejszych, tworzących znalazły swe miejsce wszelkie „refleksje pejzażowe” i „szkice pejzażowe”, jak nazywał je Żelechowski. konstelacje, mgławice i gwiazdozbiory, pęczniejących jak dmuchawce, czerwonej łuny nad hutą – na Tutaj też zapisana została zieleń miasta, jego parki i stawy, jego horyzont i zachody słońca. tle nieprzeniknionej czerni lub granatu nieba.

Matową stała się ziemia, matowe niebo się stało, 87 A. Niemojewski, Walcownia, w: Tenże, Polonia Irredenta… Dla porównania fragment wiersza A. Niemojewskiego: zmierzch stopił wszystko w jedność, wszystko się wyrównało. Rozległa hala, pomroczna hala, Nie ma już fabryk i domów i zda się, że nic już nie ma. Rząd walców warczy i warczy. I nawet nie widać wcale, gdzie niebo a gdzie ziemia. Zgrzytnęła blacha, ręce opala, Chwytaj w obcęgi, pociągaj z dala Póki sił starczy! 89 W. Żelechowski, W cieniu brzóz i kominów…, s. 37. 88 Tamże, s. 22. 90 Tamże, s. 40.

112 113 Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego

Wielką wartością tomiku jest cykl „Huta”, stosunkowo równy pod względem literackim, stano- Wśród owych impresji wywołanych pejzażem, charakteryzujących się rozbudowanymi opisami, wiący zamkniętą całość, w obrębie której zawiera się opis wytopu stali i jej spustu. Nad hutą powiewa użyciem licznych nazw kolorów, statycznym obrazem elementów kompozycji krajobrazu i dynamicz- „czerwony sztandar” wiecznego płomienia. Także tutaj, w wierszu „W walcowni”, odnajdujemy obrazy ną zmiennością barw dnia, wyróżnia się szczególnie wiersz „Miasto na Śląsku” i wspomniany wcześ- znane z lektury Niemojewskiego, który walcownię „opracował poetycko” wcześniej (w wierszu „Wal- niej wiersz „Katowice od strony Zawodzia”. cownia”)87: hala, zgrzyt, walce, schwytana w uścisk stal. …gra i huczy to miasto tempem rozwichrzonem Suchym zgrzytem skowyczy po przestronnej hali jak olbrzymia orkiestra pod błękitnym skłonem, pochwycony przez walce słup żarzącej stali… lub jak fabryk ogromnych rozedrgane wnętrza - Rra-az i już dłuższy, rra-az – i już cieńszy, treścią życia rozpęka, - życiem się rozdźwięcza! aż się w ścisku ich objęć usmukli, upiększy. Nad nim, niby ramiona trud pracy wieszczące A potem, gdy jak upiór gna po wąskiej drodze, snują się trójkolorem od ziemi po słońce „zgiń, przepadnij” chcą wołać usta w nagłej trwodze. z niezliczonych kominów hut, fabryk i kopalń, I istotnie, jak gdyby zaklęty żegnaniem, dymy – czarne i żółte i białe jak opal… znika gdzieś krwawy upiór, niby w wodzie kamień. (Miasto na Śląsku)89

Lecz za chwilę, palony torturami ognia Zmienność barw, widoczna jest szczególnie w wierszu „Refleksja pejzażowa”: wybłyśnie jak w dzień chmurny tarcza słońca do dnia. I znów w uścisk porwany następnego walca A na horyzoncie za miastem zamieni się z upiora w długiego padalca. nieznany Majster Artysta z reszty barw przy zachodzie słońca skorzystał Ale teraz dopiero czarodziejski efekt i ku północnej miasta stronie, kiedy słup gorejący gna w ostatnią strefę: przez dymy kopalń, W kłębach pary się rodzi i z sykiem rozwija barwę za barwą wyciągnął kilkumetrowa szyna, jak czerwona żmija. – po nieboskłonie. (W walcowni)88 (Refleksja pejzażowa)90

Tomik „W cieniu brzóz i kominów” był – jak wspomniałem – w literackim dorobku Żelechow- Najpiękniejszym wierszem tej części (a stanowi ona, bagatela, 40% całości tomiku „górniczo- skiego czymś nowym, głównie właśnie z powodu „tematów śląskich”, tożsamych tu z tematyką górni- hutniczego”) jest moim zdaniem wiersz „Gwiazdy na ziemi”. Na pozór jest to tylko jeden ze szkiców czo-hutniczą. A jednak tomik ten łączy się dość płynnie z wcześniejszą twórczością poety, i podobnie pejzażowych, ostatni w logicznej kolejności opisów dnia i wieczoru – opisuje bowiem chwile po otwarty jest ku tematom przyszłości. Dla duchów szukających w poezji ucieczki od zgiełku miasta, zapadnięciu zmroku. Któż na Śląsku nie zna tych widoków, nocy pięknych jak nieboskłon: tysięcy wartość będą miały niewątpliwie wiersze stojące poza głównym przedmiotem tej pracy. Tam właśnie białych świateł na horyzoncie, jaśniejących bardziej lub mniej, większych i mniejszych, tworzących znalazły swe miejsce wszelkie „refleksje pejzażowe” i „szkice pejzażowe”, jak nazywał je Żelechowski. konstelacje, mgławice i gwiazdozbiory, pęczniejących jak dmuchawce, czerwonej łuny nad hutą – na Tutaj też zapisana została zieleń miasta, jego parki i stawy, jego horyzont i zachody słońca. tle nieprzeniknionej czerni lub granatu nieba.

Matową stała się ziemia, matowe niebo się stało, 87 A. Niemojewski, Walcownia, w: Tenże, Polonia Irredenta… Dla porównania fragment wiersza A. Niemojewskiego: zmierzch stopił wszystko w jedność, wszystko się wyrównało. Rozległa hala, pomroczna hala, Nie ma już fabryk i domów i zda się, że nic już nie ma. Rząd walców warczy i warczy. I nawet nie widać wcale, gdzie niebo a gdzie ziemia. Zgrzytnęła blacha, ręce opala, Chwytaj w obcęgi, pociągaj z dala Póki sił starczy! 89 W. Żelechowski, W cieniu brzóz i kominów…, s. 37. 88 Tamże, s. 22. 90 Tamże, s. 40.

112 113 Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego

Na próżno szukasz co było, na próżno wzrok twój się błąka. się z gospodarzem i stałymi gośćmi: Gustawem Morcinkiem, Alfredem Jesionowskim, Adamem Teraz już tylko jest jedna, ogromna, czarna łąka. Bunschem, Stanisławem Szenicem, Czesławem Kuryatto i Stanisławem Ligoniem99. W 1937 roku Ale powoli – jak gdyby tysiące spadło gwiazd-światów – zadebiutowała książkowo jego żona. Jej tomik nosił znaczący tytuł „Przez śląskie okno”. W dużym łąka się stała, gdzie spojrzeć, ogrodem złotych kwiatów. stopniu jej twórczość odzwierciedlała wpływy męża, jego młodopolską manierę i styl. W tym więc sensie twórczość żony pozostaje owocem jego własnego żywota. Wspólnie odtąd uczestniczyli I setką, setką tysięcy, w okręgu wielkiego miasta, w życiu literackim ówczesnego Śląska, występując w prelekcjach, programach artystycznych i wie- czarny, olbrzymi ogród gwiazdami lamp wyrasta. czorach autorskich100. - Aż naraz – i staw się zbudził – i bladym spoglądnął licem Mijały lata, lecz tomik górniczo-hutniczy nie odchodził w przeszłość. Powtarzały się przedruki, bo oto – nad czarnym klombem noc zakwitnęła księżycem. w tym w najbardziej, zda się, odpowiednim miejscu: w „Kalendarzu Górniczo-Hutniczym”101. Tam też (Gwiazdy na ziemi)91 umieścił Żelechowski swe „górniczo-hutnicze” ostatki. Paradoksalnie, one to właśnie dowodzą, że talent mimo wszystko podlegał rozwojowi, że warsztat udoskonalił się, pogłębiła się świadomość Ostatki górniczo-hutnicze twórcza. Następował zwrot ku prostocie, bezpośredniej komunikatywności, co choć niekoniecznie W roku 1933, kiedy to tomik „W cieniu brzóz i kominów” ukazał się drukiem, mogło się zdawać musi być postrzegane jako zaleta, z pewnością dopomogło mu w późniejszym dostosowaniu się do – nie tylko zresztą krytykom, czytelnikom, ale też samemu autorowi – że oto zapoczątkowana została nieskomplikowanej poetyki socrealizmu. Wiersze z tego okresu (lata 1937 i 1938) wyszły już spod nowa droga twórczego życia, że wytyczony został nowy kierunek i nazwane przeznaczenie. W tym lżejszego pióra, oddaliły się od poetyki młodopolskiej. Górnictwo w nich przedstawione nie jest już samym roku napisał był autor sztukę teatralną dla dzieci pt. „Skarbnik”92, która nigdy wszakże nie zo- „ciężkostrawne”. Prawda o zawodzie staje się bardziej wiarygodna i zrozumiała, ale bynajmniej nie stała wystawiona na deskach teatru ani też wydrukowana (pozostała w rękopisie). Ale już sam temat staje się równocześnie bardziej śląska. Żelechowski nadal postrzega ten zawód uniwersalnie, oddzie- górniczy tego poronionego płodu współbrzmiał z zawartością tomiku. Niestety, to, co w twórczości lając go od lokalnego kolorytu. Żelechowskiego najciekawsze, okazało się w jego życiu zaledwie krótkotrwałym epizodem. Z kon- sekwencją natomiast potraktował kierunek wytyczony przez podtytuł tomiku: „Tematy śląskie”. Lata Uciekły nagle deski podłogi, do wybuchu wojny zdążyły osadzić go trwale w annałach literatury na Śląsku, związać jego nazwisko Pęd skoczył w gardła, szum głuszy w uszach, z tematami tu ważnymi, z postaciami pierwszej wielkości. Skok windy w przepaść podcina nogi, Do 1939 roku zdołał wydać jeszcze tomik „Przygody pechowego Don Juana”93, który nie stał Rwie się do słońca z podziemi dusza. się jednak kamieniem milowym w rozwoju talentu poetyckiego. Doceniony za to zostaje talent dramaturgiczny: w konkursie Robotniczego Instytutu Oświaty i Kultury Żelechowski otrzymuje Wtem stop! Wysiadać! Tu mieszka praca. III nagrodę za sztukę „Agitatorka”94. Ale, jak wcześniej sztuka „Skarbnik”, również to nagrodzone Zgarbionym cieniem w świetle karbidek, dzieło nie zostaje wystawione czy bodaj wydrukowane (przyszłość pokaże, że to nie koniec takich Co nam błyskami stopy ozłaca – dwuznacznych sytuacji). Pozycja w środowisku literackim jest jednak ugruntowana. Stało się to Ja, śmiały górnik w czarny mur idę. dzięki pracom popularyzatorskim z zakresu biografistyki śląskiej. Napisał wówczas kolejno: „Maj- ster Ligoń” (1935)95, „Opowiedział pan Lompa” (1936)96 i „Książę pszczół [ks. Jan Dzierżon]” (1939)97. Dynamit w ściany, kilofem w bryły – Nowele te ukazały się też po wojnie, zebrane w jednym tomie, rozbudowane o żywot Karola Miarki, Hak ginie w pyle jak w czarnym tuszu. pod tytułem „Trzej budziciele polskości na Śląsku”98. Bywał w salonie Pawła Stellera, gdzie spotykał Stopy się w ostrą grudę zaryły, plecy w łuk zgięte w niskim wykuszu.

91 Tamże, s. 43. 92 M. Fazan, W. Nawrocki, Katowickie środowisko literackie w latach 1945-1967…,[zestawienie twórczości I choć zła siła jednym mrugnieniem Włodzimierza Żelechowskiego i jej omówień]... może nam wyrwać lampy karbidek, 93 W. Żelechowski, Przygody pechowego Don Juana, Warszawa 1939. 94 Tenże, Agitatorka. Sztuka w 1 akcie [powstała około 1937], podaję za: M. Fazan, W. Nawrocki, Katowickie środo- wisko literackie w latach 1945-1967…,[zestawienie twórczości Włodzimierza Żelechowskiego i jej omówień]... 99 Zob. http://pl.wikipedia.org/wiki/Pawe%C5%82_Steller, z dnia 26 października 2010 r. 95 W. Żelechowski, Majster Ligoń, Katowice 1935. 100 Zob. http://www.montes.pl/Montes_9/montes_nr_09_16.htm, z dnia 26 października 2010 r. 96 Tenże, Opowiadał pan Lompa, Katowice 1936. 101 „Kalendarz Górniczo-Hutniczy” 1937, Towarzystwo Kulturalno-Oświatowe „Nasza Czytelnia”, Katowice 1937, 97 Tenże, Książę pszczół, Katowice 1939. s. 58, 95, 100, 150; Kalendarz Górniczo-Hutniczy” 1938, Towarzystwo Kulturalno-Oświatowe „Nasza Czytelnia”, 98 Tenże, Trzej budziciele polskości na Śląsku, Warszawa 1947. Katowice 1938, s. 29.

114 115 Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego

Na próżno szukasz co było, na próżno wzrok twój się błąka. się z gospodarzem i stałymi gośćmi: Gustawem Morcinkiem, Alfredem Jesionowskim, Adamem Teraz już tylko jest jedna, ogromna, czarna łąka. Bunschem, Stanisławem Szenicem, Czesławem Kuryatto i Stanisławem Ligoniem99. W 1937 roku Ale powoli – jak gdyby tysiące spadło gwiazd-światów – zadebiutowała książkowo jego żona. Jej tomik nosił znaczący tytuł „Przez śląskie okno”. W dużym łąka się stała, gdzie spojrzeć, ogrodem złotych kwiatów. stopniu jej twórczość odzwierciedlała wpływy męża, jego młodopolską manierę i styl. W tym więc sensie twórczość żony pozostaje owocem jego własnego żywota. Wspólnie odtąd uczestniczyli I setką, setką tysięcy, w okręgu wielkiego miasta, w życiu literackim ówczesnego Śląska, występując w prelekcjach, programach artystycznych i wie- czarny, olbrzymi ogród gwiazdami lamp wyrasta. czorach autorskich100. - Aż naraz – i staw się zbudził – i bladym spoglądnął licem Mijały lata, lecz tomik górniczo-hutniczy nie odchodził w przeszłość. Powtarzały się przedruki, bo oto – nad czarnym klombem noc zakwitnęła księżycem. w tym w najbardziej, zda się, odpowiednim miejscu: w „Kalendarzu Górniczo-Hutniczym”101. Tam też (Gwiazdy na ziemi)91 umieścił Żelechowski swe „górniczo-hutnicze” ostatki. Paradoksalnie, one to właśnie dowodzą, że talent mimo wszystko podlegał rozwojowi, że warsztat udoskonalił się, pogłębiła się świadomość Ostatki górniczo-hutnicze twórcza. Następował zwrot ku prostocie, bezpośredniej komunikatywności, co choć niekoniecznie W roku 1933, kiedy to tomik „W cieniu brzóz i kominów” ukazał się drukiem, mogło się zdawać musi być postrzegane jako zaleta, z pewnością dopomogło mu w późniejszym dostosowaniu się do – nie tylko zresztą krytykom, czytelnikom, ale też samemu autorowi – że oto zapoczątkowana została nieskomplikowanej poetyki socrealizmu. Wiersze z tego okresu (lata 1937 i 1938) wyszły już spod nowa droga twórczego życia, że wytyczony został nowy kierunek i nazwane przeznaczenie. W tym lżejszego pióra, oddaliły się od poetyki młodopolskiej. Górnictwo w nich przedstawione nie jest już samym roku napisał był autor sztukę teatralną dla dzieci pt. „Skarbnik”92, która nigdy wszakże nie zo- „ciężkostrawne”. Prawda o zawodzie staje się bardziej wiarygodna i zrozumiała, ale bynajmniej nie stała wystawiona na deskach teatru ani też wydrukowana (pozostała w rękopisie). Ale już sam temat staje się równocześnie bardziej śląska. Żelechowski nadal postrzega ten zawód uniwersalnie, oddzie- górniczy tego poronionego płodu współbrzmiał z zawartością tomiku. Niestety, to, co w twórczości lając go od lokalnego kolorytu. Żelechowskiego najciekawsze, okazało się w jego życiu zaledwie krótkotrwałym epizodem. Z kon- sekwencją natomiast potraktował kierunek wytyczony przez podtytuł tomiku: „Tematy śląskie”. Lata Uciekły nagle deski podłogi, do wybuchu wojny zdążyły osadzić go trwale w annałach literatury na Śląsku, związać jego nazwisko Pęd skoczył w gardła, szum głuszy w uszach, z tematami tu ważnymi, z postaciami pierwszej wielkości. Skok windy w przepaść podcina nogi, Do 1939 roku zdołał wydać jeszcze tomik „Przygody pechowego Don Juana”93, który nie stał Rwie się do słońca z podziemi dusza. się jednak kamieniem milowym w rozwoju talentu poetyckiego. Doceniony za to zostaje talent dramaturgiczny: w konkursie Robotniczego Instytutu Oświaty i Kultury Żelechowski otrzymuje Wtem stop! Wysiadać! Tu mieszka praca. III nagrodę za sztukę „Agitatorka”94. Ale, jak wcześniej sztuka „Skarbnik”, również to nagrodzone Zgarbionym cieniem w świetle karbidek, dzieło nie zostaje wystawione czy bodaj wydrukowane (przyszłość pokaże, że to nie koniec takich Co nam błyskami stopy ozłaca – dwuznacznych sytuacji). Pozycja w środowisku literackim jest jednak ugruntowana. Stało się to Ja, śmiały górnik w czarny mur idę. dzięki pracom popularyzatorskim z zakresu biografistyki śląskiej. Napisał wówczas kolejno: „Maj- ster Ligoń” (1935)95, „Opowiedział pan Lompa” (1936)96 i „Książę pszczół [ks. Jan Dzierżon]” (1939)97. Dynamit w ściany, kilofem w bryły – Nowele te ukazały się też po wojnie, zebrane w jednym tomie, rozbudowane o żywot Karola Miarki, Hak ginie w pyle jak w czarnym tuszu. pod tytułem „Trzej budziciele polskości na Śląsku”98. Bywał w salonie Pawła Stellera, gdzie spotykał Stopy się w ostrą grudę zaryły, plecy w łuk zgięte w niskim wykuszu.

91 Tamże, s. 43. 92 M. Fazan, W. Nawrocki, Katowickie środowisko literackie w latach 1945-1967…,[zestawienie twórczości I choć zła siła jednym mrugnieniem Włodzimierza Żelechowskiego i jej omówień]... może nam wyrwać lampy karbidek, 93 W. Żelechowski, Przygody pechowego Don Juana, Warszawa 1939. 94 Tenże, Agitatorka. Sztuka w 1 akcie [powstała około 1937], podaję za: M. Fazan, W. Nawrocki, Katowickie środo- wisko literackie w latach 1945-1967…,[zestawienie twórczości Włodzimierza Żelechowskiego i jej omówień]... 99 Zob. http://pl.wikipedia.org/wiki/Pawe%C5%82_Steller, z dnia 26 października 2010 r. 95 W. Żelechowski, Majster Ligoń, Katowice 1935. 100 Zob. http://www.montes.pl/Montes_9/montes_nr_09_16.htm, z dnia 26 października 2010 r. 96 Tenże, Opowiadał pan Lompa, Katowice 1936. 101 „Kalendarz Górniczo-Hutniczy” 1937, Towarzystwo Kulturalno-Oświatowe „Nasza Czytelnia”, Katowice 1937, 97 Tenże, Książę pszczół, Katowice 1939. s. 58, 95, 100, 150; Kalendarz Górniczo-Hutniczy” 1938, Towarzystwo Kulturalno-Oświatowe „Nasza Czytelnia”, 98 Tenże, Trzej budziciele polskości na Śląsku, Warszawa 1947. Katowice 1938, s. 29.

114 115 Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego

wodą zatopić, spalić płomieniem, Lecz gdy ktoś krzyknie „już nie poradzę”, ja, śmiały górnik w czarny mur idę. to przepadł jak w mocnym trunku. (Śmiały górnik)102 W podźwiękach kleszczy, w zgrzytaniu maszyn Gdy w mocne dłonie chwycim oskardy w oparach pieców dymnych, na wylot chyba przetniemy świat. w hardym napięciu muskułów naszych W tajemnych głębiach górnicy hardzi hutnicze rodzą się hymny. z niebezpieczeństwem są za pan brat. (W ognistym blasku)104

Codziennie rano, codziennie do dnia W maju 1939 roku, w atmosferze napięcia spowodowanej żądaniami Hitlera wobec Polski, Żele- naprzeciw czarnych idziemy sił, chowski napisał wiersz patriotyczny „Teraźniejszością nowa wschodzi zorza”, w którym dał poetycki naprzeciw wody, naprzeciw ognia wyraz słowom ministra Józefa Becka, zapewniającego w Sejmie, że „Polska [od morza] odepchnąć naprzeciw zaspom zwalistych brył. się nie da”105.

W zaklęte sztolnie, w kaganki tlące Miejsce ciasne, ale własne bez echa wsiąka nasz twardy chód, Lata okupacji spędził poeta w Krakowie106. ludziom na ziemi niesiemy słońce Na Śląsk powrócił w 1945 roku. Był to już inny Śląsk, tak jak wszystko po wojnie było już inne, sami bez blasku słonecznych złud. lecz położenie poety nie zmieniło się. Już 22 kwietnia owego roku, a więc jeszcze w czasie trwa- nia wojny, uczestniczył wraz z żoną w poranku autorskim w Sali Śląskich Zakładów Naukowych107. A kiedy braknie węgla w podziemi W Katowicach podjął tę samą urzędniczą pracę co poprzednio, w Urzędzie Wojewódzkim. Wkrótce i innym ciepłem zapłonie świat, zresztą przeszedł na emeryturę (1947). Jego biogramy w wydawnictwach leksykonowych zawierają To niech przynajmniej pieśń ta spromieni eufemistyczną adnotację, że odtąd „zajmował się wyłącznie pracą literacką”108. Było to prawdziwe pracy górników ostatni ślad. w tym sensie, że rzeczywiście podjął desperacką próbę zamanifestowania swej obecności i poten- (Gdy w mocne dłonie chwycim oskardy)103 cji twórczej. Owoce wszakże nie osiągnęły dojrzałości. Poza ulotną publicystyką kulturalną w prasie regionalnej („Trybuna Robotnicza”, „Głos Robotniczy”, „Dziennik Zachodni”), co utrzymywało go na W tych ostatkach nie zabrakło też tematyki hutniczej. powierzchni, nic nowego nie ukazało się. Nowy jego dramat „Śląsk jest polski” (1950) podzielił los poprzednich dwóch przedwojennych dramatów, pozostając w rękopisie109. W ognistym blasku płonącej stali Pozycji w środowisku już jednak nie stracił, pozostając tam wciąż postacią ważną. Spektakular- miedziane mamy twarze. nym na to dowodem jest fotografia wykonana w 1951 roku na pogrzebie dramaturga Kazimierza W ogromnej, ostro spiętrzonej hali Gołby: Włodzimierza Żelechowskiego widzimy tam w pierwszym trzyosobowym rzędzie żałobni- maszynom stawiamy ołtarze. ków, ramię w ramię ze swą żoną i Gustawem Morcinkiem. Dopiero za nimi Stanisław Ligoń, Wilhelm

W brzęczeniu kranów, w zgrzytaniu walców,

w oparach pieców dymnych, 104 Tenże, W ognistym blasku, w: „Kalendarz Górniczo-Hutniczy” 1937…, s. 150. w krwawych sztandarach duszących gazów 105 Maszynopis wiersza wraz z odręczną adnotacją autora o dacie i okolicznościach powstania wiersza przecho- hutnicze rodzą się hymny. wywany jest w Muzeum Historii Katowic. Jest częścią spuścizny ofiarowanej Muzeum Historii Katowic przez synową poety, p. Halinę Żelechowską, w roku 2005. Informacja uzyskana od dr Jacka Siebela, kierownika Działu W napięciu mięśni, w bocznej uwadze Historii Muzeum Historii Katowic. trwamy na posterunku. 106 W czasie okupacji, w roku 1942, zmarł jego ojciec, Kasper Żelechowski. 107 W Nawrocki, Katowickie środowisko literackie, w: M. Fazan, W. Nawrocki, Katowickie środowisko literackie…, s. 40. 102 W. Żelechowski, Śmiały górnik, w: „Kalendarz Górniczo-Hutniczy” 1937…, s. 100. 108 M. Fazan, Żelechowski Włodzimierz, hasło przedmiotowe w: Śląski Słownik Biograficzny…, s. 286. 103 Tenże, Gdy w mocne dłonie chwycim oskardy, w: „Kalendarz Górniczo-Hutniczy” 1938…, s. 29. 109 Tamże.

116 117 Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego

wodą zatopić, spalić płomieniem, Lecz gdy ktoś krzyknie „już nie poradzę”, ja, śmiały górnik w czarny mur idę. to przepadł jak w mocnym trunku. (Śmiały górnik)102 W podźwiękach kleszczy, w zgrzytaniu maszyn Gdy w mocne dłonie chwycim oskardy w oparach pieców dymnych, na wylot chyba przetniemy świat. w hardym napięciu muskułów naszych W tajemnych głębiach górnicy hardzi hutnicze rodzą się hymny. z niebezpieczeństwem są za pan brat. (W ognistym blasku)104

Codziennie rano, codziennie do dnia W maju 1939 roku, w atmosferze napięcia spowodowanej żądaniami Hitlera wobec Polski, Żele- naprzeciw czarnych idziemy sił, chowski napisał wiersz patriotyczny „Teraźniejszością nowa wschodzi zorza”, w którym dał poetycki naprzeciw wody, naprzeciw ognia wyraz słowom ministra Józefa Becka, zapewniającego w Sejmie, że „Polska [od morza] odepchnąć naprzeciw zaspom zwalistych brył. się nie da”105.

W zaklęte sztolnie, w kaganki tlące Miejsce ciasne, ale własne bez echa wsiąka nasz twardy chód, Lata okupacji spędził poeta w Krakowie106. ludziom na ziemi niesiemy słońce Na Śląsk powrócił w 1945 roku. Był to już inny Śląsk, tak jak wszystko po wojnie było już inne, sami bez blasku słonecznych złud. lecz położenie poety nie zmieniło się. Już 22 kwietnia owego roku, a więc jeszcze w czasie trwa- nia wojny, uczestniczył wraz z żoną w poranku autorskim w Sali Śląskich Zakładów Naukowych107. A kiedy braknie węgla w podziemi W Katowicach podjął tę samą urzędniczą pracę co poprzednio, w Urzędzie Wojewódzkim. Wkrótce i innym ciepłem zapłonie świat, zresztą przeszedł na emeryturę (1947). Jego biogramy w wydawnictwach leksykonowych zawierają To niech przynajmniej pieśń ta spromieni eufemistyczną adnotację, że odtąd „zajmował się wyłącznie pracą literacką”108. Było to prawdziwe pracy górników ostatni ślad. w tym sensie, że rzeczywiście podjął desperacką próbę zamanifestowania swej obecności i poten- (Gdy w mocne dłonie chwycim oskardy)103 cji twórczej. Owoce wszakże nie osiągnęły dojrzałości. Poza ulotną publicystyką kulturalną w prasie regionalnej („Trybuna Robotnicza”, „Głos Robotniczy”, „Dziennik Zachodni”), co utrzymywało go na W tych ostatkach nie zabrakło też tematyki hutniczej. powierzchni, nic nowego nie ukazało się. Nowy jego dramat „Śląsk jest polski” (1950) podzielił los poprzednich dwóch przedwojennych dramatów, pozostając w rękopisie109. W ognistym blasku płonącej stali Pozycji w środowisku już jednak nie stracił, pozostając tam wciąż postacią ważną. Spektakular- miedziane mamy twarze. nym na to dowodem jest fotografia wykonana w 1951 roku na pogrzebie dramaturga Kazimierza W ogromnej, ostro spiętrzonej hali Gołby: Włodzimierza Żelechowskiego widzimy tam w pierwszym trzyosobowym rzędzie żałobni- maszynom stawiamy ołtarze. ków, ramię w ramię ze swą żoną i Gustawem Morcinkiem. Dopiero za nimi Stanisław Ligoń, Wilhelm

W brzęczeniu kranów, w zgrzytaniu walców,

w oparach pieców dymnych, 104 Tenże, W ognistym blasku, w: „Kalendarz Górniczo-Hutniczy” 1937…, s. 150. w krwawych sztandarach duszących gazów 105 Maszynopis wiersza wraz z odręczną adnotacją autora o dacie i okolicznościach powstania wiersza przecho- hutnicze rodzą się hymny. wywany jest w Muzeum Historii Katowic. Jest częścią spuścizny ofiarowanej Muzeum Historii Katowic przez synową poety, p. Halinę Żelechowską, w roku 2005. Informacja uzyskana od dr Jacka Siebela, kierownika Działu W napięciu mięśni, w bocznej uwadze Historii Muzeum Historii Katowic. trwamy na posterunku. 106 W czasie okupacji, w roku 1942, zmarł jego ojciec, Kasper Żelechowski. 107 W Nawrocki, Katowickie środowisko literackie, w: M. Fazan, W. Nawrocki, Katowickie środowisko literackie…, s. 40. 102 W. Żelechowski, Śmiały górnik, w: „Kalendarz Górniczo-Hutniczy” 1937…, s. 100. 108 M. Fazan, Żelechowski Włodzimierz, hasło przedmiotowe w: Śląski Słownik Biograficzny…, s. 286. 103 Tenże, Gdy w mocne dłonie chwycim oskardy, w: „Kalendarz Górniczo-Hutniczy” 1938…, s. 29. 109 Tamże.

116 117 Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego

Szewczyk i Zdzisław Hierowski110. Jest to jak gdyby graficzne określenie pozycji, jaką zajmował. strony akt najwyższej odwagi cywilnej, wynikły prawdopodobnie z przeceniania własnego autoryte- Ale może być i tak, że owo pierwsze miejsce przyznane zostało jego żonie jako kobiecie, z czystej tu i ze złudnego stąd poczucia bezkarności. Krystyna Heska-Kwaśniewicz, która sprawę tę odsłania kurtuazji, a on był tylko osobą towarzyszącą, czy – jak to dziś mówią – przystawką. Nie mamy wszakże w książce „Pisarski zakon”, pisze, że „sygnatariusze petycji otrzymali z UB ostrzeżenie, żeby przestali żadnego powodu, by wątpić, że zachowana została zasada hierarchiczności. zajmować się sprawami współkolegi”114. Pod względem literackim dostosował się raczej do konformistycznej przeciętności, nie wychy- lając się z szeregu115. Lata stalinizmu zaowocowały (jakże przewrotnie brzmi tu to słowo: „owoco- wanie”) socrealizmem w formie i treści. Po zjeździe ZLP w Szczecinie w 1949 roku nie był to tylko postulat czy propozycja, lecz wręcz żądanie i warunek dalszego uczestniczenia w życiu literackim. Do tych wymagań więc próbował dostosować się Włodzimierz Żelechowski, jak zresztą wielu wy- bitnych i obiecujących, co nie znaczy, że wszyscy. Jego mimikra przybrała dwie formy. Pierwszą była twórczość nowa, napisana specjalnie na „zapotrzebowanie nowych czasów”, która wyraziła się w jego przypadku jednym jedynym poematem pt. „Lato nad morzem”, wydanym zresztą w całości dopiero po jego śmierci, gdzie czytamy m.in.:

Ojciec o świcie wyszedł w morze barką, syn – w pole spółdzielczą kosiarką. (Żniwa na wybrzeżu)116 Fot. 5. Pogrzeb dramaturga Kazimierza Gołby, 1951. Włodzimierz Żelechowski w pierwszym rzędzie, z prawej. W środku jego żona, Janina Zabierzewska. Z lewej Gustaw Morcinek. Reprodukcja z: K. Heska-Kwaśniewicz, Druga forma przybrała postać „liftingu”, odświeżania, odmładzania starych wierszy, zmienia- Pisarski zakon. Biografia literacka Gustawa Morcinka, wkładka III, fot. 26, Instytut Śląski w Opolu, Opole 1988 nia ich, poprawiania, pisania na nowo niektórych fragmentów lub pojedynczych wersów, wymie- niania wyrazów na celniejsze. Nie zawsze opierało się to na fundamencie estetyki. Czasem wręcz Jego nazwisko nadal zestawiane było jednym tchem z najważniejszymi uczestnikami ówczes- Żelechowski zmieniał „ustrój polityczny” tych wierszy, jak w wierszu „Gwiazdy na ziemi”, gdzie pier- nego życia literackiego na Śląsku. Na owe zestawienia natrafiamy oczywiście w spisach treści kwar- wotnie stało (wiersz cytowany był w całości w sekcji wcześniejszej): talnika „Śląsk Literacki”, który mimo mrocznych czasów, w jakich był wydawany, a od 1953 r. również mrocznej nazwy miejsca wydania: Stalinogród, zgromadził około siebie osobowości, których poten- I setką, setką tysięcy, w okręgu wielkiego miasta, cjał twórczy dobrze rokował na przyszłość: Egon Naganowski, Adolf Dygacz, Leszek Mech (później- Czarny, olbrzymi ogród gwiazdami lamp wyrasta. szy współtwórca Bolka i Lolka), Aleksander Widera, Jan Brzoza, Alfred Ligocki, Stanisław Broszkiewicz (Gwiazdy na ziemi)117 i wielu innych111. W 1949 roku Żelechowski i jego żona podpisali petycję do Wojewódzkiego Urzę- du Bezpieczeństwa Publicznego, apelując o uwolnienie Zbyszko Bednorza, aresztowanego w biały 114 Tamże, s. 146. 112 dzień przez UB na ulicy Młyńskiej w Katowicach i skazanego później na 15 lat więzienia . Petycję 115 Nie natrafiłem na źródłowe potwierdzenie, by był członkiem PZPR. Tak jednak wnioskuję ze słów Z. Hie- 113 podpisali również: Jan Baranowicz, Jan Brzoza, Zdzisław Hierowski i Wilhelm Szewczyk . Był to z ich rowskiego zapisanych w panegirycznym wspomnieniu po śmierci Żelechowskiego: “…po wojnie bez trudu znalazł drogę do szeregów Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, ku której dawno już wybiegał myślą w marzeniach 110 K. Heska-Kwaśniewicz, Pisarski zakon...; III wkładka, fot. 26. o przyszłym lepszym świecie…” (przyp. J.O). 111 Kwartalnik „Śląsk Literacki” ukazywał się w latach 1952-1956. Redagowany był przez zespół w składzie: Jan 116 W. Żelechowski, Żniwa na wybrzeżu [Z poematu „Lato nad morzem”], „Śląsk Literacki” 1954, nr 12, s. 115: Baranowicz, Zdzisław Hierowski (red. nacz.), Maria Klimas-Błahutowa, Wilhelm Szewczyk, później dołączył An- Wtórowała mu w tym żona, tworząc takie na przykład strofy, jak ta z wiersza Ziemio węglowa (cyt. za: Wierszem drzej Wydrzyński. o Śląsku…, s. 265): 112 Zob. K. Heska-Kwaśniewicz, Pisarski zakon..., s. 146; D. Wodecka, Wiersze dla Róży, „Gazeta Wyborcza”, Twardy jest górnik. Mądry jest górnik. 28 sierpnia.2009 r., cyt. za: http://wyborcza.pl/1,76842,6975733,Wiersze_dla_Rozy.html?as=1&startsz=x, z dnia Wie, dokąd dąży, na co się trudzi. 30 października 2010 r.; Zbyszko Bednorz zmarł 27 listopada 2010 r. w wieku lat 97. Był profesorem honorowym Węgiel zdobywać. Węgiel zwyciężać Uniwersytetu Opolskiego. Dla hut, dla szkół, dla ludzi. 113 K. Heska-Kwaśniewicz, Pisarski zakon..., s. 146. 117 Tenże, zob. przypis 91.

118 119 Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego

Szewczyk i Zdzisław Hierowski110. Jest to jak gdyby graficzne określenie pozycji, jaką zajmował. strony akt najwyższej odwagi cywilnej, wynikły prawdopodobnie z przeceniania własnego autoryte- Ale może być i tak, że owo pierwsze miejsce przyznane zostało jego żonie jako kobiecie, z czystej tu i ze złudnego stąd poczucia bezkarności. Krystyna Heska-Kwaśniewicz, która sprawę tę odsłania kurtuazji, a on był tylko osobą towarzyszącą, czy – jak to dziś mówią – przystawką. Nie mamy wszakże w książce „Pisarski zakon”, pisze, że „sygnatariusze petycji otrzymali z UB ostrzeżenie, żeby przestali żadnego powodu, by wątpić, że zachowana została zasada hierarchiczności. zajmować się sprawami współkolegi”114. Pod względem literackim dostosował się raczej do konformistycznej przeciętności, nie wychy- lając się z szeregu115. Lata stalinizmu zaowocowały (jakże przewrotnie brzmi tu to słowo: „owoco- wanie”) socrealizmem w formie i treści. Po zjeździe ZLP w Szczecinie w 1949 roku nie był to tylko postulat czy propozycja, lecz wręcz żądanie i warunek dalszego uczestniczenia w życiu literackim. Do tych wymagań więc próbował dostosować się Włodzimierz Żelechowski, jak zresztą wielu wy- bitnych i obiecujących, co nie znaczy, że wszyscy. Jego mimikra przybrała dwie formy. Pierwszą była twórczość nowa, napisana specjalnie na „zapotrzebowanie nowych czasów”, która wyraziła się w jego przypadku jednym jedynym poematem pt. „Lato nad morzem”, wydanym zresztą w całości dopiero po jego śmierci, gdzie czytamy m.in.:

Ojciec o świcie wyszedł w morze barką, syn – w pole spółdzielczą kosiarką. (Żniwa na wybrzeżu)116 Fot. 5. Pogrzeb dramaturga Kazimierza Gołby, 1951. Włodzimierz Żelechowski w pierwszym rzędzie, z prawej. W środku jego żona, Janina Zabierzewska. Z lewej Gustaw Morcinek. Reprodukcja z: K. Heska-Kwaśniewicz, Druga forma przybrała postać „liftingu”, odświeżania, odmładzania starych wierszy, zmienia- Pisarski zakon. Biografia literacka Gustawa Morcinka, wkładka III, fot. 26, Instytut Śląski w Opolu, Opole 1988 nia ich, poprawiania, pisania na nowo niektórych fragmentów lub pojedynczych wersów, wymie- niania wyrazów na celniejsze. Nie zawsze opierało się to na fundamencie estetyki. Czasem wręcz Jego nazwisko nadal zestawiane było jednym tchem z najważniejszymi uczestnikami ówczes- Żelechowski zmieniał „ustrój polityczny” tych wierszy, jak w wierszu „Gwiazdy na ziemi”, gdzie pier- nego życia literackiego na Śląsku. Na owe zestawienia natrafiamy oczywiście w spisach treści kwar- wotnie stało (wiersz cytowany był w całości w sekcji wcześniejszej): talnika „Śląsk Literacki”, który mimo mrocznych czasów, w jakich był wydawany, a od 1953 r. również mrocznej nazwy miejsca wydania: Stalinogród, zgromadził około siebie osobowości, których poten- I setką, setką tysięcy, w okręgu wielkiego miasta, cjał twórczy dobrze rokował na przyszłość: Egon Naganowski, Adolf Dygacz, Leszek Mech (później- Czarny, olbrzymi ogród gwiazdami lamp wyrasta. szy współtwórca Bolka i Lolka), Aleksander Widera, Jan Brzoza, Alfred Ligocki, Stanisław Broszkiewicz (Gwiazdy na ziemi)117 i wielu innych111. W 1949 roku Żelechowski i jego żona podpisali petycję do Wojewódzkiego Urzę- du Bezpieczeństwa Publicznego, apelując o uwolnienie Zbyszko Bednorza, aresztowanego w biały 114 Tamże, s. 146. 112 dzień przez UB na ulicy Młyńskiej w Katowicach i skazanego później na 15 lat więzienia . Petycję 115 Nie natrafiłem na źródłowe potwierdzenie, by był członkiem PZPR. Tak jednak wnioskuję ze słów Z. Hie- 113 podpisali również: Jan Baranowicz, Jan Brzoza, Zdzisław Hierowski i Wilhelm Szewczyk . Był to z ich rowskiego zapisanych w panegirycznym wspomnieniu po śmierci Żelechowskiego: “…po wojnie bez trudu znalazł drogę do szeregów Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, ku której dawno już wybiegał myślą w marzeniach 110 K. Heska-Kwaśniewicz, Pisarski zakon...; III wkładka, fot. 26. o przyszłym lepszym świecie…” (przyp. J.O). 111 Kwartalnik „Śląsk Literacki” ukazywał się w latach 1952-1956. Redagowany był przez zespół w składzie: Jan 116 W. Żelechowski, Żniwa na wybrzeżu [Z poematu „Lato nad morzem”], „Śląsk Literacki” 1954, nr 12, s. 115: Baranowicz, Zdzisław Hierowski (red. nacz.), Maria Klimas-Błahutowa, Wilhelm Szewczyk, później dołączył An- Wtórowała mu w tym żona, tworząc takie na przykład strofy, jak ta z wiersza Ziemio węglowa (cyt. za: Wierszem drzej Wydrzyński. o Śląsku…, s. 265): 112 Zob. K. Heska-Kwaśniewicz, Pisarski zakon..., s. 146; D. Wodecka, Wiersze dla Róży, „Gazeta Wyborcza”, Twardy jest górnik. Mądry jest górnik. 28 sierpnia.2009 r., cyt. za: http://wyborcza.pl/1,76842,6975733,Wiersze_dla_Rozy.html?as=1&startsz=x, z dnia Wie, dokąd dąży, na co się trudzi. 30 października 2010 r.; Zbyszko Bednorz zmarł 27 listopada 2010 r. w wieku lat 97. Był profesorem honorowym Węgiel zdobywać. Węgiel zwyciężać Uniwersytetu Opolskiego. Dla hut, dla szkół, dla ludzi. 113 K. Heska-Kwaśniewicz, Pisarski zakon..., s. 146. 117 Tenże, zob. przypis 91.

118 119 Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego

Po „odświeżeniu” wiersz nosił już tytuł „Stalinogród w nocy”, a choć w większej części zachował Jacek OKOŃ tożsamość z pierwowzorem, to odnośne linijki miały teraz następujący kształt: The mining in Włodzimierz Żelechowski’s poetry. The mention of the I setką tysięcy świateł fantastycznego ogrodu volume „W cieniu brzóz i kominów” (in English: „In the shadow of the Wyrosły gwiazdy – lampy z ulic Stalinogrodu. birches and the chimneys”) (Stalinogród w nocy)118 The summary Włodzimierz Żelechowski zmarł 4 października 1954 roku, nie doczekawszy bodaj pierwszego After the year 1922 many newcomers from the other parts of the country started to settle down powiewu odwilży, która niebawem skruszyć miała okowy stalinowskiego absurdu i ucisku. in the part of the Upper which was allocated to . They were often well-educated, Dla ocalenia pamięci zmarłego poety nikt nie uczynił więcej niż Zdzisław Hierowski, redaktor clerical staff for administration of the province which was being created and an engineering staff for naczelny wspomnianego kwartalnika „Śląsk Literacki”. Tam właśnie ukazało się jego wspomnienie ad the efficient functioning of the local industry. Also some writers and poets settled down on this rising memoriam119, przedrukowano pośmiertnie kilka wierszy Żelechowskiego z tomiku „W cieniu brzóz tide, in the Province of Silesia and joined the few Silesian writers and were the beginnings of the i kominów” oraz wydrukowano fragment niepublikowanego wcześniej poematu „Lato nad morzem”120. more diverse literary circles. Among them there was Włodzimierz Żelechowski, a Cracovian, a former Całość poematu ukazała się w trzy lata później (1957), wydana staraniem tegoż samego Hierowskiego, legionary, a son of the famous painter of the Young Poland movement, gainfully employed in the uzupełniona – jakżeby inaczej – obfitym wyborem wierszy z tomiku „górniczo-hutniczego”, które zosta- Province Governor’s Office on a daily basis. In the 1933 his volume “W cieniu brzóz i kominów” came ły w ten sposób przeniesione w nowsze czasy121. Gwoli uwypuklenia paradoksu historii warto przypo- out. After publishing three volumes already, in which the Silesian subject matter remained mnieć ocenę, jaką ten surowy krytyk wystawił był wcześniej Żelechowskiemu w książce „25 lat literatury consequently absent, this book constituted the thematic turning point, which appeared to be na Śląsku”: „[Poza wyjątkami] wiersze Żelechowskiego są suche, blade, ubogie w słownictwie i stylu...”122 confirmed by the subtitle by itself “Tematy Śląskie” (“The Silesian topics”). The volume is so valuable Postać i dokonania poety zostały przypomniane ostatnio (2009 r.) przez Kornelię Dygacz, badaczkę particularly because of the series of poems describing a mine and a steel mill. The artist displayed kultury górniczej, w omówieniu zawartości przedwojennych Kalendarzy Górniczo-Hutniczych123. a great competence for the technological and production processes, which he is able to name and Spuścizna materialna poety, niewielka zresztą jej cząstka, trafiła w 2005 roku do Muzeum Historii depict in the way appropriate for poetry. Dynamic and expressive view of the functioning of the Katowic, przekazana tam przez synową Włodzimierza Żelechowskiego, panią Halinę Żelechowską124. pneumatic drill, drainage system, underground transport, mine cage, shooting work description, W rzeczywistej spuściźnie poety, a za taką uważamy zawsze wiersze, które tenże pozostawił po- work on the high jud and on erecting the fire dam got out from this mine of topics. In the smelting tomnym, tomik „W cieniu brzóz i kominów” świeci najjaśniej. On to zapewnił poecie trwałe miejsce series he described large furnaces, eternal flame, steelworks, foundry and rolling mill. Although the w historii literatury polskiej na Śląsku. W swoim czasie wyrósł z powiewu natchnienia, trafnej myśli poetics of Żelechowski was not innovative or particularly original, by means of the volume „W cieniu i potrzeby społecznej. Gdyby nie ten dar Opatrzności, Włodzimierz Żelechowski – poeta konsekwent- brzóz i kominów” he earned his place in the write-ups of the literature of that period and a worthy nie zapominany – nie zagrzałby pewnie długo miejsca, jakie mu wówczas na śląskim Parnasie przyzna- place in the field of the mining culture. no, a które do dziś wydaje się być skrojone na jego niepowtarzalną miarę - ciasne, ale własne. Translated by Hanna Falińska

118 Tenże, Stalinogród w nocy, w: Wierszem o Śląsku…, s. 270. 119 Z. Hierowski, Pamięci Włodzimierza Żelechowskiego…, s. 109nn. 120 W. Żelechowski, W parku, Brzozy samotne, Hałdy, Biedaszyby, Czerwony sztandar [Z tomu „W cieniu brzóz i kominów”], „Śląsk Literacki” 1954…, s. 113-114; Tenże, Żniwa na wybrzeżu [Z poematu „Lato nad morzem”], „Śląsk Literacki” 1954…, s. 115. 121 Tenże, Lato nad morzem, Katowice 1957. 122 Z. Hierowski, 25 lat literatury na Śląsku…, s. 134. 123 K. Dygacz, Przeglądając kartki z kalendarzy. Zawartość rola i znaczenie górniczych wydawnictw kalendarzowych do 1939 r., „Górnik Polski” 2009, nr 3, s. 58. 124 Informacja uzyskana od dr Jacka Siebela, kierownika Działu Historii Muzeum Historii Katowic. (Przyp. J.O): Synowa Żelechowskiego uwieczniona została w wierszu lirycznym Janiny Zabierzewskiej pt. Gdyby to…, w tomie W drodze, Katowice 1963, s. 52: Poranek. Kuchnia. Pranie. Synowa stoi przy balii z lekka rozwianym włosem i cieniusieńka w talii.

120 121 Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego Jacek OKOŃ Górnictwo w twórczości poetyckiej Włodzimierza Żelechowskiego

Po „odświeżeniu” wiersz nosił już tytuł „Stalinogród w nocy”, a choć w większej części zachował Jacek OKOŃ tożsamość z pierwowzorem, to odnośne linijki miały teraz następujący kształt: The mining in Włodzimierz Żelechowski’s poetry. The mention of the I setką tysięcy świateł fantastycznego ogrodu volume „W cieniu brzóz i kominów” (in English: „In the shadow of the Wyrosły gwiazdy – lampy z ulic Stalinogrodu. birches and the chimneys”) (Stalinogród w nocy)118 The summary Włodzimierz Żelechowski zmarł 4 października 1954 roku, nie doczekawszy bodaj pierwszego After the year 1922 many newcomers from the other parts of the country started to settle down powiewu odwilży, która niebawem skruszyć miała okowy stalinowskiego absurdu i ucisku. in the part of the Upper Silesia which was allocated to Poland. They were often well-educated, Dla ocalenia pamięci zmarłego poety nikt nie uczynił więcej niż Zdzisław Hierowski, redaktor clerical staff for administration of the province which was being created and an engineering staff for naczelny wspomnianego kwartalnika „Śląsk Literacki”. Tam właśnie ukazało się jego wspomnienie ad the efficient functioning of the local industry. Also some writers and poets settled down on this rising memoriam119, przedrukowano pośmiertnie kilka wierszy Żelechowskiego z tomiku „W cieniu brzóz tide, in the Province of Silesia and joined the few Silesian writers and were the beginnings of the i kominów” oraz wydrukowano fragment niepublikowanego wcześniej poematu „Lato nad morzem”120. more diverse literary circles. Among them there was Włodzimierz Żelechowski, a Cracovian, a former Całość poematu ukazała się w trzy lata później (1957), wydana staraniem tegoż samego Hierowskiego, legionary, a son of the famous painter of the Young Poland movement, gainfully employed in the uzupełniona – jakżeby inaczej – obfitym wyborem wierszy z tomiku „górniczo-hutniczego”, które zosta- Province Governor’s Office on a daily basis. In the 1933 his volume “W cieniu brzóz i kominów” came ły w ten sposób przeniesione w nowsze czasy121. Gwoli uwypuklenia paradoksu historii warto przypo- out. After publishing three volumes already, in which the Silesian subject matter remained mnieć ocenę, jaką ten surowy krytyk wystawił był wcześniej Żelechowskiemu w książce „25 lat literatury consequently absent, this book constituted the thematic turning point, which appeared to be na Śląsku”: „[Poza wyjątkami] wiersze Żelechowskiego są suche, blade, ubogie w słownictwie i stylu...”122 confirmed by the subtitle by itself “Tematy Śląskie” (“The Silesian topics”). The volume is so valuable Postać i dokonania poety zostały przypomniane ostatnio (2009 r.) przez Kornelię Dygacz, badaczkę particularly because of the series of poems describing a mine and a steel mill. The artist displayed kultury górniczej, w omówieniu zawartości przedwojennych Kalendarzy Górniczo-Hutniczych123. a great competence for the technological and production processes, which he is able to name and Spuścizna materialna poety, niewielka zresztą jej cząstka, trafiła w 2005 roku do Muzeum Historii depict in the way appropriate for poetry. Dynamic and expressive view of the functioning of the Katowic, przekazana tam przez synową Włodzimierza Żelechowskiego, panią Halinę Żelechowską124. pneumatic drill, drainage system, underground transport, mine cage, shooting work description, W rzeczywistej spuściźnie poety, a za taką uważamy zawsze wiersze, które tenże pozostawił po- work on the high jud and on erecting the fire dam got out from this mine of topics. In the smelting tomnym, tomik „W cieniu brzóz i kominów” świeci najjaśniej. On to zapewnił poecie trwałe miejsce series he described large furnaces, eternal flame, steelworks, foundry and rolling mill. Although the w historii literatury polskiej na Śląsku. W swoim czasie wyrósł z powiewu natchnienia, trafnej myśli poetics of Żelechowski was not innovative or particularly original, by means of the volume „W cieniu i potrzeby społecznej. Gdyby nie ten dar Opatrzności, Włodzimierz Żelechowski – poeta konsekwent- brzóz i kominów” he earned his place in the write-ups of the literature of that period and a worthy nie zapominany – nie zagrzałby pewnie długo miejsca, jakie mu wówczas na śląskim Parnasie przyzna- place in the field of the mining culture. no, a które do dziś wydaje się być skrojone na jego niepowtarzalną miarę - ciasne, ale własne. Translated by Hanna Falińska

118 Tenże, Stalinogród w nocy, w: Wierszem o Śląsku…, s. 270. 119 Z. Hierowski, Pamięci Włodzimierza Żelechowskiego…, s. 109nn. 120 W. Żelechowski, W parku, Brzozy samotne, Hałdy, Biedaszyby, Czerwony sztandar [Z tomu „W cieniu brzóz i kominów”], „Śląsk Literacki” 1954…, s. 113-114; Tenże, Żniwa na wybrzeżu [Z poematu „Lato nad morzem”], „Śląsk Literacki” 1954…, s. 115. 121 Tenże, Lato nad morzem, Katowice 1957. 122 Z. Hierowski, 25 lat literatury na Śląsku…, s. 134. 123 K. Dygacz, Przeglądając kartki z kalendarzy. Zawartość rola i znaczenie górniczych wydawnictw kalendarzowych do 1939 r., „Górnik Polski” 2009, nr 3, s. 58. 124 Informacja uzyskana od dr Jacka Siebela, kierownika Działu Historii Muzeum Historii Katowic. (Przyp. J.O): Synowa Żelechowskiego uwieczniona została w wierszu lirycznym Janiny Zabierzewskiej pt. Gdyby to…, w tomie W drodze, Katowice 1963, s. 52: Poranek. Kuchnia. Pranie. Synowa stoi przy balii z lekka rozwianym włosem i cieniusieńka w talii.

120 121